berdnyk - czasza amrity

238
 Kyjiw 1968

Upload: haereticus

Post on 04-Nov-2015

167 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • Kyjiw 1968

  • Roman-fejerija

    Weykyj Okean ae j dytia zaczerpne wody, jakszczo pobaajeZ aforyzmiw Schodu

    Jakszczo pered pomykamy ty zaczyniajesz dweri, pamjataj, szczoIyna te ne zmoe wwijty do tebe

    Rabindranat Tagor

    Maszyna zaskakaa po neriwnij dorozi. Wyjuczy, wybyraasia na krutyznu. Potim u-skaasia wnyz. Mychajo widczuw, szczo zadychajesia, ne wyaczao powria. Za-duszywa korobka kuzowa, nabyta poonenymy, naskri prosiaka wyparamy desiatkiw ti.Ni poworuchnutysia, ni chapnuty kraplu powria. Kudy jich wezu? Nichto ne znaje. Trebawyterpy, ne zneprytomny

    Maszyna sylno hojdnuasia kilka raziw i nareszti zupynyasia. Poczuasia rizka ko-manda, lutyj hawk sobak. Dweri szyroko rozczynyysia. Chwyla choodnoho zapasznohopowria chlupnua w kuzow, rynua w ziwjali eheni poonenych, janya.

    Mychajo chotiw zweysia na nohy. Pochytnuwsia, wpaw hoowoju wnyz, sylno za-bywszy ob kamjanyyj grunt. Porucz zasmijaysia. Potim chto zakryczaw:

    Wycho! Chutczisze! Sznel! Sznel!Pooneni wawo zaworuszyysia, wyskakuway z maszyn, ohladaysia. Mychajowi do-

    pomohy pidweysia iz zemli, chto obter krow z joho skroni. Win obyzaw jazykom po-szerchli huby, hlanuw dowkoa sebe. Wydnoki zaupyy wysoki hory, w nebo wpynaysiakryani werchiwja.

    Pewno, Alpy, podumaw Mychajo.Poonenych otoczyy ochoronci w czornomu, z awtomatamy napohotowi. Bila jich-

    nich nih szkiryy zuby zdorowenni psy, nerwowo poukujuczy kudatymy chwoamy pozemli.

    Do hurtu pidijszo dwoje nimciw, odiahnenych u siru wijkowu formu bez pohoniw.Wony bray narucznyky z jaszczyka, kuway poonenych po try czoowiky. Dwa narucz-nyky na trioch sodat. Mychajo Sahajdak buw u perszij trijci, krajnij zliwa. Do prawoji rukyjomu prykuway brytankoho sodata w blido-zeenij poszmatowanij formi. Mychajo skosahypnuw na nioho, zdywuwawsia. Na hoowi poonenoho bua zeena czama, rohe bron-zowe obyczczia oblamowuwaa czorna boridka. Ne inaksze, jak z koonilnoho korpusu.Napewne, indus. A tretij praworucz amerykane. Po widznakach wydno lotczyk.

    Do koony nabyzywsia ocer-esesiwe. Zakawszy ruky za ynu, uwano, diowyto

  • rozhladaw poati sodat. Wse wid obyczczia do nih. Mychajo ne opuyw pohladu.Widczuw bila sercia hniwnu, skaenu chwylu. Czomu, czomu win tut, porucz z cymychopciamy? Po jakomu prawu cej nelud z hadiuczymy oczyma ohladaje jich, niby owe nabazari?

    Ocer projszow dali. Indus hlanuw na Mychaja, mjako usmichnuwsia, niby zrozu-miwszy an towarysza. Amerykane zadywywsia na hirki werchiwja, nachmurywszy hu-i czorni browy.

    Poczuasia protiana komanda. Zahawkay psy. Koona ruszya po hirkij dorozi po-nad hybokoju prirwoju, de skaeniw zeenkuwatyj pinyyj potik. Z-za wysokych parkaniwwyhladay zacikaweni ycia, de iway piwni. Sonce pidniaosia w nebi wysoko, z hir y-nuy pachoszczi chwoji.

    Indus hyboko zchnuw, obernuwszy do Mychaja, tycho zapytaw anglijkoju mo-woju:

    Wy ne znajete, de my? Czudowi miscia. Niby w HimaajachMychajo w umi skaw frazu dla widpowidi (anglijku mowu win rozumiw nepohano,

    ae rozmowlaty jak slid ne nawczywsia), proszepotiw: Toczno ne widaju. Abo na piwdni Nimeczczyny, abo w Awriji Awrija, chrypko skazaw za ynoju susid-poonenyj. To je Awrija. Ja

    znaju Diakuju, skazaw, ne obertajuczy, Mychajo. Ja te tak dumaw. Tilky nawiszczo

    nas prywezy siudy ne zbahnu Wy neoereywi, usmichnuwsia indus. Czomu? Nas prywezy dla tiakoji praci. Hlate wsi pooneni zdorowi, sylni. odnoho

    chworoho czy sabkoho. Jasno, szczo ne dla raty Wasza prawda, z poehkiiu skazaw Mychajo. Tym kraszcze. Je jaka nadija Zadi misia dwa, tycho obizwawsia poonenyj za ynoju. Nimci maaky

    wbywaty nadijuPooneni z ochoronoju mynuy wukyj miok, perekynutyj nad uszczeynoju, naby-

    zyy do wor neweykoho taboru. Za koluczymy drotamy wydno buo riady nykych si-rych barakiw, po bokach wysocziy czotyry wei z wartowymy, na dowhych pryponachnawkoo zahorody bihay, hryzuczy anciuhy, luti psy. Pobaczywszy poonenych, wony po-czay rwatysia z prypon, dawlaczy i zachynajuczy.

    Worota roztuyy, niby zowisna paszcza, kowtajuczy poonenych riad za riadom.Ocery wawo peremowlaysia. Sahajdak rozibraw kilka nimekych fraz: Dobra chudoba Diakuwaty szefu Robota terminowa, a ari szkapy wyzdychay Zrozumiw? edwe woruchnuwszy hubamy, zapytaw indus.Mychajo kywnuw. Amerykane promowczaw. Tilky oczi w nioho ay choodni, kry-

    ani. Tym czasom konwojni pidijszy do poonenych, poczay znimaty narucznyky. My-chajo poehszeno zchnuw, rozter bahrowi smuhy na ruci.

    Poonenych wyadnuway w dwi awy. Odyn z oceriw wysokyj, chudyj, z bajduymchoodnym pohladom wyupyw napered, skazaw korotku promowu. Dwa sodaty po-wtoryy joho zwernennia anglijkoju, rosijkoju, polkoju ta francukoju mowamy.

    Pooneni sodaty, skazaw ocer. Ja major fon Hiren, komendant cioho taboru.Kone moje sowo zakon dla was. Neposuch smer. yttia i wolu pry kinci wijny mo-ete zasuyty ysze widdanoju praceju na baho weykoho rejchu i naszoho urera. W ko-nomu baraci je aroy. Wse insze pojasnia wony. Ja skinczyw!

  • Sahajdak z czotyrma perszymy trijkamy poonenych potrapyw do siomoho baraka.Starooju tam buw prysadkuwatyj, korenayj ukrajine z chytrymy weseymy oczyciamy.Win nazwawsia Hrykom Bojakom, due zradiw, poczuwszy ridnu mowu z wu Mychaja,daw jomu, indusowi ta amerykancewi misce bila wikna, na horisznich narach.

    Amerykane odrazu poliz tudy, roztiahnuwsia na we swij bohatyrkyj zri, zachru-iw sugobamy. Staroa pohlanuw na nioho, pochytaw hoowoju.

    Zwyk, mabu, sojuznyczok odeuwatysia. Tut ne weysz. Raneseko karjer, wede, jak u pekli. Ludy mru, mow muchy. Prywozia zdorowaniw, a wywozia w rohoi. Otak, zemlacze. Nu, ta ne ury, lahaj oczywaj. Skoro baandu na weczeriu prynesu.

    Win pidupyw do Mychaja, proszepotiw bahalno: Nu szczo tam czuty? De? U nas. Ty koy popawsia? Dawno? Nawesni. Misiaciw piwtora tomu. Na Kawkazi Hoody, zaohnaw Bojak, a kudy nimczura dobrawsia. Ta szczo jomu

    wpynu ne bude? Kine nam? Poczatok, okijno skazaw Riszidewa, wsowujuczy w hoku nytku. Skynuwszy

    soroczku, win poczaw ataty dirku na yni. Ne pidwodiaczy oczej, szcze raz suworo pro-kazaw: Poczatok

    A ty chto? zdywuwawsia Bojak. Szczo ne nasze. I ne z sojuznykiw. Takychszcze ne baczyw.

    Indija, skazaw Swami. Zdaeka, zchnuw Bojak. A zwidky znajesz, jak i szczo? Proo zaokoju-

    jesz? Ni. Ja dobre znaju ioriju Jakby-to, proszepotiw ozyrajuczy Bojak. Jakby ty prawdu skazaw, dywnyj

    czoowicze! Twojimy uamy Boh promowlaje!.. Moe, j tak, ahidno widpowiw Swami, perekuszujuczy nytku. Wsi my dy

    joho To ty wirujuczyj? Wsi wirujuczi, usmichnuwsia indus. Nema newirujuczych. Odni wiruju w

    Boha, druhi w satanu, treti w oroku syu, szcze jaki w ludynu, w jiji lubow Prawdu kaesz, poczuchaw potyyciu Bojak. Mudryj ty, chocz i moodyj szcze.

    A zwidky po-naszomu nawczywsia? Wywczaw. Ja bila dwadciaty mow znaju O-o-o! z poszanoju mowyw aroa. Hoowatyj. Nu, wasztowujte. Zaraz pry-

    nesemo matracy, potim weczeria. I aty! Bo zawtra na katorhuStaroa poczymczykuwaw kudy wzdow baraka. Bila nar metuszyysia pooneni,

    say matracy. Pyw riznojazycznyj homin. Dechto, zmorenyj wakoju dorohoju, odrazupadaw na poil i zasynaw. Indus torknuwsia palciamy Mychajowoho pecza, drunio mo-wyw:

    Poznajomymo, brate? Z ochotoju Mene zwaty Mychajo Sahajdak. A wy? Harri Fcderald Soun, neodiwano ozwawsia z nar amerykane. Swami Riszidewa, skazaw indus. Indija Szczo ty z Indiji ce odrazu wydno, prychylno mowyw Soun. A ty chto

    rosijanyn? Ukrajine.

  • Ukrajina, zchnuw indus, askawo hlanuwszy na Sahajdaka weykymy czornymyoczyma. Bodhysatwa Taras Koy czytaw

    De ce Ukrajina? zacikawywsia amerykane. De u Sybiru? Ewropa, zasmijawsia Mychajo. Nu ty, koego, w geograji ne maak! A szcze

    lotczyk! A szczo lotczyk? znyzaw peczyma Harri. Treba ety dadu kartu Cioho mao, osudywo skazaw Mychajo. Treba znaty Zemlu, na jakij ty y-

    wesz A ty znajesz Ameryku? Wse-taky szczo znaju. Ujmena waszoho znaju. A ty naszoho Tarasa ne znajesz. A

    win e pysaw pro waszoho heroja

    O rode, sujetnyj, proklatyj,Koy ty wydochnesz, koyMy didemosia WaszingtonaZ nowym i prawednym zakonom?A didemo-taky koy

    Riszidewa perekaw wirsz anglijkoju mowoju. Harri enerjno kywnuw, u synichoczach zjawywsia schwalnyj wyraz.

    O rajt! Prekrasno. Narod, jakyj maje takoho proroka, weykyj narod. al, szczoja ranisze ne znaw. Dla nas wy wsi Rosija.

    Koy buo tak. A teper bratwo narodiw, z hordiiu widpowiw Sahajdak. U nas sotni narodiw i nacij. I wsi ywu druno

    Propaganda, skeptyczno skrywywszy huby, mowyw Harri. Ne lublu baakuniw.Skri u swi odnakowo

    Ne odnakowo, aachnuw Mychajo. U nas kraszcze! Koy ja czytaw odne sowjanke prysliwja, zasmijawsia amerykane. Jak e

    wono Aha, zhadaw! Wsiakyj czort je czort Znaju, zasmijawsia Sahajdak. Wsiakyj czort swoje booto chway. Chaj tak.

    Moe. A wse-taky nema w swi kraju, de ludy yy b tak druno Ce prawda, serjozno ozwawsia indus, potysnuwszy palci Mychaja swojeju ru-

    koju. Ja dawno slidkuju za wamy. Wywczaw bahato waszych mow, tradycij, ioriju.Wa-szi narody, meni zdajesia, maju jaku osobywu iorycznu misiju. Szcze ne wse jasnobahato temnoho ae poczyn grandiznyj. O i teper chto b mih ojaty tak munio protytemnoji ordy?

    Prawda twoja, Riszidewa, chytnuw hoowoju Harri. Tut niczoho ne zapere-czysz

    Towaryszi zadumaysia, zamowky.Harri, zakawszy ruky pid hoowu, lih horiy, proburmotiw: Doky tam szcze prynesu ja podrimaju. Due omywsiaMychajo zapluszczyw oczi. De win? Szczo z nym? Czy ne snysia, czy ne prywydio?Zowsim nedawno szkoa, pisni na wyhoni, prekrasni kazky babusi, ihry mi burja-

    namy, wurkotywi traktory na szyrokych polach, zachoplujuczi doslidy na urokach zykyI zori, czariwni nebesni wohnyky w okulari teeskopa. Mriji, czariwywi mriji pro majbuttia.Zamani wony, aplueni. Nazawdy

    Tepa doonia laha na ruku Mychaja. Otiamywsia wid zadumy.Temni, hyboki oczi indusa hladiy na nioho szczyro j sumowyto. Swami okynuw

  • pohladom wysoke blide czoo, zaszerchli huby, skorbni zmorszky bila temno-sirych oczej. Zakon yttia, skazaw Riszidewa. Pojednannia czornoho j swoho. Jak inaksze

    wyprobuwaty nas? Pro szczo ty? zdywuwawsia Sahajdak. Ja mowczaw? Ae ty dumaw, zapereczyw Swami, tonko wsmichajuczy. Twoje obyczczia

    widkryta knyha. Ja proczytaw twoji dumy. Tomu j zaokojuju. Wojin ne bojisia bytwy I ja ne bojusia bytwy, pochmuro odkazaw Mychajo. Chaj bude bij. Chaj swy-

    ia snariady. Chaj rukopaszna, yce do ycia A o tak, u newoli Najrasznisza bytwa bezmowna, suworo skazaw indus. Ne rozumiju. Koy zbahnesz. Zhadaj yttia weykych ludej. Nu chocz by j waszoho bodhysatwy

    Tarasa. Najbilszyj bij dla nioho buw u pueli, koy win zayszywsia samotnij, sered woro-hiw. Ja czytaw joho szczodennyk, i moje serce obywaosia krowju

    Dywnyj ty, Swami, zaczudowano skazaw Mychajo. Sam hen zwidky, a zna-jesz naszych herojiw kraszcze wid nas

    Wony ne ysze waszi, zapereczyw indus. Wony wseludki Moe, j prawda twoja. Win lubyw usich ludej, chto b de ne yw. Aby ysze serce

    widkryte maw. Ae czomu ty nazywajesz joho bodhysatwa? Szczo za dywne sowo? Osiajanyj mudriiu. Ludyna, jaka ywe ne dla sebe, a dla swu. Bodhysatwy ri-

    znych narodiw tworia naszu swidomis. Wony naszi materi. Tak howory drewnia mu-dris

    Moe, j tak, zadumywo skazaw Mychajo. Ja ne znaju, ne czytaw, ne czuw. Jatilky-tilky skinczyw szkou. A ty te ne nabahato ariszyj wid mene, a znajesz tak bahato!

    U mene czudowyj guru, nino odkazaw Swami. To wse joho zasuha. Chto ce guru? Uczytel po-waszomu. Tilky ne proyj uczytel, a serdecznyj. Takoho wczytela ne

    mona zaminyty. Win na wiky. Tilky bodhysatwa moe buty takym guru Ja zrozumiw tebe, hariacze pidchopyw Mychajo, trymajuczy w swojij dooni

    tonki palci Swami. Guru moe buty ysze toj, chto widdaje sebe powniiu druziamswojim. Jak nasz Kobzar!

    Tak, zhodywsia Riszidewa. U konoho narodu je swiaszczenni guru. W Ame-ryci Ujmen, Waszington, w Rosiji Tooj, u _ Franciji anna dArk, w Indiji Budda, Ramakriszna, Handi. W konoho narodu je swij bodhysatwa. Tilky ne wsi rozumi-ju ce i szukaju falszywi skarby na czuyni.

    Swami, drue, bahalno skazaw Mychajo. Ty meni rozpowisy pro wse ce. Pro-szu tebe

    Neodminno, usmichnuwsia Swami. Ja radyj Zhory proburkotiw Harri: Ej, chopci! Wy mene rozbudyy. A meni snyosia more bakytne, tyche-tyche. I

    koted na berezi. Palmy, pla. I druyna jak mrija. Houbi oczi, dowhe bie woossia, nohymarmurowi, runki nu j wse insze O dyjawo! Tak obmaniuwaty ludynu! Prokynuwsia barak, poon!

    Indusy nazywaju ce majja, skeptyczno skazaw Swami. Szczo take majja? zapytaw Sahajdak. Iluzija, mara. Due hyboke poniattia. Ne prywyd, ne halucynacija a, jak by tobi

    skazaty Chiba tak: miljoner rozbahatiw, maje kupu zoota, radije, mrije, jak win budeyty, hulaty, nasooduwatysia. Znenaka udar, infarkt. Smer. Wsi joho mriji, arannia,zadumy majja!

    A szczo todi ne majja? zacikawywsia Sahajdak.

  • Brattia, chapajte matracy, kryknuw Bojak. Wyjmajte, w koho jaka myska, ko-robka. Nesu baandu!

    Win kynuw try zhorneni matracy na nary. Amerykane poczaw satysia. Indus poliznahoru, pomahaw jomu. Potim siw na krajeczku nar, zwisyw nohy. Poczuchaw huuczornu borodu, zasmijawsia, dywlaczy zhory na zadumanoho Mychaja.

    Schidna osoja wwaaje, szczo wse w zycznomu swi majja. Szczo narodu-jesia maje znyknuty. Sw form nerealnyj. Ne majja ysze odne nasz bezsmertnyj duch,Atman.

    Zabobony, zwerchnio mowyw Sahajdak. Ty takyj oswiczenyj, mudryj, a wiryszw jakoho Atmana

    A ja ne wiriu, usmichnuwsia Swami. Ja znaju. Wyhadujesz, ozwawsia Harri, swariaczy palcem, i w joho synich oczach zaska-

    kay ukawi iskry. Choczesz potiszyty nad namy. Ja te, brate, ne wiriu w Boha. I w bez-smertnu duszu ne wiriu. Ba ni, breszu! Jak sidaju w lak, eczu w nebo todi wiriu w Boha.I molusia! A jak siadu znowu ne wiriu!

    Ce w tebe ne wira, a tak ohryzky tradyciji, skazaw indus. Prawda. A jak e inaksze. Serjozno wiryty? Nema w szczo. W rozpjatoho Boha?

    Jakyj e Boh, koy ludy rozjay joho? We kraszcze karajuczyj, z byskawkoju w rukach,jak Zews!

    Ja kau ne pro Boha, worenoho ludkoju ujawoju, ironiczno widpowiw Swami. Atman ce nasza bezsmertna su, jaka pereywaje zyczne tio

    Jaka wona, ta su? Na szczo schoa? Atman poza swom fenomeniw. Win ne schoyj ni na szczo. Win woda w okeani.

    A nasz sw to chwyli na powerchni okeanu, pina na hrebesz chwyl Dywno suchaty tebe, zadumywo skazaw Mychajo. Ja ne czytaw niczoho

    podibnoho. Ae powiryty, szczo pisla nas szczo zayszajesia Ni, neprawda Moe, szczo i zayszajesia, prymyrywo skazaw amerykane, czuchajuczy poty-

    yciu. Jaka sya, enerja. Tilky neswidomaBarak zaszumiw. U dweri wnesy weyku baddiu z weczereju. Mychajo wziaw mysky

    druziw, piszow do wychodu, aw u czerhu. Weseyj, wawyj poonenyj nayw jomu tryporciji tepoji burdy, daw try szmatoczky hewkoho czornoho chliba. Sahajdak power-nuwsia nazad, poawyw jiu na horiszni nary, wybrawsia sam. Indus krytyczno pohlanuwna pijo, wziaw swoju porciju, rozyw popoam Mychajowi j Harri. Sahajdak zaproteu-waw:

    Nawiszczo ty? Sam szczo zjisy? Meni dosy chliba. Jak tak? Ty duba wriesz! Szczo take wriesz duba? zacikawywsia Swami. guralna fraza. Wmresz, zahynesz A-a! Ne turbujsia, ne wmru. Koy ja prochodyw jogu, dowodyosia ne jiy dniw po

    sorok, szidesiatMychajo odkusyw szmatoczok chliba, adibno zapraciuwaw szczeepamy, siorbnuw

    tepoji nesmacznoji ridyny. Szidesiat dniw? plam, plam, plam! Ce ty zahnuw. Ludyna ne wytrymaje tak

    bahato, plam, plam, plam. Wytrymaje, zapewnyw indus, rozowujuczy chlib. Jakszczo zyczno ne napru-

    uwatysia, to mona wytrymaty j bilsze. Tak szczo ty ne bijsia za mene. Ja szcze ytymurokiw z trydcia

  • Nichto ne znaje swoho majbuttia, skazaw Sahajdak. Miyka Mij guru znaje, pojasnyw Riszidewa. Win skazaw meni. A pro mene skaesz? usmichnuwsia skeptyczno Harri. Czy ja dowho proywu? Ne znaju, zchnuw Swami. Ae mou zapytaty guru Maa diaka, rozczarowano skazaw Mychajo. daty, doky skinczysia wijna?

    Moe, my zawtra pozdychajemo!.. Ne treba daty, mowyw Swami. Ja zapytaju teperWin zoseredywsia, zahybywszy pohlad de u proir. Obyczczia indusa zahoryo-

    sia, huby roztuyysia. Na obyczczi zaewria tycha usmiszka, niby win pobaczyw kohoridnoho, baanoho. Mychajo j Harri perezyrnuysia, promowczay. Dywnym, nejmowir-nym zdawawsia jim towarysz, ae szczo u serci, w pidswidomoi zaerihao wid kpyniwta nasmiszok. Wony mowczky, tycheko zakinczyy weczeriu. Tym czasom indus otia-mywsia wid anu neporusznoi, wyjszow iz zadumy, hlanuw na Mychaja.

    Ty pereywesz wijnu, tycho skazaw win. Harri te. Ce wse, szczo win moeskazaty, mij guru. Pro podrobyci howoryty ne mona. To bude wtruczannia w karmu. Wdolu, jak wy kaete

    Mychajo nedowirywo dywywsia na towarysza, ne znajuczy, smijatysia jomu czy ser-dytysia.

    De twij guru? I zwidky win znaje nas? My ne znajomi Win porucz, serjozno widpowiw Swami. Win baczy nas. Ja tilky szczo roz-

    mowlaw z nym Anu tebe! zarehotawsia Mychajo. artiwnyk ty! Spasybi j na tomu, weselisze

    yty bude z toboju!Harri pochytaw hoowoju, lasnuw indusa po yni. Wy, indusy, maaky na wsiaku czortiwszczynu. Moe, j prawdu skazaw? Odhada-

    jesz, pereywu wijnu znajdu tebe w twojich Himaajach, pokoniusia do nih! Ne zabuwaj e obicianky! serjozno skazaw Riszidewa. Nikoy ne kydaj da-

    remno sliw u proirPooneni kinczyy weczeriu. Sahajdak zbihaw do paraszi, potim do baka z wodoju,

    pomyw mysky. Powernuwszy do druziw, wyhlanuw u wikno. Nad horamy pywy sutinky,w baraci ao temno.

    Do prymiszczennia zajszow ocer z dwoma sodatamy. Perewirka, kryknuw Bojak. Staty bila narPooneni zaworuszyysia, pochapcem asztuwaysia w dwa riady bila swojich mis.

    Sodaty, hupajuczy czobimy, prochodyy mymo, tykay palciamy w hrudy. Ajn und cwancih, cwaj und cwancih, draj und cwancih, monotonno unao w

    baraci. I ce majja? hirko zapytaw Mychajo, koy sodaty odijszy. Majja, werdno skazaw Swami. Iluzija wady. Dla nych wona rozwijesia due

    skoro Doky sonce zijde, rosa oczi wyjis. Je w nas take prysliwja, zchnuw Mychajo. Harne prysliwja, pochwayw indus. Ne pidawlaj oczej pid rosu Spaty! huknuw Bojak. Spaty, brattia! Zawtra raneko do praci!Barak zahuw, zakekotiw. Pooneni poczay wmoszczuwatysia na narach. Mychajo lih

    te. Rozmotaw obmotky, rozzuw czerewyky. Z poehszenniam rozprawyw erti palci.W prymiszczenni aachnuy miani ampoczky. Homin zatychaw.Harri powernuwsia do susidiw, proszepotiw: Spaty ne choczesia. Dawajte poznajomymo

  • My znajomyy, zdywuwawsia Mychajo. Znaty imja to ne znajomwo, zapereczyw amerykane. Choczesia znaty

    pro yttia swoho druha. I znajete czomu? A czomu? pocikawywsia Sahajdak. Sw rozdilajesia nadwoje. Swo, pima. Ce jasno. My wsi za ludianis, za yttia,

    za lubow. Wony wanday. Ae i my rizni. Szczo jednaje nas? Choczesia znaty Mudre baannia, zhodywsia indus. Ja pidtrymuju. Mychaje, ty najmoodszyj

    poczynaj Ludiam ne damo aty. Kryczatymu A my tycheko. Harri niczoho ne zrozumije. A anglijku ja sabo znaju Ja jomu szwydeko perekadatymu. Dawaj, dawaj, Mychaje howory Meni due

    cikawo znaty wse, wse pro tebe Knyhy to odne, a ywa psychika insze. Ja choczuznaty bilsze pro was, zowsim nowych ludej

    Nu jakyj ja nowyj? zchnuw Mychajo. Zwyczajnyj chope. Takych mi-ljony

    Wy j sami sebe szcze ne znajete, zapewnyw Swami. I ce prekrasno. Pachuczatrojanda ne uswidomluje swojeji krasy. Howory, howory

    Sahajdak prysuchawsia. De za inamy baraka perehukuwaysia wartowi, potunyjpromi proektora macaw puelne dworyszcze taboru, inkoy wrywawsia do prymisz-czennia, mertwotnym swom osiawaw riady poonenych. Czuysia ohony, chto roz-mowlaw uwi sni. Dywno, chymerno, nejmowirno. Jak wyjty z cijeji achywoji dijsnoi,jak perejty w daekyj sw dytynwa?

    Mychajo widsunuwsia do iny, prylig na liko. Swami j Harri schyyy do nioho ho-owy. Sahajdak howoryw urywczao, hucho, niby wyrywajuczy sowa ohadiw z mynu-oho. Indus odrazu perekazuwaw tychym hoosom zmi joho rozpowidi:

    Dnro Druzi, jak wam peredaty krasu joho? Ce nemoywo Spokijnyj pyn, szy-roczi, biosnini, owti, blido-owtawi pisky, czariwni uky, pokryti trawamy j kwamyJa lubyw bosoni bihaty mi kwamy, lubyw eaty w huij trawi i dywytysia w nebo. Apotim kupatysia w prozoro-owtij wodi, owyty koluczych okuniw u korczach ozy j pa-waty czerez potuni wyry, z orachom i hordiiu widczuwajuczy pid soboju adibnu hy-bi

    A lis Naszi lisy osobywi Prozori, czyi, owneni ehkym duchowytym zapachomchwoji Ja lubyw zbyraty hryby, sunyci. Lubyw suchaty iwy ptaszyni nawesni. Matybraa mene szcze maekym z soboju, sidaa na jakomu peku i mowczazno prosyduwaahodynamy, zapluszczywszy oczi. I ja ne dywuwawsia jij, bo j sam widczuwaw dywni czaryaroho lisu. Ja teper zhaduju ti daeki czasy, widczuwaju widwidyny lisu, jak szczo nezwy-czajne jak moytwu, czy szczo

    Tak, tak, tycheko zhodywsia indus. Ty dobre howorysz, Mychaje. Dali, dali A szcze lubyw ja chodyty za puhom. Weyki, sylni traktory tiahy za soboju potuni

    agregaty, byskuczi emeszi dbajywo perewertay sytu zemlu, i wona paruwaa pid wesnia-nym soncem i dychaa jakym trywonym zapachom Haycz nad polamy, ajworon unebi, jakyj zaywajesia pisniamy do soodkoji znemohy, nini pahinnia derew z rozpu-kymy dytiaczymy yoczkamy, sumowyto kyczna pisnia urawliw Dosy pro te Ta-kych ohadiw due bahato, pro wse ne rozpowisy Ta j wam, napewno, cikawo suchatypro szczo realiycznisze

    Nawpaky, skazaw amerykane. Due cikawo. W tebe poetyczna dusza. Z tebewyjszow by dobryj fermer

  • Jakraz twoji ohady i je osnowne, dodaw indus, i w joho bezdonnych czornychoczach majnuw wyraz schwaennia. Wse insze ysze forma. My suchajemo tebe, My-chaje

    Potim szkoa. Nowi ideji wrywaysia w moju swidomis. Poati herojiw, jaki ne a-liy swoho yttia zarady majbuttia. Moe, wam ne zbahnuty, jak ce dije na dytiaczyj rozum,na serce junoji ioty! Potim, piznisze, nawi pobaczywszy w ytti bahato temnoho, nezbah-nennoho, oburywoho, ja nikoy ne rozczarowuwawsia w tych idejach

    Jak e mona rozczaruwatysia w prekrasnych idejach? zasmijawsia tycheko in-dus. Ideau nichto j niszczo ne moe zamaryty. Po-mojemu, nawpaky, otworenniaideau powynno szcze sylnisze kykaty do joho zdijsnennia. I wy wasza krajina robyswiate dio pryszczepluje diam najkraszczi ludki ideay

    Ty perebilszujesz, Swami, ironiczno skazaw Harri. Idealizujesz. U nych te be-damu chocz odbawlaj!..

    W zdijsnenni, zapereczyw indus. Ae ne w ideji. Ideja zerno. A zerno nese wsobi majbutniu rosynu. Wychor potwornoi myne ne teper, to w majbutniomu. A zernoNowoho Swu das swij plid

    Poezija, zchnuw Harri. A wtim u twojich sowach je sens U wsiakomu raziw nas u szkoach idej wseludkoho braterwa ne propowiduju

    Oto-bo Mychaje, howory, howory Zmaku ja zachopywsia aronomijeju. Zoriane nebo chwyluwao mene, prytiahu-

    wao, trywoyo wicznoju tajnoju. Ja we z tretioho, czetwertoho kasiw pereczytuwawuse, szczo mih diaty, pro pochodennia yttia, pro daeki panety, pro majbutni poloty doinszych swiw. Osobywo do sercia meni prypaw Cikowkyj, jakyj hariacze wiryw u ko-smicznu dolu ludej

    Weykyj bodhysatwa, skazaw indus. Ja czytaw pro nioho. Ludyna hriadusz-czych ras

    Ja ne znaju, chto win, zadumywo mowyw Mychajo, ae joho prykad raziu-czyj. Huchyj samouk, bez hroszej, bez druziw, u samotyni porynaje dumkoju do nezmir-nych hybyn. I ne ysze mrije, a j praciuje, buduje modeli, roby rozrachunky I szcze jakochawsia u fantayci. ul Wern, Ues, nasz fanta Bielajew. Stari, zajaoeni knyhy fran-cuza Kamia amarina pro kosmogoniju

    Znaju, chytnuw hoowoju Harri. Prekrasnyj popularyzator. Wony dopomohy meni rozszyryty swidomis, wybraty szlach. Ja bezpoworotno

    wyriszyw aty aronomom czy arozykom. Okrim zwyczajnoho, powsiakdennohoyttia, je szcze j bezmirja, i treba prokadaty szlach dla ludej tudy

    Czudowo, mowyw indus. Ty dobre skazaw. Tilky zauwau, szczo zwyczajneyttia te ownene tajny. W konij ludyni bezmirja

    Ja ne dumaw pro take, skazaw Mychajo. Ja szcze mao znaju. Prawdu kauczy,ja szcze ne sformowanyj

    Samokrytycznis, zuchwao bysnuw synimy oczyma Harri. Ce u was tak pryj-niato?

    Chorosza rysa, zapereczyw indus. Win prawdu kae. My newpynno formu-jemo sebe, nawi u pochyomu wici. A jomu skilky tobi, Mychaje?

    Dwadcia U sorok perszomu ja zakinczyw desiatyriczku. Zdawaw Dokumenty wuniwersytet. Chotiw na aronomicznyj widdi. I o wijna. Ja ne czekaw pryzowu. Piszowdobrowilno. Nas powezy na Schid. Dwa-try misiaci nawczay. I odrazu na front. Ja buw ukilkoch bojach. Pid Chersonom. Potim pid Roowom. Spoczatku buo raszno. Potimzwyk. Wybuchy, laky nad hoowoju, mokri okopy, smer towarysziw. Inkoy wnoczi, koy

  • zatychaa kanonada, ja baczyw zori nad hoowoju, i w duszu meni powertaysia poczuttiadytynwa, szkilnych l majoriy chymerni mriji pro poloty, pro zoriane nebo a potimwse znykao, hrymiy boji, paday moji druzi poraneni czy mertwi, i ja znaw ysze odne:bezkonecznyj, rasznyj her z jakoju maroju, z nawaoju, szczo zapownya naszu zemlu.Potim kontuzija i poon. De na Kubani, nedaeko wid Kawkazu. Ja otiamywsia w tabori.Wahony, peresyky, Nimeczczyna. Potim siudy. Ne mou szcze otiamyty, zrozumywsioho, szczo aosia. Ne wiriu, ne choczu wiryty, szczo woroh peremoe. Ne moe pere-mohty. Bo todi yttia je fars, chymera, hydka komedija Ot i wse, druzi Szczo ja szczemou skazaty? Nadto mao yw Chiba szcze skau, szczo radyj zuriczi z wamy. Dueradyj. I o moja ruka na drubu

    Okej! skazaw Harri, micno tysnuczy ruku Mychajowi. Ja te radyj. Ty sawnyjchope. Lublu takych. Nu szczo , teper moja czerha? Ja zowsim korotko.

    Mij bako rybaka. Z dida-pradida. My pereseenci z Irandiji. Z dawnich-dawen pose-yysia na Kalifornijkomu uzberei. Buria, okean, chwyli, sztormy wse ce wchodyo wpo i krow rodu. Ideji rodu te taki: swoboda, znewaha do smerti, kult herojiw. Konedytia zmaku znao pro Waszingtona, Linkolna, Spartaka. Nu i pro simejnych tradycijnychherojiw, jakych wy ne znajete. O tak my yy. Bako zmaku braw mene w more. Ja zwykdo soonych bryzok, do zapachu ryby, wodoroej, do sztormiw i chwyl. Dumaosia, szczoprodowu tradyciji rodu, anu rybakoju. Ta odnoho razu naupyo ycho. Bako ne po-wernuwsia z pawannia. Wse kowtnuw okean rybaok, szchuny, naszi nadiji

    U nas buw prekrasnyj koted na berezi okeanu. Sad, gara, kwy. Na obriji hory.Ja chodyw u szkou. Pisla zahybeli baka doweosia wse puyty z mootka, szczob atytykredyt za koted. My zayszyysia maje ebrakamy. Piszy z matirju po krajini. Zresztojumaty najniaasia w jidalniu aeroszkoy dla cywilnych piotiw. My zayy bilsz-mensz pry-ojno. Ja zakinczyw szkou. Potim armija. Uczyyszcze powrianych sy. Wijna. Menezbyy nad Ardennamy. Nu szczo ja maju yttia bidnisze, ni u Mychaja? Czy ne tak?

    Ne tak, skazaw indus. Ty bilsz prychowanyj, wnutrisznio zibranyj. Ta ja wid-czuw bahato toho, pro szczo ty zmowczaw. I hoowne, druzi, wsi my ilnyky, chocz i zriznych krajin. Wy chotiy znaty, szczo objednao nas na odnomu poli? Tak ce monateper skazaty: ludianis

    Zhoda, skazaw Mychajo. Okej! enerjno kywnuw Harri, drunio usmichajuczy. Niszczo ne zaminy

    cioho Teper ty, Swami. U tebe powynna buty najcikawisza rozpowi, ozwawsia Sahaj-

    dak. Howory Mabu, dosy, druzi. We pizno. Treba poaty. Moja rozpowi rawdi dowha.

    Chaj zawtra. Na roboti abo tut, pisla weczeri Na roboti nawriad, pozichnuw amerykane. Naci pryrela. Wy szcze ne zna-

    jete jich. Meni rozpowiday pooneni mabu, u pekli kraszcze De pokae, zahadkowo skazaw Riszidewa. Dobroji nocziAmerykane powernuwsia na prawyj bik i odrazu soodko zasopiw. A Mychajo lih

    horiy, dywywsia w sutinky baraka, prysuchawsia do trywonoho sonnoho homonu so-te poonenych, pyw na chwylach wakoji znemohy. Swami szcze sydiw na kraju nar,skawszy ruky na hrudiach, ne woruszywsia. Win zdawawsia wysiczenym iz kameniu.Szczo za ludyna?

    Wakyj son znemih Sahajdaka. Spaw do swanku bez wydi, ne prokydajuczy.Zowisnyj zwuk syreny powernuw do swidomoi. Mychajo pidskoczyw na narach,

    udarywsia hoowoju ob nyku elu. Wnyzu we metuszyysia pooneni, torochtiy mysky.

  • U wikno wywaosia sireke swo ranku. Swami sydiw na kraju nar, schreywszy nohy,dywywsia newydiuszczym pohladom de u kutok.

    Ty szczo ne aw? zdywuwawsia Mychajo, protyrajuczy zaani oczi. Trochy aw, usmichnuwsia indus. Meni dosy hodynu-dwi. Ja zwyk do korot-

    koho snu A de Harri? ohlanuwszy, zapytaw Sahajdak. Umywawsia. Teper pobih za snidankomPromajnuo obyczczia Bojaka. Win usmichnuwsia chytrymy oczyma, kywnuw pry-

    wno. Zdorow, zemlacze. Poiszaj, umywajsia. Bo nadijde kapo, ne wyhnesz! Szczo za kapo? Kraszcze joho ne znaty. Nahladacz, iz nimciw-recydywiiw. Wysuujesia. Zwir!Bojak pobih dali. Mychajo, ne zwolikajuczy, ruszyw do wbyralni, sztowchajuczy mi

    riznomownym natowpom poonenych. Bila baczka z pijom zuriw Harri. Amerykane bi-ozubo wsmichnuwsia, choodni bakytni oczi zaewriy.

    Gud moning, drue! kywnuw win. Trymaj swoju porcijuPijo paruwao, dranyo apetyt. Mychajo kowtaw synu, z aem dywlaczy na mi-

    zernu porciju czornoho chliba. Razom z Harri wony prosztowchaysia do swoho miscia,wylizy na nary. Swami, jak i wczora, wziaw chlib, mowczky odwiw rukoju baandu.

    Ty szczo? rozserdywsia Mychajo. Wmerty choczesz?ahidna usmiszka zjawyasia u indusa bila wu. Win zaokijywo torknuwsia pal-

    ciamy pecza Sahajdaka. Mij drue, ji. Meni wyaczy. A jak yty? Psychiczni rezerwy, serjozno skazaw Swami. Chaj bude tak, weseo zhodywsia amerykane. Nam kraszcze. Namynaj, My-

    chaje!Wony szwydko wysiorbay pijo, zjiy chlib, wyyzay mysky. Harri zchnuw, skep-

    tyczno pohlanuw na dno posudyny. Bahato ne napraciujesz na takych charczach Wy-y-ycho! zaunao wid dwerej. Szwydsze! Sznel! Sznel!Pooneni sypnuy z nar, towpyysia do wychodu, wyskakuway nadwir, asztuwaysia

    w riady.Powz poonenych rwuczko projszow kapo, nykoobyj, z pronyzywym pohladom

    maekych oczej, u siromu wijkowomu frenczi bez widznak. W rukach nahladacza zowi-sno pochytuwaasia humowa paycia. Pooneni zamowkay, odwertay oczi wbik. De e-redu wynyka supereczka, kapo poiszyw tudy, poczuwsia kryk. U powri zniaasia pa-ycia, hucho homoniy pooneni.

    Tycho! rewnuw kapo. RukyDwa sodaty szwydko, wmio odiahay narucznyky, znowu prykowujuczy poonenych

    ruka do ruky. Prounaa komanda. Koona ruszya do wor, wyjsza z taboru. Speredu, po-zadu j po bokach ochoronci, sobaky. Wysoko w nebi zasiajay werszyny, osweni wranisz-nim soncem. De kryczay piwni. Szumiw hyboko w uszczeyni hniwnyj potik.

    Koona, ne perechodiaczy mika, szwydko priamuwaa uszczeynoju wnyz. Mynuaridkyj lisok chwoji, wyjsza do hybokoji kamenoomni. Miscyna, de dobuway kami,utworiuwaa gantkyj amteatr. Wychid ysze odyn, z nioho doroha do potoku, czerezmi i na awtoradu. Proir zamknenyj priamowysnymy inamy. Pro wteczu hodi j du-

  • maty. Nimci znay ce, tomu poonenych bila wchodu do kamenoomni rozkowuway i pu-skay bez konwoju.

    Noweki, zakryczaw kapo, wymachujuczy payceju, aroy wam pokaumiscia roboty. Ne probujte ohynaty! Perekuriuwaty ne radu!

    Bojak powiw poonenych z swoho baraka wnyz. U bahatioch misciach hromadyykupy kaminnia to na swanku potrudyysia pidrywnyky.

    Chopci, rozkadaj doszky, hotuj taczky, skomanduwaw Bojak. Pidijszowszy doMychaja, proszepotiw: Ta ne nadrywajsia, bo szwydko chana. Kadi pomensze, a to oczina oba wypre! O wam taczky, mooty, kyrky. Oce wasze misce, a tudy wozyty i skydaty wmaszyny

    Pooneni rozbreysia po kamenoomni. Zjawywsia pomi kaminniam chymernyj wi-zerunok doszczok. Zawurkotiy maszyny, ohnuczy, pidjiday do punktiw wantaennia.

    Nu szczo? zchnuw Mychajo. Ja perszyj. Wantate, chopci, pora!Win schopyw taczku za ruczky. Swami z Harri wkynuy jomu kilka kameniw. My-

    chajo sztowchnuw taczku, wona chytaasia, wychlaa, ne chotia jichaty riwneko. Daj siudy, skazaw Harri. Meni dowodyosiaWin zwyczno pokotyw taczku po doszkach do maszyny, wywernuw wanta u kuzow

    samoskyda, powernuwsia nazad. Ja tak ne wmiju, pozazdryw Mychajo. Nawczyszsia, kynuw Bojak, probihajuczy mymo. I ne choczesz, a nawczyszsia.

    Szurujte, bratci, tilky ne perewantaujte!Zijszo nad horamy sonce. Dychnuw tepyj wer. Stao duszno. Maszyny zdijmay nad

    kotowynoju kuriawu, ao wako dychaty. Pooneni porozdiahaysia, tia byszczay widpotu. Mychajo miniawsia z Harri wony wantayy maszynu, ne doruczajuczy taczkuSwami: due tendnymy zdawaysia ruky j obyczczia indusa poriad z takym hrubym zna-riaddiam. Zwidky raptowo zjawywsia kapo, mowczky pohlanuw na jichniu grupu, za-trymaw pohlad na Swami, niczoho ne skazaw, piszow he.

    Mychajo widczuwaw weyku wtomu, chotiosia jiy, nohy j ruky huy wid rasznojinapruhy. Siy b perepoczyty! Sprobuj! Za ce paycia kapo we padaa na hoowy kilkochpoonenych, rozsikajuczy do krowi tia neszczasnych ludej.

    Mychajo trochy perepoczywaw, yrajuczy na derak oma. Ta mynaa chwyyna,maszyny pidkoczuway do horbka, i treba znowu wantayty w taczku oohyde kaminnia,wezty po chykych doszkach.

    Chwyyna za chwyynoju. Hodyna za hodynoju. Skaenyj rytm zmoriuwaw, peredoczyma pywy barwyi koa, p zaywaw oczi. Harri wyter dooneju sire obyczczia, pro-szepotiw:

    Kamrady! Nadowho nas ne wyaczy Tycho, zchnuw Mychajo. Budemo dumaty, skazaw indus. Krim ruk, u nas je szcze hoowa I ja tak hadaju, zradiw Harri. Newe propadaty w cij jami? De naszi chopci

    troszcza cych bosziw, a my Cs-s, bahalno zaszypiw Sahajdak. Kapo nedaeko. Czy ty choczesz w perszyj

    deZdaeku poczuasia syrena. Nad kamenoomneju pokotywsia zadowoenyj homin. To

    buw sygna obidu. Po krutij riczci dorohy pidnimaasia maszyna, za neju kotyasia po-chidna kuchnia. Wona zupynyasia, pooneni potiahysia do neji.

    Ja prynesu, skazaw Mychajo.Win schopyw mysky, pomczaw do hurtu. Staw u czerhu. Na obid buw ridkyj borszcz

  • rudoho koloru i sojewa zapikanka. Mychajo poawyw mysku na mysku, pokryw jich zhorypokryszkoju, skaw na nij chlib ta soju. Obereno pereupajuczy z kamenia na kami, po-nis dowhodanyj obid druziam.

    Swami rozdiyw borszcz mi towaryszamy, sobi wziaw chlib ta poowynu soji. My-chajo znowu zapereczuwaw, indus roho zauwayw:

    Pokymo etyket. Ja skazaw odyn raz. Meni dosy toho, szczo ja zayszaju. A wam ni

    Mychajo i Harri adibno pohynay tepe warywo. Swami prysiw bila kamenia, o-kijno, nedbao uwaw szkurynku chliba, zapywajuczy jiji wodoju z plaszky.

    Amerykane ohlanuwsia dowkoa, wytrusyw de z kyszeni dranoho frencza sygaretu,czyrknuw kartonnym sirnykom, smaczno zatiahnuwsia aromatnym dymkom.

    Doky pererwa, rozpowidaj pro sebe, Riszidewa. Twoja czerha. Kapo daeko, po-suchajemo

    Chaj bude tak, zhodywsia indus. Ja rozpowimRiszidewa zadumawsia, pohlad joho aw widsutnij, mowa pywa szwydko, harmo-

    nijno. Zdawaosia, mynue woskresao pered nym, i win baczyw joho najawu, dywowy-na hama poczuttiw widbywaasia na tonkomu oduchotworenomu obyczczi.

    Ja narodywsia w maekomu silci nad Hangom, nedaeko wid Hajja, swiaszczen-noho miscia buddyiw. Baky prawowirni braminy, ae due bidni. My may nudennuchatynu, szmatoczok zemli. Z toho j yy. Ta szcze bako suyw u miscewoho pomiszczyka,dopomahaw jomu zapysuwaty neobchidni rozrachunky, czytaw swiaszczenni knyhy.

    Meni day relijnu oswu. Potim koed ewropejkoho typu w Benaresi. Wychornowych ponia wrywawsia do swidomoi, wchodyw u konikt z bakiwkoju wiroju, z tra-dycijamy, z inercijeju rozumu. Ja opynywsia na rozdorii. Bahato moodych indusiwehko rway z osojeju drewnoi, smijaysia nad bohamy, nad rytuaamy, nad tradyci-jamy. Wony bezzaereno pryjmay kulturu Ewropy, a razom z neju atejizm, technicyzm,znewahu do swoho, prawicznoho, indijkoho Pro ludke oko wony szcze suyy pudu,tobto moyysia, wdaway z sebe wehetarinciw, trymaysia kaowych zwyczajiw, ae, zby-rajuczy na weczirky, widkyday udawanu smyrennis i jiy mjasni rawy, pyy yrtne,payy tiutiun, wyway narkotyky.

    A ty? pocikawywsia Harri. Ty zayszywsia swiatennykom? Ja nikoy ne buw swiatennykom, serjozno skazaw Swami. Ta ja ne mih aty j

    cynikom. Mene trywoya z dytynwa odna-jedyna dumka: znajty prawdu, iynu. Nemona yty, ne szukajuczy iynu. Ja ne mih pryjniaty ewropejki ideji powniiu: w nychbuo bahato powerchowoho, neserjoznoho, mechaniycznoho. Okrim toho, ewropejkacywilizacija nesa z soboju newolu, cynizm, swawolu. A naszi tradyciji zberihay w tajem-nych perekazach i tradycijach prekrasni zerna znannia, daway nadiju na weyke piznannia.W Indiji mona buo ne tilky proczytaty pro weykych odwynykiw ta herojiw, ae j zu-ry ywych propowidnykiw iyny w suczasnoi. Szcze buy ywi ludy, jaki znay Wiwe-kapandu ta Ramakrisznu, szcze mona zury Tagora, szcze chody po indijkij zemli Ma-chatma Handi

    Meni soromno, ae ja ne znaju odnoho z nych, skazaw Mychajo. Chto takyjRamakriszna, Wiwekananda?

    Ja czytaw deszczo, ozwawsia Harri. Romen Roan pysaw pro nych. Due ser-deczna powis. Tilky ja hadaju, szczo ce miyka, krasywa kazka.

    Kraszcze czudowa kazka, ni realnyj zobnyj swohlad, sumno skazaw Swami. Ja tobi skau kilka sliw pro nych. Ramakriszna bramin, jak i ja. Szcze zmaku win pakowiddawsia due cikawij ideji dobratysia do suti wsich ucze, zbahnuty, w czomu jichnia

  • cinnis? I chto z propowidnykiw suczasnych czy mynuych howoryw prawdu? Za kymmona jty? Win muczywsia tymy dumkamy, aranno zahybluwawsia u sw riznych reli-jnych idej, widszukuwaw use, szczo w nych je najkraszcze. U nioho zjawyysia wczyteli,wony dopomohy jomu. Ja ne mou teper rozpowiy wsioho, ae Ramakriszna dosiahnuwnadzwyczajnoho rezultatu. Win wyjawyw, szczo sw daremno rozdienyj. Kona ludyna,wsi uczennia rano czy pizno prychodia do odnijeji j tijeji ideji do jednoi swu. Ra-makriszna poczaw propowiduwaty wczennia jednoi. W nioho zjawyysia uczni, posli-downyky. Najsylniszym z nych aw Swami Wiwekapanda weykyj reformator i osof.Win potrias Indiju. Win zmusyw jiji prokynuty. Win skazaw, szczo my dowho ay, szczopora prokynuty i aty munimy j smiywymy. Win skazaw, szczo jedynyj boh, jakoho winwyznaje, ce ponewoeni wsich narodiw. Chto suy ludiam toj suy bohowi

    To win komuni, wdowoeno skazaw Mychajo. Jakyj e win wirujuczyj? Ts-s, pryhnuwszy, zaszepotiw amerykane. Ty zduriw. Ne promowlaj cioho

    sowa. Poczuju amba. Ne poczuju, maszyny hrymla. Swami, dali, dali Ja zachopywsia idejamy Wiwekanandy. Poznajomywsia z misijeju Ramakriszny, z

    joho poslidownykamy. Ja baczyw ujawno szlachy syntezu, jaki prywedu do widrodenniamojeji Indiji. Ti szlachy buy w pojednanni wsioho najcinniszoho, szczo daa swowa na-uka. Suczasna j mynua, drewnia osoja i teperisznia, technika i joga. Nemoywo etyptachowi na odnomu kryli, tak i ludwo ne roziwjesia, widky-dajuczy tysiaczolni dosiah-nennia drewnich. Indija zanadto zachopyasia transcendentnym, Ewropa hyboko zahruzaw technicyzmi. I tam i tut tupyky. Ja wyriszyw owoody naukowoju dumkoju Zachodui hyboko wywczyty jogu. Dola posaa meni guru-wczytela. W Sikkimi, na oni weycznychhir, w tychomu aszrami ja wywczaw jogu

    Szczo take joga, Swami? ne rymawsia Mychajo. Ja ne riczaw knyh pro jo-w. ysze wczytel kazaw na urokach, szczo ce jaka miyczna sekta

    Niczoho miycznoho, usmichnuwsia indus. Nauka pro ludynu. Tocznyj pere-kad zwjazok.

    Z kym zwjazok? Ludyny z ludynoju. Ludyny z suilwom. Ludyny z Kosmosom. Ludyny z Bohom,

    jakszczo ty wirysz u nioho A chiba moe buty joh newirujuczyj? Wsi w szczo wiria, skazaw Swami. Ote, joga boroba za jednis, za rozu-

    minnia jednoi Po-mojemu, jednis chymera, promowyw zchnuwszy Harri. Win pryhasyw

    nedokurok, pokaw u kyszeniu frencza. Wse dosiahaosia indywidualizacijeju. De jednis tam jurba!..

    Nu ce ty zahnuw, skazaw obureno Mychajo. Todi szczo koen sam po sobi?Tak faszyy diju

    Jakraz faszyy diju jedynym frontom, zlisno usmichnuwsia amerykane. Nete, szczo my. Franciju odday, wsiu Ewropu odday. Wy joho puyy a do Kawkazu

    Tycho, poprosyw Swami. Wy zaputaysia, druzi. Zaeno, jaka jednis. Utemnych sy ne jednis, a integracija, objednannia, szczo gruntujesia na rachu, na zobi.Sprawnia jednis w harmoniji, w ilnij meti. Indywidualizacija, do reczi, te ne supere-czy jednoi. Chaj jednajusia indywidualizowani osoby, narody, grupy ludej. O my takirizni, a druzi ?

    Prawda twoja, zasmijawsia amerykane, podajuczy ruku Swami. Chaj jed-najusia wsi, aby ysze ne wtraczay swobodu

  • Szczob szczo wtratyty, treba maty, skazaw indus. Chto maje swobodu? Wesw u rabwi. Jomu szcze naey znajty swobodu. To najwyszcze zawdannia wsich o-soj, relij, socilnych utopij. Ae ja uchyywsia, choczu zakinczyty pro sebe. Ja musywaty sajasynom, mandriwnym monachom, szczob propowiduwaty ideji Wedanty. Saja-syn ce toj, chto widmowywsia wid swu, chto ne znaje niczoho, krim suinnia ludiam.Dla sebe ysze minimalne. Ni inky, ni simji, ni nasoody. Ta sudyosia inaksze. Jako japojichaw u Benares, szczob deszczo prydbaty dla aszramu. Ce buo w sorok perszomu roci.Proczytaw gazety i achnuwsia. Ja pobaczyw bezlicz foto rujiny mi, zakatowani. Ja nemih zaokojysia, ne mih aty, jiy, moytysia. We mij ojicyzm, wsia moja joga poe-tia szkereber. Podumaw: Jak ja mou okijno porynaty w samadhi, w ekaz, koy swzachynajesia w krowi? Dytiaczi oczi, oczi zamuczenych materiw dywyysia w moju du-szu. Ae joh, sajasyn ne moe braty uczai w ludkych pojedynkach. Win dehraduje,win zhuby swoju duszu. I ja wyriszyw chaj hyne moja dusza, ae ja pidu na her protymy

    Nu j moode ty, Swami, zachopeno proszepotiw Mychajo, obnimajuczy indusa. Nu j moode. Ty prekrasno zrobyw!

    Ehe. Ne tak wse proo. Ja buw rozduszenyj presom sumniwiw, horia, widczaju.Ae ne powertawsia nazad. Ja wupyw do ekedycijnoho korpusu. Nas powezy wEwropu. Wse buo nezwyczno, raszno. Braty w ruky zbroju, rilaty? O Rama! Bramin i zbroja? Ta zhodom pryjszo zaokojennia. Ja poczuw u duszi hoos guru. Win zaokojiwmene. Win skazaw: Ty zarady ludej widmowywsia wid swoho asinnia, i tym zdijsnywpodwyh. Ja z toboju. Zhadaj Ardunu.

    Chto takyj Arduna? zapytaw Mychajo. Drewnij heroj. Towarysz Kriszny. Kriszna Awatar Wisznu, uczytel i podwynyk.

    Na poli zijszysia dwi armiji dla boju. Arduna muczywsia, ne chotiw y na bij proty wo-roha, bo w awach worohiw win baczyw swojich rodycziw. Ae Kriszna zweliw jomu y naher. Dharma, abo obowjazok powynni buty wykonani, skazaw Kriszna. My ne mo-emo keruwatysia osobyymy poczuttiamy. Je borh i prawo ludianoi ta obowjazku. Tybramin, skazaw guru, ae w twojemu serci ywe kszatrij, wojin. Idy za sercem. Ne mo-ytwa twoja rawa, a bij. Moja ruka z toboju.

    I ja piszow. Buy zapekli boji w Afryci. Straszni tankowi ataky Rommela. My widu-pay do Kajira. W pueli ja potrapyw u poon. Nas perewezy w Ewropu. A potim siudy

    Niby egenda, mowyw Mychajo, potyrajuczy szczetynu na szczoci. A ne wi-rysia. Jakby rozpowiw de u nas, na Ukrajini, zasmijay b

    Treba szyryty zwjazky mi narodamy, skazaw Swami. Znowu joga zwjazok.Joga wseosiana. Wid zycznoji pidhotowky do psychicznoji. Wid relijnoji do nauko-woji. Koen moe znajty szczo cinne. My u was. A wy u nas

    Huczno zawya syrena. ajuczy, waway do praci zmoreni pooneni. Zatorochtiydoszky pid koesamy taczok, zahrymio kaminnia, padajuczy na metaewe pokryttia sa-moskydiw.

    Nemyoserdno peko hirke sonce. De upao kilka poonenych, ne wytrymawszy. Po-czuysia luti kryky kapo, ohin katowanych ludej. Harri odwernuwsia wbik, u synichoczach ewriy wuhli nenawyi. Swami zahediw ti poczuttia, iwczutywo zchnuw.

    Ne mona dawaty woli emocijam. Hariacze serce powynne maty szcze j choodnyjrozum

    Pryjde czas, my wysnaymo syy, hirko skazaw amerykane. I ti udary wpaduna naszu ynu. A potim kula

    Szczo ty wdijesz? pochmuro zapytaw Mychajo, kydajuczy kaminnia na taczku.

  • Sprobujesz zachyyty pryrela Moe, kraszcze zahynuty, ni pazuwaty pered nymy zarady ywotinnia, luto pro-

    szepotiw Harri, pidchopyw taczku i pokotyw jiji do maszyny. Sawnyj chope, skazaw Swami, tilky newriwnowaenyj. Ta wse-taky win

    prawdu kae. Nam treba dumaty, dumaty. Inaksze smer A jak e todi proro%wo guru? ironiczno zapytaw Mychajo, wytyrajuczy p z

    czoa. Win skazaw, szczo my pereywemo wijnu W tebe dytiacze mysennia, z aem widpowiw Swami. Ty na perszych upe-

    niach osofkoho piznannia. Eementarnyj prykad: ty jdesz do jakoho sea. We wydnochaty, ludej. Niszczo ne moe zawadyty tobi. Ae tobi zakortio widpoczyty. Potim poaty.Potim zuriwsia towarysz-pjanycia. Win zaprosyw tebe do korczmy. A korczma w proty-enomu boci. Wy napyysia. Zawjazaasia bijka. W tij bijci tebe poranyy abo nawi ubyy.Takym czynom, ty poruszyw pryznaczene. Swawola osoby zrujnuwaa moywoi. Mijguru skazaw, szczo dla wsich nas je moywoi pereyty wijnu i szcze bahato zdijsnyty. Aemona j widmowyty wid tych moywoej

    Chymerno, pochytaw hoowoju Mychajo. A wse cikawo osofwujete? pochmuro zapytaw Harri, powertajuczy iz taczkoju. A po-

    mojemu, wsia bida swu wid osoji. Dawaj, Mychaj, wezy taczku, a to kapo kazysia.Mona w perszyj de oderaty po rebrach

    Mychajo pokotyw taczku. Swami sumno hlanuw na Harri. Ty pid wadoju ychiji, drue, tycho mowyw win. Ne mona pid wpywom

    efektu miniaty pohlady. Czomu bidy swu wid osow? Potim jakych osow? Ta wsich, z sercem widpowiw Harri, werhajuczy kaminnia. Win schopyw moot,

    sylnymy udaramy rozkoow weyku hrudu. Zwyczajni ludy praciuju, siju chlib, owlarybu, wyroszczuju sady, buduju maszyny. A osofy wyhaduju doktryny, i zarady tychdoktryn potim proywajesia krow

    Ty pomylajeszsia, mjako zapereczyw Swami. Kona ludyna, koen twij zwy-czajnyj sijacz, czy sadiwnyk, czy robnyk osof. Tilky win ne pysze traktatiw. U wsia-koho je swohlad proiszyj czy skadniszyj. I we w perwisnych hromadach kypy bo-roba za swohlad

    Neprawda, skazaw Harri, hupajuczy mootom. Mij bako ta joho druzi-rybakyne osofwuway. Wony owyy rybu, prodaway jiji, kupuway neobchidne i yy neza-eno

    Oj ne tak, Harri, pochytaw hoowoju indus. Ty zberih romantyczni dytiacziujawennia. I yttia twoho baka czy inszych trudariw tisno zwjazane z usim swom. Bez-liczcziu kanaliw, pro jaki ty j ne hadajesz. I zakony, za jakymy win yw to zakony wsiohosuszczoho, jakym pidkoriajesia nauka mysennia, osoji

    Ne znaju, ponuro promowyw Harri, wako dychajuczy. Ne znaju Moe,rawdi, ja u wadi ychiji. Wako, w hrudiach buria. Zubamy b rozterzaw muczyteliw

    Zady. Treba prydywlatysia do ludej Moe, szczo prydumajemo Treba, Swami. Treba! Bo ne wytrymaju, kynusia na awtomatyNa horbku bila maszyny zjawywsia kapo. Poukujuczy payceju po czobotu, kryk-

    nuw: Mao! Mao odnijeji taczky. Odyn wantay dwa chaj wozia. Maszyna dowho

    oji! Odnomu wako wantayty, skazaw Mychajo. Ta szcze j rozbywaty treba Nu ty, ruka swynia, zaryczaw kapo, pohowory w mene. Zawtra dwoma

    taczkamy wantayty. Hej wy czujete?

  • Czujemo, ozwawsia amerykane. Nu, Swami, trymajsia teper. Kilka dniw jakobude, a potim zwaymo!..

    Sonce powilno, neerpno powilno kotyosia do zachodu. Zdawaosia, ne bude kinciadniu. Pooneni ne baczyy ni uroczyych biych werszyn, ni graciznych puchnatychchmarynok, ni temno-zeenych wizerunkiw jayn na schyach hir. Ta czudowa krasa dratu-waa, rwaa serce rasznoju tuhoju, trujia adoboju woli

    De o czetwertij hodyni dnia zrobyy pererwu. Poonenych zihnay w zahybynu pidzachy weetenkoji skeli. Do kamenoomni zajszy pidrywnyky, zakay wybuchiwku. Ne-zabarom wony pryjednaysia do hurtu. Skela rusonuasia wid wybuchiw. Nad kotowy-noju kuczeriawyasia chmara pyluky.

    Do roboty, zawoaw kapo. Sznel, sznel!Znowu zahrymiy maszyny. Znowu neskinczenna derewjana dorika z osorunoju

    taczkoju, tupyj bil u yni, i rukach. Mychaj, skazaw Harri poszepky. Treba diznatysia, de skadaju dynam Ja baczyw, widpowiw Sahajdak, obereno ohladajuczy. Tam, u hybyni kar-

    jeru. Zwidty pidrywnyky wynosyy prypasy Nawiszczo ce wam? zapytaw Swami. O! zasmijawsia zlisno amerykane, i szczeepy zachodyy w nioho pid szkiroju.

    Jakby meni desiatok zariadiw, ja b szczo prydumaw! Wony b u mene potanciuway!..Indus promowczaw, nakydajuczy kaminnia w taczku. Mynuo szcze kilka hodyn. Na-

    reszti prounaa dowhodana syrena. Poonenych zibray do wychodu z kamenoomni, pe-reliczyy, zakuway w narucznyky. Jszy ponad potokom mowczky, ponuro. ysze czutnobuo suwori okryky ochoronciw ta harczannia sobak.

    Mynua weczeria, perewirka. Chto lih aty, chto tycheko iwaw tuywoji pisni,chto ataw podrane wbrannia. Harri pokykaw druziw nadwir. Wony powoli chodyy pozabarakom, nepomno pohladajuczy na boky, szczob poriad ne buo zajwych wuch.

    Mij pan takyj, szepotiw Harri. Dobuty dynamnych patroniw, pidhotuwaty.Potim zachopyty samoskyd. Win obbytyj metaewymy yamy. Na pownomu chodumczaty do ochorony. Zakydaty jich dynamnymy patronamy. Potim czerez mi naawtoradu. Kiometriw desia-pjatnadcia projichaty, awto w potik, sami w hory!..

    Zdorowo! radiw Mychajo, byskajuczy jasnymy oczyma. Rady takoho saban-tuja mona ryzyknuty! Tilky de diaty dynamu! Jak?

    U tabori mou buty judy, skazaw Harri. Ta j, napewno, je. Ne wsim monadowiryty A jak cej twij zemlak?

    Bojak? Ja joho szcze ne znaju Niby dobra ludyna Zadi, druzi, promowyw Swami. Trochy zadi. Moe, szczo insze pryduma-

    jemo Szczo insze? znyzaw peczyma amerykane. Projty kri inu? Diaty szapku-

    newydymku? Ni, serjozno widpowiw indus. Twij pan najkraszczyj. Ae pro dynam kraszcze

    poky szczo ne kazaty. Ja sam robuju diaty Jak? Dozwol cioho ne kazaty. Ne rozumiju Harri, a czomu b Swami ne pokazaty syu jogy? jechydno zapytaw Mychajo.

    Win e moe wtekty, szczob nichto ne pomyw? Jogy woodiju hnozom. Czomu bSwami ne robuwaty?

    Ja mih by wyjty zwidsy, serjozno skazaw indus. Mih by j ne potrapyty w poon

  • Czomu ty Ce najhoownisze, szczo rozdilaje nas z Ewropoju, zadumywo mowyw Swami.

    Syy jogy ne mona wykoryowuwaty dla sebe. Chto ce roby Toj dehraduje do czornojimaji. Syy jogy to syy jedynoho ludwa. Wony mou buty wyti dla ilnoho baha

    Ne rozumiju, znyzaw peczyma Harri. A jakszczo ja tikaju, szczob robyty lu-diam dobro? Spoczatku sobi, a potim inszym

    Jezujka osoja, nezworuszno widpowiw Swami. Mona obduryty nawisebe, ae je objektywna iyna, jaku ne obijdesz. Poky szczo ne treba howoryty pro ce. Na-ane czas, ja skau wse

    Ty proo moroczysz nas, Swami, machnuw rukoju Harri. Wyhadujesz ka-zoczky, egendy. De dokazy? De realni syy? Ja woliju kraszcze dijaty swojimy rukamy,czym daty czuda

    A czuda wzahali nema, ahidno widpowiw indus, i oczi joho mjako zabyszczay. Je widomi syy, je syy nepiznani. Te, szczo wy nazywajete czudom, u majbutniomu anezwyczajnym. Treba dosiahty takoho riwnia, szczob ti syy ne buy czudom.

    Chodimo do baraka. Kapo zaprymy, szczo my tut chodymo, bude nam czudo! ozwawsia Mychajo. Kraszcze domowymo poszepky na narach

    Druzi wernuysia do baraka. Weczorio. Obrij bahrianywsia smuhaymy chmaramy.Szum zatychaw. Pooneni lahay aty. Harri proiahnuw na matraci, odwernuwsia doiny. Indus perezyrnuwsia z Sahajdakom, kywnuw na amerykancia.

    Nerymnyj, skazaw win. Nema terpinnia. Ae terpinnia wychowujesia w mu-kach. Niczoho, chaj muczysia

    Swami siw na kraju nar, zadumawsia. Zdawaosia, niby win z kym rozmowlaw. Ob-yczczia zoseredene, pohlad u bezmiri, tio napruene. Koho win baczy, de?

    Mychajo dywuwawsia, ae ne poruszuwaw okoju druha. A koy toj woruchnuwsia,tycheko ytaw:

    Swami, ty serjozno wirysz u swoji chymery? Jaki chymery, Mychaje? zdywuwawsia indus, prymruywszy oczi. Pro szczo

    ty zapytujesz? Ta bohy twoji? Ahni, Brama, Wisznu szcze jaki tam, ja zabuwSwami bezzwuczno zasmijawsia. Prysunuwsia do Sahajdaka, obniaw joho za peczi. Neuk ty, drue. Ne obraajsia, ja lublu tebe. Persz ni krytykuwaty szczo, treba

    znaty. Zwyczajno, ja ne wiriu w takych bohiw, jakym pokoniajusia negramotni indusy.Dla nych Ahni, Sziwa, Brama ce kosmiczni weetni z ludkymy obyczcziamy, z rukamy,nohamy, zbrojeju, ytamy, carwamy. Dla mene ce ysze symwoy. Symwoy pryrodnychsy ta ychij

    Szczo za symwoy? Taki, jak i w zachidnij nauci. Wy woryy termin magnne poe, kwanty swa,

    grawacija, atom, czas, proir ta bahato inszych. U nas, u schidnij osoji, wsi ci poniattiawyznaczaysia pewnymy imenamy. Susia siudy, do iny, ja tobi koroteko rozpowim

    A Harri? Rozbudymo joho? Ne treba. Ja jomu inszym razom rozpowim jakszczo zachocze. Suchaj e. Spo-

    czatku azbuku naszych Wed Szczo ce Wedy? Swiaszczenni himny. W nych zerna indukoji kosmogoniji. Prawiczna naturo-

    soja. Wona worena bahato tysiaczoli tomu. Krim toho, ce szcze j czudowa poezija. Cho-czesz ja proczytaju tobi neweykyj szmatoczok z wupu? U wilnomu perekadi

    Due choczu

  • Todi suchaj

    Niczoho ne buo: ni czyoho Neba,Ni bakytnoho bezmiru nawkoo Zemli.Szczo obnimao wse? Szczo obmeuwao? Szczo chowao?Czy buy to newymirni hybyny wod?Ne buo bezsmertia, i smerti ne buo,Ne buo mei mi morokom i swom.Tilky Jedyne w dychanni bez podychuBuo, a krim nioho ne isnuwao buttia.Panuwaw Morok, i wse buo prychowanoW hybynach Okeanu bezswnoho.Zarodok, schowanyj u Jajci.Pid podychom Ahni w Pryrodu win rozhornuwsiaChto tajemnyciu piznaw? Chto powidomyw?Zwidky wse tworinnia bahatobarwne?Nawi bohy narodeni piznisze Chto skae pro weycz tworennia?Moe, te, zwidky wyjszo wse isnujucze?Czy Joho wola wse worya, czy bua bezmowna?Czy znaje pro te Jasnowyde Nebesnyj,Czy, moe, j win niczoho ne znaje?

    Indus pomowczaw. Zapytywo dywywsia na Mychaja. Toj zdywowano pochytaw ho-owoju.

    Dla mene due dywno suchaty take. Ja nikoy podibnoho ne czytaw. Prote wid-czuwaju ce ne popiwszczyna. Ce nauka

    Baczysz? wdowoeno skazaw Swami. Ty widczuw. A teper deszczo pro bohiw.Ahni Ty znajesz, jak joho maluju?

    A jak? Werchy na jahniati. Czomu? Jahnia symwo ertwy. Znajesz pro ce? Znaju. Cerkownyj symwo. Ahne Same tak. Nawi iwzwuczczia zayszyosia u waszij mowi. Ahni ahne. Tilky

    cerkwa otworya symwoy. Zamis wohniu yszyosia bidne jahnia, jake aluway neznaty nawiszczo. Sam woho ertwa

    Ne rozumiju Pojasniu. Woho, Ahni ce jedyna enerja Wseswu. Ce we ewropejka nauka

    znaje. Jedyne Poe, osnowa wsich projawiw Materiji. Symwoliczno ertwa Jedynoho Pola,Wohniu w tomu, szczo win u wsiomu, win widdaje sebe w nezliczenni formy, a sam u rab-wi, nezrymyj

    Due cikawo, ae dywno Niczoho, treba pryjmaty j czui formy mysennia, usmichnuwsia Swami. Ote,

    Ahni ruszijna sya Kosmosu. Bez nioho nema ruchu, nema yttia. A sam win prykutyj Prometej! aachnuw Mychajo. Tytan, szczo prynis ludiam woho z neba Moe, zhodywsia indus. Tradycij bahato w riznych narodiw Harazd, skazaw Sahajdak. Chaj tak. Ae ty moyszsia jomu, zwertajeszsia do

  • nioho. Win e neswidomyj twij Ahni? Kosmiczna Enerja dije neswidomo Zate ja diju swidomo, widpowiw Swami. Ja wchodu z neju w kontakt, z rikoju

    Ahni, jak pawe z teczijeju. Mona zmahatysia suproty tecziji i todi nemynucze zahy-nesz. Mona wykoryaty ruch tecziji i todi szwydsze dosiahnesz toho bereha

    Jakoho bereha? nedowirywo zapytaw Mychajo. Zwidky ty znajesz, kudy teczeAhni?

    Znaju. Wse due proo. Joho teczija Jednis. Oho jedynyj dla wsich. Ote, bra-terwo, lubow, prawda, krasa joho welinnia. Treba dijaty tak, i ty budesz w tecziji, dom-czysz do toho bereha. Toj bereh ce Nowyj Sw, Mychaje. De ludwo ane jedynym

    A szczo Tak ja zhoden Nu, nu, kay dali. Szczo take Wisznu? Wisznu to i je ilnis, jedyna Pryroda, apejron drewnich hrekiw, Pramaterija.

    Ahni joho materi, joho posane, wykonawe. Wisznu zawdy zhadujesia w tridi.Szcze je Szywa i Brama. Brama symwo Zakonu Ewoluciji, Szywa twore, ae metodjoho rujnuwannia aroho, reakcijnoho. Szywa rewoluciner, win hotuje, prokadajeszlach dla Wisznu. A Wisznu riwnowaha, Jedynyj Zakon, jakyj syntezuje, pojednuje re-wolucijni ta ewolucijni zminy, oberihaje wsi najkraszczi nadbannia

    Ty zhaduwaw sowo awatar. Awatar Wisznu. Szczo wono oznaczaje? Posane Wisznu, skazaw Swami. Ae Wisznu ne boh, ty sam pojasniuwaw! Jak e win moe posyaty? Znowu taky ty ne rozumijesz symwou. Koy wynykaje neobchidnis zmin, pojawy

    nowoho, ewolucijnoho, zjawlajesia ludyna czy kilka ludej, jaki z pownoju widpowidalni-iu pryjmaju na sebe tiahar neobchidnoho posztowchu. Wony je niby toczkoju riwno-wahy, na jaku yrajesia wail ewoluciji, dynamicznoji diji Wisznu

    Ne zbahnu, pokrutyw hoowoju Mychajo. Skadna osoja. Ne skadna, zapereczyw Swami. Treba pryjniaty ci poniattia pid nowym kutom

    zoru. Dywy na Wsesw, jak na jedynyj organizm. Koy w organizmi wraeno jakuczaku, tudy mcza biokriwci-zachysnyky. Ce i je awatary jedynoho organizmu. Wonydiju w imja jednoi, ne dumajuczy pro sebe

    Teper zbahnuw, poehszeno zchnuw Mychajo. Zhoda Takyj symwo menizrozumiyj Spartak takyj. Taras nasz Kobzar takyj. Dordano Bruno takyj

    Jich bahato awatariw Wisznu, zadumywo skazaw Swami, dywlaczy u elu. Widomych i newidomych. Nazywaju jich po-riznomu, ae nymy trymajesia paneta. Ateper aty, Mychaje. We wsi posnuy, a my szepczemo

    Mychajo chutko rozdiahnuwsia, pidkaw himnaerku ta sztany pid hoowu, wkryw-sia bahekoju szynelkoju. Potim pidniaw hoowu i, pozichajuczy, zaszepotiw:

    Suchaj, Swami Szczo take? ozwawsia indus, wychodiaczy z zadumy. Ty rozpowidajesz taki czudesa pro jow, pro waszi ideji A czomu wy ne dosiahy

    toho, szczo my nu, w Ewropi? Czoho wy dosiahy? nasmiszkuwato perepytaw Swami. Ta chocza b technika Laky, maszyny, radi, zaliznyci Techniczna ewolucija tymczasowe jawyszcze. Treba rozwywaty psychiczni syy,

    prychowani moywoi naszoho jewa. Ludyna daekoho majbutnioho sama w sobineyme j radi, i zdatnis peredbaczennia, i analyczni zdibnoi piznannia materiji.Wona latyme w powri bez aparata, wona wory sobi nowe, tonkisze, payczniszetio

    Nowe tio? zdywuwawsia Sahajdak. Ce ty we teje Poywemo pobaczymo, zahadkowo skazaw indus. A ne doywemo naszi

  • dy pobacza Spaty, MychajeMynua korotka lnia nicz.Poczawsia nowyj katornyj de. Nad horamy projsza hroza, kamenoomniu zayway

    potoky doszczu. Ochoronci chowaysia w budkach, pooneni moky pid zywoju, kowzaju-czy, wozyy kaminnia w taczkach po chykych doszkach. Ludy paday, rozbyway kolina,ruky. Kapo lutuwaw, paycia joho ne znaa widpoczynku. Czuysia poriy. Nadweczir wkooni ne doliczyysia dwoch poonenych. Trupy wywezy na samoskydach. Na take tut nezwertay uwahy, zwyky. Harri jszow uweczeri pryhniczenyj, ponuryj. Bajduym hoosomskazaw:

    Tak i nas koySwami ta Mychajo promowczay. Toho weczora nichto niczoho ne rozpowidaw. e-

    ay tycho, dumay tiaku dumu. Potim Sahajdak nepomno probrawsia do Bojaka, jakyjaw bila dwerej, rozworuszyw joho. Toj hypnuw na chopcia zaanymy oczyma, zdywu-wawsia.

    Czoho tobi? Skazaty szczo choczu, proszepotiw Mychajo.Staroa pozichnuw, hlanuw na zapyenu ampoczku, znyzaw peczyma. Kywnuwszy

    palcem, piszow do dwerej. W maekomu korydorczyku zupynywsia, wyhlanuw u szczi-ynu. Potim znyzu whoru podywywsia pidozrio na junaka.

    Czoho tobi? Howory Bojak, tak bilsze ne mona, schwylowano skazaw Mychajo. Jak ne mona? pochmuro perepytaw aroa. Jak bydo. Mowczymo, padajemo pid udaramy. Wmyrajemo. Na fronti ne bojaysia

    jty pid kuli, a teper Serce ne wytrymuje, zemlacze! Rozumijesz? O ne erplu, kynu nahadiw!..

    Cy, durniu! schopywszy chopcia za hrudy, proszypiw Bojak. Jakyj chorobryjznajszowsia! Tut wsi sodaty, smerti w oczi dywyysia! Nu kydajsia, nu szlopnu, jak muchu!A dali szczo? Tym, szczo ywi, wacze bude szczo zrobyty!..

    Bojacze! bahalno wydychnuw Mychajo. To wy szczo Zamry! Niczyczyrk! I iny czuju. Deszczo je. Budu teper i na tebe rozrachowu-

    waty. A jak twoji susidy sojuznyczky? Jak za sebe ruczaju. Zalizni ludy! Chm. Zalizni! Nam ywych treba, z ludkym sercem. Dywysia, szczob ne schybyty!

    Jdy, ta obereno w baraci je ukaczi! Posy na paraszi dla pewnoi, szczob pidozry nebuo

    Koy Sahajdak powernuwsia na swoje misce, indus rozpluszczyw oczi, e czutno za-pytaw:

    De buw? Howoryw iz arooju Nu szczo? Je nadijaRiszidewa zamowk, bilsze ne obzywawsia. Oboje dowho ne ay, dywlaczy na siru

    elu baraka, doky chwyli snu ne skepyy oczej.Na swanku, pisla pidjomu, do prymiszczennia zajszy sodaty. Nakazay Riszidewi jty

    za nymy. Mychajo trywono podywywsia na towarysza, zanepokojeno zapytaw: Kudy tebe? Ne znaju, skazaw Swami, ziskakujuczy z nar. Spokijno, drue. Wse bude do-

    bre

  • Sodaty prywey indusa do komendanta. W kabineti sydiw nimekyj ocer z poho-namy obera. Bila ou ojaw czoowik u sodatkij formi bez pohoniw. Win, usmichaju-czy, dywywsia na Swami. Riszidewa zdywuwawsia czoowik buw, bezumowno, indus.Win upyw krok nazuricz poonenomu, skawszy ruky, zrobyw tradycijnyj schidnyjuklin.

    Swami Riszidewa, waju tebe! Ty znajesz mene? wraeno zapytaw poonenyj. Znaju. Zuriczaw u himaajkomu aszrami. Chto tebe ne znaje ulubenoho

    ucznia Bezimennoho Guru? Jak twoje imja? Atmananda. Zwy mene tak.Riszidewa tonko usmichnuwsia, promowczaw. Potim perewiw pohlad na ocera. Toj

    z cikawiiu prysuchawsia do besidy indusiw. Wse ce prekrasno, Atmananda. Ae, ja odiwajusia, mene wykykay ne dla sw-

    koji besidy? O ni! schwalno posmichnuwsia Atmananda. Sprawa serjozna. Ja buw zdywo-

    wanyj, diznawszy, szczo ty w pooni. A szcze dywnisze te, szczo ty zapysawsia w ekedy-cijnyj korpus. Z kym ty piszow, mudryj Riszidewa? Z wikowymy deotamy, z pychatymysaksamy, szczo oltiamy wyzyskuju nasz narod!

    Dla Atmanandy zanadto bahato sliw, nachmurywsia Swami. Ty znajesz, szczoja daekyj wid demahohiji. Brytanija, jak imperija, doywaje oanni dni. Nebezpeczna newona, a swowa dyktatura nowych pretendentiw!

    Atmananda metnuw na ocera wohnianyj pohlad, ysnuw tonki etowi huby. Todi howorytymu korotko. Czornomu Ordenu potribni taki ludy, jak ty. Ide oan-

    nia bytwa. Stawaj u awy peremociw. Ty joh, ty powynen aty ponad wsiakymy umow-noiamy ehumanizmu!

    Chto peremoe? okijno zapytaw Riszidewa. Weykyj Newidomyj. Win wybraw wykonawcem swojeji woli Nimeczczynu i Hi-

    tera. Chto zupyny joho, koy kosmiczni syy aju na joho bik?!Riszidewa zadumawsia. Win zbahnuw, szczo nadijszow dla nioho wyriszalnyj czas. I

    ne ysze dla nioho, a j dla towarysziw. Nerymnyj Harri, syniookyj janki, szczyryj Mychajoz daekoji Ukrajiny. Szczo bude z nymy, jakszczo win zahyne? Oberenis, oberenis. Nemona zhabyty sebe zhodoju z pimoju, ae j dratuwaty jiji peredczasno

    Sonce lle swoje prominnia na Zemlu, szczob daruwaty yttia i radis usiomu y-womu, tycho skazaw Swami. Nawi nikczemni komaszky ruchajusia joho syoju. SuSoncia lubow. Wasz Weykyj Newidomyj zaywaje krowju panetu, wkadaje rujniwniznariaddia w ruky szyzofrenikiw i wbyw. Win antypod Soncia.

    Ce twoje oannie sowo? zowisno zapytaw Atmananda, i oczi joho ay chood-nymy, temnymy.

    Riszidewa mowczaw.Nimekyj ocer mowczky waw z-za ou, zacikaweno ohlanuw z usich bokiw po-

    a indusa, zupynywsia za ynoju poonenoho i, korotko rozmachnuwszy, udaryw johokaetom po hoowi.

    Swami zneprytomniw.Koy win znowu rozpluszczyw oczi, Atmananda we sydiw bila ou, nedbao rozhla-

    daw swoji nihti. Zaprymywszy, szczo Swami oprytomniw, win ironiczno posmichnuwsia,pochytaw hoowoju.

    Ja hadaw, szczo ty mudriszyj, Riszidewa. Czomu ty tam wczywsia, w himaajkomu

  • aszrami? Porynaty w samadhi? Moytysia? Najswiatisza moytwa bezsya proty realnoji mo-hutnoi. Pora tobi we zbahnuty ciu prou iynu. I ty daremno widmowlajeszsia wid mo-jeji propozyciji. Tysiaczoltiamy jogy propowiduju najiwnu lubow, a sw hryze horo samsobi. Dosy. Weykyj Newidomyj bere wadu w swoji ruky. Smtia inwoluciji bude zme-tene, a ti, szczo zayszasia, ytymu u swi poriadku. Choczesz aty joho wojinom?

    Riszidewa nasyu zwiwsia z pidohy, siw, idoba dywlaczy na pidupnoho indusa. Ty zabuwajesz pro Karmu, pochmuro skazaw Swami. My tworci Karmy, zapereczyw Atmanayda. Karma to sya. Sya hne kar-

    micznu tecziju. Hla pid syoju Hera chytajesia sw. Win we ne raz chytawsia pid pjatoju tyraniw, twerdo widpowiw Riszidewa.

    De wony? De jichni imperiji? Wola Ewoluciji zmea jich. Ne zabuwaj pro Atmana, pro Je-dynoho!

    Atman! znewaywo zasmijawsia Atmananda. Ja wziaw joho imja sobi. Atman inertna psychiczna teczija Wseswu, to, na jakomu wyszywajesia wizerunok rozumuwoli. Atman z tym, chto sylnyj. Atman z namy.

    Atman z tym, chto luby, zapereczyw Swami. Nenawys rozjednuje, wbywwaj nasylla poroduju achywu karmu pomy. Jednis znowu j znowu rozkoesia na bezliczoskokiw. Bereisia, koszczunwo szcze nikoy ne prywodyo do peremohy.

    Weykyj Newidomyj miljony rokiw panuje na zemli, pychato skazaw indus. Joho erci uzurpatory znannia, widpowiw Riszidewa. Wony zmiszay czorni

    j swli nyti. Ludy rozhubeni, ludy ne znaju szlachu. Poniattia dobra j za pereputani, i ce apofeoz dijalnoi temnych sy

    Szczo ty z nym osofwujesz? kryknuw ober, uknuwszy kaetom ob i. Mona podumaty, szczo my w joho aszrami i pryjszy wysuchowuwaty iditki doktrynywseswnioji lubowi! Tak, my ne prychowujemo, nas pidtrymuje sya Moroku! Za neju Sim Newidomych, tworciw Ewoluciji! Wsia mohutnis Tibetu, wsia sya Szambay z namy!

    Ce koszczunwo j brechnia, smiywo widpowiw Swami, dywlaczy priamo woczi oberu. I wy ce dobre znajete. Schid woryw prekrasni symwoy. Szambaa toKosmiczne Poumjane Braterwo. Wy uzurpuway swli poniattia. Z wamy ohydni cza-kuny Bon-po i Czorna oa. Bijci Szambay zmahajusia nyni suproty was, wony znyszczawaszi eny, i peremoha sudena jim. Wy moete wbyty mene. Ja hotowyj.

    Ty ne wmresz odrazu, sucho skazaw ocer. Ty sam budesz prosyty smerti.Komendante! Wy zrozumiy?

    My wmijemo ce robyty, szef! poczuwsia wid dwerej radisnyj hoos. Brudnakorycznewa hijena poprosy smerti!

    Czujesz, Atmananda? dokirywo ozwawsia Riszidewa, zwodiaczy z pidohy. Wony tobi ne skau u wiczi, ae dla nych ty te brudna hijena!

    Indus promowczaw. Na Swami nakynuy sodaty, po znaku ober-a wysztowchayprykadamy z kabinetu, odwey w barak.

    Koy pooneni powernuysia wweczeri z roboty, indus sydiw na narach blidyj, napru-enyj, na skroni w nioho synia weyka plama. Susidy znyzu dywyysia na Swami, peresz-tuwaysia. Mychajo kynuwsia do towarysza, zanepokojeno ytaw:

    Szczo? Byy? Za wiszczo?Riszidewa sydiw neporuszno, ne widpowidaw. Pooneni zbyraysia wnyzu, homoniy,

    chwyluwaysia. Bojak rozdratowano kryknuw: Weczeriaty, weczeriaty! Niczoho wasztowuwaty zbihowyko! Ne baczyy, jak bju?

    Konomu perepade joho porcija!Swami woruchnuwsia, pohlad hybokych temnych oczej zupynywsia na Mychajowi.

  • Poczuwsia tychyj hoos: Wimi moju weczeriu. Meni ne treba Ae, Swami, z boem ozwawsia Mychajo, szczo aosia? Rady boha, czomu ty

    ne skaesz? Pisla weczeri, skupo skazaw Riszidewa.Harri ta Mychajo widijszy. Weczeria ne liza w horo. W hrudiach woruszyosia ne-

    dobre peredczuttia. Pisla perewirky wony wylizy na nary, zibraysia w kutku. Indus su-woro skazaw:

    Mij czas naaw Szczo? repenuwsia amerykane. Ne mona wtraczaty odnoho dniaRiszidewa rozpowiw pro wse, szczo z nym aosia. Amerykane mowczaw, zakryw-

    szy oczi dooneju. Mychajo rozwodyw rukamy. Swami, ja rozhubenyj. Ja niby dytyna, poriad z cym. Niczoho ne zbahnu. De tut

    prawda? De wyhadka? Newe rawdi isnuje jaka Czorna oa, maja, czakunwo? I due dawno, suworo mowyw Riszidewa. Tysiaczoltia. Jakby ty pobuwaw u

    Tibeti abo w Indiji, to perekonawsia b! Wony prychowani, wtajemnyczeni, zwjazani kla-twoju. Koy zjawywsia Her, czornyj okultyzm zrobyw awku na nioho. Kozyr rasznyj,wy sami baczyte!

    Absurd, ozwawsia Harri. Ne wiriu. Po-mojemu, wse due proo. Her po-awenyj koncernamy. Win ysze marinetka w rukach weykych monowadciw, hroszo-wych miszkiw

    Win marinetka, zhodywsia indus sumowyto. Ae keruju nym ne ysze hro-szowi miszky. Ce buo b due prymywno. Wijna jde ne ysze mi faszyzmom i komuni-zmom, mi deotijeju ta demokratijeju Bij kypy mi kulturoju i temriawoju, mi krasojuj potworniiu. Za konym poniattiam oja realni syy, grupy ludej. We sw podieno naswotini. Koen wybyraje swoje misce po serciu, po rozumu. Zhadajte, jak cieriamo-wano dije Her! Pay knyhy, rujnuje muzeji, chramy, nyszczy inteligenciju, zmaje z pa-nety cili narody. Newe ce proo tak boewilna wola paranojika, szczo zachopyw wadu?Todi jakyj zwjazok mi nym i czysennymy koamy tibetkoho amwa? Szcze do prychoduswoho do wady Her ta joho odnodumci posyay ekedyciji do Tibetu, w Himaaji. Ni-meczczyna wziaa na swij prapor drewnij okultnyj symwo swayku. W Berlini wynykycili kooniji tibetciw, tam ywu monachy, amy. Wony keruju dijamy Czornoho Ordenu,jakyj tajemno objednuje wsich najkrupniszych nacyiw, bahatioch uczenych i polykiw.Czornyj Orden adaje wady nad swom. Dla cijeji mety wsi zasoby dozwoeni. Nimecz-czyna krajina dawnioji kultury kultywuje nyni reakcijni okultni doktryny w sferi na-uky. Spaplueno dosiahnennia Ejnsztejna, Bora, znewaeno wysoki ideay Hehela, Kanta.Czoho warta chocza b taka ideja: Wsesw ysze poronyna w gantkij kosmicznij skeli.Poronyna zapownena powriam, u centri wakuum, u chmari gaziw pawaju byskky zori, sonce neweykyj swylnyk, zemla jedynyj zaseenyj sw. Na naszu panetupryjszy Weyki Newidomi rozumni ioty z-za me, z potojbicznoho swu. Syoju iorokiiu wony zawedu na paneti nowyj poriadok, woria nowu doskonaliszu rasu

    Ae szczo ce jim daje? wraeno zapytaw Mychajo. Maja, zabobony Szczomatyme wid cioho Czornyj Orden?

    Maja raszna sya, serjozno widpowiw Swami. Fakelni pochody, miljonnizboryszcza, bezkoneczni promowy boewilnych wodiw. Ce odurmaniuje jurbu, pozbaw-laje indywidualnoi, peretworiuje konoho uczasnyka tych dij w suchnianu klynku.Wupaje do wyjawu ychija, atawizm naszoho jewa. He nauku, he oswu, he kulturu!

  • Wse dozwoeno! Chaj ywe zwir! Naukowij ideji Bezmeia i neskinczennoji Ewoluciji Lu-dyny protyaweno ideji zamknutoho swu i pidkorennia Kosmicznym Deotam, wolajakych zakon. Czornyj Orden wse rozrachuwaw. Cerkwa sebe ne wyprawdaa, wona nerymaa naukowoho piznannia, tytan rozkuwaw sam sebe i powertajesia w swoju do-miwku, do neskinczennoi. Tajemni okultni objednannia temnych sy, jaki isnuju wi-kamy, proiahy ruku faszyzmu. Interesy nansowych bosiw zijszysia z interesamy Czor-noji oi, jichnij pan znyszczyty nauku, znyszczyty kulturu, daty ludiam kucyj prymi-tywnyj swohlad i znowu woryty kult orokoho boha, Weykoho Newidomoho, widimeni jakoho wony prawuwatymu. Ce ne proo bij, druzi moji! Na terezach dola ciojipanety, moe, nawi bilsze, ni panety

    Hoowa jde obertom, proszepotiw Mychajo. Ne dywno, skazaw Swami. Czornyj Orden wykoryaw dla swojeji mety naj-

    swiaszczenniszi symwoy Schodu Szambaa, Kaapa, Aharta Nawiszczo? Szczob zaputaty ludej, szczob widsztowchnuty szukacziw swa wid idej Ewoluciji.

    Z dawnich-dawen w Himaajach rozpowidajesia egenda pro weykych mudreciw, jaki y-wu na werszynach hir. Kau, szczo wony maju zwjazok z daekymy swamy, szczo wonyinkoy j sami zjawlajusia sered ludej

    Ne rozumiju, ozwawsia Harri. Chto todi ti, jaki dopomahaju Heru? I czomuwony wykoryowuju swli poniattia?

    Kamuia! Newe ne jasno? Poriad z idejeju Swa jde ideja my. W Tibeti bezliczmonayriw czornoji wiry. Wsi wony objednani w mohutnij orden, zwjazani z czornymewropejkym okultyzmom. Zaczepeno wse najswiatisze, najczyisze, pereputano ideji.Zupynyty proces nemoywo, czorni syy powynni wyjawyty we swij potenci. Zaraz pry-chody do kincia Kali-juha, Czorna epocha. Tak howoria naszi induki knyhy. Pry kinciKali-juhy, pered poczatkom Saja-juhy, Swoji epochy, wse najhydotnisze wyjawy sebew tij czy inszij formi

    Straszno, skazaw Mychajo. A ne wirysia Swami, promowyw Harri, a moe, ty perebilszujesz? U tebe fantayczne my-

    sennia, miyczni ujawennia Fakty ne mou buty miycznymy czy realiycznymy, roho widkazaw indus,

    pohlanuwszy na Harri. Ja widdaju perewahu iyni. Ja ne choczu zarywaty hoowu wpisok, jak raus. Dosy pro ce, druzi Ja ne dla toho rozpowiw, szczob ereczatysia. Menine raszni pohrozy nimciw. Ja dumaw pro was

    Pro nas? Tilky. Ty ne zabuw pro swij pan, Mychaje? Ni, proszepotiw chope. Win hlanuw unyz, prysuchawsia. Polahay. Szczo ty

    proponujesz?.. Ne znaju. Szcze ne znaju. Ja pidtrymuju twij pan. Zroblu wse, szczo zmou Jak? Kraszcze ne wymowlaty whoos. Pokadisia na mene. Stanesia tak, jak ja skazaw.

    Ne ereczajsia zi mnoju Ty wse odno ne prydumajesz niczoho inszoho. Ta j czasu dlarozdumiw nema. Znyszcza mene wam kine. Ja choczu, szczob cioho ne aosia. Szczej inszym dopomoete Spaty i tycho

    Mychajo eaw, ne mih zasnuty, w swidomoi rojiysia fantayczni dumky. Chwylirozmajych poczuttiw zayway serce chopcia. To radis pidkoczuwaasia do duszi, pere-powniaa jewo trywonym peredczuttiam swobody, to orach choodyw-zamorouwawynu, malujuczy kartyny achywoji rozprawy, rozriu, peresliduwannia. Ti ujawennia

  • poupowo perejszy w son. I w sni Mychajo te probyrawsia popid drotamy, bih po ske-lach, pyw czerez burchywi potoky.

    Probudennia buo wakym. Swami ne snidaw, ne widpowidaw na zapytannia. yszena wychodi z taboru win korotko kynuw:

    Ne zabu e, MychajeW kamenoomni do Mychaja pidbih Bojak, zanepokojeno ytaw: Szczo tam skojiosia? Kapo obiciaje pokazaty cyrkowyj nomer z indusom. A ce

    znaczy, szczo joho wyriszyy teje Ty skay jomu, zemlacze Ja rozumiju, ozwawsia Swami. Ne turbujsia, aroo Ja robuju samBojak widijszow. Mychajo pidupyw do indusa, hariacze zaszepotiw: Napademo na kapo, wbjemo joho. Potim maszynoju na pownomu chodu kri

    wachtu. Mona proskoczyty? Awantiura, lunuw amerykane. Bez zbroji. Chocz by awtomat ta paru hra-

    nat! Ne smijte niczoho robyty, suworo prokazaw indus. Terpinnia. Skoro nasza

    wola. Umijte trymaty sebe w kuaci! Swami, znowu ne rymawsia Sahajdak. Swami, jakszczo ty woodijesz jogoju,

    zahnotyzuj kapo, potim szoferaIndus z aem pohlanuw na Mychaja, perewiw pohlad na weyczni, biosnini wer-

    szyny. Wdaryw omom u kami. Tobi szcze bahato dowedesia projty, doky ty zbahnesz iynu, Mychaje. Same w

    ciomu moje rozchodennia z tymy, chto chotiw uczora zamaty mene. Wony ne rachu-jusia z woeju ludej. Karma konoji ludyny dla nych pluwok. jiji mona rozduszyty, roz-toptaty. A perekazy Szambay, uczennia Kaaczakry ponad use awla swobodu woli lu-dyny. Kone nasylla obernesia bumerangom. Potik ponese tych, chto munio rybne unioho O, kapo. Berisia do taczok, ja nakadatymu

    Kapo, krywo posmichajuczy, zupynywsia bila Riszidewy, zakaw ruky za ynu. In-dus ne zwertaw na nioho uwahy, bjuczy mootom ob kami.

    Ej, ty, huknuw kapo, czomu ne wozysz? Win nawantauje nam, skazaw Mychajo. My wozymo wdwoch Tebe ne pytaju, ozwiriw kapo, zamachnuwsia payceju. Sahajdak skryknuw,

    na obi w nioho zjawyasia bahrowa smuha, wyupya krow. He zwidsy! A ty, indukahijena, bery taczku. Bery, bery! Czoho oczi wytriszczyw?

    Riszidewa mowczky pidijszow do taczky, zupynywsia. Kapo kywnuw Sahajdakowi: Kydaj kaminnia. Ta pobilsze!Mychajo, wytyrajuczy dooneju krow z czoa, pochapcem wkynuw kilka kameniw u

    taczku. Indus wziawsia za ruczky, chotiw wezty. Stij, harknuw kapo. Mao! Szcze kydaj! Szcze! Szcze! Czujesz, szczo kau? Ae win ne poweze, chotiw zapereczyty Mychajo. Szcze! osataniw nime. Tak! Teper wezy!Riszidewa nasyu zruszyw taczku z miscia, wona koychaasia na doszci, krywulaa.

    Wsi mjazy indusa napjaysia, obyczczia posirio. W hrudiach Mychaja wybuchao rydan-nia. Jomu chotiosia kynutysia do woroha, wpjaysia w horo i rwaty, rwaty joho na szmat-tia, kusaty, toptaty nohamy. Pooneni, jaki praciuway nedaeko, odwertaysia wbik,nahnuwszy, chutko dowbay kaminnia. Kapo jszow poriad z Swami, rehotawsia, poma-chujuczy payceju. Na pidjomi do horbka taczka z hurkotom perekynuasia, kaminnia roz-sypaosia. Kapo wyajawsia i wdaryw indusa po yni. Swami ne skryknuw, byska-wyczno rybnuw ubik. Paycia wdruhe pidniaasia whoru, ae ne opuyasia. Riszidewa

  • rasznym pohladom dywywsia na nimcia. Toj odupaw nazad, obyczczia w nioho ner-wowo saosia, oczi bihay,

    Zaraz, burmotiw win, zaraz ja prywedu ochoronciw. Ty w mene zapaczesz! Tyw mene zapaczesz, pida twariuko!

    Win powernuwsia i pidbihcem kynuwsia do konwojnoho poa. Swami, wako dy-chajuczy, nabyzywsia do druziw. Usmichnuwsia bolisno. Kywnuw Harri. Torknuwsia pal-ciamy do ruky Mychaja.

    Wse. Pora. Szukajte pid tym kamenem Szczo? Szczo ty skazaw? skryknuw Mychajo. Dohadajete. Proszczajte!Indus rizko powernuwsia i kynuwsia bihom do kruczi. Pooneni dywyysia na nioho

    zdywowano, ae mowczay. Amerykane sumowyto skazaw, hirko posmichnuwszy: Zboewoliw! Joho wbjuWydno buo, jak indus wybrawsia na skelayj wyup i rytno poczaw pidnimatysia

    na priamowysni skeli. Wsi pooneni zatamuway podych. Nawi ne czuty buo udariw mo-otiw, ysze maszyny potycheku hurczay. Znenaka poczuosia zawywannia syreny.Rizko zalaszczay poriy. Pooneni popaday na zemlu.

    Lahaj! skryknuw Harri, chowajuczy za skelu. Wbju!Mychajo prytajiwsia za kamenem, schwylowano dywywsia na maeku zeenu po-

    a, jaka czarapkaasia po rimkij krutyzni. Nawkoo neji zdijmaysia fontanczyky poroch-niawy, wybyti z grannych skel kulamy, ta Swami ne zupyniawsia.

    Slozy zayway oczi Mychaja, wua maszynalno szepotiy: Nu szcze trochy, szcze triszeczky! Nu, Swami poiszaj!..Znaw, szczo daremna joho nadija, znaw, szczo indusu nemoywo wriatuwatysia, ae

    wkadaw uwe pa swoho sercia u bezmowne molinnia, w toj nezrymyj zachy, jakyj serceposyao pryreczenomu druhu.

    Wid poa wdaryw szcze odyn kuemet, kilka awtomatiw. Nad priamowysnoju i-noju, de powz indus, kuboczyysia chmary pyluky. Ta wraeni pooneni baczyy Swamine padaje, win nabyajesia do werchiwja perszoji hriady. Szcze trochy, szcze odnachwylka, i todi kuli ne dosiahnu neszczasnoho wtikacza!

    Indus siahnuw rukamy riatiwnoho karnyza, pidtiahnuwsia na rukach, aw na skeli. Iznenaka wpaw.

    Mychajo skryknuw, odwernuwsia, zapakaw newtisznymy slozamy. Strilanyna za-mowka. Bila Sahajdaka poczuysia kroky, hoos Harri:

    Wawaj, Mychaj Swami nemaSahajdak pidwiwsia, zatumanenym pohladom dywywsia na towarysza, hirko szepo-

    tiw: Jak e ce, Harri? Jak e tak?Win z orachom hlanuw na skeli. A moe, neprawda? Moe, zdaosia? Ni, jasno wy-

    dnijesia mi kaminniam czama, zeena soroczka. Nad horamy z krykom krulay worony.Wid kontrolnoho poa jszow samowdowoenyj kapo. Poriwniawszy z Sahajdakom iHarri, win znewaywo skazaw:

    Dywisia i pamjatajte! Tak bude konomu, chto posmije tikaty!Mychajo mowczky wantayw kaminnia. Koy kapo odijszow, win skazaw, zwerta-

    juczy do Harri: Wse m wyhadka Bidnyj Swami wtiszaw sam sebe Guru, joga wse ce pry-

    mary I my tak samo zahynemo. Nema jak wyjty z proklatoji petliHarri zadumano dywywsia de wbik. Potim tycho skazaw:

  • Szczo win chotiw skazaty? Szczo treba szukaty pid kamenem?..Mychajo bajdue machnuw rukoju i pokotyw taczku do maszyny. Beznadija, apatija

    wadno owywaa joho serce. Oanni iskry nadiji zhasyWweczeri do nioho pidijszow aroa, odwiw ubik, pochmuro zapytaw: Za szczo joho? Proponuway kudy poupyty, neochocze skazaw Mychajo. Ne zachotiw Sawnyj czoowik buw, zchnuw Bojak. Neprodanyj. A sered nas bahato ta-

    kych, szczo zalubky aby zaproponuway Suchaj, zemlacze, wraz zahoriwsia Sahajdak, obereno pohladajuczy nawsibicz.

    Ty ne zabuw naszoji rozmowy? Moe, w tebe je wypadkowo chopci znajomi Jaki chopci? chytro prymruywsia aroa. Hariaczi ti, szczo wid nych kami triskajesia Mona buo b Zbahnuw, usmichnuwsia Bojak. Wyszkwarka ty, chopcze. Wypadkowo ta-

    koho w mene nema a ne wypadkowo je Sza! Ni sowa! Ty. Szczo hadaw, szczo mybudemo nydy do smerti, ne robuwawszy woli? A twojemu susidowi mona dowiryty?

    Jak sobi! schopywszy Bojaka za ruku, radisno skazaw chope. Bojak, ty bupewen! Tilky skay, koy i todi!..

    Wse! kywnuw aroa. Ni sowa bilsze. Sam pidijdu, koy trebaWin piszow wzdow nar, peremowlajuczy z poonenymy. Mychajo pidmorhnuw

    Harri, proponujuczy wyjty nadwir. Wony chodyy poza barakom, tycheko rozmowlay. Nowyny je? adibno zapytaw Harri.Mychajo werdno kywnuw hoowoju. Nepomno ohlanuwszy, tycho promowyw: Bude dynam! Koy? Skoro? skryknuw amerykane, sylno tysnuczy ruku Mychajowi. Tycho. Ne tysny tak. Bolacze Szcze ne znaju Nam skauHarri odupyw wid towarysza, zupynywsia, mowczaw. Dywywsia na powyti weczir-

    nioju moju hory, na hariaczyj oranewyj obrij. Oczi joho byszczay. Moe, slozy? Mychajooerihaw za nym, dywuwawsia. Chymerna iota ludyna. Spownena protyricz i ne-odiwanok. Siohodni Harri szczasywyj, szczo je moywis kynutysia na rasznu, ryzyko-wanu awantiuru wteczi. A moe, piznisze, koy win doywe do aroi, cia chwyyna du-chownoho bezraszszia zdawatymesia jomu nejmowirnoju.

    Swami, skazaw amerykane sumno. Swami Szcze b trochy, i win Win howoryw pro majju, hirko mowyw Sahajdak. A sam yw u nij. Iluzornyj

    swohlad, iluzorni nadijiHarri namahawsia zbahnuty te, szczo wysowyw Mychajo, zadumywo powtoryw: Majja Chto znaje, de majja?Wony powernuysia do baraka, mowczky poweczeriay, lahy aty. Obydwa yy

    podwijnym yttiam, podwijnym widczuttiam: odyn rumi, jak i zawdy, pynuw u swiform prochodya perewirka, homoniy pooneni, chto iwaw tuywu pisniu, de ser-dyysia, swaryysia francuzy, a fontan subjektywnoho adannia wypereduwaw dijsnis,tworyw obrazy omrijanoho. Poriy, wybuchy, wtecza, hui lisy i obyczczia ridnych,bykych ludej. O jakby aosia!

    Son dowho ne prychodyw. Mychajo eaw u napiwmarenni. Jomu wwyaysia horyi nad prirwoju trup Swami w zeenomu wijkowomu wbranni. Nad nym wjusia czorniptachy, sidaju na hrudy, wyklowuju oczi. Mychajo chocze kynuty na woronnia, proh-naty joho, ne dozwoyty terzaty mertwoho towarysza, ae mjazy ne suchajusia, tio nepid-wadne jomu. De z tumanu pywu prozori poati inok. Chto wony? Rusaky czy duchy

  • hir? Wydno zhoriowani obyczczia, rudeni ruky. Ni, ne rusaky, to materi, sery, ko-chani. O i Mychajowa maty. Win chocze wpay jij do nih, rozpowiy pro swij poon, aene widczuwaje ni ruk, ni tia.

    A inky ne bacza Mychaja, wony zaraz opakuju sodata-indusa, munioho kszatrija,jakyj ne pobojawsia smerti. Nad nym zjawlajusia poati sodatiw, tuywo schyeni ho-owy jichni, ruky bezsyo opuszczeni wnyz. Sumno ynu zwuky pisni, dawnioji pisni ta-koji znajomoji, ridnoji. Z boem zapytuju materi u sodatiw:

    Oj wy, kozaczeky, oj wy, moodeki,A de waszi ysy?

    e wowymym zchanniam kotysia nad horamy widpowi syniw, zmuczenych po-onom, worooju newoeju:

    Naszi ysy u woroha w risi,A my sami u lisi.

    Oj wy, kozaczeky, oj wy, moodeki,Oj de waszi koni?

    Naszi koni na micnij pryponi,A my sami w newoli

    Znenaka Swami pidwodysia, waje z zemli, ohladajesia. Czuty zdywowanyj hoos: Jak ja dowho aw Majja owoodia mnoju Harri, Mychaje, de wy? Czy czujete

    mene?..Roztanuy poati materiw, sodatiw, z rizkym, zowisnym krykom poynuo w nebo

    czorne woronnia. Sahajdak prokynuwsia we w choodnomu potu. Za wiknom roz-pluszczuwaw zaane oko ranok, na nynich narach tycheko moyysia ari polaky.

    Mychajo szcze czuw protiani sowa pisni, dokirywyj hoos Swami, win oduniuwawu swidomoi. Szczo ce take? Nawiszczo taki arty psychiky? Ludyny we nema, a jiji obrazzjawlajesia w snach, szczob muczyty i benteyty

    Win ue ne mih zasnuty. Nezabarom waw Harri. Wony chutko wmyysia, posniday.Do nych pidijszow Bojak. Nehoosno promowyw:

    U waszij trijci budu ja. Szczob ne naporotysia na juduDe wydawsia pochmuryj. Nad horamy pywy nyki swyncewi chmary. Wony opo-

    wyy snihowi chrebty, opuskaysia w doyny. Poonenych pry wchodi do kamenoomni po-syeno obszukuway, zmuszuway skydaty czerewyky, zazyray w rot. U dwoch poonenychznajszy neweyczki noyky, wytoczeni z szmatoczkiw ali. jich pry wsich neszczadnoszmahay szompoamy. Pooneni, ponurywszy, mowczky dywyysia na ekzekuciju. Pislawydowyka day sygna do praci. Zahurkotiy taczky, poczuwsia nenawysnyj hoos kapo.

    Bojak podywywsia na kamjanyj hrebi, zchnuwszy, skazaw: ey. Nawi pochowaty ne mona ludynuMychajo mowczky hlanuw u toj bik. Wse, jak i wczora. Czama, zeenyj rukaw. Sop,

    son chymera boewilnoji swidomoi

  • Harri, jakyj odrazu widijszow do skeli, de eay mooty j omy, jako dywno skryk-nuw, potim metnuwsia do towarysza. W joho oczach tanciuway syni wohnyky boewillaczy zuchwalwa.

    Mychaj, ty kazaw majja? Szczo z toboju, Harri? zanepokojeno ytaw Mychajo. Moe, ty chworyj? Aha, szczo ne te! werdyw Bojak. Czoknutyj win jakyj Mychaj, sudorono skazaw amerykane. Swami ywyjMychajo ohlanuwsia, wziaw towarysza za ruku. Mjako promowyw: Harazd, harazd, Harri. Potim pohoworymo. Ja rozumiju tobi due wako O dyjawo! harknuw Harri. Suchaj Win napysaw nam. O tutAmerykane roztuyw dooniu, na nij eaw maesekyj owtyj priamokutnyk paperu. Czytaj. Szczob nichto ne pomywMychajo schopyw papire, na niomu buy napysani sowa anglijkoju i rosijkoju

    mowamy. Bukwy rozpywaysia, z oczej Mychaja teky slozy. Jak e ce? Jak moe buty?Ade ey trup A tut napysano: Druzi, zayszaju dwa awtomaty, desia hranat. Zacho-plujte maszynu, prorywajte. Ja pidtrymaju. Swami.

    Mychajo proter oczi, szcze raz pereczytaw. Motoroszna chwyla choodu chlupnua wynu, pokotya po tiu. Newe prawda? A moe, prowokacija worohiw? Szczob wyjawyty,chto hotujesia do wteczi?..

    Szczo tam? proszepotiw Bojak. Ja ne wtoropaju, szczo aosia?Mychajo ne widpowiw jomu, pidupyw do Harri, trywono zapytaw: Prowokacija?Amerykane zapereczywo pochytaw hoowoju. Pohladom wkazaw na kami. Wse je. Dwa awtomaty. Zapasni obojmy. Hranaty A jak eMychajo rozhubeno pokazaw na hory. Ne znaju. Fakt, widpowiw Harri.Sahajdak powernuwsia do Bojaka, toj aranno rozkadaw doszky dla taczok. Do

    horbka pidjidaa maszyna. Zemlacze, schwylowano ozwawsia Mychajo. Treba poczynaty siohodni. Od-

    razu Szczo poczynaty? ne zrozumiw aroa. Pojasni, szczo aosia? Indus ne wmer. Win peredaw zbroju. Doky nas ne wykryy, treba prorywatysia Tak, skazaw Bojak. Popluwawszy na ruky, win wziawsia za moot, wdaryw kilka

    raziw ob kami. Kypuw moot, hyboko wdychnuw powria, poczuchaw potyyciu. Pidij-szow do Harri, schyywsia do kamenia. Zaworoeno zyrknuw na woropeni dua awtoma-tiw. Zahorni u frenczi. Chto z was wmije szoferuwaty?

    Harri, skazaw Mychajo. Idete perszi. Ja z wamy. Hranaty podiymo z towaryszamy. Wony prywjau dyna-

    m, bude weselisze! Dawajte szurujte taczky, a ja schodu domowlusia. Sygna nasz na-pad. Kapo beremo na sebe

    Win kywnuw i piszow wzdow doszczok maekyj, okijnyj, korenayj. Po-czuwsia joho dzwinkyj hoos:

    Weselisze, weselisze, brattia!Mychajo z Harri nakyday szmattia na zbroju, potim wziaysia do taczok. Nakaday j

    wozyy mowczky, zawziato, ne dywlaczy odyn na odnoho, niby bojaysia, szczob zapo-wne, omrijane ne ao znowu wyhadkoju. Nezabarom powernuwsia Bojak, hoosno wy-siakawsia, nedbao skazaw:

  • Poriadok Pocznemo? a zatremtiw Mychajo. Zady. Cia maszyna we widchody, u nij powno kaminnia. O druha nadchody.

    Kapo noem. Ja sam wporaju. Wy z sojuznyczkom szoferiuhu Nu, chopjata, wtry taczky. Poarajemo naposlidok

    Wony chutko skay zbroju w taczky, obkay kaminniam. Serce w Mychaja byosia,jak dzwin. Harri poblid, ae buw okijnyj. Pokotyy taczky do maszyny. Bojak iszow per-szyj. Win wykydaw kaminnia w samoskyd, rybnuw do maszyny, szczo zakryczaw. Widsusidnioho hurtu oddiywsia kayo, pidijszow do aroy. Poczuwsia huchyj zojk. Kapowpaw. Mychajo byskawyczno rybnuw unyz, riamuwaw awtomat na szofera. Toj wy-puyw z ruk sygaretu, wybauszyw rozhubeno oczi, szczo burmotiw.

    Lahaj, proszypiw Harri.Nime wpaw na zemlu. Mychajo ohuszyw joho prykadom. Bila bynich maszyn ue

    wowtuzyysia pooneni. Harri sydiw u kabini, zawodyw motor. Sidaj! nerwowo skazaw amerykane.Bojak z Mychajom wylizy w kuzow, pryhnuysia. Zuby w junaka cokotiy, ruky

    tremtiy. Obojma napohotowi? diowyto zapytaw aroa. Poriadok! Hranatky? Nu,

    brat, pohulajemo!Maszyna rwuczko ruszya, odrazu nabraa szwydkis. Bojak osudywo kryknuw: Nerwuje sojuznyczok!Za perszoju ruszyo szcze try maszyny. Kamenoomnia zawmera, naoroeno oczi-

    kuwaa. Bila wyjizdu zaworuszyysia wartowi, odyn z ochoronciw pidniaw ruku. Hranaty! hucho skazaw Bojak.Tupo hrymnuy wybuchy. Wachta opowyasia dymom. Weseo rizonuy awtomatni

    czerhy. Kilka ochoronciw upao, luto j zlakano zahawkay sobaky. Z prymiszczennia wy-skakuway nimci, zatorochtiw kuemet. Bojak skryknuw, schopywsia rukoju za hrudy, nahorli w nioho rozpywaasia krywawa plama, win upaw na dno kuzowa.

    Harri wywiw maszynu za worota, kruto rozwernuwsia. Pidskoczyy inszi maszyny, znych posypaysia hranaty z dynamnymy patronamy. Straszni wybuchy rozszmatuwayderewjanu budiwlu. Poriy zmowky. ysze de sered uamkiw czuosia sobacze skaw-czannia.

    Z-za skel zjawyasia poa w nimekij uniformi, z awtomatom w rukach. Mychajopidniaw awtomat. Joho zupynyw znajomyj ridnyj hoos:

    Ne rilaj, Mychaje!Harri rozczynyw dwerciat