"puls um" nr 112, styczeń 2009

34

Upload: gazeta-studentow-puls-um

Post on 26-Mar-2016

227 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Gazeta Studentów "Puls UM", wydawana na Uniwersytecie Medycznym im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, nr 112, styczeń 2009

TRANSCRIPT

Page 1: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009
Page 2: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009
Page 3: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

Witam w 2009 roku! Dla jednych zmiana jednej cyfry w dacie to wielkie wydarze-nie – oznacza nowe plany, noworoczne postanowienia, marzenia i zmiany. Innych dziewiątka nie mobilizuje, ani nie stresuje aż tak bardzo. Początek roku (choć akademi-ckiego) przeżywaliśmy prze-cież nie aż tak dawno – a ten

(jak wiadomo) wszystkim przyniósł o wiele więcej zmian i wyzwań. Dla „Pulsu UM” początek nowego roku ozna-czał przede wszystkim przygotowanie styczniowego nume-ru. Po długiej świątecznej przerwie nie było łatwo zabrać się do pracy, jednak zapas energii zgromadzony podczas Świąt okazał się nieocenioną pomocą przy tworzeniu tego numeru. Mamy nadzieję, że zainteresuje on wszystkich, bez względu na podejście do tematu noworocznych zmian i postanowień. Dla mocno stąpających po ziemi – mamy wieści z Uczelni, dla zainteresowanych kulturą – zaprosze-nie do kina i filharmonii, dla przesądnych – horoskop na nowy rok! A i to nie wszystkie nasze propozycje. Zachęcam zatem do lektury, życząc Wszystkim, aby w nowym roku było Wam częściej z górki (jak na drodze z naszej okładki), a za każdym z zakrętów czekał chociaż fragment prostej drogi.

Redakcja „Pulsu UM” wciąż stoi dla Was otworem. Serdecznie zapraszamy do współpracy wszystkich, którzy piszą, fotografują, rysują lub mają wiele ciekawych po-mysłów. Warto jest zrobić coś dla innych i dla siebie!

Aleksandra Suchecka

SPIS TREŚCIPuls UM

Drodzy Czytelnicy! Spis treści

Redaktor Naczelna:Aleksandra Suchecka ([email protected])Z-ca Redaktor Naczelnej:Maciej Tomczak ([email protected])Sekretarz:Beata Leszczak ([email protected])Redaktor Techniczny:Dawid Brudnicki ([email protected])@pulsum.pl)

“Puls UM” Gazeta Studentów Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu

Grafik: Michał Maliński ([email protected])@pulsum.pl)Rysunki: Agnieszka Gut

Kolegium Redakcyjne: Łukasz Chojnowski, Ewa Kubacka, Agnieszka Leszczyńska, Anika Mielewczyk, Marta Mozol, Katarzyna Paczkowska, Łukasz WaligórskiWspółpracownicy: Piotr Chomiak, Marta Kamińska, Marcin Kordasz, Jan Nowak, Piotr Skrobich.

Adres redakcji: ul. Przybyszewskiego 39, DS „Eskulap”, pok. 3 (obok administracji), 60-356 Poznań, tel./faks (061) 658-44-35,www.pulsum.pl; e-mail: [email protected],

Prosimy o przesyłanie tekstów na adres [email protected]. Nadesłanych tekstów nie zwracamy.Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.

Druk: Wydawnictwo Uczelniane Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, nakład 4000 egz. Numer zamknięto 10.01.2009Projekt okładek: Michał Maliński, foto: Agata Młot; Skład: Dawid Brudnicki, Łukasz Chojnowski, Maciej Tomczak

Mikroskop...............................................................................4– „Rozrusznik mózgu” skuteczniejszy niż leki– Nowa klasa NLPZ?– Makrofagi w służbie nowotworu– Etiologia cukrzycy typu 1 i celiakii podobna– Antyoksydanty a ból w PZTWariograf.................................................................................5– prof. nadzw. Włodzimierz SamborskiFinał akcji Doktor Miś Dzieciom............................................6Ulotka nie gryzie......................................................................7”...to nieprawdopodobna szkoła życia...”................................8– rozmowa z dr. Tomaszem BanasiewiczemMiesiąc wiedzy o...................................................................11– o tym, kto jest kim na naszej UczelniKilka pytań do.......................................................................12– prof. dr hab. Jadwigi Jodynis-LiebertFajnie robić coś dla innych....................................................14– podsumowanie ankietZaproszenie do redakcji IGM................................................15Internet na UMP, cz. 3...........................................................16– zdalne sterowanie komputeremThe Medical Inquirer..............................................................17IFMSA...................................................................................21– ogłoszeniaWzbogacajmy się poprzez... muzykę....................................22– rozmowa z W. Nentwigiem – dyr. Filharmonii PoznańskiejZ repertuaru Filharmonii Poznańskiej...................................23Wspomnieniem przez świat...................................................24– W krainie mlekiem i miodem płynącejPoezja....................................................................................26– EksperymentalnieKącik filmowy........................................................................27– Duża miłość w „Małej Moskwie”Muzyka filmowa....................................................................28– Muzyczne „Spotkanie” z Janem A.P. KaczmarkiemHoroskop na rok 2009...........................................................30O Świętym Mikołaju..............................................................31– rozwiązanie konkursuJolka......................................................................................32Humor....................................................................................33

Page 4: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

MIKROSKOP Gazeta Studentów

MIKROSKOPczyli porcja interesujących nowinek ze świata nauki

specjalnie dla Was!!!

Etiologia cukrzycy typu 1 i celiakii podobna

Brytyjsko-irlandzko-holenderski zespół wskazał siedem alleli związanych z równoczesnym wzrostem ryzyka wystąpienia cukrzycy typu 1 i celiakii. Badacze konkludują: „Te dane sugerują, że wspólne biologiczne mechanizmy, takie jak autoimmunologiczne uszkodzenie tkanek i brak tolerancji antygenów obecnych w pożywie-niu, mogą być czynnikami etiologicznymi w przypadku obu chorób.”

(Todd et al., NEJM z 25. grudnia 2008 r.)

Nowa klasa NLPZ?Farmakolodzy z Frankfurtu i Tübingen (Niemcy) wy-

stąpili o przyznanie patentu na zidentyfikowane i opisane przez siebie substancje, które mają szansę w niedalekiej przyszłości stać się popularnymi lekami przeciwzapalny-mi. Jak tłumaczy prof. Schubert-Zsilavech: „Dla porówna-nia [z aspiryną]: nasza klasa leków działa na późniejszym etapie kaskady kwasu arachidonowego i jest bardziej se-lektywna. Dlatego spodziewamy się, że będzie miała istot-nie mniej efektów ubocznych.”

(EurekAlert, 10. grudnia 2008 r.)

Antyoksydanty a ból w PZTW New Delhi (Indie) przeprowadzono badanie, któ-

re określiło wpływ suplementacji antyoksydantami na spadek poziomu bólu u chorych na przewlekłe zapalenie trzustki. W trakcie 6 miesięcy trwania eksperymentu pa-cjenci przyjmujący antyoksydanty zmniejszyli liczbę za-żywanych tabletek przeciwbólowych i zgłaszali mniejszy ból. Publikacja potwierdza ważną rolę stresu oksydacyjne-go w patofizjologii PZT.

(Bhardwaj et al., Gastroenterology z 1. stycznia 2009 r.)

Opracował: Jan Nowak

Makrofagi w służbie nowotworuAby zrozumieć, w jaki sposób komórki nowotworowe

oddziałują z układem immunologicznym, badacze z San Diego (USA) przeprowadzili biochemiczny skrining ze-stawu linii komórkowych. Okazało się, że komórki raka płuc Lewisa wydzielają do najbliższego otoczenia wersy-kan – proteoglikan aktywujący makrofagi. Zwiększenie stężenia wersykanu prowadzi do wzrostu wydzielania TNF-alfa i aktywowania kompleksu receptorów immuno-logicznych (TLR2:TLR6). Skutkuje to stanem zapalnym, który sprzyja przerzutowaniu.

(Karin et al., Nature z 1. stycznia 2009 r.)

„Rozrusznik mózgu” skuteczniejszy niż leki

Grupa naukowców ze Stanów Zjednoczonych po-równała skuteczność leczenia choroby Parkinsona (PD) głęboką stymulacją mózgu (DBS) i najefektywniejszymi środkami farmakologicznymi (BMT). Poprawa funkcji motorycznych nastąpiła u 32% pacjentów przyjmujących leki i u 71% poddawanych DBS. Jednocześnie stwier-dzono wyższe ryzyko wystąpienia istotnych działań nie-

pożądanych u stymulowanych chorych. Obecnie DBS jest stosowana w zaawansowanej PD; udoskonalenie me-tody pozwoli aplikować ją we wcześniejszych stadiach choroby.

(Weaver et al., Deuschl, JAMA z 7. stycznia 2009 r.; Benabid et al., The Lancet Neurology ze stycznia 2009)

Page 5: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

Puls UM WARIOGRAF

Imię i nazwisko:WłoDZIMIERZ SAMboRSkI

Stopień naukowy, stanowisko, miejsce pracy:prof. nadzw., Dziekan Wydziału Nauk o Zdro-wiu, Katedra i Klinika Fizjoterapii, Reumato-logii i RehabilitacjiStaż na Uczelni: 25 lat

1. Trzy słowa, które najtrafniej mnie opi-sują: spontaniczny, pogodny, nieśmiały

2. Jestem mistrzem w: Jestem niezły w kil-ku dziedzinach, ale w żadnej mistrzem.

3. Mam słabość do: Wolę nie mówić; ale w każdym razie nie jest to alkohol.

4. Nie potrafię: jeździć na nartach5. Zawsze chciałem się nauczyć: jeszcze

lepiej grać w tenisa6. Chciałbym jeszcze: zwiedzić Wyspę

Wielkanocną i zaśpiewać w chórze7. Autorytetami są dla mnie: ojciec i Na-

poleon Bonaparte8. Kiedy kłamię: Czasem trzeba kłamać w ramach szero-

ko pojętej polityki.9. Słowa, których nadużywam: koncepcja10. Irytują mnie: nielojalność, bezczelność i nieupraw-

niona pewność siebie11. Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym,

kim jestem? podróżnikiem

12. Studentom zazdroszczę: nieograniczonych możliwo-ści poznawania świata

13. Kiedy stoję w korku: śpiewam, słuchając radia14. Zawsze mam przy sobie: trochę pieniędzy15. Niezwykła umiejętność, którą posiadam: słuch mu-

zyczny16. Moje ulubione miejsce na Ziemi: Machu Picchu i ru-

iny zamku w Kole17. Muzyka, przy której się bawię: rock i soul18. Muzyka, przy której odpoczywam: modern jazz19. Energii dodaje mi: gra w tenisa i re-alizacja zaplanowanych zadań20. Moja dobra rada dla studentów: Zachęcam do działalności w organiza-cjach studenckich, okazuje się bardziej przydatna w życiu zawodowym, niż bez-namiętne przyswajanie wiedzy.

Page 6: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

WYDARZENIA Gazeta Studentów

Finał akcji Doktor Miś Dzieciom„Nie możemy robić rzeczy wielkich, ale możemy robić rzeczy małe z wielką miłością”

Matka Teresa z Kalkuty

17 grudnia tuż przed godziną 17:00 prze-kraczam próg Szpita-la Klinicznego im. K. Jonschera w Poznaniu, a w holu tłum prawie jak na wyprzedaży. Bia-łe kitle, „mikołajowe” czapki na głowie – to nie zlot jakichś fanaty-ków, co sugerowałby zdziwiony wyraz twa-rzy mijających nas osób, a finał akcji Doktor Miś Dzieciom.

Nie mógłby się on jednak odbyć, gdyby nie przygotowania, które rozpoczęły się blisko miesiąc wcześniej, a włączyły się w nie wszyst-kie organizacje studenckie naszej Uczelni. Najpierw ustalenia, podział zadań, a później... do roboty! Cel był wszystkim dobrze znany: zebrać jak najwięcej funduszy przeznaczonych na zakup pluszowych misiów, które tuż przed Świętami Bożego Narodzenia trafią do małych pa-cjentów poznańskich szpitali.

W ramach przypomnienia napiszę, że akcja obejmo-wała imprezę andrzejkową w klubie Eskulap, pokaz filmu „Once” w kinie Rialto, kiermasz słodyczy, a także sprze-daż „cegiełek” przed poznańskimi kościołami. Kwota uzyskana z tych imprez wraz z otrzymanymi dotacjami zostały przeznaczone na zakup 560 pluszowych misiów dla małych pacjentów, a także zabawek i książeczek, które trafiły do szpitalnych świetlic. Część dochodu z akcji zo-stała też przeznaczona na zakup ultrasonografu.

Finał akcji to nie-zapomniane przeżycie dla każdego, kto w nim uczestniczył. Nie za-brakło kolęd wykona-nych przez Uczelniany Chór podczas (zbyt) krótkiego koncertu, świątecznych życzeń, reniferów, a nawet bieli, choć śniegu za oknem próżno było szukać.

Kiedy wchodzili-śmy na oddział (Miko-łaj z tłumem Śnieży-

nek), witały nas zdziwione twarze rodziców i uśmiechnięte – małych pacjentów. Ich uśmiechy stały się jeszcze radoś-niejsze, kiedy dzieci otrzymały pluszaki, do których od razu zaczęły się tulić. Co dziwne i jednocześnie piękne, nasza obecność wielu z nich nie zawstydzała, z chęcią z nami rozmawiały, czasem nie dopuszczając do głosu rodziców. Miałam wrażenie, jakby zapominały na chwilę, gdzie są, a cieszyły się tylko wizytą Mikołaja i ślicznym pluszakiem.

John Lennon śpiewa „So this is Christmas and what have you done?” – my zrobiliśmy coś dla dzieci, którym choroba nie pozwala spędzić Bożego Narodzenia w domu. Myślę, że nasza wizyta dała im namiastkę świątecznej at-mosfery i magii tych szczególnych dni w roku.

Katarzyna Paczkowska

Ile osób mieści Sala Czarna?UMPedia pomoże!

http://umpedia.pulsum.pl

Page 7: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

WYDARZENIAPuls UM

AkCJA „Ulotka nie gryzie”I termin – luty/marzec 2009

Projekt realizowany jest we współpracy IFMSA z Młodą Farmacją i PTSS, a jego celem będzie zwrócenie uwagi na zjawisko niekontrolowanego i zarazem często niepoprawnego przyjmowania leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty i na zagrożenia z tym problemem związane.

Chcielibyśmy zwiększyć świadomość i zainteresować społeczeństwo poprawnym (tzn. zgodnym z indywidu-alnym zapotrzebowaniem pacjenta skonsultowanym z profesjonalistą) stosowaniem pozostałych leków dostęp-nych bez recepty (np. preparatów witaminowych).

Będziemy zachęcać do czytania ulotek dołączonych do leków oraz do pytania o radę farmaceutów i lekarzy, a nie osób niekompetentnych, np. sprzedawców w supermarketach.

Akcja będzie polegała na:– rozdawaniu ulotek poruszających najważniejsze problemy związane z przyjmowaniem leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty– rozmowie studentów UM z przechodniami– przeprowadzeniu krótkiego quizu z nagrodami sprawdzającego wiadomościo lekach przeciwbólowych OTCPlanujemy także poszerzyć nasz projekt o akcje edukacyjne w aptekach.

Liczymy na Twoją pomoc przy organizacji!

kontakt: Anna Szpaktel: 691 683 249

e-mail: [email protected]

Michał Paryse-mail: [email protected]

PAMIĘTAJ!!!!LEKI PRZECIWBÓLOWE I PRZECIWZAPALNE PRZYJMOWANE

W NADMIARZE MOGĄ ZASZKODZIĆ!!!

autodiagnoziesamoleczeniu

UWAŻNIE CZYTAJ ULOTKI DOŁĄCZONE DO LEKÓW!!!*

* W razie wątpliwości zwróć się do lekarza lub farmaceuty. Nie odstępuj leku innemu choremu, choćby miał takie same objawy - o zapisaniu leku może zadecydować tylko lekarz!!!

Page 8: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

WYWIAD Gazeta Studentów

”...to nieprawdopodobna szkoła życia...”

Rozmowa z dr. Tomaszem Banasiewiczem, chirurgiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, jednym z uczestników wyprawy medycznej do Republiki Środkowoafrykańskiej, pod nazwą ”Operacja Bangassu”.

Skąd wziął się pomysł wyjazdu na misję? Kto lub co Pana zainspirowało? Czy to nie było zbyt niebez-pieczne dla młodego lekarza?

Pomysł pojawił się troszkę przypadkiem. Jeden z mi-sjonarzy, którzy regularnie przechodzą badania w Klinice Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych, rozmawiał z dok-torem Waśniowskim, mówiąc mu o problemie, jaki istnieje w jego parafii, w Republice Środkowoafrykańskiej , w ma-łej miejscowości Rafai. Wiele tamtejszych kobiet ma wola tarczycy, prowadzące w skrajnych przypadkach (wskutek ucisku) do śmierci. Misjonarz trochę bezradnie pytał, czy coś w tej sytuacji można zrobić. Jedyną pomocą w takich przypadkach jest zabieg operacyjny. Dr Waśniowski i dr Rehlis zgłosili się do naszego szefa, prof. Michała Drew-sa, z prośbą o udzielenie zgody na wyjazd w celu niesienia pomocy. Uzyskali odpowiedź pozytywną.

Od tej chwili zaczęliśmy rozważać, jak zorganizować nasz wyjazd. Ponieważ miałem już wcześniej doświadcze-nie w organizowaniu wypraw wysokogórskich, zająłem się logistyczną stroną ekspedycji.

Bał się Pan?Jeśli chodzi o zagrożenia i obawy, to muszę przyznać,

że nie bałem się. Miałem już doświadczenie w wyjazdach, w których przez długi czas nie było kontaktu ze światem i nie było możliwości powrotu do cywilizacji przez wiele dni.

Nie myślałem o zagrożeniach. Choć muszę przyznać, że zdarzył nam się niebezpieczny moment, kiedy otoczyła nas grupa żołnierzy. Dźgali nas w brzuch od-bezpieczonymi „kałasznikowami” i mówili, że zostaniemy rozstrze-lani, ponieważ jesteśmy szpiegami z Konga. A w związku z tym, że w tych krajach właściwie nie ma żadnej policji, pewnie nawet, gdy-by nas zabili, mogliby pójść sobie dalej i nikt by ich nie ścigał.

Pamięta Pan pierwszy dzień misji?

O tak, bardzo dobrze. Nie spa-liśmy kilka nocy przed wyjazdem. W Warszawie okazało się, że będzie problem z nadbagażem. Dopiero

Page 9: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

WYWIADPuls UM

wzruszające, bo przynosili po prostu to, co mieli najcen-niejszego.

Czy leczenie w tak ekstremalnych warunkach daje większą satysfakcję niż codzienna praca w szpitalu?

Na pewno zupełnie inną satysfakcję. Praca w szpitalu to borykanie się z codziennością, ze sprawami formalny-mi, organizacyjnymi. Natomiast praca na misjach daje ol-brzymią frajdę, bo daje możliwość stworzenia czegoś z ni-czego. Stworzyliśmy sprawnie działający szpital, gdzie przeprowadzaliśmy operacje tarczycy, czasem operacje brzuszne, a nawet onkologiczne i dużą ilość drobnych zabiegów. I to zadziałało, wielu ludzi uzyskało pomoc. Oprócz sytuacji skrajnych, gdzie przypadki przerastały możliwości medyczne, to zdecydowana większość pacjen-tów wyszła z jakąś konkretną pomocą.

Satysfakcja jest ogromna, szczególnie, gdy włożyło się w tę misję tyle czasu i przygotowań.

w ostatniej chwili Air France pozwo-liła nam zabrać wszystko. Dlatego, już w samolocie, wszyscy spaliśmy jak zabici. Nawet nie bardzo pamię-tam przesiadkę w Paryżu. Oczywiście wrażenie po wylądowaniu było niesa-mowite: inny krajobraz, inna kultura... Pierwszy dzień był bardzo długi. Mie-liśmy spotkanie z księżmi i siostrami, którzy tam pracują, robiliśmy zakupy dodatkowego sprzętu, organizowali-śmy transport. Wieczorem chcieliśmy się przejść po Bangi, stolicy państwa, jednak po około pięciuset metrach spotkaliśmy wspomnianych żołnierzy, co skutecznie zniechęciło nas do dal-szych spacerów tego dnia...

Wspomniał Pan o tworzeniu zaplecza medycznego. Chciałabym zapytać, jak wygląda praca w tak trud-nych warunkach, gdy brakuje podstawowych środków medycznych, aparatury, leków?

Nastawiliśmy się na to, że musimy być całkowicie samowystarczalni, że jedziemy w miejsce, w którym nie ma nic. Zabraliśmy mnóstwo niezbędnych rzeczy z Polski i stworzyliśmy samodzielny szpital polowy, łącznie z ge-neratorem prądu, własnym laboratorium analitycznym, oświetleniem, całym zestawem narzędzi i medykamen-tów. Codziennie opróżnialiśmy kilka kolejnych kartonów. Prawie każdy pacjent, a było ich około 1000, wychodził z jakimś lekiem.

Czy zdarzały się sytuacje trudne? Takie, w których myślał Pan, że to nie ma sensu, że to wszystko Pana przerasta?

Nie, nie zdarzały się takie sytuacje. Myślę, że to także dlatego, że mieliśmy sporo szczęścia. Nie wystąpiły żadne poważniejsze powikłania. Już po około 2 dniach weszliśmy w rytm pracy, działając sprawnie, operując, wykonując ba-dania, udzielając porad w gabinecie opatrunkowym. Dzień mijał od szóstej do szóstej, nawet nie wiadomo kiedy.

Można było wyczuć wdzięczność pacjentów? Zda-rzało się, że chcieli odwdzięczyć się za pomoc?

Oj, tak, niesamowicie. Urządzili dla nas bardzo miłą imprezę. Parę sąsiednich wiosek zorganizowało wielkie podziękowanie w formie miejscowych obrzędów, z mu-zyką, ze śpiewem. Ludzie podchodzili do nas i składali to, co mieli, czyli owoce, kury i tym podobne. To było bardzo

Page 10: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1010

WYWIAD Gazeta Studentów

W tym czasie staraliśmy się przekazać jak najwięcej naszej wiedzy całemu personelowi medycznemu. A oni bardzo doceniali to, że traktujemy ich po partnersku, a nie z góry.

Czyli, jak rozumiem, taka praca „wciąga”? Czy planowane są kolejne wyjazdy?

Tak, temat wyjazdów cały czas istnieje. Chcielibyśmy wrócić do Republiki Środkowoafrykańskiej, jednak jest to bardzo niebezpieczne miejsce. Okolice Sudanu, Czadu i Republiki Konga to miejsca, w których prowadzone są działania wojenne. My bylibyśmy tam celem natychmia-stowym i pewnie nawet nie udałoby się otworzyć szpitala polowego.

Jednak teraz Fundacja „Redemptoris Missio” spra-wuje pieczę nad szpitalem w Tanzanii, a my jesteśmy jak

najbardziej zdeklarowani, że gdy tylko będzie potrzebna pomoc chirurgiczna, to pojedziemy.

Na początku wspominał Pan o organizowaniu wycie-czek wysokogórskich... Czy to kolejna pasja życiowa?

Tak, interesuję się tym już od dawna. Mam wielu przyjaciół, z którymi wymieniamy doświadczenia pod-czas licznych spotkań. Jestem nawet producentem filmów wysokogórskich, które biorą udział w licznych przeglą-dach. Mój brat mówi, że jest to „kariera Nikodema Dyzmy w filmie górskim”. Taki film jest podobny do stworzenia szpitala polowego. To zrobienie czegoś, co wydaje się niemożliwe. To próba sprawdzenia, czy da się radę. Jest to niesamowita frajda, oderwanie się od codzienności. Dzięki filmom można przeżyć wyprawę ponownie, moż-na nawet zobaczyć szczegóły, których nie zauważyło się na żywo.

Na koniec chciałabym zapytać, jak zachęciłby Pan młodych ludzi, studentów kierunków medycznych, do tak bezinteresownej pomocy innym?

Jest to niesamowita satysfakcja, poczucie, że zrobiło się kawał dobrej roboty. Ale, co więcej, patrząc z punktu może troszkę egoistycznego, jest to możliwość sprawdze-nia się w bardzo ciężkich warunkach. To nieprawdopo-dobna szkoła życia. Można zobaczyć, jak żyje się w miej-scu, w którym pacjent do lekarza musi iść 300 km. Jest to także nauka wielkiej odpowiedzialności. Tam nie ma zaplecza medycznego, dlatego jest się lekarzem pierwsze-go i ostatniego kontaktu. Jednak nie można szarżować ze swoimi umiejętnościami i mamić pacjentów tym, że ich uzdrowimy. Ważne jest, aby nauczyć się empatii do tych ludzi i skromnego podejścia do każdego. Trzeba pamię-tać, że pomagamy na tyle, na ile możemy.

Rozmawiała Ewa Kubacka

Zdjęcia dzięki uprzejmości pana doktora T. Banasiewicza

Serdecznie zapraszamy na Sesję Edukacyjną„Geriatria i Gerontologia”

Termin: 30-31 stycznia 2009 r.Miejsce: Centrum Kongresowo-Dydaktyczne, ul. Przybyszewskiego 37, Poznań Sala wykładowa CKD

Rejestracja i więcej informacji na stronie www.stn.ump.edu.pl

Page 11: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

11

RUSSPuls UM

MIESIĄC WIEDZY o...O CZYM?

O tym, kto jest kim na naszej Uczelni.KIM JEST REKTOR?

Rektor (z łac. rector – „władca”, „zarządca”) jest najważniejszą osobą na Uczelni – kieruje jej działalnością i repre-zentuje ją na zewnątrz, a także jest zwierzchnikiem wszystkich pracowników, studentów i doktorantów. Rektor m.in.: podejmuje decyzje dotyczące mienia i kwestii ekonomicznych Uniwersytetu; tworzy, przekształca i likwiduje jednostki organizacyjne; sprawuje nadzór nad działalnością dydaktyczną i badawczą oraz administracją i gospodarką Uczelni, a także dba o przestrzeganie prawa oraz zapewnienie bezpieczeństwa na terenie Uniwersytetu.Rektorem naszej Almae Matris kadencji 2008-2012 jest JM prof. dr hab. Jacek Wysocki.

KIM SĄ PROREKTORZY?Kompetencje prorektorów (z łac. „pro” – „zamiast”, „zastępujący”) ustala rektor. Na kadencję 2008-2012 przez Rekto-ra zostało powołanych 3 prorektorów: ds. Studenckich (dr hab. Mariusz J. Puszczewicz), ds. Klinicznych i Szkolenia Podyplomowego (prof. UM dr hab. Grzegorz Oszkinis) oraz ds. Nauki i Współpracy z Zagranicą (prof. dr hab. Zenon J. Kokot).

KIM JEST DZIEKAN?Dziekan jest kierownikiem wydziału i reprezentuje go na zewnątrz. Podlegają mu wszyscy studenci i pracownicy da-nego wydziału. Dziekan m.in.: zwołuje posiedzenia Rady Wydziału i przewodniczy jej obradom; sprawuje nadzór nad działalnością jednostek organizacyjnych; przedstawia rektorowi i Radzie Wydziału coroczny plan rzeczowo-finansowy oraz sprawozdanie z jego wykonania, a także programy nauczania, plany studiów i rozwoju wydziału; odpowiada za rekrutację oraz dba o przestrzeganie prawa i bezpieczeństwo, a także o obsadę stanowisk nauczycieli akademickich i innych pracowników wydziału.Dziekanami kadencji 2008-2012 są: prof. UM dr hab. Ryszard Marciniak (WLI), prof. dr hab. Andrzej Tykarski (WLII), prof. UM dr hab. Edmund Grześkowiak (WF) oraz prof. UM dr hab. Włodzimierz Samborski (WNoZ).

JAKIE ORGANY KOLEGIALNE SĄ NA NASZYM UNIWERSYTECIE?Senat i Rady Wydziałów. W organach kolegialnych my – studenci również mamy swoich przedstawicieli, o czym pisa-liśmy w listopadowym „Miesiącu wiedzy o…” (nr 110).

CZYM JEST SENAT?Senat jest najwyższym organem uchwałodawczym Uniwersytetu. Do jego kompetencji należy m.in.: uchwalanie statutu i regulaminu studiów oraz ustalanie głównych kierunków działalności Uczelni; ponadto ustanawianie zasad działania Uniwersytetu i wytycznych dla rad jednostek organizacyjnych w zakresie wykonywania podstawowych zadań Uczelni.

CZYM JEST RADA WYDZIAŁU?Rada Wydziału jest najwyższym organem kolegialnym wydziału. Do jej kompetencji należy m.in.: ustalanie ogólnych kierunków działania wydziału; wnioskowanie w sprawach dotyczących jego organizacji, funkcjonowania i rozwoju; uchwalanie planów studiów i programów nauczania; dokonywanie systematycznej oceny działalności dydaktycznej i naukowej jednostek organizacyjnych wchodzących w skład wydziału; działanie na rzecz zapewnienia właściwych warunków i kierunków rozwoju młodej kadry naukowo-dydaktycznej i prowadzenie analizy jej rozwoju; ocenianie działalności dziekana oraz zatwierdzanie rocznego sprawozdania dziekana z działalności wydziału, jak również przygo-towywanie i przedstawianie senatowi opinii w ważnych sprawach dotyczących wydziału.

KIM JEST KANCLERZ?W dawnej Polsce kanclerzem był wysoki urzędnik kierujący kancelarią królewską i archiwum. Współcześnie można dostrzec pewne cechy wspólne, gdyż do zadań kanclerza należą: przygotowywanie projektów planów rzeczowo-fi-nansowych Uczelni; realizacja polityki zatrudnienia w podległych mu jednostkach organizacyjnych; przygotowywanie projektów planu remontów i inwestycji budowlanych oraz bieżący nadzór nad ich realizacją; kontrola działalności służb socjalnych, BHP i ochrony przeciwpożarowej; koordynowanie i sprawowanie dozoru nad działalnością w sferze admini-stracyjnej jednostek organizacyjnych, a także bieżącą realizacją polityki finansowej Uniwersytetu.Kanclerzem UMP jest mgr Bogdan Poniedziałek.

KIM JEST KWESTOR?Kwestor jest kierownikiem działu finansowo-księgowego, zwanego kwesturą, czyli głównym księgowym Uczelni. Do kom-petencji należą m.in. dysponowanie środkami pieniężnymi, kontrola zgodności operacji gospodarczych i finansowych wyko-nywanych na Uczelni z planem finansowym oraz kompletności i rzetelności dokumentów dotyczących tych operacji.Kwestorem UMP jest mgr Barbara Łakomiak.

Biuro RUSS, DS Medyk ul. Rokietnicka 4, pokój 018

Daria Adamczak, Ania ZajączkowskaRada Uczelniana Samorządu Studenckiego

W opracowaniu wykorzystano fragmenty Statutu Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu.

Page 12: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

12

kILkA PYTAŃ Do... Gazeta Studentów

kILkA PYTAŃ Do...... Uczelnianego koordynatora programu Erasmus,

prof. dr hab. Jadwigi Jodynis-LiebertW dniach od 24 listopada do 29 grudnia 2008 roku za pośrednictwem forum „Pulsu UM” (http://www.pulsum.pl/fo-

rum) oraz poczty elektronicznej, studenci mogli zadawać pytania prof. dr hab. Jadwidze Jodynis-Liebert – Uczelnianemu Koordynatorowi programu „Erasmus”. Otrzymaliśmy 16 pytań, które prezentujemy poniżej wraz z odpowiedziami pani profesor.

(M.T.)Czy może wyjechać student każdego kierunku?Stypendystą programu ERASMUS może zostać stu-

dent kierunku, który został przewidziany w umowie między uczelniami tzw. Bilateral Agreement. Dotyczy to kierun-ków: lekarski, farmacja, stomatologia, pielęgniarstwo/po-łożnictwo, fizjoterapia, zdrowie publiczne.

Czy wyjechać można na każdym roku studiów, czy istnieją jakieś ograniczenia?

Według regulaminu programu ERASMUS w wymianie mogą wziąć udział studenci od II roku studiów.

Ilu studentów UMP wyjeżdża w ramach programu „Erasmus”, a ilu przyjeżdża?

W bieżącym roku akademickim 58 naszych studentów podejmie studia na uczelniach zagranicznych. Na naszej Uczelni przyjmiemy 31 studentów z innych krajów.

Czy wszystkie miejsca są wykorzystane, a jeśli tak, to ile jest średnio kandydatów na jedno miejsce?

Zdarza się, że nie są wykorzystane miejsca na studia w języku niemieckim. Średnio do uczelni prowadzących kursy w języku angielskim zgłasza się 5 kandydatów na 1 miejsce.

Do jakich państw i na jakie uczelnie można wyje-chać?

Nasza Uczelnia podpisała umowy dotyczące wymia-ny studentów i nauczycieli akademickich z 31 uczelniami w Danii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Portu-galii, Szwecji, Włoszech, Turcji, Czechach, Rumunii i na Węgrzech. Najwięcej uczelni partnerskich, aż 8, mamy w Niemczech. Bardziej szczegółowe informacje zaintere-sowani znajdą na stronie internetowej UM pod zakładką ERASMUS.

Czy student sam decyduje, dokąd jedzie, czy jest to w jakiś sposób narzucone?

Na formularzu zgłoszeniowym na wyjazd w ramach programu ERASMUS student zaznacza kraj, w którym chce studiować. Jednak o wyjeździe do uczelni prowadzących kursy anglojęzyczne (Holandia, Finlandia, Dania, Szwecja)

ze względu na wyższą liczbę kandydatów niż miejsc, decy-duje liczba uzyskanych w procesie rekrutacji punktów.

Która z zagranicznych uczelni (który kraj) cieszy się wśród naszych studentów największym zainteresowa-niem?

Nie ma określonej uczelni, która cieszyłaby się więk-szym niż inne zainteresowaniem studentów. Natomiast podczas corocznej rekrutacji największa liczba studentów składa wnioski na wyjazd do uczelni, w których prowadzo-ne są kursy w języku angielskim, czyli do Holandii i krajów skandynawskich.

Jaka jest liczba chętnych na kierunku lekarskim na wyjazd do krajów anglojęzycznych, a jaka do Niemiec?

W roku akademickim 2007/2008 50 studentów kierun-ku lekarskiego złożyło dokumenty na wyjazd do uczelni prowadzących zajęcia w języku angielskim, a 28 studentów starało się o wyjazd do Niemiec.

Ile trwa wyjazd w ramach programu „Erasmus”?Wyjazd na stypendium ERASMUSA nie może być

krótszy niż 3 miesiące i nie dłuższy niż 1 rok akademicki (10 miesięcy).

Jakie warunki należy spełnić, aby być zakwalifiko-wanym do programu?

Projekt „Regulaminu wyjazdów w ramach programu LLP ERASMUS” opracowany z udziałem przedstawicieli organizacji studenckich jest obecnie przygotowany do za-twierdzenia przez Senat i będzie zamieszczony w II połowie stycznia na stronie internetowej Uczelni. Jest to dokument kilkunastostronicowy, stąd niemożliwe jest przedstawienie jego treści w kilku zdaniach. Ogólnie, w programie mogą uczestniczyć studenci, którzy ukończyli I rok studiów, po-siadają średnią co najmniej 3,1, nie przebywają na urlopie dziekańskim oraz posiadają dobrą znajomość języka, w któ-rym będą prowadzone zajęcia w uczelni zagranicznej.

Czy wymagany rok działania w kole naukowym do-tyczy roku akademickiego czy kalendarzowego? Czy jeśli działam w kole od 2 miesięcy, dostanę punkty, czy nie?

Page 13: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1�

kILkA PYTAŃ Do...Puls UM

Wymagany rok działania w kole naukowym należy ro-zumieć jako rok akademicki, czyli 9 miesięcy a więc za 2-miesięczną pracę w kole punkty nie mogą być przyznane.

Czy uczelnia w jakiś sposób wspomaga finansowo studenta wyjeżdżającego w ramach programu „Era-smus”, czy musi on sam zapewnić sobie utrzymanie, tj. mieszkanie, wyżywienie, książki?

Wysokość miesięcznego stypendium wynosi od 280 do 330 EURO w zależności od kraju. Według zasad progra-mu ERASMUS stypendium ma pokryć różnicę w kosztach utrzymania pomiędzy krajem macierzystym i krajem, w któ-rym stypendysta studiuje, ponieważ w trakcie regularnych studiów każdy sam opłaca mieszkanie, wyżywienie i pod-ręczniki. Uczelnia finansuje podróż do uczelni przyjmują-cej w kwocie nie wyższej niż 700 PLN. Poza tym studenci zakwalifikowani na wyjazd mogą uzyskać dofinansowanie kursów językowych z funduszy programu ERASMUS.

Czy studenci otrzymujący stypendium socjalne do-stają je nadal podczas pobytu za granicą? Czy studenci o niskim dochodzie otrzymują jakieś inne, specjalne for-my pomocy?

Student ERASMUSA zachowuje prawo do stypendium socjalnego podczas nauki za granicą. W przypadkach lo-sowych studenci mogą zwrócić się do Prorektora ds. Na-uki i Współpracy z Zagranicą o przyznanie dodatkowego wsparcia finansowego.

Czy przedmioty, które odbędę w innym kraju, zosta-ną mi po powrocie zaliczone na naszej Uczelni?

Zgodnie z podstawową zasadą wymiany studentów w ramach programu ERASMUS uczelnia macierzysta gwarantuje uznanie okresu studiów odbytych za granicą na podstawie Europejskiego Systemu Transferu i Akumulacji Punktów (ECTS).

Czy programy nauczania naszej Uczelni oraz uczelni zagranicznej są takie same? Czy po powrocie konieczne będzie nadrobienie braków czy różnic programowych? W jaki sposób należy je nadrobić (z kolejnym rokiem, w wakacje)?

Nasze programy nauczania różnią się znacznie od progra-mów dla podobnych kierunków w uczelniach zagranicznych. Z tego powodu osoba zainteresowana studiami na wybranej

uczelni powinna dokładnie sprawdzić, jakie zajęcia będzie można tam odbyć i starannie ustalić wykaz tych przedmiotów, najlepiej w porozumieniu z wydziałowym koordynatorem pro-gramu ERASMUS. Wykaz ten umieszcza się w dokumencie zwanym „Learning Agreement”, który jest zatwierdzany przez przedstawicieli obu uczelni. Dokument ten zapewnia studen-towi możliwość odbycia zajęć ze wskazanych przedmiotów, a jednocześnie zobowiązuje studenta do ich zaliczenia.

Zdarza się, że w programach uczelni przyjmującej nie ma niektórych przedmiotów, kursów lub zajęć przewidzia-nych w naszym programie, wówczas należy je uzupełnić. Studenci ERASMUSA mogą wystąpić do dziekana swojego wydziału o przyznanie indywidualnego trybu studiów, co znacznie ułatwia odrobienie tych przedmiotów po powro-cie, a nawet z wyprzedzeniem przed wyjazdem.

Czy student otrzymuje po powrocie z wyjazdu sty-pendium naukowe, jeśli wypracował je w innym kraju w ramach „Erasmusa”? I odwrotnie – czy student prze-bywający za granicą otrzymuje stypendium naukowe, jeśli wypracował je na UM w Poznaniu?

Uczelnia gwarantuje uznanie okresu studiów za granicą, a uzyskane przez studenta oceny ECTS ulegają przeliczeniu na oceny obowiązujące na naszej Uczelni. Na ich podstawie student może otrzymać stypendium naukowe. Również stu-dent wyjeżdżający nie traci prawa do uzyskanego w kraju stypendium naukowego.

Chciałabym zachęcić do korzystania z nowej formy wy-jazdu w ramach programu LLP ERASMUS, a mianowicie z możliwości odbycia praktyki zawodowej.

Student zainteresowany taką formą szkolenia powinien wykazać znacznie więcej inwencji niż kandydat na studia zagraniczne. Pierwszy krok polega na znalezieniu w kraju uczestniczącym w programie ERASMUS instytucji nieaka-demickiej, która byłaby skłonna przyjąć stypendystę/prak-tykanta, a następnie uzyskanie wstępnego potwierdzenia możliwości odbycia praktyki, jej przybliżonego zakresu i terminu. Pobyt studenta na praktyce nie może być krótszy niż 3 miesiące i może trwać jeden rok akademicki. Oczy-wiście celowość wyjazdu studenta do określonej instytucji powinna być potwierdzona przez opiekuna praktyk danego wydziału. O wyjazd na praktykę mogą się ubiegać studenci wszystkich kierunków – obowiązuje identyczne postępowa-nie kwalifikacyjne jak wyjeżdżających na studia.

Masz pomysł na ciekawe zajęcia sportowe, ale nie wiesz, komu go przekazać?Zadaj pytanie Kierownikowi Studium Wychowania Fizycznego i Sportu, dr. n. biol. Januszowi Przybylskiemu!

Pytania zadawać możecie na naszym forum internetowym (http://www.pulsum.pl/forum) lub poprzez pocztę elektroniczną, wysyłając e-mail na adres [email protected]. Termin zadawania pytań mija

26 stycznia 2009 roku. Odpowiedzi na nie ukażą się w lutowym numerze „Pulsu UM”.„Kilka pytań do...” – informacja z pierwszej ręki!

http://www.pulsum.pl/kilkapytandoA już teraz możecie zadawać pytania mgr Elżbiecie Gąsiorowskiej-Czarneckiej, Kierownik Studium Praktycznej

Nauki Języków Obcych, która odpowie na Wasze pytania w numerze marcowym.

Page 14: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1�

ANKIETA Gazeta Studentów

Fajnie robić coś dla innychpodsumowanie ankiet

„Puls UM” już od kilku lat przeprowadza wśród stu-dentów ankiety na swój temat. Od ponad roku możecie też oceniać nas w sposób ciągły za pośrednictwem ankie-ty znajdującej się na naszej stronie internetowej. Wyniki z listopada i grudnia 2007 roku zostały już omówione w numerze 103. „Pulsu UM” (styczeń 2008), dlatego dziś skupię się tylko na ankietach z 2008 roku. Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim 65 osobom, które je wypełniły – dzięki Wam „Puls UM” ma szansę stawać się coraz lepszy!

Kto głosował?Najwięcej głosów oddali studenci Wydziału Farma-

ceutycznego (35,5%), potem Wydziału Nauk o Zdrowiu (33%), następnie Wydziału Lekarskiego I (24,5%) oraz Wydziału Lekarskiego II (7%). Najliczniej odpowiadali studenci I i II roku (po 28%), potem III (18%), IV i IV (po 9,5%) oraz VI (7%).

87% stanowiło panie, a tylko 13% panowie.

Jaki jest „Puls UM”?Aż 64% z Was czyta każdy numer, a prawie 20%

większość numerów. Najczęściej (42,5%) znajdujecie nas w Collegium Anatomicum, co jest dosyć zrozumiałe, gdyż trafia tam około 1/4 naszego nakładu. Interesujące jest to, że aż 23% z Was uważa, że „Pulsu UM” jest tam zbyt mało, natomiast najbardziej brakuje go według Was w bu-dynku przy ul. Smoluchowskiego. Często zdobywacie nas też w Collegium Wrzoska (23%) i w DS Eskulap (8%). Natomiast bardzo pożądani, poza wspomnianymi wyżej dwoma budynkami, jesteśmy w szpitalach klinicznych (11%) i Collegium Chemicum (9%). Cieszymy się, że bywalcy tego ostatniego zauważyli zwiększone dostawy gazety do miejsca swoich zajęć – rok temu był to budynek najbardziej żądny naszego miesięcznika, gdyż 33% ankie-towanych uważało, że „Pulsu UM” jest tam za mało.

Miło nam, że 60% z Was zawsze lub często dzięki „Pulsowi UM” dowiaduje się istotnych faktów z życia Uczelni. Nasze artykuły natomiast oceniacie na średnio 4,08, co nas trochę martwi, gdyż rok temu ocena ta była o 10% wyższa. Podobnie wygląda w kwestii oceny tech-nicznej (4,3) oraz oceny okładek (4,34) – w obu przypad-kach odnotowujemy niewielki spadek. Zachowana jest natomiast niewyjaśniona dla nas prawidłowość, według której najwyżej oceniane są okładki, a najniżej teksty, mimo że to te ostatnie są jednak podstawą naszej działal-ności, a te pierwsze tylko dodatkiem.

Ponad połowa z Was magazynuje „Puls UM” w do-

mowym archiwum, a 15% przekazuje go znajomym. Na-tomiast aż 1/3 wyrzuca nas po prostu na śmietnik lub przekazuje na makulaturę – pozostaje mieć nadzieję, że to drugie wybieracie częściej...

Jaki powinien być „Puls UM”?Ciekawy wywiad – tego oczekuje prawie 1/3 z Was.

Chcielibyście czytać też informacje o działalności organi-zacji studenckich (18%), teksty rozrywkowe (15%) i in-formacje kulturalne (13%). Wzrasta też zainteresowanie relacjami z konferencji naukowych (10% w stosunku do zeszłorocznych 4,5%), a spada chęć czytania wspomnień wyjeżdżających w ramach programu Erasmus (7% wzglę-dem zeszłorocznych 14%).

Prosicie też, aby więcej pisać o tym, co będzie, a nie tylko o tym, co było, co postaramy się spełnić. Chcecie, abyśmy publikowali uzasadnienia decyzji Władz Uni-wersytetu, w czym możecie nam pomagać poprzez udział w projekcie „Kilka pytań do”. Sugerujecie, abyśmy więcej uwagi poświęcali wydziałom innym niż lekarskie, głównie Wydziałowi Nauk o Zdrowiu – tego, niestety, nie możemy zrobić bez Waszej pomocy, ponieważ większość osób two-rzących „Puls UM” to jednak studenci spoza WNoZ, a nasi redakcyjni koledzy i koleżanki studiujący na tym wydzia-le też nie są w stanie wiedzieć wszystkiego o wszystkich jego kierunkach. Dlatego osoby, które uważają, że jakikol-wiek wydział jest w naszej gazecie pomijany, serdecznie zapraszamy do współpracy – dane kontaktowe znajdziecie na stronie 3.

„Puls UM” w InternecieOdwiedzalność naszej strony internetowej jest wy-

pisz-wymaluj jak rok temu – połowa z Was odwiedza ją sporadycznie, a 1/3 weszła tylko po to, aby wypełnić an-kietę... Tylko 1/6 odwiedza ją regularnie. Prawie 40% do-tarło do naszej strony przez link na stronie głównej UMP – dziękujemy Władzom za utrzymywanie tego linka przez tak długi czas. Ponad 20% wie o stronie dzięki adresowi umieszczonemu na naszej okładce. 15% dotarło tu dzięki wyszukiwarkom internetowym. Naszą stronę oceniacie średnio na 4,03.

O wiele lepiej w Waszych oczach wygląda nasze fo-rum, ponieważ 3/4 z Was odwiedziło je, z czego połowa się zarejestrowała. Szkoda tylko, że tak rzadko się odzy-wacie. Oceniacie je na 4,11.

Strona internetowa generalnie Wam się podoba, choć zmienilibyście jej szatę graficzną i dodali więcej informacji o Uczelni. Macie tyle konstruktywnych uwag, że nie mogę

Page 15: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1�

ANKIETAPuls UM

sobie darować, by osób chcących zrobić coś dobrego dla świata (a na początek – dla sióstr i braci studentów) nie za-prosić do pomocy w rozwijaniu naszej strony internetowej!

Prosicie też o więcej porad dla studentów pierwszo-rocznych – wierzymy, że uruchomiona kilka miesięcy temu UMPedia spełni to zadanie, gdyż już zawiera wiele informacji niezbędnych dla kandydatów na UMP oraz naj-młodszych studentów.

Redakcja w Waszych oczachJedna osoba marzy o tym, aby zostać członkiem re-

dakcji, ale, niestety, nie zostawiła namiarów do siebie, dlatego uroczyście właśnie Ciebie serdecznie zapraszamy do nas! Zapraszamy również, bynajmniej nie pechową, trzynastkę osób, które zastanawiają się nad tym i na razie opiniują tego typu myśli pozytywnie. Pozostałym 75% ży-

czymy zaangażowania się w coś, co da im tyle radości, ile nam daje praca w „Pulsie UM”.

Ponad 3/4 z Was uważa, że to fajnie, że robimy coś dla innych. 6 osób twierdzi, że je-steśmy super. Dla 7% jesteśmy obojętni, a 5% radzi nam zająć się czymś innym.

W uwagach ogólnych radzicie „trzymać tak dalej”, pozdrawiacie nas i narzekacie na jakość naszych dowcipów – powtórzę się tutaj być może, ale „Puls UM” jest gazetą studen-tów wydawaną przez studentów dla studentów, dlatego każdy może dla nas pisać, rysować, malować, robić zdjęcia czy przysyłać dowci-py, do czego serdecznie zachęcamy. Zwraca-my uwagę na fakt, że śmieszność dowcipów to sprawa bardzo względna i nawet w obrębie samej redakcji są żarty, które niektórym z nas podobają się bardziej, a innym mniej. Nie ma dowcipu idealnego, jednakże z większej ilości materiału źródłowego da się stworzyć więcej wyższej jakości produktu.

Dziękujemy Wam jeszcze raz za przysłane ankiety. To dla nas bardzo ważne, że poświęca-

cie nam swój czas, który moglibyście przeznaczyć na coś przyjemniejszego. Dlatego postanowiliśmy Was nagro-dzić i obdarować jednego z Was dowolnie wybraną książ-ką o wartości do 100 zł. Wylosowany zwycięzca już wie o swoim niebywałym szczęściu, jednak nie publikujemy jego nazwiska, gdyż swoje dane osobowe przekazaliście nam w ankiecie poufnie. Serdecznie gratulujemy i zapra-szamy do wspomagania nas poprzez dalsze wypełnianie ankiet, a najlepiej przez przyjście do nas i własnoręczne wdrożenie w życie swoich pomysłów. Choć brzmi to pa-radoksalnie, w natłoku nauki łatwiej znaleźć wolny czas, gdy działa się również na pozanaukowych płaszczyznach, czego i Wam życzę.

Maciej Tomczak

Pierwszego grudnia 2008 roku wydany został pierwszy numer IGM Interneto-wej Gazety Medycznej (igm.hylostet.pl). Miesięcznik ten ma poszerzać zrozumie-nie problemów medycznych przez społe-czeństwo i wyróżnia się użyciem języka zrozumiałego dla osób nie związanych na

co dzień z medycyną. Redakcja IGM zachęca studentów medycyny, farmacji oraz kierunków pokrew-nych do publikacji własnych artykułów.

Tomasz Woźniak

Page 16: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1�

RoZMAIToŚCI Gazeta StudentówRoZMAIToŚCI Gazeta Studentów

Internet na UMP, cz. 3Ostatnio dowiedzieliśmy się, że w akademiku można grać w gry za pośrednictwem sieci lokalnej oraz że postawienie

serwera FTP nie jest dużo trudniejsze, niż umieszczenie zdjęcia na Największym-Polskim-Portalu-Szpiegującym. Dziś chciałbym omówić kwestię zasygnalizowaną w poprzednim numerze, czyli zdalne sterowanie komputerem.

Po co mi zdalne sterowanie komputerem?Aby mieć motywację do czytania skomplikowanych opi-

sów konfiguracji, warto uświadomić sobie, czy taka usługa jest mi w ogóle potrzebna? W końcu po co sterować kompu-terem zdalnie, skoro mogę do niego podejść i sam coś zmie-nić, ustawić i zainstalować? Ale co wtedy, gdy nie można podejść lub gdy droga jest zbyt długa?

Ja wykorzystuję zdalne sterowanie do zarządzania do-mowym komputerem. Znajduje się on 50 km ode mnie (przy 500 czy 5000 km sprawa wygląda dokładnie tak samo, może tylko połączenie jest wolniejsze), a mam do niego pełen do-stęp. Mogę przeglądać strony internetowe, swój własny dysk, zainstalować program, wydrukować coś, zeskanować, puścić film, muzykę czy nagrać płytę. Usługa przydatna dla osób, których rodzice chcą wykorzystać możliwości, jakie daje komputer, a niekoniecznie chcą poświęcać wiele godzin na naukę jego obsługi. W czasach licealnych, gdy synuś był pod ręką, problem właściwie nie istniał, jednak w sytuacji, gdy ma się studiujące dziecko i to jeszcze jedyne, sprawa robi się bardziej skomplikowana. Jeśli Twoi rodzice radzą sobie do-skonale z komputerem, możesz wykorzystać tę możliwość, aby komuś pokazać, jak coś na komputerze zrobić, nie rusza-jąc się z pokoju.

Jest też opcja mniej interaktywna – możliwość podejrzenia tego, co robisz – przydatne w celach dydaktycznych lub pod-czas tworzenia czegoś, co oglądać powinno więcej osób, niż jest w stanie zmieścić się w danym momencie za Twoimi ple-cami.

Reasumując: będziesz mógł zrobić wszystko to, co da się zrobić klawiaturą i myszką oraz zobaczyć to, co widać na monitorze.

Co będzie mi potrzebne?Przede wszystkim – program komputerowy. Internet po-

daje dwa główne typy: VNC i NX. Ja akurat korzystam z tego pierwszego, dlatego o nim tutaj napiszę. Jeśli ktoś z Was ko-rzysta z tego drugiego, zapraszam na forum „Pulsu UM” i za-chęcam do przekazania swoich wrażeń na jego temat.

VNC (Virtual Network Computing) to system darmowy, dostępny dla wielu systemów operacyjnych. Jego największą zaletą jest możliwość połączenia się między dwoma różny-mi systemami, np. sterowanie zdalne Ubuntu z komputera z Jedynym-Słusznym-Systemem-Operacyjnym lub odwrot-nie. O ile sam „pomysł” na VNC jest darmowy, to jednak są różne aplikacje wykorzystujące ten standard, z czego niektóre są darmowe, a inne już nie. Musicie sami wybrać, z którego skorzystacie – google przyjdzie Wam z pomocą. Na Ubuntu z kolei polecam program zwany „Przeglądarką zdalnych pul-pitów”, dostępny w repozytorium.

Jeśli chcesz łączyć się z domowym komputerem, a ko-

rzystasz z Neostrady, Net24 lub innego dostępu związanego ze zmiennym numerem IP, potrzebujesz też programu, który zamieni Twój zmienny adres na stały. Jest ich na pewno bar-dzo dużo. Wcześniej korzystałem z no-ip.org, obecnie korzy-stam z dyndns.org. Najpierw powinieneś zarejestrować się na jednej ze wspomnianych stron i wybrać Twój stały adres np. kasienka86.no-ip.org lub krzysiek22.dyndns.org. Następnie musisz powiedzieć swojemu komputerowi, aby informował serwis no-ip lub dyndns o Twoim obecnym IP. Więcej infor-macji na ten temat znajdziesz na w/w stronach. Sporym uła-twieniem jest posiadanie routera, który ma tę funkcję – wtedy oszczędzamy sobie trochę pracy związanej z konfiguracją programu.

Usługi typu no-ip czy dyndns można wykorzystać także w celu uzyskania dostępu do serwera FTP podłączonego do łącza o zmiennym numerze IP.

Jak zestawić połączenie?Najpierw na obu komputerach, które mają się łączyć,

musimy zainstalować program VNC. Instaluje on się w po-staci jakby dwóch programów – serwera (do którego może podłączyć się klient) i klienta (który łączy się z serwerem). Po instalacji ustal hasło i/lub szyfrowanie (jeśli program prze-widuje taką opcję) – jest to bardzo ważne ze względów bez-pieczeństwa. Więcej opcji znajdziesz zapewne w instrukcji programu lub na stronach internetowych mu poświęconych.

Kiedy serwer jest skonfigurowany, uruchamiamy klienta (może on się nazywać np. VNC Viewer), podajemy numer IP docelowego komputera (lub adres ustalony wcześniej na no-ip lub dyndns), hasło i... to wszystko! Po chwili powinniśmy zobaczyć obraz pulpitu komputera, z którym się łączymy.

Jakość połączeniaJakość połączenia oczywiście zależy od szybkości łącza,

szczególnie jego części odpowiedzialnej za wysyłanie da-nych (w przypadku serwera), a z tą, niestety, różnie w Polsce bywa. Na łączu o szybkości 64-128 kbit efekt będzie mizer-ny, natomiast na 320-512 kbitach będziesz w stanie pracować w miarę sprawnie. W sieci lokalnej prawdopodobnie otrzy-masz obraz w pełnej rozdzielczości i kolorze, bez widocz-nego opóźnienia. Przy połączeniach internetowych sugeruję zredukować ilość kolorów – najczęściej jednak program zrobi to sam już przy łączeniu.

Mam nadzieję, że rozwiąże to część Waszych problemów typu „Krzysiu, chodź do mnie i pokaż mi, jak to zainstalo-wać” albo „Wydrukuj nam te pisma i wyślij pocztą”. Jeśli chcielibyście wiedzieć więcej, tradycyjnie zapraszam na fo-rum „Pulsu UM” (http://forum.pulsum.pl).

Maciej Tomczak

Page 17: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1�

The Medical Inquirer – Student Newspaper

Issue No. 3

A student parliament- still utopia or soon reality?Three weeks ago I was contacted by Anna Sienkie-

wicz and she asked me if the Medical Inquirer could write something about the student parliament in the next edition. Anna is a fifth year student of the six year MD Program.

Anna Sienkiewicz and Chris Kaczmarek are currently trying to restore a functioning student parliament at our university.

To tell you guys the truth, I was confused when I read Anna’s message because for some weird reason I thought that our university already had a student parliament for years. But the sad reality right now is that the English program does not have a functioning student parliament for more than a year.

So what exactly is the problem? Why do we not have a functioning student parliament like most of the other universities? Why do we even need a student parliament? To answers these and other questions Peter and I met up with Anna and Chris for a little interview.

What is your main objective for restarting the Student Parliament and what do you want to achieve through

this?

[Chris and Anna] First of all, the new Vice Dean who oversees the

English programs, Dr. Katarzyna Ziemnicka, has been eager to enrich the quality of life for students at PUMS. However, she believes it is up to the students to inform the school on what areas need improvement. As students here, we have learned that a single voice will not be heard at the school but the voice of a student organization will. This is what we hope to achieve - by acting as a liaison

between the student body and the school administra-tion although we do understand that there are already stu-dent governments for respective student bodies such as ASG, PTSG, and ANSA. Conversely, we hope to further unify PUMS students under one umbrella despite the dif-ferent backgrounds, programs, or even years of study.

[Chris]As a member of the old Student Parliament, we were

able to get a lot of things achieved. The list goes on and on but some of them include our current electronic student ids, student evaluation forms, Przybyszewskiego library late opening hours, school diplomas and so much more.

[Anna]Basically, the Student Parliament’s role is to act as

one voice for the collective students’ concerns for the school with issues ranging from every day academic is-sues to administrative ones.

Who will be representatives in this Student Parliament?

[Chris and Anna]On the school regulation, it indicated that members

of Student Parliament are elected within each class of each program. However, it also specified that Student Parliament representatives are not class representatives, meaning they are two different people. The reason we are going with this system is because of one important factor. For example, when one class makes suggestions to chan-ge some things about a certain course through the cour-se evaluation sheets, we will need the following year’s representative from the same program to let us know if

Page 18: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1�

things were changed. All in all, we just want students to be involved and to be knowledgeable of the on-goings of the school.

What will the meetings be like and how often will they be?

[Chris & Anna]We hope to have monthly meetings with the represen-

tatives in the Student Parliament. There will be food and drinks, which is always a plus! We will have meetings with the Vice Dean on a regular basis as well; however, meetings with the Rector will occur quarterly of each aca-demic year or when there are specific issues that need to be resolved immediately.

[Chris]These meetings with the Rector are actually quite

amusing. We sit in one row and they, the administration (including the Rector, the Vice Dean, and all the secreta-ries from each program), sit in one row. We then discuss the issues we have and then try to negotiate the best out-comes to make everyone happy. They do get rather intense sometimes but that is what negotiating is all about.

So what is the problem, why don’t we have a functio-ning student parliament already?

[Chris & Anna]We send emails to all the class representatives more

than once and we invited them to meetings to get a student parliament started but only very few people showed up. We even tried to talk to people at the thanksgiving dinner but with little or no result. So far it has been very hard to find people that would really want to get involved in a student parliament.

Few weeks after the interview the Psychology club had a meeting at the dean’s office with our Vice dean Dr. Ziemnicka and we brought up the topic of the student par-liament. We had an interesting talk and the dean office still supports the idea of a student parliament and is lo-oking forward to have meetings with the representatives of the student parliament to discuss existing problems at PUMS and to find a way to solve them. Our job is it now to recreate a functioning student parliament and to keep it running. For that reason we need your help. All class representatives will be contacted directly by the dean’s office but everyone that is interested in helping us recre-

ate a student parliament please contact us via email: [email protected] or [email protected].

Peter Chiu and Lukasz Janiak

Doktor Miś Dzieciom finaleIf you walked into the pediatrics hospital the night of

the Doktor Miś finale, you would have walked into a re-ception area packed full of jolly students. The night began with a few short remarks followed by the University cho-ir singing a few favorite Polish carols (kolędy), and then students were sent off! Students formed groups among themselves dressed in their lab coats with their heads co-vered with Santa hats and reindeer ears along with nume-rous Santa’s and their fake beards. Random student teams grabbed a bag of teddy bears and spread themselves aro-und the hospital to make sure children from all the wards were visited and given a teddy bear.

As one of only a few non-Polish speaking students, the night was one this writer will remember fondly. If anything needed to change, the first would be to inform English students that lab coats must be worn; thanks goes to the coat check lady for being charitable enough to lend me her lab coat for the evening. The second thing to chan-ge would be to spread the word among English students staying in Poznan for the Christmas break. While this wri-ter did not know the Polish words to carols (I hummed along), and did not understand conversations had with the pediatric patients or their parents, there is a univer-sal understanding of love through the smiles upon their faces. Smiles expressing thanks; thanks for the random visit from Święty Mikołaj (Santa Claus), thanks for the gift of the teddy bear, and thanks for spending just a few moments to wish someone a Merry Christmas who is sick in a hospital and away from home. It is my hope that En-glish students join in next year in what was a wonderful night where students came together ready to share with strangers their hearts full of Christmas spirit and love.

Jennifer Romaszewski

Page 19: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

1�

APPLYING FoR RESIDENCY IN

THE U.S. Applying for residency will become an ordeal

that you cannot wait to finish. Once you finish applying, you will hate the waiting for interviews, and once you fi-nish with interviews, you will abhor the tension of Match day, and once you are offered a residency, you wish you never had to work. It is a painstaking process of gathering the right documents, registering and filling out endless forms, constant watching of deadlines, and waiting (al-ways waiting) for letters of recommendation. Applying for residency also involves money. On average, expect to spend close to a thousand dollars for registering fees and applications.

Applying for residency in the states involves three separate organizations: ERAS support services at ECFMG (this is where your USMLE scores are found), ERAS (Electronic Residency Application Service) by AAMC, and NRMP (National Resident Matching Pro-gram). If this is not already confusing, it becomes even more so as you continue registering for all of them. Our goal for this article is not to describe all the steps involved because the explanations can be found on their website provided at the end of this article. Our aim is to give you an idea of what to expect and what to prepare for, in the ap-plication process. Letters of recommendation should come from doctors working in the United States from either electives you have done or are doing at the time, or obser-verships with family doctors, etc. They are most favored by residency programs. Letters of recommendation from Europe do not hold as much sway in your application. The Dean’s Letter will be mostly completed by the university.

The ERAS support services issues a token ($75) on July 1st, which entitles you to set up an application at the ERAS website. This is your first step in applying for residency. Filling out the application involves the CAF (common application form), Profile, and Personal Statement. This is also where you select your residency programs. Registering with the NRMP from August 15th will enter you into the match and scramble in March. The deadline is November 30th, so do not forget to do it. On September 2nd you can send out your application to the program.

The documents that you will need to send in-

clude: MSPE (Medical Student Performance Evaluation) also known as the Dean’s Letter, medical school trans-cript, original letters of recommendation (3), a photo-graph, and a California letter (if applicable). Letters of recommendation should come from doctors working in the United States from either electives you have done or are doing at the time, or observerships with U.S. doctors. They are most favored by residency programs. Letters of recommendation from European doctors do not hold as much sway in your application. The Dean’s Letter will be mostly completed by the university. Most importantly, you must have passed your STEP 2 CS in order to partici-pate in the match. If you fail the exam, you are automati-cally withdrawn from the match and will only have access to a list of unfilled programs during the scramble. The scramble is a two-day chaotic, intense period of re-app-lying and frantic contacting of programs. The programs feel the pressure too as they are suddenly bombarded with faxes, phone calls, emails, and applications from unmat-ched candidates.

If you successfully score a contract, you will still need to pass the CS before you begin your residency in order to have the official ECFMG certificate that you will be hearing and reading so much about. The applica-tion process may be long and arduous and pricey, but that is part of the package of becoming a doctor in the United States. For it to go as smoothly as possible for you, we recommend taking the CS exam six months in advance, so that if you fail it you can retake it and still get the re-sults before the match. Another thing to remember is to have at least three letters of recommendation from U.S. doctors. Since doctors are usually busy, ask them early for the letters and they might have them ready for you in a month. At the end of all this, you will not believe that you went through it and there will be feelings of pride and accomplishment in you. You will succeed as long as you persevere and have faith. Success is inevitable. After all, who does not need a doctor?

Website: www.ecfmg.org

Aneta Bakula and Katarzyna Piotrowska

Page 20: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

20

The Medical Inquirer staff:

Chief Editor: Lukasz JaniakDeputy Editor: Michael LososSection Editors: Peter Chiu, Aneta Bakula, Jennifer Romaszewski Katarzyna PiotrowskaConsultant Editor: Malgorzata Patro

The Medical Inquirer staff wishes everyone:

A Happy New Year

Emails with suggestions or questions please send to:

[email protected]

RESIDENCY INTERVIEWS

Interviews can be intimidating. Especially when an average interview may last eight hours and multiple people are in-terviewing you. However, it is not as bad as it sounds. Most resi-dency programs aim to make you feel comfortable that day, while simultaneously, they will assess every word you utter and every move you make. The key thing to remember is to be yourself. These residency programs have much experience in interviewing candidates and they will usually know if you will fit their program well or not be happy there at all. It is for the benefit of both the program and yourself to be as honest as possible.

Interview period usually lasts from October until end of January. You need to select the programs you would want to do your residency and arrange the dates when you will be able to go. Flying back and forth can be expensive, so trying to group the in-terviews into a two week time span would be wisest. At the same time, you will still have classes to attend and that is why we sug-gest two weeks for interviews. The programs will give you spe-cific dates when you can interview. For example, some may only interview on Tuesdays and Fridays. If you end up with a number of interviews, you may find it difficult to organize them into a workable schedule that will not compromise your bank account or achieving credit in your classes. Sometimes declining from an interview is inevitable.

Once you are there, some programs will offer a dinner or social gathering the night before or same night of the interview, with the residents. This is a good opportunity to find out if the residents are happy at the program. Notice how the residents inte-ract with each other. Are they easy-going or competitive amongst themselves? Can you imagine yourself working with them? From our experience and that of others’ we have heard from, most pro-grams and residents are friendly and welcoming. They want their program to make a good impression on you as well. There are programs that may even offer a free night in a nearby hotel that may include a pool, so do not forget to bring your swimsuit.

For the interview, dress code is business casual. This means no sneakers, jeans, or sweatshirts. We are talking suit, nice slacks, blouse or collared shirt, and dress shoes. Cover any tattoos and remove any piercings for the temporary time. In short, dress smartly but modestly. Use your common sense.

Day of the interview starts in the morning usually around eight o’clock and lasts typically until four o’clock in the afternoon. You will interview with three to four faculty members, including the program director and the residents. Some programs will give you a sheet with a medical case. The questions are usually straightfor-ward but a little tricky, but do not panic. For example, one of the cases was about a patient with comorbid diseases and you had to

figure out why she was having certain symptoms. The answer was that a wrong drug was given. They may also ask you some ethical questions. You will eventually at some point sit down with the program director and he/she may ask you some personal qu-estions. Common questions they may ask are as follows: how would the program benefit from having you, what can you bring to the program, what are you doing now, who are you, tell me about your most difficult clinical/patient encounter, why do you want to be in this program, where do you see yourself ten years from now. Programs always ask about your relationship status whether you are single, married, or with a family. Rarely do they ask why you studied medicine abroad. We advise interviewees to have questions prepared for the faculty members also, since after every interview they will ask you about it. When you ask questions about their program or the area, they may consider your interest as a positive sign.

After completing your interview, we suggest sending a thank you card to the programs a week later. If you are lucky, you may find out after two weeks from a phone call from the program director that you are offered a prematch. It is important during these interviews to be yourself and honest. The rest will take care of its self. Ranking is a pain but that’s what we Ame-rican doctors have to put up with to get one of the most coveted jobs in the world.

Aneta Bakula and Katarzyna Piotrowska

Page 21: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

21

IFMSAPuls UM

Warsztaty Diabetologiczne20-21 stycznia 2009, początek – godz. 16:00

Idealne repetytorium przed egzaminem z medycyny wewnętrznej i LEP-em Problemy kliniczne, a nie teoretyczneZajęcia odbywają się w Klinice Chorób Wewnętrznych i Diabetologii (Szpital im. F. Raszei, ul. Mickiewicza 2, Poznań, Sala Seminaryjna, III p.)Ograniczona liczba miejsc!!! Rejestracja: www.ifmsa.ump.edu.pl

»»»

»»

Organizatorzy:Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów

Medycyny IFMSA – Poland Oddział Poznań

Studenckie Koło Naukowe Diabetologiioraz

Klinika Chorób Wewnętrznych i Diabetologii

KONTAKT:

Angelika Kuczmarska [email protected] Anna Maj [email protected]

Już niebawem w ramach akcji „Misja Krwinka” odbędzie się kolejna coroczna zbiórka krwi. Zapraszamy więc 27-go oraz 28-go stycznia (wtorek i środa) między godziną 10:00 a 15:00 do sali telewizyjnej DS Eskulap, gdzie oddając się w doświadczone ręce personelu Regionalnej Stacji Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, będziecie mogli w miłej i sympa-tycznej atmosferze oddać tę ratującą zdrowie i życie cząstkę siebie.Do zobaczenia !

Anna Scheffs i Marcin Sówka

Misja krwinka 2009

Pierwsza wizyta u ginekologaJest to projekt skierowany do dziewcząt w wieku gimnazjalnym i ponadgimnazjalnym, realizowany w formie 45 minutowych zajęć prowadzonych przez studentów, którzy ukończyli kurs szkoleniowy. Projekt łączy dwa ważne tematy: „pierwsza wizyta u ginekologa” oraz „wczesna prewencja raka sutka oraz nowotworów narządu rodnego”. Podczas zajęć omawiane są m.in. techniki prawidłowego badania piersi, najczęstsze objawy ze strony narządu rodnego, a także przebieg wizyty u ginekologa. Prezentowane są również przedmioty wykorzystywane podczas badania, np. wzierniki ginekologiczne i szczoteczki do pobierania cytologii. Ponadto przekazywane są ulotki zawierające adresy poradni ginekologicznych. Biorąc pod uwagę coraz młodszy wiek inicjacji seksualnej dziewcząt, statystyki zachorowalności kobiet na nowotwory dróg rodnych oraz wstyd towarzyszący rozmowom na tematy intymne zajęcia te wydają się być bardzo uzasadnione. Mamy nadzieję, że rozmowy ze studentami, tylko parę lat starszymi od koleżanek z gimnazjum oraz licealistek, pozwolą na zmniejszenie lęku przed pierwszą wizytą u ginekologa, otwarty dialog, odwagę do zadawania pytań i chęć zdobycia wiedzy. Projekt będzie organi-zowany przy współpracy z Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Wstępnie termin pierwszej akcji jest przewidziany na 22 stycznia 2009 r.Bardzo gorąco zapraszamy do współpracy z nami. Czekamy na Was i na Wasze pomysły. Razem możemy znacznie więcej!!!

KOORDYNATORZY: Dawid Luwański david.luwań[email protected] Miłosz Dziarmaga [email protected]

Page 22: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

22

ARS MUSICA Gazeta Studentów

Wzbogacajmy się poprzez... muzykęDokończenie rozmowy z Wojciechem Nentwigiem – dyrektorem

Filharmonii Poznańskiej

Filharmonie, podobnie jak inne przybytki muzyki czy sztuki, niektórym wydają się miejscem trudno dostępnym i bardzo wymagającym dla swoich gości. Jednak wcale tak nie jest, bo wielu młodych ludzi coraz częściej przychodzi na koncerty Filharmonii Poznańskiej. Jej oblicze stało się przyjazne dla młodzieży dzięki różnym innowacjom, które zawdzięczamy jej dyrektorowi – Wojciechowi Nentwigowi. Jest on też fundatorem biletów dla studentów naszej Uczelni. Chce zachęcić młode umysły do bliższego poznania się z muzyką.

Agnieszka Leszczyńska: Rozmowa z Panem będzie czytana przez studen-tów Uniwersytetu Medycznego w Po-znaniu, zatem jakie pojęcie, według Pana, łączy nauki medyczne ze sztuką muzyczną?

Wojciech Nentwig: Przychodzi mi na myśl określenie: muzykoterapia. To pojęcie Wy, studenci Uniwersytetu Me-dycznego, powinniście rozumieć lepiej niż ktokolwiek inny. Muzyka łagodzi obyczaje – jak już ponad dwa tysiące lat temu zauważył Arystoteles. To jest to, o czym mówiłem: muzyka naprawdę uspokaja człowieka. Dla duchowej hi-gieny człowieka jest niesłychanie waż-ne, zwłaszcza w naszym zwariowanym XXI wieku, w którym biegamy, ściga-my się z czasem, aby w pewnej chwili powiedzieć sobie: „stop – teraz nie interesuje mnie to, co czynię przez większość doby, teraz jest chwila odpoczyn-ku”. Można oczywiście odpoczywać na różne sposoby, ale jedną z najlepszych, najbardziej szlachetnych form wypo-czynku, jest właśnie kontakt z muzyką. Obecnie wybór płyt, nagrań, MP3 z muzyką jest niewyobrażalnie wielki. Ale dopiero zetknięcie się „na żywo” z wykonawcami nie-sie coś magicznego, co nie do końca da się wyrazić sło-wami. Wysłuchanie V Symfonii Beethovena w najdosko-nalszych wykonaniach Wiedeńskich Filharmoników pod batutą Carlosa Kleibera czy Berlińskich Filharmoników pod dyrekcją Herberta von Karajana dają przeżycia nie-zwykłe. Ale równie niezapomnianym przeżyciem jest też wysłuchanie tej czy innej symfonii w sali koncertowej. Na domiar tak pięknej jak Aula Uniwersytecka, będąca salą koncertową Filharmonii Poznańskiej. Warto się przekonać, że osobisty kontakt słuchacza z wykonawcą, czy kompo-zytora przez wykonawcę z odbiorcą (bo kompozytorom w epoce klasycyzmu czy romantyzmu nawet się nie śniło, że ich utwory będą nagrywane i mechanicznie odtwarza-ne), wywiera wrażenie zupełnie inne, niepowtarzalne. Je-śli chcemy poznać dzieła mistrzów malarstwa, to nie ma

lepszej drogi niż wybrać się do muzeum czy galerii. Choć są oczywiście dostęp-ne i piękne albumy, zwłaszcza teraz, w XXI wieku, to najpiękniejszy nawet album nie da przeżyć i odczuć takich, jak bezpośrednie zetknięcie się z orygi-nałem, przed którym staje się osobiście, wycisza się, uspokaja, by w pełni odczuć geniusz twórcy.

Myślę, że z muzyką jest podobnie, a nawet łatwiej. Z nią jest tak, że gdy znajdziemy się w sali koncertowej, je-steśmy w komfortowej sytuacji: można się kompletnie wyłączyć, pozwalając cieszyć się naszemu wzrokowi i słucho-wi. Takiego przeżycia nie zastąpi najdo-skonalsza płyta CD czy DVD. To jest bowiem przeżycie, którego najwspanial-szymi, najpiękniejszymi czy najwznio-

ślejszymi słowami nie da się opowiedzieć. To po prostu trzeba przeżyć.

Zapraszam studentów Uniwersytetu Medycznego, żeby choć raz poddali się właśnie takiej „terapii”; żeby przyszli na koncert i posłuchali, popatrzyli, rozmarzyli się.

W teatrze czy w filmie przemawia się do nas pewnym obrazem i przeważnie daje się gotowy produkt. A w mu-zyce bywa różnie. Jak czegoś słuchamy „live”, nasza wy-obraźnia, nasze skojarzenia, nasze odczucia zaczynają działać. Gdy zasiądzie obok siebie kilka osób i wysłuchają tego samego utworu na żywo, to każdy z nich, zapytany, co wówczas odczuwał, prawdopodobnie przekaże nam zu-pełnie odmienne interpretacje. I to jest właśnie w muzyce piękne, że każdy człowiek jest w tym sensie twórcą tego wydarzenia, że jego odbiór jest tylko jego własną, orygi-nalną interpretacją. I chciałbym Was bardzo serdecznie zachęcić, żebyście stali się takimi „twórcami”. Bo to, co w młodości w Was zostanie, będzie owocowało na długie lata Waszego życia.

A. L.: Dziękuję bardzo za rozmowę.W. N.: Dziękuję i zapraszam na koncerty.

W. Nentwig (fot. J.Romaniszyn)

Page 23: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

2�

ARS MUSICAPuls UM

Z repertuaru Filharmonii Poznańskiej24 stycznia (sobota) 2009, godz. 18:00WIELCY JUBILACI, 391. KONCERT POZNAŃSKIOrkiestra Filharmonii PoznańskiejW programie: Grażyna Bacewicz, Richard Strauss, Felix Mendelssohn Bartholdy

30 stycznia (piątek) 2009, godz. 19:00KARNAWAŁ, KARNAWAŁ...program:Antonin Dvořák – Uwertura koncertowa Karnawał op. 92Victor Massé – Karnawał w WenecjiJules Benedict – Karnawał weneckiMieczysław Karłowicz – Poemat symfoniczny Epizod na maskaradzie op. 14Dymitr Szostakowicz – II Suita na orkiestrę estradową

6 lutego (piątek) 2009, godz. 19:00FILM W FILHARMONIICharlie Chaplin – Modern Times (Dzisiejsze czasy)Projekcja filmu wraz z muzyką Charliego Chaplina

7 lutego (sobota) 2009, godz. 11:00, godz. 15:00PRO SINFONIKA – STOPIEŃ TĘCZOWY NA GÓRALSKĄ NUTĘ

Kapela góralska Marcina Pokusy ze ŚlemieniaPrzyśpiewki i przeboje nie tylko góralskie

20 lutego (piątek) 2009, godz. 19:00GWIAZDY ŚWIATOWYCH ESTRADGöran Söllscher – gitaraprogram:Wolfgang Amadeus Mozart – Symfonia C-dur KV 425 LinzkaJoaquin Rodrigo – Concierto de AranjuezMaurice Ravel – Rapsodia hiszpańska

28 lutego (sobota) 2009, godz. 18:00HAYDN NA GŁOSY I INSTRUMENTY392. KONCERT POZNAŃSKIOrkiestra Filharmonii PoznańskiejChór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej Poznań-skie Słowiki oraz znani soliściprogram:– Missa Cellensis C-dur Hob. XXII/8– Missa in tempore belli C-dur Hob. XXII/9

Zainteresowanym większą ilością informacji polecamy stronę: www.filharmoniapoznanska.pl.

Agnieszka Leszczyńska

Jeśli odpowiesz prawidłowo na pytania konkursowe, możesz wygrać bilety na następujące koncerty w Filharmonii:

30.01.09 – Karnawał, karnawał – 1 podwójny bilet06.02.09 – Film w Filharmonii – 1 podwójny bilet20.02.09 – Gwiazdy światowych estrad – 1 podwójny bilet28.02.09 – Haydn na głosy i instrumenty – 392. koncert poznański – 1 podwójny bilet

1.2.3.4.

Kto skomponował muzykę do „Roty” Marii Konopnickiej i rocznica jakiego historycznego wydarzenia była powodem jej powstania?W Poznaniu, w dawnym mieszkaniu powyższego kompozytora, prężnie działa salon muzyczny w dawnym stylu (pełniący też funkcję muzeum), prowadzony przez jego syna, Jana. Jak się nazywa ten salon i gdzie się znajduje? Kto skomponował „Missa pro pace”? Wymień dowolne, trzy ścieżki dźwiękowe do filmów tego kompozy-tora.

I.

II.

III.

Odpowiedzi proszę przesyłać na: [email protected]. Proszę o wskazanie na zgłoszeniu wybranego koncertu. Ostateczne terminy przesyłania odpowie-dzi to: koncert nr 1) – do 24.01.09, koncert nr 2) – do 30.01.09., koncert nr 3) – do 13.02.09., koncert nr 4) – do 21.02.09. Po każdym z tych terminów odbędzie się losowanie wśród zgłoszeń nadesłanych na dany koncert. Bilety w zeszłym miesiącu wygrali: Kamil Kiaszewicz, Dariusz Ksoń, Radosław Lulkiewicz, Iwona Michalska, Ilona Wilkosz.

Page 24: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

2�

WSPoMNIENIEM PRZEZ ŚWIAT Gazeta Studentów

W krainie mlekiem i miodem płynącej– Czy chcecie? – powiedział do mnie pasażer siedzący

na siedzeniu obok, wyciągając zachęcająco dłoń, a w niej butelkę złocistego trunku. Nie wiedziałem początkowo, co odpowiedzieć. Zająłem miejsce dopiero parę sekund wcześniej i byłem jeszcze zziajany pogonią za autobusem. Chwila konsternacji ustąpiła jednak bardzo prędko zdro-wemu rozsądkowi, pragnieniu i chęci pogadania z miej-scowym. Przyjąłem dar z należną mu atencją, ale pod jed-nym warunkiem: że współpasażer napije się wraz ze mną. – Ależ ja już piję! – odpowiedział, wyciągając zza pazu-chy napoczętą butelkę. Drugą, podobną, wręczył mi, po czym zaczęliśmy konwersować już w łamanym rosyjsko-angielskim o tematach politycznych dręczących Ukrainę. „Juszczenko haroszy czołowiek, Janukowycz płochy, ale póki jest gdzie robotać, to wsio jedno, kto rządzi” – tą nie-zwykle praktyczną złotą maksymę udało mi się wyciągnąć od mojego współpasażera.

Tymże to sposobem – wśród maksym, zwrotów i zdań wypowiadanych w najlepszej wierze – jechaliśmy z Worochty do Jasinii – jednego z głównych ośrodków

turystycznych Huculszczyzny. Droga prowadziła wśród zaśnieżonych gór masywu Czarnohory – najwyższego pasma na Ukrainie. Z lewego okna autobusu widać było nawet Howerlę! Naszym celem był jednak nieco niższy łańcuch, przebiegający równolegle – Świdowiec. Trasa biegnąca wśród zakrętów i serpentyn dłużyła się niemiło-siernie. Kierowca, który pracował w asyście swojej całej rodziny (żona siedziała obok, a dwójka małych dzieci ba-wiła się w okolicach hamulca ręcznego i skrzyni biegów), zatrzymywał się na każdym możliwym postoju. Na przy-kład przy przydrożnym źródełku, by nabrać wody do kilku ogromnych baniaków znajdujących się w bagażniku. Nie dziwił mnie już wówczas fakt, że plecaki musieliśmy trzy-mać na kolanach. Następna kolejka była więc nieodzowna i pochodziła w geście internacjonalnej przyjaźni z mojego plecaka. Zmęczeni dojechaliśmy w końcu na dworzec au-tobusowy, ale miast nocować w kulturalnych warunkach pod dachem, woleliśmy rozbić namioty w górach i posie-dzieć przy ognisku. Coś trzeba było z tym fantem zrobić.

Była nas spora ekipa – łącznie 9 osób. Złożyliśmy się

Wioska na tle Czarnahory

Page 25: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

2�

WSPoMNIENIEM PRZEZ ŚWIATPuls UM

więc na busika-taksów-kę. Niestety, nie był on zbyt pojemny. Po zaję-ciu miejsc siedzących i włożeniu plecaków okazało się, że w trójkę musieliśmy pomieścić się w miejscu przezna-czonym na koło zapa-sowe. Nie spodobało się to za bardzo kierowcy. Niemniej jednak, w tych jakże komfortowych warunkach, ruszyliśmy w trasę w głąb gór, o któ-rej można powiedzieć same najlepsze rzeczy, z wyjątkiem tego, że była prosta i pozbawiona dziur. Raz po raz uderza-jąc głową o sufit, brnę-liśmy przed siebie ściś-

posiłku i położyliśmy się do śpiworów.Ranek przywitał nas piękna pogodą. Spaliśmy na

półce skalnej, z której rozciągał się wspaniały widok na panoramę Czarnohory. Nic tak nie rozprzęga jak piękne otoczenie. Nie zdziwi więc fakt, że tego dnia wyszliśmy na trasę dopiero około południa. Czekała nas jednak droga wybitnie wręcz piękna. Mijaliśmy rozkwitające pastelowo polany, otoczone pokrytymi śniegiem zboczami. Szliśmy na orientację, wzdłuż strumienia, wierząc, że wybija on gdzieś u szczytu grani. Po drodze napotkaliśmy opusz-czone zimą, zamieszkałe latem wioski, w których Hucu-li hodują i wypasają swoje – sławne, co najmniej na całą Europę, jeśli nie świat – wierzchowce. Poznaliśmy klimat i atmosferę, które sprawiły, że dawne polskie kresy nasi dziadkowie wspominają z takim rozrzewnieniem. Mimo-chodem zdobywając wysokość, dostaliśmy się do krainy śniegów i lodu.

Do tego, jak trudno idzie się, przecierając szlak i wyty-czając nowe ścieżki w pokładach śniegu, nie muszę prze-konywać. Jest to jednak największa frajda, jaka czeka na turystę zimą. Ludzie, którzy nigdy nie spróbują pochodzić w odmiennej aurze pogodowej, znając góry tylko z wy-praw narciarskich, nie spodziewaliby się pewnie, że tego dnia ujdziemy tak niewiele. Latem trasa ta rozpisana była bowiem na zaledwie dwie godziny. Sami poniekąd byli-śmy sobie winni, robiąc co chwilę przerwy na odpoczy-nek, zdjęcia czy bitwy śnieżne. Poszukiwania dogodnego

Nieśmiało zakradająca się wiosna

nięci, w minorowych nastrojach i z niezbyt przychylnie ustosunkowanym do nas kierowcą. Wtem kolega znalazł pomysł na poprawę atmosfery. Warunki nie były przecież tak ekstremalne, a byliśmy w końcu na Huculszczyźnie, co bardzo zobowiązuje! Wyciągnęliśmy więc butelkę wódki miejscowego sortu i podaliśmy kierowcy, co by nas prędko i bezpiecznie dowiózł. Priorytetowo kultura prze-de wszystkim! Kierowca wziął potężnego łyka, przepłu-kał sobie policzki, po czym wypluł zawartość przez okno stwierdziwszy, że zwykł pić lepsze. Od tej pory jednak jechał już w znamienicie lepszym nastroju i dowiózł nas tam, gdzie prosiliśmy.

Pierwsze chwile w górach, w których się nigdy wcześ-niej nie było, są jak siłowanie się na rękę: trzeba rozeznać, czego się można spodziewać. Wyczuć, na ile góry pozwo-lą się okiełznać, a na ile pozostaną dzikie. One z kolei chcą w turyście wzbudzić zmieszanie i lęk przed przestąpie-niem ich progu. Wynik tego starcia na zawsze pozostawia cień we wspomnieniach, jakimi się takie miejsce później pamięta. Teraz jednak, gdy przeszliśmy przez pierwszy próg doliny i straciliśmy kontakt wzrokowy z cywiliza-cją, Świdowiec przywitał nas umiarkowanie zachęcającą aurą, budzącą raczej ciekawość niż przerażenie. Uszliśmy jeszcze pół godziny i ze względu na zmrok, a także nie chcąc nocować w śniegu – rozbiliśmy namioty i rozpalili-śmy ognisko. Długo czekaliśmy na ten moment – wobec wielkiego mrozu wytrzymaliśmy jednak tylko do chwili

Page 26: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

2�

WSPoMNIENIEM PRZEZ ŚWIAT Gazeta Studentów

miejsca na nocleg były więc równe 50-ciu procentom cza-su przejścia! W końcu, po godzinie niepewności, dysku-sji, rozważań, nalegań i próśb zdecydowaliśmy się rozbić w stromo usytuowanej dziurze w kosodrzewinie, która miała nas chronić przed wiatrem. Po zmroku zrobiło się tak zimno jak nigdy przedtem. Temperatura odczuwalna w wyniku przeraźliwego wiatru, który i tak był w znacznej mierze tłumiony przez roślinność, sprawiła, że opakowani we wszystkie ubrania jakie mieliśmy, ledwo się miesz-cząc do śpiwora, dygotaliśmy do rana, czekając aż wyj-dzie słońce i rozgrzeje lodową pustynię. Rano musiałem skuwać z lodu buty zostawione w przedsionku namiotu. Sznurowadła na szczęście odtajały same.

Tego dnia też nieprędko wyruszyliśmy w trasę. Szla-kowaliśmy drogę, idąc przez śnieżne pustkowia. Śnieg, niczym mleko, spowijał dookoła wszystko to, co napotkał na swej drodze. Płatki białego puchu pokrywały korony drzew, a igiełki lodu, uczepione łodyg, wskazywały kie-runek, z którego akurat najbardziej wiało. Gdzieniegdzie przez ubitą pokrywę wytryskały źródełka, które, niczym miód, toczyły swe krystaliczne wody w dół, tam, gdzie w drewnianych wioskach czekały już na nie młyńskie koła, dostarczające mieszkańcom energii. Pobłądziwszy, przemierzaliśmy przez górskie kotły, których latem pewnie byśmy się bali jako zbyt niebezpiecznych. Wobec porywi-stego wiatru unikaliśmy grani, która stromo opadała w dół i groziła lawiną. Zdobyliśmy jeszcze najwyższy szczyt Świdowca – Bliźnicę, zjechaliśmy w dolinę z jego wierz-chołka, wykorzystując przypadkiem znalezione płachty jako sanki, po czym, powodowani wyższą koniecznością końca weekendu majowego, zaczęliśmy planować powrót do Jasinii.

Świdowiec jest pasmem Karpat Wschodnich, usytuo-wanym południkowo pomiędzy Gorganami a Czarnohorą.

Eksperymentalnie

umarłamnie było w tym nicz obcowania ze sztukąanioły są kulawe(bo zapewne nie trafiłam do piekła)

zawiodłam sięoczekiwałamjerychońskich trąbpsalmów boskiego gniewujeźdźców apokalipsy(chociaż krzty ekspresji)

dostałammałą kojękoc taki samjaki zakładam na drzwiżeby nie widzieć światła w pokoju siostry

Nawet Bógjest nieco mniejszya jego oko wpisane jestw prostą równoległą

(mówią, że to tutejszy znak nieskończoności)

Marta Mozol

Najwyższy szczyt to Bliźnica – 1883 m n.p.m. To, co cha-rakteryzuje te góry, to rozległe połoniny przypominające Bieszczady, idealnie stworzone do pieszych wędrówek z plecakami i namiotami. Góry te nie są ani trudne, ani ma-jestatyczne, ale posiadają niezatarte piętno minionej epoki, które sprawia, że wędrując od jednej chatki pasterskiej do drugiej, odnaleźć możemy zaginione ślady Huculszczyzny. Idealną bazą wypadową jest była stolica Republiki Hucul-skiej (tak, istniał niegdyś w Europie taki kraj) – Jasinia. Dojazd do niej jest bardzo prosty. Można dojechać cho-ciażby bezpośrednim pociągiem z Lwowa bądź autobusem z Kołomyi lub Iwano-Frankowska. Bliskość położenia względem Poznania jest niewątpliwym atutem tego regio-nu, także rozpatrując plany wakacyjne stanowczo polecam tę lokalizację. Szczególnie, że w najbliższym sąsiedztwie znajduje się – także warta zobaczenia – Czarnahora.

Piotr Skrobich

Bliźnica (1883 m n.p.m.)

PoEZJA

Page 27: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

2�

kĄCIk FILMoWYPuls UM

Duża miłość w „Małej Moskwie” Polskie kino naprawdę ma

się coraz lepiej. W ostatnich latach mamy obok komedii ro-mantycznych kilka perełek, na które warto się wybrać. Taką perełką jest na pewno film „Mała Moskwa”.

Liczne nagrody, duża por-cja romantyzmu i występujący w niej przystojny aktor Lesław Żurek to główne powody, dla których wybrałam się do kina, a po obejrzeniu filmu wiem, dlaczego jeszcze raz warto go zobaczyć. Możemy, między innymi, przekonać się, że rzecz dla nas tak oczywista, jak wol-ność wyrażania uczuć, parę-dziesiąt lat temu nie była wcale taka oczywista i że życie osobi-ste obywateli zależało w dużej mierze od władz.

Akcja filmu rozgrywa się w latach sześćdziesiątych dwu-dziestego wieku w Legnicy. W tamtych czasach w mieście tym, jak wiemy, stacjonowały liczne wojska radzieckie, dlatego Legnicę nazywano Małą Moskwą.

Do miasta przyjeżdża rosyjskie małżeństwo: Jura, pi-lot wojskowy i piękna, utalentowana muzycznie, Wiera.

Na jednym z przyjęć, gdzie wspólnie bawią się rodziny żołnierzy polskich i radzieckich, mamy okazję podziwiać fantastyczny wokal naszej bohaterki, wykonującej utwór „Grande Valse Brillante” Ewy Demarczyk.

Zniewalająca uroda i głos Rosjanki zwracają uwagę wszystkich gości. Zauważa je również polski żołnierz Michał Janicki, który zakochuje się w niej bez pamięci...

Początkowo Wiera, jako odda-na żona, nie chce nawet myśleć o zdradzie męża i stanowczo strofuje wszystkie dwuznaczne zachowania Michała.

W końcu jednak jego sta-rania zostają docenione i Wiera poddaje się ogarniającym ją go-rącym uczuciom do polskiego żołnierza.

Na naszych oczach w ukry-ciu rozwija się wielka miłość. W ukryciu, gdyż w tamtych czasach potęga radziecka nie decydowała tylko o sprawach dotyczących wojska, ingerowa-ła ona tak daleko, iż prywatne życie jej obywateli zależało często od decyzji bezdusznych wojskowych urzędników... Związek polskiego żołnierza z żoną rosyjskiego pilota to dla rosyjskich władz znak niepo-słuszeństwa.

„Małą Moskwę”, choć to film przede wszystkim o mi-łości, mogę polecić z czystym sumieniem nie tylko ko-bietom – każdy facet, nawet o małej nutce romantyzmu, pokocha ten film. Oprócz wielkich uniesień są tu również chwile śmiechu, które sprawiają, że całość, w połącze-niu z doskonałymi kreacjami aktorskimi, sprawia, iż film w mojej ocenie zasłużenie zebrał liczne pochwały i na-grody.

Moja ocena 9/10

Marta Kamińska

Gatunek: DramatProdukcja: Polska, premiera: 17 września 2008 (świat), 28 listopada 2008 (Polska)Reżyseria: Waldemar KrzystekScenariusz: Waldemar KrzystekObsada: Swietłana Chodczenkowa – Wiera, Lesław Żurek – Michał, Dmitrij Ulianow – Jura,

Jurij Ickov – Politruk, Teresa Sawicka – matka MichałaZdjęcia: Tomasz DobrowolskiMuzyka: Zbigniew Karnecki

O filmie

Page 28: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

2�

MUZYkA FILMoWA Gazeta Studentów

Muzyczne „Spotkanie”z Janem A.P. kaczmarkiem

Ameryka to kraj pełen skrajności i paradoksów. Najle-piej obrazuje to jej zróżnicowanie społeczne, które wynika nie tylko ze statusu materialnego obywateli, ale i ich po-chodzenia. USA zamieszkiwane jest bowiem przez przed-stawicieli najdalszych zakątków Świata, co jest z kolei źródłem wielu, nieznanych w naszym kraju, problemów. Temat nielegalnych imigrantów, konfliktów etnicznych i rasowych nieustannie inspiruje filmowców, dzięki cze-mu powstają takie filmy jak „Miasto gniewu” czy „Spot-kanie”... Ten ostatni to historia znudzonego wykładowcy akademickiego, którego los styka z parą nielegalnych imigrantów. Pewne dramatyczne wydarzenia sprawiają, że między tymi skrajnie różnymi ludźmi wytwarzają się niezwykła więź i porozumienie. Spoiwem tej nietypowej znajomości okazuje się muzyka – jedyny prawdziwie uni-wersalny język całego Świata.

Film jest zdecydowa-nie wart uwagi. Przedsta-wiona w nim historia jest prosta i trochę przewi-dywalna, jednak sposób jej pokazania odbiega od hollywoodzkich banałów. Szczególnie intrygująca jest jego warstwa mu-zyczna, za którą w dużej mierze odpowiada polski zdobywca Oscara – Jan A.P. Kaczmarek. W fil-mie ważną rolę odgrywa muzyczny dialog między głównymi bohaterami. Podstarzały wykładowca akademicki, Walter Vale, mimo zaawansowanego wieku i braku talentu pró-buje nauczyć się gry na fortepianie. Z kolei Terek Khalil, młody imigrant z Syrii, gra w klubie jazzo-wym na djembe – bardzo charakterystycznym bęb-nie. Porozumienie tych dwóch, skrajnie różnych,

światów okazuje się możliwe jedynie dzięki wspólnej fa-scynacji muzyką. I choć to nie ona jest najważniejszym tematem filmu, nadaje mu nietypowego, unikalnego cha-rakteru, który potęguje dzieło Jana A.P. Kaczmarka.

Ścieżka dźwiękowa polskiego kompozytora to jedna z najciekawszych i najambitniejszych ilustracji muzycz-nych tego roku, a jednocześnie twardy orzech do zgryzie-nia. Niemal w całości wykonana przez kwartet smyczko-wy i fortepian, przy pierwszym przesłuchaniu wywołuje mieszane uczucia. Zarówno dobór instrumentów, dyna-mika muzyki, jak i materiał tematyczny podążają w prze-ciwnym kierunku niż można by tego oczekiwać po tego typu filmie. Surowe, wręcz ponure brzmienie, mechanicz-ny minimalizm i denerwująca monotonia sprawiają, że praktycznie niemożliwe jest zrozumienie tej muzyki bez znajomości filmu. Sprawia ona wrażenie, jakby jej głów-

Page 29: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

2�

MUZYkA FILMoWAPuls UM

arty jest na muzyce źródłowej – głównie perkusyjnej – peł-nej dynamiki i pozytywnych emocji. Ścieżka dźwiękowa Jana A.P. Kaczmarka stanowi tutaj istotną przeciwwagę, dramatyczne wołanie ponurej rzeczywistości, które spra-wa, że film staje się bardziej realistyczny. Dzięki takiemu zabiegowi „Spotkanie” uniknęło typowo hollywoodzkie-go przesłodzenia. Polski kompozytor swoją muzyką nie zdradza emocji głównych bohaterów, lecz nieustannie trzyma widza w niepewności, potęgując wrażenie odosob-nienia i bezsilności. To, co początkowo jest muzycznym odzwierciedleniem postaci Waltera (samotnego, starszego człowieka walczącego z rutyną i wegetacją), z czasem sta-je się echem smutnej rzeczywistości, która boleśnie spro-wadza głównych bohaterów na ziemię...

„Spotkanie” jest filmem, który, dzięki dość surowej muzyce Jana A.P. Kaczmarka, ustrzegł się hollywoodz-kiej sztampy i podążył w stronę kina bardziej ambitne-go. To sprawiło jednak, że ścieżka dźwiękowa polskiego kompozytora, jako dzieło autonomiczne, może okazać się trudna do przyswojenia. Jej atrakcyjność nie polega bo-wiem na chwytliwych tematach i lekkich orkiestracjach, które schlebiałyby pospolitym gustom, ale inteligentnemu złamaniu pewnej konwencji. To muzyka bardzo intrower-tyczna i hermetyczna, która nie pozwala sobie na niekon-trolowane napływy emocji. Nawet ta odrobina przejmują-cego dramatyzmu, który w niej znajdziemy, ma w sobie więcej realizmu i prostoty niż typowej filmowej wzniosło-ści. To wszystko sprawia, że najnowsze dzieło Jana A.P. Kaczmarka powinno zostać zauważone i docenione.

Łukasz Waligórski

nym celem było wywołanie u słuchacza depresji, uczucia osamotnienia, smutku i izolacji. W czym zatem tkwi siła najnowszego dzieła Jana A.P. Kaczmarka?

To muzyka filmowa, dlatego jedyny słuszny sposób jej rozpatrywania i oceniania jest możliwy wyłącznie w kon-tekście filmu. To, co na płycie drażni i odpycha, w połą-czeniu z obrazem nabiera nowego znaczenia. Radosny, muzyczny dialog między głównymi bohaterami filmu op-

Jan A.P. Kaczmarek

Zapraszamy do udziału w konkursie fotograficznym „UMP w obiektywie”!

Czekamy na zdjęcia osób, obiektów i wydarzeń związanych z życiem naszej Uczelni.

Może zdjęcie zrobione przez Ciebie zostanie fotografią miesiąca lub roku?

Szczegółów szukaj na stronie : www.pulsum.pl/foto

WARTO PODJĄĆ TO WYZWANIE!

Page 30: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

�0

HOROSKOP Gazeta Studentów

Horoskop na rok 2009Specjalnie dla Was ze szklanej kuli wróży Redakcyjna Wróżka Pulsuma (z o.o.). Pulsuma zajmuje się również przepowiadaniem przyszłości z fusów, tłumaczeniem znaczenia snów oraz tekstów pio-senek zespołu Feel;) Zobaczcie sami, co przewidziała dla Was w nowym 2009 roku!

Baran (21.03 – 20.04)Skoro cyfra „9” przypomina barani róg, można bez

cienia wątpliwości uznać, że ten rok będzie rokiem Ba-rana. Drogie Barany – bierzcie zatem Waszych przeciw-ników na rogi i galopujcie do przodu, co sił w kopytach. Zwolnijcie jedynie w sierpniu, bo to czas golenia wełny i uważajcie, aby Was ktoś nie wygolił wbrew Waszej woli.W finansach znaczna poprawa już około marca – być może czeka na Barany jakaś niebagatelna wygrana? [Rekomen-duję cyfry 2, 15, 19, 36, 45, 46 oraz Twój Szczęśliwy Nu-merek 17]

Byk (21.04 – 20.05)Cierpliwość Byków zostanie wystawiona na próbę.

O ile jednak wytrzymacie i nie weźmiecie przeciwnika na rogi – czeka Was zasłużona nagroda. Nie warto szczegól-nie mocować się z Baranem, który, jak wiadomo, bywa uparty dla zasady. Wiosna przyniesie Wam ocieplenie w życiu uczelniano-zawodowym, sierpień – bardzo udane wakacje, jesień – nieżyt gardła. Uważajcie na Skorpiony, dbajcie o zdrowie i nie grajcie w totka, bo i tak wygra Baran.

Bliźnięta (21.05 – 21.06)Co dwie głowy, to nie jedna. Bliźniaki po-

każą w tym roku, że stać je na duży wysiłek intelektualny. Szczególnie na niwie medycz-nej (odradzam politykę i prawo). Satysfakcja nie do końca pójdzie w parze z finansami, a przynajmniej w pierwszej połowie roku. W drugiej – w portfelu znacznie się zagęści! Bliźnięta chadzające na randki na dobrą passę mogą liczyć już od kwietnia; uwaga na polują-ce i zdeterminowane Strzelce! Drogie Bliźnia-ki, dbajcie o siebie i odżywiajcie się zdrowo. Warto też skontrolować uzębienie...

Rak (22.06 – 22.07)Wszystkim Rakom szczęście będzie sprzy-

jało, z wyjątkiem raków-nieboraków, którym i w drewnianym kościele spada na głowę cegła

(choć i one mają swój szczęśliwy dzień – 29 lutego...). Już w marcu Raki przeżyją wiosenne zauroczenie, które (o ile przetrwa) może przerodzić się w gorący romans. Warto być sobą, aby nie spiec raka, drogie Raczki. Jeśli tylko z poważ-nych konfrontacji nie będziecie wycofywać się rakiem – tak-że w pracy i interesach ten rok będzie dla Was łaskawy!

Lew (23.07 – 23.08)Kochane Lwy, pamiętajcie, że nie zawsze Wasze musi

być na wierzchu. W końcu nie każdy, kto głośno ryczy, musi od razu mieć rację, prawda? Czasami warto położyć uszy po sobie i posłuchać rad Panny lub Byka, szczegól-nie, jeśli darzycie ich sympatią. W lutym czeka na Was ciekawa niespodzianka, w listopadzie znów los się do Was uśmiechnie i warto ten uśmiech odwzajemnić. Uważajcie na siebie w maju – o zatrucie pokarmowe nietrudno.

Panna (24.08 – 22.09)Wszystkie Panny, które szykują się do zamążpójścia,

czeka pracowity, ale i bardzo satysfakcjonujący rok. Te,

Page 31: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

�1

HOROSKOPPuls UM

które nigdzie się nie wybierają, czeka sporo wolnego czasu, udane wakacje i urodziwy Baran już w sierpniu. Uważajcie jednak, aby Baran nie okazał się zwykłym... baranem...

Panny, nie grajcie w tym roku w totka, bo szkoda pie-niędzy. Większe szanse mają (jak wspomniałam) Barany, więc w sprzyjających okolicznościach możecie być bar-dzo bogate!

Waga (23.09 – 23.10)Drogie Wagi – dbajcie o siebie, bo nie warto kłaść na

szali własnego zdrowia! A więc nie zapominajcie o czap-kach i rękawiczkach, a w lecie o kremach z filtrem. Jeśli zadbacie o zdrowie, nowy rok przyniesie Wam równowa-gę, wyważenie i zasłużone zyski. Być może już w maju na horyzoncie pojawi się urokliwy Koziorożec lub Lew? Uważajcie jednak na interesy z Rybami, na których, jak wiadomo, łatwo można się poślizgnąć.

Skorpion (24.10 – 22.11)Drogie Skorpiony – złość piękności szkodzi! Pamię-

tajcie, że warto czasem ugryźć się w język (oby nie do-słownie!). Spokój i uśmiech gwarantują osiągnięcie naj-lepszego efektu i to już niebawem. 2009 rok przyniesie też ożywienie w Waszych interesach, choć lekką stagnację w życiu uczuciowym, ale, jak to mówią, nie można mieć wszystkiego, prawda? Szczęśliwy dzień to 17 marca, z domu nie wychodźcie 28 września (chyba, że będzie to-warzyszyć Wam jakiś Baran, który, jak wiadomo, w tym roku przyciąga szczęście).

Strzelec (23.11 – 21.12)Strzelce będą czuć się jak na górskiej kolejce. Raz na

wozie, a raz pod. Grunt jednak, że bilans zysków i strat okaże się dodatni, szczególnie, jeśli zaufacie intuicji i nie dacie się zbić z pantałyku. Choć początek roku nie był łaskawy dla Waszych portfeli – jeszcze przed wakacjami

uda się nadrobić straty. Dla Strzelców polujących na dru-gą połowę rok 2009 może okazać się bardzo sprzyjający. Szczęśliwy dzień to 14 listopada, dzień pechowy – pierw-szy po urlopie.

Koziorożec (22.12 – 20.01)To będzie pracowity rok dla Koziorożców. Nie odkła-

dajcie na ostatnią chwilę ważnych spraw i uważajcie, aby z Koziorożca nie stać się kozłem ofiarnym i to do tego ro-gatym. Wakacje przyniosą zasłużony odpoczynek i trochę świętego spokoju. W drugiej połowie roku warto zainwe-stować w siebie i pogalopować trochę do przodu, szcze-gólnie, jeśli u Waszego boku pojawi się życzliwa Panna lub mało jadowity Skorpion.

Wodnik (21.01 – 19.02)Wodniki też czeka sporo pracy, ale trud się opłaci!

Jeśli tylko, drogie Wodniki, nie będziecie za bardzo mą-cić, możecie liczyć na wiele życzliwości i przychylności ze strony Waszego otoczenia. Nawet jeśli przyjdzie Wam płynąć pod prąd. Szczególnie udany w tym roku będzie czerwiec, ale nie spoczywajcie na laurach i zbierajcie siły na drugą połowę roku. 2009 rok będzie łaskawy dla Wa-szego portfela – może zatem warto w coś zainwestować? Wrzesień przyniesie kilka zmian na lepsze, nawet tym, którzy zmian nie lubią wcale.

Ryby (20.02 – 20.03)Ryby powinny wreszcie zadbać o swoje zdrowie.

Uwaga na nieżyty nosa i zatok oraz na kąpiele w zbyt zimnych akwenach. Jak wiadomo, drogie Rybki, „panta rhei”, a więc płyńcie odważnie do przodu! Posłuchajcie czasem rad Wodnika, który przecież też zna się na wodzie. Kwiecień może okazać się przełomowy w Waszym życiu osobistym, lipiec przyniesie przypływ gotówki, a w paź-dzierniku warto zabrać się do roboty...

Pulsuma

O Świętym Mikołaju... – Rozwiązanie konkursu z grudniowego numeru Pulsu UMJak być może pamiętacie, w poprzednim numerze zamieściliśmy pewien zagadkowy tekst o Św. Mikołaju. Bar-dziej spostrzegawczy od razu zauważyli, że został on napisany „w odbiciu lustrzanym”. Artykuł ten celowo zawierał trzy fałszywe informacje. Waszym zadaniem było odgadnięcie, które fakty nie są zgodne z rzeczy-wistością. I tak Święty Mikołaj nie był biskupem Pont, ale tureckiej Miry. Poemat, który utrwalił w naszej świadomości, że Mikołaj przyjeżdża z Północy, napisał oczywiście Clemens Clarke Moore (a nie odtwórca roli Agenta 007 !!!), natomiast odpowiednik Św. Mikołaja, czyli Gwiazdor, przynosi prezenty w Wielkopolsce i na Kaszubach a nie na Podlasiu.Tylko trzy osoby znalazły wszystkie błędy. Są to Wojtek Kabiesz, Dorota Szoszorek oraz Maria Markowska. Zapraszamy Was serdecznie na dyżur Redakcji po odbiór upominków od „Pulsu UM”.Zwycięzcom gratulujemy!!!

Page 32: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

�2

kRZYŻÓWkA Gazeta Studentów

JolkaKolejny raz zapraszam do zmagań z jolką. Myślę, że dla wielu z Was nie stanowi już ona większego problemu. Trzeba nie tylko odgadnąć hasła, ale też znaleźć dla nich odpowiednie miejsce w diagramie. Litery z pól ponumerowanych od 1 do 24 utworzą rozwiązanie – czekają atrakcyjne nagrody! Udanej zabawy i powodzenia!

1

10

7

5

11

12

4

6

15

9

2

13

16

8

3

14

17

19

18

20

21

22

23

24

Prawidłowe odpowiedzi, podpisane imieniem i nazwiskiem, wraz z tytułem wybranej książki możecie przesłać smsem pod numer 668381083 lub pocztą elektroniczną na adres [email protected]. Czekamy do 5 lutego 2009 roku.Uwaga! Większa ilość prawidłowych rozwiązań dostarczona przez jedną osobę nie zwiększa jej szansy na wygraną!

Nazwiska zwycięzców ogłosimy w marcowym numerze! Ola

W tym miesiącu możecie wybierać spośród następujących książek wydawnictwa PZWL: „Onkologia. Podręcznik dla pielęgniarek” (pod red. A. Jezierskiego), „Dawkowanie leków u noworodków, dzieci i młodzieży” (K. Bożkowa), „Medycyna Rodzinna. Repetytorium” (pod red. J. B. Latkowskiego, W. Lukasa), „Ilustrowana Biochemia Harpera” (red. tłum. F. Kokot, A. Koj, A. Kozik, T. Wilczok).

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24

Rozwiązanie:

ROZWIĄZANIE KRZYŻÓWKI Z NUMERU 111 „PULSU UM”:VITUPERIA STULTORUM LAUS EST

Wybrane nagrody za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki otrzymują:Aleksandra Roggenbuck, Marzena Kapłon, Magdalena Bednarczyk oraz Iga Tomaszewska.

Gratulujemy!

Page 33: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

��

HUMoRPuls UM

Pionowo:– Carringtonów lub Jagiellonów– ludowy instrument strunowy– … zwana Wandą– materiał na gacie w krate– czysta kropla– brak piątej doskwiera co niektórym– nie tam– chwała, blask– inaczej porządek– ruchowa to niemożność wykonywania złożonych czynności– słynna polska Violetta– adwentowe nabożeństwo– lada, bufet– miasto Talesa– do odnalezienia przez psa– męska planeta– przejrzysta do zakrycia twarzy– zbożowe z dużą zawartością błonnika– wyczucie i delikatność, nie tylko w muzyce– zakazany w raju– uchylenie się– włoskie jezioro lub bokserskie ułożenie rąk– nieformalny związek– jego święcenia udzielane są alumnowi, zanim zostanie neoprezbiterem– droga, szlak

Poziomo:– sabat lekarzy– mieszaniny lub zęba– połączenie tętniczo-żylne– największy smyczkowy– bohater książki Tolkiena z owłosionymi nogami– Czarny lub kolanowy– potocznie urząd skarbowy– pod farbą– kruk krukowi zostawi nienaruszone– dawniej sypialnia– słoneczny lub niedokrwienny– rybie jaja– rybi seks– jeśli kłaków, to już nie waluta– czy, niech lub nie– szczyt greckich bogów– wyrocznia delficka– ma tylko jeden garb– dwuliterowe miasto sumeryjskie– atrybut Santany– brat Placka– jeden z najsłynniejszych rosyjskich samochodów– szyk wojskowy lub do wypicia o poranku po imprezie– mezozoik lub kenozoik

– Kochanie! Chciałbym dziś pójść z kolegami na mecz, potem na kręgle, a później wpadlibyśmy do knajpki...– A idź, idź... Czy ja cię za rogi trzymam?

***– Co ja mam robić z tą stertą dokumentów, która leży u mnie na biurku? – pyta podwładny przełożonego.– Wyrzucać! Wszystko wyrzucać! Robić kopie i wyrzu-cać! – odpowiada przełożony.

***W korytarzu szef spotyka pracownika Andrzeja.– Powiedzcie, ale tak jednym słowem. Jak się dziś czuje-cie? – mówi szef.– Dobrze – odpowiada Andrzej.– A jak byście mieli to powiedzieć w dwóch słowach?– Nie dobrze!

***Wieczorem na ławce w parku siedzą chłopak z dziew-czyną. Chłopak namiętnie obmacuje jej plecy. Wreszcie dziewczyna pyta go:

– Co robisz ?– Szukam piersi.– Piersi są z przodu.– Tam już szukałem...

***Rozpracowano skład viagry:– piramidon – 2%– aspiryna – 2%– paracetamol – 4%– krochmal – 2%– utwardzacz do kleju epoksydowego – 90%

***Starszy pan stwierdził, że jego żona słabo słyszy i posta-nowił pójść skonsultować się z lekarzem, co może na to poradzić.Lekarz stwierdził:– Aby móc coś poradzić, muszę wiedzieć, jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan żonę zbada w następujący sposób: najpierw zada pytanie z odległości 10 metrów, jak

HUMoR

Dyżury RedakcjiUwaga! Zmiana terminu dyżurów redakcji „Pulsu UM”!

Od 20 stycznia zapraszamy w każdy wtorek w godzinach 17:45–18:45

Page 34: "Puls UM" nr 112, styczeń 2009

��

HUMoR Gazeta Studentów

nie usłyszy, to z 8 itd. i wtedy mi pan powie, przy jakiej odległości żona pana usłyszała.Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolację, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza:– W sumie tutaj jestem akurat 10 metrów od niej, zobaczy-my czy mnie usłyszy.– Kochanie! – woła – Co jest dziś na kolację?Bez odpowiedzi. Zmniejszył dystans do 8 metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do 6, 4, 2, aż w końcu pod-chodzi, staje tuż obok niej i pyta:– Kochanie, co dziś na kolację?– Kurczak, do cholery, pięć razy ci powtarzam!!!

***– Jasiu, zachowujesz się jak prosię! – strofuje mama Jasia za zachowanie przy stole – wiesz, co to prosię?– Tak, mamusiu – dziecko maciory.

***Lekarz radzi pacjentce:– Zalecam pani częste kąpiele, dużo ruchu na świeżym po-wietrzu i bardzo proszę ubierać się ciepło.Po powrocie do domu pacjentka relacjonuje mężowi:– Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, póź-niej w Alpy na narty... Ach! I upierał się jeszcze, żebyś mi kupił futro.

***Górnik wpadł do szybu w kopalni. Przerażeni koledzy na-chylają się nad czeluścią...– Francik... żyjesz?!– Żyja – odpowiada Francik.– Mosz złomaną nogę?– Nii...– To może ręka?– Niii...– To dlaczego nie wychodzisz?!– Bo jeszcze lecaaa...

***Stoi żona przed lustrem i mówi do męża:– Kotku, prawda, że nie wyglądam na swoje 34 lata?– Oczywiście, że nie, kochanie... już dawno nie...

***Szpital psychiatryczny, lekarz siedzi na dyżurze, wokół sajgon, szaleńcy wchodzą sobie na głowę, wydzierają się, biją, kompletny odjazd, skaczą po łóżkach, jedzą karaluchy, rzucają się poduszkami. Nagle do lekarza podchodzi taki najbrudniejszy. Koszula wymięta, pazury czarne, tłuste włosy, na nogach podarte kapcie, nieogolony, sińce pod oczami. Lekarz na niego patrzy i mówi:– A co to takie piękne do mnie przyszło? Małpka?

Facet nic.– A może Napoleon albo książę?Facet nic.– A może to taki piękny przybysz z obcej planety nas odwiedził?Facet na to:– Panie, k..., ogarnij Pan ten sajgon, bo mi tu kazali internet podłączyć!

***Pacjent ustala szczegóły dotyczące operacji:– A ile będzie kosztować narkoza? – pyta.– 1200 złotych – odpowiada anestezjolog.– 1200 złotych za to, żeby mi się film urwał? Trochę za drogo, nie sądzi pan?– Nie. Urwany film dostaje pan gratis. Opłata jest za to, żeby znowu zaczął się wyświetlać...

***Ćwiczenia z mechaniki. Student rozwiązuje zadanie na tablicy, a prowadzący:– No i teraz mamy klasyczny przykład związku prostytucji z muzyką. Coś tu k... nie gra...

***Policjant zatrzymuje faceta za przekroczenie prędkości. Kiedy podchodzi do samochodu, widzi, że ten jest bardzo zdenerwowany.– Dobry wieczór panu. Wie pan, dlaczego pana zatrzymałem?– Tak, panie władzo... Za przekroczenie prędkości, ale to sprawa życia i śmierci.– Ach, tak? Dlaczego?– Naga kobieta czeka na mnie w domu.– Nie rozumiem, dlaczego miałaby to być sprawa życia i śmierci?– Jeśli nie dotrę tam przed moją żoną, będę martwy.

***Rolnik ze swoją świeżo poślubioną małżonką wracają z kościoła wozem ciągniętym przez kilka koni. Kiedy najstarszy z koni się potknął, rolnik powiedział:– Raz.Kawałek dalej koń znów się potknął, rolnik powiedział:– Dwa.Po chwili koń potyka się po raz trzeci, tym razem rolnik nie mówi nic, sięga pod siedzenie i wyjmuje strzelbę i zabija konia.Widząc to małżonka zaczęła wydzierać się na męża:– To było okropne, jak mogłeś to zrobić?!Rolnik na to:– Raz.

Przygotowali: Przemek, Iza, Maciek, soulafein

Oceń ten numer „Pulsu UM”!Zapraszamy do głosowania: www.pulsum.pl/glosuj