wstan 4(130)2010

28
DWUMIESI Ę CZNIK DLA CHORYCH ISSN 0867-7603 4(130)2010 sierpień wrzesień Rok XXII

Upload: radoslaw-warenda

Post on 23-Mar-2016

226 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

dwumiesięcznik dla chorych

TRANSCRIPT

Page 1: Wstan 4(130)2010

DWUMIESIĘCZNIK DLA CHORYCH

ISSN 0867-7603

4(130)2010sierpieńwrzesieńRok XXII

Fot. kl. G. Siedlarz SCJ

Będę rozw

ażał Tw

e postanowienia,

rozmyślał o T

woich drogach.

Ps 119,15

Page 2: Wstan 4(130)2010

Wszystkim, dzięki którym nasz Dwumiesięcznik może docierać do coraz szerszego grona czytelników,

składamy serdeczne „Bóg zapłać” i zapewniamy o naszej pamięci w modlitwie.

A. Czarnecka (Targanice); I. Bernaciak (Sandomierz); Z. Białka (Sanok); B. Bujok (Wisał); S. Flak (Zawada); J. Fundali (Myślenice); K. Gdula (Głogoczów); J. Gra-bowska (Krzyszkowice); R. Ilnicka-Miduchowa (Kra-ków); J. Janiec (Strzelce Opolskie); E. Janiec (Stare Ry-bie); ks. S. Jasek (Buczkowice); U. Jesionek (Bełcząc); M. Kapłon (Wietrzychowice); K. Karcz (Kornatka); H. Kawecka (Czaszyn); M. Kmiecik (Wieliczka); B. Ko-walczyk (Kraków); J. Kozłowska (Malbork); H. Kutyba (Bochnia); K. Lewandowski (Grudziądz); B. Masiak (Warszawa); C. Mazur (Stobierna); T. Namięta (Dusz-niki-Zdrój); B. Nowak (Gniezno); M. Olejniczak (Ino-wrocław); M. Paprocka (Szczepanów); B. Pęczkowska (Radomsko); A. L. Pisarek (Dębieńsko); K. Piwowar-czyk (Tarnów); W. i J. Plota (Międzychód); K. Pławecka (Muchówka); Par. Rzym.-Kat. pw. MB Królowej Polski (Rzozów); Par. Rzym.-Kat. pw. NMP Matki Kościoła (Bełchatów); Par. Rzym.-Kat. pw. Podwyższenia Krzy-ża Św. (Pawłowice Śląskie); B. Rusnak (Nowy Sącz); Z. Samowędziuk (Istebna); Księża Sercanie (Pliszczyn); M. Sędzik (Doczyce); A. Sobczak (Podłopień); J. Tabor (Dołęga); G. Uryasz (Brzeźnica); K. Wąsala (Poniatowa); H. Węglewska (Karczew); ks. A. Włoch SCJ (Kraków); J. Wojciechowska (Katowice); Z. Żukowska (Piła).

Osoby i instytucje, które w maju 2010 r.

wsparły nasze czasopismo materialnie:

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Drodzy czytelnicy czasopisma Wstań!

Pełni wdzięczności Bogu za dar powołania pra-gniemy na progu naszej kapłańskiej posługi, objąć serdeczną myślą i autentyczną wdzięczno-ścią tych, którzy mieli udział w naszej formacji seminaryjnej, którzy przyczynili się do rozwoju naszego powołania, którzy na różne sposoby uczestniczyli w naszej drodze ku Chrystusowe-mu kapłaństwu.Trudno jest nawet wyobrazić sobie, jak wiele dobra zawdzięczamy Waszym ofi arnym ser-com. Wasza ofi arność budziła w nas wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka oraz potrzebę dzielenia się darem powołania złożonego w na-szych sercach.Jesteśmy wdzięczni za każdą modlitwę, życzli-we słowo, serdeczną pamięć oraz za troskę, za każdy trud, cierpienie i ofi arę, które poświęcali-ście w intencji seminarzystów.W trudnościach nie upadajcie na duchu, ale całą ufność złóżcie w miłosiernym Zbawicielu. Z miłością i synowskim oddaniem powierzamy Was Niepokalanej Maryi oraz wstawiennictwu Sługi Bożego Ojca Leona Dehona.Liczymy dalej na Waszą modlitwę i zaufanie, które pragniemy odwzajemnić, prosząc Naj-świętsze Serce Jezusa o obfi tość Jego darów na każdy dzień Waszego życia.

Każdemu z serca błogosławimy.

Neoprezbiterzy 2010 (od lewej):

ks. Karol Milewski SCJks. Stanisław Zawiłowicz SCJ

ks. Wadim Prosianoj SCJ ks. Krzysztof Szlachetka SCJ

ks. Franciszek Wielgut SCJ ks. Łukasz Grzejda SCJ ks. Marek Białożyt SCJ

Fotog

ra e

: P. S

ionko

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

„Kapłaństwo to miłość Serca Jezusowego!”

św. Jan Maria Vianney

Page 3: Wstan 4(130)2010

3

Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najśw. Serca Jezusowego (Księża Sercanie), 32-422 Stad ni ki 81, tel.: (12) – 271 15 24, fax (12) – 271 15 45, e-mail: [email protected] Re dak cja: ks. Robert Ptak SCJ (red. nacz.), ks. Kazimierz Sławiński SCJ oraz klerycy: G. Siedlarz, M. Wójcik; Współ­pracownicy: Z. Dy wic ki, W. Jamróz, A. Jędrzejowska, J. Lasota, J. Le śniak, K. Suwiczak, Z. Szczę sna, M. Wnęk, T. Wrona, Z. Za-remba; Kol­por­taż:­kl. J. Kopystyński, kl. A. Makara; Skład­i­ła­ma­nie:­Wy daw nic two Księ ży Ser ca nów DEHON; Druk:­EURODRUK-Kraków Sp. z o.o. Nakład: 7 200 egz.Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nad sy ła nych materiałów. Fotografie bez podpisów są tyl ko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule.Za zezwoleniem władzy kościelnej.

życie maryi i każdego chrześcijanina jest pójściem «z pośpiechem» za jezusem Benedykt XVI ............................................ 4

„cierpieć z gorliwości o sprawy boże”ks. Jan Sypko SCJ ........................................... 6

duchowy patronat misyjny

kl. Artur Makara SCJ .................................. 9

dziecko chore – piękno ofiarowane Agnieszka Jędrzejowska ............................ 11

s£owa oczekiwane ......................... 14

sekularyzacja opieki szpitalnej

ks. Lucjan Szczepaniak SCJ ....................... 16

cierpienie – dar czy kara?

ks. Wiesław Pietrzak SCJ ........................... 19

sercanie na słowacji

ks. Jerzy Bernaciak SCJ ............................. 21

łzy żalu i radości matce bożej wniebowziętej

Władysława Anna Jamróz ......................... 24

apel do nerwicowcaks. Wiesław Wiśniewski ............................ 25

4(130)2010

Fot. ks. S. Bendowski SCJ

Czas wakacji i urlopów kojarzy się nam zazwyczaj z piękną pogodą, wypoczynkiem, spotkaniem nowych ludzi i… jakimiś niespodziankami. Dla wielu w tym czasie czymś całkowicie nieplanowanym, a nawet bu-rzącym ich dotychczasowe zamiary, jest nagła choroba czy wypadek. Nie łatwo wtedy pozbierać się i spojrzeć na życie oczyma nadziei i optymizmu. Co więcej, bar-dzo trudno dostrzec w tych bolesnych sprawach coś dobrego, co może nadać życiu głębszą treść.

Przeglądając następne strony naszego czasopisma, znajdziecie słowa papieża Benedykta XVI, który mówi o Wniebowzięciu Maryi. W tym wydarzeniu, które świętujemy 15 sierpnia, powinniśmy dostrzegać to, co mamy osiągnąć zgodnie z naszym powołaniem, a jest to „ostateczne zwycięstwo nad grzechem i śmiercią oraz pełne zjednoczenie z Bogiem”. Wpatrując się z wiarą w postać Maryi Wniebowziętej i prosząc o Jej opiekę, możemy przemienić nasze łzy żalu, smutku i bólu w radość, która nie zlęknie się nawet choroby i cierpie-nia. Wówczas łatwiej będzie nam spojrzeć na cierpienie jako dar, a nie zaś jako karę.

O pomoc w takim podejściu do trudnego doświad-czenia cierpienia i choroby chcemy prosić nowego polskiego męczennika – bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. W ciągu całego życia doświadczał udziału w krzyżu Chrystusa. Jego męczeńska śmierć stała się natomiast ukoronowaniem życia oddanego bez reszty Jezusowi. Ten święty kapłan był m.in. duszpasterzem służby zdrowia, co przypomina nam, że nie tylko chorzy po-trzebują opieki duszpasterskiej, ale również i lekarze, pielęgniarki oraz wszyscy oddający się posłudze lu-dziom cierpiącym.

Dzielmy się z innymi nadzieją i patrzmy wytrwale w niebo! Polecamy Was i Wasze Rodziny Najświętsze-mu Sercu Jezusa, prosząc, by stało się dla Was źródłem wszelkiej pociechy.

Page 4: Wstan 4(130)2010

4

D

Fragment homilii wygłoszonej w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 15 sierpnia 2009 roku, w Castel Gandolfo.

Życie Maryi i każdego chrześcijanina jest pójściem «z pośpiechem» za Jezusem

Drodzy bracia i siostry!

zisiejsza uroczystość wieńczy cykl wielkich obchodów liturgicz-nych, które nas zachę-cają do kontemplo-

wania roli Najświętszej Maryi Panny w dziejach zbawienia. W istocie, Niepokalane Poczę-cie, Zwiastowanie, Boże Ma-cierzyństwo i Wniebowzięcie to główne uroczystości, ściśle ze sobą powiązane, w których Kościół sławi i opiewa chwaleb-ne przeznaczenie Matki Bożej, ale w których możemy odczytać także naszą historię. Tajemnica poczęcia Maryi przywołuje na myśl początki dziejów ludzkich, wskazując nam, że w Bożym planie stworzenia człowiek miał zachować czystość i pięk-no Niepokalanej. Ten plan, naruszony, ale nie zniweczony przez grzech, został – przez wcielenie Syna Bożego, zapo-wiedziane i urzeczywistnione w Maryi – ocalony i przywró-cony człowiekowi, aby dobro-wolnie przyjął go w wierze. We Wniebowzięciu Maryi natomiast kontemplujemy to, co mamy osiągnąć zgodnie z naszym po-

wołaniem – przez naśladowanie Chrystusa Pana i posłuszeństwo Jego Słowu – na końcu naszej ziemskiej drogi.

Ostatni etap ziemskiego pielgrzymowania Matki Bożej skłania nas do przyjrzenia się, w jaki sposób Ona przeszła swoją drogę do celu, jakim jest chwalebna wieczność.

We fragmencie Ewangelii, który został przed chwilą od-czytany, św. Łukasz opowiada, że Maryja po zwiastowaniu anielskim „wybrała się i poszła z pośpiechem w góry”, by odwie- dzić Elżbietę (Łk 1,39). Ewan-gelista pragnie w tych słowach podkreślić, że dla Maryi realizo-wać własne powołanie w po-słuszeństwie Duchowi Bożemu, za którego sprawą dokonało się w Niej wcielenie Słowa, oznacza przejść nową drogę, natych-miast wyruszyć w drogę, wyjść z własnego domu, pozwalając się prowadzić jedynie Bogu. Święty Ambroży, komentując „pośpiech” Maryi, stwierdza: „Łaska Ducha Świętego nie zno-si opieszałości” (Expos. Evang. sec. Lucam, II, 19: pl 15, 1560).

Życiem Maryi kieruje Ktoś Inny – „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38) – jest ono kształtowane przez Ducha Świętego, jest naznaczone wy-darzeniami i spotkaniami, jak to z Elżbietą, ale przede wszyst-kim bardzo szczególną relacją z Jej Synem Jezusem. Jest drogą, na której Maryja, zachowując i rozważając w sercu wydarze-nia własnego życia, dostrzega w nich coraz wyraźniej tajemni-czy plan Boga Ojca dla zbawie-nia świata.

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

Page 5: Wstan 4(130)2010

4(130)2010

5

Idąc później z Jezusem z Be-tlejem na wygnanie do Egiptu, w czasie życia ukrytego i pu-blicznego, aż po krzyż, Maryja przeżywa swoje nieustanne zdążanie ku Bogu w duchu Magnificat, przyjmując w pełni, także w chwilach ciemności i cierpienia, Boży plan miłości i w sercu całkowicie powie-rzając się w ręce Pana, tak że jest wzorem dla wiary Kościoła (por. Lumen gentium, 64-65).

Całe życie jest wznoszeniem się, całe życie jest medytacją, posłuszeństwem, ufnością i na-dzieją, także pośród ciemności; całe życie jest też owym „świę-tym pośpiechem”, wynikającym ze świadomości, że Bóg jest zawsze na pierwszym miejscu i nic innego nie powinno nas zmuszać do pośpiechu w na-szym życiu.

I wreszcie, Wniebowzięcie przypomina nam, że życie Maryi, podobnie jak życie każ - dego chrześcijanina, jest dro-gą naśladowania Jezusa, jest pójściem za Nim; drogą, która ma wyraźnie określony cel, wytyczoną już przyszłość: jest to ostateczne zwycięstwo nad grzechem i śmiercią oraz peł-ne zjednoczenie z Bogiem, gdyż – jak mówi św. Paweł w Liście do Efezjan – Ojciec nas „też wskrzesił i (...) posa-dził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie” (Ef 2,6). To oznacza, że przez chrzest za- sadniczo już zostaliśmy wskrze-szeni i zasiadamy na wyży-nach niebieskich w Chry stusie Jezusie, ale musimy w ciele osiągnąć to, co już zostało za-początkowane i dokonało się w chrzcie. Zjednoczenie i zmar-twychwstanie z Chrystusem jest w nas niepełne, ale dopełniło się w przypadku Maryi Dzie-wicy, pomimo iż także Ona

musiała przejść swą drogę. Maryja dostąpiła pełni jedności z Bogiem, ze swoim Synem, i nas przyciąga, towarzyszy nam w drodze.

W Maryi wziętej do nie- ba kontemplujemy zatem Tę, która na mocy szczególnego przywileju uczestniczy z duszą i ciałem w ostatecznym zwycię-stwie Chrystusa nad śmiercią. „Dopełniwszy biegu ziemskiego życia – mówi Sobór Watykań-ski II – z ciałem i duszą zosta - ła wzięta do niebieskiej chwa-ły i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobnić się do swego Syna, Pana panujących (por. Ap 19,16) oraz Zwycięzcy grzechu i śmierci” (Lumen gen - tium, 59). W Dziewicy Wnie-bowziętej kontemplujemy uko-ronowanie Jej wiary, tej drogi wiary, którą Ona wskazuje Koś - ciołowi i każdemu z nas. Ta, która w każdej chwili przyj-mowała Słowo Boże, została wzięta do nieba, to znaczy została przyjęta przez Syna do owego „mieszkania”, które nam przygotował przez swoją śmierć i zmartwychwstanie (por. J 14,2-3).

Życie człowieka na ziemi (…) jest drogą przebywaną

w nieustannym napięciu, walką między smokiem a Niewiastą, między dobrem i złem. Tak jest z dziejami ludzkimi: są one niczym podróż po wzburzo-nym często morzu; Maryja jest gwiazdą, która nas prowadzi do swojego Syna Jezusa, słoń-cem, które wzeszło nad mroka-mi historii (por. Spe salvi, 49), i daje nadzieję, której nam po-trzeba: nadzieję, że możemy zwyciężyć, że Bóg zwyciężył i że przez chrzest staliśmy się uczestnikami tego zwycięstwa. Nie poddajemy się w sposób definitywny: Bóg nam pomaga, prowadzi nas. To jest nadzieją: ta obecność Pana w nas, któ-ra staje się widzialna w Maryi Wniebowziętej. „Ona (...) stała się (...) dla pielgrzymującego ludu źródłem pociechy i zna-kiem nadziei” (…).

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 6: Wstan 4(130)2010

6

W niedzielę, 6 czerwca bieżącego roku, w niespełna 26 lat od męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, pod przewodnictwem abp. Angelo Amato odbyły się w Warsza-

wie na placu Piłsudskiego uroczy-stości beatyfikacji męczennika, niezłomnego obrońcy ludzkiej godności, zamordowanego z nienawiści do wiary i Ko-ścioła.

Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko urodził się w święto Podwyższenia Krzy-ża Świętego 14 września 1947 roku, we wsi Okopy koło Su-chowoli, na ziemi białostockiej. Był trzecim z pięciorga dzieci Marianny i Władysława Popiełusz-ków. Ochrzczony został 16 września w kościele parafialnym w Suchowoli i otrzy-mał imię Alfons, które na V roku seminarium zmienił na Jerzy.

W latach dziecięcych błogosławiony męczen-nik wychowywał się w bardzo religijnej, choć skromnej rodzinie. Od lat dziecięcych Jerzy i jego rodzeństwo wspólnie z rodzicami ciężko praco-

„Cierpieć z gorliwości o sprawy Boże”

„Chrystus jest w szczególny sposóbz tymi, którzy cierpią”.bł. J. Popiełuszko

bł. ks. J. Popiełuszko

wali w siedemnastohektarowym gospodarstwie. Dodatkowym obciążeniem lat dziecięcych było „utrwalanie władzy ludowej” w Polsce. Władze komunistyczne przejmowały rządy, eliminując

wpływy Kościoła i wszelką opozycję. Lata stalinowskie wyniszczały

także wieś i powodowały, że rolnictwo było obciążane nało-żonymi „kontyngentami”.

W tych trudnych czasach wzrastał bł. Jerzy, który już od lat szkolnych zdradzał duże walory intelektual-ne, pracowitość, a przede

wszystkim ducha pobożno-ści. Sprawy wiary i Kościoła

w domu rodziny Popiełuszków były na pierwszym miejscu, co

pomagało bł. Jerzemu rozwijać się i wzrastać duchowo. Ważnym przeżyciem była dla niego

Pierwsza Komunia Święta, którą przyjął 17 maja 1956 roku. W tym samym roku został przyjęty do grona ministrantów w rodzinnej parafii. Jako dziecko i młodzieniec bł. Jerzy uczestniczył nie tylko w niedzielnej Mszy św. czy nabożeństwach, również w dni powszednie pokonywał drogę 5 km do kościoła parafialnego w Suchowoli.

Page 7: Wstan 4(130)2010

7

4(130)2010

Już w tym czasie bł. Jerzy doświadczał róż-nego rodzaju cierpienia, które czasami ukrywał przed oczyma ludzi. Pochodząc z dość skromnej materialnie rodziny, doznawał wielu niedosta-ków. Chociaż był zdolnym uczniem, to jednak nie miał zbyt wielu kolegów. Pewna izolacja istniejąca w środowisku miała miejsce również z tego powodu, że rodzice nie akceptowali narzu - conego siłą ustroju i partyjnej kontroli. Dlatego często wytykano rodzinie pobożność i publicz-nie ośmieszano ich życie religijne, a Jerzy był na-wet szykanowany przez nauczycieli. (J. Sochoń, Dobrego dnia, Myśli na każdy dzień roku).

Kolejnym cierpieniem, zwłaszcza duchowym, które dotykało bł. Jerzego, były trudności zwią-zane ze wstąpieniem do Seminarium Duchowne-go w Warszawie. Ówczesny ksiądz proroboszcz rodzimej parafii nie zaakceptował tak dalece tej decyzji, że Jerzy jako kleryk podczas letnich wakacji czy ferii zimowych nie mógł przychodzić na plebanię. Jego szkolny katecheta ks. Piotr Bożyk, widząc osamotnienie kleryka Jerzego, często zmarzniętego czy zmęczonego podczas drogi do kościoła, okazywał mu pomoc i oj-cowskie zainteresowanie. Po latach kapłan ten, mówiąc o życiu młodzieńca i kleryka Jerzego Popiełuszki, wypowiedział następujące zdanie: „Ile ten chłopak przecierpiał” (tamże).

Kolejne pasmo doświadczeń i cierpień doty-kało kleryka Jerzego, gdy z grupą kolegów został powołany do specjalnej jednostki kleryckiej służ-by wojskowej w Bartoszycach. Chociaż starał się być gorliwym klerykiem-żołnierzem, to napoty-kał na wiele przykrości ze strony władz wojsko-wych. Mimo to nie wypowiadał ostrych opinii o tych, którzy wyrządzali mu nawet krzywdę czy publicznie ośmieszali.

Po powrocie do seminarium na trzeci rok studiów, ponownie doznał znacznego cierpienia, które spowodowała ciężka choroba tarczycy. Po poważnej operacji, której był poddany, wspól-nota seminaryjna przez kilka dni w dzień i noc trwała na adoracji Najświętszego Sakramentu, prosząc o ocalenie życia kleryka Jerzego. Po-wracając stopniowo do zdrowia, ukończył on seminarium i 28 maja 1972 roku w archikatedrze św. Jana w Warszawie otrzymał święcenia kapłań- skie przez posługę kard. Stefana Wyszyńskiego.

Następnie został przeznaczony do pracy jako wikariusz w parafii Trójcy Świętej w Ząbkach k. Warszawy. Od początku bardzo mocno zaan-gażował się w pracę duszpasterską. Chociaż stan

zdrowia nie sprzyjał mu, to pomimo szerokiej działalności parafialnej, pogłębiał swoją wiedzę teologiczną, podejmując studia na Wydziale Nauki Katolickiej w Warszawie oraz w Studium Pastoralnym w Lublinie.

Po trzech latach został przeznaczony do pracy duszpasterskiej w Warszawie Aninie. Tutaj rów-nież bardzo gorliwie oddał się pracy kapłańskiej, którą utrudniała mu rozwijająca się choroba. Taki stan sprawiał mu z pewnością wiele du-chowego cierpienia, ponieważ nie mógł podołać obowiązkom duszpasterskim. Z tego powodu musiał wyjechać do Jugosławii, aby podleczyć swoje zdrowie, które już do końca życia było jego poważnym problemem.

Pod koniec 1978 roku został mianowany duszpasterzem średniego personelu medyczne-go i podjął pracę przy kaplicy Res Sacra Miser przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Tu ponownie spotkało go kolejne cierpienie z powodu choroby, dlatego przez miesiąc le-żał w Instytucie Hematologii, ciągle słabnąc na zdrowiu. Z tego powodu kolejny raz został odwołany i przeznaczony do pomocy duszpa-sterskiej w kościele akademickim św. Anny. Chociaż dobrze wszedł w środowisko stu-denckie, to również i ta praca przerastała jego

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

Page 8: Wstan 4(130)2010

8

siły. Ostatnią pracę kapłańską podjął jako rezydent w parafii św. Stanisława Kostki przy placu Wilsona na Żoliborzu, gdzie – jak sądzili przełożeni – mając spokój i dobre warunki, będzie mógł uporać się z uciążliwą chorobą. Jednak tak się nie stało, ponieważ pojawiła się tutaj nowa forma dusz-pasterska, która zmieniła nie tylko życie ks. Jerze-go, ale także naszej całej Ojczyzny. Mimo choroby, pod ojcowskim okiem proboszcza parafii ks. prałata Teofila Boguckiego, włą-czył się w solidarnościowy proces odrodze-nia Polski. Organizowanie Mszy św. za Oj-czyznę z patriotycznymi kazaniami, pomoc potrzebującym, opieka nad robotnikami – to wszystko powodowało zainteresowanie i prześladowanie ze strony Służby Bezpie-czeństwa. Dla ks. Popiełuszki rozpoczął się nasilony czas cierpienia duchowego i fizycznego. W tych prześladowaniach z pomocą przychodził mu ówczesny Sekre-tarz Episkopatu abp Bronisław Dąbrowski. Swoistego rodzaju cierpienia przynosiły ks. Jerzemu naciski władz państwowych na prymasa kard. J. Glempa, aby zablokował jego działalność, a nawet posłał za granicę Polski (M. Kindziuk, Świadek Prawdy. Życie i śmierć księdza Jerzego Popiełuszki).

Nieuchronnie zbliżało się największe, bo heroiczne cierpienie duchowe i fizyczne ks. Jerzego, przed którym ostrzegali go życzliwi ludzie. Odpowiadając na zaproszenie księdza Jerzego Osińskiego z parafii Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy – 19 paź-dziernika 1984 roku uczestniczył we Mszy św. i nabożeństwie różańcowym dla ludzi pracy. Podczas powrotu do Warszawy samochodem z Waldemarem Chrostowskim, ks. Jerzy został porwany przez funkcjonariuszy milicji, następnie torturowany i zabity 25 października 1984 roku. Ciało martwego kapłana wrzucono do Wisły we Włocławku. Po wyciągnięciu z wody i oględzi-nach w Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Białymstoku, po południu 2 listo-pada 1984 roku zostało przywiezione do ko-ścioła św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie 3 listopada 1984 roku odbyły się uroczystości po-grzebowe. Zbrodnia, której na ks. J. Popiełuszce dopuściła się SB poruszyła całą Polskę i dotknęła

Ojca Świętego Jana Pawła II, czemu dał wyraz podczas październikowej audiencji ogólnej, gdy powiedział: „Apeluję do sumień tych,

którzy dopuścili się tego haniebnego czynu i ponoszą zań odpowiedzialność” (J. So-choń, Tama. Opowieść o życiu i męczeństwie

ks. Jerzego Popiełuszki). Jan Paweł II nawiedził także grób kapłana męczennika 14 czerwca 1987 roku i jeszcze za jego pontyfi-

katu 8 lutego 1997 roku roz-począł się proces beatyfikacyjny. Zakończył się on 19 grudnia 2009 roku, kiedy to Ojciec Święty Benedykt XVI podpisał dekret o mę-czeństwie za wiarę, co otworzyło drogę do uroczystości beatyfikacyjnych. Bardzo wy-mownym jest termin beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, gdyż jest nim zakończenie Roku Kapłańskiego.

Śledząc życie bł. ks. Jerzego Popiełuszki, nietrudno zauważyć, jak wiele musiał on cier-pieć, ile wykazać odwagi, a nawet heroizmu, aby iść wiernie za głosem Pana Boga, aż do męczeńskiej śmierci.

Błogosławiony ks. Jerzy podczas głoszo-nych kazań mówił często o zbawczym sen-

sie ludzkiego cierpienia, co potwierdzał przykładem swojego życia. W jednym

ze swoich kazań błogosławiony kapłan męczennik powiedział: „Mamy prawo usu-

wać cierpienie, ale nie wolno nam zapominać o jego wartości (J. Sochoń, Dotknięcie Boga. Myśli, modlitwy i wywiady). A jeszcze podczas innej homilii powiedział: „Lepiej jest cierpieć z gorliwości o sprawy Boże, niż uzyskać po-chwałę roztropności od nieprzyjaciół Boga i Kościoła” (J. Sochoń, Kazania 1982-1984).

ks. Jan Sypko SCJ (Kraków)

Fot. k

s. J.

Koste

czka

SCJ

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

Page 9: Wstan 4(130)2010

Ś

4(130)2010

9

więta Teresa od Dzie-ciątka Jezus bardzo ko-chała swojego Pana i mocno wierzyła, że On kocha wszystkich ludzi

na całym świecie i pragnie ich zbawić. Dlatego taką oto mo-dlitwę zapisała w swoim zeszy-cie: „O Jezu moja miłości, moje życie… Odczuwam powołanie apostoła… Chciałabym prze-biegać ziemię, głosić Twe imię i umieszczać w ziemi niewier-nych Twój Chwalebny Krzyż”. Modliła się również za misjona-rzy, pisała do nich listy, jak do najdroższych braci i ofiarowy-wała Panu Jezusowi wszystko – zwłaszcza swoje cierpienia w chorobie – za zbawienie lu-dzi, którzy jeszcze nie wiedzą o tym, że Jezus Zbawiciel ich kocha. Oddała się Bogu jako ofiara za zbawienie świata.

Cierpienie w intencji misji nabiera ważnego znaczenia, bo przypomina wszystkim chrześcijanom, że obok darów materialnych można wspierać misje przez ten niewidzialny „dar cierpienia”, który wśród innych darów jest wyjątkowo cenny, ponieważ nasze cier-pienie ofiarowane z miłości

DuchowyPatronat

Misyjny

do Boga ma wartość zbaw-czą. Sługa Boży Jan Paweł II w encyklice Redemptoris missio przypomniał, że zwłaszcza cho-rzy przez swoją duchową ofiarę w intencji misjonarzy sami stają się misjonarzami. Dają w ten sposób świadectwo, że zbawie-nie, które Chrystus niesie po-przez Kościół obejmuje całego człowieka: jego duszę i ciało.

Papież Benedykt XVI pod-czas jednej z pielgrzymek po-wiedział: „Wy, drodzy chorzy, naznaczeni cierpieniem ciała i ducha, jesteście najbardziej zjednoczeni z krzyżem Chry-stusa, a równocześnie jeste-ście najbardziej wymownymi świadkami miłosierdzia Boże-go. Dzięki wam, przez wasze cierpienie, On z miłością po-chyla się nad ludzkością. To wy, mówiąc w zaciszu serca: «Jezu, Ufam Tobie», uczycie nas, że nie ma innej głębszej wiary, innej żywszej nadziei, innej go-rętszej miłości od tej, jaką żywi człowiek, który w nieszczęściu zawierza siebie pewnym dło-niom Boga”.

Najważniejszą formą pomo-cy misjom jest modlitwa, ofiara i świadectwo życia chrześcijań-skiego. Misja to sprawa wiary i łaski, a łaskę upraszamy jedy-nie poprzez modlitwę. Najkrót-sza nawet modlitwa w intencji misjonarzy jest wielkim darem dla nich. Ofiarować możemy w intencji misji wszystkie prze-żyte trudności, cierpienia, któ-rych nie brak w naszym życiu. Jak wiele mogą ofiarować chorzy, niepełnosprawni, przeży wając z Chrystusem swoją choro - bę. „Cierpienie włączone w Mękę Chrystusa jest wspaniałym da-Fo

t. Arch

iwum

„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”.

Mk 16,15

Page 10: Wstan 4(130)2010

10

rem człowieka dla drugiego człowieka” – powiedziała Mat-ka Teresa z Kalkuty.

Drodzy Czytelnicy czaso-pisma Wstań, jeśli pragniecie poprzez swoją modlitwę, ofiarę i świadectwo życia chrześci-jańskiego wspomóc naszych misjonarzy, to chciałbym was prosić o włączenie się w dzieło Duchowego Patronatu Misyj-nego. Jest to dzieło zrzeszające tych wszystkich, którzy chcą się modlić za naszych sercańskich misjonarzy. Do tego ruchu można przystąpić poprzez wy-słanie na adres naszego semi-narium kartki z dopiskiem „DU-CHOWY PATRONAT MISYJNY”

zawierającej dane zgłaszającego (adres, numer telefonu) oraz wyrażenie chęci przynależno-ści. Po otrzymaniu takiego li-stu, my odsyłamy na wskazany adres legitymację członkowską, codzienny akt ofiarowania oraz regulamin. Przydzielimy też jeden z krajów misyjnych (Kongo, Republika Południo-wej Afryki, Kamerun, Indone-zja, Filipiny, Urugwaj), lub kraj, w którym nasi księża spra-wują opiekę duszpaster-ską (Finlandia, Białoruś, Ukraina, Mołdawia).

Poprzez włączenie się w dzieło Duchowego Pa-tronatu Misyjnego, każdy chętny zobowiązuje się do szczególnej modli-twy w intencji misjonarzy z powierzonego mu kraju. Modlitwa ta polega na odmawianiu codziennie aktu ofiarowania, jednej dziesiątki różańca świę-tego, a także ofiarowa-nia innych modlitw oraz cierpień, zarówno du-

cho wych, jak i fizycznych. No i najważniejsze – przyj-mowania przynajmniej raz w miesiącu Komunii św. w intencji misjonarzy. Wszystkie te ofiary, choć na pierwszy rzut oka tak niepozorne, są w praktyce niewyczerpanym źródłem sił dla każdego misjonarza.

Tym, którzy zdecydowa-li się być członkami nasze-go dzieła zapewniamy na-sze modlitewne wsparcie. Wszyscy oni obejmowani są naszą modlitwą zanoszoną podczas Mszy św. w każdą trzecią niedzielę miesią-ca, a także podczas Apelu Misyjnego w każdy piątek o godzinie 21.15. Ponadto każdemu z nich przesyłany

jest bezpłatnie jeden numer czasopisma Wstań.

Zachęcam zatem wszystkich, którzy czują potrzebę modlitwy za naszych misjonarzy, by włą-czyli się w dzieło Duchowego Patronatu Misyjnego i pomogli w ten sposób „głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”.

kl. Artur Makara SCJ(Stadniki)

Fot. k

s. Z.

Boja

r SCJ

Fot. k

s. Z.

Boja

r SCJ

Page 11: Wstan 4(130)2010

11

4(130)2010

I dea integracji społecznej przeszła już w świadomości naszego społeczeństwa zasadniczą akceptację i można się spodzie-wać, że formy życia integracyjnego będą się rozwijać w różnych środowiskach. Przy-

kładem jednego z nich może być przedszkole – mikroświat przyszłego życia wśród ludzi, fun-dament poznania pierwszych zasad współbycia z nimi.

Bezpośrednia praca w przedszkolu pozwala mi obserwować, uczestniczyć w funkcjonowaniu dzieci niepełnosprawnych w grupie rówieśniczej. Z jednej strony patrzę na egzystencję tych dzieci z ich zaburzonym rozwojem i wynikające stąd trudności w realizacji oczekiwań ku nim kiero-wanych. Z drugiej strony widzę to samo dziecko wśród innych dzieci, dążące do kontaktów społecznych i realizujące je w specyficzny dla siebie sposób. Nadal studiuję i moi wykładowcy bardzo podkreślają konieczność przestrzegania zasad pracy z osobami niepełnosprawnymi. I bardzo dobrze! Uważam to za cenne, gdyż moja obserwacja ludzi zaangażowanych w proces integracji, asystowanie takim osobom (w czasie wolontariatu, praktyk), aż wreszcie osobiste za-angażowanie w tę pracę jako pedagog specjalny, pokazują, że można szybko o nich zapomnieć, odsunąć, nie widzieć. Tymczasem nie ma reali-zacji zadań integracji bez zasad:

– personalizacji (osoba niepełnosprawna zawsze jest osobą, niezależnie od stopnia nie-pełnosprawności – należy jej się godność, sza-cunek);

– wczesnej diagnozy i normalizacji życia (two-rzenie optymalnych warunków rozwoju);

– indywidualizacji – dostosowywania działań terapeutycznych i oczekiwań do możliwości i kategorii upośledzeń;

Dziecko chore – piękno ofiarowane

– odpowiedzialności;– pomocniczości – szeroko rozumianej;– poszerzania autonomii osób wychowywa-

nych;– wielospecjalistycznego podejścia i współ-

pracy z rodziną.Oddanie dziecka do przedszkola jest ogrom-

nym przeżyciem dla rodziców dzieci pełno-sprawnych. Już na kilka miesięcy przed prze-kroczeniem progu placówki, rodzice ze swymi pociechami odwiedzają sale przedszkola, zadają mnóstwo pytań. Można sobie tylko próbować wyobrazić, co dzieje się w sercach rodziców dzieci niepełnosprawnych. Mają świadomość tego, iż aby pomóc dziecku, jego rodzeń-stwu, sobie samemu, muszą pokonać mur obaw, który bardzo często buduje wyobraźnia. Z daleka piękny, zielony las może wydawać się czarnymi chmurami. I takie właśnie chmury pojawiły się nad naszą przedszkolną integra-

Fotog

rafie

: ze z

bioró

w Au

torki

Page 12: Wstan 4(130)2010

12

dziej dostrzegamy piękny, zielony las! Chmury rozpędziła wiara, że damy radę! Schody stały się nie przeszkodą, ale wyzwaniem, które mo-bilizowało i jednocześnie rozwinęło umiejęt-ność chodzenia. Dzieci zdrowe stały się bardzo istotnym, jeśli nie fundamentalnym elementem procesu integracji i socjalizacji, gdyż bardzo po-magają swym słabszym rówieśnikom, ucząc się od nas – dorosłych – zasad postępowania. To bardzo ważne, że pełnosprawny trzylatek jest zanurzony w jedną przestrzeń z dzieckiem cho-rym, że ma takie same zadania, że uczestniczy w tych samych uroczystościach, bo ta natural-ność spowoduje w przyszłości, że będzie on nie tylko normalnie traktował człowieka chorego, ale i walczył o prawa dla niego. Tylko ktoś, kto dzielił z nim codzienność, będzie bardzo dobrze rozumiał, na czym polegać mogą jego trudności.

Dla mnie, pedagoga, człowieka, dzieci chore stały się darem… Chciałabym na koniec podzie-lić się swoją refleksją pisaną wprost z serca do serca… Karol jest symbolem, przedstawicielem Tych Dzieci:

Karolowi – przedszkolakowi z zespołem Downa

Kiedy po raz pierwszy zostaliśmy sami,Moje serce mocniej zabiło,a wszystkie zmysły były gotowe na odbiór twojego najcichszego „jestem”.Spotykamy się już od miesiąca. Przyznasz, trochę się poznaliśmy.

Piękna jest twoja pewność przestrzeni – jej ciągłe badanie.Jednak uważaj, proszę!

cją po pierwszym zebraniu, kiedy to rodzice w emocjach dzielili się swoimi obawami na te-mat nierealności normalnego funkcjonowania dziecka w placówce. Nie mogłam zmienić tego, że przedszkole nie jest parterowym budynkiem, że ma dużo schodów, nie mogłam zmienić tego, że nie wszystkie dzieci poruszają się samodziel-nie na nóżkach. Na wiele lęków rodziców mogło odpowiedzieć tylko życie, praktyka, przypro-wadzenie dzieci do przedszkola. Jedyne, o co prosiłam, to by rodzice dali szansę dzieciom, nam – instytucji i ludziom czuwającym nad nimi i w końcu szansę samym sobie.

Przedszkole, w którym pracuję, realizuje pro-jekt edukacji włączającej. Jest to system polega-jący na tym, że dzieci niepełnosprawne chodzą do masowego przedszkola. Dzieci z zespołem Downa (bo takie włączone są w ten projekt) uczą się w grupach z dziećmi zdrowymi. Nad dzieckiem niepełnosprawnym czuwa peda-gog, który koryguje jego umiejętności, włącza w zajęcia ogólne i pilnuje tych, na które dziec-ko uczęszcza dodatkowo. Pedagog konsultuje zajęcia, program nauczania z nauczycielem pro-wadzącym grupę; działają razem. W Holandii, Irlandii, Norwegii i Rumunii jest to już standard, u nas jeszcze nowość. Jest to według mnie pro-jekt bardzo dobrze przemyślanej, pojętej integra-cji. Asystowanie pedagoga – jest on niemal jak Anioł Stróż – pomaga też nauczycielowi, który może skupić się na całościowym funkcjonowa-niu grupy, na prowadzeniu zajęć.

Co się okazuje po trzech miesiącach wspólnej pracy dzieci, rodziców i personelu? Coraz bar-

Page 13: Wstan 4(130)2010

13

4(130)2010

Chcę Cię nauczyć, że na Twej drodze życia pojawią się doły.Musisz umieć czasem się zatrzymać i poprosić o pomoc!

Niekiedy jednak sam będziesz musiał już wcześniejNabrać pędu – siły i mocy, by sam przeskoczyć przeszkodę!Ja będę wtedy czuwać przy Tobie!

Chcę Cię nauczyć chodzić tak, byś nigdy nie wpadł do dołu;Dołu zagłady i błota!Będę walczyć o to, by Twoje stopy kąpały się w rosie zielonej trawy!

Piękna jest Twoja pewność do ludzi…Dajesz im wielki kredyt zaufania!Obdarzasz uśmiechem bez względu na wiek, płeć, pozycję…Potrafisz najprościej w świecie wyrazić sympatię przez swoje serdeczne „Ca-cy!”.Jednak uważaj, proszę!

Spotkasz na swej drodze ludzi, którym przeszkadzać będzie twoja dobroć.Którzy będą odsuwać głowę na gest twojej błogosławiącej rączki.To dlatego, że nikt im tego wcześniej nie mówił.Ale Ty nieustannie tak powtarzaj: „Ca-cy, Ca-cy!”.Dopóki nie uwierzą, że ktoś ich kocha i sami tak czynić nie będą!

Piękny jest Twój zachwyt nad światem!Stawiam przed Tobą talerz z zupą i słyszę głośne, szczere „o- jaaaa!”.

Wchodzimy na plac zabaw i słyszę głośne, szczere „o-jaaaa!”.Odkręcam wodę w kranie i słyszę głośne, szczere „o-jaaaa!”.

Dlaczego te cuda mi tak spowszedniały?!Dlaczego mam postawę, że mi się to należy?!Są na świecie dzieci, które nie ze swojej winy tego nie mają!I dalekie są w ich marzeniach gorący obiad,zabawa na placu zabaw, umycie rąk w czystej wodzie!Twoje „O- jaaaa!” jest głośnym i szczerym „DZIĘKUJĘ!” wielu ludzi!Nic więcej nie potrzeba, by spokornieć i zawstydzić się wobec tego,ile zostało nam dane! Zupełnie za darmo!Jak ja mam Ci dziś dziękować za Twoją Obecność?

Uczę się ciebie, uczę się od ciebie!Raduje się serce moje!Chcę, byś czuł się bezpiecznieDlatego daję Ci drugą rękę, gdy jedna to za mało,Dlatego czasem odpoczywamy na schodach,Dlatego czasem Ci nie ustępuję!Chcę, byś umiał kiedyś sobie poradzić beze mnie!

Pragnę, byś to Ty pomagał i był szczęśliwy!Tego nam życzę!Obecnemu już na zawsze w mym sercu Karolowi.

Agnieszka Jędrzejowska(Wrocław)

Page 14: Wstan 4(130)2010

14

Fot.

ks. S

. Bys

iek

SC

J

Kroki na schodachPrzez przejściecicho przechodzimyczasem powoliczasem nagle

Nie znamymiejsca ani chwiliw której ten spacernam wypadnie

Nie wiemyw której stronieodnajdzie nasostatni ląd

Nie mamywiedzy jak wiatrzaniesie nasdaleko stąd

Słyszymy tylkoczasami tu i tamkroki na schodach– to życie trwa.

Małgorzata Franc (Częstochowa) Chcę kochać od nowa

Uwięziona oziębłością chłodnego sumienia, błagam Ciebie mój Pasterzu abyś mnie przemieniał. Jestem jak zbłąkana owca. Cierń mi spętał nogi. Wyprowadź z błędnego kręgu wskaż miłości drogi. Przytul do swojego Serca. Niechaj Twoje słowa rozbudzą miłość prawdziwą. Chcę kochać od nowa.

Maria Borcz (Gorzów Wielkopolski)

Trwając w BoguCzłowiek rodzi sięNie dla trwogi i cierpieniaLecz aby trwając w BoguPoznawać przez Niego Miłość międzyludzkąNapełniającą serce jego Radością istnienia

Marcin Babich (Lublin)

Page 15: Wstan 4(130)2010

15

4(130)2010

Boża wolaJest Bożą wolą…Pełnić ją dobrze…Naszą i Waszą…Wspólnym wyborze

Marcin Adamczyk (Zarzecze)

***Zdobywaj górskie szczyty pnij się wysoko do góry stamtąd zobaczysz Boga w cudzie stworzonej natury zdobywaj szczyty świętości Bóg tak Cię kocha i czeka na uśmiech gest dobre słowo w sercu drugiego człowieka

Grażyna Brączyk (Bukowina Tatrzańska)Życie to święty dramat

byłem sytygdy oni stali po porcję darmowej zupygdy wybierali resztki ze śmietnikagdy umierali z głodugdy żebrali o pajdkę chleba

mogłem ich ocalićgdy jadłem nie czując głodu

jestem sytygdy na świecie miliony ludzi głodujegdy trzecia część ludzkości jest niedożywionagdy żebrak prosi o resztki ze stołu bogaczagdy matka nie ma czym głodu ukoić swych dzieci

mogłem ich ocalićgdy nie pościłem

już nie jestem sytybo któregoś dnia powiedziałeś mi: – „Byłem głodny”

Tomasz Pilecki (Stargard Szczeciński)

Page 16: Wstan 4(130)2010

16

T ermin sekularyzacja po-chodzi od łacińskiego słowa saecularisatio, oznaczającego w języ-ku polskim zeświec-

czenie własności kościelnej, a w szerszym znaczeniu odej-ście od Boga i praktyk religij-nych w wymiarze społecznym i osobistym. Celem jej jest wizja świata bez Boga, bez Jego mi-łości i wpływu na życie czło-wieka. Bóg jest zatem usilnie wypierany z życia człowieka, jego rodziny i społeczeństwa. Jest On osądzony jako szaleniec i skazany na mentalny niebyt.

Sekularyzacja opieki szpitalnej

Zwolennicy świeckości nie wal-czą z Bogiem, lecz ośmieszają Go i ignorują. Tworzony jest zatem obraz Boga będącego zdziecinniałym starcem, który nie powinien mieć już żadnego wpływu na życie człowieka. „Bóg stał się już niepotrzeb-ny, nie ma potrzeby myśleć o Nim, powracać do Niego. Ponadto dominująca men-talność hedo nistyczna i kon-sumpcyjna prowadzi zarówno wiernych, jak i pasterzy na manowce powierzchowności i egocentryzmu, który szkodzi życiu Kościoła”, wyjaśnia Bene -

dykt XVI (Sekularyzacja jest trudną próbą dla Ko-ścioła. Przemówienie do uczestników zgromadze-nia plenarnego Papieskiej Rady ds. Kultury, Rzym 8 marca 2008).

Sekularyzacja jest pro-cesem towarzyszącym przemianom społecznym, ale jest również w pewnej mierze sztucznie promo-wana i wykorzystywana do uzyskania doraźnych celów ekonomicznych i politycznych. Przeni-kając każdą sferę życia społecznego, dotyczy również służby zdrowia, chorych pozostających pod jej opieką, rodzin chorych, wolontariuszy i duszpasterzy.

Szpital i łoże boleści chore-go, były do tej pory zazwyczaj odporne na podejmowane próby uczynienia ich miej-scami areligijnymi, zwłaszcza w minionej epoce socjalizmu. Obecnie nikt nie ośmieliłby się odmawiać choremu posługi religijnej, wynikającej z jego praw obywatelskich i praw pacjenta. Personel medyczny również nie napotyka trudności w zaspokajaniu swoich potrzeb religijnych. W czym więc prze-jawia się owa sekularyzacja środowiska szpitalnego?

Zeświecczenie dotyczy przede wszystkim stopniowe-go zaniku potrzeb religijnych u chorych i ich opiekunów medycznych. Coraz częściej można spotkać się z sytuacją, gdy pacjent przyznaje się, że jest wierzący, ale jednocześnie nie odczuwa pragnienia osobi-stej modlitwy, uczestniczenia we Mszy św., chociażby radio-wej, oraz korzystania z innych sakramentów świętych. Komu-nia św. jest dla niego tylko po-święconym opłatkiem lub „Bo-żym chlebkiem”. Sakramentalia Fo

t. kl. E

. Sink

evich

SCJ

Page 17: Wstan 4(130)2010

17

4(130)2010

i znaki religijne także nie są mu w niczym pomocne.

Chory nie potrafi lub nie chce umieszczać swojego cier-pienia w perspektywie nad-przyrodzonej. Choroba i nie-pełnosprawność są dla niego bolesnym i bezsensownym doświadczeniem, pozbawiają-cym go możliwości życia bez cierpienia. Stąd też nawet co-dzienne odwiedziny kapłana nie zmieniają jego poglądów. Zwycięża w nim bowiem świa-domość samowystarczalności duchowej, utrwalonej przez długi czas życia pozbawio-nego prawdziwej więzi z Bo-giem. Człowiek dorosły ucieka wówczas od wszystkiego, co przypomina mu istnienie Boga. Pewnym ukojeniem jest zaspo-kojenie potrzeb duchowych. Zazwyczaj nie są centralną war-tością zdolną ocalić od smutku, a nawet rozpaczy.

Cechy zachowań osób świec-kich można spotkać czasami wśród dzieci naśladujących do-rosłych i starszą młodzież. Po-stępowanie to jest niezrozumia-łe w przypadku zbliżającej się śmierci, gdy człowiek zamiast przygotować się na spotkanie z Bogiem, traci czas na spra-wy nieistotne z perspektywy wieczności. Nie można jednak winić dziecka, gdy jego rodzice i opiekunowie nie dostrzegają problemów moralnych.

Tendencje do przeżywania choroby w sposób świecki po-głębiane są bardziej lub mniej świadomie przez opiekunów medycznych, przeżywających kryzys wiary lub niewierzą-cych. Nie opuszczają oni chore-go, ale nie dostrzegają również jego potrzeb religijnych. Stąd też zaspokajają przede wszyst-kim jego potrzeby socjalne i emocjonalne. Nie można ich

lekceważyć, gdyż pełnią waż-ną funkcję w życiu chorego, jednak nie zastąpią osobowej relacji z Bogiem.

Istotnym czynnikiem w pro-mowaniu życia laickiego są niektóre środki masowego komunikowania i wielu poli-tyków, i to nie tylko z lewej strony sceny politycznej. Stąd też Benedykt XVI uczy, że: „(…) Efektem globalizacji, ko-rzystającej z nowych technik przekazu informacji, nierzadko było upowszechnianie się we wszystkich kulturach licznych

elementów zachodniego ma-terializmu i indywidualizmu. W coraz większym stopniu for-muła «Tak, jakby Bóg nie istniał» (łac. Etsi Deus non daretur), staje się sposobem życia, które-go źródłem jest swego rodzaju «pycha» rozumu – rzeczywisto-ści stworzonej wszak i umiło-wanej przez Boga – który uwa-ża, że jest samowystarczalny, i zamyka się na kontemplację i poszukiwanie przewyższającej go Prawdy” (Sekularyzacja jest trudną próbą dla Kościoła…).

Modna w Europie popraw-ność polityczna przenika rów-nież do Polski. Wprawdzie nikt jeszcze nie zabrania pracowni-

kom służby zdrowia noszenia medalika, czy krzyżyka na szyi, ale pamiętamy gorącą dysku-sję na temat obecności krzyży w miejscach publicznych. Sko-ro niektórym osobom krzyż przeszkadza w urzędzie i szko-le, to również będzie on wadził w szpitalu.

Szerzenie się sekularyzacji jest możliwe wówczas, je-śli człowiek konsekwentnie odrzuca Boga i Jego Prawo. W tej perspektywie szpital sprawujący opiekę nad cho-rym jest jednym z wielu miejsc,

w których Boga można przyjąć lub zamknąć przed Nim drzwi do izby chorych, dyżurki pie-lęgniarek czy pokoju lekarzy. Decyzja podejmowana jest bowiem w ludzkim sumie-niu. Stąd też istnieje potrzeba dalszego rozwoju duszpaster-stwa chorych i służby zdrowia przenikającego do wewnątrz szpitala. Duszpasterz powinien być człowiekiem wiary, ale i gruntownie wykształconym. W ten sposób odpowie on na wezwanie Papieża, aby: „(…) Przeciwstawić się, na płasz-czyźnie dialogu i spotkania z kulturami, głoszenia Ewan-gelii i dawania świadectwa,

Fot.

br. H

. Maj

ka C

SS

p

Page 18: Wstan 4(130)2010

18

budzącemu niepokój zjawisku sekularyzacji, która osłabia człowieka i przeszkadza w jego naturalnym dążeniu do całej Prawdy” (Sekularyzacja jest trudną próbą dla Kościoła…). Wymaga to nowego spojrzenia na duszpasterstwo chorych, ożywienia ducha ewangelicz-nego i zaangażowania ze stro-ny kapłana.

Obecnie nie wystarczy po-sługa w szpitalu ograniczająca się do przybycia na wezwanie. Kapelan powinien być rzeczy-wistym członkiem służby zdro-wia, rozumiejącym odpowie-dzialność za formację sumień pracowników i chorych. Stąd też praca w szpitalu powinna być traktowana jako realizacja powołania w wielu wymiarach, a zwłaszcza w wymiarze apo-stolstwa i życia wewnętrznego. Ze względu na postępujące osłabienie wiary, posługa ta coraz częściej ma również

charakter misyjny. Wydaje się, że to pole działania jest wciąż niedoceniane, a w wielu wy-padkach zaniedbane. Dostrze-galny jest bowiem pewien dy-sonans pomiędzy nauczaniem Chrystusa, który identyfikuje się z każdym chorym, a rzeczy-wistością. Wielu bowiem po-dziwia tego rodzaju pracę, ale z pewnego bezpiecznego odda-lenia. Osoby te, nie kwestionu-jąc wartości moralnej tej służby, nie odczuwają jednocześnie potrzeby jej podjęcia. Należy jednak pamiętać, że człowiek chory i bliski śmierci nie może czekać na pomoc religijną, w przeciwieństwie do osób zdrowych. Dlatego Chrystus przestrzega przed karą potępie-nia tych, którzy nie wywiązują się z ciążącego na nich zobo-wiązania zaspokojenia potrzeb religijnych chorego: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowa-

ny diabłu i jego aniołom! Bo (…) byłem chory i w więzie-niu, a nie odwiedziliście Mnie” (Mt 25,41.43).

Sumienna praca duszpaster-ska sprawia bowiem, że życie religijne w szpitalu może zo-stać umocnione lub na nowo ożywione, dzięki pacjentom i personelowi medycznemu, wykazującym głęboką wiarę i przywiązanie do tradycji.

ks. Lucjan Szczepaniak SCJ (Kraków)

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 19: Wstan 4(130)2010

S

19

4(130)2010

potykając się z cierpieniem, powiemy przede wszystkim – to TAJEMNICA!

Nikt do końca nie potrafi zgłębić tej tajemnicy. Ludzka mądrość zawodzi w momencie, gdy dotyka cierpienie.

W takich chwilach tylko spojrzenie wiary może być jakimś nikłym blaskiem oświetlającym tę tajemnicę.

A wiara, znajomość Pisma Świętego powie nam, że Bóg stworzył człowieka i przeznaczył do szczęścia. Raj był symbolem życia bez bólu. Dopiero grzech człowieka sprawił, że na ziemi zagościło cierpienie.

Trudno mówić, że to kara, raczej wybór czło-wieka, który Bogu powiedział – NIE.

Naturalną konsekwencją była śmierć i cierpie-nie dotykające ciała.

Człowiek nie został jednak pozostawiony sa-memu sobie. Bóg jest Miłością! Chce człowieka ratować i czyni to. Bóg staje się Człowiekiem. W ludzkim ciele przychodzi na ziemię. Bierze na siebie ludzkie cierpienie.

Pytając czy cierpienie jest karą czy darem, trzeba patrzeć na Jezusa, który jest Odkupicielem poprzez śmierć.

To On jest wysłany, stał się darem dla czło-wieka zagubionego. Jezusowe życie, słowa i czyny są pomocą dla człowieka, który z woli Boga stworzony jest do szczęścia, do nieba. Mi-łość Ukrzyżowana daje człowiekowi zbawienie, otwiera niebo utracone przez grzech.

Tę śmierć na krzyżu poprze-dza droga krzyżowa i cier-

pienie. Trudno tę tajem-nicę Jezusowego cier-pienia zrozumieć. Jed-nak znając ją z opisu Ewangelii i przeży-wając szczególnie ta-

jemnice w okresie Wiel-kiego Postu, łatwiej nam zobaczyć swój własny

krzyż, chorobę.

Cierpienie – dar czy kara?

Tylko w perspektywie Jezusowego życia, zakończonego Krzyżem, Zmartwychwstaniem i Wniebowstąpieniem można odpowiedzieć, że cierpienie postrzegane jako kara, staje się darem i zadaniem.

Tę Bożą perspektywę spojrzenia na cierpie-nie pokazuje nam Chrystus, który przez śmierć i cierpienie zbawia człowieka i przyjmując do-browolnie krzyż, zaprasza, aby każdy brał na ramiona swój krzyż i naśladował Go. Co więcej, stwierdza, że to warunek konieczny do tego by być nazwanym Jego uczniem.

Cierpienie przyjęte i przeżywane z Nim, staje się darem prowadzącym człowieka do zjedno-czenia z Mistrzem, który z własnej woli prze-szedł, jako pierwszy tę trudną drogę.

Gdy choremu jest trudno, gdy nie umie pora-dzić sobie z odpowiedzią na pytanie, „dlaczego”? Gdy rodzi się pokusa wystąpienia przeciw Bogu, który tak zrządził, gdy rodzi się przekonanie, że

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 20: Wstan 4(130)2010

20

to być może kara za moje grze-chy itd. – wtedy potrzebna jest kontemplacja Jezusowej postawy wobec tajemnicy cierpienia.

W tej kontemplacji pomagają nam tajemnice bolesnej części różańca św., a także stacje drogi krzyżowej.

Darem dla człowieka chorego jest Jezusowa samotność, gdy opuszczony przez ludzi rozma-wia z Ojcem, gdy opowiada się za przyjęciem woli Ojca, trudnej i niezrozumiałej, ale koniecznej dla człowieka. W naszym opusz-czeniu, samotności ta scena z Ogrodu Oliwnego i Jezusowe słowa skiero-wane do uczniów, by czuwać na rozmowie z Ojcem, by zobaczyć w tym, co trudne i bolesne działanie niepojętej Miłości Ojca, są warunkiem pokoju serca.

Gdy kontemplujemy biczowanie i cierniem ukoronowanie może łatwiej nam wtedy podejść do problemu cierpienia, po ludzku niesprawie-dliwego. Ileż pytań budzi się w sercu, gdy od-wiedzamy szpital dziecięcy, gdy wydaje się, że niesprawiedliwie cierpi ktoś, kto nic złego nie zrobił! Tak – niewinnie i niesprawiedliwie jak Jezus. On tylko, podejmując takie cierpienie, jest jedyną możliwą odpowiedzią na nasze pytania o sens choroby. To niewinne cierpienie dziecka jest zakorzenione w niewinnym i niesprawiedli-wym bólu, jaki Jezus cierpiał w tych tajemnicach biczowania i cierniem ukoronowania.

Ból drogi krzyżowej to z jednej strony niewy-obrażalne doświadczenie bezsilności, to widok ludzkiej złośliwości tych, którzy chcą wykonać wyrok na Jezusie, ale to także obecność ludzi współczujących, solidarnych w bólu.

Czyż nie taki jest także nasz los?Dar cierpienia może być przyjęty jako zło ko-

nieczne, tak jak myślał „zły łotr”, ale może być okazją do prze-

niknięcia sercem tego, co umysłem jest niepojęte.

Tak patrzy Maryja, Matka Bolesna. Najbar-dziej dotknięta niewin-nym cierpieniem Syna.

Tak patrzy Weronika, Szy-mon z Cyreny, tak starają się współczuć płaczące nie-

wiasty. Jest przykładem męstwa św. Jan stojący pod krzyżem.

Patrząc na nasze doświadcze-nia z cierpieniem i chorobą, mo-żemy odszukać w tych postaciach, nasze postawy.

Ileż jest matek, które swój ból mogą ukryć tylko w ramionach Maryi? Ona tylko może zrozumieć, co myśli matka nad łóżeczkiem szpitalnym swego dziecka.

Ileż spotykamy Weronik i Szy-monów w postaci lekarzy, pie-lęgniarek, życzliwych krewnych, przyjaciół. Bez ich pomocy cier-pienie byłoby karą nie do zniesie-

nia – a jest darem, który pozwala odkryć ludzką dobroć. Pomaga także przełamać nasz egoizm i zobaczyć, że moje osobiste cierpienia są ni-czym w porównaniu z tymi, które spotykamy u innych.

Spojrzenie na Jezusową drogę krzyżową po-zwala także odkryć, że z Nim mogę i ja, że ON sam doświadczył tego, w czym nam teraz poma-ga, towarzysząc nam w drodze. Podjął cierpienie, abyśmy nigdy z naszymi bólami nie zostali sami.

Z perspektywy krzyża, słysząc „wykonało się” i mając świadomość, że to wszystko dla naszego zbawienia możemy prosić pokornie Ukrzyżowa-nego, by pomagał nam zrozumieć tę tajemnicę cierpienia.

Patrząc na Jego przebite Serce, zranione grze-chami, trzeba nam prosić o takie zrozumienie dla innych, którym bliżej do cierpienia jako kary niż daru. Trzeba prosić, aby na naszej drodze krzyżowej, gdy przychodzi dźwigać krzyż byli obecni ludzie bliscy i serdeczni.

Jeśli za łaską Pana, wpatrzeni w Jego cier-pienie sami zrozumiemy, że to konieczny dar, aby zjednoczyć się z Jezusem, by opierając się o Jego krzyż pokonywać własne krzyże, by korzystać z daru nieba okupionego Jego cier-pieniem – to wtedy CIERPIENIE STANIE SIĘ DAREM NAJWIĘKSZYM. DAREM I ZADANIEM ZARAZEM, KTÓRY REALIZOWAĆ BĘDZIEMY NA TEJ ZIEMI.

Ważne jest tylko, abyśmy ten dar przeżywali tak jak nasz Mistrz w życiu, cierpieniu i Zmar-twychwstaniu – Jezus Chrystus.

ks. Wiesław Pietrzak SCJ (Kluczbork)

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

Page 21: Wstan 4(130)2010

21

S

4(130)2010

łowacja, najbliższy są-siad Polski, podobnie jak wiele europejskich krajów tworzących dawny blok państw so -

cjalistycznych, jest w dzisiej-szej dobie jednym z państw należących do Europejskiej Wspólnoty, wprowadzającej w życie nowy system politycz-ny, którym jest demokracja. Początkiem wielkich zmian w tymże kraju, istniejącym w poprzednim systemie pod nazwą Czechosłowacja, stała się tak zwana Nieżna Rewo-lucja z listopada w roku 1989, w wyniku której, po czterdzie-stu latach istnienia, oficjalnie padł system socjalistyczny. Stosunkowo krótko po tym

wydarzeniu, w roku 1993 Cze-chosłowacja rozpadła się na dwa niezależne kraje, to znaczy

Sercanie na Słowacji

Czeską Republikę oraz Słowac-ką Republikę.

Spoglądając dzisiaj na Sło-wację z punktu widzenia po-przedniego systemu, trudno nie zauważyć, jak wielkie spu-stoszenie moralne i duchowe pozostawił po sobie poprzedni totalitarny system. Rany, jakie zadała poprzednia ideologia, trzeba będzie jeszcze długo le-czyć. Jedną z najboleśniejszych konsekwencji istnienia poprzed-niego systemu politycznego jest m.in. znaczna liczba ludzi, którzy stracili wiarę i twierdzą, że nie potrzebują ani Boga, ani Kościoła. Stało się tak dlatego, że w przeciągu czterdziesto-letniego istnienia systemu so-cjalistycznego Kościół, a co za

tym idzie, wia-ra była twardo prześladowana. Oceniając cało-ściowo sytuację religijno-moralną po upadku po-przedniego sys-temu, to po pra-wie dwudziestu latach istnienia nowego systemu można stwier-dzić, że także ten kraj właści-wie zalicza się

do krajów misyjnych. Tym bardziej, że nowy system de-mokratyczny, jakkolwiek inny,

nie jest pozbawiony niebez-pieczeństwa osłabiania wiary, a w konsekwencji nawet walki z Bogiem i Kościołem. Dlatego duchowieństwo stara się z jed-nej strony leczyć jeszcze rany po poprzednim politycznym ustroju. Z drugiej zaś strony chce uwrażliwić i przestrzec, zwłaszcza dzieci i młodzież przed niebezpieczeństwami, ja-kie niesie ze sobą źle rozumia-ny system demokratyczny. Stąd nie może dziwić fakt, że dzisiaj w tym wolnym kraju cały wy-siłek hierarchii kościelnej jest skierowany na odbudowę wiary w sercach tych, którym została ona w pewnej mierze zniszczo-na. Jednocześnie robi się też wszystko, aby nie zaprze paścić wiary, zwłaszcza w sercach młodych ludzi. Z taką intencją Kościół na Słowacji podejmuje i realizuje dzisiaj coroczny ogól-nokościelny program ewangeli-zacji. W ramach tego programu oprócz systematycznej kate-chezy podejmowane są różno-rodne inicjatywy duszpaster-skie, między innymi głoszenie misji w parafiach czy też róż-

Msza Święta w kościele rektoralnym

Fot. d

k. A.

Ded

ik SC

J

Page 22: Wstan 4(130)2010

22

nego rodzaju zamkniętych re-kolekcji dla wszystkich stanów. W realizacji ewangelizacyjnego programu bardzo wydatnie po-maga istnienie na Słowacji od 1992 roku katolickiego radia Lumen oraz od 2009 roku ka-tolickiej telewizji LUX. Oprócz tego wierni na Słowacji mają do dyspozycji tygodnik Kato-lickie Nowiny, który ukazuje się w dużym nakładzie.

Wspomniane wcześniej zmiany polityczne, to znaczy upadek poprzedniego syste-mu, stworzyły mimo wszystko bardziej przychylne warunki do tego, aby Kościół mógł pełnić swoją misję. Jednym z przeja-wów odnowy Kościoła, zaraz po przewrocie politycznym, był wielki wzrost liczby powołań do kapłaństwa i życia zakon-nego. O tych zmianach do-wiedział się zmarły już ksiądz z Flamandzkiej Prowincji Zgro-madzenia Księży Najświętszego

Serca Jezuso wego, ks. Willem Muer-mans. Z myślą, aby księża sercanie za-częli pełnić swoją misję w tym kraju, przybył on pierwszy raz na Słowację w ro - ku 1994. W niecały rok później ks. Wil-lem Muermans przy-jechał na Słowację po raz drugi w towarzy-

stwie ks. Józefa Furczonia SCJ, który pracował we Francji. Celem tego przybycia było od - wiedzenie jak największej ilości parafii i pozostawienie w nich pierwszych folderów z informacjami, które dotyczy-ły Zgromadzenia Księży Ser-canów. Wspomniane foldery były przygotowane w języku słowackim.

W lipcu 1996 roku, ówcze-sny prowincjał Polskiej Prowin-cji Zgromadzenia Księży Naj-świętszego Serca Jezusowego, ks. Czesław Konior SCJ, wysłał do pracy w Turčianskich Tepli-cach ks. Mieczysława Klóskę, który od 1 sierpnia tegoż roku został ustanowiony wikariu-szem tejże parafii. We wrześniu 1997 roku został on mianowany administratorem parafii Tur-čianske Teplice wraz z filialny-mi kościołami w Dolnej Štubni, Háji i w Turčianskom Michale. Natomiast w grudniu zakupio-

no dom, który został przystosowany do potrzeb zakonnych i pobłogosławiony w 1997 roku przez bp. Rudolfa Balaża.

W maju 1997 roku rozpocząłem pracę w Turčianskich Te-plicach, głównie jako misjonarz ludowy. Ze względu na zadania,

jakie mnie czekały – głoszenie misji i zamkniętych rekolekcji – musiałem nauczyć się języka słowackiego. Wielkiej pomocy w tym względzie udzieli mi pan Józef Moravec, emerytowany nauczyciel. On też stał się pierw-szym słowackim członkiem De-honiańskiej rodziny świeckich.

Mimo wielu obowiązków na terenie parafii, rozpocząłem we wrześniu 1997 roku misyjną działalność. Ksiądz Mieczysław Klóska również chciał się w nią zaangażować, dlatego przyjął funkcję sekretarza Papieskich Dzieł Misyjnych w bańsko-by-strzyckiej diecezji. Ze względu na zwiększający się zakres parafialnych obowiązków, jak również na wielką potrzebę głoszenia misji, do pracy na Słowacji został skierowany kolejny kapłan – ks. Jarosław Maślanka. Nowy ksiądz szyb-ko zaangażował się do pracy z młodzieżą, dzięki czemu zo-stała mu powierzona funkcja odpowiedzialnego za formację młodzieży w dekanacie. Oprócz duszpasterstwa parafialnego i działalności misyjnej, księ-ża sercanie zaangażowali się także w inne dzieła tj.: troskę o kapłański i państwowy dom emerytów, troskę o chorych, duchową formację młodzie-ży, założenie klubu anonimo-wych alkoholików. Do roku 2009 było wygłoszonych około 70 misji i zamkniętych reko-lekcji, w tym dwa razy misje intronizacyjne Najświętszego Serca Jezusowego. Dzięki pracy z młodzieżą udało się stworzyć dość liczną grupę liturgicznej służby ołtarza, jak również trzy grupy dziewcząt, które śpiewa-ją podczas Mszy św. dla dzieci. Praca z grupami śpiewający-mi zaowocowała nagraniem w roku 2009 płyty kompakto-wnętrze kościoła rektoralnego

w Velkich Ripňanach

scholka

Page 23: Wstan 4(130)2010

23

Msze Świête w intencji cz³onków

Duchowego Patronatu Mi syj ne go zostan¹ od pra wio ne w kaplicy seminaryjnej

15 VIII oraz 19 IX 2010 r.Zapraszamy do ³¹cz no œci w mo dli twie.

In ten cja mo dli twy mi syj nej:Abyśmy, otworzywszy nasze serca na miłość,

zakończyli liczne wojny i konflikty wykrwawiające nasz świat.

4(130)2010

Nowi członkowie Patronatu: Jan Wideł, Limanowa

wej z własną twórczością. Wspólnota księży sercanów, która zaczęła działać w Turčianskich Teplicach zy-skała sobie sympatię całej oko-licy. W umacnianiu dobrych relacji pomagała i dalej pomaga dobra współpraca z księż-mi diecezjalnymi pracującymi w okolicznych parafiach. O tym, że działalność księży sercanów na Słowacji przy-nosi owoce świadczy fakt, że w roku 2010, poświęconym kapłaństwu, święcenia diako-natu w naszym Zgromadzeniu przyjął pierwszy z kleryków słowackich – Adam Dedik.

Od 1 stycznia 2008 roku bp Balaż powierzył ks. Mie-czysławowi Klósce – dotych-czas pełniącemu obowiązki proboszcza parafii Turčianske Teplice – funkcję rektora filial-nego kościoła w Dolnej Štubni. W tym samym roku decyzją

ks. prowincjała Tadeusza Mi-chałka i jego rady, po ośmiu la-tach służby w turčianskej para-fii, ks. Jarosław Maślanka został skierowany na dwuletnie studia specjalistyczne do Rzymu. Jego miejsce w charakterze wikariu-sza kościoła Dolnej Štubni zajął ks. Józef Cempura.

Kierowani duchową potrze-bą rozszerzenia działalności Zgromadzenia na terenie Sło-wacji przełożony prowincjalny – ks. Tadeusz Michałek i ks. Mie- czysław Klóska zwrócili się w roku 2008 do ks. bp. Wiliama Judaka, ordynariusza nitrzań skiej diecezji z prośbą o pozwolenie na duszpasterską działalność w jednej z parafii należących do tejże diecezji. Już 1 lipca 2009 roku, została wyrażona zgo-da na pracę Księży Sercanów w parafii Veľké Ripňa-ny. Do podjęcia tej służby wyraziło chęć dwóch księży. Funkcja proboszcza została po-wierzona ks. Jarosła-wowi Maślance, który po skończonych stu-diach w Rzymie wrócił na Słowację. Obowiąz-ki wikariusza przejął ks. Józef Cempura, a na jego miejsce ks. prowincjał powo-

łał ks. Szczepana Byśka, który dotychczas był wikariuszem w Sosnowcu.

Aktualnie więc na terenie Słowacji dwie wspólnoty sta-rają się realizować zakonny charyzmat sercański. Pracujący w tym kraju księża wierzą, że ich służba przyniesie błogo-sławione owoce, a działalność Zgromadzenia na tym terenie będzie się dalej rozwijała tak dla pożytku Zgromadzenia Księży Sercanów jak i dla pożytku lokalnego Kościoła. Naszym pragnieniem jest to, aby przy-bywało powołań zakonnych ze słowackiej ziemi i aby w ten sposób szerzyła się cześć do Boskiego Serca Jezusowego.

ks. Jerzy Bernaciak SCJ

(Turčianskie Teplice)

wspólnota w Turčianskich Teplicach przed domem zakonnym

Fotog

rafie

: dk.

A. D

edik

SCJ

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 24: Wstan 4(130)2010

24

B ył piękny sierp-n iowy dz i eń . Pani Helena sie-działa na wóz-ku inwalidzkim

w niewielkim przydomo-wym ogrodzie. Wokół

unosił się zapach kwitną-cych floksów, nad którymi

tańczyły motyle, jak gdyby chciały wyrazić radość i wdzięczność Panu Bogu za cud stworzenia.

Była starszą kobietą. Pot zrosił jej czoło.– Już nie te siły, co dawniej – powiedziała

półgłosem do samej siebie. Zresztą wszystko jest inaczej. Dom, który dawniej tętnił życiem, jest prawie pusty. Dzieci wyjechały. Kasia za granicę, a Marcin do dużego miasta w odległym województwie. Za daleko na częste odwiedziny. Zresztą założyli już swoje rodziny. Mają dzieci, a pani Helena wnuki: Nikolę, Adriana i Aurelię. Wszyscy są bardzo zajęci, nie mają czasu nawet na rozmowę telefoniczną.

Ciężko było w życiu, dzieci kształciły się, a mąż zmarł przedwcześnie na nieuleczalną cho-robę. Trudno było połączyć koniec z końcem, ale pani Helena troszczyła się jak mogła. Wy-kształciła dzieci. Starała się dobrze je wychować, po Bożemu.

– Czy naprawdę dobrze je wychowałam? – zadawała sobie pytanie. – Czy moje dzieci mają dobre serce? Czy nie pamiętają o mnie tylko z braku czasu?

– Powinnam być wyrozumiała – upominała się ze smutkiem w głosie i ze łzami w oczach.

Matce Bożej Wniebowziętej

– Przecież mają dość swoich zajęć. Tak, swoich. Czy stara, niesprawna matka jest im obca? Łzy płynęły jeszcze obficiej.

Obok drogą szli ludzie do kościoła, nieśli bukiety pachnących ziół i kwiatów. Pani Helena schowana za krzakami bzu i jaśminiu była pra-wie niewidoczna dla spieszących się przechod-niów, toteż nikt jej nie pozdrawiał. Samotność dokuczała coraz bardziej. Wierzchem dłoni otarła łzy z oczu.

Zbliżała się godzina 9.00, więc szybko włą-czyła radio. Z małego tranzystora rozległ się głos Radia Maryja. Spiker w osobie jednego z ojców redemptorystów zapowiedział, że za chwilę będzie transmitowana Msza św. z kościoła Świę-tego Krzyża w Warszawie. Mszę św. odprawi i homilię wygłosi ks. bp Józef Zawitkowski.

Łzy żalu i radościFo

t. ks

. S. B

endo

wsk

i SC

J

Page 25: Wstan 4(130)2010

25

4(130)2010

Ucieszyła się pani Helena. Niezmiernie lubi-ła kazania tego wspaniałego biskupa i poety, który jest mistrzem słowa. Dzisiaj święto Matki Bożej Wniebowziętej. Spojrzała na kwiaty, zio-ła i dostojną jarzębinę, która zdobiła ogródek czerwonymi koralami. To tutaj zrywała kwiaty, łamała gałązki jarzębin do bukietu, który niosła 15 sierpnia do świątyni. Na moment przywoła-ła wspomnienia. Zobaczyła siebie jako młodą dziewczynę w stroju regionalnym niosącą do kościoła „ziele” na Matkę Bożą Zielną. Później z mężem i dziećmi święcili bukiet ziół, kwiatów, kłosów zbóż i jabłko na patyku. Wiele lat minę-ło, dużo przygotowała bukietów. Niektóre z nich do dzisiaj ususzone siedzą na strychu.

Bez bukietu poświęconych ziół jest pierwszy raz, pierwszy rok na wózku inwalidzkim.

Nogi odmówiły posłuszeństwa, ale sercem dziękuje Stwórcy za wszystkie lata. Przypomniała sobie modlitwę św. Ojca Pio i zwróciła się do Pana Boga: „Moją przeszłość polecam Twemu niezgłębionemu Miłosierdziu, teraźniejszość – nieograniczonej Miłości, a przyszłość Twej niezmierzonej Opatrzności”.

Te słowa i pobożne uczestnictwo we Mszy św. przyniosły ukojenie. Po Eucharystii i pięknej homilii pani Helena z mniejszym żalem patrzyła na swoją niedolę.

– Jezu, ufam, że mnie nie opuścisz. Matko Wniebowzięta dopomóż! – modliła się.

Wyjęła różaniec i odmówiła tajemnice chwa-lebne w intencji swoich dzieci, aby miały dobre serce dla swojej matki oraz dla innych ludzi, by kochały Pana Boga.

Wieczorem zadzwonił telefon. To syn Marcin pytał panią Helenę o zdro-wie. Wyznał, że ma wyrzuty sumie-nia, że długo nie dzwonił, że dawno u niej nie był. W przyszłym tygodniu weźmie urlop i przyjedzie z żoną i dziećmi.

Po tej rozmowie pani Hele-na sięgnęła po różaniec, aby na znak dziękczynienia za wysłuchaną modlitwę ofiarować Matce Bożej Wniebowziętej wszystkie łzy żalu w tajemnicach bolesnych, a także łzy radości w tajemnicach chwa-lebnych.

Władysława Anna Jamróz (Mszana Dolna)

Dla ciebie istnieje cały światLecz nie ma na nim żadnych problemów.

Słyszysz? – Wokół szumi wiatr,Bóg ci daje pełną teczkę śpiewu.

Bądź daleki od bólów i rozkoszyTkwij w rzeczywistości, jak antyczny SfinksTylko wtedy, gdy Mistrz przyjdzie w nocyChwyć za rękę – Panie, pozwól razem iść.

Nie przeżywaj żadnych ludzkich sprawBo życie jest udręką.

Trzeba tylko równo z Bogiem iśćA będzie jedną więcej –

Piosenką.

ks. Wiesław Wiśniewski (Kutno)

Apel do nerwicowca

Fot.

ks. S

. Bys

iek

SC

J

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 26: Wstan 4(130)2010

Prenumerata Dwumiesięcznika dla chorych Wstań

WAruNki PreNumerAty(cena 1 egz.: 2,50 zł + koszt wysyłki)

ilość egz.

półroczna(3 kolejne numery)

roczna(6 kolejnych numerów)

1 12,00 zł 24,00 zł

2 20,10 zł 40,20 zł

3 27,60 zł 55,20 zł

4 35,10 zł 70,20 zł

5 43,50 zł 87,00 zł

6 51,00 zł 102,00 zł

7 62,40 zł 124,80 zł

8 69,90 zł 139,80 zł

9 77,40 zł 154,80 zł

Przy zamówieniu 10 i więcej egzemplarzykoszty wysyłki ponosi redakcja.

Prenumerata roczna wynosi wówczas:15 zł x liczba zamawianych egzemplarzy.

Np. przy zamówieniu 10 egz.należność wynosi 150 zł,

11 egz. – 165 zł.

kwotawalutaP L N

nazwa odbiorcy cd.

nazwa odbiorcy

numer rachunku odbiorcy

numer rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota słownie (wpłata)

nazwa i adres zleceniodawcy

nazwa i adres zleceniodawcy cd.

tytułem/inne

Opłata:

data, pieczęć, podpis(y) zle ce nio daw cy

Polec

enie

przele

wu / w

płata

go tów

ko wa

Odcin

ek dl

a ban

ku / p

oczty

W Y Ż S Z E S E M I N A R I U M M I S Y J N E

3 2 - 4 2 2 S T A D N I K I 8 1

8 6 1 0 2 0 2 8 9 2 0 0 0 0 5 1 0 2 0 0 1 6 3 7 5 8

nr rachunku odbiorcy

86 1020 2892 0000 5102 0016 3758

kwota

Opłata: ........................................

DOW

ÓD / P

OKW

ITOW

ANIE

DLA

NAD

AWCY

odbiorca

WYŻSZE SEMINARIUM MISYJNE32-422 STADNIKI 81

stempel dzienny

zleceniodawca:

PW

PRENUMERATA „WSTAŃ”. ZAMAWIAM EGZEMPLARZY.

PÓŁROCZNA ROCZNAOKRES PRENUMERATY:Prenumerata „Wstań”. Zamawiam egz.

półroczna roczna

„WSTAŃ” DLA UBOGICH

OFIARA NA MISJE

„WSTAŃ” DLA UBOGICH

OFIARA NA MISJE

KontaKt: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży najświętszego Serca Jezusowego (Księża Sercanie),

32-422 Stad ni ki 81, tel.: (12) 271 15 24, fax (12) 271 15 45 e-mail: [email protected]

OPRACOWANIE

ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

PROJEKT GRAFICZNY

Ewa Stokłosa

FOTOGRAFIE

Archiwum

ISBN 978-83-7519-116-5

2010 Wydawnictwo Księży Sercanów ul. Saska 2, 30-715 Kraków tel. 12 290-52-93, 290-52-98e-mail: [email protected]: MULTIPOL, KRAKÓW 2010

IMPRIMI POTEST

23.04.2010, L.dz. 93/2010ks. Artur Sanecki SCJProwincjał

OPRACOWANIE

ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

PROJEKT GRAFICZNY

Ewa Stokłosa

FOTOGRAFIE

Archiwum

ISBN 978-83-7519-117-2

2010 Wydawnictwo Księży Sercanów ul. Saska 2, 30-715 Kraków tel. 12 290-52-93, 290-52-98e-mail: [email protected]: MULTIPOL, KRAKÓW 2010

IMPRIMI POTEST

30.04.2010, L.dz. 96/2010ks. Artur Sanecki SCJProwincjał

OPRACOWANIE

ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

PROJEKT GRAFICZNY

Ewa Stokłosa

FOTOGRAFIE

Archiwum

ISBN 978-83-7519-119-6

2010 Wydawnictwo Księży Sercanów ul. Saska 2, 30-715 Kraków tel. 12 290-52-93, 290-52-98e-mail: [email protected]: MULTIPOL, KRAKÓW 2010

IMPRIMI POTEST

26.05.2010, L.dz. 120/2010ks. Artur Sanecki SCJProwincjał

format: 10x15 cm, s. 20 oprawa miękkacena: 2,00 zł/szt.(do ceny doliczamy koszty przesyłki)

opracowanie:ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

Wynagradzamy twemu Sercu, maryjo!

Nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca

Daj nam kapłanów według Serca twego!

Modlitwy za kapłanów i o powołania

Wstawiaj się za nami u Boga!

Nowenna, litania i inne modlitwy do św. Ojca Pio

Z a m a w i a j :listownie: wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków; telefonicznie: (12) 290 52 98

przez Internet: [email protected] www.wydawnictwo.net.pl

Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON poleca modlitewniki:

Page 27: Wstan 4(130)2010

Wszystkim, dzięki którym nasz Dwumiesięcznik może docierać do coraz szerszego grona czytelników,

składamy serdeczne „Bóg zapłać” i zapewniamy o naszej pamięci w modlitwie.

A. Czarnecka (Targanice); I. Bernaciak (Sandomierz); Z. Białka (Sanok); B. Bujok (Wisał); S. Flak (Zawada); J. Fundali (Myślenice); K. Gdula (Głogoczów); J. Gra-bowska (Krzyszkowice); R. Ilnicka-Miduchowa (Kra-ków); J. Janiec (Strzelce Opolskie); E. Janiec (Stare Ry-bie); ks. S. Jasek (Buczkowice); U. Jesionek (Bełcząc); M. Kapłon (Wietrzychowice); K. Karcz (Kornatka); H. Kawecka (Czaszyn); M. Kmiecik (Wieliczka); B. Ko-walczyk (Kraków); J. Kozłowska (Malbork); H. Kutyba (Bochnia); K. Lewandowski (Grudziądz); B. Masiak (Warszawa); C. Mazur (Stobierna); T. Namięta (Dusz-niki-Zdrój); B. Nowak (Gniezno); M. Olejniczak (Ino-wrocław); M. Paprocka (Szczepanów); B. Pęczkowska (Radomsko); A. L. Pisarek (Dębieńsko); K. Piwowar-czyk (Tarnów); W. i J. Plota (Międzychód); K. Pławecka (Muchówka); Par. Rzym.-Kat. pw. MB Królowej Polski (Rzozów); Par. Rzym.-Kat. pw. NMP Matki Kościoła (Bełchatów); Par. Rzym.-Kat. pw. Podwyższenia Krzy-ża Św. (Pawłowice Śląskie); B. Rusnak (Nowy Sącz); Z. Samowędziuk (Istebna); Księża Sercanie (Pliszczyn); M. Sędzik (Doczyce); A. Sobczak (Podłopień); J. Tabor (Dołęga); G. Uryasz (Brzeźnica); K. Wąsala (Poniatowa); H. Węglewska (Karczew); ks. A. Włoch SCJ (Kraków); J. Wojciechowska (Katowice); Z. Żukowska (Piła).

Osoby i instytucje, które w maju 2010 r.

wsparły nasze czasopismo materialnie:

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Drodzy czytelnicy czasopisma Wstań!

Pełni wdzięczności Bogu za dar powołania pra-gniemy na progu naszej kapłańskiej posługi, objąć serdeczną myślą i autentyczną wdzięczno-ścią tych, którzy mieli udział w naszej formacji seminaryjnej, którzy przyczynili się do rozwoju naszego powołania, którzy na różne sposoby uczestniczyli w naszej drodze ku Chrystusowe-mu kapłaństwu.Trudno jest nawet wyobrazić sobie, jak wiele dobra zawdzięczamy Waszym ofi arnym ser-com. Wasza ofi arność budziła w nas wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka oraz potrzebę dzielenia się darem powołania złożonego w na-szych sercach.Jesteśmy wdzięczni za każdą modlitwę, życzli-we słowo, serdeczną pamięć oraz za troskę, za każdy trud, cierpienie i ofi arę, które poświęcali-ście w intencji seminarzystów.W trudnościach nie upadajcie na duchu, ale całą ufność złóżcie w miłosiernym Zbawicielu. Z miłością i synowskim oddaniem powierzamy Was Niepokalanej Maryi oraz wstawiennictwu Sługi Bożego Ojca Leona Dehona.Liczymy dalej na Waszą modlitwę i zaufanie, które pragniemy odwzajemnić, prosząc Naj-świętsze Serce Jezusa o obfi tość Jego darów na każdy dzień Waszego życia.

Każdemu z serca błogosławimy.

Neoprezbiterzy 2010 (od lewej):

ks. Karol Milewski SCJks. Stanisław Zawiłowicz SCJ

ks. Wadim Prosianoj SCJ ks. Krzysztof Szlachetka SCJ

ks. Franciszek Wielgut SCJ ks. Łukasz Grzejda SCJ ks. Marek Białożyt SCJ

Fotog

ra e

: P. S

ionko

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

„Kapłaństwo to miłość Serca Jezusowego!”

św. Jan Maria Vianney

Page 28: Wstan 4(130)2010

DWUMIESIĘCZNIK DLA CHORYCH

ISSN 0867-7603

4(130)2010sierpieńwrzesieńRok XXII

Fot. kl. G. Siedlarz SCJ

Będę rozw

ażał Tw

e postanowienia,

rozmyślał o T

woich drogach.

Ps 119,15