j.r.r. tolkien - przygody toma bombadila

Download J.R.R. Tolkien - Przygody Toma Bombadila

If you can't read please download the document

Upload: damian-chmielewski

Post on 14-Jun-2015

397 views

Category:

Documents


8 download

DESCRIPTION

please enjoy

TRANSCRIPT

J.R.R TOLKIEN

Przygody Toma BombadilaTytu oryginau The Adventures of Tom Bombadil Przekad Aleksandra Jagieowicz

Dziarski Tom Bombadil, co serce ma zote, Nosi te buty i modr kapot, Na to pas ma zielony, a spodnie ze skry, I wysoki kapelusz, w nim abdzie piro. A mieszka pod wzgrzem, tam, gdzie rzeka Wij Ma wrd traw swe rdo i gdzie gszcz j spija. Szed Tom przez letnie ki, rwa jaskry garciami I skada w bukiety, igrajc z cieniami. Drani tuste trzmiele, upojone kwieciem, Nad brzegiem strumienia siedzia godzinami. Duga broda zwisa mu w przejrzyst wod Wabic cr Rzeki, Zot t Jagod. Pocigna swawolnie - z krzykiem i chlupotem Wpad Tom midzy lilie, krztuszc si bulgotem.Hej, Tomie Bombadilu! Gdzie ci niesie woda? Ryby tylko straszysz" - rzecze mu Jagoda tak plujc bbelkami. Perkozy zdbiay, szczur si boi, zmoczye te kapelusz cay!" Przynie go jak przystoi tak grzecznej dziewczynie!" Tom na to. Nie mam chci tapla si w gbinie. Zmykaj! Id i zanij wrd wierzby korzeni Cudna wodna panno, w twej krainie cieni". Wrcia Jagoda do swej matki kraju, W rzeki to gbok. Tom pozosta w gaju. Usiad sobie w cieple na Wierzby korzeniu, Suszc buty i pirko raz w socu, raz w cieniu. Zbudzia si Wierzba i zacza nuci, Usypiajc Toma, tak by nie mg wrci. Chwycia go w korzenie i wcigna w dziur Razem z brod, kapeluszem, kapot i pirem. Ha! Tomie Bombadilu! Oj, gow ci zmyj! Tak mi w dziupl zaglda, podglda, jak pij W moim domu drewnianym askota mnie pirem I wod zalewa, niby deszczem z chmurek!"

Twarde masz korzenie, moja Wierzbo Stara, Zesztywniaem tutaj, wic wypu mnie zaraz. Wracaj do swej wody i zanij w ciemnicy, a mnie zostaw w spokoju, jak cra wodnicy!" Pucia go Wierzba, syszc tak mow, Zatrzasna z hukiem wizienie wierzbowe, Skrzypic i mamroczc, a Tom, rad, e yje, Ruszy dalej na spacer nad srebrzyst Wij. Siad nad skraju lasu, suchajc w skupieniu, Jak ptaki piewaj w drzewa chodnym cieniu. Rj motyli na gow muska go skrzydami, Nim soce si okryo szarymi chmurami. Nagle wiatr si zerwa. La deszczu strugami, ktre wod znaczyy wielkimi krgami, Rwa kaskady lici w lodowatej socie, A Tom skry si w jamie, bo do mia wilgo Borsuk na wyskoczy, marszczc niene czoo, Czerwonymi lepiami byskajc wokoo. Dry wanie tunel z on i synami, Zapa Toma za kark, powlk podziemiami. Zataszczy do nory i daleje gada: Tomie Bombadilu! adnie to tak wpada, drzwi frontowe niszczy? Bdziesz ukarany, na zawsze zostaniesz tutaj pogrzebany!" Eje, stary Borsuku, chyba le ci sysz! Wywiede mnie zaraz w wonn len cisz. Wska mi tylne wyjcie przy krzewie ranym, A sam wytrzyj nos i apy ziemi utytane. Wracaj spa na swoje somiane poduszki Wzorem piknej Jagody i Wierzby Staruszki. Wybacz nam, Bombadilu" - na to borsuki mu chrem, I wyprowadziy go zaraz na gr, Po czym szybko wrciy, do swych nor pod ziemi, Trzsc si ze strachu - i do dzi tam drzemi. Deszcz usta, rozpierzchy si chmury na niebie, A Tom, miejc si cicho, poczapa do siebie. Wszed do domu, na ocie otwar okiennice, A my wpady do kuchni, taczc wok wiecy. Tom spoglda przez okno, jak gwiazdy migoc I jak lni mody ksiyc, wdrujc wraz z noc. Gdy ciemno si zrobio, Tom drzwi zaryglowa, Wdrapa si na pitro i do snu szykowa.

Huu! Tomie Bombadilu! Patrz, kto przyszed noc. Jestem tu za drzwiami i wiesz dobrze, po co. Zapomniae o mnie, Upiorze w Kurhanie. Dotd w kamiennym krgu miaem swe mieszkanie, A teraz jestem wolny! Wcign ci w mogi, Uczyni bladym, sinym, odbior ci si..." Precz std! Drzwi zamykaj i nie przychod wicej! Zabierz ponce lepia i kociste rce Tam gdzie twj dom pod darni, kamienna poduszka Z swj czerep i zanij jak Wierzba Staruszka, Jak Zota Jagoda i borsucze plemi. Wr do zota i smutkw ukrytych pod ziemi!" Zerwa si Upir Kurhanu i przez okno skoczy, Podwrcem mrocznym jak cie si przetoczy Ze skowytem w gr, pomidzy kamienie Czmychn, stukajc komi, a okry si cieniem. A Tom za lea i myla, e jego poduszka Lepiej usypia czeka ni Wierzba Staruszka, Miksza jest od Borsuka, sodsza ni Jagoda; Westchn zatem dononie i zasn jak koda. Obudzi si rankiem, gwidc jak skowronek, Nucc swe derry-dol, merry-dol" szalone. Woy buty, kapelusz, kapot - i w kocu Otworzy okno, aby ogrza si na socu. Mdry Tom jest ostrony, cho serce ma zote. Nosi te buty i modr kapot.I kt by go schwyta, z tych, co tutaj yj, Czy to na lenych ciekach, czy nad rzek Wij, Lub pord nenufarw, kiedy wod pynie? Pki Zotej Jagody nie zowi w gbinie, Kiedy w sukni zielonej zabawiaa piewem I dawn pieni ptaki krce nad krzewem. Tom zapa j i trzyma! Z wrzaskiem uleciao Ptactwo, ryby i szczury, a jej serce drao. Rzecze wtedy Bombadil: Oto ma licznotka! Pjdziesz ze mn do domu, gdzie mietanka sodka, Mid, wiey chleb i maso na stole czekaj, Przez okno ryczki wdzicznie zagldaj.

Pjdziesz ze mn, ma liczna, powiem ci, dlaczego: Bo w wodzie, u swej mamy, nie znajdziesz lubego". I wyda Tom Bombadil weselisko huczne; W koronie z kaczecw zaprasza na uczt, Gra na skrzypkach lipowych, gwizda jak skowronek, Gdy pann w srebrnej sukni bra sobie za on. W girlandach z niezabudek brzcza niby pszczoa, Gdy jej smuk kibi w tacu okrca dokoa. Bielutka bya pociel i lampy wieciy, I lni miesic miodowy, gdy w goci przybyy Drepczce Borsuki, a Wierzba Staruszka Stuk-stuk w okno, gdzie leaa ich wsplna poduszka. Na brzegu wrd szuwarw wodnica wzdychaa, Gdy wyjcego w mroku Upiora syszaa. Nie obudziy Toma kroki ni stukanie, Ani nocne odgosy, wycie czy szlochanie. Spa do rana, a potem gwizda jak skowronek, Hej, chod, derry-dol, merry-dol" szalone Kiedy na ganku rba gazie wierzbowe, A Jagoda zaplataa warkocze miodowe.

Tom Bombadil pynie w wiatStary rok si rozzoci, Wiatr Zachodni wieje, Schwyta Tom listek brzozy wysany przez kniej. To dzie szczliwy przywia wietrzyk w moje donie! Po co czeka rok jeszcze, a si las zaponi? Ju dzi d przygotuj i wyrusz w drog Na zachd z prdem rzeki, gdzie chc, pyn mog!" Ptaszek siad na gazi. Eje, Tomie, witaj! Wiem ja, wiem, dokd pyniesz. Pozwl, e zapytam, Mam to, mam to jej rzec, by moga ci powita?" Gdy imi me cho piniesz, zostaniesz spoyta, Ptaszyno, wraz ze skr. Piecze znakomita Bdzie z ptaka, co gada, cho nikt go nie pyta,

I Starej Wierzbie zdradzi, dokd si udaem". Strzyyk ebek przekrzywi, zawierka z zapaem: Najpierw zap mnie, no, zap mnie! Zbyteczne imiona, Tam, gdzie starczy wiadomo gono powtrzona. 'W d ku Ujciu' - powiem - 'gdy si soce skryje' Spiesz si, spiesz! Czas nadchodzi, kiedy wod pije!" Tom tylko si rozemia. Inn wprawdzie drog Wybraem, ale chyba popyn tam mog". Wycign d i wiosa z ukrytej zatoki Przez trzciny i zarola, przez cie olch gboki I z radosn piosenk w d rzeki popyn. Heje, ajbo moja, zmagaj si z gbin!" Hej! Tomie Bombadilu! Gdzie to si wybierasz, Gdy w tej dziurawej balii wiosami przebierasz?" C, moe z nurtem Wii a ku Bradywinie, Do przyjaci, co ogie zapal w kominie, Na moje powitanie. Na Ostatniej ce Znajd mie mieszkanie, zanim zajdzie soce". Przeka wic pozdrowienia dla mojej rodziny, A powracajc od nich przywie mi nowiny o rybach i poowach". O, nie" - Tom odpowie. Zapach wody chc wdycha, nie nowiny owi". Widzisz go, jaki hardy! Bacz, by nie uton, Gdy ci wierzbowa ga zepchnie w ton zielon!" Zamilcz ju, Zimorodku! Do tych serdecznoci! Fruwaj oczyci pira z resztek rybich oci! Na krzaku si nadymasz, lecz masz brudy w chacie Niechluj z ciebie, pomimo e chodzisz w szkaracie. Syszaem te, e gupich zimorodkw dzioby Su za wiatromierze oraz dla ozdoby". Zimorodek dzib zamkn, popatrzy z ukosa Jak Tom doem przepywa, gwidc wniebogosy, I odfrun, zrzuciwszy w Bombadila donie, Bkitne pirko, ktre niby klejnot ponie. Ozdobi Tom kapelusz tym pirem wspaniaym. Niebieski to mj kolor - wesoy i trway". Na rzece wok odzi rozeszy si koa. Tom wiosem prask! o wod, a z gbi kto woa:

Eje, wszak to Bombadil! Czyby znowu w drodze? Przy wiosach, co? A, wybacz, czy ci nie przeszkodz?" Ty? C to, Wsaczu, czy to twoja rzeka? Jak ci za kark pochwyc, rok bdziesz ucieka!" artujesz sobie chyba! Mam tu sprowadz, Ojca, siostry i braci, z odzi ci wysadz! Tom zwariowa z kretesem, star ajb pynie, Z prdem w d Wii, wod mcc na gbinie!" Milcz, wydro, bo ci oddam Kurhanw Upiorom. One chtnie do skry twojej si dobior. Matka nie pozna ciebie, chyba e po wsach. Zostaw Toma w spokoju, bo si zacznie dsa!" Pfu!" - wydra prychna i skoczya w wod, Obryzgujc Toma od pirka po brod. d mu rozkoysaa i na brzeg umkna, Suchajc, pki piosnka w dal nie odpyna. abd z Ostrowia Elfw d Toma wymin, ypic zoliwie okiem, z obraon min. Tom si zamia: Czy szukasz tu swojego pira? Lepiej daby mi nowe. Nie strosz si jak kura! Gdyby by troch milszy, moe bym ci lubi. Duga szyja, dzib niemy, jakby jzyk zgubi. Nie bdziesz taki wany, kiedy Krl powrci I twe lordowskie fochy na dobre ukrci!" Stary abd zasycza i rozoy skrzyda, Pync dalej - wida rozmowa mu zbrzyda. Tom za dotar do jazu, gdzie woda wzburzona Spywa do rzeki Wii, szara i spieniona. Krcc nim niczym listkiem pdem go poniosa, Tak e a do Grindwall tkn nie musia wiosa. Heje, oto Tom z Lasu, co ma kozi brdk!" mia si ludek z Breredon, widzc jego dk. Bacz, by ci nie dosigy z ukw naszych groty, Lene Plemi nic nie ma tutaj do roboty, Rzeki si nie przepynie odzi ani promem!" Ha! Tak mnie witacie tu przed wasnym domem? Widziaem ju hobbitw kryjcych si w dziury, Gdy spojrza na nich borsuk albo cap ponury, Bojcych si ksiyca i cieni na cianie. Napuszcz na was orkw za to powitanie!" Gadaj zdrw, stary Tomie, a ci broda zwinie!

Trzy strzay w kapeluszu, a on ani pinie! Dokd teraz pojedziesz? Jeli szukasz piwa, Nie dostaniesz, bo bez dna beczka jest prawdziwa". Chc pyn Brandywin i Granicz Rzek, Ale prd jest zbyt rwcy, zniesie mnie daleko. Jeliby ktry wzi mnie na pokad swej odzi, Z bogosawiestwem yczybym mu szczcia co dzie." Purpur byska fala, rzeka ogniem ponie, A zaszo soce, szaro odbija si w toni. Przy Ujciu pusto, na Grobli take nikt nie czeka. Radosne powitanie dla gocia z daleka!" Tom wolno ruszy drog. Zmierzch wok zapada, Gdy ujrza wiata wozw i kto do zagada: Hej, ty!". Zgrzytny koa, kuc stan w p kroku. Tom szed dalej bez sowa, nie podnoszc wzroku. Hej ty, ebraku, czego na Moczarach szukasz? Trzy strzay w kapeluszu! O, to nieza sztuka! Czy kto ci ju pogoni, zapa na wszeniu? Podejde-no tu bliej, przesta kry si w cieniu! Pewnie do Shire na piwo? Ostrzeg mych braci, Nie podadz ci kufla, pki nie zapacisz". No dobrze, Botostopy! Jak na spnialskiego, Uprzejmie mnie tu witasz. Niczego, niczego... Beczko tuszczu, na wozie sadzasz swoje brzucho, Bo gdyby szed piechot, ju padby bez ducha. Mgby by przyjemniejszy, stare skpirado! Bo ebrak musi bra to, co ze stou spado. No, Maggot, dawaj ap! Stawiasz mi kufelek! Nawet w mroku poznaj si wszak przyjaciele!" Odjechali ze miechem, minli ozin, Cho otwarte drzwi karczmy wabiy w gocin, Z brzkiem i stukiem skrcili w Drog do Maggota, A Tom z uciechy w wozie butami omota. Nad Bamfurlong gwiazd krocie lniy, ogie pon W kuchni na powitanie wdrowcw znuonych. Synowie gospodarza i crki dorodne Witali ich na progu; ona piwo chodne Wyniosa dla spragnionych, kolacj podano, Przy niej, jak zwykle, wiele gadano, piewano. Przysza pora na tace; Maggot jak kuc bryka, Tom przygrywa na dudach, gdy piwa nie yka. Kiedy spa wszyscy poszli, w pociel lub na siano

Gdy pogaszono wiata, drzwi pozamykano, Tom i Maggot usiedli, by wreszcie pogada O Kurhanach, o Wzgrzach i czy bdzie pada, Czy zbiory bd dobre, jak si uda zboe, O wieciach z Bree, co sycha w kuni i w komorze, O szeptach drzew nocami, o wiatru westchnieniach, O Stranikach u brodu i na bagnach cieniach. Maggot zasn przy ogniu, a Tom witu czeka, By znikn jak sen, ktry z pamici ucieka, Skoro otworzysz oczy - p smutny, p bogi. Nikt nie sysza, jak wyszed, deszcz zmy lady z drogi. Nikt go wicej nie widzia, ni w Ujciu, ni dalej, Krokw cikich nie sysza ni pieni zuchwaej. Przez trzy dni jego dka przy Grindwall czekaa, A pewnego poranka Wij j porwaa. Zdaniem hobbitw wydry deczk zabray, Poprzez jaz przecigny i z prdem posay. Stary abd wprost z Wyspy Elfw tam przypyn, Dumnie dk holowa, w dziobie trzyma lin. Wydry w to nurkoway, przejte szalenie, By Starej Wierzby w por omin korzenie. Zimorodek i strzyyk a zryway garda, Aby dka bez szwanku do domu dotara. Gdy byli ju w przystani: Patrzcie, nasza kaczka" Rzecze wydra - ma wszystko, prcz petw, nieboraczka!" O Strumieniu Wierzbisty! Gdy woda ich niosa, Na brzegu zostawili dwa Tomowe wiosa!

WdrwkaBy raz wdrowiec, mwi wam, Posaniec, tuacz, pdziwiatr. Gondol zot czek ten mia, By pyn tam, gdzie niesie wiatr. Mia pomaraczy cay stos, Owsiank, by go nie zmg gd; Zapach lawendy oraz zi, Otacza go, gdy gna na Wschd. Na pomoc wezwa wiatrw sto, By niosy go z adunkiem wraz Przez siedemnacie wielkich rzek,

Tak bardzo by mu drogi czas. Samotnie wyldowa tam, Gdzie na kamieniach jasno lni Wesoa rzeka Derrilyn I pynie w dal po wieczne dni. Wrd k i pl wdrowa tak Do kraju gdzie panuje Cie. Raz z wiatrem, zaraz znw pod wiatr, Wiosowa wci, i w noc, i w dzie Usiad i piosnk zacz snu, O celu swym zapomnia wnet, Gdy urzeczony piknem chcia, By motyl z nim do lubu szed Motyla panna miaa si, Nielitociwie drwia w gos, Lecz on studiowa magii moc, Potrafi zaczarowa los. Utka wic sie lejsz ni wiatr, By zwabi j w ramiona swe. Skrzaste skrzyda uka wzi, W jaskcze pira odzia si. I schwyta j w czarowny sen. Pajcz, srebrn wysnu ni, By w ou z puchu zoy j, Z lilii i sw girlandy wi. W kwiatach utula j do snu I odzia w srebrnolity strj W przejrzyst biel, w ksiyca blask, I cay wiat jej odda swj. W kolie jej splt klejnotw blask, A ona, gorzki czujc al, Wyrzutem powitaa go, Wic z wielkim smutkiem odszed w dal. Tak zmrozi go jej serca chd, e zdjty blem cay dra. I ciga go pnocny wiatr, Gdy na jaskczych skrzydach gna. Archipelagi mija, gdzie Nagietkw zotych dywan lni I niezliczonych fontann blask Od zotych gr si zotem skrzy. Na wojn ruszy w Belmarie, Przez morze na daleki ld,

Do Thellamie i Fantasie, By odej jak najdalej std. Tarcz z koralu mia, a hem Z koci soniowej, za swj miecz Z bryy szmaragdu zrobi sam. Walczy na ycie i na mier Z elfw rycerstwem z Aerie I z Faerie, i z innych ziem. Byszczce oczy, zoty wos Na drodze z nimi ciera si. Z krysztau sw kolczug ci, Chalcedon w mieczu jasno lni, Ksiyca blask rozwietla mrok, Gdy hebanow wczni szy. Malachitowe ostrze wznis, Ci ciem upiornych mroczny rj. Stalaktytowy topr lni, Kiedy wygrywa krwawy bj. Z Dumbledorami walczy te, Z Hummerhornami z ciepych mrz I zoty Plaster Miodu nis Kiedy do domu wraca ju. Z babiego lata liny plt Na statku, z lici, kwiatw, zi, Ze piewem zote agle tka I na kwiecistych masztach snu. Zmarudzi jeszcze kilka chwil, Gdzie wysp samotnych bogi cie, Gdzie tylko szumy bujnych traw, A wreszcie nadszed taki dzie, Kiedy do domu w drog chcia Wyruszy wreszcie. Sodki mid Przypomnia mu podry cel, Nie osignity, tak jak wprzd. W radosnych piewach, sodkich snach, W zaartych bojach, tczy snw Zapomnia, po co jecha mia, Wic zaraz rusza musi znw. Wieczny wdrowiec, wieczny bard, Gondol sw znw wiedzie w dal Posaniec wiata, pdziwiatr, Jak pirko: tu, to znowu tam,

Gdzie go poniesie morski wiatr.

Ksiniczka YaKsiniczka Ya Diadem z pere ma, Tak mwi elfw piew. Jej wos jasny lni I srebrem si skrzy Jak gwiazdy pord drzew. Szal z kaszmiru ma Zotem byszczy haft Na piersi gwiezdny sznur. Z ciem skrzyde - patrz! Ma utkany paszcz Srebrzysty jak nieg z gr. Z diamentw pas Rozsiewa blask Na bieli jej sukienki. Paszcz jej jak mga, Gdy na spacer sza, Kaptur jak obok cienki. Idc noc wrd gwiazd, Rozsiewa cudny blask Pod niebem granatowym. I lni rybia uska, Gdy stopk muska Wd tafle krysztaowe. Wdzicznie chyli do, Muska wodn to, Zwierciadlan i czyst. I jak wietlna mga, W pls szalony sza, Sukienk byszczc szklist. Tam, gdzie stp jej lad Na jezioro pad, Migocze srebrna to. Oczy wzniosa raz Na ksiyca blask, Na cienist bo. Znw chce taczy, lecz Bardzo dziwna rzecz: Gdy opuszcza wzrok,

Nagle widzi Taa Pikn tak jak Ya, Taczc za ni w krok! Jest cudna jak Ya, Ten sam urok ma, Lecz jake poj to? Cho koron lni, Co gwiazdy ma trzy Nad gow tylko dno! Jasne oczy swe, Tam kieruje, gdzie Z gry patrzy Ya. Cudownie tak y I gow w d tkwi W morzu gwiazd bez dna! Mimo wielu prb Koniuszkami stp Dotkn si mog jedynie, Lecz moe jest ld, Gdzie daleko std, Gdzie taczy si w niebios gbinie? Gdzie zwisa si wp Jak Taa, gow w d Na gowie taczy czasami? Ach, kt kraj ten zna? Ani ty, ani Ya, Co plsa samotnie z gwiazdami. Pery w warkoczach I suknia urocza, Bucika uska To wodn muska, gdy taczy Ya. To wodn muska Bucika uska I suknia urocza, I pery w warkoczach, gdy taczy Taa!

Jak Czek z Ksiyca za pno poszed spaJest sobie gospoda, wesoa gospoda, Ukryta wrd szarych wzgrz. I warz tam piwo, brunatne, prawdziwe, A Czek z Ksiyca tam zstpi w podziwie,

By zapi nim gwiezdny kurz. Pijane kocisko na skrzypkach przygrywa Piciostrunowych, a jake, I smykiem od ucha to w gr, to w d, Piszczc cieniutko i basem na p, A czasem porodku take. Gospodarz tam ma niewielkiego psa, Co bardzo lubi kaway, Wic kiedy dowcipy si sypi wrd goci, On uszy nadstawia i z wielkiej radoci, Doprawdy, a trzsie si cay! I jest tam te krowa, rogata krlowa, Co nieprzystpna jest prawie, Lecz lubi muzyk i kiedy j syszy, Pdzelkiem ogona dostojnie koysze, A czasem taczy po trawie. I spjrz! Stoi rzdek srebrzystych talerzy I srebrnych sztucw jest wiele. Co tydzie specjalni sucy Czyszcz stos sreber brzczcy, By zdy z tym na niedziel. Gdy Czek tam z Ksiyca tak tgo popija, Kot smtnym zamiaucza tonem, I talerz wraz z yk ruszyy w pls A krowa taczya, a ogrd si trzs, Pies goni za swoim ogonem. A Czowiek z Ksiyca ju piwem si spi, I z krzesa pod st z hukiem spad, O piwie w ogromnych nic dzbanach Przedrzema tam sodko do rana, Gdy wit ponad miastem ju blad. Wic karczmarz do kota powiada w te sowa: Spjrz tylko na konie z Ksiyca, Jak r i rw si w uprzy, A pan ich zdrowo zmitry, I soce ju na ulicach." l zacz kot smykiem po skrzypkach pomyka, e zbudziby umarego. Przyspiesza, nucc pod wsem, A karczmarz Czekiem potrzsa, Woajc Ju trzecia, kolego!" Wic wsplnie Czowieka poci gr wtoczyli, Na wz ksiycowy wrzucili. Konie ruszyy galopem,

Krowa skoczya ich tropem, A inni wesoo taczyli. Znw szybsza muzyka pomkna spod smyka, Pies nagle zawy z radoci, Konie w zaprzgu i krowa Razem stany na gowach Wraz z tumem zbudzonych goci. I w rytmie szaleczym struna pka z brzkiem, Krowa przez Ksiyc skoczya, Pies ze miechu a piszcza, Gdy lnica niedzielna yka Z sobotnim talerzem taczya. A Ksiyc okrgy za wzgrze si stoczy, Gdy soce wzeszo po chwili. I oczom swym ledwie wierzyo, Bo cho poudnie ju byo, Wszyscy do ek wrcili!

Jak Czek z Ksiyca zszed za wczenieCzek z Ksiyca to Pan, co ma srebrny dzban I brod ze srebrnych ma nici. W koronie z opali i perach naszytych Na szarf, co wszystkich zachwyci, W srebrnej szaroci szat raz cie jego pad Na sale marmurowe, Gdy kluczem z krysztau otwiera pomau Drzwi z jasnej koci soniowej. Schody z filigranu i z nici spltanych W d, cigle w d go wiod. A on ju si cieszy, ku wolnoci spieszy, Na spotkanie z ziemsk przygod. Z diamentw jasnoci nie czerpie radoci, Znudzi go pobyt w tej wiey. Siny gaz ksiycowy, samotny, surowy Wykuty w zimnym kraterze. Oddaby wiat cay za rubin wspaniay Na jasnej szacie byszczcy, Za szlachetne kamienie i stubarwne odcienie Szafirw, szmaragdw lnicych.

I jake tak y, by nie robic nic, Wpatrywa si w glob zoty, Wsuchiwa si w szmer wirujcych sfer, I nie mie na nic ochoty? Przy srebrnej peni marzenie chcia speni O Ogniu, co zotem ponie. Nie mde selenity, opaowe szczyty Sny jego byy czerwone. Bo ni o szkaratach, ranych komnatach, Pomaraczowych pomieniach I chmurach w purpurze, gdy wicher dmie w grze, A noc w wit si zamienia. O mrz marzy bkitach, o lasach na szczytach Ciemnozielonych od lici, I o ludziach co gwarz i co piwo warz I s tacy czerwonokrwici. Poda zabawy, rozmowy ciekawej I mis gorcych, i wina. Jedzc placki perowe z mki ksiycowej, Cieniutk popija wdczyn. A zaklaska z radoci, mylc o mis obfitoci Pikantnych i w piwie skpanych, I zjecha niechccy po schodach wiszcych, I spad jak meteor pijany. Jak kometa z pnocy nad Yule przemkn raz w nocy, Byszczc i migoczc spad. Ze cieki srebrzystej zszed na brzeg urwisty Nad wietrzn zatok Bel siad. Co robi? Nie wiedzia, kiedy tak w wodzie siedzia. Czy ton, czy popywa moe? Kiedy dka rybacka na wpada znienacka I w sie go zowia, niebo! W falach srebrzystych, wrd toni przejrzystych, Wrd fosforycznej piany Schwytaa go w bieli perowej kpieli, Zieleni ze srebrem zmieszanych. Woli jego wbrew na ld pord mew Wraz z ryb go odstawili. Le do karczmy co tchu" - poradzili mu. Do miasta jest tylko p mili". Gboki dzwonu gos oznajmi jego los Z wysokiej Morskiej Wiey, e to z Ksiyca Czek, co do miasta zbieg

I wanie do karczmy biey. Nikt ognia nie roznieci wrd popiow i mieci, Noc jakby nie miaa koca. Zimny wit, mokra trawa, nie podgrzana strawa, Dymica lampa miast soca. W uliczce samotnej, we mgiece wilgotnej Ni gosw, ni pieni nie sysza. Tylko cikie chrapania - nikt tu wczeniej nie wstanie, Wszdzie tylko wilgo i cisza. Prno wic wszdzie stuka i kompanii szuka, I woa - nikogo nie spotka, A ujrza za mgiek w gospodzie wiateko, Przez okno zajrza do rodka. Kucharz ze snu wyrwany ypn okiem zaspanym, Od Czego tu?" gadk zaczyna. Chc strawy i pieni, po to przyszedem wczeniej, Bo wypi chc rzek wina!" Trudna sprawa, mj panie, jada pewnie nie stanie, Lecz witam ci bardzo mile, Nie mam srebra ni zota, dziurawa kapota, Wic moesz wej tu na chwil. Srebrny grosik ci moe zasuwy otworzy, A drzwi pereka uchyli. Daj dwadziecia jeszcze, to ci w kuchni umieszcz I straw dam za drugie tyle. I choby z godu pad, nim co wypi i zjad, Odda musia paszcz i koron. Za dary te wszystkie dosta drewnian misk, Sagan brudny i zakopcony. Owsianka w saganie, leciwe ju danie Z wetknit yk drewnian, Bo puddingw liwkowych, sodkich i waniliowych Nie piecze si w Yule tak rano. Go z Gr Ksiycowych, przybysz z Wieyc perowych Zbyt wczenie na Ziemi stan. e to z Ksiyca Czek, co do miasta zbieg I wanie do karczmy biey. Nikt ognia nie roznieci wrd popiow i mieci, Noc jakby nie miaa koca. Zimny wit, mokra trawa, nie podgrzana strawa,

Dymica lampa miast soca. W uliczce samotnej, we mgiece wilgotnej Ni gosw, ni pieni nie sysza. Tylko cikie chrapania - nikt tu wczeniej nie wstanie, Wszdzie tylko wilgo i cisza. Prno wic wszdzie stuka i kompanii szuka, I woa - nikogo nie spotka, A ujrza za mgiek w gospodzie wiateko, Przez okno zajrza do rodka. Kucharz ze snu wyrwany ypn okiem zaspanym, Od Czego tu?" gadk zaczyna. Chc strawy i pieni, po to przyszedem wczeniej, Bo wypi chc rzek wina!" Trudna sprawa, mj panie, jada pewnie nie stanie, Lecz witam ci bardzo mile, Nie mam srebra ni zota, dziurawa kapota, Wic moesz wej tu na chwil. Srebrny grosik ci moe zasuwy otworzy, A drzwi pereka uchyli. Daj dwadziecia jeszcze, to ci w kuchni umieszcz I straw dam za drugie tyle. I choby z godu pad, nim co wypi i zjad, Odda musia paszcz i koron. Za dary te wszystkie dosta drewnian misk, Sagan brudny i zakopcony. Owsianka w saganie, leciwe ju danie Z wetknit yk drewnian, Bo puddingw liwkowych, sodkich i waniliowych Nie piecze si w Yule tak rano. Go z Gr Ksiycowych, przybysz z Wieyc perowych Zbyt wczenie na Ziemi stan.

Kamienny TrollTroll siad raz w cieniu na wielkim kamieniu, Gnat stary przeuwa w wielkim skupieniu. Od wielu ju lat tak jad go i jad, Bo z misem mia pewne trudnoci. Goci! Koci! W jaskini na wzgrzu tkwi w wielkim skupieniu,

Bo z misem mia pewne trudnoci. Szed Tom, obuty w okute swe buty I rzecze do trolla: Ten gnat twj zapluty, Poznaj go rad, bo to chyba gnat Wujka Tima, co ley w grobie. Sobie! Skrobie! Wiele lat temu ju umar wuj Tim I lee powinien on w grobie". Troll odrzek: Ten gnat, com go ju rok jad, By dawno martwy, nim w rce mi wpad. Twj wujek by trup, od gowy co stp, Nim ksek ten znalazem wreszcie. Wierzcie! Spieszcie! Mg si podzieli z godnym trolliskiem, Bo przecie inne ma jeszcze!" Rzek Tom: Powiedz mi, gdy kto snem wiecznym pi, Czy moe go skuba trolli pomiot, jak ty? Ju tego mam do, oddaj zaraz t ko, Bo wuj Tim to moja rodzina. Trzcina! Glina! Cho martwy jest wuj, gnat jest jego, nie twj, A przy tym to moja rodzina". Troll zbiska szczerzy: Wiesz co, nie uwierzysz, Mam dzi na obiad miska ksek wiey. Przyszed do mnie sam, popatrz, ju ci mam l zaraz ci zjem na kolacj. Racj! Nacj! Mam do tego gnata, wol ksek wiey. Dzi bd mia z ciebie kolacj". Po Toma biednego, siga ap jak po swego, Lecz go nie zapa; nie wiedzia, dlaczego. A Tom skoczy co si i ju za nim by, I da mu w zadek kopniaka. Raka! Draka! Bo nic lepszego od buta tgiego, By da mu w zadek kopniaka. Lecz twardszy od skay jest ten skamieniay Zad trolla, na ktrym on siedzi rok cay, . I prdzej kamienie, ni takie siedzenie, Kopniaka poczuj dobrego. Pstrego! Zego! Stkn aonie Tom obolay. Za mocno kopne, kolego! Tom do dzi kuleje i le mu si dzieje,

Bo paluch bez buta mu cigle sinieje. A na kamieniu, w zacisznym cieniu Troll dalej ko swoj wysysa. Rysa! Misa! Z niedoli Toma si mieje I ko kradzion wysysa!

Perry WinkleRaz troll samotny usiad na gazie, Zawodzc smutn pie: Czemu, ach, czemu samotny mam y? Daleko na wzgrzach gdzie? Po rodzie moim zagin lad I nikt mnie nie szuka ju. Zostaem sam, od Wichrowego Czuba po brzegi Mrz. Nie dam zota, nie pijam piwa I nie jem mis cay rok, Lecz ludzie w strachu rygluj drzwi, Gdy tylko sysz mj krok. O, jake bym chcia chd lekki mie I gadkie jak jedwab rce! Umiem gotowa jak pan, nie jak kmie, I serce mam mikkie, dziecice".No, tak" - rzecze wreszcie. To mao i ju. Przydaby mi si kto Przemierz Shire i wszerz, i wzdu. Mam samotnoci ju do". I ruszy w drog, wdrowa przez noc, cigajc marzenie swe. Nad ranem trafi do Delving wprost Gdy wioska budzia si. Rozejrza si - i kogo spotka go? To Pani Bourne idzie tu! Parasol, koszyczek i twarz mia do, Wic biegnie ku niej co tchu. Ach witaj, kumoszko, dobrego ci dnia! Czy dobrze dzi czujesz si?" Staruszka w krzyk, kosz rzuca i myk! Jak mdka pdem mknie! Stary wjt Pott szed mimo i zblad,

Syszc ten straszny wrzask. Ze strachu cay spsowia, a Do nory: hyc! i drzwiami prask! Samotny troll zbolay siad. Nie odchod" - szepn mu; Lecz stara Bounce ucieka te Pod ko wlaza co tchu! Troll ruszy wic, na rynek wszed, Na kramw spojrza rzd. Owce czym prdzej rozbiegy si, A gsi skryy si w kt. Staruszek Hogg upuci dzban, N rzuci rzenik Bill, Jego pies Bry podwin ogon I znikn w kilka chwil. A stary troll siad, no i w pacz, Przy bramie Lockhole tu. Tam Perry Winkle spotka go: No, przesta rycze ju! Czego si maesz, ty brzydki jak noc? Gdzie lepiej ci: tam czy tu?" Klepn go w rami, a smutny troll W oczy popatrzy mu. O, mj Perry Winkle" - powiada mu troll, Jak balsam s sowa twe, Jeli nie boisz si, na mnie wsid Do domu wezm ci! l Perry wsiad trollowi na grzbiet Ruszaj" - w ucho mu rzek. Pierwszy raz w yciu tak najad si, Gdy troll ciasteczka piek. I pikle byy, i z masem tost, I keks, mietana i dem, A Winkle jad, jakby pkn chcia I myla: Co jeszcze zjem". Czajnika szum i pomieni syk - a kubek te wielki by. W herbacie Perry pywa by mg, Lecz tylko pi j i pi. Gdy peny mia ju odek i brzuch, W milczeniu zdrzemn si, lecz Staiy troll rzek: Najwyszy ju czas By teraz nauczy ci piec. Jak robi pikne kramowe suchary I buki lekkie i zote.

Spa moesz potem, na ou z pir, Gdy skoczysz swoj robot". Hej, Winkle, gdzie si wczye, co?'" Niejeden pyta go kiep. Najadem si, e ledwie yj, Bo jadem kramowy chleb!" Ale gdzie w Shire piek ten cud?" Pytaj: Czy moe w Bree?" Lecz Winkle odpar: Pytaj zdrw Ja nie powiem ci". Ja wiem i tak" - rzek Wcibski Jack, Widziaem ciebie i ju. Na grzbiecie stary troll ci nis A co Dalekich Wzgrz. I cay lud jak jeden m Ruszy w kierunku tym. Ujrzeli wnet dom pord wzgrz, Nad nim z komina dym Stanli wic przed trolla drzwiami, Proszc o jedn rzecz: Kramowy chleb, bochenek lub dwa, Piecz nam, trollu, o, piecz!" Wynocie si" - odrzecze troll Nie zapraszaem tu was, We czwartki tylko piek ten chleb, Nie wicej ni kilka naraz. Odejdcie ju, tu nie ma co je I dom za may mam. Nie zostao nic, ni z demw, ni z ciast, Bo Winkle zjad to sam! I Jack, i Hogg, Stara Bounce i Pott, Nie chc was wicej zna. Niech tylko Winkle bdzie uczniem mym Wszystko mog mu da!" I Perry Wink tak strasznie si spas, jedzc kramowy chleb, e pka w szwach i nie mg ju te Czapki kupi na eb. We czwartki, gdy ju na herbat szed By tusty i tak wspaniay, e gdy w kuchni siad, to stary troll Chudy si stawa i may. Winkle piekarzem wielkim si sta, By w pieniach rozsawiany. Od Morza do Bree znany by chleb

Przez niego wypiekany. Lecz aden bochen nie by tak mikki I w smaku tak bogaty Jak kramowe suchary, ktre troll stary Podawa do herbaty.

WarguleMroczny jest cie, gdzie Wargul pi Mokry, czarny jak tusz. Dzwon smutno dzwoni: raz-dwa-trzy, Gdy w bagnie toniesz ju. Utoniesz w mule, o niebaczny! Gdy stukasz do ich drzwi. Gargulcw umiech co dziwaczny, Ten sekret zdradzi ci. Nad zgniej rzeki korytem Paczce wierzby pi. Padlinoerne stwory skryte O swych ofiarach ni. Za Grami Merlok, za najdalsz z drg, W ponurej dolinie czyha smtny wrg. Nad brzegiem bajora, gdzie zamiera wiatr Bez soca i gwiazd - to Warguli wiat. A w lochu tam, gdzie Wargul pi, Wilgo i mrok, i chd. W mdym blasku wiecy zoto lni I syci bogactw gd. Z sufitu - kap! - wilgotne zy Na mokry kapi mur, A gdy zastukasz do ich drzwi Syszysz krokw szur-szur. Przez szpar ich niemiay wzrok I czujne donie dwie. Gdy skocz, w czarnym worku w mrok Unios koci twe. Za Grami Merlok, za najdalsz z drg, Gdzie pajczyn kotary i bagienny smrd, Przez puszcz mokrych drzew, zimn lku ni, Tam znajdziesz Warguli, by ich straw by.

OlifantCielska gra, Szara skra, Nos jak mija, Py w niebo wzbijam. Gdy krok mj rozbrzmiewa, Wal si drzewa. W pysku mam rogi, Przemierzam drogi, Wachlujc uszami, Tak id latami. Wdruj wci sobie, Nie legn nawet w grobie. Jestem Olifantem, Dziwacznym gigantem. Wielki, gruby, stary, Nie ujrzysz - nie dasz wiary. Gdy zobaczysz mnie, Pomylisz Ja ni". Bom jest dziw nad dziwy Ja - Olifant straszliwy.

FastitocalonFastitocalon przed nami, Pikna wyspa nad wyspami. Moe troszk naga. Jak dobrze dopyn w kocu, Taczy i lee na socu. Widok mew te pomaga... Uwaga! Mewy nie ton. One siedz sobie na piasku, Skrzydami trzepi wrd wrzasku. Potrzebna odwaga Tym, co chc tu ldowa Lub wysi cho na chwil,

By spdzi czas nieco milej Lub wod zagotowa. Gupcy, co na NIM ldowa chc I moe o ognisku ni, I o ciepej herbacie. ON szybki jest, cho niby pi, Gdy pywa tak po wieczne dni Spokojnie, Lecz gdy poczuje tupot ng Lub ciepa troch przy jednej z drg, Dostojnie Si zanurzy. Zwinnie przewrci si na grzbiet I goci si pozbdzie wnet. Koniec podry. Ku ich zdumieniu I ku ostrzeeniu. Potworw wiele w morzu znam, Lecz najgroniejszym z nich jest sam Fastitocalon stary, zoliwy, Ostatni rybo-w prawdziwy. Takich ju nigdzie nie ujrzycie. Wic, jeli chcesz ocali ycie, Posuchaj rady: Nie stawiaj nigdy nogami obiema Na ziemi, ktrej na mapie nie ma. A najlepiej, radz ci, W rdziemiu zosta i koniecznie, Bezpiecznie, Doyj swoich dni.

KotTusty kot do ma psot. Na macie pi i chyba ni O mysim misku, smacznym ksku Na niadanko ze mietank. A moe miay, przez dzie cay ni inny los? Dostojny krok i gniewny wzrok I grony gos. Gdzie jego brat, co nie zna krat, Mieszka wrd drzew

Lub na pustyni, gdzie popoch czyni I chepce krew. Ogromny lew: elazny szpon I lnice ky. Nie zna litoci wic strze si go, Kiedy jest zy. Gepard gwiadzisty, w oku ma bysk Bestia, co rada Na sw ofiar z gry, Bez szmeru spada. Gdzie las cienisty, uroczysty, Daleko gdzie Mrucz sw pie, Wolnoci pie. Lecz tusta kocina, zabawka jedyna Twojego syna, Nie zapomina.

Narzeczona cieniaBy sobie czek, co mieszka sam I w dzie, i w noc y tak; Lecz cho jak posg siedzia tam Cienia nie rzuca wszak. Krg biaych sw nad gow mu Kry w czerwcow noc, Nie budzc wszake go ze snu. Tak wielk czar mia moc. I przysza Pani, osnuta w mrok, We wosach kwiecia blask. Chwilk cieszya jego wzrok, Gdy srebrny wstawa brzask Wtem wsta, jak gdyby zrzuci gaz I pky wizy czarw. [ej cieniem on oboje wraz Owin, peen aru. I nigdy ksiyc, soce, dzie Ni ludzkie nie ujrzy oko Dziewczyny, uwiedzionej w cie, Ukrytej w nim gboko. Lecz raz na rok, gdy pka gaz, Dziwne si dziwy baj. W wietle ksiyca tacz wraz

I jeden cie rzucaj.

SkarbMode byo soce i ksiyc by w nowiu, Zotosrebrne pieni rozsnuli bogowie, Na zielonej trawie srebro rozsypali, W fale przezroczyste zoto po wplatali. Pieko nie rozdziawio jeszcze swego pyska, Ni karom, ni smokom klejnot nie byska, Lecz yy elfy i wielkie ich czary. Pod wzgrzem zielonym mroczne pieczary, Gdzie kuto pieni i zote korony Dla elfich krlw wiatem uwieczonych. Ale zgin rd ich, pieni ukochane Zakuto w stal i elazne kajdany Chciwo nie piewa, bez umiechu usta, W norach bogactwa skrywa zawi pusta, Zoto i srebro krwaw strug pyn I ciemno zawisa nad elfw krain. By raz krasnolud, co w ciemnej jaskini Ze srebra i zota cudne rzeczy czyni. Mot i kowado, kleszcze hartowane Do koci zdary rce spracowane Robi monety i piercienne krgi, Wreszcie krlewskiej zapragn potgi. Przy pracy oczy i such cay straci I si swoj za chciwo zapaci. Lnice klejnoty przez kociste szpony Na ziemi spaday nie zauwaone. Krokw nie owi such przytpiony, Gdy smok przy rdle poi si spragniony. Kbiy si mroczne, cuchnce opary, Pomienie syczay u wrt pieczary. A zgin krasnolud w arze pomienistym, A koci spony w bajorze ognistym. By raz stary smok pod szarym kamieniem, Co w mrok spoglda zmczonym spojrzeniem. Rado i modo bezpowrotnie strawi, Gdy si bogactwem upaja i dawi. Czonki skrcone, do ruchu niezdolne, Serce leniwe, gnune i powolne.

W skr si wary klejnotw pokady, Wcha je, liza, chroni od zagady. Zna pooenie kadego piercienia I nie wypuszcza go spod skrzyde cienia. Na ou czarnym o zodziejach marzy Kradncych klejnoty, na ktrych sta stray Czu zapach ciaa i smak krwi wypitej, Lecz czas przytpi mu such znakomity, Tote nie usysza szczkajcej stali, Kiedy wojownik przyby tam z oddali. Modziutki rycerz z jasn kling w doni Wyzwa go, aby skarbu swego broni. Cho szablozby, w pancerzu rogowym, Zgin smok przecie pod ostrzem stalowym. By raz krl stary na tronie wysokim, Spod biaych wosw zimnym ypa okiem. Usta nie czuy smaku jada ni napoju, A uszy pieni - lecz nie zna spokoju, Bo myla tylko o ogromnej skrzyni Penej klejnotw i zotych kamieni W gbokim skarbcu, ciemnoci osnutej, Zimnym elazem i stal okutej. Rdz zaszy miecze tanw jego dzielnych, Sawa nie zdzierya rzdw niepodzielnych. Zamek w ruinie i zimne komnaty To nic, bo zotem elfw jest bogaty! Nie sysza rogw na grskiej przeczy, Nie czu krwi, gdy lud jego nieprzyjaciel drczy. Zamek zdobyto, krlestwo zniszczono, A krla koci w d zimny rzucono. Jest skarb dawny, pod skal schowany Za drzwi siedmiorgiem z dawna zapomniany Bramy ponurej aden czek nie przejdzie. A jednak na pagrku wiosn trawa wzejdzie W przepychu kwiatw, wrd skowronkw piewu I oywczego od Morza powiewu. Skarbu pilnuje Noc uwanym okiem, Ziemia czeka, a elfowie pi snem gbokim.

Morski dzwonGdy szedem raz pla o morzach marzc,

Jak gwiazdka lni na mokrym piasku. Wic wziem do rki w dzwonek maleki, Muszelk mc od blasku. W palcach mych drcych ton nagy, dwiczcy Narodzi si z niej i rozpyn. Radosne woanie, namitne wezwanie; Zabrzmia raz jeden i zgin. W zdumieniu ujrzaem statek nienobiay Wrd szarych i pustych fal. Ju czasu nie mamy! Wic na co czekamy? Krzyknem: Unie mnie w dal!" I unis mnie w dal, w przejrzystej mgle fal, W wilgotn pian spowity, Gdzie niezwyky ld pi daleko std, W mroku o zmierzchu ukryty I znw zabrzmia dzwon, czarodziejski ton, Wci wyej gos jego bieg. Po zdradzieckiej skale, omywanej przez fale Na gadki i pusty brzeg. Piaski mce biel, co do stp si ciel, Gwiazdy w srebrzystej sieci I skay perowe, gazy krysztaowe W ksiyca lnicej zamieci. Wziem w do piasku penego blasku, Sypic py mcy, perlisty, Trby z opalu i re z koralu, Zielenie i ametysty. Lecz pod ska oson jaskinie w mroku ton, Zielskiem zarose i muem. Gdy niebo ciemniao i chodem powiao, Lk wielki w sercu poczuem. Wzgrzem lesistym potok pyn czysty, Wic piem wody do syta. Gdym strumie przekroczy, zachwycia me oczy Kraina za nim ukryta. ki w socu skpane, lekkim wiatrem owiane, te kwiaty gwiadziste, I jak zote ksiyce nenufary dziewicze Na tafli jeziora czystej. Waki taczce i wierzby paczce Nad wody omszaym krysztaem, Strzeg twierdzy zocistej gladiole strzeliste I trzciny - zielone strzay. Pie echo niesie po play, po lesie. Spywa w dolin, gdzie stworze jest moc.

Biae zajce wrd traw migajce, my jasnookie, co gapi si w noc. W cichym zdumieniu, gboko w cieniu Borsuki wiec lepiami. Syszaem kroki, lekkie podskoki I wiru chrzst pod stopami. Srebrzysta muzyka, co z naga umyka, Zaledwie pochwyci j ucho. Szukaem, goniem, lecz lad zagubiem Znw wok pusto i gucho. Z listowia zieleni i czarnych dereni Paszcz sobie splotem zielony. Dugie bero w doni, zota flaga si poni I wieniec na ksztat korony. Z okiem byszczcym, z gosem stal dwiczcym Stanem sam na szczycie. Krzyczc: Dlaczego mnie, krla waszego Tylko milczeniem darzycie? Ja wadca dostojny, sercem i trzcin zbrojny Glaclioli kling wznosz. Ujrze chc twarze, niech kto si pokae. Przemwcie do mnie, prosz!" Wtem chmury z pnocy jak cauny nocy Okryy wiat ciemnoci. Chwytaem si ziemi palcami drcymi, Walczc z wasn saboci Do lasu dotarem, o drzewo si wsparem, Grona obja mnie cisza. I mrok mnie uwizi w sieci nagich gazi. Nikt mego woania nie sysza. Przez rok i przez dzie skrywa mnie nocy cie, Ptay pajczyn sieci. Syszc szmery i stuki, i pracowite uki Czekaem w mronej zamieci. A wiata promie przez noc przebi si do mnie: Co widz, ja osiwiaem". Cho zgity, zgarbiony, lecz wolnoci spragniony, Ku morzu pdem pognaem. I lkiem cigany, wdrowiec zbkany Na stromej upadem drodze. A Mroku straszyda rozpiy swe skrzyda, Znw pograjc mnie w trwodze. Rce miaem w ranach, twarz wiatrem smagan

I drc szukaem schronienia, Gdy na wargach spieczonych smak poczuem sony I kres mojego cierpienia. Mewy w grze kryy i aonie kwiliy Gosy w pieczarach mrocznych. Morsw warczenie, zbate kamienie I chlupot fal niewidocznych. Nastaa zima. zawicymi oczyma W mroku nocy drogi szukaem, A dotarem co brzegu, z wosami w niegu Na ldu kracach ju staem. Ma d zapomniana, fal koysana U brzegu na mnie czekaa. Nie tknem wiosa - sama mnie niosa, Sztormowi czoa stawiaa. Mijaem okrty o aglach wydtych I zapomniane wraki, A port wytskniony, zmierzchem otulony, Morskie wskazay mi ptaki. lepe okiennice, wiatr zamiata ulice; Przy drodze siadem, znuony, I skarby zebrane, skrztnie przechowywane W kana wrzuciem spieniony. W doni stulonej gar piasku zlepion I muszl dziwn ciskaem. Od dawna jest gucha - prno nastawiam ucha Nigdy ju jej nie syszaem. Gdy id samotny chodnikiem wilgotnym, Alej ponur i ciemn, Mwi sam do siebie, bo nawet w potrzebie Nikt nie chce rozmawia ze mn.

Ostatni statekFiriel zbudzia si nad ranem. Niebo na wschodzie janiao, Dalekie koguta pianie Czysto i jasno dwiczao. Ptaki zbudzone w cieniu drzew. Na tle bladego witu, Zaniosy swj poranny piew Do wiatru i bkitu. Patrzya, jak srebrzysty brzask

Powoli w dzie si zmienia, Na liciach migoczcy blask wiat wydobywa z cienia. I po pododze, niby mga, Przebiega stopk bos. Tanecznym krokiem w socu sza, Socem spowita i ros. Klejnotem brzeg jej sukni lni, Gdy biega w d, ku wodzie. I zotem rzeki nurt si skrzy, Dziwic si jej urodzie. Zimorodek spad jak kamie W szkaracie i bkicie. Sodko si nis sitowia szum I lilii wo o wicie. I nagle skd cudowny gos Dolecia, gdy tak staa. Skrzy si jej promienny wos I twarz jak lilia biaa. Na harfie i na fletni gra Wirtuoz niezrwnany. Modzieczych gosw chora brzmia W piewie zaczarowanym I zotodzioby statek-ptak, Zbrojny w podwjne wiosa, W abdzie skrzyda chwyta wiatr, Gdy fala w dal go niosa. wietlisty z kraju elfw rd Przy wiosach sta zoconych, A purpurowy soca wschd Wyzaca trzy korony. Do wtru harf ich piew si nis, Swj rytm wiosom nadajc.Ach, cudny las i licie drzew, I ptaki, co piewaj. Niejeden jeszcze taki wit Rozjani t krain Niejeden kwiat tu bdzie kwit Nim mrz zapowie zim". Dokd to woda niesie was, eglarze piewajcy? Czy tam, gdzie gsty, wieczny las, Zachodu zoci soce? Czy gdzie Pnocy zimny brzeg I wyspy kamieniste?

Gdzie mewy i gdzie wieczny nieg, Pchaj was wiosa zociste?" O, nie!" - odrzekli. Dalszy ld Chc ujrze nasze oczy. Szar Przysta daleko std, Nim ciemno nas otoczy. Do domu serca gos nas gna, Gdzie Biae ronie Drzewo I Gwiazda blaskiem tam za dnia Ostatni brzeg oblewa. Poegna marny ziemski los, rdziemia las i drzewa; Do Kraju Elfw, gdzie dzwonu gos Z wysokiej wiey piewa. Tu widn trawy, ginie li, Soce i Ksiyc gasn, Co wzywa nas, by dalej i, Nie daje w drodze zasn". Podnieli wiosa, umilk piew. Spjrz, miejsce jeszcze mamy! O, Cro Ziemi, czy syszysz zew? Popy, o, popy z nami! Niewiele czasu zostao ju, Dziewico jak elf cudna. Wyruszaj z nami na kraj mrz, Spiesz si, bo droga trudna!" Firiel spojrzaa na brzeg, w d Niemiay krok zrobia, Gdy glina, rozmoka na wp Stopy jej uwizia. Wic do eglarzy woa w gos, Wyciga ku nim ramiona. Nie mog odej, taki mj los Bo z Ziemi jestem zrodzona!" Mroczny chd domu wita j, Gdy z ki powrcia I czarodziejsk sukni sw Fartuchem zastpia. Promiennozoty wosw blask W warkoczu uwizia I w wirze gospodarskich prac Zmierzchu nie zauwaya. Za rokiem rok upywa znw, Do Siedmiu Rzek odpywa. Dzie peen soca, noc bez snw;

Chwieje si wierzba krzywa. Lecz nigdy ju, o adnej z pr Na zachd nikt nie pynie I nie zapiewa elfw chr, Ich pie na zawsze zginie.