psp5.plpsp5.pl/el_files/czary_i_stosy_w_polsce.docx · web view"oskarżonego wprowadza się do...

22
Czary i stosy w Polsce Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc "...Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze raz go zapytują. Jeśli się nie przyzna, rozbiera się go i rozpoczyna tortury". Tomasz Menghini "Praktyka urzędu Świętej Inkwizycji, czyli Święty Arsenał" dzieło dedykowane papieżowi Innocentemu XII, byłemu inkwizytorowi i nuncjuszowi w Polsce, . Wiele razy już stwierdzano, że Polska ustrzegła się szaleństwa polowań na czarownice, i biorąc pod uwagę to, co działo się w Europie Zachodniej — na pewno nasz kraj wyróżniał się pozytywnie. Ani procesów nie było tu dużo, ani inkwizycja w Polsce (faktycznie zniesiona w 1572 r.) i jej ramię, czyli dominikanie (sprowadzeni do Polski przez biskupa krakowskiego Iwo Odrowąża w roku 1222), nie wykazywała się takim „zębem" jak w innych krajach. Ale są opinie badaczy europejskich stwierdzających co następuje: "Najostrzejszy przebieg miały polowania na czarownice odbywające się na terenach Niemiec, Szwajcarii, Francji, Polski i Szkocji (...)." (cytat z H. Ellerbe, op. cit., powołującej się na: Levack, „The Witch-Hunt in Early Modern Europe", s. 105). Przy niepewnych i dość ostrożnych obliczeniach określa się liczbę ofiar na terenach Rzeczpospolitej na kilka tysięcy ! Podstawowe opracowanie tej materii należy do Bohdana Baranowskiego (Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, 1952). Autor oszacował liczbę ofiar polowania na czarownic w Polsce na ok. 10 tysięcy. W FiMukazał się artykuł sugerujący, że spalonych w Polsce czarownic mogło być nawet 30 tysięcy, niektórzy szacują ich liczbę jeszcze wyżej. Sądzimy jednak, że te przypuszczenia dokonane zostały na wyrost. W artykule z Focusa nr 2/2001 autorka, piszącą dośc prokościelnie poprzez minimalizowanie znaczenia tych zbrodni, oszacowała jednak liczbę ofiar w Polsce na 15 tysięcy Prześledźmy ślady nietolerancji, a nawet zbrodni, tylko na podstawie źródeł dotyczących jednej diecezji — kaliskiej i tylko na przestrzeni 80 lat. Właśnie w aktach miejskich może znajdować się jeszcze wiele tajemnic i nieznanych szerzej faktów oraz nazwisk ofiar. I tak: 1542 r. — ekscesy antyżydowskie w Kaliszu, profanacja synagogi i pism Tory, 1561 r. — król Zygmunt August nakazał władzom miejskim oddawać pod sąd kościelny wszystkich innowierców, 1574 r. — biskup Stanisław Karnkowski sprowadza jezuitów do Kalisza i Poznania w celu walki z innowiercami w Wielkopolsce, 1580 r. — pierwsze w Kaliszu procesy o czary (Barbara z Radomia skazana na spalenie), 1584 r. — pewną kobietę oskarżono o czary i wygnano z miasta, 1587 r. procesy o czary (brak szczegółów),

Upload: others

Post on 03-Feb-2020

4 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Czary i stosy w PolsceAutor tekstu: Joanna Żak-Bucholc

"...Oskarżonego wprowadza się do izby tortur,gdzie najprzewielebniejszy biskup i

czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze raz go zapytują.Jeśli się nie przyzna, rozbiera się go i rozpoczyna tortury".

Tomasz Menghini"Praktyka urzędu Świętej Inkwizycji, czyli Święty Arsenał"

dzieło dedykowane papieżowi Innocentemu XII, byłemu inkwizytorowii nuncjuszowi w Polsce,   .

Wiele razy już stwierdzano, że Polska ustrzegła się szaleństwa polowań na czarownice, i biorąc pod uwagę to, co działo się w Europie Zachodniej — na pewno nasz kraj wyróżniał się pozytywnie. Ani procesów nie było tu dużo, ani inkwizycja w Polsce (faktycznie zniesiona w 1572 r.) i jej ramię, czyli dominikanie (sprowadzeni do Polski przez biskupa krakowskiego Iwo Odrowąża w roku 1222), nie wykazywała się takim „zębem" jak w innych krajach.

Ale są opinie badaczy europejskich stwierdzających co następuje: "Najostrzejszy przebieg miały polowania na czarownice odbywające się na terenach Niemiec, Szwajcarii, Francji, Polski i Szkocji (...)." (cytat z H. Ellerbe, op. cit., powołującej się na: Levack, „The Witch-Hunt in Early Modern Europe", s. 105).

Przy niepewnych i dość ostrożnych obliczeniach określa się liczbę ofiar na terenach Rzeczpospolitej na kilka tysięcy ! Podstawowe opracowanie tej materii należy do Bohdana Baranowskiego (Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, 1952). Autor oszacował liczbę ofiar polowania na czarownic w Polsce na ok. 10 tysięcy. W FiMukazał się artykuł sugerujący, że spalonych w Polsce czarownic mogło być nawet 30 tysięcy, niektórzy szacują ich liczbę jeszcze wyżej. Sądzimy jednak, że te przypuszczenia dokonane zostały na wyrost. W artykule z Focusa nr 2/2001 autorka, piszącą dośc prokościelnie poprzez minimalizowanie znaczenia tych zbrodni, oszacowała jednak liczbę ofiar w Polsce na 15 tysięcy

Prześledźmy ślady nietolerancji, a nawet zbrodni, tylko na podstawie źródeł dotyczących jednej diecezji — kaliskiej i tylko na przestrzeni 80 lat. Właśnie w aktach miejskich może znajdować się jeszcze wiele tajemnic i nieznanych szerzej faktów oraz nazwisk ofiar.

I tak:1542 r. — ekscesy antyżydowskie w Kaliszu, profanacja synagogi i pism Tory,1561 r. — król Zygmunt August nakazał władzom miejskim oddawać pod sąd kościelny wszystkich innowierców,1574 r. — biskup Stanisław Karnkowski sprowadza jezuitów do Kalisza i Poznania w celu walki z innowiercami w Wielkopolsce,1580 r. — pierwsze w Kaliszu procesy o czary (Barbara z Radomia skazana na spalenie),1584 r. — pewną kobietę oskarżono o czary i wygnano z miasta,1587 r. — procesy o czary (brak szczegółów),1616 r. — spalenie znachorki Reginy ze Stawiszyna,1620 r. — szantaż wobec pewnego mieszczanina, że jeśli w ciągu 2 tygodni nie przejdzie z protestantyzmu na katolicyzm zostanie wygnany z miasta.

Page 2: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Kalisz, jak wiele miast miał też własnego „twórcę" antysemickich pisemek — był nim Sebastian Sleszkowski, wspomniany przez nas nadworny lekarz Zygmunta III, zabraniający leczyć się u żydowskich lekarzy. (Dane opr. na podstawie stron internetowych miasta Kalisza).

Wiele podobnych zapisów można odnaleźć w aktach innych miast. Na przykład Opalenica:1652 r. opalenicki sąd miejski uznał Maruszę Staszkową z Jastrzębnik za czarownicę i skazał na spalenie na stosie;1660 r. to kolejne procesy czarownic; spalone na stosie zostają: Ewa Kałuszyna, Dorota Mielkowa, Jadwiga Rybaczka, Katarzyna Moskwina, Agnieszka Odrobina.

Eskalacja polskich procesów o czary przypada na XVII w., wiek kontrreformacji.W samej Wielkopolsce i w okolicach stosy płonęły w Rydzynie, Tomyślu, Bedlewie,

Opalenicy, Srocku, Trzemesznie, Witkowie, Wągrowcu, Poznaniu, Zbąszyniu. W aktach miejskich tego ostatniego miasta zachował się np. taki opis relacjonujący przebieg procesu o czary: w 1681 roku odbyło się w tu posiedzenie sądu, w trakcie którego kilkunastu osobom, miedzy innymi Krystynie Flanderce ze Starej Kramnicy i Jadwidze Ciemnej z Pierszyna zarzucano udział w sabacie czarownic na Łysej Górze, jak również to "że przyczynili narodowi wiele szkód w bydle i koniach oraz za pomocą czarów swoich robili żywe koniki polne z koniczyny" (sic! Tak jest w aktach). Jak uwierzyć w to, że wierzono w to ?!

[Dane te dotyczące wyłącznie Wielkopolski podaje R. Borowczak w Głosie Wielkopolskim z 18 kwietnia 1997 r.] Ucieleśnienie polskiego katolicyzmu ksiądz Chmielowski z całą powagą pisze, że: "czarownice wyrzekają się wiary, Chrystusa Pana (...), czarta za pana obierając". Powszechnie wierzono w sabaty czarownic, i jeszcze dziś każdy wie co to takiego Łysa Góra.

Wyżej mowa była o szkodach w koniach i bydle — bo też czarownice spełniały (jak zresztą i inne prześladowane mniejszości, np. Żydzi) rolę „kozła ofiarnego" albo w mniej dramatycznej formie „tematu zastępczego". Zginęły konie — ktoś musi być winny. Gniew ludzi spowodowany jakimiś traumatycznymi wydarzeniami kumulowano i obracano na wybrane ofiary. Takie, które były w zasięgu ręki, bezbronne, idealne jako obiekt służący do wyładowania gniewu, frustracji, wątpliwości. Inaczej może trzeba by ludowi tłumaczyć dlaczego dobry Bóg dopuszcza do takich wydarzeń i dlaczego kapłani, choć tak bliscy sfery boskiej, są bezradni wraz ze swym splendorem, bogactwem i nadzwyczajnymi rzekomo prerogatywami… Kropidła nie pomagały jakoś wobec choroby bydła. Nic zatem dziwnego, że właśnie w ciężkich czasach we Lwowie, gdy w roku 1651 wybuchła epidemia, rozpętały się procesy i zapłonęły stosy.

Swoistą zemstę na Kościele, choć może wcale nieświadomie wywarły kobiety oskarżone o czary podczas procesu w Nysie na Śląsku (nie należącym wtedy do Polski), gdzie podczas tortur piętnastu „czarownic" padło pewne zeznanie, które dodaje sytuacji swoistej tragicznej pikanterii — kobiety wskazały bowiem na ...biskupa jako najpotężniejszego czarownika !

Lud, choć to jego sfery dotykał najczęściej koszmar stosu, trzymany w ciemnocie i podżegany przez księże kazania, a także głodny rozrywki, jaką było oglądanie kaźni,

Page 3: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

wprost nie znosił sytuacji, gdy sąd uniewinniał oskarżonych o czary. W takich sytuacjach nieraz dochodziło do linczów. Na takim właśnie tle doszło w Gnieźnie do zamieszek w roku 1690.

Nasilenie procesów nastąpiło, gdy w kraju w roku 1614 ukazało się tłumaczenie słynnego dzieła „Młot na czarownice", dokonane przez Stanisława Ząbkowica z Krakowa. Tłumaczenie to było szeroko znane, a księża chętnie się nim posługiwali w kazaniach. Nie brak było i dzieł oryginalnych, nie przekładów. W roku  1595 wyszła w Krakowie książka: „Pogrom, czarnoksięskie błędy, latawców zdrady i alchemickie fałsze, jak rozprasza Stanisław z Gór Poklatecki". Innym dziełem była np. „Czarownica powołana, albo krótka nauka i przestroga ze strony  czarownic" ogłoszone w Poznaniu 1639 roku.

Forma dochodzenia sądowego o czary przyszła do Polski z Niemiec. Świadczy o tym tożsamość procedury sądowej opartej na prawie magdeburskim, a w szczególności na tzw.Zwierciadle saskim. Postępowanie z posądzaną o czary mogło wyglądać tak: rzekoma czarownica sadzana była na specjalnej tzw. ławie tortur, aby nie dotykała podłogi lub ziemi stopami. Do tortur oskarżona lub oskarżony byli przez kata rozbierani prawie do naga, "wszakże wstyd przyrodzony mając nakryty" (ach, ta delikatność obyczajów !). Wierzono, że diabeł może zagnieździć się we włosach posądzonej o czary, więc golono je i to bez użycia mydła, aby przydać rzekomej czarownicy więcej cierpień. Wreszcie następował etap właściwy, ale nie można o tym pisać bez wzdragania się, zatem poniechamy opisu — chyba wszyscy wiedzą jak wyglądały inkwizycyjne tortury. Należy też dodać, że narzędzia tortur nosiły nierzadko bogobojne napisy, i nie omieszkano często polewać je święconą wodą. To się nazywa moralność !

Sprawami o czary jako problemem karnym zajął się sejm Rzeczpospolitej w 1543 roku, oddając te sprawy pod jurysdykcję duchowieństwa. Ale w razie czyjejkolwiek szkody wynikającej z czarów, sądy świeckie miały prawo mieszania się do rozpoznawania przestępstwa. Skutkiem tego sprawy o czary przeszły praktycznie do sadów świeckich miejskich. Statut litewski oddawał je pod jurysdykcje starostów. To prawo obowiązywało aż do konstytucji sejmowej z roku 1776.

W Polsce o czary oskarżano prawie wyłącznie kobiety chłopskiego i mieszczańskiego pochodzenia, często znachorki i zielarki, na szlachcianki nie śmiano nastawać. Po wojnie trzydziestoletniej i w klimacie kontrreformacji także u nas nastąpiło nasilenie prześladowań heretyków i rzekomych czarownic.

Jeden z ostatnich procesów o czary odbywał się w 1775 r. (w Doruchowie k. Wielunia). Tam kilkanaście kobiet poddano próbom wody, a potem umieszczono w beczkach mających specjalne otwory na głowę. Oczywiście okrucieństwo okraszono religijnymi hasłami — na beczkach kryjących storturowane ciała tych kobiet umieszczano bogobojne napisy. W końcu kobiety spalono. A jeśli któraś z nich miała córkę, nie omieszkano na wszelki wypadek jej wychłostać. Sprawa w Doruchowie poruszyła opinię szlachecką, sejm podjął stosowne uchwały, ale jeszcze i to nie zakończyło definitywnie procesów o czary, które odbyły się jeszcze w Zagościu i Żywcu.Ciekawostki

SABAT CZAROWNIC W SŁUPSKU Sabatem czarownic uczczono w niedzielę 300. rocznicę spalenia na stosie najsłynniejszej słupskiej czarownicy Triny Papisten.

Page 4: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

W niedzielne południe na słupskim Starym Rynku zebrało się kilkanaście wiedźm, czarownic oraz czarnoksiężników. Na rynek przybyło także kilkuset słupszczan, którzy — jak twierdzą - czują w sobie magiczną moc. Każda czarownica wpisała się na sabatową listę. „Chyba każdy czuje w sobie coś niezwykłego, tutaj można śmiało to zaprezentować. Ja wcieliłam się w postać czarownicy Beatrycze i czuje się w tej roli super" — powiedziała 19-letnia Anita. Chwilę później orszak wiedźm i czarownic wyruszył ze Starego Rynku w kierunku pobliskiej Baszty Czarownic oraz Zamku Książąt Pomorskich, gdzie odbywał się Jarmark Gryfitów. Tam czarownice odtańczyły demoniczny taniec oraz demonstrowały magiczne techniki m.in. wróżenie z kart, rozdawały amulety, eliksiry oraz jabłka mądrości. Punktem kulminacyjnym sabatu było spalenie miotły. „To symbol złej magii, dlatego ją palimy" - twierdzili organizatorzy. Impreza poświęcona była pamięci Trina Papisten, czyli Katarzyny Zimmermann. Według legendy, Trina Papisten przybyła w okolice Słupska wraz z pierwszym mężem kowalem Martinem Nipkowem, który zaraz po przyjeździe zmarł. Bardzo szybko ponownie wyszła za maż za rzeźnika Andreasa Zimmermanna. Pomagała mężowi w prowadzeniu interesów i dzięki niej firma stała się jedną z najprężniejszych w Słupsku. Podobno inni słupscy sklepikarze czując zagrożenie ze strony obrotnej Katarzyny posądzili ją o czary. Katarzynę oskarżono o konszachty z szatanem. 30 sierpnia 1701 roku Katarzyna Zimmermann spłonęła na stosie. [PAP, 13.08.01]Patrz też:

o W Internecie można znaleźć pracę Małgorzaty Pilaszek (Uniwersytet Warszawski) podważającą metody badawcze Baranowskiego. Pilaszek sugeruje, że spalonych czarownic było mniej niż 5 tysięcy. Czytając ową rozprawę ma się jednak wrażenie, że autorka postawiła sobie za cel zdeprecjonowanie tego zjawiska do minimum.o Liczenie wiedźm — Janusz Tazbir, Polityka, nr 37/2001o "Żyd jako czarownica i czarownica jako Żyd w polskich i obcych źródłachetnograficznych, czyli jak czytać protokoły przesłuchań", Joanna Tokarska-Bakir, Res Publica Nowa, nr 8 (sierpień) 2001, s. 3

o Polowanie na czarownice o Autor tekstu: J. Żak-Bucholc i M. Agnosiewicz, Mariusz Agnosiewicz

o

o Historia „łatwych celów"o "Wiara w demony w czasach Jezusa kwitła, co potwierdzają

liczne przypadki wypędzania demonów, o których opowiadaNowy Testament. Ale Jezus nie uśmiercał, lecz uzdrawiałludzi rzekomo opętanych przez złe duchy. Kościół ich zabijał"

Deschnero

o "Mamy w Europie ponad sto ksiąg prawniczych traktujących o czarach i sposobach odróżniania czarowników fałszywych od prawdziwych"

Woltero Natchnienieo Kościół wyznał niedawno, że polowanie na czarownice był to JEGO błąd. Nic

bardziej błędnego! To było zgodne z zaleceniami biblijnymi. Mówi bowiem Pierwsze Prawo Mojżeszowe wyraźnie: "Nie zostawisz przy życiu czarownicy" (22, 18) — "Słowo złowróżbne, z którego Kościoły chrześcijańskie zbyt wiernie brały natchnienie!" (Reinach). To wszystko, żaden błąd, tylko zbytnia wierność tej złej księdze, zwanej Biblią.

o * Germanowie i czarownice

Page 5: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

o "Germanowie wierzyli bardzo w czarownice. Tacyt mówi, żeprzypisywali charakter święty kobietom, i że brali natchnienie z ich zdań. To nie zawiera w sobie, jak mniemano, rodzaju szacunku rycerskiego dla płci słabej, ale wyobrażenie, na nieszczęście zbyt rozpowszechnione, że kobiety mają uzdolnienia naturalne do prorokowania i do czarów. Welleda, która podniosła Batawów przeciw Rzymianom w roku 70, jest najsławniejszą z prorokiń germańskich. Zostawszy chrześcijanami, Germanowie nadal słuchali swych czarownic; ale Inkwizycja nauczyła ich palić je. Właśnie dominikanie niemieccy napiszą sromotną książkę, zatytułowaną Młot na czarownice, i właśnie dla Niemiec nadewszystko, przeciwko czarownicom niemieckim, papież Innocenty VIII skieruje bullę, potwierdzenie uroczyste i nieomylne władzy czarownic, sygnał ohydnej rzezi, która w przebiegu dwóch wieków spowodowała spalenie żywcem więcej niż stu tysięcy niewinnych kobiet" (Reinach)

o *o "Cały XVI i cały XVII wiek są przepełnione

egzekucjami czarownic; szacują na sto tysięcy liczbę Niemek, wrzuconych w ogień. Jeśli prawda, że trybunały cywilne okazały się w tej materji bardziej łatwowiernemi i bardziej barbarzyńskiemi jeszcze, niż trybunały kościelne, jeśli prawda, że protestanci byli zupełnie tak samo zaciekli, jak katolicy — nawet w Ameryce, w samym środku XVIII wieku — niemniej pozostaje dowiedzionem, że Kościół rzymski, dając urzędowe uświęcenie pościgom z powodu czarownictwa, delegując swych inkwizytorów, żeby je powściągnąć, niesie przed historją odpowiedzialność za morderczy szał, którym rozum pozostaje zawstydzony i upokorzony" (Reinach [ 1 ])

o "Nigdy nie będzie dokładnie wiadomo, ilu nieszczęśników wydali w ręce katów bezrozumni sędziowie, którzy spokojnie i bez skrupułów skazywali ich na śmierć na mocy oskarżenia o czary. Nie było ani jednego trybunału w chrześcijańskiej Europie, który przez pełnych piętnaście stuleci nie skalałby się wielokrotnie takimi prawnymi morderstwami. I nawet gdy powiem, że wśród chrześcijan było przeszło sto tysięcy ofiar tej barbarzyńskiej i głupiej sprawiedliwości i że większość tych ofiar to były kobiety i niewinne dziewczęta, jeszcze powiem zbyt mało. Biblioteki pełne są ksiąg dotyczących procesów o czary. Wszystkie wyroki owych sędziów opierały się na przykładach czarnoksiężników faraona, pytonissy z Endoru, opętanych, o których mowa w Ewangelii, i apostołów, posłanych umyślnie dla wypędzania czartów z ciał opętańców. Nikt nawet nie ośmielił się przez litość dla ludzkiego rodzaju wysunąć obiekcji, że Bóg mógł dopuszczać opętanie i czary dawniej, lecz nie pozwala na nie dzisiaj. Takie rozróżnienie wydałoby się występne, domagano się ofiar. To absurdalne barbarzyństwo od dawna plamiło chrystianizm; wszyscy ojcowie

Page 6: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Kościoła wierzyli w magię. Przeszło pięćdziesiąt soborów kolejno rzucało klątwę na tych, którzy za pomocą zaklęć każą diabłu wstępować w ciała ludzi. Powszechny błąd był rzeczą uświęconą. Mężowie stanu, w których mocy leżało wyprowadzenie ludów z błędu, nie myśleli o tym. Zbyt byli zajęci innymi sprawami. Lękali się potęgi przesądu. Widzieli, że fanatyzm ten zrodził się z łona religii. Nie śmieli godzić w wynaturzonego syna, aby nie zranić matki. Woleli raczej być niewolnikami ciemnoty ludu niżeli z nią walczyć." (Wolter [ 2 ])

o Prawdą jest, że Kościół długi czas nie brał poważnie ludowego gadania o czarach i czarownikach. Ich istnienie realne nie było w ogóle serio traktowane. Więcej nawet — na synodzie w Paderborn zwołanym przez Karola Wielkiego w 785 r. nałożono karę śmierci nie na czarownice wcale, ale na tych co o czary innych posądzają, zaś tzw. Canon Episkopi z roku 906 głosił, że właśnie wiara w czary jest herezją! Jeszcze papież Grzegorz VII (1073-1085) ostrzegał: "Raczej uchrońcie się przed zemstą Boga stosowną pokutą, niżbyście mieli daremnie niczym drapieżne zwierzęta atakować owe niewiasty bez winy i tym właśnie sprowadzić na siebie gniew Boży" [ 3 ]

o Jedną z pierwszych oznak zmiany poglądów w kwestiiczarów była bulla papieża Grzegorza IX z 1233 roku, skierowana do Konrada z Marburga, której następstwem (wedle Montague Summersa) było wprowadzenie do Niemiec inkwizycji. Dwie bulle papieża Aleksandra IV, z lat 1258 i 1260, zwracały uwagę inkwizytorów, zarówno franciszkańskich, jak i dominikańskich, by odróżniał bacznie czarnoksięstwo od herezji. Prawie każdy z papieży stuleci czternastego i piętnastego wydawał bulle przeciwko praktykom magicznym, przy czym niemal każda z nich wymierzona była w działalność konkretnych jednostek bądź ugrupowań.

o Obrazy przedstawiające czarownice latające na miotłach po raz pierwszy pojawiły się ok. 1280 r., zaś drugi znany motyw — sabat — stworzony został jako… fikcja ! I to przez… samych sędziów! Ścigali oni wtedy waldensów [ 4 ] Waldensów wyklęto m.in. za to, że: „Potępiają kościół rzymski dlatego, ponieważ od czasu papieża Sylwestra przyjmował, dzierżył i pozyskiwał posiadłości. (...) Potępiają i odrzucają papieża wysyłającego wojowników przeciw Saracenom i głoszącego wyprawę krzyżową przeciw poganom." (Relacja inkwizytora Piotra z roku 1395 dotycząca waldensów, [ 5 ]). Można się zastanowić, czy aby na pewno tak dziwacznym jest to, że właśnie w Rzymie wielu ludzi widziało nowy Babilon i Antychrysta. Potępiać ludzi za to, że byli przeciw bogactwu Kościoła i wojnom przez niego prowadzonym… ?

o W „kwestii czarów" działo się sporo w XIII w. Był to okres szerzenia się rozmaitych nieprawomyślnych sekt, jak waldensi, przeto procesy o czary stały się wygodnym

Page 7: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

narzędziem do walki z nimi, zaś granica między kacerstwem a czarownictwem nie była ostra.

o Niektórzy nieszczęśnicy deklarowali swą lojalność wobec doktryny katolickiej w następujących słowach: „Nie jestem kacerzem, bo mam żonę i śpię z nią, mam dzieci j jem mięso, kłamię, przeklinam i jestem wierzącym chrześcijaninem. Tak mi dopomóż Bóg." [ 6 ]Budujące, nieprawdaż?

o A propos — sam papież Sylwester III uważany był za czarnoksiężnika, bo uchodził za … mądrego (sic!). Cóż, mądrość jeszcze długo była podejrzana.

o Jan XXII(1316-1334). Jeden z najbardziej przesądnych papieży w dziejach Kościoła, człowiek opętany myślą, że wrogowie nieustannie spiskują, pragnąc za pomocą czarów pozbawić go życia. W roku 1317 wszystkich, których podejrzewał o to przestępstwo, kazał torturować dopóty, dopóki nie przyznają się do winy. Trzy lata później, 22 sierpnia 1320 roku, w Awinionie wymusił na kardynale Williamie Goudinie, by nakazał trybunałowi inkwizycyjnemu w Carcassonne podjęcie działań przeciwko magom, czarownikom oraz tym, którzy zaklinają demony, sporządzają figurki z wosku bądź bezczeszczą święte sakramenty, jako heretykom i zarządził konfiskatę ich majątków. Tym samym, chociaż jego poprzednicy również wydawali bulle skierowane przeciwko osobom uprawiającym praktyki magiczne, Jan XXII stał się pierwszym papieżem, który oficjalnie opowiedział się za koncepcją herezji czarnoksięstwa. "[...] pragnąc gorąco, by wszyscy złoczyńcy, którzy szkodzą owczarni Chrystusowej, zostali wygnani z domu Bożego, życzymy sobie, nakazujemy i polecamy ci, na mocy naszej władzy, byś wyszukiwał i aresztował, a także na inne sposoby działał przeciwko tym, którzy składają ofiary diabłom i oddają im cześć albo oddają się im w poddaństwo wręczając im dokument lub coś innego podpisanego ich własnym imieniem; tym, którzy zawierają otwarcie przymierze z diabłami, tym, którzy sporządzają lub każą sporządzać innym figurki z wosku lub z czegoś innego, aby w ten sposób, a także za pomocą przywoływania diabłów, zmusić je do popełniania wszelkiego rodzajumaleficiów (maleficium — łac. występek, przestępstwo — przyp.); tym, którzy, nadużywając sakramentu chrztu, chrzczą albo powodują, by ochrzczone zostały figurki sporządzone z wosku lub z innych substancji, albo uciekając się do zaklinania złych duchów czynią lub powodują, że uczynione zostaje coś podobnego [...], a także guślarzom i czarownikom, którzy posługują się sakramentem mszy świętej lub hostią, a także innymi sakramentami Kościoła, lub jakimkolwiek z nich, czy to w jego formie, czy treści, dla praktyk magicznych i czarnoksięskich."Kilkakrotnie jeszcze w czasie swojego pontyfikatu Jan XXII starał się rozpętać polowania na czarownice. Bulla, którą wydał w roku 1318, zezwalała na wytaczanie procesów zmarłym heretykom — „należy zatrzeć pamięć nawet o tych, którzy zmarli". W napisanym w roku 1330 liście do inkwizytorów w Narbonne i Tuluzie traktuje on magię i herezję jako równorzędne zbrodnie przeciwko Bogu. W bulli z roku 1326 (lub 1327) opisuje szczegółowo zbrodnie popełniane przez czarownice, zapewniając, że przestępstwa te są faktem rzeczywistym.„Niektórzy ludzie, chrześcijanie z imienia jedynie, porzucili światło pierwszej prawdy na rzecz przymierza ze śmiercią i frymarku z piekłem. Składają ofiary diabłom i oddają im

Page 8: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

cześć; sporządzają sobie lub w inny sposób wchodzą w posiadanie figurek, pierścieni, zwierciadeł, flaszek i innych przedmiotów, poprzez które, dzięki swej sztuce magicznej, rozkazują demonom, otrzymują od nich odpowiedzi na zadane pytania, proszą je o pomoc w realizacji swych potępieńczych celów, oddając się w jak najhaniebniejsze wobec nich poddaństwo, by cele te osiągnąć".

o Inne dokumenty przeciw czarom ogłosili poza tym: Benedykt XII (1334-1342), Grzegorz XI (1370-1378), Aleksander V (1409-1410), Marcin V (1417-1431), Eugeniusz IV (1431-1447), który wydał ich aż cztery, Mikołaj V (1447-1455), Kalikst III (1455-1458) i Pius II (1458 -1464). Na baczniejszą uwagę zasługuje tylko jedna z nich, opublikowana przez Eugeniusza IV w roku 1437 i skierowana do wszystkich inkwizytorów; wskazuje ona na nasilającą się wiarę w najrozmaitsze przejawy maleficiów, ani razu jednak nie wspomina o transwekcji, inkubach czy sabatach (o tych ostatnich mówi dopiero, pochodząca z roku 1500, bulla papieża Aleksandra VI). Sykstus IV był pierwszym papieżem, który w swoich trzech bullach, z lat 1473, 1478 i 1483, postawił wróżbiarstwo i czarną magię na jednej płaszczyźnie z herezją, ułatwiając tym samym zadanie przyszłym łowcom czarownic.

o Innocenty VIII (1484-1492), genueńczyk Giovanni Battlsta Cibo, został biskupem w wieku lat trzydziestu pięciu, a mając lat czterdzieści jeden uzyskał purpurę kardynalską. W sierpniu roku 1484 wyniesiono go na tron papieski, na którym zasiadał aż do śmierci. Zyskał przydomek „Uczciwy", gdyż w 1484 przyznał się do posiadania dzieci z nieprawego łoża (miał 8 bękartów). Był on opiekunem nocnych zabójców i kupczył urzędami w najbezwstydniejszy sposób. Był autorem najważniejszego dokumentu w dziejach czarownictwa europejskiego — bulli„Summis desiderantes affectibus" ogłoszonej 5 grudnia 1484 roku. „Na niemal trzy stulecia nałożyła ona na europejski wymiar sprawiedliwości obowiązek zwalczania Diabła [...] służąc za usprawiedliwienie dla najbardziej bezlitosnych prześladowań" (Hansen). Bulla Innocentego VIII jest ukoronowaniem długiego szeregu listów apostolskich potępiających czarnoksięstwo i czarownice, odegrała jednak daleko większą niż dokumenty ją poprzedzające rolę ze względu na szybkie upowszechnianie się druku. Została włączona do „Młota na czarownice". Kolejne wydania tego dzieła ukazywały się mniej więcej co pięć lat, dzięki czemu list Innocentego VIII dotarł do nieporównanie szerszej rzeszy zainteresowanych niż jakikolwiek wcześniejszy dokument papieski. Co więcej, treść poprzednich bulli odnosiła się do zjawisk mających miejsce w konkretnych miejscowościach, ta natomiast dotyczyła całych prowincji. W tym sensie „Summis desiderantes affectibus" stanowi kamień milowy na drodze odwrotu od poglądów, jakie głosił „Canon Episcopi", który nadal jednak pozostał częścią prawa kanonicznego i był potencjalnym zagrożeniem bytu inkwizytorów. W bulli tej papież uskarża się, że działania dwóch inkwizytorów dominikańskich, Heinricha Kramera i Jakoba Sprengera, nie spotykają się z poparciem, ponieważ — zaskakująca to uwaga — ani duchowieństwo, ani ludzie świeccy nie wierzą, by w Niemczech zbrodnia czarnoksięstwa była aż tak bardzo rozpowszechniona; dlatego każdy winien im tego poparcia, poczynając od zaraz, udzielić;

Page 9: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

w przeciwnym razie „spadnie nań gniew Boga Wszechmogącego". Innocenty VIII w ostatnich miesiącach życia żywił się wyłącznie mlekiem kobiecym. Próba przywrócenia mu sił za pomocą transfuzji krwi kosztowała życie trzech chłopców. Ówcześni historycy (np. Burchard) nie próbują nawet stanąć w jego obronie, przyznając, że utrzymywał kochankę, która urodziła mu dwoje dzieci; chłopca wżenił w rodzinę Medyceuszy, córkę zaś wydał za skarbnika papieskiego. Taki był człowiek, który już kilka miesięcy po ogłoszeniu go papieżem rozpoczął prześladowania czarownic.

o Jacquier Nicholas. Nicholas Jacquier był wybitnym inkwizytorem dominikańskim, działającym w roku 1465 w Tournai, w 1466 przeciwko husytom w Czechach, a następnie, w latach 1468-1472, w Lille. W roku 1452, sprawując funkcję inkwizytora na obszarze północnej Francji, napisał „Tractatus de Calcatione Demonum" wymierzony przeciwko licznym sektom heretyckim, które w latach późniejszych stawiał w jednym szeregu z waldensami z Arras. Jacquier jest pierwszym demonologiem w klasycznym tego słowa znaczeniu, porównywalnym z autorami pokroju Bodina, Remy’ego czy Del Rio. Inna sprawa, że do ludzi tych bardziej pasowałoby określenie „czarownicologów" interesowali się oni bowiem czarnoksięstwem- rozpatrywanym w kontekście paktu zawartego z Diabłem — i niejako naturalnym efektem zawarcia takiego paktu, czyli osobą czarownika lub czarownicy. Diabła trudno było pozwać przed sąd, można było jednak wydać wyrok skazujący na jego zaprzysięgłych stronników. Jego kolejne dzieło, „Flagellum Haereticorum Fascinariorum", zwalczające poglądy, jakie głosił „Canon Episcopi", zostało napisane w roku 1458, ale znane jest jedynie z cytatów zamieszczanych w pracach autorów późniejszych. Zasadniczym wkładem Jacquiera w teorię nowożytnego czarnoksięstwa było uznanie tego zjawiska za nową odmianę herezji; czarownice, które na sabatach kładą podwaliny pod królestwo Szatana, są spełnieniem proroctwa zawartego w Objawieniu św. Jana Apostoła. Co więcej, czarownictwo jest najgorszą ze wszystkich herezji, ponieważ czarownice wyrzekają się Boga i Kościoła katolickiego, mając pełną świadomość tego, co czynią. Lepiej być Żydem, muzułmaninem lub czcicielem Słońca, niźli zostać czarownikiem. Czy zaprzestać prześladowań? Czarownice nie tylko oddają się bałwochwalstwu, ale popełniają one najobrzydliwszą ze wszystkich zbrodni. Czymże stałaby się sprawiedliwość, jeśli nie oskarżono by czarownicy o herezję i pozwolono jej swobodnie oddawać się sodomii i morderstwom? Za przykład sposobu rozumowania Jacquiera niechaj posłużą poniższe jego rozważania: Czarownica, która przyznała się do winy, oskarża jakąś inną kobietę o udział w sabacie. Oskarżona odpowiada, że to diabeł przybrał jej postać. Sędzia powinien obstawać przy zasadności oskarżenia, dopóki oskarżona nie udowodni, że jej zaprzeczenie odpowiada prawdzie. A ponieważ diabeł, gdyby pozwano go przed sąd, odpowiedziałby z całą pewnością, że wszystko, co uczynił, uczynił za przyzwoleniem bożym, kobieta ta powinna dowieść, że Bóg zgodził się, by diabeł przybrał jej postać. W przeciwnym razie ma być „skazana za kłamstwo i zmyślenia". Należy przy tym dodać, że inkwizycja nie negowała możliwości przybrania przez diabła postaci osoby niewinnej (około roku 1510 opinię taką

Page 10: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

wyraził inkwizytor Bernarel de Como), ale jednocześnie uważała, że skoro świadectwo dane przez czarownicę wystarcza, by posłać na stos ją samą, to jest w równym stopniu wystarczające, by wydać wyrok skazujący na inną osobę.

o Warto tu wymienić kolejnego miłego papieża — Pawła IV, który wydawał odpowiednie dekrety zachęcające do stosowania tortur, a w roku 1557 udzielił generalnej dyspensy funkcjonariuszom Świętego Officjum.

o

o Rozmiary polowańo Pierwszy, według badaczy, proces o czary

przypadł na wiek XIII, a ściślej na 1275 rok, kiedy to oskarżoną była niejaka Angela de la Barthe z Tuluzy. Zresztą kto wie, może i były wcześniejsze.

o "Nieszczęsne kobiety bywały często w wilgotnych, zimnych i pozbawionych jakiegokolwiek światła lochach przywiązywane do drewnianych krzyży albo też przykuwano je od zewnątrz do więziennych murów. Były narażone na ataki szczurów i myszy, na wszelką pogodę, młodsze z nich także na

gwałcenie przez strażników i duchownych. Zdarzało się — to praktykowano w Lindheim w prowincji Wetterau — że „czarownice" z kośćmi pogruchotanymi w czasie tortur wisiały w przeznaczonych dla nich wieżach na łańcuchach, że cierpiały od mrozu, głodowały, i wreszcie smażono je na wolnym ogniu. Ale darujmy sobie szczegółowy opis kościelnego sadyzmu. Kościół chrześcijański palił czarownice przez pół tysiąclecia, od XIII do XVIII wieku. Niech pewne liczby dadzą przynajmniej ogólne pojęcie o ogromie popełnionych przez Kościół zbrodni. W roku 1678 arcybiskup Salzburga kazał spalić 97 kobiet w związku z wielką zarazą, jaka dotknęła bydło. Biskup Bambergu rozkazał spalić 600 kobiet, po czym wydał zgodę na publikację Prawdziwej relacji o 600 czarownicach, która ukazała się w 1659 roku. Za rządów biskupa Wurzburga, Adolfa, spalono 219 czarownic i magów, wśród nich grupę kanoników i wikariuszy, 18 chłopców, którzy uczęszczali do szkół, pewną niewidomą dziewczynę oraz dwie siostry, jedną dziewięcioletnią, a drugą jeszcze młodszą. Za sprawą arcybiskupa Trewiru, Jana, spalono w roku 1585 tyle czarownic, że w dwóch miejscowościach diecezji pozostały tylko po dwie kobiety. Bywali tacy duchowni, którzy nawet podczas spowiedzi zmuszali swe ofiary do kłamstw. Otóż Friedrich Spee opowiada o pewnym kapłanie, który towarzysząc prawie dwustu czarownicom przed ich śmiercią żądał od nich, by powtórzyły zeznania złożone podczas tortur, bo jeśliby tego nie uczyniły, musiałyby „zdechnąć jak psy — bez sakramentu". W niektórych miejscowościach sędziowie, inkwizytorzy i spowiednicy otrzymywali za każdą ofiarę egzekucji premie i kolekty, dlatego też mawiano, że najszybszym i najłatwiejszym sposobem na wzbogacenie się jest palenie czarownic. Pewien moguncki ksiądz dziekan kazał spalić ponad 300 osób z dwóch tylko wsi, chciał

Page 11: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

bowiem połączyć ich ziemie ze swoją posiadłością. W Fuldzie działał skryba, który okazał się szczególnie groźny dla ludzi zamożnych — chwalił się on tym, że przez dziewiętnaście lat posłał na stos 700 osób płci obojga. Reformacja też niczego nie zmieniła. Przeciwnie! Największe nasilenie prześladowań nastąpiło po pierwszym okresie działalności reformatorów. Luter, który w Wittenberdze ekskomunikował „czarownice", pochwalał palenie „diabelskich ladacznic" z nie mniejszym zapałem niż papieże. W jednym tylko księstwie brunszwickim ginęło pod koniec XVI wieku często nawet dziesięć czarownic dziennie. W Quedlinburgu spalono któregoś dnia 1589 roku 133 czarownice. Przed taką śmiercią nie chronił żaden wiek. W roku 1591 zginęła w Wolfenbiittel kobieta, która liczyła sobie 106 1at. W roku 1651 zaś w śląskim mieście Zuckmantel spalono 102 osoby, wśród których znalazły się małe dzieci od roku wzwyż, jako że ich ojcem był ponoć diabeł. Jeszcze w wieku XVIII, kiedy to oparta na surowym przestrzeganiu dogmatów kościelna prawowierność osiągnęła swą kulminację, prawdopodobnie około miliona ludzi — głównie kobiet — stało się ofiarami procesów o czary. W drugiej połowie tamtego stulecia w jednym tylko westfalskim miasteczku Lemgo w ciągu trzech lat spalono 38 kobiet jako czarownice." (Deschner [ 7 ])

o Najsłynniejszym przypadkiem czarów ściganym w XVII w. przez kardynała Richelieu był casus księdza Urbana Grandiera. Księżulo ten został oskarżony o zaczarowanie zgromadzenia Urszulanek z Loudun. Sztuki diabelskiej miał dokonać przy pomocy liścia bobkowego, który wrzucił na dziedziniec klasztoru. Za czarną magię powędrował na stos w 1634 r. Mówi się, że kardynał Richelieu ponoć naprawdę wierzył w całą tą historię...

o Wbrew pozorom, to nie średniowiecze najbardziej splamiło się stosami, lecz epoki „światłe", późniejsze, nawet jeszcze… Oświecenie. Największe nasilenie polowań na czarownice przypadło, co oczywiste jako konsekwencja „ducha czasów", na okres kontrreformacji w latach 1580-1670. Polowania były wygodnym środkiem rozprawiania się z nieprawomyślnymi, ale i sposobem na powiększenia dochodów, jako że oczywiście normą był przepadek mienia sądzonych na rzecz inkwizytorów. Biedny Eumeric — inkwizytor narzekał: "Szkoda, że w naszych czasach nie ma już więcej bogatych heretyków." [ 8 ]. A Michelet dodaje: „Wszędzie, gdzie prawo kanoniczne pozostaje w mocy, mnożą się procesy o czary, które wzbogacają kler. Wszędzie, gdzie trybunały świeckie przejmują te sprawy, stają się one rzadkie i zanikają." [ 9 ]. Tylko w wieku XVI i XVII w Europie zginęło na stosach co najmniej 750 tys. ludzi (w tym siedem razy więcej kobiet niż mężczyzn). To ostrożne szacunki naukowców. Są tacy, którzy mówią o milionach. Wszyscy wiemy, że w trakcie śledztwa stosowano tortury.

o A może przyczyny szaleństwa „polowań na czarownice" tkwią głębiej? Pisze autorka książki „Historia Boga" Karen Armstrong: "Szaleństwo polowań na czarownice było też przejawem nieświadomego, lecz i nieposkromionego buntu przeciw pełnej zakazów i nakazów religii oraz wyraźnie nieubłaganemu Bogu. W izbach tortur inkwizytorzy i czarownice wspólnie tworzyli zwidy (...)".Tak — wspólnie, bo nierzadko nie tylko pod wpływem tortur kobiety wierzyły, w to, o co były oskarżane. One, deprecjonowane jako spadkobierczynie Ewy grzesznicy,

Page 12: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

odtrącane nie przez ewangelicznego Jezusa przecież, lecz przez System, szukały innego poplecznika. To Kościół rzucił je w ramiona diabła (czy też wyimaginowanego diabła). Źródło szaleństwa tych upiornych polowań tkwiło by zatem w samym rdzeniu religii chrześcijańskiej, a raczej w jednej — za to jedynie słusznej interpretacji — która wypierała się Natury, ciała, seksu. Michelet również tak widzi ten problem — czarownictwo jako zawłaszczanie przez szatana tych rejonach, które zabierano Bogu i których religia oficjalna się wypierała. Tu jednak wkraczalibyśmy w historię religii i teologii, a to nie jest nasz temat. Możemy odesłać do dzieł np. Uty Ranke-Heinemann, która analizuje związki między praktyką a naturą religii np. w rozdz. „Zbawienie przez stracenie" w książce „Nie i amen". A może i nie bez znaczenia jeśli chodzi o „fenomen" polowań na czarownice okazały się względy społeczne. Po wielkich zarazach „czarnej śmierci" średniowiecza Europa straciła wiele ludności — trzeba było odbudować ludzki potencjał (któż bowiem utrzymywałby Kościół?). I za wszelką cenę nie dopuszczać, by kobiety mogły usuwać ciąże; a któż im w tym pomagał jeśli nie znachorki, czyli także „czarownice"...?

o Heretyków i czarownice mocą wyroku palono albo skazywano na wygnanie lub pręgierz. Czasem tylko na pokutę np. w formie pielgrzymki. Przy całym oburzeniu na Inkwizycję, trzeba zachować proporcje i jasno powiedzieć, że przecież stos nie był jedynym wyrokiem. Przestępstwo bluźnierstwa na przykład podpadało pod wyrok wycięcia języka i odrąbania rąk. I my się oburzamy na islamskie prawo szariatu… Ale czasem skazywano dosłownie za nic, jak pewnego młodzieńca w czasach Oświecenia (sic!), którego całą winą było to, że nie zdjął kapelusza przed procesją i śpiewał sprośne piosenki. Bronił go Wolter (bez skutku). Ile ofiar — nie tylko tych, którzy zginęli, ale tych wygnanych, okaleczonych, pozbawionych majątków było w Polsce — nie wiemy. A ile złamanych sumień tych, którzy podkładali drwa pod stosy, bo powiedziano im że otrzymają za to odpust swych grzechów, albo tych, których zachęcano do donosicielstwa. To znowu przykład antycypacji Kościoła w znajdowaniu pewnych rozwiązań; uczynić ze społeczeństwa ludzi szpiegujących się wzajemnie — to marzenie każdej totalitarnej władzy… Przecież Bruna oskarżono właśnie na podstawie donosu, jak zresztą niemal wszystkich spalonych.

Sukkub (śrdw.-łac. succubus, od łac. succuba - "nałożnica", od succubare - "leżeć pod") – w demonologii sukkubami nazywa się demony przybierające postać nieziemsko pięknych kobiet (często obdarzonych również atrybutami charakterystycznymi dla demonów, np. rogami albo kopytami), nawiedzające mężczyzn we śnie i kuszące ich współżyciem seksualnym (zespół "demona nocy"). Niektóre źródła ezoteryczne mówią jakoby sukkuby mogły być demonami płci męskiej jedynie przybierającymi postać żeńską, bądź też hermafrodytami[1].

Według Malleus Maleficarum ("Młot na czarownice") sukkuby zbierały od skuszonych mężczyzn nasienie, którego potem inkuby używały do zapładniania kobiet. Dzieci spłodzone w ten sposób miały być szczególnie podatne na wpływ Szatana.

Page 13: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Od XVI w. umieszczona przed gospodą rzeźba przedstawiająca sukkuba oznaczała, że karczma prowadzi również dom publiczny. Demonologia twierdzi, iż królową sukkubów była pierwsza hipotetyczna żona Adama, Lilith która po odejściu od niego stała się jedną z siedmiu żon Lucyfera. Średniowieczne przekazy głoszą, że Lilith obiecała nie nasyłać sukkubów na ludzi którzy posiadają amulet na którym wypisane były imiona trzech aniołów cnót czystości. Ezoteryczne pisma twierdzą, że sukkuby oprócz wysysania energii życiowej i kuszenia mężczyzn współżyciem seksualnym starają się także przejąć duszę ofiary poprzez stopniową pogłębiającą się w niej demoralizację na tle seksualnym. Ludzie, którzy mówią, że stali się ofiarami ataków sukkubów podają, że oprócz kontaktu fizycznego te demony w postaci pięknych kobiet potrafiły ukazywać się w ich snach.

Syn sukkuba i mężczyzny to kambion.

Inkub (łac. incubus od incubare - "leżeć na czymś") – w demonologii inkubami nazywa się demony przybierające postać uwodzicielskich mężczyzn nawiedzające kobiety we śnie i kuszące je współżyciem seksualnym (zespół "demona nocy"). Często przedstawiane są jako postacie z rogami poruszające się na koniach.

Według Malleus Maleficarum ("Młot na czarownice") miały zdolność zapładniania kobiet nasieniem, które sukkuby zbierały od skuszonych przez siebie mężczyzn. Dzieci spłodzone w ten sposób miały być szczególnie podatne na wpływ Szatana.

Syn inkuba i kobiety to kambion.

Charakterystyka czarownic i czarowników[edytuj | edytuj kod]

W 1486 wydano najsłynniejszy zapewne „podręcznik” dla łowców czarownic – Młot na czarownice (Malleus Maleficarum) autorstwa Heinricha Kramera (Institorisa) i Jakoba Sprengera. Według ich opinii, czary uprawiają przede wszystkim niewiasty, które są do tego bardziej przystosowane przez naturę, również z uwagi na mniejszą wiarę, jaka ponoć cechuje kobiety. Potwierdzeniem tego ma być samo słowo „kobieta”. Łacińskie słowo femina (kobieta) ma bowiem mieć swoją etymologię w złożeniu: „mniej wiary” (fe = fides, czyli wiara, oraz mina = minus, czyli mniej), ponadto mężczyźni są bardziej odporni na zakusy Szatana przez sam fakt, iż Jezus był mężczyzną. Inne zasady doktrynalne zawarte w Młocie na czarownice głosiły, że wiara w istnienie czarownic jest nieodłączną częścią wiary katolickiej, zaś niedowiarstwo w tej sprawie równa się herezji. Diabelski spisek, który opanował świat, można zwalczyć ludzką dłonią poprzez wiarę i represje. Istotną rolę odegrała tu bulla Summis desiderantes affectibus papieża Innocentego VIII, która upoważniała inkwizytorów do tropienia czarownic.

Większość osób oskarżonych o czary stanowiły kobiety. Mężczyźni stawali zwykle przed sądem rzadziej (np. w Rzeszy w XVI-XVIII wieku stanowili 25% oskarżonych), ale z kolei na peryferiach Europy, to właśnie oni stanowili większość (na Islandii 90%, a w Estonii około 60%)[4]. Znacznie też częściej oskarżano osoby z niższych warstw społecznych niż ze stanu szlacheckiego.

Page 14: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Jeszcze większa dysproporcja pomiędzy liczbą osób o niższej i wyższej pozycji społecznej widoczna jest gdy rozpatrywać procesy zakończone skazaniem osób oskarżonyc

Ostatnie procesy w Polsce[edytuj | edytuj kod]

Kres polowaniom na czarownice w Polsce położyła konstytucja sejmowa, tzw. „Konwikcyje w sprawach kryminalnych”, uchwalona w 1776. Wprowadzała powszechny zakaz stosowania tortur (uznając je za zawodny środek dowodowy), a także zabraniała skazywać osoby oskarżone o czary na karę śmierci[12].

Wśród historyków długo panowało przekonanie, że do uchwalenia tej konstytucji przyczynił się proces 14 czarownic, który miał mieć miejsce w 1775 w Doruchowie k. Ostrzeszowa. Szczegółową relację rzekomego naocznego świadka tego procesu oraz tortur i egzekucji niewinnych kobiet (trzy z nich miały umrzeć podczas tortur, resztę zaś spalono na stosie w obecności kilku tysięcy gapiów) wydrukowano w 1835 w gazecie „Przyjaciel Ludu” (nr 16, 17 i 18[13]). Józef Siemek w książce Śladami Klątwy informował, iż „wiadomość o tej zbrodni zmobilizowała co śmielsze i uczciwsze umysły do walki z pokutującymi tak długo upiorami średniowiecza. W wyniku tego na najbliższym sejmie w 1776 podjęta została uchwała, która zabraniała sądom stosować tortury i rozpatrywać sprawy o czary”.

Współcześni historycy nie tylko kwestionują liczbę ofiar procesu w Doruchowie, uważając, że była ona mniejsza[14], ale też, jak na przykład Janusz Tazbir, uważają, że istnieją przesłanki by uznać całe zdarzenie za wymyślone[15].

W wielu miastach dawnej Rzeczypospolitej procesy o czary ustały jeszcze przed 1776 rokiem. W Poznaniu i we Lwowie ostatnie takie sprawy miały miejsce w 1758, w Lublinie – w 1732, w Kamieńcu Podolskim – w 1749, a w Krakowie – w 1757[12]. W latach późniejszych zdarzały się już głównie procesy dotyczące pomówień o stosowanie czarów, wszczynane zwykle przez osoby chcące się od takich zarzutów oczyścić. Niekiedy dochodziło jeszcze także do samosądów, czy, zwłaszcza na Kresach, pławienia domniemanych czarownic[12]. Ostatnią znaną kobietą, którą poddano pławieniu była Krystyna Ceynowa z Chałup (prowincja Prusy), utopiona w morzu przez sąsiadów w 1836[16].

Niekiedy za ostatnią na dzisiejszych ziemiach polskich (jednocześnie ostatnią w Europie) domniemaną czarownicę, która spłonęła na stosie, uznaje się Barbarę Zdunk z miejscowości Reszel naWarmii na terenie ówczesnego Królestwa Prus. Jak udowadniają historycy, kobieta została jednak oskarżona nie o czary, lecz o podpalenie[17]. Proces trwał kilka lat (1807-1811). Chociaż sprawa winy budziła kontrowersje, sąd w Królewcu zatwierdził wyrok. Przed spaleniem skazaną uduszono.

Ostatnie procesy w Europie[edytuj | edytuj kod]

W większości krajów Europy oskarżenia o czary ustały w XVIII wieku. W Anglii ostatnia egzekucja miała miejsce w 1648, w Szkocji – w 1727, we Francji – w 1745, w Niemczech – w 1775.

Page 15: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Za ostatnią spaloną na stosie czarownicę uznaje się często Annę Göldi. Jej egzekucja miała miejsce w 1782 w szwajcarskim kantonie Glarus [18] . Jednak według niektórych badaczy, kobieta została skazana nie za czary, ale za trucicielstwo[19]. Wątpliwości budzi też sama egzekucja – według niektórych Anny Göldi nie skazano na spalenie, lecz na ścięcie[20].

Ostatnią osobą w Europie skazaną za czary na karę więzienia była Helen Duncan – medium spirytystyczne z Wielkiej Brytanii. W 1944 została ona skazana na 9 miesięcy więzienia. Wydaje się[potrzebne źródło], iż prawdziwą przyczyną był fakt, iż jako medium przekazywała one informacje objęte tajemnicą państwową. Nie mogąc jednak udowodnić jej ani nielegalnego pozyskiwania tajnych informacji, ani oszustwa, przywołano Witchcraft Act z 1735. Natomiast nieco później – w tym samym, również za czary skazano inne medium – Jane Rebeccę Yorke. Również ona przekazywała informacje o osobach walczących na froncie, przy czym oskarżano ją o wywoływanie paniki w społeczeństwie. Prawdopodobnie z uwagi na podeszły wiek (72 lata) skazano ją jedynie na niską grzywnę – 5 funtów i poddano trzyletniemu okresowi próby. Jane Rebecca Yorke była więc ostatnią osobą w Europie, co do której zapadł wyrok skazujący za czary.

Ostatecznie czary przestały być w Wielkiej Brytanii przestępstwem w 1951, kiedy Witchcraft Act zastąpiono liberalniejszym Fraudulent Mediums Act[18].

łynne procesy o czary[edytuj | edytuj kod]

Czarownice z Peney[edytuj | edytuj kod]

To nazwa nadana grupie 34 kobiet oskarżonych o roznoszenie dżumy za pomocą czarów, za co zostały torturowane i następnie spalone na stosie w 1545 w miejscowości Peney, należącej do Republiki Genewy (obecnie to wieś w kantonie Genewa w Szwajcarii).

Historia procesów przeciwko czarownicom na terenie Genewy zaczyna się w 1404, masowe egzekucje (przypuszczalnie ponad 500 ofiar, brak dokładnych danych) miały miejsce w 1513. Z zachowanych dokumentów wynika, iż między 1520 i 1681 oskarżono o czary 337 osób (w tym 87 mężczyzn), większość z nich, mimo tortur nie przyznała się do winy. Wykonano 66 egzekucji. Te tzw. „polowania na czarownice” łączyły się z epidemiami dżumy, które nawiedzały region.

Prawie wszyscy ówcześni chrześcijanie (katolicy i protestanci) byli przekonani o szkodliwości czarownic. Wielu duchownych podsycało tę zbiorową histerię. Ktokolwiek protestował przeciwko temu bezrozumnemu okrucieństwu, narażał się sam na oskarżenie o czary.

Jan Kalwin wierzył, iż zgodnie ze słowami Biblii czarownice są „wrogami Boga” i należy je zabijać bez litości (Księga Wyjścia 22,17). Konstytucja Genewy przewidywała karę śmierci dla czarownic, heretyków i bluźnierców. Przyczyny epidemii były nieznane. Z tych powodów Kalwin był przekonany, że prawdą jest oskarżenie grupy kobiet i mężczyzn z Peney o roznoszenie (za pomocą zaklęć i magii) dżumy w tej miejscowości w okresie 3 lat. Uznał też za prawdziwe ich przyznanie się do winy, wymuszone podczas tortur. Pastorzy otrzymali polecenie piętnowania oskarżonych podczas kazań. Po kilkumiesięcznym procesie 34 kobiety zostały skazane na spalenie żywcem przed domami, które jakoby zaraziły.

Page 16: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Ta egzekucja jest często przytaczana, głównie przez osoby niechętne Kalwinowi, jako dowód jego despotyzmu. Pomijany jest przy tym fakt, iż to nie Kalwin rozpoczął w Genewie procesy tego typu. Zaczęły się one ponad sto lat wcześniej (zanim Genewa stała się miastem protestanckim) i nigdy nie przybrały formy masowego terroru (jak np. na terenie ówczesnego Cesarstwa)[potrzebne źródło].

W 1598 kalwiński duchowny niemiecki, Anton Praetorius, zakwestionował w książce Von Zauberey und Zauberern Gründlicher Bericht (Dokładne sprawozdanie o czarodziejstwie i czarownicach) zasadność wiary w czarownice i domagał się weryfikacji opinii Kalwina w tej kwestii.

Czarownice z Salem[edytuj | edytuj kod]

 Zobacz też: Czarownice z Salem (film).

„Czarownice z Salem” to zwyczajowa nazwa grupy około 80 kobiet i mężczyzn, oskarżonych w procesie sądowym o czarnoksięstwo, w 1692 w Salem Village i Salem Town, w Nowej Anglii(obecnie stan Massachusetts, USA). Rezultatem tej sprawy była egzekucja 13 kobiet i 7 mężczyzn.

Proces rzekomych „czarownic” skutkował odsunięciem purytanów od wpływu na władze i zapoczątkował ewolucję społeczeństwa amerykańskiego w kierunku państwa neutralnego ideologicznie.

Proces „Czarownic z Salem” rozsławiły amerykańskie dramaty: Giles Corey Henry Wadsworth Longfellowa i The Crucible (pol. Czarownice z Salem) Arthura Millera, będące alegoriąprześladowań jednostek przez niesprawiedliwą władzę (dramat Millera jest rozważaniem na temat konsekwencji działalności senatora McCarthy’ego).

Historia[edytuj | edytuj kod]

W zimie na przełomie lat 1691/1692 mieszkanki Salem: córka miejscowego pastora, Betty Parris, i jej kuzynka Abigail Williams zaczęły cierpieć na dziwne konwulsje i twierdzić, że zostały „zaczarowane” przez żebraczkę Sarę Goods, starą kobietę Sarę Osborne i murzyńską niewolnicę, Titubę. Stopniowo objawy choroby zaczęły pojawiać się też u innych mieszkanek Salem.

Domniemane 3 „czarownice” osadzono w więzieniu. Kiedy w czasie publicznego przesłuchania któraś z oskarżonych zabierała głos, dotknięte osobliwą „chorobą” dziewczynki tarzały się po podłodze. Jeszcze bardziej zadziwiła sędziego Tituba, która nie tylko przyznała się do winy, ale także podała nazwiska wielu innych mieszkańców miasteczka, rzekomo parających się czarną magią. Liczba kolejnych osób oskarżanych o czarnoksięstwo rosła lawinowo (do około 80 oskarżonych) i więzienia nawet w okolicznych miejscowościach były przepełnione.

W maju 1692 gubernator William Phips ustanowił sąd w Salem do zajęcia się sprawą.

Page 17: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Proces oparł się na zasadzie: przyznanie się do bycia czarownicą (czarownikiem) oznaczało wypuszczenie na wolność, nieprzyznanie się groziło skazaniem na śmierć. Między 10 czerwca i 19 października 1692 powieszono na szubienicy 19 osób, głównie starsze i ubogie kobiety, ale także pastora, który odmówił dalszego aresztowania rzekomych czarownic. Jednego 80-letniego starca, Gilesa Coreya (odmawiającego przyznania się do winy), zabito przez powolne miażdżenie go pod ogromnymi kamieniami.

W końcu maja 1692 władze aresztowały Marthę Carrier. Pewien farmer zeznał, że wkrótce po tym jak się z nią posprzeczał, padło kilka jego krów. Mała Phoebe Chandler dodała, że usłyszała kiedyś głos Carrier mówiący, że zostanie otruta, i zaraz potem poczuła okropny ból brzucha. Nawet własne dzieci Carrier zeznawały przeciwko niej: oświadczyły, że matka uczyła je czarów. Najbardziej obciążające było jednak „zeznanie” kilku dziewcząt. Kiedy wprowadzono je do pokoju przesłuchań, na sam widok Marthy Carrier dostały spazmów. Kilka dni później została powieszona. Proces zakończył się w styczniu 1693 i wywołał powszechne oburzenie społeczeństwa Nowej Anglii oraz żądania zadośćuczynienia rodzinom ofiar oraz osobom niesłusznie aresztowanym i prześladowanym. Jednak aż do 1954 nie wszyscy skazani na śmierć byli formalnie uniewinnieni.

Czarownice z Witten[edytuj | edytuj kod]

To nazwa nadana grupie kilkudziesięciu (brak dokładnych danych) kobiet, dzieci i nielicznych mężczyzn, oskarżonych w latach 1580–1647 o czarnoksięstwo i sądzonych w miejscowości Witten(obecnie w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia, Niemcy). W rezultacie skazano w Witten na śmierć co najmniej 25 kobiet, 2 mężczyzn i 2 dzieci.

Lata 1580 i 1581 były w Nadrenii i Westfalii rekordowe pod względem wyroków śmierci na czarownice (np. 44 egzekucje w Recklinghausen, przy czym kobiety stanowiły 80% wszystkich ofiar). W sąsiednim księstwie Jülich-Kleve-Berg władca książę Wilhelm Bogaty (Wilhelm der Reiche) sceptycznie odnosił się do istnienia czarownic i nie pozwalał na procesy tego typu.

Nasilenie polowań na czarownice wiązało się z kolejnymi epidemiami dżumy w tym regionie, jednak przyczyny oskarżeń były różne: obwiniano osoby „społecznie niepożądane”, takie jak kobiety niezamężne i samotne, osoby biedne i bezdomne, chore psychicznie, niewypłacalnych dłużników lub kobiety-dzieciobójczynie. W tych przypadkach oskarżenie o czarnoksięstwo było raczej wygodnym pretekstem do „eliminacji” tych osób. Również często oskarżenie o czary było metodą usunięcia przeciwników politycznych wśród miejscowej szlachty. Często oskarżenie jednej osoby wiązało się z oskarżeniem także współmałżonka i czasem także dzieci. Rozpoczęcie procesów o czary wiąże się z wprowadzeniem inkwizycji do Witten.

Pierwszymi ofiarami w 1580 były dwie biedne i bezdomne kobiety (matka i córka). Być może radni miasta Witten chcieli się w ten sposób pozbyć problemu bezdomnych. Wyroki wykonywano przez spalenie na stosie, utopienie, ścięcie lub powieszenie. Ostatnim skazanym i powieszonym w Witten „czarownikiem” był Arndt Bottermann. W Witten nad brzegiem rzeki Ruhry znajduje się miejsce pławienia czarownic tzw. Hexenkolk.

Page 18: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

Sydonia von Borck (ur. 1545 lub 1548 [1] , Strzmiele, zm. 19 sierpnia 1620, Szczecin) – szlachcianka pomorskiego rodu, ścięta i spalona na stosie jakoczarownica.

Była córką hrabiego Otto Borcka (ur. ok.1490, zm. 1551[2] lub 1568) i Anny zd. von Schwiecheld (ur.?, zm. 1553 lub 1568[3]). Urodziła się na zamku wStrzmielach zw. Wilczym Gniazdem – siedzibie mateczniku rycerskiego rodu Borków wywodzącego się z okolic Kołobrzegu, należącego do najświetniejszych rodów na Pomorzu Zachodnim, niechętnego obcemu rycerstwu, krzyżakom. Jej pradziad Matzko von Borck był sławnym w Europie rycerzem, posłem i rozbójnikiem [4][5]. W wieku 8 lat została osierocona przez matkę. Obdarzona nieprzeciętną urodą i zdolnościami, rozpieszczana przez ojca – jako najmłodsza z dzieci (Urlich, Anna, Dorota i Sydonia [6]) wychowywała się w przeświadczeniu, że jest najpiękniejszą na Pomorzu.

Ojciec wyjednał jej miejsce na dworze księcia Filipa I w Wołogoszczy, została dwórką księżnej Amelii saskiej. Przyjęła oświadczyny syna księcia –Ernesta Ludwika (1545-1592). Do ślubu jednak nie doszło, gdyż książę pod naciskiem rodziny wycofał się z obietnicy i w 1577 r. ożenił się z Zofią Jadwigą – córką księcia brunszwickiego.

Sydonia wyjechała z Wołogoszczy i osiadła w Strzmielach. W 1568 umarł jej ojciec, a Sydonia wraz z siostrą Dorotą (zm. 1600 lub 1602[7]) znalazła się pod opieką niechętnego im brata Ulricha. Wymusił on na siostrach zrzeczenie się do praw majątkowych po rodzicach, gdzie w spadku dostały pobliskie wsie, Siedlice i Rogowo [8]. Gdy w 1569 r. ożenił się z Otylią von Dewitz, siostry nie mogąc zgodzić się z bratową opuściły zamek w Strzmielach. W 1570 r. książę pomorski Jan Fryderyk ustanowił Martina i Hasse von Wedel prawnymi opiekunami sióstr Borck. Dalsze losy Sydonii to ciągłe procesy sądowe, zacząwszy od dochodzenia spadku po rodzicach, potem po siostrze zmarłej w 1600 r., liczne zatargi i konflikty z sąsiadami, w końcu proces o czary. Początkowo zamieszkała w Szczecinie, gdzie została wciągnięta w proces o zniesławienie księcia Jana Fryderyka oraz malwersacje finansowe. Potem mieszkała kolejno w Stargardzie, Krępcewie, Chociwlu, Resku i w Marianowie. Dwukrotnie traciła majątek w wyniku pożaru domów w Stargardzie i wResku. Z akt sądowych można wyczytać, że od młodości nie miała stałego miejsca zamieszkania, była konfliktowa i agresywna. Początkowo przyjazne sądy stawały się coraz mniej przychylne. Spadku po siostrze nie udało się jej uzyskać, była w stałych kłopotach finansowych, prześladowana przez ludzi najprawdopodobniej nasyłanych przez brata. Aby wymusić na bracie wypłatę posagu postanowiła wyjść za mąż. Miała co najmniej 15 narzeczonych, nawet będąc w podeszłym wieku, do ślubu jednak nie doszło. W 1604 r. na wniosek krewnych została przyjęta do klasztoru w Marianowie przemianowanego na zakład dla panien szlachetnego rodu, z racji wieku została zastępczynią przełożonej, lecz po roku pozbawiono ją tej funkcji. Uznano ją za konfliktową i zgryźliwą, wszczynała liczne procesy sądowe i przysparzała sobie coraz więcej wrogów.

Coraz częściej odgrażała się ludziom, wiele jej przepowiedni się sprawdzało. Otaczała się zwierzętami, kontaktowała z zielarkami, interesowała się właściwościami ziół, udzielała porad lekarskich. Wynikiem tego została oskarżona o czary – po raz pierwszy w 1612 r. Najpoważniejszym z zarzutów, którym ją pogrążono było oskarżenie o rzucenie klątwy na rodzinę

Page 19: psp5.plpsp5.pl/el_files/Czary_i_stosy_w_Polsce.docx · Web view"Oskarżonego wprowadza się do izby tortur, gdzie najprzewielebniejszy biskup i czcigodny ojciec inkwizytor jeszcze

książąt pomorskich z rodu Gryfitów – miała przepowiedzieć po rozstaniu z Ernestem Ludwikiem, że nie minie 50 lat jak ród księcia wyginie. Uznano to za przestępstwo polityczne, zwłaszcza w kontekście niewyjaśnionych zgonów kolejnych książąt, ostatni – Bogusław XIV zmarł bezpotomnie po jej śmierci w 1637 r. W 1619 r. osadzono ją w więzieniu na zamku Oderburg w Grabowie pod Szczecinem. W wyniku nieuczciwego procesu, kiedy to świadczyło przeciwko niej ok. 50 świadków m.in. jej opiekunowie prawni – oskarżono ją z 74 artykułów o trucicielstwo, czary, obcowanie ze złymi duchami. Pomimo, iż długo utrzymywała dobrą formę – odpowiadała na zarzuty bardzo rozsądnie, pogrążyły ją tortury i zeznania świadków, zwłaszcza zielarki – Wolde Albrechts, którą uznano za czarownicę. Sydonia na torturach przyznała się. W 1620 r. uznano ją winną i wykonano na niej wyrok śmierci. 19 sierpnia za murami miejskimi przy Bramie Młyńskiej ścięto Sydonię Borck, a następnie jej ciało spalono na stosie.

Kilkadziesiąt lat po śmierci Sydonii Borck piszący o niej udowadniali jej niewinność, chętnie powielano jej wizerunek, stała się bohaterką poczytnych romansów i legend. Jest przykładem jednej z najpopularniejszych postaci pomorskiej literatury i malarstwa. Losy jej wiązane są z dziejami Pomorza – jego rozbioru i upadku po śmierci księcia Bogusława XIV. Brama Młyńska była miejscem wykonywania wyroków śmierci, obecnie w pobliżu tego miejsca stoi Muzeum Narodowe. Przyjął się zwyczaj, że w rocznicę śmierci Sydonii Borck kładzione są tu kwiaty przez Szczecińskie Towarzystwo Historyczne. Jej ciało spoczęło na średniowiecznym cmentarzu biedoty, który znajdował się w miejscu współczesnej ulicy Sowińskiego.

W 2010 polski zespół heavymetalowy Crystal Viper umieścił na swym albumie studyjnym "Legends" utwór poświęcony Sydonii, zatytułowany "Sydonia Bork".

o