gazeta rembertów bezpośrednio nr 2
DESCRIPTION
ÂTRANSCRIPT
EG
ZE
MP
LA
RZ
BE
ZP
ŁA
TN
Y
GRUDZIEŃ 2014
GAZETA NUMER 2
STOWARZYSZENIA
REMBERTÓW BEZPOŚREDNIO
REDAKTOR NACZELNY
Robert Twardowski
WYDAWCA
Art Media & Ulotkonosz.pl
Odwiedź nas na www.rb.waw.pl i na www.facebook.com/rembertowbezposrednio
Maciej Dutkiewicz - szef zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. opo-
wiada o przystanku na Mokrym Ługu oraz o inwestycjach na linii Rail Baltica - s. 2
BĄDŹ JAK ŚWIĘTY MIKOŁAJ Kolejna edycja charytatywnej akcji spełniania dziecięcych marzeń!
Przed nami święta Bożego Narodzenia. Dla dzieci
to przede wszystkim radość z wyczekiwanych od
dawna prezentów. Podczas wigilijnej kolacji emo-
cje sięgają zenitu. Jak ta kolacja się zawsze dłuży!
Dwanaście dań jest podanych chyba na złość, żeby
odwlec moment dobrania się do prezentów. Doro-
śli jedzą, jedzą i gadają. Biorą się za nucenie ko-
lęd. Dzieci mówią, dość! Jest pierwsza gwiazdka
czy nie ma, pędzimy pod choinkę... pusto, nic nie
ma... nie ma też choinki... Czasem nie ma też i
uroczystej kolacji... Gra tylko telewizor...
W Rembertowie tak być nie musi, co więcej, już
od dwóch lat tak nie jest. W Rembertowie prezenty
dostają wszystkie dzieci! Jak to możliwe? Cud?
Nie. To przez rembertowską więź, sąsiedzką soli-
darność. Już trzeci rok będziemy zbierać nowe
zabawki dla dzieci. Przy organizacji współpracują
Parafia św. Łucji, Ośrodek Pomocy Społecznej w
Rembertowie i Stowarzyszenie Rembertów Bezpo-
średnio.
Jak to działa? Pracownicy OPS zbierają listy od
swoich podopiecznych do św. Mikołaja. Na tej
podstawie budowana jest lista dziecięcych marzeń.
Marzenia są przeróżne - od najmodniejszych lalek,
przez buty sportowe, po dużą butelkę CocaColi...
Z uwagi na ochronę danych osobowych, dostajemy
tę listę w szczątkowej formie: imię, wiek i marze-
nie. Dodatkowe listy mamy ze szkół oraz z wła-
snych obserwacji. Wszystkie marzenia publikuje-
my w internecie.
Teraz Wasz ruch, rezerwujecie lub kupujcie za-
bawki z listy, my je wykreślamy i aktualizujemy
dane. Zabawki trafiają do pojemników wystawio-
nych w holu ratusza i w kościele św. Łucji.
Wszystko kodujemy i segregujemy, żyjąc w stre-
sie, żeby nie pomieszać marzeń. W zeszłym roku
nowością było zaangażowanie firm. Bardzo nam
pomógł Rossmann, bo realizowane są marzenia
młodszych dzieci, a nastolatki zazwyczaj oczekują
kosmetyków. W tym roku nowością jest możli-
wość wpłacania gotówki na konto parafii, z dopi-
skiem Pogotowie św. Mikołaja. Wszystkie fundu-
sze zostaną przeznaczone na zabawki i udokumen-
towane rachunkami. Sądny dzień to dzień pakowa-
nia prezentów. Korzystamy z gościnności OPS,
cała sala jest dosłownie zawalona zabawkami,
widok jest niesamowity! Ostatnio pakowaliśmy
zabawki w 4-5 osób, przez dwa dni! Następnie
wszystko oznaczone numerami z listy marzeń
przekazujemy osobom, które mają kontakt z ocze-
kującymi na św. Mikołaja dziećmi. Tu nasza rola
się kończy. Prawie. Bo są jeszcze dzieci z naszej
listy, których adresy znamy i do których sami je
zawozimy. I to jest chyba najtrudniejszy moment.
Radosny, ale... przewartościowujący Święta, o
tych chwilach w cztery oczy z zaskoczonymi
dziećmi pamięta się cały rok. Warto.
Przebieg akcji śledźcie na Facebooku na Rember-
tów Bezpośrednio. Tam i na stronie
www.rb.waw.pl będą publikowane listy dziecię-
cych marzeń do spełnienia. Świąteczne pojemniki
na prezenty będą na Was czekały w holu Ratusza i
w parafii Św Łucji.
Nr konta do wpłat:
PARAFIA RZYM.- KAT. ŚW. ŁUCJI DZ. i M.
19 8019 1036 2003 0701 1641 0001
Dopisek Pogotowie św. Mikołaja
Agnieszka i Aleksander Lesińscy
Samochód jak rodzina Filia szkoły podstawowej nr 217 Filmowe ślady w Rembertowie
A PONADTO W NUMERZE: Wybory samorządowe 2014 ● Dieta i efekt jo-jo ● O zagospodarowaniu centrum Rember-
towa ● Historia obozu NKWD w Rembertowie ● Porady prawne ● Piknikowy konkurs ● Dalszy ciąg opowiadania
REMB - Z ● Krzyżówka
W zeszłym roku w ramach akcji Po-
gotowie Świętego Mikołaja prezenty
otrzymało ponad 300 dzieci z Rem-
bertowa.
Piotr Pruszczyński opowiada jak Mercedes Benz
W110 został członkiem rodziny - s. 3 O zaletach utworzenia filii szkoły podstawowej opowia-
da Wioletta Bryc - Szumilas - s. 4
Michał Mielnik szuka w historii polskiego kina od-
niesień do Rembertowa - s. 3
O G Ł O S Z E N I E W Ł A S N E
Fot. W. Bryc - Szumilas Źródło: http://www.filmpolski.pl/ Fot. P. Pruszczyński Źródło: Filmoteka Narodowa
Proszę opisać jakie inwestycje kolejowe i kiedy
zostaną zrealizowane w Rembertowie? Kiedy
powstanie przystanek Warszawa Mokry Ług?
Jak będzie on wyglądał? Jakie będzie miał
wyposażenie? Kiedy skorzystają z niego pasa-
żerowie? Dlaczego powstaje?
Nowy przystanek Warszawa Mokry Ług po-
zwoli, szczególnie mieszkańcom północnej
części Rembertowa, na łatwiejsze podróże kole-
ją do centrum. Wraz z pętlą autobusową będzie
tworzył rodzaj centrum przesiadkowego. Z
przystanku będziemy mogli skorzystać pod
koniec przyszłego roku. Będą to dwa perony,
które znajdą się na zewnątrz torów linii kolejo-
wej biegnącej ze stacji Warszawa Rembertów
do Zielonki. Na platformach znajda się wiaty,
ławki i wyświetlacze elektroniczne. Wzrośnie
również poziom bezpieczeństwa na skrzyżowa-
niach torów z ulicami. Przejazd kolejowy w
ciągu ulicy Mokry Ług będzie wyposażony w
automatyczne rogatki zamykające się przed
przejazdem pociągu. Podobne rozwiązanie
wprowadzimy w ciągu ulicy Cyrulików na
granicy Rembertowa i Wesołej. Prace na tej
linii wykonywane przez PKP Polskie Linie
Kolejowe S.A. to część programu modernizacji
międzynarodowej linii Rail Baltica. Na przykła-
dzie Rembertowa wyraźnie widać, że uspraw-
niamy zarówno lokalny, jak i międzynarodowy
transport kolejowy.
Jakie inwestycje dla Rembertowa zrealizuje
PLK w najbliższym czasie, z wykorzystaniem
środków z UE?
Dzięki funduszom UE na lata 2014 – 2020 PLK
usprawni transport kolejowy w stolicy. Zmo-
dernizujemy linię z Warszawy Wschodniej do
Warszawy Zachodniej i damy pasażerom moż-
liwość korzystania z obwodnic kolejowych we
wschodniej i zachodniej części stolicy.
Czy i kiedy powstaną nowe tory z Rembertowa
do Sulejówka - jak PKP PLK chce rozwiązać
problem dużej liczby pociągów jadących do
Warszawy po linii z Siedlec?
PLK nie wyklucza i takiej inwestycji. W pierw-
szej kolejności skupimy się jednak na rozwiąza-
niach tańszych i, co ważniejsze, takich, które
szybko przyniosą efekty. Skupiamy się na trasie
biegnącej z Siedlec, przez Rembertów, do cen-
trum Warszawy. Opracowujemy rozwiązania,
które pozwolą przede wszystkim na podwyż-
szenie punktualności pociągów jadących z Sie-
dlec, Mińska Mazowieckiego i z Sulejówka.
Takie efekty uzyskamy m.in. dzięki zwiększe-
niu liczby semaforów na linii do Mińska. Za-
planowaliśmy również częściową przebudowę
układu torów w Rembertowie za drugim przej-
ściem podziemnym w ciągu ulicy Republikań-
skiej. Do tego dojdą punktowe inwestycje na
kolejnych stacjach po drodze do Mińska Mazo-
wieckiego
Co ze stacją Warszawa Rembertów, a zwłasz-
cza z jej fatalną estetyką i dewastacjami?
PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. zwiększyły
środki na remonty infrastruktury pasażerskiej z
15 mln zł w roku ubiegłym do 35 mln zł w tym
roku. W roku 2015 wydamy na ten cel 45 mln
zł. Wśród remontowanych stacji jest również
Warszawa Rembertów. Najważniejsze prace,
którymi się teraz zajmujemy to m.in. tynkowa-
nie przejścia podziemnego, szklenie wiat, malo-
wanie ławek, naprawa odwodnienia. Wymieni-
my również tablice informacyjne z nazwą stacji
i numerami peronów. Mieszkańcy Rembertowa
odczują korzystną zmianę na przystanku.
Niezależnie od prac remontowych na rember-
towskiej stacji zaplanowaliśmy montaż megafo-
nów, elektronicznych tablic prezentujących
aktualne rozkłady jazdy oraz informację o naj-
bliższych połączeniach. Oprócz tego zamontu-
jemy system monitoringu. Chcemy wykorzy-
stać na ten cel fundusze UE na lata 2007 –
2013.
2 Grudzień 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 2
R E K L A M A
WYWIAD BEZPOŚREDNI
Przystanek PKP na Mokrym Ługu oraz rogatki na przejeździe
kolejowym. Fundusze EU na transport kolejowy
Z Maciejem Dutkiewiczem - szefem
zespołu prasowego PKP Polskie Linie
Kolejowe o inwestycjach w Remberto-
wie rozmawia Robert Twardowski
Źródło: http://rb.waw.pl/
3 Grudzień 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 2
R E K L A M A
Jestem szczęśliwym właścicielem Mercedesa z
1964 roku i chciałbym zaprosić wszystkich do
mojego świata starej motoryzacji. Posiadany
przeze mnie model to Mercedes – Benz W110.
Auto było produkowane w latach 1961-1968.
Jest jednym z pierwszych modeli Mercedesa
testowanym pod względem bezpieczeństwa
pasażerów. W110 potocznie nazywany Skrzy-
dlakiem (ze względu na charakterystyczne za-
kończenie tylnych partii nadwozia) stał się
odpowiedzią konstruktorów fabryki Mercedes -
Benz na design amerykańskich cadillaców.
Mojego Skrzydlaka zakupiłem około pięć lat
temu. Miał być wykorzystywany do celów
zarobkowych. Myślałem o biznesie polegają-
cym na obsługiwaniu ślubów i innych imprez
okolicznościowych. Potrzebowałem dystyngo-
wanego auta typu limuzyna. To, że okazał się
nim Mercedes W110 to czysty przypadek. Na
auto natrafiłem na jednej ze stron interneto-
wych. Na pierwszy rzut oka spełniał wszystkie
parametry potrzebne do realizacji mojego
przedsięwzięcia. Dlatego też bez większego
namysłu postanowiłem go kupić. Szybko jed-
nak przekonałem się o wadach mojej nieco
pochopnej decyzji. Nowy nabytek miał wiele
usterek, których naprawy nie każdy mechanik
chciał się podjąć, ze względu na wiek pojazdu.
Proces rejestracji pojazdu jako zabytku również
okazał się dość zawiłą ścieżką. Po naprawdę
długich perturbacjach związanych z naprawami
mechanicznymi oraz blacharskimi Mercedesa,
procedurą rejestracji, pozyskaniu białej karty,
uzyskania wpisu do ewidencji zabytków auto
był gotowe do wyjazdu na polskie drogi. Wów-
czas zdałem sobie sprawę, że droga, jaką poko-
nałem oraz poczynione koszty spowodowała,
że nie mam ochoty dzielić się moim autkiem z
obcymi ludźmi i robić z niego czegoś w rodzaju
taksówki. Tym sposobem moje plany bizneso-
we spaliły na panewce, a Mercedes stał się
członkiem naszej rodziny i uczestnikiem week-
endowych wypadów za miasto. Każda podróż
to przygoda. Pięćdziesięcioletnie wnętrze, skó-
rzana tapicerka o charakterystycznym zapachu,
zabytkowe zegary, głośny charakterystyczny
dźwięk silnika – to tak jakby zasiąść za sterami
wehikułu czasu. Z czasem zapałałem chęcią
podzielenia się moją „dumą” z innymi. Poszu-
kiwałem podobnych do mnie pasjonatów zabyt-
kowych aut. Nawiązałem kontakt z grupą Yo-
ungtimer Warsaw. Zacząłem uczestniczyć w
licznych rajdach i zjazdach organizowanych
przez podobnych do mnie miłośników motory-
zacji. Nasz sezon trwa od kwietni do paździer-
(Ciąg dalszy na stronie 6)
PASJE
Piotr Pruszczyński opowiada o
świecie starej motoryzacji i aucie,
które stało się członkiem rodziny
Poszukiwanie śladów historii kinematografii w Rembertowie przypomina pracę archeologa eksplorującego Dolinę Królów w Egipcie. Nie jest to oczywiste miejsce realizacji zdjęć, a i sam temat, który sobie wybrałem, jest wielo-wątkowy. Można go bowiem rozpatrywać przez pryzmat biografii postaci polskiego filmu, bądź też poszukiwać lokalizacji, czy też często jedy-nie semantycznych odniesień dotykających w jakiejś mierze Rembertowa. W kontekście rozważań o filmowych konota-cjach rembertowskich lokalizacji szczególnie istotny jest jednak obraz „Pokolenie” rzeczone-go Andrzeja Wajdy, nie tylko z uwagi na udział
w nim Tadeusza Janczara, ale także na miejsce realizacji filmu, jakim był właśnie Rembertów. Na niniejszej fotografii, pochodzącej ze zbio-rów Filmoteki Narodowej, widać okolice stacji kolejowej, zaś sam pochód zmierza w kierunku Sulejówka. W zdjęciach do tego kanonicznego dzieła aktywny udział w charakterze statystów brali mieszkańcy Rembertowa. Oglądając niedawno kanoniczne dzieło w reży-serii Marka Piwowskiego pod tytułem „Przepraszam, czy tu biją?” z 1976 r. dostrze-głem w jednym zaledwie ujęciu znany wszyst-kim mieszkańcom Rembertowa pejzaż z willą Granzowa w tle. Refleksja dotycząca tej sceny z uwagi na aktualne losy tego unikatowego bu-dynku zyskuje inny wymiar, a i sama sekwencja staje się nieliczną, czy wręcz jedyną filmową rejestracją tego obiektu. Dotyczy to zresztą całego obrazu, którego akcja w przeważającej mierze toczy się w zamkniętym już przecież i przeznaczonym do rozbiórki budynku słynnego „Sezamu” położonym u zbiegu ul. Marszałkow-skiej i Świętokrzyskiej. Z innych filmowo-rembertowskich asocjacji pamiętam ciocię Lusię z Rembertowa z filmu Sylwestra Chęcińskiego pod tytułem „Rozmowy kontrolowane” bezlitośnie powta-rzanego przez telewizję publiczną najczęściej w okolicach kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Nie chcę w tym miejscu odnosić się do proble-matyki „Pianisty” Romana Polańskiego, do którego zdjęcia były realizowane na terenie naszej dzielnicy (kampus Akademii Obrony Narodowej – Park Militarny), bo Rembertów nie pojawia się w tym obrazie nawet w kontek-ście semantycznego wspomnienia, co jest skądi-nąd zrozumiałe zważywszy na miejsce i czas akcji rzeczonej fabuły. Przede wszystkim, co już zasygnalizowałem na wstępie, Rembertów to miejsce pochodzenia dwóch wybitnych aktorów, różniących się od siebie diametralnie, tak doborem ekranowego emploi, przebiegiem aktorskiej kariery, jak i nawet klasowego pochodzenia. Nie sposób nie wspomnieć przy tej okazji o Tadeuszu Jancza-rze (1926 – 1997). W potocznym powszechnym obiegu jest on kojarzony przede wszystkim z rolą doktora Sergiusza Kazanowicza w serialu „Dom”. Rola ta jest najbardziej znanym filmo-
wym przedstawieniem człowieka dotkniętego wojenną traumą. Ten pochodzący z Rember-towa aktor stworzył przede wszystkim znako-mite kreacje w filmach Wojciecha Jerzego Hasa „Pożegnania” z 1958 r. oraz „Kanale” Andrzeja Wajdy z 1956 r. Tym samym Tade-usz Janczar pozostaje jednym z najważniej-szych aktorów ery tzw. „polskiej szkoły fil-mowej”. W pierwszym z wyżej wymienionych obra-zów, opartym na książce Stanisława Dygata pod tym samym tytułem, Janczar zagrał po-stać Pawła, chłopaka z tzw. dobrego domu, który wikła się w romans z fordanserką z nocnego klubu i w ten sposób rzuca wyzwanie mieszczańskim konwenansom, w jakich został ukształtowany. Tadeusz Janczar naprawdę nazywał się Tadeusz Musiał. Diametralnie odmienną postacią był również pochodzący z Rembertowa charakterystyczny aktor Józef
Nalberczak reprezentujący pewien swoisty rys plebejski. Zaczął on swoją aktorską karierę już w czasie wojny, kiedy to jako żołnierz został oddelegowany do pracy we frontowym teatrze. Od 1944 r. występował na deskach Teatru II Dywizji Piechoty, następnie zaś w Teatrze Objazdowym I Armii Wojska Pol-skiego. Trudno wskazać jedną konkretną sce-niczno-filmowo – telewizyjną kreację tego
(Ciąg dalszy na stronie 7)
FILMOWE ŚLADY W REMBERTOWIE
Michał Mielnik poszukuje śladów
polskiej kinematografii w Rem-
bertowie
Fot. P. Pruszczyński
Źródło: Filmoteka Narodowa
4 Grudzień 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 2
O pozytywnych zmianach w rembertowskiej
oświacie
30 października Rada Warszawy podjęła decy-
zję o utworzeniu na największym blokowisku
Rembertowa – Osiedlu Polanka Filii SP 217 w
gimnazjum przy ul. Ziemskiego. Petycję popar-
ło ponad 240 rembertowskich rodziców. Dla-
czego utworzenie Filii jest tak ważne i co skło-
niło Radnych do podjęcia wyzwania?
Przymykanie oczu na skutki reformy oświato-
wej oraz statystykę demograficzną Remberto-
wa - mamy za sobą. Taka była dotychczasowa
polityka dzielnicy i to się zmieniło.
Gdyby nic się nie zmieniło: we wrześniu 2015
r. mielibyśmy w największej szkole naszej
dzielnicy (SP nr 217) minimum 26-27 klas 0, 1
i 2 czyli 650-675 uczniów wymagających naj-
większej atencji - chodzących na co najmniej 2
zmiany. We wrześniu 2014 mieliśmy 38 klas 0
-6. We wrześniu 2015 będzie 45-47 (chyba, że
Dyrekcja wciśnie do klas po 30 dzieci).
Co z zerówkami? Czy uda się przenieść je do
SP, by tym samym zrobić miejsce dla 3 i 4-
latków? To będzie walka najbliższych miesię-
cy. Z pewnością można przyjąć, że gdyby nie
utworzono Filii to w przyszłym roku zabrakło-
by miejsc dla 3-latków (jak to miało miejsce
we wrześniu 2014). Obecnie w potencjalnym
rejonie Filii zameldowanych jest 50% dzieci
urodzonych w 2007-2009 r. Statystyki nie
uwzględniają dzieci niezameldowanych, ale
mieszkających tu z rodzicami (praca / studia).
Biorąc pod uwagę fakt, że Rembertów jest
jedną z 2 dzielnic o dodatnim przyroście lud-
ności, a inwestycji mieszkaniowych przybywa
- urzędnicy nie mieli innego wyjścia jak podjąć
decyzję o utworzeniu nowych miejsc w szko-
łach. Podjęli decyzję o utworzeniu Filii. Można
było również zadecydować o utworzeniu ze-
społu szkół lub oddziału.
Plusy dodatnie — plusy ujemne
Duże zagęszczenie w szkole to mniejsza efek-
tywność nauki. W 2013 r. dzieci, kończące
szkoły podstawowe w Rembertowie, zajęły
dopiero 16 miejsce na 18 miejsc rankingu.
Hałas na szkolnych korytarzach, przepełnione
klasy i świetlice, ból głowy, permanentne zmę-
czenie, obniżenie poziomu percepcji, niechęć
do odrobienia lekcji… to realne zagrożenia,
przed którymi chcemy uchronić nasze dzieci -
szczególnie na etapie edukacji wczesnoszkol-
nej, kiedy to dziecko najbardziej potrzebuje
zindywidualizowania zadań, osobistego kon-
taktu z pedagogiem i bieżącej korekty mogą-
cych pojawić się dysfunkcji (np. dysleksji).
Z perspektywy nauczyciela
Do tej pory Dyrekcja SP 217 sprzeciwiała się
zmianom ponieważ ich konsekwencją będzie
(oprócz konieczności przydzielenia wicedyrek-
tora do filii oraz przyrostu papierolo-
gii) również konieczność „podziału” dotacji
(które idą za każdym uczniem) pomiędzy SP
217, a jej „odnogę” - czyli Filię. Tak naprawdę
Filia i SP217 są jednym organizmem, jednym
portfelem z tą samą kasą. Dyrektor najprawdo-
podobniej będzie również musiała zwiększyć
wymiar zatrudnienia, albo zatrudnić nowych
nauczycieli i tychże oddelegować do nauczania
w Filii. Z powyższego wynika, że samym nau-
czycielom sytuacja się poprawi: jedni zostaną
po prostu zatrudnieni, inni więcej zarobią... a
już na pewno poprawi im się komfort pracy.
Z perspektywy ucznia
Padł argument, że obniży się jakość nauczania.
To kolejny mit bo:
mniej dzieci w klasach, to większa szansa
na indywidualne dotarcie do ucznia
(lepsze efekty nauczania),
większy komfort w szkole (mniej hałasu,
komfort na świetlicy i stołówce) - stres na
niższym poziomie (co w przypadku młod-
szych dzieci jest szczególnie ważne, bo
determinuje postawę małego ucznia na
lata),
rozładowanie zagęszczenia w SP to obni-
żenie zmianowości (percepcja dzieci w
wieku wczesnoszkolnym znacznie spada
od godziny 12-13).
Kolejną obawą jest to, że dzieci trafią do szko-
ły w której uczą się gimnazjaliści. Zadam jed-
no pytanie: do jakich szkół my rodzice chodzi-
liśmy jak nie właśnie do 8-klasowych? Jeste-
śmy dobrze wyedukowani i wychowani jak
należy. Jednak, żeby uspokoić Państwa obawy:
w Filii dla młodszych dzieci będą oddzielne
wejście i szatnie.
Summa summarum.
Oświata jest złożonym organizmem, ilość miejsc w
SP powinna być dostosowana do liczby miejsc w
przedszkolach, tak by przechodzenie z jednego etapu
nauki do kolejnego odbywała się jak najmniejszym
kosztem dla dzieci i rodziców. Dajmy dzieciom szan-
sę na efektywną naukę, a nauczycielom szansę na
efektywne nauczanie. I nie twierdzę, że w tej chwili
szansy tej nie mają dzieci z SP 217. Ta szansa może
być im odebrana w przyszłym roku, kiedy to na sku-
tek reformy szkoła ta zapełni się samymi maluchami
aż w trzech czwartych.. Jak wówczas będzie się pra-
cowało nauczycielom w rozciągniętej jak guma szko-
le? I co dzieci z niej wyniosą? Pomimo decyzji Rady
Warszawy to nadal niewiadoma: dzielnica bowiem
musi wygospodarować na ten cel pieniądze. Czy
takowe się znajdą? Będziemy się o to starali.
Wioletta Bryc-Szumilas i redaktorzy FER -
Forum Edukacji Rembertowa (Facebook)
EDUKACJA
WYBORY 2014
Dlaczego szkoła nie da się naciągnąć jak guma? Dlaczego
utworzenie Filii jest takie ważne i co skłoniło urzędników
do podjęcia wyzwania?
Wioletta Bryc - Szumilas z Forum
Edukacji Rembertowa opowiada o
projekcie utworzenia Filii SP 217
Piękna w tym roku złota jesień stała pod zna-kiem wyborów samorządowych. Wybrane zostały zarówno władze na najwyższym szcze-blu samorządowym, czyli prezydenci miast, jak również członkowie wybieralnych orga-nów samorządowych, np. rady gminy czy rady powiatu. Mieszkańcy Rembertowa oddając głos w listo-padowych wyborach obdarzyli swym zaufa-niem dwudziestu jeden nowych radnych dziel-nicy. Co cztery lata kampaniom wyborczym do Rady towarzyszą wielkie obietnice i pom-powanie przez kandydatów w mieszkańcach balonu nadziei na zmiany, których ci oczekują. Jakie więc oczekiwania mają mieszkańcy i czym powinni zająć się w swej czteroletniej kadencji nowo wybrani radni? Najważniejszym wyzwaniem nadchodzącej kadencji będzie wykonanie projektu, którego nie udało się zrealizować przez ostanie kilka-dziesiąt lat, tj. bezkolizyjnego przejazdu przez tory kolejowe. Codziennie zakorkowane cen-trum Rembertowa wywołuje frustrację ludzi już od samego rana. Realizacja tak istotnego w oczach wszystkich mieszkańców Rembertowa projektu pozwoli więc na diametralną poprawę wskaźnika zadowolenia z warunków życia mieszkańców oraz wydatnie wpłynie na roz-wój dzielnicy. Nie jest to jednak zadanie, do którego realizacji bezpośrednio może dopro-wadzić rada dzielnicy. Inwestycja ta wykracza bowiem poza jej kompetencje. Nie zmienia to jednak faktu, że dzięki determinacji nowych władz lokalnego samorządu oraz umiejętności w pozyskiwaniu funduszy z zewnątrz ta inwe-stycja jest możliwa do zrealizowania. Pokazu-je to choćby przykład osiedla Międzylesie w sąsiednim Wawrze, gdzie już niebawem poje-
dziemy nowo wybudowanym tunelem. Mimo, że jako mieszkańcy Rembertowa dum-nie możemy nazywać się warszawiakami to jednak dalej duża część z nas mieszka przy drogach gruntowych, że o kanalizacji ciężko
nawet wspomnieć. Brak chodników, oświetle-nia ulic to wciąż bolączka zarówno na Starym Rembertowie, jak i Wygodzie. Kolejną bolącz-ką, której rozwiązania oczekują mieszkańcy naszej dzielnicy to problemy z oświatą. Brak państwowego żłobka, zdecydowanie zbyt mała ilość miejsc w przedszkolach oraz przepełnio-ne podstawówki. Tak wygląda sytuacja w rembertowskiej oświacie. Żeby tej wyliczanki było mało od nowego roku przedszkole zosta-nie otwarte w budynku obecnego liceum. Od tej pory dorosła już prawie młodzież będzie współdzielić swe cztery kąty z przedszkolaka-mi. Czy problemów liceum i wspomnianego braku miejsc w przedszkolach nie dało się rozwiązać z większą dbałością o komfort za-równo najmłodszych, jak i tych starszych? Na tak postawione pytanie jednej odpowiedzi nie uzyskamy bo zdania w zależności od adresa-tów pytania są skrajnie różne. Można mieć
tylko nadzieję, że nowi radni dzielnicy z dużą troską podejdą do rozwiązywania problemów bezpośrednio bijących w nasze dzieci i mło-dzież. Infrastruktura w dzielnicy, oświata to tylko
dwa z licznych problemów, których rozwiąza-nia z każdą nową kadencją oczekują miesz-kańcy Rembertowa. Jak z nowych obowiąz-ków wywiążą się wybrani nowi Radni? Należy oczekiwać jak najwięcej i głośno domagać się swoich przywilejów by były słyszalne i zau-ważane nie tylko na szczeblu samorządu dziel-nicy, ale także wyżej. Bo nie zapominajmy, że Rembertów jest częścią Warszawy i to od władz miasta często zależy pomyślność reali-zacji najważniejszych dla nas inwestycji. Trzymajmy wszyscy kciuki, aby nowo wybra-ni przedstawiciele mieszkańców spisali się na piątkę i by za cztery lata z uniesionym czołem mogli powiedzieć, że zrobili wiele dobrego dla Rembertowa. Bo to będzie oznaczało, że wspólnie dokonaliśmy dobrego wyboru.
Paweł Prusakiewicz
Wybrane przez Redakcję komentarze ze stro-
ny www.facebook.com/
rembertowbezposrednio po opublikowaniu
wyniku wyborów w Rembertowie (pisownia
oryginalna)
A. K. A później się dziwią, że zmian w Rember-
towie nie widać...
M. T. A miało być tak pięknie! Postuluję żeby
ustanowić ... dożywotne mandaty .... dziedziczne!
będzie jednakowoż dobrze a o ile taniej!
A. J. no to się pozmieniało... widać mieszkańcy
są zadowoleni z obecnej sytuacji Rembertowa...
Pan Maciek Ciekawe ile głosów nieważnych ?
B. P. A ja gratuluję wszystkim wybranym rad-
nym Rembertowa. Życzę im umiejętności zbudo-
wania mądrej, dobrej dla dzielnicy koalicji a
potem skutecznego działania. Życzę też rozważ-
nej decyzji w sprawie wyboru burmistrza. Za-
miast się kopać, lepiej zróbmy coś dla Remberto-
wa! Trzeba szanować wynik wyborów. Chodzić
na wybory i szanować ich wynik.
P. W. W wolnych wyborach powinno się wyła-
niać tylko połowę rady - reszta i tak na dożywo-
ciu.
K. B. Potem się mówi że nic się nie zmienia... I
nie będzie się zmieniało do póki ludzie będą
wybierać to samo towarzystwo wzajemnej adora-
cji
M. G. Coś jest nie tak jak z 59 głosami wchodzi
się do rady to paranoja, na pewno wiele osób z
lepszym wynikiem jest za burtą
Paweł Prusakiewicz przedstawia wyni-
ki wyborów samorządowych oraz wy-
zwania nowej kadencji
Fot. I. Kowalska
Rys: R. Twardowski
5 Grudzień 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 2
W wyniku jednej z największych operacji stra-tegicznych, trwającej od 23 czerwca do 31 sierpnia 1944 r., Armia Radziecka zbliżyła się do rzeki Wisły. Do godzin rannych 15 września Praga została całkowicie wyzwolona od Niem-ców. Po zajęciu Pragi i okolic NKWD dokony-wała licznych aresztowań żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Ludzi zaanga-żowanych w konspiracji uznawano za wrogów. Oceniono, że istnieje potrzeba zorganizowania specjalnego obozu NKWD do ich odosobnie-nia. Za najlepsze miejsce do organizacji takiego obozu uznano Rembertów, ponieważ istniał tu na „Pocisku” poniemiecki obóz gotowy i urzą-dzony. Działając na podstawie haniebnego porozumie-
nia podpisanego w Moskwie 26 lipca 1944 r. przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), NKWD bez zwłoki przystąpiło do więzienia Polaków, głównie byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego: AK, NSZ, BCH i innych. Aresztowanych bez żadnego postępowania sądowego przetrzymywano w aresztach, a następnie kierowano do Obozu Specjalnego NKWD NR 10 w Rembertowie. Od marca 1945 r. większość więźniów na „Pocisku” stanowili Polacy, byli to głównie członkowie zbrojnego podziemia. W tamtym czasie znalazło się na „Pocisku” około 2000 więźniów. Między innymi znajdował się tam gen. August Emil Fieldorf ps. „Nil” pod przy-branym nazwiskiem Walenty Gdanicki. Pierw-szy transport więźniów z Obozu Specjalnego NKWD Nr 10 wyjechał na Syberię 25 marca 1945 r. Transport liczył 1500 więźniów, w tym około 1200 Polaków. Władze obozu NKWD Nr 10 przygotowywały kolejny transport, który planowano wysłać na wschód około 25 maja 1945 r. W tym czasie przebywało w obozie ok. 2000 więźniów, w tym wiele ważnych osobi-stości jak m. in. Witold Bieńkowski z Delega-tury Rządu, gen. bryg. Edward Gruber były Szef Departamentu Ministerstwa Spraw Woj-skowych i Naczelny Prokurator Wojskowy, prof. Kazimierz Ajdukiewicz oraz wielu ofice-rów, podoficerów AK i innych ugrupowań zbrojnego podziemia. W Komendzie Obwodu AK Mińsk-Mazowiecki „Mewa” - „Kamień” powstał plan rozbicia obozu NKWD w Rembertowie. Był to precyzyjny plan, który zakończył się pełnym sukcesem. Do akcji wyznaczono oddział skła-dający się z 44 żołnierzy AK pod dowództwem por. Edwarda Wasilewskiego ps. „Wichura” Przed odbiciem więźniów prowadzono szcze-gółowe rozpoznanie obozu i straży. W rozbiciu obozu NKWD szczególną rolę ode-grały kobiety współpracujące z podziemiem. Sobota 20 maja była w obozie dniem odwie-dzin. Rodziny odwiedzające więźniów (głównie kobiety) przynosiły dla więźniów znaczne ilości wódki, którą częstowano obsługę obozu. Poczęstunek spełnił żądany skutek. Wielu żołnierzy obozu NKWD było pijanych. Tego samego dnia, w sobotę 20 maja, zorgani-zowana była zabawa taneczna w Kawęczynie odległym ponad 2 km od obozu. Zaproszono na nią naczelnika (szefa sztabu) obozu kpt Alek-sandrowa i część oficerów NKWD. Osłabiło to
załogę obozu o kilkunastu ludzi, a brak naczel-nika rozprężył załogę (pijaństwo) i stępił czuj-ność. Zabawy taneczne organizowano każdej soboty w pałacyku z kolorowej cegły w Willi Granzo-wa przy ul. Chełmżyńskiej. Zapraszano na te zabawy oficerów radzieckich z Obozu NKWD Nr 10. Przed akcją osobiście rozpoznawał teren wokół obozu por. Edward Wasilewski ps. „Wichura”, przebrany w mundur oficera LWP jeździł mo-tocyklem. Pod jego dowództwem oddział skła-dający się z 44 żołnierzy AK w nocy z 2 na 21 maja zaatakował obóz. Uderzenie na obóz i odskok zostało opisane dzięki pomocy żołnie-rzy oddziału „Wichury”, którzy brali udział w akcji bojowej. Akcja trwała 20 - 25 minut. Wszystkie grupy bojowe biorące udział w akcji wycofały się dopiero wtedy, gdy więźniowie opuścili obóz. Pozostały nie otwarte tylko te sale, w których przebywali Niemcy. Najpóźniej do godziny 2.00 było już po akcji. Udało się uwolnić i zabrać partyzanckim trans-portem około 100 więźniów, których planowa-no uwolnić oraz rannych i chorych. Reszta
uwolnionych i decydujących się na ucieczkę, których ilość należy ocenić na 800 - 850 osób, rozbiegła się po okolicznych lasach i osiedlach. Niestety partyzantom nie udało się przeciąć kabli telefonicznych, we wszystkich jednost-kach wojskowych i komendach NKWD ogło-szono alarm bojowy, do obozu dotarli w ciągu 20 minut. Około godziny 3.00 z zabawy w Kawęczynie powróciła grupa oficerów na czele z kpt. Alek-sandrowem (naczelnik obozu). Oto jak wspo-mina Pani Alina Kalinowska z domu Bolesław-ska, która mieszkała obok kwater NKWD: „Kpt. Aleksandrow wyrwał pistolet, biegał i krzyczał grożąc pistoletem, że należy wszyst-kich Polaków powystrzelać. Trwało to krótko, inni oficerowie NKWD rozbroili go, a następ-nie został aresztowany.” Dopiero o godz. 4.30 wyruszył pościg za oddziałem „Wichury” i zbiegłymi więźniami. Do pościgu wyznaczono 3. batalion i grupę manewrową 2. pułku gra-nicznego NKWD pod dowództwem mjr Kor-żenki. Do pościgu dołączyła ochrona obozu, patrole radzieckiej Komendantury Pragi i pol-skie UB. Użyto także samolotów Po-2 (kukuruźnik). Oddział mjr Korżenki ujął 27 uciekinierów, natomiast na ślad oddziału AK nie natrafiono. Według meldunku NKWD „uwolniono 466 ludzi członków AK, NSZ i innego przestępczego elementu”. Należy są-dzić, że jest to liczba więźniów, którym udała się ucieczka. Jedyny na ziemiach polskich przypadek rozbicia Obozu Specjalnego NKWD zadał cios aparatowi terroru i zbrodni ZSRR. Był to wielki sukces, ponieważ z uwolnionej grupy ok. 850 więźniów udało się zbiec i ukryć około 550 ludziom. Oceniam, że ogółem w całej akcji było zaangażowanych ok. 2000 osób (żołnierze AK działający w konspiracji i lud-ność cywilna). Dzięki udanej akcji por. „Wichury” nie odjechał na wschód planowany na 25 maja transport więźniów, ani ewentualnie następne transporty. W niedługim czasie (15 lipca 1945 r.) Obóz NKWD Nr 10 zlikwidowa-no całkowicie. Odczuwa się, że nadal istnieją problemy w temacie „Obóz Specjalny NKWD Nr 10” w Rembertowie, które należy wypełniać historyczną prawdą. Pamiętajmy, że naród, który traci pamięć, przestaje być narodem. Janusz Korczak powiedział: „Kto ucieka od historii tego historia dogoni”. Jan Pasternak
HISTORIA REMBERTOWA DIETA
Efekt jo-jo to powszechnie nam znany skutek uboczny diet odchudzających, kiedy po spadku naszej masy ciała, znowu przybieramy na wa-dze. Okazuje się, że nasze starania i poświęce-nie poszły na marne, co nas bardzo zniechę-ca do podejmowania kolejnych prób odchudza-nia. Głodówki – któż ich nie zna? To one są nume-rem 1 wśród diet, po których występuje efekt jo-jo. Spowodowane jest to naturalną reakcją naszego organizmu na nagłą restrykcję w
przyjmowaniu pokarmów. Kiedy znacznie zmniejszamy ilość przyjmowanego jedzenia, a zatem i energii, nasz metabolizm zwalnia, a organizm dostaje sygnał „zagrożenia”. Zwol-nienie metabolizmu ma na celu oszczędzanie wydatkowej energii na wszystkie zachodzące procesy życiowe. Co wtedy, kiedy nasz zwol-niony metabolizm, zostanie „zaskoczony” i spożyjemy więcej energii, bo zaczynamy ła-mać zasady diety? Dostarczane składniki są nadmiernie wchłaniane w celu zaspokojenia potrzeb energetycznych, a także w celu ich zmagazynowania, na wypadek wystąpienia kolejnego „zagrożenia”. A co za tym idzie, zwiększa się nasza masa ciała.
Dlaczego nie przestrzegamy zaleceń diet od-chudzających? Dieta jest monotonna, nie-smaczna, zbyt restrykcyjna, występują po niej niechciane dolegliwości gastryczne, chcemy schudnąć tylko na specjalną okazję (np. wese-le), później dieta jest już nam niepotrzebna, spada poziom motywacji – to kilka z powo-dów, dla których rezygnujemy z dalszego sto-sowania diety. Stabilizacja, czyli przejściowe zahamowanie utraty masy ciała to sygnał dla wielu z nas do tego, aby zrezygnować z diety. Jest to reakcja całkowicie fizjologiczna, kiedy nasz organizm przechodzi adaptację do nowe-go sposobu odżywiania się. Proces odchudza-nia jest stopniowy – tracimy na wadze, stabili-zacja i znów tracimy na wadze. Dlatego wła-śnie nie powinniśmy zbyt wcześnie rezygno-wać z naszej terapii, ponieważ to, że chwilowo nie chudniemy jest dla naszego organizmu normalne i całkowicie pożądane. Udało nam się osiągnąć wymarzoną masę ciała – i co da-lej? Zazwyczaj powracamy do poprzedniego sposobu żywienia. Skutkiem tego jest przybie-ranie na wadze. Działa tutaj mechanizm „zagrożenia” omówiony wyżej. Osoby odchu-dzające się odbierają to w taki sposób, że dieta po prostu nie przyniosła oczekiwanych skut-ków, widocznie „to znowu nie ta dieta”. Roz-wiązaniem tego problemu jest stopniowe wy-chodzenie z diety. Bardzo powoli zwiększamy sumę energetyczną naszej diety, w celu zaak-ceptowania i przystosowania się organizmu do nowych warunków. W przeciwnym razie, w bardzo szybkim tempie powrócimy do wyj-ściowej, niechcianej masy ciała. Przebieg naszego odchudzania zależy przede wszystkim od nas, to ile i jak schudniemy. Przy prawidłowo skomponowanej diecie, wręcz nierealne jest wystąpienie jakichkolwiek skutków ubocznych. Pod warunkiem, że stosu-jemy ją według zaleceń specjalisty, a nie jak to często bywa – na własną rękę. Dodatkowo, często narażamy także nasze zdrowie. Stosuje-my diety nieodpowiednio zbilansowane, które mogą doprowadzać do niedoborów makro- i mikroskładników w naszym organizmie, co zakłóca jego funkcjonowanie. Nie wahajmy się skorzystać z pomocy dietetyka, który jest nie tylko specjalistą w kwestii odżywiania się. To także osoba, która zmotywuje nas do przestrze-gania zaleceń skomponowanych indywidualnie dla każdej osoby, która chce podjąć się terapii odchudzającej.
Anna Basista
Anna Basista - dietetyk kliniczny radzi
jak nie wpaść w efekt jo-jo po inten-
sywnej diecie
Płk dypl. nawig. w st. spocz. Jan Pa-
sternak żołnierz 2pp. leg. AK ps. Żego-
ta” - „Kuna” opowiada pasjonującą
historię uwolnienia więźniów obozu
NKWD w Rembertowie
R E K L A M A
Fot. R. Twardowski
6 Grudzień 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 2
PASJA
Centrum Rembertowa to koło o promieniu ok. 500 metrów, ze środkiem na peronie stacji PKP. Szczęśliwie jest dopiero do zagospodaro-wania. Znaczna część tego terenu to działki Skarbu Państwa, czyli wszystkich obywateli. Zatem obywatele mają głos decydujący. Sygna-lizuję to radnym Rembertowa. W najważniejszej publicznej przestrzeni miesz-kańcy mogą chętnie spotykać się, w dzień, a nawet w nocy. Przyjazna dla ludzi jest niska zabudowa z ciekawymi detalami, z urozmai-conym architektonicznie rynkiem, ze zmienia-jącymi się prezentacjami, z artystycznymi wy-stępami, z obiektami rekreacyjnymi. Trzeba wykluczyć na tej przestrzeni budownictwo mieszkaniowe, aby nie tworzyć kolizji między aktywnością rozrywkowo – rekreacyjno – kul-turalno – handlową, a wypoczynkiem miesz-kańców Rembertowa. Centralna dzielnicowa przestrzeń powinna być wizytówką dzielnicy i dlatego wymaga szczególnego zainteresowania ogółu mieszkańców oraz ich przedstawicieli. W tym miejscu spotkań ludzi trzeba też pokazy-wać cały Rembertów i jego osiągnięcia. Centrum Rembertowa powinno odzwierciedlać tożsamość dzielnicy, którą stanowi architektura dworkowa AON-u i w ogóle wojskowość, ale też świadectwa kultury materialnej (piękne antyki, w tym rekwizyty grające w bardzo dużej liczbie polskich filmów (są w Komisie). Tożsa-mością Rembertowa są też nasze lasy i dlatego przy stacji PKP warto zaczynać i kończyć pie-sze i rowerowe wędrówki po okolicznych la-sach. Tu też można pokazywać bogactwo na-szych lasów, ich zawartość. Myślę też, że akwarium z zasobami pobliskich rzek i jezior może być zorganizowane przy rynku w Rem-bertowie, nawet komercyjne, z oryginalną sma-żalnią. Bowiem dla budowy i utrzymania sub-stancji materialnej najważniejszej rembertow-skiej przestrzeni, trzeba przewidzieć właśnie w tym miejscu spotykanie się producentów, usługodawców i konsumentów. Nie badziewie pokazujmy, lecz autorskie produkty, z adre-sem ich twórców, aby konsument miał wgląd w proces produkcji. Także sztukę oczywiście chcemy widzieć w miejscu spotkań. Gdy ta przestrzeń będzie atrakcyjna, zarówno od stro-
ny urbanistycznej, jak i od strony treści prezen-tacji, to ściągnie konsumentów i turystów z całej Warszawy. Atrakcyjne mogą być wystawy i występy oraz autorski handel produktami, głównie ze Wscho-du, ze względu na położenie Rembertowa. Pro-dukty Wschodu, prezentowane w Rembertowie, mogą być dla Warszawy i dla Zachodu atrak-cyjne, jeśli powiążemy je z nowymi technolo-giami. Na taki mariaż są wyjątkowo sprzyjające warunki, pracowitość ludzi Wschodu i środki UE, do wykorzystania przez Rembertów, sytu-ujący się w roli promotora. Jest oczywiste, że uruchomienie Centrum Rembertowa wiąże się także z prezentowaniem dorobku mieszkańców Rembertowa, a w tym z promowaniem lokalnej
przedsiębiorczości, ze zdecydowanym wzro-stem poziomu edukacji, a przez to z ogranicza-niem społecznych wykluczeń. Ten tekst jest skrótem myślowym Zbiorowego Listu Intencyjnego w sprawie zagospodarowa-nia Centrum Rembertowa, z 22 października 2014 roku, ale też jego rozwinięciem. Ze Zbio-rowym Listem Intencyjnym można się zapoznać na blogu http://witoldpotega.wordpress.com, w zakładce Klub Przyjaciół Rembertowa. Pani arch. Małgorzata Matusiak, po wysłuchaniu mnie i po przeczytaniu Zbiorowego Listu Inten-cyjnego, przedstawiła wizualizację Agory Rem-bertowa. Mieszkańcy powinni zaprogramo-wać swoją najważniejszą publiczną prze-strzeń. Realizacją zajmą się inwestorzy, we-dług życzeń mieszkańców, gospodarzy terenu.
Witold Potęga
OD REDAKCJI RB: zamieszczony artykuł przedstawia stanowisko autora.. W kolejnych wydaniach gazety drukowane będą również inne koncepcje zagospodarowania centrum Rembertowa.
CENTRUM REMBERTOWA
nika. W tych miesiącach można nas spotkać w
każdą środę od godz. 19:00 na błoniach Stadio-
nu Narodowego, a w niedzielę na skarpie w
pobliżu Teatru Buffo. Te cotygodniowe zjazdy
często przybierają formę pikników, na które
można zabrać rodzinę, spotkać znajomych, coś
przekąsić w miłej atmosferze. Każdy, kto ratuje
jakiś zabytkowy pojazd dokłada cegiełkę do
ochrony naszej cywilizacji i kultury technicz-
nej. Dlatego serdecznie zapraszam na spoty
oraz do odwiedzenia strony youngtimerwar-
saw.com. Może przy okazji ktoś z Was zarazi
się naszym hobby? Gorąco polecam i do zoba-
czenia na drodze!
Piotr Pruszczyński
(Ciąg dalszy ze strony 3)
PIKNIKOWY KONKURS
PRAWNIK RADZI
W październiku bawiliśmy się z najmłodszymi mieszkańcami naszej dzielnicy na Pikniku na Nowym Rembertowie. Wśród wielu atrakcji był też konkurs rysunkowy. Zasada była jedna, dzieci miały namalować swój Rembertów. Obiecaną nagrodą jest publikacja zwycięskiej pracy w naszej gazecie.
A jak wyłoniliśmy zwycięzcę? Rysunki zeska-nowaliśmy, umieściliśmy na naszej stronie fejsbukowej i poprosiliśmy czytelników by wybrali. Nagrodę otrzymała Małgosia Kutyła (8 lat). Wszystkim dzieciom bardzo dziękuje-my za udział w zabawie.
Iza Kowalska
Czym jest spadek? Prawo cywilne definiuje spadek jako prawa i obowiązki majątkowe zmarłego, które z chwilą jego śmierci przecho-dzą na jedną lub kilka osób (art. 922 § 1 Ko-deksu cywilnego). Należy bezwzględnie pa-miętać o tym, że spadek to nie tylko majątek po zmarłym, ale co do zasady także jego długi. Nabycie spadku następuje z chwilą śmierci spadkodawcy i jest niezależne od woli a cza-sem nawet wiedzy spadkobiercy. Nie oznacza to jednak, że prawo spadkowe zmusza do przy-jęcia spadku. Spadkobierca, który z jakichś przyczyn nie chce otrzymać spadku, może ten spadek odrzucić. Podobnie, gdy spadkodawca oprócz majątku pozostawił także długi, spadko-bierca może i powinien złożyć oświadczenie, że przyjmuje spadek z tzw. dobrodziejstwem inwentarza. Wówczas odpowiedzialność za długi spadkowe zostaje ograniczona do warto-ści ustalonego w inwentarzu stanu czynnego spadku, inaczej mówiąc do wartości spadku. Termin do złożenia oświadczenia o przyjęciu lub odrzuceniu spadku wynosi 6 miesięcy i liczony jest od dnia, w którym spadkobierca dowiedział się o spadku. Zazwyczaj będzie to 6 miesięcy od dnia śmierci spadkodawcy. Ważne jest aby oświadczenie o przyjęciu lub odrzuce-niu spadku było złożone przed notariuszem albo w sądzie i koniecznie przed upływem terminu. W przeciwnym razie nie wywoła za-mierzonych przez spadkobiercę skutków, a po
upływie 6-miesięcznego terminu uprawnienie spadkobiercy wygaśnie. Spadkobierca, który odrzuca spadek musi wie-dzieć także o tym, że traktowany jest przez prawo tak, jakby nie dożył otwarcia spadku. Należy tu zachować szczególną ostrożność, bowiem w zależności od tego czy spadek od-rzucił spadkobierca ustawowy, czy testamento-wy różny będzie skutek złożenia takiego oświadczenia. W pierwszym przypadku możli-we jest dziedziczenie zstępnych, czyli dzieci odrzucającego spadek. Konsekwencje braku wiedzy na ten temat przedstawiają liczne repor-taże telewizyjne, których bohaterami są dzieci przeciwko którym toczą się postępowania są-dowe za długi spadkowe dziadka czy babci. Trzeba także wiedzieć, że odrzucenie spadku w imieniu dziecka, tj. osoby nie mającej pełnej zdolności do czynności prawnych wymaga zgody sądu rodzinnego. Jeżeli zaś spadek od-rzucił jedyny spadkobierca testamentowy, dzie-dziczenie co do zasady nastąpi według reguł ustawowych. Chociaż według prawa polskiego spadkobierca nabywa spadek z mocy samego prawa z chwilą jego otwarcia, tzn. z chwilą śmierci spadko-dawcy, to wobec osób trzecich powinien legity-mować się dokumentem potwierdzającym na-stępstwo prawne po spadkodawcy. W tym celu należy uzyskać postanowienie sądu o stwier-dzeniu nabycia spadku, ewentualnie poświad-czyć fakt dziedziczenia przed notariuszem. Nie każdą jednak sprawę załatwimy u notariusza. Wówczas konieczne jest złożenie stosownego wniosku w sądzie. Wniosek podlega opłacie. Sądem wyłącznie właściwym do rozpoznania
(Ciąg dalszy na stronie 7)
Witold Potęga przedstawia swo-
ją wizję zagospodarowania Cen-
trum Rembertowa
Anna Orszewska - radca praw-
ny przedstawia aspekty prawne
związane ze spadkami
GAZETA STOWARZYSZENIA REMBERTÓW BEZPOŚREDNIO
REDAKCJA: [email protected]
REDAKTOR NACZELNY: [email protected]
www.rb.waw.pl www.facebook.com/rembertowbezposrednio
R E K L A M A
R E K L A M A
7 Grudzień 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 2
PRAWNIK RADZI
sprawy o stwierdzenie nabycia spadku jest sąd rejonowy miejscowo właściwy dla ostatniego miejsca zamieszka-nia spadkodawcy. Zastrzegam, że przedmiotowe opracowanie ma charakter wyłącznie informacyjny i dotyczy jedynie wybranych zagadnień prawa spadkowego. W każdej sprawie istnieje szereg okoliczności faktycznych, które podlegają indywi-dualnej ocenie prawnej. Stąd w razie jakichkolwiek wąt-pliwości zawsze należy rozważyć możliwość skorzysta-nia z profesjonalnej pomocy prawnej.
Wygrana w przetargu na obsługę pocztową wymiaru sprawiedliwości przez Polską Grupę Pocztową S.A. stworzyła w sferze problematyki doręczeń pism sądo-wych nową sytuację faktyczną. Ponieważ w życiu naj-częściej stykamy się z postępowaniami prowadzonymi w trybie cywilnoprawnym, a zatem skupię się na tych wła-śnie przepisach. Według kodeksu postępowania cywilnego sąd dokonuje doręczeń przez operatora publicznego lub innego opera-tora, osoby zatrudnione w sądzie, komornika lub sądową służbę doręczeniową, przy czym w praktyce najdonio-ślejsze znaczenie ma oczywiście podmiot wskazany jako pierwszy, a więc w aktualnym stanie rzeczona Polska Grupa Pocztowa S.A. Doręczenie następuje przede wszystkim osobiście do rąk adresata, ale przepisy wska-zują także na możliwość tzw. doręczenia zastępczego w sytuacji, w którym doręczyciel nie zastanie adresata w domu. Można zatem przekazać pismo dorosłemu do-mownikowi, przy czym kodeks nie wskazuje wprost, iż musi to być osoba, która legitymuje się pełnoletniością. Nadto doręczenie takie może nastąpić także do rąk admi-nistracji domu, dozorcy domu lub sołtysowi. Doręczenie zastępcze obwarowane jest jednak warunka-mi, które determinują jego skuteczność. Przede wszyst-kim doręczyciel musi nie zastać adresata w domu, zaś osoby, które odbierają pismo nie mogą być przeciwnika-mi adresata w postępowaniu cywilnym oraz podjęły się oddania pisma adresatowi. Wbrew obiegowym opiniom, doręczanie nie musi mieć miejsca wyłącznie w miejscu zamieszkania adresata, ale może nastąpić także w jego miejscu pracy lub tam, gdzie doręczyciel zastanie adresa-ta. W tych jednak przypadkach nie znajdują zastosowa-nia przepisy o doręczaniu zastępczym. Doręczenie zastępcze ponadto może mieć miejsce tylko w odniesieniu do miejsca zamieszkania, a zatem adresat nie może upoważnić jakiejkolwiek osoby, która odbierze za niego pismo na podstawie dokumentu awiza. Strony powinny zawiadamiać sąd o każdorazowej zmianie miej-sca zamieszkania, przy czym za takową nie uznaje się przejściowej nieobecności wywołanej obowiązkami za-wodowymi, urlopem, bądź też pobytem w szpitalu. Negatywne skutki niepowiadomienia sądu ponosi sam adresat. Szczególne znaczenie mają przepisy mówiące o skutku doręczenia w przypadku niepodjęcia przesyłki w punkcie, którym ją pozostawiono. Datą doręczenia pisma jest bowiem data odebrania pisma przez adresata w tej placówce, jeżeli odbiór nastąpił w ciągu siedmiu dni od dnia następnego po powtórnym awizowaniu, data doko-nania adnotacji o przyczynie niedoręczenia przesyłki, gdy adresat odmówił przyjęcia pisma, bądź też – co wy-daje się najważniejsze w tym kontekście – data, w której wpłynął termin do odbioru złożonego pisma oddawczej placówce pocztowej, jeżeli przed upływem tego terminu adresat nie zgłosił się po odbiór. W związku z powyż-szym należy bezwzględnie odbierać przesyłki polecone pochodzące z sądu i nie unikać tej czynności, gdyż w każdym przypadku będziemy mieli do czynienia ze sku-tecznym doręczeniem. Istotna uwaga dotyczy komunikowania się uczestników postępowania z sądem. W tym przypadku doręczeń mo-żemy dokonywać bezpośrednio osobiście na biurze po-dawczym, jak również drogą pocztową, tj. za pośrednic-twem operatora pocztowego, przy czym, co istotne, jedy-nie nadanie przesyłki w urzędzie operatora publicznego, jakim jest Poczta Polska S.A. umożliwia nam zachowa-nie gwarancji w postaci utrzymania terminu nadania przesyłki na poczcie, co ma ogromne znaczenie w kon-tekście biegnących terminów. Reasumując, należy wskazać, iż odbieranie pism w punk-tach InPost i kierowanie ich za pośrednictwem Poczty Polskiej S.A. uchroni nas przed negatywnymi skutkami procesowymi i umożliwi wypowiedzenie się w postępo-waniu.
(Ciąg dalszy ze strony 6)
STEEL HABIT
OPOWIADANIE Remb-Z Głód, część I (fikcja literacka)
- Mamo, co dzisiaj na kolację? – Mały chłopiec,
idący za rękę z matką, minął sierżanta Karpiń-
skiego. Kobieta smutnym głosem odpowiedzia-
ła, że to co ostatnio. Prawdopodobnie jakaś zupa
mleczna i kromka chleba. Dziecko chyba zrozu-
miało, że nie ma sensu dyskutować, że zupa
mleczna była codziennie od tygodnia.
Karpiński dopalił do końca papierosa i
rzucił go na chodnik. Widział już główną bramę
i stacjonujące tam oddziały wartownicze wspie-
rane przez dwa Leopardy. Żołnierze wydawali
się wyluzowani, ale wiedział, że to pozór. Kilka
dni temu lekko sobie odpuścili z czujnością i
banda zombie przebiła się przez zaporę. Zginęło
dziesięciu ludzi, a amunicji poszło więcej niż na
międzynarodowych ćwiczeniach w Drawsku
Pomorskim. Od tego dnia sierżant trzymał ludzi
mocno za twarze i nie było nawet najmniej-
szych szans na luzowanie.
- Cześć, chłopaki. – Uścisnął dłonie żołnierzom
siedzącym na pancerzu czołgu, którzy jedli wy-
kwintny posiłek wypakowany z konserw. –
Spokój na dzielnicy dzisiaj?
- Ta jest. – Odpowiedział z pełnymi ustami sze-
regowy Tomasz Bartnik. – Kapitan z rana zarzą-
dził wypad na Sztandarów i wyczyszczenie po
cichu kilku sztywnych w okolicach naszych
upraw. Uwzięli się i łomoczą w murki, a one od
czasów Lenina nie były naprawiane, więc wie
sierżant…
- Mhm. – Karpiński zdjął hełm i przetarł spoco-
ne czoło. Zbliżała się jesień, ale słońce nadal
mocno operowało na niebie. Przez to w okolicy
głównej bramy śmierdziało jak w rynsztoku –
zombie powoli gniły w tych temperaturach. – A
doszły jakieś nowe rozkazy?
- Coś chłopaki gadali, ale to kapitan coś wie. Ja
dzisiaj mam tylko wartę i żadnych akcji specjal-
nych przed snem. – Bartnik dojadł konserwę i
wrzucił pusta puszkę do plastikowej torby.
- Dzięki. Trzymajcie się. – Karpiński poklepał
pancerz czołgu i ruszył w kierunku namiotu
stojącego na tyłach dawnego biura przepustek
przerobionego na bunkier bojowy.
W środku zastał kapitana Jerzego Go-
moradzkiego. W opinii sierżanta facet prosty i
Rembertów to dzielnica, w której nie braku-je młodych, artystycznych dusz. Znajdzie-my tutaj wielu muzyków, grafików czy też poetów. Każda z tych osób niewątpliwie oddaje całe serce swojej pasji i pragnie ją rozwijać do jak najwyższego poziomu. Ten artykuł poświęciliśmy kapeli, której korzenie wywodzą się z naszej dzielnicy, a jej patronem jest stowarzyszenie Rember-tów Bezpośrednio. Kapela ta nosi nazwę Steel Habit. Powstała pod koniec roku 2010 jako projekt 3 muzy-ków: Dariusza Karpińskiego, Macieja „Baka” Bączka i Mariusza „Profesora” Marszałka. Po niedługich poszukiwaniach do zespołu dołączył Marcin „Miedziak” Moneta. Największym wyzwaniem okazało się znalezienie właściwego wokalisty. Po kilku nieudanych przesłuchaniach, na pró-bie pojawił się znajomy Darka, Łukasz „Queju” Podgórski, który przyniósł ze sobą wcześniej przygotowany tekst do jednego z numerów zespołu. W ten sposób powstał pierwszy utworów o dumnym tytule „Brainwashing”, a zespół zachwycony możliwościami wokalnymi Łukasza, na-tychmiast przyjął go do składu. W począt-kowej fazie istnienia zespołu próby odby-wały się w rembertowskim Domu Kultury przy ul. Komandosów. 28 maja 2011 roku kapela zadebiutowała na żywo przed rem-bertowską publicznością na imprezie z okazji święta dzielnicy. Pierwszym zareje-strowanym materiałem przez zespół jest
Demo 2011 gdzie znalazły się cztery utwo-ry: 1. Brainwashing 2. Steel Habit 3. Facel-less Society 4. Judgment. Poprzez ciągłe
koncerty, kapela co raz lepiej się docierała, czego efektem były lepsze i dojrzalsze kompozycje. Pod koniec 2012 roku z rozpę-dzonej machiny SH wyskoczył Marcin „Miedziak” Moneta który przez cały czas nie mógł odnaleźć się w zespole. Na jego miejsce wskoczył Maciej „Solo” Solnicki, który miał utrudnione zadanie, ponieważ kapela nie przestawała koncertować i „na dniach” planowała nagranie swojej pierw-szej EP-ki. Chłopaki nie zawiedli się na metalowej duszy nowego członka ekipy i "Solo" szybko stał się pełnowymiarowym "Habitem". W marcu zespół wszedł do studia i po trzech weekendach ciężkiej pra-cy, ale też doskonałej zabawy, nagrania zakończyły się. Pozostało jedynie czekać na końcowy efekt prac nad materiałem, w studio Glyn Records w Grębkowie. Wreszcie z niewielkim opóźnieniem, w sierpniu 2013 EP-ka „Eyes From The Mirror” ujrzała światło
Michał Mielnik - radca prawny analizu-
je kwestię doręczeń w postepowaniu cy-
wilnym
Darek Karpiński przedstawia
rembertowski zespół muzycz-
ny
Łukasz Grabek
uczciwy, ale jednocześnie wredny jak
zawzięta teściowa. Zasalutował dowódcy
i gdy doczekał się burknięcia „Spocznij”
usiadł na krześle.
- Rozkazy, panie kapitanie? - Tak, Karpiński. Weźmiecie szesnastu ludzi. Tych od Jaźwy i Chmielnickiego.
Do tego dwa SKOT-y i dwa wozy do-stawcze. Musimy uzupełnić zapasy żyw-ności, taka decyzja kwatermistrzostwa. – Kapitan oderwał wzrok od mapy leżącej na stole i podrapał się po podbródku. – Ruszacie za godzinę, póki sztywni są
(Ciąg dalszy na stronie 8)
aktora – epizodysty. Mnie osobiście zawsze będzie kojarzył się z rolą kierowcy-warszawskiego cwaniacz-ka w komedii Stanisława Barei pod tytu-łem „Brunet wieczorową porą” oraz chło-porobotnika w innym filmie tego samego reżysera zatytułowanym „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”. Legendarny i stano-wiący element potocznego języka jest jego dialog z Marianem Łączem… „Ja to, pro-szę pana, mam bardzo dobre połączenie.” Zapamiętamy także jego słynne „Jołki, połki” z serialu „Czterej pancerni i pies”. Obaj aktorzy spoczęli na warszawskich Starych Powązkach. Być może kiedyś obaj aktorzy dostąpią honoru i doczekają się nobilitacji w postaci ulic w Rembertowie swojego imienia. Za pomoc w zbieraniu materiałów do arty-kułu dziękuję pracownikom Filmoteki Na-rodowej. Michał Mielnik
(Ciąg dalszy ze strony 3)
FILMOWE ŚLADY
dzienne, natychmiast zbierając pozytywne recenzje w rodzimej undergroundowej prasie. Gatunek, w którym zespół się zado-mowił można określić jako heavy/thrash metal, z wyraźnym nowoczesnym polotem. Mimo inspiracji wieloma kapelami ze sce-ny światowej, zespół nie szufladkuje swo-jej twórczości i cały czas stara się dodawać do materiału nowe, świeże spojrzenie.
Darek Karpiński
8 Grudzień 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 2
POZIOMO: 1. Wieńczy herb Dzielnicy
4. Wydma na Poligonie
8. Ulica z komisariatem
9. Ulica z wolnym poniedziałkiem
11. Ulica lubiących opowiadać bajki
12. Park z czołgami
13. Przy niej gwoździe robią
15. Boiska przy Czwartaków
21. Pseudonim Antoniego Chruściela
23. Rembertowskie bez jabłoni
25. Ulica bohatera dzieła Juliusza Słowackiego
26. Odkryty bez wody
27. Z kocich łbów
28. Marynarka z ławeczkami
30. Jak drogi satelitów
32. Niewąska ulica na Wygodzie
33. WKS przy Strażackiej
34. Dom ... przy Komandosów
PIONOWO: 1. Tunelowy zabytek
2. Pomnik przy Domu Kultury
3. Dawny bazar
5. Nie zbieraczy aluminium
6. Jedyne Muzeum
7. W kasynie carskim
10. Imię Bułhaka
14. Mapa z asfaltu
16. Pełna akt
17. Boisko na Nowym potocznie
18. Łączy Republikańską z Bellony
19. Kosmiczna przy Pocisku
20. Potocznie Fabryka Mebli Giętych
22. Bujane bez huśtawek
24. Bije na Ratuszu
29. Na niej garnki robią
31. Złośliwie Rondo
R E K L A M A
KRZYŻÓWKA Z HASŁEM
nadal oszołomieni przez światło słoneczne. Sprawdźcie dzisiaj porządnie te cholerne Te-sco, a w szczególności magazyny, bo do nich pewnie wchodziło najmniej szabrowników. Wybierzcie najkrótszą trasę. Stała łączność radiowa wedle procedur. Zrozumiano? Prostszych rozkazów nie mógł otrzy-mać. - Tak jest, panie kapitanie. Zacznę przygotowa-nia. – Karpiński był zadowolony, że rozmowa z tym burakiem trwała tak krótko. Zasalutował i wyszedł z namiotu.
Zaczynała się dość skomplikowana operacja – otwarcie głównej bramy nie wcho-dziło w grę. Przez ostatni miesiąc mieli tyle starć z trupami, że hałas naściągał ich w to miejsce całe setki. Krążyły bez celu dopóki nie rozległ się hałas. Dlatego jednostki wartowni-cze musiały siedzieć cicho, a ruch pojazdów silnikowych w tym rejonie był surowo zabro-niony. Dlatego Karpiński podjął szybki marsz w kierunku koszar zlokalizowanych w budyn-kach przy ulicy Gierczak. Po kilku minutach był na miejscu i wydał rozkazy dyżurnym urzędującym w mieszkaniu na parterze. Żołnie-rze z lekkim ociąganiem zaczęli zbierać swoje sprzęty i broń. Sierżant wiedział, że wszyscy opadają z sił. Wykarmienie około trzech tysięcy osób zasiedlających teren AON okazało się trudną sztuką. Dlaczego? Ponieważ Rembertów nie stanowił najlepszego miejsca, w którym można zostać zaskoczonym przez apokalipsę zombie. Ogólnie dość rozległy teren zaopatrzony w małą liczbę dużych sklepów. Co tu było? Te-sco, Biedronka i lokalne markety czy sklepiki osiedlowe. Ludzie jedli. I to dużo. Już teraz racje dzienne wynosiły równo tysiąc dwieście kcal na osobę, bez różnicy czy to wojskowy, czy cywil. Dowództwo nie chciało cywilnego buntu wynikającego z różnic przydziałowych. A ten przydział to było za mało. Wszyscy już zaczynali chudnąć. Pogarszały się nastroje, ponieważ rozpieszczona dostatkiem różnorod-nych produktów polska społeczność musiała poczuć ból istnienia, gdy przez tydzień je się czarny chleb i tłusty twaróg. Wielu miało dzie-ci, więc ich morale pogarszały się silniej – w końcu odejmowali sobie od ust na rzecz po-ciech, które rosły i miały większe zapotrzebo-wanie energetyczne. Karpiński zapalił papiero-sa i usiadł na ławce. Spojrzał na krótkofalówkę i z lekkim ociąganiem wcisnął przycisk wywo-łując sekcję odpowiedzialną za pojazdy. - Tu sierżant Karpiński. Dajcie mi na Gierczak dwa dostawczaki i dwa SKOT-y. Macie dwa-dzieścia minut, chłopaki. Żołnierz pełniący funkcję dyspozytora potwierdził rozkaz i radio ucichło. W tym cza-sie przed budynek wyszli pierwsi, podlegli Karpińskiemu na czas akcji, żołnierze. Młodzi faceci, wielu z obrączkami na palcach lewych dłoni, zahartowani nagłą kąpielą w ogniu chao-
su. O wygaszonych spojrzeniach, które zapala-ły się gniewem, gdy mieli mieć styczność ze światem poza murami AON. Karpiński wiedział, że mają ochotę zorganizować solidną rozwałkę wśród sztyw-nych.
I dobrze, bo miał w ten sposób kom-panów.
Brama od strony ulicy Czerwonych Beretów otworzyła się i wozy ruszyły. Jak zwykle na ich drodze musiało stać kilku zom-bie ściągniętych obecnością ludzi po drugiej stronie umocnień. Kilku gnijących zostało zmielonych przez SKOT-a jadącego na czele i
przemielonych do końca przez pozostałe pojaz-dy. Ciała żywych trupów, pomimo że zaraza trwała od niedawna, zadziwiająco szybko traci-ły na wytrzymałości na urazy mechaniczne. Wystarczyło uderzenie kamieniem w głowę, a ta pękała jak purchawka. Żołnierze usadowieni w pojazdach czuli, jak koła mielą wnętrzności sztywnych i tracą na chwilę przyczepność. Kierowcy wiedzieli, że nie mogą przesadzać z radowaniem się takimi prostymi zabawami, ponieważ każdy błąd mógł przerodzić się w śmierć całego oddziału i utratę sprzętu, a obu zawsze mieli za mało. Konwój skręcił w pra-wo, ponieważ Czerwonych Beretów i pobliskie skrzyżowanie z ulicą Cyrulików były zasłane wrakami samochodów oraz bandą sztywnych, którzy przed śmiercią i ponownym ożywie-niem zamieszkiwali pobliskie bloki lub próbo-wali uciec dokądkolwiek. Pojazdy bezproble-mowo dojechały do skrzyżowania z ulicą Fron-tową i skręciły w lewo. Jechali umiarkowanym tempem, aby głośno pracujące silniki nie ścią-gały wszystkich zombie z okolicy. Do super-marketu było już blisko, więc Karpiński włą-czył radio, żeby słyszeli go ludzie z drugiego pojazdu. - Panowie, plan następujący – podjeżdżamy jak najbliżej wejścia. Wozy dostawcze ustawiają się tyłem, SKOT-y je osłaniają. Obstawcie narożniki od strony frontu, tyły obserwujcie jedynie z naszych pozycji. Wszystkie trupy na terenie likwidujcie po cichu, strzelajcie jedynie w ostateczności. Zabezpieczcie wszystkie tylne wyjścia, żeby nic się przez nie wdarło. Ładuj-cie w pierwszej kolejności żywność o długim okresie przydatności, a przede wszystkim mą-kę, ryż i inne pierdoły. W razie problemów jedziemy na ostro i zmywamy się stąd. Nie ryzykujcie życia dla paczki płatków kukury-dzianych… - Szefie, jesteśmy sto metrów od marketu. – Krzyknął kapral dowodzący wozem piechoty. - Wygląda spokojnie, a wraki stoją tak, jak ostatnio je poustawialiśmy. - No to do dzieła! – Krzyknął sierżant przeła-dowując odruchowo swojego Mini Beryla. Drzwi tylnego włazu otworzyły się… c.d.n. (Zbieżność osób i nazwisk w opowiadaniu jest przypadkowa)
(Ciąg dalszy ze strony 7)
OPOWIADANIE Remb-Z Głód, część I (fikcja literacka)
R E K L A M A
Autorzy: Marcin Płonka i Dominik Muraszko
Litery z niebieskich pól oznaczonych czerwonymi cyframi utworzą rozwiązanie