znak ateny - rick riordan

994
Wersja jest oficjalnym tlumaczeniem. Nie jest to skan itd. posiadalem wersje m-book-a ktorej normalnie na pc nie otworzymy tak wiec przekonwertowalem ja na pdf. Jedyny problem to "skladnia" zbyt wiele "przerw". Zabieram sie za jej czytanie i w tym samym czasie poprawianie wiec jesli chcesz czytac bezproblemowo poczekaj do okolo 15 sierpnia 2013. Czysta i "ladna" wersje bedzie dostepna na chomiku: http://chomikuj.pl/Kronion ;) RICK RIORDAN Znak Ateny OLIMPIJSCY HEROSI Niesamowite przygody młodych bohaterów zaczynają się w „innym obozie" półbogów, a potem przenoszą ich daleko, do krainy, nad którą bogowie nie mają już władzy. Pojawiają się nowi herosi, odżywają straszliwe potwory i rodzą się nowe

Upload: dawid

Post on 04-Feb-2016

1.091 views

Category:

Documents


194 download

DESCRIPTION

3 tom cyklu Olimpijscy Herosi

TRANSCRIPT

Page 1: Znak Ateny - Rick Riordan

Wersja jest oficjalnym tlumaczeniem. Nie jest to skan

itd. posiadalem wersje m-book-a ktorej normalnie na

pc nie otworzymy tak wiec przekonwertowalem ja na

pdf. Jedyny problem to "skladnia" zbyt wiele

"przerw". Zabieram sie za jej czytanie i w tym samym

czasie poprawianie wiec jesli chcesz czytac

bezproblemowo poczekaj do okolo 15 sierpnia 2013.

Czysta i "ladna" wersje bedzie dostepna na chomiku:

http://chomikuj.pl/Kronion ;)

RICK RIORDAN

Znak Ateny

OLIMPIJSCY HEROSI

Niesamowite przygody młodych bohaterów zaczynają się

w „innym obozie"

półbogów, a potem przenoszą ich daleko, do krainy, nad

którą bogowie nie mają już

władzy. Pojawiają się nowi herosi, odżywają straszliwe

potwory i rodzą się nowe

Page 2: Znak Ateny - Rick Riordan

przerażające istoty, a wszystko to ma związek ze

spełnianiem się Przepowiedni o

Siedmiorgu.

RICK RIORDAN jest autorem Czerwonej piramidy i

Ognistego tronu z cyklu

„Kroniki rodu Kane", a także serii „Percy Jackson i

bogowie olimpijscy", w której skład

wchodzą: Złodziej pioruna, Morze Potworów, Klątwa

tytana, Bitwa w Labiryncie i

Ostatni Olimpijczyk. Jego książki zajmowały pierwsze

miejsce na liście bestsellerów

„New York Timesa". Do jego publikacji dla dorosłych

należy popularna seria „Tres

Navarre", która otrzymała trzy najwyższe nagrody w

kategorii powieści grozy. Mieszka

w San Antonio w Teksasie, z żoną i dwoma synami.

ANNABETH

Annabeth sądziła, że nic jej nie zaskoczy, póki nie

spotkała się z eksplodującym

posągiem.

Wcześniej jeszcze raz obeszła pokład ich latającego

okrętu, „Ar-go II", po raz któryś

Page 3: Znak Ateny - Rick Riordan

sprawdzając, czy balisty są dobrze umocowane. Upewniła

się, że na maszcie wywieszono

białą flagę obwieszczającą: „Przybywamy w pokoju".

Omówiła cały plan z resztą załogi a

potem plan B i plan C, awaryjny wobec planu B.

A przede wszystkim pozbyła się z pokładu ich

ogarniętego wojenną obsesją

opiekuna, trenera Gleesona Hedgea. Namówiła go, by

zamknął się w swojej kajucie i

przejrzał nagrania z zawodów w mieszanych sztukach

walki. Mieli wlecieć na magicznej

greckiej triremie do potencjalnie wrogiego rzymskiego

obozu, więc widok ubranego w

dres satyra w średnim wieku, wymachującego kijem

bejsbolowym i wrzeszczącego:

„Gińcie!", mógłby wzbudzić w Rzymianach uzasadnione

wątpliwości co do ich

pokojowych zamiarów. Wyglądało na to, że wszystko gra.

Annabeth nie czuła już nawet

- przynajmniej w tej chwili — dziwnego zimna, które ją

przeniknęło, gdy tylko wzbili się

w powietrze.

Okręt opadał przez chmury ku ziemi, ale ona wciąż nie

mogła się pozbyć

niepewności. A jeśli to zły pomysł? A jeśli Rzymianie

spanikują i ruszą do ataku, gdy

Page 4: Znak Ateny - Rick Riordan

tylko ich zobaczą?

Bo „Argo II" nie mógł budzić zaufania. Długi na prawie

dwadzieścia metrów,

najeżony od dziobu do rufy rzędami powleczonych

spiżem kusz, z metalowym galionem

w kształcie ziejącego ogniem smoka i z dwiema

obrotowymi balistami pośrodku,

miotającymi pociski wybuchowe zdolne rozwalić beton...

no, na czymś takim raczej się

nie przybywa z przyjacielską wizytą do sąsiadów.

Annabeth starała się uniknąć elementu zaskoczenia.

Poprosiła Leona, żeby wysłał

jeden ze swoich specjalnych wynalazków - holograficzny

zwój - i ostrzegł ich przyjaciół

znajdujących się w obozie. Miała nadzieję, że dostali

wiadomość. Leo chciał wymalować

na kadłubie hasło: JAK LECI? z uśmiechniętą buźką, ale

uznała, że to zły pomysł. Nie

była pewna, czy Rzymianie mają poczucie humoru.

Teraz było już za późno, żeby zawrócić.

Chmury rozwiały się wokół kadłuba. Ujrzeli pod sobą

zło-to-zielony kobierzec

Page 5: Znak Ateny - Rick Riordan

wzgórz Oakland. Annabeth zacisnęła palce na jednej ze

spiżowych tarcz, którymi

obwieszona była krawędź prawej burty.

Troje jej towarzyszy zajęło stanowiska.

Na pokładzie rufowym Leo miotał się jak szalony,

sprawdzając wskaźniki i dźwignie.

Większość sterników zadowoliłaby się kołem sterowym

albo rumplem, ale on

zainstalował sobie również klawiaturę, monitor, układ

sterowniczy z małego odrzutowca,

dubstepowy pulpit i kontrolery ruchu z konsoli Nintendo

Wii. Mógł kierować okrętem,

otwierając i zamykając przepustnicę, mógł wystrzeliwać

pociski, samplując jakiś album

muzyczny, albo postawić żagle, potrząsając mocno

kontrolerami Wii. Leo miał naprawdę

ostre ADHD, nawet jak na herosa.

Piper przechadzała się po pokładzie między głównym

masztem a balistą, powtarzając

swoje kwestie.

- Opuśćcie broń - mruczała. - Chcemy tylko

porozmawiać.

Moc jej magicznego głosu była tak wielka, że Annabeth

poczuła chęć odrzucenia

Page 6: Znak Ateny - Rick Riordan

swojego sztyletu i ucięcia sobie z kimś długiej

pogawędki.

Piper, córka Afrodyty, starała się ukryć swoją piękność.

Dzisiaj ubrana była w

wyświechtane dżinsy, znoszone adidasy i białą koszulkę

bez rękawów z różowym

nadrukiem Hello Kitty. (Może to miał być żart, ale

Annabeth nigdy nie była pewna co do

Piper). W brązowe włosy, byle jak splecione w warkocz

spadający na prawy bok,

wetknęła orle pióro.

Jason - chłopak Piper - stał na dziobie, na platformie z

kuszami, gdzie Rzymianie

mogliby go łatwo dostrzec. Gdyby nie palce mocno

zaciśnięte na rękojeści złotego

miecza, wyglądałby bardzo spokojnie, zwłaszcza jak na

kogoś, kto wystawia się na cel.

Na dżinsy i pomarańczową koszulkę Obozu Herosów

założył togę i purpurowy płaszcz symbole

jego dawnej rangi pretora. Z mierzwionymi przez wiatr

złotymi włosami i

zimnymi jasnoniebieskimi oczami promieniował surową,

męską urodą i opanowaniem

-jak przystało na syna Jupitera.

Wychował się w Obozie Jupiter, więc była nadzieja, że

znajoma twarz powstrzyma

Page 7: Znak Ateny - Rick Riordan

Rzymian od zestrzelenia okrętu, gdy tylko ich zobaczą.

Annabeth wciąż nie do końca mu ufała, choć starała się

tego nie okazywać.

Zachowywał się zbyt idealnie - zawsze trzymał się zasad,

zawsze robił to, co nakazywał

honor. Nawet wyglądał zbyt idealnie. Gdzieś w tyle

głowy dręczyła ją myśl: a jeśli to

podstęp, jeśli zamierza nas zdradzić? A jeśli wylądujemy

w Obozie Jupiter, a on powie:

„Czołem, Rzymianie! Bierzcie tych więźniów i ten

superokręt, który wam

przyprowadziłem!"?

Wątpiła, by miało się tak stać, ale i tak nie mogła na niego

patrzeć bez posmaku

goryczy. Był częścią wymuszonego przez Herę „planu

wymiany", który miał pogodzić

oba obozy. Jej Irytująca Wysokość Królowa Olimpu

przekonała innych bogów, że dwa

odłamy ich potomków — Rzymianie i Grecy - muszą

połączyć siły, by ocalić świat przed

zakusami budzącej się do życia złej bogini Gai i jej

potwornych dzieci - gigantów.

Hera bez uprzedzenia porwała Percyego Jacksona,

chłopaka Annabeth, wyczyściła

Page 8: Znak Ateny - Rick Riordan

mu pamięć i wysłała do obozu Rzymian. Grecy z kolei, na

zasadzie wymiany, dostali

Jasona. Ani jedno, ani drugie nie było winą Jasona, ale na

jego widok Annabeth za

każdym razem uświadamiała sobie, jak bardzo brak jej

Percyego.

Percyego... który właśnie jest tam, w dole.

„Och, bogowie". Poczuła wzbierającą panikę i

natychmiast ją w sobie zdusiła. Nie

może się rozklejać.

„Jestem córką Ateny" — powiedziała sobie. - „Muszę

trzymać się swojego planu i

nie mogę ulegać emocjom".

I znów to uczucie - ten znajomy dreszcz, jakby jakiś

psychotyczny bałwan śniegowy

stanął za nią i dyszał jej na kark. Odwróciła się, ale

nikogo za nią nie było.

To tylko nerwy. Annabeth trudno było uwierzyć, żeby

nowy okręt wojenny mógł być

nawiedzony, nawet w świecie bogów i potworów. „Argo

II" miał dobrą ochronę.

Magiczne tarcze z niebiańskiego spiżu, którymi były

obwieszone jego burty, chroniły

Page 9: Znak Ateny - Rick Riordan

przed potworami, a ich opiekun, satyr Hedge, zwęszyłby

każdego intruza.

Annabeth chciałaby poprosić o radę swoją matkę, ale

teraz to nie było możliwe. Nie

po tym okropnym ostatnim spotkaniu w ubiegłym

miesiącu, kiedy dostała od niej

najgorszy w życiu prezent.

Chłód napierał. Wydało się jej, że wiatr przyniósł czyjś

cichy śmiech. Każdy mięsień

jej ciała był napięty. Miała wrażenie, że zaraz wydarzy się

coś strasznego.

Już była gotowa rozkazać Leonowi, żeby zawrócił. A

wtedy, w dolinie pod nimi,

zagrały rogi. Rzymianie ich dostrzegli.

Annabeth myślała, że wie, czego się spodziewać. Jason

opisał jej Obóz Jupiter bardzo

szczegółowo. A jednak teraz z trudem wierzyła własnym

oczom. Obrzeżona wzgórzami

Oakland dolina była przynajmniej dwukrotnie większa od

Obozu Herosów. Mała rzeczka

opływała ją z jednej strony i zakręcała do środka jak

wielka litera G, wpadając do

Page 10: Znak Ateny - Rick Riordan

roziskrzonego błękitnego jeziora.

Tuż pod okrętem, na skraju jeziora jaśniał w słońcu Nowy

Rzym. Rozpoznała

szczegóły opisywane przez Jasona: hipodrom, amfiteatr,

świątynie i parki, osiedle

Siedmiu Wzgórz z jego krętymi uliczkami, kolorowymi

willami i kwitnącymi ogrodami.

Dostrzegła ślady niedawnej walki Rzymian z armią

potworów. Kopuła budowli, w

której, jak zgadywała, mieściła się siedziba senatu, była

rozłupana. Rozległe forum

poznaczone było kraterami po wybuchach. Niektóre

fontanny i posągi były potrzaskane.

Z Domu Senatu wylewał się tłum nastolatków w togach,

pragnących zobaczyć „Argo

II". Jeszcze więcej Rzymian wychodziło ze sklepów i

kafejek, gapiąc się na opadający

okręt i pokazując go sobie palcami.

Jakieś pół mili na zachód, tam skąd dochodziło granie

rogów, rozciągał się na

wzgórzu rzymski fort. Wyglądał zupełnie jak na

ilustracjach w podręcznikach historii otoczony

rowem najeżonym ostrymi palami, wysokimi murami i

wieżami uzbrojonymi w

Page 11: Znak Ateny - Rick Riordan

balisty. Wewnątrz równe rzędy białych baraków biegły

wzdłuż głównej arterii - Via

Principalis.

Z bramy wymaszerowała kolumna półbogów. Ich zbroje i

włócznie połyskiwały w

słońcu, gdy ruszyli biegiem ku miastu. Między rzędami

wojowników kroczył słoń

bojowy.

Annabeth wolałaby, żeby „Argo II" wylądował, zanim ten

oddział dotrze do miasta,

ale od ziemi wciąż dzieliło ich kilkadziesiąt metrów.

Przebiegała wzrokiem tłum,

wypatrując Percyego.

I wówczas za jej plecami rozległ się potężny huk.

Wybuch o mało nie wyrzucił jej za burtę. Obróciła się i

stanęła oko w oko z

rozwścieczonym posągiem.

-To niedopuszczalne! - wrzasnął.

Najwyraźniej dopiero co pojawił się na świecie, właśnie

tu, na pokładzie ich okrętu,

Page 12: Znak Ateny - Rick Riordan

czemu towarzyszył ów wybuch. Żółty dym spływał mu z

ramion, rozżarzone węgielki

tryskały z jego kręconych włosów. Od pasa w dół był

prostokątnym marmurowym

piedestałem. Od pasa w górę - posągiem muskularnego

mężczyzny w todze.

-Nie pozwalam na broń wewnątrz pomerium! -

oświadczył nadętym głosem belfra.

- I z pewnością nie wpuszczę żadnych Greków!

Jason zerknął na Annabeth znacząco, jakby chciał jej

powiedzieć: „Zostaw to mnie".

-Terminusie - odezwał się. - To ja. Jason Grace.

-Och, dobrze cię pamiętam, Jasonie! - warknął Terminus.

-Sądziłem, że masz na

tyle rozumu, by nie bratać się z wrogami Rzymu!

-Ale to nie są wrogowie...

-Właśnie - wtrąciła się Piper. - Chcemy tylko

porozmawiać. Gdybyśmy mogli...

-Ha! - prychnął posąg. - Nie próbuj ze mną sztuczek z

czarującym głosem, młoda

damo! I odłóż ten sztylet, zanim wyrwę ci go z rąk!

Page 13: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper zerknęła w dół. Całkiem zapomniała, że wciąż

trzyma swój spiżowy sztylet.

-Hmm... już się robi. Ale jak byś mi go wyrwał? Przecież

nie masz rąk.

-Co za bezczelność!

Rozległ się głośny trzask i błysnęło coś żółtego. Piper

krzyknęła i wypuściła sztylet,

który leżał teraz na pokładzie, dymiąc i iskrząc.

-Masz szczęście, że dopiero co brałem udział w bitwie -

rzekł Terminus. - Gdybym

był w pełni sił, już dawno zdmuchnąłbym to latające

szkaradztwo z nieba!

-Wyluzuj! - Leo zrobił kilka kroków do przodu,

wymachując kontrolerem Wii. Nazwałeś

mój okręt szkaradztwem? Chyba się przesłyszałem.

Na myśl o tym, że Leo mógłby zaatakować ten posąg

swoimi akcesoriami do gry na

konsoli, Annabeth otrząsnęła się z szoku.

-Uspokójmy się trochę. — Uniosła ręce, aby pokazać, że

jest bez broni. - Zgaduję,

Page 14: Znak Ateny - Rick Riordan

że jesteś Terminusem, bogiem granic. Jason mi mówił, że

chronisz Nowy Rzym. Zgadza

się? Jestem Annabeth Chase, córka...

-Och, dobrze wiem, kto ty jesteś! - Posąg zmierzył ją

pustymi białymi oczodołami.

- Dziecię Ateny, jak Grecy nazywają Mi-nerwę. To

skandal! Wy, Grecy, nie macie

poczucia przyzwoitości. My, Rzymianie, dobrze wiemy,

gdzie jest miejsce tej bogini.

Annabeth zacisnęła szczęki. Wobec tego posągu trudno

było zachowywać się

dyplomatycznie.

-Co właściwie masz na myśli, mówiąc ta bogini? I co jest

skandalem w...

-No właśnie! - przerwał jej Jason. - W każdym razie,

Termi-nusie, przybywamy z

misją pokojową. Bylibyśmy wdzięczni za zezwolenie na

lądowanie, żebyśmy mogli...

-To niemożliwe! - zaskrzeczał posąg. - Rzućcie broń i

poddajcie się! I natychmiast

opuśćcie moje miasto!

Page 15: Znak Ateny - Rick Riordan

-To co w końcu mamy zrobić? - zapytał Leo. - Poddać się

czy odejść?

-1 to, i to! Poddajcie się, a potem się wynoście. Za takie

pytanie wymierzam ci

policzek, śmieszny chłoptasiu! Czujesz to?

-Ojej. - Leo przyglądał się Terminusowi wzrokiem

profesjonalisty. - Jesteś cały

spięty. Nie masz w środku jakichś przekładni do

poluzowania? Mogę sprawdzić.

Schował kontroler Wii do swojego magicznego pasa i

wyjął z niego śrubokręt,

którym postukał w marmurowy postument.

-Przestań! - krzyknął Terminus. Kolejny mały wybuch

wytrącił Leonowi śrubokręt

z ręki. - Na rzymskiej ziemi wewnątrz po-merium nie jest

dozwolona żadna broń.

-Wewnątrz czego? - zapytała Piper.

-W granicach miasta - wyjaśnił jej Jason.

-A cały ten statek to broń! - wrzasnął Terminus. - Nie

możecie tu wylądować!

Pod nimi, w dolinie, legionowe posiłki były już w

połowie drogi do miasta. Tłum na

Page 16: Znak Ateny - Rick Riordan

forum liczył teraz ponad setkę osób. Annabeth

przebiegała wzrokiem twarze i... och,

bogowie. Zobaczyła go. Szedł w stronę okrętu, trzymając

obie ręce na ramionach dwojga

innych nastolatków, jakby byli najlepszymi kumplami -

tęgiego, krótko ostrzyżonego

bruneta i dziewczyny w rzymskim hełmie kawaleryjskim.

Percy był taki rozluźniony, taki

szczęśliwy. Miał na sobie purpurowy płaszcz, identyczny

jak Jasona - oznakę pretora.

Serce Annabeth wykonało salto.

-Leo, zatrzymaj okręt.

-Co?!

-Słyszałeś. Utrzymuj nas w miejscu.

Leo wyciągnął kontroler i szarpnął nim w górę.

Wszystkie dziewięćdziesiąt wioseł

zamarło. Okręt przestał opadać.

-Terminusie - powiedziała Annabeth - żadne prawo nie

zakazuje wiszenia nad

Nowym Rzymem, prawda?

Posąg zasępił się.

Page 17: Znak Ateny - Rick Riordan

-No... nie...

-Możemy zostawić ten okręt w powietrzu. Zejdziemy na

forum po drabince

sznurowej. W ten sposób okręt nie znajdzie się na

rzymskiej ziemi. Formalnie na niej nie

będzie.

Posąg rozważał to przez chwilę. Annabeth zastanawiała

się, czy Terminus drapie się

po brodzie nieistniejącą ręką.

-Lubię formalności - stwierdził - ale...

-Cała nasza broń pozostanie na pokładzie - obiecała

Annabeth. - Zakładam, że

Rzymianie... nawet ten oddział, który ku nam maszeruje...

również przestrzegają twoich

zasad wewnątrz pomerium, jeśli im rozkażesz, tak?

-Oczywiście! - rzekł Terminus. - Czy wyglądam na

kogoś, kto by tolerował

łamanie zasad?

-Yyy... Annabeth... - odezwał się Leo - jesteś pewna, że to

dobry pomysł?

Page 18: Znak Ateny - Rick Riordan

Zacisnęła pięści, żeby powstrzymać drżenie rąk. Tuż za

sobą wciąż czuła tchnienie

zimna. I teraz kiedy Terminus przestał już wrzeszczeć i

powodować wybuchy, wydało się

jej, że znowu słyszy czyjś śmiech, jakby ktoś cieszył się z

jej złych decyzji.

Ale Percy był tam, w dole... tak blisko. Musi się z nim

spotkać.

-Wszystko będzie dobrze - powiedziała. - Nikt nie będzie

miał broni. Możemy

porozmawiać pokojowo. Terminus zadba, żeby obie

strony przestrzegały prawa. Spojrzała

na marmurowy posąg. - To co, umowa stoi?

Terminus pociągnął nosem.

-Tak sądzę. Na razie. Możesz spuścić się po drabince do

Nowego Rzymu, córko

Ateny. I bardzo proszę, postaraj się nie zniszczyć mojego

miasta.

ANNABETH

Tłum pospiesznie zgromadzonych półbogów rozstępował

się przed Annabeth, gdy

Page 19: Znak Ateny - Rick Riordan

szła przez forum. Jedni byli spięci, inni nieco wystraszeni.

Niektórzy mieli opatrunki na

ranach odniesionych w niedawnej walce z gigantami, ale

nikt nie posiadał broni. Nikt jej

nie zaatakował.

Całe rodziny przyszły zobaczyć przybyszów. Annabeth

widziała pary z

niemowlętami, maluchy czepiające się nóg rodziców, a

nawet jakichś staruszków w

kombinacjach rzymskich szat i współczesnych ubrań. Czy

wszyscy byli półbogami? Tak

podejrzewała, choć nigdy nie była w takim miejscu jak to.

Wśród półbogów w Obozie

Herosów najwięcej było nastolatków. Ci, którzy

przetrwali do matury, pozostawali w

obozie jako starsi opiekunowie albo decydowali się na

życie wśród śmiertelników. Tutaj

miała do czynienia z całą wielopokoleniową wspólnotą.

Na skraju tłumu dostrzegła cyklopa Tysona i piekielnego

psa Percy'ego, Panią

0'Leary - pierwszych zwiadowców z Obozu Herosów,

którzy dotarli do Obozu Jupiter.

Wyglądali na całkiem zadowolonych z życia. Tyson

pomachał jej i wyszczerzył zęby w

uśmiechu. Na szyi, jak wielki śliniaczek, wisiał mu

proporzec z literami SPQR.

Page 20: Znak Ateny - Rick Riordan

Część jej świadomości odnotowała piękno tego miasta -

miłe zapachy z piekarni,

pluskające fontanny, ukwiecone ogrody. I ta

architektura... o bogowie, ta architektura...

pozłacane marmurowe kolumny, olśniewające mozaiki,

monumentalne łuki, tarasowate

willowe osiedla.

Rzymscy półbogowie rozstąpili się przed dziewczyną w

pełnym pancerzu i

purpurowym płaszczu. Ciemne włosy opadały jej na

ramiona. Oczy miała czarne jak

obsydian.

Reyna.

Jason dobrze ją opisał, a nawet bez tego opisu Annabeth

poznałaby od razu, że to

przywódczyni. Na pancerzu połyskiwały medale.

Promieniowała z niej taka pewność

siebie, że inni półbogowie cofnęli się i odwrócili wzrok.

Annabeth rozpoznała w jej twarzy jeszcze coś innego - w

zacięciu warg i

zdecydowanym uniesieniu podbródka, jakby gotowa była

podjąć każde wyzwanie. Reyna

Page 21: Znak Ateny - Rick Riordan

tylko udawała odważną i pewną siebie, ukrywając

mieszaninę nadziei, niepokoju i lęku.

Annabeth dobrze znała tę minę i postawę. Widziała je za

każdym razem, gdy

spojrzała w lustro.

Przyglądały się sobie badawczo. Przyjaciele Annabeth

stali po obu jej bokach,

milcząc. Rzymianie cicho wypowiadali imię Ja-sona,

wpatrzeni w niego z podziwem i ze

strachem.

A potem ktoś jeszcze wyszedł z tłumu i Annabeth

przestała widzieć cokolwiek

innego.

Percy uśmiechał się do niej - tym sarkastycznym,

szelmowskim uśmiechem, który tak

ją irytował przez całe lata, a potem ją zauroczył. Jego

oczy o barwie morza były tak

cudowne, jak zapamiętała. Ciemne włosy miał zarzucone

na bok, jakby dopiero co wrócił

z przechadzki po plaży. Wyglądał nawet lepiej niż sześć

miesięcy temu - był jakby

wyższy i bardziej opalony, smuklejszy i jeszcze bardziej

muskularny.

Page 22: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth tak poraził jego widok, że zamarła bez ruchu.

Czuła, że jeśli zrobi choćby

jeden krok w jego stronę, wszystkie molekuły jej ciała

mogą eksplodować. Zadurzyła się

w nim, kiedy mieli po dwanaście lat. Ostatniego lata

zakochała się w nim na dobre. Byli

szczęśliwą parą przez cztery miesiące - a potem on

zniknął.

Ta rozłąka coś zmieniła w uczuciach Annabeth. Stały się

tak boleśnie intensywne,

jakby... jakby odebrano jej leki ratujące życie. Teraz nie

była już pewna, co jest większą

torturą: życie bez niego czy ponowne z nim spotkanie.

Reyna wyprostowała się. Z wyraźnym oporem zwróciła

się do Jasona.

-Jasonie Grace, mój były kolego... - Słowo kolega

wymówiła tak, jakby to było coś

niebezpiecznego. - Witam cię w domu. I tych tutaj,

twoich przyjaciół...

Annabeth bez zastanowienia rzuciła się ku Percy emu, a

on jednocześnie pobiegł ku

niej. Tłum zamarł. Niektórzy bezwiednie sięgnęli po

miecze, których nie mieli.

Page 23: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy ją objął. Ich usta się odnalazły i przez chwilę nic

więcej się nie liczyło. W tej

chwili asteroida mogłaby uderzyć w Ziemię i zetrzeć

życie z jej powierzchni - Annabeth

miałaby to w nosie.

Percy pachniał oceanicznym powietrzem. Jego wargi były

słone.

„Glonomóżdżek" - pomyślała nieprzytomnie.

Percy cofnął się i przypatrywał się jej twarzy.

-O bogowie, nigdy nie sądziłem...

Annabeth chwyciła go za nadgarstek i szybkim ruchem

przerzuciła sobie przez ramię.

Upadł całym ciałem na bruk. Rozległy się przerażone

okrzyki Rzymian. Kilku rzuciło się

naprzód, ale Reyna krzyknęła:

-Stop! Zostawcie ich!

Annabeth wparła kolano w pierś Percy'ego. Przycisnęła

mu gardło przedramieniem.

Page 24: Znak Ateny - Rick Riordan

Nie dbała o to, co myślą Rzymianie. Rozpalona do

białości kula gniewu wybuchła w jej

piersi - guz lęku i goryczy, który rósł w niej od ostatniej

jesieni.

-Jeśli kiedykolwiek znowu mnie opuścisz - powiedziała,

czując pieczenie pod

powiekami - to przysięgam na wszystkich bogów...

Percy odważył się wybuchnąć śmiechem. Nagle

wszystkie emocje stopniały w niej

jak śnieg w gorącym słońcu.

-Przyjąłem ostrzeżenie - rzekł Percy. - Ja też za tobą

tęskniłem.

Annabeth podniosła się i pomogła mu wstać. Miała

straszną

ochotę znowu go pocałować, ale opanowała się.

Jason odchrząknął.

-No więc, tak... Dobrze jest powrócić.

Przedstawił Reynę Piper, która była trochę zawiedziona,

że nie miała okazji

Page 25: Znak Ateny - Rick Riordan

wypowiedzieć swoich przygotowanych kwestii, a potem

Leonowi, który wyszczerzył

zęby i uniósł dłoń w geście pokoju.

-A to jest Annabeth - powiedział Jason. - Yyy... zwykle

nie stosuje chwytów

dżudo wobec napotkanych ludzi.

Reyna przyglądała się jej roziskrzonymi oczami.

-Annabeth, na pewno nie jesteś Rzymianką? Albo

Amazonką?

Annabeth nie wiedziała, czy to komplement, ale

wyciągnęła ku niej rękę.

-Traktuję tak tylko mojego chłopaka. Miło mi cię poznać.

Reyna mocno uścisnęła jej dłoń.

-Chyba mamy wiele do omówienia. Centurioni!

Podbiegło kilku Rzymian - najwyraźniej starszych

oficerów.

U boku Percy ego stanęła para nastolatków, tych samych,

których Annabeth widziała

Page 26: Znak Ateny - Rick Riordan

z pokładu okrętu. Krzepki chłopak o azjatyckich rysach i

żołnierskiej fryzurze miał około

piętnastu lat i urok wyrośniętej pandy przytulanki.

Dziewczyna była młodsza o jakieś

dwa lata. Miała bursztynowe oczy, czekoladową skórę i

długie kręcone włosy.

Kawaleryjski hełm wetknęła pod pachę. Ich mowa ciała

świadczyła o zażyłości z

Percym. Stali przy nim blisko, jakby go chronili i jakby

razem z nim przeżyli wiele

przygód. Annabeth zatamowała w sobie falę zazdrości.

Czyżby Percy i ta dziewczyna...

Nie. Chemia między nimi była innego rodzaju. Annabeth

przez całe życie uczyła się

oceniać ludzi. Od tego zależało, czy przeżyje. Gdyby już

miała zgadywać,

powiedziałaby, że tęgi azjatycki młodzieniec i

dziewczyna są parą, choć podejrzewała, że

od niedawna.

Jednej rzeczy nie rozumiała: na co ta dziewczyna tąk się

gapi? Wciąż popatrywała w

stronę Piper i Leona, marszcząc czoło, jakby któreś z nich

rozpoznawała, a nie było to

miłe wspomnienie.

Page 27: Znak Ateny - Rick Riordan

Tymczasem Reyna wydawała rozkazy swoim oficerom:

-...każ legionowi się zatrzymać. Dakota, daj znać duchom

w kuchni. Każ im

przygotować ucztę powitalną. A Oktawian...

-Wpuszczasz tych intruzów do obozu? - Przez tłum

przecisnął się wysoki chłopak

o jasnych włosach pozlepianych w strąki.

-Reyno, zasady bezpieczeństwa...

-Nie zaprowadzimy ich do obozu, Oktawianie. - Reyna

rzuciła mu surowe

spojrzenie. - Będziemy ucztować tu, na forum.

-Och, co za ulga\ - warknął Oktawian. Wyglądało na to,

że tylko on nie darzy

Reyny szacunkiem, chociaż był chudy i blady, a z jego

pasa nie wiedzieć czemu zwisały

trzy pluszowe misie.

-Chcesz, żebyśmy zażyli relaksu w cieniu ich okrętu

bojowego.

-To są nasi goście - powiedziała Reyna, cedząc dobitnie

każde słowo. - I

przyjmiemy ich jak gości, a potem będziemy z nimi

rozmawiać. A ty, jako augur,

Page 28: Znak Ateny - Rick Riordan

powinieneś złożyć ofiarę bogom w podzięce za

szczęśliwy powrót Jasona.

-Dobry pomysł - odezwał się Percy. - Oktawianie, idź i

spal swoje misie na

ołtarzu.

Widać było, że Reyna z trudem powstrzymuje uśmiech.

-Wydałam rozkazy. Wykonać.

Oficerowie rozeszli się. Oktawian rzucił Percy'emu

nienawistne spojrzenie, zmierzył

podejrzliwym wzrokiem Annabeth i odszedł.

Percy wsunął rękę w dłoń Annabeth.

-Nie przejmuj się Oktawianem. Większość Rzymian to

porządni ludzie... jak ten

tutaj Frank czy Hazel i Reyna. Będzie dobrze.

Annabeth poczuła się tak, jakby ktoś zarzucił jej zimny

ręcznik na kark. Znowu

usłyszała cichy śmieszek, jakby ten ktoś towarzyszył jej

od chwili zatrzymania „Argo II"

nad Nowym Rzymem.

Page 29: Znak Ateny - Rick Riordan

Spojrzała na okręt. Jego masywny spiżowy kadłub lśnił w

blasku słońca. W głębi

duszy pragnęła porwać Percy ego, wspiąć się z nim na

pokład i uciec stąd, póki to

możliwe.

Nie mogła się pozbyć złowrogiego przeczucia, że

wszystko zmierza do jakiejś

okropnej katastrofy. A nie zamierzała już nigdy więcej

ryzykować, że utraci Percy'ego.

-Będzie dobrze - powtórzyła, starając się w to uwierzyć.

-Wspaniale - powiedziała Reyna, po czym zwróciła się do

Jaso-na, a Annabeth

zdawało się, że jej oczy rozbłysły nienasyconą tęsknotą. -

Więc porozmawiajmy i może

dojdziemy do pełnej zgody.

III

ANNABETH

Annabeth żałowała, że nie ma apetytu, bo Rzymianie

potrafili ucztować.

Page 30: Znak Ateny - Rick Riordan

Na forum zwożono sofy i niskie stoły, aż utworzyły coś w

rodzaju sali bankietowej.

Rzymianie porozsiadali się na kanapach, gawędząc i

dowcipkując, podczas gdy duchy

wiatru - aurae - polatywały nad ich głowami, roznosząc

najróżniejsze rodzaje pizzy,

kanapek, czipsów, zimnych napojów i świeżo

upieczonych ciastek. Między półbogami

krążyły purpurowe duchy - lary - w togach i strojach

legionistów. Satyrowie biegali

(„nie., fauny biegały" - poprawiła się w duchu Annabeth)

od stołu do stołu, żebrząc o

jedzenie i drobne monety. Na pobliskiej łące słoń bojowy

baraszkował z Panią 0'Leary, a

dzieciaki bawiły się w berka wokół posągów Terminusa

wyznaczających granice miasta.

Cała ta scena była tak znajoma i jednocześnie tak obca, że

przyprawiała Annabeth o

zawrót głowy.

Pragnęła tylko jednego: być razem z Percym - i to

najchętniej sam na sam. Wiedziała,

że musi poczekać. Rzymianie byli im potrzebni do

osiągnięcia celu misji, a to oznaczało,

że trzeba ich poznać i zbudować podstawy wzajemnej

życzliwości.

Page 31: Znak Ateny - Rick Riordan

Reyna i paru jej oficerów (w tym ten jasnowłosy

Oktawian, który właśnie złożył

pluszowego misia w ofierze bogom) siedzieli przy

jednym stole z Annabeth i jej

towarzyszami. Dołączył do nich Percy ze swoimi nowymi

przyjaciółmi, Frankiem i

Hazel.

Kiedy tornado talerzy i półmisków spoczęło na stole,

Percy pochylił się nad nim i

szepnął:

-Chcę ci pokazać cały Nowy Rzym. Tylko ty i ja. To

niesamowite miejsce.

Annabeth powinna być wniebowzięta. „Tylko ty i ja" - to

było dokładnie to, czego

pragnęła. A jednak poczuła lekką urazę do Percy'ego. Co

mu się stało? Dlaczego z takim

entuzjazmem mówi o tym miejscu? Już zapomniał o

Obozie Herosów - o ich obozie, ich

domu?

Starała się nie patrzeć na nowy tatuaż na jego

przedramieniu - SPQR - taki, jaki miał

Jason. W Obozie Herosów półbogowie nosili naszyjniki z

paciorków, które oznaczały

Page 32: Znak Ateny - Rick Riordan

liczbę lat szkolenia. Tutaj Rzymianie wypalali na ciele

tatuaż, jakby chcieli powiedzieć:

„Należysz do nas. Na zawsze".

Darowała sobie złośliwy komentarz.

-Dobra. Oczywiście.

-Zastanawiałem się... — powiedział nerwowo. —

Pomyślałem, że...

Urwał, bo Reyna wzniosła toast za przyjaźń.

Kiedy już wszyscy się zapoznali, Rzymianie i załoga

„Argo II" zaczęli o sobie

opowiadać. Jason opowiedział, jak przybył do Obozu

Herosów pozbawiony pamięci i jak

razem z Piper i Leonem wyruszył na misję, której celem

było uwolnienie bogini Hery

(albo Junony, jak kto woli, równie denerwującej dla

Greków i Rzymian) z Wilczego

Domu w północnej Kalifornii.

— To niemożliwe! - zawołał Oktawian. - To nasze

najświętsze miejsce. Skoro

giganci uwięzili tam boginię...

— To zamierzali ją zniszczyć - przerwała mu Piper. - I

zwalić winę na Greków, co

Page 33: Znak Ateny - Rick Riordan

doprowadziłoby do wojny między naszymi obozami. A

teraz siedź cicho i pozwól

Jasonowi skończyć.

Oktawian otworzył usta, ale nic nie powiedział. Annabeth

uwielbiała jej dar: ten

magiczny głos. Zauważyła, że Reyna spogląda raz po raz

to na Jasona, to na Piper,

marszcząc brwi, jakby zaczynała zdawać sobie sprawę z

tego, że są parą.

— I w ten sposób — ciągnął Jason - dowiedzieliśmy się o

bogini ziemi Gai. Jeszcze

się do końca nie przebudziła, ale to ona uwalnia z Tartaru

potwory i rodzi gigantów.

Porfyrion, ten olbrzymi mięśniak, ich wódz, którego

pokonaliśmy w Wilczym Domu,

powiedział, że wycofuje się do starożytnych krain... do

samej Grecji. Zamierza obudzić

Gaję i zniszczyć bogów... jak on to wyraził?. .. „żeby

pozbyć się chwastów, trzeba je

wyrwać z korzeniami".

Percy pokiwał głową.

-Gaja też już działa - powiedział. - Już spotkaliśmy się z

Zie-miolicą Królową.

Teraz on opowiedział o swoich przeżyciach. Zaczął od

tego, jak obudził się w

Page 34: Znak Ateny - Rick Riordan

Wilczym Domu pozbawiony wszelkich wspomnień prócz

jednego imienia - Annabeth.

Kiedy Annabeth to usłyszała, z trudem powstrzymała się

od płaczu. Percy

opowiedział im, jak zawędrował na Alaskę z Frankiem i

Hazel, jak pokonali olbrzyma

Alkyoneusa, uwolnili boga śmierci Tanatosa i powrócili

ze złotym orłem do obozu

Rzymian, by odeprzeć atak armii gigantów.

Kiedy skończył, Jason zagwizdał z podziwu.

-Nie dziwię się, że zrobili cię pretorem.

Oktawian prychnął.

-Co oznacza, że mamy teraz trzech pretorów! Prawo

wyraźnie stanowi, że ma ich

być tylko dwóch!

-Ale ma to swoją dobrą stronę - zauważył Percy. -

Zarówno Jason, jak i ja

jesteśmy od ciebie wyżsi rangą, więc obaj możemy kazać

ci się zamknąć.

Page 35: Znak Ateny - Rick Riordan

Twarz Oktawiana zrobiła się purpurowa jak rzymska

koszulka. Jason i Percy przybili

piątkę.

Nawet Reyna lekko się uśmiechnęła, choć w jej oczach

czaił się gniew.

-Problem trzeciego pretora rozwiążemy później -

powiedziała. - Teraz mamy

ważniejsze sprawy na głowie.

-Mogę ustąpić na rzecz Jasona - zapewnił ją szybko

Percy. -Nie ma sprawy.

-Nie ma sprawy? - zaperzył się Oktawian. - Urząd pretora

Rzymu to dla ciebie

pestka?

Percy zlekceważył go i zwrócił się do Jasona.

-Jesteś bratem Thalii Grace, tak? Ale jaja! W ogóle nie

jesteście do siebie podobni.

-Tak, zauważyłem - odrzekł Jason. - No, ale wielkie

dzięki za to, że pomogłeś

moim rodakom, kiedy mnie tu nie było. Odwaliłeś kawał

dobrej roboty.

Page 36: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ty też.

Annabeth kopnęła go w kostkę. Żal jej było przerywać

kiełkowanie braterskiego

romansu, ale Reyna miała rację: były ważniejsze sprawy

do omówienia.

-Powinniśmy porozmawiać o Wielkiej Przepowiedni.

Wygląda na to, że

Rzymianie też ją znają, tak?

Reyna pokiwała głową.

-Nazywamy ją Przepowiednią Siedmiorga. Oktawianie,

nauczyłeś się już jej na

pamięć?

-Oczywiście. Ale... Reyno...

-Wyrecytuj ją. Po angielsku, nie po łacinie.

Oktawian westchnął.

-Podjąć musi herosów siedmioro wyzwanie, inaczej

pastwą ognia lub burz świat

się stanie...

Page 37: Znak Ateny - Rick Riordan

-Przysięga tchem ostatnim dochowana będzie - wpadła

mu w słowo Annabeth - a

wróg w zbrojnym rynsztunku u Wrót Śmierci siędzie.

Wszyscy wlepili w nią oczy - wszyscy prócz Leona, który

zrobił wiatraczek z

aluminiowej folii po gorących tacos i podstawiał go pod

przelatujące nad nim duchy

wiatru.

Annabeth nie miała pojęcia, dlaczego wyrecytowała dwa

ostatnie wersy

przepowiedni. Po prostu same wyrwały się jej z ust.

Frank, ten wielki, tęgi chłopak, wychylił się do przodu,

gapiąc się na nią z taką

fascynacją, jakby jej wyrosło trzecie oko.

-Naprawdę jesteś córką Min... to znaczy Ateny?

-Naprawdę - odpowiedziała. Nagle poczuła się tak, jakby

usłyszała jakieś

oskarżenie. - To takie dziwne?

Oktawian parsknął kpiącym śmiechem.

-Jeśli naprawdę jesteś córką bogini mądrości...

Page 38: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dość - przerwała mu Reyna. - Annabeth jest tym, za

kogo się podaje. Przybyła tu

w pokojowych zamiarach. A poza tym... - spojrzała na nią

z wymuszonym szacunkiem Percy

bardzo cię wychwalał.

W jej tonie było coś, co dopiero po chwili dotarło do

Annabeth. Percy opuścił głowę,

nagle zajmując się swoim cheeseburgerem.

Annabeth poczuła, że palą ją policzki. Och, bogowie... A

więc Reyna próbowała

poderwać Percyego! To by wyjaśniało, dlaczego w jej

spojrzeniach i słowach tliła się

jakaś gorycz, może nawet zazdrość. A Percy nie uległ

Reynie ze względu na nią...

W tym momencie Annabeth przebaczyła wszystko temu

swojemu śmiesznemu

chłopakowi. Z trudem powstrzymała się od zarzucenia mu

rąk na szyję.

-Och... dzięki - powiedziała do Reyny. - W każdym razie

część tej przepowiedni

staje się już czytelna. Wróg w zbrojnym rynsztunku u

Wrót Śmierci... to Rzymianie i

Grecy. Musimy połączyć siły, by odnaleźć te drzwi.

Page 39: Znak Ateny - Rick Riordan

Hazel, dziewczyna w kawaleryjskim hełmie i o długich,

kręconych włosach, chwyciła

coś, co leżało tuż obok jej talerza. Wyglądało to jak

wielki rubin, ale zanim Annabeth

zdążyła się upewnić, Hazel wsunęła to do kieszeni swojej

dżinsowej koszuli.

-Mój brat Nico wyprawił się na poszukiwanie tych wrót -

powiedziała.

-Zaraz... Nico di Angelo? To twój brat?

Hazel kiwnęła głową, jakby to było oczywiste. W głowie

Annabeth pytania wirowały

jak wiatraczek Leona, ale było ich tyle, że przestała o nich

myśleć.

-No dobra. Więc mówiłaś, że...

-On zniknął. - Hazel zwilżyła sobie wargi językiem. -

Boję się... Nie jestem

pewna, ale sądzę, że coś mu się stało.

-Poszukamy go - obiecał jej Percy. - I tak musimy

odnaleźć Wrota Śmierci.

Tanatos powiedział nam, że obie odpowiedzi znajdziemy

w Rzymie... chyba w tym

Page 40: Znak Ateny - Rick Riordan

prawdziwym, dawnym Rzymie. To jest gdzieś po drodze

do Grecji, tak?

-Tanatos wam to powiedział? - Do Annabeth z trudem to

docierało. - Bóg śmierci?

Spotkała już wielu bogów. Była nawet w Podziemiu, ale

opowieść Percy'ego o

uwolnieniu wcielenia samej Śmierci naprawdę ją

przeraziła.

Percy ugryzł burgera.

-Teraz gdy Śmierć została uwolniona, potwory będą się

rozpadać w pył i wracać

do Tartaru, tak jak było zawsze. Ale dopóki Wrota

Śmierci pozostaną otwarte, będą

powracać na świat.

Piper obróciła orle pióro we włosach.

-Jak woda przeciekająca przez tamę - powiedziała.

-Tak. - Percy uśmiechnął się. - Mamy dziurę w tamie.

-Co? - zdziwiła się Piper.

Page 41: Znak Ateny - Rick Riordan

-Och, nic. To taki żart. Rzecz w tym, że musimy odnaleźć

te wrota i je zamknąć,

zanim wyprawimy się do Grecji. To jedyny sposób, by

zabijać potwory i mieć pewność,

że się nie odrodzą.

Reyna chwyciła jabłko z przelatującej obok niej tacy.

Obracała je w ręku,

przyglądając się ciemnoczerwonej skórce.

-Proponujesz wyprawić się do Grecji na waszym okręcie

wojennym, tak? Zdajesz

sobie sprawę, że te starożytne krainy... i całe Mare

Nostrum... to niebezpieczne tereny?

-Jaka Mary? - zapytał Leo.

-Mare Nostrum - wyjaśnił Jason. - „Nasze Morze". Tak

starożytni Rzymianie

nazywali Morze Śródziemne.

Reyna pokiwała głową.

-Terytoria dawnego Imperium Rzymskiego były nie tylko

ojczyzną bogów. To

również ojczyzna potworów, tytanów, gigantów. .. i

jeszcze gorszych istot. Wiemy, jak

Page 42: Znak Ateny - Rick Riordan

niebezpieczne jest dla półbogów wędrowanie tutaj, po

Ameryce, ale tam będzie dziesięć

razy groźniej.

-Ostrzegałaś nas przed Alaską - przypomniał jej Percy - a

udało nam się przeżyć.

Reyna pokręciła głową. Jej paznokcie żłobiły małe

półkola na skórce jabłka.

-Percy, podróżowanie po krajach śródziemnomorskich to

zupełnie inny poziom

zagrożenia. Rzymscy półbogowie od wielu wieków nie

odwiedzali tych terenów. Nie

wyprawiłby się tam żaden heros przy zdrowych zmysłach.

-No to my się nadajemy! - wypalił Leo znad swojego

wiatraczka. - Przecież

jesteśmy świrami, no nie? A „Argo II" jest okrętem

bojowym pierwszej klasy. Na nim

damy radę.

-Mamy niewiele czasu - dodał Jason. - Nie znam

dokładnie planów gigantów, ale

Gaja stopniowo odzyskuje świadomość. Nawiedza nas w

snach, pojawia się w dziwnych

miejscach, wzywa coraz potężniejsze potwory. Musimy

powstrzymać gigantów, zanim w

Page 43: Znak Ateny - Rick Riordan

pełni ją obudzą.

Annabeth wzdrygnęła się. Nie tak dawno sama miała

nocne koszmary.

-Podjąć musi herosów siedmioro wyzwanie - powiedziała.

- Siedmioro z obu

obozów. Jason, Piper, Leo i ja. To czworo.

-1 ja - odezwał się Percy. - A ze mną Hazel i Frank.

Razem siedmioro.

-Co?! - Oktawian zerwał się na nogi. — I my mamy się

na to zgodzić? Bez

głosowania w senacie? Bez żadnej debaty? Bez...

-Percy!

Pędził ku nim cyklop Tyson, a tuż za nim Pani O'Leary. A

na grzbiecie piekielnego

psa siedziała chuda jak patyk harpia - chorowita

dziewczynka o pozlepianych w strąki

rudych włosach, czerwonych skrzydłach i w workowatej

sukience.

Annabeth nie miała pojęcia, skąd wzięła się ta harpia, ale

wzruszyła się na widok

Tysona w postrzępionym flanelowo-dżinsowym ubranku,

z proporcem SPQR na

Page 44: Znak Ateny - Rick Riordan

piersiach. Z cyklopami łączyły ją niezbyt miłe

wspomnienia, ale Tyson był jej

ulubieńcem. Był też przyrodnim bratem Percy ego (to

długa historia), a więc to prawie

rodzina.

Tyson zatrzymał się przed ich stołem i załamał

muskularne ręce. Jego wielkie

brązowe oczy pełne były niepokoju.

-Ella jest przerażona - powiedział.

-Ż-ż-żadnych okrętów więcej - mruczała do siebie harpia,

gorączkowo skubiąc

swoje pióra. - „Titanic", „Lusitania", „Pax"... Okręty nie

są dla harpii.

Leo zmrużył oczy. Spojrzał na Hazel, która siedziała obok

niego.

-Czyżbym się przesłyszał? Ten kurczak porównał mój

okręt do „Titanica"?

-To nie jest kurczak. - Hazel odwróciła wzrok, jakby Leo

ją zirytował. - Ella jest

harpią. Jest tylko trochę... bardzo nerwowa.

Page 45: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ella jest śliczna - powiedział Tyson. -1 przerażona.

Musimy ją stąd zabrać, ale na

pokład okrętu nie wejdzie.

-Żadnych okrętów - powtórzyła Ella. Popatrzyła na

Annabeth. — Pech. Oto i ona.

Córa mądrości samotnie kroczy...

-Ella! - Frank poderwał się nagle. - To chyba nie

najlepsza pora na...

-Znamię Ateny przez Rzym ogniem się toczy - ciągnęła

Ella, zakrywając sobie

dłońmi uszy i podnosząc głos. -Już węszę mdły oddech

anioła bliźnięta, pod którego

strażą wiecznej śmierci pęta. Blednie olbrzymów zmora

ozłocona, z utkanego więzienia

w bólu uwolniona.

Podobny skutek wywarłby wybuch oślepiającej petardy

na stole. Wszyscy

wytrzeszczyli oczy na harpię. Zamilkli. Serce Annabeth

waliło jak młotem. Znamię

Ateny... Oparła się chęci sięgnięcia do kieszeni, ale czuła,

że srebrna moneta - przeklęty

dar jej matki - zrobiła się cieplejsza. Idź za Znakiem

Ateny. Po-mścij mnie.

Page 46: Znak Ateny - Rick Riordan

Wokół nich wciąż było gwarno, szczękały talerze i

sztućce, ale im te dźwięki

wydawały się jakieś dalekie, przygłuszone, jakby ich stół

i otaczające go sofy

prześliznęły się do jakiegoś spokojniejszego wymiaru.

Pierwszym, który się ocknął, był Percy. Wstał i wziął

Tyso-na pod ramię.

-Już wiem! - powiedział z udawanym entuzjazmem. - A

gdybyś tak wyprowadził

Ellę na świeże powietrze? Ty i Pani O'Leary...

-Chwileczkę. - Oktawian chwycił jednego ze swoich

pluszowych misiów i tłamsił

go drżącymi rękami. Oczy miał utkwione w Elli. - Co ona

powiedziała? To brzmiało

jak...

-Ella dużo czyta - wypalił Frank. - Znaleźliśmy ją w

bibliotece.

-Tak! - potwierdziła Hazel. - Pewnie dopiero co

przeczytała jakąś książkę.

-Książki - mruknęła grzecznie Ella. - Ella lubi książki.

Page 47: Znak Ateny - Rick Riordan

Teraz, po wypowiedzeniu swojej kwestii, trochę się

rozluźniła. Usiadła ze

skrzyżowanymi nogami na grzbiecie Pani 0'Leary,

muskając sobie piórka.

Annabeth obrzuciła Percy ego podejrzliwym spojrzeniem.

Najwyraźniej on, Frank i

Hazel coś przed nią ukrywali. Bo było oczywiste, że Ella

wyrecytowała jakąś

przepowiednię - przepowiednię, która dotyczyła jej.

Mina Percy'ego mówiła: „Pomóż".

-To była przepowiednia - upierał się Oktawian. - To

brzmiało jak przepowiednia.

Wszyscy milczeli.

Annabeth nie bardzo wiedziała, co się właściwie dzieje,

ale zrozumiała, że Percy jest

w tarapatach.

Zmusiła się do parsknięcia śmiechem.

-Czyżby, Oktawianie? Może tutaj, w rzymskim obozie,

harpie są jakieś inne.

Page 48: Znak Ateny - Rick Riordan

Nasze potrafią tylko sprzątać i gotować. To co, wasze

zwykle przepowiadają wam

przyszłość? Zwracacie się do nich przy auguriach?

Jej słowa odniosły zamierzony skutek. Rzymscy

oficerowie roześmiali się nerwowo.

Niektórzy popatrywali na Ellę, a potem na Oktawiana i

prychali drwiąco. Myśl, że ten

kurczak mógłby wypowiadać przepowiednie, była

najwyraźniej równie śmieszna dla

Rzymian, jak dla Greków.

-Ja... ee... - Oktawian wypuścił z rąk pluszowego misia. -

Nie, ale...

-Ona po prostu klepie zapamiętane zdania z jakiejś

książki -powiedziała Annabeth

- jak stwierdziła Hazel. A w ogóle to powinniśmy się

raczej skupić na naszej prawdziwej

przepowiedni.

Zwróciła się do Tysona.

-Percy ma rację. Może byś zabrał Ellę i Panią 0'Leary na

dar? Co na to Ella?

Page 49: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wielkie psy są dobre - oświadczyła Ella. - Żółte psisko,

scenariusz Freda Gipsona

i Williama Tunberga.

Annabeth nie bardzo wiedziała, co Ella chciała przez to

powiedzieć, ale Percy

uśmiechnął się, jakby uznał, że problem został

rozwiązany.

-Wspaniale! Kiedy skończymy, poślemy wam wiadomość

iry-fonem i spotkamy

się później.

Rzymianie spojrzeli na Reynę, czekając na jej decyzję.

Annabeth wstrzymała oddech.

Reyna przyglądała się Elli z nieodgadnioną twarzą.

-Dobrze - powiedziała w końcu. - Idźcie.

-Hurra!

Tyson obszedł sofy, ściskając każdego, nawet Oktawiana,

który najwyraźniej nie był

tym zachwycony. Potem wspiął się na grzbiet Pani

0'Leary obok Elli i piekielny pies

Page 50: Znak Ateny - Rick Riordan

wybiegł z forum. Po chwili dał nurka prosto w cień na

ścianie Domu Senatu i zniknął.

Reyna odłożyła jabłko.

-W jednym muszę przyznać Oktawianowi rację. Musimy

uzyskać zgodę senatu,

zanim pozwolimy któremukolwiek legioniście wyruszyć

na wyprawę, zwłaszcza tak

niebezpieczną, jak mówicie.

-To wszystko zalatuje zdradą - mruknął Oktawian. - Ta

tri-rema nie jest okrętem

niosącym pokój.

-Zapraszam na pokład, koleś - zaproponował Leo. -

Oprowadzę cię. Będziesz mógł

sobie posterować, a jeśli się okaże, że jesteś w tym dobry,

dam ci papierową czapeczkę

kapitana.

Nozdrza Oktawiana zadrżały.

-Jak śmiesz...

-To dobry pomysł - powiedziała Reyna. - Oktawianie, idź

z nim. Obejrzyj ten

okręt. Za godzinę odbędzie się posiedzenie senatu.

Page 51: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale... - Oktawian urwał. Najwyraźniej poznał po minie

Rey-ny, że dalszy

sprzeciw może zagrażać jego zdrowiu. - Dobra.

Leo wstał. Odwrócił się do Annabeth, a jego uśmiech się

zmienił. Pomyślała, że to

jakieś przywidzenie, ale przez chwilę jej się zdawało, że

ktoś inny stoi tam, gdzie

powinien stać Leo, z zimnym uśmiechem na wargach i

błyskiem okrucieństwa w oczach.

Mrugnęła i znowu zobaczyła Leona z jego zwykłym

szelmowskim uśmiechem na twarzy

-Niedługo wrócę - obiecał. - Będzie super.

Przeniknęło ją lodowate zimno. Kiedy Leo i Oktawian

ruszyli w stronę drabinki

sznurowej, miała ochotę ich powstrzymać... ale jak by to

wyjaśniła? Oznajmić

wszystkim, że coś z nią nie tak, że ma zwidy i lodowate

dreszcze?

Duchy wiatru zaczęły sprzątać ze stołów.

-Ej, Reyno - odezwał się Jason - chyba nie masz nic

przeciwko temu, żebym

Page 52: Znak Ateny - Rick Riordan

oprowadził Piper po obozie, zanim zwołasz senat? Nigdy

nie widziała Nowego Rzymu.

Rysy Reyny stężały.

Annabeth zastanawiała się, czy Jason jest aż tak tępy. Czy

to możliwe, by naprawdę

nie dostrzegał, że Reyna jest nim zauroczona? Dla

Annabeth było to oczywiste. Prosząc o

pozwolenie na spacer po mieście z nową dziewczyną,

dolewał oliwy do ognia.

-Oczywiście - odrzekła chłodno Reyna.

Percy wziął Annabeth za rękę.

-O tak, ja też. Chciałbym pokazać Annabeth...

-Nie - warknęła Reyna.

Percy uniósł brwi.

-Słucham?

-Chcę z nią zamienić kilka słów. Sam na sam. Jeśli nie

masz nic przeciwko temu,

kolego pretorze.

Page 53: Znak Ateny - Rick Riordan

Jej ton wyraźnie wskazywał, że nie pyta go o zgodę.

Annabeth przebiegł zimny dreszcz po plecach.

Zastanawiała się, o co Reynie chodzi.

Może o to, że obaj, Percy i Jason, pozostali wobec niej

obojętni, a teraz będą oprowadzać

swoje dziewczyny po mieście? A może chciała jej coś

powiedzieć na osobności? W

każdym razie Annabeth jakoś nie czuła chęci

przebywania sam na sam, i to bez broni, z

przywódczynią Rzymian.

- Chodź, córko Ateny. - Reyna podniosła się z sofy. -

Chodź, przejdziemy się.

IV

ANNABETH

Annabeth wolałaby znienawidzić Nowy Rzym. Jako

miłośniczka architektury nie

mogła jednak nie podziwiać tarasowych ogrodów,

fontann i świątyń, krętych,

brukowanych uliczek i lśniących białych willi. Od

zeszłego lata, po wojnie tytanów,

marzyła o przebudowie pałaców na górze Olimp. Teraz,

spacerując po tym

Page 54: Znak Ateny - Rick Riordan

miniaturowym mieście, co raz myślała: „Zrobiłabym taką

kopułę. Bardzo mi się podoba,

jak ta kolumnada prowadzi na dziedziniec". Architekt

Nowego Rzymu musiał poświęcić

wiele czasu i zaangażowania projektowi miasta.

-Mamy tu najlepszych na świecie architektów i

budowniczych - powiedziała

Reyna, jakby czytała w jej myślach. - W starożytnym

Rzymie zawsze tak było. Wielu

półbogów pozostaje tu po zakończeniu służby w legionie.

Uczą się na naszym

uniwersytecie. Osiedlają się tu i zakładają rodziny. Percy

chyba też o tym myśli.

Annabeth nie wiedziała, co to miało znaczyć. Chyba

mimowolnie nachmurzyła się

jeszcze bardziej, bo Reyna się roześmiała.

-Jesteś wojownikiem, rozumiem. Masz ogień w oczach.

-Wybacz. - Annabeth spróbowała złagodzić spojrzenie.

-Nie przepraszaj. Jestem córką Bellony.

-Rzymskiej bogini wojny?

Page 55: Znak Ateny - Rick Riordan

Reyna kiwnęła głową. Odwróciła się i gwizdnęła, jakby

przywoływała taksówkę.

Chwilę później przybiegły do nich dwa metalowe psy,

mechaniczne charty, jeden

srebrny, drugi złoty. Ocierały się o nogi Reyny, patrząc na

Annabeth świecącymi

rubinowymi oczami.

-Moi ulubieńcy - powiedziała Reyna. - Aurum i

Argentum. Nie będzie ci

przeszkadzało ich towarzystwo?

Annabeth znowu odniosła wrażenie, że nie było .to

pytanie. Zauważyła, że charty

mają zęby jak stalowe groty strzał. W mieście nie wolno

było mieć broni, ale ulubieńcy

Reyny mogliby rozerwać ją na strzępy, gdyby zechcieli.

Reyna zatrzymała się przy jednej z ulicznych kafejek.

Kelner najwyraźniej ją znał.

Uśmiechnął się i podał jej tekturowy kubek, a potem

zaoferował drugi Annabeth.

-Napijesz się? - zapytała Reyna. - Robią tu wspaniałą

gorącą czekoladę. Nie jest to

rzymski napój...

Page 56: Znak Ateny - Rick Riordan

-Przecież czekoladę piją wszędzie.

-No właśnie.

Było ciepłe czerwcowe popołudnie, ale Annabeth z

wdzięcznością przyjęła kubek.

Ruszyły dalej; oba psy, srebrny i złoty, wałęsały się w

pobliżu.

-W naszym obozie - powiedziała Reyna - Atena jest

Miner-wą. Wiesz, czym się

różni jej rzymska postać?

Do tej pory Annabeth głębiej tego nie rozważała.

Przypomniała sobie, jak Terminus

nazwał Atenę „tą" boginią, jakby otaczała ją zła sława. A

Oktawian zachowywał się tak,

jakby samo istnienie Annabeth było dla niego obrazą.

-Wydaje mi się, że Minerwa... ee... nie cieszy się tutaj

wielkim szacunkiem.

Reyna zdmuchnęła parę znad swojego kubka.

-Szanujemy Minerwę. Jest boginią rzemiosł i mądrości...

ale nie jest boginią

Page 57: Znak Ateny - Rick Riordan

wojny. Nie dla Rzymian. Jest też boginią dziewiczą, jak

Diana... ta, którą wy nazywacie

Artemidą. Nie spotkasz tutaj dzieci Minerwy. Szczerze

mówiąc, już sama myśl, że Minerwa

mogłaby mieć dzieci, jest dla nas... no, trochę szokująca.

-Och.

Annabeth poczuła, że się rumieni. Nie chciała się

zagłębiać w szczegóły swojego

pochodzenia - w końcu wiedziała, że dzieci bogini rodzą

się bezpośrednio z jej umysłu,

podobnie jak sama Atena, która wyskoczyła z głowy

Zeusa. Rozmowy o tym zawsze ją

krępowały, czuła się jakimś dziwadłem. Zwykle pytano

ją, czy ma pępek, bo przecież

urodziła się w taki niezwykły, magiczny sposób.

Oczywiście miała pępek, chociaż nie

potrafiła tego wyjaśnić. I nie chciała wiedzieć, skąd go

ma.

-Rozumiem, że wy, Grecy, inaczej na to patrzycie -

ciągnęła Reyna - ale

Rzymianie traktują dziewictwo bardzo poważnie. Na

przykład nasze westalki... jeśli

złamią śluby i w kimś się zakochają, grozi im spalenie na

stosie. Więc już sama myśl, że

bogini dziewica mogłaby mieć dzieci...

Page 58: Znak Ateny - Rick Riordan

-Zrozumiałam. - Czekolada w ustach Annabeth nagle

straciła smak. Teraz było

jasne, dlaczego tak dziwnie na nią patrzyli. -Nie

powinnam w ogóle istnieć. I nawet

gdyby w waszym obozie były dzieci Minerwy...

-Nie byłyby takie jak ty. Mogłyby być rzemieślnikami,

artystami, może

doradcami, ale nie wojownikami. A już na pewno nie

przywódcami niebezpiecznej misji.

Annabeth już chciała zaprzeczyć, nie przewodziła

przecież ich misji. Na pewno nie

oficjalnie. Zaczęła się jednak zastanawiać, co myślą o tym

jej przyjaciele. W ciągu

ostatnich paru dni zwykle czekali na jej rozkazy — nawet

Jason, który mógł wykorzystać

przewagę jako syn Jupitera, i trener Hedge, który zwykle

nie przyjmował rozkazów od

nikogo.

-Na tym nie koniec. - Reyna strzeliła palcami i jej złoty

pies, Aurum, natychmiast

do niej przybiegł. - Ta harpia Ella... To była

przepowiednia. Obie o tym wiemy, prawda?

Page 59: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth przełknęła ślinę. W rubinowych oczach złotego

charta było coś, co

sprawiło, że poczuła się niepewnie. Słyszała, że psy

potrafią wyczuć czyjś strach, że

wyczuwają nawet zmiany oddechu i bicia serca. Nie

wiedziała, czy dotyczy to również

metalowych psów, ale uznała, że lepiej powiedzieć

prawdę.

-To brzmiało jak przepowiednia - przyznała. - Ale dzisiaj

zobaczyłam Ellę po raz

pierwszy w życiu i nigdy nie słyszałam tych słów.

-Ja je znam - mruknęła Reyna. - A przynajmniej ich

część...

Niedaleko nich zaszczekał Argentum. Z pobliskiej alejki

wypadła grupka dzieci i

otoczyła srebrnego psa, głaszcząc go i zaśmiewając się,

jakby ostre jak brzytwy zęby nie

robiły na nich żadnego wrażenia.

-Chodźmy - powiedziała Reyna.

Ruszyły dalej w górę zbocza. Charty pobiegły za nimi,

zostawiwszy dzieci. Annabeth

raz po raz zerkała na twarz Reyny. Zaczęło ją dręczyć

jakieś niejasne wspomnienie sposób,

Page 60: Znak Ateny - Rick Riordan

w jaki Reyna zaczesywała sobie palcami włosy za uszy,

srebrny pierścień z

wyrytymi pochodnią i mieczem.

-My już się kiedyś spotkałyśmy. Chyba byłaś młodsza.

Reyna obdarzyła ją cierpkim uśmiechem.

-Brawo. Percy mnie nie zapamiętał. Oczywiście

rozmawiałaś głównie z moją

starszą siostrą Hyllą, która jest teraz królową Amazonek.

Opuściła obóz dzisiaj rano,

zanim przybyliście. W każdym razie kiedy się ostatnio

widziałyśmy, byłam zwykłą

służebną w domu Kirke.

-Kirke...

Annabeth pamiętała swój pobyt na wyspie czarodziejki.

Miała wtedy trzynaście lat.

Ją i Percy'ego wyrzuciło na brzeg Morze Potworów. To

Hylla ich powitała. Pomogła

Annabeth się oczyścić, dała jej cudowną nową suknię i

zrobiła makijaż. Annabeth

zapamiętała też przewrotną propozycję Kirke: jeśli

pozostanie na wyspie, nauczy ją magii

i da jej niewiarygodnie potężną moc. Annabeth trochę to

kusiło, póki nie zrozumiała, że

Page 61: Znak Ateny - Rick Riordan

to pułapka, a Percy nie został zamieniony w gryzonia.

(Później wydawało się to

śmieszne, ale wówczas było przerażające). A Reyna... tak,

była jedną ze służących, które

ją czesały.

-To ty... - powiedziała zdumiona. - A Hylla jest królową

Amazonek? Jak wy obie...

-To długa historia. Ale ciebie dobrze pamiętam. Byłaś

dzielna. Jeszcze nigdy nie

spotkałam kogoś, kto nie przyjął gościny Kirke, a tym

bardziej kogoś, kto ją

przechytrzył. Nie dziwię się, że Percy tak cię lubi.

W jej głosie zabrzmiał żal. Annabeth pomyślała, że lepiej

będzie milczeć.

Wyszły na taras na szczycie wzgórza, skąd widać było

całą dolinę.

-To moje ulubione miejsce — powiedziała Reyna. —

Ogród Bachusa.

Taras ocieniała kratownica porośnięta winoroślą.

Pszczoły brzęczały wśród

kwitnących krzewów kapryfolium i jaśminu, których

słodkie wonie przesycały

Page 62: Znak Ateny - Rick Riordan

popołudniowe powietrze. Pośrodku stał posąg Bachusa w

pozie przypominającej figurę

baletową. Miał tylko przepaskę na biodrach, wydymał

policzki, a z jego stulonych warg

tryskała woda do kamiennej sadzawki.

Mimo dręczących ją złych przeczuć Annabeth prawie się

roześmiała. Znała grecką

postać tego boga, Dionizosa - albo Pana D., jak go

nazywano w Obozie Herosów. Widok

ich starego, trochę zbzikowanego i gderliwego dyrektora

obozu uwiecznionego w

kamieniu, przewiązanego pieluchą i plującego wodą nieco

poprawił jej humor.

Reyna zatrzymała się na skraju tarasu. Widok wart był

wspinaczki. W dole, jak

trójwymiarowa mozaika, rozciągało się całe miasto. Na

południu, za jeziorem, bieliła się

na wzgórzu grupa świątyń. Na północy, ku wzgórzom

Berkeley, biegł akwedukt. Grupy

rzemieślników naprawiały jeden odcinek,

prawdopodobnie zniszczony podczas ostatniej

bitwy.

-Chciałabym, żebyś mi to sama powiedziała - odezwała

się Reyna.

Page 63: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth odwróciła się do niej.

-Ja? Ale co?

-Prawdę. Przekonaj mnie, że ufając tobie, nie popełniam

błędu. Opowiedz mi o

sobie. Opowiedz mi o Obozie Herosów. Twoja

przyjaciółka Piper rzuca czary. Słyszę to

w jej głosie. Spędziłam dość czasu z Kirke, aby to

wyczuć. Jej nie potrafię zaufać. A Jason...

no cóż, Jason się zmienił. Jakby się oddalił, jakby już

przestał być Rzymianinem.

W jej głosie zabrzmiał ból; już go nie ukrywała. Annabeth

zamyśliła się nad tym, czy

i w jej głosie dało się słyszeć ból przez te wszystkie

miesiące, w których szukała Percy

ego. Ale ona w końcu go odnalazła. Reyna nie miała

nikogo. Sama jedna odpowiadała za

cały obóz. Nietrudno było zgadnąć, że pragnęła, by Jason

ją pokochał. A on zniknął i oto

znowu się pojawił, ale tym razem ze swoją nową

dziewczyną. Percy został drugim

pretorem, ale i on Reynę odrzucił. A teraz pojawiła się

Annabeth, aby go ze sobą zabrać.

Reyna znowu zostanie sama, z ciężarem obowiązków

przeznaczonym dla dwóch osób.

Page 64: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth przybyła do Obozu Jupiter gotowa negocjować

z Rey-ną, może nawet z nią

walczyć, jeśli okaże się to konieczne. Nie była

przygotowana na to, że będzie jej

współczuć.

Ale nie okazała współczucia. Reyna nie sprawiała

wrażenia osoby, która potrzebuje

litości.

Zamiast tego opowiedziała Reynie o sobie. O ojcu i

macosze, o swoich dwóch

braciach przyrodnich w San Francisco, o tym, jak czuła

się obco we własnej rodzinie.

Opowiedziała, jak uciekła z domu, gdy miała zaledwie

siedem lat, jak znalazła przyjaciół,

Lukę'a i Thalię, i jak trafiła do Obozu Herosów na Long

Island. Opisała obóz i lata, w

których tam wyrosła. Powiedziała o spotkaniu Percy ego i

o przygodach, które razem

przeżyli.

Reyna potrafiła słuchać.

Annabeth kusiło, by powiedzieć jej o swoich bardziej

aktualnych problemach: o

kłótni z matką, o tej srebrnej monecie, o dręczących ją

nocnych koszmarach - o

Page 65: Znak Ateny - Rick Riordan

zadawnionym lęku, który ją tak obezwładniał, że z trudem

zdobyła się na udział w tej

misji. Ale jeszcze nie potrafiła aż tak się przed nią

otworzyć.

Kiedy Annabeth skończyła opowieść, Reyna obrzuciła

Nowy Rzym uważnym

spojrzeniem. Jej metalowe psy wałęsały się po ogrodzie,

kłapiąc zębami na pszczoły w

kapryfolium. W końcu wskazała na grupę świątyń na

odległym wzgórzu.

-Widzisz ten mały czerwony budynek - powiedziała -

tam, na północy? To

świątynia mojej matki, Bellony. - Zwróciła się w stronę

Annabeth. - W przeciwieństwie

do twojej, Bellona nie ma greckiej odpowiedniczki. Jest w

pełni prawdziwą rzymską

boginią. To bogini opiekująca się ojczyzną.

Annabeth milczała. Niewiele wiedziała o rzymskich

bogach. Żałowała, że się o nich

nie nauczyła, ale łacina nigdy nie wchodziła jej do głowy

tak łatwo jak greka. W dole,

nad forum, „Ar-go II" połyskiwał w słońcu jak olbrzymi

spiżowy balon.

Page 66: Znak Ateny - Rick Riordan

-Kiedy Rzymianie wyruszają na wojnę - ciągnęła Reyna -

najpierw odwiedzają

świątynię Bellony. Wewnątrz jest symboliczna ścieżka,

która przedstawia terytorium

wroga. Rzucamy w nią włóczniami, co oznacza, że od tej

pory jesteśmy z nim w stanie

wojny. Rzymianie zawsze uważali, że najlepszą obroną

jest atak.

W starożytności, kiedy nasi przodkowie czuli zagrożenie

ze strony sąsiadów, pierwsi

na nich napadali, aby ochronić swój kraj.

-1 wszystkich wokoło podbili — wtrąciła Annabeth. -

Kartaginę, Galię...

-1 Grecję. — Reyna na chwilę zamilkła, jakby czekała na

jej komentarz. - Annabeth,

zmierzam do tego, że współdziałanie z innymi potęgami

nie leży w naturze Rzymian.

Każdemu spotkaniu greckich i rzymskich herosów

towarzyszyła walka.- Konflikty

między nami zapoczątkowały jedne z najbardziej

okrutnych wojen w historii ludzkości, a

zwłaszcza wojny domowe.

Page 67: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale tak być nie musi - powiedziała Annabeth. - Musimy

ze sobą współpracować,

bo inaczej Gaja zniszczy nas wszystkich.

-Zgoda. Ale czy to współdziałanie jest możliwe? A jeśli

plan Junony jest błędem?

Nawet boginie mogą się mylić.

Annabeth spodziewała się, że za chwilę Reynę ugodzi

piorun albo że zamieni się w

pawia. Nic takiego się nie stało.

Niestety, sama podzielała jej wątpliwości. Wen popełniała

błędy. Annabeth spotykały

ze strony tej apodyktycznej bogini same kłopoty. Nie

zamierzała wybaczyć Herze, że

odebrała jej Percy'ego, nawet jeśli zrobiła to ze

szlachetnych pobudek.

-Nie ufam tej bogini - przyznała. - Ale ufam swoim

przyjaciołom. To nie podstęp,

Reyno. Możemy współpracować.

Reyna dopiła czekoladę. Postawiła kubek na balustradzie

tarasu i popatrzyła na

dolinę, jakby sobie wyobrażała rozstawione na niej szyki

bojowe.

Page 68: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wierzę ci - powiedziała. - Ale jeśli macie wyruszyć do

starożytnych krain,

zwłaszcza do samego Rzymu, jest coś, czego powinnaś

się dowiedzieć o swojej matce.

Ramiona Annabeth naprężyły się.

-O mojej... mojej matce?

-Na wyspie Kirke miałyśmy wielu gości. Pewnego razu,

może rok przed tym, jak

przybyliście tam ty i Percy, morze wyrzuciło na brzeg

jakiegoś młodzieńca. Był prawie

oszalały z pragnienia i upału. Błąkał się po morzu przez

wiele dni. Mówił jak szaleniec,

ale powiedział, że jest synem Ateny.

Zamilkła, jakby czekała na jej reakcję. Annabeth nie

miała pojęcia, kim mógł być ów

chłopak. Nie słyszała o żadnym innym dziecku Ateny,

które wyprawiłoby się na Morze

Potworów z jakąś misją, ale poczuła dreszcz strachu.

Światło sączące się przez winorośl

tworzyło na ziemi cienie rozbiegane jak kłębowisko

insektów.

-1 co się stało z tym półbogiem? - zapytała.

Page 69: Znak Ateny - Rick Riordan

Reyna machnęła ręką, jakby to było błahe pytanie.

-Oczywiście Kirke zamieniła go w świnkę morską. To był

zupełnie zbzikowany

gryzoń. Ale zanim to zrobiła, wypytała go o cel jego

nieudanej misji. Utrzymywał, że

wyruszył do Rzymu za Znakiem Ateny.

Annabeth chwyciła się mocno balustrady, żeby nie stracić

równowagi.

-Tak - powiedziała Reyna, widząc jej reakcję. - Wciąż

bełkotał o dziecięciu

mądrości, o Znaku Ateny i o olbrzymiej zjawie mieniącej

się blado i złoto. Te same

wersy, które wyrecytowała Ella. Ale ty twierdzisz, że

nigdy ich wcześniej nie słyszałaś,

tak?

-Nie... Nie tak, jak wypowiedziała je Ella - odrzekła

Annabeth słabym głosem.

Nie kłamała. Nigdy nie słyszała tej przepowiedni, ale

matka nakazała jej podążyć za

Znakiem Ateny. A kiedy pomyślała o monecie w swojej

kieszeni, zakiełkowało w niej

straszne podejrzenie. Przypomniała sobie pełne jadu

słowa matki. Pomyślała o dziwnych

Page 70: Znak Ateny - Rick Riordan

koszmarach, które ostatnio ją nawiedzały.

-Czy ten półbóg... czy on powiedział, na czym polegała

jego misja?

Reyna potrząsnęła głową.

-Wtedy nie miałam pojęcia, o czym on mówi. O wiele

później, kiedy zostałam

pretorem Obozu Jupiter, zaczęłam podejrzewać.

-Podejrzewać... co?

-Jest pewna stara legenda, od wieków przekazywana

pretorom Obozu Jupiter. Jeśli

jest prawdziwa, mogłaby wyjaśniać, dlaczego nasze dwa

odłamy półbogów nigdy nie

były zdolne współpracować. To może być źródło naszej

wzajemnej wrogości. Ta legenda

głosi, że dopóki ten stary spór nie zostanie rozstrzygnięty,

Rzymianie i Grecy nigdy się

nie pogodzą. A główną postacią tej legendy jest Atena...

Ostry świst przeszył powietrze. Kątem oka Annabeth

dostrzegła rozbłysk światła.

Page 71: Znak Ateny - Rick Riordan

Odwróciła się i zdążyła zobaczyć, jak potężna eksplozja

wyrąbała nowy krater na

forum. Płonąca sofa opadała w powietrzu. Herosi

rozbiegali się w panice.

-Giganci? — Annabeth sięgnęła po sztylet, którego

oczywiście nie znalazła. Myślałam,

że rozbiliście ich armię!

-To nie giganci. - Oczy Reyny płonęły wściekłością. -

Zaufaliśmy wam, a wy nas

zdradziliście.

-Co?! Nie!

Gdy tylko to powiedziała, „Argo II" wystrzelił drugi

pocisk, olbrzymią włócznię

spowitą greckim ogniem, która przeleciała przez rozbitą

kopułę Domu Senatu i wybuchła

wewnątrz, rozjaśniając budowlę od środka jak latarnię z

wielkiej dyni. Jeśli ktoś tam

był...

-O bogowie, nie. - Annabeth poczuła wzbierającą falę

mdłości i słabość w

kolanach. - Reyno, to niemożliwe. My nigdy byśmy

czegoś takiego nie zrobili.

Page 72: Znak Ateny - Rick Riordan

Metalowe psy podbiegły do swojej pani. Zawarczały na

Annabeth, ale krążyły

niepewnie, jakby się wahały, czy zaatakować.

-Wierzę ci - oświadczyła w końcu Reyna. - Może nie

byłaś świadoma zdrady, ale

ktoś musi za to zapłacić.

Na forum zapanował chaos. Tłum falował. Unosiły się

zaciśnięte pięści.

-Krew została przelana - powiedziała Reyna.

-Musimy to powstrzymać!

Okropne przeczucie mówiło Annabeth, że może po raz

ostatni ona i Reyna działają

razem, ale obie pobiegły w dół wzgórza.

Gdyby w mieście wolno było nosić broń, przyjaciele

Annabeth byliby już martwi.

Zgromadzeni na forum Rzymianie zbili się w

rozwścieczony tłum. Niektórzy ciskali w

„Argo II" talerzami, jedzeniem i kamieniami, co

oczywiście było bezsensowne, bo

większość tego wszystkiego opadała na nich.

Page 73: Znak Ateny - Rick Riordan

Kilkudziesięciu Rzymian otoczyło Piper i Jasona, którzy

bezskutecznie próbowali ich

uspokoić. Czarująca mowa Piper nie działała na tylu

rozwrzeszczanych, rozwścieczonych

półbogów. Z czoła Jasona sączyła się krew. Jego

purpurowy płaszcz był porwany na

strzępy. Raz po raz wołał: „Jestem po waszej stronie!",

ale jego pojnarańczowa koszulka

Obozu Herosów nie polepszała sytuacji, podobnie jak

okręt wojenny nad nimi, miotający

ogniste pociski w Nowy Rzym. Jeden uderzył w pobliżu i

zamienił sklep z togami w

kupę gruzu.

-Naramienniki Plutona! - zaklęła Reyna. - Patrz.

Ku forum pędzili uzbrojeni legioniści. Dwie załogi

artyleryjskie ustawiły katapulty

tuż za linią pomerium i przygotowywały się do ataku na

„Argo II".

-To tylko wszystko pogorszy - powiedziała Annabeth.

-Nienawidzę swojej roboty - warknęła Reyna i pobiegła w

stronę legionistów, a jej

psy za nią.

Page 74: Znak Ateny - Rick Riordan

„Percy!" - wołała w duchu Annabeth, wypatrując go

rozpaczliwie. - „Percy, gdzie

jesteś?"

Rzuciło się na nią dwóch Rzymian. Przemknęła obok

nich, dając nurka w tłum.

Rozwścieczone twarze, płonące sofy, eksplodujące

budynki - jakby tego wszystkiego

było mało, na forum zaroiło się od fioletowych duchów,

które przenikały przez ciała

-Krew została przelana - powiedziała Reyna.

-Musimy to powstrzymać!

Okropne przeczucie mówiło Annabeth, że może po raz

ostatni ona i Reyna działają

razem, ale obie pobiegły w dół wzgórza.

Gdyby w mieście wolno było nosić broń, przyjaciele

Annabeth byliby już martwi.

Zgromadzeni na forum Rzymianie zbili się w

rozwścieczony tłum. Niektórzy ciskali w

„Argo II" talerzami, jedzeniem i kamieniami, co

oczywiście było bezsensowne, bo

większość tego wszystkiego opadała na nich.

Page 75: Znak Ateny - Rick Riordan

Kilkudziesięciu Rzymian otoczyło Piper i Jasona, którzy

bezskutecznie próbowali ich

uspokoić. Czarująca mowa Piper nie działała na tylu

rozwrzeszczanych, rozwścieczonych

półbogów. Z czoła Jasona sączyła się krew. Jego

purpurowy płaszcz był porwany na

strzępy. Raz po raz wołał: „Jestem po waszej stronie!",

ale jego pomarańczowa koszulka

Obozu Herosów nie polepszała sytuacji, podobnie jak

okręt wojenny nad nimi, miotający

ogniste pociski w Nowy Rzym. Jeden uderzył w pobliżu i

zamienił sklep z togami w

kupę gruzu.

-Naramienniki Plutona! - zaklęła Reyna. - Patrz.

Ku forum pędzili uzbrojeni legioniści. Dwie załogi

artyleryjskie ustawiły katapulty

tuż za linią pomerium i przygotowywały się do ataku na

„Argo II".

-To tylko wszystko pogorszy - powiedziała Annabeth.

-Nienawidzę swojej roboty - warknęła Reyna i pobiegła w

stronę legionistów, a jej

psy za nią.

Page 76: Znak Ateny - Rick Riordan

„Percy!" - wołała w duchu Annabeth, wypatrując go

rozpaczliwie. - „Percy, gdzie

jesteś?"

Rzuciło się na nią dwóch Rzymian. Przemknęła obok

nich, dając nurka w tłum.

Rozwścieczone twarze, płonące sofy, eksplodujące

budynki - jakby tego wszystkiego

było mało, na forum zaroiło się od fioletowych duchów,

które przenikały przez ciała

półbogów, jęcząc i zawodząc. Chaos wykorzystały też

fauny, tłocząc się wokół stołów i

porywając z nich jedzenie, talerze, a nawet kubki. Jeden

przebiegł obok Annabeth ze

stosem tortilli w ramionach i całym ananasem w zębach.

Tuż przed Annabeth pojawił się w huku eksplozji posąg

Terminusa. Ryknął na nią po

łacinie, bez wątpienia nazywając ją kłam-czynią i

łamaczką zasad, ale odepchnęła go i

biegła dalej.

W końcu dostrzegła Percyego. On i jego przyjaciele,

Hazel i Frank, stali pośrodku

fontanny. Percy odpierał ataki- Rzymian potężnymi

strumieniami wody. Togę miał w

strzępach, ale chyba nie był ranny.

Page 77: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth zawołała do niego, gdy kolejny wybuch

wstrząsnął forum. Tym razem

błysnęło tuż nad ich głowami. Jedna z rzymskich katapult

trafiła „Argo II", który się

zachybotał, a z jego spiżowego kadłuba buchnęły

płomienie.

Dostrzegła jakąś postać uczepioną drabinki sznurowej,

próbującą zejść na ziemię. To

był Oktawian. Jego szata dymiła, a twarz miał czarną od

sadzy.

Percy wciąż chlustał strumieniami wody w rozwścieczony

tłum. Pobiegła ku niemu,

uchylając się przed pięścią jakiegoś Rzymianina i

śmigającym w powietrzu półmiskiem z

kanapkami.

-Annabeth! - zawołał Percy. - Co...

-Nie wiem! — krzyknęła.

-Powiem wam co! - ryknął głos z góry. Oktawian był już

u stóp drabinki. - Grecy

Page 78: Znak Ateny - Rick Riordan

nas zaatakowali! Ten wasz Leo skierował swoje działa na

Rzym!

Płuca Annabeth wypełniły się ciekłym wodorem.

Pomyślała, że zaraz może się

rozpaść na milion zlodowaciałych drobinek.

-Kłamiesz! Leo nigdy by nie...

-Byłem tam! - wrzasnął Oktawian. - Widziałem to na

własne oczy!

„Argo II" odpowiedział ogniem. Legioniści rozbiegli się

na wszystkie strony, gdy

ognisty pocisk roztrzaskał jedną z ich ka-tapult na

kawałki.

-Widzisz? - zawołał Oktawian. - Rzymianie, śmierć

najeźdźcom!

Annabeth jęknęła z rozpaczy. Nikt by nie zdążył dociec

prawdy. Na jednego Greka z

Obozu Herosów przypadało stu Rzymian i nawet jeśli ten

chaos był rezultatem jakiejś

chytrej sztuczki Oktawiana (co wydawało jej się

prawdopodobne), nie byli w stanie

przekonać o tym Rzymian, zanim ci ich pozabijają.

Page 79: Znak Ateny - Rick Riordan

-Musimy uciekać - powiedziała Percy'emu. -1 to juz.

Pokiwał ponuro głową.

-Hazel, Frank, wybór należy do was. Idziecie z nami?

Hazel wyglądała na przerażoną, ale założyła swój

kawaleryjski hełm. .

-Oczywiście. Ale nie dostaniecie się na okręt, jeśli nie

damy wam trochę czasu.

-Jak?

Hazel gwizdnęła. Nagle przez forum przemknęła struga

beżu. Majestatyczny koń

zmaterializował się obok fontanny. Stanął dęba, zarżał i

rozpędził atakujący tłum. Hazel

wskoczyła na jego grzbiet jak urodzony jeździec. Do

siodła był przytroczony rzymski

kawaleryjski miecz.

Dobyła złotej klingi.

-Dajcie mi znak iryfonem, gdy już będziecie bezpieczni.

Wtedy się spotkamy.

Arionie, naprzód!

Koń pomknął przez tłum z niewiarygodną szybkością,

roztrącając Rzymian i

wzniecając masową panikę.

Page 80: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth zaświtała nadzieja. Może jednak ujdą z życiem.

A potem gdzieś ze środka

forum dobiegł ją głos Jasona:

-Rzymianie! Błagam!

Na niego i na Piper spadał grad talerzy i kamieni. Starał

się osłonić Piper, ale cegła

ugodziła go w czoło. Zgiął się wpół, a tłum rzucił się na

nich z wrzaskiem.

-Cofnąć się! - krzyknęła Piper.

Magia jej głosu podziałała na tłum, który na chwilę się

zawahał, ale Annabeth

wiedziała, że czar nie potrwa długo. Ona i Percy chyba

nie zdążą dotrzeć do przyjaciół z

pomocą.

-Frank — powiedział Percy - teraz twoja kolej. Możesz

im pomóc?

Annabeth nie wiedziała, jak Frank mógłby im pomóc, ale

on przełknął nerwowo

ślinę.

Page 81: Znak Ateny - Rick Riordan

-Och, bogowie - mruknął. - No dobra, już się robi. A wy

łapcie za drabinkę. Teraz.

Percy i Annabeth dosięgli drabinki. Oktawian wciąż się

jej trzymał, ale Percy strącił

go w tłum.

Gdy zaczęli się wspinać, uzbrojeni legioniści wpadli na

forum. Obok głowy

Annabeth świsnęły strzały. Eksplozja o mało nie oderwała

jej od drabinki. W połowie

drogi usłyszała pod sobą ryk i spojrzała w dół.

Rzymianie rozbiegali się z krzykiem przed olbrzymim

smokiem - bestią jeszcze

bardziej przerażającą niż spiżowy smok z dziobu „Argo

II". Miał chropowatą szarą skórę

jak waran z Komodo i skó-rzaste skrzydła nietoperza.

Strzały i kamienie odbijały się od

jego skóry, gdy podpełzł do Piper i Jasona, chwycił ich

przednimi łapami i uniósł się w

powietrze.

-Czy to... - Annabeth nie mogła ubrać tej myśli w słowa.

-Frank - potwierdził Percy kilka metrów nad nią. - Ma

parę niezwykłych darów.

Page 82: Znak Ateny - Rick Riordan

-Oględnie mówiąc - mruknęła Annabeth. - Wspinaj się!

Szybciej!

Gdyby nie ten smok i koń Hazel, nigdy by im się nie

udało wspiąć na samą górę, ale

w końcu minęli rząd połamanych wioseł powietrznych i

wleźli na pokład. Takielunek

płonął. Fok był rozdarty, a cały okręt przechylił się

niebezpiecznie na prawą burtę.

Nigdzie nie było trenera Hedgea, tylko Leo stał pośrodku

pokładu, spokojnie ładując

balistę. Annabeth poczuła, że żołądek skręca się jej ze

zgrozy.

-Leo! - krzyknęła. - Co ty robisz?

-Niszczę ich... - Spojrzał na nią. Oczy miał szkliste,

poruszał się jak robot. Zniszczę

ich wszystkich.

Znów odwrócił się do balisty, ale Percy rzucił się na

niego i zwalił go z nóg. Głowa

Leona mocno uderzyła o pokład, a jego oczy stanęły w

słup.

Page 83: Znak Ateny - Rick Riordan

Szary smok pojawił się nad nimi. Okrążył okręt i

wylądował na dziobie, gdzie złożył

Jasona i Piper. Oboje padli zemdleni.

-Szybko! - ryknął Percy. - Wydostań nas stąd!

Do Annabeth dopiero po chwili dotarło, że Percy zwraca

się do niej.

Pobiegła do sterowni. Popełniła błąd - zerknęła za reling i

zobaczyła uzbrojonych

legionistów ustawiających się w szyk bojowy na forum.

Nakładali płonące strzały na

cięciwy. Hazel spięła Ariona i wypadli z miasta, ścigani

przez tłum. Wytaczano coraz

więcej katapult. Wzdłuż linii pomerium rozgorzały

purpurą posągi Terminusa, jakby

wzbierała w nich energia przed atakiem.

Annabeth spojrzała na kontrolki. „Czy to musi być takie

skomplikowane?" pomyślała,

przeklinając w duchu Leona. Nie było czasu na wymyślne

manewry. Znała

jedną podstawową komendę: „W górę".

Chwyciła drążek sterowy i pociągnęła go do siebie. Okręt

jęknął. Dziób poderwał się

Page 84: Znak Ateny - Rick Riordan

w górę pod przerażającym kątem. Liny cumownicze

pękły z trzaskiem i „Argo II"

wystrzelił w chmury.

LEO

Leo żałował, że nie potrafi wynaleźć machiny czasu.

Cofnąłby się o dwie godziny i

nie dopuścił do tego, co się stało. A może powinien

skonstruować machinę TrzaskLeona-

W-Pysk, żeby samemu się ukarać, choć pewnie nie

bolałoby go to tak jak

spojrzenie Annabeth.

— Pytam jeszcze raz - powiedziała. - Co się stało?!

Usiadł, opierając się o maszt. W głowie wciąż mu

dudniło. A jego cudowny nowy

okręt... Kusze rufowe zamieniły się w stosy szczap. Fok

był porozdzierany. Antena

satelitarna do odbioru internetu i telewizji była rozbita na

kawałki, co szczególnie

rozwścieczyło trenera Hedgea. Spiżowy smok na dziobie,

Festus, prychał dymem, jakby

się dławił kłakiem, a jękliwe odgłosy dochodzące zza

lewej burty wskazywały, że część

powietrznych wioseł została uszkodzona albo całkowicie

wyrwana, co by wyjaśniało,

Page 85: Znak Ateny - Rick Riordan

dlaczego okręt przechylał się i dygotał, a motor świszczał

jak astmatyczny parowóz.

Zdusił w sobie szloch.

-Nie wiem. W głowie mi się mąci.

Zbyt wiele osób na niego patrzyło: Annabeth (nie mógł

znieść jej wściekłości, po

prostu go przerażała), trener Hedge z tymi swoimi

owłosionymi nóżkami kozła, w

pomarańczowej koszulce i z kijem bejsbolowym w ręku

(nigdy się z nim nie rozstaje?),

no i ten nowy, Frank.

Leo nie wiedział, co o nim sądzić. Frank wyglądał jak

niemowlę, które właśnie

zdobyło mistrzostwo w sumo, chociaż Leo nie był na tyle

głupi, by mówić takie rzeczy

głośno. W głowie miał zamęt, ale przypominał sobie

mgliście, że widział smoka

lądującego na pokładzie - smoka, który zamienił się we

Franka.

Annabeth skrzyżowała ręce na piersi.

-Chcesz powiedzieć, że nie pamiętasz?

Page 86: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ja... - Leo miał uczucie, jakby próbował przełknąć

szklaną kulkę. - Pamiętam, ale

to jest tak, jakbym patrzył na siebie z boku. W ogóle nie

panowałem nad tym, co robiłem.

Trener Hedge postukał kijem w pokład. W dresie, z

kapturem zarzuconym na różki,

wyglądał jak dawniej, w Szkole Dziczy, gdzie spędził rok

jako nauczyciel wychowania

fizycznego Jasona, Piper i Leona. Teraz stary satyr łypał

na niego tak groźnie, jakby miał

za chwilę kazać mu zrobić pięćdziesiąt pompek.

-Posłuchaj, mały - powiedział Hedge. - Wystrzeliłeś parę

tych piekielnych rac.

Dałeś w kość kilku Rzymianom. To niesamowite!

Wspaniałe! Ale dlaczego musiałeś

rozwalić antenę satelitarną? Właśnie oglądałem niezły

kawał boksu!

-Trenerze - powiedziała Annabeth - może byś poszedł i

sprawdził, czy już nic się

nie pali.

-Już to zrobiłem.

-Zrób to jeszcze raz.

Page 87: Znak Ateny - Rick Riordan

Satyr odszedł, mrucząc coś pod nosem. Nawet Hedge nie

był aż tak głupi, by

sprzeciwiać się Annabeth.

Uklękła przy Leonie. Jej szare oczy lśniły jak stal łożysk

kulkowych. Jej jasne włosy

opadały luźno na ramiona, ale Leo nie widział w tym nic

atrakcyjnego. Nie miał pojęcia,

skąd się wziął stereotyp tępej, rozchichotanej blondynki.

Od czasu gdy zeszłej zimy

Annabeth przy Wielkim Kanionie podeszła do niego z

miną: „Percy Jackson albo życie",

uważał, że blondynki są stanowczo zbyt sprytne i zbyt

groźne.

-Leo - powiedziała spokojnie - czy Oktawian jakoś cię

oszukał? Wrobił cię albo...

-Nie. - Leo mógł skłamać i oskarżyć tego głupiego

Rzymianina, ale nie chciał

pogarszać sytuacji. - Ten koleś to drań, ale to nie on

wystrzelił w obóz. Ja to zrobiłem.

Ten nowy, Frank, spojrzał na niego ze złością.

-Specjalnie?

Page 88: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie! - Leo zacisnął powieki. - To znaczy... tak... ale ja

tego nie chciałem. Tylko

że jednocześnie czułem, że tego chcę. Coś kazało mi to

zrobić. Poczułem w środku coś

takiego zimnego...

-Coś zimnego. - W zmienionym głosie Annabeth słychać

było przerażenie.

-No tak. Bo co?

Spod pokładu dobiegł głos Percyego:

-Annabeth, jesteś tu potrzebna.

„Och, bogowie" - pomyślał Leo. - „Żeby tylko Jasonowi

nic się nie stało".

Gdy tylko dotarli na okręt, Piper zabrała Jasona pod

pokład. Rana na czole wyglądała

groźnie. Leo znał Jasona dłużej niż ktokolwiek inny w

Obozie Herosów. Byli

najlepszymi przyjaciółmi. Gdyby Jason...

-Nic mu nie będzie. - Twarz Annabeth złagodniała. -

Frank, zaraz wrócę. A ty...

Page 89: Znak Ateny - Rick Riordan

popilnuj Leona. Proszę.

Frank skinął głową.

O ile było to możliwe, Leo poczuł się jeszcze gorzej.

Annabeth bardziej ufała

jakiemuś rzymskiemu półbogowi, którego dopiero co

poznała, niż jemu.

Kiedy odeszła, popatrzyli na siebie. Ten wielki osiłek

wyglądał dość dziwacznie w

swojej todze z prześcieradła, w bluzie z kapturem i

dżinsach, z wziętymi z okrętowej

zbrojowni łukiem i kołczanem przewieszonymi przez

ramię. Leonowi przypomniały się

Łowczynie Artemidy - banda cwanych, gibkich

dziewczyn w srebrnych szatach,

uzbrojonych w łuki. Wyobraził sobie figlującego z nimi

Franka. Było to tak śmieszne, że

prawie poczuł się lepiej.

-To co - odezwał się Frank - nie nazywasz się Sammy?

Leo łypnął na niego groźnie.

-O co ci biega, koleś?

Page 90: Znak Ateny - Rick Riordan

-O nic - odrzekł szybko Frank. - Ja tylko... no nic. Jeśli

chodzi o to strzelanie...

Oktawian mógł w tym maczać palce. Jakieś czary czy

coś. Nie chciał, żeby Rzymianie

się z wami skumali.

Leo bardzo by chciał w to uwierzyć. I był wdzięczny

temu kolesiowi za to, że go nie

oskarża. Ale wiedział, że to nie Oktawian. To on, Leo,

podszedł do balisty i otworzył

ogień. Coś mu mówiło, że źle robi. Pytał sam siebie: „Co

ja, do diabła, robię?" Ale to

zrobił.

Może dostaje świra? Może z tego napięcia przez te

wszystkie miesiące, gdy pracował

nad „Argo II", w końcu pomieszało mu się w głowie?

Ale nie mógł dłużej się nad tym zastanawiać. Czuł, że

musi zrobić coś

produktywnego. Musiał zająć czymś ręce.

-Posłuchaj, powinienem pogadać z Festusem i uzyskać

raport o uszkodzeniach.

Nie masz nic przeciwko...?

Frank pomógł mu wstać.

Page 91: Znak Ateny - Rick Riordan

-Kto to jest Festus?

-To mój kumpel. I też nie nazywa się Sammy. Chodź.

Przedstawię ci go.

Na szczęście spiżowy smok nie był uszkodzony. No, nie

mówiąc o tym, że ostatniej

zimy utracił wszystko prócz głowy - ale Leo nie brał tego

pod uwagę.

Kiedy doszli na dziób okrętu, głowa smoka obróciła się o

sto osiemdziesiąt stopni i

spojrzała na nich. Frank krzyknął i cofnął się.

-To jest żywe!

Leo roześmiałby się, gdyby nie podły nastrój.

-No pewnie. Frank, to jest Festus. Był kompletnym

spiżowym smokiem, ale miał

wypadek.

-Miewacie sporo wypadków - zauważył Frank.

-No wiesz, niektórzy z nas nie potrafią zamieniać się w

smoki, więc sami je sobie

Page 92: Znak Ateny - Rick Riordan

budują. - Leo uniósł brwi, patrząc na Franka. - W każdym

razie przywróciłem go do

życia jako figurę dziobową. Jest teraz czymś w rodzaju

głównego interfejsu okrętu. Festusie,

jaki jest stan okrętu?

Festus parsknął dymem i wydał z siebie serię skrzeków i

terkotów. W ciągu ostatnich

paru miesięcy Leo nauczył się interpretować język

maszyny. Inni półbogowie rozumieli

grekę i łacinę, Leo skrzekę i terkotlinę.

-Och. Mogło być gorzej, ale kadłub jest nadwerężony w

kilku miejscach.

Powietrzne wiosła trzeba naprawić, jeśli chcemy

odzyskać pełną prędkość. Potrzebne

będą pewne materiały: niebiański spiż, wapno...

-Wapno?

-Tak, wapno. Węglan wapnia, składnik cementu i innych

takich. .. och, mniejsza z

tym. Problem w tym, że na tym okręcie nie zalecimy

daleko, jeśli go nie naprawimy.

Festus zajęczał chrypliwie i tym razem Leo nie od razu go

zrozumiał. Zabrzmiało to

jak EJ-zel.

Page 93: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ach... Hazel - domyślił się Leo. - To ta dziewczyna z

kręconymi włosami, tak?

Frank przełknął ślinę.

-Co z nią?

-W porządku. Festus mówi, że jej koń galopuje za nami.

-Więc musimy wylądować - powiedział Frank.

Leo przyjrzał mu się uważnie.

-To twoja dziewczyna?

Frank przygryzł wargę.

-Tak.

-Masz wątpliwości?

-Tak. Tak, to moja dziewczyna. Na pewno.

Leo uniósł ręce.

-No dobra, dobra. Problem w tym, że możemy sobie

pozwolić na tylko jedno

lądowanie. Przy tym stanie kadłuba i wioseł nie

wystartujemy ponownie, jeśli nie

Page 94: Znak Ateny - Rick Riordan

naprawimy usterek, więc będziemy musieli wylądować

gdzieś, gdzie znajdziemy

wszystko, czego nam potrzeba.

Frank podrapał się po głowie.

-Skąd weźmiesz niebiański spiż? Przecież nie kupisz go w

sklepie dla

majsterkowiczów.

-Festusie, znajdź niebiański spiż.

-To on umie znaleźć magiczny spiż? Czy on czegoś nie

umie?

Leo pomyślał: „Szkoda, że go nie widziałeś, kiedy miał

całe ciało". Ale nie

wypowiedział tego na głos. To było zbyt bolesne.

Zerknął w dół. Dolina Kalifornijska przesuwała się

powoli pod nimi. Leo nie miał

wielkiej nadziei, że wszystko, czego potrzebują, znajdą w

jednym miejscu, ale wiedział,

że muszą spróbować. Chciał też znaleźć się jak najdalej

od Nowego Rzymu. Magiczny

napęd „Argo II" pozwalał dość szybko pokonywać

dalekie dystanse, ale Leo

Page 95: Znak Ateny - Rick Riordan

przypuszczał, że Rzymianie też dysponują jakimiś

magicznymi środkami transportu.

Za ich plecami zatrzeszczały schody. Percy i Annabeth

wspięli się na pokład. Miny

mieli ponure.

Leonowi serce zamarło.

-Co z Jasonem...?

-Odpoczywa - odrzekła Annabeth. - Piper przy nim

czuwa. Powinien wyzdrowieć.

Percy spojrzał na niego gniewnie.

— Annabeth mówi, że to ty odpaliłeś balistę.

— Człowieku, ja... ja nie rozumiem, jak to się stało. Tak

mi przykro...

— Przykro? — warknął Percy.

Annabeth położyła dłoń na piersi swojego chłopaka.

-Wyjaśnimy to później. Teraz musimy się przegrupować i

obmyślić nowy plan. Co z

okrętem?

Pod Leonem ugięły się nogi. Pod tym spojrzeniem

Percy'ego czuł się tak samo jak

wówczas, gdy Jason wyczarowywał błyskawicę. Skóra go

świerzbiła, a instynkt

nakazywał natarczywie: „Unik!".

Page 96: Znak Ateny - Rick Riordan

Powiedział Annabeth o uszkodzeniach i o materiałach,

które będą potrzebne. Poczuł

się trochę lepiej, mówiąc o czymś, co można naprawić.

Narzekał właśnie na brak niebiańskiego spiżu, gdy Festus

zaczął terkotać i jęczeć.

— Doskonale - powiedział Leo z westchnieniem ulgi.

— Co jest doskonałe? Dużo bym dała za coś

doskonałego.

Leo uśmiechnął się kwaśno.

— Wszystko, czego potrzebujemy, będzie w jednym

miejscu. Frank, mógłbyś się

zamienić w ptaka albo w coś podobnego? Zleć na dół i

powiedz swojej dziewczynie, że

spotkamy się nad Wielkim Jeziorem Słonym w stanie

Utah.

Lądowanie nie było łatwe. Z rozdartym fokiem i

uszkodzonymi wiosłami Leo ledwo

panował nad opadaniem okrętu ku tafli wody. Reszta

załogi schroniła się pod pokładem wszyscy

prócz trenera Hedgea, który przywarł do relingu na

dziobie, rycząc: „NO

DALEJ! Jezioro, pokaż, co potrafisz!". Leo stał za sterem,

sam jeden na rufie, starając się

trafić okrętem w jezioro.

Page 97: Znak Ateny - Rick Riordan

Festus wysyłał trzeszczące i terkoczące sygnały

ostrzegawcze, które były

przekazywane na pokład rufowy przez interkom.

-Wiem, wiem - mruczał Leo przez zaciśnięte zęby.

Nie miał wiele czasu, by ogarnąć wzrokiem scenerię. Na

południowym wschodzie, u

podnóża łańcucha gór, gnieździło się jakieś miasto,

niebieskie i fioletowe w

popołudniowych cieniach. Na południu rozciągała się

płaska pustynia. Bezpośrednio pod

nimi Wielkie Jezioro Słone połyskiwało jak aluminiowa

folia; jego brzegi obrastały białe

słone bagna, co Leonowi przypominało fotografie

powierzchni Marsa.

-Trzymaj się, trenerze! - zawołał. - To będzie bolało!

-To coś dla mnie!

ŁUUUP! Słona woda chlusnęła na dziób, zalewając

trenera Hedge'a. „Argo II"

przechylił się niebezpiecznie na prawą burtę, potem

wyprostował i zakołysał na

powierzchni jeziora. Maszyneria zawyła, gdy powietrzne

pióra tych wioseł, które jeszcze

Page 98: Znak Ateny - Rick Riordan

pracowały, wymieniły się na wodne.

Trzy rzędy mechanicznych wioseł zanurzyły się w wodzie

i zaczęły posu>Vać okręt

do przodu.

-Dobra robota, Festusie - rzekł Leo. - Chcemy dopłynąć

do południowego brzegu.

-Ju-huuu! - Trener Hedge wzniósł zaciśniętą pięść ku

niebu. Był przemoczony od

rożków do kopyt, ale szczerzył zęby jak zbzi-kowany

kozioł. - Zrób to jeszcze raz!

-Eee... może później - odrzekł Leo. - Zostań tu, na

pokładzie, dobra? Trzymaj straż,

na wypadek... no wiesz, gdyby jezioro chciało nas

zaatakować czy co.

-Jasne.

Leo dał dzwonkiem sygnał: „Koniec zagrożenia" i ruszył

ku schodom, ale zanim tam

dotarł, potężny stuk kopyt wstrząsnął kadłubem okrętu.

Płowy rumak pojawił się na

pokładzie z Ha-zel Levesque na grzbiecie.

-Jak...? - Leona zatkało. - Jesteśmy na środku jeziora! Czy

to coś potrafi latać?

Page 99: Znak Ateny - Rick Riordan

-Arion nie potrafi latać - odpowiedziała Hazel - ale

galopuje po wszystkim. Po

wodzie, po pionowych powierzchniach, po małych

górach.

-Och.

Hazel przyglądała mu się dziwnie, podobnie jak podczas

uczty na forum - jakby

szukała czegoś w jego twarzy. Kusiło go, by zapytać, czy

już się kiedyś spotkali, był

jednak pewny, że nigdy. Przecież zapamiętałby

dziewczynę, w której budził aż takie

zainteresowanie. Często się to nie zdarzało.

„Ona jest dziewczyną Franka" - upomniał sam siebie w

duchu.

Frank wciąż był pod pokładem, ale Leo prawie zapragnął,

by ten wielki koleś pojawił

się na schodach. Kiedy Hazel tak mu się przyglądała, czuł

się onieśmielony i

zażenowany.

Trener Hedge ruszył ku nim, przypatrując się podejrzliwie

magicznemu koniowi.

— Valdez, czy to nie jest jakaś inwazja?

Page 100: Znak Ateny - Rick Riordan

— Nie! Hm, Hazel, może pójdziesz ze mną. Pod

pokładem zbudowałem stajnię,

więc gdyby Arion chciał...

-Chyba woli niezależność. - Ześliznęła się z siodła. -

Będzie się pasł wokół jeziora,

dopóki go nie zawołam. Ale chętnie obejrzę okręt.

Prowadź.

„Argo II" był zbudowany jak starożytna trirema, tyle że

dwukrotnie większy. Przez

pierwszy pokład biegł środkiem korytarz z kajutami

załogi po obu stronach. Na zwykłej

triremie większość miejsca zajmowałyby trzy rzędy ławek

dla kilkuset spoconych

wioślarzy, ale wiosła, które skonstruował Leo, były

zautomatyzowane i wysuwane, więc

zajmowały niewiele miejsca w kadłubie. Napędzane były

energią przesyłaną z

maszynowni na drugim, niższym pokładzie, gdzie

mieściły się też izba chorych, magazyn

i stajnie.

Leo poprowadził Hazel po schodach w dół. Zbudował

osiem kajut - siedem dla

półbogów z przepowiedni i jedną dla trenera Hedgea

(Chejron uważał go za

Page 101: Znak Ateny - Rick Riordan

odpowiedzialnego dorosłego opiekuna!). Na rufie była

duża mesa, dokąd teraz zmierzał.

Po drodze minęli kajutę Jasona. Drzwi były otwarte. Piper

siedziała na brzegu koi,

trzymając Jasona za rękę, a on chrapał z okładem z lodu

na głowie.

Piper zerknęła na Leona. Przycisnęła palec do warg, ale

nie wyglądała na

zagniewaną. To już było coś. Leo starał się nie myśleć o

swojej winie. Poszli dalej. W

mesie zastali Percyego, Annabeth i Franka siedzących

ponuro przy stole.

Leo postarał się, aby mesa była przytulnym miejscem, bo

wiedział, że będą tam

spędzać wiele czasu. W kredensie stały rzędem magiczne

kubki i talerze z Obozu

Herosów, które napełniały się na żądanie jedzeniem i

piciem, jakiego się zapragnęło.

Była tam również magiczna lodówka przenośna z

napojami w puszkach, na wypadek

gdyby zechcieli urządzić sobie piknik na brzegu. Do

siedzenia służyły wygodne fotele z

regulowanymi oparciami, wyposażone w wypustki do

masażu pleców, słuchawki i

Page 102: Znak Ateny - Rick Riordan

uchwyty na miecz i napój - wszystko, co byłoby

potrzebne do relaksu. Nie było okien, ale

na ścianach widniały magiczne kadry filmowe pokazujące

Obóz Herosów w czasie

rzeczywistym - plaża, las, pola truskawek - chociaż teraz

Leo nie był pewien, czy te

widoki nie nastrajają ich raczej nostalgicznie.

Percy wpatrywał się tęsknie w widok Obozu Herosów w

świetle zachodzącego

słońca, gdzie wśród gałęzi wysokiej sosny połyskiwało

Złote Runo.

-Więc wylądowaliśmy - powiedział. - Co teraz?

Frank szarpnął cięciwę swojego łuku.

-Może byśmy pomyśleli, co oznacza ta przepowiednia?

Bo... bo to chyba była

przepowiednia, to, co wyrecytowała Ella, nie? Z Ksiąg

Sybilli?

-Z czego? - zapytał Leo.

Frank wyjaśnił mu, że ich przyjaciółka harpia w

zadziwiający sposób zapamiętywała

Page 103: Znak Ateny - Rick Riordan

wszystko, co przeczytała. I kiedyś pochłonęła zbiór

starożytnych przepowiedni, który, jak

mniemano, uległ zniszczeniu w czasach upadku Rzymu.

-To dlatego nie powiedzieliście nic Rzymianom - zgadł

Leo. -Nie chcieliście, żeby

ta harpia wpadła w ich łapy.

Percy wciąż wpatrywał się w widok Obozu Herosów.

-Ella jest bardzo wrażliwa. Kiedy ją znaleźliśmy, była w

niewoli. Nie chciałem,

żeby... - Zacisnął pięść. - Zresztą teraz to już nieważne.

Posłałem Tysonowi wiadomość

przez iryfon, powiedziałem mu, żeby ją zabrał do Obozu

Herosów. Tam będą bezpieczni.

Leo wątpił, czy ktokolwiek z nich będzie bezpieczny

teraz, kiedy prócz Gai i

gigantów mieli przeciw sobie obóz rozwścieczonych

Rzymian, do czego sam się

przyczynił - ale nic nie powiedział.

Annabeth splotła palce.

-Zastanowię się nad tą przepowiednią... ale teraz mamy

na głowie inne, bardziej

Page 104: Znak Ateny - Rick Riordan

naglące problemy. Musimy naprawić okręt. Leo, czego

nam potrzeba?

-Najłatwiej będzie o smołę. - Leo był rad, że może

zmienić temat. -Ją możemy

dostać w mieście, w jakimś sklepie dekarskim albo czymś

takim. Chyba nie będzie też

kłopotów z niebiańskim spiżem i z wapnem. Festus mówi,

że znajdziemy je na wyspie na

jeziorze, na zachód stąd.

-Ale musimy się pospieszyć - ostrzegła Hazel. - Jak znam

Oktawiana, to już szuka

nas za pomocą swoich wróżb. Rzymianie wyślą za nami

oddział uderzeniowy. To dla

nich sprawa honoru.

Leo poczuł, że wszystkie oczy są zwrócone na niego.

-Ludzie... ja naprawdę nie wiem, co się stało. Uwierzcie

mi, ja...

Annabeth podniosła rękę.

-Rozmawialiśmy o tym. Zgodziliśmy się, że to nie byłeś

ty. To zimno... ja też to

poczułam. To chyba jakiś rodzaj magii, może

Page 105: Znak Ateny - Rick Riordan

Gai, a może któregoś z jej sługusów. Ale dopóki nie

zrozumiemy, co się właściwie

stało...

Frank chrząknął.

-Jak możemy być pewni, że to się nie powtórzy?

Palce zapiekły Leona tak, jakby miały zapłonąć. Jako syn

Hefajstosa potrafił

wzniecić ogień siłą woli, ale musiał bardzo uważać, żeby

nie zrobić tego przypadkowo,

zwłaszcza na okręcie pełnym materiałów wybuchowych i

łatwopalnych przedmiotów.

-Ja już panuję nad sobą - powiedział stanowczo, chociaż

wolałby być bardziej tego

pewny. - Może powinniśmy dobrać się w pary. Niech nikt

nie chodzi nigdzie sam. Na

pokładzie możemy zostawić z Jasonem Piper i trenera

Hedge'a. Jedna para może udać się

do miasta po smołę. Druga po spiż i wapno.

-Rozdzielić się? - odezwał się Percy. - To chyba bardzo

zły pomysł.

Page 106: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale zyskamy na czasie - powiedziała Hazel. — A zresztą

coś w tym chyba jest, że

na misje wysyła się najwyżej trójkę herosów, prawda?

Annabeth uniosła brwi, jakby ją zaskoczył ten argument.

-Masz rację. Z tego samego powodu potrzebny nam był

„Argo II"... Poza obozem

siedmioro półbogów to zbyt wielka gratka dla potworów.

Okręt ma nas kryć i ochraniać.

Na pokładzie jesteśmy dość bezpieczni, ale poza nim nie

powinniśmy wędrować w

grupach większych niż trzyosobowe. Nie ma sensu bez

potrzeby ściągać na siebie uwagę

sług Gai.

Percy'emu nadal nie bardzo się to podobało, ale wziął

Annabeth za rękę.

-Dopóki jesteś ze mną w parze, niczego się nie boję.

Hazel uśmiechnęła się.

-Nie ma sprawy. Frank, byłeś niesamowity, gdy

zamieniłeś się w smoka! Mógłbyś

zrobić to jeszcze raz i zawieźć do miasta Annabeth i

Percy'ego po tę smołę?

Page 107: Znak Ateny - Rick Riordan

Frank otworzył usta, jakby chciał zaprotestować, ale

powiedział:

-No... chyba tak. A ty?

-Ja pojadę na Arionie z Sa... z Leonem. - Bawiła się

rękojeścią swojego miecza, co

Leona trochę niepokoiło. Miała chyba jeszcze więcej

nerwowej energii niż on. - Po spiż i

wapno. Możemy się tutaj wszyscy spotkać o zmierzchu.

Frank spochmurniał. Najwyraźniej nie podobało mu się,

że Leo ma towarzyszyć

Hazel. To z kolei nagle zachęciło Leona do wyruszenia na

tę wyprawę. Musi pokazać, że

jest godny zaufania. Nie zamierza ponownie dać ognia z

balisty.

-Leo - powiedziała Annabeth - jeśli uda się nam zdobyć te

materiały, ile zajmie

naprawa okrętu?

-Przy odrobinie szczęścia z parę godzin.

-Wspaniale. Wrócimy tak szybko, jak się da. Ta odrobina

szczęścia bardzo by się

przydała. Ale nie ma co na nie liczyć.

Page 108: Znak Ateny - Rick Riordan

VI

LEO

Jazda na Arionie była najlepszym przeżyciem tego dnia,

choć to niewiele mówi, jako

że Leo miał wyjątkowo parszywy dzień. Kopyta

zmieniały powierzchnię jeziora w słoną

mgiełkę. Leo przycisnął dłoń do boku konia, czując

mięśnie pracujące jak dobrze

naoliwiona maszyna. Po raz pierwszy zrozumiał, dlaczego

moc motorów mierzy się w

koniach mechanicznych. Arion był czworonożnym

maserati.

Przed nimi widniała wyspa - linia piasku tak białego, że

mógł być czystą solą jadalną.

Poza nią wyrastały porośnięte trawą wydmy i omszałe

głazy.

Leo siedział za Hazel, obejmując ją jedną ręką. Ten bliski

kontakt nieco go peszył,

ale tylko tak dało się utrzymać na pokładzie (albo jak to

się tam nazywa w wypadku

konia).

Page 109: Znak Ateny - Rick Riordan

Zanim wyruszyli, Percy odciągnął go na bok i

opowiedział mu o Hazel. Mówił tak,

jakby po prostu dobrze mu życzył, ale można było

doszukać się w tym ostrzeżenia: „Jeśli

będziesz ją podrywać, osobiście nakarmię tobą rekina

ludojada".

Jak twierdził Percy, Hazel była córką Plutona. Zmarła w

latach czterdziestych i

zaledwie kilka miesięcy temu wróciła na świat.

Leonowi trudno było w to uwierzyć. Hazel była taka

ciepła i bardzo żywa,

niepodobna do duchów czy innych przywróconych do

życia śmiertelników, z którymi

miał do czynienia.

Była też towarzyska, w przeciwieństwie do niego; on o

wiele lepiej czuł się wśród

maszyn. Nie miał pojęcia, jak działają żywe istoty, takie

jak konie i dziewczyny.

Poza tym Hazel była dziewczyną Franka, więc Leo

wiedział, że musi zachować

dystans. Ale jej włosy tak miło pachniały i kiedy z nią

jechał, serce mimo woli biło mu

szybciej. „To dlatego że ten koń tak pędzi" - mówił sobie

w duchu.

Page 110: Znak Ateny - Rick Riordan

Kopyta Ariona zadudniły po plaży. Zarżał triumfalnie, jak

trener Hedge szykujący się

do natarcia.

Zsiedli z konia. Arion pogrzebał kopytem w piasku.

-Chce mu się jeść — wyjaśniła Hazel. - Lubi złoto, ale...

-Złoto?

-Zadowoli się trawą. No, idź, Arionie. Dzięki za

podwiezienie. Zawołam cię.

I koń natychmiast zniknął - pozostała po nim tylko

parująca smuga na powierzchni

jeziora.

-Jest szybki - powiedział Leo - ale wykarmienie go chyba

sporo kosztuje.

-Wcale nie. O złoto nietrudno. Przynajmniej dla mnie.

Leo uniósł brwi.

-O złoto nietrudno? Tylko mi nie mów, że jesteś krewną

króla Midasa. Nie lubię

Page 111: Znak Ateny - Rick Riordan

gościa.

Hazel ściągnęła wargi, jakby żałowała, że poruszyła ten

temat.

-Nieważne.

To jeszcze bardziej zaintrygowało Leona, ale uznał, że

chyba lepiej jej nie naciskać.

Ukląkł i nabrał garść białego piasku.

-No... w każdym razie jeden problem mamy z głowy. To

wapno.

Hazel zmarszczyła brwi.

-Cała plaża?

-No tak. Widzisz? Drobinki są idealnie okrągłe. To nie

piasek. To węglan wapnia.

Wyciągnął z pasa plastikową torbę i wcisnął dłoń w

wapno.

Nagle zamarł. Przypomniał sobie, jak bogini Gaja

pojawiała mu się w ziemi - jej

uśpioną twarz z pyłu, piasku lub kurzu. Uwielbiała z

niego szydzić. Wyobraził sobie jej

Page 112: Znak Ateny - Rick Riordan

zamknięte oczy i senny uśmiech kłębiące się w białym

wapnie.

-Odejdź, maty herosie - powiedziała Gaja. - Tylko ty

możesz naprawić ten okręt.

-Leo? Nic ci nie jest?

Westchnął głośno. Gai tu nie ma. To tylko nerwy.

-Nie, spoko. Czuję się świetnie.

Zaczął napełniać torbę. Hazel uklękła przy nim, żeby mu

pomóc.

-Trzeba było zabrać kubeł i szufle.

Rozchmurzył się nieco. Nawet się uśmiechnął.

-Zbudowalibyśmy zamek z piasku.

-Zamek z wapna.

Spoglądali sobie w oczy o sekundę za długo. Hazel

odwróciła wzrok.

-Jesteś taki podobny...

-Do Sammy ego?

Page 113: Znak Ateny - Rick Riordan

Aż ją odrzuciło do tyłu.

-To ty wiesz?

-Nie mam pojęcia, kim jest Sammy, ale Frank mnie

zapytał, czy to na pewno nie

moje imię.

-I... nie twoje?

-Nie! No weź...

-Nie masz brata bliźniaka albo... - Hazel urwała. - Twoja

rodzina pochodzi z

Nowego Orleanu?

-Nie. Z Houston. Dlaczego pytasz? Znałaś tego

Sammy'ego?

-Mmm... nieważne. Po prostu jesteś do niego bardzo

podobny.

Leo wyczul, że Hazel jest tak zażenowana, że nie powie

nic więcej. Ale skoro

pochodzi z przeszłości... Czyżby ten Sammy też żył w

latach czterdziestych? A gdyby tak

Page 114: Znak Ateny - Rick Riordan

było, to skąd znał go Frank? I dlaczego Hazel pomyślała,

że on, Leo, to Sammy, skoro

upłynęło tyle dziesięcioleci?

W milczeniu skończyli napełniać torbę. Leo wepchnął ją

do swojego pasa i torba

znikła - straciła wagę i objętość - chociaż Leo wiedział, że

ją odzyska, gdy tylko po nią

sięgnie. Mógł nosić wszystko, co mieściło się w

kieszeniach pasa. Uwielbiał ten pas na

narzędzia. Żałował tylko, że kieszenie nie są na tyle duże,

by zmieścić w nich piłę

łańcuchową albo bazukę.

Wstał i omiótł wzrokiem wyspę — wydmy jak

rozjaśnione wybielaczem, płachty

trawy i wielkie głazy obrośnięte solą jak szronem.

-Festus powiedział, że niebiański spiż jest gdzieś tu

blisko, ale nie bardzo wiem

gdzie...

-Tam. - Wskazała ręką. - Jakieś pięćset metrów stąd.

-Skąd...?

-Kruszce. Jestem dzieckiem Plutona.

Page 115: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo przypomniał sobie, co powiedziała o złocie.

-Pożyteczny dar. Prowadź, Pani Wykrywaczko Metalu.

Słońce zaczęło zachodzić. Niebo pokryło się dziwną

mieszaniną purpury i żółci. W

innych okolicznościach Leo pewnie by się cieszył z

przechadzki po plaży w towarzystwie

ładnej dziewczyny, ale im dalej szli, tym bardziej się

spinał. W końcu Hazel skręciła w

głąb lądu.

-Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - zapytał.

-Już blisko. Chodź.

Tuż za wydmami zobaczyli kobietę.

Siedziała na kamieniu pośrodku łąki. W pobliżu stał

połyskujący czernią i chromem

motocykl, ale w obu kołach miał powycinane wąskie

trójkąty, tak że przypominały

Pacmany. W tym stanie na pewno nie nadawał się do

jazdy.

Page 116: Znak Ateny - Rick Riordan

Kobieta miała kręcone czarne włosy i była raczej

koścista. Ubrana była w czarne

skórzane spodnie motocyklisty, wysokie skórzane buty i

krwistoczerwoną skórzaną

kurtkę. Wyglądała trochę jak Michael Jackson, gdyby

dołączył do klubu Heli's Angels.

Ziemia wokół jej stóp była zasłana czymś, co

przypominało skorupki. Pochylała się nad

jakimś workiem, z którego co chwilę coś wyciągała i

rozłamywała. Ostrygi? Leo raczej

wątpił, by w Wielkim Jeziorze Słonym były ostrygi.

Nie miał ochoty podchodzić bliżej. Miał złe

doświadczenia z dziwnymi kobietami.

Jego stara opiekunka Tía Callida okazała się Herą i miała

brzydki zwyczaj wsadzania go

na drzemkę do płonącego kominka. Kiedy miał osiem lat,

bogini ziemi Gaja zabiła jego

matkę, wzniecając pożar w warsztacie. W Sonomie bogini

śniegu Chione próbowała go

zamienić w mrożony koktajl mleczny.

Ale Hazel ruszyła naprzód, więc nie miał wyboru -

poszedł za nią.

Kiedy się zbliżyli, dostrzegł niepokojące szczegóły.

Kobieta miała zatknięty za pas

Page 117: Znak Ateny - Rick Riordan

zwinięty bicz. Na jej czerwonej kurtce widniał delikatny

wzór: poskręcane gałęzie

jabłoni, wśród których gnieździły się szkieleciki ptaków.

A to, co kruszyła, nie było

ostrygami, tylko ciasteczkami z wróżbą.

Stos połamanych ciasteczek sięgał jej kostek. I wciąż

wyjmowała zworka nowe,

rozłamywała je i odczytywała wróżby. Większość

odrzucała. Przy niektórych mruczała

coś pod nosem, wyraźnie niezadowolona, po czym

przesuwała palcem po karteczce,

jakby ją wygładzała, a potem magicznie zamykała

ciasteczko z powrotem i wrzucała je

do stojącego obok koszyka.

- Co pani robi? - zapytał bez namysłu Leo.

Kobieta uniosła głowę. Leo tak szybko wciągnął

powietrze do płuc, że o mało mu nie

pękły.

-Ciocia Rosa?

Wydawało się to niedorzeczne, ale ta kobieta wyglądała

zupełnie jak jego ciotka.

Miała ten sam szeroki nos z pieprzykiem z boku, te same

zacięte usta i twarde spojrzenie.

Page 118: Znak Ateny - Rick Riordan

Ale to przecież nie mogła być Rosa. Ona nigdy by nie

włożyła czegoś takiego, no i wciąż

mieszkała w Houston. Nie rozłamywałaby ciasteczek z

wróżbą pośrodku Wielkiego

Jeziora Słonego.

-Tak mnie widzisz? - zapytała kobieta. - Ciekawe. A ty,

Hazel?

-Skąd pani... - Hazel cofnęła się. - Pani... pani wygląda

jak pani Leer. Moja

nauczycielka w trzeciej klasie. Nienawidziłam pani.

Kobieta zachichotała.

-Wspaniale. Czułaś do niej urazę, co? Była dla ciebie

niesprawiedliwa?

-Pani... ona... przyklejała mi taśmą ręce do ławki za złe

zachowanie. Nazywała

moją matkę wiedźmą. Oskarżała mnie o wszystko, czego

wcale nie zrobiłam i... Nie. Ona

na pewno nie żyje. Kim pani jest?

-Och, Leo wie. Co myślisz o ciotce Rosie, mijo?

Mijo. Tak zawsze nazywała go matka. Po jej śmierci Rosa

go odrzuciła. Nazwała go

Page 119: Znak Ateny - Rick Riordan

diabelskim nasieniem. Oskarżyła o wzniecenie pożaru, w

którym zginęła jej siostra.

Podburzyła przeciw niemu całą rodzinę i zostawiła -

mizernego ośmioletniego sierotę na

łaskę opieki społecznej. Leo błąkał się od jednego

sierocińca do drugiego, aż w końcu

znalazł dom w Obozie Herosów. Rzadko kogoś

nienawidził, ale teraz, po tylu latach,

twarz ciotki Rosy sprawiła, że zawrzała w nim złość.

Co myślał? Pragnął wyrównać z nią rachunki. Chciał się

zemścić.

Przeniósł spojrzenie na motocykl z kołami w kształcie

Pacmana. Gdzie już coś

podobnego widział? Domek 16 w Obozie Herosów - nad

drzwiami widniał symbol

połamanego koła.

-Nemezis - powiedział. - Jesteś boginią zemsty.

-Widzisz? — Bogini uśmiechnęła się do Hazel. —

Rozpoznał mnie.

Nemezis rozłamała kolejne ciasteczko i zmarszczyła nos.

-Czeka cię wielkie szczęście, kiedy będziesz się tego

najmniej spodziewać odczytała.

Page 120: Znak Ateny - Rick Riordan

- To są właśnie takie bzdury, których nie znoszę. Ktoś

otwiera ciastko i czyta,

że nagle będzie bogaty! Nie rozumiem Tyche. Włóczy się

po świecie i zawsze obdarza

szczęściem ludzi, którzy na to nie zasługują!

Leo spojrzał na pagórek połamanych ciasteczek.

-Ee... ale przecież wiesz, że to nie są prawdziwe

przepowiednie, prawda? To tylko

świstki wpychane do ciasteczek w jakiejś fabryce...

-Nie próbuj tego usprawiedliwiać! - warknęła Nemezis. -

To cała Tyche: dawać

ludziom nadzieję. Nie, nie. Muszę coś z tym zrobić. -

Strzepnęła palcami nad karteczką i

litery zrobiły się czerwone. - Umrzesz bolesną śmiercią

właśnie wtedy, kiedy będziesz się

tego spodziewać. O, teraz o wiele lepiej.

-To okropne! - oburzyła się Hazel. - Ktoś trafi na to

ciasteczko... A co będzie, gdy

wróżba się sprawdzi?

Nemezis uśmiechnęła się szyderczo. Na twarzy ciotki

Rosy wyglądało to wyjątkowo

Page 121: Znak Ateny - Rick Riordan

odrażająco.

-Moja kochana Hazel, nie życzyłaś nigdy okropnych

rzeczy pani Leer, kiedy podle

cię traktowała?

-Ale to nie znaczy, że chciałam, by się spełniły!

-Ba! - Bogini zamknęła z powrotem ciasteczko i wrzuciła

je do koszyka. - Tyche

to pewnie dla ciebie Fortuna, bo jesteś Rzymian-ką. Jest

teraz w okropnym położeniu, jak

cała reszta. A ja? Mnie to nie dotyczy. Mnie nazywają

Nemezis zarówno po grecku, jak i

po łacinie. Ja się nie zmieniam, bo zemsta jest czymś

uniwersalnym.

-O czym ty mówisz? - zapytał Leo. -1 co tutaj robisz?

Nemezis otworzyła następne ciasteczko.

-Szczęśliwe numerki. To śmieszne! Tego nawet nie

można nazwać szczęściem! Skruszyła

ciastko i rozrzuciła resztki wokół siebie.

-A teraz odpowiem na twoje pytanie, Leonie Valdezie.

Bogowie są w okropnym

Page 122: Znak Ateny - Rick Riordan

położeniu. Tak jest zawsze, kiedy między wami,

Rzymianami i Grekami, zanosi się na

wojnę domową. Mieszkańcy Olimpu są rozdarci między

swoimi dwiema naturami,

wzywają ich obie strony. Obawiam się, że to rodzaj

schizofrenii. Łupiący ból głowy.

Dezorientacja.

-Ale my przecież ze sobą nie walczymy - upierał się Leo.

-Mm, Leo... - Hazel skrzywiła się. - Tylko że niedawno

rozwaliłeś kawał Nowego

Rzymu.

Leo spojrzał na nią, zastanawiając się, po czyjej ona jest

stronie.

-Nie zrobiłem tego umyślnie!

-Wiem... ale Rzymianie nie wiedzą. I będą chcieli się na

nas zemścić.

Nemezis zachichotała.

-Leo, słuchaj, co ona mówi. Wojna wisi na włosku. Gaja

już się o to postarała, z

Page 123: Znak Ateny - Rick Riordan

twoją pomocą. A jak myślisz, kogo bogowie obwinią za

swoje kłopotliwe położenie?

Leo czuł w ustach smak węglanu wapnia.

-Mnie.

Bogini prychnęła.

-Nie ceń się aż tak. Jesteś tylko pionkiem na

szachownicy, Leonie Valdezie. Mam

na myśli gracza, który wyprawił was na tę śmieszną

misję, żeby Grecy i Rzymianie się

spotkali. Bogini Hera... albo Junona, jeśli wolisz!

Królowa niebios uciekła z Olimpu

przed gniewem swojej rodziny. Nie spodziewaj się już

żadnej pomocy ze strony twojej

patronki!

Leo miał w głowie zamęt. Hera budziła w nim mieszane

uczucia. Wtrącała się w jego

życie, odkąd był niemowlęciem, kształtując go, by służył

jej celom w tej wielkiej

przepowiedni, ale w końcu trzymała raczej jego stronę.

Jeśli teraz zniknęła ze sceny...

-Więc po co tu jesteś? - zapytał.

Page 124: Znak Ateny - Rick Riordan

-Po co? Żeby wam zaoferować moją pomoc! - Nemezis

uśmiechnęła się

szelmowsko.

Leo zerknął na Hazel. Miała minę, jakby ktoś zaoferował

jej żywego węża.

-Twoją pomoc - powtórzył.

-Oczywiście! - zawołała bogini. - Uwielbiam burzyć

wszystko, co pyszne i

potężne, a Gaja i jej giganci zasługują na utarcie nosa jak

mało kto. Muszę was jednak

ostrzec, że nie zniosę niezasłużonego sukcesu. Szczęście

w życiu to lipa. Koło fortuny to

piramida szczęścia dla naiwnych. Prawdziwy sukces

wymaga ofiary.

-Ofiary? - powtórzyła Hazel napiętym głosem. - Straciłam

matkę. Umarłam i

powróciłam na świat. Teraz zaginął mój brat. To dla

ciebie za mało?

Leo dobrze wiedział, o czym ona mówi. Chciał krzyknąć,

że też stracił matkę. Całe

jego życie było pasmem nieszczęść. Stracił swojego

smoka Festusa. O mało się nie zabił,

Page 125: Znak Ateny - Rick Riordan

pracując nad „Argo II". Teraz zbombardował rzymski

obóz, prawdopodobnie wzniecił

wojnę i być może utracił zaufanie przyjaciół.

-Akurat teraz - powiedział, starając się opanować -

potrzebuję tylko trochę

niebiańskiego spiżu.

-Och, to nic trudnego - odrzekła bogini. - Jest tam, za

wzniesieniem. Znajdziesz go

z zakochanymi.

-Zaraz - odezwała się Hazel. - Jakimi zakochanymi?

Nemezis wsadziła sobie do ust ciasteczko i połknęła je

razem

z wróżbą.

-Zobaczysz. I może się czegoś nauczysz, Hazel Levesque.

Większość herosów nie

zmieni własnej natury, nawet jeśli dostaje szansę drugiego

życia. - Uśmiechnęła się. - Co

do twojego brata Nica, nie masz zbyt wiele czasu.

Popatrzmy... mamy dwudziesty piąty

Page 126: Znak Ateny - Rick Riordan

czerwca, prawda? Tak, od jutra jeszcze sześć dni. A

potem umrze, a z nim całe miasto

Rzym.

Hazel wytrzeszczyła oczy.

-Jak... co...?

-A jeśli chodzi o ciebie, synu ognia... - zwróciła się do

Leona. - Najgorsze jeszcze

przed tobą. Zawsze będziesz odludkiem, siódmym kołem.

Nie znajdziesz miejsca wśród

swoich braci. Wkrótce staniesz przed problemem, którego

nie potrafisz rozwiązać. Ale

mogę ci pomóc... za pewną cenę.

Leo poczuł zapach dymu. Zdał sobie sprawę, że płoną

palce jego lewej ręki, a Hazel

patrzy na niego z przerażeniem. Wsunął rękę do kieszeni,

żeby ugasić płomienie.

-Lubię sam rozwiązywać swoje problemy.

-Twoja wola. - Nemezis strząsnęła okruszki ciastka ze

swojej kurtki.

-Ale... mm... o jakiej cenie mówimy?

Page 127: Znak Ateny - Rick Riordan

Bogini wzruszyła ramionami.

-Jedno z moich dzieci niedawno wymieniło oko na

możliwość dokonania

prawdziwej zmiany w świecie.

Żołądek podszedł mu do gardła.

-Chcesz... mojego oka?

-W twoim wypadku chodzi o inną ofiarę. Ale byłaby

równie bolesna. - Wręczyła

mu nierozłamane ciasteczko z wróżbą. - Jeśli chcesz

poznać odpowiedź, rozłam je. To

rozwiąże twój problem.

Ręka, w której trzymał ciasteczko, zadrżała.

-Jaki problem?

-Dowiesz się, gdy nadejdzie czas.

-Nie, dzięki - powiedział stanowczo Leo, ale jego ręka

sama wsunęła ciasteczko do

pasa na narzędzia.

Page 128: Znak Ateny - Rick Riordan

Nemezis wyjęła z worka jeszcze jedno ciasteczko i

przełamała je.

-Wkrótce będziesz musiał na nowo przemyśleć swoje

wybory. Och, to mi się

podoba. Nie trzeba niczego zmieniać.

Zamknęła ciasteczko i wrzuciła do koszyka.

-Niewielu bogów zdoła wam pomóc w tej misji.

Większość jest już bezradna, a ich

stan jeszcze się pogorszy. Tylko jedno mogłoby

przywrócić jedność na Olimpie:

pomszczenie dawnego zła. Ach, byłoby cudownie, gdyby

szale w końcu się

zrównoważyły! Ale do tego nie dojdzie, jeśli nie

przyjmiecie mojej pomocy.

-Założę się, że nam nie wyjaśnisz, o czym mówisz -

mruknęła Hazel. - Ani

dlaczego mój brat Nico ma przed sobą jeszcze tylko sześć

dni życia. Albo dlaczego

Rzym ma być zniszczony.

Nemezis zachichotała. Wstała i zarzuciła worek z

ciasteczkami na ramię.

Page 129: Znak Ateny - Rick Riordan

-Och, to wszystko się ze sobą wiąże, Hazel Levesque. A

ty, Leonie Valdezie,

zastanów się nad moją ofertą. Dobre z ciebie dziecko.

Potrafisz ciężko pracować.

Możemy razem coś zrobić. Ale za długo was tu

zatrzymuję. Powinniście dotrzeć do

zwierciadlanej sadzawki, ?anim się ściemni. Po zmroku

mój biedny, przeklęty chłopak

staje się bardzo... niespokojny.

Leona zaniepokoiły te słowa, ale bogini wsiadła na

motocykl. Najwidoczniej nadawał

się jednak do jazdy mimo tych pacma-nowych kół, bo

Nemezis kopnęła starter i znikła w

obłoku czarnego dymu.

Hazel pochyliła się. Zniknęły wszystkie połamane

ciasteczka i karteczki z wróżbami,

pozostał tylko jeden zmięty świstek. Podniosła go i

odczytała:

-Zobaczysz swoje odbicie i będziesz miał powód do

rozpaczy.

-Super - mruknął Leo. - Chodźmy i zobaczmy, o co w

tym chodzi.

Page 130: Znak Ateny - Rick Riordan

VII

LEO

K.im jest ciocia Rosa? - zapytała Hazel.

Leo nie miał ochoty o niej mówić. Słowa Nemezis wciąż

dźwięczały mu w uszach.

Jego pas wydawał się nieco cięższy, odkąd wsunął do

niego ciasteczko - co przecież było

niemożliwe. Do kieszeni pasa mógł włożyć wszystko, a

waga nigdy się nie zmieniała.

Nie łamały się w nim nawet najkruchsze przedmioty. A

jednak wyczuwał ciasteczko,

jakby ciągnęło go w dół, jakby tylko czekało, aż zostanie

przełamane.

-To długa historia - powiedział. - Porzuciła mnie po

śmierci mojej matki, oddała

mnie do opieki społecznej.

-Współczuję ci.

-No... dobra. - Leo bardzo chciał zmienić temat. - A co z

tobą? Co Nemezis

powiedziała o twoim bracie?

Hazel zamrugała, jakby sól dostała się jej do oczu.

Page 131: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nico... To on odnalazł mnie w Podziemiu. Sprowadził

mnie z powrotem na świat

i przekonał Rzymian w Obozie Jupiter, żeby mnie

przyjęli. Zawdzięczam mu szansę

drugiego życia. Jeśli Nemezis mówiła prawdę, on jest w

niebezpieczeństwie... Muszę mu

pomóc.

-Jasne — powiedział Leo, chociaż nie bardzo mu się to

podobało. Wątpił, by

bogini zemsty zdarzało się udzielić rady z dobroci serca. -

A co z tymi sześcioma dniami

jego życia... i ze zniszczeniem Rzymu? Masz jakieś

pojęcie, co to może znaczyć?

-Nie. Ale obawiam się...

Nie dokończyła, widocznie nie chciała dzielić się

obawami. Wspięła się na jeden z

największych głazów, żeby mieć lepszy widok. Leo

próbował zrobić to samo i stracił

równowagę. Hazel chwyciła go za rękę. Wciągnęła go na

górę i znaleźli się na szczycie

skały, trzymając się za ręce, twarzą w twarz.

Oczy Hazel błyszczały jak złoto.

Page 132: Znak Ateny - Rick Riordan

„O złoto nietrudno" - powiedziała. Wątpił w to, zwłaszcza

gdy na nią patrzył. Kim

był ten Sammy? Dręczyło go niejasne poczucie, że

powinien to wiedzieć, ale za nic nie

potrafił umiejscowić tego imienia. Kimkolwiek był, miał

szczęście, jeśli Hazel tak o nim

myślała.

-Hm, dzięki.

Puścił jej dłoń, ale nadal stali tak blisko siebie, że czuł

ciepło jej oddechu. Z całą

pewnością nie przypominała martwej osoby.

-Kiedy rozmawialiśmy z Nemezis - powiedziała

niepewnym tonem - twoje ręce...

widziałam płomienie.

-Tak... To Hefajstosowa moc. Zwykle nad tym panuję.

-Och.

Przycisnęła jedną dłoń do piersi, jakby miała złożyć

przysięgę na wierność

sztandarowi. Leo wyczuł, że chętnie by się od niego

odsunęła, ale głaz był za mały.

Page 133: Znak Ateny - Rick Riordan

„Super" - pomyślał. - „Kolejna osoba uważa mnie za

przerażającego dziwoląga".

Rozejrzał się. Przeciwległy brzeg był zaledwie kilkaset

metrów od nich. Dzieliły ich

od niego wydmy i grupy głazów, ale nigdzie nie było ani

śladu żadnej zwierciadlanej

sadzawki.

„Zawsze będziesz odludkiem" - powiedziała mu Nemezis.

-„Siódmym kołem. Nie

znajdziesz miejsca wśród swoich braci".

Równie dobrze mogłaby mu wlać kwas do uszu. Sam

doskonale wiedział, że jest

dziwakiem i odludkiem. Spędził całe miesiące w Bunkrze

Dziewiątym w Obozie

Herosów, pracując nad okrętem, podczas gdy jego

koledzy razem trenowali, razem

siadali do stołu, razem grali w podchody, zdobywali

nagrody, cieszyli się życiem. Nawet

jego najlepsi przyjaciele, Piper i Jason, często traktowali

go jak odludka. Odkąd zaczęli

ze sobą chodzić, Leo nie mieścił się już w ich planie dnia.

A trzeci jego przyjaciel, smok

Festus, został zredukowany do zdobiącej dziób okrętu

głowy, po tym jak podczas ich

Page 134: Znak Ateny - Rick Riordan

ostatniej przygody jego dysk kontrolny uległ zniszczeniu.

Leo był bezradny, nie potrafił

go naprawić.

Siódme koło. Leo słyszał o „piątym kole" -

nadprogramowej, bezużytecznej części

wyposażenia. Pomyślał, że siódme koło musi być czymś

jeszcze gorszym.

Z początku sądził, że być może z tą misją rozpocznie

nowe życie. Ciężka harówka

przy budowie „Argo II" przyniesie owoce. Będzie miał

sześcioro dobrych przyjaciół,

którzy będą go cenić i podziwiać. Razem wyruszą o

wschodzie słońca, by walczyć z

gigantami. I może - takie były jego skryte nadzieje - może

nawet znajdzie sobie wreszcie

dziewczynę.

„Odrób lekcje" - zakpił z siebie w duchu.

Nemezis miała rację. Należał do grupy siedmiorga

herosów, ale nadal był

osamotniony. Zbombardował Rzymian i jak dotąd sprawił

tylko kłopot swoim

towarzyszom. „Nie znajdziesz miejsca wśród swoich

braci".

Page 135: Znak Ateny - Rick Riordan

-Leo? - odezwała się łagodnie Hazel. - Nie bierz sobie do

serca tego, co

powiedziała Nemezis.

Spojrzał na nią ponuro.

-A jeśli to prawda?

-Ona jest boginią zemsty. Może i jest po naszej stronie,

ale istnieje po to, by

podsycać urazy.

Leo bardzo by chciał tak łatwo odpędzać od siebie złe

myśli. Ale nie potrafił.

Oczywiście to nie wina Hazel.

-Trzeba iść - powiedział. - Zastanawiam się, czemu

Nemezis radziła nam zdążyć

przed zmrokiem.

Hazel zerknęła na słońce, które już dotykało horyzontu.

-1 kogo nazwała „przeklętym chłopakiem"?

Pod nimi rozległ się głos:

-Kogo nazwała przeklętym chłopakiem?

Z początku Leo nie zobaczył nikogo. Potem wzrok mu się

wyostrzył. Zdał sobie

Page 136: Znak Ateny - Rick Riordan

sprawę z tego, że zaledwie kilka metrów od głazu stoi

jakaś młoda kobieta. Ubrana była

w typową grecką tunikę o barwie otaczających ich skał.

Trudno było określić kolor jej

rozwichrzonych włosów: były trochę brązowe, trochę

blond, trochę szare, więc niemal

zanikały na tle zeschłej trawy. Leo ją widział, ale z

trudem skupiał na niej wzrok. Twarz

miała ładną, ale niezapadającą w pamięć. Prawdę

mówiąc, za każdym razem gdy

mrugnął oczami, nie potrafił sobie przypomnieć, jak ona

wygląda, i musiał się skupić, by

ponownie ją odnaleźć.

-Hej - powiedziała Hazel. - Kim jesteś?

-Kim jesteś? - odpowiedziała dziewczyna słabym głosem,

jakby miała już dość

tego pytania.

Hazel i Leo wymienili spojrzenia. W czasie misji herosi

nigdy nie wiedzieli, na co lub

na kogo trafią. Dziewięć razy na dziesięć było to niezbyt

przyjemne spotkanie. Leo

wolałby nie mieć do czynienia z żadną wojowniczką ninja

kamuflującą się barwami

ziemi.

Page 137: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jesteś tym przeklętym chłopcem, o którym wspomniała

Nemezis? - zapytał. - Ale

przecież jesteś dziewczyną.

-Jesteś dziewczyną - odrzekła dziewczyna.

-Słucham?

-Słucham - powiedziała dziewczyna żałosnym tonem.

-Powtarzasz... - Leo urwał. - Och. Zaraz. Hazel, czy nie

było jakiegoś mitu o

dziewczynie, która wszystko powtarza?

-Echo - powiedziała Hazel.

-Echo - zgodziła się dziewczyna.

Przesunęła się, a barwa jej szaty dopasowała się do tła. Jej

oczy miały teraz kolor

słonej wody. Leo starał się skupić na jej rysach, ale nie

zdołał.

-Nie pamiętam tego mitu - powiedział. - Zostałaś zaklęta,

żeby powtarzać ostatnie

słowa, jakie usłyszałaś?

-Jakie usłyszałaś - powtórzyła Echo.

Page 138: Znak Ateny - Rick Riordan

-Biedaczka — powiedziała Hazel. - O ile pamiętam, to

sprawka jakiejś bogini.

-Sprawka jakiejś bogini - potwierdziła Echo.

Leo podrapał się po głowie.

-Ale to przecież było tysiące lat temu... Och. Jesteś jedną

z tych śmiertelnych,

którzy powrócili na świat przez Wrota Śmierci. Naprawdę

mam już serdecznie dosyć

nadziewania się na umarlaków.

-Na umarlaków - powiedziała Echo takim tonem, jakby

go ganiła.

Spostrzegł, że Hazel opuściła głowę.

-Och... przepraszam - mruknął. - Nie miałem tego na

myśli.

-Na myśli. - Echo wskazała na daleki brzeg wyspy.

-Chcesz nam coś pokazać? - zapytała Hazel.

Zsunęła się na dół, a Leo za nią. Nawet z bliska trudno

było Echo zobaczyć. Im

Page 139: Znak Ateny - Rick Riordan

dłużej się na nią patrzyło, tym bardziej stawała się

niewidzialna.

-Jesteś prawdziwa? - zapytał. - To znaczy... masz ciało i

krew?

-Ciało i krew. - Dotknęła jego twarzy. Wzdrygnął się.

Miała ciepłe palce.

-Więc... musisz powtarzać wszystko?

-Wszystko.

Leo nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.

-To może być zabawne.

-Zabawne - jęknęła.

-Niebieskie słonie.

-Niebieskie słonie.

-Pocałuj mnie, głuptasie.

-Głuptasie.

Page 140: Znak Ateny - Rick Riordan

-Hej!

-Hej!

-Leo - odezwała się Hazel - przestań się z niej nabijać.

-Przestań się z niej nabijać - zgodziła się Echo.

-No dobra, dobra - powiedział z żalem Leo. Nie co dzień

spotykał kogoś z

wbudowanym modułem interkomunikacyjnym. -Więc co

nam pokazujesz? Potrzebujesz

naszej pomocy?

-Pomocy - potwierdziła z naciskiem Echo.

Skinęła na nich i pobiegła w dół zbocza. Leo widział

przed sobą tylko ruch trawy i

migotanie jej tuniki, gdy jej barwa zmieniała się i

dopasowywała do skał.

-Lepiej się pospieszmy, bo ją zgubimy - stwierdziła

Hazel.

No i napotkali problem - jeśli można tak określić gromadę

pięknych dziewczyn. Echo

zaprowadziła ich do porośniętej trawą kotlinki

przywodzącej na myśl lej po wybuchu z

małą sadzawką pośrodku. Wokół sadzawki pełno było

nimf. W każdym razie Leo

Page 141: Znak Ateny - Rick Riordan

domyślał się, że to nimfy. Podobnie jak te w Obozie

Herosów no-siły muślinowe suknie i

były boso. Miały elfie rysy, a skórę w lekko zielonkawym

odcieniu.

Leo nie miał pojęcia, co one robią. Zbiły się w gromadę w

jednym miejscu, twarzami

do sadzawki, przepychając się, żeby mieć lepszy widok.

Niektóre trzymały telefony

komórkowe z aparatami, starając się zrobić zdjęcie ponad

głowami innych. Leo jeszcze

nigdy nie widział nimf z komórkami. Zastanawiał się, czy

przypadkiem nie przyglądają

się jakiemuś trupowi. Ale jeśli tak, to dlaczego

podskakują i chichocą?

-Na co one patrzą? - zapytał na głos.

-One patrzą - westchnęła Echo.

-Nie dowiemy się, jeśli nie sprawdzimy. - Hazel ruszyła

naprzód i zaczęła się

przepychać przez tłum. - Przepraszam. Wybaczcie mi.

-Hej! - zawołała jedna nimfa. - My byłyśmy tu pierwsze!

Page 142: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tak - dodała druga, marszcząc nos. - A na was on na

pewno nawet nie spojrzy.

Ta druga miała wymalowane na policzkach wielkie

czerwone serca. Na muślinową

sukienkę założyła koszulkę z napisem: OMG, I <3 N!!!

-Yy... ja w sprawie służbowej. - Leo starał się

wypowiedzieć to oficjalnym tonem.

- Przepraszam. Dziękuję.

Nimfy gderały, ale rozstąpiły się, by ukazać jakiegoś

młodzieńca klęczącego na

brzegu sadzawki i uporczywie wpatrzonego w wodę.

Leo zwykle nie zwracał uwagi na wygląd innych

chłopaków. Pewnie dlatego że

najczęściej towarzyszył Jasonowi, który był wysoki,

jasnowłosy, bardzo męski i w ogóle

w niczym nie przypominał Leona. Przywykł, że

dziewczyny nie zwracały na niego

uwagi, a w każdym razie był pewny, że swoim wyglądem

nie zainteresuje żadnej

dziewczyny. Miał nadzieję, że pewnego dnia spodoba się

którejś jego osobowość i

poczucie humoru, chociaż jak dotąd jeszcze się to nie

stało.

Page 143: Znak Ateny - Rick Riordan

Tym razem nie mógł nie zauważyć, że facet przy

sadzawce jest wyjątkowo

przystojny. Miał idealne rysy, z wargami i oczami, które

były nieco kobiece, ale nie

traciły nic z męskości. Ciemne włosy opadały mu na

czoło. Mógł mieć siedemnaście albo

dwadzieścia lat, trudno powiedzieć, ale zbudowany był

jak tancerz - miał długie,

kształtne ramiona i muskularne nogi, idealną postawę i

promieniował królewskim

spokojem. Ubrany był prosto, w dżinsy i koszulkę, a

przez plecy miał przewieszony łuk i

kołczan. Widać było, że od dawna nie używał tej broni.

Strzały były zakurzone. U

szczytu łuku pająk utkał sieć.

Kiedy Leo podszedł bliżej, dostrzegł, że młodzieniec ma

niezwykle złotą twarz.

Słońce zachodziło i jego światło odbijało się od wielkiej

blachy niebiańskiego spiżu

leżącej na dnie sadzawki, otaczając Pana Przystojniaka

ciepłą poświatą.

Młodzieniec wyglądał na zafascynowanego swoim

odbiciem w metalu.

Hazel wzięła głęboki oddech.

-Jest cudowny.

Page 144: Znak Ateny - Rick Riordan

Wokół niej nimfy zapiszczały i zaklaskały, wyraźnie

podzielając jej zdanie.

-Jestem - mruknął jak we śnie młodzieniec, wciąż

wpatrując się w wodę. - Jestem taki

cudowny.

Jedna z nimf pokazała ekran swojego iPhona.

-Jego ostatnie wideo na YouTubie miało milion

wyświetleń w ciągu godziny. Chyba

połowa to moje!

Inne nimfy zachichotały.

-Wideo na YouTubie? - zdziwił się Leo. - A co on w nim

robił, śpiewał?

-Nie, głuptasie! Kiedyś był księciem, wspaniałym łowcą i

w ogóle. Ale mniejsza z

tym. Teraz jest po prostu... sam zobacz!

Pokazała mu filmik. Było w nim dokładnie to, co sami

widzieli: młodzieniec

wpatrzony w swoje odbicie w sadzawce.

Page 145: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jest taaaaaaki sexy! - powiedziała inna nimfa.

Na jej koszulce widniał napis: PANI NARCYZ.

-Narcyz? - zapytał Leo.

-Narcyz - zgodziła się smętnie Echo.

-Och, to znowu tyl

Pani Narcyz próbowała odepchnąć Echo, ale w nią nie

trafiła i w rezultacie popchnęła

kilka innych nimf.

-Ty już miałaś swoją szansę, Echo! - powiedziała nimfa z

iPho-nem. - Rzucił cię

cztery tysiące lat temu! Jesteś dla niego nikim.

-Nikim - powiedziała gorzko Echo.

-Chwileczkę. — Hazel miała trudności z oderwaniem

oczu od pięknego chłopca,

ale w końcu jej się udało. - Co tutaj się dzieje? Dlaczego

Echo nas tutaj przyprowadziła?

Jedna z nimf spojrzała wymownie w niebo. Trzymała w

ręku mazak i pognieciony

plakat z Narcyzem.

Page 146: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dawno temu Echo była nimfą taką jak my, ale była

okropną paplą! Bez przerwy

plotkowała, bla, bla, bla.

-Wiem! - wrzasnęła inna nimfa. - Kto by to zniósł?

Wczoraj powiedziałam

Kleopei... no wiesz, mieszka w głazie obok mnie...

„Przestań plotkować, bo skończysz

jak Echo". Kleopeja to straszna gaduła! Słyszałaś, co

powiedziała o tej nimfie obłoku i

tym satyrze?

-Jasne! - odrzekła nimfa z plakatem. - No więc, w każdym

razie, za karę za to

paplanie Hera przeklęła Echo, tak że od tej pory mogła

tylko wszystko powtarzać, co dla

nas było super. Ale potem Echo zakochała się w naszym

cudownym chłopcu Narcyzie...

jakby myślała, że on kiedykolwiek zwróci na nią uwagę.

-Na nią! - zawołało chórem z sześć nimf.

-A teraz sobie wymyśliła, że jemu potrzeba pomocy -

powiedziała Pani Narcyz. Po

prostu powinna odejść.

Page 147: Znak Ateny - Rick Riordan

-Powinna odejść - warknęła Echo.

-Tak się cieszę, że Narcyz znowu żyje - powiedziała inna

nimfa w szarej sukience,

która wypisała sobie czarnym flamastrem słowa:

NARCYZ + LAIEA na całej długości

obu rąk, od ramion po przeguby. - On jest super. I jest na

moim terenie.

-Och, przestań, Laiea - powiedziała jej przyjaciółka. - To

ja jestem nimfą

sadzawki. Ty jesteś nimfą skały.

-No dobra, ale ja jestem nimfą trawy - zaprotestowała

inna.

-Nie, to przecież oczywiste, że on tutaj przyszedł, bo lubi

polne kwiaty! zaperzyła

się inna. - A one są moje!

Wszystkie nimfy zaczęły się kłócić, podczas gdy Narcyz

gapił się w staw, nie

zwracając na nie uwagi.

-Przestańcie! - ryknął Leo. - Moje panie, przestańcie!

Muszę o coś zapytać

Narcyza.

Page 148: Znak Ateny - Rick Riordan

Nimfy powoli się uspokoiły i znowu zabrały do

pstrykania zdjęć.

Leo ukląkł przy pięknym młodzieńcu.

-No więc co jest grane, Narcyzie?

-Mógłbyś się wynieść? - zapytał Narcyz sennym głosem.

-Psujesz mi widok.

Leo spojrzał w wodę. Jego własne odbicie kołysało się

obok odbicia Narcyza nad

spoczywającym na dnie spiżem. Leo nie miał

najmniejszej ochoty wpatrywać się w

siebie. W porównaniu z Narcyzem wyglądał jak

niewyrośnięty troll. Ale nie było żadnej

wątpliwości, że ten metal był wykutą blachą

niebiańskiego spiżu, mniej więcej okrągłą, o

średnicy około półtora metra.

Skąd ta blacha wzięła się w sadzawce, Leo nie wiedział.

Niebiański spiż spadał na

ziemię w różnych dziwnych miejscach. Podobno w

większości wypadków były to

odpady z wielu pracowni jego taty. Hefajstos tracił

cierpliwość, kiedy mu się coś nie

Page 149: Znak Ateny - Rick Riordan

udawało, i zrzucał skrawki do świata śmiertelników. Ta

blacha może była tarczą dla

jakiegoś boga, która się nie udała. Gdyby zabrać ją na

okręt, wystarczyłaby do dokonania

niezbędnych napraw.

-Masz rację, widok jest przedni - powiedział. — I chętnie

się stąd wyniosę, ale czy

mógłbym zabrać ten kawał spiżu, jeśli nie jest ci

potrzebny?

-Nie - odrzekł Narcyz. - Uwielbiam go. Jest wspaniały.

Leo rozejrzał się, sprawdzając, czy nimfy się śmieją. To

musiał być dowcip. Ale

nimfy z zapałem kiwały głowami, jakby się zgadzały ze

swoim idolem. Tylko Hazel była

zbulwersowana. Zmarszczyła nos, jakby uznała, że

Narcyz pachnie gorzej, niż wygląda.

-Koleś - rzekł Leo do Narcyza - zdajesz sobie sprawę z

tego, że gapisz się na

siebie w wodzie, nie?

-Jestem taki cudowny - westchnął Narcyz. Tęsknie

wyciągnął rękę, by dotknąć

powierzchni wody, ale w ostatniej chwili się wstrzymał. -

Nie, nie mogę poruszyć wody.

Page 150: Znak Ateny - Rick Riordan

To by zepsuło moje odbicie. O rany... jestem taki

cudowny.

-No pewnie - mruknął Leo. - Ale jeśli wezmę ten spiż,

nadal będziesz się widział

w wodzie. Albo... zobacz... - Sięgnął do swojego pasa na

narzędzia i wyciągnął zwykłe

lusterko wielkości monokla. - Możemy pohandlować.

Narcyz niechętnie wziął lusterko i przyjrzał się z

zachwytem swojemu odbiciu.

-Nawet ty nosisz moje zdjęcie? Nie dziwię się. Jestem

cudowny. Dziękuję. Odłożył

lusterko i ponownie wpatrzył się w sadzawkę. - Ja już

mam swój o wiele lepszy

portret. Na twoim jestem trochę wyblakły, nie uważasz?

-O bogowie, tak! — krzyknęła jakaś nimfa. - Narcyzie,

ożeń się ze mną!

-Nie, ze mną! - zawołała inna. - Podpiszesz się na moim

plakacie?

-Nie, na mojej koszulce!

-Nie, na moim czole!

-Nie, podpisz się na mojej...

-Przestańcie! - warknęła Hazel.

-Przestańcie - poparła ją Echo.

Echo znowu zniknęła Leonowi z oczu, ale teraz zdał sobie

sprawę, że dziewczyna

Page 151: Znak Ateny - Rick Riordan

klęczy przy drugim boku Narcyza i macha mu ręką przed

twarzą, jakby próbowała

wyrwać go z zachwytu nad samym sobą. Chłopak nawet

nie mrugnął.

Klub fanek Narcyza próbował odepchnąć Hazel na bok,

ale ona wyciągnęła swój

kawaleryjski miecz.

-Otrząśnijcie się! - krzyknęła.

-On się nie podpisze na twoim mieczu - powiedziała z

pogardą nimfa z plakatem.

-Nie poślubi cię - dodała nimfa z iPhonem. -1 nie

zabierzecie jego spiżowego

zwierciadła! Ono go tu trzyma!

-Jesteście śmieszne - powiedziała Hazel. - Przecież on jest

zajęty tylko sobą! I taki

ktoś wam się podoba?

-Podoba - westchnęła Echo, wciąż machając mu ręką

przed twarzą.

Nimfy westchnęły razem z nią.

-Jestem strasznie pociągający - oświadczył wyrozumiale

Narcyz.

Page 152: Znak Ateny - Rick Riordan

-Narcyzie, posłuchaj. - Hazel wciąż trzymała miecz w

gotowości. - Echo

przyprowadziła nas tutaj, żebyśmy ci pomogli. Prawda,

Echo?

-Echo - powtórzyła Echo.

-Kto? - zapytał Narcyz.

-Jedyna dziewczyna, która zamartwia się tym, co ci się

przydarzyło. Pamiętasz, jak

umierałeś?

Narcyz zmarszczył brwi.

-Ja... nié. To niemożliwe. Jestem zbyt ważny, by umrzeć.

-Umarłeś zapatrzony w siebie - powiedziała stanowczo

Hazel. -Już sobie

przypomniałam ten mit. To Nemezis cię przeklęła, bo

złamałeś tyle serc. Za karę zakochałeś się we własnym

odbiciu.

-Tak bardzo się kocham - zgodził się Narcyz.

-1 w końcu umarłeś - ciągnęła Hazel. - Nie wiem, która

wersja tego mitu jest

prawdziwa. Bo albo się utopiłeś, albo zamieniłeś w kwiat

wiszący nad wodą, albo...

Echo, o którą chodzi?

-O którą chodzi? - powtórzyła z rozpaczą Echo.

Leo wstał.

Page 153: Znak Ateny - Rick Riordan

-Mniejsza o to. Ważne, że znowu żyjesz, koleś. Masz

drugą szansę. Nemezis nam

powiedziała. Możesz wstać i zająć się swoim nowym

życiem. Echo próbuje cię ocalić.

Możesz też zostać tutaj i gapić się w siebie, aż znowu

umrzesz.

-Zostań tutaj! - wrzasnęły wszystkie nimfy.

-Ożeń się ze mną, zanim umrzesz! - pisnęła jedna z nimf.

Narcyz potrząsnął głową.

-Ty po prostu chcesz mieć moje odbicie. Nie dziwię ci

się, ale go nie dostaniesz.

Należy do mnie.

Hazel westchnęła. Zerknęła na słońce, które szybko

zachodziło. Potem wskazała

mieczem na krawędź krateru.

-Leo, możemy chwilę pomówić?

Page 154: Znak Ateny - Rick Riordan

-Przepraszamy na moment - zwrócił się Leo do Narcyza. -

Echo, chcesz z nami iść?

-Iść - zgodziła się Echo.

Nimfy ponownie otoczyły Narcyza i znów zaczęły kręcić

filmy i robić zdjęcia.

Hazel odprowadziła ich nieco dalej, gdzie mogli

swobodnie rozmawiać.

-Nemezis miała rację. Niektórzy półbogowie nie są w

stanie zmienić swojej

natury. Narcyz tu pozostanie, dopóki znowu nie umrze.

-Nie - powiedział Leo.

-Nie - zgodziła się skwapliwie Echo.

-Ten spiż jest nam potrzebny - powiedział Leo. - Jeśli go

stąd zabierzemy, to może

Narcyz jakoś się wyrwie z tej pułapki. Może Echo uda się

go ocalić.

-Uda się go ocalić - powtórzyła z wdzięcznością Echo.

Hazel wbiła miecz w piasek.

Page 155: Znak Ateny - Rick Riordan

-To może też rozwścieczyć kilkadziesiąt nimf. A Narcyz

może sobie przypomnieć,

do czego służy łuk.

Leo zastanowił się nad tym. Słońce już prawie

zachodziło. Nemezis wspomniała, że

po zapadnięciu ciemności Narcyz robi się bardzo

niespokojny, pewnie dlatego że już nie

może zobaczyć swojego odbicia. Leo nie chciał dociekać,

co według bogini oznacza

„bardzo niespokojny". Miał też niejakie doświadczenie w

spotkaniach ze zwariowanymi

nimfami. Nie zamierzał tego powtarzać.

-Hazel... - powiedział - a ten twój dar? Potrafisz tylko

wyczuwać metale, czy

możesz je wzywać do siebie?

Zmarszczyła czoło.

-Czasem potrafię je wzywać. Nigdy nie próbowałam z

czymś tak dużym jak ten

kawał niebiańskiego spiżu. Może dałabym radę

przyciągnąć go przez ziemię, ale

musiałabym być dość blisko. To wymaga wielkiego

skupienia, no i może potrwać za

długo.

Page 156: Znak Ateny - Rick Riordan

-Za długo - ostrzegła Echo.

Leo zaklął. Miał już nadzieję, że po prostu wrócą na

okręt, a Hazel teleportuje

niebiański spiż z bezpiecznej odległości.

-No dobra. Musimy zaryzykować. Hazel, mogłabyś

spróbować wezwać ten spiż

stąd, z tego miejsca? Żeby zapadł się w piasek i przebił do

ciebie pod ziemią? Wtedy go

złapiemy i pobiegniemy do okrętu.

-Ale Narcyz wciąż się w niego wpatruje. Przez cały czas.

-Przez cały czas - potwierdziła Echo.

-To już moja działka - rzekł Leo, chociaż już się zżymał

na swój plan. - Echo i ja

dokonamy sabotażu.

-Sabotażu? - zdziwiła się Echo.

-Wyjaśnię ci - obiecał Leo. - Zgoda?

-Zgoda.

-Super. A teraz miejmy nadzieję, że wyjdziemy stąd żywi.

Page 157: Znak Ateny - Rick Riordan

VIII

LEO

Leo przygotował się psychicznie na całkowitą odmianę. Z

pasa na narzędzia

wyczarował trochę mocnych miętówek i parę

spawalniczych gogli. Gogle to wprawdzie

nie okulary słoneczne, ale musiały wystarczyć. Podwinął

rękawy koszuli. Użył oleju do

maszyn, by przylizać sobie włosy. W tylną kieszeń spodni

wcisnął klucz francuski (choć

nie bardzo wiedział po co) i poprosił Hazel, żeby na

bicepsach wypisała mu markerem:

SUPERCIACHO, z czaszką i skrzyżowanymi

piszczelami.

-Coś ty wymyślił? - zapytała lekko zszokowana.

-Staram się nie myśleć. Od myślenia mogę dostać świra.

Skupiam się na tym, jak

zwędzić ten niebiański spiż. Echo, jesteś gotowa?

-Gotowa.

Page 158: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo wziął głęboki oddech. Ruszył z powrotem w stronę

sadzawki. Miał nadzieję, że

wygląda oszałamiająco, a w każdym razie nie na kogoś,

kto cierpi na chorobę

psychiczną.

-Leo jest najfajniejszy! - krzyknął.

-Leo jest najfajniejszy! - powtórzyła ochoczo Echo.

-Tak jest, dziecinko, sama popatrz!

-Sama popatrz!

-Z drogi przed królem!

-Przed królem!

-Narcyz jest słaby!

-Słaby!

Nimfy rozbiegły się, wyraźnie zaskoczone. Leo niedbale

machnął ręką, jakby mu

przeszkadzały.

-Żadnych autografów, dziewczyny. Wiem, że chętnie

byście się na mnie rzuciły,

Page 159: Znak Ateny - Rick Riordan

ale nic z tego. Jestem dla was o wiele za dobry. Lepiej

zajmijcie się tym paskudnym

ciamajdą Narcyzem. To zero!

-Zero! - powtórzyła z entuzjazmem Echo.

Nimfy zajazgotały ze złością.

-Co ty wygadujesz? - zapytała jedna.

-Sam jesteś zero! - dodała druga.

Leo poprawił sobie gogle i uśmiechnął się. Napiął

bicepsy, chociaż nie miał wiele do

napinania, i pokazał swój tatuaż: SUPER-CIACHO". Na

razie udało mu się skupić na

sobie uwagę nimf, chociaż Narcyz nadał wpatrywał się w

swoje odbicie.

-Wiecie, jaki ten Narcyz jest brzydki? - zapytał Leo. - Jest

tak brzydki, że kiedy się

urodził, jego matka pomyślała, że jest niedorozwiniętym

centaurem... z końskim tyłkiem

zamiast twarzy.

Kilkanaście nimf wydało z siebie zduszone okrzyki.

Narcyz zmarszczył brwi, jakby

Page 160: Znak Ateny - Rick Riordan

miał mgliste poczucie, że komar bzyka mu koło głowy.

-Wiecie, dlaczego na jego łuku jest pajęczyna? - ciągnął

Leo. -Bo poluje nim na

gruszki na wierzbie, tylko jeszcze żadnej wierzby nie

znalazł!

Jedna z nimf parsknęła śmiechem. Jej towarzyszki

poszturchiwały ją, żeby się

uciszyła.

Narcyz odwrócił się i łypnął na Leona.

-Kim jesteś?

-Jestem wielkoformatowym dingolem, koleś! Jestem Leo

Val-dez, bardzo

niegrzeczny chłopiec. A panie uwielbiają niegrzecznych

chłopców.

-Uwielbiają niegrzecznych chłopców! - pisnęła z

przekonaniem Echo.

Leo wyjął długopis i podpisał się na ramieniu jednej z

nimf.

-Narcyz to niedojda! Jest tak słaby, że nie udźwignie

chusteczki higienicznej. Jest

Page 161: Znak Ateny - Rick Riordan

takim cieniasem, że hasło „cienias" w Wikipe-diijest

opatrzone zdjęciem Narcyza... ale

jest na nim tak brzydki, że nikt nie chce wystukać tego

hasła.

Narcyz ściągnął swoje idealne brwi. Barwa jego twarzy

ze złotej przeszła w

łososiową. Na chwilę całkowicie zapomniał o sadzawce, a

Leo zobaczył, że kawał

niebiańskiego spiżu zapada się w piasek.

-Co ty wygadujesz? - zapytał Narcyz. - Jestem zupełnie

niesamowity. Wszyscy to

wiedzą.

-Niesamowity w robieniu z siebie głupola. Gdybym ja był

takim dupkiem jak ty,

tobym się utopił. Ale... zaraz, ty już to zrobiłeś!

Inna nimfa zachichotała. Potem jeszcze jedna. Narcyz

wydał z siebie groźny pomruk,

przez co troszkę zbrzydł. Tymczasem Leo puszył się,

unosił brwi nad goglami i rozkładał

ramiona, zachęcając zebranych do aplauzu.

-Tak jest! Wszyscy razem: Leo jest wielki!

-Leo jest wielki! - krzyknęła Echo.

Page 162: Znak Ateny - Rick Riordan

Wmieszała się w tłum, a ponieważ trudno ją było

zobaczyć, nimfy najwyraźniej

sądziły, że to głos jednej z nich.

-O bogowie, jaki jestem piękny! - ryknął Leo.

-Piękny! - wrzasnęła Echo.

-On naprawdę jest fajny — ośmieliła się powiedzieć jedna

z nimf.

-1 słodki, chociaż taki mizerny - dodała inna.

-Mizerny? - powtórzył Leo. - Skarbie, to ja wynalazłem

mizerność. Mizerność to

nowy styl superseksowności. A JA JESTEM mizerny.

Narcyz? To taki łamaga, że nie

chcą go nawet w Podziemiu. Żadne widmo dziewczyny

nie chciałoby się z nim umówić.

-Ojej - jęknęła jakaś nimfa.

-Ojej! - zgodziła się z nią Echo.

-Przestańcie! - Narcyz powstał. - To wszystko nie tak!

Ten osobnik wcale nie jest

piękny, więc musi... - Przez chwilę szukał odpowiedniego

słowa, bo prawdopodobnie już

Page 163: Znak Ateny - Rick Riordan

dawno nie mówił o czymś innym niż o sobie. - Musi nas

oszukiwać.

Wyglądało na to, że Narcyz nie jest kompletnie głupi. Na

jego twarzy pojawił się cień

zrozumienia. Znów odwrócił się do sadzawki.

-Spiżowe zwierciadło znikło! Moje odbicie! Oddajcie mi

mnie!

-Leo jest wielki! - pisnęła jedna z nimf, ale reszta

ponownie skupiła uwagę na

Narcyzie.

-To ja jestem cudowny! - upierał się Narcyz. - On ukradł

moje zwierciadło i

zamierzam stąd odejść, jeśli mi go nie odda!

Rozległy-się zduszone okrzyki. Jedna z nimf pokazała coś

ręką.

-Tam!

Hazel była już na szczycie krateru i biegła ile sił w

nogach, ciągnąc za sobą wielki

płat spiżu.

-Oddaj to! - krzyknęła jakaś nimfa.

-Oddaj to - mruknęła Echo, prawdopodobnie wbrew woli.

-Tak! - Narcyz zdjął swój łuk i wyciągnął strzałę z

zakurzonego kołczanu.

Page 164: Znak Ateny - Rick Riordan

Pierwszą, która odbierze jej ten spiż, pokocham prawie

tak jak samego siebie. Mogę

nawet ją pocałować, zaraz po tym jak pocałuję moje

odbicie!

-O bogowie! - wrzasnęły nimfy.

-1 zabijcie tych półbogów! - dodał Narcyz, łypiąc uroczo

na Leona. - Oni nie są

tak cudowni jak ja!

Leo potrafił biec bardzo szybko, kiedy ktoś próbował go

zabić. To przykre, ale miał

w tym duże doświadczenie.

Dogonił Hazel, co było łatwe, bo walczyła z

dwudziestokilo-gramowym kawałem

niebiańskiego spiżu. Chwycił za jeden bok blachy i

zerknął przez ramię. Narcyz

naciągnął cięciwę, ale strzała była tak stara i krucha, że

połamała się w drzazgi.

-Au! - krzyknął z wdziękiem. - Mój manicure!

Zwykle nimfy potrafią bardzo szybko biegać - a

przynajmniej potrafiły to nimfy z

Page 165: Znak Ateny - Rick Riordan

Obozu Herosów - ale te były obciążone plakatami,

koszulkami i innymi gadżetami

reklamującymi Narcyza. Poza tym nimfy nie najlepiej

działają zespołowo. Wciąż na

siebie wpadały, popychając się i potrącając. Echo też

robiła swoje, biegnąc wśród nich,

blokując każdą, która się nawinęła, i podstawiając im

nogę.

Mimo to szybko się zbliżały.

-Wezwij Ariona! - wydyszał Leo.

-Już wezwałam!

Popędzili ku plaży. Dobiegli aż na brzeg i ujrzeli „Argo

II", ale był za daleko, by do

niego dopłynąć, nawet gdyby nie taszczyli niebiańskiego

spiżu.

Leo odwrócił się. Tłum nimf przebiegał już przez wydmy.

Narcyz pędził na przedzie,

trzymając łuk jak batutę kapelmistrza. Nimfy

wyczarowały różne rodzaje broni. Jedne

trzymały kamienie. Inne drewniane pałki przystrojone

kwiatami. Kilka wodnych nimf

miało niezbyt groźnie wyglądające pistolety na wodę, ale

w ich oczach płonęła żądza

Page 166: Znak Ateny - Rick Riordan

mordu.

-O kurczę - mruknął Leo, wyczarowując ogień w palcach

wolnej dłoni. - Uczciwa

walka to nie jest moja specjalność.

-Trzymaj niebiański spiż. - Hazel dobyła miecza. -

Schowaj się za mną!

-Schowaj się za mną! - powtórzyła Echo.

Kamuflażowa dziewczyna biegła teraz na czele gromady

nimf.

Zatrzymała się tuż przed Leonem i rozłożyła ramiona,

jakby chciała go sobą osłonić.

-Echo - wykrztusił Leo - jesteś bardzo dzielną nimfą.

-Dzielną nimfą?

-Jestem dumny z tego, że mi kibicujesz. Jeśli wyjdziemy

z tego cało, powinnaś

zapomnieć o Narcyzie.

-Zapomnieć o Narcyzie? - powtórzyła niepewnym tonem.

-Jesteś dla niego stanowczo za dobra.

Nimfy otoczyły ich półkolem.

-Oszustwo! - zawołał Narcyz. - Dziewczyny, oni mnie nie

kochają! My wszyscy

Page 167: Znak Ateny - Rick Riordan

kochamy mnie, prawda?

-Tak! - wrzasnęły nimfy, prócz jednej, w żółtej sukience,

która pisnęła: - Leo jest

wielki!

-Zabić ich! - rozkazał Narcyz.

Nimfy rzuciły się do ataku, ale nagle piasek przed nimi

eksplodował. Arion

przygalopował znikąd, okrążając tłum tak szybko, że

powstała burza piaskowa. Białe

wapno obsypało nimfy, zalepiając im oczy.

Hazel Wspięła się na siodło, podniosła spiż i wyciągnęła

rękę do Leona.

-Nie możemy zostawić Echo! - powiedział Leo.

-Zostawić Echo - powtórzyła nimfa.

Uśmiechnęła się i po raz pierwszy Leo zobaczył wyraźnie

jej twarz. Była naprawdę

ładna. Jej oczy były bardziej niebieskie, niż mu się

przedtem wydawało. Jak mógł tego

nie zauważyć?

-Dlaczego? - zapytał. - Chyba nie myślisz, że nadal

możesz ocalić Narcyza...

-Ocalić Narcyza - powiedziała z przekonaniem.

Page 168: Znak Ateny - Rick Riordan

I nawet jeśli to było tylko echo, Leo czuł, że naprawdę

tego chciała. Dostała drugą

szansę w życiu i była zdecydowana ją wykorzystać, by

ocalić ukochanego chłopaka mimo

że był wyjątkowo beznadziejnym (chociaż wyjątkowo

przystojnym) kretynem.

Chciał zaprotestować, ale Echo podeszła o krok i

pocałowała go w policzek, a potem

łagodnie odepchnęła.

-Leo, właź! - zawołała Hazel.

Nimfy już ochłonęły. Powycierały sobie wapno z oczu,

które teraz płonęły

zielonkawą wściekłością. Leo ponownie spojrzał na Echo,

ale ta wsiąkła już w scenerię.

-No tak - powiedział z trudem, bo zaschło mu w gardle. -

Dobra, w porządku.

Wspiął się na grzbiet konia za Hazel. Arion pognał przez

jezioro. Słyszeli za sobą

krzyk nimf i Narcyza, który wrzeszczał:

-Oddajcie mi mnie! Oddajcie mi mnie!

Page 169: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo przypomniał sobie, co Nemezis powiedziała o Echo i

Narcyzie: „Może czegoś

cię nauczą".

Sądził, że miała na myśli Narcyza, ale teraz zaświtało mu

w głowie, że nauczył się

czegoś od Echo - niewidzialnej dla swoich sióstr,

zmuszonej zaklęciem do kochania

kogoś, kto miał ją w nosie. Siódme koto. Próbował

otrząsnąć się z tej myśli. Przywarł do

spiżowej blachy jak do tarczy.

Przysiągł sobie, że nigdy nie zapomni twarzy Echo.

Zasłużyła, by przynajmniej jedna

osoba ją dostrzegła i doceniła. Zamknął oczy, ale

wspomnienie jej uśmiechu już blakło.

IX

PIPER

Piper nie chciała zaglądać w Zwierciadło.

Siedząc w kajucie Jasona i czekając, aż się przebudzi,

poczuła się jednak bardzo

samotna i bezradna.

Page 170: Znak Ateny - Rick Riordan

Twarz miał tak bladą, że wyglądała jak oblicze trupa.

Pamiętała ten okropny dźwięk,

gdy cegła ugodziła go w czoło. Został ranny tylko

dlatego, że osłaniał ją przed

Rzymianami.

Udało im się wmusić w niego nektar i ambrozję, ale i tak

nie była pewna, w jakim

stanie się przebudzi. A jeśli ponownie utraci pamięć - ale

tym razem pamięć o niej?

Byłby to najokrutniejszy figiel spłatany jej przez bogów,

a zaznała z ich strony wiele

okrucieństwa.

Słyszała, jak w sąsiedniej kajucie Gleeson Hedge nuci

jakąś wojskową piosenkę może

Stars and Stripes Forever? Telewizja satelitarna nie

działała, więc satyr pewnie

siedział na koi i czytał stare numery magazynu „Guns 8c

Ammo". Nie był złym

opiekunem, za to z całą pewnością był najbardziej

wojowniczym starym kozłem, jakiego

spotkała.

Oczywiście była mu wdzięczna. Pomógł jej ojcu,

aktorowi filmowemu Tristanowi

Page 171: Znak Ateny - Rick Riordan

McLeanowi, pozbierać się po tym, jak zeszłej zimy

porwały go olbrzymy. Przed kilkoma

tygodniami Hedge poprosił swoją dziewczynę Melię,

żeby zajęła się domem McLeana, a

sam wyruszył na misję.

Hedge starał się robić wrażenie, że powrót do Obozu

Herosów to jego własny

pomysł, ale Piper podejrzewała, że coś się za tym kryje.

W ciągu tych ostatnich paru

tygodni, gdy telefonowała do domu, jej tata i Melia za

każdym razem pytali, czy

wszystko w porządku. Może jej głos brzmiał podejrzanie?

Piper nie mogła opowiadać ojcu o swoich wizjach. Były

zbyt przerażające. Zresztą i

tak wypił już eliksir, który wymazał z jego pamięci

wszystko, co wiązało się z faktem, że

jego córka jest pół-boginią. Wciąż jednak wyczuwał,

kiedy spotykały ją niepowodzenia, i

była niemal pewna, że to on poprosił Hedgea, by ją

odnalazł.

Nie powinna wyciągać sztyletu. Poczuje się jeszcze

gorzej.

Lecz w końcu pokusa okazała się zbyt silna. Wyjęła

Katoptris z pochwy. Nie

Page 172: Znak Ateny - Rick Riordan

wyglądał jakoś wyjątkowo, był krótkim trójkątnym

sztyletem z nieozdobioną rękojeścią,

ale należał kiedyś do Heleny Trojańskiej. Katoptris, czyli

Zwierciadło.

Wpatrzyła się w spiżową klingę. Z początku widziała

tylko swoje odbicie. Potem

światło zafalowało na metalu. Ujrzała tłum rzymskich

półbogów zgromadzony na forum.

Przemawiał ten jasnowłosy i podobny do stracha na

wróble Oktawian, wymachując

pięścią. Nie słyszała go, ale domyślała się, o co mu

chodzi. Musimy pozabijać tych

Greków!

Reyna, pretor obozu, stała z boku z twarzą spiętą od

tłumionych emocji. Gorycz?

Gniew? Trudno powiedzieć.

Piper była przygotowana na to, że znienawidzi Reynę, ale

wyszło inaczej. Podczas

uczty na forum podziwiała jej opanowanie.

Reyna domyśliła się, co Piper łączy z Jasonem. Jako

dziecko Afrodyty Piper łatwo to

Page 173: Znak Ateny - Rick Riordan

wyczuła. A jednak przywódczyni Rzymian nie przestała

być wobec niej uprzejma, nie

straciła nad sobą panowania. Przedłożyła dobro obozu

nad swoje emocje. Dała Grekom

uczciwą szansę... aż do chwili gdy „Argo II" zaczął

niszczyć jej miasto.

Piper niemalże czuła się winna, że jest dziewczyną

Jasona, chociaż to było głupie.

Jason nigdy tak naprawdę nie był chłopakiem Reyny.

Może Reyna nie była taka zła, ale teraz nie miało to

znaczenia. Zmarnowali szansę na

pokój. Perswazyjny czar Piper okazał się tym razem

całkowicie nieskuteczny.

Jej skryty lęk? Może za słabo się starała. Nigdy nie

chciała zaprzyjaźnić się z

Rzymianami. Zbyt martwiła się o to, że utraci Jasona,

który powróci do swojego

dawnego życia. Może podświadomie nie przyłożyła się

dostatecznie do czarowania

swoim głosem.

Teraz Jason był ranny. Okręt prawie zniszczony. A wizja

na ostrzu Zwierciadła

mówiła wyraźnie, że ten dusiciel pluszowych misiów,

Oktawian, rozbudza w

Page 174: Znak Ateny - Rick Riordan

Rzymianach żądzę wojny.

Scena na klindze zmieniła się. Mignęła szybka seria

epizodów, które już przedtem

widziała, ale których wciąż nie rozumiała: galopujący na

pole bitwy Jason, z oczami

złotymi, a nie niebieskimi, jakaś kobieta w staromodnej

balowej sukni, stojąca w

nadmorskim parku z palmami, wyłaniający się z rzeki byk

z twarzą brodatego

mężczyzny, dwaj giganci w jednakowych żółtych togach,

ciągnący za linę zawieszoną na

systemie bloków, wydobywający z jakiejś ciemnej dziury

wielki spiżowy kocioł.

A potem pojawiła się najgorsza scena. Ujrzała samą

siebie z Jasonem i Percym; stali

po pas w wodzie na dnie ciemnej, okrągłej komory, Piper

drapała paznokciami ściany,

chcąc stamtąd uciec, ale nie było dokąd. Woda sięgnęła

ich piersi, Jason został

wciągnięty pod wodę, Percy potknął się i zniknął.

Czy dziecko boga morza może się utopić? Nie wiedziała,

ale patrzyła na siebie w tej

Page 175: Znak Ateny - Rick Riordan

wizji, samotną i szamoczącą się w ciemności, aż woda

przykryła jej głowę.

Zamknęła oczy. „Nie pokazuj mi tego więcej" - błagała. -

„Pokaż mi coś budzącego

nadzieję".

Zmusiła się, by ponownie spojrzeć na klingę.

Tym razem zobaczyła pustą szosę przecinającą pola

pszenicy i słoneczników. Na

tabliczce był napis: TOPEKA 32. Na skraju drogi stał

mężczyzna w szortach khaki i

fioletowej koszulce obozowej. Twarz ocieniało mu

szerokie rondo kapelusza oplecionego

winoroślą. Trzymał srebrną czarę i przyzywał Piper

gestem ręki. Zrozumiała, że chce jej

coś dać - jakiś lek albo antidotum.

-Hej - wychrypiał Jason.

Piper tak się wzdrygnęła, że upuściła sztylet.

-Obudziłeś się!

-A co, to takie dziwne? - Dotknął obandażowanej głowy i

zmarszczył brwi. - Co...

co się stało? Pamiętam wybuchy i...

Page 176: Znak Ateny - Rick Riordan

-Pamiętasz, kim jestem?

Próbował się roześmiać, ale skończyło się na bolesnym

skrzywieniu.

-Kiedy ostatnio sprawdzałem, byłaś moją cudowną

dziewczyną Piper. Chyba że

coś się zmieniło, odkąd straciłem przytomność.

Piper prawie załkała z ulgi. Pomogła mu usiąść i podała

odrobinę nektaru,

opowiadając, co się wydarzyło. Wyjaśniała właśnie, w

jaki sposób Leo chce naprawić

okręt, gdy usłyszała stukot końskich kopyt nad ich

głowami.

Chwilę później Leo i Hazel stanęli w drzwiach, dźwigając

między sobą wielki, płaski

kawał kutego spiżu.

-Bogowie Olimpu... - Piper wytrzeszczyła oczy na Leona.

-Co ci się stało?

Tłuste włosy miał zaczesane do tyłu. Na czole tkwiły mu

gogle spawacza, na

Page 177: Znak Ateny - Rick Riordan

policzku miał ślad szminki, a na ramionach i koszulce

napisy: SUPERCIACHO,

NIEGRZECZNY CHŁOPIEC i LEO JEST WIELKI.

-To długa historia - odpowiedział. - Tamci wrócili?

-Jeszcze nie.

Leo zaklął. Potem dostrzegł siedzącego Jasona i twarz mu

się rozjaśniła.

-Hej, koleś! Fajnie, że ci lepiej. Będę w maszynowni.

Wybiegł z kawałem spiżu, zostawiając Hazel w drzwiach.

Piper spojrzała na nią, unosząc brwi.

-Leo jest wielki.

-Spotkaliśmy Narcyza - odrzekła Hazel, co niewiele

wyjaśniało. - A także

Nemezis, boginię zemsty.

Jason westchnął.

-Najlepsza zabawa mnie ominęła.

Nad ich głowami coś głucho huknęło, jakby na pokładzie

wylądowało jakieś ciężkie

stworzenie. Annabeth i Percy już biegli korytarzem. Percy

taszczył dymiące,

dwudziestolitrowe plastikowe wiadro, które okropnie

cuchnęło. Annabeth miała we

Page 178: Znak Ateny - Rick Riordan

włosach smugę czegoś czarnego i kleistego. Koszulka

Percy'ego była tym cała umazana.

-Smoła dekarska? - zapytała Piper.

Za nimi pojawił się Frank, przez co w korytarzu zrobiło

się ciasno od półbogów.

Przez twarz biegła mu wielka krecha czarnej mazi.

-Wpadliśmy na smołowe potwory - wyjaśniła Annabeth.

— Hej, Jason, jak to

dobrze, że się obudziłeś. Hazel, gdzie jest Leo?

Hazel wskazała w dół.

-W maszynowni.

Nagle cały okręt przechylił się na lewą burtę. Wszyscy się

zachwiali. Percy o mało

nie wylał smoły z wiaderka.

-Uch, co to było? - zapytał.

-Och... - Hazel wyraźnie się zmieszała. - Mogliśmy trochę

rozzłościć nimfy, które

mieszkają w tym jeziorze. I to... wszystkie.

Page 179: Znak Ateny - Rick Riordan

-Super. — Percy wręczył Frankowi i Annabeth wiaderko

ze smołą. - Pomóżcie

Leonowi. Ja powstrzymam te wodne duchy, ile dam radę.

-Robi się! - zawołał Frank.

Rozbiegli się wszyscy troje, pozostawiając Hazel w

drzwiach kajuty. Okręt znowu się

przechylił i Hazel złapała się za żołądek, jakby ją

zemdliło.

-Ja tylko... - Przełknęła ślinę, słabo machnęła ręką w

stronę korytarza i wybiegła.

Jason i Piper zostali pod pokładem, podczas gdy okrętem

kołysało tam i z powrotem.

Piper czuła się strasznie bezradna. Fale łomotały w

kadłub, a z pokładu dochodziły

gniewne głosy - Percy coś wykrzykiwał, trener Hedge

ryczał na jezioro. Głowa Festusa

zionęła parę razy ogniem. Hazel jęczała żałośnie w swojej

kajucie. Z dołu, z

maszynowni, dochodziły takie odgłosy, jakby Leo, Frank

i Annabeth ćwiczyli irlandzki

taniec z kowadłami przywiązanymi do podeszew. Po

jakimś czasie, który wlókł się

Page 180: Znak Ateny - Rick Riordan

niemiłosiernie, motor zaskoczył. Wiosła zatrzeszczały i

stęknęły i Piper poczuła, że okręt

wznosi się w powietrze.

Kołysanie i dygotanie kadłuba ustało. Słychać było tylko

ciche brzęczenie

maszynerii. W końcu Leo wyszedł z maszynowni. Cały

był pokryty potem, wapiennym

pyłem i smołą. Jego koszulka wyglądała, jakby ją

wciągnęły stopnie ruchomych schodów

i porwały na strzępy. Napis: LEO JEST WIELKI na jego

piersi głosił teraz: LEO JEST. Z

uśmiechem szaleńca oświadczył, że są bezpieczni.

-Spotkamy się w mesie za godzinę - dodał. - Zwariowany

dzień, nie?

Kiedy wszyscy doprowadzili się do porządku, trener

Hedge stanął za sterem, a

półbogowie zgromadzili się w mesie na kolację. Po raz

pierwszy wszyscy zasiedli razem

- cała siódemka. Może ich obecność powinna Piper

uspokoić, ale widok ich wszystkich w

jednym miejscu uświadomił jej tylko, że Przepowiednia

Siedmiorga właśnie zaczyna się

sprawdzać. Nie będzie już czekania, aż Leo skończy

budować okręt. Nie będzie miłych

Page 181: Znak Ateny - Rick Riordan

dni w Obozie Herosów, nie będzie udawania, że

przyszłość jest wciąż daleko. Byli już w

drodze, mając za sobą gromadę rozwścieczonych

Rzymian, a przed sobą starożytne

krainy. Giganci będą na nich czekać. Gaja się odradza. A

jeśli ich misja się nie

powiedzie, świat ulegnie zagładzie.

Inni też musieli to odczuwać. Napięcie w mesie było

niczym nabrzmiewanie burzy

elektrycznej, a porównanie to nie było od rzeczy, biorąc

pod uwagę talenty Percyego i

Jasona. Już na samym początku doszło do niezręcznej

sytuacji, gdy obaj chłopcy

próbowali usiąść na tym samym krześle u szczytu stołu. Z

palców dłoni Jasona

wystrzeliły iskry. Po krótkim zawahaniu - jakby obaj

pomyśleli: „No co ty, stary?" oddali

krzesło Annabeth, a sami usiedli przy stole naprzeciw

siebie.

Wymienili relacje z wydarzeń w Salt Lake City i na

wyspie, ale nawet zabawna

opowieść Leona o tym, jak wywiódł w pole Narcyza, nie

zdołała poprawić im nastroju.

Page 182: Znak Ateny - Rick Riordan

-To dokąd teraz? - zapytał Leo z ustami pełnymi pizzy. -

Naprawiłem, co było

konieczne, żeby nas wydostać z jeziora, ale uszkodzeń

wciąż jest sporo. Powinniśmy

znowu wylądować i wszystko zreperować, zanim

ruszymy przez Atlantyk.

Percy zajadał placek, który z bliżej nieznanych powodów

był całkowicie niebieski niebieskie

było nadzienie, ciasto, a nawet smuga bitej śmietany na

wierzchu.

-Musimy się oddalić od Obozu Jupiter - powiedział. -

Frank wypatrzył jakieś orły

nad Salt Lake City. Wygląda na to, że Rzymianie są

niedaleko.

To nie poprawiło nastroju wokół stołu. Piper wolałaby

milczeć, ale czuła się

zobowiązana... i trochę winna.

-Ale czy nie powinniśmy wrócić i spróbować jakoś

przekonać Rzymian? Może...

może nie przyłożyłam się dostatecznie do czaromowy?

Jason wziął ją za rękę.

Page 183: Znak Ateny - Rick Riordan

-To nie twoja wina, Pipes. Ani Leona - dodał szybko. - To

wszystko sprawka Gai,

która chciała poróżnić oba nasze obozy.

Piper była mu wdzięczna za wsparcie, ale nieprzyjemne

uczucie pozostało.

-Może gdybyśmy im to wytłumaczyli...

-Bez żadnych dowodów? - zapytała Annabeth. - I mimo

że sami nie wiemy, co

właściwie się stało? Doceniam to, co powiedziałaś, Piper.

I ja wolałabym mieć Rzymian

po naszej stronie, ale dopóki nie pojmiemy, co Gaja

zamierza, powrót to samobójstwo.

-Ona ma rację - zgodziła się Hazel. Wciąż była blada po

ataku choroby morskiej,

ale spróbowała zjeść parę słonych krakersów. Brzeg jej

talerza był wysadzany rubinami,

a Piper była pewna, że nie było ich tam na początku

kolacji. - Reyna może by nas

wysłuchała, ale Oktawian nie. Rzymianie muszą dbać o

swój honor. Zostali zaatakowani.

I najpierw będą strzelać, a dopiero potem zadawać

pytania.

Page 184: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper zagapiła się w swój talerz. Na magicznych talerzach

mogły się pojawić

najróżniejsze potrawy z jarzyn. Szczególnie lubiła

awokado i quesadillę z grillowaną

papryką, ale tego wieczoru jakoś nie miała apetytu.

Pomyślała o wizjach, które zobaczyła na klindze sztyletu:

Jason ze złotymi oczami,

byk z ludzką głową, dwaj giganci w żółtych togach

wyciągający spiżową kadź z jakiejś

jamy. I to najgorsze: jak sama tonęła w czarnej wodzie.

Zawsze lubiła wodę. Miała cudowne wspomnienia z

surfowania ze swoim ojcem. Ale

od kiedy zaczęła oglądać tę wizję na ostrzu Katoptrisa,

coraz częściej myślała o pewnej

starej indiańskiej legendzie, którą opowiadał jej dziadek,

żeby przestrzec ją przed

chodzeniem nad rzekę płynącą koło jego domku. Mówił,

że Czirokezi wierzyli w dobre

duchy wodne, podobne do greckich najad, ale wierzyli też

w złe duchy wody, wodne

ludojady, które polowały na ludzi za pomocą

niewidzialnych strzał i szczególnie lubiły

topić małe dzieci.

Page 185: Znak Ateny - Rick Riordan

-Słusznie - powiedziała. - Musimy lecieć dalej. Nie tylko

z powodu Rzymian.

Mamy mało czasu.

Hazel pokiwała głową.

-Nemezis powiedziała, że mamy tylko sześć dni. Za sześć

dni Nico umrze, a Rzym

zostanie zniszczony.

Jason zmarszczył brwi.

-Chodzi o Rzym, nie o Nowy Rzym?

-Chyba tak. Ale w takim razie mamy mało czasu.

-Dlaczego sześć dni? - zastanawiał się Percy. -1 jak mają

zniszczyć Rzym?

Nikt nie odpowiedział. Piper nie chciała mnożyć złych

wiadomości, ale uznała, że

musi to zrobić.

-Jest jeszcze coś. Widziałam różne rzeczy na moim

sztylecie.

Frank zamarł z widelcem owiniętym spaghetti w połowie

drogi do ust.

-Różne rzeczy, czyli...?

Page 186: Znak Ateny - Rick Riordan

-Trudno się połapać, o co w tym wszystkim chodzi, bo to

były takie dziwaczne

migawki, ale zobaczyłam dwóch jednakowo ubranych

gigantów. Może bliźniaków.

Annabeth wpatrzyła się w magiczne wideo na ścianie,

ukazujące Obóz Herosów.

Teraz pokazywało salon w Wielkim Domu: w kominku

trzaskał wesoły ogień, a na jego

gzymsie smacznie chrapała wypchana głowa lamparta

Seymoura.

-Bliźniacy, jak w przepowiedni Elli - powiedziała. -

Gdybyśmy zdołali zrozumieć,

o co chodzi w tym zdaniu, mogłoby to coś wyjaśnić.

-Córa mądrości samotnie kroczy... - zacytował Percy. -

Znamię Ateny przez Rzym

ogniem się toczy. Annabeth, tu musi chodzić o ciebie.

Junona powiedziała mi... no,

powiedziała, że w Rzymie czeka cię ciężkie zadanie. I że

wątpi, byś mu podołała. Ale

jestem pewny, że się myli.

Annabeth wzięła głęboki oddech.

Page 187: Znak Ateny - Rick Riordan

-Reyna miała mi coś powiedzieć, na chwilę zanim okręt

zaczął nas bombardować.

Mówiła, że wśród rzymskich pretorów krąży pewna stara

legenda... coś w związku z

Ateną. Powiedziała, że to może być przyczyną

odwiecznej wrogości Greków i Rzymian.

Leo i Hazel wymienili niespokojne spojrzenia.

-Nemezis mówiła coś podobnego - dodał Leo. - O starym

sporze, który trzeba

rozstrzygnąć...

-O jednej rzeczy, która może pogodzić dwie natury boga -

przypomniała sobie

Hazel. -1 o pomszczeniu starego zła.

Percy nakreślił zmartwioną buźkę na swojej niebieskiej

bitej śmietanie.

-Byłem pretorem zaledwie dwie godziny. Jasonie,

słyszałeś kiedyś o takiej

legendzie?

Jason wciąż trzymał Piper za rękę. Palce mu zwilgotniały.

-Ja... ee, nie jestem pewny.

Muszę pomyśleć. Percy zmrużył oczy.

Page 188: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie jesteś pewny?

Jason nie odpowiedział. Piper chciała go zapytać, o co

chodzi. Wyczuwała, że po

prostu nie chce rozmawiać o tej starej legendzie. Spojrzał

na nią i w jego oczach

wyczytała: „Później". Milczenie przerwała Hazel.

-A co z resztą przepowiedni? - Obróciła swój wysadzany

rubinami talerz. —Już

węszą mdły oddech anioła bliźnięta, pod którego strażą

wiecznej śmierci pęta.

-Blednie olbrzymów zmora ozłocona - dodał Frank - z

utkanego więzienia w bólu

uwolniona.

-Zmora olbrzymów - powiedział Leo. - Cokolwiek to

znaczy, zmora olbrzymów

nam pasuje, nie? I chyba musimy ją odnaleźć. Jeśli to

pomoże bogom pozbyć się

rozdwojenia jaźni i zaczną działać razem, będzie fajnie.

Percy pokiwał głową.

-Nie pokonamy gigantów bez pomocy bogów.

Page 189: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason zwrócił się do Franka i Hazel:

-Myślałem, że sami, we dwoje, zabiliście tego olbrzyma

na Alasce bez pomocy

żadnego boga.

-Alkyoneus to szczególny przypadek - odrzekł Frank. -

Był nieśmiertelny tylko

tam, gdzie się urodził, na Alasce. Ale już nie w Kanadzie.

Chciałbym pozabijać

wszystkich olbrzymów, przeciągając ich przez granicę

między Alaską a Kanadą, ale... Wzruszył

ramionami. - Percy ma rację. Potrzebna nam będzie

pomoc bogów.

Piper rozglądała się po ścianach. Bardzo żałowała, że Leo

wyczarował na nich obrazy

z Obozu Herosów. Były jak bramy do domu, przez które

w żaden sposób nie można

przejść. Patrzyła na ognisko Hestii, które zapłonęło

pośrodku łąki, gdy w domkach

pogasły światła po ogłoszeniu ciszy nocnej.

Zastanawiała się, co czują rzymscy półbogowie, Frank i

Hazel, gdy patrzą na te

sceny. Nigdy nie byli w Obozie Herosów. Może

wydawały im się obce, a może uważali,

Page 190: Znak Ateny - Rick Riordan

że powinien być też podgląd Obozu Jupiter? Wzbudzały

w nich tęsknotę za własnym

domem?

Co oznaczają te słowa z przepowiedni? Czym może być

„utkane więzienie"? W jaki

sposób bliźnięta mogą wyczuwać oddech anioła?

„Wiecznej śmierci pęta" też nie

brzmiały zbyt optymistycznie.

-No więc... - Leo odsunął swoje krzesło od stołu. -

Najpierw to, co najważniejsze.

Musimy rano wylądować, żeby dokończyć naprawę

okrętu.

-W pobliżu jakiegoś miasta - zaproponowała Annabeth -

bo może będą nam

potrzebne jakieś materiały. Ale gdzieś na uboczu, żeby

Rzymianie zbyt łatwo nas nie

wytropili.

Wszyscy milczeli. Piper przypomniała sobie wizję na

klindze sztyletu: dziwny

mężczyzna w fioletowej koszulce, trzymający czarę i

przyzywający ją do siebie. Stał

przed znakiem z napisem: TOPEKA 32.

-Słuchajcie - powiedziała - a co myślicie o Kansas?

Page 191: Znak Ateny - Rick Riordan

PIPER

Piper nie mogła zasnąć.

Trener Hedge całą pierwszą godzinę ciszy nocnej chodził

tam i z powrotem po

korytarzu i ryczał: „Gasić światła! Kłaść się! Niech no

ktoś spróbuje się wymknąć, to tak

go zdzielę, że poleci na Long Island!"

Walił kijem bejsbolowym w drzwi kajut, gdy tylko

usłyszał jakiś hałas, wrzeszcząc,

że wszyscy natychmiast mają iść spać, przez co nikł nie

mógł zasnąć. Piper pomyślała, że

satyr nie miał takiej uciechy od czasu, gdy był

nauczycielem wuefu w Szkole Dziczy.

Zagapiła się na spiżowe dźwigary na suficie. Kajuta była

bardzo przytulna. Leo tak

zaprojektował ich kwatery, że same wykrywały, jaka

temperatura najbardziej odpowiada

mieszkańcowi, więc nigdy nie było ani za zimno, ani za

gorąco. Wypchane puchem

pegaza materace i poduszki (żaden pegaz przy tym nie

ucierpiał, zapewnił ją Leo) były

Page 192: Znak Ateny - Rick Riordan

naprawdę bardzo wygodne. Mosiężna lampa zwisała z

sufitu, dając takie światło, jakiego

sobie Piper zażyczyła. Boki lampy były podziurkowane,

więc w nocy po ścianach

przesuwały się konstelacje świetlistych refleksów.

Obawiała się, że wcale nie zaśnie, bo zbyt wiele myśli

kołatało się w jej głowie. Ale

było coś uspokajającego w łagodnym kołysaniu się

kadłuba i monotonnym szumie

powietrznych wioseł, gdy okręt szybował przez niebo.

W końcu powieki zaczęły jej ciążyć i zasnęła.

Wydawało się, że minęły zaledwie sekundy, gdy obudził

ją dzwon na śniadanie.

-Hej, Piper! - Leo już pukał do jej drzwi. - Lądujemy!

-Lądujemy? - Usiadła, nie całkiem przytomna.

Leo otworzył drzwi i wsadził głowę do środka. Zasłaniał

sobie oczy, co byłoby

miłym gestem, gdyby nie zerkał przez palce.

-Możesz już pokazać się ludziom?

-Leo!

Page 193: Znak Ateny - Rick Riordan

-Przepraszam. - Uśmiechnął się. - Hej, masz fajnych

Power Rangersów na

piżamce.

-To nie są Power Rangersi! To czirokeskie orły!

-No dobra. W każdym razie lądujemy parę mil za Topeką,

zgodnie z życzeniem.

I... ee... - Zerknął na korytarz, po czym znowu wsadził

głowę do środka. - Dzięki, że nie

potraktowałaś mnie jak śmierdzące jajko za wczorajsze

bombardowanie Rzymian.

Piper przetarła oczy. Więc ta uczta w Nowym Rzymie

była zaledwie wczoraj?

-Nie ma sprawy, Leo. Przecież nie byłeś sobą.

-No tak... ale... nie musiałaś być aż tak lojalna.

-Chyba żartujesz! Jesteś jak nieznośny młodszy braciszek,

którego nigdy nie

miałam. Zawsze będę wobec ciebie lojalna.

-Ee... dzięki.

Z góry dobiegł ich ryk trenera Hedgea:

Page 194: Znak Ateny - Rick Riordan

-Łajba cumuje! Kansas, ahoj!

-Na Hefajstosa - mruknął Leo. - Powinien trochę

podszlifować marynarską gwarę.

Lepiej pójdę na pokład.

Piper zdążyła wziąć prysznic, ubrać się i porwać w

przelocie precel z mesy, gdy

maszyny okrętowe zahuczały głośniej w trybie lądowania.

Wyszła na pokład i dołączyła

do reszty załogi w chwili, gdy „Argo II" osiadł na polu

słoneczników. Wiosła pochowały

się w kadłubie. Trap sam się opuścił.

Poranne powietrze pachniało wilgocią, rozgrzanymi

roślinami i żyzną ziemią. Niezły

zapach. Przypominał jej działkę dziadka Toma w

Tahleąuah w Oklahomie, w indiańskim

rezerwacie.

Percy pierwszy ją zauważył. Uśmiechnął się do niej, co ją

trochę zaskoczyło. Miał na

sobie wyblakłe dżinsy i świeżą pomarańczową koszulkę

Obozu Herosów, jakby nigdy nie

opuszczał Greków. Pewnie to te nowe ciuchy poprawiły

mu samopoczucie - oraz

Page 195: Znak Ateny - Rick Riordan

oczywiście fakt, że stojąc przy relingu, otaczał ramieniem

Annabeth.

Piper ucieszyła się, widząc Annabeth w lepszym nastroju,

bo poza nią nie miała tak

dobrej przyjaciółki. Annabeth zadręczała się przez całe

miesiące myślą o utracie

Percy'ego. Teraz, mimo że czekała ich tak niebezpieczna

misja, przynajmniej go

odzyskała.

-Hej! - Annabeth wyrwała jej precel z ręki i odgryzła

kawałek, co Piper przyjęła z

uśmiechem. W Obozie Herosów wciąż dla żartu

podkradały sobie śniadania. - To

jesteśmy na miejscu. Co dalej?

-Chciałabym zbadać tę szosę. Znaleźć ten znak drogowy z

napisem: TOPEKA 32.

Leo zatoczył koło swoim kontrolerem Wii i żagle same

się zwinęły.

-To chyba gdzieś niedaleko - powiedział. - Festus i ja

wyliczyliśmy miejsce

lądowania najlepiej, jak zdołaliśmy. Po co ci ten znak?

Page 196: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper opowiedziała, co zobaczyła na klindze sztyletu -

mężczyznę w fioletowej

koszulce, z czarą w ręku. Nie wspomniała jednak o innej

wizji: o tym, jak tonęła razem z

Percym i Jasonem. Sama nie wiedziała, co to oznacza, a

wszyscy byli w tak dobrym

nastroju, że nie chciała go zepsuć.

-Fioletowa koszulka? - zapytał Jason. - Winorośle na

kapeluszu? To mi wygląda

na Bachusa.

-Dionizosa - mruknął Percy. - Jeśli przebyliśmy taki

kawał drogi, żeby spotkać się

z Panem D...

-Bachus nie jest taki zły - rzekł Jason. - Nie bardzo lubię

jego wyznawców...

Piper wzdrygnęła się. Ona, Jason i Leo kilka miesięcy

temu spotkali menady, które o

mało co nie rozszarpały ich na kawałki.

-Ale sam bóg jest w porządku - ciągnął Jason. - Raz

oddałem mu pewną przysługę

w krainie winnic.

Percy miał wątpliwości.

Page 197: Znak Ateny - Rick Riordan

-No dobra, może jako rzymski Bachus jest lepszy, ale

dlaczego miałby się pałętać

w pobliżu Kansas? Czy Zeus nie zakazał bogom

wszelkich kontaktów ze śmiertelnikami?

Frank odchrząknął. Tego ranka miał na sobie niebieski

dres, jakby szykował się do

porannego biegu po polu słoneczników.

-Jak dotąd bogowie nie bardzo przestrzegali tego zakazu -

zauważył. - A poza tym

jeśli są w tak schizofrenicznym stanie, jak mówiła

Hazel...

-1 Leo - wtrącił Leo.

Frank spojrzał na niego ze złością.

-...to kto wie, co właściwie knują mieszkańcy Olimpu?

Może nam szykują jakiś

niezły pasztet.

-Zabrzmiało groźnie! - zgodził się ochoczo Leo. - No

dobra... to wy się bawcie. Ja

zabiorę się za ten kadłub. Trener Hedge będzie naprawiał

kusze. I... ee... Annabeth...

przyda mi się twoja pomoc. Tylko ty jeszcze co nieco

kumasz, jeśli chodzi o inżynierię.

Page 198: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth spojrzała wymownie na Percy ego.

-Ma rację. Powinnam zostać i mu pomóc.

-Wrócę do ciebie. — Pocałował ją w policzek. - Obiecuję.

Tak im było ze sobą dobrze, że Piper poczuła ukłucie

zazdrości w sercu.

Oczywiście Jason był super, tylko że czasami wydawał

się jakiś obcy. Jak ostatniego

wieczoru, kiedy nie chciał rozmawiać o tej starej

rzymskiej legendzie. Zbyt często

sprawiał wrażenie, że wciąż wspomina dawne życie w

Obozie Jupiter. Nie była pewna,

czy kiedykolwiek będzie w stanie przedrzeć się przez tę

barierę.

Nie pomogła wyprawa do Obozu Jupiter ani poznanie

Reyny. Nie pomagał fakt, że

Jason założył dziś fioletową koszulkę - kolor Rzymian.

Frank zdjął łuk z ramienia i oparł go o reling.

-To ja zamienię się w kruka i pofruwam po okolicy, żeby

wypatrywać rzymskich

orłów.

Page 199: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dlaczego w kruka? - zapytał Leo. - Stary, skoro potrafisz

zamienić się w smoka,

to rób to za każdym razem. To jest dopiero cool.

Twarz Franka wyglądała jak oblana sokiem

żurawinowym.

-Równie dobrze mógłbym zapytać, dlaczego nie

wyciskasz maksymalnego ciężaru

za każdym razem, gdy podnosisz sztan-gę. Bo to jest

bardzo trudne i można sobie zrobić

krzywdę. Zamiana w smoka wcale nie jest łatwa.

-Och. - Leo pokiwał głową. - Nie wiedziałem. Nie targam

ciężarów.

-Widzę. Ale mógłbyś o tym pomyśleć, panie...

Hazel wkroczyła między nich.

-Pomogę ci, Frank - powiedziała, patrząc z wyrzutem na

Leona. - Mogę przywołać

Ariona i powęszyć po okolicy.

-Oczywiście - odrzekł Frank, wciąż łypiąc spode łba na

Leona. - Dobra, dzięki.

Page 200: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper zastanawiała się, co się dzieje między tą trójką.

Chłopcy popisujący się przed

Hazel i kpiący z siebie nawzajem - to było zrozumiałe.

Ale mogłoby się zdawać, że

Hazel i Leona coś w przeszłości łączyło, a przecież - o ile

się nie myliła - poznali się

dopiero wczoraj. Chyba że coś jeszcze się wydarzyło

podczas ich wypadu na Wielkie

Jezioro Słone - coś, o czym dotąd nie powiedzieli.

Hazel zwróciła się do Percy'ego:

-Tylko bądźcie czujni. Wokoło same pola, pełno zbóż.

Mogą tu grasować karpoi.

-Karpoi? - zapytała Piper.

-Duchy zbóż. Spotkanie z nimi nie należy do

przyjemności.

Piper nie bardzo rozumiała, jak duchy zbóż mogą być

groźne, ale Hazel powiedziała

to tak przekonującym tonem, że zrezygnowała z dalszych

pytań.

-No więc wyprawimy się we troje - powiedział Percy. -

Ja, Jason i Piper. Nie

Page 201: Znak Ateny - Rick Riordan

zachwyca mnie perspektywa spotkania z Panem D. Facet

działa mi na nerwy. Ale, Jason,

ty chyba jesteś z nim w lepszych stosunkach...

-Zgadza się. Jeśli go spotkamy, ja z nim pogadam. Piper,

to twoja wizja.

Prowadzisz.

Piper przeszył dreszcz. Widziała, jak wszyscy troje toną

w ciemnej studni. Czy to ma

się stać właśnie w Kansas? Na to się raczej nie zanosiło,

ale kto wie?

-Oczywiście - odpowiedziała, starając się, by zabrzmiało

to optymistycznie. Chodźmy,

poszukajmy tej szosy.

Po przebrnięciu pół mili przez nagrzane pola, pogryzieni

przez komary i podrapani

przez szorstkie liście słoneczników dotarli w końcu do

szosy. Stary billboard stacji

benzynowej Bubba's Gas 'n' Grub wskazywał, że od

Topeki dzieli ich czterdzieści mil.

-Może się mylę - powiedział Percy - ale czy to nie

oznacza, że mamy jeszcze

osiem mil do przejścia?

Page 202: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason popatrzył na szosę, w jedną i drugą stronę. Dzięki

magicznym właściwościom

ambrozji i nektaru wyglądał o wiele lepiej. Nie był już

taki blady, a blizna na czole

prawie znikła. U pasa wisiał mu nowy gladius, który dała

mu Hera w zimie. Większość

facetów czułaby się niezręcznie, paradując w dżinsach z

pochwą przywiązaną do pasa,

ale u Jasona wyglądało to całkiem naturalnie.

-Żadnych samochodów... - zauważył. - No, ale chyba nie

chcemy podróżować

autostopem?

-Nie - zgodziła się Piper, wpatrując się z niepokojem w

szosę. -Już za długo

łazimy po tych polach. Ziemia to teren Gai.

-Hmm... -Jason strzelił palcami. - Mogę przywołać

kumpla, żeby nas podwiózł.

Percy uniósł brwi.

-Tak? Ja też. Zobaczymy, czyj kumpel przybiegnie

pierwszy.

Jason gwizdnął. Piper wiedziała, że zamierza w ten

sposób przywołać Groma, ale

Page 203: Znak Ateny - Rick Riordan

udało mu się to tylko trzy razy od ostatniej zimy, gdy

spotkali tego ducha burzy w

Wilczym Domu. Dzisiaj niebo było tak niebieskie, że

trudno było spodziewać się

sukcesu.

Percy po prostu zamknął oczy i skupił się.

Piper jeszcze nigdy nie przyglądała mu się uważniej. Po

tym, co usłyszała o nim w

Obozie Herosów - Percy Jackson to, Percy Jackson tamto

- pomyślała, że wygląda... no,

niezbyt atrakcyjnie, zwłaszcza przy Jasonie. Percy był

szczuplejszy, troszkę niższy, miał

nieco dłuższe, o wiele ciemniejsze włosy.

Nie był w jej typie. Gdyby go spotkała w jakimś centrum

handlowym, pewnie by

pomyślała, że jeździ na desce - nawet słodki, choć

niechlujny, trochę dziki, na pewno lubi

pakować się w kłopoty. Trzymałaby się od niego z

daleka. Miała dość kłopotów w życiu.

Rozumiała jednak, że Percy może się podobać Annabeth,

a już na pewno wiedziała,

dlaczego jemu ta dziewczyna jest tak potrzebna. Jeśli

ktokolwiek mógł nad nim

Page 204: Znak Ateny - Rick Riordan

zapanować, to tylko ona.

Grzmot przetoczył się po czystym niebie.

Jason uśmiechnął się.

-Zaraz tu będzie.

-Za późno. - Percy wskazał na wschód, skąd leciał ku nim

czarny, skrzydlaty

kształt, zataczając koła.

W pierwszej chwili Piper pomyślała, że to Frank

przemieniony w kruka. Potem

uświadomiła sobie, że jest za duży jak na ptaka.

-Czarny pegaz? Jeszcze nigdy takiego nie widziałam.

Skrzydlaty rumak wylądował koło nich. Podbiegł do

Percyego i musnął mu nosem

twarz, po czym spojrzał z ciekawością na Piper i Jasona.

-Mroczny - powiedział Percy - to jest Piper i Jason.

Przyjaciele.

Koń zarżał cicho.

-Ee... może później - odpowiedział Percy.

Page 205: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper słyszała, że Percy, jako syn końskiego boga

Posejdona, potrafi rozmawiać z

końmi, ale jeszcze nigdy nie widziała go w akcji.

-Czego Mroczny chce? - zapytała.

-Donatów. Zawsze donatów. Może zabrać nas troje,

jeśli...

Nagle zrobiło się zimno. Piper poczuła, że uszyją

szczypią. Jakieś pięćdziesiąt

metrów od nich szczyty słoneczników mierzwił wysoki

na trzy piętra miniaturowy

cyklon, jak w scenie z Czarnoksiężnika z Oz. Dotarł do

szosy tuż obok Jasona i przybrał

kształt konia - mglistego wierzchowca, przez którego

tułów przebiegała błyskawica.

-Grom - powiedział Jason, uśmiechając się od ucha do

ucha. -Dawno się nie

widzieliśmy, przyjacielu.

Duch burzy stanął dęba i zarżał. Mroczny cofnął się

nerwowo.

Page 206: Znak Ateny - Rick Riordan

-Spokojnie, chłopcze - rzekł Percy. - To też przyjaciel. -

Spojrzał z podziwem na

Jasona. — Niezły numer, Grace.

Jason wzruszył ramionami.

-Zaprzyjaźniłem się z nim podczas naszej bitwy w

Wilczym Domu. To wolny

duch, dosłownie, ale czasem godzi się udzielić mi

pomocy.

Percy i Jason wspięli się na swoje rumaki. Piper nigdy nie

czuła się bezpiecznie na

Gromie. Jazda pełnym galopem na zwierzęciu, które w

każdej chwili może się zmienić w

obłok pary, nieco ją peszyła. Chwyciła jednak

wyciągniętą rękę Jasona i usiadła za nim

na grzbiecie konia.

Grom pognał po szosie, a Mroczny pofrunął nad nim. Na

szczęście nie mijali żadnego

samochodu, bo mogliby spowodować wypadek. W

mgnieniu oka dotarli do kamienia

milowego 32, który wyglądał dokładnie tak, jak go Piper

zobaczyła w swojej wizji.

Mroczny wylądował. Oba konie postukały kopytami w

asfalt. Nie wyglądały na

Page 207: Znak Ateny - Rick Riordan

zadowolone z nagłego przerwania biegu, podczas gdy

dopiero zaczęły się rozpędzać.

Mroczny zarżał.

-Masz rację - powiedział Percy. - Ani śladu tego faceta od

wina.

-Słucham? - rozległ się głos gdzieś w polu.

Grom obrócił się tak szybko, że Piper o mało co z niego

nie spadła.

Lany pszenicy rozchyliły się i pojawił się mężczyzna z jej

wizji. Nosił kapelusz z

szerokim rondem opleciony winoroślą, fioletową

koszulkę, szorty khaki, sandały i białe

skarpetki. Miał może trzydzieści lat i niewielki brzuszek.

Wyglądał jak facet, który nie

zdaje sobie do końca sprawy, że studia się skończyły.

-Czy ktoś nazwał mnie przed chwilą „facetem od wina"? -

zapytał, przeciągając

sylaby. - Wypraszam sobie. Jestem Bachus. Albo Pan

Bachus. Albo Jego Wysokość

Bachus. Albo, czasami, O-Bogowie-Nie-Zabijaj-Mnie,

Panie Bachusie.

Page 208: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy rozkazał swojemu pegazowi podejść bliżej.

Mroczny usłuchał z wyraźną

niechęcią.

-Zmieniłeś się - powiedział Percy. - Zeszczuplałeś. Masz

dłuższe włosy. I koszulkę

masz trochę mniej wyzywającą.

Bóg wina spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.

-O czym ty, do licha, mówisz? Kim jesteś i gdzie Ceres?

-Ee... jaki serek?

-On chyba ma na myśli Ceres - odezwał się Jason. -

Bogini rolnictwa. U was

Demeter. - Skłonił głowę z szacunkiem przed bogiem. -

Panie Bachusie, czy pan mnie

pamięta? Pomogłem panu z tym zaginionym lampartem w

Sonomie.

Bachus podrapał się po szczeciniastym podbródku.

-Ach... tak. John Green.

-Jason Grace.

-Mniejsza z tym. Więc przysyła cię Ceres?

Page 209: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie, Panie Bachusie. A spodziewa się pan ją tutaj

spotkać?

Bóg prychnął.

-No, przecież nie przybyłem do Kansas imprezować, mój

chłopcze. Ceres

zaprosiła mnie tu na naradę wojenną. Gaja się odradza i

zboża więdną. Szerzą się susze.

Karpoi się burzą. Nawet moje winorośle nie są już

bezpieczne. Ceres chce stworzyć

jednolity front w wojnie roślin.

-W wojnie roślin - powtórzył Percy. - Chce pan uzbroić te

wszystkie winogronka

w maleńkie strzelby?

Bóg zmrużył oczy.

-My się znamy?

-Poznaliśmy się w Obozie Herosów. Znam pana jako

Pana D... Dionizosa.

-Agh! - Bachus skrzywił się i przycisnął dłonie do skroni.

Przez chwilę cały

zamigotał i nagle Piper ujrzała inną postać -grubszą,

bardziej przysadzistą, w o wiele

bardziej wyzywającej koszulce w cętki lamparta. A potem

Bachus powrócił do dawnej

postaci.

-Przestań! - zawołał. - Przestań o mnie myśleć po grecku!

Page 210: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy zamrugał.

-Ee... ale...

-Masz w ogóle pojęcie, jak trudno jest utrzymać się w

postaci widzialnej? Aż w

głowie łupie! Nigdy nie wiem, co robię i dokąd

zmierzam! I wciąż zrzędzę!

-To chyba u pana normalne - powiedział Percy.

Nozdrza boga zadrgały. Jeden z liści na jego kapeluszu

buchnął płomieniem.

-Jeśli znamy się z tamtego obozu, to aż dziw, że jeszcze

cię nie zamieniłem w

delfina.

-Była o tym mowa - zapewnił go Percy. - Myślę, że jest

pan zbyt leniwy, by to

zrobić.

Piper obserwowała tę scenę z pełną grozy fascynacją,

jakby oglądała zderzenie

dwóch samochodów. Teraz zdała sobie sprawę z tego, że

Percy dolewa oliwy do ognia, a

Annabeth nie ma w pobliżu, żeby go uspokoić.

Pomyślała, że jej przyjaciółka nigdy by

Page 211: Znak Ateny - Rick Riordan

jej nie wybaczyła, gdyby Percy powrócił z misji

zamieniony w morskiego ssaka.

-Panie Bachusie! - zawołała, ześlizgując się z grzbietu

Groma.

-Piper, ostrożnie - powiedział Jason.

Rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie: „Nie wtrącaj się".

-Wybacz, że cię niepokoję, wielmożny panie - zwróciła

się do boga - ale"

przybyliśmy tu, żeby prosić cię o radę. Pozwól nam

skorzystać ze swojej niezwykłej

mądrości.

Wypowiedziała to uniżonym tonem, zabarwiając

szacunkiem swoją czaromowę.

Bóg zmarszczył brwi, ale purpurowy blask w jego oczach

przygasł.

-Jesteś wygadana, dziewczyno. Chodzi o radę? Dobrze.

Nie polecałbym karaoke.

Tematyczne przyjęcia w ogóle wyszły z mody. W tych

surowych czasach ludzie pragną

prostych, kameralnych spotkań z lokalnymi przekąskami

i...

Page 212: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie chodzi o przyjęcie - przerwała mu Piper - chociaż

jest to niewiarygodnie

użyteczna rada, Panie Bachusie. Mieliśmy nadzieję, że

pomoże nam pan w naszej misji.

Opowiedziała o „Argo II" i o ich wyprawie mającej na

celu powstrzymanie

olbrzymów przed obudzeniem Gai. Powtórzyła, co

powiedziała Nemezis: że za sześć dni

Rzym zostanie zniszczony. Opisała wizję, którą zobaczyła

na ostrzu sztyletu: Bachusa

oferującego jej srebrną czarę.

-Srebrną czarę? - Bóg nie był tym zbyt podekscytowany.

Chwycił puszkę

dietetycznej pepsi-coli, która znikąd pojawiła się w

powietrzu, i otworzył ją.

-Zwykle pije pan dietetyczną coca-colę - zauważył Percy.

-Nie wiem, o czym mówisz - warknął Bachus. - A jeśli

chodzi o tę wizję, młoda

damo, to mogę ci najwyżej zaproponować pepsi. Jupiter

surowo zakazał mi częstować

winem nieletnich. To kłopotliwe, ale nic na to nie

poradzę. Co do gigantów, to dobrze ich

znam. Walczyłem w pierwszej wojnie gigantów.

Page 213: Znak Ateny - Rick Riordan

-Potrafi pan walczyć? - zapytał Percy.

Piper wolałaby, żeby w jego głosie nie było tyle

niedowierzania.

Dionizos warknął. Puszka z napojem zamieniła się-w

półtorametrową laskę oplecioną

bluszczem, z szyszką sosnową na szczycie.

-Tyrs! - krzyknęła Piper, mając nadzieję odwrócić uwagę

boga, zanim zdzieli

Percyego w głowę. Widziała już taką broń w rękach

szalejących nimf i teraz jej widok

specjalnie jej nie przeraził, ale udała, że robi na niej

wrażenie. - Och, cóż to za potężna

broń!

-Zaiste - zgodził się Bachus. - Cieszę się, że ktoś w

waszej grupie ma olej w

głowie. Ta szyszka to przerażające narzędzie zniszczenia!

Sam byłem półbogiem w

pierwszej wojnie gigantów. Synem Zeusa!

Jason wzdrygnął się. Może niezbyt zachwyciła go myśl,

że praktycznie rzecz biorąc,

Facet od Wina to jego starszy brat.

Page 214: Znak Ateny - Rick Riordan

Bachus zamachnął się laską i o mało nie stracił

równowagi pod ciężarem swojego

brzucha.

-Oczywiście to było na długo przed tym, jak wynalazłem

wino i stałem się

nieśmiertelny Walczyłem ramię w ramię z bogami i

pewnym innym półbogiem... to był

chyba Harry Cleese.

-Herakles? - podpowiedziała mu uprzejmie Piper.

-Jakoś tak. W każdym razie zabiłem olbrzyma Efialtesa i

jego brata Otisa. Straszne

chamidła. Obaj dostali szyszką po mordzie!

Piper wstrzymała oddech. Kilka myśli wpadło jej

jednocześnie do głowy: wizje na

sztylecie, wersy przepowiedni, o których dyskutowali

poprzedniego wieczoru. Poczuła

się jak kiedyś, kiedy nurkowała z ojcem, a on przetarł jej

maskę pod wodą. Nagle

wszystko stało się o wiele jaśniejsze.

-Panie Bachusie - powiedziała, starając się opanować

podniecenie - ci dwaj

Page 215: Znak Ateny - Rick Riordan

giganci, Efialtes i Otis... czy oni czasem nie byli

bliźniakami?

-Hmm? - Bóg był bardzo zajęty wymachiwaniem swoim

tyr-sem, ale pokiwał

głową. - Tak, byli bliźniakami. Zgadza się.

Piper spojrzała na Jasona. Była pewna, że on też o tym

pomyślał. Już węszą mdły

oddech anioła bliźnięta.

Na klindze Zwierciadła zobaczyła dwóch olbrzymów w

żółtych szatach,

wyciągających kadź z głębokiej jamy.

-Właśnie dlatego tu jesteśmy - powiedziała Bachusowi. -

Jesteś częścią naszej

misji!

Bachus zmarszczył czoło.

-Wybacz, dziewczyno. Nie jestem już półbogiem. Nie

biorę udziału w misjach.

-Ale gigantów mogą zabić tylko współpracujący herosi i

bogowie. Jesteś teraz

bogiem, a ci dwaj giganci, których musimy pokonać, to

Efialtes i Otis. Myślę... myślę, że

Page 216: Znak Ateny - Rick Riordan

czekają na nas w Rzymie. Chcą jakoś zniszczyć miasto.

Ta srebrna czara z mojej wizji...

może to był symbol twojej pomocy. Musisz nam pomóc

zabić tych gigantów!

Bachus obrzucił ją gniewnym spojrzeniem i zrozumiała,

że źle dobrała słowa.

-Dziewczyno - rzekł chłodno — ja niczego nie muszę. A

poza tym pomagam tylko

tym, którzy złożą mi odpowiedni hołd, czego nikt nie

dokonał od wielu, wielu stuleci.

Mroczny zarżał niespokojnie.

Piper nie miała do niego o to żalu. W niej słowo „hołd"

też wzbudziło lęk. Pamiętała

menady, oszalałe towarzyszki Bachusa, które potrafiły

rozerwać niewierzących na

strzępy gołymi rękami. I to wówczas, gdy były w dobrym

nastroju.

Percy wypowiedział pytanie, które bała się zadać:

-Jaki hołd?

Bachus pogardliwie machnął ręką.

-Nic takiego, na co byłoby cię stać, bezczelny Greku. Ale

udzielę wam darmowej

Page 217: Znak Ateny - Rick Riordan

rady, bo ta dziewczyna ma jakieś maniery. Odnajdźcie

syna Gai, Forkisa. Zawsze

nienawidził swojej matki, zresztą nie dziwię mu się. Nie

przepadał też za swoim

rodzeństwem, tymi bliźniakami. Znajdziecie go w mieście

nazwanym po tej bohaterce

Atalancie.

Piper zawahała się.

-Masz na myśli Atlantę?

-Zgadza się.

-Ale ten Forkis... - odezwał się Jason. - On jest gigantem?

Tytanem?

Bachus roześmiał się.

-Ani tym, ani tym. Szukajcie słonej wody.

-Słonej wody... - powtórzył Percy. - W Atlancie?

-Tak. Słuch ci szwankuje? Jeśli ktokolwiek może wam

coś powiedzieć o Gai i jej

Page 218: Znak Ateny - Rick Riordan

bliźniakach, to tylko Forkis. Ale uważajcie na niego.

-Co pan chce przez to powiedzieć? - zapytał Jason.

Bóg spojrzał na słońce, które było już wysoko.

-Ceres się spóźnia? Trochę to do niej niepodobne, chyba

że wyczuła jakieś

zagrożenie w okolicy. Albo... - Twarz mu nagle stężała. -

Albo pułapkę. No, na mnie już

czas! I na waszym miejscu też bym już ruszał!

-Panie Bachusie, niech pan zaczeka! - zaprotestował

Jason.

Bóg zamigotał i znikł z odgłosem podobnym do tego,

który wydaje otwierana puszka

z napojem gazowanym.

Wiatr zaszeleścił w słonecznikach. Konie poruszyły się

nerwowo. Mimo że dzień był

suchy i gorący, Piper przeszedł dreszcz. Zimno...

Annabeth i Leo też mówili o uczuciu

zimna...

-Bachus ma rację - powiedziała. - Lepiej się stąd

zabierajmy...

Page 219: Znak Ateny - Rick Riordan

-Za późno - rozległ się senny głos, buczący ze wszystkich

pól wokół nich i

rezonujący w ziemi u stóp Piper.

Percy i Jason dobyli mieczy. Piper, stojąca między nimi

na szosie, zamarła ze strachu.

Moc Gai wydawała się promieniować ze wszystkich

stron. Słoneczniki obróciły się do

nich kwiatami. Kłosy pszenicy pochyliły się ku nim jak

milion kos.

-Witajcie na moim przyjęciu - zamruczała Gaja. Jej głos

przypominał Piper

odgłosy wydawane przez rosnące zboże: trzeszczący,

syczący, nieustający dźwięk, który

tak często słyszała w chacie dziadka Toma w spokojne

noce w Oklahomie.

-Co wam Bachus powiedział? - szydziła bogini. - Proste,

kameralne spotkanie z

lokalnymi przekąskami? Tak. Jeśli chodzi o moje

przekąski, to planuję dwie: krew

półbogini i krew półboga. Piper, moja droga, wybieraj,

który heros umrze razem z tobą.

Page 220: Znak Ateny - Rick Riordan

-Gajo! - zawołał Jason. - Przestań się kryć w pszenicy.

Pokaż się nam!

-Co za brawura - syknęła Gaja. -Ale ten drugi, Percy

Jackson, też jest pociągający.

Wybieraj, Piper McLean, albo sama to zrobię.

Serce Piper waliło jak młotem. Gaja zamierza ją zabić. To

jej nie zaskoczyło, ale o co

chodzi z tym wyborem jednego z chłopców? Czyżby

chciała kogoś puścić wolno? To

musi być podstęp.

-Jesteś szalona! - zawołała. - Nikogo nie będę dla ciebie

wybierać!

Nagle Jason wydał zduszony okrzyk i wyprostował się w

siodle.

-Jason! Co ci się stało...?

Bóg zamigotał i znikł z odgłosem podobnym do tego,

który wydaje otwierana puszka

z napojem gazowanym.

Wiatr zaszeleścił w słonecznikach. Konie poruszyły się

nerwowo. Mimo że dzień był

Page 221: Znak Ateny - Rick Riordan

suchy i gorący, Piper przeszedł dreszcz. Zimno...

Annabeth i Leo też mówili o uczuciu

zimna...

-Bachus ma rację - powiedziała. - Lepiej się stąd

zabierajmy...

-Za późno - rozległ się senny głos, buczący ze wszystkich

pól wokół nich i

rezonujący w ziemi u stóp Piper.

Percy i Jason dobyli mieczy. Piper, stojąca między nimi

na szosie, zamarła ze strachu.

Moc Gai wydawała się promieniować ze wszystkich

stron. Słoneczniki obróciły się do

nich kwiatami. Kłosy pszenicy pochyliły się ku nim jak

milion kos.

-Witajcie na moim przyjęciu - zamruczała Gaja. Jej głos

przypominał Piper

odgłosy wydawane przez rosnące zboże: trzeszczący,

syczący, nieustający dźwięk, który

tak często słyszała w chacie dziadka Toma w spokojne

noce w Oklahomie.

-Co wam Bachus powiedział? - szydziła bogini. - Proste,

kameralne spotkanie z

Page 222: Znak Ateny - Rick Riordan

lokalnymi przekąskami? Tak. Jes'li chodzi o moje

przekąski, toplanuję dwie:

krewpółbogini i krewpółboga. Piper, moja droga,

wybieraj, który heros umrze razem z

tobą.

-Gajo! - zawołał Jason. - Przestań się kryć w pszenicy.

Pokaż się nam!

-Co za brawura - syknęła Gaja. — Ale ten drugi, Percy

Jackson, też jest

pociągający. Wybieraj, Piper McLean, albo sama to

zrobię.

Serce Piper waliło jak młotem. Gaja zamierza ją zabić. To

jej nie zaskoczyło, ale o co

chodzi z tym wyborem jednego z chłopców? Czyżby

chciała kogoś puścić wolno? To

musi być podstęp.

-Jesteś szalona! - zawołała. - Nikogo nie będę dla ciebie

wybierać!

Nagle Jason wydał zduszony okrzyk i wyprostował się w

siodle.

Page 223: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jason! Co ci się stało...?

Spojrzał na nią z góry, twarz miał upiornie spokojną. Jego

oczy nie były już

niebieskie. Płonęły złotem.

-Percy, na pomoc! - Piper ześliznęła się z Groma.

Ale Percy już odjechał. Zatrzymał się na szosie jakieś

dziesięć metrów od niej i

zawrócił pegaza. Uniósł miecz i wycelował ostrzem w

Jasona.

-Jeden z nas umrze - wycedził Percy nieswoim głosem.

Był to głuchy i pusty dźwięk,

jakby ktoś szeptał z wnętrza lufy armatniej.

-Ja dokonam wyboru - odrzekł Jason takim samym

pustym głosem.

-Nie! - ryknęła Piper.

Wokół niej zatrzeszczały i zasyczały pola, śmiejąc się

głosem Gai, gdy Percy i Jason

natarli na siebie z gotowymi do ciosu mieczami.

XI

Page 224: Znak Ateny - Rick Riordan

PIPER

Gdyby nie konie, już byłoby po Piper.

Jason i Percy natarli na siebie, ale Grom i Mroczny

ociągały się na tyle, że -zdążyła

uskoczyć w bok.

Przetoczyła się na skraj szosy i spojrzała za siebie,

oszołomiona i przerażona, gdy

chłopcy skrzyżowali miecze, złoto przeciw spiżowi.

Trysnęły iskry. Klingi zamigotały cios

i jego odparowanie - a ziemia zadrżała. Pierwsza

wymiana ciosów trwała zaledwie

sekundę, ale Piper wprost nie mogła uwierzyć w szybkość

ich mieczy. Konie odskoczyły

od siebie - Grom grzmiąc w proteście, Mroczny łopocząc

skrzydłami.

- Przestańcie! — krzyknęła Piper.

Na chwilę Jason jakby otrzeźwiał, słysząc jej głos.

Zwrócił na nią złote oczy i Percy

to wykorzystał, godząc w niego mieczem. Dzięki bogom

obrócił miecz - może celowo, a

może przypadkiem - i trafił go płazem w pierś, ale siła

uderzenia była tak duża, że Jason

spadł ze swojego wierzchowca.

Page 225: Znak Ateny - Rick Riordan

Mroczny odbiegł galopem, gdy zaskoczony Grom stanął

dęba. Duch burzy pomknął

w pole słoneczników i znikł w obłoku pary.

Percy z pewnym trudem zdołał zawrócić pegaza.

-Percy! - wrzasnęła Piper. - Jason to twój przyjaciel!

Odrzuć broń!

Percy opuścił ramię z mieczem. Piper być może udałoby

się przemówić mu do

rozsądku, ale na nieszczęście Jason podniósł się z ziemi.

Ryknął. Z czystego błękitnego nieba strzeliła błyskawica.

Piorun odbił się od jego

gladiusa i zwalił Percy ego z pegaza.

Mroczny zarżał i pogalopował w pole pszenicy. Jason

natarł na Percy'ego, który leżał

na plecach w dymiącym ubraniu.

Przez jedną straszną chwilę Piper nie mogła wydobyć z

siebie głosu. Wydawało się

jej, że Gaja szepce: „Musisz wybrać jednego. Może niech

Jason go zabije".

-Nie! - krzyknęła. - Jason, stój!

Page 226: Znak Ateny - Rick Riordan

Zamarł, czubek jego miecza zawisł w powietrzu półtora

centymetra od twarzy

Percy'ego. Odwrócił się do niej, złoty blask w jego oczach

zamigotał niepewnie.

-Nie mogę. Jeden z nas musi umrzeć.

Coś w tym głosie... to nie była Gaja. To nie był Jason.

Ktokolwiek to był, mówił z

pewnym trudem, jakby angielski był dla niego językiem

obcym.

-Kim jesteś? - zapytała Piper.

Jego usta wykrzywiły się w upiornym uśmiechu.

-Jesteśmy ejdolonami. Odrodzimy się.

-Ejdolonami...? - Piper myślała gorączkowo. W Obozie

Herosów uczyła się o

najróżniejszych rodzajach potworów, ale ta nazwa nie

brzmiała znajomo. - Jesteś... jesteś

jakimś duchem?

-On musi umrzeć.

Page 227: Znak Ateny - Rick Riordan

Ponownie zwrócił się w stronę Percy'ego, ale ten odzyskał

już przytomność.

Błyskawicznie podkurczył nogę i kopnął Jasona, zwalając

go z nóg.

Głowa Jasona uderzyła w asfalt z ohydnym stukiem.

Percy wstał.

-Przestań! - krzyknęła ponownie Piper, ale tym razem w

jej głosie nie było czaru.

Krzyczała w czystej rozpaczy.

Percy uniósł Orkana nad piersią Jasona.

Gardło Piper ścisnęło się ze strachu. Chciała rzucić się na

Percyego ze sztyletem, ale

wiedziała, że to nic nie da. Ktokolwiek nim owładnął,

posiadł również wszystkie jego

umiejętności. Nie było szansy, by pokonała go w walce.

Skupiła się. Wlała cały gniew w swój głos.

-Ejdolonie, wstrzymaj się.

Percy zamarł.

-Odwróć się do mnie - rozkazała Piper.

Page 228: Znak Ateny - Rick Riordan

Syn boga morza odwrócił się. Oczy miał złote zamiast

zielonych, twarz bladą i

okrutną, zupełnie niepodobną do twarzy Percyego.

-Nie wybrałaś, więc on umrze.

-Jesteś duchem z Podziemia. Nawiedziłeś ciało Percy ego

Jacksona. Zgadza się?

Percy zaśmiał się szyderczo.

-Odrodzę się w tym ciele. Matka Ziemia obiecała. Pójdę,

dokąd będę chciał,

zawładnę, kim zechcę.

Ogarnęła ją fala zimna. „Leo... to samo stało się z nim.

Ejdo-lon nim zawładnął".

To coś w ciele Percyego roześmiało się posępnie.

-Za późno to zrozumiałaś. Nie powinnaś ufać nikomu.

Jason wciąż się nie poruszał. Piper nie mogła mu pomóc,

nie mogła go ocalić.

Page 229: Znak Ateny - Rick Riordan

Za Percym coś zaszeleściło w pszenicy. Piper dostrzegła

czubek czarnego skrzydła, a

Percy zaczął się odwracać w stronę tego odgłosu.

-Nie zwracaj na to uwagi! - krzyknęła. - Patrz na mnie!

Percy usłuchał.

-Nie możesz mnie powstrzymać. Zabiję Jasona Grace.

Za jego plecami z pszenicy wyłonił się czarny pegaz,

poruszając się zadziwiająco

ostrożnie jak na tak duże zwierzę.

-Nie zabijesz go - powiedziała Piper rozkazującym tonem.

Ale nie patrzyła na

Percy ego. Patrzyła w oczy pegazowi, nasycając swoje

słowa całą mocą woli i mając

nadzieję, że Mroczny zrozumie. - Ogłuszysz go.

Czaromowa podziałała na Percy ego. Poruszył niepewnie

mieczem.

-Ja... go ogłuszę?

-Och, wybacz. - Piper uśmiechnęła się. - Nie mówiłam do

ciebie.

Pegaz zarżał i ugodził go kopytem w głowę.

Percy runął na asfalt obok Jasona.

Page 230: Znak Ateny - Rick Riordan

-Och, bogowie! - Piper podbiegła do chłopców. —

Mroczny, chyba go nie zabiłeś,

co?

Pegaz parsknął. Piper nie znała końskiego, ale pomyślała,

że powiedział: „Daj spokój.

Znam własną siłę".

Groma nigdzie nie było widać. Widocznie powrócił tam,

gdzie przebywają duchy

burzy podczas bezchmurnych dni.

Piper zbadała Jasona. Oddychał spokojnie, ale dwa

uderzenia w głowę w ciągu

dwóch dni musiały mu zaszkodzić. Potem obejrzała

głowę Percy'ego. Nie dostrzegła

krwi, tylko rosnący szybko wielki guz w miejscu, w które

ugodziło go kopyto konia.

-Trzeba ich zabrać z powrotem na okręt - powiedziała

pegazowi.

Mroczny kiwnął łbem na znak, że zrozumiał. Ukląkł,

żeby Piper mogła wciągnąć

Percy'ego i Jasona na jego grzbiet. Nie było to łatwe

(nieprzytomni chłopcy byli bardzo

ciężcy), ale w końcu się udało. Sama dosiadła pegaza,

który wzbił się w powietrze i

Page 231: Znak Ateny - Rick Riordan

skierował ku okrętowi.

Pozostali byli trochę zaskoczeni, kiedy Piper powróciła na

pegazie z dwoma

nieprzytomnymi herosami. Frank i Hazel zajęli się

Mrocznym, a Annabeth i Leo pomogli Piper przenieść

chłopców do izby chorych.

-Jeśli tak dalej pójdzie, to wkrótce zabraknie nam

ambrozji -gderał trener Hedge,

opatrując im rany. - Dlaczego nigdy mnie nie zabieracie

na te wypady?

Piper usiadła przy Jasonie. Czuła się już dobrze po łyku

nektaru i odrobinie wody, ale

wciąż martwiła się o chłopców.

-Leo, okręt już gotów do lotu? - zapytała.

-Tak, ale...

-Kurs na Atlantę. Później ci wyjaśnię.

-Ale... no dobra.

Wybiegł.

Annabeth też z nią nie dyskutowała. Była zbyt zajęta

badaniem rany w kształcie

podkowy na głowie Percy ego.

Page 232: Znak Ateny - Rick Riordan

-Kto go tak urządził? - zapytała.

-Mroczny.

-Co?!

Piper spróbowała jej to wyjaśnić, podczas gdy trener

Hedge smarował głowy

chłopców jakąś maścią. Nigdy nie miała zaufania do jego

uzdolnień medycznych, ale tym

razem chyba zastosował coś skutecznego, a może duchy,

które nimi owładnęły,

wzmocniły ich odporność, w każdym razie obaj jęknęli i

otworzyli oczy.

Po kilku minutach siedzieli już na swoich kojach i mówili

pełnymi zdaniami. Obaj

mieli bardzo mętne wspomnienia z tego, co się

wydarzyło. Kiedy Piper opisała ich

pojedynek na szosie, Jason skrzywił się.

-Znokautowany dwa razy w ciągu dwóch dni - mruknął. -

Taki już los herosa. Spojrzał

z zakłopotaniem na Percy ego. - Wybacz, stary. Nie

chciałem cię walnąć.

Koszulka Percyego była upstrzona wypalonymi dziurami.

Włosy miał jeszcze

Page 233: Znak Ateny - Rick Riordan

bardziej rozczochrane niż zwykle. Mimo to roześmiał się

słabo.

-Nie pierwszy raz dostałem w łeb. Kiedyś twoja starsza

siostra przywaliła mi

całkiem nieźle w obozie.

-No tak... ale mogłem cię zabić.

-Albo ja ciebie - odrzekł Percy.

Jason wzruszył ramionami.

-Może, gdyby w Kansas był jakiś ocean.

-Nie potrzebuję oceanu, żeby...

-Chłopcy - przerwała im Annabeth - nie wątpię, że obaj z

łatwością byście się

pozabijali. Ale teraz musicie trochę odpocząć.

-Najpierw coś zjedzmy, dobrze? - powiedział Percy. - No

i musimy pogadać.

Bachus powiedział coś, co...

-Bachus? - Annabeth uniosła rękę. - W porządku. Dobra.

Musimy pogadać. W

Page 234: Znak Ateny - Rick Riordan

mesie. Za dziesięć minut. Powiem pozostałym. I błagam

cię, Percy... przebierz się.

Cuchniesz, jakby cię stratował elektryczny koń.

Leo przekazał ster trenerowi Hedgeowi, który przyrzekł,

że nie skieruje okrętu do

najbliższej bazy wojskowej „dla zabawy".

Zebrali się wokół stołu jadalnego i Piper opowiedziała, co

się wydarzyło na szosie

przy znaku: TOPEKA 32 - o ich rozmowie z Bachusem, o

pułapce zastawionej przez

Gaję i o ejdolonach, które opętały chłopców.

-Oczywiście! - Hazel uderzyła dłonią w stół, aż

przestraszony Frank wypuścił z

ręki swoje burrito. - To samo stało się z Leonem!

-Więc to nie moja wina - ucieszył się Leo. - To nie ja

rozpętałem trzecią wojnę

światową. Po prostu opętał mnie jakiś zły duch. Co za

ulga!

-Ale Rzymianie o tym nie wiedzą - powiedziała

Annabeth. - _ I dlaczego mieliby

uwierzyć nam na słowo?

Page 235: Znak Ateny - Rick Riordan

-Możemy porozumieć się z Reyną - zaproponował Jason.

-Ona nam uwierzy.

Wypowiedział jej imię tak, jakby to była lina ratownicza

łącząca go z przeszłością.

Piper ogarnęło przygnębienie.

Jason zwrócił się do niej z nadzieją w oczach.

-Ty mogłabyś ją przekonać, Pipes. Jestem pewny, że tobie

by się udało.

Piper poczuła się tak, jakby cała krew spłynęła jej do stóp.

Współczujące spojrzenie

Annabeth mówiło: „Chłopcy są tacy tępi". Nawet Hazel

się skrzywiła.

-Mogłabym spróbować - powiedziała bez zapału. - Ale to

Oktawian mnie martwi.

Na klindze mojego sztyletu widziałam, jak podburzał

tłum Rzymian. Nie jestem pewna,

czy Reyna zdołałaby go powstrzymać.

Jason sposępniał. Gaszenie jego entuzjazmu nie sprawiło

Piper żadnej przyjemności,

Page 236: Znak Ateny - Rick Riordan

ale pozostali Rzymianie - Hazel i Frank -kiwnęli

głowami.

-Racja - powiedział Frank. - Kiedy po południu poszliśmy

na zwiad, znowu

widzieliśmy rzymskie orły. Były daleko, ale szybko się

zbliżały. Oktawian wkroczył na

wojenną ścieżkę.

Hazel skrzywiła się.

-1 to jest właśnie ta szansa, której zawsze pragnął.

Spróbuje przejąć władzę. Jeśli

Reyna się sprzeciwi, Oktawian powie, że tchórzy przed

Grekami. A te orły... Chyba

mogą nas wywęszyć.

-Mogą - przyznał Jason. - Rzymskie orły tropią półbogów

lepiej niż potwory. Ten

okręt to nasza kryjówka, ale nie przed wszystkimi. Nie

przed nimi.

Leo zabębnił palcami w stół.

-Super. Powinienem zainstalować zasłonę dymną, dzięki

której okręt cuchnąłby

wielkimi nuggetsami z kurczaka. Następnym razem

przypomnijcie mi o tym.

Page 237: Znak Ateny - Rick Riordan

Hazel zmarszczyła brwi.

-Co to są nuggetsy z kurczaka?

-O kurczę... - Leo pokręcił głową z niedowierzaniem. -

No tak. Nie było cię na

świecie przez jakieś siedemdziesiąt lat. No więc, moja

panno, nuggetsy z kurczaka...

-Nieważne - przerwała mu Annabeth. - Rzecz w tym, że

będzie nam bardzo trudno

wyjaśnić Rzymianom, co się naprawdę stało. A nawet

jeśli nam uwierzą...

-Masz rację. - Jason wychylił się do przodu. -

Powinniśmy lecieć dalej. Gdy już

pokonamy Atlantyk, będziemy bezpieczni... W każdym

razie pozbędziemy się legionu.

Powiedział to tak smętnym tonem, że Piper nie wiedziała,

czy mu współczuć, czy się

obrazić.

-Skąd ta pewność? - zapytała. - Niby dlaczego nie mieliby

nas dalej ścigać?

Potrząsnął głową.

Page 238: Znak Ateny - Rick Riordan

-Słyszałaś, co Reyna mówiła o tych starożytnych

krainach. Są zbyt niebezpieczne.

Rzymskim półbogom od pokoleń nie wolno ich

odwiedzać. Nawet Oktawian nie mógłby

złamać tego zakazu.

Frank przełknął kawałek burrito z takim trudem, jakby w

ustach zmienił mu się w

tekturę.

-No więc jeśli my tam dotrzemy...

-Będziemy zdrajcami wyjętymi spod prawa - przyznał

Jason. -Każdy rzymski

heros będzie miał prawo zabić nas bez ostrzeżenia. Tym

bym się jednak nie przejmował.

Po drugiej stronie Atlantyku nie będą nas ścigać. Będą

przekonani, że zginiemy na

Morzu Śródziemnym... na Mare Nostrum.

Percy wycelował w niego swoim kawałkiem pizzy.

-Ty, panie, jesteś promykiem słońca.

Jason milczał. Inni spuścili głowy, wpatrując się w swoje

talerze. Wszyscy prócz

Page 239: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy'ego, który ze smakiem zajadał pizzę. Piper nie

miała pojęcia, gdzie mu się to

wszystko mieści. Miał apetyt jak satyr.

-Więc lećmy dalej - powiedział - i postarajmy się nie

zginąć. Pan D... Bachus...

rany, czy muszę go teraz nazywać Panem B.? W każdym

razie wspomniał o tych

bliźniakach z przepowiedni Elli. O dwóch gigantach. Otis

i... ee... to się chyba zaczynało

na F?

-Efialtes - powiedział Jason.

-Dwaj giganci... Jak w wizji Piper... - Annabeth

przesunęła palcem po brzegu

swojego kubka. - Pamiętam opowieść o dwóch

bliźniakach gigantach. Próbowali wedrzeć

się na Olimp, zwalając na kupę góry.

Frank o mało się nie zakrztusił.

-No, fajnie. Olbrzymy, które budują z gór jak z klocków. I

mówicie, że Bachus

pozabijał ich szyszką zatkniętą na kiju?

-Coś w tym rodzaju - powiedział Percy. - Ale tym razem

chyba nie możemy liczyć

Page 240: Znak Ateny - Rick Riordan

na jego pomoc. Zażądał hołdu i dał wyraźnie do

zrozumienia, że to coś, czego nie

zniesiemy.

Zapadło milczenie. Piper słyszała, jak na pokładzie trener

Hedge śpiewa Błow

theMan Down, z tym że chyba nie znał słów, więc

wyśpiewywał głównie: „Bla-bla-umde-

dam-dam".

Nie mogła się pozbyć wrażenia, że Bachus naprawdę

chciał im pomóc. Ci dwaj

giganci byli w Rzymie. Mieli coś, czego potrzebowali

półbogowie - coś w kadzi ze spiżu.

Cokolwiek to było, czuła, że kryje się w tym sposób na

zamknięcie Wrót Śmierci... Pod

którego strażą wiecznej śmierci pęta... Była też

przekonana, że nie zwyciężą gigantów

bez pomocy Bachusa. I jeśli nie dokonają tego w ciągu

pięciu dni, Rzym zostanie

zniszczony, a Nico, brat Hazel, umrze.

Z drugiej strony gdyby się okazało, że wizja Bachusa

oferującego jej srebrną czarę

jest fałszywa, to może te pozostałe wizje też się nie

sprawdzą - zwłaszcza ta, w której

Page 241: Znak Ateny - Rick Riordan

ona, Percy i Jason toną. Może miało to tylko jakieś

symboliczne znaczenie.

„Krew półbogini - powiedziała Gaja - i krew półboga.

Piper, moja droga, wybieraj,

który heros umrze razem z tobą".

-Chce dwojga z nas - mruknęła Piper.

Wszyscy na nią spojrzeli.

Piper nie znosiła być w centrum zainteresowania. Mogło

to być dość dziwne jak na

córkę Afrodyty, ale widziała przecież, jak przez całe lata

borykał się ze swoją sławą jej

ojciec. Pamiętała, jak Afrodyta uznała ją przy ognisku

przed całym obozem, zaczarowując

przy tym w królową piękności. Był to najbardziej

kłopotliwy moment w jej życiu.

I nawet tutaj, w towarzystwie tylko sześciorga półbogów,

poczuła się teraz nieswojo.

„To moi przyjaciele" - powiedziała sobie. - „To

normalne".

Miała jednak dziwne poczucie... że patrzy na nią więcej

niż sześć par oczu.

Page 242: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dzisiaj, na szosie, Gaja powiedziała mi, że pragnie krwi

tylko dwojga półbogów.

Ona... ona kazała mi wybierać, który z chłopców ma

umrzeć.

Jason ścisnął jej dłoń.

-Ale żaden z nas nie umarł. Ocaliłaś nas.

-Wiem. Ale... dlaczego tego chciała?

Leo cicho zagwizdał.

-Słuchajcie, pamiętacie Wilczy Dom? Naszą ulubioną

lodową księżniczkę Chione?

Mówiła o przelaniu krwi Jasona... że jego krew skala to

miejsce na całe pokolenia. Może

krew półboga ma podobną moc.

-Och...

Percy odłożył na talerz trzeci kawałek pizzy. Odchylił się

do tyłu i wpatrzył w

przestrzeń, jakby dopiero teraz odczuł skutki kopnięcia w

głowę przez konia.

-Percy? - Annabeth chwyciła go za ramię.

Page 243: Znak Ateny - Rick Riordan

-Och, niedobrze - mruknął. - Niedobrze. Bardzo

niedobrze. - Spojrzał przez stół na

Franka i Hazel. - Pamiętacie Polybotesa?

-Tego olbrzyma, który napadł na Obóz Jupiter? - zapytała

Hazel. - Tego anty-

Posejdona, którego rąbnąłeś w głowę posągiem

Terminusa, tak? Chyba go pamiętam.

-Miałem sen, kiedy lecieliśmy na Alaskę. Polybotes

rozmawiał z gorgonami i

powiedział... powiedział, że chce mnie uwięzić, nie zabić.

Powiedział: „Chcę go mieć w

łańcuchach u swoich stóp, żebym mógł go zabić, gdy

nadejdzie czas. Jego krew obryzga

głazy Olimpu i przebudzi Matkę Ziemię!"

Piper pomyślała, że chyba popsuła się klimatyzacja, bo

nagle poczuła, że cała trzęsie

się z zimna. To było to samo uczucie, które dopadło ją na

szosie przed Topeką.

-Myślisz, że ci giganci chcą użyć naszej krwi... krwi

dwojga z nas...

-Nie wiem - odrzekł Percy. - Ale dopóki się nie dowiemy,

uważam, że

powinniśmy nie dać się porwać.

Page 244: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason chrząknął.

-Z tym się zgadzam.

-Ale jak się tego dowiemy? - zapytała Hazel. - Znak

Ateny, bliźniacy,

przepowiednia Elli... jak to wszystko powiązać?

Annabeth zacisnęła palce na krawędzi stołu.

-Piper, kazałaś Leonowi wziąć kurs na Atlantę.

-Zgadza się. Bachus mówił, że powinniśmy tam

poszukać... Jak on się nazywa?

-Forkis - podpowiedział Percy.

Annabeth zrobiła zdziwioną minę, jakby nie przywykła

do tego, że jej chłopak może

coś wiedzieć.

-Znasz go?

Percy wzruszył ramionami.

-Z początku go nie skojarzyłem. Potem Bachus

wspomniał o słonej wodzie i

Page 245: Znak Ateny - Rick Riordan

zaświtało mi w głowie. Forkis to stary bóg morza, jeszcze

sprzed czasów mojego ojca.

Nigdy go nie spotkałem, ale chyba jest synem Gai. Tylko

nadal nie rozumiem, co bóg

morza mógłby robić w Atlancie. Leo prychnął.

-A co robił bóg wina w Kansas? Bogowie są dziwni. W

każdym razie powinniśmy

znaleźć się w Atlancie jutro w południe, chyba że coś

jeszcze pójdzie nie tak.

-Wypluj te słowa - mruknęła Annabeth. - Robi się późno.

Wszyscy powinniśmy

się przespać.

-Chwileczkę - powiedziała Piper. I znowu wszyscy na nią

spojrzeli.

Nagle zabrakło jej odwagi i zaczęła się zastanawiać, czy

instynkt jej nie zawodzi, ale

zmusiła się, by mówić dalej.

-Jest jeszcze coś. Te ejdolony... te duchy opanowujące

ciała. One wciąż są tutaj, w

tym pomieszczeniu.

XII

Page 246: Znak Ateny - Rick Riordan

PIPER

Piper nie potrafiła wyjaśnić, skąd to wie.

Nie znosiła opowieści o zjawach i dręczonych duszach.

Ojciec często żartował sobie

z czirokeskich legend opowiadanych przez dziadka Toma,

kiedy jeszcze mieszkali w

indiańskim rezerwacie, ale nawet później, w ich wielkim

domu w Malibu z widokiem na

Pacyfik, za każdym razem kiedy przywoływał te legendy,

zapadały jej głęboko w

pamięć.

Czirokeskie duchy zawsze były niespokojne. Często

gubiły drogę do Krainy

Zmarłych albo kręciły się w pobliżu żywych z czystego

uporu. Czasami nawet nie

zdawały sobie sprawy z tego, że są umarłe.

W miarę jak Piper uczyła się być półboginią, coraz

bardziej się przekonywała, że

czirokeskie mity nie tak mocno się różnią od greckich. Te

ejdolony zachowywały się

zupełnie jak duchy z opowieści ojca.

Page 247: Znak Ateny - Rick Riordan

Czuła instynktownie, że nadal tu są po prostu dlatego, że

nikt nie rozkazał im odejść.

Kiedy skończyła to wyjaśniać, reszta popatrzyła na nią z

pewnym zażenowaniem. Z

góry dobiegał głos trenera Hedgea, który chyba śpiewał

In the Navy, podczas gdy

Mroczny tupał w pokład, rżąc na znak protestu.

W końcu Hazel westchnęła.

-Piper ma rację.

-Skąd ta pewność? - zapytała Annabeth.

-Spotkałam już ejdolony. W Podziemiu, kiedy byłam... no

wiecie.

Umarła.

Piper zapomniała, że Hazel żyje po raz drugi. W pewnym

sensie sama była

odrodzonym duchem.

-Więc... - Frank potarł dłonią swoje krótko ostrzyżone

włosy, jakby jakieś duchy

zagnieździły mu się na czaszce. - Sądzisz, że te stwory

czają się gdzieś na okręcie albo...

Page 248: Znak Ateny - Rick Riordan

-Być może czają się gdzieś w nas - powiedziała Piper. -

Tego nie wiemy.

Jason zacisnął pięść.

-Jeśli to prawda...

-Musimy coś zrobić - przerwała mu Piper. -1 chyba wiem

co.

-Co? - zapytał Percy.

-Po prostu posłuchaj, dobrze? - Piper wzięła głęboki

oddech. - Wszyscy słuchajcie.

Popatrzyła na każdego z osobna.

-Ejdolony - powiedziała, używając czaromowy -

podnieście ręce.

Zapadło pełne napięcia milczenie.

Leo roześmiał się nerwowo.

-Ty naprawdę myślisz, że to...

Zamilkł. Twarz mu zwiotczała. Podniósł rękę.

Page 249: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason i Percy zrobili to samo. Ich oczy stały się szkliste i

złote. Hazel wstrzymała

oddech. Siedzący obok Leona Frank dźwignął się z

krzesła i stanął oparty plecami o

ścianę.

-Och, bogowie. - Annabeth spojrzała na Piper badawczo.

-Możesz ich wyleczyć?

Piper miała ochotę załkać i schować się pod stół, ale

przecież musiała pomóc

Jasonowi. Nie mogła uwierzyć, że ściska rękę... Nie, nie

chciała o tym nawet myśleć.

Skupiła się na Leonie, bo najmniej ją onieśmielał. -Jest

was więcej na tym okręcie? zapytała.

-Nie - odrzekł Leo pustym głosem. — Matka Ziemia

wysłała nas trzech.

Najsilniejszych, najlepszych. Znowu odżyjemy.

-Nie tutaj - warknęła Piper. - Wszyscy trzej, słuchajcie

uważnie. Jason i Percy

zwrócili ku niej głowy. Te złote oczy były naprawdę

przerażające, ale widok trzech

chłopców w takim stanie wzniecił w niej gniew.

Page 250: Znak Ateny - Rick Riordan

-Macie opuścić te ciała — rozkazała.

-Nie - powiedział Percy. Leo syknął cicho.

-Musimy żyć. Frank sięgnął po łuk.

-Na Marsa wszechmocnego! Co za ohyda! Wynoście się

stąd, duchy! Zostawcie

naszych przyjaciół w spokoju.

Leo zwrócił się do niego.

-Nie możesz nam rozkazywać, synu wojny. Twoje własne

życie jest bardzo

kruche. Twoja dusza może spłonąć w każdej chwili.

-Frank, nie. - Hazel wstała z krzesła. Siedzący obok niej

Jason dobył miecza.

-Przestańcie! - krzyknęła Piper, ale głos jej się załamał.

Szybko traciła wiarę w

swój plan. Zdemaskowała ejdolony, ale

co dalej? Jeśli nie nakłoni ich do odejścia i poleje się

krew, to będzie jej wina. W

głowie słyszała śmiech Gai.

Page 251: Znak Ateny - Rick Riordan

-Usłuchajcie Piper. - Hazel wskazała na miecz Jasona.

Złota klinga zaciążyła mu w

dłoni i stuknęła o stół. Jason opad do tyłu na krzesło.

Percy warknął bardzo zmienionym głosem:

-Córko Plutona, możesz rządzić klejnotami i metalami.

Nie panujesz nad

umarłymi.

Annabeth wyciągnęła ku niemu ręce, jakby chciała go

powstrzymać, ale Hazel

zatrzymała ją gestem.

-Posłuchajcie, ejdolony - powiedziała stanowczo Hazel. -

Nie przynależycie do

tego świata. Nie mogę wam rozkazywać, ale Piper może.

Usłuchajcie jej.

Zwróciła się do Piper z miną, która mówiła: „Spróbuj

jeszcze raz. Uda ci się".

Piper zebrała się na odwagę. Spojrzała na Jasona - prosto

w oczy tej istoty, która go

opanowała.

Page 252: Znak Ateny - Rick Riordan

-Macie opuścić te ciała — powtórzyła z jeszcze większą

siłą.

Mięśnie twarzy Jasona zadrgały. Na czole zalśniły

kropelki potu.

-My... my opuścimy te ciała.

-Przysięgnijcie na Styks, że już nigdy nie powrócicie na

ten okręt - ciągnęła Piper i

nigdy nie owładniecie ciałem żadnego członka tej załogi.

Leo i Percy syknęli w proteście.

-Przysięgnijcie na Styks - nalegała Piper.

Chwila napięcia - czuła, jak ich wole walczą z jej wolą. A

potem wszyscy trzej

przemówili razem:

-Przysięgamy na Styks.

-Jesteście umarłymi - powiedziała Piper.

-Jesteśmy umarłymi - powtórzyli.

-A teraz odejdźcie.

Wszyscy trzej upadli bezwładnie. Głowa Percy'ego trafiła

w pizzę.

-Percy! - Annabeth objęła go.

Page 253: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper i Hazel chwyciły Jasona za ręce, gdy zsuwał się z

krzesła.

Leo nie miał takiego szczęścia. Osunął się w stronę

Franka, który nawet nie próbował

go złapać, i padł na podłogę.

-Au! - jęknął.

-Nic ci się nie stało? - zapytała Hazel.

Leo podniósł się. Na czole miał kawałek makaronu w

kształcie cyfry 3.

-Podziałało?

-Podziałało - odrzekła Piper, czując, że się nie myli.

-1 chyba już nie wrócą.

Jason zamrugał.

-Czy to znaczy, że nie będę już miał więcej urazów

głowy?

Piper parsknęła śmiechem, wydychając z siebie całe

napięcie.

-Chodź, moja Błyskawico. Musisz zaczerpnąć świeżego

powietrza.

Piper i Jason spacerowali po pokładzie. Jason wciąż nie

czuł się zbyt pewnie, więc

Piper zachęciła go, aby otoczył ją ramieniem i wsparł się

na niej.

Leo stał przy sterze, konferując z Festusem przez

interkom; z własnego

Page 254: Znak Ateny - Rick Riordan

doświadczenia wiedział, że trzeba tym dwojgu dać teraz

spokój. Telewizja satelitarna

znowu działała, więc trener Hedge zaszył się w swojej

kajucie i uszczęśliwiony oglądał

pokazy wrestlingu. Mroczny, pegaz Percyego, dokądś

odleciał. Reszta półbogów

szykowała się do nocnego spoczynku.

„ Argo II" mknął na wschód na wysokości około stu

metrów nad ziemią. Pod nimi

przemykały małe miasteczka jak rozświetlone wysepki

pośród ciemnego morza prerii.

Piper wspominała, jak ostatniej zimy leciała na smoku

Festusie nad Quebekiem.

Nigdy przedtem nie widziała czegoś tak pięknego i

jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa,

czując obejmujące ją ramiona Jasona - ale to było chyba

jeszcze lepsze.

Noc była ciepła. Okręt szybował łagodniej niż wówczas

smok. A najlepsze było to, że

oddalali się od Obozu Jupiter, i to tak szybko, jak tylko

się dało. Starożytne krainy mogły

być bardzo niebezpieczne, ale Piper pragnęła tam dotrzeć

jak najszybciej. Miała nadzieję,

że Jason się nie mylił, mówiąc, iż Rzymianie nie będą ich

ścigać poprzez Atlantyk.

Page 255: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason zatrzymał się na śródokręciu i oparł o reling. W

świetle księżyca jego blond

włosy były srebrne.

-Dziękuję ci - powiedział. - Znowu mnie ocaliłaś.

Objął ją jedną ręką w pasie. Pomyślała o tym dniu, w

którym spadli do Wielkiego

Kanionu - kiedy się dowiedziała, że Jason potrafi

panować nad powietrzem. Trzymał ją

wtedy tak blisko siebie, że czuła bicie jego serca. A potem

przestali spadać i unosili się

swobodnie w powietrzu. Mój. Najlepszy. Przyjaciel.

Zapragnęła go pocałować, ale coś ją powstrzymało.

-Nie wiem, czy Percy będzie mi jeszcze ufać -

powiedziała. -Po tym jak kazałam

jego koniowi kopnąć go w głowę...

Jason roześmiał się.

-O to się nie martw. Percy to równy gość, ale odnoszę

wrażenie, że co jakiś czas

trzeba go czymś rąbnąć w łeb.

-Mogłeś go zabić.

Page 256: Znak Ateny - Rick Riordan

Spoważniał.

-Nie byłem sobą.

-Ale ja prawie ci w tym pomogłam. Kiedy Gaja

powiedziała, że muszę wybrać,

zawahałam się i...

Zamrugała, przeklinając łzy zbierające się jej pod

powiekami.

-Nie osądzaj się tak surowo - powiedział Jason. - Ocaliłaś

nas obu.

-Ale jeśli dwoje z naszej załogi naprawdę musi umrzeć,

chłopak i dziewczyna...

-Nie przyjmuję tego do wiadomości. Powstrzymamy

Gaję. Wszyscy siedmioro

wrócimy z tej misji żywi. Przyrzekam ci.

Piper wolałaby, żeby nie przyrzekał. To słowo

przypomniało jej Przepowiednię

Siedmiorga: Przysięga tchem ostatnim dochowana będzie.

„Błagam cię" - pomyślała, zastanawiając się, czy usłyszy

to jej matka, bogini miłości.

Page 257: Znak Ateny - Rick Riordan

- „Nie pozwól, żeby to było ostatnie tchnienie Jasona.

Jeśli miłość coś znaczy, nie

odbieraj mi go".

Ta myśl wywołała w niej wyrzuty sumienia. Jak mogłaby

znieść widok pogrążonej w

bólu Annabeth, gdyby zginął Percy? Jak mogłaby dalej

żyć, gdyby którekolwiek z

siedmiorga półbogów umarło? Każde z nich już tyle

przeżyło. Nawet tych dwoje

Rzymian, Hazel i Franka, traktowała już jak swoich

krewniaków. W Obozie Jupiter

Percy opowiedział jej o ich wyprawie na Alaskę i czegoś

tak strasznego ona sama nigdy

jeszcze nie przeżyła. A po sposobie, w jaki Hazel i Frank

próbowali jej pomóc w trakcie

egzorcyzmu, widać było, że są dzielnymi, dobrymi

ludźmi.

-Ta legenda, o której wspomniała Annabeth, o Znaku

Ateny... dlaczego nie

chciałeś o niej rozmawiać?

Bała się, że Jason znowu się od niej odsunie, ale on tylko

zwiesił głowę, Jakby

spodziewał się tego pytania.

Page 258: Znak Ateny - Rick Riordan

-Pipes, ja nie wiem, co jest prawdą, a co nie. Ta legenda...

to może być zapowiedź

prawdziwego zagrożenia.

-Dla kogo?

-Dla nas wszystkich — odrzekł ponuro. - Według tej

legendy w dawnych czasach,

kiedy Rzymianie podbili greckie miasta, ukradli Grekom

coś dla nich ważnego.

Piper czekała, ale Jason się zamyślił.

-Co ukradli? - zapytała.

-Nie wiem. I chyba nikt w legionie nigdy tego nie

wiedział. Ale legenda głosi, że

to coś zostało zabrane do Rzymu i tam ukryte. Od tego

czasu dzieci Ateny, greccy

półbogowie, zawsze nas nienawidzili. Zawsze podburzali

swoich braci przeciw

Rzymianom. Jak już powiedziałem, nie wiem, ile w tym

prawdy...

-A dlaczego nie chcesz tego powiedzieć Annabeth?

Przecież nagle cię nie

znienawidzi.

Page 259: Znak Ateny - Rick Riordan

Spojrzał na nią, mrużąc oczy.

-Mam nadzieję. Ale ta legenda głosi, że dzieci Ateny będą

szukać tego czegoś

przez całe tysiąclecia. W każdym pokoleniu bogini

wybiera kilkoro z nich, aby tego

szukali. I najwyraźniej prowadzi ich do Rzymu jakiś

znak... Znak Ateny.

-Jeśli Annabeth jest jedną z tych poszukujących...

powinniśmy jej pomóc.

Jason zawahał się.

-Może. Kiedy już będziemy bliżej Rzymu, powiem jej to,

co wiem, a wiem tak

mało. Przyrzekam. Ale z tej opowieści wynika,

przynajmniej w tej wersji, którą ja

usłyszałem, że jeśli Grecy kiedyś odnajdą to, co im

skradziono, nigdy nam tego nie

wybaczą. Zniszczą legion i Rzym raz na zawsze. A po

tym, co powiedziała Leonowi

Nemezis, że Rzym zostanie zniszczony za pięć dni...

Przyglądała się badawczo jego twarzy. Był z całą

pewnością najdzielniejszą osobą,

jaką znała, ale teraz zrozumiała, że się boi. Ta legenda -

myśl o tym, że ich grupa może

Page 260: Znak Ateny - Rick Riordan

się rozpaść i że jakieś miasto może ulec zagładzie - po

prostu go przerażała.

Co takiego mogli Rzymianie ukraść, że było to tak ważne

dla Greków... Nie potrafiła

sobie wyobrazić, żeby coś mogło nagle obudzić w

Annabeth żądzę zemsty.

Z drugiej strony nie potrafiła też sobie wyobrazić, że

mogłaby wybierać między

życiem jednego półboga a życiem drugiego, a dzisiaj, na

tej opuszczonej szosie, przez

chwilę Gaja prawie ją do tego skusiła...

-A w ogóle to cię przepraszam - powiedział Jason.

Otarła ostatnią łzę z policzka.

-Przepraszasz? Za co? To przecież ejdolon zaatakował...

-Nie chodzi o to. - Drobna blizna na górnej wardze Jasona

zdawała się jaśnieć w

blasku księżyca. Uwielbiała ją. Ta niedoskonałość czyniła

jego twarz jeszcze bardziej

interesującą. - Byłem głupi, prosząc cię, żebyś się

skontaktowała z Reyną. To było

bezmyślne.

Page 261: Znak Ateny - Rick Riordan

-Och. - Spojrzała w górę, na chmury, myśląc o tym, czy

to jej matka Afrodyta w

jakiś sposób go natchnęła. Aż trudno jej było uwierzyć, że

naprawdę to powiedział.

„Tylko nie przerywaj" - pomyślała.

-Naprawdę, nie ma sprawy.

-Bo, zrozum... ja nigdy nie czułem nic do Reyny, więc nie

pomyślałem, że może ci

to sprawić przykrość. Nie było nic, co mogłoby cię

niepokoić, Pipes.

-Chciałam ją znienawidzić - powiedziała Piper. - Tak się

bałam, że wrócisz do

Obozu Jupiter.

Jason zrobił zdziwioną minę.

-To w ogóle nie wchodzi w rachubę. Chyba że razem z

tobą. Przyrzekam.

Podniosła rękę. Uśmiechnęła się, ale pomyślała: „Jeszcze

jedna obietnica. Przysięga

tchem ostatnim dochowana będzie".

Page 262: Znak Ateny - Rick Riordan

Starała się odepchnąć od siebie te myśli. Wiedziała, że

powinna po prostu cieszyć się

tą spokojną chwilą z Jasonem, ale kiedy spojrzała za burtę

okrętu, nie mogła się pozbyć

wrażenia, że preria wygląda teraz jak ciemna woda - jak

to mroczne pomieszczenie, w

którym tonęli, to, które zobaczyła na ostrzu sztyletu.

XIII

PERCY

C o tam zasłona dymna o zapachu panierki z kurczaka.

Percy wolałby, żeby Leo

wynalazł czapkę chroniącą przed snami.

Tej nocy dręczyły go okropne koszmary. Najpierw śniło

mu się, że jest znowu na

Alasce, na misji, której celem jest odnalezienie

legionowego orła. Wspinał się górską

ścieżką, ale gdy tylko zszedł na pobocze, pochłonęło go

bagno - muskeg, jak to nazwała

Hazel. Dusił się w błocie, nie mogąc się poruszyć ani

złapać oddechu. Po raz pierwszy w

życiu zrozumiał, jak to jest tonąć.

Page 263: Znak Ateny - Rick Riordan

„To tylko sen" - powiedział sobie. - „Zaraz się obudzę".

Ale to nie pomagało.

Nigdy nie bał się wody. To był żywioł jego ojca. Od

czasu przeżycia z muskegiem

zaczął się jednak bać uduszenia. Nie mówił o tym

nikomu, ale zaczął nawet odczuwać

pewną niechęć do nurkowania. Wiedział, że to głupota.

Przecież nie może utonąć.

Podejrzewał jednak, że jeśli nie opanuje tego strachu,

strach może opanować jego.

Pomyślał o swojej przyjaciółce Thalii, która miała lęk

wysokości, chociaż była

przecież córką boga nieba. Jason, jej brat, potrafił latać,

przyzywając wiatry. Thalia tego

nie potrafiła, może dlatego że za bardzo się bała

spróbować. Gdyby on sam uwierzył, że

może utonąć...

Muskeg napierał na jego klatkę piersiową. Za chwilę

pękną mu płuca.

„Przestań panikować" - mówił do siebie. - „To przecież

sen".

Page 264: Znak Ateny - Rick Riordan

W chwili gdy już naprawdę zabrakło mu powietrza w

płucach, sen się zmienił.

Stał w jakimś olbrzymim, mrocznym pomieszczeniu

podobnym do podziemnego

parkingu. Rzędy kamiennych filarów biegły we wszystkie

strony, podtrzymując

sklepienie jakieś sześć metrów nad nim. Tu i tam stały

koksowniki, rozsiewające mętny

czerwony blask na posadzce.

Percy nie widział, co jest dalej, bo było dość ciemno, ale

pod sufitem dostrzegł jakieś

liny na bloczkach, worki z piaskiem, rzędy lampek

przyciemnionych jak w teatrze.

Wokół piętrzyły się stosy skrzynek z napisami:

REKWIZYTY, BROŃ, KOSTIUMY. Na

jednej widniał napis: ZESTAW WYRZUTNI

RAKIETOWYCH.

Z ciemności dochodziło skrzypienie jakiejś maszynerii,

zgrzyt wielkich przekładni i

szum wody w rurach.

A potem zobaczył olbrzyma... a w każdym razie

pomyślał, że to olbrzym.

Page 265: Znak Ateny - Rick Riordan

Miał ponad trzy metry wysokości - byłoby to dość dużo

jak na cyklopa, ale niewiele

w porównaniu z olbrzymami, z którymi Percy miał już do

czynienia. Był też bardziej

uczłowieczony, bez typowych smoczych nóg swoich

większych krewniaków. W jego

długich, purpurowych dredach połyskiwały złote i srebrne

monety, co było dość typową

fryzurą olbrzyma. Przez plecy miał przewieszony

trzymetrowy oszczep - dość typową

broń olbrzyma.

Miał na sobie najobszerniejszy czarny golf, jaki Percy w

życiu widział, czarne obcisłe

spodnie i czarne skórzane buty z noskami tak długimi i

zakrzywionymi, że mogły być

butami klowna. Chodził tam i z powrotem przed jakąś

platformą, popatrując na spiżowy

kocioł wysokości Percyego.

-Nie, nie, nie - mruczał pod nosem. - Za słaby efekt. Nie

ma wartości. Otis! ryknął

w ciemność.

Percy usłyszał w oddali czyjeś człapanie. Z mroku

wyłonił się drugi olbrzym. Ubrany

Page 266: Znak Ateny - Rick Riordan

był dokładnie tak jak pierwszy, łącznie z tymi butami

klowna. Jedyna różnica polegała na

tym, że ten drugi miał włosy zielonkawe, a nie

purpurowe.

Pierwszy olbrzym zaklął.

-Otisie, dlaczego robisz mi to codziennie? Powiedziałem

ci, że dzisiaj ja noszę

czarny golf. Mogłeś założyć cokolwiek, byle nie czarny

golf!

Otis zamrugał, jakby dopiero co się obudził.

-Myślałem, że nosisz dzisiaj żółtą togę.

-To było wczoraj! Kiedy ty pojawiłeś się w żółtej todze!

-Och. No tak. Wybacz, Efi.

Jego brat warknął. Musieli być bliźniakami, bo twarze

mieli jednakowo odrażające.

-1 nie nazywaj mnie Efi. Mów do mnie Efialtes. Tak mam

na imię. Możesz też

używać mojego scenicznego imienia. WIELKI EF!

Otis skrzywił się.

-Do tego scenicznego jakoś nie mam przekonania.

Page 267: Znak Ateny - Rick Riordan

-Bzdura! Jest znakomite. No dobra, jak tam

przygotowania?

-Świetnie. - W głosie Otisa trudno było doszukać się

entuzjazmu. - Tygrysy

ludojady, wirujące ostrza... Ale wciąż uważam, że

przydałoby się kilka baletnic.

-Żadnych baletnic! A to? - Machnął ze wstrętem w stronę

kadzi ze spiżu. - Co to

jest? To nie jest ciekawe.

-Ale to przecież gwóźdź programu. On umrze, chyba że

go uratują. A jeśli

przybędą zgodnie z planem...

-Oby przybyli! Pierwszego lipca, w kalendy lipcowe,

dzień Ju-nony. To wtedy

Matka chce zniszczyć tych głupich półbogów i naprawdę

zaśmiać się Junonie w twarz. A

poza tym nie będę płacił duchom gladiatorów za

nadgodziny!

-No dobra, wszyscy zginą - powiedział Otis - i zaczniemy

niszczyć Rzym.

Dokładnie jak chce Matka. Idealnie. Tłumom się spodoba.

Rzymskie duchy uwielbiają

Page 268: Znak Ateny - Rick Riordan

takie igrzyska.

Efialtes nie wyglądał na przekonanego.

-Ale po co tu tkwi ten kocioł? Nie można go zawiesić nad

ogniem albo rozpuścić

w sadzawce jakiegoś kwasu?

-Musi przeżyć jeszcze przez parę dni - przypomniał bratu

Otis.

-Bo inaczej siedmioro nie złapie przynęty i nie zechce go

ocalić.

-Hmm. Chyba tak. Ale wciąż mi brakuje wrzasku. Taka

powolna śmierć jest

nudna. Aha, a nasza utalentowana przyjaciółka? Jest

gotowa przyjąć gościa?

Otis skrzywił się.

-Ja naprawdę nie lubię z nią rozmawiać. Denerwuje mnie.

-Ale jest gotowa?

-Tak - odrzekł z pewnym oporem Otis. - Jest gotowa od

stuleci. Nikt nie ruszy

tego posągu.

Page 269: Znak Ateny - Rick Riordan

-Doskonale. — Efialtes zatarł ręce. - To nasza wielka

szansa, braciszku.

-To samo mówiłeś o naszym ostatnim numerze - mruknął

Otis.

-Wisiałem na tej bryle lodu nad rzeką Lete przez sześć

miesięcy, a media nie

zwróciły na nas uwagi.

-To będzie coś zupełnie innego! Stworzymy nowy

standard rozrywki! Jeśli Matka

będzie zadowolona, zdobędziemy bilet do sławy i

fortuny!

-Skoro tak mówisz - westchnął Otis. - Chociaż nadal

uważam, że te kostiumy z

Jeziora łabędziego wyglądałyby prześlicznie...

-Żadnego baletu!

-Przepraszam.

-Chodź, obejrzymy tygrysy. Chcę mieć pewność, że będą

głodne!

I odeszli, ginąc w mroku, a Percy spojrzał na kocioł.

Page 270: Znak Ateny - Rick Riordan

„Muszę zobaczyć, co jest w środku" - pomyślał.

Zapragnął znaleźć się bliżej kadzi, tuż przy jej ściance. A

potem przez nią przeniknął.

Powietrze w środku cuchnęło nieświeżym oddechem i

zaśniedziałym metalem. Mdła

purpurowa poświata pochodziła z miecza ze stygijskiej

stali, opartego o bok kotła. Tuż

przy nim kulił się markotny chłopiec w podartych

dżinsach i starej kurtce lotniczej. Na

palcu jego prawej ręki połyskiwał srebrny pierścień z

trupią czaszką.

-Nico! - zawołał Percy, ale syn Hadesa go nie słyszał.

Kocioł był szczelnie zamknięty. Powietrze robiło się

trujące.

Nico miał zamknięte oczy, oddychał ciężko. Sprawiał

wrażenie, że medytuje. Twarz

miał bladą i wychudzoną.

Na wewnętrznej ściance kadzi widniały trzy pionowe

kreski, co wyglądało na znaki

wydrapane przez Nica czubkiem miecza -może trzy dni,

w których był tutaj uwięziony?

Page 271: Znak Ateny - Rick Riordan

Trzy dni? To chyba nie było możliwe, boby się udusił.

Choć Percy wiedział, że śni,

sam poczuł panikę, walcząc o tlen.

Nagle dostrzegł coś między stopami chłopca - jakieś

drobne błyszczące ziarenka, nie

większe od niemowlęcych ząbków.

-Nico - powiedział - gdzie to jest? Ocalimy cię...

Wizja zanikła, dziewczęcy głos wyszeptał:

-Percy.

Z początku pomyślał, że jeszcze się nie obudził. Kiedy

utracił pamięć, wciąż śniła mu

się Annabeth, jedyna osoba, którą zapamiętał. Teraz

podniósł powieki, zaczął widzieć

jasno i zrozumiał, że ona naprawdę tu jest.

Stała przy koi, uśmiechając się do niego.

Jasne włosy opadały jej na ramiona. Oczy szare jak

burzowe chmury rozjaśniało

rozbawienie. Przypomniał sobie swój pierwszy dzień w

Obozie Herosów, pięć lat temu,

kiedy obudził się ze śpiączki i ujrzał stojącą nad nim

Annabeth. Powiedziała wtedy:

Page 272: Znak Ateny - Rick Riordan

„Ślinisz się przez sen".

To było takie sentymentalne...

-C-co się dzieje? - zapytał. — To sen?

-Nie - odpowiedziała cicho. - To środek nocy.

-To znaczy...

Serce zabiło mu szybciej. Zdał sobie sprawę z tego, że

jest w piżamie, w łóżku.

Prawdopodobnie się oślinił albo wydawał dziwne

odgłosy, kiedy był pogrążony we śnie.

Jest niemożliwie rozczochrany i ma nieświeży oddech.

-Wśliznęłaś się w środku nocy do mojej kajuty?

Annabeth wymownie spojrzała w sufit.

-Percy, za dwa miesiące skończysz siedemnaście lat. Nie

możesz wciąż się bać, że

trener Hedge na ciebie nakrzyczy.

-A widziałaś jego kij bejsbolowy?

Page 273: Znak Ateny - Rick Riordan

-A w ogóle, głuptasie, pomyślałam, że moglibyśmy się

przejść. Nie mieliśmy

jeszcze okazji pobyć sam na sam. Chcę ci coś pokazać...

moje ulubione miejsce na

okręcie.

Percy nadal miał przyspieszony puls, ale już nie z obawy

przed kłopotami.

-A mogę... no wiesz... umyć przedtem zęby?

-Nawet powinieneś. Bo cię nie pocałuję. I uczesz się.

Jak na triremę okręt był duży, ale dla Percyego przytulny

- jak budynek z sypialniami

w Yancy Academy i we wszystkich innych szkołach z

internatem, z których go

wyrzucono. Zeszli na dolny pokład, którego Percy jeszcze

dobrze nie poznał, oczywiście

poza izbą chorych.

Annabeth poprowadziła go koło maszynowni, która

wyglądała jak bardzo

niebezpieczny zestaw drabinek z placu zabaw, z rurkami,

zaworami i tłokami

wybiegającymi z osadzonej pośrodku spiżowej kuli.

Kable przypominające wielkie

Page 274: Znak Ateny - Rick Riordan

metalowe nitki makaronu wiły się po całej podłodze i po

ścianach.

-Jak to działa? - zapytał Percy.

-Nie mam pojęcia. Ale oprócz Leona tylko ja potrafię tym

pokierować.

-To pocieszające.

-Nie martw się. To może wybuchnąć tylko raz.

-Mam nadzieję, że żartujesz.

Uśmiechnęła się.

-Idziemy dalej.

Minęli magazyny i zbrojownię. W części rufowej doszli

do podwójnych drewnianych

drzwi, otwartych na wielką stajnię. Pachniało tu świeżym

sianem i wełnianymi kocami.

Po lewej stronie były trzy puste boksy dla koni, podobne

do tych, które mieli w obozie

dla pegazów. Po prawej były dwie puste klatki, na tyle

duże, że mogły pomieścić wielkie

zwierzęta z zoo.

Page 275: Znak Ateny - Rick Riordan

Środek podłogi — kwadrat o boku długości półtora metra

- był przeszklony. Widać

było nocny pejzaż - mile ciemnego lądu poprzecinanego

pajęczyną oświetlonych

autostrad.

-Statek ze szklanym dnem? - zapytał Percy.

Annabeth wzięła koc z najbliższego boksu i rozłożyła na

części szklanej podłogi.

-Usiądźmy tutaj.

Rozłożyli się na kocu, jakby byli na pikniku, i zapatrzyli

w dół.

-Leo zbudował te stajnie tak, żeby pegazy mogły łatwo

przylatywać i odlatywać powiedziała

Annabeth. - Tylko nie wziął pod uwagę tego, że pegazy

wolą hasać

swobodnie po świecie, więc stajnie zawsze są puste.

Percy zaczął się zastanawiać, gdzie może być teraz

Mroczny. Może szybuje gdzieś w

przestworzach, śledząc ich okręt? Głowa wciąż go trochę

bolała od kopnięcia kopytem

pegaza, ale nie miał mu tego za złe.

Page 276: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jak to łatwo przylatywać i odlatywać? Przecież taki

pegaz musiałby pokonać

dwie kondygnacje schodów.

Annabeth postukała knykciami w szkło.

-To są klapy. Jak w bombowcu.

Percy przełknął ślinę.

-Chcesz powiedzieć, że siedzimy na drzwiach? A gdyby

się otworzyły?

-No, tobyśmy spadli i się zabili. Ale się nie otworzą. To

bardzo mało

prawdopodobne.

-Super.

Annabeth roześmiała się.

-Wiesz, dlaczego lubię to miejsce? Nie tylko ze względu

na widoki. Co ci ono

przypomina?

Page 277: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy rozejrzał się: klatki i boksy, zwisająca z belki lampa

z niebiańskiego spiżu,

zapach siana, no i, oczywiście, siedząca przy nim

Annabeth z twarzą tak piękną, ale i

nieco widmową w łagodnym pomarańczowym świetle.

-Tę ciężarówkę z zoo - powiedział. - Tę, którą jechaliśmy

do Las Vegas.

Po jej uśmiechu poznał, że to prawidłowa odpowiedź.

-To było tak dawno - dodał. - Byliśmy w okropnym

stanie, wędrując przez kraj w

poszukiwaniu tego głupiego pioruna, uwięzieni w

ciężarówce z gromadą zabiedzonych

zwierząt. A ty to wspominasz z łezką w oku?

-Bo widzisz, Glonomóżdżku, właśnie wtedy po raz

pierwszy naprawdę ze sobą

rozmawialiśmy, ty i ja. Opowiedziałam ci o mojej

rodzinie i...

Wyjęła swój obozowy naszyjnik z nanizanym szkolnym

pierścieniem ojca i

kolorowymi glinianymi paciorkami, z których każdy

oznaczał jeden rok spędzony w

Obozie Herosów. Teraz na rzemyku wisiało jeszcze coś:

wisiorek z prawdziwego koralu,

Page 278: Znak Ateny - Rick Riordan

który Percy jej dał, kiedy zaczęli ze sobą chodzić. Zabrał

go z pałacu ojca na dnie morza.

-...i to mi przypomina - ciągnęła Annabeth - jak długo już

się znamy. Percy,

mieliśmy wtedy po dwanaście lat. Możesz w to uwierzyć?

-Nie. Więc... od tego momentu już wiedziałaś, że mnie

polubisz?

Uśmiechnęła się łobuzersko.

-Z początku cię nie znosiłam. Wkurzałeś mnie. Potem

tolerowałam cię przez parę

lat. A później...

-W porządku. Wystarczy.

Pochyliła się i pocałowała go: był to prawdziwy dobry

pocałunek bez świadków - bez

Rzymian czy wrzeszczących satyrów.

-Tęskniłam za tobą, Percy.

Chciał jej powiedzieć to samo, ale wydawało mu się, że to

za mało. Kiedy był wśród

Rzymian, tylko myśl o niej utrzymywała go przy życiu.

„Tęskniłem za tobą" nie

Page 279: Znak Ateny - Rick Riordan

oddałoby tego, co wtedy czuł.

Przypomniał sobie, jak Piper zmusiła ejdolona do

opuszczenia jego ciała. Nie zdawał

sobie sprawy z jego obecności, dopóki nie użyła swojej

czaromowy. A kiedy ejdolon go

opuścił, poczuł się tak, jakby z czoła wyciągnięto mu

rozgrzany szpikulec. Przedtem nie

odczuwał żadnego bólu. A potem rozjaśniło mu się w

głowie. Jego dusza wyciągnęła się

wygodnie w jego ciele.

Teraz poczuł się podobnie. Ostatnich kilka miesięcy

mogło być jednym z jego

dziwnych snów. To, co się wydarzyło w Obozie Jupiter,

wydawało się tak mętne i

nierealne jak ta walka z Jasonem, kiedy obaj byli opętani

przez ejdolony.

Nie żałował jednak czasu spędzonego w Obozie Jupiter.

Otworzyło mu to oczy na

wiele spraw.

-Annabeth - powiedział niepewnym tonem - w Nowym

Rzymie półbogowie mogą

mieszkać spokojnie przez całe życie.

Page 280: Znak Ateny - Rick Riordan

Na jej twarzy pojawiła się czujność.

-Reyna mi mówiła. Ale, Percy, ty jesteś z Obozu

Herosów. Tamto życie...

-Wiem. Ale kiedy tam byłem, widziałem tylu półbogów

żyjących bez strachu,

dzieciaki idące do szkoły, pary zawierające małżeństwa i

zakładające rodziny. W Obozie

Herosów czegoś takiego nie ma. Wciąż myślałem o nas...

i może pewnego dnia, kiedy

skończy się ta wojna z gigantami...

Trudno było to stwierdzić w złotym świetle, ale

wydawało mu się, że Anńabeth się

zarumieniła. Powiedziała tylko:

-Och.

Zląkł się, że powiedział za dużo. Może wystraszył ją tym

swoim marzeniem o

przyszłości. Zwykle to ona wszystko planowała. Przeklął

w duchu samego siebie.

Tak długo znał Annabeth, a wciąż mu się zdawało, że

słabo ją rozumie. Nawet wtedy,

Page 281: Znak Ateny - Rick Riordan

kiedy chodzili ze sobą już od wielu miesięcy, ich stosunki

zawsze były nowe i kruche jak

rzeźba ze szkła. Wciąż się bał, że zrobi coś nie tak i ją

stłucze.

-Wybacz mi - powiedział. - Ja po prostu... musiałem o

tym myśleć, żeby żyć. To mi

dawało nadzieję. Zapomnij o tym, co ci powiedziałem...

-Nie! Nie, Percy. O bogowie, to było takie słodkie. Tylko

że... że może spaliliśmy

ten most. Jeśli nie uda nam się naprawić stosunków z

Rzymianami... No bo wiesz, te dwa

odłamy półbogów nigdy nie żyły w zgodzie. Właśnie

dlatego bogowie nas rozdzielili.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie to możliwe.

Percy nie chciał się z nią sprzeczać, ale nie zamierzał

tracić nadziei. To było bardzo

ważne - nie tylko dla niego i Annabeth, ale też dla

wszystkich półbogów. I to musiało być

możliwe: należenie do dwóch światów jednocześnie.

Ostatecznie na tym przecież polega

życie półboga - nie całkiem należy do świata

śmiertelników, nie całkiem do Olimpu, ale

próbuje pogodzić obie strony swojej natury.

Page 282: Znak Ateny - Rick Riordan

Niestety w ten sposób znów zaczął myśleć o bogach, o

wojnie, która ich czekała, i o

tym śnie o bliźniakach Efialtesie i Otisie.

-Śnił mi się koszmar, kiedy mnie obudziłaś - wyznał.

Opowiedział Annabeth, co zobaczył.

Wyglądało na to, że nie zaskoczyły jej nawet najbardziej

niepokojące fragmenty

wizji. Ponuro pokręciła głową, kiedy opisywał uwięzienie

Nica w kadzi ze spiżu. W jej

oczach pojawił się błysk gniewu, kiedy opowiedział o

olbrzymach planujących jakieś

bardzo spektakularne zniszczenie Rzymu, z okrutnymi

mordami na samym początku.

-Nico jest przynętą - mruknęła. - Poplecznicy Gai'musieli

go w jakiś sposób

porwać. Ale nie wiemy dokładnie, gdzie go trzymają.

-Gdzieś w Rzymie. Gdzieś pod ziemią. Odniosłem

wrażenie, że Nico ma jeszcze

parę dni życia przed sobą, tylko nie rozumiem, jak

mógłby wytrzymać tak długo bez

tlenu.

-Jeszcze pięć dni według Nemezis. Kalendy lipcowe.

Przynajmniej tyle wiemy.

Page 283: Znak Ateny - Rick Riordan

-Co to są kalendy?

Annabeth uśmiechnęła się znacząco, jakby się ucieszyła,

że znowu jest tak jak

dawniej - Percy czegoś nie wie, a ona mu to wyjaśnia.

-To rzymski termin oznaczający pierwszy dzień miesiąca.

Stąd pochodzi słowo

kalendarz. Ale jak Nico ma przeżyć tak długo? Trzeba

porozmawiać z Hazel.

-Teraz?

Zawahała się.

-Nie. Myślę, że to może poczekać do rana. Nie chcę jej

zaskakiwać taką

wiadomością w środku nocy.

-Olbrzymy wspomniały o jakimś posągu - przypomniał

sobie Percy. - I o jakiejś

utalentowanej przyjaciółce, która go strzeże. Otis

wyraźnie się jej bał. Ktoś, kto może

wystraszyć olbrzyma...

Annabeth zapatrzyła się na szosę wijącą się pośród

ciemnych wzgórz.

-Percy, widziałeś się ostatnio z Posejdonem? Albo dał ci

w jakiś sposób znak?

Page 284: Znak Ateny - Rick Riordan

Potrząsnął głową.

-Nie... i to od... kurczę, chyba się nad tym nie

zastanawiałem. Od końca wojny

tytanów. Widziałem go w Obozie Herosów, ale to było w

sierpniu zeszłego roku. - Nagle

ogarnął go strach. -Dlaczego pytasz? Widziałaś Atenę?

Nie odważyła się spojrzeć mu w oczy.

-Parę tygodni temu. To... to nie było przyjemne. Nie

wyglądała jak zawsze. Może

to ta grecko-rzymska schizofrenia, o której mówiła

Nemezis. Nie wiem. Bardzo mnie

zabolało to, co mówiła. Powiedziała, że ją zawiodłam.

-Tyją zawiodłaś? - Percy nie mógł uwierzyć własnym

uszom. Annabeth była

idealną półboginią. Była modelową córką Ateny. -Jak

mogłabyś...

-Nie wiem - odpowiedziała ze smutkiem. - I do tego

wszystkiego ja też mam w

nocy koszmary, chociaż nie mają tyle sensu co twoje.

Page 285: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy czekał, ale Annabeth nic więcej na ten temat nie

powiedziała. Pragnął poprawić

jej samopoczucie, zapewnić ją, że wszystko jakoś się

ułoży, ale nie potrafił. Chciał coś

zrobić, żeby wszystko skończyło się dobrze. Po tych

trzech latach nawet najokrutniejsi

bogowie powinni uznać, że oboje na to zasługują.

A jednak w głębi duszy czuł, że tym razem nic nie może

zrobić, aby pomóc

Annabeth. Może tylko przy niej być. Córa mądrości

samotnie kroczy.

Poczuł się tak bezsilny i bezradny jak wówczas, gdy

zapadł się w muskeg.

Annabeth uśmiechnęła się lekko.

-W taki piękny wieczór, co? Żadnych złych rzeczy aż do

rana. - Znowu go

pocałowała. - Zobaczysz, wszystkiego się w końcu

dowiemy. Znowu jesteś przy mnie.

Na razie tylko to się liczy.

-Masz rację. Nie mówmy już o odradzaniu się Gai, o

uwięzionym Nicu, o

nadchodzącym końcu świata, o gigantach...

Page 286: Znak Ateny - Rick Riordan

-Przestań, Glonomóżdżku. Po prostu mnie obejmij.

Siedzieli przytuleni, ciesząc się

swoim ciepłem. Percy ani się spostrzegł, kiedy buczenie

motoru, przyćmione światło i

cudowne uczucie bycia z Annabeth sprawiły, że powieki

zaczęły mu ciążyć i zasnął.

Kiedy się obudził, przez szklaną podłogę wpadało już

światło dnia, a jakiś chłopięcy

głos powiedział:

-Och... Macie kłopoty, i to jakie.

XIV

PERCY

Percy widział już Franka otoczonego przez krwiożercze

ogry, walczącego z

nieśmiertelnym olbrzymem, a nawet uwalniającego

Tanatosa, boga śmierci, ale jeszcze

nigdy nie widział go tak przerażonego jak teraz, gdy

znalazł ich pogrążonych we śnie w

stajni na dolnym pokładzie.

-Co...? - Percy przetarł oczy. - Och, trochę przysnęliśmy.

Page 287: Znak Ateny - Rick Riordan

Frank przełknął ślinę. Miał na sobie ciemne bojówki,

adidasy i T-shirt z zimowych

igrzysk olimpijskich w Vancouverze, z odznaką

rzymskiego centuriona przypiętą pod

szyją (Percy nie bardzo wiedział, czy uznać to za ponury

żart, czy za symbol nadziei,

jako że byli teraz renegatami). Frank spojrzał w bok,

jakby widok tych dwojga razem

mógł go oślepić.

-Wszyscy myślą, że zostaliście porwani - powiedział. -

Przetrząsnęliśmy cały

okręt. Kiedy trener Hedge się dowie... Och, bogowie,

byliście tu całą noc?

-Frank! - Uszy Annabeth miały barwę truskawek. -

Zeszliśmy tu pogadać. I

zasnęliśmy. Niechcący. To wszystko.

-Parę razy się pocałowaliśmy - dodał Percy.

Annabeth spojrzała na niego ze złością.

-To nam nie pomoże!

-Może lepiej... - Frank wskazał na drzwi stajni. - Ee...

mamy się spotkać na

Page 288: Znak Ateny - Rick Riordan

śniadaniu. I może wyjaśnicie, co zrobiliście... to znaczy...

czego nie zrobiliście? To

znaczy... naprawdę nie chcę, żeby ten faun... to znaczy

satyr... mnie zabił.

I wybiegł.

Kiedy już wszyscy zebrali się w mesie, nie było aż tak

źle, jak się Frank obawiał.

Jason i Piper odetchnęli z ulgą na ich widok. Leo nie

przestawał się uśmiechać i mruczeć:

„Ale numer, ale numer". Tylko Hazel wyglądała na

oburzoną, może dlatego że

pochodziła z lat czterdziestych. Wciąż wachlowała sobie

twarz i unikała spojrzenia

Percy'ego.

Oczywiście trener Hedge był wściekły, ale Percy'emu

trudno było traktować go

poważnie, skoro satyr mierzył zaledwie półtora metra.

-Jeszcze nigdy w moim życiu...! - grzmiał Hedge,

wymachując kijem bejsbolowym

i zwalając miskę jabłek. - To łamanie zasad!

Nieodpowiedzialność!

Page 289: Znak Ateny - Rick Riordan

-Trenerze - powiedziała Annabeth - to był wypadek.

Rozmawialiśmy i zasnęliśmy.

-A w ogóle - dodał Percy - to zaczynasz się zachowywać

jak Terminus.

Hedge zmrużył oczy.

-Chcesz mnie znieważyć, Jackson? Bo... bo zaraz cię

wyterminuję, kolego!

Percy starał się zachować powagę.

-To już się nie powtórzy, trenerze. Obiecuję. No dobra,

ale nie mamy

poważniejszych spraw na głowie?

Hedge wciąż się wściekał.

-Pewnie! Ale będę cię obserwował, Jackson. A ty,

Annabeth Chase... myślałem, że

masz trochę więcej rozumu...

Jason odchrząknął.

-No to bierzmy się za żarcie. Zaczynajmy.

Page 290: Znak Ateny - Rick Riordan

Zebranie przypominało naradę wojenną przy donatach.

Ale w końcu w Obozie

Herosów zwykle toczyli najpoważniejsze dyskusje przy

stole pingpongowym w sali

rekreacyjnej, zajadając krakersy pomazane sosem

serowym, więc Percy czuł się jak w

domu.

Opowiedział im o swoim śnie: o dwóch olbrzymach

przygotowujących się na ich

przyjęcie w podziemnym parkingu z mnóstwem wyrzutni

rakietowych, o Nicu di Angelo

uwięzionym w kadzi ze spiżu, powoli umierającym z

braku tlenu, z pestkami granatu u

stóp.

Hazel zdusiła szloch.

-Nico... Och, bogowie. Pestki.

-Wiesz, Co to jest? - zapytała Annabeth.

Hazel pokiwała głową.

-Kiedyś mi je pokazał. Pochodzą z ogrodu naszej

macochy.

Page 291: Znak Ateny - Rick Riordan

-Waszej maco... och... - wykrztusił Percy. — To znaczy

Persefony.

Percy spotkał raz małżonkę Hadesa. Nie była osobą ciepłą

i przyjemną. Był też w jej

ogrodzie - ponurym miejscu pełnym kryształowych drzew

oraz krwistoczerwonych i

trupio białych kwiatów.

-Te pestki to żywność ratunkowa - powiedziała Hazel.

Percy odgadł, że Hazel się

denerwuje, bo wszystkie srebrne naczynia na stole

zaczęły ku niej sunąć. - Mogą je

spożywać tylko dzieci Hadesa. Nico zawsze miał trochę

tych pestek przy sobie, na

wypadek gdyby gdzieś utknął. Ale jeśli naprawdę jest

uwięziony...

-To giganci chcą nas zwabić w pułapkę - dokończyła

Annabeth. - Zakładają, że

będziemy próbowali go uwolnić.

-No i mają rację! - Hazel rozejrzała się wokół stołu, z

gasnącą nadzieją szukając

ich poparcia. - Prawda?

Page 292: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tak! - ryknął trener Hedge z ustami pełnymi

papierowych serwetek. - A to

znaczy, że będziemy walczyć, prawda?

-Hazel, to oczywiste, że mu pomożemy - powiedział

Frank. - Ale ile mamy czasu,

zanim... ee... to znaczy, jak długo Nico wytrzyma?

-Jedna pestka dziennie - odrzekła ze smutkiem Hazel. -

Jeśli postanowi zapaść w

śmiertelny trans.

-Śmiertelny trans? - Annabeth zmarszczyła brwi. - To nie

brzmi zabawnie.

-To mu spowalnia pobieranie tlenu - wyjaśniła Hazel. -

Jak hibernacja albo koma.

Jedna pestka wystarczy mu na zaledwie jeden dzień.

-A ma jeszcze pięć pestek - powiedział Percy. - To

oznacza pięć dni, łącznie z

dzisiejszym. Giganci musieli tak to zaplanować, żebyśmy

przybyli do pierwszego lipca.

Zakładając, że Nico jest więziony gdzieś w Rzymie...

-To nie mamy wiele czasu - podsumowała Piper. Położyła

rękę na ramieniu Hazel.

Page 293: Znak Ateny - Rick Riordan

- Znajdziemy go. W każdym razie wiemy już, co

oznaczają te wersy przepowiedni: Już

węszą mdły oddech anioła bliźnięta, pod którego strażą

wiecznej śmierci pęta. Nazwisko

twojego brata to „di Angelo". Angelo to po włosku

„anioł".

-Och, bogowie - mruknęła Hazel. - Nico...

Percy wpatrywał się w swój donat z galaretką. Nie miał

najlepszych wspomnień ze

spotkania z Nikiem di Angelo. Facet podstępem namówił

go do wizyty w pałacu Hadesa

i Percy wylądował w celi. Trzeba jednak przyznać, że

zwykle stał po właściwej stronie.

Na pewno nie zasługiwał na powolne uduszenie w kadzi

ze spiżu, a Percy nie zniósłby

widoku pogrążonej w cierpieniu Hazel.

-Uwolnimy go - obiecał jej. - Musimy. Przepowiednia

mówi, że to on strzeże

wiecznej śmierci pęt.3

-Słusznie - powiedziała krzepiącym tonem Piper. - Hazel,

twój brat wyprawił się

do Podziemia, aby odnaleźć Wrota Śmierci, tak? Musiał

je odnaleźć. A pęta wiecznej

śmierci to pewnie jakiś klucz do tych wrót.

Page 294: Znak Ateny - Rick Riordan

-Może nam powiedzieć, gdzie one są - dodał Percy - i jak

je zamknąć.

Hazel wzięła głęboki oddech.

-Tak. Dobrze.

-Ee... — Leo poruszył się na krześle. — Jedna sprawa.

Giganci czekają, aż to

zrobimy, tak? Więc sami pakujemy się w pułapkę?

Hazel spojrzała na niego tak, jakby wykonał jakiś

ordynarny gest.

-Nie mamy wyboru!

-Nie zrozum mnie źle, Hazel. Chodzi mi tylko o to, że

twój brat Nico..-. on wie o

obu obozach, tak?

-No tak.

-Krążył od jednego do drugiego i żadnej stronie się do

tego nie przyznał.

Jason pochylił się nad stołem; minę miał ponurą.

Page 295: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie wiesz, czy możemy mu zaufać, tak? Ja też.

Hazel zerwała się z krzesła.

-Nie wierzę własnym uszom! To mój brat. Wyprowadził

mnie z Podziemia, a wy

nie chcecie mu pomóc?

Frank położył rękę na jej ramieniu.

-Nikt tego nie powiedział. - Spojrzał groźnie na Leona. -1

lepiej niech nikt tak nie

mówi.

Leo zamrugał.

-Posłuchajcie... ja tylko...

-Hazel - rzekł Jason - Leo poruszył ważną sprawę.

Pamiętam Nica z Obozu

Jupiter. Teraz się dowiaduję, że odwiedził też Obóz

Herosów. To jest dla mnie... no,

odrobinę podejrzane. Czy my naprawdę wiemy, wobec

kogo jest lojalny? Po prostu

musimy być ostrożni.

Ramiona Hazel zadygotały. Srebrny półmisek śmignął ku

niej i uderzył w ścianę po

Page 296: Znak Ateny - Rick Riordan

jej lewej stronie, rozpryskując jajecznicę.

-Ty... ty wielki Jasonie Grace... pretorze, na którego tak

czekałam. Miałeś być takim

sprawiedliwym, dobrym przywódcą. A teraz...

Tupnęła nogą i wybiegła z mesy.

-Hazel! - zawołał za nią Leo. - Och, na bogów.

Powinienem...

-Już dość zrobiłeś - warknął Frank.

Wstał, by za nią pójść, ale Piper zatrzymała go gestem

ręki.

-Daj jej trochę czasu - poradziła mu, a potem spojrzała

chłodno na Leona i Jasona.

-No wiecie, tego się po was nie spodziewałam.

Jason zrobił zdumioną minę.

-Co ja takiego zrobiłem? Ja tylko jestem ostrożny!

-Jej brat umiera - powiedziała Piper.

Page 297: Znak Ateny - Rick Riordan

-Pójdę i z nią porozmawiam - nalegał Frank.

-Nie. Niech trochę ochłonie. Zostaw to mnie. Za kilka

minut zobaczę, co z nią.

-Ale... - Frank naburmuszył się jak rozzłoszczony

niedźwiedź. — Dobra.

Poczekam.

Z góry dobiegł warkot, jakby ktoś włączył potężną

wiertarkę.

-To Festus - powiedział Leo. - Włączyłem mu autopilota,

ale chyba już zbliżamy

się do Atlanty. Muszę tam pójść... no... zakładając, że

wiemy, gdzie wylądować.

Wszyscy zwrócili głowy w stronę Percy'ego. Jason uniósł

brwi.

-Ty tu jesteś ekspertem. Masz jakiś pomysł?

Czyżby w jego głosie zabrzmiała uraza? Percy

zastanawiał się, czy Jason w głębi

duszy nie jest na niego obrażony za ten pojedynek w

Kansas. Co prawda Jason

Page 298: Znak Ateny - Rick Riordan

dowcipkował na ten temat, ale Percy czuł, że żywią do

siebie nawzajem lekki żal. Jeśli

walczą ze sobą dwaj półbogowie, zawsze chcą stwierdzić,

który jest silniejszy.

-Nie jestem pewny - odpowiedział. - Gdzieś wysoko,

żebyśmy mieli dobry widok

na miasto. Może w jakimś parku? Chyba nie chcemy,

żeby okręt wojenny wylądował w

samym środku miasta. Pewnie nawet Mgła nie ukryłaby

czegoś tak dużego.

Leo pokiwał głową.

-Już się robi.

I pobiegł do schodów.

Frank odchylił się na krześle w tył. Widać było, że dręczy

go niepokój. Percy'emu

zrobiło się go żal. Podczas wyprawy na Alaskę był

świadkiem, jak Hazel i Frank coraz

bardziej się do siebie zbliżali. Wiedział, że Frank pragnie

ją chronić. Dostrzegał też jego

nienawistne spojrzenia rzucane Leonowi. Uznał, że

dobrze by było zabrać Franka z

Page 299: Znak Ateny - Rick Riordan

okrętu na jakiś czas.

-Kiedy wylądujemy, chciałbym powęszyć wokół Atlanty

- powiedział. - Frank,

mógłbyś mi pomóc.

-To znaczy, żebym znowu zamienił się w smoka?

Naprawdę, Percy, nie chcę być

waszą latającą taksówką przez całą naszą misję.

-Nie. Chcę cię mieć przy sobie, bo masz w sobie krew

Posejdona. Może pomożesz

mi znaleźć tę słoną wodę. A poza tym potrafisz walczyć.

To trochę Franka udobruchało.

-No pewnie.

-Wspaniale. Jeszcze ktoś trzeci. Annabeth...

-O nie! - warknął trener Hedge. - Młoda damo, masz

szlaban.

Annabeth spojrzała na niego tak, jakby przemówił w

obcym języku.

-Słucham?!

Page 300: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ty i Jackson nigdzie nie pójdziecie razem! - Hedge

łypnął groźnie na Percyego,

nakazując mu milczeć. - Ja pójdę z Frankiem i Panem

Spryciarzem Jacksonem. Reszta

ma strzec okrętu i dopilnować, żeby Annabeth znowu nie

złamała którejś zasady!

„Cudownie" - pomyślał Percy. - „Dzień w męskim gronie

z Frankiem i żądnym krwi

satyrem w poszukiwaniu słonej wody w mieście

położonym w głębi lądu".

- Zapowiada się fantastyczna zabawa - powiedział.

XV

PERCY

Percy wyszedł na pokład i zawołał:

-O kurczę!

Wylądowali tuż pod szczytem porośniętego lasem

wzgórza. Na lewo, pośród sosen,

widniał kompleks białych budynków, przywodzący na

myśl jakieś muzeum lub

uniwersytet. Pod nimi rozciągała się Atlanta - grupa

brązowych i srebrnych drapaczy

Page 301: Znak Ateny - Rick Riordan

chmur wyrastała z sięgającej horyzontu płaszczyzny szos,

torów kolejowych, domów i

zielonych plam lasu.

-Och, cudowne miejsce. - Trener Hedge odetchnął

głęboko porannym powietrzem.

- Dobry wybór, Valdez.

Leo wzruszył ramionami.

-Po prostu wybrałem wysokie wzgórze. Tam jest jakaś

biblioteka prezydencka czy

coś takiego. W każdym razie Festus tak twierdzi.

-Nic mi o tym nie wiadomo! - warknął Hedge. - Nie

wiesz, co się wydarzyło na

tym wzgórzu? Franku Zhang, powinieneś wiedzieć!

Frank drgnął.

-Powinienem?

-Stał tu syn Aresa! - zawołał z oburzeniem Hedge.

-Jestem Rzymianinem... więc nie Aresa, ale Marsa, jakby

co.

-Mniejsza o to! To słynne miejsce. Amerykańska wojna

domowa!

-Jestem Kanadyjczykiem, jakby co.

-Mniejsza o to! Generał Sherman, wódz Unii. Stał na tym

wzgórzu, patrząc, jak

Page 302: Znak Ateny - Rick Riordan

płonie Atlanta. Wyrąbał szlak zniszczenia stąd aż do

morza. Paląc, szabrując, plądrując...

To dopiero był heros!

Frank cofnął się nieco.

-Aha, rozumiem.

Percy ego nie bardzo obchodziła historia, ale zaczął się

zastanawiać, czy

wylądowanie w tym miejscu to nie jest zły omen. Słyszał,

że większość wojen

domowych zaczęła się od walki między greckimi a

rzymskimi półbogami. Teraz stali na

miejscu jednej z takich bitew. Miasto, na które właśnie

patrzyli, zostało zrównane z

ziemią na rozkaz syna Aresa.

Nietrudno mu było wyobrazić sobie niektórych

mieszkańców Obozu Herosów

wydających taki rozkaz. Na przykład Clarisse La Rue na

pewno by się nie zawahała. Ale

Frank? Chybaby nie był aż takim twardzielem.

Page 303: Znak Ateny - Rick Riordan

-W każdym razie - powiedział - tym razem spróbujmy

raczej nie spalić tego

miasta.

Trener był wyraźnie zawiedziony.

-No dobra. Ale dokąd teraz?

Percy wskazał na śródmieście.

-Jeśli są jakieś wątpliwości, trzeba zacząć od środka.

Złapanie okazji było łatwiejsze, niż sądzili. Doszli do tej

biblioteki prezydenckiej która

okazała się Centrum Cartera - i zapytali obsługę, czy

może im przywołać taksówkę

albo wskazać kierunek do najbliższego przystanku

autobusowego. Percy mógł wezwać

Mrocznego, ale głupio mu było prosić pegaza o pomoc w

tak krótkim czasie po ich

ostatniej klęsce. Frank nie chciał się w nic zmieniać. A

poza tym Percy miał nadzieję dla

odmiany skorzystać ze środka transportu używanego

przez zwykłych śmiertelników.

Jedna z bibliotekarek, Esther, zaproponowała, że sama

podrzuci ich do miasta.

Page 304: Znak Ateny - Rick Riordan

Nalegała z takim wdziękiem, iż Percy zaczął

podejrzewać, że to jakiś potwór w ludzkim

przebraniu, ale Hedge odciągnął go na bok i zapewnił, że

Esther pachnie jak normalny

człowiek.

-Z małym dodatkiem suszonych kwiatków - dodał. —

Goździki. Płatki róży.

Mniam, mniam.

Wsiedli do wielkiego czarnego cadillaca Esther i

pojechali w stronę śródmieścia.

Esther była taka malutka, że ledwo coś widziała zza

kierownicy, ale to jej wyraźnie nie

przeszkadzało. Zręcznie lawirowała między innymi

pojazdami, racząc ich przy tym

opowieściami o zwariowanych rodzinach z Atlanty: o

dawnych właścicielach plantacji, o

założycielach Coca-Coli, gwiazdach sportu i

dziennikarzach CNN. Sprawiała wrażenie

osoby tak dobrze poinformowanej, że Percy postanowił

spróbować szczęścia.

-Och, Esther, mam dla ciebie trudne pytanie. Słona woda

w Atlancie. Z czym ci się

to kojarzy?

Starsza pani zachichotała.

Page 305: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ach, mój skarbie. To łatwe. Rekiny wielorybie!

Frank i Percy wymienili spojrzenia.

-Rekiny? - zapytał nerwowo Frank. - Macie w Atlancie

rekiny wielorybie?

-W oceanarium, skarbie. Bardzo słynnym! W samym

śródmieściu. Tam chcecie

podjechać?

Oceanarium. Percy zastanowił się. Nie bardzo wiedział,

co jakiś starożytny grecki

bóg morza mógłby robić w oceanarium w stanie Georgia,

ale nie miał lepszego pomysłu.

-Tak - powiedział. - Tam właśnie chcemy się dostać.

Esther podwiozła ich pod wejście, gdzie już tworzyła się

kolejka zwiedzających.

Wcisnęła im karteczkę z numerem swojego telefonu - „Na

wszelki wypadek!" - trochę

pieniędzy na taksówkę, którą wrócą do Centrum Cartera, i

słoik domowych konfitur z

brzoskwiń, który z jakiegoś powodu trzymała w pudle w

bagażniku. Frank wcisnął słoik

do plecaka i podziękował Esther, która od pewnego czasu

nie zwracała się już do niego

„skarbie", lecz „synu".

Kiedy odjechała, Frank powiedział:

Page 306: Znak Ateny - Rick Riordan

-Czy wszyscy w Atlancie są tacy mili?

Hedge odchrząknął.

-Mam nadzieję, że nie. Nie mógłbym z nimi walczyć,

gdyby byli mili. No, to

chodźmy i pokonajmy parę rekinów. Czuję, że będzie

groźnie!

Percy'emu nie przyszło do głowy, że będą musieli płacić

za wstęp ani że będą stać w

kolejce za gromadą rodzin i dzieciaków z letnich obozów.

Patrząc na te dzieciaki w kolorowych koszulkach różnych

półkolonii, poczuł ukłucie

żalu. Powinien teraz być w Obozie Herosów, w swoim

domku, uczyć szermierki na

arenie, wymyślać psikusy swoim kolegom. Te dzieciaki

nie miały pojęcia, jak cudowny

może być obóz letni.

Westchnął.

-No cóż, chyba staniemy w kolejce. Czy ktoś ma

pieniądze?

Frank sprawdził swoje kieszenie.

-Trzy denary z Obozu Jupiter. Pięć dolarów kanadyjskich.

Page 307: Znak Ateny - Rick Riordan

Hedge poklepał swoje dresy i wyciągnął to, co tam

znalazł.

-Trzy ćwierćdolarówki, dwie dziesiątki, gumka

recepturka i... bingo! Kawałek

selera.

Zaczął żuć seler, spoglądając łakomie na recepturkę.

-Super - powiedział Percy.

On sam nie miał w kieszeniach nic prócz swojego

długopisu--miecza Orkana. Już

myślał, czy nie udałoby im się jakoś wśliznąć bez

biletów, gdy podeszła do nich jakaś

kobieta w niebiesko-zielonej koszulce Oceanarium

Georgii, uśmiechając się promiennie.

-Ach, wycieczka VIP-ów!

Miała piegowate policzki, okulary w grubych oprawkach,

klamerki na zębach i

kręcone czarne włosy, zaplecione po bokach w

warkoczyki, więc choć zapewne

dobiegała trzydziestki, wyglądała jak rezolutna licealistka

powszechnie uważana za

Page 308: Znak Ateny - Rick Riordan

dziwoląga. Prócz służbowej koszulki polo miała na sobie

czarne spodnie i czarne

tenisówki. Przez cały czas kołysała się na piętach, jakby

rozpierała ją energia. Na

przypiętej do koszulki tabliczce widniało imię: KATE.

-Aha, widzę, że macie przygotowaną kasę - powiedziała. -

Wspaniale!

-Co? - zdziwił się Percy.

Kate zgarnęła trzy denary z dłoni Franka.

-Tak, akurat tyle. Tędy!

Obróciła się jak fryga i ruszyła truchtem do głównego

wejścia.

Percy popatrzył na trenera Hedgea i Franka.

-Pułapka?

-To możliwe - odrzekł Frank.

-To nie jest śmiertelna istota - orzekł Hedge, węsząc. -

Prawdopodobnie jakiś

rodzaj pożerającego kozły, niszczącego półbogów

demona z Tartaru.

Page 309: Znak Ateny - Rick Riordan

-Bez wątpienia - zgodził się Percy.

-Fantastycznie. - Hedge wyszczerzył zęby. - Idziemy.

Kate minęła kolejkę i wprowadziła ich bez problemu do

środka.

-Tędy. - Uśmiechnęła się do Percy'ego. - To cudowna

ekspozycja. Nie będziecie

zawiedzeni. Tak rzadko mamy tu VIP-ów.

-Ee... to znaczy półbogów? - zapytał Frank.

Kate mrugnęła do niego szelmowsko i przyłożyła palec

do ust.

-No więc tutaj mamy zwierzęta zimnowodne, pingwiny,

bia-łuchy i różne takie. A

tam... no, tam są jakieś rybki.

Jako pracownik oceanarium powinna nieco lepiej

orientować się w mniejszych

rybach. Kiedy mijali wielkie akwarium z tropikalnymi

gatunkami, Frank wskazał na

jakąś rybę i zapytał, co to jest, a Kate odpowiedziała:

Page 310: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ach, to te żółte.

Minęli sklepik z pamiątkami. Frank zwolnił, żeby

spojrzeć na ladę z ubraniami i

zabawkami.

-Bierz, co chcesz - powiedziała mu Kate.

Frank zamrugał.

-Naprawdę?

-Oczywiście. Jesteś VIP-em!

Frank zawahał się, po czym wepchnął do plecaka jakiś T-

shirt.

-Stary, co ty robisz? - zapytał Percy.

-Powiedziała, że mogę - szepnął Frank. - A poza tym

potrzebuję więcej ubrań. Nie

spakowałem się na dłuższą wycieczkę!

Wziął też szklaną kulę z padającym w środku śniegiem,

czego Percy jakoś nie mógł

uznać za ubranie. Potem wyłowił jakiś pleciony rulonik

wielkości batona.

Page 311: Znak Ateny - Rick Riordan

-Co to jest? - zapytał.

-Chińska pułapka - odrzekł Percy.

Frank, jako Kanadyjczyk chińskiego pochodzenia, zrobił

obrażoną minę.

-Chińska? Niby dlaczego?

-Nie wiem. Tak się po prostu nazywa. Kupuje się to dla

żartu.

-Chodźcie, chłopaki! - zawołała Kate.

-Później ci pokażę - obiecał Percy.

Frank wsunął rulonik do plecaka i ruszyli dalej.

Szli przeszklonym tunelem. Ryby krążyły nad ich

głowami i Percy poczuł

wzbierający w nim irracjonalny strach.

„To jakaś głupota" - pomyślał. - „Milion razy byłem pod

wodą. A teraz nawet nie

jestem w wodzie".

Page 312: Znak Ateny - Rick Riordan

Po chwili przypomniał sobie, że prawdziwym

zagrożeniem jest Kate. Hedge już

wywąchał, że to nie jest człowiek. W każdej chwili może

się zamienić w jakiegoś

strasznego potwora i rzucić się na nich. Ale nie miał

wyboru - musieli dalej udawać

wycieczkę VIP-ów, póki nie znajdą tego Forkisa, nawet

jeśli miałoby to oznaczać

pakowanie się w pułapkę.

Weszli do pomieszczenia wypełnionego niebieskim

światłem. Za szklaną ścianą było

największe akwarium, jakie Percy w życiu widział.

Krążyły w nim tuziny olbrzymich

ryb, w tym dwa nakrapiane rekiny, dwukrotnie większe

od Percyego. Były tłuste i

powolne, miały otwarte pyski bez zębów.

-Rekiny wielorybie - warknął trener Hedge. - Czeka nas

walka na śmierć i życie.

Kate zachichotała.

-Głupi 6atyr. Rekiny wielorybie nie są groźne. Żywią się

wyłącznie planktonem.

Page 313: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy zmarszczył czoło. Skąd Kate wiedziała, że trener

jest satyrem? Założył dresy i

specjalnie dopasowane buty ukrywające jego kopyta, co

zwykle robią satyrowie, kiedy

kontaktują się ze śmiertelnikami. Czapka bejsbolowa

przykrywała mu rogi. Im dłużej

Kate chichotała i zachowywała się przyjaźnie, tym mniej

Percyemu się podobała,

natomiast trener Hedge nie wydawał się speszony.

-Niegroźne rekiny? - powiedział z wyraźną odrazą. - To

po co tu są?

Frank odczytał z tabliczki obok akwarium:

-Jedyne na świecie rekiny wielorybie trzymane w niewoli.

Zdumiewające.

-Tak, a te są małe - powiedziała Kate. - Powinniście

zobaczyć inne moje dzieci w

oceanie.

-Twoje dzieci? - zapytał Frank.

Biorąc pod uwagę diabelski błysk w oczach Kate, Percy

nie miał wątpliwości, że nie

chciałby się spotkać z jej dziećmi. Uznał, że czas

przerwać tę zabawę. Nie zamierzał

zagłębiać się w to oceanarium dalej, niż musiał.

Page 314: Znak Ateny - Rick Riordan

-No więc, Kate - powiedział - szukamy pewnego faceta...

to znaczy boga, który się

nazywa Forkis. Może go znasz?

Kate prychnęła.

-Czy go znam? To mój brat. Właśnie do niego idziemy,

głuptasy. Prawdziwe

okazy są tam.

Wskazała na oddaloną ścianę. Solidna czarna

powierzchnia rozsunęła się, ukazując

wejście do kolejnego tunelu wypełnionego fioletowym

światłem.

Kate weszła do środka. Pójście za nią było ostatnią

rzeczą, jakiej Percy pragnął, ale

jeśli Forkis naprawdę tam był i miał informacje, które

pomogłyby im w ich misji... Wziął

głęboki oddech i wkroczył do tunelu za swoimi

towarzyszami.

Gdy tylko znaleźli się w korytarzu, trener Hedge

zagwizdał.

-O, to jest dopiero ciekawe.

Page 315: Znak Ateny - Rick Riordan

Nad ich głowami snuły się wielobarwne meduzy

wielkości kontenerów na śmieci,

każda wyposażona w setki czułek, które wyglądały jak

kable okręcone jedwabnymi

nićmi. Jedna oplątała nimi sparaliżowanego

trzymetrowego miecznika, powoli zaciskając

macki wokół swojej ofiary.

Kate spojrzała z triumfalnym uśmiechem na trenera

Hedge'a.

-Widzisz? Zapomnij o rekinach wielorybich! A to dopiero

początek.

Wprowadziła ich do jeszcze większej komory. Na jednej

ścianie połyskiwał

czerwony napis: ŚMIERĆ W MORSKIEJ TONI!

Sponsor: Pączkobranie.

Percy przeczytał napis dwukrotnie, pamiętając o swojej

dyslek-sji, a potem jeszcze

dwa razy, żeby to do niego dotarło.

-Pączkobranie?

-Och, tak - odpowiedziała Kate. - Jeden z naszych

korporacyjnych sponsorów.

Page 316: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy przełknął ślinę. Jego ostatnie spotkanie z

Pączkobraniem nie należało do

przyjemnych. Były plujące kwasem głowy wężów, dużo

wrzasku i armata.

W jednym akwarium dryfował bez celu z tuzin wielkich

hipokampów - koni z rybimi

ogonami. Percy widywał hipokampy w morzu, a nawet na

kilku jeździł, ale jeszcze nigdy

nie widział żadnego w akwarium. Próbował z nimi

porozmawiać, ale nie zwracały na

niego uwagi, tylko co jakiś czas obijały się o szklaną

ścianę. Wyglądały na przymulone.

-To nie jest w porządku - mruknął pod nosem.

Odwrócił się i ujrzał coś jeszcze gorszego. Na dnie

mniejszego pojemnika dwie

nereidy - żeńskie duchy morskie - siedziały po turecku

naprzeciw siebie, grając w

„Łowisko". Wyglądały na śmiertelnie znudzone. Ich

długie zielone włosy falowały

apatycznie wokół twarzy. Oczy miały przymknięte.

Percy poczuł taką wściekłość, że ledwo mógł złapać

oddech. Spojrzał groźnie na

Kate.

Page 317: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jak możecie je tutaj trzymać?

-Wiem. - Kate westchnęła. - Nie są zbyt interesujące.

Próbowaliśmy nauczyć je

jakichś sztuczek, ale chyba nic z tego nie wyszło. Myślę,

że tamto akwarium bardziej ci

się spodoba.

Percy już miał zaprotestować, ale Kate ruszyła dalej.

-Święta matko kóz! - zawołał trener Hedge. - Popatrzcie

na te śliczności!

Gapił się na dwa węże morskie - prawie

dziesięciometrowe potwory z rozjarzonymi

niebieskimi oczami i szczękami, które mogłyby przegryźć

na pół rekina wielorybiego. W

innym akwarium z cementowej pieczary wyglądała

kałamarnica wielkości czterdziestotonowej

ciężarówki, z pyskiem jak olbrzymi przecinak sworzni.

Trzecie akwarium zamieszkiwały humanoidalne

stworzenia o lśniących tułowiach

fok, psich pyskach i ludzkich rękach. Siedziały na piasku

na dnie, budując coś z klocków

Lego, chociaż i one wyglądały na równie otępiałe jak

nereidy.

Page 318: Znak Ateny - Rick Riordan

-Czy to są...? - Percy szukał nazwy w pamięci.

-Telchiny? - dopowiedziała Kate. - Tak! Jedyne okazy w

niewoli.

-Ale one przecież walczyły po stronie Kronosa w ostatniej

wojnie! Są bardzo

groźne!

Kate wywróciła oczami.

-No, chybabyśmy nie mogli nazwać tej ekspozycji:

„Śmierć w morskiej toni",

gdyby niektóre okazy nie były groźne. Nie bój się. Są na

prochach.

-Na prochach? To jest legalne?

Kate udała, że nie dosłyszała. Szła dalej, wskazując na

inne okazy. Percy spojrzał

przez ramię na telchiny. Jeden był najwyraźniej

młodziakiem. Próbował skonstruować

miecz z lego, ale był chyba zbyt przymulony, żeby

poskładać klocki razem. Percy nie

przepadał za potworami morskimi, ale teraz zrobiło mu

się ich żal.

Page 319: Znak Ateny - Rick Riordan

-A te potwory morskie - Kate wskazała głową - mogą w

oceanie osiągnąć sto

pięćdziesiąt metrów długości. Mają ponad tysiąc zębów.

A tamte? Ich ulubionym

przysmakiem są półbogowie...

-Półbogowie?! - krzyknął Frank.

-Ale pożerają też wieloryby albo mniejsze łodzie. - Kate

zwróciła się do Percy'ego

z wypiekami na twarzy. - Przepraszam... jestem tak

potwornie głupia! Przecież ty to

wszystko znasz jako syn Posejdona i w ogóle.

Percy słyszał już donośny dzwonek alarmowy. Nie

podobało mu się, że Kate tyle o

nim wie. Nie podobały mu się jej niby przypadkowe

uwagi o narkotyzowaniu

uwięzionych tu stworzeń albo o tym, które z jej

maluchów lubią pożerać półbogów.

-Kim jesteś? - zapytał. - „Kate" coś oznacza?

-Kate? - Zrobiła głupią minę. Potem zerknęła na swoją

tabliczkę z imieniem. -

Och... - Roześmiała się. - Nie, to jest...

-Hej! - zawołał ktoś z głębi sali.

Page 320: Znak Ateny - Rick Riordan

Z ciemności wyłonił się drobny człowieczek. Szedł

bokiem na krzywych nogach jak

krab, ze zgarbionymi plecami i rękami uniesionymi w

górę, jakby niósł niewidzialne

talerze.

Miał na sobie piankowy skafander do nurkowania w

okropnych odcieniach zieleni.

Błyszczący srebrny napis biegnący po boku kostiumu

głosił: SZALEŃSTWA FLORKA.

Spomiędzy tłustych, grubych włosów wystawał mu

zestaw słuchawkowy z mikrofonem.

Oczy miał mlecznoniebieskie, jedno osadzone trochę

wyżej od drugiego, a choć się

uśmiechał, nie wyglądał przyjaźnie — raczej jak ktoś o

twarzy zniekształconej w tunelu

powietrznym.

-Goście! - zagrzmiał przez mikrofon. Miał głos didżeja,

głęboki i wyraźny,

zupełnie niepasujący do jego wyglądu. - Witajcie w

Szaleństwach Forkisa!

Machnął ramionami w jedną stronę, jakby chciał ich

ostrzec, że za chwilę coś

wybuchnie. Nic nie wybuchło.

Page 321: Znak Ateny - Rick Riordan

-Niech to szlag - warknął. - Telchiny, to sygnał dla was!

Ja macham rękami, a wy

skaczecie energicznie w górę, robicie podwójne salto i

opadacie, ustawiając się w

piramidę. Ćwiczyliśmy to!

Morskie demony nie zwróciły na niego uwagi.

Trener Hedge zrobił krok w jego stronę i powąchał

błyszczący, mokry kostium.

-Ładny garniturek.

Nie powiedział tego kpiącym tonem. Oczywiście sam

nosił strój gimnastyczny tylko

dla zabawy.

-Dziękuję! - odrzekł krabowaty mężczyzna. - Jestem

Forkis.

Frank przeniósł ciężar ciała z jednej stopy na drugą.

-Dlaczego masz na kostiumie wypisane: Florek?

Forkis warknął gniewnie.

-Głupia wytwórnia kostiumów! Zawsze coś sknocą.

Page 322: Znak Ateny - Rick Riordan

Kate postukała w swoją tabliczkę z imieniem.

-Mówiłam im, że mam na imię Keto. No i wyszło im

Kate. Mój brat... no cóż,

teraz to jest Florek.

-Nieprawda! Nie jestem żadnym Florkiem. Zresztą to

imię zupełnie nie pasuje do

szaleństw. Wyobrażacie sobie pokaz o nazwie Szaleństwa

Florka? Ale wy, moi drodzy,

na pewno nie chcecie wysłuchiwać naszych żalów.

Patrzcie, oto niezwykły majestat

wielkiej, morderczej kałamarnicy!

Zrobił teatralny gest w stronę akwarium z kałamarnicą.

Tym razem przed szklaną

ścianą wytrysnęły pióropusze złotych fajerwerków. Z

głośników popłynęła muzyka.

Światła pojaśniały, ukazując niezwykły majestat pustego

akwarium.

Kałamarnica najwyraźniej schowała się w swojej

pieczarze.

-Niech to szlag! - ryknął ponownie Forkis. Odwrócił się

do swojej siostry. - Keto,

Page 323: Znak Ateny - Rick Riordan

tresura tej kałamarnicy to twoja działka. Mówiłem:

żonglerka. Może trochę

rozszarpywania mięsa na finał. Prosiłem o zbyt wiele?

-Jest płochliwa - odpowiedziała Keto. - A poza tym każda

z jej macek ma

sześćdziesiąt dwa zadziory, które trzeba codziennie

ostrzyć. - Zwróciła się do Franka. -

Wiesz, że ta potworna kałamarnica jako jedyne zwierzę

kiedy połknie całego herosa,

razem ze zbroją i wszystkim, nie dostaje po tym

niestrawności? To prawda!

Frank odszedł na bok, trzymając się za brzuch, jakby się

upewniał, że wciąż jest cały.

-Keto! - warknął Forkis, strzelając palcami jak krab

szczypcami. - Te wszystkie

informacje zanudzają naszych gości. Mniej wiedzy,

więcej rozrywki! Już to

omawialiśmy.

-Ale...

-Żadnych ale! Jesteśmy tu, żeby zaprezentować „Śmierć

w morskiej toni!".

Sponsorem jest Pączkobranie!

Ostatnie słowa potoczyły się po sali z dodatkowym

rezonansem. Światła rozbłysły. Z

Page 324: Znak Ateny - Rick Riordan

podłogi zaczął się wydobywać dym, tworząc kółka

podobne do donatów, które pachniały

jak prawdziwe świeże pączki.

-Dostępne w sklepiku - doradził im Forkis. - Ale wy

przecież wydaliście z trudem

zdobyte denary, by zapewnić sobie pokaz dla VIP-ów!

Chodźcie ze mną!

-Yyy... chwileczkę - powiedział Percy.

Uśmiech Forkisa ustąpił miejsca grymasowi.

-Tak?

-Jesteś bogiem morza, tak? Synem Gai?

Krabowaty mężczyzna westchnął.

-Minęło pięć tysięcy lat, a wciąż jestem znany jako synek

Gai. Jakbym nie był

jednym z najstarszych istniejących bogów morza.

Nawiasem mówiąc, starszym od tego

dorobkiewicza, twojego ojca. Jestem bogiem

najgłębszych morskich otchłani! Panem

Page 325: Znak Ateny - Rick Riordan

wodnych demonów! Ojcem tysiąca potworów! Ale nie...

nikt mnie nie zna. Popełniłem

jeden drobny błąd, poparłem tytanów w ich wojnie i

wygnano mnie z oceanu... Dokąd?

Do jakiejś Atlanty!

-Myśleliśmy, że Olimpijczycy powiedzieli: „Atlantyda" -

wyjaśniła Keto. - To

chyba miał być żart, że nas tu zesłali.

Percy zmrużył oczy.

-A ty jesteś boginią?

-Keto, tak! - Uśmiechnęła się z satysfakcją. - Boginią

morskich potworów

oczywiście! Wielorybów, rekinów, kałamarnic i innych

morskich olbrzymów, ale moje

serce zawsze należy do potworów. Czy wiecie, że młode

węże morskie mogą zwracać

mięso swoich ofiar i przez sześć lat nim się żywić? To

prawda!

Frank wciąż trzymał się za brzuch, jakby mu się zbierało

na wymioty.

Trener Hedge zagwizdał.

Page 326: Znak Ateny - Rick Riordan

-Sześć lat? To fascynujące.

-Wiem! - powiedziała z dumą Keto.

-A jak dokładnie mordercza kałamarnica wyrywa mięso

ze swoich ofiar? - zapytał

Hedge. - Uwielbiam przyrodę.

-Och, jeśli chodzi o to...

-Dość! - przerwał jej Forkis. - Rujnujesz przedstawienie!

Oto nasze nereidy

gladiatorki w walce na śmierć i życie!

W akwarium z nereidami osunęła się lustrzana kula

dyskotekowa i woda roztańczyła

się wielokolorowym światłem. Na piaszczyste dno upadły

dwa miecze. Nereidy nie

zwróciły na nie uwagi i nadal grały w „Łowisko".

-Niech to szlag! - Forkis tupnął koślawymi nogami.

Keto spojrzała na trenera Hedgea, krzywiąc się

wymownie.

Page 327: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie przejmuj się Florkiem. Okropny gaduła. Chodź ze

mną, mój wspaniały

satyrze. Pokażę ci barwne diagramy łowieckich

zwyczajów potworów.

-Świetnie!

Zanim Percy zdążył wyrazić sprzeciw, Keto zginęła z

trenerem Hedge'em w

labiryncie akwariów, pozostawiając jego i Franka sam na

sam z krabowatym bogiem

morza.

Po karku Percy'ego potoczyła się kropla potu. Chłopcy

wymienili nerwowe

spojrzenia. To wyglądało na strategię „dziel i rządź".

Percy już czuł, że to spotkanie nie

skończy się dla nich dobrze. A może od razu zaatakować

Forkisa, wykorzystując element

zaskoczenia? No tak, ale nie uzyskali jeszcze żadnej

pożytecznej informacji. Zaczął

wątpić, czy uda im się odnaleźć Hedgea. Nie był nawet

pewny, czy sam znajdzie stąd

wyjście.

Forkis chyba trafnie ocenił jego minę.

Page 328: Znak Ateny - Rick Riordan

-Och, wszystko w porządku! - zapewnił go bóg. - Keto

bywa trochę nudna, ale na

pewno dobrze się zaopiekuje twoim przyjacielem. I

uwierz mi, najlepsza część pokazu

jeszcze przed nami!

Percy starał się myśleć chłodno, ale rozbolała go głowa -

nie wiadomo, czy na skutek

świeżej kontuzji, efektów specjalnych Forkisa czy

obrzydliwych wykładów jego siostry

na temat obyczajów morskich potworów.

-A więc - wyjąkał - przysłał nas tutaj Dionizos.

-Bachus - poprawił go Frank.

-No tak. - Percy starał się opanować rozdrażnienie. W tej

chwili z trudem

przypominał sobie imiona bogów. - Bóg wina. Nieważne.

- Spojrzał na Forkisa. - Bachus

powiedział, że może znasz zamiary twojej mamusi Gai i

twoich bliźniaczych braci

Efialtesa i Otisa. I jeśli przypadkiem wiesz coś o Znaku

Ateny...

-Bachus sądził, że wam pomogę? - zapytał Forkis.

Page 329: Znak Ateny - Rick Riordan

-No... tak. Przecież jesteś Forkisem. Wszyscy o tobie

mówią.

Forkis przechylił głowę tak, że jego niesymetryczne oczy

znalazły się prawie w

jednej linii.

-Naprawdę?

-Oczywiście. Prawda, Frank?

-Och... no jasne! - zapewnił Frank. - Ludzie wciąż o tobie

mówią.

-A co mówią?

Frank zrobił niepewną minę.

-No... że urządzasz wspaniałe pokazy sztucznych ogni. I

że masz znakomity głos

konferansjera. No i ta... ee... kula dyskotekowa...

-To prawda! - Forkis głośno pstryknął palcami. - Mam też

największą na świecie

kolekcję potworów morskich w niewoli!

Page 330: Znak Ateny - Rick Riordan

-1 wszystko wiesz - dodał Percy. - Na przykład o tych

bliźniakach i co zamierzają.

-Bliźniacy! - Forkis dodał echo do swojego głosu. Przed

akwarium z wężem

morskim roziskrzyły się zimne ognie. - Tak, wiem

wszystko o Efialtesie i Otisie. O tych

kiepskich naśladowcach! Nigdy nie dorównają innym

gigantom. Są za wątli... no i te

węże zamiast stóp.

-Węże zamiast stóp? - Percy przypomniał sobie długie,

zakrzywione buty, które

mieli na nogach bliźniacy w jego śnie.

-Tak, tak - odrzekł niecierpliwie Forkis. - Uznali, że nie

mogą liczyć na własne

siły, więc wybrali teatr: iluzje, sztuczki sceniczne, takie

tam numery. Gaja ukształtowała

swoje wielkie dzieci tak, że każdy gigant ma w mózgu

zakodowanego konkretnego

wroga. Każdy został zrodzony, by zabić jakiegoś boga.

Efialtes i Otis... no cóż, razem

tworzą coś w rodzaju anty-Dionizosa.

Percy próbował to ogarnąć umysłem.

-Więc... chcą zamienić całe wino w sok żurawinowy czy

coś w tym rodzaju?

Page 331: Znak Ateny - Rick Riordan

Bóg morza parsknął.

-Ależ skąd! Efialtes i Otis zawsze pragnęli wszystko

ulepszyć, by było bardziej

krzykliwe, bardziej widowiskowe! Och, oczywiście

chcieli zabić Dionizosa. Ale najpierw

musieli go upokorzyć, sprawić, by przy ich atrakcjach

jego hulanki wydawały się wprost

żałosne!

Frank spojrzał na zimne ognie.

-Przez użycie fajerwerków i kul dyskotekowych?

Usta Forkisa rozciągnęły się w tym uśmiechu jak z tunelu

powietrznego.

-Otóż to! Uczyłem bliźniaków wszystkiego, co sam

wiedziałem, a w każdym razie

starałem się ich nauczyć. Nigdy mnie nie słuchali. Ich

pierwsza wielka sztuczka?

Próbowali wedrzeć się na Olimp, zwalając jedną górę na

drugą. Oczywiście była to

iluzja. Powiedziałem im, że to śmieszne. Powinniście

zacząć od czegoś mniejszego, tak

Page 332: Znak Ateny - Rick Riordan

im powiedziałem. Poprzecinajcie się nawzajem piłą,

wyjmijcie gorgony z kapelusza, o,

coś takiego. I sprawcie sobie garnitury wyszywane

cekinami. To pasuje do bliźniaków!

-Dobra rada - zgodził się Percy. - A teraz bliźniacy...

-Och, przygotowują się do swojego spektaklu zagłady

Rzymu - powiedział Forkis

kpiącym tonem. - To jeden z tych głupich pomysłów

Matki. Trzymają jakiegoś więźnia

w wielkiej kadzi ze spiżu. - Zwrócił się do Franka. -

Jesteś synem Aresa, tak? Czuję to

nosem. Kiedyś bliźniacy podobnie uwięzili twojego ojca.

-Synem Marsa - poprawił go Frank. - Zaraz... ci giganci

wsadzili mojego tatę do

kotła ze spiżu?

-Tak, to ich jeszcze jeden głupi numer. Jak można

pokazać więźnia, jeśli siedzi w

kadzi? To nie ma żadnej wartości rozrywkowej. Co

innego moje kochane zwierzątka!

Machnął ręką w stronę hipokampów, które apatycznie

uderzały głowami w szklaną

szybę.

Page 333: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy starał się zebrać myśli. Czuł się tak, jakby i jego

ogarniał letarg, w którym

tkwiły przymulone morskie stworzenia.

-Powiedziałeś... że ten spektakl zagłady to pomysł Gai?

-No wiesz... plany Matki zawsze są wielowarstwowe. -

Zaśmiał się. - Ziemia ma

warstwy! To by się chyba zgadzało!

-Mhm. Więc jej plan...

-Och, wyznaczyła nagrodę za zabicie pewnej grupy

półbogów. Nie obchodzi jej;

kto ich zabije, ale żeby zostali zabici. No cóż... trzymam

ją za słowo. Bardzo wyraźnie

zaznaczyła, że trzeba oszczędzić dwoje. Chłopca i

dziewczynę. Chyba tylko Tartar wie

dlaczego. W każdym razie bliźniacy zaplanowali swój

mały pokaz w nadziei, że zwabią

tych półbogów do Rzymu. Może myślą też, że ci

półbogowie będą na tyle głupi, by wejść

na ich terytorium w poszukiwaniu Znaku Ateny. -

Szturchnął Franka łokciem w żebra. Ha!

Powodzenia, co?

Frank zaśmiał się nerwowo.

Page 334: Znak Ateny - Rick Riordan

-No... Ha-ha. To by było naprawdę głupie, bo...

Forkis zmrużył oczy.

Percy wsunął rękę do kieszeni i zacisnął palce na Orkanie.

Nawet ten stary bóg morza

nie jest chyba na tyle głupi, by się nie domyślić, że ma

przed sobą półbogów, za których

głowy wyznaczono nagrodę.

Ale Forkis tylko wyszczerzył zęby i znowu szturchnął

Franka w bok.

-Ha! Dobry jesteś, synu Marsa. I chyba masz rację. Po co

sobie strzępić język?

Przecież nawet gdyby ci półbogowie znaleźli tę mapę w

Charleston, nigdy nie dotrą żywi

do Rzymu!

-Tak, tę MAPĘ W CHARLESTON - powtórzył głośno

Frank, wytrzeszczając oczy

w stronę Percy'ego, żeby się upewnić, czy ta informacja

do niego dotarła. Dobitniejszy

byłby może wielki plakat z czerwonym napisem:

WSKAZÓWKA!!!

Page 335: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale dość już tych nudnych edukacyjnych spraw! - rzekł

Forkis. - Zapłaciliście za

pokaz dla VIP-ów. Pozwólcie, że pokażę wam wszystko

do końca. Bo tych trzech

denarów, niestety, nie możemy już wam zwrócić.

Percy nie miał ochoty na zachwycanie się kolejnymi

pokazami fajerwerków,

wąchanie dymu pachnącego donatami czy oglądanie

pogrążonych w depresji morskich

stworzeń. Zerknął jednak na Franka i uznał, że będzie

lepiej ustąpić staremu

krabowatemu bogu, w każdym razie do czasu gdy

odnajdą trenera Hedgea i dotrą

bezpiecznie do wyjścia. Prócz tego może uda im się coś

jeszcze z Forkisa wyciągnąć.

-Ale później będziemy mogli zadać parę pytań?

-Oczywiście! Powiem wam wszystko, co powinniście

wiedzieć. — Forkis klasnął

dwa razy w dłonie. W ścianie pod rozjarzonym

czerwonym znakiem pojawiło się wejście

do nowego tunelu. - Zapraszam w moje ślady! -1 wbiegł

bokiem do tunelu.

Frank podrapał się w głowę.

Page 336: Znak Ateny - Rick Riordan

-Czy musimy... - Sam też ustawił się bokiem.

-To tylko takie wyrażenie, stary - powiedział Percy. -

Idziemy.

XVI

PERCY

Tunel biegł pod dnem akwarium wielkości sali

gimnastycznej. Zbiornik zawierał

wodę i jakieś tanie dekoracje, poza tym wydawał się

majestatycznie pusty. Percy

podejrzewał, że nad ich głowami jest dwieście tysięcy

litrów wody. Gdyby ściany tunelu

z jakiegoś powodu popękały...

„Coś dla mnie" - pomyślał. - „Tysiące razy byłem

otoczony masami wody. To mój

dom".

Ale serce biło mu mocno. Pamiętał, jak na Alasce zapadał

się w zimne bagno - czarny

muł zalewający oczy, usta i nos.

Forkis zatrzymał się pośrodku tunelu i z dumą rozłożył

ramiona.

Page 337: Znak Ateny - Rick Riordan

- Piękna ekspozycja, co?

Percy starał się nie rozmyślać i skupić na szczegółach. W

kącie zbiornika, w

zagajniku sztucznych wodorostów stała spora plastikowa

chatka z piernika, z bąbelkami

ulatującymi z komina. W przeciwległym rogu klęczał

przy skrzyni ze skarbami

plastikowy nurek w staroświeckim skafandrze. Skrzynia

otwierała się co parę sekund,

wypluwała bąble powietrza i zamykała z powrotem. Na

dnie, na białym piasku rozsypane

były szklane kulki wielkości kul do kręgli i dziwna

zbieranina broni, takiej jak trójzęby i

harpuny. Przed szklaną ścianą zbiornika wznosił się

amfiteatr z ławkami na kilka setek

widzów.

-Co tutaj trzymacie? - zapytał Frank. - Wielką złotą rybkę

o morderczych

skłonnościach?

Forkis uniósł brwi.

-Och, to wspaniały pomysł! Ale nie, Franku Zhang,

potomku Posejdona. To nie

jest akwarium ze złotą rybką.

Page 338: Znak Ateny - Rick Riordan

Na słowa „potomku Posejdona" Frank drgnął. Cofnął się,

ściskając swój plecak jak

maczugę, którą zamierzał się zamachnąć.

Percy poczuł, że przerażenie ścieka mu przełykiem jak

syrop na kaszel. Niestety,

zdążył już przywyknąć do tego uczucia.

-Skąd znasz nazwisko Franka? - zapytał. - Skąd wifesz, że

jest potomkiem

Posejdona?

-Cóż... - Forkis niedbale wzruszył ramionami - te dane

pewnie były w opisie, który

dostarczyła Gaja. No wiesz, w tym liście gończym, Percy

Jacksonie.

Percy ściągnął zatyczkę ze swojego długopisu. W jego

dłoni pojawił się Orkan.

-Nie oszukuj mnie, Forkisie. Obiecałeś, że odpowiesz mi

na pytania.

-Tak, po pokazie dla VIP-ów - zgodził się Forkis. -

Obiecałem powiedzieć wam

wszystko, co musicie wiedzieć. Rzecz w tym, że tak

naprawdę niczego nie musicie

wiedzieć. - Wyszczerzył zęby w groteskowym uśmiechu.

- Bo widzisz, nawet gdybyście

Page 339: Znak Ateny - Rick Riordan

dotarli do Rzymu, co jest raczej niemożliwe, nigdy nie

zwyciężycie moich braci

gigantów bez jakiegoś boga po waszej stronie. A który z

bogów miałby wam pomóc?

Dlatego mam o wiele lepszy plan. Zostaniecie tutaj.

Jesteście VIP-ami - Very Important

Prisoners'!

* VIP - Very Important Person - Bardzo Ważna

Osobistość; tutaj: Very Important

Prisoners - Bardzo Ważni Więźniowie - przyp. tłum.

Percy rzucił się do przodu. Frank cisnął plecakiem w

głowę Forkisa. Bóg morza po

prostu zniknął.

Jego głos niósł się przez głośniki, odbijając się echem po

tunelu:

-Tak, świetnie! Walka to dobra rzecz! Matka nigdy nie

powierzała mi ważnych

zadań, ale pozwoliła mi zatrzymać wszystko, co zdołam

złapać. Wy dwaj będziecie

moimi wspaniałymi okazami, jedynymi potomkami

Posejdona żyjącymi w niewoli.

Półboskie Diabły... tak, to mi się podoba! Już mamy

upatrzonych sponsorów w Galerii

Wyprzedaży. Możecie walczyć codziennie o jedenastej, o

pierwszej i podczas pokazu

Page 340: Znak Ateny - Rick Riordan

wieczornego o siódmej.

-Jesteś wariatem! - ryknął Frank.

-Dajcie z siebie wszystko! - zawołał Forkis. - Będziecie

naszą największą atrakcją!

Frank pobiegł do wyjścia, ale uderzył w szklaną ścianę.

Percy popędził w drugą

stronę i też natrafił na barierę ze szkła. Tunel zamienił się

w wielki bąbel. Percy

przyłożył rękę do szyby i wyczuł, że szkło mięknie,

rozpuszcza się jak lód. Wkrótce

woda wedrze się do tunelu.

-Nie będziemy współpracować, Forkisie! - krzyknął.

-Och, jestem dobrej myśli - rozbrzmiał głos boga. - Jeśli

nie zechcecie ze sobą

walczyć, nie ma problemu! Mogę codziennie wpuszczać

wam nowe morskie potwory. A

gdy już przywykniecie do pokarmu, który będziecie tu

dostawać, staniecie się pokorni jak

baranki. Wierzcie mi, pokochacie swój nowy dom.

Tuż nad głową Percyego w szkle pojawiła się szczelina i

woda zaczęła przeciekać do

Page 341: Znak Ateny - Rick Riordan

środka.

-Jestem synem Posejdona! - Percy starał się ukryć strach.

— Nie możesz uwięzić

mnie w wodzie. Właśnie w wodzie jestem najsilniejszy.

Śmiech Forkisa zdawał się ich otaczać ze wszystkich

stron.

-Cóż za zbieg okoliczności! Ja też jestem najsilniejszy w

wodzie. Ten zbiornik

został zaprojektowany specjalnie dla półbogów. No, a

teraz bawcie się dobrze.

Zobaczymy się w porze karmienia!

Szklana kopuła pękła i woda runęła do środka.

Percy wstrzymywał oddech tak długo, jak zdołał. Kiedy w

końcu nabrał wody do

płuc, mógł nią oddychać jak powietrzem. Ciśnienie wody

mu nie przeszkadzało. Nawet

nie zamokło mu ubranie. Jego podwodne zdolności nie

zaniknęły.

„To tylko jakaś głupia fobia" - pomyślał. - „Przecież nie

utonę".

Page 342: Znak Ateny - Rick Riordan

A potem przypomniał sobie o Franku i nagle ogarnęły go

panika i poczucie winy. Tak

był zajęty sobą, że zapomniał, iż Frank jest tylko dalekim

potomkiem Posejdona. Nie

potrafił oddychać pod wodą.

Ale gdzie on jest?

Obrócił się wokoło. Nic. Zerknął w górę. Nad nim unosiła

się wielka złota ryba.

Frank zamienił się - razem z ubraniem, plecakiem,

wszystkim - w japońskiego karpia koi

wielkości nastolatka.

-Stary - Percy wysłał swoje myśli przez wodę, jak zawsze

gdy rozmawiał z innymi

mieszkańcami morza. - Złota rybka?

Odebrał odpowiedź Franka:

-Wkurzyłem się. Akurat rozmawialiśmy o złotej rybce,

więc się w nią zmieniłem.

Przeszkadza ci?

-Rozmawiam sobie telepatycznie z wielkim japońskim

karpiem - powiedział

Percy. -Super. Możesz się zamienić w coś bardziej...

pożytecznego?

Page 343: Znak Ateny - Rick Riordan

Cisza. Może Frank się skupiał? Trudno to było stwierdzić,

bo karpie japońskie nie

mają bogatego repertuaru min.

-Przykro mi. - Frank najwyraźniej był zakłopotany. -

Zaklinowałem się. To się

czasami zdarza, kiedy spanikuję.

-Wspaniałe. - Percy zazgrzytał zębami. - Pomyślmy, jak

się stąd wydostać.

Frank opłynął zbiornik i zameldował, że nie ma żadnego

wyjścia. Górę pokrywała

drobna siatka z niebiańskiego spiżu, podobna do żaluzji,

jakimi zamyka się sklepy w

domach towarowych. Percy próbował ją rozciąć

Orkanem, ale na metalu nie została

nawet rysa. Spróbował przebić się przez szklaną ścianę,

uderzając w nią rękojeścią - bez

skutku. Powtórzył te próby z użyciem broni leżącej na

dnie i tylko połamał trzy trójzęby,

miecz i harpun.

W końcu spróbował zapanować nad wodą. Rozkazał jej

rozkołysać się i przebić

Page 344: Znak Ateny - Rick Riordan

zbiornik albo wezbrać i roztrzaskać sklepienie. Woda nie

zareagowała. Może była

zaczarowana albo słuchała tylko Forkisa. Percy

koncentrował się, aż go uszy rozbolały,

ale udało mu się tylko oderwać wieko skrzyni ze

skarbami.

„No to mamy klops" - pomyślał ponuro. - „Już do końca

życia będę mieszkać w

plastikowej chatce z piernika, walczyć z moim

przyjacielem, wielką złotą rybką, i czekać

na porę karmienia".

Forkis obiecał, że w końcu to polubią. Percy pomyślał o

przy-mulonych telchinach, o

nereidach i hipokampach krążących bezmyślnie po

akwariach. I tak mają skończyć? Ta

myśl nie dodała mu otuchy.

Zastanawiał się, czy Forkis nie ma racji. Nawet gdyby

udało im się stąd uciec, jak

zdołają pokonać gigantów, skoro wszyscy bogowie

zostali obezwładnieni? Może Bachus

mógłby im pomóc? Już raz zabił dwóch gigantów. No tak,

ale on walczyłby po ich

stronie pod warunkiem, że złożą mu ten niemożliwy hołd,

a już sama myśl o składaniu

Page 345: Znak Ateny - Rick Riordan

Bachusowi jakiegokolwiek hołdu sprawiała, że Percy

miał ochotę zadławić się pączkiem

z Paczkobrania.

-Patrz! - powiedział Frank.

Za szklaną szybą Keto prowadziła trenera Hedge'a przez

amfiteatr, udzielając mu

objaśnień. Trener kiwał głową i podziwiał rzędy ławek.

-Trenerze! - zawołał Percy, po czym zdał sobie sprawę, że

to beznadziejne. Satyr

nie mógł usłyszeć jego telepatycznych wołań.

Frank uderzył pyskiem w szybę.

Hedge nie zwrócił na to uwagi. Keto żwawym krokiem

prowadziła go przez

amfiteatr. Nawet nie spojrzała na szybę zbiornika, pewnie

przekonana, że jest pusty.

Wskazała koniec sali, jakby mówiła: „Chodźmy dalej.

Będzie tam więcej przerażających

potworów".

Percy uświadomił sobie, że za kilka sekund trenera już nie

będzie. Popłynął za nimi,

Page 346: Znak Ateny - Rick Riordan

ale woda okazała się jakaś inna niż zwykle. Jakby

stawiała mu opór, jakby go spychała

do tyłu. Odrzucił miecz i użył obu rąk.

Trener Hedge i Keto byli już półtora metra od wyjścia.

Zrozpaczony Percy zgarnął wielką szklaną kulę i cisnął

nią jak kulą do kręgli.

Kula ugodziła w szkło z głuchym fank - nie na tyle

głośnym, by przyciągnąć uwagę.

Percyego ogarnęła rozpacz.

Ale trener Hedge miał uszy satyra. Zerknął przez ramię.

Kiedy zobaczył Percyego,

przez jego twarz przemknęły kolejno niezrozumienie,

zaskoczenie i wściekłość, która

wreszcie ustąpiła miejsca masce spokoju.

Zanim Keto spostrzegła, co jest grane, Hedge wskazał na

sklepienie amfiteatru i

najwidoczniej zawołał: „Na bogów Olimpu, a co to

takiego?!".

Keto odwróciła się. Trener zrzucił swoją sztuczną nogę i

jak ninja kopnął boginię w

tył głowy koźlim kopytem. Keto zwaliła się na podłogę.

Page 347: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy skrzywił się. Jego nie tak dawno kopnięta głowa

zapulsowała ze współczucia,

ale jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy z powodu

opiekuna lubiącego wrestling.

Hedge podbiegł do szyby. Uniósł dłonie w geście: „Co ty

tam robisz, Jackson?"

Percy uderzył pięścią w szybę i odpowiedział bezgłośnie:

- Rozwal to!

Hedge ryknął w odpowiedzi coś, co mogło brzmieć:

„Gdzie jest Frank?!".

Percy wskazał na wielkiego karpia japońskiego.

-Co jest? - Frank machnął lewą płetwą piersiową.

Za Hedge em morska bogini poruszyła się. Percy pokazał

na nią gorączkowo.

Satyr potrząsnął nogą, jakby rozgrzewał kopyto do ciosu,

ale Percy zamachał rękami.

Nie. Nie mogą wciąż kopać Keto w głowę. To na nic, jest

nieśmiertelna. W ten sposób

nie wydostaną się ze zbiornika. A Forkis na pewno

niedługo tu wróci.

Page 348: Znak Ateny - Rick Riordan

-Na trzy - powiedział bezgłośnie Percy, podnosząc trzy

pałce i wskazując na

szklaną ścianę. - Wszyscy razem.

Percy nigdy nie był dobry w zgadywankach mimicznych,

ale Hedge kiwnął głową,

jakby zrozumiał. Rozwalanie przedmiotów to język, który

dobrze znał.

Percy podniósł olbrzymią szklaną kulę.

-Frank, ty też będziesz nam potrzebny. Możesz już się

zmienić?

-Może z powrotem w człowieka.

-W człowieka? Znakomicie! Tylko wstrzymaj oddech.

Jeśli nam się uda...

Keto podniosła się na kolana. Nie było czasu do stracenia.

Percy odliczył na palcach. Raz, dwa, trzy!

Frank zamienił się w człowieka i naparł na szybę

ramieniem. Trener kopnął z

Page 349: Znak Ateny - Rick Riordan

półobrotu jak Chuck Norris. Percy z całej siły rąbnął w

nią kulą, ale na tym nie

poprzestał. Zawołał do wody, by go usłuchała, i tym

razem nie godził się na odmowę.

Poczuł skumulowane ciśnienie wewnątrz zbiornika i

zapragnął je wykorzystać. Woda

chce być wolna. Wystarczy trochę czasu i woda przełamie

każdą barierę, a nie znosi

niewoli, podobnie jak Percy. Pomyślał o powrocie do

Annabeth. Pomyślał o wepchnięciu

Forkisowi w gardło jego mikrofonu. I dwieście tysięcy

litrów wody zareagowało na

jego gniew.

Szklana ściana popękała. Szczeliny rozbiegły się

zygzakami z miejsca uderzenia i

nagle cały zbiornik roztrzaskał się na kawałki. Potężny

nurt wyrzucił na zewnątrz

Percyego, który przeturlał się przez amfiteatr razem z

Frankiem, kilkoma wielkimi

kulami szklanymi i kępą plastikowych wodorostów. Keto

właśnie stawała na nogi, gdy

trafił w nią posąg nurka, jakby chciał porwać ją w objęcia.

Trener Hedge wypluł słoną wodę.

-Na fletnię Pana! Co ty tu robiłeś?

Page 350: Znak Ateny - Rick Riordan

-Forkis! — wybełkotał Percy. - Pułapka! Uciekajmy!

Zewsząd rozdzwoniły się sygnały alarmowe. Przybiegli

koło akwarium z nereidami,

potem obok telchinów. Percy chciał je uwolnić, ale jak?

Były naćpane, przymulone, no i

w końcu były stworzeniami morskimi. Nie przeżyłyby,

chyba że znalazłby jakiś sposób

przetransportowania ich do oceanu.

Prócz tego Percy nie wątpił, że gdyby Forkis ich złapał,

moc morskiego boga

przeważyłaby jego moc. A i Keto rzuciłaby się na nich,

gotowa nakarmić nimi swoje

potwory.

-Wrócę - obiecał Percy, ale nawet jeśli więźniowie w

akwariach go usłyszeli, nie

dali tego po sobie poznać.

Z głośników zadudnił głos Forkisa:

-Percy Jackson!

Page 351: Znak Ateny - Rick Riordan

Co jakiś czas wybuchały race i zimne ognie. Pachnący

dona-tami dym wypełnił

pomieszczenia wystawowe. Dramatyczna muzyka - pięć

lub sześć różnych ścieżek

dźwiękowych równocześnie - grzmiała z głośników.

Światła zaczęły mrugać i przepalać

się, gdy wszystkie efekty specjalne w całym budynku

włączyły się jednocześnie.

Percy, trener Hedge i Frank wypadli ze szklanego tunelu i

znaleźli się w sali z

rekinami wielorybimi. Część oceanarium dostępna dla

śmiertelników pełna była

krzyczących ludzi - rodziny i grupy młodzieży z

półkolonii biegały w różne strony,

podczas gdy obsługa miotała się gorączkowo, próbując

zapewnić każdego, że to fałszywy

alarm.

Percy nie dał się na to nabrać. Razem z przyjaciółmi

wmieszał się w tłum i biegł do

wyjścia.

XVII

ANNABETH

Page 352: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth próbowała rozweselić Hazel, opowiadając o

najbardziej

glonomóżdżkowych wyczynach Percy ego, kiedy Frank

wpadł do jej kajuty.

-Gdzie Leo? - wydyszał. - Odlatujemy! Odlatujemy!

Obie dziewczyny zerwały się na nogi.

-Gdzie Percy? - zapytała Annabeth. - I kozioł?

Frank zgiął się wpół, próbując złapać oddech. Jego

ubranie było sztywne i wilgotne,

jakby je wyprano w czystym krochmalu.

-Na pokładzie. Nic im nie jest. Ścigają nas!

Annabeth przepchnęła się obok niego i pobiegła

schodami, przeskakując po trzy

stopnie naraz, Hazel tuż za nią, a na końcu Frank, wciąż

ledwo dysząc. Percy i Hedge

leżeli na pokładzie; wyglądali na wykończonych. Hedge

nie miał butów. Wyszczerzył

zęby ku niebu, mrucząc: „Niesamowite. Niesamowite".

Percy miał liczne zadrapania,

jakby wyskoczył przez zamknięte okno. Bez słowa złapał

rękę Annabeth, jakby chciał

Page 353: Znak Ateny - Rick Riordan

powiedzieć: „Zaraz będę, niech tylko świat przestanie się

kręcić".

Leo, Piper i Jason, którzy jedli w mesie, wpadli na

pokład.

-Co?! Co?! - wolał Leo, trzymając niedojedzony tost z

serem. -Już nie można mieć

nawet przerwy na lunch? Co się dzieje?

-Ścigają nas! - krzyknął ponownie Frank.

-Ale kto? - zapytał Jason.

-Nie wiem! - wydyszał Frank. - Wieloryby? Potwory

morskie? Może Kate i

Florek!

Annabeth miała ochotę go udusić, ale nie była pewna, czy

obejmie dłońmi jego gruby

kark.

-Nic nie można z tego zrozumieć. Leo, lepiej stąd

zwiewajmy.

Leo, z sandwiczem w zębach jak pirat z nożem, pobiegł

do sterowni.

Page 354: Znak Ateny - Rick Riordan

Wkrótce „Argo II" wznosił się w niebo. Annabeth stanęła

za kuszą rufową. Nie

dostrzegła żadnych ścigających ich wielorybów ani

potworów, ale Percy, Frank i Hedge

zaczęli dochodzić do siebie dopiero wtedy, gdy Atlanta

stała się mglistą smugą na

horyzoncie.

-Charleston - powiedział Percy, kuśtykając po pokładzie

jak staruszek. Wciąż

wydawał się wstrząśnięty. - Kurs na Charleston.

-Charleston? - Jason wypowiedział to słowo takim tonem,

jakby obudziło w nim

złe wspomnienia. - Ale co znaleźliście w Atlancie?

Frank otworzył plecak i zaczął wyciągać pamiątki.

-Trochę konfitur brzoskwiniowych. Parę T-shirtów.

Szklaną kulę z padającym

śniegiem. I... ee... tę pułapkę, udającą chińską.

Annabeth z trudem utrzymywała nerwy na wodzy.

-Może byś zaczął od początku, a nie od plecaka?

Page 355: Znak Ateny - Rick Riordan

Zebrali się na pokładzie rufowym, żeby Leo mógł

przysłuchiwać się rozmowie,

sterując okrętem. Percy i Frank na zmianę opowiadali, co

się wydarzyło w Oceanarium

Georgii. Trener Hedge przerywał im od czasu do czasu,

wołając: „To było niesamowite!"

albo „Wtedy dałem jej kopa w łeb!"

Chyba zapomniał o nocy spędzonej przez Percyego i

Annabeth w stajni, choć i tak z

ich opowieści wynikało, że Annabeth miała na głowie

poważniejsze problemy niż

szlaban.

Kiedy Percy opowiedział o stworzeniach morskich

uwięzionych w oceanarium,

zrozumiała, dlaczego jest taki przygnębiony.

-To okropne - powiedziała. - Musimy im pomóc.

-Pomożemy - obiecał Percy. - W swoim czasie. Muszę

tylko wymyślić jak.

Chciałbym... - Potrząsnął głową. - Nieważne. Najpierw

musimy coś zrobić z tym listem

gończym za nami.

Trener Hedge stracił zainteresowanie rozmową -

prawdopodobnie dlatego że już go

Page 356: Znak Ateny - Rick Riordan

nie dotyczyła - i poszedł na dziób, aby ćwiczyć wykopy z

półobrotu i chwalić ich

technikę przed samym sobą.

Annabeth ścisnęła rękojeść swojego sztyletu.

-List gończy za nami... jakbyśmy nie mieli dość

potworów na głowie.

-Jesteśmy na plakatach z napisem: POSZUKIWANI? -

zapytał Leo. — A ustalili

wysokość nagród za każdego z nas?

Hazel zmarszczyła nos.

-Co ty bredzisz?

-Po prostu ciekawi mnie, ile jestem ostatnio wart. To

znaczy, mogę zrozumieć, że

nie aż tyle, ile Percy albo Jason... ale czy jestem wart,

powiedzmy, dwóch Franków albo

trzech Franków?

-Ej! - zawołał Frank.

-Zamknijcie się! - uciszyła ich Annabeth. - Przynajmniej

wiemy, że musimy

wylądować w Charleston, żeby odnaleźć tę mapę.

Page 357: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper oparła się o panel kontrolny. Tego dnia powtykała

w warkocz białe pióra, co

nieźle wyglądało przy jej ciemnobrązowych włosach.

Annabeth zastanawiała się, jak

znalazła na to czas. Sama ledwie pamiętała, by się

uczesać.

-Mapę - powiedziała Piper. - Ale do czego prowadzi ta

mapa?

-Do Znaku Ateny. - Percy ostrożnie spojrzał na Annabeth,

jakby się bał, że

powiedział za dużo. Chyba wysłała mu jakiś bardzo silny

sygnał z przesłaniem: „Nie

chcę o tym mówić".

-W każdym razie - ciągnął - wiemy, że chodzi o coś

ważnego w Rzymie, coś, co

mogłoby załagodzić konflikt między Rzymianami a

Grekami.

-Zmora olbrzymów - dodała Hazel.

Percy pokiwał głową.

-A w moim śnie olbrzymi bliźniacy mówili o jakimś

posągu.

Page 358: Znak Ateny - Rick Riordan

-Hm... - Frank obracał w palcach pułapkę udającą

chińską. -Forkis twierdzi, że

bylibyśmy obłąkani, gdybyśmy próbowali to odnaleźć.

Ale co to jest?

Wszyscy spojrzeli na Annabeth. Czuła mrowienie na

czubku głowy, jakby myśli

próbowały wyrwać się z jej mózgu: posąg... Atena...

Grecy i Rzymianie, nocne

koszmary, kłótnia z matką. Wszystkie -fragmenty zaczęły

się układać w całość, ale nie

mogła uwierzyć, że to prawda. Odpowiedź ją przerastała,

była zbyt ważna i zbyt

przerażająca.

Zauważyła, że Jason przypatruje się jej, jakby dokładnie

wiedział, o czym ona myśli,

i jakby także jemu wcale się to nie podobało. Znowu

powróciło dręczące pytanie:

„Dlaczego ten facet aż tak mnie niepokoi? Czy aby na

pewno jest po mojej stronie?

Wpadam już w paranoję jak moja matka..."

-Ja... ja już prawie znam odpowiedź - powiedziała. - Będę

wiedziała więcej, jeśli

odnajdziemy tę mapę. Jason, zareagowałeś na nazwę

„Charleston" tak, jakbyś już tam

Page 359: Znak Ateny - Rick Riordan

kiedyś był...

Jason spojrzał niespokojnie na Piper. Annabeth nie bardzo

wiedziała dlaczego.

-No tak - odrzekł. - Reyna i ja byliśmy tam rok temu na

pewnej misji.

Ratowaliśmy broń z cesarskiego złota z „Hunleya".

-Z czego? - zapytała Piper.

-Ale czad! - zawołał Leo. - To pierwszy udany okręt

podwodny. Z wojny

secesyjnej. Zawsze chciałem go zobaczyć.

-Został skonstruowany przez rzymskich półbogów -

powiedział Jason. - Miał

ukryte torpedy z cesarskiego złota... a myje wydobyliśmy

i przenieśliśmy z powrotem do

Obozu Jupiter.

Hazel skrzyżowała ramiona.

-Więc Rzymianie walczyli po stronie konfederatów? Czy

jako wnuczka

niewolnicy mogę tylko powiedzieć... to nie było fajne?

Page 360: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason wyciągnął przed siebie obie ręce dłońmi do góry.

-Osobiście wtedy jeszcze nie żyłem. I nie wszyscy Grecy

byli po jednej stronie, a

nie wszyscy Rzymianie po drugiej. Ale... tak. To nie było

fajne. Półbogowie dokonują

czasem złych wyborów. I mówimy bez zastanowienia.

Hazel spojrzała na niego uważnie. Powoli docierało do

niej, że Jason się

usprawiedliwia.

Jason szturchnął Leona w bok.

-Au! To znaczy... tak... złe wybory. Na przykład brak

zaufania do pewnych braci,

którzy... no wiesz... mogą potrzebować wsparcia.

Załóżmy.

Hazel ściągnęła wargi.

-Świetnie. Z powrotem do Charleston. I co, mamy

ponownie przeszukać tę łódź

podwodną?

Jason wzruszył ramionami.

Page 361: Znak Ateny - Rick Riordan

-Cóż... myślę o dwóch miejscach w Charleston, które

moglibyśmy przeszukać.

Muzeum, w którym trzymają „Hunleya", to jedno. Mają

tam mnóstwo zabytków z

czasów wojny secesyjnej. W którymś może być ukryta ta

mapa. Znam rozkład budynku.

Mogę poprowadzić grupę zwiadowczą.

-Ja pójdę — powiedział Leo. - Może być super.

Jason pokiwał głową. Zwrócił się do Franka, który

próbował wyciągnąć palce z

chińskiej pułapki.

-Ty też powinieneś pójść. Możesz być nam potrzebny.

Frank zrobił zdziwioną minę.

-Dlaczego? W tym oceanarium jakoś się nie wykazałem.

-Dobrze się spisałeś - zapewnił go Percy. - Trzeba było

nas trzech, żeby rozwalić

to szkło.

-No i jesteś synem Marsa - dodał Jason. - Duchy

przegranych spraw muszą ci

Page 362: Znak Ateny - Rick Riordan

służyć. A w muzeum w Charleston jest mnóstwo duchów

konfederatów. Będziesz

potrzebny, żeby trzymać ich w ryzach.

Frank przełknął ślinę. Annabeth przypomniała sobie, co

mówił Percy o przemianie

Franka w złotą rybkę, i z trudem powstrzymała uśmiech.

Już zawsze kiedy spojrzy na

tego wielkiego faceta, będzie widziała złotego karpia koi.

-No dobra - zgodził się wreszcie Frank. - W porządku. -

Zmarszczył brwi,

przyglądając się swoim palcom i próbując je uwolnić z

pułapki. - Ee... jak to się...

Leo zachichotał.

-Stary, nigdy tego nie widziałeś? To proste.

Frank znowu spróbował, ale zabawka nie puszczała.

Nawet Hazel ledwie

powstrzymywała śmiech.

Frank zmarszczył czoło, nadął się i zacisnął wargi. I nagle

zniknął. Tam, gdzie stał,

na pokładzie przycupnęła teraz zielona iguana obok

chińskiej pułapki.

Page 363: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dobra robota, Franku Zhang - powiedział Leo oschłym

tonem, naśladując głos

centaura Chejrona. - Właśnie w ten sposób można się

uwolnić z chińskiej pułapki. Trzeba

się zamienić w iguanę.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Frank powrócił do

ludzkiej postaci, podniósł

pułapkę i schował ją do plecaka. Uśmiechnął się z

zakłopotaniem.

-W każdym razie - powiedział, wyraźnie chcąc zmienić

temat - trzeba przeszukać

to muzeum. Ale... Jason, mówiłeś, że są dwa takie

miejsca.

Jason spoważniał. Nie wiedzieli, o czym pomyślał, ale

Annabeth mogła przysiąc, że

nie było to nic przyjemnego.

-Tak. To drugie nazywa się Battery. To park tuż obok

przystani. Kiedy ostatnio

tam byłem... z Reyną... - Zerknął na Piper, po czym

mówił dalej: - Zobaczyliśmy coś w

tym parku. Jaśniejącą zjawę piękności z Południa,

polatującą po parku. Próbowaliśmy do

Page 364: Znak Ateny - Rick Riordan

niej podejść, ale za każdym razem znikała. No i Reyna

jakoś wyczuła... powiedziała, że

musi spróbować sama. Ze tylko wtedy uda się

porozmawiać z tą dziewczyną. Sama

podeszła do ducha i rzeczywiście przemówił do niej.

Wszyscy czekali.

-No i co powiedział? — zapytała w końcu Annabeth.

-Tego się od Reyny nie dowiedziałem. Ale musiało to być

coś ważnego.

Wyglądała... na wstrząśniętą. Może to była przepowiednia

albo jakaś zła wiadomość. I po

tym wydarzeniu Reyna jakoś się zmieniła w stosunku do

mnie.

Annabeth zamyśliła się. Po spotkaniu z ejdolonami nie

tęskniła za duchami,

zwłaszcza takimi, jakie zmieniają ludzi, przekazując im

złe wiadomości albo

przepowiednie. Z drugiej strony jej matka była boginią

wiedzy, a wiedza to

najpotężniejsza broń. Annabeth nie mogła odrzucić

potencjalnego źródła informacji.

-A więc to przygoda dla dziewczyn - powiedziała. - Piper

i Hazel mogą iść ze

Page 365: Znak Ateny - Rick Riordan

mną.

Obie kiwnęły głowami, chociaż Hazel miała niepewną

minę. Po latach w Podziemiu

miała już dość spotykania się z duchami. W oczach Piper

pojawił się wyzywający błysk,

jakby gotowa była zrobić wszystko, do czego była zdolna

Reyna.

Annabeth zdała sobie sprawę, że jeśli w sumie wyruszy

sześcioro z nich, na pokładzie

pozostaną tylko Percy i trener Hedge, a nie była to chyba

sytuacja, w której powinna

stawiać chłopaka jego troskliwa dziewczyna. Nie chciała

też znowu tracić Percy ego z

oczu - nie po tym, jak ich rozdzielono na wiele miesięcy.

Co prawda Percy był tak

przygnębiony po spotkaniu z uwięzionymi stworami

morskimi, że może powinien trochę

wypocząć. Spojrzała mu w oczy, zadając milczące

pytanie. Kiwnął głową, jakby chciał

powiedzieć: „W porządku, nie ma problemu".

-Więc to już ustalone. - Annabeth zwróciła się teraz do

Leona, który wpatrywał się

w konsolę, słuchając trzasków i klików Festusa przez

interkom. - Leo, kiedy dolecimy do

Charleston?

Page 366: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dobre pytanie - mruknął. - Festus właśnie wykrył za

nami dużą grupę orłów...

Radar dalekiego zasięgu, jeszcze ich nie widać.

Piper pochyliła się nad konsolą.

-Jesteś pewny, że to Rzymianie?

Leo przewrócił oczami.

-Nie, Pipes. To może być przypadkowa grupa ogromnych

orłów lecących w

idealnej formacji bojowej. No pewnie, że to Rzymianie.

Moglibyśmy obrócić okręt i

walczyć...

-1 byłby to bardzo zły pomysł - przerwał mu Jason - bo

wtedy nie mieliby już

żadnych wątpliwości, że jesteśmy ich wrogami.

-No to mam inny pomysł - powiedział Leo. - Jeśli

polecimy prosto do Charleston,

moglibyśmy tam być za parę godzin. Ale orły nas

dościgną i sprawy nieco się

skomplikują. Zamiast tego moglibyśmy użyć podstępu i

wyprowadzić je w pole.

Page 367: Znak Ateny - Rick Riordan

Możemy polecieć do Charleston okrężną drogą i przybyć

tam jutro rano...

Hazel zaczęła protestować, ale Leo podniósł rękę.

-Wiem, wiem. Nico ma kłopoty i musimy się pospieszyć.

-Mamy dwudziesty siódmy czerwca - powiedziała Hazel.

- Od jutra jeszcze cztery

dni. Potem umrze.

-Wiem! Ale w ten sposób Rzymianie mogą zgubić nasz

ślad. Wciąż powinniśmy

zdążyć dolecieć do Rzymu.

Hazel zmarszczyła brwi.

-Gdy mówisz „powinniśmy zdążyć"...

Leo wzruszył ramionami.

-A pasuje ci „ledwie zdążymy"?

Hazel na trzy sekundy zakryła twarz rękami.

-Jakie to dla nas typowe.

Annabeth uznała to za zielone światło.

-Okej, Leo. Jaki podstęp masz na myśli?

Page 368: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jak miło, że pytasz!

Stuknął w parę guzików na konsoli, pokręcił talerzem i

kilka razy bardzo szybko

wcisnął klawisz A na swoim kontrolerze Wii, po czym

zawołał przez interkom:

-Buford? Zamelduj się, proszę.

Frank cofnął się o krok.

-To ktoś jeszcze jest na pokładzie? Kim jest Buford?

Z luku buchnęła strużka pary i automatyczny stolik Leona

wspiął się na pokład.

Annabeth nieczęsto widywała Buforda podczas lotu.

Zwykle tkwił w maszynowni.

(Leo twierdził, że Buford kocha się skrycie w maszynie).

Był to trójnożny stolik z

mahoniowym blatem. W spiżowej podstawie miał kilka

szufladek, jakieś pokrętła i

otwory wentylacyjne. Do jednej z nóg miał teraz

przywiązaną torbę podobną do worka na

pocztę. Podtoczył się ze szczękiem do sterowni i

zagwizdał jak mała lokomotywa.

-To jest Buford - oznajmił Leo.

-Nadajesz imiona swoim meblom? - zapytał Frank.

Page 369: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo prychnął.

-Koleś, chciałbyś mieć takie fajne meble. Buford, jesteś

gotowy do Operacji

Koniec Stolika?

Buford wypluł trochę pary. Podtoczył się do relingu. Jego

mahoniowy blat

rozszczepił się na cztery części podobne do kawałków

pizzy, z których powstały łopatki

wirnika. Łopatki zawirowały i Buford odleciał.

-Helikopterowy stolik - mruknął Percy. - Muszę przyznać,

to jest coś. A co ma w

tym worku?

-Brudne łachy półbogów. Mam nadzieję, Frank, że nie

masz nic przeciwko.

Franka zatkało.

-Co?!

-W ten sposób orły stracą nasz trop.

-To były moje jedyne zapasowe majtki!

Page 370: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo wzruszył ramionami.

-Kazałem Bufordowi je wyprać i schludnie złożyć, kiedy

będzie wykonywał

zadanie. Liczę, że to zrobi. - Zatarł dłonie i wyszczerzył

zęby. - Okej! Ja to nazywam

dobrą robotą. A teraz wyznaczę objazd. Zobaczymy się na

kolacji!

Percy wcześnie zasnął, wobec czego Annabeth spędziła

wieczór przed komputerem.

Oczywiście zabrała ze sobą laptop Dedala. Dwa lata temu

odziedziczyła go po

największym wynalazcy wszech czasów. Naładowany był

pomysłami wynalazków,

schematami i diagramami, z których większość była dla

niej wciąż niezbyt zrozumiała.

Po dwóch latach typowy laptop byłby już przestarzały, ale

Annabeth wiedziała, że

komputer Dedala wciąż wyprzedza wszystkie modele

dostępne na rynku o jakieś

pięćdziesiąt lat. Potrafił powiększać przekątną, kurczyć

się do rozmiarów tabletu albo

zamieniać w metalową płytkę mniejszą od telefonu

komórkowego. Był niesamowicie

Page 371: Znak Ateny - Rick Riordan

szybki, nawiązywał łączność satelitarną, łapał kanał

telewizyjny Hefajstosa z Olimpu i

miał unikatowe programy, które potrafiły zrobić wszystko

prócz zawiązywania

sznurowadeł. A może i do tego była jakaś aplikacja, ale

Annabeth jeszcze jej nie

znalazła.

Siedziała na swojej koi, wizualizując ateński Partenon w

jednym z Dedalowych

programów do obróbki grafiki trójwymiarowej. Zawsze

marzyła, by go zwiedzić, bo

uwielbiała architekturę, no i dlatego że była to

najsłynniejsza świątynia jej matki.

Teraz mogła wreszcie spełnić to marzenie, gdyby tylko

udało im się przeżyć podróż

do Grecji. Ale im więcej myślała o Znaku Ateny i tej

starej rzymskiej legendzie, o której

wspomniała Reyna, tym większy niepokój ją ogarniał.

Niechcący przypomniała sobie sprzeczkę z matką. Nawet

po tylu tygodniach te słowa

wciąż sprawiały jej ból.

Wracała wtedy metrem z Upper East Side po wizycie u

mamy Percy'ego. Podczas

Page 372: Znak Ateny - Rick Riordan

tych długich miesięcy, kiedy zaginął, Annabeth

odwiedzała ją raz w tygodniu: nie tylko

by poinformować Sally Jackson i jej męża Paula o stanie

poszukiwań, ale i po to by

razem z Sally pocieszać się i wzajemnie przekonywać, że

Percy wciąż jest cały i zdrowy.

Tamta wiosna była wyjątkowo ciężka. Wtedy Annabeth

mogła już mieć nadzieję, że

Percy wciąż żyje, bo wszystko wskazywało na to, że

zgodnie z planem Hery znalazł się u

Rzymian. Nie była tylko pewna, gdzie on jest. Jason

mniej więcej pamiętał położenie

swojego dawnego obozu, ale cała grecka magia - nawet

ta, którą dysponowali

mieszkańcy domku Hekate - nie pomogła im potwierdzić,

że Percy jest tam lub

gdziekolwiek indziej. Jakby zniknął z powierzchni ziemi.

Wieszczka Rachel próbowała

odczytać przyszłość i choć wiele nie zobaczyła, była

pewna, że Leo musi ukończyć

„Argo II", zanim będą mogli skontaktować się z

Rzymianami.

Mimo to Annabeth spędzała każdą wolną chwilę na

poszukiwaniu śladów Percy'ego.

Rozmawiała z duchami przyrody, czytała stare legendy o

Rzymie, szukała wskazówek w

Page 373: Znak Ateny - Rick Riordan

laptopie Dedala i wydawała setki złotych drachm na

iryfony, zasypując pytaniami

wszystkie przyjazne duchy, wszystkie potwory i

wszystkich napotkanych półbogów. Bez

skutku.

Tamtego popołudnia, wracając od Sally, czuła się jeszcze

bardziej przygnębiona i

zniechęcona niż zwykle. Najpierw się z Sally wypłakały,

potem próbowały dodać sobie

otuchy, ale wciąż nerwy miały w strzępach. W końcu

Annabeth wsiadła do metra przy

Lexington Avenue i pojechała na dworzec Grand Central.

Były, oczywiście, inne drogi do jej szkolnego internatu z

Upper East Side, ale lubiła

tę trasę przez Grand Central. Piękne wzornictwo i wielka

otwarta przestrzeń

przypominała jej górę Olimp. Wspaniałe budowle zawsze

poprawiały jej nastrój - dzięki

czemuś tak trwałemu mogła poczuć się pewniej.

Minęła właśnie sklep ze słodyczami, w którym kiedyś

pracowała matka Percy'ego, i

zastanawiała się, czy do niego nie wstąpić, żeby -

wspominając stare czasy - kupić trochę

Page 374: Znak Ateny - Rick Riordan

niebieskich cukierków, kiedy zobaczyła Atenę studiującą

plan metra na ścianie.

-Matko!

Annabeth nie wierzyła własnym oczom. Nie widziała jej

od miesięcy - od czasu gdy

Zeus zamknął bramy Olimpu i zabronił bogom wszelkich

kontaktów z półbogami.

Mimo to Annabeth wciąż próbowała wezwać matkę, żeby

błagać ją o radę, paląc

ofiary przy każdym posiłku w obozie. Nigdy nie

doczekała się odpowiedzi. I oto teraz

miała przed sobą Atenę, ubraną w dżinsy, buty

turystyczne i czerwoną flanelową koszulę,

z kaskadą czarnych włosów opadających jej na ramiona.

Trzymała plecak i kij wędrowca,

jakby się przygotowywała do długiej podróży.

-Muszę wrócić do domu - mruknęła, studiując plan. - To

skomplikowane. Szkoda,

że nie ma tu Odysa. On by to zrozumiał.

-Mamo! Ateno!

Bogini odwróciła się. Popatrzyła na Annabeth

niewidzącym wzrokiem, jakby jej nie

Page 375: Znak Ateny - Rick Riordan

poznawała.

-Tak się nazywałam - powiedziała rozmarzonym głosem -

zanim zdobyli moje

miasto, odebrali mi tożsamość, zrobili ze mnie to. -

Spojrzała z odrazą na swoje ubranie.

Muszę wrócić do domu.

Annabeth cofnęła się wstrząśnięta.

-Jesteś... jesteś Minerwą?

-Nie nazywaj mnie tak! - Szare oczy bogini zapłonęły

gniewem. - Nosiłam

włócznię i tarczę. Trzymałam w dłoni zwycięstwo. Byłam

kimś!

-Mamo - powiedziała Annabeth drżącym głosem. - To ja,

Annabeth. Twoja córka.

-Moja córka... - powtórzyła Atena. - Tak, moje dzieci

mnie pomszczą. Muszą

pokonać Rzymian. Tych okropnych, haniebnych,

żałosnych naśladowców. Hera nalegała,

by nie dopuścić do kontaktu między dwoma obozami. Ja

powiedziałam: nie, niech

Page 376: Znak Ateny - Rick Riordan

walczą. Niech moje dzieci zniszczą uzurpatorów.

Annabeth słyszała bicie własnego serca.

-Chciałaś tego? Przecież jesteś mądra. Znasz się na

wojnie lepiej od każdego...

-Kiedyś! Zwolniona. Wyrzucona. Wywieziona jak łup... z

mojej ukochanej

ojczyzny. Tyle utraciłam. Przysięgam, że nigdy tego nie

wybaczę. I moje dzieci nie mogą

tego wybaczyć. - Skupiła wzrok na Annabeth. - Jesteś

moją córką?

-Tak.

Bogini wyłowiła coś z kieszeni koszuli - żeton do metra -

i wcisnęła go w dłoń

Annabeth.

-Idź za Znakiem Ateny - powiedziała. - Pomścij mnie.

Annabeth spojrzała na krążek. Na jej oczach zmienił się z

żetonu do nowojorskiego

metra w starożytną srebrną drachmę, jaka była w użyciu

w Atenach. Była na niej sowa,

święty ptak Ateny, z gałązką oliwną z jednej strony i

greckim napisem z drugiej.

Page 377: Znak Ateny - Rick Riordan

Wtedy Annabeth nie miała pojęcia, co to znaczy. Nie

rozumiała, dlaczego jej matka

tak się zachowuje. Może sobie być i Miner-wą, ale tak nie

powinna się zachowywać.

-Mamo... - Starała się przemawiać najrozsądniejszym

tonem, na jaki było ją stać. Percy

zaginął. Potrzebuję twojej pomocy.

I zaczęła jej opowiadać o planie Hery, polegającym na

połączeniu sił obu obozów w

celu pokonania Gai i gigantów, ale bogini zastukała kijem

w marmurową posadzkę.

-Nigdy! Każdy, kto pomoże Rzymowi, musi zginąć. Jeśli

ty się do nich

przyłączysz, nie będziesz już moim dzieckiem. Już mnie

zawiodłaś.

-Matko!

-Nie obchodzi mnie ten Percy. Jeśli odszedł do Rzymian,

niech zginie. Zabij go.

Zabij wszystkich Rzymian. Odnajdź Znak, idź za nim aż

do jego źródła. Bądź

świadkiem, jak haniebnie potraktowali mnie Rzymianie, i

przysięgnij, że mnie pomścisz.

Page 378: Znak Ateny - Rick Riordan

-Atena nie jest boginią zemsty. - Annabeth zacisnęła

pięści tak, że paznokcie wbiły

jej się w dłonie. Srebrna moneta stawała się cieplejsza. -

Percy jest dla mnie wszystkim.

-A dla mnie wszystkim jest zemsta - warknęła bogini. -

Która z nas jest

mądrzejsza?

-Z tobą jest niedobrze. Co się stało?

-Rzym się stał! - powiedziała z goryczą bogini. - Zobacz,

co ze mnie zrobili. Chcą,

żebym była ich boginią? Więc niech poczują smak

własnego zła. Zabij ich, moje dziecko.

-Nie!

-Więc jesteś niczym. — Bogini z powrotem spojrzała na

plan metra. Z

roztargnieniem wpatrywała się w tablicę, a jej twarz

złagodniała. - Gdybym tylko

potrafiła znaleźć drogę... drogę do domu, to może... Ale

nie. Pomścij mnie albo zapomnij.

Nie jesteś moim dzieckiem.

Page 379: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth zapiekło pod powiekami. Przez głowę

przemknęło jej tysiąc różnych

okropnych słów, ale nie była w stanie ich wypowiedzieć.

Odwróciła się i uciekła.

Próbowała pozbyć się srebrnej monety, ale ona po prostu

znów pojawiała się w jej

kieszeni, tak jak Orkan w kieszeni Percy ego. Niestety, jej

drachma nie miała magicznej

mocy - w każdym razie żadnej użytecznej. Wywoływała

tylko nocne koszmary i za nic

nie można było jej się pozbyć.

Teraz, siedząc w swojej kajucie na pokładzie „Argo II",

Annabeth czuła, że moneta

robi się coraz cieplejsza. Wpatrywała się w model

Partenonu na ekranie laptopa i myślała

o tej sprzeczce z Ateną. Kłębiły się w jej głowie frazy,

które usłyszała w ciągu ostatnich

kilku dni: Utalentowana przyjaciółka, gotowa na

przyjęcie gościa. Nikt nie odzyska tego

posągu. Córa mądrości samotnie kroczy.

Chyba w końcu zrozumiała, co to wszystko znaczy.

Chciałaby się mylić i o to modliła

się do bogów.

Z tych rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi.

Page 380: Znak Ateny - Rick Riordan

Miała nadzieję, że to Percy, ale do kajuty zajrzał Frank

Zhang.

-Mm... przepraszam. Mogę...?

Była tak zaskoczona jego widokiem, że dopiero po chwili

do niej dotarło, że Frank

chce wejść.

-No pewnie - odpowiedziała. - Wejdź.

Wszedł do środka i rozejrzał się po kajucie. Nie było w

niej wiele do oglądania. Na

biurku oprócz stosu książek, jakiegoś magazynu i

długopisu leżało zdjęcie jej ojca

pilotującego dwupłatowca „Sopwith Camel". Szczerzył

zęby w uśmiechu i unosił kciuki.

Annabeth lubiła to zdjęcie. Przypominało jej czasy, w

których byli sobie tacy bliscy,

kiedy aby ją ocalić, zbombardował cały zastęp potworów

uzbrojonych w karabiny

maszynowe z niebiańskiego spiżu - najlepszy prezent, jaki

może sobie wymarzyć

dziewczyna.

Page 381: Znak Ateny - Rick Riordan

Na ścianie wisiała na haku czapka nowojorskich Yankees,

jej najcenniejszy

podarunek od matki. Kiedyś ta czapka była magiczna: ten,

kto ją nałożył, stawał się

niewidzialny. Od czasu sprzeczki z Ateną utraciła tę moc.

Annabeth uparła się, by zabrać

ją na misję, choć nie bardzo wiedziała dlaczego. Każdego

ranka nakładała ją na głowę,

mając nadzieję, że czar znowu zadziała. Jak dotąd czapka

przypominała tylko o gniewie

matki.

Poza tym w kajucie nie było nic. Annabeth lubiła proste i

czyste wnętrza. Twierdziła,

że to pomaga jej myśleć. Percy w to nie wierzył, bo

zawsze miała najlepsze stopnie, ale

jak większość półbogów, miała też ADHD. Nie potrafiła

się skupić, gdy w jej

najbliższym otoczeniu było zbyt wiele przedmiotów.

-No więc... Frank, o co chodzi?

Frank był chyba ostatnią osobą spośród całej załogi,

której wizyty w swojej kajucie

mogłaby się spodziewać. Gdy zarumienił się i wyjął z

kieszeni chińską pułapkę, nadal nie

miała pojęcia, o co chodzi.

Page 382: Znak Ateny - Rick Riordan

-To mnie wnerwią - mruknął. - Możesz mi pokazać, na

czym polega ta sztuczka?

No wiesz... chyba tylko ciebie mogę o to zapytać.

Jego słowa docierały do niej z pewnym opóźnieniem.

Zaraz... Frank prosi ją o

pomoc? A potem zaświtało jej w głowie: no jasne, był

upokorzony. Leo dość

bezceremonialnie się z niego nabijał. Nikt nie lubi być

pośmiewiskiem. Jego mina

mówiła sama za siebie: Frank nie chce, by to się

powtórzyło. Chce rozwiązać tę zagadkę

bez zamieniania się w iguanę.

Poczuła się dziwnie dumna. Frank jej zaufał, wierzył, że

nie będzie się z niego

wyśmiewać. A zresztą zawsze miała słabość do każdego,

kto chciał się czegoś

dowiedzieć - nawet czegoś tak prostego jak zasada

działania chińskiej pułapki.

Poklepała koję obok siebie.

-Oczywiście. Siadaj.

Frank usiadł na skraju materaca, jakby był gotów do

szybkiej ucieczki. Annabeth

Page 383: Znak Ateny - Rick Riordan

wzięła pleciony rulonik i przytrzymała tuż przy laptopie.

Stuknęła w klawisz skanowania w podczerwieni. Po paru

sekundach na ekranie

pojawił się trójwymiarowy model chińskiej pułapki.

Obróciła laptop, żeby Frank mógł

widzieć ekran.

-Jak to zrobiłaś? - zdziwił się.

-Nowatorska technika starożytnych Greków. No dobra,

patrz. Ta struktura to

cylindryczny splot dwuosiowy, więc ma doskonałą

elastyczność. — Manipulowała

obrazem tak, że splot rozszerzał się i ścieśniał jak

akordeon. - Kiedy wciskasz palce do

środka, splot się rozluźnia. Ale kiedy próbujesz je

wyciągnąć, obwód się kurczy, bo splot

się zacieśnia. Nie można się uwolnić, ciągnąc i szarpiąc

pałce.

Frank wpatrywał się w nią beznamiętnie.

-Ale jakie jest rozwiązanie?

-No... - Pokazała mu część wyliczeń: niewiarygodną

odporność pułapki na

rozciąganie i nacisk, w zależności od.materiału, z którego

wykonano splot. - To

Page 384: Znak Ateny - Rick Riordan

zdumiewające jak na taką strukturę, prawda? Lekarze

używają jej do wyciągów, a

elektrycy...

-Ale jakie jest rozwiązanie?

Annabeth roześmiała się.

-Nie walczysz z tym. Wpychasz palce do środka, a nie

wyciągasz. To rozluźnia

splot.

-Och. - Frank spróbował. Podziałało. - Dzięki, ale... nie

mogłaś mi tego po prostu

pokazać, bez tych trójwymiarowych wykresów i

kalkulacji?

Annabeth zawahała się. Czasami mądrość płynie z

dziwnych miejsc, nawet z

olbrzymiej, nastoletniej złotej rybki.

-Chyba masz rację. To było głupie. Ja też się czasami

uczę.

Frank ponowił próbę.

-To łatwe, jeśli zna się sposób.

Page 385: Znak Ateny - Rick Riordan

-Najlepsze pułapki zwykle są proste. Trzeba tylko trochę

pomyśleć i mieć

nadzieję, że twoja ofiara nie pomyśli.

Frank pokiwał głową. Sprawiał wrażenie, że ociąga się z

wyjściem.

-Frank, Leo nie zrobił tego naumyślnie. Po prostu go

poniosło. Kiedy ktoś go

wnerwią, broni się kpinami.

Frank zmarszczył czoło.

-Nowatorska technika starożytnych Greków. No dobra,

patrz. Ta struktura to

cylindryczny splot dwuosiowy, więc ma doskonalą

elastyczność. - Manipulowała

obrazem tak, że splot rozszerzał się i ścieśniał jak

akordeon. - Kiedy wciskasz palce do

środka, splot się rozluźnia. Ale kiedy próbujesz je

wyciągnąć, obwód się kurczy, bo splot

się zacieśnia. Nie można się uwolnić, ciągnąc i szarpiąc

palce.

Frank wpatrywał się w nią beznamiętnie.

Page 386: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale jakie jest rozwiązanie?

-No... - Pokazała mu część wyliczeń: niewiarygodną

odporność pułapki na

rozciąganie i nacisk, w zależności od materiału, z którego

wykonano splot. - To

zdumiewające jak na taką strukturę, prawda? Lekarze

używają jej do wyciągów, a

elektrycy...

-Ale jakie jest rozwiązanie?

Annabeth roześmiała się.

-Nie walczysz z tym. Wpychasz palce do środka, a nie

wyciągasz. To rozluźnia

splot.

-Och. - Frank spróbował. Podziałało. - Dzięki, ale... nie

mogłaś mi tego po prostu

pokazać, bez tych trójwymiarowych wykresów i

kalkulacji?

Annabeth zawahała się. Czasami mądrość płynie z

dziwnych miejsc, nawet z

olbrzymiej, nastoletniej złotej rybki.

Page 387: Znak Ateny - Rick Riordan

-Chyba masz rację. To było głupie. Ja też się czasami

uczę.

Frank ponowił próbę.

-To łatwe, jeśli zna się sposób.

-Najlepsze pułapki zwykle są proste. Trzeba tylko trochę

pomyśleć i mieć

nadzieję, że twoja ofiara nie pomyśli.

Frank pokiwał głową. Sprawiał wrażenie, że ociąga się z

wyjściem.

-Frank, Leo nie zrobił tego naumyślnie. Po prostu go

poniosło. Kiedy ktoś go

wnerwią, broni się kpinami.

Frank zmarszczył czoło.

-Dlaczego miałbym go wnerwiać?

-Jesteś dwa razy większy od niego. Potrafisz zamieniać

się w smoka.

„I Hazel cię lubi" - pomyślała, ale tego nie powiedziała.

Frank chyba nie dał się przekonać.

Page 388: Znak Ateny - Rick Riordan

-Leo potrafi wzywać ogień. - Obrócił pułapkę. -

Annabeth... może mogłabyś

pomóc mi w czymś innym, nie tak prostym? Bo ja mam...

wy to chyba nazywacie piętą

Achillesa.

Annabeth poczuła się tak, jakby się napiła rzymskiej

gorącej czekolady. Nigdy do

końca nie pojmowała wyrażenia „misiowatość", ale teraz

właśnie to odczuła. Frank był

po prostu wielkim pluszowym misiem. Zrozumiała,

dlaczego Hazel go lubi.

-Z przyjemnością - odpowiedziała. - Czy ktoś już wie o

tej achillesowej pięcie?

-Percy i Hazel. Tylko oni. Percy... to naprawdę równy

gość. Pójdę za nim

wszędzie. Chyba o tym wiesz.

Annabeth poklepała go po ramieniu.

-Percy ma dryg do znajdowania sobie dobrych przyjaciół.

Takich jak ty. Ale,

Frank, możesz zaufać każdemu na tym okręcie. Nawet

Leonowi. Jesteśmy jedną drużyną.

Musimy mieć do siebie zaufanie.

Page 389: Znak Ateny - Rick Riordan

-No... chyba tak.

-Więc na czym polega twoja słabość?

Zabrzmiał dzwonek na kolację i Frank poderwał się.

-Może... może później - powiedział. - Trudno mi o tym

rozmawiać. Ale dziękuję

ci, Annabeth. - Uniósł pleciony rulonik. -Najważniejsze:

nie komplikować.

XVIII

ANNABETH

Tej nocy Annabeth nie dręczyły koszmarne sny, co ją

zaniepokoiło, gdy się obudziła.

Cisza przed burzą?

Leo przycumował okręt do nabrzeża przystani Charleston,

tuż obok bulwaru. Wzdłuż

brzegu ciągnęła się historyczna dzielnica miasta, z

wysokimi willami, palmami i

ogrodzeniami z kutego żelaza. Starodawne armaty

celowały w morze.

Page 390: Znak Ateny - Rick Riordan

Kiedy Annabeth wyszła na pokład, Jasona, Franka i

Leona już nie było, wyruszyli na

zwiad do muzeum. Trener Hedge powiedział, że obiecali

wrócić przed zachodem słońca.

Piper i Hazel były już gotowe do wyjścia, ale Annabeth

najpierw zwróciła się do

Percyego, który stał oparty o reling, wpatrując się w

zatokę.

Wzięła go za rękę.

-Co zamierzasz robić, kiedy nas nie będzie?

-Wskoczę do zatoki - odpowiedział takim tonem, jakby

mówił: „Zrobię sobie

kanapkę". - Pogadam z tutejszymi nereidami. Może mi

doradzą, jak uwolnić tych

więźniów w Atlancie. No i myślę, że morze dobrze mi

zrobi. Po tej wizycie w

oceanarium czuję się... nieczysty.

Jego włosy były czarne i splątane jak zwykle, ale

Annabeth pomyślała o szarym

kosmyku, który miał kiedyś z boku głowy. Kiedy mieli po

czternaście lat, oboje po kolei

dźwigali na ramionach ciężar nieba (nie z własnej woli).

Po tym wysiłku pozostały im

Page 391: Znak Ateny - Rick Riordan

pamiątki w postaci kosmyków siwych włosów. W

ostatnim roku, kiedy Percy zaginął, te

siwizny w końcu zniknęły, co Annabeth zasmuciło i

trochę zaniepokoiło. Poczuła się tak,

jakby straciła jakąś symboliczną więź z Percym.

Pocałowała go.

-Powodzenia, Glonomóżdżku. Tylko wróć do mnie,

dobrze?

-Wrócę - obiecał. - Ty też do mnie wróć.

Starała się zdławić narastający w niej niepokój.

Zwróciła się do Piper i Hazel.

-No dobra, moje panie. Odnajdźmy tego ducha Battery.

Później Annabeth żałowała, że nie wskoczyła do zatoki

razem z Percym. Wolałaby

nawet muzeum pełne duchów.

Nie dlatego że miała coś przeciwko powłóczeniu się z

Hazel i Piper. Z początku z

przyjemnością spacerowały po okolicy. Tabliczki głosiły,

że ten nadmorski park nazywa

Page 392: Znak Ateny - Rick Riordan

się White Point Gardens. Wiatr od morza rozwiewał lepki

upał popołudnia, a pod niskimi

palmami panował miły chłód. Wzdłuż szosy stały armaty

z czasów wojny secesyjnej i

odlane z brązu pomniki historycznych postaci, które w

Annabeth wywołały dreszcze.

Pomyślała o posągach z Nowego Jorku, ożywionych na

rozkaz Dedala podczas wojny

tytanów. Zastanawiała się, ile jeszcze innych posągów w

tym kraju to w rzeczywistości

roboty czekające na uruchomienie.

Zatoka Charleston połyskiwała w słońcu. Od północy i od

południa obejmowały ją

długie ramiona lądu, a u ujścia zatoki, o milę od brzegu,

widniała wyspa z kamiennym

fortem. Annabeth przypomniała sobie mgliście, że ten fort

odegrał jakąś ważną rolę w

wojnie secesyjnej.

Wdychała morskie powietrze i myślała o Percym. Niech

bogowie bronią, by

kiedykolwiek miała z nim zerwać. Nie mogłaby więcej

spojrzeć na morze, nie

odczuwając bólu złamanego serca. Poczuła ulgę, kiedy

zostawiły za sobą bulwar i weszły

do parku.

Page 393: Znak Ateny - Rick Riordan

Nie było tam wielu ludzi. Pomyślała, że większość

mieszkańców miasta pewnie

wyjechała na wakacje albo zażywa sjesty w domach. Szły

wzdłuż South Battery Street,

otoczonej trzypiętrowymi willami w stylu kolonialnym.

Ceglane ściany pokrywał

bluszcz. Fasady były ozdobione strzelistymi białymi

kolumnami jak rzymskie świątynie.

Ogrody wzdłuż ulicy pękały od nadmiaru rozkwitłych

krzewów róż, pnączy kapryfolium

i bugenwilli' Jakby kilkadziesiąt lat temu Demeter

ustawiła zegar czasu w taki sposób, by

rośliny rosły, a potem o nich zapomniała.

- Trochę mi to przypomina Nowy Rzym - powiedziała

Hazel. - Te wszystkie wielkie

wille i ogrody, kolumny i łuki.

Annabeth pokiwała głową. Kiedyś czytała, że mieszkańcy

amerykańskiego Południa

przed wojną secesyjną często przyrównywali je do

starożytnego Rzymu. Za dawnych dni

bardzo dbali tu o wspaniałą architekturę i o kodeks

honorowy. Gorsze było to, że

niewolnictwo uważali za coś normalnego. „W Rzymie

było niewolnictwo argumentowali

niektórzy - więc dlaczego nie ma go być u nas?"

Page 394: Znak Ateny - Rick Riordan

Wzdrygnęła się. Bardzo jej się podobała ta architektura.

Te domy i ogrody były

naprawdę piękne, bardzo rzymskie. Tylko dlaczego tak

piękne rzeczy musiały mieć tak

złą historię? A może było odwrotnie? Może to zła historia

kazała ludziom wznosić

piękne budowle, by przykryć jej mroczniejsze aspekty?

Potrząsnęła głową. Percy wściekałby się na nią za takie

filozofowanie. Kiedy

próbowała z nim rozmawiać o takich sprawach,

wymownie patrzył w niebo lub sufit.

Jej towarzyszki niewiele mówiły.

Piper rozglądała się na wszystkie strony, jakby się

spodziewała zasadzki.

Powiedziała, że widziała ten park na ostrzu swojego

sztyletu, ale nie rozwodziła się nad

szczegółami. Annabeth podejrzewała, że Piper boi się o

tym mówić. W końcu kiedy

ostatnio w Kansas próbowała interpretować swoją wizję,

Percy i Jason o mało się nie

pozabijali.

Page 395: Znak Ateny - Rick Riordan

Hazel też była jakaś zamyślona. Może po prostu chłonęła

piękno otoczenia, a może

martwiła się o brata. Jeśli go nie odnajdą i nie uwolnią

przed upływem czterech dni, Nico

umrze.

Annabeth sama czuła ciężar tego ostatecznego terminu.

Nico di Angelo zawsze budził

w niej mieszane uczucia. Podejrzewała, że durzył się w

niej od czasu, gdy wyciągnęła

jego i jego starszą siostrę Biancę z tej szkoły wojskowej

w Maine, ale nigdy jej nie

pociągał. Był dla niej za młody i za ponury. Było w nim

coś mrocznego, co budziło w

niej niepokój.

Czuła się jednak za niego odpowiedzialna. Kiedy się

spotkali, żadne z nich nie

wiedziało o Hazel, jego siostrze przyrodniej. Wtedy

jedynym żyjącym członkiem jego

rodziny była Bianca. Po jej śmierci Nico stał się

bezdomnym sierotą, samotnie

wędrującym po świecie. Annabeth dobrze to znała.

Tak się zamyśliła, że mogłaby chodzić po parku bez

końca, gdy nagle Piper chwyciła

ją za ramię.

Page 396: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tam.

Wskazała na zatokę. Jakieś sto metrów od brzegu po

powierzchni wody sunęła biała

postać. Z początku Annabeth pomyślała, że to może boja

albo mała łódka, w której

odbija się słońce, ale wkrótce dostrzegła, że sylwetka

promieniuje blaskiem i porusza się

płynniej niż łódka, zmierzając prosto ku nim. Kiedy się

zbliżyła, Annabeth rozpoznała

postać kobiety.

-Duch.

- To nie duch - powiedziała Hazel. - Żaden duch nie

świeci tak jasno.

Annabeth uznała, że trzeba się z nią zgodzić. Nie potrafiła

sobie wyobrazić, jak to jest

być Hazel, umrzeć tak młodo i powrócić z Podziemia,

wiedząc więcej o umarłych niż o

żywych.

Piper, jak w transie, ruszyła przez ulicę na skraj nabrzeża,

o mało nie wpadając pod

koła dorożki.

-Piper! - zawołała Annabeth.

Page 397: Znak Ateny - Rick Riordan

-Lepiej idźmy za nią - powiedziała Hazel.

Kiedy ją dogoniły, biała zjawa była już tylko parę metrów

od nich.

Piper patrzyła na nią takim wzrokiem, jakby obrażał ją

sam jej widok.

-To ona - wymamrotała.

Annabeth spojrzała na ducha, ale świecił zbyt mocno, by

dało się dostrzec szczegóły.

A potem zjawa uniosła się nad bulwar i zatrzymała tuż

przed nimi. Jej blask przygasł.

Annabeth wzięła głęboki oddech. Kobieta była

niesamowicie piękna i dziwnie

znajoma. Jej twarz trudno było opisać - przypominała

coraz to inną olśniewającą gwiazdę

filmową. Jej oczy migotały swawolnie, raz były zielone,

raz niebieskie lub bursztynowe.

Zmieniały się też jej włosy - od długich i prostych blond

po czekoladowe loki.

Annabeth natychmiast poczuła zazdrość. Zawsze chciała

mieć takie ciemne włosy.

Uważała, że nikt nie traktuje jej poważnie, bo jest

blondynką. Musiała pracować dwa

Page 398: Znak Ateny - Rick Riordan

razy ciężej, żeby zdobyć uznanie jako strateg, architekt,

starszy opiekun - cokolwiek

miało coś wspólnego z mózgiem.

Nieznajoma była ubrana jak piękność z Południa, tak jak

ją opisał Jason. Miała na

sobie suknię z głęboko wyciętym stanikiem z różowego

jedwabiu i trójwarstwową

szeroką spódnicę obramowaną falistą koronką, a na

rękach długie, białe jedwabne

rękawiczki. Przy piersi trzymała wachlarz z różowo-

białych piór.

Wszystko w niej zdawało się obliczone na to, by

Annabeth poczuła się kimś gorszym:

niewymuszony wdzięk, z jakim nosiła suknię, idealny,

choć prawie niewidoczny makijaż,

sposób, w jaki promieniała kobiecym czarem, któremu

nie oparłby się żaden mężczyzna.

Annabeth zdała sobie sprawę, że jej zazdrość jest

irracjonalna. To ta dama ją zmuszała,

by tak się czuła. Już kiedyś to przeżywała. I rozpoznała

kobietę, choć jej twarz zmieniała

się co sekundę, piękniejąc bardziej i bardziej.

-Afrodyta.

Page 399: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wenus? - zapytała z niedowierzaniem Hazel.

-Mama - powiedziała bez entuzjazmu Piper.

-Dziewczęta! - Bogini rozłożyła ramiona, jakby chciała je

uścisnąć wszystkie

naraz.

Trzy półboginie nie usłuchały. Hazel cofnęła się pod

palmowe drzewko.

-Tak się cieszę, że tu jesteście - powiedziała Afrodyta. -

Nadchodzi wojna. Rozlew

krwi jest nieunikniony. Można zrobić tylko jedno.

-Och... ale co? - zapytała Annabeth.

-Co? Oczywiście napić się herbaty i pogawędzić.

Chodźcie!

Zaprowadziła je do pawilonu w środku parku - wspartej

na białych kolumnach altany,

gdzie stał stół ze srebrną i z porcelanową zastawą, z

parującym dzbankiem herbaty, której

zapach zmieniał się płynnie jak wygląd Afrodyty - raz był

to cynamon, raz jaśmin, raz

Page 400: Znak Ateny - Rick Riordan

mięta. Były tam talerze pełne babeczek, ciastek i słodkich

bułeczek, było świeże masło i

dżem - wszystko, jak na oko Annabeth, bardzo tuczące,

no chyba że się jest nieśmiertelną

boginią miłości.

Afrodyta zasiadła w wiklinowym pawim krześle. Nalała

im herbaty i nałożyła

ciastek, czyniąc to z pełnym godności wdziękiem i z

olśniewającym uśmiechem. Na jej

suknię nie spadł przy tym ani jeden okruszek, ani jedna

kropelka.

Im dłużej siedziały, tym większą Annabeth czuła do niej

odrazę.

-Och, moje słodkie dziewczęta - powiedziała bogini. - Jak

ja uwielbiam

Charleston! Wesela, które odbywały się w tej altanie,

wyciskały mi łzy z oczu. I te

wytworne bale w stylu dawnego Południa. Ach, były

naprawdę cudowne. W ogrodach

wielu z tych willi wciąż stoją moje posągi, chociaż tu

nazywali mnie Wenus.

-Którą z nich jesteś? - zapytała Annabeth. - Wenus czy

Afrodytą?

Page 401: Znak Ateny - Rick Riordan

Bogini upiła trochę herbaty. W jej oczach zamigotały

figlarne iskierki.

-Annabeth Chase, wyrosłaś na piękną młodą damę. Tylko

powinnaś coś zrobić ze

swoimi włosami. A twój strój, Hazel Levesque...

-Mój strój? - Hazel spojrzała na swoje znoszone dżinsy

odrobinę skonsternowana,

jakby nie mogła zrozumieć, co jest z nimi nie tak.

-Matko! - odezwała się Piper. - Wprawiasz mnie w

zakłopotanie.

-Nie bardzo rozumiem dlaczego - odrzekła bogini. - To,

że tobie nie odpowiada

mój styl, Piper, nie oznacza, że inni go nie doceniają.

Mogłabym szybko zmienić image

Annabeth i Hazel... na przykład jedwabne balowe suknie,

takie jak moje, byłyby...

-Matko!

-Dobrze już, dobrze - westchnęła Afrodyta. - A jeśli

chodzi o twoje pytanie,

Annabeth, jestem i Afrodytą, i Wenus. W przeciwieństwie

do innych mieszkańców

Page 402: Znak Ateny - Rick Riordan

Olimpu nie zmieniam się z upływem czasu. To miło

pomyśleć, że w ogóle się nie

zestarzałam! — Jej palce zatrzepotały z wdziękiem wokół

twarzy. - Ostatecznie miłość to

miłość, bez względu na to, czy jest się Grekiem, czy

Rzymianinem. Ta wojna domowa

nie będzie miała na mnie takiego wpływu jak na innych.

„Cudownie" - pomyślała Annabeth. Jej własna matka,

najtrzeź-wiej myśląca

mieszkanka Olimpu, zamieniła się w jakąś złośliwą

wariatkę włóczącą się po stacjach

metra. A spośród wszystkich bogów, którzy mogliby im

pomóc, tylko Afrodyty, Nemezis

i Dionizosa nie dotknęła schizma grecko-rzymska.

Miłość, zemsta i wino. Ładna mi

pomoc!

Hazel ugryzła kruche ciasteczko.

-Wojna jeszcze się nie rozpoczęła, proszę pani.

-Ach, moja droga Hazel. - Afrodyta złożyła wachlarz. -

Co za optymizm w obliczu

łamiących serce wydarzeń, które cię czekają. To

oczywiste, że wojna jest już blisko.

Miłość i wojna zawsze chodzą w parze. To szczyty

ludzkich emocji! Zło i dobro, piękno i

Page 403: Znak Ateny - Rick Riordan

brzydota.

Uśmiechnęła się do Annabeth, jakby wiedziała, że

dziewczyna rozmyślała wcześniej

o dawnym Południu.

Hazel odłożyła ciasteczko. Na jej podbródku pozostało

parę okruszków i Annabeth

podobało się, że Hazel albo o tym nie wie, albo o to nie

dba.

-Łamiące serce wydarzenia? - powtórzyła Hazel. - Co

pani ma na myśli?

Bogini roześmiała się, jakby Hazel była uroczą małą

dziewczynką.

-No cóż, Annabeth mogłaby ci coś powiedzieć na ten

temat. Kiedyś jej obiecałam,

że będzie miała ciekawe życie miłosne. I co, może tak nie

było?

Annabeth o mało nie zmiażdżyła uszka swojej filiżanki. O

złamanym sercu mogła

wiele powiedzieć: cierpiała przez nie latami. Najpierw był

Lukę Castellan, jej pierwsza

Page 404: Znak Ateny - Rick Riordan

miłość, który traktował ją jak młodszą siostrzyczkę, a

kiedy później przeszedł na złą

stronę i wreszcie ją polubił, umarł. Potem był Percy,

irytujący, ale słodki, który chyba

zakochał się w innej dziewczynie, Rachel; on też był

bliski śmierci, i to nie raz. W końcu

gdy już go zdobyła, przepadł na sześć miesięcy i utracił

pamięć.

-„Ciekawe" - powiedziała - to bardzo łagodne określenie.

-Nie mogę wziąć odpowiedzialności za wszystkie twoje

kłopoty - powiedziała

bogini - ale przyznaję: lubię wzloty i upadki w miłości.

Och, wy wszystkie jesteście

wspaniałymi tego przykładami! Jestem z was dumna!

-Matko - odezwała się Piper - czy jest jakiś powód, dla

którego tu jesteś?

-Mmm? Och, masz na myśli: poza herbatką? Często tu

bywam. Lubię ten widok,

to jedzenie, tę atmosferę... To się wyczuwa w powietrzu,

prawda? Całe wieki romansów i

złamanych serc. - Wskazała na pobliską willę. - Widzicie

ten taras? Kiedy wybuchła

amerykańska wojna secesyjna, byłam tam na wspaniałym

przyjęciu. W ten sam wieczór,

Page 405: Znak Ateny - Rick Riordan

kiedy ostrzelano Fort Sumter.

-Och, tak. - Annabeth wreszcie to sobie przypomniała. -

Wyspa w zatoce. To tam

toczyły się pierwsze walki. Konfederaci ostrzelali

oddziały Unii i zdobyli fort.

-Cóż to było za przyjęcie! Kwartet skrzypcowy, wszyscy

mężczyźni w

eleganckich nowych mundurach oficerskich. A suknie

kobiet! Szkoda, że tego nie

widziałyście! Tańczyłam z Aresem... a może to był Mars?

Chyba się troszkę upiłam. I te

cudowne rozbłyski nad zatoką, ryk armat, który

mężczyźni wykorzystywali jako pretekst,

by objąć swoje zatrwożone dziewczątka!

Herbata Annabeth wystygła. Nie tknęła ciasteczek, ale

czuła się tak, jakby miała

zwymiotować.

-Mówisz o początku najbardziej krwawej wojny w historii

Stanów Zjednoczonych.

Zginęło ponad sześćset tysięcy ludzi, więcej

Amerykanów niż w pierwszej i drugiej

wojnie światowej razem.

Page 406: Znak Ateny - Rick Riordan

-A napoje i przekąski! - ciągnęła Afrodyta. - Ach, były

boskie. Pojawił się sam

generał Beauregard. Straszny drań. Miał już drugą żonę,

ale trzeba było widzieć, jak

patrzył na Lisbeth Cooper...

-Matko! - Piper rzuciła swoją babeczkę gołębiom.

-No tak, przepraszam. Przejdźmy do rzeczy. Jestem tu po

to, by wam pomóc,

dziewczęta. O Herze raczej zapomnijcie. Przez tę waszą

małą misję nie jest miłe

widziana w sali tronowej. A inni bogowie, jak wiecie, są

raczej niedysponowani, rozdarci

między Rzymianami a Grekami. Jedni mniej, inni

bardziej. - Utkwiła oczy w Annabeth. -

Chyba powiedziałaś przyjaciółkom o swojej kłótni z

matką?

Annabeth poczuła, że policzki jej płoną. Hazel i Piper

spojrzały na nią z ciekawością.

-O kłótni? - powtórzyła Hazel.

-To była sprzeczka - odpowiedziała Annabeth. - Drobna

różnica zdań.

Page 407: Znak Ateny - Rick Riordan

-Drobna różnica zdań! - zawołała bogini. - No, nie

powiedziałabym. Atena była

najbardziej grecka ze wszystkich bogiń. W końcu była

patronką Aten. Kiedy Rzymianie

podbili Grecję... och, przejęli Atenę, do pewnego stopnia.

Stała się Minerwą, boginią

rzemiosła i wynalazków. Ale Rzymianie mieli innych

bogów wojny, bardziej pasujących

do ich upodobań, bardziej rzymskich. .. jak Bellona...

-Matka Reyny - mruknęła Piper.

-Tak - zgodziła się bogini. — Porozmawiałam sobie

kiedyś miło z Reyną, tutaj, w

tym parku. No i, oczywiście, Rzymianie mieli Marsa. A

później był Mitra, właściwie

nawet ani grecki, ani rzymski bóg, którego uwielbiali

legioniści. Osobiście zawsze

uważałam go za prostaka, okropnego nuworysza. W

każdym razie biedna Atena została

usunięta w cień. Dla Rzymian miała niewiele wspólnego

z wojaczką. Grecy nigdy im nie

wybaczyli tej zniewagi. I Atena też.

Annabeth nastawiła uszu.

-Znak Ateny - powiedziała. - Prowadzi do jakiegoś

posągu, tak? Prowadzi do...

Page 408: Znak Ateny - Rick Riordan

tego posągu.

Afrodyta uśmiechnęła się.

-Jesteś inteligentna, jak twoja matka. Zrozum jednak, że

twoi bracia i siostry,

dzieci Ateny, szukali go przez całe stulecia. Nikomu nie

udało się odnaleźć tego posągu.

A wrogość Greków do Rzymian wciąż trwała. Każda

wojna domowa... tyle przelanej

krwi i tyle złamanych serc... to przede wszystkim dzieło

dzieci Ateny.

-To jest... — Annabeth chciała powiedzieć „niemożliwe",

ale przypomniała sobie

gorzkie słowa Ateny na dworcu Grand Central, nienawiść

płonącą w jej oczach.

-Romantyczne? - podpowiedziała jej Afrodyta. — Tak,

myślę, że tak.

-Ale... - Annabeth starała się myśleć jasno. - Ten Znak

Ateny. .. jak on działa? Czy

to jakaś seria wskazówek, czy jakiś szlak wyznaczony

przez Atenę...

-Hmm. - Afrodyta sprawiała wrażenie uprzejmie

znudzonej. -Trudno powiedzieć.

Page 409: Znak Ateny - Rick Riordan

Nie wierzę, by Atena stworzyła Znak świadomie. Gdyby

sama wiedziała, gdzie jest jej

posąg, powiedziałaby wam, gdzie go szukać. Nie...

podejrzewam, że Znak to coś jak

duchowy szlak z okruszków. To jakaś więź między

posągiem a dziećmi bogini. Ten

posąg chce być odnaleziony, ale mogą tego dokonać tylko

jej najbardziej wartościowe

dzieci.

-1 przez cale tysiąclecia - powiedziała Annabeth - nikomu

to się nie udało.

-Chwileczkę - odezwała się Piper. - O jakim posągu jest

mowa?

Bogini roześmiała się.

-Och, jestem pewna, że Annabeth może ci na to

odpowiedzieć. W każdym razie

wskazówka, której potrzebujecie, jest blisko: to mapa

pozostawiona przez dzieci Ateny w

1861 roku. Pamiątka, która wskaże wam początek drogi,

kiedy już dotrzecie do Rzymu.

Ale jak powiedziałaś, Annabeth Chase, nikomu jeszcze

nie udało się pójść za Znakiem

Ateny do samego końca. Tam dopadnie cię najgorszy

strach, strach każdego dziecka

Ateny. I nawet jeśli przetrwasz, jak użyjesz twojej

zdobyczy? W służbie wojny czy

pokoju?

Page 410: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth cieszyła się, że stół jest przykryty obrusem, bo

nogi jej drżały.

-Ta mapa... gdzie ona jest?

-Patrzcie! - Hazel pokazała na niebo.

Nad palmami krążyły dwa wielkie orły. Z wysoka opadał

ku nim latający rydwan

zaprzężony w pegazy. Najwyraźniej Leonowi nie udało

się odciągnąć Rzymian metodą

na Buforda - a w każdym razie nie na długo.

Afrodyta posmarowała sobie bułeczkę masłem, jakby nic

się nie stało.

-Och, ta mapa jest w Forcie Sumter. - Wskazała nożem

wysepkę w zatoce.

Wygląda na to, że Rzymianie chcą was od niej odciąć. Na

waszym miejscu wróciłabym

szybko na okręt. Może weźmiecie ze sobą trochę

herbatników?

XIX

Page 411: Znak Ateny - Rick Riordan

ANNABETH

Nie dotarły do okrętu.

W połowie pomostu opadły przed nimi z nieba trzy

wielkie orły. Z każdego zeskoczył

rzymski komandos w purpurowym płaszczu i dżinsach, w

hełmie, lśniącym złotym

napierśniku, z mieczem i tarczą. Orły odleciały, a

Rzymianin stojący w środku,

szczuplejszy od pozostałych, podniósł przyłbicę.

-Poddajcie się Rzymowi! - wrzasnął Oktawian.

Hazel dobyła swojego kawaleryjskiego miecza i

warknęła:

-Marne szanse, Oktawianie!

Annabeth zaklęła pod nosem. Mizerny augur nie stanowił

większego zagrożenia, ale

dwaj pozostali wyglądali na wytrawnych wojowników -

byli dla niej o wiele za wielcy i

silni, zwłaszcza że ona i Piper miały tylko sztylety.

Piper podniosła ręce w uspokajającym geście.

Page 412: Znak Ateny - Rick Riordan

-Oktawianie, ktoś nas wrobił w ten atak na obóz. Możemy

to wyjaśnić.

-Nie słyszę cię! - krzyknął Oktawian. - Wosk w uszach,

standardowa procedura,

kiedy walczymy ze złymi syrenami. Rzućcie broń i

obróćcie się powoli, żebym mógł

związać wam ręce.

-Pozwól mi go dziabnąć - mruknęła Hazel. - Proszę.

Okręt był zaledwie piętnaście metrów od nich, ale

Annabeth nie dostrzegła na

pokładzie trenera Hedgea. Prawdopodobnie był na dole i

gapił się na te swoje głupie

programy o sztukach walki. Grupa Jasona miała powrócić

dopiero przed zachodem

słońca, a Percy pewnie był pod wodą, nieświadom ataku.

Gdyby przedostała się na

pokład, mogłaby użyć balisty, ale drogę zagradzali jej ci

trzej Rzymianie.

Czasu było coraz mniej. Orły krążyły nad ich głowami,

krzycząc tak, jakby chciały

zaalarmować swoich braci: „Hej, mamy tu kilka

smakowitych półbogiń!". Latającego

rydwanu nie było nigdzie widać, ale Annabeth była

pewna, że jest w pobliżu. Trzeba coś

Page 413: Znak Ateny - Rick Riordan

wymyślić, zanim pojawi się więcej Rzymian.

Trzeba ściągnąć pomoc... wysłać jakiś alarmujący sygnał

trenerowi Hedgeowi, a

jeszcze lepiej Percy'emu.

-No to jak będzie? - zapytał Oktawian, a jego dwaj

towarzysze zakołysali

mieczami.

Bardzo powoli, używając tylko dwóch palców, Annabeth

wyciągnęła swój sztylet, ale

nie rzuciła go na pomost, tylko cisnęła jak najdalej w

morze.

-A to co?! - zawołał piskliwym głosem augur. - Nie

kazałem ci go ciskać w morze!

To mógłby być dowód rzeczowy. Albo łup wojenny!

Annabeth uśmiechnęła się jak głupia blondynka. Nikt, kto

ją znał, nie dałby się na to

nabrać, ale Oktawian chyba to kupił. Prychnął ze złości.

-A wy dwie... - wskazał mieczem na Hazel i Piper -

odłóżcie broń na pomost.

Tylko bez żadnych...

Page 414: Znak Ateny - Rick Riordan

Wokół Rzymian zatoka Charleston wybuchła jak fontanna

w Las Vegas podczas

pokazu efektów specjalnych. Kiedy ściana wody opadła,

trzej Rzymianie byli już w

zatoce, wypluwając wodę i starając się utrzymać głowy

nad powierzchnią. Percy stał na

pomoście, w ręku miał sztylet Annabeth.

-Upuściłaś go - powiedział z kamienną twarzą.

Annabeth rzuciła mu się w objęcia.

-Kocham cię!

-Dzieci - przerwała im Hazel z uśmieszkiem na twarzy. -

Musimy się pospieszyć.

Z dołu dobiegł ich krzyk Oktawiana:

-Wydostańcie mnie stąd! Zabiję was!

-Kusząca propozycja! - zawołał Percy.

-Co?!

Oktawian kurczowo trzymał się jednego z legionistów,

który walczył, by nie utonąć.

-Nic! - odkrzyknął Percy. - Dziewczyny, idziemy.

Page 415: Znak Ateny - Rick Riordan

Hazel zmarszczyła brwi.

-Przecież nie możemy pozwolić, żeby się potopili.

-Nie utoną. Kazałem wodzie krążyć wokół ich stóp. Gdy

tylko będziemy

bezpieczni, wyrzucę ich na brzeg.

Piper wyszczerzyła zęby.

-Niezłe.

Wspięli się na pokład „Argo II" i Annabeth pobiegła do

sterowni.

-Piper, zejdź na dół. Użyj zlewu w kambuzie i wyślij

wiadomość iryfonem.

Wezwij Jasona, by natychmiast wracał!

Piper kiwnęła głową i zbiegła po schodach.

-Hazel, znajdź trenera i powiedz mu, żeby przytaskał swój

fu-trzasty zadek na

pokład!

-Robi się!

-Percy... ty i ja musimy doprowadzić okręt do Fortu

Sumter.

Percy pokiwał głową i pobiegł do masztu. Annabeth

stanęła za sterem. Przebiegła

Page 416: Znak Ateny - Rick Riordan

palcami po konsoli. Teraz pozostała tylko nadzieja, że

wie, jak jej użyć.

Widziała już, jak Percy panował nad wielkimi

żaglowcami jedynie siłą woli. I tym

razem jej nie zawiódł. Liny same świsnęły - zwalniając

cumy i podnosząc kotwicę. Żagle

rozwinęły się i złapały wiatr. Tymczasem Annabeth

włączyła motor. Wiosła wysunęły

się, terkocąc jak seria z karabinu maszynowego, i „Ar-go

II" odbił od pomostu, kierując

się ku wysepce u ujścia zatoki.

Trzy orły wciąż krążyły nad okrętem, ale nie próbowały

wylądować na pokładzie,

prawdopodobnie dlatego że głowa Festusa zionęła ku nim

ogniem za każdym razem, gdy

podlatywały bliżej. Więcej orłów leciało już w szyku

bojowym ku Fortowi Sum-ter było

ich przynajmniej tuzin. Jeśli na każdym siedzi rzymski

półbóg... wrogów jest

całkiem sporo.

Trener Hedge wbiegł z tupotem po schodach, za nim

Hazel.

-Gdzie oni są? - zapytał. - Kogo mam zabić?

Page 417: Znak Ateny - Rick Riordan

-Żadnego zabijania! - zawołała Annabeth. - Masz tylko

bronić okrętu!

-Ale oni mi przerwali film z Chuckiem Norrisem!

Pojawiła się Piper.

-Mam odpowiedź od Jasona. Trochę mętną, ale już wraca.

Powinien być... o! Tam!

Nad miastem szybował wielki bielik amerykański,

niepodobny do rzymskich orłów.

Zmierzał w ich stronę.

-Frank! - zawołała Hazel.

Leo trzymał się nóg orła; zrównał się już z okrętem. I

nawet z pokładu Annabeth

słyszała, jak wrzeszczy i przeklina w powietrzu.

Za nimi leciał Jason, dosiadając wiatru.

-Pierwszy raz widzę Jasona w locie - mruknął Percy. -

Wygląda jak blond

Superman.

Page 418: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie pora na żarty! - skarciła go Piper. - Patrz, mają

kłopoty!

Bo oto z obłoku wynurzył się rzymski latający rydwan i

zanurkował prosto na nich.

Jason i Frank poderwali się w górę, by uniknąć

stratowania przez pegazy. Załoga

rydwanu napięła łuki. Strzały świsnęły pod stopami

Leona, który znowu zaczął

wrzeszczeć i przeklinać. Jason i Frank byli zmuszeni

przelecieć nad „Argo II" i

poszybować ku Fortowi Sumter.

-Zaraz ich łupnę! - ryknął trener Hedge.

Obrócił balistę z lewej burty. Zanim Annabeth zdążyła

krzyknąć: „Nie bądź głupi!",

dał ognia. Płonąca włócznia pomknęła ku rydwanowi.

Eksplodowała nad głowami pegazów, które wpadły w

panikę. Niestety, wybuch

opalił również skrzydła Frankowi. Utracił kontrolę nad

lotem, spadając spiralą w dół, a

Leo puścił jego nogi. Rydwan pomknął w stronę Fortu

Sumter, uderzając w Jasona.

Page 419: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth patrzyła z przerażeniem, jak Jason -

najwidoczniej oszołomiony i

poraniony - nurkuje do Leona, łapie go i stara się

utrzymać w poziomie. Udało mu się

tylko spowolnić spadanie. Po chwili znikli za

obwarowaniami fortu. Frank spadł za nimi.

A potem rydwan opadł gdzieś wewnątrz fortu i rozległ się

głośny trzask. Jedno koło

wyleciało w powietrze.

-Trenerze! - krzyknęła Piper.

-No co! To był tylko strzał ostrzegawczy!

Annabeth dodała gazu. Kadłub zadygotał, gdy nabrali

szybkości. Teraz od przystani

na wyspie dzieliło ich tylko ze sto metrów, ale coraz

więcej orłów szybowało nad ich

głowami, a każdy niósł w szponach rzymskiego półboga.

Przewaga Rzymian wynosiła teraz przynajmniej trzy do

jednego.

-Percy - powiedziała Annabeth - zaraz będzie ciężko.

Musisz zapanować nad

wodą, tak żebyśmy się nie roztrzaskali o przystań. Gdy

już tam będziemy, powstrzymaj

atakujących. Reszta niech mu pomoże bronić okrętu.

Page 420: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale... Jason! - powiedziała Piper.

-Frank i Leo! - dodała Hazel.

-Znajdę ich - obiecała Annabeth. - Muszę

wykombinować, gdzie jest ta mapa. I

jestem pewna, że tylko ja mogę to zrobić.

-Fort roi się od Rzymian - ostrzegł ją Percy. - Będziesz

musiała się przez nich

przebić, odnaleźć naszych przyjaciół... zakładając, że są

żywi... odnaleźć mapę i wrócić

cało razem z nimi. I tego wszystkiego chcesz dokonać

sama?

-Dzień jak co dzień. - Pocałowała go. - A ty rób, co

chcesz, tylko nie pozwól, żeby

opanowali okręt!

XX

ANNABETH

Zaczęła się nowa wojna domowa.

Page 421: Znak Ateny - Rick Riordan

Leonowi jakoś się udało spaść bez szwanku. Annabeth

widziała, jak biega

podcieniami, miotając ogniem w wielkie orły pikujące na

niego z góry. Rzymianie go

ścigali, wpadając na stosy kul armatnich i grupy

przerażonych turystów, którzy rozbiegali

się z krzykiem.

-To tylko rekonstrukcja wydarzeń! - wołali przewodnicy,

ale nie brzmiało to zbyt

przekonująco.

Mgła trochę zmieniała obraz tego, co widzieli

śmiertelnicy.

Pośrodku dziedzińca wyrośnięty słoń - czyżby to był

Frank? -szalał wokół masztów

flagowych, rozpraszając rzymskich legionistów. Jakieś

pięćdziesiąt metrów dalej Jason

walczył na miecze z przysadzistym centurionem, który

miał wargi uwalane czymś

wiśniowoczerwonym jak krew. Wampir amator czy

maniak kool-aidu?

Annabeth usłyszała, jak Jason krzyczy:

-Przepraszam, Dakoto!

Page 422: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth

Przeskoczył centurionowi nad głową jak akrobata i

ugodził go rękojeścią gladiusa w

tył głowy. Dakota padł.

-Jason! - zawołała Annabeth.

Przebiegł wzrokiem pole bitwy, zanim ją dostrzegł.

Wskazała na miejsce, gdzie przycumował „Argo II".

-Ściągnij wszystkich na pokład! Odwrót!

-A co z tobą?! - odkrzyknął.

-Nie czekajcie na mnie!

I odbiegła, zanim zdążył zaprotestować.

Z trudem manewrowała wśród tłumu turystów. Dlaczego

aż tylu ludziom zachciało

się zwiedzić Fort Sumter w parny letni dzień? Szybko

zdała sobie jednak sprawę, że te

tłumy ratują im życie. Gdyby nie chaos przerażonych

śmiertelników, Rzymianie już by

ich otoczyli, wykorzystując przewagę liczebną.

Wpadła do jakiegoś baraku, zapewne części koszar, i

starała się uspokoić oddech.

Wyobraziła sobie, co musiał czuć jakiś żołnierz unijny na

tej wyspie w 1861 roku.

Page 423: Znak Ateny - Rick Riordan

Otoczeni przez wrogów. Bez jedzenia i amunicji, bez

nadziei na przybycie posiłków.

Niektórzy z obrońców fortu byli dziećmi Ateny. Ukryli tu

ważną mapę - coś, co nie

mogło wpaść w ręce wroga. Gdyby była jednym z tych

półbogów, gdzie by ją schowała?

Nagle ściany zalśniły. Zrobiło się gorąco. Pomyślała, że

ma halucynacje. Już miała

wybiec na zewnątrz, gdy drzwi zatrzasnęły się z hukiem.

Zaprawa między kamieniami

zaczęła się łuszczyć. Pęcherzyki popękały i na ścianach

zaroiło się od małych czarnych

pająków.

Annabeth zdrętwiała. Serce w niej zamarło. Pająki

pokryły ściany, pełznąc jedne po

drugich, rozlazły się po posadzce i stopniowo ją otaczały.

To było niemożliwe. To nie

mogła być prawda.

Groza obudziła w niej straszne wspomnienie. Miała

siedem lat, była sama w swojej

sypialni w Richmond w stanie Wirginia. Pająki pojawiły

się w nocy. Wypełzały całymi

falami z szafy i czyhały Annabeth w cieniu. Wołała na

ojca, ale jego nie było, był w

Page 424: Znak Ateny - Rick Riordan

pracy. Chyba nigdy nie było go w domu, zawsze był w

pracy.

Zamiast niego przyszła macocha.

„Mogę być tym złym policjantem" - powiedziała kiedyś

ojcu Annabeth, myśląc, że

ona tego nie słyszy.

-To tylko twoja wyobraźnia - tłumaczyła teraz. -

Straszysz swoich małych braci.

-To nie są moi bracia - zaprzeczyła Annabeth, co

macochę wyraźnie rozzłościło.

Jej oczy zrobiły się prawie tak przerażające jak pająki.

-Śpij już - burknęła. -1 żadnych więcej krzyków.

Gdy tylko wyszła, pająki powróciły. Annabeth próbowała

schować się pod kołdrę, ale

to nie pomogło. W końcu zasnęła ze zmęczenia. Obudziła

się rano cała pokąsana,

pajęczyny oblepiały jej oczy, usta i nos.

Ślady po ukąszeniach znikły, zanim się ubrała, więc

mogła macosze pokazać tylko

pajęczyny, ale ona uznała, że to jakaś sprytna sztuczka.

Page 425: Znak Ateny - Rick Riordan

-1 nie gadaj mi więcej o pająkach - powiedziała

stanowczo. -Jesteś już dużą

dziewczynką.

Następnej nocy pająki znowu przyszły. Macocha nadal

była złym policjantem.

Zakazała Annabeth dzwonić do ojca i zawracać mu głowę

bzdurami. Nie, nie wróci

wcześniej z pracy.

Trzeciej nocy Annabeth uciekła z domu.

Później, już w Obozie Herosów, dowiedziała się, że

dzieci Ateny boją się pająków.

Przed wiekami Atena dała pewnej śmiertelnej tkaczce,

Arachne, surową nauczkę przeklęła

ją za pychę, zamieniając ją w pierwszego pająka. Od tego

czasu pająki

nienawidzą dzieci Ateny.

Niestety, to wyjaśnienie niewiele jej pomogło. Kiedyś o

mało nie zabiła Connora

Stolla za to, że włożył jej do koi tarantulę. Po latach

dostała ataku paniki w parku

wodnym w Denver, kiedy ją i Percy ego zaatakowały

mechaniczne pająki. A w ciągu

Page 426: Znak Ateny - Rick Riordan

ostatnich kilku tygodni prawie co noc śniło jej się, że

pełzną po niej, duszą ją, omotują

pajęczynami.

Teraz w pustym baraku Fortu Sumter otaczały ją pająki.

Nocne koszmary stały się

rzeczywistością.

Senny głos zamruczał w jej głowie:

-Już wkrótce, moja kochana. Już wkrótce spotkasz

tkaczkę.

-Gaja? - Bała się odpowiedzi, ale zapytała: - Kim... kim

jest ta tkaczka?

Pająki ożywiły się, rojąc się na ścianach, kłębiąc się

wokół stóp Annabeth jak

połyskliwy czarny wir wodny. Nie zemdlała jeszcze ze

strachu, bo wciąż się łudziła, że to

iluzja.

-Mam nadzieję, że przeżyjesz, moje dziecko —

powiedział kobiecy głos. Wolałabym

zachować cię jako moją ofiarę. Musimy jednak pozwolić

tkaczce nasycić się

zemstą...

Głos Gai zanikł. Na odległej ścianie, pośród kłębowiska

pająków, rozjarzył się

Page 427: Znak Ateny - Rick Riordan

czerwony symbol: sowa, podobna do tej ze srebrnej

drachmy, patrząca prosto na

Annabeth. A potem, jak w tych koszmarach nocnych,

Znak Ateny rozgorzał na ścianach,

spalając wszystkie pająki, aż w pomieszczeniu pozostał

tylko słodko--mdlący zapach

popiołów.

-Idź - powiedział nowy głos, głos matki. - Pomścij mnie.

Idź za Znakiem.

Rozjarzony symbol sowy zniknął. Drzwi baraku

otworzyły się z hukiem. Annabeth

stała pośrodku izby oniemiała, nie wiedząc, czy przed

chwilą zdarzyło się coś realnego,

czy była to tylko wizja.

Wybuch wstrząsnął budynkiem. Przypomniała sobie, że

jej przyjaciele są w

niebezpieczeństwie. Już za długo tu siedzi.

Z trudem wstała. Wciąż drżąc, niepewnym krokiem

wyszła na zewnątrz. Orzeźwiło ją

morskie powietrze. Spojrzała na dziedziniec - ponad

głowami przerażonych turystów i

walczących półbogów — na skraj muru obronnego, gdzie

stał wielki moździerz

Page 428: Znak Ateny - Rick Riordan

artyleryjski skierowany ku morzu.

Mogła to być tylko jej wyobraźnia, ale stary moździerz

zdawał się płonąć czerwonym

blaskiem. Pobiegła ku niemu. Zapikował na nią orzeł, ale

uskoczyła w bok i biegła dalej.

Nic nie mogło jej tak przerazić jak te pająki.

Rzymscy półbogowie utworzyli szyk bojowy i zbliżali się

już do „Argo II", gdy

miniaturowa burza zebrała się nad ich głowami. Choć

dzień był bezchmurny, huknął

grom i nad Rzymianami wystrzeliła błyskawica. Deszcz i

wiatr zepchnęły ich do tyłu.

Annabeth nie zatrzymała się.

Dobiegła do moździerza i położyła dłoń na osłonie lufy.

Na zatyczce blokującej

wylot zapłonął Znak Ateny - czerwony zarys sowy.

-W moździerzu - mruknęła Annabeth. - Oczywiście.

Próbowała podważyć zatyczkę palcami. Bez skutku.

Klnąc pod nosem, wyjęła swój

sztylet. Gdy tylko niebiański spiż dotknął za-tyczki,

skurczyła się i obluzowała. Annabeth

wyjęła ją i wsunęła rękę do moździerza.

Page 429: Znak Ateny - Rick Riordan

Jej palce natrafiły na coś zimnego, gładkiego i

metalowego. Wyciągnęła dysk ze

spiżu, wielkości spodka od filiżanki, z wyrytymi

delikatnymi literami i rysunkami.

Postanowiła zbadać go później. Wrzuciła go do plecaka i

odwróciła się.

-Spieszy ci się? - zapytała Reyna.

Stała trzy kroki obok, w pełnej zbroi, ze złotą włócznią w

dłoni. Dwa metalowe psy

powarkiwały u jej boku.

Annabeth szybko się rozejrzała. Były same. Walka

przeniosła się bliżej przystani.

Miała nadzieję, że wszyscy jej przyjaciele dostali się na

pokład, ale wiedziała, że muszą

natychmiast odlecieć. Czasu było mało.

-Reyno - powiedziała - to, co się stało w Obozie Jupiter,

to sprawka Gai. Ejdolony,

duchy, które opętują...

-Oszczędź sobie wyjaśnień. Będą ci potrzebne przed

sądem. Psy zawarczały i

Page 430: Znak Ateny - Rick Riordan

podsunęły się trochę w stronę Annabeth. Tym razem

wyglądało na to, że nie obchodzi

ich, czy mówi prawdę. Starała się wymyślić jakiś plan

ucieczki. Wątpiła, czy udałoby jej

się pokonać Reynę w pojedynku. Z tymi metalowymi

psami nie miała żadnych szans.

-Jeśli pozwolisz, by Gaja szczuła na siebie oba obozy -

powiedziała - giganci już

wygrali. Zniszczą Rzymian, Greków, bogów, cały świat

śmiertelników.

-Myślisz, że o tym nie wiem? - Głos Reyny był twardy

jak stal. - Jaki wybór mi

pozostawiliście? Oktawian już zwietrzył krew.

Podburzył legionistów, którzy pałają żądzą walki, a ja nie

mogę ich powstrzymać.

Poddaj się. Zawiozę cię z powrotem do Nowego Rzymu

na proces. Nie będzie uczciwy.

Zostaniesz okrutnie uśmiercona. Ale to może wystarczy,

by powstrzymać dalszą

przemoc. Oczywiście Oktawiana to nie zadowoli, ale

myślę, że przekonam innych, by

odłożyli broń.

-To nie moja wina!

-A co to ma za znaczenie! - warknęła Reyna. - Ktoś musi

zapłacić za to, co się

Page 431: Znak Ateny - Rick Riordan

wydarzyło. Padło na ciebie. To lepsza opcja.

Annabeth ścierpła skóra.

-Lepsza od czego?

-Rusz głową. Jeśli dziś uciekniecie, nie będziemy was

ścigać. Już ci mówiłam:

nawet szaleniec nie wyruszyłby przez morze dzielące nas

od starożytnych krain. Jeśli

Oktawian nie zaspokoi żądzy zemsty, niszcząc wasz

okręt, zajmie się Obozem Herosów.

Legion wtargnie na wasze terytorium. Zrównamy obóz z

ziemią i posypiemy solą.

-Pozabijaj Rzymian - usłyszała natarczywy głos matki. -

Nigdy nie będą waszymi

sprzymierzeńcami.

Annabeth była bliska płaczu. Obóz Herosów był jej

jedynym prawdziwym domem, a

chcąc się z Reyną zaprzyjaźnić, powiedziała jej, gdzie go

znaleźć. Nie może pozostawić

go na łaskę Rzymian i udać się w podróż na drugą

półkulę.

Ale co z ich misją, z tym wszystkim, co wycierpiała, by

odzyskać Percy'ego? Jeśli nie

Page 432: Znak Ateny - Rick Riordan

wyprawi się w tę podróż, to wszystko spełznie na niczym.

A poza tym Znak Ateny nie

musi prowadzić do zemsty.

„Gdybym tylko potrafiła znaleźć drogę do domu" -

powiedziała jej matka.

„Jak użyjesz twojej zdobyczy?" - zapytała Afrodyta. - „W

służbie wojny czy

pokoju?"

Jest na to odpowiedź. Jeśli przeżyje, Znak Ateny może ją

do niej doprowadzić.

-Idę - powiedziała. - Pójdę za Znakiem Ateny do Rzymu.

Pretor pokręciła głową.

-Nie masz pojęcia, co cię tam czeka.

-Mam. Ta nienawiść między naszymi obozami... mogę

położyć jej kres.

-Ta nienawiść trwa od tysięcy lat. I jedna osoba ma

położyć jej kres?

Page 433: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth marzyła, by mieć na to przekonującą

odpowiedź, pokazać Reynie jakiś

trójwymiarowy model albo wspaniały schemat, ale nie

była w stanie. Wiedziała tylko, że

musi spróbować. Przypomniała sobie, jak zagubiona

wydawała się jej matka: „Muszę

wrócić do domu".

-Nasza misja musi się powieść - powiedziała. - Możesz

próbować mnie

powstrzymać, a wtedy będziemy walczyć na śmierć i

życie. Możesz też pozwolić mi

odejść, a ja spróbuję ocalić oba nasze obozy. Jeśli już

musicie ruszyć na Obóz Herosów,

przynajmniej postaraj się to opóźnić. Powstrzymaj

Oktawiana choć na trochę.

Reyna zmrużyła oczy.

-Jedna córka bogini wojny przeciw drugiej. Podziwiam

twoją odwagę. Ale jeśli

teraz odejdziesz, skażesz swój obóz na zniszczenie.

-Nie doceniasz Obozu Herosów - ostrzegła ją Annabeth.

-Nigdy nie widziałaś legionu w boju - odparowała Reyna.

Znad przystani dobiegł znajomy piskliwy głos:

Page 434: Znak Ateny - Rick Riordan

-Pozabijać ich! Zabić wszystkich!

Oktawian wyszedł cało z kąpieli w zatoce. Kulił się za

swoimi strażnikami, dodając

odwagi innym rzymskim półbogom, nacierającym na

okręt pod uniesionymi tarczami,

jakby to mogło odeprzeć ataki szalejącej wokół nich

burzy.

Na pokładzie „Argo II" Percy i Jason stali ramię w ramię

ze skrzyżowanymi

mieczami. Annabeth przebiegł dreszcz po plecach, kiedy

zdała sobie sprawę, że obaj

chłopcy działają jak jeden mąż, wzywając niebo i morze,

by były im posłuszne. Woda i

wiatr skłębiły się razem. Bałwany biły w szańce,

rozbłyskiwały gromy. Olbrzymie orły

spadały z nieba. W morzu płonęły szczątki latającego

rydwanu, a trener Hedge obracał

kuszą, strzelając na chybił trafił do nadlatujących

rzymskich ptaków.

-Widzisz? - powiedziała z goryczą Reyna. - Włócznia

została rzucona. To wojna.

-Nie, jeśli mi się uda.

Page 435: Znak Ateny - Rick Riordan

Reyna miała taki sam wyraz twarzy jak wówczas, gdy w

Obozie Jupiter zrozumiała,

że Jason znalazł sobie inną dziewczynę. Była zbyt

samotna, zbyt zgorzkniała i zbyt

urażona, by uwierzyć, że cokolwiek może odmienić jej

los. Annabeth czekała, aż Rzymianka

ją zaatakuje.

Ale ona machnęła ręką. Metalowe psy cofnęły się.

-Annabeth Chase - powiedziała - kiedy znowu się

spotkamy, będziemy wrogami

na polu bitwy.

Odwróciła się i odeszła przez taras fortu, a psy ruszyły za

swoją panią.

Annabeth obawiała się, że to jakiś podstęp, ale nie miała

czasu nad tym się

zastanawiać. Pobiegła w stronę okrętu.

Nie odczuwała wściekłych podmuchów wiatru, który

atakował Rzymian.

Przebiegła przez linię wroga. Oktawian krzyknął:

-Zatrzymać ją!

Włócznia świsnęła jej koło ucha. „Argo II" już odbijał od

przystani. Piper stała na

Page 436: Znak Ateny - Rick Riordan

trapie, wyciągając rękę.

Annabeth skoczyła i złapała jej dłoń. Trap spadł do

morza, a obie dziewczyny

potoczyły się po pokładzie.

-Ruszajmy! - zawołała Annabeth. - Szybko! Szybko!

Zadudniły maszyny. Zawirowały wiosła. Jason zmienił

kierunek wiatru, a Percy

wezwał potężną falę, która uniosła okręt ponad mury

fortu i pchnęła w morze. Kiedy

„Argo II" osiągnął pełną prędkość, Fort Sumter był już

tylko plamką na tle morza.

Mknęli przez fale ku starożytnym krainom.

XXI

LEO

Leo sądził, że po wypadzie do muzeum pełnego duchów

konfederatów nic gorszego

nie może go spotkać. Mylił się.

Nie znaleźli niczego ani w łodzi podwodnej z czasów

wojny secesyjnej, ani w całym

muzeum poza kilkoma starszymi turystami,

przysypiającymi strażnikami i - kiedy

Page 437: Znak Ateny - Rick Riordan

próbowali bliżej zbadać zabytki - batalionem świecących

zombie w szarych mundurach.

Pomysł, że Frank miałby sobie poradzić z duchami? No...

akurat to całkowicie

zawiodło. Kiedy Piper wysłała im iryfonem wiadomość z

ostrzeżeniem o ataku Rzymian,

byli już w połowie drogi do okrętu, ścigani po ulicach

śródmieścia Charleston przez

zgraję rozwścieczonych martwych konfederatów.

A potem - to było coś! - Frank zamienił się w

Przyjaznego Orła, a Leo złapał go za

nogi i wzbili się w powietrze, aby walczyć z grupą

Rzymian, wśród których musiała się

już rozejść pogłoska, że to Leo zbombardował ich miasto,

bo najwyraźniej polowali

właśnie na niego.

Na tym nie koniec! Trener Hedge zestrzelił ich z nieba,

Frank go upuścił (to nie był

przypadek) i w ten sposób wylądowali z hukiem w Forcie

Sumter.

Teraz gdy „Argo II" mknął przez fale, Leo robił

wszystko, by okręt nie rozpadł się na

kawałki. Percy i Jason trochę przedobrzyli, wzywając

moce wody i wiatru.

Page 438: Znak Ateny - Rick Riordan

W pewnym momencie Annabeth stanęła koło niego i

zawołała, przekrzykując ryk

wiatru:

-Percy mówi, że porozumiał się z nereidami w przystani

Charleston!

-Chwała mu za to! - odkrzyknął Leo.

-Nereidy powiedziały, żebyśmy szukali pomocy braci

Chejrona!

-Co?! Tych kucyków?!

Leo nigdy nie spotkał zwariowanych krewnych centaura,

ale słyszał pogłoski o

pojedynkach na plastikowe miecze, o zawodach w piciu

korzennego piwa i pistoletach

wodnych napełnionych sztuczną bitą śmietaną.

-Nie jestem pewna. Ale znam współrzędne. Możesz w to

coś wklepać szerokość i

długość geograficzną?

-Mogę wklepać mapę nieba i zamówić ci koktajl mleczny,

jeśli chcesz. No pewnie,

Page 439: Znak Ateny - Rick Riordan

że mogę zaprogramować współrzędne!

Annabeth wyrecytowała liczby. Leonowi jakoś się udało

je wprowadzić jedną ręką drugą

trzymał koło sterowe. Na spiżowym ekranie pojawiła się

czerwona kropka.

-To jest gdzieś na środku Atlantyku. Czy te kucyki mają

jacht?

Annabeth bezradnie wzruszyła ramionami.

-Zrób wszystko, żeby okręt nie rozpadł się na kawałki,

póki nie oddalimy się od

Charleston. Jason i Percy zajmą się wiatrem!

-Ale zabawa!

Długo to trwało, ale w końcu morze się uspokoiło i wiatr

ucichł.

-Valdez — powiedział trener Hedge zaskakująco

łagodnym tonem - pozwól mi

przejąć ster. Tkwisz tu już od dwóch godzin.

-Od dwóch godzin?

Page 440: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tak. Daj mi ster.

-Trenerze?

-Co, dzieciaku?

-Nie mogę oderwać rąk.

Nie kłamał. Palce miał jak z kamienia. Oczy go piekły od

wpatrywania się w

horyzont. Kolana miał jak z waty. W końcu Hedgeowi

udało się odciągnąć go od steru.

Leo rzucił ostatnie spojrzenie na konsolę, wysłuchując

terkotów i pisków, którymi

Festus zdawał raport o stanie okrętu. Ciągle mu się

zdawało, że o czymś jeszcze

zapomniał. Wpatrywał się we wskaźniki, starając się

zebrać myśli, ale w głowie miał

pustkę, a w oczach zamęt.

-Wypatruj potworów - wymamrotał. -1 uważaj na ten

uszkodzony stabilizator. I...

-Zrozumiałem - odrzekł trener Hedge. - A teraz zmykaj!

Leo niechętnie kiwnął głową i odszedł do przyjaciół.

Page 441: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy i Jason siedzieli oparci plecami o maszt; głowy

mieli zwieszone. Annabeth i

Piper próbowały wmusić w nich trochę wody.

Hazel i Frank stali nieco dalej, poza zasięgiem głosu, i

najwyraźniej się kłócili, bo

wymachiwali rękami i kręcili energicznie głowami. Leo

nie powinien się z tego cieszyć,

ale odrobinę się ucieszył, przez co z kolei poczuł wyrzuty

sumienia.

Kłótnia się urwała, gdy tylko Hazel go spostrzegła.

Wszyscy zgromadzili się przy

maszcie.

Frank miał taką minę, jakby starał się zamienić w

buldoga.

-Ani śladu pościgu - burknął.

-1 lądu - dodała Hazel. Była trochę zielona na twarzy,

choć Leo nie był pewny, czy to

przez kołysanie okrętu, czy tę kłótnię.

Przebiegł wzrokiem horyzont. Nic tylko ocean. Nie

powinien być zaskoczony. W

Page 442: Znak Ateny - Rick Riordan

końcu po to budował ten okręt przez sześć miesięcy, by

mógł przepłynąć Atlantyk. Ale

aż do dziś ich podróż do starożytnych krain wydawała mu

się czymś nierealnym. Nigdy

przedtem nie opuścił granic Stanów Zjednoczonych, nie

licząc krótkiego lotu do Quebecu

na grzbiecie smoka. Teraz znajdowali się na otwartym

morzu, zdani tylko na siebie,

żeglując ku Mare Nostrum, skąd pochodziły wszystkie

przerażające potwory i diabelskie

olbrzymy. Rzymianie przestali ich ścigać, ale z Obozu

Herosów nie nadejdzie też żadna

pomoc.

Poklepał się po brzuchu, żeby sprawdzić, czy ma na sobie

swój magiczny pas.

Niestety, przypomniało mu to o ciasteczku z wróżbą od

Nemezis, spoczywającym w

jednej z kieszeni pasa.

„Zawsze będziesz odludkiem". Głos bogini wciąż

pobrzmiewał mu w głowie.

„Siódmym kołem".

„Nie myśl o tym" - powiedział sobie. - „Skup się na tym,

co możesz naprawić".

Zwrócił się do Annabeth.

Page 443: Znak Ateny - Rick Riordan

-Znalazłaś tę mapę?

Kiwnęła głową, ale wciąż była blada. Ciekaw był, co

takiego zobaczyła w Forcie

Sumter, że aż tak nią wstrząsnęło.

-Będę musiała jej się przyjrzeć - powiedziała, jakby

kończąc rozmowę na ten

temat. - Jak daleko przecinają się te współrzędne?

-Przy największej prędkości dotrzemy tam za jakąś

godzinę. Masz jakieś pojęcie,

czego właściwie szukamy?

-Nie - przyznała. - Percy!

Percy podniósł głowę. Jego zielone oczy były

przekrwione i zmęczone.

-Nereida powiedziała mi, że są tam bracia Chejrona i że

musimy im powiedzieć o

tym oceanarium w Atlancie. Nie wiem, co miała na myśli,

ale... - urwał, jakby nie

starczało mu już energii na dokończenie zdania, lecz po

chwili ciągnął dalej - ostrzegła

Page 444: Znak Ateny - Rick Riordan

mnie, żebyśmy byli ostrożni. Keto, ta bogini z

oceanarium, jest matką morskich

potworów. Nawet jeśli sama utknęła w Atlancie, może za

nami wysłać swoje dzieci.

Nereida kazała nam spodziewać się ataku.

-Cudownie - mruknął Frank.

Jason próbował wstać, ale nie był to dobry pomysł. Piper

złapała go w ostatniej

chwili, bo zwaliłby się na pokład. Znowu oparł się

plecami o maszt.

-Nie możemy wzbić się w powietrze? - zapytał. -

Gdybyśmy polecieli...

-Byłoby super - przerwał mu Leo. - Tylko że Festus

melduje, że lewy stabilizator

powietrzny się rozpadł, kiedy okręt rąbnął w pomost przy

Forcie Sumter.

-Spieszyliśmy się - powiedziała Annabeth. — Żeby cię

ocalić.

-To bardzo szlachetne z waszej strony - zgodził się Leo. -

Chcę tylko powiedzieć,

że naprawa zajmie mi trochę czasu. A póki tego nie

zrobię, nigdzie nie polecimy.

Page 445: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy wyprostował ramiona i skrzywił się.

-Dla mnie bomba. Uwielbiam morze.

-Mów za siebie. - Hazel spojrzała na słońce, które już

wisiało tuż nad horyzontem.

- Musimy się pospieszyć. Minął kolejny dzień, Nicowi

pozostały już tylko trzy doby.

-Postaram się — obiecał Leo. Miał nadzieję, że Hazel już

mu wybaczyła, że nie

dowierzał jej bratu (w końcu miał ku temu powody!), ale

nie chciał poruszać tego

bolesnego tematu. - Możemy dotrzeć do Rzymu w ciągu

trzech dni, zakładając

oczywiście, że nie wydarzy się coś niespodziewanego.

Frank odchrząknął. Wciąż wyglądał, jakby starał się

zamienić w buldoga.

-Są jakieś dobre wiadomości?

-Mam jedną - odrzekł Leo. - Według Festusa nasz latający

stolik, Buford, powrócił

szczęśliwie, kiedy byliśmy w Charleston, więc orły go nie

dopadły. Niestety, zgubił tę

Page 446: Znak Ateny - Rick Riordan

torbę z twoimi majtkami.

-Chrzanić to! - warknął Frank, co Leo uznał za dość

ciężkie przekleństwo w jego

ustach.

Pewnie pozwoliłby sobie jeszcze na coś więcej, na

przykład na „jasną cholerę" albo

„szlag by trafił", ale Percy nagle zgiął się wpół i jęknął.

-Czy świat przekręcił się do góry nogami? - zapytał.

Jason przyłożył dłoń do czoła.

-Tak, i obraca się. Wszystko jest żółte. Czy tak ma być?

Annabeth i Piper wymieniły zaniepokojone spojrzenia.

-Wzywanie burzy trochę was osłabiło - powiedziała Piper.

-Musicie odpocząć.

Annabeth pokiwała głową.

-Frank, pomożesz nam zawlec chłopaków na dół?

Frank zerknął na Leona, jakby nie bardzo chciał zostawić

go sam na sam z Hazel.

-W porządku, stary - powiedział Leo. - Tylko nie

upuśćcie ich, gdy będziecie ich

Page 447: Znak Ateny - Rick Riordan

targać po schodach.

Kiedy zostali sami, Hazel i Leo spojrzeli na siebie

nieśmiało. Trener Hedge tkwił za

sterem, wyśpiewując piosenkę z czołówki Pokemona.

Zmienił słowa na „zabiję

wszystkie", a Leo naprawdę nie chciał dociekać dlaczego.

Piosenka chyba nie przyniosła ulgi Hazel. Wciąż miała

mdłości.

-Och...

Pochyliła się, obejmując się rękami. Miała takie ładne

włosy -kędzierzawe i

złotobrązowe jak wiórki cynamonu. Przypominały mu

pewne miejsce w Houston, gdzie

podawali wspaniałe churros. Poczuł głód.

-Nie pochylaj się. Nie zamykaj oczu. To tylko pogarsza

mdłości.

-Tak? Ty też masz chorobę morską?

-Morską nie. Ale mdli mnie w samochodach i...

Urwał. Chciał powiedzieć: „i kiedy rozmawiam z

dziewczynami", ale uznał, że lepiej

zachować to dla siebie.

Page 448: Znak Ateny - Rick Riordan

-W samochodach? - Wyprostowała się z trudem. -

Potrafisz sterować okrętem i

latać na smoku, a mdli cię w samochodzie?

-No dobra, wiem. - Leo wzruszył ramionami. - Jestem

pod tym względem

wyjątkowy. Słuchaj, wpatruj się w horyzont. To coś

stałego. To ci pomoże.

Hazel wzięła głęboki oddech i zapatrzyła się w dal. Jej

oczy były lśniąco złote, jak

miedziane i spiżowe dyski w mechanicznej głowie

Festusa.

-Lepiej? - zapytał.

-Może trochę - odpowiedziała, ale zabrzmiało to tak,

jakby tylko nie chciała mu

sprawić zawodu. Wpatrywała się w horyzont, ale Leo

odniósł wrażenie, że ocenia jego

nastrój, zastanawiając się, co powiedzieć.

-Frank nie upuścił cię umyślnie. On nie jest taki. Jest

tylko czasami trochę

Page 449: Znak Ateny - Rick Riordan

niezdarny.

-Uups - powiedział Leo, znakomicie naśladując głos

Franka. — „Zrzuciłem Leona

w gromadę nieprzyjacielskich żołnierzy. Chrzanić to!"

Próbowała powstrzymać uśmiech. Leo pomyślał, że

uśmiech jest lepszy od

wymiotów.

-Nie traktuj go tak ostro - powiedziała Hazel. - Ty i te

twoje kule ogniste trochę go

peszycie.

-Facet potrafi zamienić się w słonia, a ja go trochę peszę?

Wciąż wpatrywała się w horyzont. Wyglądała już nieco

lepiej, choć trener Hedge na

rufie nadal wyśpiewywał piosenkę z Pokemona.

-Leo... jeśli chodzi o to, co się wydarzyło na Wielkim

Jeziorze Słonym...

„Oho, na to czekaliśmy" - pomyślał Leo.

Przypomniał sobie spotkanie z boginią zemsty Nemezis.

Ciasteczko z wróżbą w

Page 450: Znak Ateny - Rick Riordan

kieszeni pasa zaczęło mu ciążyć. Zeszłej nocy, kiedy

uciekli z Atlanty, leżał w swojej

kajucie i myślał o tym, jak rozzłościł Hazel. I o tym, jak

to naprawić.

„Wkrótce staniesz przed problemem, którego nie potrafisz

rozwiązać - powiedziała

Nemezis - ale mogę ci pomóc... za pewną cenę .

Wyjął ciasteczko z kieszeni pasa i obracał je w ręku,

zastanawiając się, jaką cenę

będzie musiał zapłacić, jeśli je rozłamie.

Może właśnie nadszedł ten moment?

-Powinienem spróbować - powiedział. - Mógłbym użyć

tego ciasteczka z wróżbą,

żeby odnaleźć twojego brata.

Spojrzała na niego zaskoczona.

-Co? Nie! To znaczy... nigdy bym cię nie poprosiła, żebyś

to zrobił. Nie po tym,

jak Nemezis powiedziała o tej jakiejś strasznej cenie.

Przecież my się prawie nie znamy\

Ten komentarz trochę go zabolał, choć przecież wiedział,

że to prawda.

Page 451: Znak Ateny - Rick Riordan

-Więc... nie o tym chciałaś porozmawiać? Może chciałaś

pomówić o tym, jak

staliśmy na tym głazie? Bo...

-Nie! - odpowiedziała szybko, wachlując sobie twarz w

ten rozczulający sposób,

jak zawsze kiedy coś ją wytrąciło z równowagi. - Nie,

myślałam tylko o tym, jak

wykiwałeś Narcyza i te nimfy...

-Och, rozumiem. - Leo zażenowany spojrzał na swoje

ramię. Tatuaż z napisem

SUPERCIACHO jeszcze nie całkiem wyblakł. - Wtedy

myślałem, że to niezły pomysł.

-Byłeś niesamowity. Wciąż chodzi mi po głowie, jak

bardzo jesteś podobny do...

-Sammy ego - zgadł Leo. - Chciałbym, żebyś mi

powiedziała, kim on jest.

-Kim był — poprawiła go Hazel. Wieczorne powietrze

było ciepłe, ale przeszył ją

dreszcz. - Pomyślałam sobie... że mogłabym ci to

pokazać.

Page 452: Znak Ateny - Rick Riordan

-Masz na myśli fotografię?

-Nie. Mam czasami takie wizje przeszłości. Już dawno ich

nie miałam i nigdy nie

próbowałam ich wywołać celowo. Ale kiedyś podzieliłam

się taką wizją z Frankiem,

więc pomyślałam...

Ich spojrzenia się skrzyżowały. Leo poczuł się

roztrzęsiony, jakby wypił zbyt dużo

mocnej kawy. Jeśli ta wizja przeszłości była czymś, co

Frank dzielił z Hazel... no, to albo

nie chciał mieć z tym nic do czynienia, albo stanowczo

chciał tego spróbować. Nie mógł

się zdecydować.

-Gdy mówisz „wizja przeszłości"... - Przełknął ślinę. - O

czym właściwie

mówimy? Czy to jest bezpieczne?

Wyciągnęła rękę.

-Nie prosiłabym cię o to, gdybym nie była pewna, że to

ważne. To, że się

spotkaliśmy, nie może być przypadkiem. I jeśli ta

wspólna wizja zadziała, może w końcu

zrozumiemy, co nas łączy.

Page 453: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo spojrzał na rufę. Wciąż dręczyło go podejrzenie, że o

czymś zapomniał, ale

wyglądało na to, że trener Hedge nieźle sobie radzi.

Niebo przed nimi było czyste. Nic

nie zapowiadało kłopotów.

Zresztą taka wizja przeszłości jest chyba dość krótka.

Chyba nic się nie stanie, jeśli

trener Hedge będzie dowodził okrętem jeszcze przez parę

minut...

-Dobra. Pokaż mi.

Chwycił dłoń Hazel i świat się rozpłynął.

Stali na dziedzińcu jakiejś starej budowli, jakby klasztoru.

Mury z czerwonej cegły

obrośnięte były winoroślą. Między popękanymi

kamiennymi płytami powyrastały

magnolie. Słońce mocno grzało, a wilgotność sięgała

chyba dwustu procent: było jeszcze

bardziej parno i duszno niż w Houston. Gdzieś z pobliża

dochodził zapach smażonej

ryby. Pokrywa chmur była niska i szara, poprzecinana

pasami nieba jak futro tygrysa.

Page 454: Znak Ateny - Rick Riordan

Dziedziniec miał rozmiary boiska do koszykówki. W

rogu, u podstawy figury Matki

Boskiej, leżała sflaczała piłka.

W otaczających dziedziniec ścianach okna były otwarte.

Od czasu do czasu Leo

widział jakiś ruch wewnątrz, ale panował tam dziwny

spokój. Nie dostrzegł śladu

klimatyzacji, co oznaczało, że w środku musiało być

piekielnie gorąco.

-Gdzie jesteśmy? - zapytał.

-W mojej starej szkole - odpowiedziała Hazel. - W

Akademii Świętej Agnieszki

dla Kolorowych i Indian.

- Co to za nazwa...?

Zwrócił się w stronę Hazel i krzyknął. Była duchem —

mglistą sylwetką w parnym

powietrzu. Spojrzał w dół i spostrzegł, że jego własne

ciało też zamieniło się w mgłę.

Wszystko wokół wydawało się solidne i rzeczywiste, ale

on sam był duchem.

Zaledwie trzy dni temu opanował go ejdolon, więc teraz

poczuł się nieswojo.

Page 455: Znak Ateny - Rick Riordan

Zanim zdążył o to wszystko zapytać, wewnątrz zabrzmiał

dzwonek - nie nowoczesny

elektroniczny buczek, ale staromodny dzwonek z

młotkiem uderzającym w metal.

- To jest wspomnienie - powiedziała Hazel - więc nikt nas

nie zobaczy. Patrz,

wychodzimy.

-My?

Ze wszystkich drzwi wysypały się na dziedziniec tuziny

dzieci, krzycząc i popychając

się nawzajem. Najwięcej było Afroamerykanów, choć

widać było też dzieciaki o rysach

latynoskich, w wieku od przedszkolnego do licealnego.

Leo poznał, że dzieje się to w

przeszłości, bo wszystkie dziewczynki były w sukienkach

i skórzanych półbutach z

klamerkami. Chłopcy mieli na sobie koszule z

kołnierzykami i spodnie na szelkach.

Wielu miało czapki, jakie noszą dżokeje. Niektóre dzieci

trzymały pudełka z drugim

śniadaniem. Większość ich nie miała. Ich ubrania były

czyste, ale znoszone i wyblakłe.

Niektórzy mieli dziury w spodniach albo buty z

rozklapanymi obcasami.

Page 456: Znak Ateny - Rick Riordan

Kilka dziewczynek zaczęło skakać przez kawałek starego

sznura do bielizny. Starsi

chłopcy rzucali sobie złachaną piłeczkę bejsbolową.

Dzieciaki mające drugie śniadanie

usiadły razem, jedząc i gawędząc.

Nikt nie zwracał najmniejszej uwagi na Hazel i Leona.

A potem Hazel - Hazel z przeszłości - wyszła na

dziedziniec. Leo natychmiast ją

poznał, chociaż wyglądała ze dwa lata młodziej niż teraz.

Włosy miała upięte z tyłu w

kok. Rozglądała się niepewnie po dziedzińcu swoimi

złotymi oczami. Miała na sobie

czarną sukienkę, podczas gdy wszystkie inne dziewczynki

ubrane były w bawełniane

sukienki białe albo kwieciste, więc stała tam jak żałobnica

na weselu.

Trzymała płócienną torbę z drugim śniadaniem i zaczęła

iść tuż przy murze, jakby nie

chciała zwracać na siebie uwagi.

To nie pomogło. Jakiś chłopiec zawołał: „Czarownica!" i

ruszył ku niej, zaganiając ją

Page 457: Znak Ateny - Rick Riordan

w kąt dziedzińca. Mógł mieć czternaście, ale równie

dobrze dziewiętnaście lat - trudno

powiedzieć, bo był bardzo wysoki i tęgi, na pewno

największy w szkole. Leo pomyślał,

że ten osiłek nie da sobie w kaszę dmuchać. Miał na sobie

brudną koszulę koloru

zatłuszczonej szmaty, powycierane wełniane spodnie (na

pewno niezbyt wygodne w tym

upale) i był boso. Może nauczyciele za bardzo się bali, by

go zmusić do noszenia butów,

a może po prostu ich nie miał.

-To jest Rufus - powiedziała z odrazą widmowa Hazel.

-Poważnie? Nie wierzę, żeby ktoś miał tak na imię -

odrzekł Leo.

-Chodź.

Poszybowała na miejsce konfrontacji, a Leo za nią. Nigdy

przedtem nie szybował, ale

raz jechał segwayem i to było trochę podobne. Po prostu

wychylił się w kierunku, w

którym chciał polecieć, i poleciał.

Rufus miał płaskie rysy, jakby przez większość czasu

drzemał na chodniku. Włosy na

Page 458: Znak Ateny - Rick Riordan

czubku głowy miał tak krótko przystrzyżone, że mogłyby

na niej lądować miniaturowe

samolociki.

Wyciągnął rękę.

-Żarcie.

Hazel z przeszłości nie zaprotestowała. Wręczyła mu

płócienną torbę, jakby robiła to

dzień w dzień.

Podeszło kilka starszych dziewczyn, by sobie popatrzeć.

Jedna zachichotała do

Rufusa.

-Lepiej tego nie jedz - powiedziała. - Może być zatrute.

-Dobrze mówisz - odrzekł Rufus. — Levesque, matka ci

to przygotowała?

-Ona nie jest czarownicą - mruknęła Hazel.

Rufus upuścił torbę na ziemię i podeptał ją bosą stopą.

-Możesz to sobie wziąć z powrotem. Ale chcę diament.

Słyszałem, że twoja

Page 459: Znak Ateny - Rick Riordan

mamcia wyczarowuje je z powietrza. Dawaj diament.

-Nie mam diamentów. Odejdź.

Rufus zwinął dłonie w pięści. Leo bywał w tylu szkołach

i domach dziecka, że dobrze

wiedział, co się teraz stanie. Chciał się wtrącić i pomóc

Hazel, ale był widmem. Zresztą

wydarzyło się to dawno temu.

A wtedy jakiś inny chłopak wyszedł z cienia.

Leona zatkało. Chłopak wyglądał zupełnie jak on.

-Widzisz? - zapytała widmowa Hazel.

Fałszywy Leo był tego samego wzrostu co prawdziwy - to

znaczy był niski.

Roznosiła go taka sama nerwowa energia: klepał się

palcami po spodniach, gładził białą

bawełnianą koszulę, poprawiał sobie dżokejkę na

kręconych brązowych włosach. („No

nie, niscy faceci nie powinni nosić dżokejek, chyba że są

dżokejami" - pomyślał Leo).

Fałszywy Leo miał taki sam diabelski uśmieszek, jaki

witał prawdziwego Leona, kiedy

spojrzał w lustro; na jego widok nauczyciele zawsze

wykrzykiwali: „Nawet o tym nie

Page 460: Znak Ateny - Rick Riordan

myśl!" i kazali mu się przesiąść do pierwszej ławki.

Fałszywy Leo najwyraźniej dopiero co został skarcony

przez jakiegoś nauczyciela.

Trzymał zwinięty w stożek karton, na którym wypisane

było: OSIOŁ. Leo pomyślał, że

coś takiego widuje się tylko w dowcipach rysunkowych.

Mógł zrozumieć, dlaczego Fałszywy Leo nie ma tego na

głowie. Już i tak głupio jest

wyglądać jak dżokej. W tej papierowej czapce

wyglądałby jak gnom.

Niektóre dzieciaki cofnęły się, kiedy Fałszywy Leo

wkroczył na scenę. Inne

szturchnęły się łokciami i podbiegły, jakby spodziewały

się atrakcji.

Tymczasem Płaskogłowy Rufus nadal próbował wydusić

z Hazel diament,

nieświadom pojawienia się Fałszywego Leona.

-Dawaj go! - Nachylił się nad Hazel z zaciśniętymi

pięściami. - No już!

Hazel przywarła do muru. Nagle ziemia u jej stóp pękła z

cichym trzaskiem, jakby

Page 461: Znak Ateny - Rick Riordan

ktoś złamał gałązkę. Idealny diament wielkości orzeszka

pistacjowego zalśnił pomiędzy

jej stopami.

-No! - warknął Rufus, kiedy go zobaczył, i zaczął się

pochylać.

-Nie rób tego, proszę! - krzyknęła Hazel, jakby jej

naprawdę zależało na tym

wielkim przygłupku.

Właśnie wtedy podszedł do nich Fałszywy Leo.

„Zaraz się zacznie" - pomyślał Leo. Fałszywy Leo

popisze się jakimś wykopem w

stylu trenera Hedgea i będzie po zabawie.

Zamiast tego Fałszywy Leo przyłożył do ust węższy

koniec oślej czapki jak megafon

i krzyknął: -CIĘCIE!

A krzyknął tak stanowczo, że inne dzieciaki zamarły.

Nawet Rufus wyprostował się i

cofnął zmieszany.

Jeden z mniejszych chłopców zarżał cicho:

Page 462: Znak Ateny - Rick Riordan

-Błazen Sammy!

Sammy... Leo wzdrygnął się. „Kim, do jasnej ciasnej, jest

ten dzieciak?"

Sammy lub Fałszywy Leo podszedł do Rufusa

energicznym krokiem, ze swoją

czapką osła w ręku. Minę miał rozeźloną.

-Nie, nie, nie! - zawołał, machając wolną ręką na inne

dzieciaki, które zaczęły się

gromadzić, żeby obejrzeć widowisko.

Sammy zwrócił się do Hazel.

-Panno Lamarr, pani kwestia to... - Rozejrzał się ze

złością. -Scenariusz! Co teraz

mówi Hedy Lamarr?

-Nie, błagam, ty łotrze! - zawołał jeden z chłopców.

-Dziękuję! Panno Lamarr, ma pani powiedzieć: Nie,

błagam, ty łotrze! A pan,

panie Clarku Gable...

Cały dziedziniec wybuchnął śmiechem. Leo wiedział

tylko, że Clark Gable był

Page 463: Znak Ateny - Rick Riordan

jakimś dawnym aktorem, i na tym się jego wiedza

kończyła. Najwyraźniej jednak

nazwanie Płaskogłowego Ru-fusa Clarkiem Gableem

było dla dzieciaków niezłym

dowcipem.

-Panie Gable...

-Nie! - krzyknęła jedna z dziewczynek. - Niech będzie

Ga-rym Cooperem!

Znowu wybuchły śmiechy. Rufus nadął się, jakby miał

zamiar nadmuchać balon.

Wystawił przed siebie pięści, jakby chciał kogoś uderzyć,

ale nie mógł zaatakować całej

szkoły. Najwyraźniej nie lubił, gdy się z niego

naśmiewano, ale jego wolno działający

mózg nie był w stanie rozpracować Sammy ego.

Leo pokiwał głową z satysfakcją. Sammy naprawdę był

do niego podobny. Leo przez

całe lata robił to samo z chłopakami, którzy próbowali się

nad nim znęcać.

-Dobra! - krzyknął Sammy władczym tonem. - Panie

Cooper, teraz pan rńówi:

Page 464: Znak Ateny - Rick Riordan

Och, ale ten diament do mnie należy, mój podstępny

skarbie! A potem podnosi pan

diament. O, tak!

-Sammy, nie! - zaprotestowała Hazel, ale Sammy złapał

diament i wsunął go do

kieszeni jednym płynnym ruchem.

Obrócił się do Rufusa.

-Więcej emocji! Chcę, żeby panie na widowni mdlały!

Drogie panie, czy pan

Cooper sprawił, że dopiero co zemdlałyście?

-Nie! - odkrzyknęło kilka dziewczyn.

-No proszę! - zawołał Sammy. - A teraz od początku! -

krzyknął przez swoją oślą

czapkę. - Akcja!

Do Rufusa zaczęło docierać, co tu się dzieje. Podszedł do

Sam-my ego i warknął:

-Valdez, zaraz ci...

Zadzwonił dzwonek. Dzieciaki zaczęły się tłoczyć przy

drzwiach. Sammy odciągnął

Page 465: Znak Ateny - Rick Riordan

Hazel na bok, podczas gdy maluchy - które były chyba na

liście płac Sammy'ego otoczyły

Ru-fusa i zagnały do środka.

Wkrótce Sammy i Hazel zostali sami, nie licząc widm.

Sammy podniósł podeptaną torbę, demonstracyjnie

otrzepał z pyłu i podał ją Hazel z

głębokim ukłonem, jakby to była jej korona.

-Panno Lamarr.

Hazel z przeszłości wzięła swoje zniszczone drugie

śniadanie. Wyglądała, jakby

miała się rozpłakać, ale Leo nie potrafił powiedzieć, czy z

ulgi, czy z podziwu.

-Sammy... Rufus cię zabije.

-E tam, dobrze wie, że nie powinien ze mną zadzierać.

Wetknął czapkę osła na swoją dżokejkę. Wyprostował się

i wypiął cherlawą pierś.

Ośla czapka spadła.

Hazel roześmiała się.

Page 466: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jesteś zabawny.

-Ależ bardzo dziękuję, panno Lamarr.

-Nie ma za co, mój podstępny skarbie.

Sammy przestał się uśmiechać. Atmosfera zgęstniała.

Hazel zagapiła się w ziemię.

-Nie powinieneś dotykać tego diamentu. To

niebezpieczne.

-E tam! Nie dla mnie!

Hazel spojrzała na niego nieufnie, jakby chciała w to

uwierzyć.

-Może się wydarzyć coś złego. Nie powinieneś...

-Nie sprzedam go. Obiecuję! Zachowam go jako symbol

twojej apatii.

Hazel uśmiechnęła się.

-Chyba masz na myśli symbol mojej sympatii.

Page 467: Znak Ateny - Rick Riordan

-O, no pewnie! Musimy iść. Czas na następną scenę:

Hedy Lamarr umiera z

nudów na lekcji angielskiego.

Podał jej ramię jak dżentelmen, ale Hazel odepchnęła go

żartobliwie.

-Dzięki, że mnie obroniłeś, Sammy.

-Panno Lamarr, zawsze będę pani bronił! - odrzekł z

zapałem.

I oboje wbiegli do szkoły.

Dopiero teraz Leo poczuł się naprawdę jak duch. Może

rzeczywiście był ejdolonem

przez całe życie, bo ten chłopak, którego dopiero co

widział, powinien być prawdziwym

Leonem. Był bardziej inteligentny, zabawniejszy,

fajniejszy. Flirtował z Hazel tak

gładko, że najwyraźniej ją zauroczył.

Nic dziwnego, że Hazel tak dziwnie na niego patrzyła,

kiedy po raz pierwszy się

spotkali. Nic dziwnego, że wypowiedziała imię „Sammy"

z takim uczuciem. Ale Leo nie

był Sammym, tak samo jak Płaskogłowy Rufus nie był

Clarkiem Gableem.

Page 468: Znak Ateny - Rick Riordan

-Hazel, ja... ja nie...

Dziedziniec szkolny rozpłynął się w inną scenę.

Hazel i Leo nadal byli widmami, ale teraz stali przed

jakimś zniszczonym domem

obok zarośniętego chwastami rowu odpływowego. Na

podwórku chyliło się kilka

bananowych drzewek. Na schodkach stało staromodne

radio, z którego rozbrzmiewała

meksykańska muzyka conjunto, a na ocienionym ganku

siedział w bujanym fotelu

wychudły starzec, wpatrując się w dal.

-Gdzie my jesteśmy? - zapytała Hazel. Była wciąż

mglistym widmem, ale jej głos

pełen był niepokoju. - To nie jest z mojego życia!

Leo poczuł się tak, jakby jego widmowa tożsamość

zgęstniała, stała się bardziej

realna. To miejsce wydało mu się dziwnie znajome.

-To Houston - dotarło do niego. - Znam to miejsce. Ten

rów... To stary dom mojej

Page 469: Znak Ateny - Rick Riordan

mamy, w którym dorastała. Niedaleko jest port lotniczy

Hobby.

-To twoje życie? Nie rozumiem! Jak...

-Mnie pytasz?

Nagle starzec wymruczał:

— Ach, Hazel...

Dreszcz przebiegł Leonowi po plecach. Starzec miał

wciąż oczy zapatrzone w dal.

Skąd wie, że tu jesteśmy?

— Nasz czas chyba dobiegł końca - ciągnął starzec

rozmarzonym głosem. - No, ale...

Nie skończył myśli.

Hazel i Leo nie ruszali się z miejsca. Starzec nie

okazywał już w żaden sposób, że ich

zobaczył albo usłyszał. Leonowi zaświtało w głowie, że

facet po prostu mówi do siebie.

Ale dlaczego wypowiedział imię Hazel?

Miał chropowatą skórę, kręcone białe włosy i sękate

dłonie, jakby całe życie spędził

w sklepie z narzędziami. Ubrany był w czystą bladożółtą

koszulę i szare spodnie na

szelkach. Na nogach miał wyglansowane czarne półbuty.

Page 470: Znak Ateny - Rick Riordan

Pomimo swojego wieku oczy miał jasne i bystre. Siedział

z pełną spokoju godnością.

Zdawał się pogodzony z losem - może nawet nieco

rozbawiony, jakby myślał: „Cholera,

żyję już tak długo? Ale fajnie!"

Leo był całkowicie przekonany, że nigdy przedtem go nie

widział. Dlaczego więc

wydawał mu się tak znajomy? Potem zauważył, że starzec

stuka palcami w fotel, ale to

stukanie nie było przypadkowe. Używał alfabetu Morsea,

jak matka Leona,

porozumiewając się z nim... A starzec wystukiwał wciąż

to samo zdanie: „Kocham cię".

Otworzyły się drzwi z siatką na owady. Z domu wyszła

młoda kobieta. Miała na

sobie dżinsy i turkusową bluzę. Krótkie czarne włosy

miała przystrzyżone w klin. Była

ładna, ale jej urody nie można było nazwać delikatną.

Miała muskularne ramiona i

mocne, twarde dłonie. Jej oczy, podobnie jak starca,

błyszczały rozbawieniem. Trzymała

w ramionach niemowlę owinięte niebieskim kocykiem.

Page 471: Znak Ateny - Rick Riordan

-Popatrz, mijo — powiedziała do dziecka. — To jest twój

bisabuelo. Bisabuelo,

chcesz go potrzymać?

Kiedy Leo usłyszał jej głos, załkał.

To była jego matka - młodsza od tej, którą zapamiętał, ale

bardzo żywa. A to by

oznaczało, że niemowlę w jej ramionach...

Starzec uśmiechnął się od ucha do ucha. Miał idealne

zęby, białe jak jego włosy.

Twarz mu się pomarszczyła w uśmiechu.

-Chłopiec! Mi bebito, Leo!

-Leo? - szepnęła Hazel. - To... to ty? Co to jest bisabuelo?

Leo nie mógł wydobyć z siebie głosu. Chciał powiedzieć:

pradziadek.

Starzec wziął niemowlę w ramiona, cmokając z zachwytu

i ła-skocąc dziecko w

podbródek. Widmowy Leo w końcu zrozumiał, na co

patrzy.

Page 472: Znak Ateny - Rick Riordan

W jakiś przedziwny sposób zdolność Hazel wywoływania

scen z przeszłości

odnalazła to jedyne wydarzenie, które ich połączyło -

gdzie linia życia Leona dotknęła jej

linii.

Ten starzec...

-Och... - Hazel chyba w tym samym momencie pojęła,

kim on jest. - Och, Sammy,

nie... - powiedziała cichutko, na skraju łez.

-Ach, mój mały Leo - powiedział Sammy Valdez dobrze

po siedemdziesiątce. Będziesz

moim dublerem, co? Tak to chyba nazywają. Powiedz jej

to. Miałem nadzieję,

że tego dożyję, ale... aj... ta klątwa na to nie pozwoli!

Hazel załkała.

-Gaja... Gaja mi powiedziała, że on umarł na atak serca w

latach sześćdziesiątych.

Ale to nie jest... to nie może być...

Sammy Valdez wciąż przemawiał do dziecka, podczas

gdy matka Leona, Esperanza,

patrzyła na to z bolesnym uśmiechem - może trochę

zaniepokojona, że bisabuelo bredzi.

Page 473: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ostrzegła mnie ta kobieta, Dona Callida. - Sammy

pokręcił smętnie głową.

Powiedziała, że Hazel znajdzie się w wielkim

niebezpieczeństwie, ale mnie już wtedy na

świecie nie będzie. A obiecałem, że jej nie opuszczę.

Będziesz musiał jej powiedzieć,

Leo, że jest mi przykro. I pomóż jej, jeśli zdołasz.

-Bisabuelo - powiedziała Esperanza - pewnie jesteś

zmęczony.

Wyciągnęła ręce, by zabrać niemowlę, ale starzec

przytulił je do piersi. Maleńki Leo

zdawał się tym zachwycony.

-Powiedz jej, że mi przykro, że sprzedałem ten diament,

dobrze? Złamałem

przyrzeczenie. Kiedy zaginęła na Alasce... ach, to było

tak dawno... w końcu sprzedałem

diament i przeniosłem się do Teksasu. Zawsze o tym

marzyłem. Otworzyłem sklep z

narzędziami. Założyłem rodzinę! Dobre to były czasy; ale

Hazel miała rację. Ten diament

Page 474: Znak Ateny - Rick Riordan

naznaczony był jakąś klątwą. Już nigdy jej nie

zobaczyłem.

-Och, Sammy - powiedziała Hazel. - Nie, to nie klątwa

nas rozdzieliła. Chciałam

wrócić. Ja umarłam!

Starzec jej nie usłyszał. Uśmiechnął się do dziecka,

pocałował je w główkę.

-Daję ci moje błogosławieństwo, Leo. Pierwszy prawnuk!

Czuję, że jesteś kimś

wyjątkowym, tak jak Hazel. Nie jesteś zwykłym

niemowlęciem, co? Zastąpisz mnie.

Pewnego dnia ją spotkasz. Pozdrów ją ode mnie.

-Bisabuelo - powiedziała Esperanza trochę bardziej

natarczywie.

-Tak, tak. - Sammy zachichotał. - El viejo loco bredzi.

Jestem zmęczony,

Esperanzo. Masz rację. Ale wkrótce odpocznę. Miałem

dobre życie. Wychowaj go

dobrze, nieta.

Scena rozmyła się.

Page 475: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo stał na pokładzie „Argo II", trzymając Hazel za rękę.

Słońce już zaszło i okręt

oświetlały tylko spiżowe latarnie. Hazel miała oczy

zapuchnięte od płaczu.

Tego było za wiele. Cały ocean zakołysał się pod nimi i

Leo po raz pierwszy w życiu

poczuł się jak bezwolnie niesiony przez prąd.

-Masz pozdrowienia, Hazel Levesque - powiedział

ochrypłym głosem.

Jej podbródek drżał. Odwróciła głowę i otworzyła usta,

ale zanim zdążyła coś

powiedzieć, okręt przechylił się na bok.

-Leo! - krzyknął trener Hedge.

Festus zaterkotał na alarm i rzygnął ogniem w ciemność.

Zadzwonił dzwon okrętowy.

-To o te potwory chodziło?! - zawołał. - Jeden nas

znalazł!

XXIII

Page 476: Znak Ateny - Rick Riordan

LEO

Leo zasłużył na oślą czapkę.

Gdyby myślał jasno, przestawiłby system detekcyjny

okrętu z radaru na sonar zaraz

po wypłynięciu z przystani Charleston. I właśnie tego

zapomniał zrobić. Kadłub co parę

sekund wysyłał fale poprzez Mgłę i powinien alarmować

Festusa o wykryciu potwora,

ale nie mógł działać w obu trybach naraz: i wodnym, i

powietrznym.

Leo czuł się tak rozbity - z powodu Rzymian, potem

burzy, wreszcie Hazel - że

kompletnie o tym zapomniał. A teraz potwór był tuż pod

nimi.

Okręt przechylił się na prawą burtę. Hazel chwyciła się

olinowania. Hedge ryczał:

- Valdez, który guzik rozwala potwory? Przejmij ster!

Leo wspiął się po przechylonym pokładzie i udało mu się

złapać relingu lewej burty.

Zaczął się posuwać bokiem ku sterowni, ale zamarł

przerażony, kiedy dostrzegł potwora.

Page 477: Znak Ateny - Rick Riordan

Był długości okrętu. W blasku księżyca wyglądał jak

skrzyżowanie olbrzymiej

krewetki z karaluchem. Miał różową chitynową skorupę i

płaski ogon langusty, a jego

odnóża jak u stonogi falowały hipnotycznie, gdy ocierał

się o kadłub „Argo II".

Głowa wyłoniła się na końcu: oślizgły różowy pysk

olbrzymiego suma ze szklistymi,

martwymi oczami, rozwartą bezzębną paszczą i lasem

czułków wynurzających się z

każdego nozdrza - była to najbujniejsza kępa włosów z

nosa, jaką Leo miał wątpliwą

przyjemność oglądać.

Przypomniał sobie specjalne piątkowe kolacje w Houston,

na które matka zabierała

go do miejscowej restauracji serwującej owoce morza.

Zwykle jedli krewetki i langusty.

Teraz na to wspomnienie poczuł mdłości.

-Dalej, Valdez! - zawołał Hedge. - Stań za sterem, żebym

mógł użyć swojej

bejsbolowej pałki!

-Palka tu nie pomoże - odrzekł Leo, ale ruszył dalej ku

sterowni.

Page 478: Znak Ateny - Rick Riordan

Za jego plecami reszta załogi z trudem wspięła się na

pokład.

-Co się dzieje... Och! Krewedzilla! - krzyknął Percy.

Frank pobiegł do Hazel. Trzymała się olinowania

kurczowo,

wciąż oszołomiona swoją wizją przeszłości, ale dała mu

znać ręką, że nic jej nie jest.

Potwór ponownie staranował okręt. Kadłub jęknął.

Annabeth, Piper i Jason przeturlali

się na prawą burtę i niewiele brakowało, by wypadli za

reling.

Leo dotarł do sterowni. Przebiegł palcami po klawiaturze.

Festus zatrzeszczał i

zaklikał przez interkom, raportując o przeciekach, ale

okrętowi wciąż nie zagrażało

zatonięcie - przynajmniej na razie.

Leo pociągnął za dźwignię wioseł. Można je było

zamienić w ostre włócznie, co z

pewnością odstraszyłoby potwora. Niestety, wiosła się

zaklinowały. Krewedzilla musiała

wypchnąć je z osad, a była tak blisko, że gdyby Leo użył

balisty, jednocześnie podpaliłby

okręt.

Page 479: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jak zdołał podpłynąć tak blisko?! - krzyknęła Annabeth,

wciągając się na jedną z

tarcz zawieszonych na relingu.

-Nie wiem! - warknął Hedge, rozglądając się za swoją

pałką, która potoczyła się

po pokładzie rufowym.

-Jestem głupi! - lżył sam siebie Leo. - Głupi! Głupi!

Zapomniałem o sonarze!

Okręt przechylił się jeszcze bardziej. Potwór albo chciał

zagarnąć go w objęcia, albo

wywrócić dnem do góry.

-O sonarze? - powtórzył Hedge. - Na fletnię Pana,

Valdez! Może gdybyś nie gapił

się w oczęta Hazel i nie trzymał jej tak długo za rączkę...

-Co?! - krzyknął Frank.

-To nie było tak! - zaprotestowała Hazel.

-Nieważne! - powiedziała Piper. - Jason, możesz wezwać

jakieś błyskawice?

Jason podniósł się z trudem. -Ja...

Tylko pokręcił głową. Wcześniejsze wezwanie burzy zbyt

go wyczerpało. Leo wątpił,

Page 480: Znak Ateny - Rick Riordan

by biedny Jason zdołał w tym stanie roziskrzyć świecę

zapłonową.

-Percy! - zawołała Annabeth. - Nie mógłbyś pogadać z

tym czymś? Wiesz, co to

jest?

Syn boga morza też potrząsnął głową.

-Może okręt po prostu go zainteresował. Może...

Czułki potwora chlasnęły w pokład tak szybko, że Leo nie

zdążył nawet krzyknąć:

„Uwaga!"

Jeden z czułków uderzył Percyego w pierś, zwalając go w

dół po schodach. Kolejny

owinął się wokół nóg wrzeszczącej Piper i pociągnął ją ku

barierce. Tuziny innych

czułków kłębiły się wokół masztów, oplatały kusze, rwały

olinowanie.

-Atak włosów z nosa!

Hedge złapał wreszcie pałkę i ruszył do akcji, ale kij tylko

odbijał się od czułków, nie

Page 481: Znak Ateny - Rick Riordan

wyrządzając im żadnej szkody.

Jason dobył miecza. Próbował uwolnić Piper, ale wciąż

był osłabiony. Złota klinga

gładko odcinała czułki, ale nowe pojawiały się jeszcze

szybciej.

Annabeth wyjęła z pochwy swój sztylet. Pobiegła przez

las czułków, uchylając się i

dźgając na prawo i lewo. Frank wyciągnął łuk. Zaczął

strzelać, celując w szczeliny

między łuskami potwora, ale to go tylko rozjuszyło.

Ryknął i wstrząsnął okrętem. Maszt

zatrzeszczał groźnie.

Dysponowali słabą siłą ognia, a nie mogli użyć balisty.

Potrzebne było jakieś potężne

uderzenie, które nie zniszczy okrętu. Ale co...?

Leo utkwił wzrok w skrzyni koło stóp Hazel.

-Hazel! - krzyknął. - Ta skrzynia! Otwórz ją!

Zawahała się, a potem spostrzegła skrzynię, o którą mu

chodziło. Był na niej napis:

OSTROŻNIE! NIE OTWIERAĆ.

Page 482: Znak Ateny - Rick Riordan

-Otwórz ją! - powtórzył Leo. - Trenerze, łap za ster! Okręt

dziobem do potwora,

bo się wywrócimy!

Hedge zatańczył między czułkami na swoich koźlich

nóżkach, ochoczo waląc pałką

tu i tam. Dopadł konsoli sterującej.

-Chyba wiesz, co robisz, Valdez! - krzyknął.

-Chyba wiem. - Leo pobiegł do masztu.

Potwór naparł na okręt. Pokład przechylił się pod kątem

czterdziestu pięciu stopni.

Wszyscy dzielnie walczyli z czułkami, ale były zbyt

liczne i wydłużały się, dokąd

chciały. Wkrótce całkowicie omotają okręt. Percy wciąż

był pod pokładem. Reszta

walczyła o życie, zmagając się z włosami z nosa.

-Frank! - zawołał Leo, biegnąc ku Hazel. - Daj nam

trochę czasu! Możesz się

zamienić w rekina albo coś podobnego?

Frank ponuro potoczył wzrokiem i w tym momencie

chlasnął go jeden z czułków,

zwalając za burtę.

Page 483: Znak Ateny - Rick Riordan

Hazel krzyknęła. Otworzyła już skrzynię i teraz o mało

nie upuściła dwóch szklanych

baniek, które z niej wyjęła.

Leo chwycił je. Każda była wielkości jabłka, wypełniona

połyskującym jadowicie

zielonkawym płynem. I były ciepłe w dotyku. W jego

piersi wzbierało poczucie winy.

Dopiero co rozproszył uwagę Franka i być może

spowodował jego śmierć, ale teraz nie

był w stanie o tym myśleć. Musiał ocalić okręt.

-Trzymaj! - Wręczył Hazel jedną bańkę. - Możemy zabić

potwora i uratować

Franka!

Miał nadzieję, że jego plan się powiedzie. Dotarcie do

relingu lewej burty bardziej

przypominało wspinaczkę niż chodzenie po pokładzie, ale

w końcu udało im się tam

dostać.

-Co to za świństwo? - wydyszała Hazel, przyciskając

szklaną bańkę do piersi.

-Ogień grecki!

Page 484: Znak Ateny - Rick Riordan

Wytrzeszczyła oczy.

-Czyś ty zwariował? Jeśli pękną, spalimy okręt!

-W paszczę! - odrzekł Leo. - Po prostu wrzuć to w...

Nagle wpadł na nią z impetem, a cały świat zawirował im

przed oczami. Wylecieli w

powietrze i dopiero wtedy Leo pojął, że oplata ich jedna z

macek potwora. Ramiona miał

wolne, ale mógł tylko trzymać mocno swoją fiolkę z

ogniem greckim. Hazel wiła się jak

piskorz. Czułek oplatał jej ręce, co oznaczało, że

uwięziona między nimi fiolka w każdej

chwili może zostać zmiażdżona... a to bardzo

zaszkodziłoby ich zdrowiu.

Unieśli się na trzy metry, potem na pięć ponad cielsko

potwora. Leo ujrzał swoich

przyjaciół walczących w przegranej już bitwie. Zobaczył

trenera Hedgea, który starał się

nie dopuścić, by okręt wywrócił się dnem do góry. Morze

było ciemne, ale w blasku

księżyca dostrzegł jakiś błyszczący obiekt unoszący się

koło potwora - może ciało Franka

Zhanga...

Page 485: Znak Ateny - Rick Riordan

-Leo - wydyszała Hazel. - Nie mogę... moje ramiona...

-Hazel, ufasz mi?

-Nie!

-Ja też. Kiedy to świństwo nas puści, wstrzymaj oddech. I

za wszelką cenę ciśnij

swoją bańkę tak daleko od okrętu, jak zdołasz.

-Dlaczego... dlaczego miałby nas puścić?

Leo spojrzał na głowę potwora. Trudny cel, ale nie miał

wyboru. Uniósł fiolkę lewą

ręką. Prawą przywarł do czułka i wezwał ogień -

skupiony, wąski strumień rozpalonego

do białości ognia wytryskający z jego dłoni.

Potwór to poczuł. Przez cały czułek przebiegła drgawka,

gdy mięso zaczęło się

łuszczyć pod dotykiem Leona. Potwór otworzył paszczę,

rycząc z bólu, a Leo wrzucił mu

prosto w gardło szklaną bańkę z ogniem greckim.

Wtedy wszystko zawirowało. Leo poczuł, że uścisk

czułka słabnie. Runęli w dół.

Page 486: Znak Ateny - Rick Riordan

Usłyszał stłumioną eksplozję i zobaczył rozbłysk

zielonego światła wewnątrz różowego

cielska potwora. Woda uderzyła go w twarz jak cegła

owinięta papierem ściernym i

zapadł się w ciemność. Zacisnął wargi, starając się nie

oddychać, ale już czuł, że traci

świadomość.

Wydawało mu się, że widzi nad głową mglistą sylwetkę

kadłuba - ciemny owal

otoczony zieloną, ognistą koroną, ale nie wiedział, czy to

oznacza, że okręt już płonie.

„Zabity przez olbrzymią krewetkę" - pomyślał z goryczą.

— „Ale żeby przynajmniej

»Argo II« ocalał. Niech przeżyją moi przyjaciele".

Wszystko zaczęło się rozmywać. Poczuł ogień w płucach.

Miał już się poddać, gdy zawisła nad nim dziwna twarz -

twarz mężczyzny

podobnego do Chejrona, ich trenera w Obozie Herosów.

Miał takie same kręcone włosy,

zwichrzoną brodę i inteligentne oczy - trochę

przypominał dzikiego hipisa, a trochę

dobrotliwego profesora, ale skórę miał zieloną jak fasola

limeńska. Uniósł rękę ze

Page 487: Znak Ateny - Rick Riordan

sztyletem w dłoni. Patrzył na Leona ponuro i z niemą

groźbą, jakby chciał powiedzieć:

„Siedź spokojnie, bo cię zabiję".

Leo stracił świadomość.

Kiedy odzyskał zmysły, pomyślał, że znowu jest duchem

w jakiejś wizji przeszłości,

bo unosił się swobodnie. Jego oczy powoli przywykły do

mętnego światła.

-No nareszcie. - Głos Franka docierał do niego dziwnie

rozedrgany, jakby przez

kilka warstw plastikowej folii.

Usiadł... a raczej uniósł się pionowo. Był pod wodą, w

jaskini wielkości garażu na

dwa auta. Sklepienie pokrywał fosforyzujący mech,

napełniając pomieszczenie

niebieskozieloną poświatą. Podłogą był dywan z jeży

morskich, po którym chodzenie na

pewno nie należałoby do przyjemności, więc był rad, że

unosi się w wodzie. Nie mógł

pojąć, jak może oddychać bez powietrza.

Page 488: Znak Ateny - Rick Riordan

Opodal Frank lewitował w pozycji medytacyjnej. Ze

swoją pyzatą twarzą i gderliwą

miną wyglądał jak Budda, który osiągnął nirwanę i nie

był tym zachwycony.

Jedyne wyjście z jaskini blokowała wielka muszla

uchowca morskiego, połyskująca

barwami perły, różu i turkusu. Jeśli to było więzienie,

przynajmniej miało niesamowite

drzwi.

-Gdzie jesteśmy? - zapytał. - Gdzie są pozostali?

-Pozostali? - burknął Frank. - Nie wiem. Wydaje mi się,

że pod wodą jesteśmy

tylko my dwaj i Hazel. Ją ten konik morski zabrał z

godzinę temu, zostawiając mnie z

tobą.

Ton, jakim to powiedział, wskazywał wyraźnie, że wcale

mu się to nie podoba. Nie

wyglądał na rannego, ale nie miał łuku ani kołczanu. Leo

w panice poklepał się pó

bokach. Nie miał swojego pasa.

-Przeszukali nas - powiedział Frank. - Zabrali wszystko,

co mogło być bronią.

Page 489: Znak Ateny - Rick Riordan

-Kto? Kim są te koniki morskie...?

-To rybokonie - odrzekł Frank, chociaż Leonowi nic to

nie wyjaśniło. - Musiały

nas złapać, kiedy wpadliśmy do oceanu, i zaciągnęły

nas... a bo ja wiem gdzie.

Leo przypomniał sobie, co zobaczył tuż przed tym, jak

stracił świadomość: brodatą

twarz koloru fasoli limeńskiej, twarz mężczyzny ze

sztyletem w dłoni.

-Krewedzilla. „Argo II"... okręt jest cały?

-Nie wiem - odrzekł ponuro Frank. - Pozostali mogą być

w tarapatach albo są

poranieni, albo... albo jeszcze gorzej. A ty chyba bardziej

troszczysz się o swój okręt niż

o przyjaciół.

Leo poczuł się tak, jakby znowu uderzył twarzą w wodę.

-Co ty za głupoty...?

I nagle do niego dotarło, dlaczego Frank tak się wścieka.

Wizja przeszłości. Kiedy

potwór ich zaatakował, wszystko potoczyło się tak

szybko, że prawie o tym zapomniał.

Trener Hedge wypowiedział ten głupi komentarz o nim i

o Hazel trzymających się za

Page 490: Znak Ateny - Rick Riordan

ręce i wpatrzonych w siebie. A do tego wszystkiego to

przecież przez niegó chwilę

później Frank wyleciał za burtę.

Teraz poczuł, że nie może spojrzeć Frankowi w oczy.

-Posłuchaj, stary... Przykro mi, że wpakowałem nas w to

wszystko. Narobiłem

strasznego bałaganu. - Wziął głęboki oddech, co okazało

się zdumiewająco łatwe, biorąc

pod uwagę, że byli pod wodą. - Ja i Hazel... za ręce... to

nie było tak, jak myślisz.

Pokazywała mi swoje wizje przeszłości, żeby ustalić, co

mnie łączy z Sammym.

Mina Franka trochę złagodniała, smutek zastąpiła

ciekawość.

-1 co? Ustaliła?

-Tak. No, tak jakby. Nie mieliśmy szans pogadać, bo

Krewedzilla właśnie rąbnęła

w okręt, ale w każdym razie Sammy był moim

pradziadkiem.

Opowiedział Frankowi, co zobaczyli. Wtedy jeszcze nie

dotarła do niego w pełni

dziwaczność tego wszystkiego, ale teraz gdy o tym

opowiadał, sam z trudem mógł w to

Page 491: Znak Ateny - Rick Riordan

uwierzyć. Hazel była taka czuła dla jego bisabuelo,

faceta, który zmarł, kiedy Leo był

niemowlęciem. Leo miał jakieś mętne wspomnienia o

tym, że starsi członkowie rodziny

nazywali jego dziadka Samem Juniorem. Co oznaczało,

że Samem Seniorem był Sammy,

bisabuelo Leona. W pewnym momencie Tía Callida - a

więc Hera - rozmawiała z

Sammym, udzielając mu rady i wglądu w przyszłość, co

oznaczało, że kształtowała życie

Leona, na całe pokolenia zanim się urodził. Gdyby Hazel

pozostała w latach

czterdziestych, gdyby poślubiła Sammy ego, Leo mógłby

być jej prawnukiem.

-Och, stary - zakończył swoją opowieść - wierz mi, nie

czuję się z tym najlepiej.

Ale przysięgam na Styks, że właśnie to zobaczyliśmy.

Frank miał minę jak potwór z głową suma: szkliste oczy i

otwarte usta.

-Hazel... Hazel lubiła twojego pradziadka? I dlatego lubi

ciebie?

-Frank, wiem, że to jest dziwaczne. Uwierz mi. Ale ja

Hazel nie lubię... to

Page 492: Znak Ateny - Rick Riordan

znaczy... nie w ten sposób. Nie podrywam twojej

dziewczyny.

Frank uniósł brwi.

-Nie?

Leo miał nadzieję, że się nie zarumienił. Prawdę mówiąc,

nie miał pojęcia, co czuje

do Hazel. Robiła wrażenie i była sprytna, a Leo miał

słabość do dziewczyn robiących

wrażenie i przy tym sprytnych. Ale ta wizja przeszłości

wszystko bardzo skomplikowała.

A poza tym jego okręt miał kłopoty.

„Chyba bardziej troszczysz się o swój okręt niż o

przyjaciół" -powiedział Frank.

To nieprawda! Ale... Ojciec Leona, Hefajstos, powiedział

kiedyś, że nie najlepiej

sobie radzi z organicznymi formami życia. I... tak, Leo

zawsze czuł się lepiej w

obecności maszyn niż ludzi. Ale przecież troszczył się o

swoich przyjaciół. Piper i

Jasona... ich znał najdłużej, ale inni też byli dla niego

ważni. Nawet Frank. Byli jak

rodzina.

Page 493: Znak Ateny - Rick Riordan

Problem w tym, że Leo od tak dawna nie miał rodziny, że

nie mógł sobie nawet

przypomnieć, jak to jest. Co prawda zeszłej zimy został

grupowym domku Hefajstosa,

ale większość czasu budował „Argo II". Lubił swoich

współtowarzyszy z domku.

Wiedział, jak z nimi postępować - ale czy ich znał?

Jeśli miał rodzinę, to byli nią tylko półbogowie na

pokładzie „Argo II" - no, i może

jeszcze trener Hedge, czego Leo nigdy nie oświadczyłby

na głos.

„Zawsze będziesz odludkiem" - ostrzegał go głos

Nemezis, ale Leo starał się odrzucić

od siebie tę myśl.

-No dobra, więc... - Rozejrzał się wokoło. - Musimy

obmyślić jakiś plan. W jaki

sposób oddychamy? I skoro jesteśmy na dnie oceanu, to

dlaczego nie miażdży nas

ciśnienie wody?

Frank wzruszył ramionami.

-Pewnie jakieś rybokońskie czary. Pamiętam, że ten

zielony facet dotknął mojej

Page 494: Znak Ateny - Rick Riordan

głowy czubkiem sztyletu. I potem mogłem już oddychać.

Leo przyglądał się drzwiom z muszli uchowca.

-Nie możesz tego wypchnąć? Zamienić się w rybę młota

albo w coś podobnego?

Frank pokręcił ponuro głową.

-Mój dar nie działa. Nie wiem dlaczego. Może mnie

zaczarowali, a może jestem

zbyt roztrzęsiony, żeby się skupić.

-Hazel może mieć kłopoty. Musimy się stąd wydostać.

Leo podpłynął do drzwi i przebiegł palcami po muszli.

Nie wyczuł śladu zasuwy czy

innego mechanizmu. Drzwi można było chyba otworzyć

albo zaklęciem, albo siłą - ani

to, ani to nie było jego specjalnością.

-Już próbowałem - powiedział Frank. - Zresztą nawet

gdybyśmy się stąd

wydostali, nie mamy broni.

-Hmm... - Leo uniósł rękę. - Zastanawiam się, czy...

Page 495: Znak Ateny - Rick Riordan

Skupił się i z jego palców wystrzeliły płomyki. Na

ułamek sekundy ogarnęło go

podniecenie, bo nie spodziewał się, że jego dar będzie

działał pod wodą. Potem było

trochę za dobrze. Płomienie pomknęły po jego ramieniu i

wokół ciała, aż w końcu cały

był spowity cienkim woalem ognia. Próbował odetchnąć,

ale wciągnął w płuca żar.

-Leo!

Franka odrzuciło do tyłu, jakby spadł ze stołka barowego.

Zamiast pospieszyć

Leonowi z pomocą, przylgnął do ściany, odsunąwszy się

najdalej, jak zdołał.

Leonowi udało się zachować spokój. Zrozumiał, cd się

dzieje. Sam ogień nie mógł

mu zaszkodzić. Rozkazał płomieniom zgasnąć i policzył

do pięciu. Lekko odetchnął.

Znowu wdychał tlen.

Frank oderwał się od ściany.

-Nic ci... nic ci nie jest?

Page 496: Znak Ateny - Rick Riordan

-Już w porządku - burknął Leo. - Dzięki za pomoc.

-Przepraszam. - Frank wyglądał na tak przerażonego i

zawstydzonego, że Leo nie

potrafił dłużej się na niego wściekać. -Ale... co się stało?

-Sprytne czary. Każdego z nas otacza cienka warstwa

tlenu, jak dodatkowa skóra.

Chyba sama się regeneruje. Dlatego oddychamy i nie

mokniemy. Tlen się zapalił... tylko

że zaczął mnie dusić.

-Ja naprawdę nie... - Frank przełknął ślinę. - Nie lubię,

gdy wzywasz ogień.

I znowu zaczął bratać się ze ścianą.

Leo mimo woli się roześmiał.

-Koleś, nie zamierzam cię atakować.

-Ogień - powtórzył Frank, jakby to jedno słowo wszystko

wyjaśniało.

Leo przypomniał sobie, co mówiła Hazel - że ogień

wzbudza we Franku strach. Już

kiedyś dostrzegł to w jego twarzy, ale nie traktował tego

poważnie. Frank wydawał mu

Page 497: Znak Ateny - Rick Riordan

się zawsze kimś o wiele potężniejszym i bardziej

przerażającym niż on sam.

Teraz pomyślał, że Frank mógł mieć jakieś przykre

doświadczenie z ogniem. Jego

własna matka zginęła w pożarze sklepu z narzędziami.

Obwiniano o to Leona. Dorastał z

opinią dziwoląga, podpalacza, bo gdy tylko się rozzłościł,

coś zaczynało się palić.

-Przepraszam, że się roześmiałem - powiedział szczerze. -

Moja mama zginęła w

pożarze. Rozumiem, że można bać się ognia. Czy... ee...

czy coś takiego ci się

przytrafiło?

Frank zdawał się myśleć nad odpowiedzią.

-Mój dom... dom mojej babci. Spalił się. Ale to nie

wszystko...

-Spojrzał na jeże morskie na podłodze. - Annabeth

powiedziała, że mogę zaufać

załodze. Nawet tobie.

-Nawet mnie? - Leo zastanawiał się, jak doszło do takiej

rozmowy. - Duża sprawa.

Page 498: Znak Ateny - Rick Riordan

-Mój słaby punkt... - zaczął Frank, jakby słowa raniły mu

usta.

-Chodzi o to drewienko...

Drzwi z muszli uchowca otworzyły się.

Leo odwrócił się i znalazł twarzą w twarz z Fasolowym

Facetem, który wcale nie był

człowiekiem. Teraz Leo ujrzał wyraźnie, że był

najdziwniejszym stworzeniem, jakie w

życiu spotkał, a to już naprawdę wiele mówi.

Od pasa w górę był mniej więcej człowiekiem - chudym

gościem o nagim torsie, ze

sztyletem zatkniętym za pas i sznurem muszelek

biegnącym ukośnie przez pierś jak

taśma z nabojami. Miał zieloną skórę, postrzępioną

brązową brodę i długie włosy

przewiązane z tyłu bandaną z wodorostów. Z głowy

wyrastała mu para szczypców, które

obracały się i kłapały.

Leo uznał, że facet nie jest jednak podobny do Chejrona.

Wyglądał raczej jak postać z

plakatu, który matka zawiesiła sobie w warsztacie - stary

meksykański bandyta Pancho

Page 499: Znak Ateny - Rick Riordan

Villa, tyle że tamten nie miał muszelek ani szczypców

homara.

Od pasa w dół jego budowa się komplikowała. Miał

przednie nogi zielonego konia,

trochę jak centaur, ale z tyłu to końskie ciało wydłużało

się w długi rybi ogon około

trzech metrów długości, zakończony tęczową płetwą w

kształcie litery V.

Wtedy Leo zrozumiał, co Frank miał na myśli, mówiąc o

rybokoniach.

-Jestem Bytos - rzekł zielony facet. - Przesłucham Franka

Zhanga.

Powiedział to spokojnym i stanowczym tonem,

niepozostawia-jącym miejsca na

dyskusję.

-Dlaczego nas porwaliście? - zapytał Leo. - Gdzie jest

Hazel?

Bytos zmrużył oczy. Jego mina zdawała się mówić: „Czy

to mizerne stworzenie

właśnie się do mnie odezwało?".

-Ty, Leonie Valdezie, pójdziesz z moim bratem.

Page 500: Znak Ateny - Rick Riordan

-Twoim bratem?

Leo uświadomił sobie, że za Bytosem pojawiła się o wiele

większa postać, ocieniając

całe wejście do jaskini.

-Tak - odrzekł Bytos z ironicznym uśmiechem. -1 postaraj

się nie doprowadzić

Afrosa do szału.

XXIV

LEO

Afros wyglądał jak swój brat, ale nie był zielony, tylko

niebieski, i o wiele, wiele

większy. Miał ramiona i brzuch Schwarzeneggera i

kwadratową, prymitywną głowę.

Przez plecy miał przewieszony wielki miecz, który na

pewno spodobałby się Conanowi.

Nawet fryzurę miał większą: była to masywna, niebiesko-

czarna bryła włosów, tak gęsta,

że jego rogi w kształcie szczypców homara zdawały się w

niej tonąć.

Page 501: Znak Ateny - Rick Riordan

-To dlatego nazywają cię Afrosem? - zapytał Leo, kiedy

wypływali z jaskini. - Z

powodu tego afro?

Afros zmarszczył brwi.

-Co masz na myśli?

-Nic - odrzekł szybko Leo i pomyślał, że przynajmniej nie

będzie miał kłopotów z

rozróżnieniem obu braci. - Więc kim wy jesteście?

-Ichtiocentaurami - odrzekł Afros takim tonem, jakby

miał już dość odpowiadania

na to pytanie.

-Ee... czym?

-Rybimi centaurami. Jesteśmy braćmi przyrodnimi

Chejrona.

-Och, to mój znajomy!

Afros zmrużył oczy.

-Ta, którą nazywają Hazel, powiedziała mi to samo, ale

ustalimy prawdę. Idziemy.

Page 502: Znak Ateny - Rick Riordan

Leonowi nie spodobało się wyrażenie „ustalimy prawdę".

Przywodziło na myśl

przypiekanie żywcem.

Ruszył za rybim centaurem przez gęsty las krasnorostów.

Mógłby z łatwością dać

nurka w ten gąszcz, ale uznał, że lepiej nie próbować.

Domyślał się, że pod wodą Afros

jest od niego szybszy, a do tego mógłby cofnąć zaklęcie,

dzięki któremu Leo poruszał się

swobodnie i oddychał. Był więźniem zarówno wewnątrz

jaskini, jak i poza nią.

A zresztą i tak nie miał pojęcia, gdzie się znajduje.

Płynęli między rzędami krasnorostów wysokich jak

kamienice. Zielonożółte rośliny

kołysały się leniwie jak kolumny balonów wypełnionych

helem. Wysoko ponad nimi

widniała jasna plama, która mogła być słońcem.

Jeśli to było słońce, to musieli przebywać pod wodą całą

noc. A co z „Argo II"?

Odpłynęli bez nich czy wciąż ich szukają?

Page 503: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo nie wiedział nawet, jak głęboko się znajdują. Są tu

rośliny, więc może nie aż tak

głęboko? Wiedział jednak, że nie mógłby po prostu

popłynąć ku powierzchni wody.

Słyszał o ludziach, którzy wynurzyli się z głębin

morskich zbyt szybko i w ich krwi

nagromadziły się pęcherzyki azotu. Wolał nie mieć

gazowanej krwi.

Przepłynęli jakieś pół mili. Leona kusiło, by zapytać

Afrosa, dokąd płyną, ale ten

wielki miecz na jego plecach odbierał mu ochotę do

konwersacji.

W końcu las krasnorostów rozstąpił się. Leo wydał

stłumiony okrzyk. Stali (a raczej

unosili się w wodzie) na szczycie wysokiego podwodnego

wzgórza. Pod nimi na dnie

morza rozciągało się miasto zbudowane w greckim stylu.

Domy były kryte macicą perłową. Ogrody pełne

koralowców i ukwiałów. Na łące

wodorostów pasły się hipokampy. Grupa cyklopów

budowała kopułę nad nową

świątynią, używając płetwala błękitnego jako dźwigu. A

wszędzie roiło się od wodników

i syren - płynących ulicami, spacerujących po

dziedzińcach czy doskonalących na arenie

Page 504: Znak Ateny - Rick Riordan

sztukę walki trójzębem i mieczem.

Leo widział już mnóstwo dziwacznych rzeczy, ale zawsze

myślał, że wodniki są

głupimi wytworami fantazji, jak smerfy lub muppety.

A wcale nie były głupie ani milutkie. Nawet z tej

odległości wyglądały groźnie i nie

przypominały ludzi. Ich oczy świeciły żółtym blaskiem.

Miały ostre, rekinie zęby i

szorstką skórę najróżniejszej barwy - od czerwieni koralu

po atramentową czerń.

„To obóz szkoleniowy" - uświadomił sobie Leo.

-Szkolicie tu herosów, tak jak to robi Chejron?

Afros skinął głową, a w jego oczach błysnęła duma.

-Wyszkoliliśmy wszystkich sławnych wodnych herosów!

Wymień jakiegoś, a

dowiesz się, że przeszedł przez nasz obóz!

-Och, z pewnością. Na przykład... Mała Syrenka?

Afros zmarszczył czoło.

Page 505: Znak Ateny - Rick Riordan

-Kto? Nie! Ale na przykład Tryton, Glaukus, Weissmuller

i Bill!

-Och. - Leo nie miał pojęcia, kim byli wymienieni faceci.

-Wyszkoliliście Billa?

Imponujące.

-Ja myślę! - Afros uderzył się pięścią w pierś. - Sam go

szkoliłem. To wielki wodnik.

-Pewnie uczysz sztuk walki?

Afros uniósł obie ręce.

-Dlaczego wszyscy tak myślą?

Leo zerknął na jego potężny miecz.

-No... nie wiem.

-Nauczam muzyki i poezji! Umiejętności społecznych!

Prowadzenia domu! To

umiejętności bardzo ważne dla herosów.

-Absolutnie - zgodził się Leo, starając się zachować

powagę. -Szycia? Pieczenia

ciasteczek?

Page 506: Znak Ateny - Rick Riordan

-Oczywiście. Cieszę się, że to rozumiesz. Może później,

jeśli nie będę musiał cię

zabić, dam ci swój przepis na czekoladowe ciastka z

orzechami. - Machnął za siebie z

niesmakiem. - Mój brat Bytos... on uczy sztuk walki.

Leo nie był pewny, czy odczuł ulgę, czy jest urażony tym,

że trener sztuk walki

przesłuchuje Franka, podczas gdy jemu przypadł

nauczyciel prac domowych.

-No więc... dobra. To jest obóz... jak go nazywacie? Obóz

Rybich Herosów?

Afros zmarszczył brwi.

-Mam nadzieję, że to był żart. To jest Obóz... -1 wydał z

siebie serię dźwięków

przypominających syki i buczenie sonaru.

-Ale jestem głupi - powiedział Leo. -1... wiesz, chętnie

bym zjadł parę tych

czekoladowych ciasteczek! To co mam zrobić, żebyś

mnie nie zabił?

-Opowiedz mi o sobie.

Page 507: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo zawahał się, ale nie trwało to długo. Wyczuł, że

powinien powiedzieć prawdę.

Zaczął od początku - jak Hera była jego niańką i

wepchnęła go w płomienie, jak Gaja

uśmierciła jego matkę, rozpoznawszy w nim przyszłego

wroga. Opowiedział o swoim

dzieciństwie w różnych rodzinach zastępczych i o tym,

jak Jason i Piper zabrali go w

końcu do Obozu Herosów. O Przepowiedni Siedmiorga, o

budowie „Argo II" i o ich

misji, której celem jest dotarcie do Grecji i pokonanie

gigantów, zanim Gaja się

przebudzi.

Kiedy mówił, Afros wyciągnął zza pasa parę groźnie

wyglądających metalowych

szpikulców. Leo przestraszył się, że powiedział coś nie

tak, ale Afros wyjął z woreczka

trochę przędzy z wodorostów i zaczął robić na drutach.

-Mów dalej — powiedział. - Nie przerywaj.

Leo opowiedział o ejdolonach, o problemie z

Rzymianami, o kłopotach z „Argo II"

po przelocie nad Stanami Zjednoczonymi i podróży z

Charleston. W tym czasie Afros

zdążył zrobić na drutach czapeczkę dziecięcą.

Page 508: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo czekał, aż rybi centaur pochowa swoje szpikulce,

wodorosty i czapeczkę.

Szczypce homara wciąż szamotały się w gęstych włosach

Afrosa i Leo musiał poskromić

chęć ratowania ich przed utonięciem.

-Bardzo dobrze — oświadczył Afros. - Wierzę ci.

-Tak po prostu?

-Jestem dobry w wykrywaniu kłamstw. Od ciebie ich nie

usłyszałem. Poza tym

twoja opowieść pokrywa się z tym, co powiedziała nam

Hazel Levesque.

-Czy ona...

-Oczywiście. Nic jej nie jest. - Wetknął palce do ust i

zagwizdał, co dziwnie

zabrzmiało pod wodą: jak pisk delfina. - Moi ludzie

wkrótce ją tutaj przyprowadzą.

Musisz zrozumieć... położenie naszego obozu jest dobrze

strzeżoną tajemnicą. Ty i twoi

przyjaciele płynęliście okrętem wojennym, ścigani przez

jednego z morskich potworów

Keto. Nie wiedzieliśmy, po której jesteście stronie.

Page 509: Znak Ateny - Rick Riordan

-Z okrętem wszystko w porządku?

-Uszkodzony, ale da się naprawić. A ta skolopendra

połknęła kulę ognia. Niezła

sztuczka.

-Dzięki. Skolopendra? Nigdy o czymś takim nie

słyszałem.

-To masz szczęście. To wstrętne stworzenia. Keto musi

was naprawdę

nienawidzić. W każdym razie wyciągnęliśmy ciebie i tych

dwoje z macek tego potwora,

kiedy umknął w głębinę. Wasi przyjaciele są na górze i

szukają was, ale zaćmiliśmy im

wizję. Chcieliśmy mieć pewność, że nie stanowicie

żadnego zagrożenia. W przeciwnym

razie musielibyśmy... podjąć pewne środki.

Leo przełknął ślinę. Był całkowicie pewny, że „podjęcie

pewnych środków" nie

oznacza upieczenia dodatkowych ciasteczek

czekoladowych. A skoro ci goście byli tak

potężni, że zdołali ukryć swój obóz przed Percym, który

odziedziczył wszystkie wodne

talenty Posejdona, nie warto było z nimi zadzierać.

-Więc... możemy popłynąć dalej?

Page 510: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wkrótce - obiecał Afros. - Muszę pogadać z Bytosem.

Kiedy skończy rozmawiać

z twoim przyjacielem Gankiem...

-Frankiem.

-Frankiem. Kiedy skończy, odeślemy was z powrotem na

okręt. I chcemy udzielić

wam paru ostrzeżeń.

-Ostrzeżeń?

-O! - Afros na coś wskazał.

Z lasu krasnorostów wyłoniła się Hazel prowadzona przez

dwie groźnie wyglądające

syreny, które obnażały kły i syczały. Leo przestraszył się,

że Hazel jest w

niebezpieczeństwie, ale po chwili spostrzegł, że uśmiecha

się ze swobodą i gawędzi ze

swoimi towarzyszkami. Dopiero wtedy zrozumiał, że

syreny też się śmieją.

-Leo! - Hazel podpłynęła do niego. - Czy tu nie jest

cudownie?

Page 511: Znak Ateny - Rick Riordan

Pozostawiono ich samych na grzbiecie wzgórza, co

oznaczało, że Afros naprawdę im

zaufał. Centaur i syreny odpłynęli, by sprowadzić Franka,

a Leo i Hazel unosili się

swobodnie nad wzgórzem, przypatrując się podwodnemu

obozowi.

Hazel opowiedziała, jak syreny się do niej przekonały.

Afro-sa i Bytosa

zafascynowała jej opowieść, bo do tej pory jeszcze nie

spotkali dziecka Plutona. Słyszeli

już wiele legend o koniu Arionie i byli zdumieni, kiedy

Hazel im oznajmiła, że się z nim

przyjaźni.

Obiecała im, że pewnego dnia odwiedzi ich z Arionem.

Syreny zapisały numery

swoich telefonów wodoodpornym tuszem na jej ramieniu,

żeby była z nimi w kontakcie.

Leo nawet nie zapytał, jakim cudem syreny mają zasięg

pośrodku Atlantyku.

Kiedy Hazel mówiła, włosy falowały jej wokół twarzy jak

brązowa ziemia i złoty pył

na patelni poszukiwacza złota. Była bardzo pewna siebie i

taka piękna - zupełnie nie

przypominała tej nieśmiałej, wystraszonej dziewczynki z

dziedzińca nowoorleańskiej

Page 512: Znak Ateny - Rick Riordan

szkoły, z podeptanym śniadaniem u stóp.

-Nie mieliśmy okazji porozmawiać - powiedział Leo.

Niechętnie poruszył ten

temat, ale wiedział, że mogą już nie mieć sposobności do

rozmowy sam na sam. - No

wiesz, o Sammym.

Uśmiech spełzł z jej twarzy.

-Wiem... Zresztą potrzebowałam trochę czasu, żeby to do

mnie dotarło. To takie...

dziwne... pomyśleć, że ty i on...

Nie musiała kończyć myśli. Leo dobrze wiedział, jakie to

dziwne.

-Nie bardzo wiem, jak to wyjaśnić Frankowi - dodała. -

No wiesz, że ty i ja

trzymaliśmy się za ręce.

Nie chciała spojrzeć mu w oczy. W dolinie grupa

cyklopów krzyknęła na wiwat, gdy

kopuła została w końcu osadzona na świątyni.

Page 513: Znak Ateny - Rick Riordan

-Rozmawiałem z nim - powiedział Leo. - Mówiłem mu,

że nie próbowałem... no

wiesz. Ze nie chciałem was poróżnić.

-Och. To dobrze.

Czyżby dosłyszał zawód w jej głosie? Nie wiedział i nie

był pewny, czy chce to

wiedzieć.

-Frank... ee... chyba się bardzo wystraszył, kiedy

wezwałem ogień.

Opowiedział, co wydarzyło się w jaskini.

Hazel wyglądała na zszokowaną.

-Och, nie. To musiało go przerazić.

Jej ręka powędrowała do dżinsowej kurtki, jakby

sprawdzała, czy ma coś w

wewnętrznej kieszeni. Zawsze nosiła tę kurtkę, a raczej

coś w rodzaju koszuli, którą

zarzucała na wierzch nawet w upalne dni. Leo był

przekonany, że robi to ze skromności

albo że taki strój lepiej pasuje do jazdy konnej, jak

skórzana kurtka do jazdy motorem.

Teraz to go zastanowiło.

Page 514: Znak Ateny - Rick Riordan

Jego mózg zaczął pracować na wyższych obrotach.

Przypomniał sobie, co powiedział

Frank o swoim słabym punkcie... o jakimś drewienku.

Dlaczego ten koleś tak się boi

ognia i dlaczego Hazel tak się tym przejmuje? Pomyślał o

opowieściach krążących po

Obozie Herosów. Z oczywistych względów najbardziej

go interesowały legendy o ogniu.

Przypomniał sobie taką, o której nie myślał od wielu

miesięcy.

-Jest taka legenda o pewnym herosie - powiedział. - Jego

życie było powiązane z

kawałkiem drewna na palenisku. I kiedy to drewienko się

spaliło...

Hazel spochmurniała. Leo zrozumiał, że trafił w sedno.

-Frank ma ten sam problem, tak? A to drewienko:.. -

Wskazał kurtkę Hazel. - Dał

ci je, żebyś je bezpiecznie przechowała?

-Leo, błagam, nie... Nie mogę o tym mówić.

Obudził się w nim instynkt mechanika. Zaczął myśleć o

właściwościach drewna i

Page 515: Znak Ateny - Rick Riordan

korozyjności słonej wody.

-Czy to drewienko jest bezpieczne w oceanie? Czy

warstewka powietrza chroni je

dostatecznie?

-Jest bezpieczne. Nawet nie zamokło. A zresztą jest

owinięte w szmatkę i plastik,

i... - Przygryzła wargi w rozpaczy. -1 ja nie powinnam o

tym rozmawiać1 Leo, chodzi o

to, że Frank chyba się ciebie boi... albo czuje się przy

tobie niepewnie... musisz to

zrozumieć...

Dobrze, że Leo unosił się w wodzie, bo był zbyt

oszołomiony, by ustać na nogach.

Wyobraził sobie siebie na miejscu Franka. Jego życie

było tak kruche, że mogłoby

dosłownie spłonąć w każdej chwili. Wyobraził sobie, jak

wielkie zaufanie trzeba mieć do

drugiej osoby, by powierzyć jej swój los - swoje życie.

No tak, Frank wybrał Hazel. Więc kiedy zobaczył Leona -

faceta, który potrafi

wezwać ogień - podrywającego jego dziewczynę...

Przeszył go dreszcz. Nic dziwnego, że Frank go nie lubił.

I nagle zdolność Franka do

Page 516: Znak Ateny - Rick Riordan

zamieniania się w różne zwierzęta przestała być taka

niesamowita - w porównaniu z tym.

Leo pomyślał o swojej ulubionej frazie z Przepowiedni

Siedmiorga. Pastwą ognia lub

burz świat się stanie. Przez długi czas sądził, że burze

odnoszą się do Jasona albo

Percy'ego, a może do nich obu razem. On sam byłby

odpowiedzialny za ogień. Nikt tego

nie powiedział, ale przecież to się narzucało. Był jednym

z dżokerów w talii kart. Gdyby

zrobił coś nie tak, świat mógłby się stać pastwą ognia.

Nie... Musiałby się stać pastwą

ognia. Zaczął się zastanawiać, czy Frank ze swoim

drewienkiem ma z tym wszystkim coś

wspólnego. Leo już popełnił parę okropnych błędów. Nie

byłoby wcale dziwne, gdyby

przypadkowo... podpalił Franka.

-Tu jesteście! - Głos Bytosa wyrwał Leona z rozmyślań.

Bytos i Afros podpłynęli do nich, prowadząc między sobą

Franka, który był blady,

ale cały i zdrowy. Frank przyjrzał się uważnie Hazel i

Leonowi, jakby chciał wyczytać, o

czym rozmawiali.

-Jesteście wolni - rzekł Bytos.

Page 517: Znak Ateny - Rick Riordan

Otworzył torby wiszące mu po bokach i oddał im ich

skonfiskowane rzeczy. Leo

jeszcze nigdy tak się nie ucieszył, zakładając z powrotem

swój pas na narzędzia.

-Powiedzcie Percy'emu Jacksonowi, żeby się nie martwił

- rzekł Afros. Zrozumieliśmy

waszą opowieść o morskich stworzeniach uwięzionych w

Atlancie.

Trzeba powstrzymać Keto i Forkisa. Wyślemy na misję

morskich herosów, żeby ich

pokonali i uwolnili więźniów. Może Cyrusa?

-Albo Billa - zaproponował Bytos.

-Tak! Bill będzie idealny - zgodził się Afros. - W każdym

razie jesteśmy

wdzięczni Percy'emu, że zwrócił nam na to uwagę.

-Powinniście porozmawiać z nim osobiście - powiedział

Leo. - W końcu jest

synem Posejdona i w ogóle.

Oba rybocentaury potrząsnęły głowami z powagą.

-Czasami lepiej nie stykać się z potomkami Posejdona -

rzekł Afros. - Oczywiście

Page 518: Znak Ateny - Rick Riordan

z bogiem morza łączą nas przyjazne stosunki, ale polityka

podwodnych bóstw jest... dość

skomplikowana. No i cenimy sobie niezależność. Ale

podziękujcie mu. Zrobimy co w

naszej mocy, by zapewnić wam bezpieczną podróż przez

Atlantyk, bez nowych ataków

potworów Keto, ale strzeżcie się: w starożytnym morzu,

Mare Nostrum, czeka na was

więcej zagrożeń.

Frank westchnął.

-Oczywiście.

Bytos poklepał go po ramieniu.

-Będzie dobrze, Franku Zhang. Ćwicz te swoje wodne

przemiany. Ryba koi nie

jest zła, ale wypróbuj bąbelnicę bąbelcową. Pamiętaj o

tym, co ci pokazałem. Wszystko

polega na oddychaniu.

Frank wyglądał na śmiertelnie zażenowanego. Leo

przygryzł wargi, starając się nie

uśmiechnąć.

-A ty, Hazel - powiedział Afros - odwiedź nas kiedyś i

przyprowadź tego swojego

Page 519: Znak Ateny - Rick Riordan

konia! Wiem, że martwi cię stracony czas, bo spędziliście

noc w naszym królestwie.

Niepokoisz się o swojego brata Nica...

Hazel zacisnęła palce na rękojeści swojego

kawaleryjskiego miecza.

-Czy on... Wiesz, gdzie on jest?

Afros pokręcił głową.

-Trudno powiedzieć. Ale kiedy będziecie bliżej, powinnaś

wyczuć jego obecność.

Głowa do góry! Musicie dotrzeć do Rzymu pojutrze, jeśli

chcecie go uratować, ale wciąż

macie dość czasu. A musicie go uratować.

-Tak - zgodził się Bytos. - On będzie kimś istotnym dla

waszej misji. Nie wiem, w

jaki sposób, ale czuję, że tak jest.

Afros położył dłoń na ramieniu Leona.

-A jeśli chodzi o ciebie, Leonie Valdezie, trzymaj się

blisko Hazel i Franka, kiedy

Page 520: Znak Ateny - Rick Riordan

dotrzecie do Rzymu. Czuję, że będą mieli... ach, pewne

mechaniczne trudności, które

tylko ty możesz pokonać.

-Mechaniczne trudności? - powtórzył Leo.

Afros uśmiechnął się, jakby to była dobra wiadomość.

-1 mam dla ciebie podarunki, dzielny nawigatorze „Argo

II"!

-Wolę uważać się za kapitana - odrzekł Leo. - Albo

komandora.

-Ciasteczka! - rzekł z dumą Afros, wpychając mu w

ramiona staroświecki koszyk

piknikowy. Koszyk był otoczony bąblem powietrza, więc

Leo miał nadzieję, że

ciasteczka nie zamienią się w słonowodny budyń. - W

tym koszyku znajdziesz też

przepis. Nie za dużo masła! Na tym polega sztuczka. Daję

ci też list polecający do

Tiberinusa, boga rzeki Tyber. Kiedy już znajdziecie się w

Rzymie, twoja przyjaciółka,

córka Ateny, będzie tego potrzebować.

-Annabeth... Dobra, ale dlaczego?

Bytos roześmiał się.

Page 521: Znak Ateny - Rick Riordan

-Idzie za Znakiem Ateny, prawda? Tiberinus może ją

poprowadzić. To stary,

dumny bóg, który może być... trochę trudny w obejściu,

ale rzymskie duchy cenią sobie

listy polecające. Ten przekona Tiberinusa, by jej pomógł.

Mam nadzieję.

-Mam nadzieję - powtórzył Leo.

Bytos wyjął z torby trzy różowe perły.

-A teraz żegnajcie, półbogowie! Dobrych wiatrów!

Rzucił po kolei każdemu z nich perłę i każde otoczył

połyskujący różowy bąbel

energii.

Zaczęli unosić się w górę. Leo zdążył pomyśleć:

„Hamsterball?", gdy nabrał

szybkości i wystrzelił ku odległej poświacie słońca nad

głową.

XXV

PIPER

Page 522: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper miała nowy wpis na liście Dziesięciu chwil w życiu,

kiedy czuła się do niczego.

Walka z krewedzillą za pomocą sztyletu i głosu? Klapa.

Potem potwór dał nurka w

głębinę morza razem z trójką jej przyjaciół, a ona nic nie

mogła zrobić, żeby im pomóc.

Później Annabeth, trener Hedge i stolik Buford zajęli się

pospieszną naprawą okrętu,

żeby nie zatonął. Percy mimo wyczerpania przeszukiwał

ocean, mając nadzieję odnaleźć

zaginionych przyjaciół. Jason, również wyczerpany, latał

wokół takielunku jak blond

Piotruś Pan, gasząc płomienie po drugim zielonym

wybuchu, który rozświetlił niebo nad

masztem głównym.

Piper mogła tylko wpatrywać się w swój Katoptris, na

próżno próbując zlokalizować

Leona, Hazel i Franka. Wizji, które zobaczyła, wolałaby

nie oglądać: trzy czarne auta

terenowe jadące z Charleston na północ, pełne rzymskich

półbogów, z Reyną za

kierownicą pierwszego wozu. W górze eskortowały ich

wielkie orły. Co jakiś czas z pól i

lasów wyłaniały się jaśniejące fioletowe duchy w

widmowych rydwanach, które pędziły

Page 523: Znak Ateny - Rick Riordan

za nimi Piper z łoskotem kół po autostradzie 1-95 w

kierunku Nowego Jorku i Obozu

Herosów.

Skupiła się mocniej. Ujrzała koszmarną wizję, którą już

wcześniej widziała: byka o

ludzkiej głowie wynurzającego się z wody, potem

mroczną studnię pełną czarnej wody i

Jasona, Percy'ego i siebie walczących o utrzymanie głów

nad powierzchnią.

Schowała Zwierciadło do pochwy, dziwiąc się, że Helena

nie zwariowała podczas

wojny trojańskiej, skoro ten sztylet był jej jedynym

źródłem wiadomości. Potem

przypomniała sobie, że Grecy wymordowali wszystkich z

otoczenia Heleny. Może

jednak zwariowała?

Wzeszło słońce, a żadne z nich nie zmrużyło jeszcze oka.

Percy ślęczał nad szklanym

dnem, ale niczego nie wypatrzył. „Argo II" nie groziło już

zatonięcie, choć bez Leona nie

potrafili go w pełni wyremontować. Okręt mógł teraz

płynąć dalej, ale nikt nawet nie

pomyślał, by się oddalić bez zaginionych przyjaciół.

Page 524: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper i Annabeth połączyły się Iris-wizją z Obozem

Herosów, ostrzegając Chejrona

przed Rzymianami. Annabeth przekazała mu swoją

wymianę zdań z Reyną. Piper

opowiedziała, co zobaczyła na swojej klindze: o czarnych

terenówkach mknących na

północ. Zdawało się, że dobrotliwa twarz centaura

postarzała się o trzydzieści lat w

czasie tej rozmowy. Mimo to zapewnił je, że zajmie się

systemem obronnym. Tyson,

Pani 0'Leary i Ella przybyli bezpiecznie do obozu. Tyson

mógł wezwać armię cyklopów,

a Ella i Rachel Dare już porównywały przepowiednie,

próbując dowiedzieć się czegoś

więcej o tym, co ich czeka w przyszłości. Zadaniem

siedmiorga herosów, przypomniał

im Chejron, jest osiągnięcie celu misji i szczęśliwy

powrót do obozu.

Potem wszyscy w milczeniu krążyli po pokładzie,

wpatrując się w wodę i czekając na

cud.

Kiedy wreszcie cud się zdarzył - trzy wielkie różowe

bąble wystrzeliły z wody od

Page 525: Znak Ateny - Rick Riordan

strony prawej burty i wyrzuciły Franka, Hazel i Leona na

powierzchnię - Piper dostała

lekkiego bzika. Wrzasnęła i dała nurka w morze.

Co jej strzeliło do głowy? Skoczyła bez liny, bez

kamizelki ratunkowej, bez niczego.

Ale w tym momencie była tak szczęśliwa, że podpłynęła

do Leona i pocałowała go w

policzek, co go trochę zaskoczyło.

-Tęskniłaś za mną? - zaśmiał się.

Piper nagle dostała szału.

-Gdzie byliście?! Jak zdołaliście przeżyć?

-To długa historia - odrzekł. Tuż obok niego wystrzelił z

wody koszyk piknikowy.

- Chcesz czekoladowe ciasteczko?

Kiedy znaleźli się na pokładzie i przebrali w suche

ubrania (biedny Frank musiał

pożyczyć za małe majtki od Jasona), cała załoga zebrała

się na pokładzie rufowym na

odświętnym śniadaniu - wszyscy prócz trenera Hedge'a,

który oświadczył, że atmosfera

robi się zbyt ciepła jak na jego gust, i zszedł na dół, by

wyklepać jakieś wgniecenia w

Page 526: Znak Ateny - Rick Riordan

kadłubie. Leo zajął się swoją konsolą, a Hazel i Frank

opowiedzieli o rybocentaurach i

ich obozie szkoleniowym.

-Niewiarygodne - powiedział Jason. - Te ciasteczka są

naprawdę dobre.

-Tyle masz do powiedzenia? - zapytała Piper.

Zrobił zaskoczoną minę.

-Co? Usłyszałem waszą opowieść. Rybocentaury.

Wodniki. List polecający do

boga rzeki Tyber. Zrozumiałem. Ale te ciasteczka...

-Pycha - powiedział Frank z pełnymi ustami. - A spróbuj

je posmarować

brzoskwiniową konfiturą Esther.

-To jest niewiarygodnie odrażające - oświadczyła Hazel.

-Podaj mi słoik, stary - powiedział Jason.

Hazel i Piper wymieniły wymowne spojrzenia. Chłopcy.

Page 527: Znak Ateny - Rick Riordan

Natomiast Percy chciał się dowiedzieć wszystkiego o

podwodnym obozie. Wciąż

powracał do pytania:

-1 nie chcieli się ze mną spotkać?

-To nie było tak — powiedziała Hazel. - Chodzi chyba

o... podwodną politykę.

Oni są bardzo zazdrośni o swoje terytorium. Pora na

dobre wiadomości. Zaopiekują się

oceanarium w Atlancie. I pomogą ochronić „Argo II"

podczas rejsu przez Atlantyk.

Percy pokiwał obojętnie głową.

-Ale nie chcieli się ze mną spotkać?

Annabeth klepnęła go w ramię.

-Daj spokój, Glonomóżdżku! Mamy ważniejsze sprawy

na głowie.

-Ona ma rację - powiedziała Hazel. - Pojutrze Nicowi

pozostanie mniej niż dwa

dni życia. Rybocentaury powiedziały, że musimy go

uwolnić. On jest w jakiś sposób

bardzo ważny dla naszej misji.

Page 528: Znak Ateny - Rick Riordan

Rozejrzała się wokoło, jakby czekała, że ktoś wyrazi

sprzeciw. Nikt się nie

sprzeciwił. Piper próbowała sobie wyobrazić, co czuje

Nico uwięziony w jakiejś kadzi,

mając tylko dwie pestki granatu podtrzymujące życie, bez

żadnej nadziei na uwolnienie.

Zapragnęła za wszelką cenę dotrzeć do Rzymu mimo

okropnego przeczucia, że zmierza

ku swojemu własnemu uwięzieniu w ciemnej studni

wypełnionej wodą.

-Nico musi coś wiedzieć o Wrotach Śmierci -

powiedziała. -Uwolnimy go, Hazel.

Zdążymy. Prawda, Leo?

-Co? - Leo oderwał wzrok od wskaźników. - Och, tak.

Powinniśmy dotrzeć do

Morza Śródziemnego jutro rano. Potem jeszcze jeden

dzień żeglugi do Rzymu. Albo lotu,

jeśli uda mi się do tego czasu naprawić stabilizator...

Jason nagle zrobił taką minę, jakby czekoladowe

ciasteczko z konfiturą

brzoskwiniową przestało mu smakować.

-W takim razie dotrzemy do Rzymu ostatniego dnia, jeśli

chodzi o Nica. Będziemy

musieli go odnaleźć w najwyżej dwadzieścia cztery

godziny.

Page 529: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy skrzyżował nogi.

-A to tylko część problemu. Jest jeszcze Znak Ateny.

Annabeth nie była zadowolona ze zmiany tematu.

Położyła dłoń na swoim plecaku,

który od opuszczenia Charleston zawsze miała przy sobie.

Otworzyła go i wyjęła cienki spiżowy dysk o średnicy

donata.

-To jest mapa, którą znalazłam w Forcie Sumter. Jest... -

Nagle urwała, wpatrując

się w spiżową powierzchnię. - Nic tutaj nie ma!

Percy wziął krążek i przyjrzał się obu jego stronom.

-A wcześniej coś było?

-Tak! Oglądałam go w swojej kabinie i... - Mruknęła coś

pod nosem. - To musi

być Znak Ateny. Widzę to tylko wtedy, gdy jestem sama.

Nie pokazuje się innym

półbogom.

Page 530: Znak Ateny - Rick Riordan

Frank cofnął się gwałtownie, jakby się przestraszył, że

dysk może eksplodować.

Widząc jego wąsy z soku pomarańczowego i brązowe

okruszki na brodzie, Piper miała

ochotę wręczyć mu serwetkę.

-Jak to wyglądało? - zapytał nerwowo Frank. -1 czym jest

ten Znak Ateny? Wciąż

tego nie łapię.

Annabeth wzięła dysk z rąk Percy'ego. Obróciła go do

słońca, ale powierzchnia nadal

była pusta.

-Mapa była trudna do odczytania, ale pokazywała jakiś

punkt na Tybrze w

Rzymie. Myślę, że tam zaczyna się moja misja... ścieżka,

którą muszę pójść za Znakiem.

-Może właśnie tam spotkasz boga Tybru - powiedziała

Piper. - Ale co jest

Znakiem?

-Moneta - mruknęła Annabeth.

Percy zmarszczył czoło.

-Jaka moneta?

Annabeth pogrzebała w kieszeni i wyjęła srebrną

drachmę.

-Noszę ją od spotkania z matką na Grand Central. To

ateńska moneta.

Page 531: Znak Ateny - Rick Riordan

Puściła ją w obieg. Każdy ją po kolei oglądał, a Piper

nawiedziło śmieszne

wspomnienie zgadywanki w szkole podstawowej.

-Sowa - powiedział Leo. - No, to ma sens. A te listki to

chyba gałązka oliwna? Ale

te litery... A, O z kreską w środku, E...

-Alfa, theta, epsilon - wyjaśniła Annabeth. - Grecki skrót

na „należy do

Ateńczyków"... ale można to też odczytać jako „dzieci

Ateny". To coś w rodzaju

symbolu Aten.

-Jak SPQR dla Rzymian - podpowiedziała Piper.

Annabeth kiwnęła głową.

-W każdym razie Znakiem Ateny jest sowa, taka jak ta.

Pojawia się jako znak

ognisty. Widziałam go w moich snach. A potem

dwukrotnie w Forcie Sumter.

Opisała swoje przeżycia w forcie - głos Gai, pająki w

baraku, Znak, który je spalił.

Piper pomyślała, że Annabeth niełatwo jest o tym

opowiadać.

Page 532: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy chwycił dłoń Annabeth.

-Powinienem wtedy być przy tobie.

-Ale właśnie w tym sęk. Nikogo nie może być przy mnie.

Kiedy dotrzemy do

Rzymu, będę musiała dalej pójść sama. Bo inaczej Znak

się nie pokaże. Będę musiała za

nim pójść do... do źródła.

Frank wziął monetę od Leona. Przyjrzał się sowie.

-Blednie olbrzymów zmora ozłocona, z utkanego

więzienia w bólu uwolniona. Spojrzał

na Annabeth. - Co to jest... to coś u źródła?

Zanim zdążyła odpowiedzieć, odezwał się Jason:

-Posąg. Posąg Ateny. W każdym razie... tak

podejrzewam.

Piper zmarszczyła brwi.

-Mówiłeś, że nie wiesz.

-Bo nie wiem. Ale im dłużej się nad tym zastanawiam...

myślę, że to jedyny obiekt

Page 533: Znak Ateny - Rick Riordan

pasujący do tej legendy. - Zwrócił się do Annabeth. -

Wybacz. Powinienem ci o wiele

wcześniej powiedzieć, co usłyszałem. Ale uwierz mi,

bałem się. Bo jeśli ta legenda jest

prawdziwa...

-Wiem - powiedziała Annabeth. - Domyśliłam się tego,

Jaso-nie. Nie obwiniam

cię. Ale jeśli uda się nam ocalić ten posąg, nam, czyli

Grekom i Rzymianom razem... Nie

rozumiesz? To mogłoby zakończyć odwieczną wrogość.

-Chwileczkę. - Percy wykonał gest time-out. - Jaki posąg?

Annabeth wzięła z powrotem srebrną monetę i wsunęła ją

do kieszeni.

-Posąg Ateny Partenos. Najsłynniejszy grecki posąg. Miał

dwanaście metrów

wysokości, pokryty był kością słoniową i złotem. Stał

pośrodku Partenonu w Atenach.

Zaległa cisza, słychać było tylko chlupot fal uderzających

w kadłub.

-No dobra, kupuję to - powiedział w końcu Leo. - Co się z

nim stało?

Page 534: Znak Ateny - Rick Riordan

-Zniknął.

Leo zmarszczył czoło.

-Jak taki dwunastometrowy posąg może sobie po prostu

zniknąć ze środka

Partenonu?

-Dobre pytanie - odpowiedziała Annabeth. - To jedna z

największych zagadek

historii. Niektórzy uważają, że posąg został przetopiony

na złoto albo zniszczony przez

najeźdźców. Ateny były zdobywane wiele razy. Inni

sądzą, że posąg został wywieziony...

-Przez Rzymian - dodał Jason. - To jedna z hipotez, ale

pasuje do legendy, którą

usłyszałem w Obozie Jupiter. Kiedy Rzymianie zdobyli

Ateny, wywieźli Atenę Partenos,

żeby złamać ducha Greków. Ukryli ją w jakiejś

podziemnej krypcie w Rzymie. Rzymscy

półbogowie przysięgli, że posąg już nigdy stamtąd nie

powróci. Po prostu ukradli Atenę,

żeby już nigdy nie była symbolem potęgi militarnej

Greków. Stała się Minerwą, o wiele

spokojniejszą boginią.

Page 535: Znak Ateny - Rick Riordan

-A od tamtego czasu dzieci Ateny wciąż jej poszukują -

odezwała się Annabeth. Większość

nie zna tej legendy, ale w każdym pokoleniu bogini

wybiera kilkoro. Dostają

monetę taką jak moja. Idą za Znakiem Ateny... czymś w

rodzaju magicznego szlaku,

który wiąże je z posągiem... mając nadzieję odnaleźć

miejsce ukrycia Ateny Partenos i

sprowadzić posąg z powrotem do Grecji.

Piper patrzyła na tych dwoje - Annabeth i Jasona - ze

spokojnym zdumieniem.

Przemawiali jak członkowie jednej drużyny, bez śladu

wrogości, bez wzajemnych

oskarżeń. Nigdy do końca sobie nie ufali. Piper była

dostatecznie blisko każdego z nich,

by to wiedzieć. A teraz... jeśli potrafią dyskutować o tak

poważnej sprawie z takim

spokojem - chodzi przecież o samo źródło nienawiści

między Grekami a Rzymianami to

może naprawdę jest jednak jakaś nadzieja dla obu

obozów.

Percy chyba myślał o tym samym, sądząc po jego

zaskoczonej minie.

-Więc jeśli my... a raczej ty... odnajdziesz ten posąg... to

co z nim zrobimy? Czy w

Page 536: Znak Ateny - Rick Riordan

ogóle ruszymy go z miejsca?

-Nie wiem - odrzekła Annabeth. - Ale jeśli udałoby nam

się jakoś go ocalić,

mogłoby to zjednoczyć dwa obozy. Mogłoby uleczyć

moją matkę z nienawiści,

rozrywając oba jej aspekty. I może... może. ten posąg ma

jakąś moc, która pomogłaby

nam pokonać gigantów.

Piper spojrzała na Annabeth z podziwem, bo dopiero

teraz zaczęła pojmować, jak

wielką odpowiedzialność jej przyjaciółka wzięła na

siebie. I Annabeth zamierzała

dokonać tego wszystkiego sama.

-To mogłoby wszystko zmienić - powiedziała. - Mogłoby

położyć kres wrogości

trwającej od tysięcy lat. Mogłoby się stać kluczem do

złamania potęgi Gai. Ale jeśli nie

możemy ci pomóc...

Nie skończyła, ale to pytanie zawisło w powietrzu: Czy

ocalenie posągu jest w ogóle

możliwe?

Page 537: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth wyprostowała się. Piper wiedziała, że jej

przyjaciółka musi być przerażona,

ale potrafiła to ukryć.

-Musi mi się udać - powiedziała Annabeth po prostu. -

Warto podjąć to ryzyko.

Hazel w zamyśleniu okręcała sobie kosmyk włosów

wokół palca.

-Nie podoba mi się pomysł, abyś sama ryzykowała życie,

ale masz rację.

Widzieliśmy już, co odzyskany złoty orzeł zrobił dla

rzymskiego legionu. Jeśli ten posąg

jest najpotężniejszym w historii symbolem Ateny...

-To mógłby dać komuś zdrowego kopa - wtrącił Leo.

Hazel zmarszczyła brwi.

-Tak bym tego nie ujęła, ale mniej więcej o to chodzi.

-Tylko że... - Percy znowu chwycił Annabeth za rękę. -

Do tej pory żadne dziecko

Ateny nie odnalazło tego posągu. Annabeth, wiesz, co cię

tam pod ziemią czeka? Bo jeśli

to ma coś wspólnego z pająkami...

Page 538: Znak Ateny - Rick Riordan

-Z utkanego więzienia w bólu uwolniona - wyrecytował

Frank. - Utkanego... może

chodzi o pajęczyny?

Annabeth zbladła jak papier do drukarki. Piper

podejrzewała, że Annabeth wie, co ją

tam czeka... a przynajmniej dokładnie to sobie wyobraża.

Teraz walczyła z ogarniającą ją

falą przerażenia.

-Nie martwmy się na zapas, będzie na to czas, gdy

dotrzemy do Rzymu

powiedziała Piper, używając czaromowy, żeby uspokoić

przyjaciół. - Na pewno się uda.

Annabeth też potrafi dać zdrowego kopa. Zobaczycie.

-Słusznie - zgodził się Percy. - Sam tego dawno temu

doświadczyłem. Nigdy nie

stawiajcie na przegraną Annabeth.

Annabeth spojrzała na tych dwoje z wdzięcznością.

Sądząc po niedojedzonych porcjach na talerzach, reszta

nadal była w podłych

Page 539: Znak Ateny - Rick Riordan

nastrojach, ale Leonowi udało się ich z tego wyrwać.

Nacisnął jakiś guzik i Festus zionął

z sykiem obłokiem pary, co sprawiło, że wszyscy

podskoczyli.

-No dobra! - zawołał. - Gawędzimy tu sobie wesoło, ale

jest jeszcze kupa rzeczy

do zrobienia, zanim dopłyniemy do Morza Śródziemnego.

Proszę meldować

komandorowi Leonowi wasze superfajne listy

obowiązków!

Piper i Jason zobowiązali się do uporządkowania dolnego

pokładu, na którym wciąż

panował chaos po ataku potwora. Doprowadzenie izby

chorych do stanu używalności,

uszczelnienie kadłuba i wysprzątanie wszystkich

pomieszczeń zajęło im większość dnia,

ale Piper to odpowiadało. Po pierwsze była przez cały

czas z Jasonem, a po drugie

nabrała już zdrowego szacunku do greckiego ognia i nie

chciała, by jakaś przypadkowa

fiolka z tym świństwem turlała się po korytarzu w środku

nocy.

Podczas porządków w stajni pomyślała o nocy, którą

Annabeth i Percy tutaj spędzili.

Page 540: Znak Ateny - Rick Riordan

Chciałaby z Jasonem przegadać całą noc -leżeć zwinięta

w kłębek na podłodze stajni i

cieszyć się jego bliskością. Dlaczego oni nie mogliby

złamać reguł?

Ale Jason nie był taki. Był urodzonym przywódcą, który

powinien dawać dobry

przykład. Łamanie przepisów nie było w jego stylu.

Reynie na pewno to imponowało. Piper też... no, może nie

do końca.

Tylko raz udało się jej namówić go do złamania

przepisów - w Szkole Dziczy, kiedy

wymknęli się w nocy na dach, żeby obserwować deszcz

meteorów. Wtedy po raz

pierwszy się pocałowali.

Niestety, to wspomnienie było tylko sztuczką Mgły,

magicznym kłamstwem

wszczepionym jej w mózg przez Herę. Byli razem teraz,

w prawdziwym życiu, ale ich

wzajemne stosunki oparte były na iluzji. Gdyby

próbowała namówić prawdziwego

Jasona na wymknięcie się razem z nią w nocy, zrobiłby

to?

Page 541: Znak Ateny - Rick Riordan

Zgarnęła siano w kupki. Jason naprawił drzwi w jednym z

boksów. Przez szklaną

podłogę widać było ocean - zielony bezmiar światła i

cieni. Raz po raz zerkała tam, w

obawie że ujrzy wynurzający się z wody pysk jakiegoś

potwora albo wodne ludojady z

opowieści dziadka, ale dostrzegła tylko ławicę śledzi.

Kiedy obserwowała Jasona przy pracy, podziwiała

łatwość, z jaką wszystko robił,

niezależnie od tego, czy była to naprawa wyłamanych

drzwi, czy oliwienie siodeł. I nie

chodziło tylko o siłę jego ramion czy zręczność rąk, choć

i to w nim lubiła, ale o jego

stanowczość i pewność siebie. Robił wszystko, co było do

zrobienia, nie uskarżając się i

nie ociągając. I był przy tym w dobrym nastroju,

dowcipkował, choć przecież powinien

padać ze zmęczenia po nieprzespanej nocy. Nie dziwiła

się, że tak zauroczył Reynę. Pod

względem stosunku do pracy i obowiązków Jason był

Rzymianinem z krwi i kości.

Pomyślała o herbatce, na którą zaprosiła je Afrodyta. Co

takiego powiedziała Reynie

Page 542: Znak Ateny - Rick Riordan

rok temu, czym ją skłoniła do innego traktowania Jasona?

Zachęcała ją czy zniechęcała

do flirtu?

Tego nie wiedziała, ale wolałaby, żeby jej matka nie

objawiła się w Charleston.

Nawet zwykłe matki bywają dość męczące. A co dopiero

boskie ślicznościowe matki,

które zapraszają wasze przyjaciółki na herbatkę i

prowadzą poważne rozmowy, w tym i o

chłopakach... To już jest naprawdę trudne do zniesienia!

Piper niepokoiło, że Afrodyta tak się interesowała

Annabeth i Hazel. Kiedy jej matka

mieszała się w czyjeś życie miłosne, zwykle oznaczało to

kłopoty. Albo jak

powiedziałaby sama Afrodyta - wzloty i upadki.

Ale w głębi ducha Piper była też zraniona tym, że na nią

samą matka prawie nie

zwracała uwagi. Nie powiedziała nic o Jasonie. Nie

raczyła wytłumaczyć się z rozmowy

z Reyną.

Zupełnie tak, jakby przestała się swoją córką interesować.

Piper ma już chłopaka,

więc Afrodyta zajęła się nowymi romansami, a przyszło

jej to tak łatwo, jakby po prostu

Page 543: Znak Ateny - Rick Riordan

wyrzuciła stary numer magazynu z plotkami o

celebrytach.

„Lubię wzloty i upadki w miłości" - powiedziała

Afrodyta. -„Och, wy wszystkie

jesteście tego wspaniałymi przykładami! Jestem z was

dumna!"

Piper nie bardzo się to podobało. Pomyślała wtedy:

„Super. Ale ja nie chcę być

żadnym przykładem. Chcę wieść spokojne życie z jakimś

fajnym stałym chłopakiem".

Gdyby tylko wiedziała, jak postępować z chłopakami! A

powinna być w tym

ekspertem, bo przecież była grupową w domku Afrodyty.

W Obozie Herosów wszyscy

wciąż do niej przychodzili z prośbą o radę w tych

sprawach. Starała się im pomóc, ale

sama nie radziła sobie z nowym chłopakiem. Wciąż tylko

dręczyły ją domysły, wciąż

doczytywała się zbyt wiele w wyrazie twarzy Jasona, w

jego nastrojach, jego rzucanych

mimochodem uwagach. Dlaczego to jest takie trudne?

Dlaczego to nie może być

nieustannym szczęściem, nieustającą przejażdżką konną

brzegiem morza w blasku

Page 544: Znak Ateny - Rick Riordan

zachodzącego słońca?

-O czym myślisz? - zapytał Jason.

Zorientowała się, że ma skwaszoną minę. W odbiciu na

szklanej podłodze wyglądała,

jakby właśnie połknęła łyżeczkę soli.

-Ach, o niczym... To znaczy... o mnóstwie spraw. O

wszystkim naraz.

Jason roześmiał się. Kiedy się śmiał, blizna na jego

wardze robiła się niemal

niewidoczna. Biorąc pod uwagę, przez co musiał przejść,

jego dobry nastrój zdumiewał.

-Uda się - rzekł. - Sama to powiedziałaś.

-Tak, tylko że ja to powiedziałam, żeby pocieszyć

Annabeth.

Jason wzruszył ramionami.

-Ale to prawda. Jesteśmy prawie w starożytnych krainach.

Rzymianie już nas nie

ścigają.

Page 545: Znak Ateny - Rick Riordan

-1 teraz maszerują na Obóz Herosów, zaatakować

naszych przyjaciół.

Jason zawahał się przez chwilę, jakby mu było trudno

znaleźć jakąś pozytywną

odpowiedź.

-Chejron coś wymyśli, by zyskać na czasie. Odnalezienie

obozu i zaplanowanie

ataku może Rzymianom zająć wiele tygodni, a Reyna

zrobi wszystko, co w jej mocy, aby

to opóźnić. Wciąż jest po naszej stronie. Wiem, że tak

jest.

-Ufasz jej - powiedziała nieswoim głosem.

-Słuchaj, Pipes, już ci mówiłem, że nie masz o co być

zazdrosna.

-Jest piękna. Jest silna. Jest taka... rzymska.

Jason odłożył młotek. Wziął ją za rękę i przez całe jej

ramię przebiegł dreszcz. Ojciec

zabrał ją kiedyś do Oceanarium Pacyfiku i pokazał

węgorza elektrycznego. Powiedział,

że taki węgorz wysyła impulsy elektryczne, które

oszałamiają i paraliżują ofiarę. Za

każdym razem gdy Jason na nią spojrzał albo dotknął jej

ręki, czuła się taką ofiarą.

Page 546: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ty jesteś piękna i silna - powiedział. - I wcale nie chcę,

żebyś była rzymska.

Chcę, żebyś była sobą. A poza tym jesteśmy parą, ty i ja.

Pragnęła mu wierzyć. Chodzili już ze sobą od miesięcy, a

jednak wciąż nie mogła się

pozbyć dręczących ją wątpliwości, podobnie jak Jason nie

mógł się pozbyć tatuażu

SPQR wypalonego na ramieniu.

Nad nimi zadźwięczał dzwon okrętowy, wzywając na

kolację.

Jason uśmiechnął się znacząco.

-Lepiej chodźmy na górę. Chyba nie chcesz, żeby trener

Hedge przywiązał nam

dzwonki do szyi.

Wzdrygnęła się. Po skandalu z Percym i Annabeth Hedge

zagroził, że zrobi to, żeby

mieć pewność, że nikt nie wymknie się nocą z kajuty.

-Tak - powiedziała z żalem, spoglądając na szklaną szybę

pod stopami. - Chyba

powinniśmy zjeść kolację... i dobrze się wyspać.

Page 547: Znak Ateny - Rick Riordan

XXV

PIPER

Następnego ranka obudził ją ryk syreny okrętowej - taki

głośny, że dosłownie wyrwał

ją z koi.

Najpierw pomyślała, że to może jeszcze jeden wygłup

Leona, ale syrena ryknęła

ponownie i tym razem Piper nabrała pewności, że ten

dźwięk dobiega z daleka - z innego

okrętu.

Szybko się ubrała. Kiedy wyszła na pokład, pozostali już

tam byli - wszyscy ubrani w

pośpiechu, prócz trenera Hedgea, który miał nocną

wachtę.

Frank miał na sobie koszulkę zimowych igrzysk

olimpijskich w Vancouverze

założoną na lewą stronę. Percy był w spodniach od

piżamy i spiżowym napierśniku, co

stanowiło ciekawe połączenie. Włosy Hazel sterczały w

jedną stronę, jakby przedarła się

Page 548: Znak Ateny - Rick Riordan

przez cyklon. Leo bezwiednie się podpalił: na jego

koszulce czerniały wypalone dziury, a

ramiona mu dymiły.

O sto metrów od lewej burty przepływał olbrzymi statek

wycieczkowy. Turyści

machali do nich z kilkunastu pokładów. Niektórzy

uśmiechali się i robili zdjęcia. Nikt nie

wydawał się zaskoczony widokiem starożytnej greckiej

triremy. Może Mgła ukazywała

ich okręt jako kuter rybacki, a może turyści pomyśleli, że

„Argo II" to jedna z

przygotowanych dla nich atrakcji.

Syrena ryknęła znowu i „Argo II" zadygotał.

Trener Hedge zatkał sobie uszy.

-Muszą tak hałasować?

-Pewnie mówią nam „Cześć!" - zgadywał Frank.

-CO?! - wrzasnął Hedge.

Statek mijał ich, kierując się ku otwartemu morzu.

Turyści wciąż do nich machali.

Jeśli nawet zdziwiło ich, że załogą greckiej tri-remy są

wyrwane ze snu nastolatki w

Page 549: Znak Ateny - Rick Riordan

zbrojach i piżamach oraz facet z koźlimi nogami, nie dali

tego po sobie poznać.

-Baj! - zawołał Leo, unosząc dymiącą rękę.

-Załadować balistę? - zapytał Hedge.

-Nie - odrzekł Leo, starając się zachować powagę.

Hazel przetarła oczy i spojrzała nad połyskującą zieloną

wodą.

-Gdzie... Och! Patrzcie!

Piper podążyła za jej wzrokiem i wydała stłumiony

okrzyk. Odpływający wielki

statek wycieczkowy odsłonił widok na górę wyrastającą z

morza jakieś pół mili na

północ. Piper już widywała imponujące urwiska. Jechała

autostradą numer 1 wzdłuż

wybrzeża Kalifornii. Spadła z Jasonem do Wielkiego

Kanionu i z powrotem uleciała w

górę. Ale ani jedno, ani drugie nie było tak zdumiewające

jak ten potężny blok

oślepiająco białej skały wyrastający z morza. Po jednej

stronie wapienne klify, wysokie

Page 550: Znak Ateny - Rick Riordan

chyba na trzysta metrów, opadały w morze niemal

pionowo, po drugiej spływały w dół

tarasy porośnięte zielonym lasem, tak że cała góra

przywodziła na myśl gigantycznego

sfinksa, zwietrzałego przez tysiąclecia, z masywnym

białym popiersiem i zielonym

płaszczem na grzbiecie.

-Skała Gibraltarska - powiedziała cicho Annabeth. - Na

samym krańcu Hiszpanii.

A tam... - pokazała na południe, gdzie na horyzoncie było

widać pas czerwonych i

pomarańczowych wzgórz - tam musi być Afryka.

Jesteśmy u wrót Morza Śródziemnego.

Ranek był ciepły, ale Piper przeszył dreszcz. Przed nimi

roztaczało się morze, a

jednak czuła się tak, jakby stanęła przed jakąś barierą nie

do przebycia. Kiedy już wpłyną

na Morze Śródziemne - Mare Nostrum - znajdą się pośród

starożytnych krain. A jeśli

dawne legendy są prawdziwe, ich misja stanie się o wiele

bardziej niebezpieczna.

-Co teraz? - zapytała. - Wpływamy?

-A niby dlaczego nie? - odpowiedział Leo. - To wielki

kanał morski. Statki wciąż

Page 551: Znak Ateny - Rick Riordan

kursują nim w obie strony.

„Ale nie triremy pełne półbogów" - pomyślała Piper.

Annabeth wpatrywała się w Skałę Gibraltarską. Piper

wiedziała, co znaczy ten wyraz

zamyślenia na twarzy przyjaciółki. Prawie zawsze

oznaczał, że przewidywała kłopoty.

-W starożytności - powiedziała Annabeth - tę cieśninę

nazywano Słupami

Herkulesa. Skała miała być jednym z nich, a drugim

któraś z afrykańskich gór. Nikt nie

wie która.

-Herkulesa? - Percy zmarszczył czoło. - Ten facet jest jak

Star-bucks starożytnej

Grecji. Dokądkolwiek się obrócisz, wszędzie jest.

Grzmiące buuum wstrząsnęło okrętem, ale tym razem

Piper nie wiedziała, skąd

dochodzi dźwięk. Nie dostrzegła żadnych innych statków,

a niebo było bezchmurne.

Nagle zaschło jej w ustach.

-No a... te Słupy Herkulesa. Czy one są niebezpieczne?

Page 552: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth wpatrywała się w białe klify, jakby się

spodziewała,

że zapłonie na nich Znak Ateny.

-Dla Greków te Słupy wyznaczały kraniec znanego

świata. Rzymianie twierdzili,

że było na nich łacińskie ostrzeżenie...

-Non plus ultra - dopowiedział Percy.

Annabeth spojrzała na niego ze zdumieniem.

-No tak. Ani kroku dalej. Skąd to wiesz?

Percy wskazał na coś ręką.

-Bo na to patrzę.

Przed nimi, pośrodku cieśniny, połyskiwała wysepka.

Piper była pewna, że przedtem

jej tam nie było. Był to niewielki, górzysty skrawek lądu,

pokryty lasami i otoczony

pasem białych plaż. W porównaniu z Gibraltarem nie

robiła wrażenia, ale ze sto metrów

od brzegu z morza wystawały dwie białe greckie kolumny

wysokości masztu „Argo II".

Page 553: Znak Ateny - Rick Riordan

Między kolumnami przez wodę prześwitywały srebrne

litery - może to była iluzja, a

może rzeczywiście w piaszczystym dnie wyryte były

słowa: NON PLUS ULTRA.

-Mam zawrócić? - zapytał nerwowo Leo. - Albo...

Nikt mu nie odpowiedział, bo wszyscy dostrzegli jakąś

postać stojącą na plaży. Kiedy

okręt zbliżył się do kolumn, zobaczyli ciemnowłosego

mężczyznę w purpurowej szacie,

który stał z ramionami skrzyżowanymi na piersiach,

wpatrując się w „Argo II", jakby ich

oczekiwał. Piper nie widziała go dobrze z takiej

odległości, ale po jego postawie

wyczuła, że coś go trapi.

Frank gwałtownie wciągnął powietrze.

-Czy to może jest...?

-Herkules - stwierdził Jason. - Najpotężniejszy heros

wszech czasów.

„Argo II" znajdował się teraz zaledwie kilkaset metrów

od białych słupów.

Page 554: Znak Ateny - Rick Riordan

-Muszę znać odpowiedź - powiedział z naciskiem Leo. -

Mogę zawrócić, możemy

też odlecieć. Stabilizatory już działają. Ale muszę szybko

zareagować...

-Musimy płynąć dalej - powiedziała Annabeth. - On

chyba jest strażnikiem tej

cieśniny. Jeśli to naprawdę jest Herkules, odpłynięcie lub

odlot nic nie da. Będzie chciał

z nami pomówić.

Piper z trudem powstrzymała się od użycia czaromowy.

Chciała krzyknąć do Leona:

„Odlatuj! Uciekajmy stąd!" Niestety, czuła, że Annabeth

ma rację. Jeśli zamierzają

wpłynąć na Morze Śródziemne, nie mogą uniknąć tego

spotkania.

-Herkules powinien chyba być po naszej stronie, nie? -

zapytała z nadzieją w

głosie. - Bo... przecież jest jednym z nas, prawda?

Jason odchrząknął.

-Był synem Zeusa, ale po śmierci stał się bogiem. A z

bogami nigdy nic nie

Page 555: Znak Ateny - Rick Riordan

wiadomo.

Piper przypomniała sobie spotkanie z Bachusem w

Kansas -innym bogiem, który

uprzednio był półbogiem. Nie okazał się zbyt pomocny.

-Nieźle - powiedział Percy. - Nas siedmioro przeciw

Herkulesowi.

-Was siedmioro i satyr! - dodał Hedge. - Damy radę.

-Mam lepszy pomysł - powiedziała Annabeth. - Wyślemy

na brzeg poselstwo.

Najwyżej jedną lub dwie osoby. Spróbujemy z nim

porozmawiać.

-Ja pójdę - odezwał się Jason. - Herkules jest synem

Zeusa, ja jestem synem Jupitera.

Może okaże mi przychylność.

-Albo wrogość - rzekł Percy. - Bracia przyrodni nie

zawsze żyją w zgodzie.

Jason spojrzał na niego gniewnie.

-Dzięki, panie optymisto.

-Warto spróbować - powiedziała Annabeth. - W końcu

Jasona i Herkulesa coś

łączy. No i potrzebny jest dobry dyplomata. Ktoś, kto

potrafi przekonująco mówić.

Wszystkie oczy zwróciły się na Piper.

Page 556: Znak Ateny - Rick Riordan

Musiała się powstrzymywać, by nie skoczyć za burtę z

krzykiem. Dręczyło ją złe

przeczucie, ale skoro miał iść Jason, chciała być z nim.

Może ten potężny bóg okaże im

jednak przychylność? Może dopisze im szczęście, którego

tak im w tej chwili trzeba?

-Dobra - powiedziała. - Tylko pozwólcie mi się przebrać.

Gdy tylko Leo zakotwiczył „Argo II" między kolumnami,

Jason wezwał wiatr, który

przeniósł jego i Piper na brzeg wyspy.

Mężczyzna w purpurowej szacie wyraźnie na nich czekał.

Piper słyszała mnóstwo opowieści o Herkulesie. Widziała

wiele tandetnych filmów i

komiksów. Aż do dziś, gdyby w ogóle o nim pomyślała,

przewróciłaby wymownie

oczami, wyobraziwszy sobie trzydziestoletniego osiłka z

beczkowatą klatką piersiową i

niechlujną brodą hipisa, z lwią skórą na głowie i wielką

maczugą w dłoni - kogoś w

rodzaju jaskiniowca, który cuchnie, czka, wciąż się drapie

i pochrząkuje.

Nie spodziewała się tego.

Page 557: Znak Ateny - Rick Riordan

Miał bose stopy, pokryte białym piaskiem. Jego szata

nadawała mu wygląd kapłana,

chociaż Piper nie mogła sobie przypomnieć, jakiej randze

przysługuje kolor purpury.

Kardynałowi? Biskupowi? I czy ta purpura oznacza, że

jest raczej rzymską wersją

Herkulesa, a nie grecką? Brodę miał modnie zaniedbaną,

jak jej ojciec i jego przyjaciele

aktorzy - coś w stylu: „Tak się złożyło, że nie goliłem się

od dwóch dni, ale wciąż

wyglądam wspaniale".

Był dobrze zbudowany, ale nie napakowany. Jego

hebanowe włosy były krótko

przystrzyżone, na rzymską modłę. Miał uderzająco

błękitne oczy, jak Jason, ale skórę

miedzianej barwy, jakby całymi dniami wylegiwał się w

solarium. Najbardziej

zaskoczyło ją to, że wyglądał najwyżej na

dwudziestolatka. Z pewnością nie mógł być

starszy. Był przystojny, choć nieco niechlujny, ale w

niczym niepodobny do jaskiniowca.

Rzeczywiście miał maczugę, która leżała obok niego na

piasku, ale przypominała

sporą pałkę bejsbolową - był to półtorametrowy,

wypolerowany kij mahoniowy ze

Page 558: Znak Ateny - Rick Riordan

skórzanym uchwytem nabijanym brązem. Trener Hedge

na pewno by mu go

pozazdrościł.

Wylądowali na skraju morza. Zbliżali się powoli, starając

się nie robić żadnych

nerwowych ruchów. Herkules czekał na nich, nie

okazując żadnych emocji, jakby byli

parą jakiegoś nieznanego mu gatunku morskich ptaków.

-Cześć - powiedziała Piper, uważając, że to zawsze jest

jakiś dobry początek.

-Co słychać? - zapytał Herkules.

Mówił niskim głosem, ale swobodnie, bardzo

nowocześnie. W ten sposób mógłby ich

powitać w szkolnej szatni.

-Och, nic specjalnego. - Piper skrzywiła się. - No,

właściwie to sporo się dzieje. To

jest Jason. My...

-Gdzie jest twoja lwia skóra? - przerwał jej Jason.

Piper chciała go szturchnąć łokciem, ale Herkules

wyglądał raczej na zdziwionego

Page 559: Znak Ateny - Rick Riordan

niż poirytowanego tym pytaniem.

-Jest niedaleko - odrzekł. - Niby dlaczego miałbym nosić

moją lwią skórę? A ty

ubierasz się w futro, wychodząc na plażę?

-To ma sens - powiedział Jason z lekkim zawodem w

głosie. — Chodziło mi o to,

że zawsze cię pokazują w lwiej skórze.

Herkules spojrzał wymownie w niebo, jakby chciał

porozmawiać ze swoim ojcem

Zeusem.

-Nie wierz we wszystko, co o mnie gadają. Bycie

sławnym wcale nie jest takie

przyjemne.

-Wiem coś o tym - westchnęła Piper.

Herkules utkwił w niej swoje cudowne niebieskie oczy.

-Jesteś sławna?

-Mój tata... on jest aktorem filmowym.

Herkules mruknął gniewnie.

-Tylko nie opowiadaj mi o filmach. Na bogów Olimpu,

nigdy nie ukazują prawdy.

Widziałaś jakiś film, w którym jestem podobny do siebie?

Piper musiała przyznać, że trafił w sedno.

-Jestem zaskoczona, że wyglądasz tak młodo.

Page 560: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ha! Nieśmiertelność pomaga. Ale to prawda, kiedy

umarłem, nie byłem taki

stary, w każdym razie jak na współczesne standardy.

Wielu czynów dokonałem w tych latach, kiedy byłem

herosem... może nawet zbyt

wielu. — Spojrzał na Jasona. - Syn Zeusa, tak?

-Jupitera.

-Niewielka różnica - mruknął Herkules. - Stary jest

denerwujący w każdej postaci.

A ja? Miałem na imię Herakles. A potem przyszli

Rzymianie i nazwali mnie Herkulesem.

Mnie to specjalnie nie zmieniło, chociaż ostatnio łeb mi

pęka, kiedy o tym pomyślę...

Lewa strona jego twarzy zadrgała. Szata zalśniła, przez

chwilę błysnęła bielą, po

czym znowu stała się purpurowa.

-W każdym razie - dodał - jeśli jesteś synem Jupitera,

pewnie to rozumiesz.

Okropna presja. Nigdy nie dość. Można dostać szału.

Zwrócił się do Piper. Poczuła się, jakby tysiąc mrówek

pełzało jej po plecach. W jego

Page 561: Znak Ateny - Rick Riordan

oczach czaił się dziwny smutek i jakieś mroczne

szaleństwo, przez które budziły lęk.

-A ty, moja droga - powiedział - bądź ostrożna. Synowie

Zeusa mogą być... no,

nieważne.

Piper nie bardzo wiedziała, co chciał przez to powiedzieć.

Nagle zapragnęła uciec

byle dalej od tego boga, ale starała się zachować

spokojny, uprzejmy wyraz twarzy.

-No więc, czcigodny Herkulesie - powiedziała - jesteśmy

na misji. Chcielibyśmy

uzyskać pozwolenie na wpłynięcie na Morze Śródziemne.

Wzruszył ramionami.

-Po to tu jestem. Kiedy umarłem, tata mianował mnie

strażnikiem Olimpu.

Powiedziałem sobie: „Wspaniale! Służba w pałacu!

Codziennie przyjęcia!". Tylko nie

wspomniał, że będę strzegł wrót do starożytnych krain,

uwięziony na tej wysepce przez

resztę wieczności. Bardzo śmieszne. - Wskazał na

kolumny wynurzające się z fal. Głupie

kolumny. Niektórzy twierdzą, że to ja stworzyłem całą

Cieśninę Gibraltarską,

Page 562: Znak Ateny - Rick Riordan

odpychając od siebie dwie góry. I są tacy, co mówią, że te

góry są słupami. Co za

augiaszowe bzdury! Słupy to słupy.

-Racja - powiedziała Piper. - Oczywiście. Więc...

możemy przepłynąć?

Bóg pogładził swoją modną brodę.

-No cóż, muszę dać wam rutynowe ostrzeżenie: te

starożytne krainy są bardzo

niebezpieczne. Nie każdy półbóg przeżyje na Mare

Nostrum. I dlatego muszę poddać was

próbie. Musicie wykazać, że jesteście tego warci, bla, bla,

bla. Prawdę mówiąc, nie

przywiązuję do tego większej wagi. Zwykle daję herosom

jakieś proste zadanie, każę im

coś kupić albo zaśpiewać jakąś śmieszną piosenkę, coś w

tym rodzaju. Po tych

wszystkich pracach, które musiałem wykonać dla mojego

złego kuzyna Eurysteusza, no...

nie chcę być przykrym facetem, chyba rozumiecie?

-Doceniamy to - rzekł Jason.

-No więc nie ma sprawy.

Page 563: Znak Ateny - Rick Riordan

Powiedział to zdawkowym, niedbałym tonem, ale Piper

wciąż czuła strach. Mroczny

pobłysk w jego oczach przywodził jej na myśl węgiel

drzewny namoczony naftą, gotowy

zapłonąć w każdej chwili.

-Więc na czym polega wasza misja? - zapytał Herkules.

-Giganci - odrzekł Jason. - Płyniemy do Grecji

powstrzymać ich przed

przebudzeniem Gai.

-Giganci - mruknął Herkules. - Tych to nie znoszę. Kiedy

byłem herosem... ach,

zresztą nieważne. To który z bogów wam to nakazał?

Stary? Atena? Może Afrodyta? Uniósł

brew, spoglądając na Piper. - Jesteś taka ładna, że to

pewnie twoja matka.

Piper powinna była myśleć szybciej, ale Herkules zbyt ją

niepokoił. Za późno

zorientowała się, że rozmowa zaczyna przypominać pole

minowe.

-Hera nas wysłała - powiedział Jason. - Zebrała nas

razem, żebyśmy...

Page 564: Znak Ateny - Rick Riordan

-Hera. - Nagle twarz Herkulesa skamieniała jak klify

Gibraltaru.

-My też jej nie znosimy - wtrąciła szybko Piper. O

bogowie, dlaczego wcześniej o

tym nie pomyślała? Przecież Hera była śmiertelnym

wrogiem Herkulesa! - Nie

chcieliśmy jej pomóc. Nie dała nam wyboru, ale...

-Ale tu jesteście - przerwał jej Herkules, a w jego głosie

nie było już ani śladu

przyjaźni. - Przykro mi. Nie obchodzi mnie, jak ważna

jest wasza misja. Nie ruszę

palcem, by pomóc Herze. Nigdy.

Jason zrobił zdziwioną minę.

-Myślałem, że już z nią skończyłeś, odkąd stałeś się

bogiem.

-Już wam powiedziałem — warknął Herkules - żebyście

nie wierzyli we wszystko,

co o mnie słyszycie. Jeśli chcecie wpłynąć na Morze

Śródziemne, to muszę wam dać

bardzo trudne zadanie.

-Ale przecież jesteśmy jakby braćmi. Hera w moim życiu

też nieźle namieszała.

Page 565: Znak Ateny - Rick Riordan

Rozumiem...

-Niczego nie rozumiesz - powiedział chłodno Herkules. -

Moja pierwsza rodzina...

wszyscy nie żyją. Zycie strawiłem na odrabianiu jakichś

śmiesznych prac. Moja druga

żona umarła, kiedy ją podstępnie nakłoniono do otrucia

mnie i wydania na bolesne męki.

A co dostałem w zamian? Stałem się pomniejszym

bogiem. Nieśmiertelnym, więc już

nigdy nie zapomnę swego bólu. Uwięzionym tu jako

strażnik, odźwierny... lokaj

Olimpijczyków. Nie, nie możesz tego zrozumieć.

Jedynym bogiem, który trochę mnie

rozumie, jest Dionizos. No, ale on przynajmniej wynalazł

coś pożytecznego. Ja mogę

tylko pokazać bzdurne filmy o moim życiu.

Piper użyła czaromowy.

-To bardzo przykre, wielmożny Herkulesie. Ale proszę,

nie bądź dla nas tak srogi.

Nie jesteśmy złymi ludźmi.

Przez chwilę myślała, że czar poskutkował. Herkules

zawahał się. Potem zacisnął

Page 566: Znak Ateny - Rick Riordan

szczęki i pokręcił głową.

-Na drugim krańcu wyspy, za tymi wzgórzami,

znajdziecie rzekę. Żyje w niej stary

bóg Acheloos.

Zamilkł, jakby się spodziewał, że ta informacja wprawi

ich w popłoch.

-1... ? - zapytał Jason.

--chcę, żebyście wyłamali mu ten drugi róg i mi go

przynieśli.

-Aha, ma rogi. Ale... zaraz... ten drugi róg? Co...

-Sami się domyślicie - warknął bóg. - Proszę, to powinno

pomóc.

Słowo „pomóc" wypowiedział tak, jakby znaczyło

„zaboleć". Spod szaty wyciągnął

jakąś książeczkę i cisnął w stronę Piper. Ledwie ją

złapała.

Na błyszczącej okładce książki był montaż zdjęć greckich

świątyń i uśmiechniętych

potworów. Minotaur unosił kciuk do góry. Tytuł brzmiał:

Mare Nostrum - Przewodnik

Herkulesa.

-Przynieście mi ten róg przed zachodem słońca - rzekł

Herkules. — Tylko wy

Page 567: Znak Ateny - Rick Riordan

dwoje. Nie porozumiewajcie się z waszymi przyjaciółmi.

Wasz okręt pozostanie tam,

gdzie jest. Jeśli wam się uda, będziecie mogli wpłynąć na

Morze Śródziemne.

-A jeśli się nie uda? - zapytała Piper, dobrze wiedząc, że

wcale nie chce usłyszeć

odpowiedzi.

-To Acheloos was zabije. A ja przełamię wasz okręt na

pół własnymi rękami i

waszych przyjaciół spotka przedwczesna śmierć.

Jason przestąpił z nogi na nogę.

-A nie moglibyśmy po prostu zaśpiewać coś śmiesznego?

-Na mnie czas - odparł chłodno Herkules. - Do zachodu

słońca. Albo wasi

przyjaciele zginą.

XXVII

PIPER

Page 568: Znak Ateny - Rick Riordan

Przewodnik Herkulesa po Mare Nostrum nie ustrzegł ich

przed wężami i komarami.

- Jeśli to jest zaczarowana wyspa - burknęła Piper - to

dlaczego nie może być

przyjemną zaczarowaną wyspą?

Wspięli się na wzgórze, a potem zeszli w gęsto zalesioną

dolinę, uważając, by nie

rozdrażnić wygrzewających się na skałach wężów w

czarno-białe paski. Nad

zarośniętymi sadzawkami roiło się od komarów. Las

składał się głównie ze

skarłowaciałych oliwek, cyprysów i sosen. Brzęczenie

cykad i obezwładniający upał

przypominały Piper lato w indiańskim rezerwacie w

Oklahomie.

Nadal nie natrafili na żadną rzekę.

-Możemy polecieć - zaproponował ponownie Jason.

-Moglibyśmy coś przeoczyć - odrzekła Piper. - A zresztą

nie jestem pewna, czy

chciałabym spaść na jakiegoś mało przyjaznego boga. Jak

on się nazywa? Ach-ten-los?

-Acheloos. - Jason próbował czytać przewodnik podczas

marszu, więc co chwila

Page 569: Znak Ateny - Rick Riordan

wpadał na drzewa i potykał się o skały. - Tu piszą, że jest

potamosem.

-Hipopotamosem?

-Nie. Potamosem. Rzecznym bogiem. Piszą, że jest

duchem jakiejś rzeki w Grecji.

-Skoro nie jesteśmy w Grecji, to musimy przyjąć, że się tu

przeniósł. Co nie

świadczy dobrze o wiarygodności tej książki. Coś

jeszcze?

-Piszą, że Herkules kiedyś go pokonał.

-Herkules pokonał dziewięćdziesiąt dziewięć procent

wszystkiego, co można było

pokonać w starożytnej Grecji.

-No tak. Popatrzmy. Słupy Herkulesa... - Jason przewrócił

kartkę. - Piszą, że na tej

wyspie nie ma hoteli, restauracji, transportu. Atrakcje:

Herkules i dwa slupy O, to jest

interesujące. Możliwe, że znak dolara... no wiesz, S

przekreślone dwiema pionowymi

kreskami... pochodzi od herbu Hiszpanii, na którym są

Słupy Herkulesa, a pomiędzy nimi

jakiś proporzec.

Page 570: Znak Ateny - Rick Riordan

„No, nieźle" - pomyślała Piper. - „Jason wreszcie dogadał

się z Annabeth i ta bystrota

już zaczyna mieć na niego wpływ".

-Coś konkretnego? - zapytała.

-Zaczekaj. Tu jest drobna wzmianka o Acheloosie: tego

rzecznego boga pokonał

Herkules, walcząc o rękę pięknej Dejaniry. Podczas walki

Herkules odłamał mu jeden z

rogów, który stal się pierwszą kornukopią.

-Czego kopią?

-Rogiem obfitości. To ta dekoracja na Święto

Dziękczynienia. Róg, z którego

wysypują się różne dobra. Mieliśmy takie w sali jadalnej

w Obozie Jupiter. Nie

wiedziałem, że oryginałem był róg jakiegoś faceta.

-A my mamy przynieść ten drugi róg. Podejrzewam, że

nie będzie to łatwe. Kim

była ta Dejanira?

-Herkules ją poślubił - odrzekł Jason. - Wydaje mi się...

tego tu nie piszą, ale

chyba stało jej się coś złego.

Page 571: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper przypomniała sobie, co powiedział im Herkules:

jego pierwsza rodzina nie żyje,

jego druga żona umarła po tym, jak ją podstępnie

skłoniono, by go otruła. To zadanie

coraz mniej jej się podobało.

Przebrnęli przez przełęcz między dwoma wzgórzami,

starając się nie wychodzić z

cienia, ale Piper już była mokra od potu. Kostki u nóg,

ramiona i szyję miała pokąsane

przez komary, więc wyglądała, jakby się zaraziła ospą.

W końcu udało jej się pobyć sam na sam z Jasonem i oto

jak spędzają ten czas.

Zła była na niego za uwagę o Herze, ale wiedziała, że nie

powinna go za to winić.

Może po prostu była w ogóle na niego zła. Od czasu

wizyty w Obozie Jupiter wciąż

rozsiewała wokół siebie niepokoje i żale.

Co chciał jej powiedzieć Herkules o synach Zeusa? Że nie

można im ufać? Że są

wciąż pod tak okropną presją? Próbowała sobie

wyobrazić Jasona jako boga stojącego na

plaży i pilnującego wrót do jakiegoś oceanu, kiedy już

ona i wszyscy, których znał w

Page 572: Znak Ateny - Rick Riordan

swoim śmiertelnym życiu, będą od dawna martwi.

Czy Herkules był kiedyś tak pozytywną postacią jak

Jason? Czy był taki pełny

optymizmu, taki godny zaufania, taki skory do udzielania

pomocy? Trudno to było sobie

wyobrazić.

Kiedy schodzili w kolejną dolinę, zastanawiała się, co się

dzieje na pokładzie „Argo

II". Kusiło ją, by przesłać im wiadomość iryfonem, ale

Herkules ostrzegł ich, by nie

kontaktowali się z przyjaciółmi. Miała nadzieję, że

Annabeth okaże na tyle rozsądku, by

nie wysyłać na brzeg drugiej grupy. Trudno przewidzieć,

co by wówczas zrobił Herkules.

Wyobraziła sobie trenera Hedge'a tracącego cierpliwość i

celującego z balisty w boga w

purpurowej szacie, a potem kolejny atak ejdolonów, które

opanowałyby załogę i zmusiły

ją do popełnienia samobójstwa poprzez sprowokowanie

Herkulesa.

Wzdrygnęła się. Nie wiedziała, która może być godzina,

ale słońce zaczynało już

Page 573: Znak Ateny - Rick Riordan

chylić się ku horyzontowi. Jak ten dzień szybko zleciał!

Cieszyłoby ją nadchodzące wraz

z zachodem ochłodzenie, ale nadciągał też ich ostateczny

termin. Kolejny dzień to już

pierwszy lipca, lipcowe kalendy. Jeśli wszystko, czego się

do tej pory dowiedzieli, jest

prawdą, będzie to ostatni dzień życia Nica di Angelo i

dzień, w którym Rzym zostanie

zniszczony.

-Stop - powiedział Jason.

Piper nie wiedziała, o co mu chodzi. Potem zdała sobie

sprawę, że słyszy przed sobą

plusk wody. Przekradli się między drzewami i stanęli na

brzegu rzeki. Miała ze

dwanaście metrów szerokości, ale była płytka - srebrny

pas wody płynącej po gładkich

kamieniach. Kilka metrów dalej nurt wpadał w granatową

toń.

Coś w tej rzece budziło jej niepokój. Cykady w drzewach

umilkły. Ptaki już nie

ćwierkały. Jakby ta woda wygłaszała wykład i nie życzyła

sobie żadnych innych

dźwięków.

Page 574: Znak Ateny - Rick Riordan

Ale im dłużej Piper słuchała, tym bardziej rzeka ją

pociągała. Zapragnęła napić się tej

wody. Może powinna zdjąć buty? Stopy by jej odpoczęły.

A ta krągła głębina... jak by

było rozkosznie wskoczyć w nią z Jasonem i popływać w

chłodnej wodzie, w cieniu

drzew. To takie romantyczne...

Otrząsnęła się. To nie były jej myśli. Coś było nie tak.

Miała wrażenie, że tym razem

to rzeka używa czaromowy.

Jason usiadł na kamieniu i zaczął zdejmować buty. Z

uśmiechem wpatrywał się w

głębinę, jakby nie mógł się doczekać, by w nią wskoczyć.

-Przestań! - krzyknęła Piper do rzeki.

Jason spojrzał na nią zdumiony.

-Co mam przestać?

-Nie ty. Ona.

Poczuła się głupio, wskazując na wodę, ale była pewna,

że ta rzeka rzuca na nich

Page 575: Znak Ateny - Rick Riordan

jakiś czar, manipuluje ich uczuciami.

W chwili gdy pomyślała, że już się z tego czaru

wyzwoliła, a Jason też to potwierdzi,

rzeka przemówiła:

-Wybaczcie mi. Śpiew jest jedyną przyjemnością, która

mi pozostała.

Z granatowej głębiny wynurzyła się jakaś postać, jakby ją

uniósł podwodny dźwig.

Piper naprężyła ramiona. To była ta sama istota, którą

ujrzała na klindze swojego

sztyletu, byk z ludzką twarzą. Skórę miał niebieską jak ta

woda. Kopyta unosiły się tuż

nad powierzchnią rzeki. Na bydlęcym karku osadzona

była głowa mężczyzny o krótkich,

kręconych czarnych włosach. Miał brodę ufryzowaną w

pierścienie na grecką modłę,

ciemne, pełne smutku oczy za dwuogniskowymi

okularami i nadąsane usta. Z lewej

strony głowy wyrastał jeden byczy róg - zakrzywiony,

czarno-biały, podobny do tych

rogów, z których pili starożytni wojownicy. Musiał być

ciężki, bo jego właściciel

przechylał głowę na lewo, co wyglądało, jakby próbował

sobie wytrząsnąć wodę z ucha.

Page 576: Znak Ateny - Rick Riordan

-Witajcie - powiedział ponuro. - Pewnie przyszliście mnie

zabić.

Jason włożył z powrotem buty i powoli wstał.

-Mm... no więc...

-Nie! - zawołała Piper. - Przepraszam. To takie

kłopotliwe. Nie chcieliśmy cię

niepokoić, ale przysłał nas tutaj Herkules.

-Herkules! - Bykoczłowiek westchnął. Pogrzebał

kopytami wodę, jakby zamierzał

zaatakować. - Dla mnie zawsze będzie Heraklesem. To

jego greckie imię: „Chwała

Hery".

-Dziwne imię - rzekł Jason. - Bo jej nienawidzi.

-To prawda - powiedział bykoczłowiek. - Może właśnie

dlatego nie protestował,

kiedy Rzymianie przemianowali go na Herkulesa. I pod

tym imieniem zna go większość

ludzi. To jego... jak by tu rzec... markowe imię. Lubi dbać

o wizerunek.

Page 577: Znak Ateny - Rick Riordan

Powiedział to z goryczą, ale bez złości, jakby Herkules

był jego starym przyjacielem,

który się pogubił w życiu.

-Jesteś Acheloos, tak? - zapytała Piper.

Bykoczłowiek ugiął przednie nogi i pochylił głowę w

ukłonie, co Piper uznała za gest

bardzo miły, ale trochę smutny.

-Do usług. Nadzwyczajny bóg rzeczny. Kiedyś duch

najpotężniejszej rzeki w

Grecji. Teraz skazany na przebywanie tutaj, na drugim

krańcu wyspy, na której

uwięziony jest też mój dawny wróg. Och, bogowie są tacy

okrutni! Ale nie wiem, czy to

kara większa dla mnie, czy dla Herkulesa.

Piper nie bardzo wiedziała, o co mu chodzi, ale śpiew

rzeki znowu zaczął ją

atakować, przypominając jej, jaka jest zgrzana i

spragniona, jak miło byłoby popływać.

Starała się skupić.

-Jestem Piper - powiedziała. - A to jest Jason. Nie chcemy

z tobą walczyć. Tylko że

Page 578: Znak Ateny - Rick Riordan

Herakles... Herkules... wściekł się na nas i wysłał nas

tutaj.

Opowiedziała o ich misji do starożytnych krain w celu

powstrzymania gigantów

przed przebudzeniem Gai. Opisała, jak powstała ich

drużyna, złożona z Greków i

Rzymian, i jak Herkules wpadł we wściekłość, gdy się

dowiedział, że stoi za tym Hera.

Przez cały czas Acheloos przechylał głowę w lewo, ale

Piper nie była pewna, czy

morzy go sen, czy tak bardzo ciąży mu ten jeden róg.

Kiedy skończyła, spojrzał na nią tak, jakby dostała

okropnej wysypki.

-Ach, moja droga... tak, te legendy zawierają prawdę. Te

duchy, te wodne ludojady.

Piper zdusiła okrzyk. Nie mówiła nic o duchach i

wodnych ludojadach.

-Skąd...

-Rzeczni bogowie wiedzą o różnych sprawach. Ty,

niestety, skupiasz się na złej

Page 579: Znak Ateny - Rick Riordan

legendzie. Jeśli dotrzesz do Rzymu, bardziej ci się przyda

opowieść o potopie.

-Piper? - odezwał się Jason. - O czym on mówi?

Jej myśli przypominały teraz kalejdoskop ze

skomplikowaną kompozycją. „Opowieść

o potopie"... „Jeśli dotrzesz do Rzymu"...

-Nie... nie bardzo wiem - odpowiedziała, choć wzmianka

o potopie zabrzmiała

jakby znajomo. - Acheloosie, nie rozumiem...

-Tak, nie rozumiesz — zgodził się rzeczny bóg. -

Biedaczka. Jeszcze jedna

dziewczyna trafiła na syna Zeusa.

-Zaraz, zaraz - powiedział Jason. - Po pierwsze jestem

synem Jupitera. A po drugie

dlaczego biedaczka?

Acheloos zignorował go.

-Dziewczyno, wiesz, dlaczego walczyłem z Herkulesem?

-Chodziło o kobietę. Miała na imię Dejanira, tak?

-Tak. - Acheloos westchnął. - A wiesz, co się z nią stało?

-Och... - Piper zerknęła na Jasona.

Jason wyjął przewodnik Herkulesa i zaczął go wertować.

Page 580: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tu naprawdę nie ma...

Acheloos prychnął ze złością.

-Co to jest?

Jason zamrugał.

-No... to jest przewodnik Herkulesa po Mare Nostrum.

Dał nam go, żebyśmy...

-To ww jest książka. Dał wam to, żeby mi dopiec, tak?

Dobrze wie, że nie znoszę

tych bzdur.

-Nie znosisz... książek? - zapytała Piper.

-Ech! - Twarz Acheloosa zarumieniła się, co sprawiło, że

jego niebieska skóra

zrobiła się fioletowa. - To nie jest książka - powtórzył.

Pogrzebał kopytami wodę. Z rzeki, jak miniaturowa

rakieta, wystrzelił zwój, który

wylądował tuż przed nim. Rozwinął go kopytami. Na

podniszczonym pergaminie

ukazały się wyblakłe łacińskie litery i jakieś wymyślne

obrazki.

Page 581: Znak Ateny - Rick Riordan

-To jest książka! Och, ten zapach owczej skóry! Ta miła

wy-tworność, jaką się

czuje, gdy kopyta rozwijają zwój. Tego po prostu z

niczym nie można porównać.

Z pogardą wskazał głową na przewodnik w ręku Jasona.

-Wy, współczesna młodzieży, i te wasze nowomodne

gadżety! Pozszywane kartki.

Małe prostokąciki tekstu, których nie czują kopyta. To

jest zszyta książka, z-book, można

by rzec. Ale to nie jest tradycyjna książka. Nie ma

porównania z dobrym, staroświeckim

zwojem!

-No dobra... już ją chowam - rzekł Jason i ostrożnie

włożył przewodnik z

powrotem do tylnej kieszeni spodni, tak jakby wsuwał do

pochwy jakąś niebezpieczną

broń.

Acheloos trochę się uspokoił, a Piper odetchnęła z ulgą.

Nie chciała być zaatakowana

przez jednorogiego byka z obsesją na punkcie zwojów.

-No więc - rzekł Acheloos, stukając kopytem w obrazek

na zwoju - to-jest

Page 582: Znak Ateny - Rick Riordan

Dejanira.

Piper uklękła, aby przyjrzeć się obrazkowi. Ręcznie

namalowany portret kobiety był

mały, ale widać było, że jest bardzo piękna, o długich

czarnych włosach, czarnych

oczach i swawolnym uśmiechu. Można było sobie

wyobrazić, że na jej widok mężczyźni

tracili rozum.

-Księżniczka Kalidonu - powiedział ze smutkiem

Acheloos. - Obiecano ją mnie,

ale pojawił się Herkules i wyzwał mnie na pojedynek.

-1 wyłamał ci róg? - zapytał Jason.

-Tak. Nigdy mu tego nie wybaczę. Jeden róg to okropna

niewygoda. Ale Dejanirę

spotkał gorszy los. Mogła wieść długie, szczęśliwe życie,

gdyby poślubiła mnie.

-Byka z głową człowieka - powiedziała Piper - żyjącego

w rzece.

-No właśnie - zgodził się Acheloos. - Aż trudno uwierzyć,

że mnie odrzuciła,

prawda? Ale tak się stało i wyszła za Herkulesa.

Page 583: Znak Ateny - Rick Riordan

Wybrała tego przystojnego, umięśnionego herosa zamiast

dobrego, wiernego męża,

który by ją dobrze traktował. I co się później stało? No,

powinna to przewidzieć.

Herkules był zbyt zajęty własnymi sprawami, aby być

dobrym mężem. Już przedtem

zamordował swoją pierwszą żonę. Hera go przeklęła,

więc wpadł w szał i wymordował

całą swoją rodzinę. To okropne. Właśnie dlatego musiał

za karę wykonać tych dwanaście

prac.

Piper to wstrząsnęło.

-Zaraz... więc to Hera doprowadziła go do szału, a on

został ukarany?

Acheloos prychnął.

-Mieszkańcy Olimpu nigdy nie płacą za swoje zbrodnie.

A Hera zawsze pałała

nienawiścią do synów Zeusa... albo Jupitera. -Zerknął

nieufnie na Jasona. - W każdym

razie moją biedną Dejanirę spotkał tragiczny los. Była

okropnie zazdrosna o wiele

miłostek Herkulesa. Bo on hulał po świecie jak jego

ojciec Zeus, flirtując z każdą

Page 584: Znak Ateny - Rick Riordan

napotkaną kobietą. W końcu Dejanira popadła w taką

rozpacz, że usłuchała złej rady.

Pewien chytry centaur, Nessos, powiedział jej, że jeśli

chce, by Herkules był jej na

zawsze wierny, powinna skropić krwią centaura

wewnętrzną stronę jego ulubionej tuniki.

Niestety, kłamał, żeby się zemścić na Herkulesie.

Dejanira go posłuchała, ale zamiast

uczynić Herkulesa wiernym małżonkiem...

-Krew centaura pali jak kwas - wtrącił Jason.

-Właśnie. I Herkules umarł w męczarniach. Kiedy

Dejanira zdała sobie sprawę z

tego, co uczyniła... - Przeciągnął kopytem po szyi.

-To straszne - powiedziała Piper.

-A jaki z tego morał, moja droga? - zapytał Acheloos. -

Strzeż się synów Zeusa.

Piper poczuła, że nie może teraz spojrzeć na swojego

chłopaka. Nie była pewna, czy

zdoła ukryć niepokój. Jason na pewno różnił się bardzo

od Herkulesa, ale ta opowieść

Page 585: Znak Ateny - Rick Riordan

obudziła na nowo wszystkie jej lęki. Hera manipulowała

ich uczuciami, podobnie jak

manipulowała Herkulesem. Piper pragnęła wierzyć, że

Jason nigdy by nie wpadł w

morderczy szał tak jak Herkules. A jednak zaledwie

cztery dni temu opanował go ejdolon

i mało brakowało, by zabił Percy'ego Jacksona.

-Herkules jest teraz bogiem - powiedział Acheloos. -

Poślubił Hebe, młodą

boginię, ale nadal rzadko bywa w domu. Mieszka tu, na

tej wyspie, strzegąc tych głupich

słupów. Mówi, że Zeus mu to nakazał, ale myślę, że po

prostu woli być tutaj niż na górze

Olimp i pławić się w goryczy, opłakując swoje śmiertelne

życie. Moja obecność

przypomina mu jego porażki, zwłaszcza tę kobietę, która

w końcu go zabiła. A jego

obecność przypomina mi biedną Dejanirę, która mogła

być moją żoną.

Stuknął kopytem w zwój, który zwinął się i zapadł w

wodę.

-Herkules chce mi odebrać drugi róg, żeby mnie poniżyć.

Może poczułby się

lepiej, wiedząc, że ja też jestem w żałosnym stanie. A

poza tym ten róg stałby się rogiem

Page 586: Znak Ateny - Rick Riordan

obfitości. Wylewałoby się z niego dobre jedzenie i picie,

podobnie jak moja moc sprawia,

że rzeka płynie. I nie wątpię, że zatrzymałby ten róg dla

siebie. Byłaby to prawdziwa

tragedia i marnotrawstwo.

Piper podejrzewała, że śpiew rzeki i senny głos

Acheloosa nadal na nią działają, ale

nie mogła się nie zgodzić z tym, co bóg rzeki powiedział.

Biedny bykoczłowiek wydał

się jej taki smutny i samotny.

Jason drgnął.

-Przykro mi, Acheloosie - rzekł. - Rzeczywiście, kiepsko

na tym wszystkim

wyszedłeś. Ale może... no wiesz, bez tego drugiego rogu

nie będziesz tak przechylał

głowy. Może poczujesz się lepiej.

-Jason! - zawołała Piper.

Uniósł obie ręce.

-Tak tylko pomyślałem. Zresztą nie mamy wyboru. Jeśli

Herkules nie dostanie

Page 587: Znak Ateny - Rick Riordan

tego rogu, zabije nas i naszych przyjaciół.

-On ma rację - powiedział Acheloos. - Nie macie wyboru.

I dlatego mam nadzieję,

że mi wybaczycie.

Piper zmarszczyła brwi. Rzeczny bóg powiedział to z

takim smutkiem, że chciała go

pogładzić po głowie.

— Co ci mamy wybaczyć?

— Ja też nie mam wyboru - odrzekł Acheloos. - Muszę

was powstrzymać.

Rzeka eksplodowała i ściana wody runęła na Piper..

XXVIII

PIPER

Prąd porwał ją jak drapieżna łapa i wciągnął w toń. Walka

z nim była niemożliwa.

Zacisnęła usta, z najwyższym trudem wstrzymując

oddech, na krawędzi paniki. Nie

widziała nic prócz strumienia bąbli. Słyszała tylko

odgłosy własnej szamotaniny i głuchy

ryk wzburzonej rzeki.

Page 588: Znak Ateny - Rick Riordan

Już zaczęła myśleć o śmierci: utonie w sadzawce, na

wyspie, która nie istnieje.

Wtedy, tak samo nagle jak przedtem dostała się pod

wodę, wir wyrzucił ją na

powierzchnię. Znalazła się w jego centrum. Mogła

oddychać, ale nie mogła się uwolnić.

Parę metrów od niej wynurzył się Jason i łapczywie

zaczerpnął powietrza; w ręku

trzymał miecz. Machnął nim gwałtownie, chociaż nie

było kogo zaatakować.

Nieco dalej, na prawo od Piper wychynął z wody

Acheloos.

-Naprawdę bardzo mi przykro - powiedział.

Jason rzucił się ku niemu, wzywając wiatr, by go uniósł

ponad rzekę, ale Acheloos

był szybszy i silniejszy. Fala uderzyła Jasona i wbiła go

ponownie w toń.

-Przestań! - wrzasnęła Piper.

Nie było jej łatwo użyć czaromowy, gdy miotał nią wir,

ale przyciągnęła uwagę

Acheloosa.

Page 589: Znak Ateny - Rick Riordan

-Obawiam się, że nie mogę przestać - rzekł bóg rzeki. -

Nie oddam Herkulesowi

drugiego rogu. To by było upokarzające.

-Jest inny sposób! Nie musisz nas zabijać!

Jason znowu wynurzył się z wody. Miniaturowa chmura

burzowa uformowała się nad

jego głową.

-Nic z tego, synu Jupitera - zaszydził Acheloos. - Jeśli

wezwiesz piorun, prąd

porazi twoją dziewczynę.

Wir ponownie wciągnął Jasona pod wodę.

-Puść go! - Piper nasyciła swój głos całą siłą

przekonywania. -Obiecuję, że nie

pozwolę, by Herkules dostał twój róg!

Acheloos zawahał się. Przygalopował do niej z głową

przechyloną w lewo.

-Mam nadzieję, że nie kłamiesz.

-Nie, nie kłamię! Herkules jest podły. Ale, błagam,

najpierw puść mojego

przyjaciela!

Page 590: Znak Ateny - Rick Riordan

Woda zabulgotała tam, gdzie zniknął Jason. Piper

powstrzymała się od krzyku. Jak

długo można wstrzymywać oddech?

Acheloos spojrzał na nią z góry przez swoje

dwuogniskowe okulary. Twarz mu

złagodniała.

-Rozumiem. Będziesz moją Dejanirą. Zostaniesz moją

narzeczoną, żeby

wynagrodzić mi stratę.

-Co?! - Piper nie była pewna, czy dobrze usłyszała. Ten

wir dosłownie przyprawiał

ją o zawrót głowy. - Tak naprawdę to myślałam...

-Och, rozumiem. Jesteś zbyt skromna, by proponować mi

to w obecności swojego

chłopaka. Oczywiście masz rację. Będę cię traktował o

wiele lepiej niż ten syn Zeusa. Po

tylu stuleciach w końcu wszystko naprawię. Nie mogłem

uratować Dejaniry, ale mogę

uratować ciebie.

Nie było jej łatwo użyć czaromowy, gdy miotał nią wir,

ale przyciągnęła uwagę

Acheloosa.

Page 591: Znak Ateny - Rick Riordan

-Obawiam się, że nie mogę przestać - rzekł bóg rzeki. -

Nie oddam Herkulesowi

drugiego rogu. To by było upokarzające.

-Jest inny sposób! Nie musisz nas zabijać!

Jason znowu wynurzył się z wody. Miniaturowa chmura

burzowa uformowała się nad

jego głową.

-Nic z tego, synu Jupitera - zaszydził Acheloos. - Jeśli

wezwiesz piorun, prąd

porazi twoją dziewczynę.

Wir ponownie wciągnął Jasona pod wodę.

-Puść go! - Piper nasyciła swój głos całą siłą

przekonywania. -Obiecuję, że nie

pozwolę, by Herkules dostał twój róg!

Acheloos zawahał się. Przygalopował do niej z głową

przechyloną w lewo.

-Mam nadzieję, że nie kłamiesz.

-Nie, nie kłamię! Herkules jest podły. Ale, błagam,

najpierw puść mojego

przyjaciela!

Page 592: Znak Ateny - Rick Riordan

Woda zabulgotała tam, gdzie zniknął Jason. Piper

powstrzymała się od krzyku. Jak

długo można wstrzymywać oddech?

Acheloos spojrzał na nią z góry przez swoje

dwuogniskowe okulary. Twarz mu

złagodniała.

-Rozumiem. Będziesz moją Dejanirą. Zostaniesz moją

narzeczoną, żeby

wynagrodzić mi stratę.

-Co?! - Piper nie była pewna, czy dobrze usłyszała. Ten

wir dosłownie przyprawiał

ją o zawrót głowy. - Tak naprawdę to myślałam...

-Och, rozumiem. Jesteś zbyt skromna, by proponować mi

to w obecności swojego

chłopaka. Oczywiście masz rację. Będę cię traktował o

wiele lepiej niż ten syn Zeusa. Po

tylu stuleciach w końcu wszystko naprawię. Nie mogłem

uratować Dejaniry, ale mogę

uratować ciebie.

Czy minęło już trzydzieści sekund? Minuta? Jason nie

mógłby wytrzymać dłużej.

Page 593: Znak Ateny - Rick Riordan

-Będziesz musiała pozwolić umrzeć swoim przyjaciołom

- ciągnął Acheloos. -

Herkules będzie zły, ale obronię cię przed nim. Możemy

być razem szczęśliwi. Na

początek niech ten Jason sobie utonie, dobrze?

Piper wiedziała jedno: musi się skupić. Ukryła lęk i

gniew. Była córką Afrodyty.

Musiała użyć przymiotów godnych córki bogini miłości.

Uśmiechnęła się tak słodko, jak potrafiła, i uniosła obie

ręce.

-Wyciągnij mnie, proszę.

Twarz Acheloosa rozjaśnił uśmiech. Chwycił ją za dłonie

i wyciągnął z wodnego

wiru.

Jeszcze nigdy nie dosiadała byka, ale w Obozie Herosów

próbowała jeździć na oklep

na pegazie i pamiętała, co trzeba robić. Siłą rozpędu

przerzuciła jedną nogę przez grzbiet

Acheloosa. Potem złączyła stopy pod jego szyją, otoczyła

ją jedną ręką, a drugą

wyciągnęła sztylet. Przycisnęła ostrze do jego podbródka.

Page 594: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wypuść. Jasona. - Włożyła całą siłę woli w ten rozkaz. -

Teraz!

Zdawała sobie sprawę z luk w swoim planie. Bóg rzeki

mógł po

prostu rozpuścić się w wodzie. Mógł wciągnąć ją pod

powierzchnię i czekać, aż

utonie. Ale najwyraźniej czaromowa zadziałała, a może

Acheloos był zbyt zaskoczony,

by myśleć jasno. Prawdopodobnie nie przywykł do

pięknych dziewczyn grożących mu

poderżnięciem gardła.

Jason wystrzelił z wody jak kula armatnia. Przebił się

przez gałęzie oliwki i potoczył

po trawie. Musiało go to zaboleć, ale natychmiast

podźwignął się na nogi, dysząc i

kaszląc. Uniósł miecz, a ciemne chmury zgęstniały nad

rzeką.

Piper rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie: Jeszcze nie.

Musiała najpierw wydostać się

z rzeki, żeby prąd jej nie poraził.

Page 595: Znak Ateny - Rick Riordan

Acheloos wygiął grzbiet, jakby przeczuwał jakąś chytrą

sztuczkę. Piper mocniej

przycisnęła ostrze sztyletu do jego gardła.

-Bądź dobrym bykiem - ostrzegła go.

-Przyrzekłaś - powiedział przez zęby. - Przyrzekłaś, że

Herkules nie dostanie

mojego rogu.

-1 nie dostanie. Ale ja tak.

Uniosła sztylet i chlasnęła nim przez róg boga. Niebiański

spiż przeciął podstawę

rogu, jakby była z mokrej gliny. Acheloos zaryczał z

wściekłości. Zanim zdołał ochłonąć,

Piper stanęła mu na grzbiecie. Z rogiem w jednej ręce i

sztyletem w drugiej skoczyła w

stronę brzegu.

-Jason! - krzyknęła.

Dzięki bogom, zrozumiał. Pochwycił ją podmuch wiatru i

przeniósł bezpiecznie na

brzeg. Uderzyła w ziemię, potoczyła się po trawie i w tym

momencie włosy stanęły jej

dęba. Metaliczny zapach wypełnił powietrze. Odwróciła

się ku rzece i została oślepiona.

Page 596: Znak Ateny - Rick Riordan

BUM! Piorun ugodził w wodę, zamieniając ją we wrzący

kocioł, dymiący i syczący.

Zamrugała powiekami, żeby przepędzić z oczu żółte

plamki, gdy Acheloos jęknął i

zniknął pod powierzchnią z przerażoną miną, która

zdawała się wołać: „Jak mogłaś?!".

-Jason, uciekamy!

Wciąż była oszołomiona i mdliło ją ze strachu, ale oboje

zaczęli się przedzierać przez

las.

Kiedy wspinała się na wzgórze, przyciskając róg byka do

piersi, zdała sobie sprawę,

że łka - chociaż nie bardzo wiedziała, czy ze strachu, ulgi

czy wstydu za to, co zrobiła.

Zwolnili dopiero na szczycie wzgórza.

Piper czuła się głupio, ale wciąż była załamana i płakała,

opowiadając Jasonowi, co

się stało, kiedy on walczył o życie pod wodą.

-Piper, nie miałaś wyboru. - Położył jej rękę na ramieniu.

— Ocaliłaś mi życie.

Otarła oczy i starała się opanować. Słońce wisiało już nad

horyzontem. Muszą szybko

Page 597: Znak Ateny - Rick Riordan

wrócić do Herkulesa, bo inaczej ich przyjaciele zginą.

-Acheloos cię do tego zmusił - ciągnął Jason. - A poza

tym wątpię, by piorun go

zabił. To starożytny bóg. Trzeba by zniszczyć jego rzekę,

żeby zniszczyć jego. A on

będzie żył bez tego rogu. Skoro musiałaś skłamać,

mówiąc mu, że nie oddasz go

Herkulesowi, no to...

-Nie skłamałam.

Spojrzał na nią zdumiony.

-Pipes... nie mamy wyboru. Herkules zabije...

-Herkules na to nie zasługuje.

Nie wiedziała, dlaczego jest taka wściekła, ale po raz

pierwszy w życiu była czegoś

tak pewna.

Herkules był niepoprawnym, samolubnym draniem.

Skrzywdził zbyt wiele osób, a

teraz chciał skrzywdzić ich. Może miał w życiu pecha.

Może bogowie nim pomiatali. Ale

to go nie usprawiedliwiało. Heros nie jest w stanie

zapanować nad bogami, ale powinien

Page 598: Znak Ateny - Rick Riordan

panować nad sobą.

Jason nigdy by taki nie był. Nigdy by nie obwiniał innych

o swoje kłopoty, osobista

uraza nigdy nie przeszkodziłaby mu zrobić tego, co

słuszne.

Piper nie zamierzała powtarzać błędu Dejaniry. Nie

chciała być posłuszna

Herkulesowi tylko dlatego, że jest taki przystojny i silny,

że budzi taki strach. Tym razem

nie będzie po jego myśli - nie po tym, jak zagroził im

śmiercią i kazał poniżyć i pognębić

Acheloosa, żeby odegrać się na Herze. Nie zasługiwał na

róg obfitości. Zamierzała

przywołać go do porządku.

-Mam pewien plan.

Powiedziała Jasonowi, co trzeba zrobić. Nie zdawała

sobie sprawy, że używa

czaromowy, dopóki nie zobaczyła jego szklistych oczu.

-Skoro tak uważasz — powiedział i zamrugał kilka razy. -

Pewnie zginiemy, ale

zgadzam się.

Page 599: Znak Ateny - Rick Riordan

Herkules czekał w tym samym miejscu, w którym go

opuścili. Wpatrywał się w

„Argo II". Okręt był zakotwiczony między dwiema

kolumnami; za nim zachodziło już

słońce. Jeszcze nic się nie stało, ale Piper poczuła, że jej

plan jest zupełnie szalony.

Było za późno, by go zmieniać. Już wysłała wiadomość

iryfonem do Leona. Jason był

przygotowany. A kiedy ponownie zobaczyła Herkulesa,

nabrała pewności, że nie można

mu dać tego, czego chciał.

Nie rozpromienił się na widok Piper niosącej róg byka,

ale twarz trochę mu

złagodniała.

-Dobrze - rzekł. — Przynieśliście mi róg. Skoro tak, to

jesteście wolni.

Piper zerknęła na Jasona.

-Słyszałeś, co powiedział. Mamy jego pozwolenie. -

Zwróciła się z powrotem w

stronę boga. - To znaczy, że nasz okręt może wpłynąć na

Morze Śródziemne, tak?

Page 600: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tak, tak. - Herkules pstryknął palcami. - Daj mi ten róg.

-Nie.

Bóg zmarszczył brwi.

-Słucham?

Uniosła róg obfitości w górę. Po odcięciu od głowy

Acheloosa stał się pusty w

środku, gładki i ciemny Wyglądał dość zwyczajnie, ale

liczyła na jego czarodziejską

moc.

-Acheloos miał rację - powiedziała. - Jesteś jego

przekleństwem tak samo jak on

twoim. Co z ciebie za heros?

Herkules spojrzał na nią tak, jakby przemówiła po

japońsku.

-Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że mogę was zabić

kiwnięciem palca? Mogę

cisnąć maczugą w wasz okręt i rozwalić kadłub. Mogę...

-Możesz się przymknąć - powiedział Jason, dobywając

miecza. - Może Zeus

rzeczywiście różni się od Jupitera. Bo ja nie zniósłbym

brata, który zachowuje się tak jak

ty.

Page 601: Znak Ateny - Rick Riordan

Żyły na szyi Herkulesa zrobiły się purpurowe jak jego

szata.

-Nie będziesz pierwszym półbogiem, którego zabiję.

-Jason jest lepszy od ciebie - powiedziała Piper. - Ale nie

martw

się. Nie chcemy z tobą walczyć. Zamierzamy odpłynąć

stąd z tym rogiem. Nie

zasługujesz na niego. Zatrzymam go, żeby mi

przypominał, czego półbogowi nie wolno

robić. I żeby mi przypominał nieszczęsnego Acheloosa i

Dejanirę.

Nozdrza boga zadrgały.

-Nie wymawiaj tego imienia! Chyba nie myślisz

poważnie, że boję się twojego

mizernego chłoptasia. Nikt nie jest silniejszy ode mnie.

-Nie powiedziałam, że jest od ciebie silniejszy.

Powiedziałam, że jest lepszy.

Skierowała wylot rogu w stronę Herkulesa. Pozwoliła, by

opuściły ją wszystkie żale,

Page 602: Znak Ateny - Rick Riordan

zwątpienia i złości, które ją dręczyły od czasu wizyty w

Obozie Jupiter. Skupiła się na

wszystkim, co dobrego przeżyła z Jasonem Grace: na

locie w jego ramionach nad

Wielkim Kanionem, na wspólnych przechadzkach po

plaży w Obozie Herosów, kiedy

trzymali się za ręce, śpiewając i patrząc na gwiazdy, na

siedzeniu razem w leniwe

popołudnia przy polach truskawek i słuchaniu satyrów

grających na fletniach.

Pomyślała o przyszłości, kiedy giganci zostaną już

pokonani, a Gaja znowu pogrąży

się we śnie, kiedy będą żyli razem szczęśliwie — bez

zazdrości, bez potworów, z którymi

trzeba walczyć. Wypełniła swoje serce tymi myślami i

poczuła, że róg obfitości zaczyna

się rozgrzewać.

I nagle z rogu trysnął strumień jedzenia tak silny jak rzeka

Acheloosa. Strumień

świeżych owoców, pieczywa i wędzonych szynek runął

na Herkulesa, zasypując go w

okamgnieniu. Piper nie mogła zrozumieć, w jaki sposób

to wszystko mieściło się w rogu

i przepychało przez jego wąski wylot, ale pomyślała, że

szczególnie te szynki były na

miejscu.

Page 603: Znak Ateny - Rick Riordan

Kiedy róg wypluł z siebie dość jadła, by wypełnić dom,

sam się zamknął. Piper

słyszała dochodzące spod tego wzgórka wrzaski i

szamotaninę Herkulesa. Najwyraźniej

nawet najsilniejszy na świecie bóg musiał ulec,

pogrzebany pod stosem świeżych

produktów spożywczych.

-Zwiewajmy! — zawołała do Jasona, który zapomniał o

swojej roli w tym planie i

gapił się na stos. - Już!

Objął ją w pasie i wezwał wiatr. Zostali zdmuchnięci z

wyspy tak gwałtownie, że

powietrze uderzyło Piper w twarz jak smagnięcie biczem.

W ostatniej chwili.

Bo kiedy wyspa zniknęła im z oczu, głowa Herkulesa

wyłoniła się z pagórka

wszelkich dóbr jadalnych, z tkwiącą na niej jak hełm

połówką orzecha kokosowego.

-Zabiję! - ryknął, a miał w tym niezłą wprawę.

Jason wylądował na pokładzie „Argo II". Na szczęście

Leo zrobił to, co do niego

Page 604: Znak Ateny - Rick Riordan

należało. Wiosła okrętu były już w trybie lotu. Kotwica

podniesiona. Jason wezwał

wichurę tak potężną, że poderwała ich w niebo, a Percy

wysłał na brzeg trzymetrową

falę, która ponownie powaliła Herkulesa kaskadą wody i

ananasów.

Kiedy bóg stanął wreszcie na nogach i zaczął ciskać w

nich kokosami, „Argo II"

przebijał się już przez obłoki nad Morzem Śródziemnym.

XXIX

PERCY

Percy nie czuł się najlepiej.

Najpierw uciekł z Atlanty przed złymi bogami morza.

Potem nie zapobiegł atakowi

olbrzymiej krewetki na „Argo II". Potem te rybocentaury,

bracia Chejrona, nawet nie

chciały się z nim spotkać.

Page 605: Znak Ateny - Rick Riordan

Jakby tego było mało, kiedy dopłynęli do Gibraltaru,

Jason Błyskawica odwiedził

swojego brata przyrodniego Herkulesa, najsłynniejszego

półboga wszech czasów, a on,

Percy, musiał w tym czasie tkwić na okręcie.

No dobra, z tego, co mówiła Piper, wynikało, że Herkules

okazał się zimnym

draniem, ale... łażenie tam i z powrotem po pokładzie nie

jest zbyt atrakcyjnym zajęciem.

Otwarte morze powinno przecież być jego terytorium. To

on powinien odgrywać tu

główną rolę, dowodzić, chronić swoich przyjaciół. A

zamiast tego od początku rejsu

przez Atlantyk raz pogawędził z rekinami, a poza tym

wysłuchiwał trenera Hedgea

podśpiewującego kawałki z popularnych seriali.

Co gorsza, odkąd opuścili Charleston, nie miał bliższego

kontaktu z Annabeth.

Większość czasu spędzała w swojej kabinie, studiując

spiżową mapę, którą zdobyła w

Forcie Sumter, albo szukając informacji w laptopie

Dedala.

Za każdym razem gdy próbował się z nią zobaczyć, była

tak pogrążona w myślach, że

Page 606: Znak Ateny - Rick Riordan

ich rozmowa przebiegała mniej więcej w stylu:

Percy: — Cześć, jak leci?

Annabeth: - Och, nie, dzięki.

Percy: - No dobra... ale jadłaś coś dzisiaj?

Annabeth: - Chyba Leo ma teraz wachtę. Zapytaj jego.

Percy: — No tak, mówił dziad do obrazu.

Annabeth: - Dobra. Za chwilę.

Tak czasem miała. Chodzenie z córką Ateny było nie lada

wyzwaniem. Percy łamał

sobie głowę nad tym, jak zwrócić na siebie jej uwagę.

Martwił się o nią od czasu jej

spotkania z pająkami w Forcie Sumter i nie wiedział, jak

jej pomóc, zwłaszcza że zbyt

często nie mógł się z nią dogadać.

Po pokonaniu Słupów Herkulesa - bez szwanku, jeśli nie

liczyć paru kokosów, które

utkwiły w kadłubie - okręt gładko szybował w powietrzu

przez kilkaset mil.

Page 607: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy miał nadzieję, że te starożytne krainy nie okażą się

tak niebezpieczne, jak im

mówiono. Tyle że ta nadzieja była równie złudna jak

obietnica z reklamy: „Od razu

poczujesz różnicę!".

Kilka razy na godzinę coś ich atakowało. Raz stado

stymfalij-skich ptaków

wychynęło z ciemności nocy i Festus spalił je ognistym

wyziewem. Innym razem duchy

burzy kłębiły się wokół masztu i Jason rozpędził je

błyskawicą. Kiedy trener Hedge jadł

kolację na pokładzie dziobowym, znikąd pojawił się dziki

pegaz, podeptał mu enchiladę i

odleciał, pozostawiając ślady sera na całym pokładzie.

-1 za co to było? - zapytał trener.

Na widok pegaza Percy poczuł żal, że nie ma przy nim

Mrocznego. Od dawna nie

widział swojego przyjaciela. Grom i Arion też się nie

pokazywały. Może nie chciały się

zapuszczać na Morze Śródziemne. Nie mógł ich za to

winić.

W końcu koło północy, po dziewiątym czy dziesiątym

ataku powietrznym, Jason

zwrócił się do Percyego:

Page 608: Znak Ateny - Rick Riordan

- Może byś się przespał? Będę zwalał te świństwa z nieba,

dopóki mi sił starczy. A

potem możemy trochę popłynąć i ty przejmiesz wachtę.

Percy nie był pewny, czy zaśnie na okręcie wstrząsanym

przez rozzłoszczone duchy

wiatru, ale uznał, że pomysł Jasona nie jest głupi. Zszedł

pod pokład i rzucił się na swoją

koję.

Ale nocne koszmary nie pozwoliły mu odpocząć.

Śniło mu się, że jest w jakiejś mrocznej jaskini. Niewiele

widział w tych

ciemnościach, ale wyczuwał, że jaskinia jest wielka.

Gdzieś w pobliżu kapała woda, a te

dźwięki odbijały się echem od odległych ścian. Sądząc po

ruchu powietrza, musiała też

być bardzo, bardzo wysoka.

Usłyszał czyjeś ciężkie kroki i z mroku wyłoniły się

postacie Efialtesa i Otisa.

Rozróżniał ich tylko po włosach - Efialtes miał zielone

dredy z wplecionymi w nie

srebrnymi i złotymi monetami, Otis purpurowy kucyk z

wplecionymi weń... czyżby to

były petardy?

Page 609: Znak Ateny - Rick Riordan

Poza tym ubrali się identycznie, a ich strój był częścią

koszmaru: obcisłe białe

spodnie i złote koszule pirackie z głębokimi wycięciami z

przodu, ukazującymi

owłosione piersi. Z każdego nabijanego cyrkoniami pasa

zwisał z tuzin sztyletów w

pochwach. Na nogach mieli sandały dowodzące, że... tak,

to prawda, mieli węże zamiast

stóp! Rzemyki sandałów oplatały karki wężów, których

głowy wystawały tam, gdzie

powinny być paluchy. Węże strzelały języczkami i

obracały złotymi oczami we

wszystkie strony jak psy wyglądające przez okno

samochodu. Być może dawno nie miały

obuwia z widokiem.

Giganci stali przed Percym, ale nie zwracali na niego

uwagi. Wpatrywali się w

ciemność.

-Jesteśmy - oznajmił Efialtes.

Jego tubalny głos potoczył się echem po jaskini, aż w

końcu zamarł gdzieś w oddali.

Z wysoka ktoś odpowiedział:

-Tak. Widzę. Trudno nie zauważyć tych strojów.

Page 610: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy poczuł, że żołądek mu się skręca. Głos był jakby

kobiecy, ale całkiem

nieludzki. Każde słowo było jakimś zniekształconym

sykiem w wielu tonach, jakby rój

afrykańskich morderczych pszczół nauczył się mówić

unisono po angielsku.

To nie była Gaja. Tego Percy był pewny. Ale cokolwiek

to było, najwyraźniej

napawało bliźniaków-gigantów strachem. Węże uniosły

się i pochyliły głowy z

szacunkiem.

-Oczywiście, Wasza Wielkopańskość - powiedział

Efialtes. -Przynosimy wieści

o...

-Dlaczego jesteście tak poubierani? - zapytało to coś z

ciemności.

Percy odetchnął z ulgą, bo głos ani trochę się nie

przybliżył.

Efialtes rzucił bratu poirytowane spojrzenie.

-Mój brat miał włożyć coś innego. Niestety...

Page 611: Znak Ateny - Rick Riordan

-Powiedziałeś, że to ja jestem dzisiaj miotaczem noży -

zaprotestował Otis.

-Powiedziałem, że to ja będę dziś miotaczem noży! Ty

miałeś być magikiem! Och,

niech mi Wasza Wielkopańskość wybaczy. Na pewno nie

życzysz sobie wysłuchiwania

naszych kłótni. Przyszliśmy, jak kazałaś, z

wiadomościami. Ten okręt już się zbliża.

Jej Wielkopańskość, kimkolwiek była, wydała z siebie

serię gwałtownych syków jak

przebijana raz po raz dętka. Percy'emu dreszcz przebiegł

po plecach, gdy zdał sobie

sprawę, że to był śmiech.

-Ile czasu? - zapytała.

Percy

-Myślę, że powinni wylądować w Rzymie wkrótce po

świcie -odrzekł Efialtes. Oczywiście

będą musieli minąć złotego chłopca.

Uśmiechnął się szyderczo, jakby „złoty chłopiec" nie

należał do jego ulubieńców.

Page 612: Znak Ateny - Rick Riordan

-Mam nadzieję, że wylądują bezpiecznie - powiedziała Jej

Wielkopańskość. Zepsułoby

to nam zabawę, gdyby pochwycono ich zbyt wcześnie.

Przygotowania

zakończone?

-Tak, Wasza Wielkopańskość.

Otis zrobił krok do przodu i jaskinia zadygotała. Pod jego

lewym wężem otwarła się

szczelina.

-Uważaj, gamoniu! - warknęła Jej Wielkopańskość. -

Chcesz powrócić do Tartaru

w niezbyt przyjemny sposób?

Otis cofnął się, twarz mu zwiotczała ze strachu. Percy

dostrzegł teraz, że dno jaskini,

wyglądające na kamienne, przypominało bardziej

lodowiec, po którym kiedyś szedł na

Alasce - w jednych miejscach było gładkie, solidne, w

innych... nie bardzo. Rad był, że

we śnie nic się nie waży.

-To wszystko ledwo się trzyma - ostrzegła Jej

Wielkopańskość - a jeśli jeszcze się

nie rozpadło, to tylko dzięki mnie. Jedynie na

Page 613: Znak Ateny - Rick Riordan

tyle można powstrzymać wielowiekową wściekłość

Ateny, a pod nami wielka Matka

Ziemia wciąż wierci się we śnie. Między tymi dwiema

mocami... no cóż, moje gniazdo

całkiem zwietrzało. Miejmy nadzieję, że to dziecię Ateny

udowodni, że warto je

schwytać. Będzie moją ostatnią igraszką.

Efialtes głośno przełknął ślinę. Wciąż wpatrywał się w

szczelinę pod stopami.

-Wkrótce nie będzie to miało znaczenia, Wasza

Wielkopańskość. Gaja powstanie,

a my wszyscy zostaniemy wynagrodzeni. Nie będziesz

już musiała strzec tego miejsca,

wyjdziesz z ukrycia.

-Być może - zasyczał z ciemności głos. — Ale brak mi

będzie słodyczy zemsty.

Dobrze się nam razem pracowało przez całe stulecia, co?

Bliźniacy skłonili się. Monety błysnęły we włosach

Efialtesa, a Percy poczuł mdłości,

gdy zdał sobie sprawę, że niektóre z nich są srebrnymi

drachmami, takimi samymi jak ta,

którą Annabeth dostała od swojej matki.

Page 614: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth powiedziała im, że w każdym pokoleniu Atena

wysyłała kilkoro dzieci na

misję odzyskania zaginionego posągu z Partenonu.

Żadnemu się to nie udało.

„Dobrze się nam razem pracowało przez całe stulecia"...

Gigant Efialtes miał we włosach setki srebrnych drachm -

setki trofeów. Percy

wyobraził sobie Annabeth stojącą samotnie w tym

miejscu. Wyobraził sobie giganta

odbierającego jej monetę i dodającego ją do swojej

kolekcji. Zapragnął dobyć miecza i

ostrzyc olbrzyma, zaczynając od karku, ale nic nie mógł

zrobić. Mógł tylko patrzeć.

-Och, Wasza Wielkopańskość - powiedział nerwowo

Efialtes - chciałbym

przypomnieć, że Gaja życzy sobie, by tę dziewczynę

wziąć żywcem. Możesz ją dręczyć.

Możesz doprowadzić ją do szaleństwa. Możesz robić z

nią, co zechcesz, ale jej krew

musi zostać przelana na tych starożytnych kamieniach.

Jej Wielkopańskość zasyczała gniewnie.

-Można użyć do tego innych.

Page 615: Znak Ateny - Rick Riordan

-No tak - odrzekł Efialtes - ale ona chce tę dziewczynę. I

tego chłopaka, syna

Posejdona. Chyba rozumiesz, dlaczego tych dwoje

najbardziej nam pasuje.

Percy nie wiedział, co to znaczy, ale zapragnął rozwalić

dno jaskini i wysłać tych

dwóch głupców w złotych koszulach na wieczne

zatracenie. Nigdy nie pozwoli Gai na

przelanie swojej krwi w żadnym celu, a tym bardziej

nikomu nie da skrzywdzić

Annabeth.

-Zobaczymy — syknęła Jej Wielkopańskość. - A teraz

odejdźcie. Zajmijcie się

przygotowaniami. Będziecie mieć to swoje widowisko. A

ja... ja będę działać tu, w

ciemnościach.

Sen rozwiał się i Percy przebudził się gwałtownie.

Jason pukał w otwarte drzwi.

-Osiedłiśmy na morzu - powiedział, a wyglądał na bardzo

zmęczonego. - Twoja

kolej.

Page 616: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy nie chciał budzić Annabeth, ale uznał, że powinien

to zrobić. Nawet trener

Hedge nie zganiłby ich za rozmowę podczas ciszy nocnej,

skoro chodziło o informacje,

od których zależało jej życie.

Stali na pokładzie, wszyscy prócz Leona, który wciąż

okupował sterownię. Musiał

być skrajnie wyczerpany, ale nie chciał się przespać.

-Nie życzę sobie więcej takich niespodzianek, jak ta

Krewedzilla - mówił.

Wszyscy próbowali go przekonać, że nie tylko on ponosi

odpowiedzialność za atak

skolopendry, ale ich nie słuchał. Percy dobrze wiedział,

co Leo czuje. Sam miał wielki

talent do niewybaczania sobie błędów.

Dochodziła czwarta rano. Pogoda była podła. Mgła

zgęstniała tak, że Percy nie

widział Festusa na dziobie, a ciepła mżawka wisiała w

powietrzu jak kurtyna z

paciorków. Okręt kołysał się ciężko, przebijając blisko

dziesięciometrowe fale, a spod

Page 617: Znak Ateny - Rick Riordan

pokładu dochodziły równie ciężkie westchnienia i jęki

biednej Hazel.

Mimo to Percy poczuł się lepiej, odkąd znowu żeglowali

po morzu. Wolał to od

przebijania się przez chmury burzowe i ataków łasych na

ludzkie mięso ptaków czy

rozdeptujących enchiladę pegazów.

Stojąc z Annabeth przy przednim relingu, opowiedział jej

o swoim śnie.

Nie wiedział, jak na to zareaguje. Ku jego zdumieniu nie

była tymi rewelacjami

zaskoczona.

Wpatrzyła się w mgłę.

-Percy, musisz mi coś przyrzec. Nie mów innym o swoim

śnie.

-Co? Annabeth...

-To, co zobaczyłeś, dotyczyło Znaku Ateny Im to nie

pomoże. Tylko zaczną się

niepokoić, a mnie będzie trudniej zrobić to, co do mnie

należy

Page 618: Znak Ateny - Rick Riordan

-Annabeth, chyba nie mówisz poważnie. To coś w

ciemności, ta wielka komora z

rozpadającym się dnem...

-Wiem. - Jej twarz była nienaturalnie blada, a Percy

podejrzewał, że nie był to

efekt mgły. - Ale muszę to zrobić sama.

Zdusił w sobie gniew. Nie bardzo wiedział, czy jest

wściekły na nią, czy na swój sen,

czy może na cały grecko-rzymski świat, który przez pięć

tysięcy lat kształtował historię

ludzkości w jednym celu: żeby uczynić życie Percy ego

Jacksona tak nieznośnym, jak to

tylko możliwe.

-Ty wiesz, co było w tej jaskini - powiedział. - To ma coś

wspólnego z pająkami?

-Tak - odpowiedziała cicho.

-Więc jak możesz... - zaczął, ale urwał.

Kiedy Annabeth coś sobie postanowiła, przekonywanie

jej, że popełnia błąd, było

pozbawione sensu. Przypomniał sobie tę noc, trzy i pół

roku temu, kiedy w Maine

Page 619: Znak Ateny - Rick Riordan

uratowali Nica i Biancę di Angelo. Annabeth porwał tytan

Atlas. Przez jakiś czas Percy

nie wiedział nawet, czy dziewczyna żyje. Przewędrował

cały kraj, by ją ocalić. To były

najcięższe dni w jego życiu - nie z powodu potworów, ale

lęku o nią.

Jak mógłby teraz świadomie pozwolić jej odejść,

wiedząc, że czeka ją jeszcze

większe zagrożenie?

I nagle zaświtało mu w głowie: tak jak wówczas się czuł,

przez tych kilka dni,

musiała się czuć Annabeth przez sześć miesięcy, kiedy on

zaginął, pozbawiony pamięci.

Poczuł wyrzuty sumienia. Czy nie był egoistą, spierając

się teraz z nią? Przecież ona

musi wypełnić swoją misję. Od tego może zależeć los

całego świata. A jednak coś w nim

bardzo chciało powiedzieć: „Zapomnij o świecie". Nie

mógł znieść myśli, że może jej

zabraknąć.

Wpatrzył się w mgłę. Nic nie widział, ale miał doskonałe

wyczucie morza. Znał ich

dokładne położenie geograficzne. Wiedział, jak głęboki

jest ocean i w którym kierunku

Page 620: Znak Ateny - Rick Riordan

zmierzają morskie prądy. Znał prędkość okrętu i nie

wyczuwał żadnych skał, mielizn ani

innych naturalnych zagrożeń przed nimi. A jednak ta

oślepiająca mgła budziła w nim

niepokój.

Nic ich nie zaatakowało od czasu, gdy okręt osiadł na

wodzie, ale to morze było

jakieś inne. Percy znał Atlantyk, Pacyfik, nawet zatokę

Alaska, ale to morze wydawało

mu się bardziej starożytne i potężniejsze. Wyczuwał

kłębiące się pod nim odmęty. Po

tych wodach żeglowali wszyscy greccy i rzymscy herosi -

od Herkulesa po Eneasza. W

jego głębinach nadal żyły potwory, tak gęsto omotane

magiczną Mgłą, że przez

większość czasu pozostawały uśpione, ale czuł, jak się

poruszają, wietrząc spiżowy

kadłub greckiej triremy i krew półbogów.

„Powrócili" - zdawały się mówić potwory. - „Znowu

świeża krew".

-Jesteśmy już niedaleko wybrzeża Italii - powiedział

Percy, głównie po to, by

przerwać milczenie. - Jakieś sto mil morskich od ujścia

Tybru.

Page 621: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wspaniale - odrzekła Annabeth. - O świcie

powinniśmy...

-Stop. — Percy poczuł, że skóra mu cierpnie. - Musimy

się zatrzymać.

-Dlaczego?

-Leo, stop! - krzyknął Percy.

Za późno. Z mgły wyłonił się inny okręt i staranował

„Argo II". W ułamku sekundy

świadomość Percy'ego odnotowała przypadkowe

szczegóły: inną triremę, czarne żagle z

wymalowaną głową gorgony, tłum wojowników, nie

całkiem ludzkich, w greckich

zbrojach, z mieczami i włóczniami w dłoniach, i spiżowy

taran na poziomie wody,

uderzający w kadłub „Argo II".

W chwili wstrząsu Annabeth i Percy niemal wypadli za

burtę.

Festus rzygnął ogniem, kilkunastu bardzo zaskoczonych

wojowników z krzykiem

wpadło do morza, ale o wiele więcej przeskakiwało już na

„Argo II". Liny abordażowe

śmignęły w powietrzu, zaczepiając hakami o relingi i

maszt, wczepiając żelazne szczęki

w deski kadłuba.

Page 622: Znak Ateny - Rick Riordan

Kiedy Percy ochłonął, wróg był już wszędzie. Nie widział

dobrze przez mgłę i mrok,

ale napastnicy wydali mu się skrzyżowaniem delfinów z

ludźmi albo ludzi z delfinami.

Niektórzy mieli szare pyski, inni trzymali miecze w

zdeformowanych płetwach. Jedni

kuśtykali na częściowo zrośniętych nogach, drudzy mieli

płetwy zamiast stóp, co Percy

emu przypominało buty klowna.

Annabeth i Percy stanęli oparci o siebie plecami, jak to

już czynili wiele razy, z

mieczami w dłoniach. Percy próbował wezwać fale,

mając nadzieję odepchnąć od „Argo

II" triremę napastników albo nawet ją wywrócić, ale

morze nie odpowiadało na jego

wezwania. Jakby coś dusiło jego wolę, wyrywając ocean

spod jego kontroli.

Uniósł Orkana, gotów walczyć, ale przewaga

napastników była miażdżąca. Otoczył

ich krąg wojowników z pochylonymi włóczniami,

tworzącymi bezpieczny dystans od

jego miecza. Delfinołaki rozwarły pyski, wydając

gwiżdżące, przerywane dźwięki.

Wstrząsnął nim widok ich zębów.

Page 623: Znak Ateny - Rick Riordan

Próbował zebrać myśli. Może udałoby mu się przerwać

ten krąg i zabić paru

napastników... ale inni i tak nadzialiby na włócznie i jego,

i Annabeth.

W każdym razie wydawało się, że wojownicy nie

zamierzają zabić ich natychmiast.

Trzymali Percy'ego i Annabeth w złowieszczym kręgu,

podczas gdy ich kamraci zaroili

się na dolnym pokładzie i wpadli do sterowni. Percy

słyszał, jak wyłamują drzwi kabin,

szamocząc się z jego przyjaciółmi. Jeśli nawet inni

półbogowie nie spali mocno, i tak nie

mieli żadnych szans w walce z taką ciżbą wrogów.

Oszołomionego i jęczącego Leona powleczono przez

pokład i ciśnięto na stos lin.

Pod pokładem ucichły odgłosy walki. Albo wszyscy już

się poddali, albo... Percy nie

chciał nawet o tym myśleć.

Krąg włóczni rozdzielił się z jednej strony, aby

przepuścić kogoś do środka. Była to

postać w pełni ludzka, choć po sposobie, w jaki rozstąpiły

się przed nią delfinołaki,

można było poznać, że jest ich przywódcą. Miała na sobie

grecki strój bojowy: sandały,

Page 624: Znak Ateny - Rick Riordan

krótką spódniczkę, nagolenniki i napierśnik ze wzorami

przedstawiającymi morskie

potwory, a wszystko było złote. Nawet broń, grecki miecz

podobny do Orkana, był ze

złota, a nie ze spiżu.

„Złoty chłopak" - pomyślał Percy, przypominając sobie

swój sen. - „Będą musieli

minąć złotego chłopca'.

Najbardziej niepokoił go jednak jego hełm. Przyłbica była

pełną maską

ukształtowaną w głowę gorgony - z zakrzywionymi kłami

i ohydnym uśmiechem na

otoczonej wijącymi się wężami twarzy. Percy dobrze znał

gorgony. To podobieństwo

było bardzo bliskie — trochę za bliskie jak na jego gust.

Annabeth obróciła się, tak że teraz stała z Percym ramię

w ramię. Pragnął ją przytulić

opiekuńczo, ale zwątpił, czy doceniłaby ten gest, i nie

chciał dać poznać złotemu

facetowi, że Annabeth jest jego dziewczyną. Nie byłoby

rozsądne zwiększać przewagę

przeciwnika.

- Kim jesteś? - zapytał Percy. - Czego chcesz?

Page 625: Znak Ateny - Rick Riordan

Złoty wojownik zachichotał cicho. Błysnął jego miecz i

Orkan wypadł z ręki

Percy'ego, spadając łukiem do morza.

Równie dobrze mógłby wrzucić do morza jego płuca, bo

Percyego dosłownie zatkało.

Jeszcze nigdy nie rozbrojono go z taką łatwością.

- Cześć, braciszku. - Złoty wojownik przemówił

dźwięcznym i aksamitnym głosem z

jakimś egzotycznym akcentem, może

śródziemnomorskim, który wydał się Percy'emu

trochę znajomy. - Zawsze się cieszę, kiedy obrabuję

jakiegoś innego syna Posejdona.

Jestem Chrysaor, Złoty Miecz. A czego chcę? - Zwrócił

swoją złotą maskę w stronę

Annabeth. - No cóż, to proste. Chcę wszystkiego, co

masz.

XXX

PERCY

S erce Percy'ego waliło w nierównym rytmie, gdy

Chrysaor przechadzał się tam i z

powrotem, przyglądając się im jak cennym okazom bydła.

Z tuzin delfinołaków stał

nadal w kręgu wokół nich, z ostrzami włóczni

wymierzonymi w pierś Percy'ego, podczas

Page 626: Znak Ateny - Rick Riordan

gdy tabuny innych plądrowały okręt, hałasując pod

pokładem. Jeden wyszedł po

schodach, niosąc pudło z ambrozją, inny dźwigał naręcze

pocisków do balisty i skrzynię

greckiego ognia.

-Ostrożnie! - ostrzegła go Annabeth. - To może wysadzić

w powietrze oba nasze

okręty.

-Ha! - prychnął Chrysaor. - Dobrze znamy ogień grecki,

dziewczyno. Nie martw

się. Przez całe eony plądrowaliśmy i łupiliśmy okręty na

Mare Nostrum.

-Twój akcent brzmi znajomo - powiedział Percy. - Już się

kiedyś spotkaliśmy?

-Nie miałem przyjemności. - Złota maska gorgony

łypnęła na niego złowrogo,

chociaż trudno było odgadnąć, jaką naprawdę miał pod

nią minę. - Ale słyszeliśmy o

tobie, Percy Jacksonie.

Och, tak, o tym młodzieńcu, który ocalił Olimp. I o twojej

wiernej pomagierce,

Annabeth Chase.

Page 627: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie jestem niczyją pomagierką - warknęła Annabeth. —

I... Percy, jego akcent brzmi

znajomo, bo przypomina wymowę jego matki. Zabiliśmy

ją w New Jersey.

Percy zmarszczył brwi.

-Jestem pewny, że nie jest to akcent z New Jersey. A

jego... Och. Wszystko się

poskładało. Centrum Krasnali Ogrodowych Cioci Em -

gniazdo Meduzy. Mówiła z takim

samym akcentem, w każdym razie do chwili gdy Percy

odciął jej głowę.

-Meduza jest twoją matką? - zapytał. - Chłopie, masz

cholernego pecha.

Sądząc po dźwięku, jaki narodził się w gardle Chrysaora,

trochę się zdenerwował.

-Jesteś tak samo arogancki jak pierwszy Perseusz. Ale

masz rację, Percy Jacksonie.

Moim ojcem jest Posejdon. Matką Meduza. Kiedy

zmieniła ją w potwora tak zwana

bogini mądrości... - Złota maska zwróciła się w stronę

Annabeth. - To chyba twoja

matka. .. Dwoje dzieci Meduzy uwięzło w jej łonie, nie

mogąc przyjść na świat. Kiedy

Page 628: Znak Ateny - Rick Riordan

pierwszy Perseusz odciął jej głowę...

-Wyskoczyło z niej dwoje dzieci - dokończyła Annabeth.

-Pegaz i ty.

Percy zamrugał.

-Więc twoim bratem jest skrzydlaty koń. Ale jesteś też

moim bratem przyrodnim,

co oznacza, że wszystkie latające konie na świecie są

moimi... Wiesz co? Zapomnijmy o

tym.

Już dawno nauczył się nie wnikać zbytnio w boskie

pokrewieństwa. Po tym jak

cyklop Tyson uznał go za brata, Percy wolał nie szukać

dalszej rodziny.

-Ale skoro jesteś dzieckiem Meduzy, to dlaczego nigdy o

tobie nie słyszałem? zapytał.

Chrysaor westchnął ciężko.

-Kiedy ma się za brata Pegaza, zwykle o tobie nie

pamiętają. Och, popatrz,

Page 629: Znak Ateny - Rick Riordan

skrzydlaty koń! A kto by tam zwracał uwagę na mnie?

Nikt! - Uniósł ostrze miecza na

wysokość oczu Percy'ego.

- Ale nie próbuj mnie lekceważyć. Nie bez przyczyny

noszę imię Złoty Miecz.

-To cesarskie złoto?

-Ech! Zaczarowane złoto. Później Rzymianie nazwali je

złotem cesarskim, ale to

ja byłem pierwszym posiadaczem takiej klingi.

Powinienem być najsławniejszym

herosem wszech czasów! A stałem się złoczyńcą, bo

opowiadacze legend nie zaszczycili

mnie uwagą. Postanowiłem sam upomnieć się o swoje

dziedzictwo. Uznałem, że jako syn

Meduzy będę siał terror, a jako syn Neptuna zapanuję nad

morzami!

-Zostałeś piratem - podsumował Percy.

Chrysaor rozłożył ręce, co Percy przyjął z ulgą, bo miecz

oddalił się od jego oczu.

-Najlepszym piratem. Od stuleci żegluję po tych wodach,

zatrzymując wszystkich

półbogów, którzy są na tyle głupi, by zapuścić się na

Mare Nostrum. To jest teraz moje

Page 630: Znak Ateny - Rick Riordan

terytorium. I wszystko, co posiadacie, należy do mnie.

Jeden z delfinołaków wywlókł

spod pokładu trenera Hedgea.

-Puść mnie, nędzny tuńczyku! - ryknął Hedge. Próbował

go kopnąć, ale jego

kopyto odbiło się od pancerza

wojownika. Sądząc po półokrągłych śladach na

napierśniku del-finołaka, trener

próbował tego już nieraz.

-Ach, satyr - powiedział drwiąco Chrysaor. - Trochę stary

i żylasty, ale cyklopi

dobrze zapłacą za taką przekąskę. Skujcie go.

-Nie jestem niczyją koźliną! - zaprotestował Hedge. -1

zakneblujcie - dodał

Chrysaor.

-Ty mały pozłacany... - zaczął Hedge, ale w tym

momencie delfinołak wepchnął

mu mokrą szmatę do ust.

Wkrótce trener został spętany jak cielak podczas rodeo i

rzucony na stos innych

łupów. Były tam skrzynie z żywnością, broń, a nawet

magiczna lodówka z mesy.

Page 631: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie możesz tego zrobić! - krzyknęła Annabeth.

Spod złotej maski dobiegł rechot. Percy zastanawiał się,

czy Chrysaor ma okropnie

zniekształconą twarz i czyjego wzrok może zamieniać

ludzi w kamień, jak to czyniła jego

matka.

-Mogę zrobić, co zechcę - rzekł Chrysaor. - Mam

doskonale wyćwiczonych

wojowników. Są groźnymi, okrutnymi...

-Delfinami - dokończył Percy.

Chrysaor wzruszył ramionami.

-Zgadza się. No i co z tego? Parę tysiącleci temu mieli

pecha, porwali niewłaściwą

osobę. Część została zamieniona całkowicie w delfiny. A

ci... ci są hybrydami. Kiedy ich

odnalazłem w głębinach morza i zaoferowałem im nowe

życie, stali się moją wierną

drużyną. Nie boją się niczego!

Jeden z wojowników zaćwierkał do niego nerwowo.

Page 632: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tak, tak - burknął Chrysaor. - Boją się tylko jednego, ale

to się nie liczy. Nie ma

go tutaj.

W głowie Percy ego zaświtał pewien pomysł, ale zanim

zdążył go rozważyć, po

schodach wspięło się więcej delfinolaków, wlokących

jego przyjaciół. Jason był

nieprzytomny. Sądząc po nowych siniakach na jego

twarzy, próbował walczyć. Hazel i

Piper miały związane ręce i nogi. Piper miała knebel w

ustach, więc najwyraźniej piraci

odkryli, że potrafi używać czaromowy. Nie było tylko

Franka, za to dwa delfinołaki

miały na twarzach ślady po ukąszeniach pszczół.

Czyżby Frank zdołał się zamienić w rój pszczół? Percy

miał taką nadzieję. Jeśli Frank

jest gdzieś na pokładzie, byłaby to sprzyjająca

okoliczność, oczywiście pod warunkiem

że Percy zdoła się z nim porozumieć.

-Wspaniale! - zarechotał Chrysaor.

Kazał swoim wojownikom rzucić Jasona koło kusz.

Potem przyjrzał się dziewczętom,

Page 633: Znak Ateny - Rick Riordan

jakby były prezentami bożonarodzeniowymi. Widząc to,

Percy zazgrzytał zębami.

-Ten chłopak nie ma dla mnie żadnej wartości -

powiedział Chrysaor. - Mamy

jednak umowę z Kirke. Kupi kobiety na swoje niewolnice

albo uczennice, w zależności

od ich uzdolnień. Ale nie ciebie, urocza Annabeth.

Annabeth żachnęła się.

-Nigdzie mnie nie zabierzesz.

Ręka Percy'ego wsunęła się do kieszeni i wymacała

długopis. Teraz czekał tylko na

chwilę nieuwagi Chrysaora. Może gdyby udało mu się

szybko powalić pirata, jego

wojownicy wpadliby w panikę.

Nic nie wiedział o jego słabych punktach. Zwykle

Annabeth dostarczała mu takich

informacji, ale najwyraźniej Chrysaor nie był bohaterem

żadnych legend, więc oboje nic

o nim nie wiedzieli.

Złoty wojownik zacmokał.

-Och, przykro mi, Annabeth, nie zatrzymam cię, choć

bardzo bym tego chciał.

Page 634: Znak Ateny - Rick Riordan

Ciebie i twojego przyjaciela Percy ego zażądał ktoś inny.

Pewna bogini zapłaci za was

wysoką cenę, choć nie zastrzegła, żebym nie wyrządził

wam żadnej krzywdy.

W tej chwili Piper zrobiła coś, na co Percy czekał. Jęknęła

tak głośno, że nie stłumił

tego knebel. Potem padła na najbliższego strażnika,

zwalając go z nóg. Hazel domyśliła

się, o co chodzi, i upadła na pokład, wierzgając nogami i

miotając się jak w ataku szału.

Percy dobył Orkana i zamachnął się nim. Klinga powinna

trafić w szyję Chrysaora,

ale złoty chłopak okazał się niewiarygodnie szybki.

Uchylił się i odparował cios, podczas

gdy jego wojownicy cofnęli się, strzegąc jeńców i

stwarzając swojemu kapitanowi pole

do walki. Zaćwierkali i zapiszczeli, podbechtując go, a

Percy nabrał ponurego

podejrzenia, że przywykli do tego rodzaju rozrywek i nie

uważają, że ich wodzowi coś

grozi.

Percy nie skrzyżował miecza z takim przeciwnikiem od

czasu. .. no, od czasu walki z

bogiem wojny Aresem. Chrysaor był równie dobry. Przez

lata wiele z talentów Percy ego

Page 635: Znak Ateny - Rick Riordan

rozwinęło się i wzmocniło, ale teraz, niestety zbyt późno,

zdał sobie sprawę, że nie

należała do nich walka na miecze.

Był sztywny i zbyt powolny - przynajmniej w walce z

takim przeciwnikiem jak

Chrysaor.

Nacierali na siebie, uskakując, robiąc wypady i parując

ciosy. Percy słyszał w głowie

głos Lukę'a Castellana, swojego pierwszego nauczyciela

walki na miecze w Obozie

Herosów, udzielający mu rad. Ale to nie pomogło.

Złota maska gorgony wyprowadzała go z równowagi.

Ciepła mgła, śliskie deski

pokładu, ćwierkanie delfinołaków - wszystko to nie

pomagało mu w walce. A kątem oka

dostrzegł, że jeden z wojowników przyłożył nóż do gardła

Annabeth, na wypadek gdyby

próbowała jakichś sztuczek.

Zamarkował pchnięcie i ciął na odlew, mierząc w brzuch

Chrysaora, ale złoty

wojownik przewidział ten ruch. Wytrącił mu miecz z

dłoni i Orkan ponownie spadł

łukiem do morza.

Page 636: Znak Ateny - Rick Riordan

Chrysaor roześmiał się beztrosko. Nie został nawet

draśnięty. Przycisnął czubek

swojego złotego miecza do mostka Percy'ego.

- Niezła próba - powiedział. - Ale teraz zostaniecie skuci i

przetransportowani do sług

Gai. Niecierpliwie czekają, by przelać waszą krew i

przebudzić boginię.

XXXI

PERCY

Najlepsze pomysły często przychodzą do głowy w

pozornie beznadziejnych

sytuacjach.

Percy stał pokonany i bezbronny. Myślał gorączkowo, jak

wyjść z tej opresji. Za

bardzo przywykł do tego, że to Annabeth wiedziała

wszystko o greckich legendach, więc

teraz nie mógł sobie przypomnieć nic pożytecznego, ale

wiedział jedno: musi działać

szybko. Nie może pozwolić, by coś stało się jego

przyjaciołom. Nie może utracić

Annabeth. Nie po raz drugi.

Page 637: Znak Ateny - Rick Riordan

Chrysaora nie zdoła pokonać, w każdym razie w

pojedynku. Ale bez jego załogi...

może udałoby się go obezwładnić, gdyby kilku półbogów

zaatakowało go jednocześnie.

Jak sobie poradzić z załogą? Zaczął składać fakty do

kupy: piraci zostali zamienieni

w delfinołaki przed tysiącami lat, kiedy porwali

niewłaściwą osobę. Percy znał tę

historię. No tak, ta niewłaściwa osoba jemu również

groziła przemianą w delfina. A

kiedy Chrysaor powiedział, że jego załoga nie boi się

niczego, jeden z delfinołaków

szybko go poprawił. „Tak" - powiedział wtedy Chrysaor.

- „Nie ma go tutaj".

Zerknął w stronę rufy i dostrzegł Franka, w ludzkiej

postaci, wyglądającego zza

balisty. Percy z trudem powstrzymał uśmiech. Ten wielki

osiłek twierdził, że jest

bezużytecznym niezdarą, ale zawsze znajdował się we

właściwym miejscu, kiedy Percy

go potrzebował.

Dziewczyny... Frank... lodówka.

Był to zwariowany pomysł, ale, jak zwykle, Percy innego

nie miał.

Page 638: Znak Ateny - Rick Riordan

-Świetnie! - zawołał tak głośno, by zwrócić na siebie

uwagę wszystkich. - Zabierz

nas stąd, jeśli nasz kapitan na to pozwoli!

Złota maska zwróciła się w jego stronę.

-Jaki kapitan? Moi ludzie przeszukali cały okręt. Oprócz

was nie ma tu nikogo.

Percy uniósł ręce teatralnym gestem.

-Bóg objawia się tylko wtedy, kiedy sobie tego życzy. Ale

jest naszym przywódcą.

Kieruje naszym obozem dla półbogów. Prawda,

Annabeth?

Annabeth nie dała się zaskoczyć.

-Tak! - Pokiwała entuzjastycznie głową. - Pan D.! Wielki

Dionizos!

Delfinołaki poruszyły się niespokojnie. Jeden upuścił

miecz.

-Nie słuchajcie ich! - ryknął Chrysaor. - Na tym okręcie

nie ma żadnego boga.

Page 639: Znak Ateny - Rick Riordan

Próbują was nastraszyć.

-1 powinniście być wystraszeni! — Percy spojrzał ze

współczuciem po załodze. -

Dionizos okrutnie was potraktuje, kiedy się dowie, że

opóźniacie naszą podróż. Ukaże

nas wszystkich. Nie zauważyliście, że te dziewczyny już

wpadły w dionizyjski szał?

Hazel i Piper siedziały spokojnie, gapiąc się na niego, ale

kiedy rzucił im znaczące

spojrzenie, zaczęły znowu grać na pokaz, dygocąc i

rzucając się jak ryby wyciągnięte z

wody. Otaczające je delfinołaki również popadały na

pokład, starając się odczołgać jak

najdalej od nich.

-Udają! - ryknął Chrysaor. - Zamknij się, Percy

Jacksonie! Nie ma tu szefa

waszego obozu. Został wezwany na Olimp. Wszyscy o

tym wiedzą.

-Więc przyznajesz, że Dionizos jest naszym szefem?

-Był- odparł Chrysaor. - Wszyscy o tym wiedzą.

Percy wyciągnął ku niemu rękę oskarżycielskim gestem.

Page 640: Znak Ateny - Rick Riordan

-Widzicie? Jesteśmy zgubieni. Jeśli mi nie wierzycie,

sprawdźcie, co jest w tej

skrzyni!

Podbiegł do magicznej lodówki. Nikt nie próbował go

zatrzymać. Otworzył wieko i

pogrzebał w bryłkach lodu. Musi tam być choć jedna.

Musi. Jest! Wyciągnął srebrnoczerwoną

puszkę. Machnął nią w stronę delfinołaków, jakby

spryskiwał ich środkiem na

pluskwy.

-Popatrzcie! - zawołał. - To ulubiony napój boga.

Drżyjcie przed straszliwą

Dietetyczną Colą!

Delfinofaki zaczęły wpadać w panikę. Już miały ochotę

uciekać. Percy to czuł.

-Bóg odbierze wam okręt - ostrzegł ich. - Dokończy

waszą przemianę w delfiny

albo ześle na was szaleństwo, albo zamieni was w

oszalałe delfiny! Ratujcie się,

odpływajcie tak szybko, jak możecie! Szybko!

-To śmieszne! - Głos Chrysaora zamienił się w pisk.

Teraz nie wiedział już, w

kogo mierzyć mieczem: w Percy'ego czy w swoją załogę.

Page 641: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ratujcie się! - zawołał Percy. - Dla nas już za późno na

ratunek! - Z jego ust

wyrwał się zduszony okrzyk. Wskazał na miejsce, w

którym ukrywał się Frank. - Och,

nie! Frank zamienia się w szalonego delfina!

Nic się nie wydarzyło.

-Powiedziałem, Frank zamienia się w szalonego delfina!

Frank wychynął zza balisty i pokazowo chwycił się za

gardło.

-Och, nie - powiedział, jakby czytał z promptera w studiu

telewizyjnym. -

Zamieniam się w szalonego delfina.

I zaczął się zmieniać: nos mu się wydłużył, skóra zrobiła

się szara i śliska. Upadł na

pokład jako delfin, bijąc ogonem w deski.

Przerażeni piraci rozpierzchli się, ćwierkając i terkocąc.

W popłochu porzucali broń i

nie słuchając rozkazów Chrysaora, skakali za burtę. W

tym zamieszaniu Annabeth udało

Page 642: Znak Ateny - Rick Riordan

się szybko przeciąć więzy Hazel, Piper i trenera Hedgea.

Percy i jego przyjaciele otoczyli osamotnionego

Chrysaora. Nie mieli broni, oprócz

sztyletu Annabeth i kopyt Hedgea, ale ich mordercze

miny musiały przekonać złotego

wojownika, że grozi mu śmierć.

Cofnął się aż do relingu.

-To jeszcze nie koniec, Jackson — warknął. - Jeszcze się

zemszczę...

Głos mu uwiązł w gardle, bo Frank znowu się zmienił.

Ważący ze czterysta

kilogramów niedźwiedź grizzly szybko przerwał tę

rozmowę. Uderzył bokiem Chrysaora

i zdarł mu złotą maskę. Chrysaor wrzasnął, natychmiast

zakrywając twarz rękami, i

zwalił się za burtę.

Podbiegli do relingu. W pierwszym odruchu Percy chciał

go ścigać, ale powstrzymał

się, wiedząc, że nie zna tych wód, i nie chcąc znów

walczyć z nim sam na sam.

-To było wspaniałe! - Annabeth pocałowała go, dzięki

czemu poczuł się nieco

Page 643: Znak Ateny - Rick Riordan

lepiej.

-To było desperackie - poprawił ją. -1 musimy pozbyć się

tej pirackiej triremy.

-Spalić ją?

Percy spojrzał na puszkę dietetycznej coli, którą wciąż

trzymał w ręku.

-Nie, mam inny pomysł.

Zajęło im to więcej czasu, niż się Percy spodziewał.

Wciąż spoglądał na morze,

obawiając się, że Chrysaor i jego piraci powrócą, ale nie

powrócili.

Leo stanął na nogi, kiedy mu wlano do ust trochę nektaru.

Piper opatrzyła rany

jasonowi; okazało się, że nie są tak groźne, jak wyglądały.

Przede wszystkim ciężko

przeżywał swoją ponowną porażkę, którą mógłby mu

wypominać Percy.

Poznosili wszystkie swoje prowianty i broń na właściwe

miejsca i uporządkowali je,

Page 644: Znak Ateny - Rick Riordan

podczas gdy trener Hedge buszował po okręcie piratów,

roztrzaskując swoim kijem

bejsbolowym wszystko, co mu wpadło pod rękę.

Kiedy skończył, Percy przeniósł broń piratów z powrotem

na ich okręt. Ich ładownie

pełne były skarbów, ale uparł się, by niczego nie zabierać.

-Wyczuwam tam złoto warte jakieś sześć milionów

dolarów -powiedziała Hazel. -

Oraz diamenty, rubiny...

-Sześć m-milionów? - wyjąkał Frank. - Kanadyjskich czy

amerykańskich?

-Daj spokój - powiedział Percy. - To część hołdu.

-Hołdu? - zdziwiła się Hazel.

-Och. - Piper pokiwała głową. - Kansas.

Jason wyszczerzył zęby w uśmiechu. On też tam był,

kiedy spotkali boga wina.

-To wariactwo. Ale jestem za.

W końcu Percy wszedł na pokład pirackiego okrętu i

pootwierał śluzy przeciw

Page 645: Znak Ateny - Rick Riordan

zalewowe. Poprosił Leona, by za pomocą swoich narzędzi

wyborował kilka dziur w dnie

kadłuba, co ten uczynił z prawdziwą przyjemnością.

Załoga „Argo II" zebrała się przy relingu i odcięła liny

abordażowe. Piper wyjęła róg

obfitości i, na rozkaz Percyego, nakazała mu wypluć

strumień dietetycznej coli, który

wytrysnął z mocą sikawki strażackiej, zalewając pokład

pirackiego okrętu. Percy sądził,

że potrwa to parę godzin, ale okręt tonął o wiele szybciej,

wypełniony colą i morską

wodą.

-Dionizosie! - zawołał Percy, trzymając nad głową złotą

maskę Chrysaora. - Albo

Bachusie, jak cię tam zwą. To ty pomogłeś nam

zwyciężyć, choć cię tu nie było. Twoje

imię... albo dietetyczna cola czy co tam jeszcze...

przeraziło twoich wrogów. Więc

dziękujemy ci. - Poczuł się bardzo głupio, wypowiadając

te słowa, ale brnął dalej: -

Dajemy ci ten okręt w hołdzie. Mamy nadzieję, że

będziesz z tego rad.

-Sześć milionów w złocie - mruknął Leo. - Powinien być

z tego rad.

Page 646: Znak Ateny - Rick Riordan

-Cicho! - skarciła go Hazel. — Drogocenny metal nie

zawsze jest taki drogocenny.

Wierz mi.

Percy cisnął złotą maskę na pokład pirackiego okrętu,

który teraz tonął jeszcze

szybciej. Pienisty płyn wytryskał przez otwory na wiosła i

wylewał się z ładowni,

zabarwiając morze brudnym brązem.

Percy wezwał falę, która pochłonęła okręt. Leo skierował

„Argo II" jak najdalej od

miejsca, w którym zniknął pod wodą.

-Czy to nie jest zanieczyszczanie środowiska? - zapytała

Piper.

-O to bym się nie martwił - odrzekł Jason. - Jeśli

Bachusowi spodoba się nasza

danina, okręt powinien zniknąć.

Percy nie był pewny, czy tak się stanie, ale czuł, że zrobił

wszystko co w jego mocy.

Nie bardzo wierzył w to, że Dionizos ich usłyszy, a

jeszcze mniej w to, że bóg wina

pomoże im w walce z bliźniaczymi gigantami, ale musiał

spróbować.

Page 647: Znak Ateny - Rick Riordan

„Argo II" płynął na wschód we mgle, a Percy doszedł do

wniosku, że z jego

pojedynku z Chrysaorem wynikła przynajmniej jedna

korzyść. Odczuwał pokorę - na tyle

dużą, by złożyć hołd Facetowi od Wina.

Po przygodzie z piratami postanowili resztę drogi do

Rzymu przebyć w powietrzu.

Jason stwierdził, że czuje się wystarczająco dobrze, by

objąć wachtę razem z trenerem

Hedge'em, który wciąż tak był naładowany adrenaliną, że

za każdym razem gdy okręt

wpadał w turbulencję, wymachiwał pałką i wrzeszczał:

„Giń!"

Do świtu było jeszcze z parę godzin, więc Jason

zaproponował Percy'emu, by się

trochę przespał.

- Wszystko gra, stary - powiedział. - Daj komuś innemu

szansę ocalenia okrętu,

dobra?

Percy zgodził się, choć kiedy znalazł się już w swojej

kajucie, jakoś nie mógł zasnąć.

Page 648: Znak Ateny - Rick Riordan

Wpatrywał się w mosiężną lampę zwisającą z sufitu i

myślał o tym, jak łatwo dał się

pokonać Chrysaorowi w walce na miecze. Złoty

wojownik mógł go zabić, nawet się nie

spociwszy. Darował mu życie tylko dlatego, że ktoś inny

zechciał zapłacić za przywilej

zabicia go własnoręcznie.

Czuł się tak, jakby jakaś strzała prześliznęła się przez

szczelinę w jego pancerzu jakby

wciąż nosił przekleństwo Achillesa i jakby ktoś odkrył

jego słaby punkt. Im dłużej

chodził po świecie jako heros, tym bardziej przyjaciele go

podziwiali. Polegali na jego

zdolnościach i ufali jego mocom. Nawet Rzymianie

ponieśli go na tarczy i uczynili

swoim pretorem, a przecież poznał ich zaledwie parę

tygodni wcześniej.

Ale nie czuł w sobie mocy. Im więcej bohaterskich

czynów dokonywał, tym lepiej

zdawał sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Czuł się jak

oszust. „Wcale nie jestem tak

wielkim bohaterem, jak myślicie" - chciał ostrzec swoich

przyjaciół. Dowodziły tego

Page 649: Znak Ateny - Rick Riordan

jego porażki, takie jak ta ostatnia. Może właśnie dlatego

zaczął się bać uduszenia. Nie

zatonięcia w morzu czy pogrążenia w ziemi, ale

przywalenia przez nadmierne

oczekiwania.

A niech to... Kiedy zaczynał mieć takie myśli, wiedział,

że spędził zbyt wiele czasu z

Annabeth.

Atena wypomniała kiedyś Percy'emu jego fatalną skazę,

to, co dla niego

najgroźniejsze. Jest zbyt lojalny wobec przyjaciół. Nie

widzi wszystkiego w szerszej

perspektywie. Ocaliłby przyjaciela, nawet gdyby

oznaczało to zniszczenie reszty świata.

Wówczas to zlekceważył. Lojalność miałaby być czymś

złym? Nie okazała się zła

podczas walki z tytanami. Ocalił swoich przyjaciół i

pokonał Kronosa.

Teraz zaczął się nad tym zastanawiać. Bez wahania

rzuciłby się na każdego potwora,

boga czy giganta, gdyby jego przyjaciołom coś zagrażało.

Ale czy na pewno on miałby to

zrobić? A może to zadanie dla kogoś innego? Bardzo

trudno byłoby mu się z tym

Page 650: Znak Ateny - Rick Riordan

pogodzić. Miał kłopot nawet z czymś tak prostym jak

pozwolenie Ja-sonowi na objęcie

wachty. Nie chciał na nikim polegać, nie chciał, by

chronił go ktoś, kto mógłby przy tym

ucierpieć.

Uczyniła to kiedyś dla niego matka. Tkwiła w złym

związku z ordynarnym

śmiertelnikiem, ponieważ uważała, że w ten sposób ocali

syna przed potworami. Grover,

jego najlepszy przyjaciel, chronił go przez prawie cały

rok, zanim Percy uświadomił

sobie, że jest półbogiem. A Grovera o mało nie zabił

Minotaur.

Percy nie był już chłopcem. Nie chciał, by ktokolwiek,

kogo kochał, ryzykował dla

niego życie. Musiał być na tyle silny, by sam siebie

chronić. A teraz miał pozwolić

Annabeth pójść samotnie za Znakiem Ateny, wiedząc, że

ona może przypłacić to

życiem? Gdyby stanął przed wyborem - ocalenie

Annabeth albo powodzenie ich misji czy

naprawdę byłby w stanie wybrać misję?

W końcu zmęczenie wzięło górę. Zasnął, a we śnie huk

gromu stał się śmiechem

bogini ziemi Gai.

Page 651: Znak Ateny - Rick Riordan

Śnił, że stoi na ganku Wielkiego Domu w Obozie

Herosów. Na zboczu wzgórza

pojawiła się uśpiona twarz Gai - jej ogromne rysy

uformowały się z cieni na trawiastym

zboczu. Jej wargi się nie poruszały, ale jej głos toczył się

echem po dolinie.

-Więc to jest twój dom — zamruczała Gaja. — Spójrz

nań po raz ostatni, Percy

Jacksonie. Powinieneś' był tu wrócić. Przynajmniej

umarłbyś razem ze swoimi

towarzyszami, kiedy nadejdą Rzymianie. Teraz twoja

krew zostanie przelana daleko od

domu, na starożytnych kamieniach, a ja powstanę.

Ziemia zadrżała. Na szczycie wzgórza zapłonęła sosna

Thalii. Wstrząs potoczył się

po dolinie - trawa zamieniła się w piasek, las obrócił się w

pył. Rzeka i jezioro wyschły.

Domki i Wielki Dom spłonęły. Kiedy trzęsienie zanikło,

Obóz Herosów wyglądał jak

pustkowie po wybuchu bomby atomowej. Ocalał tylko

ganek, na którym stał Percy.

Tuż obok niego pył zawirował i uformował się w postać

kobiety. Miała zamknięte

Page 652: Znak Ateny - Rick Riordan

oczy, jakby była lunatyczką. Jej szata była zielona jak las,

nakrapiana złotem i bielą,

jakby promienie słońca przedzierały się przez gałęzie

drzew. Jej włosy były czarne jak

świeżo przeorana gleba. Twarz miała piękną, ale nawet z

tym sennym uśmiechem na

wargach wyglądała na osobę zimną i nieczułą. Percy miał

wrażenie, że mogłaby patrzeć

na śmierć półbogów lub płonące miasta, a ten uśmiech nie

spełzłby z jej ust.

-Kiedy odzyskam ziemię - powiedziała Gaja - pozostawię

to miejsce jałowym i

nagim na zawsze, aby mi przypominało o twoich

ziomkach i o tym, jacy byli wobec mnie

bezsilni. Nie ma znaczenia, kiedy polegniesz, mój słodki

pionku, z ręki Forkisa albo

Chrysaora czy moich drogich bliźniaków. Ale polegniesz,

a ja ciebie pożrę. Masz teraz

tylko jeden wybór... Polegniesz sam? Przyjdź do mnie z

własnej woli, przyprowadź tę

dziewczynę. Może oszczędzę to miejsce, które tak

ukochałeś. Bo jeśli nie...

Gaja otworzyła oczy. Rozbłysły zielenią i czernią,

przepastne jak skorupa ziemi.

Widziała wszystko. Jej cierpliwość nie miała granic.

Budziła się powoli, ale kiedy już

Page 653: Znak Ateny - Rick Riordan

powstanie, jej mocy nic nie powstrzyma.

Percy poczuł mrowienie na całym ciele. Ręce mu

zdrętwiały. Spojrzał w dół i zdał

sobie sprawę z tego, że zamienia się w pył, jak potwory,

które tyle razy pokonywał.

— Witaj w Tartarze, mój mały pionku - zamruczała Gaja.

Metaliczne KLANG,

KLANG, KLANG wyrwało Percyego ze snu. Gwałtownie

otworzył oczy. Uświadomił

sobie, że właśnie usłyszał odgłos towarzyszący włączeniu

trybu lądowania.

Ktoś zapukał do jego drzwi i po chwili Jason wsunął

głowę w szparę. Siniaki na jego

twarzy już nikły. Niebieskie oczy błyszczały z

podniecenia.

-Hej, stary! Opadamy nad Rzymem. Naprawdę

powinieneś to zobaczyć.

Niebo było błękitne, jakby nigdy nie nękała ich burzowa

pogoda. Słońce już wstało

nad odległymi wzgórzami, więc wszystko w dole jaśniało

i połyskiwało, jakby cały

Rzym dopiero co wyjechał z myjni.

Page 654: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy widywał już wielkie miasta. W końcu pochodził z

Nowego Jorku. Ale

rozległość Rzymu dosłownie pochwyciła go za gardło, tak

że z trudem zaczerpnął

powietrza. Miasto zdawało się nie przejmować

ukształtowaniem terenu. Rozlewało się po

wzgórzach i dolinach, przeskakiwało przez Tyber

tuzinami mostów i sięgało po sam

horyzont. Ulice i aleje biegły zygzakami bez ładu i składu

poprzez połacie dzielnic.

Szklane biurowce piętrzyły się obok wykopalisk. Katedra

wznosiła się tuż przy rzędzie

rzymskich kolumn, sąsiadującym z nowoczesnym

stadionem piłkarskim. W niektórych

dzielnicach stare otynkowane wille z dachami pokrytymi

czerwoną dachówką tłoczyły

się wzdłuż brukowanych uliczek, tak że gdyby Percy

skupił się tylko na nich, mógłby

sobie wyobrażać, że przeniósł się do starożytności. Gdzie

tylko spojrzał, widział rozległe

place i pełne samochodów ulice. Parki przecinały miasto

szaloną zbieraniną palm, sosen,

jałowców i oliwek, jakby

Percy poczuł mrowienie na całym ciele. Ręce mu

zdrętwiały. Spojrzał w dół i zdał

sobie sprawę z tego, że zamienia się w pył, jak potwory,

które tyle razy pokonywał.

Page 655: Znak Ateny - Rick Riordan

-Witaj w Tartarze, mój mały pionku - zamruczała Gaja.

Metaliczne KLANG, KLANG, KLANG wyrwało

Percyego ze snu. Gwałtownie

otworzył oczy. Uświadomił sobie, że właśnie usłyszał

odgłos towarzyszący włączeniu

trybu lądowania.

Ktoś zapukał do jego drzwi i po chwili Jason wsunął

głowę w szparę. Siniaki na jego

twarzy już nikły. Niebieskie oczy błyszczały z

podniecenia.

-Hej, stary! Opadamy nad Rzymem. Naprawdę

powinieneś to zobaczyć.

Niebo było błękitne, jakby nigdy nie nękała ich burzowa

pogoda. Słońce już wstało

nad odległymi wzgórzami, więc wszystko w dole jaśniało

i połyskiwało, jakby cały

Rzym dopiero co wyjechał z myjni.

Percy widywał już wielkie miasta. W końcu pochodził z

Nowego Jorku. Ale

Page 656: Znak Ateny - Rick Riordan

rozległość Rzymu dosłownie pochwyciła go za gardło, tak

że z trudem zaczerpnął

powietrza. Miasto zdawało się nie przejmować

ukształtowaniem terenu. Rozlewało się po

wzgórzach i dolinach, przeskakiwało przez Tyber

tuzinami mostów i sięgało po sam

horyzont. Ulice i aleje biegły zygzakami bez ładu i składu

poprzez połacie dzielnic.

Szklane biurowce piętrzyły się obok wykopalisk. Katedra

wznosiła się tuż przy rzędzie

rzymskich kolumn, sąsiadującym z nowoczesnym

stadionem piłkarskim. W niektórych

dzielnicach stare otynkowane wille z dachami pokrytymi

czerwoną dachówką tłoczyły

się wzdłuż brukowanych uliczek, tak że gdyby Percy

skupił się tylko na nich, mógłby

sobie wyobrażać, że przeniósł się do starożytności. Gdzie

tylko spojrzał, widział rozległe

place i pełne samochodów ulice. Parki przecinały miasto

szaloną zbieraniną palm, sosen,

jałowców i oliwek, jakby Rzym nie mógł się zdecydować,

do której części świata należy

-albo może wierzył, że świat wciąż należy do niego.

Było tak, jakby to miasto wiedziało o śnie Percy'ego o

Gai. Jakby wiedziało, że

bogini ziemi zamierza zetrzeć w proch całą ludzką

cywilizację, a to miasto, stojące tu od

Page 657: Znak Ateny - Rick Riordan

tysiącleci, odpowiadało jej: „Chcesz zniszczyć to miasto,

Brudna Buźko? Spróbuj!".

Innymi słowy, był to trener Hedge pośród miast

śmiertelników — tylko wyższy.

- Lądujemy w tym parku - oznajmił Leo, wskazując na

rozległą zieloną przestrzeń

upstrzoną palmami. - Oby Mgła sprawiła, że będziemy

wyglądać jak wielki gołąb albo

coś w tym rodzaju.

Percy żałował, że nie ma z nimi Thalii, siostry Jasona.

Zawsze umiała nagiąć Mgłę,

by ukazywała ludziom to, co trzeba. Percy'emu nigdy się

to nie udawało. Teraz myślał

tylko: „Nie patrzcie na mnie" i miał nadzieję, że

rzymianie tam w dole nie spostrzegą

wielkiej spiżowej triremy opadającej na ich miasto w

porannych godzinach szczytu.

Czyżby to podziałało? Nie zauważył, by jakieś

samochody zjeżdżały z drogi ani by

rzymianie pokazywali sobie na niebo, krzycząc:

„Kosmici!" „Argo II" opadł na trawiastą

łąkę i wiosła się zatrzymały.

Ze wszystkich stron otaczał ich hałas ruchu ulicznego, ale

sam park był spokojny i

Page 658: Znak Ateny - Rick Riordan

pusty. Na lewo zielony trawnik biegł ku linii drzew. Jakaś

stara willa gnieździła się w

cieniu dziwacznie wyglądających sosen z pokrzywionymi

pniami, które wystrzelały na

dziesięć metrów w górę, po czym rozwijały się w

spuchnięte parasole. Przypominały

Percy emu drzewa z książek Dr. Seussa, które czytywała

mu matka, gdy był mały.

Na prawo, wijąc się wzdłuż grzbietu wzgórza, biegł długi

ceglany mur ze szczelinami

dla łuczników na szczycie - być może jakaś

średniowieczna linia obronna, a może nawet

starożytna. Tego nie wiedział.

Na północy znad dachów wystawał szczyt Koloseum,

wyglądający jak na

fotografiach. Właśnie wtedy pod Percym ugięły się nogi.

A więc jest tutaj. Kiedyś

myślał, że jego wyprawa na Alaskę była szczytem

egzotyki, ale teraz znalazł się w sercu

starożytnego Imperium Rzymskiego, na wrogim dla

półbogów terytorium. Można

powiedzieć, że w pewien sposób to miejsce miało taki

sam wpływ na jego życie jak

Nowy Jork.

Page 659: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason wskazał na podstawę muru łuczników, gdzie

schodki wiodły do czegoś w

rodzaju tunelu.

-Chyba wiem, gdzie jesteśmy - powiedział. - To jest

Grobowiec Scypionów.

Percy zmarszczył brwi.

-Scypion... Pegaz Reyny?

-Nie - wtrąciła się Annabeth. - Był kiedyś taki znany

rzymski ród i... och, to

miejsce jest niesamowite.

Jason pokiwał głową.

-Studiowałem przedtem plany Rzymu. Zawsze chciałem

tu przyjechać, ale...

Nikt nie czekał, aż skończy zdanie. Patrząc na twarze

swoich przyjaciół, Percy był

pewny, że wszyscy są równie podekscytowani jak on.

Dokonali tego. Wylądowali w

Rzymie - w tym Rzymie.

-To co robimy? - zapytała Hazel. - Nico ma czas do

zachodu słońca... w

najlepszym razie. A całe to miasto ma być dzisiaj

zniszczone.

Percy otrząsnął się z zamyślenia.

Page 660: Znak Ateny - Rick Riordan

-Masz rację. Annabeth... czy wymierzyłaś to miejsce na

swojej spiżowej mapie?

Jej szare oczy pociemniały, co Percy mógł łatwo

zinterpretować: „Pamiętaj, co ci

powiedziałam. Zachowaj swój sen dla siebie".

-Tak - odrzekła z namysłem. - Jest na Tybrze. Myślę, że

je znajdę, ale powinnam...

-Zabrać mnie ze sobą - skończył za nią Percy. - Tak, masz

rację.

Annabeth przeszyła go wzrokiem.

-To nie jest...

-Bezpieczne. Jeden półbóg idący samotnie przez Rzym.

Pójdę z tobą aż nad Tyber.

Możemy wykorzystać nasz list polecający, jeśli spotkamy

tego boga rzeki, Tiberinusa.

Może on udzieli nam pomocy lub rady. Potem możesz

pójść dalej sama.

Zamilkli, wymieniając twarde spojrzenia, ale Percy nie

ustąpił. Kiedy zaczęli ze sobą

chodzić, matka wbiła Percy emu do głowy: „Do dobrych

obyczajów należy

odprowadzenie dziewczyny do jej drzwi". Jeśli tak było,

to musiało również należeć do

Page 661: Znak Ateny - Rick Riordan

dobrych obyczajów odprowadzenie jej na próg samotnej

misji grożącej śmiercią.

-Dobrze - mruknęła w końcu. — Hazel, skoro już

jesteśmy w Rzymie, to chyba

możesz określić miejsce pobytu Nica?

Hazel zamrugała, jakby otrząsała się z transu, w którym

oglądała przedstawienie

Percy i Annabeth.

-Mm... mam nadzieję, jeśli tylko dostatecznie się zbliżę.

Będę musiała obejść całe

miasto. Frank, pójdziesz ze mną?

Frank rozpromienił się.

-Oczywiście.

-1... Leo - dodała Hazel - może będzie dobrze, jeśli ty też

pójdziesz. Rybocentaury

mówiły, że będzie nam potrzebna twoja pomoc przy

czymś mechanicznym.

-Dobrze - odrzekł Leo. - Nie ma sprawy.

Uśmiech Franka zmienił się w coś podobnego do maski

Chrysaora.

Page 662: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy nie znał się na stosunkach międzyludzkich, ale

nawet on wyczuł napięcie

między tą trójką. Od czasu gdy wpadli do Atlantyku,

zachowywali się jakoś inaczej. I nie

była to typowa sytuacja, gdy dwaj faceci ubiegają się o

względy tej samej dziewczyny.

Było raczej tak, jakby wszyscy troje byli razem

zamknięci, próbując rozwiązać jakąś

kryminalną zagadkę, ale jeszcze nie odkryli, które z nich

jest ofiarą.

Annabeth przeszyła go wzrokiem.

-To nie jest...

-Bezpieczne. Jeden półbóg idący samotnie przez Rzym.

Pójdę z tobą aż nad Tyber.

Możemy wykorzystać nasz list polecający, jeśli spotkamy

tego boga rzeki, Tiberinusa.

Może on udzieli nam pomocy lub rady. Potem możesz

pójść dalej sama.

Zamilkli, wymieniając twarde spojrzenia, ale Percy nie

ustąpił. Kiedy zaczęli ze sobą

chodzić, matka wbiła Percy emu do głowy: „Do dobrych

obyczajów należy

Page 663: Znak Ateny - Rick Riordan

odprowadzenie dziewczyny do jej drzwi". Jeśli tak było,

to musiało również należeć do

dobrych obyczajów odprowadzenie jej na próg samotnej

misji grożącej śmiercią.

-Dobrze — mruknęła w końcu. - Hazel, skoro już

jesteśmy w Rzymie, to chyba

możesz określić miejsce pobytu Nica?

Hazel zamrugała, jakby otrząsała się z transu, w którym

oglądała przedstawienie

Percy i Annabeth.

-Mm... mam nadzieję, jeśli tylko dostatecznie się zbliżę.

Będę musiała obejść całe

miasto. Frank, pójdziesz ze mną?

Frank rozpromienił się.

-Oczywiście.

-1... Leo - dodała Hazel - może będzie dobrze, jeśli ty też

pójdziesz. Rybocentaury

mówiły, że będzie nam potrzebna twoja pomoc przy

czymś mechanicznym.

-Dobrze - odrzekł Leo. - Nie ma sprawy.

Page 664: Znak Ateny - Rick Riordan

Uśmiech Franka zmienił się w coś podobnego do maski

Chrysaora.

Percy nie znał się na stosunkach międzyludzkich, ale

nawet on wyczuł napięcie

między tą trójką. Od czasu gdy wpadli do Atlantyku,

zachowywali się jakoś inaczej. I nie

była to typowa sytuacja, gdy dwaj faceci ubiegają się o

względy tej samej dziewczyny.

Było raczej tak, jakby wszyscy troje byli razem

zamknięci, próbując rozwiązać jakąś

kryminalną zagadkę, ale jeszcze nie odkryli, które z nich

jest ofiarą.

Piper wyjęła swój sztylet i położyła na relingu«»

-Jason i ja będziemy strzec okrętu. Zobaczę, co mi pokaże

Katoptris. Ale, Hazel, jeśli

zdołasz ustalić miejsce pobytu Nica, nie idźcie tam sami.

Wróćcie tutaj. Tylko wszyscy

razem możemy pokonać gigantów.

Nie dodała tego, co było oczywiste: nawet wszyscy razem

nie zwyciężą, jeśli żaden

bóg nie stanie po ich stronie. Percy uznał, że i on tego nie

dopowie.

Page 665: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dobry pomysł - powiedział. - To co, kiedy się tu

spotykamy?

-O trzeciej po południu? - zaproponował Jason. - To

chyba ostatnia chwila, żeby

się spotkać i nadal mieć nadzieję na pokonanie gigantów i

ocalenie Nica. Jeśli coś

pokrzyżuje wam szyki, próbujcie wysłać wiadomość

iryfonem.

Pokiwali głowami, ale Percy zauważył, że niektórzy

zerkają na Annabeth. Tego też

nikt nie chciał wypowiedzieć na głos: Annabeth nie

mieściła się w tym harmonogramie.

Mogła wrócić o trzeciej albo o wiele później, mogła też

nigdy nie wrócić. Będzie

samotnie poszukiwać Ateny Partenos.

Trener Hedge odchrząknął.

-Zdążę w takim razie zjeść te kokosy... to znaczy

powyciągać je z kadłuba.

Annabeth... nie bardzo mi się podoba, że pójdziecie tylko

we dwójkę. Pamiętajcie:

Page 666: Znak Ateny - Rick Riordan

zachowujcie się przyzwoicie. Jeśli usłyszę o jakichś

numerach, dostaniecie szlaban aż do

zamarznięcia Styksu.

Grożenie szlabanem w sytuacji, gdy wszyscy mieli za

chwilę ryzykować życie, było

tak absurdalne, że Percy nie mógł powstrzymać

uśmiechu.

-Niedługo wrócimy - obiecał. Rozejrzał się po

przyjaciołach, starając się odpędzić

uczucie, że widzą się po raz ostatni. - No, to życzę

powodzenia. Wszystkim.

Leo opuścił trap, a Percy i Annabeth pierwsi zeszli z

okrętu.

XXXII

PERCY

W innych okolicznościach wędrowanie po Rzymie z

Annabeth byłoby fantastycznym

przeżyciem. Trzymając się za ręce, krążyli po krętych

ulicach, unikając samochodów i

Page 667: Znak Ateny - Rick Riordan

zwariowanych kierowców vesp, przeciskając się przez

tłumy turystów i brodząc przez

oceany gołębi. Robiło się coraz cieplej. Kiedy oddalili się

od głównych ulic i wyziewów

spalin, powietrze zapachniało pieczonym chlebem i

świeżo ściętymi kwiatami.

Kierowali się w stronę Koloseum, bo był to dobry punkt

orientacyjny, ale Percy nie

spodziewał się, jak trudno będzie do niego dotrzeć.

Miasto było jeszcze większe, a jego

układ jeszcze bardziej zagmatwany, niż wydawało się z

powietrza. Kilka razy musieli

wracać, doszedłszy do ślepego końca uliczki. Wszędzie

napotykali wspaniałe fontanny i

wielkie pomniki.

Annabeth skupiała uwagę na architekturze, ale Percy miał

oczy otwarte na inne

rzeczy. Raz dostrzegł jaśniejącego fioletowego ducha -

lara - przypatrującego się im z

okna jakiegoś apartamentowca. Innym razem zobaczył

kobietę w białej szacie - może

nimfę albo boginię - z groźnie wyglądającym nożem w

ręku, przemykającą między

kolumnami w parku. Nikt ich nie atakował, ale Percy

czuł, że są obserwowani i że

obserwatorzy nie są im życzliwi.

Page 668: Znak Ateny - Rick Riordan

W końcu dotarli do Koloseum, gdzie kilkunastu facetów

w tanich kostiumach

gladiatorów przepychało się z policją - plastikowe miecze

przeciw pałkom. Percy nie

wiedział, o co chodzi, ale uznał, że nie powinni się

zatrzymywać. Czasami śmiertelnicy

byli dziwniejsi od potworów.

Kierowali się na zachód, zatrzymując się co chwilę i

pytając o drogę do rzeki. Percy

nie przewidział, że mieszkańcy Włoch będą mówić po

włosku, a więc w języku, którego

nie znał. Okazało się jednak, że nie będzie z tym

większego kłopotu. Parę razy ktoś

zaczepiał ich na ulicy i o coś pytał, na co Percy robił

głupią minę, a rozmówca

natychmiast przechodził na angielski.

Inne odkrycie: Włosi używali euro, a Percy nie miał tej

waluty. Pożałował tego, gdy

napotkali sklepik z zimnymi napojami. Dochodziło

południe i skwar był niemiłosierny,

więc Percy zaczął już marzyć o triremie wypełnionej

dietetyczną colą.

Annabeth rozwiązała ten problem. Pogrzebała w swoim

plecaku, wyjęła laptop

Page 669: Znak Ateny - Rick Riordan

Dedala i wystukała kilka komend. Z boku wyskoczyła

plastikowa karta.

Pomachała nią triumfalnie.

- Międzynarodowa karta kredytowa. W nagłych

wypadkach.

Percy popatrzył na nią ze zdumieniem.

-Jak ty to... Nie. Nieważne. Nie chcę wiedzieć. Po prostu

bądź taka niesamowita.

Zimne napoje trochę pomogły, ale kiedy dotarli nad

Tyber, byli już porządnie zgrzani

i zmęczeni. Wzdłuż rzeki biegło kamienne nadbrzeże,

chaotycznie zabudowane

magazynami, domami mieszkalnymi, sklepami i

kafejkami.

Sam Tyber okazał się szeroką, leniwą rzeką barwy

karmelu. Nad brzegami rosło kilka

wysokich cyprysów. Najbliższy most wyglądał na

całkiem nowy, zbudowany na

żelaznych dźwigarach, ale tuż obok niego z wody

sterczały pokruszone kamienne łuki,

urywające się pośrodku rzeki - zapewne szczątki mostu z

epoki cesarstwa.

Page 670: Znak Ateny - Rick Riordan

-To jest to - powiedziała Annabeth, wskazując na resztki

kamiennego mostu. Poznaję

to z mapy. Ale co robimy teraz?

Percy był rad, że użyła liczby mnogiej. Nie chciał jej

jeszcze opuszczać. Prawdę

mówiąc, nie był pewny, czy zdoła to uczynić, gdy

nadejdzie czas. Przypomniał sobie

słowa Gai: „Polegniesz sam?"

Zapatrzył się na rzekę, zastanawiając się, w jaki sposób

nawiązać kontakt z

Tiberinusem. Nie miał ochoty skakać w wodę. Ty-ber nie

wyglądał na czystszy od East

River w Nowym Jorku, gdzie Percy miał zbyt wiele

spotkań z opryskliwymi duchami

rzeki.

Pokazał na pobliską kafejkę ze stolikami tuż nad rzeką.

-Pora lunchu. Może byśmy znowu użyli twojej karty

kredytowej?

Choć minęło południe, w kafejce było pusto. Wybrali

stolik

na zewnątrz, a kelner natychmiast się pojawił. Wyglądał

na nieco zaskoczonego ich

Page 671: Znak Ateny - Rick Riordan

widokiem, zwłaszcza kiedy powiedzieli, że chcą coś

zjeść.

-Amerykanie? - zapytał z uśmiechem cierpiętnika.

-Tak - odpowiedziała Annabeth.

-I uwielbiam pizzę - dodał Percy.

Kelner zrobił taką minę, jakby przełykał jedno euro.

-Oczywiście, signor. I niech zgadnę: coca-cola? Z lodem?

-Super - powiedział Percy.

Nie bardzo rozumiał, dlaczego facet patrzył na nich z taką

kwaśną miną. Zupełnie

tak, jakby Percy poprosił o niebieską colę.

Annabeth zamówiła panini i wodę gazowaną. Kiedy

kelner odszedł, uśmiechnęła się

do Percyego.

-Wydaje mi się, że Włosi jadają o wiele później. Nie

wkładają lodu do napojów. A

pizzę robią tylko dla turystów.

-Och. - Percy wzruszył ramionami. - Najlepsze włoskie

żarcie i oni tego nie jedzą?

-Nie powiedziałabym tego w obecności kelnera.

Page 672: Znak Ateny - Rick Riordan

Wzięli się za ręce nad stolikiem. Percy z lubością patrzył

na nią w słońcu. Jej włosy

zawsze stawały się takie jasne i ciepłe. Jej oczy

przybierały barwy nieba i bruku, na

przemian były niebieskie i brązowe.

Zastanawiał się, czy powiedzieć jej o swoim śnie, w

którym Gaja niszczyła Obóz

Herosów. Uznał, że nie powinien tego robić. Po co

Annabeth ma się martwić czymś

nowym, kiedy czeka ją coś tak strasznego?

Ale... co by się stało, gdyby nie udało im się pokonać

piratów Chrysaora? On i

Annabeth zostaliby zakuci w łańcuchy i przekazani

sługom Gai. Ich krew miała być

przelana na starożytnych kamieniach. Podejrzewał, że

przewieziono by ich do Grecji i

złożono w jakiejś strasznej ofierze. Ale już nieraz byli

razem w ciężkich opałach.

Mogliby wymyślić jakiś plan ucieczki, skorzystać z

okazji... i Annabeth nie stałaby teraz

u progu swojej samotnej misji w Rzymie.

„Nie ma znaczenia, kiedy ty zginiesz" - powiedziała Gaja.

Page 673: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy wiedział, że to okropne, ale już prawie żałował, że

nie zostali porwani przez

piratów. Przynajmniej on i Annabeth byliby do końca

razem.

-Nie masz się czego wstydzić - powiedziała. - Myślisz o

Chry-saorze, tak? Miecze

nie rozwiązują każdego problemu. I w końcu nas

uratowałeś.

Uśmiechnął się mimowolnie.

-Jak ty to robisz? Zawsze wiesz, o czym myślę.

-Znam cię.

„I mimo to mnie lubisz?" - chciał zapytać, ale się

powstrzymał.

-Percy, nie możesz brać na siebie całego ciężaru naszej

misji. To niemożliwe.

Dlatego jest nas siedmioro. I będziesz musiał pozwolić

mnie samej odszukać Atenę

Partenos.

-Tak mi ciebie brakowało - wyznał. - Przez tyle miesięcy.

Odebrano nam kawał

życia. Gdybym znowu cię utracił...

Page 674: Znak Ateny - Rick Riordan

Przyniesiono lunch. Kelner był już spokojniejszy.

Pogodziwszy się z tym, że

obsługuje Amerykanów, najwyraźniej uznał, że w końcu

to nie ich wina, więc postanowił

traktować ich uprzejmie.

-Piękny widok - rzekł, pokazując głową na rzekę. -

Podziwiajcie.

Kiedy odszedł, jedli w milczeniu. Pizza była mdłym,

gumowatym kawałkiem ciasta z

odrobiną sera. „Może dlatego" - pomyślał Percy -

„rzymianie jej nie jedzą. Biedni

rzymianie".

-Musisz mi zaufać - powiedziała Annabeth, a Percy

odniósł wrażenie, że mówi do

swojego sandwicza, bo nie patrzyła na niego. - Musisz

wierzyć, że wrócę.

Przełknął kęs pizzy.

-Wierzę w ciebie. Nie w tym rzecz. Ale mam wierzyć, że

wrócisz skąd?

Przerwał im warkot vespy. Percy spojrzał na nadbrzeże.

Skuter był jakimś starym

Page 675: Znak Ateny - Rick Riordan

modelem: był duży i błękitny. Za kierownicą siedział

facet w jedwabnym szarym

garniturze, a za nim młoda kobieta w chustce na głowie.

Obejmowała go w pasie.

Przejechali zygzakiem między stolikami kafejki i

zatrzymali się przed Per-cym i

Annabeth.

-Cześć - powiedział mężczyzna.

Miał niski, prawie chrapliwy glos, jak aktor filmowy,

pobruż-dżoną twarz i krótkie,

błyszczące, zaczesane do góry włosy. Uroda z lat

pięćdziesiątych. Nawet ubranie miał

staromodne. Kiedy zsiadł ze skutera, można było

stwierdzić, że pas jego spodni sięga o

wiele wyżej niż normalnie, ale przy tym wyglądał męsko i

stylowo, a nie jak totalny

burak. Percy miał kłopot z określeniem jego wieku - mógł

mieć trzydzieści parę lat, choć

stylem ubioru i zachowania bardziej pasował do

ubiegłego wieku.

Kobieta ześliznęła się z siodełka.

-Mieliśmy naprawdę cudowne przedpołudnie -

powiedziała zadyszana.

Page 676: Znak Ateny - Rick Riordan

Wyglądała na dwadzieścia jeden lat i również była ubrana

staroświecko. Jej

jaskrawopomarańczowa spódnica do kostek i biała bluzka

były spięte razem szerokim

skórzanym paskiem, co dawało efekt najwęższej talii,

jaką Percy kiedykolwiek widział.

Kiedy zdjęła chustkę, jej pofalowane włosy opadły w

idealną fryzurę. Miała ciemne,

swawolne oczy i olśniewający uśmiech. Widywał najady,

które były od niej mniej

chochlikowate.

Sandwicz wypadł Annabeth z rąk.

-Och, bogowie. Jak... jak...?

Była tak oszołomiona, że Percy domyślił się, iż powinien

znać tych dwoje.

-Rzeczywiście wyglądacie znajomo - powiedział

niepewnie.

Może widział ich w telewizji? Przypominali bohaterów

jakiegoś starego serialu, ale to

przecież było niemożliwe, bo w ogóle się nie zestarzeli.

Zaryzykował jednak, celując

Page 677: Znak Ateny - Rick Riordan

palcem w mężczyznę:

-Jesteś tym facetem z Mad Men?

-Percy! - Annabeth była wyraźnie przerażona.

-No co? Nie siedzę godzinami przed telewizorem.

-To jest Gregory Peck! - Annabeth wybałuszyła oczy i co

jakiś czas otwierała usta.

- I... och, bogowie! Audrey Hepburn! Znam ten film.

Rzymskie wakacje. Ale to było w

latach pięćdziesiątych. Jak...

-Ach, moja droga! - Kobieta zawirowała jak duch

powietrza i opadła na krzesło

przy ich stoliku. - Obawiam się, że mylisz mnie z kimś!

Nazywam się Rea Sylwia. Byłam

matką Romulusa i Remusa, tysiące lat temu. Ale bardzo

mi miło słyszeć, że wyglądam

tak młodo. A to jest mój mąż...

-Tiberinus - rzekł Gregory Peck, wyciągając dłoń do

Percyego bardzo męskim

gestem. - Bóg rzeki Tyber.

Percy uścisnął mu dłoń. Facet pachniał płynem po

goleniu. Gdyby Percy był Tybrem,

Page 678: Znak Ateny - Rick Riordan

pewnie też chciałby przytłumić swój zapach wodą

kolońską.

-Ee... cześć - powiedział. - Czy wy zawsze wyglądacie jak

amerykańskie gwiazdy

filmowe?

-Tak wyglądamy? - Tiberinus zmarszczył brwi i popatrzył

na swój strój. - Trudno

mi powiedzieć. No wiesz, migracja zachodniej cywilizacji

działa w obie strony. Rzym

wpłynął na świat, a świat wpływa na Rzym. Ostatnio

chyba mamy tu do czynienia z

dużym wpływem Ameryki. W ciągu wieków straciłem już

rozeznanie.

-Rozumiem. Ale... jesteś tutaj, żeby nam pomóc?

-Moje najady powiedziały mi, że tu jesteście. —

Tiberinus spojrzał swoimi

ciemnymi oczami na Annabeth. - Masz tę mapę, moja

droga? I list polecający?

-Och...

Wręczyła mu list i spiżowy dysk. Wpatrywała się w boga

rzeki tak uporczywie, że

Percy zaczął być zazdrosny.

Page 679: Znak Ateny - Rick Riordan

-W-więc... - wydukała - pomagałeś już innym dzieciom

Ateny w tej misji?

-Och, moja kochana! - Piękna pani, Rea Sylwia, położyła

rękę na jej ramieniu. -

Tiberinus jest zawsze taki uczynny. Uratował moje dzieci,

Romulusa i Remusa, i zaniósł

je do wilczej bogini Lupy. A później, kiedy ten stary król

Numen próbował mnie zabić,

Tiberinus użalił się nade mną i pojął mnie za żonę. Od

tego czasu panuję nad rzecznym

królestwem u jego boku. To mężczyzna moich marzeń!

-Dziękuję ci, kochanie - rzekł Tiberinus z cierpkim

uśmiechem. - Tak, Annabeth

Chase, pomogłem już wielu twoim braciom i siostrom...

przynajmniej bezpiecznie

rozpocząć ich wędrówkę. Niestety, wszyscy później

zginęli w męczarniach. No cóż,

twoje dokumenty są w porządku. Powinniśmy ruszać w

drogę. Znak Ateny czeka!

Percy chwycił dłoń Annabeth - może trochę za mocno.

-Tiberinusie, pozwól mi z nią pójść. Chociaż kawałek

dalej.

Page 680: Znak Ateny - Rick Riordan

Rea Sylwia roześmiała się rozkosznie.

-Przecież nie możesz, głuptasie. Musisz wrócić na wasz

okręt i zebrać resztę

przyjaciół. Musicie stawić czoła gigantom! Jak? To się

objawi na klindze noża Piper.

Annabeth kroczy inną ścieżką. Musi tam iść sama.

-To prawda - dodał Tiberinus. - Annabeth musi sama

stanąć przed strażnikiem

świątyni. To jedyny sposób. A ty, Percy Jacksonie, masz

mniej czasu, niż ci się wydaje,

by ocalić was'zego przyjaciela uwięzionego w tej kadzi.

Musisz się pospieszyć.

Percy poczuł, że pizza ciąży mu w żołądku jak bryła

cementu.

-Ale...

-W porządku, Percy. - Annabeth uścisnęła mu rękę. -

Muszę to zrobić.

Chciał zaprotestować, ale jej mina go powstrzymała. Była

przerażona, ale robiła

wszystko, by to ukryć - dla jego dobra. Gdyby próbował

wyrazić swój sprzeciw, byłoby

jej ciężej. Albo, co gorsza, mógłby ją przekonać, a wtedy

żyłaby ze świadomością, że

Page 681: Znak Ateny - Rick Riordan

cofnęła się przed swoim największym wyzwaniem...

zakładając, że w ogóle przeżyją w

sytuacji, gdy Rzym ma być zrównany z ziemią, a Gaja ma

powstać i zniszczyć świat.

Posąg Ateny był kluczem do pokonania gigantów. Percy

nie wiedział, co to właściwie

oznacza, ale Annabeth była jedyną osobą, która mogła to

odkryć.

-Masz rację - przyznał z trudem. - Bądź bezpieczna.

Rea Sylwia zachichotała, jakby to był jakiś śmieszny

komentarz.

-Bezpieczna? W żadnej mierze! Ale potrzebna. Chodź,

Annabeth. Pokażemy ci,

gdzie jest początek twojej ścieżki. Później będziesz zdana

tylko na siebie.

Annabeth pocałowała Percy'ego. Zawahała się na chwilę,

jakby chciała coś jeszcze

powiedzieć. Potem zarzuciła plecak na ramiona i wspięła

się na siodełko skutera.

Percy zżymał się w duchu. Wolałby walczyć z każdym

potworem na świecie.

Page 682: Znak Ateny - Rick Riordan

Wolałby jeszcze raz walczyć z Chrysaorem. Zmusił się

jednak, by pozostać przy stoliku,

i patrzył, jak Annabeth odjeżdża skuterem ulicami Rzymu

z Gregorym Peckiem i Audrey

Hepburn.

XXXIII

ANNABETH

Annabeth myślała, że będzie gorzej. Co prawda musiała

wyruszyć na samotną misję,

ale przynajmniej zdążyła zjeść lunch z Percym na brzegu

Tybru. A teraz jechała na

skuterze z Gregorym Peckiem.

Znała ten film tylko dzięki swojemu tacie. Przez kilka

ostatnich lat, od kiedy się

pogodzili, spędzali razem więcej czasu i poznała ojca z

lepszej strony. To prawda, kochał

historię wojen, broń i dwupłatowce, ale lubił też stare

filmy, a zwłaszcza komedie

romantyczne z lat czterdziestych i pięćdziesiątych.

Rzymskie wakacje należały do jego

ulubionych filmów. Namówił ją, aby go obejrzała.

Page 683: Znak Ateny - Rick Riordan

Uważała, że fabuła jest głupia - księżniczka ucieka swoim

ochroniarzom w Rzymie i

zakochuje się w amerykańskim dziennikarzu - ale

podejrzewała, że ojcu dlatego podobał

się ten film, że przypominał mu jego własny romans z

boginią Ateną: inny związek, który

nie mógł zakończyć się szczęśliwie. Ojciec w niczym nie

przypominał Gregory ego

Pecka. Atena z całą pewnością nie była podobna do

Audrey Hepburn. Annabeth

wiedziała jednak, że ludzie widzą to, co chcą zobaczyć.

Nie potrzebują Mgły, by zmienić

sposób postrzegania rzeczy.

Kiedy błękitny skuter przemykał ulicami Rzymu, bogini

Rea Sylwia na bieżąco

informowała Annabeth o zmianach, jakim podlegało

miasto w ciągu stuleci.

-Tutaj był Pons Sublicius, most na palach - powiedziała,

wskazując na zakręt

rzeki. - No wiesz, gdzie Horacjusz i jego dwaj przyjaciele

bronili miasta przed armią

najeźdźców. To dopiero był dzielny Rzymianin!

-A popatrz tam - dodał Tiberinus. - W tym miejscu rzeka

wyrzuciła na brzeg

Romulusa i Remusa.

Page 684: Znak Ateny - Rick Riordan

Wskazywał chyba miejsce, w którym para kaczek wiła

gniazdo ze strzępów

plastikowych toreb i papierków po cukierkach.

-Och, tak - westchnęła z rozrzewnieniem Rea Sylwia. -

Byłeś tak dobry, że wylałeś

się i wyrzuciłeś moje dzieciątka na brzeg, żeby wilki je

odnalazły.

-To nic takiego - rzekł Tiberinus.

Annabeth czuła się lekko oszołomiona. Bóg rzeki mówił

o czymś, co wydarzyło się

przed tysiącami lat, kiedy na tym terenie były tylko bagna

i może kilka lepianek.

Tiberinus ocalił dwoje niemowląt, z których jedno

założyło największe imperium świata.

„To nic takiego".

Rea Sylwia pokazała na wielki nowoczesny

apartamentowiec.

-Tu była świątynia Wenus. Potem kościół. Potem pałac. A

potem

Page 685: Znak Ateny - Rick Riordan

apartamentowiec. Spalił się trzy razy. Teraz znowu go

odbudowano. A w tym miejscu, o,

tam...

-Proszę - przerwała jej Annabeth. - Kręci mi się w głowie.

Rea Sylwia roześmiała się.

-Wybacz mi, kochanie. Tutaj wszędzie jedne pokłady

historii spoczywają na drugich,

ale to jeszcze nic w porównaniu z Grecją. Ateny były już

bardzo stare, kiedy Rzym był

zbiorowiskiem lepianek. Sama zobaczysz, jeśli

przeżyjesz.

Annabeth

-Ładna mi pociecha - mruknęła Annabeth.

-Jesteśmy na miejscu - oznajmił Tiberinus.

Zatrzymał skuter przed wielką marmurową budowlą, z

fasadą pokrytą miejskim

brudem, ale nadal piękną. U szczytu zdobiły ją bogate

rzeźby rzymskich bogów. Wejścia

broniła brama z żelaznych prętów, zamknięta na ciężkie

kłódki.

Page 686: Znak Ateny - Rick Riordan

-Mam wejść do środka? - Annabeth żałowała, że nie ma z

nią Leona albo że

przynajmniej nie pożyczyła sobie jakichś przecinaków z

jego pasa na narzędzia.

Rea Sylwia zakryła sobie usta i zachichotała.

-Nie, moja kochana. Nie do środka. Pod spód.

Tiberinus wskazał kamienne stopnie z boku budynku -

coś w rodzaju schodków,

które prowadziłyby do sutereny, gdyby byli na

Manhattanie.

-Nad ziemią Rzym jest zabudowany bardzo chaotycznie -

powiedział — ale to nic

w porównaniu z tym, co jest pod miastem. Musisz wejść

do podziemnego Rzymu,

Annabeth Chase, i odnaleźć ołtarz cudzoziemskiego boga.

Poprowadzą cię ślady porażek

twoich poprzedników. A potem... nie wiem.

Plecak zaciążył jej na ramionach. Od wielu dni

studiowała spiżową mapę,

przeszukując co jakiś czas laptop Dedala. Niestety,

niewiele się dowiedziała, a nieliczne

odnalezione informacje sprawiły, że jej misja wydawała

się niemal niewykonalna.

Page 687: Znak Ateny - Rick Riordan

-Moi bracia i siostry... Nikomu nie udało się dotrzeć do

tej świątyni, tak?

Tiberinus pokręcił głową.

-Ale wiesz, jaka nagroda czeka tego, komu uda się ją

uwolnić.

-Tak.

-To może przynieść pokój między dziećmi Grecji i

Rzymu -powiedziała Rea

Sylwia. - Może zmienić przebieg nadchodzącej wojny.

-Jeśli przeżyję.

Tiberinus ponuro pokiwał głową.

-Bo chyba wiesz, jakiemu strażnikowi musisz stawić

czoło?

Annabeth przypomniała sobie pająki w Forcie Sumter i

sen, który opowiedział jej

Percy - ten syczący głos w ciemności.

-Tak.

Rea Sylwia spojrzała na swojego męża.

-Jest odważna. Może okaże się silniejsza od innych.

-Mam nadzieję. Zegnaj, Annabeth Chase. Powodzenia.

Rea Sylwia rozpromieniła się.

Page 688: Znak Ateny - Rick Riordan

-Zaplanowaliśmy sobie takie cudowne popołudnie! Do

sklepów!

Gregory Peck i Audrey Hepburn odjechali na swoim

błękitnym skuterze. Annabeth

odwróciła się i ruszyła samotnie po schodkach w dół.

Bywała już pod ziemią wiele razy.

W połowie schodów uświadomiła sobie, od jak dawna nie

działała samotnie.

Zamarła.

O bogowie... nie robiła czegoś takiego od dzieciństwa. Po

ucieczce z domu przez parę

tygodni była całkiem sama, sypiając pod wiaduktami i

ukrywając się przed potworami,

zanim Thalia i Lukę "wzięli ją pod swoje skrzydła. Kiedy

trafiła do Obozu Herosów,

przebywała tam do dwunastego roku życia. A potem we

wszystkich misjach towarzyszył

jej Percy oraz inni przyjaciele z obozu.

Ostatnim razem gdy czuła się tak przerażona i samotna,

miała siedem lat.

Przypomniała sobie dzień, w którym ona, Thalia i Lukę

zawędrowali do legowiska

cyklopów w Brooklynie. Thalia i Lukę zostali porwani i

Annabeth musiała ich uwolnić.

Page 689: Znak Ateny - Rick Riordan

Wciąż pamiętała, jak drżała ze strachu w mrocznym kącie

rozpadającej się willi,

słuchając cyklopów, którzy naśladowali głosy jej

przyjaciół i próbowali w ten sposób

skłonić ją do wyjścia z kryjówki.

A jeśli to również jest podstęp? A jeśli te inne dzieci

Ateny zginęły, bo Tiberinus i

Rea Sylwia zaprowadzili je prosto w pułapkę? Czy

Gregory Peck i Audrey Hepburn

zrobiliby coś takiego?

Zmusiła się do ruszenia dalej. Nie miała wyboru. Jeśli

Atena Partenos rzeczywiście

była tu gdzieś pod ziemią, mogłoby to zadecydować o

losie wojny. Co więcej, mogłoby

pomóc jej matce. Atena jej potrzebowała.

U podnóża schodów ujrzała stare drewniane drzwi z

żelaznym pierścieniem zamiast

klamki. Nad nim widniała metalowa płytka z dziurką od

klucza. Annabeth zaczęła się

zastanawiać, jak otworzyć wejście, ale gdy tylko dotknęła

pierścienia, pośrodku drzwi

zapłonął ognisty znak: sylwetka sowy Ateny. Z dziurki od

klucza buchnął dym. Drzwi

Page 690: Znak Ateny - Rick Riordan

same się otworzyły.

Po raz ostatni spojrzała w górę. U szczytu schodów

jaśniał prostokąt błękitu nieba.

Śmiertelnicy cieszą się ciepłym popołudniem. Pary

trzymają się za ręce w przytulnych

kafejkach. Turyści buszują po sklepach i muzeach.

Mieszkańcy Rzymu załatwiają swoje

codzienne sprawy, prawdopodobnie nieświadomi tysięcy

lat historii pod swoimi stopami

i z całą pewnością nieświadomi wciąż zamieszkujących

podziemia duchów, bogów i

potworów, a także tego, że ich miasto może zostać dzisiaj

zniszczone, jeśli grupce

półbogów nie uda się powstrzymać gigantów.

Przekroczyła próg.

Znalazła się w piwnicy, która była architektonicznym

cyborgiem. Starożytne ceglane

mury pokryte były plątaniną nowoczesnych kabli

elektrycznych i rur wodnokanalizacyjnych.

Sufit podtrzymywała kombinacja stalowych rusztowań i

granitowych

rzymskich kolumn.

Przednia połowa piwnicy zawalona była skrzyniami.

Annabeth z ciekawości

Page 691: Znak Ateny - Rick Riordan

otworzyła kilka z nich. W jednych było pełno szpuli

różnokolorowego sznurka - jakby do

latawców albo projektów rękodzielniczych. W innych

były tandetne plastikowe miecze

gladiatorów. Może kiedyś byl tu magazyn jakiegoś sklepu

dla turystów.

W tyle piwnicy widniał w posadzce otwór po

wykopaliskach, a w nim kolejne stopnie

— tym razem z białego kamienia - wiodące jeszcze

głębiej pod ziemię.

Annabeth ostrożnie podeszła do szczytu schodów i

zajrzała w głąb. Nawet w świetle

jej sztyletu niewiele było widać. Oparła rękę o ścianę i

natrafiła na włącznik elektryczny.

Pstryknęła nim. Oślepiające fluoroscencyjne żarówki

oświetliły schody. Poniżej

zobaczyła posadzkę wyłożoną mozaiką w jelenie i fauny-

być może pokój jakiejś

starożytnej rzymskiej willi, ukryty pod tą współczesną

piwnicą ze skrzyniami pełnymi

sznurków i plastikowych mieczy.

Zeszła po tych schodach. Pokój miał z sześć metrów

kwadratowych. Ściany były

Page 692: Znak Ateny - Rick Riordan

kiedyś pokryte barwnymi malowidłami, ale większość

fresków złuszczyła się i

poodpadała. W jednym rogu ziała w posadzce wykopana

dziura. Kucnęła przy niej. Dna

nie dostrzegła.

Usłyszała plusk wody dochodzący z głębokości jakichś

dziesięciu metrów. Nie

poczuła odoru charakterystycznego dla ścieków, był to

raczej zapach starości i

stęchlizny, trochę słodkawy, jakby woń gnijących

kwiatów. Być może jakiś dawny kanał

rozprowadzał tędy wodę z akweduktów. I nie było

żadnych stopni.

- Nie wskoczę tam - mruknęła do siebie.

Jakby w odpowiedzi coś zajaśniało w ciemności. Na dnie

studni pojawił się Znak

Ateny, ujawniając połyskujące ceglane ścianki

podziemnego kanału biegnącego ze

dwanaście metrów pod podłogą willi. Ognista sowa

zdawała się z niej szydzić: „No cóż,

tędy wiedzie droga, dziecinko. Więc lepiej coś wymyśl".

Annabeth zaczęła rozważać wszystkie możliwości. Za

głęboko, żeby wskoczyć. Nie

ma żadnej drabiny ani liny. Można by wrzucić do studni

jakiś stalowy dźwigar z piwnicy

Page 693: Znak Ateny - Rick Riordan

na górze i opuścić się po nim jak strażacy po słupie, tylko

jak go oderwać od sklepienia?

No i chyba nie można ryzykować zawalenia się całej

budowli.

Dreszcz frustracji przebiegł po niej jak armia termitów.

Przez całe życie była

świadkiem, jak inni półbogowie ujawniali zdumiewające

zdolności. Percy potrafił

panować nad wodą. Gdyby tu był, mógłby nakazać

wodzie podnieść się i opaść z

powrotem razem z nimi. Hazel, jak twierdziła, potrafiła

bez trudu odnaleźć drogę w

każdych podziemiach, a nawet zmieniać bieg tuneli.

Mogłaby łatwo znaleźć inną drogę.

Leo wyciągnąłby ze swojego pasa odpowiednie narzędzia

i zbudował coś, co załatwiłoby

sprawę. Nawet Piper z tą jej czaromową... mogłaby

przekonać Tiberinusa i Reę Sylwię,

by okazali trochę więcej życzliwości.

A co ona miała? Spiżowy sztylet i tę przeklętą srebrną

monetę. Plecak z laptopem

Dedala. Butelkę wody, kilka kawałków ambrozji na

wszelki wypadek i pudełko zapałek prawdopodobnie

Page 694: Znak Ateny - Rick Riordan

bezużytecznych, ale ojciec wbił jej do głowy, że zawsze

powinna móc

rozpalić ogień.

Nie dysponowała żadną zdumiewającą mocą. Nawet jej

jedyna prawdziwie magiczna

własność, czapka niewidka nowojorskich Yankees,

przestała działać i spoczywała teraz w

jej kabinie na pokładzie „Argo II".

- Masz swoją inteligencję - powiedział jakiś głos. Czyżby

to Atena do niej

przemówiła? Nie, to pewnie tylko pobożne życzenie w jej

głowie.

Inteligencja... Miał ją ulubiony bohater Ateny, Odyseusz.

Poprowadził Greków do

zwycięstwa w wojnie trojańskiej, korzystając ze swego

sprytu, a nie siły. Pokonał

najróżniejsze potwory, wyszedł cało z wielu opresji, bo

zawsze potrafił coś wymyślić. To

ceniła w nim Atena.

Córa mądrości samotnie kroczy.

To nie tylko znaczy bez towarzyszy. To znaczy, że nie

posiadając żadnych

szczególnych mocy.

Page 695: Znak Ateny - Rick Riordan

No dobra... więc jak zejść tam bezpiecznie, z pewnością,

że będzie mogła stamtąd

wyjść, jeśli okaże się to konieczne?

Powróciła do piwnicy i spojrzała na pootwierane

skrzynie. Sznurki do latawców i

plastikowe miecze. Pomysł, który zaświtał jej w głowie,

był tak zabawny, że prawie się

roześmiała, ale nie miała innego.

Zabrała się do pracy. Jej ręce zdawały się dokładnie

wiedzieć, co robić. Czasami tak

się zdarzało, na przykład kiedy pomagała Leonowi

naprawić maszynerię okrętu albo

kiedy kreśliła architektoniczne plany na ekranie

komputera. Jeszcze nigdy nie robiła

czegoś ze sznurka do latawców i plastikowych mieczy,

ale okazało się to całkiem łatwe,

po prostu naturalne. W kilka minut z tuzina szpuli sznurka

i skrzyni plastikowych mieczy

stworzyła coś w rodzaju drabinki sznurowej - splecionej

ze sznurka liny, niezbyt grubej,

z mieczami umocowanymi co jakieś sześćdziesiąt

centymetrów, aby służyły jako oparcie

dla rąk i stóp.

Na próbę przywiązała koniec liny do jednej z kolumn i

zawisła na niej całym

Page 696: Znak Ateny - Rick Riordan

ciężarem. Plastikowe miecze ugięły się pod nią, ale

wytrzymały, stanowiąc dodatkowe

oparcie prócz węzłów na linie.

Drabinka nie zdobyłaby żadnej nagrody w konkursie

wzornictwa rękodzielniczego,

ale dzięki niej Annabeth mogła teraz bezpiecznie opuścić

się na dno studni. Najpierw

napchała plecak pozostałymi szpulami sznurka. Nie

bardzo wiedziała, po co to robi, ale

uznała, że mogą się jeszcze przydać, a nie były ciężkie.

Powróciła do studni w mozaikowej posadzce.

Przywiązała koniec liny do

najbliższego dźwigara, wrzuciła drabinkę do dziury i

opuściła się po niej w ciemność.

XXXIV

ANNABETH

Kiedy wisiała w powietrzu, opuszczając się ręka za ręką

po rozkołysanej drabince,

dziękowała w duchu Chejronowi za te wszystkie lata

ćwiczeń na kursie wspinaczki w

Page 697: Znak Ateny - Rick Riordan

Obozie Herosów. Uskarżała się wtedy głośno i często, że

umiejętność wspinania się po

linie na pewno nigdy jej nie pomoże w pokonaniu

żadnego potwora. Chejron tylko się

uśmiechał, jakby wiedział, że ten dzień nadejdzie.

W końcu dotarła do dna studni. Nie trafiła w ceglaną

krawędź i wylądowała pośrodku

podziemnego kanału, ale okazał się bardzo płytki.

Lodowata woda przemoczyła jej

trampki.

Uniosła świecący sztylet. Płytki kanał biegł środkiem

wyłożonego cegłami tunelu. Co

parę metrów ze ścian wystawały ceramiczne rury.

Domyśliła się, że to dreny, część

starożytnego systemu wodno-kanalizacyjnego, choć

zdumiało ją, że przetrwały do dziś

między wszystkimi innymi rurami, piwnicami i ściekami

zbudowanymi pod Rzymem w

ciągu wielu stuleci.

Nagła myśl zmroziła ją bardziej niż woda. Kilka lat

wcześniej Percy i ona brali udział

w misji w labiryncie Dedala – tajemnej sieci tuneli i

komnat, pełnej zaklęć i pułapek,

która kryła się pod wszystkimi miastami Ameryki.

Page 698: Znak Ateny - Rick Riordan

Kiedy Dedal zginął w bitwie o labirynt, cała ta sieć się

zawaliła - a w każdym razie

Annabeth tak sądziła. A jeśli istniała nie tylko w

Ameryce? Jeśli pod Rzymem była jakaś

starsza wersja labiryntu? Dedal powiedział jej kiedyś, że

labirynt jest obdarzony własnym

życiem. Nieustannie rozrasta się i zmienia. Może odradza

się jak potwory? To by miało

sens. Była to przecież archetypiczna siła, jak by

powiedział Chejron - coś, co nigdy do

końca nie umiera.

Jeśli to jest część labiryntu...

Postanowiła nie myśleć o tym, ale odtąd sprawdzać, czy

nie chodzi w kółko. W

labiryncie odległość traciła znaczenie. Gdyby Annabeth

nie była dość czujna, mogłaby

przejść pięć metrów w złym kierunku i znaleźć się w

Polsce.

Na wszelki wypadek przywiązała koniec nowego kłębka

sznurka do drabinki. Mogła

rozwijać sznurek za sobą. Stara, dobra sztuczka.

Zastanawiała się, w którą pójść stronę. Tunel wydawał się

taki sam w obu

Page 699: Znak Ateny - Rick Riordan

kierunkach. A potem, jakieś piętnaście metrów na lewo,

na ścianie ponownie rozbłysnął

Znak Ateny. Annabeth mogła przysiąc, że sowa patrzy na

nią swoimi wielkimi,

ognistymi oczami, jakby mówiła: „Masz jakiś problem?

Pospiesz się!"

Zaczynała naprawdę nienawidzić tej sowy.

Kiedy doszła do tego miejsca, świetlisty symbol znikł, a

sznurek się skończył.

Przywiązując drugi, zerkała w tunel. Dostrzegła wyłom w

ceglanym murze, jakby

ktoś wyrąbał w ścianie dziurę. Podeszła tam, żeby lepiej

się temu przyjrzeć. Wsadziła w

otwór sztylet i w jego mdłym świetle zobaczyła niższą

komorę, długą i wąską, z

mozaikową posadzką i ławkami wzdłuż malowanych

ścian. Przypominała wagon kolejki

podziemnej.

Wetknęła w otwór głowę, mając nadzieję, że nie zostanie

odgryziona. Wewnątrz

komnaty, w ścianie obok, były zamurowane drzwi. Na jej

końcu zobaczyła jakiś

kamienny stół, może ołtarz.

Page 700: Znak Ateny - Rick Riordan

Hm... Kanał wodny biegł dalej, ale nabrała pewności, że

właśnie tędy prowadzi jej

ścieżka. Przypomniała sobie słowa Tiberinusa: „Znajdź

ołtarz cudzoziemskiego boga". Z

wąskiej komory nie było wyjścia, ale uznała, że bez trudu

sięgnęłaby do otworu ze

stojącej pod nim ławki, gdyby chciała wrócić.

Wciąż rozwijając sznurek, opuściła się przez otwór w dół.

Sklepienie komory było beczkowate, z ceglanymi łukami,

ale te podpory nie

wzbudzały zaufania. Tuż nad jej głową, w łuku

najbliższym zamurowanych drzwi,

zwornik był pęknięty na pół. Przez sklepienie biegły

szczeliny. To miejsce

prawdopodobnie pozostawało nietknięte przez dwa

tysiące lat, ale Annabeth uznała, że

lepiej się tu zbyt długo nie zatrzymywać. Przy jej

szczęściu komora może się zawalić za

dwie minuty.

Posadzka była długą wąską mozaiką z siedmioma

wyobrażeniami w rzędzie. U stóp

Annabeth widniał kruk. Dalej lew. Parę następnych

wyglądało jak rzymscy wojownicy z

Page 701: Znak Ateny - Rick Riordan

różnymi rodzajami broni. Reszta była tak uszkodzona

albo brudna, że szczegóły stały się

niewidoczne. Ławki po obu stronach zastawione były

glinianymi skorupami. Na ścianach

widniały malowidła ze scenami z jakiejś uczty:

mężczyzna w tunice i zakrzywionej

czapce, przypominającej waflowy rożek do lodów,

siedział obok większego faceta, z

którego ciała wybiegały promienie słońca. Wokół nich

stali ludzie z pochodniami i

służący, a różne zwierzęta, przeważnie kruki i lwy,

spacerowały w tle. Annabeth nie

wiedziała, co ta scena przedstawia; nie przywodziła jej na

myśl żadnej greckiej legendy.

W odległym końcu komnaty był bogato rzeźbiony ołtarz z

fryzem przedstawiającym

mężczyznę w stożkowatej, zakrzywionej czapce,

przyciskającego ostrze noża do szyi

byka. Na ołtarzu stała kamienna figura mężczyzny,

którego nogi tkwiły aż po kolana w

skale; w wyciągniętych rękach trzymał sztylet i

pochodnię. I te postacie z niczym się

Annabeth nie kojarzyły.

Page 702: Znak Ateny - Rick Riordan

Zrobiła krok w stronę ołtarza. Coś trzasnęło pod jej stopą.

Spojrzała w dół i

zrozumiała, że właśnie rozdeptała ludzkie żebro.

Zdusiła okrzyk. Skąd to się tu wzięło? Przecież zaledwie

parę sekund wcześniej

zerknęła w dół i nie dostrzegła żadnych kości. Teraz

posadzka była nimi zasłana. Zebro

było bardzo stare. Rozsypało się w pył, kiedy uniosła

stopę. Obok leżał skorodowany

spiżowy sztylet, bardzo podobny do jej własnego.

Zapewne należał albo do zmarłego,

albo do jego zabójcy.

Wyciągnęła przed siebie ostrze. Nieco dalej leżał bardziej

kompletny szkielet w

resztkach haftowanego kaftana, wyglądającego na ubiór z

czasów renesansu. Jego

falbaniasty kołnierz i czaszka były osmalone, jakby

próbował sobie umyćwłosy

lutownicą.

„Wspaniale" - pomyślała Annabeth. Spojrzała na figurę

na ołtarzu, trzymającą sztylet

i pochodnię. - „To pewnie jakaś próba" -uznała. Tych

dwóch facetów nie przeszło jej

pomyślnie. Poprawka: nie tylko dwóch facetów. Całą

posadzkę aż do ołtarza zaścielały

Page 703: Znak Ateny - Rick Riordan

kości i szczątki ubrań. Trudno było określić, z ilu

szkieletów pochodziły, ale założyłaby

się, że należały do herosów z przeszłości, dzieci Ateny,

które dotarły tu w czasie swoich

misji.

-Nie dołączę do szkieletów na twojej posadzce! -

zawołała do posągu, mając

nadzieję, że z jej głosu bije odwaga.

-Dziewczyna — powiedział wodnisty głos, rozchodzący

się echem po komorze. -

Dziewczynom wstęp wzbroniony.

-Żeński półbóg - powiedział inny głos. - Niewybaczalne.

Komnata zadygotała. Pył opadł z popękanego sklepienia.

Annabeth rzuciła się ku

dziurze, przez którą się tu dostała, ale dziura znikła.

Sznurek był przerwany. Wspięła się

na ławkę i biła pięściami w ścianę, mając nadzieję, że

brak dziury jest tylko iluzją, ale

ściana nie ustąpiła.

Tkwiła w pułapce.

Page 704: Znak Ateny - Rick Riordan

Wzdłuż ławek zajaśniał rząd duchów - mężczyzn w

rzymskich togach, jak lary w

Obozie Jupiter. Patrzyli na nią groźnie, jakby przerwała

im spotkanie.

Zrobiła jedyną rzecz, którą mogła zrobić. Zeskoczyła z

ławki i oparła się plecami o

zamurowane drzwi. Starała się zachować pewną minę,

choć złowrogie spojrzenia

fioletowych duchów i szkielety półbogów u jej stóp

sprawiały, że miała ochotę ukryć

głowę w swojej koszulce i wrzeszczeć.

-Jestem córką Ateny - powiedziała z taką godnością, na

jaką ją było stać.

— Greczynka - powiedział z odrazą jeden z duchów. —

Jeszcze gorzej.

W drugim końcu komnaty powstał z trudem jakiś starzec

(czy duchy miewają

artretyzm?) i stanął przy ołtarzu, utkwiwszy oczy w

Annabeth. W pierwszej chwili

pomyślała, że wygląda jak papież. Ubrany był w

połyskującą szatę, na głowie miał ostro

zakończoną czapkę, a w ręku pastorał.

— To jest pieczara Mitry - oznajmił. - Zakłóciłaś nasze

święte rytuały. Nie możesz

Page 705: Znak Ateny - Rick Riordan

być świadkiem misteriów i zachować życie.

— Nie chcę patrzeć na wasze misteria — zapewniła go

Annabeth. - Idę za Znakiem

Ateny. Pokaż mi, jak stąd wyjść, a pójdę dalej swoją

drogą.

Wypowiedziała to opanowanym głosem, co ją samą

zaskoczyło. Nie miała pojęcia,

jak się stąd wydostać, ale wiedziała, że musi odnieść

sukces tam, gdzie jej bracia i siostry

zawiedli. Jej ścieżka wiodła dalej - głębiej w podziemia

Rzymu.

„Poprowadzą cię ślady porażek twoich poprzedników" -

powiedział Tiberinus. - „A

potem... nie wiem".

Duchy zaczęły mamrotać do siebie po łacinie. Annabeth

wychwyciła parę niemiłych

słów pod adresem żeńskich półbogów i Ateny.

W końcu duch w mitrze papieża uderzył pastorałem w

posadzkę. Zapadła cisza.

-Twoja grecka bogini nie ma tutaj władzy - rzekł. - Mitra

jest bogiem rzymskich

wojowników! Jest bogiem legionu, bogiem cesarstwa!

Page 706: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie był nawet Rzymianinem - zaprotestowała Annabeth.

-Był Persem czy kimś

takim?

-Bluźnierstwo! - krzyknął starzec, kilka razy waląc

pastorałem w posadzkę. - Mitra

nas chroni! Jam jest pater tego bractwa...

-Ojciec - przetłumaczyła Annabeth.

-Nie przerywaj! Jako pater muszę chronić tajemnicę

naszych misteriów.

-Jakich misteriów? - zapytała Annabeth. - Tuzin

martwych gości siedzących w

pieczarze?

Duchy zaczęły szemrać i uskarżać się, póki pater nie

gwizdnął na nie jak na

taksówkę. Musiał mieć niezłe płuca.

-Najwyraźniej jesteś niedowiarkiem. Musisz umrzeć, tak

jak inni.

Inni. Annabeth starała się nie patrzeć na szkielety.

Myślała gorączkowo, wygrzebując z pamięci wszystko,

co wiedziała o Mitrze. Czcili

Page 707: Znak Ateny - Rick Riordan

go potajemnie rzymscy legioniści. Był jednym z bogów

wojny, którzy zastąpili Atenę.

Afrodyta wspomniała o nim podczas herbatki w

Charleston. To było wszystko, co

Annabeth o nim wiedziała. Nie należał do bogów, o

których się mówiło w Obozie

Herosów. Wątpiła, czy duchy zaczekają, aż wyjmie laptop

Dedala i znajdzie o nim coś

więcej.

Przebiegła wzrokiem mozaikę - siedem postaci w rzędzie.

Przyjrzała się duchom i

zauważyła, że każdy miał na todze coś w rodzaju odznaki

- raz był to kruk, innym razem

pochodnia albo łuk.

-Odprawiacie rytuał przejścia - wypaliła. - Siedem

poziomów wtajemniczenia.

Najwyższym jest pater.

Duchy wydały z siebie zbiorowy zduszony okrzyk, a

potem zaczęły wykrzykiwać:

-Skąd ona to wie?!

-Ta dziewczyna poznała nasze tajemnice!

-Cisza! - krzyknął pater.

Page 708: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale ona może wiedzieć o naszych świętych próbach!

-Wasze próby! - zawołała Annabeth. - Wiem o nich!

Duchy ponownie wydały z siebie zbiorowy zduszony

okrzyk,

tym razem niedowierzania.

-To śmieszne! - krzyknął pater. - Ta dziewczyna kłamie!

Córko Ateny, wybierz

rodzaj swojej śmierci. Jeśli sama nie wybierzesz, bóg

uczyni to za ciebie!

-Ogień lub sztylet - domyśliła się Annabeth.

Nawet pater zrobił zdumioną minę. Najwyraźniej

zapomniał, że ofiary minionych kar

leżą na posadzce.

-Skąd... skąd to...? - wybełkotał. - Kim jesteś?!

-Córką Ateny - powtórzyła Annabeth. - Ale nie zwykłą

córką. Jestem... ee... mater

Page 709: Znak Ateny - Rick Riordan

w moim zgromadzeniu sióstr. Magna mater. Nie ma

przede mną tajemnic. Mitra nie

może ukryć niczego przede mną.

-Magna mateń - jęknął z rozpaczą jakiś duch. - Wielka

matka!

-Zabić ją! - Inny duch rzucił się na nią z wyciągniętymi

rękami, ale przeniknął

przez nią, nie zrobiwszy jej żadnej krzywdy.

-Jesteś martwy - przypomniała mu Annabeth. - Usiądź.

Duch usiadł ze zmieszaną miną.

-Nie musimy sami cię zabijać - warknął pater. - Mitra

uczyni to za nas!

Figura na ołtarzu zajaśniała.

Annabeth naparła rękami na zamurowane drzwi za

plecami. To musi być wyjście.

Zaprawa zaczęła się kruszyć, ale nie na tyle, by zdołała

przebić się przez te drzwi

ciężarem ciała.

Rozejrzała się gorączkowo po komorze — popękane

sklepienie, mozaikowa

Page 710: Znak Ateny - Rick Riordan

posadzka, malowidła na ścianach, rzeźbiony ołtarz. I

zaczęła mówić, na gorąco

wyciągając nowe wnioski.

-To na nic. Wiem wszystko. Dokonujecie na waszych

nowicjuszach próby ognia,

bo pochodnia jest symbolem Mitry. Jego innym

symbolem jest sztylet i dlatego próby

można dokonać również nożem. Chcecie mnie zabić tak...

no... jak Mitra zabił świętego

byka.

Tak tylko przypuszczała, bo na ołtarzu była płaskorzeźba

Mitry zabijającego byka,

więc pomyślała, że musi to być coś ważnego. Duchy

zajęczały i zakryły sobie uszy.

Niektóre biły się otwartymi dłońmi po twarzach, jakby

chciały się obudzić z jakiegoś

złego snu.

-Wielka matka wie! - zawołał jeden. - To niemożliwe!

„Wystarczy rozejrzeć się po tej komnacie" — pomyślała

Annabeth, powoli nabierając

pewności siebie.

Page 711: Znak Ateny - Rick Riordan

Spojrzała na ducha, który dopiero co przemówił. Miał na

todze odznakę kruka - taki

sam symbol, jaki widniał u jej stóp.

-Jesteś tylko krukiem - skarciła go. - To najniższy stopień.

Siedź cicho i pozwól mi

przemówić do waszego patera.

Duch skulił się na ławce.

-Litości! Litości!

Pater dygotał cały - nie wiadomo, czy z wściekłości, czy

ze strachu. Jego mitra

przechyliła się i sflaczała, jakby uleciało z niej powietrze.

-Zaprawdę, wiele wiesz, wielka matko - powiedział. —

Wielka jest twoja mądrość,

ale tym bardziej nie możesz stąd odejść. Tkaczka

ostrzegła nas, że przyjdziesz.

-Tkaczka... - Annabeth ogarnęło przerażenie, kiedy

zrozumiała, o czym pater

mówi: o tym czymś w ciemności ze snu Percy ego,

strażniku świątyni. Tym razem

pożałowała, że zna odpowiedź, ale starała się zachować

spokój. - Tkaczka lęka się mnie.

Page 712: Znak Ateny - Rick Riordan

Nie chce, bym poszła dalej za Znakiem Ateny. Ale ty

pozwolisz mi przejść.

-Musisz wybrać rodzaj próby! Ogień lub sztylet! Przeżyj

próbę, to może pozwolę

ci przejść!

Spojrzała na kości swoich braci i sióstr. „Poprowadzą cię

ślady porażek twoich

poprzedników".

Oni wszyscy już wybrali: ogień lub sztylet. Może sądzili,

że zdołają przeżyć próbę.

Ale wszyscy umarli. Musi być jakiś trzeci wybór.

Figura na ołtarzu płonęła coraz silniejszym blaskiem.

Annabeth czuła już bijący od

niej żar. Instynkt podpowiadał jej, że trzeba się skupić na

sztylecie lub pochodni, ale

zamiast tego skupiła się na podstawie posągu. Dlaczego

nogi mężczyzny ugrzęzły w

skale? I nagle pomyślała: „A może posążek Mitry wcale

nie ugrzązł w skale? Może Mitra

wyłonił się ze skały?"

-Ani pochodnia, ani sztylet - powiedziała stanowczo. —

Jest trzecia próba, przez

którą przejdę.

Page 713: Znak Ateny - Rick Riordan

-Trzecia próba? - powtórzył pater.

-Mitra narodził się ze skały - odpowiedziała Annabeth,

mając nadzieję, że się nie

myli. - Wyłonił się w pełni sił ze skały, trzymając sztylet i

pochodnię.

Okrzyki i zawodzenia powiedziały jej, że się nie myliła.

-Wielka matka wie wszystko! - zawołał jakiś duch. - To

nasza najbardziej

strzeżona tajemnica!

„Więc może nie powinnyście stawiać tej figury na

waszym ołtarzu" - pomyślała

Annabeth, ale była wdzięczna tym głupim męskim

duchom. Gdyby dopuściły do swojego

kultu kobiety, mogłyby ich nauczyć rozsądku.

Wskazała teatralnym gestem na ścianę, przez którą tu

weszła.

-Ja też narodziłam się z kamienia, tak jak Mitra! Dlatego

przeszłam już przez próbę!

Page 714: Znak Ateny - Rick Riordan

-Phi! - parsknął pater. - Wyszłaś z dziury w ścianie! To

nie to samo!

No dobra. Więc widocznie pater nie był kompletnym

durniem, ale Annabeth nie dała

się zbić z tropu. Zerknęła na sklepienie i wpadł jej do

głowy inny pomysł - wszystkie

szczegóły zaskoczyły.

-Panuję nad samymi kamieniami - oznajmiła, wznosząc

ręce. - Pokażę wam, że

moja moc jest większa od mocy Mitry. Jednym

uderzeniem zburzę tę komnatę.

Duchy zaczęły zawodzić i dygotać, wpatrując się w sufit,

ale Annabeth wiedziała, że

nie widzą tego co ona. Były duchami wojowników, a nie

inżynierów. Dzieci Ateny były

obdarzone wieloma talentami, nie tylko umiejętnością

władania mieczem. Annabeth

studiowała architekturę przez całe lata. Wiedziała, że ta

starożytna komora jest bliska

zawalenia. Zrozumiała, co oznaczają szczeliny w

sklepieniu, wszystkie wybiegające z

jednego punktu - szczytu kamiennego łuku nad jej głową.

Zwornik już się kruszył, a

Page 715: Znak Ateny - Rick Riordan

kiedy się rozpadnie... Trzeba tylko dobrze wymierzyć

czas.

-To niemożliwe! - krzyknął pater. - Tkaczka słono nam

zapłaciła za to, byśmy

zniszczyli każde dziecko Ateny, które ośmieli się wejść

do naszej świątyni. Nigdy jej nie

zawiedliśmy. Nie możemy pozwolić ci przejść.

-A więc lękasz się mojej mocy! Wiesz już, że mogę

zniszczyć waszą świątynię!

Pater zmarszczył brwi. Poprawił sobie czapkę. Annabeth

wiedziała, że znalazł się w

trudnej sytuacji. Gdyby teraz się wycofał, okazałby się

tchórzem.

-Rób, co chcesz, córko Ateny - powiedział. - Nikt nie

może zniszczyć pieczary

Mitry, zwłaszcza jednym uderzeniem. A zwłaszcza

dziewczyna!

Annabeth uniosła sztylet. Sklepienie było niskie. Mogła

łatwo dosięgnąć kamiennego

zwornika, ale musiała dobrze wybrać moment.

Page 716: Znak Ateny - Rick Riordan

Drzwi za jej plecami były zamurowane, ale kiedy

komnata zacznie się walić, te cegły

mogą też się pokruszyć. Powinna przebić się przez te

drzwi, zanim spadnie cały sufit przyjmując

oczywiście, że za ceglaną ścianą jest jakieś kolejne

pomieszczenie, a nie zbita

ziemia, i że nie zabraknie jej siły, szybkości ani szczęścia.

Bo w przeciwnym razie za

chwilę stanie się naleśnikiem z półboga.

-No dobra, chłopaki - powiedziała. - Wygląda na to, że

wybraliście sobie

nieodpowiedniego boga wojny.

Uderzyła sztyletem w zwornik. Niebiański spiż

roztrzaskał go jak kostkę cukru. Przez

chwilę nic się nie wydarzyło.

-Ha! - zawołał pater. — Widzicie? Atena tutaj nie rządzi!

Komora zadygotała. Nowa szczelina pobiegła przez całą

długość sklepienia i dalszy

koniec pieczary zawalił się na ołtarz i patera. Pojawiło się

więcej szczelin. Cegły zaczęły

wypadać z łuków. Duchy z krzykiem rzuciły się do

ucieczki, ale wyglądało na to, że nie

mogą przeniknąć przez ściany. Najwyraźniej były

uwięzione w tej komorze nawet po

Page 717: Znak Ateny - Rick Riordan

śmierci.

Annabeth odwróciła się. Z całej siły uderzyła w

zamurowane drzwi. Cegły ustąpiły.

Świątynia Mitry zawaliła się za jej plecami, a ona rzuciła

się w ciemność i poczuła, że

pada na coś twardego.

XXXV

ANNABETH

Annabeth sądziła, że dobrze zna ból. Spadła już ze ściany

wspinaczkowej t lawy w

Obozie Herosów. Została zraniona w ramię zatrutą klingą

na moście Williamsburskim.

Dźwigała nawet cały ciężar nieba na swych ramionach.

Ale to było nic w porównaniu z tym upadkiem.

Natychmiast zrozumiała, że złamała nogę w kostce. Ból

jak rozgrzany do

czerwoności stalowy pręt przebił sobie drogę od stopy po

biodro. Świat zawęził się do

niej samej, jej kostki u nogi i straszliwego bólu.

Page 718: Znak Ateny - Rick Riordan

O mało nie zemdlała. Zakręciło się jej w głowie. Z trudem

łapała powietrze.

„Nie" - powiedziała sobie w duchu. - „Nie możesz sobie

pozwolić na utratę

przytomności".

Spróbowała oddychać wolniej. Leżała nieruchomo, aż w

końcu ból nieco osłabł, nie

był już nieznośną torturą, tylko straszliwym rwaniem.

Chciała zawyć na cały świat, że jest taki niesprawiedliwy.

Dotarła już tak daleko i ma

ją zatrzymać coś równie przyziemnego jak złamana

kostka?

Zdusiła w sobie te złe emocje. W obozie ćwiczono ją, jak

przeżyć w najróżniejszych

trudnych sytuacjach, również w przypadku urazów takich

jak ten.

Rozejrzała się. Jej nóż potoczył się o metr dalej. W jego

mdłym świetle widniały

zarysy pomieszczenia. Leżała na zimnej posadzce z

kamiennych bloków. Sufit był dwa

piętra ponad nią. Otwór drzwiowy, przez który tu wpadła,

znajdował się jakieś trzy metry

Page 719: Znak Ateny - Rick Riordan

nad posadzką; teraz był całkowicie zawalony gruzem,

który spadł do tego pomieszczenia

jak lawina. Wokół niej walały się szczątki starych belek

czy desek - jedne były popękane

i wysuszone, inne połamane na drzazgi.

„Ale jestem głupia" - skarciła się w duchu. Przebiła się

przez te drzwi, zakładając, że

będzie za nimi jakiś poziomy korytarz albo kolejna

komnata. Nie przyszło jej do głowy,

że może skoczyć w pustą przestrzeń. Te deski

prawdopodobnie były kiedyś schodami,

które załamały się dawno temu.

Zbadała swoją kostkę. Stopa nie wyglądała na bardzo

wykręconą. Miała czucie w

palcach. Nie dostrzegła śladów krwi. Nie było tak źle.

Sięgnęła po kawałek drewna. Nawet ten drobny ruch

sprawił, że krzyknęła z bólu.

Drewno rozkruszyło się w jej palcach. Mogło mieć

kilkaset, może nawet kilka tysięcy

lat. Nie miała pojęcia, czy to pomieszczenie jest starsze

od świątyni Mitry albo czy - jak

labirynt - te wszystkie podziemne komnaty są mieszaniną

różnych okresów historii,

Page 720: Znak Ateny - Rick Riordan

zebranych przypadkowo razem.

- No dobra - powiedziała głośno, żeby usłyszeć swój głos.

-Myśl, Annabeth. Określ

priorytety.

Przypomniała sobie te wszystkie głupie zasady wpajane

jej w obozie przez Grovera

podczas kursu przetrwania w ekstremalnych warunkach.

W każdym razie wówczas

wydawały się głupie. Krok pierwszy: zbadaj, czy w

twoim otoczeniu nie kryją się

bezpośrednie zagrożenia.

Pomieszczenie nie wyglądało na takie, któremu grozi

zawalenie. Lawina gruzu

zatrzymała się. Ściany były z solidnych bloków kamienia,

nie dostrzegła na nich żadnych

szczelin. Sklepienie nie było wybrzuszone. Dobrze.

Jedynym wyjściem był łukowaty otwór drzwiowy w

dalekim końcu, za którym ziała

ciemność. Między nią a tymi drzwiami biegł wąski,

obmurowany cegłami kanalik, w

którym płynęła woda z lewej strony w prawą. Może to

pozostałości rzymskiego systemu

wodno-kanalizacyjnego? Byłoby dobrze, gdyby woda

okazała się zdatna do picia.

Page 721: Znak Ateny - Rick Riordan

W jednym z rogów komnaty stało kilka rozbitych naczyń

ceramicznych.

Wysypywały się z nich pomarszczone, brązowe grudy,

które kiedyś mogły być owocami.

Fuj. W drugim kącie leżały jakieś drewniane skrzynie,

wyglądające na nienaruszone, oraz

kilka prostokątnych koszy obwiązanych rzemieniami.

-A więc brak bezpośrednich zagrożeń - powiedziała do

siebie. - Chyba że coś

wytoczy się z tego ciemnego tunelu.

Zerknęła na ciemny otwór, obawiając się najgorszego, ale

nic się nie wydarzyło.

-W porządku. Krok następny: sprawdź, co masz.

Czym dysponowała? Butelką wody, no i tą wodą, która

płynęła kanalikiem,

oczywiście gdyby zdołała jej dosięgnąć. Miała swój

sztylet. W plecaku było dużo

kolorowego sznurka, laptop, spiżowa mapa, zapałki i

trochę ambrozji na wszelki

wypadek.

Ach... tak. To chyba jest wypadek. Wygrzebała

niebiańskie jadło z plecaka i

Page 722: Znak Ateny - Rick Riordan

pochłonęła je. Jak zwykle, smakowało jak miłe

wspomnienia. Tym razem był to smak

popcornu — wieczór oglądania filmów z ojcem w jego

domu w San Francisco, bez

macochy, bez braci przyrodnich, tylko ona i jej ojciec

rozłożeni na kanapie i oglądający

stare ckliwe komedie romantyczne.

Ambrozja wypełniła jej ciało miłym ciepłem. Ból w

nodze zmalał do tępego

pulsowania. Wiedziała, że to wciąż jej główny problem.

Nawet ambrozja nie uzdrowi

złamanych kości natychmiast. Może przyspieszyć proces,

ale w najlepszym razie nie

będzie mogła stanąć na tej nodze przez cały dzień albo i

dłużej.

Spróbowała sięgnąć po sztylet, ale był za daleko.

Przesunęła się w tamtą stronę.

Znowu przeszył ją ból, jakby stopę przebijały gwoździe.

Jej twarz pokryły kropelki potu,

ale przesunęła się jeszcze dalej i zdołała pochwycić

sztylet.

Od razu poczuła się lepiej - nie tylko dlatego że nóż

dawał światło i zapewniał

Page 723: Znak Ateny - Rick Riordan

ochronę, ale także dlatego że był czymś tak znajomym.

Co dalej? Na kursie Grovera była mowa o pozostaniu w

miejscu i czekaniu na

ratunek, ale to nie wchodziło w rachubę. Nawet gdyby

Percy w jakiś sposób odkrył,

dokąd się udała, to drogę zagrodziłaby mu zawalona

świątynia Mitry.

Mogłaby spróbować porozumieć się z kimś przez laptop

Deda-la, ale wątpiła, czy

miałaby tu zasięg. A zresztą do kogo mogłaby się

zwrócić? Nikt nie był na tyle blisko, by

jej pomóc. Półbogowie nigdy nie mieli przy sobie

telefonów komórkowych, bo ich

sygnał mógłby zwrócić uwagę zbyt wielu potworów, a

żadne z jej przyjaciół nie

siedziałoby przed komputerem, sprawdzając pocztę.

Iryfon? Miała wodę, ale chyba nie zdołałaby uzyskać

dość światła, by stworzyć tęczę.

Jedyną monetą, którą miała, była srebrna ateńska

drachma, a to zdecydowanie za mało.

A poza tym samo wzywanie pomocy stanowiło problem.

Miała to być jej samotna

misja. Gdyby ktoś ją wyratował, musiałaby uznać swoją

porażkę. Coś jej mówiło, że

Page 724: Znak Ateny - Rick Riordan

Znak Ateny już nie powiódłby jej dalej. Mogłaby

wiecznie błądzić w podziemiach i

nigdy nie odnaleźć Ateny Partenos.

Więc... trzeba przestać tu tkwić i czekać na pomoc. A to

oznacza, że musi znaleźć

sposób na ruszenie się z miejsca.

Otworzyła butelkę i napiła się wody. Nie zdawała sobie

sprawy, jak bardzo była

spragniona. Kiedy wypiła wszystko, podczołgała się do

kanaliku i na nowo napełniła

butelkę.

Woda był zimna i płynęła wartko, co oznaczało, że chyba

jest zdatna do picia.

Nabrała trochę wody w dłonie i opryskała nią twarz.

Natychmiast poczuła się bardziej

rześko. Obmyła i oczyściła zadrapania i otarcia na całym

ciele.

Usiadła i spojrzała na swoją kostkę.

- Musiałaś się złamać? - skarciła ją.

Kostka nie odpowiedziała.

Trzeba ją czymś unieruchomić. Tylko wtedy będzie

mogła ruszyć się z miejsca.

Page 725: Znak Ateny - Rick Riordan

Hm...

Uniosła sztylet i ponownie zbadała pomieszczenie w jego

świetle. Teraz gdy znalazła

się trochę bliżej ciemnego otworu drzwiowego, jeszcze

mniej się jej podobał. Wiódł w

ciemny, cichy korytarz. Powietrze, które z niego

napływało, pachniało stęchlizną i czymś

złym. Niestety, było to jedyne wyjście.

Pojękując, stękając i tłumiąc łzy, doczołgała się do

szczątków drewnianych schodów.

Znalazła dwie deseczki nadające się na łubki. Potem

podsunęła się do wiklinowych koszy

i poodcinała nożem rzemienie.

Kiedy przygotowywała się psychicznie do

unieruchomienia stopy, zauważyła

wyblakłe litery na jednej z drewnianych skrzyń:

EKSPRES HERMESA.

Podekscytowana podczołgała się do tej skrzyni.

Nie miała pojęcia, skąd to się tutaj wzięło, ale wiedziała,

że Hermes dostarczał

najróżniejsze dobra bogom, duchom, a nawet półbogom.

Może wiele lat temu podrzucił

tutaj tę skrzynię, by pomóc herosom w ich misji?

Page 726: Znak Ateny - Rick Riordan

Otworzyła ją i wyciągnęła kilka płatów folii bąbelkowej,

ale oprócz nich nic więcej w

skrzyni nie było.

-Hermesie! - zaprotestowała głośno.

Wpatrywała się tępo w bąbelkowe opakowanie. Nagle jej

mózg zaskoczył i

zrozumiała, że ta folia jest darem.

-Och... to jest idealne!

Owineła folią złamaną kostkę. Przyłożyła do niej deseczki

i obwiązała je

rzemieniami.

Kiedyś, podczas ćwiczeń w udzielaniu pierwszej pomocy,

zakładała łubki na nogę

innego obozowicza, ale nigdy sobie nie wyobrażała, że

będzie to robiła sobie samej.

Była to ciężka, bolesna praca, ale w końcu się udało.

Przeszukała szczątki schodów i

znalazła część poręczy - wąską deskę, długą na ponad

metr, która mogła posłużyć za

szczudło. Oparła się plecami o ścianę, podciągnęła

zdrową nogę i podźwignę-ła się w

Page 727: Znak Ateny - Rick Riordan

górę.

-Aua. — Czarne kropki zatańczyły jej przed oczami, ale

podniosła się. Następnym

razem - mruknęła do ciemnej komnaty -wolałabym

walczyć z potworem. To

o wiele łatwiejsze.

Na łuku nad ciemnym otworem drzwiowym zapłonął

Znak Ateny.

Ognista sowa zdawała się patrzyć na nią wyczekująco,

jakby chciała powiedzieć:

„Najwyższy czas. Och, chcesz walczyć z potworami?

Proszę tędy!".

Ciekawe, czy modelem dla tego płonącego znaku była

jakaś prawdziwa święta sowa.

Bo jeśli tak, to Annabeth przyrzekła sobie, że kiedyś ją

odnajdzie i rąbnie w łeb.

Ta myśl trochę dodała jej otuchy. Przekroczyła kanalik i

powoli pokuśtykała w

ciemny korytarz.

XXXVI

ANNABETH

Page 728: Znak Ateny - Rick Riordan

Tunel biegi prosto i poziomo, ale po tym upadku

Annabeth nie chciała już

ryzykować. Trzymała się ściany i obstukiwała szczudłem

posadzkę przed sobą, by mieć

pewność, że nie wpadnie w nową pułapkę.

Mdlący, słodki zapach nasilał się, więc nerwy miała

napięte. Za jej plecami ucichł już

plusk wody. Zamiast niego dobiegł ją chór szeptów jakby

miliona głosików. Zdawał się

pochodzić z wnętrza ścian i stawał się coraz głośniejszy.

Spróbowała przyspieszyć, ale prędko doszła do wniosku,

że grozi to utratą

równowagi albo podrażnieniem złamanej kostki, więc

wlokła się dalej, przekonana, że

coś ją ściga. Ciche głosiki gęstniały i coraz bardziej się

przybliżały.

Dotknęła ściany i odruchowo cofnęła rękę. Pokrywała ją

pajęczyna.

Pisnęła i natychmiast skarciła za to samą siebie.

„To tylko pajęczyna" - powiedziała sobie w duchu, ale w

uszach wciąż miała szum.

Page 729: Znak Ateny - Rick Riordan

Spodziewała się pająków. Wiedziała, co jest przed nią.

Tkaczka. Jej Wielkopańskość.

Głos w ciemności. Ale te pajęczyny uświadomiły jej, że

Tkaczka jest już blisko.

Ręka jej drżała, kiedy ocierała ją o kamienie. Co sobie

myślała? Ze będzie w stanie

sama osiągnąć cel tej misji?

„Za późno. Po prostu idź dalej".

Ruszyła więc dalej korytarzem, przystając po każdym

bolesnym kroku. Szepczące

odgłosy za jej plecami nasilały się, aż w końcu brzmiały

jak miliony zeschłych liści

targanych przez wiatr. Pajęczyny zgęstniały, wypełniając

już cały tunel. Wkrótce

przedzierała się przez muślinowe kurtyny, które pokryły

ją jak silikonowa przędza w

aerozolu.

Serce łomotało jej w piersi. Wlokła się naprzód coraz

mniej ostrożnie, starając się

ignorować ból w kostce.

Wreszcie korytarz zakończył się otworem wypełnionym

do połowy spróchniałymi

Page 730: Znak Ateny - Rick Riordan

deskami. Sprawiały wrażenie, jakby ktoś próbował

zabarykadować przejście. Nie

wróżyło to nic dobrego. Mimo to użyła szczudła, by

usunąć deski, i przelazła przez otwór

po resztkach drewna, wbijając sobie mnóstwo drzazg w

wolną rękę.

Po drugiej stronie barykady była komnata wielkości

boiska do bejsbola. Posadzkę

pokrywały rzymskie mozaiki. Na ścianach wisiały resztki

gobelinów. Po obu stronach

drzwi tkwiły w uchwytach wygasłe pochodnie pokryte

pajęczynami.

W dalekim końcu sali nad kolejnymi drzwiami zapłonął

Znak Ateny. Niestety,

między Annabeth a tym wyjściem w posadzce ziała

dziura szeroka na piętnaście metrów.

Biegły nad nią dwie belki, zbyt od siebie oddalone, by

postawić na nich obie stopy, ale

każda była też zbyt wąska, by po niej przejść - chyba że

byłoby się akrobatą, no i gdyby

się nie miało złamanej kostki. Obu tych warunków

Annabeth nie spełniała.

Page 731: Znak Ateny - Rick Riordan

Korytarz, którym tu przyszła, wypełniły syczące odgłosy.

Pajęczyny zadygotały i

zatańczyły, gdy pojawiły się pierwsze pająki, nie większe

od żelków, ale pulchne i

czarne, szybko pomykające po ścianach i posadzce.

Co to za rodzaj pająków? Nie miała pojęcia. Wiedziała

tylko, że chcą ją dopaść i że

ma tylko kilka sekund na obmyślenie jakiegoś planu.

Chciała się rozpłakać. Chciała, by ktoś - ktokolwiek —

pojawił się, by jej pomóc.

Chciała, by był przy niej Leo ze swoją mocą nad ogniem

albo Jason przyzywający

błyskawice, albo Hazel, która zawaliłaby ten tunel. Ale

najbardziej pragnęła, by był z nią

Percy. Przy nim zawsze czuła się odważniejsza.

„Nie umrę tutaj" - powiedziała sobie. - „Zamierzam

znowu zobaczyć się z Percym".

Pierwsze pająki były już prawie przy barykadzie w

drzwiach. Za nimi tłoczyło się

jądro armii - czarne morze robali.

Annabeth pokuśtykała do jednego z uchwytów w ścianie i

wyrwała z niego

Page 732: Znak Ateny - Rick Riordan

pochodnię. Jej koniec był posmarowany smołą, żeby

łatwiej ją było zapalić. Palce miała

jak z ołowiu, ale pogrzebała w plecaku i znalazła zapałki.

Potarła jedną i zapaliła

pochodnię.

Przytknęła ją do barykady. Suche drewno natychmiast

zajęło się ogniem. Płomienie

sięgnęły pajęczyn, buchnęły i pomknęły w głąb korytarza,

pochłaniając tysiące pająków.

Cofnęła się. Zyskała trochę czasu, ale wątpiła, by udało

jej się uśmiercić wszystkie

pająki. Na pewno się przegrupują i zaatakują znowu,

kiedy ogień wygaśnie.

Podeszła do krawędzi przepaści.

Poświeciła sztyletem, ale dna nie dostrzegła. Wskoczenie

do środka byłoby

samobójstwem. Mogłaby zawisnąć na jednej z belek i

spróbować przeleźć na drugą

stronę ręka za ręką, ale nie dowierzała sile swoich ramion

i nie wiedziała, czy zdołałaby

podciągnąć się z pełnym plecakiem i złamaną kostką, gdy

dotrze na drugą stronę.

Page 733: Znak Ateny - Rick Riordan

Kucnęła i przyjrzała się belkom. W każdej, co jakieś

trzydzieści centymetrów, tkwiły

żelazne haki zakończone pętlami. Może te belki były

kiedyś bokami mostu, z którego

usunięto wewnętrzne deski? Ale skąd te haki? Nie mogły

podtrzymywać desek. Raczej...

Spojrzała na ściany. Takich samych haków użyto do

zawieszenia ozdobnych tkanin.

Zrozumiała, że te belki nie miały być mostem. Były

czymś w rodzaju krosna.

Cisnęła płonącą pochodnię na drugą stronę przepaści. Nie

bardzo wierzyła w

powodzenie swojego pomysłu, ale wyciągnęła z plecaka

sznurek i zaczęła go przeciągać

od haka do haka, tam i z powrotem, podwajając i

potrajając splot.

Jej ręce poruszały się oszałamiająco szybko. Przestała

myśleć o tym, co robi, po

prostu przeplatała sznurki i wiązała je ze sobą, powoli

tkając sieć ponad przepaścią.

Zapomniała o bólu w nodze i o barykadzie gasnącej za jej

plecami. Pomału wczołgała

Page 734: Znak Ateny - Rick Riordan

się na sieć. Utrzymała jej ciężar. Po chwili była już w

połowie drogi na drugą stronę.

Skąd ten pomysł przyszedł jej do głowy?

„To Atena" - powiedziała sobie w duchu. - „Moja matka

jest boginią pożytecznych

rzemiosł". Annabeth nigdy nie uważała tkactwa za

szczególnie pożyteczne zajęcie - do

teraz.

Zerknęła przez ramię. Barykada gasła. Kilka pająków

przepeł-zło już przez krawędzie

drzwi.

Gorączkowo tkała dalej i w końcu dotarła na drugą stronę.

Chwyciła płonącą

pochodnię i rzuciła ją na swój utkany most. Płomienie

pobiegły po sznurkach. Nawet

belki zajęły się ogniem, jakby były nasączone oliwą.

Na chwilę most zapłonął wyraźnym wzorem - rzędem

identycznych sów. Czyżby

rzeczywiście wplotła je w sieć, czy też były to jakieś

czary? Nie wiedziała, ale gdy pająki

ruszyły naprzód, belki pokruszyły się pod nimi i spadły w

przepaść.

Page 735: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth wstrzymała oddech. Przecież pająki mogą z

łatwością dotrzeć do niej po

ścianach i sklepieniu! Gdyby tak się stało, musiałaby

uciekać, a dobrze wiedziała, że nie

zdołałaby poruszać się dostatecznie szybko.

Ale nie wiadomo dlaczego pająki przestały ją ścigać.

Zgromadziły się na skraju jamy

- gruby dywan kłębiących się czarnych robali. A potem

cofnęły się, powracając do

osmalonego tunelu, jakby Annabeth przestała już je

interesować.

- Albo jakbym przeszła próbę - powiedziała na głos.

Pochodnia zgasła, teraz jedynym źródłem światła był

sztylet. Zdała sobie sprawę, że

pozostawiła szczudło po drugiej stronie przepaści.

Poczuła się zmęczona i wyzuta z nowych pomysłów, ale

umysł miała jasny.

Wydawało się, że jej panika spłonęła razem z utkanym

mostem.

„Tkaczka" - pomyślała. - „Musi być blisko. Przynajmniej

wiem, co mnie czeka".

Ruszyła kolejnym korytarzem, podskakując na zdrowej

nodze.

Page 736: Znak Ateny - Rick Riordan

Nie musiała iść daleko.

Po jakichś sześciu metrach tunel otworzył się na jaskinię

wielką jak wnętrze katedry,

tak majestatyczną, że Annabeth z trudem ogarniała ją

wzrokiem. Domyślała się, że jest to

owo pomieszczenie ze snu Percy'ego, choć nie było tam

ciemno. Spiżowe kosze z

magicznym światłem, podobne do tych, których używają

bogowie na Olimpie, jaśniały

wokół sali na przemian ze wspaniałymi gobelinami.

Kamienna posadzka poprzecinana

była szczelinami jak połać lodowca. Sklepienie było tak

wysokie, że ginęło w mroku i

gęstwinie pajęczyn.

Pasma jedwabistej pajęczyny, grube jak kolumny, zwisały

ze sklepienia nad całą salą,

czepiały się ścian i posadzki jak liny podtrzymujące most.

Pajęczyny otaczały też środek tej świątyni, który budził

takie onieśmielenie, że

Annabeth z trudem podniosła nań wzrok. Wznosił się nad

nią wysoki na dwanaście

metrów posąg Ateny o skórze z kości słoniowej i w szacie

ze złota. W wyciągniętej ręce

Page 737: Znak Ateny - Rick Riordan

trzymała figurę Nike, uskrzydlonej bogini zwycięstwa -

figurę, która z dołu wydawała się

maleńka, ale prawdopodobnie była wysokości człowieka.

Druga ręka spoczywała na

tarczy wielkiej jak billboard, zza której wysuwał głowę

wyrzeźbiony wąż, jakby Atena

go chroniła.

Twarz bogini była pogodna i lekko uśmiechnięta... i

naprawdę podobna do twarzy

Ateny. Annabeth widziała już wiele posągów, które w

niczym jej matki nie

przypominały, ale ta olbrzymia wersja, wykuta przed

tysiącami lat, musiała być dziełem

artysty, który na własne oczy zobaczył Atenę. I doskonale

uchwycił podobieństwo.

- Atena Partenos - mruknęła Annabeth. - Naprawdę jest

tutaj.

Przez całe życie chciała odwiedzić Partenon. Teraz

widziała główną atrakcję, która

kiedyś go zdobiła - i była pierwszym dzieckiem Ateny,

któremu się to udało od

tysiącleci.

Page 738: Znak Ateny - Rick Riordan

Uświadomiła sobie, że ma otwarte usta. Zmusiła się do

przełknięcia śliny. Mogłaby

tu stać przez cały dzień, patrząc na ten posąg, ale na razie

wypełniła połowę misji.

Odnalazła Atenę Partenos. Ale jak zabrać ją z tej jaskini?

Pasma pajęczyn oplatały posąg jak muślinowe zasłony

letniego pawilonu. Annabeth

podejrzewała, że gdyby nie te pajęczyny, posąg już

dawno zapadłby się pod nadwerężoną

posadzkę. Gdy weszła głębiej do sali, zobaczyła, że

szczeliny w posadzce są tak szerokie,

że mogłaby się w nich zmieścić jej stopa. Ziała z nich

ciemność.

Przeszył ją zimny dreszcz. Gdzie jest strażniczka? Jak

uwolnić stąd posąg, nie

doprowadzając do zawalenia się podłogi? I na pewno nie

zdołałaby powlec go

korytarzem, którym tu przyszła.

Zaczęła się rozglądać po sali w nadziei, że znajdzie coś,

co mogłoby jej pomóc.

Przebiegła spojrzeniem po wspaniałych gobelinach. Na

jednym był sielankowy pejzaż

tak trójwymiarowy, że wydawał się oknem. Na innym

bogowie walczyli z gigantami. Na

Page 739: Znak Ateny - Rick Riordan

kolejnym była sceneria z Podziemia, a tuż obok widok

współczesnego Rzymu. A na

gobelinie na lewo...

Zatkało ją. Był to portret dwojga półbogów całujących się

pod wodą: Annabeth i

Percy ego w dniu, w którym przyjaciele wrzucili ich do

jeziora w Obozie Herosów. Był

tak żywy, tak prawdziwy, że zaczęła się zastanawiać,

czyjego twórca nie zaczaił się tam

na nich wtedy w jeziorze z wodoszczelnym aparatem.

-Jak to możliwe? - mruknęła pod nosem.

Z góry, spod mrocznego sklepienia, przemówił głos:

-Od stuleci wiedziałam, że przyjdziesz, mój skarbie.

Annabeth wzdrygnęła się. Nagle poczuła się tak, jakby

znowu miała siedem lat i

chowała się pod kołdrą, czekając na atak pająków. Głos

brzmiał tak, jak go Percy

opisywał: rozzłoszczony bzyk wielu tonów, kobiecy, ale

nie ludzki.

W pajęczynach nad posągiem coś się poruszyło - coś

ciemnego i wielkiego.

Page 740: Znak Ateny - Rick Riordan

-Widziałam cię w moich snach - powiedział głos, mdląco

słodki i zły, jak ów

zapach w tunelach. - Musiałam się upewnić, czy jesteś

tego warta, jedyne dziecko Ateny

na tyle sprytne, by przejść przez moje próby i dojść tutaj

żywe. O tak, jesteś jej

najbardziej utalentowanym dzieckiem. I dla mojego

odwiecznego wroga twoja śmierć

będzie tym bardziej bolesna, kiedy wreszcie zginiesz.

Ból w kostce był niczym w porównaniu z lodowatym

kwasem, który teraz napełniał

żyły Annabeth. Chciała uciec. Chciała błagać o litość. Ale

nie mogła okazać słabości. Nie

teraz.

-Jesteś Arachne! - zawołała. - Tkaczka, którą zamieniono

w pająka.

Postać obniżyła się, stając się bardziej wyraźna i jeszcze

bardziej straszna.

-Przeklęta przez twoją matkę. Wyszydzona przez

wszystkich i zamieniona w coś

ohydnego... bo to ja okazałam się lepszą tkaczką.

Page 741: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale przegrałaś zawody.

-Tak to opisała rzekoma zwyciężczyni! - krzyknęła

Arachne.

-Popatrz na moje dzieła! Sama zobacz!

Annabeth nie musiała znów im się przyglądać. Takich

gobelinów jeszcze nigdy nie

widziała - były lepsze od tkanin Kirke i... tak, lepsze od

tych, które widziała na Olimpie.

Zaczęła się zastanawiać, czy jej matka naprawdę

zwyciężyła - czy przypadkiem nie

pozbyła się Arachne i nie stworzyła własnej wersji

przebiegu tych zawodów. Ale teraz to

się nie liczyło.

-Jesteś strażniczką tego posągu od starożytnych czasów -

powiedziała - ale przecież

to nie jest jego miejsce. Zabiorę go stąd.

-Ha.

Nawet Annabeth musiała przyznać, że jej groźba

zabrzmiała śmiesznie. Jak

dziewczyna z nogą owiniętą bąbelkową folią mogłaby

wydostać ten olbrzymi posąg z

podziemnej komory?

Page 742: Znak Ateny - Rick Riordan

-Obawiam się, że najpierw musiałabyś mnie pokonać,

skarbie - powiedziała

Arachne. - A to, niestety, jest niemożliwe.

Stworzenie wyłoniło się z pajęczyn i Annabeth zdała

sobie sprawę, że jej misja jest

beznadziejna. Czekała ją rychła śmierć.

Arachne miała ciało olbrzymiej czarnej wdowy, z

włochatym czerwonym

znamieniem w kształcie klepsydry na brzuchu i parą

kądziołków, z których coś

wyciekało. Jej osiem patykowatych nóg było uzbrojonych

w rząd zakrzywionych kolców,

każdy wielkości sztyletu Annabeth. Gdyby zbliżyła się

jeszcze bardziej, sam słodkawy

odór, który wydzielała, przyprawiłby o omdlenie. Ale

najgorszą częścią jej ciała była

straszliwie oszpecona twarz.

Kiedyś mogła być piękną kobietą. Teraz czarne żuchwy

wyrastały z jej ust jak kły.

Inne zęby były białe i cienkie jak igły. Długie czarne

wąsy czuciowe porastały jej

Page 743: Znak Ateny - Rick Riordan

policzki. Oczy były wielkie, pozbawione powiek i czarne.

Dodatkowa para mniejszych

oczek wystawała ze skroni.

Stworzenie wydało z siebie urywany odgłos - rip-rip-rip -

który mógł być śmiechem.

- Teraz cię zjem, skarbie - powiedziała Arachne. - Ale nie

martw się. Utkam piękny

gobelin przedstawiający twoją śmierć.

XXXVII

LEO

Leo żałował, że tak dobrze zna się na mechanice.

Czasami bywało to naprawdę kłopotliwe. Gdyby nie te

jego zdolności, pewnie by nie

natrafili na tajny zsyp, nie zabłądzili w podziemiach i nie

zaatakowaliby ich metalowi

faceci. Po prostu nie mógł się powstrzymać.

Ale część winy ponosiła Hazel. Jak na dziewczynę

obdarzoną nadzwyczajną

zdolnością orientacji w podziemiach w Rzymie nie

bardzo się spisywała. Zamiast

Page 744: Znak Ateny - Rick Riordan

prowadzić ich po mieście, traciła rozeznanie i wciąż

wracała w te same miejsca.

- Przykro mi - powiedziała. - Ale tu jest... no, za dużo

podziemi, tyle warstw, to mnie

oszałamia. Jakbym stała pośrodku orkiestry i próbowała

skupić się na jednym

instrumencie. To mnie ogłusza.

W rezultacie odbyli wycieczkę po całym Rzymie.

Frankowi chyba to odpowiadało,

bo bez szemrania parł do przodu jak wielki owczarek. Leo

zastanawiał się, czy Frank

mógłby zamienić się w owczarka, a jeszcze lepiej w

konia, którego można by dosiąść. A

sam zaczynał już tracić cierpliwość. Nogi go bolały, stopy

piekły, dzień był upalny, a

ulice zapchane turystami.

Forum Romanum było w porządku, ale Leo nie dostrzegł

w nim nic nadzwyczajnego:

same ruiny porośnięte krzakami i drzewami. Trzeba mieć

dużą wyobraźnię, by dostrzec

w nich tętniące życiem centrum starożytnego Rzymu.

Leonowi udało się to tylko dlatego,

że widział już Nowy Rzym w Kalifornii.

Mijali wielkie kościoły, stojące samotnie łuki, sklepy z

ubraniami i tanie restauracje.

Page 745: Znak Ateny - Rick Riordan

Posąg jakiegoś starożytnego Rzymianina wskazywał na

pobliski McDonald.

Na szerszych ulicach ruch samochodowy był całkowicie

nieprzewidywalny - Leo

mylił się, sądząc, że tylko w Houston kierowcy jeżdżą jak

wariaci. Przeważnie błądzili

jednak małymi uliczkami, mijając fontanny i kafejki, w

których nie pozwalano mu

przysiąść.

-Nigdy nie sądziłam, że zobaczę Rzym - powiedziała

Hazel. - Kiedy żyłam... to

znaczy, kiedy żyłam po raz pierwszy, rządził tu

Mussolini. Była wojna.

-Mussolini? - Leo zmarszczył czoło. - Czy on nie był

kimś w rodzaju kumpla

Hitlera?

Hazel spojrzała na niego tak, jakby był kosmitą.

-Kumpla?

-Nieważne.

-Chciałabym zobaczyć Fontannę di Trevi - powiedziała.

Page 746: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tu są fontanny na każdym kroku - burknął Leo.

-Albo Schody Hiszpańskie.

-Przyjechałaś do Włoch, żeby zobaczyć hiszpańskie

schody? To tak, jakbyś

pojechała do Chin, żeby skosztować meksykańskiego

żarcia, nie?

-Jesteś beznadziejny - stwierdziła Hazel.

-Tak mi mówiono.

Odwróciła się do Franka i chwyciła go za rękę, jakby Leo

nagle przestał istnieć.

- Chodźmy. Myślę, że powinniśmy pójść w tamtą stronę.

Frank uśmiechnął się do Leona niepewnie - jakby nie

wiedział, czy się puszyć, czy

mu podziękować, że jest kretynem - ale z ochotą pozwolił

Hazel pociągnąć się dalej.

Po niemiłosiernie długim marszu Hazel zatrzymała się

przed jakimś kościołem. W

każdym razie Leo uznał, że to kościół. Główną część

budowli przykrywała olbrzymia

kopuła. Nad wejściem było trójkątne zadaszenie wsparte

na typowych rzymskich

Page 747: Znak Ateny - Rick Riordan

kolumnach, z napisem: M. AGRIPPA.

-To po łacinie ma grypę? - zapytał Leo.

-To chyba tu. - Hazel wypowiedziała to zdanie o wiele

pewniejszym tonem niż

wielokrotnie wcześniej. - Tu powinno być tajemne

wejście.

Wokół stopni wiodących do budowli gromadziły się

grupy turystów. Przewodnicy

unosili kolorowe kartoniki z rozmaitymi cyframi i

przemawiali w różnych językach,

jakby grali w jakieś międzynarodowe bingo.

Leo wysłuchał przewodnika hiszpańskiej grupy i

przekazał swoim przyjaciołom:

-To jest Panteon. Zbudował go Marek Agrypa jako

świątynię dla bogów. Po tym,

jak Panteon spłonął, został odbudowany przez cesarza

Hadriana i w tym stanie przetrwał

dwa tysiące lat. To jedna z najlepiej zachowanych

rzymskich budowli na świecie.

Frank i Hazel spojrzeli na niego ze zdumieniem.

-Skąd to wszystko wiesz? - zapytała Hazel.

Page 748: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tak już mam. Od urodzenia.

-Akurat - powiedział Frank. - Podsłuchał tę grupę z

przewodnikiem.

Leo wyszczerzył zęby.

-Może. Chodźmy. Znajdźmy to tajemne wejście. Mam

nadzieję, że w środku jest

klimatyzacja.

Oczywiście nie było klimatyzacji.

Na szczęście nie było też kolejki i opłaty za wejście, więc

przepchali się przez grupy

turystów i weszli do środka.

Wnętrze robiło wrażenie - tym większe, że zbudowano je

dwa tysiące lat temu.

Marmurową posadzkę zdobiły kwadraty i koła, jakby

Rzymianie grali tu w kółko i

krzyżyk. Główna część budowli była rotundą, jak w

Kapitolu Stanów Zjednoczonych.

Wzdłuż ścian widniały różne kaplice, posągi i grobowce.

Ale wzrok przyciągało przede

Page 749: Znak Ateny - Rick Riordan

wszystkim kopulaste sklepienie. Jedynym źródłem światła

był okrągły otwór w jego

szczycie. Promień słońca wpadał tamtędy ukośnie i

tworzył świetlisty krążek na

posadzce, jakby gdzieś w górze siedział Zeus ze szkłem

powiększającym, próbując

usmażyć żałosnych śmiertelników.

Leo nie był architektem jak Annabeth, ale potrafił docenić

zamysł inżynierski.

Rzymianie zbudowali tę kopułę z wielkich kamiennych

płyt, a każdą ozdobili wykutymi

w niej coraz mniejszymi prostokątami. Wyglądało to

wspaniale. Leo domyślał się też, że

dzięki temu kopuła stała się lżejsza, a kamienne panele

lepiej się trzymały.

Nie powiedział tego przyjaciołom. Wątpił, by ich to

obchodziło. Ale gdyby była tu

Annabeth, na pewno mogliby przegadać na ten temat cały

dzień. Kiedy o tym pomyślał,

zaczął się zastanawiać, co ona teraz robi, podążając

samotnie za Znakiem Ateny. Nigdy

nie sądził, że coś takiego poczuje, ale teraz naprawdę się

martwił o tę przerażająco

jasnowłosą dziewczynę.

Page 750: Znak Ateny - Rick Riordan

Hazel zatrzymała się pośrodku rotundy i obróciła

dookoła.

-To zdumiewające. Za dawnych dni dzieci Wulkana

przychodziły tu potajemnie,

by poświęcić broń półbogów. To tutaj cesarskie złoto

nabywało magicznych właściwości.

Leo zachodził w głowę, jak to działało. Wyobraził sobie

gromadkę półbogów w

ciemnych szatach, próbujących wtoczyć ba-listę przez

drzwi frontowe.

-Ale chyba nie dlatego tu jesteśmy - powiedział.

-Nie. Tu gdzieś jest wejście... tunel, który doprowadzi nas

do Nica. Czuję, że jest

gdzieś blisko. Ale nie wiem gdzie.

Frank odchrząknął.

-Skoro ta budowla ma dwa tysiące lat, to nic dziwnego, że

może tu być jakiś tajny

korytarz zbudowany przez starożytnych Rzymian.

I właśnie wtedy Leo popełnił błąd - wykorzystał swoje

nadzwyczajne zdolności

Page 751: Znak Ateny - Rick Riordan

inżynierskie.

Przebiegł wzrokiem po wnętrzu świątyni, myśląc:

„Gdybym to ja projektował jakieś

tajne wejście, gdzie bym je umieścił?"

Czasami potrafił określić, w jaki sposób działa jakaś

maszyna, przyłożywszy do niej

rękę. Tak nauczył się pilotować helikopter. Tak naprawił

Festusa (zanim Festus rozbił się

i spłonął). Kiedyś nawet przeprogramował elektroniczny

billboard na Times Square, by

wyświetlał napis: WSZYSTKI PANIE KOHA LEO...

oczywiście całkiem przypadkowo.

Teraz spróbował wyczuć konstrukcję tej budowli. Zwrócił

się w stronę czegoś w

rodzaju ołtarza z czerwonego marmuru, na którym stała

figura Matki Boskiej.

-To tam - powiedział.

Stanowczym krokiem podszedł do kapliczki. Miała

kształt kominka, z łukowatą niszą

w dole. Na gzymsie wyryto jakieś imię, jakby to był

grobowiec.

Page 752: Znak Ateny - Rick Riordan

-To przejście jest gdzieś tutaj. Zagradza je miejsce

ostatniego spoczynku tego faceta.

Jakiś Rafael?

-To chyba ten słynny malarz - powiedziała Hazel.

Leo wzruszył ramionami. Miał kuzyna o imieniu Rafael i

to imię niewiele mu

mówiło. Zastanawiał się, czy nie wyjąć ze swojego pasa

laski dynamitu i nie dokonać

dyskretnej demolki, ale uznał, że obsłudze tego miejsca

chybaby się to nie spodobało.

-Zaraz... - Rozejrzał się, aby sprawdzić, czy nikt nie

patrzy.

Większość turystów gapiła się na kopułę, ale jedna mała

grupka wzbudziła w nim

niepokój. Jakieś piętnaście metrów od nich trzech facetów

w średnim wieku rozmawiało

głośno po angielsku z amerykańskim akcentem,

uskarżając się na upał. Wyglądali jak

słonie morskie wepchane w plażowe stroje: sandały,

szorty, turystyczne koszulki i

miękkie kapelusze. Nogi mieli grube i ziemiste, pokryte

pajęczyną żyłek. Zachowywali

się beznadziejnie i Leo dziwił się, co oni tutaj robią.

Page 753: Znak Ateny - Rick Riordan

Nie patrzyli na niego. Nie bardzo wiedział, dlaczego tak

go niepokoją. Może po

prostu nie lubi słoni morskich.

„Nie zwracaj na nich uwagi" - powiedział sobie.

Podszedł bliżej, z boku grobowca. Przesunął dłonią po

plecach rzymskiej kolumny,

od góry aż do podstawy. Na samym dole wyczuł serię

linii wyciętych w marmurze.

Rzymskie cyfry.

-Ha. Nie bardzo wyszukane, ale skuteczne.

-Co tam jest? - zapytał Frank.

-Kombinacja cyfrowa otwierająca zamek. - Znowu

obmacał tył kolumny i odkrył

prostokątną dziurę wielkości gniazdka elektrycznego. -

Wierzch zamka wyrwano...

Pewnie jacyś wandale zrobili to w ciągu ostatnich paru

stuleci. Ale mógłbym uruchomić

wewnętrzny mechanizm, gdybym...

Położył rękę na marmurowej posadzce. Pod kamieniem

wyczuł stare spiżowe

Page 754: Znak Ateny - Rick Riordan

dźwignie. Zwykły brąz już dawno by skorodował i stał się

bezużyteczny, ale to był

niebiański spiż - dzieło półbogów. Wykorzystując

wskazówki zawarte w kodzie

rzymskich cyfr, Leo niewielkim wysiłkiem woli zmusił

dźwignie, by się poruszyły.

Cylindry obróciły się: klik, klik, klik. Potem: klik, klik.

Tuż przy ścianie jedna marmurowa płyta nasunęła się na

sąsiednią, odsłaniając

ciemny prostokątny otwór, przez który można się było

przecisnąć, choć z dużym trudem.

-Rzymianie musieli być mali. - Leo krytycznie spojrzał na

Franka. - Będziesz

musiał zmienić się w coś szczuplejszego, żeby tam wleźć.

-To nie było miłe! - powiedziała Hazel.

-No co? Ja tylko...

-Nie martw się o mnie - burknął Frank. - Powinniśmy

porozumieć się z resztą,

zanim tam wejdziemy. Tak powiedziała Piper.

-Trzeba by przejść z pół miasta - przypomniał mu Leo. -

A poza tym... no, nie

Page 755: Znak Ateny - Rick Riordan

jestem pewny, czy zdołam zamknąć ten właz. Te

przekładnie są bardzo stare.

-Wspaniale. A skąd mamy wiedzieć, czy tam jest

bezpiecznie?

Hazel uklękła. Włożyła rękę do otworu, jakby sprawdzała

temperaturę.

-Nie ma tam nic żywego... przynajmniej w odległości

kilkudziesięciu metrów.

Tunel opada w dół, a potem biegnie poziomo mniej

więcej na południe. Nie wyczuwam

żadnych pułapek...

-W jaki sposób się tego wszystkiego dowiadujesz? -

zapytał Leo.

Wzruszyła ramionami.

-Chyba w taki sam, w jaki ty otwierasz zamki na

marmurowych kolumnach.

Cieszę się, że nie rabujesz banków.

-Och... skarbce w bankach. Nie pomyślałem o tym.

Page 756: Znak Ateny - Rick Riordan

-Zapomnij, co powiedziałam - westchnęła Hazel. -

Posłuchajcie, nie ma jeszcze

trzeciej. Możemy przynajmniej trochę powęszyć,

spróbować ustalić miejsce pobytu Nica,

zanim porozumiemy się z resztą. Wy dwaj zostaniecie

tutaj, dopóki was nie zawołam.

Chcę zobaczyć, jak tam jest, upewnić się, czy tunel nie

grozi zawaleniem. Powiem coś

więcej, kiedy tam wlezę.

Frank zmarszczył brwi.

-Nie możemy puścić cię samej. Mogłoby ci się coś stać.

-Frank, potrafię zadbać o siebie. Podziemia to moja

specjalność. Będzie

bezpieczniej dla nas wszystkich, jeśli wejdę tam pierwsza.

-Chyba że Frank zamierza zamienić się w kreta -

powiedział Leo. — Albo w

pieska preriowego. Te pieski są niesamowite.

-Zamknij się - burknął Frank.

-Albo w borsuka.

Frank wycelował palcem w twarz Leona.

Page 757: Znak Ateny - Rick Riordan

-Valdez, przysięgam...

-Obaj się przymknijcie — ofuknęła ich Hazel. - Zaraz

wrócę. Dajcie mi dziesięć

minut. Jeśli wtedy mnie nie usłyszycie... Nieważne. Nic

mi się nie stanie. Tylko się nie

pozabijajcie, kiedy tam będę.

Opuściła nogi w dziurę. Leo i Frank zasłonili ją, stojąc

ramię przy ramieniu i starając

się wyglądać zwyczajnie, tak jakby to było całkiem

normalne, że dwóch nastolatków

wystaje przed grobowcem Rafaela.

Grupy turystów przychodziły i odchodziły. Większość nie

zwracała uwagi na Leona i

Franka. Parę osób spojrzało na nich z lekkim

zaniepokojeniem, ale się nie zatrzymało.

Może pomyślały, że chłopcy poproszą je o parę euro. Nie

wiadomo dlaczego Leo czasem

swoim uśmiechem wyprowadzał ludzi z równowagi.

Trzej Amerykanie wciąż stali pośrodku rotundy. Jeden

miał koszulkę z napisem:

ROMA, jakby się bał, że zapomni, w jakim jest mieście,

jeśli jej nie włoży. Co jakiś czas

zerkał na Leona i Franka z wyraźną odrazą.

Page 758: Znak Ateny - Rick Riordan

Coś w tym facecie niepokoiło Leona. Wolałby, żeby

Hazel się pospieszyła.

-Hazel rozmawiała ze mną wcześniej - powiedział nagle

Frank. - Powiedziała mi,

że się domyśliłeś, co jest moją linią życia.

Leo wzdrygnął się. Prawie zapomniał, że Frank stoi obok

niego.

-Twoja linia życia... A, to drewienko. No tak.

Oparł się chęci wzbudzenia ognia na końcach palców i

ryknięcia: „Buahaha!" Pomysł

był całkiem fajny, ale zbyt okrutny.

-Słuchaj, koleś. Nie wnerwiaj się. Nigdy bym nie zrobił

czegoś, co by ci w jakiś

sposób zagrażało. Gramy w jednej drużynie.

Frank skubał swoją odznakę centuriona.

-Zawsze wiedziałem, że ogień może mnie zabić, ale od

czasu kiedy w

Vancouverze spaliła się willa mojej babci... wydaje mi się

to o wiele bardziej realne.

Page 759: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo pokiwał głową. Współczuł Frankowi, ale facet tego

nie ułatwiał, gadając o

swoich rodzinnych willach. To tak, jakby ktoś mówił:

„Rozwaliłem swoje lamborghini" i

oczekiwał, że ludzie powiedzą: „Och, biedaku!".

Oczywiście zachował to dla siebie.

-Twoja babcia... ona zginęła w tym pożarze? Nie

mówiłeś.

-Bo ja... ja nie wiem. Była chora i bardzo stara. Mówiła,

że umrze, kiedy jej czas

nadejdzie, w swój własny sposób. Ale myślę, że przeżyła.

Widziałem ptaka wylatującego

z płomieni.

Leo pomyślał chwilę.

-Więc wszyscy w twojej rodzinie potrafią się w coś

zmieniać?

-Chyba tak. Moja mama to potrafiła. Babcia uważała, że

właśnie to ją zabiło w

Afganistanie, podczas wojny. Mama próbowała pomóc

swoim kumplom i... właściwie to

nie bardzo wiem, co się wydarzyło. Był jakiś wybuch.

Page 760: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo skrzywił się ze współczuciem.

-Więc obaj straciliśmy matki w pożarze.

Nie planował tego, ale opowiedział Frankowi o tej nocy w

warsztacie, kiedy objawiła

mu się Gaja, a jego matka umarła.

Frank miał łzy w oczach.

-Nie znoszę, gdy ludzie mi mówią: „Przykro mi z powodu

twojej matki".

-To nigdy nie brzmi szczerze - zgodził się Leo.

-Dzięki.

Żadnego sygnału od Hazel. Amerykańscy turyści wciąż

krążyli po Panteonie. I chyba

zataczali coraz mniejsze kręgi, jakby starali się podejść do

grobowca Rafaela, nie

zwracając na siebie uwagi.

-W Obozie Jupiter - odezwał się Frank - lar z naszego

domku, Reticulus,

Page 761: Znak Ateny - Rick Riordan

powiedział mi, że moja moc jest silniejsza niż u

większości półbogów, bo jestem synem

Marsa, a po matce mam tę zdolność do przemiany, w co

zechcę. Powiedział, że całe moje

życie jest powiązane z płonącym drewienkiem. To mój

przeklęty słaby punkt, wszystko

od niego zależy.

Leo przypomniał sobie swoją rozmowę z Nemezis,

boginią zemsty, na Wielkim

Jeziorze Słonym. Powiedziała coś podobnego o

zrównoważeniu szali. „Szczęście w życiu

to lipa. Prawdziwy sukces wymaga ofiar".

W pasie na narzędzia wciąż miał jej ciasteczko z wróżbą,

czekające na rozłamanie.

„Wkrótce staniesz przed problemem, którego nie potrafisz

rozwiązać, ale mogę ci

pomóc... za pewną cenę".

Szkoda, że nie może wyłuskać tego wspomnienia z głowy

i też schować go do

swojego pasa. Zajmowało zbyt wiele miejsca.

-Wszyscy mamy słabe punkty - powiedział. - Ja, na

przykład, jestem tragicznie

zabawny i przystojny.

Page 762: Znak Ateny - Rick Riordan

Frank prychnął.

-Możesz mieć słabe punkty, ale twoje życie nie zależy od

kawałka drewna.

-No nie - zgodził się Leo. Zaczął myśleć: gdyby sam miał

taki problem, jak by go

rozwiązał? Prawie każdą usterkę można usunąć. -

Zastanawiam się...

Spojrzał Tia salę i urwał. Trzej amerykańscy turyści

przestali się skradać i zataczać

koła. Szli prosto do grobowca Rafaela i wszyscy patrzyli

na Leona.

-Ej, Frank, te dziesięć minut już minęło? - zapytał.

Frank spojrzał tam gdzie Leo. Twarze Amerykanów

wykrzywiał jakiś dziwny

grymas, jakby byli lunatykami śniącymi jakiś koszmarny

sen.

-Leo Valdez! - zawołał facet w koszulce z napisem:

ROMA. Głos mu się zmienił.

Był pusty i metaliczny. Po angielsku mówił z

cudzoziemskim akcentem. - Znowu się

Page 763: Znak Ateny - Rick Riordan

spotykamy.

Wszyscy trzej turyści zamrugali, a ich oczy błysnęły

złotem.

Frank krzyknął cicho.

-Ejdolony!

Rzekomi Amerykanie zacisnęli mięsiste dłonie.

Normalnie Leo nie zląkłby się

podtatusiałych facetów w miękkich kapeluszach, ale

podejrzewał, że ejdolony są groźne

nawet w takich ciałach, zwłaszcza że duchy nie dbają o

to, czy ich gospodarze przeżyją,

czy nie.

-Nie przecisną się przez tę dziurę - powiedział Leo.

-Racja - zgodził się Frank. - W podziemiu będzie

bezpieczniej. Zamienił się w

węża i wśliznął do dziury. Leo wskoczył za nim, gdy

duchy zaczęły zawodzić:

-Valdez! Zabić Valdeza!

XXXVIII

Page 764: Znak Ateny - Rick Riordan

LEO

Jeden problem został rozwiązany natychmiast: właz

zamknął się automatycznie,

odcinając ich od prześladowców. Odciął również dopływ

światła, ale Leo i Frank łatwo

się z tym pogodzili. Leo miał tylko nadzieję, że nie będą

musieli wracać tą samą drogą.

Nie był pewny, czy zdoła otworzyć właz od wewnątrz.

W każdym razie opętani przez ejdolony faceci pozostali

po drugiej stronie.

Marmurowa posadzka nad głową Leona zadygotała, jakby

ktoś w nią tupał.

Frank chyba powrócił do ludzkiej postaci. Leo słyszał, jak

dyszy w ciemności.

-Co teraz? - zapytał Frank.

-W porządku, ale się nie przestrasz - odrzekł Leo. - Zaraz

wezwę trochę ognia,

tylko tyle, żebyśmy coś widzieli.

-Dzięki za ostrzeżenie.

Page 765: Znak Ateny - Rick Riordan

Z końca palca wskazującego Leona wystrzelił płomyk,

wątły jak płomień świeczki na

urodzinowym torcie. Przed nimi ciągnął się niski tunel.

Tak jak przewidziała Hazel, z

początku się obniżał, a potem biegł poziomo na południe.

-No, dobrze chociaż, że biegnie tylko w jedną stronę.

-Odnajdźmy Hazel — powiedział Frank.

Leo nie mógł się nie zgodzić. Ruszyli korytarzem; Leo

szedł pierwszy, oświetlając

drogę. Rad był, że ma za plecami Franka, wielkiego i

silnego faceta, zdolnego zamienić

się w jakieś przerażające zwierzę, gdyby tym opętanym

przez ejdolony turystom udało

się w jakiś sposób otworzyć właz, wcisnąć do środka i

popędzić za nimi. Zastanawiał się,

czy mogłyby pozbyć się swoich przygodnych ciał,

wśliznąć do podziemia i opanować ich

ciała.

„Och, oto moja szczęśliwa myśl dnia!" - skarcił się w

duchu.

Po przejściu jakichś trzydziestu metrów skręcili za róg i

zobaczyli Hazel. W świetle

Page 766: Znak Ateny - Rick Riordan

swojego kawaleryjskiego miecza badała jakieś drzwi.

Była tym tak zajęta, że nie

zauważyła ich, póki Leo nie powiedział:

-Hej.

Obróciła się błyskawicznie, próbując zamachnąć się

spathą. Na szczęście korytarz był

za wąski, a klinga za długa.

-Co wy tu robicie?

Leo przełknął ślinę.

-Wybacz. Wpadliśmy na kilku rozwścieczonych turystów.

Opowiedział jej, co się stało.

Syknęła ze złości.

-Nienawidzę tych ejdolonów. Myślałam, że Piper udało

się je przekonać, by nas

nie dręczyły.

-Och... - westchnął Frank, jakby i jemu wpadła do głowy

szczęśliwa myśl dnia. Przyrzekły

Page 767: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper, że będą się trzymały z dala od okrętu i nie opętają

żadnego z nas. Ale

jeśli nas śledziły i użyły innych ciał, by nas zaatakować,

to praktycznie nie złamały

przyrzeczenia...

-Super - mruknął Leo. - Ejdolony prawnicy. Teraz to

naprawdę mam ochotę je

pozabijać.

-Dobra, na razie o nich zapomnijmy - powiedziała Hazel.

- Te drzwi doprowadzają

mnie do szału. Leo, może byś użył swoich talentów

włamywacza?

Leo rozciągnął sobie z trzaskiem palce.

-Miejsce dla mistrza, z łaski swojej.

Zamek był interesujący, o wiele bardziej skomplikowany

od tego na górze,

otwieranego dość prostą kombinacją rzymskich cyfr. Całe

drzwi były obite blachą z

cesarskiego złota. Pośrodku wbudowano mechanizm

wielkości kuli do kręgli. Składał się

z pięciu koncentrycznych pierścieni; na każdym był

wyryty znak zodiaku

Page 768: Znak Ateny - Rick Riordan

-Byk, Skorpion i tak dalej - oraz jakieś cyfry i litery.

-To greckie litery - stwierdził zaskoczony Leo.

-No, wielu Rzymian mówiło po grecku - powiedziała

Hazel. -Chyba tak, ale ten

mechanizm... Bez obrazy dla członków

Obozu Jupiter, ale jest zbyt skomplikowany jak na

rzymski. Frank prychnął.

-Podczas gdy wy, Grecy, po prostu uwielbiacie wszystko

komplikować.

-Ej - zaprotestował Leo. - Ja tylko powiedziałem, że ten

mechanizm jest bardzo

delikatny, bardzo finezyjny. Przypomina mi...

-Wpatrzył się w kulę, próbując sobie przypomnieć, gdzie

czytał lub słyszał o

podobnym starożytnym urządzeniu. - To bardziej

zaawansowany technicznie rodzaj

zamka. Trzeba ustawić symbole na każdym pierścieniu

we właściwym porządku. Wtedy

drzwi się otworzą.

Page 769: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ale jaki jest ten właściwy porządek? - zapytała Hazel. -

Dobre pytanie. Greckie

kule... astronomia, geometria... —

Leo poczuł, że robi mu się ciepło. - Och, nie.

Zastanawiam się... Jaka jest wartość pi?

Frank zmarszczył czoło.

-Jakiego znowu pi?

-Chodzi o liczbę - domyśliła się Hazel. - Uczyłam się tego

na matmie, ale...

-Tego się używa do mierzenia okręgów - powiedział Leo.

- Jeśli tę kulę

skonstruował facet, o którym myślę...

Hazel i Frank wybałuszyli na niego oczy.

-Nieważne. Jestem całkiem pewny, że pi to 3,1415 bla bla

bla. Ta liczba ciągnie

się w nieskończoność, ale w tej kuli jest tylko pięć

pierścieni, więc powinno wystarczyć,

jeśli mam rację.

-A jeśli nie masz? - zapytał Frank.

Page 770: Znak Ateny - Rick Riordan

-No, to Leo polegnie z hukiem. Sprawdźmy to!

Obrócił pierścienie, zaczynając od zewnętrznego.

Zignorował znaki zodiaku i litery,

ustawiając właściwe cyfry tak, żeby tworzyły wartość pi.

Zamek ani drgnął.

-Głupi jestem - mruknął Leo. - Pi trzeba ułożyć od

wewnątrz, bo jest

nieskończone.

Teraz zaczął od środka. Kiedy ustawił ostatni pierścień,

coś wewnątrz kuli kliknęło.

Drzwi same się otworzyły.

Leo popatrzył z triumfem na swoich przyjaciół.

-I tak właśnie, mili ludkowie, załatwiamy te sprawy w

Świecie Leona. Wchodźcie!

-Nie znoszę Świata Leona - mruknął Frank.

Hazel parsknęła śmiechem.

Wewnątrz mieściło się tyle wspaniałych rzeczy, że Leo

miałby zajęcie na lata.

Pomieszczenie było wielkości kuźni w Obozie Herosów.

Wzdłuż ścian stały warsztaty ze

Page 771: Znak Ateny - Rick Riordan

spiżowymi blatami i kosze pełne starożytnych narzędzi.

Na warsztatach leżały tuziny

spiżowych i złotych steampunkowych kul w różnych

fazach konstrukcji. Kule miały

rozmiar piłek do koszykówki. Koła zębate i druty

zaścielały posadzkę. Grube metalowe

kable biegły od każdego stołu w głąb sali, do

zabudowanej antresoli przypominającej

kabinę dźwiękową w teatrze. Do każdego jej boku wiodły

schodki. Wszystkie kable

ginęły właśnie w tej kabinie. Obok schodków po lewej

stronie ciągnął się rząd półek z

przegródkami pełnymi skórzanych walców -

prawdopodobnie starożytnych futerałów na

zwoje.

Leo już chciał podejść do stołów, kiedy zerknął na lewo i

o mało nie wyskoczył z

butów. Drzwi strzegły dwa uzbrojone manekiny -jak

szkielety strachów na wróble ze

spiżowych rur - odziane w pełne rzymskie zbroje, każdy z

tarczą i mieczem.

-A to numer. - Leo podszedł do jednego z nich. - Gdyby

działał, byłby straszny.

Page 772: Znak Ateny - Rick Riordan

Frank odsunął się od manekinów.

-Ożyją i zaatakują nas, tak?

Leo roześmiał się.

-Nie ma szans. Są niekompletne. - Postukał w szyję

najbliższego manekina, gdzie

spod napierśnika sterczały luźne miedziane druty. -

Zobaczcie, okablowanie głowy jest

przerwane. A tutaj, przy łokciu, system bloczków nie

działa. Wiecie, co myślę?

Rzymianie próbowali skopiować jakiś grecki wynalazek,

ale im nie wyszło.

Hazel uniosła brwi.

-Pewnie Rzymianie nie byli tacy dobrzy w

komplikowaniu wszystkiego.

-Albo nie byli dostatecznie delikatni - dodał Frank. - Albo

finezyjni.

-Ej, ja tylko mówię, jak to widzę. - Leo szturchnął głowę

manekina, która kiwnęła

się, jakby się z nim zgadzała. — Chociaż... to całkiem

niezła próba. Słyszałem legendy o

tym, że Rzymianie zrabowali pisma Archimedesa, ale...

Page 773: Znak Ateny - Rick Riordan

-Archimedesa? — Hazel zrobiła zdumioną minę. - Czy to

był jakiś starożytny

matematyk?

Leo roześmiał się.

-Nie tylko. Był najsłynniejszym z synów Hefajstosa.

Frank podrapał się po uchu.

-Imię obiło mi się o uszy, ale skąd wiesz, że ten manekin

zbudowano według jego

wzoru?

-Bo musi tak być! Słuchaj, przeczytałem wszystko o

Archi-medesie. To bohater

naszej Dziewiątki. Facet był Grekiem, tak? Żył w greckiej

kolonii w południowej Italii,

zanim jeszcze Rzym stał się potężny i zaczął swoje

podboje. W końcu Rzymianie tam

przyszli i zniszczyli miasto. Rzymski generał chciał

oszczędzić Archimedesa, bo był

cenny - był kimś w rodzaju Einsteina starożytności - ale

zabił go jakiś głupi rzymski

żołnierz.

Page 774: Znak Ateny - Rick Riordan

-A ten znowu swoje - mruknęła Hazel. - Leo, głupi i

rzymski nie zawsze chodzą w

parze.

Frank chrząknął potakująco.

-No dobra, ale skąd to wszystko wiesz? Jest tu gdzieś

jakiś hiszpański

przewodnik?

-Nie, koleś - odparł Leo. - Nie można być półbogiem

znającym się na inżynierii i

nie wiedzieć o Archimedesie. Ten facet należał do elity.

To on obliczył wartość pi.

Wykombinował wszystkie matematyczne wzory, których

nadal używamy. Wynalazł

turbinę hydrauliczną, która pompuje wodę rurami.

Hazel spojrzała na niego ze złością.

-Turbina hydrauliczna. Wybacz mi, że nie miałam pojęcia

o tym niesamowitym

wynalazku.

-Zbudował też miotacz promieni śmierci ze zwierciadeł,

którymi można było

Page 775: Znak Ateny - Rick Riordan

podpalać nieprzyjacielskie okręty. To już jest dla ciebie

dostatecznie niesamowite?

-Widziałem coś o tym w telewizji - powiedział Frank. -

Wykazali, że to nie

działało.

-Och, tylko dlatego że współcześni śmiertelnicy nie znają

właściwości

niebiańskiego spiżu - odparł Leo. - W tym cała rzecz.

Archimedes wynalazł też masywne

szczęki, które można było zarzucić dźwigiem na

nieprzyjacielski okręt i wyciągnąć go z

wody.

-O, to jest fajne - przyznał Frank. - Uwielbiam gry

zręcznościowe.

-No widzisz. W każdym razie te wszystkie wynalazki mu

nie pomogły. Rzymianie

zniszczyli jego miasto. Archimedesa zabili. Podobno ten

rzymski generał był wielkim

fanem jego prac, więc wdarł się do jego pracowni i

wywiózł z niej sporo pamiątek. I

wszystko zginęło w mrokach dziejów, prócz... - Leo

machnął ręką w stronę stołów. -

Prócz tego.

Page 776: Znak Ateny - Rick Riordan

-Metalowe piłki do koszykówki? - zapytała Hazel.

Leo nie mógł uwierzyć, że tamci nie wiedzą, na co patrzą,

ale powściągnął irytację.

-Słuchajcie, Archimedes skonstruował te kule. Rzymianie

nie domyślili się, co to

takiego. Sądzili, że służą do określania czasu albo

ustalania pozycji gwiazdozbiorów, bo

były na nich symbole gwiazd i planet. Ale to tak, jakby

ktoś znalazł strzelbę i myślał, że

to laska.

-Leo, Rzymianie byli najlepszymi inżynierami -

przypomniała mu Hazel. -

Zbudowali akwedukty, drogi...

-Machiny oblężnicze - dodał Frank. - Publiczne

urządzenia sanitarne.

-Tak, zgadza się - rzekł Leo. - Ale Archimedes był klasą

sam dla siebie. Jego kule

mogły robić mnóstwo rzeczy, tylko nikt nie wiedział...

Nagle przyszło mu do głowy coś tak niewiarygodnego, że

z nosa wystrzeliły mu

Page 777: Znak Ateny - Rick Riordan

płomienie. Ugasił je tak szybko, jak zdołał. O rany, jakie

to zawsze było kłopotliwe...

Podbiegł do rzędu przegródek ze zwojami. Nie znał

dobrze starożytnej greki, ale

zdołał odczytać napis na jednym futerale: 0 budowie kul.

- Ludzie, to jest ta zaginiona

księga! - Ręce mu się trzęsły. - Archimedes opisał w niej

swoje wynalazki, ale wszystkie

kopie zaginęły w starożytności. Gdybym mógł to

odczytać...

Możliwości były oszałamiające. Dla Leona ta misja

nabrała nagle nowego wymiaru.

Musi wynieść stąd te kule i zwoje. Musi je bezpiecznie

przetransportować do Bunkra

Dziewiątego i tam spokojnie przestudiować.

-Tajemnice Archimedesa - mamrotał pod nosem. -

Ludzie, to coś lepszego od

laptopa Dedala. Jeśli Rzymianie zaatakują Obóz

Herosów, te tajemnice mogą go ocalić.

Mogą nawet dać nam przewagę nad Gają i gigantami!

Hazel i Frank spojrzeli po sobie sceptycznie.

-No dobra - powiedziała Hazel. - Nie przyszliśmy tu po

ten zwój, ale chyba

Page 778: Znak Ateny - Rick Riordan

możemy go zabrać.

-Zakładając - dodał Frank - że nie będziesz miał nic

przeciwko temu, by podzielić

się tymi tajemnicami z nami, głupimi,

nieskomplikowanymi Rzymianami.

-Co? - Leo wytrzeszczył na niego oczy. - Nie. Słuchajcie,

nie chciałem nikogo

urazić... Och, nieważne. Najważniejsze, że to naprawdę

dobra nowina!

Po raz pierwszy od wielu dni poczuł, że wzbiera w nim

nadzieja.

I oczywiście natychmiast wszystko się skomplikowało.

Jedna z kul na stole tuż obok Hazel i Franka zaklikała i

zawirowała. Wyrósł z niej

szereg pajęczych nóżek. Kula stanęła na nich, a z jej

szczytu wystrzeliły dwa spiżowe

kable i uderzyły Hazel i Franka jak druty z tasera. Oboje

upadli.

Leo rzucił się, by im pomóc, ale okazało się, że dwa

uzbrojone manekiny jednak

mogą się poruszać. Dobyły mieczy i ruszyły ku niemu.

Page 779: Znak Ateny - Rick Riordan

Ten po lewej stronie opuścił swój hełm w kształcie

wilczej głowy. Nie miał twarzy

ani ust, ale zza przyłbicy przemówił znajomy głos.

-Nie uciekniesz przed nami, Leonie Valdezie. Nie lubimy

nawiedzać maszyn, ale

są lepsze od turystów. Nie wyjdziesz stąd żywy.

Leo zgadzał się z Nemezis w jednym: szczęście w życiu

to lipa. W każdym razie w

jego życiu.

Zeszłej zimy patrzył, jak rodzina cyklopów

przygotowywała się do uduszenia Jasona

i Piper w gorącym sosie. Wymyślił pewien plan i sam

jeden uratował przyjaciół, ale

wtedy przynajmniej miał czas na myślenie.

Teraz go raczej nie miał. Hazel i Frank zostali zwaleni z

nóg przez macki opętanej

steampunkowej kuli do kręgli. Dwie źle wychowane

zbroje miały zamiar go zabić.

Nie mógł zionąć na nie ogniem. Zbroje nie dałyby się

spalić. Poza tym Hazel i Frank

byli za blisko. Nie chciał ich uśmiercić albo przypadkowo

podpalić drewienka, od

Page 780: Znak Ateny - Rick Riordan

którego zależało życie Franka.

Na prawo od niego zatrzeszczała szyja zbroi w hełmie o

kształcie głowy lwa.

Manekin spojrzał na Hazel i Franka leżących bez

przytomności.

- Męski i żeński półbóg - powiedziała Lwia Głowa. -

Wystarczą, jeśli tamci zginą. -

Jej pusta maska zwróciła się z powrotem w stronę Leona.

- Nie jesteś nam potrzebny,

Leonie Yaldezie.

-Hej! - Leo spróbował uśmiechnąć się triumfalnie. -

Zawsze potrzebujecie Leona

Valdeza!

Rozłożył ręce, mając nadzieję, że wygląda bardzo

pożytecznie i beztrosko, a nie jak

zrozpaczony i przerażony heros. Pomyślał, że chyba jest

za późno, by wypisać na swojej

koszulce: KIBICUJ LEONOWI.

Niestety, zbroje nie dały się tak łatwo przekonać jak Klub

Fanek Narcyza.

Ta w hełmie o kształcie głowy wilka warknęła:

Page 781: Znak Ateny - Rick Riordan

-Byłem w twoim umyśle, Leo. Pomogłem ci rozpocząć tę

wojnę.

Leo cofnął się o krok, jego uśmiech zgasł.

-To byłeś ty?

Teraz zrozumiał, dlaczego ci turyści tak go niepokoili i

dlaczego głos ejdolona

brzmiał mu tak znajomo. Już kiedyś słyszał go w swojej

głowie.

-To ty mnie skłoniłeś, żebym wystrzelił z balisty? I ty to

nazywasz pomocą}

-Wiem, jak myślisz - powiedziała Wilcza Głowa. - Znam

twoje ograniczenia. Jesteś

mały i samotny. Potrzebujesz przyjaciół, żeby cię

chronili. Bez nich nie jesteś w stanie

mi się przeciwstawić. Przysiągłem, że już cię nie opętam,

ale wciąż mogę cię zabić.

Zbroje zbliżyły się. Końce ich mieczy zawisły przed

twarzą Leona.

Leo nagle przestał się bać. Strach ustąpił miejsca

wściekłości. Ten ejdolon w wilczym

Page 782: Znak Ateny - Rick Riordan

hełmie ośmieszył go, opętał i skłonił do zaatakowania

Nowego Rzymu. Zagroził jego

przyjaciołom i całej misji.

Zerknął na uśpione kule na stołach. Przypomniał sobie o

swoim pasie na narzędzia.

Pomyślał o antresoli za plecami, wyglądającej jak kabina

dźwiękowa. I tak narodziła się

Operacja Stos Rupieci.

-Po pierwsze, wcale mnie nie znasz - powiedział Wilczej

Głowie. - A po drugie,

pa-pa!

Rzucił się ku schodkom i wbiegł na górę. Zbroje były

przerażające, ale niezbyt

szybkie. Tak jak podejrzewał, kabina miała drzwi po obu

bokach - zasuwane metalowe

żaluzje. Pewnie operatorzy chcieli się zabezpieczyć, na

wypadek gdyby ich konstrukcje

wymknęły im się spod kontroli... tak jak teraz. Leo

zatrzasnął obie żaluzje, wezwał ogień

do rąk i przepalił zamki.

Zbroje zbliżyły się, każda z innej strony. Załomotały w

żaluzje mieczami.

Page 783: Znak Ateny - Rick Riordan

-To głupota - powiedziała Lwia Głowa. - Tylko opóźniasz

swoją śmierć.

-Opóźnianie swojej śmierci to moje ulubione hobby.

Rozejrzał się po nowym schronieniu. Dominował w nim

stół

wyglądający jak panel kontrolny. Zawalony był różnymi

rupieciami, ale większość z

nich Leo natychmiast zdyskwalifikował: szkic ludzkiej

katapulty, która nigdy nie

powstała, dziwny czarny miecz (Leo nie był dobry w

walce na miecze), duże spiżowe

zwierciadło (ujrzał w nim odbicie swojej rozwścieczonej

twarzy) i trochę narzędzi, które

ktoś połamał, bo albo miał już dość eksperymentowania,

albo po prostu był niezdarą.

Skupił się na głównym projekcie. Pośrodku stołu ktoś

rozłożył na części kulę

Archimedesa. Wokół niej leżały w nieładzie zębatki,

sprężyny, dźwignie i pręty.

Wszystkie spiżowe kable wychodzące do sali na dole były

przyłączone do metalowej

Page 784: Znak Ateny - Rick Riordan

płytki pod kulą. Leo wyczuł niebiański spiż biegnący

przez pracownię jak arterie gotowy

dostarczyć magiczną energię z tego miejsca.

-Jedna piłka, by rządzić wszystkimi - mruknął do siebie.

Ta kula była głównym regulatorem. Stał przed

starożytnym centrum kontroli lotów.

-Leonie Valdezie! - zawył duch. - Otwórz te drzwi albo

cię zabiję!

-Uczciwa i wspaniałomyślna propozycja! - odparł Leo,

wpatrując się w kulę. -

Zaraz zakończę ten cyrk. To moje ostatnie życzenie,

dobra?

To musiało zaskoczyć duchy, bo nagle przestały łomotać

w drzwi.

Dłonie Leona przebiegały po kuli, składając brakujące

części. Dlaczego ci głupi

Rzymianie musieli rozłożyć taki piękny mechanizm?

Zabili Archimedesa, zrabowali jego

dobytek, a potem męczyli się nad tą kulą, nie mogąc jej

zrozumieć. Z drugiej strony mieli

przynajmniej tyle rozsądku, że zamknęli ją tutaj, by po

dwóch tysiącach lat Leo mógł się

Page 785: Znak Ateny - Rick Riordan

do niej dobrać.

Ejdolony zaczęły znowu walić w drzwi.

-Kto tam? - zapytał Leo.

-Valdez! - ryknęła Wilcza Głowa.

-Jaki Valdez? - zapytał Leo.

W końcu zrozumieją, że nie dostaną się do środka. A

potem Wilcza Głowa, jeśli

naprawdę poznała umysł Leona, inaczej zmusi go do

współpracy. Miał bardzo mało

czasu.

Połączył ze sobą zębatki, jedna nie zaskoczyła, więc

musiał zacząć od początku. Na

ręczne granaty Hefajstosa, to nie takie proste!

W końcu umieścił ostatnią sprężynę na swoim miejscu.

Niezdarni Rzymianie prawie

zniszczyli regulator napięcia, ale Leo wyciągnął z pasa

komplet narzędzi

zegarmistrzowskich i skalibrował urządzenie. Archimedes

był geniuszem - pod

warunkiem że mechanizm zadziała.

Page 786: Znak Ateny - Rick Riordan

Zakręcił cewką zapłonową. Tryby zaczęły się poruszać.

Zamknął pokrywę kuli i

przyjrzał się koncentrycznym pierścieniom — podobnym

do tych na drzwiach pracowni.

-Valdez! - Wilcza Głowa załomotała w drzwi. - Nasz

trzeci kompan zabije twoich

przyjaciół!

Leo zaklął pod nosem. „Nasz trzeci kompan". Zerknął w

dół na taserową kulę na

pajęczych nóżkach, która zwaliła z nóg Hazel i Franka.

Pomyślał, że trzeci ejdolon

pewnie ukrywa się właśnie w niej. Ale Leo wciąż musiał

wydedukować właściwy układ

pierścieni, aby aktywować tę kontrolną kulę.

-No dobra! - zawołał. - Macie mnie. Jeszcze tylko...

sekundę.

-Nie będzie już żadnych sekund! - ryknęła Wilcza Głowa.

-Otwieraj albo oni

zginą.

Opętana taserowa kula wystrzeliła swoje macki, które

wstrząsnęły ciałami Hazel i

Page 787: Znak Ateny - Rick Riordan

Franka. Taki ładunek elektryczności mógłby zatrzymać

ich serca.

Leo tłumił łzy. To go przerastało. Ręce mu opadły.

Wpatrzył się w kulę - siedem pierścieni, każdy pokryty

drobnymi greckimi literami,

cyframi i znakami zodiaku. Rozwiązaniem zagadki nie

mogło być pi. Archimedes nigdy

by nie zrobił dwukrotnie tego samego. Poza tym

przyłożywszy dłoń do kuli, Leo wyczuł,

że sekwencja znaków została ułożona przypadkowo.

Tylko sam Archimedes ją znał.

Może ostatnie słowa Archimedesa należy rozumieć jako:

„Nie ruszajcie moich

pierścieni"?

Nikt nie wiedział, co to znaczy, dopiero Leo skojarzył to z

tą kulą. Zamek był zbyt

skomplikowany. Gdyby miał do dyspozycji parę lat, może

by odcyfrował znaki i wpadł

na właściwą kombinację pierścieni, ale nie miał nawet

kilku sekund.

Czas się skończył. Nie miał szczęścia. A jego przyjaciele

zaraz zginą.

Page 788: Znak Ateny - Rick Riordan

„Staniesz przed problemem, którego nie potrafisz

rozwiązać" -zadźwięczał mu w

głowie głos.

Nemezis... Powiedziała mu, że nadejdzie ta chwila.

Wcisnął rękę do kieszeni i

wyciągnął ciasteczko z wróżbą. Bogini ostrzegła go, że za

jej pomoc przyjdzie mu

zapłacić wielką cenę - tak wielką jak utrata jednego oka.

Ale jeśli nie spróbuje, jego

przyjaciele umrą.

-Muszę zdobyć kod dostępu do tej kuli - powiedział.

I przełamał ciasteczko.

XL

LEO

Rozwinął skrawek papieru. Odczytał:

TO JEST TWOJE ŻYCZENIE? POWAŻNIE?

(ODWRÓĆ) Po drugiej stronie było

napisane:

Page 789: Znak Ateny - Rick Riordan

TWOJE SZCZĘŚLIWE LICZBY TO: DWANAŚCIE,

JUPITER, DELTA, TRZY,

THETA, OMEGA. (ZEMŚCIJ SIĘ NA GAI, LEONIE

VALDEZIE) Drżącymi palcami

zaczął obracać pierścienie. Za drzwiami Wilcza Głowa

warknęła zniechęconym głosem:

-Jeśli nie dbasz o los przyjaciół, może potrzebujesz

dodatkowej motywacji. Może

powinienem zniszczyć te zwoje - bezcenne dzieła

Archimedesa!

Ostatni pierścień zaskoczył. Kula zahuczała energią. Leo

przebiegł dłońmi po jej

powierzchni, wyczuwając maleńkie guziki i dźwigienki

oczekujące na jego komendę.

Magiczne i elektryczne impulsy pobiegły kablami z

niebiańskiego spiżu i wypełniły

energią całą pracownię.

Leo nigdy nie grał na żadnym instrumencie muzycznym,

ale wyobraził sobie, że to

musi być podobne - znać każdą tonację i nutę tak dobrze,

że nie myśli się, co robią palce.

Trzeba się tylko skupić na rodzaju dźwięku, który chce

się wydobyć.

Zaczął ostrożnie. Skoncentrował się na jednej ze złotych

kul w pracowni,

Page 790: Znak Ateny - Rick Riordan

wyglądającej na nienaruszoną. Złota kula zadrgała.

Wyrosły z niej trzy nogi, na których

pokuśtykała do kuli taserowej. Ze szczytu złotej kuli

wyskoczyła mała pila tarczowa,

która zaczęła piłować taserową kulę.

Leo spróbował aktywować inną kulę. Ta wybuchła,

zamieniając się w grzybek

spiżowego pyłu i dymu.

-Uups - mruknął. - Wybacz, Archimedesie.

-Co ty wyprawiasz? - zapytała Wilcza Głowa. - Przestań

się wygłupiać i poddaj

się!

-O tak, poddaję się! Całkowicie i bez reszty!

Spróbował przejąć kontrolę nad trzecią kulą. Ta też się

rozpadła. Nie czuł się

najlepiej, niszcząc te starożytne wynalazki, ale w końcu to

była sprawa życia lub śmierci.

Frank oskarżył go, że bardziej dba o maszyny niż o ludzi,

ale skoro już doszło do wyboru

między tymi starymi kulami a jego przyjaciółmi, wybrał

przyjaciół.

Page 791: Znak Ateny - Rick Riordan

Czwarta próba poszła lepiej. Ze szczytu wysadzanej

rubinami kuli wyskoczyły

śmigiełka helikoptera. Leo był rad, że nie ma tu stolika

Buforda - pewnie by się zakochał.

Rubinowa kula uniosła się w powietrze i poleciała prosto

do przegródek ze zwojami.

Wysunęła złote rączki i porwała drogocenne futerały.

-Dość tego! - krzyknęła Wilcza Głowa. - Zniszczę te...

Zbroja odwróciła się i zobaczyła, jak rubinowa kula

odlatuje

ze zwojami. Przeleciała przez salę i zawisła w powietrzu

w dalekim kącie.

-Co?! - ryknęła Wilcza Głowa. - Zabić więźniów!

Zwracała się chyba do taserowej kuli. Ta, niestety, nie

była już w stanie nic zrobić.

Złota kula Leona siedziała na jej otwartej głowie, tnąc

zębatki i kabelki, jakby patroszyła

dynię.

Dzięki bogom, Hazel i Frank zaczęli się poruszać.

-Ej! - Wilcza Głowa skinęła na Lwią Głowę stojącą przy

drugiej żaluzji. - Chodź!

Page 792: Znak Ateny - Rick Riordan

Sami zniszczymy tych półbogów!

-Nie sądzę, chłopaki. - Leo zwrócił się do Lwiej Głowy.

Jego palce zadrgały na

kuli kontrolnej i poczuł, że przez podłogę pobiegł

strumień energii.

Leo wyszczerzył zęby.

-Teraz jesteście w Świecie Leona.

Lwia Głowa odwróciła się i zbiegła po schodkach.

Zamiast zaatakować Hazel i

Franka, pomaszerowała na drugą stronę i stanęła przed

swoją towarzyszką.

-Co ty robisz? - zapytała Wilcza Głowa. - Musimy...

BLONG!

Lwia Głowa rąbnęła Wilczą Głowę tarczą w pierś.

Uderzyła głowicą miecza w hełm

Wilczej Głowy. Wilcza Głowa stała się Płaską,

Zdeformowaną, Nieszczęsną Wilczą

Głową.

-Przestań! - krzyknęła.

-Nie mogę! - jęknęła Lwia Głowa.

Page 793: Znak Ateny - Rick Riordan

Leo już się połapał, w czym rzecz. Rozkazał obu zbrojom

odrzucić miecze i tarcze i

młócić się nawzajem rękami.

-Valdez! - zakwiliła Wilcza Głowa. - Zapłacisz za to

życiem!

-Już to widzę! Kto teraz kogo opętał, Kacperku?

Roboty zwaliły się po schodkach na dół, a Leo zmusił je,

by zatańczyły fokstrota jak

modne panienki z lat dwudziestych. Ich złącza zadymiły.

Wszystkie kule w pracowni

zaczęły podskakiwać. Zbyt wiele energii popłynęło

starożytnym systemem. Kula

kontrolna w ręku Leona nagrzała się niebezpiecznie.

-Frank, Hazel! - zawołał. - Kryć się!

Jego przyjaciele, wciąż oszołomieni, gapili się ze

zdumieniem na roztańczone

metalowe roboty, ale zrozumieli ostrzeżenie. Frank

pociągnął Hazel pod najbliższy stół i

osłonił ją swoim ciałem.

Page 794: Znak Ateny - Rick Riordan

Jeszcze jeden obrót kulą i Leo wysłał potężny strumień

energii. Zbroje wybuchły.

Pręty, tłoki i spiżowe opiłki wystrzeliły we wszystkie

strony. Na stołach kule wybuchały

jak puszki z gazowanymi napojami. Złota kula

znieruchomiała, a rubinowa opadła na

posadzkę razem ze zwojami.

Nagle wszystko ucichło, tylko od czasu do czasu strzeliła

jakaś iskra albo coś

zaskwierczało. W powietrzu unosił się zapach palących

się silników samochodowych.

Leo zbiegł po schodkach i znalazł Franka i Hazel pod

stołem. Jeszcze nigdy nie był tak

szczęśliwy na widok tych dwojga tulących się do siebie.

-Żyjecie!

Lewe oko Hazel zadrgało, może po taserowym wstrząsie,

ale wyglądało na to, że jest

cała i zdrowa.

-Och... co właściwie się stało?

-Archimedes zadziałał! W tych starych maszynach

pozostało akurat dość mocy na

wielki finał. Kiedy już znalazłem kod dostępu, reszta była

łatwa.

Page 795: Znak Ateny - Rick Riordan

Poklepał kulę kontrolną, która paskudnie dymiła. Nie

wiedział, czy da się ją

naprawić, ale w tym momencie był zbyt szczęśliwy, by

się o to martwić.

-Ejdolony - powiedział Frank. - Już ich nie ma?

Leo wyszczerzył zęby.

-Moja ostatnia komenda przepaliła ich mordercze

włączniki, praktycznie

zablokowała wszystkie ich obwody i stopiła rdzenie.

-A w jakimś ludzkim języku? - zapytał Frank.

-Zapędziłem ejdolony w pułapkę instalacji, a potem je

stopiłem. Już nigdy nie

będą nikogo dręczyć.

Pomógł im wstać.

-Ocaliłeś nam życie - powiedział Frank.

-Nie bądź taki zaskoczony. - Leo rozejrzał się po

zniszczonej pracowni. - Szkoda,

Page 796: Znak Ateny - Rick Riordan

że to wszystko się rozwaliło, ale przynajmniej

uratowałem zwoje. Jeśli doniosę je do

Obozu Herosów, może będę mógł odtworzyć wynalazki

Archimedesa.

Hazel potarła sobie głowę.

-Ale... nie rozumiem. Gdzie jest Nico? Ten tunel

powinien nas do niego

doprowadzić.

Leo prawie już zapomniał, po co w ogóle tu przyszli. To

fakt, Nica tu nie było.

Zabrnęli w ślepą uliczkę. Więc dlaczego...

-Och. - Poczuł się, jakby kula z pilą siedziała mu'na

głowie, wyciągając z niej

kable i zębatki. - Hazel, właściwie jak ty wy-niuchałaś,

gdzie jest Nico? To znaczy... czy

mogłaś po prostu wyczuć go w pobliżu, bo jest twoim

bratem?

Zmarszczyła czoło, chyba wciąż oszołomiona po tym

elektrycznym wstrząsie.

-Nie... to nie całkiem tak. Czasami mogę go wyczuć,

kiedy jest blisko, ale jak

mówiłam, Rzym jest taki skomplikowany, tyle tu

zakłóceń przez te wszystkie tunele i

jaskinie...

Page 797: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wyśledziłaś go, bo wyczuwasz metale, tak? Jego miecz?

Zamrugała.

-Skąd wiesz?

-Lepiej chodź ze mną.

Zaprowadził ją i Franka do kabiny sterowniczej i pokazał

im czarny miecz.

-Och. O, nie. - Hazel zachwiała się i byłaby upadła, gdyby

jej Frank nie złapał. Ale

to przecież niemożliwe! W tej spiżowej kadzi Nico miał

swój miecz! Percy widział

go w swoim śnie!

-Albo sen nie ukazywał prawdy - rzekł Leo - albo giganci

przenieśli tu miecz jako

przynętę.

-Więc jesteśmy w pułapce — powiedział Frank. -

Zostaliśmy tu zwabieni.

-Ale dlaczego?! - zawołała Hazel. - Gdzie jest mój brat?

Page 798: Znak Ateny - Rick Riordan

Syczący odgłos wypełnił kabinę. Z początku Leo

pomyślał, że to powróciły ejdolony.

Potem zdał sobie sprawę, że dymi spiżowe zwierciadło

leżące na stole.

-Och, moi biedni półbogowie.

W zwierciadle pojawiła się uśpiona twarz Gai. Jak zwykle

przemawiała, nie

poruszając wargami. Leo nie znosił sztuczek brzu-

chomówców z tymi ich mówiącymi

lalkami.

-Dokonaliście wyboru - powiedziała Gaja. Jej głos

potoczył się echem po sali.

Zdawał się wydobywać nie tylko ze zwierciadła, ale

również z kamiennych ścian.

Leo zrozumiał, że bogini ich otacza. Oczywiście. Byli

wewnątrz ziemi. Z wielkim

trudem po to zbudowali „Argo II", by wędrować przez

morze i w powietrzu, a i tak

skończyli w ziemi.

-Proponowałam wam ocalenie. Mogliście zawrócić. Teraz

jest już za późno.

Page 799: Znak Ateny - Rick Riordan

Przybyliście do starożytnych krain, gdzie jestem

najsilniejsza. Gdzie się przebudzę.

Leo wyciągnął młotek ze swojego pasa i uderzył nim w

zwierciadło. Było z metalu,

więc tylko zadygotało jak taca, ale poczuł się lepiej,

ugodziwszy Gaję w nos.

-Na wypadek gdybyś tego nie zauważyła, Brudna Buźko -

rzekł - to ci powiem, że

twoja żałosna pułapka zawiodła. Twoje ejdolony stopiły

się jak złom, a nam nic się nie

stało.

Gaja uśmiechnęła się łagodnie.

-Och, mój słodki Leonie. Zostaliście oddzieleni od reszty

przyjaciół. O to właśnie

chodziło.

Drzwi do pracowni zamknęły się z hukiem.

-Jesteście uwięzieni w moich objęciach. A tymczasem

Annabeth Chase stoi w obliczu

śmierci, przerażona i odrętwiała, w rękach największego

wroga jej matki.

Page 800: Znak Ateny - Rick Riordan

Obraz w zwierciadle zmienił się. Leo ujrzał Annabeth

leżącą w ciemnej pieczarze,

unoszącą swój spiżowy sztylet, jakby broniła się przed

jakimś potworem. Twarz miała

szarą. Jej noga była czymś owinięta. Nie widział, na co

patrzyła, ale musiało to być coś

strasznego. Zapragnął uwierzyć, że obraz jest iluzją, ale

miał dziwne poczucie, że

zwierciadło nie kłamie, że to dzieje się naprawdę i

właśnie w tej chwili.

-Ci inni - powiedziała Gaja -Jason Grace, Piper McLean i

mój przyjacielJackson wszyscy

zginą w ciągu najbliższych minut.

Scena znowu się zmieniła. Percy, z Orkanem w ręku,

prowadził Jasona i Piper

spiralnymi schodami w dół, w ciemność.

-Zdradzą ich własne talenty. Zabiją ich własne żywioły. A

już miałam nadzieję, że

przeżyją. Byliby lepszą ofiarą. Ale niestety, Franku i

Hazel, będziecie musieli ich

zastąpić. Moi słudzy wkrótce was stąd zabiorą i przeniosą

do starożytnego miejsca.

Page 801: Znak Ateny - Rick Riordan

Wasza krew w końcu mnie przebudzi. A zanim to się

stanie, pozwolę wam popatrzyć na

śmierć waszych przyjaciół. Proszę... nacieszcie się

widokiem porażki waszej misji.

Leo nie mógł dłużej tego wytrzymać. Jego dłoń zajaśniała

białym ogniem. Hazel i

Frank odskoczyli, gdy przycisnął dłoń do zwierciadła i

stopił je na kałużę spiżowej brei.

Głos Gai zamarł. Leo słyszał tylko szum własnej krwi w

uszach. Gwałtownie

wciągnął powietrze.

-Wybaczcie - powiedział. - Zaczęła mnie denerwować.

-Co teraz? - zapytał Frank. - Musimy się stąd wydostać i

pomóc reszcie.

Leo rozejrzał się po pracowni, teraz zasłanej dymiącymi

szczątkami kul. Przyjaciele

nadal go potrzebowali. Wciąż odgrywał główną rolę w tej

grze. Dopóki ma swój pas na

narzędzia, nie zamierza siedzieć bezradnie, oglądając

Kanał Śmierci Półbogów.

-Mam pomysł - powiedział. - Ale do tego potrzeba nas

wszystkich trojga.

Zaczął im opowiadać, jaki ma plan.

Page 802: Znak Ateny - Rick Riordan

XLI

PIPER

Piper starała się zachować spokój i jak najlepiej

wykorzystać czas.

Kiedy oboje z Jasonem zmęczyli się już spacerowaniem

po pokładzie i słuchaniem,

jak trener Hedge śpiewa Old MacDonald (zamieniając

zwierzęta na różne rodzaje broni),

postanowili urządzić sobie piknik w parku.

Hedge trochę zrzędził, ale w końcu się zgodził.

-Tylko żebym nie tracił was z oczu.

-A co, jesteśmy dzieciakami? - obruszył się Jason.

Hedge prychnął.

-Dzieciaki to koźlęta. Są milutkie i mają wymierną

wartość społeczną. Wy na

pewno nie jesteście dzieciakami.

Rozłożyli koc pod wierzbą niedaleko jakiejś sadzawki.

Piper sięgnęła po swój róg

Page 803: Znak Ateny - Rick Riordan

obfitości, z którego wysypało się piknikowe jadło -

zgrabnie zapakowane kanapki, puszki

z napojami, świeże owoce i (z niewiadomego powodu)

tort urodzinowy z fioletowym

lukrem i zapalonymi świeczkami.

Zmarszczyła brwi.

-Mamy czyjeś urodziny?

Jason skrzywił się.

-Nie chciałem nic mówić.

-Jason!

-Za dużo się dzieje. I szczerze mówiąc... jeszcze przed

miesiącem nawet nie

wiedziałem, kiedy są moje urodziny. Thalia mi

powiedziała, kiedy ostatnio była w

obozie.

Piper zastanawiała się, jak to jest - nie znać nawet daty

swoich urodzin. Jason trafił

pod opiekę wilczycy Lupy, kiedy miał zaledwie dwa lata.

Nie znał swojej śmiertelnej

matki. A siostrę poznał dopiero zeszłej zimy.

-Pierwszy lipca - powiedziała. - Kalendy lipcowe.

Page 804: Znak Ateny - Rick Riordan

-No tak. - Uśmiechnął się krzywo. - Rzymianie uznaliby

to za pomyślną datę.

Pierwszy dzień miesiąca nazwanego od Juliusza Cezara.

Dzień Junony. Huraa!

Nie chciała naciskać. Nie muszą świętować jego urodzin,

jeśli nie jest w nastroju.

-Szesnaście? - zapytała.

Kiwnął głową.

-O kurczę. Mogę już dostać prawo jazdy.

Piper roześmiała się. Jason zabił już tyle potworów i tyle

razy ocalił świat, że kiedy

sobie wyobraziła, jak poci się, zdając egzamin na prawo

jazdy, nie mogła się

powstrzymać. Jason za kierownicą jakiegoś starego

lincolna ze znakiem L, a obok niego

gburowaty instruktor z nogą na pedale hamulca

bezpieczeństwa!

-No co? Zdmuchnij świeczki.

Zrobił to. Ciekawe, czy pomyślał jakieś życzenie. Na

przykład żeby i on, i ona

Page 805: Znak Ateny - Rick Riordan

przeżyli tę misję i już nigdy się nie rozstali? Uznała, że

lepiej go o to nie pytać. Nie

chciała zapeszyć takiego życzenia, a już na pewno nie

chciała się dowiedzieć, że

pomyślał o czymś innym.

Od czasu gdy wczoraj wieczorem minęli Słupy

Herkulesa, Jason był jakiś

przygnębiony. Dobrze go rozumiała. Herkules, jego

starszy brat, na pewno sprawił mu

zawód, a stary bóg rzeki Acheloos wypowiedział kilka

niezbyt pochlebnych słów o

synach Jupitera.

Zapatrzyła się na kornukopię. Czy Acheloos pogodził się

już z brakiem rogów? Miała

taką nadzieję. To prawda, chciał ich zabić, ale wciąż mu

współczuła. Jak taki samotny,

dręczony depresją duch mógł stworzyć róg obfitości

tryskający ananasami i tortami

urodzinowymi? Może kornukopia wyssała z niego całą

boskość? Może teraz, gdy już go

pozbawili tego rogu, zdoła obudzić w sobie jakieś

poczucie szczęścia i je zachować?

Pomyślała też o radzie Acheloosa: „Jeśli dotrzesz do

Rzymu, bardziej ci się przyda

Page 806: Znak Ateny - Rick Riordan

opowieść o potopie". Znała tę opowieść, ale nie

rozumiała, jak mogłaby im pomóc.

Jason wyrwał zgaszoną świeczkę z tortu.

-Myślałem trochę - powiedział.

To sprowadziło Piper na ziemię. Kiedy się słyszy takie

zdanie z ust własnego

chłopaka, należy się mieć na baczności.

-O czym?

-O Obozie Jupiter. O tych wszystkich latach, w których

się tam szkoliłem. Zawsze

byliśmy jedną zgraną drużyną. Myślałem, że wiem, co to

znaczy. Ale szczerze mówiąc...

zawsze byłem przywódcą. Nawet kiedy byłem młodszy...

-Syn Jupitera. Pierwszy w legionie. Byłeś gwiazdą.

Jason żachnął się, ale nie zaprzeczył.

-A teraz jednym z siedmiorga... Nie wiem, co robić. Nie

przywykłem być jednym

z wielu... no, równych sobie. Czuję się tak, jakbym

nawalał.

Page 807: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper wzięła go za rękę.

-Nie nawalasz.

-Tak się czułem, kiedy zaatakował mnie Chrysaor.

Leżałem nieprzytomny w tej

pułapce. Bezradny.

-Daj spokój. Bycie herosem nie oznacza, że jest się

niezwyciężonym. To tylko

znaczy, że się jest wystarczająco dzielnym, by powstać i

zrobić co trzeba.

-A jeśli ja nie wiem, co trzeba robić?

-Po to masz przyjaciół. Wszyscy mamy różne talenty.

Razem do tego dojdziemy.

Jason przypatrywał się jej badawczo. Nie była pewna, czy

zrozumiał to, co

powiedziała, ale cieszyła się, że jej zaufał. Przyznał się,

że trochę w siebie zwątpił. To

dobrze. Nie zawsze odnosił same sukcesy. Nie oskarżał

całego świata o to, że coś mu się

nie udało -jak inny syn boga nieba, którego niedawno

spotkali. •

Page 808: Znak Ateny - Rick Riordan

-Herkules to drań - powiedział, jakby czytał w jej

myślach. -Nie chciałbym być

taki jak on. Ale nie miałbym odwagi mu się sprzeciwić,

gdybyś ty nie objęła

przywództwa. Tym razem to ty okazałaś się prawdziwym

herosem.

-Raz ty, raz ja.

-Nie zasługuję na ciebie.

-Nie wolno ci tak mówić.

-Dlaczego?

-Bo to pachnie rozstaniem. Chyba że zamierzasz...

Przechylił się i pocałował ją. Barwy rzymskiego

popołudnia nagle się wyostrzyły,

jakby obraz świata przestawił się na większą

rozdzielczość.

-Żadnych rozstań - obiecał. - Mogłem parę razy nabić

sobie guza, ale nie jestem aż

tak głupi.

-To dobrze. A jeśli chodzi o ten tort...

Page 809: Znak Ateny - Rick Riordan

Urwała. Biegł ku nim Percy Jackson, a po jego minie

Piper poznała, że przynosi złe

wiadomości.

Zebrali się na pokładzie, żeby trener Hedge mógł usłyszeć

nowiny. Kiedy Percy

skończył, Piper wciąż nie mogła w to uwierzyć.

-Więc porwali Annabeth - podsumowała - Gregory Peck i

Audrey Hepburn na

skuterze.

-No, może nie porwali — odrzekł Percy - ale mam jakieś

złe przeczucie... - Wziął

głęboki oddech, jakby starał się opanować. -W każdym

razie... odjechała. Może nie

powinienem jej pozwolić, ale...

-Nie miałeś wyboru. Wiedziałeś, że musi iść sama. A

poza tym jest twarda i

sprytna. Nic jej się nie stanie.

Zabarwiła głos czaromową, co może nie było czystym

zagraniem, ale musiała

Percyego trochę uspokoić. Gdyby doszło do walki,

Annabeth na pewno by nie chciała, by

Page 810: Znak Ateny - Rick Riordan

dał się zranić tylko dlatego, że za bardzo o niej myślał i

nie potrafił się skupić.

Trochę się rozluźnił.

- Może masz rację. W każdym razie Gregory... to znaczy

Tiberinus... powiedział, że

mamy mniej czasu na uwolnienie Nica, niż nam się zdaje.

Hazel i chłopcy jeszcze nie

wrócili?

Piper sprawdziła czas na pulpicie sterowni. Nie zdawała

sobie sprawy, jak zrobiło się

późno.

-Druga po południu. Umówiliśmy się na trzecią.

-Najpóźniej - przypomniał Jason.

Percy wskazał na sztylet Piper.

-Tiberinus powiedział, że możemy zlokalizować Nica...

no wiecie, na tym.

Piper przygryzła wargi. Nie chciała zobaczyć na

Katoptrisie nowych przerażających

wizji.

Page 811: Znak Ateny - Rick Riordan

-Próbowałam. Sztylet nie zawsze pokazuje to, co chcę

zobaczyć. Prawdę mówiąc,

prawie nigdy tego nie robi.

-Proszę - powiedział Percy. - Spróbuj jeszcze raz.

Błagał ją tymi swoimi oczami barwy morza jak mała

foczka, która potrzebuje

pomocy. Jak Annabeth udaje się nie ulec mu od czasu do

czasu?

-No dobrze — westchnęła i wyciągnęła sztylet z pochwy.

-Skoro już się do tego bierzesz - powiedział trener Hedge

- to sprawdź, czy uda ci

się zobaczyć ostatnie wyniki w bejsbolu. Włosi w ogóle

nie pokazują meczów o

pietruszkę.

-Sza!

Wpatrzyła się w spiżową klingę. Rozbłysła. Zobaczyła

jakiś loft pełen rzymskich

półbogów. Kilkunastu stało wokół stołu jadalnego, a

Oktawian przemawiał, pokazując

Page 812: Znak Ateny - Rick Riordan

coś na wielkiej mapie. Reyna chodziła wzdłuż okien i

spoglądała na Central Park.

-Nie jest dobrze - mruknął Jason. - Założyli już bazę

wypadową na Manhattanie.

-A na tej mapie jest Long Island - dodał Percy.

-Rozpoznają teren - zgadywał Jason. - Omawiają kierunki

natarcia.

Piper nie chciała na to patrzeć. Skupiła się bardziej. Na

klindze zafalowało światło.

Zobaczyła jakieś ruiny - fragmenty rozpadających się

murów, samotną kolumnę,

kamienną posadzkę pokrytą mchem i uschłymi liśćmi - na

trawiastym zboczu rzadko

porośniętym sosnami.

-Byłem tam - powiedział Percy. - To jest dawne Forum.

Wizja przybliżyła się. Z boku kamiennej posadzki

odkopano

schody wiodące w dół, do nowoczesnej żelaznej bramy

zamkniętej na kłódkę. Wizja

pomknęła przez nią dalej w dół, spiralnymi schodami, a

potem w ciemną, okrągłą komorę

Page 813: Znak Ateny - Rick Riordan

przywodzącą na myśl wnętrze silosu na zboże.

Sztylet wypadł Piper z ręki.

-Co jest? - zapytał Jason. - Przecież sztylet coś nam

pokazywał.

Poczuła się tak, jakby okręt znowu był na oceanie,

kołysząc się

pod jej stopami.

-Nie możemy tam pójść.

Percy zmarszczył brwi.

-Piper, Nico umiera. Musimy go odnaleźć. No i nie

zapominajmy, że Rzym może

zostać zniszczony.

Nie była w stanie wydobyć głosu. Tak długo

zachowywała dla siebie wizję tej

okrągłej komory, że teraz nie mogła o niej mówić. Miała

okropne przeczucie, że

wyjaśnienie tego Percy emu i Jasonowi i tak niczego nie

zmieni. Nie mogła powstrzymać

tego, co miało się stać.

Page 814: Znak Ateny - Rick Riordan

Podniosła sztylet. Wydał się jej chłodniejszy niż zwykle.

Zmusiła się do spojrzenia na klingę. Zobaczyła dwóch

gigantów w zbrojach

gladiatorów, siedzących na olbrzymich krzesłach

pretorów. Przepijali do siebie ze

złotych czar, jakby dopiero co wygrali ważną bitwę.

Między nimi stała wielka spiżowa

kadź.

Wizja znowu się przybliżyła. W kadzi kulił się Nico di

Angelo. Już się nie poruszał.

U jego stóp nie było już ziaren granatu.

-Spóźniliśmy się - powiedział Jason.

-Nie - odparł Percy. - Nie, nie mogę w to uwierzyć. Może

zapadł w głębszy trans,

żeby zyskać na czasie. Nie mamy ani chwili do stracenia.

Klinga pociemniała. Piper wsunęła ją do pochwy, starając

się opanować drżenie rąk.

Miała nadzieję, że Percy ma rację i Nico wciąż żyje. Z

drugiej strony nie rozumiała, co

łączy tę wizję z wizją komory pełnej wody. Może giganci

przepijali do siebie, bo ona,

Percy i Jason już zginęli?

Page 815: Znak Ateny - Rick Riordan

-Trzeba poczekać na innych - powiedziała. — Hazel,

Frank i Leo powinni zaraz

wrócić.

-Nie możemy czekać - upierał się Percy.

Trener Hedge odchrząknął.

-To tylko dwa olbrzymy. Jeśli chcecie, mogę je załatwić.

-Och, trenerze - powiedział Jason - to naprawdę piękny

gest z twojej strony, ale

musisz zaopiekować się okrętem.

Hedge nachmurzył się.

-1 co, tylko wy troje będziecie mieć zabawę?

Percy chwycił go za ramię.

Nie była w stanie wydobyć głosu. Tak długo

zachowywała dla siebie wizję tej

okrągłej komory, że teraz nie mogła o niej mówić. Miała

okropne przeczucie, że

wyjaśnienie tego Percy'emu i Jasonowi i tak niczego nie

zmieni. Nie mogła powstrzymać

tego, co miało się stać.

Page 816: Znak Ateny - Rick Riordan

Podniosła sztylet. Wydał się jej chłodniejszy niż zwykle.

Zmusiła się do spojrzenia na klingę. Zobaczyła dwóch

gigantów w zbrojach

gladiatorów, siedzących na olbrzymich krzesłach

pretorów. Przepijali do siebie ze

złotych czar, jakby dopiero co wygrali ważną bitwę.

Między nimi stała wielka spiżowa

kadź.

Wizja znowu się przybliżyła. W kadzi kulił się Nico di

Ange-lo. Już się nie poruszał.

U jego stóp nie było już ziaren granatu.

-Spóźniliśmy się - powiedział Jason.

-Nie - odparł Percy. - Nie, nie mogę w to uwierzyć. Może

zapadł w głębszy trans,

żeby zyskać na czasie. Nie mamy ani chwili do stracenia.

Klinga pociemniała. Piper wsunęła ją do pochwy, starając

się opanować drżenie rąk.

Miała nadzieję, że Percy ma rację i Nico wciąż żyje. Z

drugiej strony nie rozumiała, co

Page 817: Znak Ateny - Rick Riordan

łączy tę wizję z wizją komory pełnej wody. Może giganci

przepijali do siebie, bo ona,

Percy i Jason już zginęli?

-Trzeba poczekać na innych - powiedziała. - Hazel, Frank

i Leo powinni zaraz

wrócić.

-Nie możemy czekać - upierał się Percy.

Trener Hedge odchrząknął.

-To tylko dwa olbrzymy. Jeśli chcecie, mogę je załatwić.

-Och, trenerze - powiedział Jason - to naprawdę piękny

gest z twojej strony, ale

musisz zaopiekować się okrętem.

Hedge nachmurzył się.

-1 co, tylko wy troje będziecie mieć zabawę?

Percy chwycił go za ramię.

-Kiedy wróci tu Hazel z chłopcami, będziesz im

potrzebny. Będą potrzebowali

przywódcy. Jesteś ich opoką.

Page 818: Znak Ateny - Rick Riordan

-No pewnie. - Jason starał się zachować powagę. - Leo

zawsze mówi, że jesteś

jego opoką. Powiesz im, dokąd poszliśmy, i posterujesz

okrętem, żebyśmy mogli

wszyscy spotkać się na Forum.

-1 weź to. - Piper odwiązała pas z Katoptrisem i włożyła

go trenerowi w ręce.

Wytrzeszczył oczy. Żaden półbóg nie powinien pozbywać

się broni, ale Piper miała

już dość złych wizji. Wolała spojrzeć śmierci w oczy bez

żadnych kolejnych zapowiedzi.

-Miej na nas oko. I możesz sobie sprawdzić wyniki w

bejsbolu.

To załatwiło sprawę. Hedge ponuro pokiwał głową,

gotów odegrać swoją rolę w tej

misji.

-Dobra - powiedział. - Ale jeśli nawinie mi się jakiś

olbrzym...

-Możesz w niego łupnąć z balisty - powiedział Jason.

-A w denerwujących turystów?

-Nie - odpowiedzieli wszyscy razem.

Page 819: Znak Ateny - Rick Riordan

-No dobra. Tylko nie marudźcie zbyt długo, bo i wam

przywalę z balisty.

XLII

PIPER

Odnalezienie Forum nie było trudne. Percy zaprowadził

ich prosto na opuszczone

zbocze wzgórza nad ruinami.

Wejście do środka też było łatwe. Jason rozciął kłódkę

swoim złotym mieczem i

żelazna brama stanęła przed nimi otworem. Nie zobaczył

ich żaden śmiertelnik. Nie

rozległ się żaden alarm. Spiralne schodki wiodły w

ciemność.

-Ja pójdę pierwszy - powiedział Jason.

-Nie! - krzyknęła Piper.

Obaj chłopcy odwrócili się do niej.

-Pipes, o co chodzi? - zapytał Jason. - Ta wizja na

klindze... już ją przedtem

Page 820: Znak Ateny - Rick Riordan

widziałaś, tak?

Kiwnęła głową; zapiekło ją pod powiekami.

-Nie wiedziałam, jak wam to powiedzieć. Zobaczyłam

tam, w dole, komorę

napełniającą się wodą. I nas troje. Tonęliśmy.

Jason i Percy zmarszczyli brwi.

-Ja nie mogę utonąć - powiedział Percy, ale zabrzmiało to

raczej jak pytanie.

-Może przyszłość się zmieniła - spekulował Jason. - W tej

wizji, którą nam

dopiero co pokazałaś, nie było żadnej wody.

Piper bardzo by chciała, żeby miał rację, ale

podejrzewała, że los nie okaże się dla

nich tak łaskawy.

-Posłuchajcie - odezwał się Percy. - Ja to sprawdzę. Nie

ma sprawy. Zaraz wrócę.

I zanim Piper zdążyła się sprzeciwić, zniknął w otworze

schodów.

Page 821: Znak Ateny - Rick Riordan

Liczyła w duchu, czekając na jego powrót. Doliczyła do

trzydziestu pięciu, kiedy

usłyszała jego kroki i pojawił się na szczycie schodów.

Wydawał się raczej zdziwiony niż

uspokojony.

-Dobra wiadomość: nie ma wody. Zła: nie zauważyłem

żadnego wyjścia. I dziwna

wiadomość: no... zresztą powinniście to sami zobaczyć...

Schodzili ostrożnie po schodkach. Percy szedł pierwszy z

Orkanem w dłoni. Piper za

nim, na końcu Jason, chroniąc tyły. Kamienne spiralne

schodki były wąskie, miały

najwyżej półtora metra średnicy. Choć Percy zapewnił

ich, że nic im nie grozi, Piper

wypatrywała pułapek za każdym zakrętem schodów. Nie

miała broni, tylko ten róg

obfitości przewieszony na rzemieniu przez ramię. Gdyby

doszło do najgorszego, miecze

chłopców na niewiele by się zdały w tak ciasnym

pomieszczeniu. Mogłaby tylko

poczęstować wrogów serią wędzonych szynek.

Na ścianach widniały stare graffiti wyryte w kamieniu:

rzymskie cyfry, imiona i

Page 822: Znak Ateny - Rick Riordan

krótkie zdania po włosku. Oznaczało to, że w nowszych

czasach nieraz wchodzili tu

ludzie, ale Piper to nie uspokoiło. Jeśli tam w dole były

potwory, na pewno zignorowały

śmiertelników, czekając na jakichś soczystych półbogów.

Wreszcie dotarli do końca schodów.

Percy odwrócił się.

-Uważajcie na ostatni stopień.

Zeskoczył na posadzkę okrągłej komory, z półtora metra

poniżej schodów. Dlaczego

wymyślono takie zejście, Piper nie miała pojęcia. Może

komora i schody zostały

zbudowane w różnych okresach?

Miała ochotę zawrócić i uciec, ale nie mogła tego zrobić,

bo Jason stał za nią, no i nie

zostawiłaby Percy ego. Zsunęła się na dół, a Jason za nią.

Okrągła komora była dokładnie taka, jaką zobaczyła na

klindze Katoptrisa, tyle że nie

wypełniała jej woda. Ściany kiedyś zdobiły freski, które z

biegiem lat zblakły do

brudnawej bieli z plamkami dawnych barw. Od

kopulastego sklepienia dzieliło ich z

Page 823: Znak Ateny - Rick Riordan

piętnaście metrów.

W głębi komory, naprzeciw schodów, w ścianach wykuto

dziewięć nisz - każdą około

półtora metra nad posadzką - dość wysokich, by

pomieścić posąg wielkości człowieka.

Wszystkie były puste.

Powietrze było chłodne i suche. Jak powiedział Percy, nie

było stąd żadnego innego

wyjścia.

-No dobra. - Percy uniósł brwi. - Teraz ta dziwna część.

Patrzcie.

Przeszedł na środek komory.

Natychmiast na ścianach zapulsowało zielone i niebieskie

światło. Piper usłyszała

plusk fontanny, ale przecież tu nie było wody. A jedynym

źródłem światła były miecze

Percy'ego i Jasona.

-Czujecie ocean? - zapytał Percy.

Z początku nie zwróciła na to uwagi. Stała obok Percy

ego, a on zawsze pachniał

Page 824: Znak Ateny - Rick Riordan

morzem. Ale miał rację. Woń słonej wody i sztormu

nasilała się, jakby nadciągał letni

huragan.

-Iluzja? - Nagle poczuła się dziwnie spragniona.

-Nie wiem - odrzekł Percy. - Czuję, jakby gdzieś tutaj

była woda... dużo wody. Ale

jej nie ma. Jeszcze nigdy nie byłem w takim miejscu.

Jason podszedł do najbliższej niszy w ścianie. Dotknął

dna, które było na wysokości

jego oczu.

-Ten kamień... Jest inkrustowany muszelkami. To

nimfeum.

Piper robiło się coraz bardziej sucho w ustach.

-Co?

-Mieliśmy takie w Obozie Jupiter. Na Świątynnym

Wzgórzu. To świątynia dla

nimf.

Piper przesunęła dłonią po dnie innej niszy. Jason miał

rację. Nisza była

naszpikowana muszelkami świętego Jakuba, kau-ri,

konchami. Zdawały się tańczyć w

wodnistym świetle. W dotyku były lodowate.

Page 825: Znak Ateny - Rick Riordan

Zawsze myślała, że nimfy to przyjazne duchy - głupie i

zalotne, ale na ogół

nieszkodliwe. Miały dobre stosunki z dziećmi Afrodyty.

Uwielbiały plotkować i dzielić

się poradami na temat urody. To miejsce nie

przypominało jednak jeziora w Obozie

Herosów czy strumieni w lasach, gdzie je zwykle

spotykała. To miejsce było jakieś

nienaturalne, wrogie i bardzo suche.

Jason cofnął się i spojrzał na rząd nisz.

-W starożytnym Rzymie takie świątynie były wszędzie.

Bogaci ludzie budowali je

przy swoich willach, żeby uczcić nimfy i zapewnić sobie

zawsze czystą wodę. Niektóre

budowano wokół naturalnych źródeł, ale większość była

dziełem ludzkich rąk.

-Ale... tutaj chyba nie było nimf? - zapytała Piper z

nadzieją.

-Nie wiem. To miejsce kiedyś mogło być sadzawką z

fontanną. Jeśli nimfeum

należało do jakiegoś półboga, często się zdarzało, że

zapraszał nimfy, by w nim

zamieszkały. Jeśli się zgodziły, uważano to za dobry

znak.

Page 826: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dla właściciela - dopowiedział Percy. - Ale bywało i tak,

że nimfy przywiązywały

się do nowego źródła wody, na przykład fontanny w

jakimś pięknym, słonecznym parku,

ze świeżą wodą pompowaną przez akwedukty...

-Ale przecież to miejsce od wieków jest pod ziemią -

zauważyła Piper. - Jest suche

i zapomniane. Co się stało z nimfami?

Plusk wody przeszedł w chór syków przywodzących na

myśl widmowe węże.

Niebieskie i zielone falujące światło zmieniło się w

fioletowe i jadowicie zielonkawe.

Ponad nimi zajaśniało dziewięć nisz. Już nie były puste.

W każdej stała pomarszczona staruszka. Były tak

wysuszone i kruche, że Piper

przypominały mumie - tyle że mumie zwykle się nie

poruszają. Ich oczy były

ciemnofioletowe, jakby jasnoniebieska woda źródła życia

zgęstniała w nich i ściemniała.

Ich niegdyś piękne jedwabne suknie były teraz porwane i

wyblakłe. Ich włosy, kiedyś

Page 827: Znak Ateny - Rick Riordan

ufryzowane w loki i przyozdobione klejnotami na modłę

rzymskich dam, teraz były

rozczochrane i suche jak słoma. Piper pomyślała, że

gdyby istnieli wodni ludożercy,

wyglądaliby właśnie tak.

-Co się stało z nimfami? - powtórzyła postać w środkowej

niszy.

Była w jeszcze gorszym stanie niż jej towarzyszki. Plecy

miała wygięte jak ucho

dzbana. Skóra na kościach rąk przypominała najcieńszy

pergamin. W matowych włosach

połyskiwał pogięty wieniec ze "złotych liści wawrzynu.

Utkwiła fioletowe oczy w Piper.

-To bardzo ciekawe pytanie, moja droga. Może nimfy

wciąż tutaj są, cierpiąc,

czekając na pomstę.

Piper przysięgła sobie, że kiedy tylko będzie mogła, stopi

Katop-tris i sprzeda na

złom. Ten głupi nóż jeszcze nigdy nie pokazał jej całej

prawdy. Tak, zobaczyła, jak tonie

w tej komorze, ale gdyby wiedziała, że czeka w niej na

nią dziewięć zombie, które kiedyś

były nimfami, nigdy by nie zeszła do podziemi.

Page 828: Znak Ateny - Rick Riordan

Chciała rzucić się ku schodom, ale kiedy się odwróciła,

nie zobaczyła otworu w

ścianie. Oczywiście. Teraz był tam tylko nagi mur.

Podejrzewała, że to nie jest iluzja.

Zresztą i tak zanim przebiegłaby przez całą komorę, te

żywe mumie zdążyłyby

wyskoczyć z nisz.

Jason i Percy stanęli obok niej z mieczami w dłoniach.

Dobrze było mieć ich tak

blisko, ale podejrzewała, że ich miecze nie na wiele tu się

przydadzą. Przecież już

widziała, co się tutaj stanie. Te duchy i tak ich jakoś

pokonają.

-Kim jesteście? - zapytał Percy.

Środkowa nimfa zwróciła ku niemu głowę.

-Ach... imiona. Kiedyś je miałyśmy. Ja byłam Hagno,

pierwszą z nas dziewięciu!

Piper pomyślała, że to jakiś okrutny żart, by taka

wiedźma miała na imię Hagno, ale

nie powiedziała tego na głos.

-Dziewięciu - powtórzył Jason. - Dziewięć nimf tej

świątyni. Zawsze było

Page 829: Znak Ateny - Rick Riordan

dziewięć nisz.

-Oczywiście. - Hagno obnażyła zęby w złośliwym

uśmiechu. -Ale my jesteśmy

tymi pierwszymi dziewięcioma nimfami, Jasonie Grace,

tymi, które były przy

narodzinach twojego ojca.

Jason opuścił miecz.

-Jupitera? Byłyście przy jego narodzinach?

-Wtedy nazywałyśmy go Zeusem. Był takim małym,

piszczącym berbeciem.

Pomagałyśmy Rei w porodzie. Kiedy dziecko przyszło na

świat, ukryłyśmy je przed jego

ojcem, Kronosem, boby je pożarł. Ach, ale miało płuca!

Robiłyśmy co w naszej mocy,

żeby Kronos nie usłyszał tego wrzasku. A kiedy Zeus

podrósł, obiecał nam wieczyste

zaszczyty. Ale to było w starym kraju, w Grecji.

Inne nimfy zaczęły zawodzić i drapać paznokciami ściany

nisz. Wyglądało na to, że

są w nich uwięzione, jakby ich stopy były wtopione w

kamień, podobnie jak te ozdobne

muszelki.

Page 830: Znak Ateny - Rick Riordan

-Kiedy Rzym stał się potęgą, zaproszono nas tutaj -

ciągnęła Hagno. - Pewien syn

Jupitera skusił nas swoimi łaskami. „Będziecie miały

nowy dom", obiecywał. „Większy i

lepszy! Żadnych opłat z góry, w eleganckiej dzielnicy.

Rzym będzie trwał wiecznie".

-Wiecznie - zasyczały nimfy.

-Nie oparłyśmy się pokusie. Opuściłyśmy nasze proste

studnie i źródła na górze

Lykaion i przeniosłyśmy się tutaj. Przez wiele stuleci

wiodłyśmy tu cudowne życie!

Przyjęcia, ofiary na naszą cześć, nowe suknie i klejnoty

co tydzień. Flirtowali z nami

wszyscy rzymscy półbogowie. I czcili nas.

Nimfy znowu zaczęły jęczeć i wzdychać.

-Ale Rzym nie przetrwał. Akwedukty zmieniły kierunek.

Willa naszego pana

opustoszała, zamieniła się w ruinę, przykryła ją ziemia. O

nas zapomniano, a same nie

możemy stąd wyjść. Źródła naszego życia są tutaj, pod

ziemią. Nasz dawny pan nie

zadbał o to, by nas stąd uwolnić. Schniemy w tych

ciemnościach od stuleci, spragnione...

Page 831: Znak Ateny - Rick Riordan

och, jak spragnione!

Nimfy zaczęły drapać się po wargach.

Piper poczuła ucisk w gardle.

-Bardzo wam współczuję - powiedziała, starając się użyć

czaromowy. - To musi

być straszne. Ale nie jesteśmy waszymi wrogami. Jeśli

możemy wam pomóc...

-Och, jaki słodki głos! - zawołała Hagno. - Jakie piękne

rysy! Kiedyś byłam taka

jak ty. Mój głos koił jak górski strumień. Ale czy ty

wiesz, co się staje z umysłem nimfy

uwięzionej w ciemności, żywiącej się samą nienawiścią i

pojącej się tylko pragnieniem

zemsty? Tak, moja droga. Możecie nam pomóc.

Percy uniósł rękę.

-Ee... jestem synem Posejdona. Może mógłbym wezwać

jakieś nowe źródło wody.

-Ha! - krzyknęła Hagno, a inne nimfy powtórzyły jak

echo: - Ha! Ha!

Page 832: Znak Ateny - Rick Riordan

-No proszę, syn Posejdona - powiedziała Hagno. - Znałam

dobrze twojego ojca.

Efialtes i Otis obiecali nam, że przyjdziesz.

Piper chwyciła Jasona za ramię, żeby nie stracić

równowagi.

-Giganci - powiedziała. — Pracujecie dla nich?

-Są naszymi sąsiadami. - Hagno uśmiechnęła się. - Ich

komnaty są pod tą komorą,

tam, dokąd skierowano wodę z akweduktu. Na igrzyska.

Kiedy zawrzemy z wami

układ... kiedy nam pomożecie. .. bliźniacy nam obiecali,

że już nigdy nie będziemy

cierpieć.

Zwróciła się do Jasona.

-A ty, synu Jupitera, zapłacisz za ohydną zdradę twojego

poprzednika, który nas tu

przywiódł. Znam potęgę boga nieba. Piastowałam go,

kiedy był niemowlęciem! Kiedyś

my, nimfy, panowałyśmy nad deszczem, nad naszymi

studniami i źródłami. Gdy z tobą

skończę, odzyskamy dawną moc. A ty, Percy Jacksonie,

synu boga morza... od ciebie

weźmiemy wodę, nieskończone zapasy wody.

Page 833: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nieskończone? - Oczy Percy'ego skakały od jednej

nimfy do drugiej. - Ee...

słuchaj, nie znam się na nieskończoności. Ale może

mógłbym podrzucić kilka galonów.

-A ty, Piper McLean - fioletowe oczy Hagno zalśniły -

jesteś taka młoda, taka

urocza, masz taki słodki głos. Od ciebie zażądamy twojej

piękności. Czekałyśmy na ten

dzień, oszczędzałyśmy resztkę życiowej siły. Jesteśmy

bardzo spragnione. I teraz

napijemy się do woli. Wy troje nas napoicie!

Wszystkie dziewięć nisz rozjarzyło się, nimfy znikły. Z

nisz popłynęła woda niezdrowo

ciemna woda, jak olej.

XLIII

PIPER

Piper pragnęła cudu, nie bajki na dobranoc. Ale teraz gdy

zmartwiała czuła, jak

czarna woda oblewa już jej stopy, przypomniała sobie

legendę, o której wspomniał

Page 834: Znak Ateny - Rick Riordan

Acheloos - opowieść o potopie.

Nie tę biblijną, o Noem, ale czirokeską wersję, którą

opowiadał jej ojciec, o

tańczących duchach i żywym szkielecie psa.

Kiedy była mała, często zwijała się w kłębek obok ojca na

jego wielkim fotelu z

odchylanym oparciem. Patrzyła przez okno na wybrzeże

Malibu, a ojciec opowiadał jej tę

legendę, którą usłyszał z ust dziadka Toma w indiańskim

rezerwacie w Oklahomie.

-Ten człowiek miał psa - zawsze zaczynał ojciec.

-Nie możesz tak zaczynać opowieści! - protestowała. -

Trzeba powiedzieć:

„Pewnego razu".

Ojciec roześmiał się.

-Ale to jest czirokeską bajka. Oni nie lubią ozdobników.

No więc ten człowiek

miał psa. Codziennie szedł z nim na skraj jeziora po

wodę, a pies szczekał zawzięcie na

jezioro, jakby go rozwścieczało.

-Był wściekły?

Page 835: Znak Ateny - Rick Riordan

-Bądź cierpliwa, skarbie. W końcu ten człowiek miał dość

tego szczekania i skarcił

psa: „Niedobry pies! Przestań szczekać na wodę. To tylko

woda". Ku jego zdumieniu

pies spojrzał na niego i zaczął mówić.

-Nasz pies potrafi powiedzieć: „Dzięki" - wtrąciła Piper. -

1 potrafi szczeknąć:

„Won".

-Coś w tym rodzaju - zgodził się ojciec. - Ale ten pies

przemówił całymi zdaniami.

Powiedział: „Wkrótce pewnego dnia nadejdą burze.

Woda powstanie i wszyscy się

potopią. Możesz ocalić siebie i swoją rodzinę, budując

tratwę, ale najpierw będziesz

musiał złożyć mnie w ofierze. Musisz wrzucić mnie do

wody".

-To okropne! Nigdy bym nie utopiła mojego psa!

-Ten człowiek pewnie pomyślał to samo. Pomyślał, że

pies kłamie... to znaczy,

kiedy już ochłonął po tym, jak pies zaczął mówić ludzkim

głosem. Zaprotestował, a pies

mu powiedział: „Jeśli mi nie wierzysz, spójrz na mój

kark. Ja już jestem martwy".

Page 836: Znak Ateny - Rick Riordan

-To straszne! Dlaczego mi to opowiadasz?

-Bo mnie o to poprosiłaś — przypomniał jej ojciec.

Rzecz w tym, że w tej opowieści było coś, co ją

fascynowało. Słyszała ją już wiele

razy, ale wciąż o niej rozmyślała.

-W każdym razie - ciągnął ojciec - ten człowiek złapał psa

za kark i zobaczył, że

pod sierścią i skórą są same kości. Pies był szkieletem

psa.

-Obrzydliwe.

-Zgadzam się. Więc ten człowiek ze łzami w oczach

pożegnał swojego psa i

wrzucił go do wody, a on natychmiast utonął. I ten

człowiek zbudował tratwę, a kiedy

nadszedł potop, on i jego rodzina przeżyli.

-Bez psa.

-Tak. Bez psa. Kiedy deszcze ustały i tratwa wylądowała

na brzegu, okazało się,

Page 837: Znak Ateny - Rick Riordan

że na całej ziemi żyją już tylko oni. Ten człowiek usłyszał

jakieś odgłosy zza wzgórza,

jakby tysiące ludzi śmiały się i tańczyły, ale kiedy wbiegł

na szczyt, ujrzał tylko mnóstwo

kości, tysiące szkieletów wszystkich ludzi, którzy zginęli

podczas potopu. Zrozumiał, że

to tańczyły duchy zmarłych. To właśnie usłyszał.

-No i?

-No i nic. Koniec.

-Nie możesz tak skończyć! Dlaczego te duchy tańczyły?

-Nie wiem. Twój dziadek nigdy mi tego nie wyjaśnił.

Może duchy cieszyły się, że

przeżyła jedna rodzina. Może cieszyły się ze swojego

życia po życiu. Duchy to duchy.

Kto to wie?

Piper nie zadowoliła taka odpowiedź. Miała tyle pytań.

Czy ta rodzina znalazła sobie

innego psa? Bo przecież nie wszystkie psy potonęły,

skoro ona sama miała psa.

Wciąż myślała o tej opowieści. Patrzyła na psy i

zastanawiała się, czy któryś nie jest

przypadkiem szkieletem psa. I nie mogła zrozumieć,

dlaczego ta rodzina musiała

poświęcić swojego psa, żeby przeżyć. Poświęcenie

samego siebie, by ratować swoją

Page 838: Znak Ateny - Rick Riordan

rodzinę, to na pewno czyn bardzo szlachetny - taki bardzo

psi.

Teraz, stojąc w rzymskim nimfeum, gdy woda sięgała jej

już do pasa, próbowała

pojąć, dlaczego bóg rzeki Acheloos wspomniał o tej

legendzie.

Żałowała, że nie ma tratwy, ale obawiała się, że teraz

przypomina raczej tego psa. Już

czuła się martwa.

XLIV

PIPER

Komora wypełniała się wodą z przerażającą szybkością.

Piper, Jason i Percy walili

pięściami w ściany, poszukując jakiegoś wyjścia, ale go

nie znaleźli. Powłazili do nisz,

żeby być nieco wyżej, ale ponieważ z każdej wylewała się

woda, przypominało to

balansowanie na krawędzi wodospadu. Nawet w niszy

woda sięgała Piper już do kolan.

Page 839: Znak Ateny - Rick Riordan

Mierząc od posadzki, musiała już być głęboka prawie na

dwa metry, a jej poziom wciąż

się podnosił.

-Mogę spróbować wezwać błyskawicę - powiedział

Jason. -Może wywalę dziurę

w suficie?

-Cała komora mogłaby się zawalić i nas zmiażdżyć -

odrzekła Piper.

-Albo mógłby nas porazić prąd - dodał Percy.

-Mamy mały wybór.

-Sprawdzę dno - powiedział Percy. - Jeśli tu kiedyś była

fontanna, to musi być

jakiś odpływ. A wy zbadajcie ściany nisz. Może te muszle

są czymś w rodzaju zatyczek.

Był to rozpaczliwy pomysł, ale Piper ucieszyła się, że

może coś zrobić.

Piper

45

Page 840: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy skoczył do wody. Jason i Piper włazili po kolei do

każdej niszy, kopiąc i waląc

pięściami w ściany, próbując wyrwać muszelki z

kamienia, ale to nic nie dało.

Szybciej niż się Piper spodziewała, Percy wynurzył

głowę, dysząc i młócąc wodę

rękami. Podała mu rękę i mało brakowało, a wciągnąłby

ją do wody, zanim zdołał się

wgramolić do niszy.

-Nie mogłem oddychać - wykrztusił. - Ta woda... To nie

jest zwykła woda. Ledwo

wróciłem.

„Siła życiowa nimf" - pomyślała Piper. Tak jadowita i

złośliwa, że nawet syn boga

morza nie mógł nad nią zapanować.

Piper poczuła, że ta woda i na nią źle wpływa. Mięśnie

nóg drżały jej, jakby

przebiegła wiele mil. Dłonie pomarszczyły się i

wysuszyły, choć przecież była pośrodku

fontanny.

Chłopcy poruszali się ospale. Jason miał bladą twarz. Z

trudem utrzymywał miecz w

Page 841: Znak Ateny - Rick Riordan

ręku. Percy był przemoknięty i dygotał. Włosy mu

pojaśniały, jakby spłukał sobie z nich

farbę.

-Odbierają nam moc - powiedziała. - Wysysają nas.

-Jasonie - wykrztusił Percy - wezwij grom.

Jason uniósł miecz. Zagrzmiało, ale nie pojawiła się

błyskawica. Sklepienie nie

pękło. Zamiast tego pod sufitem uformowała się

miniaturowa chmura. Lunął deszcz,

jeszcze szybciej wypełniając komorę wodą, ale nie był to

normalny deszcz. Jego krople

były tak samo czarne jak woda lejąca się z nisz. I każda

kropla piekła.

-Nie tego chciałem - powiedział Jason.

Woda sięgała im już do szyi. Piper czuła, że opada z sił.

Opowieść dziadka Toma o

wodnych ludożercach była prawdziwa. Te złe nimfy

skradną jej życie.

-Przeżyjemy - mruknęła pod nosem, ale nie potrafiła użyć

czaromowy wobec

Page 842: Znak Ateny - Rick Riordan

samej siebie. Wkrótce trująca woda przykryje im głowy.

Musieliby pływać, ale to

świństwo ich paraliżowało.

Utoną, jak w tej wizji na Katoptrisie.

Percy zaczął odpychać od siebie wodę wnętrzem dłoni,

jakby odpędzał złego psa.

-Nie mogę... nie mogę nad nią zapanować!

„Będziesz musiał złożyć mnie w ofierze" - powiedział

szkielet psa w opowieści o

potopie. - „Musisz wrzucić mnie do wody".

Piper poczuła się tak, jakby ktoś złapał ją za kark i

obnażył kości. Ścisnęła swoją

kornukopię.

-Nie pokonamy tego - powiedziała. - Jeśli będziemy się

opierać, tylko opadniemy

z sił.

-O czym ty mówisz?! - zawołał Jason, przekrzykując

szum deszczu.

Woda sięgała im już do podbródków. Jeszcze kawałek i

będą musieli pływać. Ale

Page 843: Znak Ateny - Rick Riordan

komora nie została zatopiona nawet w połowie. A to

oznaczało, że wciąż mają trochę

czasu.

-Róg obfitości! - zawołała. - Musimy zalać nimfy świeżą

wodą, dać im więcej, niż

mogą zużyć. Gdyby się udało rozwodnić to trujące

świństwo...

-Twój róg może to zrobić? - Percy z trudem utrzymywał

głowę nad powierzchnią

wody, co dla niego musiało być całkiem nowym

doświadczeniem. Wyglądał na

śmiertelnie przerażonego.

-Tylko z waszą pomocą.

Piper zaczynała już rozumieć, jak działa róg. To, co

wysypywał, nie pochodziło

znikąd. Zdołała zasypać Herkulesa żywnością tylko

dlatego, że skupiła się na

pozytywnych uczuciach wiążących ją z Jasonem.

Aby wytworzyć dość czystej wody, która by wypełniła

komorę, musiała sięgnąć do

Page 844: Znak Ateny - Rick Riordan

głębszych pokładów swoich uczuć. Niestety, traciła już

zdolność koncentracji.

-Musicie obaj skierować wszystko, co posiadacie, do tego

rogu — powiedziała. Percy,

myśl o morzu.

-O słonej wodzie?

Percy zaczął odpychać od siebie wodę wnętrzem dłoni,

jakby odpędzał złego psa.

-Nie mogę... nie mogę nad nią zapanować!

„Będziesz musiał złożyć mnie w ofierze" - powiedział

szkielet psa w opowieści o

potopie. - „Musisz wrzucić mnie do wody".

Piper poczuła się tak, jakby ktoś złapał ją za kark i

obnażył kości. Ścisnęła swoją

kornukopię.

-Nie pokonamy tego - powiedziała. - Jeśli będziemy się

opierać, tylko opadniemy

z sił.

-O czym ty mówisz?! — zawołał Jason, przekrzykując

szum deszczu.

Page 845: Znak Ateny - Rick Riordan

Woda sięgała im już do podbródków. Jeszcze kawałek i

będą musieli pływać. Ale

komora nie została zatopiona nawet w połowie. A to

oznaczało, że wciąż mają trochę

czasu.

-Róg obfitości! - zawołała. - Musimy zalać nimfy świeżą

wodą, dać im więcej, niż

mogą zużyć. Gdyby się udało rozwodnić to trujące

świństwo...

-Twój róg może to zrobić? - Percy z trudem utrzymywał

głowę nad powierzchnią

wody, co dla niego musiało być całkiem nowym

doświadczeniem. Wyglądał na

śmiertelnie przerażonego.

-Tylko z waszą pomocą.

Piper zaczynała już rozumieć, jak działa róg. To, co

wysypywał, nie pochodziło

znikąd. Zdołała zasypać Herkulesa żywnością tylko

dlatego, że skupiła się na

pozytywnych uczuciach wiążących ją zjasonem.

Page 846: Znak Ateny - Rick Riordan

Aby wytworzyć dość czystej wody, która by wypełniła

komorę, musiała sięgnąć do

głębszych pokładów swoich uczuć. Niestety, traciła już

zdolność koncentracji.

-Musicie obaj skierować wszystko, co posiadacie, do tego

rogu - powiedziała. —

Percy, myśl o morzu.

-O słonej wodzie?

-Nieważne! Wystarczy, że o czystej. Jason, myśl o

burzach z deszczem. O

ulewnym deszczu. I obaj trzymajcie kornukopię.

Stłoczyli się razem, kiedy woda uniosła ich z dna nisz.

Piper próbowała sobie

przypomnieć zasady bezpieczeństwa, które wbijał jej do

głowy ojciec, kiedy zaczęli

razem surfować. Żeby pomóc komuś, kto się topi, trzeba

objąć go ramieniem od tyłu i

machać nogami przed sobą, jakby się płynęło stylem

grzbietowym. Nie była pewna, czy

to okaże się skuteczne przy dwóch tonących, ale objęła

ramieniem każdego chłopaka i

starała się utrzymać ich na powierzchni, kiedy ściskali

między sobą róg.

Page 847: Znak Ateny - Rick Riordan

Nic się nie wydarzyło. Deszcz lal strumieniami, nadal

czarny i kwaśny.

Poczuła, że nogi ma jak z ołowiu. Podnosząca się woda

wirowała, wciągając ją w toń.

Piper opadała z sił.

-To nie działa! - krzyknął Jason, wypluwając wodę.

-Nic z tego! - zgodził się Percy.

-Musimy działać razem! - zawołała Piper, mając nadzieję,

że się nie myli. - Obaj

myślcie o czystej wodzie... o lawinie wody. Nie opierajcie

się. Skupcie się na własnej

mocy, wyobraźcie sobie te wszystkie siły, które was

opuszczają.

-To nietrudne! - krzyknął Percy.

-Ale wyrzucajcie je z siebie! Oddajcie wszystko,

jakbyście... jakbyście już byli

martwi, a waszym jedynym celem była pomoc nimfom.

To musi być dar... ofiara!

Zamilkli po tych słowach.

-Spróbujmy jeszcze raz - powiedział Jason. - Wspólnie.

Page 848: Znak Ateny - Rick Riordan

Tym razem Piper też udało się skupić na rogu. Nimfy

pragnęły jej młodości, jej życia,

jej głosu? Bardzo proszę. Chętnie je im odda. Wyobraziła

sobie, że to wszystko z niej

wypływa.

„Jestem już martwa" - powiedziała sobie z takim

spokojem jak ten szkielet psa. - „To

jedyny sposób".

Czysta woda lunęła z rogu z taką siłą, że pchnęła ich na

ścianę. Deszcz zamienił się w

biały potok, tak czysty i zimny, że Piper aż krzyknęła.

-To działa! - zawołał Jason.

-Za dobrze! - krzyknął Percy. - Komora wypełnia się

jeszcze szybciej!

Miał rację. Woda podnosiła się tak szybko, że od

sklepienia dzielił ich już zaledwie

metr. Piper mogła sięgnąć ręką i dotknąć miniaturowej

chmury deszczowej.

-Nie przestawajcie! - zawołała. - Musimy rozwodnić tę

truciznę, żeby oczyścić

Page 849: Znak Ateny - Rick Riordan

nimfy.

-A jeśli nie dadzą się oczyścić? - zapytał Jason. -

Siedziały tutaj parę tysiącleci,

hodując w sobie zło.

-Nie opierajcie się - powtórzyła Piper. - Oddajcie

wszystko. Nawet kiedy

będziemy już pod...

Uderzyła głową w sklepienie. Deszczowa chmura

rozpadła się i zmieszała z wodą.

Róg obfitości nadał wypluwał z siebie potok czystej

wody.

Piper przyciągnęła do siebie Jasona i pocałowała go.

-Kocham cię - powiedziała.

Te słowa po prostu wylały się z jej ust jak woda z

kornukopii. Nie wiedziała, jak na

to zareagował, bo znaleźli się pod wodą.

Wstrzymała oddech. Prąd huczał jej w uszach. Bąbelki

powietrza wirowały wokół

niej. Światło wciąż pulsowało w komorze i zaskoczyło ją,

że je widzi. Czyżby woda już

się oczyściła?

Page 850: Znak Ateny - Rick Riordan

Poczuła, że za chwilę pękną jej płuca, ale oddała

kornukopii resztkę swojej energii.

Woda wciąż się z rogu wylewała, choć komora była nią

całkowicie wypełniona. Czy

ściany nie pękną pod tym ciśnieniem?

Pociemniało jej w oczach.

Pomyślała, że ten ryk w uszach to bicie jej własnego

serca. Potem dotarło do niej, że

trzęsie się cała komora. Woda zakotłowała się

gwałtowniej. Piper poczuła, że tonie.

Ostatkiem sił wierzgnęła nogami, unosząc się w górę. Jej

głowa przebiła

powierzchnię wody. Łapczywie zaczerpnęła powietrza.

Strumień wytryskający z

kornukopii zamarł. Woda opadała tak szybko, jak się

uprzednio podnosiła.

Krzyknęła z przerażenia, kiedy zdała sobie sprawę z tego,

że głowy Percyego i Jasona

wciąż są pod wodą. Podciągnęła ich w górę. Percy

wciągnął w płuca haust powietrza i

zaczął machać rękami, ale Jason był jak szmaciana lalka.

Page 851: Znak Ateny - Rick Riordan

Przywarła do niego. Wykrzykiwała jego imię, potrząsała

nim, biła go po twarzy.

Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że woda całkowicie

opadła. Leżeli na mokrej

posadzce.

-Jason!

Myślała gorączkowo: „Może przewrócić go na bok?

Uderzyć w plecy?"

— Piper — powiedział Percy — może ja mu pomogę.

Ukląkł obok niej i dotknął czoła Jasona. Woda trysnęła

Jaso-nowi z ust. Otworzył

oczy i huk gromu odrzucił Percy ego i Piper do tyłu.

Kiedy Piper odzyskała wzrok, zobaczyła, że Jason siedzi,

dysząc ciężko, ale jego

twarz już nabierała koloru.

— Przepraszam — wykrztusił. - Nie chciałem...

Piper objęła go. Zapragnęła go pocałować, ale bała się, że

go udusi.

Percy uśmiechnął się.

-Jeśli chcesz wiedzieć, to miałeś w płucach czystą wodę.

Po prostu ją z nich

wyciągnąłem.

-Dzięki, stary. - Jason przybił mu słabą piątkę. - Ale

myślę, że prawdziwą

Page 852: Znak Ateny - Rick Riordan

bohaterką jest Piper. Ocaliła nas obu.

-Tak, uratowała was - powiedział jakiś głos, tocząc się

echem po komorze.

Nisze rozjarzyły się. Pojawiło się w nich dziewięć

postaci, ale nie były to już

pomarszczone staruszki. W niszach stały młode, piękne

nimfy w lśniących niebieskich

szatach, z połyskującymi czarnymi lokami, upiętymi na

głowie srebrnymi i złotymi

broszami. Ich oczy mieniły się łagodnymi odcieniami

błękitu i zieleni.

Po chwili osiem nimf zamieniło się w strzępy mgły, które

uniosły się w górę.

Pozostała tylko jedna, w środkowej niszy.

-Hagno? - zapytała Piper.

Nimfa uśmiechnęła się.

-Tak, moja droga. Nie sądziłam, że śmiertelnicy są zdolni

do takiego poświęcenia.

A zwłaszcza półbogowie. Bez obrazy.

Percy wstał.

Page 853: Znak Ateny - Rick Riordan

-Jak moglibyśmy się obrazić? Przecież ty tylko

próbowałaś nas potopić i wyssać z

nas życie.

Hagno skrzywiła się.

-Wybaczcie mi. Nie byłam sobą. A wy przypomnieliście

mi o słońcu, o deszczu, o

strumieniach płynących przez łąki. Percy i ty, Jasonie,

dzięki wam przypomniałam sobie

o morzu i niebie. Jestem już oczyszczona. Ale przede

wszystkim dziękuję tobie, Piper.

Podzieliłaś się ze mną czymś więcej niż tylko czystą

wodą. Masz dobrą naturę, Piper. A

ja jestem duchem natury. Wiem, o czym mówię.

Wskazała przed siebie. W ścianie znowu pojawiły się

schody. A pod nią w posadzce

rozbłysnął okrągły otwór na tyle duży, że mógł się w nim

zmieścić człowiek. Piper

pomyślała, że właśnie tędy z komory wypłynęła woda.

-Możecie wrócić na powierzchnię - powiedziała Hagno. -

Możecie też, jeśli taka

będzie wasza wola, dotrzeć tym podziemnym systemem

wodnym do gigantów. Ta rura

Page 854: Znak Ateny - Rick Riordan

łączy się z dawnym akweduktem. Woda płynęła nim

zarówno do nimfeum, jak i do

hypogeum, które giganci nazywają swoim domem.

-Ojej. - Percy ucisnął sobie skronie. - Bardzo proszę,

tylko bez takich

skomplikowanych słów.

-Och, „dom" nie jest chyba zbyt skomplikowanym

słowem -powiedziała Hagno z

pełnym przekonaniem. - Myślałam, że to skomplikowane,

ale teraz, dzięki wam, nie

musimy już tkwić w tym miejscu. Moje siostry wyruszyły

na poszukiwanie nowych

domów... jakiegoś górskiego strumienia, może jeziora

pośród łąk. I ja pójdę za nimi. Nie

mogę się doczekać widoku lasów i łąk, i bystrej, czystej

wody.

-Och - odezwał się nerwowo Percy - świat się trochę

zmienił przez ostatnie parę

tysięcy lat.

-Bzdury - odparła Hagno. — Nie wierzę, żeby było aż tak

źle. Pan nie pozwoliłby

skazić przyrody. Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać

spotkania z nim.

Page 855: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy miał taką minę, jakby chciał coś powiedzieć, ale się

powstrzymał.

-Powodzenia, Hagno - powiedziała Piper. -1 dziękujemy

ci.

Nimfa uśmiechnęła się po raz ostatni i zamieniła w

obłoczek mgły.

Wkrótce nimfeum zajaśniało łagodniejszym światłem,

jakby zalał je blask księżyca w

pełni. Piper poczuła zapach jakichś egzotycznych ziół i

kwitnących róż. Usłyszała

odległą muzykę i uradowane głosy i śmiechy. Pomyślała,

że słyszy odgłosy przyjęć i

ceremonii odbywających się dawno temu w tej

starożytnej świątyni, jakby wspomnienia

o nich zostały uwolnione wraz z duchami.

-Co to jest? - zapytał z niepokojem Jason.

Piper wsunęła rękę do jego dłoni.

- To tańczą duchy. Chodźmy. Musimy iść na spotkanie z

gigantami.

XLV

Page 856: Znak Ateny - Rick Riordan

PERCY

Percy miał już dość wody.

Gdyby się do tego przyznał, pewnie by go wylano ze

szczepu Młodszych Skautów

Morskich Posejdona, ale nie dbał o to.

Po cudownym ocaleniu życia w nimfeum pragnął wyjść

na powierzchnię ziemi.

Chciał być suchy i przez długi czas siedzieć w słońcu -

najlepiej z Annabeth.

Niestety, nie wiedział, gdzie ona jest. Frank, Hazel i Leo

zaginęli w akcji. Nadal

musiał ocalić Nica di Angelo, oczywiście zakładając, że

wciąż jeszcze żyje. No i był ten

drobny problem z gigantami chcącymi zniszczyć Rzym,

przebudzić Gaję i zawładnąć

światem.

Te potwory i ci bogowie mieli po kilka tysięcy lat. Nie

mogliby sobie wziąć paru

dziesięcioleci wolnego i pozwolić mu nacieszyć się

życiem? Najwidoczniej nie.

Page 857: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy prowadził, gdy zaczęli pełznąć w dół rurą

odpływową. Po trzydziestu metrach

dotarli do szerszego tunelu. Z lewej strony słychać było

dudnienie i skrzypienie w oddali,

jakby pracowała jakaś wielka nienaoliwiona maszyna.

Nie miał najmniejszej ochoty

sprawdzać, co wydaje ten dźwięk, więc uznał, że powinni

iść właśnie w lewo.

Ze trzysta metrów dalej trafili na zakręt. Percy uniósł

rękę, dając znak Jasonowi i

Piper, żeby zaczekali. Wyjrzał za róg.

Korytarz otwierał się na wielką salę z rzędami kolumn

podtrzymujących wysokie

sklepienie. Wyglądała jak przywodzące na myśl

podziemny parking pomieszczenie z

jego snów, ale teraz nie było takie puste.

Dudnienie i skrzypienie wydawał system olbrzymich

przekładni zębatych i bloków,

który podnosił i opuszczał różne wycinki posadzki bez

widocznego celu. Woda płynęła

odkrytymi kanałami (och, super, znowu woda!), obracając

koła napędzające część

maszyn. Inne maszyny były połączone z klatkami, w

których piekielne psy biegały

Page 858: Znak Ateny - Rick Riordan

wewnątrz wielkich kół ze szczeblami. Percy mimo woli

pomyślał o Pani 0'Leary: na

pewno by nie chciała być uwięziona w takiej klatce.

Inne klatki zwieszały się z sufitu. Były w nich żywe

zwierzęta - lew, kilka zebr, całe

stado hien i nawet ośmiogłowa hydra. Starożytne

taśmociągi z brązu i skóry sunęły przez

salę pełne różnej broni i zbroi, co trochę kojarzyło się z

magazynem Amazonek w

Seattle, tylko że to miejsce wyglądało na o wiele starsze i

gorzej zorganizowane.

„Leonowi by się spodobało" - pomyślał Percy. Cała ta

sala była jak jedna wielka

machina, niebudząca zaufania, a raczej budząca strach.

- Co tam jest? - wyszeptała Piper.

Percy nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie dostrzegł

nigdzie gigantów, więc machnął

na przyjaciół, by podeszli i sami to zobaczyli.

Z pięć metrów od wejścia z posadzki wyskoczyła płaska,

drewniana makieta

gladiatora. Klikając, przemknęła wzdłuż taśmociągu, po

czym chwycił ją hak

Page 859: Znak Ateny - Rick Riordan

umocowany do liny i uniósł w górę, gdzie zniknęła w

szczelinie w sklepieniu.

-Co to, u diabła, jest? - mruknął Jason.

Weszli do środka. Percy rozejrzał się po sali. Było tam

mnóstwo rzeczy, na które

warto było popatrzeć, większość w ruchu, ale półboskie

ADHD Percyego sprawiało, że

chaos mu nie przeszkadzał. Dostrzegł podium z dwoma

pustymi krzesłami pretorów,

około stu metrów dalej. Między nimi stała spiżowa kadź,

dostatecznie duża, by pomieścić

człowieka.

-Patrzcie. - Pokazał kadź ręką.

Piper zmarszczyła brwi.

-To by było za proste.

-Oczywiście - zgodził się Percy.

-Ale nie mamy wyboru - powiedział Jason. - Musimy

ocalić Nica.

-No pewnie.

Page 860: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy ruszył przez salę, omijając taśmociągi i ruchome

platformy.

Piekielne psy w klatkach z kołami nie zwracały na nich

uwagi. Były zbyt pochłonięte

biegiem i dyszeniem; ich czerwone oczy płonęły jak

reflektory. Zwierzęta w innych

klatkach patrzyły na nich obojętnie, jakby chciały

powiedzieć: „Można by was pozabijać,

ale szkoda energii".

Percy starał się uważać na pułapki, ale tutaj wszystko

wyglądało jak pułapka.

Przypomniał sobie labirynt, w którym parę lat temu co

krok groziła mu śmierć. Bardzo

żałował, że nie ma tu Hazel z jej talentem poruszania się

po podziemiach (i oczywiście ze

względu na to, że jej brat był już tak blisko).

Przeskoczyli przez kanał i przebiegli, zgięci wpół, pod

rzędem klatek z wilkami. Byli

już w połowie drogi do spiżowej kadzi, gdy nad ich

głowami rozwarło się sklepienie.

Opadła platforma. Stał na niej, jak aktor, z jedną ręką w

górze i uniesioną dumnie głową,

olbrzym o purpurowych włosach - Efialtes.

Page 861: Znak Ateny - Rick Riordan

Tak jak we śnie Percyego, Wielki Ef był dość niskim

gigantem - miał ze trzy i pół

metra wysokości - ale starał się to nadrobić krzykliwym

strojem. Już nie miał na sobie

pancerza gladiatora, tylko koszulę hawajską, którą nawet

Dionizos uznałby za bezguście.

Był na niej jaskrawy wzór z umierających herosów,

straszliwych tortur i lwów

pożerających niewolników w Koloseum. We włosy miał

wplecione złote i srebrne

monety, przez plecy przewieszony trzymetrowy oszczep,

niezbyt pasujący do koszuli.

Miał też białe dżinsy i skórzane sandały na... no, nie na

stopach, ale na głowach węży.

Węże wysuwały nerwowo języczki i wiły się, jakby nie

były zachwycone dźwiganiem

ciężaru ciała giganta.

Efialtes uśmiechnął się, jak gdyby ich widok bardzo, ale

to bardzo go ucieszył.

-Nareszcie! - ryknął. - Taki jestem szczęśliwy! Szczerze

mówiąc, nie sądziłem, że

poradzicie sobie z nimfami, ale rad jestem, że się wam

udało. Będzie lepsza zabawa.

Zdążyliście akurat na główny numer naszego spektaklu!

Page 862: Znak Ateny - Rick Riordan

Jason i Piper stanęli po obu bokach Percy ego. To dodało

mu otuchy. Stawiał już

czoło większym potworom, ale ten miał w sobie coś, co

przyprawiało o gęsią skórkę. W

jego oczach tańczyło dziwne światło.

-Przyszliśmy - powiedział Percy i usłyszał, jak banalnie to

zabrzmiało. - Wypuść

naszego przyjaciela.

-No pewnie! - ryknął Efialtes. - Chociaż myślę, że jest już

trochę

przeterminowany. Otisie, gdzie jesteś?

W odległości rzutu kamieniem rozwarła się posadzka i

wysunęła się platforma z

drugim gigantem.

-No wreszcie! - krzyknął jego brat ze złośliwą

satysfakcją. -Wreszcie nie ubrałeś

się tak jak ja! Jesteś... - Nagle na jego twarzy odmalowało

się przerażenie. - Cos ty na

siebie włożył?!

Otis wyglądał jak największa na świecie i najbardziej

gburowata baletnica. Miał na

sobie obcisły błękitny trykot, który zdaniem Percy'ego

naprawdę powinien pozostawiać

Page 863: Znak Ateny - Rick Riordan

więcej miejsca dla wyobraźni. Czubki jego olbrzymich

balete kbyły odcięte, żeby węże

mogły swobodnie wystawiać głowy. Diamentowa tiara

(Percy wspaniałomyślnie uznał ją

za królewską koronę) osadzona była na jego zielonych

włosach, w które wplecione były

petardy. Wyglądał żałośnie i musiało mu być bardzo

niewygodnie w tym stroju, ale

wykonał ukłon baletnicy - karkołomny, biorąc pod uwagę

jego wężowe stopy i wielki

oszczep na plecach.

-Na bogów i tytanów! - ryknął Efialtes. - Już czas na nasz

show\ Co ty sobie

myślisz?

-Nie chciałem zakładać stroju gladiatora - poskarżył się

Otis. - I nadal uważam, że

strój baletnicy będzie idealnie pasował, no wiesz, gdy już

się zacznie Armagedon. Spojrzał

na półbogów z nadzieją, unosząc brwi. - Mam parę

dodatkowych kostiumów...

-Nie! - warknął Efialtes i tym razem Percy się z nim

zgodził.

Page 864: Znak Ateny - Rick Riordan

Olbrzym o purpurowych włosach zwrócił się do

Percyego.

Szczerzył zęby w tak bolesnym grymasie, jakby poraził

go prąd.

-Wybacz mojemu bratu - rzekł. - Jako osobowość

sceniczna jest do niczego,

kompletnie brak mu wyczucia stylu.

-Rozumiem. - Percy powstrzymał się od komentarza na

temat hawajskiej koszuli. Ale

jeśli chodzi o naszego przyjaciela...

-A, o tego. - Efialtes zaśmiał się kpiąco. - Mieliśmy

pozwolić mu umrzeć na

scenie, ale stracił wartość rozrywkową. Przez wiele dni

spał skulony w tej kadzi. Marny

widok. Otisie, przewróć kadź.

Otis poczłapał do podium, zatrzymując się co jakiś czas,

by wykonać baletowy

półprzysiad. Przewrócił kadź, pokrywa odpadła i ze

środka wypadł Nico di Angelo. Na

widok jego śmiertelnie bladej twarzy i ogólnego

wychudzenia w Percym zamarło serce.

Trudno było ocenić, czy Nico jest żywy, czy martwy.

Percy chciał do niego podbiec i to

Page 865: Znak Ateny - Rick Riordan

sprawdzić, ale Efialtes zagradzał mu drogę.

-Musimy się pospieszyć - powiedział Wielki Ef. - Mamy

wszystko dokładnie

wyreżyserowane. W hypogeum wszystko już zrobione!

Percy był gotów przeciąć go mieczem na pół i szybko się

stąd wydostać, ale Otis stał

nad Nikiem. Gdyby doszło do walki, Nico nie byłby w

stanie się obronić. Trzeba mu dać

trochę czasu na odzyskanie przytomności.

Jason uniósł swój złoty gladius.

-Nie weźmiemy udziału w żadnym spektaklu. I co to jest

to hypo... i tak dalej?

-Hypogeum! Przecież jesteś rzymskim półbogiem, nie?

Powinieneś wiedzieć! Och,

ale tak sobie myślę, że jeśli dobrze odwalimy naszą

robotę, tu, w podziemnej

maszynowni, nie będziesz nawet wiedział, że hypogeum

istnieje.

-Znam to słowo - odezwała się Piper. - To pomieszczenie

pod areną, z całą

maszynerią do efektów specjalnych.

Page 866: Znak Ateny - Rick Riordan

Efialtes zaklaskał entuzjastycznie.

-Dokładnie! Jesteś studentką teatrologii, dziewczyno?

-Ee... mój ojciec jest aktorem.

-Cudownie! - Efialtes zwrócił się do swojego brata. - Otis,

słyszałeś?

-Aktor - mruknął Otis. - Każdy jest aktorem. Tylko nikt

nie potrafi tańczyć.

-Bądź miły! - zrugał go Efialtes. - W każdym razie, moja

panienko, masz

absolutną rację, ale taka maszynownia pod areną cyrku to

nic w porównaniu z tym

hypogeum. Pewnie słyszałaś, że dawno temu część

gigantów uwięziono pod ziemią i to

oni od czasu do czasu wywołują trzęsienia ziemi, kiedy

próbują się uwolnić? No, a my

dwaj mieliśmy o wiele lepszy pomysł! Od wielu tysiącleci

jesteśmy uwięzieni tu, pod

Rzymem, ale przez ten czas zdążyliśmy zbudować własne

hypogeum. I teraz jesteśmy

gotowi pokazać najwspanialszy, największy spektakl, jaki

Rzym kiedykolwiek widział. I

ostatni!

Page 867: Znak Ateny - Rick Riordan

Leżący u stóp Otisa Nico zadrżał. Percy poczuł się tak,

jakby w jego klatce piersiowej

ponownie ruszyło koło napędzane przez piekielne psy. A

więc Nico żyje! Teraz muszą

tylko pokonać gigantów, najlepiej nie niszcząc przy tym

Rzymu, i wydostać się stąd, by

odnaleźć przyjaciół.

-A więc — powiedział z nadzieją, że skupi na sobie

uwagę giganta - macie

wszystko dobrze wyreżyserowane, tak?

-Tak! Oczywiście wiem, że aby otrzymać nagrodę, należy

zachować ciebie i

Annabeth przy życiu, o ile to możliwe. Ale szczerze

mówiąc, już po dziewczynie, więc

mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziony, jeśli

zmienimy plany.

Percy poczuł w ustach smak zatrutej wody z nimfeum.

-Już po dziewczynie? Chyba nie chcesz powiedzieć, że...

-Że umarła? Nie. Jeszcze nie. Ale nie martw się! Bo

widzisz, mamy tu pod

kluczem innych twoich przyjaciół.

Page 868: Znak Ateny - Rick Riordan

Z ust Piper wyrwał się zdławiony okrzyk.

-Leo? Hazel i Frank?

-Tak, to oni - potwierdził Efialtes. - No więc możemy ich

złożyć w ofierze.

Możemy pozwolić, by córka Ateny umarła, co zadowoli

Jej Wielkopańskość. A was troje

możemy wykorzystać w naszym widowisku! Gaja będzie

trochę zawiedziona, ale to

naprawdę uczciwy kompromis. Wasza śmierć będzie o

wiele bardziej widowiskowa.

-Chcesz widowiska? - warknął Jason. - Zaraz ci

zorganizuję widowisko.

Piper zrobiła kilka kroków do przodu. Udało się jej nawet

słodko uśmiechnąć.

-Mam lepszy pomysł. A gdybyście tak pozwolili nam

odejść? To dopiero byłby

numer. Niewiarygodnie nowatorski pomysł sceniczny, no

i pokazalibyście całemu

światu, jacy jesteście wspaniali.

Nico poruszył się. Otis spojrzał na niego. Z jego

wężowych stóp wystrzeliły języczki

w stronę głowy Nica.

Page 869: Znak Ateny - Rick Riordan

-To nie wszystko! - dodała szybko Piper. - Moglibyśmy

uciekać tanecznym

krokiem. Prawdziwy numer baletowy!

Otis zapomniał o Nicu. Poczłapał do brata i wycelował w

niego palec.

-Widzisz? Właśnie o tym ci mówiłem! To by dopiero był

numer!

Przez chwilę Percy myślał, że Piper się udało. Otis

wpatrywał się w brata błagalnym

wzrokiem. Efialtes gładził podbródek, jakby rozważał ten

pomysł.

W końcu potrząsnął głową.

-Nie... nie. Nie mogę się na to zgodzić. Bo widzisz,

dziewczyno, jestem anty-

Dionizosem. Muszę dbać o reputację. Dionizos uważa, że

zna się na organizacji imprez?

Myli się! Jego hulanki to zabawy dla grzecznych dzieci w

porównaniu z tym, na co mnie

stać. Na przykład ten stary numer, jaki odwaliliśmy,

piętrząc góry jedną na drugą, żeby

dosięgnąć Olimpu...

Page 870: Znak Ateny - Rick Riordan

-Mówiłem ci, że to nie przejdzie - mruknął Otis.

-A ten numer, kiedy mój brat owinął się mięsem i

przebiegł przez tor przeszkód

smoków...

-Przyrzekałeś, że Hefajstos-TV pokaże to w porze

największej oglądalności przerwał

mu Otis. -1 co? I nikt mnie nie zobaczył.

-No, ale ten spektakl będzie jeszcze lepszy - obiecał

Efialtes. — Rzymianie zawsze

chcieli chleba i igrzysk, żarcia i rozrywki! Gdy

zniszczymy ich miasto, damy im jedno i

drugie. Proszę, oto próbka!

Coś spadło z sufitu i wylądowało u stóp Percy'ego:

bochenek chleba kanapkowego w

białym plastikowym opakowaniu w czerwone i żółte

kropki.

Percy podniósł to.

-Cudowny Chleb?

-Wspaniały, nie? - Oczy Efialtesa zatańczyły z

podniecenia. -Możesz go

Page 871: Znak Ateny - Rick Riordan

zatrzymać. Zamierzam rozdać rzymianom miliony takich

chlebków, kiedy będę ich

unicestwiał.

-Cudowny Chleb jest dobry - przyznał Otis. - Ale

rzymianie powinni zatańczyć,

żeby go dostać.

Percy zerknął na Nica, który zaczął się już poruszać.

Dobrze by było, żeby odzyskał

przytomność i chociaż odpełzł na bok, nim rozpocznie się

walka. No i trzeba wyciągnąć z

gigantów więcej informacji o Annabeth i o miejscu

uwięzienia pozostałych przyjaciół.

-Może powinniście ściągnąć tu naszych przyjaciół -

powiedział. -No wiecie, takie

spektakularne śmierci... im więcej, tym weselej, prawda?

-Hmm. - Efialtes zaczął się bawić guzikiem swojej

hawajskiej koszuli. - Nie. Już

za późno, żeby zmieniać choreografię. Ale nie martw się.

To dopiero będzie cyrk! Ach...

i to nie jakiś nowoczesny cyrk, w którym wygłupiają się

klowni. Nie znoszę klownów.

-Nikt nie znosi klownów - powiedział Otis. - Nawet sami

klowni ich nie cierpią.

Page 872: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dokładnie — zgodził się jego brat. - Ale my mamy w

planie o wiele lepsze

popisy. Wy troje zginiecie w męce, tam, na górze, gdzie

będą to mogli oglądać wszyscy

bogowie i śmiertelnicy. A to będzie tylko uroczyste

otwarcie widowiska! Za dawnych

czasów igrzyska ciągnęły się całymi dniami lub nawet

tygodniami. Nasze widowisko...

zniszczenie Rzymu... będzie trwało cały miesiąc, póki

Gaja się nie obudzi.

-Zaraz - odezwał się Jason. - Miesiąc... i Gaja się obudzi?

Efialtes machnął ręką.

-Tak, tak. Gdzieś około pierwszego sierpnia to najlepsza

data na zniszczenie

ludzkości. Nieważne! Matka Ziemia, w swojej

nieskończonej mądrości, zgodziła się, by

najpierw zniszczyć Rzym, powoli i widowiskowo. I to

nam pasuje!

-Więc... - Percy nie mógł uwierzyć, że rozmawia o końcu

świata z bochenkiem

Cudownego Chleba w ręku. - Więc wasz show to tylko

rozgrzewka dla Gai?

Page 873: Znak Ateny - Rick Riordan

Efialtes spochmurniał.

-To nie jest żadna rozgrzewka, półbogu! Wypuścimy na

ulice dzikie zwierzęta i

potwory. Nasza sekcja efektów specjalnych wywoła

pożary i trzęsienia ziemi. Z ziemi

będą nagle wyrastać wulkany, pootwierają się leje! Będą

szaleć duchy!

-Ten numer z duchami nie zadziała - powiedział Otis. -

Nasze grupy dyskusyjne

twierdzą, że nie podniesie wskaźnika oglądalności.

-Niedowiarki! Z takim hypogeum wszystko zadziała!

Efialtes podszedł do wielkiego stołu przykrytego płachtą.

Ściągnął ją, ujawniając całą

kolekcję dźwigni, klawiszy i pokręteł, prawie tak

skomplikowaną jak panel kontrolny

Leona na „Argo II".

-Ten klawisz? Wyrzuca tuzin rozwścieczonych wilków na

Forum. A ten

wypuszcza automatycznych gladiatorów na turystów przy

Fontannie di Trevi. Ten

sprawi, że Tyber wystąpi z brzegów, tak żebyśmy mogli

odtworzyć bitwę morską na

Page 874: Znak Ateny - Rick Riordan

Piazza Navona! Percy Jacksonie, ty, jako syn Posejdona,

powinieneś to docenić!

-No... ale wciąż uważam, że wypuszczenie nas jest

lepszym pomysłem.

-On ma rację - spróbowała ponownie Piper. - Bo inaczej

nie unikniemy

konfrontacji. Będziemy walczyć. Wasze plany legną w

gruzach. Ostatnio pokonaliśmy

mnóstwo potworów. Nie cierpię, gdy sprawy wymykają

się spod kontroli.

Efialtes pokiwał głową w zadumie.

-Masz rację.

Piper zamrugała.

-Tak?

-Nie możemy pozwolić, by sprawy wymknęły się spod

kontroli. Wszystko musi

działać jak w zegarku. Ale nie martw się. Opracowałem

choreografię waszej śmierci.

Będziecie zachwyceni.

Page 875: Znak Ateny - Rick Riordan

Nico zaczął się odczołgiwać, jęcząc głośno. Percy

wolałby, żeby Nico poruszał się

szybciej, a jęczał ciszej. Zastanawiał się, czy nie cisnąć w

niego Cudownym Chlebem.

Jason przerzucił miecz do drugiej ręki.

-A jeśli nie zgodzimy się wystąpić w waszym widowisku?

-No cóż, nie możecie nas zabić. - Efialtes roześmiał się,

jakby sama myśl o tym

była bardzo zabawna. - Nie pomagają wam żadni

bogowie, a tylko pod takim warunkiem

moglibyście mieć nadzieję na zwycięstwo. Więc

naprawdę o wiele rozsądniej byłoby

umrzeć w mękach. Przykro mi, ale przedstawienie musi

trwać!

Percy zrozumiał, że ten gigant jest gorszy nawet od boga

morza Forkisa. Właściwie

to nie był anty-Dionizosem. Był oszalałym Dionizosem

na sterydach. To prawda,

Dionizos był bogiem hulanek i wymykających się spod

kontroli imprez. Ale Efialtesa

bawiły tylko krwawe zamieszki i totalne zniszczenie.

Spojrzał na przyjaciół.

Page 876: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ta jego koszula zaczyna mnie wnerwiać.

-Czas na walkę? - Piper chwyciła za róg obfitości.

-Nie cierpię Cudownego Chleba - powiedział Jason.

I wszyscy troje natarli na gigantów.

XLVI

PERCY

I natychmiast wszystko poszło nie tak. Giganci zniknęli w

bliźniaczych obłoczkach

dymu, by pojawić się o wiele dalej, każdy w innym

miejscu. Percy pobiegł ku

Efialtesowi, ale pod jego stopami rozwarły się szczeliny i

po obu stronach wystrzeliły

metalowe ściany, oddzielając go od przyjaciół.

Te ściany zaczęły się do niego przybliżać jak szczęki

olbrzymiego imadła.

Podskoczył i uchwycił się dna klatki z hydrą. Spostrzegł

Piper przeskakującą nad

ognistymi dziurami jak podczas gry w klasy. Zmierzała w

stronę oszołomionego i

Page 877: Znak Ateny - Rick Riordan

bezbronnego Nica, ku któremu biegła już para lampartów.

Tymczasem Jason zaatakował Otisa, który ściągnął

oszczep z pleców i westchnął

ciężko, jakby wolał raczej zatańczyć partię solową z

Jeziora łabędziego, niż zabić jeszcze

jednego półboga.

Percy dostrzegł to wszystko w ułamku sekundy, ale nie

był w stanie im pomóc. Hydra

rzuciła się na jego ręce, kłapiąc zębami. Zakołysał się i

spadł, lądując w zagajniku drzew

z pomalowanej sklejki, który wyskoczył znikąd. Drzewa

zmieniały pozycje, Percy gdy

próbował między nimi przebiec, więc musiał ściąć

Orkanem cały lasek.

— Wspaniale! - krzyknął Efialtes. Stał przy panelu

kontrolnym, niecałe dwadzieścia

metrów na lewo od Percyego. - Możemy to uznać za

próbę kostiumową. Mam teraz

wypuścić hydrę na Schody Hiszpańskie?

Pociągnął za jakąś dźwignię i Percy zerknął przez ramię.

Klatka, z której przed

chwilą zwisał, unosiła się ku zapadni w suficie. Za trzy

sekundy zniknie. Jeśli teraz

zaatakuje giganta, hydra zacznie siać spustoszenie w

mieście.

Page 878: Znak Ateny - Rick Riordan

Zaklął i rzucił Orkanem jak bumerangiem. Miecz'to

wprawdzie nie broń miotana, ale

niebiański spiż przeciął łańcuchy, na których wisiała

klatka. Zachybotała się, drzwiczki

się otworzyły i potwór wyskoczył, lądując tuż przed

Percym.

-Och, ale łobuz z ciebie, Jackson! - zawołał Efialtes. -

Świetnie. Walcz z nią tutaj,

jeśli musisz, ale twoja śmierć nie będzie już tak

widowiskowa bez oklaskujących tłumów.

Percy zrobił krok ku potworowi - i zdał sobie sprawę, że

nie ma w ręku broni. Trochę

źle to zaplanował.

Przetoczył się na bok, kiedy wszystkich osiem głów

hydry zionęło jadem,

zamieniając posadzkę, na której przed chwilą stał, w

dymiący krater stopionego

kamienia. Naprawdę nienawidził hydr. Może i dobrze się

stało, że utracił miecz, bo w

pierwszym odruchu zacząłby ścinać te głowy, a na ich

miejscu natychmiast wyrastałyby

nowe.

Page 879: Znak Ateny - Rick Riordan

Ostatnim razem przed atakującą hydrą ocalił go pewien

okręt wojenny: salwa ze

spiżowych armat roztrzaskała hydrę na kawałki. Taki

manewr raczej nie mógł mu teraz

pomóc... A może jednak?

Hydra rzuciła się na niego. Dał nurka za klatkę z wielkim

kołem i przebiegł

wzrokiem salę, szukając tych pudeł, które widział we

śnie. Pamiętał, że miały coś

wspólnego z wyrzutniami rakiet.

Na podium Piper stała nad Nikiem, broniąc go przed

lampartami. Wycelowała

kornukopię i strzeliła nad ich głowami porcją duszonego

mięsa i jarzyn. Musiało dobrze

pachnieć, bo lamparty pobiegły za nim.

Po prawej stronie, jakieś trzydzieści metrów od Piper,

Jason walczył z Otisem: miecz

przeciw oszczepowi. Otis zgubił swoją diamentową tiarę i

trochę go to rozzłościło.

Pewnie przebiłby już Jasona kilka razy, gdyby się nie

uparł za każdym razem robić

piruet, co go spowalniało.

Tymczasem Efialtes ryczał ze śmiechu, wciskając

klawisze na panelu kontrolnym,

Page 880: Znak Ateny - Rick Riordan

przyspieszając bieg taśmociągów i otwierając różne klatki

ze zwierzętami.

Hydra ruszyła do ataku, okrążając klatkę z kołem. Percy

skoczył za kolumnę, chwycił

plastikowy worek pełny Cudownego Chleba i cisnął nim

w potwora. Hydra plunęła

jadem, co było jej błędem. Worek i plastikowe

opakowania rozpłynęły się w powietrzu.

Cudowny Chleb wchłonął jad jak piana z gaśnicy i

obryzgał hydrę, pokrywając ją kleistą,

dymiącą, wysokokaloryczną i trującą mazią.

Kiedy potwór zatoczył się, potrząsając głowami i

mrugając ślepiami, by pozbyć się z

nich Cudownego Jadu, Percy rozejrzał się rozpaczliwie po

sali. Nie dostrzegł nigdzie

skrzyń z wyrzutniami rakiet, ale pod ścianą stała jakaś

dziwna konstrukcja podobna do

sztalugi malarskiej ze sterczącymi z niej wyrzutniami

pocisków. Były tam bazuka,

granatnik, olbrzymia świeca rzymska i kilkanaście innych

groźnie wyglądających broni.

Na szczycie sztalugi wymalowano słowa: MIŁEGO

ZNISZCZENIA, RZYMIE!

Percy pobiegł ku sztaludze. Hydra zasyczała i rzuciła się

za nim.

Page 881: Znak Ateny - Rick Riordan

-Już wiem! - zawołał radośnie Efialtes. - Zaczniemy od

eksplozji na Via Labicana!

Nie możemy pozwolić, by nasza widownia czekała tak

długo!

Percy wcisnął się za sztalugę i zwrócił ją w stronę

Efialtesa. Nie miał talentu Leona

do maszyn, ale wiedział, jak wycelować broń.

Hydra potoczyła się ku niemu, zasłaniając mu giganta.

Percy miał nadzieję, że to

urządzenie dysponuje dostateczną siłą ognia, by rozwalić

dwa cele naraz. Pociągnął za

dźwignię. Ani drgnęła.

Osiem głów hydry zawisło nad nim, gotowych zamienić

go w kałużę szlamu. Jeszcze

raz pociągnął za dźwignię. Tym razem sztaluga

zadygotała, a pociski zaczęły syczeć.

-Kryć się! - wrzasnął Percy, mając nadzieję, że

przyjaciele zrozumieją, o co mu

chodzi.

Uskoczył w bok, gdy sztaluga dała ognia. Huknęło, jakby

wyleciała w powietrze

Page 882: Znak Ateny - Rick Riordan

fabryka prochu strzelniczego. Hydra zamieniła się w

obłok pyłu. Niestety, odrzut

przewrócił sztalugę na bok i pociski poszybowały po całej

sali. Kawał sufitu roztrzaskał

jedną z klatek z kołami. Więcej klatek pozrywało się z

łańcuchów i wypadły z nich dwie

zebry i stado hien. Granat eksplodował nad głową

Efialtesa, ale tylko zwalił go z nóg.

Panel kontrolny wyglądał na nienaruszony.

Wokół Piper i Nica spadały worki z piaskiem. Piper

starała się odciągnąć chłopca na

bok, ale jeden z worków trafił ją w ramię i przewrócił.

-Piper! - krzyknął Jason.

Popędził ku niej, całkowicie zapominając o Otisie, który

wycelował oszczepem w

jego plecy.

-Uważaj! - wrzasnął Percy.

Jason miał szybki refleks. Kiedy Otis cisnął oszczepem,

przetoczył się w bok i ostrze

przeleciało tuż nad nim. Strzepnął ręką, wzywając

podmuch wiatru. Oszczep nagle

skręcił, przemknął przez salę i wbił się Efialtesowi w bok

w momencie, w którym ten już

Page 883: Znak Ateny - Rick Riordan

się podnosił.

-Otis! - ryknął Efialtes, zataczając się i ściskając oszczep

tkwiący mu w boku, gdy

już zaczął się rozpadać w pył. - Może byś przestał mnie

zabijać!

-To nie moja wina! - krzyknął Otis.

Zaledwie to wypowiedział, sztaluga strzeliła ostatnią kulą

rzymskich fajerwerków.

Ognista różowa kula (oczywiście musiała być różowa)

uderzyła w sufit nad Otisem i

wybuchła, wzniecając wspaniałą fontannę świateł.

Kolorowe iskierki zatańczyły w

piruetach wokół giganta. A potem trzymetrowy kawał

sufitu runął w dół, miażdżąc go na

placek.

Jason podbiegł do Piper. Krzyknęła, gdy dotknął jej

ramienia. Było nienaturalnie

wygięte.

-W porządku. Nic mi nie jest - mruknęła.

Page 884: Znak Ateny - Rick Riordan

Obok niej siedział Nico, rozglądając się wokoło ze

zdumieniem, jakby dopiero teraz

zdał sobie sprawę, że ominęła go bitwa.

Niestety, nie był to koniec gigantów. Efialtes już się

odradzał: jego głowa i ramiona

wynurzały się z góry pyłu. Wyciągnął z niej ręce i łypnął

spode łba na Percy'ego.

W drugim końcu sali poruszył się stos gruzu i wychynął z

niego Otis. Głowę miał

trochę wklęśniętą. Wszystkie petardy w jego włosach

wybuchły i dredy mu dymiły.

Kostium baletnicy był w strzępach, co okazało się chyba

jedynym sposobem, by

wyglądał na nim jeszcze mniej atrakcyjnie.

-Percy! - krzyknął Jason. - Sterownia!

Percy otrząsnął się. Znowu znalazł w kieszeni Orkana,

dobył go i rzucił się ku

panelowi kontrolnemu. Chlasnął mieczem poziomo po

wierzchu, odcinając przełączniki

w deszczu spiżowych iskier.

-Nie! - jęknął Efialtes. - Zniszczyłeś mi cały spektakl!

Page 885: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy odwrócił się zbyt wolno. Efialtes zamachnął się

oszczepem jak wędką i drasnął

mu ostrzem pierś. Percy upadł na kolana, czując piekący

ból.

Jason podbiegł do niego, ale Otis już się za nim toczył.

Percy'emu udało się podnieść

i teraz stał ramię w ramię z Jasonem. Piper nadal leżała na

podium, Nico był na wpół

przytomny.

Giganci odzyskiwali siły. Trudno to było powiedzieć o

Percym.

Efialtes uśmiechnął się pobłażliwie.

-I co, troszkę się zmęczyłeś, Percy Jacksonie? Jak

powiedziałem, nie możecie nas

zabić, więc chyba jesteśmy w impasie. Och, zaraz... nie,

to nie impas! Przecież my

możemy was zabić!

-To pierwsze sensowne słowa, jakie dzisiaj

wypowiedziałeś, braciszku - burknął

Otis, podnosząc oszczep.

Page 886: Znak Ateny - Rick Riordan

Giganci wycelowali oszczepy w Percyego i Jasona,

gotowi zamienić ich w szaszłyki

z półbogów.

-Nie poddamy się - warknął Jason. - Posiekamy was na

kawałki, jak Jupiter zrobił

z Saturnem.

-Zgadza się - powiedział Percy. - Obaj już jesteście

trupami. I guzik mnie

obchodzi, czy mamy po swojej stronie jakiegoś boga, czy

nie.

-A szkoda - powiedział jakiś nowy głos.

Na prawo od nich z sufitu opuściła się jeszcze jedna

platforma. Opierając się niedbale

na lasce zakończonej sosnową szyszką, stał na niej

mężczyzna w fioletowej obozowej

koszulce, w sandałach i białych skarpetkach. Uniósł swój

kapelusz z szerokim rondem, a

w jego oczach rozbłysły purpurowe ogniki.

-Nie zniósłbym myśli, że odbyłem tę specjalną wycieczkę

na próżno.

XLVII

Page 887: Znak Ateny - Rick Riordan

PERCY

Percy nigdy nie uważał Pana D. za kogoś, kto wnosi

spokój w otoczenie, ale nagle

wszystko ucichło. Maszyny zatrzymały się. Dzikie

zwierzęta przestały warczeć.

Podeszły dwa lamparty - wciąż oblizując się po gulaszu

Piper - i otarły się przymilnie

głowami o nogi boga. Pan D. podrapał je po uszach.

-Doprawdy, Efialtesie - zakpił - zabijanie półbogów to

jedna sprawa, ale żeby

wykorzystywać w swoim spektaklu lamparty? To już

chyba przesada.

Gigant pisnął cicho.

-To... to niemożliwe. D-Dio...

-Aktualnie Bachus, drogi przyjacielu. I, oczywiście, to

jest możliwe. Ktoś mi

powiedział, że tu jest jakaś impreza.

Wyglądał podobnie jak w Kansas, ale Percy wciąż nie

mógł się nadziwić różnicom

Page 888: Znak Ateny - Rick Riordan

między Bachusem a swoim nie-do-końca-przyjacielem

Panem D.

Bachus był twardszy i szczuplejszy, z mniejszym

brzuchem. Miał dłuższe włosy i

bardziej sprężysty krok, a w oczach więcej złości. Nawet

ta szyszka na końcu jego laski

budziła grozę.

Oszczep Efialtesa lekko zadrżał.

-Wy... wy, bogowie, jesteście skazani na zagładę! Idź

precz, w imię Gai!

-Hmm - mruknął lekceważąco Bachus.

Zaczął chodzić po sali, pośród potrzaskanych rusztowań,

platform i efektów

specjalnych.

-Tandeta. - Machnął ręką w stronę drewnianego

gladiatora, po czym zwrócił się ku

machinie, która wyglądała jak wielki wałek do ciasta

nabity nożami. - Tanie. Nudne. A

to... - Obejrzał urządzenie do wystrzeliwania różnych

pocisków, które wciąż dymiło. -

Tandeta, taniocha i nudziarstwo. Doprawdy, Efialtesie,

brak ci wyczucia stylu.

Page 889: Znak Ateny - Rick Riordan

-STYLU?! - Gigant zaczerwienił się. - Mnie brak

wyczucia stylu? Mam go

nieograniczone zapasy! Ja... ja wyznaczam styl! Ja... ja...

-Mój brat ocieka stylem - odezwał się Otis.

-Dziękuję ci! - krzyknął Efialtes.

Bachus ruszył ku nim; obaj giganci cofnęli się

gwałtownie.

-Czyżbyście obaj zmaleli? - zapytał bóg.

-Och, kiepski dowcip - warknął Efialtes. - Jestem dość

wysoki, by cię zniszczyć,

Bachusie! Wy, bogowie, zawsze kryjecie się za plecami

śmiertelnych herosów,

powierzając losy Olimpu w ręce takich jak ci tutaj.

Spojrzał z szyderczym uśmiechem na Percyego.

Jason uniósł miecz.

-To co, Panie Bachusie, zabijemy tych olbrzymów?

Page 890: Znak Ateny - Rick Riordan

-No cóż, mam taką nadzieję - odrzekł Bachus. - Proszę,

zaczynajcie.

Percy wytrzeszczył na niego oczy.

-Przecież chyba jesteś tu, żeby nam pomóc!

Bachus wzruszył ramionami.

-Och, doceniam tę ofiarę złożoną mi na morzu. Cały okręt

pełen dietetycznej coli.

Bardzo miły gest, chociaż wolałbym dietetyczną pepsi.

-1 sześć milionów w złocie i klejnotach - mruknął Percy.

-Zgoda, ale w wypadku przyjęć dla co najmniej pięciu

półbogów napiwki są

wliczone w cenę, więc to nie było konieczne.

-Co?

-Nieważne - rzekł Bachus. — W każdym razie

zwróciliście na siebie moją uwagę.

Jestem tutaj. Teraz muszę zobaczyć, czy wy jesteście

warci mojej pomocy. Do boju. Jeśli

zrobicie dobre wrażenie, wezmę udział w wielkim finale.

-Jednego przebiliśmy oszczepem - powiedział Percy. -

Drugiego zmiażdżyliśmy

sufitem. Co według ciebie robi wrażenie?

Page 891: Znak Ateny - Rick Riordan

-Ach, dobre pytanie. - Bachus zastukał swoim tyrsem, a

potem uśmiechnął się w

sposób, który Percyego trochę przeraził. -Może

potrzebujecie trochę inspiracji? Ta scena

jest do kitu. I ty to nazywasz spektaklem, Efialtesie?

Zaraz ci pokażę, jak to się robi.

Rozpłynął się w obłok purpurowej mgły. Piper i Nico

znikli.

-Pipes! - krzyknął Jason. - Bachusie, gdzie...

Cała posadzka zadygotała i zaczęła się podnosić. W

sklepieniu pojawiło się

kilkanaście otworów, przez które wpadło światło słońca.

Powietrze zadrgało jak miraż, a

Percy usłyszał nad sobą ryk tłumu.

Hypogeum przebiło się przez las podniszczonych

kamiennych kolumn, zamieniając

się w arenę kolistego cyrku.

Serce Percy'ego wykonało salto. To nie był jakiś cyrk. To

było Koloseum.

Page 892: Znak Ateny - Rick Riordan

Zbudowane przez gigantów machiny do tworzenia

efektów specjalnych położyły deski na

zrujnowanych belkach, tak że arena odzyskała właściwą

podłogę. Trybuny zaczęły się

same naprawiać, aż zalśniły bielą. Olbrzymi, czerwono-

złoty baldachim zawisł nad ich

głowami, ocieniając je przed popołudniowym słońcem.

Lożę cesarską udrapowały

jedwabne tkaniny, a po bokach wyrosły proporce i złote

orły. Ryk aplauzu pochodził z

gardeł tysięcy rozmigotanych fioletowych duchów, larów

Rzymu, ściągniętych tu na

powtórkę wielkich igrzysk.

W podłodze otworzyły się dysze, które obsypały arenę

piaskiem. Wyskoczyły

olbrzymie dekoracje - wielkie jak garaże gipsowe pagóry,

kamienne kolumny i (nie

wiadomo po co) plastikowe zwierzęta naturalnych

rozmiarów. Z jednej strony pojawiło

się małe jeziorko. Przez podłogę areny przebiegły zygzaki

rowów, na wypadek gdyby

ktoś zechciał się zabawić w wojnę okopową. Percy i

Jason stali ramię w ramię pośrodku

areny, mając przed sobą dwóch gigantów.

— To jest dopiero widowisko! - zagrzmiał głos Bachusa.

Page 893: Znak Ateny - Rick Riordan

Zasiadł w loży cesarskiej, wystrojony w purpurową szatę

i zloty

wieniec laurowy. Po jego lewej stronie siedzieli Nico i

Piper, której ramię opatrywała

nimfa w stroju pielęgniarki. Po prawej stronie kulił się

satyr, podając Bachusowi czipsy i

winogrona. Bóg wzniósł puszkę dietetycznej pepsi, a tłum

ucichł z szacunkiem.

Percy spojrzał na niego ze złością.

— I co, masz zamiar tam siedzieć?

-Półbóg dobrze mówi! - ryknął Efialtes. - Walcz sam,

tchórzu! No... bez

półbogów.

Bachus uśmiechnął się leniwie.

-Junona twierdzi, że zgromadziła dzielną drużynę

herosów. Pokażcie, co

potraficie. Zabawcie mnie. Dajcie mi powód, bym zrobił

coś więcej. Bogowie mają

swoje przywileje.

Otworzył puszkę pepsi, a tłum ryknął aplauzem.

XLVIII

Page 894: Znak Ateny - Rick Riordan

PERCY

Percy stoczył już wiele bojów. Walczył nawet na paru

arenach, ale tym razem było

zupełnie inaczej. W tym olbrzymim Koloseum, z

tysiącami wrzeszczących

entuzjastycznie duchów, z bogiem Bachusem patrzącym

na niego z góry i z dwoma

prawie czterometrowymi olbrzymami stojącymi nad nim,

czuł się mały i niepozorny jak

mucha. Czuł też wzbierającą wściekłość.

Walka z gigantami to jedno. Kiedy Bachus zamienia ją w

cyrkowe popisy, to

zupełnie inna sprawa.

Przypomniał sobie słowa Lukę'a Castellana,

wypowiedziane lata temu, kiedy Percy

powrócił ze swojej pierwszej misji: „Nie zdałeś sobie

sprawy, jak bez sensu jest to

wszystko? Całe to bohaterstwo -jesteśmy pionkami

bogów".

Był teraz niemal w tym samym wieku co wówczas Luke.

Zrozumiał, dlaczego Luke

stał się taki zgorzkniały. W ciągu ostatnich pięciu lat

Percy zbyt często bywał pionkiem.

Page 895: Znak Ateny - Rick Riordan

Wyglądało na to, że mieszkańcy Olimpu po kolei

wykorzystywali go do swoich planów.

Może bogowie byli lepsi od tytanów albo gigantów czy

Gai, ale to nie czyniło ich

jeszcze dobrymi i mądrymi. Nie zachęcało Percyego do

tej idiotycznej walki na arenie.

Niestety, nie miał wyboru. Jeśli ma ocalić przyjaciół,

musi pokonać tych gigantów.

Musi przeżyć i odnaleźć Annabeth.

Efialtes i Otis ułatwili mu tę decyzję. Zaatakowali.

Unieśli gipsowy pagór, wielki jak

jego mieszkanie w Nowym Jorku, i cisnęli nim w

półbogów.

Percy i Jason uskoczyli, dając nurka do najbliższego

okopu. Pagór roztrzaskał się nad

nimi, obsypując ich odłamkami gipsu. Nie było to groźne,

ale okropnie piekło.

Z trybun dały się słyszeć gwizdy i wołanie o krew.

-Walczyć! Walczyć!

-Brać znów Otisa?! - zawołał Jason, przekrzykując

wrzawę. -A może teraz ty go

Page 896: Znak Ateny - Rick Riordan

chcesz?

Percy starał się zebrać myśli. Podział wrogów był

naturalną sprawą - trzeba pokonać

gigantów w walce jeden na jednego - ale ostatnio niezbyt

dobrze im to wychodziło.

Zaświtało mu w głowie, że tym razem powinni obrać inną

taktykę.

Od początku wyprawy Percy czuł się odpowiedzialny za

przyjaciół i był pewny, że

Jason czuje to samo. Działali w małych grupkach, sądząc,

że tak będzie bezpieczniej.

Walczyli pojedynczo, każdy półbóg robił to, co potrafił

najlepiej. Ale Hera nie bez

powodu stworzyła drużynę. Parę razy kiedy Percy działał

wspólnie z Jasonem wzywając

burzę w Forcie Sumter, pomagając „Argo II" pokonać

Słupy Herkulesa, nawet

napełniając nimfeum - czuł się pewniej, łatwiej mu było

rozwiązywać problemy, jakby

przez całe życie był cyklopem i nagle się obudził, mając

dwoje oczu.

-Zaatakujemy razem - powiedział. - Najpierw Otisa, bo

jest słabszy. Wykończymy

Page 897: Znak Ateny - Rick Riordan

go i zajmiemy się Efialtesem. Uderzymy razem spiżem i

złotem, może nie będą się tak

szybko odradzać.

Jason uśmiechnął się krzywo, jakby zrozumiał, że ma

umrzeć w dość żałosny sposób.

-Dlaczego nie? - zgodził się. - Ale Efialtes nie będzie stał

bezczynnie, czekając, aż

zabijemy jego brata. Chyba że...

-Mamy dziś dobry wiatr, a pod areną biegnie rurociąg.

Jason natychmiast zrozumiał, o co mu chodzi. Roześmiał

się, a Percy poczuł

przeskakującą między nimi iskrę przyjaźni. Facet o wielu

sprawach myśli podobnie jak

on.

-Na trzy? - zapytał Jason.

-A po co czekać?

Wyskoczyli z okopu. Jak można było się spodziewać,

bliźniacy unieśli drugi gipsowy

pagór i czekali na nich, trzymając go nad głowami. Percy

sprawił, że pod ich stopami

Page 898: Znak Ateny - Rick Riordan

pękła rura wodna, wstrząsając podłogą. Jason skierował

gwałtowny podmuch wiatru

prosto w pierś Efialtesa. Purpurowowłosy olbrzym runął

do tyłu, a Otis puścił pagór,

który spadł na jego brata. Wystawały spod niego tylko

wężowe stopy, obracające szybko

głowami, jakby się dziwiły, co się stało z resztą ciała.

Tłum ryknął z zachwytu, ale Percy podejrzewał, że

Efialtes jest tylko ogłuszony. W

najlepszym razie zyskali kilka sekund.

-Hej, Otisie! - krzyknął. - Dziadek do orzechów gryzie!

-Aghhhhh!

Otis chwycił oszczep i cisnął nim, ale był zbyt

rozwścieczony, by dobrze wycelować.

Jason odbił go mieczem nad głową Percy ego. Oszczep

wpadł do jeziorka.

Półbogowie wycofali się w stronę wody, wykrzykując

obelgi na temat baletu, co nie

było zbyt łatwe, bo Percy nie bardzo się na nim znał.

Page 899: Znak Ateny - Rick Riordan

Otis potoczył się ku nim bez broni, zanim uświadomił

sobie, że: a) nie ma broni, b)

walka w wodzie z synem Posejdona to nie najlepszy

pomysł.

Zbyt późno usiłował się zatrzymać. Półbogowie uskoczyli

przed nim w różne strony,

a Jason wezwał wiatr, wykorzystując impet giganta, by

wepchnąć go do wody. Kiedy

Otis z trudem się podnosił, Percy i Jason zaatakowali go

razem. Wskoczyli na niego i

cięli mieczami w głowę.

Biedny gigant nie zdążył już nawet zrobić piruetu.

Rozpadł się w obłok pyłu i rozlał

na powierzchni jeziorka jak wielka plama mleczno-

owocowego napoju.

Percy wzbudził w jeziorku wodny wir. Esencja Otisa

próbowała się przyoblec w

nowe ciało, ale kiedy jego głowa wynurzyła się z wody,

Jason wezwał grom, którego

uderzenie ponownie zamieniło olbrzyma w pył.

Jak dotąd nowa taktyka skutkowała, ale nie mogli

powstrzymywać Otisa bezustannie.

Percy już był wyczerpany walką pod ziemią. Wnętrzności

wciąż go bolały od ciosu

Page 900: Znak Ateny - Rick Riordan

oszczepem. Czuł, że siły go opuszczają, a przecież

musieli jeszcze pokonać drugiego

giganta.

Jakby na zawołanie eksplodował za nimi gipsowy pagór.

Efialtes powstał, rycząc z

wściekłości.

Percy i Jason stali ramię w ramię, gdy ruszył ku nim z

oszczepem w dłoni.

Najwidoczniej miażdżące uderzenie gipsowej góry tylko

go rozjuszyło. W oczach

tańczyły mu mordercze błyski. Popołudniowe słońce

połyskiwało na monetach

wplecionych w dredy. Rozzłościły się nawet jego wężowe

stopy, obnażając kły i sycząc.

Jason wezwał nowy grom, ale Efialtes odbił go

oszczepem i stopił plastikową krowę

naturalnej wielkości.

Percy nadal wzburzał wodę w jeziorku, starając się

utrzymać w nim Otisa, ale gdy

Efialtes był już o parę metrów od nich, musiał się skupić

na drugim przeciwniku.

Obaj stawili czoło gigantowi. Miotali się wokół niego,

dźgając i tnąc w rozbłyskach

Page 901: Znak Ateny - Rick Riordan

złota i spiżu, ale Efialtes odbijał każdy cios.

- Nie ustąpię! — ryknął. - Udało wam się zniszczyć mój

spektakl, ale Gaja zniszczy

wasz świat!

Percy zrobił wypad, przecinając oszczep giganta na pół.

Efialtes nawet się nie

speszył. Zamachnął się nisko tępym końcem oszczepu i

zwalił Percy'ego z nóg. Percy

upadł na prawą rękę i wypuścił miecz z dłoni.

Jason próbował wykorzystać tę sytuację. Podskoczył

bliżej i dźgnął olbrzyma w

pierś, ale ten zdołał w ostatniej chwili odparować cios.

Smagnięty końcem oszczepu od

gardła po brzuch, z rozdartą koszulką, Jason zachwiał się

i spojrzał na cienką krwawą

linię biegnącą po jego piersi w dół. Efialtes kopnął go,

odrzucając na plecy.

Z cesarskiej loży dał się słyszeć krzyk Piper, ale wnet

utonął w ryku tłumu. Bachus

uśmiechał się lekko, grzebiąc w torbie z czipsami.

Efialtes stanął nad Percym i Jasonem; obie połówki jego

oszczepu zawisły nad ich

Page 902: Znak Ateny - Rick Riordan

głowami. Percy'emu zdrętwiało całe ramię. Gladius

Jasona smyrgnął przez arenę. Ich

plan zawiódł.

Percy spojrzał na Bachusa, zastanawiając się, jaką

ostatnią obelgą obrzucić

bezczynnego boga, kiedy zobaczył jakiś ciemny kształt

nad Koloseum - opadający

szybko wielki czarny owal.

Wyłaniający się z jeziorka Otis chciał ostrzec brata, ale z

jego jeszcze nie do końca

uformowanej twarzy wydobył się tylko okrzyk:

-Uch-um-muuuu!

-Nie martw się, bracie! - odkrzyknął Efialtes, nie

spuszczając wzroku z półbogów.

- Zaraz trochę pocierpią!

„Argo II" zwrócił się w powietrzu lewą burtą do areny i z

bali-sty buchnął zielony

ogień.

-Na twoim miejscu - powiedział Percy - spojrzałbym za

siebie.

Page 903: Znak Ateny - Rick Riordan

Obaj odtoczyli się błyskawicznie, gdy Efialtes odwrócił

się i ryknął z

niedowierzaniem.

Percy wpadł do okopu w tym samym momencie, w

którym wybuch wstrząsnął

Koloseum.

Kiedy z niego wylazł, „Argo II" już był gotów do

lądowania. Jason wyglądał zza

plastikowego konia. Efialtes leżał zwęglony, jęcząc cicho,

a piasek wokół niego stopił się

na szkło od żaru greckiego ognia. Otis miotał się w

jeziorku, próbując się odrodzić, ale

od ramion w dół wyglądał jak kałuża przypalonej

owsianki.

Percy powlókł się do Jasona i klepnął go po ramieniu.

Widownia duchów nagrodziła

ich owacją na stojąco, podczas gdy „Argo II" osiadł na

arenie. Leo stał przy sterze, Hazel

i Frank szczerzyli zęby u jego boków. Trener Hedge

tańczył wokół platformy z balistą z

uniesioną pięścią i wrzeszczał:

-Właśnie o to mi chodziło!

Page 904: Znak Ateny - Rick Riordan

Percy zwrócił się do loży cesarskiej.

-No i co?! - krzyknął do Bachusa. - Zabawiliśmy cię, ty

mały, cuchnący winem...

-Daruj sobie. - Nagle bóg znalazł się na arenie tuż obok

niego. Strzepnął okruszki

czipsów ze swojej purpurowej szaty. - Uznałem was za

godnych partnerów w tej walce.

-Partnerów? - warknął Jason. - Nie kiwnąłeś palcem!

Bachus podszedł na skraj jeziorka. Woda natychmiast

wyschła,

pozostawiając na dnie górę papki z głową Otisa na

szczycie. Bóg zszedł na dno i

ogarnął spojrzeniem widownię. Wzniósł swój tyrs.

Tłum ryknął, rozległy się gwizdy, wszyscy wskazywali

kciukami w dół. Percy nigdy

nie wiedział, czy ten gest oznacza „życie", czy „śmierć".

Różnie mówiono.

Bachus wybrał bardziej widowiskową opcję. Zdzielił

głowę Otisa swoją laską z

Page 905: Znak Ateny - Rick Riordan

szyszką, a wielka kupa otisowsianki rozpadła się

kompletnie.

Tłum oszalał. Bachus wyszedł z jeziorka i dostojnym

krokiem podszedł do Efialtesa,

który wciąż leżał rozciągnięty na szklistym piasku,

przypalony i dymiący.

Bachus ponownie wzniósł tyrs.

-ZRÓB TO! - ryknął tłum.

-NIE RÓB TEGO! - jęknął Efialtes.

Bachus stuknął go laską w nos i gigant rozsypał się w

popiół.

Duchy wiwatowały i rzucały widmowe konfetti, gdy

Bachus obchodził arenę z

uniesionymi triumfalnie ramionami, napawając się

oddawaną mu czcią. Uśmiechnął się

do półbogów.

-To, moi przyjaciele, jest prawdziwe widowisko! I,

oczywiście, coś jednak

zrobiłem. Zabiłem dwóch gigantów!

Kiedy przyjaciele Percyego zeszli z pokładu, tłum

duchów zamigotał i znikł. Piper i

Page 906: Znak Ateny - Rick Riordan

Nico opuścili lożę cesarską, gdy magiczna odnowa

Koloseum zaczęła się zamieniać w

mgłę. Podłoga areny przetrwała, ale po chwili cały

rzymski cyrk wyglądał tak, jakby od

tysiącleci nie oglądano na nim dobrej walki z gigantami.

-No cóż - powiedział Bachus - było zabawnie. Macie

moje pozwolenie na

kontynuowanie waszej podróży.

-Twoje pozwolenie} — warknął Percy.

-Tak. - Bachus uniósł brew. - Chociaż twoja podróż może

się okazać trochę

trudniejsza, niż się spodziewasz, synu Neptuna.

-Posejdona - poprawił go automatycznie Percy. - Co masz

na myśli, mówiąc o

mojej podróży?

-Możecie spróbować na parkingu za Pałacem Emanuela -

rzekł bóg. - To najlepsze

miejsce, by przebić się do środka. A teraz żegnajcie, moi

przyjaciele. I... och, życzę

powodzenia w tej innej drobnej sprawie.

Page 907: Znak Ateny - Rick Riordan

Bachus zamienił się w obłok mgły, lekko pachnący

sokiem z winogron. Jason

pobiegł, by spotkać się z Piper i Nikiem.

Trener Hedge przykłusował do Percyego, a Hazel, Frank i

Leo za nim.

-To był Dionizos? - zapytał Hedge. - Uwielbiam tego

faceta!

-Żyjecie! - zawołał Percy. - Giganci powiedzieli, że

trafiliście do niewoli. Co się

stało?

Leo wzruszył ramionami.

-Och, to tylko jeszcze jeden wspaniały pomysł Leona

Valdeza. Nie uwierzysz, co

można zdziałać, mając kulę Archimedesa,

dziewczynę, która wywęszy wszystko w podziemiach, i

łasiczkę.

-To ja byłem łasiczką — burknął Frank.

-Przede wszystkim - mówił Leo - uruchomiłem

hydrauliczną turbinę tym

Page 908: Znak Ateny - Rick Riordan

ustrojstwem Archimedesa, które, nawiasem mówiąc,

będzie niesamowite, kiedy je

zainstaluję na okręcie. Hazel wyniuchała najprostszą

drogę, żeby przebić się na

powierzchnię. Wydrążyliśmy tunel na tyle szeroki, by

przecisnęła się przez niego

łasiczka, a Frank wylazł na górę z prostym nadajnikiem,

który złożyłem na poczekaniu.

A potem wystarczyło tylko włamać się do ulubionych

kanałów satelitarnych Hedgea i

powiedzieć mu, żeby przytargał okręt i nas uwolnił. Gdy

to zrobił, to was było już łatwo

odnaleźć dzięki tej łunie boskiego światła nad Koloseum.

Percy zrozumiał tylko dziesięć procent z opowieści

Leona, ale uznał, że to mu

wystarczy, bo dręczył go inny problem.

-Gdzie jest Annabeth?

Leo skrzywił się.

-No tak, ona... chyba wciąż jest w tarapatach. Może jest

ranna, może ma złamaną

nogę... w każdym razie coś takiego pokazała nam Gaja.

Ocalenie jej to nasz następny

przystanek.

Page 909: Znak Ateny - Rick Riordan

Dwie sekundy wcześniej Percy był bliski omdlenia. Teraz

nowy strumień adrenaliny

przebiegł mu przez żyły. Chciał dusić Leona i żądać

odpowiedzi, dlaczego „Argo II" nie

ruszył najpierw na pomoc Annabeth, ale pomyślał, że

wyglądałoby to na niewdzięczność.

-Powiedz mi o tej wizji. Opowiedz mi wszystko.

Podłoga zadygotała. Deski zaczęły zanikać, piasek sypał

się przez dziury do

hypogeum pod spodem.

-Porozmawiamy na pokładzie — powiedziała Hazel. -

Lepiej się stąd wynośmy,

póki możemy.

Odlecieli z Koloseum i poszybowali na południe nad

dachami Rzymu.

Ruch uliczny wokół Piazza del Colosseo zamarł.

Zgromadził się tam tłum

śmiertelników, prawdopodobnie zaintrygowanych

dziwnymi światłami i odgłosami

dochodzącymi z ruin. Percy nie dostrzegł żadnych śladów

świadczących o powodzeniu

Page 910: Znak Ateny - Rick Riordan

spektakularnych planów gigantów. Miasto wyglądało tak

samo jak wcześniej. I

najwyraźniej nikt nie zwracał uwagi na wielką grecką

triremę wznoszącą się w niebo.

Półbogowie zebrali się wokół sterowni. Jason bandażował

zwichnięte ramię Piper, a

Hazel siedziała na rufie, karmiąc Nica ambrozją. Syn

Hadesa ledwo mógł unieść głowę.

Miał tak słaby głos, że musiała się nachylić, by go

usłyszeć.

Frank i Leo opowiedzieli, co się stało w komnacie z

kulami Archimedesa i o wizji,

którą ukazała im Gaja w spiżowym zwierciadle. Wszyscy

szybko uznali, że aby odnaleźć

Annabeth, muszą posłużyć się zagadkową wskazówką

Bachusa: Pałac Emanuela, choć

nie mieli pojęcia, gdzie i co to jest. Frank pochylił się nad

klawiaturą komputera

pokładowego, a Leo pstrykał zawzięcie przełącznikami na

panelu sterowania, mrucząc

pod nosem: „Pałac Emanuela. Pałac Emanuela". Trener

Hedge starał się pomóc, walcząc

z rozłożonym do góry nogami planem Rzymu.

Percy ukląkł przy Jasonie i Piper.

Page 911: Znak Ateny - Rick Riordan

-Co z ramieniem?

Piper uśmiechnęła się.

-Wyleczy się. Obaj dzielnie się spisaliście.

Jason trącił Percy'ego łokciem.

-Niezła z nas drużynka, co?

-Lepiej nam poszło niż wtedy na polu kukurydzianym w

Kansas - zgodził się

Percy.

-Jest! — krzyknął Leo, wskazując na monitor. - Frank,

jesteś niesamowity! Już

ustalam kurs.

Frank zwiesił ramiona.

-Ja tylko odczytałem nazwę na ekranie. Jakiś chiński

turysta zaznaczył ją na planie

w Googlach.

Leo wyszczerzył zęby.

-On czyta po chińsku.

Page 912: Znak Ateny - Rick Riordan

-Troszkę - przyznał Frank.

-To musi być ekstra, nie?

-Chłopcy - przerwała im Hazel - nie chcę wam psuć sesji

wzajemnej adoracji, ale

powinniście tego posłuchać.

Pomogła Nicowi wstać. Zawsze był blady, ale teraz jego

skóra miała barwę mleka w

proszku. Jego ciemne, zapadnięte oczy przypominały

Percy'emu zdjęcia uwolnionych

jeńców wojennych - właściwie Nico się do nich zaliczał.

-Dzięki - wychrypiał, obrzucając ich wystraszonym

spojrzeniem. -Już straciłem

nadzieję.

Jeszcze tydzień temu Percy'emu chodziły po głowie

najróżniejsze zjadliwe uwagi,

którymi zamierzał obrzucić Nica, kiedy znów się

spotkają. Teraz syn Hadesa wyglądał

tak żałośnie, że Percy nie był w stanie wzbudzić w sobie

dawnej złości.

-Od dawna wiedziałeś o dwóch obozach - powiedział. -

Powinieneś być ze mną

Page 913: Znak Ateny - Rick Riordan

szczery pierwszego dnia, kiedy przybyłem do Obozu

Jupiter, a nie byłeś.

Nico oparł się ciężko o sterownię.

-Percy, wybacz mi. Odkryłem Obóz Jupiter w zeszłym

roku. Zaprowadził mnie

tam mój ojciec, chociaż wtedy nie wiedziałem dlaczego.

Mówił, że bogowie przed

wiekami rozdzielili oba obozy i że nie mogę tego zdradzić

nikomu. Jeszcze nie czas. Ale

dodał, że ja koniecznie muszę to wiedzieć... - Urwał,

zginając się wpół w ataku kaszlu.

Hazel podtrzymała go za ramiona, dopóki znowu się nie

wyprostował.

-Ja... ja myślałem, że ojcu chodzi o Hazel - ciągnął Nico. -

Żebym znalazł jej jakieś

bezpieczne miejsce. Ale teraz... myślę, że powiedział mi o

dwóch obozach, żebym

zrozumiał, jak ważna jest wasza misja, żebym odszukał

Wrota Śmierci.

Powietrze przesyciło się elektrycznością - dosłownie, bo z

Jasona zaczęły się sypać

iskry.

Page 914: Znak Ateny - Rick Riordan

-1 odnalazłeś te wrota? - zapytał Percy.

Nico kiwnął głową.

-Byłem głupi. Myślałem, że mogę sobie wędrować po

Podziemiu, gdzie zechcę,

ale wpadłem prosto w zastawioną przez Gaję pułapkę bez

wyjścia. Równie dobrze

mógłbym próbować wydostać się z czarnej dziury.

-Yyy... - Frank przygryzł wargi. - O jakiej czarnej dziurze

mówisz?

Nico zaczął wyjaśniać, ale urwał, jakby to, co chciał

powiedzieć, było zbyt

przerażające. Zwrócił się do Hazel.

Położyła' mu rękę na ramieniu.

-Nico powiedział mi, że Wrota Śmierci mają dwie strony,

jedną w świecie

śmiertelników, drugą w Podziemiu. Ta śmiertelna strona

jest w Grecji. Jest pilnie

strzeżona przez sługi Gai. Właśnie tamtędy przenieśli

Nica z powrotem do górnego

świata, a potem przetransportowali do Rzymu.

Page 915: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper musiała się zdenerwować, bo jej kornukopia

wypluła cheeseburgera.

-Gdzie dokładnie są te wrota w Grecji?

Nico westchnął głośno.

-W Domu Hadesa. To podziemna świątynia w Epirze.

Mogę pokazać to miejsce na

mapie, ale... ale ta śmiertelna strona portalu to nie

problem. W Podziemiu Wrota Śmierci

są w... w...

Zimny dreszcz przebiegł Percy'emu po plecach.

Czarna dziura. Niedostępna część Podziemia, do której

nawet Nico di Angelo nie

miał wstępu. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał?

Przecież był na samym skraju tego

miejsca. Wciąż widywał je w koszmarnych snach.

-W Tartarze - powiedział. - W najgłębszej części

Podziemia.

Nico pokiwał głową.

Page 916: Znak Ateny - Rick Riordan

-Percy, wciągnęli mnie do tej dziury. To, co tam

zobaczyłem...

Hazel zacisnęła usta.

-Żaden ze śmiertelników jeszcze nigdy nie był w-Tartarze

-wyjaśniła. - A w

każdym razie nikt nigdy nie wyszedł stamtąd żywy. To

najpilniej strzeżone więzienie

Hadesa, w którym trzyma tytanów i innych nieprzyjaciół

bogów. Właśnie tam trafiają

wszystkie potwory, kiedy umrą tu, na ziemi. To... no...

nikt nie wie, jak tam właściwie

jest.

Spojrzała na brata. Nie musiała kończyć myśli: Nikt

oprócz Nica.

Hazel wręczyła mu jego czarny miecz.

Nico wsparł się na nim jak na lasce.

-Teraz rozumiem, dlaczego Hades nie mógł zamknąć tych

wrót. Nawet bogowie

nie wchodzą do Tartaru. Nawet bóg śmierci, sam Tanatos,

nie zbliża się do tego miejsca.

Leo spojrzał na nich zza koła sterowego.

Page 917: Znak Ateny - Rick Riordan

-No więc niech zgadnę. Musimy tam wejść.

Nico potrząsnął głową.

-To niemożliwe. Jestem synem Hadesa, a ledwo ocalałem.

Sługi Gai natychmiast

mnie pochwyciły. Są tam tak potężni... że żaden półbóg

nie ma z nimi szans. Ja prawie

oszalałem.

Jego oczy wyglądały jak potrzaskane szklane soczewki.

Percy zastanawiał się, czy

coś w nim nie zostało potrzaskane na zawsze.

-Więc pożeglujmy do Epiru - powiedział Percy. -

Zamknijmy wrota z tej strony.

-Chciałbym, żeby to było takie łatwe - odrzekł Nico. -

Wrota muszą być

kontrolowane z obu stron, żeby je zamknąć. To coś w

rodzaju podwójnego zamka.

Może... tylko może... was siedmioro razem mogłoby

pokonać siły Gai po śmiertelnej

stronie, w Domu Hadesa, ale póki nie będziecie mieć

jakiejś drużyny walczącej

jednocześnie po stronie Tartaru, drużyny na tyle silnej, by

pokonać legion potworów na

Page 918: Znak Ateny - Rick Riordan

ich terytorium...

-Musi być jakiś sposób - powiedział Jason.

Nikt się nie zgłosił z żadnym wspaniałym pomysłem.

Percy pomyślał, że opada mu żołądek. Potem uświadomił

sobie, że to cały okręt

opada ku wielkiej budowli podobnej do pałacu.

Annabeth. To, co powiedział Nico, było tak straszne, że

Percy na chwilę zapomniał,

że jego dziewczyna wciąż jest w niebezpieczeństwie.

Poczuł okropne wyrzuty sumienia.

-Później będziemy się zastanawiać, jak ten problem

rozwiązać - powiedział. - Czy

to jest Pałac Emanuela?

Leo kiwnął głową.

-Bachus mówił coś o parkingu? No, to jest parking. Co

teraz?

Percy przypomniał sobie swój sen o ciemnej komorze,

jadowity głos potwora

Page 919: Znak Ateny - Rick Riordan

nazywanego Jej Wielkopańskością. Przypomniał sobie,

jaka Annabeth była wstrząśnięta,

kiedy wróciła z Fortu Sumter po spotkaniu z pająkami.

Zaczął podejrzewać, co może być

pod tą świątynią... Matka wszystkich pająków. Jeśli miał

rację i Annabeth jest tam

uwięziona, sam na sam z tym potworem, ze złamaną

nogą, od wielu godzin... Już

przestało się liczyć, czy miała to być jej samotna misja,

czy nie.

-Musimy ją stamtąd wyciągnąć - powiedział.

-No tak - zgodził się Leo. — Ale...

Wyglądał, jakby chciał powiedzieć: „Ale jeśli

przybywamy za późno?"

Mądrze zrobił, zmieniając temat.

-Parking pod nami.

Percy spojrzał na trenera Hedge'a.

-Bachus mówił coś o przebiciu się do środka. Trenerze,

masz jeszcze amunicję do

tych balist?

Page 920: Znak Ateny - Rick Riordan

Satyr wyszczerzył zęby jak dziki kozioł.

-Już myślałem, że o to nie zapytasz.

XLIX

ANNABETH

Annabeth przekroczyła granicę przerażenia.

Została zaatakowana przez szowinistyczne duchy.

Złamała nogę w kostce. Uciekała

nad przepaścią przed armią pająków. Teraz, zwijając się z

bólu, z nogą unieruchomioną

dwiema deseczkami i owiniętą bąbelkową folią, ze

sztyletem jako jedyną bronią, stała

przed Arachne - potworną pajęczycą, która chciała ją

zabić i utrwalić to wydarzenie na

pamiątkowym gobelinie.

W ciągu paru ostatnich godzin Annabeth dygotała, pociła

się, łkała, pojękiwała i

przełknęła tyle łez, że jej ciało po prostu przestało się już

bać, a umysł złożył mniej

więcej takie oświadczenie: „No dobra, wybacz. Już

bardziej nie mogę być przerażony".

Page 921: Znak Ateny - Rick Riordan

Więc zaczęła myśleć.

Arachne schodziła ze szczytu pokrytego pajęczyną

posągu. Lazła powoli od jednej

nitki do drugiej, posykując radośnie, a jej czworo oczu

połyskiwało w ciemności. Albo

się nie spieszyła, albo była powolna z natury.

Annabeth miała nadzieję, że pajęczyca jest powolna z

natury.

Oczywiście nie miało to większego znaczenia. Nie była w

stanie uciec, nie miała też

szans w walce z tym potworem. Arachne ważyła pewnie

ponad sto kilogramów. Jej

kolczaste nogi były stworzone do chwytania i zabijania

ofiar. Prócz tego prawdopodobnie

dysponowała jakąś inną straszliwą bronią - paraliżującym

jadem albo błyskawicznie

miotaną pajęczyną, jak jakiś starożytny grecki Spider-

Man.

Nie. Walka nie wchodziła w rachubę.

Trzeba ruszyć głową, coś wymyślić. Jakiś podstęp.

Page 922: Znak Ateny - Rick Riordan

W dawnych mitach Arachne wpadła w tarapaty z powodu

swojej pychy.

Przechwalała się, że jej tkaniny są lepsze od tkanin Ateny,

co doprowadziło do

pierwszego na Olimpie reality show pod hasłem: Jak one

tkają. Arachne przegrała w

wielkim stylu.

Annabeth wiedziała co nieco o pysze. To był i jej słaby

punkt. Często musiała sobie

przypominać, że nie wszystko może zrobić sama. Nie

zawsze była najlepszą osobą do

wykonania każdego zadania. Czasami miała klapki na

oczach i zapominała o potrzebach

innych ludzi, nawet Percy ego. I łatwo się

zagalopowywała, mówiąc o swoich ulubionych

projektach.

Ale czy mogłaby wykorzystać tę słabość w walce z

pająkiem? Może zyskałaby trochę

na czasie... tylko co by jej to dało? Przyjaciele i tak by się

tu nie dostali, nawet gdyby

wiedzieli, gdzie jest. Odsiecz się nie pojawi. Ale i tak

zyskiwanie czasu jest lepsze od

rychłej śmierci.

Page 923: Znak Ateny - Rick Riordan

Starała się zachować spokojną minę, co nie jest takie

łatwe, kiedy się ma złamaną

kostkę. Pokuśtykała do najbliższego gobelinu - panoramy

starożytnego Rzymu.

-Cudowne - powiedziała. - Opowiedz mi o tej tkaninie.

Wargi Arachne zaokrągliły się wokół potężnych szczęk.

-A po co ci to? Zaraz umrzesz.

-No niby tak, ale sposób, w jaki uchwyciłaś światło, jest

zdumiewający. Użyłaś

prawdziwej złotej przędzy, tkając te promienie słońca?

Oczywiście nie miało to większego znaczenia. Nie była w

stanie uciec, nie miała też

szans w walce z tym potworem. Arachne ważyła pewnie

ponad sto kilogramów. Jej

kolczaste nogi były stworzone do chwytania i zabijania

ofiar. Prócz tego prawdopodobnie

dysponowała jakąś inną straszliwą bronią - paraliżującym

jadem albo błyskawicznie

miotaną pajęczyną, jak jakiś starożytny grecki Spider-

Man.

Nie. Walka nie wchodziła w rachubę.

Page 924: Znak Ateny - Rick Riordan

Trzeba ruszyć głową, coś wymyślić. Jakiś podstęp.

W dawnych mitach Arachne wpadła w tarapaty z powodu

swojej pychy.

Przechwalała się, że jej tkaniny są lepsze od tkanin Ateny,

co doprowadziło do

pierwszego na Olimpie reality show pod hasłem: Jak one

tkają. Arachne przegrała w

wielkim stylu.

Annabeth wiedziała co nieco o pysze. To był i jej słaby

punkt. Często musiała sobie

przypominać, że nie wszystko może zrobić sama. Nie

zawsze była najlepszą osobą do

wykonania każdego zadania. Czasami miała klapki na

oczach i zapominała o potrzebach

innych ludzi, nawet Percy'ego. I łatwo się

zagalopowywała, mówiąc o swoich ulubionych

projektach.

Ale czy mogłaby wykorzystać tę słabość w walce z

pająkiem? Może zyskałaby trochę

na czasie... tylko co by jej to dało? Przyjaciele i tak by się

tu nie dostali, nawet gdyby

wiedzieli, gdzie jest. Odsiecz się nie pojawi. Ale i tak

zyskiwanie czasu jest lepsze od

Page 925: Znak Ateny - Rick Riordan

rychłej śmierci.

Starała się zachować spokojną minę, co nie jest takie

łatwe, kiedy się ma złamaną

kostkę. Pokuśtykała do najbliższego gobelinu - panoramy

starożytnego Rzymu.

-Cudowne - powiedziała. — Opowiedz mi o tej tkaninie.

Wargi Arachne zaokrągliły się wokół potężnych szczęk.

-A po co ci to? Zaraz umrzesz.

-No niby tak, ale sposób, w jaki uchwyciłaś światło, jest

zdumiewający. Użyłaś

prawdziwej złotej przędzy, tkając te promienie słońca?

Tkanina była naprawdę olśniewająca. Annabeth nie

musiała udawać, że jest pod

wrażeniem.

Arachne pozwoliła sobie na pełen samozadowolenia

uśmiech.

-Nie, dziecinko. Nie złotej. Zmieszałam kolory,

wykorzystując kontrast między

jaskrawą żółcią a ciemniejszymi barwami. To daje efekt

trójwymiarowości.

-Cudowne.

Umysł Annabeth jednocześnie pracował na dwóch

poziomach: nad

Page 926: Znak Ateny - Rick Riordan

podtrzymywaniem rozmowy i gorączkowym

poszukiwaniem możliwości ocalenia. Nic

nie przychodziło jej do głowy. Arachne została pokonana

tylko raz - przez samą Atenę.

Wymagało to jednak boskiej magii i

nieprawdopodobnego talentu do tkactwa.

-Więc... widziałaś tę scenę na własne oczy?

Arachne zasyczała, a z jej ust wytoczyła się niezbyt

przyjemna piana.

-Próbujesz opóźnić swoją śmierć. Nic z tego.

-Nie, nie. Tak tylko sobie myślę... to wielka szkoda, że

tych tkanin nie-mogą

zobaczyć wszyscy. Powinny wisieć w jakimś muzeum

albo...

-Albo co?

Zupełnie zwariowany, ale w pełni uformowany pomysł

wyskoczył z mózgu Annabeth

jak jej matka z głowy Zeusa.

-Nic. - Westchnęła z żalem. - To tylko taka głupia myśl.

Szkoda.

Arachne spełzła w dół po posągu i usadowiła się na

szczycie tarczy bogini. Nawet z

Page 927: Znak Ateny - Rick Riordan

tej odległości Annabeth czuła jej odór, jakby cały sklep

garmażeryjny pełen pasztecików

pozostawiono zamknięty na miesiąc.

-No co? - nalegała pajęczyca. - Co to za głupia myśl?

Annabeth z trudem zmusiła się do pozostania na miejscu.

Co tam złamana noga, w tej

chwili każdy jej nerw pulsował strachem i nakazywał

ucieczkę przed tym olbrzymim

wiszącym nad nią pająkiem.

-Och... chodzi tylko o to, że poproszono mnie, żebym

zmieniła wystrój Olimpu.

No wiesz, po wojnie tytanów. Ukończyłam większość

prac, ale potrzeba jeszcze sporo

dobrych dzieł do ozdoby poszczególnych pomieszczeń.

Na przykład sala tronowa...

Pomyślałam, że twoje prace idealnie by tam pasowały.

Olimpijczycy przekonaliby się

wreszcie, jaka jesteś utalentowana. Ale to tylko taka

głupia myśl...

Włochaty odwłok Arachne zadrgał. Jej czworo oczu

rozbłysło, jakby za każdym

czaiła się inna myśl, a pajęczyca próbowała je spleść w

jedną spójną sieć.

Page 928: Znak Ateny - Rick Riordan

-Zmieniasz wystrój Olimpu - powiedziała powoli. - Moje

prace... w sali tronowej.

-No, również w innych miejscach. W głównym pawilonie

mogłoby zawisnąć kilka

z nich. O, ta, z greckim krajobrazem... dziewięć muz

byłoby nią zachwyconych. I jestem

pewna, że inni bogowie też biliby się o twoje prace.

Każdy chciałby mieć twoje gobeliny

w swoim pałacu. Pewnie prócz Ateny żaden z bogów

jeszcze nie widział twoich dzieł?

Arachne kłapnęła szczękami.

-Żaden. Moje gobeliny ukazują bogów w raczej

niepochlebny sposób. Twojej

matce to się nie podobało.

-To chyba przejaw hipokryzji - powiedziała Annabeth -

bo przecież bogowie

wciąż się z siebie nawzajem naśmiewają. Myślę, że

sztuczka polegałaby na tym, żeby

napuścić jednego boga na drugiego. Aresowi, na

przykład, bardzo by się spodobał

gobelin wyśmiewający moją matkę. Zawsze żywił do niej

urazę.

Arachne przechyliła się pod nienaturalnym kątem.

Page 929: Znak Ateny - Rick Riordan

-Działałabyś przeciw własnej matce?

-Ja tylko mówię, jaki jest Ares. A Zeus byłby

zachwycony czymś, co ośmiesza

Posejdona. Och, jestem pewna, że gdyby Olimpijczycy

zobaczyli twoje prace, zdaliby

sobie sprawę, jaka jesteś niesamowita, a ja musiałabym

pośredniczyć w ostrej licytacji. A

jeśli chodzi o działanie przeciw matce, to czemu nie?

Wysłała mnie tu na pewną śmierć,

prawda? Kiedy się po raz ostatni spotkałyśmy w Nowym

Jorku, po prostu się mnie

wyrzekła.

Opowiedziała Arachne o tym spotkaniu. Podzieliła się z

nią swoją goryczą i

smutkiem, co musiało zabrzmieć bardzo szczerze.

Pajęczyca wysłuchała tego uważnie.

-Atena już ma taką naturę - zasyczała. - Odrzuciła własną

córkę. Nigdy by nie

pozwoliła, by moje tkaniny zawisły w pałacach bogów.

Zawsze była o mnie zazdrosna.

-Ale wyobraź sobie, że w końcu możesz się na niej

zemścić.

Page 930: Znak Ateny - Rick Riordan

-Zabić ciebie!

-Może. - Annabeth podrapała się po głowie. - Albo...

pozwolić mi być swoim

agentem. Mogłabym zanieść twoje dzieła na Olimp.

Mogłabym zorganizować pokaz tych

gobelinów dla innych bogów. Kiedy moja matka by się o

tym dowiedziała, byłoby już za

późno. Olimpijczycy w końcu przekonaliby się na własne

oczy, że twoje prace są lepsze.

-A więc przyznajesz to?! - krzyknęła Arachne. - Córka

Ateny przyznaje, że jestem

lepsza! Och, jak miło to słyszeć.

-1 wynikłoby z tego dużo dobra. Jeśli teraz umrę,

będziesz nadal żyła tutaj w

ciemności. Gaja zniszczy bogów i już nigdy nie

przekonają się, że jesteś lepszą tkaczką.

Pajęczyca zasyczała.

Annabeth bała się, że nagle pojawi się jej matka i

przeklnie ją, zsyłając jakieś

okropne schorzenie. Każde dziecko Ateny miało wbijane

do głowy od najmłodszych lat:

Page 931: Znak Ateny - Rick Riordan

mama jest najlepsza we wszystkim i nie wolno nigdy,

przenigdy, sugerować, że jest

inaczej.

Ale nic takiego się nie wydarzyło. Może Atena rozumiała,

że Annabeth mówi to

wszystko tylko po to, by ocalić życie. A może była w tak

podłym stanie, rozdarta między

swoimi dwiema osobowościami, grecką i rzymską, że w

ogóle jej to nie obchodziło.

-To nic nie da - burknęła Arachne. - Nie mogę na to

pozwolić.

-No cóż...

Annabeth poruszyła się, przenosząc ciężar ciała na

zdrową nogę. Gdy nagle w

posadzce pojawiła się nowa szczelina, cofnęła się

niezdarnie.

-Uważaj! - warknęła Arachne. - W ciągu tylu wieków

fundamenty tej świątyni

całkowicie zmurszały!

Serce Annabeth na chwilę przestało bić.

-Zmurszały?

Page 932: Znak Ateny - Rick Riordan

-Nie masz pojęcia, ile nienawiści kipi pod nami. Mściwe

myśli tylu potworów,

które próbowały dotrzeć do Ateny Partenos i zniszczyć

posąg. Tylko moje pajęczyny

podtrzymują jeszcze tę salę, dziewczyno! Jeden fałszywy

ruch i spadniesz do samego

Tartaru, a wierz mi, to nie Wrota Śmierci, to by była

podróż w jedną stronę i bardzo

twarde lądowanie. Nie pozwolę ci umrzeć, zanim nie

opowiesz mi o swoim planie.

Annabeth miała w ustach smak rdzy. „Spadniesz do

samego Tartaru"? Próbowała się

skupić, ale nie było to łatwe, gdy wciąż słyszała trzaski

pękającej posadzki i rumor

spadającego w otchłań gruzu.

-Słusznie, plan. E... jak już powiedziałam, bardzo bym

chciała zabrać twoje

gobeliny na Olimp i wszędzie je pozawieszać. Mogłabyś

utrzeć Atenie nosa swoim

mistrzowskim rzemiosłem. Na całą wieczność. Ale

mogłabym to zrobić tylko w taki

Page 933: Znak Ateny - Rick Riordan

sposób, że... Nie. To za trudne. Równie dobrze mogłabyś

od razu mnie zabić.

-Nie! - krzyknęła Arachne. — To nie do przyjęcia.

Rozważanie tego nie sprawia

mi już żadnej przyjemności. Moje prace muszą zawisnąć

na Olimpie! Co mam zrobić?

Annabeth potrząsnęła głową.

-Wybacz mi, nie powinnam była tego mówić. Po prostu

mnie zabij albo zepchnij

do Tartaru.

-Odmawiam!

-Nie bądź śmieszna. Zabij mnie.

-Nie rozkazuj mi! Powiedz mi, co mam zrobić! Albo...

albo...

-No cóż...

Annabeth poruszyła się, przenosząc ciężar ciała na

zdrową nogę. Gdy nagle w

posadzce pojawiła się nowa szczelina, cofnęła się

niezdarnie.

Page 934: Znak Ateny - Rick Riordan

-Uważaj! - warknęła Arachne. - W ciągu tylu wieków

fundamenty tej świątyni

całkowicie zmurszały!

Serce Annabeth na chwilę przestało bić.

-Zmurszały?

-Nie masz pojęcia, ile nienawiści kipi pod nami. Mściwe

myśli tylu potworów,

które próbowały dotrzeć do Ateny Partenos i zniszczyć

posąg. Tylko moje pajęczyny

podtrzymują jeszcze tę salę, dziewczyno! Jeden fałszywy

ruch i spadniesz do samego

Tar-taru, a wierz mi, to nie Wrota Śmierci, to by była

podróż w jedną stronę i bardzo

twarde lądowanie. Nie pozwolę ci umrzeć, zanim nie

opowiesz mi o swoim planie.

Annabeth miała w ustach smak rdzy. „Spadniesz do

samego Tar-taru"? Próbowała się

skupić, ale nie było to łatwe, gdy wciąż słyszała trzaski

pękającej posadzki i rumor

spadającego w otchłań gruzu.

Page 935: Znak Ateny - Rick Riordan

-Słusznie, plan. E... jak już powiedziałam, bardzo bym

chciała zabrać twoje

gobeliny na Olimp i wszędzie je pozawieszać. Mogłabyś

utrzeć Atenie nosa swoim

mistrzowskim rzemiosłem. Na całą wieczność. Ale

mogłabym to zrobić tylko w taki

sposób, że... Nie. To za trudne. Równie dobrze mogłabyś

od razu mnie zabić.

-Nie! - krzyknęła Arachne. - To nie do przyjęcia.

Rozważanie tego nie sprawia mi

już żadnej przyjemności. Moje prace muszą zawisnąć na

Olimpie! Co mam zrobić?

Annabeth potrząsnęła głową.

-Wybacz mi, nie powinnam była tego mówić. Po prostu

mnie zabij albo zepchnij

do Tartaru.

-Odmawiam!

-Nie bądź śmieszna. Zabij mnie.

-Nie rozkazuj mi! Powiedz mi, co mam zrobić! Albo...

albo...

-Albo mnie zabijesz?

Page 936: Znak Ateny - Rick Riordan

-Tak! Nie! - Pajęczyca przycisnęła przednie nogi do

głowy. -Muszę pokazać moje

dzieła na Olimpie.

Annabeth starała się ukryć podniecenie. Jej plan mógłby

się powieść... ale wciąż

musiała przekonać Arachne, by zrobiła coś niemożliwego.

Przypomniała sobie pewną

dobrą radę, której jej udzielił Frank Zhang: „Nie

komplikuj".

-Może mogłabym coś utkać - powiedziała.

-Ja jestem w tym najlepsza! Jestem pająkiem!

-No tak, ale żeby pokazać twoje prace na Olimpie, trzeba

będzie przejść przez

rutynowe eliminacje. Musiałabym przedstawić sam

pomysł, opracować konkretne

propozycje, pokazać twoje portfolio. Hmm... masz jakieś

swoje zdjęcia?

-Zdjęcia?

-Błyszczące, czarno-białe... Ach, to nieistotne. Eliminacje

są najważniejsze. Te

gobeliny są wspaniałe, ale bogowie muszą zobaczyć coś

naprawdę wyjątkowego, coś, co

Page 937: Znak Ateny - Rick Riordan

ukaże twój talent z najlepszej strony.

Arachne warknęła.

-Sugerujesz, że to nie są moje najlepsze prace? Chcesz ze

mną konkurować?

-Och, nie! - Annabeth roześmiała się. - Ja z tobą? Skądże!

Jesteś o wiele za dobra.

Chodzi raczej o to, żebyś współzawodniczyła z samą

sobą, żebyś udowodniła, że

naprawdę masz to, czego potrzeba, aby pokazać twoje

prace na Olimpie.

-No pewnie, że mam!

-Ja też tak uważam. Ale te eliminacje... no wiesz, to

niezbędna formalność.

Obawiam się, że będzie bardzo trudno. Jesteś pewna, że

nie wolisz mnie po prostu zabić?

-Przestań o tym mówić! - zaskrzeczała Arachne. - Co

mam zrobić?

-Pokażę ci.

Page 938: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth zdjęła plecak. Wyjęła laptop Dedala i otworzyła

go. W mroku zalśniło logo

- znak delty.

-Co to jest? — zapytała Arachne. - Jakieś krosno?

-Można tak powiedzieć. Tka się na nim pomysły.

Pokazuje wzór dzieła, które

masz stworzyć.

Palce jej drżały, gdy przebiegała nimi po klawiaturze.

Arachne zniżyła się, żeby

widzieć ekran nad jej ramionami. Annabeth nie mogła się

pozbyć myśli, że te ostre jak

igły zęby mogą w każdej chwili z łatwością wbić się w jej

kark.

Otworzyła program trójwymiarowej wizualizacji. Był tam

wciąż jej ostatni wzór klucz

do jej planu, zainspirowany przez najmniej spodziewaną

muzę: Franka Zhanga.

Wykonała parę szybkich obliczeń. Powiększyła model, a

potem pokazała Arachne, co

trzeba zrobić - nici spleść w pasma, a z nich utkać długi

cylinder.

Twarz pajęczycy rozjaśniła złota poświata z ekranu.

Page 939: Znak Ateny - Rick Riordan

-Mam to utkać? Przecież to łatwizna! Coś tak małego i

prostego!

-Rzeczywiste rozmiary będą o wiele większe - ostrzegła

ją Annabeth. - Widzisz te

podziałki? To musi być na tyle duże, żeby zrobić

odpowiednie wrażenie na bogach.

Może się wydawać proste, ale ta struktura ma

niewiarygodne właściwości. Twoja

pajęczyna będzie idealnym tworzywem, jest taka miękka i

elastyczna, a jednocześnie

mocna jak stal.

-Rozumiem... - Arachne zmarszczyła czoło. - Ale to

przecież nie jest gobelin.

-Właśnie dlatego będzie takim wyzwaniem. To coś, do

czego nie przywykłaś.

Czegoś takiego... takiej rzeźby abstrakcyjnej... oczekują

bogowie. Stałaby przy wejściu

do sali tronowej, żeby mógł ją zobaczyć każdy, kto do

niej wchodzi. Zdobyłabyś wieczną

sławę!

W gardle Arachne narodził się cichy, buczący warkot.

Annabeth przeraziła się, że

Page 940: Znak Ateny - Rick Riordan

pajęczyca jednak odrzuci jej propozycję. Oblała się

zimnym potem.

-To by wymagało bardzo dużej ilości pajęczyny -

powiedziała Arachne. - Więcej,

niż zdołałabym wysnuć przez rok.

Annabeth miała taką nadzieję. Właśnie tak skalkulowała

masę i rozmiary.

-Możesz wykorzystać pajęczynę z posągu.

Arachne skrzywiła się, ale Annabeth lekceważąco

machnęła ręką w stronę Ateny

Partenos.

-Co jest ważniejsze: oplatanie pajęczyną tego starego

posągu czy udowodnienie,

że jesteś najlepszą tkaczką? Oczywiście musiałabyś być

bardzo ostrożna i pozostawić

dość pajęczyny, by nie dopuścić do zawalenia się sali. Ale

skoro uważasz, że to jest zbyt

trudne...

-Tego nie powiedziałam!

-W porządku. Chodzi tylko o to... Atena powiedziała, że

utkanie czegoś takiego

Page 941: Znak Ateny - Rick Riordan

jest po prostu niemożliwe, że żadna tkaczka, nawet ona

sama, nie potrafiłaby tego zrobić.

Więc jeśli uważasz, że...

-Atena tak powiedziała?

-No tak.

-To śmieszne! Ja potrafię to zrobić!

-Wspaniale! Ale musisz zacząć zaraz, zanim

Olimpijczycy wybiorą jakiegoś

innego artystę do stworzenia tej instalacji.

Arachne warknęła.

-Jeśli to jakiś podstęp, dziewczyno...

-Przecież jestem twoją zakładniczką - przypomniała jej

Annabeth. - Nie mogę stąd

wyjść. I myślę, że kiedy skończysz tę rzeźbę, przyznasz,

że to najwspanialsze dzieło,

jakie kiedykolwiek stworzyłaś. Jeśli nie, możesz mnie

zabić.

Arachne zawahała się. Jej kolczaste nogi były tak blisko,

że mogłaby nimi przebić

Annabeth jednym szybkim ruchem.

Page 942: Znak Ateny - Rick Riordan

-Dobrze - powiedziała w końcu. - Jeszcze jedno, ostatnie

wyzwanie. Ja przeciw

sobie!

Wspięła się po swojej pajęczynie oplatającej Atenę

Partenos i zaczęła ją pruć.

Annabeth straciła poczucie czasu.

Czuła, że zjedzona wcześniej ambrozja zaczyna

uzdrawiać jej nogę, ale ból nie mijał,

promieniując przez kręgosłup aż do karku. Po ścianach

pomykały małe pająki, jakby

czekały na rozkazy swojej pani. Tysiące ich mrowiły się

za gobelinami, sprawiając, że

utkane na nich sceny poruszały się jak na wietrze.

Usiadła na kruszącej się posadzce, starając się oszczędzać

siły. Kiedy Arachne nie

patrzyła, próbowała złapać zasięg na laptopie Dedala, by

skontaktować się z

przyjaciółmi, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Mogła

tylko ze zdumieniem i

przerażeniem obserwować Arachne, której osiem nóg

poruszało się z hipnotyzującą

prędkością, powoli prując pajęczynę oplatającą posąg.

Page 943: Znak Ateny - Rick Riordan

W swojej złotej szacie, ze świetlistą twarzą z kości

słoniowej, Atena Partenos

wyglądała jeszcze bardziej przerażająco niż Arachne.

Spoglądała groźnie w dół, jakby

chciała powiedzieć: „Przynieście mi jakieś smaczne

przekąski, bo jeśli nie..." Annabeth

wyobraziła sobie, że jest starożytną Greczynką, która

wchodzi do Partenonu i widzi tę

potężną boginię, z jej tarczą, włócznią, pytonem,

trzymającą w dłoni Nike, uskrzydloną

boginię zwycięstwa. Na ten widok każdy śmiertelnik

zadrżałby ze strachu pod swoim

chitonem.

Co więcej, posąg promieniował mocą. Wraz ze

stopniowym odsłanianiem bogini

ogrzewało się powietrze. Jej skóra zajaśniała życiem. W

całej sali mniejsze pająki

wyraźnie się zaniepokoiły i zaczęły się chować po kątach.

Annabeth podejrzewała, że sieć Arachne w jakiś sposób

stłumiła magiczną moc

posągu. Teraz gdy się z niej uwalniała, Atena Partenos

wypełniła komnatę magiczną

energią. Przez całe stulecia śmiertelnicy wznosili do niej

modły i spalali przed nią ofiary.

Ta podziemna komnata była przesycona mocą bogini.

Page 944: Znak Ateny - Rick Riordan

Arachne jakby tego nie zauważała. Wciąż mruczała do

siebie, mierząc metry

jedwabnej nici i rachując liczbę splotów niezbędnych do

utkania wielkiego cylindra. Przy

każdym jej zawahaniu Annabeth wykrzykiwała do niej

słowa zachęty i przypominała, jak

wspaniale będą wyglądać jej tkaniny na Olimpie.

Posąg tak się rozgrzał i rozjaśnił, że Annabeth mogła

dostrzec więcej szczegółów tej

świątyni - rzymską kamieniarkę, prawdopodobnie kiedyś

połyskującą bielą, poczerniałe

kości dawnych ofiar Arachne uwięzione w splotach

pajęczyny, grube sznury jedwabistej

sieci łączące podłogę z sufitem. Spostrzegła, jak kruche są

płytki posadzki pod jej

stopami. Pokrywała je gruba warstwa pajęczyny, jak

siatka utrzymująca razem

potrzaskane zwierciadło. Za każdym razem gdy Atena

Partenos poruszyła się lekko,

pojawiało się i poszerzało coraz więcej szczelin.

Gdzieniegdzie ziały już dziury wielkie

jak pokrywy studzienek kanalizacyjnych. Annabeth

prawie żałowała, że zrobiło się tak

jasno. Nawet jeśli jej plan się powiedzie, nawet jeśli

pokona Arachne, wciąż nie miała

Page 945: Znak Ateny - Rick Riordan

pojęcia, jak wyjść z tej komnaty.

- Tyle nici - mruknęła Arachne. - Mogłabym utkać

dwadzieścia gobelinów...

-Nie przerywaj! — zawołała Annabeth. - Wspaniale sobie

radzisz!

Pajęczyca nadal pruła swoją sieć. Czas wlókł się

niemiłosiernie, aż wreszcie u stóp

posągu nagromadziła się góra błyszczących nici. Ściany

sali nadal pokrywały pajęczyny.

Nienaruszone były grube sznury spinające ją i

powstrzymujące od zawalenia. Ale Atena

Partenos była już wolna.

„Błagam, przebudź się" - modliła się Annabeth do

posągu. -„Matko, pomóż mi".

Nic się nie wydarzyło, tylko szczeliny zaczęły szybciej

rozwierać się w posadzce.

Według Arachne złośliwe myśli potworów skruszyły w

ciągu wieków fundamenty

świątyni. Gdyby tak rzeczywiście było, teraz gdy Atena

Partenos została już uwolniona,

uwięzione w Tartarze potwory mogłyby się nią bardziej

zainteresować.

-Wzór - powiedziała Annabeth. - Powinnaś się

pospieszyć.

Page 946: Znak Ateny - Rick Riordan

Uniosła otwarty laptop, żeby Arachne mogła spojrzeć na

ekran, ale pajęczyca

warknęła:

-Zapamiętałam wszystko, dziecinko. Mam oko do

szczegółów. Jestem artystką.

-Oczywiście. Ale musimy się pospieszyć.

-Dlaczego?

-No... żeby pokazać twoje dzieło światu!

-Hmm. No dobrze.

Arachne zaczęła tkać. Robiła to powoli, splatając nici w

długie pasma tkaniny.

Komnata dygotała i dudniła. Szczeliny u stóp Annabeth

coraz bardziej się poszerzały.

Arachne albo tego nie zauważyła, albo się tym nie

przejmowała. Annabeth rozważała

pomysł zepchnięcia pajęczycy do jakiejś dziury, ale

uznała go za niewykonalny. Tak

Page 947: Znak Ateny - Rick Riordan

wielkiej dziury nie było, a poza tym gdyby nawet

posadzka się rozwarła, Arachne pewnie

by zawisła na swojej nici i uciekła, a Annabeth i Atena

Partenos spadłyby do Tartaru.

Arachne powoli kończyła splatanie nici w pasma.

Pracowała bezbłędnie i płynnie.

Annabeth mimo woli czuła podziw dla jej zręczności.

Pomyślała o swojej matce i znowu

ogarnęły ją wątpliwości. A jeśli Arachne naprawdę była

lepszą tkaczką od Ateny?

Ale przecież nie w tym rzecz. Arachne została ukarana za

pychę i arogancję. Można

być w czymś mistrzem, ale nie wolno obrażać bogów.

Mieszkańcy Olimpu przypominają

samym swoim istnieniem, że zawsze jest ktoś lepszy od

nas, więc nie ma co się puszyć i

wywyższać. A jednak... przemiana w potwornego

nieśmiertelnego pająka jest chyba

trochę zbyt srogą karą za przechwałki.

Arachne pracowała teraz szybciej, łącząc ze sobą pasma

tkaniny. Wkrótce skończyła.

U stóp posągu leżał cylinder utkany z pajęczyny. Miał

półtora metra średnicy i ze trzy

metry długości. Choć jego powierzchnia błyszczała jak

muszla uchowca, w Annabeth nie

Page 948: Znak Ateny - Rick Riordan

budził zachwytu. Dla niej był tylko pułapką. Zachwyci się

nim, jeśli zadziała zgodnie z

jej planem.

Arachne uśmiechnęła się do niej łakomie.

-Gotowe! A teraz moja nagroda! Udowodnij mi, że

potrafisz spełniać obietnice.

Annabeth przyglądała się pułapce. Obeszła ją dookoła,

marszcząc czoło, badając

każdy splot pod różnymi kątami. Potem ostrożnie, by nie

urazić złamanej kostki,

wczołgała się na czworakach do środka. Kalkulacji

dokonywała w głowie. Gdyby się

pomyliła, jej plan by się nie powiódł. Pajęczyna była

lepka, ale udało jej się przepełznąć

przez tunel, nie dotykając jego ścian. Wyczołgała się z

drugiego końca cylindra i

pokręciła głową.

-Jest błąd - powiedziała.

-Co?! - zawołała Arachne. - To niemożliwe!

Postępowałam zgodnie z twoimi

instrukcjami...

Page 949: Znak Ateny - Rick Riordan

-Wewnątrz. Wejdź tam i sama się przekonaj. Pośrodku.

Tam jest skaza w osnowie.

Na wargach Arachne pojawiła się piana. Annabeth

przestraszyła się, że przesadziła,

że pajęczyca zaraz się na nią rzuci, a wtedy... wtedy

zostaną po niej tylko kości omotane

pajęczyną.

Ale Arachne tylko tupnęła swoimi ośmioma nogami.

-Ja nie popełniam błędów.

-Och, to tylko drobna skaza. Na pewno to naprawisz.

Chciałabym pokazać bogom,

że jesteś niezrównaną mistrzynią. Wejdź do środka i sama

zobacz. Naprawisz to i

pokażemy twoją rzeźbę Olimpijczykom. Zostaniesz

najsłynniejszą artystką wszech

czasów. Myślę, że zwolnią dziewięć muz i zatrudnią

ciebie, żebyś nadzorowała wszystkie

rodzaje sztuki. Bogini Arachne... tak, wcale bym się nie

dziwiła.

-Bogini... - Arachne oddychała szybko. - Tak, tak. Zaraz

to naprawię.

Wetknęła głowę do tunelu.

Page 950: Znak Ateny - Rick Riordan

-Gdzie to jest?

-W samym środku. Wejdź. Tobie może być tam trochę

ciasno.

-Dam sobie radę! - warknęła Arachne i wcisnęła się do

cylindra.

Zgodnie z obliczeniami Annabeth odwłok pajęczycy

zmieścił się w cylindrze, choć z

trudem. Kiedy wciskała się dalej, utkane pasma pajęczyny

rozciągały się pod jej

naporem. Wcisnęła tułów aż po kądziołki.

-Nie widzę żadnej skazy!

-Naprawdę? To dziwne. Wyjdź, a ja jeszcze raz sprawdzę.

Chwila prawdy. Arachne zaczęła się wiercić i zwijać,

próbując

się wycofać. Utkany tunel skurczył się wokół niej i

trzymał mocno. Spróbowała

posunąć się do przodu, ale pajęczyna już się przy-kleiła

do jej brzucha. Nie mogła się

ruszyć ani w tył, ani w przód. Annabeth bała się, że

kolczaste nogi Arachne mogą przebić

Page 951: Znak Ateny - Rick Riordan

tkaninę, ale były tak mocno przyciśnięte do tułowia, że

pajęczyca nie mogła nimi

poruszyć.

-Co... co to znaczy?! - krzyknęła. - Ugrzęzłam!

-Ach. Zapomniałam ci powiedzieć. Ta instalacja

artystyczna nosi nazwę chińskiej

pułapki. W każdym razie to taka większa wariacja na

temat. Ja to nazywam chińską

pułapką na pająka.

-To podstęp! - Arachne miotała się, zwijała i kurczyła, ale

pułapka nie puszczała.

-To raczej kwestia przeżycia - poprawiła ją Annabeth. -

Zamierzałaś mnie zabić

bez względu na to, czy ci pomogę, czy nie, tak?

-Oczywiście! Jesteś dzieckiem Ateny! - Cylinder

znieruchomiał. — To znaczy...

nie, ależ skąd! Dotrzymuję obietnic.

-Aha, jasne. - Annabeth cofnęła się, gdy cylinder znowu

zaczął się gwałtownie

poruszać. - Takie pułapki zwykle tka się z włókien

bambusowych, ale pajęczyna jest

Page 952: Znak Ateny - Rick Riordan

chyba jeszcze lepsza. Trzyma dobrze i jest tak mocna, że

nie można jej przerwać. Nawet

ty tego nie dokonasz.

-Gahhhh! - Arachne wiła się i miotała, cylinder potoczył

się po posadzce, ale

Annabeth zdążyła się usunąć na bok. Nawet ze złamaną

nogą zdołała się bronić przed

olbrzymią jedwabną pułapką na palce.

-Zniszczę cię! — krzyknęła Arachne. — To znaczy... nie,

będę dla ciebie bardzo

miła, jeśli mnie wypuścisz.

-Na twoim miejscu oszczędzałabym siły. - Annabeth

odetchnęła głęboko,

rozluźniając się po raz pierwszy od kilku godzin. -

Zamierzam wezwać moich przyjaciół.

-Wezwiesz ich, żeby... żeby mogli zobaczyć moje dzieło?

- zapytała Arachne z

nadzieją w głosie.

Annabeth rozejrzała się. Musi być jakiś sposób wysłania

Iris-wiadomości na „Argo

II". W butelce miała jeszcze trochę wody, ale skąd wziąć

dość światła i mgły, żeby w

ciemnej komorze stworzyć tęczę?

Page 953: Znak Ateny - Rick Riordan

Cylinder z pajęczyny znowu zaczął się toczyć po

posadzce.

-Chcesz wezwać swoich przyjaciół, żeby mnie zabili! -

krzyknęła. - Ale ja nie

umrę! Nie w ten sposób!

-Uspokój się. Nie zabijemy cię. Chcemy tylko zabrać ten

posąg.

-Posąg?

-Tak. - Annabeth powinna na tym skończyć, ale teraz jej

strach ustąpił miejsca

złości i urazie. - Wiesz, jakie dzieło sztuki wystawię w

najlepszym miejscu na Olimpie?

Nie twoje. Tam jest miejsce dla Ateny Partenos. W

ogrodzie bogów.

-Nie! Nie, to by było straszne!

-Och, nie od razu. Najpierw zabierzemy posąg do Grecji.

Przepowiednia mówi, że

jego moc pomoże nam pokonać .gigantów. A potem... no,

nie możemy go ustawić z

powrotem w Partenonie. Stworzyłoby to zbyt wiele

problemów. Będzie bezpieczniejszy

Page 954: Znak Ateny - Rick Riordan

na Olimpie. Zjednoczy dzieci Ateny i przyniesie pokój

między Rzymianami a Grekami.

Dzięki ci za to, że chroniłaś go przez tyle wieków.

Oddałaś Atenie wielką przysługę.

Arachne wrzasnęła i rzuciła się gwałtownie. Z jej

kądziołków wystrzeliła nić, która

przyczepiła się do jednego z gobelinów. Pajęczyca

skurczyła odwłok i zaczęła na oślep

rozrywać tkaninę. Toczyła się dalej, strzelając tu i tam

pajęczyną, przewracając kosze z

magicznym światłem i wyrywając płyty z posadzki.

Komnata zadygotała. Gobeliny

zaczęły płonąć.

-Przestań! - Annabeth z trudem uskakiwała przed

miotanymi przez pajęczycę

nićmi. - Rozwalisz całą świątynię i obie zginiemy pod

gruzami!

-Wolę to od oglądania twojego zwycięstwa! Moje dzieci!

Pomóżcie mi!

No, cudownie. Annabeth miała nadzieję, że magiczna

aura posągu wystraszy

mniejsze pająki, ale Arachne wciąż głośno wzywała ich

pomocy. Może zabić ją

Page 955: Znak Ateny - Rick Riordan

sztyletem, żeby przestała krzyczeć? Teraz nie byłoby to

trudne. Annabeth czuła jednak

opór przed zabijaniem bezbronnych potworów, nawet

jeśli to była Arachne. A zresztą

gdyby zaczęła ją dźgać sztyletem poprzez pajęczynę,

utkany cylinder mógłby się

rozerwać. Arachne mogłaby zdążyć uwolnić się z pułapki.

Wszystkie te myśli przyszły za późno. Pająki zaczęły

wpełzać do komnaty. Posąg

Ateny zapłonął silniejszym światłem. Pająki najwyraźniej

bały się do niego zbliżyć, ale

podpełzały co chwilę do przodu, jakby zbierały w sobie

odwagę. Ich matka wciąż

wzywała pomocy. W końcu zaroją się wszędzie i oblepią

Annabeth.

- Arachne, przestań! - krzyknęła. - Ja...

Arachne jakoś udało się obrócić w pułapce. Skierowała

odwłok w stronę jej głosu.

Gruba nić ugodziła dziewczynę w pierś jak rękawica

boksera wagi ciężkiej.

Annabeth upadła, czując straszliwy ból w nodze.

Rozpaczliwie zamachnęła się

sztyletem, bo Arachne już ją ciągnęła ku swoim

kłapiącym kądziołkom. Przecięła nić i

odczołgała się w bok, ale małe pająki już ją otaczały.

Page 956: Znak Ateny - Rick Riordan

Zrozumiała, że to już koniec. Nie wydostanie się stąd.

Dzieci Arachne zabiją ją u stóp

posągu jej matki.

„Percy" - pomyślała. - „Wybacz mi".

W tym momencie komnata jęknęła i sklepienie rozerwało

się w wybuchu

oślepiającego ognia.

Annabeth widywała już różne dziwne rzeczy, ale jeszcze

nigdy nie widziała deszczu

samochodów.

Kiedy sklepienie komory się zawaliło, oślepiło ją słońce.

Uchwyciła wzrokiem

unoszący się nad nią „Argo II". Okręt musiał wystrzelić z

balisty, żeby przebić taką

dziurę przez grubą warstwę ziemi.

Z góry runęły bryły asfaltu wielkie jak garażowe drzwi, a

także z sześć lub siedem

włoskich samochodów. Jeden roztrzaskałby Atenę

Partenos, ale jaśniejąca aura posągu

Page 957: Znak Ateny - Rick Riordan

działała jak pole energii i auto odbiło się od niej niczym

od niewidzialnej ściany.

Niestety, poleciało prosto na Annabeth.

Odskoczyła w bok na złamanej nodze. Ból był tak

straszny, że o mało nie zemdlała,

ale zdążyła upaść na plecy. Zobaczyła, jak

jaskrawoczerwony fiat 500 uderzył w utkany z

pajęczyny cylinder, rozwalił posadzkę i zniknął pod nią

razem z chińską pułapką na

pająka.

Spadając w otchłań, Arachne zawyła jak lokomotywa,

której maszynista zorientował

się, że grozi mu kolizja, ale ten krzyk szybko zamarł.

Wokół Annabeth wciąż waliły w

posadzkę bryły gruzu, wybijając w niej czarne dziury.

Atena Partenos nie ucierpiała, ale marmurowy podest

posągu poznaczony był

rozbiegającymi się szczelinami. Annabeth oblepiały

pajęczyny. Z jej ramion i nóg

zwisały grube nici, jak sznurki marionetki, ale - co było

zdumiewające - nie trafił w nią

żaden kawał gruzu. Chciała wierzyć, że ochronił ją posąg,

ale podejrzewała, że po prostu

jej się poszczęściło.

Page 958: Znak Ateny - Rick Riordan

Armia pająków znikła. Albo umknęły w ciemne czeluści,

ale spadły w przepaść.

Kiedy światło dzienne wypełniło komorę, ku rozpaczy

Annabeth gobeliny Arachne

rozsypały się w pył. Było jej żal zwłaszcza tego z nią i

Percym.

Ale i tak wszystko to przestało się liczyć, gdy usłyszała

dobiegający z góry głos

Percy'ego:

-Annabeth!

-Tutaj! - załkała.

Nagle opadło z niej całe przerażenie. Kiedy „Argo II"

zaczął się opuszczać, zobaczyła

Percy'ego wychylającego się znad relingu. Jego uśmiech

był lepszy od każdego gobelinu,

jaki w życiu widziała.

Komnata wciąż się trzęsła, ale Annabeth jakoś udało się

wstać. Posadzka pod jej

stopami na chwilę znieruchomiała. Zniknął jej plecak,

razem z laptopem Dedala, a także

Page 959: Znak Ateny - Rick Riordan

spiżowy sztylet, który dostała, gdy miała siedem lat —

prawdopodobnie spadły do

otchłani. Ale nie przejmowała się tym. Żyła.

Pokuśtykała do wielkiej dziury wyrąbanej przez fiata 500.

Najeżone ostrymi

występami skalne ściany ginęły w ciemności. Tu i tam ze

ścian wystawały wąskie półki,

ale nie dostrzegła na nich niczego prócz pasm pajęczyny

zwieszających się po bokach jak

łańcuchy na bożonarodzeniowej choince.

Czy Arachne powiedziała prawdę o tej otchłani? Czy

spadła do samego Tartaru?

Gdyby tak było, Annabeth powinna poczuć satysfakcję,

ale jakoś zrobiło jej się przykro.

Arachne potrafiła tak cudownie tkać. Tak już się

nacierpiała przez wiele tysiącleci. A

teraz jej gobeliny się rozpadły. Upadek do Tartaru to

chyba zbyt okrutny koniec.

Uświadomiła sobie mgliście, że „Argo II" zawisł jakieś

dwanaście metrów nad

posadzką. Opadła z niego drabinka sznurowa, ale

Annabeth wciąż stała oszołomiona,

wpatrując się w ciemną otchłań. I nagle stanął obok niej

Percy, splatając palce z jej

palcami.

Page 960: Znak Ateny - Rick Riordan

Odwróciła się powoli od czarnej dziury i uniosła ręce,

otaczając się jego ramionami.

Wtuliła twarz w jego pierś i wybuchła płaczem.

-Już w porządku — powiedział. - Jesteśmy razem.

Nie powiedział: „Nic ci się nie stało" albo „Żyjemy". Po

tym wszystkim, co przeszli

w ciągu ostatniego roku, najważniejsze było, że są razem.

Kochała go za to.

Otoczyli ich przyjaciele. Zobaczyła wśród nich Nica di

Ange-lo, ale wciąż była tak

oszołomiona, że wcale jej to nie zaskoczyło. Wydało jej

się to całkiem normalne.

-Twoja noga. - Piper uklękła przy niej i obejrzała owinięte

bąbelkową folią łupki. -

Och, Annabeth, co się stało?

Zaczęła opowiadać. Z początku mówienie sprawiało jej

trudność, która jednak

stopniowo ustępowała. Przez cały czas trzymała Percyego

za rękę, co dodawało jej

pewności siebie. Kiedy skończyła, wszyscy patrzyli na

nią w osłupieniu.

Page 961: Znak Ateny - Rick Riordan

-Na bogów Olimpu - powiedział Jason. - I tego

wszystkiego dokonałaś sama. Ze

złamaną nogą.

-No... części tego ze złamaną nogą.

Percy uśmiechnął się.

-Skłoniłaś Arachne, żeby utkała pułapkę na samą siebie?

Wiedziałem, że jesteś

niesamowita, ale... na świętą Herę, Annabeth, dokonałaś

tego. Pokolenia dzieci Ateny

próbowały i nie dały rady. Odnalazłaś Atenę Partenos!

Wszyscy spojrzeli na posąg.

-1 co my z nią zrobimy? - zapytał Frank. - Jest ogromna.

-Będziemy musieli zabrać ją ze sobą do Grecji -

powiedziała Annabeth. - Ten

posąg ma potężną moc. Pomoże nam powstrzymać

gigantów.

-Blednie olbrzymów zmora ozłocona - zacytowała Hazel.

- Z utkanego więzienia

w bólu uwolniona. - Spojrzała z podziwem na Annabeth. -

To było więzienie Arachne.

Nakłoniłaś ją podstępem, żeby je sobie sama utkała.

Page 962: Znak Ateny - Rick Riordan

„Kosztowało mnie to wiele bólu" - pomyślała Annabeth.

Leo uniósł ręce. Zrobił ramkę z palców, jakby oceniał

wymiary posągu.

-Może trzeba będzie coś przeorganizować, ale myślę, że

wejdzie przez luk do

stajni. Jeśli będzie trochę wystawać, możemy owinąć ją

jakąś flagą albo czymś takim.

Annabeth wzdrygnęła się. Wyobraziła sobie Atenę

Partenos wystającą z ich triremy i

owiniętą płachtą z napisem: SZEROKI ŁADUNEK.

A potem pomyślała o innym zdaniu z przepowiedni: Już

węszą mdły oddech anioła

bliźnięta, pod którego strażą wiecznej śmierci pęta.

-A co się działo z wami? - zapytała. - Co z gigantami?

Percy opowiedział jej o uwolnieniu Nica, o pojawieniu się

Bachusa i o walce z

bliźniakami w Koloseum. Nico niewiele mówił. Biedak

wyglądał tak, jakby błąkał się po

jakimś pustkowiu przez sześć tygodni. Percy wyjaśnił, co

Nico odkrył o Wrotach

Śmierci: że muszą zostać zamknięte z obu stron. Choć

przez rozwalone sklepienie

Page 963: Znak Ateny - Rick Riordan

spływało do komnaty światło słońca, Annabeth wydało

się, że po jego słowach znowu

zrobiło się ciemniej.

-Więc ta śmiertelna strona znajduje się w Epirze -

powiedziała. - Tam

przynajmniej możemy dotrzeć.

Nico skrzywił się.

-Ale problemem jest ta druga strona. To Tartar.

To słowo zdawało się toczyć echem po komnacie. Z

dziury za ich plecami zionął

lodowaty powiew. Annabeth nie miała już wątpliwości.

Ta otchłań naprawdę prowadziła

prosto do Podziemia.

Percy też musiał to odczuć. Odprowadził ją kawałek dalej

od skraju dziury. Idąc,

wlokła za sobą pajęczynę jak ślubny welon. Żałowała, że

nie ma swojego sztyletu, by ją

poodcinać. Już chciała poprosić Percyego, by zrobił to

Orkanem, gdy powiedział:

Page 964: Znak Ateny - Rick Riordan

-Bachus wspomniał coś o tym, że moja podróż będzie

trudniejsza, niż się

spodziewam. Nie bardzo wiem dlaczego...

Komnata jęknęła. Atena Partenos przechyliła się na bok.

Jej głowa zawisła na jednym

z grubych sznurów utkanych przez Arachne, ale

marmurowy podest pod piedestałem

zaczął się kruszyć.

Annabeth poczuła mdłości. Jeśli posąg spadnie w otchłań,

wszystkie jej wysiłki okażą

się daremne. Misja zakończy się porażką.

-Zabezpieczyć posąg! - krzyknęła.

Jej przyjaciele natychmiast zrozumieli, o co chodzi.

-Zhang! - zawołał Leo. - Przenieś mnie do sterowni,

szybko! Trener jest tam sam.

Frank zamienił się w wielkiego orła i obaj poszybowali

ku okrętowi.

Jason objął Piper. Zwrócił się do Percyego.

-Zaraz wrócę.

Page 965: Znak Ateny - Rick Riordan

Wezwał wiatr i oboje wystrzelili w powietrze.

-Ta posadzka długo nie wytrzyma! - zawołała Hazel. - Na

drabinkę!

Z dziur w posadzce wydobywały się kłęby pyłu i

pajęczyn. Grube sznury

podtrzymujące Atenę drżały jak struny gitary i już zaczęły

pękać. Hazel rzuciła się do

drabinki i machnęła ręką do Ni-ca, by zrobił to samo, ale

chłopak nie był w stanie pobiec

szybko.

Percy mocniej ścisnął dłoń Annabeth.

-Nie bój się, będzie dobrze - mruknął.

Spojrzała w górę i zobaczyła liny abordażowe

wystrzelające z „Argo II" i oplatające

posąg. Jedna owinęła się wokół szyi Ateny jak stryczek.

Leo wykrzykiwał komendy ze

sterowni, a Frank miotał się od liny do liny, starając się je

zabezpieczyć.

Nico już dotarł do drabinki, gdy Annabeth poczuła

straszliwy ból w złamanej nodze.

Krzyknęła cicho i zatoczyła się.

Page 966: Znak Ateny - Rick Riordan

-Co jest? - zapytał Percy.

Spróbowała pokuśtykać ku drabince. Ale... dlaczego się

cofa? Nogi się pod nią ugięły

i upadła na twarz.

-Jej kostka! - krzyknęła Hazel z drabinki. - Odetnijcie ją!

Odetnijcie!

Annabeth mąciło się z bólu w głowie. Odciąć jej kostkę?

Percy najwidoczniej też nie zrozumiał, o co chodzi Hazel.

Nagle coś szarpnęło

Annabeth do tyłu i zaczęło ciągnąć ku czarnej dziurze.

Percy doskoczył i złapał ją za

ramię, ale siła rozpędu pociągnęła i jego.

-Pomóż im! — krzyknęła Hazel.

Annabeth zobaczyła Nica idącego ku nim chwiejnym

krokiem, Hazel próbującą

wyplątać swój kawaleryjski miecz z pętli drabinki. Inni

nadal byli skupieni na posągu, a

głos Hazel zginął w ogólnym tumulcie i grzmocie

rozpadającej się komory.

Page 967: Znak Ateny - Rick Riordan

Annabeth załkała, gdy mocno uderzyła o krawędź dziury.

Zbyt późno zdała sobie

sprawę z tego, co się stało: była zaplątana w pajęczynę.

Powinna była odciąć ją

natychmiast. Myślała, że to tylko luźna lina, a ponieważ

posadzkę pokrywały pajęczyny,

nie zauważyła, że jedno z pasm owinęło się wokół jej

stopy, a jego drugi koniec wpadał

prosto do dziury. Musiał być przywiązany do czegoś

ciężkiego tam, w ciemności, czegoś,

co ciągnęło ją w otchłań.

-Nie - wycedził Percy przez zęby, a w jego oczach

rozbłysło światło. - Mój

miecz...

Nie mógł jednak wyciągnąć Orkana, nie puszczając

ramienia Annabeth, a ona opadła

już z sił. Ześliznęła się poza krawędź dziury, pociągając

go za sobą.

Uderzyła w coś całym ciałem. Pociemniało jej w oczach z

bólu. Kiedy odzyskała

wzrok, zdała sobie sprawę, że zawisła w powietrzu nad

czarną otchłanią. Percy emu

udało się złapać jakiejś półki skalnej z pięć metrów

poniżej krawędzi. Trzymał się jej

Page 968: Znak Ateny - Rick Riordan

jedną ręką, a drugą ściskał przegub Annabeth, ale gruba

pajęczyna nadal ciągnęła ją w

dół.

-Nie ma ratunku - powiedział głos z ciemności w dole. -

Trafię do Tartaru, ale i ty

się tam znajdziesz.

Annabeth nie była pewna, czy naprawdę usłyszała głos

Arachne, czy tylko własną

myśl w głowie.

Rozpadlina zadygotała. Annabeth nie spadała tylko

dlatego, że trzymał ją Percy, a on

sam z trudem chwytał się skalnego występu, wąskiego jak

półka na książki.

Nico wychylił się zza krawędzi dziury i wyciągnął rękę,

ale był o wiele za daleko,

żeby im pomóc. Hazel wołała na innych, ale nawet jeśliby

ją usłyszeli, i tak nie zdążyliby

na czas.

Annabeth poczuła się tak, jakby jej odrywano nogę od

tułowia. Ból skąpał wszystko

Page 969: Znak Ateny - Rick Riordan

w czerwieni. Moc Podziemia ściągała ją w dół jak jakaś

mroczna siła grawitacyjna. Już

się poddała. Zrozumiała, że jest zbyt głęboko, by ktoś ją

ocalił.

-Percy, puść mnie - wychrypiała. - Nie zdołasz mnie

podciągnąć.

Twarz miał białą z wysiłku. Poznała po jego oczach, że i

on

zrozumiał, że to beznadziejne.

-Nigdy - powiedział i spojrzał w górę na Nica. - Nico, ta

druga strona! Tam się

spotkamy. Rozumiesz?

Nico wytrzeszczył oczy.

-Ale...

-Doprowadź ich tam! Przyrzeknij!

-Ja... przyrzekam.

Pod nimi roześmiał się głos.

-Ofiary. Cudowne ofiary, by przebudzić boginię.

Percy zacisnął mocniej rękę na przegubie Annabeth.

Twarz miał wychudłą,

podrapaną i zakrwawioną, włosy pokryte pajęczyną, ale

kiedy ich spojrzenia się spotkały,

Page 970: Znak Ateny - Rick Riordan

pomyślała, że jeszcze nigdy nie wyglądał tak pięknie.

-Nigdy się nie rozstaniemy - powiedział. - Nie opuścisz

mnie. Już nigdy.

Dopiero teraz zrozumiała, co się stanie. „Pułapka bez

wyjścia". „Bardzo twardy

upadek".

-Dopóki będziemy razem - powiedziała.

Usłyszała głosy Nica i Hazel wołających o pomoc.

Wysoko, bardzo wysoko

dostrzegła światło słońca - może po raz ostatni w życiu.

A potem Percy puścił wąski występ skalny i razem,

trzymając się za ręce, spadli w

bezdenną ciemność.

LEO

Leo wciąż był w szoku.

Wszystko wydarzyło się tak szybko. Umocnili liny

abordażowe wokół Ateny

Partenos, gdy nagle posadzka się zapadła i pękły

wszystkie podtrzymujące ją sznury

Page 971: Znak Ateny - Rick Riordan

pajęczyn. Jason i Frank zanurkowali w dół, by pomóc

innym, ale znaleźli tylko Nica i

Hazel wiszących na drabince sznurowej. Percy i

Annabeth zniknęli. Szyb do Tartaru był

zawalony tonami gruzu. Leo zdążył podnieść „Argo II" w

ostatniej chwili, zanim cała

podziemna świątynia zawaliła się razem z parkingiem.

Okręt wylądował na wzgórzu nad miastem. Jason, Hazel i

Frank udali się na miejsce

katastrofy, mając nadzieję, że przekopią się przez

gruzowisko i odnajdą Percyego i

Annabeth, ale powrócili z niczym. Podziemna komora po

prostu przestała istnieć. Na

miejscu było pełno policjantów i ratowników. Nie

ucierpiał żaden śmiertelnik, ale jeszcze

przez wiele miesięcy Włosi zachodzili w głowę, jakim

cudem nagle w samym środku

parkingu rozwarła się olbrzymia dziura, w którą wpadło z

tuzin samochodów w idealnym

stanie.

Oszołomieni, pogrążeni w rozpaczy półbogowie ostrożnie

załadowali Atenę Partenos

do luku pod pokładem za pomocą okrętowych wyciągarek

hydraulicznych i przy pomocy

Franka Zhan-ga, który zamienił się w słonia. Posąg się

zmieścił, chociaż Leo nie miał

Page 972: Znak Ateny - Rick Riordan

pojęcia, co z nim teraz zrobią.

Trener Hedge był w zbyt opłakanym stanie, by im pomóc.

Wciąż ze łzami w oczach

krążył po pokładzie, szarpiąc się za koźlą bródkę, tłukąc

pięściami po głowie i mrucząc

pod nosem: „Powinienem ich uratować! Powinienem

walić z balisty i z kusz!"

W końcu Leo powiedział mu, żeby zszedł pod pokład i

przygotował wszystko do

odlotu. Nie polepszy sytuacji, waląc głową w ścianę.

Sześcioro półbogów zebrało się na pokładzie rufowym i

patrzyło na daleką kolumnę

pyłu wciąż wiszącą nad miejscem katastrofy.

Leo położył rękę na kuli Archimedesa, która teraz leżała

na rufie gotowa do

zainstalowania. Powinien być podekscytowany. To było

największe odkrycie w jego

życiu - większe nawet od Bunkra Dziewiątego. Gdyby

zdołał odczytać zwoje

Archimedesa, mógłby dokonać niesamowitych rzeczy.

Miał nawet nadzieję, że udałoby

mu się zbudować nowy dysk kontrolny dla pewnego

smoka, który był jego przyjacielem.

Page 973: Znak Ateny - Rick Riordan

Ale cena była zbyt wysoka.

Prawie słyszał śmiech Nemezis i jej kpiące słowa:

„Powiedziałam ci, że zdołamy tego

dokonać, Leonie Valdezie".

Rozłamał ciasteczko z wróżbą. Zdobył kod do kuli, ocalił

Franka i Hazel. Ale kto za

to zapłacił? Percy i Annabeth. Był tego pewny.

-To moja wina - powiedział żałosnym głosem.

Inni wybałuszyli na niego oczy. Tylko Hazel go

zrozumiała. Była z nim na Wielkim

Jeziorze Słonym.

-Nie - powiedziała stanowczo. - Nie, to wina Gai. Ty nie

masz z tym nic

wspólnego.

Leo chciałby w to uwierzyć, ale nie potrafił. Na samym

początku wyprawy nawalił,

bombardując Nowy Rzym. A skończyli w Rzymie, po

tym jak przełamał ciasteczko i

komuś przyszło zapłacić za to straszną cenę.

Page 974: Znak Ateny - Rick Riordan

-Leo, posłuchaj. - Hazel złapała go za rękę. - Nie pozwolę

ci wziąć całej winy na

siebie. Nie mogłabym tego znieść po... po tym jak

Sammy...

Urwała, ale Leo dobrze wiedział, co miała na myśli. Jego

bisa-buelo obwiniał się o

zniknięcie Hazel. Sammy był dobrym człowiekiem, ale

poszedł do grobu przekonany, że

sprzedając przeklęty diament, wydał wyrok na

dziewczynę, którą kochał.

Leo nie chciał wciąż sprawiać Hazel przykrości, ale tym

razem było inaczej.

„Prawdziwy sukces wymaga ofiar". Przełamał ciasteczko.

Percy i Annabeth spadli do

Tartaru. To nie mógł być przypadek.

Podszedł do niego Nico di Angelo, podpierając się swoim

czarnym mieczem.

-Leo, oni nie umarli. Wyczułbym to, gdyby tak się stało.

-Skąd ta pewność? Jeśli ta dziura prowadzi do... no

wiesz... jak możesz to wyczuć

z tak daleka?

Page 975: Znak Ateny - Rick Riordan

Nico i Hazel wymienili spojrzenia; może porównywali

dane na swoim Hadesowo-

Plutonowym radarze śmierci. Leo poczuł dreszcz

przebiegający mu po plecach. Nigdy

nie myślał o Hazel jako o dziecięciu Podziemia, ale Nico

di Angelo... tak, ten facet

przyprawiał go o gęsią skórkę.

-Nie mamy stuprocentowej pewności - powiedziała Hazel

-ale myślę, że Nico ma

rację. Percy i Annabeth wciąż żyją... przynajmniej do tej

pory.

Jason uderzył pięścią w reling.

-Nie zwracałem uwagi na to, co się dzieje. Mogłem

zlecieć na dół i ich uratować.

-Ja też - jęknął Frank, który wyglądał, jakby się

powstrzymywał od płaczu.

Piper położyła rękę na ramieniu Jasona.

-To nie twoja wina. Ani twoja, Frank. Próbowaliście

ratować posąg.

Page 976: Znak Ateny - Rick Riordan

-Piper ma rację - odezwał się Nico. - Nawet gdyby ta

dziura się nie zawaliła, to

Tartar i tak ściągnąłby was w dół. Tylko ja tam byłem.

Trudno opisać, jaką moc ma to

miejsce. Wystarczy się zbliżyć, a wsysa do środka. Byłem

bez szans.

Frank pociągnął nosem.

-Więc Percy i Annabeth też są bez szans?

Nico obracał swój pierścień ze srebrną czaszką.

-Percy jest najpotężniejszym półbogiem, jakiego w życiu

spotkałem. Bez obrazy,

ale taka jest prawda. Jeśli ktokolwiek zdoła tam przeżyć,

to właśnie on, zwłaszcza z

Annabeth u boku. Odnajdą drogę przez Tartar.

-Do Wrót Śmierci, tak? - zwrócił się do niego Jason. - Ale

przecież mówiłeś, że

strzegą ich najsilniejsze wojska Gai. Jak dwoje półbogów

mogłoby...

-Nie widm. Ale Percy powiedział mi, żebym zaprowadził

was do Epiru, do

śmiertelnej strony wrót. Chciał, żebyśmy się tam z nim

spotkali. Jeśli uda nam się

Page 977: Znak Ateny - Rick Riordan

przeżyć w Domu Hadesa, przebić przez siły Gai, to może

uda nam się też współdziałać z

Percym i Annabeth i zamknąć Wrota Śmierci z obu stron.

-1 pomóc im się stamtąd wydostać? - zapytał Leo.

-Może.

Leonowi nie spodobał się ton, jakim Nico to powiedział,

jakby nie chciał się z nimi

podzielić wszystkimi wątpliwościami. Leo znał się na

zamkach i drzwiach. Jeśli Wrota

Śmierci mają być zamknięte z obu stron, jak mogliby to

zrobić, skoro tych dwoje będzie

tam nadal uwięzionych?

Nico wziął głęboki oddech.

-Nie wiem, jak tego dokonają, ale Percy i Annabeth

znajdą jakiś sposób.

Przewędrują przez Tartar i odnajdą Wrota Śmierci. A

kiedy to zrobią, musimy być

gotowi z drugiej strony.

-To nie będzie łatwe - zauważyła Hazel. - Gaja zrobi

wszystko co w jej mocy, by

nam przeszkodzić w dotarciu do Epiru.

-To dla nas nic nowego - westchnął Jason.

Page 978: Znak Ateny - Rick Riordan

Piper pokiwała głową.

-Nie mamy wyboru. Musimy zamknąć Wrota Śmierci,

zanim powstrzymamy

gigantów przed obudzeniem Gai. Bo inaczej jej potwory

nigdy nie umrą. I musimy się

pospieszyć. Rzymianie są w Nowym Jorku. Wkrótce

pomaszerują na Obóz Herosów.

-W najlepszym razie mamy na to miesiąc - dodał Jason. -

Efialtes powiedział, że

Gaja przebudzi się równo za miesiąc.

Leo wyprostował się.

-Zrobimy to.

Wszyscy na niego spojrzeli.

-Ulepszę okręt za pomocą kuli Archimedesa - powiedział,

mając nadzieję, że się

nie myli. - Zamierzam zbadać te zwoje, które zdobyliśmy.

Muszą kryć wiele pomysłów

na nową broń, którą mogę wyprodukować. I uderzymy na

siły Gai z całym nowym

arsenałem.

Page 979: Znak Ateny - Rick Riordan

Na dziobie okrętu Festus otworzył pysk i wyzywająco

zionął ogniem.

Jason zdobył się na uśmiech. Poklepał Leona po ramieniu.

-No to mamy plan, admirale. Chcesz ustawić kurs?

Często z niego kpili, nazywając go admirałem, ale tym

razem zgodził się na ten tytuł.

To był jego okręt. Nie po to dotarł tak daleko, żeby teraz

się zatrzymać.

Odnajdą ten Dom Hadesa. Opanują Wrota Śmierci. I, na

bogów, jeśli będzie musiał

wymyślić i stworzyć wysięgnik na tyle długi, by

wyciągnąć Percy ego i Annabeth z

Tartaru, zrobi to.

Nemezis chciała, żeby zemścił się na Gai? Leo z radością

to uczyni. Gaja jeszcze

pożałuje, że zadarła z Leonem Valdezem.

- No dobra. - Po raz ostatni ogarnął spojrzeniem Rzym

czerwieniący się w blasku

zachodzącego słońca. - Festusie, stawiamy żagle. Mamy

do uratowania dwoje przyjaciół.

SŁOWNIK

Page 980: Znak Ateny - Rick Riordan

A0E alfa, theta, epsilon. Grecki skrót oznaczający

„Ateńczyków" albo „dzieci Ateny"

Acheloos potamos, bóg rzeki

Afrodyta grecka bogini miłości i piękności. Poślubiona

Hefajstosowi, kochała jednak

Aresa, boga wojny. Rzymski odpowiednik: Wenus

Alkyoneus gigant, najstarszy syn Gai.

Jego przeznaczeniem była walka z Plutonem Amazonki

plemię wojowniczych kobiet

Arachne tkaczka, która ogłosiła, że tka lepiej od Ateny.

Rozgniewana bogini zniszczyła

jej krosno i tkaninę. Arachne powiesiła się, a Atena

przywróciła jej życie, zamieniając w

pająka Archimedes grecki matematyk, fizyk, inżynier,

wynalazca i astronom żyjący w

latach 287-212 p.n.e., uważany za jednego z

największych uczonych starożytności Ares

grecki bóg wojny, syn Zeusa i Hery, brat przyrodni

Ateny. Rzymski odpowiednik: Mars

argentum srebro „Argo II" fantastyczny pływający i

latający okręt zbudowany przez

Leona. Jego dziób zdobiła spiżowa głowa smoka Fe-

stusa. Pierwszy „Argo" był okrętem,

na którym Jazon i jego greccy towarzysze wyruszyli na

wyprawę po Złote Runo Atena

Page 981: Znak Ateny - Rick Riordan

grecka bogini mądrości. Rzymski odpowiednik: Minerwa

Atena Partenos wielka figura

Ateny, najsłynniejszy grecki posąg, w starożytności

stojący w Partenonie w Atenach

augur wróżbita aurum złoto Bachus rzymski bóg wina i

ucztowania. Grecki odpowiednik:

Dionizos balista rzymska machina wojenna, z której

wystrzeliwano wielkie pociski na

dużą odległość (zob. także skorpion) Bellona rzymska

bogini wojny centaur mityczna

istota o ciele konia z torsem i głową człowieka centurion

oficer armii rzymskiej

Ceres rzymska bogini rolnictwa. Grecki odpowiednik:

Demeter cesarskie złoto rzadki

metal magiczny, skuteczny w walce z potworami,

poświęcany w Panteonie; jego istnienie

było pilnie strzeżoną tajemnicą rzymskich cesarzy chiton

grecki strój bez rękawów,

szeroki pas płótna lub wełny spięty na ramionach

broszami, związywany pasem Chrysaor

brat Pegaza, syn Posejdona i Meduzy, znany jako Złoty

Miecz cyklop olbrzym z jednym

okiem pośrodku czoła czaromowa zdolność wpływania na

innych za pomocą głosu;

Afrodyta obdarzała nią swoje dzieci Dedal w greckiej

mitologii inżynier i wynalazca,

Page 982: Znak Ateny - Rick Riordan

który zbudował Labirynt na Krecie zamieszkiwany przez

Minotaura (człowieka o głowie

byka) Dejanira druga żona Heraklesa, który walczył o jej

rękę z Ache-loosem. Centaur

Nessos namówił ją podstępnie, by wymoczyła tunikę

Heraklesa w jego trującej krwi.

Heros zginął, kiedy nałożył zatrutą tunikę Demeter grecka

bogini rolnictwa, córka

tytanów Kronosa i Rei. Rzymski odpowiednik: Ceres

denar podstawowa moneta rzymska

Dionizos grecki bóg wina i ucztowania, syn Zeusa.

Rzymski odpowiednik: Bachus

Dom Hadesa podziemna świątynia w Epirze poświęcona

Hadesowi i Persefonie, znana

też jako nekromanteion, czyli „wyrocznia śmierci".

Starożytni Grecy uznawali ją za

wejście do Podziemia, więc przybywali do niej, by

porozumieć się ze zmarłymi

Dom Wilków zrujnowana willa w pobliżu Sonomy w

Kalifornii, pierwotnie

zaprojektowana dla Jacka Londona; wilczyca Lupa

szkoliła tam herosa Percy ego

Page 983: Znak Ateny - Rick Riordan

Jacksona drachma srebrna moneta grecka Efialtes i Otis

giganci-bliźniacy, synowie Gai

ejdolon duch wcielający się w ludzi

Epir grecka kraina, obecnie część północno-zachodniej

Grecji granicząca z Albanią

Eurysteusz wnuk Posejdona. Dzięki Herze odziedziczył

królestwo Myken, obiecane

przez Zeusa Heraklesowi faun rzymski bożek leśny, pół

człowiek, pół kozioł. Grecki

odpowiednik: satyr Fontanna di Trevi słynna barokowa

fontanna w Rzymie Forkis w

greckiej mitologii pierwotny bóg morskich zagrożeń, syn

Gai, brat-mąż Keto Fortuna

rzymska bogini losu i powodzenia. Grecki odpowiednik:

Tyche

Forum Forum Romanum, centrum starożytnego Rzymu,

plac, na którym załatwiano

interesy, odbywano sądy i uroczystości religijne

Gaja grecka bogini ziemi, matka tytanów, gigantów,

cyklopów i innych potworów.

Rzymski odpowiednik: Terra gladius rzymski krótki

miecz

gorgony trzy siostry, potwory o włosach z jadowitych

wężów. Najsłynniejsza z nich,

Page 984: Znak Ateny - Rick Riordan

Meduza, wzrokiem zamieniała w kamień każdego, kto na

nią spojrzał grecki ogień

bojowy środek zapalający (ropa naftowa), używany

zwłaszcza w bitwach morskich

Hades grecki bóg śmierci i bogactwa. Rzymski

odpowiednik: Pluton

Hadrian cesarz rzymski (117-138), zasłynął jako

budowniczy Muru Hadriana

oddzielającego rzymską Brytanię od Szkocji. Odbudował

Panteon i zbudował świątynię

Wenus w Rzymie

Hagno nimfa, która według legend arkadyjskich

wychowywała Zeusa. Na górze

Lykaion w Arkadii było poświęcone jej źródło harpia

skrzydlata żeńska istota

porywająca różne rzeczy Hebe bogini młodości, córka

Zeusa i Hery, małżonka

Heraklesa. Rzymski odpowiednik: Juwentus Herakles

grecki odpowiednik Herkulesa, syn

Zeusa i Alkmeny, najsilniejszy z herosów Herkules

rzymski odpowiednik Heraklesa, syn

Jupitera i Alkmeny, słynny siłacz i bohater hipokampy

pół konie, pół ryby, ciągnęły

Page 985: Znak Ateny - Rick Riordan

rydwan Posejdona, tworząc pianę morską hypogeum

podziemia pod cyrkiem, w których

mieściły się maszynerie i dekoracje używane podczas

widowisk do efektów specjalnych

ichtiocentaur rybocentaur, mityczne stworzenie o głowie i

tułowiu człowieka,

przednich nogach konia i ogonie ryby Iris tęcza, grecka i

rzymska bogini będąca

posłanniczką bogów,

córka Taumasa i Elektry Junona rzymska bogini kobiet,

małżeństwa i płodności,

siostra i żona Jupitera, matka Marsa. Grecki odpowiednik:

Hera

Jupiter rzymski król bogów, zwany także Jupiter Optimus

Maximus (Jupiter

Najlepszy i Największy). Grecki odpowiednik: Zeus

Juwentus rzymski bóg młodości. Grecki odpowiednik:

Hebe

kalendy lipcowe pierwszy dzień lipca, święto Junony

karpoi duchy ziarna

Katoptris sztylet Piper, dawniej należący do Heleny

Trojańskiej. Katoptris oznacza

Page 986: Znak Ateny - Rick Riordan

„zwierciadło" Keto grecka bogini potworów żyjących w

morzu i wielkich stworzeń

morskich, takich jak wieloryby i rekiny. Córka Gai i sio-

stra-żona Forkisa, boga

morskich zagrożeń Kirke grecka czarodziejka, która

zamieniła towarzyszy Ody-seusza w

świnie

Koloseum eliptyczny amfiteatr w centrum Rzymu,

mogący pomieścić 50 tysięcy

widzów. Odbywały się w nim walki gladiatorów i inne

widowiska publiczne, takie jak

egzekucje, inscenizacje słynnych bitew, sztuki teatralne

kornukopia róg obfitości, wielki

róg pełen wszelkich dóbr, stworzony z odciętego przez

Heraklesa (rzymski odpowiednik:

Herkules) rogu Acheloosa Kronos grecki bóg rolnictwa,

syn Uranosa i Gai, ojciec Zeusa.

Rzymski odpowiednik: Saturn Księgi Sybilli zbiór

greckich rymowanych

przepowiedni przypisywanych wieszczce Sybilli. Do

Rzymu przywiózł je król

Tarkwiniusz Pyszny; zaglądano do nich w czasach

wielkich zagrożeń

lar rzymski bożek domowy; czasem lary uznawano za

duchy przodków

Page 987: Znak Ateny - Rick Riordan

Lupa święta wilczyca, która wykarmiła bliźniaków

Romulusa i Remusa

Mare Nostrum „Nasze Morze", rzymska nazwa Morza

Śródziemnego

Marek Agrypa rzymski mąż stanu i generał, wódz

naczelny w czasach cesarza

Oktawiana. Uczynił Panteon świątynią wszystkich bogów

Rzymu Mars rzymski bóg

wojny, Mars Ultor. Patron cesarstwa, boski

ojciec Romułusa i Remusa. Grecki odpowiednik: Ares

Mgła magiczna siła

ukrywająca przed śmiertelnikami bogów,

potwory i magiczne obiekty Minerwa rzymska bogini

mądrości. Grecki odpowiednik:

Atena

Minotaur potwór o ciele człowieka i głowie byka Mitra

pierwotnie perski bóg słońca,

później czczony przez rzymskich legionistów jako

strażnik broni i patron żołnierzy

muskeg zdradliwe bagno

Page 988: Znak Ateny - Rick Riordan

Narcyz grecki myśliwy, młodzieniec obdarzony

niezwykłą urodą, gardzący miłością.

Nemezis zwabiła go do sadzawki, w której ujrzał swoje

odbicie i zakochał się w nim. Nie

mogąc oderwać się od piękna swego odbicia, Narcyz

umarł nad sadzawką Nemezis '

grecka bogini zemsty

Neptun rzymski bóg morza. Grecki odpowiednik:

Posejdon nereidy nimfy morskie,

patronki żeglarzy i rybaków Nessos sprytny centaur, który

podstępnie namówił Dejanirę,

by zabiła Heraklesa niebiański spiż magiczny metal;

wykutą z niego bronią można było

pokonać potwory Nike grecka bogini siły, szybkości i

zwycięstwa. Rzymski

odpowiednik: Wiktoria nimfy greckie i rzymskie

mityczne istoty, opiekunki różnych

form natury nimfeum świątynia nimf

Nowy Rzym miasto, siedziba wspólnoty półbogów przy

Obozie Jupiter. Jego

mieszkańcy wiedli spokojne życie, z dala od

śmiertelników i potworów

Page 989: Znak Ateny - Rick Riordan

Obóz Herosów tajemny obóz na Long Island w Nowym

Jorku.

Szkolono w nim greckich półbogów Obóz Jupiter tajemny

obóz między wzgórzami

Oakland a Berkeley w Kalifornii, w którym szkolono

rzymskich półbogów Orkan miecz

Percy ego Jacksona (gr. Anaklysmos) Panteon budynek w

Rzymie ogłoszony przez

Marka Agrypę świątynią wszystkich rzymskich bogów,

odbudowany przez cesarza

Hadriana ok. 126 r. pater łac. „ojciec", również imię

rzymskiego boga Podziemia, później

Plutona

Pegaz w greckiej mitologii boski skrzydlaty koń, syn

Posejdona i gorgony Meduzy,

brat Chrysaora Persefona grecka królowa Podziemia,

żona Hadesa, córka Zeusa i

Demeter. Rzymski odpowiednik: Prozerpina Piazza

Navona plac we współczesnym

Rzymie, zbudowany na ruinach stadionu Domicjana,

gdzie odbywały się igrzyska Pluton

rzymski bóg śmierci i bogactwa. Grecki odpowiednik:

Hades Polybotes gigant, syn Gai

Page 990: Znak Ateny - Rick Riordan

pomerium linia graniczna wokół Nowego Rzymu, w

starożytności linia graniczna

Rzymu Porfyrion w greckiej i rzymskiej mitologii król

gigantów Posejdon grecki bóg

morza, syn tytanów Kronosa i Rei, brat

Zeusa i Hadesa. Rzymski odpowiednik: Neptun pretor

wybierany urzędnik rzymski,

dowódca wojska Prozerpina rzymska królowa Podziemia.

Grecki odpowiednik:

Persefona

Rea Sylwia kapłanka, matka Romulusa i Remusa,

założycieli Rzymu

Romulus i Remus bliźniaczy synowie Marsa i kapłanki

Rei Sylwii, wrzuceni do

Tybru przez brata swojego dziadka Amuliusa,

Obóz Herosów tajemny obóz na Long Island w Nowym

Jorku.

Szkolono w nim greckich półbogów Obóz Jupiter tajemny

obóz między wzgórzami

Oakland a Berkeley w Kalifornii, w którym szkolono

rzymskich półbogów Orkan miecz

Percy ego Jacksona (gr. Anakłysmos) Panteon budynek w

Rzymie ogłoszony przez

Page 991: Znak Ateny - Rick Riordan

Marka Agrypę świątynią wszystkich rzymskich bogów,

odbudowany przez cesarza

Hadriana ok. 126 r. pater łac. „ojciec", również imię

rzymskiego boga Podziemia, później

Plutona

Pegaz w greckiej mitologii boski skrzydlaty koń, syn

Posejdona i gorgony Meduzy,

brat Chrysaora Persefona grecka królowa Podziemia,

żona Hadesa, córka Zeusa i

Demeter. Rzymski odpowiednik: Prozerpina Piazza

Navona plac we współczesnym

Rzymie, zbudowany na ruinach stadionu Domicjana,

gdzie odbywały się igrzyska Pluton

rzymski bóg śmierci i bogactwa. Grecki odpowiednik:

Hades Polybotes gigant, syn Gai

pomerium linia graniczna wokół Nowego Rzymu, w

starożytności linia graniczna

Rzymu Porfyrion w greckiej i rzymskiej mitologii król

gigantów Posejdon grecki bóg

morza, syn tytanów Kronosa i Rei, brat

Zeusa i Hadesa. Rzymski odpowiednik: Neptun pretor

wybierany urzędnik rzymski,

dowódca wojska Prozerpina rzymska królowa Podziemia.

Grecki odpowiednik:

Persefona

Page 992: Znak Ateny - Rick Riordan

Rea Sylwia kapłanka, matka Romulusa i Remusa,

założycieli Rzymu

Romulus i Remus bliźniaczy synowie Marsa i kapłanki

Rei Sylwii, wrzuceni do

Tybru przez brata swojego dziadka Amuliusa, uratowani i

wychowani przez wilczycę

Lupę. Po osiągnięciu pełnoletności założyli Rzym Saturn

rzymski bóg rolnictwa, syn

Urana i Gai, ojciec Jupitera. Grecki odpowiednik: Kronos

Senatus Populusque Romanus

(SPQR) „Senat i Lud Rzymu", oficjalny emblemat rządu

Republiki Rzymskiej, później

legionów cesarskich skolopendra w greckiej mitologii

olbrzymi potwór morski z

włochatymi nozdrzami, płaskim ogonem i rzędem

płetwiastych nóg po bokach skorpion

rzymska balista

stymfalijskie ptaki w mitologii greckiej ludożercze ptaki

ze spiżowymi dziobami i

ostrymi piórami, którymi zabijały ludzi jak strzałami z

łuku; poświęcone Aresowi, bogu

wojny Tanatos grecki bóg śmierci. Rzymski

odpowiednik: Letus Tartar małżonek Gai,

Page 993: Znak Ateny - Rick Riordan

duch otchłani, ojciec gigantów telchiny demony morskie z

wysp Kos i Rodos, dzieci

Thalassy

i Pontosa; miały psie głowy i płetwy zamiast rąk

Terminus rzymski bóg granic i

kamieni milowych Terra rzymska bogini ziemi. Grecki

odpowiednik: Gaja trirema

starożytny okręt grecki z trzema rzędami wioseł w każdej

burcie

Tyber trzecia co do długości rzeka we Włoszech. Nad

jego brzegami został założony

Rzym. W starożytności uśmiercano w nim przestępców

Tyberiusz cesarz rzymski (1437),

jeden z największych rzymskich wodzów, zapamiętany

też jako ponury samotnik,

który tak naprawdę nie chciał być cesarzem Tyche grecka

bogini powodzenia, córka

Hermesa i Afrodyty.

Rzymski odpowiednik: Fortuna tyrs broń Bachusa, laska

zakończona szyszką sosny,

opleciona bluszczem

tytani rasa potężnych greckich bogów, potomków

Uranosa i Gai, którzy panowali w

Page 994: Znak Ateny - Rick Riordan

Złotej Erze i zostali obaleni przez rasę młodszych bogów,

Olimpijczyków Via Labicana

starożytna droga w Italii wiodąca z Rzymu na południowy

wschód Via Principalis

główna ulica w rzymskim obozie lub forcie Wenus

rzymska bogini miłości i piękności,

małżonka Wulkana, zakochana w Marsie, bogu wojny.

Grecki odpowiednik: Afrodyta

westalki rzymskie kapłanki Westy, bogini ogniska

domowego. Westalki ślubowały

dziewictwo, by poświęcić się całkowicie studiowaniu i

odprawianiu rytuałów religijnych

Wiktoria rzymska bogini siły, szybkości i zwycięstwa.

Grecki odpowiednik: Nike Wrota

Śmierci ukryte przejście, którym dusze zmarłych mogły

się przedostać z Podziemia do

świata śmiertelników Wulkan rzymski bóg ognia i

rzemiosł, zwłaszcza kowalstwa, syn

Jupitera i Junony, małżonek Wenus. Grecki odpowiednik:

Hefajstos

Zeus grecki bóg nieba, król bogów. Rzymski

odpowiednik: Jupiter