gazetka przedszkolna „wieści z...
TRANSCRIPT
1
Gazetka przedszkolna „Wieści z Bajlandii”
marzec 2019
W rubryce:
1. Poczytaj mi Mamo i Tato!
2. Uśmiechnij się! Zasłyszane w przedszkolu…
3. Ciekawostki dla Rodziców
4. Mały Artysta
5. Kącik logopedyczny
6. Kącik Małego Kucharza
7. Zagrajmy razem
8. Cykl: Wielcy Polacy
Co nas czeka w marcu?
➢ 07 marca – Myszki wyjście do Muzeum Podgórza – godz. 10.00 „Z kopca tajemnic”;
➢ 08 marca – Dzień dziewczynek;
➢ 11 marca – Żabki - wyjście do biblioteki;
➢ 13 marca – warsztaty ceramiki – „Kurka wielkanocna” – od godziny 9.00 – Słoneczka,
Niedźwiadki, Myszki;
➢ 15 marca – warsztaty ceramiki – „Kurka wielkanocna” – od godziny 9.00 – Krasnoludki,
Pszczółki, Żabki, Misie;
➢ 21 marca – kalendarzowy Dzień Wiosny;
➢ 22 marca – Światowy Dzień Wody;
➢ 25 marca – Dzień Japoński w przedszkolu;
➢ 25 marca – teatrzyk „Pani wiosna radosna” – godz. 14.00 – Stattlera, godz. 13.00 –
Czorsztyńska;
2
POCZYTAJ MI MAMO I TATO!
Ciąg dalszy „Ignaś. Opowieści patriotyczne”…
…ciąg dalszy nastąpi…
…- Drogi panie, zostaw go nas! Mamy wielki dom!- twarz pana Kerntopfa pojaśniała
w uśmiechu.
- Czy nie będzie to dla państwa kłopot? – Jan Paderewski odruchowo przełożył kapelusz
z ręki do ręki.
- Drogi Panie, to żaden kłopot. Mam dziesięcioro własnych dzieci. Jedenastego nawet nie
zauważę. – Pan Kerntopf roześmiał się dobrodusznie. – A chłopak z pewnością zaprzyjaźni się
z moimi dziećmi.
I rzeczywiście Ignacy w rodzinie Kerntopfów znalazł prawdziwych
przyjaciół. Panią Kerntopf pokochał nicyzm własną matkę. Nowe życie
wyzwoliło w nim energię, o którą się nie podejrzewał.
Smutek, jaki trapił go w Sudyłkowie, zniknął bezpowrotnie. Razem
z dziećmi Kerntopfów płatał różne figle, psocił i żartował. No i oczywiście grał
na wszystkich fortepianach.
W szkole muzycznej przeżył pierwsze prawdziwe rozczarowanie.
- Paderewski! Wybij sobie z głowy grę na fortepianie! – krzyknął profesor. – Nie! Nie!
Nie! Znajdź inny instrument. Nie wiem. Skrzypce, wiolonczelę, flet, cokolwiek! Ale nie fortepian.
- Panie Profesorze, to mój pierwszy dzień!- Ignacy nie dawał za wygraną. –Proszę dać mi
szansę!
-Spójrz na swoje ręce! – Profesor brutalnie podniósł dłonie Ignacego i potrząsnął nimi
z całej siły. – Czy to są dłonie artysty? Nigdy! Nie u mnie! Żegnam!
Ignacy znalazł się na długim, pustym korytarzu. Zdruzgotany przyglądał się swoim
dłoniom.
- Pierwszy dzień w szkole? – zagadnął przechodzący starszy mężczyzna.
- Tak – odparł smętnie Ignacy. – Nie dostałem się na lekcje fortepianu. – gestem dłoni
wskazał zamknięte drzwi. – A właściwie tylko po to przyjechałem do Warszawy.
3
- W takim razie zapraszam do siebie na harmonię i kontrapunkt.
Teoria muzyki też ci się przyda.
Dopiero po wielu miesiącach intensywnych ćwiczeń w sklepie
Kerntopfów profesor przyjął Ignacego na lekcje fortepianu. Ale wciąż
powtarzał, że chłopiec nigdy nie zostanie pianistą, bo nie opanował
techniki gry.
- No, jak ci tam w szkole idzie? – Edward podczas posiłków
pytał o jego postępy.
- Inaczej to sobie wyobrażałem. Właściwie w szkole nie ma
profesora, który nauczyłby mnie techniki gry. Mówią, że już dla mnie
za późno. Każą ponieść się muzyce, a żaden nie uczy opanować
instrument.
- Chcesz być doskonały! – roześmiał się Edward. – Wszyscy
nasi klienci są pod wrażeniem twoich umiejętności. Grasz wspaniale.
Jednak Ignacy nie wierzył w siebie. Ćwiczył codziennie po kilkanaście godzin. A zdarzało
się, że w pustym sklepie do rana powtarzał kilka niesfornych dźwięków.
Pięć lat nauki minęło nie wiadomo kiedy. Na uroczystość zakończenia studiów przybyli
zaproszeni goście. Stawiła się w komplecie rodzina Kerntopfów. Przyjechali również Jan
Paderewski. Z całej jego sylwetki wyzierał smutek. Ledwo zdążył przywitać się z synem,
a uroczystość się rozpoczęła.
Dyrektor w patetycznych słowach gratulował
przyszłym muzykom i kompozytorom. Na koniec rzekł
z nieco kwaśną miną:
- Najlepszym absolwentem Instytutu Muzycznego
w tym roku okazał się Ignacy Jan Paderewski. – Dyrektor,
nie patrząc na Ignacego, wręczył mu dyplom.
Zewsząd rozległy się brawa. Gdy Ignacy schodził
z podium, przyjaciele rzucili się na niego z powinszowaniami. W końcu trafił w ramiona ojca. Na
jego usianej drobnymi zmarszczkami twarzy radość mieszała się z ogromnym niedowierzaniem.
4
- Synu!- wykrzyknął- Jak to się stało?
Otrzymałem dwa listy z uczelni, że cię
wyrzucono. Przekonany byłem, że jadąc tu, żeś
jej nie ukończył! – Jan Paderewski na dowód
swych słów wyjął z kieszeni dwa urzędowe
pisma.
- Ach, tato! – Roześmiał się Ignacy. – Nie
chciałem grać w orkiestrze, którą prowadził
dyrektor. Zbuntowałem się, bo trwały właśnie egzaminy. Na początku mnie wyrzucono, ale ujęli
się za mną profesorowie. Gdy znów mnie za to samo wyrzucono, ktoś doniósł do prasy i rozpętała
się taka burza, że dyrektor znowu musiał mnie przyjąć. Zachwycony nie był. A dziś wręczył mi
nagrodę.
- Och, synu! – Jan Paderewski uściskał syna raz jeszcze. – Co teraz zamierzasz robić?
- Dostałem pracę jako nauczyciel muzyki. Nazbierałem trochę pieniędzy i wyjadę do
Austrii do profesora Leszetyckiego. Uczył techniki gry. Nigdy nie porzucę marzeń o karierze
pianisty. Nigdy!
Ignacy pokochał Warszawę. Oddychał magią tego miasta. Podczas jednego ze spacerów
zerwał się wiatr. Najpierw mały, a potem coraz silniejszy. Zapiął płaszcz. Przyspieszył kroku.
Nagle wprost w jego ręce wpadł miękki kremowy kapelusik.
- Och, bardzo przepraszam. – Młodziutka
dziewczyna usiłowała przytrzymać rozwiane
ciemne włosy. – Co za niesforny kapelusz. Już
drugi raz i uciekł- roześmiała się.
- Czy… czy… - Ignacemu serce zabiło jak
dzwon. Nie mógł oderwać wzroku od jej
roziskrzonych oczu. – Pani pozwoli, że się
przedstawię. Ignacy Jan Paderewski.- Schylił się,
by pocałować jej dłoń, a gdy się wyprostował, na
twarzy zatańczyła mu burza ciemnych loków.
Pachniały migdałami i wanilią.
-Antonina Korsakówna!- Dziewczyna znów
się roześmiała.
5
- Antosia – wyszeptał z zachwytem. – Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności… - Przytulił
kapelusz do ust. Dopiero po dłuższej chwili oddał go właścicielce.
Ignacy i Antonina zakochali się w sobie bez pamięci. Zaledwie dwa tygodnie później
potajemnie wzięli ślub. Zamieszkali w malutkim wynajętym mieszkaniu i prawie się nie
rozstawali. Oboje uwielbiali muzykę. Antonina również pragnęła zostać pianistką. Za ostatnie
pieniądze chodzili na koncerty, a wieczorami oddawali się marzeniom o wielkiej sławie.
- Kochanie, dzięki tobie wiem, co to jest miłość- Ignacy wracał z pracy jak na skrzydłach.
– Wreszcie mam dla kogo żyć! Wziął żonę w ramiona.
- A niedługo – Antonina przyłożyła jego
dłoń do swojego brzuszka – nasza malutka
rodzinka się powiększy.
Przez chwilę stał oszołomiony
i nieprzytomnie szczęśliwy. Nagle sposępniał.
Zadźwięczały mu w uszach, nie wiadomo gdzie
zasłyszane, złowrogie słowa. Przypomniał je
sobie. Dorośli szeptali je, gdy był małym
chłopcem. Nie chciał ich pamiętać! Zatkał uszy.
Opanował go niewyobrażalny strach.
Zła wróżba się ziściła. Dziewięć miesięcy później żona Ignacego, Antonina, jak niegdyś
jego mama, zmarła przy porodzie. Został sam z maleńkim synkiem. Alfred urodził się ciężko
chory. Załamany Ignacy rzucił pracę. Przestał jeść. Na długie miesiące pogrążył się w rozpaczy.
Nie było rady, rodzina Antoniny i ojciec Ignacego na zmianę opiekowali się maleństwem.
Zmusili Ignacego do wyjazdu za granicę, by choć na chwilę ukoił ból. Pojechał do Berlina.
W Niemczech całkowicie oddał się muzyce. Jego
pierwsze koncerty cieszyły się powodzeniem, jednak Ignacy
uważał, że gra niedoskonale. Muzyka nie przyniosła mu
radości. Nie mógł sobie znaleźć miejsca. Żył w ciągłym
pędzie. Za nie niewielkie pieniądze grywał koncert za
koncertem. Aż nadeszło wyczerpanie. Może w górach
łatwiej się oddycha? – pomyślał. Jeszcze tego samego dnia
wyjechał do Zakopanego. – W końcu tam też mogę koncertami zarabiać na chleb.
6
Pewnego wieczoru w Zakopanem na jego koncert przyszła wraz z mężem, Karolem
Chłapowskim, najsłynniejsza polska aktorka, ciesząca się ogromną popularnością w całej Europie
i Stanach Zjednoczonych, Helena Modrzejewska.
...ciąg dalszy nastąpi…
Źródło: Wioletta Piasecka, Ignaś. Opowieści patriotyczne., wyd. Niko, s. 42-51.
7
Uśmiechnij się – zasłyszane w przedszkolu….
Misie:
➢ „Nie mogę mieć pieska, bo mam na nie zarażenie” ☺
Źródło: grupy przedszkolne.
8
CIEKAWOSTKI DLA RODZICÓW
Poczytaj i Mamo i Tato – czyli dlaczego wspólne czytanie książek jest takie ważne?
Źródło:http://www.przedszkole190.com.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=120&
Itemid=33
9
MAŁY ARTYSTA
MARCOWE PRZEBIŚNIEGI
Potrzebne będą:
➢ kartka z bloku technicznego (u nas tektura),
➢ zielona pianka,
➢ 3 małe plastikowe łyżeczki,
➢ nożyczki,
➢ klej na gorąco,
➢ zielona plastelina
Krok po kroku…
Z kolorowej pianki należy wyciąć łodygę oraz listki. Łyżeczki przecinamy jak na zdjęciu, tak aby
zostały nam same okrągłe końce. Tak przygotowane elementy przyklejamy klejem na gorąco do
tektury, na styku łodygi z kielichem dodajemy kawałek plasteliny i przebiśnieg jest gotowy.
10
11
KĄCIK LOGOPEDYCZNY
➢ Zabawa „Wiosenne porządki”.
Idzie wiosna, należy zrobić wiosenne porządki w buzi. Najpierw malujemy sufit (język wędruje
po podniebieniu), potem ściany (język po wewnętrznej stronie policzków). Zamiatamy podłogę
(język porusza się po dolnych dziąsłach). Teraz czas umyć okna (język przesuwa się
po zębach górnych i dolnych). Pierzemy fi ranki (parskanie wargami). Zamiatamy schody
(oblizywanie warg). Porządkujemy strych (język podnosi się do górnych dziąseł) i piwnicę (język na
dolne dziąsła). Jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy, uśmiechamy się (wargi rozciągają się
w uśmiechu) i cmokamy z zadowoleniem („buziaczki”).
Źródło: https://polki.pl/rodzina/dziecko,cwiczenia-logopedyczne-wiosenne-porzadki,10370006,artykul.html
➢ Recytacja fragmentu wiersza Idzie wiosna przez pola.
Rodzic najpierw przedstawia dzieciom cały wiersz. Potem dzieci powtarzają za nim kolejne wersy,
wyraźnie wymawiając samogłoski.
Idzie wiosna przez pola
Idzie wiosna przez pola,
Idzie wiosna przez gaje,
Ale zima niedobra,
Przyjść jej do nas nie daje.
W koszyku przyniosła:
Rzodkiewkę czerwoną,
Sałatkę zieloną.
Wołała: „Kupujcie!”
Prosiła: „Sprzedajcie!”
Gdy pusty był koszyk,
Zaczęła przynosić
I kwiaty, i pąki,
I trawy na łąki,
Motyle, owady
I ptaszki, i żaby,
I wszystko, co żyje,
Co w ziemi się kryje.
Źródło: A. Warecka, Gitara dla komara, Juka, Łódź 1996.
12
KĄCIK MAŁEGO KUCHARZA
Pączki pieczone w piekarniku
Składniki:
➢ 500g mąki orkiszowej
➢ 50g świeżych drożdży
➢ 1 łyżka cukru
➢ 100g margaryny o obniżonej zawartości cholesterolu
➢ 4 żółtka
➢ 1 jajko
➢ 250ml mleka 0% tł.
Dodatkowo: 1 jajko, dowolny dżem niskosłodzony
Sposób wykonania: ciepłe mleko mieszamy z 1 łyżeczką cukru, pokruszonymi drożdżami i kilkoma
łyżkami mąki. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 10-15 minut.
Margarynę roztapiamy w rondelku. Żółtka, jajko i resztę cukru ubijamy na parze. Pozostałą mąkę
wsypujemy do miski. Kolejno dodajemy rozczyn i masę jajeczną. Całość wyrabiamy dodając
roztopioną margarynę. Wyrabiamy ciasto aż do uzyskania gładkiej masy. Przykrywamy ściereczką
i pozostawiamy do wyrośnięcia (ok. 50 minut).
13
ZAGRAJMY RAZEM
14
15
Materiał zawiera 5 kart, na których przedstawione są w parach wszystkie litery polskiego
alfabetu pisane małą i dużą literą, oraz pary obrazków, których nazwy zaczynają się od kolejnych
liter alfabetu. Wszystkie elementy należy wyciąć, rozcinając klocki na lewą i prawą połowę tęczy.
Materiał można wykorzystać na wiele sposobów, jedną z naszych propozycji jest gra w memo,
w której parą jest wielka i mała litera lub litera i obrazek, którego nazwa zaczyna się daną literą.
Materiał obrazkowy możemy użyć do zabawy w węża, w której ostatnia litera nazwy obrazka jest
jednocześnie pierwszą literą kolejnego.
https://www.printoteka.pl/pl/materials/item/2396
16
CYKL: WIELCY POLACY
ORLĘTA LWOWSKIE
Największą sławę w czasie walk o wolną Polskę zdobyli najmłodsi obrońcy starego polskiego
miasta Lwowa. Przeciwko wojskom ukraińskim, które niespodziewanie zaatakowały miasto, na
ochotnika stanęli do boju uczniowie szkół i harcerze. Obok starszych chłopców walczyli także
najmłodsi druhowie, którzy mieli po 11 lat. Nazywano ich „biszkoptami”. Wielu z nich zostało
rannych, wielu oddało swe młode życie. Nie wahali się jednak, gdyż ich największym pragnieniem
było odzyskanie wolnej ojczyzny.
Młodzi, bohaterscy obrońcy Lwowa zostali nazwani Lwowskimi Orlętami. Ci, którzy polegli
spoczywają na lwowskim cmentarzu Łyczakowskim. Na tym cmentarzu zginął podczas walk
14-letni Jurek Bitschan, harcerz 9 Drużyny Lwowskiej. Stał się symbolem poświęcenia
najmłodszych obrońców Lwowa. O nim pisano wiersze i śpiewano pieśni.
Jurek Bitschan zostawił list, w którym napisał:
„Kochany Tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę tyle sił, by służyć
i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, bo braknie ludzi dla wyswobodzenia
Lwowa”.
Gdy tata znalazł list, jego syn bronił już miasta.
17
Orlątko
Artur Oppman
O mamo, otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów,
Ta krew co z piersi broczy,
Ta krew to za nasz Lwów!...
Ja biłem się tak samo
Jak starsi – mamo chwal!...
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!...
Z prawdziwym karabinem
U pierwszych stałem czat...
O, nie płacz nad twym synem,
Co za ojczyznę padł!...
Z krwawą na kurtce plamą
Odchodzę dumny w dal...
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!...
Mamo czy jesteś ze mną?
Nie słyszę twoich słów -
W oczach trochę ciemno...
Obroniliśmy Lwów!
Zostaniesz biedna samą...
Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!...