„zeszyty wiejskie”, t. 20, 2014
TRANSCRIPT
UNIWERSYTET ŁÓDZKI
INTERDYSCYPLINARNY ZESPÓŁ BADANIA WSI
ZESZYTY WIEJSKIE
(XX)
ZESZYT DWUDZIESTY
ŁÓDŹ 2014
RADA NAUKOWA:
Prof. nadzw. dr habil. Władysław Baranowski – Przewodniczący Rady
(Łódź), prof. dr habil. Wiesław Caban (Kielce), prof. nadzw. dr habil. Tade-
usz Grabarczyk (Łódź), prof. dr Iskra Baeva (Sofia), prof. dr habil. Broni-
sława Kopczyńska-Jaworska (Łódź), dr Nicolas Masłowski (Praga), prof. dr
Giennadij F. Matwiejew (Moskwa), prof. nadzw. dr habil. Leszek Olejnik
(Łódź), prof. dr habil. Marek Przeniosło (Kielce), dr Michal Rak (Pilzno),
mgr Henryk Siemiński (Łódź), prof. dr habil. Ryszard Szwed (Częstochowa),
dr Janina Tobera (Łódź), prof. dr hab. Maria Wieruszewska-Adamczyk
(Warszawa), prof. dr Leonid Zashkilnyak (Lwów).
REDAKCJA:
Andrzej Lech – redaktor naczelny
Jarosław Kita – zastępca redaktora naczelnego / redaktor tematyczny – historia
Damian Kasprzyk – sekretarz redakcji / redaktor tematyczny – etnologia
Tomasz Lech – redaktor techniczny
Katarzyna Walińska – redaktor językowy
Wojciech Ziomek – redaktor strony www / redaktor statystyczny
ZESPÓŁ RECENZENTÓW:
prof. nadzw. dr hab. Jan Adamowski (Lublin), prof. dr hab. Krzysztof Baranow-
ski (Łódź), dr Piotr Czepas (Łódź), prof. dr hab. Tadeusz Dubicki (Częstocho-
wa), prof. nadzw. dr hab. Zbigniew Jastrzębowski-Hoffman (Częstochowa), prof.
dr hab. Piotr Matusak (Siedlce), dr hab. Anna Nadolska-Styczyńska (Toruń),
prof. dr hab. Jan Święch (Kraków), prof. dr hab. Romuald Turkowski (Warsza-
wa), ks. prof. dr hab. Marian Włosiński (Włocławek), prof. nadzw. dr hab. Ma-
ciej Ząbek (Warszawa).
Zasady recenzowania dostępne na stronie http://www.zw.uni.lodz.pl
Pierwotną wersją „Zeszytów Wiejskich” jest wersja papierowa.
Projekt okładki:
Marian Jagodziński
ISSN 1506-6541
Adres Redakcji:
Interdyscyplinarny Zespół Badania Wsi UŁ
90-236 Łódź, ul. Pomorska 149/153, tel. 42 635 61 59
Druk:
SPIS TREŚCI
STUDIA
Janusz Gmitruk
Bolesław Ścibiorek 1906–1945 ............................................................................ 9
Andrzej Lech
Zygmunta Załęskiego ekonomiczne aspekty agraryzmu .................................... 51
Arkadiusz Toporski
Postawa ziemian guberni kieleckiej i radomskiej wobec działalności
ruchu niepodległościowego w czasie I wojny światowej ................................... 61
Jarosław Kubiak
Organizacja Wiejska Obozu Zjednoczenia Narodowego
w województwie łódzkim ................................................................................... 89
Jan Łuczkowski
Dożynki Prezydenckie w Spale ........................................................................ 107
Rafał Pilarek
Cabane à Sucre jako element dziedzictwa kulturowego Quebeku ................... 119
Daria Domarańczyk
Towarzystwo Chowu Drobiu i Królików w Jarosławiu jako przejaw
XIX-wiecznego nowoczesnego polskiego rolnictwa ........................................ 125
Ireneusz Kolendo
Reformy gospodarcze na Łotwie w latach 1918–1940 ..................................... 135
Sylwia Chudy, Agnieszka Makowska
Twaróg i ser smażony – wczoraj i dziś ............................................................. 167
MATERIAŁY
Marek Adamczewski
O gminie i jej sprawach językiem symboli, czyli o informacjach
zaszyfrowanych w znakach gmin wiejskich województwa .............................. 179
Damian Kasprzyk
Regionaliści sami o sobie – rzecz o pewnym projekcie badawczym,
jego realizacji i wstępnych wnioskach.............................................................. 211
Amilkar Kosiński
In memoriam Francisci Potaszy-Kosiński (1909–1980) ................................... 227
Monika Kumidaj, Anna Szadkowska
Żydzi w opiniach współczesnych mieszkańców Sobolewa .............................. 237
AUTOREFERATY
Marcin Łuczkowski
Aktywność polityczno-społeczna ziemiaństwa województwa kieleckiego
w latach 1918–1939 .......................................................................................... 251
Kinga Pawłowska
Dynamizm wiejskich kosmologii: łady społeczne i wizje świata ..................... 259
Paweł Perzyna
Błażej Stolarski 1880–1939. Biografia polityka i działacza
społeczno-gospodarczego ................................................................................. 271
RECENZJE
[Rec.:] Kłopotliwe stronnictwo. Rzecz o książce Mateusza Szpytmy
ZSL w województwie krakowskim (1949–1956). Geneza–ludzie–działalność,
wyd. Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko
Narodowi Polskiemu & Towarzystwo Naukowe „Societas Vistulana”,
Kraków 2013, ss. 544 (Danial Koteluk) ........................................................... 285
[Rec.:] Wieluński słownik biograficzny, Tom 1 i 2, pod redakcją
Zbigniewa Szczerbika i Zdzisława Włodarczyka, Wieluńskie Towarzystwo
Naukowe, Wieluń 2014, ss. 288 (Damian Kasprzyk) ....................................... 289
Contents ............................................................................................................ 296
9
Janusz Gmitruk
Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego (Warszawa)
Bolesław Ścibiorek 1906–1945
Był wiciarzem i ludowcem o zdecydowanie lewicujących poglądach.
Przede wszystkim był jednak wspaniałym pedagogiem i wychowawcą młodzie-
ży. Jako nauczyciel szkół wiejskich pozostawił niezatarte wspomnienia w pamię-
ci wychowanków. W czasie okupacji Bolesław Ścibiorek był żołnierzem Bata-
lionów Chłopskich i kierownikiem Kierownictwa Walki Cywilnej na
województwo łódzkie. Po zakończeniu wojny odbudowywał wyzwoloną ojczy-
znę po wiciowemu – „od przyciesi do niebieskich pował” – jako prezes Tymcza-
sowego Zarządu Głównego, a następnie sekretarz ZG Związku Młodzieży Wiej-
skiej RP „Wici”. Początkowo był działaczem „lubelskiego” Stronnictwa
Ludowego, członkiem jego Rady Naczelnej i posłem do Krajowej Rady Naro-
dowej. W listopadzie 1945 r. wraz z grupą Stanisława Bańczyka przystąpił do
kierowanego przez Stanisława Mikołajczyka Polskiego Stronnictwa Ludowego,
w którym objął funkcję zastępcy naczelnego sekretarza. Jego zaangażowanie
w polityczną działalność PSL nie trwało długo.
Bolesław Ścibiorek został skrytobójczo zamordowany 5 grudnia 1945 r.
w prywatnym mieszkaniu w Łodzi. Stał się – obok Władysława Kojdra i Narcyza
Wiatra – symbolem martyrologii Polskiego Stronnictwa Ludowego w okresie
powojennym.
Zestawienie faktów i dat w jego życiorysie nie nastręcza większych trudno-
ści. Bardziej skomplikowane jest wyświetlenie i zrozumienie politycznych po-
staw i decyzji, tak ważnych dla oceny tej postaci. Najwięcej jednakże kontrower-
sji wywołuje sprawa okoliczności i sprawców jego tragicznej śmierci.
***
Bolesław Ścibiorek urodził się 6 marca 1906 r.1 we wsi Łaznów w powiecie
brzezińskim w rodzinie chłopskiej. Jego rodzice to Jan (kowal), syn Mariana
__________ 1 W historiografii utrwaliła się data urodzin Bolesława Ścibiorka – 6 marca 1906 r. Nie
zmieni tego odnaleziony dokument, który cytujemy poniżej. Jego weryfikacja i krytyczna
ocena nie jest obecnie możliwa. Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim, zespół
10
i Franciszka z domu Jałmuż (rolniczka), córka Józefa. Miał dwie siostry – Józefę
i Wacławę.
Wieś Łaznów była wsią gminną i parafialną z szkołą powszechną, której
początki sięgały epoki Księstwa Warszawskiego. Szkoła ta odegrała poważną
rolę w kształtowaniu świadomości narodowej i uspołecznieniu mieszkańców wsi.
Przyczyniła się do likwidacji analfabetyzmu.
Stosunkowo wcześnie do Łaznowa dotarła „Gazeta Świąteczna” i „Zara-
nie”. Miejscowe społeczeństwo było aktywne zawodowo. Głód ziemi i ubóstwo
zmuszały mieszkańców do podejmowania pracy w Łodzi lub szukaniu chleba na
emigracji w Brazylii.
Rodzice Bolesława Ścibiorka planowali wyjazd za Ocean. Małe, pięciohek-
tarowe gospodarstwo z trudnością żywiło wieloosobową rodzinę. Wydarzenia
międzynarodowe zmieniły te plany dla całej rodziny, w tym dla Bolesława Ści-
biorka, który miał po ojcu przejąć gospodarstwo rolne. Nie zdradzał jednak za-
miłowania do pracy na roli. Kiedy nauczył się czytać, każdą wolną chwilę po-
święcał lekturze książek. Czytał wszystko co było pod ręką2.
W 1914 r., gdy miał 8 lat wybuchła wojna. W lecie pasał ojcowskie krowy,
zimą chodził do czterooddziałowej szkoły powszechnej w Łaznowie. Wyróżniał
się wśród kolegów bystrością i inteligencją. Kierownik szkoły, Stanisław Maru-
sik, prowadził normalną naukę dla dzieci, kursy wieczorowe dla starszych i ćwi-
czenia w drużynie Polskiej Organizacji Wojskowej. Młody uczeń i pastuszek
Bolesław Ścibiorek podpatrywał i podsłuchiwał peowiaków. Jego lata edukacji
w szkole powszechnej przypadły na wzmożony ruch oświatowy na wsi polskiej.
Wielu wykształconych ludzi, którzy schronili się na wsi, szukając zajęcia, zaj-
mowali się nauczaniem. Znajdowali ku temu przyjazny klimat ze strony miesz-
kańców wsi3.
Ojciec Jan należał do światłych mieszkańców Łaznowa, dbał o zapewnienie
przyszłości dla syna. W 1919 r. Bolesław Ścibiorek został wysłany na naukę do
Progimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w pobliskim Będkowie. Ukończył na-
nr 285, sygn. 33, nr 34 Łaznów, Akta Stanu Cywilnego Parafii Rzymskokatolickiej w Ła-
znowie, ks. A. Zakrzewski: „Działo się we wsi Łaznów dnia dwudziestego czwartego mar-
ca tysiąc dziewięćset szóstego roku o godzinie dziesiątej rano. Stawił się osobiście Jan Ści-
biorek gospodarz ze wsi Łaznowa lat dwadzieścia osiem mający w obecności Mariana
Ścibiorek lat sześćdziesiąt pięć i Józefa Jałmużny lat sześćdziesiąt trzy, obydwóch gospo-
darzy ze wsi Łaznowa; okazali nam dziecię płci męskiej, oświadczając iż takowe urodzone
we wsi Łaznów dnia dwudziestego drugiego marca roku bieżącego o godzinie dziewiątej
rano z jego małżonki Franciszki urodzonej Jałmużna lat dwadzieścia osiem mającej. Dzie-
cięciu temu na chrzcie świętym dziś odbytym nadane zostało imię Bolesław, a rodzicami
jego chrzestnymi byli: Maciej Ścibiorek i Marianna Borowik. Akt ten stawającemu
i świadkom niepiśmiennym przeczytano przez nas tylko podpisany został”. 2 S. Jarecka-Kimlowska, Bolesław Ścibiorek „Wolski” 1906–1945, [w:] Nie wszystko umie-
ra. Szkice biograficzne żołnierzy BCh, Warszawa 1976, s. 183. 3 S. Ignar, Życiorys B. Ścibiorka, [w:] Na nowej drodze, Łódź 1946.
11
ukę w 1919 r., a po wakacjach wstąpił do Seminarium Nauczycielskiego im. E.
Estkowskiego w Łodzi. Seminarium ukończył maturą w 1922 r. po trzech latach
nauki, wcześniej o jeden rok, dzięki zdolnościom i ciężkiej pracy, ponieważ po
śmierci ojca sytuacja rodziny zdecydowania się pogorszyła. Następnie wstąpił na
Wyższy Kurs Nauczycielski w Warszawie.
Z maturą seminaryjną, jako dyplomowany nauczyciel, w wieku 16 lat, B.
Ścibiorek wrócił do Łaznowa. Przez cały rok przebywał w domu rodzinnym,
gdzie pracował w gospodarstwie i intensywnie dokształcał się. Pracował spo-
łecznie. Był za młody, aby objąć samodzielną posadę. Miał tylko 16 lat. Sam był
harcerzem, więc dla młodzieży szkolnej zorganizował drużynę harcerską, jedną
z pierwszych działających na terenie wiejskim. Organizował pracę wychowaw-
czą, biwaki, wycieczki. Z młodzieżą starszą skupioną w kole młodzieży wiejskiej
utworzył amatorski teatr. Założył z dużym nakładem sił świetlicę Koła Central-
nego Związku Młodzieży Wiejskiej. Praca w CZMW na terenie wsi zapoczątko-
wana w 1922 r. stała się w przyszłości jednym z głównych celów jego życia.
Koło to przekształciło się w 1928 r. w koło ZMW RP „Wici” i działało aż do
rozwiązania „Wici” w 1948 r.4
Jak podkreślał Stefan Ignar w monografii szkoły w Łaznowie, młodzież,
która emigrowała do pobliskiej Łodzi, nie oddziaływała w kierunku zbliżenia wsi
do miasta, a zwłaszcza chłopa do robotnika. Z chwilą gdy przeszła do pracy
w fabrykach, mimo związku jej z rodzinną wsią, tradycjami wychowania i czę-
stych odwiedzin macierzystego środowiska – a nawet nieraz i stałego powrotu na
wieś, była ona izolowana przez opinię gospodarską. Kto uległ wpływom łódz-
kim, ten naraził się na ujemną ocenę wsi.
Ponieważ do Łodzi emigrowała zdegradowana biedota chłopska, więc mi-
mo poloru miejskiego, często powierzchownego, ale nieraz i istotnie podnoszą-
cego poziom życia robotnika, chłopi-gospodarze i ich dzieci, pewne tzw. „mająt-
ku” rodzinnego, dyskwalifikowali „przebierańców”, aby zachować wyższość
społeczną i kierownictwo opinią. Znane były w tamtych czasach złośliwe powie-
dzenia i dowcipy pod adresem wychodźców, odwiedzających rodziny lub na
skutek niepowodzeń w Łodzi wracających do nędzy wiejskiej. Człowiek taki
stawał się w opinii urabianej przez gospodarzy „łódzkim łykiem” lub „Antkiem
z Bałut”. Dziewczyna, która przesłużyła pewien czas w mieście i przyjechała na
Wielkanoc do domu, pytała rzekomo: „mamo, co to za ptaki te gąsiaki?” itp.
Oczywiście, na skutek analfabetyzmu emigrantów przystosowanie się ich
do kultury miejskiej było kruche. Przy tym Łódź nie posiadała wtedy warunków
do asymilacji kulturalnej przybyszów, była to bowiem duża osada fabryczna
z parafią jako głównym ośrodkiem życia społecznego.
__________ 4 Archiwum Zakładu Historii Ruchu Ludowego (dalej: AZHRL), sygn. Z-484, Stefan Ignar,
Życiorys Bolesława Ścibiorka, s. 1.
12
Trzeba rozróżnić dwa elementy występujące w antagonizmie chłopów
i świeżych robotników. Jednym z tych elementów był automatyczny z punktu
widzenia socjologicznego opór tradycyjnego układu przed inwazją nowości,
rozbijającej jego podstawy. Drugim jednak czynnikiem było podłoże ekono-
miczne, nad którym panowali chłopi-„dziedzice”, czyli zamożni gospodarze,
spychający, pod wpływem wkraczania kapitalizmu na wieś, biedniejszych na
pozycje emigracyjne. Proces eliminacji społecznej robotników był popierany
ideologicznie przez patronów z „Gazety Świątecznej”.
Dzięki takiemu procesowi emigrant wiejski, który w mieście był istotnie
w swej postawie społeczno-parafialnej chłopem, gdy przyjeżdżał na wieś, stawał
się – w opinii zasiedziałej ludności wiejskiej – mieszczuchem.
Należy jeszcze dodać, że postawę ludności miejskiej do chłopów kształto-
wała inteligencja pochodzenia szlacheckiego, która na tę płaszczyznę przeniosła
dworskie kryterium: pana i chama5.
Jesienią 1923 r. jako siedemnastoletni chłopak Bolesław Ścibiorek wyru-
szył z Łaznowa, aby najpierw objąć pierwszą posadę najpierw w Retkini, a na-
stępnie w Konstantynowie pod Łodzią, gdzie pracował jako nauczyciel, by po
pewnym czasie objąć funkcję kierownika 7- klasowej szkoły powszechnej.
W młodości Bolesław Ścibiorek marzył, aby podjąć studia medyczne i zo-
stać lekarzem. Dużo na ten temat czytał, zbierał różne zioła, aby na podstawie
poradnika zielarskiego objaśniać ich działanie lecznicze. Medycyna ludowa stał
się później przedmiotem jego prywatnych zainteresowań. Był też bardzo zaanga-
żowanym fotografikiem, stanowiło to jego drugie po zielarstwie hobby. Był
autorem wielu fotografii z życia wsi, harcerstwa, ZMW. Wielu jego uczniów
wzorem nauczyciela i dyrektora też zainteresowało się fotografią6.
Od 1928 r. Bolesław Ścibiorek działał w Łódzkim Związku Młodzieży
Wiejskiej. Od 27 kwietnia 1930 r. wszedł w skład Zarządu Wojewódzkiego
ZMW RP „Wici”. W dniu 28 czerwca 1931 r. wybrany został na prezesa woje-
wódzkiego „Wici”. Po rocznej kadencji, od 13 listopada 1932 r. przez dwa na-
stępne lata, do 1934 r., był członkiem Zarządu Wojewódzkiego. Prowadził ak-
tywną działalność organizacyjną w terenie.
W 1932 r. na zjeździe ZMW RP „Wici” w powiecie brzezińskim Bolesław
Ścibiorek zdecydowanie zaprotestował przeciwko przynależności członków
„Wici” do Związku Strzeleckiego. W 1934 r. na podobnym zjeździe jednoznacz-
nie potępił kult Józefa Piłsudskiego i skrytykował metody łamania demokracji
przez sanację. Współpracuje z organizacją młodzieży robotniczej OM TUR.
__________ 5 S. Ignar, Historia Szkoły w Łaznowie, Warszawa 1959, s. 53–55. 6 Ryszard Mariański, uczeń szkoły w Jeżowie, otrzymał jako nagrodę aparat, z którym póź-
niej nie rozstawał się przez całe życie. Był po wojnie znanym reporterem prasy ludowej. Po
tragicznej śmierci Ścibiorka przyjaciele złożyli do trumny pokaźny album ze zdjęciami jego
autorstwa.
13
W okresie działalność Bolesława Ścibiorka w ZW ZMW RP „Wici” liczba kół
w województwie wzrosła do pięciuset.
Z powołania wychowawca i pedagog zwracał szczególną uwagę na samo-
wychowanie, na kształtowanie wartości moralnych członków kół wiciowych.
Walczył z pozostałościami pańszczyzny, o honor chłopa, jego godność i szacu-
nek dla ludzi pracy. Zaangażował się słowem, czynem i piórem w walkę z plagą
alkoholizmu. Napisał broszurę poświęconą tej problematyce. Był to popularny
wykład, znamionujący dużą wiedzę autora zaczerpniętą z nauk przyrodniczych
i humanistycznych. Udowadniał w publikacji, że nie tylko chłop jest głównym
nosicielem tego nałogu. Pisał m.in.: „Piła szlachta na umór, przepijając nie tylko
swe mienie, ale także zdrowie i rozum polityczny, czym pogrążyła Polskę
w wiekową niewolę. Nigdy nie pito więcej, jak w smutnych czasach upadku
Polski”. W sposób racjonalny wyjaśniał, dlaczego młodzież wiciowa ma walczyć
z alkoholizmem, zaczynając oczywiście od siebie7.
Kryzys ekonomiczny zaciążył w tym czasie dotkliwie na rozwoju szkolnic-
twa. Ratując budżet, sanacja ograniczała wydatki na oświatę, zwłaszcza po
wprowadzeniu nowej ustawy z 1932 r., tzw. jędrzejewiczowskiej. Nastąpił re-
gres, wyrażony m.in. spadkiem liczby nauczycieli w szkołach powszechnych, co
przy dużym wyżu demograficznym ograniczyło powszechność nauczania.
Ogromna większość dzieci chłopskich kończyła tylko 4-klasową szkołę. Pogor-
szyły się także warunki nauczania. Upośledzenie chłopów uwidoczniło się także
w szkolnictwie średnim. Poza szkołą starano się rozwijać oświatę dla dorosłych
w postaci kursów wieczorowych. Inną formą oświaty dorosłej młodzieży były
uniwersytety ludowe. W 1938 r. działało 17 takich placówek o różnym obliczu
społeczno-politycznym. Najwybitniejszy Wiejski Uniwersytet Ludowy stworzył
inż. Ignacy Solarz, najpierw w Szycach w 1924 r., a gdy Zarząd Główny Związ-
ku Nauczycielstwa Polskiego zamknął tę placówkę w 1931 r., gdyż Solarz był
wiciarzem, w 1932 r. wznowił on jej działalność w Gaci pod Przeworskiem.
Uniwersytet Solarza stał się kuźnią działaczy polskiego ruchu młodowiejskiego
i ludowego8.
W takiej oto rzeczywistości pracował, działał i coraz bardziej stawał się
„Judymem w wiejskim ruchu oświatowym” Bolesław Ścibiorek. Godził funkcję
kierownika szkoły z rolą działacza młodzieżowego i wychowawcy młodego
pokolenia wsi.
Rozbudzenie aktywności społeczno-politycznej chłopów odbywało się po-
woli i stopniowo. W połowie 1931 r. narastał autentyczny proces radykalizacji
mas ludowych w miastach i na wsi. Do życia społecznego wlewały się potężną
falą liczne roczniki młodzieży urodzonej w pierwszych latach XX w. Młodzieży
pozbawionej pracy i perspektyw. Był to początek fermentu społecznego.
__________ 7 B. Ścibiorek, Rola Koła Młodzieży Wiejskiej w walce z alkoholizmem, wydana w serii
„Biblioteka Chłopska” w Rokitni pod Łodzią w 1930 r. 8 Historia Chłopów Polskich, pod red. S. Inglota, Wrocław 1992, s. 223–225.
14
Prześladowania przywódców Centrolewu, aresztowania jego działaczy, fał-
szerstwa wyborcze doprowadziły do powszechnego marazmu politycznego,
który ogarnął wszystkie partie polityczne i nawet sanację.
Stanisław Thugutt – wybitny spółdzielca i działacz PSL „Wyzwolenie” tak
oceniał sytuację: „Źle jest, jeżeli nękaniem i strachem doprowadza się ludzi do
szaleństwa, do nieobliczalnych wybryków. Gorzej, jeżeli doprowadzi ich się tym
do odrętwienia, graniczącego ze zbydlęceniem. Polska, niewolna w duszy, była-
by potwornością, która długo nie mogłaby żyć”9.
Dla Bolesława Ścibiorka, bystrego obserwatora codziennej rzeczywistości
społeczno-politycznej, nie ulegało wątpliwości, że w okresie przedwyborczym
większość społeczeństwa została sterroryzowana, że lud nie wykazał bojowości,
nie rwał się na barykady, unikał walki, godził się z łamaniem praworządności,
z bezprawiem i samowolą, nie wyrażał gorącego poparcia swoim dotychczaso-
wym przywódcom, nieraz ich zdradzał, pozostawiając ich sam na sam z prześla-
dowcami, policją i bojówkami. Lud swoją biernością pozwalał sanacji przepro-
wadzić wybory brzeskie 16 listopada 1930 r.
Powołane 15 marca 1931 r. Stronnictwo Ludowe było najliczniejszą – pra-
wie 300-tysięczną partią polityczną o jednolitym socjalnie kierownictwie.
W przeszłości żadne stronnictwo ludowe nie było tak rdzennie od dołu do góry
chłopskie jak SL, nie miało tak demokratycznego i radykalnego charakteru. Na
czele jego takiego stanął najautentyczniejszy chłop – Wincenty Witos. Pod tym
względem polski ruch ludowy był fenomenem na skalę europejską, a może nawet
światową. Dzięki rozbudowaniu szeregów Stronnictwa Ludowego, ludowcy
mogli podjąć kilka dużych akcji ofensywnych przeciwko sanacji i jej polityce
gospodarczej.
Największą akcją w 1932 r. były strajki chłopskie, polegające na wstrzy-
maniu się z wyjazdem do miast w celach handlowych. Chodziło o obniżenie
opłat targowych, ale przede wszystkim o manifestację siły chłopskiej. Akcja
przyniosła rezultat. Miasta obniżyły opłaty od 30% do 40%. Bolesław Ścibiorek
był współorganizatorem strajku chłopskiego w powiecie brzezińskim pod koniec
września 1932 r.10
Po reformie jędrzejowiczowskiej z 1932 r., która wprowadziła dwustop-
niowe szkoły, zaostrzone zostało kryterium polityczne – wymagano bowiem
lojalności nauczyciela wobec reżimu sanacyjnego. W stosunku do nauczycieli
o bardzo radykalnych poglądach stosowano metodę przenoszenia do pracy
w najdalsze zakątki kraju, w środowisko im zupełnie nieznane. Wtedy następo-
wało zupełne odcięcie od kół ZMW RP „Wici”. Przeniesieni nauczyciele, kiedy
poznali środowisko, zostali zaakceptowani, nawiązali kontakty społeczne, byli
przenoszeni dalej. Represja ta dotknęła również Bolesława Ścibiorka. Za współ-
__________ 9 „Tydzień” nr 27, 11 X 1930. 10 Historia Chłopów Polskich…, s. 269.
15
pracę z ZMW RP „Wici” został przeniesiony z Konstantynowa do osady Jeżów,
gdzie 1 kwietnia 1933 r. objął stanowisko kierownika 7-klasowej szkoły.
Warunki nauczania w Jeżowie były szczególnie trudne. Szkoła była prze-
pełniona, nie posiadała własnego budynku. Wynajmowane izby nie nadawały się
do celów szkolnych. Osada Jeżów zamieszkana była przez Polaków, Żydów
i Niemców. Jeżów był centrum handlowym dla kilku graniczących powiatów,
ponieważ posiadał połączenie kolejowe. Mieszczanie i miejscowi ziemianie
związani byli sympatią i przynależnością z Narodową Demokracją. Bolesław
Ścibiorek pracował w środowisku narodowo mieszanym. Połowa dzieci w szkole
była to żydowska biedota.
W tak skomplikowanym i trudnym społecznie środowisku Bolesław Ścibio-
rek podjął wyzwanie edukacyjne i społeczne. Ten 28-letni wówczas działacz
wiciowy, syn chłopski i nauczyciel nie miał łatwego zadania. Postawił na samo-
kształcenie nauczycieli, poprawienie warunków pracy i nauki. Dla starszej mło-
dzieży organizował wieczorowe kursy samokształceniowe. Na terenie szkoły
rozpoczęły działalność: Szkolna Kasa Oszczędności, biblioteka, chór, harcer-
stwo, koło Ligi Obrony Przeciwlotniczej (LOP).
W roku 1939, mimo wielu przeciwności, rozpoczął budowę szkoły. Był
sprawiedliwym nauczycielem, doskonałym pedagogiem, za błędy ortograficzne
stawiał surowe oceny bez względu na pochodzenie. Wszystkie dzieci traktował
jednakowo – jako swoich wychowanków – pisała Stanisława Jarecka-
Kimlowska, jego uczennica i biograf11
. Prowadził akcję dożywiania najbiedniej-
szych, dzieci biedoty żydowskiej i chłopskiej.
W Jeżowie Ścibiorek nie aktywizował się politycznie, ale utrzymywał nadal
kontakty z Zarządem Łódzkiego Związku Młodzieży Wiejskiej RP i redakcją
„Chłopskiego Życia Gospodarczego”.
28 maja 1939 r. w szkole odbył się zjazd absolwentów, powstało koło ab-
solwentów, którego członkowie będą później działać wspólnie z Bolesławem
Ścibiorkiem w konspiracji.
Hitlerowski najazd 1 września 1939 r. nie ominął Jeżowa. Bomby spadły na
Jeżów i okolice. W Jeżowie władzę objęła miejscowa mniejszość niemiecka.
Burmistrzem Jeżowa został Oskar Jähner. Budynek szkolny zajęło wojsko na
magazyn.
W październiku 1939 r. okupant dokonał zmian w strukturze terytorialnej –
gminy Mroga Dolna z siedzibą w Rogowie oraz gminę Popień z siedzibą w Je-
żowie przyłączył z powiatu brzezińskiego do skierniewickiego. Na terenie tych
gmin w 1941 r. konspiracyjne trójki polityczne Stronnictwa Ludowego „Roch”
próbował zorganizować Bolesław Ścibiorek. Był to jednak teren organizacyjnie
trudny zamieszkany przez znaczną liczbę kolonistów niemieckich oraz volksdeu-
__________ 11 S. Jarecka-Klimowska, Bolesław Ścibiorek (1906–1945), „Roczniki Dziejów Ruchu Ludo-
wego” nr 12, 1970, s. 436.
16
tschów. Bolesław Ścibiorek był łącznikiem konspiracyjnego ruchu podziemnego
z organizującymi się strukturami Związku Walki Zbrojnej. 27 lutego 1940 r.
Maciej Rataj organizuje centralne Kierownictwo Ruchu Ludowego w składzie:
Stanisław Osiecki – przewodniczący, Józef Grudziński i Józef Niećko – człon-
kowie. W 1942 r. do CKRL wszedł przedstawiciel ośrodka krakowskiego SL –
Stanisław Mierzwa.
Decyzje w CKRL podejmowane były kolegialnie. W miarę powołania ko-
misji przy kierownictwie i rozbudowy sieci organizacyjnej powoływano ciała
opiniodawcze (złożone z przewodniczących Komisji i przewodniczących trójek
wojewódzkich). Najważniejszym zadaniem CKRL było utworzenie jednolitej
sieci konspiracyjnej. Wkrótce udało się zlikwidować odrębną działalność „Wici”
oraz przyciągnąć do ruchu ludowego część byłych działaczy Centralnego Związ-
ku Młodej Wsi „Siew”. Wspólną organizację określono nazwą „Ruch Ludowy”.
Powszechniej posługiwano się konspiracyjnym kryptonimem „Roch”. W kore-
spondencji z Delegaturą Rządu RP na Kraj używano kryptonim „Trójkąt”.
Stronnictwo Ludowe „Roch” stało się jedyną reprezentacją ruchu ludowego.
Jako największa partia opozycji antysanacyjnej było współtwórcą i filarem Pol-
skiego Państwa Podziemnego i organizatorem rządu koalicyjnego RP na emigra-
cji.
W województwie łódzkim kierownictwo Stronnictwa Ludowego „Roch”
powstało wiosną 1940 r. W jego skład weszli: Stefan Ignar, Wojciech Janczak,
Stanisław Bańczyk i Józef Resztak – czołowi działacze ZMW RP „Wici”
w województwie łódzkim. Byli to późniejsi organizatorzy Batalionów Chłop-
skich w Łódzkiem. Stefan Ignar, przewodniczący SL „Roch” i grupa łódzkich
działaczy SL „Roch” wnieśli znaczący wpływ w tworzenie koncepcji organizacji
zbrojonej ruchu ludowego. W początkowej wersji miała to być jedynie organiza-
cja milicji o charakterze porządkowym pn. „Straż Chłopska”, z podstawową
strukturą – drużyną, składającą się z 10 żołnierzy. Zasadnicze nadzieje wiązano
ze Związkiem Walki Zbrojnej.
Odejście ruchu ludowego od koncepcji popierania ZWZ jako jedynego
wojska podziemnego nastąpiło po śmierci Macieja Rataja 21 czerwca 1940 r.
Zbiegło się to z klęską Francji. W połowie 1940 r. zwolennicy samodzielnej akcji
wojskowej w konspiracyjnym ruchu ludowym mieli zdecydowaną przewagę. Ich
działania zmierzały do utworzenia odrębnej organizacji zbrojnej.
Zgłaszając początkowo – zgodnie ze stanowiskiem Macieja Rataja – akces
do Związku Walki Zbrojnej, ludowcy zakładali, iż sam fakt szerokiego udziału
chłopów w konspiracji zbrojnej będzie czynnikiem istotnie kształtującym jej
oblicze. Przyjęto zresztą wspólnie określone obustronne zobowiązania. Ustalono,
że w kontaktach między SL „Roch” i ZWZ będą wykorzystywani tzw. łącznicy.
Za ich to pośrednictwem ZWZ miał werbować z ruchu ludowego do swych sze-
regów najbardziej wartościowy z punktu widzenia wojskowego element. Było
17
oczywiste, że tak pomyślane działanie zapewni SL „Roch” wpływ zarówno na
dobór ludzi z terenu wsi, jak i na ZWZ.
W praktyce ZWZ zlekceważyła te postanowienia i wspomniani łącznicy nie
odgrywali żadnej realnej roli. ZWZ zapewniany o pozytywnym stosunku kie-
rownictwa konspiracyjnego ruchu ludowego nie przywiązywał zbytniej wagi do
realizacji zobowiązań, jakie zaciągał. Przy udziale zawodowej kadry wojskowej
na wsi rozwijała i szerzyła swą działalność wojskowa Polska Organizacja Zbroj-
na na bazie Chłopskiej Organizacji Wolności „Racławice”, która to wykorzystu-
jąc dorobek i tradycje „Siewu” – ze zrozumiałych politycznych względów cie-
szyła się sympatią i poparciem kadry ZWZ. Wywołało to poważnie
zaniepokojenie w konspiracyjnym SL, upatrującym w tym próbę penetracji wsi
przez związane z sanacją ośrodki. Tym bardziej że postawa polityczna samego
ZWZ wzbudziła daleko idące obiekcje. Stwierdzono wprost, iż ZWZ nie nosi
ogólnopolskiego charakteru, ale wyraża rację i interesy jednego tylko obozu –
sanacji. Zasadniczy niepokój wzbudzał również fakt szerokiej akcji wojskowej
endecji, niekryjącej bynajmniej swych zamiarów zbrojnego przejęcia władzy po
odzyskaniu niepodległości.
Za jedną z bezpośrednich i najważniejszych przyczyn powołania organiza-
cji zbrojnej należy uznać powszechny pęd chłopów, a zawłaszcza młodzieży
wiejskiej do walki z okupantem. Politycznie rozbudzona młodzież wiciowa nie
miała możliwości zaspokojenia swoich niepodległościowych i klasowych dążeń
w szeregach Związku Walki Zbrojnej oraz innych organizacji militarnych. Po
klęsce Francji w czerwcu 1940 r. – zgodnie z otrzymanymi rozkazami – ZWZ
ograniczał skalę swojego działania. Na niektórych terenach wyrażało się to
w likwidacji wielu ogniw, a najczęściej w rozwiązywaniu sieci na terenie wsi.
Praktyka ta znalazła się w kolizji z postawą Bolesława Ścibiorka i rozbudzonej
społecznie młodzieży wiciowej w Jeżowie.
Centralne Kierownictwo Ruchu Ludowego przyjęło koncepcję tworzenia
organizacji zbrojnej wpracowaną przez konspiratorów kieleckich. Była ona dalej
idąca, rozbudowana wojskowo. Zakładała powstanie chłopskiej armii Polskiego
Państwa Podziemnego. Z koncepcji łódzkiej przyjęto nazwę „Straż Chłopska”.
Po otrzymaniu na powołanie organizacji odpowiednich funduszy za pośrednic-
twem Komitetu Zagranicznego SL w Londynie, w sierpniu 1940 CKRL powoła-
ło Straż Chłopską. Na komendanta Okręgu V łódzkiego Straży Chłopskiej
w lecie 1940 r. został powołany Wojciech Janczak „Kostrzewa”, Po jego aresz-
towaniu 7 stycznia 1942 r. i osadzeniu w więzieniu w Radogoszczy k. Łodzi,
następnie w obozie koncentracyjnym w Mauthausen i Dachau – funkcję komen-
danta objął Józef Krzemiński „Jęczmień”. Zastępcami komendanta na tereny
włączone do Rzeszy byli: Adam Banach, a po jego aresztowaniu Czesław Roz-
łucki, zastępcą komendanta w GG i szefem Oddziałów Specjalnych – Franciszek
Stolarski, szefami łączności zostali Antoni Bartuzek i Tadeusz Ignar, szefem
18
szkolenia sanitarnego Wanda Janczak12
. Była to czołówka organizatorów organi-
zacji zbrojnej ruchu ludowego, która przyjęła wkrótce nazwę Bataliony Chłop-
skie. W działalności konspiracyjnej organizatorów BCh wspierał Stefan Ignar –
bliski przyjaciel Bolesława Ścibiorka.
W październiku 1939 r. Bolesławowi Ścibiorkowi udało się otworzyć szko-
łę. Dzięki zgodzie burmistrza wojsko opuściło jej budynek. Do szkoły uczęszcza-
ło około 500 dzieci, naukę prowadzono na trzy zmiany. Grupa starszej młodzieży
rozpoczęła naukę w zakresie gimnazjum. Najpierw były to kilkuosobowe tajne
komplety, jedne z pierwszych, jakie odbywały się w okupowanej Polsce. Później
rozrosły się do pełnego gimnazjum, obejmując około setkę młodzieży. W roku
1944 pierwsza grupa zdawała małe matury13
. Tajne nauczanie na poziomie śred-
nim objęło młodzież z polskich wsi: Białynin, Popień, Krosnowa. Pojedyncze
komplety na poziomie pierwszej i drugiej klasy gimnazjum powstały w wielu
wsiach powiatu brzezińskiego. Jako przewodniczący komisji oświaty i kultury
w gminie Popień z siedzibą w Jeżowie14
Bolesław Ścibiorek finansował tę naukę
z pieniędzy Delegatury.
Działalność konspiracyjna rozpoczęta została od zbierania broni i oporzą-
dzenia wojskowego. Później podjęto szkolenie wojskowe, które prowadził oficer
rezerwy z Łodzi Witold Oleszczak, członek OM TUR. Uciekając z Łodzi za-
trzymał się on w Jeżowie i zaprzyjaźnił z Bolesławem Ścibiorkiem. Współpra-
cowali później w Kierownictwie Walki Cywilnej. Na pierwszym 8-miesięcznym
kursie przeszkolono 6 uczestników. Później szkolenia odbywały się na położo-
nym na uboczu Wyknie.
Członkami pierwszej utworzonej przez Bolesława Ścibiorka organizacji
konspiracyjnej byli jego uczniowie, ich rodzice i krewni. Najpierw działali bez
określonej przynależności, później konspiratorzy związali sie ze Związkiem
Walki Zbrojnej i Batalionami Chłopskimi.
Ścibiorek w konspiracji posługiwał się pseudonimami „Kazimierz Wolski”
i „Bolesław Borowski”. Wiele uwagi poświęcał pracy w szkole. W niej mieszkał,
była ona główną bazą działalności legalizacyjnej w konspiracji, gdzie Ryszard
Mariański wystawiał dokumenty z podrobionym podpisem starosty. Jako kie-
rownik szkoły Ścibiorek starał się utrzymać poprawne stosunki towarzyskie
z miejscową elitą. Było to niezbędne dla kamuflowania działalności konspiracyj-
nej.
__________ 12 Szerzej na ten temat: J. Gmitruk, P. Matusak, W. Wojdyło, Bataliony Chłopskie, Warszawa
1987. 13 Walka o oświatę w latach okupacji w woj. warszawskim i Warszawie, praca zbiorowa,
Warszawa 1965; J. Jałmuża, Tajne nauczanie na ziemi łódzkiej, Warszawa 1977, s. 170. 14 K. Przybysz, Konspiracyjny ruch ludowy na Mazowszu 1939–1945, Warszawa 1977, s.
102, 261.
19
Na terenie Jeżowa działały struktury konspiracyjne Armii Krajowej zwią-
zane z III rejonem obwodu skierniewickiego. Z chwilą powstania Batalionów
Chłopskich jego organizatorzy dotarli do Bolesława Ścibiorka.
„W październiku 1940 r. – wspominał Stefan Ignar – udałem się z ramienia
komendy łódzkiej BCh do Jeżowa, aby zbadać tam działalność podziemną –
kierowaną przez Bolesława Ścibiorka i włączyć ją do komendy V Okręgu BCh.
Ścibiorek przyjął mnie gościnnie, częstując mlekiem i jajecznicą, zapoznał
mnie z kilkoma osobami spośród młodzieży, która była zajęta porządkowaniem
grobów na miejscowym cmentarzu, gdzie pochowano żołnierzy poległych
w zeszłorocznej kampanii [...] Uzgodniliśmy włączenie jego oddziału do struktu-
ry BCh szczebla wojewódzkiego i wejście jego do zespołu komendy V Okręgu
[...] Bolesław Ścibiorek, jako członek V Okręgu BCh, działał w północno-
wschodniej części województwa łódzkiego w Generalnej Guberni”15
.
W miarę narastania niemieckiego terroru, aresztowań, egzekucji, wywoże-
nia na roboty do Rzeszy, rozwijano inne formy pomocy, stosownie do wymogów
sytuacji. Szerszą działalność w tym zakresie ułatwiło stworzenie tzw. Funduszu
Opieki Społecznej, na który składały się wpłaty konspiratorów i instytucji.
Szczególną ofiarność wykazywała spółdzielnia „Zgoda” w Jeżowie, której preze-
sem był Bolesław Ścibiorek16
.
Fundusz Opieki Społecznej wspierała Łódzka Okręgowa Delegatura z prze-
znaczeniem na pomoc materialną dla najbardziej potrzebujących, którzy przeby-
wali na terenie jej działalności. „Żeby jednak ta pomoc była jak najwłaściwiej
rozdzielana – pisał Piotr Rychlik – sprawę rozdziału zasiłków należało powie-
rzyć ludziom, którzy utrzymywali ciągły kontakt z całym terenem woj. łódzkie-
go. Takich ludzi widziałem w kierownictwie wojewódzkim »Rocha« w osobach
prof. Stefana Ignara, komendanta okręgu Batalionów Chłopskich Józefa Krze-
mińskiego i wicepremiera PSL w okresie istnienia Tymczasowego Rządu Jedno-
ści Narodowej Stanisława Bańczyka. I im też powierzyłem funkcje rozdziału
funduszów, jakimi Łódzka Delegatura Rządu rozporządzała na cele społeczne.
Wprawdzie fundusze te nie wystarczyły na istniejące wówczas potrzeby, nie-
mniej jednak wynosiły kilkadziesiąt tysięcy złotych polskich i kilka tysięcy ma-
rek niemieckich miesięcznie”17
.
Jako lider konspiracji w Jeżowie Bolesław Ścibiorek miał duże kłopoty
z ujęciem w formę dyscypliny organizacyjnej niektórych niesubordynowanych
konspiratorów ze środowisk narodowych. Na początku 1943 r. musiał podjąć
trudną decyzję – usunąć z organizacji za uprawianie bandytyzmu grupę dywer-
syjną Wacława Kucikowicza „Orszę” z Jeżowa. Kucikowicz nie zaprzestał jed-
__________ 15 AZHRL, sygn. Z-484, Wspomnienia Stefana Ignara z lat 1940–1945, s. 68. 16 Ruch ludowy w województwie łódzkim. Sesja popularno-naukowa, Łódź 14–15 X 1965, pod
red. E. Podgórskiej, Łódź 1968, s. 138. 17 AZHRL, sygn. R-1075, P. Rychlik, O Łódzkiej Okręgowej Delegaturze Rządu, s. 26.
20
nak działalności konspiracyjnej, nadal działał na własna rękę, podszywając się
pod Armię Krajową.
Problemy, z jakimi stykał się Bolesław Ścibiorek na swoim terenie, miały
wymiar ogólnokrajowy. Polskie Państwo Podziemne koordynując walkę cywilną
i zbrojną powołało pod koniec 1942 r. Kierownictwo Walki Cywilnej. Powiado-
mione zostało o tym społeczeństwo odezwą Delegata Rządu RP na Kraj prof.
Jana Piekałkiewicza, ogłoszoną w Biuletynie Informacyjnym nr 47 z 3 grudnia
1942 r. Delegat wezwał społeczeństwo polskie do całkowitego podporządkowa-
nia się zarządzeniom, oświadczeniom i wezwaniom. Na kierownika KWC powo-
łany został Stefan Korboński „Nowak”, „Zieliński”.
W zimie 1943 r. struktury Polskiego Państwa Podziemnego obiegła sensa-
cyjna informacja o podjęciu rozmów przez Delegaturę Rządu z Polską Partią
Robotniczą.
„Jeszcze jednej sprawy w tych wspomnieniach nie można pominąć – pisał
Piotr Rychlik – Chodzi o błędy, których można było uniknąć i które uczyniły
walkę z okupantem niemieckim mniej skuteczną i powodowały z tego względu
dość poważne straty po stronie polskiej. Mam tutaj na myśli przede wszystkim
rozmowy Delegatury Rządu z przedstawicielami Polskiej Partii Robotniczej
w 1943 r., które skończyły się fiaskiem, powaga ówczesnej sytuacji i zbieżność
głównego celu walki z okupantem (niepodległość Polski) wymagały zawarcia
porozumienia. A przecież nie ma chyba spraw niemożliwych do uzgodnienia
przy istnieniu dobrej woli układających się stron […]
Jestem bowiem głęboko przekonany, że zakończenie porozumieniem roz-
mów Delegatury Rządu z Polską Partią Robotniczą miałoby również wpływ na
wyznaczenie i ustalenie tej granicy, że dzięki temu porozumieniu Lwów i całe
Prusy Książęce znajdowały[by] się dzisiaj w granicach Polskiej Rzeczypospolitej
Ludowej. Czyli tym samym naród polski posiadłaby to, co dla niego zawsze było
drogie (Lwów) i co było dawnym lennem Polski i powodem osłabienia i jego
rozbiorów (Prusy Książęce). Wtedy byłoby łatwiej zapomnieć lata 1939–1941,
kiedy masowo wywożono ludność polską z terenów zajętych przez wojska ra-
dzieckie. Wtedy też byłoby łatwiej zapomnieć o stosunku do działaczy Polski
Podziemnej w pierwszych latach istnienia Polski Ludowej.
[…] Jestem zdania, że nie może być sporów ideologicznych, gdy Ojczyzna
znajduje się w niebezpieczeństwie, a tym bardziej wówczas, gdy wróg owładnął
krajem. Wówczas też nie może być rozproszenia sił zbrojnych i działania
w pojedynkę. Były to niewybaczalne błędy wobec interesów kraju i narodu.
Dlatego w moim głębokim przekonaniu tylko jednolite siły zbrojne i jednolite
dowództwo mają rację istnienia. Szczególnie zaś wtedy, gdy kraj rodzinny znaj-
duje się pod okupacją, gdy wróg stosuje wobec podbitego narodu metody barba-
rzyńskie i wszystko robi, żeby wcielić jego kraj do swojego państwa. I z tych też
względów rozmowy Delegatury Rządu z przedstawicielami Polskiej Partii Ro-
botniczej należało zakończyć porozumieniem, podaniem sobie ręki na znak zgo-
21
dy i podpisaniem odpowiedniej umowy, gdyż niewątpliwie jedna i druga strona
w równym stopniu dążyła do wyzwolenia kraju spod okupacji niemieckiej
i przywrócenia mu pełnej niepodległości, żeby naród polski stał się znów jego
pełnoprawnym gospodarzem”18
.
Wiosną 1943 r. Bolesław Ścibiorek z rekomendacji Stronnictwa Ludowego
„Roch” i przy poparciu Delegata Rządu na okręg łódzki Piotra Rychlika powoła-
ny został na Kierownika Walki Cywilnej w okręgu łódzkim. Jednocześnie z nim
powołanie to otrzymali: Stanisław Jagiełło „Klon” – woj. kieleckie i prof. Tade-
usz Seweryn „Socha” – woj. krakowskie19
.
Działalność Bolesława Ścibiorka i sprawne pełnienie funkcji kierownika
Walki Cywilnej związane były z akcją scaleniową BCh z AK.
Scalenie Batalionów Chłopskich z Armią Krajową to jedna z najbardziej
kontrowersyjnych kwestii, która budzi do dnia dzisiejszego zrozumiałe zaintere-
sowanie wśród historyków i wywołuje krańcowe oceny. Oceniano, że scalenie
było „zdradą przywódców stronnictwa wobec demokratycznie i rewolucyjnie
nastawionych mas żołnierskich” lub że było „przejawem najwyższego patrioty-
zmu SL, przejawem rezygnacji z interesów partyjnych i klasowych na rzecz
interesów całego narodu i państwa”20
.
4 grudnia 1942 r. gen. Stefan Rowecki spotkał się z członkami CKRL.
W trakcie rozmowy wręczył im pismo określające cel i zasady scalenia. Żądał
również odpowiedzi na piśmie. Chociaż Rowecki nie otrzymał odpowiedzi na
piśmie, to artykuł Idea Armii Ludowej na łamach organu BCh „Żywią i bronią”
z grudnia 1942 r. był tą odpowiedzią.
Ludowcy uznali zasadę jedności sił zbrojnych, rezygnując z hasła walki
pod własnym dowództwem, uznając mandat Roweckiego jako dowódcy wyzna-
czonego przez Naczelnego Wodza. Nie zrezygnowali jednak z koncepcji demo-
kratyzacji armii i przekształcania jej w ludową. W grudniu 1942 r. miały miejsce
ważne wydarzenia. Bataliony Chłopskie zbrojnie przeciwstawiły się wysiedle-
niom niemieckim na Zamojszczyźnie. Apogeum tej akcji były bitwy pod Wojdą
i Zaborecznem: BCh udowodniły, że posiadają sprawną organizację i środki
umożliwiające prowadzenie czynnej walki. Krytykowali AK za słabą organizację
walki bieżącej z okupantem.
Dopiero 7 stycznia 1943 r. CKRL odpowiedziało na list Roweckiego z 4
grudnia 1942 r. W liście tym stwierdzało, że nigdy nie negowało idei jedności
wojska, a jej celem nie było tworzenie odrębnej, przeciwstawnej ZWZ-AK orga-
nizacji wojskowej. Ludowcy wyrazili też zaufanie do osoby Roweckiego,
__________ 18 Tamże, s. 30–32. 19 S. Korboński, Polskie Państwo Podziemne. Przewodnik po Podziemiu z lat 1939–1945,
Bydgoszcz 1989, s. 79; S. Jagiełło, Kryptonim. Telegraf. Z dziejów Batalionów Chłopskich
na Kielecczyźnie, Warszawa 1979, s. 25. 20 A. Fitowa, Przyczyny scalenia Batalionów Chłopskich z Armią Krajową, [w:] Komunikat
z sesji naukowej pt.: „Chłopski Czyn Zbrojny 1939–1945”, Zamość 1983.
22
stwierdzając „gotowość do natychmiastowego przystąpienia do akcji scalenio-
wej”21
.
Wkrótce po odpowiedzi ludowców Rowecki w uzgodnieniu z CKRL i KG
BCh mianował Ludwika Bitnera „Halkę” dowódcą oddziałów taktycznych BCh.
Komendant główny BCh w styczniowym rozkazie z 1943 r. zapowiedział prze-
kazanie ich w szeregi AK w najbliższym czasie22
.
30 maja 1943 r. osiągnięto porozumienie w sprawie scalenia oddziałów
BCh z AK na następujących zasadach, obowiązujących obie strony:
1. Wojsko jest jedno.
2. Wojsko powstaje z wysiłku całego narodu i jest jego własnością,
3. Wojsko podlega jednolitemu kierownictwu powołanemu przez rząd
Rzeczypospolitej.
4. Wojsko jest zbrojnym ramieniem narodu, którego celem jest walka
o wolność i granice państwa polskiego.
5. Wykluczone jest wciąganie wojska do wykonywania zadań politycznych
w odniesieniu do wewnętrznego życia narodu i państwa.
Zostały one podane do wiadomości w Okólniku SL „Roch” i rozkazie nr 90
KG AK.
Na obszarze okręgu Łódź w szeregach BCh panowało powszechne nieza-
dowolenie z powodu akcji scaleniowej. Zarówno kierownictwo „Rocha”, jak
i komenda okręgu nie wyrażały zgody na podporządkowanie oddziałów BCh
komendom AK. Z chwilą jednak, kiedy AK przyjęła warunki dotyczące utrzy-
mania zwartych oddziałów BCh z własnym dowództwem oraz personalnego
obsadzenia komend proporcjonalnie do sił w terenie, wreszcie zapewnienia „Ro-
chowi” możliwości oddziaływania politycznego na oddziały scalone, organizacja
BCh wyraziła zgodę na połączenie z AK. Z ramienia władz BCh do Komendy
Okręgu Łódzkiego AK dokooptowano Franciszka Stolarskiego „Wichurę”, który
kierował akcją scaleniową. Jego zastępcą na obszar włączony do Rzeszy miano-
wano Czesława Rozłuskiego „Słotę”.
Scalenie napotykało jednak sprzeciw poszczególnych oddziałów BCh. Na
terenie niektórych obwodów postanowiono nie stosować się do wydanych rozka-
zów. Szczególnie negatywną postawę przyjęły oddziały znajdujące się pod
wpływami politycznymi radykalnego ośrodka ruchu ludowego w obwodach
radomszczańskim i piotrkowskim23
. Częściowo udało się akcję scaleniową prze-
prowadzić na terenie obwodu brzezińskiego. W niewielkim stopniu oddziały
BCh wcielono do AK w obwodzie sieradzkim. W obwodach Łask i Łódź nie
__________ 21 Materiały źródłowe do historii polskiego ruchu ludowego, t. IV: 1939–1945, materiały
źródłowe zebrał J. Nowak, oprac. i wstęp Z. Mańkowski, J. Nowak, Warszawa 1966, s.
126. 22 AZHRL, KG BCh, sygn. 3, k. 12. 23 Z. Nowiński: Ruch ludowy na terenie województwa łódzkiego w okresie okupacji hitlerow-
skiej (1939–1945), [w:] Ruch ludowy w województwie łódzkim..., s. 177.
23
doszło nawet do wstępnych rozmów na ten temat. Akcja scaleniowa została
ostatecznie zaniechana z chwilą wybuchu Powstania Warszawskiego24
.
Bolesław Ścibiorek jako kierownik Walki Cywilnej był zainteresowany
przebiegiem akcji scaleniowej, ponieważ od jej szybkiej realizacji zależała
sprawna i szybka rozbudowa policji Polskiego Państwa Podziemnego – Pań-
stwowego Korpusu Bezpieczeństwa i Straży Samorządowej.
Piotr Rychlik oceniając zespół naczelników łódzkiej delegatury po 30 la-
tach od zakończenia wojny pisał, że oprócz Jana Dęba-Kocioła, którego prote-
gował do pracy w delegaturze mecenas Stanisław Mierzwa, i Henryka Rudziń-
skiego – z administracji cywilnej AK wszyscy pozostali okazali się ludźmi
solidnymi i ideowymi. Starannie wykonywali obowiązki i na nich delegat mógł
polegać. Charakteryzowali się umiejętnością pracy w warunkach konspiracyj-
nych, które wymagały rozwagi i spokoju25
.
„Zwołałem do Warszawy na 30 i 31 lipca 1943 r. zjazd kierowników Walki
Cywilnej – pisał S. Korboński. – Przybyli wszyscy bez wyjątku, miedzy innymi
kierownik Walki Cywilnej na delegaturę łódzką, Bolesław Ścibiorek, zamordo-
wany przez UB w 1946 r. [...] Mieliśmy do swej dyspozycji na dwa dni samotną
willę i w niej dokonaliśmy podsumowania wyników dotychczasowych akcji oraz
omówiliśmy plany na przyszłość. Poza moim zasadniczym referatem, w którym
problemy wojny wiązały się z poszczególnymi akcjami Walki Cywilnej
(względnie Oporu Społecznego), każdy z kierowników działów centrali refero-
wał własne sprawy, po czym z kolei kierownicy okręgowi składali sprawozdania
z sytuacji na ich terenie i przedstawiali własne uwagi i żądania. Obecni się nie
znali ani z nazwiska, ani z pseudonimu, toteż jeden drugiemu przyglądał się
z ciekawością i słuchali się nawzajem z rzadko spotykaną na zebraniach uwagą.
Z całości referatów wyłaniał się obraz poważnej walki, prowadzonej z dużym
sukcesem” 26
.
__________ 24 Tamże, s. 178. 25 AZHRL, sygn. R-1075, P. Rychlik, O Łódzkiej Okręgowej Delegaturze Rządu, s. 30–31;
W sprawie Jana Dęba-Kocioła pisał zdecydowanie, przytaczając fakty. W końcu lipca 1944
r. Piotr Rychlik pojechał do Piotrkowa, aby stamtąd kierować pracami Okręgowej Delega-
tury Rządu. Później spotkał się ze Stefanem Ignarem i dowiedział się od niego o destruk-
cyjnej pracy Kocioła. Jan Kocioł „Dąb” ur. 30 marca 1989 r. w Biskupicach Radłowskich,
pow. Tarnów, w rodzinie chłopskiej, członek PAML, PSL „Wyzwolenie”. W czasie okupa-
cji lustrator w Związku Spółdzielni Spożywców „Społem” w województwie łódzkim i kie-
leckim, kierownik w Okręgowej Delegaturze Rządu na Kraj w Łodzi. Po wyzwoleniu wo-
jewoda łódzki, minister rolnictwa i reform rolnych (1947–1953), minister leśnictwa
i przemysłu drzewnego (do 1961), członek Rady Państwa (1961–1965), poseł na sejm
(1947–1969); w życiorysie ukrył działalność w Delegaturze Rządu w okręgu łódzkim. Do
lipca 1945 r. nie przyznawał się do współpracy z komunistami Piotrowi Rychlikowi – po-
bierając gaże z kasy delegatury. Stanisław Mierzwa pochodził z Biskupic Radłowskich.
Słownik biograficzny działaczy ruchu ludowego. Makieta, Warszawa 1989, s. 84. 26 S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej..., Warszawa 2009, s. 299–301.
24
Drugiego dnia obrad uczestnicy spotkania wyszli na spacer Nowym Świa-
tem, gdzie o godz. 13.00 wysłuchali z megafonów przygotowanej przez specjali-
stów z Szarych Szeregów audycji, w której z nalazły się wiadomości bieżące
z frontu, a która zakończona została hymnem narodowym. Wszyscy będący na
ulicy na baczność z odsłoniętymi głowami wysłuchali Mazurka Dąbrowskiego.
Ponieważ pomiędzy działającym Kierownictwem Walki Cywilnej a Kie-
rownictwem Walki Konspiracyjnej powołanej do życia jesienią 1942 r., na czele
z komendantem głównym Armii Krajowej gen. Stefanem Roweckim „Grotem”,
zachodziło mylące podobieństwo nazwy, często kompetencje obu kierownictw
się pokrywały, co powodowało zamieszanie w życiu konspiracyjnym. Dlatego
też prof. Jan Piekałkiewicz i gen. Stefan Rowecki postanowili połączyć oba
kierownictwa w jedno ciało pod nazwą Kierownictwo Walki Podziemnej (KWP).
Dotychczasowy szef KWC Stefan Korboński wszedł do KWP jako Kierownik
Oporu Społecznego. Podziemie zostało powiadomione o powstaniu KWP wspól-
nymi oświadczeniami delegata i komendanta z 5 lipca 1943 r.
Dotychczasowi Okręgowi Kierownicy Walki Cywilnej nosili tytuły Kie-
rowników Oporu Społecznego w KWP. Nazwa ta nie zmieniła kompetencji
dotychczasowych kierowników, a raczej je rozszerzyła o współpracę ze struktu-
rami zbrojnymi Polskiego Państwa Podziemnego27
.
Bolesław Ścibiorek podjął współpracę z Radą Główną Opiekuńczą, gdzie
wspólnie z działaczami innych organizacji konspiracyjnych prowadził, jako
przewodniczący RGO w Jeżowie akcję pomocy społecznej28
.
W sierpniu 1943 r., po zamachu na kierownika miejscowego Arbeitsamtu
Jähnera, dokonanym przez miejscową dywersję AK, Niemcy rozpoczęli śledztwa
i represje. Sporządzono listę konspiratorów, na której znalazł się Bolesław Ści-
biorek. Ostrzeżony w ostatniej chwili uciekł nocą, wspólnie z Ryszardem Ma-
riańskim, do sąsiedniej wsi Białynin. Ukryli się w szkole, skąd po paru dniach
przedostali się do Wykna, a następnie ze stacji Płyćwia odjechali do Warszawy.
Po przybyciu do Warszawy Bolesław Ścibiorek nawiązał kontakt z Cen-
tralnym Kierownictwem Ruchu Ludowego. Z Józefem Niećką znali się z okresu
międzywojennego. Później odnaleźli go w Warszawie Stefan Ignar i Józef
Krzemiński. Został powołany w skład wojewódzkiego kierownictwa SL „Roch”.
Mieszkał w Warszawie przy ul. Siennej pod przybranym nazwiskiem Kazimierz
Wolski. Jego mieszkanie było punktem kontaktowym dla działaczy ludowych
z terenu woj. łódzkiego.
Pobyt Bolesława Ścibiorka w Warszawie od sierpnia 1943 r. do październi-
ka 1944 r. był wynikiem zagrożenia jego działalności na terenie Jeżowa i powia-
tu brzezińskiego. Niemcy w tropieniu polskich patriotów posługiwali się księgą
__________ 27 W. Grabowski, Delegatura Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Kraj 1940–1945, Warszawa
1995, s. 298–299; S. Korboński, Polskie Państwo Podziemne..., s. 89. 28 Archiwum Akt Nowych, RGO, sygn. 507, k. 174; sygn. 329, k. 70, Spis delegatur, wykazy
członków i pracowników Polskich Komitetów Opiekuńczych w Okręgu Warszawa.
25
pościgową, w którą policja wyposażyła oddziały zmotoryzowanej żandarmerii
niemieckiej. Początkowo księga ta liczyła 30 tysięcy nazwisk, ale systematycznie
rozrastała się i Niemcy nie byli w stanie nią się posługiwać. Setki konspiratorów
działało pod przybranymi nazwiskami. Zagrożenie dekonspiracją jednak istniało.
Warszawa miała dobrze zorganizowane struktury konspiracyjne i możliwości
sprawnego kierowania konspiracją.
Dla Bolesława Ścibiorka – kierownika Walki Cywilnej zbrojnym ramie-
niem w jego pracy były Oddziały Specjalne i partyzanckie Batalionów Chłop-
skich. W okręgu łódzkim liczba Oddziałów Specjalnych ze względu na specyfikę
sytuacji okupacyjnej była mniejsza.
Stefan Wyszkowski „Grot” latem 1943 r. został skierowany przez komendę
okręgu V BCh na kurs dywersyjny do Warszawy, po ukończeniu którego wspól-
nie z terenowymi działaczami BCh przystąpił do formowania Oddziału Specjal-
nego w obwodzie Piotrków. Już wkrótce powstał oddział, składający się z trzech
drużyn, którymi dowodzili: Stanisław Szwarbuła „Szczygieł”, Józef Gwóźdź
„Gondola”, Edward Kozłowski „Okoń”. W tym samym obwodzie działały grupy
Stanisława Kwapińskiego „Paska” i Tadeusza Stefaniaka.
W obwodzie radomszczańskim zorganizowano Oddziały Specjalne: Stani-
sława Siewierskiego „Lisa”, Stanisława Niemca „Bartosza”, Józefa Fudali, Józe-
fa Pawłowskiego „Bogdana”, Antoniego Wawszczaka, Leona Stępnia, Antonie-
go Roguli „Walka”. W gminie Wielgomłyny działała grupa dywersyjna BCh,
która miała charakter Oddziału Specjalnego. Jej zadaniem było niszczenie do-
kumentacji urzędów gminnych w całym powiecie.
W obwodzie brzezińskim Oddział Specjalny utworzono w czerwcu 1943.
Jego dowódcami kolejno byli: Zygmunt Strzelecki „Roman” i Stefan Bykowski.
Funkcje magazyniera broni powierzono Mikołajowi Stolarskiemu „Mietkowi”.
Trzy Oddziały Specjalne powstały w obwodzie wieluńskim, jeden działał
we wschodniej części powiatu, drugi – w lasach koło Czajkowa, trzeci – w za-
chodniej części powiatu, w lasach koło Mieleszyna. Oddziały te atakowały aparat
administracyjny i policyjny okupanta. Oddział Specjalny utworzono również
w gminie Brzeźno – obwód Sieradz. Obejmował on drużyny BCh ze wsi Chajew,
Bukowiec i Kuczków. Działał w latach 1943–1945. Łącznie ludowcy łódzcy
zorganizowali 16 Oddziałów Specjalnych Batalionów Chłopskich.
Z inicjatywy komendy okręgu V BCh Łódź w maju 1944 r. utworzono od-
dział partyzancki pod dowództwem Stanisława Baczymowskiego „Czarnego”,
a od sierpnia Mikołaja Stolarskiego „Mietka”. W skład oddziału wchodzili za-
grożeni aresztowaniem żołnierze OS BCh z obwodów: brzezińskiego, często-
chowskiego, opoczyńskiego, piotrkowskiego i skierniewickiego. Oddział składał
się z 45 żołnierzy, podzielonych na drużyny, było 2 lekarzy i radiotelegrafista –
Stanisław Oster „Grzegorz”. Uzbrojenie oddziału składało się z broni zrzutowej,
erkaemu, 9 peemów, 7 karabinów, 28 sztuk broni krótkiej i granatów. Głównymi
zadaniami oddziału były ochrona i obsługa radiostacji „RDS 58/Las”, pozostają-
26
cej w dyspozycji Delegatury Rządu RP na Kraj. 10 maja 1944 r. oddział skiero-
wano do Puszczy Bolimowskiej, zaś na początku sierpnia przeszedł w rejon
Piotrkowa. Radiotelegrafista pracował w Piotrkowie oraz w okolicznych wsiach:
Zalesie, Witów i Wierzeje. Niezależnie od ochrony radiostacji grupa zwalczała
konfidentów, grasujące szajki rabunkowe i likwidowała bimbrownie. W styczniu
1945 r. oddział rozwiązano29
.
Oddziały Specjalne zostały włączone w skład oddziałów terytorialnych,
z których rekrutowano żołnierzy Ludowej Straży Bezpieczeństwa, Państwowego
Korpusu Bezpieczeństwa i Straży Samorządowej, będących zbrojnym ramieniem
ruchu ludowego i kierownictwa Walki Cywilnej. Było ich kilkaset.
W lutym 1944 r. Bolesław Ścibiorek uczestniczył w zjeździe kierowników
Oporu Społecznego w Warszawie, na którym składali sprawozdania z działalno-
ści i odpowiadali na wiele pytań związanych z pracą pionu oporu społecznego.
Bolesław Ścibiorek informował zebranych, iż w czterech powiatach woje-
wództwa jeszcze nie powstały komórki oporu społecznego. W Komitecie Oporu
Społecznego w Łódzkiem nie działało Stronnictwo Pracy, natomiast współdzia-
łały z nim Narodowe Siły Zbrojne. Informował o dobrej współpracy ze stronnic-
twami Politycznego Komitetu Porozumiewawczego, z Delegaturą Rządu RP na
Kraj i Kierownictwem Walki Podziemnej. Komisje sądzące Kierownictwa Walki
Podziemnej działały dla woj. łódzkiego w Warszawie, Skierniewicach, Łowiczu,
Piotrkowie Trybunalskim i Rawie Mazowieckiej. Od lipca 1943 r. prowadzono
szeroką akcję sabotażowo-dywersyjną przeciwko gospodarce okupanta i akcje
zbrojne przy pomocy OS BCh. Akcję antykomunistyczną prowadzono w formie
szeptanej, natomiast nie powstał okręgowy komitet antykomunistyczny. Stosu-
nek do Niemców był nieprzejednanie wrogi. Nastroje ludności Ścibiorek oceniał
jako coraz gorsze ze względu na przedłużającą się wojnę i dużą niepewność.
Wierzono jednak, że Anglia i sprzymierzeni nie opuszczą Polski. Obserwowano
dużą aktywność komunistów polskich i udział w tej działalności komunistów
niemieckich.
Działając jako kierownik okręgu Oporu Społecznego oddał do dyspozycji
Stefana Karbońskiego oddział partyzancki BCh dowodzony przez „Czarnego”,
dobrze wyposażony w broń zrzutową, operujący w lasach koło Skierniewic.
Oddział dawał osłonę pracy radiostacji i opiekował się radiotelegrafistą kierow-
nictwa Stanisławem Osterem „Stanisławem”, który wyjechał do Skierniewic 5
czerwca 1944 r. Po wkroczeniu wojsk sowieckich oddział ten został rozwiąza-
ny30
.
Na temat tej operacji podawano wiele mylnych informacji. Według jednej
z nich, Bolesław Ścibiorek w ramach swojej funkcji zabezpieczał od strony ma-
__________ 29 J. Gmitruk, P. Matusak, Witold Wojdyło, Bataliony Chłopskie..., s. 119–121, 160–161. 30 S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej..., s. 336–338; Archiwum Wojskowego Instytutu
Historycznego, sygn. III/101/1, S. Oster, Wspomnienia radiotelegrafisty Kierownictwa
Walki Cywilnej nr 58 i RDS 58/Las, s. 1–13.
27
terialnej i fachowej radiostację CKRL ulokowaną w lasach skierniewickich,
a będącą pod ochroną OS BCh Tadeusza Jaworskiego „Urbana” i OS BCh Miko-
łaja Stolarskiego z powiatu brzezińskiego31
.
Tuż przed wybuchem powstania warszawskiego wojewódzkie kierownic-
two konspiracyjnego ruchu ludowego w Łodzi próbowało wywierać nacisk na
Centralne Kierownictwo Ruchu Ludowego w Warszawie, aby podjąć próbę
zbliżenia do organizacji lewicowych. Po 1 sierpnia 1944 r. kontakty z CKRL
zostały przerwane. Dopiero 12 grudnia 1944 r. wojewódzkie kierownictwo odby-
ło nocne posiedzenie, którego głównym tematem było omówienie stanu organi-
zacyjnego SL „Roch” i BCh oraz zasadniczych problemów politycznych.
W posiedzeniu tym uczestniczył Bolesław Ścibiorek – jako członek kierownic-
twa. Uchwała podjęta na tej naradzie została opublikowana w „Tygodniku Ruchu
Ludowego” nr 14 z 19 grudnia 1941 r. Podkreślano w niej duży udział BCh
w walce z Niemcami, rolę chłopów w przyszłej Polsce określano w myśl zasad
agrarystycznych. W polityce zagranicznej postulowano utrzymanie współpracy
z Wielką Brytanią, USA i Związkiem Radzieckim. W administracji państwowej
widziano główną płaszczyznę realizacji programu Polski demokratycznej. Zgub-
ny elitaryzm wiązano z Armią Krajową, którą uzdrowić miały wcielone do niej
Bataliony Chłopskie. Rząd Tomasza Arciszewskiego traktowano jako rząd tym-
czasowy, zajmujący w sprawie polityki zagranicznej stanowisko odmienne od
rządu Mikołajczyka32
.
Wybuch powstania warszawskiego zastał Bolesława Ścibiorka w stolicy.
Z przyjacielem Ryszardem Mariańskim spotkał się 1 sierpnia o godzinie 15.30,
przed godziną „W”. Mariański zdołał wyjechać do Włoch pod Warszawą. Ści-
biorek pozostał w mieście i przeżył gehennę powstania, 2 października 1944 r.
wraz z dużym transportem warszawiaków został wywieziony do obozu w Prusz-
kowie33
. Udało mu się stamtąd uciec i przedostać do Skierniewic. Miał tam dużo
znajomych z okresu pracy w Jeżowie. Po paru tygodniach ze względu na bezpie-
czeństwo przeniósł się do Piotrkowa.
W połowie sierpnia 1944 r. Komenda Okręgu V BCh zaoferowała Komen-
dzie Okręgowej AK w Łodzi wysłanie dwóch batalionów w sile 300 ludzi na
pomoc walczącej Warszawie. Postawiono tylko jeden warunek, by dostarczono
__________ 31 W. Winkiel, Wkład BCh-owców powiatu skierniewickiego w walce o wyzwolenie narodowe
i społeczne w okresie okupacji, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego” nr 16, 1974, s. 461;
S. Jarecka-Kimlowska, Bolesław Ścibiorek (1906–1945)..., s. 439, pisała, że radiostację
ochraniał OP BCh Stefana Golki. Jest to raczej mało prawdopodobne. Oddział Golki działał
od 23 lipca do 12 sierpnia 1944 r. Dowódca oddziału S. Golka zginął pod Trzcianką 9
sierpnia 1944 r. 32 Z. J. Hirsz, Terenowa prasa konspiracyjnego ruchu ludowego 1939–1945, Warszawa 1977,
s. 356–357. 33 S. Jarecka-Kimlowska, Bolesław Ścibiorek (1906–1945)..., s. 439.
28
broń. Komenda Okręgu AK nie udzieliła bezpośredniej odpowiedzi, później ją
odwlekała i nic nie wyszło z akcji pomocy dla walczącej stolicy34
.
W lutym 1945 r. w Skierniewicach doszło do spotkania Józefa Niećki ze
Stefanem Ignarem, Bolesławem Ścibiorkiem i Józefem Krzemińskim. Członko-
wie wojewódzkiego kierownictwa SL „Roch” w Łodzi namawiali członka CKRL
i pełnomocnika CKRL do spraw BCh do podjęcia współpracy z Polskim Komite-
tem Wyzwolenia Narodowego w Lublinie. Józef Niećko ocenił tę propozycję
negatywnie. Od tego momentu nastąpiło rozluźnienie kontaktów miedzy CKRL
a łódzką organizacją SL „Roch”. Każdy z przedstawicieli kierownictwa SL
„Roch” województwa łódzkiego wybrał własną drogę działalności. Józef Niećko
pozostał w konspiracji, Stefan Ignar zrezygnował z działalności i uczył w szkole.
Bolesław Ścibiorek natomiast był entuzjastą nowej rzeczywistości po wyzwole-
niu w 1945 r.35
W dniach od 19 stycznia do końca marca 1945 r. Józef Krzemiński opie-
kował się Wincentym Witosem w Piotrkowie Trybunalskim przy ul. Krakow-
skiej 53. Wśród osób odwiedzających Witosa był również Bolesław Ścibiorek36
.
Bolesław Ścibiorek podjął w woj, łódzkim działania w sprawie powołania
Okręgowej Komisji Rejestracji Zbrodni Niemieckich37
. Współpracował z kie-
rownikami innych wydziałów w sprawie opracowania programu Łódzkiej Okrę-
gowej Delegatury na okres po wyzwoleniu spod okupacji. Z zespołem tym
współpracował przewodniczący SL „Roch” na woj. łódzkie Stefan Ignar i Alek-
sander Bogusławski, wybitny działacz ruchu ludowego. Przygotowane opraco-
wanie uległo spaleniu w czasie powstania warszawskiego. Piotr Rychlik – dele-
gat i nauczyciel w okresie międzywojennym i po okupacji38
podjął się bardzo
ambitnej pracy, która w przyszłości zapewniłaby lepszy rozwój intelektualny
i awans społeczny dla chłopów i robotników. Jego i Delegatury ambicją było
utworzenie Uniwersytetu w Łodzi. W okresie międzywojennym Łódź nie miała
wyższej uczelni. Działała tu tylko filia Wolnej Wszechnicy Polskiej. Piotr Ry-
chlik prowadził w tej sprawie rozmowy w Warszawie z kolegami partyjnymi –
dyrektorami Departamentu Oświaty i Kultury – Czesławem Wycechem i jego
zastępcą – Wacławem Schayrem.
W tym czasie Departament Kultury i Oświaty Delegatury Rzadu intensyw-
nie opracowywał plan odbudowy szkolnictwa polskiego. Siecią szkół wyższych,
__________ 34 J. Krzemiński, O działalności ludowców w czasie II wojny światowej w województwie
łódzkim, [w:] Ruch ludowy w województwie łódzkim..., s. 322. 35 B. Ścibiorek, Nasze cele i zadania, „Wici” nr 6, 1945. 36 Wspomnienia Józefa Krzemińskiego z pobytu Wincentego Witosa w Piotrkowie Trybunal-
skim w 1945 r., oprac. J. Gmitruk, „Rocznik Historyczny Muzeum Historii Polskiego Ru-
chu Ludowego” nr 26, 2010, s. 205. 37 E. Duraczyński, Między Londynem a Warszawą. Lipiec 1943 – lipiec 1944, Warszawa
1986, s. 285–292. 38 Słownik biograficzny działaczy ruchu ludowego..., s. 351–352.
29
średnich i powszechnych zamierzano objąć w sposób proporcjonalny cały kraj,
aby młode pokolenie Polaków mogło nie tylko nadrabiać czas utracony w czasie
okupacji, ale także stworzyć trwałe podwaliny dla edukacji narodu polskiego. Do
koncepcji Piotra Rychlika początkowo Wycech i Schayer podeszli bardzo scep-
tycznie. Główną przeszkodą w realizacji tej koncepcji był brak kadr naukowych
wyniszczonych przez okupantów.
Dramat powstania warszawskiego, który ludowcy przeżywali na równi
z całym narodem, spowodował exodus ludności cywilnej ze stolicy. Delegatura
łódzka, która w części znajdowała się na „wychodźstwie” w Warszawie (Łódź
była w Rzeszy) razem z falą uchodźców wróciła na teren działania. W Warsza-
wie przy ul. Złotej 36 pozostało archiwum Łódzkiej Delegatury Rządu. Były tam
nie tylko dokumenty związane z jej funkcjonowaniem, ale także projekty odbu-
dowy województwa łódzkiego po zakończeniu wojny. W powstaniu cała ta do-
kumentacja została bezpowrotnie stracona, spalona razem z budynkiem. Po wy-
zwoleniu stolica 37-milionowego narodu była zniszczonym, wymarłym miastem.
Po wyzwoleniu Łódź pełniła tymczasową funkcję stolicy Polski. Pro-
jekty Piotra Rychlika stały się realne. Miasto zapełniło się profesorami z różnych
uczelni. Czesław Wycech i Wacław Schayer udzielili Rychlikowi wszechstron-
nego poparcia. A było to istotne, ponieważ Czesław Wycech został ministrem
oświaty w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej. Projekt organizacji
Uniwersytetu Łódzkiego z polecenia Rychlika opracował prof. Bolesław Wila-
nowski (z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie). Wspierali go prof. Teodor
Vieweger, rektor Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie i jej filii w Łodzi
oraz dr Julian Żukowski, desygnowany przez władze Polskiego Państwa Pod-
ziemnego na Kuratora Okręgu Szkolnego Łódzkiego. Pierwszym rektorem
uczelni został prof. T. Vieweger39
.
Łódzki ZMW RP „Wici” przystąpił do działalności w początkach lutego
1945 r., a więc prawie nazajutrz po wyzwoleniu Łodzi. Pod koniec kwietnia
1945 r. liczba kół wynosiła ponad 600, skupiając około 30 tys. członków.
W skład Tymczasowego Zarządu Wojewódzkiego wchodzili: Bolesław Ścibio-
rek, Dyzma Gałaj, Wanda Janczakowa, Stanisław Kanak, Witold Oleszczak,
Eugenia Jagiełłówna i inni. Łódzki Związek miał masowy charakter, a pracę
w nim rozpoczęło wielu działaczy bez względu na przynależność polityczną czy
organizacyjną w czasie okupacji. Fakt ten miał dla całego Związku szczególne
znaczenie, albowiem „Wici” województwa łódzkiego już przed wojną stanowiły
ośrodek radykalizmu społecznego, co przejawiało się między innymi w wydawa-
niu pisma „Chłopskie Życie Gospodarcze”. Z tą grupą wiązała się młodsza gene-
racja działaczy wiejskich. Związek znajdował oparcie we władzach wojewódz-
kich SL.
__________ 39 AZHRL, sygn. R-1075, P. Rychlik, O Łódzkiej Okręgowej Delegaturze Rządu, s. 22.
30
Entuzjazm Bolesława Ścibiorka do nowej rzeczywistości miał praktyczny
wyraz w zaangażowaniu w działalności społeczno-politycznej ZMW RP „Wici”
i Stronnictwa Ludowego, którego działacze wychodzili z konspiracji i organizo-
wali struktury organizacyjne nowej ludowej władzy. 25 lutego 1945 r. Ścibiorek
uczestniczył w posiedzeniu Wojewódzkiej Rady Narodowej w Łodzi. Plenum
Rady składało się z 81 członków, wśród nich było 28 członków SL, Ścibiorek
został wybrany na członka Prezydium WRN.
Pierwszy zjazd wojewódzki ZMW RP „Wici” odbył się w Łodzi pod ko-
niec listopada 1945 r. Referat ideowo-programowy wygłosił prezes Związku
Wojewódzkiego ZMW RP „Wici” – Bolesław Ścibiorek.
Pierwszy wojewódzki zjazd SL odbył się 3 i 4 marca 1945 r. Zarząd Woje-
wódzki SL ukonstytuował się ostatecznie 18 kwietnia 1945 r. Prezesem został
Jan Dąb-Kocioł, wiceprezesami Piotr Szymanek i Bolesław Ścibiorek. Organiza-
cja łódzka w tym miesiącu liczyła już 62 313 członków40
. Bolesław Ścibiorek
działał w Stronnictwie Ludowym wspólnie ze Stanisławem Bańczykiem, Broni-
sławem Drzewieckim, Wincentym Baranowskim, Kazimierzem Nadobnikiem,
Wojciechem Toporkiewiczem i Władysławem Witkiem (delegowanym przez
Wincentego Witosa do obserwowania działalności tego Stronnictwa)41
. 26 marca
Bolesław Ścibiorek został wybrany na członka Rady Naczelnej Stronnictwa
Ludowego. Został też delegowany do Krajowej Rady Narodowej jako przedsta-
wiciel ZMW RP „Wici”.
Dynamicznie rozwijający się ZMW RP „Wici”, mimo problemów organi-
zacyjnych, zmagał się z kwestiami ideowymi i programowymi. Na II Krajowym
Zjeździe ZMW RP „Wici” 6 maja 1945 r. powołano Tymczasowy Zarząd Głów-
ny, którego prezesem został Bolesław Ścibiorek. Jego kandydaturę zgłosił Jan
Pasiak, przewodniczący Komisji Matki, wybitny przywódca BCh z Lubelszczy-
zny, „»Oczywiście – mówił przewodniczący Komisji Matki – w każdej organi-
zacji duszą jej jest prezes i sekretarz. Dlatego, chociaż rozdzielenie funkcji Za-
rządu należy do spraw wewnętrznych Zarządu, chcielibyśmy widzieć jako
sekretarza kolegę Jagłę z Poznańskiego«. Na członków zaproponował: Banacha,
Gadzalankę, Świetlika, Gano, Stasiaka, Kisiela, Kozioła, Rękasa, Mazura, Tupal-
skiego, Srokę, Jagiełłównę, Inglota i Pasiaka. Do komisji rewizyjnej: Sadurskie-
go, Chlebnego, Skarżyńskiego i Pawłowskiego. Zarząd w takim składzie został
wybrany jednomyślnie z wyraźnym zadaniem: zjednoczenie całej chłopskiej
młodzieży i doprowadzenie do Walnego Zjazdu Delegatów. Można powiedzieć,
że z zadania tego wywiązał się solidnie. A niejako po drodze 28 maja prezydium
Zarządu, z Bolesławem Ścibiorkiem i Michałem Jagłą, zostało przyjęte przez
__________ 40 W. Wiktorowski, Ruch ludowy w województwie łódzkim po wyzwoleniu 1945–1949, [w:]
Z dziejów ruchu ludowego w regionie łódzkim, praca zbiorowa pod red. W. Piątkowskiego,
Warszawa 1992, s. 107; AZHRL, SL, sygn. 297. 41 S. Giza, Władze naczelne Stronnictw Ludowych (1861–1965), „Roczniki Dziejów Ruchu
Ludowego” nr 7, 1965, s. 415.
31
prezydenta Bolesława Bieruta. Wiciarze wystąpili ze stanowczym apelem przy-
spieszenia powołania Rządu Jedności Narodowej, bo tego wymaga sytuacja
w kraju i poważne myślenie o jego przyszłości. I prezydent wcale się nie roz-
gniewał, a nawet powiedział, że wniosek »rozpatrzy«. W ten sposób »Wici«
zabrały głos w decydującej wtedy dla kraju sprawie ustrojowej”42
.
Od połowy 1945 r. Bolesław Ścibiorek zapraszany był do mieszkania wo-
jewody łódzkiego Jana Dąba-Kocioła na spotkanie towarzyskie, w których
uczestniczyli: Stefan Ignar, Maria Dąbrowska, Kazimierz Wyszomirski, Bogu-
sław Drzewiecki, Stanisław Bańczyk. Niekiedy w tych spotkaniach uczestniczył
Ignacy Loga-Sowiński i Mieczysław Moczar. Ludowcy spotykali się z komuni-
stami na stopie towarzyskiej, ponieważ chcieli poznać lepiej swoich przeciwni-
ków43
.
Latem 1945 r. Bolesław Ścibiorek sprowadził do Łodzi Stefana Ignara, któ-
ry czasowo zaniechał działalności politycznej i pracował jako nauczyciel w szko-
le w Godzianowie, w wiejskim gimnazjum, które powstało w czasie okupacji.
Ścibiorek jako prezes Tymczasowego Zarządu Głównego Związku Młodzieży
Wiejskiej RP „Wici” zaproponował Ignarowi pracę kierownika Wydziału Oświa-
ty ZG ZMW RP „Wici”. Ignar z rodziną zamieszkał w siedzibie ZMW w alei
Kościuszki w Łodzi44
.
Po utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej proces zjedno-
czenia ruchu młodzieżowego uległ przyspieszeniu. Nie był to proces łatwy. Ści-
biorek musiał walczyć ze skrajnościami lewackimi Józefa Ozgi-Michalskiego
wyrażonymi w artykule z dnia 24 lipca 1945 r. pt. W odpowiedzi legitymistom
wiciowym. Autor pisał w nim: „Po zjeździe w maju w 1945 r. z dawnego lubel-
skiego składu pozostało 8 osób, 10 nowych członków wybrano z terenów nowo
wyzwolonych. Kol. Ścibiorek całą duszą wziął się do pracy. Pamiętamy, jak
zwijał się po Ziemiach Odzyskanych, na których zorganizował wiciową akcję,
powstaje Wydział Oświaty i Kultury, którego założycielem jest Michał Rękas.
Organizacja nasza z każdym dniem rosła i potężniała. Współdziałała tak jak za
czasów Lublina i współpracowała z demokratycznymi siłami kraju. Nie spodoba-
ło się to dzisiejszym przywódcom PSL. Postanowili oni naszą organizację opa-
nować. W tym czasie przyjechał z Londynu, pozostający tam przez dwa lata, b.
prezes Związku – Jan Domański. Sprowadzono go do kraju co rychlej, alby wy-
korzystać jego autorytet do opanowania Związku. I tak w ciągu lipca 1945 r.
odbyło się szereg rozmów między wtajemniczonymi członkami ówczesnego
Zarządu, do których należeli kol. Jagła, Gadzalanka i Mazur, a zakonspirowany-
mi wiciarzami na czele z Duszą. W rozmowach tych ukartowano, jak się pozbyć
nas, radykalnych wiciarzy, jak stworzyć Zarząd oddany polityce PSL. Ostatnie
posiedzenie ZG pod przewodnictwem Ścibiorka, poświęcone sprawie połączenia
__________ 42 J. Kania, Termopile Michała Jagły, Warszawa 2002, s. 87. 43 J. Dąb-Kocioł, Moje życie, praca, myśli, Warszawa 1967, s. 211. 44 AZHRL, sygn. Z-484, Wspomnienia Stefana Ignara z lat 1940–1945, s. 76.
32
się ze starymi działaczami »Wici«, odbyło się w Hotelu Sejmowym przy ulicy
Wiejskiej w dniu 24 lipca 1945 r. Za drzwiami na korytarzu czekał na naszą
decyzję kol. Domański [...] Ścibiorek, Rękas, Stasiak i ja opieraliśmy się przed
podjęciem decyzji idącej na kompromis, ale konieczność zjednoczenia się i chęć
zbudowania zaufania do zgody i owocnej pracy zwyciężyła”.
2 sierpnia 1945 r. powołano nowy Zarząd Główny ZMW RP „Wici”. Jego
prezesem został Jan Domański, wiceprezesami – Michał Jagła i Stefan Ignar,
sekretarzem Bolesław Ścibiorek, kierownikiem Jan Dusza. Była to fuzja starego
i młodego kierownictwa „Wici” (przedwojennego i powojennego). 3 sierpnia ZG
ZMW RP „Wici” wydał w tej sprawie komunikat45
.
Przed powołaniem nowego zarządu utworzono wspólną komisję dla ujed-
nolicenia organizacji. Ze strony Zarządu Głównego weszli do niej: Jan Dusza,
Stanisław Janicki, Stefan Ignar, Jerzy Świrski, Jan Witaszek. Ze strony Tymcza-
sowego Zarządu: Anna Gadzalanka, Michał Jagła, Michał Rękas, Bolesław Ści-
biorek, Piotr Świetlik.
Zarząd Główny przystąpił do prac statutowych. Jan Dusza miał opracować
projekt statutu dla związków wojewódzkich, a Bolesław Ścibiorek projekt statutu
dla Zarządu Głównego. Oba dokumenty zostały przyjęte na posiedzeniu plenar-
nym w dniu 27 września 1945 r.
W celu przedyskutowania założeń ideowych zwołano do Pszczelina konfe-
rencję ideologiczną. Prace te przypadły na okres, w którym doszło do definityw-
nego rozbicia ruchu ludowego. Zarysowały się dwa różne stanowiska. Jedno
reprezentowane przez Stefana Ignara, aby nie mieszać się do polityki wewnętrz-
nej Stronnictwa. Druga reprezentowana przez Jana Duszę opowiadała się za
jednością, która winna być realizowana pod sztandarem Polskiego Stronnictwa
Ludowego.
Zarząd Główny poparł linię zbliżenia do PSL, co znalazło wyraz w doku-
mentach Zjazdu ZMW RP „Wici” 16–18 grudnia 1945 r. w Warszawie. Zmiana
statutu miała na celu wzmocnienie dyscypliny i ujednolicenie prac organizacyj-
nych46
.
Sprawa odbudowy organizacji wiciowej, skupienia na jednolitej platformie
całego ruchu ludowego była sprawą najważniejszą. Bolesław Ścibiorek walczył
o nią słowem i piórem. Od maja do sierpnia 1945 r. pisał artykuły w prawie
każdym numerze „Wici”. Organizację wiciową widział w szerokim froncie walki
sił demokratycznych o lepsze jutro. Uważał, że dla tych celów trzeba stworzyć
sprawną ogólnokrajową organizację, która podejmie m.in. wyzwanie zagospoda-
rowania ziem zachodnich.
__________ 45 „Wici” nr 18, 1945 r., s. 2; Młodzi idą. Polski ruch młodowiejski, t. 1: 1911–1948, pod. red.
D. Pasiak-Wąsik i J. Gmitruk, Warszawa 2011, s. 246, 251. 46 J. Kukułka, Rozwój społeczno-polityczny ZMW RP „Wici” w latach 1944–1948, „Pokole-
nia” nr 5, Warszawa 1965, s. 68.
33
Dla Ścibiorka, działacza, patrioty i wychowawcy, sposób myślenia i działa-
nia wytyczały trzy podstawowe zasady: ułożenie partnerskich stosunków Polski
ze Związkiem Radzieckim, współdziałanie sił demokratycznych w realizacji
Polski Ludowej i jedność ruchu ludowego. Cała energia, która tkwiła w Ścibior-
ku w okresie pracy w szkole w Jeżowie, tłumiona przez endecję, znalazła swoje
ujście w 1945 r. Jego chłopskość i ideowość manifestowała się na każdym kroku.
Pochłonięty pracą Bolesław Ścibiorek nie dostrzegał niebezpieczeństw.
Mieszkał w Łodzi, ale częściej przebywał w terenie. Łódź była wtedy centrum
życia politycznego. Zarząd Główny ZMW RP „Wici” podejmował szereg inicja-
tyw typu oświatowego, jak np. utworzenie Korespondencyjnego Gimnazjum
i Liceum, Funduszu Stypendialnego im. Macieja Rataja. Apelował do młodzieży
chłopskiej o podjęcie nauki. Odnaleźli go również w alei Kościuszki, gdzie urzę-
dował, dawni wychowankowie z tajnych kompletów. Jego staraniem już
w kwietniu 1945 r. zostały uruchomione dwa internaty: dla dziewcząt przy gim-
nazjum im. M. Konopnickiej przy ul. Wólczańskiej i dla chłopców przy ul. Po-
morskiej. Ponad 100 młodych ludzi znalazło w tych internatach dach nad głową.
Ścibiorek dbał o warunki zakwaterowania i wyżywienia, zdobywając produkty
żywnościowe na dokarmianie młodzieży. Czasem odwiedzał szkołę w Jeżowie,
raz przywiózł uczniom w darze epidiaskop.
19 czerwca 1945 r. podczas pobytu w Moskwie Stanisław Mikołajczyk po
raz pierwszy przeprowadził swobodną rozmowę ze Stanisławem Bańczykiem,
prezesem Stronnictwa Ludowego, utworzonego z grupy „Wola Ludu” i ludo-
wców z SL „Roch” i „Wici”. Stanisław Bańczyk zapewnił Mikołajczyka, że
zerwie z komunistami i pociągnie za sobą większość Stronnictwa. Równocześnie
Bańczyk przestrzegał przed aktywnością młodego pokolenia ludowców, szukają-
cych porozumienia z PPR47
.
Po powrocie Stanisława Mikołajczyka do Polski 28 czerwca 1945 r. odbyło
się pierwsze posiedzenie Tymczasowego NKW SL utworzonego w miejsce oku-
pacyjnego SL „Roch”. Prezesem został Wincenty Witos, wiceprezesami – Stani-
sław Mikołajczyk, Władysław Kiernik i Józef Niećko, sekretarzem – Stanisław
Wójcik i Jan Witaszek, skarbnikiem – Wincenty Bryja. Członkami NKW zostali:
Jan Balcerzak, Kazimierz Banach, Anna Chorążyna, Paweł Chadaj, Jan Dusza,
Stanisław Kot, Władysław Kojder, Jan Król, Stanisław Mierzwa i Władysław
Witek. Ten skład władz Stronnictwa przyjęto do czasu zwołania kongresu48
.
Równocześnie z pracami organizacyjnymi Mikołajczyk ze Wójcikiem pro-
wadzili rozmowy ze Stanisławem Bańczykiem, Bronisławem Drzewieckim
i Bolesławem Ścibiorkiem w sprawie połączenia Stronnictw. 10 lipca na posie-
dzeniu NKW Mikołajczyk zaproponował zjednoczenie ruchu ludowego. Miało to
__________ 47 R. Buczek, Na przełomie dziejów. Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945–1947, To-
ronto 1983, s. 54–55. 48 Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945–1946. Dokumenty do dziejów niezależnego
ruchu ludowego w Polsce, oprac. W. Bartoszewski, Warszawa 1981.
34
być połączenie na równorzędnych zasadach konspiracyjnego SL „Roch” i SL
„lubelskiego”49
.
Od 10 lipca 1945 r., po ustąpieniu Władysława Kowalskiego z NKW SL,
Bańczyk i Ścibiorek, mając poparcie NKW, rozpoczęli rozmowy zjednoczenio-
we50
.
Stanisław Bańczyk mówił: „Jedna z partii robotniczych powiedziała – my
tego będzie uważali, kto będzie silniejszy. Przychodzą do nas osobistości szeroko
znane (Mikołajczyk, Witos, Kiernik). Nas mniej znajdują – my musimy oceniać
ich nazwiska. W technicznym położeniu jesteśmy w szczęśliwej sytuacji. Gdyby
nie to, by nas zmietli. Ich uważają, że są rzecznikami suwerenności polskiej.
W Stronnictwie Ludowym dwa stronnictwa są niepopularne. Gdyby doszło do
rozbicia, to formalnie za rozbicie oni będą odpowiedzialni. A faktycznie my, bo
po ich stronie są nazwiska. Nie wiadomo, jak się do nas ustosunkują partie ro-
botnicze. Czy postawią kierunek na nas czy na nich.
[…] Posiedzenie zostało przerwane, ponieważ Bańczyk ze Ścibiorkiem wy-
szli na umówione spotkanie z grupą Mikołajczyka. Po powrocie z rozmów
oświadczył, że po prostu nic nie wyszło. Tamta strona zgłosiła 30 kandydatów na
posłów. Komisja nie przyznała im tego, zgadzając się tylko na 10. I to, by ich
wybrać z tych 30 zgłoszonych. Grozi pęknięcie jedności narodowej”51
.
18 sierpnia 1945 r., bezpośrednio po powrocie Mikołajczyka z delegacją
rządową z Moskwy, obie strony osiągnęły porozumienie, do czasu zwołania
Kongresu SL miał powstać tymczasowy Naczelny Komitet Wykonawczy, do
którego weszliby: żyjący członkowie przedwojennego NKW, członkowie wojen-
nego kierownictwa SL „Roch” oraz członkowie lubelskiego NKW SL. W tak
powołanym NKW oba stronnictwa miały więc po 19 członków. W prezydium
składającym się z 11 członków PSL miał 7 działaczy.
NKW SL „lubelskie”, pod naciskiem działaczy blisko związanych z PPR,
porozumienie to zdecydowanie odrzucił52
.
W tej sytuacji 22 sierpnia NKW SL kierowany przez Stanisława Mikołaj-
czyka podjął decyzję o zmianie nazwy Stronnictwa na Polskie Stronnictwo Lu-
dowe.
Odrzucenie przez NKW SL „lubelskie” propozycji porozumienia zapropo-
nowanego przez Stanisława Bańczyka i Bolesława Ścibiorka poważnie osłabiło
pozycje tych ostatnich i doprowadziło do kryzysu w samej partii. 16 i 17 wrze-
śnia 1945 r. odbyła się narada wojewódzkich prezesów i sekretarzy SL, na której
__________ 49 AZHRL, SL, sygn. 27, Protokoły posiedzeń NKW SL z 10 i 19 VII 1945 w Łodzi. 50 Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945–1946. Dokumenty..., s. 13, 21–25. W. Kowalski
zrezygnował z funkcji członka NKW SL z powodu złego stanu zdrowia. 51 AZHRL, SL, sygn. 27, Protokół z posiedzenia Prezydium NKW SL odbytego w dniu 19
VII 1945 w Warszawie w hotelu sejmowym. 52 Cz. Wycech, Z przełomu lat 1945–1947, maszynopis w zbiorach Sławomira Wycecha, s.
24.
35
Bańczyk przedstawił swoje koncepcje połączenia obu stronnictw. Stwierdził, że
„SL nie może być ani prawe, ani lewe, ani środkowe, bliżej lewego, bo takie są
nastroje”53
. Podobne stanowisko zajął Bolesław Ścibiorek i kilkunastoosobowa
grupa aktywistów.
W czasie narady wielu działaczy poparło Bańczyka, który w tej sytuacji
zdecydował się na ostateczna rozgrywkę i zwołał 23 września 1945 Radę Na-
czelną SL. Sądził, że przekona członków Rady Naczelnej. Zwolennicy PPR
w niestatutowy sposób powiększyli Radę Naczelną, aby mając przewagę wybrać
nowe NKW SL i usunąć prezesa Bańczyka. Jego zwolennicy nie zostali dopusz-
czeni do głosu. Rada Naczelna SL wybrała nowych członków przy udziale już
dokooptowanych członków tejże rady, nastawionych nieprzychylnie do Bańczy-
ka. Bolesław Ścibiorek próbował ratować sytuację, podejmując mediacje, powo-
łując się na wspólne poglądy i chłopski rodowód oraz proponując usunięcie z SL
„elementów prawych, eneszetowskich i elementów lewych”54
, aby tym samym
wygasić konflikt. Nikt z zebranych nie podjął dyskusji.
Stanisław Bańczyk zarzucił SL, że zbyt daleko idzie na lewo, przyznał mo-
ralne prawo do kierowania ruchem ludowym tylko Witosowi i Mikołajczykowi
oraz wezwał „wszystkich, co chcą centrowego Stronnictwa, by opuścili salę”.
Wyszła grupa 36 członków rady z Bańczykiem, Ścibiorkiem i Drzewieckim na
czele.
Rada Naczelna SL wybrała nowy NKW z prezesem Wincentym Baranow-
skim, starym działaczem b. PSL „Wyzwolenie”55
.
25 września 1945 r. NKW SL wydaliło ze Stronnictwa 20 działaczy, człon-
ków Rady Naczelnej – zwolenników Bańczyka. Działacze SL „grupy Bańczyka”
zorganizowali 7 października konferencję działaczy terenowych, na której zdefi-
niowano zarys programu. Powstała grupa założycielska trzeciej partii chłopskiej.
Wzywano wszystkich do wstępowania w szeregi SL i podejmowania pracy na
rzecz odbudowy wolnej i demokratycznej Polski Ludowej. Działacze ci posta-
nowili dążyć do stworzenia wspólnej komisji złożonej z członków SL, PSL
i „grupy Baranowskiego” w celu doprowadzenia do kongresu i zjednoczenia
ruchu ludowego. Prezesem nowo powołanego NKW SL został Stanisław Bań-
czyk. W skład kierownictwa weszli: Bronisław Drzewiecki, Michał Rękas, Bole-
sław Ścibiorek i Edward Bertold.
Stanisław Bańczyk podjął starania o legalizację stronnictwa w Prezydium
Krajowej Rady Narodowej. Starania te nie dały rezultatów. Przeciwstawiała się
temu głównie PPR. Między Stronnictwem Stanisława Bańczyka a SL „lubel-
skim” rozpoczęła się walka o wpływy56
.
__________ 53 AZHRL, SL, sygn. 50, s. 3–9; R. Turkowski, Polskie Stronnictwo Ludowe w obronie de-
mokracji 1945–1949, Warszawa 1992, s. 38. 54 AZHRL, SL, sygn. 21, s. 15, 29–30. 55 Cz. Wycech, Z myślą o Polsce Ludowej, Warszawa 1959, s. 245. 56 R. Turkowski, Polskie Stronnictwo Ludowe..., s. 39–40.
36
Na swoim terenie działania Bolesław Ścibiorek musiał stawiać czoło wielu
przeciwnościom i dokonać trudnych wyborów. W województwie łódzkim w SL
„lubelskim”, gdzie działalność polityczna ludowców rozpoczęła się później,
ścierały się dwie grupy: Stanisława Bańczyka, która sytuowała się centrowo,
i grupa lewicowa na czele z Janem Dąb-Kociołem. Pod koniec września 1945 r.
doszło do rozłamu w SL w woj. łódzkim. Po opanowaniu SL przez grupę działa-
czy lewicowych wystąpił z jego szeregów S. Bańczyk. 8 października 1945 r. Jan
Dąb-Kocioł i Piotr Szymanek jako reprezentanci grupy sojuszu robotniczo-
chłopskiego znaleźli się w mniejszości i zostali usunięci z Zarządu Wojewódz-
kiego SL. Na początku października 1945 r. prezesem honorowym ZW SL został
Stanisław Bańczyk. Na prezesa urzędującego wybrano Józefa Balcerzaka, nato-
miast Bolesław Ścibiorek został sekretarzem ZW SL.
W październiku proces przechodzenia ludowców z SL do PSL w woje-
wództwie łódzkim nabierał dynamiki57
. W trakcie swojej krótkiej działalności
Stronnictwo Stanisław Bańczyka uzyskało wpływy w kilku województwach.
Jednocześnie jego działacze zdecydowanie odcinali się od SL „lubelskiego”,
deklarując zjednoczenie z coraz bardziej dynamicznie rozwijającym się Polskim
Stronnictwem Ludowym.
Działacze SL „lubelskiego” próbowali prowadzić indywidualne rozmowy
z ludowcami z SL – Bańczyka. Piotr Szymanek miał w imieniu NKW SL „lubel-
skiego” proponować Ścibiorkowi objęcie funkcji ministra oświaty. Bolesław
Ścibiorek znalazł się na rozstajnych drogach58
.
Stanisław Bańczyk musiał podjąć decyzję, czy wrócić do SL, co raczej nie
było możliwe, czy przyłączyć się do rozwijającego się PSL.
31 października 1945 r. o godz. 6.30 zmarł w Krakowie Wincenty Witos,
przywódca chłopów polskich. Śmierć Witosa wypadła w okresie przełomowym
dla narodu. Z wojenno-okupacyjnej zawieruchy rodziła się i wyłaniała mowa
rzeczywistość społeczno-polityczna.
Przedwczesna śmierć Wincentego Witosa okazała się ciężka stratą dla wsi
i ruchu ludowego. Witos był tym przywódcą, który był w stanie skupić pod zie-
lonymi sztandarami ogół chłopów i tę część społeczeństwa, która miała nadzieję
na demokrację i sprawiedliwość społeczną.
Chłopscy przywódcy i działacze polityczni z całego kraju, liczna rzesza
członków PSL oraz szerokie kręgi społeczeństwa już w dniu śmierci Witosa
uświadomili sobie, jak wielką stratę poniósł ruch ludowy i cały obóz demokracji
polskiej. Zaczęto sobie również zdawać sprawę z bardzo dalekosiężnych skut-
ków jego przedwczesnej śmierci. Z tych więc względów postanowiono oddać
zmarłemu ostatni hołd, przygotowując mu iście królewski pogrzeb, który miał
__________ 57 A. Dąbrowski, Ruch ludowy w województwie łódzkim w latach 1945–1949, [w:] Ruch
ludowy w województwie łódzkim..., s. 187; AZHRL, PSL, sygn. 81, s. 5. 58 P. Szymanek. Kariera Pawła Skiby. Opowiadania, Łódź 1969 (rękopis), zeszyt III, s. 552.
37
być dowodem niekłamanej wdzięczności dla jego pracy i zasług oraz oddawać
ogrom smutku, bólu i żalu59
.
Jego pogrzeb 6 listopada 1945 r. w Wierzchosławicach stał się wielką ma-
nifestacją chłopów z całej polski. W pogrzebie uczestniczyli przedstawiciele
władz państwowych, przywódcy wszystkich partii politycznych, organizacji
młodzieżowych oraz społecznych. Śmieć Witosa stała się dodatkowym bodźcem
do integracji PSL. 6 listopada 1945 r. w dniu pogrzebu nastąpiło pojednanie nad
trumną Witosa. S. Bańczyk i B. Ścibiorek dołączyli do PSL. Akt ten nazwano
„wypełnieniem testamentu zmarłego wodza”, uznając, że w ten sposób zostało
„ostatecznie dokonane zjednoczenie polityczne wsi dla dobra chłopów, państwa
i demokracji”60
.
13–14 listopada 1945 r. Prezydium NKW PSL zatwierdziło podpisaną
umowę. Stanisław Bańczyka został wiceprezesem NKW PSL, Bolesław Ścibio-
rek – zastępcą sekretarza NKW PSL, B. Drzewiecki – członkiem prezydium, 4
członków SL – Bańczyka weszło w skład NKW PSL. Ostatecznie we władzach
PSL znaleźli się Edward Bertold i Tadeusz Rek. Działacze S. Bańczyka weszli
w skład Zarządów Wojewódzkich PSL i Komisji NKW PSL. Organ Stronnictwa
„Chłopskie Życie Gospodarcze” oddano do dyspozycji Wydziału Prasy PSL.
Poza PSL pozostało Stronnictwo Ludowe kierowane przez działaczy rady-
kalnego ruchu ludowego61
.
Wojewódzka organizacja PSL została powołana 14 sierpnia 1945 r. Preze-
sem Tymczasowego Zarządu został Józef Balcerzak. W następnych miesiącach
stronnictwo prowadziło ożywioną działalność na terenie województwa oraz
w samej Łodzi. Wiele powiatowych organizacji SL przeszło w szeregi PSL.
W Brzezinach do PSL przeszli wszyscy radni ludowi z PRN oraz większość
wójtów (formalne ukonstytuowanie się nastąpiło 20 października 1945 r.; preze-
sem został S. Klejnik), poza tym władze powiatowe i gminne zostały opanowane
przez PSL. Do rozbicia SL doszło w Rawie Mazowieckiej na Walnym Zjeździe
Powiatowym Stronnictwa w dniu 13 listopada; na czele Tymczasowego Zarządu
Powiatowego PSL stanął Władysław Bednarek; pod koniec 1945 r. w 14 gmi-
nach tego powiatu SL przestało istnieć. Podobna sytuacja powstała w pozosta-
łych powiatach. Dnia 9 listopada odbyło się zebranie Grodzkiego Koła SL, na
którym podjęto uchwałę o wstąpieniu do PSL, fakt ten należy uznać za datę
powstania miejskiej organizacji PSL w Łodzi62
.
Jakie były przyczyny dynamicznego rozwoju Polskiego Stronnictwa Ludo-
wego, co decydowało o tym, że w tak krótkim czasie uzyskało szerokie poparcie
społeczne? Przyczyn było co najmniej kilka; do najważniejszych – jak się wyda-
je – zaliczyć należy:
__________ 59 J. Hebda, Ostatnia droga Wincentego Witosa, Warszawa 1995, s. 3. 60 „Gazeta Ludowa” nr 6, 9 XI 1945. 61 R. Turkowski, Polskie Stronnictwo Ludowe..., s. 43. 62 AZHRL, PSL, sygn. 79, Materiały wojewódzkich komitetów.
38
1. Popularność i autorytet „starych” przywódców: W. Witosa, W. Kiernika
i samego S. Mikołajczyka (w przypadku tego ostatniego popularność wyni-
kała także z faktu premierostwa rządu emigracyjnego i współpracy z W. Si-
korskim).
2. Uznanie przez masy chłopskie, że to właśnie PSL jest kontynuatorem pro-
gramowym ruchu ludowego, zarówno z okresu przedwojennego, jak i lat
okupacji (w skład kierownictwa PSL weszli działacze z CKRL i dowództwa
BCh).
3. Obawy przed kolektywizacją i sowietyzacją Polski (obawy te były wzmac-
niane przez antykomunistyczną propagandę) i przekonanie, że tyko silne
stronnictwo, a takim miało być PSL, zdolne będzie przeciwstawić się PPR,
którą oskarżano o takie dążenia. Program stronnictwa zyskiwał poparcie
społeczne, nie tylko chłopów, ale także części inteligencji i robotników (ko-
ła PSL powstały w niektórych łódzkich zakładach, np.: Elektrowni Łódzkiej
Monopolu Spirytusowym).
Stronnictwo generalnie opowiedziało się za przebudową ustroju gospo-
darczego państwa; poparło reformę rolną (krytykując niektóre jej zasady: pozo-
stawienie poza parcelacją majątków kościelnych i tworzenie zbyt małych, nieren-
townych gospodarstw) oraz nacjonalizację przemysłu (uznając jej zakres za zbyt
szeroki i postulując pozostawienie w rękach prywatnych przedsiębiorstw zatrud-
niających do 50 pracowników); krytycznie oceniało nadmiemy etatyzm, dopatru-
jąc się w nim zagrożeń dla rozwoju gospodarczego, opowiadało się zdecydowa-
nie za rozbudową samorządności we wszystkich dziedzinach (na wsi rozwój
spółdzielczości, Związek Samopomocy Chłopskiej, Izby Rolnicze itd.), domaga-
ło się stabilnej polityki rolnej (zagwarantowania własności gospodarstw, właści-
wych relacji między cenami na artykuły rolne i przemysłowe, kredytów na roz-
wój wsi i rolnictwa itd.), uznawało za konieczne uprzemysłowienie i urbanizację
kraju, ale jednocześnie zwracało uwagę na niezbędność zachowania właściwych
proporcji między rozwojem rolnictwa i przemysłu oraz potrzebę ochrony środo-
wiska naturalnego człowieka. Uznawało także planowanie gospodarze za nie-
zbędny element, domagało się jednakże jasnego określenia celów generalnych
rozwoju i sprecyzowania granic interwencji państwa63
.
PSL zdecydowanie opowiadało się za demokracją polityczną. Fundamen-
tem takiej demokracji miało być zagwarantowanie praw i swobód obywatelskich
(m.in. wolności słowa i druku – stąd ostra krytyka nacjonalizacji przemysłu
poligraficznego), potrzeba rozbudzania aktywności obywateli poprzez rozwój
samorządu zawodowego i terytorialnego (uważano, że państwo nie powinno
ingerować we wszystkie dziedziny życia społecznego i nie jest w stanie samo
rozwiązać wszystkich problemów). Źródłem władzy i jej legitymizacją powinna
__________ 63 M.in. AZHRL, PSL, sygn. 7, Obrady Kongresu PSL – protokół; Sprawozdanie stenogra-
ficzne z posiedzeń KRN. Sesja XI (wystąpienie Z. Załęskiego w dyskusji nad referatem H.
Minca); „Gazeta Ludowa” nr 208, 1 VIII 1946, tekst przemówienia S. Mikołajczyka.
39
być wola narodu wyrażona w wolnych i nieskrępowanych wyborach, domagano
się więc – jako warunku niezbędnego zakończenia tymczasowości – szybkiego
ich przeprowadzenia. Odrzucano dominację klasy robotniczej nad chłopską
i partii robotniczych nad innymi stronnictwami, opowiadano się za zasadą soju-
szu, partnerstwa i współdziałania. Uznawano prawo wszystkich podstawowych
sił społeczno-politycznych do posiadania własnej reprezentacji politycznej; ko-
nieczność wyeliminowania totalnej propagandy (domagano się m.in. zlikwido-
wania Ministerstwa Informacji i Propagandy) i środków represji z walki poli-
tycznej64
.
Postulaty PSL w zakresie prawnym były następujące: sądownictwo nieza-
leżne i powszechne (zlikwidowanie sądownictwa specjalnego, ograniczenie
samodzielności prokuratury); równość obywateli wobec prawa i konsekwentne
jego stosowanie, system prawny spójny i czytelny tym samym zrozumiały dla
obywatela.
Przedstawiciele PSL weszli w skład Komisji Porozumiewawczych zarówno
szczebla wojewódzkiego. Uwaga działaczy peeselowskich skupiała się na zwięk-
szeniu reprezentacji stronnictwa we wszystkich organach władzy i administracji
państwowej. Dnia 28 stycznia 1946 r. J. Balcerzak na forum Komisji zgłosił
wniosek „o reorganizacji rad narodowych”. Kwestią sporną było zachowanie
przez PSL mandatów radnych, którzy pełnili je z ramienia SL, bądź innych par-
tii, a następnie przeszli do stronnictwa Mikołajczyka65
.
Deklaracje polityczne Bolesława Ścibiorka ściągnęły na niego początkowo
niechęć, a później nienawiść Polskiej Partii Robotniczej. Gdy Ścibiorek wraz
z grupą Bańczyka zamierzał włączyć się do PSL, zjawiło się u niego w hotelu
sejmowym „dwóch nieznanych sprawców”, którzy „B. Ścibiorkowi i towarzy-
szom grozili śmiercią”, jeśli przejdą do PSL. Po wejściu Ścibiorka do PSL został
on aresztowany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa w Łodzi, mimo tego,
że był posłem KRN. Było to kolejne ostrzeżenie.
W tym czasie w Jeżowie i okolicy grasowała sabotażowo-dywersyjna gru-
pa, mająca na swym koncie rabunki, napady i zabójstwa. Kierował nią Wacław
Kucikowicz „Orsza” i jego zastępca Wiesław Płoński „Wilczek”. Współdziałał
z nim Bolesław Panek „Gryf”. Wykonanie wyroku na B. Ścibiorku „Orsza”
planował już wcześniej. Miało do niego dojść we wrześniu 1945 r., na odbywa-
jących się na cmentarzu w Jeżowie uroczystościach z okazji wybuchu wojny.
Bolesław Ścibiorek wyjechał jednak wówczas wcześniej, czym zaskoczył zama-
chowców. Kucikowicz nie odstąpił od swego zamiaru. Jego ludzie obserwowali
Ścibiorka nieustannie.
__________ 64 AZHRL, PSL, sygn. 190, Podstawy ideologiczne i programowe; sygn. 78, Działalność
ideologiczna PSL – teksty referatów i artykułów; sygn. 133, Współpraca PSL z KRN. 65 M. Wiktorowski, Ruch ludowy w województwie łódzkim po wyzwoleniu 1945–1949, [w:]
Z dziejów ruchu ludowego w regionie łódzkim..., s. 111–114.
40
W dniu 5 grudnia o godz. 22 zamachowcy ustalili, że Ścibiorek przebywa
w domu przy ul. Przejazd 30 m. 2 ze swoim siostrzeńcem Henrykiem Bolesła-
wem Kopytko. Zamordowali go w łazience, strzałem w głowę. Cała akcja trwała
nie dłużej niż 5 minut. Bolesław Ścibiorek był krótkowidzem, w łazience był bez
okularów, myślał, że to ktoś z interesantów – opowiadała po latach Stanisława
Jarecka-Kimlowska.
Pogrzeb Bolesława Ścibiorka był wielką manifestacją polityczną, hołdem
wsi i miasta dla ludowego męczennika. Odbył się we wtorek, dnia 11 grudnia
1945 r. Uroczystości pogrzebowe organizował Stefan Ignar.
Zbiórka uczestników odbyła się o godz. 10 w domu „Wici” przy al. Ko-
ściuszki 45. Stamtąd kolumna z wieńcami i pocztami sztandarowymi, z udziałem
młodzieży i władz państwowych ruszyła do katedry, przed którą przywitał ją las
czerwonych sztandarów delegacji robotniczych. W Katedrze Św. Stanisława
Kostki na wysokim katafalku, okryta zielonym całunem z czterolistną koniczyn-
ką i sztandarem o barwach narodowych, spoczywała trumna z ciałem Bolesława
Ścibiorka.
Zielone Sztandary otoczyły trumnę. Przed ołtarzem zajęli miejsce przed-
stawiciele rządu z premierem Edwardem Osóbką-Morawskim, ministrowie:
Tadeusz Kapeliński, Czesław Wycech, wojewoda łódzki Jan Dąb-Kocioł, wice-
prezes NKW PSL Stanisław Bańczyk, b. komendant główny BCh płk Franciszek
Kamiński, prezes ZG ZMW RP „Wici” Jan Domański. Po tym chór Uniwersyte-
tu Ludowego w Brusie pod przewodnictwem Zofii Solarzowej odśpiewał pieśń
żałobną.
Mszę świętą celebrował ks. prałat Burakowski. Po mszy wiciarze wynieśli
trumnę na ramionach i złożyli na karawanie. Kondukt z orkiestrą wojskową,
pocztami sztandarowymi, licznymi delegacjami pomaszerował na Plac Wolności.
Na trasie zgromadziły się tłumy mieszkańców Łodzi, w tym wielu robotników.
Na Placu Wolności, przed gmachem Zarządu Miejskiego, ustawiono trybunę.
Przy trumnie stanęła warta honorowa. W imieniu NKW PSL przemówienie wy-
głosił Czesław Wycech, który powiedział: „Ślubujemy nad Twą mogiłą, że żadna
przemoc i siła nie sprowadzi nas z drogi walki i pracy o Polskę i Demokrację,
nikt nas- Demokracji ruchu ludowego nie zdoła odsunąć od czynnego, twórczego
i pełnego udziału w życiu społecznym i politycznym”.
Przemawiając w imieniu ZG ZMW RP „Wici” prezes Jan Domański po-
wiedział: „Wyszedłeś Kolego z organizacji, której ideałem jest człowiek z peł-
nymi prawami do życia, która wychowuje w duchu wyrugowania wojny, mor-
dów, a zastąpienie ich zgodnym współżyciem wszystkich obywateli. Tego ideału
nikt nam nie spaczy. Z drogi swej zepchnąć się nie damy i robotę, którą ty zaczą-
łeś, przeprowadzimy dalej. Milionów nie wymordują i polska będzie ludowa”.
Po krótkich modłach odśpiewano „Boże coś Polskę”, wojsko prezentowało
broń, a samochód z trumną odjechał do rodzinnej wsi zamordowanego, do Ła-
znowa.
41
Zawsze jest coś wzruszającego w fakcie, kiedy człowiek, którego życie od-
daliło od miejsca urodzenia, po długim okresie wysiłków, pracy i osiągnięć
w chwili śmierci wraca tam, skąd wyszedł. Koło życia zamyka się. Odkryta
trumna Bolesława Ścibiorka została wystawiona na publiczny widok w świetlicy
Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”. Prowizoryczny katafalk okryty zielo-
nymi samodziałami obstawiono dwoma rzędami świec. Zmarłego żegnali przyja-
ciele, rodzina, sąsiedzi i uczniowie. Następnego dnia, 12 grudnia o godz. 12.00
trumna przeniesiona została do małego kościółka. Nabożeństwo odbywało się
w obecności siostry Ścibiorka – Kopytkowej. Spoczął na wiejskim cmentarzu.
W imieniu młodzieży wiciowej Ścibiorka żegnał Zygmunt Białoskórski –
sekretarz ZW ZMW „Wici” w Łodzi. Powiedział: „Ty, coś walczył dla idei,
chwała Ci. Zginął na posterunku, dla świętej sprawy ludowej, w imieniu Wolnej
Niepodległej Polski, za drogie ideały wiciowe, za wieś polską – wielki przez swą
śmierć męczeńską kol. Ścibiorek”.
Płk Franciszek Kamiński powiedział: „W imieniu NKW PSL i w imieniu b.
Komendanta Głównego Batalionów Chłopskich żegnam Cię wierny synu wsi.
[...] Padł, jako żołnierz Polski Ludowej, o urzeczywistnienie której walczył od lat
najwcześniejszej młodości. Walczył o tę wyśnioną Polskę w szeregach »Wici«,
walczył w czasie konspiracji w Batalionach Chłopskich, które organizował,
szkolił i sposobił do walki o Polskę, o wolność, o sprawiedliwość społeczną,
o wcielenie idei Polski Ludowej w życie”66
.
„Trumnę złożono w mogile – relacjonowała „Gazeta Ludowa”. – Posypały
się na nią grudki ziemi łaznowskiej. Pochylają się zielone sztandary. Ciało śp.
Bolesława Ścibiorka złożono w miejscu wiecznego spoczynku.
Spoczęło, jak spoczęły ciała wielu innych, którzy w różnych warunkach
oddali życie za sprawę.
Odszedł człowiek. Zostały czyny, został przykład, zostały śluby złożone
nad trumną. Niejednokrotnie w obliczu śmierci rodzi się nowe życie. Żywi po-
dejmują i mnożą spadek po zmarłych. Zgromadzeni nad trumna śp. Bolesława
Ścibiorka ślubowali pomnożyć dorobek jego życia”67
.
Jego przyjaciel Stefan Ignar na zamówienie ZG ZMW RP „Wici” dopilno-
wał wykonanie nagrobka i przewiezienie go na cmentarz w Łaznowie. Nagrobek
zrobił zakład kamieniarski Szymańskiego na ul. Cmentarnej w Łodzi. Na grobie
położona jest płyta marmurowa z wyrytym napisem: „Bolesław Ścibiorek ur.
W Łaznowie 6 III 1906 r. zginął w Łodzi 5 XII 1945 r. Nauczyciel. Bojownik
niepodległościowy. Zginął od skrytobójczej kuli. Niech pamięć o nim trwa
wiecznie”.
Kierownictwo PSL było wstrząśnięte mordem Bolesława Ścibiorka. Miko-
łajczyk został zobowiązany przez NKW PSL do złożenia wniosku o zwołanie
__________ 66 „Gazeta Ludowa” nr 11, 1945, s. 3–4. 67 Tamże.
42
posiedzenia Rady Ministrów, na którym miano omówić zagadnienia bezpieczeń-
stwa obywateli w kraju. Wszak Bolesław Ścibiorek był zastępcą sekretarza
NKW PSL i posłem do KRN. Prezes PSL domagał się utworzenia specjalnej
komisji Rady Ministrów do badania wypadków zabójstw członków PSL. Rada
Ministrów 13 grudnia 1945 r. odrzuciła wniosek o powołanie nadzwyczajnej
komisji. Nie chciała zgodzić się, aby badać zarzuty pod adresem Urzędu Bezpie-
czeństwa68
. Zbrodnię tę potępił Władysław Gomułka. Podobne stanowisko zajęły
władze PPS.
Urząd Bezpieczeństwa starał się udowodnić, że zbrodnia była zemstą sił re-
akcyjnych za lewicową postawę Bolesława Ścibiorka. Wersję mordu Ścibiorka
przez podziemie podtrzymywał w złożonej wiele lat później relacji Mieczysław
Moczar, szef WUBP w Łodzi. Peeselowcy wraz ze Stanisławem Bańczykiem
odrzucali tę argumentację i wiązali śmierć Ścibiorka z działaniem „czynników
bezpieczeństwa publicznego” w województwie łódzkim.
Według oficjalnego dochodzenia milicji i władz bezpieczeństwa ustalono,
że zamachowcami byli: Władysław Baran, funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej,
działający w grupie bandyckiej, Wiesław Płoński i Bolesław Panek. Ich szef
Wacław Kucikowicz czekał w umówionym miejscu, po wykonaniu egzekucji
zamierzał uciec przez Gdańsk za granicę.
Główny zabójca, którym był Władysław Baran nie zasiadł na ławie oskar-
żonych, w styczniu 1946 r. zginął w awanturze z milicją na zabawie we wsi
Białynin. Uczestnicy zamachu Wacław Płoński i Bolesław Panek, aresztowani 9
sierpnia 1946 r., zostali osądzeni w procesie przed Wojskowym Sądem Rejono-
wym w Warszawie w dniach 4–12 listopada 1946 r. 12 listopada 1946 r. zostali
skazani na karę śmierci, wyrok wykonano tego samego dnia69
. Dowódca grupy
dywersyjnej Wacław Kucikowicz „Orsza” nie wyjechał za granicę, działał dalej.
Prawdopodobnie zginął z ręki członka grupy. Jego ciało, w stanie rozkładu, zo-
stało wykopane w kwietniu 1951 r. na polu rolnika w Jeżowie70
.
Po śmierci Bolesław Ścibiorka w niedługim czasie zakończył działalność
społeczno- wychowawczą ZMW RP „Wici” i Polskie Stronnictwo Ludowe
zniszczone przez totalitaryzm komunistyczny. Po 1947 roku zacierano ślady
działalności ruchu ludowego. Nazwę ulicy w Łodzi, gdzie zamordowano B.
Ścibiorka, zmieniono na ul. Tuwima. Nazwisko Ścibiorka znikało z prasy krajo-
wej. Nie zapomnieli o nim ludowcy na uchodźstwie. Nazwisko Bolesława Ści-
biorka będzie pojawiać się w prasie stronnictwa i publikacjach książkowych jako
symbol martyrologii PSL w latach 1945–1947.
__________ 68 Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945–1946. Dokumenty..., s. 43–45; R. Turkowski,
Polskie Stronnictwo Ludowe..., s. 77. 69 „Wici” nr 15, 1946. 70 Relacja Stanisławy Jareckiej-Kimlowskiej z 1972 r. udzielona autorowi w Zakładzie Histo-
rii Ruchu Ludowego; S. Jarecka-Kimlowska, Bolesław Ścibiorek (1906–1945)..., s. 444–
446.
43
Pomimo procesu i wyroku sprawa okoliczności śmierci Bolesława Ścibior-
ka nadal budziła wiele kontrowersji.
Jerzy Wiśniewski – wiceprezes Ludowej Spółdzielni Wydawniczej, pry-
watnie kuzyn Stanisława Bańczyka, często w rozmowach wracał do czasów
powojennych, kiedy pracował w Wydziale Wydawniczym ZG ZMW RP „Wici”
w Łodzi. Zapytany o Bolesława Ścibiorka powiedział, że w dniu jego śmierci
przyszedł do redakcji „Wici” dziwny człowiek, który szukał Ścibiorka. Otrzymał
odpowiedź, że tu nie mieszka. Kiedy zapytał się o jego adres, Jerzy Wiśniewski
podał go mu. I właśnie tego wieczoru Ścibiorek został zastrzelony.
Relacja J. Wiśniewskiego pokrywa się z relacją Mieczysława Młudzika
udzieloną Jerzemu Kani: „Mieczysław Młudzik jest pewien, że zamachowcy
dobrze znali adres, pod którym mieszkał prezes »Wici«, ale że go nie było
w domu, więc przyszli do redakcji, żeby sprawdzić, czy go nie ma właśnie tu.
Mord ten wstrząsnął Polską. Redaktor Młudzik wyjaśnia, że niby to dokonała go
jakaś organizacja opozycyjna, a jej przywódcy nie schwytano. Istnieje podejrze-
nie, że to była organizacja prowokacyjna, powołana przez UB, a jej przywódcą
był funkcjonariusz bezpieki, którego dotąd nie dosięgła ręka sprawiedliwości.
A ci wykonawcy to byli naiwniacy, którzy dali się do tej organizacji wciągnąć.
Ich osądzono z wielkim hukiem, jako zbrojną opozycję. UB wykorzystywało do
walki z opozycją starą technikę carskiej Ochrany, która sama stwarzała zama-
chowców na cara, by następnie ich »chwytać« i sądzić, udowadniając koniecz-
ność swego istnienia. W ten sposób utworzono w Polsce między innymi WiN-4
i wielu prawdziwych patriotów dało się na to nabrać, co okupili ciężkim więzie-
niem. Między innymi tak właśnie wpadli Barbara Matus-Kwiatkowska i jej mąż,
Jerzy Wojciech Matus, który, obok Michała Jagły, na posiedzeniu ZG »Wici«
w październiku 1947 r. wypowiedział się przeciw zjednoczeniu organizacji mło-
dzieżowych. Z więzienia wyszedł w wyniku amnestii dopiero w 1958 r.”71
.
Na spotkaniu w Zakładzie Historii Ruchu Ludowego zorganizowanym 5
grudnia 1990 r. w ramach cyklu „Sylwetki ludowców” próbowaliśmy zrekon-
struować wydarzenia z tego dnia. Wzięli w nim udział seniorzy ruchu ludowego,
przyjaciele i bliscy współpracownicy Ścibiorka oraz historycy, zajmujący się
badaniem dziejów ruchu ludowego. Zabierali głos w dyskusji m.in.: Stefan Ignar,
Józef Pawłowski, Teodor Kaczyński, Waldemar Winkiel, Antoni Piwowarczyk,
Ludwik Skowron i Tadeusz Nawrocki.
Uczestnicy tego spotkania: Stefan Ignar, Waldemar Winkiel i Antoni Pi-
wowarczyk, którzy byli w tym tragicznym w Łodzi, mówili o szczególnej opie-
szałości milicji i władz bezpieczeństwa w zabezpieczeniu miejsca zbrodni i po-
szukiwaniu jej sprawców. Stefan Ignar wspominał, że Henryk Kopytko po
śmierci Ścibiorka, po oswobodzeniu się z więzów nałożonych przez bandytów,
__________ 71 J. Kania, Termopile Michała Jagły..., s. 77–78; Relacja Jerzego Wiśniewskiego udzielona
autorowi w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej w 1980 r.
44
pobiegł do prezesa Stanisława Bańczyka. Ten zadzwonił do Bronisława Drze-
wieckiego i Stefana Ignara. Nikt z wymienionych nie posiadał broni. Roztrzęsio-
ny Kopytko mówił, że napastnicy byli z milicji, ponieważ jeden z nich pokazał
legitymację.
Stanisław Bańczyk zadzwonił do majora Władysława Gołąbka „Boryny”, b.
dowódcy Zgrupowania Partyzanckiego BCh na Kielecczyźnie, który w tym cza-
sie był komendantem szkoły milicji w Łodzi. Posiadał broń i doświadczenie
partyzanckie. Tak ubezpieczeni przybyli do mieszkania. Dlaczego taka ostroż-
ność? Obawiano się bowiem zasadzki lub prowokacji i dalszych ofiar. Myślano,
że jest to jakaś szerzej zakrojona akcja.
Stefan Ignar nie przybył wieczorem, bał się, w mieszkaniu Bolesława Ści-
biorka zjawił się dopiero rano. We wspomnieniach zapisał: „Wczesnym rankiem
następnego dnia udałem się Jego mieszkania, które wionęło grozą śmierci. Nie
zastałem tam nikogo ze znajomych, nikogo z organizacji ani ze służby policyj-
nej. Zobaczyłem Ścibiorka leżącego w korytarzu pomiędzy frontową i kuchenną
częścią mieszkania. Leżał w poprzek korytarza, nogi wystawały na zewnątrz,
a głowa znajdowała się w otwartych drzwiach pomieszczenia łazienkowego. Nikt
go dotąd po śmierci nie ruszał. Leżał w ubraniu i w obuwiu, jak przyszedłszy
z miasta został zabity przez napastników, którym drzwi otworzył Henryk Kopyt-
ko i czekali na Bolesława, który wkrótce nadszedł. Siostrzeniec nie mógł ostrzec
wuja, gdyż został sterroryzowany.
Ścibiorek został zabity jednym wystrzałem. Krwawy znak zabitego widać
było w policzku, gdyż leżał na wznak. Wkrótce po moim przybyciu pojawił się
urzędnik z władz bezpieczeństwa, który polecił mi udać się do pobliskiego urzę-
du na ul. Kilińskiego celem złożenia zeznania. Zapytano mnie, kim mogli być
mordercy. Odpowiedziałem według swego przekonania, że zbrodni tej prawdo-
podobnie dokonali jacyś uzbrojeni wrogowie z podziemia reakcji politycznej.
Więcej w tej sprawie nikt z jakichkolwiek czynników śledczych mnie nie
pytał i więcej nie byłem indagowany. Swoje przypuszczenia opierałem na orien-
tacji w stosunkach politycznych i środowiskowych w Jeżowie, gdzie nie brako-
wało zatargów na tle osobistym i konspiracyjnym”72
.
Antoni Piwowarczyk, prezes Zarządu Wojewódzkiego ZMW RP „Wici” na
województwo łódzkie od czerwca 1946 r. do lutego 1947 r., aresztowany, repre-
sjonowany przez Urząd Bezpieczeństwa, a następnie skazany i więziony, miał
zdecydowane zdanie na temat śmierci Bolesława Ścibiorka73
. W województwie
łódzkim Mieczysław Moczar uruchomił tajny system inwigilacji Polskiego
Stronnictwa Ludowego. W ramach Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa
działały grupy funkcjonariuszy UB, które miały za zadanie prowadzenie działal-
ności destrukcyjnej w PSL, polegającej na rozbijaniu zebrań, straszeniu działa-
__________ 72 AZHRL, Z-484, Wspomnienia Stefana Ignara z lat 1939–1945. 73 J. Gmitruk, Antoni Piwowarczyk – chłopski generał, „Rocznik Historyczny Muzeum Histo-
rii Polskiego Ruchu Ludowego” nr 24, 2008, s. 169–182.
45
czy, napadaniu na peeselowców pozorując bandytów, utrudnianie im znalezienia
pracy.
Antoni Piwowarczyk był przekonany o tym, iż Bolesław Ścibiorek jako
kierownik Walki Cywilnej na okręg łódzki był dyskretnie chroniony przez pod-
ziemie po wojnie. Zamiary grupy „Orszy” zostałyby rozpoznane i zniweczone.
Polskie Stronnictwo Ludowe było natomiast bezbronne wobec działalności Woj-
ska Polskiego, Milicji Obywatelskiej i Ministerstwa Bezpieczeństwa Publiczne-
go. Stronnictwo nie zbudowało systemu obronnego, nie posiadało własnych
oddziałów paramilitarnych, wierzyło w minimum praworządności i hamowania
komunistów przy pomocy opinii publicznej, prasy, komunistów PSL i gwaran-
tów jałtańskich. Wszystkie te czynniki jednak zawiodły. W zamordowaniu Nar-
cyza Wiatra „Zawojny”, Władysława Kojdra „Trzaski” i Bolesława Ścibiorka
była pewna logika i podobieństwo. W logice działania komunistów była wkom-
ponowana likwidacja ludzi PSL, których nie udało się pozyskać lub zneutralizo-
wać, a kwalifikowani byli jako działacze o poglądach lewicowych. Ci właśnie
dla komunistów byli najgroźniejsi. Komuniści przez swoje struktury policyjne
działali bardzo misternie, do brudnej roboty wynajmowali pospolitych bandytów,
którzy po wykonaniu zadania byli likwidowani przez inna grupę bezpieczeństwa,
aby zatrzeć ślady zbrodni.
Waldemar Winkiel, bliski współpracownik Stefana Ignara, skłaniał się do
wersji Stefana Ignara o morderstwie z rąk podziemia politycznego. Rola Bole-
sława Ścibiorka nie polegała na objęciu funkcji zastępcy sekretarza NKW PSL,
ale na działalności jako sekretarza Zarządu Głównego ZMW RP „Wici”. „Wici”
były półmilionową organizacją, która coraz mocniej wiązała się z Polskim
Stronnictwem Ludowym. „Był to główny ból zębów Stronnictwa Ludowego
i komunistów, który doprowadzał ich do frustracji, którą wyładowywali za po-
średnictwem Urzędu Bezpieczeństwa”. Komuniści rozprawili się z „Wiciami”
kilka miesięcy później, już po śmierci Bolesława Ścibiorka, następnie przyszła
kolej na Polskie Stronnictwo Ludowe.
Ludwik Skowron na spotkaniu w ZHRL mówił o metodach rozbijania PSL
w Grójeckiem, bardzo krwawych i bezwzględnych, których ofiarami byli ludo-
wcy. Nie dziwił się, że Bolesław Ścibiorek stał się ofiarą porachunków politycz-
nych. Polska Partia Robotnicza była swoistym mutantem politycznym, łączącym
tradycje komunistyczne z przyjętymi z powodów taktycznych pierwiastkami
narodowymi. Była to partia walcząca o władzę metodami bezwzględnymi. Lu-
dowcy zbyt późno to zrozumieli.
Zebrani na spotkaniu 5 grudnia 1990 r. nawiązali do biogramu Bolesława
Ścibiorka, opracowanego przez Stanisławę Jarecką-Kimlowską, opublikowanego
w „Rocznikach Dziejów Ruchu Ludowego” (1970, nr 12). Narracja S. Jareckiej-
Kimlowskiej została napisana z pozycji lewicowych. Zarówno ten artykuł, jak
i jej publikacje o ruchu młodzieżowym wzbudzały kontrowersje wśród działaczy
brakiem obiektywizmu i napastliwością wobec PSL.
46
Tadeusz Swat w publikacji z 2003 r. tak pisał na ten okoliczności śmierci
Bolesława Ścibiorka: „Dopiero w końcu lat dziewięćdziesiątych XX w. do mor-
derstwa się przyznał jeden z funkcjonariuszy łódzkiego UB. Ustalono też, że
grupę »Orsza« zorganizowały władze bezpieczeństwa w celu zamordowania
Ścibiorka, wówczas nauczyciela w tym mieście. W sfingowanym procesie przed
WSR w Warszawie obaj rzekomi zamachowcy zostali skazani na karę śmierci.
Straceni 12 XI 1946 r”.
W komentarzach do książki Stefana Korbońskiego W imieniu Rzeczypospo-litej redaktor naukowy tego wydania Waldemar Grabowski napisał: „O zamor-
dowanie Ścibiorka zostali oskarżeni Bolesław Panek i Wiesław Płoński, obaj
straceni z wyroku WSR w Warszawie. Natomiast faktycznymi sprawcami tej
zbrodni byli członkowie grupy »Orsza« zorganizowanej przez władze bezpie-
czeństwa w Skierniewicach”74
. Na temat śmierci Bolesława Ścibiorka wypowia-
dali się także Henryk Kopytko i Mieczysław Moczar75
.
W 1990 roku Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi
Polskiemu w Łodzi przystąpiła do czynności wyjaśniających okoliczności śmier-
ci Bolesława Ścibiorka i ustalenia sprawców (sygn. akt OKK, Ko.38/90/UB). 31
stycznia 1992 r. w Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Pol-
skiemu Instytutu Pamięci Narodowej wszczęto śledztwo, w sprawie łamania
praworządności i naruszania praw człowieka w latach 1945–1956, na terenie
całej Polski przez byłych funkcjonariuszy Bezpieczeństwa Publicznego i człon-
ków PPR wobec osób narodowości polskiej, w związku z ich przynależnością
rzeczywistą i domniemaną do Polskiego Stronnictwa Ludowego, a polegających
na dokonywaniu zabójstw, stosowania tortur moralnych i fizycznych, bezpraw-
nym pozbawianiu wolności, wymuszaniu zeznań i wyjaśnień w celu tworzenia
nieprawdziwych dowodów, w wyniku czego dochodziło do bezpodstawnych
oskarżeń i skazań.
Sprawa została ostatecznie zakończona decyzją Prokuratora Rejonowego
Łódź-Śródmieście z dnia 8 sierpnia 1995 r., umarzającą śledztwo. Jego wyniki
były zaskakujące i obalające dotychczasowe powszechne twierdzenia. W decyzji
tej uznano, że pozornie polityczny mord, faktycznie dokonany został z przyczyn
czysto osobistych. Sprawa Bolesława Ścibiorka jest zaś odzwierciedleniem bar-
dzo skomplikowanych polskich losów i polskiej historii.
__________ 74 S. Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej, Warszawa 2009, s. 299. 75 Zob. „Głos Ludu” nr 263, 24 IX 1946; Sprawozdanie stenograficzne z posiedzeń Krajowej
Rady Narodowej (20–23 IX 1946), t. XI, s. 486–488; Kto zabił Bolesława Ścibiorka? Rela-
cja siostrzeńca Henryka Kopytka, „Zielony Sztandar” nr 105, III 1989; Wspomnienia Mie-
czysława Moczara. Zabójstwo Bolesława Ścibiorka, „Dziennik Ludowy” nr 116, 18–19 V
1985; Teczka specjalna J. W. Stalina. Raporty NKWD z Polski 1944–1946, wybór i oprac.
T. Cariewskaja i in., Warszawa 1998, s. 443; T. Swat, Przed bogiem i historią. Księga ofiar
komunistycznego reżimu w Polsce lat 1944–1956. Mazowsze, Warszawa 2003, s. 137, 145–
146; R. Turkowski, Polskie Stronnictwo Ludowe..., s. 76–78.
47
W uzasadnieniu wyroku napisano:
„Reasumując należy stwierdzić bez żadnych wątpliwości, co następuje:
– zabójstwo Bolesława Ścibiorka nie miało charakteru politycznego,
– nie było wynikiem rozgrywek międzypartyjnych Polskiego Stron-
nictwa Ludowego, ani działań tak zwanego »reakcyjnego podzie-
mia«, jak starała się to przedstawić oficjalna propaganda,
– nie zostało popełnione ani inspirowane przez władze bezpieczeń-
stwa publicznego,
– czynu tego dokonali Władysław Baran, Wiesław Płoński i Bolesław
Panek na osobiste polecenie Wacława Kucikowicza ps. »Orsza«,
który nie był powiązany z żadnym z ugrupowań »Polski Podziem-
nej«,
– zabójstwem Wacław Kucikowicz realizował akt osobistej zemsty,
wykorzystując wiarę i zaufanie podlegających mu ludzi, gotowych
walczyć z wrogami wolnej Polski.
Wacław Kucikowicz, wbrew zamiarom i głoszonym hasłom walki z komu-
nistyczną władzą, przysłużył się ówczesnej oficjalnej propagandzie. Zabójstwo
Bolesława Ścibiorka wykorzystano bowiem do rzucania najgorszych podejrzeń
i oszczerstw na członków PSL i wszystkie demokratyczne siły w Polsce. Zabój-
stwo to stworzyło pretekst do wzmożenia walki z legalną opozycją i byłymi
żołnierzami Armii Krajowej”76
.
Pomimo tych ustaleń, nadal stawiane są pytania, na które brak odpowiedzi.
Czy osądzono faktycznych sprawców zbrodni i kto był jej prawdziwym inspira-
torem – tzw. reakcyjne podziemie czy może ówczesne władze bezpieczeństwa.
Czy Ścibiorek zginął za swoje lewicowe poglądy, czy też za to, że przystępując
do Polskiego Stronnictwa Ludowego wybrał drogę opozycji wobec tworzonego
przez komunistów systemu. Czy było to morderstwo polityczne, czy może mo-
tywy zabójców wynikały z pobudek czysto osobistych?
Pytania te są nadal ważne i aktualne, ale czy po 70 latach znajdą się jeszcze
świadkowie i czy istnieją dokumenty, które pozwolą znaleźć jednoznaczną
i wiarygodną odpowiedź? Zadajemy to pytanie niezależnie od ustaleń śledztwa
przeprowadzonego przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni przeciwko Naro-
dowi Polskiemu – Instytut Pamięci Narodowej w Łodzi w latach 1990–199577
.
Być może odpowiedź znajdzie się w archiwach Federacji Rosyjskiej, na co zwra-
cał uwagę Piotr Lipiński, który napisał: „Ścibiorek, z natury bardzo nieopanowa-
ny, wystąpił kilkakrotnie ostro przeciwko sowieckiej okupacji Polski, a nawet
w czasie pobytu delegacji młodzieżowych organizacji polskich w Moskwie,
__________ 76 Akta GKBZpN-IPN, sygn. Zs VII/S.1/95 oraz sygn. Zs VIII/S.1/92/PSL, cyt. za: M Grab-
ska-Taczanowska, Zabójstwo Bolesława Ścibiorka, zastępcy sekretarza NKW PSL 5 grud-
nia 1945 roku w Łodzi (w świetle akt, komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Pol-
skiemu), „Biuletyn OKBZpNP. w Łodzi IPN”, t. IV, Łódź 1995, s. 141–149. 77
AZHRL, Z-484.
48
w charakterze gości sowieckiego Komsomołu, wywołał niebywały skandal,
występując w samej Moskwie z żądaniem, aby wojska sowieckie wyniosły się
z Polski. Ten incydent moskiewski prawdopodobnie przypieczętował jego los
i zdecydował o jego tragicznym końcu”78
.
W publikacjach pojawiają się informacje o zacieraniu śladów przez Mini-
sterstwo Bezpieczeństwa Publicznego i gloryfikowania sprawców zabójstwa79
.
Na blogu internetowym „Łukasz Kuźmicz” z 5 czerwca 2011 r. w tekście
pt. „Kto zamordował Władysława Kojdra i Bolesława Ścibiorka” autor udowad-
niał, że głównym winowajcą śmierci tych działaczy był Stanisław Mikołajczyk,
ponieważ zarówno Kojder, jak i Ścibiorek mieli jemu zagrażać przy przejęciu
władzy w stronnictwie po śmierci Wincentego Witosa – prezesa PSL. Insynuacje
te, wynikające z braku elementarnej wiedzy o dziejach powojennego ruchu lu-
dowego, wywołały interesującą dyskusję w latach 2012–2013, która powieliła
znane fakty, ale we własnej interpretacji, która nic nie wniosła do poznania tra-
gedii.
Przy okazji przypisywano Bolesławowi Ścibiorkowi znajomość osobistą
z pierwszym sekretarzem PPR w woj. łódzkim Ignacym Logą-Sowińskim i że
miał dobre kontakty z płk. Mieczysławem Moczarem „Mietkiem”, b. dowódcą
Armii Ludowej. Te informacje nie przybliżają nas do poznania obiektywnej
prawdy. Loga-Sowiński nie należał do przyjaciół ZMW RP „Wici” ani ruchu
ludowego. Mieczysław Moczar prawdziwe oblicze pokazał już we wrześniu
1945 r., kiedy zdelegalizował Ludowy Związek Kobiet, który rozpoczął działal-
ność uzyskując zgodę premiera Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej
Edwarda Osóbki-Morawskiego. To nie byli ludzie mu życzliwi.
Znajomość z towarzyszami z PPR i oficerami UB nie miała większego
wpływu na bezpieczeństwo ludowców. Jednakże Filip Musiał (IPN Kraków)
opacznie to interpretuje posząc: „Bolesław Ścibiorek (1906–1945), przed wojną
działacz Związku Młodzieży Wiejskiej, w czasie okupacji żołnierz Batalionów
Chłopskich i szef Kierownictwa Walki Cywilnej Okręgowej Delegatury Rządu
Łódź. Następnie członek »lubelskiego« Stronnictwa Ludowego, a później, jako
prokomunistyczny działacz, rozłamowy członek PSL. Zlikwidowany przez dzia-
łaczy organizacji podziemnej »Orsza« jako podejrzany o współpracę z UB”80
.
Pomówienie Bolesława Ścibiorka o współpracę z Urzędem Bezpieczeństwa
jest największym nonsensem, jaki można wymyśleć w interpretacji faktów. Ten
wiciarz, nauczyciel, ludowiec był dobrym człowiekiem, który ocalił wiele istnień
ludzkich w czasie wojny z pobudek humanistycznych. Tacy ludzie byli potrzebni
Polsce, zniszczonej gospodarczo i wyniszczonej biologicznie. Bronili młode
__________ 78 P. Lipiński, Ofiary Niejasnego, Warszawa 2004. 79 T. Swat, ...Przed bogiem i historią... 80 „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” nr 1–2, styczeń-luty 2008, s. 153.
49
pokolenie wsi przed zaangażowaniem się w bezsensowną walkę zbrojną, która
przyniosła ofiary i przyczyniła się do dalszej eksterminacji inteligencji wiejskiej.
Znamy z historii – po 1948 r. – jakimi metodami walczyli między sobą ko-
muniści. Były to tak samo brutalne metody i morderstwa, które zostały ujawnio-
ne po 1956 r.
Bolesława Ścibiorka – nauczyciela, społecznika i działacza ruchu ludowego
zabiła nienawiść i ciemnota, której było bardzo wiele po wojnie. Najtragiczniej-
sze było to, że ofiarami jej byli nauczyciele, którzy po wojnie byli apostołami
oświaty w zniszczonym kraju.
Pamięć o nim kultywowana jest w Szkoli Podstawowej nr 2 w Konstanty-
nowie Łódzkim, która od 15 kwietnia 1988 r. nosi jego imię.
W Panteonie Chłopów Polskich w Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Kró-
lowej Polski w Kałkowie-Godowie 15 sierpnia 2002 r. odsłonięta została tablica
z zielonego marmuru (serpentynitu) poświęcona Bolesławowi Ścibiorkowi. Or-
ganizatorami uroczystości był NKW PSL i Ogólnopolski Związek Żołnierzy
Batalionów Chłopskich. Okolicznościowe przemówienie wygłosił prezes PSL,
wicepremier Jarosław Kalinowski. Koncepcje uroczystości i nadzór merytorycz-
ny nad montowanymi i odsłoniętymi tablicami miał Zakład Historii Ruchu Lu-
dowego. Odsłonięto tego dnia także tablice: Narcyza Wiatra i Władysława Koj-
dra, którzy tak jak Bolesław Ścibiorek zostali zamordowani w 1945 r.81
Summary
Bolesław Ścibiorek was a member of the Union of Rural Youth and a peas-
ant activist with distinctly left-wing views. Above all, he was an exceptional
pedagogue and a youth educator. As a teacher in rural schools he left lasting
recollections in the memory of his alumni. During the occupation Bolesław
Ścibiorek was a soldier of the Peasants’ Battalions and the head of the Direc-
torate of Civil Resistance in the Łódzkie voivodeship. After the end of the war he
was rebuilding the free homeland as the Chairman of the Chief Provisional Board
and then, a secretary of the Board of the Rural Youth Union of the Polish Repub-
lic “Wici”. Initially, he was an activist of the “Lublin” People’s Party, a member
of its Supreme Council and a deputy to the State National Council. In November
1945 together with a group of Stanisław Bańczyk he joined the Polish People’s
Party guided by Stanisław Mikołajczyk where he took up a role of deputy secre-
tary-general. His involvement in the PPP’s political activity did not last long.
Bolesław Ścibiorek was assassinated on December 5, 1945 in his private flat in
Łódź.
__________ 81 Zob.: S. Durlej, J. Gmitruk, Panteon Chłopów Polski na Ziemi Świętokrzyskiej, Kielce–
Warszawa 2008, s. 82–87.
51
Andrzej Lech
Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UŁ
Zygmunta Załęskiego ekonomiczne aspekty agraryzmu
Celem niniejszego opracowania jest przedstawienie wybranych poglądów
ekonomicznych Zygmunta Załęskiego (1892–1966)1, czołowego animatora ru-
chu młodowiejskiego z czasów II Rzeczypospolitej i jednocześnie wybitnego
współtwórcy tzw. wiciowego agraryzmu2. Należał on do tego „pokolenia histo-
rycznego”3 Polaków, które urodzone jeszcze w niewoli narodowej było wycho-
wane w określonym kręgu kulturowym, w atmosferze istnienia narodu bez wła-
snego państwa. Dlatego dla niego, jak i innych rówieśników z różnych ruchów
politycznych, sprawa posiadania, a raczej odzyskania własnego państwa, była
wartością nadrzędną. Natomiast później, po wejściu w dojrzałe życie społeczne
odrodzonej Polski, zrodziła refleksję co do kształtu ustrojowego ojczyzny. Re-
fleksja ta znacznie wzbogaciła koncepcje programowe, wypracowane w latach
trzydziestych w Związku Młodzieży Wiejskiej Rzeczypospolitej Polskiej „Wici”
(ZMWRP „Wici”) jako agraryzm, posiadający cechy doktryny, a nawet ideologii
na etapie powstawania. Mieściła w sobie wizję przyszłej ludowej Polski, firmo-
wanej przez ruch ludowy, jako tzw. trzecia droga, antykapitalistyczna i jednocze-
śnie antykomunistyczna, przy tym jednak lewicowa na scenie politycznej Polski
po przewrocie majowym 1926 roku.
Z szacunkiem i uznaniem odnieść się należy do postawy ideowej i działal-
ności patriotycznej Z. Załęskiego, dziecka wsi, które nigdy nie wyrzekło się
swojego wiejskiego pochodzenia, ani poglądów agrarystycznych, mimo prześla-
dowań w okresie okupacji niemieckiej i stalinizmu w Polsce. Można z pełnym
przekonaniem podzielić pogląd czołowego historyka ruchu ludowego, Jana Bor-
kowskiego, który stwierdził, iż (…) Zygmunt Załęski należy do grona najpięk-
niejszych postaci, jakie wydał ruch ludowy, i do najszlachetniejszych ludzi
w polskich dziejach politycznych wieku dwudziestego”4.
__________ 1 Por. M. Mioduchowska: Centralny Związek Młodzieży Wiejskiej 1912–1928, Warszawa
1984, s. 288–290, 332–336; Zygmunt Załęski, [w:] Słownik biograficzny działaczy ruchu
ludowego. Makieta. Warszawa 1989, s. 451–452. 2 A. Lech: Agraryzm wiciowy, Łódź 1991, ss. 211. 3 M. Ossowska: Koncepcja pokolenia, „Studia Socjologiczne”, 1963, nr 2, s. 49.
4 J. Borkowski: Szkic biografii Zygmunta Załęskiego, [w:] Z. Załęski: Nowy wspólny dom.
Wybór pism i przemówień, opr. J. Borkowski, Warszawa 1985, s. 42.
52
Szczególnie twórczy i dojrzały okres życia Z. Załęskiego przypadł na lata II
wojny światowej. Dysponując poparciem wiciarzy wszedł w skład komisji pro-
gramowej i komisji rolnej, a następnie gospodarczo – rolnej Centralnego Kie-
rownictwa Ruchu Ludowego „Roch”, aby od 1941 r. objąć z ramienia CKRL
funkcję, w państwie podziemnym, dyrektora Departamentu Rolnictwa Delegatu-
ry Rządu na Kraj. Wówczas uległy doprecyzowaniu jego poglądy dotyczące
ekonomicznej strony przyszłej ludowej Polski. Pisane w sierpniu-wrześniu
1943 r., zostały wydrukowane w grudniu 1943 r. jako „Nowy wspólny dom”.
Podstawę źródłową niniejszej analizy stanowią prace publicystyczne autor-
stwa Z. Załęskiego. Wśród nich „Nowy wspólny dom”, jako najobszerniejsze
i najbardziej wszechstronne opracowanie programowe, dotyczące wizji ustrojo-
wej Polski po II wojnie światowej, zajmuje miejsce poczesne. Rzecz ta została
zapisana podczas okupacji niemieckiej, ale uwzględniała także wcześniejsze
prace autora. Przy tym właściwie została poprzedzona teoretyczno-ustrojowymi
myślami Stanisława Miłkowskiego (1905–1945), zawartymi w pracy „O formę
i treść przyszłej Polski” (wyd. „Rocha”, 1941 r.). Nawiązywała również do
przedwojennych opracowań S. Miłkowskiego5. W sumie dorobek Z. Załęskiego
sytuował go, obok S. Miłkowskiego, jako drugiego czołowego współtwórcę
koncepcji ekonomicznych wiciowego agraryzmu. Jednakowoż nasza historiogra-
fia jeszcze w sposób niewystarczający ocenia jego dorobek, znaczący przecież
w historii myśli ekonomicznej, jak i politologii6. Z tego choćby względu myśl
społeczno-ekonomiczna Z. Załęskiego zasługuje na specjalną uwagę badacza;
tym bardziej, że w pewnych fragmentach nie traci swojej aktualności, tak ze
względu na potencjalną efektywność gospodarczą, jak i głęboki humanizm. Wo-
bec doświadczeń czasów Polski Ludowej, a także pierwszych dziesięcioleci III
Rzeczypospolitej, nabiera charakteru bardziej uniwersalnego, albowiem, mimo
oddziaływań globalizmu europejskiego, może przyczynić się do realizacji takiej
wizji Polski, która byłaby atrakcyjna dla młodego pokolenia, nowocześnie rolni-
cza i ekologiczna 7.
Spośród bogactwa myśli ustrojowo-ekonomicznych Z. Załęskiego, wy-
bierzmy tylko niektóre, mianowicie te określające specyfikę polskiego agrary-
zmu w ujęciu ludowym i jednocześnie wiciowym, i jak sam autor to określił
zawierały w sobie „prawo człowieka pracującego na ziemi” 8. Nawiązując do tej
__________ 5 Por. S. Miłkowski: Agraryzm jako forma przebudowy ustroju społeczno-gospodarczego,
Kraków 1934 oraz tegoż: Walka o nową Polskę, Warszawa 1936. 6 Np. w jednej z pierwszych prac o ekonomicznej myśli agrarystycznej dorobek w ogóle nie
został zauważony. Por. A. Golec: Agrarystyczne koncepcje gospodarcze, Lublin 1994, ss.
128. 7 Por. W. Puliński: Postulaty agraryzmu we współczesnych warunkach, „Wieś i Państwo”,
1991, nr. 2, s. 16–24. 8 Z. Załęski następująco określał różnice w ocenie agraryzmu: „(…) czeski agraryzm to
»prawo ziemi«, bułgarski to »prawo pracy człowieka na ziemi«, a polski agraryzm to »pra-
wo człowieka pracującego na ziemi«. Cyt. za J. Borkowski, op. cit., s. 25.
53
przesłanki, zwróćmy więc uwagę na pewne zagadnienia i postulaty zgłoszone
przez Z. Załęskiego, a dotyczące zagadnień społeczno-ekonomicznych związa-
nych z organizacją gospodarki narodowej, szczególnie rolnictwem, reformą
rolną, cenami, pracą i utajonym bezrobociem.
Zasadniczym sformułowaniem myśli agrarystycznej Z. Załęskiego było
przekonanie o istotnej roli rolnictwa w gospodarce narodowej. Funkcje społeczne
sektora, najważniejszego z punktu widzenia potrzeb społecznych, sprowadzał,
zgodnie z zasadami ekonomii, do wyżywienia społeczeństwa, zaopatrzenia
przemysłu w niektóre surowce oraz wytworzenia nadwyżek wzbogacających
eksport. Był przekonany co do tego, iż w agrarystycznej przyszłości rolnictwo
będzie wypełniać swoje funkcje efektywnie pod kątem potrzeb społecznych
i rachunku ekonomicznego9. Zręby nowemu kształtowi rolnictwa powinna za-
pewnić reforma, polegająca na odebraniu ziemi tym, którzy nie pracują na niej
osobiście i przekazaniu tym, którzy od pokoleń tworzą żywność dla całego naro-
du. W ten sposób mógłby się zrealizować zasadniczy kanon wiciowego agrary-
zmu: „Podstawą przyszłego ustroju rolnego będzie samodzielny warsztat rolny,
obrabiany rękoma na nim osiadłej rodziny, jako gwarantujący najwyższą wydaj-
ność i łączący w sobie zgodnie element pracy i kapitału”10
.
Z. Załęski w swoich pracach rozwinął szczególnie zagadnienia ekonomicz-
ne wątku samodzielności gospodarstwa chłopskiego, takiej samodzielności, która
zapewniłaby rolnikowi efektywny udział w rynku, czyli wymianie towarowej.
Dlatego postulował tzw. upełnorolnienie gospodarstw, wyjaśniając swoje stano-
wisko następująco: „Jeśli mamy ustalić w Polsce zdrowy ustrój rolny, jeśli mamy
planować gospodarkę narodową na celowym zużytkowaniu pracy ludzkiej, to
gospodarstwa rolne powinny być większe, by średnio duża rodzina miała co
robić w ciągu całego roku oraz by z wyników swojej pracy mogła dostatnio żyć
i odpowiednio wychowywać dzieci (…) by nie tylko przeżyć ze swoją rodziną,
ale i kupić za swoje produkty, to co mu potrzebne: i ubranie, i buty, i pług,
i pompę, i młockarnię, i siewnik, i motor do pompy lub młockarni, i gazetę,
i radio, i szkołę dla dzieci, i samochód itd. Po tej drodze świat idzie, na tę drogę
skierować trzeba i naszego rolnika, a więc dać mu warsztat, by co sprzedawać
i miał co kupować”11
.
Agraryści różnie określali wielkość najbardziej optymalnej powierzchni dla
gospodarstwa samodzielnego, zdając sobie sprawę z tego, iż niełatwo ją przed-
stawić w ramach parametrów. W zasadzie na samodzielność powinien pozwolić
obszar dający się uprawiać rodzinnie, bez konieczności korzystania z pracy na-
jemnej. Podążając za wynikami badań Władysława Grabskiego i jego zespołu
__________ 9 Por. Z. Załęski, op. cit., s. 279. 10 Dok. nr 29, [w:] Związek Młodzieży Wiejskiej RP „Wici” w walce o postęp i sprawiedli-
wość społeczną. Wybór dokumentów 1928–1948, wstęp i oprac. E. Gołębiowski, S. Jarec-
ka-Kimlowska, Warszawa 1978, s. 115. 11 Ibid., s. 258.
54
(Instytut Socjologii Wsi) ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego), Z.
Załęski uważał, że najbardziej chłonne na artykuły przemysłowe są gospodar-
stwa posiadające 10–15 ha powierzchni użytków rolnych12
.
W ogóle Z. Załęski, jak i inni agraryści, głosił, że zbyt wielkie, jak i zbyt
małe gospodarstwa rolne (karłowate) stanowią przeszkodę dla wzrostu gospo-
darczego. Przypuszczał, że wpływ na taki stan rzeczy posiada bezpośrednie
uczestnictwo pracy ludzkiej w procesie tworzenia i związane z tym, zaintereso-
wanie jednostki efektem produkcji. Głównie dlatego w gospodarstwie chłopskim
można uzyskać większy produkt z jednostki powierzchni, aniżeli w gospodar-
stwie obszarniczym.
Praca jest dla niego nie tylko wartością ekonomiczną, ale i określonym do-
brem społecznym, zapewniającym i egzystencję, i rozwój osobowości. Dlatego
każdy dorosły członek społeczeństwa powinien mieć zapewniony do niej dostęp.
Podstawowym prawem społecznym jednostki w ustroju agrarystycznym będzie
prawo do pracy, która jest podstawową kategorią rozwoju społeczno-
ekonomicznego państwa. Ma charakter pierwszorzędny w stosunku do innych
kategorii, mieszczących się także w siłach wytwórczych i stosunkach produkcji,
takich jak kapitał, przedmioty pracy i środki produkcji, z których nawet ziemia,
jako przedmiot pracy, swą urodzajność właśnie jej zawdzięcza. Najcenniejsze
źródło rozwoju, jakim jest praca ludzka, może być czynnikiem dynamizującym
tylko w strukturze ekonomicznej zbudowanej racjonalnie. Oczywiście, głosi Z.
Załęski, działalności gospodarczej człowieka nie jest obojętne to, w jakim ustroju
politycznym znajduje optymalne warunki do wykazania się swoim zaangażowa-
niem. Nie spełni rzetelnie tej roli w liberalnej ekonomice kapitalizmu, którego
„(…) najgorszą stroną (…) jest pozbawienie pracownika możliwości interesowa-
nia się sensem i wynikiem pracy”. Jedynie agraryzm – jak idealistycznie przy-
puszcza nasz autor – stworzy pracy możliwości realizacji swej misji „najcenniej-
szego z posiadanych dóbr”13
.
Z. Załęski w zupełności podzielał ustalenie S. Miłkowskiego, że „Ważnym
elementem przebudowy społecznej Polski jest danie zatrudnienia wszystkim
__________ 12 Ibid., s. 259; Na marginesie zauważmy jeszcze, że dla konspiracyjnego krakowskiego
„Młodego Lasu” była to wielkość mieszcząca się w jeszcze bardziej rozpiętym przedziale
8–15 ha (Program ideowy „Młodego Lasu”, 1944, Kraków, [w:] Dokumenty programowe
ruchu młodzieży wiejskiej 1911–1981, wybór i opr. P. Matusak, J. Wypych, Warszawa
1986, s. 202); Dla pozostającej pod wpływem S. Miłkowskiego Komisji Programowej
CKRL „(…) obszar nowotworzonych i powiększanych gospodarstw rolnych wynosić bę-
dzie w zależności od warunków przyrodniczych, ekonomicznych i dzielnicowych od 6 do
25 ha” (Przebudowa ustroju rolnego, „Przebudowa”, 1942, nr 2 (11), s. 6.) Wcześniej autor
ten wyrażał pogląd, że nawet dwa hektary ziemi, położone tuż pod Warszawą mogą stano-
wić doskonałą i zupełnie wystarczającą podstawę do bytu dla gospodarującej na niej rodzi-
nie (S. Miłkowski, Walka o nową …, s. 31. 13 Z. Załęski, op. cit., s. 253 i 332.
55
obywatelom zdolnym do pracy”14
. Natomiast bezrobocie jawiło się mu jako
objaw zacofania gospodarczego związanego z kapitalistycznym wyzyskiem.
Uważał, iż słabe to państwo, które nie potrafi zapewnić swoim obywatelom
godziwego zatrudnienia. Kiepska też staje się jego pozycja na arenie międzyna-
rodowej gdy wartościowe siły społeczne, szczególnie młodzież, nie znajdując
pracy we własnym kraju i musi szukać jej u obcych.
Autor skojarzył bezrobocie z wynikającą z niedoinwestowania i wadliwo-
ścią ustroju, pewną kategorią przeludnienia określaną jako „utajnione bezrobo-
cie”: „O złym ustroju gospodarczym świadczy przede wszystkim nadmiernie
wielka część ludności zatrudnionej w rolnictwie. Użytki rolne w Polsce (I Rze-
czypospolita – przypł. A. L.) wynoszą około 25 600 000 ha, a liczba ludności
żyjącej w rolnictwie około 21 milionów, czyli na głowę ludności rolniczej przy-
pada zaledwie 1,2 ha, gdy w Niemczech 2,2, w Czechosłowacji 1,5, na Węgrzech
1,7, a w Danii 2,9”15
. Uważał więc, że likwidacja bezrobocia agrarnego uzależ-
niona będzie od wielu czynników, wewnętrznych jak i autonomicznych wobec
tego sektora gospodarki narodowej, a także od działań reformatorskich, zmierza-
jących do zamiany przestrzennego zagospodarowania kraju.
Na likwidację przeludnienia wsi w pewnym stopniu mogły wpłynąć rów-
nież migracje wewnętrzne zachodzące w Polsce po II wojnie światowej: „(…)
zatem przyłączenie i skolonizowanie ziem nowych na północy i zachodzie sta-
nowić będzie integralną część przebudowy ustroju rolnego”16
. Temu też sprzyjać
powinno zracjonalizowanie produkcji rolnej, wprowadzenie upraw bardziej pra-
cochłonnych i efektywniejszych, jak np. warzywnictwa i sadownictwa, nie wy-
magających tak dużych powierzchni jak uprawy tradycyjne, zbożowe.
Z. Załęski głosił również, iż dobre wyniki w walce z utajnionym bezrobo-
ciem, czyli przeludnieniem na wsi, choć wymagające nakładów inwestycyjnych
oraz czasu, a więc mało realne w polskiej perspektywie, może dać przesunięcie
ludności rolnej do innych zawodów, związanych głównie z rozwojem przemysłu,
„(…) którego rozbudowa warunkuje realizację uzdrowienia struktury rolnej”17
.
Pozostawała jeszcze realna droga likwidacji przeludnienia w postaci od-
pływu do miast nadmiaru ludności wiejskiej (do przemysłu i usług), niemożliwa
jednak do realizacji w warunkach kryzysu ekonomicznego lat 1929–1933 i jego
późniejszych implikacji, gdy odpływ do miast był praktycznie zamknięty.
Mając na uwadze uzdrowienie nie tylko polskiego rolnictwa, ale i całej go-
spodarki narodowej, Z. Załęski podjął również zagadnienie cen. Negatywnie
oceniając zjawisko znikomego udziału rolnictwa w tworzeniu dochodu narodo-
wego, spowodowane nie tyle wielkością produkcji, co systemu obowiązujących
cen, zaproponował pewne pociągnięcia, mające na celu uzdrowienie sytuacji:
__________ 14 S. Miłkowski, Walka o nową …, s. 21. 15 Z. Załęski, op. cit., s. 233. 16 Ibid., s. 210–211. 17 Ibid., s. 211.
56
1) wzrost cen artykułów pochodzenia rolniczego; 2) obniżenie cen artykułów
przemysłowych, wytwarzanych przez przedsiębiorstwa posiadające monopoli-
styczną pozycję na rynku; 3) restrukturyzację produkcji rolniczej (intensyfikacja
hodowli), połączoną ze zwiększeniem podaży; 4) wzrost podaży artykułów po-
chodzenia przemysłowego („Przez troskę o spożywcę, o chłonność rynku we-
wnętrznego należy umożliwić przemysłowi masowe wytwarzanie”); 5) urucho-
mienie systemu dotacji z funduszy publicznych do cen niektórych artykułów, tak
aby utrzymać opłacalność ich produkcji; 6) eksport nadwyżek produkcyjnych18
.
Były to w sumie zamierzenia nierealne w dotychczas istniejącej ekonomice, ale
mogły stanowić cel polityki finansowej spodziewanego ustroju agrarystycznego.
Z kwestią cen wiązały się także inne, zupełnie doraźne postulaty, jak np.
pomysł magazynowania artykułów pochodzenia rolniczego i kierowanie ich na
rynek w odpowiednim czasie, celem zapewnienia równowagi rynkowej.
Ogólnie, można stwierdzić, że wnioski cenowe Z. Załęskiego skierowane
były przeciwko istnieniu cen monopolowych. Starały się pogodzić podejście
ekonomiczne ze społecznym, przede wszystkim głosząc potrzebę zapewnienia
odpowiedniej relacji między cenami płodów rolnych a artykułów przemysło-
wych, myśląc o stworzeniu chłopom możliwości nabywania odpowiedniej, dla
rozwoju gospodarstwa, ilości artykułów pochodzenia przemysłowego i jednocze-
śnie mając na uwadze podniesienie poziomu cywilizacyjnego wsi. Podstawowym
kryterium ustalania cen miała być wartość danego produktu, przy założeniu
o szczególnej wartości produktów rolnych19
.
Dostrzegając znaczenie cen w rozwoju społeczno-gospodarczym, Z. Załę-
ski zakładał, iż wpływając na kształtowanie się podaży i popytu (wielkość pro-
dukcji i spożycia), szczególnie uzdrowiłyby stosunki w rolnictwie. Ewentualny
zysk, jaki dałyby tak opracowane ceny, wzmacniałby możliwość prowadzenia
przez uspołeczniony organizm ekonomiczny (samorząd, państwo) aktywnej
polityki kredytowej i w postaci pewnych dotacji finansowych, wracałby do spo-
łeczeństwa20
.
Łatwo zauważyć pewną zbieżność proporcji Z. Załęskiego, odnośnie roli
cen w zarządzaniu gospodarką i sposobu ich stanowienia, z koncepcjami akcep-
towanymi podczas trwania Polski Ludowej, a obecnie już anachronicznymi.
Mamy tutaj na myśli przede wszystkim postulat stałości cen, który nasz autor,
podobnie jak inni przedstawiciele agraryzmu wiciowego, odnosi głównie do
artykułów pochodzenia rolniczego. Przy zmieniających się kosztach produkcji
rolnej stała cena nie może bowiem odzwierciedlać ich poziomu, czyli kosztów.
Z tych też względów nie posiada odniesienia do zmian zachodzących w struktu-
__________ 18 Ibid., s. 308. 19 Pisał: „(…) głośne przed wojną nożyce cen (…) trzeba zewrzeć, oddziałując na obie strony:
na podniesienie cen rolniczych i na obniżenie cen artykułów przemysłowych”. Ibid., s. 308. 20 Ibid., s. 311.
57
rze popytu. Tymczasem, jak wiadomo, „giętkość” jest podstawową cechą tzw.
dobrej ceny.
Wprawdzie z koncepcji Z. Załęskiego nie wynika jasno, iż postuluje on
również utrzymanie na stałym poziomie cen artykułów przemysłowych, to jed-
nak przyznanie centralnej instytucji w państwie (Naczelna Izba Gospodarcza)
funkcji stanowienia cen, świadczyłyby raczej o ich nieelastyczności. W konse-
kwencji cenom kształtowanym zgodnie z założeniami agrarystycznymi trudno
byłoby pełnić swe podstawowe role, np. informacyjną (nie odzwierciedlałyby
bowiem rzetelnie kosztów produkcji) i równoważenia popytu z podażą, bowiem
Z. Załęski upatrywał możliwość osiągnięcia równowagi na rynku rolnym po-
przez magazynowanie produktów. Wydaje się jednak, że wobec małej sprężysto-
ści produkcji rolnej, wspomniany instrument nie mógłby zapewnić ciągłej rów-
nowagi rynkowej i wreszcie – funkcji bodźcowej, tzn. stymulowanie wyboru
określonych kierunków produkcji (konsekwencja braku pełnienia przez cenę
funkcji informacyjnej i równoważenia popytu z podażą). Nadzieje pokładane
przez Z. Załęskiego w uruchomieniu ewentualnych dotacji, które równoważyły-
by odchylenie cen od kosztów produkcji, trudno jest jednoznacznie skomento-
wać, gdyż nie wiadomo czy byłaby to decyzja przedmiotowa czy podmiotowa.
Te ostatnie, jak wykazała praktyka mają zdecydowanie antyefektywnościowy
charakter.
Wydaje się ponadto, że Z. Załęski zbyt optymistycznie oceniał możliwości
administracyjnej kontroli poziomu cen. Przedsiębiorstwa znajdujące się w pozy-
cji monopolistycznej mają bowiem szerokie możliwości „ukrytego” podnoszenia
cen (np. poprzez pogorszenie jakości wyrobów). Na marginesie warto jeszcze
dodać, że administracyjna kontrola cen wpływa na ich manipulowalność i uzna-
niowość, w wyniku czego tracą one charakter parametru, czyli narzędzia zarzą-
dzania. Szkoda zatem, że ze wszech miar słuszna koncepcja zwalczania monopo-
listycznych struktur rynku, przyjęła jedynie postać kontroli poziomu cen.
Reasumując tę część rozważań Z. Załęskiego, ustalmy, iż cena kształtowa-
na zgodnie z jego koncepcjami nie mogłaby w pełni realizować, wbrew oczeki-
waniom, roli aktywnego instrumentu zarządzania gospodarką narodową i kształ-
towania produkcji zgodnie ze strukturą potrzeb społecznych. Wniosek ten
potwierdzają dotychczasowe doświadczenia wynikające z dekretowania cen
przez organy centralne w Polsce Ludowej.
Podejmijmy jeszcze jeden aspekt myśli agrarystycznej Z. Załęskiego. Łączy
się on z uznaniem autora za zwolennika pewnej koncepcji interwencjonizmu
państwowego w przemyśle21
. Doceniając kluczową rolę państwa we władaniu
wielkim przemysłem i z kolei tego sektora gospodarki narodowej dla rozwoju
szczególnie konsumpcji i obronności, jawił się Z. Załęski jako zwolennik unaro-
__________ 21 Pisał: (…) sprawa uprzemysłowienia Polski jest centralnym zagadnieniem naszego życia
zbiorowego, jest nieodzowną koniecznością ze względów i wojskowych, i gospodarczych,
i społecznych, i kulturalnych”. Ibid., s. 289.
58
dowienia przemysłu, czyli jednocześnie uniezależnienia od obcych wpływów.
Zakładał, iż upaństwowieniu, wraz z wielkim przemysłem, powinna ulec energe-
tyka, komunikacja, gazownictwo, wydobycie i przetwarzanie węgla, drogi wodne
itp., a także urządzenia składające się na infrastrukturę ekonomiczną. Jednocze-
śnie, dość enigmatycznie głosił, iż w przemyśle pozostałyby jako margines,
pewne przedsiębiorstwa prywatne, służące zaspokajaniu „istniejących i narasta-
jących potrzeb”22
. O ile w rolnictwie podstawą ustroju ekonomicznego będą
„jednorodzinne chłopskie gospodarstwa”23
pełnorolne i prywatne, to w przemy-
śle powinna przeważać społeczna własność środków produkcji, w trzech for-
mach: 1) państwowej, obejmującej bogactwa naturalne, wielki przemysł; 2)
samorządowej, obejmującej gospodarkę komunalną; 3) spółdzielczej, obejmują-
cej drobne zakłady przemysłu. Drugą formą własności pozostawałaby własność
prywatna w postaci „warsztatów przemysłowych”, „w zasadzie” bez siły najem-
nej24
.
W sumie koncepcje ekonomiczne Z. Załęskiego, dotyczące zarządzania go-
spodarką narodową charakteryzowało podejście, które mieściło się w ramach
interwencjonizmu państwowego. Nie preferowało ono wyjątkowego wyróżnienia
sektora rolnego. Miało natomiast na uwadze harmonijny i komplementarny wo-
bec siebie rozwój obu podstawowych sektorów gospodarki narodowej, taki który
nie miał jeszcze miejsca w naszych dziejach.
Niniejszy szkic przedstawia zaledwie niektóre zagadnienia agraryzmu Z.
Załęskiego. Zwraca uwagę na kwestie słabiej zarysowane w dotychczasowych
publikacjach, a zasługuje na głębszą analizę ze względu chociażby na swoją ideę
– poszukiwanie odpowiednich dróg rozwojowych dla Polski, kraju przemysłowo
– rolniczego, z przewagą drobnej własności chłopskiej w rolnictwie. Przy okazji
także pozostawia aktualnym postulat opracowania monografii tego wybitnego
agrarysty i patrioty.
__________ 22 Ibid., s. 315. 23 Ibid., s. 259. 24 Por. J. Gójski, L. Marszałek: Spółdzielczość. Zarys rozwoju historycznego, Warszawa
1968, s. 99.
59
Summary
The aim of the paper is to present selected economic problems of Zygmunt
Załęski (1892–1966), a leading organizer of new village movement from the
times of the Second Polish Republic and an outstanding co-initiator of so-called
“Wici” agrarism. During World War II under the German occupation Zygmunt
Załęski performed a function as a director of Agriculture Department of the Gov-
ernment Delegation for Poland.
Zygmunt Załęski left a multiplicity of socio-economic thoughts, from
which only some, related to organization of national economy, mainly agricul-
ture, rural reform, pricing, work and hidden unemployment have been selected
and discussed by the authors.
61
Arkadiusz Toporski
Instytut Historii Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach
Postawa ziemian guberni kieleckiej i radomskiej
wobec działalności ruchu niepodległościowego
w czasie I wojny światowej
Postawę polskiego społeczeństwa przed wybuchem I wojny światowej za-
zwyczaj interpretuje się poprzez odniesienie do dwóch przeciwstawnych orienta-
cji – antyrosyjskiej i antyniemieckiej. Dwubiegunowy podział postaw znajduje
zastosowanie w historii politycznej okresu, byłoby jednak nieporozumieniem
rozciągać go na ogół mieszkańców Królestwa Kongresowego. Dokumenty źró-
dłowe z epoki wskazują, że przeciętny obywatel kraju nie przejawiał u progu
niepodległości jakiejkolwiek aktywności politycznej i nie angażował się w spór
o orientację. Środowisko ziemiańskie nie odbiegało pod tym względem znacząco
od reszty społeczeństwa. W dyskusji na temat wyboru metody rozwiązania spra-
wy polskiej brało udział nieliczne grono właścicieli ziemskich – najczęściej
zamożni przedstawiciele arystokracji. Pozostali posesorzy całą uwagę poświęcali
własnym warsztatom rolnym i nie posiadali rozeznania w kwestii polityki mię-
dzynarodowej. Pokolenie wychowane na przełomie XIX i XX wieku nie do-
świadczyło bezpośrednio uczestnictwa w konflikcie zbrojnym. Wojna po-
wszechna była w kraju nieznanym zjawiskiem. Nikt nie potrafił przewidzieć jej
skutków. Niewielu Polaków wierzyło jednak w możliwość odzyskania pełnej
niepodległości na drodze czynu zbrojnego. Nastrój zwątpienia i dezorientacji
miał decydujący wpływ na postawy zajmowane przez społeczeństwo w latach
1914–1918.
Warunki do prowadzenia akcji niepodległościowej istniały przed wojną je-
dynie na terenie zaboru austriackiego. Kraków – jeden z głównych ośrodków
ruchu – położony był w pobliżu granicy Królestwa Polskiego, mimo to ziemianie
z Kongresówki mieli z nim niewielką styczność. Wśród właścicieli ziemskich
guberni kieleckiej i radomskiej trudno znaleźć osoby zaangażowane w akcję
niepodległościową przed lipcem 1914 roku. Spośród wąskiego grona działaczy
warto wymienić Zofię Zawiszankę – córkę posiadaczy majątku Goszczyce w po-
wiecie miechowskim. Zofia Zawiszanka od 1911 roku należała do Drużyn Strze-
leckich. Dowodziła żeńskim oddziałem, który składał się przede wszystkim ze
studentek oraz uczennic krakowskich szkół. Jej najważniejszym zadaniem było
prowadzenie kursów z przysposobienia wojskowego. Na kilka dni przed wybu-
62
chem wojny Zofia Zawiszanka porzuciła pracę szkoleniową i zajęła się działal-
nością wywiadowczą1.
Na obszarze Królestwa Polskiego rozwijał się ruch skautowy, który był
kuźnią kadr dla organizacji niepodległościowych. Skauting wspierało najczęściej
średniozamożne ziemiaństwo kultywujące patriotyczne tradycje. Jan Bukowski –
właściciel dóbr Michałowice w powiecie pińczowskim – zasłynął jako organiza-
tor obozów młodzieżowych dla I Zagłębiowskiej Drużyny Skautowej im. Cza-
chowskiego z Dąbrowy Górniczej. Do drużyny należało 2 synów Jana Bukow-
skiego – Jeremi i Jerzy2. Bardzo rzadkie były przypadki zaangażowania
arystokracji w prace ruchu. Wyjątek stanowił Juliusz Tarnowski – właściciel
największego majątku ziemskiego guberni kieleckiej oraz radomskiej i równo-
cześnie aktywny członek Stronnictwa Polityki Realnej. W Końskich istniała
drużyna skautowa, w której działali synowie Tarnowskiego. Drużyna odbywała
ćwiczenia na terenie dworu. Henryk Zawadzki – jeden z uczestników spotkań –
wspominał tamte czasy:
„Komendantem był Staś Malanowicz i wkrótce zebrał 12 chłopców w wie-
ku 12–14 lat, rekrutujących się z dzieci miejscowej inteligencji (…) i tutejszych
rzemieślników. Niedzielne spotkania skautów rozpoczynała część oficjalna,
później następowała musztra i ćwiczenia w parku. Stolarz dworski zrobił nam
laski (…), które używaliśmy do musztry. Tam później nauczyliśmy się jazdy na
rowerze, gry w piłkę nożną itp. Bardzo często po zbiórce byliśmy zapraszani do
pałacu na podwieczorek, gdzie do stołu podawał lokaj. Czasami były krótkie
czytanki z małych patriotycznych książek z biblioteki dworskiej”3.
Ziemianie guberni kieleckiej i radomskiej posiadali niewielki zasób wiedzy
na temat ruchu niepodległościowego rozwijającego się w Galicji. Środki maso-
wego przekazu wykorzystywane przez działaczy z zaboru austriackiego rzadko
kiedy docierały do majątków. Pojedyncze informacje wskazujące na cele oraz
idee przyświecające organizatorom ruchu przyjmowane były z dystansem i nie-
ufnością. Emisariusz Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Naro-
__________ 1 Z. Zawiszanka, Poprzez fronty. Pamiętnik wywiadowczyni 1 pułku piechoty Legionów
z 1914 roku, Warszawa 1928, s. 10–15; Taż, Polskie Drużyny Strzeleckie, [w:] Wierna
służba. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość 1910–1915, pod red. A. Piłsud-
skiej, Warszawa 1927, s. 28–34; B. Szabat, Postawy polityczne ziemiaństwa w Kieleckiem
na przełomie XIX i XX wieku, [w:] Aktywność gospodarcza ziemiaństwa w Polsce
w XVIII-XX wieku, pod red. W. Cabana i M. B. Markowskiego, Kielce 1993, s. 87–102. 2 M. Bukowska, Jan Bukowski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku. Słownik biograficzny, cz.
I, Warszawa 1992, s. 31–32; J. Bukowski, Karol Bukowski, [w:] Ziemianie polscy XX
wieku…, cz. I, s. 28–29; T. Kargol, Wędrówki niezamierzone. Ziemianie w podróży w cza-
sie pierwszej wojny światowej i wojen o granice II Rzeczypospolitej (1914–1921), [w:]
Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie IV. Ziemianie w podróży, t. II, pod red. H. Łaszkiewicza,
Lublin 2010, s. 202; K. Nurkowski, Był dwór. Obraz wsi i dworu w świetle pamiętników
rodziny Bukowskich z lat 1843–1939, Kielce 2000, s. 89–96. 3 Końskie. Zarys dziejów, pod red. M. Wikiery, Końskie 1998, s. 231.
63
dowego, który w pierwszych tygodniach wojny odbywał podróż służbową po
powiecie pińczowskim zaobserwował niepokojąco niski stan uświadomienia
politycznego miejscowej ludności. W raporcie sporządzonym po objeździe moż-
na przeczytać m.in.:
„Społeczeństwo polskie w powiecie pińczowskim we wszystkich swych
warstwach nie przedstawia w chwili obecnej żadnych mniej lub więcej skoordy-
nowanych walorów politycznych. Panuje tutaj powszechnie niemal gruntowna
dezorientacja polityczna, której przyczyn należy szukać przede wszystkim w nie
tylko absolutnym braku jakichkolwiek przebłysków wyrobienia politycznego ale
najbardziej w zupełnym braku rzeczowych i istotnych informacji o całokształcie
obecnej sytuacji, następnie zaś w bardzo odpornym na wszelkie hasła polityczne
usposobieniu większości społeczeństwa wspomnianego powiatu. (…) W szer-
szych i pełniejszych odpowiedziach z zupełną jednomyślnością wyrażanych
przez wszystkie kategorie wybitnych osób w powiecie słyszałem, że tak w war-
stwie ziemiaństwa, jak mieszczaństwa, nie mówiąc już o chłopach, [przed wojną]
niepodzielnie umysły pochłonięte były przez troskę o dobrobyt materialny. Poza
tę sferę życiową ani na krok nie wybiegały myśli nie tylko już liczniejszych
jakichś grup ale nawet wprost jednostek. W żadnej miejscowości nie umiano
wskazać ani jednej osoby, która by w okresie przedwojennym cieszyła się opinią
działacza politycznego, bodaj nawet opinią polityka w znaczeniu myślącego
politycznie lub mówiącego o polityce. Nie rozumiano i nie odczuwano potrzeby
zastanawiania się nad zagadnieniami wykraczającymi poza ramy kwestii osobi-
stych, wyłącznie związanych z bytem materialnym. Jednym słowem, cały powiat
pińczowski pod względem politycznym w przededniu wojny przedstawiał jak
najbardziej idealny ugór, na którym nawet przypadkowo nie kiełkowało żadne
ziarno”4.
Ziemianie guberni kieleckiej i radomskiej od pierwszych chwil wojny mieli
okazję osobiście przekonać się czym jest i o co walczy polski ruch niepodległo-
ściowy. Członkowie Drużyn Strzeleckich od początku sierpnia 1914 roku prze-
kraczali kordon graniczny i podejmowali próby prowadzenia działań operacyj-
nych na terenie Królestwa Kongresowego. Na szlaku bojowym często mijali
dwory ziemiańskie. Pierwsze kontakty i poczynione spostrzeżenia były raczej
optymistyczne. Powiat miechowski położony na granicy zaborów, mimo że
administracyjnie przynależał do państwa rosyjskiego, pod względem atmosfery
ciążył w kierunku autonomii galicyjskiej. Dzieje „pierwszego patrolu strzelec-
kiego” dowodzonego przez Władysława Belinę-Prażmowskiego stały się częścią
mitu Legionów Polskich. Ośmioosobowy patrol wkroczył na teren obwodu mie-
chowskiego pod osłoną nocy 3 sierpnia 1914 roku. Jego zadaniem było rozbicie
posterunku mobilizacji do armii carskiej, który mieścił się w Jędrzejowie. Od-
__________ 4 Archiwum Narodowe w Krakowie (dalej: AN Kraków) – Oddział w Spytkowicach, Archi-
wum Naczelnego Komitetu Narodowego (dalej: NKN), sygn. 873, Raport emisariusza De-
partamentu Wojskowego NKN z powiatu pińczowskiego z 1915 roku.
64
dział zaplanował postój na odpoczynek we dworze w Goszczycach, gdzie miesz-
kała rodzina Zofii Zawiszanki. Żołnierze zaproszeni zostali do mieszkania, mimo
że dotarli do niego wczesnym rankiem, kiedy wszyscy domownicy pogrążeni
byli we śnie. Ugoszczono ich śniadaniem, zaopatrzono w prowiant na drogę oraz
dwie pary koni do transportu. Ułani opuścili dwór o godzinie 700
rano. Misja
zakończyła się powodzeniem. Strzelcy triumfalnie powrócili do Goszczyc. Zofia
Zawiszanka pisała o ich przyjęciu:
„W tej chwili ukazali się pozostali członkowie siódemki, których w trium-
fie sprowadziliśmy do dworu. Tak cudnej, tak pełnej beztroski radości, jaka
zapanowała wtedy wśród nas – nie doznałam, ani nie widziałam nigdy w życiu –
przedtem, ni potem. Witało się tych chłopców, jak ocalone cudem drogie żywoty
bohaterskie – i jednocześnie, jak świetlany, zwiastuny znak zwycięstwa (…).
Wrażenie potęgowało się pod wpływem opowiadań: komisja mobilizacyjna
w Jędrzejowie uciekła na samą głuchą pogłoskę o krążących patrolach strzelec-
kich (…). Obrabowałyśmy grządki ze wszystkich białych i czerwonych kwiatów,
by porobić dwubarwne bukieciki, które przypinałyśmy ze wzruszeniem do si-
wych mundurów. Wyprosiłam sobie, jako szczególną łaskę, że oddział zostanie
na obiedzie (…). Spożywaliśmy go, jak jakąś ucztę radosną, śmiejąc się co chwi-
la jak dzieci z różnych wojennych anegdotek”5.
Pierwsze spostrzeżenia strzelców na temat ludności Królestwa Polskiego
nie były jednak trafne i dalsze doświadczenia ich nie potwierdziły. Członkowie
Drużyn Strzeleckich nie byli w oczach społeczeństwa żołnierzami walczącymi
o wolność ojczyzny. Postrzegano ich raczej jako oddziały pomocnicze armii
austriackiej, służące jej celom i interesom. Nieufność ludzi była dodatkowo pod-
sycana przez carskich urzędników, a także zwolenników orientacji prorosyjskiej,
którzy lansowali negatywny stereotyp strzelców. Pod adresem polskich formacji
zbrojnych padały fałszywe oskarżenia o okrutne traktowanie cywilów oraz pro-
wadzenie przymusowej akcji werbunkowej. Ulegali im przede wszystkim wło-
ścianie, lecz mieszkańcy dworów również podatni byli na antystrzelecką propa-
gandę. Jako przykład można wskazać rodzinę Zaborowskich z Brodów (powiat
stopnicki). Oddział legionistów zjawił się w ich majątku 28 sierpnia 1914 roku.
Żołnierze zostali co prawda ugoszczeni posiłkiem, jednak synowie wraz z całą
młodzieżą folwarczną ukryli się w lesie z obawy przed wcieleniem do wojska6.
__________ 5 Z. Zawiszanka, Poprzez fronty…, s. 14–15. 6 M. Sokolnicki, Rok czternasty, Londyn 1961, s. 228–231; I. Zaborowska, Pamiętnik
z wojny 1914 roku, Kielce 2001, s. 19; M. Przeniosło, Społeczeństwo Ziemi Radomskiej
w świetle raportów oficerów werbunkowych Naczelnego Komitetu Narodowego (1915–
1916), „Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego” 1999, t. 34, z. 2, s.
93. Zofia Zawiszanka napisała w pamiętniku pod datą 2 sierpnia 1914 roku: „ Co gorsza,
uciekający żołnierze pograniczni rozpuścili pogłoskę, że przyjdą sokoły, strasznyj narod,
którzy będą palili wsie i rżnęli nawet dzieci. Ze zgrozą miałam sposobność stwierdzić, że
i w Goszczycach przyjęła się ta potworna bajka”. Z. Zawiszanka, Poprzez fronty…, s. 4.
65
Drużyny Strzeleckie w pierwszym okresie wojny zmagały się z niedoborem
wyposażenia i trudnościami aprowizacyjnymi. Żołnierze liczyli, że braki uzupeł-
nią w terenie, dzięki pomocy miejscowej ludności. Musieli się jednak gorzko
rozczarować skoro społeczeństwo królestwa Polskiego, poza nielicznymi wyjąt-
kami, odmówiło im pomocy materialnej. Stosunek właścicieli majątków ziem-
skich do rekwizycji wojennych był specyficzny, bowiem mieszkańcy dworów
gotowi byli tolerować daninę na rzecz wojsk rosyjskich, austriackich, a nawet
niemieckich, lecz żądania legionistów uznawali za przejaw bezprawia i rabunek7.
Ignacy Daszyński, który w sierpniu 1914 roku pełnił funkcję Komisarza Cywil-
nego Wojsk Polskich na powiat jędrzejowski, w następujący sposób charaktery-
zował postawę ziemian wobec rekwizycji:
„Najgorzej zachowywała się szlachta polska. Wezmę dla przykładu pana
hrabiego Eustachego R. z Czapli Małych. Moskale zarekwirowali mu 4 konie,
Austriacy również, ale gdy mu Polacy zabrali 4 konie poleciał ze skargą na nich
do sztabu VII dywizji jazdy austriackiej. Elegancki, wyperfumowany zjawił się
u mnie prosząc o pisemne zwolnienie go z rekwizycji koni, bo została mu tylko
jedna klaczka do wożenia wody. Obiecałem kazać zbadać tę sprawę. Jakież było
moje zdziwienie, gdym w dwa dni później mógł go obserwować o 6 rano jadące-
go na wspaniałym wierzchowcu, a za nim masztalerza na również znakomitym
koniu! Jechał do austriackiego generała, widocznie na koniach pożyczonych, bo
przecież miał tylko jedną klaczkę! Sprawa tych koni pana hrabiego R. odbiła się
potem denuncjacjami aż w Wiedniu. Bogata pani R. w okolicach Częstochowy,
gdy jej Strzelcy zabrali 2 konie, udała się ze skargą do Niemców i ofiarowała
raczej im te konie! Byle nie Polakom. Później zjawił się w Krakowie, już
w Naczelnym Komitecie Narodowym, jakiś szlachcic z fotografią paru kucyków
zabranych mu przez podwody strzeleckie i odgrażał się, że roześle po całym
świecie 10 000 tych fotografii, aby udowodnić łupiestwo wojska polskiego.
Oczywiście wyszantażował sowitą zapłatę za te konie”8.
Istotnym czynnikiem przemawiającym na niekorzyść Legionów Polskich
była socjalistyczna przeszłość organizatora formacji – Józefa Piłsudskiego – oraz
wielu jego współpracowników. Strzelcy starali się manifestować dystans wobec
sporów politycznych toczonych w kraju przed wybuchem wojny, jednak ich
poczynania często interpretowane były przez społeczeństwo jako wyraz zapatry-
wań światopoglądowych dotyczących kształtu ustrojowego niepodległej ojczy-
zny. Przed chwilą wspomniano już, że komisarzem cywilnym w powiecie jędrze-
__________ 7 Archiwum Państwowe w Kielcach (dalej: AP Kielce), Archiwum Ordynacji Myszkowskiej,
sygn. 1175, k. 135–138; AN Kraków – Oddział w Spytkowicach, NKN, sygn. 879, Raport
oficera werbunkowego NKN z powiatu opatowskiego z dnia 14 czerwca 1916 roku; W.
Jaworski, Diariusz 1914–1918, Warszawa 1997, s. 10; K. Lenczowski, Pamiętnik kapelana
Legionów, Kraków–Krosno 1989, s. 83; M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 231; M. Wa-
lewska, Rok 1918. Wspomnienia, Warszawa 1998, s. 40–41. 8 I. Daszyński, Pamiętniki, t. II, Warszawa 1957, s. 168.
66
jowskim został w sierpniu 1914 roku Ignacy Daszyński – jeden z liderów ruchu
socjalistycznego w Galicji. Analogiczna funkcja w powiecie miechowskim po-
wierzona została Marianowi Malinowskiemu – robotnikowi z Zagłębia Dąbrow-
skiego, który znany był w kraju jako jeden z organizatorów Frakcji Rewolucyjnej
PPS. Jego siedziba umieszczona została w pałacu Aleksandra Wielopolskiego
w Książu Wielkim, co mogło być odczytane jako prowokacyjny gest wymierzo-
ny w większą własność ziemską i stronnictwo ugodowców9. Także w powiecie
iłżeckim kadry działaczy legionowych dobrano w nieostrożny sposób, co dopro-
wadziło do dyskredytacji ruchu w oczach miejscowej ludności. Strzeleccy emisa-
riusze potrzebowali wiele czasu, by naprawić popełnione błędy i zmienić wize-
runek organizacji. Oficer werbunkowy Departamentu Wojskowego NKN pisał
z Wierzbnika w sierpniu 1916 roku, kiedy sytuacja wydawała się opanowana:
„Powoli udaje nam się zwalczać z uporem i złośliwie wpajane tu w lud
przekonanie, podtrzymywane do dnia dzisiejszego przez wrogie nam jednostki,
że Legiony to bandyci i rewolucjoniści, które to epitety mają tutaj specjalne
znaczenie (…). Dopatrywać się tego należy w wypadkach rewolucyjnych 1905
roku, które silnie wstrząsnęły tutejszym powiatem, jako uprzemysłowionym
i posiadającym fabryki i kopalnie. Za liczne demonstracje i pochody ze sztanda-
rami po stłumieniu rewolucji przez rząd rosyjski jeszcze w okresie dwuletnim
pociągano tutejszą ludność do odpowiedzialności, wymierzając straszliwe kary,
które do tej chwili wspominają z przerażeniem. W momencie zjawienia się tu
pierwszych organizatorów Legionów, zjawili się ci sami ludzie, którzy dawniej
kierowali ruchem rewolucyjnym (…). Do otwartego biura werbunkowego zgła-
szali się jako ochotnicy przede wszystkim ludzie najwięcej żywotni, należący
poprzednio do organizacji, t. j. ludzie mający opinię uczestników w napadach na
monopole, koleje i kasy rządowe. I tu w samych początkach popełniono błąd
największy, bo zatrzymano ich na miejscu, tworząc z nich żandarmerię Legio-
nów; zaczęły się porachunki partyjne ze swymi przeciwnikami politycznymi;
robiono masami rewizje, aresztowania; goniono, strzelając do uciekających po
polach, wydawano wyroki śmierci, a nawet w jednym wypadku powieszono, czy
zastrzelono jakiegoś Żyda. (…) Na domiar złego, przysłany na stanowisko ofice-
ra werbunkowego chor. W. miał tutaj opinię biorącego czynny udział w rozlicz-
nych napadach urządzanych przez organizację”10
.
__________ 9 M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 212–213; J. Lewandowski, Galicjusz w Koronie w cza-
sie Wielkiej Wojny. Na podstawie dzienników Augusta Krasickiego i Jana Hupki, [w:] Mię-
dzyzaborowe kontakty ziemiaństwa, pod red. W. Cabana i S. Wiecha, Kielce 2010, s. 168–
173. Henryk Potocki pisał w liście do Aleksandra Wielopolskiego 14 sierpnia 1914 roku:
„Równocześnie z wojskiem austriackim wkraczają strzelcy polscy pod dowództwem Pił-
sudskiego, a główną figurą w sztabie jest poseł Daszyński. To ci daje charakterystykę tej
organizacji”. AP Kielce, Archiwum Ordynacji Myszkowskiej, sygn. 1162, k. 50–53. 10 AN Kraków, NKN, mf. 100 549, k. 108–109.
67
Legioniści stacjonujący w powiecie jędrzejowskim oskarżani byli o rozsie-
wanie propagandy socjalistycznej wśród miejscowych chłopów. Propaganda ta
miała być skierowana przeciwko księżom i panom. Adam Włosiński – proboszcz
parafii Imielno – pisał na ten temat w dzienniku:
„Otóż jeden z takich szubrawców miał się wyrazić do chłopów, iż przyczy-
ną obecnej wojny są kółka żywego różańca, kółka rolnicze, iż panowie i księża
wywołali wojnę, aby chłopów nazad do pańszczyzny przywieść i tym podobne
brednie zły jakiś człowiek nagadał, które się niezmiernie naszym niekrytycznym,
wprost głupim i przewrotnym umysłom spodobały, więc dalejże się burzyć,
bluźnić, wymyślać na nas księży, odgrażać się (…). Sprawcą tych zawichrzeń
okazali się socjaliści, zwłaszcza krakowscy, którzy w charakterze strzelców
(sokolików) pierwsi jako samozwańczy opiekunowie Polski wtargnęli w nasze
okolice i rozsiewając owe zasady starali się spokojne dotąd społeczeństwo pod-
niecić nie tylko do powstania, ale jeszcze więcej zależało im na to, by nasze
stany pokłócić między sobą i w mętnej wodzie ryby łowić”11
.
Negatywny stereotyp Legionów Polskich utwierdzała postawa takich osób,
jak porucznik Wacław Kostek-Biernacki. Biernacki służył na terenie powiatu
radomskiego, jako żołnierz żandarmerii polowej I Brygady. Dla wymuszenia
posłuszeństwa stawiał szubienice, na których wieszał chłopów pod pretekstem
prowadzenia działań dywersyjnych na korzyść armii carskiej. Większość wło-
ścian ukaranych dla przykładu była niewinna12
. W powiecie sandomierskim
powszechne było przekonanie, że w Drużynach Strzeleckich służą ludzie z mar-
ginesu społecznego oraz osoby z kryminalną przeszłością. Ksiądz Józef Rokosz-
ny wspominał w pamiętniku o sytuacji, której był naocznym świadkiem:
„Byłem w Sandomierzu. (…) Byli tam i strzelcy, i oni właśnie otworzyli
więzienie i wypuścili złoczyńców. Była przy tym charakterystyczna scena, jak po
otwarciu więzienia strzelcy w więźniach poznawali swych kolegów i witali się
z nimi przyjemnie. Więzienie świętokrzyskie służy dla cięższych przestępców.
Ładna komitywa i wyjaśnienie, kto tu jest w Strzelcach!”13
.
Upraszczając, można wyróżnić 4 typy postaw, jakie zajmowali ziemianie
w stosunku do Legionów Polskich: nieprzychylną, obojętną, przychylną nie
potwierdzoną czynnym wsparciem i przychylną połączoną z aktywnym zaanga-
żowaniem na rzecz ruchu. Pierwsza z tych czterech postaw zazwyczaj miała
w podtekście motywację natury politycznej. Drużyny Strzeleckie najczęściej
spotykały się z nieprzychylnością, a nawet wrogością, podczas kontaktów
z arystokracją i zamożnym ziemiaństwem, które pozostawało pod wpływem
haseł głoszonych przez Stronnictwo Polityki Realnej lub Narodową Demokrację.
Ziemiański elektorat partii konserwatywnych i narodowych uznawał ruch legio-
__________ 11 Archiwum Diecezjalne w Kielcach, Akta Parafialne II – Imielno, Kronika parafialna –
dziennik ks. Adama Włosińskiego z lat 1914–1917, sygn. II PJ-I/1, k. 14. 12 L. Berbecki, Pamiętniki generała broni, Katowice 1959, s. 101. 13 J. Rokoszny, Diariusz Wielkiej Wojny 1914–1915, t. I, Kielce 1998, s. 203.
68
nowy za konkurencyjną opcję polityczną. Z takiej perspektywy wydarzenia roz-
grywające się w kraju w czasie I wojny światowej miały nie tylko rozstrzygnąć
kwestię niepodległości, lecz także przesądzić o podziale wpływów w przyszłej
Polsce. Arystokracja i zamożna szlachta z wyraźną wyższością podchodziły do
legionistów, nie traktując ich jak równorzędnych partnerów do współpracy. Po-
stawę taką reprezentował m.in. Juliusz Zdanowski, który na kartach swego
dziennika próbował deprecjonować rolę formacji strzeleckich:
„Po okolicy jeździ znowu jakiś legionista. Co ci ludzie mają w głowie?
Opowiadają rzeczy, że słuchając je od człowieka, którego się nie zna, nie wia-
domo, co o tym sądzić; a inne znowu tak na brednie wyglądające, że wprost
uwierzyć nie można, żeby człowiek dorosły mógł je w dobrej wierze mówić, bo
przecież są granice głupoty ludzkiej. Dawniejsze tradycje ciążą na tych ludziach
(o ile rzeczywiście jest tam dobra wiara) i dawne metody działania tkwią im we
łbach bez widzenia zmiany w otoczeniu. Do jakich nieszczęść jeszcze doprowa-
dzić mogą ci ludzie? I nie widzą, jak bardzo na rękę idą właśnie nieprzyjaciołom
naszym. Opowiadają mi, że kiedyś w Słomnikach nawet wobec żandarma pioru-
nował legionista na Rosję i na Niemcy; i ta ciągła fikcja, że są odrębnym polskim
wojskiem i odrębnym polskim rządem i nie zdają sobie sprawy, że fikcję tę zre-
alizować można tylko za zgodą okupujących mocarstw”14
.
W zgodnej opinii legionistów, akcję prowadziło się najtrudniej na terenie
powiatu włoszczowskiego. Obszar ten zamieszkany był przez stosunkowo małą
liczbę ziemian, jednak miejscowa szlachta posiadała duże gospodarstwa, fortuny
i wpływy. W regionie żyło wielu działaczy związanych ze Stronnictwem Polityki
Realnej. Komendant okręgu Polskiej Organizacji Wojskowej charakteryzował
powiat pod względem stosunków społecznych w następujący sposób:
„Powiat włoszczowski jest terenem wielkiej własności ziemskiej (dobra pa-
na Niemojewskiego zajmują przeważną część gminy Oleszno, dobra pana Kar-
skiego gminy włoszczowskiej, dobra hrabiego Potockiego gminy Chrząstów,
pana Konarskiego gminy Kluczewsko, panowie Halpert – Szczekociny – i hrabia
Potocki – Moskorzew – posiadają liczne dobra w gminie Secemin, zaś gmina
Kurzelów posiada liczne dobra donacyjne). Wielcy obszarnicy, sympatyzując lub
będąc członkami Partii Polityki Realnej, nie solidaryzują się z hasłami demokra-
tycznymi, przeciwnie, pragną utrzymania monarchii oligarchicznej, w której
mogliby swoje wpływy wywierać. Średnia własność ziemska reprezentowana
jest bardzo słabo – prawie wcale – i w przeważającej części ulega wpływom
wielkich obszarników wstępując w ślady ich polityki. Mniejsza własność ziem-
ska nie wywiera wcale wpływu, zahukana lub zagrożona w stanie posiadania
__________ 14 J. Zdanowski, Dziennik z lat 1915–1935, t. 1, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we
Wrocławiu – Czytelnia Zbiorów Mikroformowych, sygn. 14023/II, s. 5.
69
przez wielkich obszarników, tym bardziej, iż rekrutują się przeważnie z drob-
nych dzierżawców”15
.
Mieczysław Kałużyński – oficer werbunkowy Departamentu Wojskowego
NKN – wysyłał do krakowskiej centrali raporty, których treść była zgodna
z obserwacjami poczynionymi przez komisarza POW. Kałużyński próbował
jesienią 1915 roku zorganizować w regionie poparcie dla ruchu niepodległo-
ściowego, napotkał jednak na przeszkody ze strony miejscowych konserwaty-
stów:
„Kiedy ja starałem się i robiłem kroki dla stworzenia organizacji rad naro-
dowych – napisał emisariusz w sprawozdaniu – powstała organizacja tzw. Komi-
tetu Filantropijno-Gospodarczego, legalnego, którą popierali i tworzyli wszyscy
realiści powiatu z hr. H. Potockim na czele. Charakterystycznym było, że wszy-
scy obywatele zajmujący stanowisko mniej lub więcej legionowe nie byli pro-
szeni na zawiązujące posiedzenie (…). Komitet powiatowy włoszczowski filan-
tropijno-gospodarczy składa się z hr. H. Potockiego, Z. Glinki, hr. Komorows-
kiego, hr. A. Potockiego, ks. Rzepczyńskiego, Maksymiliana Konarskiego (…).
Komitet wydelegował do mnie p. Glinkę, który mi oświadczył, że komitet nie
będzie zajmował się żadnymi sprawami politycznymi, nie może ze mną w tej
sprawie konferować. To zupełnie przerwało stosunki między mną i grupą reali-
stów”16
.
Sytuacja w powiecie opoczyńskim niewiele różniła się od atmosfery panu-
jącej w obwodzie włoszczowskim. Miejscowa grupa zamożnych właścicieli
ziemskich skupiała się wokół 2 postaci: Zygmunta Broel-Platera z Białaczowa
oraz Henryka Dembińskiego z Przysuchy. Legioniści nie mogli liczyć w tym
regionie na częste oznaki sympatii. O trudach pracy w takich warunkach pisał
oficer werbunkowy NKN Bohdan Hoff:
„Mała stosunkowo liczba inteligencji właścicieli ziemskich, oprócz bardzo
małych wyjątków, pod względem uświadomienia narodowo polskiego i zrozu-
mienia idei podporządkowania do potrzeb kultury narodu, daje dużo do myśle-
nia. Zauważyć można nie tylko strach przed Legionami ale wprost zanik jakie-
gokolwiek czynu lub odruchu fizycznego wychodzącego poza granicę frazesów
(…). Idea legionowa działa na nich dziwnie drażniąco i jak prawdziwi, a nie
szlachetni winowajcy sprawy narodowej na każdym kroku bronią się przed
prawdą dziejową obrzucając ideę Legionów całą masą kłamliwych wywodów,
kombinacji niebywałych (…), a często i przezwiskami, nie tylko wobec przed-
stawicieli idei ale, co gorsza, wobec włościan i chętnych mnożyć w nich wszyst-
kie zapędy szlachetne. Jest to najsmutniejsza kasta z dziejów narodowych, tym
__________ 15 Raport polityczny z obwodu włoszczowskiego Polskiej Organizacji Wojskowej (28 czerw-
ca 1917 roku), [w:] Raporty Polskiej Organizacji Wojskowej. Okręg kielecki i radomski
1915–1918, oprac. J. Z. Pająk, P. Wzorek, Kielce 2006, s. 116. 16 AN Kraków, NKN, mf. 100 551, k. 74–75.
70
smutniejsza, że pochodzi od synów i wnuków bohaterów roku 63 – zdeprawo-
wanych rządami moskiewskimi”17
.
Mieczysław Skrudlik, który prowadził komisariat werbunkowy w powiecie
sandomierskim zaobserwował wśród miejscowych ziemian szereg negatywnych
zjawisk, uniemożliwiających zmobilizowanie grupy do aktywnej pracy społecz-
nej. W jednym z jego sprawozdań można przeczytać:
„Szlachta sandomierska pod względem politycznym jest najzupełniej zgod-
na w kierunku ogromnie wygórowanych pretensji; zresztą linię demarkacyjną
stanowi wartość stanu posiadania. Ziemia sandomierska posiada 3 potężnych
kapitalistów ziemskich; ks. Radziwiłł – właściciel ogromnych włości w staszow-
skim i w Rytwianach, Karski, posiadający dobra w klimontowskim i Targowski,
właściciel wspaniałego majątku Winiary – stanowią świadomie grupę najzupeł-
niej odosobnioną, której naturalnie interes narodowy i polityczny jest interesem
kapitału. Grupę drugą stanowią średni i mali posiadacze. Przeważna ich część
politycznie jest niezmiernie słabo zabarwiona – jest szlachtą i to jej wystarcza.
Realistów grupuje około siebie p. Świeżyński – figura mocno szkodliwa,
wstrzymująca wszelki ruch śmielszy (opór przeciwko zakładaniu Macierzy)
widmem sytuacji wojennej, załamaniem frontu itd. Na szczęście wpływy p.
Świeżyńskiego nie są zbyt rozległe. Nieco odmienny typ stanowi p. Kamocki
z Mąkoszyna, swojego czasu główny współpracownik Sandomierzanina, czło-
wiek bezwarunkowo śmielszy, który jednakże demokratyzm pojmuje w sposób
jeszcze najzupełniej siedemnastowieczny, ściśle szlachecko-kastowy. W ogólno-
ści jednakże cechuje szlachtę sandomierską zdecydowany indyferentyzm poli-
tyczny, zupełny brak logiki i konsekwencji w myśleniu politycznym. Tło zaś
zasadnicze stanowi bardzo wyraźna, wyłażąca przy każdej sposobności, skórka
zajęcza. Odnosi się to do tych obaw płynących od wschodu, jak i uzewnętrznia
się w stosunku do c. i k. władz okupacyjnych. (…) Tak jednakże szlachta, jak
i kler nie potrafili wytworzyć nigdzie bliższego i szerszego kontaktu pomiędzy
dworem a wsią. Pod tym względem warunki są wręcz rozpaczliwe; nawet dwory
nastrojone całkiem (pozornie) na lewo wychodzą z założenia, że z chłopem nie
warto mówić. Na całym ogromnym szmacie Ziemi Sandomierskiej naliczyłem
dwa tylko dwory odnoszące się nieco odmienniej do tej kwestii”18
.
__________ 17 Tamże, mf. 100 283, k. 35. Henryk Dembiński wyraził swoją opinię na temat Legionów
Polskich na zjeździe ziemiańskim w Radomiu (27 października 1915 roku), używając na-
stępujących argumentów: „Należy uznać bohaterstwo, wysoki stopień ideowości i patrio-
tyzm legionistów. Jednakże Legiony muszą być uważane za krok wyraźnie apolityczny,
który mógłby się obrócić na szkodę narodu, gdybyśmy temu nie przeciwdziałali. Należy
ubolewać, że tyle sił dzielnych obecnie będących w Legionach nie może być obecnie wy-
zyskane w wewnętrznym organizowaniu się społeczeństwa. Nie należy legionistom poje-
dynczym, ani Legionom jako całości, w żaden sposób pomagać (…). Werbunkowi w Kró-
lestwie trzeba się stanowczo sprzeciwiać”. Tamże, k. 191–192. 18 Tamże, mf. 100 544, k. 203–204.
71
Nie mniej poważne zarzuty ciążyły na właścicielach majątków ziemskich
w powiecie iłżeckim. Szef miejscowego komisariatu werbunkowego posądził ich
o hipokryzję:
„Jest on jednym z najbardziej opornych powiatów – napisał autor raportu.
Idea Legionów podtrzymywana tu była przez nieliczne jednostki i by w obojęt-
ności nie rozpłynąć się zupełnie, wymagała niezmiernych wysiłków. (…) Reszta
inteligencji to dwory i plebanie. Większa ich ilość dawniej to twierdze zawiści,
obłudy i oporu. Albo zasłaniali się dyrektywą z góry lub wyszukaną grzeczno-
ścią, poza którą kryła się obawa lub obojętność. Nie brak było i takich, którzy
patetycznie rzucali frazesy o braku jedności narodowej, braku karności i posłu-
szeństwa, narzucaniu przez Legiony poglądów wbrew woli całego społeczeń-
stwa”19
.
Legioniści szybko rozczarowali się co do postawy arystokracji i zamożnego
ziemiaństwa. Mieli świadomość, że nie będą mile widzianymi gośćmi w salo-
nach pałaców. Nie mogli liczyć z tej strony na opiekę i pomoc materialną, choć
warunki do wsparcia istniały przez cały czas wojny. Legioniści w trakcie swych
przemarszów przez teren Królestwa Polskiego starali się unikać siedzib zamoż-
nej szlachty, gdzie traktowano ich protekcjonalnie. Jeden z komisarzy werbun-
kowych Departamentu Wojskowego NKN podsumował stosunek arystokracji do
ruchu niepodległościowego w następujących słowach:
„Unikano tylko przyjmowania oficerów Wojsk Polskich. W przypadkach,
kiedy staraliśmy się zachować względem tych panów według wszelkich wyma-
gań form towarzyskich, dawano nam odczuć z całą wielkopańską brutalnością
niechęć i nieprzyjaźń do nas. Zmuszeni też byliśmy natychmiast taktykę zmie-
niać i postępować z nimi w sposób tak bezwzględny, jak się postępowało z in-
nymi. Aby uniknąć tych ciągłych starć, rozmyślnie omijaliśmy dwory”20
.
Zdecydowana większość ziemian guberni kieleckiej i radomskiej z obojęt-
nością podchodziła do akcji Legionów Polskich. Mało kto w 1914 roku wierzył
w możliwość odzyskania niepodległości na drodze czynu zbrojnego. Zwątpienie
i bierność panujące w środowisku ziemiańskim często było treścią sprawozdań
oficerów wywiadowczych prowadzących rekonesans na obszarze Królestwa
Kongresowego. Jeden z emisariuszy twierdził, iż jest to efekt egzystencji w wa-
runkach zaborów:
„Stuletnia przeszło niewola i przemoc zbrojna walczących ze sobą państw,
jakkolwiek nie wyrwała doszczętnie z duszy ludu nadziei odzyskania niepodle-
głości, to jednak odebrała na ogół masom ludności polskiej zaufanie na dzisiaj do
sił własnych oraz w możność odzyskania wolności z bronią w ręku. Dlatego też
i Legiony Polskie, występujące w walce przeciw Rosji i idące w tej walce ramię
przy ramieniu z Niemcami, nie mogły wzbudzić w pierwszej chwili sympatii
__________ 19 Tamże, mf. 100 682, k. 292. 20 Tamże, mf. 100 281, k. 25–26.
72
wśród ludności, która na tak wielki moment nie była pod żadnym względem
przygotowaną, ludności przesiąkniętej przy tym głęboką, uzasadnioną wieko-
wym współżyciem nienawiścią dla Niemców. Masy ludności polskiej, wycho-
wane w karbach niewoli rosyjskiej, niezdolne były pojąć roli Legionów, jako
wojska narodowego, niezbędnego do odzyskania niepodległości. Dla mas wy-
chowanych pod ciężkim, demoralizującym panowaniem rosyjskim istniała tylko
możliwość dostania się pod władzę pruską lub austriacką, a nie mogła powstać
w przyćmionej, zahukanej niewolą ich mózgownicy idea niepodległości. Dlatego
do dnia dzisiejszego zmaga się dusza polska w wewnętrznej walce. Niewłaściwe
pytanie: Moskal, czy Niemiec, do dzisiaj jest niemal decydującym probierzem
czynów i myśli polskich mas”21
.
Autor innego sprawozdania podkreślał, że polskie społeczeństwo nie jest
przygotowane na przejęcie steru rządów we własnym kraju:
„Niewola sprawiła, że społeczeństwo polskie nie jest zaprawione do wła-
snego, jednolitego, szybkiego czynu, że brak mu powszechnej wiary we własne
siły. Z dawna zakorzenione przykazanie obronne – przetrwać – przygotowywało
grunt dla bierności. Królestwo nie odzyskało jeszcze sił po upadku rewolucji.
U steru instytucji publicznych wytworzonych pod rządem rosyjskim stoją ludzie
reakcji. Nie przemyśleli oni możliwości, które otwiera wojna obecna, nie wierzy-
li w nią, nie znali przygotowań polskich, o których wiedzieć nawet nie chcieli”22
.
Postawa obojętności wynikała po części z braku rozeznania w aktualnej sy-
tuacji geopolitycznej. W wielu częściach kraju problematyka legionowa pozo-
stawała nieznana nawet kilka miesięcy po wybuchu wojny. Do dworów ziemiań-
skich położonych na prowincji często docierała jedynie prawicowa prasa
z Warszawy, która przedstawiała niekorzystny i niezgodny z prawdą wizerunek
ruchu niepodległościowego. Brak rzetelnej informacji był bez wątpienia jedną
z przeszkód utrudniających zbliżenie oddziałów strzeleckich do szlachty. Na tę
kwestię zwracał uwagę autor sprawozdania obejmującego południową część
Królestwa Kongresowego:
„Niewątpliwie w pierwszej fazie wojny Królestwo nie odpowiedziało na
wezwanie Galicji jakimś żywiołowym odruchem zapału. Jest to fakt, któremu
zresztą tak bardzo dziwić się nie można. W Galicji ruch strzelecki istniejący od
dwóch lat pozyskał sobie sympatię ogółu i przygotował grunt pod ten zapał,
którego świadkami byliśmy wszyscy. W Królestwie ruchu tego nie znano; wie-
dziano o nim wyłącznie niemal z ironicznych i niechętnych mu wzmianek bru-
kowej prasy narodowo-demokratycznej. Ruchu tego nie popierała zresztą Austria
w tym stopniu, aby mu zapewnić środki oddziaływania na Królestwo lub choćby
nawet dopomóc do wytworzenia tamże przeświadczenia, że cieszy się on jej
wyraźną i zdecydowaną opieką. Przeciwnie, szereg szykan policyjnych zwróco-
__________ 21 Tamże, mf. 100 275, k. 366–367. 22 Tamże, mf. 100 415, k. 234–236.
73
nych z Galicji przeciw temu ruchowi, dawał wciąż sposobność prasie narodowo-
demokratycznej do pisania artykułów na temat tego, że jest to tylko czynnik,
którym Austria drażni Rosję, aby go się pozbyć przy pierwszej lepszej okazji.
Toteż wkraczające oddziały strzeleckie nie napotkały w Królestwie żadnego
przygotowanego gruntu i musiały go dopiero zdobywać własnymi siłami. Pracę
w tym kierunku utrudniał im niepomiernie ten fakt, że rząd austriacki nie zajął
w ogóle zdecydowanego stanowiska w kwestii polskiej, a przez cały szereg za-
rządzeń stawiał przeszkody robocie cywilnej”23
.
Ziemianie guberni kieleckiej i radomskiej często tłumaczyli swą bierność
dyrektywami płynącymi z Warszawy. Funkcje opiniotwórcze w środowisku
spełniały organizacje społeczne, takie jak: Centralne Towarzystwo Rolnicze,
Centralny Komitet Obywatelski, czy Związek Ziemian, a także partie polityczne
i posłowie do Dumy Państwowej, którzy bronili klasowych interesów. Można
jednak odnieść wrażenie, że postulat uzgadniania stanowiska z Warszawą był
tylko pretekstem do usunięcia się w cień i pozostawienia sobie na przyszłość
szerszego pola manewru24
.
Postawa obojętna niełatwa jest do odróżnienia od postawy przychylnej nie-
popartej konkretnym czynem. Komisarze werbunkowi w różnych powiatach
guberni kieleckiej i radomskiej odnotowywali przejawy pozytywnego stosunku
ziemian do Legionów Polskich. Sytuacja taka miała miejsce m.in. w części ob-
wodu pińczowskiego położonej na prawym brzegu rzeki Nidy, która jesienią
1914 roku została zajęta przez wojska austriackie. Autor raportu z tego obszaru
pisał w maju 1915 roku: „Obywatelstwo bez wyjątku prawie odnosi się przyjaź-
nie, niekiedy z entuzjazmem. Zorganizowanie obywatelstwa w Koła Pomocy dla
Legionów przedstawia trochę trudności dla zupełnego braku komunikacji, gdyż
__________ 23 Tamże, mf. 100 291, k. 80–83. Bezpośredni kontakt z polskimi żołnierzami często powo-
dował zmianę stosunku ludności do Drużyn Strzeleckich. Mieszkańcy wielu regionów nie
mieli jednak możliwości osobiście zetknąć się z galicyjskimi formacjami zbrojnymi. Jako
przykład można wskazać powiat opoczyński. Maciej Staszewski – komisarz werbunkowy
NKN w Opocznie – napisał w raporcie 21 października 1915 roku: „Robocie naszej prze-
szkadza zupełna obojętność w stosunku do sprawy Legionów. Sądzę, że przyczyna tej obo-
jętności tkwi w zupełnej nieznajomości Legionów, celu ich i zadań. Nigdy nie przechodziły
tu przez powiat, ani kwaterowały oddziały legionistów, nie było nigdzie tego bezpośrednie-
go zetknięcia się z wojskiem naszym, które stanowi najlepszy środek agitacji za Legionami.
Brak poczty, gazet, brak instytucji o charakterze społecznym, gdzie można by się czego-
kolwiek o Legionach, o celach naszych i zadaniach dowiedzieć, tłumaczy tę obojętność,
z którą się funkcjonariusz na każdym kroku spotyka”. Tamże, mf. 100 283, k. 195–196. 24 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), Centralna Agencja Polska w Lozannie, sygn. 84, k.
381; Polska Organizacja Narodowa, sygn. 15, k. 41–43; AN Kraków, NKN, mf. 100 283, k.
195–196, 200–201; mf. 100 527, k. 34; mf. 100 530, k. 237–238; mf. 100 551, k. 12–15,
34–36; AN Kraków – Oddział w Spytkowicach, NKN, sygn. 879, Raport oficera werbun-
kowego z powiatu stopnickiego z dnia 30 września 1915 roku; „Ziemia Kielecka” 1917, nr
12; J. Hupka, Z czasów Wielkiej Wojny. Pamiętnik nie kombatanta, Lwów 1937, s. 66; M.
Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 243.
74
nawet największe dwory mają zaledwie po 3–4 konie. W organizacji jest obecnie
koło ziemianek ze skalbmierskiego, które zajmuje się zbieraniem składek”25
.
Również sprawozdanie z powiatu jędrzejowskiego, które powstało w tym samym
czasie, wskazuje na przychylny stosunek dworów do Drużyn Strzeleckich:
„Obywatelstwo powiatu jędrzejowskiego, a w szczególności okolic Słomnik
i Proszowic na ogół przychylnie było usposobione dla sprawy Legionów. Za to
chłopstwo podczas inwazji rosyjskiej denuncjowało obywateli sympatyzujących
z Legionami i łącznie z Moskalami całymi wsiami rabowało ich mienie”26
.
Autorzy dwóch powyższych fragmentów wskazali główne przyczyny, dla
których ziemianie wstrzymywali się przed aktywnym poparciem ruchu niepodle-
głościowego. Pierwszą przyczyną była trudna sytuacja materialna wywołana
przez szkody wojenne, natomiast drugą obawa przed odwetem Rosjan, którzy
poszukiwali zemsty na osobach udzielających pomocy Drużynom Strzeleckim.
Atmosfera bierności lub skrywanej sympatii do ruchu niepodległościowego do-
minowała na zjazdach obywatelskich organizowanych w różnych częściach
guberni kieleckiej i radomskiej od wiosny 1914 roku. Zjazdy miały na celu kol-
portaż bieżących informacji oraz podjęcie próby uzgodnienia wspólnego stano-
wiska w obliczu nadchodzących wydarzeń. Systematyczne spotkania szlachty
odbywały się m.in. w majątku Usarzew rodziny Jabłońskich (powiat sandomier-
ski). W maju 1914 roku na zebranie zaproszeni zostali delegaci Drużyn Strzelec-
kich z Galicji: Władysław Belina-Prażmowski i Michał Sokolnicki. Władysław
Belina-Prażmowski od wielu lat utrzymywał z rodziną Jabłońskich stosunki
towarzyskie, natomiast Michał Sokolnicki miał wygłosić prelekcję na temat
organizacji i celów krakowskiego ruchu niepodległościowego. Patriotyczna at-
mosfera panująca w domu zrobiła na nim wrażenie:
„U państwa Jabłońskich w Usarzewie – napisał Sokolnicki po spotkaniu –
znalazłem atmosferę zupełnie odmienną i niezwykłą. Byli z góry przekonani
roboty i przygotowania wojskowe uważali za obowiązek. Pani Jabłońska mówiła
o tym wszystkim z rezerwą i z poczuciem jakby smutku; przypomniała mi znane
z opowiadań, ze wspomnień matki, przykłady kobiet 63-go roku. Pan Jabłoński
miał twarz pogodną dorodnego szlachcica, serce jego, ani myśli nie wahały się
przed niczym. Młodzież tego domu słuchała z upragnieniem nowej wieści”27
.
Nawet jeśli część ziemian odnosiła się z sympatią do Drużyn Strzeleckich,
zdrowy rozsądek nakazywał powściągliwość. Otwarte opowiedzenie się po stro-
nie ruchu niepodległościowego było zbyt dużym ryzykiem w początkowym
okresie wojny. Uchwały zapadające na zjazdach szlacheckich miały charakter
gry na zwłokę i nie mogły wydatnie przyczynić się do poprawy położenia legio-
nistów walczących w Królestwie Polskim. 30 sierpnia 1914 roku ziemianie gu-
berni kieleckiej obradowali w Kielcach, w siedzibie Dyrekcji Szczegółowej
__________ 25 AN Kraków, NKN, mf. 100 281, k. 73–96. 26 Tamże. 27 M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 156–157.
75
TKZ. Jedyną uchwałą podjętą na zebraniu był podatek na wojsko w wysokości
pół rubla z morgi. Po zakończeniu dyskusji delegacja ziemian udała się do Ko-
misarza Cywilnego miasta – Michała Sokolnickiego – w celu zakomunikowania
decyzji i poproszenia o urzędowy nakaz zapłacenia podatku, który miał stanowić
alibi na wypadek powrotu Rosjan. Postawa obywateli ziemskich guberni kielec-
kiej głęboko rozczarowała Sokolnickiego. Komisarz planował wyłonić lokalny
ośrodek władzy z udziałem miejscowej szlachty, lecz szybko przekonał się, że
zamiary niemożliwe będą do zrealizowania:
„Decyzja ziemiaństwa – zanotował Sokolnicki w pamiętniku – podcięła
moje śmiałe zamiary. Z chwilą bowiem, gdy wojsko nasze stało się Legionem
związanym za austriacką komendą, z chwilą, gdy Komisję Tymczasową zastąpił
Naczelny Komitet Galicji, moja rola jako komisarza wojsk polskich stała się
chwilowo tylko fikcją i mogła być utrzymana jedynie na czas przejściowy. Dla-
tego zamiarem moim było wytworzyć zarodek władz własnych Królestwa. Dla-
tego szukałem porozumienia z ludnością Kielc celem wytworzenia jakiegoś
grona ludzi zdolnego wziąć na siebie rządy lub chociażby współdziałanie z rzą-
dem przeze mnie kreowanym. Natrafiłem na martwy opór i inercję ślepego stra-
chu. Wtenczas nadzieja moja była jeszcze w ziemiaństwie. Może ta warstwa
zamożna i niezależna gotowa będzie do podjęcia częściowej przynajmniej odpo-
wiedzialności. Sugestie moje dla zjazdu w Kielcach szły po linii wytworzenia
przez zjazd ziemiański organu woli publicznej, którego ramieniem wykonaw-
czym byłyby dotychczasowe komisariaty. Sugestia ta okazała się niemożliwa do
spełnienia. Zanikały już wprawdzie pierwsze plotkarskie i bezmyślne pogłoski
i podejrzenia o reprezentowanym jakoby przez strzelców ruchu socjalnym; prze-
nikło zrozumienie, że jesteśmy wojskiem narodowym ale przestraszono się tym
bardziej. Cofnięto się poza nas – szaleńców, zasłonięto się plecami naszego
wojska i naszego ryzyka. Nie odebrano nam – samozwańcom – ani cząstki wzię-
tej przez nas odpowiedzialności. Naród polski – tak, naturalnie, samo się rozu-
mie; uczucie narodowe – i owszem, nawet stawały łzy w oczach i gotowe były
uściski otwartych dłoni; ale zaangażować się samemu, wziąć za siebie i kraj choć
część decyzji i odpowiedzialności – o, to przepraszam, to wystawiało kraj i ludzi
na straty, to było ryzykiem. Zasadniczo całe społeczeństwo we wszystkich swych
odłamach, w tym, co miało prawo mówić jego imieniem, w całej zbiorowości
publicznej, zgłaszało wobec wojny polską bierność”28
.
__________ 28 Tamże, s. 219–221. Podobny scenariusz miały lokalne zjazdy ziemiańskie, które odbyły się
w sierpniu 1914 roku w Jędrzejowie i Pińczowie. Uchwalono na nich opodatkowanie na
rzecz wojska polskiego i poproszono komisarzy cywilnych o wydanie stosownych naka-
zów. Autor raportu z powiatu pińczowskiego ze smutkiem pisał o miejscowym zjeździe
obywatelskim: „W kilka dni po ustanowieniu komisariatu wojsk polskich zjeżdżają się do
Pińczowa obywatele ziemscy. Zjeżdżają się w chwili, która już w tym czasie wymagała od
nich, by stali się momentalnie ludźmi z jednej strony w imię sprawy zdecydowanymi na
wszystko, z drugiej zaś, by poczuli w sobie hart i siłę do zbudzenia całej ludności, siłę już
76
Ziemianie guberni radomskiej w jeszcze większym stopniu dystansowali
się do ruchu niepodległościowego. Ziemia Radomska przez dłuższy czas pozo-
stawała pod panowaniem armii carskiej, zaś jej mieszkańcy nie mieli bezpośred-
niego kontaktu z Drużynami Strzeleckimi. Na pierwszych zjazdach obywatel-
skich po wybuchu wojny nie zapadły żadne decyzja wskazujące na zajęcie
stanowiska wobec akcji niepodległościowej. Na spotkaniu, które miało miejsce 3
września 1914 roku w Usarzewie był obecny ksiądz Józef Rokoszny. Zebranie
podsumował następującymi słowami: „Po tych relacjach wyłoniła się sprawa
praktyczna: czy pomagać tym oddziałom strzeleckim, które się już potworzyły.
Po dyskusji za i przeciw, głosowano: 24 nie pomagać do czasu zwycięstwa Au-
strii, 5 pomagać od dziś. Z tym się rozjechano”29
. Trzy dni później szlachta
zgromadziła się w Sandomierzu. Prelekcję na temat Drużyn Strzeleckich wygło-
sił ich przedstawiciel – Stanisław Skotnicki. Do zmiany stanowiska jednak nie
doszło. Ksiądz Rokoszny po raz kolejny zanotował z niepokojem: „Wreszcie
mówił p. Skotnicki gorąco o niepodległości Polski. (…) Kiedy się zapytał, co
panowie o tym myślą i czy biorąc rzecz praktycznie, gdyby od nas zażądano na
tę sprawę ofiar pieniężnych, czy dalibyście? Odpowiedziało mu głuche milcze-
nie”30
.
Właściciele ziemscy guberni radomskiej systematycznie spotykali się we
własnym gronie. Nie potrafili jednak uzgodnić wspólnego stanowiska i przystą-
pić do działania, choćby w symbolicznym wymiarze. Na jednym ze zjazdów
pojawił się reprezentant szlachty kieleckiej – Juliusz Zdanowski. Sytuacja miała
miejsce w październiku 1915 roku. Minęło kilkanaście miesięcy od chwili wybu-
wtedy tytaniczną niemal, jeśli zważymy wielką odporność psychiki społeczeństwa na czyn
polityczny podczas jego snu. Tym wymaganiom przybyli ziemianie sprostać nie potrafili.
Nie czuli w sobie żadnej siły. Zdawali, aż do przesady, sobie sprawę ze zbyt nieproporcjo-
nalnego stosunku swych sił i możności działania do masy społeczeństwa pokrytej po krót-
kiej chwilowej przerwie na nowo nieprzebitą skorupą apatii i bierności. (…) Absolutna
bezsilność, którą gwałtownie wyolbrzymiano, wykreśliła już kierunek dalszego stanowiska
ziemiaństwa. Nie wierząc, w przeświadczeniu swej bezsilności, w powodzenie polskiej ak-
cji zbrojnej, ziemianie postanowili zdziałać w tym kierunku wszystko, na co ich tylko mo-
gło stać. Uchwalono na zebraniu w komisariacie wojsko polskich rezolucję, w której wy-
stawili sobie świadectwo konfirmujące brak poczucia i wiary we własne siły, twierdząc, iż
nie godzą się z polskim ruchem zbrojnym. (…) Ziemianie więc powiatu pińczowskiego
w chwili czynu, w chwili jednak, która nie przemówiła do nich takimi efektami, które by
były zdolne ich poruszyć, zdobyć się tylko mogli na złożenie na ołtarzu ojczyzny pewnych
kwot pieniężnych w rozmiarach datków filantropijnych, jeśli nie obniżonych, to stanowczo
nie podwyższonych. Jest to zupełnie zrozumiałe. Składano pieniądze na ołtarzu ojczyzny,
nie wierząc zupełnie w rozpoczynające się na ołtarzu tym dzieło Polski walczącej. Dawano
oportunistycznie, z dużą nieraz domieszką szczerego współczucia dla nowozaciężnych
w szeregi armii polskiej”. AN Kraków – Oddział w Spytkowicach, NKN, sygn. 873, Raport
z powiatu pińczowskiego z 1915 roku. 29 J. Rokoszny, Diariusz Wielkiej Wojny…, t. I, s. 84. 30 Tamże, s. 89.
77
chu wojny, a ziemianie radomscy zachowywali się tak, jakby czas stanął w miej-
scu latem 1914 roku. Juliusz Zdanowski z nieskrywanym odcieniem ironii
wspominał spotkanie:
„Na kolacji u sławnego Wierzbickiego spotkaliśmy Arkuszewskiego, mego
dobrego znajomego. Zaprosił mnie na zebranie polityczne ziemian radomskich.
Wprowadzili tu zwyczaj, że co miesiąc specjalni referenci mają ich o bieżącej
polityce informować. Dotąd jednak zaszli niedaleko, bo dyskusja była na temat:
Nadeszła chwila do zorientowania się, co sądzimy o Legionach. Znać, że nie-
dawno są oswobodzeni, bo takich dyskusji u nas od roku się nie prowadzi. Dys-
kusja tego rodzaju wygląda na sąd boży lub turniej. Dyskusją sprawy się nie
rozwiąże; alea iacta est. Każdy zbiera swych stronników, bez względu jakby
wypadło głosowanie, które jeden z zebranych zaproponował i które miało obo-
wiązywać ziemian radomskich. Zdania były takie:
Legiony może w dobrej myśli poczęte, są jednak fałszywym krokiem i na-
leży przeciwdziałać ich powiększaniu, jako szkodliwych dla sprawy narodowej
Są niepotrzebne i nie należy ich popierać
Nie jako liczba, która mało znaczy, ale jako akt manifestacji polskiego du-
cha wojennego silnie zaważyły na zapatrywaniach Wiednia i Berlina; nie zapi-
sujmy dalej tej karty, żebyśmy jej właśnie nie popsuli, powiedział X. Lubecki
Jest to tak szlachetny poryw, że bez względu na jego wartość polityczną
zbierajmy składki na pomoc dla rannych i chorych
Legiony są jedyną drogą do celu. Popierajmy ją otwarcie, dowodził akurat
jeden z najzaciętszych do niedawna realistów. Zrobiło to trochę wesołe wrażenie.
Przy takiej różnolitości zdań ludzie się rozeszli. Przecież to jest ogień i wo-
da, których w czynie połączyć nie można”31
.
Jedynie niewielką część środowiska ziemiańskiego można zaliczyć do gro-
na sympatyków ruchu legionowego popierających akcję w sposób czynny. Istnia-
ło kilka form aktywnego wspierania Drużyn Strzeleckich. Pierwszą było wstą-
pienie w szeregi zbrojnych formacji. Znane są przypadki młodzieży z dworów
ziemiańskich, która ochotniczo zaciągnęła się do Legionów Polskich po wybu-
chu I wojny światowej. Pozytywny stosunek do ruchu niepodległościowego był
o wiele bardziej rozpowszechniony wśród przedstawicieli młodszego pokolenia
niż starszego. Maria Walewska upatrywała motywację tych postaw w następują-
cym fakcie:
„Stuletnia niewola pozbawiła to starsze, trzeźwe pokolenie nie tylko wiary
we własne siły ale i wiary w możliwość spełnienia tzw. marzeń ojców i dziadów
w kształcie odzyskania pełnej niepodległości Polski. To chyba właśnie ta bier-
ność znacznej części starszego społeczeństwa, roniącego tylko łezkę nad naszą
biedną ojczyzną, pchała przed wojną młodzież (i mnie też) do szeregów strzelec-
__________ 31 J. Zdanowski, Dziennik…, s. 89.
78
kich, gdzie mówiło się głośno i pewnie o wywalczeniu własnymi siłami niepod-
ległości nie tyle wymarzonej, ile koniecznej do życia i rozwoju całego narodu”32
.
Wśród młodzieży ziemiańskiej Królestwa Polskiego zaobserwować można
zjawisko fascynacji ruchem legionowym. Trudno powiedzieć, na jak szeroką
skalę ono występowało. Nie należy jednak lekceważyć jego skutków, które były
widoczne w czasie I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej, w okresie
międzywojennym, a także w latach 1939–1945. Adam Grodziński – syn właści-
cieli majątku Oblas w powiecie radomskim – był naocznym świadkiem wkro-
czenia Drużyn Strzeleckich do Warszawy jesienią 1915 roku. Na kartach swego
pamiętnika wspominał to wydarzenie jako chwilę poczucia dumy narodowej
i wiary w pomyślną przyszłość ojczyzny:
„W czasie uroczystego wkroczenia Legionów do Warszawy stałem ze szko-
łą na Krakowskim Przedmieściu w szpalerze, a z tyłu mieliśmy Pałac Staszica
i pomnik Kopernika. Generał Szeptycki jechał wtedy na czele, na pięknym ka-
rym, czy skarogniadym koniu z gwiazdką. Jakbym go teraz widział. Ale naj-
większe wrażenie zrobił na mnie mały oddziałek ułanów, który przejeżdżał zaku-
rzony na zmęczonych koniach Alejami Ujazdowskimi w stronę Mostu
Poniatowskiego. Byli to pierwsi żołnierze polscy, jakich w życiu widziałem.
Biegłem za tym oddziałkiem połykając łzy ze wzruszenia. Byliśmy przecież
urodzeni w niewoli i przy tym karmieni romantyzmem”33
.
Mimo patriotycznego zapału charakterystycznego dla przedstawicieli mło-
dego pokolenia ziemiaństwa, nie doszło w środowisku do werbunku na szeroką
skalę. Sprzeciw rodziny z pewnością poskramiał wojskowe ambicje młodzieży.
Poza tym, w pierwszym okresie wojny, kiedy sytuacja militarna na froncie nie
była ustabilizowana i wielokrotnie dochodziło do zmiany władzy, otwarte opo-
wiedzenie się po stronie ruchu niepodległościowego niosło ze sobą zbyt duże
ryzyko. Trudno ustalić, jak wielu ziemian z guberni kieleckiej i radomskiej wstą-
__________ 32 M. Walewska, Rok 1918…, s. 71. 33 A. Grodziński, Wspomnienia z lat 1900–1973, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we
Wrocławiu – Czytelnia Zbiorów Mikroformowych, sygn. 15674/II, s. 28. Kult Józefa Pił-
sudskiego miał swych wyznawców również w środowisku zamożnego ziemiaństwa. Juliusz
Targowski – syn właścicieli majątku Czyżów Szlachecki (powiat sandomierski) – opisał
w pamiętniku pierwsze spotkanie z komendantem Legionów Polskich, które miało miejsce
w Warszawie okupowanej przez Niemców: „Wyraźniej wryła mi się w pamięć wizyta ko-
mendanta Piłsudskiego, który przychodził do naszego mieszkania w Alei Róż na tajne
konwentykle z moim ojcem i innymi spiskowcami. Może dlatego, że już wtedy, obok ryn-
grafu z wizerunkiem Matki Boskiej, nad moim łóżkiem przybite były pluskiewkami dwie
pocztówki przedstawiające ks. Józefa Poniatowskiego i Józefa Piłsudskiego. Komendant
tego dnia przyszedł w asyście Sosnkowskiego lub Szeptyckiego. W przedpokoju leżała nie-
bieska maciejówka i szable. Cicho się tam wsunąłem, wsadziłem maciejówkę na moją gło-
wę i próbowałem do mojej nikłej figurki dopasować jego szablę. Nagle drzwi od gabinetu
się otworzyły i ukazała się wąsata, uśmiechnięta twarz komendanta. Skonfundowany, wy-
cofałem się do dziecinnego pokoju”. J. Targowski, Wspomnienia, Kraków 1997, s. 14.
79
piło do Legionów. Dla zobrazowania problemu wymienić można następujące
osoby: Władysław Belina-Prażmowski (Rożki – powiat sandomierski), Stanisław
Skotnicki (Skotniki – powiat sandomierski), Antoni Jabłoński (Usarzew – powiat
opatowski), Edward Kleszczyński (Skrzeszowice – powiat miechowski), bracia
Kozłowscy (Przybysławice – powiat miechowski), Czesław Bankiewicz (Świąt-
niki – powiat pińczowski), „Bończa” Karwacki (Paśmiechy – powiat pińczow-
ski), Juliusz Bagniewski (Boże – powiat kozienicki), Bohdan Kosiński (Mącho-
cice – powiat kielecki), Aleksander i Szymon Konarscy (Hołudza – powiat
stopnicki), Andrzej Suchecki (Rembieszyce – powiat jędrzejowski), Kazimierz,
Stanisław i Zygmunt Hemplowie (Wolica – powiat kielecki). Część z wyżej
wymienionych poniosła śmierć na polu walki. Inni przetrwali okres I wojny
światowej, wojny polsko-bolszewickiej i w wolnym kraju doczekali się najwyż-
szych odznaczeń wojskowych34
.
__________ 34 „Przewodnik Kółek i Stowarzyszeń Rolniczych w Królestwie Polskim” 1918, nr 51–52; W.
Belina-Prażmowski, Pierwszy patrol strzelecki, [w:] Wspomnienia legionowe, pod red. S.
Falkiewicza i J. Jędrzejewicza, t. II, Warszawa 1925, s. 15; Z. Dobiecki, Z przeżytych lat.
Pamiętnik z lat 1898–1939, t. I, rps, Biblioteka Narodowa w Warszawie – Zakład Rękopi-
sów, sygn. III 9793, s. 49; M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 219–221; T. Zwierkowski,
Wspomnienia pisane w roku 1969 z lat 1901–1939, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich
we Wrocławiu – Czytelnia Zbiorów Mikroformowych, sygn. 15420/III, s. 59; J. Bagniew-
ski, Juliusz Bagniewski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. I, s. 7–8; J. Kleszczyński,
Edward Kleszczyński, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. III, s. 84–86; S. Konarski,
Szymon Konarski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. IV, s. 74–75; M. Kosiński, Boh-
dan Kosiński, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. III, s. 88–89; P. Łoś, Aleksander Ko-
narski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. VII, s. 60–62; M. B. Markowski, Ziemiań-
stwo w województwie kieleckim podczas wojny polsko-rosyjskiej 1919–1920, [w:]
Ziemiaństwo a ruchy niepodległościowe w Polsce XIX-XX wieku, pod red. W. Cabana i M.
B. Markowskiego, Kielce 1994, s. 137–147; H. Orzechowska, Stanisław Skotnicki, [w:]
Ziemianie polscy XX wieku…, cz. V, s. 150; A. Rupniewska, Andrzej Suchecki, [w:] Zie-
mianie polscy XX wieku…, cz. V, s. 161–163; Z. Janota-Bzowski, Dzieje rodziny Hemplów,
Warszawa 1987, s. 124–128. Stanisław Linowski z Ziemblic (powiat pińczowski) pisał
o próbach wstąpienia do wojska polskiego w czasie wojny: „1 września 1917 roku przyje-
chałem do szkoły, już do ostatniej, 8-mej klasy, oczywiście gimnazjum starego typu. W tej
ostatniej klasie sytuacja moja się skomplikowała, popadłem w zatarg z profesorem matema-
tyki i miałem niewielkie szanse na pomyślny wynik egzaminów maturalnych. Wraz
z dwoma, również zagrożonymi, kolegami postanowiliśmy porzucić szkołę i zaciągnąć się
do Legionów Piłsudskiego. Gdy zgłosiliśmy się do Komendy Placu Legionów w Kielcach
oficer uzupełnień miał jednak wątpliwości, czy może nas przyjąć, byliśmy uczniami, ja ja-
ko najstarszy miałem zaledwie 18 lat, a więc według ówczesnych przepisów daleko nam
było do pełnoletniości. O naszym losie miał zadecydować pułkownik, którego przyjazdu
oczekiwano. Nazajutrz zgłosiliśmy się ponownie. Za biurkiem siedział pułkownik Włady-
sław Sikorski. Rozmowa była krótka. Jeżeli chcecie wstąpić do Legionów, musicie przed-
tem zdać maturę, w I Gimnazjum w Częstochowie są za miesiąc egzaminu dla eksternów,
porozumiałem się już, aby was przyjmowali, po maturze do podchorążówki. (…) Maturę
zdaliśmy ale do podchorążówki już nie było po co jechać. Coś się w polityce zepsuło. Pił-
sudski odmówił przysięgi na wierność cesarzom Niemiec i Austrii. Legiony zostały roz-
80
Poparcie ruchu niepodległościowego przez dwory ziemiańskie najczęściej
przybierało postać pomocy materialnej. Strzelcy, wkraczając na teren Królestwa
Kongresowego w sierpniu 1914 roku, liczyli na możliwość zorganizowania
w majątkach ziemskich kwater i zdobycia zaopatrzenia. Arystokracja – jak już
powiedziano – odwróciła się plecami do legionistów, lecz średniozamożna i ubo-
ga szlachta przeważnie nie odmawiały wsparcia, gdy zostały o nie poproszone.
Zofia Zawiszanka, która prowadziła w południowej części kraju pracę wywia-
dowczą, wykorzystywała więzy pokrewieństwa oraz własne stosunki towarzy-
skie sprzed wojny. W dworach zawsze przyjmowano ją z otwartymi rękami,
mimo że było to niebezpiecznym przedsięwzięciem, ponieważ strzelecka wy-
wiadowczyni była ścigana przez rosyjską żandarmerię. Zofia Zawiszanka napisa-
ła w pamiętniku na temat stosunków z miejscowym ziemiaństwem:
„Nie upłynęło i 2 godzin, gdy znów wyjeżdżałam z Rzeszówka odprowa-
dzana przez matkę mojej kuzynki, która miała mnie zapoznać z owymi sąsiadami
w Rakoszynie. Państwo Sucheccy okazali się niezmiernie sympatyczni i pomogli
mi z całym przejęciem ułożyć marszrutę w kierunku Miechowa. Ponieważ były
tam rozsiane co parę mil dwory znajome lub takie, od których można było spo-
dziewać się pomocy, więc uchwaliliśmy jechać rzemiennym dyszlem od jednego
do drugiego. Zdaje mi się, że przebyłam dwie takie stacje między Rakoszynem
a Miechowem w tymże dniu i nigdzie na ludzkiej uczynności się nie zawiodłam.
Przyjmowano mnie tak, jakby odwiezienie mnie było zupełnie naturalnym obo-
wiązkiem”35
.
Własną rodzinę na niebezpieczeństwo narażała również Janina Czaplińska
– właścicielka dóbr Sycyna, położonych w powiecie kozienickim. Janina Cza-
plińska utrzymywała kontakt z tajnym łącznikiem legionowym, który zostawił
we dworze na przechowanie materiały wybuchowe. Równocześnie w majątku
kwaterował sztab armii carskiej. Maria Rutkowska – córka właścicieli folwarku
– wspominała sytuację grożącą w każdej chwili dekonspiracją i surowymi repre-
sjami:
„Czasem przybywali pod przybranym nazwiskiem – sytuacja życiowa tego
wymagała – niektórzy służyli w Legionach. W różnych porach i okolicznościach
w czasie I wojny światowej zjawiał się niejaki Jarosław. Nikt – prócz matki – nie
wiedział, czy było to imię, czy pseudonim. Pojawiał się i znikał. Często rozma-
wiał z matką w jej pokoju przy zamkniętych drzwiach. Czasem o wieczornej
godzinie ktoś go z lasu wygwizdywał – w oka mgnieniu już go nie było. Zgodnie
z umową mógł swobodnie wejść przez werandę, gdy Wanda grała jego ulubione
mazurki Chopina. Kiedyś przyniósł ciężki kuferek, prosząc o przechowanie.
Matka bez namysłu kazała go wsunąć pod łóżko. Spoczywał tam długie tygo-
wiązane, a legioniści zamknięci za drutami w Szczypiornie i Beniaminowie”. S. Linowski,
Silva rerum, t. I, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu – Czytelnia Zbio-
rów Mikroformowych, sygn. 15366/III, s. 66–67. 35 Z. Zawiszanka, Poprzez fronty…, s. 134–135.
81
dnie, a gdy Jarosław w końcu przyszedł po niego, pokazał matce jego zawartość:
były to bomby i granaty szczelnie opakowane. To ja na tym spałam? Oczywiście
– brzmiała odpowiedź – przecież były zabezpieczone”36
.
Legioniści na gościnne przyjęcie mogli liczyć nie tylko w zaprzyjaźnionych
dworach. Niektórzy ziemianie bez względu na stosunki towarzyskie i rodzinne
powiązania czuli moralny obowiązek udzielenia pomocy rodakom przelewają-
cym krew za wolność ojczyzny. Żołnierze Drużyn Strzeleckich od czasu do
czasu spotykali się z taką postawą, którą próbowali tłumaczyć tradycjami patrio-
tycznymi. Jako przykład można wskazać fragment wspomnień Wincentego Sol-
ka, dotyczący walk toczonych przez Legiony Polskie w powiecie sandomierskim
jesienią 1914 roku:
„Kiedy przejeżdżamy koło jakiegoś dworku (dworów w tych stronach jest
dużo) i widzę stojącego na ganku ziemianina wyjeżdżam z szeregu i proszę go
o podarowanie mi uzdeczki lub chociaż wędzidła. Uprzejmy gospodarz podaro-
wał mi jedną z kilku posiadanych, a ja podziękowałem mu wyjaśniając powód
mej prośby. Na noc stajemy znów w jakimś dworze, gdzie po ulokowaniu koni
wzywają nas do dworskiej kuchni na kolację. W obszernej i czystej kuchni zwra-
ca uwagę duży piec chlebowy, zza którego odzywa się ćwierkanie świerszczy
i stół zastawiony takimi specjałami, jak kartofle ze słoniną, mleko i świeży chleb.
Całym patrolem zasiadamy na ławach z obu stron stołu i pochłaniamy te rzeczy-
wiście dla naszych młodych żołnierskich żołądków specjały”37
.
Część dworów ziemiańskich brała udział w ogólnopolskich akcjach pomo-
cy na rzecz Legionów. Społeczeństwo w całym kraju organizowało zbiórki pie-
niędzy dla inwalidów wojennych oraz rodzin żołnierzy walczących na froncie,
które pozostały bez źródła utrzymania. Ziemianki były zaangażowane w szycie
bielizny, odzieży i wysyłanie paczek z prowiantem dla wojska. Rodzina Różyc-
kich urządziła w Opatkowicach Murowanych (powiat jędrzejowski) szpital po-
lowy dla rannych strzelców. Nie należy również zapominać o pomocy doraźnej,
która nie była ujęta w ramy organizacyjne, lecz niejednemu legioniście pozwoliła
przetrwać ciężkie chwile38
.
__________ 36 M. Rutkowska, Pani na Sycynie, Wrocław–Janowiec–Radom 1998, s. 91. 37 W. Solek, Pamiętnik legionisty, Warszawa 1988, s. 44. 38 AAN, Polska Organizacja Narodowa, sygn. 15, k. 33; AN Kraków, NKN, mf. 100 527, k.
206; Zbiór Legionów, sygn. 55, Notatki dotyczące I Brygady Legionów Polskich; „Ziemia
Kielecka” 1916, nr 3, 15; R. Horoszkiewicz, W pierwszym pułku. Notatki legionisty, War-
szawa 1935, s. 15–16; T. Kasprzycki, Kartki z dziennika oficera I Brygady, Warszawa
1934, s. 263; A. Kotarba, Pamiętnik żołnierski sierżanta I Brygady Józefa Piłsudskiego,
Warszawa 1938, s. 41; K. Lenczowski, Pamiętnik kapelana Legionów…, s. 40, 63–65, 71–
72, 83, 86–87; A. Łempicki, Żywot przeciętnego ziemianina polskiego w I połowie XX wie-
ku. Wspomnienia, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu – Czytelnia Zbio-
rów Mikroformowych, sygn. 15363/II, s. 26; S. Pomarański, W awangardzie (ze wspo-
mnień Piłsudczyka), Warszawa 1916, s. 14; T. Rozwadowski, Wspomnienia z Wielkiej
Wojny 1914–1915, rps, Biblioteka Główna Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
82
Można przypuszczać, że momentem przełomowym z punktu widzenia sto-
sunku ziemian do ruchu niepodległościowego była ewakuacja wojsk rosyjskich
z Królestwa Polskiego w połowie 1915 roku. Do tej chwili dominowała dyrek-
tywa bierności i wyczekiwania dyktowana strachem przed carskimi represjami.
Pod okupacją austriacką zagrożenie ze strony Rosji stawało się coraz mniej real-
ne. Oficerowie werbunkowi Legionów Polskich mogli w miarę swobodnie pro-
wadzić agitację, która miała na celu pozyskanie przychylności społeczeństwa.
Właściciele ziemscy byli jedną z najważniejszych grup objętych planem akcji
propagandowej. Kierownicy ruchu legionowego w pełni uświadamiali sobie, jak
dużą rolę społeczną odgrywa środowisko ziemiańskie. Za pośrednictwem dwo-
rów szlacheckich próbowali dotrzeć do włościan, a w dalszej perspektywie rów-
nież do księży oraz przedstawicieli inteligencji wiejskiej. Sprawozdania nadsyła-
ne przez komisarzy werbunkowych z terenu guberni kieleckiej i radomskiej
wskazują, że właściciele ziemscy wraz z upływem czasu stawali się coraz bar-
dziej otwarci na współpracę z ruchem niepodległościowym. W niektórych po-
wiatach osobiście starali się inicjować zbliżenie z legionistami. Platformą do
dyskusji i wymiany poglądów były zebrania obywatelskie39
. Maciej Łaszczyński
– oficer werbunkowy w Kozienicach – przedstawiał relację z jednego z takich
zebrań:
– Oddział Zbiorów Specjalnych, mf. 194, s. 108; F. Składkowski, Moja służba w Bryga-
dzie, Warszawa 1932, s. 84; R. Starzyński, Cztery lata wojny w służbie komendanta. Prze-
życia wojenne 1914–1918, Warszawa 2012, s. 71; A. Strug, Odznaka za wierną służbę,
Warszawa 1957, s. 27; I. Zaborowska, Pamiętnik z wojny…, s. 20; S. Żmigrodzki, Przed
i po 6 sierpnia. Wspomnienia oficera łączności I Brygady, Warszawa 1935, s. 72; U. Oet-
tingen, Dobroczynność czy patriotyczny obowiązek? Pomoc społeczeństwa polskiego na
rzecz Legionów Polskich 1914–1918, [w:] Dobroczynność i pomoc społeczna na ziemiach
polskich w XIX, XX i na początku XXI wieku, t. II, pod red. M. Przeniosły, Kielce 2010, s.
113–134. 39 AN Kraków, NKN, mf. 100 275, Sprawozdanie ze stanu Królestwa Polskiego w lipcu
i sierpniu 1915 roku; mf. 100 283, k. 193–194; mf. 100 390, k. 402–405; mf. 100 510, k. 1–
2; mf. 100 534, k. 113-114; mf. 100 538, k. 169; mf. 100 549, k. 138; mf. 100 551, k. 111;
mf. 100 682, k. 360; AN Kraków – Oddział w Spytkowicach, NKN, sygn. 879, Raport Ju-
liusza Ulrycha z obwodu kieleckiego z dnia 5 czerwca 1915 roku; sygn. 918, Sprawozdanie
z odprawy oficerów werbunkowych z dnia 29–30 marca 1916 roku; Dane polityczne ko-
mendy okręgu kieleckiego (10 grudnia 1916 roku), [w:] Raporty Polskiej Organizacji Woj-
skowej…, s. 30; Biblioteka Główna Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach – Od-
dział Zbiorów Specjalnych, Materiały Władysława Kosterskiego-Spalskiego, t. VIII, s. 21–
23; U. Oettingen, Dwór w latach I wojny światowej w Królestwie Polskim (w świetle mate-
riałów Polskiej Organizacji Wojskowej), [w:] Dwór a społeczności lokalne na ziemiach
polskich w XIX i XX wieku, pod red. W. Cabana, M. B. Markowskiego i M. Przeniosło,
Kielce 2008, s. 281–295; M. Przeniosło, Akcja werbunkowa do Legionów Polskich na Kie-
lecczyźnie, [w:] Między Wisłą a Pilicą. Studia i Materiały Historyczne, t. III, pod red. K.
Brachy i S. Wiecha, Kielce 2000, s. 210.
83
„Z Janowca pojechałem do Janowic, okolicznego majątku pp. Czaplińskich
T., gdzie zebrała się grupka działaczy i działaczek miejscowych. Odbyła się
konferencja w sprawach bieżących. Tu spotkałem się z dwoma agentami, jeden
z POW, drugi zastrzegając się wprawdzie, że oficjalnie jako delegat W. N. nie
zajmuje żadnego stanowiska w tej sprawie, starał się wykazać zbędność werbun-
ku i szkodliwość nawet. Obydwaj robili wrażenie trochę studenckich polityków.
Ostatecznie p. Czapliński i pp. Jagminowie, jak również p. Marcinkowska, któ-
rzy brali żywy udział w dyskusji (reszta słuchała biernie), przyrzekli pomoc
w werbunku i stoją na stanowisku D. W. (…) Na zebraniu odbytym dwa dni
później w Kozienicach, na którym wielu było członków POW, Kom. Rat.,
w atmosferze na ogół sympatycznej, zwłaszcza że było kilku obywateli uważa-
nych za naszych bezwzględnych wrogów (dobrym objawem było, że przyszli
i brali udział w dyskusji) podnoszono, że najważniejszą przeszkodą w szerzeniu
się naszej myśli politycznej na wsi jest bieda i bezwzględne postępowanie władz
austriackich”40
.
Od połowy 1915 roku Legioniści coraz częściej spotykali się z przejawami
sympatii ze strony ziemiaństwa. Autor raportu obejmującego gubernię kielecką
i radomską napisał:
„Stosunek ludności polskiej do Legionistów, jakkolwiek nie zmienił się ra-
dykalnie, to jednak polepszył się znacznie. Dawne, wrogie niemal miejscami
usposobienie ludności względem Legionów z wolna zanika; na jego miejsce, pod
wpływem oddalania się Rosjan i stosunków z rodzinami legionistów oraz z ko-
łami niepodległościowymi, daje się odczuć ciepły nastrój wśród więcej uświa-
domionych kół ludności. (…) Ludność wyczerpana ogólnie długo trwającą wojną
i opłakanymi warunkami ekonomicznymi nie jest w stanie nie tylko powziąć
samodzielną decyzję, lecz nie ma sił zamanifestować silniej swych uczuć, otrzą-
snąć się w całości z apatii i w swej masie myśleć o czymkolwiek więcej poza
tym, co jest jej w dzisiejszych warunkach bezpośrednio do życia potrzebne.
__________ 40 AN Kraków, NKN, mf. 100 283, k. 202–203. Zebrania organizowane przez oficerów wer-
bunkowych często kończyły się niepowodzeniem. Na początku trudno było przełamać wza-
jemną niechęć i uprzedzenia. Na ten temat pisała we wspomnieniach Eleonora Fryczowa
z majątku Probołowice w powiecie jędrzejowskim: „Dla omówienia chwili bieżącej p. Ka-
rol Bukowski zaprosił dziś na 2-gą godzinę najbliższych sąsiadów. Legionista emisariusz,
p. Ulrych, doskonale przemawiał o całej działalności Legionów, dyskusji jednak wywiązało
się niewiele, bo też zebranie, aż przykro, było nieliczne, wszyscy się boją niewiadomego,
np. p. K. P. nie chciał się podpisać na protokole z tegoż zebrania! W tak małym kółku trud-
no było coś decydować na całą okolicę, więc p. Rzewuski z p. Ulrychem i z dobranym ja-
kimś obywatelem mają objechać ludzi więcej wpływowych, porozumieć się z nimi i, co daj
Boże, zorganizować do pracy społecznej dla dobra Polski”. E. Fryczowa, Front nad Nidą,
[w:] Pamiętnik Koła Kielczan 1936–1937, t. VII, Kielce 1937, s. 66.
84
Mimo tego, tu i ówdzie przejawiają się wśród społeczeństwa polskiego coraz
częściej dowody głębokiej sympatii do Legionów”41
.
W podobnym tonie wypowiadał się komisarz werbunkowy w powiecie ił-
żeckim:
„Legiony dla nich dotąd to jeszcze coś obcego i napływowego z Galicji,
a łono społeczeństwa tutejszego wyrzuciło do nich rzekomo tylko żywioły nie-
spokojne, rewolucyjne, które, rzec by można, podjęły walkę tylko przeciw cara-
towi, a nie zaś w imię wolności całego narodu. Tak było do niedawna. Dziś
można stwierdzić już stanowczo, że chlubne czyny Legionów oraz niesłychane
ich poświęcenie i niewątpliwy ich wpływ w mających nastąpić wypadkach pro-
klamowania państwa polskiego zbliżają do nas tych opornych, którzy dotąd,
informowani jednostronnie, odpychali od siebie z uprzedzeniem wszystko, co nie
dogadzało ich kalkulacjom politycznym. Działaczy, którzy osobiście angażowali
się w naszą robotę jest niewielu, ale wszędzie są ludzie szczerze nam oddani,
popierający ideę Legionów, z przekonania grupujący koło siebie coraz to więcej
zwolenników. (…) Cały szereg osób dawniej od nas stroniących, dziś okazuje
chętnie swoją gościnność”42
.
Leon Kozłowski – komendant kieleckiego okręgu Polskiej Organizacji
Wojskowej – interpretował postawę ziemian, jako zwrot w kierunku aktywizmu:
„Odczuwa się – pisał Kozłowski w sprawozdaniu 10 maja 1917 roku – zwrot
w kierunku niezależnej polityki polskiej. Zjazd ziemiański powiatu miechow-
skiego wypowiedział się za aktywną polityką. Zjazd powiatu stopnickiego za
potrzebą armii i w porozumieniu z POW stawiał rezolucje na wiecu w Busku
(…). Poprawa stosunków uwidacznia się z dnia na dzień”43
. Za zmianą nastrojów
poszły konkretne czyny. Ziemianie guberni radomskiej zgromadzeni na zjeździe
w Kozienicach uchwalili poparcie werbunku do wojska polskiego. Wyłoniony
został komitet, na czele którego stanął Tadeusz Czapliński z Janowic. Komitet
miał zająć się formowaniem pułku ułanów Ziemi Radomskiej. Okoliczne dwory
zapowiedziały chęć udzielenia akcji wydatnej pomocy materialnej44
.
Kiedy I wojna światowa zbliżała się ku końcowi, publiczne wystąpienia
przedstawicieli środowiska ziemiańskiego stawały się coraz bardziej odważne
i bezkompromisowe. W 1918 roku otwarcie żądano odbudowy niepodległej
Polski. 8 lutego organizacje ziemiańskie Królestwa Kongresowego ogłosiły
deklarację, która miała stanowić wyraz dążeń niepodległościowych i odzwiercie-
dlać poglądy co do kształtu ustrojowego przyszłej ojczyzny:
__________ 41 AN Kraków, NKN, mf. 100 275, Sprawozdanie ze stanu Królestwa Polskiego za lipiec
i sierpień 1915 roku. 42 Tamże, mf. 100 549, k. 138. 43 Raport polityczny komendy okręgu kieleckiego (10 maja 1917 roku), [w:] Raporty Polskiej
Organizacji Wojskowej…, s. 37. 44 AAN, Centralna Agencja Polska w Lozannie, sygn. 84, k. 651; „Dziennik Narodowy”
1917, nr 80; „Gazeta Kielecka” 1917, nr 79; „Gazeta Radomska” 1917, nr 76.
85
„1. Jest niezłomną wolą narodu polskiego wskrzeszenie zjednoczonej Pol-
ski, jako państwa niepodległego, niezależnego pod względem politycznym, go-
spodarczym i wojskowym, z własnym dostępem do morza.
2. Zgodnie z wiekową tradycją, jest stałym dążeniem narodu polskiego
stworzenie z niepodległymi ludami zamieszkującymi ziemie dawnej Rzeczpo-
spolitej Polskiej dobrowolnego związku opartego na zasadzie wolni z wolnymi,
równi z równymi. (…)
3. O ustroju powstającego Państwa Polskiego, jak i o jego stosunkach
i związkach międzynarodowych stanowić jest władny wyłącznie Sejm Ustawo-
dawczy, na istotnie demokratycznych zasadach zwołany, jako jedyny uprawnio-
ny wyraziciel woli narodu. Wszelki nacisk ze strony czynników obcych –
zwłaszcza obecność obcych wojsk i obcych władz – winien być usunięty. (…)
5. Aby jednak Polska mogła się podźwignąć z ruiny gospodarczej, w którą
ją wtrąciła wojna, jest rzeczą nieodzowną natychmiastowe uwolnienie kraju od
okupacji i zastąpienie obcej władzy przez oparte o społeczeństwo władze pol-
skie. (…) Tylko całkowite objęcie władzy przez własne organy państwowe oraz
utworzenie armii wolnej od wpływów obcych będą rękojmią istotnej odbudowy
naszej Ojczyzny”45
.
Postawa ziemian wobec ruchu niepodległościowego znalazła swój wyraz
także w uczestnictwie w obchodach rocznic ważnych wydarzeń historycznych.
Władze austriackie, by poprawić swój wizerunek wśród mieszkańców okupacji,
dały zgodę na uroczyste obchodzenie rocznic powstania styczniowego, powsta-
nia listopadowego, powstania kościuszkowskiego, czy uchwalenia Konstytucji 3
maja. Publiczne manifestacje organizowano również przy okazji ważnych wyda-
rzeń w życiu Legionów Polskich (pogrzeby żołnierzy, rocznice bitew, rocznice
wkroczenia na obszar Królestwa Kongresowego itd.). Właściciele ziemscy, bez
względu na osobiste poglądy polityczne oraz stosunek do ruchu niepodległo-
ściowego, starali się uczestniczyć w takich uroczystościach, żeby dać dobry
przykład społeczeństwu. Niektórzy ziemianie aktywnie angażowali się w urzą-
dzanie obchodów, zasiadając w komitetach organizacyjnych, a także wygłaszając
prelekcje i mowy do zebranych46
.
Organizacją kobiecą działającą w czasie wojny na rzecz ruchu niepodległo-
ściowego była Liga Kobiet Pogotowia Wojennego. Liga została założona w 1913
__________ 45 AP Kielce, Archiwum Ordynacji Myszkowskiej, sygn. 1216, k. 68; AN Kraków, NKN, mf.
100 298, k. 145; „Komunikat Informacyjny” 1918, nr 114. 46 AAN, Centralna Agencja Polska w Lozannie, sygn. 66, Wycinki prasowe z dzienników
Królestwa Polskiego; AP Kielce, Akta Radziwiłłów z Nagłowic, sygn. 31, k. 45; AN Kra-
ków, NKN, mf. 100 544, k. 175; „Biuletyn Korespondencyjny” 1916, nr 6; „Dziennik Na-
rodowy” 1916, nr 35, 105, 106; K. Lenczowski, Pamiętnik kapelana Legionów…, s. 121;
M. Przeniosło, Obchody rocznic narodowych na Kielecczyźnie w latach I wojny światowej,
[w:] Między Wisłą a Pilicą. Studia i Materiały Historyczne, t. X, pod red. M. Przeniosło,
Kielce 2010, s. 129–141.
86
roku. Zrzeszała około 195 kół terenowych i maiła blisko 4,5 tys. członkiń. Skład
społeczny organizacji był mieszany – należały do niej mieszczanki, ziemianki
oraz włościanki. Praca działaczek zmierzała w dwóch kierunkach: akcji kultural-
no-oświatowej i pomocy materialnej dla legionistów. W sierpniu 1914 roku koło
pińczowskie Ligi Kobiet założyły miejscowe ziemianki: Eleonora Fryczowa,
Zofia Bukowska, Maryla Dobrzańska i Jadwiga Baranowska. Sekcja nie przeja-
wiała jednak dużej aktywności. Pojedyncze ziemianki zaangażowane były
w prace kół wiejskich (włościańskich) oraz inteligenckich (mieszczańskich)47
.
Jako przykład wskazać można Marię Walewską, która w 1918 roku wstąpiła do
sekcji działającej na terenie Radomia. W pamiętniku pisała na temat własnego
uczestnictwa w ruchu:
„Za to wszystkie niewiasty sprzyjające dawnym Legionom i wierzące zaw-
sze w komendanta zgrupowały się Lidze Kobiet, organizacji jawnej, zarejestro-
wanej i oficjalnie zajmującej się najrozmaitszą pracą społeczną, ale poza tym
podtrzymującą dawną ideologię strzelecką i przygotowującą członkinie do roli
zaplecza wojska polskiego, mającego ujawnić się przy końcu wojny jako najbar-
dziej ważki argument na rzecz niepodległej Polski. (…) Naturalnie, zapisałam się
do Ligi Kobiet, a wkrótce potem zostałam nawet sekretarką koła. (…) Trudno mi
dziś dokładnie powiedzieć, ile było członkiń w tym radomskim kole Ligi Kobiet,
w każdym razie powyżej setki. (…) Chciałyśmy je jak najwięcej wyrobić spo-
łecznie, uaktywnić, aby umiały myśleć samodzielnie i były przygotowane na
chwilę nadejścia wolności, w którą wszystkie mocno wierzyłyśmy. Dość często
odbywały się zebrania. (…) Na zebraniach bywały krótkie referaty o różnorod-
nej, ale zawsze aktualnej tematyce. Naturalnie, ideologia Ligi była wyraźnie
postępowa i strzelecka, ale taka właśnie odpowiadała większości członkiń.
__________ 47 AAN, Liga Kobiet Polskich, sygn. 14, Ewidencja kół Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego
w 1917 roku; sygn. 16, k. 25–56; AN Kraków, NKN, mf. 100 549, k. 108–109; E. Fryczo-
wa, Front nad Nidą…, s. 61; Z. Kozłowska, L. Śliwińska, Liga Kobiet Pogotowia Wojen-
nego 1913–1915, [w:] Wierna służba. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość
1910–1915, pod red. A. Piłsudskiej, Warszawa 1927, s. 271–274; Liga Kobiet Pogotowia
Wojennego. Sprawozdanie ogólne 1913–1917; S. Ciepłowska, Maria Bielińska, [w:] Zie-
mianie polscy XX wieku…, cz. II, s. 7–8; E. Słodkowska, Maria Colonna-Walewska, [w:]
Ziemianie polscy XX wieku…, cz. VI, s. 171–172. A. Żarnowska, Prywatna sfera życia ro-
dzinnego i zewnętrzny świat życia publicznego – bariery i przenikanie (przełom XIX i XX
wieku), [w:] Kobieta a świat polityki, pod red. A. Szwarca i A. Żarnowskiej, Warszawa
1993, s. 5–28. Działaczki Ligi Kobiet próbowały rozszerzać zakres współpracy z ziemiań-
stwem, mając na uwadze prestiż, jakim środowisko to cieszyło się w społeczeństwie. Po
wybuchu wojny, na zjeździe delegatek w Warszawie zapadła uchwała mobilizująca do
zwiększenia wysiłków w kierunku pozyskania pomocy dworów: „Zjazd uznaje za potrzeb-
ne, by działaczki poszczególnych Lig starały się dotrzeć do dworów obywatelskich i tam
przygotowały grunt dla sprawy polskiej. Przez dwór bowiem można niejednego łatwiej do-
piąć; choćby sam przykład dworu w wielu miejscowościach może być bodźcem dla warstw
włościańskich”. AN Kraków, NKN, mf. 100 309, Sprawozdanie ze zjazdu delegatek Ligi
Kobiet Pogotowia Wojennego.
87
W październiku, gdy czuło się już doskonale, że oczekiwana wolność jest blisko
– nieledwie we drzwiach – zapraszałyśmy też na zebrania Ligi przedstawicieli
różnych partii politycznych działających na terenie Radomia, aby w ten sposób
członkinie naszego koła mogły zapoznać się i przedyskutować różne poglądy
polityczne”48
.
W niniejszym artykule przedstawione zostały różne postawy polskiego
ziemiaństwa w stosunku do ruchu niepodległościowego w czasie I wojny świa-
towej. Kwestię tę trudno jednoznacznie ocenić. Część szlachty pod wpływem
romantycznego porywu opuściła własne gospodarstwa, wstąpiła do Drużyn
Strzeleckich i oddała życie za wolność ojczyzny. Inni rzucali legionistom kłody
pod nogi, licząc na możliwość ocalenia dotychczasowego układu sił społecz-
nych, którego gwarantem było państwo rosyjskie. Autor starał się zwrócić uwagę
na dynamikę postaw, pozostającą w ścisłym związku z sytuacją międzynarodową
i rozwojem wydarzeń na froncie wschodnim. Uwzględniając różne czynniki
natury politycznej, gospodarczej i militarnej, które sprawiły, że położenie wła-
ścicieli majątków ziemskich w czasie wojny było ciężkie, można mimo wszystko
dojść do wniosku, że wkład szlachty w odzyskanie niepodległości był niewielki.
Podobne odczucia mieli żołnierze Drużyn Strzeleckich. Polski dwór, który miał
być otwarty i gościnny, w praktyce okazał się nieufny i nieprzystępny. Nastrój
rozczarowania, powszechny wśród legionistów, trafnie wyraził Juliusz Kaden-
Bandrowski konstruując metaforyczny obraz siedziby szlacheckiej w utworze
zatytułowanym „Piłsudczycy”:
„Stary polski dwór głęboko zasiadł w ziemi, tak, że iskrzący się śnieg leży
tuż pod oknami. A dalej sterczą wiązki suchych gałęzi, chudość kościstej zimy,
a dalej świat odęty wiatrem, daleki, senny, przepastny, nasz polski świat zimo-
wy…
Okna patrzą na ogród, raczej na zarys jego nieśmiały… Kurzawa śnieżna,
rzekłbyś, pył samego zapomnienia buja po ścieżkach. Przesłaniać się zdaje i tak
dość już krótkie, i tak dość już pogmatwane drożyny…
We dworze sufity niskie, a podłogi skrzeczące, meble zużyte. Cierpliwe ja-
kieś oblicza dziadów i ojców pędzlem olejnym umarynowane – i cisza… Dwór
grzybieje powoli, daleko od traktu, po którym płynie krew i ogień, dwór zaszył
się w śnieg i o niczym, o niczym wiedzieć nie chce…
Zaś gdyby dwory… Gdyby więcej miał głosu stary, zgrzybiały dach i żłób
wyszczerbiony, i wrota, i zamki rdzewiejące, niż niejedno serce leniwe…
Dwór grzybieje powoli, a daleko na trakcie, zstąpiwszy z dawnego obrazu,
opuściwszy kadzidła marzeń i snów, zerwała się pyszna jawa polska!..”49
__________ 48 M. Walewska, Rok 1918…, s. 74–80. 49 J. Kaden-Bandrowski, Piłsudczycy, Białystok 1990, s. 38.
88
Summary
The aim of this article is to present political attitudes of polish landowners
during the years of World War the First. Before the beginning of a war polish
society which lost independent existence more than one century ago were divid-
ed into two major political orientations. The supporters of the first option ex-
pected that the polish question would be resolved in the future by Russia. In the
same time representatives of the second party combined their hopes with German
monarchies. At the turn of twentieth century Józef Piłsudski – one of the leaders
of Polish Socialists Party – started to develop unofficial military movement with
the aim of recapturing independent state. In the years 1914–1918 the members of
this organization took part in the military struggles on the area of Kielce and
Radom Governorate. The Józef Piłsudski’s insurgents made efforts to establish
contact with local landowners in order to receive both material and financial
support. This turned out to be very difficult because polish landowners were
afraid of the repression used by Russian army as a violent kind of punishment for
showing sympathy to insurgents.
89
Jarosław Kubiak
Łódź
Organizacja Wiejska Obozu Zjednoczenia Narodowego
w województwie łódzkim
Obóz sanacyjny sprawujący rządy w Polsce od chwili zamachu stanu
w 1926 r. po rozwiązaniu struktur Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem
nie posiadał zorganizowanego zaplecza politycznego znajdując się po śmierci
marszałka Józefa Piłsudskiego w fazie tzw. dekompozycji. W tym okresie
o przejęcie steru władzy w państwie rywalizowały trzy ośrodki polityczne sku-
pione wokół premiera Walerego Sławka, prezydenta Ignacego Mościckiego
i generalnego inspektora sił zbrojnych, generała Edwarda Śmigłego-Rydza.
W rezultacie wewnętrznych tarć pierwszy ośrodek został odsunięty, zaś dwa
pozostałe zawarły ze sobą kompromis1.
Okres dekompozycji charakteryzował się wyraźnym osłabieniem politycz-
nych wpływów sanacji. Tę tendencję odzwierciedlały przeprowadzone jesienią
1935 r. wybory parlamentarne, które zostały zbojkotowane przez ugrupowania
opozycji zaś frekwencja wyborcza wyniosła zaledwie 46% oddanych głosów na
terenie kraju i jedynie 37% na obszarze województwa łódzkiego. Dwa z sześciu
mandatów poselskich przypadających dla wyborców z Łodzi pozostały nieobsa-
dzone ponieważ kandydaci BBWR nie zdołali mimo braku konkurencji przekro-
czyć wymagany próg minimum 10 tysięcy głosów2.
Zapowiedź utworzenia nowej struktury politycznej mającej na celu skonso-
lidowanie szeregów sanacji oraz złagodzenie powstałych sprzeczności wewnątrz
obozu rządzącego została wysunięta podczas zjazdu delegatów Związku Legio-
nistów Polskich w dniu 24 V 1936 r. przez aspirującego do roli następcy mar-
szałka Piłsudskiego generała E. Śmigłego-Rydza. W efekcie trwających kilka
miesięcy prac przygotowawczych deklaracja ideowo-polityczna nowej organiza-
cji została zaprezentowana w radiowym przemówieniu w dniu 21 II 1937 r. przez
komendanta naczelnego ZLP, pułkownika Adama Koca3.
__________ 1 B. Poboży, Obóz piłsudczykowsko-sanacyjny, [w:] Polskie partie i ruchy społeczno-poli-
tyczne pierwszej połowy XX wieku, pod red. K. Przybysza, Warszawa 2010, s. 83. 2 „Kurier Łódzki”, nr 248, 10 IX 1935, s. 1; „Głos Poranny”, nr 248, 10 IX 1935, s. 1; „Ilu-
strowana Republika, nr 249, 10 IX 1935, s. 1; „Orędownik”, nr 73, 17 III 1936, s. 4. 3 Adam Koc (1891–1969), działacz społeczny i polityczny. Członek Związku Walki Czyn-
nej i Towarzystwa „Strzelec”, żołnierz Legionów Polskich, Polskiej Organizacji Wojsko-
90
Nowa formacja polityczna przyjęła nazwę Obozu Zjednoczenia Narodowe-
go4, zaś w kolejnych tygodniach uruchomiona została potężna akcja propagan-
dowa, której zadaniem było rozpowszechnienie w szerokich kręgach społeczeń-
stwa programu ugrupowania5.
Na utworzenie OZN miały wpływ również wydarzenia na arenie międzyna-
rodowej oraz presja ze strony sił opozycyjnych wewnątrz kraju, która przejawia-
ła się m.in. w szybkim tempie rozwoju liczebnego i organizacyjnego oraz inspi-
rowaniu licznych strajków, demonstracji i antyrządowych wystąpień6. Pojawiły
się w tym okresie także niebezpieczne dla obozu rządzącego próby zbliżenia
pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami zarówno na lewicy (m.in. koncepcje
współpracy socjalistów z komunistami oraz frontu ludowego ze Stronnictwem
Ludowym) jak również prawicy (inicjatywa utworzenia tzw. Frontu Morges
stanowiącego platformę współpracy ludowców z Chrześcijańską Demokracją
i Narodową Partią Robotniczą)7.
Na osłabienie wpływów sanacji ogromny wpływ miały jednak przede
wszystkim niekorzystne procesy ekonomiczne będące konsekwencją Wielkiego
Kryzysu Gospodarczego. Fatalnej sytuacji gospodarczej kraju towarzyszył rów-
nież wzrost antagonizmów społecznych i narodowościowych oraz rozszerzenie
działalności radykalnych ruchów politycznych stanowiących wyraźną groźbę
rewolucji społecznej lub zamachu stanu8.
Chcąc utrzymać pozycję najważniejszej siły politycznej w kraju sanacja
musiała odwołać się do nowych haseł zaś idea konsolidacji narodu wokół rządu,
umocnienia bezpieczeństwa państwa wokół armii i jej wodza oraz jedności
wej, pułkownik Wojska Polskiego. Poseł na sejm (1928–1936), redaktor naczelny „Gazety
Polskiej” (1929–1930), wiceminister skarbu (1930–1936), prezes Baku Polskiego (1936),
komendant naczelny Związku Legionistów Polskich (1936–1938), w latach 1937–38 orga-
nizator i pierwszy Szef Obozu Zjednoczenia Narodowego. Po wybuchu II wojny światowej
współorganizator ewakuacji złota Banku Polskiego, sprawował w rządzie emigracyjnym
m.in. funkcję ministra skarbu (1939). W 1940 r. wyjechał do USA, był związany z Instytu-
tem Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. (Kto był kim w Drugiej Rzeczypospolitej, pod
red. J. M. Majchrowskiego, Warszawa 1994, t. I, s. 522–523). 4 Nazwa nowej formacji nie została wskazana w samej deklaracji lecz podczas zjazdu działa-
czy społecznych w Warszawie w dniu 1 III 1937 r., „Głos Poranny”, nr 61, 2 III 1937, s. 1. 5 „Kurier Łódzki”, nr 53, 22 II 1937, s. 1–2; „Głos Poranny”, nr 53, 22 II 1937, s. 1–2; „Ilu-
strowana Republika” nr 53, 22 II 1937, s 1–2. 6 T. Jędruszczak, Piłsudczycy bez Piłsudskiego: powstanie Obozu Zjednoczenia Narodowego
w 1937 roku, Warszawa 1963, s. 57–62. 7 A. Ajnenkiel, Polska po przewrocie majowym. Zarys dziejów politycznych Polski 1926–
1939, Warszawa 1980, s. 285–294; 530–540. 8 T. Jędruszczak, Stanowisko społeczeństwa i opozycji wobec powstania Obozu Zjednoczenia
Narodowego (OZN), „Najnowsze Dzieje Polski. Studia i materiały: 1914–1939” 1961, t.
IV, s. 193.
91
w obliczu zewnętrznego zagrożenia i zbliżającego się konfliktu z Niemcami
okazała się w znacznej mierze skuteczna9.
W deklaracji OZN zaprezentowane zostały podstawowe założenia nowej
formacji politycznej, w których sformułowano stanowisko wobec podstawowych
zagadnień społecznych, gospodarczych i politycznych, w tym armii, kościoła
katolickiego i innych wyznań, mniejszości narodowych, idei radykalnych czy
kwestii bezrobocia i problemów mieszkańców miast i wsi. Należy jednak zauwa-
żyć, iż wiele kluczowych kwestii, w szczególności dotyczących zakresu spraw
społecznych zostało zawartych jedynie w bardzo ogólnie sformułowanych ha-
słach i postulatach.
Wyrażone w deklaracji nowe elementy ideowe stanowiły natomiast znaczą-
cą modyfikację dotychczasowej linii politycznej obozu sanacyjnego, która dotąd
wyrażała się w strategii umacniania państwa drogą konsolidacji wszystkich grup
społecznych i narodowościowych10
. Program Obozu miał bowiem w założeniu
stanowić fundament jednolitej organizacji politycznej o charakterze powszech-
nym i ponadpartyjnym ale skierowany głównie do ludności polskiej.
Budowa Obozu stanowiła element projektowanej przebudowy życia spo-
łecznego w ramach funkcjonującego systemu autorytarnego w kierunku dalszego
umacniania władzy wykonawczej przy jednoczesnym ograniczeniu parlamenta-
ryzmu i wolności obywatelskich. Rozszerzenie posiadanej bazy społeczno-
politycznej miały zapewnić nowe czynniki konsolidacyjne w postaci oparcia
władzy państwowej na autorytecie armii oraz przejęciu części haseł nacjonali-
stycznych, w szczególności dotyczących podkreślania szczególnego znaczenia
Kościoła katolickiego dla rozwoju narodu, zagrożenia kultury polskiej przez
Żydów oraz związanej z tym konieczności polonizacji przemysłu, rzemiosła
i handlu11
. Kult wodza, dyscyplina i tendencje totalistyczne w funkcjonowaniu
nowej organizacji oraz przewartościowania ideowe akcentujące przyznanie naro-
dowi polskiemu nadrzędnej roli w państwie stały się więc zasadniczą cechą ide-
ologii OZN12
.
__________ 9 M. Leczyk, Druga Rzeczpospolita 1918–1939. Społeczeństwo, gospodarka, kultura, polity-
ka, Warszawa 2006, s. 448–449; J. M. Majchrowski, Silni–Zwarci–Gotowi. Myśl polityczna
Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985, s. 35–36; B. Poboży, Obóz piłsudczy-
kowsko-sanacyjny..., s. 95. 10 M. Sioma, Koncepcja i realizacja hasła konsolidacji narodowej w latach 1936–1939, „Dzie-
je Najnowsze” 2010, nr 2, s. 89; H. i T. Jędruszczak, Ostatnie lata Drugiej Rzeczypospolitej
(1935–1939), Warszawa 1970, s. 231–232. 11 J. Holzer, Mozaika polityczna Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1974, s. 320–321; J. M.
Majchrowski, Problematyka ekonomiczno-społeczna w myśli politycznej Obozu Zjedno-
czenia Narodowego, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego” 1981, nr 17, s. 49–
50. 12 J. M. Majchrowski, Polska myśl polityczna 1918–1939. Nacjonalizm, Warszawa 2000, s.
132; W. Paruch, Od konsolidacji państwowej do konsolidacji narodowej. Obóz piłsudczy-
kowski (1926–1939), [w:] Między rzeczywistością polityczną a światem iluzji. Rozwiązania
92
Koncepcja konsolidacji narodowej realizowana w ramach Obozu została
jednakże chłodno przyjęta przez liczne środowiska współtworzące dotychczas
obóz sanacyjny13
. W rezultacie tej niechętnej postawy poza OZN znalazły się
ugrupowania tzw. lewicy sanacyjnej obejmujące przede wszystkim prorządowe
związki zawodowe robotników i pracowników umysłowych14
.
Również stronnictwa polityczne opozycji ustosunkowały się negatywnie do
wysuniętych haseł konsolidacyjnych wokół Obozu Zjednoczenia Narodowego
postrzegając je głównie jako element umacniania autorytarnych rządów sanacji15
.
Socjaliści m.in. wyrażali swój sprzeciw wobec budowy systemu monopartyjnego
oraz wysuwaniu haseł nacjonalistycznych zaś deklaracja ideowa została przyjęta
z wrogim nastawieniem. W ich bowiem ocenie nowy ruch polityczny stanowił
faktyczną kontynuację BBWR i nie miał szans na uzyskanie poparcia społeczne-
go wobec m.in. prawie całkowitego pominięcia kwestii robotniczej16
. Program
OZN nieprzychylnie został przyjęty również przez formacje obozu narodowego,
które postrzegały deklarację ideową jako katalog ogólnikowych tez i prawd
ogólnych, zaś podjętej akcji konsolidacyjnej przypisywały przywłaszczanie cu-
dzych haseł oraz form organizacyjnych dla ratowania posiadanej władzy17
.
Problematyka wsi i rolnictwa obecna w deklaracji pułkownika Koca zary-
sowana była w stosunkowo ogólnym zakresie, choć jednocześnie uznano ją za
jedno z najważniejszych i zarazem najtrudniejszych zagadnień, które znalazło się
wśród planowanych do realizacji zadań. Wysunięte hasła miały w związku z tym
w większym stopniu jedynie charakter postulatów i sloganów niż zwartej strate-
gii projektowanej polityki rolnej18
.
Wśród proponowanych środków zaradczych dla poprawy położenia ludno-
ści wiejskiej wymieniano m.in. konieczność zwiększenia chłopskiego stanu po-
siadania ziemi, podniesienia kultury rolnej i poziomu oświaty ludowej, regulo-
wania zbytu produkcji rolnej, rozwijania nowoczesnych metod gospodarowania
i przeciwdziałania rozdrobnienia własności chłopskiej nie precyzując jednakże
problemu mniejszości narodowych w polskiej myśli politycznej XX wieku, pod red. J. Ja-
chymka i W. Parucha, Lublin 2001, s. 79–81. 13 Część prorządowych środowisk, które ostatecznie przystąpiły do OZN odgrywało w jego
ramach w istocie rolę wewnętrznej opozycji. Por. P. Waingertner, „Naprawiacze” w Obo-
zie Zjednoczenia Narodowego, „Acta Universitatis Lodziensis”, Folia Historica 1999, t. 66,
s. 141–158. 14 B. Poboży, Obóz piłsudczykowsko-sanacyjny, s. 90. 15 M. Sioma, Państwo w myśli politycznej Obozu Zjednoczenia Narodowego. Zarys problema-
tyki, [w:] Między Europą naszych pragnień a Europą naszych możliwości, t. I, pod red. J.
Farysia, T. Sikorskiego, P. Słowińskiego, Gorzów Wielkopolski 2007, s. 204. 16 Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistyczny w Łodzi w latach 1927–1939, Łódź 2001, s.
294–295. 17 „Orędownik”, 24 II 1937, nr 44, s. 1–2; K. W. Mucha, Obóz narodowy w Łódzkiem, Łódź
2009, s. 253. 18 J. Holzer, Mozaika polityczna..., s. 322; T. Jędruszczak, Piłsudczycy..., s. 110.
93
jakimi metodami te postulaty powinny być realizowane. Dostrzegano natomiast
potrzebę komasacji i melioracji oraz zorganizowania środków kredytowych dla
rolników, zaś rozwój przemysłu, rzemiosła i handlu w miastach miał umożliwić
zmniejszenie problemu przeludnienia wsi19
.
Koncentracja tego zjawiska występowała szczególnie jaskrawo w centralnej
Polsce, gdzie aż 39% ludności wiejskiej stanowili ludzie zbędni, przeważnie
młodzi, którzy nie posiadali własnych gospodarstw ani możliwości pracy poza
rolnictwem. Proces przeludnienia w drugiej połowie lat trzydziestych uległ jesz-
cze dalszemu nasileniu ze względu na ogromne tempo przyrostu ludności wiej-
skiej, sięgające około 150 tysięcy rocznie. W latach 1935–1938 tylko około 30
tys. ludności wiejskiej rocznie znajdowało zatrudnienie w miastach zaś około 50
tys. otrzymywało gospodarstwa w wyniku reformy rolnej. Zasadniczym rezulta-
tem rosnącego przeludnienia było więc dalsze ubożenie ludności wiejskiej
i pogłębianie rozdrobnienia gospodarstw, zaś przyrost taniej siły roboczej umac-
niał przestarzałe metody gospodarowania, gdyż kalkulacja kosztów produkcji nie
sprzyjała rozwojowi postępu technicznego. Z kolei proces parcelacji ziemi
w ramach reformy rolnej uległ w latach Wielkiego Kryzysu znacznemu zaha-
mowaniu a obecny w deklaracji OZN postulat przeprowadzenia rozsądnej prze-
budowy struktury agrarnej i uniknięcia spadku produkcji rolnej oznaczał utrwa-
lenie dotychczasowej polityki rolnej rządu nastawionej na długotrwałą i powolną
realizację procesu parcelacji20
.
Program wiejski OZN został rozwinięty i w większym stopniu sprecyzowa-
ny w wydanych w roku 1938 tezach Rady Naczelnej w zakresie zagadnień struk-
tury agrarnej, gospodarstw wiejskich i organizacji rolnictwa. Zawarte w nich
postulaty za podstawę struktury agrarnej uznawały rozwój gospodarstw średnio-
rolnych w granicach 7–12 ha. Planowano również zwiększyć wpływ administra-
cji państwowej na samorząd rolniczy oraz unarodowienie wszystkich dziedzin
życia gospodarczego wsi. Pojawiły się także nowe propozycje dotyczące popra-
wy położenia ludności wiejskiej dotyczące m.in. zwiększenia ilości samodziel-
nych gospodarstw drogą likwidacji i scalania szachownic, serwitutów, wspólnot
gruntowych i uporządkowania stanu prawnego gospodarstw wiejskich. Wskazy-
wano ponadto na konieczność przeciwdziałania spekulacyjnej zwyżce cen grun-
tów przy parcelacji, uruchomienia tanich kredytów dla rolników i ulg w spłacie
długów oraz obniżenia cen przemysłowych i zmniejszenia opłat fiskalnych, tar-
__________ 19 Deklaracja ideowo-polityczna szefa Obozu Zjednoczenia narodowego i przemówienia prze-
wodniczącego organizacji wiejskiej Obozu Zjednoczenia Narodowego Andrzeja Galicy,
Warszawa 1937, s. 14–16. 20 M. M. Drozdowski, Polityka gospodarcza rządu polskiego 1936–1939, Warszawa 1963, s.
200–202, 205.
94
gowiskowych, taryfowych aby wysokość podatków została przystosowana do
możliwości płatniczych wsi21
.
Niezwłocznie po ogłoszeniu deklaracji programowej rozpoczął się nato-
miast proces tworzenia nowej organizacji politycznej obozu rządzącego. Akcja
organizacyjna zaabsorbowała w znacznym stopniu uwagę społeczeństwa przy-
czyniając się do przejęcia inicjatywy politycznej przez znajdującą się dotychczas
w defensywnej postawie sanację22
. OZN został zbudowany zgodnie z postulowa-
nym programem jako formacja o jednolitym charakterze i hierarchicznej struktu-
rze organizacyjnej nawiązującej wyraźnie do standardów wojskowych, które
przejawiały się przede wszystkim w tworzeniu ciał kierowniczych w drodze
nominacji władz zwierzchnich oraz w pozbawieniu znaczenia organów kolegial-
nych na rzecz skupienia kompetencji rozkazodawczych w rękach kierowników
poszczególnych szczebli organizacyjnych23
.
W procesie tworzenia Obozu przewidziano uzyskanie członkostwa zarówno
indywidualnie jak i zbiorowo, poprzez zgłoszenie woli wstąpienia przez organi-
zacje, stowarzyszenia i związki24
. Wewnętrzna organizacja Obozu została nato-
miast całkowicie scentralizowana. Na jej czele jako Szef OZN o nieograniczo-
nych kompetencjach wykonawczych stanął komendant naczelny ZLP płk A.
Koc. Organem doradczym lecz pozbawionym aż do połowy 1938 r. większego
znaczenia wyznaczona została w drodze nominacji Rada Naczelna. Szefowi
podlegał bezpośrednio Sztab jako centralny organ wykonawczy obejmujący
siedem oddziałów dla zagadnień organizacyjno-personalnych, społeczno-
politycznych, administracyjno-budżetowych, propagandowych, społecznych,
spraw młodzieży oraz ruchu zawodowo-gospodarczego25
.
W pierwszych miesiącach działalności Obozu dokonany został również za-
sadniczy podział organizacyjny na niezależne od siebie struktury terytorialne
sektora wiejskiego i miejskiego. Przewodniczącym prezydium Organizacji Wiej-
skiej OZN mianowany został generał Andrzej Galica piastujący mandat senatora
z obszaru województwa łódzkiego. Struktury wiejskie w terenie podzielone zo-
stały następnie na okręgi obejmujące obszar województw, obwody odpowiadają-
ce powiatom, oddziały w gminach oraz koła w gromadach26
. Na czele każdego
__________ 21 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), Obóz Zjednoczenia Narodowego (dalej: OZN),
sygn. 26, Tezy programowe OZN dotyczące m.in. gospodarki wiejskiej i problemów kultu-
ralno-oświatowych, k. 1–22. 22 T. Jędruszczak, Stanowisko społeczeństwa..., s. 207. 23 AAN, OZN, sygn. 24, Organizacja Centrali i jednostek w terenie. Zakresy czynności,
schematy organizacyjne (wykresy), uwagi, k. 3; B. Poboży, Obóz piłsudczykowsko-
sanacyjny..., s. 90. 24 Tamże, sygn. 33, Instrukcje o przyjmowaniu członków do Obozu Zjednoczenia. Opinie
oddziałów Centrali i Okręgów, k. 21. 25 Tamże, sygn. 11, Schematy (wykresy) struktury organizacyjnej OZN oraz przyszłego apara-
tu państwa, npag. 26 J. Holzer, Mozaika..., s. 341–342; J. M. Majchrowski, Silni–Zwarci–Gotowi..., s. 21–22.
95
szczebla powoływany był przewodniczący wyposażony w uprawnienia organu
jednolitej władzy wykonawczej i zarządzający pracami prezydium. Prezydia
stanowiły natomiast aparat wykonawczy mający za zadanie koordynować pod
kierunkiem przewodniczącego prace organizacyjne na podległym terytorium.
Przyjęty schemat zapewniał organizacji wewnętrzną spoistość jak również zdy-
scyplinowanie i sprawny proces decyzyjny27
.
Członkiem Obozu mógł zostać z kolei jedynie pełnoletni obywatel narodo-
wości polskiej charakteryzujący się nieposzlakowanym honorem i czcią. Każda
osoba mająca zamiar wstąpienia OZN musiała się zgłosić do terytorialnie wła-
ściwego oddziału OZN i złożyć deklarację wyrażającą gotowość podporządko-
wania się władzom organizacyjnym i wypełnienie ich zarządzeń. Zgłaszający
musiał również przedstawić dwie osoby wprowadzające będące członkami OZN.
Z chwilą otrzymania takiego zaświadczenia stawał się kandydatem na członka,
a po 3 miesiącach mógł pełnoprawnie zostać przyjęty do organizacji. Ponadto
bezwzględnie zakazana została działalność w organizacjach politycznych i taj-
nych, z których w razie przynależności należało bezwzględnie wystąpić przed
wstąpieniem w szeregi OZN28
. Również wszystkie organizacje o charakterze
politycznym w momencie rejestracji swego akcesu podlegały rozwiązaniu29
.
W trakcie pierwszych miesięcy od chwili ogłoszenia deklaracji OZN do
Obozu przystąpiły liczne prorządowe organizacje i stowarzyszenia. Na obszarze
województwa łódzkiego do OZN wstąpiły m.in. związki byłych wojskowych
zorganizowane w Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, komórki
terenowe Związku Strzeleckiego, Związku Harcerstwa Polskiego i innych orga-
nizacji społecznych, oraz lokalne zrzeszenia polityczne w postaci Narodowego
Stronnictwa Pracy, Chłopskiego Stronnictwa Rolniczego, którego wpływy obej-
mowały powiat koniński i słupecki, zarząd wojewódzki Polskiego Stronnictwa
Ludowego „Wyzwolenie”30
, Polskie Zjednoczenie Społeczno-Gospodarcze
funkcjonujące w powiecie wieluńskim oraz Polski Związek Jedności Gospodar-
czej w Piotrkowie Trybunalskim31
.
Z organizacji rolniczych akces zgłosiły natomiast m.in. struktury Związku
Izb i Organizacji Rolniczych, Centralnego Związku Młodej Wsi, Związku Mło-
dzieży Ludowej, Centralnego Towarzystwa Organizacji i Kółek Rolniczych,
Związku Kół Gospodyń Wiejskich, a także poszczególne rady powiatowe, gmin-
__________ 27 Rocznik Polityczny Polityczny i Gospodarczy, Warszawa 1938, s. 71–72. 28 AAN, OZN, sygn. 3, Biuletyny Organizacyjne nr 1, k. 31–32. 29 Tamże, sygn. 33, Instrukcje..., k. 28–30. 30 Ugrupowanie to stanowiło grupę rozłamową w szeregach Stronnictwa Ludowego. Zob. H.
i T. Jędruszczak, Ostatnie lata..., s. 45. 31 Archiwum Państwowe w Łodzi (dalej: APŁ), Urząd Wojewódzki Łódzki (dalej: UWŁ),
Wydział Społeczno-Polityczny (dalej: WSP), sygn. 2507/n, Sprawozdania miesięczne wo-
jewody łódzkiego z ruchu zawodowego, politycznego i narodowościowego (dalej: Sm) nr 3
za marzec 1937 r., k. 65; „Kurier Łódzki”, nr 68, 9 III 1937, s. 1.
96
ne i gromadzkie oraz komitety mieszkańców32
. Ogółem w trakcie pierwszego
miesiąca formowania OZN z terenu województwa łódzkiego zgłosiło swój akces
około 80 organizacji społecznych, zawodowych, gospodarczych, kombatanckich
i samorządów33
.
Niechętny stosunek części środowisk obozu rządzącemu wywołany zwro-
tem ku koncepcjom totalistycznym i nacjonalistycznym spowodował natomiast
pierwsze rozłamy będące rezultatem wewnętrznego zróżnicowania sanacji. Poza
OZN znalazły się bowiem m.in. organizacje środowisk konserwatywnych oraz
części środowisk lewicowo-liberalnych obejmujących m.in. struktury Polskiej
Partii Socjalistycznej dawnej Frakcję Rewolucyjnej, Związku Związków Zawo-
dowych czy Unii Związku Zawodowego Pracowników Umysłowych, które od-
mówiły przyłączenia się do akcji konsolidacyjnej pod patronatem OZN34
.
Powszechne w początkowym okresie działalności Obozu masowe akcesy
zarządów różnych organizacji nie zawsze uwzględniały osobiste przekonań
swych członków, którzy z urzędu znajdowali się w szeregach OZN. Władze
administracji państwowej dostrzegały ponadto, iż dokonywane akcesy niekiedy
stwarzały jedynie pozory szerokiego zasięgu wpływów OZN, gdyż były doko-
nywane przez organizacje pozbawione realnych wpływów społecznych i poli-
tycznych. Zaobserwowano również rezerwę i liczne obawy wśród sfer prorządo-
wych czy nowy obóz się stanie się drugim wydaniem BBWR, który w swej
działalności i realizacji akcji politycznych opierał się głównie stosowaniu naci-
sku administracyjnego i masowym udziale prorządowych organizacji i stowarzy-
szeń35
.
W praktyce bowiem liczne ugrupowania dokonujące akcesu do OZN ogra-
niczały się jedynie do zadeklarowania formalnego akcesu jako wyrazu swej
lojalności wobec rządu i państwa i nie przejawiały następnie jakiejkolwiek ak-
tywności wewnątrz Obozu przyjmując wyczekującą postawę wobec dalszego
rozwoju wydarzeń na scenie politycznej. Mimo więc, iż szeregi Obozu na obsza-
rze kraju szacowano pod koniec 1937 r. na dwa miliony członków, faktyczna
liczebność była znacznie mniejsza, gdyż należy mieć na uwadze, iż statystyka
zgłoszeń była sztucznie zwielokrotniona przez przynależność części członków do
różnych prorządowych ugrupowań, zaś rozbudowa OZN napotykała na ogromne
trudności organizacyjne pomimo aktywnego wsparcia ze strony administracji
państwowej36
.
W pierwszym okresie prac organizacyjnych na terenie województwa łódz-
kiego większość wysiłków zostało skupionych głównie w kierunku kształtowania
__________ 32 AAN, OZN, sygn. 46, Organizacje z terenu wsi, które zgłosiły akces po dzień 27 II 1937, k.
1–4. 33 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 3 za marzec 1937 r., k. 65. 34 B. Poboży, Obóz piłsudczykowsko-sanacyjny..., s. 91 35 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 2 za luty 1937, k. 30; nr 3 za marzec 1937, k. 59. 36 J. M. Majchrowski, Silni-Zwarci-Gotowi.., s. 27–28.
97
i rozbudowy struktur miejskich, zaś rozwinięcie sektora wiejskiego rozpoczęło
się ze znacznym opóźnieniem w stosunku do reszty kraju. Inicjatywa powołania
struktur wiejskich została wysunięta wprawdzie już podczas zjazdu działaczy
wiejskich w Warszawie 14 marca 1937 r., jednakże przez kilka następnych mie-
sięcy prowadzeniu akcji organizacyjnej nie sprzyjał brak skoordynowanego
kierownictwa ani odpowiednich instrukcji z centrali37
.
W rezultacie prezydium okręgu łódzkiego powołane dla koordynacji proce-
su formowania struktur Organizacji Wiejskiej OZN zostało utworzone dopiero
w lipcu 1937 r. W jego składzie znaleźli się głównie posłowie, kierownicy Okrę-
gowych Towarzystw Organizacji i Kółek Rolniczych, urzędnicy i członkowie
Izby Rolniczej w Łodzi, kierownicy spółdzielni mleczarskich, członkowie struk-
tur Centralnego Związku Młodej Wsi i samorządowcy: Jan Piotrowski (prezes
Izby Rolniczej w Łodzi), Franciszek Bartczak (poseł), Wacław Fijałkowski (wi-
ceprezes Izby Rolniczej w Łodzi), Wincenty Gortat (poseł), Jan Kałuszka (rolnik
z powiatu łaskiego), Mieczysław Kater (kierownik spółdzielni rolniczej w Ła-
sku), Władysław Kowalski (prezes Okręgowego Towarzystwa Organizacji
i Kółek Rolniczych w Radomsku), Witold Nowicki (rolnik z powiatu wieluń-
skiego), Franciszek Pawlik (nauczyciel, prezes zarządu wojewódzkiego Central-
nego Związku Młodej Wsi), Józef Piotrowski (rolnik z powiatu łęczyckiego),
Stanisław Pomianowski (poseł), Józef Piech (rolnik z powiatu piotrkowskiego),
ks. Józef Próchnicki, Wanda Rydygierowa (prezeska wojewódzkiej organizacji
Kół Gospodyń Wiejskich, ziemianka z powiatu tureckiego), Świnarski Tadeusz
(członek Wydziału Wojewódzkiego) i Tadeusz Turkowski (dyrektor szkoły rol-
niczej w Dobroszycach)38
.
Przewodniczącym prezydium okręgu łódzkiego Organizacji Wiejskiej zo-
stał mianowany dyrektor Izby Rolniczej w Łodzi Jan Piotrowski39
. Zgodnie
z zapowiedzią Szefa OZN nowe struktury nie miały opierać się wyłącznie na
dotychczasowych działaczach BBWR lecz cechować je miała ostrożność w do-
bieraniu ludzi oraz dążenie do wyszukiwania najlepszych i najlepiej przygoto-
wanych lokalnych działaczy wiejskich oraz niezaangażowanych dotychczas
w działalności politycznej40
.
Proces tworzenia terenowych struktur sektora wiejskiego w regionie łódz-
kim zainaugurował wojewódzki zjazd działaczy wiejskich zorganizowany w dniu
29 VIII 1937 r. w Łodzi, z udziałem przewodniczącego prezydium Organizacji
__________ 37 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 11 za listopad 1937, k. 253. 38 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 7 za lipiec 1937, k. 153. 39 Jan Piotrowski (1890–1962), rolnik, działacz społeczny i organizator kółek rolniczych,
spółdzielni spożywców i mleczarskich, przewodniczył Urzędowi Rozjemczemu w Brzezi-
nach, członek rady powiatowej i rady wojewódzkiej w Łodzi, prezes Izby Rolniczej w Ło-
dzi, członek Zarządu Związku Izb i Organizacji Rolniczych oraz Centralnego Towarzystwa
Organizacji i Kółek Rolniczych, poseł na sejm (1938–1939). (Kto był kim..., t. II, s. 396). 40 T. Jędruszczak, Piłsudczycy..., s. 152.
98
Wiejskiej OZN, generałem A. Galicą41
. Uczestniczyło w nim blisko 1000 działa-
czy prorządowych organizacji rolniczych oraz delegatów ze wszystkich powia-
tów województwa42
. W obradach wzięli udział również parlamentarzyści regio-
nalnej grupy łódzkiej – posłowie Franciszek Bartczak, Witold Nowicki,
Stanisław Pomianowski, Marian Wadowski, Stefan Wyganowski oraz senator
Franciszek Plocek43
. Uczestnicy obradowali w lokalu Męskiego Towarzystwa
Śpiewaczego przy ul. Piotrkowskiej 243, a następnie wzięli udział w uroczystym
nabożeństwie odprawianym w łódzkiej katedrze oraz składaniu wieńców na
grobie Nieznanego Żołnierza44
.
Najważniejszy punkt obrad stanowiło wystąpienie A. Galicy, który na
wstępie nadmienił, iż jako senator i rolnik z obszaru województwa łódzkiego
sprawy lokalne były dla niego zawsze szczególnie bliskie. Wyraził również opi-
nię, iż region łódzki obok Górnego Śląska stanowi najważniejszy obszar w kraju,
w którym krzyżują się korzystnie interesy ludności miejskiej i wiejskiej, ponie-
waż rozwój ośrodków przemysłowych na ich terenie był możliwy przede
wszystkim dzięki istnieniu wokół szerokiego zaplecza wiejskiego. Ponadto pod-
kreślił, iż konieczna jest współpraca obu środowisk zaś podstawowym zadaniem
OZN powinno stanowić maksymalne zaangażowanie się w rozwiązywanie pro-
blemów lokalnych społeczności, wskazując iż ludność chłopska stanowi przewa-
żającą część społeczeństwa i zapewnienie jej dostatecznych warunków bytowych
stanowi kluczowy element stabilizacji i bezpieczeństwa państwa45
. W związku
z tym A. Galica wypowiedział się zdecydowanie przeciwko radykalnej reformie
rolnej wskazując, iż nawet najdalej idąca parcelacja nie rozwiąże wszystkich
potrzeb ludności bezrolnej i małorolnej, zaś poszanowanie dla prawa własności
jest bezwzględnie konieczne dla zachowania ciągłości produkcji i stabilnego
gospodarowania. Dlatego też potępił liczne strajki chłopskie, które uległy nasile-
niu latem 1937 r. wskazując, iż prowadzą one przede wszystkim do rozbicia
jedności wsi i wzmocnienia wpływów komunistycznych46
.
__________ 41 Andrzej Galica (1874–1945), inżynier budowy dróg i mostów, działacz Towarzystwa
„Strzelec”, żołnierz Legionów Polskich i Wojska Polskiego, dowódca Okręgu Korpusu nr
X w Przemyślu w latach 1926–1930 w randze generała brygady, poseł na sejm (1930–
1935) i senator (1935–1939), przewodniczący parlamentarnej Grupy Łódzkiej, przewodni-
czący grupy senackiej i Prezydium Organizacji Wiejskiej OZN. (Kto był kim..., t. I, s. 124). 42 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 8 za sierpień 1937 r., k. 185. 43 Członkami Organizacji Wiejskiej Okręgu Łódzkiego ponadto byli również nieobecni
podczas zjazdu posłowie Wincenty Gortat i Feliks Karśnicki. (AAN, OZN, sygn. 54, Lista
senatorów i posłów pracujących w organizacji wiejskiej OZN, k. 2). 44 „Kurier Łódzki”, nr 238, 30 VIII 1937, s. 3; „Ilustrowana Republika”, nr 238, 30 VIII 1937,
s. 2. 45 A. Kozłowska, Generał Andrzej Galica – poseł i senator 1930–1939. Szkic do łódzkiego
fragmentu biografii politycznej, „Rocznik Łódzki”, 2004, T. 51, s. 214–215. 46 „Głos Poranny”, 30 VIII 1937, nr 238, s. 1; M. M. Drozdowski, Polityka gospodarcza..., s.
205.
99
Przedstawiony podczas zjazdu program wiejski Obozu w niewielkim tylko
stopniu rozszerzał zagadnienia obecne w deklaracji ideowo-politycznej OZN.
Przewodniczący Organizacji Wiejskiej wysuwał natomiast liczne postulaty wy-
rażające m.in. pragnienie aby wymiana gospodarcza miast i wsi odpowiadała
zasadom sprawiedliwości, a uzasadnione potrzeby chłopów znalazły właściwą
drogę realizacji. Stwierdził również, iż niezbędne jest dostosowanie cen produk-
tów przemysłowych do możliwości finansowych chłopów wskazując przede
wszystkim na konieczność wydania walki nieuczciwym pośrednikom.
Rozwiązanie dla problemu przeludnienia wsi A. Galica widział natomiast
przede wszystkim w rozwoju miast i powstawaniu nowych miejsc pracy w prze-
myśle i rzemiośle. Realizacją doraźnych problemów ludności wiejskiej zająć się
miały natomiast struktury OZN poprzez wsparcie dla zorganizowanej spółdziel-
czości, wytwórczości chałupniczej i ludowego rzemiosła artystycznego47
. Tym-
czasem koncentracja przeludnienia agrarnego w środkowej Polsce, gdzie aż dwie
piąte ludności pozostawało zbędną siłą roboczą w stosunku do potrzeb stanowiła
niezwykle ważny problem, dotyczyła bowiem w szczególności ludzi młodych,
którzy nie mogli otrzymać gospodarstw w toku reformy rolnej ani pracy poza
rolnictwem48
.
Najważniejsze jednak zadanie dla organizowanych struktur wiejskich OZN
stanowić miała w szczególności próba stworzenia warunków i swoistej platformy
współpracy pomiędzy organami administracji a społeczeństwem. Tymczasem
większość decyzji podejmowanych w rządowej polityce rolnej było kształtowa-
nych w 1937 r. pod wpływem masowych strajków chłopskich, których zasięg
zyskał szczególne natężenie w drugiej połowie sierpnia49
. Ponieważ w toku pa-
cyfikacji władze zastosowały liczne represje aby uniknąć dalszego rozszerzenia
fali strajkowej podjęte zostały jednocześnie kroki mające na celu rozładować
antyrządowe nastroje wśród rolników. W ramach tej taktyki i łagodzenia nastro-
jów uchwalono powiększenie rocznej powierzchni parcelowanych gruntów,
przyznano liczne ulgi podatkowe i nisko oprocentowane kredyty oraz zawiesza-
nia czasu spłaty długów co w pewnej mierze korespondowało z wcześniejszymi
postulatami zawartymi w deklaracji ideowo-politycznej OZN.
Jednocześnie latem 1937 r. odnotowane zostało istotne ożywienie w rolnic-
twie, zaś we wrześniu wskaźnik cen artykułów rolnych wzrósł o 31% w odnie-
sieniu do cen sprzed roku. Nie był to jednak rezultat rządowej polityki rolnej lecz
w większym stopniu wzrostu cen światowych oraz klęski suszy, która spowodo-
wała spadek produkcji rolnej przy jednoczesnym wzroście popytu w związku
z ożywieniem koniunktury. Nawiedzone klęskami żywiołowymi obszary uzyska-
ły natomiast wsparcie w postaci ulg podatkowych i kredytów50
. Niewątpliwie zaś
__________ 47 Deklaracja ideowo-polityczna..., Warszawa 1937, s. 142–151. 48 M. M. Drozdowski, Polityka gospodarcza..., s. 76, 201–202. 49 H. Jędruszczak, Ostatnie lata..., s. 235–238. 50 M. M. Drozdowski, Polityka gospodarcza..., Warszawa 1963, s. 76.
100
z inspiracji Organizacji Wiejskiej OZN wiosną 1937 r. przystąpiono do tworze-
nia państwowego planu w zakresie zagadnień polityki rolnej aby zapewnić bez-
pieczeństwo aprowizacyjne na wypadek kolejnych klęsk żywiołowych. W efek-
cie tych prac w maju utworzona została państwowa rezerwa zbożowa dla
rolników51
.
Zgodnie również z zapowiedzią wyrażoną w deklaracji OZN wprowadzono
w Polsce w kwietniu 1937 r. ograniczenie obrotu nieruchomościami powstałymi
z parcelacji, aby uniemożliwić ich rozdrobnienie m.in. w drodze dziedziczenia.
Równocześnie podjęta została akcja propagandowa za wprowadzeniem ustawy
o całkowitej niepodzielności gospodarstw chłopskich. Autorem projektu tej
ustawy był poseł Franciszek Bartczak z województwa łódzkiego52
, który zapro-
ponował objęcie niepodzielnością ok. 500–600 tys. gospodarstw o granicy dolnej
5–10 ha i górnej 50–100 ha w zależności od rejonu kraju. Gospodarstwa objęte
mocą ustawy miały ponadto uzyskać dodatkowe przywileje w postaci zakazu
licytacji w postępowaniu upadłościowym, uporządkowania długów, obniżenia
podatku gruntowego, zwolnienia od podatku spadkowego i darowizn oraz udo-
godnienia przy otrzymywaniu nisko oprocentowanych kredytów. Krytycznie do
projektu ustosunkował się jednakże minister rolnictwa i reform rolnych Juliusz
Poniatowski, jak również środowiska lewicy sanacyjnej i Centralny Związek
Młodzieży Wiejskiej, którzy wskazywali przede wszystkim na pozostawienie
drobnych gospodarstw bez żadnego wsparcia. Głównie jednak z powodu praw-
dopodobnej fali niezadowolenia i kolejnych strajków chłopskich rząd poprzestał
na uchwaleniu jedynie ustawy o niepodzielności działek parcelowanych w wyni-
ku reformy rolnej53
.
Zakres pomocy dla rolnictwa w postaci tanich kredytów dla rolników oraz
oddłużenia zadłużonych gospodarstw rolnych wobec mobilizacji większości
środków finansowych na inwestycje w przemyśle związane z projektem budowy
Centralnego Okręgu Przemysłowego był mimo wszystko stosunkowo niewielki
i mało skuteczny. Działania rządu i OZN nie były również w stanie zapobiec
recesji w rolnictwie, która powróciła na początku 1938 r. Większe rezultaty dały
jedynie wysiłki zmierzające do przyśpieszenia i ożywienia parcelacji, której
proces nadal jednakże nie odpowiadał potrzebom społecznym54
.
__________ 51 Tenże, s. 217; Z. Landau, J. Tomaszewski, Gospodarka Polski Międzywojennej, t. IV. Lata
Interwencjonizmu Państwowego (1936–1939), Warszawa 1989, s. 245. 52 Franciszek Bartczak (1896–1958), gospodarz rolny w Szadku, działacz kółek rolniczych,
aktywny w spółdzielczości mleczarskiej, członek sejmiku i wydziału powiatowego w Sie-
radzu, radca Izby Rolniczej w Łodzi i członek Komisji Odwoławczej przy Izbie Skarbowej
w Łodzi, poseł na sejm (1935–1939). (Kto był kim..., t. II, s. 230). 53 M. M. Drozdowski, Polityka rolna rządu polskiego w latach 193601939, „Roczniki Dzie-
jów Ruchu Ludowego” 1959, t. 1, s 99–100. 54 Z. Landau, J. Tomaszewski, Gospodarka Polski..., s. 266.
101
Tempo reformy rolnej uległo jednak pewnemu przyspieszeniu w porówna-
niu z okresem kryzysu gospodarczego odnotowując wzrost z 96,5 tys. ha w 1936
r. do 119,2 tys. ha w 1938 r. Były to jednakże rezultaty znacznie poniżej pier-
wotnych założeń reformy rolnej, której przepisy ustalały roczny wymiar parcela-
cji na minimum 200 tys. ha. Obok parcelowania państwowej i prywatnej własno-
ści ziemskiej realizowano w nieco większym stopniu niż w poprzednich latach
także proces komasacji, czyli scalanie gruntów likwidujące rozdrobnienie obsza-
rów rolnych oraz melioracji nieużytków55
.
Zjazd działaczy wiejskich w Łodzi odegrał istotną rolę i stanowił zarazem
wyraźny przełom w procesie organizowania się struktur sektora wiejskiego OZN
w regionie łódzkim. Wskazane dyrektywy działania dla lokalnych działaczy oraz
urzędników przyczyniły się bowiem do znacznego przyśpieszenia prac organiza-
cyjnych na terenie całego województwa. Na przełomie września i października
zorganizowane zostały pierwsze zjazdy powiatowe dla rolników z udziałem
przedstawicieli administracji państwowej, które miały na celu zapoznanie ludno-
ści z programem wiejskim OZN. Prezentowano na nich m.in. referaty dotyczące
zagadnień organizacji i roli Obozu na tle ogólnej sytuacji politycznej w państwie
oraz plany działalności w zakresie spraw społecznych, oświatowych i gospodar-
czych w miejscowym terenie56
.
Pierwsze obwody Organizacji Wiejskiej OZN zostały utworzone we wrze-
śniu 1937 r. w Kaliszu, Kole, Sieradzu i Wieluniu57
, zaś do końca listopada ufor-
mowanych zostało dalszych siedem komórek organizacyjnych. Niezwłocznie
przystąpiono również do tworzenia pierwszych oddziałów gminnych58
, zaś
u progu 1938 r. już we wszystkich powiatach województwa łódzkiego funkcjo-
nowały struktury sektora wiejskiego. Na ich czele stanęli przede wszystkim
miejscowi rolnicy. Istotną i aktywną rolę przy tworzeniu struktur OZN odgrywali
podobnie jak w przypadku BBWR starostowie i urzędnicy administracji pań-
stwowej, którzy byli głównym źródłem informacji o lokalnych działaczach wiej-
skich i dokonujących się akcesach59
.
Przewodniczącym obwodu w Brzezinach mianowany został Mieczysław
Jaźwiński, w Kaliszu Antoni Piątkowski, w Kole nauczyciel Kazimierz Rakow-
ski, w Koninie Leopold Zieleśkiewicz, w Łasku prezes kółka rolniczego Michał
Ziółkowski, w Łęczycy Tomasz Wasiak, w Łodzi senator Franciszek Plocek,
w Piotrkowie Trybunalskim Józef Piech, w Radomsku prezes kółka rolniczego
__________ 55 M. Matusiak, Realizacja reformy rolnej i towarzyszących jej procesów w Polsce w latach
1934–1939, „Zeszyty Wiejskie” 2012, z. 17, s. 114, 123. 56 AAN, OZN, sygn. 35, Sprawozdanie ze zjazdów obywatelskich OZN w Wieluniu oraz
Sieradzu. Rezolucje zjazdu w Bydgoszczy, k. 1–4. 57 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 9 za wrzesień 1937 r., k. 209. 58 Tamże, Sm nr 10 za październik 1937 r., k. 225. 59 J. Mierzwa, Starostowie Polski międzywojennej. Portret zbiorowy, Kraków 2012, s. 481–
482.
102
Wojciech Nowak, w Sieradzu Franciszek Mierzwiński, w Turku członek rady
gminnej Antoni Walerych, w Wieluniu członek wydziału powiatowego Franci-
szek Choczaj60
.
Powiatowe struktury wiejskie niezwłocznie po utworzeniu podjęły starania
nad zakładaniem oddziałów gminnych, urządzając zebrania lub wyznaczając
pełnomocników do organizowania nowych komórek w poszczególnych gmi-
nach61
. Pod koniec 1937 r. funkcjonowało na terenie 47 oddziałów gminnych
obejmujących 521 członków, aczkolwiek niemal wyłącznie na terenie powiatu
kaliskiego i kolskiego, w których prace organizacyjne przebiegały najdynamicz-
niej62
. Akcja konsolidacyjna mimo znacznych wysiłków ze strony administracji
nie spotkała się natomiast na terenie większości powiatów ze zbytnim entuzja-
zmem szerszych warstw społeczeństwa. Na zebraniach z reguły uczestniczyło
jedynie kilkadziesiąt zainteresowanych, zaś w zjazdach powiatowych udział
brało do 250 osób63
.
Rozbudowa sieci organizacyjnej przebiegała znacznie poniżej oczekiwań
kierownictwa akcji konsolidacyjnej, gdyż zwracano uwagę, iż większość daw-
nych działaczy BBWR oraz prorządowych organizacji społecznych po wyrażeniu
swego poparcia i akcesu nie przejawiała następnie większej aktywności. Woje-
woda łódzki oceniał wprawdzie, iż taki stan rzeczy może posiadać dobre strony,
ponieważ Obóz w przeciwieństwie do BBWR dysponować będzie zapleczem
mniej licznym lecz bardziej wartościowym. Jednocześnie jednak dostrzegał, iż
zniechęcenie i niezadowolenie wielu lokalnych działaczy spowodowane jest zbyt
małym zainteresowaniem ze strony centrali, brakiem wyraźnych dyrektyw co do
kierunku i metod pracy w terenie oraz krytycznym ustosunkowaniem się do
polityki władz64
.
Latem 1937 r. doszło bowiem do zbliżenia kierownictwa OZN ze skrajnym
odłamem ruchu narodowego reprezentowanym przez Obóz Narodowo-
Radykalny „Falanga”. Jej wyrazem był wzrost akcentów nacjonalistycznych
w warstwie programowej oraz utworzenie prorządowej organizacji młodzieżowej
pod nazwą Związku Młodej Polski, która została zdominowana przez działaczy
ONR. Współpraca ta nie spotkała się z poparciem większości środowisk sana-
cyjnych, które zarzucali OZN czerpanie z obcych wzorców, tworzenie kultu
wodza, militaryzm i totalizację stosunków społeczno-politycznych65
.
__________ 60 AAN, OZN, sygn. 36, Wykazy Okręgów, Obwodów i Oddziałów oraz imienne wykazy
członków prezydiów Okręgów i przewodniczących Obwodów. Listy posłów i senatorów
członków Koła Parlamentarnego OZN, k. 12. 61 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 10 za październik1937
k. 225 62 Tamże, Sm nr 11 za listopad 1937 r., k. 258–259. 63 Tamże, Sm nr 12 za grudzień 1937, k. 286, 290. 64 Tamże, Sm nr 9 za wrzesień 1937, k. 206, Sm nr 11 za listopad 1937, k. 253–255. 65 B. Poboży, Obóz piłsudczykowsko-sanacyjny..., s. 93.
103
Aby zachęcić do wstępowania w szeregi OZN starano się zorganizować ak-
cję oświatową prowadzoną w formie odczytów tzw. uniwersytetów ludowych,
jednak większa liczba zebrań i zgromadzeń została przeprowadzona pod naci-
skiem administracji dopiero w lutym 1938 r., w związku z pierwszą rocznicą
działalności Obozu66
. Poza pracami administracyjnymi związanymi z organizo-
waniem nowych komórek struktury sektora wiejskiego OZN nie podejmowały
akcji politycznych ani nie przejawiały większych oznak działalności społecznej,
w przeciwieństwie do ugrupowań opozycyjnych, a w szczególności działaczy
Stronnictwa Ludowego. Dominujący wpływ administracji państwowej na two-
rzenie Obozu powodował, iż jego struktury wiejskie w pewnej mierze stanowiły
wtórne odzwierciedlenie organów administracji67
.
Wojewoda łódzki w kolejnych sprawozdaniach z ruchu politycznego dla
ministerstwa spraw wewnętrznych odnotowywał natomiast rosnące rozczarowa-
nie i przygnębienie w szeregach Obozu kierunkiem działalności politycznej OZN
i wypowiedziami członków ZMP oraz informacjami rozdźwiękach w sferach
kierowniczych i o wewnętrznych tarciach personalnych68
. Wiele komentarzy
jako w reakcji na kierunek i rozrastanie działalności ZMP wywołała również
wspólna deklaracja czterech czołowych prorządowych organizacji młodzieżo-
wych, w tym Centralnego Związku Młodej Wsi69
.
Negatywnie ustosunkowały się również koła legionowo-peowiackie, a wy-
razy niezadowolenia były widoczne już podczas XIV Zjazdu Legionistów
w Krakowie w sierpniu 1937 r. Poszczególne grupy sanacyjne wyrażające od-
mienne stanowiska społeczno-polityczne zaczęły wyraźnie wyodrębniać się
z jednolitego dotychczas obozu sanacyjnego, zaś niechętne wobec programu
OZN środowiska lewicy sanacyjnej inspirowały tworzenie opozycyjnych wobec
rządu inicjatyw politycznych w postaci Klubów Demokratycznych i Związku
Lewicy Patriotycznej70
.
Pomiędzy bardziej liberalnym zapleczem prezydenta I. Mościckiego
a współpracownikami gen. E. Śmigłego-Rydza i kierownictwem OZN uwidocz-
nił się również spór nie tylko dotyczący współpracy ze środowiskami radykalnie
prawicowymi, ale również w zakresie projektowanej zmianie kształtu związków
__________ 66 AAN, Urząd Wojewódzki Łódzki (dalej: UWŁ), sygn. 271/II/25, Sprawozdania miesięczne
wojewody łódzkiego z ruchu zawodowego, politycznego i narodowościowego (dalej: Sm)
nr 2 za luty 1938 r., k. 39, 44. 67 T. Jędruszczak, Piłsudczycy..., s. 177. 68 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, nr 8 za sierpień 1937, k. 183; Sm nr 10 za paździer-
nik1937, k. 222–223 69 Utworzoną w dniu 14 października 1937 r. Komisję Porozumiewawczą Polskich Organiza-
cji Młodzieży współtworzył Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Strzelecki, Organiza-
cja Młodzieży Pracującej i Centralny Związek Młodej Wsi. (H. Jędruszczak, Ostatnie la-
ta..., s. 244–245). 70 J. Żarnowski, „Lewica sanacyjna” w latach 1935–1939, „Przegląd Historyczny” 1958, nr
4, s. 733–744.
104
zawodowych oraz metod postępowania w stosunku do opozycji politycznej71
.
W tej atmosferze szeroko komentowana w prasie wizyta przedstawicieli organi-
zacji socjalistycznych u prezydenta wywołała liczne dyskusje o rozpadzie obozu
rządzącego, a nawet o możliwym zamachu stanu ze strony kierownictwa Obozu
i przejęciu pełnej władzy72
.
Tym samym OZN okazał się instrumentem mało skutecznym w realizacji
programu konsolidacji i nie uchronił obozu rządzącego od nowej serii konflik-
tów. Ostatecznie sanacja zdołała jednak utrzymać się u władzy oraz przetrwać
także i ten kryzys polityczny. Było to możliwie głównie ze względu na politycz-
ne rozbicie opozycji oraz kompromis, który wkrótce dokonał się w sferach kie-
rowniczych73
. W styczniu 1938 r. Szef OZN ustąpił ze stanowiska a współpraca
z ONR „Falanga” została zerwana. W miejsce zaś jednolitej organizacji młodzie-
żowej powstała federacja różnych młodzieżowych ugrupowań pod nazwą Służby
Młodych OZN. W przemówieniach nowego Szefa Obozu, którym wyznaczony
został generał Stanisław Skwarczyński pojawiło się z kolei znacznie więcej ak-
centów tematyki gospodarczej i spraw obronności kraju niż elementów nacjona-
listycznych, choć jednocześnie hasła konsolidacji narodowej pozostały nadal
aktualnym i wiodącym zagadnieniem74
.
Równocześnie została przeprowadzona gruntowna reorganizacja struktur
Obozu, w ramach których zrezygnowano z funkcjonowaniu odrębnych struktur
sektora wiejskiego i miejskiego. Zamiast nich wprowadzona została całkowita
unifikacja w postaci odpowiadającej podziałowi administracyjnemu państwa
scentralizowanej struktury terytorialnej obejmującej okręgi na obszarze woje-
wództw, obwody w powiatach oraz oddziały na terenie gmin wiejskich i miast.
Zachowane zostały natomiast kompetencje rozkazodawcze kierowników po-
szczególnych szczebli, w dyspozycji których znajdowały się sekretariaty jako
aparat wykonawczy. Natomiast prezydia zostały zastąpione przez rady, których
uprawnienia ograniczały się głównie do funkcji opiniodawczych i doradczych75
.
Przewodniczącym okręgu łódzkiego OZN mianowany został prezydent Ło-
dzi Mikołaj Godlewski, zaś jednym z trzech jego zastępców wyznaczono kie-
rownika rozwiązanych struktur wiejskich Jana Piotrowskiego. W utworzonej zaś
na obszarze województwa łódzkiego w lutym 1938 r. radzie okręgowej OZN
znalazło się siedmiu rolników obok siedemnastu przedstawicieli innych grup
społecznych i zawodowych.
__________ 71 J. Mierzwa, Pułkownik Adam Koc. Biografia polityczna, Kraków 2006, s. 186. 72 APŁ, UWŁ, WSP, sygn. 2507/n, Sm nr 11 za listopad 1937, k. 252; „Głos Poranny”, nr
313, 14 XI 1937, s. 1, „Ilustrowana Republika”, nr 313, 14 XI 1937, s. 1; „Orędownik”, nr
1, I 1938, s. 3. 73 H. Jędruszczak, Ostatnie lata..., s. 241. 74 B. Poboży, Obóz piłsudczykowsko-sanacyjny..., s. 94. 75 AAN, OZN, sygn. 24, Organizacja..., k. 3–6.
105
Byli to Władysław Fijałkowski, Janina Fijałkowska, Władysław Kowalski,
Stanisław Leopold, Franciszek Pawlik, Bohdan Zakrzewski i Michał Ziółkowski.
Wśród nich tylko W. Kowalski i F. Pawlik wchodzili poprzednio w skład prezy-
dium okręgu łódzkiego Organizacji Wiejskiej OZN76
.
Obóz Zjednoczenia Narodowego spełniający funkcję organizacyjnego za-
plecza obozu sanacyjnego w latach 1937–1939 zbudowany został w charakterze
scentralizowanej organizacji, która skupiła rozproszone organizacje i prorządowe
środowiska oraz podjęła wysiłki w kierunku ożywienia ich aktywności politycz-
nej. Mimo niewątpliwych słabości jakim były pozorne akcesy i bierność szere-
gów członkowskich, wolne tempo organizowania i zależność od administracji
państwowej okazał się mimo wszystko instrumentem, który stanowił wyraz ofen-
sywy politycznej sanacji oraz pozwolił przetrwać kryzys polityczny, w którym
się znajdowała. W obliczu zagrożenia zewnętrznego w postaci agresywnej poli-
tyki Niemiec hasła konsolidacji narodowej zaczęły zyskiwać popularność,
a wyrazem dalszego umocnienia obozu stały się wybory parlamentarne w 1938
r., które pomimo ponownego wezwania opozycji do bojkotu zostały uznane za
sukces obozu rządzącego ze względu na uzyskanie stosunkowo wysokiej tym
razem frekwencji wyborczej77
.
Struktury Organizacji Wiejskiej OZN miały w planach swego kierownictwa
stanowić platformę oddziaływania Obozu wśród rolników i osłabić wpływy
opozycyjnego Stronnictwa Ludowego. Struktury wiejskie na obszarze woje-
wództwa łódzkiego organizowały liczne zebrania i zjazdy, podczas których ape-
lowano o jedność wsi i poparcie dla programu Obozu co jednak nie zyskiwało
uznania w oczach rolników i licznych organizacji wiejskich. Liczebność struktur
oraz ich słaby oddźwięk akcji organizowanych pod patronatem OZN pozwala
zatem stwierdzić, iż powstanie i działalność struktur sektora wiejskiego okazało
się być w znacznym stopniu niepowodzeniem, zaś nowy impuls dla ich dalszego
funkcjonowania stanowić miało dopiero zunifikowanie ich ze strukturami miej-
skimi w ramach reorganizacji Obozu przeprowadzonej wiosną 1938 r.
__________ 76 AAN, UWŁ, sygn. 271/II/25, Sm nr 2 za luty 1938 r., k. 44; AAN, OZN, sygn. 87, Wykazy
członków OZN w kraju, k. 6. 77 T. Jędruszczak, Piłsudczycy..., s. 177, 207–209.
106
Summary
Camp of National Unity served as the organizational structure and power-
base for holding the reins of government Marshall Józef Piłsudski followers
background in Poland known as “Sanacja” movement. The implementation of
the national consolidation was the most important part of the OZN political pro-
gram during a short period of its exist. The Rural Organization of a OZN was
designed to provide a platform for interaction with farmers and pro-government
associations and has taken efforts to revive their political activity. Organizational
structures in the voivodship of Lodz organized numerous meetings and conven-
tions, during which called for the unity and support for the government. Weak
response for actions organized under the auspices of Rural Organization provide
the conclusion that the establishment and activity of the rural sector structures
proved to be largely unsuccessful. Nevertheless OZN expressed a political offen-
sive of the government and allowed “Sanacja” movement to survive the political
crisis after the death of Marshall Piłsudski.
107
Jan Łuczkowski
Muzeum Regionalne w Opocznie
Dożynki Prezydenckie w Spale
Po przeszło 60. latach w Spale – miejscu odbywania Dożynek pod patrona-
tem Prezydenta RP Ignacego Mościckiego, została reaktywowana piękna trady-
cja z okresu II Rzeczypospolitej. Prezydent RP składał tutaj hołd i uznanie dla
ciężkiej pracy rolnika, w podzięce za plony, w poszanowaniu dla naszej polskiej
tradycji. Idea corocznych Dożynek Prezydenckich w Spale, z nawiązaniem do
tradycji tego miejsca, spotkała się z uznaniem i przychylnością Prezydenta RP
Aleksandra Kwaśniewskiego. „Niech Dożynki w Spale będą odtąd Dożynkami
Prezydenckimi” – powiedział 10 września 2000 r. Roman Jagieliński Poseł na
Sejm RP, Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Dożynek. Witając wszyst-
kich zebranych mówił dalej:
„Drodzy Rolnicy, Serdecznie dziękuję za Waszą pracę i plony, za miłość,
serce i poszanowanie ojczystej ziemi, za przywiązanie do polskiej tradycji. Chle-
bem, wieńcami i pieśnią – czynimy dożynkowe święto. Wszystkich gości – po
staropolski, witamy chlebem i solą”.
Potrzeba było lat, wielu historycznych przemian, by w 2000 r. przywrócić
do tej pięknej tradycji z okresu II Rzeczypospolitej. „Szanowni Rolnicy, miesz-
kańcy wsi. W dożynkowych wieńcach i bochnach chleba zapisana jest wielka
chłopska praca. Zapisany jest trud, ale i radość z zebranych plonów. Za to
wszystko, za codzienny chleb na naszych stołach, za miłość do ziemi i ludzi, za
wierność tradycji oraz konsekwentne dążenie do modernizacji, chciałem Wam
w imieniu Rzeczypospolitej serdecznie podziękować. Dziękuję mieszkańcom wsi
za wytrwałość, za dzielność, za gospodarską postawę. Dziękuję rolnikom za
plony. Jesteście solą tej ziemi. Życzę Wam, abyście pomyślnie przeszli przez
wszystkie trudy. I aby każdy następny rok pozwalał nam wszystkim coraz do-
statniej i radośniej obchodzić Polskie Dożynki” – tak mówił do rolników Prezy-
dent Aleksander Kwaśniewski 9 września 2001 r. w Spale.
8 września 2002 r. Marszałek Województwa Łódzkiego Mieczysław Teo-
dorczyk witając gości dożynkowych powiedział: „Chcę wyrazić radość, że Do-
żynki Prezydenckie znów wróciły na naszą ziemię do Spały, gdzie w III Rzeczy-
pospolitej odbywają się już po raz trzeci. To więc jest wyrazem szacunku władz
i całego społeczeństwa dla rolniczego trudu symbolizującego kolejne plony. Tu,
w Spale – stolicy polskiego rolnictwa składamy dziś hołd i szacunek dla ciężkiej
pracy rolnika i dziękujemy mu za zebrane plony. W 75. rocznicę historycznych
108
dożynek zorganizowanych przez Prezydenta II Rzeczypospolitej Ignacego Mo-
ścickiego kłaniam się wszystkim rolnikom w poszanowaniu polskiej tradycji.
Dobrze się stało, że ta piękna idea znalazła uznanie u Pana Prezydenta Rzeczy-
pospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego. Dzięki temu możemy już po raz trzeci
w demokratycznej Polsce obchodzić uroczystości dożynkowe w Spale na Ziemi
Łódzkiej”.
W wydanym folderze okolicznościowym z dr Bogdanem Matławskim, pra-
cownikiem Uniwersytetu Szczecińskiego pisaliśmy o dożynkach w polskiej
tradycji. Pierwszy etap obrzędu dożynkowego był praktykowany jeszcze na polu.
Drugi etap świętowania końca prac żniwnych związany był ze zwózką zboża do
stodoły. Trzecią częścią po zakończeniu prac żniwnych był poczęstunek, śpiew
i zabawa.
Kolejne czwarte dożynki odbyły się 14 września 2003 r. Wojewoda Łódzki
Krzysztof Makowski tak pisał: „Rolnicy Mieszkańcy Polskiej Wsi. Jest mi nie-
zmiernie miło, że jako wojewoda łódzki mogę powitać gości tegorocznych Do-
żynek Prezydenckich. To dla mieszkańców województwa łódzkiego wielki za-
szczyt i wyróżnienie, że rolnicy i producenci rolni z całego kraju spotykają się,
jak co roku, w malowniczej Spale, aby wspólnie dzielić się chlebem wypieczo-
nym z tegorocznych zbiorów. Święto Plonów jest godnym uhonorowaniem cięż-
kiej pracy polskich rolników. To hołd, jaki oddajemy mieszkańcom polskiej wsi
za chleb, za ten codzienny trud i wysiłek jaki wkładają każdego dnia w to, aby go
nie zabrakło na żadnym stole. Obchodzimy to święto zgodnie z tradycją, właści-
wie do miejsca i czasu, w atmosferze wzajemnego szacunku i pokoju”.
W wydanym okolicznościowym folderze pisaliśmy ogólnie o pieśniach do-
żynkowych. Należy pamiętać, że przez te cztery lata organizowano konkurs na
najładniejszy wieniec dożynkowy. Nagrody fundowała Kancelaria Prezydenta.
Przez te kolejne lata 2000–2003 byliśmy odpowiedzialni z dr Bogdanem Ma-
tławskim za część wieńcową dożynek. Był to dla nas zaszczyt i wyróżnienie
a zarazem odpowiedzialność za ten ważny składnik dorocznego tradycyjnego
ogólnopolskiego święta. Z różnych przyczyn nie do końca wyjaśnionych nastąpi-
ła przerwa w organizowaniu dorocznego Święta Plonów.
W 2009 r. wznowiono obchody święta plonów. 20 września odbyły się do-
żynki w Spale z udziałem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. „Drodzy Gospo-
darze! Mieszkańcy Wsi Polskiej! Jest mi niezmiernie miło powitać wszystkich
Państwa, przybyłych z całego kraju na uroczystości dożynkowe do Spały. Spoty-
kając się w tym historycznym miejscu, które w roku 1927 prezydent Ignacy
Mościcki uczynił nieformalną stolicą polskiego rolnictwa, powracamy do pięknej
tradycji z okresu Drugiej Rzeczypospolitej – dorocznych obchodów święta zbio-
rów. Poczytuję sobie za zaszczyt, iż jako głowa państwa polskiego mogę patro-
nować temu wydarzeniu”.
Za tradycyjną część wieńcową byłem odpowiedzialny jednoosobowo.
W wydanym okolicznościowym folderze pisałem o chlebie w obyczajowości
109
opoczyńskiej. Chleb jemy kilka razy dziennie w różnych postaciach. Podświa-
domie staramy się dbać o to, aby się nie marnował, nie był wyrzucany na śmiet-
nik. Do dziś dnia w niektórych polskich domach kawałek chleba, który upadł na
ziemię, całuje się jakby przepraszając za zniewagę. Niektórzy zwracają uwagę,
aby nie odwracać chleba „do góry nogami” i oburzają się, gdy ktoś wbija nóż
w bochenek lub depcze po okruszynach. Nie można wyobrazić sobie dożynek
bez okazałego, pięknego bochna. Dlaczego? Skąd bierze się w naszej tradycji ten
może dziwny i głęboki szacunek do chleba, pożywienia przecież powszechnie
dostępnego.
W polskiej tradycji kulturowej chleb był symbolem pożywienia, a także do-
statku i pomyślności. Nie zawsze bowiem i nie dla wszystkich był pożywieniem
podstawowym i codziennym. W biedniejszych częściach kraju jeszcze przed
kilkudziesięcioma laty pojawiał się w domu jedynie w większe święta.
Proces przygotowywania pieczywa był niezwykłym i obwarowanym licz-
nymi przepisami i zabiegami magicznymi. Najczęściej chleb pieczono w sobotę,
aby na niedzielę był świeży. Dobrze upieczony chleb był największą dumą go-
spodyni. Powszechnie uważano, że dopóki panna nie potrafi chleba upiec, dopó-
ty nie nadaje się do małżeństwa. A wiec upieczenie dobrego chleba (rumianego
bez zakalca) nie jest sprawą łatwą i wymaga wieloletniego doświadczenia.
W tradycyjnej kulturze ludowej rola chleba była wielka w roku obrzędo-
wym. Nic więc dziwnego, że chleb zawsze zajmował na stole wigilijnym miejsce
najważniejsze. Chleb towarzyszył również rozpoczynaniu najważniejszych prac
gospodarskich. Był również ważnym elementem wszystkich rytuałów, związa-
nych z człowiekiem poprzez narodzenie, chrzest, wesele, aż do zgonu. Miał
towarzyszyć człowiekowi przez całe życie i to zarówno przez szare powszednie
dni jak i w czasie wielkich świąt.
Rozpoczynając rozkrajanie upieczonego bochenka chleba zawsze robiono
znak krzyża. Wierzono, że chleb jest podstawowym darem bożym, otaczano go
więc szacunkiem, nawet kiedy tylko o nim mówiono. Miejsce w izbie przezna-
czone na chleb znajdowało się najczęściej pod obrazami. Jeżeli i dzisiaj całuje
chleb, który niechcący upuścił na ziemię, to nie dlatego, że wierzy w jego boskie
pochodzenie, ale przez szacunek dla chleba, jaki zaszczepili mu rodzice. Te
drobne, niewiele już dziś znaczące gesty są pozostałymi u nas odłamkami daw-
nej, magicznej wiedzy o świecie, wiedzy, której w całości prawie nigdy nie uda
się nam poznać, ale której okruchy tkwią u nas jeszcze mocno i nieraz dają
o sobie znać.
Po dziś dzień lud nasz odnosi się do chleba z dużym szacunkiem. Symbol
chleba przeszedł do religii. Zachowując starą tradycję szacunku do chleba lud
polski do dziś nazywa chleb świętym, a także i ziemię, która rodzi chleb, świętą
ziemią.
19 września 2010 r. dożynki w Spale zorganizowano pod honorowym pa-
tronatem Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. W uroczystym wystąpie-
110
niu Prezydent Bronisław Komorowski powiedział: „Dziś, z okazji Święta Plo-
nów, wyrażam mój głęboki szacunek i wdzięczność wobec Was, Drodzy Rolni-
cy, wobec Waszych rodzin i bliskich za pracę dla Polski. W sposób szczególny
chcę wspomnieć o tych rolnikach, którzy wskutek powodzi stracili niejednokrot-
nie cały swój dobytek i którzy w tym roku nie zebrali plonów ze swoich pól.
Naszym wspólnym obowiązkiem jest zadbanie o to, aby uzyskali wszelką moż-
liwą pomoc. Dziękuję także władzom centralnym i terytorialnym, samorządowi,
rolniczemu, organizacjom rolniczym i wszystkim instytucjom wspierającym
wysiłek rolnika. Życzę Państwu, aby z roku na rok polska wieś miała się lepiej,
mogła cieszyć się dostatkiem i rozwojem”.
Przewodniczyłem komisji konkursowej na najładniejszy wieniec dożynko-
wy i byłem odpowiedzialny za tradycyjną część wieńcowa. Byłem członkiem
Komitetu Organizacyjnego święta. W okolicznościowym folderze pisałem o pra-
cy i świętowaniu w tradycji polskiej wsi.
Dziś nad spalskim jasnym niebem zapachniało świeżym chlebem
Najwspanialszym darem lata
Najcudniejszą wonią świata
W atmosferze sytości i zadowolenia w ostatnich dniach kończącego się lata
odbywają się dożynki kościelne, gminne, powiatowe, wojewódzkie i od dziesię-
ciu lat prezydenckie, które wróciły do Spały.
Żniwa zostały ukończone, plony z pól zebrane, można więc uwieńczyć ko-
niec ciężkiej pracy świętem dożynkowym. Wśród wielu obrzędów, jakie wieś
polska z troskliwością zachowuje, są uroczystości dożynkowe. Przetrwały w nich
prastare elementy obrzędowe oraz liczne pieśni mówiące o ciężkiej pracy i zbo-
żu. Są one uważane za święto radości i nadziei. Są również świetną okazją do
prezentowania osiągnięć, jak też zaakcentowania różnych bolączek i dolegliwo-
ści życia codziennego.
Uroczystości dożynkowe, tak w przeszłości jak i obecnie są okazją do zło-
żenia dziękczynienia za uzyskane zbiory. To także oddanie hołdu mozolnej,
wykonywanej w pocie czoła pracy rolnika. To wreszcie chwila radości i odprę-
żenia. Dziś dożynki są świętem dobrze wypełnionego obowiązku. Przybrały one
nieco inny charakter. W dożynkowych obchodach zachowano jednak pewne
elementy tradycyjne takie jak uroczysty korowód z wieńcem i chlebem, zwyczaj
ośpiewywania i obtańczenia wieńców oraz pieśni i przyśpiewki dożynkowe.
Tradycje związane z dożynkami, które przez wieki przetrwały do dziś poza
wymiarem kulturowym i religijnym, są jednak przede wszystkim nośnikiem
prawdy najważniejszej – praca na roli jest jedną z najszlachetniejszych i najpięk-
niejszych form działalności człowieka za Ziemi.
111
W kulturze ludowej życie człowieka składa się z szeregu odcinków czaso-
wych, które rozdzielone są w pewnych okresach różnymi przemianami. Dla
społeczności wiejskiej największe znaczenia mają roczne momenty przejścia tak
bardzo charakterystycznego w kalendarzu ludowym opartym na obserwacji
wschodów i zachodów słońca. Metodą tą wyznaczane są daty słonecznych prze-
sileń, tj. letniego i zimowego oraz momenty zrównania dnia z nocą tj. wiosenne-
go i jesiennego.
Tak więc tradycyjny ludzki czas dzieli się na czas codzienności równo-
znaczny z czasem pracy i czas niezwykły, świąteczny przeznaczony na odpoczy-
nek. Świętowanie poprzedza jednak ciężka, mozolna praca w czasie żniw. Z tym
najważniejszym wydarzeniem w rocznym cyklu pracy rolnika związanych było
wiele obrzędów, które dziś już prawie żadne nie są praktykowane. W tradycji
ludowej sprawiedliwie dzieli się pory roku. Każdej przypisuje się równo po trzy
miesiące. Podział ten jest zbliżony do geograficznego podziału roku. Poszcze-
gólne miesiące, w zależności od pogody mają swoje określenia. Wróżą dostatek
lub biedę, czy przepowiadają jaki będzie nadchodzący rok.
Zmiany pór roku wyznaczają rytm życia społecznego z cyklicznie odradza-
jącą się i zmieniającą przyrodą. Te zmiany regulują ścisłą zależność społeczności
wiejskiej i jej egzystencji od natury i otoczenia biologicznego. W dawnym roku
gospodarskim dwa terminy były najważniejsze – pora siewu i pora zbiorów, czyli
wiosna i jesień. Natomiast zima – to okres stagnacji, kiedy to ziemia odpoczywa,
a ludzie przygotowują się do nowego roku gospodarskiego. Lato – to okres naj-
bardziej zajęty pracą na roli. Pory roku i święta doroczne ściśle wiążą się z ka-
lendarzem prac rolniczych, o czym wymownie świadczy znane powiedzenie:
Z wiosną nadzieje rosną,
przyjdzie lato – wszędzie bogato, zbliża się jesień – pełna kieszeń,
nadchodzi zima – znów nic nie ma.
Praca wypełnia znaczną część ludzkiego życia. Przez jednych uważana jest
za najwyższe dobro dane człowiekowi, przez drugich za zło konieczne. Jest
podstawą egzystencji, daje możliwość uzyskania dóbr materialnych, zaspokaja
różnorakie potrzeby, jest drogą do realizacji celów, indywidualnych ambicji
i satysfakcji. Praca jest też źródłem zmęczenia fizycznego i psychicznego wy-
czerpania, bywa zagrożeniem dla zdrowia i życia. Jej wykonywanie wymaga
szeregu zabiegów czyniących ją bezpieczną, zapewniających pomyślny jej prze-
bieg i rezultat. A jakie są zwyczaje, wierzenia i praktyki magiczne związane
z pracą?
W społeczności tradycyjnej praca sama w sobie stanowi wartość. Jest zatem
działalnością oczywistą, naturalną, istotną i konieczną dla człowieka i jego kultu-
ry. Powszechnie praca uważana była za warunek odkupienia grzechów, a plon
112
pracy za dar boży. Stąd też każdą pracę rozpoczynano znakiem krzyża, bądź
używaniem poświęconych przedmiotów. Pod groźbą grzechu i kary praca nie
mogła być wykonywana w dni świąteczne.
Praca jak każde działanie odbywa się w określonym czasie, w ciągu roku
związana z rocznym kalendarzem obrzędów. Społeczność wiejska intensywnie
pracuje w okresie wiosny, lata i jesieni, natomiast koniec jesieni i zima oznacza
się spadkiem tempa pracy. Od Adwentu, a często od Wszystkich Świętych koń-
czą się prace polowe i koncentrują się w obejściu i w domu. Nie ma pośpiechu
a zajęcia zimowe nabierają innego wyrazu. Jest czas na częstsze kontakty i spo-
tkania towarzyskie.
Dobowy rytm pracy w społeczności wiejskiej też zmienia się ze względu na
porę roku i układa się z reguły w tygodniowe cykle. Sześć dni pracy a siódmy
odpoczynek. Każde rozpoczynanie pracy, wiązało się z wyborem dobrego dla
człowieka dnia. Powszechnie więc nie zaczynano pracy w poniedziałek, gdyż nie
zaczyna się dwóch rzeczy od początku. Początek pracy i początek nowego tygo-
dnia, rozumiany jako początek nowego czasu to dwie okoliczności, które nie
wróżyły niczego dobrego. Za dobry dzień do rozpoczęcia pracy uważano po-
wszechnie sobotę, a także środkowe dni tygodnia, zwłaszcza wtorek i czwartek.
Praca wymagała przede wszystkim bezpieczeństwa, stąd też praktykowano pew-
ne zabiegi magiczne. Wiele wykonywano praktyk magicznych nie wiążących się
bezpośrednio z pracą, a jednak miały one zabezpieczać przestrzeń tak dla wyko-
nawcy jak i dzieła. W społeczności wiejskiej z pracą łączyły się jeszcze trzy
zasadnicze elementy, tj. pomoc wzajemna, posiłek i zabawa kończąca udaną
akcję. Te elementy stosowano wtedy, gdy wykonywano dużą pracę, przy zaan-
gażowaniu większej ilości osób i tylko przy wyjątkowych okazjach śpiewano
i tańczono.
Należy się zastanowić jakie z tych elementów typowych dla pracy w trady-
cyjnej społeczności wiejskiej przetrwały do dzisiaj i czy mają szanse na dalsze
istnienie. Rodzi się pytanie czy zwyczaje, wierzenia i praktyki magiczne związa-
ne z pracą są właściwą formą i czy są potrzebne. Byłoby dużym nieporozumie-
niem przekonywać dziś i tłumaczyć, że wszystkie te zjawiska winny być utrzy-
mywane i praktykowane w dalszym ciągu. Jakże sztuczne i nienaturalne byłoby
dziś stosowanie niektórych zabiegów magicznych w pracach gospodarczych.
Zmieniły się czasy, zmieniła się obraz widzenia świata. Ale ważne jest, by
to, co jeszcze zostało nie uległo zapomnieniu. A ci, którzy pamiętają, a czasami
i wykonują przy pracy wiele z tych czynności mających na celu zapewnienie
pomyślności nie wstydzili się tego i nie czynili ich po kryjomu, bojąc się posą-
dzenia o zabobon i nienowoczesność.
25 września 2011 r. odbyły się Dożynki Prezydenckie w Spale z udziałem
Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Przemawiając do rolników powie-
dział: „Dożynki to polski sposób na podziękowanie rolnikom za chleb, za plony
i owoce całorocznej pracy. Ogólnopolskie Dożynki Prezydenckie to tradycja
113
zapoczątkowana tutaj w Spale przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Chcę ją
kontynuować i rozwijać, nadając temu świętu właściwy, ogólnopolski wymiar.
Cieszę się, że wszystkie regiony włączyły się w jego organizację, a przedstawi-
ciele rolników z różnych zakątków kraju biorą w nim udział. Po raz ostatni
uczestniczyłem w komisji konkursowej na najładniejszy wieniec dożynkowy.
Odpowiedzialny byłem również za przebieg tradycyjnej części wieńcowej.
W wydanym okolicznościowym folderze pisałem o pieśniach śpiewanych na
dożynkach dworskich i chłopskich.
Wśród wielu obrzędów, jakie wieś polska z troskliwością zachowuje, są
uroczystości dożynkowe, uważane za święto radości i nadziei. To również świet-
na okazja do prezentowania osiągnięć, ale i różnych bolączek i dolegliwości
życia codziennego środowiska wiejskiego. Przetrwały w nich prastare elementy
obrzędowe oraz liczne pieśni mówiące o ciężkiej pracy i zbożu. Stały się z cza-
sem kroniką opowiadającą o żniwiarskim trudzie i radościach z ukończenia waż-
nej pracy i zebrania pomyślnych plonów. Najważniejszym elementem święta
plonów było wręczenie gospodarzowi dożynek chleba upieczonego z nowej mąki
i dorodnego wieńca. Dziedzic – gospodarz dożynek dworskich, wznosił toast za
wszystkich pracujących w polu, zapraszał do stołów, a potem na zabawę z tań-
cami. Żniwiarze w strojach ludowych z kwiatami w towarzystwie kapeli pod-
chodząc do dworu śpiewali:
Panie dziedzicu wyjdź do nas,
bo jak nie wyjdziesz, cóż po nas
Otwórz nam panie nowy dwór, bo ci niesiemy z pola zbiór
Otwórz nam panie te wrota,
bo się skończyła robota.
Po przywitaniu przez gospodarza żniwiarze śpiewali znaną pieśń, a przo-
downica (wyróżniająca się w pracy przy żniwach) wręczała dorodny bochen
chleba wypieczony już z nowej mąki.
Przynosimy plon w gospodarza dom,
żeby dobrze plonowało po sto korcy z kopy dało
przynosimy plon w gospodarza dom.
Kolejna pieśń apelowała do gospodarza, aby przyjął dorodny wieniec i żni-
wiarzy pod swój dach:
Wyjdź gospodarzu na ganek
i przyjmij od nas ten wianek
114
Wyjdźże dziedzicu na pole
porachuj snopy jak swoje
Ile na niebie gwiazdeczek tyle na polu kupeczek
Spróbujże chleba naszego,
bo to ze zboża nowego.
W pieśniach lub przyśpiewkach przypominano dziedzicowi, a często i jego
służbie o obietnicach dawanych przy rozpoczynaniu żniw.
Otwierajcie, że nam szeroko wierzeje,
bo się już na polu żaden kłos nie chwieje
Kłos się już nie chwieje, zboże jest w stodole
zaśpiewajmy wspólnie po żniwnym mozole.
Żniwiarze w pieśniach przedstawiali ciężką pracę w polu, swoje zasługi
i troski o dobre zbiory dla dworu:
Sprzątnęliśmy zboże w snopy powiązali dzisiaj na dożynki żeśmy przyjechali
Sprzątnęliśmy zboże od granic do końca a teraz prosimy o izbę do tańca.
Po wyśpiewaniu bolączek, pochwał a nawet złośliwych docinków na
wszystkich ze służby dworu przed zabawą i tańcami śpiewali:
Zawołanie żniwne ucichło na polu nasze serca raźniej biją
nasze oczy się radują, bo zboże już w zapolu
Słonko się zniżyło, lato się skończyło
kosy sierpy pościnały grabie wszystko pozgrabiały
co na polu wzrosło.
Treść większości pieśni dożynkowych to opis ciężkiej pracy przy żniwach
i stosunek dworu do wsi. Często w pieśniach między zwrotkami nie ma żadnego
związku treściowego. Dużo zwrotek zawiera wspomnienia o pogodzie, deszczu,
chmurach. Są to wyrazy, które łatwo dają się rymować, a warunki atmosferyczne
były i są najistotniejsze w czasie żniw. Cała twórczość słowna pieśni dożynko-
wych jest zbiorem i anonimowym dziełem pokoleń. Pieśń dożynkowa ma ściśle
określoną budowę, na która składa się wstęp (w nim najczęściej powitanie),
115
rozwinięcie (obraz ciężkiej pracy w polu) i zakończenie (zwrócenie uwagi na
starannie uwity wieniec z prośbą o jego przyjęcie).
Łatwo zauważyć, że w pieśniach dożynkowych śpiewanych we dworze
oprócz aspektu społecznego i klasowego przewija się panegiryczny charakter
zwrotek odnoszących się do dziedzica i jego rodziny. Fakt zależności ekono-
micznej robotników rolnych od dworu ograniczał w zdecydowany sposób moż-
liwości ich szerszego wypowiadania się w pieśniach śpiewanych dziedzicowi.
Toteż przykłady tekstów pieśni dożynkowych nacechowanych uszczypliwością
wobec dworu są niezmiernie rzadkie.
U schyłku XIX w. wzorem dożynek dworskich zaczęto urządzać dożynki
chłopskie, gospodarskie. Bogaci gospodarze wyprawiali je dla swych domowni-
ków, rodziny, parobków i najemników. Przebiegały one bardzo podobnie do
dożynek urządzanych we dworach, jednak były znacznie skromniejsze. Dożynki
odbywały się zwykle w tych gospodarstwach, gdzie przy żniwach pracowało
wiele osób. W ich gronie obok domowników korzystano z tłoki czyli tzw. pomo-
cy sąsiedzkiej. Brała w niej udział najczęściej młodzież. Młodzież z uwitym
wieńcem wchodząc na plac gospodarza śpiewała:
Niechaj będzie pochwalony Jezus Chrystus Pan
przynosimy tutaj wieniec aby służyć wam.
i najczęściej dodawali:
Odbierz wieniec gospodarzu
od nas z radością i przyjmij nas gospodarzu
z całą życzliwością.
Gospodarz przyjmował wieniec, dziwił się, że taki ładny długo mu się
przyglądając. Grupa w tym czasie śpiewała:
Już się żniwa zakończyły i siew się nastaje wszystka młodzież z naszej wioski wieniec ci oddaje.
Uwiliśmy i niesiemy na prawym ramieniu
ażeby się wam rodziło żytko na kamieniu.
Wieńcowi przyglądała się cała rodzina. Grupa kończyła prezentację sło-
wami:
116
Panie gospodarzu brzęknij talarami
zapłać za ten wianek co stoi przed wami.
Gdy gospodarz ociągał się z zaproszeniem na poczęstunek żniwiarze sami
przypominali:
Zagon pusty, ani kłosa zboże już w stodole
ale za to jadła, picia pełno dziś na stole. Już umilkły śpiewy w polu gwary i hałasy
a my za to dostaniemy wódki i kiełbasy.
Przy spożywaniu jadła przygotowanego przez gospodarz śpiewali różne
pieśni obrzędowe, a nawet weselne. Najczęściej na początku treść pieśni lub
przyśpiewek zawierała podziękowanie za zaproszenie i poczęstunek:
Za nasze prace, za nasze trudy i za to nasze staranie
daj gospodarzu beczułkę piwa
i jakieś dobre śniadanie. My chórem tobie jak tu stoimy
oj zaśpiewamy wesoło i zatańczymy z wielką radością
oj razem z tobą wokoło.
Kończyli śpiewanie przed tańcami najczęściej tak:
Żyj nam i sto lat, żyj nam i dwieście a może nawet i więcej
miej wiele szczęścia i wesołości i jeszcze więcej pieniędzy.
Rozpoczynały się zabawy i tańce, które trwały do późnej nocy. Do tańca
przygrywała kapela wynajęta przez gospodarza.
Wybrałem z zebranych pieśni z dożynek dworskich i chłopskich tylko te
fragmenty, które najczęściej są jeszcze śpiewane na dożynkach gminnych i po-
wiatowych.
117
Summary
A beautiful tradition from the Second Republic of Poland was revived in
Spała – the place of Harvest Festival under the auspices of Polish President
Ignacy Mościcki, after above 60 years. President Aleksander Kwaśniewski pat-
ronized that event in 2000–2003. The Harvest Festival was resumed after a 6
years of not explained break and Polish President Lech Kaczynski patronized the
event in 2009. Since that year Spała has become the capital of Polish agriculture.
In the last three years, I was responsible for organization of the wreathing part.
Program of the nationwide Harvest Festivals was similar every year, including:
- Competition for the most beautiful wreath
- Thanksgiving Mass.
- Harvest procession
- Speech of the President to farmers
- Singing and giving the prettiest wreath to presidential couple
- Artistic part.
In occasional folders issued on the Harvest Festival, I wrote about: the
bread in folk tradition, work and celebration, and the songs sung at courtly and
peasant harvest festival.
119
Rafał Pilarek
Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UŁ (doktorant)
Cabane à Sucre jako element dziedzictwa kulturowego
Quebeku1
Syrop klonowy nazywany jest naturalnym cukrem. Powstaje w wyniku od-
parowania wody z soku pobieranego z pnia klonu (łac. acer sachcarum, ang.
maple). Jest produktem w pełni naturalnym, bogatym w cukry, sole mineralne,
witaminy i podobnie jak miód posiada właściwości bakteriobójcze. Ma burszty-
nową barwę, gęstą konsystencję i słodki, lekko przydymiony smak. Spośród 148
gatunków klonów jedynie klon czerwony, srebrzysty i cukrowy mają odpowied-
nio słodki sok, który umożliwia wytwarzanie syropu. Gatunki te występują
głównie w północno-wschodniej części Ameryki Północnej.
Do największych producentów syropu klonowego na świecie należy Kana-
da. Trzy czwarte tego surowca wytwarzane jest w największej prowincji tego
kraju – Quebecu (90%). Jego produkcją zajmuje się tu blisko 7300 przedsię-
biorstw, które zatrudniają ponad 10 tys. osób. W 2013 roku wyprodukowano
w Quebeku około 9 mln. galonów syropu klonowego o łącznej wartości 278 mln.
dolarów kanadyjskich. Poza Kanadą syrop klonowy wytwarzany jest także
w amerykańskich stanach: Vermont, Maine, New York, Pensylvania i Ohio.
Największymi importerami syropu klonowego są: Stany Zjednoczone, Japonia,
Niemcy, Wielka Brytania i Francja2.
Jako pierwsi syrop i cukier klonowy zaczęli wytwarzać Indianie zamieszku-
jący północno-wschodnie rejony Ameryki Północnej. Na początku wiosennych
roztopów na pniu klonu Indianie wykonywali głębokie, skośne nacięcia
w kształcie litery V lub Y, w których umieszczali kliny z trzciny lub wklęsłego
__________ 1 Quebec (fr. Québec) jest największą pod względem powierzchni prowincją Kanady (1541
tys. km²). Na zachodzie graniczy z Ontario, na północy poprzez Zatokę Hudsona z teryto-
rium Nunavut, na wschodzie z kontynentalną częścią Nowej Fundlandii i Labradorem oraz
z Nowym Brunszwikiem. Od południa graniczy ze stanami USA: Nowy Jork, New Hamps-
hire, Vermont i Maine. Największym miastem prowincji jest Montreal. Inne duże miasta to:
Québec (stolica prowincji), Trois-Rivières, Sherbrooke i Drummondville. Większość
mieszkańców prowincji stanowią Kanadyjczycy pochodzenia francuskiego. Obowiązują-
cym językiem urzędowym Quebeku jest język francuski (La charte de la langue française).
R. Nehring, B. Obee, Over Canada. An aerial adventure, Vancouver, B.C., s. 54–58. 2 Fédération des Producteurs Acéricoles du Québec, http://www.siropderable.ca [dostęp:
28.02.2014].
120
kawałka kory3. Przed ściąganiem soku z klonów Indianie składali ofiarę duchowi
drzew i palili mu roślinne kadzidła, aby w ten sposób przeprosić drzewo za „ra-
bunek jego krwi”4. Wydobywający się z pni klonów sok spływał bezpośrednio
do niewielkich naczyń wykonywanych z kory brzozowej i uszczelnionych żywi-
cą – tzw. mokuk. Aby sok był gęstszy Indianie pozbywali się z niego wody wy-
korzystując jedną z dwóch metod: kilkakrotne zamrażanie (usuwano wówczas
cienką warstwę lodu gromadzącą się na powierzchni płynu), albo wrzucanie do
soku gorących kamieni, które powodowały odparowanie wody. Uzyskany w ten
sposób syrop Indianie przechowywali w obszernych bukłakach wykonanych ze
skóry łosia5. Zbiorem soku klonowego oraz jego destylacją zajmowały się głów-
nie kobiety i dzieci6. Produkty drzewa klonowego miały dla Indian głębokie
znaczenie symboliczne, były bowiem, według licznych legend, darem ofiarowa-
nym ludziom przez Bogów7. Okres zbioru syropu klonowego przypadający na
przełom lutego i marca uważany był – mimo konieczności wykonywania róż-
nych prac – za czas rozrywki i przyjemności. W specjalnie przygotowanych
wigwamach utrzymywanych przez kilka kolejnych lat tylko na tę okazję odby-
wały się spotkania, którym towarzyszyły liczne obrzędy i ceremonie8. Do naj-
bardziej znanych należał Taniec Klonu, który miał miejsce podczas pierwszej
wiosennej pełni księżyca9. Na przełomie zimy i wiosny Indianie kanadyjscy
obchodzili także Festiwal Klonowego Księżyca, w trakcie którego odbywała się
uroczysta uczta klonowa połączona z rytualnym paleniem tytoniu10
.
Wytwarzany przez Indian syrop służył głównie jako cenny dodatek do po-
traw. Słodzono nim owoce, warzywa, zboża a nawet ryby. Po zmieszaniu z wodą
pełnił on także funkcję odżywczego, energetycznego napoju. Niewielką ilość
syropu klonowego Indianie składali w darze Manitu11
.
__________ 3 T. Herd, Maple sugar. From sap to syrup. The history, lore and how to behind this sweet
treat, North Adams MA, 2010, s. 16–17; J. M. Lawrence, M. Rux, Sweet Maple: Life, Lore
and Recipes from the Sugarbush, Willowdale, Ontario 1993, s. 54–55. 4 E. Lips, Księga Indian, Warszawa 1971, s. 259. 5 T. Herd, dz. cyt, s. 16–17. 6 D. Wells, Lives of the Trees. An Uncommon history, Chapel Hill, North Carolina 2010, s.
211; I. Rusinowa, Z dziejów Indian kanadyjskich, Warszawa 2003, s. 63. 7 Indianie północno-wschodniego rejonu Ameryki Północnej znają wiele mitów opowiadają-
cych o tym jak powstał syrop klonowy. Jedna z legend mówi, że syrop klonowy ofiarował
ludziom Wielki Wódz – Glooskap (znany także jako: Gluscabi, Kulóscap, Manabozho,
Odzihózo, Djokabesh). Zob. J. M Lawrence, M. Rux, dz. cyt., s. 54–55. 8 C. Taylor, Indianie Regionu Północno-Wschodniego [w:] Indianie Ameryki Północnej, R.
Collins (red.), Warszawa 1994, s. 237. 9 J. Eagleson, R. Hasner, The Maple Syrup Book, Richmond Hill, Ontario 2006, s. 15. 10 Iroquois Confederacy, http://www.everyculture.com/multi/Ha-La/Iroquois-Confederacy.
html [dostęp: 7.03.2014]. 11 C. Taylor, ob. cit, s. 237. Postać Manitu zwanego także Manotto, Manetto, Monottoa moż-
na opisać jako „tajemnicze, nieznane moce, siły życia i wszechświata”, F. W. Hodge,
Handbook of American Indians, Washington, DC 1907, s. 800.
121
We wczesnych etapach kolonizacji północno-wschodniej części Ameryki
Północnej Indianie przekazali przybyszom z Europy wiedzę o metodach wytwa-
rzania soku klonowego. Pierwsze pisemne wzmianki o metodach pozyskiwania
soku klonowego przez rdzennych mieszkańców Kanady pojawiły się w roku
1557 w pracy francuskiego geografa André de Thevet’a zatytułowanej: Les Sin-
gularites de la France Antarctique. Blisko pięćdziesiąt lat później, w roku 1606
pisarz i podróżnik Marc Lescarbot w dziele pt. Histoirie de la Nouvelle France
zamieścił pierwszy szczegółowy opis destylacji soku klonowego dokonywany
przez Indian Mi'kmaq z półwyspu Gaspé12
.
Wkrótce na terenie Nowej Francji powstały pierwsze rodzinne farmy klo-
nowe, zakładane głównie przez kolonistów francuskich i szwajcarskich. Po klę-
sce Francji, która utraciła na rzecz Wielkiej Brytanii znaczną część kolonii
w Ameryce Północnej, klonowe plantacje zaczęły powstawać także w Ontario,
Nowym Brunszwiku i Nowej Szkocji13
.
Zarówno dla Indian, jak i kolonistów z Europy, syrop klonowy stanowił je-
dyne źródło węglowodanów w czasie długich i srogich kanadyjskich zim, stając
się tym samym symbolem przetrwania. O wyjątkowym znaczeniu klonu w Ka-
nadzie może świadczyć fakt, że liść klonowy stał się symbolem narodowym już
w roku 170014
.
Francuscy i angielscy koloniści systematycznie udoskonalali metody pro-
dukcji syropu klonowego, wprowadzając nowe narzędzia i techniki przetwórcze. Znaczący przełom technologiczny nastąpił w latach siedemdziesiątych XX wie-
ku, kiedy to do zbierania soku z drzew zaczęto używać systemu plastikowych
rurek, którymi przy pomocy pomp próżniowych transportowano sok bezpośred-
nio do pomieszczenia z parownikiem15
.
Gospodarstwa leśne, w których produkuje się syrop klonowy nazywane są
w Ameryce Północnej: sugarbush lub sugarwood, natomiast budynek, w którym
gotuje się sok klonowy to: sugar house, sugar shack, sugar shanty lub sugar
cabin. We francuskojęzycznym Quebeku, w którym tradycja wytwarzania syropu
klonowego jest najstarsza, gospodarstwa produkcyjne, które pełnią równocześnie
funkcję klonowych restauracji, nazywane są powszechnie cabane à sucre16
.
__________ 12 The University of Vermont, http://library.uvm.edu/maple/history/timeline.php [dostęp:
4.03.2014]. 13 http://violainemalie.wordpress.com/2011/04/07/quebec-cabane-a-sucre/ [dostęp 7.03.2014]. 14 Government of Canada, http://canadainternational.gc.ca [dostęp: 10.03.2014]. 15 D. Duncan, Nothing more comforting. Canada’s heritage food., Toronto, 2003, s. 12–14; R.
B. Heiligmann, Hobby Maple Syrup Production, Ohio State University,
http://ohioline.osu.edu/for-fact/0036.html [dostęp: 5.03.2014]. O zmianach jakie nastąpiły
w technologii produkcji syropu klonowego na przestrzeni lat traktuje praca: J. C. Dupont,
Le temps des Sucre, Gatineau, Quebec, 2004. 16 M. R. Koelling, L. Staats, Maple Production and Processing Facilities, [w:] M. R. Koelling,
B. R. Heiligmann, North American Maple Syrup Producers Manual, Bulletin 856, Ohio
122
Tradycja „klonowych biesiad” w Quebeku sięga początków XIX wieku,
kiedy to w drewnianych szopach zaczęto organizować stołówki dla drwali i ro-
botników rolnych pracujących w klonowych sadach. Proste budynki wykonane
z ociosanych pali były także miejscem degustacji klonowych produktów, w któ-
rych uczestniczyli farmerzy, ich rodziny oraz najbliżsi sąsiedzi17
. Popularność
klonowych spotkań zwanych sugaring off wzrosła po drugiej wojnie światowej,
kiedy to do „klonowych chat” zaczęli przybywać mieszkańcy dużych miast,
a także coraz liczniej odwiedzający Kanadę turyści. Warto wspomnieć, że każ-
dego roku na przełomie wiosny i lata na terenie Quebeku odbywają się liczne
festiwale klonowe, wśród których najpopularniejszym jest Maple Festival Plessi-
sville. W trakcie trwania festiwalu organizowane są warsztaty kulinarne, występy
zespołów folklorystycznych oraz wspólne spożywanie produktów klonowych18
.
Aktualnie na terenie Quebeku funkcjonuje 233 cabane à sucre, które zloka-
lizowane są w pobliżu dwóch największych miast prowincji – Montrealu i Ville
de Québec19
. Podobnie jak w przeszłości, także i obecnie klonowe restauracje
mają charakter przedsiębiorstw rodzinnych, w których tradycje kulinarne przeka-
zywane są z pokolenia na pokolenie20
.
Najważniejszym elementem rodzinnych spotkań w cabane à sucre jest
wspólny posiłek, w którym często uczestniczy kilkaset osób. W skład menu
wchodzą tradycyjne potrawy kuchni quebeckiej tj. zupa grochowa, wiejskie
kiełbaski, naleśniki, domowe marynaty, omlet z szynką lub bekonem, fasolka po
bretońsku, skwarki, surówka z białej kapusty oraz tradycyjne tourtière – ciasto
z wieprzowiny. Główną atrakcją kulinarną cabane à sucre jest jednak syrop
klonowy, który stanowi niezastąpiony dodatek do większość dań. Kulinarnym
spotkaniom w klonowych sadach towarzyszą występy ludowych muzyków,
którzy przy akompaniamencie gitary, skrzypiec, akordeonu i harmonijki prezen-
tują tradycyjną muzykę quebecką21
. Poza prostym, wiejskim jadłem cabane à sucre oferują swoim gościom także dodatkowe atrakcje. Do najbardziej popular-
nych należą warsztaty kulinarne, podczas których można własnoręcznie wykonać
State University, 1996, http://web.archive.org/web/20060429074616/ http://ohioline.osu.
edu/b856/ [dostęp: 28.02.2014]. 17 Le Répertoire des Restaurateurs de Cabanes à Sucre du Québec, http://laroutedessucres
.com/ [dostęp: 10.03.2014]; Tapping the Flavors of a Quebec Sugar Shack, “New York
Times”, 8.02.2009, s. TR7. 18 Festival de l'Érable de Plessisville, http://www.festivaldelerable.com/ [dostęp: 10.04.2014]. 19 J. Cote, F. X. Simard, Le grand livre de l’érable, Outremont, Quebec 1997, s. 47; A. Gag-
non, Le printemps arrive, allons à la cabane à sucre!, http://laroutedessucres.com [dostęp:
19.03.2014]. 20 O tym, że klonowe restauracje są przedsiębiorstwami rodzinnymi często świadczą ich
nazwy, np. Cabane à Sucre Famille Constantin; Lussier family's cabane à sucre; Cabane à
sucre Famille Éthier à Mirabel. 21 Tradycyjna muzyka Quebeku wywodzi się z połączenia muzyki francuskiej, akadyjskiej
i irlandzkiej.
123
lizaki klonowe tzw. tire d'érable22
. Ponadto leśne zajazdy organizują: konne
kuligi, przejażdżki skuterami śnieżnymi, biegi narciarskie po klonowym lesie,
masaże lecznicze oraz kursy tańca.
Klonowe przedsiębiorstwa poza działalnością gastronomiczną zajmują się
także organizacją całorocznego wypoczynku dorosłych i młodzieży. Turystyczne
oferty cabane à sucre kierowane są do osób poszukujących różnych form wypo-
czynku, zarówno tych, którzy preferują wakacje w spokoju i ciszy obcując
z naturą, jak i zwolenników aktywnego wypoczynku w postaci rowerowych
eskapad, żeglowania czy kąpieli w jeziorach. Należy podkreślić, że „cukrowe
zajazdy” położone w sąsiedztwie klonowych sadów stanowią jedną z najwięk-
szych atrakcji turystycznych regionu. Mając to na względzie, władze federalne
i prowincjonalne, a także liczne organizacje pozarządowe podejmują działania
mające na celu wsparcie tej formy aktywności społecznej. Obok prasy, radia
i telewizji istotną rolę w promowaniu tradycji cabane à sucre pełni obecnie In-
ternet23
. Tradycja rodzinnych spotkań w Cabane à sucre pozostaje ważnym
elementem dziedzictwa kulturowego i kulinarnego Quebeku. Działalność „cu-
krowych restauracji” w Kanadzie jest doskonałym przykładem tego, jak współ-
czesna działalność komercyjna24
służyć może utrwalaniu i promowaniu regional-
nego i narodowego dziedzictwa. Rola cabane à sucre w tym względzie jest tym
większa, iż cukrowe spotkania w Quebeku stanowią niezwykłe połączenie przy-
jaźni, tradycji i rozrywki25
.
Summary
Cabane à sucre (Sugar house) is one of the most important elements of the
traditional culinary culture of Quebec linked to maple syrup production in East-
ern part of Canada. Every year in March, people gather in huts and houses to
celebrate the beginning of the Maple Season. Among the traditional dishes, there
are mainly Indian and French dishes. The most important element is the maple
syrup which is served with every dish.
__________ 22 Rozgrzany syrop klonowy rozlewa się na taflę lodu, formując wąskie paski długości ok. 20
cm. Za nim rozgrzany syrop stężeje owija się go wokół drewnianego patyczka. Powstaje
w ten sposób klonowy lizak – tire d'érable. 23 Informacje o „cukrowych chatach” jako atrakcyjnych miejscach rodzinnego wypoczynku
pojawiają się w wielu kanadyjskich portalach internetowych poświęconych turystyce. Na
szczególną uwagę w tym względzie zasługuje oficjalny vortal władz Quebeku:
www.Quebecorginal.com 24 Zyski cabane à sucre w 2013 roku osiągnęły 144 mln. dolarów kanadyjskich. Zob: The
Economic Importance of Quebec Maple Production, http://www.newswire.ca/en/story
/737941/the-economic-importance-of-quebec-maple-production [dostęp: 10.03.2014]. 25 J. Eagleson, op. cit., s. 30.
124
Gotowanie soku klonowego przez Indian Chippewas – pocztówka z roku 1909.
Źródło: University of Minnesota Duluth,
http://www.d.umn.edu/cla/faculty/troufs/Buffalo/PB07.html
Cabane à Sucre Famille Constantin w Saint-Eustache (Québec) (foto: autor)
125
Daria Domarańczyk
Instytut Historii UŁ
Towarzystwo Chowu Drobiu i Królików w Jarosławiu jako
przejaw XIX-wiecznego nowoczesnego polskiego rolnictwa
(…) dla każdej kobiety członkowstwo w klubie kobiecym oznacza wstęp do kręgu podobnie myślących i działających koleżanek. Każda kobieta znajdzie tu
zrozumienie dla swoich umiejętności i marzeń, które w kręgu rodzinnym nie
zawsze są podzielane. Tu znajdzie również poczucie swoistej wspólnoty, dającej jej pewność i odwagę
1.
Przedmiotem artykułu jest najstarsza polska organizacja ornitologiczna,
która została założona w 1894 roku w Jarosławiu staraniem pary książęcej –
Marii i Jerzego Czartoryskich. Towarzystwo Chowu i Królików (wcześniej To-
warzystwo Ornitologiczne) musiało działać w oparciu o obowiązujące na terenie
Galicji przepisy prawne, która mimo, że cieszyła się największą swobodą ziem
polskich pod zaborami, to miała swoje ograniczenia. Ponadto było bardzo postę-
powe dzięki przyjmowaniu w swoje szeregi także kobiet. Przedstawione w arty-
kule wiadomości – głównie sprawozdania pochodzą z ukazującego się we Lwo-
wie w latach 1895–1897 dwutygodnika „Ster”. Jego redaktorką naczelną była
charyzmatyczna bojowniczka, zwolenniczka emancypacji kobiet Paulina Kuczal-
ska-Reinschmit2. Mimo, że pismo nosiło podtytuł „Dwutygodnik do spraw wy-
__________ 1 Ein Berliner Stadtführer für Frauen, also was eine Einheeimische und Fredem von Berlin
wissem sollte [Przewodnik dla kobiet po Berlinie, czyli o tym, co autochtonka i przyjezdna
o Berlinie wiedzieć powinna], Berlin 1912, s. 4, cyt za: I. Dadej, Czytelnia dla Kobiet jako
miejsce i przestrzeń krakowskiego ruchu kobiecego. Salon czy własny pokój? [w:] Krakow-
ski Szlak Kobiet. Przewodniczka po Krakowie Emancypantek, pod red. E. Furgał, Kraków
2009, s. 37. 2 A. Górnicka – Boratyńska, Stańmy się sobą. Cztery projekty emancypacji (1863–1939),
Izabelin 2001, s. 90–93: Paulina Kuczalska-Reinschmit (1859–1921) – pochodziła z rodzi-
ny zamożnej szlachty, była córką Eweliny z Jastrzębiec – Porczyńskich (należała do grupy
Entuzjastek Narcyzy Żmichowskiej) i Leona Kuczalskiego (dziedzica na Wołyniu o opinii
hulaki i utracjusza). W 1879 roku poślubiła wysokiego urzędnika Towarzystwa Kredyto-
wego Ziemskiego Stanisława Reinschmita, z którym miała syna Leona. Po szybkim rozpa-
dzie małżeństwa pojechała do Genewy i Brukseli, gdzie poza studiowaniem przedmiotów
ścisłych związała się z ruchem feministycznym. Po powrocie w 1895 roku założyła we
Lwowie „Ster”, który ukazywał się do 1897 roku. Następnie już po przeprowadzce do War-
szawy założyła w 1907 roku Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich i reaktywowała
126
chowania i pracy kobiet”, to w swych artykułach nie ograniczało się tylko do
powyższych kwestii. Można w nim było znaleźć teksty dotyczące bieżącej poli-
tyki, kultury, ekonomii, rolnictwa, kwestii emancypacji i ruchu kobiecego oraz
właśnie różnego rodzaju stowarzyszeń, towarzystw i kół.
Niezwykle istotną sprawą były dla Polaków sytuacja prawna w jakiej mogli
działać w różnego rodzaju organizacjach. Należy mieć na uwadze fakt, że znaj-
dujące się pod zaborami ziemie polskie podlegały trzem różnym ograniczeniom
ustrojowym. Nazywana przesadnie przez wielu historyków „polskim Piemon-
tem” Galicja obejmowała ziemie, na których dzięki nadanym przez władców
z dynastii Habsburgów licznym swobodom a w końcu autonomii mogły się roz-
wijać i najprężniej działać polskie organizacje i stowarzyszenia, oraz także partie
polityczne. Głównymi ośrodkami podtrzymywania rodzimych inicjatyw o cha-
rakterze społeczno – politycznym oraz kulturalnym były Lwów i Kraków.
W wyniku pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej w 1772 roku do Austrii przyłą-
czono część województwa krakowskiego (z Księstwem Oświęcimskim i Zator-
skim), sandomierskiego, prawie całe województwo bełskie (razem z Zamo-
ściem), ruskie (z Przemyślem i Lwowem) oraz część województw podolskiego
i wołyńskiego – ziemie te nazywano Księstwem Galicji i Lodomerii (Galicja
Wschodnia, Stara). Natomiast na mocy traktatu podpisanego między Rosją
a Austrią 3 stycznia 1795 roku państwo Habsburgów wzbogaciło się o całe wo-
jewództwo lubelskie (wówczas były to powiaty lubelski, urzędowski i ziemia
łukowska), pozostałą część województwa sandomierskiego i krakowskiego,
część województwa podlaskiego, mazowieckiego, brzesko – litewskiego (z Białą
Podlaską i Włodawą) oraz część ziemi chełmińskiej (z Chełmem i Krasnymsta-
wem). Ziemie przyłączone w wyniku III rozbioru Austriacy nazywali Galicją
Nową lub Zachodnią. Do 1803 roku obie Galicje były traktowane oddzielnie,
później zaczęto je uważać za jedną jednostkę terytorialną. Siedzibą gubernatora
Galicji i Gubernium był Lwów. Pierwszym urzędnikiem na tym stanowisku po
zjednoczeniu prowincji był hrabia Johann Anton von Pergen3.
W tym samym czasie można mówić o pojawieniu się pierwszych polskich
projektów regulacji prawnej, czego efektem była przedstawiona 19 lipca 1790
roku cesarzowi Leopoldowi II odrębna ustawa zasadnicza dla Galicji określana
w historiografii jako Charta Leopoldina. Delegacja z Józefem Maksymilianem
„Ster” jako jego organ prasowy. Zmarła w 1921 roku w Warszawie i została pochowana na
Cmentarzu Powązkowskim. Na jej grobie widnieje jedynie skromny napis: Paulina Kuczal-
ska-Reinschmit. Przewodnicząca Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich. Redaktorka
„Steru”. Ty, która żyłaś dla idei – Chwała Ci. Działaczka związana była z Józefą Bojanow-
ską, która chciała być pochowana przy swojej „przyjaciółce” po śmierci, jednak zmarłą
w 1945 roku współpracownicę Kuczalskiej pochowano osobno. 3 A. Korborowicz, W. Witkowski., Historia ustroju i prawa polskiego, Kraków 2002. s. 15–
18; Johann Baptist Anton von Pergen (1725–1814) – hrabia Rzeszy Niemieckiej, polityk,
dyplomata, Naczelny Prezydent Milicji.
127
Ossolińskim4 na czele zaprezentowała monarsze konstytucję, która w myśl
oświeceniowych idei głoszonych przez Sejm Czteroletni wprowadzałaby monte-
skiuszowski trójpodział władzy oraz gwarantowałaby nienaruszalne swobody
obywatelskie (w tym prawo do zrzeszania się, zakładania stowarzyszeń i towa-
rzystw). Niestety przez konserwatywne kręgi austriackiego środowiska arysto-
kratycznego (zwłaszcza cesarskich urzędników), a także wyczekującą politykę
Leopolda II oraz jego następcy Franciszka II projekt ostatecznie odrzucono5.
Ostateczny kształt granic zaboru austriackiego został zatwierdzony na Kon-
gresie Wiedeńskim w 1815 roku. Ziemie zaanektowane wcześniej przez Austria-
ków w wyniku III rozbioru i utracone na rzecz Księstwa Warszawskiego po
przegranej wojnie z Francją i jej sojusznikami w 1809 roku włączono do utwo-
rzonego Królestwa Polskiego6. Najistotniejszą jednak zmianą okazała się kom-
promisowa decyzja Rosji, Prus i Austrii o pozostawieniu Krakowa wraz z jego
najbliższym okręgiem miastem wolnym, niepodległym i ściśle neutralnym pod opieką trzech mocarstw
7.
Gwarantowana szeroka autonomia i wachlarz swobód obywatelskich istniał
do wybuchu powstania krakowskiego w 1846 roku. Upadek powstania oraz
aneksja Wolnego Miasta Krakowa przez Austriaków praktycznie zbiegły się
w czasie z wydarzeniami rozgrywającymi się w Europie w latach 1848–1849,
czyli Wiosną Ludów. Uchwalona pod wpływem rewolucyjnych wystąpień Kon-
stytucja oktrojowana z 25 kwietnia 1848 roku zawierała gwarancje praw obywa-
telskich oraz istnienia wolności stowarzyszeń i zgromadzeń. Formalnie niestety
nie weszła nigdy w życie ze względu właśnie, na jak wypowiadały się o niej
konserwatywne, arystokratyczne austriackie kręgi liberalny charakter 8.
Stopniowo jednak nasilały się ograniczenia dla funkcjonowania stowarzy-
szeń. Początkowe szczegółowe zasady utrudniające zrzeszanie się były wydawa-
__________ 4 Józef Maksymilian Ossoliński (1748–1826) – polski pisarz, literaturoznawca, działacz
kulturalny epoki oświecenia, założyciel w 1817 roku Zakładu Narodowego im. Ossoliń-
skich we Lwowie, tłumacz m.in. Dziejów Rzymskich Liwiusza. 5 Historia państwa…, t. III, s. 676–677; Pełen tekst Charta Leopoldina zawiera rękopis
Zakładu Narodowego im. Ossolińskich nr 525. Por. S. Starzyński, Projekt galicyjskiej kon-
stytucji 1790–1791, Lwów 1893, s. 10–22. 6 A. Korborowicz, dz. cyt., s. 243; Ostateczna klęska Austriaków miała miejsce w bitwie pod
Wagram 6 lipca 1809 roku, w wyniku traktatu zawartego w Schoenbrunn z 14 października
1809 roku do Księstwa Warszawskiego włączono Nową Galicję z Krakowem, Radomiem
i Lublinem, ze Starej Galicji okręg zamojski i Pogórze z pasem ziemi od Skawiny do Wie-
liczki. Rosja otrzymała tymczasowo okręg tarnopolski ze Starej Galicji. 7 S. Grodziski, W Królestwie Galicji i Lodomerii, Kraków 1976, s. 118; Państewko nazywa-
ne potocznie Rzeczpospolitą Krakowską liczyło 1150 km² z 88 tys. mieszkańcami, z czego
23 tys. zamieszkiwało sam Kraków z przedmieściami. 8 O. Balzer, Historya ustroju Austryi w zarysie, Lwów 1899, s. 481–483; konstytucja kwiet-
niowa przewidywała utworzenie dwuizbowego parlamentu, pośrednią i cenzusową ordyna-
cję wyborczą i niepodważalne prawo weta dla władcy, miała ona obowiązywać w krajach
dziedzicznych Habsburgów.
128
ne przez lokalne władze, czego przykładem może być obwieszczenie starosty
krakowskiego – Kriega wprowadzające zakaz rejestracji pewnych towarzystw na
terenie Guberni Lwowskiej9. Pierwszym wyraźnym ograniczeniem wolności
stowarzyszania się było rozporządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 6
grudnia 1848 roku, w którym napisano, iż rozkazuje się rozwiązać wszystkie
„demokratyczne i robotnicze kluby” i zakazuje ich tworzenia. Jak podkreślają
historycy prawa, w rzeczywistości oznaczało to zakaz tworzenia i działania ja-
kichkolwiek organizacji o charakterze politycznym10
.
Konstytucja oktrojowana z 4 marca 1849 roku i ogłoszony jednocześnie
z nią patent cesarski dla krajów austriackich „o prawach politycznych, poręczo-
nych przez konstytucyjną formę państwa” gwarantowały utrzymanie swobód
obywatelskich i równouprawnienie dla mieszkańców państwa Habsburgów.
Dokument Franciszka Józefa I ustanawiał m.in. wolność osobistą, tajemnicę
korespondencji, nauki, stowarzyszeń i zgromadzeń. Zapisane w patencie ustawy
nie ukazały się, a on sam został uchylony 31 grudnia 1851 roku razem z konsty-
tucją11
.
Wspomniany wcześniej patent sylwestrowy ostatecznie zniósł marcową
konstytucję z 1849 roku (która i tak nie weszła nigdy w życie) i pozostawiał
w mocy tylko równość poddanych wobec prawa12
. W okresie tzw. reakcji abso-
lutystycznej (1851–1860) zakazano zawiązywania stowarzyszeń, które w jaki-
kolwiek sposób wchodziłyby w kompetencje władzy ustawodawczej bądź wyko-
nawczej. Surowym ograniczeniom podlegały także zgromadzenia – wymagano
ich zgłoszenia, a władze mogły i tak zakazać bądź rozwiązać zgromadzenie,
które ich zdaniem mogłoby zagrozić porządkowi publicznemu oraz bezpieczeń-
stwu państwa. Nadanie cesarskiego patentu z 26 listopada 1852 roku uzależniło
powstawanie wszystkich organizacji od otrzymania koncesji, zabroniło natomiast
w ogóle tworzenia stowarzyszeń, których działania naruszałyby zakres działań
władzy ustawodawczej lub administracji publicznej. Praktycznie jednak oznacza-
ło to zakaz istnienia jakichkolwiek organizacji o charakterze politycznym. Spe-
__________ 9 Historia państwa…, t. IV, s. 346; obwieszczenie starosty krakowskiego Kriega z 6 czerwca
1848 roku, opublikowane w „Gazecie Krakowskiej” nr 8 z 6 czerwca 1848 roku. 10 Tamże, s. 346–357. 11 A. Korborowicz, W. Witkowski, dz. cyt., s. 245–246; konstytucja marcowa (nazywana też
często ołomuniecką – na pamiątkę miejsca jej nadania) – konstytucja oktrojowana Austrii
nadana patentem cesarza Franciszka Józefa I z 4 marca 1849 roku, formalnie obowiązywała
do 31 grudnia 1851 roku (faktycznie jednak nigdy nie weszła w życie). 12 Tamże, s. 246; patent sylwestrowy znosił przede wszystkim zależność chłopów od panów
i związanych z tym świadczeń; nad poprawnym funkcjonowaniem stowarzyszeń czuwała
policja, która dysponowała prawem rozwiązywania wzbudzających podejrzenie wieców
i publicznych zgromadzeń. Warto zaznaczyć, że władze porządkowe często przesadnie sto-
sowały nadane im przez państwo uprawnienia i zamykały posiedzenia organizacji pod naj-
mniejszym pretekstem twierdząc, iż te „ubliżają” swoją działalnością państwu i działają na
jego szkodę.
129
cjalnymi ograniczeniami została objęta także studiująca młodzież, która miała
wyraźny zakaz tworzenia stowarzyszeń na uniwersytetach. Ponadto bezwzględ-
nie do żadnej organizacji nie mogli należeć uczniowie gimnazjów13
.
Ostatnim wyraźnym przedziałem w historii prawa państwa Habsburgów był
tzw. okres konstytucyjny przypadający na lata 1860–1914. Powrót do konstytu-
cjonalizmu nastąpił w wyniku nadania przez cesarza Franciszka Józefa I dwóch
niezwykle istotnych aktów prawnych – Dyplomu Październikowego z 20 paź-
dziernika 1860 roku14
i znoszącego go Patentu Lutowego z 26 lutego 1861 ro-
ku15
.
Prawa obywatelskie w państwie Habsburgów były regulowane przez usta-
wy zasadnicze, z których pierwsza uchwalona przez parlament 27 października
1862 roku gwarantowała wolność osobistą. Istotniejsze jednak dla działalności
organizacji okazały się być te uchwalone pod wpływem rosnącego znaczenia
środowiska liberalno – mieszczańskiego. Najważniejsze bez wątpienia były
ustawy o prawie stowarzyszania się z 15 listopada 1867 roku oraz dwie z 21
grudnia 1867 roku (nazywane także konstytucją grudniową), które obowiązywa-
ły do zakończenia pierwszej wojny światowej. Pierwsza z nich określana jest
jako zasadnicza i dotyczyła ogólnych praw obywateli, czyli m.in. równości wo-
bec prawa, nietykalności własności, wolności osobistej, tajemnicy koresponden-
cji, wolności prasy, sumienia i wyrażania opinii, nauki i nauczania, a także prawa
do stowarzyszania się i zgromadzeń. Jednak § 30 wspomnianego aktu prawnego
wyraźnie zaznaczył wyjątki od obowiązujących zasad mówiąc: Obcokrajowiec,
kobieta i małoletninie mogą być przyjęci na członków stowarzyszenia polityczne-
go16
. Tym samym została paniom oficjalnie przypisana niedojrzałość polityczna,
która była im wielokrotnie wytykana przy zakładaniu przez nie różnego rodzaju
organizacji. Natomiast druga z grudniowych ustaw powoływała Trybunał Pań-
stwa, którego zadaniem była obrona wyżej wymienionych praw17
.
__________ 13 Historia państwa…, t. IV, s. 351; Zgromadzenia studentów odbywające się na terenie
uniwersytetów wymagały uzyskania zgody rektora i podlegały surowej policyjnej kontroli. 14 O. Balzer, dz. cyt., s. 485–487; Na mocy Dyplomu Październikowego rozdzielono władzę
ustawodawczą między Radę Państwa i sejmy poszczególnych krajów (dało to podstawy do
kształtowania się ich stopniowej autonomii – zwłaszcza u tzw. narodów historycznych, czy-
li Niemców, Węgrów, Polaków, Czechów i Chorwatów. Powyższy dokument był wyrazem
kompromisu między monarchią a prowincjonalną arystokracją oraz ziemiaństwem – nie
tylko niemieckim, ale także z pozostałych narodowości zamieszkujących cesarstwo. 15 Tamże, s. 487–491; Patent Lutowy stał na stanowisku centralistycznym, na jego podstawie
podzielono ustawodawstwo między sejmami krajowymi (szczegółowo wymieniał ich kom-
petencje) i władzą centralną. Władzę ustawodawczą ogólnopaństwową sprawować miał ce-
sarz z Radą Państwową, czyli dwuizbowym parlamentem. Patent zawierał także statuty dla
poszczególnych krajów (w Galicji obowiązywały one do 1918 roku). 16 W. Najdus, O prawa obywatelskie kobiet w zaborze austriackim, [w:] Kobieta i świat…, s.
101. 17 Historia państwa … t. IV, s. 353–354; Konstytucja grudniowa obowiązywała przez cały
okres istnienia Austro-Węgier (1867–1918), wprowadzała zasady ustroju monarchii parla-
130
Otrzymując gwarancję dla powyższych swobód, prezydent Krakowa Józef
Dietl w inaugurującym przemówieniu do Rady Miejskiej 31 października 1866
roku powiedział: Trzeba, ażeby ten Kraków, który nie może świetnić potęgą zasobów materialnych, świetniał potęgą zasobów duchownych
18. Opracowano
wtedy także specjalny program rozwoju społeczno – kulturowego Krakowa,
który przez lata był realizowany przez następców prezydenta. W wyniku podję-
tych działań zaczęto określać miasto, jak i całą Galicję „Polskim Piemontem”19
.
Wymienione wcześniej ustawy z 1867 roku uporządkowały i uregulowały
prawo o stowarzyszeniach i zgromadzeniach. W tzw. konstytucji grudniowej
wyraźnie zezwolono obywatelom państwa Habsburgów na zrzeszanie się i powo-
ływanie towarzystw. Początkowo podlegały one nadzorowi ze strony państwa,
ale nie było to strasznie dla nich dokuczliwe. W późniejszym okresie stowarzy-
szenia i zgromadzenia nie wymagały już zatwierdzenia (koncesji), a jedynie
zgłoszenia. Jednak jak podkreślają historycy prawa władza dalej miała prawo
zakazać utworzenia stowarzyszenia, jeżeli jego statut bądź organizacja stały
w sprzeczności z ustawą, obowiązującymi przepisami lub mogły zagrozić pań-
stwu. Podobnie było ze zgromadzeniami, na które można było także dostać za-
kaz, jeśli pilnujący porządku publicznego uznali, że ich odbycie zagraża bezpie-
czeństwu albo dobru ogółu obywateli. Kontrolująca powyższe działania policja
wielokrotnie nadużywała swoich uprawnień w myśl zasady: nie brzmienie statu-
tów, ale także i okoliczności, do jakich celów stowarzyszenie faktycznie dąży względnie jakich środków ono faktycznie używa, co w większości przypadków
decydowało o ich zamknięciu. Obowiązujące prawo pozwalało także na rozwią-
zanie stowarzyszenia i zgromadzenia jeśli: przywłaszcza sobie […] jakąkolwiek władzę w zakresie pewnej gałęzi ustawodawstwa lub rządu albo przekracza swój
zakres działania określony statutami. Można było także rozwiązać grupę, jeśli
wydarzają się zajścia prawu przeciwne lub jeżeli przybiera ono cechę zagrażają-cą porządkowi publicznemu. Najczęstszym zarzutem, na podstawie którego poli-
cja likwidowała organizacje był ten o przekroczeniu zakresu działań poza wy-
mienionymi w statucie. Jak podkreślał wybitny znawca prawa austriackiego
Konstanty Grzybowski powyższy przepis dotykał przede wszystkim robotników
oraz organizacje o charakterze narodowym20
. W takich właśnie warunkach ustro-
mentarnej i szeroki katalog swobód obywatelskich, dzięki czemu po wprowadzeniu dodat-
kowo w 1907 roku powszechnego i równego prawa wyborczego cesarstwo Habsburgów za-
liczało się do jednego z najbardziej demokratycznych państw swojej epoki. Wiele z rozwią-
zań obowiązujących w konstytucji grudniowej znalazło się także w ustawie zasadnicze
Austrii uchwalonej w 1920 roku i obowiązującej do dziś. 18 B. Wilk, W „Małym Wiedniu nad Wisłą”, Kraków 2008, s. 18–19;. 19 Tamże; Kolejnymi prezydentami Krakowa w omawianym okresie po Józefie Dietlu byli
Mikołaj Zyblikiewicz (1874–1881), Ferdynand Weigel (1881–1884), Feliks Szlachtowski
(1884–1893), Józef Friedlein (1893–1904) oraz Juliusz Leo (1904–1918). 20 Historia państwa…, t. 4, s. 289.
131
jowo – prawnych powstało i działało stowarzyszenie, którego działalność ma
przybliżyć artykuł.
Towarzystwo Ornitologiczne w Jarosławiu założone zostało w 1894 roku
przez żonę księcia Jerzego Czartoryskiego – Marię, ale oficjalnym prezesem
stowarzyszenia został p. Bzowski21
. Jak podkreśla dr K. Malsburg, będący za-
równo członkiem zrzeszenia, jaki i korespondentem „Steru”, Towarzystwo było
pierwszym tego typu na ziemiach polskich. Organizacja nie zajmowała się jed-
nak jak można byłoby przypuszczać ptakami egzotycznymi bądź dzikimi, ale
zwykłym hodowanym w gospodarstwach wiejskich drobiem. Członkami Towa-
rzystwa byli wszyscy najbardziej znani w Galicji gołębiarze, hodowcy kur, ka-
czek, gęsi, indyków, perliczek oraz co wydawać się może zaskakujące króli-
ków22
. Z uwagi na wspomniany profil Stowarzyszenia rok później zmieniono
jego nazwę na Pierwsze Galicyjskie Towarzystwo Chowu Drobiu i Królików
w Jarosławiu. Informacje na temat bieżącej działalności opisywanego zrzeszenia
zamieszczane były w „Sterze” w dwóch jego stałych rubrykach – „Działalność
Stowarzyszeń” oraz „Gospodarstwo”.
Ponadto jak można dowiedzieć się z nr 9 pisma z 1896 roku, Towarzystwo
posiadało swój własny organ prasowy – „Miesięcznik Towarzystwa Ochrony
Zwierząt”, ale z uwagi na zakres poruszanych na jego łamach tematów oraz zbyt
niską częstotliwość wydawania nie spełniał pokładanych w nim oczekiwań. Nic
więc dziwnego, że na zebraniu organizacji, które odbyło się 20 marca wywiązała
się dyskusja nad rozwiązaniem powyższego problemu. Z propozycją objęcia
patronatu nad Towarzystwem wystąpiły dwa czasopisma – „Ster” oraz „Ekono-
mista Narodowy”. Z uwagi na korzystniejsze warunki współpracy wybrano dwu-
tygodnik Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit, który mimo braku na winiecie odpo-
wiedniej informacji stał się organem prasowym zrzeszenia23
.
Zrzeszenie za swój priorytet postawiło sobie m.in. rozwinięcie na masową
skalę produkcji jaj i mięsa drobiowego, które na zasadzie korzystnie zawiązywa-
nych umów handlowych z odbiorcami na terenie zaboru austriackiego i za jego
granicą mogłyby być sprzedawane. W tym celu członkowie Towarzystwa zbu-
__________ 21 K. Malsburg, Towarzystwo ornitologiczne w Jarosławiu, „Ster” 1895, Nr 1, s. 12; Jerzy
Konstanty Czartoryski (1828–1912) polski książę herbu Pogoń Litewska, działacz społecz-
ny, propagator modernizacji rolnictwa; Maria Joanna Čermak Czartoryska (1835–1916)
polska księżna, założycielka i patronka pierwszego polskiego Towarzystwa Ornitologicz-
nego w Jarosławiu, w 1890 roku w dobrach rodowych księżnej leżących we wsi Wiązowni-
ca koło Jarosławia założono wzorcowy kurnik, gdzie poza rasowym drobiem krzyżowano
także różnej maści króliki, w 1908 roku wspólnie z mężem otwierała Wystawę Rolniczą
i Przemysłową w Jarosławiu. 22 Tamże. 23 Protokół IX posiedzenia Wydziału Towarzystwa Ornitologicznego, „Ster” 1896, s. 140–141;
Hodowla drobiu była zwyczajowo związana z tzw. kobiecym gospodarstwem, dlatego też
pismo Kuczalskiej-Reinschmit chętnie czytane przez panie promował wśród nich nowocze-
sne metody chowu ptactwa domowego.
132
dowali własnymi środkami aż 17 profesjonalnych kurników, gdzie sprowadzone
zostaną ptaki: Handel bowiem eksportowy drobiem naszym – w szczególności
gęsiami – i produktami tego rodzaju, jak jaja i pierze, zajmuje jedno z pierw-szych miejsc w pośród cyfer statystycznych całego naszego eksportu wogóle –
i dochodzi sumy dziesięciomilionowej w zł.(…) Widzimy przeto, że jest to przed-
miot wcale niepodrzędnego znaczenia ekonomicznego, którym zająć się warto24
.
Towarzystwo Ornitologiczne w Jarosławiu było także organizatorem
pierwszej na ziemiach polskich krajowej wystawy drobiu i królików. Z uwagi na
niewielką liczbę członków stowarzyszenia, a co za tym idzie skromny budżet
zarząd organizacji zwracał się z prośbą do Towarzystwa Gospodarczego, Mini-
sterstwa Rolnictwa oraz do prywatnych gospodarzy z prośbą o dofinansowanie
planowanego przedsięwzięcia. Zrzeszeni apelowali także do kobiet, które zajmu-
ją się na co dzień hodowlą drobiu i królików o zapisywanie się do ich Towarzy-
stwa, a także o wystawianie na planowanym pokazie swoich najlepszych oka-
zów. O konserwatywnym podejściu pań do sfery działalności publicznej
powinny świadczyć zapewnienia, że taka inicjatywa nie jest (…) czczym popisem próżności, lecz poważny obrachunek nieodzowny, dla prawidłowego dalszego
rozwoju tak doniosłej gałęzi przemysłu gospodarczego 25
.
W zamieszczonym w „Sterze” Sprawozdaniu z I krajowej wystawy drobiu i królików w Jarosławiu bardzo dokładnie opisano przebieg tego pionierskiego
na ziemiach polskich wydarzenia. Pawilony pokazowe zostały ustawione w par-
ku, gdzie uroczystego otwarcia dokonał prezydent miasta – dr Adolf Dietzius.
Jak donosił informator: (…) pierwsza krajowa wystawa drobiu zgromadziła
w dniach 23, 24 i 25 maja, liczne i doborowe okazy kur, gęsi, kaczek, gołębi i królików, a nawet kolekcyę ptaków śpiewających, jakby usprawiedliwiając
niedawną zmienioną nazwę Towarzystwa26
.
Oglądający pokazy (oszacowano ich na 4000 osób) po oddaniu honorów
cesarzowi Franciszkowi Józefowi I, wysłuchaniu przemówień oraz życzeń dal-
szych sukcesów dla Towarzystwa mieli możliwość wzięcia udziału w licznych
konkursach, pokazach a także cieszącej się ogromną popularnością loterii fanto-
wej. Niewątpliwym sukcesem dla zrzeszonych w organizacji była znaczna liczba
zapisanych w trakcie wydarzenia do niej osób. Główny organizator przedsię-
wzięcia – wydział chowu drobiu wręczył także hodowcom najpiękniejszych
okazów medale, dyplomy uznania oraz nagrody pieniężne27
.
__________ 24 K. Malsburg, dz. cyt., s. 12. 25 Towarzystwo Ornitologiczne w Jarosławiu, „Ster” 1896, Nr 3, s. 45; Towarzystwo Gospo-
darcze wsparło inicjatywę 100 koron, zaś Ministerstwo Rolnictwa 400 koron. Łącznie na
wystawę przeznaczono 600 koron. 26 Sprawozdanie z I krajowej wystawy drobiu i królików w Jarosławiu, „Ster” 1896, nr 13, s.
205. 27 Tamże, s. 206.
133
Członkowie Towarzystwa żywo omawiali pojawiające się na rynku nowo-
ści dotyczące nowoczesnego gospodarowania. Przykładem tego może być dys-
kusja jaka wywiązała się na zebraniu organizacji 10 kwietnia 1896 roku po od-
czycie przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa na temat nowych tendencji
w żywieniu ptactwa domowego. Jak dowiedzieli się zgromadzeni na zachodzie
Europy popularne stają się mieszanki, których głównym składnikiem są skorupy
z amerykańskich ostryg. Jednak zbyt duża liczba reprezentujących konserwa-
tywne poglądy członków zadecydowała drogą uchwały, że stowarzyszenie dalej
będzie popierać karmienie drobiu fosforanem wapnia28
.
Ostatnia wzmianka na łamach „Steru” o pierwszym galicyjskim Towarzy-
stwie chowu drobiu i królików w Jarosławiu pochodzi z 24 numeru pisma, który
kończył też jego „lwowski okres” wydawania. Opisane w artykule walne zgro-
madzenie zrzeszenia, które odbyło się 27 listopada 1896 roku w miejskim ratu-
szu, było swoistym podsumowaniem jego dotychczasowych dokonań. Poza opi-
saną już przeze mnie I krajową wystawą chowu drobiu i królików organizacja
przede wszystkim upowszechniła nowoczesne metody hodowli ptactwa domo-
wego na szeroką skalę, powstanie nowych ras oraz uaktywniła kobiety w tym
dziale gospodarki. Jak wyraźnie zaznaczył sekretarz organizacji: Rozwój Towa-
rzystwa chowu drobiu i królików, zawdzięczyć należy paniom gosposiom z pro-tektorką Towarzystwa księżną Maryą Czartoryską z Wiązownicy na czele, która
bardzo czynny udział bierze w pracach Towarzystwa. Za przykładem protektorki Towarzystwa wiele też pań bardzo gorliwie zajmuje się już podniesieniem chowu
drobiu, za co się im uznanie słusznie należy. A ich gorliwość pozwala mieć na-
dzieję, że i ogół naszych dzielnych gospodyń zawsze spieszących z chętną pomo-cą, gdy chodzi o pożyteczną pracę i chowem drobiu z czasem starannie się zaj-
mie29
.
Jak zaznaczono już na pierwszym zebraniu stowarzyszenia, jego statut
i główne cele miały być wzorowane na zawiązanym wcześniej w Berlinie – To-
warzystwie Popierania Zarobkowej Pracy Kobiet w zakresie sadownictwa
i ogrodnictwa30
.
Na skutek powstania późniejszych stowarzyszeń zrzeszających hodowców
ptactwa domowego i królików we Lwowie, Krakowie oraz Lublinie zdecydowa-
nie spadło znaczenie Towarzystwa z Jarosławia. Niewątpliwie jednak jego naj-
ważniejszym sukcesem stało się wyhodowanie i upowszechnienie najbardziej
znanej oraz cenionej do dzisiaj polskiej rasy kur – zielononóżki. Wspomniana
rasa została opisana po raz pierwszy w czasopiśmie “Hodowca drobiu” przez
__________ 28 Protokół X posiedzenia Wydziału Towarzystwa Ornitologicznego, „Ster” 1896, nr 10, s.
157–158. 29 M. Bogdanowicz, Pierwsze galicyjskie Towarzystwo chowu drobiu i królików w Jarosła-
wiu, „Ster” 1896, nr 24, s. 382–383. 30 Towarzystwo Popierania Zarobkowej Pracy Kobiet w zakresie sadownictwa i ogrodnictwa,
„Ster” 1895, nr 1, s. 13.
134
pana Bronisława Obfidowicza w 1879 roku, a grupę tych kur wystawiono po raz
pierwszy pod nazwą Zielononóżki na Krajowej Wystawie we Lwowie w 1894
roku 31
.
Mimo, że Towarzystwo działało bardzo krótko, to pozostawiło po sobie
znaczne osiągnięcia. Nowoczesna hodowla drobiu – pasze, gatunki ptactwa do-
mowego, pokazowe kurniki wpisało je na stałe na karty historii polskiego rolnic-
twa. Niewątpliwie najważniejszym osiągnięciem Towarzystwa Chowu Drobiu
i Królików w Jarosławiu było wyhodowanie i rozpowszechnienie tak popularnej
do dzisiaj kury zielononóżki.
Kury zielononóżki
Źródło: http://www.bazanty.j69.pl/?page=kury-zielononozki
Summary
The article is the oldest Polish ornithological organization, which was
founded in 1894 in Yaroslavl efforts of the princely couple – Mary and Jerzy
Czartoryski. Rearing and Rabbit Society (formerly Ornithological Society) had to
act based on existing in Galicia legislation which, although enjoyed the greatest
freedom of Polish territories under occupation, it had its limitations. In addition,
it was very progressive by adopting in their ranks as women. The organization
brings together breeders of pedigree poultry and rabbits. For organized meetings,
conferences and exhibitions exchanged the latest news on this subject, presented
a new breed of animal, and so shown. demonstration chicken coops. The news
article – mainly reports come from showing up in Lviv in the years 1895–1897
the biweekly "Ster". Its founder and editor-in-chief was a charismatic emancipat-
ed Paulina Kuczalska-Reinschmit. The text was also endorsed with extensive
commentary on the legal ability to function in Galicia Polish organizations and
associations.
__________ 31 Powyższe wiadomości zostały podane w biuletynie Instytutu Zootechniki Państwowego
Instytutu Badawczego w Krakowie na stronie internetowej http://www.izoo.krakow.pl/ [do-
stęp: 20.06.2014].
135
Ireneusz T. Kolendo
Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców UŁ (emeryt)
Reformy gospodarcze na Łotwie w latach 1918–19401
Wojna Wyzwoleńcza z lat 1918–1920
Zapowiedź narodzin państwa2 wiązała się z aktywnym i wytężonym działa-
niem tymczasowego rządu łotewskiego kierowanego przez Kārlisa Ulmkanisa.
W końcu listopada 1918 r. cała władza znajdowała się jeszcze praktycznie
w rękach okupacyjnych władz niemieckich. Poza skomplikowanymi zadaniami
związanymi z budowaniem zrębów państwowości, jego kierowaniem i zaspaka-
janiem podstawowych potrzeb ludności, nowy rząd musiał przede wszystkim
zatroszczyć się o bezpieczeństwo kraju. W tym celu powołano do życia Minister-
stwo Obrony (później jego nazwę zmieniono na Ministerstwo Wojny), którym
kierował Jānis Zālītīs. Jego podstawowym zadaniem stało się tworzenie narodo-
wych sił zbrojnych i prowadzenie walki z wrogimi wojskami, przede wszystkim
z bolszewickimi.3
Dodatkową komplikację natury wojskowej wprowadzili sami Niemcy, któ-
rzy, podpisując warunki kapitulacji na Zachodzie zobowiązali się do utrzymania
swoich sił zbrojnych na byłym froncie wschodnim i prowadzenia antybolszewic-
kich akcji. Nie spodziewało się jednakże, że niemieccy żołnierze nade wszystko
będą chcieli wrócić jak najszybciej do domu, w związku z czym w kajzerowskiej
armii nastąpiło rozprężenie. Wielu żołnierzy zdezerterowało, większość rozfor-
mowanych oddziałów poszło w rozsypkę i zajęło się rabunkami i grabieżami.
Powyższe okoliczności postawiły rząd tymczasowy w trudnej sytuacji. Na
początek grudnia datowane jest, wymuszone ze strony łotewskiej skomplikowa-
nym położeniem polityczno-społecznym, porozumienie z pełnomocnikiem nie-
__________ 1 Niniejszy artykuł jest kontynuacją dwóch publikacji zamieszczonych w „Zeszytach Wiej-
skich” – z. XIV/2009 i z. XVIII/2013, odnoszących się do tematyki Stosunków agrarnych
na ziemiach łotewskich na przestrzeni dziejów (zarys). 2 Zapowiedź powstania Republiki Łotewskiej została ogłoszona 18 listopada 1918 r.
w trakcie posiedzenia Łotewskiej Rady Ludowej w gmachu ryskiego Teatru Narodowego. 3 Po zawieszeniu broni na froncie zachodnim i przyjęciu przez Niemców warunków kapitu-
lacji bolszewicy wymówili Trakt Brzeski, dewaluując jego zapisy stwierdzeniem, że Rosja
Radziecka żąda zwrotu wszystkich terytoriów należących wcześniej do carskiej Rosji.
Aspiracje niepodległościowe Łotyszy, Litwinów i Estończyków stanowiły bowiem prze-
szkodę dla bolszewików zamierzających „eksportować” rewolucję na Zachód.
136
mieckim Augustem Winnikiem. Dotyczyło ono tworzenia oddziałów łotewskich,
zaopatrzenia ich w broń, mundury i wyposażenia wojskowego. Nowo zorgani-
zowane oddziały wojskowe, podlegające rządowi, liczyły początkowo zaledwie
400 żołnierzy. Niekorzystne warunki umowy przewidywały, że 1/3 łotewskich
sił będzie tworzona z miejscowych Niemców. Ponadto, sformują oni własne,
lokalne oddziały pospolitego ruszenia w postaci Landwehry. Głównodowodzą-
cym Baltishe Landwehr miał zostać oficer sił zbrojnych Ententy, ale tymczasowo
funkcję tę przekazano w ręce Niemca – generała Rüdigea von der Goltza. Ze
swojej strony nadbałtyccy Niemcy dostarczyli zaopatrzenie dla tych oddziałów,
a które otrzymały zadanie obrony przed bolszewikami terytorium „planowanego”
przez Niemców Księstwa Nadbałtyckiego.
Jest prawdą, że wśród niemieckich żołnierzy byłej cesarskiej armii byli ta-
cy, którzy pochodzili z Nadbałtyki i chcieli tam pozostać po to, by kontynuować
walkę przeciwko czerwonoarmistom. Ponadto byli to także „nowi” Niemcy,
przesiedleni po 1908 r. z Nadwołża, w liczbie ok. 13 tysięcy. Z nich to, w dużej
mierze, sformowana została inna jednostka – „Żelazna Dywizja”. Zaś jej pod-
stawowym zadaniem operacyjnym stało się tworzenie osłony dla wycofywanej
z nieistniejącego już frontu VIII Armii Niemieckiej. Początkowo dywizja składa-
ła się głównie z żołnierzy owej armii, by nieco później zasilili ją ochotnicy zwer-
bowani w Rzeszy. W zamian za służbę wojskową mieli oni obiecane bezpłatne
nadania majątków w krajach bałtyckich.
Nie można pozbyć się wrażenia, iż decyzja Kārlisa Ulmanisa zwrócenia się
o niemiecką pomoc w formowaniu jednostek wojskowych nie do końca była
przemyślana. Pozostawiała bowiem na terenie Łotwy niemieckie siły zbrojne,
a tym Niemcom bałtyckim, którzy liczyli na wprowadzenie w życie inkorpora-
cyjnych projektów dawała dodatkowy, „siłowy” argument. Z drugiej strony
premier Ulmanis znalazł się w desperackim położeniu spotęgowanym wojsko-
wymi sukcesami bolszewików.4
Kierujące się bowiem od strony Valka i Daugavpils natarcie czerwonoarmi-
stów szybko posuwało się ku Rydze i w pierwszych dniach stycznia 1919 r.
doprowadziło do jej zajęcia. Co także istotne – okazało się, że w ich składzie
walczą Łotysze! Byli to ci mieszkańcy przedwojennej Łotwy, którzy opuścili
kraj razem z armią rosyjską w trakcie wiosennej ofensywy niemieckiej 1915 r.
Paradoksem stało się to, iż to właśnie ich, a nie żołnierzy „narodowych”, miesz-
kańcy witali jako swoich wyzwolicieli.5 Nie było to jednak zjawisko skrajnie
__________ 4 Grudniowa ofensywa Armii Czerwonej roku 1918 zapoczątkowała pierwszą fazę wojny
wyzwoleńczej, która trwała do lutego następnego roku. Druga – od marca do czerwca,
a trzecia – zakończyła się w lutym 1920 r. 5 Poza nieliczną grupą łotewskich bolszewików z Armią Czerwoną współdziałali także
renegaci w rodzaju gen. J. Vācentisa i R. Eidemensa. Jednak Łotysze byli podzieleni, gdy
chodzi o stosunek do – w sumie – każdych obcych sił. Szukali więc oparcia u gen. R. von
der Goltza, którego wojska, aby utrzymać brzeskie status quo w maju 1919 r. zajęły Rygę.
137
zaskakujące, ponieważ uczestnicząc w walkach na różnych odcinkach walk
w wojnie domowej w Rosji i wypierając wroga już ze swojej rodzinnej ziemi,
łotewscy strzelcy nie znali treści dokumentu proklamującego niepodległość, ani
też nie wiedzieli zgoła nic o organizowaniu łotewskich narodowych sil zbroj-
nych. Swoją destrukcyjną, dezinformacyjną rolę w tym względzie odegrali bol-
szewiccy agitatorzy, rozpowszechniając informacje, że powstanie łotewskiego
państwa jest dziełem Niemców lub, że Łotwa jest ich państwem satelickim, nie-
suwerennym i rządzonym przez bałtyckich Niemców.
Bolszewicka reforma rolna z 1919 r.
Stworzony dwa tygodnie wcześniej na terenie Rosji rząd przywódcy łotew-
skich bolszewików Pēterisa Stučki już 17 grudnia 1917 r. w Valka ogłosił po-
wstanie Iskolats – Radzieckiej Republiki Łotewskiej. Natomiast powołany przez
komunistów quasi parlament, występujący pod nazwą Zjazd Rad Robotników,
Strzelców i Bezrolnych Deputowanych Zjednoczonej Łotwy, 15 stycznia 1919 r.
uchwalił Konstytucję Socjalistycznej Republiki Łotwy. Jej zapisy, poza dwoma
wstępnymi artykułami, były identyczne z zapisami Konstytucji RFSRR z 1918
roku. Bolszewicka Łotwa w 1918 r. przyjęła także radziecką strukturę władz.
Najwyższym ich organem miał być, reprezentujący tylko robotników, Zjazd Rad
Deputowanych Robotników Zjednoczonej Łotwy. Co istotne – robotnicy jako
jedyni mieli posiadać czynne i bierne prawo wyborcze.
Utworzenie rządu łotewskich bolszewików Stučki świadczyło, iż będzie on
współpracował z Leninem i w przyszłości Łotwa może stać się składową częścią
federacyjnej Republiki Radzieckiej. Rząd ten podjął szereg kroków, które wywo-
łały wręcz niedowierzanie i opór mieszkańców Kurzeme i Zemgale. Wieśniacy
mieli nadzieję, że nowa robotnicza władza rozdzieli ziemie pomiędzy bezrol-
nych, a które dotąd znajdowały Sie w posiadaniu niemieckich obszarników.
Tymczasem stało się inaczej.
19 marca 1919 r. ukazał się bolszewicki dekret traktujący o nacjonalizacji,
użytkowaniu i zarządzaniu gruntami. Ogłoszono, że zakłady przemysłowe
i ziemia stają się własnością państwa. Cały areał uprawny dotychczasowych
właścicieli wraz z zabudowaniami, jak i należący do kościołów, został skonfi-
skowany. Państwo przejęło również stada hodowlane i inny inwentarz zwierzęcy,
Inni walczyli w tzw. Północnej Armii Łotewskiej u boku wojsk estońskich, a jeszcze inni –
spodziewali się pomocy Anglików ochraniających rząd znajdujący się w Liepāja. W sumie
Niemców usunięto wspólnym wysiłkiem Anglików, Estończyków i Łotyszy. Ostatecznie
w połowie 1919 r. do Rygi powrócił Ulmanisa. Nie objął on jeszcze jednak kontroli nad
Latgale, która została wyzwolona z rąk bolszewików dopiero w lutym 1920 r. przy decydu-
jącym udziale wojsk polskich gen. E. Rydza-Śmigłego. – por. J. Korzeń, Dramat narodów
bałtyckich, Warszawa, s. 21.
138
jak również maszyny rolnicze (snopowiązałki, wialnie, młockarnie, siewniki itp.
urządzenia). Bolszewickie „państwo radzieckie” Stučki zagarnęło więc cały
system „kułackiej” gospodarki rolnej, a w miejsce majątków zaczęły pojawiać
się gospodarstwa typu radzieckich „komun”. Okazało się więc, że nie tylko nie-
mieckie majątki ziemskie, ale i gospodarstwa chłopskie6 – w swoim czasie
z trudem wykupione od obszarników – władza ludowa zarekwirowała. Zaś do-
tychczasowych ich użytkowników zobowiązano uprawiać je za niskie wynagro-
dzenie. Majątki liczące ponad 300 purwietów (ok. 110 ha) przekształcone zostały
w sowchozy. Wkrótce było ich już prawie 250. Robotnicy sowchozowi prak-
tycznie nie otrzymywali pensji. Ich ośmiogodzinny dzień pracy (kontrolowany
według określonych norm) wynagradzany był produktami rolnymi. Prawie całą
produkcję wiejską, zwłaszcza zbożową, w imieniu władz, przejmowali ustano-
wieni w tym celu bolszewiccy komisarze.
Próba przekształcenia ziemi we własność państwową poprzez jej nacjonali-
zację, likwidacja obszarnictwa i „kułactwa” (rozumianego jako własność śred-
niorolna) czy zniesienie opłat dzierżawnych za użytkowane przez rolników grun-
ty – miały był zasadniczymi i akceptowanymi przez społeczeństwo wiejskie
pozytywnymi przemianami. Rewolucyjna reforma miała doprowadzić do nawią-
zania ścisłych relacji pomiędzy mieszkańcami łotewskich miast i wsi, czyli do
doktrynalnego sojuszu robotniczo-chłopskiego. Z oczywistych względów, wyni-
kających z czasowych, na szczęście krótkich rządów probolszewickiego rządu
łotewskiego, jak i fakt, że władze nie podjęły się bezpłatnej parcelacji ziemi
pomiędzy bezrolnych mieszkańców wsi – sojusz takowy nawet nie zaistniał.
Cała „radziecka” koncepcja polityki rolnej szybko upadła. Stąd nie udał również
zamysł praktycznej i całkowitej – w rozumieniu bolszewików – likwidacji pozo-
stałości feudalizmu na łotewskiej wsi.
W sytuacji, gdy zniszczonej wojną Łotwie zagrażał powszechny głód,
chłopom nie pozwolono również na wolny obrót produktami rolnymi. Żywności
brakowało już w miastach, a nade wszystko w Rydze, co doprowadziło do prze-
jawów buntu robotników, niezamożnych mieszkańców miast i samych wieśnia-
ków.
W odwecie rząd Stučki zaczął szukać „szkodników” i stosować bezwzględ-
ny terror. W wyniku nieuzasadnionych podejrzeń, jako wrogów władzy radziec-
kiej, aresztowano i rozstrzelano około pięć tysięcy osób. „Czerwony terror”
zmusił do ucieczki w lasy wielu Łotyszy i zorganizowania armii zielonych, która
podjęła partyzancką metodę walkę z bolszewikami. Trzymiesięczne funkcjono-
wanie Iskolatsu Stučki ukazały realną groźbę działań ekonomiczno-politycznych
__________ 6 Dekret „O nacjonalizacji i użytkowaniu ziemi oraz o zarządzaniu ziemią” częściowo nie
dotyczył małorolnych chłopów, którzy, o ile podporządkowaliby się zarządzeniom władz
i zobowiązaliby się do gospodarowania według jej poleceń, tym czasowo mogli zachować
ziemię, ograniczony inwentarz i proste narzędzia.
139
probolszewickich władz na Łotwie, w przypadku, gdyby to właśnie one ostatecz-
nie zatriumfowały, a bolszewicy przejęli całość władzy.
Przybywszy z Armią Czerwoną na Łotwę strzelcy łotewscy (liczący 8–9
tys. żołnierzy) zaczęli powoli uświadamiać sobie, że bolszewik Stučka właściwie
działa przeciwko interesom narodowym. Większość z nich porzuciła więc for-
mację i bolszewicką armię. Jednak wielu w niej pozostało. Reakcja jej dowódz-
twa była natychmiastowa. Tak zwane czerwone pułki strzelców łotewskich,
z których dwie jednostki w sile 2,8 tys. żołnierzy odegrały już w czasie rewolty
październikowej w Piotrogrodzie istotną rolę, służąc jako gwardia przyboczna
przywódców październikowego przewrotu, pośpiesznie odesłano z powrotem do
Rosji. Po przeformowaniu, już jako Radziecka Łotewska Dywizja Strzelecka
(23–24 tys. żołnierzy), pod dowództwem Jukumsa Vācietisa, została ona wysłana
na front. Tą pierwszą dywizję łotewską, sformowaną w ramach Armii Czerwo-
nej, wiosną 1918 r. skierowano na najtrudniejsze odcinki walk z białogwardzi-
stami. Różne jej jednostki walczyły pod Moskwą, inne pod Jarosławiem, na
Uralu i Białorusi, nad Wołgą. Jeszcze inne – ochraniały najważniejsze obiekty
i ważne persony wśród zwycięskich rosyjskich i łotewskich bolszewików.
Organizowanie władz centralnych
W momencie podchodzenia czerwonoarmijnych pod Rygę rząd Ulmanisa
ewakuował sie do Liepāja. Niemieckie władze okupacyjne wszelkimi sposobami
starały się utrudniać wykonywanie jego obowiązków. Planom Niemców nie
odpowiadała ogłoszona przez Ministerstwo Obrony mobilizacja, zwłaszcza, że
w dogodnym momencie zamierzali oni przechwycić władzę. Mimo to, do naro-
dowego batalionu łotewskiego udało się zwerbować około 3 tys. ludzi. W rezul-
tacie wspomnianej umowy o tworzeniu łotewskich sił zbrojnych od 14 lutego
1919 r. batalion podlegał głównodowodzącemu wojskami zachodniej Kurzeme
generałowi von der Goltzowi, rozpolitykowanemu generałowi, który wcześniej
pomagał rządowi Finom pokonać bolszewików. Jego późniejsze rozkazy w wielu
momentach świadczyły o jawnie wrogim stosunku do łotewskiego rządu tymcza-
sowego.
Już na początku stycznia 1919 r. Ulmanis udał się z misją zagraniczną do
Danii, Szwecji, Finlandii, Estonii i Litwy, informując o aktualnej sytuacji
w kraju.7 Szef tymczasowego rządu podpisał tam kilka porozumień, z których
ważkie znaczenie dla przebiegu dalszych walk miała umowa wojskowa łotew-
__________ 7 Ulmanis odwiedził Kopenhagę, Stockholm, Helsinki, Tallinn i Kowno. W jej efekcie poseł
angielski w Kopenhadze obiecał broń, Litwa zaproponowała pożyczkę w wysokości 3 mi-
lionów niemieckich marek, a z Estonią zawarto porozumienie obronne o ważkim znaczeniu
dla przebiegu przyszłych walk. W końcu lutego, stacjonująca w Liepāja angielska flota,
przekazała Rządowi Tymczasowemu kilka tysięcy karabinów i kilkadziesiąt dział.
140
sko-estońska. Estończycy zobowiązali się zaopatrywać w broń stacjonujących
w Estonii łotewskich żołnierzy szykowanych dla prowadzenia walk z czerwono-
armistami w północnej części Vidzeme. Stworzoną z nich Brygadę Północnoło-
tewską podporządkowano estońskiemu dowództwu operacyjnemu, zaś komen-
dantem oddziałów łotewskich został kapitan Jūrgis Zemians. Był to jak
najbardziej przyjazny gest ze strony Estończyków, którzy sami wspomagani
przez Finów już prawie rozbili bolszewików. W zamian za tę pomoc – także
w walkach z niemiecką Landwehrą – Ulmanis obiecał przekazać Estonii 12
spornych, nadgranicznych gmin.
Z początkiem marca 1919 r. niemieckie dowództwo zachodniego Kurzeme
zadecydowało o podjęciu generalnego natarcie na Armię Czerwoną nad rzeką
Venta. Operacja wyzwalanie Kurzeme postępowało szybko i w końcu marca
osiągnięty został brzeg rzeki Lielupe, wyznaczającą linię frontu. Powszechnie
spodziewano się szybkiego rozpoczęcia natarcia na Rygę, ale dowództwo wojsk
niemieckich znacząco opóźniało tę operację i nie spieszyło się z wydaniem od-
powiedniego rozkazu. Wydaje się, iż powód był jasny. Oto bowiem w tej fazie
Wojny Wyzwoleńczej nadbałtyccy Niemcy zdali sobie sprawę z tego, że nad-
szedł ostatni moment na zapewnienie sobie warunków dla kontynuacji starych
rządów na Łotwie. Wiadomym już powszechnie było, że ich celem stało się
stworzenie, opartego o nadbałtyckich krewniaków, niezależnego księstwa lub
państwa łotewskiego związanego z Republika Weimarską. Stąd, przed spodzie-
wanym rozkazem do podjęcia ofensywy, za wiedzą i cichym przyzwoleniem von
der Goltza, grupa niemieckich autochtonów postanowiła obalić rząd Ulmanisa.
Próba przewrotu miała miejsce 16 kwietnia 1919 r. w Liepāja, gdzie aktu-
alnie znajdowali się ministrowie tymczasowego rządu. Pod osłoną „Żelaznej
Dywizji” oddział Landwery, dowodzony przez kapitana Hansa von Manteuffla,
rozbroił niewielką łotewską jednostkę osłonową kwaterującą w mieście, zajął
siedziby urzędów i przygotowywał się do aresztowania członków gabinetu Ul-
manisa. Ostatniego zamierzenia nie udało się zrealizować ponieważ premier
wraz z ministrami zdążył schronić się na statku misji angielskiej „Saratow”.
O niepowodzeniu planu zamachowców przesądziła nie tylko pomoc Anglików.
Pełne poparcie dla Ulmanisa zgłosiły wszystkie łotewskie narodowe oddziały
wojskowe i ich dowódcy.
Organizatorzy przewrotu długo szukali chętnych do sformowania posłusz-
nego sobie „rządu łotewskiego”. Ostatecznie – 11 maja – do pełnienia funkcji
prezesa rady ministrów z nadania Niemców udało się skłonić pisarza i pastora
Andrevsa Niedra.8
__________ 8 W jego skład weszło sześciu Łotyszy i czterech Niemców, a jedynymi, którzy go poparli
byli gen. von der Goltz i nadbałtyccy niemieccy ziemianie.
141
Tak więc w maju 1919 r. na Łotwie funkcjonowały trzy rządy: popierany
przez aliantów Rząd Tymczasowy Ulmanisa, probolszewicki rząd Stučki oraz
proniemiecki, wspierany przez miejscowych bałtyckich Niemców, rząd Niedra.
Wydaje się, że większość społeczeństwa łotewskiego, na pewno zaś woj-
sko, a także państwa Ententy, jednoznacznie opowiedziały się za rządem stwo-
rzonym 18 listopada 1918 r. – bowiem Stučka oparł się na Armii Czerwonej,
a Niedra – na siłach niemieckich. Dalszy bieg wydarzeń pokazał, że to właśnie
temu pierwszemu dane było zbudowanie polityczno-prawnych podstaw nieza-
leżnego państwa.
Zaraz po kwietniowej próbie zamachu na Ulmanisa i jego ministrów rozpo-
częło się natarcie Landwehry na Rygę, które wyparło z miasta bolszewickie
jednostki, zaś łotewska brygada dowodzona przez Jānisa Balodisa zmusiła czer-
wonoarmistów do odwrotu w stronę Daugavy i weszła do Rygi dzień później.
Wraz z wycofującymi się, pokonanymi oddziałami, miasto opuścił Stučka, prze-
nosząc się zrazu do Krustpils, a następnie do Rēzekne.
W międzyczasie, w ciągu jednej doby, Niemcy bez śledztwa i sądu aresz-
towali wielu ryżan pod zarzutem udzielania pomocy bolszewikom. W wyniku tej
samowolnej akcji rozstrzelano kilkudziesięciu niewinnych mieszkańców miasta.
W odróżnieniu od wcześniej szalejącego „czerwonego terroru”, wydarzenia te
w historii przyjęto określać mianem „białego terroru”. Dopiero po kilkukrotnych
interwencjach Balodisa i przedstawicieli państw Ententy (głównie Kennarda)
dowództwo niemieckie ograniczyło samowolne egzekucje. W sumie aresztowano
kilka tysięcy ludzi.
Równolegle z walkami o Rygę toczyły się boje w Vidzeme, które, po cięż-
kich walkach, w początkach lipca znalazło się pod kontrolną Łotyszy. Fakt po-
wyższy umożliwił dowództwu łotewskiemu podjęcie przygotowań do operacji
wyzwalania Latgale. Ale plan nie mieścił się w politycznej strategii niemieckie-
go dowództwa, która zakładała, że po wyparciu ze stolicy Rosjan, nastąpi umoc-
nienie na Łotwie władzy proniemieckiego rządu Niedra.
Warto wspomnieć, iż w trakcie walk frontowych tyły Armii Czerwonej ata-
kowała „leśna armia”, złożona z ludzi, którzy z własnej inicjatywy podjęli walkę
na okupowanych terytoriach. Partyzanci mieli nieco ułatwione zadanie z uwagi
na fakt, że działalność bolszewików na wsi zawiodła początkowe oczekiwania
grupy ich chłopskich zwolenników.
Dalszemu posuwaniu się oddziałów Landwehry i „Żelaznej Dywizji” na
północ, przeszkodziła wspólna akcja oddziałów estońskich i żołnierzy zorgani-
zowanej staraniem Ulmanisa i Zemitansa wspomnianej Brygady Północnołotew-
skiej.
Starając się wprowadzić w życie swoje plany Niemcy zdecydowali się na
otwartą już konfrontację z jednostkami łotewskimi i estońskimi. Do pierwszych
potyczek doszło na początku czerwca. Niedra wydał oświadczenie insynuujące,
iż Estończycy to zaborcy i najeźdźcy, a brygada Ziemitansa to bolszewiccy zwo-
142
lennicy Rosji. Następnie niemiecki sztab skierował do Cēsis kilka oddziałów
Landwehry, w którym stacjonował, wchodzący w skład Brygady Północnołotew-
skiej, pułk pod dowództwem Krišjānisa Berķisa.9.
6 czerwca nastąpił atak Landwehry. Przeważające siły wroga zmusiła żoł-
nierzy Berkisa do odwrotu. Zrazu do miasta weszły wojska niemieckie, ale osta-
tecznie boje o miasto zakończyły się 21 czerwca sukcesem Łotyszy i wspierają-
cych ich Estończyków. Kampania cēsiska, nazwana została przez jej uczest-
ników „historycznymi bojami cēsiskimi”. Tu bowiem Łotysze po raz pierwszy
odnieśli zwycięstwo, pokonując niemiecką „samoobronę”. Fakt ten wyjaśnić
można nie przewagą wojskowo-techniczną (bo ta była po stronie przeciwnej), ale
patriotyczną postawą żołnierzy i sprawnemu dowodzeniu dowódcy estońskiej 3.
dywizji, Estończykowi gen. Ernstowi Põddera, oraz Łotyszom – pułkownikowi
Zemitansowi i pułkownikowi-porucznikowi Berkisowi.10
Po bitwie, sojusznicy zachodni wydali polecenie ewakuacji z Rygi oddzia-
łów Landwehy, a pochodzącym z Łotwy niemieckim żołnierzom – nakaz opusz-
czenia jej terytorium. Działalność swą zawiesił rząd Niedre, co w praktyce ozna-
czało jego upadek. W wyniku decyzji szefa misji brytyjskiej wojska niemieckie
miały opuścić również Liepāja.
W tej nowej dla siebie sytuacji Rząd Tymczasowy mógł ponownie podjąć
swoje prace. Ulmanis wraz z ministrami przybył więc do Liepāja, a do Rygi
przypłynął 8 lipca na pokładzie wspomnianego już „Saratowa”. Czekało go trud-
ne zadanie, przede wszystkim zaś dalszej rozbudowy sił zbrojnych. Ponadto
musiał on zatroszczyć się także: o organizację urzędów państwowych, stworze-
nie podstaw dla rozwoju gospodarki narodowej i warunków dla normalnego
życia mieszkańcom kraju. Wszystko to wymagało środków finansowych, a któ-
rych uzyskanie było niezmiernie trudne.
Podnoszące prestiż rządu tymczasowego zwycięstwo cesiskie nie było jed-
nak jeszcze równoznaczne z wyeliminowaniem niemieckiej presji na Łotwę.
Nadal głównym zadaniem pozostawało wyzwolenie okupowanej przez armię
bolszewicką Latgale, która mogłaby być już wolna latem 1919 r., gdyby nie
musiano toczyć walk z niemiecką ofensywą na północy Łotwy.
Podjęcie walk w Latgale natychmiast po zwycięstwie pod Cēsis było jednak
niemożliwe, ponieważ część wojsk łotewskich musiano przygotować do odparcia
spodziewanego nowego ataku Niemców, albowiem von der Goltz (w tym czasie
już tylko dowódca „Żelaznej Dywizji”) przygotował jeszcze jedno posunięcie
__________ 9 W tym samym czasie Berkis szybko powiększał pułk o zdemobilizowanych wcześniej
żołnierzy. Wstąpili doń także słuchacze cēsiskiej i valmierskiej szkoły średniej, formując
pułkową kompanię uczniów. 10 Wydarzenia rozgrywając się na Łotwie z uwagą obserwowali politycy Entanty. W ich
interesie leżało bowiem jak najszybsze wyparcie bolszewików nie tylko z Łotwy, ale i po-
konanie ich w samej Rosji, a zagmatwana sytuacja polityczno-wojskowa w krajach bałtyc-
kich niejako umożliwiała bolszewikom wzmocnienie ich rządów w samej Rosji.
143
skierowane przeciwko młodemu państwu. Wprawdzie niemiecko-łotewskie
zawieszenie broni przewidywało ewakuację wszystkich wojsk niemieckich
z Łotwy, to jednak dowódcy oddziałów Landwehry i „Żelaznej Dywizji” znaleźli
sposób ominięcia skutków tej decyzji. Goltz rozkazał swoim podkomendnym
zmienić mundury na rosyjskie i wstąpić do Zachodniej Armii Ochotniczej, którą
dowodził eksRosjanin, białogwardyjski pułkownik Paweł Michajłowicz Ber-
mondt-Awałow.11
Podjąwszy walkę z bolszewikami Bermondt skierował swoje siły na linię
Daugavpils – Wielkie Łuki. Tę właśnie siły – Rosyjską Zachodnią Ochotniczą
Armię – postanowił wykorzystać Goltz. Unikając przymusu opuszczenia Łotwy
Goltz i zwerbowani przez niego żołnierze wstąpili do oddziałów Bermondta,
stając się „Ruskami”. Pod rozkazami Goltza i Bermondta znalazło się około
planował jej powiększenie, podbój Łotwy i Estonii, rozbicie Rosji Radzieckiej
i przywrócenia tam ustroju monarchicznego, co miało następnie doprowadzić do
związku Rosji i Niemiec. A po jego stworzeniu, jak mówił, wywołać nową woj-
nę z Anglią i Francją. Co ciekawe, jego szeroko zakrojone i jakże fantazyjne
plany popierały stosunkowo szerokie kręgi Niemców w samej Republice We-
imarskiej, nie wspominając już, co oczywiste, o niemieckich autochtonach za-
mieszkujących nadbałtycki region.
Goltz i Bermondt zmienili kierunek operacyjny. Postanowili rzucić gros
swych sił na Rygę. Bermondtowcy zaatakowali miasto 8 października 1919 r.,
a ponieważ ich przewaga była na tyle duża, to po dwudniowych walkach Łotysze
zmuszeni zostali do wycofania się na prawy brzeg Daugavy. Wrogie wojska
zajęły Pārdaugavę (pol. Zadźwinie), zaś brzegi rzeki stały się linią ognia, na
której przez miesiąc toczono ciężkie walki.
Generalny atak łotewski na całym froncie nastąpił 3 listopada. Działania
piechoty wsparła flota sprzymierzonych. Po tygodniowych, zaciętych walkach,
walcząc o każdą ulicę, Łotysze zdobyli Torņakalns i zmusili przeciwnika do
odwrotu na pozycje pod Olaine. Zaś po wyparciu bermondtowców z Zadźwinia –
rankiem 11 listopada 1919 r. – bicie dzwonów ryskich kościołów oznajmiło
moment zwycięstwa. Oba brzegi Daugavy ponownie znalazły się w łotewskich
rękach. Ryga była wyzwolona. Dzień zakończenia bitwy o Rygę – 11 listopada
(tzn. Dzień Lāčplēsisa) – wkrótce ogłoszony został świętem armii łotewskiej.
Wypierając oddziały niemieckie siły łotewskie kontynuowały ofensywę
w celu całkowitego wyparcia nieprzyjaciół z Latgale. Mimo nacisku przedstawi-
cieli państw sprzymierzonych na Rząd Tymczasowy, by ten doprowadził do
__________ 11 Wiadomym było, że nowa zachodniorosyjska „biała” armia, wspierana przez zachodnich
sojuszników, była tworzona również z rosyjskich żołnierzy wziętych do niewoli i przeby-
wających w obozach jenieckich w Niemczech. Także z rosyjskich emigrantów. Uzyskaw-
szy materialną pomoc i polityczne wsparcie ze strony niemieckiej prawicy (socjaldemokra-
cji Gustawa Noskego) żołnierze ochotniczej armii przeniknęli do Kurzeme przez będący od
czerwca 1919 r. pod aliancką kontrolą port w Lepāja.
144
rozejmu, Łotysze nie przyjęli takiego rozwiązania, nawet gdy 20 października
następca Goltza i pełnomocnik rządu niemieckiego gen. Eberhard ogłosił, że
przejmuje dowództwo nad armią Bermondta i zobowiązuje się przerwać działa-
nia wojenne. Władze łotewskie nie podjęły też oferty zawieszenia broni. W wy-
danym oświadczeniu 25 października stwierdziły, że zrywają stosunki dyploma-
tyczne i odwołują swoich przedstawicieli przy rządzie niemieckim oraz że Łotwa
nadal pozostaje w stanie wojny z Niemcami.
Pozostający w odwrocie nieprzyjaciel próbował jeszcze atakować Liepāja,
ale został rozbity przez siły lokalne. 28 grudnia 1919 r. niedobitki bermondtow-
ców ostatecznie zmuszone zostały do opuszczenia granic Kurzeme i Zemgale.
Koniec roku przyniósł więc sukces w walce z jednym wrogiem, którego
pokonano i zmuszono do opuszczenia ziem łotewskich, jak również dewaluację
jego projektu ich podziału pomiędzy bolszewicką Rosję i Niemcy – zawartych
w tekście bolszewicko-niemieckiego traktatu pokojowego z marca 1918 r.12
W granicach przyszłego państwa pozostawał jednak wróg drugi – bolsze-
wicki. Znajdował się on na terenie okupowanej Latgale.
Polskie wsparcie wojskowe w walkach z bolszewikami w Latgale
Po pobiciu Rosyjskiej Armii Zachodniej Łotysze podjęli się akcji wyzwala-
nia Latgale. Mimo przewagi ilościowej operującej tu armii bolszewickiej spo-
dziewano się, że walki w Latgale będą łatwiejsze, tym bardziej, że łotewscy
żołnierze uzyskali już niezbędne doświadczenie bojowe nabyte w poprzednich
kampaniach. Pod uwagę brano także fakt, iż 30 grudnia 1919 r. rząd Ulmanisa
zawarł umowę z rządem polskim o wspólnej wojskowej akcji zaczepnej,13
a podczas pobytu szefa łotewskiego MSZ w Warszawie, w trakcie spotkania
z premierem RP Ignacym Janem Paderewskim, ten ostatni de facto uznał pań-
stwo łotewskie.14
Wszystko to umożliwiło nawiązanie dobrych stosunków po-
między Rygą i Warszawą.15
__________ 12 Traktat pokojowy z Niemcami Łotwa ostatecznie podpisała 15 lipca 1920 r. 13 Jeszcze w połowie października w Warszawie i Wilnie gościł minister spraw zagranicznych
Zigfrīds Maria Meierovics, prosząc o wsparcie planów swego rządu. Spotkał się z Józefem
Piłsudskim, który uzależnił pomoc od porozumienia z rządem litewskim. 14 Zob. P. Łossowski, Łotwa nasz sąsiad. Stosunki polsko-łotewskie w latach 1918–1939,
Warszawa 1990, s. 8–9. 15 Poza dyskusyjnymi poglądami Studnickiego, który pisał, że rząd polski: „Tym samym
uznał prawo Łotwy do Inflant, dawniej polskich”, ponieważ: „był opanowany ideą powoła-
nia do życia Związku Bałtyckiego /.../ Okres bolszewicki w Dyneburgu jakby preparował
kraj dla przyszłego panowania łotewskiego, tępiąc polskość. Katami, oprawcami, komisa-
rzami bolszewickimi byli przeważnie Łotysze” – zob. W. Studnicki, Zarys państw bałtyc-
kich, Warszawa 1923, s. 93. Faktem pozostaje natomiast to, iż już pod zajęciu Dyneburga
przez polskie oddziały Latgale zostało oddane Łotyszom bez gwarancji poszanowania
145
Zgodnie z łotewsko-polską umową sztab generalny WP wysłał polskie od-
działy do akcji, prosząc jedynie o zapewnienie aprowizacji dla żołnierzy i furażu
dla koni. Natomiast dodatkowe porozumienie przewidywało, że Polska nie bę-
dzie pretendować ani do uwolnionych terytoriów, ani do zdobytego w trakcie
walk sprzętu wojskowego.16
3 stycznia 1920 r. połączone siły polsko-łotewskie (30 tys. żołnierzy pol-
skich, 10 tys. łotewskich) przeszły do natarcia. Tego samego dnia zdobyto Dau-
gavpils.17
W rezultacie drugiej, podjętej 21 stycznia polskiej ofensywy, oddziały
Armii Czerwonej zmuszone zostały opuścić także Rēzekne. Wraz z nimi z miasta
ewakuował się Stučka, który razem z członkami swego gabinetu udał do Mo-
skwy. Oznaczało to pełne wyzwolenie Latgale i koniec działalności probolsze-
wickiego rządu Stučki (wcześniej, jak sygnalizowano, los taki spotkał pronie-
miecki rząd Niedra).
Wymowa zwycięskiej polsko-łotewskiej ofensywy była jednoznaczna.
Udzielając wymiernej, bezpośredniej pomocy wojskowej Łotyszom Polacy po-
twierdzili fakt istnienia niepodległego młodego łotewskiego państwa.
Traktat pokojowy z Rosją Radziecką
Główne rokowania pokojowe przedstawicieli Łotwy z bolszewikami trwały
ponad pół roku. Układ podpisano 11 sierpnia 1920 r. w Rydze. Jego drugi artykuł
głosił, że: „Rosja bezwarunkowo uznaje niezależność, samoistnienie i suweren-
ność państwa łotewskiego i zrzeka się dobrowolnie na wsze czasy wszystkich praw, które należały do Rosji w odniesieniu do narodu łotewskiego i teryto-
rium...” 18
. W tym sensie Rosja Radziecka rezygnowała więc ostatecznie z Pri-
bałtyki, Polski, Finlandii i Ukrainy.
W stosunku do łotewskich emigrantów zapis traktatu uznawał ich prawo
powrotu do ojczyzny, a także zwrot wywiezionych na początku wojny z Łotwy
wartości materialnych i urządzeń.
przez nowe władze praw mniejszości polskiej i jej własności. Jak również i to, że jeszcze
przed nadejściem bolszewików wielu polskich ziemian musiało opuścić ten okręg.. 16 Propozycja bezpośredniego wsparcia militarnego wyszła ze strony Warszawy. Początkowo
była ona mało realna, ponieważ droga odsieczy dla Rygi prowadziła przez Litwę, której
rząd nie udzielił zgody na przepuszczenie oddziałów polskich przez swoje terytorium. 17 W początkach stycznia wojska E. Rydza-Śmigłego znalazły się w Dyneburgu, a 1 kwietnia,
zgodnie z umową, wycofały się, pozostając jedynie oddział forteczny. – W. Studnicki, op.
cit., s. 118. 18 Pełny tekst układu pokojowego z 11 sierpnia 1920 r. – zob. w: Дкументы внешней
политики СССР, Moсква 1959, t 3, нo. 12, c. 28–41; także History of Latvia the 20th
Century, Jurmala 2006, p. 512–513 (wyciąg).
146
Wojna wyzwoleńcza trwała prawie dwa lata (628 dni). Z jednej strony po-
chłonęła wiele ofiar i doprowadziła do znacznych strat materialnych, ale z dru-
giej – w walce okrzepła świadomość narodowa Łotyszy.
W trakcie wojny światowej i Wojny Wyzwoleńczej Łotysze ponieśli kata-
strofalne straty ludnościowe. W latach 1914–1920 nastąpił spadek liczby ludno-
ści z ponad 2,6 tys. do 1,6 tys. – tj. o ok. 37% – co oznaczało relatywnie najwyż-
sze wojenne straty biologiczne spośród wszystkich narodów.
Podobnie – jak i pozostałe kraje nadbałtyckie – Łotwa wyszła z wojny po-
ważnie zdewastowana. Już w 1915 r., po zakończeniu niemiecko-rosyjskich
działań wojennych, 1/3 wcześniej ziem uprawnych leżała odłogiem. Poza znisz-
czeniami wojennymi warunki startu gospodarczego Łotwy, Litwy i Estonii po-
garszał fakt utraty rosyjskiego rynku zbytu i brak wsparcia ze strony państw
zachodnich. Dlatego też odbudowa kraju musiała być okupiona ogromną deter-
minacją. I takim, z ogromnymi wyrzeczeniami społecznymi rzeczywiście, kraj
ten był.
Pierwsza Republika Łotewska
Według dokonanego 14 czerwca 1920 r. spisu ludności nowo powstałe pań-
stwo liczyło 1.596 tys. mieszkańców, a w półtora roku później (spis z 1 stycznia
1922 r.) już 1.856 tys. Wzrost ten powodowany był przede wszystkim reemigra-
cją uchodźców. Z ok. 600 tys. rzeszy migrantów z okresu lat 1915–1916 w latach
1919–1925 do kraju powróciło ok. 200 tysięcy.
Zgodnie z oficjalnymi danymi Łotysze stanowili ok. 72,7% ludności kraju
(82% ludności Liwonii, 83% Kurzeme, 78% Zemgale, 53% Latgale), zaś Niemcy
ok. 6% – co było liczbą zdecydowanie zaniżoną w porównaniu ze spisem rosyj-
skim z 1897 r.19
Innymi narodowościami zasiedlającymi kraj byli: Rosjanie (91,5
tys., w tym 73 tys. starowierców i 3 tys. prawosławnych), Żydzi – blisko 25 tys.,
Białorusini – 66 tys., Niemcy – 58 tys. oraz Polacy – 52 tysiące.
Miastem wieloetnicznym i wielokulturowym była, jak i wcześniej, Ryga –
w 55% zamieszkała przez Łotyszy, w 15% przez Niemców, w 14% przez Ży-
dów, w 5% przez Rosjan, w 4% przez Polaków20
i w 3% przez Litwinów.
__________ 19 Wg Studnickiego: „Niemieckości na Łotwie jest znacznie więcej niż Niemców. Powszech-
ną znajomość języka niemieckiego widzimy wśród inteligencji i półinteligencji Livlandii
i Kurlandii i całego duchowieństwa protestanckiego. Łotysze nazywają Niemców nadbał-
tyckich „baronami” – zob. W. Studnicki, op. cit., s. 91. 20 „Polacy w Inflantach są żywiołem historycznym tam zakorzenionym. Wielka własność
ziemska znajdowała się do 1862 r. wyłącznie w rękach polskich. Dzierżawcami majątków
polskich i niepolskich byli nieomal wyłącznie Polacy. Miasta inflanckie, zwłaszcza Dyne-
burg, miały znaczną liczbę inteligencji polskiej i jeszcze znaczniejsze zastępy drobnego
mieszczaństwa” – ibidem, s. 92.
147
Obszar łotewskiej I Republiki wynosił 65.791 km2 i sąsiadowała ona z Ro-
sją Radziecką, Estońską Republiką, Litwą i z Polską (na odcinku 113 km; ustalo-
ną zgodnie z układem granicznym z 12 lutego 1929 r.; wytyczoną dopiero 22
września 1936 r.). Ponadto Łotwa dysponowała 494 km wybrzeżem morskim.
Było oczywiste, że końcowa faza Wojny Wyzwoleńczej i jej zakończenie
doprowadziły do zrodzenia się kwestii międzynarodowego uznania Łotwy jako,
nie istniejącego w tym momencie jeszcze, niepodległego i w pełni suwerennego
państwa – jako podmiotu prawa międzynarodowego. W polityce zewnętrznej
władzom młodego państwa początkowo trudno było uzyskać dlań prawno-
międzynarodowy status. O nim decydowały zwycięskie państwa Entanety,
a więc przede wszystkim postawa decydujących kręgów politycznych Francji,
Anglii i USA wobec narodzin Łotwy. Miały one jeszcze nadzieję, że w rezultacie
trwającej wojny domowej w Rosji bolszewicy zostaną rozbici i w byłym pań-
stwie carów zbudowany zostanie demokratyczny (?) ustrój.
Stąd wszystkie siły dyplomatów łotewskich, skierowane na uznanie Łotwy
de jure, w 1918 r. nie zakończyły się sukcesem.21
Na jesieni 1919 r. i pierwszej
połowie 1920 r. kilka krajów, m.in. Polska, Litwa, Belgia i Francja formalnie
zagwarantowały uznanie Łotwy de jure. Zwłaszcza ze strony Francji było to
istotne, ponieważ Paryż dysponował największym w tym czasie (uznanym przez
innych aliantów) wpływem w rozwiązywaniu „zaplątanych” kwestiach bałtyc-
kich. Swoje znaczenie miał także i fakt, że Francuzi udzielili 13 bilionowej po-
życzki w złotych rublach cesarstwu rosyjskiemu (jako członkowi Trójprzymie-
rza) i nie chcieli tak wielkiej sumy pieniędzy utracić, a raczej „z procentem
politycznym” odzyskać po jego upadku. Tak więc sprawa międzynarodowego
uznania trzech nowo pozostałych republik była zależna od kilku uwarunkowań,
niezależnych od nich samych.
Nadzieje dyplomacji łotewskiej związane z realizacją zapowiedzianej przez
Polskę obietnicy uznania dr jure nie do końca mogłyby się sprawdzić. Na stano-
wisko Warszawy w tej kwestii wpływać musiał przyszły status ekonomiczny
i etniczny dawniej polskiej Łatgalii. Początkowo władze II Rzeczypospolitej nie
były przekonane o stabilności łotewskiej państwowości, która, jak podejrzewano,
mogłaby „podlegać dyktatowi Rosji”. Dlatego też Polska nie była skłonna „poda-
rować” Łatgalii i łatgalskiego największego miasta – Dyneburga.
Dla polityków z ulicy Wierzbowej było jasne, że podstawowym warunkiem
uznania de jure Łotwy jest uregulowanie spraw na linii Ryga – Berlin i Ryga –
Petersburg, czy to w formie układów pokojowych i czy innych umów bilateral-
nych. Te zaś zawarte zostały odpowiednio: z Niemcami – 15 lipca22
(jako doku-
__________ 21 Uznanie de facto do końca 1920 r. Łotwa otrzymała ze strony Finlandii, Francji, Japonii,
Wielkiej Brytanii i Polski. – zob. R. Kwiecień, Tożsamość Litwy, Łotwy i Estonii w świetle
prawa międzynarodowego, Warszawa 1997, s. 5. 22 Był to dokument kończący stan wojny, w którym był punkt odnoszący się do relacji wza-
jemnych w przyszłości wraz z akapitem zobowiązującym „niewspieranie i niedopuszczanie
148
ment kończący stan wojny) i z Rosją Radziecką – 11 sierpnia. Mimo to, uznanie
prawnomiędzynarodowe Łotwy i dwu pozostałych państw bałtyckich nie stało
się jeszcze faktem. Gdy jednak w końcu 1920 r. stało się jasne, że w Rosji umoc-
niła się władza bolszewików, rządy zachodnie zmieniły wcześniejsze swoje
zachowawcze stanowisko.
W trakcie posiedzenia Sojuszniczej Rady Najwyższej 26 stycznia 1921 r.
Francuzi, Brytyjczycy, Włosi, Belgowie i Japończycy jednogłośnie i bezwarun-
kowo postanowili uznać Łotwę de jure. Do tego aktu przyłączyła się również
Polska,23
co jednak z jednej strony obrazowało brak jednoznaczności opinii
w MSZ wobec krajów bałtyckich, jak i uleganie priorytetom ówczesnej polityki
Francji, a z drugiej – starania Warszawy do doprowadzenia do sojuszu wojsko-
wego polsko-łotewskiego o antyradzieckim ostrzu. Cel ten wyznaczała tocząca
się ze zmiennymi kolejami wojna bolszewicko-polska, jak również zamysł stwo-
rzenia nad Bałtykiem związku polityczno-wojskowego państw z wyłączeniem
Litwy. W następnych dniach do uznania państwowości Łotwy dołączyły Finlan-
dia i inne kraje. Dopiero po upływie pół roku, tj. 28 lipca 1921 r. na krok taki
zdecydowały się Stany Zjednoczone. Zaś 21 września Łotwa została przyjęta do
Ligi Narodów jako pełnoprawny jej członek.24
W 1920 r. łotewski rząd tymczasowy zainicjował prace nad reformami we-
wnętrznymi kraju. Pierwszym, znaczącym wewnątrzpolitycznym wydarzeniem
do jakichkolwiek prób zmian granic i sił wewnętrznych, mogących być użytych przeciwko
prawowitemu rządowi z jednej lub z drugiej strony” – History of Latvia., p. 139. 23 Jak pisze P. Łossowski: „Koła wojskowe opowiadały się stanowczo za postępującym
zbliżeniem z tymi państwami [państwami bałtyckim – Litwą, Łotwą i Estonią – przyp.
I.T.K.] za popieraniem ich na arenie międzynarodowej, za uznaniem de jure. Natomiast
polskie MSZ prowadziło działania bardzo ostrożnie. Uzależniało posunięcia w tej sprawie
od polityki francuskiej. Uważano, że Paryż jeszcze nieprędko uzna państwa bałtyckie,
oglądając się na „białą Rosję”, w której rychłą odbudowę wierzył (...) Dowiedziawszy się
w końcu 1920 r., że państwa zachodnie zdecydowane są uznać Łotwę i Estonię, poseł
w Rydze, Witold Kamieniecki, podjął działanie na własną odpowiedzialność”. – za P. Łos-
sowski, Polityka II Rzeczypospolitej wobec państw bałtyckich, „Przegląd Wschodni”, t. II,
1992/93, z. 4(8), s. 756–757. 24 Antyłotewski W. Studnicki w 1923 r. pisał: „Państwo łotewskie jest zjawiskiem nieoczeki-
wanym, nieprzewidywanem przez samych Łotyszy, jest wypadkową szeregu zdarzeń nad-
zwyczajnych: rozbicia Rosji i jej rozkładu wewnętrznego, antybolszewickiej akcji militar-
nej Niemców nadbałtyckich, zbrojnej pomocy Niemców w Rzeszy, interwencji Anglii,
wojny polsko-rosyjskiej, zwycięstwa Polski. Żadnych tradycji państwowych nie posiadał
naród łotewski, był obiektem, nie zaś subiektem historii. Polityka rusyfikacyjna, tamująca
proces asymilacji Łotyszy przez Niemców nadbałtyckich oraz znaczny dzięki zamożności
chłopa łotewskiego napływ synów włościańskich do warstw średnich krystalizowała naro-
dowość łotewską. Przedstawiciele jej pragnęli kulturalnej autonomii, lecz w niepodległość
nikt tam nie wierzył (...) Sprawa prowincyj Nadbałtyckich w okresie wojny nie przejawiała
się jako sprawa Łotwy i Estonii, ale jako sprawa tzw. Bałtów, tj. Niemców nadbałtyckich,
którzy pod wpływem ucisku i szykan zapoczątkowanych w okresie rusyfikacji zerwali ze
swą tradycyjną lojalnością wobec Rosji” – W. Studnicki, op. cit., s. 105.
149
były wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego. Wybory do konstytuanty (łot.
Satversmes Sapulce) odbyły w kwietniu 1920 r. Podstawowym celem prac
Zgromadzenia Ustawodawczego stało się możliwie szybkie opracowanie ustawy
zasadniczej. Powołanej w celu opracowania projektu konstytucji specjalnej 26
osobowej komisji przewodniczył Marģers Skujenieks.
Konstytucja (łot. Satversme) została przyjęta w jej ostatecznym kształcie 15
lutego 1922 r. Ustawa zasadnicza stanowiła, że Łotwa jest republiką demokra-
tyczną, w której suwerenna władza należy do narodu. Szczegółowe „rozpraco-
wanie” uchwalonej konstytucji zlecono stuosobowemu parlamentowi wybiera-
nemu na trzy lata na podstawie pięcioprzymiotnikowej ordynacji wyborczej.
Bierne i czynne prawo wyborcze otrzymali obywatele Łotwy, którzy ukończyli
21 rok życia.
Oprócz konstytucji Zgromadzenie Ustawodawcze przyjęło szereg innych
ustaw. Zaś bardzo istotną była ustawa O Ustroju Rolnym z 16 września 1920 r.,
którą opracowała specjalna komisja do spraw rolnictwa – druga, po konstytucyj-
nej, najważniejsza komisja Zgromadzenia Ustawodawczego.25
Do czasu wprowadzenia nowego prawa agrarnego, na będącej krajem rolni-
czym z typową ludnością wiejską Łotwie, 48% ziemi znajdowało się w posiada-
niu prywatnych właścicieli (głównie niemieckich „baronów”) z czego tylko
w 19% w Vidzeme i w 23% w Kurzeme była uprawiana.
Zgodnie z obowiązującą od września regulacją wszystkie majątki ziemskie
(nie tylko należące bałtyckich Niemców), bez odszkodowania stały się własno-
ścią państwa i zostały włączone w Państwowy Fundusz Ziemi. W rękach daw-
nych właścicieli, tych którzy nie walczyli przeciwko łotewskiemu państwu, po-
zostawiono od 50 do 100 ha gruntów, a kościelnym pastoratom po 50 ha.
Posiadłości przejęte przez państwowy fundusz ziemski, w którym zgromadzono
blisko 52% gruntów (ok. 3.400 tys. ha), rozdzielone miały być pomiędzy nowych
użytkowników (nie więcej jednak niż po 22 ha, tj. ok. 70 akrów na gospodarza),
za niewielką opłatą – do 33 łatów na akr.
Ustawa określała sposób nadziału ziemi ze zgromadzonego funduszu-
banku. W pierwszej kolejności mogli otrzymać i otrzymali ją ci bezrolni, którzy
brali udział w walce o niepodległość, następnie chłopi bezrolni posiadający in-
wentarz oraz gospodarze małorolni. Zaś inwalidzi wojenni dostali ziemię bez-
płatnie.
Ogółem rozparcelowano ok. 1,1 mln ha gruntów. Oprócz już istniejących
150 tys. starych gospodarstw (w 1905 r. było ich 83 tys.) powstało więc około 70
tys.26
nowych gospodarstw różnej wielkości, umacniając w ten sposób łotewskie
__________ 25 Warto podkreślić, że aż do 1929 roku ustawa była wielokrotnie nowelizowana i uzupełnia-
na. 26 Wg A. Svikisa utworzono ponad 54 tys. nowych gospodarstw o łącznej powierzchni 928
tys. ha. – por. A. Svikis, Stosunki agrarne na Łotwie w okresie międzywojennym (1918–
1940), Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych, Tom XL – Rok 1979, s. 29
150
chłopstwo. 6,5% z nich dysponowało gospodarstwami do 10 ha powierzchni, do
15 ha było ich 22%, a do 22 ha powierzchni najwięcej, bo 57% (większe stano-
wiły 13%). Ciekawostką tej reformy było wywłaszczenie nie tylko gruntów, ale
także inwentarza zwierzęcego oraz będących na wyposażeniu majątków byłych
właścicieli maszyn rolniczych i urządzeń rolno-przemysłowych (np. młynów,
gorzelni i browarów oraz sadów). Własności te, stanowiące mienie ruchome
i nieruchome, dzielone były przez Centralny Komitet Ziemski, a nabywcami ich
byli głównie przedstawiciele władz samorządowych, aisargowie27
i policjanci
oraz urzędnicy. Co istotne – własnością państwową stały się także lasy.
W 1935 r. podział farmerskich gruntów ornych przedstawiał się następują-
co: gospodarstw do 10 ha było 9,5%, od 10 – do 50 ha – 68%, od 50 do 100 ha –
21%, a powyżej 100 ha – 3,5%.
Mimo zapewnień władz, iż reforma jest podyktowana li tylko sprawiedli-
wością społeczną, zmiana w obrazie rolnictwa miała stricte wymiar polityczny.
Wydaje się bezdyskusyjne, że w tak realizowana reforma agrarna miała dwa
polityczne ostrza – antyniemieckie i antypolskie. Chodziło bowiem o zlikwido-
wanie wielkiej własności obszarniczej w Kurzeme i Liwonii, ponieważ domino-
wały tam wcześniej folwarki obszarników niemieckich oraz w Latgale – prawie
wyłącznie polskich.28
Tam też, w Latgale, reforma rolna zapoczątkowana w 1920
r. miała inne, specyficzne zabarwienie. Bowiem w rezultacie prężnego polskiego
osadnictwa część niemieckich „baronów” i rodzimych Latgalów wcześniej uległa
__________ 27 Nazwa formacji wywodzi się z łotewskiego słowa sargat /pol. ochrona/. Została ona powo-
łana w 1919 r. przez Tymczasowy Rząd w celu sprawowania osobistej ochroną polityków
i zapewnienia bezpieczeństwa władzom lokalnym. Aizsargowie podlegali bezpośrednio
urzędującemu prezydentowi. Spełniali rolę gwardii narodowej. Zasięgiem swego działania
przede wszystkim objęli okręgi pozamiejskie. Początkowo oddziały aizsargów składały się
z ochotników. Po 1925 r. w szeregi gwardii mogły wstępować także kobiety. W końcu lat
20. zmieniony został zakres funkcjonowania tej paramilitarnej organizacji, by pełnić funk-
cję straży kolejowej, policji drogowej i straży przybrzeżnej ścigającej kontrabandę (straży
granicznej). Aizsargowie odegrali istotną rolę w przewrocie Ulmanisa w 1934 r. W 1940 r.,
w ostatnich miesiącach niepodległości Łotwy, organizacja liczyła ok. 168 tys. osób. Nowe
władze sowieckiej Łotwy rozwiązały aizsargów i deportowały w głąb Związku Sowieckie-
go ok. 80% spośród nich członków. Podczas niemieckiej okupacji odbudowali oni
(w szczątkowej postaci organizację). Wielu byłych aizsargów wstąpiło do armii hitlerow-
skiej i do łotewskich formacji policyjnych. W 1990 r. władze odrodzonej Łotwy zaczęły
wspominać o kwestii deportowanych na Syberię aizsargów. Mówiły o nich jako o człon-
kach przedwojennej Gwardii Narodowej. – zob. A. Plankas, Historical Dictionary of La-
tvia, London 1997, p. 20–21. 28 Historia osadnictwa polskiego obejmujących tereny współczesnej Łotewskiej Republiki
zaczęła się w XVI w., od momentu przejęcia władztwa polskiego w Liwonii, a zwłaszcza
w Latgale. Za przejętym tam panowaniem przez Koronę Polską podążyło polskie osadnic-
two obejmując obdarowywane majątkami rodziny szlacheckie z innych ziem Rzeczpospoli-
tej, drobną szlachtę przyjeżdżającą z etnicznych terenów Polski oraz uczestników XIX w.
powstań narodowych, którzy znajdowali w Latgale schronienie przed represjami caratu.
151
polonizacji. Większość ziem uprawnych była w rękach polskich. Ich posiadłości
i wpływy polityczne zachowały się w Łatgalii nie tylko w czasach rosyjskich, ale
aż do powstania niepodległego państwa łotewskiego w 1918 r. I chociaż skupieni
w 1919 r. w Radzie Polskiej w Inflantach polscy ziemianie zabiegali, aby region
ten został włączona do Polski, rząd w Warszawie nie wyraził swego zaintereso-
wania tym postulatem. II Rzeczpospolita wysunęła jedynie roszczenia wobec
sześciu gmin powiatu iłłuksztańskiego, ostatecznie z nich rezygnując po wypła-
cie odszkodowania 130 obywatelom polskim objętych powyższą radykalną re-
formą. Rekompensatę finansową rząd łotewski „nieoficjalnie” wypłacał po 1929
r. (porozumienie w tej sprawie podpisano 12 lutego) w ciągu ośmiu lat na ogólną
sumę 5,4 mln łatów. Sądzić należy, że skłonność innego potraktowania byłych
polskich właścicieli majątków w Łatgalii była rezultatem znormalizowanych
i w miarę dobrze rozwijających się kontaktów na linii Ryga – Warszawa, jak
również pamięci o wojskowej pomocy polskich władz w walkach z Armia Czer-
woną.29
Warto wiedzieć, że tylko niewielka część wsi w Latgale była czysto polska.
Zamieszkiwała w nich zubożona szlachta zaściankowa. Wszystko to tworzyło na
tym obszarze swoisty etnos narodowościowy i kulturalny regionalizm na czele
którego stała inflancka szlachta. Jego zasadnicze elementy zachowały następne
pokolenia, biorąc udział w polskich powstaniach narodowych, kultywując język
i kulturę. Co ma miejsce także współcześnie.
Na terenie Latgale stosunki własnościowe w rolnictwie były bardziej
skomplikowane niż gdzie indziej. Przed I wojną światową ziemie uprawne na
terenie Latgale należały w pierwszej kolejności do Inflantczyków (niemieckich
i polskich rodów szlacheckich) i gospodarzy – Łotyszy, którzy większość użyt-
kowanych gruntów dzierżawili. Stąd też reforma agrarna realizowana w odnie-
sieniu do Latgale stanowiła kontynuację procesu scalania gruntów wiejskich,
zapoczątkowanego jeszcze za czasów carskich. Skomasowano 70 tys. gospo-
darstw o powierzchni 710 tys. ha). Jednakże przepis uzupełniający tekst podsta-
wowej ustawy, znoszący dzierżawy, doprowadził do likwidacji podstaw bytu
drobną szlachtę (a tej była większość, i byli to głównie Polacy!), bezpośrednio
trudniącą się pracą w gospodarstwie i zbliżoną sposobem życia do miejscowych
chłopów. Zabieg ten utrudnił proces rozwoju i utrzymania dotychczasowego
poziomu latgalskiej wieloetnicznej kultury, tradycji i obyczajów. Nie zapobiegł,
jak chciały to ryskie władze, tendencjom separatystycznym odnotowywanym
__________ 29 Jak wspomniano w początkach 1920 r. wojska polskie w decydującym momencie wspomo-
gły Łotyszy w walkach, wypierając ostatecznie czerwonoarmistów z Latgale – nota bene
historycznych Inflant Polskich. Gros zamieszkałej za Dźwiną ludności był pochodzenia au-
tochtonicznego posługującego się językiem ludu, tzn. wschodnim dialektem języka łotew-
skiego. Etniczny obraz uzupełniała dominująca tam religia katolicka, będąca narzędziem
umacniania się wpływu polskiej kultury, obyczaju i języka.
152
tam od wieku. Jak się wydaje argumenty o rolniczym przeludnieniu i braku sa-
mowystarczalności ekonomicznej chłopstwa miały znaczenie drugorzędne.30
Sądzić należy, że o konieczności wprowadzenia w życie reformy agrarnej
przez władze I Republiki zadecydowały jeszcze inne czynniki, może mniej waż-
ne z punktu widzenia gospodarczego, a więc: partykularyzm partyjny (Kārlis
Ulmanis stał na czele Związku Chłopskiego) oraz fakt, że już wcześniej bolsze-
wicy Stučki zmiany w rolnictwie zapoczątkowali. Jest oczywistym, iż reforma(y)
agrarna(e) w trakcie funkcjonowania międzywojennej Republiki Łotewskiej nie
miały „rewolucyjnego” charakteru. Utrzymywały zasadę prywatnej własności
ziemi, jako jedynej formy własności rolnej, umożliwiając nie tylko spekulowanie
nią, ale i jej sprzedaż i kupno. Stan rolnictwa pozwalał na rozwój handlu produk-
tami rolno-spożywczymi nie tylko na wolnym rynku krajowym, ale także na
rynkach zagranicznych.31
Środowisko historyków łotewskich przyjęło określać ustrój polityczny Ło-
twy z lat 1920–1934 jako ustrój charakteryzujący republikę demokratyczną
z systemem parlamentarno-gabinetowym z uwagi na to, że zgodnie z zapisem
konstytucji władzę na Łotwie sprawowali wybrani przez naród przedstawiciele.
Drugi okres, obejmujący lata 1934–1940, zapoczątkowany zamachem stanu
Ulmanisa dokonanym w nocy z 15 na 16 maja 1934, a zakończony powstaniem
sowieckiej Łotewskiej SRR nazywany jest różnorako. Najczęściej dla okresu
rządów premierowsko-prezydenckich Kārlisa Ulmanisa często używa się terminu
„rządy autorytarne”.
Z punktu widzenia prowadzonej polityki wewnętrznej owego czasu nie wy-
daje się to określenie w pełni zasadne. Były to bowiem rządy typowo dyktator-
skie z elementami charakterystycznymi dla faszyzmu włoskiego. Łotwa w latach
1934–1940 nadal funkcjonowała formalnie jako demokratyczna republika, lecz
była pozbawiona całej bazy dla funkcjonowania systemu demokracji jako takiej.
Była państwem bez demokratów i demokratycznych instytucji czy prawodaw-
stwa. Była „republiką bez republikanów”! Całością władzy nad społeczeństwem,
administracją, ekonomiką, polityką wewnętrzną i zagraniczną, a nawet nad poli-
tyką kulturalną dysponował jeden ośrodek – „dwór” i osoba Kārlisa Ulmanisa.
Dyktator ten kierował państwem niepodzielnie, wprowadzając różnego rodzaju
restrykcje wobec każdego przejawu braku zdyscyplinowania lub śladu niezależ-
ności wśród osób z najbliższego kręgu współpracowników. Ci zaś bezkrytycznie
__________ 30 Na polityczne podłoże tak radykalnej zmiany w stosunkach na wsi wskazuje w miarę
obiektywny Georg von Rauch w pracy wydanej w 1970 r. (przekład ang. w 1974 r.) – zob.
G. von Rauch, The Baltic States. The Years of Independence. Estonia, Latvia, Lithuania
1917–1940, Berkley and Los Angeles 1974, p. 87–91. 31 Ziemianie, głównie Niemcy, niezadowoleni z krzywdzącej ich reformy rolnej, wnosili
skargi do nowo powstałej Ligi Narodów. Ta jednak w 1925 r. definitywnie oddaliła ich ma-
terialno-prawne roszczenia.
153
wykonywali wolę egocentrycznego przywódcy, który sam określał się jako
„wódz narodu i twórca potęgi państwa”.
Cechą charakterystyczną międzywojennego parlamentaryzmu do 1934 r.
było to, że w zasadzie dwie partie odgrywały w nim najważniejszą i decyzyjną
rolę. Były nimi konserwatywna, pragmatyczna i „narodowa” Łotewska Partia
Chłopska z K. Ulmanisem, Hugo Celmiņšem i Z. Meierovicsem na czele oraz
Łotewska Socjaldemokratyczna Partia Pracy, w której główną rolę odgrywali
m.in. M. Skujenieks, Fēlikss Cielēns i Frics Menders. Ta druga – socjaldemokra-
tyczna – mogła, aczkolwiek nie chciała współrządzić, a tym bardziej sama prze-
jąć władzę wykonawczą. Była w permanentnej opozycji wobec rządów partii
chłopskiej i częstokroć nawet zobowiązywała swych członków do niebrania
udziału w wyborach. Mimo to zawsze zdobywała bardzo dużą liczbę głosów na
swoich listach partyjnych. Stąd jej reprezentanci zajmowali wcale niemałą, zwy-
kle drugą, liczbę foteli sejmowych.
Pierwszy parlament (łot. saeima) dokonał wyboru prezydenta państwa. Zo-
stał nim Jānis Čakste. Ponownie wybrany w 1925 r. (pokonał samego Ulmanisa!)
zmarł dwa lata później nie kończąc kadencji. Drugim prezydentem został adwo-
kat Gustavs Zemgals, aktywny działacz społeczny i współtwórca państwa łotew-
skiego. Wiosną 1930 r. Zemgals zrezygnował z ponownego zgłoszenia swojej
kandydatury, a siedzibę prezydencką w Rigas pils w 1931 r. zajął adwokat Alber-
ts Kviesis, powszechnie znany działacz samorządowy (pracował w 1917 r.
w stworzonej w Tartu Kurzemskiej Radzie Ziemskiej) i polityk (minister w jed-
nym z pierwszych rządów na początku lat 20.). Po raz drugi na stanowisko pre-
zydenta Kviesis powołany został w 1933 r. Zajmował je do końca trzyletniej
kadencji, tzn. do kwietnia 1936 r., przy czym przez dwa ostatnie lata był jedynie
figurantem na Zamku. Jego rolę nieoficjalnie przejął sam Ulmanis.
Autorytet i władza Kārlisa Ulmanisa opierała się na sile wojska, aizsar-gach, chłopach, części inteligencji i urzędnikach, którzy stanowili dobrze wyna-
gradzane, ścisłe zaplecze reżimu. Funkcje sejmu przejęła rada ministrów złożona
z zaufanych ludzi. Dzieliła się ona na tzw. „mały gabinet” złożony z wpływo-
wych osób reprezentujących różne grupy interesów i którego zadaniem było
przygotowywanie projektów odpowiednich dekretów. Te przedstawiano na po-
siedzeniach „dużego gabinetu”, tj. rządu, przy czym ostateczna decyzja w spra-
wie wprowadzenia nowej regulacji prawnej należała osobiście do Ulmanisa.
Charakterystycznym dla prac rady ministrów było porównanie go do chóru,
który „śpiewał unisono nawet wtedy, gdy premier fałszował”32
. Zaś rola konsty-
tucyjnego prezydenta Republiki Łotewskiej po maju 1934 r. ograniczona została
do roli reprezentacyjno-towarzyskiej.
Po przewrocie 1934 r. w organach samorządowych wzmocniona została
jednoosobowa odpowiedzialność: w miastach – prezydentów (osobiście odpo-
__________ 32 History of Latvia..., p. 174.
154
wiedzialnych za kierowanie gospodarką miejską), a na wsiach – przez wyzna-
czonych przez władze centralne starostów.
Chociaż ci, którzy dokonali zamachu głosili, że wkrótce opracowana zosta-
nie nowa konstytucja, jednakże na obietnicy się skończyło. Nie znowelizowano
konstytucji z 1922 r., a na dodatek została ona „czasowo” zawieszona.
Chcąc być postrzegany jako „gospodarz kraju” prezydent państwa i premier
rządu w jednej osobie nie zgłaszał obiekcji wobec kreowania go na „wodza na-
rodu”. Taka rola propagandowo mu odpowiadała. Cieszył się on popularnością
wśród szerokich warstw społeczeństwa dzięki powodzeniu swej polityki spo-
łecznej, ale przede wszystkim nacjonalistycznym hasłom skierowanym przeciw-
ko mniejszościom, zwłaszcza niemieckiej, polskiej i żydowskiej.
Najważniejszą z idei tworzących program grupy skupionej wokół „wodza”
Ulmanisa była idea stworzenia „czystego” państwa narodowego, którego kon-
strukcja odpowiadać miała charakterowi Łotyszy i kształtowaniu się łotewskiego
narodu. Cel taki – jak głoszono – można byłoby uzyskać poprzez etniczną domi-
nację Łotyszy w gospodarce, polityce, kulturze i oświacie. I która wychowywa-
łaby ludzi w „duchu narodowym”. Stąd droga wiodła wprost do ograniczania
autonomii mniejszości narodowościowych, stanowiących w tym czasie 1/4 część
mieszkańców Łotwy. A w dalszej perspektywie – do łotyzacji i eliminacji
wszystkiego, co nie nosiło łotewskich cech etnicznych. Hasło „łotewska Łotwa”
miało mieć swoje istotne dla przyszłości (tej bliższej i tej dalszej) określone
znaczenie. W ogólnych zarysach najcenniejszą grupą społeczną, zdolną przepro-
wadzić przemianę społeczeństwa w naród Ulmanis i jego zwolennicy uważali
chłopstwo. Idealizowani i mitologizowani chłopi byli więc traktowani jako pod-
pora i opoka systemu. Byli gwarantami „nieśmiertelnej Łotwy”. Z przyczyn
praktycznych ideą narodową ściśle wiązano z ideą przywództwa i antyideą zgni-
łej parlamentarnej demokracji. Oficjalna propaganda chwytała się nawet takich
metod, by kojarzyć Kārlisa Ulmanisa z przywódcą „wyznaczonym dla Łotyszy
przez Boga”. Określenia „Wielki Siewca” czy „Największy mąż stanu w Euro-
pie” były na porządku dziennym.
Mimo ciemnych stron reżimowych rządów i braku podstawowych elemen-
tów demokracji, likwidacji pluralizmu politycznego i praktycznie braku legalnej
opozycji, ostatnie pięciolecie życia I Republiki przyniosło jej mieszkańcom po-
czucie stabilizacji politycznej i wzrost poziomu życia, spowodowanego rozwo-
jem ekonomicznym kraju.
Dynamiczny rozwój ekonomiczny
Zgodnie z oficjalnym statystykami, w momencie od momentu narodzin ło-
tewskie państwo było już krajem rolniczym, w którym wśród zatrudnionych
66,2% stanowili pracownicy rolni i właściciele gospodarstw, 13,5% ludzi praco-
155
wało w przemyśle, a 8,5% w handlu i transporcie. Pozostałe 11,8% zatrudnio-
nych było w usługach i wolnych zawodach. I takim krajem, typowo rolniczym,
do 1940 r. Łotwa pozostawała. Stąd też, godnym odnotowania są osiągnięcia
wielu sukcesów w sferze gospodarczej międzywojennej Łotwy.
Po uzyskaniu własnego państwa Łotysze skupili swą uwagę na tworzeniu
zrębów życia ekonomicznego kraju. Aktywność gospodarcza mieszkańców za-
czynała się jakby na nowo, ponieważ w okresie wojny światowej i w trakcie
Wojnie Wyzwoleńczej kraj, w dużym stopniu, został zrujnowany. Pola, sady,
łąki były rozryte okopami, budynki zdewastowane, maszyny rolnicze wywiezio-
ne lub zniszczone, zaś zwierzęta domowe wybite. 27% gruntów ornych było
nieuprawianych.33
Mimo tak dużego wyniszczenia rolnictwa poziom gospodarki rolnej już
w 1924 r. osiągnął stan przedwojenny. Swoją rolę w tym procesie odegrała wyżej
wspomniana reforma agrarna.34
Stare gospodarstwa po kilku latach rozdrobnie-
nia i podziału ziemi podniosły się z upadku. Od podstaw zbudowano nowe zabu-
dowania gospodarcze i mieszkalne. Rozwinięto hodowlę bydła. Otrzymawszy
ziemię i pożyczki od państwa nowi gospodarze prędko zagospodarowali swoje
posiadłości. Przedwojenne wielkie własności ziemskie, najczęściej o powierzch-
ni 1900–2400 ha, obejmowały ponad 61% wszystkich gospodarstw. Należały
one wówczas w ok. 93% do Niemców. Teraz uległo to zasadniczej zmianie.
Na wsi mieszkało 39% rolników indywidualnych z rodzinami. Dysponowa-
li oni gospodarstwami o powierzchni od 41 do 64 ha, ale już w 1930 r. ich liczba
wzrosła do 77% w stosunku do całej ludności wiejskiej.35
Wraz ze wzrostem
liczby gospodarstw zwiększył się obszar ziemi uprawnej. Do 1914 r. było to 1,7
mln ha, a w 1935 r.- 2,1 mln ha. W drugiej połowie lat 30. XX w. pojawił się
problem niedoborów rąk do pracy w rolnictwie. Rozwiązywano go przy pomocy
robotników sezonowych ściąganych z ościennych państw, głównie z Litwy od
1925 r. i z Polski po 1928 r. 36
__________ 33 Był to także wynik porzucenia gospodarstw przez ich właścicieli, uciekających przed
skutkami działań wojennych. 34 Szczegóły zob. Cynarski, op. cit.,. s. 89–95; A. Svirks, op. cit., s. 28–46.; A. Bilmanis
(Alfr. Bihlmans Ph.. D), Latvia in the making 1918–1928 (Ten Years of Independence), Ri-
ga 1928, p. 79–83. 35 Wśród 231 tys. gospodarstw rolnych spisanych w 1929 r. 94 tys. spośród nich miało tytuł
własności prywatnej i dysponowały 95% ogółu użytków rolnych. Gospodarstwa o wielko-
ści w granicach 10–20 ha (uzyskanego w rezultacie reformy rolnej) posiadały w sumie 32%
liczby posiadłości prywatnych i obejmowały 25% wszystkich gruntów uprawnych. 18%
majątków powyżej 30 ha zajmowała 49% ziem prywatnych. Świadczyło to – wg A. Svikisa
– „o znacznej koncentracji ziemi w rękach burżuazji wiejskiej” – A. Svikis, op. cit., s. 31. 36 Sytuacja materialno-bytowa najemnych robotników rolnych, zwłaszcza cudzoziemskich,
była znacznie gorsza niż miejscowych Łotyszy. Zgodnie z podpisywanymi umowami na
czas określony (dłuższy niż dwa miesiące) pracownik otrzymywał połowę należnego wy-
nagrodzenia. Zaś za jej zerwanie groziło mu niewypłacenie wynagrodzenia miesięcznego
156
W pierwszych latach zboża do wypieku chleba kupowano za granicą. Wraz
z postępem w produkcji rolnej w 1934 r. Łotwa sama mogła już eksportować 87
tys. ton żyta i około 30 tys. ton pszenicy. W zaopatrzeniu mieszkańców w chleb
Łotwa zajmowała trzecie miejsce za Danią i Litwą (plony w przeliczeniu na 100
osób). W eksporcie produkcji rolnej znaczące miejsce zajmował również eksport
lnu. Zajmując 20. miejsce wśród krajów europejskich pod względem wielkości
terytorium eksport tego produktu dawał Łotwie piątą pozycję. Na polach łotew-
skich zaczęto uprawiać również buraki cukrowe. Zbudowano trzy cukrownie
(w Jelgava, Liepāja i Krustpils), a ilości wyprodukowanego cukru zabezpieczały
popyt krajowy. Był on eksportowany także do sąsiedniej Estonii.
Łotwa szybko rozwinęła produkcję wyrobów mięsnych i mlecznych. Wiel-
kość produkcji wyrobów mleczarskich i wieprzowiny była tak duża, że w pełni
zaspokoiła potrzeby ludności kraju, pozwalając je nawet sprzedawać za granicą.
O wysokim poziomie produkcji rolno-hodowlanej i względnym dobrobycie lud-
ności kraju świadczą statystyki Ligi Narodów, odnoszące się do zapotrzebowania
produktów w przeliczeniu na mieszkańca w roku. Dane te wskazują, że Łotwa
zajmowała pierwsze miejsce w dziesiątce państw europejskich w zaopatrzeniu
w mięso (85 kg na osobę) i pierwszą pozycję w zaopatrzeniu w mleko (566 li-
trów na osobę w roku). Warto podkreślić, iż sukcesy w rozwoju gospodarki rol-
nej osiągnięto na Łotwie w stosunkowo krótkim czasie i w obliczu utraty trady-
cyjnego rynku rosyjskiego. Nie jest więc fałszywe twierdzenie, że rozwój
rolnictwa miał ogromny wpływ na całe życie gospodarcze kraju.
Wysoko dochodową gałęzią przetwórstwa rolno-spożywczego była produk-
cja masła. W eksporcie produkcji towarów żywnościowych na masło przypadało
90% obrotów z zyskiem 50 mln łatów. Mleczarnie były zakładami spółdzielczy-
mi, zaś trzecia zaś ich część – prywatnymi. W 1937 r. Łotwa eksportowała 19,2
tys. ton masła i zajmowała piąte miejsce wśród eksporterów w Europie po Danii,
Holandii, Szwecji i Irlandii. W końcu lat 20. na Łotwie pracowało 40 fabryk
cukierniczych z 1650 pracownikami. W 1924 r. założono fabrykę słodyczy La-ima. W 1929 r. na Łotwie pracowało 25 browarów i 11 fabryk tytoniowych
z najbardziej znaną Maikapars na czele. Wznowiła pracę uruchomiona jeszcze
w 1910 r. fabryka V. Ķuze. W końcu lat 20. produkcję prowadziło dziewięć zakładów lniarskich i 135
zakładów obróbki wełny. Większość z nich działała w miejscowościach wiej-
skich. W Rydze funkcjonowała duża fabryka tkacka Rīgas Vilnas Manufaktūra.
Przerobu bawełny dokonywano w 14 manufakturach, a do najbardziej znanych
należały: Juglas, Rīgas i Kurzemes Manufaktūra.
i nieuzyskanie gdzie indziej czasowego meldunku, bez którego nie mógł podjąć pracy
w innym gospodarstwie.
157
Odbudowa i rozwój przemysłu wymagał jednak ze strony władz młodego
państwa dużo większego wysiłku i dłuższego czasu.37
Obrazując skutki wojny
światowej dla Łotwy trzeba przypomnieć, iż w 1915 i 1916 r. do Rosji wywie-
ziono ponad 500 spośród 1032 istniejących tu przed wojną fabryk, urządzenia
przemysłowe i surowce, jak i wykwalifikowanych robotników i inżynierów ro-
dzinami. I chociaż w zawartej 11 października 1920 r. umowie łotewsko-
radzieckiej, będącej częścią układu pokojowego, przewidziano zwrot tych pierw-
szych, to jednak z zarekwirowanych 523 zakładów przemysłowych zwrócono
tylko 42. Dodatkowo, w okresie działań wojennych i wydarzeń październiko-
wych w Rosji, zużyto i zniszczono maszyny w takim stopniu, że ich odzyskanie
nie było już możliwe. Bardziej realną była korzyść materialna w wysokości 40
mln rubli w złocie, które Rosja Radziecka wypłaciła za urządzenia, których
zwróciła. Ale największym bogactwem, rzec by można, była grupa 200 tys.
uciekinierów, którym udało się reemigrować do ojczyzny. Większość z nich
prezentowała wysokie kwalifikacje zawodowe.
W latach 20. na Łotwie zanotowano pierwsze znaczące osiągnięcia w roz-
woju przemysłu. Od 1923 r. do 1929 r. wzrosła z 40,6 tys. do 62,4 tys. liczba
robotników zatrudnionych w przemyśle, a wartość produkcji z 214,6 mln do
446,9 mln łatów. Najszybciej rozwijały się takie gałęzie przemysłu, jak: prze-
mysł przetwórczy (rolno-spożywczy), obróbka drewna, obróbka metali i budowa
maszyn, produkcja tekstylna, chemiczna i papiernicza.
W zakładach metalowych i budowy maszyn produkowano głównie narzę-
dzia i maszyny. W 1920 r. pracę wznowił założony jeszcze w 1913 r. zakład
Imanta, który korzystając z dużego popytu wytwarzał młocarnie zbożowe. Za-
kłady metalurgiczne w Liepāja produkowały gwoździe i drut, będąc sukcesorem
firmy Bekier i K, powstałej jeszcze w 1882 r. Wagony pasażerskie i towarowe
w Rydze produkowała fabryka Feniks, założona w 1894 r. Korzystając z ko-
niunktury w okresie wojny produkowano na Łotwie również rowery. Zajmowało
się tym 29 zakładów, a zakład G. Ērenpreiss i spółka już od 1927 r. wytwarzał
bardzo dobre rowery „Omega”, wykorzystując części dostarczane z Anglii
i Szwecji. Przedsiębiorstwa łotewskie produkowały ponad 18 tys. rowerów rocz-
nie. Bezpośrednio przed wybuchem II wojny światowej na Łotwie wyproduko-
wano też kilka lekkich samolotów, a państwowa fabryka Vairogs Company była
gotowa do produkcji samochodów.
W latach 20. Łotysze stworzyli od podstaw państwowy przemysł elektro-
techniczny. W 1922 r. w głównych zakładach Zarządu Poczty i Telekomunikacji
(legendarnych VEF) zaczęto od 1919 r. produkować około 500 sztuk aparatów
telefonicznych rocznie, a od 1925 r. radia o prostej konstrukcji. Natomiast tuż
__________ 37 Na temat stanu łotewskiego przemysłu w pierwszym powojennym pięcioleciu pisał J.
Cynarski – op. cit., s. 95–100.
158
przed wojną – najmniejsze na świecie szpiegowskie aparaty fotograficzne Mi-
nox.
W latach światowego kryzysu gospodarka Łotwy, podobnie jak w innych
krajach, stanęła przed wieloma problemami. Ograniczone zostały możliwości
eksportowe. Nastąpił spadek siły nabywczej ludności. Większość zakładów
przemysłowych ograniczyła produkcję i zwolniła pracowników. Mniej, na skutek
kryzysu, straciły działy przemysłu i przedsiębiorstwa pracujące na rynek we-
wnętrzny, np. przemysł spożywczy w latach kryzysu nie przeżywał dekoniunktu-
ry. Kryzys w przemyśle osłabł w 1933 r., a w pierwszej połowie 1934 r. można
już było obserwować sygnały wzrostu ekonomicznego.
Po dokonaniu przewrotu majowego w 1934 r. reżim Ulmanisa doprowadził
do istotnych zmian w ekonomicznej polityce państwa. Rząd ogłosił program
reorganizacji przemysłu. Głównym jej zadaniem stała się rozbudowa przemysłu
i wzmocnienie konkurencyjności łotewskich przedsiębiorstw. Dla kierowania
życiem gospodarczym, wzorem włoskim, powołano ciała korporacyjne – w 1934
r. Izbę Przemysłu i Handlu, w 1935 r. Izbę Rolniczą i Izbę Handlową, a w 1936
r. – Izbę Pracowników. Ponadto w 1938 r. powstały dwie nowe – Izba Literatury
i Sztuki i Izba Zawodów. Wszystkie one podlegały Radzie Państwa, pełniącej
rolę niby zarządu i niby organu konsultacyjnego. Nigdy jednak, jak założył Ul-
manis, nie spełniły funkcji, jakimi charakteryzowały się przedsiębiorstwa
w Italii. Będąc odgórnie sterowane i kontrolowane nie zastąpiły wcześniejszych
i późniejszych związków zawodowych.
Niezaprzeczalnie dużą rolę w reorganizacji przemysłu odegrał Łotewski
Bank Kredytowy, założony w kwietniu 1935 r. Jednym z jego zadań stało się
udzielanie krótkoterminowych kredytów tym podmiotom, które uzyskały reko-
mendację Izby Przemysłu i Handlu. Bank Kredytowy posiadał prawo postawie-
nia w stan likwidacji przedsiębiorstw znajdujących się w trudnym położeniu
finansowym. O tym jednak, jakie przedsiębiorstwa ulegać mają likwidacji, zaw-
sze decydował rząd. Bank Kredytowy skupował także zakłady, dając podstawy
do tworzenia przedsiębiorstw państwowych w postaci kontrolowanych przez
państwo spółek akcyjnych. Np. w 1936 r. ŁBK kupił akcje Feniksa, przejął jego
długi i na jego bazie założył Bairogs – spółkę produkującą wagony, statki, auto-
busy i samoloty.38
Przed wybuchem II wojny światowej na Łotwie funkcjonowa-
ło 38 państwowych spółek akcyjnych.
Jak podkulano powyżej, głównym (także po 1934 r.) działem łotewskiej go-
spodarki pozostawało rolnictwo. Władze centralne czyniły wysiłki celem polep-
szenia materialnej sytuacji gospodarstw chłopskich. Rząd ustalał sztywne ceny
na praktycznie wszystkie produkty rolne. Prawie całkowicie zatrzymano import
produktów żywnościowych i w ten sposób otworzyło rynek wewnętrzny dla
__________ 38 Bairogs był największym z nowych przedsiębiorstw. Jego kapitał w 1939 r. wynosił 10,5
mln łatów, z których do państwa należało 1,3 mln łatów.
159
obrotu żywnością wyprodukowaną przez własnych rolników. Scentralizowano
eksport masła, sera i bekonu, wychodząc z założenia, że wspieranie gospodarki
wiejskiej i rozszerzenie rynku miejscowego są przesłankami rozwoju przemy-
słowego. Stąd można stwierdzić, że władza stosowała więc klasyczny interwen-
cjonizm państwowy. Wszystkie te działania miały oczywiście polityczny pod-
tekst umacniający absolutne rządy „sanacji” Ulmanisa.
Duże korzyści krajowi już od dawna przynosił handel zagraniczny,
a zwłaszcza tranzyt towarów przez jego terytorium. W początkowej fazie
w łotewskim handlu zagranicznym popularnością cieszyła się koncepcja tzw.
mostu, w którym Łotwa miała stać się pośrednikiem w wymianie handlowej
Rosji z Zachodem, oferując swoje porty i drogi dla przewozu towarów. Wkrótce
zastąpiła ją koncepcja budowy własnego nowoczesnego przemysłu, ale ta rów-
nież nie sprawdziła się w praktyce z uwagi na powojenne trudności z odbudową
zakładów przemysłowych zniszczonych czy zarekwirowanych w trakcie wojny.
Stąd też wybrano model rozwoju rolnictwa, które jak się szybko okazało jest
w stanie wyprodukować nadwyżki eksportowe.
Międzywojenny łotewski handel zagraniczny przechodził trzy fazy. Ostat-
nia z nich obejmowała końcowe sześć lat niepodległego bytu państwowego
i rządów egotycznego dyktatora. W tym okresie, gdy w handlu międzynarodo-
wym pojawił się liberalizm z wolnym rynkiem Łotwa musiała zadbać o rynki
zbytu w nierównej walce z potentatami, takimi jak np. hitlerowskie Niemcy,
Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone.
To właśnie z Niemcami toczyła „maślaną wojnę” w 1933 r., prowadziła
spór barterowy, walczyła z dyktatem handlowym niemieckich korporacji han-
dlowych i limitami kontyngentowymi. Wtedy to, co paradoksalne, głównym
partnerem handlowym Łotwy stała się hitlerowska Rzesza, tak w eksporcie, jak
i w imporcie. W konsekwencji Łotwa w dużym stopniu popadła w gospodarczą
zależność od Niemiec. W rezultacie w 1939 r. duża część łotewskiej produkcji
przeznaczonej na rynek zewnętrzny i wewnętrzny była już kontrolowana przez
bałtyckich Niemców lub Niemców z Rzeszy. W tym samym czasie, bezpośred-
nio przed wybuchem II wojny światowej, do konkurencji z Niemcami o wpływy
gospodarcze i handlowe w Nadbałtyce przystąpił ZSRR.
Do największych kontrahentów w pierwszym pięcioleciu istnienia republiki
w imporcie należały Niemcy, Anglia, Rosja, Litwa, Holandia i Estonia (Polska
zajmowała siódme miejsce, eksportując m.in. naftę, węgiel, sól, łódzkie wyroby
tekstylne oraz maszyny i urządzenia rolnicze), a w eksporcie – Anglia, Niemcy
i Rosja. W 1935 r. eksport przewyższał import, zaś w 1939 r. wpływy do budżetu
przewyższały wydatki.
Jak już podkreślono, bazę dla struktury ekonomicznej międzywojennej Ło-
twy stanowiła własność prywatna. Mimo że rząd kontrolował eksploatację lasów,
produkcję lnu, cukru i alkoholu, to dysponował jedynie najważniejszymi forma-
mi własności, np. w procesie produkcji energii elektrycznej, dystrybucji gazu
160
i wody, pocztą. Inne ważne dla społeczeństwa przedsiębiorstwa najczęściej były
spółkami prywatno-państwowymi, kooperatywami i spółdzielniami.
Podsumowując: przez dwadzieścia lat niepodległego bytu państwowego
Łotwa była krajem stosunkowo dobrze rozwiniętym gospodarczo o poziomie
życia jej mieszkańców porównywalnym do pobliskich krajów skandynawskich.
Jej ustrój polityczny nie obronił się jednak od częstych zmian gabinetowych,
kryzysów politycznych, a nawet przed dyktatorskim (zwanym łagodniej autory-
tarnym) reżimem. Ten, jak wiadomo, nie był zjawiskiem wyjątkowym. Podobnie
rzecz się miała w dwu sąsiednich krajach bałtyckich – na Litwie (rządy Antanasa
Smetony od końca 1926 r.) i w Estonii (od marca 1934 r. rządy duetu Konstatnin
Päts i Johan Laidoner), a w II Rzeczypospolite – od 12 maja 1926 r., tj. od
krwawego zamachu stanu dokonanego przez J. Piłsudskiego i jego zwolenników.
Sytuacja mniejszości i etnicznych
Jest oczywiste, że budując życie polityczne, gospodarkę i rozwijając kultu-
rę, władze nowo powstałej Łotwy musiały brać pod rozwagę wielonarodowy
skład społeczny jej mieszkańców. Mimo upowszechnianej propagandowo tezy,
iż proklamowana 18 listopada 1918 r. republika jest państwem jednolitym naro-
dowościowo, to w rzeczy samej odziedziczyła wielonarodowościowy i wielokul-
turowy skład etniczny. Jedną z ważnych kwestii stały się więc relacje między
władzami a mniejszościami narodowymi i etnicznymi, stanowiącymi wysoki
procent mieszkańców Łotwy. Stąd też kolejne łotewskie gabinety rządowe
i parlament prowadziły określoną, początkowo w miarę liberalną (do zamachu
stanu w 1934 r.) politykę narodowościową. Istotnym w tym miejscu jest odnoto-
wanie dwóch ważnych kwestii: nowe państwo nie objęte zostało Małym Trakta-tem Wersalskim (więc nie groziły mu międzynarodowe sankcje w przypadku
łamania praw własnych mniejszości etnicznych – przyp. mój – I. T. K.) oraz to,
że kilkuprocentowa mniejszość niemiecka i żydowska równoważyły się ilościo-
wo z mniejszością rosyjską, a co dzisiaj już nie ma miejsca z uwagi na śladową
na Łotwie liczbę tej pierwszej i tej drugiej.
Jak już wcześniej podkreślałem39
przodkowie Łotyszy zjawili się na tym te-
rytorium już przed 4 tysiącami lat. Obok nich, od dawna, żyło ugrofińskie plemię
Liwów.40
Od XIII w. osiedlali się tu Niemcy, od XIV w. Żydzi i Polacy, a od
XVII w. Białorusini i rosyjscy staroobrzędowcy. Zaś po włączeniu obszaru Ło-
__________ 39 Por. I. T. Kolendo, Stosunki agrarne na ziemiach łotewskich na przestrzeni dziejów (zarys),
[w:] „Zeszyty Wiejskie”, z. XIV/2009. 40 Liwowie stanowili pozostałość z plemion ugrofińskich z wybrzeża Bałtyku zanikającą
grupą na skutek asymilacji w środowisku łotewskim. W okresie międzywojennym za-
mieszkiwali oni 12 wsi, zajmując się połowami ryb w pobliżu szelfu. Starym językiem et-
nicznym posługiwało się ok. 80–100 rodzin.
161
twy w końcu XVIII w. w skład Imperium Rosyjskiego – także prawosławni
Rosjanie. Wiele z grup etnicznych zwiększyło swój stan liczbowy dzięki napły-
wowi uchodźców ze zbolszewizowanej Rosji. Np. J. Dreifelds podaje, że liczba
Rosjan zwiększyła się ze 118 tys. w roku 1920 do 238 tys. w 1930 r., a Żydów
odpowiednio z 60 tys. do 94 tys.41
Chcą nie chcąc, będąca pierwszym organem przedstawicielskim, Łotewska
Rada Ludowa musiała akceptować fakt obecności mniejszości etnicznych stano-
wiących ok. 1/4 ludności kraju oraz zająć wobec nich określoną postawę. Obie-
cała prawne gwarancje wyboru ich reprezentantów do ciał przedstawicielskich42
,
udział mniejszości w urzędach centralnych i samorządach terytorialnych. Jak
wiemy, po przyjęciu Republiki do Ligi Narodów wszystkie trzy państwa bałtyc-
kie zostały, zgodnie z literą i duchem Paktu, zobowiązane do przestrzegania
interesów mniejszości. Odpowiednią konwencję, ale tylko konwencję (sic!),
o ochronie praw mniejszości Łotwa podpisała 11 grudnia 1923 r. Jednakże już
regulacje prawne z początków lat 20. XX w., wprowadzające radykalną reformę
rolną, doprowadziły do napięć i konfliktów pomiędzy Łotyszami a niemieckimi
i polskimi ziemianami, którym zabrano ziemie, rozdzielając je pomiędzy bezrol-
nych i kombatantów z okresu walk o wolność. Niemcom zarekwirowano ziemię
bez odszkodowania, zaś polskim ziemianom, z dużym opóźnieniem, wypłacono
rekompensaty.
Do 1934 r. władze łotewskie w zasadzie nie stawiały przeszkód dla rozwoju
kultury mniejszości.43
Stopień integracji mniejszości w życiu społecznym Łotwy związany był, co
oczywiste, ze znajomością języka łotewskiego. W 1930 r. posługiwało się nim
86,9% Litwinów, 81,9% Niemców, 79,1% Estończyków, 62,4% Żydów, 46,4%
Polaków, 23,2% Białorusinów i 18,8% Rosjan44
. Największa liczba nieznających
języka zamieszkiwała Latgale, gdzie członkowie grup etnicznych żyli w swoich
zamkniętych kręgach kulturowo-religijnych.
W życiu gospodarczym Łotwy przedstawiciele mniejszości mieli także
swój udział, a Niemcy i Żydzi odgrywali ważną rolę w przemyśle i handlu, co
__________ 41 Zob. J. Dreifelds, Latvia in Transition, Combridge 1996 p. 29. Podane przez autora liczby
są rozbieżne w stosunku do oficjalnych danych spisów powszechnych. 42 W Radzie Ludowej w latach 1918–1920 zasiadało 18 reprezentantów mniejszości;
w Zgromadzeniu Ustawodawczym /1920–1922/ – 17, w I Sejmie /1922–1925/ – 16, II Sej-
mie /1925–1928/ – 17, III Sejmie /1928–1931/ – 19, a w IV Sejmie /1931–1934/ – 17. 43 Międzynarodowym uznaniem cieszył się Rosyjski Teatr Dramatyczny. Spektakle teatralne
prezentowały także niezależne zespoły aktorów niemieckich, żydowskich i polskich.
Sprawnie działały organizacje społeczne i biblioteki. O wielonarodowym obliczu łotew-
skiej prasy świadczą takie oto liczby: w 1936 r. regularnie ukazywały się 33 gazety po ło-
tewsku, 7 po niemiecku, 4 po rosyjsku, 2 po żydowsku i jedna po litewsku. Dużą poczytno-
ścią cieszył się niemiecki dziennik Rigasche Rundschau i wychodzący w języku rosyjskim
dziennik Сегодня, który czytelnicy otrzymywali wydanie wieczorne w wersji porannej. 44 J. Dreifelds, op. cit., p. 29.
162
potwierdza fakt posiadania 36% kapitału towarzystw akcyjnych przez właścicieli
żydowskich, 35% – niemieckich i zaledwie 25% łotewskich.
Duże znaczenie w sferze finansów odgrywał Żydowski Centralny Związek
Spółdzielni Kredytowych, który łączył 21 banków i towarzystw kredytowych,
wspomagany przez żydowsko-amerykańską organizację Joint, która w pierw-
szych latach niepodległości Łotwy przesłały swoim pobratymcom poręczenia
kredytów w wysokości 30 mln łatów. Środki te w dużej mierze pomogły odbu-
dować zrujnowaną w czasie wojny gospodarkę. Ważną rolę w sferze bankowości
odegrał także, składający się z 25 spółek kredytowych, Rewizyjny Związek
Niemiecki (Reevisionsverband deutcher Genossenschafen in Lettland), który
finansował odbudowę własności niemieckiej.
Zanotować należy jednak, że znaczne wpływy gospodarcze mniejszości
niemieckiej i żydowskiej napotykały na ostrą kampanię łotewskich radykalnych
nacjonalistów prowadzoną pod hasłem „Łotwa Łotyszom”.
O polityce rządu łotewskiego wobec mniejszości narodowych w okresie
międzywojennym wiele pisano poza granicami. Bez wątpienia negatywne opinie,
zwłaszcza niemieckie, nie brały pod uwagę bezdyskusyjnych faktów, m.in. tego,
że egzystencja państwa łotewskiego w latach 1918–1919 zagrożona była atakami
ze strony wrogów, a chcąc obronić niezależność i terytorium (łącznie ze stojącą
w 1918 r. na skraju separacji Latgale) oparła się na uroczystej gwarancji zapew-
nienia autonomii narodowej każdej mniejszości.
Z drugiej strony jest prawdą i to, iż pełnej autonomii mniejszości nigdy nie
uzyskały. Doświadczenia historyczne Łotyszy dawały bowiem podstawy do
twierdzenia, że Niemcy nie pogodzą się z nową łotewską państwowością (np.
w rezultacie radykalnej reformy rolnej Niemcy utracili 90% swych majątków).
Fakt ten przez długi okres nie sprzyjał ustanowieniu dobrych stosunków nie-
miecko-łotewskich nie tylko w samej Łotwie. W dużej mierze wspomagani przez
Republikę Weimarską od 1921 r. łotewscy Niemcy, po dojściu do władzy tam
narodowych socjalistów, stali się ich aktywnymi stronnikami. Zaś w 1938 r.
liderami Niemców nadbałtyckich w republikach bałtyckich zostali zwolennicy
nazizmu.
Obawy co do politycznej stabilności młodej republiki potęgowały także
stosunki etniczne w Latgale, gdzie Łotysze stanowili zaledwie połowę mieszkań-
ców. Stąd też elity władzy postawiły na proces łotyzacji z jednej strony, i co za
tym idzie – na utrudnianie rozwoju mniejszościom poprzez komplikowanie prze-
pisów o obywatelstwie czy drobiazgowe kontrole działalności szkolnictwa
mniejszościowego.45
__________ 45 Taką oto opinię w tej kwestii wypowiadał Cynarski: „Nienawiść Łotyszów do niektórych
mniejszości nie wypływa wcale z nienawiści do wyższej kultury, jak tego dowodzą nie-
mieccy i pewni wileńscy publicyści, bo pod względem kultury Łotysze wcale nie stoją na
ostatnim miejscu w świecie, lecz z powodu nienawiści do przeszłości, pełnej najgorszych
wspomnień, w której niektóre mniejszości narodowe (jak niemiecka) odegrały niezaszczyt-
163
Niewątpliwie najbardziej znienawidzoną przez tzw. „łotewski lud” mniej-
szością w kraju była mniejszość niemiecka, a zwłaszcza jej przedstawiciele ma-
jący wcześniej wielkie własności ziemskie (baronowie) i zakłady produkcyjne.
Wcześniej, przez wieki, to właśnie oni mieli decydujący wpływ na życie poli-
tyczne i społeczno-gospodarcze mieszkańców ziem nadbałtyckich, usuwając na
margines życia publicznego rolniczą i robotniczą ludność rodzimą. Nic więc
dziwnego, iż w nowej rzeczywistości Niemcy starali się utrzymać, a następnie
już tylko ratować swoje dawniejsze wpływy. Nowa sytuacja społeczno-
polityczna w nowo utworzonym państwie stanowiła dla nich niemiłe zaskocze-
nie. Nie byli przygotowani na konieczność totalnej reorientacji, aby z warstwy
rządzącej przejść na pozycję jednej z wielu grup etnicznych, w dodatku pozba-
wioną szczególnych przywilejów. Tym bardziej, że suwerenne władze Republiki
specjalnie o względy nadbałtyckich Niemców nie zabiegały.
Dane statystyczne z 1925 r. wskazywały na 71 tys. (3,9% mieszkańców)
mniejszość niemiecką na Łotwie (w 1930 r. – 70 tys. tys., w 1935 r. – 62 tys.),
zagrożoną marginalizacją i odsuniętą od udziału w stanowieniu prawa. Tworzyli
ją przede wszystkim z dziada pradziada „bałtyccy baronowie”, intelektualiści
i inteligenci – nauczyciele, urzędnicy, ludzie sztuki i tzw. biznesu. Mimo wielu
restrykcji Niemcy działali jednak bardzo aktywnie, organizując niezależne
szkolnictwo, zrzeszenia i towarzystwa kulturalno-oświatowe.46
Po 1934 r. znala-
zły się one pod ścisłym nadzorem. Dotyczyło to szczególnie szkolnictwa mniej-
szościowego. Zresztą nie tylko niemieckiego. Władzom chodziło o przyśpiesze-
nie w ten sposób procesu łotyzacji. Pojawiły się więc problemy m.in.
z niemieckimi nazwami miejskich placów, ulic, gmachów czy nazwiskami
w paszportach. Wszystkie złotyzowano. Znacjonalizowano kilka znanych firm
prywatnych, fabryk i banków. Stąd też duża część Niemców opuściła Łotwę,
inna stała się początkowo zwolennikami programu partii socjaldemokratycznej,
a potem, niemała sympatyzowała z hitleryzmem i działała w nielegalnym ruchu
nazistowskim Bewegung Erharda Kroegera.
Interesujący dla nas może być stosunek władz Republiki do liczącej oficjal-
nie w 1920 r. 54,6 tys. (w 1925 r. – 51,1 tys., w 1930 r. – 59,4 tys., a w 1935 r. –
ną rolę (...) Skrzyżowanie dwóch czynników, z jednej strony nieco przesadnej ksenofobii,
z drugiej – chęci spłacenia wystawionego w 1919 roku mniejszościom weksla, dało w re-
zultacie niedoskonały twór, jakim są oskubywane z roku na rok autonomija szkolna dla
mniejszości oraz opracowywane obecnie przez komisję sejmową projekty autonomiji dla
mniejszości narodowych na Łotwie (niemieckiej, żydowskiej, rosyjskiej i polskiej)” – pi-
sownia oryginalna – J. Cynarski, op. cit., s. 137–138. 46 Jednakże, jak podkreśla Cynarski: „Niemcy coraz bardziej schodzą na stanowisko proleta-
riuszy. (...) Ciężki czas przyszedł na niemczyznę. Pomimo tego, rzucono hasło pozostania
i wytrwania. Wyjechali tylko ci, którzy byli skompromitowani politycznie i musieli wsku-
tek tego kraj opuścić. (...) Sami oni zdają sobie z tego sprawę, mówiąc, że istnienie nadal
państwa łotewskiego jest równoznaczne z ich zagładą. W tych warunkach mówić o ich lo-
jalności względem państwa jest zupełnie bezprzedmiotowe” – ibidem., s. 140–141.
164
49 tys.) mniejszości polskiej. Otóż ulegał on wahaniom i był ściśle związany ze
aktualną atmosferą w stosunkach politycznych Rygi i Warszawy. Z uwagi na to,
że relacje te w miarę szybko zostały unormowane, to i mniejszość polska na
Łotwie nie podlegała restrykcjom jakie spotkały autochtonicznych Niemców
i Rosjan. Jednakże, zwłaszcza dwie sprawy były przedmiotem niepokoju łotew-
skich Polaków. Były nimi przeszkody w budowie i rozwoju systemu edukacji
oraz wspomniana kwestia wypłaty odszkodowań za majątki utracone na skutek
reformy rolnej, głównie na terenie Latgale.47
Po coup d’Etat w maju 1934 r. zakres praw mniejszości na Łotwie uległ
znacznemu uszczupleniu. Szkoły mniejszościowe w każdym, nawet drobnym
aspekcie, podlegały już bezpośrednio Ministerstwu Oświaty. Zintensyfikowano
akcję asymilacji innych niełotewskich narodowości ze środowiskiem łotewskim,
szczególnie silną w stosunku do rodzin mieszanych. Ograniczona po 1934 r.
autonomia mniejszości narodowych została ostatecznie zlikwidowana po ewaku-
acji bałtyckich Niemców do Rzeszy na jesieni 1939 r., wkroczeniu wojsk so-
wieckich na Łotwę w 1940 r. oraz wprowadzonego przez Moskwę kursu rusyfi-
kacji, jak na ironię – w imię internacjonalistycznej pomocy.
Gdy po rozpadzie Związku Sowieckiego Łotysze ponownie wywalczyli
niepodległość, rząd II Republiki podjął wysiłki, aby zamieszkałe Łotwę mniej-
szości narodowe ponownie ją odzyskały. Dzisiaj, jak się wydaje, współczesnym
łotewskim kręgom politycznym zależy na integracji mniejszości etnicznych
z Łotyszami, z ich kulturą i językiem. Służyć ma temu prawodawstwo, które
w zasadzie pozwala mniejszościom narodowym na swobodny rozwój towarzystw
kulturalnych i szkół z narodowym językiem nauczani.
Podsumowanie
Powyższy artykuł, poświęcony omówieniu kierunku przemian gospodar-
czych na Łotwie w latach 1918–1940, stanowi trzecią publikację z cyklu Sto-
sunki agrarne na ziemiach łotewskich na przestrzeni dziejów (zarys). Dwa
poprzednie, a mianowicie: Stosunki agrarne na ziemiach łotewskich na prze-strzeni dziejów oraz Położenie polityczno-ekonomiczne mieszkańców ziem łotew-
skich od połowy XIX w. do końca I wojny światowej, zostały umieszczone, od-
powiednio w „Zeszytach Wiejskich” – Zeszyt XIV, Łódź 2009, s. 83–110
i „Zeszytach Wiejskich” – Zeszyt XVIII, Łódź 2013. s. 66–87.
Przedstawiana publikacja odnosi się do przebiegu Wojny Wyzwoleńczej
z lat 1918–1920, procesu tworzenia władz centralnych przez rząd Kārlisa Ulma-
__________ 47 Kwestia własności ziemskiej Polaków po przeprowadzeniu bezwzględnej reformy rolnej
została rozwiązana przez wypłacanie rekompensat byłym właścicielom. Porozumienie w tej
sprawie osiągnięto w negocjacjach między Warszawą i Rygą w 1928 r. Cały proces wypła-
ty odszkodowań zakończony został dopiero w 1937 r.
165
nisa, walk o wyzwolenia całości łotewskich terytoriów z bolszewickim naporem
oraz pierwszego okresu rozwoju gospodarczego kraju. Główną uwagę poświęco-
no – co jest zrozumiałe – sytuacji gospodarczo-społecznej nowo powstałego
kraju i jego mieszkańców. Także położeniu mniejszości etnicznych. W tym kon-
tekście szczególną uwagę zwrócono na próbę wprowadzenia na Łotwie bolsze-
wickiej reformy rolnej w 1919 r., jak na cele i zasady reformy agrarnej realizo-
wanej od 1920 r. Również na jej ostrze polityczne skierowane wobec
niemieckich i polskich właścicieli ziem obszarniczych.
Dużo uwagi poświęcono na prezentację procesu rozwoju gospodarczego
międzywojennej I Republiki Łotewskiej, którego dynamika związana była
przede wszystkim ze wzrostem aktywności Łotyszy na polu rozwoju przemysłu,
zwłaszcza rolno-spożywczego opartego o produktywne rolnictwo.
Summary
The above article discussing the trends of economic transformations in Lat-
via in the period from 1918 to 1940 is the third study in the series of publications
on An Outline of Agrarian Relations in Latvian Territories Throughout Histo-
ry. Two previous articles, i.e. Agrarian Relations in Latvian Territories
Throughout History and The Political and Economic Situation of Inhabitants of
Latvian Territories from the Middle of the 19th
Century to the End of World War
One were published respectively in “Zeszyty Wiejskie” [Journal of Rural Stud-
ies] – Zeszyt XIV, Łódź 2009 pp. 8–110 and “Zeszyty Wiejskie” – Zeszyt XVIII,
Łódź 2013, pp. 66–87.
The presented article refers to the course of actions during the Latvian War
of Independence in the years 1918–1920, the process of establishing central
authorities by the government headed by Kārlis Ulmanis, the struggle for libera-
tion of all Latvian territories against the Bolshevik pressure and the first period
of the economic development of the country. It is understandable that main atten-
tion was focused on the socioeconomic situation of a newly-formed independent
state and its inhabitants, including ethnic minorities. In this context, special atten-
tion was given to an attempt to introduce the Bolshevik land reform in Latvia in
1919 as well as to the agrarian reform enacted in 1920. Political repercussions of
this reform directed against German and Polish landowners were also discussed.
A lot of attention was paid to the presentation of the economic development
process of the First Republic of Latvia in the interwar period. The dynamic na-
ture of this process was mainly related to an increase of Latvians’ activities in the
area of industries, especially agricultural and food industry based on productive
agriculture.
167
Sylwia Chudy, Agnieszka Makowska
Wydział Nauk o Żywności i Żywieniu
Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Twaróg i ser smażony – wczoraj i dziś
Wprowadzenie
Biały ser twarogowy wytwarzany z samorzutnie ukwaszonego mleka to
dzisiaj rzadki przysmak, dostępny u ekologicznych rolników albo w gospodar-
stwach agroturystycznych, gdzie wyrabiany jest domowym sposobem1.
Również tradycyjne twarogi wytwarzane przez przemysł mleczarski są pro-
duktem smacznym, niskokalorycznym (chude i półtłuste), zawierają ok. 70–75%
wody2. Nie posiadają w składzie żadnych dodatków, a dla przedłużenia ich trwa-
łości stosuje się wędzenie, pakowanie w modyfikowanej atmosferze lub przetwa-
rzanie na sery smażone.
Przekazy ustne i przepisy z początków XX w. mówią o tym, że w celu
otrzymania sera smażonego twaróg należy zmieszać z solą kuchenną oraz sodą
oczyszczoną i poddać procesowi gliwienia (dojrzewania) w naczyniu przykrytym
płótnem, w ciepłym pomieszczeniu, zazwyczaj w kuchni blisko pieca. Po 5–6
dniach (latem po ok. trzech) charakterystyczny zapach zgliwiałego sera rozcho-
dził się po domu. Dla gospodyń był to sygnał do przesmażenia tego sera.
W zależności od jego dalszego przeznaczenia (czy miał być bardziej zwięzły –
do krojenia, czy przeznaczony do smarowania) dodawano do niego jajka, masło
i różne przyprawy z przydomowego ogródka (szczypiorek cebulę, kminek, czo-
snek)3.
Celem niniejszego opracowania jest przybliżenie zagadnień związanych
z produkcją twarogu i sera smażonego.
__________ 1 S. Łaba, Najbardziej polski, „Forum Mleczarskie Handel” 2009, nr 6, http://www.forum
mleczarskie.pl/RAPORTY/081/1/ [dostęp: 01.12.2014]. 2 D. Karczewska, J. Pikul, H. Płuszka, S. Chudy, Zmiany wybranych cech fizykochemicznych
tradycyjnie pakowanego twarogu w zależności od rodzaju użytego materiału opakowanio-
wego, „Chłodnictwo” 2005, nr 10, s. 46–51. 3 http://www.odnowawsi.eu [dostęp: 01.12.2014].
168
Materiał i metody badań
Niniejsza praca ma charakter przeglądowy. Została oparta na podstawie do-
stępnej literatury. Praca zawiera informacje pochodzące zarówno z aktualnego
piśmiennictwa jaki i odwołania do pozycji z czasów Polski Rzeczpospolitej Lu-
dowej i starszych.
Wyniki i dyskusja
Rys historyczny wyrobu twarogu i sera smażonego
Przypuszczalnie chów bydła był znany Słowianom w VI w. p.n.e. Zwierzę-
ta służyły głównie jako siła pociągowa i tylko przy okazji, dla zaspokojenia
własnych potrzeb, wykorzystywano mleko. Konieczność robienia zapasów oraz
kłopoty związane z przechowywaniem mleka wymusiły najprostsze działania
zawiązane z jego obróbką technologiczną. Pierwszym produktem pochodzącym
z przerobu mleka był twaróg4. Również z uwagi na szybko postępujący proces
psucia się twarogu poszukiwano sposobów jego utrwalania lub dalszego przero-
bu. Jednym z takich sposobów było wytworzenia sera smażonego.
Tradycja smażenia twarogu wywodzi się z terenów zachodniej Wielkopol-
ski, gdzie w XVIII wieku miał miejsce proces osiedlania się rolników pochodzą-
cych z obszaru Niemiec i Holandii. Razem z nimi przybyły wiedza i wysoka
kultura rolna5.
Lokalna wiedza i tradycja, która kształtowała się przez setki lat w gospo-
darstwach wielkopolskich w wyniku osadnictwa olęderskiego i gospodarzy bam-
berskich spowodowała iż na tych ziemiach intensywnie rozwinął się przerób
mleka. Początkowo smażenie twarogu, poprzedzonego naturalnym procesem
gliwienia dokonywano w celu wydłużenia okresu, w którym ser mógł być kon-
sumowany. Z czasem wytwarzanie sera smażonego stało się czynnością dnia
codziennego6
Już w pozycji z 1889 roku Karoliny Biełozierskiej7 odnajdujemy przepis na
twaróg, a na ser smażony w „Kucharzu Wielkopolskim…” autorstwa Marii Śle-
__________ 4 W. Porzycki, Hop, szklankę mleka, Kwartet, Poznań 2000. 5 http://www.forummleczarskie.pl [dostęp: 01.12.2014]. 6 http://eur-lex.europa.eu [dostęp: 01.12.2014]. 7 K. Biełozierska, Nowa praktyczna gospodyni litewska, Gebethner i Wolff, Warszawa 1889.
169
żańskiej8. Nieliczne przedwojenne i powojenne książki kucharskie oraz książki
na temat kuchni regionalnych zamieszczają przepis na ser smażony, np. Nicz-
man9 lub Kołder
10. Dostęp do polskich książek i czasopism m.in. kulinarnych,
zgromadzonych w Polskiej Bibliotece Narodowej, można znaleźć na stronie
internetowej www.plona.pl. Najstarsza książka znajdująca się w zbiorach biblio-
teki dotycząca przetwarzania żywności pochodzi z roku 1783 i jest autorstwa W.
Wielądko11
.
Przez wiele wieków tylko gospodarstwa chłopskie wytwarzały mleko i se-
ry. Koniec XIX w. przyniósł zmiany. Na obecnych ziemiach polskich najwcze-
śniej powstały mleczarnie w Wielkopolsce i na Pomorzu (ówczesny zabór pru-
ski). W 1875 i 1881 roku powstały niemieckie mleczarnie odpowiednio
w Chełmży i Poznaniu. W roku 1929 było w Polsce 4176 mleczarni i 551 sero-
warni12
.
W okresie powojennym produkcją mleka zajęły się, oprócz rolników indy-
widualnych, PGR-y, a jego przetwarzaniem – przedwojenne lub nowo powstają-
ce mleczarnie. W roku 1945 uruchomiono 685 zakładów mleczarskich w tym
590 spółdzielczych i 95 prywatnych13
14
.Obecnie (2014 r.) mamy w Polsce 176
mleczarni i ok. 150 przetwórców mleka prowadzących działalność marginalną,
lokalną lub organiczną, wyrabiających m.in. twarogi15
16
.
Produkcja twarogu i sera smażonego
Od okresu po II wojnie światowej do roku 2013 produkcja twarogów
w Polsce rosła (z wyjątkiem załamania w początkach lat dziewięćdziesiątych)
__________ 8 M. Śleżańska, Kucharz Wielkopolski: praktyczne przepisy gotowania, smacznych a tanich
potraw, smażenia konfitur, pieczenia ciast, przyrządzania lodów, kremów, galaretek, dese-
rów, konserw i wędlin oraz różne sekreta domowe, J. Leitgeber, Poznań 1892. 9 M., Niczman Red. Kucharz Gastronom. WPLiS, Warszawa 1965. 10 E. Kołder, Kuchnia Śląska, PROFIL, Ostrawa 1978. 11 W. Wielądko, Kucharz doskonały: pożyteczny dla zatrudniających gospodarstwem, Nakła-
dem i drukiem Michała Grölla, Warszawa 1783. 12 R. Dąbrowski, Struktura własnościowa kapitału w przemyśle mleczarskim w Polsce
w latach 1918–1939, „Przegląd Mleczarski” 1986, nr 5, s. 23–24. 13 T. Kmita, S. Bogacz 100 lat Polskiej Spółdzielczości Mleczarskiej, Wydawnictwo Spół-
dzielcze, Warszawa 1984. 14 M. Lipińska, Historia nie tylko mlekiem pisana, 2004, http://www.mleczarstwopolskie.pl/
menu-2/polska-spoldzielczosc-mleczarska/historia-nie-tylko-mlekiem-pisana
[dostęp: 01.12.2014]. 15 J. Seremak-Bulge, Przetwórstwo mleka, „Analizy Rynkowe. Rynek Mleka” 2014, nr 47,
11–15. 16 http://www.wetgiw.gov.pl [dostęp: 01.12.2014].
170
i w 2013 osiągnęła rekordowy poziom 405 tys. ton17
Eksport twarogów z Polski
zaczął się od połowy maja 1958 r. i do końca tegoż roku wywiedziono 1300 ton
(czyli 130 wagonów). Twaróg transportowany był do Niemiec (NRD) w 100kg
beczkach wyłożonych pergaminem. Twaróg eksportowany był z przeznaczeniem
na wyrób serów harceńskich i topionych18
. W roku 1960 eksport twarogu wzrósł
ponad czterokrotnie (w porównaniu z rokiem 1958) i wynosił 5342 tony19
.
Do dziś sery i twarogi to grupa towarów, która ma największy udział za-
równo w eksporcie, jak i imporcie artykułów mleczarskich w Polsce. W 2013
wywóz serów i twarogów osiągnął wartość 690 mln EUR i stanowił 40% ekspor-
tu ogółu artykułów mleczarskich. Sery i twarogi sprzedano przede wszystkim
w UE-27. Największymi odbiorcami w UE były Czechy, Niemcy, Włochy
i Słowacja20
Poza przemysłową produkcją, podstawowe produkty mleczarskie jak śmie-
tana, masło, twarogi, sery smażone były i są (choć już w mniejszym stopniu)
wytwarzane w gospodarstwach rolnych. W latach 1964/1965 a następnie w la-
tach 1968/1969 rolnicy, odpowiednio w 98,7% i 96,7% sami wytwarzali twarogi 21
. W 1995 prawie ¾ polskich, rolniczych gospodarstw wyrabiało twarogi na potrzeby własne, obecnie mniej niż ⅓
22 23
.
Jak podają Sawa i in. w 86% gospodarstw agroturystycznych utrzymują-
cych bydło, turyści chętnie spożywają mleko po doju. Mleko zsiadłe oferuje 56%
gospodarstwach, w 72% – twaróg, natomiast śmietanę tylko w 37% gospo-
darstw24
. W badaniach ankietowych Polaków (150 os.) z Wielkopolski zamiesz-
kujących powiat nowotomyski co 4 ankietowany (26,6%) potrafi jeszcze sporzą-
dzić ser smażony25
.
Domowa produkcja od zawsze inspirowała przemysł i tak w Przeglądzie
Mleczarskim w nr 5 z roku 1971 (strona 6) znajdujemy wzmiankę o Okręgowej
Spółdzielni Mleczarskiej w Ostrowie Wielkopolskim, która początki produkcji
__________ 17 P. Sznajder, Rynek serów i twarogów w Polsce, 2014, www.apbiznes.pl/wp-content/uploads
/2014/10/Sery_Szajner_2014.pdf [dostęp 01.12.1014]. 18 T. Cywiński, Twaróg – naszym nowym artykułem eksportowym, „Przegląd Mleczarski”
1959, nr 5, s. 7–18. 19 W. Gradomski, Eksport produktów mleczarskich, „Przegląd Mleczarski” 1960, nr 3, s. 9–
11. 20 P. Sznajder, dz. cyt. 21 S. Górniak, Spożycie artykułów mleczarskich w świetlne badań budżetów rodzinnych,
„Przegląd Mleczarski” 1972, nr 5, s. 9–11. 22 Z. Smoleński, J. Seremak-Bulge, K. Świetlik, P. Sznajder, A. Bulak, Spożycie mleka i jego
przetworów,” Raporty Rynkowe. Rynek mleka” 1997, nr 12, s. 17–19. 23 K. Świetlik, Spożycie mleka i jego przetworów, „Analizy Rynkowe. Rynek Mleka”, 2014,
nr 47, s. 15–19. 24 A. Sawa, M. Bogucki, W. Neja, M. Jankowska, M. Jaworska, P. Ciszewski, Znaczenie
bydła w gospodarstwach agroturystycznych, „Roczniki Naukowe Polskiego Towarzystwa
Zootechnicznego” 2011, nr 4, s. 67–75. 25 http://www.eszkola-wielkopolska.pl [dostęp: 01.12.2014]
171
sera smażonego datowała na maj 1961 roku26
. Jest to pierwsza i jedna z nielicz-
nych informacji jakie można znaleźć na temat przemysłowej produkcji sera sma-
żonego. Na zdjęciach zamieszczonych w tym numerze (strona 4) widać jak su-
rowieć czyli twaróg przygotowany jest do smażenia, jak porcjowany i pakowany
był ser smażony (forma koski, folia aluminiowa). Niestety nie wiadomo jak duża
była produkcja sera smażonego. Zamieszone dane dotyczą jedynie wielkości
rocznego przerobu mleka w ostrowskiej mleczarni – 10262 542 litry27
.
W latach 1999–2009 produkcja sera smażonego oraz topionego łącznie
wzrosła z 42,9 do 89 tys. ton28
29
. Niestety w Polsce nie ma obecnie danych,
które by wiarygodnie określały wartościowo lub ilościowo rynek produktów
regionalnych i tradycyjnych, do których należy też ser smażony30
.
W Wielkopolsce, w Nowym Tomyślu znajduje się mleczarnia wytwarzają-
ca od lat osiemdziesiątych ser smażony – obecnie „wielkopolski ser smażony”
oznaczony unijnym symbolem Chronione Oznaczenie Geograficzne31
. Jeszcze
w trzech zakładach: w Czarnkowie, Chodzieży i Granowie jest produkowany
„wielkopolski ser smażony”. Ten ostatni zakład ma najkrótszą historię. Powstał
i zaczął produkować sery smażone od 1992 roku. Inni producenci sera smażone-
go nieopatrzonego unijnym certyfikatem to Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska
w Śremie (odział Czempiń), OSM Cuiavia w Inowrocławiu (marka Polana),
OSM Kowalew-Dobrzyca, OSM Rawicz, Fan-Agri Przetwórnia Sera w Spóroku,
SERTOP Tychy.
Konsumpcja twarogu i sera smażonego
W roku 1978 roczne spożycie twarogów na jednego mieszkańca wynosiło
8,3 kg32
, w 1984 r. – 9 kg33
. Od roku 1990 do 2011 przeciętne roczne spożycie
__________ 26 E. Nawrocki, 10-lecie produkcji sera smażonego w OSM w Ostrowie Wlkp., „Przegląd
Mleczarski 1971, nr 5, s. 6. 27 F. K., Droga do rezerw. Jak zdobyć nowych dostawców, „Przegląd Mleczarski” 1971, nr 5,
s. 3–5. 28 Z. Smoleński, T. Zdziarska, Przetwórstwo mleka, „Analizy Rynkowe. Rynek Mleka” 2002,
nr 22, s. 11–15. 29 Z. Smoleński, T. Zdziarska. Przetwórstwo mleka, „Analizy Rynkowe. Rynek Mleka” 2009,
36, s. 9–12. 30 A. Borowska, Charakterystyka konsumentów produktów tradycyjnych/regionalnych
w Polsce, „Raport z badań. Grant Fundacji „Fundusz Współpracy 2007,
http://www.potrawy regionalne.pl/media/File/zalaczniki/prodtrad_badania.pdf [dostęp:
01.12.2014]. 31 S. Sałacka, Nasz frykas: ser zgliwiony i smażony, „Gazeta Wyborcza Poznań” 2008-09-15,
5. http://www.archiwum.wyborcza.pl/Archiwum/1,0,5180538,20080915PO-DLO,Nasz_fry
kas_ser_zgliwiony_i_smazony,.html [dostęp 01.12.1014]. 32 K. Łoś, Mleczarstwo do roku 2000, „Przegląd Mleczarski” 1980, nr 4, s. 3–6.
172
twarogów zawierało się w przedziale 6,12–7,32 kg/osobę34
35
. Niestety już
w roku 2012 można było zaobserwować tendencję spadkową (5,28 kg/os). Naj-
większe zmiany w konsumpcji twarogu zaobserwowano w grupie rolników.
W roku 1968 spożywali oni średnio 750 g twarogu miesięcznie, w roku 1991–
840 g, a w 2014 r. – 380 g36
.
Większym popytem cieszą się sery twarogowe, aniżeli dojrzewające i to-
pione. W 2010 roku na 1 kg konsumowanych serów dojrzewających i topionych
przypadało 1,4 kg serów twarogowych. W poprzednich latach stosunek ten był
podobny37
.
Po twarogi sięga 64% Polaków (z czego prawie 60% spożywa twaróg mi-
nimum raz w tygodniu). Największy udział procentowy (39,5%) w spożyciu
twarogów mają ludzie młodzi do 30 roku życia, następnie w przedziale wieko-
wym 31–40 – 28%, 41–50 i powyżej 51 lat – odpowiednio: 18,2 i 14,3%. Wśród
konsumentów twarogów można wyróżnić 2 grupy. Pierwsza grupa to osoby
młode poszukujące produktów tradycyjnych, ale w nowszej i bardziej atrakcyjnej
formie. Osoby te sięgają po twarogi w wygodnych opakowaniach z możliwością
wielokrotnego zamykania jak również po twarogi mielone i smakowe. Drugą
istotną grupę stanowią osoby o niskich dochodach często w podeszłym lub śred-
nim wieku dla nich twarogi stanowią cenne i stosunkowo niedrogie źródło białka
zwierzęcego. Wśród tych osób obserwuje się ponadto niechęć zmiany nawyków
żywieniowych i przyzwyczajenie do znanych i sprawdzonych produktów. Pod
względem zawartości tłuszczu większość Polaków (54,1%) wybiera twaróg
półtłusty (4% tłuszczu)38
.
Udział w wielkości i wartości sprzedaży serów twarogowych na wagę ma-
leje, natomiast pakowanych rośnie. Tradycyjne twarogi na wagę najlepiej sprze-
dają się w małych sklepach (32,2%), super marketach i średnich sklepach spo-
33 K. Łoś, Tendencja spożycia i zapotrzebowania na mleko do 2000 roku, „Przegląd Mleczar-
ski” 1988, nr 7, s. 7–10. 34 Z. Smoleński, J. Seremak-Bulge, K. Świetlik, A. Kozłowski, Spożycie mleka i jego prze-
tworów, „Raporty Rynkowe. Rynek mleka” 1992, nr 3, s. 14–16. 35 K. Świetlik, Spożycie mleka i jego przetworów, „Analizy Rynkowe. Rynek Mleka” 2014,
nr 47, s 15–19. 36 Tamże. 37 A. Bugała, Rynek sera w Polsce rozwija się, konsumpcja wciąż poniżej średniej UE, 2012,
http://ksow.pl/rynki-rolne/news/entry/3342-rynek-sera-w-polsce-rozwija-sie-konsumpcja-
wci.html [dostęp: 01.12.2014]. 38 KZSMZR (Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich Związek Rewizyjny), Analiza
zwyczajów postępowania konsumentów na rynku mleka i przetworów mlecznych, 2009,
http://mleczarstwopolskie.kzsm.pl/uploads/2010/KZSM%20raport%20prezentacjaII.ppt#68
6,119 [dostęp: 01.12.2014].
173
żywczych odpowiednio 26,2 i 21,9%, słabiej w hipermarketach i w dużych skle-
pach spożywczych 15 i 4,7%39
.
Dane na temat konsumpcji serów smażonych są wyrywkowe. Z badań
Chudy i Gierałtowskiej40
wynika, że 44% ankietowanych studentów studiujących
w Szczecinie zna i jadło ser smażony, 22% zna, ale nie próbowało tego wyrobu,
a 34% nie zna sera smażonego. Z badań Góreckiej i in.41
wynika, że ludzie starsi
(60–80 lat) zamieszkujący Wielkopolskę wcale lub rzadko (raz w miesiącu)
sięgają po ten produkt.
Popularyzacja wyrobu i spożycia twarogów i serów smażonych
Dla ocalenia od zapomnienia polskiego dziedzictwa kulinarnego powstała
na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi lista produktów tradycyjnych.
Znajduje się na niej 66 produktów mlecznych w tym kilkanaście twarogów i 5
serów smażonych (w województwach: wielkopolskim, opolskim, śląskim, po-
morskim i podkarpackim).
Pomimo, że ludzie młodzi chętnie sięgają po rodzime produkty w tym re-
gionalne i lokalne42
43
44
znajomość oznaczeń charakterystycznych dla tych pro-
duktów jest jeszcze mała45
. W celu informowania na temat wspólnotowego sys-
temu ochrony produktów regionalnych i tradycyjnych, a także promowania
znakowanych w tym systemie produktów spożywczych rozpoczęła się w Polsce
7.02.2013 r. trzyletnia kampania informacyjna pod tytułem: „Trzy znaki smaku”.
Jej głównym inicjatorem jest Agencja Rynku Rolnego, wspierana przez Mini-
__________ 39 J. Górski, Twarogi konfekcjonowane: Jak na drożdżach, „Forum Mleczarskie Handel”
2011, nr 4, http://www.forummleczarskie.pl/RAPORTY/196/1/twarogi-konfekcjonowane-
serki-do-smarowania/ [dostęp: 01.12.2014]. 40 S. Chudy, U. Gierałtowska, Produkty tradycyjne i regionalne z perspektywy szczecińskich
studentów, „Journal of Agribusiness and Rural Development” 2013, nr 1, s. 45–52. 41 D. Górecka, J. Czarnocińska, R. Owczarzak, Częstotliwość spożycia wybranych produktów
spożywczych wśród osób w wieku starszym zależnie od ich miejsca zamieszkania, „Pro-
blemy Higieny i Epidemiologii” 2011, nr 4, s. 955–959. 42 M. Jeżewska-Zychowicz, Wybrane zachowania młodych konsumentów na rynku żywności
tradycyjnej i ich uwarunkowania, „Żywność Nauka Technologia Jakość” 2009, nr 3, s.
126–136. 43 J. F. Pomianowski, Badania konsumenckie żywności regionalnej. Materiały na Międzyna-
rodową Konferencję Naukowo-Promocyjną „Żywność regionalna i tradycyjna – aspekty
surowcowe, technologiczne i ekonomiczne”, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Olsztyn
2009, s. 223–225. 44 S. Żakowska-Biemans, Żywność tradycyjna z perspektywy konsumentów, „Żywność Nauka
Technologia Jakość” 2012, nr 3, s. 5–18. 45 B. Raszka, M. Kuraś, Znajomość produktów regionalnych i tradycyjnych w Wielkopolsce
na przykładzie powiatu Nowy Tomyśl, „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Handlu i Usług
w Poznaniu” 2010, nr 20, s. 49–62.
174
sterstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Unia Europejska chroni wspomniane powy-
żej produkty przyznając następujące oznaczenia: Chroniona Nazwa Pochodzenia
(CHNP), Chronione Oznaczenie Geograficzne (ChOG) i Gwarantowana Trady-
cyjna Specjalność (GTS).
Dla zachowania tradycji przerobu mleka w gospodarstwach rolnych, uru-
chomiono na początku 2013 roku pokazowa linię technologiczną do wyrobu
przetworów mlecznych w Centrum Praktycznego Szkolenia w Radomiu (woj.
mazowieckie). Linia do przetwórstwa mleka dostosowana jest do możliwości
niewielkiego gospodarstwa.
Propagowaniem wyrobu m.in. tradycyjnych produktów mlecznych zajmują
się również skanseny. W Polsce znajduje się ich ponad 30, ponadto istnieje 30
punktów skansenowskich. W trakcie imprez plenerowych organizowane są po-
kazy przypominające jak dawniej pozyskiwano, przetwarzano, konserwowano,
a także przechowywano produkty żywnościowe oraz jak przyrządzano regional-
ne potrawy. Prężnie działa Skansen Wsi Mazowieckiej w Sierpcu (84km od
Torunia i 125 od Warszawy), który może poszczycić się wieloma corocznie
organizowanymi imprezami plenerowymi, Muzeum Wsi Słowiańskiej w Klu-
kach (niedaleko Ustki, Rowów i Łeby), Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie k.
Łomży (woj. podlaskie), Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią k.Piły
(woj. wielkopolskie), Skansen Regionalny – Sądecki Park Etnograficzny w No-
wym Sączu (woj. małopolskie). Muzea te powołane zostały do zachowania
i prezentowania kultury w tym kultury kulinarnej stanowiącej istotny element
dziedzictwa kulturowego regionu46
.
Podsumowanie
Ser smażony wytwarzany zgodnie przekazywaną z pokolenia na pokolenie
recepturą, cieszy się ogromnym popytem w miejscu wytwarzania. Z roku na rok
przybywa także konsumentów sera smażonego w pozostałych regionach Polski
i za granicą, głównie w Niemczech. „Odkurzanie” polskich kulinarnych tradycji
pozwalana na rekonstrukcję regionalnych symboli jakimi są m.in. twarogi i sery
smażone. Kontynuowanie tradycji wyrobu tych produktów pozwalana na zacho-
wanie polskiej tożsamości regionalnej i ukazywanie jej również za granicami
naszego kraju.
__________ 46 D. Orłowski, M. Woźniczko, Edukacyjne znaczenie skansenów w propagowaniu tradycji
kulinarnych w turystyce wiejskiej. http://www.produktyregionalne.edu.pl/czytelnia/Orlow
ski_Wozniczko_refer+streszcz_korekta.pdf [dostęp: 01.12.2014].
175
Summary
Both curd cheese and fried cheese produced following the formulation
passed from generation to generation are in great demand in Poland. Beginnings
of milk processing in Poland date back to early 4th
century B.C. The need to
secure reserves and problems connected with milk storage required the simplest
measures to be applied in its processing. The first product originating from milk
processing was curd cheese. In the 18th century farmers coming from Germany
and the Netherlands initiated the practice of frying ripened curd cheese in the
Wielkopolska region. When analyzing data on curd cheese production it may be
stated that from 1945 to 2013 commercial production was increasing (except for
the slump after 1990) and export of curd cheeses initiated in 1958 has been con-
tinued to the present. The first information on commercial scale production of
fried cheese dates back to 1961. The website of the Ministry of Agriculture and
Rural Development presents a list of traditional products, which comprises 66
dairy products, including around a dozen curd cheeses and 5 fried cheeses (in the
Wielkopolskie, Opolskie, Śląskie, Pomorskie and Podkarpackie provinces). Cul-
tivation of culinary traditions makes it possible to maintain Polish national iden-
tity and find the sense of belonging in the era of overwhelming globalisation.
179
Marek Adamczewski
Katedra Historii Historiografii i Nauk Pomocniczych Historii UŁ
O gminie i jej sprawach językiem symboli,
czyli o informacjach zaszyfrowanych w znakach
gmin wiejskich województwa łódzkiego
Znaki współczesnych gmin wiejskich w Polsce1 są wdzięcznym obiektem
badań historyków. Prace naukowe na temat herbów gmin wiejskich – w tym na
temat herbów gmin wiejskich z obszaru województwa łódzkiego – mogą koncen-
trować się na kilku wyselekcjonowanych obszarach. Obserwacje takie mogą
dotyczyć: 1. tematyki prawnej funkcjonowania znaku wspólnoty samorzą-
dowej (reguły polskiego „prawa heraldycznego”2 i stosowanie ich w praktyce,
w tym drażliwe zagadnienie orzecznictwa Komisji Heraldycznej na temat two-
rzonych herbów), 2. poprawności heraldycznej znaków gminnych (kształt
tarcz herbowych, sposób kreślenia przedmiotów tworzących godło i konfronto-
wanie tychże z podręcznikową definicją herbu) oraz 3. treści przekazywanych
przez herb (symbolika znaków gminnych). Niekiedy dla precyzyjnego opisu
herbów tworzone są monografie poszczególnych znaków (np. herb gminy Zapo-
lice) lub monografie grupy herbów (np. herbarz samorządowy województwa
łódzkiego3). W przypadku monograficznego opisu herbu wykład na temat jed-
__________ 1 Zawężenie rozważań do grupy znaków gmin wiejskich – co wskazuje tytułu artykułu – jest
oczywiste dla historyka zajmującego się heraldyką samorządową. Herby gmin wiejskich są
obecnie jedyną grupą herbów samorządowych, których symbolika budowana jest na „suro-
wym korzeniu”. W przypadku miast i gmin wiejskich, których miejscowości gminne
w okresie staropolskim były miastami, ilość motywów, jakie mogą zostać wykorzystane do
tworzenia godła, jest zawężony do znaków z przeszłości. Dla miast i gmin wiejskich, któ-
rych miejscowości gminne były przeszłości miastami powstają herby zbudowane na pod-
stawie przedrozbiorowych znaków miejskich (zob. niżej). O zainteresowaniu historyków
problemem współczesnych herbów gmin wiejskich świadczy zbiór artykułów posesyjnych
Wieś w heraldyce i sfragistyce, pod red. A. Gut, P. Gut, Warszawa 2012. 2 Pojęcie „prawo heraldyczne” nie funkcjonuje w systemie regulacji prawnych w Polsce.
Jednakowoż istnieje zbiór rozproszonych przepisów i zwyczajów niespisanych, które (po
wyłączeniu z norm innego rodzaju) tworzą zespół przepisów regulujących tę dziedzinę ak-
tywności społecznej, samorządowej i państwowej. 3 Herbarz samorządowy województwa łódzkiego (przygotowywany do druku) zawierać
będzie szczegółowe informacje na temat poszczególnych herbów. Z tego też powodu
przedłożony tekst dotyczy problemów ogólnych, a jego autor unika opisów jednostkowych
znaków gminnych.
180
nostkowego znaku ma charakter wielowątkowy i jest spleciony z różnych treści,
które w sposób możliwie pełny pozwalają zrozumieć genezę, treści i funkcje
badanego znaku.
Tekst na temat herbów gmin wiejskich województwa łódzkiego jest skon-
centrowany na problemie informacji zakodowanych w obrazach współtworzą-
cych godła herbowe (treść znaku) i zaszyfrowanych w barwach użytych do „po-
kolorowania” godła i tarczy. Przekaz symboliczny przedmiotów i barw
wykorzystanych do zbudowania herbu – szczególnie dla osób, które nie są zwią-
zane z dysponentem znaku – nie zawsze jest czytelny. Pamiętać należy, że te
same symbole w formie mogą być (w zależności od kontekstu) nośnikami róż-
nych treści. Na przykład lilia lub lilie heraldyczne wskazywać mogą na kapitułę
gnieźnieńską, czyli na dawnego posesora miejscowości, wchodzących w skład
współczesnej gminy lub też mogą symbolizować NMP, patronkę kościoła para-
fialnego. Z tego powodu mogą pojawiać się różne wersje interpretacji treści
symbolu. Komunikat symboliczny herbu, zawarty w przekazie obrazowym,
powinno opisywać uzasadnienie merytoryczne do projektu herbu, a konkluzje
uzasadnienia merytorycznego powinny towarzyszyć prezentacji herbu na stronie
internetowej urzędu, tak aby wykluczone zostały domysły i spekulacje4.
W artykule w ograniczonym stopniu poruszę zagadnienia tzw. poprawności
heraldycznej i historycznej herbów gmin wiejskich województwa łódzkiego. Ten
aspekt badawczy w świetle obowiązującego prawa, a także niepisanych reguł
heraldycznych jest szczególnie kontrowersyjny. Do 1999 r. nie istniała oficjalna
procedura weryfikowania herbów gminnych, a zatem wszystkie herby uchwalone
przez rady gminne na mocy ustawy o samorządzie gminnym z marca 1990 r.5
przed powstaniem Komisji Heraldycznej w styczniu 2000 r. na podstawie prawa
z grudnia 1998 r.6 są znakami w pełni poprawnymi według prawa
7, choć nie
__________ 4 Do uchwały w sprawie ustanowienia logo heraldycznego (il. nr 1) gminy Godzianów
(Uchwała nr XXV/169/13 Rady Gminy Godzianów z 26 marca 2013 r. w sprawie ustano-
wienia logo gminy Godzianów) dołączony jest wywód symboliczny znaku, z którego do-
wiadujemy się, że: 1. tarcza zielona oznacza przyrodę, odradzanie się życia, rolnictwo, po-
czątek ruchu ludowego, rozwijającego się w gminie Godzianów od XVIII w., Bataliony
Chłopskie z okresu II wojny światowej, 2. podział tarczy w słup odpowiada zdobieniu stro-
ju ludowego z obszaru Księstwa Łowickiego, 3. dwie lilie wskazują na kapitułę gnieźnień-
ską, posesora dóbr z okolic Godzianowa, 4. otwarta księga informuje o tradycjach eduka-
cyjnych regionu, szkole Komisji Edukacji Narodowej, nauczaniu dorosłych, tajnym
nauczaniu w okresie II wojny światowej, a także o Grzegorzu Skarbkowicu z Godzianowa,
profesorze Uniwersytetu Krakowskiego, rajcy Krakowa, 5. czerwony rant księgi odwołuje
się do symboliki województwa łódzkiego i oznacza krew przelaną za Ojczyznę. 5 „Dziennik Ustaw”, 1990, nr 16, poz. 95, art. 18, pkt. 13. 6 Według prawników herby samorządowe uchwalone przez rady gmin lub powiatów czy też
przez sejmiki wojewódzkie w 1999 r. powinny być zaopiniowane przez ekspertów Komisji
Heraldycznej, choć jej powołanie nastąpiło dopiero po upływie ponad roku od znowelizo-
wania prawa.
181
zawsze ich forma odpowiada regułom heraldycznym. Zatem ten sam znak, ale
równolegle oceniany przez sędziego sądu administracyjnego i przez heraldyka,
otrzyma skrajne noty – notę pozytywną za procedurę uchwalenia (sędzia sądu
administracyjnego) i ocenę negatywną za formę heraldyczną (ekspert Komisji
Heraldycznej). Ze ściśle prawniczym sposobem oceniania herbów, stworzonych
przed 1999 r., a wyrażonym w orzeczeniach sądów administracyjnych (według
zasady lex retro non agit), zgodzić musieli także znawcy z Komisji Heraldycz-
nej.
Nie znaczy to, że dyskusja nad „poprawnością urzędową” herbów z okresu
poprzedzającego powołanie Komisji Heraldycznej została definitywnie zakoń-
czona. W 2013 r. zgłoszona została propozycja, aby herby utworzone przed no-
welizacją ustawy o odznakach i mundurach poddane zostały również ocenie
ekspertów Komisji Heraldycznej8. Propozycję rozszerzenia zadań Komisji He-
raldycznej – sprzeczną z literą i z duchem prawa – analizować należy w kontek-
ście powolnego zamierania dochodowego przedsięwzięcia, którym jest projek-
towanie herbów samorządowych. Niekiedy – wbrew dobrym zwyczajom –
projektowaniem herbów zajmują się znawcy z Komisji, a tym samy ciż w oczy-
wisty sposób zainteresowani są poszerzeniem funkcji organu, w który zasiadają.
W rozważaniach na temat prawnego aspektu ustanawiania herbów samo-
rządowych poruszyć należy kwestię tworzenia gminnych logo heraldycznych,
także przez samorządy z województwa łódzkiego. W tym przypadku wyraźnie
rozróżnić należy „zwykłe” logo od logo heraldycznego, które w formie i w funk-
cjach zazwyczaj jest tożsame z herbem. Na przykład 2011 r. Rada Gminy Rogów
ustanowiła logo (il. nr 2) zbudowane z tarczy herbowej hiszpańskiej, wieży
ciśnień, rogów jelenich oraz skrzyżowanych znaków topograficznych, oznacza-
jących drogę krajową nr 72 i tory kolejowe (kolejowa trasa nr 1)9. W 2013 r.
Rada Gminy Godzianów ustanowiła logo (il. nr 1) zbudowane z tarczy hiszpań-
skiej, pola dzielonego w słup i przedmiotów „heraldycznych” rozmieszczonych
na polu tarczy– otwartej księgi oraz dwóch heraldycznych lilii10
.
Genezę samorządowego logo heraldycznego powiązać należy z trybem wy-
dawania opinii (przewlekłość postępowania) i z niejednoznacznością kryteriów
oceniania herbów, stosowanych przez ekspertów Komisji Heraldycznej. Ponie-
waż eksperci Komisji zazwyczaj po upływie 3 miesięcy od zgłoszenia wniosku
7 „Dziennik Ustaw”, 1998, nr 162, poz. 1126, art. 5; tekst jednolity – Ustawa z 21 grudnia
1978 r. o odznakach i mundurach, art. 3, pkt. 2 – strony internetowe Kancelarii Sejmu; R.
Seweryn, Herby sprzed 1999 roku, „Wspólnota”, 2013, nr 1 (5 stycznia 2013 r.), s. 37. 8 mp, Nielegalne herby. Pisz prośbę o opinię do ministra, www.samorząd.pap.pl [dostęp: 01-
07-2014]. 9 Uchwała nr 65/XII/2011 Rady Gminy w Rogowie z 30 grudnia 2011 r. w sprawie ustano-
wienia logo Gminy Rogów. 10 Uchwała nr XXV/169/13 Rady Gminy Godzianów z 26 marca 2013 r. w sprawie ustano-
wienia logo Gminy Godzianów.
182
często krytycznie oceniali znaki, które według radnych gminnych wybitnie do-
brze identyfikowały gminę, to radcy prawni gmin znaleźli rozwiązanie, które
omija zapisy polskiego „prawa heraldycznego”. Według ekspertów Komisji
Heraldycznej logo jest symbolem zbudowanym inaczej niż herby i (w związku
z tym) nie podlega ocenie ministerialnej. Eksperci Komisji, wygłaszając taką
opinię, nie przewidzieli, że tworzone będą logo heraldyczne. Uwagi te nie doty-
czą logo gminy Sędziejowice (il. nr 3), będące de facto starym herbem gminy.
Radni przyjęli logo dopiero po uchwaleniu poprawnego herbu gminy11
.
Herby gmin wiejskich zazwyczaj mają godła utworzone tak, aby zawarta
była w nich ważna informacja na temat samorządnej wspólnoty12
. Wynika to
z faktu, że na początkowym etapie projektowania herbu przyszły dysponent
znaku – samorząd gminy – wybiera takie symbole, wydarzenia lub miejsca
z przeszłości i z teraźniejszości „małej ojczyzny”, które są dla niego istotne
i mogą stanowić punkt odniesienia dla budowania lokalnej tożsamości. W trakcie
poszukiwania motywów godnych upamiętnienia w herbie gminnym istotną rolę
odgrywa projektujący herb. Jego wykład na temat istoty heraldyki, a także jego
uwagi na temat preferencji ekspertów Komisji Heraldycznej mogą ukierunkować
prace nad herbem. Wstępnie wybrany komunikat identyfikujący gminę13
podda-
wany jest przetworzeniu. Obrazy ważne dla dysponenta lub ogólne symbole
właściwe dla kultury, dla miejsca i dla czasu, w którym żyją projektujący herb
i przyszli użytkownicy herbu, zmieniane są w komunikat zapisany językiem
heraldyki. Specjaliści z zakresu nauk pomocniczych historii takie przekształcenie
obrazu lub ogólnego symbolu w godło herbowe nazywają „heraldyzacją”. Kie-
runki i metody „heraldyzacji” komunikatu wynikają wprost z definicji herbu,
z jego budowy i ze specyficznego sposobu konstruowania heraldycznej opowie-
ści14
.
__________ 11 Uchwała nr XXIII/203/13 Rady Gminy Sędziejowice z 22 marca 2013 r. w sprawie usta-
nowienia logo gminy Sędziejowice oraz zasad jego używania. 12 O problemach ustanawiania herbów gminnych, w tym o preferencjach radnych i projektu-
jących ostatnio pisał Piotr Gołdyn – zob. P. Gołdyn, Samorząd wobec problematyki heral-
dycznej w latach 1990–2005, [w:] Samorząd terytorialny w Polsce na przełomie XX i XXI
wieku. I Regionalna Konferencja Naukowa, pod red. P. Gołdyna, Konin 2005, s. 74–82. 13 Decyzja o wyborze tematu godła herbowego zazwyczaj poprzedzona jest konsultacjami,
nierzadko sporami ideologicznymi i politycznymi pomiędzy grupami radnych. Władze
gmin organizują plebiscyty gminne i konkursy z udziałem młodzieży. Podczas konkursów
powstają listy zjawisk godnych „heraldyzacji”. Gminy zapraszają do udziału w pracach nad
herbami historyków i plastyków. Spierają się z nimi na etapie tworzenia godła. Władze
gmin podejmują także w razie negatywnej oceny herbu polemikę z treścią opinii znawców
Komisji Heraldycznej. 14 O sposobach tworzenia herbów samorządowych w świetle praktyki ekspertów Komisji
Heraldycznej pisał Paweł Dudziński, przewodniczący Komisji Heraldycznej – zob. P. Du-
dziński, Stan prac nad współczesną polską heraldyką samorządową – działalność Komisji
Heraldycznej przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (dziś – Administracji i Cyfryzacji),
„Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego”, t. XI (XXII), 2013, s. 115–129.
183
Reguły kreślenia herbów sformułowali średniowieczni heroldowie. Herby
dotrwały do naszych czasów, ale swymi korzeniami, sposobem komunikowania
i regułami budowy tkwią w średniowieczu. Z tego też powodu dla wielu współ-
czesnych komentatorów znaków gminnych herby tychże uchodzą za średnio-
wieczną skamielinę, trudną do trwałego przeszczepienia w przestrzeń publiczną
Polski początku XXI w. Twórcy obecnie ustanawianych herbów usiłują treści
atrakcyjne dla obecnego użytkownika, kreślone w duchu estetyki czasów nam
współczesnych, pogodzić z regułami opracowanymi przez heroldów z odległej
przeszłości. Nie zawsze ograniczenia heraldyczno-historyczne – sumiennie prze-
strzegane przez ekspertów Komisji Heraldycznej – pozwalają stworzyć herby,
które jednocześnie zaspokoją potrzeby współczesnych użytkowników herbów
i usatysfakcjonują znawców z Komisji Heraldycznej.
Dzisiejszą heraldykę gminną w Polsce kształtuje przede wszystkim ustawa
o samorządzie gminnym z marca 1990 r. (z późniejszymi zmianami). Prawo do
stanowienia herbu gminnego prawodawca w marcu 1990 r. oddał lokalnej wła-
dzy uchwałodawczej15
. Rozwiązanie to, jak pokazała wówczas nieodległa przy-
szłość, okazało się niezbyt szczęśliwe16
. Rady gmin podejmowały prawomocne
decyzje o herbach, ale nie zawsze znaki ustanowione przez radnych spełniały
warunki opisane w ogólnej definicji poprawnego herbu.
Historycy zainteresowani heraldyką oprotestowali opisaną normę. Z tego
też powodu, w sprzyjających okolicznościach politycznych17
, prawodawca pod
koniec 1998 r. zmienił ustawę z 21 grudnia 1978 r. o odznakach i mundurach.
Nowelizacja przywołanej ustawy z 1978 r. stanowi fundament polskiego „prawa
heraldycznego”.
Artykuł 5 znowelizowanej ustawy o odznakach i mundurach z 21 grudnia
1978 r. otrzymał nowe brzmienie. Sens nowelizacji sprowadzał się do stwierdze-
nia, że jednostki samorządu terytorialnego mogą ustanawiać (poprzez uchwały
organu stanowiącego w samorządzie) własne herby, flagi, emblematy oraz insy-
gnia i inne symbole, ale wzory ustanawianych znaków muszą spełniać dwa kry-
__________ 15 …Do wyłącznej właściwości rady gminy należą… podejmowanie uchwał w sprawach:
herbu gminy, nazw ulic i placów publicznych oraz wznoszenia poników… – „Dziennik
Ustaw”, 1990, nr 16, poz. 95, art. 18, pkt. 13. 16 H. Seroka, O problemach współczesnej heraldyki samorządowej, [w:] Polskie tradycje
samorządowe a heraldyka. Materiały sesji naukowej zorganizowanej w dniach 4 i 5 czerw-
ca 1991 r. w Lublinie, pod red. P. Dymmela, Lublin 1992, s. 127–128. 17 Zmiana zapisów prawnych na temat sposobu tworzenia i opiniowania herbów samorządo-
wych powiązana była z drugim etapem reformy samorządowej. Samorządy wojewódzkie
i powiatowe (odtworzone na mocy dwóch ustaw samorządowych z 1998 r.) – podobnie, jak
samorządy gmin – wyposażone zostały w prawo do kreowania własnych symboli, w tym do
tworzenia własnych herbów.
184
teria, tj. muszą być 1. poprawne heraldycznie, a także muszą 2. odwoływać się
do miejscowej tradycji historycznej18
.
Dalsze zapisy normy z 1978/1998 r. wskazywały urząd uprawniony do wy-
powiadania się na temat poprawności heraldycznej herbów, a także do orzekania
o zgodności treści herbów z miejscową tradycją historyczną. Prawodawca powo-
łał Komisję Heraldyczną19
, której eksperci przygotowują opinie merytoryczne na
temat zaprojektowanych znaków. Pismo, które w świetle obowiązującego prawa
jest certyfikatem poprawności heraldycznej herbu samorządowego, przygotowu-
je na podstawie wspomnianej opinii ekspertów Komisji Heraldycznej minister
właściwy dla administracji publicznej.
Ustawa o samorządzie gminnym z marca 1990 r. oraz nowelizacja ustawy
o odznakach i mundurach z 1978 r., przeprowadzona w grudniu 1998 r., a w jej
konsekwencji powołanie Komisji Heraldycznej w styczniu 2000 r., wyznaczają
wyraźne cezury w historii heraldyki samorządowej. Przywołane regulacje okre-
śliły sposób tworzenia herbów gminnych i pośrednio wpłynęły także na jakość
tychże symboli. Wykres nr 1 zawiera dane, które rejestrują: 1. liczbę herbów
ustanowionych w gminach wiejskich województwa łódzkiego do czasu powoła-
nia Komisji Heraldycznej, 2. liczbę herbów ustanowionych w gminach wiejskich
województwa łódzkiego po powołaniu Komisji Heraldycznej i 3. liczbę gmin
wiejskich województwa łódzkiego, które do 2013 r. nie podjęły uchwał herbo-
wych i nie posiadają herbów.
Informacji z Wykresie nr 1 nie można wykorzystać w rozważaniach na
temat na przykład poprawności heraldycznej herbów gminnych. Uwaga ta doty-
czy szczególnie danych z części ukazującej stan heraldyki gminnej z lat 2000–
2013. Niektóre herby gminne w latach 2000–2013 przyjęte zostały przez rady
gminne pomimo wystawienia przez ekspertów Komisji Heraldycznej negatywnej
opinii. W zastawieniu ujęte zostały także gminne logo heraldyczne, które nie
były w ogóle przedstawione do zaopiniowania znawcom z Komisji. Pamiętać też
__________ 18 „Dziennik Ustaw”, 1998, nr 162, poz. 1126, art. 5; tekst jednolity – Ustawa z 21 grudnia
1978 r. o odznakach i mundurach, art. 3, pkt. 2 – strony internetowe Kancelarii Sejmu. 19 S. K. Kuczyński, Komisja heraldyczna rozpoczyna działalność, „Biuletyn Polskiego Towa-
rzystwa Heraldycznego”, nr 20, 2000 (marzec), s. 50.
25
50
58
Wykres nr 1
1990-1999
2000-2013
Bez herbu
185
należy, że proces tworzenia herbów samorządowych jest dynamiczny, a od-
zwierciedlenie liczbowe na wykresie ma charakter statyczny. Wśród gmin, które
odnotowane zostały w grupie „bez herbu” znajdują się samorządy, których wnio-
ski są obecnie rozpatrywane przez ekspertów Komisji (np. Cielądz, Sulmierzyce)
i samorządy, które podjęły wysiłek utworzenia nowego herbu, ale projekty tych-
że są jeszcze analizowane przez gminne „komisje heraldyczne” (np. Bełchatów).
Wspomnieć wato o gminach, które de iure posiadają własny znak, ale jednocze-
śnie prowadzą prace nad ustanowieniem nowych, zdecydowanie lepszych sym-
boli (np. Gorzkowice, Zapolice).
W 2005 r. Piotr Gołdyn, po przeanalizowaniu problemów związanych
z tworzeniem współczesnych herbów samorządowych i po zapoznaniu się
z rozwiązaniami słowackimi, zgłosił propozycję, aby cały proces tworzenia her-
bów w Polsce powierzyć ekspertom Komisji Heraldycznej. Aktywność samorzą-
du sprowadzałaby się do zgłoszenia wniosku, a pozostałe czynności prowadzące
do powstania herbu i do wydania dokumentu herbowego, wykonane byłyby
przez ekspertów Komisji i przez „ich” rysowników20
. Propozycja ta zakłada
daleko idącą ingerencję w ustawowe kompetencje Komisji Heraldycznej i pro-
ponuje przekształcenie Komisji w rodzaj Heroldii Rzeczypospolitej. Takie roz-
wiązanie wymaga zbudowania systemu gwarancji, które zapewnią udział przy-
szłego dysponenta znaku w procesie tworzenia herbu.
Zasady tworzenia herbów gminnych wyłożone zostały przez Henryka Sero-
kę w 1992 r., a następnie zostały powtórzone przez niego w 1998 r.21
Twierdze-
nia wówczas wypowiedziane zostały zaakceptowane przez innych badaczy,
zajmujących się heraldyką samorządową, a także stały się – jak dowodzi tego
tekst Pawła Dudzińskiego22
, przewodniczącego Komisji Heraldycznej – punktem
odniesienia dla znawców Komisji Heraldycznej podczas formułowania opinii na
temat poprawności herbów.
Zdaniem Henryka Seroki projektujący współczesne herby gminne (herby
miast i herby gmin wiejskich) ze szczególną uwagą powinni odnosić się do do-
robku polskiej heraldyki samorządowej XVI w. Renesans był okresem świetno-
ści miast polskich i był czasem kiedy zasady tzw. żywej heraldyki znane były
elitom intelektualnym miast, posesorom miejscowości, a także stanowiły elemen-
tarny zasób umiejętności złotników, którym powierzano wykonywanie pieczęci
dla władz samorządowych. Do końca XVI w. dla samorządów miejskich tworzo-
no znaki (herby lub wyobrażenia napieczętne), które (zazwyczaj) cechowała
wysoka jakość wykonania, a także ujęcie motywu właściwe dla heraldyki. Niepi-
sane reguły heraldyczne, stosowane w Polsce w XVI w., a obecnie odtwarzane
__________ 20 P. Gołdyn, Samorząd wobec problematyki heraldycznej w latach 1990–2005, s. 74–82. 21 H. Seroka, O problemach współczesnej heraldyki samorządowej, s. 127–135; tegoż, Pod-
stawy rozwoju heraldyki samorządowej III Rzeczypospolitej, „Biuletyn Polskiego Towarzy-
stwa Heraldycznego”, nr 18, 1998 (wrzesień), s. 11–14. 22 P. Dudziński, Stan prac nad współczesną polską heraldyką, s. 115 i nast.
186
na podstawie zachowanych zabytków, uznać należy za wskazówki, którymi
kierować się powinni twórcy współczesnych herbów samorządowych.
Henryk Seroka w rozważaniach na temat sposobów projektowania herbów
podzielił samorządy gminne na dwie grupy według kryterium „przeszłości sfra-
gistycznej”, a de facto według kryterium posiadania praw miejskich przez miej-
scowości gminne (stolice gmin). Historycy zgodnie uznają, że samorządom po-
siadającym tradycje heraldyczne, czyli w tym przypadku spadkobiercom
przedrozbiorowych miast, należy przywracać ich zapomniane znaki. Wzór zna-
ku, utrwalony na dawnej pieczęci miejskiej, powinien stanowić inspirację do
stworzenia nowej stylizacji dawnego symbolu.
Podział gmin, zaproponowany przez heraldyków według sposobów tworze-
nia herbów gminnych (samorządy z „przeszłością miejską” i samorządy „bez
przeszłości miejskiej”), pozostaje w sprzeczności z typologią gmin, opracowaną
według kryteriów administracyjnych. Wykres nr 2 zestawia samorządy gminne
województwa łódzkiego, uprawnione do posługiwania się herbami według kryte-
rium administracyjnego. Warto zwrócić uwagę na zdecydowaną przewagę gmin
wiejskich, których herby de facto decydują o charakterze współczesnej heraldyki
samorządowej Polski centralnej.
Prawodawca wyróżnił powiaty grodzkie, posługujące się herbami miejski-
mi (w województwie łódzkim są to: Łódź, Piotrków Trybunalski i Skierniewice),
gminy miejskie (utworzone wyłącznie z miast np. Łęczyca, Łowicz, Zgierz –
łącznie 18), gminy miejsko-wiejskie (utworzone z miasta i z otaczającego je
obszaru wiejskiego (np. Krośniewice, Warta, Złoczew – łącznie 26) oraz gminy
wiejskie (łącznie 133). W tej ostatnie kategorii z punktu widzenia heraldyka
wyróżnić należy gminy, w których miejscowości gminne były w przeszłości
miastami (np. Jeżów, Piątek, Szczerców, Widawa – łącznie 2623
) oraz takie,
w których miejscowość gminna nie posiadała praw miejskich (np. Góra Świętej
__________ 23 Z tą grupą łączyć można gminę Bedlno, na terenie której leży miejscowość Orłów (Orłów
był w XIV w. miastem) i gminę Wierzchlas, na terenie której leżą miejscowości Kamion
i Toporów (Kamion i Toporów odnotowane jako miasta w XVI w.).
gminy wiejskie 74%
powiaty grodzkie 2%
gminy miejskie 10%
gminy miejsko-wiejskie
14%
Wykres nr 2
187
Małgorzaty, Sędziejowice, Wodzierady – łącznie 107). Procentowy udział tych
dwóch kategorii gmin wiejskich ilustruje Wykres nr 3.
Sposób rozumowania zawarty w wypowiedziach Henryka Seroki na temat
związku dawnych herbów miejskich ze współczesną heraldyką gminną jest
w pełni poprawny w odniesieniu do miast przedrozbiorowych, które szczęśliwie
utrzymały swoje prawa miejskie do czasów nam współczesnych. Jednakowoż
pamiętać należy, że na obszarze Polski centralnej w 1869/1870 r. władze Króle-
stwa Polskiego (Kongresowego) zlikwidowały aż 45 miast24
. Z tychże 45 miej-
scowości zaledwie 16 odzyskało swój dawny status w okresie II Rzeczypospoli-
tej25
.
Uwagi na temat przywracania staropolskich godeł miejskich, zgłoszone
przez Henryka Serokę, dotyczą także tych gmin wiejskich, w których miejsco-
wości gminne – stolice gmin – w przeszłości miały status miasta, ale dziś nie są
miastami. Dla tak uformowanych samorządów – jak utrzymują teoretycy heral-
dyki – należy tworzyć herby dla całej gminy, które możliwie wiernie nawiązy-
wałby do symbolu dawnego miasta, a obecnie – miejscowości gminnej. Tak
sformułowana propozycja dotyka także kwestii ochrony dziedzictwa kulturowe-
go, którego składnikiem są dawne herby miejskie, a historyk projektujący herby
ma obowiązek to dziedzictwo ochronić.
W dyskusji nad propozycją stawiania znaku równości pomiędzy herbem
stolicy gminy, a znakiem całej gminy wybrzmiały słabe głosy sprzeciwu. Wyni-
kały one z przekonania, iż pomiędzy przedrozbiorowym miastem, dziś miejsco-
wością gminną, a całą gminą wiejską o powierzchni zdecydowanie przewyższa-
jącej obszar przedrozbiorowego miasta nie można postawić symbolicznego
znaku równości. Uwagi te najczęściej formułowali samorządowcy, którzy doma-
gali się wyraźnego rozróżnienia symbolu miasta, czyli części gminy od symbolu
całej gminy. Podczas takich dyskusji często pojawiały się propozycje budowania
__________ 24 M. Bandurka, Zmiany administracyjne i terytorialne ziem województwa łódzkiego w XIX
i XX wieku, Łódź 1995, s. 55–56. 25 Tamże, s. 92.
o przeszłości miejskiej
20%
bez przeszłości miejskiej
80%
Wykres 3
188
znaków wielopolowych, czy też wielowątkowych, w których znak miejscowości
gminnej – herb danego miasta – byłby elementem składowym złożonego symbo-
lu. Według takiej logiki zbudowany został herb np. gminy Bedlno (il. nr 4),
utworzony z trzech wież umieszczonych od głowicy herbu, nawiązujących do
wyobrażenia z pieczęci miejskiej Orłowa26
i głowy wołu z kolcem w nozdrzach,
ułożonej od podstawy, odwołującej się do herbu Wieniawa Bedlińskich, poseso-
rów Bedlna. Są także tacy popularyzatorzy herbów, którzy w głowie wołu
z Bedlna chcą zobaczyć tzw. przekaz mówiący. Głowa wołu w tym przypadku
odpowiadać ma słowu „bydło”, a to w sposób oczywisty łączy się z nazwą stoli-
cy gminnej – z Bedlnem. Również godło herbu gminy Wierzchlas łączy lilię –
symbol dawnych miast Kamion i Toporów27
– z godłem szlacheckim Berszten28
(il. nr 5).
Dzięki badaniom nad staropolskimi pieczęciami miejskimi (szczególnie
zintensyfikowanymi po marcu 1990 r.) rozpoznana został przeszłość heraldyczna
większości miast Polski centralnej. Dysponujemy obecnie wiedzą, dzięki której
możliwa jest rekonstrukcja herbów wszystkich miast i prawie wszystkich miej-
scowości gminnych, które w przeszłości były miastami. Ta wiedza w przypadku
niektórych herbów gminnych, wyprowadzonych – jak sądzili ich twórcy –
z przedrozbiorowych godeł miast, stała się podstawą do zakwestionowania po-
prawności używanego godła. Na przykład gmina Drzewica posługuje się herbem
utworzonym z dwóch pasów falowanych od podstawy, symbolizujących rzeki
Brzuśnię i Drzewiczkę oraz korony umieszczonej powyżej pasów (il. nr 6).
Godło tak uformowane oparte zostało na odcisku pieczęci znanym z dokumentu
datowanego na 1778 r.29
Wydaje się, że pieczęć ta nie należała jednak do miasta.
Tym samym za punkt wyjścia do budowania współczesnego znaku gminy Drze-
wica, powiązanego z godłem miasta przedrozbiorowego Drzewica, uczynić nale-
ży obraz biskupa in pontificalibu z ciołkiem poniżej30
. Wydaje się, że w postaci
biskupa dostrzec należy Macieja Drzewickiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego
(1531–1525) herbu Ciołek.
__________ 26 Muzeum Narodowe w Krakowie, Dział rękopisów, sygn. MNK 560 NI 119205-MNK 560
NI 119206; M. Gumowski, Herby miast województwa warszawskiego, Warszawa 1938, s.
40; tegoż, Najstarsze pieczęcie miast polskich XIII i XIV wieku, Toruń 1960, nr 325. 27 Muzeum Narodowe w Krakowie, Dział rękopisów, sygn. MNK 555 NI 118286; W. Wittyg,
Pieczęcie miast dawnej Polski, Kraków 1905–1914, s. 102; T. Olejnik, Pieczęcie i herby
miast ziemi wieluńskiej, Łódź 1971, s. 45–46. 28 Za wzór posłużyć mógł herb Berszten umieszczony na płycie nagrobnej Andrzeja Gaszyń-
skiego w kościele w Wierzchlasie – Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. II, Województwo
łódzkie, pod red. J. Z. Łozińskiego, Warszawa 1954, s. 386. 29 W. Wittyg, Pieczęcie miast dawnej Polski, s. 59. 30 Muzeum Narodowe w Krakowie, Dział rękopisów, sygn. 552 NI 117930; W. Wittyg,
Pieczęcie miast dawnej Polski, Kraków 190–1914, s. 59; H. Seroka, Herby miast małopol-
skich do końca XVIII wieku, Warszawa 2002, s. 204–205.
189
Odtwarzanie herbów na podstawie źródeł sfragistycznych jest domeną he-
raldyki historycznej, a nie heraldyki żywej, właściwej dla „prawdziwych” gmin
wiejskich. Herby gmin wiejskich województwa łódzkiego zbudowane na pod-
stawie dawnych pieczęci miejskich należą de facto do heraldyki miejskiej i były
przedmiotem analizy w ramach studiów nad heraldyką miast Wielkopolski i nad
pieczęciami urzędowymi Polski centralnej31
. Z tego też powodu problematyka
znaków użyczonych gminom przez dawne miasta tylko marginalnie pojawi się
w tu prowadzonych analizach, a w zestawieniu motywów godeł gminnych wy-
stąpi zbiorcza kategoria herbów gmin wiejski wyprowadzonych z godła przedro-
zbiorowego miasta.
Inny problem pojawia się podczas projektowania herbów dla gmin wiej-
skich, których miejscowości gminne tylko niedługo cieszyły się prawem miej-
skim (lokacja zakończona niepowodzeniem), a krótki okres funkcjonowania
samorządu miejskiego tychże nie został potwierdzony źródłami sfragistycznymi.
Dla tych samorządów – co oczywiste – należy zaprojektować nowy herb.
W takiej sytuacji rodzi się pytanie, czy dla gmin wiejskich z miejscowościami
gminnymi z „epizodem miejskim” w historii należy podczas projektowania her-
bu sięgnąć po wyobrażenie muru miejskiego, czyli po jednoznaczny symbol
„miejskości”. Z takim problemem zetknęły się władze gminy Cielądz, Gorzko-
wice i Grabów. Z tych trzech jednostek samorządu terytorialnego jedynie gmina
Grabów ma herb ustanowiony w 2004 r.32
(il. nr 7).
Cielądz był miastem w XVIII w. i z tego powodu do projektu wprowadzo-
ny został mur o konstrukcji odbiegającej od tradycyjnych, średniowiecznych
murów obronnych z blankami. Eksperci Komisji uznali jednak, iż przeszłość
miejska z XVIII w. nie jest dostateczną przesłanką dla wprowadzenia muru do
herbu gminnego Cielądza33
. W tym samym czasie eksperci Komisji zakwestio-
nowali projekt przygotowany dla Gorzkowic. Zbudowany był on z atrybutu św.
Katarzyny i z róż szlacheckiego Poraja. Eksperci w tym przypadku zasugerowali,
aby w herbie gminy Gorzkowice znalazł się mur, symbol nieudanej lokacji mia-
sta.
Tworzenie nowych herbów jest postępowaniem właściwym dla gmin wiej-
skich, których miejscowości gminne w przeszłości nie były miastami. Swobodę
tworzenia herbów (nawet swobodę doboru symboli) ograniczają wskazówki
z przeszłości. Na podstawie obserwacji treści dawnych pieczęci i godeł starych
herbów miejskich(głównie z XVI w.) za Henrykiem Seroką przyjmuje się, że
nowe herby gminne powinny przekazywać komunikat na temat: 1. genezy miej-
__________ 31 M. Adamczewski, Heraldyka miast wielkopolskich do końca XVIII wieku, Warszawa 2000;
tegoż, Pieczęcie urzędowe władz lokalnych z obszaru Polski centralnej, Część 3 Pieczęcie
władz miejskich do 1950 roku, Zgierz 2010. 32 Uchwała nr XXIV/139/2004 Rady Gminy w Grabowie z 29 grudnia 2004 r. 33 Załącznik do uchwały nr 80-1889/O/2013 Komisji Heraldycznej z 24 maja 2013 r.
w sprawie projektów herbu i flagi gminy Cielądz.
190
scowości gminnej, 2. etymologii nazwy gminy, 3. wezwania kościoła para-
fialnego (względnie miejscowego kultu religijnego o zasięgu ponadregional-
nym), 4. założyciela miejscowości gminnej względnie posesorów, którzy
w różnym czasie przyczynili się do rozwoju miejscowości z obszaru gminy,
5. charakterystycznych osiągnięć kultury ludowej. W specyfikacji motywów
znajduje się jeszcze punkt szósty, który zawiera sugestię, aby w uzasadnionych
okolicznościach podczas projektowania herbu odwołać się do wyobrażenia
z dawnej pieczęci gminnej, wykorzystywanej przez samorząd gminny np.
w XIX w.34
Uwagi Henryka Seroki wplecione zostały do rozważań Pawła Dudzińskiego
z 2013 r.35
, obecnego przewodniczącego Komisji Heraldycznej. Katalog treści
nowych herbów gminnych według publikacji z 2013 r. tworzą odwołania do: 1.
genezy miejscowości-siedziby gminy (np. herb jej założyciela), 2. herbów
właścicieli, którzy wnieśli największy wkład w promocję gminy, 3. etymolo-
gii nazwy gminy, 4. świętego patrona kościoła parafialnego, 5. charaktery-
stycznych osiągnięć kultury duchowej lub materialnej oraz 6. symboliki
pieczęci gminnych z XIX w. (tylko w uzasadnionych przypadkach).
Znaczenie ma uwaga Pawła Dudzińskiego na temat herbów gmin wiejskich
o urzędach gminnych zlokalizowanych na obszarze miasta, które – będąc od-
dzielną gminą (miastem) – nie należy do gminy wiejskiej36
. Znawcy z Warszawy
przyjęli, że w takich sytuacjach można tworzyć herb gminny w ścisły nawiązaniu
do godła miasta, które swą nazwę użyczyło gminie wiejskiej.
Warto zwrócić uwagę, iż propozycje Henryka Seroki, zawarte w punktach
od 1 do 4 oraz 6, szczególnie dobrze wypełniają przesłanki prawne z nowelizacji
ustawy o odznakach i mundurach z 1978/1998 r. Można uznać, iż punkty od 1 do
4 oraz 6 łączy twarda przynależność do kategorii „tradycja historyczna miejsca”.
Trudno natomiast bez dyskusji przyjąć, że „charakterystyczne osiągnięcia kultu-
ry ludowej” są elementem „tradycji historycznej miejsca”. Nie ulega wątpliwo-
ści, że należą one do szeroko rozumianej „tradycji miejsca”, ale dyskutować
można – czy są one składnikiem „tradycji historycznej miejsca”. W tej dyskusji
kluczowe znaczenie ma sposób pojmowania historii, a przede wszystkim to, czy
historię rozumieć będziemy w sposób zawężający czy też rozszerzający.
__________ 34 Dla gmin wiejskich z obszaru Polski centralnej ta sugestia ma sens w odniesieniu do pie-
częci gminnych, które w 1915 r. tworzono dla gmin wiejskich na obszarze okupacji austro-
węgierskiej. Pieczęcie te posiadały wyobrażenia staropolskiego herbu ziemskiego. Na ob-
szarze objętym badaniami zinwentaryzowane zostały pieczęcie gminne z hybrydą sieradzką
(il. nr 8) oraz z gwiazdami i pasami sandomierskimi (il. nr 9). Pieczęcie gminne zaprojek-
towane w 1915 r. wykorzystywane były przez samorządy gminne w okresie II Rzeczypo-
spolitej (il. nr 8). 35 P. Dudziński, Stan prac nad współczesną polską heraldyką samorządową, s. 122. 36 Tamże.
191
W wykazie ułożonym przez Henryka Serokę, a także w uzupełnieniach po-
czynionych przez Pawła Dudzińskiego, nie znajdujemy punktu, na temat tworze-
nia godeł gmin wiejskich w nawiązaniu do walorów fizjograficznych gminy.
W okresie przedrozbiorowym rzeki, wzniesienia, a także lasy były motywem
przetwarzanym najpierw w komunikat sfragistyczny (wyobrażenie napieczetne),
a później w przekaz heraldyczny (godło). Treści fizjograficzne (według obecnie
obowiązującej praktyki tworzenia herbów) mogą wystąpić w godle herbowym,
ale stanowić w nim mają przekaz towarzyszący innym obrazom, które powiążą
herb gminny z tradycją historyczną miejsca37
. Nie znaczy to, że eksperci Komisji
bezwarunkowo akceptują w godłach projektowanych herbów symbole, wskazu-
jące na cechy krajobrazu. W opinii na temat projektu herbu gminy Andrespol
znawcy z Warszawy zakwestionowali sens wprowadzenia do jego godła pasów
falowanych, symbolizujących rzeki przepływające przez gminę38
.
Henryk Seroka, Paweł Dudziński, a także inni eksperci Komisji Heraldycz-
nej w sposób stanowczy sprzeciwiają się umieszczaniu w herbach gmin wiej-
skich obrazów, które w wskazywałby na rolniczy charakter dysponenta. Eksperci
utrzymują, iż kłosy zbóż, zielone pola uprawne itp. mogą wystąpić w herbach
prawie wszystkich gmin wiejskich w Polsce, a tym samym herby takie utraciłyby
funkcję jednoznacznej identyfikacji dysponenta.
Henryk Seroka jest historykiem. Jego ustalenia z 1992 i z 1998 r. analizo-
wali historycy i w zaproponowanej formie je zaakceptowali. Jednakowoż herby
są znakami funkcjonującymi zarówno w przestrzeni analizowanej przez history-
ków, jak również badanej przez znawców z innych dyscyplin humanistyki. Dla
badaczy kultury aparat pojęciowy historyka w wielu przypadkach nie jest wy-
starczający. Herb jest elementem składowym, przejawem i wytworem kultury.
Jest także częścią dziedzictwa kulturowego39
grupy ludzi. Otwarte pozostaje
__________ 37 W załączniku do uchwały z 12 grudnia 2008 r. w sprawie herbu gminy Galewice można
przeczytać: …koncepcja… projektu odwołuje się do walorów topograficznych oraz przy-
rodniczych Gminy, czyli do elementów jej współczesności… zgodnie z wymogami ustawo-
wymi, herb jednostki samorządu terytorialnego musi uwzględniać… elementy miejscowej
tradycji historycznej… – Załącznik do Uchwały Nr 8-1463/O/2009 Komisji Heraldycznej
z 12 grudnia 2008 r. 38 …Umieszczenie w podstawie pasa falistego jest nagminnie stosowane w heraldyce samo-
rządowej, przytłaczająca większość gmin w Polsce na swoim terenie ciek wodny, w związku
z tym godło traci walor identyfikacyjny… – Załącznik do uchwały nr 153-1907/O/2013
Komisji Heraldycznej z 20 września 2013 r. w sprawie projektów herbu oraz innych sym-
boli gminy Andrespol. 39 Dziedzictwo kulturowe definiowane jest jako zasób różnych rzeczy, symboli, wartości,
a nawet aktywności osób i grup ludzkich, mocno osadzonych w duchowości, obyczajowo-
ści, a także w historii, które – z uwagi na różną ich wartość dla przyszłości (np. zachowanie
tradycji) – należy otoczyć specjalną opieką, w tym również opieką prawną.
192
pytanie, czy podczas analizy heraldycznej znaków gminnych nie należy (w nie-
których przypadkach) zastosować terminologii właściwej dla znawców kultury40
.
Godła herbów gmin wiejskich województwa łódzkiego najczęściej składają
się z kilku autonomicznych obrazów, za pomocą których budowana jest złożona
opowieść o istotnych zjawiskach czy też faktach charakteryzujących lokalną
społeczność lub terytorium, na którym ludność ta żyje. Sposób budowania ko-
munikatu poprzez mnożenie symboli dominuje wśród godeł gmin wiejskich
województwa łódzkiego, ale nie znaczy to, że w analizowanym zbiorze nie od-
najdziemy znaków skromnych, zbudowanych tylko z jednego przedmiotu heral-
dycznego. Dla heraldyka każde proste godło jest lepsze od godła złożonego.
Wynika to z podstawowej funkcji herbu, który identyfikował dysponenta szybko
i ze znacznej odległości.
Na obszarze województwa łódzkiego funkcjonuje 133 gmin wiejskich,
z których 108 posługuje się własnymi znakami. Motywów herbowych, które
odnotowane zostały na Wykresie nr 4 jest 231. Z prostego przeliczenia wynika,
iż statystyczny herb gminy wiejskiej województwa łódzkiego zbudowany jest
z ponad dwóch różnych motywów. Należy przy tym pamiętać, że np. herb gminy
Dobroń pomieścił w sobie 5 symboli-komunikatów (il. nr 10), a herb gminy
Głowno – 4 (il. nr 11). Prosta budowa godła cechuje herby gmin wiejskich, które
utworzone zostały z symboli posesorów – z herbów szlacheckich lub korporacyj-
nych. Do tej grupy zaliczyć można np. herb gminy Wielgomłyny (il. nr 12).
Pamiętać należy, że wielgomłyński Pobóg Koniecpolskich nie uzyskał jednak
pozytywnej oceny ekspertów Komisji Heraldycznej41
.
Wynik statystyczny wypaczają (obniżają) godła dawnych miast (często
wielowątkowe), które dla uproszczenia zestawienia uznane zostały za symbole
gmin wiejskich o jednym motywie. W herbie miejskim Sokolnik z końca XVIII
w.42
znajdowały się trzy symbole – Oko Opatrzności Bożej, Orzeł Biały i rodowy
Ciołek Stanisława Augusta Poniatowskiego. Po delikatnym retuszu herb miejski
przedrozbiorowych Sokolnik przekształcił się w herb współczesnej gminy So-
kolniki (il. nr 13).
__________ 40 Grzegorz Trafalski (G. Trafalski, Dziedzictwo kulturowe w heraldyce samorządowej na
przykładzie herbów gmin i powiatów Mazowsza Zachodniego – w druku) zaproponował,
aby herby analizować jednocześnie jako wytwór i nośnik dziedzictwa kulturowego.
W związku z tym uznał, iż analizę herbów należy prowadzić według schematu: 1. material-
ne dobra dziedzictwa kulturowego (stroje, budownictwo, narzędzia, przedmioty do zaspo-
kajania potrzeb) i 2. niematerialne dobra dziedzictwa kulturowego (tradycja, religia, folk-
lor, język, sztuka, sposób życia mieszkańców). 41 …Herby rycerskie mogą stanowić… jedynie inspirację do tworzenia herbów terytorialnych.
W przypadku Gminy Wielgomłyny… uwzględniając godło herbu Koniecpolskich należy
wprowadzić… odmianę… Dobrym rozwiązaniem wydaje się… zwielokrotnienie godła… –
Opinia o wzorze herbu Gminy Wielgomłyny z 25 kwietnia 2003 r. 42 M. Adamczewski, Heraldyka miast wielkopolskich, nr 626.
193
Treści godeł gmin wiejskich województwa łódzkiego przedstawię w ukła-
dzie wiodących komunikatów wyodrębnionych z rozbudowanych godeł. Przyją-
łem (nie bez wahania), iż identyfikacja treści, a także układ wiodących komuni-
katów dostosowane będą do ustaleń współczesnej literatury heraldyczno-
historycznej, a przede wszystkim do ustaleń poczynionych przez Henryka Serokę
i Pawła Dudzińskiego. Do propozycji wyżej wymienionych autorów wprowa-
dzone zostały modyfikacje wynikające z regionalizmu heraldyki gminnej woje-
wództwa łódzkiego.
Badania komunikatów zawartych w herbach gmin wiejskich województwa
łódzkiego poprowadzone zostały w grupach: 1. symbole posesorskie, 2. symbo-
le odwołujące się do istotnych epizodów z dziejów gminy, 3. symbole zwią-
zane z etymologią nazwy gminy, 4. symbole utworzone ze znaku przeszłości
miejskiej miejscowości gminnej, 5. symbole (lokalnego) kultu religijnego, 6.
symbole wskazujące na ważny zabytek kultury lub sztuki, 7. symbole wy-
prowadzone z pieczęci gminnej, 8. symbole charakteryzujące treści fizjogra-
ficzne i 9. symbole aktywności zawodowej mieszkańców gminy. Po wypełnie-
niu poszczególnych kategorii danymi liczbowymi powstał Wykres nr 4. Warto
zwrócić uwagę na liczbową przewagę treści posesorskich i odwołań do cech
fizjograficznych poszczególnych gmin. Z pewnym zdziwieniem odnotowałem
stosunkowo niską (piąta pozycja) lokatę przekazów odwołujących się do wezwań
kościołów parafialnych i miejscowych kultów religijnych.
Najliczniejszą grupę symboli ze znaków gmin wiejskich tworzą herby po-
sesorów poszczególnych miejscowości lub kompleksów majątkowych zlokali-
zowanych na obszarze współczesnej gminy. W tej grupie znaków odnaleźć mo-
żemy godła kapituł katedralnych, tj. kapituły gnieźnieńskiej43
(trzy lilie) i ka-
pituły krakowskiej44
(trzy korony) – oraz godła szlachty polskiej45
. Herby
posesorów wskazywały zarówno na założycieli miejscowości, jak również na
__________ 43 Na przykład w godle herbu gminy Chąśno – Uchwała Nr XXIV/111/2009 Rady Gminy
Chąśno (il. nr 14), gminy Goszczanów – Uchwała Nr XX/99/05 Rady Gminy Goszczanów
z 30 marca 2005 roku (il. nr 15) gminy Kocierzew Południowy (il. nr 16), gminy Niebo-
rów – Uchwała nr XL/136/05 Rady Gminy Nieborów z 29 grudnia 2005 5 (il. nr 17) i gmi-
ny Sędziejowice – Uchwała nr XXI/170/12 Rady Gminy Sędziejowice z 28 grudnia 2012 r.
(il. nr 18). 44 Na przykład w herbie gminy Dłutów – Uchwała nr XVIII/69/96 Rady Gminy Dłutów z 9
grudnia 1996 r. w sprawie uchwalenia statutu gminy Dłutów (il. nr 19) i gminy Pabianice –
Uchwałą nr XIX/186/2000 z 4 października 2000 (il. nr 20). 45 Na przykład w herbie gminy Głowno – uchwała nr XXVII/76/04 Rady Gminy Głowno z 12
listopada 2004 r. (il. nr 11 – Roch / Pierzchała / Wieża Głowieńskich), gminy Moszczenica
(il. nr 21 – Jelita Kossowskich, Nałęcz Małachowskich), gminy Nieborów (il. nr 17 – Tra-
by Radziwiłłów, gminy Rusiec (il. nr 22 – Pobóg Koniecpolskich), gminy Wola Krzyszto-
porska – Uchwała nr XLVIII/316/2006 Rady Gminy w Woli Krzysztoporskiej z 11 kwiet-
nia 2006 r. (il. nr 23 – Nowina Krzysztoporskich), gminy Zgierz (il. nr 24 – Bończa
przypisywana Chylińskim – Uchwała XX/228/96 Rady Gminy Zgierz w sprawie zmiany
w statucie gminy Zgierz).
194
osoby (fizyczne lub prawne), których działania w okresie po lokacji przyczyniły
się do podniesienia znaczenia miejsca. Herb dawnego właściciela w herbie
współczesnej gminy wiejskiej jest szczególnym komunikatem na temat historii.
Do grupy symboli tu omawianych zaliczyć należy także Orła Białego46
. Jego
obecności w herbach gmin wiejskich nie można uzasadnić regułami heraldycz-
nymi.
Herby posesorów pojawiają się w znakach gmin wiejskich województwa
łódzkiego zarówno jako jedyny przedmiot heraldyczny, jak również jako element
składowy w godłach złożonych z kilku obrazów. Stanowisko ekspertów Komisji
Heraldycznej w sprawie godeł szlacheckich w herbach gminnych, wyrażone na
przykład w opinii na temat herbu gminy Wielgomłyny (il. nr 12), przyczyniło się
do tego, że w obecnie tworzonych godłach gmin wiejskich herby szlacheckie
współtworzą znaki, a nie są ich jedynym tworzywem. Stanowisko ekspertów
Komisji w tej sprawie wynika z przekonania, iż akceptacja dla praktyki przeno-
szenia godeł posesorskich w niezmienionej postaci do herbów gminnych przy-
czyni się do upodobnienia heraldyki samorządowej do heraldyki kapituł kate-
dralnych lub do heraldyki szlacheckiej. Zmiany istniejącego godła kapituły
katedralnej lub godła szlacheckiego, postulowane przez ekspertów Komisji (np.
usunięcie jego części, zwielokrotnienie symbolu podstawowego, czy też połą-
czenie go z innymi obrazami), nazywane jest uszczerbieniem herbu.
Dla gmin wiejskich województwa łódzkiego tworzone są niekiedy godła
z symbolami wskazującymi na wydarzenia historyczne, związane z terenem
gminy. Radni gmin wiejskich doceniali potencjał heraldyczny, tkwiący zarówno
w wielkich wydarzeniach politycznych, jak również w faktach związanych tylko
z obszarem gminy.
W przypadku gmin wiejskich, których miejscowości gminne były miastami,
ale ślad tej „miejskości” nie zachował się źródłach sfragistycznych, ważnym
przekazem heraldycznym są mury obronne. Informują one o lokacji miejskiej
miejscowości gminnej (fakt historyczny), która wyróżniła tę gminę wiejską spo-
śród podobnych 133 jednostek samorządu terytorialnego. Mury obronne w her-
bach gminy Grabów (il. nr 7) i gminy Rusiec47
(il. nr 22) są komunikatem na
temat przeszłości miejscowości gminnej, a nie informacją o ustroju gminy.
W herbach gmin wiejskich województwa łódzkiego odnaleźć można sym-
bole, które odwołują się do starć zbrojnych związanych z powstaniami narodo-
wymi48
lub z wojnami światowymi. Kosy bojowe kosynierów z 1863 r. odnaleźć
można w herbie gminy Sędziejowice (il. nr 18). Projektujący herb gminy Lu-
bochnia (il. nr 27) wspomnienie o powstaniu styczniowym zawarł w podziale
__________ 46 Na przykład w herbie gminy Ostrówek (il. nr 25), gminy Rokiciny (il. nr 26). 47 Uchwał nr III/18/90 Rady Gminy w Ruścu z 29 czerwca1990 r. 48 M. Adamczewski, W sprawie upamiętnienia powstania styczniowego z 1863–1864 r. we
współczesnych herbach samorządów województwa łódzkiego, „Rocznik Łódzki”, t. LX
(2013), s. 35 i nast.
195
tarczy herbowej (przypominającej herb Królestwa Polskiego z pieczęci władz
powstańczych) i w skrzyżowanych krojach kos w podstawie tarczy. Dwie szable
skrzyżowane w podstawie tarczy w herbie gminy Brzeziny mają przypominać
o starciach powstańczych oraz o walkach stoczonych w pobliżu Brzezin w po-
czątkowym okresie I wojny światowej (il. nr 28).
Uważna lektura uzasadnień do niektórych znaków gminnych pozwala
ujawnić głęboko zaszyfrowane przekazy na temat wydarzeń historycznych. Logo
gminy Godzianów (il. nr 1) i jego rozbudowane uzasadnienie są w tym przypad-
ku szczególnie dobrymi przykładami. Ukryty przekazu symboliczny na temat
historii miejsca ustalić można także po przeczytaniu uzasadnienia do herbu gmi-
ny Dmosin49
(il. nr 29). Krzyż „trójlistny”, umieszczony w pierwszym polu
herbu, według projektującego herb ma oznaczać walki powstańcze z 1863 r.
i mogiły poległych.
Ważny fakt historyczny – średniowieczne sądy królewskie – zdecydował
o budowie i treści herbu gminy Dobryszyce50
(il. nr 30). Waga, umieszczona
w przejeździe wieży, stojącej w Dobryszycach jeszcze w połowie XVI w., ozna-
cza wymiar sprawiedliwości, ważnie racji uczestników postępowania przed są-
dem królewskim, wyrokującym w średniowieczu m.in. w Dobryszycach.
Opowieści z pogranicza historii, kultu religijnego i miejscowych legend
zdecydowały o budowie herbów gminy Kluki51
(il. nr 31) i gminy Domaniewi-
ce52
(il. nr 32). Dąb i lilia w herbie gminy Kluki przypominają opowieść o kró-
lowej Jadwidze, która w podczas burzy schroniła się w obozie cygańskim, rozło-
żonym pod dębem. Lilia i gwiazdy Celestów, rajców krakowskich w herbie
gminy Domaniewice odwołują się do legendarnych okolicznościach ufundowa-
nia domaniewickiego sanktuarium NMP.
Elementem składowym tradycji historycznej gmin wiejskich są ich nazwy
administracyjne. Brzmienie niektórych nazw prowokuje projektujących herby do
budowania tzw. symboli mówiących. Są one specyficzną formą rebusów heral-
dycznych, w których (za pomocą obrazu skojarzonego z nazwą gminy) zawarty
jest przekaz identyfikujący gminę poprzez jej nazwę. Symbole mówiące podzie-
lić można na przekazy o jednopłaszczyznowym komunikacie i na przekazy zło-
żone.
W herbie gminy Grabica odnajdujemy rysunek heraldycznie uproszczonego
grabu (il. nr 33). W tym przypadku godło jest nośnikiem prostego komunikatu –
nazwa gminy zawarta jest w nazwie przedmiotu heraldycznego na polu tarczy.
Również dominujący liść klonu w herbie gminy Klonowa (obok podkowy) prze-
__________ 49 Uchwała nr XXX/131/98 Rady Gminy Dmosin z 10 czerwca 1998 r. 50 Uchwała nr XXVIII/131/98 Rady Gminy Dobryszyce z 31 maja 1998 r. 51 Uchwała nr 40/XXIV/05 Rady Gminy Kluki z dnia 17 listopada 2005 roku w sprawie
uchwalenia herbu, flagi i pieczęci urzędowej gminy Kluki, „Dziennik Urzędowy Woje-
wództwa Łódzkiego”, r. 2005, nr 355, poz. 3204. 52 Uchwała Nr XXV/121/05 Rady Gminy Domaniewice z 30 czerwca 2005 r.
196
kazuje czytelną informację o nawie jednostki samorządu terytorialnego53
. Bar-
dziej złożony przekaz mówiący wypełnia pole tarcz herbów gmin Góra Świętej
Małgorzaty (il. nr 34) i Świnice Warckie (il. nr 35). Godłem Góry Świętej Mał-
gorzaty54
jest wyobrażenie patronki miejscowego kościoła parafialnego – św.
Małgorzaty i góry, na której kościół parafialny został wzniesiony. Wezwanie
kościoła parafialnego (św. Małgorzata) i ukształtowanie powierzchni (góra)
przekształciły się w nazwę gminy. Zatem godło gminy Góra Świętej Małgorzaty
przekazuje treści religijne, fizjograficzne, a także zawiera w sobie nazwę gminy.
W przypadku Świnic Warckich55
głowa dzika i pas falowany odwołują się do
nazwy gminy – dzika świnia i rzeka Warta – ale także nawiązują do Jakuba
Świnki, herbu Świnka, arcybiskupa gnieźnieńskiego uznawanego za założyciela
miejscowości.
Kolejną pozycję w Wykresie nr 4 stanowią „znaki miast”. Pod tym poję-
ciem kryją się: 1. przedrozbiorowe herby miast, które w ramach regulacji
prawnych z marca 1990 r. przekształciły się w herby gmin wiejskich i 2.
części herbów współczesnych miast, które w znaku gminy wiejskiej wskazu-
ją na jej nazwę, a także na miejscowość, w której znajduje się urząd gminny.
W herbach 22 gmin wiejskich województwa łódzkiego, których miejsco-
wości gminne w przeszłości posiadały prawa miejskie dostrzec można elementy
pochodzące z przedrozbiorowych herbów miejskich56
. Proces tworzenia tychże
22 herbów gminnych polegał na przekształceniu wyobrażeń dawnych pieczęci
miejskich w godła herbów gmin wiejskich. Powyższe uproszczenie, uprawnione
na gruncie teorii heraldycznej i praktyki tworzenia herbów dla gmin wiejskich
województwa łódzkiego z miejscowościami gminnymi o przeszłości miejskiej,
można w kilku przypadkach zakwestionować.
Projektujący herb gminy Piątek (il. nr 36) odwołał się do pieczęci miejskiej
Piątku z XVI w.57
Wyobrażenie tej pieczęci – wybitnie nieheraldyczne – należało
przetworzyć w wypowiedź heraldyczną, przy czym swoboda tworzenia znaku
była w tym przypadku ograniczona. Na podstawie pieczęci podobnych do stem-
pla uniejowskiego powstały wcześniej herby miejskie Uniejowa i Skierniewic.
Piątek, tak jak przywołane Uniejów i Skierniewice, należał do kapituły gnieź-
__________ 53 Uchwała nr XIV/96/96 Rady Gminy w Klonowej z 15 lutego 1996 r. w sprawie uchwalenia
statutu gminy. 54 Uchwała nr 85/XIV/2004 Rady Gminy Góra św. Małgorzaty z 12 marca 2004 r. 55 „Dziennik Urzędowy Województwa Łódzkiego”, r. 2005, nr 300, poz. 2819. 56 Są to gminy Bedlno, Będków, Białaczów, Bielawy, Bolesławiec, Bolimów, Burzenin,
Dąbrowice, Inowłódz, Jeżów, Lutomiersk, Lututów, Nowa Brzeźnica, Oporów, Parzęczew,
Piątek, Rozprza, Sokolniki, Szczerców, Ujazd, Widawa i Wierzchlas. 57 Archiwum Akt Dawnych w Warszawie, Archiwum Piłsudskich-Giniatowiczów, sygn. 474–
475; Muzeum Narodowe w Krakowie, Dział rękopisów, sygn. 561 NI 119308-561 NI
119309; M. Adamczewski, Heraldyka miast wielkopolskich, nr; B. 475;tegoż, O pieczęci
miejskiej Uniejowa z pierwszej połowy XVI w., „Biuletyn Uniejowski”, t. I (2012), s. 157
i nast.
197
nieńskiej. Dla większości miast kapituły gnieźnieńskiej kanonicy katedralni
z Gniezna kazali w 1. połowie XVI w. wyrzeźbić podobne pieczęcie. Dla gminy
Piątek z tego powodu stworzona musiała być taka wersja znaku, która nawiązy-
wałby do obrazu z szesnastowiecznej pieczęci miejskiej Piątku i jednocześnie
byłby inna od herbów Uniejowa i Skierniewic.
Negatywną opinię na temat herbu gminy Burzenin (il. nr 37) wydali
w 2003 r. eksperci Komisji Heraldycznej. Uwagi krytyczne dotyczyły prze-
kształcenia wyobrażenia z pieczęci miejskiej Burzenina z XVI w., na której
znajdowały się krzyż równoramienny i pęknięte koło – atrybut św. Katarzyny,
w godło gminne zbudowane z krzyża równoramiennego i odmienionej róży Pora-
ja. Spór pomiędzy radnymi gminy Burzenin i ekspertami Komisji dotyczył tego,
czy herb miejski ukształtowany w XVI w., odwołujący się do piętnastowieczne-
go wezwania kościoła parafialnego w Burzeninie (Święty Krzyż, św. Katarzyna),
należy powtórzyć w niezmiennej postaci we współczesnym herbie gminnym, czy
też można odmienić go w taki sposób, aby lepiej oddawał późniejszą historię
Burzenina i jego kościoła. Pstrokońscy, posesorzy Burzenina, pieczętujący się
Porajem przyczynili się do zmiany wezwania kościoła w Burzeninie. Do jego
średniowiecznych opiekunów – Świętego Krzyża i św. Katarzyny – dodali św.
Wojciecha, pieczętującego się według tradycji tak jak oni Porajem. Krzyż i od-
mieniony Poraj we współczesnym herbie gminy Burzenin tworzył – według
radnych – logiczną opowieść łączącą Pstrokońskich, dawnych posesorów ze św.
Wojciechem, także Poraitą i obecnym współpatronem kościoła w Burzeninie.
Trzeci przykład dotyczy herbu gminy Szczerców (il. nr 38), w którym zna-
lazły się wieża (być może dzwonnica), pochodząca z pieczęci miejskiej Szczer-
cowa z XVI w.58
oraz atrybuty świętych patronów szczercowskiego kościoła
parafialnego – miecz św. Pawła i klucz św. Piotra. Przekaz dopełniała królewska
litera „K”, symbolizująca udział Kazimierza Wielkiego w lokacji miejskiej
Szczercowa. Poszerzenie komunikatu z XVI w. (wieża) o treści szczególnie
indywidualizujące symbol (atrybuty świętych, litera królewska) można uznać za
rozwiązanie słuszne. Znak Szczercowa w rozbudowanej postaci uzyskał też
pozytywną opinie ekspertów Komisji Heraldycznej59
. Jednakowoż nie można
zapomnieć, iż ci sami eksperci Komisji Heraldycznej w innym miejscu jedno-
znacznie opisali procedury budowania herbu gminnego na podstawie wyobraże-
nia pieczęci staropolskiej. Zalecenia te przedstawili w opinii na temat herbu
gminy Ujazd60
. Uznali wówczas, iż znaku miejskiego z przeszłości nie należy
poprawiać.
__________ 58 M. Adamczewski, Heraldyka miast wielkopolskich, nr B. 661. 59 Załącznik do uchwały nr 97-926/O/2004 w sprawie projektów herbu, flagi i pieczęci gminy
Szczerców. 60 …Komisja stoi… na stanowisku, że nie należy „poprawiać” i uzupełniać historycznego
herbu miasta, który… jako pamiątka po dawnej miejskości Ujazdu ma stać się herbem gmi-
198
W herbach gmin wiejskich Łęczyca61
(il. nr 39) i Łowicz (il. nr 40) znaleźć
można symbole nawiązujące do herbu miasta, w którym zainstalowane zostały
wiejskie urzędy gminne. O związkach gminy wiejskiej Łęczyca z Łęczycą
świadczą wzgórze heraldyczne i dwa ptaki występujące w herbie miejskim obok
trzech wież i trębacza. Z herbu Łowicza pochodzi pelikan, który w herbie gminy
wiejskiej Łowicz góruje nad pasem falowanym symbolizującym rzekę Bzurę.
W herbie miejskim Łowicza zobaczyć możemy dwa pelikany zwrócone ku sobie
grzbietami i roślinę pomiędzy nimi.
W 2012 r. podjęta została uchwała w sprawie herbu gminy Tomaszów Ma-
zowiecki62
(il. nr 41). Projektujący wykorzystał godło miejskie Tomaszowa
Mazowieckiego, siedziby gminy wiejskiej i uzupełnił je o symbol roślinny –
gałąź dębową. Przykład Tomaszowa jest o tyle ciekawy, że wokół herbu miej-
skiego zbudowany został system trzech znaków samorządów – znak gminny,
znak miejski i znak powiatowy – które oparte są na wyobrażeniu szlacheckiego
Rawicza.
Czwarty przykład związany z kwestią występowania symboli miasta-
siedziby gminy w godłach gmin wiejskich jest kontrowersyjny. Herb gminy
wiejskiej Zduńska Wola63
(il. nr 42) może nawiązywać do zapomnianego herbu
miejskiego Zduńskiej Woli64
(trzy pszczoły) lub też może być odczytany jako
przekaz na temat dominującej aktywności zawodowej mieszkańców gminy
(pszczelarstwo). Obie te interpretacje znajdujemy w uzasadnieniu merytorycz-
nym do herbu.
Treści religijnej – kolejny motyw wykorzystywany do tworzenia herbów
samorządowych – występują w wielu znakach gmin wiejskich województwa
łódzkiego. W godłach o złożonej strukturze przekaz religijny zazwyczaj dominu-
je nad pozostałymi treściami. Przewaga treści religijnych nad innymi akcentowa-
na jest w godle herbowym zazwyczaj poprzez układ obrazów. Symbole religii
lub kultu umieszczane są w zaszczytnych polach tarczy – od głowicy lub od
prawej pobocznicy (według terminologii heraldycznej). Taki układ godeł szcze-
gólnie dobrze oddają herby gmin Dmosin (il. nr 29) i Lubochnia (il. nr 27).
W tych przypadkach podziały tarczy wyznaczały przestrzenie zaszczytne i pola
drugorzędne. W jednopolowych tarczach znaki o treściach religijnych wypełnia-
ły przestrzenie górne lub skrajne prawe (według terminologii heraldycznej). Za
przykład posłużyć może herb gminy Wola Krzysztoporska (il. nr 23), w której
ny Ujazd… – Załącznik do uchwały nr 34-715/O/2003 w sprawie projektów herbu, flagi
i pieczęci gminy Ujazd. 61 Uchwała nr XVIII/100/2004 Rady Gminy w Łęczycy z 27 kwietnia 2004 r. 62 Uchwała nr XVII/103/12 Rady Gminy Tomaszów Mazowiecki z 23 lutego 2012 r. 63 Szerzej o herbie gminy wiejskiej Zduńska Wola – zob. M. Adamczewski, Herb gminy
(wiejskiej) Zduńska Wola, „Biuletyn Szadkowski” – w druku. 64 Szerzej o herbie miejskim Zduńskiej Woli – zob. M. Adamczewski, Znak miejski Zduńskiej
Woli, „Biuletyn Szadkowski” – w druku.
199
Oko Opatrzności góruje nad Nowiną Krzysztoporskich. Przewagę treści religij-
nych w godle gminnym mogą podkreślać proporcje poszczególnych obrazów
współtworzących godło. Ten sposób budowania godła (przy jednoczesnym
uwzględnieniu rangi przestrzeni tarczy herbowej) zastosowany został podczas
projektowania herbu gminy Drużbice (il. nr 43). Święty Marcin z gęsią, będącą
atrybutem patrona, góruje nad pomłością Nałęcza – symbolem posesorskim –
rozmiarami i rangą miejsca, w którym umieścił go projektujący herb. Nie bez
znaczenia dla wypowiedzi heraldycznej jest kolejność symboli religijnych
w godłach odwołujących się do kilku patronów. Na przykład w godle gminy
Aleksandrów (il. nr 44) lilia – symbol NMP – umieszczona została w przestrzeni
bardziej zaszczytnej niż klucze św. Piotra i miecz św. Pawła.
Przekaz religijny, obecny w symbolice gminnej, analizować można na
dwóch płaszczyznach. Pierwszą płaszczyznę tworzą okoliczności, które zadecy-
dowały o wyborze „właściwego” świętego na motyw herbu, a płaszczyznę drugą
– sposób przedstawienia świętego w konwencji heraldycznej. Na decyzję
w sprawie wyboru „właściwego” patrona wiejskiej wspólnoty gminnej
i o umieszczeniu go na polu tarczy herbu gminnego wpływ mają trzy czynniki.
Są to: 1. istnienie lokalnego ośrodka kultu religijnego (sanktuarium) o zasię-
gu wykraczającym poza granice jednej parafii, 2. funkcjonowanie na obsza-
rze gminy kościoła parafialnego o szczególnym znaczeniu, 3. względna
„równowaga” pomiędzy kilkoma kościołami parafialnymi, zlokalizowanymi
na obszarze jednej gminy. Dla większości gmin wiejskich, w których powsta-
wały herby o godłach odwołujących się do treści religijnych, źródłem inspiracji
były wezwania kościołów parafialnych. Pamiętać należy, że decyzja o wskazaniu
patrona parafii była w przeszłości kompromisem pomiędzy rozwojem życia
religijnego, oczekiwaniami fundatora kościoła, postulatami posesora gruntu, na
którym wznoszono świątynię i wreszcie przemyśleń zwierzchników diecezji,
uczestniczących w akcie konsekracji kościoła. Tym samym nam współczesna
decyzja o wyborze świętego patrona na znak gminny – obok przesłanek religij-
nych – upamiętnia dyskusje z przeszłości na temat sieci parafialnej i szczególnie
atrakcyjnych świętych.
Druga płaszczyzna obserwacji dotyczy realizacji plastycznej podjętej decy-
zji na temat budowania godła gminnego o treści religijnej. Herby budowane są
z obrazów uproszczonych zastępujących przedmioty, osoby lub idee. Z tego też
powodu przedstawienie postaci świętych może być realizowane poprzez umiesz-
czenie w godle całej postaci patrona, albo atrybutów świętego, które dobrze
zastępują jego „portret”. Pełne postacie patronów z atrybutami znajdujemy np.
w godłach gminy Drużbice – św. Marcin (il. nr 43) i Rząśnia65
– święci Mateusz
i Maciej (il. nr 45). Symbole, przedmioty i atrybuty świętych występują np.
__________ 65 Uchwała nr XXXI/218/2010 z 24 maja 2010 r. Rady Gminy w Rząśni.
200
w herbach gminy Ręczno – św. Stanisław (il. nr 46) i Maków66
– św. Wojciech
(il. nr 47).
Na marginesie obserwacji na temat obecności świętych w symbolice gmin-
nej podjąć można studia nad religijnością lokalnych społeczności, a dokładnie
nad religijnością wybranych władz poszczególnych gmin oraz nad gotowością
wspólnot gminnych do przenoszenia treści religijnych w przestrzeń publiczną.
Herby trzech gmin wiejskich z obszaru województwa łódzkiego zbudowane
zostały z symboli i z obrazów, które odwołują się do miejsc kultu religijnego
o zasięgu ponadregionalnym. Herb gminy Domaniewice (il. nr 32) zawiera sym-
bole wskazujące na sanktuarium NMP w Domaniewicach67
. Lilia informuje
o wezwaniu kaplicy – Narodzeniu NMP, a trzy gwiazdy z herbu Jakuba i Woj-
ciecha Celestów wskazują na fundatorów kaplicy68
. Do budowy herbu gminy
Gidle69
wykorzystano obraz figurki NMP czczonej w sanktuarium w Gidlach
i dwie lilie symbolicznie poświadczające dziewictwo Bogarodzicy. Przekaz
religijny omawianego herbu uzupełniony został o wyobrażenie herbowej róży
Poraja Gidelskich. Trzeci herb gminy wiejskiej województwa łódzkiego odwołu-
jący się swym godłem do sanktuarium o zasięgu ponadregionalnym stworzony
został dla gminy Łęki Szlacheckie70
(il. nr 48). W tym przypadku lilia oraz
wzgórze heraldyczne tworzą komunikat na temat sanktuarium NMP na Pociesz-
nej Górce. Godło gminy Łęki Szlacheckich zbudowano, tak aby skojarzenie
przedmiotów z godła prowadziło do obiektu kultu (lilia – NMP) i do miejsce
jego odbywania (wzgórze, góra – Pocieszna Górka).
Być może w nieodległej przyszłości powstanie czwarty herb gminy wiej-
skiej województwa łódzkiego, którego godło wskazywać będzie na miejsce kultu
religijnego o zasięgu ponadregionalnym. W 2010 r. podjęte były prace nad her-
bem gminy Poświętne. Projekt herbu gminnego wyprowadzony zostały z symbo-
liki NMP (lilia), Jezusa (róża o pięciu czerwonych płatkach) i św. Józefa (lilia).
Przesłanką determinującą treść godła gminy Poświętne jest sanktuarium Matki
Bożej Świętorodzinnej w Studziannie i obraz Świętej Rodziny71
. Postacie z obra-
zu Świętej Rodziny – NMP, Jezus i św. Józef – zastąpione zostały kwiatami,
__________ 66 Uchwała nr XXVII/142/97 Rady Gminy Maków z 14 listopada 1997 r. w sprawie ustano-
wienia herbu, pieczęci urzędowych oraz flagi z herbem i barw gminy Maków. 67 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. II Województwo łódzkie, pod red. J. Z. Łozińskiego,
Warszawa 1954, s. 120–121. 68 Corpus inscriptionum Poloniae, t. V Województwo skierniewickie, pod red. R. Rosina,
Zeszyt 1 Skierniewice i region, wyd. A. Szymczakowa, Warszawa-Łódź 1991, nr 87. 69 Uchwała nr 103/XVII/99 Rady Gminy Gidle z 30 grudnia 1999 r. 70 Uchwała nr XXXIV/162/09 Rady Gminy Łęki Szlacheckie z 29 grudnia 2009 r. 71 W. Nater, Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziennie-Poświetnem w diecezji
sandomiersko-radomskiej. Kustosze: księża Filipini. Przewodnik, Studzianna-Poświętne
1989; W. Nater, S. Stanik, Dzieje Sanktuarium Matki Boskiej Świętorodzinnej w Stodzian-
nie, Studzianna 1992; Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej. Studzianna-Poświętne,
Wrocław 2006.
201
które w ogólnym języku symboli (zaakceptowanym przez heraldykę) zastępują
wyobrażenia tychże postaci. Projekt herbu nie został zaakceptowane przez wła-
dze gminy i przez księży, konsultujących prace heraldyczne władz gminnych.
W dyskusji pojawiły się uzasadnione głosy, aby w herbie gminy Poświętne zna-
lazły się treści wskazujące na żołnierzy majora Hubala72
.
Interesującą grupę godeł gmin wiejskich tworzą znaki odwołujące się do
ważnych zabytków lub do przejawów kultury ludowej. W grupie godeł inspiro-
wanych zabytkami – detalami architektonicznymi lub charakterystycznymi
obiektami – wyróżnić należy znak gminy Zapolice (il. nr 49), w którym umiesz-
czono „bazyliszka” ze Strońska, a także znak gminy Pątnów (il. nr 50) z zega-
rem słonecznym z pałacu w Kamionce.
W tu prowadzonych rozważaniach można także uwzględnić obrazy świę-
tych, które wykorzystane zostały do tworzenia godła gminnego. Na przykład
postać św. Małgorzaty z mieczem i palmą męczeństwa w herbie gminy Góra
Świętej Małgorzaty (il. nr 34) nawiązuje wprost do obrazu patronki z kościoła
parafialnego w Górze Świętej Małgorzaty.
W znakach gmin wiejskich sporadycznie odnajdujemy motywy właściwe
dla sztuki ludowej. Pasy w logo herbowym gminy Godzianów(il. nr 1) – według
uzasadnienia merytorycznego do projektu herbu – nawiązują do pasiaka miesz-
kańców wsi dawnego Księstwa Łowickiego. Sztuka ludowa – wycinanki łowic-
kie – zainspirowały twórcę znaku gminy Zduny73
(il. nr 51). Oprócz odniesienia
do kultury ludowej godło gminne Zdun jest także nośnikiem treści na temat ak-
tywności mieszkańców wsi otaczających Zduny. W uzasadnienie do herbu znaj-
duje się informacja o wycinankarstwie prężnie rozwijającym się w tym rejonie.
Fragment godła przedrozbiorowego województwa sandomierskiego – pasy
przemiennie czerwone i białe – umieszczony został w herbie gminy Sławno (il.
nr 52). Pasy znajdują się w przestrzeni mniej zaszczytnej dwupolowej tarczy
herbowej (pole drugie). Przestrzeń bardziej dostojną (pole pierwsze) wypełniła
lilia symbolizująca NMP. Inspirację do tak przygotowanego projektu herbu gmi-
ny Sławno stanowiły pieczęci, które w 1915 r. wykonywane były dla gmin na
obszarze przejętym przez administrację austo-węgierską po ustępujących Rosja-
nach (il. nr 8, 8a, 9). Projektujący herb gminy Sławno w 2006 r. zwrócili uwagę
na wówczas nieznany epizod polskiej heraldyki samorządowej. Odkryli i opisali
zinstytucjonalizowane działanie austro-węgierskich władz okupacyjnych, w pełni
akceptowane przez okupowanych, zmierzające do zbudowania systemu znaków
gminnych opartych na symbolach ziemskich z okresu przedrozbiorowego. Pie-
częcie gminne z herbami ziemskimi, wykonane w 1915 r., stosowane były przez
urzędy gminne w okresie II Rzeczypospolitej (il. nr 8a). W II Rzeczypospolitej
__________ 72 Za takim rozwiązaniem przemawiają działania prowadzone przez hubalczyków na obszarze
gminy Poświętne, związek Ludwika Muchy, księdza z sanktuarium z oddziałem majora
Hubala oraz symboliczny udział hubalczyków w pasterce 1939 r. w sanktuarium. 73 Uchwała nr XIV/59/96 Rady Gminy w Zdunach z 15 lutego 1996 r.
202
w gminach, leżących niegdyś w strefie wpływów austro-węgierskich, wykony-
wane były nowe tłoki na wzór stempli zaprojektowanych w 1915 r.
W godłach herbów gmin wiejskich województwa łódzkiego treści topogra-
ficzne zaszyfrowane są w obrazach przedstawiających: 1 rzeki przepływające
przez tereny gminy, 2. wzgórza wyraźnie wyróżniające się równinnym
(w zasadzie) krajobrazie środkowopolskim, 3. lasy lub pojedyncze drzewa,
4. obrazy budowli istniejących w rzeczywistości (np. obrazy kościołów o roz-
poznawalnym kształcie). Według orzeczeń ekspertów Komisji Heraldycznej
symbole o treściach fizjograficznych są pomocniczymi składowymi herbów
gminnych.
Z uwagi na wieloznaczność symboli fizjograficznych, a także z powodu
występowania nazw miejscowości gminnych utworzonych od cech krajobrazu,
przekaz fizjograficzny niekiedy był wypowiedzią identyfikującą nazwę dyspo-
nenta herbu (tzw. herb mówiący). Takie rozwiązanie zostało zasygnalizowane
w opisach herbów gminnych np. Góry Świętej Małgorzaty, Grabicy czy Świnic
Warckich.
Pas falowany lub dwa pasy falowane, symbolizujące rzekę lub rzeki
umieszczane są w dolnej części herbu. Takie rozwiązanie podpowiada logika
narracji heraldycznej. Obraz heraldycznej rzeki w herbach gminnych stanowi
część opowieści na temat gminy, a tę opowieść uszczegóławiały ważniejsze
symbole, umieszczane w przestrzeniach zaszczytnych, czyli powyżej pasa falo-
wanego. Nie można także w rozważaniach na temat lokalizacji pasów falowa-
nych pominąć fizycznej właściwości wody, która w warunkach naturalnych
wypełnia zagłębienia. W przypadku heraldyki takim „naturalnym” zagłębieniem
jest dolna część tarczy herbowej, czyli jej podstawa. Decyzja o umieszczeniu
w herbie symbolu rzeki jest zazwyczaj podyktowana świadomym wyborem
dysponenta znaku, który wynika ze znaczenia cieku wodnego dla życia miesz-
kańców gminy.
Obraz heraldycznej rzeki może być złączony w herbie gminnym
z wyobrażeniem napędowego koła młyńskiego. Takie rozwiązanie znajduje się
w herbie gminy Łubnice74
(il. nr 53). W tym przypadku przekaz fizjograficzny
wzbogacony został o informacje na temat aktywności gospodarczej (liczne mły-
ny wodne na rzece Prośnie) oraz na temat zdarzenia historycznego, związanego
z terenem współczesnej gminy (zjazd Władysława Jagiełły z książętami śląskimi
w Łubnicach w 1397 r.).
W sposób szczególny dwie rzeki przepływające przez teren gminy – Wartę
i Widawkę –przedstawiono w znaku Zapolice z 1990 r.75
(il. nr 49). Dolną część
symbolu gminnego tworzy przestrzeń zabarwiona na czarno z dwoma błękitnymi
__________ 74 Uchwała nr XXIX/135/2005 Rady Gminy w Łubnicach z 27 kwietnia 2005 r. w sprawie
przyjęcia projektu wzoru herbu, pieczęci i flagi Gminy Łubnice. 75 Uchwała nr III/22/90 Rady Gminy Zapolice z 5 września 1990 r. w sprawie zatwierdzenia
herbu gminy.
203
pasami oddającymi topograficzne przedstawienie miejsca, w którym Widawka
wpada do Warty. Rzeki w znaku gminnym Zapolic, a szczególnie Warta – obok
komunikatu fizjograficznego – jest nośnikami treści historycznych. Na prawym
brzegu Warty w okolicach Strońska wzniesione zostały umocnienia, w oparciu
o które we wrześniu 1939 r. zorganizowana została obrona polska.
Specyficzny przekaz symboliczny, odwołujący się do walorów turystycz-
nych związanych ze zbiornikiem Jeziorsko, odnajdujemy w herbie gminy Pęcz-
niew (il. nr 54). Także niezwykłe rozwiązanie heraldyczne przyjęto podczas
projektowania herbu „Zielone Źródła”, którym posługuje się gmina Kodrąb76
.
Herb wskazuje na cztery źródła zlokalizowane na obszarze gmina i na dział
wodny.
Heraldycznym rzekom w herbach gmin wiejskich województwa łódzkiego
ustępują wyobrażenia wzniesień czy obrazy wzgórz. Takie zestawienie nie jest
dziwne. Równinne ukształtowanie powierzchni Polski centralnej powoduje, iż
wypiętrzenia pojawiają się sporadycznie. W herbach gmin Góra Świętej Małgo-
rzaty (il. nr 34), Łęczyca (il. nr 39) i Łęki Szlacheckie (il. nr 48) heraldyczne
wzgórza zawierają ładunek symboliczny wykraczający poza komunikat fizjogra-
ficzny.
Podziały pola tarczy herbowej mogą odwoływać się do przeszłości admini-
stracyjnej współczesnej miejscowości gminnej. Na przykład w herbie gminy
Biała zobaczyć możemy pasy skośne i szablę szlachecką77
. Współczesną Białą
tworzą dwie wsie – Biała królewska (rządowa) i Biała szlachecka, a układ pasów
i „batorówka” mają tę przeszłość podkreślić.
Za wariant znaku o komunikacie fizjograficznym uznać należy godła,
w których umieszczone były obrazy istniejących budowli. W herbie gminy Brój-
ce (il. nr 55) zobaczyć możemy wieżę kościoła parafialnego w Kurowicach.
Godło herbu gminy Mokrsko78
tworzy piec do wypalania cegły (il. nr 56) i litera
„M” wkomponowana w piec. W tym przypadku piec do wypalania cegieł uzna-
jemy za przekaz na temat charakterystycznego budownictwa, ale pamiętać nale-
ży, że jest on także symbolem aktywności zawodowej części mieszkańców gmi-
ny, charakterystycznej dla okresu II Rzeczypospolitej. Cegielna w pobliżu
Mokrska wzniesiona została w 1923 r.
Wątek przemysłowy – koło czerpakowe koparki – obok przekazu
o rolniczym charakterze (kłosy zbóż) i o lasach pokrywających gminę (jodła –
rezerwat jodły „Łuszczanowice”), znajdują się w herbie gminy Kleszczów79
(il.
__________ 76 Uchwała nr XVII/40/96 Rady Gminy Kodrąb z 30 grudnia 1996 r. w sprawie uchwalenia
Statutu Gminy. 77 Uchwała nr XXXV/205/98 Rady Gminy w Białej z 5 czerwca 1998 r. zmieniająca uchwałę
w sprawie uchwalenia statutu gminy Biała. 78 Uchwała nr XIV/62/96 Rady Gminy Mokrsko z 14 lutego 1996 r. w sprawie uchwalenia
statutu gminy. 79 Uchwała nr XLVIII/49/97 Rady Gminy Kleszczów z 14 listopada 1997 r.
204
nr 57). Koło koparki wskazuje na kopalnię węgla brunatnego zlokalizowaną na
terenie gminy, a tym samy przypomina o głównym źródle dochodów budżeto-
wych gminy Kleszczów.
Z uwagi na rolniczy charakter gmin wiejskich województwa łódzkiego
w herbach wielu jednostek samorządu odnaleźć można kłosy zbóż symbolizują-
cych plony lub też barwę zieloną pola tarczy odwołującą się do kolorystyki ruchu
ludowego. Zazwyczaj kłosy współtworzą rozbudowane godło i towarzyszą sym-
bolom istotnych faktów z historii miejsca. Takie rozwiązanie znajdujemy np.
w herbie gminy Chąśno (il. nr 14). Kłosy połączone z obrazem kościoła w Ku-
rowicach zobaczyć możemy w herbie gminy Brójce (il. nr 55). Kłosy w herbie
dopełniają przekaz na temat turystycznych walorów gminy Pęczniew (il. nr 54).
W znaku gminnym Żarnowa (il. nr 58) kłosy złączone zostały z kamieniem
dolnym żarna (tzw. znak mówiący), a w godle gminy Zadzim80
(il. nr 59) –
z bochenkiem chleba.
Oprócz zbóż w herbach gmin wiejskich pojawiają się inne produkty pracy
rolników lub ogrodników. W herbie gminy Ksawerów odnajdujemy różę (il. nr
60), a w herbie gminy Sadkowice (il. nr 61) – jabłko – symbol sadownictwa –
złączone z herbowym Lubiczem, tak odmienionym, że niekiedy identyfikowa-
nym jako Pobóg. W godle Wróblewa – oprócz pary wróbli, czyli tzw. znaku
mówiącego – projektujący herb umieścił trzy kwiaty drzew owocowych i skośne
pasy symbolizujące pola kapusty, marchwi i ogórków.
Tematem atrakcyjnym choć elitarnym w symbolice gmin województwa
łódzkiego są pszczoły i inne przedmioty wskazujące na pszczelarstwo. Pszczołę,
ul, niedźwiedzia oraz kłosy zbóż odnajdujemy w godle gminy Żelechlinek81
(il.
nr 60). Obraz niedźwiedzia – szkodnika pustoszącego ul, co może sugerować
układ godła – należy jednak odczytać jako symbol ruchu chłopskiego82
. Trzy
pszczoły z godła gminy Zduńska Wola (il. nr 42) symbolizują pszczelarstwo,
choć ich obecność ma także wynikać z zapomnianego herbu miejskiego Zduń-
skiej Woli.
Znaki gmin wiejskich województwa łódzkiego cechu różnorodność moty-
wów i metod ich przedstawienia. Znajdą się wśród nich nieodmienione znaki
dawnych miast i kompozycje współczesne, formą zbliżone do herbu, choć
o statusie prawnym logo heraldycznego. Miłośnika herbów zadziwi ilość popeł-
nionych błędów heraldycznych podczas projektowania znaków, a prawnika –
niespójność polskiego „prawa heraldycznego”. Niezależnie od ocen fachowców
__________ 80 Uchwała Rady Gminy Zadzim z 25 listopada 1996 r. w sprawie przyjęcia i ogłoszenia
jednolitego tekstu statutu gminy Zadzim. 81 Uchwała nr IX/51/99 Rady Gminy Żelechlinek z 23 maja 1999 r. w sprawie zmiany statutu
gminy. 82 …Niedźwiedź miał… symbolizować ruch chłopski, który odegrał dużą rolę w przeszłości
gminy… – zob. G. Trafalski, „Heraldyka samorządowa Mazowsza Zachodniego w latach
1793–2012”, Łódź 2014, s. 128 (maszynopis pracy magisterskiej).
205
fascynować może pomysłowość twórców herbów gminnych województwa łódz-
kiego.
Herby są wytworem specyficznej kultury i jako takie mogą stanowić punkt
wyjścia do analiz nad świadomością historyczną organów władzy gminnej, usta-
nawiającej własne symbole. To one określają, jaki epizod z dziejów gminy lub
z jej współczesności należy wypromować w formie herbu i jego pochodnych.
Ilustracja nr 1
Logo gminy Godzianów
Ilustracja nr 2
Logo gminy Rogów
Ilustracja nr 3
Logo gminy Sędziejowice
Ilustracja nr 4
Herb gminy Bedlno
Ilustracja nr 5
Herb gminy Wierzchlas
Ilustracja nr 6
Herb gminy Drzewica
Ilustracja nr 7
Herb gminy Grabów
Ilustracja nr 8
Pieczęć gminy Dzbanki z
1915 r. z hybrydą sieradzką
Ilustracja nr 8a
Pieczęć gminy Parzniewice z
hybrydą sieradzką na doku-
mencie z 1933 r.
206
Ilustracja nr 9
Pieczęć gminy Zajączków z
1915 r. z pasami i gwiazdami
sandomierskim
Ilustracja nr 10
Herb gminy Dobroń
Ilustracja nr 11
Herb gminy Głowno
Ilustracja nr 12
Herb gminy Wielgomłyny
Ilustracja nr 13
Herb gminy Sokolniki
Ilustracja nr 14
Herb gminy Chąśno
Ilustracja nr 15
Herb gminy Goszczanów
Ilustracja nr 16
Herb gminy Kocierzew
Południowy
Ilustracja nr 17
Herb gminy Nieborów
Ilustracja nr 18
Herb gminy Sędziejowice
Ilustracja nr 19
Herb gminy Dłutów
Ilustracja nr 20
Herb gminy Pabianice
207
Ilustracja nr 21
Herb gminy Moszczenica
Ilustracja nr 22
Herb gminy Rusiec
Ilustracja nr 23
Herb gminy Wola Krzyszto-
porska
Ilustracja nr 24
Herb gminy Zgierz
Ilustracja nr 25
Herb gminy Ostrówek
Ilustracja nr 26
Herb gminy Rokiciny
Ilustracja nr 27
Herb gminy Lubochnia
Ilustracja nr 28
Herb gminy Brzeziny
Ilustracja nr 29
Herb gminy Dmosin
Ilustracja nr 30
Herb gminy Dobryszyce
Ilustracja nr 31
Herb gminy Kluki
Ilustracja nr 32
Herb gminy Domaniewice
208
Ilustracja nr 33
Herb gminy Grabica
Ilustracja nr 34
Herb gminy Góra Świętej
Małgorzaty
Ilustracja nr 35
Herb gminy Świnice Warc-
kie
Ilustracja nr 36
Herb gminy Piątek
Ilustracja nr 37
Herb gminy Burzenin
Ilustracja nr 38
Herb gminy Szczerców
Ilustracja nr 39
Herb gminy Łęczyca
Ilustracja nr 40
Herb gminy Łowicz
Ilustracja nr 41
Herb gminy Tomaszów
Mazowiecki
Ilustracja nr 42
Herb gminy Zduńska Wola
Ilustracja nr 43
Herb gminy Drużbice
Ilustracja nr 44
Herb gminy Aleksandrów
209
Ilustracja nr 45
Herb gminy Rząśnia
Ilustracja nr 46
Herb gminy Ręczno
Ilustracja nr 47
Herb gminy Maków
Ilustracja nr 48
Herb gminy Łęki Szlachec-
kie
Ilustracja nr 49
„Herb” gminy Zapolice
Ilustracja nr 50
Herb gminy Pątnów
Ilustracja nr 51
Herb gminy Zduny
Ilustracja nr 52
Herb gminy Sławno
Ilustracja nr 53
Herb gminy Łubnice
Ilustracja nr 54
Herb gminy Pęczniew
Ilustracja nr 55
Herb gminy Brójce
Ilustracja nr 56
Herb gminy Mokrsko
210
Ilustracja nr 57
Herb gminy Kleszczów
Ilustracja nr 58
Herb gminy Żarnów
Ilustracja nr 59
Herb gminy Zadzim
Ilustracja nr 60
Herb gminy Ksawerów
Ilustracja nr 61
Herb gminy Sadkowice
Ilustracja nr 62
Herb gminy Żelechlinek
211
Damian Kasprzyk
Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UŁ
Regionaliści sami o sobie
– rzecz o pewnym projekcie badawczym, jego realizacji
i wstępnych wnioskach
W szerokim nurcie publikacji teoretycznych poświęconych regionalizmowi
termin „regionalista” pojawia się bardzo rzadko1. Słownikowa definicja głosi, że
regionalista to „miłośnik określonego regionu; też: pisarz opiewający w swojej
twórczości walory danego regionu, piszący jego gwarą”2. Definicja ta z cała
pewnością nie zadowala ani regionalistów-działaczy ani teoretyków regionali-
zmu. A przecież o regionalistach od czasu do czasu słyszymy, czytamy w lokal-
nych mediach, być może potrafimy wskazać kogoś takiego w najbliższej okolicy
czy nawet sami czujemy tego typu „iskrę bożą”, misję, powołanie, aspiracje.
Zazwyczaj intuicyjnie skłonni jesteśmy określać tym mianem badaczy, folklory-
stów, miłośników, kolekcjonerów, społeczników żywo zainteresowanych szcze-
gólnie szeroko rozumianymi miejscowymi tradycjami oraz animowaniem spo-
łeczności lokalnej do aktywności w rozwiązywaniu spraw bieżących. Wydaje
się, iż w planie badań kultury współczesnej regionalista powinien być kimś waż-
nym, skoro globalizacji towarzyszy swoisty renesans lokalności, zaś na styku
obu tych wzajemnie stymulujących się nurtów roztacza się pole fascynujących
dla antropologa zjawisk glokalizacji, kreolizacji, indygenizacji, etnostalgii
i wielu innych3. Regionalista to zapewne ktoś będący w pobliżu tych arcycieka-
wych procesów, często biorący w nich aktywny udział.
__________ 1 Znamienne, że w pracy zbiorowej pt. Czym jest regionalizm?, pod red. S. Bednarka i in.,
Wrocław – Ciechanów 1998, wypełnionej opiniami praktyków i teoretyków – socjologów,
etnologów, historyków, kulturoznawców, geografów i literaturoznawców, termin „regiona-
lista” nie pojawia się wcale. Od ukazania się wspomnianego zbioru niewiele się w tej mate-
rii zmieniło. 2 Język polski. Współczesny słownik języka polskiego, pod red. B. Dunaja, Langenscheidt,
Warszawa 2007, s. 1523. 3 Por. W. Kuligowski, Antropologia współczesności. Wiele światów, jedno miejsce, Universi-
tas, Kraków 2007, s. 37–145.
212
Mimo teoretycznej powagi zagadnienia, niewiele znajdziemy w literaturze
przedmiotu prób ustaleń kim jest regionalista4. Wynika to zapewne z faktu, że
zaliczenie w poczet regionalistów następuje na podstawie dostępnych definicji
regionalizmu5. Bardzo często decydującą rolę ma opinia środowiska, w którym
ktoś działa, nie bez znaczenia są w końcu ustalenia biografów, którzy „pieczętu-
ją” kogoś mianem regionalisty na podstawie analizy życiorysu, osiągnięć, dorob-
ku, a zatem sięgając niejako po argumenty i uzasadnienia o charakterze obiek-
tywnym. Brakuje badań, które ukazywałyby regionalistów w ich własnym,
subiektywnym, autoidentyfikacyjnym świetle. W dotychczasowej literaturze
(pomijając publikacje o charakterze biograficznym dedykowane nieżyjącym już
postaciom) nieco miejsca poświęcono „modelowemu” wizerunkowi regionali-
sty6. Do rzadkości należą zbiory autobiografii działaczy
7. Na pojedyncze wypo-
wiedzi zawierające wątki autorefleksyjne można trafić w trakcie lektur np. dru-
kowanych dyskusji zjazdowo-konferencyjnych8. Teksty te powstają
sporadycznie, są rozproszone i mają charakter dosyć przypadkowy.
Jesienią 2009 roku w ówczesnym Zakładzie Etnologii Polski i Europy In-
stytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego, zrodził się
projekt pod roboczym – wtedy jeszcze – tytułem „Ja – regionalista”. U podstaw
projektu legło przekonanie o potrzebie zdefiniowania regionalisty jego własnymi
słowami. Kluczowe pytania badawcze brzmiały następująco: Co oznacza dzisiaj
regionalizm? Co znaczy być dzisiaj regionalistą? Kiedy i dlaczego ktoś się nim
staje? Uznano, że badanie regionalistów „od środka” – z perspektywy uczestni-
ków ruchu społecznego, a także jako depozytariuszy pewnej formacji intelektu-
alnej, wymaga przede wszystkim sięgnięcia po metodę biograficzną i wglądu nie
tyle (nie tylko) w biografie jednostek co w ich autobiografie. Założono, iż strate-
gia ta pozwoli znaleźć odpowiedzi na postawione wyżej pytania. Pewną inspira-
cję stanowiły badania nad motywacjami i tożsamością działaczy społecznych
__________ 4 Por. B. Gołębiowski, Przełomy wieków. Od kulturozbieractwa do Internetu, Oficyna Wy-
dawnicza „Stopka”, Łomżyńskie Towarzystwo Naukowe im. Wagów, Łomża 2002, s. 47–
48. 5 Obszernego zestawienia ujęć regionalizmu dokonał niedawno R. Kowalczyk, Interdyscy-
plinarne i społeczne ujęcia regionalizmu, „Przegląd Wielkopolski” 2014, nr 2, s. 18–29. 6 Por. A. J. Omelaniuk, Czynniki wyzwalania aktywności w ruchach społecznych, [w:] A. J.
Omelaniuk, Regionalizm w Polsce na przełomie tysiącleci. Wybrane artykuły, wypowiedzi,
fragmenty referatów, przemówień i tekstów niepublikowanych, red. A. Lergetporer-
Jakimow, Wrocław – Gorzów Wielkopolski 2002, s. 54–56. 7 Warto w tym miejscu wspomnieć o aneksie książki Jana Drzeżdżona, Współczesna literatu-
ra kaszubska 1945–1980, LSW, Warszawa 1986, s. 208–333, gdzie w duchu autobiogra-
ficznym wypowiedziało się 12 kaszubskich pisarzy i poetów – regionalistów. 8 Por. M. Jagiełło, [Głos w dyskusji], [w:] Być narodowi pożytecznym. Dokumentacja VII
Kongresu Regionalnych Towarzystw Kultury oraz Pierwszego Walnego Zgromadzenia Ru-
chu Stowarzyszeń Regionalnych Rzeczypospolitej Polskiej, pod. red. A. J. Omelaniuka, Go-
rzów Wielkopolski – Wrocław 2002, s. 145.
213
prowadzone w Polsce i we Francji przez Hannę Malewską-Peyre oraz Violaine
Londe-Tarbès9. Koncentrowały się one na poszukiwaniu wartości centralnych,
względnie odpornych na zmianę, wyartykułowanych w wywiadach biograficz-
nych. Wartości te były wypowiadane przez społeczników wprost, w formie de-
klarowanych celów zaangażowania, bądź wyczytać można je było z kontekstu
opisów działalności.
Decyzja sięgnięcia po metodę biograficzną, nie oznaczała bynajmniej kresu
namysłu metodologicznego. Najistotniejszym wyzwaniem była chęć badania
środowiska wybitnie rozproszonego. Skoncentrowanie się na regionalistach
działających w konkretnej przestrzeni np. województwa łódzkiego i rozwinięcie
na tym obszarze badań terenowych, zapewne byłoby przedsięwzięciem interesu-
jącym. Jednak daleko bardziej atrakcyjny wydał się zamiar badania regionalistów
rozsianych na terenie całego kraju – działających na jego antypodach, pograni-
czach, w interiorze, historycznych dzielnicach i etnograficznych regionach. Za-
łożono, jak się okazało słusznie, że istota doświadczenia regionalisty może mieć
zasadniczy związek z dziejami i kulturowym obliczem regionu. Innymi słowy,
doświadczenia regionalisty przyjmują obraz i kształt w pewien sposób zdetermi-
nowany historyczno-kulturowym kontekstem miejsca – miejsca przeżywanego
przez regionalistę w sposób szczególny. Uzyskanie wypowiedzi od regionalistów
rozsianych na terenie kraju dawało szansę na uchwycenie istotnych różnic. Wie-
my na przykład, że ziemie zachodnie stają się swoistymi laboratoriami budowa-
nia tożsamości lokalnej. Z jednej strony następuje tam proces włączania wybra-
nych elementów dziejowych w nurt lokalnych tradycji, z drugiej zaś
doświadczenie regionalizmu/lokalności zarówno dla starszego jak i młodszego
pokolenia posiada tam wyraźny rys przesiedleńczy, zarówno w sensie elementu
rodzinnych tradycji jak i w postaci piętna odciśniętego na pejzażu kulturowym
najbliższej okolicy10
. To także kwestia wyraźnego i na swój sposób modnego
dziś nurtu działań regionalistycznych, jakim jest eksponowanie – głównie
w wymiarze symbolicznym – wielokulturowości miast i regionów. Wielokultu-
rowość opleciona jest odmienną siecią znaczeń w różnych zakątkach kraju. Jak
__________ 9 Badaczki definiują działalność społeczno-polityczną jako „działalność na rzecz dobra
publicznego, lub kategorii określonych jednostek (upośledzonych, imigrantów, chorych
itp.) znajdujących się w trudnej sytuacji lub stanowiących margines społeczny. Jest to ak-
tywność podejmowana w ciągu dłuższego okresu (a więc nie chodzi o działania sporadycz-
ne) i wymagająca często współpracy innych osób. Ma charakter bezinteresowny i towarzy-
szy jej poczucie realizacji wartości i ideałów, do których jednostka jest przywiązana”.
Zapewne na bazie tej opinii można byłoby pokusić się o zbudowanie definicji działalności regionalistycznej. H. Malewska-Peyre, V. Londe-Tarbès, Społecznicy, ich tożsamość i za-
angażowanie, „Studia Socjologiczne” 1996, nr 2, s. 36. 10 Por. A. W. Brzezińska, Dualizm polityki regionalnej na przykładzie Żuław. Rzeczywistość
kreowana a doświadczenia indywidualne, [w:] Antropologia i polityka. Szkice z badań nad
kulturowymi wymiarami władzy, pod red. W. Dohnala i A. Posern-Zielińskiego, Komitet
Nauk Etnologicznych PAN, Instytut Archeologii i Etnologii PAN, Warszawa 2011, s. 152.
214
interpretują ją regionaliści? To tylko kilka wątków z całej tkaniny atrakcyjnych
zagadnień. Nie dałoby się ich rozwinąć nie rozszerzając obszaru badań.
Jak przeprowadzić badania ogólnopolskie nie dysponując zastępami bada-
czy? Ostatecznie zdecydowano się na technikę korespondencyjną, zbliżoną do
tej, którą w tradycjach metodologicznych określa się mianem ankiety pocztowej
(rozsyłanej). Kwestią szczególnej wagi – przy wyborze takiej a nie innej techniki
– było sformułowanie zachęty do wzięcia udziału w projekcie i pytań o charakte-
rze na tyle otwartym, aby posiadały moc wywoływania narracji biograficznej.
W związku z tym opracowano specjalny apel wraz z zestawem zagadnień11
,
który następnie rozesłany został za pomocą poczty tradycyjnej oraz drogą mai-
lową. Ostatecznie tylko część opracowanych pytań sugerowała konieczność
(potrzebę) rozwinięcia narracji autobiograficznej. Pozostałe, posiadały charakter
próśb o opinie. Uznano, że w ten sposób adresaci poczują się zobligowani do
udzielenia wypowiedzi eksperckich, a tym samym dodatkowo zachęceni do
udziału w przedsięwzięciu. Nie był to jedynie metodologiczny „podstęp”, gdyż
poruszone w pozabiograficznych pytaniach kwestię były nie mniej istotne.
Wychodzący ze środowiska etnologicznego pomysł pozyskiwania wypo-
wiedzi regionalistów za pomocą mało popularnej we współczesnej antropologii
techniki, był dość ryzykowny. Zaznaczmy jednak, że choć antropologia kulturo-
wa istotnie funduje tożsamość własnej dyscypliny w oparciu o badania terenowe
i kontakt bezpośredni z informatorem, to jednak coraz częstsze wykorzystywanie
Internetu jako obszaru i narzędzia badań, zmusza do pewnych przewartościowań
w sferze pojęć „kontaktu bezpośredniego” i „korespondencji”12
.
Mając na uwadze antropologiczny dyktat wywiadu (w rozmaitych jego wa-
riantach), sięgnijmy jednak po opinię metodologów zawierającą – jak się wydaje
– pewne fundamentalne przesłanie: „...nie można mówić, że pewne techniki są
obiektywnie (tzn. niezależnie od tego do rozstrzygnięcia jakich problemów są
stosowane) »lepsze« lub »gorsze«. Można natomiast mówić, iż jedne techniki są
»lepsze«, inne »gorsze«, a ściślej, iż jedne są lepiej, inne zaś gorzej dostosowane
do badania konkretnych zjawisk społecznych. Naturalną konsekwencją tych
ustaleń staje się teza o nie istnieniu uniwersalnej techniki badawczej, tzn. takiej,
której każdorazowe zastosowanie, niezależnie od problematyki, czy choćby od
badanej zbiorowości, prowadziłoby zawsze do uzyskania najbardziej wartościo-
__________ 11 W wokabularzu metodologicznym odpowiednio: „list wprowadzający” i „kwestionariusz
ankiety”. Patrz Aneks 1. 12 W. Kuligowski, dz. cyt., s. 147–176; Ł. Kapralska, Internet i etnografia, „Biuletyn Mu-
zeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej”, Nr 1, 2009, s. 79–90; Homo Interneticus? Etno-
graficzne wędrówki w głąb Sieci, pod red. E.A. Jagiełło i P. Schmidta, Wydawnictwo Porta-
lu Wiedza i Edukacja, Lublin 2010, www.wiedzaiedukacja.eu/wp-content/uploads/2010/
12/Homo-Interneticus.pdf
215
wych rezultatów”13
. Cytowani autorzy, starający się dowartościować technikę
ankiety pocztowej na gruncie socjologii empirycznej, twierdzili także: „Rezy-
gnacja z refleksji nad prawidłowością doboru techniki do konkretnego problemu,
jaki zamierza się za jej pomocą rozwikłać, czy choćby do niego przybliżyć, rów-
noznaczne jest z ograniczeniem możliwości wpływu, jaki ma badacz na wartość
uzyskanych rezultatów. Jeśli bowiem przyjąć, że każda technika badawcza opie-
ra się na odmiennych założeniach, to bez zbytniego ryzyka można stwierdzić, że
zastosowanie każdej z nich (przy danej problematyce) przynosi pewne »zyski«
i pewne »straty«. Szacunek owych »zysków« i »strat« prowadzony w powiąza-
niu z konkretnym celem, jaki zamierza się osiągnąć, powinien być ostatecznym
kryterium wyboru techniki badawczej”14
.
Dokonajmy zatem krótkiego bilansu „zysków” i „strat”. Główne wady
techniki korespondencyjnej wydają się oczywiste. To m.in. niski odsetek odpo-
wiedzi zwrotnych, brak kontroli nad kolejnością udzielania odpowiedzi i tylko
częściowym ich charakterem, brak możliwości zbierania obserwacji, usuwania
nieporozumień, uzyskiwania wyjaśnień, zadawania pytań etc.15
. Szczególnie
ostatnie „zarzuty” wydają się z antropologicznego punktu widzenia wyjątkowo
poważne. Spotkanie i dialog badanego z badanym, uznawany jest za podstawowe
źródło wiedzy i centralne pole poznawcze antropologii16
. Z takimi argumentami
trudno się mierzyć. Co więc można umieścić na przeciwnej szali w naszym bi-
lansie?
Po pierwsze, zasadniczą zaletą wykorzystania tej a nie innej techniki, było
– wspomniane wyżej – stosunkowo szybkie dotarcie do regionalistów z różnych
zakątków kraju. Po drugie, propozycja „udziału w projekcie” przedostawała się
przez „sito lokalne”. Tylko niewielka część listów i maili trafiała do konkretnych
osób znanych ze swoich regionalistycznych zainteresowań. Pozostałe listy
i maile trafiły do rozmaitych regionalnych stowarzyszeń – naukowych, miłośni-
czych, kulturalnych, artystycznych, krajoznawczych, historycznych, lokalnych
grup działania, kół gospodyń wiejskich, muzeów okręgowych, domów kultury,
bibliotek, redakcji pism regionalnych itp. Liczono na komunikację międzystowa-
rzyszeniową i kontakty międzyludzkie. W tych okolicznościach badacz nie decy-
dował odgórnie i pryncypialnie do kogo ostatecznie trafi prośba o wypowiedź,
a zatem nie było to podyktowane błędnymi być może założeniami. Można za-
__________ 13 P. Daniłowicz, F. Sztabiński, Nowe spojrzenie na ankietę pocztową. Jak uzyskano 70%
zwrotów, [w:] Analizy i próby technik badawczych w socjologii, Tom IX, Problemy huma-
nizacji procesu badawczego, pod red. Z. Gostkowskiego, IFiS PAN, Warszawa 1992, s.
123. 14 Tamże, s. 122. 15 Por. m.in.: A. N. Oppenheim, Kwestionariusze, wywiady, pomiary postaw, przeł. S. Am-
sterdamski, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań, s. 123. 16 K. Kaniowska, Dialog i interpretacja we współczesnej antropologii, „Etnografia Polska”
2006, z. 1–2, s. 21, 23.
216
sadnie mniemać, iż członkowie oraz pracownicy wspomnianych wyżej lokalnych
placówek, instytucji i stowarzyszeń kultury dysponowali o wiele pełniejszym
rozeznaniem w tej materii. Kwestia, kogo jakaś społeczność lokalna uznaje za
„swojego” regionalistę, nabiera tutaj dodatkowego znaczenia. Po trzecie, wybór
techniki korespondencyjnej dał możliwości upodmiotowienia kontaktu w duchu
humanizacji procesu badawczego. Paweł Śliwa komentując ów postulat, wypo-
wiedział się w sposób następujący: „W myśl tego stanowiska dążyć należy do
równouprawnienia pozycji badacza i badanych, włącznie z pełnym respektowa-
niem prawa tych ostatnich do odmowy udziału w badaniach. Inne powody, dla
których ankietę pocztową można uznać za technikę wyjątkowo »przyjazną« to
m.in.: umożliwienie im zapoznania się z całym kwestionariuszem, jeszcze przed
podjęciem decyzji o jego wypełnieniu, pozostawienie badanym swobody wyboru
momentu, w którym zajmą się wypełnianiem ankiety, udostępnienie czasu na
sformułowanie odpowiedzi oraz na ewentualne skompletowanie niezbędnych do
tego informacji czy też wreszcie – zapewnienie ankietowanym poczucia prywat-
ności...”17
. Autor ten zwrócił także uwagę na dodatkową kwestię: „W sytuacji,
gdy badani mogą odpowiadać na pytania ankiety w samotności, nie mają zasad-
niczych powodów, by odpowiadać nieszczerze”18
.
W opracowanym apelu zwrócono się do regionalistów „cieszących się
uznaniem środowiska”. Nie narzucono określonego porządku, charakteru ani
schematu wypowiedzi. Nie wymagano także – choć było to ryzykowne – ko-
nieczności bezwzględnego odniesienia się do wszystkich umieszczonych w apelu
pytań-zagadnień. Wszystko po to, aby adresaci poczuli się w centrum projektu
badawczego, aby zachowali poczucie własnej indywidualności, aby pytania,
które mogły wydać się krępujące, lub naruszały zbytnio prywatność, nie wyklu-
czały odpowiedzi na pozostałe. Kilkumiesięczny czas na odzew gwarantował
z kolei pełną kontrolę badanych nad własnymi wypowiedziami i praktycznie
wykluczał atmosferę wymuszonego uczestnictwa w procesie badawczym19
. Osta-
teczną zachętą, ale i dowodem podmiotowego potraktowania regionalistów do
których trafił apel, była dotrzymana w 100% przypadków obietnica opublikowa-
nia nadesłanych wypowiedzi.
Materialnym efektem nakreślonych wyżej inspiracji teoretycznych, założeń
metodologicznych i działań stały się publikowane co dwa lata zbiory: Ja – regio-
nalista. Refleksje, stanowiska, komentarze, Łódź 2010, ss. 135; Kim jesteś, re-gionalisto? Sylwetki, opinie, diagnozy, Łódź 2012, ss. 272; Być regionalistą.
Inspiracje, autodefinicje, perspektywy, Łódź 2014, ss. 276. Ciężar wydawniczy
przedsięwzięcia wziął na siebie działający w strukturach Wydziału Filozoficzno-
__________ 17 P. Śliwa, Ankieta pocztowa w badaniach socjologicznych, „Zeszyty Naukowe Wyższej
Szkoły Komunikacji i Zarządzania w Poznaniu. Modernizacja – Społeczeństwo – Socjolo-
gia”, nr 10, 2004, s. 129. 18 Tamże, s. 130. 19 Por. P. Daniłowicz, F. Sztabiński, dz. cyt. s. 136–137.
217
Historycznego UŁ Interdyscyplinarny Zespół Badania Wsi20
. Ogółem, w trzech
edycjach, udało się pozyskać i opublikować wypowiedzi ponad 80 osób z róż-
nych stron kraju.
Projekt zmierzający do pozyskiwania i publikowania wypowiedzi regiona-
listów zawierających autodefinicje i samookreślenia z każdą kolejną edycją doj-
rzewał teoretycznie i metodologicznie. Za każdym razem modyfikowano nieco
zestaw zagadnień, wyciągając wnioski z efektów poprzedniej akcji, sugestii
czytelników i recenzentów. Konsekwentnie pytano jednak regionalistów o ich
„drogi do regionalizmu”. Uzyskane wypowiedzi mają charakter opisów autobio-
graficznych oraz deklaracji stanowiących autokomentarz do tych opisów. Cza-
sem odpowiedzią była krótka historia zaczynająca się od jakiegoś wydarzenia
mającego miejsce przed kilkoma laty, a czasem to wielowątkowa opowieść „od
kołyski”, lub jeszcze głębiej zakotwiczona w skomplikowanych losach rodziny.
Te doświadczenia regionalizmu (bo tak można je roboczo nazwać) posiadają
więc rozmaity charakter. To czasem doświadczenia autorytetu, czasami doświad-
czenia o charakterze edukacyjnym, innym razem to doświadczenia pejzażu kultu-
rowego uświadamiające zawiłe dzieje zamieszkiwanego regionu. W ujęciu pod-
miotowym, doświadczającymi są ci, którzy w wyniku owych doznań stają się
regionalistami. Są oni „ekspertami” w zakresie własnej kultury lokalnej, egzy-
stencji, przeżyć. Skutkiem doświadczeń są kulturowe ekspresje i manifestacje.
Aktywność w stowarzyszeniu, popularnonaukowy artykuł, udostępniona kolek-
cja, wygłoszony odczyt, dofinansowanie „z własnej kieszeni” regionalnego
przedsięwzięcia, aktywność artystyczna.
Próba określenia kim jest współczesny regionalista stanowi wyzwanie waż-
ne i poważne. Nie chodzi tu jedynie o potrzebę wprowadzenia, a przynajmniej
zasadniczego uzupełnienia istniejących definicji. Rzecz w tym, że zagadnienie to
kanalizuje w sobie cały szereg istotnych dla antropologii, a szerzej – dla humani-
styki, ważkich kwestii i zagadnień takich jak tożsamość, globalizacja, pamięć,
autorytety, instytucjonalizacja kultury, etos inteligencji, oblicza patriotyzmu
lokalnego, kapitał społeczny, tradycje regionalne w rozmaitych ujęciach. Nie-
zwykle istotna wydaje się kwestia teoretycznych i praktycznych związków
i relacji między lokalnością a regionalizmem, a w ramach tego określenie na
przykład statusu „ruchów miejskich” w kontekście regionalizmu (choć refleksji
na ten temat nie podjął żaden z autorów zamieszczonych w zbiorach wypowie-
dzi). Przyglądając się regionalistom można ująć wymienione zjawiska, proble-
my, zagadnienia z nowej, nieznanej dotąd perspektywy. Biografie i autobiografie
stają się w tym przypadku sposobem badania określonych teoretycznie proble-
mów21
.
__________ 20 Publikacje w całości dostępne są na stronie: http://www.zw.uni.lodz.pl/?publikacje-
ksiazkowe-izbw,10 21 Por. m.in. I. Helling, Metoda badań biograficznych, [w:] Metoda biograficzna w socjologii,
pod red. J. Włodarka, M. Ziółkowskiego, PWN, Warszawa – Poznań 1990, s.
218
W ramach 3 edycji projektu wysłano ogółem ponad 200 kopert korespon-
dencji tradycyjnej i ponad 1500 maili. Można w związku z tym powiedzieć, że
nie ma w Polsce powiatu, do którego nie trafiłby apel skierowany na adres któ-
rejś z istniejących na jego terenie instytucji lub do konkretnego regionalisty.
Jeden z głównych „zarzutów” stawianych technice korespondencyjnej – niski
odsetek odpowiedzi zwrotnych – potwierdził się. Jednak nie o ilość w tych bada-
niach chodziło. Nie zakładano tu przecież ani określonej wielkości ani też struk-
tury próby. Cel jakim było uzyskanie wypowiedzi z różnych stron kraju udało się
osiągnąć22
.
Część osób, do których trafił apel, dopytywała o szczegóły przedsięwzięcia
zastrzegając, iż trudno jest pisać o samych sobie. Potwierdzało to niejako potrze-
bę samej akcji, jej zasadność i twórczy charakter. Kilku autorów – po opubliko-
waniu ich tekstów – otwarcie dziękowało za możliwość wypowiedzenia się na
łamach uniwersyteckiego wydawnictwa, wyrażali oni także zadowolenie z faktu,
że ich przemyślenia trafią do szerszego odbiorcy.
W konsekwencji nadesłano bardzo różne teksty. Apel trafił do wielu śro-
dowisk i osób rozmaicie definiujących regionalizm. Autorami są osoby w róż-
nym wieku, o odmiennych często doświadczeniach i zainteresowaniach. Zawo-
dowo realizują się oni najczęściej (bądź realizowali – w przypadku emerytów)
jako nauczyciele lub muzealnicy. Wśród autorów znaleźli się także wybitni spe-
cjaliści i teoretycy regionalizmu, ale i oni samookreślili się przede wszystkim
jako uczestnicy, animatorzy i twórcy kultury. W tym miejscu jeszcze raz zacy-
tujmy P. Śliwę: „Z całą pewnością grono osób, które decyduje się na wypełnienie
i odesłanie ankiet charakteryzuje się szczególnym zainteresowaniem tematem
podjętym w badaniach. Można w związku z tym oczekiwać, że przedstawione
przez nich poglądy są wynikiem refleksji przemyślanej i ugruntowanej”23
.
Zgromadzone wypowiedzi, w przeważającej części, nie pretendują do mia-
na tekstów naukowych. Autorzy nadali im bardzo różną formę. Obok eseistyki
i tekstów wspomnieniowych przebija się forma zbliżona do przelanej na papier
gawędy. Wszystkie posiadają jednak wartość wywołanego dokumentu, obrazują-
cego rozmaitość przyczyn kształtowania postawy regionalistycznej.
Regionaliści próbowali odpowiedzieć na pytania kim są, dlaczego za takich
się uważają, jak postrzegają swoją rolę, jakie są źródła inspiracji dla rozmaitych
działań na rzecz najbliższego otoczenia lub choćby emocjonalnego doń stosunku.
Autorzy tekstów mówili o tym co jest dla nich cenne. Miało to miejsce zarówno
wtedy gdy prezentowali własne poglądy, jak i wtedy gdy opisywali swoją dzia-
łalność. Wartości wskazywane przez regionalistów koncentrują się wokół rozma-
icie pojmowanej kultury regionu, idei pracy społecznej, wychowawczej i eduka-
cyjnej, tradycji rodzinnych, autorytetów, etyki zawodowej, Kościoła. Parokrotnie
__________ 22 Patrz Aneks 2. 23 P. Śliwa zaznacza jednak, że motywy udziału w badaniach mogą być bardziej zróżnicowa-
ne i wynikać na przykład z poczucia obowiązku. P. Śliwa, dz. cyt., s. 132.
219
pojawia się też motyw książki, lub szerzej – literatury regionalnej, jako swoistej
wartości, stanowiącej istotne źródło inspiracji. Wiele wypowiedzi ukazuje, jak
ważne dla regionalistów są wszelkie oznaki aprobaty i akceptacji ich działań ze
strony rozmaitych środowisk.
Część autorów starała się umieścić definicję regionalisty w nurcie szer-
szych refleksji o kulturze. Niektórzy opisywali własny udział w ruchu społecz-
nym, działalności edukacyjnej czy politycznej, uznając to za najlepszy sposób
odpowiedzi na pytanie kim jest regionalista. Jeszcze inni omawiali swój stosunek
do określonej przestrzeni, miejsc, społeczności.
We wszystkich nadesłanych wypowiedziach występują trzy motywy: 1) re-
fleksja ogólna na temat kondycji regionalizmu i roli regionalistów 2) wątek auto-
biograficzny 3) ukazanie działań, w których autor uczestniczył bądź z innych
przyczyn są mu znane.
Regionaliści, choć dostrzegają wielkie szanse w pozyskiwaniu środków
(w tym także unijnych) na realizacje rozmaitych projektów, to jednak wysoko
cenią bezinteresowność. Regionaliści często inwestowali i inwestują – szczegól-
nie w przedsięwzięcia wydawnicze – nie tylko własny czas ale i środki finanso-
we. Nic więc dziwnego, że irytuje ich sytuacja gdy opłacalność materialna staje
się warunkiem czyjegoś osobistego zaangażowania w działalność na rzecz naj-
bliższego otoczenia. Na ich oczach znika ważny element etosu. System projek-
towo-grantowy, przy którym da się nawet zarobić, nikogo już nie dziwi, jednak
rodzą się pytania: czy przyszłe pokolenia regionalistów zdolne będą do bezinte-
resowności podobnie jak poprzednie – gotowe własnym sumptem uzupełniać
niedobory? Jeśli nie, to co z tego wyniknie? Niektórzy regionaliści wyrażają
zdziwienie i niepokój, że nikt już nie ceni ich tradycyjnego zaangażowania.
Większość autorów zgodnie twierdzi, że pojawienie się Internetu usprawni-
ło działalność regionalistyczną, ułatwiając komunikację między regionalistami,
dając szansę skutecznej promocji miejscowości i stowarzyszeń, umożliwiając
korzystanie z zasobów archiwalnych i bibliotecznych.
Z szeregu wypowiedzi wynika, że regionalizm w szkołach jest obecny bar-
dziej dzięki nauczycielom-pasjonatom niż za sprawą rozwiązań systemowych.
Wiele mówiono na ten temat w latach 90. ubiegłego wieku. Teraz sprawa jakby
przycichła, a przecież skuteczne działania w tym zakresie wymagają ciągłego
udoskonalania na poziomie konsultowanych ze środowiskiem nauczycielskim
wytycznych ministerialnych. Właściwie we wszystkich tekstach odnaleźć można
uzasadnienie potrzeby edukacji regionalnej. Zawiera się ono w stwierdzeniu, że
nie sposób zrozumieć mechanizmów funkcjonowania świata bez poznania me-
chanizmów funkcjonowania najbliższego otoczenia człowieka lub – w wersji
łagodniejszej – łatwiej jest zrozumieć owe globalne zjawiska, gdy dostrzeżemy
ich obecność w skali mikro-lokalnej. Dobrze prowadzona edukacja regionalna
uczy odpowiedzialności, pozwala też odczuwać dumę z osiągnięć przodków –
a z tym żyje się łatwiej.
220
W części tekstów wyraźnie pobrzmiewa radykalna zmiana stosunku do
niemieckiej przeszłości ziem północnych i zachodnich. Miejsce obojętności
zajęła ciekawość i chęć zabezpieczenia tego co po niemieckich gospodarzach
tych ziem pozostało (cmentarze) i upamiętnienia tych, którzy dbali przed wieka-
mi o rozwój tych obszarów (publikacje i inne próby popularyzacji postaci i wy-
darzeń). Obecność tego wątku w tekstach świadczy o tym, że, z jednej strony
nastąpiły przewartościowania w środowisku samych regionalistów, ale także – co
istotne – często za ich właśnie pośrednictwem następuje zmiana w sposobie
myślenia pozostałych mieszkańców Pomorza, Warmii, Ziemi Lubuskiej, Dolne-
go Śląska i innych regionów. W interiorze podobnie ma się rzecz z odkrywaniem
i upamiętnianiem wielowiekowego sąsiedztwa polsko-żydowskiego.
Nie we wszystkich kwestiach autorzy wypowiadają się „jednym głosem”.
Zwraca uwagę rozmaitość doświadczeń regionalistów w kontaktach z władzami
samorządowymi różnych szczebli a także władzami centralnymi. Niektórzy
autorzy nie szczędzili słów uznania a nawet wdzięczności, inni poddawali po-
stawę władz surowej krytyce. Regionaliści zajmują różne stanowiska w kwestii
wymogu profesjonalizacji badań regionalnych. Zwraca uwagę zasadnicza (za-
pewne dyskusyjna) postawa kilku autorów, według których np. dziejami regio-
nów powinni zajmować się wyłącznie historycy. Dominuje jednak opinia, że
amatorom należy dać się wypowiedzieć, a ich osiągnięcia, na przykład w groma-
dzeniu wszelkiego rodzaju dokumentów dotyczących przeszłości regionów, są
nie do przecenienia. Interesujące są także głosy niezrzeszonych regionalistów
broniących tezy, że działalność „samotna” może przynosić wiele satysfakcji
i dawać dobre efekty. Lektura regionalistycznych przemyśleń pozwala odnaleźć
jeszcze wiele tym podobnych wątków.
Poszczególne zbiory wypowiedzi regionalistów zgodzili się zrecenzować,
zachowując krytycyzm ale i wykazując swoistą wrażliwość oraz zrozumienie dla
specyfiki projektu, prof. prof. Maria Wieruszewska, Władysław Baranowski,
Cezary Obracht-Prondzyński, Jan Perszon i Stanisław Węglarz. Wydawnictwo
oraz redaktor naukowy tomów składają uczonym serdeczne podziękowania.
221
ANEKS 1
Apel do regionalistów
Szanowni Państwo
W dyskusji poświęconej znaczeniu regionalizmu w kształtowaniu tożsamo-ści społeczno-kulturowej naszego społeczeństwa, brakuje refleksji związanej
z etosem regionalisty, rozumianym jako zbiór wartości, postaw i wzorów zacho-
wań. Uzasadnione wydają się zatem działania zmierzające do ukazania autowi-zerunku tej specyficznej grupy społeczników, cieszących się uznaniem środowi-
ska. Jest to szczególnie istotne w kontekście płynności, zmienności i sieciowości zjawisk współczesnego świata.
(......)
Zwracamy się zatem do animatorów działań społecznych (w sensie kultu-rowym, edukacyjnym, polityczno-administracyjnym i ekonomicznym), miłośników
miejscowości i regionów, badaczy, folklorystów, innymi słowy wszystkich tych,
którzy czują się regionalistami z prośbą o wypowiedź. Może ona posiadać cha-rakter refleksji bardzo osobistej lub także naukowej, określającej związek ze
społecznością lokalną lub regionalną oraz z przestrzenią rozumianą jako region
– mała ojczyzna.
W ramach wypowiedzi:
1. Prosimy o opisanie własnej „drogi do regionalizmu”, ze szczególnym uwzględnieniem jej początków. Chodzi o próbę autorefleksji i określe-
nia co legło u podstaw emocjonalnego i/lub praktycznego zaangażo-wania na rzecz najbliższej okolicy, regionu? Jakie czynniki, okoliczno-
ści, wydarzenia zadecydowały w Pani/Pana przypadku o emocjona-
lnym i praktycznym zaangażowaniu w działalność regionalistyczną? Co determinuje postawę i tożsamość regionalisty?
2. Prosimy o określenie jak kształtuje się zagadnienie autorytetów w śro-
dowisku regionalistycznym? Kto dla Pani/Pana był lub jest postacią
archetypiczną, wzorem, mentorem, godnym naśladowania autoryte-
tem? Czy jest ktoś kogo uznać można za autorytet dla szerszego śro-dowiska, w którym Pani/Pan działa? Czy można mówić o różnicach
pokoleniowych? Jak wyglądają relacje między doświadczonymi a mło-
dymi regionalistami? 3. Prosimy o podjecie próby autorskiej definicji – kim jest regionalista? –
w oparciu zarówno o własne doświadczenia, jak i obserwacje działań innych osób zasługujących na to miano.
222
4. Prosimy o wyrażenie opinii jak zmiany społeczno-kulturowe, polityczne
i gospodarcze ostatnich 2 dekad, wpłynęły na kształt i warunki upra-
wiania regionalizmu? Kim był regionalista dawniej, a kim jest obec-nie? Co stanowi dziś szczególny przedmiot troski regionalisty? Z czym
wiążą się obawy lub nadzieje? Co stanowi potencjalne lub rzeczywiste
zagrożenie bądź szansę? 5. Prosimy o ocenę warunków uprawiania regionalizmu w określonych
środowiskach – miejskim, małomiasteczkowym, wiejskim – oraz oko-licznościach podyktowanych kondycją gospodarczą, specyfiką kultu-
rową i dziejami danego regionu?
6. Prosimy o nakreślenie idealnej wizji regionu i regionalizmu. Może ona
mieć charakter postulatów praktycznych (planów na przyszłość) jak
i zestawu oczekiwań zarówno w stosunku do samych mieszkańców jak
i reprezentantów świata nauki, gospodarki, polityki etc.
Licząc na podjęcie powyższych kwestii, nie narzucamy określonego porząd-ku, charakteru ani schematu wypowiedzi. Nie wymagamy także konieczności
bezwzględnego odniesienia się do wszystkich wspomnianych wyżej zagadnień.
[W dalszej części apelu umieszczono wytyczne edytorskie, termin realizacji
projektu, adres IZBW UŁ, adres mailowy koordynatora oraz prośbę o nadsyłanie
wyłącznie tekstów niepublikowanych]
223
ANEKS 2
Schemat lokalizacji miejsc (miejscowości) z których nadesłano wypowiedzi.
Opracowanie własne autora.
224
ANEKS 3
Zewnętrzna szata graficzna wydawnictw.
Ja – regionalista. Refleksje, stanowiska, komentarze,
Interdyscyplinarny Zespół Badania Wsi UŁ, Łódź 2010, ss. 135. ISBN 978-83-932014-0-2
225
Kim jesteś, regionalisto? Sylwetki, opinie, diagnozy,
Interdyscyplinarny Zespół Badania Wsi UŁ, Łódź 2012, ss. 272. ISBN 978-83-932014-4-0
226
Być regionalistą. Inspiracje, autodefinicje, perspektywy,
Interdyscyplinarny Zespół Badania Wsi UŁ, Łódź 2014, ss. 276. ISBN 978-83-932014-8-8
227
Amilkar Kosiński
Wydział Filozoficzno-Historyczny UŁ
In memoriam Francisci Potaszy-Kosiński (1909–1980)
31. maja 2014 roku Średzkie Towarzystwo Kulturalne zorganizowało
konferencję pod nazwą „Ważni zapomniani mieszkańcy Środy”. Wyróżniono
trzy postacie – księży Stanisława Kozierowskiego (1874–1949, historyka,
onomastę, profesora Uniwersytetu Poznańskiego, członka Polskiej Akademii
Umiejętności), Augustyna Szamarzewskiego (1832–1891, wielkopolskiego
działacza społecznego, jednego z twórców i pierwszego prezesa Banku
Ludowego w Środzie), oraz Franciszka Kosińskiego (1908–1980, wielkopol-
skiego regionalistę).
Wcześniej zwrócono się do mnie, co poczytuję za zaszczyt, by z tej okazji
w kilkunastu zdaniach wspomnieć sylwetkę mego Stryja.
Siadłem nad pustą kartką i nagle uświadomiłem sobie, że w zabieganym
i śpiesznym życiu, czas płynie niezwykle wartko. Od śmierci Franciszka
upłynęły trzydzieści cztery lata.
To więcej niż byt jednego pokolenia. To szmat czasu. To bez mała połowa
jednostkowego, ludzkiego bytowania.
W roku śmierci mego Stryja miałem szalone dwadzieścia pięć lat. Zmarły
w moim odczuciu zdawał się być starym, odrobinę zdziwaczałym człowiekiem.
Oryginałem, o pasjach którego mówiło się z nutą pobłażliwości.
Co w takim razie zadecydowało, że do Koszut, na pogrzeb Stryja poje-
chałem z przenośnym magnetofonem? Przeczucie – będę świadkiem wydarzeń
znamienitych.
Istnieje w funeralnej tradycji polskiej spisywanie mów pogrzebowych.
W nich wspomina się o faktach z życia zmarłego, opiniach o nim zasłużonych
bądź nie. Podkreśla się jego rolę, dokonania. Na cmentarzu, nad otwartą mogiłą
słowa umkną żałobnikom. Po czasie odejdą w niepamięć. Pozostaje tak, jak
w sentencji na ścianie wadowickiego kościoła: „czas ucieka, wieczność czeka...”
Cierpliwie nagrałem przemowy nad trumną Stryja. Zadałem sobie później
i taki trud, by z zapisu magnetofonowego wiernie, co do słowa, przelać je na
papier. Później broszurkę wetknąłem w szpargały. Sięgałem do niej niezbyt
często. Przy kreśleniu tych kilku wspomnień, nagle zrozumiałem; posiadam
rzecz bezcenną.
Zdaję sobie sprawę, że ryzykowną jest retoryczna parabola, by zaczynając
od końca, od mów pogrzebowych, opisać w kilkudziesięciu zdaniach postać tak
228
barwną jak Franciszek Kosiński. Jest jednak w tym zabiegu zawarta pewna idea.
Franciszek Kosiński był człowiekiem wiary. Wybrał taką drogę. W niej
szukał i znajdował oparcie. Nic dziwnego więc, nad mogiłą stali liczni duchowni,
z rodzonym bratem, salezjaninem księdzem profesorem Stanisławem Kosińskim
na czele. Był ksiądz kanonik Zygmunt Chwiłkowski, ksiądz profesor kanonik
Arnold Marcinkowski, kolejny salezjanin ksiądz Stanisław Skopiak. Podkreślali
wierszem, prozą postawę i zasługi Franciszka.
Kto zna dokładnie historię życia mego Stryja wie, jak znaczącą rolę
odegrali w nim różni duchowni.
Po latach, przeglądając ten tekst można z panegirycznych formuł wydobyć
na wskroś świeckie przesłanie. Według niego jawi się Franciszek Kosiński jako
„szaleniec boży” w znaczeniu oddania się pasji, idei. Wierności tej idei. Oto
kanonik Chwiłkowski głosił nad mogiłą: „... historia była jego pasją. Historia
prawdziwa. Z tej pasji zrodziło się zbieractwo, to namacalne dowody naszej tożsamości. Z tej pasji tworzył Muzeum Ziemi Średzkiej, (...) Oprowadzanie
każdej wycieczki było dla niego radosnym przeżyciem”. I dalej: „... Proboszczowie mogliby powiedzieć ile mu zawdzięczają, kiedy
im pomagał w odbudowie kościołów. (...) Zawsze miał coś ciekawego do
powiedzenia. Wszędzie było go pełno..., (...) Związał się z Koszutami przez muzeum i przez kościół, którego stał się Dobrodziejem, w który włożył połowę
serca. Dlatego w Koszutach chciał być pochowany, przekonany, że parafianie będą o nim pamiętać (...) i o jego grobie”.
Ksiądz kanonik Marcinkowski poszedł w ocenie dalej: „... cechą
charakterystyczną (jego) życia było to, co starożytni ujęli (...) w słowach – dobro i piękno. (...) przemierzał wzdłuż i wszerz ziemię średzką, tak bogatą w pamiątki
przeszłości (...), zbierał skrzętnie i gromadził (je), aż ukoronował dzieło życia
(...), założeniem muzeum regionalnego”. Głos zabrał także przedstawiciel Wydziału Kultury Urzędu Miasta Środy
Wielkopolskiej. Niestety nie zanotowałem nazwiska. Usłyszeliśmy: „... Żegnamy niezapomnianego, bez reszty oddanego swej pracy i ukochanej ziemi średzkiej
Franciszka Kosińskiego. Kim był? (...) Wiemy doskonale. Znaliśmy wszyscy jego
pasję i zamiłowania. Pamiętamy doskonale jego sylwetkę. Pozostał nam w pamięci jako aktywny, zaangażowany społecznik, którego wysiłki tak znaczące,
bogate i różnorodne pozostawiły bogaty ślad w historii regionu, który tak gorąco pokochał, dla którego nigdy nie szczędził sił i zdrowia. Od dzieciństwa związany
był z naszym rejonem. W niedalekim Szlachcinie urodził się, w Brodowie pobierał
naukę w szkole podstawowej, do gimnazjum uczęszczał w Środzie. Z działalnością kulturalną związany był od początku pracy zawodowej. Po
wojnie, od 1945 roku pełnił funkcję referenta kultury i sztuki. Później kierownika
referatu d/s kultury, a następnie pracował na stanowisku zastępcy inspektora szkolnego d/s kultury.
Już w czasie tej pracy zawodowej nie opuszczała go pasja zbierania
229
różnorodnych dokumentów i pamiątek dotyczących Ziemi Średzkiej. Myślał
o utworzeniu muzeum regionalnego, w którym te relikty przeszłości można by
udostępnić szerokiemu społeczeństwu. Marzenie spełniło sie w 1966 roku. Zostało utworzone Muzeum Ziemi Średzkiej. Został jego kustoszem.
Uzupełnianie zbiorów, dokumentów, pamiątek naszego regionu, stało się
jego wielką pasją.(...) Społeczeństwo ofiarowało mu to co ma najlepszego. Obdarzyło go
autorytetem. Przywiązaniem serca. Zmarł wielki regionalista, więc żyć zaczyna. Teraz dopiero okaże się kim jest. Choć skończył pracować, będzie zbierał owoce.
Należał bowiem do tych ludzi, którzy mieli zdolność tworzenia wartości
nieprzemijających. Pozostanie wśród nas, choć swoją fizyczną obecnością i dzia-
łalnością przestanie swego miejsca strzec. Czy tak się stanie, zależeć także będzie
od kulturotwórczych zdolności społeczeństwa, które go wydało i w którym
przebywał. Rozdział jego pracy należy już do historii kultury świeckiej, do historii do
której stale będziemy wracać”. Ukoronowaniem cytowanych wystąpień niech pozostanie krótka mowa,
wygłoszona przez Antoniego Grabiasa, obywatela średzkiego, wieloletniego
znajomego Franciszka Kosińskiego: „... Drogi nam przyjacielu, tyle należy się nam za twój trud zawdzięczać. I obawiam się już, z tego miejsca i gorąco apeluję
i nawołuję – żeby twój trud nie poszedł na marne. Bo już ta luka dała się zauważyć dziś, gdy ciebie zabrakło, już się dała zauważyć!
Jak już zostało powiedziane, w tem sfatygowanym przyodziewku kręciłeś
się wszędzie. Raz tylko założyłeś lepszy, jak cię miałem możność oglądać. Kiedyś wizytował obraz – pełno było w świątyni – ty niejako dyrygowałeś tym wszystkim.
I była to niekłamana twoja życiowa pasja...”.
Warto śledzić mowy pogrzebowe. W zalewie pochlebstw jest jądro szczerej
prawdy. Moja ryzykowna parabola, przyznacie państwo, przynosi efekty. Oto,
wspominając słowa wypowiadane nad trumną, przywołaliśmy spory fragment
działań i postaw człowieka z krwi i kości.
Jestem w posiadaniu jeszcze jednej, szczególnej pamiątki po Stryju.
Prześledzenie jej zawartości pozwoliło mi spojrzeć świeżym okiem na postać
Franciszka.
To pamiątkowa księga autografów. Tzw. „Złota Księga”. Mówi ona więcej
o osobowości i cechach charakteru Stryja, niż wszystkie głoszone o nim
szlachetne opinie. Najpierw jednak trochę statystyki.
Wpisy w księdze obejmuje cezura dwudziestu lat. Inicjuje je dedykacja
darczyńcy: „Niech cię twój pegaz wzniesie na szczyt, a muza ci skronie
wawrzynem uwięczy (!) Franciszkowi Potaszemu Kosińskiemu kolega i przyjaciel
Stefan Jakób (!) Ruszczyński. Środa dnia 1. grudnia 1934 roku”. Księga była prezentem dla dwudziestopięcioletniego Franka. Mówiłem, że
to szalony wiek dla mężczyzny. Obdarowany był „szalony”. Szukał swego
230
miejsca w świecie. Początkowo sądził, że jest stworzony dla literatury. Poezji.
Z datą 4 grudnia 1934 roku widnieje w księdze wpis: „...Miłemu koledze –
tułaczowi życzy na drodze literacko naukowej wszelkiej pomyślności Franciszek Bartłomiejczak”.
Pisał wiersze. Wydał dwa tomiki. Jeden zatytułowany „Jutrzenka”. Jest
tego ślad: „Panu Franciszkowi Kosińskiemu w dowód wdzięczności za otrzymany zbiór »Jutrzenka« od rodaka z zakwaterowaniem k. Olsztyna. Allenstein
Ostprousen Joachimistarsse No 8. Józef Mikułowski. Środa, dnia 25 marca 1935 roku”.
Ze swymi literackimi pasjami i zapędami dotarł do Koźmina, do literata
i poety Stanisława Czernika. Ten pod datą 26 sierpnia 1937 roku wpisał do księgi
słowa: „Regionalnemu bardowi ku zachęcie do dalszych studjów (!), które
ułatwią drogę na Parnas...”.
1937 to rok przełomowy. Franciszek Kosiński prócz umiłowania literatury
odkrył w sobie kolejną pasję. Pasję regionalisty, historyka. Jego studiami,
najprawdziwszymi i najcenniejszymi, stały się wędrówki po Wielkopolsce, małej
ojczyźnie. Ksiądz Kruczkowski z Brzeźnia 7 lipca 1937 roku pisze w księdze
następującą dedykację: „Panu Franciszkowi Kosińskiemu, który przez wędrówki
po Polsce chce poznać regionalizm i stosunki etnologiczne narodu polskiego, Szczęść Boże!”.
Wyobraźmy sobie dwudziestokilkulatka, wędrującego pieszo lub na
rowerze, z księgą pamiątkową w plecaku. Tak rodziła się pasja.
Pomiędzy 25 a 29 czerwca 1937 roku, odbył się w Poznaniu Między-
narodowy Kongres Chrystusa Króla. W Europie, którą ogarniał totalitaryzm,
w Rzeczypospolitej osaczanej przez komunizm i nazizm, Kościół zorganizował
kongres, podczas którego liczni prelegenci poruszali kwestie zagrożeń. Wtedy
zwano je bezbożnictwem. Za dwa lata miało rozegrać sie piekło II wojny. Miały
zmienić się granice, relacje społeczne, stosunki międzynarodowe. Na dziesię-
ciolecia. Wielu z uczestników kongresu doskonale przeczuwało mroczną
przyszłość Europy i świata.
Ponownie odrobina statystyki. Przewodniczył kongresowi legat papieski
kardynał August Hlond. Przewodziło pięciu kardynałów, czterdziestu ośmiu
biskupów krajowych, dwudziestu biskupów z zagranicy. Liczne delegacje
z Francji, Niemiec, Szwajcarii, Węgier, Austrii, Jugosławii, Rumunii, Włoch,
Finlandii, Łotwy, Ameryki, Luksemburga, etc., etc. Nieprzebrane tłumy wiernych
z kraju, zjeżdżające do Poznania czterdziestoma pociągami.
Przerzucam karty w pamiątkowej księdze Franciszka Kosińskiego. Oto
wpisy: prymasa Hlonda legata papieskiego, kardynała Innitzera arcybiskupa
Wiednia, biskupa Vojtassaka ze Słowacji, biskupa Mikołaja Czarneckiego
wizytatora apostolskiego, biskupa Bieńka sufragana katowickiego, biskupa
Sosina, biskupa Scheimilera ze Szwajcarii, Edwarda O'Rourke biskupa
gdańskiego, biskupa Galla, Gawliny, Lorki, Okoniewskiego, Przeździeckiego,
231
Buczki sufragana lwowskiego, Kubiny biskupa częstochowskiego,
Nowowiejskiego biskupa płockiego i dziesiątki innych. Postacie pomniki –
generał Józef Haller, kompozytor Feliks Nowowiejski, premier Węgier Karoly
Huszar. Oni wszyscy zaszczycili swymi wpisami księgę, usłużnie podstawioną
przez „kręcącego się wszędzie w swem sfatygowanym przyodziewku”
dwudziestokilkulatka ze Środy. Zapisy na kartach to nie przypadek. To
świadoma inicjatywa, świadomy wybór i świadome działanie. Franciszek
Kosiński był już wówczas ukształtowanym w pełni patriotą, historykiem
i etnografem. Miał wyczucie chwili, pasję i ściśle obrany życiowy kierunek.
Doceniał wagę i podniosłość wydarzeń.
Uważna lektura autografów i dedykacji dla Franciszka pozwala bardzo
precyzyjne określić jego fascynacje i życiowe wybory. Kolejny, 1938 rok. Tu
dygresja. Poznań, o czym w sumie wie niewielu, to rodzinne miasto innego
pasjonata, kolejnego „szaleńca bożego” Kazimierza Nowaka. Ten postanowił
dokonać rzeczy do dziś niedościgłej. Bez zaplecza, pieniędzy i wsparcia,
pozostawiając rodzinę, wyruszył na rowerze do Afryki. Pokonał jej pustynie
i bezdroża w ciągu siedmiu długich lat od 1931 do 1938 roku. Przebył trasę
z Libii po dzisiejszą Republikę Południowej Afryki. Stamtąd zaś, przez Afrykę
Centralną do Egiptu. Na rowerze, z płóciennym plecakiem na bagażniku. W nim
wiózł zapas wody w bukłakach, aparat fotograficzny i kompletne laboratorium,
pozwalające wywoływać praktycznie wszędzie odbitki. W afrykańskim buszu
także. Zarabiając fotografowaniem przetrwał. Przeżył także dzięki skromnym
tantiemom pisarskim, wypłacanym przez ogólnopolskie periodyki zajmujące się
geografią i egzotycznymi ekspedycjami. Pisał do nich listy z relacjami z podróży.
Nie ma bezpośrednich dowodów na potwierdzenie hipotezy, że eskapada
Nowaka zainspirowała Franciszka. Musiał jednak czytać relacje z wypraw tego
pierwszego. Było to nagłośnione w prasie lokalnej i nie tylko. Musiało go to
zainspirować. W mniejszym wymiarze, bo krajowym. Potwierdzeniem niech
będzie fakt następujący. W roku 1938, na początku lipca, Franciszek Kosiński
wraz z młodszym bratem Tertulianem, moim ojcem, na rowerach wyruszają
w podróż życia. Skierowali się przez południowe rejony kraju, daleko na Wołyń,
na Kresy Wschodnie.
Śledzenie ich wyprawy, dzięki wpisom w księdze, to fascynujące zajęcie.
Podobnie jak Kazimierz Nowak, Franciszek Kosiński słał z podróży
korespondencję do Kuriera Średzkiego (Stanisława Malickiego i Spółki).
Eskapadę zainaugurował w księdze następujący wpis: „Panu Franciszkowi
Kosińskiemu i jego towarzyszowi życzymy powodzenia w podróży po Polsce. Łagiewniki d. 7. lipca 1938 r. Leon Maciejewski”. Wiele wskazuje na to, że
chodzi o dwór Przyłuskich w Łagiewnikach nie opodal Śremu. Dalsza trasa
podróży wywołuje zamęt w głowie: Częstochowa – Jasna Góra, Sucha
Beskidzka Tarnowskich, Zakopane, Krzynkowice, Izdebnik, Taszówka, Jurczyce,
Sidzina, Piaski Wielkie, Dołuszyce, Łazy, Więckowice, Wielka Wieś, Mościce,
232
Witkowice k. Ropczyc, Iwierzyce, Trzciana, Rudna, Krasne k. Rzeszowa, Potok,
Tryńcza, Przeworsk, Sienno, Kańczuga, Michałówka, Wólka Rosnowska,
Naramice, Kamionka Wołoska, Siedliska, Wólka k. Mostów Wielkich,
Drużkopol, Tereszkowce, Załucze, Gródek, Wólka Położecka, Werbkowice,
Podhorce, Mirogonowice, Mnichów, Kalinówka, Moskorzew, Wiktorówek.
Wymienione majątki dworskie, to jedynie część z odwiedzonych przez
podróżników, a odnotowanych autografami ich właścicieli w Księdze
Pamiątkowej. Nie chciałbym zanudzać wyliczankami, ale warto wspomnieć, że
Franciszek Kosiński osobiście dotarł i poznał Juliusza hr. Tarnowskiego,
Wojciecha Gąsienicę-Roja posła na Sejm, Xawerego Dunikowskiego, Kornela
Makuszyńskiego, z Kasprowiczów Annę Jarocką i jej męża, wybitnego malarza
Władysława Jarockiego, którego galeria obrazów mieści się w willi teścia Jana
Kasprowicza na Harendzie w Zakopanem. Dalej, właściciela majątku Taszówka
Michała Wężyka, odwiedził Jurczyce, gdzie wpisały się w księgę córka i żona
generała Józefa Hallera, życząc „Szczęścia w teraźniejszej podróży i w całem
życiu”, wpisał się podejmujący wędrowców Wojciech Marchwicki konsul
honorowy Królestwa Węgier, Jadwiga Rydlowa bliska krewna Lucjana, Adam
Jordan, hrabiowie Stadniccy, Starowieyscy, Olga Chrystiani, Dąmbscy z Rudnej,
Potoccy z Łańcuta i Potoka, Lubomirscy, Turnowie z którymi połączyła Stryja
wieloletnia znajomość, sięgająca czasów głęboko powojennych. Wpisali się
Przedrzymirscy, Rawicz-Kleczewscy, Kościesza-Wolscy, Dzieduszyccy,
Drohojowscy, Friedmanowie. Wpisał się sentencją: „Ku chwale Boga i Ojczyz-
ny!” leciwy generał w st. spoczynku Ignacy Ledóchowski, dalej Tyszkiewi-
czowie, Taczanowscy, Łubieńscy, Matylda Sapieżyna z Siedlisk, wybitna postać,
zasłużona wielce dla znamienitego rodu i Polski.
Na odległych Kresach Rzeczypospolitej, obecnych terenach Ukrainy
Zachodniej dotarli do Korybut-Woroneckich, Ostroróg-Wolskich, Rulikowskich,
Wielowieyskich, Konarskich, Lachmanów, Przanowskich, Suchodolskich.
W drodze powrotnej, podróżując przez ziemię Sandomierską i Jędrze-
jowską odwiedzili m.in. Świeżyńskich, Ruszockich, Sendrowiczów i Reklews-
kich, Łubieniewskich, Kurellów, Keferesteinów, Potockich i wielu, wielu innych
szlachetnych i zasłużonych ludzi.
Piękna, staroświecka sentencja wpisana pod datą 28 września 1938 roku,
przez księdza Macieja Łubienieckiego w Mnichowie o treści: „Dużo radości życia i jego uśmiechów, życzę sympatycznej parze podróżników po kraju
ojczystym, dających sobą tak żywe świadectwo, że młodzież, gdy zechce, potrafi
piastować w duszy, szczytne ideały, zachwycać się pięknem rodzinnej ziemi, wchłaniać w siebie głębiej wrażenia i szanować przeszłość, wiarę i tradycję”,
mogłaby zostać podsumowaniem tej „wołyńskiej” wyprawy. Życie jednak plecie
o wiele barwniejsze scenariusze, więc pod tą sama datą, w tym samym miejscu,
w majątku mnichowskim, bawiący gościnnie, wpisał się niedbałą parafą książę
Michał Radziwiłł. Ostatni ordynat dóbr przygodzickich, uchodzący za praw-
233
dziwą „zakałę rodu”. We wspomnieniach krewnych zapisał się jako „psychopata
na podłożu rodowej megalomanii, przyczyniający (...) nazwisku wiele wstydu,
(...) jako winowajca głośnych skandali”. Największy, to podarowanie w wierno-
poddańczym geście Hitlerowi, pałacu w Antoninie i chęć pozostania Volks-
deutschem.
Trzeba przyznać, że zdecydowana większość wymienionych przeze mnie
osób, ich życie i dzieje, to gotowy materiał na niejedno ciekawe opracowanie.
W jaki sposób Stryj docierał do nich pozostaje tajemnicą. Miałem okazję
by spytać o to ojca lub Jego samego. Niestety, nie wykorzystałem jej. Miałem
okazję, brakło świadomości.
Z obowiązku wspomnę tylko, że księga została doprowadzona do 1955
roku. I dalsze wpisy w niej perlą się znamienitościami: Tadeusz Józef Modest
Kraszewski pisarz, dziennikarz i literat. Stanisław Strugarek dziennikarz
radiowy. Twórca poznańskiej szkoły muzycznej Witold Kandulski. Kazimierz
Nowowiejski jeden z pięciorga dzieci Elżbiety Mironow-Mirockiej i kompo-
zytora Feliksa Nowowiejskiego, pianista, muzykolog. Prof. Elżbieta Korff-
Kawecka, jak ją określano w środowisku, przedwojenna primadonna. Legenda
polskich scen teatralnych, leciwy Ludwik Solski. Nauczyciel, poeta, prozaik,
dziennikarz i bibliofil Prezes Olsztyńskiego Związku Literatów Polskich,
wpisujący się myślą, którą należy odczytywać między wierszami, mając na
uwadze datę wpisu – 1948 rok i czasy nowych politycznych porządków: „Szkoda, że nie pisałem w tej księdze w czas pogody. Bądźmy jednak zgodni
myślą, że długa burza minie. Ponad chmurami i błyskawicami jarzy się słońce,
które znów ujrzymy. I miło jest pomyśleć, że księga ta, w słońcu rozpoczęta, w słońcu się zamknie. Leonard Turkowski człowiek tymczasem ponury”.
Wincenty Jankiewicz Prezes Powiatowego Związku Cechów w Środzie,
Powstaniec Wielkopolski 1918/1919 roku. Prof. Ludwik Anders twórca
i dyrektor państwowego liceum i gimnazjum w Środzie Wielkopolskiej, działacz
społeczny, pedagog i organizator chórów szkolnych, wraz z żoną Czesławą
Marią Andersową wpisali: „Z pobytu u P.P. Kosińskich w Żabikowie, – gdzie
mówią wieki – 1947 rok”. Wpisał się też Aleksander Birkenmajer dyrektor
Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu. Ks. Kanonik Stanisław Kozierowski
profesor Uniwersytetu Poznańskiego, członek Polskiej Akademii Umiejętności,
do którego Stryj dotarł w marcu 1946 roku, na probostwo w Winnej Górze.
Wpisał, a właściwie wmalował się martwą naturą, artysta Wacław Taranczewski.
Wierszami uwiecznili się poeci Wojciech Bąk i ks. Ewaryst Nawrowski
z Zaniemyśla. Ten ostatni, swój nieomal liryczny wiersz o umiłowaniu historii
i pasji bibliofilskiej, poprzedził dedykacją: „Gorącemu miłośnikowi starych,
cennych książek, gorliwemu badaczowi naszej przeszłości, naszego kraju, panu
Franciszkowi Kosińskiemu...”
Tę niepełną, z uwagi na brak miejsca wyliczankę, zamknę przytoczeniem
paru wpisów ze zjazdu literackiego w Środzie Wielkopolskiej, tuż w przededniu
234
wybuchu II wojny, bo z 28 czerwca 1939 r. Artystów i luminarzy podejmował
osobiście Stryj Franciszek Kosiński. „Z serdecznymi podziękowaniami za tyle
uprzejmości, wpisali się uczestnicy Zjazdu Artystycznego w Środzie, uczestnicy i wykonawcy »Sejmiku«” – Fabiański, Kisela, Tadeusz Józef Modest Kraszewski,
Kazimierz Korel, Wiesława Cichowicz, Gustaw Morcinek, Karol Górski, Jan
Sztaudynger, Adolf Nowaczyński i inni.
Na początku wspomniałem, że prócz „szaleństwa bożego” którym
obdarowany był Stryj Franciszek, okazywał się być człowiekiem realnie
stąpającym po ziemi. Po 1945 roku powrócił do Środy z „sochaczewskiej,
wojennej zsyłki”. Natychmiast rzucił się w wir działań, skupionych na kulturze
i badaniach historii regionu. Wiem z przekazów rodzinnych, stawiano przed nim
różnego rodzaju oferty, z gatunku tych „nie do odrzucenia”. Kariera, tytuły,
odznaczenia, możliwość pogłębienia wiedzy i utwierdzenia jej tytułem
naukowym. Za jedno. Za poparcie i przychylność nowemu ustrojowi. Franciszek
Kosiński pozostał sobą. A ci, którzy usilnie namawiali go, w końcu uznali jego
wiedzę, pozycję i wyjątkowość. Pozwolono mu bez warunków wstępnych
realizować swoje pasje, z których w pewnym momencie słynął cały rejon. Miało
to także swój komiczny wymiar.
Jestem w posiadaniu gazety powiatu średzkiego pod znamiennym tytułem
„Dla Ojczyzny, Dla Pokoju”. Numer z lipca 1954 roku. Cena 10 groszy. Stron
cztery. Artykuły krótkie, lecz treściwe. Tytuły charakterystyczne: „Kampania
żniwna rozpoczęta”, ostrzeżenie, apel: „Plany państwowe obowiązują”. Sugestia
jak partyjna dyrektywa: „Kto powinien stanąć do walki o wykonawstwo planu”, „Wykonane czyny melioracyjne”, i mrożący krew w żyłach reportaż: „W odpo-
wiedzi na apel Cienina Zabornego: za przykładem gromady Cienina chłopi
naszego powiatu stanęli do współzawodnictwa międzygromadzkiego, ażeby ku uczczeniu Święta Wyzwolenia Ludowej Polski nie tylko wykonać wszelkie
zaległości i plany gospodarcze, szczególnie w obowiązkowych dostawach żywca i mleka, ale plany te wykonać ponad plan (!).
Współzawodnictwem objęta jest również terminowa spłata II raty podatku
gruntowego. (...) Do współzawodnictwa stanęli chłopi z Podstolic, Krerowa, Kijewa, Czarnotki, Targowej Górki – meldunki napływają.”
Na końcu ostatniej strony, poniżej instruktażu pt. „Prace pielęgnacyjne na plantacji kukurydzy”, spostrzegam nagle, wytłuszczony tytuł: „Pomnik
architektury romańskiej”. Rzecz tyczy historii zamku obronnego w miejscowości
Giecz, w powiecie średzkim. A rozpoczyna go passus: „Tam gdzie szczęk oręża głosił wielkość Polski, dzisiaj licha tylko wioska pozostała...”, Całość utrzymana
w takiej stylistyce. Kończy zaś zdanie: „Ktokolwiek przejeżdża koło Giecza,
miejsca uświęconego chwałą, dostrzec musi starą świątynię, która przetrwała już 960 lat. (...) Mała świątynia z początków zarania chrześcijaństwa, po tylu
burzach dziejowych, przetrwała do dziś”.
235
Podpisano Franciszek Kosiński Kierownik Oddziału Kultury Powiatowej
Rady Narodowej w Środzie.
Wśród wielu dedykacji w Księdze Pamiątkowej, natknąłem się na wiersz
poety Wojciecha Bąka. Absolwenta Uniwersytetu Poznańskiego, prezesa
oddziału poznańskiego ZLP. Postaci niezwykle ciekawej, kontrowersyjnej
i tragicznej. Przyjaźnił się ze Stryjem. Musieli znać się dobrze. Wiersz który mu
zadedykował, wpisując w księgę własną ręką, w sposób ulotnie poetycki,
a jednak realny, odpowiada osobowości Franciszka Kosińskiego. Kilkoma jego
linijkami chciałbym zamknąć powyższe wspomnienie:
Mądrzy będą mnie uczyć: winienem być inny –
Jedni, żem nazbyt smutny – inni: zbyt wesoły –
Nadzieja bez powodu, lęk mój bezprzyczynny
Zły uczeń – nigdy mądrych nie ukończę szkoły.
Głupiec o ciasnym mózgu – złe zbieram cenzury, Bo jaka mnie ich nauka i mądrość głęboka -
Jedne mnie tylko codzień pocieszają chmury
I bezprzyczynna mądrość w trawie i obłokach.
Bo one ze mną mówią. Ja ich głosu słucham – Nie chcecie wierzyć? Patrzcie – w wierszach pełno lotu –
To obłoki pokrewne prawdzie mego ducha.
Unoszą się wysoko i drżą mą tęsknotą.
One mnie nic nie ucząc, uczą mnie najwięcej,
Porywając za sobą moją lotna duszę - I nie chcą bym się zmieniał, kochając goręcej,
Że jestem jak one – takim jak być muszę. (...)
P.S.
W obawie, by nie zrobiło się zbyt oficjalnie, poetycko i pompatycznie,
pozwalam sobie na koniec na przytoczenie pewnego tekstu, kierowanego do
Stryja. Nadawca mi nieznany, umieścił go na karcie pocztowej. Nie ma więc
obawy, że naruszam tajemnicę korespondencji. Brzmi on następująco:
„Excelencia Francesco Xawery de Koszuta Potaszy Kosiński. Środa
Wielkopolska. Działkowa vel Dworkowa.
Screzenissime Solenizanto !
Na dzień Twych imienin 3/XII. Mamy zaszczyt wyrazić pamięć – składając
236
Jego Excelencji najuprzejmiej nasze najserdeczniejsze życzenia zdrowia, oraz
wszelkich pomyślności na niwie serca, wątroby, trzustki, sztuki, etc., etc.
Excelencja zaszył sie jak borsuk w Średzkiej Ziemi i nie raczy odwiedzić
mnie w wysokich 8 pięter progach, gdzie mieści się nasza ambasada i gdzie do
podjęcia leżą na procencie sto złotych polskich dla Jego Excelencji, który to dług
ciąży nam na sumieniu.
Kiedy nastąpi otwarcie kurortu – solanek – Koszut – uzdrowiska?
Czy są posady wolne? np. Bademaistrów, masażystów dam i konferencji na
sali dancingowej.
Mocno przypominam, by w planach pałacu zdrojowego nie zapomnieć
i nie pominąć i striptizerek i mnie.
Ad multos annos -
Podpisano: Ambasador Macedoński Mazioruc że Du Casanova
2/3.XII. Poznań. 1972 Pologne.”
237
Anna Szadkowska
Monika Kumidaj
studentki etnologii UŁ
Żydzi w opiniach współczesnych mieszkańców Sobolewa
W dniach 28.06–11.07.2014 roku przeprowadzone zostały badania tereno-
we dotyczące opinii mieszkańców Sobolewa na temat Żydów, zawarte w pro-
gramie studiów na kierunku etnologia UŁ. Użyto narzędzia badawczego w po-
staci odpowiednio opracowanej ankiety, którą na miejscu przeprowadzili I i II
roku etnologii. Ankieta była anonimowa. Przeprowadzono ją wśród pełnoletnich,
losowo wybranych mieszkańców osady, która jest stolicą gminy rolniczej leżącej
na terenie powiatu garwolińskiego (woj. Mazowieckie).
Płeć ankietowanych
Kobieta Mężczyzna
47 53
47%
53%
Kobieta
Mężczyzna
238
Przedział wiekowy
Przedział wiekowy 20-29 30-39 40-49 50-59 60-69 70-79 80-89 90-99
Liczba osób 7 14 14 22 26 10 6 1
Wyznanie
Katolicyzm Prawosławie Ateizm Protestantyzm
97 1 1 1
Wykształcenie
Wykształcenie Podstawowe Średnie Zawodowe Wyższe
Liczba osób 11 34 30 25
0
5
10
15
20
25
30
20-29 30-39 40-49 50-59 60-69 70-79 80-89 90-99
0
20
40
Podstawowe Zawodowe Średnie Wyższe
239
Pytanie 1.
Czy uważa Pan/Pani, że o stosunkach polsko-żydowskich mówi się ostatnio…?
Zdecydowanie
za dużo
Raczej dużo Tyle ile trzeba Raczej mało Zdecydowanie
za mało
Nie wiem, nie
mam zdania
8 17 25 26 8 16
Pytanie 2.
Czy interesuje Pana/Panią dyskusja o stosunkach polsko-żydowskich?
Zdecydowanie
tak
Raczej tak Raczej nie Zdecydowanie
nie
Trudno
powiedzieć
11 30 34 17 8
0
5
10
15
20
25
30
Zdecydowanie za dużo
Raczej dużo
Tyle ile trzeba
Raczej mało
Zdecydowanie za mało
Nie wiem, nie mam zdania
0
5
10
15
20
25
30
35
40
Zdecydowanie tak
Raczej tak
Raczej nie
Zdecydowanie nie
Trudno powiedzieć
240
Pytanie 3.
Czy Pana/Pani zdaniem, Polacy i Żydzi w przeszłości byli dobrymi sąsiadami?
Tak Nie Trudno powiedzieć
60 11 29
Pytanie 4.
Czy Pana/Pani zdaniem, Polacy i Żydzi żyli obok siebie w przyjaźni i wzajemnym
zrozumieniu?
Tak Nie Trudno powiedzieć
48 19 33
0
10
20
30
40
50
60
70
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
0
10
20
30
40
50
60
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
241
Pytanie 5.
Czy Pana/Pani zdaniem, Polacy i Żydzi żyli obok siebie z obojętnością?
Tak Nie Trudno powiedzieć
11 52 37
Pytanie 6.
Czy Pana/Pani zdaniem, Polacy i Żydzi żyli obok siebie z niechęcią i bez wzajem-
nego zrozumienia?
Tak Nie Trudno powiedzieć
9 53 38
0
10
20
30
40
50
60
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
0
10
20
30
40
50
60
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
242
Pytanie 7.
Czy Pana/Pani zdaniem, Polacy i Żydzi żyli obok siebie z wrogością?
Tak Nie Trudno powiedzieć
9 66 25
Pytanie 8.
Czy Pana/Pani zdaniem, przed wojną w Polsce dochodziło do prześladowania
Żydów?
Tak Nie Trudno powiedzieć
37 35 28
0
10
20
30
40
50
60
70
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
0
5
10
15
20
25
30
35
40
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
243
Pytanie 9.
Czy Pana/Pani zdaniem, Żydzi podczas wojny byli bardziej prześladowani niż
Polacy?
Zdecydowanie
tak
Raczej tak Raczej nie Zdecydowanie
nie
Trudno
powiedzieć
48 34 8 1 9
Pytanie 10.
Czy Pan/Pani zdaniem, w czasie okupacji Polacy wykazywali wobec Żydów wy-
starczająco dużo współczucia?
Zdecydowanie
tak
Raczej tak Raczej nie Zdecydowanie
nie
Trudno
powiedzieć
21 38 12 1 28
0
10
20
30
40
50
60
Zdecydowanie tak
Raczej tak
Raczej nie
Zdecydowanie nie
Trudno powiedzieć
0
5
10
15
20
25
30
35
40
Zdecydowanie tak
Raczej tak
Raczej nie
Zdecydowanie nie
Trudno powiedzieć
244
Pytanie 11.
Czy Pana/Pani zdaniem, można było w czasie wojny bardziej pomóc Żydom niż
robili to Polacy?
Zdecydowanie
tak
Raczej tak Raczej nie Zdecydowanie
nie
Trudno
powiedzieć
10 22 27 14 27
Pytanie 12.
Czy wierzy Pan/Pani, że Polacy w czasie wojny mogli dokonywać zbrodni wobec
Żydów?
Zdecydowanie
tak
Raczej tak Raczej nie Zdecydowanie
nie
Trudno
powiedzieć
6 30 27 25 12
0
5
10
15
20
25
30
Zdecydowanie tak
Raczej tak
Raczej nie
Zdecydowanie nie
Trudno powiedzieć
0
5
10
15
20
25
30
35
Zdecydowanie tak
Raczej tak
Raczej nie
Zdecydowanie nie
Trudno powiedzieć
245
Pytanie 13.
Czy Pana/Pani zdaniem, po wojnie Polacy serdecznie przyjęli powracających Ży-
dów?
Zdecydowanie
tak
Raczej tak Raczej nie Zdecydowanie
nie
Trudno
powiedzieć
3 27 32 5 33
Pytanie 14.
Czy Żydzi wyjeżdżali dlatego, że nie chcieli żyć w państwie socjalistycznym (po
1944/45 r.)?
Tak Nie Trudno powiedzieć
24 43 33
0
5
10
15
20
25
30
35
Zdecydowanie tak
Raczej tak
Raczej nie
Zdecydowanie nie
Trudno powiedzieć
0
10
20
30
40
50
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
246
Pytanie 15.
Czy Żydzi wyjeżdżali dlatego, że nie chcieli żyć w miejscach kaźni swoich bli-
skich?
Tak Nie Trudno powiedzieć
38 25 37
Pytanie 16.
Czy Żydzi wyjeżdżali dlatego, że nie chcieli odbudowywać Polski?
Tak Nie Trudno powiedzieć
19 51 30
0
5
10
15
20
25
30
35
40
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
0
10
20
30
40
50
60
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
247
Pytanie 17.
Czy Żydzi wyjeżdżali dlatego, że liczyli na to, że gdzie indziej będzie im się żyło
lepiej?
Tak Nie Trudno powiedzieć
69 10 21
Pytanie 18.
Czy Żydzi wyjeżdżali dlatego, że spotkali się z wrogością Polaków?
Tak Nie Trudno powiedzieć
19 43 38
0
10
20
30
40
50
60
70
80
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
0
10
20
30
40
50
Tak
Nie
Trudno powiedzieć
248
Pytanie 19.
Czy Pana/Pani zdaniem, Polacy zasłużyli na opinie antysemitów?
Zdecydowanie
tak
Raczej tak Raczej nie Zdecydowanie
nie
Trudno
powiedzieć
4 20 27 24 25
Wnioski
Z analizy przeprowadzonych ankiet wynika, że mieszkańcy Sobolewa wy-
rażają współczucie wobec Żydów eksterminowanych podczas niemieckiej oku-
pacji, jednocześnie należy stwierdzić, iż aktualnie zainteresowanie tematyką
żydowską zbytnio nie absorbuje uwagi mieszkańców tej osady.
Powyższe badania przeprowadzone poprzez zastosowanie metody ilościo-
wej wymagają kontynuacji, przede wszystkim poprzez wzbogacenie bazy źró-
dłowej o materiały uzyskane metodą jakościową przy pomocy wywiadów.
0
5
10
15
20
25
30
Zdecydowanie tak
Raczej tak
Raczej nie
Zdecydowanie nie
Trudno powiedzieć
251
Marcin Łuczkowski
Opoczno
Aktywność polityczno-społeczna ziemiaństwa
województwa kieleckiego w latach 1918–19391
Badania nad miejscem i rolą ziemian w II Rzeczypospolitej są prowadzone
od lat siedemdziesiątych XX wieku. Zostały zapoczątkowane przez Irenę Ry-
chlikową i Janinę Leskiewiczową. Problematyką tą w ujęciu ogólnopolskim
zajmowali się między innymi Mieczysław Mieszczankowski, Wojciech Rosz-
kowski, Szymon Rudnicki, Bogusław Gałka, Włodzimierz Mich. Badaniami
zostało objęte również ziemiaństwo poszczególnych regionów Polski. Wyniki
tych badań są znane dzięki opracowaniom Witolda Molika, Andrzeja Kwileckie-
go (Wielkopolska); Barbary Okoniewskiej, Włodzimierza Jastrzębskiego (Pomo-
rze); Kazimierza Karolczaka, Tomasza Kargola (Małopolska i Galicja) a także
Albina Koprukowniaka, Mariana Kozaczki oraz uczestników sesji naukowych
organizowanych w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce (Lubelszczyzna i Podla-
sie).
Również problematyka dotycząca warstwy ziemiańskiej województwa kie-
leckiego od ponad dwudziestu lat jest przedmiotem dociekań historyków. Bada-
nia te zainicjował pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku Mieczysław B.
Markowski. Ich efektem była wydana w 1990 r. praca o wzajemnych relacjach
między ziemiaństwem a burżuazją przemysłową. Trzy lata później ukazała się
kolejna praca tego autora zatytułowana: „Obywatele ziemscy w województwie
kieleckim 1918–1939” będąca zbiorowym portretem tej warstwy społecznej
w czasach Drugiej Rzeczypospolitej. Prace badawcze naukowców związanych
z Instytutem Historii kieleckiej uczelni były prezentowane na kilku konferen-
cjach poświęconych dziejom ziemiaństwa na ziemiach polskich w XVIII–XX
wieku. Ukazało się również wiele opracowań takich autorów jak wspomniany
już wcześniej Mieczysław B. Markowski oraz Regina Renz, Wiesław Caban,
__________ 1 Autoreferat rozprawy doktorskiej obronionej na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu
Jana Kochanowskiego w Kielcach 7 maja 2013 roku. Promotorem pracy był prof. zw. dr
hab. Mieczysław B. Markowski (Instytut Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego
w Kielcach), a recenzentami byli: dr hab. prof. UJK Małgorzata Przeniosło (Uniwersytet
Jana Kochanowskiego w Kielcach) oraz dr hab. prof. UP Kazimierz Karolczak (Uniwersy-
tet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie).
252
Marek Przeniosło, Jerzy Gapys, Małgorzata Przeniosło, Mariusz Nowak a także
wychowanków wyżej wymienionych badaczy.
Mimo pokaźnego już dorobku naukowego dyskusja nad definicją terminów:
„ziemiaństwo”, „ziemianin”, „ziemianka” nie została zakończona. Tym samym
precyzyjne określenie liczebności tej warstwy jest trudne i uzależnione od przy-
jętych kryteriów. Z pewnością posiadanie majątku o powierzchni przekraczającej
50,100 czy 180 hektarów nie jest wystarczające. Bardzo istotne znaczenie miała
przynależność do kręgu kulturowego i towarzyskiego wyznającego określony
kanon wartości. Do warstwy tej zaliczano również osoby aktualnie nie związane
z gospodarowaniem w majątkach ziemskich, ale wywodzące się z tej wspólnoty
i utrzymujące silne związki środowiskowe. Ponadto duża część materiału źró-
dłowego nie w pełni pozwala na jednoznaczne zaszeregowanie poszczególnych
osób do warstwy ziemiańskiej (na przykład przedstawicieli samorządu terytorial-
nego). Zapis w rubryce zawód „rolnik” bez określenia na jakim areale ten rolnik
gospodarował, czy brak doprecyzowania przy określeniu „własność rolna” –
drobna czy wielka powodowało przy pewnych źródłach brak możliwości opisa-
nia zjawiska.
Celem niniejszej pracy było uzupełnienie dotychczasowych badań o zagad-
nienia aktywności politycznej i społecznej ziemian województwa kieleckiego2.
W szczególności prezentacja przemian stopnia i form tej aktywności. Przedmio-
tem analizy byli zarówno ci ziemianie, których działalność była znacząca
w perspektywie ogólnopolskiej jak i ci, którzy działali bardziej w skali lokalnej
(wojewódzkiej czy powiatowej).
Zakres chronologiczny pracy obejmuje okres od 11 listopada 1918 r.(koniec
I wojny i odzyskanie niepodległości przez Polskę) do 1 września 1939 r. (najazd
niemiecki i wybuch II wojny światowej). Precyzyjne określenie badanej zbioro-
wości wiązało się z licznymi trudnościami. Oprócz wspomnianych wyżej dyle-
matów z zaliczeniem poszczególnych osób do ziemiaństwa i nieprecyzyjnością
zachowanych źródeł problematyczne było również przyporządkowanie do woje-
wództwa kieleckiego. W tym przypadku kluczowe znaczenie miało posiadanie
majątku na terenie województwa, w granicach określonych ustawą z 14 sierpnia
1919 r. o organizacji władz administracyjnych II instancji. W niektórych przy-
padkach za wystarczające uznano miejsce urodzenia w majątku położonym na
tym terenie.
W pracy wykorzystano opublikowane wyniki badań dotyczące ziemiaństwa
Kielecczyzny, innych regionów Polski oraz opisujące tę warstwę w ujęciu ogól-
__________ 2 Praca doktorska została napisana w Instytucie Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego
w Kielcach do końca 2012.Dysertacja składa się z 408 stron, 44 tabel, 6 wykresów, 3 map
oraz 2 aneksów. Pierwszy aneks zawiera zestawienie oraz biogramy posłów i senatorów
ziemiański z poszczególnych kadencji parlamentu II RP. W drugim aneksie zestawiono
ziemian z województwa kieleckiego, których biogramy znajdują się w dziewięciu tomach
wydawnictwa „Ziemianie polscy XX wieku. Słownik biograficzny”.
253
nopolskim. Niezbędne było również wykorzystanie literatury dotyczącej życia
politycznego i jego przemian oraz najważniejszych ugrupowań w których ak-
tywnie działali ziemianie. Wśród najistotniejszych znalazły się pracę: Andrzeja
Ajnenkiela – o parlamencie II RP, Władysława Władyki, Szymona Rudnickiego,
Jacka Majchrowskiego i Jacka Bartyzela – o konserwatystach; Romana Wapiń-
skiego, Zygmunta Kaczmarka, Janusza Jerzego Tereja – o obozie narodowym
oraz Władysława T. Kuleszy, Andrzeja Chojnowskiego, Antoniego Czubińskie-
go i Andrzeja Garlickiego dotyczące obozu sanacyjnego.
Ważnym źródłem wykorzystanym przy pisaniu pracy były pamiętniki
i wspomnienia, zarówno te wydane drukiem, jak i te w rękopisach i maszynopi-
sach zdeponowane w bibliotekach, archiwach i muzeach. Do najważniejszych
należały wspomnienia wybitnych przedstawicieli życia publicznego wywodzą-
cych się z warstwy ziemiańskiej, np. premiera Leona Kozłowskiego, senatorów
księcia Krzysztofa Radziwiłła i Juliusza Zdanowskiego. Podstawową bazą źró-
dłową niniejszej dysertacji, ze względu na teoretyczny charakter badań, były
materiały archiwalne. Wśród nich przeważały pisma urzędowe wytworzone
przez administrację państwową (sprawozdania wojewody kieleckiego) i samo-
rządową (protokoły posiedzeń, sprawozdania starostów, zestawienia wyników
wyborów) oraz organy władzy ustawodawczej (sprawozdania stenograficzne
posiedzeń sejmu i senatu). Bardzo istotne były również dokumenty partii poli-
tycznych (np. Stronnictwa Narodowego, Chrześcijańsko – Narodowego Stron-
nictwa Rolniczego, Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem), organizacji,
jak np. Centralne Towarzystwo Rolnicze, Związku Ziemian; instytucji samopo-
mocy społecznej, takich jak: Rada Główna Opiekuńcza, Polski Czerwony Krzyż,
Caritas. Sięgnięto również do dokumentów wytworzonych przez instytucje ko-
ścielne (m.in. sprawozdania dekanalne, akta organizacji religijnych), które są
przechowywane w Archiwum Diecezjalnym w Kielcach. Większość materiałów
źródłowych pozyskano w państwowych archiwach centralnych i terenowych.
Kwerenda w Archiwum Akt Nowych w Warszawie dostarczyła istotnych danych
dotyczących działalności ziemian w poszczególnych powiatowych Radach
Głównych Opiekuńczych oraz aktywności politycznej Artura Dobieckiego. Prze-
prowadzone poszukiwania w zasobach Archiwum Głównego Akt Dawnych,
Centralnego Archiwum Wojskowego oraz Instytutu Pamięci Narodowej dostar-
czyły mniejszej ilości informacji. Oczywiście najgruntowniej został przebadany
zasób Archiwum Państwowego w Kielcach, zwłaszcza zespoły: Urząd Woje-
wódzki Kielecki I, Wojewódzkie Biuro do spraw Finansowo-Rolnych, Starostwo
Powiatowe Kieleckie I, Wojewódzka Reprezentacja Związku Ziemian oraz ze-
społy zawierające archiwalia poszczególnych rodów ziemiańskich, takich jak:
Wielopolscy, Platerowie, Radziwiłłowie. Kwerendy w Archiwum Państwowym
w Krakowie oraz Piotrkowie Trybunalskim miały mniejsze znaczenie w pozy-
skiwaniu materiałów źródłowych.
254
Przy ustalaniu liczebności warstwy ziemiańskiej i jej miejsca w strukturze
społeczeństwa województwa kieleckiego wykorzystano źródła drukowane. Były
to głównie dane statystyczne ze spisów powszechnych z 1921 r. i 1931 r. Dane te
porównano z dokumentacją wytworzoną przez Okręgowe Urzędy Ziemskie
i inne organy administracji oraz zestawieniami zawartymi w literaturze. Źródła
drukowane były wykorzystane również przy analizowaniu wyników wyborów
parlamentarnych oraz biogramów posłów i senatorów. W opisie aktywności
ziemian w parlamencie podstawowe znaczenie miały sprawozdania stenograficz-
nych z posiedzeń sejmu i senatu oraz druki znajdujących się w Bibliotece Sej-
mowej w Warszawie. Charakter uzupełniający miały informacje zamieszczone
na łamach czasopism lokalnych (głównie „Gazety Kieleckiej” i „Ojczyzny”) oraz
ogólnopolskich („Ziemianin”, „Głos Ziemiański”, „Przegląd Ziemiański” i „Zie-
mianka Polska”).
Praca została podzielona na pięć rozdziałów. Pierwszy rozdział ma charak-
ter wprowadzający, dlatego został poświęcony opisowi zróżnicowania omawia-
nej warstwy oraz jej miejsca w strukturze społeczeństwa województwa kielec-
kiego. W trzech podrozdziałach zostały zawarte szczegółowe dane na temat
liczebności, rozmieszczenia w poszczególnych powiatach oraz zróżnicowania
wewnętrznego tej warstwy pod względem narodowościowym, wyznaniowym
oraz społecznym i ekonomicznym.
W rozdziale drugim przedstawione zostały zagadnienia aktywności ziemian
w różnych rodzajach samorządu: terytorialnego, gospodarczego i zawodowego.
W pierwszym podrozdziale ukazano reprezentację ziemian w strukturach samo-
rządu terytorialnego na poziomie gromad, gmin i powiatów. Na terenie omawia-
nego województwa podjęto również próby utworzenia samorządu wojewódzkie-
go. Licznej reprezentacji ziemian w tej formie samorządu poświęcono końcową
część tego podrozdziału. Drugi podrozdział dotyczy zagadnień udziału ziemian
w organach samorządu gospodarczego działających na terenie województwa ze
szczególnym uwzględnieniem organizacji powołanych do rozwiązania proble-
mów polskiej wsi, jak np. Komitety Pomocy Rolnej, Izby Rolnicze. W trzecim
podrozdziale opisano struktury terenowe Związku Ziemian i aktywność ich
członków oraz działalność Wojewódzkiej Reprezentacji Związku Ziemian
w Kielcach.
W rozdziale trzecim znalazło się omówienie aktywności ziemian w ruchach
i partiach politycznych. Niepodległe państwo polskie, stworzyło naturalne wa-
runki do organizowania się i zrzeszania wokół określonych ideologii oraz celów
politycznych i społecznych. Ziemiaństwo ze względu na światopogląd konserwa-
tywny sympatyzowało i działało w partiach zachowawczych, takich jak: Stron-
nictwo Polityki Realnej, Stronnictwo Prawicy Narodowej czy Stronnictwo Za-
chowawcze. Większość ziemian o konserwatywnych poglądach po przewrocie
majowym związała się z obozem sanacyjnym. Wśród ziemian związanych
z województwem kieleckim bardzo aktywni byli zwolennicy obozu narodowego.
255
Pozostali oni wierni swoim przekonaniom do końca istnienia II RP. Aktywności
ziemian w każdym z wymienionych ruchów politycznych poświęcono osobny
podrozdział.
W rozdziale czwartym opisano próby przystosowania się ziemian do reguł
walki o wpływy polityczne w demokratycznych wyborach parlamentarnych oraz
w okresie ograniczenia tych swobód po przewrocie majowym. Ziemianie zwią-
zani z Kielecczyzną miejscem urodzenia lub posiadanym na tym terenie mająt-
kiem byli wybierani do parlamentu z okręgów wyborczych zlokalizowanych na
terenie województwa kieleckiego, innych województw a także z list państwo-
wych. W podrozdziale pierwszym omówiono poszczególne kampanie wyborcze
oraz ich wyniki. Analizie poddano zmiany jakie wystąpiły w wielkości reprezen-
tacji ziemiańskiej w składach sejmu i senatu poszczególnych kadencji. Drugi
podrozdział dotyczy udziału posłów i senatorów pochodzenia ziemiańskiego
w pracach parlamentu. Trzeci podrozdział poświęcono pozaparlamentarnej dzia-
łalność przedstawicieli władzy ustawodawczej.
W czterech podrozdziałach składających się na ostatni rozdział podjęto
próbę przedstawienia najbardziej charakterystycznych przejawów aktywności
społecznej ziemiaństwa w województwie kieleckim. Z uwagi na obszerność
zagadnienia skoncentrowano się na aktywności ziemian w organizacjach samo-
pomocy społecznej, ofiarności na rzecz armii oraz stowarzyszeniach o prowe-
niencji religijnej. W rozdziale tym osobno potraktowano zagadnienie działalno-
ści córek i żon właścicieli ziemskich w strukturach Związków Ziemianek.
Ustalenia zawarte w poszczególnych rozdziałach pracy pozwalają na po-
stawienie kilku wniosków końcowych. Przede wszystkim aktywność ziemian
należy rozpatrywać z uwzględnieniem przemian zachodzących wewnątrz tej
warstwy, procesów dezintegracyjnych oraz poszukiwań miejsca w nowoczesnym
społeczeństwie bez zrywania więzi towarzyskich i kulturowych. Najbardziej
aktywna część ziemiaństwa podjęła wysiłki w celu zrozumienia zachodzących
przemian i wypracowania efektywnych sposobów obrony własnej pozycji
w społeczeństwie.
Jedną z ważniejszych płaszczyzn aktywności publicznej ziemian był samo-
rząd terytorialny. Był to tradycyjny obszar działalności obywateli ziemskich,
który dawał duże możliwości oddziaływania na społeczność lokalną oraz realiza-
cji własnych ambicji politycznych i pozyskiwania zwolenników. Szczególnie
dużą wagę przywiązywali ziemianie do działalności w różnych formach samo-
rządu gospodarczego, takich jak: Komitety Pomocy Rolnej, kółka i towarzystwa
rolnicze czy Kielecka Izba Rolnicza. Udział w tych strukturach stwarzał możli-
wości oddziaływania na politykę władz państwowych i lokalnych wobec sektora
rolniczego, czyli dziedziny gospodarki będącej ich podstawowym źródłem
utrzymania. Ziemianie aktywnie działali w strukturach samorządu zawodowego
warstwy ziemiańskiej, to jest powiatowych Związkach Ziemian oraz Wojewódz-
kiej Reprezentacji Związków Ziemian w Kielcach. Przez cały okres istnienia
256
IIRP ziemian z województwa kieleckiego nurtowało zagadnienie czy większe
efekty przyniesie angażowanie się w działalność organizacji jednoczących
wszystkich rolników (kółka, towarzystwa, izby) czy utrzymywanie odrębności
klasowej w ramach Związku Ziemian.
Ziemianom nie udało wypracować jednolitego stanowiska i wspólnej dla
całego środowiska strategii oraz utrzymać identyfikacji z jednym obozem poli-
tycznemu. Wielu właścicieli ziemskich angażowało się w działalność różnorod-
nych stronnictw i partii głoszących hasła konserwatyzmu. Nigdy nie były to
organizacje o charakterze masowym. Działalność tych organizacji to ciąg nie-
ustannych sporów i polemiki, zmian strategii i sojuszów, podziałów i próby
konsolidacji. Najbardziej jaskrawymi przykładami tego typu aktywności poli-
tycznej byli: Artur Dobiecki, Józef Targowski i Zygmunt Leszczyński. Po prze-
wrocie majowym większość polityków o poglądach konserwatywnych kontynu-
owało swą działalność w organizacjach sanacyjnych (głównie Bezpartyjnym
Bloku Współpracy z Rządem). Aktywne uczestnictwo w obozie sanacyjnym
prowadziło do najwyższych urzędów we władzy wykonawczej. Stało się do
również udziałem sanatorów wywodzących się ze środowiska ziemiańskiego
województwa kieleckiego, przede wszystkim: Wacława Karwackiego – wicemi-
nistra rolnictwa i reform rolnych (1932–1934) oraz Leona Kozłowskiego – mini-
stra: reform rolnych (1930–1931), rolnictwa (1931–1932) i spraw wewnętrznych
(1934) a następnie premiera rządu (V 1934 – III 1935). Bardzo wyraźny był
wśród ziemian spadek poparcia dla Narodowej Demokracji po przewrocie majo-
wym. Zdecydowanie zmalało na arenie politycznej znaczenie tych ziemian, któ-
rzy pozostali wierni ideologii narodowej.
Ziemianie pokładali nadzieje na utrzymanie swojej pozycji w porządku
prawnym i sile władzy państwowej. Z tej wiary wynikało duże zaangażowanie
w wyborach do parlamentu. Przedstawiciele ziemiaństwa Kielecczyzny odnosili
w nich dosyć duże sukcesy reprezentując w parlamentach II RP dwa nurty poli-
tyczne: konserwatywny i endecki. Nurt konserwatywny znacznie wzmocnił swo-
ja reprezentację dzięki sojuszowi z obozem sanacyjnym i miejscom na listach
wyborczych BBWR i OZN. Parlamentarzyści wywodzący się ze środowiska
ziemiańskiego województwa kieleckiego reprezentowali różnorakie postawy
i bardzo zróżnicowany poziom aktywności w pracach obu izb. Wachlarz tego
zaangażowania rozciągał się od praktycznie zerowego (jak w przypadku: Mie-
czysława Jakubowskiego, Stefana Libiszowskiego, czy Jerzego Pikulskiego) do
bardzo wysokiego – przejawiającego się dużą częstotliwością i rozmaitością
wystąpień (jak w przypadku: Zygmunta Leszczyńskiego, czy Juliusza Zdanow-
skiego i Józefa Targowskiego). Bardzo często na forum obu izb przemawiał
również dwukrotny poseł i senator Edward Kleszczyński. Ziemianie często za-
siadali w komisjach stałych, dosyć rzadko w komisjach nadzwyczajnych i spe-
cjalnych. Tylko dwóch parlamentarzystów – ziemian z województwa kieleckiego
zasiadało w prezydiach izb: wicemarszałkiem Senatu III kadencji był Zygmunt
257
Leszczyński, funkcję sekretarza prezydium Senatu ostatniej kadencji pełnił ksią-
żę Krzysztof Radziwiłł.
Pozycja i możliwości jakie posiadali ziemianie otwierała szerokie perspek-
tywy prowadzenia różnorakiej aktywności społecznej w środowisku wiejskim.
Do jej najważniejszych przejawów należała działalność charytatywna w RGO
oraz organizowanie i wspieranie straży pożarnych, inicjatyw na rzecz wojska
i obronności. Uzupełnieniem tych działań było integrowania środowiska wiej-
skiego przez akcje Związków Ziemianek. Panie z pałaców i dworów aktywnie
działały ponadto w organizacjach religijnych i angażowały się w prace na rzecz
parafii.
Konkludując należy stwierdzić, że aktywność polityczna i społeczna zie-
mian była próbą obrony własnej, dawnej pozycji w społeczeństwie. Było to bar-
dzo trudne przy stosowaniu demokratycznych zasad w wyborach do organów
władzy ustawodawczej czy samorządu terytorialnego. Dużo większe możliwości
na obronę własnych interesów i pozycji dawał ziemianom sojusz z obozem sana-
cyjnym. Prestiż jaki posiadali w społeczeństwie powodował, że często zajmowali
ważne stanowiska jako reprezentanci danej społeczności lokalnej, czy struktury
politycznej. Wymagało to jednak od ziemian umiejętnego dostosowania się do
zmieniających się warunków oraz dużej zręczności w stosowanej taktyce i meto-
dach walki na arenie politycznej. Mimo tych wysiłków wielcy właściciele ziem-
scy tracili swą dawną pozycję społeczną, polityczną i ekonomiczną. Społeczeń-
stwo się demokratyzowało, przedstawiciele innych warstw i środowisk domagali
się większego udziału w życiu politycznym. Zachodzących w skali całego kraju
przemian nie można było powstrzymać także na terenie położonym między Wi-
słą a Pilicą.
Summary
The content of this article is autoreferat for her doctoral thesis on the politi-
cal and social activity landowners defended in May 2013 at the University of Jan
Kochanowski in Kielce. The aim of the work was the presentation of the forms
and the degrees of political and social activity changes from landowners of Kiel-
ce province. The subject of the analysis were both these landowners, whose ac-
tivity was significant in the nationwide perspective and those who were working
more in local scale (provincial or district). Chronological range includes the
period from 11 XI 1918 to 1 IX 1939. The work was divided into 5 chapters. The
first was dedicated to the description of the number and diversity of discussed
layer and its place in the structure of society of the Kielce province. In the second
chapter there was presented issues of the landowners activity in three types of
autonomy (territorial, economical, professional). The third section is an overview
of the landowners activity in political parties and movements. The fourth chapter
258
analyzes the size of representation of the landowners in the parliament in particu-
lar cadency, the contribution in parliament works and non-parliamentarian activi-
ties of deputies and senators which have landowning roots.
In the last chapter was taken an attempt to present the most characteristic
signs of social activity by landowners in Kielce province (activities in social self-
help organizations, religious associations and also dedication to the country de-
fense).
259
Kinga Pawłowska
Politechnika Warszawska
Dynamizm wiejskich kosmologii: łady społeczne
i wizje świata1
Cel i ogólne założenia pracy
Zasadniczy zamysł pracy Dynamizm wiejskich kosmologii: łady społeczne
i wizje świata polegał na próbie rekonstrukcji sposobów myślenia i praktyk
mieszkańców jednej z polskich wsi, położonej na Mazowszu, w okolicach Cie-
chanowa. W toku badań okazało się, że wieś ta ma bogatą historię, co znacząco
wpłynęło na trajektorie życia jej mieszkańców. Projekt badawczy polegał na
próbie rekonstrukcji wizji świata ludzi oraz wybieranych przez nich sposobów
„radzenia sobie” w świecie na przestrzeni wielu dziesięcioleci, w odmiennych
warunkach instytucjonalnych – wyznaczanych kolejno przez folwark, państwowe
gospodarstwo rolne i charakterystyczny dla współczesności brak zasadniczej
instytucji organizującej życie mieszkańców. Realizacja projektu wymagała wy-
pracowania podstaw teoretycznych, które umożliwiłyby jak najpełniejsze odda-
nie sedna stanowiących przedmiot zainteresowania zagadnień. Wykorzystywane
w pracy koncepcje teoretyczne, jak zawsze, miały swoje źródło w określonych
systemach wartości, co z pewnością wpłynęło zarówno na charakter przyjętych
na wstępie założeń, jak i na kształt prowadzonych w pracy analiz oraz uzyska-
nych wniosków. Wybór koncepcji teoretycznych był w tym przypadku szczegól-
nie trudny, ponieważ miejscowości takie jak Grabowo /to zmieniona nazwa wsi,
której dotyczą prowadzone w pracy analizy/, to jest tzw. „wsie popegeerowskie”
były już przez badaczy wielokrotnie opisywane, przez co ukształtował się
w literaturze przedmiotu ich względnie stały obraz. Wizerunek ten jednak,
w toku prowadzonych badań, okazał się raczej stereotypowy i nadmiernie
uproszczony, zostało w nim bowiem boleśnie zubożone bogactwo możliwych do
dostrzeżenia znaczeń.
Poglądy prezentowane w znakomitej większości prac badaczy zajmujących
się problematyką tzw. „popegeerowskich wsi” wpisywały się w obowiązującą po
__________ 1 Autoreferat rozprawy doktorskiej obronionej 17 października 2014 roku na Wydziale
Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Promotor: prof. dr hab. Maria Wieru-
szewska, recenzenci: prof. nadzw. dr hab. Grażyna E. Karpińska, prof. dr hab. Marek S.
Szczepański.
260
transformacji ustrojowej retorykę, w której główną troskę stanowiło przekonanie
ludzi, żeby jak najszybciej uznali nowy ład za „naturalny” rezultat dokonujących
się przemian. Problem polega jednak na tym, że pozytywne oceny nowego po-
rządku wiązały się z deprecjonowaniem i przedstawianiem wyłącznie w czar-
nych barwach przeszłości i wszystkiego, co się z nią wiązało. Niefortunnie, to
właśnie mieszkańcy tzw. „popegeerowskich wsi”, z ich sposobem życia i myśle-
nia, stanowili oczywisty „znak” przeszłości.
Współcześnie nie jest już tajemnicą to, że humanistyka wiąże się z domina-
cją /świadczy o tym m.in. praca Humanistyka i dominacja2 przygotowana pod
redakcją Anny Malewskiej-Szałygin oraz Tomasza Rakowskiego, czy też prace
poświęcone etycznym aspektom pracy antropologów, w tym Etyczne problemy
badań antropologicznych3 pod redakcją Katarzyny Kaniowskiej i Noemi Mod-
nickiej/. W przygotowywanych przez badaczy projektach coraz częściej mówi
się o „dialogu” z badanymi, o szacunku dla ich poglądów, wizji świata oraz
sposobów życia. Wzięcie pod uwagę powyższych postulatów sprawiło, że
w mojej pracy przedstawiona została opowieść o wsi Grabowo odbiegająca od
„głównego nurtu” dyskursu o tzw. „popegeerowskich wsiach”. Jest tak dlatego,
że w centrum zainteresowania nie znalazła się sytuacja materialna ludzi oraz
związane z nią problemy społeczne, ale wizje świata ludzi oraz wybierane przez
nich sposoby „radzenia sobie” – jak już powiedziałam – kolejno w świecie fol-
warku, PGR-u oraz w dzisiejszej rzeczywistości. Nie można bowiem wykluczyć,
że program badawczy, w którym punktem wyjścia jest sytuacja materialna ludzi
wpływa znacząco na charakter możliwych do uzyskania wniosków, a przyjęcie
odmiennej perspektywy może otworzyć zupełnie nowe możliwości interpretacji
zgromadzonych materiałów.
Przyjęta w pracy perspektywa oglądu rzeczywistości nie wpisuje się zatem
w retorykę tzw. mainstreamu, „głównego nurtu kultury”, w której mieszkańcy
wsi, gdzie funkcjonowały PGR-y, określani są jako osoby należące do kategorii
„wykluczonych”, „zmarginalizowanych” czy też „defaworyzowanych” członków
społeczeństwa. Mieszkańcy Grabowa są w mojej pracy traktowani jak inni zwy-
czajni ludzie, mieszkańcy jednej z polskich wsi, mający prawo do własnego
oglądu oraz wartościowania rzeczywistości zarówno przeszłej, jak i teraźniejszej.
Zadanie badacza nie polega w tym przypadku na ocenie perspektywy badanych,
a tym bardziej na próbach oddziaływania na tę perspektywę.
Próba zrealizowania powyższych założeń w praktyce wymagała wypraco-
wania stosownego narzędzia, które umożliwiłoby spojrzenie na Grabowo w taki
właśnie sposób. Ważne było również to, żeby przyjęte ramy teoretyczne w jak
najmniejszym stopniu uruchamiały mechanizm polegający na usilnym dopaso-
__________ 2 Humanistyka i dominacja: oddolne doświadczenia społeczne w perspektywie zewnętrznych
rozpoznań, red. T. Rakowski, A. Malewska-Szałygin, IEiAK UW, Warszawa 2011. 3 Etyczne problemy badań antropologicznych, red. K. Kaniowska, N. Modnicka, Polskie
Towarzystwo Ludoznawcze, Wrocław – Łódź 2010.
261
wywaniu zgromadzonych materiałów empirycznych do przygotowanych wcze-
śniej koncepcji. Logika myślenia była w tym przypadku odwrotna – to specyfika
zgromadzonych materiałów, ich różnorodność i wielowymiarowość, wpływały
na wybór oraz poszerzanie przyjętych wstępnie ram teoretycznych.
Podstawy teoretyczne
Kluczowe zagadnienie stanowił zatem wybór koncepcji teoretycznych, któ-
re umożliwiłyby jak najpełniejsze oddanie złożoności wizji świata oraz sposo-
bów „radzenia sobie” w świecie mieszkańców Grabowa. Wybór ten nie był pro-
sty, ponieważ tajemnicę ludzkiego myślenia i działania badacze starają się
zgłębić od dawna, o czym świadczy bogactwo odnoszących się do tej problema-
tyki pojęć /m.in. „świadomość zbiorowa”, „wyobrażenia zbiorowe”, „postawy”
i „wartości”, „mentalność”, „reprezentacje”, „habitus” czy „strategie” i „takty-
ki”/. Każde z tych pojęć zawiera w sobie określoną odpowiedź na pytanie o źró-
dła ludzkich sposobów myślenia, a niekiedy i działania, a ponadto, różni autorzy
mają skłonność do nadawania tym samym pojęciom odmiennych znaczeń, zgod-
nych z proponowanymi przez nich całościowymi koncepcjami teoretycznymi.
Rekonstrukcja możliwie najpełniejszej wizji świata ludzi oraz wybieranych
przez nich praktyk wymagała uwzględnienia wielu różnych elementów, które
brali pod uwagę czy też akcentowali w sposób szczególny autorzy poszczegól-
nych pojęć opisujących struktury mentalne oraz sposoby działania ludzi. Ko-
nieczne okazało się stworzenie własnej koncepcji. Zostały w niej oczywiście
uwzględnione dokonania badaczy zajmujących się tą problematyką od dawna.
Dla wypracowania finalnego narzędzia istotne były przemyślenia Mary Douglas
dotyczące teorii „siatki i grupy”4. Bardzo ważne okazały się również dokonania
historyków wpisujących się w nurt tzw. „nowej historii kulturowej”5, dla których
__________ 4 M. Douglas, Cultural Bias, Royal Anthropological Institute, London 1978; Essays in the
Sociology of Perception, red. M. Douglas, Routledge & Kegan Paul, London 1982; M.
Douglas, Jak myślą instytucje, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011; M.
Douglas, Symbole naturalne: rozważania o kosmologii, Wydawnictwo UJ, Kraków 2004;
M. Douglas, Ukryte znaczenia: wybrane szkice antropologiczne, Wydawnictwo Marek De-
rewiecki, Kęty 2007; M. Douglas, W obronie zakupów, [w:] Socjologia codzienności, red.
P. Sztompka, M. Bogunia-Borowska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008. 5 Zob. m.in. R. Chartier, Cultural History: between Practices and Representations, Polity
Press, Cambridge 1993; R. Darnton, Wielka masakra kotów i inne epizody francuskiej hi-
storii kulturowej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012; P. Burke, Historia kul-
turowa, Wydawnictwo UJ, Kraków 2012; P. Burke, Varieties of Cultural History, Polity
Press, Cambridge 1997; C. Ginzburg, Ser i robaki: wizja świata pewnego młynarza z XVI
w., PIW, Warszawa 1989; E. Ladurie Le Roy, Montaillou, wioska heretyków 1294–1324,
PIW, Warszawa 1988.
262
duże znaczenie mają pojęcia „mentalności”, „reprezentacji”, „habitusu” oraz
„strategii i taktyk” w ujęciu Michela de Certeau6.
W koncepcji Mary Douglas, opisanej najpełniej w pracy Cultural Bias,
najważniejsze pojęcia to „kontekst społeczny”, „siatka”, „grupa” oraz „kosmolo-
gia”. Zasadniczy zamysł, który znalazł się u podstaw schematu, sprowadza się do
śledzenia, w jaki sposób określone wizje świata, czyli „kosmologie”, powstają
w specyficznych, możliwych do opisania przez zmienne „siatki” i „grupy” „kon-
tekstach społecznych”. „Siatka” to – mówiąc najkrócej – reguły i zasady wpły-
wające na postępowanie jednostek, podczas gdy „grupa”7 oznacza relacje jedno-
stek ze wspólnotą, w tym wszelkie zobowiązania, jakie jednostki mają wobec
wspólnoty. Zmienne siatki i grupy występują w dwóch wariantach „słabym”
i „silnym”, przy czym zestawienie ze sobą różnych kombinacji „słabej” i „silnej”
siatki i „słabej” i „silnej” grupy pozwala na wyróżnienie czterech zasadniczych
typów kontekstu społecznego z właściwymi im kosmologiami /A – słaba siatka
i słaba grupa, B – silna siatka i słaba grupa, C – silna siatka i silna grupa, D –
słaba siatka i silna grupa/. Kosmologie definiuje Douglas jako wizje świata,
ukryte „wierzenia i wartości”, stanowiące swoiste „usprawiedliwienia i uzasad-
nienia” działań jednostek. Każda z kosmologii składa się z czterech zasadniczych
wymiarów: koncepcji natury, czasu, natury ludzkiej oraz społeczeństwa. Po-
szczególne konteksty społeczne oraz związane z nimi kosmologie posiadają
w schemacie Douglas charakterystyki, które zostały przedstawione w rozprawie.
Zasadnicza myśl brytyjskiej badaczki sprowadza się do stwierdzenia, że jednost-
kowe sposoby myślenia są bardzo silnie zakorzenione w strukturze grupy,
w której ludzie funkcjonują, a to z kolei oznacza, że istotne zmiany kontekstu
społecznego wpływają na zmiany kosmologii, czyli wizji świata ludzi.
Koncepcja siatki i grupy posiada wiele zalet, wydaje się jednak, że poza
strukturą oraz spoistością grupy, można uwzględnić również inne czynniki
wpływające na sposoby myślenia ludzi, oczywiście z zastrzeżeniem, że ich lista
nadal nie będzie wyczerpująca. W pracy zostały podjęte skromne próby
uwzględnienia innych ważnych elementów, czego efekt finalny stanowi koncep-
cja opisu sposobów ludzkiego myślenia i działania, którą dobrze oddaje metafora
palimpsestu uzupełniona o „strategie i taktyki” w ujęciu Michela de Certeau.
Szczegółowe uzasadnienie wyboru tego rodzaju podejścia znajduje się w pracy.
W największym skrócie można jednak powiedzieć, że wybór ten był inspirowany
dokonaniami historyków należących do nurtu tzw. „nowej historii kulturowej”.
Jak wiadomo, sprzeciwiają się oni wszelkim formom podporządkowania, w tym
również w wymiarze symbolicznym. Badacze ci nie widzą powodu, dla którego
__________ 6 M. Certeau de, Wynaleźć codzienność: sztuki działania, Wydawnictwo UJ, Kraków 2008;
M. Certeau de, L. Giard, P. Mayol, Wynaleźć codzienność 2: mieszkać, gotować, Wydaw-
nictwo UJ, Kraków 2011. 7 W dalszej części autoreferatu pojęcia opisujące koncepcję „siatki i grupy” nie będą każdo-
razowo opatrywane cudzysłowem.
263
na przykład osobom biedniejszym można byłoby odbierać prawo do samodziel-
nego myślenia i wyrażania opinii, m.in. na temat dawnego czy obecnego syste-
mu. Sedno metafory palimpsestu kryje się bowiem w tym, że legitymizowane
przez zmieniające się reguły systemowe „sieci znaczeń” nie trafiają na nieskażo-
ne niczym, „czyste” podłoże, ale odbierane są przez swoisty „filtr”, będący wy-
tworem lokalnych warunków życia. W konsekwencji, wizje świata ludzi nie
stanowią ani prostej kontynuacji myślenia charakterystycznego dla przeszłości
grupy lokalnej, nie są również tożsame z trendami dominującego w określonym
czasie „głównego nurtu kultury”. Wydaje się, że na przecięciu tych dwóch sfer
powstaje jakościowo od nich odmienny system znaczeń i zakorzeniona w nim
wizja świata. Zmiana ludzkich sposobów myślenia polega zatem na nabudowy-
waniu czy też przyłączaniu nowych, współczesnych znaczeń do tych, które
uprzednio już te sposoby myślenia kształtowały. Oznacza to, że pierwotne, wy-
tworzone w procesach „długiego trwania”, właściwe dla lokalnej społeczności
znaczenia, stanowią ramy interpretacji dla nakładających się na nie, bardziej
współczesnych znaczeń. W opisanym mechanizmie ludzkiego myślenia na uwa-
gę zasługuje sposób odbioru funkcjonujących w przestrzeni publicznej przeka-
zów, polegający na możliwości zdystansowania się od przekazów prezentowa-
nych jako oczywiste i „naturalne”, a w gruncie rzeczy zakorzenionych w party-
kularnych, zazwyczaj jakoś „ideologicznych”, systemach wartości.
Tak rozumiana wizja świata ludzi została uzupełniona o odnoszącą się do
sfery ludzkich działań, przywoływaną już koncepcję „strategii i taktyk” de Cer-
teau. Propozycja ta, podobnie jak wizja „palimpsestowej” struktury myślenia
ludzi, nie wpisuje się najlepiej w nurt refleksji dostrzegający w zachowaniach
„zwyczajnych” ludzi proste kalki propozycji oferowanych w „głównym nurcie
kultury”. Oddaje to wprowadzony przez de Certeau podział na związane z posia-
daniem i władzą – „strategie” oraz opisujące działania ludzi „słabych”, zmuszo-
nych do funkcjonowania, w narzuconym odgórnie przez „strategów”, ładzie –
„taktyki”. Koncepcja ta pozwala na odejście od dobrze znanych pojęć „bierno-
ści”, „wykluczenia” czy „marginalności” i pokazanie, w jaki sposób, niekiedy
wykazując się sprytem i dużą dozą refleksyjności, osoby usytuowane w niższych
warstwach struktury społecznej „radzą sobie” w otaczającej je rzeczywistości,
która jawi się im często jako obca i wroga. Najważniejsza idea de Certeau spro-
wadza się do sprzeciwu wobec dogmatycznych, narzuconych jako oczywiste
i jedynie słuszne – a w rzeczywistości opartych na partykularnych interesach
osób i grup sprawujących władzę – porządków. Badacz ów dzielnie tropi naj-
drobniejsze nawet działania ludzi „słabych”, w tym „podstępy” i „żarty”, pomy-
ślane jako sprytne sposoby „radzenia sobie” w warunkach kształtowanych przez
nieprzyjazne reguły systemowe.
264
Empiria i metodologia
Ramy teoretyczne w zarysowanym powyżej kształcie zostały następnie
przeze mnie wykorzystane do analizy zgromadzonych danych empirycznych.
Praca składa się ze wstępu, trzech części, zakończenia oraz aneksu. Pierwsza
część zawiera opis koncepcji teoretycznych stanowiących podstawę dla prowa-
dzonych w pracy analiz. W drugiej części znajduje się uzasadnienie potraktowa-
nia powieści /Kraina lat szczęśliwych8 Stanisława Łukasiewicza/ jako swoistego
„źródła” wykorzystywanego przez antropologa – uzasadnienia takiego dostarczy-
ły m.in. koncepcje „antropologii literatury” Ewy Kosowskiej9 oraz „antropologii
literackiej” Wolfganga Isera10
/rozróżnienie terminologiczne przyjmuję za Mał-
gorzatą Rygielską11
/. W części tej znalazła się również analiza odczytanego
z kart powieści świata folwarku, ze szczególnym uwzględnieniem sposobów
myślenia oraz działania ludzi. Trzecia część pracy poświecona jest analizie tych
samych zagadnień, tyle tylko, że w odniesieniu do rzeczywistości funkcjonowa-
nia państwowego gospodarstwa rolnego oraz współczesności. Większość mate-
riałów, na podstawie których przygotowana została trzecia część pracy pochodzi
z badań przeprowadzonych samodzielnie przeze mnie wiosną 2011 roku. Bada-
nia te polegały przede wszystkim na pobycie w Grabowie oraz prowadzeniu
wywiadów pogłębionych, w większości zgodnie z przygotowanym wcześniej
i zamieszczonym w Aneksie pracy scenariuszem dyspozycji.
__________ 8 S. Łukasiewicz, Kraina lat szczęśliwych, Czytelnik, Warszawa 1974. 9 Zob. m.in. E. Kosowska, Antropologia literatury – moda czy metoda?, „Kultura i Społe-
czeństwo” 2005, nr 4; E. Kosowska, Antropologia literatury: teksty, konteksty, interpreta-
cje, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2003; E. Kosowska, Antropologia kultury – antropologia
literatury. Wprowadzenie do tematu, [w:] Antropologia kultury – antropologia literatury,
red. E. Kosowska, E. Jaworski, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2005; E. Kosowska, Kulturo-
wa antropologia literatury: wprowadzenie, [w:] Antropologia kultury – antropologia litera-
tury: na tropach koligacji, red. E. Kosowska, A. Gomóła, E. Jaworski, Wydawnictwo UŚ,
Katowice 2007; E. Kosowska, Postać literacka jako tekst kultury: rekonstrukcja antropolo-
gicznego modelu szlachcianki na podstawie „Potopu” Henryka Sienkiewicza, Wydawnic-
two „Śląsk”, Katowice 1990. 10 Zob. m.in.: W. Iser, Zmienne funkcje literatury, [w:] Odkrywanie modernizmu: przekłady
i komentarze, red. R. Nycz, Universitas, Kraków 2004; A. Sierszulska, W stronę literackiej
antropologii. Wolfganga Isera koncepcja medialnej funkcji literatury, [w:] Odkrywanie
modernizmu: przekłady i komentarze, red. R. Nycz, Universitas, Kraków 2004. 11 M. Rygielska, Antropologia literatury, antropologia literacka: między badaniem kultury
a antropologicznym snem, „Kultura i Społeczeństwo” 2005, nr 4.
265
Wnioski
Przypomnę, że celem pracy była rekonstrukcja wizji świata oraz sposobów
„radzenia sobie” w świecie mieszkańców wsi Grabowo. W toku prowadzonych
badań, okazało się, że rzeczywistości społeczne folwarku, PGR-u oraz współcze-
sności, można opisać za pomocą zmodyfikowanych charakterystyk zapropono-
wanych przez Mary Douglas w schemacie siatki i grupy, uzupełnionych o kon-
cepcję „strategii i taktyk” Michela de Certeau.
Opisany w powieści Stanisława Łukasiewicza świat folwarku odpowiada
segmentowi „C” w schemacie siatki i grupy, charakteryzującemu się silną siatką
i silną grupą. Jest to zatem społeczność o jasno zarysowanych granicach, posia-
dająca przejrzystą hierarchię oraz strukturę ról, społeczność dobrze zintegrowa-
na. W społeczności tej duże znaczenie ma kontrola jednostkowych zachowań
oraz wywieranie nacisków, które mają na celu wymuszenie na ludziach zacho-
wań usankcjonowanych tradycją. Struktura kontekstu społecznego znajdowała
kontynuację w wizji świata mieszkańców folwarku, która zadziwiająco dobrze
pasowała do ustaleń Mary Douglas dotyczących poszczególnych wymiarów
kosmologii w segmencie „C” – m.in. struktury czasu, relacji międzyludzkich,
cielesności /w tym stosunku do własnego ciała, chorób, niepełnosprawności czy
śmierci/. W największym skrócie można powiedzieć, że życie mieszkańców
folwarku w najdrobniejszych szczegółach organizowane było przez wspólnotę.
To ona stanowiła nadrzędny cel i sens życiowej aktywności poszczególnych
jednostek. Ludzie działali zazwyczaj w ramach pełnionych przez siebie ról spo-
łecznych i to właśnie te role wpływały znacząco na podejmowane przez nich
decyzje. Czas w folwarku można było podzielić na czas pracy i wyraźnie od
niego oddzielony czas odświętny. Relacje międzyludzkie również przebiegały
zgodnie z istniejącą w społeczności hierarchią oraz strukturą narzuconych
w ramach gospodarstwa ról. Jeśli chodzi o stosunek do cielesności to był on
różny w zależności od zajmowanego w strukturze społeczności miejsca. Piękne
i zadbane ciała członków rodziny hrabiego różniły się w sposób zasadniczy od
często zaniedbanych ciał folwarcznych pracowników i ich dzieci. Choroba
w czworacznej chacie nie wywierała na nikim większego wrażenia, tak naprawdę
nikt się nią nie przejmował. Dopiero pogrzeb stawał się ważnym wydarzeniem,
ważnym jednak, jak można przypuszczać, przede wszystkim ze względu na moż-
liwość potwierdzenia integralności grupy pracowników folwarku.
Nawet jednak w tak ściśle ustrukturowanej społeczności, w której nadrzęd-
ne znaczenie miało dobro tradycyjnej wspólnoty, poszczególne jednostki potrafi-
ły wypracować dla siebie przestrzeń potrzebnej im swobody, co znajdowało
wyraz w stosowaniu swoistych „taktyk”. I tak na przykład nowy ekonom, który
starał się zrealizować swój „innowacyjny zapał” napotkał na opór społeczności,
266
przekształcającej się niekiedy w opisaną przez Victora Turnera communitas12
.
Społeczność przypomniała mu o, stanowiącej nieodłączny atrybut wodza, poko-
rze wobec woli wspólnoty. Postawę buntu i oporu wobec zapędów ekonoma
uosabiał fornal Krzysiak, którego postać jest wyraźnym przeciwieństwem opi-
sywanej przez badaczy figury biernego i posłusznego woli przełożonych „bezna-
dziejnego proletariusza”. Osobny wątek stanowią „taktyki” mieszkańców fol-
warku przebywających w bezpośrednim otoczeniu rodziny hrabiowskiej, którzy
swoją życiową pomyślność czerpali z istnienia ponadstrukturalnej więzi między-
ludzkiej, co można zrozumieć odwołując się po raz kolejny do koncepcji com-
munitas Victora Turnera. W języku tej koncepcji zinterpretowana została rów-
nież postawa stróża Fronca pełniącego w folwarcznej społeczności rolę „błazna”,
który może z dużą swobodą uświadamiać piastującemu zaszczytne stanowisko
panu jego słabości. Jeszcze inny rodzaj „taktyk” – opartych na pokorze i swo-
istym rytualizmie – prezentowali spotykani w Grabowie Żydzi. Najkrócej można
powiedzieć, że kosmologia ludzi żyjących w folwarku oraz pozostające z nią
w ścisłych związkach „taktyki” sprowadzają się ostatecznie do jednego zasadni-
czego pojęcia – do pojęcia wspólnoty, w ramach której toczyło się życie pracow-
ników folwarku.
Po wojnie na miejscu opisanego w powieści folwarku powstało państwowe
gospodarstwo rolne /dalej PGR/, które swoimi zasadami funkcjonowania bardzo
przypominało segment „B” w schemacie siatki i grupy. Była to społeczność
charakteryzująca się silną siatką i słabą grupą, w której życie ludzi organizowane
było przez instytucję /PGR/, natomiast więzi poza nią uległy osłabieniu, przede
wszystkim ze względu na pojawienie się we wsi nowych osób, które zostały
zatrudnione w państwowym gospodarstwie. Podstawową cechę tego kontekstu
społecznego stanowi „izolacja” poszczególnych członków społeczności polega-
jąca na tym, że interakcje między ludźmi podlegają silnym instytucjonalnym
wpływom, podczas gdy przestrzeń dla indywidualnych wyborów i modyfikacji
jest raczej niewielka. Siłę oddziaływania instytucjonalnych uwarunkowań
wzmacnia fakt, że ludzie – poza sferą instytucjonalnych powiązań – nie stanowią
zwartej i solidarnej społeczności. Przewidywania Douglas sprawdzają się zatem
również w przypadku PGR-u, nie tylko w odniesieniu do kontekstu społecznego,
ale i do podzielanej przez ludzi wizji świata. Codzienne życie mieszkańców
Grabowa przebiegało w znacznej mierze zgodnie z wymogami państwowego
gospodarstwa. Czas pracowników gospodarstwa został, niemal w całości, za-
właszczony przez cykl funkcjonowania PGR-u. Podobnie wyglądały relacje
__________ 12 Zob. m.in.: V. Turner, Liminalność i communitas, [w:] Badanie kultury: elementy teorii
antropologicznej. Kontynuacje, red. M. Kempny, E. Nowicka, Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa 2004; V. Turner, Pomiędzy (betwix nad between): faza liminalna w Rites
de passage, [w:] Las symboli: aspekty rytuałów u ludów Ndembu, Zakład Wydawniczy
NOMOS, Warszawa 2006; V. Turner, Proces rytualny: struktura i antystruktura, PIW, War-
szawa 2010.
267
międzyludzkie, które zarówno w pracy, jak i w domu przebiegały w gronie tych
samych osób. Również cielesność mieszkańców Grabowa była na wiele sposo-
bów „kształtowana” oraz „kontrolowana” przez instytucjonalne warunki stwa-
rzane przez państwowe gospodarstwo. Wpływ ten dokonywał się przez oferowa-
ne ludziom warunki mieszkania, dostępną żywność, utrwalone nawyki, uznany
styl życia, wykonywaną pracę oraz wsparcie w razie choroby czy niepełno-
sprawności.
Pracownicy PGR-u na wiele różnych sposobów próbowali „radzić sobie”
w otaczającej ich rzeczywistości. Wśród praktykowanych przez nich sposób
działania można wyróżnić dobrze znany „paternalizm” polegający na wchodze-
niu szeregowych pracowników w relacje wymiany z przedstawicielami władzy
oraz swoisty „niepokorny paternalizm”, który w Grabowie polegał na tym, że
pracownicy, którym nie podobało się postępowanie dyrektora PGR-u, doprowa-
dzili do usunięcia go z zajmowanego stanowiska. Klasyczna „paternalistyczna”
relacja wymiany skomplikowała się, ponieważ złamana została wpisana w nią
zasada milczenia – jeden z pracowników „złożył donos” na dyrektora, ponieważ
ten nie opłacił wystarczająco sowicie jego „lojalności”. Sytuacja, która począt-
kowo nosiła znamiona klasycznego „paternalizmu”, za sprawą bystrych pracow-
ników, przekształciła się w dokonującą się w instytucjonalnych ramach „rebe-
lię”. Wszystko odbywało się w świetle obowiązującego prawa. Widać wyraźnie,
że ludzie nauczyli się traktować istniejące reguły tak, żeby można było wykorzy-
stać je do własnych celów – a to można uznać za przejaw najwyższego kunsztu
w krainie – pozostających do dyspozycji „słabych” – „taktyk”. W państwowych
gospodarstwach, jak wynika z przeprowadzonych badań, miały też miejsce za-
skakujące i dramatyczne sytuacje, takie jak np. zastrzelenie jednego z kierowni-
ków przez niezadowolonego z wydanych mu poleceń pracownika. Za inny spo-
sób „poradzenia sobie” w ówczesnej rzeczywistości uznać można swoiste próby
„ucieczki” z rodzimej społeczności i wejścia w struktury pozalokalne, ale tego
rodzaju rozwiązania, co akcentował w swoich pracach m.in. Pierre Bourdieu,
niosły ze sobą od zawsze i niosą nadal ogromne koszty psychiczne. Wydaje się
zatem, że podobnie jak w folwarku, również w czasach PGR-u, mieszkańcy
Grabowa potrafili wypracować potrzebną im swobodę, w wymienionych powy-
żej, ale i w innych opisanych w pracy sytuacjach.
Współczesna struktura społeczności Grabowa odpowiada w dużej mierze
strukturze segmentu „D” /słaba siatka i silna grupa/, a jest tak dlatego, że po
zamknięciu PGR-u zniknęły powiązania instytucjonalne /słaba siatka/, a na ich
miejscu powstały silniejsze pozainstytucjonalne więzi łączące starych i nowych
pracowników dawnego państwowego gospodarstwa /silna grupa/. Jednak z uwa-
gi na fakt, że społeczność mieszkańców Grabowa ma określoną przeszłość oraz
funkcjonuje w szerszym kontekście „kultury indywidualizmu”, wizja świata
ludzi nosi znamiona charakterystyczne dla wielu różnych porządków, opisanych
przez Mary Douglas jako segmenty „C” /folwark/, „B” /PGR/, „D” /współczesna
268
„lokalność”/ oraz „A” /współczesna „pozalokalność”/. Ze swoistej mieszanki, na
którą składają się elementy tych odmiennych porządków, powstała bardzo złożo-
na, wewnętrznie zróżnicowana i niespójna, odmienna od nich wszystkich, ko-
smologia mieszkańców wsi. Za najbardziej narzucającą się cechę współczesnego
Grabowa – stanowiącą, jak można przypuszczać, nie tylko jeden z elementów
charakterystycznych społeczności o strukturze słabej siatki i silnej grupy, ale
i konsekwencję mieszania się odmiennych porządków symbolicznych – można
uznać bardzo dużą liczbę, toczących się – jawnie lub pod powierzchnią życia
społeczności – konfliktów. Najwyraźniejsza linia podziału przebiega między
osobami zazwyczaj starszymi, żyjącymi w świecie wspomnień, a ludźmi mło-
dymi, którzy starają się, przyjmując popularne współcześnie postawy aktywno-
ści, dostosować do wymogów współczesności. Zgodnie z tą linią podziału usytu-
ować można również pozostałe rozbieżności w wizjach świata oraz „taktykach”
ludzi. Podział ten nie jest jednak w pełni konsekwentny. W gronie osób starszych
zdarzają się zwolennicy „nowoczesności”, podczas gdy ludzie młodzi tęsknią
niekiedy za światem dzieciństwa. Podział ten lepiej zatem potraktować jako
swoistą symboliczną dystynkcję na zwolenników „starego” i „nowego” ładu.
Trudność polega jednak na tym, że i wówczas sytuacja nie jest jednoznaczna,
ponieważ w niektórych przypadkach pojedyncze osoby łączą w sobie w prze-
dziwny sposób elementy „starego” i „nowego” sposobu myślenia, co nieuchron-
nie prowadzi do doświadczanego przez nie wewnętrznego „rozdarcia”. Wspo-
mniane zjawiska znajdują odzwierciedlenie w sposobie organizacji czasu,
stosunku do cielesności czy charakterze relacji międzyludzkich w Grabowie.
Jeśli chodzi o „taktyki”, to je również można podzielić na te właściwe dla
ludzi należących do różnych kategorii wieku oraz zwolenników „starego” oraz
„nowego” ładu, przy czym daje się wyróżnić również „taktyki” łączące w sobie
harmonijnie elementy odmiennych porządków. Wśród „taktyk” można zatem
wyróżnić „wycofanie” ze współczesności, przy czym zamiłowanie do przeszłości
ma głębszy aniżeli tylko oparty na apatii i bierności sens. Jest również swoiste
„aspirowanie” polegające na nieustannych, a jednak często nieskutecznych, pró-
bach dopasowania się do „pozalokalnych” indywidualistycznych wzorów. Jesz-
cze inny rodzaj „taktyk” polega na pracy w gospodarstwie, które do złudzenia
przypomina swoim sposobem funkcjonowania dawny folwark. W badanej spo-
łeczności wyróżnić można również znaną i najbardziej wyczerpująco opisaną
w literaturze przedmiotu „taktykę” polegającą na korzystaniu z pomocy państwa.
Jak zawsze jednym ze sposobów „poradzenia sobie” w nowej rzeczywistości jest
też „ucieczka” od lokalności, związana z próbami sprostania wymogom obowią-
zujących we współczesnym świecie reguł.
Wyraźnego podkreślenia wymaga to, że opisane w pracy „kosmologiczne
napięcia” i wybierane przez ludzi sposoby „radzenia sobie” w świecie nie muszą
mieć i często nie mają bezpośredniego związku z sytuacją materialną mieszkań-
ców Grabowa. Z tego powodu, istota prowadzonych w tej pracy analiz polega na
269
interpretowaniu dostrzeżonych w świecie Grabowa zjawisk nie przez pryzmat
statusu materialnego ludzi, ale z perspektywy oddziałujących na ich życie, prze-
nikających się ze sobą, odmiennych porządków symbolicznych.
Podsumowując, chciałabym powtórzyć to, co napisałam w zakończeniu
pracy. Przez polską wieś przetaczają się przemiany gospodarcze, które mają
charakter „egzogennej”, indukowanej z zewnątrz modernizacji. Ostatecznie,
efekty tych procesów w jakimś stopniu będą miały charakter wzajemnych przy-
stosowań – takiej wsi, jaką pozostawił po sobie PRL oraz gospodarczej „logiki
rynku”. Końcowe rezultaty tych procesów są nieoczywiste. Wydaje się, że pol-
ska wieś, będzie się do tej „logiki” przystosowywała, ale będzie to robiła w pe-
wien specyficzny sposób. Nie ma jednak również większych wątpliwości co do
tego, że nie wszyscy mieszkańcy wsi, wpiszą się w tę „logikę rynku” w stopniu
zbieżnym z oczekiwaniami „modernizatorów”. Problem może okazać się poważ-
niejszy, niż sądzą osoby, którym wydaje się, że kłopoty adaptacyjne uda się
łatwo rozwiązać przez proste „następstwo pokoleń”. Co więcej, wypada sądzić,
że duża część pokolenia, które urodziło się oraz wychowało w III Rzeczpospoli-
tej, uwewnętrzniła i „nosi w sobie” transformacyjne napięcia. Praca służyła re-
konstrukcji tych napięć, przez kontestowanie prostych dystynkcji pomiędzy tymi,
którzy się przystosowali i tymi, dla których przystosowanie nie jest ani możliwe,
ani atrakcyjne. Mówiąc najkrócej, usiłowałam pokazać wizję świata ludzi, którzy
z całą pewnością nie są beneficjentami rynkowych reform, ale też nie są ich
bezradnymi „ofiarami” i nie chcą się jako pasywne „ofiary” procesu historyczne-
go definiować. Ponadto, stosownie do koncepcji de Certeau, usiłowałam pokazać
również i to, że ludzie ci wypracowali swoiste „taktyki” służące zachowaniu
własnej podmiotowości. Twierdzę zatem, że taka perspektywa poznawcza, która
każe dużą część mieszkańców polskiej wsi traktować jako bierne „ofiary” proce-
su historycznego jest nietrafna. Ludzie, o których opowiada praca, są podmiota-
mi tego procesu i współwyznaczają oblicze polskiej wsi.
271
Paweł Perzyna
Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Łodzi
Błażej Stolarski 1880–1939.
Biografia polityka i działacza społeczno-gospodarczego
Błażej Stolarski należy do kręgu tych działaczy chłopskich, których losy
i dokonania zostały z jednej strony zapomniane, a z drugiej nie były nigdy
w pełni odtworzone1. Po części taki stan rzeczy wynika z postawy samego boha-
tera dysertacji. W biografii politycznej rolnika ze Sługocic istniał bowiem mo-
ment, w którym, formalnie rzecz biorąc, skupił w swoim ręku najbardziej klu-
czowe stanowiska w PSL „Wyzwolenie” i gdyby był większą indywidualnością
polityczną, mógłby wywrzeć piętno na taktykę i strategię stronnictwa, podobne
do tego, jakie pozostawił Wincenty Witos w PSL „Piast”. Tak się jednak nie
stało, gdyż Stolarski – jak postanowił udowodnić autor rozprawy – był przede
wszystkim wybitnym działaczem społeczno-gospodarczym, a nie indywidualno-
ścią polityczną, należał do grona zdyscyplinowanych członków stronnictw,
w których działał i nie miał cech typowych dla wodza, przywódcy.
Podstawowym celem pracy stało się w tej sytuacji przypomnienie i uzupeł-
nienie informacji o rolniku ze Sługocic, umieszczenie ich w szerszym kontekście
historycznym na tle ówczesnych zawirowań politycznych i złożonej sytuacji
społeczno-gospodarczej, sprostowanie nieścisłości dotyczących wielu aspektów
jego działalności, dokonanie analizy publicystyki i ideowych wyborów Stolar-
skiego, a także ukazanie niezbadanej wcześniej sfery życia rodzinnego, podstaw
ekonomicznych jego gospodarstwa rolnego oraz lokalnych osiągnięć zarówno na
niwie samorządowej, jak i w zakresie inicjowania i prowadzenia wielu przedsię-
wzięć społeczno-gospodarczych.
W postępowaniu badawczym zastosowano metodę indukcyjną i dedukcyj-
ną. Pierwsza z nich została wykorzystana w trakcie wyjaśniania przyczyn rozwo-
ju kariery politycznej oraz wizerunku wzorowego rolnika i działacza społeczno-
gospodarczego. Druga – w momencie przybliżania zewnętrznych przyczyn
awansu cywilizacyjnego Stolarskiego i warstwy społecznej, którą reprezentował.
__________ 1 Prezentowana biografia została przygotowana w Katedrze Historii Polski Najnowszej
Intytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego pod kierunkiem prof. zw. dr. hab. Kazimierza
Badziaka. Recenzowali ją: prof. nadzw. dr hab. Andrzej Lech (Uniwersytet Łódzki) i prof.
nadzw. dr hab. Piotr A. Tusiński (Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Naro-
dowej w Krakowie). Publiczna obrona rozprawy odbyła się 18 XI 2014 r. w IH UŁ.
272
W znacznej części pracy udało się wdrożyć również metodę bezpośredniego
ustalania faktów na podstawie informacji źródłowych.
Bohater rozprawy urodził się 20 lutego 1880 r. w Ciebłowicach w skromnej
włościańskiej rodzinie. Jako dwudziestoletni młodzieniec poślubił Mariannę
Baran i z tego związku narodziło się dziesięcioro dzieci, z których przeżyło
siedmioro. W 1904 r. Stolarski przeniósł się wraz z rodziną do Sługocic, powsta-
łych na rozparcelowanych gruntach folwarku Wykno. Przez kolejnych 35 lat
Błażej Stolarski przebył długą, wyboistą drogę do zaszczytów i honorów, które
go w życiu spotkały. W jego przypadku nie miały bowiem miejsca ułatwienia
w rozwoju kariery społeczno-politycznej w postaci np. koneksji rodzinnych lub
wsparcia możnych mocodawców. Do wszystkiego gospodarz ze Sługocic do-
szedł sam. Co więcej, cierpiał jako człowiek, działacz i polityk, na wiele braków.
Nie posiadał wykształcenia, był samoukiem, nie miał charyzmy Witosa, a jego
awanse wynikały często ze splotu szczęśliwych i przełomowych dla Polski oko-
liczności zewnętrznych oraz walk frakcyjnych wewnątrz organizacji i partii. Jego
siłą była nie tyle rozpoznawalność, profetyzm, instynkt polityczny, ale umiarko-
wane sądy, brak wygórowanych ambicji oraz stopniowe budowanie poprzez
wieś, gminę i powiat wpływów lokalnych.
Okres powojennej Rzeczpospolitej Polskiej, a następnie Polskiej Rzeczpo-
spolitej Ludowej nie sprzyjały poszerzonej refleksji nad losami przedwojennego
posła i ministra rolnictwa. Stolarski, polityk w końcu lewicowy, nie trafił na
sztandary ludowców i nie był przesadnie zauważany na kartach syntez dziejów
ruchu chłopskiego z uwagi na aktywność w Obozie Zjednoczenia Narodowego
oraz piastowanie funkcji wicemarszałka Senatu ostatniej kadencji parlamentu II
Rzeczypospolitej. Taką woltę traktowano bowiem jako zdradę ruchu ludowego.
Pomimo tych zastrzeżeń pierwszy szkic biograficzny zadedykował przywódcy
PSL „Wyzwolenie” Stanisław Giza2. Stał się on również jednym z bohaterów
prac Tadeusza Kisielewskiego poświęconych zbiorowej charakterystyce poli-
tyczno-socjologicznej działaczy ruchu ludowego3.
Gospodarz ze Sługocic został obiektem bardziej wnikliwych badań nauko-
wych dopiero po 1989 r. W 1998 r. ukazała się praca autorstwa Antoniego
Mieczkowskiego, będąca, jak zauważył jej recenzent, próbą łączenia z jednej
strony elementów tradycyjnej biografii, z drugiej zaś analizy politologicznej
poglądów Błażeja Stolarskiego4. Nie wyczerpała ona jednak wielu podstawo-
__________ 2 S. Giza, Błażej Stolarski 1880–1939, [w:] Przywódcy ruchu ludowego. Szkice biograficzne,
red. A. Więzikowa, Warszawa 1968, s. 312–324. 3 T. Kisielewski, Heroizm i kompromis. Portret zbiorowy działaczy ludowych, cz. II, War-
szawa 1979, ss. 412; idem, Rodowód społeczno-kulturowy i ideowo-polityczny działaczy
ludowych pochodzenia chłopskiego zaboru rosyjskiego, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludo-
wego” („RDRL”) 1975, nr 17, s. 40–58. 4 A. Mieczkowski, Błażej Stolarski 1880–1939. Życie – działalność – poglądy, Lublin 1998,
ss. 175; E. Kirwiel, [rec.] A. Mieczkowski, Błażej Stolarski 1880–1939. Życie. Działalność.
273
wych kwestii związanych z życiem rodzinnym i działalnością publiczną gospo-
darza ze Sługocic. Mieczkowski poświęcił poglądom gospodarczym i działalno-
ści Stolarskiego również trzy odrębne artykuły i biogram w Polskim Słowniku
Biograficznym5.
Oprócz prac wspomnianego autora artykuł biograficzny dotyczący gospo-
darza ze Sługocic opublikował Janusz Socha6. Stał się on też jedną z postaci
szkicu Andrzeja Lecha, prezentującego cechy mentalne działaczy ruchu ludowe-
go7. Tematyką aktywności społeczno-politycznej Błażeja Stolarskiego w okresie
I wojny światowej zajął się z kolei w kilku artykułach Paweł Perzyna8.
Syntetycznie ujęte dane o najważniejszych wydarzeniach z życia i działal-
ności Stolarskiego zawierają biogramy opublikowane w czasopismach i wydaw-
nictwach encyklopedycznych9. Artykuły i opracowania odnoszące się do bohate-
Poglądy, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, ss. 175,
„Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska” 2000, sectio K, politologia, vol. 7, s.
126. 5 A. Mieczkowski, Błażej Stolarski (1880–1939) – portret działacza ludowego, [w:] Pokole-
nia i portrety: wzór osobowy ludowca w XX w., red. A. Wójcik, W. Paruch, Lublin 2000, s,
219–227; idem, Refleksje Błażeja Stolarskiego nad modelem gospodarczym Polski, [w:]
W kręgu historii i politologii. Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Stanisławowi
Dąbrowskiemu, red. K. Dziubka, B. Rogowska, C. Lewandowski, J. Tomaszewski, Wro-
cław 2002, s. 175–185; idem, Błażej Stolarski (1880–1939), Polski Słownik Biograficzny,
t. 44, Warszawa-Kraków 2006–2007, s. 65–68; idem, Błażej Stolarski (1880–1939) – por-
tret działacza ludowego, [w:] Idee–państwo–ludowcy. Księga jubileuszowa z okazji 70.
rocznicy urodzin profesora Jana Jachymka, red. E. Maj, S. Michałowski, A. Wójcik, Lublin
2009, s. 219–227. 6 J. Socha, Błażej Stolarski (1880–1939). Szkic do biografii, [w:] Z dziejów ruchu ludowego
w regionie łódzkim, red. W. Piątkowski, Warszawa 1992, s. 123–142. 7 A. Lech, Szkic do portretu zbiorowego działaczy chłopskich II Rzeczypospolitej, „Zeszyty
Wiejskie” („ZW”) 2002, t. 4, s. 30–33). 8 P. Perzyna, Działalność polityczna i społeczna Błażeja Stolarskiego w okresie I wojny
światowej. Przyczynek do dziejów awansu społecznego chłopów, [w:] Chłopi a Państwo.
Materiały z konferencji naukowej (12–13 czerwiec 1995 r.), red. J. Janczak, Łódź 1996, s.
177–185; idem, Błażej Stolarski. Droga do awansu cywilizacyjnego chłopa polskiego w la-
tach 1900–1918, [w:] „Acta Universitatis Lodziensis” 1997, Folia Historica 60, s. 3–24;
idem, Udział chłopa piotrkowskiego w pracach Tymczasowej Rady Stanu. Przyczynek do
działalności politycznej Błażeja Stolarskiego w okresie I wojny światowej, „Biblioteka Ar-
chiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim” 1999, z. 2, s. 29–42. 9 S. Giza, Ponad sławę i karierę, „Tygodnik Kulturalny”, nr 43, 27 X 1985, s. 11; Słownik
biograficzny działaczy ruchu ludowego. Makieta, Warszawa 1989, s. 376–377; Kto był kim
w Drugiej Rzeczypospolitej, red. nauk. J. Majchrowski, t. 1, Warszawa 1994, s. 70; M.
Czajka, M. Kamler, W. Sienkiewicz, Leksykon historii Polski, Warszawa 1995, s. 717; H.
Brodowska-Kubicz, Chłopi przywódcy w zaborze rosyjskim na przełomie XIX i XX w.,
„ZW” 2002, t. 4 s. 11–12; J. Socha, Słownik biograficzny działaczy Centralnego Towarzy-
stwa Rolniczego 1907–1929, Łódź 2003, s. 115–117; R. Okraska, Pługiem i piórem, (tekst
opublikowany pierwotnie w: „Obywatel”, nr 2 (34), 2007), http://nowyobywatel.pl/
2012/04/13/plugiem-i-piorem/.
274
ra rozprawy, oparte głównie na dostępnej literaturze, publikacjach gospodarza ze
Sługocic oraz dokumentach znajdujących się w posiadaniu jego rodziny, popełni-
li także: syn Stolarskiego – Franciszek10
oraz wnuk Zbigniew11
.
W przygotowaniu biografii gospodarza ze Sługocic pomocna okazała się
baza źródłowa, której główny zrąb nie uległ znacznemu rozproszeniu. Trzeba
z uznaniem podkreślić, że Błażej Stolarski zadbał o zachowanie świadectw swo-
jej działalności. Z perspektywy akt utraconych w okresie II wojny światowej tym
bardziej należy docenić jego przezorność i pracowitość. W przeciwieństwie do
wielu wykształconych kolegów działaczy, którzy byli zbyt leniwi lub nie posia-
dali świadomości historycznego znaczenia dokumentów, gospodarz ze Sługocic
intencjonalnie kopiował oraz gromadził setki stron swojej korespondencji pry-
watnej i urzędowej, artykułów. Część z tych materiałów posłużyła Stolarskiemu
jako materiał źródłowy do opracowania kolejnych publikacji. Należy jedynie
żałować, że nie zostały wydane przygotowywane przez niego pamiętniki, które
niewątpliwie uporządkowałyby kwestie podlegające błędnym interpretacjom
dotychczasowych biografów, piszących np. o jego przynależności do Polskiego
Związku Ludowego, środowiska „Zarania”, czy BBWR. Spadkobiercy gospoda-
rza ze Sługocic dokonali niepotrzebnego i sztucznego podziału zachowanej po
nim spuścizny rękopiśmiennej i przekazali ją do trzech instytucji. Największa
część trafiła do Archiwum Zakładu Historii Ruchu Ludowego w Warszawie,
kolejna znalazła się w Dziale Zbiorów Specjalnych Wojewódzkiej Biblioteki
Publicznej w Łodzi, a najmniejszy fragment jest dostępny w Oddziale Zbiorów
Specjalnych Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego. Poruszanie się po tych zbiorach
wymagało podejścia analitycznego w celu powiązania pewnych danych w fakty
i sprawy oraz przyswojenia wiedzy o strukturze całej spuścizny gospodarza ze
Sługocic.
Sporo wiadomości na temat aktywności społeczno-politycznej i gospodar-
czej przywódcy PSL „Wyzwolenie” ze Sługocic przyniosły kwerendy w zespo-
łach i zbiorach akt przechowywanych w: Archiwum Akt Nowych (m.in. Tymcza-sowa Rada Stanu, Centralne Towarzystwo Rolnicze i inne organizacje rolnicze,
Prezydium Rady Ministrów, Centralny Komitet Narodowy, Centrala Obozu
Zjednoczenia Narodowego, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych), Archiwum
Państwowym w Piotrkowie Trybunalskim Oddział w Tomaszowie Mazowieckim
(m.in. Akta Gminy Będków, Rada Powiatowa i Wydział Powiatowy w Brzezi-
__________ 10 F. Stolarski, Z życia dziecka wiejskiego (Dzieciństwo i młodość Błażeja Stolarskiego –
działacza ludowego), Warszawa 1963, AZHRL, sygn. P-78A; idem, Towarzystwo „Uczel-
nia Polska” im. Kościuszki w Będkowie, „RDRL” 1972, nr 14, s. 336–343; idem, Wspo-
mnienia o Błażeju Stolarskim, opracowanie podpisane 22 II 1988 r., s. 1 (maszynopis w po-
siadaniu Zarządu Gminnego Polskiego Stronnictwa Ludowego w Będkowie). 11 Z. Stolarski, Historia rodu Stolarskich 1846–2007, Będków 2007 (maszynopis w posiada-
niu Z. Stolarskiego); idem, Studium działalności Błażeja Stolarskiego, t. I–IV (rękopis
opracowania w posiadaniu Z. Stolarskiego).
275
nach), Archiwum Państwowym w Łodzi (m.in. Rząd Gubernialny Piotrkowski,
Urząd Wojewódzki Łódzki, Zbiór druków i pism ulotnych), Archiwum Państwo-
wym w Krakowie (Naczelny Komitet Narodowy), Archiwum Zakładu Historii
Ruchu Ludowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego Polskiego Stronnictwa
Ludowego (Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie”, Stronnictwo Ludowe,
zbiory wspomnień działaczy i opracowań dotyczących ruchu ludowego), Archi-
wum Polskiej Akademii Nauk (m.in. materiały Artura Śliwińskiego, Heleny
Brodowskiej-Kubicz).
Wartościowym dopełnieniem bazy archiwalnej, umożliwiającym uzupeł-
nienie faktografii i analizę poglądów Błażeja Stolarskiego okazała się prasa,
a wśród 27 poddanych kwerendzie tytułów szczególnie: „Zorza”, „Gazeta Świą-
teczna”, „Lud Polski”, „Poradnik Kółek i Stowarzyszeń Rolniczych”, „Wyzwo-
lenie”, „Życie Rolnicze”. Ukazanie pełni politycznej aktywności oraz tła wyda-
rzeń parlamentarnych, w których uczestniczył gospodarz ze Sługocic, nie byłoby
możliwe bez przeprowadzenia poszukiwań w sprawozdaniach stenograficznych
z posiedzeń Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, dziennikach ustaw, zbio-
rach druków sejmowych i interpelacji dostępnych w bazie Biblioteki Sejmowej
„Parlamentaria z okresu II RP”. Cennym źródłem informacji okazały się również
drukowane pamiętniki i wspomnienia (m.in. Aleksandra Bogusławskiego, Igna-
cego Daszyńskiego, Macieja Rataja, Stanisława Thugutta i Wincentego Witosa)
oraz wydawnictwa źródłowe do historii polskiego ruchu ludowego12
.
Istotnych informacji o rozwoju i potencjale gospodarstwa Błażeja Stolar-
skiego dostarczyły z kolei rozprawa doktorska syna Franciszka, będąca monogra-
fią gospodarczą zagrody13
oraz artykuły na jej temat publikowane na łamach
czasopism społeczno-gospodarczych. W kontekście omawiania tej sfery działal-
ności gospodarza ze Sługocic uwzględniono m.in. fakt, że nawet w okresie PRL
był zaliczany przez prof. SGGW Antoniego Żabko-Potopowicza do grona osób
zasłużonych dla budowania zrębów nowoczesnego rolnictwa polskiego
w XX w.14
Wiele szczegółów z pogranicza ekonomiki rolnej, etnografii, socjolo-
gii i oświaty wiejskiej dotyczących rodzinnej wsi bohatera biografii dostarczyła
jego publikacja: Sługocice. Obraz życia i pracy jednej wioski. O poglądach, ide-
ach i wyznawanych przez Stolarskiego wartościach wiele wiadomości udało się
__________ 12 Materiały źródłowe do historii polskiego ruchu ludowego, t. I (1864–1918), oprac. K.
Dunin-Wąsowicz, S. Kowalczyk, J. Molenda, W. Stankiewicz, Warszawa 1966; ibidem, t.
II (1918–1931), oprac. S. Giza, S. Lato, Warszawa 1967; ibidem, t. III (1931–1939), oprac.
J. Borkowski, S. Lato, Warszawa 1967. 13 F. Stolarski, Monografia gospodarcza gospodarstwa rodzinnego prowadzącego rachunko-
wość rolną od 1909 r., Warszawa 1966 (maszynopis rozprawy doktorskiej w Bibliotece
SGGW w Warszawie). 14 Sylwetka Stolarskiego został omówiona w dziale dotyczącym gospodarki Polski między-
wojennej, w gronie rolników praktyków. Obok niego znaleźli się w nim jedynie Szczepan
Ciekot i Tomasz Skorupka. A. Żabko-Potopowicz, Pionierzy postępu w rolnictwie polskim,
Warszawa 1977, s. 264–267.
276
pozyskać z jego samodzielnych publikacji, głównie wydanych w formie broszur
(Chłop a reformy rolne, Warszawa 1919; Drobniku rolniku rozważ to sobie,
Warszawa 1922; Niedzielna pogawędka sąsiedzka o wyborach do Sejmu i Sena-tu, Warszawa 1922; O czystość wyborów, Warszawa 1923; Drogi usprawnienia
organizacji i podniesienia wydajności gospodarstw wiejskich, Warszawa 1924;
Drobni rolnicy a państwo polskie, Warszawa 1928).
W rozprawie, podzielonej na pięć rozdziałów, przyjęto układ chronologicz-
no-problemowy. Rozdziały obrazują czasowe następstwo wydarzeń, ważne
i dające się logicznie rozdzielić etapy w życiu Błażeja Stolarskiego. Podrozdziały
odzwierciedlają z kolei szerokie spektrum zagadnień wynikających z dynamicz-
nego rozwoju zainteresowań i aktywności bohatera rozprawy. Z uwagi na po-
trzebę zaprezentowania w nich poszczególnych problemów w zwartych blokach
tematycznych celowo odstępowano w pewnych sytuacjach od zachowania cią-
gów chronologicznych zdarzeń.
W pierwszym rozdziale przedstawiono krąg rodzinny gospodarza ze Sługo-
cic, w którym dorastał i który następnie tworzył jak głowa rodziny, a także roz-
wój gospodarstwa wiejskiego do 1914 r. Omówiono w nim również etapy two-
rzenia w środowisku lokalnym wizerunku działacza społecznego, wzorowego
gospodarza i inicjatora miejscowych przedsięwzięć gospodarczych. To w wła-
śnie w tym okresie uwidoczniły się wyjątkowa osobowość i bogata wiedza za-
wodowa Stolarskiego. Pasja samokształcenia, rozwinięta przez udział w ruchu
kółek rolniczych i organizowane przez Wydział Kółek Rolniczych CTR w War-
szawie pokazy, konkursy i wycieczki rolnicze oraz stosowanie nowych metod
uprawy i nawożenia ziemi, hodowli bydła oraz organizacji pracy w zagrodzie
przyniosły gospodarzowi ze Sługocic status przodującego rolnika nie tylko
w rodzinnej wsi, ale i okolicy.
Umiejętność społecznego współdziałania Błażeja Stolarskiego oraz zdobyta
pozycja inicjatora życia gospodarczego i społecznego, pioniera i współzałożycie-
la miejscowych organizacji wiejskich, laury zdobyte w konkursach i na wysta-
wach, sprawiły również, że jego gospodarstwo nie stało się typową zagrodą
rodzinną i w stosunkowo krótkim czasie poza standardową działalnością produk-
cyjną przejęło funkcję ośrodka postępu rolniczego. Pozycję gospodarza ze Słu-
gocic w środowisku lokalnym oraz wśród innych działaczy rolniczych przed
I wojną światową wzmacniała dodatkowo jego aktywność publicystyczna, wyra-
żająca się formie artykułów, korespondencji i fachowych porad gospodarczych
publikowanych na łamach „Gazety Świątecznej”, „Chłopa Polskiego”, „Ludu
Polskiego” i „Zorzy”.
Kolejną część dysertacji poświęcono zaprezentowaniu działalności poli-
tyczno-społecznej Błażeja Stolarskiego w okresie I wojny światowej. Poszerze-
niu ulega w tym czasie skala jego zainteresowań społeczno-oświatowych.
Z uczestnika, a następnie prelegenta i wykładowcy kursów rolniczych, działacza
lokalnego wspierającego budowę szkół, stał się założycielem szkoły elementar-
277
nej w Sługocicach oraz współinicjatorem powstania progimnazjum w Będkowie.
Stolarski zaangażował się również w tworzenie na terenie wsi bibliotek i czytelni
w ramach Towarzystwa Oświatowego „Wiedza”, a następnie Polskiej Macierzy
Szkolnej w Brzezinach. W tej sytuacji wyrazem uznania dla aktywności społecz-
nej gospodarza ze Sługocic stał się najpierw jego wybór na prezesa Miejscowej
Rady Opiekuńczej w Będkowie, a następnie mianowanie na członka Sejmiku
Powiatowego w Łodzi, reprezentowanie go na zjazdach delegatów sejmików
w Warszawie, a także objęcie funkcji przewodniczącego Rady Gminy w Będko-
wie.
Dla zgłębienia przyszłych dokonań i awansów gospodarza ze Sługocic
szczególnie istotne okazało się zrozumienie przyczyn rozwoju jego kariery
w partiach politycznych i organizacjach gospodarczo-rolniczych. Początki ak-
tywności politycznej Błażeja Stolarskiego wiązały się z szeroko pojętym ruchem
narodowym, z którym zetknął się najprawdopodobniej początkowo przez oświa-
tę, a następnie przez działalność społeczno-gospodarczą. W 1912 r. wstąpił do
NZCh, a trzy lata później wszedł w skład Zarządu Głównego powołanego
w wyniku secesji w tym ugrupowaniu Związku Ludu Polskiego. W tym czasie
został również zaprzysiężonym członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej.
Dalszą karierę gospodarz związał z powołanym w grudniu 1915 r. Polskim
Stronnictwem Ludowym. Najpierw w lutym 1917 r. wszedł w skład kierownic-
twa, a trzy miesiące później objął, po Tomaszu Nocznickim, stanowisko prezesa
stronnictwa. Z jego ramienia znalazł się w Centralnym Komitecie Narodowym,
a następnie objął funkcję członka Tymczasowej Rady Stanu, tym samym awan-
sując do rangi polityka ogólnokrajowego formatu. Z racji swego stanowiska
w PSL Stolarski wszedł do Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej pod prze-
wodnictwem Ignacego Daszyńskiego, utworzonego w nocy z 6 na 7 listopada
1918 r. w Lublinie i został sygnatariuszem jego odezwy programowej.
Od momentu powstania PSL „Wyzwolenie” ostoją jego wpływów politycz-
nych w środowisku wiejskim były kółka rolnicze i rolnicze stowarzyszenia spół-
dzielcze. Miarą osiągniętego przez Stolarskiego przed I wojną światową sukcesu
w sferze działalności społeczno-rolniczej było powierzenie mu stanowiska patro-
na obwodu będkowskiego w Wydziale Kółek Rolniczych OTR w Piotrkowie,
a następnie od 1913 r. płatnej funkcji zastępcy instruktora okręgu. Trzy lata póź-
niej gospodarz ze Sługocic został dokooptowany do grona członków Zarządu
Centralnego Wydziału Kółek Rolniczych. W 1917 r. stał się w tym gremium
jednym z przywódców grupy działaczy domagających się wyodrębnienia kółek
rolniczych w samodzielną organizację. Doprowadziła ona rok później do powo-
łania autonomicznego Związku Kółek Rolniczych w ramach Centralnego Towa-
rzystwa Rolniczego, a Stolarskiego do objęcia funkcji jednego z jego wiceprze-
wodniczących.
W trzecim rozdziale przedmiotem analizy stały się pierwsze cztery lata nie-
podległej Rzeczypospolitej, które w działalności Błażeja Stolarskiego zdomino-
278
wała wielka polityka w Sejmie i stronnictwie. Kariera polityczna gospodarza ze
Sługocic osiągnęła w tym czasie apogeum, a jej wyznacznikami stały się: objęcie
teki ministra rolnictwa w rządzie Jędrzeja Moraczewskiego, zdobycie mandatu
posła do Sejmu Ustawodawczego oraz przewodniczenie klubowi parlamentar-
nemu swojej partii. Niewątpliwie wkroczył on u progu niepodległości do kręgu
elity politycznej i władzy Rzeczypospolitej Polskiej. Połączenie funkcji prezesa
PSL „Wyzwolenie” i jego frakcji poselskiej stanowiło doskonały pretekst do
osiągnięcia wpływów w państwie na miarę Wincentego Witosa. Stolarski nie
posiadał jednak cech przywódczych i charyzmy swego konkurenta, a jego oso-
bowość polityczna predestynowała go bardziej do roli lidera powiatowego niż
ogólnopolskiego. Z trzech najważniejszych zagadnień będących przedmiotem
obrad Sejmu Ustawodawczego: konstytucji, kształtowania granic państwa i re-
formy rolnej, gospodarz ze Sługocic wybrał i skupił uwagę w pracy poselskiej
i debacie publicystycznej jedynie na ostatnim z nich. Jednocześnie prezes PSL
„Wyzwolenie” umocnił swoje wpływy w Centralnym ZKR, który w marcu 1920
r. usamodzielnił się wobec CTR. Gospodarz ze Sługocic ponownie został wybra-
ny wiceprezesem Związku i funkcję tę pełnił przez dziewięć kolejnych lat.
Działalność Błażeja Stolarskiego w okresie 1918–1922 nie wyzwoliła się
jednak całkowicie z lokalnych uwarunkowań. Sprawowanie funkcji wójta w gmi-
nie, członka brzezińskiego Sejmiku i Wydziału Powiatowego, spotkania z wy-
borcami, interpelacje poselskie w kwestiach dotyczących jego najbliższej okolicy
wskazywały, że gospodarz ze Sługocic budował swoje wpływy polityczne na
najbliższe lata. Z drugiej strony znajdowanie czasu na zagadnienia związane
z funkcjonowaniem Szkoły w Sługocicach i rozwojem oświaty na terenie będ-
kowskiej gminy sugerują, że jego przywiązanie do lokalnych spraw nie nosiło
cech koniunkturalizmu. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej złożona.
Stolarski nie zdobył w następnych wyborach mandatu w swoim okręgu wybor-
czym. Aktywne uczestniczenie w wydarzeniach krajowych, powiatowych
i gminnych powodowało, że gospodarz ze Sługocic nie był w stanie kontrolować
do końca sytuacji na żadnym z tych terytoriów.
Następna, czwarta część pracy przyniosła szczegółowe wyjaśnienia przy-
czyn porażek politycznych, upadku prestiżu Stolarskiego jako działacza społecz-
nego oraz kłopotów ekonomicznych jego gospodarstwa. Badania objęły kwestie
związane z odsuwaniem gospodarza ze Sługocic na boczny tor wydarzeń roz-
grywających się w Sejmie i stronnictwie oraz dotyczące słabości i upadku ogól-
nopolskich organizacji rolniczych, z którymi związał się ideowo Błażej Stolarski.
Dla zrozumienia późniejszych jego decyzji politycznych szczególnie istotne
okazało się przybliżenie sytuacji materialnej rodziny popadającej w spiralę za-
dłużenia, spotęgowanego wybuchem kryzysu gospodarczego.
W wyborach parlamentarnych zarówno w 1922 r., jak i w 1928 r. Błażej
Stolarski przegrał w swoim okręgu wyborczym i mandat posła otrzymał z listy
państwowej. O ile w trakcie I kadencji Sejmu pełnił jeszcze istotne funkcje
279
w partii (m.in. wiceprezesa Zarządu Głównego w 1923 r.) i klubie parlamentar-
nym (od marca 1925 r. prezesa), to już w okresie II kadencji musiał zadowolić
się funkcją członka ZG i sekretarza frakcji poselskiej PSL „Wyzwolenie”.
W okresie powstania i funkcjonowania Centrolewu gospodarz ze Sługocic nie
wykazywał większej aktywności, a efektem takiego stanu rzeczy była jego po-
rażka w wyborach parlamentarnych 1930 r. i utrata mandatu parlamentarzysty na
dwie kadencje.
Niepowodzenia polityczne bohatera rozprawy szybko znalazły przełożenie
na grunt społeczny. Ponowna unifikacja CZKR z CTR w ramach Centralnego
Towarzystwa Organizacji i Kółek Rolniczych w 1929 r. wypchnęła go do prze-
wodzenia Komitetowi Obrony Samodzielności Kółek Rolniczych, a następnie
Związkowi Zawodowemu Rolników, który nie rozwinął szerszej działalności.
Przywództwo w ZZR szybko zresztą przechwycił ówczesny lider PSL „Wyzwo-
lenie”, Maksymilian Malinowski, a gospodarzowi ze Sługocic pozostała pozycja
drugiego lidera.
Zmianie uległo również ekonomiczne położenie liczącej 12,34 ha ziemi za-
grody Stolarskiego, która do 1924 r. nie posiadała żadnych zadłużeń. W następ-
nym roku, w ramach parcelacji majątku Będków, jej właściciel kupił dla dorasta-
jących dzieci 10,66 ha gruntów. Z racji tego zakupu oraz klęsk nieurodzaju
wywołanych intensywnymi opadami deszczów w latach 1926–1928 po raz
pierwszy popadł w zadłużenie. Dodatkowo w 1928 r. gospodarz ze Sługocic
kupił maszyny rolnicze oraz stał się organizatorem i prezesem Spółki Wodnej
obejmującej zasięgiem działania jego i kilka sąsiednich wsi. W następnym roku
Stolarski przeprowadził meliorację swoich pól i na ten cel uzyskał kolejne po-
życzki w PBR. Opisanym działaniom towarzyszył długotrwały kryzys gospodar-
czy w latach 1928–1935/36, objawiający się kilkudziesięcioprocentowym spad-
kiem cen rolnych, co skutkowało systematycznym obniżaniem się rentowności
tego działu gospodarki. Raty wszystkich kredytów bohater rozprawy regulował
terminowo do 1931 r. Od tego roku pojawiły się zaległości i zaczęło wzrastać
zadłużenie gospodarstwa, a jego wartość z tytułu niespłacanych rat i odsetek od
pożyczek oraz kosztów egzekucyjnych spadła o 75 proc.
Piąty rozdział objął wydarzenia związane z aktywnością społeczno-
polityczną i gospodarczą Błażeja Stolarskiego w dekadzie lat 30. XX w., która
obfitowała w zaskakujące zwroty akcji. Po zjednoczeniu ruchu ludowego
w marcu 1931 r. Błażej Stolarski wszedł w skład Rady Naczelnej SL. W sierpniu
1935 r. w gronie 19. działaczy opuścił szeregi tej partii. Zdecydowały o tym trzy
powody: solidarność z kolegami, z którymi współtworzył wcześniej PSL „Wy-
zwolenie”, przyjacielskie kontakty z Juliuszem Poniatowskim, ówczesnym mini-
strem rolnictwa i reform rolnych oraz potrzeba zapanowania nad kryzysem eko-
nomicznym we własnym gospodarstwie i podreperowania budżetu domowego.
Osiągnięcie tego celu mógł zagwarantować jedynie powrót do polityki i działal-
ności społeczno-gospodarczej w wymiarze ogólnopaństwowym, a nie lokalnym.
280
Po nieudanej próbie reaktywacji PSL „Wyzwolenie” w 1937 r. gospodarz ze
Sługocic wstąpił do Obozu Zjednoczenia Narodowego. Rok później został
członkiem Prezydium jego Rady Naczelnej, a następnie z ramienia tego ugrupo-
wania uzyskał mandat senatora i objął funkcję wicemarszałka Senatu V kadencji.
Po czasowym rozbracie z brzezińskim samorządem, Stolarski został po-
nownie radnym Sejmiku i członkiem Wydziału Powiatowego. Bardziej powikła-
ne okazały się losy działalności społeczno-gospodarczej gospodarza ze Sługocic
w trzeciej dekadzie XX w. Kiedy obóz rządowy dokonywał unifikacji organiza-
cji rolniczych, on zakładał ZZR o marginalnym znaczeniu społecznym i organi-
zował strajki rolne. Za udział w bojkocie targowisk miejskich został nawet aresz-
towany w 1933 r. na okres trzech tygodni. Gdy zabrakło Piłsudskiego, z którego
działalnością identyfikował się przez wiele lat aktywności publicznej, Stolarski
włączył się z zapałem do pracy w ramach CTOiKR, Związku Spółdzielni Rolni-
czych i Zarobkowo-Gospodarczych oraz powstającej Łódzkiej Izby Rolniczej.
Pomimo trudnej sytuacji ekonomicznej gospodarstwa w Sługocicach,
w drugiej połowie lat trzydziestych odżyły nadzieje jego właściciela na odgry-
wanie znaczącej roli na arenie ogólnopolskiej. Krok po kroku rozpoczął on mo-
zolną wspinaczkę na polityczny i społeczno-gospodarczy szczyt. Bardzo szybko,
bo już we wrześniu 1939 r., ten marsz przerwał wybuch II wojny światowej.
Wicemarszałek Senatu V kadencji został aresztowany 10 września w rodzinnych
Sługocicach i z lotniska polowego w Popielawach wywieziony samolotem w nie-
znanym kierunku15
.
__________ 15 Syn Błażeja, Franciszek Stolarski, twierdził, że aresztowanie ojca nastąpiło na skutek
denuncjacji miejscowych Niemców. Po zatrzymaniu został on przetransportowany na lotni-
sko w Popielawach, a w samolocie mieli go widzieć okoliczni mieszkańcy. F. Stolarski,
Ruch ludowy w powiecie brzezińskim w okresie okupacji hitlerowskiej, „RDRL” 1960, nr 2,
s. 349. Do dzisiaj krążą pogłoski, na które powoływało się część badaczy, że gospodarz ze
Sługocic został stracony w więzieniu na terytorium Niemiec lub wyrzucony z samolotu le-
cącego nad niezabudowanymi terenami III Rzeszy. S. Giza, Błażej…, s. 323. Drugi syn,
Wojciech Stolarski, któremu udało się przedostać do Anglii, wystąpił w 1942 r. o ustalenie
losów ojca do Polskiego Czerwonego Krzyża w Londynie. Ten z kolei zwrócił się do Mię-
dzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie, podając wszelkie dane o wicemarszałku
Senatu, z prośbą o wskazanie miejsca jego pobytu. Według otrzymanych przez MCK wia-
domości z Niemieckiego Czerwonego Krzyża (7 stycznia 1943 r.), senator Stolarski został
„aresztowany we wrześniu 1939 r. i przy próbie ucieczki zastrzelony”. A. Stolarska, Błażej
Stolarski (1880–1939) – postać zapomnianego chłopskiego działacza społeczno-
oświatowego, Pułtusk 2001, s. 106 (kopia pracy magisterskiej przygotowanej na Wydziale
Pedagogicznym Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku – w zbiorach Zbigniewa Sto-
larskiego). Konsulat RP w Bonn otrzymał w czerwcu 1995 r. z Międzynarodowej Służby
Poszukiwań (Der Internationale Suchdienst – ITS) w Bad Arolsen odpowiedź, że Błażej
Stolarski prawdopodobnie zmarł w Berlinie. Wydruk informacji z elektronicznej bazy da-
nych osób represjonowanych w latach II wojny światowej (tzw. bazy zgłoszeniowej – Zen-
trale Namenkartei) użyczonej IPN przez ITS w Bad Arolsen (w zbiorach autora).
281
Niewątpliwie, pomimo pełnienia wielu eksponowanych funkcji, Błażej Sto-
larski nie należał do grona pierwszoplanowych aktorów sceny politycznej i spo-
łecznej II Rzeczypospolitej. Przyczyn tego stanu rzeczy było wiele. Brak wy-
kształcenia, doświadczenia, politycznych i gospodarczych wzorców oraz fakt
uczestniczenia dopiero w wyłanianiu elit niepodległej Polski nie dawały wystar-
czających podstaw do sięgania po wszystkie dostępne zaszczyty. Z drugiej strony
długotrwały proces samokształcenia, aktywności i chłopski upór doprowadziły
go do miejsc, niedostępnych dla wielu jemu podobnych gospodarzy. Stolarski
przeszedł przy tym niebywały proces metamorfozy, z zaradnego i potrafiącego
ledwie czytać i pisać rolnika stał się on w ciągu 40 lat pierwszoplanową postacią
w swojej gminie, powiecie i województwie, z okresami ekspansji na forum ogól-
nokrajowym. Z racji swoich kontaktów w środowiskach naukowo-kulturalnych,
wolnomyślicielskich oraz działalności publicystycznej i oświatowej awansował
on również do grona chłopskich „inteligentów”.
W kontekście meandrów kariery publicznej gospodarza ze Sługocic można
zauważyć pewną prawidłowość polegającą na przenikaniu się obu sfer aktywno-
ści: politycznej i społeczno-gospodarczej. W tych samych mniej więcej okresach
Stolarski, jako polityk oraz działacz organizacji rolniczych i spółdzielczych,
zdobywał renomę i stanowiska, ale również upadał i tracił wcześniejsze funkcje.
Powodzenie i sukces w jednej dziedzinie natychmiast wywoływał awanse w dru-
giej. Aktywność w organizacjach rolniczych i spółdzielczych miała w przypadku
gospodarza ze Sługocic także inny podtekst, szczególnie widoczny w okresie
istnienia II Rzeczpospolitej. Było nim wychowanie obywatelskie chłopów,
kształtowanie w nich postaw przywiązania do niepodległej ojczyzny przy jedno-
czesnym zobowiązaniu ich do wypełnienia obowiązków wobec państwa
w postaci płacenia podatków i danin, oddawania rekrutów do wojska oraz uzna-
niu, że nawet reforma rolna powinna być przeprowadzona w granicach obowią-
zującego prawa.
Błażej Stolarski był przede wszystkim wybitnym działaczem społeczno-
gospodarczym w ramach organizacji rolniczych i spółdzielczych oraz gospoda-
rzem zasłużonym dla budowania zrębów nowoczesnego rolnictwa polskiego.
Jednocześnie należy zaliczyć go do grona zdolnych samorządowców i uznać za
polityka dalszych szeregów partyjnych i parlamentarnych, którego osiągnięcia
w innych dziedzinach życia społecznego oraz wewnętrzne rozgrywki partyjne
wypchnęły na krótko do pierwszego szeregu establishmentu II Rzeczypospolitej.
285
[Rec.:] Kłopotliwe stronnictwo. Rzecz o książce Mateusza Szpytmy ZSL
w województwie krakowskim (1949–1956). Geneza–ludzie–działalność, wyd.
Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi
Polskiemu & Towarzystwo Naukowe „Societas Vistulana”, Kraków 2013, s.
544.
Badania nad dziejami Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w latach
1949–1956 prowadzono jeszcze przed 1989 r. Oczywiście zakres poznawczy
tych prac był ograniczony z powodu cenzury. Nie zmienia to faktu, że są to nadal
wartościowe publikacje, mimo wspomnianych mankamentów. Godne polecenia,
zwłaszcza dla młodych badaczy, którzy nierzadko je lekceważą, żywiąc błędne
przekonanie o ich nieaktualności merytorycznej są opracowania takich autorów
jak: Wiesław Stanisław Burger1, Bolesław Głebowicz
2, Stanisław Dąbrowski
3,
Zygmunt Hemmeling4, Edward Hładkiewicz
5, Aleksander Łuczak
6, Jan Łycz-
kowski7, Bronisław Pasierb
8 czy też Janusz Zemke
9. Po 1989 r. badania nabrały
rozmachu. Naukowców interesowały przede wszystkim losy zniszczonego –
przez Polską Partię Robotniczą – Polskiego Stronnictwa Ludowego. O podjęcie
badań w tej kwestii apelował w 1998 r. na łamach „Rocznika Dziejów Ruchu
Ludowego” Jan Jachymek10
. Szczególnie trafne w tym zakresie spostrzeżenia
sformułował dwa lata później Tadeusz Kisielewski11
. W odpowiedzi być może
na te sugestie, w 2004 r. Janusz Gmitruk opublikował pracę poświęconą ZSL
__________ 1 W. S. Burger, Ruch ludowy na Pomorzu Zachodnim w latach 1945–1970, Warszawa 1978. 2 B. Głębowicz, Ruch ludowy w województwie pomorskim (bydgoskim) w latach 1945–1962,
Toruń 1964. 3 S. Dąbrowski, Ruch ludowy na Dolnym Śląsku 1945–1980. Działalność społeczno-
gospodarcza, oświatowa i kulturalna, Warszawa–Wrocław 1985. 4 Z. Hemmerling, Ruch ludowy w województwie warszawskim w Polsce Ludowej, [w:] Ruch
ludowy na Mazowszu, Kurpiach i Podlasiu. Materiały sesji popularnonaukowej zorganizo-
wanej przy Zakładzie Historii Ruchu Ludowego przy NK ZSL i Komisję Historyczną WK
ZSL w Warszawie w dniu 20 I 1973, red. A. Łuczak, Warszawa 1975, s. 229–310. 5 E. Hładkiewicz, Zjednoczenie ruchu ludowego na Ziemi Lubuskiej, „Przegląd Lubuski”
1975, nr 2–3, s. 123–132. 6 A. Łuczak, Udział stronnictw ludowych w radach narodowych (1944–1950), [w:] Z dziejów
ruchu ludowego w PRL, red. Z. Hemmerling, Warszawa 1976, s. 158–187. 7 J. Łyczkowski, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe w latach 1949–1975. Przemiany ideowe,
rozwój organizacyjny i społeczne uwarunkowania, Warszawa 1979. 8 B. Pasierb, Ruch ludowy na Dolnym Śląsku w latach 1945–1949, Warszawa 1972. 9 J. Zemke, ZSL w systemie politycznym Polski Ludowej, Warszawa 1979. 10 J. Jachymek, Dorobek polskiej historiografii ruchu ludowego. Stan badań i postulaty ba-
dawcze, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego” 1998, nr 30, s. 18. 11 T. Kisielewski, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe jako przedmiot badań historycznych, [w:]
Poprzez stulecia. Księga ofiarowana Profesorowi Antoniemu Podradze w 80. rocznicę Jego
urodzin, red. D. Czerska, Kraków 2000, s. 341–354.
286
w latach 1949–198912
. W 2010 r. z kolei ukazała się monografia Pawła Popiela,
dotycząca mazowieckiego ruchu ludowego w okresie od 1949 do 1975 r.13
.
Światło dzienne ujrzało też szereg cennych poznawczo prac dotyczących stron-
nictwa następujących autorów: Dariusza Jarosza14
, Kazimierza Kozłowskiego15
,
Antoniego Mieczkowskiego16
, Marka Nadolskiego17
, Marka Ordyłowskiego18
,
Anny Pięta-Szawara19
, Romualda Turkowskiego20
, Stanisława Stępka21
i Janusza
Wrony22
. W ujęciu politologicznym problematykę tę ukazał Waldemar Paruch23
oraz Andrzej Wojtas24
.
Mimo powstania wymienionych publikacji, całościowe przedstawienie hi-
storii ZSL w latach 1949–1956 w województwie krakowskim zaprezentował
dopiero Mateusz Szpytma. Jest to jedna z pierwszych prac, w której tak wiele
miejsca poświęcono temu stronnictwo i to bodajże w najtrudniejszym okresie
jego istnienia. Ma ona solidne podstawy źródłowe. Wykorzystano w niej doku-
menty przechowywane w zbiorach: Archiwum Akt Nowych i Archiwum Zakła-
du Historii Ruchu Ludowego w Warszawie, Archiwum Instytutu Pamięci Naro-
dowej w Białymstoku, Krakowie, Katowicach, Warszawie i Wrocławiu. Sko-
__________ 12 J. Gmitruk, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe 1949–1989, Warszawa 2004. 13 P. Popiel, Ruch ludowy na Mazowszu w latach 1949–1975, Warszawa 2010. 14 D. Jarosz, Polityka władz komunistycznych w Polsce w latach 1948–1956 a chłopi, War-
szawa 1998, s. 425–436. 15 K. Kozłowski, Aktywność polityczna Polskiego Stronnictwa Ludowego i Zjednoczonego
Stronnictwa Ludowego w województwie szczecińskim w latach 1947–1958, [w:] Wieś
w Polsce Ludowej, red. G. Miernik, Kielce 2005, s. 21–33. 16 A. Mieczkowski, Z dziejów Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego na Chełmszczyźnie
w latach 1949–1956, „Rocznik Chełmski” 1997, t. 3, s. 349–367. 17 M. Nadolski, Perspektywy ZSL w systemie politycznym Polski w świetle „przełomu paź-
dziernikowego” 1956 roku, „Państwo i Kultura Polityczna” 1990, z. 10, s. 76–91. 18 M. Ordyłowski, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe na Dolnym Śląsku jako część stalinow-
skiego systemu politycznego, [w:] Ruch ludowy wobec Ziem Odzyskanych, red. M. Ordy-
łowski, Zielona Góra 2005, s. 105–112. 19 A. Pięta-Szawara, Sylwetki polityków i działaczy elity Zjednoczonego Stronnictwa Ludowe-
go w latach 1949–1956, [w:] Wieś i ruch ludowy Polsce i Europie, T. 1: W kręgu historii
i tradycji, red. J. Gmitruk, A. Indraszczyk, Warszawa 2012, s. 421–434. 20 R. Turkowski, Walka o zachowanie tożsamości politycznej w szeregach Zjednoczonego
Stronnictwa Ludowego (1949–1962), „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego” 2000, nr 31, s.
177–208. 21 S. Stępka, Chłopi wobec wydarzeń politycznych w Polsce (1956–1959), Warszawa 1999, s.
67–93. 22 J. Wrona, ZSL – rola i miejsce w systemie partyjnym PRL, [w:] Dzieje i przyszłość polskie-
go ruchu ludowego. Polska Ludowa (1944/1945–1989), red. W. Paruch, S. J. Pastuszka, R.
Turkowski, t. 2, Warszawa 2002, s. 415–441. 23 W. Paruch, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe w systemie politycznym Polski Ludowej –
propozycja modelu analizy, „Studia Polityczne” 2000, nr 10, s. 107–131. 24 A. Wojtas, Myśl polityczna Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w latach 1949–1962.
Studium z dziejów zniewolonego ruchu politycznego, Toruń 1991.
287
rzystano również z zasobów: Archiwum Narodowego w Krakowie, Archiwum
Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także Archiwum Zarządu Wojewódzkiego Pol-
skiego Stronnictwa Ludowego w Krakowie. Wykorzystano zarazem ówczesną
prasę, źródła drukowane i bogatą literaturę związaną z tą problematyką badaw-
czą.
Szczególnie podkreślić trzeba uzyskanie przez Autora trzech relacji, po-
nieważ zazwyczaj bywa tak, że działacze chłopscy ochoczo wspominają swoją
aktywność w szeregach Polskiego Stronnictwa Ludowego, natomiast zgoła ina-
czej jest w wypadku Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Z doświadczeń
piszącego wynika, że nierzadko zasłaniają się oni niepamięcią bądź dowodzą, że
ZSL, jak to ujął jeden z nich, „to nie my”.
Rozdział pierwszy to wstęp do omawianej tematyki (s. 13–38). Poruszono
w nim kwestie związane z działalnością ubezwłasnowolnionych przez komuni-
stów stronnictw ludowych, których „zjednoczenie” w 1949 r. zapoczątkowało
istnienie ZSL.
Rozdział drugi teoretycznie dotyczy wojewódzkiej organizacji ZSL w Kra-
kowie od listopada 1949 do grudnia 1956 r. (s. 39–180). W rzeczywistości jego
zakres tematyczny jest znacznie rozleglejszy, gdyż przedstawiono tam problema-
tykę związaną z funkcjonowaniem między innymi struktur powiatowych, gmin-
nych, a następnie gromadzkich stronnictwa. Ukazano również przebieg czystek
w krakowskim ZSL. W uwikłanym w kolektywizację i antyreligijną politykę
Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ugrupowaniu dochodziło do dystanso-
wania się chłopów od niego. Polegało to np. na niepłaceniu składek członkow-
skich. Według Autora, konsekwencje „takiego zachowania nie były surowe, co
najwyżej groziło za to usunięcie ze stronnictwa” (s. 151). Wydaje się, że wkradła
się tutaj pewna nieścisłość językowa, ponieważ wyrzucenie z ZSL, nawet z tak
prozaicznego powodu, oznaczać mogło między innymi utratę pracy bądź repre-
sje. Dlatego też wielu zeteselowców tkwiło w stronnictwie, bojąc się ewentual-
nych zgubnych skutków w obliczu ich rezygnacji z członkostwa w nim.
W rozdziale trzecim starano się przybliżyć funkcjonowanie stronnictwa na
zdominowanej przez PZPR krakowskiej scenie politycznej (s. 181–262). W tej
części pracy stosunkowo wiele miejsca poświęcono działalności miejscowych
organów bezpieczeństwa odpowiedzialnych za rozpracowywanie zeteselowców.
Zainteresowanie wspomnianą problematyką poniekąd jest zrozumiałe, ponieważ
Autor bada dzieje lokalnego aparatu represji. Niestety można mówić w tej sytu-
acji o pewnej dysproporcji tematycznej, gdyż z kolei bardzo ważnej kwestii
związanej z rehabilitacją skrzywdzonych ludzi poświecono w innym rozdziale
zaledwie nieco ponad pół strony tekstu (s. 447). Możliwe, że jedynie zasygnali-
zowano to zagadnienie, bowiem proces rehabilitacji zakończył się w 1957 r.
288
Poza tym, Autor w omawianej pracy posługuje się potocznym określeniem „bez-
pieka” (s. 16), które jest niezrozumiałe dla młodszych czytelników25
.
W rozdziale czwartym ukazano działalność stronnictwa począwszy od par-
tycypowania w pezetpeerowskiej polityce rolnej, a na uczestnictwie w świętach
partyjno-państwowych kończąc (s. 263–417). Natomiast w ostatnim rozdziale
zasygnalizowane zostały przemiany w krakowskim ZSL w 1956 r., a także prze-
bieg wyborów do Sejmu w styczniu 1957 r. (s. 419–456).
Całość pracy dopełnia: zakończenie (s. 457–476), aneks zawierający noty
biograficzne członków Prezydium władz wojewódzkich ZSL w Krakowie
(s. 477–516), wykaz tabel, wykresów i skrótów (s. 517–521), bibliografia (s.
523–534), indeks osób (s. 535–542) i spis treści.
W wyniku przeprowadzonych badań, Autor sformułował postulat, w świe-
tle którego ZSL nie należy traktować jako część historii polskiego ruchu ludo-
wego. Z tej przyczyny w omawianej pracy, zresztą niezbyt konsekwentnie, uni-
kano określeń zarezerwowanych dla rzeczywistych działaczy chłopskich,
ponieważ termin „ludowiec” odnaleźć można tam jedynie na stronie 427, 433,
a także 461. Warto się zastanowić nad sensownością tego poglądu w kontekście
informacji podanej na stronie 237 i 238 tego opracowania. Czytamy tam, że
„Nawet na podstawie szczątkowo zachowanych dokumentów widać, że znaczna
część, może wręcz większość szeregowych członków ZSL, a nawet działaczy
szczebla gromadzkiego i gminnego, w dużej mierze także powiatowego, starała
się bronić interesów wsi i chłopów, opóźniając przed wszystkim rozwój spół-
dzielczości na swoim terenie”. Zapewne przekonanie to należy przyjąć za począ-
tek dyskusji mającej na celu określenie i ocenienie kłopotliwego, a także budzą-
cego sprzeczne opinie – od gloryfikacji po potępienie – Zjednoczonego Stron-
nictwa Ludowego.
Książka ta, jak już wspomniano, jest jedną z pierwszych udanych obszer-
nych wypowiedzi na temat krakowskiego stronnictwa. W sposób pionierski
przedstawiono zagadnienie, o którym niechętnie się mówi, a co dopiero pisze.
Z tego powodu zasygnalizowane drobne uwagi należy uznać jedynie za pokłosie
uważnej lektury w żaden sposób nie obniżające wartości poznawczych tej pracy.
Na zakończenie, poniekąd z obowiązku, warto dodać, że Autor przeoczył publi-
kację piszącego wydaną w 2012 r., którą poświęcono zielonogórskiemu ZSL
w latach 1950–195626
.
Daniel Koteluk
Uniwersytet Zielonogórski
__________ 25 Por. G. Strauchold, Trudny orzech do zgryzienia. (Archi)diecezja wrocławska w czasach
Bolesława Kominka. Wokół książki Kazimiery Jaworskiej „Relacje między państwem a Ko-
ściołem katolickim w (archi)diecezji wrocławskiej w latach 1956–1974”, „Sobótka” 2011,
nr 4, s. 101. 26 D. Koteluk, Na bezdrożach kompromisu. Zjednoczone Stronnictwo Ludowe w wojewódz-
twie zielonogórskim w latach 1950–1956, Zielona Góra 2012.
289
[Rec.:] Wieluński słownik biograficzny, Tom 1 i 2, pod redakcją Zbigniewa
Szczerbika i Zdzisława Włodarczyka, Wieluńskie Towarzystwo Naukowe, Wie-
luń 2014, ss. 288.
Pierwszy tom Wieluńskiego słownika biograficznego ukazał się w 2012 ro-
ku, a jego nakład został wyczerpany. Wydawnictwu poświęcono 9 (sic!) recenzji
w rozmaitych pismach1. Zostało życzliwie przyjęte przez środowisko history-
ków, regionalistów i biografów. Słusznie zatem redaktorzy kontynuujący dzieło,
zdecydowali się połączyć wydanie kolejnego zbioru biogramów z reedycją tomu
pierwszego.
W recenzji postaram się omówić zawartość wydawnictwa, koncentrując się
ze zrozumiałych, wspomnianych wyżej względów, na zawartości tomu drugiego
(s. 147–284). Poczynię równolegle szereg uwag natury ogólniejszej, odnoszą-
cych się do biografistyki z regionalizmem w tle. Prezentowany Słownik stanowi
bowiem przykład pewnego typu wydawnictw regionalnych, który obok studiów
z dziejów regionów, monografii jednostek terytorialnych, monografii miast i wsi,
jest obecnie coraz bardziej popularny. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt
dźwignięcia ciężaru wydawniczego przez Wieluńskie Towarzystwo Naukowe –
placówkę o uznanym i cenionym dorobku regionalistycznym.
Czyje biogramy wypełniły drugi tom słownika? Podobnie jak w poprzed-
nim są to przede wszystkim duchowni, żołnierze, prawnicy, nauczyciele, urzęd-
nicy, uczeni akademiccy, działacze polityczni a z odległych epok także miesz-
czanie i władcy.
Zwróćmy jednak uwagę – konsekwentnie w stosunku do uwag poczynio-
nych w drugim akapicie – na biogramy postaci, które zaliczyć można do grona
regionalistów. To przede wszystkim działacze z przełomu XIX i XX wieku,
pochodzący z różnych środowisk zawodowych, którzy jeszcze w duchu pozyty-
wistycznym, z uporem i poświęceniem, pracowali na rzecz kultury i edukacji,
tworząc pierwsze na tych ziemiach kulturalno-oświatowe placówki i stowarzy-
szenia.
Piękną kartę w dziejach regionalizmu wieluńskiego i kaliskiego zapisało
małżeństwo Kazimierza (1859–1918) i Felicji (1874–1947) Rymarkiewiczów
(s. 258–260). On – prawnik, członek wielu towarzystw, m.in. kaliskiego oddziału
Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, ponadto współzałożyciel Muzeum
Ziemi Kaliskiej i współredaktor słynnego „Kaliszanina”. Ona – przyczyniła się
m.in. do powstania Biblioteki Publicznej im. S. Staszica oraz Muzeum Ziemi
Wieluńskiej, działała także na rzecz ożywienia gospodarczego Wielunia, dała się
także poznać jako etnograf-dokumentalista publikując Pieśni okolicznościowe
ludu Ziemi Wieluńskiej (1928). Do grona regionalistów zaliczyć wypada także
__________ 1 Patrz: Przedmowa, [w:] Wieluński słownik biograficzny, Tom 1 i 2, pod red. Z. Szczerbika
i Z. Włodarczyka, Wieluńskie Towarzystwo Naukowe, Wieluń 2014, s. 147, przyp. 1 i 2.
290
Stanisława Gerwazego Bzowskiego (1862–1936), wieluńskiego notariusza, prze-
niesionego w 1902 roku do Kalisza. Była to postać lubiana i szanowana. Bzow-
ski prezesował wielu kaliskim stowarzyszeniom, m.in. Towarzystwu Wioślar-
skiemu, oddziałowi PTK, Towarzystwu Muzycznemu; zasiadał w Radzie
Miejskiej. Zwano go – ze względu na upodobania kulinarne – „rejentem Bary-
łeczką” (s. 162–163).
Inną kategorię regionalistów stanowią uczeni – głównie historycy, zgłębia-
jący dzieje ziemi wieluńskiej. Przybliża ich sylwetki łódzki historyk, profesor
UŁ Jarosław Kita, który jest autorem biogramu Ryszarda Rosina (1919–2002),
wybitnego znawcy i badacza dziejów miast środkowej Polski. W sferze badań R.
Rosina znalazły się także Wieluń i ziemia wieluńska. Był on inicjatorem, auto-
rem lub redaktorem szeregu opracowań o charakterze monograficznym dotyczą-
cych tych terenów. Postać ta bez wątpienia zasługuje na miano regionalisty. Do
grona badaczy historii regionalnej J. Kita zaliczył także wybitnego historyka
Jakuba Goldberga, którego biogram znajdziemy na str. 183–184.
Przez redakcję Słownika realizowana jest konsekwentnie, słuszna zasada
umieszczania jedynie haseł dotyczących osób zmarłych. Niektórzy z nich odeszli
jednak niedawno, jak Jerzy Grabarczyk – wieluński pedagog, trener i działacz
sportowy, zm. 2011, czy Tomasz Luboiński – cieszący się w społeczności lokal-
nej dużym szacunkiem i autorytetem, wieloletni Wójt Gminy Czarnożyły, zm.
2012. To dobrze, że omawiane wydawnictwo stało się okazją i miejscem upa-
miętnienia również i tych aktywnych postaci.
Wydawać by się mogło, że lektura słownika biograficznego, to zajęcie ra-
czej nużące, szczególnie dla kogoś niezwiązanego bezpośrednio z danym tere-
nem. Wieluński słownik biograficzny wcale taki nie jest, choćby za sprawą nakre-
ślonych tu sylwetek ludzi o niezwykle bujnych życiorysach. Warto wspomnieć
przy tej okazji postać Mariana Chowisa – uczestnika wojny obronnej 1939, który
niczym filmowy Franek Dolas zbiegł z niemieckich robót przymusowych na
Bałkanach, walczył w greckiej partyzantce, aby następnie zostać żołnierzem
Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po demobilizacji zamieszkał w Londynie.
Romuald Uriel Tuligłowski z kolei, to XVIII-wieczny paulin, skrzypek i instru-
mentalista, który grał w kapeli jasnogórskiej, ale także dawał koncerty w siedzi-
bach możnowładców, m.in. w Wiedniu na dworze cesarskim i na Podolu u Lu-
bomirskich. Życie jakie prowadził zapewne kolidowało ze stanem zakonnym,
gdyż Tuligłowski popadał w konflikty z przełożonymi i bywał karany karcerem.
Wielunianinem był Ireneusz Kanicki – aktor i reżyser teatrów w Kaliszu, Pozna-
niu, Łodzi i Warszawie, autor wierszy i opowiadań. Po rozstaniu ze sceną, niele-
galne interesy zaprowadziły go do więzienia w Warszawie, gdzie zmarł w 1982
roku.
Autorzy biogramów wskazują na związek z ziemią wieluńską rodów Ko-
niecpolskich, Długoszów (biogram dziejopisarza Jana znalazł się w pierwszym
tomie), Męcińskich, związanych z okolicą bądź samym Wieluniem urzędami lub
291
dobrami ziemskimi. Autorzy biogramów łączą na rozmaity sposób z ziemią
wieluńską sylwetki wybitnych archeologów Konrada Jażdżewskiego i Adama
Zdzisława Rajewskiego, generała paulinów Józefa Piusa Przeździeckiego, wy-
bitnego przedstawiciela polskiego ruchu ludowego Stefana Korbońskiego, czy
wreszcie poety, dramaturga i prozaika Tadeusza Różewicza, który „czuł się
związany z ziemia wieluńską ze względu na pochodzenie rodziców” (s. 256).
W ramach komentarza, warto w tym miejscu sięgnąć po modele pamięci
regionalnej w ujęciu Andrzeja Szpocińskiego2. Jeden z nich to model oparty na
relacji region – naród. W tym przypadku w kanonie tego o czym pamiętać nale-
ży, znajdują się postaci i wydarzenia cenione przede wszystkim dlatego, że –
choć lokalne – stały się ważne dla narodu, którego dana społeczność jest częścią.
W tym modelu tożsamość regionalną kształtuje pamięć o tym co tutejsze, ale co
jednocześnie może być i jest identyfikowane jako narodowe. Był to dominujący
model realizowany w działalności regionalistycznej XX wieku, a i obecnie dość
wyraźny. Wpisują się weń niektóre biogramy zamieszczone w recenzowanym
Słowniku.
W wielu hasłach da się uchwycić charakterystyczny styl narracyjny ich au-
torów. Tomasz A. Nowak wyspecjalizował się w postaciach XVI-wiecznych
mieszczan, wyłuskując z archiwaliów i podając w biogramach dane na temat
realizowanych przez nich transakcji handlowych, umów, świadectw i poręczeń.
Zbigniew Bareszyński – jako autor m.in. najobszerniejszych w Słowniku biogra-
mów książąt wielkopolskich Bolesława Pobożnego i Władysława Odonica Plwa-
cza – swobodnie nakreśla szerokie tło polityczne czasów, wykraczając daleko
poza ziemię wieluńską. Z kolei wspomniany J. Kita konsekwentnie i wzorcowo
realizuje w opracowanych przez siebie hasłach istotny postulat rozwinięcia kwe-
stii związków danej postaci z ziemią wieluńską.
W wydawnictwach biograficznych typu słownikowego roi się od dat.
O pomyłki nie trudno. Nie udało się ich uniknąć także i w tym przypadku. Nie
możemy być pewni np. rocznej daty śmierci wspomnianego wcześniej S. G.
Bzowskiego, gdyż początkowo widzimy rok 1936, zaś dalej dowiadujemy się, że
zmarł on 2 VIII 1937. Także we wspomnianym biogramie księcia Władysława
Odonica Plwacza pojawia się aż dwukrotnie rok 1090 jako data urodzenia, pod-
czas gdy z treści wynika, że chodzi zapewne o datę o 100 lat późniejszą. Te
drobiazgi nie przesłaniają ogólnie pozytywnego, zarówno edytorskiego jak
i merytorycznego wrażenia całości. Uwagi te czynię raczej z recenzenckiego
obowiązku. Wciąż dążymy do ideału, ale który z badaczy-humanistów gotów jest
„z ręką na sercu” zadeklarować, że nigdy żadna pomyłka tego typu nie stała się
jego autorskim bądź redakcyjnym udziałem. Pewnie wnikliwy czytelnik znajdzie
także uchybienia innego rodzaju. Obawiam się, że wspomniany paulin, skrzypek-
__________ 2 A. Szpociński, Różnorodność odniesień do przeszłości lokalnej, [w:] A. Szpociński, P. T.
Kwiatkowski, Przeszłość jako przedmiot przekazu, Warszawa 2006, s. 153–173.
292
instrumentalista Tuligłowski nie mógł dać w 1750 roku koncertu w Wiedniu
przed cesarzem Karolem VI, gdyż ten od 10 lat już nie żył (Karol VII także –
gdyby było podejrzenie o „literówkę”).
Podobnie jak w tomie pierwszym tak i w omawianym, zwraca uwagę spora
liczba biogramów duchownych katolickich (1/3 haseł)3. Miast czynić zarzut,
szukałbym raczej uzasadnienia. Duchowni byli i nadal są grupą wybitnie mobil-
ną. Ich obecność na terenie ziemi wieluńskiej (jak i innych ziem) wynikała
przede wszystkim ze specyfiki pracy polegającej na obejmowaniu kolejnych
probostw i wikariatów. Na każdym z takich stanowisk pozostawiali po sobie ślad
w postaci dokumentów i pamięci wiernych. Po wtóre, archiwa kościelne i klasz-
torne – główne źródło informacji na temat kleru parafialnego i zakonnego –
rzadziej ulegały rozproszeniu niż inne tego typu zbiory i po trzecie wreszcie,
księża profesorowie Władysław P. Wlaźlak (Uniwersytet Rzeszowski) i Jan
Związek (Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie) – autorzy większości
biogramów księży i zakonników – wykazali się niezwykłym zaangażowaniem,
dociekliwością i skrupulatnością w gromadzeniu materiałów. Zakładam, że gdy-
by np. podobna mobilizacja nastąpiła w środowisku, dajmy na to lekarskim (to
grupa wybitnie niedowartościowana w recenzowanym tomie) bądź nauczyciel-
skim, przekrój środowiskowy postaci byłby inny. Dostrzegając dużą ilość bio-
gramów osób duchownych, przychodzi mi też na myśl wypowiedź profesor
Beaty Łaciak – socjolożki obyczajów – która uważa, że Jędrzej Kitowicz przy-
glądając się naszym czasom, z całą pewnością zdziwiony byłby redukcją zako-
nów, które za jego życia (i wcześniej) odgrywały istotną rolę w kulturze polskiej
i europejskiej4. Odwracając wektor obserwacji można stwierdzić, że wielu żyją-
cych obecnie nie zdaje sobie sprawy jak znaczną rolę odgrywał Kościół sto,
dwieście czy trzysta lat temu. Kościelną strukturę organizacyjną możemy odtwo-
rzyć, natomiast aura duchowa tamtych czasów jest trudna do wyobrażenia, może
stąd dziś nasze wątpliwości.
Kryteria doboru postaci do słowników biograficznych to kwestia niezwykle
skomplikowana. Zwróciła na nią uwagę profesor Maria Nartonowicz-Kot, autor-
ka jednej z 9 wspomnianych recenzji pierwszego tomu. Popieram sugestię uczo-
nej, że rozwiązaniem idealnym wydają się być słowniki biograficzne tematyczne
– dedykowane duchowieństwu, nauczycielom, wojskowym, ziemianom. Skoro
jednak realizowana jest w kraju cenna idea słowników biograficznych związa-
nych z miejscowościami, ziemiami, regionami, to istotnie stajemy przed nie lada
dylematem.
__________ 3 W tomie II znalazło się w sumie 169 biogramów – o ponad 30 więcej niż w tomie I. 4 Reguły poluzowane, Rzeczpospolita upada, z Beatą Łaciak rozmawia Milena Rachid Che-
hab, „Gazeta Wyborcza” 2014, nr 79, s. 26.
293
M. Nartonowicz-Kot apelowała także do autorów i redaktorów aby zrezy-
gnowali z umieszczania sylwetek „wątpliwych” bohaterów5. Zgadzam się z czci-
godną recenzentką, ale tylko w kontekście deklaracji wygłoszonej przez redakto-
rów słownika. Istotnie pisali oni we wstępie do tomu pierwszego o „wybitnych
ziomkach” i postaciach „których osiągnięcia daleko wykraczały poza przecięt-
ność”6. Osobiście jednak sugerowałbym żadnych ograniczeń nie stawiać.
Bliska mi jest idea słownika biograficznego jako projektu permanentnego
i całkowicie otwartego. Istnieją słowniki, których inicjatorzy, autorzy i redakto-
rzy zdają się realizować taką ideę. Z badawczych ale i sentymentalnych przyczyn
znana jest mi zawartość płockich wydawnictw tego typu, w których natrafić
można na następujące biogramy (podaję je w całości, jedynie bez źródeł umiesz-
czonych pod hasłami): „Hoeppener (?–po 1875) – policmajster płocki za rządów
gubernatora Konstantego Wrangla”; „Ornatek Józef (?–1939) – szeregowy WP.
Poległ 1 IX w Płocku. Pochowany w mogile zbiorowej na Cmentarzu Wojsko-
wym w Płocku przy ul. Norbertańskiej”; „Pawlak (?–1944) – konfident gestapo
z Bielska k. Płocka. Został stracony przez oddział Franciszka Majewskiego, ps.
»Słony«”7. Takie ujęcie dziejów bliskie jest prawdzie, bo rzeczywistość – jak-
kolwiek banalnie myśl ta nie zabrzmi – jest złożona. Z perspektywy historycznej,
ale przecież i antropologicznej, tworzyli ją patrioci i zaborcy, konspiratorzy
i konfidenci, filantropi i przestępcy, władcy i poddani – takich opozycyjnych
kategorii można zaproponować wiele – i wszyscy oni, w jakiś sposób kształtowa-
li nie tylko dawną rzeczywistość, ale i okoliczności w jakich my dziś żyjemy.
Sądzę, że słownik biograficzny powinien być przede wszystkim rzetelnym
dokumentem a nie ekskluzywistycznym projektem i zbiorem panegiryków. Klu-
czem powinna być codzienność i obecność w niej danej postaci, a nie takie czy
inne zasługi, choć te ostatnie owszem – należy przedstawić. Taka perspektywa
pozwala otworzyć strony słownika na wszystkich, o których zachowały się wia-
rygodne informacje. Zadaniem autorów powinno być przestrzeganie norm opra-
cowania naukowego, przyjętych dla słowników biograficznych a nie dokonywa-
nie poprawnościowo-politycznych i moralizatorskich wyborów. Jeśli ktoś ma na
to ochotę, to można przecież opracować słownik ludzi zasłużonych. Takie wszak
istnieją8.
Czy np. szanowani gospodarze lub dobrzy rzemieślnicy są mniej godni bio-
gramów niż urzędnicy lub nauczyciele? Czy małomiasteczkowy „głupek” (jeśli
__________ 5 M. Nartonowicz-Kot, Wieluński Słownik Biograficzny, Tom 1 pod redakcją Zbigniewa
Szczerbika i Zdzisława Włodarczyka, Wieluń 2012, ss. 142, „Rocznik Łódzki”, t. 59, 2012,
s. 316. 6 Przedmowa, [w:] Wieluński słownik biograficzny, dz. cyt., s. 10, 11. 7 A. J. Papierowski, J. Stefański, Płocczanie znani i nieznani. Słownik biograficzny, Książni-
ca Płocka, Płock 2002, s. 219, 445, 460. 8 Pierwszy z brzegu regionalnej półki przykład: H. I J. Burakowscy, Sierpczanie tysiąclecia,
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Sierpeckiej, Sierpc 2005, ss. 233.
294
odnajdą się na jego temat wiarygodne informacje), który od urodzenia aż do
śmierci żył w jednym miejscu, pół wieku chadzając ulicami wzbudzał śmiech
dzieci i politowanie dorosłych, nie wart jest biogramu na równi z urzędnikiem,
który przybył z zewnątrz, piastował swoją funkcję kilka lat, po czym opuścił
miasto? Czy ten pierwszy nie był w swoim czasie postacią „powszechnie znaną”
a drugi ledwie epizodyczną? Dosyć popularne wśród regionalistów przeświad-
czenie o konieczności wypełniania „białych plam” historii regionalnej i potrzebie
swoistego „odwetu pamięci” także robi swoje. We współczesnych słownikach
brakuje miejsca dla sekretarzy partyjnych, nawet tych wysokich szczebli –
a może zwłaszcza dla nich. Zastąpili ich niejako członkowie antykomunistyczne-
go podziemia, a przecież zarówno wśród jednych jak i drugich zdarzali się
uczciwi i szubrawcy. „Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień” [J 8, 7].
Pojawia się jeszcze jeden wyraźny i aktualny kontekst. Skoro działania re-
gionalistyczne ostatnich lat (pod tym pojęciem umieśćmy także wszelkie publi-
kacje) coraz częściej uwzględniają zjawisko wielokulturowości w wymiarze
aktualnym i historycznym; skoro upamiętniamy także żydowską i niemiecką
przeszłość naszych miast i regionów, to chyba tym bardziej powinno nastąpić
otwarcie na wykluczonych i marginalizowanych dotąd „swoich”. Codzienność
tworzyli także zbrodniarze, podpalacze, prostytutki i złodzieje. Ba! Niektórzy
ludzie półświatka, jak choćby łódzki gangster „Ślepy Max” (Menachem Bornsz-
tajn) – stali się postaciami legendarnymi i mitotwórczymi.
Dobrze się stało, że w recenzowanym Słowniku znalazły się biogramy po-
staci o mało krystalicznych życiorysach. To głównie XIX-wieczni urzędnicy:
Antonii Zygmunt Boczyński – fałszujący świadectwa szkolne; Tomasz Unie-
rzycki – komisarz obwodu wieluńskiego oskarżany o korupcję i liczne uchybie-
nia; Jan Danielski – następca Unierzyckiego, któremu mieszkańcy zarzucali
w czasie powstania listopadowego brak patriotycznego zaangażowania; Otto
Biegon – burmistrz Działoszyna, na którym ciążyło kilkanaście zarzutów doty-
czących wymuszania pieniędzy od mieszczan. Dzięki takim biogramom zakłó-
cony zostaje sielankowy obraz ziemi wieluńskiej. I dobrze. Staje się on bowiem
bardziej wiarygodny i „ludzki” zarazem.
Nie przeszkadza to także – moim zdaniem – w realizacji podstawowych
funkcji jakie pełnią regionalne publikacje (także te biograficzno-słownikowe),
a które to funkcje nakreśliła onegdaj Teresa Kulak słowami: „Prace z historii
regionalnej najskuteczniej popularyzują wiedzę historyczną i zarazem wzbogaca-
ją wiedzę o regionie. W kategoriach socjologicznych ujmując, stanowią czynnik
integrujący regionalną lub lokalną zbiorowość zarówno wewnętrznie, jak też
z otaczającą ziemią, architekturą. Prace te wyzwalają bowiem rodzaj lokalnego
patriotyzmu, a zatem dumę i uczuciowy związek z miejscem zamieszkania.
Kształtują też społeczeństwo obywatelskie, opierające swoją świadomość na
295
pierwiastkach regionalnych, zsyntetyzowanych z tradycjami ogólnonarodowymi
i ideami uniwersalnymi”9.
Damian Kasprzyk
Instytut Etnologii i Antropologii
Kulturowej UŁ
__________ 9 T. Kulak, O książkach z historii regionalnej (Uwagi o współczesnym piśmiennictwie regio-
nalistycznym w aspekcie historycznym), [w:] Historia w ruchu regionalnym, pod red. T.
Kłoska i in., Wrocław 2001, s. 83–84.
296
Contents
STUDIES
Janusz Gmitruk
Bolesław Ścibiorek 1906–1945 ............................................................................ 9
Andrzej Lech
Zygmunt Załęski’s Economic Aspects of Agrarism ........................................... 51
Arkadiusz Toporski
The Stance of Landowners from Kielce and Radom Governorates towards
Independence Movement in World War I .......................................................... 61
Jarosław Kubiak
Rural Organisation of the Camp of National Unity in Lodz Province ................ 89
Jan Łuczkowski
Presidential Harvest Festival in Spała .............................................................. 107
Rafał Pilarek
Cabane à sucre as an Element of Quebec Cultural Heritage............................. 119
Daria Domarańczyk
Association of Poultry and Rabbit Breeders in Jarosław
as a Manifestation of the 19th-century Modern Polish Agriculture .................. 125
Ireneusz Kolendo
Economic Reforms in Latvia between 1918–1940 ........................................... 135
Sylwia Chudy, Agnieszka Makowska
Curd Cheese and Fried Cheese – Past and Present ........................................... 167
297
MATERIALS
Marek Adamczewski
About Commune and its Problems using Language of Symbols i.e.
about En-crypted Information in Signs of Province Rural Communes ............ 179
Damian Kasprzyk
Regionalism Experts about Themselves – about a certain research project,
its realization and preliminary conclusions ...................................................... 211
Amilkar Kosiński
Francisci Potaszy-Kosiński In Memoriam (1909–1980) .................................. 227
Monika Kumidaj, Anna Szadkowska
Jews in the Eyes of Contemporary Inhabitants of Sobolew ............................. 237
AUTO-ABSTRACTS
Marcin Łuczkowski
Political-Social Activity of Landed Gentry of Kielce Province
between 1918–1939 .......................................................................................... 251
Kinga Pawłowska
Dynamism of Rural Cosmologies: Social Orders and World Visions .............. 259
Paweł Perzyna
Błażej Stolarski 1880–1939. Biography of Politician and Socio-Economic
Activist ............................................................................................................. 271
REVIEWS
[Rec.:] Awkward Party. About a book by Mateusz Szpytmy
ZSL in Kraków Province (1949–1956). Genesis–People–Activity,
Published by Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni
Przeciwko Narodowi Polskiemu & Towarzystwo Naukowe “Societas
Vistulana”, Kraków 2013, pp. 544 (Danial Koteluk) ....................................... 285
298
[Rec.:] Wieluń Biographical Dictionary, Volume1 and 2, edited by
Zbigniew Szczerbik and Zdzisław Włodarczyk, Wieluńskie Towarzystwo
Naukowe, Wieluń 2014, pp. 288 (Damian Kasprzyk) ...................................... 289
Translated by Katarzyna Walińska
INFORMACJA DLA AUTORÓW
Artykuły do Zeszytów Wiejskich prosimy dostarczać w 1 egzemplarzu (wy-
druk wraz z płytą CD), zapisanym w formacie doc lub rtf, czcionką 12 z odstę-
pem 1,5 między wierszami. Fragmenty tekstu mogą być pogrubione lub pochy-
lone (w celu wyróżnienia). Innych formatowań prosimy unikać – w szczegól-
ności ręcznego dzielenia wyrazów na sylaby, przenoszenia spójników z końców
wierszy oraz rozstrzeliwania tekstu za pomocą spacji.
Preferujemy przypisy „klasyczne” umieszczane na dole każdej strony.
Maksymalna objętość – 20 stron.
Artykuły (za wyjątkiem recenzji i informacji naukowych) prosimy zaopa-
trzyć w tytuł oraz „Summary” w języku angielskim o objętości od 500 do 1000
znaków.
Autorów przysyłających artykuły pocztą prosimy o krótką informację doty-
czącą wykształcenia, stopni naukowych, miejsca zatrudnienia (adres) oraz nume-
ru telefonu i adresu e-mail (do wiadomości redakcji).
Redakcja