wszystkie kobiety don hułana - maciej bennewicz - ebook

34

Upload: darmowe-e-booki

Post on 24-Mar-2016

220 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook
Page 2: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Wszystkie kobiety

don Hułana

Page 4: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

Wszystkie kobiety

don Hułana

Page 5: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Text copyright © 2012 by Maciej Bennewicz.All rights reserved.

Copyright © 2012 G + J Gruner + Jahr PolskaSp. z o.o. & Co. Spółka Komandytowa02-674 Warszawa, ul. Marynarska 15

Dział handlowy: tel. 22 360 38 41–42 Sprzedaż wysyłkowa: tel. 22 360 37 77

Redakcja: Aleksandra DobrowolskaKorekta: erteProjekt okładki: Maciej SzymanowiczRedakcja techniczna: Mariusz TelerRedaktorka prowadząca: Małgorzata Zemsta

ISBN 978-83-7778-279-8

Skład i łamanie: Katka, Warszawa

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w  jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w  wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.

Page 6: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Podobieństwo do osób i zdarzeń rzeczywistych jest przypadkowe i niezamierzone.

Dla don Hułana

Page 7: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook
Page 8: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

7

Cóż z tego, że znane są ich matactwa, że wiadomo, kim są na-prawdę: nie osłabia to wcale zaufania, jakim się cieszą wśród ludzi, a  korne pochylenie głowy, pokutne westchnienie i  oczy wzniesione do nieba usprawiedliwią przed światem wszystko, co zechcą zrobić. Właśnie za taką zasłoną pragnę się schronić, aby być spokojnym o swoje sprawy. Nie wyrzeknę się mych słod-ki przyzwyczajeń, ale będę je starannie ukrywał i bawił się bez rozgłosu […] Ogłoszę się sędzią uczynków bliźniego, każdego będę potępiał i tylko o sobie będę dobrego mniemania. Nigdy nie wybaczę nikomu, kto mnie najlżej bodaj dotknie, i zachowam w  cichości nieprzejednaną nienawiść. Będę mścicielem intere-sów nieba i  pod tym wygodnym pozorem będę osaczał swoich wrogów, oskarżał ich o  bezbożność, szczuł na nich sforę roz-gadanych gorliwców, którzy, nie wiedząc nawet, o  co chodzi, wzniosą przeciw nim publiczne krzyki i potępią głośno w myśl swego własnego prawa. Tak właśnie należy korzystać z  ludz-kich słabości i tak też mądry człowiek dostosowuje się do przy-war swej epoki.

MolièreDon Juan, czyli kamienny gość 1

1 Molière, Cztery komedie; Don Juan, czyli kamienny gość, tłum. A. Sie-mek, Świat Książki, Warszawa 2002, s. 189.

Page 9: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook
Page 10: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

9

Rozdział 1

W ieczorem nieoczekiwanie zadzwoniła do mnie pani Ułan. Nawet nie wiem, skąd miała mój te-lefon. To znaczy teraz już wiem, bo ją o to spy-

tałem. Tak się mówi, gdy człowiek jest zaskoczony. Wtedy przeszła mi przez głowę myśl: Z jakich to odległych kosmosów dzwoni do mnie ta prawie nieznana mi kobieta? Kiedy jed-nak usłyszałem nazwisko, od razu wiedziałem, z kim roz-mawiam. Mama Hieronima. Hirek, jej syn, zniknął trzy dni temu. Powiadomiła już policję. Na komisariacie powiedzieli jej, że do wszczęcia oficjalnych poszukiwań mają zbyt ma-ło przesłanek, a poza tym upłynęło za mało czasu. Trudne słowo przesłanka ani nie uspokoiło pani Ułanowej, ani też niczego nie wyjaśniało. Jakaś miła pani w mundurze dora-dziła, żeby dzwonić, dzwonić, dzwonić i pytać wśród znajo-mych. No cóż, na to mama Hirka wpadłaby nawet bez po-licji, niemniej gest wydał się dość uprzejmy, zwłaszcza że pani policjantka przyniosła jej wodę w plastikowym kubku.

Page 11: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

10

Pani Ułanowa tłumaczyła cierpliwie, że jej syn codzien-nie nawet dwukrotnie do niej dzwoni, odkąd rok temu się rozwiódł, lecz na słowo rozwód mniej miły pan w  cywilu uśmiechnął się dziwnie i stwierdził, że syn na pewno się za-bawił, jak to facet, i wróci do mamusi, jak zgłodnieje. Dalej więc wyjaśniała, że Hirek, jej syn jedyny i pierworodny, nie należy do osób znikających bez słowa, tym bardziej że jest handlowcem, dużo jeździ po Polsce i wie, co to odpowie-dzialność. Na drugie feralne słowo handlowiec pan w cywi-lu zaczął się w głos śmiać, powtarzając w kółko: handlowiec, handlowiec, ha, ha ha, handlowiec – jakby właśnie odkrył coś bardzo zabawnego. Tego było za wiele nawet dla spokojnej pani Honoraty. Wyszła, trzaskając drzwiami, a kubek z wo-dą na złość wrzuciła do kosza. A niech się im śmieci roz-paćkają.

W domu znalazła stary notes Hirka, a w nim telefon do mnie. Dlaczego, na Boga, zadzwoniła właśnie do mnie? Nie widziałem jej syna od czterech, pięciu lat. Od klaso-wego spotkania. A potem może raz, gdy wychodził z me-tra. Zwykłe: Cześć, cześć, a  co tam u  ciebie? Ano nic, po sta-remu. A u  ciebie? W porządku. No to trzymaj się. Muszę le-cieć. Zdzwońmy się kiedyś. Od tego czasu oczywiście się nie zdzwoniliśmy. Może dlatego, że Hirek miał szczere powo-dy, żeby mnie nie lubić. A ja, no cóż, widocznie miałem wo-bec niego poczucie winy i  chyba w  gruncie rzeczy też go nie lubiłem. Dlatego dość obcesowo, jak na podenerwowa-ny głos pani Ułanowej i tłumiony płacz, spytałem:

– Dlaczego zadzwoniła pani właśnie do mnie?– Jak to dlaczego? Przy pana nazwisku jest krótki do-

pisek: mój najserdeczniejszy przyjaciel.

Page 12: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

11

Milczenie w słuchawce było stanowczo za długie. Tym gorsza była moja odpowiedź.

– No, może kiedyś tak było, ale teraz… Od lat się z pani synem nie widuję. Nic o nim nie wiem.

– Proszę pana, ja znam swojego syna. Jeśli pisze o kimś: mój najserdeczniejszy przyjaciel, to ma ku temu po-wód. On nie rzuca słów na wiatr.

– A czego pani ode mnie oczekuje? – spytałem, znowu dość arogancko jak na siebie i jak na sprawę jak by nie było dość niepokojącą.

Jednak już wtedy przyłapałem się na tym, że w  mo-jej irytacji i  zdziwieniu, a  może w  zaskoczeniu i  rozdraż-nieniu, nie pamiętam już, w jakiej kolejności narastały mo-je emocje, było coś starego, coś ukrytego głębiej. Poczucie winy? Irytacja? Fascynacja? To z powodu tych nieokreślo-nych, nieznanych uczuć oraz mglistych wspomnień zaraz po wyłączeniu komórki wsiadłem do samochodu, by póź-nym jesiennym wieczorem błądzić pomiędzy Otrębusami, Kaniami a Nadarzynem w poszukiwaniu ulicy Leśnej i ma-łego domku, który Hirek wybudował dla siebie i swojej żo-ny. Mieszkała tam teraz samotnie jego matka, wyglądając powrotu syna.

– Czego oczekuję od pana? Że mi pan pomoże i przy-jedzie tutaj, otworzy komputer syna i może razem coś znaj-dziemy. Ja się na komputerach nie znam. I nawet nie wiem, jak to ustrojstwo włączyć, a co dopiero coś znaleźć w środku.

Nie zabrałem do samochodu nawigacji i  od godziny zwiedzałem okoliczne ciemne lasy i zagajniki. Kręciłem się w kółko. Narażałem na ujadanie psów przy furtkach i bez-radne wzruszanie ramion nielicznych właścicieli, którzy

Page 13: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

12

wychynęli zza drzwi swoich domów, gdy dzwoniłem do ich furtek, by zapytać o  drogę. Koszmar. Deszcz zacinał. Ze-ro widoczności i nikogo na ulicach, jeśli w ogóle te bocz-ne, błotniste, ciemne, dziurawe dróżki można było nazwać ulicami. Spora część tutejszych mieszkańców przeprowa-dziła się w te okolice niedawno z Warszawy albo z Prusz-kowa i nazwa ulicy nic im nie mówiła. A właściwie wszyst-kim mówiła wszystko, gdyż każda okoliczna miejscowość, od Skierniewic do Warszawy, od Milanówka po Brwinów i  dalej po Nadarzyn i  Ożarów, każde miasteczko w  tym szerokim zachodnim podwarszawskim pasie miało swoją ulicę Leśną, a jak nie Leśną, to przynajmniej Sosnową, któ-ra jest przecież całkiem podobna do Modrzewiowej, Brzo-zowej, Akacjowej, a  nawet Wiejskiej i  Łąkowej, a  każda z nich to prawie Leśna. Zjawisko to jest epidemiczne, gdyż zainspirowany wydarzeniami tamtego wieczoru ustaliłem później wiarygodnie i niezbicie, że ulica Leśna i  jej muta-cje są wszechobecne, wszechpolskie, nieuniknione w  każ-dym mieście i miasteczku, popularniejsze od ulicy Mickie-wicza, Jana Pawła, Piłsudskiego, a dawniej 1 Maja. Łąkowa to wiem, gdzie jest – odpowiedział mi uprzejmie zmoknięty rowerzysta – ale Leśna, Leśna to jest chyba w Nowej Wsi, ale nie tu, w Kaniach. A więc byłem w Kaniach! Dlaczego po-wyrzucałem stare mapy? Dlaczego poskąpiłem na telefon z GPS-em? Dlaczego zgodziłem się na tę idiotyczną wy-prawę po nocy?

Dlatego że chodziłem z Hirkiem Ułanem do liceum, zanim mnie z  niego wyrzucono. Razem z  moim kum-plem Radkiem Ptasińskim przez dwa lata terroryzowali-śmy Hirka w sposób bezmyślny i okrutny, na jaki stać tylko

Page 14: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

13

nastolatków, a może zwłaszcza nastolatków. Hirek nie mógł mnie nazwać swoim przyjacielem. Raczej wrogiem, zniena-widzonym wspomnieniem z  późnego dzieciństwa. Ohyd-nym kolesiem, na którego widok przechodzi się na drugą stronę ulicy, którego się obsmarowuje w Internecie, na któ-rego śle się donosy do Urzędu Skarbowego. Mniej by mnie zdziwiły wybite przez niego okna w moim domu albo sa-mochodzie lub telefon z pogróżkami niż wyznanie przyjaź-ni. Jadąc na spotkanie z  jego mamą byłem przekonany, że adnotacja o  przyjaźni dotyczyła innego nazwiska w  note-sie albo że starsza pani w ogóle coś pokręciła. Jednak obie-całem przyjechać. Byłem w  drodze. Byłem głupi. Poczu-cie winy to okropnie irytujący stan. Gorsza może być tylko fascynacja własną przeszłością, upiorna chęć zrozumie-nia siebie, własnych motywacji sprzed epoki, chęć spotka-nia się oko w oko z… No właśnie, z czym? Z naiwnością, niewinnością, posmakiem dziecięcych lat? Przecież dosko-nale znałem to uczucie okropnego zawodu, kiedy smakuje się gałkę najlepszych na świecie lodów, które tylko tutaj są tak wspaniałe i nagle okazuje się, że to zwykła, słodka, koloro-wa, zimna paćka, taka jak wszędzie.

Obaj z Radkiem już w pierwszym tygodniu nauki wy-myśliliśmy dla Hirka ksywkę, która przylgnęła do niego na całe cztery lata, a jak się okazało później, również na resz-tę życia. Nawet nauczyciele zwracali się w  taki sposób do biednego Ułana. Nienawidził tego przezwiska, choć te-raz z perspektywy lat nie wydaje się takie najgorsze. Jednak kontekst zmienia wszystko. Na dobre i na złe, jak w cho-lernym tasiemcowym serialu. Tylko że w  filmach, nawet tych kiepskich, zły staje się dobry i na odwrót. Przemiana.

Page 15: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

14

Odwrócenie sytuacji. Zaskoczenie dla widza. Tamten kon-tekst był wyraźnie zły. Zły i  już. Pryszczaci sadyści i  ich ofiara. Koniec kropka.

Podpisywaliśmy na języku polskim zeszyty przezna-czone do sprawdzianów i dyktand. Siedzieliśmy w długich czteroosobowych ławkach. Plecak, czyli Jaś Pleckiewicz, Hirek, Radek i ja. Radek, zazwyczaj prowodyr naszych wy-głupów, podsunął mi pod nos podpisany przez Hirka ze-szyt i  stuknął palcem w  okładkę, robiąc wymowną minę. Widniał na niej wykaligrafowany podpis: Zeszyt dyktand. Język Polski. Klasa I  b. H. Ułan. Wzruszyłem ramionami, nie rozumiejąc, w czym rzecz.

– H. Ułan – wycedził przez zęby Radek.– No widzę przecież. H. Ułan – wzruszyłem ramio-

nami.– Ukrywa się pod pseudonimem, a  w  zasadzie pod

sprytnym anagramem. Cicha woda – wskazał głową na Hirka.

– Widzę, że cicha woda, ale co ukrywa? – spytałem, udając, że rozumiem dwuznaczność ukrytą w słowach Rad-ka, który już od pierwszych chwil w szkole uchodził za in-teligentnego, przenikliwego, a nawet wybitnego ucznia.

– Swoją prawdziwą tożsamość. To przecież Hułan, don Hułan na miarę naszych czasów. – Radek ryknął śmie-chem, a ja w ślad za nim, bardziej z zaskoczenia i żeby po-kryć zakłopotanie z  powodu braku spostrzegawczości niż rzeczywiście rozbawiony. A może teraz dorabiam ideologię, żeby się usprawiedliwić i  zrzucić to jakoś na Radka. Re-chotałem przecież jak dziki, jak wariat, nie próbując nawet ukryć rozbawienia kosztem kolegi. Wyrzucono nas z klasy.

Page 16: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

15

Dostaliśmy pierwsze wpisy do dzienniczka, ale pani profe-sor od polskiego też rechotała, jakby zadowolona z  inteli-gencji i błyskotliwości nowych uczniów, którzy w lot potra-fią zabawić się słowami i  skojarzeniami. Następnego dnia już cała szkoła wiedziała o  incydencie na języku polskim w I b, a przezwisko Hirka przekazywano z ust do ust.

Pewnie ktoś inny poradziłby sobie z takim żartem, by-ły ich w  liceum setki, niekiedy bardziej wrednych, złośli-wych albo wręcz ordynarnych, ale trzeba było znać i  wi-dzieć piętnastoletniego wtedy Hirka, który w  ciągu kilu sekund został don Hułanem. Szkoła to wredna wylęgarnia przemocy i  nikt mi nie powie, że jest inaczej. Nawet je-śli od czasu do czasu obrywają w niej nauczyciele, to do-brze im tak, zasłużyli sobie. Najczęściej są prowodyrami takich akcji, świadomie lub nie, szczują na siebie dzie-ciaki albo po prostu odwracają głowę w drugą stronę. Je-stem tendencyjny? Setki razy to słyszałem. Piotrze, prze-sadzasz. Jesteś skrajny, a skrajność zawsze jest fałszywa, poza tym to grzech tak oceniać ludzi, którzy poświęcają się dla in-nych – mawiała moja mama. Oczywiście, że jestem ten-dencyjny. Nie lubię nauczycieli. Ich niepewności skrywa-nej w  każdym spojrzeniu, odrazy okazywanej wstrętnej bandzie dzieciaków, z którą przyszło im marnować najlep-sze lata za grosze. Bez nadziei na karierę, awans albo choć-by chwilową odmianę szkolnej rutyny. Czyżby nie słyszeli, ile zarabia handlowiec zbierający zamówienia na wodę mi-neralną, herbatniki albo lekarstwa na kaszel? Słyszeli, ale nie robią ze swoim życiem nic oprócz okrutnego trakto-wania siebie, a  potem dzieci. W  małych miejscowościach nie ma pracy, więc szkoła to idealne miejsce, żeby coś ze

Page 17: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

16

sobą zrobić. Robienie czegoś ze sobą to najczęściej mar-nowanie własnego życia. A niechby marnowali, ale wpły-wają też na dzieci. Od pewnego czasu nie wypowiadam już swoich poglądów na temat nauczycieli, bo zawsze znajdu-je się ktoś, kto miał cudowną wychowawczynię, wspaniałego profesora od f izyki, albo jeszcze gorzej – matkę, która noca-mi sprawdzała setki klasówek i  tak bardzo kochała to, co ro-bi, że sprawdzała je nawet na emeryturze. Przede wszystkim jednak nienawidzę roli ucznia. Spotkałem na swojej dro-dze nauczycieli raczej wrogo do mnie nastawionych, obo-jętnych albo tak bardzo zajętych swoimi sprawami, że mnie nie zauważali. I całe szczęście. Najgorsi jednak byli ci zaan-gażowani, ambitni ponad nasze dziecięce możliwości i po-trzeby, tacy starający się udowodnić, że ich lekcje coś dla nas znaczą. Ambitni jakąś zajadłą nadzieją, że matematyka jest królową nauk albo że geografia poszerza horyzonty lub że fizyka rządzi naszą rzeczywistością. Dzięki temu pew-nie sami podbudowywali wartość tego, co robią, i nadawa-li sens tłuczonym od lat do znudzenia lekcjom, tematom, klasówkom i  dyktandom, dziesiątkom idiotycznie stawia-nych kwestii. W  jaki sposób Żeromski, opisując losy Rafała Olbromskiego w Popiołach, rozlicza się z ideą romantyzmu? Jakie emocje Kochanowski wyraża w  Trenach? Znaczenie spontanicznego oporu ludności w okupowanej Warszawie. Wy-jaśnij znaczenie pędu w drugiej zasadzie dynamiki Newtona i opisz je wzorem. Dla kogo z nas wtedy miało to jakiekol-wiek znaczenie? Może dla Hirka? Tymczasem nas obcho-dził tylko cyfrowy wynik, stopień, wpis w kratce dziennika. Dla większości ważna była cyfra pięć, w ostateczności czte-ry, choć czwórka z rzadka zadowalała rodziców. Dla mniej

Page 18: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

17

ambitnych słabeuszy przyjemna była trójka. Trójka to ulga. Zaliczone i  przynajmniej nie będą się czepiać. Trójkowi-czów nikt się nie czepiał, co najwyżej ciągnęło się ich za uszy. Trójkowicz ostatni docierał do celu, do zaliczenia, do kolejnej promocji. Ostatni wdrapywał się na szczyt zwa-ny dumnie „wiedzą” i z tego powodu był pod ochroną, był w strefie braku zainteresowania. Gdy raz zakwalifikował się do grona trójkowiczów – znikał. Nikt na niego nie liczył, nikt się nim nie interesował, nikogo nie obchodził. Trój-kowicz sam dla siebie nadal był utrapieniem, nadal męczył się szkołą i własnymi słabymi wynikami, nadal koncentro-wał się na ocenach. Nie wiedział jednak, że jego wysiłki nie mają żadnego znaczenia. Ciągnięcie za uszy to była domena nauczycieli, ich widzimisię, wyraz ich wspaniałomyślności. Trójkowicz mógł jedynie zmiękczać ich serce własną ule-głością w  nadziei na trójkę. Jedyną możliwą do osiągnię-cia ocenę. Oceny, tylko to się liczyło w  relacji z  nauczy-cielami. Nic poza tym. Co nas naprawdę zajmowało? Czy masz na sobie amerykańskie, czy tureckie dżinsy? Ile razy i  z kim uprawiałeś seks? Ekstra fajki kupione w Pewexie. Imprezy. Gdzie, z kim, w jakim towarzystwie? Nowa pły-ta Pink Floyd. Ile wtedy kosztowała oryginalna, cudowna, czarna, winylowa, zachodnia płyta? Pół pensji mojego ojca. Ambitni nauczyciele byli najgorsi. Udawali, że im zależy, i  zmuszali nas, żebyśmy udawali razem z nimi. Taka była pani Aldona od polskiego. Piękna, wyniosła, zimna, nie-skazitelna, wspaniała, odległa, tajemnicza, sexy, blond, cu-downa, groźna i głupia. Wtedy wydawała się mądra, bardzo mądra, niesłychanie wykształcona, nadzwyczaj przenikliwa, niedostępna i pożądana jak w piosence Kazika. Dziś, kiedy

Page 19: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

18

jej obraz wyblakł, a  powieść Żeromskiego przestała mieć znaczenie jako powód do wystawienia oceny, mogę powie-dzieć, że Aldona była głupia, ale może to znowu wyrzuty sumienia wobec Hirka. Wiem, przemawia przeze mnie go-rycz lub poczucie winy, a może jedno i drugie, a może na-wet moja własna głupota.

Pamiętam doskonale następny dzień w  szkole. Pa-ni Aldona nas rozsadziła. W  drugim rzędzie na wprost swojego biurka wyznaczyła specjalne miejsca dla Radka i dla mnie, a przed nami posadziła Plecaka i Hirka. Boże, już sam pomysł, żeby za plecami Hirka sadzać jego prze-śladowców, był idiotyczny. Jaki był jej drugi ruch? Wzięła Hirka na środek do odpowiedzi.

– Koledzy znają jakąś twoją tajemnicę, nazywają cię don Juanem. Czytałeś coś o  don Juanie? Wiesz, co to za postać? – Usiadła naprzeciwko niego, zakładając nogę na nogę w krótkiej spódniczce. Stał tak, wpatrując się to w go-dło nad tablicą, to w jej obszerny dekolt i kolana, żeby znów zawiesić wzrok na orzełku.

– Tak, proszę pani. To znaczy nie czytałem, ale byłem na balecie.

– Na balecie? – Pani Aldona zrobiła minę osoby, która właśnie dowiedziała się, że jej uczeń podgląda siostrę w ką-pieli. Tak jakby balet był zawstydzającym miejscem, do któ-rego młody chłopak nie pasuje. Jakby usłyszała coś niedo-rzecznego i zabawnego zarazem.

– Z mamą w zeszłym roku byłem.– Z mamusią na balecie? – dopytywała, wciąż robiąc tę

minę. W tym momencie przez klasę przeszedł pierwszy ra-dosny pomruk, sygnalizujący napięcie, które zawsze narasta

Page 20: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

19

u  widzów molestowanej publicznie ofiary. Wówczas ode-zwał się Radek:

– Z mamusią na baleciku byłeś? – Radość się wzmo-gła, szerokim rechotem zataczając krąg po klasie.

Żeby zaimponować Radkowi i  całej reszcie, a  także pani profesor, i  pewnie również po to, by zatrzeć niemiłe wrażenie z wczorajszego gapiostwa, kiedy to nie odgadłem w lot skojarzenia Radka, palnąłem:

– Don Hułan był z mamusią na baleciku, żeby zoba-czyć, jak nosić rajtuzy i perukę. – Wybuch śmiechu przero-dził się w coś w rodzaju wycia, a potem rżenia i spazmów. Tylko Hirek stał na środku, nie śmiejąc się, wciąż wpa-trzony w orła. Trochę pulchny, lecz delikatnie zbudowany chłopak o  okrągłej twarzy, z  szerokim, wydatnym nosem, rozczochrany, podobny do Samwise’a  Gamgee z  Wład-cy Pierścieni, przyjaciela Froda Bagginsa. Trzymał w rękach zeszyt z pracą domową, który zmienił się w wymięty rulon to zwijany, to znów rozwijany.

Wreszcie zgodnie ze wskazówkami podjechałem pod dom z zielonym dachem na Leśnej, choć kolor nocą był le-dwie dostrzegalny. Wciąż padał deszcz. Dzwonek przy bra-mie nie działał. Myślałem o don Hułanie. O tym, jak czuł się tamtego dnia. Wyśmiany po raz wtóry za sprawą super- seksbomby, pani Aldony od polskiego i  swoich kolegów z klasy. Potem już nikt inaczej go nie nazywał. Chyba na-wet zapomniano jego imię. Wywoływany przez nauczycieli po nazwisku: Ułan, zawsze słyszał w oddali sceniczny szept jednego z nas, z przeciągłym „ha”: Hhhhułan.

Odtąd przezwisko don Hułan stało się wyśmiewi-skiem. Przylepione do nieśmiałego i wycofanego chłopaka,

Page 21: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

20

który wstydził się zagadać do większości koleżanek, brzmiało jak obelga. Było wyzwiskiem, molestacją, przeja-wem władzy. Jedynym sposobem, który znaliśmy, by zaist-nieć, jakoś się przepchać, przebić, osłonić przed spodziewa-nymi ciosami innych, inteligentniejszych, zabawniejszych, silniejszych, bogatszych.

Otworzyła mi około sześćdziesięcioletnia zadba-na kobieta. W  przeszłości widziałem ją tylko raz. Ponad dwadzieścia lat wcześniej pamiętnego dnia, kiedy wycią-gnęliśmy don Hułana na wagary tylko po to, by go upić i skompromitować przed rodziną. Chyba drażniła nas, mło-docianych sadystów, jego dziecięca delikatność i  zdyscy-plinowanie. Hirek codziennie pojawiał się w szkole w wy-prasowanych spodniach i  koszuli, w  dwóch granatowych, rozpinanych, obciachowych sweterkach na zmianę, zawsze wyspany, przygotowany, z  odrobionymi lekcjami. Nawet na wychowaniu fizycznym wyjmował z  torby wyprasowa-ne spodenki i koszulkę oraz czyste skarpetki. Jeśli odczuwał jakiś stres przed klasówką albo odpowiedzią, to tylko dlate-go, że obawiał się, czy jest wystarczająco dobrze przygoto-wany, żeby dostać piątkę.

Radek był podobny, choć skrzętnie to skrywał pod maską złośliwości i  arogancji. Zawsze oceniający, zgryźli-wy i cyniczny budził raczej lęk niż szacunek. Najmniej lu-biły go dziewczyny. Nie tylko z powodu przesadnie pocią-głej twarzy, wielkich odstających uszu i mocnego trądziku. Chyba przede wszystkim po prostu się go bały. Dzisiaj pewnie charakteryzując Radka użyłoby się słowa seksistow-ski, wówczas nieznanego w  języku polskim. Seksistow-skie zachowanie było objawem naturalności, entuzjazmu,

Page 22: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

21

spontaniczności. Należało do codziennego obyczaju. W tamtych odległych czasach wszyscy byliśmy seksistow-scy. W  dość sfeminizowanym środowisku liceum chłop-cy narzucali rodzaje żartów, pierwsze nieśmiało zaznacza-ne mody i to wszystko, co już wtedy nazywano kluczowym słowem spoko. Jeśli jakaś dziewczyna usłyszała, że ma ob-ciachowe spodnie, wioskowo upięte włosy albo piórnik jak dzidzia z podstawówki, uciekała z płaczem ku uciesze kole-gów. Ta z dziewczyn, która potrafiła się przeciwstawić mło-dym męskim szowinistom, zyskiwała szacunek i prestiż za-równo u  chłopaków, jak i  dziewczyn. Męski szowinizm królował, oceniał, zawstydzał i  wyśmiewał. Podzielali go nauczyciele i  nauczycielki, za normę uznawały koleżanki. Żart z menstruacji albo podpasek był codziennością, a pu-bliczne komentarze na temat biustu miłym komplemen-tem. Dziś myślę o tamtych latach jak o permanentnej wal-ce o przetrwanie. Stawałem wtedy po stronie atakujących, drapieżników o aniołkowatych, pryszczatych twarzach, po to, by przetrwać, ukryć się z daleka, uchylić od ciosu. Nie mniej niż inni, a może nawet bardziej, bałem się wyśmiania, upokorzenia swojej piętnastoletniej gwałtownie rozwijają-cej się męskości. Ależ nie, nie było to żadne patologiczne liceum, jakieś centrum dla problematycznej młodzieży, ot, zwykła, przeciętna szkoła. Szkoła, co to plasuje się w ran-kingach, wysyła uczniów na olimpiady międzyszkolne i od-biera nagrody od ministra.

Byłem biedniejszy od reszty dzieciaków w klasie i mo-że bardziej zaniedbany od don Hułana. Zaniedbany nie w  znaczeniu fajansiarskie ciuchy nosisz, przygłupie, choć to także, bardziej w  znaczeniu zapomniany albo raczej

Page 23: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

22

pozostawiony sobie. W  każdym razie moja mama nie pra-sowała mi koszul. Nikt mi ich nie prasował, a tym bardziej spodenek gimnastycznych, raczej rzadko trafiających do prania. Skarpetki na zmianę też były bardziej dziwactwem niż normą jak u don Hułana. Co ciekawe, Radek również nosił wyprasowane ubranka i  wypastowane na błysk bu-ty, jednak zbudował wokół siebie przestrzeń nietykalno-ści. Nigdy nie słyszałem, żeby choć jedna osoba odważyła się z niego zażartować. No może raz, gdy wezwany do od-powiedzi na matmie Radek wyraźnie się zdenerwował, pe-wien, że ocenę na okres ma już wystawioną. Zaskoczenie zbiło go z tropu. Plecak rzucił jakieś zdanie w rodzaju: I te-raz się przekonamy, jak ptaszek śpiewa. To była aluzja do je-go nazwiska – Ptasiński. Radek opanował się. Spod tablicy, na której miał wyprowadzić wzór, cofnął się do ławki, wyjął z  torby paczkę chusteczek higienicznych, wyciągnął jedną, żeby zamarkować wycieranie nosa, i  warknął przez zęby: Połkniesz to, Plecak, wskazując na paczkę. Na przerwie cała klasa obserwowała z  podnieceniem, jak Plecak posłusznie połykał chusteczkę po chusteczce. Dopiero, kiedy Radek kazał mu zjeść również te zużyte, które wyjął z  kieszeni, chłopak zaczął się stawiać. Nie na długo. Jeśli nie zjesz co do jednej z tej paczki, nigdy już nie dostaniesz ode mnie zadania z matmy. Będę mówił do ciebie Słabiak, Słabiak, a nie Plecak – zagroził. Poskutkowało.

W każdym razie tamtego jesiennego dnia podobnego do tego, gdy ponad dwadzieścia lat później poszukiwałem domku na Leśnej, zamiast udać się do szkoły, po pierw-szej lekcji wyciągnęliśmy don Hułana na wagary. Miał to być dowód lojalności i męskiej odwagi, a był to zwyczajny

Page 24: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

23

szantaż: Jeśli nie pójdziesz z  nami, to nie jesteś kumplem! Tymczasem już wcześniej wymyśliliśmy plan, który miał pozbawić don Hułana niewinności. Plecak podkradł z do-mu wielki bukłak domowego wina, które produkował z po-rzeczek jego ojciec, drugi zaś napełniliśmy kompotem, do-lewając tylko odrobinę alkoholu. Nasz spisek obejmował również część drugą, a  mianowicie zorganizowanie wa-garowiczowskiej imprezy w  domu don Hułana. Być mo-że był to kolejny głupi wybryk, a  może coś więcej, jakieś psychopatyczne pragnienie kontroli, przekroczenie granicy, w której nasza władza nad don Hułanem miała wyjść po-za progi szkoły i przenieść się także na obszar do tej po-ry nieznany, niewinny, odległy od licealnego poligonu. Kie-dy późnym popołudniem wychodziliśmy z mieszkania don Hułana, zostawiając go kompletnie pijanego w samych tyl-ko gatkach, byliśmy upojeni zwycięstwem. Przed drzwiami windy spotkaliśmy panią Honoratę Ułan. Plecak, najbar-dziej zaskoczony, a  może z  najsilniejszym poczuciem wi-ny, wybąkał, że właśnie odprowadziliśmy Hirka do domu, bo źle się poczuł na lekcjach. A pani Ułanowa bardzo nam podziękowała.

Teraz stała przede mną, ściskając w  ręku niewiel-ki podniszczony notesik. Wręczyła mi go, zanim zdjąłem przemoczony płaszcz. Na pustej kartce pod literą G wid-niał odręczny wpis: Gluś – mój najlepszy przyjaciel. Gluś to była moja licealna ksywka, utworzona w  najbanalniej-szy sposób od mojego nazwiska – Gluck. Nasz nauczy-ciel francuskiego, leciwy pan Fąfara, trochę nie dosłyszał. Miał zwyczaj poznawać swoich uczniów osobiście w dość nietypowy sposób. Na pierwszej lekcji trzeba było wstać,

Page 25: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

24

powiedzieć swoje nazwisko i  kilka określeń, które najle-piej charakteryzowały nasze zainteresowania. Następnie pan Fąfara wymieniał je po francusku, uczeń zaś miał za zadanie je powtórzyć, tak jak potrafił. Kiedy przyszła mo-ja kolej i powiedziałem: nazywam się Gluck, nauczyciel nie dosłyszał. Powtórzył: Gluś? Gluś to dziwne nazwisko. I tak zostałem Glusiem.

Spojrzałem w  notes. Najwyraźniej musiało chodzić o  mnie, ponieważ numer, który otrzymałem pod koniec lat dziewięćdziesiątych jako dumny właściciel telefonu ko-mórkowego Alcatel, był mój, od tamtych czasów wciąż ak-tualny. Obok zaś widniało jeszcze coś, mały dopisek: Ap 22, 14-15.

Dom był obszerny, z  dużym salonem połączonym z  kuchnią. Drewniana piękna podłoga lśniła jak lustro. W salonie prawie nie było mebli. Jakaś kanapa, stół, telewi-zor. Piętro, wciąż jeszcze niewykończone, zasłaniały prowi-zoryczne drzwi z dykty. Na dole był pokój Hirka i drugi, do którego wprowadziła się pani Ułanowa.

– Mieszkali tu razem tylko kilka miesięcy. Potem ona zabrała Kingę i  wyjechała. Oboje nie chcieli tego domu. Przez jakiś czas im pomagałam. Sprowadziłam się z Byd-goszczy do Warszawy specjalnie, żeby być blisko, zająć się dzieckiem. Zostawiłam tam przyjaciół, krewnych, dawną pracę. W końcu zamieszkałam z nimi. Dziecko było prak-tycznie bez opieki. Wszystko na nic, było coraz gorzej – po-wiedziała pani Honorata, przynosząc laptop syna. – Drugi miał w pracy, ale tego używał do swoich prywatnych spraw. Miał tu zdjęcia, jakieś filmy, czasem nawet przy pomocy te-go ustrojstwa rozmawiał jak przez telefon. Powiedział mi

Page 26: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

25

kiedyś, że oddziela sprawy zawodowe od prywatnych, bo w jego firmie sprzęt mogą kontrolować – stwierdziła, kła-dąc komputer na moich kolanach.

– A  jak skończyła się historia z domem? – spytałem, włączając laptop.

– W końcu ją spłacił i zdecydował, że dom przepisze Kindze.

– Spłacił? – mruknąłem, otwierając pocztę.– Zdecydowałam, to znaczy zdecydowaliśmy, że sprze-

dam moje mieszkanie na Woli i wprowadzę się tutaj. Stąd pieniądze dla Heleny.

– Więc ma córkę, nie wiedziałem – znowu mrukną-łem pod nosem, bardziej dla podtrzymania rozmowy niż z ciekawości. Na ekranie komputera wyświetlały się termi-ny i zadania, najwyraźniej zsynchronizowane z jego kalen-darzem służbowym.

– Tak, to wspaniała dziewczynka. Ma już jedenaście lat i jest bardzo dobrym dzieckiem.

– O, to rzeczywiście duża dziewczyna! – odpowiedzia-łem, przeglądając kalendarz. – Myślałem, że niedawno się pobrali, bo małżeństwa z  takim stażem raczej się nie roz-wodzą.

– I  ma pan rację, Kinga to nieślubne dziecko. Przez pierwsze osiem lat nawet nie mieszkali razem. Trochę mnie to niepokoiło, ale syn nie chciał o  tym mówić. W  końcu zdecydowali się na ślub, potem od razu na budowę domu i  tak szybko jak go wybudowali, tak szybko przestali być razem.

– Kiedy dokładnie pani syn wyjechał? – spytałem, wpatrując się w ekran.

Page 27: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

26

– Dzisiaj jest wtorek, wyjechał w czwartek i miał wró-cić najpóźniej w piątek wieczorem.

– Znalazłem jego kalendarz, w  którym zapisy-wał chyba wszystkie wydarzenia. Ostatnie spotkanie miał w  czwartek o  godzinie 17:00 w  Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie.

– Zgadza się, jego firma zgłaszała się tam do jakiegoś wielkiego przetargu. Mówił mi, że jak dostaną to zlecenie, to zrealizuje całoroczny plan i dostanie bardzo wysoką na-grodę.

– Ale już w piątek o godzinie 9:00 miał zaplanowane spotkanie na placu Lotników w Szczecinie z Martą G. To kawał drogi. Syn podróżował samochodem? Wie pani, co to za spotkanie?

Pani Ułanowa gwałtownie odwróciła głowę, a  na jej twarzy i  dekolcie pojawiły się jaskrawoczerwone pla-my. Zrobiła kilka kroków w  stronę kuchni i  zniknęła za drzwiami.

– Coś się stało? Pani Ułanowa? – spytałem, chociaż było widać, że coś się stało.

Nie odpowiedziała. Wszedłem do kuchni.– Czy jest tu Internet? – odezwałem się do pleców go-

spodyni, która wciąż unikała mojego wzroku, stukając na-czyniami.

– Chyba tak, przy telewizorze coś jest – odpowiedzia-ła, szukając czegoś w szafce, i dodała: – Robię herbatę. Na-pije się pan? Hirek jeździ takim dużym oplem – rzuciła bez związku.

Znalazłem długi kabel do Internetu. Otworzyłem mapę. Urząd Wojewódzki w  Olsztynie i  plac Lotników

Page 28: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

27

numer 3 dzieliła od siebie odległość prawie pięciuset ki-lometrów po kiepskich drogach. Minimum siedem i  pół godziny jazdy według sugerowanej trasy, czyli w  prakty-ce dziesięć, pod warunkiem że nie robiłby postojów. Jeśli olsztyńskie spotkanie potrwałoby choćby godzinę, musiał-by wyruszyć w środku nocy, żeby być na czas w Szczecinie. Upiłem łyk herbaty, przypatrując się śladom łez pani Ho-noraty.

– Dobrze, na mnie już czas, pani Ułanowa. Ma pani tutaj wszystko – wskazałem na laptop. – Poczta syna wła-śnie się ściąga, może tam jest odpowiedź, której pani szu-ka, są tu numery telefonów, maile do znajomych, wszyst-ko. Pewnie też namiary do pracy – wskazywałem kolejne zakładki i funkcje w programie pocztowym. – Pewnie szef go pilnie wysłał gdzieś, gdzie nie ma zasięgu. Jakieś szko-lenie albo klient, tak się zdarza. Wystarczy jeden telefon i wszystko się wyjaśni. Na mnie już czas. – Wstałem, kieru-jąc się do wyjścia.

– Niech mnie pan z tym nie zostawia, panie Gluś, bar-dzo proszę, wszystko panu zaraz wyjaśnię.

– Nazywam się Gluck.– Przepraszam, ale tak jest w notatniku syna. Poza tym

wiele razy, kiedy mi o panu opowiadał, nazywał pana Glu-siem. Tak już jest między przyjaciółmi – dodała, znów od-wracając wzrok.

– Pani Ułanowa, z całym szacunkiem, ale nie widzia-łem Hirka od czasu naszego piętnastolecia w  szkole. Im-preza zresztą raczej okropna. Nie przyjaźniliśmy się, to pomyłka. Miło mi, że pani tak uważa, ale ja raczej nie na-leżałem do grona przyjaciół pani syna. Hirek był w szkole

Page 29: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

28

odludkiem, a  ja, przykro mi to powiedzieć, byłem wtedy okropnym gnojkiem i naśmiewałem się z niego.

– Wiem, że tak było, ale potem się pan wobec niego zmienił i  za to bardzo pana szanował, a nawet więcej niż szanował. Po maturze poszedł w ślad za panem na studia.

– Proszę pani, mnie z liceum wyrzucono. Miałem kry-zys, fatalne stopnie niemal ze wszystkich przedmiotów, nie robiłem z Hirkiem matury. Zdałem egzamin w liceum dla pracujących w rok albo nawet dwa lata po nim w innej szkole, w  innym mieście. Na studia poszedłem znowu rok później, zupełnym przypadkiem, żeby uciec od wojska. Nie może chodzić o mnie. Prawie się nie znaliśmy z pani synem.

– Skończył pan kulturoznawstwo na uniwersytecie, tak?

– Tak, to znaczy nie, zaczynałem kulturoznawstwo, ale skończyłem etnografię. Coś w  sam raz dla przemądrzałe-go, niedouczonego młokosa, który uważa, że zjadł wszyst-kie rozumy, a nie opanował nawet materiału z liceum i robi po dwa błędy ortograficzne w każdym słowie – usiłowałem zażartować na odchodnym dla rozładowania atmosfery, ale znowu jakoś mi nie wyszło.

– No to chodzi o pana. Musi mi pan pomóc. Nie mam do kogo się zwrócić.

– Dobrze, co mam dla pani jeszcze zrobić?– Niech pan go znajdzie. Marta G. to Marta Gaw-

ron. Druga żona mego męża. Rozwiedliśmy się, gdy Hirek miał dziewiętnaście lat. W roku maturalnym. Mąż odszedł do niej, oszalał dla tej kobiety. Nawet jego syn nie był waż-ny ani praca, ani ja. Świat przestał dla niego istnieć. Rzucił wszystko i wyjechał.

Page 30: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

29

– No to niech pani do niej zadzwoni, w książce adre-sowej w laptopie na pewno jest numer telefonu.

– Nie mogę, nie potrafię, to dla mnie zbyt trudne, niech pan to zrobi, panie Gluś. Bardzo pana proszę, tylko jeszcze ten jeden telefon.

Wybrałem numer, ale nikt nie odpowiadał. Wtedy pani Honorata zaczęła nieoczekiwanie opowiadać historię Mar-ty Gawron, jakby relacjonowała odcinek ulubionego seria-lu. Ani jednej łzy, ani śladu wcześniejszego zażenowania. Gawron była solistką Opery Szczecińskiej. Ojciec Hir-ka pracował w  telewizji jako specjalista dźwiękowiec. Po-znał młodą, czarującą dziewczynę w czasie nagrywania gali sylwestrowej w  telewizji regionalnej. Najpierw ku zasko-czeniu całej rodziny został na sylwestra, a potem na resztę życia. Był rok 1989. Dwa lata później, kiedy Hirek był już na studiach, a rodzice właśnie się rozwiedli, Marta napisa-ła do niego. Znalazła jego adres przez rektorat, to nie było trudne. Ojciec ciężko zachorował. Marta chciała za wszel-ką cenę namówić syna do kontaktu z  ojcem. Według pa-ni Ułanowej Hirek długo się opierał, ale wreszcie za jej na-mową pojechał do Szczecina. Widział się z ojcem tylko raz. Wrócił wzburzony a niespełna rok później pojechał na po-grzeb. Dlatego tak bardzo panią Honoratę zaskoczył wpis w kalendarzu. Jednak teraz po namyśle uznała, że chodzi-ło o jakieś pamiątki po ojcu, a syn nic nie powiedział o pla-nowanej wizycie w  Szczecinie, żeby jej nie denerwować. Po tamtym jednorazowym spotkaniu zdążył sobie wyro-bić opinię na temat Marty Gawron i szczerze jej nie lubił. Uważał ją za pustą, zdemoralizowaną kobietę, której wygó-rowane ambicje materialne doprowadziły ojca do śmierci.

Page 31: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Maciej Bennewicz

30

Przez ostatnie dwa lata życia Henryk Ułan brał wszystkie możliwe prace zlecone w radio i telewizji, byleby tylko za-spokoić nienasycone pragnienia dwadzieścia pięć lat młod-szej żony. Hirek przez pewien czas uważał nawet, że ojciec wróci do matki, ale wstyd i  fałszywa męska duma nie po-zwalały mu na to. A potem ojciec zachorował, tęsknota za synem, nadmierna praca, żal po rozbitej rodzinie dopełniły smutnego końca. Nie wytrzymało serce. Wykończyła go ta straszna kobieta.

– To ciekawe, co pani mówi – przerwałem opowieść matki don Hułana. – Ale z kalendarza wynika, że tylko tej jesieni Hirek spotkał się z Martą Gawron cztery razy.

– To niemożliwe!– Mówię tylko to, co pokazuje kalendarz pani syna.

– Kliknąłem opcję przeszukaj i na monitorze pojawiło się dwanaście tegorocznych spotkań z Martą G. w Szczecinie na placu Lotników. – Właśnie kalendarz pokazał mi, że ta-kich spotkań było dwanaście od początku roku.

– Bzdury pan opowiada!– Droga pani Ułanowa, szczerze mówiąc, mam tro-

chę dość tej sytuacji. Przyjechałem na pani prośbę późnym wieczorem. Błądziłem po okolicy dobrą godzinę w sprawie kolegi, którego prawie nie znam i o którego sprawach nie mam i nie chcę mieć pojęcia. Nie mam też ochoty pozna-wać państwa rodzinnych tajemnic. Ma pani włączony lap-top i proszę wobec tego samodzielnie sprawdzić kontakty syna. Do niczego więcej nie jestem pani potrzebny.

Wstałem i otwarty laptop włożyłem w ręce pani Ułan. Tym razem z definitywnym zamiarem pożegnania się. Pró-bowała jeszcze coś powiedzieć, ale czym prędzej włożyłem

Page 32: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

wszystkie koBiety don Hułana

płaszcz i niemal w popłochu wybiegłem na deszcz. I wła-ściwie byłby to koniec historii don Hułana i  jego kobiet. Jednak okazał się początkiem wydarzeń, które odmieniły również moje życie.

Page 33: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

32

Rozdział 2

Zanim wszedłem do domu, odezwał się telefon.– Tak, słucham, Piotr Gluck z tej strony.– Dzień dobry, miałam telefon z tego numeru.

Spojrzałem na rząd cyfr na wyświetlaczu. Numer zu-pełnie nic mi nie mówił. Zanim zdążyłem się zorientować, głos znowu się odezwał:

– Godzinę temu dzwonił pan do mnie, byłam zajęta, nazywam się Marta Gawron.

– Tak, dzwoniłem, przepraszam, ale to pomyłka, a  w  zasadzie nieporozumienie, a  w  zasadzie pomyłka, to znaczy dziwna historia…

– To proszę się zdecydować: pomyłka, nieporozumie-nie czy dziwna historia?

Byłem zaskoczony niespodziewanym telefonem. Przez dobrą chwilę nie potrafiłem zebrać myśli i na dobrą sprawę nie wiedziałem, co powiedzieć.

– Halo, jest tam pan? Jak się pan nazywa?

Page 34: Wszystkie kobiety don Hułana - Maciej Bennewicz - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.