gazeta rembertów bezpośrednio nr 1

8
Wywiad z Aleksandrem Lesińskim, historykiem sztuki i rembertowskim społecznikiem. Inicjatorem ruchu społecznego Rembertów Bezpośrednio. „Zaczęło się zupełnie przypadkowo. Dotarła do mnie informacja o…” - s.2 PAŹDZIERNIK 2014 GAZETA NUMER 1 STOWARZYSZENIA REMBERTÓW BEZPOŚREDNIO REDAKTOR NACZELNY Robert Twardowski WYDAWCA Art Media & Ulotkonosz.pl EGZEMPLARZ BEZPŁATNY Odwiedź nas na www.rb.waw.pl i na www.facebook.com/rembertowbezposrednio SPOŁECZNICY Z REMBERTOWA Robert Twardowski o ruchu społecznym Rembertów Bezpośrednio... Chociaż powstaliśmy niedawno to jest wiele rzeczy, które jako rembertowski ruch społeczny osiągnęliśmy. Wielu z Was widziało nas w internecie - na portalu społecznościowym Facebook. Tam relacjonujemy dla Was bieżące wydarzenia w Rembertowie. Przedstawiamy sprawy takimi jakie są - bezpośrednio: codzienne informacje z dzielnicy, wiadomości, wydarzenia społeczne i kultu- ralne. Nie jesteśmy bierni. Mamy swoje marzenia i ambicje, żeby zmieniać Rembertów. Te marzenia skłaniają nas do działania. Chcemy nowego Rembertowa. Pełnoprawnej dzielnicy miasta stołecznego Warszawy. Tego pragniemy i dlatego działamy! Zaczęło się od Pogotowia Świętego Mikołaja. Już od 2 lat organi- zujemy zbiórkę prezentów na Boże Narodzenie dla dzieci z uboż- szych domów. Tak od serca. Zbiórka prowadzona jest w parafii Św. Łucji i w rembertowskim ratuszu. To tam co roku wrzucacie prezenty, które zawozimy do rembertowskich domów ku uciesze dzieci dla których nawet najmniejsza, pojedyncza zabawka jest bardzo miłym podarunkiem. A później była akcja za akcją! Każda o czymś co dla Rembertowa ważne. “Rembertowska Masa Krytyczna” pojechała pierwszy raz w ze- szłym roku. “Rembertów Bezpośrednio” razem z Wami wsiadł na rowery, żeby pokazać jak bardzo pragniemy przyjemnie i bez- piecznie jeździć rowerem po dzielnicy. Ale chcemy też rowerem pojechać do centrum miasta - do Warszawy. Potrzebujemy jako dzielnica ścieżkę rowerową wzdłuż ulicy Marsa, która połączy nas z systemem tras rowerowych w Warszawie. Dlatego w akcie pro- testu przypięliśmy rower na kwadratowych kołach - najpierw przed ratuszem miejskim na Placu Bankowym, a później przed ratuszem w Rembertowie. Promujemy aktywny tryb życia. “Fitness z Sarą” to cykl darmo- wych zajęć fizycznych “pod chmurką” prowadzony przez całe minione lato. Pokazywaliśmy jak robić ćwiczenia poprawiające sylwetkę. Zorganizowaliśmy turniej piłkarski dla mieszkańców Rembertowa. Dla sportu, przyjemności i wzajemnej integracji. Byliśmy na Święcie Rembertowa z naszym napojem firmowym - darmową lemoniadą! A podczas RUNbertów (bieg na 5 km po ulicach Rembertowa) polewaliśmy i częstowaliśmy Was wo- dą. Dla fanów gier komputerowych zorganizowaliśmy turniej FIFA’14. Ponad trzydziestu dwóch graczy - dzieci, młodzież i dorośli konkurowali ze sobą na czterech konsolach do gry Play Station w Bibliotece im. Jana Pawła II w Rembertowie. Konkuro- wali grając wirtualnymi drużynami piłkarskimi - dla zabawy i przyjemności. A zanim jabłka stały się modne z uwagi na sytuację polityczną – my jako pierwsi je rozdawaliśmy w zamian za książki do biblioteki. W akcji „Witaminy za Litery” zebraliśmy z Wami ponad 1.200 książek, które powiększyły księgozbiór biblioteki publicznej w Rembertowie. Wszystko to zrobiliśmy zupełnie bez- interesownie. To nasz pomysł na życie w Rembertowie! Jest wiele rzeczy w Rembertowie z których możemy być dumni i które są wizytówką dzielnicy. Zależy nam, żeby Rembertów był miejscem przyjaznym i bezpiecznym! “Bądź uprzejmy jesteś w Remberto- wie” to hasło jednej z naszych internetowych kampanii promują- cych uprzejmość w lokalnej społeczności. Ale tych internetowych, społecznych kampanii z edukacyjnym przesłaniem zorganizowali- śmy więcej: “Sąsiedzi pilnujcie się przed złodziejem”, “Miss Rembertów”, “Królewny i Królewicze”, “Rembertów Przeciera Oczy”, “Ostry Dyżur”, “Wystrzały i Niewypały”, “Rembertów naszego dzieciństwa”. I wreszcie jedna z większych internetowych kampanii - “Nie roz- jeżdżajcie nas!” Kampania społeczna poświęcona ruchowi ulicz- nemu w Rembertowie. Prezentowaliśmy i zgłosiliśmy szereg pro- pozycji usprawnienia ruchu ulicznego. Głównym celem akcji jest poprawienie bezpieczeństwa na ulicach Rembertowa oraz chęć uczynienia naszej dzielnicy miejscem bardziej przyjaznym dla pieszych i rowerzystów. Słowem dzielnicą wygodniejszą w co- dziennym życiu. Akcja przerodziła się w protest pod szkołą pod- stawową przy ulicy Sztandarów - dla bezpieczeństwa naszego i naszych dzieci. Jesteśmy pełni nadziei i wiary, że zmienimy Rem- bertów. Zrobimy to Bezpośrednio! Kochasz zwierzęta? Dbaj o nie! Agnieszka Nowakowska rozmawia z Piotrem Ku- biakiem, weterynarzem z Rembertowa… S.5 Co dalej z Willą Granzowa? O swoim projekcie renowacji willi opowiada Krzysztof Kowalski... S.3 Czujesz się bezpieczny w Rembertowie? Komendant rembertowskiej policji nadkomisarz Marcin Prochot o pracy komisariatu rozmawia z Robertem Twardowskim… S.4 Obudź się z rana! Sara Grabowska-Tofel radzi jak dbać o swoje zdrowie i swoją sylwetkę. Co i jak jeść, żeby mieć energię na cały dzień… S.3 A PONADTO W NUMERZE: Rembertów kołem się toczy ● Teatr AKT ● Relacja z turnieju RB Sum- mer Cup ● Radzikowski od kuchni ● Komiks z Rembertowem w tle ● Recenzja książki „Biegnąca z wilkami” ● Opowiadania REMB - Z ● Gołębie moja pasja ● Złombol 2014 ● Pożegnanie lata “Rembertów Bezpośrednio” to organizacja młoda i ambitna. Bez polityki i podziałów. Bezpośrednio i bez uprzedzeń. Za to z ideałami i z sercami społecz- ników oddanych rembertowskiej sprawie! Fot. A.Lesiński Fot. A. Lesiński Fot. Ł.Matulewicz Fot. Sara

Upload: rembertow-bezposrednio

Post on 05-Apr-2016

217 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

Wywiad z Aleksandrem Lesińskim, historykiem sztuki i rembertowskim społecznikiem. Inicjatorem ruchu społecznego

Rembertów Bezpośrednio. „Zaczęło się zupełnie przypadkowo. Dotarła do mnie informacja o…” - s.2

PAŹDZIERNIK 2014

GAZETA NUMER 1

STOWARZYSZENIA REMBERTÓW BEZPOŚREDNIO

REDAKTOR NACZELNY

Robert Twardowski WYDAWCA

Art Media & Ulotkonosz.pl

EG

ZE

MP

LA

RZ

BE

ZP

ŁA

TN

Y

Odwiedź nas na www.rb.waw.pl i na www.facebook.com/rembertowbezposrednio

SPOŁECZNICY Z REMBERTOWA Robert Twardowski o ruchu społecznym Rembertów Bezpośrednio...

Chociaż powstaliśmy niedawno to jest wiele rzeczy, które jako

rembertowski ruch społeczny osiągnęliśmy. Wielu z Was widziało

nas w internecie - na portalu społecznościowym Facebook. Tam

relacjonujemy dla Was bieżące wydarzenia w Rembertowie.

Przedstawiamy sprawy takimi jakie są - bezpośrednio: codzienne

informacje z dzielnicy, wiadomości, wydarzenia społeczne i kultu-

ralne. Nie jesteśmy bierni. Mamy swoje marzenia i ambicje, żeby

zmieniać Rembertów. Te marzenia skłaniają nas do działania.

Chcemy nowego Rembertowa. Pełnoprawnej dzielnicy miasta

stołecznego Warszawy. Tego pragniemy i dlatego działamy!

Zaczęło się od Pogotowia Świętego Mikołaja. Już od 2 lat organi-

zujemy zbiórkę prezentów na Boże Narodzenie dla dzieci z uboż-

szych domów. Tak od serca. Zbiórka prowadzona jest w parafii

Św. Łucji i w rembertowskim ratuszu. To tam co roku wrzucacie

prezenty, które zawozimy do rembertowskich domów ku uciesze

dzieci dla których nawet najmniejsza, pojedyncza zabawka jest

bardzo miłym podarunkiem. A później była akcja za akcją! Każda

o czymś co dla Rembertowa ważne.

“Rembertowska Masa Krytyczna” pojechała pierwszy raz w ze-

szłym roku. “Rembertów Bezpośrednio” razem z Wami wsiadł na

rowery, żeby pokazać jak bardzo pragniemy przyjemnie i bez-

piecznie jeździć rowerem po dzielnicy. Ale chcemy też rowerem

pojechać do centrum miasta - do Warszawy. Potrzebujemy jako

dzielnica ścieżkę rowerową wzdłuż ulicy Marsa, która połączy nas

z systemem tras rowerowych w Warszawie. Dlatego w akcie pro-

testu przypięliśmy rower na kwadratowych kołach - najpierw

przed ratuszem miejskim na Placu Bankowym, a później przed

ratuszem w Rembertowie.

Promujemy aktywny tryb życia. “Fitness z Sarą” to cykl darmo-

wych zajęć fizycznych “pod chmurką” prowadzony przez całe

minione lato. Pokazywaliśmy jak robić ćwiczenia poprawiające

sylwetkę. Zorganizowaliśmy turniej piłkarski dla mieszkańców

Rembertowa. Dla sportu, przyjemności i wzajemnej integracji.

Byliśmy na Święcie Rembertowa z naszym napojem firmowym -

darmową lemoniadą! A podczas RUNbertów (bieg na 5 km po

ulicach Rembertowa) polewaliśmy i częstowaliśmy Was wo-

dą. Dla fanów gier komputerowych zorganizowaliśmy turniej

FIFA’14. Ponad trzydziestu dwóch graczy - dzieci, młodzież i

dorośli konkurowali ze sobą na czterech konsolach do gry Play

Station w Bibliotece im. Jana Pawła II w Rembertowie. Konkuro-

wali grając wirtualnymi drużynami piłkarskimi - dla zabawy i

przyjemności. A zanim jabłka stały się modne z uwagi na sytuację

polityczną – my jako pierwsi je rozdawaliśmy w zamian za książki

do biblioteki. W akcji „Witaminy za Litery” zebraliśmy z Wami

ponad 1.200 książek, które powiększyły księgozbiór biblioteki

publicznej w Rembertowie. Wszystko to zrobiliśmy zupełnie bez-

interesownie. To nasz pomysł na życie w Rembertowie! Jest wiele

rzeczy w Rembertowie z których możemy być dumni i które są

wizytówką dzielnicy. Zależy nam, żeby Rembertów był miejscem

przyjaznym i bezpiecznym! “Bądź uprzejmy jesteś w Remberto-

wie” to hasło jednej z naszych internetowych kampanii promują-

cych uprzejmość w lokalnej społeczności. Ale tych internetowych,

społecznych kampanii z edukacyjnym przesłaniem zorganizowali-

śmy więcej: “Sąsiedzi pilnujcie się przed złodziejem”, “Miss

Rembertów”, “Królewny i Królewicze”, “Rembertów Przeciera

Oczy”, “Ostry Dyżur”, “Wystrzały i Niewypały”, “Rembertów

naszego dzieciństwa”.

I wreszcie jedna z większych internetowych kampanii - “Nie roz-

jeżdżajcie nas!” Kampania społeczna poświęcona ruchowi ulicz-

nemu w Rembertowie. Prezentowaliśmy i zgłosiliśmy szereg pro-

pozycji usprawnienia ruchu ulicznego. Głównym celem akcji jest

poprawienie bezpieczeństwa na ulicach Rembertowa oraz chęć

uczynienia naszej dzielnicy miejscem bardziej przyjaznym dla

pieszych i rowerzystów. Słowem dzielnicą wygodniejszą w co-

dziennym życiu. Akcja przerodziła się w protest pod szkołą pod-

stawową przy ulicy Sztandarów - dla bezpieczeństwa naszego i

naszych dzieci. Jesteśmy pełni nadziei i wiary, że zmienimy Rem-

bertów. Zrobimy to Bezpośrednio!

Kochasz zwierzęta? Dbaj o nie!

Agnieszka Nowakowska rozmawia z Piotrem Ku-

biakiem, weterynarzem z Rembertowa… S.5

Co dalej z Willą Granzowa?

O swoim projekcie renowacji willi opowiada

Krzysztof Kowalski... S.3

Czujesz się bezpieczny w Rembertowie?

Komendant rembertowskiej policji nadkomisarz

Marcin Prochot o pracy komisariatu rozmawia z

Robertem Twardowskim… S.4

Obudź się z rana!

Sara Grabowska-Tofel radzi jak dbać o swoje

zdrowie i swoją sylwetkę. Co i jak jeść, żeby mieć

energię na cały dzień… S.3

A PONADTO W NUMERZE: Rembertów kołem się toczy ● Teatr AKT ● Relacja z turnieju RB Sum-

mer Cup ● Radzikowski od kuchni ● Komiks z Rembertowem w tle ● Recenzja książki „Biegnąca z

wilkami” ● Opowiadania REMB-Z ● Gołębie moja pasja ● Złombol 2014 ● Pożegnanie lata

“Rembertów Bezpośrednio” to organizacja młoda i

ambitna. Bez polityki i podziałów. Bezpośrednio i

bez uprzedzeń. Za to z ideałami i z sercami społecz-

ników oddanych rembertowskiej sprawie!

Fot. A.Lesiński

Fot. A. Lesiński

Fot. Ł.Matulewicz

Fot. Sara

Page 2: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

2 Październik 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

WYWIAD BEZPOŚREDNI

Aleksander, Skąd pomysł na Rembertów Bez-

pośrednio?

Jak to było? Zaczęło się zupełnie przypadkowo.

Dotarła do mnie informacja o kolejnej nieuda-

nej próbie wybrania Rady Osiedla Stary Rem-

bertów. Poszedłem wybierać i otworzyłem sze-

roko oczy ze zdziwienia. Na sali nie było niko-

go w choćby zbliżonym do mnie wieku, a mam

czterdziestkę. Wróciłem do domu z myślą, że

trzeba coś z tym zrobić, żeby młodszych mie-

szańców Rembertowa, zainteresować losami

Rembertowa, a jednocześnie żeby mieszkańcom

przekazywać informacje w jakim kierunku się

rozwijamy. Stąd pomysł na blog. A nazwa?

Bezpośrednio znaczy też bez ogródek.

Zanim powstał ruch społeczny powstała strona

na facebooku skupiająca w tej chwili prawie

2900 osób . Jak było na początku?

Początkowo długo utrzymywała się stała ilość

komentatorów, tzn. trzech i była równa ilości

redaktorów. Potem jak ruszyły polubienia dla

każdej osoby przygotowywałem w podzięce

rembertowską tapetkę na telefon. Później już

nie nadążałem. Szybko okazało się, że muszę

się wykaraskać z okowów internetu. Stąd

pierwsze akcje wciągające do współpracy rem-

bertowiaków. Na początek Bieg Sąsiadów i

Pogotowie św. Mikołaja. I do tej pory jestem z

obu wydarzeń maga dumny! Bieg Sąsiadów

przekształcił się w RUNbertów, a Pogotowie

zbiera już drugi rok świąteczne prezenty dla

ponad 300 rembertowskich dzieci. Strona

RB.waw.pl ma trochę inną specyfikę jest mniej

dynamiczna. Niesamowite jest to że stronę

www stworzył i administruje Paweł Woźniak, a

nawet nie znamy swojego głosu, bo nie ma cza-

su się spotkać.

Czy rembertowianie chcą się angażować spo-

łecznie? Czy Rembertów jest aktywną społecz-

nie i kulturalnie dzielnicą?

Opinie są różne, ja do czasów Masy krytycznej

ciągle byłem rozczarowany - w rożnych wyda-

rzeniach brało udział od 3 do 60 osób. Ja cho-

dziłem nieco rozczarowany, a wszyscy moi

rozmówcy mówili, że pobudzenie takiej aktyw-

ności w Rembertowie to sukces. Tak, w Rem-

bertowie można zrobić wszystko, tylko trzeba

to zrobić ze szczerym oddaniem

Jedna z pierwszych akcji to “Pogotowie Świę-

tego Mikołaja”. Jak została zorganizowana?

Odpowiedź Cię chyba rozczaruje - tą akcję zro-

biliśmy we dwoje, razem z Agnieszką, czyli

moją lepszą połową. Zorganizowaliśmy ją dzię-

ki olbrzymiej przychylności wszystkich, któ-

rych poprosiliśmy o pomoc - kościoła, dzielni-

cy, OPSu. To jednak była smutna akcja, oczy-

wiście pokazująca wielkie serce rembertowia-

ków, którzy zgromadzili całą masę nowiutkich

zabawek dla dzieci, o których Św. Mikołaj

mógłby zapomnieć. Z drugiej strony jednak

akcja uświadomiła jaka masa dzieci w naszej

dzielnicy żyje w niedostatku. Tylko małą część

prezentów rozdawaliśmy osobiście. Tych od-

wiedzin, gdzie trafiłem przebrany za Św. Miko-

łaja, nie zapomnę nigdy. Generalnie rembertow-

skiego ubóstwa na co dzień nie zauważamy, a i

rodziny żyjące w niedostatku nie pchają się na

pierwszy plan, nie wychodzą z cienia. To do-

tkliwe doświadczenie.

Jak udało Ci się zaangażować w tą działalność

tak dużą ilość społeczników? Przecież w tej

chwili to ponad 50 osób działających całkiem

bezinteresownie na rzecz Rembertowa?

Chyba podziałał przykład. Zrobiłem trochę szu-

mu Biegiem Sąsiadów, takim trochę happenin-

giem, ale zorganizowanym siłą dobrej woli.

Poznałem extra ekipę rembertowskich biegaczy

czyli Rembertów Team, Maciek Nowakowski

przydźwigał gar herbaty, Artur Bielec upiekł

ciastka. Było tak optymistycznie, że chyba ta

atmosfera się rozeszła jak kręgi po stojącej wo-

dzie. Zaraz potem skontaktował się ze mną Pa-

weł Prusakiewicz z pomysłem zorganizowania

rowerowej Masy Krytycznej. Mówię mu: chło-

paku, pomysł jest super, masz ode mnie pełne

wsparcie, ale przede wszystkim Ty to organizu-

jesz i Ty musisz wszystkich zarazić entuzja-

zmem. Pomysłem zaraził się szybko Dominik

Muraszko i... tak praktycznie we dwóch zorga-

nizowali pierwszą Masę. Teraz mogę Ci odpo-

wiedzieć... Aktywność społeczna jest ZARAŹ-

LIWA :) Chociaż niektórych musiałem nama-

wiać tak jak Ciebie dwa razy... A teraz się oka-

zało, że jak coś robisz to na 110% normy i wpa-

dłeś w wir społecznej aktywności. RB stało się

szybko właśnie takim rembertowskim centrum

aktywności społecznej.

Mam kłopot ze wspomnieniami, lubię teraźniej-

szość, nie mogę się doczekać przyszłości...

Z Aleksandrem Lesińskim - spo-

łecznikiem, założycielem Rember-

tów Bezpośrednio rozmawia Robert

Twardowski

RECENZJA

Prawie 21 lat badania baśni, mitów i legend oraz

natury ludzkiej. Jest to książka napisana przez ko-

bietę o kobietach – głównie dla kobiet, ale i męż-

czyzn chcących poznać ich duchowość. Autorka

poprzez baśnie wprowadza czytelnika w świat dzi-

kiej kobiety. Tej pierwotnej siły, która drzemie w

każdej z nas. Siły, która pomaga Matkom chronić

swoje dzieci, Mocy Twórczej a także Mądrości

zwanej potocznie kobiecą intuicją.

Pisarka, psycholog, terapeuta, społecznik – te

wszystkie cechy pozwoliły autorce napisać książkę,

która zmieniła i nadal zmienia życie milionom ko-

biet na całym świecie. Nie jest to jednak jeden z

wielu modnych teraz poradników. Ta książka

wstrząsa, ukazuje prawdę i jeżeli pozwolisz to po-

może Ci uwolnić cały Twój potencjał. Ta książka

zmienia Życie…

Izabela Kowalska

„Biegnąca z wilkami” czekała na mnie.

Clarissa Pinkola Estés pisała ją 21 lat.

REMBERTOWSKIE GOŁĘBIE

Siedzimy na drewnianej ławeczce i rozumiemy

bez słów; Pan Ryszard, ja i jego zaciekawione

gruchające duszyczki na daszku gołębnika…

Nie śpieszymy się, mamy czas dla takich

chwil…

Wstajemy kiedy jest już po oblocie

Chodź… chodź… chodź…

Ryszard woła do mnie cichutko, jakbym był

jednym z jego skrzydlatych przyjaciół, zapra-

szając do środka gołębnika

I jak …

Są takie kruche, takie dostojne, takie piękne ~

potwierdzam

Wszystkie je kocham…

Są moją radością, są moją miłością, spełnie-

niem, nie mogę żadnego wyróżniać… Od dziec-

ka się nimi zajmuję, będzie już ponad pięćdzie-

siąt lat ... Coraz mniej takich miejsc zoba-

czysz…

A tak niedawno przecież, nawet kilkanaście

pięknych gołębich stad rywalizowało ze sobą

łącząc się i rozdzielając , szkoda… Jeszcze

wczoraj , widziałem naszych młodych zadzior-

nych chłopaków gwiżdżących i wymachujących

tyczkami zdobionymi szmatą na końcu…

Piękne czasy ….

Czy mogę…, kilka zdjęć ? … ~ zapytałem po

chwili odczarowując z zamyślenia Ryszarda

Ach tak … bardzo proszę chyba się nie obrażą

~ uśmiechamy się …

Co na koniec mam powiedzieć ?...

No nie wiem, może ty o coś zapytaj …

… ?

Nie, nie wyobrażam sobie Rembertowa bez Na-

szych Gołębi ….

...

Kiedyś też hodowałem gołębie, miałem piękną

parkę pocztowców,

Kiedy pozostał mi tylko jeden przytuliłem się do

niego, myśląc; w ten sposób ukoję twój smutek

Dziś odtwarzam tą scenę

Pamiętam jak później modliłem się do przezna-

czenia , żeby w przyszłości On nie musiał cho-

wać piór w moich siwych włosach…

Czy życzenie się spełniło…

O tym sza….

To już temat na poemat…

dla RB ~ morfi ~

Spoglądam w niebo

Uświadomiłem sobie, że odkąd pamiętam

zawsze tu były, zawsze są…

Rodzą się

Dorastają z nami

Z nami też umierają

Wierne nam od lat

Kreślące koła na błękicie ~ Rembertowskie

Gołębie

R E K L A M A

Fot. Morfi

Fot. Ł.Matulewicz

Page 3: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

3 Październik 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

ARCHITEKTURA

Podjął Pan duże wyzwanie, przywrócenie świetności, tak zanie-

dbanemu zabytkowi, położonemu na pograniczu mocno zindu-

strializowanej części Kawęczyna, w dodatku tuż przed planowaną

całkowitą przebudową przylegającego skrzyżowania. Skąd taka

idea? Po prostu biznes?

Słusznie Pan zauważył, że wyzwanie jest spore i nie każdy może

sobie pozwolić na tak skomplikowany i długofalowy projekt inwe-

stycyjny, który jest nastawiony na rewitalizację mocno uprzemy-

słowionej okolicy. Proszę mi wierzyć, że od momentu zakupu nie-

ruchomości wszystkie nasze działania skierowane są na odbudowę

i restaurację Willi Granzowa, a jednak dopiero po przeszło roku

udało się nam wbić "pierwszą łopatę". O biznesie będziemy mogli

mówić za jakiś czas…. jeśli w ogóle.

Willa Granzowa, ma olbrzymie znaczenie dla identyfikacji tej

okolicy, wszystkie oczy zwrócone są na państwa poczynania, z

drugiej strony stan zachowania obiektu jest fatalny. To trudna

sytuacja. Jakie są zalecenia konserwatorskie? Co uda się zacho-

wać c oryginalnej budowli?

Znacznie jest ogromne, ale nie tylko dla okolicy, ale dla całej War-

szawy - cegły Granzowa do tej pory eksponowane są na wielu

obiektach w stolicy. Stan techniczny jaki jest każdy widzi z ze-

wnątrz nie trzeba go komentować. Co do zaleceń to w obecnym

etapie inwestycji (do końca roku) powinniśmy zdemontować

wszystkie cegły, a następnie zbudować stan surowy budynku -

część z zabytkowych cegieł, część w nowej technologii. W przy-

szłym roku spółka planuje obłożenie budynku trójkolorową elewa-

cją oraz odbudowę wieży. Pragnę zauważyć, że każdy element

elewacji budynku zostanie w sposób konserwatorski odzyskany i

wróci na mury budynku.

A harmonogram prac? Jakich prac możemy się spodziewać w

najbliższym czasie? No i najważniejsze na kiedy planowane jest

zakończenie prac?

Do końca roku planujemy stan surowy otwarty, a w przyszłym

elewacje, instalacje i wykończenie. Są to plany i czy one się zisz-

czą nie zależy wyłącznie od nas...

Może uda mi się namówić Pana na uchylenie rąbka tajemnicy.

Jakie będzie docelowe przeznaczenie willi, czy będzie dostępna,

czy będzie to obiekt zamknięty?

Docelowo Willa będzie wizytówką kompleksu sportowego

(otwartego dla każdego mieszkańca).... ale o tym opowiem być

może podczas innej okazji.

REMBERTOWSKI FENIKS Willa Granzowa zostanie odrestaurowana O przyszłości Willi Granzowa z inwestorem

Krzysztofem Kowalskim rozmawia Aleksander

Lesiński

RB SUMMER CUP

Kiedy kończą się wakacje we wszystkich zakątkach miasta

odbywają się liczne imprezy. Jako Rembertów Bezpośrednio

postanowiliśmy zaproponować mieszkańcom pożegnanie

wakacji w duchu sportowych emocji. W niedzielę, 31 sierp-

nia na Stadionie Akademii Obrony Narodowej odbył się

pierwszy przygotowany przez nas turniej piłkarski. Nazwa

turnieju RB SUMMER CUP 2014 inspirowana była nazwą

cyklicznej imprezy odbywającej się każdego roku dla mło-

dzieży na boiskach w słonecznej Barcelonie. Od samego

rana przygotowaniom towarzyszyły ciepłe promienie słońca

więc nawiązanie do słonecznej Hiszpanii okazało się być w

pełni trafionym pomysłem. Tego dnia jednak nie tylko pogo-

da była iście hiszpańska. Przez cały turniej kibice mo-

gli podziwiać spryt i umiejętności zawodników. Czekające

na zwycięzców cenne nagrody dodatkowo motywowały

graczy do zaciętej gry nie tylko o zwycięstwo, ale także

strzelanie w każdym meczu jak największej ilości bramek.

Tytuł „króla strzelców” z siedemnastoma trafieniami jedno-

głośnie otrzymał zawodnik zespołu Bomba Boys – Krzysz-

tof Skrzat. O miano najlepszego bramkarza turnieju zacięty

bój toczył się do samego końca. Po rozegraniu meczy grupo-

wych zaledwie dwoma wpuszczonymi bramkami mogli po-

chwalić się bramkarze dwóch zespołów Bomba Boys i Puss-

hunters. Oba te zespoły spotkały się w meczu o 3. miejsce

co sprzyjało dodatkowym emocjom. Najlepszym bramka-

rzem turnieju z tylko trzema wpuszczonymi bramkami zo-

stał Kamil Sadowski. Na najlepszych zawodników poza

medalami czekały także wspaniałe nagrody. Król strzelców

otrzymał mistrzowską koszulkę Legii Warszawa z własnym

nazwiskiem, najlepszy bramkarz natomiast sportową bluzę.

Po dniu pełnym zaciętości, sportowych emocji, pięknych

zagrań i mnóstwie strzelonych bramek przyszedł czas na

deser. W finale spotkały się dwie najlepsze drużyny całego

turnieju. O tytuł zwycięzcy walczyli zawodnicy Polanki i

Starej Gwardii. Zacięty pojedynek po bezbramkowym remi-

sie rozstrzygnął konkurs rzutów karnych. Mistrzem i zdo-

bywcą pucharu RB Summer CUP 2014 została drużyna Po-

lanki. Każdy z zawodników zwycięskiej drużyny otrzymał

pamiątkowy dyplom i upominek w postaci torby sportowej.

Po długich przygotowaniach i licznych emocjach zostały już

tylko wspomnienia. Turniej, który odbył się w tym roku

planujemy z coraz większym rozmachem powtarzać każde-

go lata. Z tego miejsca składam też wszystkim uczestnikom

oraz kibicom gorące podziękowania za wspaniały dzień.

Dziękuję również osobom, które pomagały mi w przygoto-

waniach i obsłudze imprezy. W Rembertowie można wiele

zdziałać dzięki zwykłej sąsiedzkiej współpracy.

O organizacji i przebiegu turnieju piłki nożnej

opowiada Paweł Prusakiewicz

Nasz organizm wbrew pozorom pracuje całą dobę. Każda chwila

w ciągu dnia jest dla niego wyzwaniem. Zarówno spacer do skle-

pu jak i jedzenie obiadu są dla niego nie lada wyzwaniem. Jest też

czas, gdzie nasze ciało i umysł mogą się zregenerować… to czas

na sen.

Bywają dni kiedy nie jesteś w stanie podnieść się z łóżka, a prze-

cież poranek to początek dnia, którym określasz jak spędzisz jego

resztę. Często wydaje Ci się, że jedynym ratunkiem jest filiżanka

mocnej kawy, która zmobilizuje Twój organizm do pracy... Nic

bardziej mylnego! Wszystko dzieje się w naszej głowie - jeżeli

tylko określisz jak zachować ma się Twoje ciało od razu poczujesz

się lepiej. Proponujemy kilka ćwiczeń, które podziałają pobudza-

jąco na całego ciebie i pozwolą abyś pełen energii cieszył się resz-

tą dnia! Poranna gimnastyka powinna zaczynać się od spokojnych

ćwiczeń pobudzających krążenie i rozciągających mięśnie. Przed-

stawiamy kilka niewymagających ćwiczeń, które poprawią twój

nastrój. Nie wstawiając z łóżka:

Leżąc na plecach wyciągnij w przeciwną stronę ramiona i nogi -

przeciągnij się.

Połóż się na brzuchu, oprzyj na przedramionach i unieś plecy do

góry - ściągnij łopatki i napnij mięśnie grzbietu. Nie unoś bioder.

Powtórz to minimum dwa razy.

Leżąc na plecach ugnij nogi w kolanach, ułóż ręce wzdłuż ciała,

unieś głowę napinając mięśnie brzucha. Opuść głowę i powtórz to

ćwiczenie kilka razy.

Powoli wstań i:

Przez pół minuty wykonuj chód w miejscu z wysoko podniesionymi

kolanami.

Ze złączonymi nogami wspinaj się wysoko na palce unosząc wyso-

ko ramiona i równomiernie oddychając. Powtórz to trzy razy.

Powoli wykonuj krążenia głową w jedną i w drugą stronę.

Zrób 10 przysiadów pełnych z lekko rozstawionymi nogami trzy-

mając przed sobą wyprostowane ręce.

Na tym możesz zakończyć poranną gimnastykę. Poleca-

my wzięcie odświeżające prysznica, aby zapewnić sobie dodatko-

wą porcję energii.

ZDROWIE I FITNESS

Sara Grabowska-Tofel prezentuje serię ćwiczeń,

które pozwolą obudzić organizm i nabrać energii

na cały dzień

ZŁOMBOL 2014

Duże Fiaty, Maluchy, Wartburgi, Trabanty,

Łady i... dwa Polonezy z Rembertów Bez-

pośrednio - razem ponad 300 załóg. Wystar-

towali z Katowic 13.09 - przejechali ponad

6 tys km. Wszystko w szczytnym celu, ze-

brane pieniądze (652 tys zł) organizator

przekażę domom dziecka. W gablotach z

PRLu nabawili się odleżyn od foteli, odci-

sków od pedałów, ale nie narzekają dojecha-

li wrócili, a co się wybawili to ich. Krzysiek

z Rafałem opowiadają:

Trochę się zapuściliśmy przez ten tydzień,

bo mało się zmieściło bagażu, wiesz, bagaż-

niki pełne części zamiennych, ale nocki

przespane na masce poloneza - bezcenne.

300 załóg, samochody z rajdu były dosłow-

nie wszędzie, co dziwniejsze jechały we

wszystkich kierunkach naraz, bo nie wszy-

scy się spieszyli. Zjeżdżamy na stację wlać

tygrysa do baku, a tu meczyk siatkówki,

grają złombolowcy, no bo przecież mistrzo-

stwa były. Zazdrość budziły imprezowe

(Ciąg dalszy na stronie 7)

Z Rembertowa do Lloret de Mar i z po-

wrotem. Aleksander Lesiński rozmawia z

Krzyśkiem i Rafałem

RE

KL

AM

A

Fot. Ł.Matulewicz

Fot. A.Lesiński

Page 4: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

4 Październik 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

KOMIKS (CZ.1) Agata Torenc O PRACY POLICJI

Według danych statystycznych w I połowie

2014 roku w całej Warszawie było bezpiecz-

niej - w porównaniu do analogicznego okresu

2013 roku. Spadła zarówno liczba prze-

stępstw jak i wypadków drogowych. A jak te

dane i rzeczywistość wyglądają w Remberto-

wie?

Do lipca 2014 roku w Rembertowie odnotowa-

no 14 włamań m.in. do mieszkań i domów co

jest znaczącym spadkiem w stosunku do 2013

roku, gdzie w pierwszej połowie ubiegłego roku

tego typu zdarzeń było aż 38 - mówi Komen-

dant Komisariatu Policji Warszawa Rembertów

- nadkomisarz Marcin Prochot. Za to odnotowa-

no nieznacznie więcej kradzieży - 66 w I półro-

czu 2014 roku w stosunku do 58 w tym samym

okresie 2013 roku.

Nad bezpieczeństwem w naszej dzielnicy czuwa

39 policjantów. Tyle etatów jest w miejscowym

komisariacie. Funkcjonariusze mają do dyspo-

zycji radiowozy oznakowane i nieoznakowane.

Poza patrolowaniem ulic zajmują się też szeroko

rozumianym zapobieganiem rozmaitym zagro-

żeniom oraz prowadzą postępowania związane

z przestępstwami kryminalnymi popełnionymi

na terenie dzielnicy. Na 14 dochodzeń dotyczą-

cych włamań w 2014 roku 4 zakończyły się

sukcesem i wykryciem sprawców. Niestety w

pozostałych przypadkach włamywaczy nie zi-

dentyfikowano, a sprawy zostały umorzone.

Jakie są przyczyny tego stanu?

Większości tego typu przestępstw dokonują

wyspecjalizowane grupy przestępcze. Przed

nami najtrudniejszy okres jesienno – zimowy.

To właśnie wtedy z uwagi na wcześnie zapada-

jący mrok złodzieje mieszkaniowi czują się bar-

dziej bezkarni – tłumaczy nadkomisarz Marcin

Prochot.

Jak można się zabezpieczyć przed tymi wła-

maniami?

Przede wszystkim zawsze powinniśmy zamykać

drzwi na wszystkie zamki i okna nawet jak wy-

chodzimy z domu tylko na kilka minut. Warto

też zainwestować w alarm przeciwwłamaniowy

i pod nieobecność domowników każdorazowo

go załączać. Ważna jest też wzajemna sąsiedzka

pomoc i zwracanie uwagi na obce osoby czy

samochody parkujące w najbliższym otoczeniu.

Dobrym rozwiązaniem jest też zainstalowanie w

domu automatycznych włączników światła -

często może to odstraszyć złodzieja, który nie

będzie miał pewności czy ktoś jest w domu.

Jaki rodzaj przestępczości dominuje w naszej

dzielnicy?

Na szczęście w Rembertowie mamy stosunko-

wo mało tzw. włamań “na śpiocha” – czyli do-

konywanych nocą, w obecności śpiących do-

mowników. Przeważają raczej „zwykłe” kra-

dzieże mieszkaniowe, dokonywane zazwyczaj

na osiedlach - Polanka i Sady Rembertowskie

oraz w ścisłym centrum. Zdarzają się też kra-

dzieże stojących na klatkach schodowych lub

niezamkniętych posesjach rowerów i wózków

dziecięcych. Dlatego też radzimy właścicielom

by znakowali wartościowe przedmioty oraz ro-

bili ich spis - co ułatwi ich zwrot w przypadku

wykrycia sprawców lub odnalezienia przedmio-

tów pochodzących z kradzieży.

Wielu kradzieży w komunikacji miejskiej moż-

na by uniknąć gdyby pasażerowie baczniej

zwracali uwagę na osoby stojące w pobliżu,

dokładnie zamykali swe torebki, torby i saszetki

oraz nie eksponowali rzeczy wartościowych.

Zresztą to zalecenie dotyczy nie tylko osób po-

dróżujących środkami komunikacji publicznej,

ale wszystkich przebywających w zatłoczonych

miejscach (sklepy, dworce, przystanki).

Czy Pana zdaniem Rembertów jest patrolowa-

ny przez wystarczającą liczbę policjantów? Nie-

stety rzadko ich widać na naszych ulicach.

Największym utrudnieniem jest mała liczba

samochodów służbowych. Próbując rozwiązać

ten problem wystąpiliśmy do urzędu dzielnicy z

wnioskiem o współfinansowanie zakupu dodat-

kowego radiowozu. Niezależnie od tego staramy

się kierować patrole prewencyjne do miejsc

najbardziej zagrożonych przestępczością.

Rzadko też odbywają się kontrole prędkości

samochodów poruszających się na głównych

ulicach naszej dzielnicy.

Swym funkcjonariuszom codziennie zlecam

kontrolowanie głównych ciągów komunikacyj-

nych i ulic, gdzie odbywa się wzmożony ruch

samochodów. Do ich stałych obowiązków nale-

ży też kontrolowanie wskazanych przez miesz-

kańców lub Biuro Bezpieczeństwa i Zarządze-

nia Kryzysowego tzw. miejsc niebezpiecznych.

W uzasadnionych przypadkach kierujemy też

wnioski do Wydziału Ruchu Drogowego Ko-

mendy Stołecznej Policji z prośbą o przeprowa-

dzanie kontroli prędkości w wskazanych miej-

scach. Tam też podejmowane są decyzje o loka-

lizacji posterunków WRD - odpowiada nadko-

misarz Marcin Prochot. W tym roku odnotowa-

no tylko 7 wypadków drogowych (w 2013 r.

15), w których rannych zostało 7 osób (19 w

2013r.), ale żaden z uczestników nie zginął.

Daje to w sumie 3 miejsce pod względem ilości

wypadków w całej Warszawie.

Najwięcej włamań jesienią i w

zimie Z nadkomisarzem Marcinem Prochotem, komendantem komisariatu w

Rembertowie o pracy policji rozmawia Robert Twardowski

Wyspecjalizowani włamywacze

rzadko idą “na robotę w ciem-

no”. Zazwyczaj obserwują dom

lub mieszkanie przed włama-

niem. Zwróćmy więc uwagę przy

wyjściu czy nie jesteśmy obser-

wowani.

Niestety nie brakuje też prze-

stępstw popełnianych w środ-

kach komunikacji miejskiej: au-

tobusach i kolejce SKM na tere-

nie całej Warszawy.

Ilość funkcjonariuszy w porów-

naniu do ilości zdarzeń krymi-

nalnych jest w moje ocenie wy-

starczająca.

GAZETA STOWARZYSZENIA REMBERTÓW BEZPOŚREDNIO

REDAKCJA: [email protected]

REDAKTOR NACZELNY: [email protected]

www.rb.waw.pl www.facebook.com/rembertowbezposrednio

Wbrew opiniom niektórych

mieszkańców Rembertów to jed-

na z najbezpieczniejszych sto-

łecznych dzielnic.

RADZIKOWSKI OD KUCHNI

Zważając na charakter mojej pracy, nie często

sięgam w domu po „cukier”, ale mam w zana-

drzu kilka króciutkich, łatwych w przygotowa-

niu deserów, którymi raczę moją rodzinkę. Oto

jeden z nich. Panna Cotta. Bardzo łatwy, może

mało ambitny, ale bardzo proszę o wybaczenie,

„szewc chodzi bez butów”.

Przygotowanie:

Maliny zmiksować, galaretkę rozpuścić wg

przepisu. Połączyć i wyłożyć kubeczki (np.

plastykowe) do około 1⁄4 objętości pojemnicz-

ka. Wstawić do lodówki aż stężeje.

Do miseczki z żelatyną nalać zimnej wody, tak

aby przykryła proszek i pozostawić do spęcz-

nienia.

Do garnka wlać mleko i śmietanę, dodać cu-

kier oraz wanilię/esencję/cukier waniliowy i

podgrzewać, co jaki czas mieszając, dodać

spęczniałą żelatynę, doprowadzić do wrzenia i

zestawić z ognia.

Chwilę przestudzić, aby wcześniej przygoto-

wane maliny nie zmieszały się z kremową bazą

deseru. Rozdzielić na kubeczki po równo. Jak

tylko wystygnie wstawić do lodówki.

Deser będzie gotowy po kilku godzinach, jeże-

li zacznie ładnie odchodzić od kubeczka zna-

czy, że gotowe. Wtedy wyjmujemy z pojemni-

ków (można na chwilkę wstawić do wrzątku,

żeby nie uszkodzić delikatnej konstrukcji).

Oczywiście najlepiej taki deser przygotować

dzień wcześniej. Opcjonalnie, można podawać

z gorącym sosem malinowym (mrożone mali-

ny podgrzewamy w rondelku aż puszczą sok i

polać deser).

Życzę smacznego, Ryszard Radzikowski

Ryszard Radzikowski, właściciel lokalnej firmy cukierniczej przedstawia

swój przepis na coś słodkiego, przygotowywanego w domowym zaciszu

Lista składników potrzebnych do przygoto-

wania deseru (na większą imprezę rodzinną

12 porcji):

6 łyżeczek żelatyny, w zależności czy

chcemy bardziej czy mniej ścisłą konsy-

stencję,

galaretka malinowa,

laska wanilii, można użyć też esencji lub

po prostu cukru waniliowego,

szklanka śmietanki,

szklanka mleka,

150g cukru,

opakowanie malin.

Fot. R. Radzikowski

Page 5: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

5 Październik 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

KOMIKS (CZ.2) Agata Torenc KOCHAJ ZWIERZĘTA

Rembertów jest dzielnicą, w której żyje bardzo

wiele psów i kotów – tych domowych i tych

bezdomnych lub wolnożyjących.

Panie Doktorze, na co chciałby Pan zwrócić

szczególną uwagę czytelników, jeśli chodzi o

opiekę nad pupilami?

Profilaktyka to jest rzecz, na którą chciałbym

szczególnie uczulić. Często pojawiamy się w

gabinecie lekarza weterynarii dopiero wtedy,

kiedy zwierzę choruje. To duży błąd, który po-

pełniają opiekunowie zwierzaków nie tylko w

Rembertowie. Należy regularnie, co najmniej co

pół roku pojawić się z pupilem w gabinecie na

rutynowym „przeglądzie”. Jeśli okaże się, że

pojawiają się niepokojące objawy, takie jak

spadek wagi, kamień nazębny, pogorszenie kon-

dycji sierści, infekcje, warto wykonać badania

diagnostyczne krwi i moczu.

Co jeszcze rozumiemy przez profilaktykę?

Poprzez profilaktykę rozumieć możemy rów-

nież stosowanie odpowiednich preparatów w

celu zabezpieczenia pupila przed pasożytami,

np. inwazją kleszczy. Panuje błędne przekona-

nie, że jest to koniecznie wyłącznie w miesią-

cach letnich, tymczasem pasożyty te pozostają

w okresie aktywności praktycznie przez cały

rok, z wyłączeniem 2-3 miesięcy zimowych.

Kleszcze bytują głównie w trawie, nie – jak

często myślimy – na drzewach. Dlatego bez

odpowiedniej ochrony, niebezpieczny dla nasze-

go pupila może stać się zwykły przydomowy

trawnik. Wśród najczęściej występujących cho-

rób odkleszczowych możemy wymienić babe-

szjozę, boreliozę i odkleszczowe zapalenie mó-

zgu, jednak groźnych drobnoustrojów przeno-

szonych przy ugryzieniu kleszcza jest dużo wię-

cej. Objawy tych chorób są w początkowym

stadium trudne do zaobserwowania, a w póź-

niejszych – niestety znacznie zmniejsza się

szansa na wyleczenie. Dlatego właśnie profilak-

tyka jest tak istotna. Ochrona zwierzaka przed

pasożytami to również regularne odrobaczanie,

które należy wykonywać co trzy miesiące. To

istotne, by nieproszeni goście nie zdążyli na

dobre zagościć w organizmach naszych pupili.

Jeśli tak się stanie, pełne opanowanie inwazji

pasożytów jest trudniejsze i wymaga wielokrot-

nych powtórzeń podawania leków, co w oczy-

wisty sposób wpływa na organizm psa czy kota.

A jak kształtuje się kwestia sterylizacji zwierząt

domowych na terenie Rembertowa? Czy miesz-

kańcy często korzystają z takiej możliwości?

Tak, muszę powiedzieć, że na przestrzeni lat

znacznie wzrosła liczba opiekunów, którzy

przyprowadzają pupila na kastrację. Niezdecy-

dowanych zawsze staramy się namawiać na to

rozwiązanie z wielu względów. Przede wszyst-

kim, z powodów zdrowotnych. Sterylizacja w

zdecydowany sposób zapobiega częstym – nie-

stety – nowotworom sutków u kotek i suczek,

szczególnie tych, którym długotrwale podawane

są antykoncepcyjne leki hormonalne. Wykonu-

jąc zabieg, pozbywamy się także problemu ro-

pomacicza, które zagraża życiu zwierzęcia i

wymaga nagłej interwencji chirurgicznej oraz

długotrwałej rekonwalescencji. Analogicznie, u

zwierząt płci męskiej, kastracja zapobiega roz-

wojowi nowotworów prostaty.

Należy pamiętać, że w każdym roku kalenda-

rzowym istnieją wyznaczone okresy czasu, w

których możemy skorzystać z darmowych stery-

lizacji na koszt miasta.

Wspomina Pan o nadpopulacji zwierząt. Jak

wygląda sprawa w Rembertowie?

Koty wolnożyjące, bo to ich właśnie dotyczy

kwestia dokarmiania, funkcjonują na terenie

naszej dzielnicy – podobnie jak w innych rejo-

nach Warszawy. Są stale pielęgnowane przez

karmicielki zapewniające im również opiekę

weterynaryjną, w tym też sterylizację. Otrzymu-

ją one wsparcie z Urzędu Dzielnic w zakresie

karmy i talonów na sterylizację. Sytuacja jest

więc – można powiedzieć – pod kontrolą.

Jeśli mowa o bezdomności, jak powinniśmy

zabezpieczać naszych pupili przed zaginię-

ciem?

Przede wszystkim, konieczne jest czipowanie

zwierząt. Tu również możemy skorzystać z or-

ganizowanych akcji darmowego czipowania –

także w naszej przychodni na Dziewosłęby 19.

W tym roku akcja już ruszyła i będzie trwała do

15 grudnia, także zapraszamy. To ważne, by

pies lub kot – kiedy zaginie – mógł zostać zi-

dentyfikowany przez odpowiednie służby, jak

(Ciąg dalszy na stronie 7)

Profilaktyka przede wszystkim

Z Piotrem Kubiakiem, właścicielem

lecznicy przy ul. Dziewosłęby 19 w

Rembertowie - rozmawia Agniesz-

ka Nowakowska

RE

KL

AM

A

Fot. Ł.Matulewicz

Page 6: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

6 Październik 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

KOCHAJ ZWIERZĘTA

Hodowlą gołębi „zaraził” mnie mój świętej

pamięci dziadek Władysław. Odkąd tylko

pamiętam gołębie były na naszym podwórku.

Dziadek trzymał gołębie dla przyjemności, jak

większość ludzi w tamtych czasach. Pamię-

tam, że jego stado liczyło około 50 szt i cie-

szyło się wolnością latając w naszym obejściu

i wysoko na niebie. Dziadek posiadał gołębie

potocznie nazywane bocianami. Były to białe

szlachetne gołębie zbudowane proporcjonal-

nie na długiej głowie z białymi dziobami i

łapciami (piórami) na nogach. Cechowała je

bardzo dobra lotność i witalność. Razem z

bocianami latała para czarnych kolorów, któ-

rych jak sama nazwa wskazuje trzymane były

dla koloru. Każdy kto choć trochę interesuje

się gołębiami na pewno jest w stanie wyobra-

zić sobie lot bocianów z czarnym kolorem

majestatycznie latających po niebie. W tam-

tych czasach, zwłaszcza zimą po spierzeniu,

gołębie trzymane na wolnym oblocie często

tak doskonale latały przez 2-3 godziny, że

ginęły w chmurach. Niestety nasz lot spotkał

taki sam przypadek. Pamiętam, że po nakar-

mieniu w południe wypuściliśmy je razem z

dziadkiem. W nocy cały dzień padał śnieg i

wszystko przykryte było białym puchem, a

dzień od rana był piękny i świeciło słoneczko.

Niestety promienie słoneczne odbijane od

śniegu raziły gołębie do tego stopnia, że wzbi-

jały się coraz wyżej o odchodziły coraz dalej

od naszego domu. Ostatecznie straciliśmy cały

lot. Miałem wówczas 6 lat i płakałem jak

bóbr. Część gołębi zostało złapane 25 km od

domu i dziadek je odkupił, reszta jednak zgi-

nęła bez powrotnie. W wieku 10 lat zbudowa-

łem swój pierwszy gołębnik i każdą złotówkę

jaką miąłem przeznaczałem na zakup gołębi.

W przeciwieństwie do dziadka hodowałem

różne rasy takie jak widyny, winery ciemne,

jasne, bociany, kasztany, maściuchy, spance-

ry, krakowiaki, krymki i mewki. Na początku

z kolegami jeździliśmy na rowerach i kupowa-

liśmy gołębie od okolicznych hodowców.

Później gdy byliśmy starsi jeździliśmy na targ

do Falenicy, który w tamtych czasach był kul-

towy dla hodowców gołębi, podobnie jak Ba-

zar Ciuchy gdzie przyjeżdżała cała Warszawa.

Piszę o Falenicy nie bez powodu ponieważ

tam udało mi się kupić parę głębi, których

nigdy wcześniej nie widziałem na oczy, a któ-

re od razu mnie urzekły swoim wyglądem.

Były to Gdańskie Wysokolotne, ale o nich w

następnym artykule.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich hodow-

ców gołębi, hobbystów i miłośników tych

pięknych ptaków.

Gołębie moja pasja Marcin Zadęcki

Członek Warszawskiego Związku

Hodowców Gołębi Rasowych i

Drobiu Ozdobnego i Wiceprezes

Zachodniopomorskiego Klubu Ho-

dowców Gołębi Gdański Wysoko-

lotny

REMBERTOWSKA MASA KRYTYCZNA

TEATR AKT

Teatr Akt jest niezależną grupą tea-

tralną działającą w formie stowarzy-

szenia od 1991 roku. Początkowo zespół

tworzy w dziedzinie teatru pantomimy i teatru

ruchu. Z czasem główną sceną wypowiedzi arty-

stycznej staje się plener i ze spektaklami uliczny-

mi grupa kontynuuje teatralną przygodę podróżu-

jąc do dużych i małych miast i miasteczek w Pol-

sce i za granicą. Domeną wciąż pozostaje sztuka

mimu, gestu, plastycznego obrazu, uzupełniana

elementami cyrku, tańca i wszelkiego rodzaju

akrobacji. Od 2010 siedzibą grupy jest budynek

przy ulicy Łaziebnej 9 na Olszynce Grochow-

skiej, który jest bazą do realizacji teatru objazdo-

wego, a także lokalnych, warszawskich projek-

tów artystycznych. Najbardziej znane z nich to:

Majówka teatralna, przegląd zjawisk teatralnych

Czarna Offca, Legendy Olszynki. Nowością tego

roku było wydarzenie artystyczne otwierające

plażę nad stawem Kozia Górka, poprzedzone

wielomiesięcznymi przygotowaniami terenu. O

wydarzeniach związanych z teatrem informuje

strona www.teatrakt.pl i http://

nakoziejgorce.manifo.com/ dla RB Marek

Rembertów kołem się toczy

Rembertów choć jest częścią ogromnego miasta, to raczej tą po-

mijaną i w przypadku licznych problemów niezauważaną. Jako

aktywny rowerzysta bardzo odpowiedzialnie podchodzę do te-

matu bezpiecznej jazdy. Podróżując z dzieckiem zawsze dbam o

zapięte pasy w foteliku i kask na głowie, po zmroku zawsze uży-

wam wyraźnego oświetlenia, a często zdarza mi się również po-

dróżować w odblaskowej odzieży zwiększającej widoczność na

drodze. Dlaczego o tym piszę. Otóż mimo to, że staram się za-

chować wszystkie dostępne mi środki ostrożności zawsze chcąc

jednośladem pojechać na przejażdżkę poza granice Rembertowa

muszę narazić swoje zdrowie. Bo my rembertowscy rowerzyści

jesteśmy niezauważani i pomijani. Kiedy w Warszawie powsta-

wały dziesiątki, a teraz już setki kilometrów bezpiecznych dróg

rowerowych o Rembertowie nikt nie myślał. Postrzeganie naszej

Dzielnicy doskonale unaoczniła rzeczniczka Zarządu Dróg Miej-

skich, która w wywiadzie dla telewizji powiedziała, że przecież

Rembertów to jest taka specyficzna dzielnica, gdzie ruch samo-

chodów jest na tyle spokojny, że można po niej rowerem jeździć

bezpiecznie - sugerując, że nie ma konieczności budowy dróg

rowerowych w samej dzielnicy. Ale pytanie jest następujące: co

jeśli chcemy z tej spokojnej, cichej i pełnej urokliwych leśnych

tras rowerowych dzielnicy wyjechać?

W roku 2013 powołaliśmy wraz Marcinem Płonką i Dominikiem

Muraszko do życia społeczną inicjatywa, którą na wzór jej star-

szej ogólno - warszawskiej siostry została nazwana Rembertow-

ską Masą Krytyczną. Celem działania powstałej inicjatywy jest

popularyzacja roweru jako środka transportu w dzielnicy, zwró-

cenie uwagi mieszkańców Rembertowa na potrzeby rowerzy-

stów oraz protest przeciw niezadowalającemu stanowi rember-

towskiej infrastruktury rowerowej. Jeśli idąc przez Rembertów

rozejrzymy się dookoła, zobaczymy jak duża część Remberto-

wiaków jeździ rowerami. Nasza dzielnica jest na tyle niewielka

obszarowo, że nawet dla poprawy własnego samopoczucia po-

winniśmy mniej korzystać na co dzień z samochodów, a więcej

podróżować rowerem. Korzystając z roweru zadbamy o środowi-

sko, swoje zdrowie a nawet swój portfel. Popularyzacja jazdy

rowerem w dzielnicy to bardzo ważny, ale tylko jeden z powo-

dów działania Rembertowskiej Masy Krytycznej. Głównym ka-

talizatorem do zawiązania rowerowych społeczników była chęć

poprawienia naszego bezpieczeństwa na co dzień. Od samego

początku skupiliśmy się na najbardziej zaniedbanej kwestii jaką

jest połączenie z warszawską siecią dróg rowerowych. Brak

możliwości bezpiecznego wyjazdu rowerem z dzielnicy uznany

został przeze mnie i potwierdzony przez dołączających do inicja-

tywy kolejnych ochotników za kpinę ze strony warszawskich

władz odpowiedzialnych za rozwój tej sieci na terenie całego

miasta. Zgodnie postanowiliśmy to zmienić. Cel więc był jasny,

środki wybraliśmy bezpośrednie. Na nasze zaproszenie do

wspólnego przejazdu ulicami dzielnicy licznie odpowiedzieli

okoliczni rowerzyści. Pierwszy raz na jesieni zeszłego i kolejny

na wiosnę tego roku przejechaliśmy ulicami blokując ruch samo-

chodowy i zwracając uwagę nie tylko zdziwionych przechod-

niów, ale także miejscowych urzędników. Niesieni chęcią bycia

widocznymi i nieustępliwymi dla miejskich decydentów przygo-

towywaliśmy kolejne akcje protestacyjne nawołujące do budowy

drogi rowerowej wzdłuż ulicy Marsa. Do niedawna Pełnomocnik

Prezydenta m.st. Warszawy ds. Komunikacji Rowerowej na na-

sze pytania o przewidywany termin powstania drogi dla rowerów

na wskazywanym przez nas odcinku ulicy Marsa twardo odpo-

wiadał że nie ma w budżecie wystarczających środków na rozpo-

częcie prac, a w kolejce są ważniejsze inwestycje. Jednak ostanie

słowa, ze skierowaną do nas prośbą o garść cierpliwości ponie-

waż rozpoczęły się przygotowania do tej inwestycji wlały w na-

sze serca morze nadziei, że prowadzone przez nas akcje dążą ku

dobremu.

Do zobaczenia na rowerze!

Paweł Prusakiewicz opowiada o problemach rem-

bertowskich rowerzystów oraz o społecznej inicja-

tywie jaką jest Rembertowska Masa Krytyczna

Wszystkich zapraszamy serdecznie w nie-

dzielę 5. października o godzinie 13 na

wspólny przejazd rembertowskimi ulicami.

III Rembertowska Masa Krytyczna ruszy z

terenów zielonych u zbiegu ulic Kordiana i

Strażackiej. Pokonamy wspólnie 16 km trasę

po ulicach Rembertowa.

Fot. Izabelkowa

Fot. Marcin Zadęcki

Page 7: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

7 Październik 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

ZWIERZĘTA ZŁOMBOL 2014

OPOWIADANIE REMB-Z

PIKNIK

Wolfke po ostatnim dniu kwarantanny wrócił do

domu, zjadł kolację, obejrzał serwis informacyj-

ny, wziął kąpiel i poszedł spać. Nigdy więcej się

nie obudził. Przynajmniej świadomie. Tytania

zaczęła powielać swój kod DNA w organizmie

badacza w tempie porównywalnym z namnaża-

niem się komórek ludzkiego płodu. Przejęła

kontrolę nad metabolizmem całego ciała. Wnik-

nęła w organy, które zaczęły funkcjonować na

jej warunkach. Ostatecznie wniknęła w komórki

mózgowe pozostawiając nienaruszone jedynie

takie części jak móżdżek czy pień mózgu.

Wszelkie odruchy, pamięć, doświadczenia i jaźń

zostały zdominowane przez śmiercionośną broń.

Możliwe, że nie doszłoby do tragedii, gdyby

zarażony naukowiec zobaczył, co wirus robi ze

Jeż i ptasie mleczko ®

Na pożegnanie lata Urząd Dzielnicy zorganizował

piknik rodzinny z mnóstwem atrakcji dla dzieci.

Dmuchane zjeżdżalnie, trampoliny, malowanie

buziek, gry i zabawy. Wszystko to co dzieci lubią

najbardziej. Nie zabrakło tam również nas! Zro-

biliśmy dla Was lemoniadę. Dla każdego dziecka,

bo łącznie przygotowaliśmy ponad 3.000 kubków

tego napoju. Naszą maskotką dla dzieci był Jeż

Marcin, który rozdawał wedlowskie ptasie mlecz-

ko ® przyniesione przez Cezarego Sowińskiego.

Oprócz lemoniady i słodkości Rembertów Bezpo-

średnio w swoim żółtym namiocie zorganizował

malowanie buziek i robienie bransoletek. Była też

ścianka do robienia śmiesznych zdjęć. Na pikni-

ku nie zabrakło również występów zespołów dzie-

cięcych i młodzieżowych. Odbył się również

turniej o Puchar Burmistrza Rembertowa piłki

plażowej. Pogoda tego dnia była wspaniała. Gorą-

co i słonecznie. Godne pożegnanie lata!

Marcin Płonka

Człowiek orkiestra w Rembertów Bez-

pośrednio - opowiada o pikniku ro-

dzinnym zorganizowanym przez

Urząd Dzielnicy Warszawa Rember-

tów

Ludzkości coś znowu poszło nie tak. I tym ra-

zem wyjątkowo paskudnie.

Od wieków ubóstwiano kult oręża. Gdy Kain

odkrył, że kamieniem można zabić o wiele sku-

teczniej niż gołymi rękoma kolejne pokolenia

udoskonalały swoje śmiercionośne odkrycia.

Brąz pobił kamień, żelazo brąz, stal żelazo i tak

dalej. Im broń stawała się doskonalsza, tym bar-

dziej zyskiwała na swojej powszechności. Tań-

sza w produkcji, upraszczana w obsłudze, gene-

rująca nowe ścieżki jej rozwoju. Twór idealny.

Gdy Ziemia zaczęła nosić na swoim padole wię-

cej istnień, prosta broń przestała dawać możli-

wości panowania nad większą rzeszą dusz. Na-

poleon muszkietami pobił joannitów walczących

mieczami. Brytyjczycy swoją bronią palną

stłamsili Zulusów. Fronty I Wojny Światowej

obleczone zostały sarinem. Hiroszima i Nagasa-

ki poczuły potęgę atomu. Ale proch i energia

kinetyczna były nadal niedoskonałe – wymagały

technologii, udziału ludzi i olbrzymiej planisty-

ki. Od kiedy badania nad ludzkim DNA przybra-

ły na sile pod koniec XX wieku, ludzkości wy-

marzyło się zabijanie za pomocą czegoś niewi-

docznego. Czegoś o wiele bardziej skutecznego i

śmiercionośnego niż czołgi, latające fortece i

pułki piechoty. Wirusy.

Ludzie widzieli, czego może dokonać ebola,

wąglik, czarna ospa czy różne odmiany grypy.

Cichy, podstępny, przeskakujący z człowieka na

człowieka zabójca. Mały chochlik cierpienia i

okrzyków bólu. Koszty produkcji niskie, nieo-

graniczone możliwości, wypuszczony raz teore-

tycznie nie znał granic swojego zasięgu geogra-

ficznego. Nie potrzebował paliwa do przemiesz-

czania się, ani sprzętu komputerowego do bycia

sterowanym. Jednocześnie będący nieobliczal-

nym kodem DNA, który nie znał systemu rozpo-

znawania „wróg-przyjaciel”. Jednakże ludzkość

nie patrzyła na negatywne strony zastosowania

wirusów w działaniach bojowych, a jeśli już to

jedynie w zakresie błędu statystycznego dla ca-

łej populacji ludzkiej.

W 2018 r. w jednym z europejskich laborato-

riów dr Wolfke, światowej sławy specjalista

wirusolog, stworzył coś nowego. Kolejny mor-

derczy wirus został powołany do życia w steryl-

nym i cichym kompleksie badawczym położo-

nym w południowej Austrii. Badania od począt-

ku były objęte klauzulą tajności, więc nie istnia-

ła możliwość ingerencji komisji etycznych, ad-

ministracji rządowej i fanatycznych grup eko-

terrorystycznych. Wirus był w odczuciu Wolfke-

go był jedynie tworem, wynikiem zabaw czło-

wieka z konfigurowaniem kwasu deoksyrybonu-

kleinowego i nie planował zagłady ludzkości.

Był wizjonerem, którego marzeniem było stwo-

rzenie wirusa zdolnego pomagać ludziom, a nie

ich masowo tępić. Od lat badał możliwości wy-

korzystania tych tworów w walce z rakiem, cho-

robami neurologicznymi czy nawet chorobami

psychicznymi. Oczywiście nic nie przebiegało

łatwo, dodatkowo trafiał na mur innych naukow-

ców, którzy twierdzili, że oszalał. W takich sytu-

acjach Wolfke odpowiadał: "Hamlet był szaleń-

cem? Nie. Znalazł się w trudnej sytuacji." Ba-

dacz chciał dopiąć swego i był blisko.

Odkryty przez niego wirus, któremu nadano

oznaczenie laboratoryjne PPF-1904-W, posiadał

specyficzną cechę - wnikał w komórki, lecz nie

niszczył ich. Wchodził z nimi w symbiozę, któ-

rej efektem było wzmocnienie odporności ko-

mórki oraz wyraźne zmiany w jej metabolizmie.

Dotychczas nie zbadano, jakie korzyści z tego

powiązania zyskiwał wirus, lecz było to jedynie

kwestią czasu. Nauka otrzymała nowe okno na

świat, a PPF-1904-W był zaledwie pierwszym

podmuchem wiatru. Gussen, wielki wielbiciel

szekspirowskiej twórczości, nazwał swój twór

Yorickiem.

Pół roku później Wolfke stworzył nowy szczep

Yoricka - PPF-1905-W1. Wirus nadal nie wyka-

zywał agresywnej ekspansywności kodu DNA w

strukturze komórki. Czuł też narastającą frustra-

cję, ponieważ nie mógł uzyskać metody pozwa-

lającej na sprawdzenie zmian zachodzących w

samym szczepie. Badacz doskonale wiedział, że

nie można ufać czemuś, co było spokrewnione z

grypą. Nad frustracją przeważała aktualnie fa-

scynacja. Komórka wolniej się rozpadała.

Wzmocniony metabolizm powodował coś na

zasadzie samooczyszczania komórki z produk-

tów przemiany materii i "zużytych" elementów

DNA. Komórka pozostawała dłużej młoda.

Wolfke wpadł w wir badań i analiz.

Rok po stworzeniu pierwszego szczepu Austriak

popełnił błąd. Nieświadomie, jednak miał on

uderzyć praktycznie w każdego człowieka na

Ziemi. Zmęczony i roztargniony przez ciągłą

pracę uszkodził probówkę z udoskonalonym

szczepem, który nazwał Tytanią. Tytania bardzo

szybko wchodziła w interakcję z komórkami

człowieka i czas od momentu zarażenia do chwi-

li pełnej symbiozy wynosił dwanaście godzin.

Momentalnie został objęty procedurami awaryj-

nymi, poddał się badaniom i kwarantannie. Nie

wykryto u niego żadnych negatywnych zmian. A

Tytania zaatakowała znienacka.

Łukasz Grabek

Nyski, tam zabawa trwała non-stop, bo kie-

rowca miał dużo zmienników. Na przyszły

rok też wyszykujemy Nysę. Po drodze budzi-

liśmy sensację. Poważnie. W Monako nikt nie

patrzył na jachty tylko na wózki z PRLu, a w

Modenie zaparkowaliśmy przy muzeum Fer-

rari i... mało kto z turystów fotografował

czerwone bolidy!

Policja? Tylko w Saint Tropez - odwiedzili-

śmy żandarmów, do komisariatu była kolejka.

Kto wzbudził największy szacunek? Chłopak

na SHLce z lat 60. Jechał z Zamościa, ale

zanim dojechał na start do Katowic, wpadł po

kumpli do Szczecina - dołożył do dystansu

dodatkowe 1500 km.

Za rok? Wiadomo!

(Ciąg dalszy ze strony 3)

Straż Miejska (Ekopatrol), czy personel

schronisk lub lecznic. Zaczipowane zwierzęta

znajdują się w ogólnej bazie, dzięki której w

razie ucieczki czy zagubienia, właściciel zo-

stanie powiadomiony, a zwierzak uniknie

bezdomności lub stresującego pobytu w

schronisku.

Po drugie, przypinajmy oczywiście zwierzę-

tom do obroży adresatkę: breloczek z wpisa-

nymi danymi właściciela.

Nie mógłbym nie wspomnieć także o monto-

waniu siatek w oknach przez opiekunów ko-

tów, szczególnie w mieszkaniach, które znaj-

dują się na wyższych piętrach.

(Ciąg dalszy ze strony 5)

Przychodnia Weterynaryjna

Rembertów

Ul. Dziewosłęby 19

czynne: pon –pt. 8.00 –20.00

tel. 501 133 154

lek. wet Piotr Kubiak

lek. wet Jacek Madejski

Fot. Ł.Matulewicz

O G Ł O S Z E N I E

Page 8: Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

8 Październik 2014 Gazeta Rembertów Bezpośrednio nr 1

1. Ulica jak planeta

2. Protestuje na kwadratowych kołach

3. Na czele Ratusza

4. Skasowana stacja

5. Inaczej szyszak

6. Wilgotna ulica (2 słowa)

7. Rembertowska Wieża Babel

8. Flagowa ulica

9. Komfortowa część Rembertowa

10. Rembertowski bieg

11. Potrzebny maluchom

12. Dawne kino w Rembertowie

13. Ciągle zamknięty

14. Dzielą Stary i Nowy

15. Nie ma na skrzyżowaniach w Rem-

bertowie

16. Codziennie przy przejeździe

17. Inaczej uczelnia

18. Rembertowskie ogrody mieszkanio-

we

19. Brakuje pod torami

20. Legendarny bazar

21. Parkują w rembertowskim parku

Oprac. Małgorzata Sierzpowska

i Marcin Płonka

OPOWIADANIE

złożonym organizmem. Badacz nie miał możliwości

sprawdzenia oddziaływania wirusa na wszelkie komór-

ki w ciele człowieka. Potrzebował żywych obiektów

doświadczalnych, ponieważ z martwymi wirus nie

wchodził w jakiekolwiek reakcje i obumierał w ciągu

kilkunastu minut. Austriak nie mógł wiedzieć, jak Ty-

tania wpływa, między innymi na szare komórki czło-

wieka i jaką ma to destruktywną specyfikę. Wolfke nie

mógł także wiedzieć, że jego dzieło uaktywnia się w

pełni w złożonym organizmie, a jej możliwości dalsze-

go rozprzestrzeniania się są wtedy spotęgowane. Zara-

żenie jednego człowieka przez drugiego poprzez wy-

mianę płynów ustrojowych zachodziło w ciągu kilku

minut.

Wolfke spał niespokojnie kilka godzin po czym otwo-

rzył oczy, które nie widziały tego, co normalnie mógł-

by zobaczyć zdrowy mózg. Po prostu egzystował za-

wieszony między śmiercią człowieczeństwa a życiem

organizmu. Tytania mówiła jedno - zarażaj i rozprze-

strzeniaj się.

Bezwolne ciało Wolfkego wybiegło z domu i raniło

zębami oraz paznokciami mieszkającego w sąsiedztwie

emerytowanego prawnika. Obaj ruszyli w obłąkanym

biegu przed siebie. Kolejne osoby padały ich ofiarami,

a te powstawały i ruszały dalej za wewnętrznym krzy-

kiem Tytanii.

Władze Austrii początkowo uznały serię ataków za

rozprzestrzeniające się zamieszki wywoływane przez

niechętne rządowi środowiska neonazistowskie, które

od jakiegoś czasu prowadziły kampanię przeciwko

rzekomym lewakom rządzącym krajem. Po trzech

dniach liczba zarażonych rosła lawinowo. Ciąg geome-

tryczny nieubłaganie niszczył jedną z najstabilniej-

szych gospodarek Europy. Gdyby władze Austrii wie-

działy, że dla zarażonych nie ma już szans odratowania

i wydałyby rozkaz użycia broni, prawdopodobna liczba

ofiar byłaby o wiele mniejsza niż w ciągu najbliższych

czterech miesięcy.

I nie doszłoby do światowej pandemii sprowadzającej

ludzkość w najlepszym wypadku do XIX wieku. W

ciągu czterech miesięcy ludzkość praktycznie wymarła,

a nowe miejsce na szczycie łańcucha pokarmowego

zajęli zarażeni błąkający się bez celu po Ziemi dopóki

nie natrafiali na żywe istoty. Oczywiście ludzkość nie

byłaby sobą, gdyby nie miała w sobie takie samego

zapału do przetrwania najgorszego tak samo jak do

wzajemnego zabijania się. W wielu miejscach ocalali

organizowali się w różnych miejscach, najczęściej

dzięki trzeźwemu myśleniu wojskowych lub sił poli-

cyjnych. Niestety pomimo tytanicznych wysiłków wie-

le placówek upadało, a zaledwie niektóre potrafiły

przetrwać najgorsze początki tworząc silne enklawy

względnego spokoju pośród oceanu chaosu. Pentagon

w USA, bazy polarne na Antarktydzie czy południowa

Kamczatka były niektórymi z nich, ale były jedynie

skupiskami pozostałości ludzkości. Każdy teren, który

mógł odgrodzić ludzi od zarażonych dzięki barierom

naturalnym lub konstrukcyjnym dawał możliwość prze-

trwania. W Polsce ostało się kilkanaście skupisk. Za-

mek w Malborku i inne podobne twierdze znowu stały

się czyimś domem. Bazy wojskowej w większości za-

mieniły się w ponure cmentarzyska, ale i kilka spośród

nich dawało schronienie kilku tysiącom uchodźców.

Na terenie Rembertowa, dzielnicy Warszawy, ludzie

odruchowo uciekali w kierunku terenu Akademii Obro-

ny Narodowej. Może powodem była świadomość, że

posiada mur, który odetnie ich od szalejących zombie

lub stwierdzenie, że tam, gdzie są wojskowi będzie

bezpieczniej.

Dzięki szybkiej reakcji dowódców przebywających na

terenie AON udało zorganizować się ewakuację oko-

licznej ludności i odeprzeć zmasowane ataki zarażo-

nych. Ściągnięto jak najwięcej sprzętu pancernego z

pobliskiej bazy w Wesołej i żołnierzy, w tym żandar-

mów, którzy na szczęście ćwiczyli na poligonie. Straty

podczas walk były dotkliwe, ale udało zabezpieczyć się

newralgiczne punkty całego terenu. Wszystkie bramy,

luki w ogrodzeniach i murach oraz niezabezpieczone

przejścia doczekały się wymaganych napraw i wzmoc-

nień. Początkowe przeróbki były dość improwizowane,

jednak po miesiącu zamieniły się w solidne granice

wskazujące, kto pozostaje po danej stronie umocnień.

Główna brama, najsilniej strzeżona, zamieniła się w

potężną barierę obronną. Zawsze zabezpieczona trzema

czołgami i kilkoma drużynami piechoty. W miejsce

górujących nad bramą orłów pojawiły się wieże obser-

wacyjne. Przyległy budynek przemieniono w bunkier z

dwoma lekkimi karabinami maszynowymi. Pozostałe

przejścia zamknięto na głucho, zaspawano i obwarowa-

no złomem i wrakami samochodów. Pojazdy z parku

militarnego, będącego ozdobą zielonego zakątka,

wzmacniały swoją masą mury i służyły za stanowiska

obserwacyjne. Sytuacja była opanowana w pierwszej

fazie. Na terenie AON schronienie znalazło dwa i pół

tysiąca cywilów i pięciuset wojskowych.

Kolejną fazą było ustalenie nowego porządku, aby

przerażeni i zdezorientowani ludzie nie pozabijali się

wzajemnie. Władzę oficjalnie sprawowali generałowie

tworzący Sztab. Stworzyli regulaminy i procedury ma-

jące zabezpieczyć wszystkich ocalałych. Kary za prze-

stępstwa były drakońskie i konsekwentnie stosowane.

Stworzono listę zapotrzebowania na żywność, materia-

ły, uzbrojenie, paliwo i inne elementy, które mogły

pozwolić nowej społeczności utrzymać się przy życiu

dłużej niż kilka miesięcy.

Cywilom przydzielone zostały prace związane przede

wszystkim produkcją żywności, a specjalistom posia-

dającym fach w ręku nadano obowiązki utrzymania

niezbędnej do życia infrastruktury. Od tej pory były

kierownik zakładu, księgowa czy malarz uprawiali wa-

rzywa lub wypiekali chleb, natomiast murarz czy elek-

tryk zajmowali się tym, co potrafili najlepiej.

Wojskowi otrzymali rozkazy w postaci zabezpieczania

bazy i wypraw poza jej teren w celu pozyskiwania,

między innymi żywności, paliwa lub materiałów bu-

dowlanych. Armia, która była średnio wyszkolona mu-

siała doszkolić się w boju i żegnać kolejnych pole-

głych, których nie dawało się nawet pogrzebać z hono-

rami. Jedno ukąszenie powodowało utratę przyjaciela i

kompana z jednostki. Morale jednak utrzymywało się

na dość wysokim poziomie, a wszyscy wojskowi żarto-

wali, że to dzięki niemieckim Leopardom stojącym za

ich plecami.

Od momentu ustanowienia bezpiecznej placówki na

terenie AON nawiązano łączność z dwoma identyczny-

mi placówkami na terenie Pustelnika przy trasie krajo-

wej numer 637 oraz twierdzą w Modlinie. Milczały

pobliskie lotniska, a sama Warszawa sprawiała wraże-

nie martwej, gdy radiooperatorzy wyłapywali jedynie

jednostajne szumy.

W swoim rejonie AON był największą placówką ocala-

łych i dawał możliwości zbudowania częściowej sa-

mowystarczalności.

Ale nie oznaczało to, że był totalnie bezpiecznym miej-

scem, w którym żyło się sielankowo. Noc w noc pod

murami chodziły setki zarażonych, do których ostatecz-

nie nie strzelano, ponieważ huk broni ściągał kilkudzie-

sięciu nowych. Żołnierze całymi godzinami widzieli

zmasakrowane postaci drepczące w miejscu lub uderza-

jące bezskutecznie całymi ciałami w potężne bramy

AON. Załogi czołgów nerwowo oczekiwały na ewentu-

alne wtargnięcie zombie. Leopardy były ostatnią linią

obrony. Potem byłyby już nieskuteczne, gdyby fale

żywych trupów rozbiegły się po całym terenie bazy.

A życie, zgodnie ze wszelkimi prawami wszechświata,

zawsze mogło nabruździć w najmniej oczekiwanym

momencie...

c.d.n.

KRZYŻÓWKA Z HASŁEM

R E K L A M A