bukowski charles - faktotum
TRANSCRIPT
-
CHARLES BUKOWSKI
FAKTOTUMPrzeoy Jan Krzysztof Kelus
NOIR SUR BLANC
-
Tytu oryginau: Factotum
Copyright 1975 by Charles Bukowski
For the Polish edition
Copyright 1998 Noir sur Blanc, Szwajcaria
All rights reserved
Copyright For the Polish translation by Jan Krzysztof Kelus
ISBN 83 - 86743 - 07 - 7
-
Johnowi i Barbarze Martin
Powieciopisarz nie tskni za widokiem lwa jedzcego traw. Wie on bowiem, i jeden
i ten sam Bg stworzy wilka i jagni, po czym umiechn si, widzc, e to byo dobre.
Andr Gide
-
1Przyjechaem do Nowego Orleanu o 5 rano. Padao. Posiedziaem troch na dworcu
autobusowym, ale ludzie dziaali na mnie tak przygnbiajco, e wziem walizk,
wyszedem na deszcz i ruszyem przed siebie. Nie wiedziaem, gdzie s domy z pokojami do
wynajcia, gdzie jest dzielnica ubogich.
Moja tekturowa walizka zupenie si ju rozlatywaa. Swego czasu bya czarna, ale jej
czarne obicie zaczo si uszczy, odsaniajc t tektur. Prbowaem kiedy temu
zaradzi i posmarowaem te te aty czarn past do butw. I gdy wdrowaem teraz w tym
deszczu, pasta zacza si rozpuszcza, a ja nie zauwayem tego i przekadajc walizk z rki
do rki, na obu nogawkach porobiem sobie czarne smugi.
No i dobra. W kadym razie byo to jakie nowe miasto. Moe mi si powiedzie.
Deszcz przesta pada i wyszo soce. Byem w dzielnicy czarnych. Szedem wolno
przed siebie.
- Hej! Biay menelu!
Postawiem walizk na ziemi. Na schodkach ganku siedziaa wysoka mulatka i
machaa w powietrzu nogami. Bya cakiem w porzdku.
- Sie masz, biay menelu!
Nie odezwaem si ani sowem. Staem po prostu i patrzyem na ni.
- Miaby ochot na dup, biay menelu?
Robia sobie ze mnie pomiewisko. Zaoya udo na udo i wierzgaa stopami w
powietrzu. Miaa adne nogi, buciki na wysokich obcasach, wierzgaa tymi nogami i miaa
si. Podniosem walizk i ruszyem drk w jej stron. Idc pod grk, zauwayem, e w
oknie, na lewo ode mnie, odsuna si nieznacznie firanka. Zobaczyem twarz jakiego
czarnego mczyzny. Wyglda jak Jersey Joe Walcott. Zawrciem wic, zszedem w d na
chodnik, a gdy oddalaem si ulic, dugo jeszcze syszaem za sob jej miech.
2
Pokj znajdowa si na pierwszym pitrze, naprzeciw baru. Bar nazywa si Cafe pod
Trapem. Z pokoju, przez otwarte drzwi baru, wida byo jego wntrze. I twarze siedzcych
tam ludzi. Niektre prostackie, niektre interesujce. Spdzaem noce nie wychodzc z tej
mojej klitki, piem wino, przygldaem si twarzom w barze i powoli spukiwaem si z
pienidzy. W dzie odbywaem dugie, powolne spacery. Przesiadywaem godzinami gapic
si na gobie. Jadem tylko jeden posiek dziennie, eby na duej starczyo mi pienidzy.
Znalazem jak kafejk, brudn co prawda i prowadzon przez brudnego waciciela, ale za
-
to mona byo w niej zje solidne niadanie - kasz, placki, kiebas - prawie za darmo.
3
Pewnego dnia wyszedem na ulic i jak zwykle ruszyem przed siebie. Czuem si
szczliwy, rozluniony. Soce byo dokadnie takie jak trzeba. Dobrotliwe. I wielki spokj
w powietrzu. W poowie drogi midzy przecznicami zobaczyem czowieka stojcego przed
wejciem do jakiego zakadu. Przeszedem obok niego.
- Hej, KOLEGO!
Zatrzymaem si.
- Szukasz jakiej roboty?
Zawrciem i podszedem do miejsca, gdzie sta. Zerknem mu przez rami. Z tyu,
za jego plecami, wida byo wielkie, mroczne pomieszczenie. Znajdowa si w nim dugi st,
a po obu jego stronach stali jacy ludzie. Mczyni i kobiety. W rkach mieli motki i tukli
tymi motkami lece przed nimi przedmioty. W panujcym mroku ledwie byy one
widoczne, ale wyglday na muszle skorupiakw. I mierdziay jak muszle. Odwrciem si i
ruszyem dalej ulic.
Przypomniaem sobie, jak mj ojciec kadego wieczora wraca do domu i opowiada
matce o swojej robocie. Te opowieci zaczynay si, gdy tylko przestpi prg, cigny przy
obiedzie, a koczyy w sypialni, z ktrej krzycza: Ga wiato!. O 8 wieczorem - aby mc
odpocz i w peni si przystpi nazajutrz do roboty. Nie byo adnych innych tematw.
Tylko praca.
Troch dalej, na rogu, zaczepi mnie jaki inny czowiek.
- Suchaj, przyjacielu... - zacz.
- O co chodzi? - spytaem.
- Suchaj, jestem weteranem pierwszej wojny wiatowej. Naraaem ycie walczc za
ten kraj, a teraz nikt nie chce mnie zatrudni, nikt nie chce da mi roboty. Nie doceniaj
moich zasug. Jestem godny. Udziel mi jakiego wsparcia...
- Kiedy ja nie pracuj.
- Nie pracujesz?
- No wanie.
Zostawiem go za sob. Przeszedem na drug stron ulicy.
- Kamiesz! - krzykn za mn. - Pracujesz! Na pewno masz prac!
Po kilku dniach rzeczywicie ju jakiej szukaem.
-
4Czowiek za biurkiem nosi aparat suchowy i drut zbiega mu wzdu policzka do
kieszeni koszuli, gdzie schowan mia bateri. Biuro byo ciemne, przyzwoicie urzdzone.
Mczyzna mia na sobie brzowy, podniszczony garnitur, pogniecion bia koszul i
wystrzpiony na brzegach krawat. Nazywa si Heathercliff.
Ogoszenie znalazem w lokalnej gazecie. Adres w pobliu miejsca, gdzie
wynajmowaem pokj.
Potrzebny ambitny mody czowiek, majcy na widoku wasn przyszo.
Praktyka zawodowa niekonieczna. Pocztkowo w dziale wysykowym z
moliwoci awansu.
Czekaem przed drzwiami wraz z picioma czy szecioma modymi ludmi, z ktrych
kady prbowa wyglda na ambitnego. Wypenilimy uprzednio kwestionariusze i teraz
pozostawao nam tylko czeka. Ja miaem wej jako ostatni.
- Panie Chinaski... Dlaczego porzuci pan prac na kolei?
- No c... Nie widziaem tam dla siebie adnej przyszoci.
- Czemu? S tam dobre zwizki zawodowe, opieka zdrowotna, emerytury.
- W moim wieku emerytur mona traktowa jako nadmiar szczcia.
- Dlaczego przyjecha pan do Nowego Orleanu?
- Miaem zbyt wielu przyjaci w Los Angeles. I miaem poczucie, e ci przyjaciele
utrudniaj mi zrobienie kariery. Chciaem pojecha tam, gdzie bd mg si na tym
skoncentrowa. Bez utrudnie z niczyjej strony.
- Skd moemy mie pewno, e u nas zagrzeje pan miejsce na duej?
- Rzeczywicie. Nie mog da takiej gwarancji.
- A to czemu?
- Wasza oferta stwierdza, e ma to by praca dla ambitnego czowieka, majcego na
widoku wasn przyszo. Jeli okae si, e tak nie jest, to bd musia odej.
- Dlaczego si pan nie ogoli? Przegra pan jaki zakad?
- Jeszcze nie.
- Jeszcze nie?
- Zaoyem si z wacicielem domu, e zadomowi si w jakiej pracy w cigu
jednego dnia. Nawet z t brod.
- Dobrze. Gdybymy zdecydowali si pana przyj, zawiadomimy pana.
- Nie mam telefonu.
-
- W porzdku, panie Chinaski.
Wyszedem stamtd i wrciem do swojego pokoju. Przemierzyem brudny korytarz i
wziem gorc kpiel w azience. Ubraem si, wyszedem na miasto i kupiem butelk wina.
A potem wrciem do siebie i usadowiem si przy oknie. Piem wino, przygldajc si
ludziom w barze, przygldajc si przechodniom. Piem powoli i znowu zaczem rozmyla
nad tym, eby wykombinowa jaki rewolwer i zaatwi to szybko, bez zbdnych sw i
rozmyla. Kwestia odwagi. Trzeba do tego chopa z jajami. Zastanawiaem si nad wasn
odwag. I nad wasnymi jajami. Dopiem butelk, pooyem si do ka i zasnem. O 4 nad
ranem obudzio mnie stukanie do drzwi. By to dorczyciel z Western Union, Otworzyem
telegram:
PANIE H. CHINASKI! PROSZ ZGOSI SI DO PRACY JUTRO O 8
RANO, R. M. HEATHERCLIFF CO.
5
By to dom wysykowy. Stalimy przy stole do pakowania i sprawdzalimy, czy liczba
egzemplarzy zgadza si z faktur. Potem naleao podpisa faktur, odoy na bok
czasopisma do rozwiezienia ciarwk po miecie, a reszt zapakowa do wysyki gdzie
dalej. Praca bya atwa i nudna, ale pakowacze wykonywali j w stanie cigego
podenerwowania. Okropnie si t robot przejmowali. Towarzystwo byo mieszane: modzi
mczyni, mode kobiety, a w dodatku wygldao na to, e nikt nie peni tam roli nadzorcy.
Po kilku godzinach dwie spord kobiet wday si w jaki spr. Chodzio o te pimida.
Pakowalimy wanie komiksy i po drugiej stronie stou co im si tam nie zgadzao. Spr
narasta i obie kobiety wpady w furi.
- Suchajcie - powiedziaem - przecie tych pimide nie warto nawet czyta. A co
dopiero si o nie kci.
- No jasne! - odpara jedna z kobiet. - Wiemy, e gardzisz t prac. Uwaasz, e jeste
ponad to.
- Ponad to?
- Tak. Taki masz do tego stosunek. Mylisz, e tego nie zauwayymy?
W ten to sposb udzielono mi pierwszej lekcji na temat tego, e nie wystarczy po
prostu robi swoj robot; trzeba j wykonywa z zainteresowaniem, a nawet z pasj.
Przepracowaem tam trzy czy cztery dni, po czym w pitek dostalimy tygodniwk,
obliczon wedle stawki godzinowej. Dali nam te koperty, w ktrych znajdoway si
zielone banknoty i skrupulatnie odliczona drobnymi reszta. ywa gotwka, adnych czekw.
-
Tu przed fajrantem, troch wczeniej ni zwykle, zjecha z miasta kierowca
ciarwki. Usiad na stercie czasopism i zapali papierosa.
- Wiesz, Harry - zwrci si do ktrego z pakowaczy - dostaem dzi podwyk.
Podnieli mi o dwa dolary.
Wracajc z pracy, zatrzymaem si, by kupi butelk wina, poszedem do siebie na
gr, napiem si, po czym zszedem na d i zadzwoniem do swojej firmy. Przez duszy
czas nikt nie odbiera. W kocu odezwa si pan Heathercliff. Cigle jeszcze tam by.
- Pan Heathercliff?
- Tak, sucham?
- Mwi Chinaski.
- Sucham, panie Chinaski?
- Chc dwa dolary podwyki.
- Co takiego?
- No wanie. Kierowca dosta podwyk.
- Ale on przepracowa u nas dwa lata!
- Potrzebuj podwyki.
- Pacimy panu obecnie siedemnacie dolarw tygodniowo, a pan chce dosta
dziewitnacie?
- Dokadnie. Dostan czy nie?
- Nie. Nie moemy sobie na to pozwoli.
- A wic skadam wymwienie. - Odwiesiem suchawk.
6
W poniedziaek miaem kaca. Zgoliem brod i udaem si pod wskazany w jakim
ogoszeniu adres. Siedziaem naprzeciwko naczelnego redaktora, mczyzny, ktry nie mia
na sobie marynarki, oczy mia podkrone i wyglda tak, jakby nie spa przez tydzie.
Wntrze byo ciemne i zimne. Zecernia jednej z dwch wychodzcych w miecie gazet, tej
mniejszej. Za biurkami siedzieli mczyni, ktrzy w wietle biurowych lamp skadali numer.
- Dwanacie dolarw tygodniowo - powiedzia.
- W porzdku - zgodziem si. - Reflektuj.
Pracowaem z maym, grubym czowieczkiem, ktrego wydatny bandzioch mia jaki
niezdrowy wygld. Nosi staromodny zegarek kieszonkowy na zotej dewizce, kamizelk,
zielony przeciwsoneczny parasol, mia grube wargi i nalan, wiecznie ponur twarz. Jej rysy
nie wyraay niczego konkretnego, ani zainteresowa, ani charakteru; twarz wygldaa tak,
-
jakby zostaa zoona w kilkoro, a potem rozprasowana jak kawaek tektury. Chodzi w
butach z szerokimi noskami, u tyto i strzyka lin do spluwaczki stojcej u jego stp.
- Pan Belger bardzo si napracowa, eby postawi na nogi t gazet - powiedzia o
mczynie, ktry tak bardzo potrzebowa snu. - To dobry czowiek. Bylimy na prostej
drodze do bankructwa, zanim si tu zjawi.
Spojrza na mnie.
- Zwykle dawali t prac jakiemu chopakowi z koledu - zauway.
Ropucha, pomylaem. Ot z kim mam przyjemno.
- Chodzi mi o to - cign dalej - e zwykle daje si t prac studentowi. Moe tu sobie
lcze nad ksikami i czeka, a go zawoaj. Jeste studentem?
- Nie.
- Zwykle daje si t prac studentowi.
Powlokem si do pokoju, ktry mia by moim stanowiskiem pracy. Wypeniay go
cae rzdy metalowych szuflad, a w tych szufladach znajdoway si wygrawerowane w cynku
formy uyte ju kiedy do druku reklamowych ogosze. Z wielu z nich wci na nowo
korzystano. Byo tam rwnie wiele gotowych form z nazwami firm i ich logo. Grubas woa:
Chinaski!, a ja szedem dowiedzie si, jakie ogoszenie i jaka czcionka jest mu potrzebna.
Czsto wysyano mnie do konkurencyjnej gazety, ebym wypoyczy zestawy, ktrych nam
brakowao. Oni z kolei poyczali nasze. Byy to mie spacery, gdy w jakiej bocznej uliczce
wypatrzyem miejsce, gdzie za pitaka mona byo wypi szklank piwa. Grubas zbyt czsto
mnie nie woa i ta knajpa z piwem staa si moj ulubion met. Grubasowi zaczo mnie
brakowa. Z pocztku rzuca mi tylko krzywe spojrzenia. Ale wreszcie pewnego dnia spyta:
- Gdzie bye?
- Wyskoczyem na piwo.
- To jest praca dla studenta.
- Nie jestem studentem.
- Musz ci zwolni. Potrzebny mi jest kto, kto bdzie tu stale, na kade zawoanie.
Grubas zaprowadzi mnie do Belgera, ktry wyglda na tak samo zmczonego jak
zawsze.
- To jest praca dla studenta, panie Belger. Obawiam si, e ten czowiek do tego si
nie nadaje. Potrzebny nam jest student.
- Dobrze - odpar Belger.
Grubas zmy si bezszelestnie.
- Ile jestemy panu winni? - spyta Belger.
-
- Za pi dni.
- W porzdku. Prosz zanie to na d do rachunkowoci.
- Niech pan posucha, panie Belger. Ten stary pierdoa jest odraajcy.
Belger westchn.
- Jezu Chryste! Czy ja o tym nie wiem?
Zszedem na d do kasy.
7
Cigle bylimy w Luizjanie. Czekaa nas jeszcze duga jazda pocigiem przez Teksas.
Dali nam jedzenie w puszkach, ale nie dali nam otwieraczy. Poukadaem swoje puszki na
pododze i wycignem si na drewnianej awce. Pozostali mczyni zasiedli razem w
przedniej czci wagonu, miali si i gadali. Zamknem oczy.
Po jakich dziesiciu minutach poczuem, e ze szczelin pomidzy deszczukami
oparcia wydobywa si kurz. By to jaki bardzo stary, trumienny kurz, ktry cuchn mierci
- czym, co byo ju od dawna umare. Przenika do moich nozdrzy, osiada na brwiach,
prbowa mi si wcisn do ust. I wtedy usyszaem odgos przypominajcy dyszenie.
Poprzez szpary zobaczyem czowieka przykucnitego za oparciem siedzenia, ktry prosto w
twarz wydmuchiwa mi zalegajcy w tych szparach kurz. Usiadem, a wtedy tamten
wygramoli si zza mojej awki i pobieg na przd wagonu. Wytarem twarz i wpatrywaem
si w niego. Niewiarygodne!
- Jak tu przyjdzie, to mi, chopaki, pomoecie - usyszaem, jak mwi do nich. -
Musita obieca, e nie zostawicie mnie samego.
Caa banda gapia si teraz na mnie. Pooyem si z powrotem na awce. Syszaem
wyranie ich gosy.
- Co z nim jest nie tak. Za kogo on si ma? Nie odzywa si do nikogo. Cay czas
trzyma si na osobnoci.
- Poczekajta, a zaczniemy robi na tych torach. Wtedy go, skurwysyna, dorwiemy.
- Mylisz, e mu dasz rad? Na moje oko to jaki pomyleniec.
- Jak ja mu nie dam rady, to kto inny. Zmiknie mu rura, zanim skoczymy t robot.
Po pewnym czasie poszedem na przd wagonu, eby napi si wody. Gdy
podszedem do nich, przestali ze sob rozmawia. Piem wod z kubka, a oni przygldali mi
si w milczeniu. A potem, kiedy si odwrciem i odszedem na swoje miejsce, zaczli znowu
gawdzi.
Pocig zatrzymywa si wiele razy, w nocy i za dnia. Na kadym postoju, gdy w
-
pobliu wida byo odrobin zieleni i jakie miasteczko, jeden lub dwch ludzi wyskakiwao
z wagonu.
- Hej, do diaba! Gdzie si podziali Collins i Martinez?
Brygadzista wyciga tabliczk z przypit kartk i skrela ich z listy. Przeszed na ty
wagonu i podszed do mnie.
- Jak si nazywasz?
- Chinaski.
- Zostajesz z nami?
- Zaley mi na tej robocie.
- No i dobra. - Odszed i zostawi mnie samego.
W El Passo zjawi si brygadzista i powiedzia nam, e si przesiadamy. Dali nam
kwity na jeden nocleg w pobliskim hotelu i bony na jedzenie w miejscowym bufecie. A take
instrukcje, jak, kiedy i gdzie mamy zaadowa si przed poudniem na nastpny pocig.
Czekaem przed barem, dopki tamci nie skocz je, a gdy wyszli wreszcie, dubic
w zbach i rozmawiajc, ruszyem do rodka.
- Damy temu sukinsynowi w srak.
- Czowieku, jak ja nienawidz tego skurwysyna!
Wszedem i zamwiem siekany stek z cebul i fasol. Brakowao masa do chleba, ale
kawa bya dobra. Kiedy wyszedem, ju ich nie byo. Chodnikiem zblia si do mnie jaki
wczga. Daem mu swj kwit na nocleg w hotelu.
Tej nocy spaem na awce w parku. Wydawao mi si, e tak bdzie bezpieczniej.
Byem zmczony i twardo parkowej awki zupenie mi nie przeszkadzaa. Usnem.
Po pewnym czasie obudzio mnie co, co przypominao ryk. Nie miaem pojcia, e
aligatory potrafi rycze. Cho, dokadniej rzecz biorc, byo to kilka rzeczy naraz: ryk,
gniewne sapanie i syczenie. A take dwik kapicych szczk. Porodku sadzawki sta pijany
marynarz i trzyma za ogon aligatora. Stworzenie prbowao zwin si w pak i dosign
przeladowc, ale miao z tym trudnoci. Jego szczki byy przeraajce, ale porusza nimi
powoli i niezdarnie. Opodal sta jaki inny marynarz i moda dziewczyna. Przygldali si i
miali. A potem on j pocaowa i odeszli razem, zostawiajc tego drugiego, ktry nadal
walczy z aligatorem...
A potem obudzio mnie soce. Koszul miaem tak gorc, e niemal parzya.
Marynarz znikn. Aligator rwnie. Na awce, na wschd ode mnie, siedziaa dziewczyna i
-
dwaj modzi mczyni. Najwyraniej oni te przespali t noc w parku. Jeden z mczyzn
wsta z awki.
- Mickey - powiedziaa dziewczyna - ty masz suchostoja!
Zaczli si mia.
- Ile mamy pienidzy?
Poszperali w kieszeniach. Mieli pi centw.
- No i co teraz bdziemy robi?
- Nie wiem. Chodmy si przej.
Patrzyem, jak odchodz. Z parku do miasta.
8
Pocig zatrzyma si w Los Angeles, gdzie mielimy mie dwu - lub trzydniow
przerw w podry. Znowu rozdano nam bony na noclegi i posiki. Te na hotel oddaem
pierwszemu spotkanemu wczdze. Powdrowaem przed siebie szukajc baru, w ktrym
mgbym zuytkowa swe bony ywnociowe, i nagle zobaczyem, e tu przede mn idzie
dwch mczyzn z tej grupy, z ktr przyjechaem z Nowego Orleanu. Przypieszyem i po
chwili zrwnaem si z nimi.
- Jak leci, koledzy? - spytaem.
- Och! Wszystko w porzdku. Jak najbardziej!
- Na pewno? A moe co wam przeszkadza?
- Nie, nie. Wszystko jest jak trzeba.
Wyprzedziem ich i znalazem ten bar. Mieli tam piwo, mogem wic na nie wymieni
swoje bony ywnociowe. Caa torowa brygada tam si zebraa. A kiedy skoczyy si bony,
zostao mi jeszcze akurat tyle drobnych, e mogem wrci tramwajem do domu rodzicw.
9
Matka krzykna, gdy tylko uchylia drzwi:
- Synu! Czy to ty, synu?
- Potrzebuj si przespa.
- Twoje ko zawsze na ciebie czeka.
Poszedem do swojej sypialni, rozebraem si i wgramoliem do ka. O 6 wieczorem
obudzia mnie matka.
- Ojciec wrci. Wstaem i zaczem si ubiera. Kiedy wszedem do pokoju, obiad
sta ju na stole.
Mj ojciec by potnym mczyzn, wyszym ode mnie, o piwnych oczach. Moje
-
byy zielone. Mia za duy nos, ale najbardziej uwag zwracay jego uszy. Wyglday tak,
jakby chciay oderwa si od gowy i poszybowa w powietrze.
- Suchaj - powiedzia - jeli masz zamiar tu zosta, to bdziesz musia paci za
mieszkanie, wikt i opierunek. Jak znajdziesz jak robot, to bdziemy dotd potrca ci z
pensji, a si wypacisz.
Jedlimy w milczeniu.
10
Matka znalaza wanie jak robot i nazajutrz miaa zacz pracowa. W ten sposb
miaem dom dla siebie. Po niadaniu i po tym jak rodzice wyszli do swoich zaj, rozebraem
si i wrciem do ka. Zwaliem konia, a potem w starym zeszycie szkolnym
odnotowywaem czasy przelatujcych nad domem samolotw. Zapiski ozdobiem spronymi
rysunkami. Wiedziaem, e ojciec policzy mi sono za mieszkanie, wikt i opierunek, a
jednoczenie, robic rozliczenie podatkowe, nie omieszka umieci mnie na licie osb
bdcych na jego utrzymaniu. Ale chci znalezienia pracy i tak nie mogem z siebie
wykrzesa.
Kiedy relaksowaem si w ku, znw pojawio si to dziwne odczucie w gowie.
Zupenie jakbym mia czaszk z waty albo jakby bya balonikiem wypenionym powietrzem.
Czuem po prostu pust przestrze wewntrz czaszki. Nie byem w stanie tego zrozumie.
Ale wkrtce przesiaem si nad tym zastanawia. Byo mi mikko, wygodnie, a to w
gowie nie byo w kocu takie straszne. Nie bolao. Suchaem muzyki symfonicznej i paliem
papierosy ojca.
Wstaem i przeszedem do frontowego pokoju. W domu po przeciwnej stronie ulicy
zobaczyem mod matk. Miaa na sobie krtk, obcis brzow sukienk. Siedziaa na
schodach przed domem, dokadnie naprzeciwko. Bez trudu mogem zajrze jej pod sukienk.
Podgldaem j zza firanki frontowego okna i zagldajc jej pod sukienk podnieciem si. W
kocu znowu zwaliem konia. Wykpaem si, ubraem, posiedziaem troch, wypaliem
jeszcze kilka papierosw, a okoo 5 po poudniu wyszedem z domu na dug przechadzk i
spacerowaem prawie godzin.
Kiedy wrciem, oboje rodzice byli ju w domu, a obiad prawie gotowy. Poszedem
do swojej sypialni i czekaem, a mnie zawoaj. Zawoali mnie. Zasiadem do stou.
- No i jak tam? - zagadn ojciec. - Znalaze jak robot?
- Nie.
- Posuchaj... Jeli kto chce znale prac, to j znajdzie.
-
- Moe i tak.
- Trudno mi uwierzy, e jeste moim synem. Nie masz odrobiny ambicji, nie masz w
sobie biglu, energii. Jak ty, do diaba, zamierzasz da sobie rad w yciu?
Woy do ust kilka ziaren fasoli i mwi dalej:
- Co ma znaczy ten dym papierosowy? Fu! Musiaem pootwiera wszystkie okna. W
domu byo szaro od dymu!
11
Nastpnego dnia po ich wyjciu wrciem na troch do ka. Potem wstaem,
przeszedem do frontowego pokoju i wyjrzaem zza firanki. Ta moda matka znowu
siedziaa na schodkach po przeciwnej stronie ulicy. Miaa na sobie jak inn sukienk, w
ktrej wydaa mi si jeszcze bardziej pontna. Patrzyem na ni przez dugi czas. A potem
powoli, bez popiechu si onanizowaem.
Wziem kpiel, woyem ubranie. W kuchni znalazem troch pustych butelek, ktre
sprzedaem w sklepie spoywczym. Znalazem bar przy naszej ulicy i zamwiem piwo
beczkowe. Bya tam caa masa pijaczkw. Wrzucali monety do szafy grajcej, rozmawiali
gono, artowali. Co jaki czas pojawiao si przede mn kolejne piwo. Kto stawia, a ja
piem. Zaczem rozmawia z ludmi.
Po pewnym czasie wyjrzaem na dwr. Byt wieczr, prawie ciemno. Piwa nadal skd
si zjawiay. Gruba kobieta, do ktrej nalea bar, i jej chopak byli przyjani.
Raz tylko wyszedem, eby si z kim bi. Ale nie bya to udana bjka. Obaj bylimy
zbyt pijani, a w asfaltowej nawierzchni parkingu byy wielkie dziury i ledwo moglimy
utrzyma rwnowag. Dalimy spokj...
W jaki czas potem obudziem si w obitej tapicerk, czerwonej loy na tyach baru.
Wstaem i rozejrzaem si dokoa. Wszyscy ju sobie poszli. Zegar wskazywa 3.15.
Nacisnem klamk w drzwiach. Byy zamknite. Wszedem za bar, wziem sobie butelk
piwa, otwarem j, wrciem na sal i usiadem. Potem przyniosem jeszcze cygaro i torebk
frytek. Skoczyem piwo, wstaem, znalazem butelk wdki i drug szkockiej whisky, po
czym usiadem z powrotem. Mieszaem te alkohole z wod, paliem cygara, przegryzaem
suszon woowin, frytkami i jajkami na twardo.
Piem do 5 rano. Potem posprztaem bar, odoyem wszystko na miejsce,
podszedem do drzwi i wydostaem si na zewntrz. Wychodzc spostrzegem nadjedajcy
wz policyjny. Szedem chodnikiem, a oni jechali powoli za mn.
-
Za najblisz przecznic zrwnali si ze mn i stanli przy krawniku. Jeden z
funkcjonariuszy wychyli gow z samochodu.
- Hej, kolego!
Zawiecili mi w oczy.
- Co robisz o tej porze?
- Id do domu.
- Mieszkasz tu w pobliu?
- Tak.
- Gdzie?
- Longwood Avenue 2122.
- Wyszede przed chwil z tamtego baru. Co tam robie?
- Jestem strem.
- Kto jest wacicielem?
- Pani, ktra nazywa si Jewel.
- Wsiadaj.
Wsiadem.
- Poka nam, gdzie mieszkasz.
Odwieli mnie do domu.
- Dobra. Wysiadaj i zadzwo..
Poszedem pod grk podjazdem, wszedem na ganek i nacisnem dzwonek. Nikt nie
otwiera.
Zadzwoniem ponownie, kilka razy z rzdu. Wreszcie uchyliy si drzwi. Matka i
ojciec stali w progu w piamach i szlafrokach.
- Jeste pijany! - wrzasn ojciec.
- Owszem.
- Skd wzie na wdk? Przecie nie masz adnych pienidzy!
- Znajd sobie jak robot.
- Jeste pijany! Pijany! Mj SYN jest PIJAKIEM! NIKCZEMNYM PODYM
PIJAKIEM!
Na gowie ojca sterczay idiotyczne kpki wosw. Brwi mia wciekle nastroszone, a
twarz obrzk i zaczerwienion od snu.
- Co si takiego stao? Zamordowaem kogo, czy co?
- Wszystkiego mona si po tobie spodziewa!
- ...uuch... O, kurde!
-
Wzio mnie tak nagle, e zwymiotowaem na ten ich perski dywan z Drzewem ycia.
Matka krzykna. Ojciec rzuci si ku mnie.
- Wiesz, co robi z psem, ktry nasra na dywan?
- Wiem.
Chwyci mnie za kark i zacz przygina mi gow do podogi. Szamotaem si zgity
wp. Prbowa powali mnie na kolana.
- Zaraz ci poka...
- Nie rb mi.... - nie skoczyem. Dotykaem ju niemal do tego twarz.
- Poka ci, co robi z psem, ktry...
Poderwaem si z podogi, wyprowadzajc cios z dou, znad samej ziemi. Trafiem w
punkt. Odrzucio go do tyu. Cofa si zataczajc przez cay pokj, a usiad na tapczanie.
Ruszyem za nim.
- Wstawaj!
Nie ruszy si z miejsca. Usyszaem gos matki:
- Uderzye Wasnego Ojca! Podniose Rk na Ojca!
Nie przestajc krzycze, rozoraa mi paznokciami policzek.
- Wstawaj! - powtrzyem, nachylajc si nad nim.
- Uderzye Wasnego Ojca!
Znowu poczuem jej paznokcie. Obrciem gow, by na ni spojrze - i wwczas
obrobia mj drugi policzek. Krew ciekaa mi z szyi, plamic koszul, spodnie, buty i ten
dywan. Opucia rce i wpatrywaa si we mnie, stojc jak wryta.
- Skoczya?
Nie odpowiedziaa. Powdrowaem do swej sypialni, mylc po drodze o tym, e
chyba trzeba bdzie znale sobie jak robot.
12
Nastpnego ranka zostaem w moim pokoju, dopki oboje nie wyszli. Potem wziem
gazet i odszukaem stron z rubryk Pracownicy poszukiwani. Twarz miaem obola i
nadal mnie mulio. Zakreliem jakie oferty, ogoliem si - na tyle, na ile si dao - poknem
kilka aspiryn, ubraem si i ruszyem piechot w kierunku Bulwaru. Co chwila podnosiem
do z odgitym do gry kciukiem. Samochody mijay mnie i jechay dalej. Wreszcie ktry
si zatrzyma. Wsiadem.
- Hank!
To by mj stary znajomy; Timmy Hunter. Chodzilimy kiedy razem do koledu.
-
- Co tu robisz, Hank?
- Szukam pracy.
- A ja studiuj na Uniwersytecie Poudniowej Kalifornii. Co si stao z twoj twarz?
- Kobieta mi j zaatwia. Paznokciami.
- Serio?
- Taa. Suchaj Timmy, musz si czego napi.
Kolega zaparkowa przy najbliszym barze. Weszlimy i zamwilimy dwie butelki
piwa.
- Jakiej szukasz pracy?
- Pomoc sklepowa, pakowacz, dozorca.
- Suchaj, mam w domu troch forsy. Znam dobry bar w Inglewood. Moglibymy tam
podskoczy.
Mieszka z matk. Gdy tylko weszlimy, starsza pani uniosa gow znad gazety.
- Hank! Pamitaj, eby nie upi Timmy'ego.
- Dzie dobry. Jak si pani miewa, pani Hunter?
- Zeszym razem wasza wsplna wyprawa na miasto skoczya si w areszcie.
Timmy zanis swoje ksiki do sypialni, wyszed stamtd i powiedzia:
- Idziemy.
By tam hawajski wystrj i cisk. Jaki mczyzna mwi przez telefon:
- Musicie przysa kogo po ciarwk. Jestem zbyt pijany. by usi za kierownic.
Tak, tak. Wiem, e straciem t zasran prac. Przyjedcie po wz!
Timmy stawia. Pilimy rwno. Dobrze si z nim rozmawiao. Jaka moda blondynka
zerkaa na mnie i pokazywaa mi nogi. Timmy gada bez przerwy. Opowiada o naszym
koledu: o tym, jak trzymalimy butelki z winem w naszej szafce; o Popoffie i jego
drewnianych rewolwerach; o Popoffie i jego prawdziwych rewolwerach; o tym, jak na
jeziorku w Westlake Park przestrzelilimy dno odzi i ta pod nami zatona; o studenckim
strajku w sali gimnastycznej...
Pilimy dalej. Kolejk za kolejk. Moda blondynka wysza z kim innym. Z szafy
grajcej leciaa muzyczka. Timmy gada bezustannie, a na dworze robio si ciemno. W
kocu bylimy w takim stanie, e odmwili nam podawania alkoholu, ruszylimy wic ulic,
rozgldajc si za jakim innym barem. Bya 10 wieczr, jezdnie pene samochodw, a my z
trudnoci trzymalimy si na nogach.
- Spjrz, Timmy! Moemy tu odpocz.
To ja wypatrzyem ten dom pogrzebowy. Utrzymany by w stylu kolonialnej
-
rezydencji, owietlony wiatami reflektorw, a na jego ganek prowadziy szerokie biae
schody.
Udao nam si z Timmym dobrn mniej wicej do poowy ich wysokoci. A potem
mogem dla niego zrobi tylko tyle, by delikatnie uoy go na jednym ze stopni.
Rozprostowaem mu nogi, a rce uoyem rwniutko wzdu ciaa, po czym sam przybraem
tak sam pozycj o stopie niej.
13
Obudziem si w jakim nieznanym pomieszczeniu. Byem sam. witao wanie i
byo mi zimno. Miaem na sobie sam koszul. Prbowaem zebra myli. Wstaem z twardej
pryczy, podszedem do okna i zobaczyem, e jest zakratowane. Za krat szumia Pacyfik.
(Jakim sposobem znalazem si w Malibu.) Po godzinie nadszed stranik, omoczc
metalowymi miskami i tacami. Wsun mi niadanie do celi. Usiadem i zaczem je,
suchajc oceanu.
Trzy kwadranse pniej wyprowadzono mnie na zewntrz. Staa tam grupa mczyzn.
Tworzyli dugi acuch, jeden by przykuy do drugiego. Poszedem na koniec i wycignem
przed siebie rce. Stranik powiedzia:
- Ty sta osobno.
Dostaem wasn par kajdanek. Dwch policjantw wsadzio mnie do radiowozu i
odjechalimy.
Zawieli mnie do Culver City i zaparkowali wz na tyach sdu. Jeden z policjantw
wysiad ze mn. Podeszlimy do tylnego wejcia i usiedlimy w pierwszym rzdzie na sali
sdowej. Gliniarz zdj mi kajdanki. Szukaem wzrokiem Timmy'ego, ale nigdzie go nie
dostrzegem. Jak zwykle dugo czekao si na sdziego. Moja sprawa miaa si odby jako
druga z kolei.
- Oskarony o pijastwo w miejscu publicznym i zakcenie ruchu drogowego.
Dziesi dni albo trzydzieci dolarw.
Przyznaem si do winy, chocia nie miaem pojcia, dlaczego przyczepili si do mnie
o jakie zablokowanie ruchu. Policjant sprowadzi mnie po schodach na d i wpuci na tylne
siedzenie radiowozu.
- Tanio si z tego wykrcie - mrukn. - Zablokowalicie obaj ruch na odcinku mili.
By to najwikszy korek w historii Miasta Inglewood.
Po czym zawieli mnie do wizienia okrgowego w Los Angeles.
-
14
Pnym wieczorem zjawi si ojciec z trzydziestoma dolarami. Gdy wychodzilimy,
oczy mia wilgotne od ez.
- Przyniose hab twojej matce i mnie - narzeka.
Zdaje si, e oboje znali jednego z policjantw, ktry spyta go: Panie Chinaski, co
tutaj robi paski syn?.
- C to by dla mnie za wstyd! Pomyle tylko: mj wasny syn w wizieniu!
Podeszlimy do jego samochodu. Wsiedlimy, ojciec uruchomi silnik i ruszy. Cigle
jeszcze paka.
- Dosy si najadem wstydu przez to, e nie chciae broni swej ojczyzny.
- Lekarz, od czubkw orzek, ze jesieni niezdolny do suby.
- Mj synu! Gdyby nie pierwsza wojna wiatowa, to nigdy nie spotkabym twojej
matki i w ogle nie przyszedby na wiat.
- Masz papierosa?
- A teraz wyldowae w kryminale. Wiesz, e czym takim moesz wykoczy sw
matk?
Mijalimy jakie tanie knajpki na dolnym Broadwayu.
- Chod, zatrzymamy si i walniemy sobie po kielichu - zaproponowaem.
- Co takiego? Masz czelno myle o piciu tu po tym, gdy wyszede z wizienia za
opilstwo?
- Wtedy wanie czowiek najbardziej potrzebuje si napi.
- Nie wa si powiedzie matce, e miae ochot pi natychmiast po wyjciu z
wizienia.
- Przydaaby mi si te jaka dupa.
- Co?
- Mwi, e jaka dupa te by mi si przydaa.
Omal nie przejecha czerwonych wiate. Jechalimy dalej w milczeniu.
- propos - odezwa si wreszcie. - Przyjmij askawie do wiadomoci, e ta grzywna
zostanie ci doliczona do rachunku za mieszkanie, wikt i opierunek.
15
Znalazem robot w magazynie z czciami samochodowymi, tu obok Flower Street.
Kierownik, wysoki szpetny mczyzna, by beznadziejnym kutasem. Ilekro zdarzyo mu si
wydyma on, nie omieszka mi o tym opowiedzie.
-
- Zeszej nocy wyruchaem moj star. Przygotuj najpierw wysyk dla Williams
Brothers.
- Nie mamy kryz K - 3 na magazynie.
- Zaznacz im, e dostan w pniejszym terminie.
Przybiem odpowiedni stempel na licie wysykowej i fakturze.
- Zeszej nocy wyruchaem moj star.
Owinem tam wysyk do Williams Brothers, opatrzyem j nalepk, zwayem
paczk i nalepiem na niej odpowiednia, ilo znaczkw.
- Niele byo.
Mia rudawe wsy, rudawe wosy i by beznadziejnym kutasem.
- Tak jej wygodziem, a si na koniec zeszczaa.
16
Rachunek za mieszkanie, wikt, pralni i ca reszt zdy do lego czasu tak urosn,
e potrzebowaem kilku wypat, by go uregulowa. Doczekaem do tego momentu i zaraz po
tym si wyprowadziem. Przy takich stawkach mieszkanie u rodzicw byo nie na moj
kiesze.
Znalazem dom z umeblowanymi pokojami w pobliu mojej pracy. Przeprowadzka nie
bya uciliwa. Cay mj dobytek mieci si w poowie walizki.
Wacicielka nazywaa si Strader, ale mwio si do niej Mamuka. Miaa
ufarbowane na rudo wosy, dobr figur, mas zotych zbw i podstarzaego przyjaciela.
Pierwszego ranka, gdy tylko si wprowadziem, zawoaa mnie do kuchni i powiedziaa, e
jeli pjd na zaplecze i nakarmi kurczaki, to postawi mi whisky. Nakarmiem je, a potem
siedziaem w kuchni, pijc z Mamuk i jej przyjacielem Alem. W rezultacie spniem si
godzin do pracy.
Nastpnego dnia, pnym wieczorem, kto zapuka do drzwi. W progu stana gruba
kobieta po czterdziestce. Z butelk wina.
- Mieszkam na tym samym pitrze. Na imi mam Martha. Sysz, e cay czas leci u
ciebie taka dobra muzyka. Pomylaam, e moe zechciaby si ze mn napi.
Martha wesza do rodka. Miaa na sobie lun zielon kieck i po kilku kieliszkach
zacza kokietowa mnie nogami.
- Popatrz, jakie zgrabne.
- Jestem maniakiem na punkcie ng.
-
- No to popatrz wyej.
Nogi miaa biae, grube, sflaczae, pokryte siatk nabrzmiaych purpurowych y.
Zacza mi opowiada o sobie.
Bya kurw. Od czasu do czasu dorabiaa w barach, ale gwnym jej rdem
utrzymania by waciciel supersamu.
- Daje mi pienidze. Id sobie do jego sklepu i bior to, co zechc. Sprzedawcy udaj,
e nie widz. Powiedzia im, eby zostawili mnie w spokoju. Zaley mu na tym, eby jego
ona nie dowiedziaa si, e lepiej mu daj dupy ni ona.
Martha wstaa i nastawia radio. Bardzo gono.
- Jestem wietn tancerk - powiedziaa. - Zobacz, jak tacz.
Zacza robi piruety, powiewajc tym swoim zielonym namiotem i wierzgajc
nogami. Rajcowne to specjalnie nie byo. Potaczya tak chwil, po czym zadara kieck do
samej talii i krcia tykiem tu przed moj twarz. Majtki miaa rowe, z du dziur na
prawym poladku. Potem zrzucia kieck i zostaa w samych majtkach. Na chwil zreszt, bo
wkrtce leay ju na pododze, obok sukienki, a ona odwrcia si frontem do mnie i robia
numer z dymaniem w powietrzu. Obwisy, trzscy si brzuch dynda jej tak nisko, e
zakrywa niemal trjkt wosw nad pizd.
Razem z potem spywa z niej makija. Jej renice nagle zwziy si. Siedziaem na
brzegu ka i zanim zdyem si poruszy, daa susa i przywara do mnie. Przycisna
szeroko rozchylone usta do moich warg. Miay smak plwociny, cebuli, stchego wina i - to
ju sobie wyobraziem - spermy czterystu mczyzn. Wepchna mi do ust tusty, ociekajcy
lin jzyk. Stumiem odruch wymiotny i odepchnem j od siebie. Upada na kolana,
rozpia mi suwak w rozporku i w sekund pniej mj mikki fiut znalaz si w jej ustach.
Zacza go ssa i obciga, poruszajc rytmicznie gow. W jej krtkich siwiejcych wosach
tkwia maa ta wsteczka. Na karku i policzkach miaa brodawki i due brzowe
pieprzyki.
Czonek mi si unis; jkna i wpia w niego zby. Zawyem, zapaem j za wosy i
strzsnem z siebie. Obolay i przeraony, umknem na rodek pokoju. Z radia leciaa
symfonia Mahlera. I znowu, zanim zdyem wykona jakikolwiek ruch, znalaza si przede
mn na kolanach i ponownie mnie dopada. Zapaa mnie obiema domi za jaja, bezlitonie
cisna, jej usta rozwary si i ju go miaa: trzsc zapamitale gow zacza go obrabia.
Kapna zbami tak, e omal nie przegryza mi fiuta na p, po czym gwatownym
szarpniciem za jaja powalia mnie na podog. Mlaszczce dwiki wypeniy pokj. Z radia
nadal pyna muzyka Mahlera. Miaem wraenie, e poera mnie jakie bezlitosne zwierz.
-
Kutas mi stan, cay zalany plwocin i krwi - i dopiero ten widok doprowadzi j do szau.
Czuem si jak poerany ywcem.
Jeli si spuszcz, to nigdy sobie tego nie daruj - pomylaem zdesperowany.
Sprbowaem szarpn j za wosy, ale ponownie zapaa mnie za jaja i niemiosiernie
cisna. Zacisna zby jak kleszcze w poowie dugoci mojego czonka, jakby miaa zamiar
przegry go na p. Wrzasnem, puciem jej wosy, opadem na wznak, a ona obrabiaa
mnie dalej bez cienia litoci. Byem pewien, e odgosy obcigania druta docieraj do
najdalszych pokoi.
- PU MNIE! - zawyem.
Uparcie, w jakim nieludzkim zapamitaniu, robia dalej swoje. Zaczem si
spuszcza. Przypominao to wysysanie wntrznoci ze zapanego w potrzask wa. Jej
zapamitanie miao w sobie co z szalestwa: sperma gulgotaa jej w gardle, a ona ssaa
nadal.
- Martha, przesta! Ju koniec!
Nie przestaa. Zupenie jakby zamienia si w jeden wielki, nienasycony otwr
gbowy. Dalej ssaa i obrabiaa go w t i z powrotem. Raz za razem, raz za razem.
- PU MNIE! - wrzasnem powtrnie...
Tym razem poszo jej tak, jak roztopione lody przez somk.
Opadem bez si, a ona wstaa i zacza si ubiera. Syszaem, jak podpiewuje:
Gdy mi kochanka z New Yorku
mwi dobranoc, dobranoc,
za oknem ju wczesny jest ranek.
Dobranoc, kochanie, dobranoc,
duej mi zosta nie ka,
dobranoc, kochanie, dobranoc,
z roboty wraca mleczarz...
Z trudem podniosem si z podogi i kurczowo 'zaciskajc donie na kroczu, zaczem
szuka portfela. Wyjem z niego 5$ i wrczyem jej banknot. Wzia go, wsadzia za dekolt,
jeszcze raz figlarnym gestem zapaa mnie za jaja, ucisna... pucia i tanecznym krokiem
wysza z pokoju.
-
17
Pracowaem tak dugo, a udao mi si odoy na przejazd dalekobienym
autobusem, plus par dolarw na kilka pierwszych dni w nowym miejscu. Rzuciem robot,
wyjem atlas Stanw Zjednoczonych i zaczem go przeglda. Zdecydowaem si na Miasto
Nowy Jork.
W walizce, ktr zabraem do autobusu, miaem pi butelek wdki (po 0,473 litra
kada). Ilekro kto przysiada si do mnie i prbowa wcign mnie w rozmow,
wyjmowaem flaszk i pocigaem z niej tgiego yka. Dojechaem na miejsce.
Dworzec autobusowy w Nowym Jorku znajdowa si w pobliu Times Square.
Wyszedem ze sw star walizk na ulic. By wieczr. Z metra wysypyway si roje ludzi.
Ludzkie postacie o nierozrnialnych twarzach, optane zbiorowym szalestwem, jak chmary
insektw, pdziy obok mnie, wprost na mnie i wok mnie z niezwyk wprost
intensywnoci. Wiroway, potrcay si nawzajem i wydaway z siebie jakie potworne
dwiki.
Zatrzymaem si w bramie i dopiem ostatni flaszk.
A potem ruszyem przed siebie i szedem tak, popychany, potrcany okciami - a do
chwili, gdy przy Trzeciej Alei zobaczyem wywieszk: Pokoje do wynajcia. Szefow bya
stara ydwka.
- Potrzebny mi jest jaki kt - oznajmiem jej.
- Potrzebny ci jest przyzwoity garnitur, chopcze.
- Jestem spukany.
- Mam dla ciebie bardzo dobry garnitur, niemal za bezcen. Mj m prowadzi zakad
krawiecki po drugiej stronie ulicy. Chod ze mn.
Zapaciem za pokj, zaniosem walizk na gr i poszedem z ni na t drug stron
ulicy.
- Hermanie! Poka temu chopcu garnitur.
- Och, to pikna rzecz!
Herman wyj go z szafy. By ciemnoniebieski, lekko podniszczony.
- Chyba jest za may.
- Nie! Bdzie jak na miar.
Wyszed zza kontuaru.
- Prosz. Przymierz marynark. - Pomg mi j woy. - Widzisz? Ley jak ula...
Chcesz przymierzy spodnie? - Przyoy mi je z przodu do talii, pokazujc, e maj dobr
-
dugo.
- Wygldaj w porzdku.
- Dziesi dolarw
- Jestem spukany.
- Siedem.
Daem mu te siedem dolarw i zaniosem ubranie do swego pokoju na grze.
Wyskoczyem na d po butelk wina, a gdy wrciem, przekrciem klucz w drzwiach i
rozebraem si, liczc na to, e po kilku nie przespanych nocach, bd mg wreszcie
przyzwoicie odpocz.
Pooyem si do ka, otworzyem butelk, zbiem poduszk w twardy kb,
zrobiem sobie z niej podprk pod plecy, oparem si i gboko odetchnem. Siedziaem w
ciemnoci patrzc w okno. Nareszcie sam, po raz pierwszy od piciu dni. Byem czowiekiem,
ktremu wietnie suy samotno. Rozkwitaem dziki niej, a jej brak by dla mnie czym tak
uciliwym, jak dla innych brak wody czy poywienia. Kady dzie, w ktrym nie byo mi
dane jej zazna, osabia mnie. Nie traktowaem tego jako powd do dumy; raczej jako form
uzalenienia. Panujca w pokoju ciemno bya dla mnie jak soneczny blask. Wypiem yk
wina.
Nagle pokj napeni si wiatem. Usyszaem turkot i huk. Tory przechodziy
dokadnie na poziomie mojego okna. By to nadziemny odcinek metra i pocig wanie si
zatrzyma. Za oknem zobaczyem rzd nowojorskich twarzy. Wpatrywaem si w nie, a one
wpatryway si we mnie. Pocig posta chwil, po czym odjecha. Wrcia ciemno. Ale po
chwili pokj znowu zalaa fala wiata. I znowu zobaczyem te twarze. Bya to istna wizja
pieka, ktra raz po raz si pojawiaa. Kady kolejny pocig przywozi adunek twarzy jeszcze
obrzydliwszych, bardziej zdemenciaych i okrutnych ni poprzedni. Piem wino.
Trwao to nadal: ciemno, potem wiato; wiato, potem ciemno. Skoczyem
butelk i poszedem po nastpn. Wrciem, rozebraem si i pooyem na ku. Twarze
pojawiay si i znikay bez ustanku. Pomylaem, e mam halucynacje. Nawiedzay mnie setki
diabelskich zjaw, ktrych sam Ksi Piekie nie byby w stanie tolerowa. Piem dalej.
Wreszcie wstaem i wycignem z szafy swj nowy garnitur. Wcisnem na siebie
marynark. Bya strasznie opita, jakby mniejsza ni wtedy, gdy przymierzaem j w sklepie.
Nagle rozleg si trzask prujcego si materiau. Marynarka pka na p: rozlaza si wzdu
caych plecw. Zdjem z siebie jej szcztki, pocieszajc si tym, e pozostay mi jeszcze
spodnie. Z trudem wepchnem w nie nogi. Zamiast suwaka miay guziki przy rozporku i gdy
usiowaem je dopi, , puciy szwy na siedzeniu. Signem rk do tyu i poczuem pod
-
palcami gacie.
18
Przez cztery czy pi dni poaziem sobie po miecie. Potem wdaem si w dwudniowe
pijastwo. Zrezygnowaem z tego pokoju przy metrze i przeniosem si do Greenwich
Village. Pewnego dnia wyczytaem w rubryce redagowanej przez Waltera Winchella, e
wszystko, co wyszo spod pira O. Henry'ego, zostao przez niego napisane w pewnym
synnym barze, odwiedzanym nagminnie przez pisarzy. Znalazem t knajp i wszedem do
rodka. Sam nie wiedziaem, czego tam szukam.
Byo poudnie. Wbrew zapewnieniom Winchella okazao si, e jestem tam jedynym
gociem. Znalazem si sam na sam z wielkim lustrem, barem i barmanem.
- Przykro mi, szanowny panie, ale nie moemy pana obsuy.
Staem jak skamieniay, nie potrafic zdoby si na adn reakcj. Czekaem na jakie
wyjanienie.
- Jest pan nietrzewy.
Byem pewnie mocno skacowany, ale od dwunastu godzin nie wypiem ani kieliszka.
Wymamrotaem co na temat O. Henry'ego i poszedem sobie.
19
Wygldao to jak od dawna nieczynny sklep. W oknie wisiaa wywieszka:
Poszukujemy pracownika. Wszedem do rodka. Mczyzna z rzadkim wsikiem
umiechn si do mnie.
- Prosz usi.
Poda mi piro i kwestionariusz. Wypeniem go.
- Co to znaczy? Skoczy pan koled?
- No... niezupenie.
- Zajmujemy si reklam.
- Ach, tak.
- Nie interesuje to pana?
- No c, wie pan, malowaem i nadal maluj. Waciwie to jesieni malarzem, tylko
skoczyy mi si pienidze. Nie mog sprzeda tych moich knotw.
- Duo nam tego przynosz.
- Mnie si one te nie podobaj.
- Nie zaamuj si, czowieku. Moe bdziesz sawny po mierci.
Nastpnie poinformowa mnie, e oferowane zajcie wykonuje si w nocy,
-
przynajmniej na pocztku, co nie znaczy, e nie istniej moliwoci awansu. Trzeba si tylko
solidnie przyoy.
Zapewniem go, e lubi nocn robot. Zatrudni mnie. Miaem zacz od pracy w
metrze.
20
Czekao na mnie dwch starszych facetw. Spotkaem si z nimi w tunelu metra, w
wielokondygnacyjnej zajezdni, do ktrej odstawiano wagony. Dostaem narcze kartonowych
tablic reklamowych, a do tego jeszcze jaki may metalowy instrument, przypominajcy
otwieracz do konserw. Wszyscy trzej wdrapalimy si do pierwszego ze stojcych nad nami
wagonw.
- Patrz na mnie - powiedzia jeden z tych starszych goci.
Wskoczy na zakurzone siedzenia i zacz i wzdu wagonu, zrywajc stare tablice
tym swoim otwieraczem do konserw. A wic std si te rzeczy bior, pomylaem. Ludzie je
tam przyczepiaj.
Kad tablic przytrzymyway dwie metalowe listwy, ktre trzeba byo podway, by
zawiesi now. Zaciskay si ciasno jak spryny, byy wygite i wyprofilowane do cian.
Dali mi sprbowa, jak sobie z tym radz. Metalowe paski okazay si oporne na moje
wysiki: nie ustpoway, nie chciay si odgina. Ich ostre krawdzie kaleczyy mi rce.
Zaczem krwawi. Na miejsce po kadej zdjtej tablicy czekaa nowa tablica. I tak bez
koca.
- W Nowym Jorku peno jest tego zielonego robactwa - odezwa si po chwili jeden z
tych starszych goci.
- Naprawd?
- Taa. wiey tu jeste?
- Uhm.
- I nie wiesz, e nowojorskie ludzie maj zielone robaki? Kady jeden je ma.
- Nie.
- Taa. Wczoraj w nocy jedna kobita chciaa si ze mn rucha. A jej na to: Nie, kiciu!
Nic z tego.
- Naprawd?
- Taa. Powiedziaem, e jak ju, to owszem, ale niech mi wybuli pi dolcw.
Wystrzyka czowiek z jajec ten towar, a potem musi zje micha za pitk, eby se now
porcj odoy.
-
- No i co? Daa ci te pi dolcw?
- Nie. Chciaa mi da puszk zupy pieczarkowej.
Obrobilimy do koca ten wagon. Obaj starsi kolesie wygramolili si tylnym
wyjciem i ruszyli do nastpnego wagonu, ktry sta na tym samym torze jakie pitnacie
metrw dalej. Tor wisia na wysokoci trzech piter nad ziemi i nie byo tam adnych
udogodnie do chodzenia, tylko podkady. Spostrzegem, e przerwy pomidzy nimi s
wystarczajco due, by ciao ludzkie mogo si przez nie przelizgn i run w d, na
ziemi.
Wygramoliem si z wagonu i powolutku zaczem stpa z podkadu na podkad.
Obie rce miaem zajte: w jednej trzymaem otwieracz do konserw, a plik kartonowych
tablic w drugiej. Nadjecha wanie pocig z pasaerami i w jego wiatach widziaem niele
drog.
Zaraz jednak odjecha i wok mnie zrobio si kompletnie ciemno. Nie wida byo ani
podkadw, ani przerw midzy nimi. Znieruchomiaem.
Dwaj starsi kolesie woali z nastpnego wagonu:
- Ruszaj si! Szybciej! Mamy jeszcze kup roboty!
- Poczekajcie! Nic nie widz!
- Nie bdziemy tu siedzie do rana!
Wzrok zacz mi si przyzwyczaja do ciemnoci. Pomau, krok po kroku, ruszyem
do przodu. Gdy dotarem wreszcie do tego nastpnego wagonu, pooyem tablice na
pododze i usiadem. Nogi miaem kompletnie mikkie.
- Co ci si stao?
- Nie wiem.
- O co chodzi?
- Przecie tu si mona zabi.
- Nikt dotd nie zlecia.
- Ja tam czuem, e mog zlecie.
- Eee, to tylko nerwy.
- Wiem. Ktrdy mog std wyj?
- Tam s schody. Ale eby si do nich dosta, trzeba przej przez kup torw. Musisz
uwaa na pocigi.
- Dobra.
- I nie wle przypadkiem na trzeci szyn.
- Co to takiego?
-
- Przewd trakcyjny. Zota szyna. Jest zotego koloru. Wyranie j wida.
Zlazem z wagonu i ruszyem w poprzek torowisk, ostronie stpajc nad szynami.
Dwaj starsi kolesie patrzyli, jak si oddalam. Naprawd bya tam zota szyna. Przeszedem
nad ni unoszc nogi bardzo wysoko.
A potem pomknem po tych schodach na zamanie karku, niemal z nich spadajc. Po
drugiej stronie ulicy by jaki bar.
21
Zmiana w fabryce psich krakersw trwaa od 16.30 do pierwszej po pnocy.
Wydano mi brudny biay fartuch i grube brezentowe rkawice, cae poprzepalane, z
dziurami, przez ktre wyaziy palce. Instrukcji udzieli mi bezzbny kobold z bielmem na
lewym oku. Bielmo mia biao - zielone, pokryte pajczyn bkitnych nitek.
Przepracowa w tej robocie dziewitnacie lat.
Zajem swoje stanowisko. Rozleg si gwizdek i maszyneria posza w ruch. Zaczy
napywa psie krakersy. Ciasto, ugniecione w formy, wypeniao cikie gofrownice o
eliwnych rantach.
Chwyciem pierwsz z nich i wsunem do stojcego za mn piekarnika. Zanim
zdyem si odwrci, podjechaa ju nastpna. Nie byo sposobu, by je przyhamowa.
Nieruchomiay tylko wtedy, gdy co nawalio w maszynerii. Ale usterki byy rzadkie, a jeli
ju si zdarzyy, to Kobold potrafi byskawicznie je naprawi.
Pomienie z piekarnika strzelay na pi metrw w gr. We wntrzu pieca tkwia
konstrukcja przypominajca diabelski myn. Na kadym z rusztw miecio si dwanacie
gofrownic. Gdy piecowy (czyli ja) wypeni kolejny z nich, nadeptywa nog na dwigni,
koo robio cz obrotu, zapeniony ruszt przesuwa si o oczko w gr, a na dole pojawia
si nowy. Pusty.
Gofrownice byy cikie. Wystarczyo dwign jedn, by poczu bl mini i
zmczenie. Gdyby od pocztku czowiek myla o tym, e przez bite osiem godzin bdzie
musia dwign ich setki, to od razu by si zaama. Zielone krakersy, czerwone krakersy,
te krakersy, brzowe krakersy, purpurowe krakersy, niebieskie krakersy, witaminowe
krakersy, krakersy z warzywami.
Przy takich pracach ludzie czuj zmczenie. Nawet wicej. Dowiadczaj czego, co
przekracza granice zmczenia. Wygaduj jakie szalone, byskotliwe rzeczy. Bez
zastanowienia i opamitania zaczynaem nagle kl, gawdzi, opowiada kaway, piewa.
Na dnie pieka bulgocze miech. Potrafiem rozmieszy wszystkich. Nawet Kobolda.
-
Przepracowaem tam kilka tygodni. Kadego popoudnia przychodziem do pracy
pijany. Nic si z tego powodu nie dziao: trudno byo o chtnych do tej roboty. Wystarczyo
zreszt godzin posta przy piecu, eby wytrzewie. Na doniach miaem odciski i bble od
poparze. Kadego ranka przesiadywaem obolay w swoim pokoju, nakuwajc sobie bble
wysterylizowan nad pomieniem zapaki szpilk.
Ktrej nocy przyszedem do roboty bardziej pijany ni zwykle. Odmwiem odbicia
karty.
- To byoby na tyle - owiadczyem.
Kobold wpad w panik.
- Jak my sobie bez ciebie poradzimy, Chinaski?
- No wanie.
- Zosta jeszcze jedn noc. Zrb to dla nas!
Wsadziem mu gow w zgicie ramienia, zacisnem chwyt i patrzyem, jak do uszu
napywa mu krew.
- Ty may skurwysynku - . powiedziaem. I daem mu spokj.
22
Po przyjedzie do Filadelfii znalazem jaki pokj i zapaciem z gry tygodniowy
czynsz. Najbliszy bar mia z pidziesit lat. Na sali czuo si sczcy si spod podogi
pwieczny smrd uryny, gwien i rzygowin, ktrym przesiky pooone poniej toalety.
Bya 16.30. Na rodku baru bio si dwch goci.
Ten na prawo ode mnie zdy mi powiedzie, e na imi ma Danny. Ten na lewo, e
na imi ma Jim.
Danny trzyma w wargach tlcego si peta. Pusta butelka po piwie zatoczya uk w
powietrzu, ocierajc si niemal o jego nochal i papieros. Nie odwrci si ani nie spojrza za
siebie. Strzsn popi do popielniczki i powiedzia:
- O mao e mnie nie trafi, skurwielu! Jeszcze jeden taki numer i bdziesz si musia
lutowa.
Brakowao miejsc. Na sali byy rwnie kobiety: kilka gospody domowych, grubych
i troszk przygupich, oraz dwie czy trzy panienki, ktre znalazy si chwilowo w trudnych
warunkach yciowych. Gdy siedziaem tam, jedna z dziewczyn wstaa od stolika i wysza z
jakim facetem. Nie mino pi minut, a ju bya z powrotem.
- Jak ty to robisz, Helen?
-
Rozemiaa si.
Kto nastpny poderwa si z miejsca, by j zdegustowa.
- Musi mie jaki supersposb! Ja te si chc zaapa.
Wyszli oboje. Helen wrcia po piciu minutach.
- Ma chyba pomp ssc zamiast psiochy!
- Musz to na sobie wyprbowa - odezwa si jaki starszy facet siedzcy na kocu
baru. - Dawno ju mi nie stawa. Chyba odkd Teddy Roosevelt kopn w kalendarz.
Helen zaatwia si z nim w dziesi minut.
- Mam ochot przegry co przyzwoitego - obwieci jaki tucioch. - Kto skoczy dla
mnie po kanapk?
Powiedziaem mu, e mog skoczy.
- Buk z plasterkiem pieczeni woowej i co tam maj na wierzch. - Wrczy mi
pienidze. - Reszta dla ciebie.
Poszedem poszuka jakiego miejsca, gdzie daj kanapki. Dziwaczny staruch z
wielkim brzuchem przydrepta przyj zamwienie.
- Buka z plasterkiem pieczeni woowej i dodatkami. I piwo, zanim pan j zrobi.
Wypiem piwo, wrciem do baru z kanapk dla grubasa i usiadem na jakim innym
miejscu. Zjawia si przede mn szklaneczka whisky. Wypiem do dna. Zjawia si nastpna.
Wypiem do dna. Z szafy grajcej leciaa pyta za pyt.
Z drugiego koca baru przywdrowa do mnie facet. Na oko mg mie ze
dwadziecia cztery lata.
- Potrzebuje, eby mi ko umy aluzje.
- Pewnie by im si to przydao.
- Czym si zajmujesz?
- Dwiema rzeczami naraz. Siedz i pij.
- A co by powiedzia na te aluzje?
- Pi dolcw.
- Jeste zakontraktowany.
Nazywali go tu May Bill. May Bill by mem wacicielki. Wacicielka miaa
czterdzieci pi lat.
Przynis mi dwa wiadra, troch myda, jakie gbki i szmaty.
- Drinki masz za friko - powiedzia nocny barman Tommy. - Dopki nie skoczysz.
- Polej mi ma whisky, Tommy.
-
Marudna to bya robota: kurz zapiek si, tworzc trudn do odskrobania warstw
brudu. Kilka razy pokaleczyem sobie rce o krawdzie metalowych listew. Skaleczenia
pieky w mydlinach.
- Polej mi ma whisky, Tommy.
Skoczyem aluzje w jednym oknie i zawiesiem je z powrotem. Bywalcy baru
odwrcili si, by spojrze na rezultat mej pracy.
- Piknie!
- Knajpa od razu na tym zyskaa.
- Podnios teraz pewnie cen drinkw.
- Polej mi ma whisky, Tommy - zwrciem si do barmana.
Zdjem nastpne aluzje i rozmontowaem listwy. Zagraem z Jimem w elektryczny
bilard, skasowaem go na dwadziecia pi centw, wylaem brudy z kubw do kibla i
napeniem je czyst wod.
Z drugimi aluzjami szo mi wolniej. Jeszcze bardziej pokaleczyem sobie donie.
Wygldao na to, e przez ostatnich dziesi lat te aluzje nie byy ani razu umyte. Wygraem
w bilard nastpne wier dolara, po czym May Bill zacz wrzeszcze, ebym wraca do
roboty.
Helen przechodzia obok mnie, zmierzajc do damskiego sracza.
- Helen! Jak si obrobi, bd mia dla ciebie pi dolarw. Wystarczy?
- Jasne. Ale co z tego? Po takiej robocie i tak ci nie stanie.
- Ju ja si postaram, eby mi stan.
- Znajd ci, jak bd zamykali. Jeli do tego czasu nie padniesz, to dam ci za darmo.
- Bd sta twardo, kiciu.
Helen posza do sracza.
- Polej mi ma whisky. Tommy!
- Hola, hola - zaprotestowa May Bill. - Przybastuj, facet, bo si do rana nie wyrobisz.
- Billy! Jeli nie skocz przed zamkniciem, to pi dolarw zostaje u ciebie.
- Niech bdzie. Wszyscy syszeli, jaka jest umowa?
- Syszelimy, Billy. Ale ty jeste, kurde, ya.
- Dobra, Tommy. Nalej mi strzemiennego.
Barman poda mi szklaneczk. Wypiem i zabraem si do roboty. Teraz ju naprawd
tyraem jak w. Po ilu tam kolejkach whisky miaem to wreszcie zaatwione: trzy zestawy
lnicych aluzji wisiay nad oknami.
-
- W porzdku, Billy. Czas paci.
- Przecie jeszcze nie skoczye.
- Jak to?
- Zostay trzy okna w pokoju na zapleczu.
- Gdzie?
- Na zapleczu. W salce bankietowej.
May Bill pokaza mi ten pokj. Rzeczywicie byy w nim trzy okna z trzema
aluzjami.
- Suchaj, Billy... Zapa mi poow i bdziemy kwita.
- Nie. Masz umy wszystkie. Inaczej nie ma wypaty.
Zabraem kuby, wylaem brudn wod, nalaem czystej, rozmieszaem mydo i
zdjem pierwsze aluzje. Powycigaem listwy, poukadaem je na stole i bezmylnie si na
nie gapiem.
Jim, idc do sracza, przystan na chwil.
- O co chodzi?
- Mam dosy. Nie obrobi ju ani jednej listwy.
Jim wyszed ze sracza, poszed do baru po swoje piwo, wrci i zabra si do
czyszczenia aluzji.
- Daj spokj, Jim.
Teraz ja poszedem do baru po kolejn whisky. Kiedy wrciem, jedna z dziewczyn
zdejmowaa aluzje z nastpnego okna.
- Uwaaj, eby si nie skaleczya - ostrzegem j.
Po paru minutach na zapleczu byo ju kilka osb. Przysza nawet Helen. Ludzie
gawdzili ze sob, artowali - i wszyscy pracowali nad aluzjami. Wkrtce prawie cay bar
zebra si na zapleczu. Wyspiem jeszcze dwie whisky. Wkrtce aluzje byy gotowe i
odwieszone na miejsce. Nie zajo to nawet tak duo czasu. Lniy czystoci. Na zaplecze
wszed May Bill.
- Nie taka bya umowa. Nie pac.
- Robota jest skoczona.
- Ale nie ty j skoczye.
- Szefie, nie bd takim gwnozjadem - odezwa si kto.
Billy pogrzeba w kieszeni i wrczy mi 5$. Przeszlimy do baru.
- Polej wszystkim po kielichu, Tommy! - Pooyem 5$ na kontuarze. - I dla mnie
jednego.
-
Barman obszed wszystkich, nalewajc drinki.
Wypiem swoj dol. Tommy zwin lece przede mn pienidze.
- Jeste nam winien trzy dolary i pitnacie centw.
- Wpisz mi na krech.
- W porzdku. Jak masz na nazwisko?
- Chinaski.
- Znasz kawa o tym, jak Polaczek idzie do wychodka?
- Znam.
Potem, a do zamknicia, kto mi stawia. Po ostatniej kolejce rozejrzaem si dokoa.
Helen zdya ju wyj. Perfidnie mnie oszukaa.
Jak to dziwka, pomylaem. Baa si dugiego, ostrego dymania...
Wstaem i ruszyem piechot do domu, w ktrym wynajmowaem pokj. Ksiyc
wieci jasno. W pewnym momencie wydao mi si, e kto za mn idzie. Obejrzaem si za
siebie. Byem zupenie sam. Zmylio mnie echo moich wasnych krokw. To one tak dudniy
na pustej ulicy.
23
Saint Louis przywitao mnie chodem - w kadej chwili mg zacz pada nieg -
mnie za udao si znale wolny pokj w miym, czystym domu, na pierwszym pitrze, od
podwrka. By wczesny wieczr, a poniewa znowu dopada mnie depresja, poszedem od
razu do ka i jako udao mi si zasn.
Rano obudzio mnie okropne zimno. Trzsem si jak paralityk. Wstaem i
zobaczyem, e jedno z okien jest otwarte. Zamknem je, wrciem do ka i ju wtedy, gdy
prbowaem zasn, poczuem mdoci. Obudziem si po godzinie - i tym razem wzio mnie
na dobre: ledwie zdyem wsta, woy co na siebie i dobiec do azienki. Zwymiotowaem,
wrciem do pokoju, rozebraem si i wlazem do ka. Po chwili usyszaem pukanie do
drzwi. Nie zareagowaem. Pukanie si powtrzyo.
- Kto tam? - spytaem.
- le si pan czuje?
- Nie, nic mi nie jest.
- Moemy wej?
- Wejdcie.
Do pokoju weszy dwie dziewczyny. Jedna troch przygruba, ale za to wypucowana,
lnica czystoci, w sukience w rowe kwiaty. Mia, sympatyczna twarz. Druga, cinita w
-
talii szerokim pasem, podkrelajcym jej wspania figur, miaa dugie ciemne wosy,
liczny nos, szpilki, cudowne nogi i bia bluzk z gbokim dekoltem. A take ciemnopiwne,
bardzo ciemnopiwne oczy, ktre wpatryway si we mnie z rozbawieniem, z wielkim
rozbawieniem.
- Na imi mam Gertruda - powiedziaa. - A to moja koleanka Hilda.
Koleank sta byo jedynie na to, by si zarumieni, natomiast Gertruda ruszya
miao przez pokj w stron mojego ka.
- Syszaymy, co robie w azience. Jeste chory?
- Tak. Ale to nic powanego. Na pewno! Spaem po prostu przy otwartym oknie.
- Pani Downing, nasza gospodyni, przygotowuje dla ciebie jak zup.
- Nie, nie trzeba.
- Dobrze ci to zrobi.
Gertruda podesza jeszcze bliej. Zatrzymaa si tu przy moim ku. Hilda staa tam
gdzie przedtem, rowa, wypucowana i zarumieniona. Gertruda obracaa si na swych bardzo
wysokich szpilkach raz do mnie, raz do niej.
- Niedawno tu przybye?
- Niedawno.
- Nie suysz w wojsku?
- Nie.
- A co robisz?
- Nic.
- Nigdzie nie pracujesz?
- Nie.
- No tak - powiedziaa Gertruda, zwracajc si do Hildy. - Popatrz na jego rce. Ma
przepikne donie. Wida, e nigdy nie pracowa.
Do drzwi zapukaa gospodyni, pani Downing. Bya zwalista, tga i mia. Pomylaem,
e pewnie umar jej m. I e jest pobona, Niosa wielk misk woowego rosou, trzymaa
j wysoko przed sob, a ja widziaem, jak z miski wydobywa si para. Zamienilimy kilka
uprzejmych sw. Tak, jej m ju nie yje, ona jest bardzo pobona, a do rosou mam
krakersy oraz pieprz i sl.
- Dzikuj pani.
Gospodyni spojrzaa na dziewczyny.
- My ju sobie teraz pjdziemy. Mam nadziej, e wkrtce pan wydobrzeje. I mam
rwnie nadziej, e dziewczta zbytnio pana nie wymczyy.
-
- Ale skd! - Umiechnem si, nie podnoszc nosa znad rosou. Sprawio jej to
wyran przyjemno.
- Chodcie, moje drogie!
Pani Downing nie zamkna za sob drzwi. Hilda jeszcze raz si zarumienia, zdobya
si na niedostrzegalny niemal umiech i wysza. W pokoju zostaa tylko Gertruda.
Przygldaa si, jak zajadam ros.
- Smaczny?
- Chciabym wam wszystkim podzikowa. Co w tym byo... naprawd niezwykego.
- Pjd ju sobie.
Odwrcia si i ruszya w stron drzwi. Sza bardzo powoli, a jej poladki poruszay
si pod obcis czarn spdniczk. Nogi miaa w kolorze zota. Zatrzymaa si w progu,
obrcia na picie i jeszcze raz poczuem na sobie spojrzenie jej ciemnych oczu. Patrzyem na
ni jak urzeczony. Wytrzymaa mj wzrok, a do momentu, gdy spostrzega, jak na ni
reaguj. Wwczas potrzsna gow i rozemiaa si. Szyj miaa przeliczn. I te
niesamowicie ciemne wosy.
Odesza korytarzem. Drzwi do mojego pokoju pozostawia uchylone.
Doprawiem ros sol i pieprzem, pokruszyem do niego krakersy, po czym, za
pomoc yki, zaaplikowaem sobie to lekarstwo.
24
Znalazem prac w dziale wysykowym sklepu z damsk konfekcj. Nawet w czasie
drugiej wojny wiatowej, kiedy rzekomo istnia niedobr siy roboczej, na kade wolne
miejsce zgaszao si czterech lub piciu kandydatw. (Przynajmniej tak byo w przypadku
prac nie wymagajcych specjalnych kwalifikacji.) Czekalimy. Kady trzyma w rku
wypeniony uprzednio kwestionariusz. Urodzony? Kawaler? onaty? Stosunek do suby
wojskowej? Jaka kategoria? Poprzednia praca? Poprzednie prace? Powody zwolnienia?
Zdyem wypeni tyle kwestionariuszy, e ju dawno nauczyem si waciwych
odpowiedzi na pami. A poniewa wstaem z ka do pno, miaem by wezwany jako
ostatni. Rozmow kwalifikacyjn przeprowadza ze mn ysy mczyzna. Nad uszami ster-
czay mu dziwaczne kpki wosw.
- Sucham pana? - zacz, patrzc na mnie sponad trzymanego w rku formularza.
- Jestem pisarzem, ktry chwilowo cierpi na brak inspiracji.
- O! Pisarzem?
- Tak.
-
- Jest pan tego pewien?
- Nie. Nie jestem.
- A co pan pisze?
- Gwnie opowiadania. Obecnie pracuj nad powieci. Jestem mniej wicej w
poowie.
- O! W poowie powieci?
- Tak.
- A jaki ona ma tytu?
- Ciekncy kran mego zego losu.
- Podoba mi si. A o czym to jest?
- O wszystkim.
- O wszystkim? Chce pan powiedzie, e rwnie o raku?
- Oczywicie.
- A o mojej onie?
- Ona te tam wystpuje.
- Nie do wiary! A dlaczego chce pan pracowa w sklepie z damsk odzie?
- Zawsze lubiem damy odziane w damsk odzie.
- Ma pan kategori 4 - F?
- Tak.
- Prosz pokaza mi kart powoania.
Pokazaem mu kart. Rzuci na ni okiem i zaraz mi j odda.
- Jest pan przyjty - powiedzia.
25
Pracowao si na dole, w piwnicy. ciany byy pomalowano na to. Pakowalimy
damsk odzie w kartonowe puda o dugoci metra i szerokoci trzydziestu, czterdziestu
centymetrw. Wymagao to pewnej umiejtnoci, gdy kad sukni trzeba byo zoy tak,
aby si w pudle nie pogniota. Zapobiec temu miay kartonowe podkadki, wypenianie pustej
przestrzeni lignin, a take dokadne instrukcje, jak mamy to robi. Przy wysykach za miasto,
korzystano z usug Poczty Federalnej. Kady z nas mia wasn wag i stempel opaty
pocztowej.
Kierownik dziau wysykowego nazywa si Larabee. Jego zastpca nazywa si Klein.
Pierwszy by szefem, drugi prbowa go wygry. Klein by ydem, waciciele sklepu byli
rwnie ydami i Larabee czu si zagroony. Ktnie i awantury trway od rana do wieczora.
-
Tak jest, do wieczora - a to dlatego, e prawdziw zmor tych wojennych czasw byy
nadgodziny. Ci u steru zawsze woleli przyj mniej osb i zadrcza je nadgodzinami, ni
zatrudni wiksz zaog, tak aby kady mg mniej pracowa. Oferowae szefowi osiem
godzin, a jemu zawsze byo mao. A ju na pewno do gowy mu nie przyszo, by odesa ci
do domu po szeciu, powiedzmy, godzinach. Miaby wtedy czas na mylenie.
26
Tak si jako dziwnie skadao, e ilekro wychodziem z mego pokoju na korytarz,
staa tam Gertruda. Wspaniaa bya. Emanowaa czystym, skondensowanym seksem,
prowokowaa a do blu - i wiedziaa, e to robi, graa tym, dawkowaa kropla po kropli,
przyzwalajc askawie, ebym troch pocierpia. Najwyraniej sprawiao jej to rado. A ja
znowu tak strasznie z tego powodu nie cierpiaem. Spokojnie moga mnie przecie odstawi
na boczny tor i nie pozwoli mi - nawet z dala, w przelocie - tym si ekscytowa. Jak
wikszo mczyzn, ktrzy znaleliby si na moim miejscu, wiedziaem doskonale, e nie
dostan od niej nic - e nie bdzie intymnych rozmw, ekscytujcych jazd kolejk grsk w
lunaparku, dugich spacerw w niedzielne popoudnia - pki nie zo jej pewnych
dziwacznych obietnic.
- Niesamowity z ciebie facet. Duo czasu spdzasz samotnie, prawda?
- Owszem.
- Co si zego zdarzyo?
- Byem ju chory na dugo przedtem, nim mnie poznaa.
- A teraz te jeste?
- Nie.
- No to co si stao?
- Nie lubi ludzi.
- Mylisz, e to jest w porzdku?
- Pewnie nie.
- A zaprosisz mnie ktrego wieczoru do kina?
- Moe.
Gertruda chwiaa si przede mn. Balansowaa na wysokich szpilkach. Zrobia krok
do przodu i poczuem nagle, e jakie fragmenty jej ciaa mnie dotykaj. Nie byem w stanie
wykrzesa z siebie adnej reakcji. Dzieli nas dystans nie do przekroczenia. Miaem wraenie,
jakby ta kobieta prbowaa rozmawia z kim nieobecnym, z kim, kogo ju od dawna nie ma
wrd ywych. Jej wzrok zdawa si przenika przeze mnie jak przez powietrze. Nie
olaPodwietlony
-
potrafiem nawiza z ni kontaktu. Ale nie czuem z tego powodu wstydu; raczej
zaenowanie i bezradno.
- Chod ze mn.
- Co takiego?
- Chc ci pokaza moj sypialni.
Poszedem za ni korytarzem. Otworzya drzwi do swej sypialni, wesza pierwsza i
zaprosia mnie do rodka. By to bardzo kobiecy pokj. Na wielkim ku wylegiway si
pluszowe zwierztka. Moja wizyta najwyraniej je zaskoczya: yrafy, misie, lwy i psy gapiy
si na mnie ze zdumieniem. W powietrzu unosi si zapach perfum. Wszystko byo schludne,
czyciutkie, mikkie i wygodne. Gertruda podesza bardzo blisko. Stana tu obok mnie.
- Podoba ci si moja sypialnia?
- Owszem. Cakiem przyjemna.
- Tylko nie wygadaj si przed pani Downing, e ci tu zaprosiam. Byaby zgorszona.
- Nic jej nie powiem.
Gertruda staa nieruchomo i milczaa.
- Musz ju i - powiedziaem wreszcie. Po czym podszedem do drzwi, otwarem je,
zamknem za sob i wrciem do swego pokoju.
27
Po utracie kilku maszyn do pisania zastawionych w lombardach zrezygnowaem z
pomysu, by takow posiada. Drukowaem po prostu swe opowiadania rcznie i w takiej
szacie graficznej wysyaem je redakcjom. Robiem to za pomoc pira. Wkrtce sztuk tego
rczno - druku opanowaem do perfekcji. Doszedem do takiej wprawy, e imitowanie
czcionki maszynowej szo mi szybciej ni normalne pisanie. A pisaem sporo: trzy lub cztery
opowiadania tygodniowo. Stale co wysyaem poczt. Wyobraaem sobie, jak redaktorzy
Atlantic Monthly i Harper's Magazine mwi do siebie: O rany, znowu co przyszo od
tego czubka...
Pewnego wieczora zaprosiem Gertrud do baru. Usiedlimy przy stole obok siebie i
zamwilimy piwo. Na dworze pada nieg, a ja czuem si troch lepiej ni zwykle. Przy
piwie mona byo sobie pogada. Upyna godzina albo co koo tego. Zaczem wpatrywa
si w jej oczy, a ona w moje. O dobrego chopa trudno, takie czasy - obwiecia szafa
grajca. Gertruda poruszaa ciaem i gow w takt muzyki, wpatrzona we mnie i zasuchana.
- Masz bardzo dziwn twarz - powiedziaa. - Wcale nie jeste taki brzydki.
- Spedytor. Czwarty w hierarchii subowej, starajcy si o awans - odparem.
-
- Bye kiedy zakochany?
- Mio jest dla prawdziwych ludzi.
- Wygldasz na... prawdziwego.
- Prawdziwych to ja nie lubi.
- Nie lubisz?
- Nie znosz.
Wypilimy jeszcze troch, prawie ju nie rozmawiajc. nieg pada nadal. Gertruda
odwrcia gow i przygldaa si stoczonym przy barze ludziom. Po chwili ponownie na
mnie spojrzaa.
- Ale przystojny, prawda?
- Kto taki?
- Widzisz tego onierza? Siedzi sam, taki wyprostowany. I ma tyle medali.
- Zbieraj si, idziemy std.
- Przecie jest jeszcze wczenie.
- Jak chcesz, to moesz zosta.
- Nie. Chc pj z tob.
- Moesz i, moesz nie i. Wszystko mi jedno.
- To przez tego onierza? Przez niego tak si wcieke?
- Gwno mnie to obchodzi! - Wiem, e to przez niego.
- Rb, co chcesz. Ja ju id.
Wstaem od stou, zostawiem napiwek i ruszyem do wyjcia. Syszaem, e Gertruda
idzie za mn. Wyszedem na zanieon ulic i powdrowaem przed siebie. Po chwili
zrwnaa si ze mn.
- Nawet nie wzie takswki! - narzekaa. - Mam i w szpilkach po takim niegu?
Nie odpowiedziaem. Przeszlimy cztery czy pi przecznic dzielcych nas od domu
pani Downing. Kiedy wchodziem po schodach, Gertruda cigle jeszcze sza obok mnie.
Dopiero na korytarzu j wyprzedziem. Poszedem prosto do mojego pokoju, otworzyem
drzwi, zamknem je za sob, rozebraem si i pooyem do ka. A potem usyszaem, jak
rzucia czym o cian swej sypialni.
28
Nadal drukowaem rcznie swoje opowiadania. Wikszo z nich wysyaem teraz
Clay'owi Gladmore'owi, redaktorowi nowojorskiego pisma literackiego Frontfire, ktre
wysoko sobie ceniem. Pacili tylko 25$ za opowiadanie, ale za to Gladmore odkry Williama
-
Saroyana i wielu innych. By take kumplem Sherwooda Andersona. Spor cz moich
rzeczy odsya mi, opatrujc je notkami uzasadniajcymi odmow. Nie byy one na og zbyt
dugie, ale brzmiay sympatycznie i dodaway otuchy. Redakcje wikszych pism literackich
uyway do tego celu gotowych druczkw; Gladmore take z nich czasem korzysta, ale
nawet te jego druczki zdaway si mie odrobin ciepa: Przykro nam, e jest to odpowied
odmowna, niestety jednak...
Tak wic cigle przysparzaem Gladmore'owi zaj, wysyajc mu cztery do piciu
opowiada tygodniowo. A na razie nadal robiem w interesie z damsk konfekcj, w tej
piwnicy na dole. Kleinowi nie udao si jeszcze wygry Larabee'ego; Coxowi - trzeciemu w
hierarchii spedytorowi - byo wszystko jedno, kto kogo wygryzie, byle tylko mg co
dwadziecia pi minut urwa si i sztachn par razy papierosem na klatce schodowej.
Nadgodziny stay si rutyn. Po fajrancie piem coraz wicej i wicej. Omiogodzinny
dzie pracy by ju tylko wspomnieniem: idc rano do roboty, mogo by pewien, e
spdzisz tam przynajmniej jedenacie godzin. Dotyczyo to rwnie sobl, ktre niegdy o
poow krtsze - stay si normalnym dniem roboczym. Wojna wci trwaa, ale damy
kupoway takie iloci ciuchw, jakby je diabe opta...
Byem wanie po takim dwunastogodzinnym dniu pracy. Miaem ju na sobie palto,
wydostaem si z piwnicy na parter, zapaliem papierosa i poszedem ju korytarzem do
wyjcia, kiedy usyszaem gos szefa:
- Chinaski!
- Co takiego?
- Pozwl pan tutaj.
Szef siedzia w gabinecie i pali dugie, kosztowne cygaro. Wyglda na w peni
wypocztego.
- To mj przyjaciel, Carson Gentry.
Znajomy szefa take pali dugie, kosztowne cygaro.
- Pan Gentry jest rwnie literatem. To jego pasja. Gdy usysza ode mnie, e mamy tu
jakiego pisarza, zapragn pana pozna. Nie ma pan nic przeciwko temu, prawda?
- Nie. Nie mam.
Siedzieli, patrzyli na mnie i palili te swoje cygara. Upyno kilka minut. Zacigali si
dymem, wydmuchiwali dym i dalej na mnie patrzyli.
- Pozwolicie panowie, e sobie ju pjd? - spytaem.
- Ale oczywicie - odpowiedzia mj szef.
-
29
Z pracy wracaem zawsze piechot. Od domu, w ktrym wynajmowaem pokj,
dzielio mnie sze czy siedem przecznic. Wszystkie drzewa wzdu ulic wyglday tak samo:
mae, pokurczone, bezlistne, pywe od mrozu. Podobay mi si. Szedem przed siebie, a
nade mn wieci zimny ksiyc.
Ta scena w biurze jako nie dawaa mi spokoju. Przypominaem sobie te ich cygara,
wykwintne garnitury. Mylaem o duych porcjach stekw, jazdach dugimi krtymi alejami
wiodcymi do piknych domostw. Beztroskie ycie. Podre do Europy. Pikne kobiety...
Czy oni s ode mnie a o tyle mdrzejsi? Jedyne, co nas rni, to pienidze i pragnienie ich
gromadzenia.
Ja te si tego naucz. Zaczn odkada kady grosz. Wpadn na jaki pomys,
zacign poyczk. Najm kogo trzeba, wylej kogo zechc. Whisky bd trzyma w
szufladzie biurka, a moja ona bdzie miaa biust XXL, i tak dup, e gazeciarz na rogu
spuci si w spodnie, gdy zobaczy, jak potrafi ni krci. Nieraz j zdradz, u ona uda, e nic
o tym nie wie, aby tylko y sobie w moim domu i korzysta z mojego bogactwa. Mczyzn
bd wyrzuca z pracy tylko po to, by zobaczy ich przeraone twarze. Kobietom te nie
przepuszcz: bd wyrzuca takie, ktre nie zasuyy na to, by zosta wyrzucone.
Oto czego czowiek najbardziej potrzebowa: nadziei! To jej brak tak potrafi
czowieka zdoowa. Wemy choby tamte dni w Nowym Orleanie, kiedy zdarzao mi si y
tygodniami na dwch piciocentowych batonikach dziennie, eby tylko mie czas na pisanie.
I co z tego? Przymieranie godem nie podnioso sztuki na wyyny. Raczej obniyo jej loty.
Okazao si, e korzenie ludzkiej duszy tkwi w odku. Po befsztyku z poldwicy i plitrze
whisky czowiek pisze o niebo lepiej ni po jakim sodkim paskudztwie za pitaka. Mit o
godujcym artycie okaza si bzdur. A gdy wreszcie do ciebie dotaro, e wszystko razem
jest gwno warte, stae si na tyle mdry, by zacz yowa i gnoi bliniego swego.
Zbuduj teraz swoje imperium na stosach wdeptanych w ziemi cia i zamanych karier
bezbronnych dzieci, kobiet i mczyzn! Poka im, kto tu kogo pierdoli! Ju ja im poka!
Dotarem do domu, w ktrym mieszkaem. Wszedem po schodach, otworzyem drzwi
mojego pokoju i zapaliem wiato. Pani Downing wsuna mi pod drzwi poczt: na pododze
leaa dua brzowa koperta z przesyk od Gladmore'a. Podniosem j; bya cika, pena nie
przyjtych do druku rkopisw. Usiadem i wyjem z niej list.
Szanowny Panie Chinaski!
-
Odsyamy cztery opowiadania. Zostawiamy sobie natomiast pite, noszce tytu:
Moja spitapiwem dusza ma w sobie wicej smutku ni wszystkie umare choinki wiata. Od
duszego czasu z uwag ledzimy paskie prby i jestemy nadzwyczaj szczliwi, e moemy
przyj do druku Pana utwr.
Z wyrazami szacunku
Clay Gladmore
Wstaem z krzesa, nadal ciskajc w rku zawiadomienie o przyjciu do druku
mojego opowiadania. PIERWSZE W MOIM YCIU. Z Frontfire najbardziej liczcego si
magazynu literackiego Ameryki. Nigdy jeszcze wiat nie wyda mi si taki wspaniay, tak
peen obietnic. Zrobiem kilka krokw, usiadem na ku i jeszcze raz to przeczytaem.
Studiowaem kady zawijas w skrelonym rk Gladmore'a podpisie. Wstaem, podszedem
do szafy i przyszpiliem do niej list. Nastpnie zrzuciem z siebie ubranie, zgasiem wiato i
pooyem si do ka. Bezskutecznie prbowaem zasn. Musiaem wsta, zapali wiato,
podej do szafy i przeczyta to jeszcze raz:
Drogi Panie Chinaski...
30
Czsto spotykaem na korytarzu Gertrud. Rozmawialimy ze sob, ale na miasto
ponownie ju jej nie zaprosiem. Stawaa bardzo blisko, delikatnie koyszc si na swych
bardzo wysokich obcasach, co pewien czas tracc rwnowag, zupenie jak pijana. Pewnego
niedzielnego ranka natknem si na ni na trawniku przed domem. Bya tam rwnie Hilda.
Dziewczyny lepiy nieki; wesoe i rozwrzeszczane, zaczy nimi we mnie rzuca. Tam,
gdzie dotd mieszkaem, nigdy nie byo nienych zim, pocztkowo wic szo mi marnie,
wkrtce jednak odkryem, jak naley ugnie pigu, by daleko ni cisn. Gertruda wpada w
uniesienie, krzyczaa. Bya liczna. Poraajco pikna. Istne wyadowanie elektryczne. Przez
chwil miaem ochot przeci dzielcy nas trawnik i dobra si do niej. Ale zaraz
zrezygnowaem i odszedem ulic, a koo mojej gowy przelatyway ze wistem piguy.
Dziesitki tysicy modych mczyzn walczyo w Europie, w Chinach i na wyspach
Pacyfiku. Kiedy wrc z wojny, ta dziewczyna znajdzie sobie ktrego z nich. Nie bdzie
miaa z tym problemu. Nie z takim ciaem. Nie z takimi oczami. Nawet Hilda nie powinna
mie z tym trudnoci.
-
Zaczo mi chodzi po gowie, e chyba ju czas opuci Saint Louis. Postanowiem
wrci do Los Angeles. A tymczasem dalej drukowaem rcznie sterty opowiada, upijaem
si, suchaem Pitej Beethovena, Drugiej Brahmsa...
Pewnego szczeglnego wieczoru, wracajc z pracy, wpadem do pobliskiego baru.
Usiadem, wypiem z pi lub sze piw, wstaem i wyszedem na ulice. Do domu pani
Downing miaem ju blisko, wystarczyo min jedn przecznic. Idc korytarzem, zo-
baczyem, e drzwi do pokoju Gertrudy s otwarte.
- Henry...
- Cze! - Stanem w progu, spojrzaem na ni. - Gertrudo... Wyjedam std.
Zoyem dzi wymwienie.
- Och, jaka szkoda!
- Wszyscy bylicie dla mnie bardzo yczliwi.
- Suchaj... Zanim wyjedziesz, chciaabym, eby pozna mojego chopca.
- Twojego chopca?
- Tak. Wanie si tu wprowadzi. Mieszka przy tym samym korytarzu.
Poprowadzia mnie do jakiego pokoju i zapukaa. Stanem za ni. Drzwi si
otworzyy. Zobaczyem spodnie w szaro - biae prki, koszul z dugimi rkawami w krat,
krawat. Rzadki wsik. Nieobecne oczy. I ledwie widoczn niteczk smarkw, ktra wyciekaa
mu z nosa, tworzc na kocu ma, lnic kropelk. Kropelka spyna w d, osiada na
wsach, zbieraa si, eby kapn, ale na razie tkwia na nich jeszcze i odbijaa wiato.
- Joey! Chciaam ci przedstawi Henry'ego.
Ucisnlimy sobie donie. Gertruda wesza do rodka. Drzwi si zamkny. Wrciem
do swego pokoju i zaczem zbiera rzeczy. Lubiem pakowanie walizki. Zawsze by to dla
mnie dobry czas.
31
Po powrocie do Los Angeles znalazem tani hotel, tu obok Hoover Street, zamknem
si w pokoju i zaczem pi. Piem, nie wychodzc nawet z ka, przez jakie trzy czy cztery
dni. Nie mogem si przemc, by wzi do rki gazet z ofertami. Sama myl o tym, e
znowu znajd si naprzeciw jakiego siedzcego za biurkiem faceta i bd mu musia
opowiada, jak mi zaley na pracy, jakie mam nadzwyczajne kwalifikacje, bya dla mnie nie
do zniesienia. Powiem szczerze: byem przeraony yciem, tym wszystkim, co czowiek
zmuszony jest robi, tylko po to, by mie na jak straw, kt i odzienie. Dlatego wanie nie
wstawaem z ka i piem. Kiedy pijesz, to wiat nadal gdzie tam sobie istnieje, ale
-
przynajmniej na chwil zdejmuje ci nog z garda.
Ktrego wieczoru wstaem w kocu z wyrka, ubraem si i wyszedem na miasto.
Zanioso mnie na Alvarado Street. Szedem dalej przed siebie, dopki nie natrafiem na jak
knajpk. Wygldaa zachcajco. W rodku by tok, ale przy barku znalazem jeszcze
ostatnie wolne miejsce. Usiadem i na pocztek zamwiem szkock z wod sodow.
Na ssiednim stoku, po prawej, siedziaa ciemnawa blondynka. Zdya si troch
zanadto rozty, policzki i szyj miaa ju niele sflaczae - najwyraniej bya alkoholiczk -
ale jej rysy zachoway nieco przejrzaego pikna, a ciao nadal wygldao jdrnie i modo.
Rzeczywicie, figur miaa jeszcze cakiem niez. I cudownie dugie nogi.
Odczekaem, a skoczy swego drinka, po czym spytaem, czy ma ochot na
nastpnego. Powiedziaa, e owszem. Zamwiem kolejk.
- Ale banda pieprzonych gupkw! - zauwaya.
- Jak wszdzie. Cho tu jest ich wyjtkowo wielu - przyznaem.
Postawiem jeszcze trzy czy cztery kolejki. Pilimy, nie odzywajc si do siebie.
Wreszcie powiedziaem:
- To byoby na tyle. Jestem spukany.
- Mwisz serio?
- Tak.
- Masz jak chat?
- Wynajty apartament. Jeszcze na dwie czy trzy doby.
- I naprawd nie masz ju forsy? Ani niczego do picia?
- Nie mam.
- To cho ze mn.
Wyszedem za ni z baru. Przy okazji zauwayem, e ma bardzo zgrabny tyek.
Zaprowadzia mnie do najbliszego sklepu monopolowego i poprosia o dwie plitrwki
Grandada, sze piw, dwie paczki papierosw, frytki, paczuszk mieszanych orzeszkw, alka
- seltzer i jakie dobre cygaro. Sprzedawca podliczy rachunek.
- Zapaci za to pan Wilbur Oxnard. Prosz wpisa to na jego konto - powiedziaa.
- Chwileczk. Musz do niego zadzwoni.
Sprzedawca wybra numer, zamieni z kim kilka sw, po czym odwiesi suchawk.
- W porzdku - oznajmi.
Pomogem jej zebra pakunki. Wyszlimy ze sklepu.
- Gdzie lecimy z tym towarem? - spytaem.
- Do ciebie. Masz jaki wz?
-
Zaprowadziem j do swego samochodu. By to grat, ktry wypatrzyem w jakim
autokomisie w Compton i kupiem za trzydzieci pi dolarw. Mia poamane resory,
cieknc chodnic, ale jedzi.
Przyjechalimy do mnie. Zaniosem alkohol do lodwki, nalaem dwie lufy,
przyniosem je, usiadem na krzele i zapaliem cygaro. Usadowia si na kanapie, naprzeciw
mnie, z nog zaoon na nog. Teraz dopiero zauwayem, e ma zielone kolczyki.
- Ale szpan! - prychna.
- Co takiego?
- Zadajesz szpanu. Mylisz, e jeste wielkie panisko?
- Skd!
- Jak to nie. Wida to po twoim zachowaniu. Ale i tak mi si podobasz. Od pocztku
mi si spodobae.
- Podcignij troch wyej kieck.
- Lubisz adne nogi?
- Taa. Podcignij troch wyej kieck.
Zrobia to.
- O rany boskie! Wyej, jeszcze wyej!
- Suchaj, nie jeste chyba jaki odchyleniec, co? Dziewczyny boj si tu takiego
jednego zboka. Podrywa je, zabiera na chat, kae si rozebra i wycina im na ciele
krzywki scyzorykiem.
- To nie ja.
- S jeszcze tacy, co najpierw ci zern, a pniej pokroj na kawaeczki. A potem
ludzie znajd kawaek twojej sraki w zapchanej rurze ciekowej w Playa Del Ray, a lewy
cycek w koszu na mieci gdzie pod Oceanside.
- Dawno ju tego nie robi. Lata cae. Podcignij wyej kieck.
Nagym ruchem podcigna do gry spdniczk. Byo to jak radosne preludium,
jedna z tych chwil, w ktrej soce objawia swj prawdziwy sens. Podszedem do tapczanu,
usiadem obok niej i pocaowaem j. A potem wstaem, nalaem nam po jednym i zapaem w
radiu stacj KFAC. Trafilimy na co Debussy'ego. Sam pocztek utworu.
- Lubisz tak muzyk? - zdziwia si.
W rodku nocy, kiedy gawdzilimy w najlepsze, spadem z kanapy. Leaem na
pododze i gapiem si w gr na jej pikne nogi.
- Kochanie - wymamrotaem - jestem geniuszem. I pomyle, e nik oprcz mnie o
-
tym nie wie!
Spojrzaa na mnie z gry.
- Wstawaj z podogi, ty gupku pieprzony! Nie widzisz, e mam pusty kieliszek?
Przyniosem jej drinka, po czym zwinem si w kbek obok niej na kanapie. Czuem,
e zrobiem z siebie idiot. Potem poszlimy do ka. wiata byy pogaszone, wlazem na
ni po ciemku, raz czy dwa razy popchnem do oporu i znieruchomiaem.
- Suchaj, jak ty masz waciwie na imi?
- A czy to, do cholery, nie wszystko jedno? - spytaa.
32
Na imi miaa Laura. Bya druga po poudniu, a ja szedem za ni drk na tyach
sklepu meblowego przy Alvarado Street. Miaem ze sob swoj walizk. W gbi sta duy
jednopitrowy dom, drewniany i stary, pokryty warstw biaej uszczcej si farby.
- Nie podchod do samych drzwi - powiedziaa. - On ma na ppitrze lustro. Widzi w
nim, kto stoi przed progiem.
Odstpiem na prawo, ukryem si i czekaem. Laura staa w progu i naciskaa
dzwonek.
- Lepiej niech zobaczy tylko mnie. Jak odezwie si brzczyk, otworz drzwi i
wejdziesz za mn.
Odezwa si, Laura popchna drzwi. Wszedem za ni, lecz zanim ruszyem dalej,
pozostawiem walizk u podna schodw. Wilbur Oxnard sta na samej grze; Laura
popdzia, by si z nim przywita. Wilbur by starszym, siwowosym facetem i nie mia jednej
rki. A do ramienia.
- abciu! Jak to dobrze, e si zjawia! - Obj j jedynym ramieniem i pocaowa. Po
chwili rozczyli si i dopiero wtedy mnie zobaczy.
- Co to za jeden?
- Och, Willi! Chciaam, eby pozna mojego koleg. - Cze! - powiedziaem na
przywitanie.
Nie odezwa si.
- Wilbur Oxnard, Henry Chinaski - przedstawia nas sobie Laura.
- Mio mi ci pozna, Wilbur - brnem dalej.
Nadal nie odpowiada. W kocu burkn:
- Dobra, Chod na gr.
Wszedem na schody i ruszyem za Wilburem i Laur przez frontowy pokj. Na
-
pododze wszdzie poniewieray si monety: piciocentwki, dziesiciocentwki,
wiedolarwki, pdolarwki. Na samym rodku stay organy elektryczne. Poszedem za
nimi do kuchni. Usiedlimy przy stole w kciku jadalnym, gdzie siedziay ju jakie dwie
kobiety. Laura dokonaa prezentacji:
- Henry, to jest Grace, a to Jerry. Dziewczyny, poznajcie mojego koleg. Henry
Chinaski.
- Sie masz - powiedziaa Grace.
- Jak leci? - spytaa Jerry.
- Mio mi panie pozna.
Tankowali whisky. Z piwem, w charakterze popychacza. Na rodku stou staa miska z
c