trójmiejski park krajobrazowy

52
OPOWIEŚCI O OWADACH TRÓJMIEJSKIEGO PARKU KRAJOBRAZOWEGO Aleksandra Lewańczyk

Upload: autopolan

Post on 26-May-2015

222 views

Category:

Travel


0 download

DESCRIPTION

Sprawozdanie z praktyk w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym (Gdańsk Lasy Oliwskie). Opis programu praktyk i czynności na nich podejmowanych wraz z komentarzem i dokumentacją fotograficzną.

TRANSCRIPT

Page 1: Trójmiejski Park Krajobrazowy

OPOWIEŚCI O OWADACH

TRÓJMIEJSKIEGO PARKU

KRAJOBRAZOWEGO

Aleksandra Lewańczyk

Page 2: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Podziękowania:

Pragnę podziękować Pani mgr Jolancie Kmiecik, dyrektor TPK

za umożliwienie mi odbycia praktyk w Trójmiejskim Parku

Krajobrazowym oraz Panu Andrzejowi Garbalewskiemu

za poświęcony mi czas, cierpliwość oraz wzbogacenie mojej wiedzy

o zagadnienia przyrodnicze dotyczące terenów TPK.

Page 3: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Si ad naturam vives, numquam eris pauper

Jeśli będziesz żyć w zgodzie z naturą, nigdy nie będziesz ubogi

Page 4: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Seneka Młodszy

Przedmowa

Ponieważ miałam przyjemność uczestniczyć w wyprawach przyrodniczych po

rezerwatach przyrody położonych na terenie Trójmiejskiego Parku

Krajobrazowego, pokusiłam się o opisanie moich wrażeń w postaci owych

luźnych zapisków. Z góry przepraszam za błędy, jakie na pewno się pojawią

w mojej pracy oraz brak profesjonalizmu od strony biologicznej tematu.

Liczę jednak na to, że sposób ukazania przeze mnie świata owadów jest

przyswajalny i będzie miłą „lekturą”.

Page 5: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Spis treści:

PODZIĘKOWANIA: .............................................................................................................................................. 5

PRZEDMOWA ........................................................................................................................................................ 6

SŁOWEM WSTĘPU ............................................................................................................................................... 7

ROZDZIAŁ 1. .......................................................................................................................................................... 9

ROZDZIAŁ 2. ....................................................................................................................................................... 15

ROZDZIAŁ 3. ........................................................................................................................................................ 19

ROZDZIAŁ 4. ........................................................................................................................................................ 24

ROZDZIAŁ 5. ........................................................................................................................................................ 34

ROZDZIAŁ 6. .......................................................................................................................................................... 5

ROZDZIAŁ 7. ........................................................................................................................................................ 10

LITERATURA: ..................................................................................................................................................... 14

Słowem wstępu

Świat owadów kryje się pod naszymi stopami, gdy latem chadzamy boso po świeżej,

zielonej trawce. Przy odrobinie szczęścia przystając obok zwalonego, spróchniałego pnia

dębu, by zawiązać sznurowadło lub orzeźwić się chłodnym napojem, możemy

zaobserwować tętniące w nim życie. Gdy oderwiemy zaś kawałek kory, być może udałoby

się nam zobaczyć początek tego życia, pierwsze stadia rozwojowe owada, który kryje się

przed ludzkim wzrokiem w zakamarkach i szparach chropowatej powierzchni drzewa.

Page 6: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Brodząc w zimnym i czystym strumyku, wsłuchując się w szum wody wystarczy uważniej

się przyglądać by napawać się widokiem barwnych, przypominających delikatne broszki

ważek, roju muszek, które osadzają się na odziewających nas tkaninach. W przydomowym

ogródku, wśród grządek kwiatów – różyczek, margaretek, bratków skąpanych w

popołudniowym słońcu, wsłuchujemy się w całą gamę przeróżnych dźwięków, które

informują nas o obecności owadów. Tu pszczoły zsypujące pyłek prosto do koszyczków,

tam trzmiele obijające się o płatki, do tańca przygrywają im skoczki i pasikoniki, barw

dodają skrzydła motyli leciutko smagane wiatrem. My zachwycamy się tym światem,

delektujemy widokiem wszystkich budujących go żyjątek. Jednocześnie napełniamy się

radością życia i optymizmem, dlatego że tak blisko nas istnieje ten piękny świat

przedziwnych, miniaturowym stworzeń.

Lecz nie wystarczy podziwiać, delektować się owym melancholijnym obrazkiem. Trzeba

zrozumieć, że to właśnie człowiek ma największy wpływ na naturę i jeżeli nie będziemy jej

szanować, chronić, utrwalać wiedzy przyrodniczej i doceniać zesłany przez nią dobrobyt

szybko stracimy to co najcenniejsze – setki, tysiące miliony istnień wymrą. Obecnie

rzadkie gatunki zwierząt lub roślin po prostu znikną z naszej planety, a te liczniejsze dziś

już jutro, za rok, za 100 lat staną się tymi rzadkimi.

Zatem stańmy się harcerzami przyrody, miłujmy ją i próbujmy poznawać.

...Pracujcie niestrudzenie dla ratowania tego,

co ukochaliście... Pouczajcie o tym, że idea

ochrony przyrody jest ideą na wskroś

Page 7: Trójmiejski Park Krajobrazowy

demokratyczną, gdyż chroni ona skarby

przyrody dla całego społeczeństwa... Przez

poznanie i ochronę przyrody - do jej

ukochania - oto nasze hasło!

Władysław Szafer(Chrońmy Przyrodę Ojczystą, nr 1, 1945)

Rozdział 1.

„Samborowski” czar

Silny wiatr wiejący ze wschodu oraz narastające kłębowisko chmur nad miastem

Gdańsk nie przeszkodziło dwóm podróżniczkom w wyprawie do Doliny Samborowo

Page 8: Trójmiejski Park Krajobrazowy

położonej w bogatym kompleksie Lasów Oliwskich. Ten leśny parów zyskał swoją nazwę

na cześć księcia – Sambora I Gdańskiego, namiestnika pomorskiego, zapewne intrygującej

postaci historycznej. Jedną z wielu atrakcji przyciągających wycieczkowiczów w te strony

jest czar i piękno alei dębowej, czyli 11 pomnikowych dębów szypułkowych (Quercus

robur).

Za cel postawiono sobie zbadać faunę bezkręgową, a zwłaszcza aspekt entomologiczny

oraz sfotografować ujmujące i zapierające dech w piersiach obiekty przyrody. Ola,

zapalony poszukiwacz małych, skrzydlatych stworzonek wraz ze swoją niezastąpioną

wspólniczką i przyjacielem – jamniczką o wymownym i dźwięcznym imieniu Nutka, udały

się na oględziny terenu. Zapał, jaki towarzyszył obu Paniom, nie został przyćmiony nawet

niesprzyjającą aurą.

Dotarłszy na wyznaczone miejsce, każda z badaczek zajęła się swoim przydziałem pracy.

Ola rozpostarła sieć na motyle i zgrabnymi ruchami (przy okazji poprawiającymi kondycję

mięśnia trójgłowego ramienia) fachowo nazywanymi „uderzeniami siatką”, rozpoczęła

polowanie na unoszące się nad bujną roślinnością żyjątka. Bezlitosny człowiek. Ale cóż

zrobić, jak to się popularnie mówi „po trupach do celu” – w tym wypadku dosłownie.

Trzeba jeszcze napomknąć czym zaprzątał sobie głowę drugi poszukiwacz. Otóż mały

ciekawski, brązowy potworek pilnował swojego właściciela, dlatego przyjął rolę stróża.

Nie baczcie na pozory, one mylą. Nutka to doskonały psiak obronny, sprawdza się w

każdej sytuacji, ma duszę dobermana.

Pogoda zmieniała się z minuty na minutę, patrząc w niebo nasuwały się wnioski o

nadchodzącym deszczu. Zatem pracę trzeba było przyspieszyć. Rośliny baldachowate

porastające brzegi ścieżki leśnej świeciły bogactwem od muchówek i błonkówek.

Owe właśnie zostały poddane dokładniejszej analizie. Ich delikatne skrzydła lekko drgały,

a same stąpały po płatkach smakując co dana roślinka ma im do zaoferowania. Po

dokładnym przyjrzeniu się można było stwierdzić, że na kwiatach skupiały się najczęściej

muchówki z rodzin bzygowatych (Syrphidae) – to pięknie ubarwione muchy

przypominające osy, pszczoły bądź trzmiele, mają pewną zaskakującą zdolność zawisania

w powietrzu np. nad nektarnikami kwiatów; muchowate (Muscidae) – typowe, szare

bzyczące zwierzątka, niestety nie cieszące się dobrą sławą; ścierwicowate (Sarcophagidae)

– nazwa owych muchówek wiąże się z dość nieapetycznym przyzwyczajeniem

przesiadywania na nieświeżym mięsie. Lepiej sobie nie wyobrażać, gdzie taka mała

muszka mogła spacerować, zanim usiadła na naszej dłoni lub w gorszych przypadkach –

twarzy; oraz plujkowate (Calliphoridae) – błyszczące jak drobne klejnoty, mieniące się

Page 9: Trójmiejski Park Krajobrazowy

barwami zieleni, granatu, czerwieni. Zaś z błonkoskrzydłych najłatwiej było dostrzec

niezdarnie poruszające się i obciążone pyłkiem trzmiele (rodzaj Bombus). Swoją

obecnością zaszczycił obserwatorkę między innymi trzmiel ziemny (Bombus terrestris) i

trzmiel leśny (Bombus pratorum).

Nastał czas na dokumentację fotograficzną , tym bardziej że pierwsze krople deszczu

pokrywały liście tamtejszej flory. Wiecznie „pozujące” do zdjęć dęby – królowie lasu;

„Był to ów sławny dąb, gaduła stary,

Jak czarownica krzywy i wybladły,

Ogniste zeschłe kora miała szpary,

Z konarów liście na poły opadały,

Liść, co pozostał – zwiędły i zwalany,

Szumiał po drzewie jak krawat łachmany.”

w pewnej oddali również buki oraz leśne, kręte ścieżki stały się obiektami natrętnej

amatorki fotografii. Gdy las przybrał atmosferę grozy, a z oddali dobiegały odgłosy

zaniepokojonych ptaków, nadszedł czas na powrót do domu.

Niestety łowy nie były udane na tyle, aby pochwalić się wynikami – pospolite gatunki

muchówek;

Ścierwica (Sarcophaga) – z sympatycznym rysunkiem w kształcie szachownicy na

odwłoku,

Padlinówka cesarska (Lucilia cesar) – mieniąca się metaliczną zielenią,

Metasyrphus corollae – gatunek bzyga, żywiący się wyłącznie mszycami oraz wyżej

wymienione gatunki trzmieli.

Lecz w pamięci pozostały tajemnicze obrazy opustoszałego lasu i widok puszczyka,

bacznie przyglądającego się nieznajomym.

Dokumentacja fotograficzna:

Page 10: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Pierwsze zadania: sprawdzić czy droga jest „czysta”…

…tu również wypada wybadać trasę.

Page 11: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Drzewa – niemi świadkowie… makabrycznych scen jakich dopuszczała się Ola topiąc zdobycze w alkoholu etylowym.

Pierwsze okazy do upolowania…

Page 12: Trójmiejski Park Krajobrazowy

…oraz podziwiania.

Potem sesja zdjęciowa.

Page 13: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Rozdział 2.

„Pełcznica” wita!

W okresie wakacji nie brakuje słonecznych, czasem wręcz upalnych dni. Tak oto

dzionek 16 lipca 2007 roku był naszą polską odmianą tropikalnego skwaru. Nad jezioro

Krypko, położone w rezerwacie przyrody Pełcznica przywiodła trzech badaczy – pana

Andrzeja, pana Darka i Aleksandrę (znaną z rozdziału 1), praca oraz chęć obcowania z

naturą. Głównym punktem planu wycieczki były metalowe tabliczki oznajmiające, że „to

oto drzewo jest pomnikiem przyrody”, które rzecz jasna trzeba było umieścić we

właściwych miejscach. Nastroje dopisywały, ekwipunek został zabrany, przyroda wzywała.

Oprócz jeziora Krypko, które „zatriumfowało” jako obiekt badań i podziwu podróżników,

w rezerwacie przyrody Pełcznica występują jeszcze dwa, równie przyciągające spojrzenia

zbiorniki wodne. Wypada umieścić informacje o tym, że są to jeziora lobeliowe1,

posiadające bardzo rzadkie gatunki flory wodnej (poryblin jeziorny, poryblin kolczasty,

lobelia jeziorna, jeżogłówka pokrewna i wywłócznik skrętoległy), zapisane w Polskiej

Czerwonej Księdze Roślin .

Popołudniowe słońce odbijało się od tafli wody, na której unosiły się sercowate

liście prawdopodobnie należące do grążela żółtego (Nymphar luteum) lub grzybieni

(Nymphaea), a sprawę utrudniał fakt braku widocznych kwiatów. Padający cień drzew

sprawił, że upał trochę zelżał i zrobiło się naprawdę przyjemnie. Czasu na zachwyt było

stosunkowo niewiele, nie mniej jednak udało się pstryknąć kilka zdjęć na pamiątkę. Chcąc

zaspokoić swoją ciekawość, Ola przy użyciu super sprzętu w postaci sieci łownej,

rozpoczęła polowanie na latające obiekty. I raz i dwa i trzy… tak do dziecięciu, potem

następna runda… i jeszcze jedna. Dla lepszego efektu wymachy były wykonywane tuż nad

brzegiem zbiornika, nad porastającymi go zbiorowiskami szuwarowymi. Tam skupienie

owadów okazało się na tyle duże, aby osiągnąć zamierzony cel. Gotowe! Wszystkie,

niestety upojone alkoholem 75 % skrzydlate stworzenia zostały umieszczone w

próbówkach i zaetykietowane. Pełcznica żegna!

1 jezioro o niskiej trofii i przeważnie o kwaśnym odczynie, a nazwę swą zawdzięcza roślinie wodnej lobelii

jeziornej - reliktu borealno-atlantyckiego.

Page 14: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Ponieważ zbiory wykonywane były nad brzegiem jeziorka skład gatunków, który ze

wszystkich sił starała się oznaczyć Ola, okazał się fauną głównie związaną ze

środowiskiem wodnym.

Weźmy na przykład wielkooką muchówkę o plamiastych skrzydłach z rodziny bąkowatych

(Tabanidae), która po polsku zowie się jusznica (Chrysozona pluvialis). Już na samą myśl

o rodzinie bąków przeszły Olę ciarki. Są to zwierzęta niebezpieczne. Zdarzały się już

młodej badaczce przypadki niespodziewanych ucieczek w popłochu przed niewielką armią

(ale zawsze armią!) tych krwiożerczych stworzeń, wyposażonych w silne żuwaczki gotowe

ciąć skórę. Larwy tej muchy żyją w wodzie, a ponieważ oddychają przez oskórek, przez

długi czas mogą nie wypływać na powierzchnię.

Oczywiście nie mogło się obyć bez rodzinki komarów (Culicidae), osławionych dzięki

paniom komarzycom – wampirzycom, lubującym się w krwi. Ciekawym faktem jest to, że

larwy tych przebiegłych istot oddychają za pomocą specjalnych rureczek umieszczonych

na odwłoku, dlatego ich śmiesznie obrane pozycje w wodzie – głową w dół, powinny być

zrozumiałe. Najliczniej w łowne sieci powpadały drobniutkie muchówki, o delikatnym i

wiotkim ciele – ochotki (Chironomidae). Panowie tych obiektów badawczych mogą się

pochwalić okazałymi, pierzastymi czułkami, które pomagają im w odszukaniu partnerek w

celach miłosnych. Być może rodzina ta jest bardziej znana ze sklepów zoologicznych,

gdzie jako pokarm dla rybek sprzedaje się ich czerwone – dzięki obecności hemoglobiny –

larwy.

Dodatkową atrakcją okazały się już nam znane muchówki z rodziny bzygowtych

(Syrphidae), których żywot skończył się marnie zważywszy na fakt, że przyleciały

(prawdopodobnie ze skraju lasu i łąk) jedynie odwiedzić interesujące je rośliny. Tak oto

„zapróbówkowany” został nieżłop (rodzaj Pipiza) – czarny zwierz, z pomarańczowymi

plamkami na odwłoku.

Jeszcze warto wspomnieć o niewyróżniających się z tłumu muchówkach o wdzięcznej

nazwie śmietkowate (Anthomyiidae), większość stanowią poważne szkodniki roślin

uprawnych i ozdobnych, również drzew owocowych. Ponieważ jednak znane są grupy

odżywiające się martwą materią organiczną – tzw. saprofagi, stąd obecność śmietek w

okolicach wilgotnych i mokrych obszarów.

Page 15: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Dokumentacja fotograficzna:

Na początek – obowiązki!

Później chwila wytchnienia i podziwianie przyrody…

Page 16: Trójmiejski Park Krajobrazowy

…skąpanych w promieniach słońca liści grzybieni oraz grążeli.

Na koniec trzeba zrobić zdjęcia by wzbogacić swoją kolekcję.

Page 17: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Rozdział 3.

Wysyp owadów w Wyspowie

Gdy jezioro Krypko pozostało daleko w tyle za trzyosobową grupą przyrodników,

rozpoczęła się wyprawa nad drugi zbiornik wodny – jezioro Wyspowo. Jest ono

najbogatsze pod względem gatunków ptaków w całym Trójmiejskim Parku

Krajobrazowym. Oczywiście dzięki swojej specyfice, czystej wodzie i dogodnym ułożeniu,

również stało się atrakcją turystyczną, zwłaszcza wczasowiczów pragnących odpoczywać i

kosztować świeżego powietrza na łonie matki natury.

Hałasy roześmianych dzieci i podekscytowanej, korzystającej z życia młodzieży

oraz zapachy pieczonych na grillu przysmaków stanowiły dla trzyosobowej załogi

wskazówkę, że jezioro jest w znacznym stopniu zaludnione. Jak się okazało prawdziwym

celem badań była rozległa łąka położona w pewnej oddali od zbiornika wodnego.

Tam to był dopiero skwar! Palące słońce dawało się we znaki z każdej strony – mrużenie

oczu, trudności z ustawieniem obiektywu aparatu, a przede wszystkim mokre i lepiące się

od potu ubrania. Wcale nie przesadzam. Jednak bzyczące tu i ówdzie, zakradające się na

człowieka, czasem natrętne owady wynagradzały wszelki dyskomfort wynikający z

upalnego dnia. Podczas gdy pan Darek z dużym skupieniem rozpoczął fotografowanie

cieszących jego oczy obiektów przyrody, Ola tradycyjnie rozpostarła sfatygowaną już

siatkę na motyle. Tym razem materiał na teleskopowym kiju bezpośrednio ocierał o

porastające całą polanę rośliny, w tym ze znaczną przewagą kacanek piaskowych

(Helichrysum arenarium).

Przyjemnie było napawać się widokiem niewinnych, delikatnie poruszających skrzydłami

motyli, od czasu do czasu przysiadających na korony kwiatów. Choć promienie naszego

najjaśniejszego obiektu na niebie z duża intensywnością „wwiercały się” w oczy rażąc

oślepiającym blaskiem, po baczniejszym przyjrzeniu się można było dostrzec cieniutkie

trąbki motyli sączące nektar prosto z kwiatu. By nie przeszkadzać łuskoskrzydłym w

zaspokajaniu pragnienia ambrozją, Ola wykonała tylko kilka zdjęć i jęła dalej wymachiwać

swoją bronią entomologiczną. Warto nadmienić, że łąka o której mowa znajdowała się w

pobliżu niewielkich gospodarstw, co też czyniło z niej w pewnym stopniu środowisko

synantropijne. To również jest brane pod uwagę przy analizie wyników.

Page 18: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Po zakończeniu badań, można było zanurzyć się w chłodzie lasu, by odpocząć w cieniu

porastających pobocze szosy drzew.

Oprócz barwnych motyli z rodziny rusałkowatych (Nymphalidae), w tym głównie rusałki

admirał (Venessa atlanta) i rusałki pawik (Venessa io) owoce wykonanej pracy

przedstawiały się następująco:

Podobnie jak rzeczą oczywistą jest to, że grzyby rosną w lesie tak i rzeczą oczywistą stało

się spotkanie bzygów (Syrphidae) na kwiecistej łące w letni dzień. Tym bardziej chyba

najbardziej pospolitego przedstawiciela tej rodziny – gnojki trutniowatej (Eristalis tenax).

Postacie niedojrzałe gnojek egzystują sobie smacznie w zanieczyszczonych zbiornikach

wodnych, ubogich w tlen, czasem o jakże pobudzającym zmysły zapachu guana.

Możliwość bytowania w tak „przestronnych warunkach” zapewniają larwom i poczwarkom

długie rurki oddechowe sięgające nad powierzchnie wody. Kolejnym ciekawym okazem

ukatrupionym z wielką przykrością przez Olę, była muchówka – gniłun

(Helophilus pendulus), o rzucających się w oczy barwach (wojennych) w postaci żółtych

pasów na tułowiu i plam na odwłoku tegoż samego koloru. Natomiast pożyteczna

mszycówka (Syrphus selenitica) zanim przeobrazi się w owada doskonałego przez pewien

okres swojego życia pełni rolę pracowitej bestii pożerającej mszyce. Niestety

Sphaerophoria scripta nie ma polskiego odpowiednika, który byłby łatwiej przyswajalny

niż ta łamiąca język łacina, za to jest dość łatwo rozpoznawalna dzięki wąskiemu

odwłokowi upstrzonemu żółtymi pasami i dziwnym wzorkiem na końcu.

Wspominałam wcześniej o synantropijnej cesze badanej pod względem faunistycznym

łąki, zaś wynikiem tego jest bogactwo muchówek z rodziny ścierwicowatych

(Sarcophagidae) oraz pospolitych muchowatych (Muscidae), które prawdopodobnie po

kąpielach słonecznych wybierały się w swoje „progi”, by skosztować materii wiadomego

pochodzenia z okolicznych gospodarstw.

Nie zabrakło również poczciwych śmietek (Anthomyiidae), których ogółem w Polsce

stwierdzono 221 gatunków a wszystkie „dla ułatwienia” do siebie podobne.

Niestety ubytek miłych stworzonek z penetrowanych przez Olę terenów można jedynie

tłumaczyć chęcią poznania oraz nauką, lecz trzeba również sobie uświadomić, że znacznie

większe szkody powodujemy my – ludzie nie wiedząc o tym, nawet podczas codziennych

czynności: koszenia trawy w ogródku, poruszania się po nie wyznaczonych szlakach

turystycznych, a także niechlujnym i bezmyślnym traktowaniu przyrody poprzez

pozostawianie odpadków na terenach zielonych.

Page 19: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Dokumentacja fotograficzna:

Obejście jeziora Wyspowo by dotrzeć do łąki dało możliwość ukrycia się przed słońcem i

chwilowego odetchnięcia…

…lecz nie na długo, gdyż usłana zielenią łąka tylko czekała by ją odkrywać

Page 20: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Konie nie przejęły się obecnością przyrodników, zgrabnie obróciły się w tył demonstrując

swoją obojętność na przybyszy i zajadały dalej trawkę.

Główny obiekt badań. Ale najważniejsze jest co kryję się w środku. A co się kryje?

Page 21: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Strojnica baldaszowata Zmorsznik czerwony - samica

(Graphosoma lineatum) (Leptura rubra)

Cuchna nawozowa Kwiatówka zmierzchnicowata

(Scatophaga stercoraria) (Myathropha florea)

Page 22: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Rozdział 4.

To radość przebywać w Dolinie Radości!

Na rozkoszowanie się pięknem przyrody oraz podziwianie darów natury udało się

pewnego lipcowego, środowego poranka dwoje badaczy – pan Andrzej i Ola. Ponieważ

środek transportu „nie domagał” postanowili, że podejmą pieszą wycieczkę w stronę doliny

o sympatycznej nazwie wywołującej uśmiech na twarzy – Dolina Radości. Plany jakie

zrodziły się w umysłach duetu podróżników przedstawiały się następująco: wycieczka

przez lasy oliwskie w kierunku fragmentu Doliny Dziczego Potoku, która zajmuje

zachodnią część Doliny Radości. Ten obszar wydał się szczególnie interesujący, gdyż

stanowi planowany rezerwat przyrody, bądź (ponieważ taka kwestia też jest brana pod

uwagę) użytek ekologiczny.

Spacer leśną dróżką, gdy w oddali słychać było szum kołyszących się gałęzi

drzew oraz odgłosy o intensywnej tonacji wydawane przez rozbudzone obecnością ludzi

ptaki, nieco się wydłużył – zbyt wiele atrakcyjnych i dogodnych do obserwacji miejsc

napotykali po drodze przyrodnicy. Choćby zwalony pień drzewa, spróchniały w środku, o

miękkiej, zawilgoconej korze – dla przeciętnego, szarego człowieka to nic szczególnego.

Jednak gdy rozpoczyna się podróż z zamysłem poznania przeróżnych dziwów natury owy

fragment drzewa staje się pretekstem do postoju i bacznego przyjrzenia się. I tak ciekawość

wzięła górę. Ola oderwała sterczący płat kory, a jej oczom ukazała się kolebka

poczwarkowa (choć oboje z panem Andrzejem spodziewali się czegoś... hmm powiedzmy

bardziej frapującego), prawdopodobnie kózki z rodzaju rębacz (Rhagium). Można nawet

się pokusić o podanie nazwy gatunkowej, choć bardziej na zasadzie strzału (czyn niegodny

pochwały naukowca!), gdyż nie towarzyszył wycieczkowiczom specjalista od kózek.

Na zasadzie dedukcji, ponieważ sprawa dotyczyła spróchniałego pnia sosny i zdania się na

intuicję, wywnioskowano że być może chodzi o rębacza sosnowca = pstrego (Rhagium

inquisitor). Larwy tych chrząszczy bytują swobodnie w martwym lub często zamierającym

drewnie. Zasiedla drzewostany nie charakteryzujące się określonym wiekiem, czy

położeniem. Wybiera takie, które rosną w różnych warunkach ocienienia i nasłonecznienia.

Powszechnie uważa się, że rębacz nie wyrządza szkód i nie ma znaczenia gospodarczego w

leśnictwie ( J. Dominik; J. R. Starzyk).

Page 23: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Podczas następnego przystanku, przerywającego leśny marsz wędrowców znalazł się

„model” chętnie pozujący do zdjęć, w trakcie kilkuminutowej sesji i błysku fleszy.

Osadnik egeria (Pararge aegaria) to zdecydowany zawodnik. Podkreślał swoją

fotogeniczność, co rusz zmieniając kąt nachylenia skrzydeł, tak by delikatnie

przedzierające się przez listowie promyki słońca padały na jego omszony tułów i łuski

skrzydeł.

Nie obyło się również bez stałych mieszkańców lasu, które znalazły doskonałe miejsce do

spoczynku w jego zacienionym obszarze – mrówek z rodzaju Formica, w tym wypadku

najczęstszej bywalczyni runa, monogamicznej 2 mrówki rudnicy (Formica rufa).

I oto znalazł się dobry moment na opowiedzenie w kilku zdaniach fascynujących

zwyczajów naszej krajowej rudnicy. Otóż mrówki owe już od momentu opuszczenia

swoich gniazd – kopczyków, przejawiają się agresywnym, drapieżnym trybem życia.

Swoich ofiar poszukują w pewnej odległości od „domu”, rozprawiając się zgrabnie z

wszelkimi larwami, poczwarkami, a nawet dużo większymi od nich dorosłymi owadami.

Posiadają dość wyrafinowaną strategię napadania na swoje ofiary. Robią to pojedynczo

(sama byłam świadkiem jak jedna mała mrówka wbiła się żuwaczkami w odnóże motyla z

rodziny sówek, około 50 razy większego od niej samej) lub gromadnie i wtedy straszą

przeciwnika gryząc żuwaczkami, przy tym oblewając go kwasem mrówkowym. Na koniec

tych krótkich rozważań o rudnicach przytoczę pewien fakt, iż polują one na najbardziej

ruchliwe owady.

Gdy przed oczami dwojga badaczy ukazał się widok rozległej zielonej polany Doliny

Radości, usytuowanej przy Węglowej drodze, Ola wyciągnęła odwiecznie towarzyszący jej

sprzęt do zniewolenia fruwających nad jej głową żyjątek. Zbliżywszy się w stronę

porastających polanę wysokich roślin – w głównej mierze ostrożeni (prawdopodobnie

warzywnych; Cirsium oleraceum) oraz boleśnie znakujących skórę pokrzyw (Urtica),

można było powoli, z zapałem obserwować poruszające się nad nimi z gracją owady. Swój

popis dały również pszczoły. Te przelatujące z prędkością aż 65 km na godzinę owłosione

pracusie opadały łagodnie na główki kwiatów by napełnić nektarem swoje miniaturowe

wola, a grzebykami (występującym na pierwszej parze odnóży) zgarniać pyłek z całego

ciała.

2 rodziny monogamiczne – rodziny posiadające pojedynczą królową

Page 24: Trójmiejski Park Krajobrazowy

„Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie to znaczy, że coś

bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki ja znam, to ten, że się jest pszczołą. A jedyny powód,

żeby być pszczołą, to ten, żeby robić miód. A jedyny powód robienia miodu to ten, żebym ja

go jadł”

Kubuś Puchatek

Z kolei to co najbardziej intryguje w pszczołach jest umieszczone bezpośrednio w ich

oczach. Jak te małe, brunatno – szare zwierzątka widzą świat? Po licznych, dociekliwych

badaniach okazało się, że pszczoła nie widzi barwy czerwonej, a odbiera ją jako

ciemnoszarą, natomiast zieloną myli z żółtą i niebieską. Jedynymi kolorami, które

rozróżnia na tyle dobrze, że ją do siebie przyciągają jest: żółtopomarańczowy,

niebieskozielony, niebieskofioletowy. Co ciekawe potrafi dostrzec również światło

ultrafioletowe, które dla człowieka jest niewidzialne, a niektórzy twierdzą, iż widzi słońce

przez chmury. Co pomyślała sobie Ola obserwując kruche ciałka brzęczących robotnic

przelatujących nad kępami zieleni – chciałbym zobaczyć świat ich oczyma, oczywiście

tylko chwilowo. Na dłuższą metę byłoby to bardzo niewygodne. Bądź co bądź każde oko

składa się z pojedynczych jednostek – omatidiów, a każda taka konstrukcja odbiera jedynie

swój fragment obrazu, zatem jest to widzenie w sposób mozaikowy.

Wśród pszczółek latały tradycyjnie pozostałe stworzonka, głównie muchówki, chyląc od

czasu do czasu nektar z koron kwiatowych. Niestety za długo nie nacieszyły się swoimi

zdobyczami, ponieważ Ola bezwzględnie zgarniała je do siatki na motyle. Jakiś czas

później, w spokoju analizując wyniki doszukała się:

Muchówki z rodziny Scatophagidae – cuchny nawozowej (Scatophaga stercoraria),

omszonej pomarańczowymi włoskami oraz towarzyszącej jej często ścierwicy mięsówce

(Sarcophaga carnaria) z rodziny ścierwicowatych (Sarcophgidae) o której było już kilka

słów w pierwszym rozdziale.

Nowymi nabytkami okazały się błyskleniowate (Dolychopodidae), łatwo rozpoznawalne

dzięki długim odnóżom i połyskującym, zielonym ciele.

Główny cel wyprawy – planowany użytek ekologiczny, położony na zachodnim krańcu

Doliny Radości ujawnił się dość skrycie. Dojście do owego obiektu sprawiło lekkie

trudności, gdyż z każdej strony osłonięty był krzewami i fragmentami drzewostanu.

Page 25: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Ponieważ łąka do której udało się przedrzeć przyrodnikom położona jest w terenie

źródliskowym, pod stopami zdawało się czuć delikatnie zapadającą ziemię. Ta dziewicza

niemal polana porośnięta w całości przez wysokie trawy, sitowie leśne (Scirpus sylvaticus),

wiązówkę błotną (Filipendula ulmaria), ostrożeń , żyła swoim własnym trybem. Zalatujące

na nią z różnych stron świata owady zdawały się tak pochłonięte własnymi czynnościami,

że nie dostrzegały dociekliwych spojrzeń obcych. Zwłaszcza trzmiele – Trzmiel rudy

(B. pascuorum), kamiennik (B. lapidarius), ziemny (B. terestris), wykonywały wszelkie

czynności bez zarzutu, penetrując korony kwiatów. Niestety spokój został zmącony, gdy

Ola rozpiąwszy sieć zaczęła sunąć nią po długich łodygach roślin. I pojawiły się kolejne

ofiary tej rzezi niewiniątek.

Odwiedzające wcześniej łąkę Doliny Radości kobyliczkowate (Rhagionidae) to muchówki

często spotykane na drzewach, gdy siedząc przyjmują specyficzne pozy – głową w dół, z

odgiętą przednią częścią ciała. W „olową” pułapkę dała się złapać kobyliczka pniowa

(Rhagio scolopaceus).

Wśród pozostałych natrętów upojono alkoholem 75% zawartym w próbówce jednego z

bzygów (Syrphidae) tzw. czerniucha (rodzaj Melanostoma), którego odwłok pokryty jest

prostokątnymi, żółtymi plamami.

Niestety usidlony został również bardzo pożyteczny gatunek pluskwiaka, siłą wymachu

wtrąconego do sieci. Na szczęście zobaczywszy, że to drapieżna, mszycożerna zażartka

drzewna (Himacerus spterus), Ola wypuściła biedaka na posłanie z trawy.

Droga powrotna, choć będąca powtórką z rozrywki nie przyćmiła pozytywnych wrażeń

wywołanych kontaktem z naturą, a dodatkową atrakcją okazało się stadko saren lękliwie

spoglądających w stronę przyrodników z wyniosłości zbocza lasu.

Dokumentacja fotograficzna:

Page 26: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Ścieżka leśna prowadząca badaczy w nieznane…

…i znane zakątki przyrody.

Page 27: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Pusta „kołyska” rębacza, a po „dziecku” ani śladu.

Pozujący osadnik.

Page 28: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Mrówcza rodzina.

Zdj ę cia z troch ę innej bajki…

fot. : Erich Mangl

Pszczoła miodna (Apis mellifera) z przyczepionym do odnóży pyłkiem

Page 29: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Szczegóły budowy pszczół

głowa z języczkiem (glossa) przednie odnóże

odnóże tylne

zdjęcia pochodzą ze strony http://www.uni.uiuc.edu

„wcięcie” do

oczyszczania

czułków

koszyczek

Page 30: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Cóż takiego wiemy o pszczelich darach?

Najsławniejsze miody świata

Należą do nich miody tymiankowe, które pochodzą z wzgórz Grecji, gęsto porosłych tym

aromatycznym zielem. Podobno tamtejsze słońce wydobywa z kwiatów najwspanialszy

nektar, a pszczoły z niesłabnącym entuzjazmem zmieniają go w najlepszy miód świata.

Do najwonniejszych miodów w Europie należą powstałe na bazie nektarów, zbieranych z

roślin wargowych, więc takich jak tymianek, macierzanka, lawenda, szałwia, mięta.

Na Kubie do najwonniejszych należy miód z nektaru kwiatów pomarańczy. Słodki,

aromatyczny zapach ma też miód z kwiatów rozmarynu. U nas z kolei za najlepszy uchodzi

miód lipowy i esparcetowy.

Czy miód leczy?

Podobno jest często stosowany jako lek przy chorobach wątroby. Zawarta w nim glukoza ,

być może nie jest produktem odżywczym i łatwo przyswajalnym, ale podnosi zapasy

glikogenu w wątrobie i przyspiesza procesy przemiany tkankowej .

Miód praktycznie nie ma białka i zawiera minimalne ilości soli, zatem nie szkodzi przy

innych chorobach (np. nerek), przy tym jest wysoko kaloryczny i lekko strawny, zatem

dodaje energii i wzmacnia cały organizm.

Wielu ludzi wierzy, że miód dobrze robi na serce. Prawdą jest, że wzmacnia mięsień

sercowy i zwiększa jego wydolność. Podobnież uważa się, że miód jest dobrym dodatkiem

profilaktycznym przy różnych chorobach zawodowych. Zmniejsza też toksyczne działanie

takich „codziennych” używek jak kawa, mocna herbata, tytoń czy alkohol. Łagodzi skutki

stresów, wstrząsów, przemęczeń. Wprost mobilizuje siły fizyczne i pomaga w walce z

chorobami nerwowymi. Ponadto polecany jest oczywiście przy bezsenności, ważne aby

zjeść łyżkę miodu przy kolacji lub dodać ją do mleka przed spaniem.

Jeśli dokuczają nam kurcze łydek, wg przepisów medycyny ludowej dobrze jest dodawać

dwie łyżeczki miodu do kawy przy każdym posiłku. Jeśli cierpimy na katar, również

alergiczny dobrze jest przez 15 minut porzuć kawałek plastra miodu, dzięki temu można

wyleczyć „zatoki” w ciągu jednego dnia.

Page 31: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Specjały na miodzie:

Miodowe serca

Miód rozpuścić i utrzeć z cukrem (10 dag) i jajem. Mąkę wymieszać z przyprawami do

piernika. Dodać mąkę do miodu i wyrobić gładkie ciasto. Rozwałkować i wykrawać

foremką serca, a potem piec w temperaturze 175 stopni.

Piernik „wojenny”

Wymieszać ze sobą: 2 szklanki żytniej mąki, 2 szklanki tartej surowej marchwi, pół

szklanki cukru, ¾ szklanki miodu, dwa rozbite jajka, ¼ szklanki masła oraz 2 łyżeczki sody

oczyszczonej. Następnie ugniatamy i pieczemy w temperaturze 200 stopni.

Mazurek miodowy

Miód upalić na rumiano w kamiennym garnku. Skórkę z połowy pomarańczy ugotować do

miękkości, zdjąć białe albedo, a żółtą resztę drobno posiekać. Do gorącego, rumianego

miodu włożyć skórkę, tarty, czarny chleb, korzenie goździków przesiane przez sito i razem

zagotować. Wylać ciepłą masę na opłatki lub wafle i zostawić do ostygnięcia.

Surówka piękności

Płatki owsiane (3 łyżki) namoczyć w wodzie, dodać miód (1-2 łyżeczek) i orzeszki.

Zostawić na noc lub na jedną godzinę. Potem dodać starte na tarce jabłko, skropić sokiem z

cytryny, ewentualnie jeszcze osłodzić cukrem i rozcieńczyć mlekiem lub śmietanką.

Można też dodać inne owoce sezonowe: jak truskawki, jagody, brzoskwinie, pomarańcze.

Ta surówka ma i tą zaletę, że jak się ją zje na śniadanie to nie czuć łaknienia przez 5 - 6

godzin.

Page 32: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Rozdział 5.

Jak to było z Krykulcem?

Piątkowy poranek 20 lipca 2007 roku został szczodrze obdarowany przez pogodę

pełnym słońcem, bezchmurnym, błękitnym niebem i lekkim wiaterkiem. Warunki iście

sprzyjające na wyprawę w teren. Z pięknej aury skorzystało dwoje przyrodników, którzy

jako obiekt badawczy wybrali polanę Krykulec – planowany użytek ekologiczny. Ponieważ

cel wędrówki położony jest na obszarze rezerwatu Kacze Łęgi, pan Andrzej wraz z Olą

mogli przespacerować się lesistą doliną Kaczego Potoku. Zanim jednak zdecydowali się na

zanurzenie w ciemne pałacie drzewostanu rezerwatu, ich uwaga została skierowana na

niewielki skrawek siedliska synantropijnego – stromą skarpę umiejscowioną przy drodze,

w bliskim sąsiedztwie domów mieszkalnych. Postanowili zatem przypatrzeć się dokładniej

porastającym zbocze szosy: białym baldachom kozłka (Valeriana), fioletowym kwiatom

cykorii (Cichorium), tegoż samego koloru „główkom” ostrożenia, wokół których roiło się

od latających stworzeń. Aparaty fotograficzne poszły w ruch, a owady chyląc się przed

obiektywami wzlatywały co rusz na inne roślinki. Swą dostojną figurę prezentowały

mszycówka (Syrphus selenitica) oraz gnojka trutniowata (Eristalis tenax), przysiadując na

obrzeżach kwiatów i stopami rozpoznając delikatne, mięciutkie podłoże. Z rodziny bzygów

(Syrphidae) swoją obecność wyjawił również bzyg prążkowany (Episyrphus balteatus)

o wzorzystym, żółtoczarnym odwłoku. Natomiast złocisz (Chrysogaster viduata) od czasu

do czasu zawisając w powietrzu, skąpany w promieniach porannego słońca, wykonywał

powietrzne akrobacje. Oprócz wymienionych barwnych muchówek nie zabrakło ulubionej

rodziny Oli – śmietkowatych (Anthomyiidae) oraz podobnych do poprzednich, o

błyszczącym ciele Leuxaniidae (niestety bez odpowiednika polskiej nazwy lub zwyczajnie

moja skromna wiedza nie zna istnienia takowej). Po wszystkich zachwytach, po

wypowiedzianych dziesięciokroć achach i ochach nadszedł czas wkroczyć na leśną ścieżkę

rozległego łęgu wiązowego.

Podczas marszu ubitą drogą, wsłuchując się w szum Potoku zwanego Kaczą rzeką, Ola

rozglądała się w poszukiwaniu wyróżniających się stanowisk, by móc upamiętnić je na

zdjęciach. Najczęściej mijanym drzewem okazała się Olsza czarna (Alnus glutinosa), o

spękanej korze wznosiła się na okazałych korzeniach, przypominających macki.

Page 33: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Jeśli mowa o olszy warto przypomnieć pewien stary przesąd: podobno dzieci cygańskie

mają dlatego tak ciemną skórę, ponieważ po przyjściu na świat zanurzone są w wywarze z

olszynowej kory; to coś w rodzaju chrztu z wody. Ten śmieszny zabobon wiąże się z

właściwością kory omawianego drzewa, która barwi na brunatno i czarno. Oprócz olszy

ważną, wiodącą rolę w rezerwacie pełni również jesion (Fraxinus). To boskie drzewo

Zeusów, Jowiszów, Odynów, któremu przypisywano właściwości lecznicze.

Po miłym spacerze oczom dwóch badaczy ukazała się niewielka polana – Krykulec.

Opuszczona, cicha, ale tylko z pozoru. W środku, pośród dzikich traw, bylic, ostrożeni

tętniło miniaturowe życie. Nie trzeba było żadnych słów zachęty by zabrać się do pracy i

rozpocząć powolną i dokładną obserwację ukrytych przed ludzkim wzrokiem stworzeń.

Przez słowo praca mam na myśli ten jakże przykry rytuał chwytania zdobyczy w sieć i

umieszczania w próbówkach. Oczywiście nie obyło się bez dokumentacji fotograficznej.

Łąka wywoływała podniecenie, które było reakcją na chęć poznania każdego jej ułamka

(może nie dosłownie), taka dzika, otoczona lasem, który bacznie strzegł tego skrawka

przyrody. Gdzieniegdzie porośnięta skupiskami drzew owocowych, kępami pokrzyw,

wyrosłymi lub ledwie odstającymi od ziemi młodnikami olchy. Zupełnie inny od naszego

świat, żyjący własnym rytmem, od czasu do czasu odsłaniający swoje tajemnice. Tu dwa

kopulujące ze sobą pętlaki pstrokate (Leptura maculata), tkwiące w miłosnym uścisku,

zapewne również w emocjonalnym uniesieniu. Trochę dalej zmorsznik czerwony

(Leptura rubra) pochodzący z tej samej rodziny kózkowatych (Cerambrycidae), co jego

poprzednik. Raz czerwony, raz brązowy – dlaczego? Otóż samice owego gatunku

chrząszcza po przepoczwarczeniu przyodziewają „szatę” barwy czerwonej, a samce

brązową. Za to ostrożeń został pokryty przez dziwny mały „przedmiot”, z dala błyszczący

zielenią, czerwienią, złotem – jak kamień szlachetny. Tak właśnie jawi się kruszczyca

złotawka (Cetynia aurata) – prawdziwy rarytas, choć swym nieodzownym zwyczajem

dopiera się ukradkiem do płatków kwiatu by wgryźć się w ich wrażliwą strukturę.

Wszystkie te sympatyczne wspomnienia kłębiły się jeszcze w głowie Oli, gdy dzielnie

próbowała sklasyfikować różne okazy owadów, wyłapanych z ich rodzimego środowiska,

zabranych matce ziemi. Ale cóż się nie robi dla nauki i chęci poznania.

Jednym z nieszczęśników schwytanych w białą sieć okazał się złocisz (Chrysogaster

viduata), częsty w owych rejonach gatunek, zwarzywszy na fakt, że wyżej wspominałam o

jego obecności poza rezerwatem Kacze Łęgi. Wśród bzygów (naturalnie najczęstszych

bywalców wszelkich polan i łąk) zjawił się również Sphaerophoria scripta o cieniutkim jak

patyczek ciele, zabarwionym na przemian w żółte i czarne pasy.

Page 34: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Oczywiście pospolite ścierwicowate (Sarcophagidae), muchowate (Muscidae), plujkowate

(Calliphoridae) jak najbardziej dawały o sobie znać, gdy się do nich zbliżono.

Jęły krążyć wokół twarzy i nieznośnie bzyczeć prosto do ucha, jakby szeptały wrogie

słowa skierowana przeciw obcym.

Natomiast wątpliwości budzi fakt obecności na polanie Krykulec jeżmuchy (Echinomya),

rodzaju muchówki z rodziny rączycowatych (Tachinidae). O wątpliwościach piszę dlatego,

ponieważ trudno było oznaczyć owy, nie spotykany wcześniej przez Olę obiekt zwierzęcy.

Jednak za pomocą klucza, niezastąpionej broni taksonomów ustalono, że z dużą dozą

prawdopodobieństwa chodzi o ten a nie inny rodzaj. Jednak przy tej kwestii pozostawiam

niewielki znak zapytania.

Page 35: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Dokumentacja fotograficzna:

Zanim przyszedł czas na penetrowanie polany Krykulec, ciekawość przyrodników

zatrzymała oboje przed wejściem do rezerwatu by sfotografować stromą wyniosłość

pokrytą kępami kwiatów, a tym samym owadów je odwiedzających.

Page 36: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Bzyg prążkowany (Syrphus balteatus) Gnojka trutniowata (Eristalis tenax)

Przemarsz lasem.

Page 37: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Polana Krykulec, z widoczną zaporą i zbiornikiem okresowym (zabezpieczenie przed

powodzią), gotowa na przyjęcie przyrodników na swe łono.

Obnażasz różowka (Arge rosae), larwy błonkówki delektujące się smakiem liści olszy

Page 38: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Splecione w miłosnym uścisku pętlaki (Leptura maculata)

Rusałka kratkowiec (Araschnia levana), odsłaniająca swe przymioty oraz zmięk żółty

(Cantharis fusca) pospolity na nasłonecznionych polanach i drogach omomiłek.

Page 39: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Rozciągnięty między dwiema łodygami ostrożnia tęposz czarnożółty

(Amblyteles armatorius).

Page 40: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Nie złota, lecz mieniąca się zielenią kruszczyca złotawka (Cetonia aurata)

Page 41: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Rozdział 6.

Łużyce kuszą

W ostatnim rozdziale opowieści o owadach chciałabym przedstawić obraz

pewnego obiektu, zakątka Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, który wywołał na Oli

chyba największe wrażenie. Trudno odpowiedzieć na pytanie dlaczego. To tak jak z

pewnymi miejscami przyciągającymi ludzi bez uzasadnionej przyczyny. Po prostu lubi się

przebywać w takowych, delektować się, odpoczywać, oddać refleksji.

W pobliżu wsi kaszubskiej – Łężyce znajduje się jedna z większych łąk jakie

udało się Oli odwiedzić podczas wyjazdów w teren Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.

Ta duża polana, o podobnym składzie roślinności co poprzednie (ostrożeń, kacanki)),

otoczona drzewostanem mieszanym, ukryta jest jakby przed światem ludzi, schowana za

okalającymi ją koronami drzew. Wśród gęstych traw, stąpając delikatnie by nie uszkodzić

rozpiętych pomiędzy łodygami pajęczych nici tygrzyka (Argiope bruennichi), Ola

spostrzegła niewielki kopczyk piasku, sprawiający jedynie pozory siły i stabilności.

W efekcie przy niewielkim nawet poruszeniu liści przykrytych piaskiem, drobne ziarenka

osypywały się na ziemię. Co za miła niespodzianka – robotnice mrówki hurtnicy pospolitej

(Lasius niger) świtą otaczające młode samice i samce, tak wyraźnie odmienne od swoich

mniejszych sióstr dzięki błoniastym skrzydłom. Będzie rójka! Często w czasie ciepłego

wieczoru, zwykle przed burzą pobudzone osobniki płciowe krążą w różne strony, jakby nie

mogły znaleźć swojego miejsca, trawione gorączkowym niepokojem. Po czym wydostają

się na czubki roślin, wzlatują w powietrze – pierwsze samice, a za nimi podniecone samce.

Tak powstaje ogromny rój, istna chmura, czasem zasłaniająca niebo. Kopulacja między

mrówczą parą odbywa się zazwyczaj w powietrzu, wtedy też narażone są na największe

niebezpieczeństwo padając zdobyczą ptaków lub drapieżnych owadów. Gdy samica

zostanie zapłodniona i uda jej się przeżyć, sfatygowana i wyczerpana poszukuje miejsca do

założenia nowej koloni. Wtedy to, gdy dogodna kryjówka już jest rozbudowana na tyle by

móc się w niej zagnieździć, przyszła królowa odrywa i zjada swoje skrzydła, które wbrew

Page 42: Trójmiejski Park Krajobrazowy

pozorom posiadają duża wartość odżywczą i energetyczną. To skąpe jedzonko musi jej

wystarczyć do momentu, kiedy pierwsze sprawne robotnice nie zaczną pełnić roli

piastunek i przynosić pokarm. Czasem by przeżyć, a co za tym idzie by przetrwała cała

rodzina, samica zjada jaja, niewyrosłe larwy, a czasem i poczwarki. Takie kanibalistyczne

zachowania królowej to naturalna cecha społeczeństw owadów.

Po kilkuminutowym zachwycaniu się nad drepczącymi z niepokojem robotnicami oraz ich

płodnymi siostrami i braćmi, Ola zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu nowego

przedmiotu badawczego. Wkrótce zaczęły nadlatywać trzmiele – trzmiel ziemny

(Bombus terrestris) oraz kamiennik (B. lapidarius). Sprzęt do zbierania pyłku owadów z

rodziny Bombylidae, przedstawia podobnie jak u pszczół. Koszyczek tworzą długie i grube

włosy, otaczające zewnętrzną, nieowłosioną, wklęsłą i gładką powierzchnię goleni (trzecia

para odnóży). Warto również nadmienić o różnicy w usposobieniu trzmieli i ich kuzynek –

pszczół. Pierwsze są zwykle bardzo łagodne, można podejść do nich blisko w celach np.

sfotografowania. Natomiast pszczoły mimo mniej groźnego wyglądu potrafią nieźle

dopiec. Czasem nawet same z siebie, cała chmarą rzucają się w stronę przechodzącego

obok gniazda zwierzęcia (tu mam na myśli głównie ludzi, w szczególności nieuważne

istoty, kroczące szybkim tempem przy tym wymachujące rękoma, wydające

nieartykułowane dźwięki).

Jednym z najlepszych widoków, które utrwalone zostało fotografią był nalot motyli z

rodziny rusałkowatych (Nymphelidae) na kwiaty sadźca konopiastego (Eupatorium

connabinum). Można by sądzić, że to rośliny motylowe, tak cudownie wyglądały tańczące

wokół różowych upierzeń koron kwiatów rusałki: pawik (Venessa io), admirał

(Venessa atalanta). Dodatkowo uwagę na sobie skupiły bielinki (Pierridae), płochliwe,

białe z żółtym odcieniem motylki o kapryśnym locie. Trudno było je podejść, by

poszczycić się zdjęciem w kolekcji.

Z kolei prawdziwie interesującym okazem, który odwiedził łąkę w okolicy Łężyc była

makatka (Anthidium). Ciekawy rodzaj błonkówki z rodziny miesierkowatych

(Megachilidae) przenoszący bagaż pyłku za pomocą odwłoka, stąd wyglądała jak

przybrudzona żółtym puchem. Wspaniale prezentował się tego ciepłego letniego dnia na tle

różowych drobnych kwiatków zbrojec dwuzębny (Picromerus bidnes), pluskwiak z

rodziny tarczówkowatych (Pentatomidae). Pożyteczny dżentelmen o wysmakowanym

guście, preferujący gąsienice motyli, które „wysysa jak sok z kartonika”. Po wszystkich

przyjemnych i niecodziennych chwilach spędzonych na obserwacji przedziwnych, wątłych

i drobnych stworzeń oblatujących łączkę i kroczących po niej, nadszedł czas na powrót i

Page 43: Trójmiejski Park Krajobrazowy

pożegnanie się z miniaturowym światem owadów. One zapewne były szczęśliwe

pozbywając się natrętów ze swojego terenu.

Dokumentacja fotograficzna:

Polana w okolicach Łężyc, większa od swoich „poprzedniczek”.

Makatka (Anthidium) czerpiąca nektar z kwiatów ostrożęnia.

Page 44: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Motylowe kwiaty (Aupatorium connabinum) odwiedzane przez…

…rusałkę admirał (Venessa atalanta) i rusałkę pawik (Venessa io)

Page 45: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Udający nietoperza zbrojec (Picromerus bidnes), nie wysysający krwi a „tłuszczyk”

gąsienic motyli.

Kopczyk hurtnicy pospolitej (Lasius niger).

Page 46: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Rozdział 7.

„Fach entomologa”

Teraz wykorzystam okazję i pozwolę sobie zaprezentować na czym polega praca

entomologa. Oczywiście nie jestem entomologiem, ale za wszelką cenę dążę do osiągnięcia

pełnego profesjonalizmu w tej dziedzinie.

Często zdarza się, że złapane owady są do siebie bardzo podobne, więc klasyfikuje się je

do tego samego rodzaju. Lub odwrotnie są tak odmienne w wyglądzie fizycznym, iż uważa

się, że należą do innych rodzin. Jak wiemy błądzenie jest rzeczą ludzką i nie wstydliwą.

Lepiej, w celu nie popełnienia omyłki dłuższy czas poświęcić na zbadania okazu owada,

niż zuchwale wypowiedzieć jego nazwę gatunkową na zasadzie intuicji bądź strzału.

Sprzęt który pozwala na odkrycie tajemnic małych stworzeń, poznanie każdego skrawka

ich ciała to mikroskop stereoskopowy (w przypadku większych okazów, nie skupiam się tu

na drobnych, wielkości 1 mm). O zastosowaniach sieci na motyle już wiemy. Zatem po

schwytaniu obiektu, uśmierceniu w 75% alkoholu etylowym należy go zbadać pod

mikroskopem, wraz z kluczem do oznaczania danej grupy owadów będącym pod ręką.

Jeżeli trafiliśmy na twardy orzech do zgryzienia, to wypadałoby zrobić preparat. Sposób w

jaki ja wykonuję tę czynność, polega na uprzednim wybarwieniu owada, przepuszczeniu

przez mieszankę alkoholi o różnych stężeniach oraz fenolu. Później wystarczy

przygotować materiał, który będzie stanowić cały preparat – balsam kanadyjski z niewielką

ilością rozpuszczalnika (ksylenu). Balsam musi mieć złocisty kolor i odpowiednią, gęsta

konsystencję. Na szkiełku podstawowym przygotowujemy nasz obiekt – dajmy na to

muchę wielkości około 1 cm. Oddzielamy zgrabnymi ruchami głowę od tułowia,

a następnie skrzydła. Ostatnim elementem pozostałym do wypreparowania jest w

przypadku samców aparat kopulacyjny – to w wielu sytuacjach podstawowa cecha

diagnostyczna, a samo zadania często diabelnie trudne, zwłaszcza dla choleryków. Gotowe,

rozczłonkowane zwierzę zalewa się kroplą balsamu, układa się na nim szkiełko

podstawowe i preparat gotowy. Mała rzecz a cieszy!

Po wyschnięciu balsamu trzeba przejść od najważniejszej części – oznaczania. W tym celu

ponownie trzeba posłużyć się kluczem, tylko bardziej specjalistycznym i dokładnym,

Page 47: Trójmiejski Park Krajobrazowy

zaopatrzonym w wiele rycin oraz drobiazgowych opisów. Gdy udało się sklasyfikować do

gatunku naszego owada pozostaje tylko być z siebie zadowolonym.

A jak to wygl ą da w praktyce?

Narzędzie pracy entomologa – mikroskop stereoskopowy

Odpowiednia odzież ochronna też się przydaje.

Page 48: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Przeciętne wyposażenie entomologa.

Preparaty, z czegoś co kiedyś było muchą.

Page 49: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Fachowa literatura z rycinami.

Page 50: Trójmiejski Park Krajobrazowy

Literatura:

Gawędy o drzewach, Maria Ziółkowska, Warszawa 1983

Owady, Henryk Sander, Warszawa 1989

Nasze Trzmiele, Mirosława Dylewska , Karniowice 1998

I owady są architektami, Józef Chalifman, Warszawa 1968

Pszczoły i ludzie, Irena Gumowska, Warszawa 1986

Trójmiejski Park Krajobrazowy, Marcin Stanisław Wilga, pisma PG

Strona internetowa TPK: www.tpkgdansk.pl

Page 51: Trójmiejski Park Krajobrazowy

MotylNa wonnej łące z siatkami w ręku

Chłopcy, dziewczynki zebrani społem,

Gonią motyle, co pełne wdzięku,

Barwnym nad nimi krążą wciąż kołem.

Ileż tu śmiechu, gwaru i ruchu,

Z jakim to wszystko robią zapałem !

"Aha! Jaś krzyknął: mam cię mój zuchu,

Już mi nie umkniesz, już cię złapałem !"

Motyl nie umknie - ale to boli,

Że on u ciebie zginie w niewoli.

Władysław Biełza

Page 52: Trójmiejski Park Krajobrazowy