rodziewiczówna maria - nowele

80
MARIA RODZIEWICZÓWNA NOWELE 1890

Upload: grazka1957

Post on 05-Sep-2015

226 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

Zbior nowel z 1890 roku: Jazon Bobrowski, Pierwsza kula, Nad program, Filantrop, Historia o bialym wole.

TRANSCRIPT

  • MARIA RODZIEWICZWNA

    NOWELE

    1890

  • JAZON BOBROWSKI

    Ueber allen Gipfeln ist Ruh! Goethe

    Sukcesja! O sodki wyraz! Idea marnotrawcw i prniakw, smaczny ksek dla wierzycieli i urzdnikw, marzenie ludzi zdolnych i ambitnych, literatw pragncych zosta redaktorami dziennika, bankrutw i ndzarzy.

    Tak, kady z nich byby upojony radoci po otrzymaniu telegramu o zgodnie starej ciotki lub bezdzietnego stryja, snuby najzuchwalsze projekta, a w kadym razie nie miaby tak znudzonej i obojtnej miny, z jak pan Ksawery Bobrowski czyta pewnego letniego wieczora list zwiastujcy mu o mierci panny Heleny Bobrowskiej, dziewicy pidziesicioletniej, rodzonej siostry jego ojca, po ktrej pozostae ruchomoci i nieruchomoci do niego wedle prawa nale.

    Zachodzce soce wdzierao si przez otwarte okna domu i owiecao, jaskrawo, ciemn ogorza twarz waciciela i ubog, pust wielk izb.

    By to czowiek mody jeszcze, zna zmczony upaem, prac, trosk gospodarcz czy yciem. Oczy jego ciemne spod szerokiego czoa przebiegay machinalnie papier, rysy miay wyraz przykroci.

    Na co mu ten spadek? Czy mia sumiennie prawo do niego, on, co swej ciotki nie zna, nie odwiedza? Moe odbiera go komu, co j kocha, osadza jej staro, co dla niej pracowa?

    Rzadk moe bya ta delikatno, lecz pan Ksawery by tak niepodobny do swych rwienikw! Syn utracjusza, a kocha prac i od lat najmodszych, w pocie czoa, sam zdobywa nauk i chleb. Przykad ojca, kolegw, ycie w stolicy, modo, nic go nie zbio z raz powzitej drogi, szed wci naprzd z jakim cichym, kamiennym uporem, dopki nie dobrn do celu. Zda egzamin na adwokata, znalaz klientw, sprawy. Odetchn, zapomnia w krtkim czasie o niedostatku i trudach. ycie umiechno mu si na ma, krtk chwilk; modo upomniaa si o swe prawa by szczliwy.

    I znowu zgaso wszystko, jak spadajca gwiazda. Ojciec mu umar zostawiajc mnstwo dugw, procesw, najwikszy bezad w rachunkach, chaos interesw, wrd ktrego Ksawery rzuca si jak ryba w sieci, a w kocu z dbr zosta mu jeden folwark, gniazdo rodzinne, okruchy magnackiego mienia.

    I na tym zostay dugi, i to mu radzono sprzeda. Zmilcza; lecz po niejakim czasie zwin swe bagae i wyjecha z miasta do tego szmatu rodzinnej ziemi, ktry mu obowizek kaza ratowa dla idei narodowej, ratowa choby kosztem wasnych upodoba, kariery i szczcia.

    Milcza egnajc stolic i ycie swe dawne, milcza te, stanwszy na dziedzicu Wysokiej Woli; lecz od tej chwili nic nie zostao mu z optymizmu modoci: sponurza, zdzicza, nie umiechn si nigdy.

    W Wysokiej Woli znalaz dwa koty, bociana, par jaskczych lepianek i miriady myszy a szczurw rozwielmonionych w mieszkalnym domu. Budynki nie miay strzech, poty popalone ze szcztem, narzdzia gospodarcze, okna, nawet drzewa w sadzie pokradli ssiedni chopi. Woda nawet powysychaa w studniach. Odtd mino lat om i nikt by nie pozna owej rudery. Jakby cudem zjawiy si wysokie somiane dachy i pugi na zachwaszczonych ugorach, i kosy znw dzwoniy po kach, i pie niwiarzy nis wiatr od anw zb. Podwrzec zars, zaszumia, bocian klekota na penej stodole, jaskki wiergotay radonie, nawet szczury uznay nowego, godniejszego nad nie pana i wywdroway z domu.

    Tak, by to cud pracy jednego czowieka. W kraju naszym, tak nawykym do ruiny i licytacji, ludziska z jak czci zabobonn patrzali na ten fenomen samodzielnego

  • dwignicia si z upadku. Przed panem Ksawerym chylono czoa, proszono o rad w kadej kwestii, noszono go na rkach prawie.

    On szed naprzd z elazn wytrwaoci. Z miastowca nie zostao w nim i wspomnienia: odzie nosi samodziaow, straw jad czeladn, rce nierzadko chwytay kos lub pug; a gdy mu czasem zamajacz! obraz przeszoci, to ucieka ode jak od pokusy, w pole lub do ksiek.

    Lokaj, Mazur, zbytek stolicy, i stara baba, zarazem ochmistrzyni, kucharka i praczka caego dworu, oto byo towarzystwo, ktre zastawa po mozolnej dziennej pracy na progu domostwa.

    Mia jeszcze psa, Oresta, i ulubion klacz, Brawur, ktr Mazur uparcie nazywa Farfur, i tak y zasklepiony, jak muszka, bojc si wyjrze za granic powiatowego miasteczka, eby go nie napada nostalgia za zerwan przeszoci i nie kazaa mu zapomnie o obowizkach.

    atwo sobie wystawi jego uczucie niechci wobec perspektywy podry dalekiej, nudnej, w jak zapad okolic woyskiego Polesia, w czasie wanie kosawicy, po spadek starej ciotki skadajcy si zapewne ze starych, wyszych z mody sukien, kota czy pudla faworyta, kaprynej sugi, srebrnej tabakierki i odwiecznych modlitewnikw. Nigdy nie sysza, by stara panna posiadaa co wicej.

    Co si za tyczy domu, ogrodu, sowem nieruchomoci, bya to zapewne rudera na wydmie, zupenie mu bezpoyteczna, a nawet kopotliwa, o dwadziecia mil od majtku, w okolicy, gdzie brak nabywcw i kapitau.

    To coraz smutniejsze rozmylanie paskie przerwa Mazur Walek wnoszc jaki preparat kucharki, zaprawny cebul i tustoci, mieszanin kartofli i grochu, bez nazwy w sztuce kulinarnej.

    Pan Ksawery zoy list, zapali zagase cygaro, dowodzce swym ksztatem, e Hawanny nie widziao nigdy, i rzek krtko, zwracajc si do swego factotum:

    Walek, jad jutro na par tygodni. Ton by rozpaczliwej determinacji. Ospowata, opalona na brz twarz Mazura rozszerzya si bezmiernym zdziwieniem. Dlaboga, a to gdzie? spyta. Gdzie? Czekaj rzuci okiem raz jeszcze na list do Dworzyszcza. Eee! a gdzie te to? Nie wiem. Podobno na Woyniu. Jake pan trafi, kaj pan nie wie? A po drugie, jake pan odjedzie, kaj nam niwo za

    pasem? A ty? Aha, ja! Ta ja se zostan. A czyme pan pojedzie? Ano, komi i wgierskim wzkiem. Ech, to chyba Farfur, bo juci koni od brony bra nie wypada. Na ten argument pan zamilk pokonany. Jad milczc swj wieczorny posiek i wyglda

    przez okno na bydo wracajce powoli z pastwiska. Niech bdzie Brawura mrukn wreszcie. Osiodaj mi j przed witem, upa

    przepi gdzie w drodze, a na noc rusz dalej. Ino niech pan wemie liwolwer i Choresta. A moe lepiej poczeka do soboty, bo w

    pitek chrzecijaninowi jedzi nie adnie zawyrokowa Waldek wychodzc z pokoju. Tej nocy nikt nie spa w Wysokiej Woli. Suba czekaa koca witu, nie pojmujc jak pan

    bez nich, a oni bez pana obejd si przez trzy tygodnie, a pan egna swj dom tak uroczycie, jakby szed na mier pewn. Mona miao zarczy, e pisa testament, bo noc ca tuk si po swym pokoju jak dusza pokutujca.

    Brzask wschodu zasta go siadajcego na ko. Wyda ostatnie rozporzdzenia i sucha cierpliwie polece swego Mazura.

  • Niech pan patrzy na walizk za siodem, a niech pan nie poi gorcej klaczy, a niech pan psa karmi, a niech si pan nie postrzeli liwolwerem i pienidze lepiej schowa. O rany! i pan myli z t brod nie ogolon jak opryszek jecha! Niech pan zaczeka chwilczyn, ja migiem przystawi lusterko, brzytwy i mydo.

    Tu si wyczerpaa cierpliwo paska. Burkn co bardzo energicznie, zebra cugle i wskoczy na klacz, i uciek od owych obiecanych brzytew i myda wycignitym kusem, gwidc na psa.

    Walek jeszcze bieg i lamentowa, i o co prosi, a mu pan znikn na zakrcie polnej droyny, i zosta po nim tylko lad kopyt na rannej rosie i guchy tentent, i radosne skomlenie psa. Mazur wybieg jeszcze na wzgrze i przysoniwszy doni oczy od jaskrawej zorzy, widzia sylwetk jedca, jak dobieg gocica i zawrci na szlak woyski, na wschd. Wwczas zszed z pagrka i kiwajc gow ruszy ku domowi.

    I taki uparty! Pojecha nie ogolony i ani dba!

    Nieokrelone byo rozmylanie Bobrowskiego, gdy tak gna prosto przed siebie, niepewne jak szary wit, puste jak bezmierny piaszczysty gociniec, na ktrym sarnie nki Brawury nie podnosiy nawet odrobiny kurzu. Ile mil przejecha, nie wiedzia do chwili, gdy klacz zwolnia biegu. Spojrza na ni. Biedne zwierz! Odpowiedziao godnie swej nazwie. Caa w pocie, z dymicymi bokami, gryza munsztuk biay od piany i wycigaa sw pyszn such gwk rc, jakby si alia i prosia o co. Soce biae, gorejce stao nad gow, palc ogniem; chciaa pi, a oczy dostrzegy w dali urawia studni u karczmy przydronej.

    Bobrowski zakl w wsy samego siebie. Wszak to Czerwonka! Pi mil gnaem nieszczsn. Co by na to Walek powiedzia! Karczma nie bya pust. Bryczk jak smarowa wonica, a w progu sta mczyzna i

    pali cygaro, patrzc na zbliajcego si jedca. Bobrowski zna go dobrze. By to Filip Prowicz, dawny jego gimnazjalny kolega, troch

    hulaka, troch artysta, troch gospodarz, natura bujna, niecierpliwa, niezdolna do niczego staego, ale dobry towarzysz, zawsze wes, zawsze artobliwy bez obrazy, chochlik caej okolicy, ulubieniec starych pa i marzenie modych panien. aden jarmark, aden zjazd, imieniny nie obeszy si bez Prowicza; niezbdny by tam na rwni z winem szampaskim i kapel.

    Gospodarzy nietgo, lecz majtek by pikny, a suba pamitaa rygor dawnych czasw. Waciciel zawsze pieszy ze zbiorem i sprztem, a gotwk wywozi do Warszawy, skd naturalnie nie wraca i szelg.

    Tam to spotkali si z Bobrowskim, przypomnieli dawne koleestwo i Prowicz odwiedza odyca, jak go askawie przezwa; odwiedzajc mieszy, wyciga w ssiedztwo, czciej drwi z niego i drani bez koca.

    adniem trafi mrukn do siebie pan Ksawery prosto w szpony tego paliwody. Nawet mi zasn nie da.

    Naturalnie Prowicz o wiorst ju wrzeszcza i macha rkami: Witam, witam! Co to za wyprawa? Do Ziemi witej na krucjat? Biedna Farfura!

    Pjd tu, Orest! Czy si twj pan wciek? Jak ma min szczegln Zatrzyma si przed Ksawerym i patrza mu impertynencko w oczy, nie raczc wyj

    cygara z ust. Ju zaczynasz, Prowicz! daj mi spokj! Chc spa, je i wypocz. Mao co ty chcesz! Gadaj od pocztku. Gdzie jedziesz w ten sposb? Na Woy! rzuci na odczepne, wprowadzajc klacz do stajni i krzyczc na ydwk

    o owies, by zaguszy potok konceptw i zapyta. Uciek do izby, zgadzajc si na jaja i piwo, ktrym uprzejma gospodyni chciaa go uraczy, lecz i tam znalaz go utrapiony towarzysz.

  • Jak to na Woy? co to Woy? dlaczego Woy? dopytywa si chodzc za nim krok w krok.

    Za wiele pyta naraz odpar wreszcie zniecierpliwiony Ksawery, zapalajc papierosa i rzucajc si na pierwsz pust awk. Jad, bom wzi spadek po ciotce; blisze szczegy znajdziesz tutaj. Ja chc spa.

    Prowicz porwa podany mu urzdowy papier, przeczyta i ukoni si komicznie. Zatem udajesz Jazona, jedziesz po zote Runo do Kolchidy! Strze si, by ci jaka Medea

    nie przybya do spadku. Oto moje zdanie! Co do snu, to radz ci da za wygran. Wstawaj, upa wypdzi ci ca krew z ciaa do twarzy, jeszcze dostaniesz apopleksji. Wiesz, e ja tydzie temu byem w Warszawie.

    Przymknite powieki Jazona podniosy si nagle. Prowicz znalaz sab strun i gra na niej.

    Tak cign dalej, siadajc na stole i bawic si dugimi uszami Oresta tak, byem w Warszawie i mam ukony dla ciebie. Zgadnij od kogo?

    Ksawery ju siedzia na awie, co niby umiech byso okoo jego powanych ust, wyraz zmczenia znik z twarzy.

    Kto bardzo pikny drani Prowicz dalej. No, domylaj si. Zamilk patrzc ze miechem na przyjaciela i zanuci przez zby:

    Jaki to chopiec pikny mody, Jaka to obok dziewica?

    Daruj ci ten koncert przerwa Bobrowski ja wiem, kto mi przysya ukony. Ja wiem, ty wiesz, ona wie! Wszystko w porzdku. Czekaj tam na ciebie. Ksawery si zamyli. Bal, muzyka, wiato gazu i wrd mnstwa osb jedna twarzyczka

    czarnooka. Sta przed ni. Umiechnita figlarnie, nucc odrywaa psowy godzik od bukietu przy staniku i pochylona wkadaa mu go w klap fraka. Tylko tyle. Wir walca ich unosi. Kochali si cay karnawa, potem on wyjecha; psowy godzik i Prowicz wiedzieli tylko o tym.

    Brednie! oburzy si pan Ksawery na swe modziecze szalestwo, pogrzebane od dawna, i na gadulstwo przyjaciela. Dawajcie je!

    Gospodyni, wezwana do porzdku gromkim tonem rozkazu, przytoczya si z jajami i piwem.

    Kdy tu na Woy? zapyta. Daj pokj tej czarownicy ofukn Prowicz od czeg ja tu jestem! Mam

    krewnych w tamtych stronach. Jake si zowie majtek twej ciotki? Dworzyszcze podobno czy co w tym rodzaju. Pewnie si pomyli, bom tej nazwy nigdy nie sysza. W jakim powiecie? A kat go wie! Wszake czyta list. Dobrze jeste poinformowany, nie ma co mwi! Nad Styrem czy nad Horyniem

    przynajmniej? Nie wiem. licznie, Ksawerku, w pitk gonisz, mj chopcze. Jazonie, Jazonie! jeeli tak dalej

    bdzie, to musisz si poegna z nadziej ujrzenia Kolchidy. Nie mwi ju o Medei, bo tej nie wart, i przeczuwam, e wasz pikny rd wyganie bezpotomnie.

    Milcze wreszcie z t Mede! Mdry by by ten, co by wynalaz jedn rozsdn myl w twym mzgu. Zabierasz mi darmo czas.

    Ruszaje wic na Sitkowce do cznego. Jeeli nie utopisz si na mostach, co ich nie ma, i karku nie skrcisz na groblach z okrglakw, to marsz lasami Woronieckimi a po

  • Myskie. Znajdziesz tam tg, rwc strug, stary, dziurawy bajdak i pijaka mynarza, gotowego zawsze dla zotwki topi si z tob, przeprawiajc na drug stron. Capisco?*

    Dzikuj. Jeeli si utopi, przez wdziczno przyjd ci si pokoni w czarnym pokoju, o samej pnocy.

    Mocno ci bd obowizany, jeeli zamiast tej gupiej farsy przywieziesz Mede do Wysokiej Woli. Sowo daj. Z naszych pa mona robi wystaw koczkodanw. Oe si, Ksawerku, jak mnie kochasz, a ja ci obiecuj zbaamuci on. Cela va te jouetter le sang*. A tak, to postarzejesz przed czasem.

    Co ci znowu po gowie chodzi? Jeelim si nie oeni w Warszawie, to basta. Daj pokj bredniom.

    Aha, pikna bya Amalka, co? Szkoda ci jej! A tak si rumieni, wspominajc ciebie, cho ma pawiana ma, jakby to wczoraj oddawaa ci swj godzik i serce.

    Ksawery wsta i poszed paci do szynkowni. Przyjaciel nie widzia jego wyrazu twarzy, cho by do ciekawy, co myla skryty mizantrop.

    Jeeli mu al owego serca mrukn sam do siebie to si do tego nie przyzna. Ladaco, skryty jak trufla.

    Myli si dowcipny pan Prowicz. Bobrowski patrza na chmury i myla o deszczu i o pokostach siana w Wysokiej Woli.

    Par nazwisk, zacytowanych przez gadu przyjaciela, powtarza sobie cigle biedny sukcesor podczas tej mozolnej podry. O poudniu drugiego dnia dojecha zaledwie do cznego. Tu bya granica innego wiata. Przed nim lea kraj pusty, guchy, zadymiony, bez drg bitych, poczt, wszelkiej cywilizacji, porznity ladami wozw dostawiajcych smo, pota lub dziegie do rzek, pokryty sosnowymi borami, wrd ktrych gdzieniegdzie pocite tryby i porby wskazyway, e przedsibierczy ruch germaski i semicki dosta si a w to pustkowie.

    Chop spytany o drog, uchylajc sukiennej rogatywki odpowiada: Prosto, lecz dla obcego ta wskazwka bya dalszym cigiem labiryntu. Bdzi na olep, kierujc si czsto na dym lub oskot siekier, nic wic dziwnego, e po czterech dniach takiej wczgi, przerywanej noclegami po kurnych chatach lub niechlujnych karczmach, w dymie i brudzie, prawie o godzie, nawet tak flegmatyczny czowiek, jak pan Ksawery, przekl wreszcie i ow sukcesj, i kraj, i podr, i mao brako, by na powrt nie wrci. Na domiar nieszczcia klacz zakulaa, Oresta srodze poturboway pokurcze chopskie i deszcz ulewny chosta biednego Jazona.

    A Kolchida dotd egzystowaa tylko na urzdowym papierze w kieszeni mokrej, zmitej, pciennej kurty smutnego jedca.

    Wtem las si rozrzedzi, rozbieg na obie strony drogi i cofn si wstecz. Gociniec si rozszerzy, dzielc dwa any dojrzaego yta; chopski wz, zaprzony par wow, wlk si po nim leniwie.

    Daleko std do Horynia? spyta Bobrowski drzemicego wieniaka. Mila bya zwyka stereotypowa odpowied. Nie znacie Dworzyszcza? Dworzyszcze? a ot przed wami. To ju dworskie pola odpar zagadnity,

    podnoszc si na okciu i kocem kija wskazujc gromad drzew w oddali. Bawan! mrukn niezbyt grzecznie Ksawery to pyszne zboe miaoby by starej

    panny. Nonsens! w jej ogrodzie nie ma tyle kolb kukurydzy, ile tu bdzie kp za par tygodni. Tymczasem dwr tajemniczy wystpowa coraz wyraniej ze wzgrza, panujc nad

    okolic. Ogrd zbiega a do samej rzeki by to Hory, Ganges Woynia. W oddali miecina jaka wiecia czerwonymi dachy, baniastymi kopuami cerkwi i

    smuk wieyc kocioa; kraj cay a do borw ciemnych na horyzoncie falowa * C a p i s c o ? (w.) Rozumiesz?

    * C e l a v a (fr.) To ci oywi.

  • powiejcym zboem, rzeka roia si kodami drzewa; szerzej tu byo dla puc, weselej dla oka, raniej dla duszy.

    Pan Ksawery, zapatrzony, da si kierowa instynktowi klaczy, rad by, e si z puszczy wydosta, marzy o noclegu w miasteczkowym zajedzie, o wypoczynku i bliszych wiadomociach z geografii Dworzyszcza. Wtem klacz stana w miejscu.

    Podnis oczy. By przed enigmatycznym dworem. Wysoki parkan dbowy, otaczajcy szczelnie ca posiado, koczy si potn bram, okut, gucho zamknit. Przez ni wyglda front domu biay jak cacko, i gszcz girlandowych r w penym rozkwicie; cisza panowaa gboka, uroczysta a urocza.

    Hej! krzykn swym potnym gosem Bobrowski hej! jest tam kto? Ciekawo przemoga wrodzon dziko. Siedziba go intrygowaa, chcia pozna

    waciciela, moe zajrze do wntrza i wypocz choby na biaej awce gankowej. Na chybi trafi postanowi zapyta, czy to nie Dworzyszcze czasem.

    Za trzecim zaledwie razem woanie jego odnioso skutek. Ozwa si straszliwy rejwach psw, potem sprawcy tego ukazali si, jak spod ziemi, w postaci dwch olbrzymich tych buldogw, a za cerberami maa, otya, niemoda ju kobieta wynurzya sw baniast figur zza ranych krzakw i toczya si ku bramie, podzwaniajc pkiem kluczy zawieszonych przy sinym fartuchu u pasa.

    C to za wrzask! krzykna opryskliwie, biorc si pod bok, jakby wystpowaa w Crce pani Angot. Czego chcecie?

    Jegomo okurzony, na zhasanym koniu, z kulawym psem, ubrany w pcienn kurtk i zabocone buty nie zasugiwa, wedle jej zdania, na tytu pana.

    Czy to jest Dworzyszcze panny Heleny Bobrowskiej? spyta Ksawery grzecznie, uchylajc nieco biaej swej czapki.

    Ano tak? To i c? Moglicie spojrze na drogowskaz przy zawrocie, zamiast tu jecha i odrywa ludzi od roboty!

    Wic to istotnie Dworzyszcze, ten dwr, pola i ki? Dworzyszcze panny Heleny Bobrowskiej, czycie tego pewni?

    Kobieta spojrzaa na niego jak na wariata i poczerwieniaa, jakby j ze skry obdarto. Jak to czy wiem? Mogam wszake si dowiedzie, yjc tu i suc nieboszczce pani

    przez lat dwadziecia! Wasan pijany czy idiota? Ani jedno, ani drugie tymczasem. Otwrzcie mi, moja kobieto, bram; jestem

    synowcem waszej zmarej pani. Od piciu dni szukam tego Dworzyszcza po waszej przekltej ziemi. Jestem godny i zmczony haniebnie! zawoa wesoo spadkobierca, podjedajc pod sam bram.

    A kt to wam kaza jecha do tej przekltej ziemi? zapiszczaa przeraliwym dyszkantem kobieta, nie mylc wcale o wykonaniu proby. Trzeba byo zosta, gdziecie byli. Taki z was synowiec mojej witej pani, jak ze mnie chiska krlowa. Moja kobieto! widzicie no go! Jak bym nie bya Stefania Sobtkowa, ona rzdcy, klucznica i apteczkowa, ale jak bym bya jak wczg spod szatry cygaskiej. Otwrzcie bram! Jeszcze czego! Kadego obdartusa mam puszcza na nasz dziedziniec! Jeszcze nawiezie choroby; karbunku grasuje wokoo, a ta szkapa wyglda, jakby zdycha miaa! Ruszaje mi zaraz std! Nie po to policja popiecztowaa wszystkie drzwi mieszkania, ebym je miaa otwiera pierwszemu lepszemu. Moja kobieto, otwrzcie bram! mruczaa jeszcze, oddalajc si tak szybko, jak jej krtkie nki zdoay.

    Za ni, poszczekujc, pobiegy psy, i u zamknitej furty Kolchidy zosta nasz bohater samotny, nie wiedzc czy kl, czy bram wysadza, czy mia si.

    Ostatnie przemogo. Komizm tej sceny wzruszy nawet jego flegm. mia si z caego serca, zawracajc zawiedzion Brawur spod niegocinnej bramy.

  • Teraz jestem Jazon po formie, monologowa jadc po miasteczku, miaem rozpraw ze smokiem. No, zote runo bezpieczne pod t stra; bez pomocy policyjnej nie spoczn na laurach w tym ranym Edenie! Hm, moja ciotka

    Nie mia czasu dalej snu myli, bo sta przed domem na rynku, na ktrego froncie wisiaa olbrzymia tablica, szyld naczelnika stanu!

    Wiele godzin upyno, zanim ta powiatowa wadza, w zatuszczonym mundurze i krzywych butach, z czerwonym nosem i pierzem w czuprynie, zrozumiaa, czego dano, i po dugich ceregielach, przypominajcych do ywo Niebieskie Pastwo*, wydaa potrzebne dokumenta. Sekretarz ze swej strony poty guzdra si z papierami, a zobaczy bankowy papierek; potem szo ju migiem!

    Biedny Ksawery! Oddaby wszystko, co mia, byle si raz uwolni! Do powiedzie, e mrok pada, gdy dosiada saniajcej si na nogach Brawury. Ca zo swoj, spotgowan godem, sennoci i politowaniem nad stanem ulubionej klaczy, zadedykowa pani Stefanii Sobtkowej.

    Nikczemna istota mrucza wlokc si, jak Don Kiszot, na powrt pod dwr eby nie ona, ju bym spa, niegodny, a na formalnoci byby czas innego dnia, po wypoczynku. Ju ja jej odpac piknym za nadobne! A to szatan! To tylko szczcie, e mnie w tej chwili Prowicz nie widzi; bybym syt drwin i konceptw do samej mierci! No, nareszcie znowu ta brama przeklta! Hej! otwierajcie! Hej!

    Tym razem los by dla niego litociwszym. Zamiast buldogw i cerbera w siwym fartuchu ukaza si czowiek ysy, szczupy i bez

    sowa wzi w swe ogorzae rce podany stemplowany papier. Przysign, e czyta nie umie! zawyrokowa Ksawery po pilnym egzaminie twarzy i

    postaci nowego urzdnika Dworzyszcza. Czowieczek raczej wyglda na niemego, bo nic nie mwic schowa papier w zanadrze i

    j otwiera bram. Czy jest tu stajnia? spyta nowy dziedzic ogldajc si wokoo. Czowiek zamyka bram na powrt, lecz to pytanie zmusio go spojrze na jedca do

    niepochlebnie dla jego inteligencji i otworzy usta. A jake by stajni nie byo, jasny panie. Stara kurtka i kulawy pies robiy na nim widocznie odwrotne znaczenie ni na pani

    Sobtkowej. Kacie wic zabra moj klacz i dopatrze jej starannie! rzek zsiadajc jasny pan.

    Tytu ten uspokoi go ostatecznie; myla te, e daje mu on prawo wymaga co najmniej wieczerzy!

    Ja sam j odprowadz! Jasny pan raczy pofatygowa si do domu. ona moja przyjmie tam tymczasem

    Ksawery, dumny jak po odniesionym zwycistwie, wkroczy na dziedziniec. Gwizda z wielk fanfaronad i obija prtem gwki traw, gdy nagle we drzwiach Edenu ujrza gron posta pani Sobtkowej. Tamowaa mu przejcie swymi arszynowymi plecami, nie mylc wcale o odwrocie.

    Musimy wyzna, e nasz bohater nie mia miny zuchwaej i wyzywajcej, z jak podczas drogi wspomina cerbera. Przeciwnie, obejrza si do zakopotany. Ganek ten, wzniesiony nieco, biay, przewiewny, opleciony kwitncym powojem i dzikiem winem, z widokiem na re dziedzica, wyda mu si nagle dostatecznym dla wypoczynku.

    Usiad na biaej awce, zdj czapk, otar spocone czoo, pogadzi psa aszcego si do, wreszcie doby cygaro i zapali. Do gwizdania straci jako animusz. Stara przypatrywaa mu si spod oka, nieufnie, wci stojc na miejscu i przebierajc drutami poczochy, przy tym od czasu do czasu rzucaa jakie rozkazy i ajaa snujc si sub folwarczn.

    * N i e b i e s k i e P a s t w o Chiny.

  • Hm, te druty baba gotowa ich uy jako broni zaczepnej; fe, dotd miaem je zawsze za tak niewinne, prozaiczne narzdzia, monologowa Ksawery.

    Perspektywa nie bya zbyt obiecujca; szczciem zjawi si sukurs w osobie maego czowieka spod bramy. Nis na plecach jego podrn walizk i nie wyglda wojowniczo, co byo najmilszym w jego aparycji.

    C klacz? zagadn Ksawery. Szpetnie si podbia i stracia dwie podkowy, z reszt zdrowa. Czy jasny pan kae

    znie rzeczy do pokoi pani, czy do gocinnej stancyjki od ogrodu? Zostawcie tymczasem w stancyjce. A teraz jeszcze jedno. Kto tu jest rzdc, ekonomem

    czy pisarzem? Ja, jasny panie, Jan Sobtka do usug. Przesuyem nieboszczce pani lat dwadziecia z

    on. Smutek jaki brzmia w tych sowach. Ksawery domyli si powodu. Ludziska przywykli

    do miejsca, do otoczenia; wyobraali sobie, e nowy dziedzic odprawi ich moe i znowu trzeba bdzie szuka kawaka chleba na wiecie. To ich nie nastrajao wesoo.

    Nagle znik z serca Ksawerego gniew i uraza do pani Sobtkowej, zapomnia niegocinnego przyjcia i ulegajc szlachetnemu popdowi, wycign do do maego czowieka.

    Syszaem, ecie nie byli sug, lecz przyjacielem mojej ciotki. Bdcie teraz i moim, panie Janie! Niech w spadku po niej wezm i wasz yczliwo! rzek serdecznie.

    Ekonom poczerwienia i zblad jak gromem raony, chcia pocaowa podan rk, lecz j Ksawery cofn ywo i ucisn poufale poczciwca.

    Gdy podnis oczy osupia. Gdzie si podziaa dawna pani Sobtkowa? Poczocha ze zowrogimi drutami leaa na ziemi, szeroka twarz czerwona bya od ez. Cerber umiecha si, patrzc jak w tcz na nowego dziedzica.

    No, wszak i my si zaprzyjanimy, pani Stefanio zawoa artobliwie tylko nie pierwej, a mnie nakarmicie. Tak, musicie odpokutowa za grzech odpdzenia godnego od bramy, bo to stoi w katechizmie. Pozwlcie mi zje z wami wieczerz tu na tym ganku i pogawdzi troch.

    Ach! Chryste! c ja zrobiam, nieszczsna! ach, pan godny! ach, gdzie to klucze! Hanna, Franek, Iwa A tu na wieczerz nawet misa nie ma! Pan przebaczy starej zaraz podam, co jest, a za pozwoleniem paskim nakryj te i dla naszego chopca

    Dygajc, caa czerwona ze szczcia, rozpromieniona, spokojna o los rodziny, wytoczya si za drzwi w gb domu, haasujc jak trzmiel w ulu.

    Macie syna? pyta Ksawery ekonoma. A tak, prosz pana. Pani go do szk oddawaa, a teraz jest nadlenym, cay panicz z

    niego. Nudzi si w borze, a mode to i strasznie zapalone do mioci, wic go matka pilnuje jak oka w gowie. Przychodzi z leniczwki co wieczr.

    Rozmowa powoli przesza na tor gospodarstwa i interesw. Wielko majtku, ilo zasiewu, finanse o wszystko si dopytywa zaciekawiony Bobrowski. Sucha dziww. Kady dzia w najdrobniejszych szczegach przedstawia zegarowe urzdzenie. Nigdzie braku, zaniedbania, usterku.

    Na par dni przed mierci, jakby j czujc blisko, panna Helena pokoczya rachunki, rozporzdzia robot, zostawia Sobtce pienidze na najem i sprzt, a potem usna cicho.

    Znaleziono j rankiem bez duszy. Umara czytajc jak ksik koczy ekonom, ocierajc oczy rkawem swego samodziaowego surduta.

    Pochowalimy j w Jasiecach, w grobie rodzinnym, jak sobie tego yczya; potem policja popiecztowaa drzwi i posano po pana.

    Dawno to ju? Ju przeszo miesic od pogrzebu.

  • Gospodyni przerwaa rozmow, wtaczajc si z nakryciem i chlebem. Za ni suca wniosa dymic waz zupy mlecznej.

    Ksawery westchn gboko. Pamitam czasy rzek gdym obj majtek, ylimy rok cay kartoflami i cebul,

    zapomnielimy smaku misa i chleba. Ale pono nigdy tak godny, jak dzi, nie byem. Pani Sobtkowa przestaa nalewa zup i spojrzaa niespokojnie na mwicego. My troch dawniej wiedzielimy o panu. Pani wspominaa czasem Wysok Wol. Ale

    pan powiada: ylimy Pokornie przepraszam za ciekawo: czy pan czasem, bro Boe, nie onaty?

    Jak to bro Boe, pani Stefanio? a c by w tym byo strasznego? Mam lat trzydzieci i jeszcze par podobno.

    Nagle Orest zaszczeka. Wszyscy podnieli gowy. Na progu ganku sta mody przystojny chopak w strzeleckim odzieniu, z blach lenego stranika u pasa, z dubeltwk przez plecy. Pies porwa si od ng pana i obwchiwa pilnie dwie zabite kaczki przy torbie.

    Ot i Stefan nasz, prosz pana ozwa si Sobtka. To nowy dziedzic twj, chopcze doda zwracajc si do syna.

    Nadleny si skoni z uszanowaniem, zdj bro, odda matce zwierzyn i, wezwany skinieniem Bobrowskiego, zaj miejsce przy stole.

    W p godziny gronko to, tak sobie obce niedawno, gwarzyo poufale, swobodnie, ywo. Dziedzic zachwyci wszystkich. Stefan znalaz w nim zapalonego myliwca, Sobtka

    wytrawnego gospodarza, a pani Stefania atwego, delikatnego, agodnego czowieka. Zotym runem Kolchidy byo tej nocy dla Jazona wygodne posanie w pokoiku pachncym

    lawend i czystoci; a co byo w tym najcudowniejszego, to to, e je sa smok we wasnej osobie, smok agodny i umiechnity dobrodusznie, yczcy przyjemnych snw i wypoczynku, gotw usypia najedc jak dziecko.

    Co mu si nio? Ha, moe Medea, jako laur najwyszy wyprawy. Pan Ksawery zachowa to jednak dla siebie. Prowicz nie darmo mwi, e by skryty jak trufla.

    Dzie nastpny by dniem jakby wyjtym z bani o ziemi zakltej. Niby senny, osupiay, nie wierzc oczom i uszom.

    Ksawery bdzi po folwarku ogldajc konie, budowle, narzdzia, zapasy, ad, dobrobyt i t cisz patriarchaln, unoszc si nad dworem ze stadem biaych gobi i czarnych jaskek.

    Bye snem, czy fatamorgan ten skarb niespodziany? Czy . istotnie on mia prawo do tego?

    Dziwnie podraniony, niespokojny, smutny prawie wzi po poudniu z rk gospodyni pk kluczy od mieszkania ciotki. Zajmowao ono ca stron domu, zwrcon na ogrd i rzek, cian okryway biae, pnce re.

    Pierwsze otwarte drzwi od sieni wskazay mu liczny jasny salonik, z lnic jak lustro posadzk, z wyjciem na ganek ogrodowy.

    Mae pianino stao zamknite ze stosami nut muzycznych, po stoach pyszne ilustrowane dziea, na cianach kilka rodzajowych obrazkw; a re biae patrzay na to, opltszy okno koronk zielonych pdw i nienych kwiatkw, jakby si dziwiy, e ich nikt nie pielgnuje od miesica.

    Stamtd na prawo wszed do jadalni, nieco mrocznej od ciemnego obicia i dbowych mebli; za ni by kredens dotykajcy mieszkania Sobtki i dua spiarnia.

    Zawrci si wstecz. Krok jego rozlega si gucho po tym mieszkaniu, ktre mier pozbawia duszy oywiajcej; przypomnia sobie swe przybycie do Wysokiej Woli. I tam bya pustka, lecz jake inna od tej samotni cichej, wonnej, z kwiatkami u okien, byszczcej wdzikiem i czystoci.

    Otworzy przeciwlege drzwi salonu. Bya to biblioteka. Szafy pene ksig oprawnych jednakowo, jakby ubranych w liberie waciciela, otaczay ciany wokoo. rodek, wysany

  • olbrzymim perskim dywanem, zajmowa potny st wsparty na rzebionych lwich apach, otoczony kanapami obitymi skr. Popiersia marmurowe uczonych i mistrzw, owietlone w peni zachodem soca, zdobiy szczyty szaf; na stole wrd stosw dziennikw i broszur leaa ksika otwarta, jakby czytajcy odszed przed chwil i mia wrci znowu, ksika poznaczona czerwonym owkiem, wytarta dugim i czstym uyciem.

    Spojrza na tytu: Myli Marka Aureliusza; przeczyta ostatnie podkrelone wyrazy: mier to ziarna ofiarnych kadzide przeznaczonych dla otarzy; jedne wpadaj wczesnej do ognia, drugie pniej nieco zreszt nie ma rnicy.

    A dalej, dalej nie widzia ju liter, bo si zamyli nad t dusz, co w chwilach wypoczynku zatapiaa si w powane dzieo cezarastoika. Kim ona bya istotnie, ta dziwaczka, pustelnica, przedmiot artw i plotek okolicznych? Czy mu czas rozwie zagadk? A moe ksigi biblioteki, ktre obiecywa sobie czsto odwiedza, wska kierunek tej natury, jej zasady, cele, ideay Ze czci pooy ksik na dawnym miejscu i ruszy przed siebie. Przestpi prg sypialni.

    Tu nic nie doszo z wykwintu i elegancji salonu; przeciwnie, panowaa, przesadna prawie, skromno klasztorna. Oprcz hebanowego krucyfiksu podoga, sprzty, ko, klcznik, byy sosnowe, nie malowane nawet, biae, czyste, ale nieledwie ubogie. Na cianach adnego obrazka, tylko nad wielkim starowieckim biurkiem, w ktrym sterczcy klucz by raczej godem porzdku ni nieufnoci wzgldem blinich przekraczajcych sidme Boe przykazanie, wisiaa kolorowa miniatura modej, bardzo piknej dziewczyny, jak to uzna nawet pan Ksawery, po nieco za dugim przegldzie jak na czowieka jego usposobienia.

    Dla wynagrodzenia straconego tak bezuytecznie czasu spiesznie min pokj, pobienie obejrza obok lec kancelari, stosy gospodarczorachunkowych ksig, wielk szaf apteczn pen sojw i flasz, i znalaz si powtrnie w sypialni, rozgldajc si uwanie. liczna dubeltwka staa w kcie za biurkiem, z oszklonych szaf bielay zapasy ptna i bielizny, na gwodziu u drzwi wisia czarny paszcz i kapelusz filcowy, zwyky, jak sysza, strj dziwaczki, gdy wychodzia z domu, dalej pk zi leczniczych i woreczki ogrodowych nasion. Na stoliku przy ku, obok ciemnych okularw, zegarka i piercionka z wielk czarn per, leaa owa ksika, z ktr zastano nieboszczk po mierci.

    Znowu Ksawery pochyli si ciekawy. Byo to Nazajutrz po mierci Figuiera. Ha, c dziwnego, e konaa z umiechem na ustach, z wiar w ide cigego doskonalenia

    si, bezustannego excelsior*. Moe cierpiaa i spodziewaa si nagrody tam za grobem. Kim ona bya? kto mi wytumaczy? zamrucza siadajc u biurka i otwierajc

    pierwsz lepsz szuflad. Sam nie wiedzia, czego szuka; zajrza zamylony do wntrza. Szuflada bya pena papierw powizanych w osobne paczki z napisami na wierzchu. Przerzuca je niedbale, machinalnie, gdy wasne nazwisko dostrzeone przelotnie wrd innych zwrcio jego uwag. Przeczyta napis: Listy z plenipotentem moim, Im Panem Damazym Dobrosawskim, w interesach brata mego, Antoniego Bobrowskiego, i jego sukcesora.

    Szczeglne interesa, o ktrych ja nic nie wiem mrukn wznoszc brwi z wyrazem niedowierzajcego zdziwienia i rozwizujc pakiet.

    Zawiera kilkanacie listw. Wzi na chybi trafi pierwszy i czyta:

    Janie Wielmona Panno Dobrodziejko! Wedle udzielonego rozporzdzenia, uyem przysanych mi 5000 rubli na zniszczenie dugu

    . p. pana Antoniego Bobrowskiego, nalenych ydowi Mendlowi Rubinowi, zamieszkaemu w miasteczku R. guberni X. powiecie X.

    * E x c e l s i o r (ac.) najwyej.

  • Wexel zaczam wraz z upewnieniem Mendla Rubina, e sprawy tej ani jednem sowem nie dotknie wobec syna pana Bobrowskiego.

    Pozostaj itd.

    Co? wymwi tylko pan Ksawery, patrzc na papier jakby si spodziewa, e mu zniknie z rk lada chwila, a tre zejdzie po prostu do rozmiarw sennej halucynacji.

    Lecz papier zosta i drugi list stan przed oczami Jazona, rwnie dotykalny jak jego poprzednik.

    Janie Wielmona Panno Dobrodziejko! Poruczony mi interes zaatwiem. Pan Sylwester Mataszewski ustpi trzeci cz z

    nalenych mu od . p. pana Antoniego Bobrowskiego 30000 rs., i zdj natychmiast areszt, pooony ju, jak to J. Pani wiadomo, na folwarku Wysoka Wola.

    Pozostaj itd.

    Weksel zwrcony by w licie, jak i w poprzednim. Dopiero teraz wyjanio si Ksaweremu wiele zagadkowych punktw z historii

    zmartwychwstania Wysokiej Woli. Zrozumia, dlaczego Mendel Rubin, cho sta na licie wierzycieli, zapar si, e nigdy ojcu jego nie poycza; dlaczego pan Sylwester Mataszewski nie zgosi si po pienidze, a proszony listownie o uregulowanie interesu, odpar wymijajco i nie wspomnia o tym nigdy wicej.

    Wwczas nie mia czasu na badanie zagadki, wiedzia tylko, e mu Bg oszczdzi godu i biedy; i pocz na nowo wierzy w cuda.

    Teraz stao mu si jasnym, e w roku jego przyjazdu do nie znanej ciotki usuna mu najcisze gazy z drogi, e wybraa dugi cice na Wysokiej Woli, jakby w rozbiciu i ruinie chodzio jej o utrzymanie starego gniazda, jakby tego jednego folwarku, w ktrym si moe urodzia, al jej byo.

    Dalsze listy byy o wiele starsze. W jednym donosi pan Dobrosawski o mierci ony pana Antoniego w Paryu, o cikich kopotach finansowych i zaraz w nastpnym zawiadamia, e wedle rozkazu wysa do Parya panu Bobrowskiemu 2000 rubli; dalej zdawa rachunek z zapaconych za Wysok Wol zalegych opat rzdowych, wreszcie w ostatnim znalaz dokadn wiadomo o samym sobie.

    Zacny, skrupulatny plenipotent uzna nawet stosownym zaczy fotografi owej latoroli rodu Bobrowskich i wypisa szczegowo godzin rannego wstawania i wieczornego spoczynku.

    Ten list by bezstronny, ale bardzo przychylny. Na tym koczya si korespondencja. Ksawery zwiza na powrt pakiet i wsparszy czoo na rkach, zatopi si w mylach. Pno ju byo, zmrok zalega pokj, roztaczajc na znajdujce si w nim przedmioty

    niepewn, szar zason. W cieniu tym zdawao si jego podranionej wyobrani, e widzi stojc przed sob posta

    starej ciotki, umiechnit z dobrotliwym szyderstwem, jakby mwia: Jechae po pudla, tabakierk, po wysze z mody suknie i kapryn sug. Nie spodziewae si tych papierkw, nieprawda?

    Czemu to byo widzeniem tylko? czemu nie bdzie mg pa jej do kolan i przeprasza, i dzikowa, i czci, i kocha, jak tego warta bya!

    Prosz pana, wieczerza stygnie od godziny, aem si omielia przyj tu ozwa si za jego plecami gos pani Stefanii.

    Porwa si ywo.

  • Wybaczcie mi! Zamyliem si nad t moj ciotk. Musielicie j bardzo lubi, pani Stefanio?

    Kobieta milczaa chwil. Lubi, pan powiada? Nie. witych si nie lubi, pasie, lecz si do nich modli. Gos starej, gdy to mwia, by inny ni zwykle. Moe spostrzega to sama, bo si zwrcia

    szybko i posza na drug stron pokoju. Za pozwoleniem paskim zacza zwykym tonem trzeba te szafy otworzy i

    przewietrzy. Pani sama to robia, a teraz zdaaby si tu ona paska. Taak? Zatem bielizna i ptno zbutwiej ze szcztem, jeli bd czeka na t opiek. Czy paska ona jest wielka pani? spytaa stara pospnie, nie patrzc na niego. Albo ja wiem. Jak to pan nie wie? Bo jej nie mam, pani Stefanio, jestem stary kawaler. Uf! Pani Sobtkowa odetchna jak kto, co si z wody wydosta; twarz jej bya w

    tej chwili poprawn drug edycj szerokiej peni zagldajcej przez okno do pokoju. Pan kawaler! powtrzya tak pieszczotliwie, jak zapewne wymawiaa imi Jana

    Sobtki przed trzydziestu laty, i ukrya rozpromienion fizjognomi w stosach bielizny. Czy pan zna nasz panienk? spytaa niespodzianie, prostujc si i patrzc na

    Bobrowskiego. Co? jak panienk? Myla, e nie dosysza. Ano, jak? Pann Janin Jasienieck, kochanie nasze i naszej pani. Nigdym o niej nie sysza nawet. Moe to jej portrecik nad biurkiem? Aha! ju go pan widzia, a wanie to mi przypomina, e panienka ta bya na par dni

    przed pana przyjazdem i pytaa, czy moe odebra monitur swoj. Miao to znaczy miniatur zapewne, lecz Ksawery nie poprawi bdu. Czy to jaka krewna mojej ciotki? bada ciekawie. Pani Stefania zdawaa si by rada

    z tego interrogatorium. Chrzestniaczka tylko. Ale j pani hodowaa, uczya i kochaa jak wasne dziecko. Ach,

    bo te to i cudowne stworzenie, a liczna jak cacko! Nieprawda, panie? Nie wiem, od lat blisko trzydziestu nie miaem do czynienia z cackiem, zapomniaem,

    jak to wyglda. Ee, pan sobie kpi tylko, ale niech no pan nie artuje tak bardzo ze mnie starej. Da Pan

    Bg doczeka, zobacz jeszcze na panu kozaczy miech. A co wtedy bdzie? Kupicie mi lalk, pani Stefanio. Eee, daby pan pokj! u nas lalek nie ma i nie warto ich nawet wspomina w tym

    mieszkaniu. Wieczerza stygnie, a moje mleko jeszcze nie zlane; szafy mog zosta tak przez noc, jutro przyjd tu zrobi porzdek, czekajc, a pan sobie tam na Litwie lalk kupi.

    Wysza nie raczc dyga jak przedtem. By to zy znak, jak si o tym przekona Bobrowski. Smok cofn mu swe aski od owego wieczora i niewczesnego artu. Prowicz wytumaczyby mu, e si wda w nie swoje rzeczy. Ksawery to uzna w duchu, zorzeczc moniturze, niewinnemu powodowi chmur na horyzoncie jego ycia.

    Podczas wieczerzy musia si zadowoli tylko jedzeniem; bo zy humor smoka dziaa zaraliwie na reszt towarzystwa. Jan, bez adnej potrzeby, dla przerwania milczenia chyba, uciera nos co chwila. Stefan, oberwawszy poajank za to, e przyszed za pno, moe poczuwajc si do ciszych win, siedzia jak mysz pod miot, odpowiadajc tylko monosylabami. Z niemymi trudna rozprawa.

    Ksawery wyjrza oknem. Hm, zbyt tu wiele elektrycznoci, pomyla. Oberwa Stefan, oberwie Jan, a jutro, w braku

    kogo innego, smok gotw mnie nadgry na niadanie. Co robi? Wyjecha wszake

  • niepodobna, bo moje bydlta nie s w monoci czynnej suby, i w domu zosta niebezpiecznie.

    Stefanie zagadn nadlenego s tu gdzie kaczki czy cietrzewie? Miliony, panie, na ugach Jasienieckich. Ksawery czu si w obowizku chrzkn przy ostatnim wyrazie, bojc si, by nie dolecia

    ucha smoka i nie rozjuszy go na nowo. Wymienicie. Obud mnie jutro raniutko, powasamy si troch. A strzelb jak

    macie, panie Janie? Jest, panie, stara skakowa, pamita Odsiecz wiedesk, pomyla Ksawery. Pamita duo dzikw, ba i niedwiedzi, ale si teraz troch zjedzia. Ale to jest u

    pani w pokoju fuzyjka nowego systemu. Widziaem; a patrony? Musz by, prosz pana. U naszej pani wszystko byo pod cyfr i miar. Moe w szafce

    w murze? Poszukam. Dobranoc. Zapali wiec i poszed prosto do sypialnego pokoju. Szafk w murze znalaz, lecz,

    niestety, bez klucza. Pewnie jest w biurku, pomyla. Nie chcia przyzna, e ciekawy by, jak te przy wietle wyglda nieszczsna monitura. Medea szepn pgosem po chwili wpatrywania si i, jakby w odpowiedzi, zdao

    mu si, e usta na obrazku, nieco dumne i powane, przybray wyraz drwicy. Cacko! mrukn jakby na przekr samemu sobie i w teje chwili migna mu

    przepowiednia o kozaczym miechu; ze zoci odwrci oczy od portreciku i pocz zaarcie szpera w szufladzie.

    Bya to podrczna kasa nieboszczki. Moneta miedziana i srebrna, pogatunkowana paczkami do dziennej opaty, sakiewki z

    numizmatami oraz kwity rnej barwy stanowiy jej zawarto obok grubego pugilaresu, w ktrym znajdoway si kontrakty propinacyjne*, kopie sdowych dokumentw, bilet na bro, stary paszport zagraniczny, inne tego rodzaju papiery i parset rubli asygnatami.

    Biay kruk spczesnej modziey patrza na to obojtnie z piedestau przebytej ndzy i zapracowanego dobrobytu. Wszak on nie pienidzy szuka w tym biurku, lecz klucza w znaczeniu dosownym i metaforycznym.

    Los mu nie sprzyja. Trafi na szuflad z narzdziami rymarskimi i lusarskimi, potem na formalny magazyn perfum i myde, wreszcie ostatnia szuflada wynagrodzia jego trudy. Nie byo w niej jednak klucza od szafki w murze. Lea tylko na dnie samotny rewolwer w towarzystwie maej szkatueczki, rzebionej, z ranego drzewa, szczelnie zamknitej.

    Po chwili daremnego pasowania si z misternym zameczkiem, przypomnia sobie, e poprzednio zauway przy zegarku ciotki wrd pku brelokw miniaturowy kluczyk.

    Przynis go; rzeczywicie zgad; wieko odskoczyo i twarz Bobrowskiego pokry wyraz rozczarowania.

    Sprzcik zawiera dukaty, lnice w promieniu wiecy, a na wierzchu tego zota, rzucona niedbale, leaa stara, wytarta, zszarzana ksieczka notatkowa.

    J to porwa Ksawery, tknity nagym przeczuciem, e tu odnajdzie dusz i myli samotnicy.

    Otworzy na chybi trafi. Bya to kartka gsto zapisana fioletowym atramentem. Pamitaa dawne lata, atrament zblady dawa ledwie pozna litery.

    * p r o p i n a c j a prawo wycznej produkcji i sprzeday alkoholu, ktre przysugiwao Panu feudalnemu

    w obrbie jego dbr; obowizek zakupienia przez kadego chopa paszczynianego w dworskiej karczmie okrelonej przez pana iloci piwa albo wdki w okrelonym czasie.

  • Dzi, dnia 18 Marca, objymy z matk, po powrocie z Ems, nasz may majteczek. Drobiazg to, troch zrujnowany, jak stara kamea, nabyta u ulicznego profana, bo bajecznie tanio. Pusto tu tylko po gwarze poprzedniego miejsca pobytu, i mnie czego tskno!

    Czego! nie lubi oglnikw rwnie mrocznych, lecz inaczej usposobienia swego okreli nie potrafi.

    Pracujemy na wspk z matk nad urzdzeniem naszej dominy; meble i obicia ju nadeszy, i nolens volens musimy prawie same wszystko robi, bo w tym kraju tak si znaj na tapicerstwie, jak w Laponii na teatrze; domek robi si przeliczny, mam to rozrywa i bawi, a mnie daje mono skakania, biegania, piewu i miechu, dopki mi si i gosu starczy.

    Ach, dwudziesty rok, to straszny buntownik! w duszy wre, kipi, rzuca si, szaleje! Piosnka powiada, e za to si zami odpowie! czy to prawda?

    zy, smutek czy na nie jest miejsce wrd tej bujnej natury, wrd tej ciszy ugw Horyniowych, gdzie nawet ptactwa nic nie poszy?

    Bobrowski przerzuci par kartek i drgn na widok jednej stroniczki, przechylajc si ku wiecy. By to naszkicowany lekko portrecik modego mczyzny. Twarz o ostrym, cienkim profilu, blada, mizerna, z par piknych zamylonych oczu, twarz noszca, zda si, wypisane na czole pitno rychej mierci i wieczystego spokoju. I moe ten wyraz wanie nadawa jej ten urok pocigajcy i myl gbok. Usta, pene powagi i dobroci, umiechay si smtnie, moe za yciem ulatujcym zbyt wczenie? oczy marzycielskie cigay moe jakie widmo, ju nie ziemskie, lub egnay tu kogo na wiecie, z nadziej innego ycia, przez wieki.

    Szkic ten mistrzowski nie nosi adnego podpisu ani nazwiska, tylko obca rka nakrelia pod nim par wierszy pzlem i czarn farb.

    Sowa te odpowiaday wybornie:

    Uber allen Gipfeln ist ruh, In allen Wipfeln sprst du

    Kaum einem Hauch. Die Vglein schweigen im Walde, Warte nur balde

    Ruhest du auch!

    Na odwrotnej stronie pisaa panna Helena: Tak balde ruhest du auch on mi to mwi ze sw tskn boleci, bo mu ju teraz al

    ycia, al wiata, al modoci, al mnie! Ludzie, czy kto z was zazna mio bez ) umiechu, bez szczcia i bez nadziei, gdy w oczach ez zabraknie i sw na skarg, i krwi w sercu na bl, gdy pieszczocie, jak I widmo, staje biaa szyderska mier, drwic z ludzkiej rozpaczy!

    Ach, ludzie, jelicie tylko syszeli o tym, szczliwi, nie odczulicie, co to marzenietortura, co umiechkurcz, uczucierozpacz, senzmora. Mio wy nicie na rach, ubieracie w cudne formy greckiego efeba i z piosenk idziecie przez ycie, rozdajc wokoo umiechy.

    Ach, ludzie! was Bg ukocha, obdarzajc tak mioci! Kartka si urwaa, moe zy j koczyy. Ksawery gorczkowo przerzuca notatki, rozciekawiony coraz mocniej; nagle natrafi na

    bukiecik suchych kwiatw, poszarpany, wyblady, istny szkielet, a pod nim stao kilkanacie wierszy nierwnego pisma:

    Masz twe kwiatki, Helenko, powiedziaa mi matka, wracajc wieczorem do domu. I nic wicej bo to i wszystko moje teraz, te kwiatki i grb, wielki d czarnej ziemi,

    gdziem pogrzebaa modo i mio, i szczcie jego!

  • Kwiatki i grb o! nie, nie one same; zostao ze mn wspomnienie i bl, pustka i straszniejsze nad to wszystko ycie przed sob.

    Pustka, to nie chaos, nie obszar, to gaz ciki, co mi na piersiach lee wci bdzie, ciszy, ni ten, co jemu na grobie poo

    Ukochany mj! Ty mi by dwigni i dusz bratni, wszak prawda? Duch nie zna rozstania, i ty mnie teraz nie rzucisz, nie dasz si zama, skarle, sta si ciebie niegodn? Ach, nie! ty mi bdziesz wzorem po mierci, jake by za ycia, i nie dasz mi zdradzi niczem, e rozkosz moj jest zgon. Pustka naucz mnie j prac zapeni; rozpacz naucz j goi rezygnacy; zamane serce ka mu y dla tych, co rwnie cierpi. Czy zdoam? Ach, dzi nie, i nie jutro, ja tylko bole mog, i myle o tobie. Kochanie moje, egnam ci!

    Nad szczytami spokj tylko, a jam jeszcze taka ndzna i saba Ksawery wszystko poj. Kwiatki te zesche byy symbolem ycia samotnicy. Moe w

    chwilach tsknoty otwieraa star ksieczk, a oczy jej, wiekiem i prac strudzone, wpatryway si w portrecik zmarego, by w tym wzroku tsknym, w tych ustach agodnych szuka siy do dwigania jarzma i znaczenia swej bruzdy do koca.

    A dnia jednego skoatan dusz uspokoi Bg na wieki; cich ofiar serca poniosa w inny, lepszy wiat, prac rzucia za siebie jak ciar ju niepotrzebny, nie troszczc si nawet, kto z niej owoce zbierze.

    Poza t kartk wyblak nie byo ju sowa o ukochanym przez ni czowieku ani nazwiska, ani imienia, adnej daty i szczegw. Dalsze notatki treci rozmaitej zawieray wzmiank o mierci matki, kilka uwag o Jani, zapewne o tej panience, ktr wspomniaa Sobtkowa; z reszt byy tam genealogie koni, gospodarcze spostrzeenia, adresy, rachunki itp. pobiene rzeczy.

    Ile godzin mino nad mozolnym odczytywaniem pamitnika, spostrzeg Ksawery zaledwie, gdy mu wieca dogorywajca zgasa nagle, pograjc pokj w przezroczystym cieniu letniego brzasku.

    Oczy go bolay, myl znuona dopiero po chwili odnalaza powd pobytu; porwa si ywo, zamkn biurko i rozejrza si po sprztach.

    Zapukano do okna. Kto tam? spyta. To ja ozwa si wesoy gos Stefana. Pan mnie wyprzedzi, cho wstaem o

    wicie. Czy pjdziemy na kaczki? A jake odpar Bobrowski, otwierajc okno i wcigajc z rozkosz wonny kb

    powietrza w puca. Szukam klucza od szafki w murze. Moe to ten na cianie, koo kapelusza. Pan Ksawery poczerwienia ze wstydu. Istotnie klucz pasowa i wisia przed oczami jego

    noc ca, a on przerzuci om szuflad w mozolnym poszukiwaniu. W szafce, obok spodziewanych nabojw, spostrzeg z okrzykiem radoci zapas tytuniu i

    papierosw. Zacigajc si dymem, po raz pierwszy istotnie rad z sukcesji, wyszed do czekajcego

    Stefana. Wschodzce soce i obszarpany kundel spotkay ich na skraju lasu, pod leniczwk

    Sobtki juniora. Na haso szczekania drzwi domostwa otwary si szeroko, na Progu stana smuka hoa

    dziewczyna, ubrana troch z miejska, jak Mazurki okoliczne. Skonia si nisko panu, poza plecami jego zalotnie pokazaa biae zby leniczemu i

    wprowadzia obu do wntrza chaty. Byo tu bardzo porzdnie, biao, czysto. Ksawery usiad na awie, rozmylajc

    mimochodem, czy pastwo Sobotkowie wiedz o istnieniu tej piknoci w domu syna? Byo to mocno wtpliwe.

  • Mary, daj nam co na obiad do torby komenderowa Stefan, krztajc si okoo swych ng, ktre odziewa w lipowe, rzemieniami cigane chodaki.

    Para podobnego obuwia ozdobia po chwili i paskie nogi. Ksawery wyzna w duchu, e by podobny w tym stroju do Jadwinga.

    Widzc, e Stefan ociga si nieco, ruszy sam przodem ku rzece wdzierajcej si w tym miejscu a pod sam las prawie i tylko z daleka widzia czue poegnanie u wrt zagrody strzelca ze niad, pikn dziewczyn.

    Stefan zczy si z nim po chwili, zdyszany, dwigajc wiosa i strzelb na ramieniu. Czy to matka wybraa ci j za gospodyni? spyta wesoo Ksawery. Leniczy spojrza mu w oczy smutno i westchn. Pan myli, e matka byaby przeciwn! Tak, juem prosi rodzicw o pozwolenie na

    maestwo; i c? ojciec zagrozi batogiem, matka zajaa, dziewczyn obgadali tak na budkach, e j dzieci psami szczuy. Wtedy przysigem, e jej nie opuszcz za wiat cay, dlatego e j kocham nade wszystko i dlatego, e cierpiaa przeze mnie. Sierota ona, ma mnie jednego, ucieka dwa dni temu z budek do leniczwki; dugo nie zabawi, bo panienka z Jasieniec bierze j na sub. Rodzice zabronili si eni, posuchaem; ale kocha mi zabroni nie mog i nie zmusz te do maestwa z inn.

    A czy ona warta twojej mioci, Stefanie? Ty chopiec roztropny, w szkoach bye. Czy ci wystarczy hoa towarzyszka tylko? Wszak ona ani myle, ani ciebie zrozumie nie potrafi.

    Ja j kocham, panie szepn Stefan. Ksawery ruszy ramionami. Z zakochanymi trzewemu nie ma rozmowy. To kocham

    drwi sobie z caej logiki, rozumu i dowiadczenia.

    Ostatnia una zachodu wiecia na maej, opuszczonej grobelce wrd ugw. Wieczr by cudny, a tak cichy, e sycha byo po wsiach za rzek piewy pastuchw i ryk byda, i monotonne dwiki fujarek.

    Na mostku na wp zawalonym, pod gami wierzby w wieczr ten letni siedzia Ksawery, niedbale spuciwszy swe zmczone nogi nad czarn wod ruczaju, w rku trzyma strzelb i z palcem na cynglu, ze wzrokiem podniesionym w jasne, bkitne niebo czeka na stadka kaczek, cignce o tej porze zwykle z jednego yrowiska na drugie.

    Orest, zziajany pracowitym dniem, spa na dnie czna wsunitego pod mostek, pilnujc zabitej zwierzyny.

    Stefan, ukryty take przed wzrokiem ptasim, lea na mostku i dysza zmczony upaem, piesz wdrwk i kilkogodzinnym wiosowaniem.

    Mniej zajty ni Ksawery, wreszcie przekonany, e do ma trofew na dzi, chopak wicej zwraca uwagi na otaczajce przedmioty. Wci lec nie patrza na kaczki, lecz na dwch jedcw zbliajcych si stpa do mostku.

    Oho! mrukn po chwili panienka z Jasieniec i pan Stanisaw; moe pan nierad bdzie si spotka, prosz pana? zainterpelowa goniej nieco.

    Cicho! odburkn Ksawery. Stefan pokrci gow w niemej desperacji. Spadkobierca panny Heleny by w najlepszym

    razie podobny do cierki kuchennej. Obocony po pas, osmalony od upau i prochu, spocony, w poplamionej pciennej kurtce i w czapce na gowie, ktra niegdy bya moe bia, ale obecnie nie miaa pretensji nawet do popielatej barwy.

    Aj! jkn Stefan po przegldzie i wsta, bo w pan Stanisaw by ju o dwa kroki, podczas gdy panienka pozostaa troch w tyle.

    Leniczy zdj czapk z uszanowaniem przed szerok, opalon, dobroduszn fizjognomi modzieca na gniadym, piknym koniu.

    Jedziec niedbale dotkn swego kapelusza.

  • A ty co tu robisz, Stefanie? zagadn nie spostrzegajc jeszcze Ksawerego. Kaczki strzelam odpar zapytany. Na Jasienieckich ugach! Czy u was w Dworzyszczu mao zwierzyny? Mam pozwolenie; jeszcze za ycia nieboszczki pani panienka mwia, e nasz dwr i

    Jasiece nie maj granicy odpar miao Stefan. Tak, za ycia nieboszczki, ale teraz granica jest, mj drogi, nie zapominaj o tym. C tam, Stachu, czemu stoisz? zabrzmia nagle tu za Ksawerym gos tak

    dwiczny, e zapomnia o polowaniu i obejrza si nieznacznie. Na biaym jak nieg koniku jechao mode dziewcz znane mu z portreciku. Wierzchowiec,

    snad ywy, krci si i szarpa; powstrzymywaa go od niechcenia, z pewnoci siebie wytrawnej amazonki.

    Nie wiadomo, co Ksawery dopatrzy w postaci tej i twarzy tak wdzicznej i uroczej, co go zmusio wykona straszne salto mortale. Ostronie zoy bro na mostku, spojrza pod nogi, zsun si na sam brzeg drzewa i chlust! znalaz si po ramiona w botnistym ruczaju; za ssiadki mia kilka wielkich ab, za dach obrosy grzybami spd mostu, za wiadka przebudzonego nagle Oresta, pod nogami mu jaki bezdenny, w ktry jego chodaki grzzy coraz gbiej.

    Ale nie zwaa na to. Nastawi uszy i sucha. Ach, to ty, Stefanie! zabrzmia z yczliw radoci ten sam piewny gos

    dziewczcia jakem ja rada spotka kogo z mego kochanego Dworzyszcza. C sycha u was?

    Ale Stefan mia w yach silnie zmodyfikowan, lecz zawsze gorc krew pani Sobtkowej.

    Pan Stanisaw obrazi go miertelnie; na razie musia wytoczy mu proces. Prosz panienki odpar czy mnie ju tu nie wolno polowa w Jasiecach? A kt ci zabroni? spytaa zdziwiona. Panicz kaza pilnowa si granicy. Musiao ci si co przywidzie. Jasiece nale do mojej matki i do mnie, tak teraz, jak

    i przedtem. Dzikuj panience rzek tryumfujco Stefan. Tryumf jego odnosi si rwnie do

    nieobecnoci pana za wierzb. Bystre jego oczy wnet dostrzegy zniknicie; czu si teraz pewnym siebie.

    U nas wszystko dobrze. Pana mamy ju od tygodnia cign nadymajc si jak aba ze sposobnoci pochwalenia si tym nowym nabytkiem.

    C to za jeden wasz pan? spyta lekcewaco towarzysz panny Janiny. aden jeden, ale obywatel, mody, przystojny, grzeczny dla wszystkich, delikatny,

    rozumny Matka, ojciec i cay dwr kochaj go. Efekt przemowy entuzjastycznej Stefana zgin marnie. Nikt nie sucha pochwa i

    przymiotnikw nagromadzonych w takiej iloci. Pan Stanisaw gwizda przez zby, panna Janina kocem szpicruty obijaa niemiosiernie wierzbowe listki.

    Mniejsza z tym przerwaa po chwili powiedz mi raczej, Stefanie, czy ten wasz pan nie ma zamiaru sprzeda Dworzyszcza?

    Nie wiem, panienko. Jeeliby szuka kupca, ja nim bd. Przy sposobnoci moesz mu to powiedzie. Jemu

    pewnie nie chodzi o ten kawaek ziemi tak oddalony od majtku. No c, Stachu? czy si boisz przeby pierwszy ten mostek? Bd zdrw, Stefanie. Kaniaj si matce ode mnie.

    Kopyta biaego konika zadudniy po deskach, obsypujc gow Ksawerego ziemi i kurzem; gniady rumak pana Stanisawa pody znacznie ostroniej.

    otr! burkn Stefan przez zby, w ksztacie grzecznego poegnania. Ttent cich i usta.

  • Wtedy dopiero Ksawery poczu wilgo, zimno, swd wody i obrzydzenie do ab. Klnc wygramoli si na brzeg rowu. Naturalnie kltwy odnosiy si tylko do pana Stanisawa, bo chyba potwr zdobyby si na zorzeczenie licznemu stworzeniu o zocistych wosach i oczach szafirowych, takich gbokich, e wyglday jak czarne.

    Nie, Ksawery potworem nie by. Otrzsn si jak pudel po przymusowej kpieli, wyla w paru wykrzyknikach i schyli si po strzelb, komenderujc odwrt Stefanowi.

    Gdy podnosi bro, wzrok jego pad na czerwony przedmiot na grobelce. Wzi go do rki i co dugo milczc patrza na. Bya to jednak tylko rczka koralowa trzymajca misterny srebrny sztylecik; suya przed niedawnym czasem jako zakoczenie szpicruty damskiej, czyjej, Ksawery wiedzia dobrze, cho si znalezieniem jej nie pochwali przed towarzyszem, tylko j schowa nieznacznie do bocznej kieszeni.

    le zrobi Jazon. Sztylecik, cho zaledwie calowy, cho ujty w koral, bywa niebezpiecznym w tak bliskim ssiedztwie serca i Medei.

    Stefan w drodze z powrotem musia wiosowa, sterowa, pilnowa broni, zwierzyny i psa, bo pan by do niczego. Lea on na dnie czajki zapatrzony w jasn dal, zmczony czy smutny i nuci pgosem jak tskn barkarol neapolitask, rozmarzajc jak plusk fali spokojnej.

    Co to za facet? spyta nagle, bez adnego wstpu, snad dalszy cig swych myli wyraa gono.

    Stefan zrozumia natychmiast. A to niby jej krewny odpar z niechci ludzie ich eni z sob. Od pewnego

    czasu otr nie wyazi z Jasieniec. Trudno byo przypuci, aby zo Stefana pochodzia od sprzeczki na grobli. By to

    czowiek spokojny i delikatny, zreszt zwyciy w tym razie. Midzy tymi dwoma ludmi musia by inny, dawniejszy rachunek, o ktry Ksawery nie pyta, zbyt zajty swymi mylami.

    Nie rozweseli si przybywszy do domu, bo zasta pani Sobtkow w rwnie kwanym usposobieniu. Obrzucia spnionych goci zimnym spojrzeniem, zatrzymaa je duej nieco na stroju pana i bez sowa uwagi pozwolia mu przej do swej stancyjki, ogldajc ze zgroz lady wilgoci, ktre zmoczone chodaki zostawiy w sieni. Huragan wybuch, zaledwie drzwi si za nim zamkny.

    Ksawery przez otwarte okno sysza kade sowo. Zaiste, zdolnoci pani Sobtkowej byy zdumiewajce. Znalaza sposb jednoczenie patroszy zwierzyn, karmi Oresta, odgrzewa zastyg wieczerz, krzta si nad przebraniem jedynaka i aja go potokiem najdosadniejszych wyrae.

    Nie o syna jej jednak chodzio, jak si Ksawery wreszcie przekona. Stefan by gamoniem, niedog, cebul, nie dlatego, e sam wrci bez tchu i zabocony po pas, ale dlatego e tak osob narazi na zmczenie i zlanie wod po szyj.

    Wyraz osoba, wymwiony z namaszczeniem niesychanym, stosowa si do brudnego oberwaca za cian. No, Ksawery tego by si nie spodziewa.

    Ty wisusie, hultaju, ladaco! Co ty sobie mylisz? Wodzi tak osob po tych szataskich wertepach! Ani mi si wa prbowa czego podobnego drugi raz; rozumiesz? a zasie! Siedzie mi cicho w leniczwce, pilnowa szkody, porbu, fabryki; a jak ci kiedy jeszcze zobacz z panem w chodakach, jak nieludzkie dzieci, to ci tak ogrzmoc ojcowskim batogiem, e koci nie policzysz! Czy ty wiesz, czym to pachnie taka wyprawa jak dzi? wiesz? Pan moe zachorowa, przezibi si, dosta, no, dosta fluksji, na przykad.

    Na t konkluzj Ksawery parskn miechem. Ale ze Stefanem rzecz si inaczej miaa, dworzyskie, lecz aszc si powita wysiadajcego Bobrowskiego.

    By to jedyny ywy okaz. Taras nie pytajc o rozkazy odjecha w gb, zapewne do stajni, a nasz bohater widzc, e nikt na spotkanie nie raczy wyj, pchn sam drzwi i znalaz si w duej pustej sieni opatrzonej w troje drzwi rwnie szczelnie zamknitych.

  • Ju mia prbowa szturmu do ostatnich w gbi, gdy mu si one same otworzyy przed nosem prawie i wypad wyrostek w ciemnej siermidze, p kozak, p lokaj, umiechn si przyjanie, zdj palto i rozwar podwoje na lewo, woajc dononym gosem:

    Pan Bobrowski z Dworzyszcza, prosz pani. Skd dowiedzia si tak prdko o nazwisku gocia, tego Ksawery nigdy nie poj, a do

    namysu czasu nie mia, bo sta ju w eleganckim niewielkim saloniku i mia przed sob o tyle star, o ile ma i szczup figurk zagbion po nos w starowieckim fotelu, zajt kadzeniem kabay.

    Ponad okularami obejrzaa go ciekawie, odpowiadajc skinieniem na gboki ukon. Bardzo mi mio pozna pana dobrodzieja, bardzo mio ale nieche pan siada. Taki

    upa okropny! Nie pojmuj, jak mona odway si na przestpienie progu. Zawsze to powtarzam Jani, ale czy sposb mwi co modym? Nigdy nie wytrzyma chwili w pokoju; ot i teraz poszli ze Stasiem w pole. Czy pan dobrodziej grywa w bezika?

    Pytanie to byo tak niespodziewane, e Ksawery spojrza przeraony na star sdzc, e ma do czynienia z obkan. Ale nie, malutka pomarszczona twarzyczka bya zupenie w normalnym stanie, umiechnita, niespokojna o rezultat pytania,

    Nieszczeglny ze mnie gracz, ale su szanownej pani odpar, ca si woli powstrzymujc miech.

    Istotnie byo to pooenie zbyt oryginalne jak na pierwsz wizyt. I owszem, i owszem. Pan si wprawi. Zagramy partyjk. Nie byo rady. Biedny nasz bohater z wzorowym poddaniem si fatalizmowi rozpocz t

    usypiajc gr. Od zachrapania ustrzego go tylko wejcie modej pary, znajomej mu z grobelki na ugach. Wracali z przechadzki rozmawiajc swobodnie.

    Panienka wydaa si Ksaweremu wysz i smuklejsz w biaej batystowej sukience. Upa zarumieni delikatn twarzyczk, oczy spoczy chwil na rysach gocia, suchajc przedstawienia z ust matki.

    Sta Wardzyski, nasz ssiad recytowaa dalej staruszka, chcc wrci do gry co prdzej. Bij asa paskiego, mam trzy damy.

    Oboje nowo przybyli spojrzeli z politowaniem na nieszczsn ofiar bezikowej namitnoci.

    Jania umiechna si lekko; bawi j zapewne spokj Ksawerego, biorcego karty z jak senn flegm.

    Czy bardzo jest zamulony rw na grobelce pod granic Dworzyszcza? spytaa niespodzianie bardzo powanie, bawic si obro biaego charta.

    Ksaweremu nagle krew zalaa arem policzki. A wic go widziaa. Jego przymusowa kpiel okrya go tylko miesznoci. Zagryz usta do krwi i nie zmruy oka, patrzc prosto w miejce si przekornie ciemnosine renice dziewczcia.

    Chcc z botnistych k tutejszych zrobi grondowe pastwiska i poprawi gatunek traw, naleaoby przede wszystkim tamami uregulowa wiosenne zalewy; mu po drobnych arteriach jest zabawk w porwnaniu z t mas wd psujcych tak olbrzymi ga gospodarcz, jak w tych stronach s ugi nadrzeczne. Mwi flegmatycznie, tym agronomicznoprzyrodniczym gosem, nie przestajc gra.

    Panienka obejrzaa go uwaniej. Okaz by rzadki zimnej krwi i cichego, niespodziewanego sprytu.

    Il est fin*! zamiaa si w duchu. Pan gruntownie zna kwesti wodn naszych k i wybornie gra w bezika cigna

    dalej. Znam si rwnie dobrze na artach, jak i na cierpliwoci odpar z nieznacznym

    umiechem. * I l e s t f i n ! (fr.) Ale sprytny!

  • Tej ostatniej cnoty naby pan zapewne obcujc z pani Sobtkow. O nie. Istotnie pierwszego dnia odpdzia mnie od bramy i zaledwie wdanie si policji

    uatwio mi wjazd do Dworzyszcza. Odtd jednak, z wyjtkiem maych chmur, yjemy w przykadnej zgodzie. Istotnie mj dom obecny jest rajem w miniaturze.

    Pan zapewne bardzo rad z sukcesji wtrci milczcy dotychczas pan Stanisaw. O nie, panie. Jest to spadek niezasuony, a wic prawie przykry. Podjem z ziemi

    brylant nie mj i nawet nie dla mnie przeznaczony; z tego cieszy si moe chyba aferzysta. Pan ma dobra na Litwie? Dobra? Chyba tak trudno nazwa wielki, ale opuszczony folwark zostawiony mi przez

    ojca. Ach, pan si zna te na pokorze! zamiaa si panna Janina. Wysoka Wola bya

    opuszczon, czas przeszy dokonany. Teraz ma by to cudo, jak mwia ciotka Helena. Ciotka moja mwic to daa dowd, e zna si na pobaliwoci, Wysoka Wola cudo

    jest to, prosz pani, czas przyszy, jeszcze nie dokonany odpar uywajc jej wyrae. Bezik! zawoaa nage z tryumfem staruszka, nie syszc rozmowy wygraam!

    Ale niech to pana nie martwi; modemu honor przegrywa. Ksawery powsta i ukoni si, dzikujc za komplement i bezikow parti, ale staruszka

    nie widziaa tego ruchu; zatopia si caa w nowej kabale. Myli jej wszystkie byy to te papierowe, kanciaste kartki z drukowanymi czerwono i

    czarno znakami; innych ju nie znaa. Herbata podana oznajmi w tej chwili kozaczek, ukazujc si na progu dalszych

    pokoi. Podaj mi rk, Stasiu rzeka pani Jasieniecka i wsparta na ramieniu jasnowosego

    olbrzyma podreptaa naprzd, wzywajc Bobrowskiego przyjaznym umiechem. Kwadrans mudnej gry zjedna mu dozgonn przyjacik. Pani mi pozwoli zwrci sw wasno rzek korzystajc z chwili, gdy zostali sami,

    dobywajc z kieszeni koralow rczk ze sztyletem. Ach! czy pan to znalaz na dnie rowu? zamiaa si przekornie. Nie, pani, na skraju tylko odpar wchodzc do jadalni. Zatrzymaa si na chwil w progu. Rysy jej spowaniay, spojrzaa na niego smutno

    prawie. Czy mog prosi pana o co? rzeka pgosem. Rozkazuj, pani. Czy pan nie znalaz w bibliotece w Dworzyszczu starej, wytartej ksiki Myli Marka

    Aureliusza? Owszem, znalazem j otwart na stole. Dla pana ona nie ma adnej wartoci, dla mnie jest skarbem. Uczyam si czyta z niej.

    Bya to biblia ciotki. Prosz, sprzedaj mi j pan. Spojrza na ni z wyrzutem swymi powanymi, ciemnymi oczyma. Co by ciotka powiedziaa, syszc pani tak mwic? Czy dlatego, em obcy, masz pani prawo mnie rani? Nie jestem spekulantem i

    pamitkami nie handluj. Spucia oczy przed jego wzrokiem i zarumienia si lekko. Przepraszam rzeka z cicha i prosz, daruj mi pan t ksik. O! pani jest dobra. Nie obrazi si pani wic, jeli bd szczery? O! nie. Kocham prawd odpara z moc. A zatem nie tylko ta ksika, lecz cae Dworzyszcze powinno do pani nalee. Zarumienia si lekko. Nie pierwszy raz zapewne syszaa te sowa. A teraz w zamian ja mam prob do pani. Na pojutrze, w sobot, zamwiem u

    proboszcza naboestwo za dusz ciotki.

  • Bdziemy, nieprawda, mamo? spytaa, gdy siadali do stou zastawionego wieczorn herbat.

    Nie przemwia ju wicej do gocia; jakby znajdowaa, e spenia obowizek do dna; zwrcia uwag i rozmow ku panu Stanisawowi.

    Drania si z nim bez miosierdzia. Po godzinie Ksawery, syt gawdy z przyguch staruszk, widzc zreszt pod gankiem

    osiodane wierzchowce modej pary, poegna towarzystwo. Zaledwie wyjecha za bram, gdy panna Janina i pan Stanisaw przelecieli koo niego. Dugo j ciga wzrokiem. Nagle drgn, myl jaka rozjania mu czoo i dusz; zrozumia

    siebie. Medea moja szepn tak, moja; ja bez niej nie wrc do domu, chobym mia jej

    posiadanie yciem przypaci, jak Jazon grecki A tymczasem Medea jechaa stpo obok kuzyna dzik droyn ponad rzek i nucia z cicha

    Pie wieczorn Moniuszki. Woda Horynia, ptactwo i polne koniki wtroway jej rozgonie. Jake ci si podoba Litwin, Janiu? spyta pan Stanisaw. Podoba mi si odpara podkadajc sowa pod melodi piewu. Wzajemna sympatia widocznie, bo i on ciga ci bezustannie oczyma. Ciekawym, co

    to za konfidencjonaln rozmow prowadzilicie we drzwiach jadalni? Mwi mi, nie chcc zbyt pochlebia twej prnoci, e nigdy jeszcze nie spotka tak

    inteligentnej fizjognomii jak twoja. Winszowa mi szczcia posiadania bystrego kuzyna. Allons*, nieek!

    Na to wezwanie biay konik ruszy jak strzaa. Pan Stanisaw nie widzia drwicego wyrazu twarzy dziewczyny. Nie przypuszcza, eby

    to by art; wszake okolica caa miaa go za najdzielniejszego reprezentanta dobrego tonu i znajomoci wiata.

    Dogoni towarzyszk na rozdrou, skd mia wraca do swego majtku, o miedz od Jasieniec; spojrzaa na gniewnie.

    Suchaj, Stachu rzeka stanowczo czy ci kiedy wyznaam, e ci kocham? Niestety, nigdy! westchn. Ty przeciwnie, powtarzasz mi to bez koca. Dotd tolerowaam to, bo bliski krewny i

    stary mj towarzysz dziecistwa. Ale to ci bynajmniej nie daje prawa ciga mnie wzrokiem Otella i mczy sw nudn zazdroci. Rozumiesz? Na to nie pozwoliabym nawet temu, kogo bym kochaa, tym bardziej tobie. Daj ci zatem do wyboru: jeeli kiedy zechcesz wdawa si ze mn w podobn rozmow, jak dzi, o Bobrowskim, adieu bonjour*! moesz nie pokazywa si wicej w Jasiecach; jeeli obiecujesz popraw, bd ci nadal znosia. Niesusznych pretensji nie lubi, nie znosz, nienawidz. A teraz bd zdrw; czekam ci pojutrze w miasteczku na aobnym naboestwie.

    Nie suchajc odpowiedzi zawrcia ku domowi i po chwili myl jej bya dalek od wypadkw dnia tego; rozwijaa ni wspomnie tak bliskich, a ju tylko wspomnie niepowrotnych. Nie wrc, nie, jak nie wrci ju ta, ktra stanowia ich tre, a ktra pi ju na wieki, pod sklepieniem grobu, niema, zimna proch.

    Obraz opiekunki, nauczycielki, powiernicy sta w oczach dziewczcia zami przymiony i byo jej smutno i samotnie, gdy przestpowaa prg rodzinnego domu, gdzie na ni czekay gospodarskie sprawy i bezik wieczorny z matk.

    Sobota wzruszya do gbi spokj Dworzyszcza. Ju od witu pani Sobtkowa krztaa si po dworze, wystrojona uroczycie w monstrualny czepiec z fioletowymi wstgami. Suba biegaa rozstrojona, Jan doglda ekwipay i koni. Stefan ukaza si take w dniu tak wanym i w alkierzu matki stroi si w odwitne szaty; tylko Ksawery, gotw do drogi, przypatrywa

    * A l l o n s (fr.) Naprzd.

    * a d i e u b o n j o u r (fr.) ednaj, dobry dniu!

  • si z ganku temu zamieszaniu, wybijajc szpicrut marsza na jakiej zabkanej a tu blaszanej polewaczce. Muzyka zaiste stanowia wtr waciwy i dla ucha przyjemny.

    Prdzej! odzywa si od czasu do czasu potny gos pana, grujcy nawet nad blaszanym bbnem.

    Byo to haso do jeszcze wikszego bezadu, do sroszego krzyku pani Stefanii, do energiczniejszego trzepania surduta Stefana.

    Jak si tam skoczyo z tym wybieraniem, tego Ksawery ju nie zobaczy, bo niezdolny duej czeka, dosiad Brawury i pogna jak wiatr, przypumy, e nie w jedynym celu wysuchania godzinek piewanych chrem przez bractwo kalek. A jednak w rezultacie nic wicej mu nie przyniosa szalona jazda.

    Urwis jaki, ktremu odda w opiek klacz, pokaza mu wprawdzie jasienieckie siwosze, ale na wstpie do kocioa spotkao go srogie rozczarowanie. W kolatorskiej awce siedziaa tylko malutka, zgarbiona amatorka bezika. Medei nigdzie nie byo.

    Ksawery przywita staruszk pocaowaniem rki, co jej si podobao widocznie, a e by czowiek szczery i nie dyplomata, wic zaraz spyta o pann Janin.

    Imieniny, pan mwisz, a tak, dzi imieniny proboszcza. Na imi mu Inocenty odpara wnurzajc swj ostry nos w olbrzymi ksig z modlitwami.

    Trzeba byo poprzesta na tym objanieniu, i modli si take, jak naley. Trudno mu to przychodzio. piew ebrakw, spojrzenia ciekawe, skierowane na niego ze

    wszech stron, przybycie dworzyskiego towarzystwa, a nadto zmartwienie i brak jaki niezrozumiay, wszystko to pltao mu sowa pacierza.

    Ujrza te pana Stanisawa, lecz ten mu znik zaraz z oczu, a wnet dzwonek u drzwi zakrystii oznajmi pocztek naboestwa.

    Organy zabrzmiay powan introdukcj i rozleg si z chru piew silny czysty, przepyszny, mody gos kobiecy, ktry Ksawery pozna natychmiast i znalaz ad w swych pocierzach i rzewny, rozkoszny spokj w duszy.

    Ukry twarz w doniach i nie podnis jej a po ostatnim dwiku piewu, gdy solenizant dnia tego zaintonowa basem Anio Paski.

    Wraenie pryso, organy ucichy, a natomiast ebracy poczli piszcze najfaszywiej, w nadziei datku od stroskanej rodziny, i publiczno rzucia si spiesznie do drzwi, uciekajc od dziadowskiego koncertu. Ksawery przyzna tej dezercji zupen suszno. Poda rami staruszce i wyszed te, szukajc w tumie zotej gwki swego ideau.

    Staa u drzwi chru, wsparta na ramieniu pana Stanisawa, blada, powana, ze ladami ez w oczach. Ukonia mu si tylko, nie raczy wszy poda rki, i posza za matk do powozu.

    Janiu szepta jej kuzyn tak gono, e kade sowo dochodzio uszu Bobrowskiego jestem pewny, emy o tym samym myleli oboje w kociele.

    No, bardzo wtpi; powiedz wreszcie. Mylaem, czy mi prdko te organy zagraj Veni Creator, to jest mnie i tobie odpar

    czule. Mylisz si w takim razie. Ja mylaam tylko o ciotce odpara bardzo powanie,

    wysuwajc rk spod jego ramienia i zajmujc miejsce obok matki w powozie. Ksawery zapi fartuch, spojrza na ni i zosta sam, patrzc z zawici na obmierzego

    Stanisawa, ktrego bryczka ruszya w lad jasienieckich siwoszw. Czu, e nabiera dla tego czowieka Stefanowej nienawici. Co si z nim dziao? Jak lunatyk przyjecha do domu, jak lunatyk poszed do mieszkania ciotki i pad na sof w bibliotece, niezdolny do nikogo przemwi. Czyby si on zakocha w lat trzydzieci kilka, przebywszy burzliwe dni modoci?

    Myl o onie, o domowym ognisku czsto go nawiedzaa w jego pustej norze, w pierwszych chwilach pobytu; czsto, wracajc zmczony do domu, wyobraa sobie, jak by to

  • mio byo ujrze inn twarz obok ospowatej fizjognomii Walka; lecz bya to utopia, zbytek dla ndzarza, odpdza marzenie, a nie wrcio wicej, zabite prac i trosk codzienn.

    Teraz pragnienie znw si zbudzio, potniejsze jeszcze, bo przywizane do ywej kobiety; mio ogarniaa mu dusz coraz gbiej i szerzej.

    Kiedy si zacza, kiedy wzrosa? Ba, kto to opisa zdoa? Gdy z wiosn gin niegi, kto okreli postp budzcej si przyrody? Dzi jeszcze czarno i pusto, jutro ju kwiecie si mieje i ciepo nas ogarnia. Skd si wzio? kiedy wzroso? jak zakwito? Jest i koniec.

    Do tego logicznego wyniku przybia wreszcie, po dugim bdzeniu myl Ksawerego, gdy j nagle przerwa haas jaki na dziedzicu i gosy kilku osb, ktrym naturalnie przodowa pisk pani Stefanii.

    Krzyk si zblia, otworzono po dugim szamotaniu drzwi salonu, rejwach rs do rozpaczliwych rozmiarw.

    Wyno si, ty oberwacze! Bdziesz ty mi swymi buciskami podog brudzi! Kiedy masz interes do pana, to czekaj w sieni.

    Puscaj, babo, bo ci zdziel! A to zatracona kobieta, kaj pijawka si cepia ceka! ozwa si zaspany, ochrypy, dobrze znany Bobrowskiemu gos Walka.

    Pokornie prosz i sobie precz dokoczy cichy gosik Jana. Ta pokorna proba bya widocznie poparta jakim bardzo wyrazistym argumentem, bo

    haas si oddali i ucich zupenie po chwili. A ten skd si tu wzi? mrukn do siebie Bobrowski. W innym czasie popieszyby na ratunek biednego Mazura, ale teraz nie wzruszyaby go

    nawet wie, e Wysoka Wola zostaa porwana przez trb powietrzn. Da sobie sam rad, zadecydowa stoicznie, zamykajc oczy, aby snu dalej sen na jawie. P godziny mino we wzorowej ciszy, potem zaskrzypiay drzwi od ogrodu, kto na

    palcach przeszed przez salon, otworzy bibliotek i w szparze ukazaa si przeraona twarz Walka.

    No, miao, chopcze zamia si Ksawery. Na ten gos Mazur podskoczy naprzd, wywracajc sprzty po drodze. Mj ty Jezu najsodszy! A dy pan zdrw i cay, a my ju pana opakali. Powiedzieli

    nam, co tu pana zabili jka z radoci poczciwiec, obejmujc kolana paskie. Kt to powiedzia? Pan Prowicz. Ta ja widz teraz, e artowa po swojemu, a my sieroty uwierzyli.

    Przyjeda pewnego ranka. Jest pan? pyta. Co ma by, mwi paczc. To i nie bdzie, odpowiada i dobywa jaki papier z kieszeni i czyta, co pana tu zabia jakowa panna i co j wzieni do kryminau, i co pan przed mierci nas wspomina i egna, i co jemu zapisa Wysok Wol. Ta to garstwo byo, prosz pana, ale jako on to czyta i potem pocz zy ociera, wic my w lament! jak Boga kocham, paka, kat go wie jak.

    Ze miechu naturalnie. A to niecnota, obuz! Ale skde ty si tu wzi, Waku? Jakewa si wylamentowali, powiada do mnie pan Prowicz, e jedzie na Woy, e z

    pogrzebem na niego czekaj ! wci paczc, pyta mnie, czy ja nie chc te pojecha, ciao nawiedzi i w grb pooy?

    Jak to, wic z nim przyjechae? A juci. Wyrzuci mnie wedle zawrotu, a sam pojecha dalej, obiecujc, e jutro bdzie;

    ja szedem sobie pod dwr Nagle Walek ucich w swej opowieci, rzuci okiem na drzwi i zrejterowa za pana. Strach by a nadto uzasadniony; na progu staa pani Stefania i miaa poczoch w rku, t

    sam, sin, z wielkimi byszczcymi drutami. Ju ty mi nic nie zrobisz tera! woa Mazur bezczelnie, ufny w moc swej ywej

    twierdzy.

  • Pani Stefanio, to mj lokaj z Wysokiej Woli ozwa si Ksawery agodzc gron pozycj.

    To wariat, furiat, optany! wykrzykna patetycznie, wznoszc rce z poczoch ku niebu. Sysza pan co podobnego! Wazi przez pot jak zodziej i prosi mnie z paczem, ebym mu pozwolia paskie ciao po mierci nawiedzi! Chryste! bodaj mu jzyk sparaliowao! Zajaam go naturalnie, jak si naley, a on nic, prze si gwatem do domu, miota si jak wcieky. Janowi oberwa dwa rkawy, mnie zwymyla i bota nanis na posadzk.

    Za kar wywoskuje j jutro zamia si Bobrowski a teraz, gdy ju ciao me nawiedzi, dajcie mu co je; pewnie godny.

    Od trzech dni ze zgryzoty ino zy poykaem potwierdzi Walek paczliwie, mylc zapewne ju nie o zgonie paskim, lecz o wasnym pustym odku.

    Trzy dni nic nie jad z alu zamrucza ugaskany smok Kolchidy cofajc si majestatycznie.

    Wic pan Prowicz obieca jutro przyjecha? zagadn Ksawery idc z lokajem w jej lady.

    A ino. Tak mi mwi przy zawrocie. Bodajby to byo kamstwo, jak i reszta mrukn niezbyt grzecznie gospodarz. Niestety, bya to jedna z rzadkich prawd w ustach paliwody*. Nazajutrz zjawi si we

    wasnej osobie i wysiad z bryczki miejc si jak szalony. Salve*, Jazonie! Twoja Kolchida to raj, twoja Medea cudo. Gdziee j widzia? wtrci Bobrowski do niezrcznie, wprowadzajc gocia do

    domu. Gdzie? W twoich oczach! Czy nie ma tu gdzie lupy, ebym si lepiej przyjrza? Walek,

    lupy! Rozumiesz? takiego szka, przez ktre mona pozna, ile czowiek panienek kocha. Eee, gdzie te! Pan sobie artuje. Ju mnie pan tera nie zwiedzie! odpar Mazur i

    uciek do Stefana, z ktrym poprzyjanili si przez wieczr. Widz j i tak cign Prowicz zagldajc w same biaka przyjaciela. Wysoka

    blondynka na biaym koniku, w granatowej amazonce. Co, czy nie tak? Przy boku ma zapewne stra honorow z twego ramienia, wielkiego drgala, na apokaliptycznie wielkim koniu. Jazonie, czemu na mnie nie zaczeka? ja bym si tak chtnie podj tego obowizku! zakoczy patetycznie.

    Nic ciebie nie rozumiem, bredzisz! burkn zy Ksawery. I rozumiesz, i ja nie bredz. Powtrz mi w oczy, e nie znasz panny Janiny Jasienieckiej

    i Stacha Wardzyskiego. Spytam raczej, skd ty ich znasz? A co, widzisz? Ot, eby ci uspokoi, objani, e celem mej wizyty by wanie

    Stach Wardzyski. Jest to mj krewny, miaem interes do niego, zarazem chciaem ciebie odwiedzi.

    Nawiedzi chyba wtrci Ksawery. Nie, to Walek tylko jecha w tym nabonym celu. Ot nie zastaj Stacha w domu, ka

    osioda konia i jad sobie na spacer. W p drogi spotykam zjawisko. Omal nie mdlej; ale po co ci opisywa te symptomata? Odbye je sam, wygldasz jak trzaska. Ach, co to mio moe!

    Prowicz przesta, bo mu tchu zabrako. O, jak tu u ciebie piknie! zacz z innej beczki, ogldajc si wokoo i wszc

    uhm, pachnie pimem czy magnoli; a tam dalej co? mieszkanie? Poszli tedy robi przegld domu i dobra harmonia trwaa duej ni zwykle midzy nimi.

    Prysa dopiero wwczas, gdy Prowicz zacz przymierza odzienie ciotki Heleny i taczy * p a l i w o d a - garz

    * S a l v e (ac.) garz

  • kankana midzy szafami biblioteki. Szczciem nie byo pani Sobtkowej, ale Ksawery, uniesiony witym oburzeniem, prosi obuza do swej stancyjki.

    Nic ze nie doby Prowicz. Tego, co czu, nie wyspowiadaby przed nikim, chyba przed pewn par szafirowych oczu; lecz dzie ten kosztowa go niesychanie wiele. Stach Wardzyski zapewnia krewnego, e jest pewien serca i rki piknej Jani. Obcemu, nieznanemu przybyszowi nie zostawao ani odrobiny nadziei powodzenia. Obowizki i konieczno powoywaa go na Litw; lada dzie trzeba bdzie zerwa ten bogi sen, a potem

    Nieznony Prowicz, powd tych czarnych myli, odjecha po kilkogodzinnym baznowaniu. Ksawery wieczorem siedzia zamylony na stopniach ganku i sucha puchem szeptania Walka i mruczenia pani Sobtkowej. Byli tylko we troje. Mazurowi Polesie nie przypado do gustu. Ledwie zjad i przespa si, pocz dopytywa, kiedy wrc do domu.

    Na nieszczcie jedyn rzecz, ktra dotd nie zatya u pani Sobtkowej, nie liczc jzyka, byy uszy. Such miaa niesychanie bystry. Szept Walka dolecia jej zupenie wyranie. Zgoda i dobra komitywa posza natychmiast w niepami na t oburzajc myl, e obrzydliwy, ospowaty chopiec, zrobiwszy taki bezad w domu, chce im jeszcze pana zbuntowa i skusi.

    Porwaa si zaperzona. A to znowu co nowego! Powraca! Jeszcze czego! Ja ci poka, pana nam odbiera!

    Widzicie go! Wracaj sobie sam do twojej Litwy! Pan tu potrzebny, bdzie si eni u nas! Rozumiesz, wisusie!

    Ja nie Wicu, ino Walek Bzura. Gadacie, kieby po blekocie. Po kiego licha panu ona? U nas jest porzdek, jak si patrzy, jest gospodyni, s kury, jendyki, kacki i wsyko co obywatelowi potrza. I wygosiwszy w ten sposb swj pogld co do zadania ony w yciu czowieka, Mazur zakoczy tyrad mdrem streszczeniem: ona to kopot i tya.

    Skde doszede do tego przekonania? spyta z umiechem Ksawery wszake kawaler, Waku.

    Abo co cek ocu nie ma, pros aski paskiej. Co ma ze zecy na sobie prbowa? ot tam, u nas, pan Oleksza si oeni, wzin tak cudacn pann, co to gada piciu jzykami, i tez przegadali bez pi lat taki pikny majtek. Wie pan, ten, co to w nim pan kupi Farfur?

    Bobrowski skin potakujco gow. A ten stary pan, co go marszakiem tytuuj, oeni si z jamoru, z dziewcyn niby

    lalka. I cz, myli pani, a bo to dobze byo? Gdzie tez! Mj jamioku, jedmy do kpieli! mj jamioku, kup mi jaksamitn sukni! I tak so od sukienki i bucika, az majtek Zydy zabrali. Ech! co ta mwi po prnicy dalej. Abo to mj pan taki gupi jak inni, co by to si jasnymi wosami da oplata?

    Ksawery guchym milczeniem przyj t swoj apologi; nie moemy zarczy, by mu zbyt pochlebiaa; za to pani Stefania zamiaa si jako dziwnie. Zobaczymy rzeka z min tejemnicz Sybilli kumejskiej i wysza, by zaj si wieczerz.

    Ach, tak! zobaczyli te wszyscy nazajutrz, jak buanki powiozy pana Ksawerego do Jasieniec.

    Walek, nie domylajc si niczego, sam powozi, cieszc si z koni i zaprzgu, i plotc wci swym amanym jzykiem a pod bram.

    Nagle zwrci si na kole i pokaza kogo na dziedzicu kocem bata, pytajc z cicha: Czy to panienka tutejsza?

    Ksawery gow skin. A dychter podobna do tej pani, co to gadaa szeciu jzykami. Mia to dla mnie wrba, pomyla Bobrowski uwaajc przy tem, e od wczoraj

    lingwistyka owej pani wzbogacia si jednym jzykiem. Musiaa to chyba by crka Mezzofantiego, mrukn wyskakujc z bryczki tu przed panienk.

  • Staa ze spicrut w rku, unoszc zgrabnie dug sw amazonk; furman oprowadza konia; za ni skupio si kilku wocian, ekonom, yd i Maria, owa pikno z leniczwki; wszystko czekao na rozkazy lub przyszo z prob do modziutkiej gospodyni.

    Pani wyjeda? spyta Bobrowski podajc jej przywiezione Myli Aureliusza. Wracam. Dzikuj panu za ksik. Widzi pan t rzesz. Czekaj na otwarcie drzwi

    kancelarii z silnym postanowieniem nudzenia mnie do zmroku. Na dobitk matka dzi chora obonie, a Stacha mi odebra ten wesoy pan, paski ssiad, jak mi mwi. Pan pewnie uzna to za straszne shoking, jeeli pana przyjm w kancelarii i zaniedbam nieco gocia dla tych ludzi.

    Naprawi pani owe shoking najzupeniej w moim przekonaniu, jeeli bd mg by w czymkolwiek pomoc u biura odpar kaniajc si.

    Chodmy zatem rzeka wzywajc interesantw. Poszli. Kancelaria bya czysta, porzdek wzorowy, ale nad to wszystko growaa w oczach gocia logika, spryt i szybko kombinacji tej omnastoletniej dziewczyny. Pomocy nie potrzebowaa wcale. Ksawery by tam tylko, by sucha i podziwia, i kocha coraz wicej. Niezdrowym mu by pobyt przy tym biurze obok niej; gdy zostali sami, nie pamita nie tylko adnego obcego, ale nawet swego ojczystego jzyka.

    Samotno we dwoje to sen letniej nocy midzy dwojgiem istot, ktre s pewne wzajemnego uczucia, ktre je ju ustami wyznay, czy trwa ona godzin, czy dzie, czy miesic, dla nich to jedno, jedno spokojne rozkoszne szczcie. Lecz nim to sowo czarodziejskie otworzy serce i usta, samotno we dwoje jest mczarni; wtek rozmowy si rwie, milczenie jest niedozwolonym, a w gowie taki chaos, e myli postronne nie tworz acucha, lecz rozbite na ogniwa plcz si niesfornie. Ani ich sku, ani ich porzdnie wyrazi nie sposb.

    W takim usposobieniu by Ksawery, nim si zdoby na gos i jakikolwiek frazes. Czy pani nie nuy to zajcie? spyta kopot niesychany i przykroci bez liku. Opucili ju kancelari i zasiedli na ganku, a midzy nimi uoy si biay chart,

    nieodstpny towarzysz Jani. Przykroci, pan powiada rzeka po chwili milczenia, patrzc zamylona przed siebie

    gdzie ich nie ma? Mamy ich rwn doz w kadym obowizku. Zapewne moe si nam zdawa, e gdzie indziej jest ich mniej, lecz to jest tylko niepotrzebne targowanie si z yciem. Powinnimy i drog nam wskazan, nie szemrzc. Paskal susznie powiedzia, e pta czujemy dopiero wtedy, gdy je targa poczynamy. Za ycia ciotki paskiej nie robiam nic, yam jak ptaszek; lecz to przeszo ju bezpowrotnie.

    Zamiaa si zmieniajc powany ton. Widocznie nabraam gustu do nawau obowizkw, bom si wreszcie zgodzia i na

    maeskie jarzmo, cho w tym byo duo egoizmu, by zrzuci .na szerokie barki Stacha ciar agronomicznych trudw.

    Ksawery podnis na ni oczy i zdoby si si woli na umiech, cho go okropnie zabolao w sercu.

    Wstaa i spojrzaa na niego. Pan mi daruje, e wyjd na chwil matk odwiedzi rzeka przepraszajc zarazem

    umiechem. Pozosta sam. Posa kozaczka z rozkazem zaprzgania i zapali papierosa. A zatem Jazon wrci bez cudnej krlewny pod dach swj ojczysty, myla z gorycz. Co za widziada ciga pan w kbach dymu! ozwa si za nim gos srebrzysty. Drgn, zerwa si i zdepta nog papierosa. Po c to? dym mi nic nie szkodzi. Stach nas wdzi po caych dniach! Niech pan pali,

    prosz, i odpowie na moje zapytanie, jeli nie jestem niedyskretna.

  • O, bynajmniej! Rozmylaem nad smutn rzeczywistoci powrotu do Wysokiej Woli. Tu, w Dworzyszczu, miaem par tygodni rozkosznych wakacji. Tam znajd chd, pustk i miertelne nudy.

    Ma pan prac wszake. Nie pojmuj, jak kto inteligentny nudzi si moe bdc sam. Przykro mi bardzo zachwia wiar pani w moj inteligencj, lecz wyzna musz, e jest

    chwila w yciu, gdzie nam nie wystarcza praca, ksika i samotno. Jest to tsknota za socem ycia czowieczego, za on i rodzin, za towarzyszk pracy i wytchnienia, studiw i marze. Wedle tego, com sysza przed chwil, sdz, e pani mnie zrozumie nie moe.

    Dlaczego? Tak. M, zdaniem pani, jest narzdziem gospodarczym, bydlciem pocigowym i

    niczym innym. Szczciem, e pani kuzynowi rola ta odpowiada. A panu nie! zamiaa si opierajc gwk o drzwi i mierzc go spod rzs wzrokiem

    drwicym. Naturalnie! chobym kocha nad ycie, dopki bym w sercu kobiety gra tylko rol

    ekonoma, nie oenibym si z ni nigdy! Czy ten wanie wzgld przeszkodzi panu w maestwie z pann Aniel W.? Jeszcze waniejszy, pani, jeli mam odby spowied szczer. Bom si wtedy wcale

    eni nie myla. Lecz skd pani zna ten jedyny erotyczny epizod w mym yciu? Pani wwczas bya dzieckiem,

    Ciotka paska opowiadaa mi rzecz ca. Ach, wic moja ndzna osoba bya przedmiotem rozmowy pa! zawoa zdziwiony. Zarumienia si lekko. Ach, ot i buanki pana! przerwaa jego wykrzyknik, podchodzc do koni i gadzc

    je pieszczotliwie, jak starych znajomych, ku wielkiej uciesze Walka, ktry z wyszczerzonymi zbami znalaz sposobno rozpoczcia rozmowy.

    Zanim Ksawery odzia si w przedpokoju, Mazur by w lepszej komitywie z panienk ni jego pan.

    Czy to paski furman? spytaa umiechnita przy poegnaniu. Furman, lokaj, ekonom, niaka; jednym sowem Figaro! odpar wsiadajc na bryczk. Po chwili znik zaprzg w tumanie kurzu. Janina wrcia do domu, skd dochodzi suchy

    kaszel staruszki, a tymczasem na gocicu Walek po dugim milczcym namyle spojrza niespokojnie w oczy pana.

    Dlaczego to mnie pan nazwa cygarem przed t pikn panienk; po jakiemu to, prosz pana, czy po italiasku, bo po nasemu to si tak ludzi nie woa, ino to znacy tyto, papirus! Ksawery odetchn na t ciekaw kwesti; by pewien, e Walek bdzie go mczy gawd o panience. Szczciem cygaro zaabsorbowao go kompletnie! Powtarza je ca drog z wszelkimi moliwymi modulacjami gosu i zmianami liter. W Dworzyszczu urs z tego wyraz przystpny tylko dla mazurskich ust i garda!

    Tydzie min dla Ksawerego w odrtwieniu i smutnych rozmysach. Mia na czole sw dawn trosk powan i snu si milczc po polach i dworze bezczynny, a jednak o powrocie do domu nie wspomina nigdy. Znowu zasta go raz w wieczr samotnego w ciotki sypialni. Siedzia u biura i patrza na portrecik Jani, zrazu tylko oczami nieszczliwego kochanka, potem wzrokiem artysty i psychologa.

    Gdzie on widzia rysy do tych podobne? Moe we nie o niebie nie, byo to na jawie. Dugo daremnie mczy pami, a tak, przypomnia sobie wreszcie stary notatnik ciotki i podobizn modzieca! Doby ksieczk z ukrycia. Rzeczywicie, wyraz by inny zupenie, lecz ksztaty nadzwyczaj zblione. Midzy Jani a tym modym czowiekiem o marzcych oczach, zmarym przed laty, musia istnie jaki cznik tumaczcy uczucia panny Heleny dla

  • dzieweczki jaki? Tego w tej chwili nie wiedzia Ksawery, lecz postanowi zbada t kwesti.

    Gdy tak rozmylajc przerzuca raz jeszcze zke kartki, nagle na ostatniej jego wasne imi wpado mu w oczy; pocz czyta, a w miar jak wzrok bieg po liniach, zdziwienie i rado wystpowao na chmurn twarz jak soce promienne. Oto co krelia drca do zmarej:

    A zatem rachunki moje z rodzin zamknite. Dane matce i mnie przed laty rs. 40 000, poszy w caoci na zapacenie dugw mego brata. Krwawy owoc oszczdnoci i pracy przez ycie cae oddaam bez alu. Kawa ziemi pozosta to dla idei; kawa ziemi zdobyam na wasno to dla siebie na grb, dla tych, co kocham przytulisko, dla tych, co po mnie j wezm jak dobra pamitka. Nie znam siostrzeca mego osobicie, lecz wiem, e zazna godu i upokorze co niemiara, e modo mu nie daa nawet spokoju i zapewnienia pierwszych potrzeb, e zna, co to upadek z dostatku do ndzy, co to zawiedzione nadzieje i ywot zwichnity, i jarzmo do barkw nie dopasowane!

    Prawa zmienia wic nie chc, testamentu nie pisz, legatw nie robi. Wierz mu i zostawiam sw samotni w jego rkach, z ufnoci w serce i szlachetno. Jeli imi moje wspomni w modlitwie, pomyl, e wdziczny i dobry, jeli spadek po starej ciotce uly mu w yciu, bogosawiona ma praca! A jednak nie o tem marzyam! Dzieweczk m ukochan widziaam po mierci swej wrd tych cian, stroiam je z t myl i wreszcie wyznaam jej swe yczenie! Odrzucia je stanowczo ach, j jak stanowczo! wzdrygajc si z przykroci.

    Moe to i lepiej. Dom ten nie dla niej stworzony. Duch, co tu y, powinien jej obcym pozosta! ycie j z cierniami zapozna, lecz niech to nie bd te, co mnie krwawiy, niech j Bg strzee od mej doli! Przyrzeka mi przecie, e serca nie zamknie z ksigami i prac, lecz mu pozwoli czu i kocha, i wybiera, co warte na wiecie mioci!

    Jeli siostrzeniec mj, Ksawery, pokocha j i zdobdzie to harde serce, biorc Janie, wemie na wasno mj skarb najwikszy; jeeli i to marzenie moje nie zici si, jak si inne nie ziciy ha, ufam jej, e potrafi uszlachetni i uszczliwi innego, kadego, jak mnie bya szczciem i osod!

    Mao ju si i ycia. Psyche si wydziera w inne wiaty, bruzda wy orana, czas spocz o zmroku po dniu upalnym czas! Id, duchu, wnet si z jarzma wy