sprawa romka zawiei_wanda grodzieńska.pdf

79

Upload: jacek-walczynski

Post on 19-Jul-2016

33 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Zapomniana książeczka propagandowa dla młodzieży lat 50. XX wieku.

TRANSCRIPT

  • Indeks: 00152/2014/10

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    na podstawie egzemplarza ze zbiorw prywatnych

    Tylko do uytku wewntrznego i osobistego bez prawa przedruku i publikacji tak w czci jak i w caoci.

    Padziernik 2014

  • Prawa autorskie

    nale do autora, autorw ilustracji,

    Instytutu Wydawniczego

    NASZA KSIGARNIA,

    ich spadkobiercw oraz innych osb fizycznych i

    prawnych majcych lub roszczcych sobie takie prawa. Materiay wykorzystane w opracowaniu, stanowi rdo danych o na-

    szej kulturze, literaturze i historii, stanowi wasno publiczn, a ich

    rozpowszechnianie suy dobru oglnemu.

    Wykorzystywanie tylko do uytku osobistego, tak jak czyta si ksik wypoyczon

    z biblioteki, od ssiada, znajomego czy przyjaciela.

    Wykorzystywanie w celach handlowych, komercyjnych, modyfikowanie, przedruk i tym

    podobne bez zgody autora edycji zabronione.

    Niniejsze opracowanie suy wycznie popularyzacji tej ksiki i przypomnienia zapo-

    mnianych pozycji literatury z lat szkolnych.

  • Wanda Grodzieska

    Ilustrowa: Wiesaw MAJCHRZAK

    Instytut Wydawniczy NASZA KSIGARNIA Warszawa 1954

    SPRAWA

    ROMKA ZAWIEI

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    8

    SPIS TRECI

    R o z d z i a I 9

    R o z d z i a I I 21

    R o z d z i a I I I 39

    R o z d z i a I V 51

    R o z d z i a I V 57

    76

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    9

    R O Z D Z I A I

    May, pucoowaty chopiec w czerwonej chucie na szyi

    chodzi miarowym krokiem po niewielkim odcinku ulicy Podcho-

    rych. Kiedy zblia si do rogu Stpiskiej, zawraca, starannie

    wykonujc p obrotu..

    Na ulicy panowa oywiony ruch, jak zwykle po poudniu,

    gdy robotnicy wracaj z fabryk, urzdnicy z biur, a uczniowie ze

    szkoy. Chopiec w czerwonej chucie wyglda, jakby cakowicie

    by pochonity liczeniem wasnych krokw. Ale gdy mijaa go

    gromadka dziewczt, zatrzyma si i podszed do najbliszej,

    grzecznie uchylajc czapki:

    Uwaaj, na papierki od cukierkw jest miejsce w tym ko-

    szu.

    Dziewczynka zarumienia si, podniosa rzucony przed

    chwil papierek i szybko podesza z nim do ulicznego kosza.

    Harcerz na nowo podj przerwany marsz, ale oczy jego

    ledziy uwanie posta zbliajcego si robotnika, ktry trzyma

    w palcach niedopaek papierosa.

    Robotnik umiechn si do chopca ze zrozumieniem:

    Dobrze, dobrze, towarzyszu, ju si robi.

    I wrzuci niedopaek do kosza.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    10

    W porzdku, prawda?

    Wszystko w porzdku, towarzyszu! odpowiedzia harcerz

    stajc na baczno.

    Nagle szybko przebieg na drug stron ulicy, podnis z

    ziemi gar zielonej natki od marchwi i doganiajc jak kobiet

    powiedzia uprzejmie:

    Pani zgubia woszczyzn.

    Kobieta obrzucia chopca niechtnym wzrokiem:

    Niepotrzebne mi to zielsko, specjalnie rzuciam.

    Bardzo przepraszam, ale na odpadki mamy uliczne ko-

    sze.

    Jajo mdrsze od kury, patrzcie go! Nie czepiaj si, smar-

    kaczu! gniewnie wzruszya ramionami kobieta.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    11

    Ja pilnuj porzdku na ulicy powiedzia spokojnie har-

    cerz.

    Doroli s od tego. Mwi ci, odczep si, bo...

    Wokoo kobiety i chopca zgromadzia si ju grupa cieka-

    wych. Kto krzykn:

    Chopak ma racj!

    Kto inny dogadywa:

    Ci smarkacze do wszystkiego teraz wsadzaj nosy!

    Jak pani nie wstyd wtrcia si pani z teczk, wyglda-

    jca na nauczycielk prosz wzi to zielsko i wrzuci do kosza.

    Chopiec spenia swj obowizek. Czy pani nie wie, e to miesic

    czystoci?

    Kobieta wyrwaa z rki harcerza natk i mamroczc co po

    cichu, wsadzia do wasnego kosza, penego zakupionych produk-

    tw. Gapie rozchodzili si powoli. Z Belwederskiej dobiega gwizd

    kolejki podmiejskiej, sapanie autobusu, turkot przejedajcych

    wozw. Potem wszystko ucicho. Zrobio si pusto. Harcerz rozej-

    rza si po ulicy. Zblia si wieczr. Pod rozoystymi drzewami

    ulicy Podchorych zapada mrok.

    Trzeba wraca do domu" pomyla harcerz skrcajc w

    Stpisk.

    Ale tu za rogiem ulicy zastpio mu drog trzech drybla-

    sw.

    Ty, czego si szwendasz i zaczepiasz ludzi? spyta je-

    den, podsuwajc maemu pod nos zacinit pi.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    12

    Chopiec cofn si o krok.

    Czego ode mnie chcecie? Ja was nie znam.

    Ale my ci znamy, szczeniaku!

    Co tu gada, lej go od razu wiszczcym szeptem ode-

    zwa si drugi.

    Harcerz zobaczy tu przed sob zoliwie umiechnit

    twarz z ciemnym puszkiem pod nosem. Jednoczenie poczu, e

    jaka rka zrywa mu z szyi chust. Szarpn si i rzuci na przeci-

    wnika.

    Oddaj chust, chuliganie!

    Straszliwy cios w ucho oszoomi maego. Jkn widzc, jak

    napastnicy depcz czerwon chust. Pochyli si z trudem, aby j

    ratowa, i to ocalio go od drugiego uderzenia.

    W ulicy rozbrzmia nagle tupot spiesznych krokw i ostry

    gwizd. Kto bieg nawoujc w gb Stpiskiej:

    Jacek! Wojtek! Stefan! Prdzej!

    obuz zamar z rk wzniesion do nowego ciosu.

    Kto wpad midzy harcerza i napastnikw, kto z caej siy

    odepchn chuligana. Malec podnis ocia gow.

    Zawieja! krzykn radonie. Romek Zawieja!

    Z daleka rozleg si znw odgos krokw. Trzej chuligani

    przez sekund zawahali si, ale sdzc, e nadchodzi odsiecz,

    szybko pobiegli w kierunku ulicy Podchorych. Tylko wysoki,

    chudy wyrostek zatrzyma si na rogu i wrzasn:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    13

    Te, Zawieja, jeszcze i z tob si rozprawimy, poczekaj!

    Romek pochyli si nad harcerzem.

    Dlaczego nie wstajesz, co ci jest?

    May podnis chust i z trudem dwign si z ziemi.

    Szumi mi w gowie, ale to nic. Dzikuj ci.

    Dopiero teraz Romek pozna chopca.

    Janek Kraska! Skd si tutaj wzie?

    Miaem wart czystoci. Ju wracaem do domu, kiedy

    mnie napadli. Ale gdzie s twoi koledzy?

    Jacy koledzy?

    No, przecie woae kolegw z twojej klasy. Syszaem.

    E, to tylko eby nastraszy tych obuzw rozemia si

    Zawieja. Inaczej nie dabym sobie z nimi rady. Jestem sam.

    Ale przecie syszaem potem jakie kroki.

    Pewnie kto szed akurat Stpisk. Ale chodmy, od-

    prowadz ci do domu, moesz ju i?

    Mog.

    May chwiejnym krokiem ruszy naprzd. Przez chwil szli

    w milczeniu. Zawieja wzi go pod rami.

    Czekaj, pomog ci, ledwo si trzymasz na nogach.

    Ale ty jeste odwany! szepn Janek z podziwem.

    Ja nie miabym odwagi, eby si rzuci na trzech dorosych cho-

    pakw.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    14

    Romek znw si rozemia:

    No, pewnie, taki szkrab z pitej klasy! Przecie jestem

    starszy od ciebie o pi lat. Zbliali si ju do ulicy Chemskiej.

    Tu mieszkam powiedzia Janek moe wstpisz do

    mnie. Odpoczniesz.

    Nie jestem zmczony. Zreszt pojad std autobusem.

    Stali przed bram. Janek trzyma Romka za rk. Zawieja

    wyczu, e may chce mu jeszcze co powiedzie i nie mie.

    No, bd zdrw! Niech ci matka zrobi okad, bo to bdzie

    dugo bolao.

    Dzikuj ci, Zawieja, bardzo dzikuj! Ale powiedz mi...

    Zajkn si i umilk. Romek zachci go:

    No, gadaj miao! Co mam powiedzie?

    Ty nie jeste w ZMP, prawda? wydusi z siebie z tru-

    dem Janek. I jeszcze ciszej zapyta:

    Dlaczego?

    Zawieja spochmurnia.

    Dlaczego? Bo ja wiem! Tak si zoyo.

    Powiniene by w ZMP zawoa Kraska z zapaem

    jeste odwany i taki... taki... no, wiesz... porzdny kolega!

    Gupstwo ze zmieszaniem powiedzia Romek. Bd

    zdrw! Musz ju i do domu.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    15

    Janek ocigajc si wszed do bramy. Zawieja patrza za nim

    przez chwil, potem ruszy szybko przed siebie. Ale gdy znalaz si

    na przystanku autobusu, rozmyli si nagle i wolnym krokiem

    skrci w Belwedersk.

    Byo ju zupenie ciemno. Przechodnie snuli si tu i wdzie.

    Od czasu do czasu jaskrawy reflektor pdzcego samochodu roz-

    wietla jezdni.

    Roman przeszed na drug stron i zacz wdrapywa si

    ukosem po skarpie. Na samej grze; przy Willowej wpad na grup

    modziey wracajcej ze wietlicy.

    ,,adna historia pomyla ju sidma! Zamknli wie-

    tlic".

    Pdem wbieg na schody i nacisn klamk.

    Kto tam? usysza za drzwiami gos wietliczanki. Ode-

    tchn z ulg.

    To ja, Zawieja, wrciem po ksiki.

    Szczkn klucz w zamku i na progu ukazaa si pani Warto-

    siowa.

    Gdzie ty masz gow, Zawieja? Wychodzisz ze wietlicy i

    zapominasz teczki!

    Nie zauwaya, e nawiaem, tym lepiej" pomyla z za-

    dowoleniem, a gono zacz si usprawiedliwia:

    Zagadaem si z kolegami, prosz pani, bardzo przepra-

    szam. Dobranoc!

    Dobranoc! A jak tam z lekcjami? Odrobione porzdnie?

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    16

    Ale Zawieja zbiega ju ze schodw, tupic gono.

    Bia wanie godzina sma, kiedy zadzwoni do dc(mu na

    Narbutta. Otworzya mu drzwi Maria.

    Znowu wracasz tak pno powiedziaa z wyrzutem.

    Gdzie bye?

    Romek przeszed obok niej, milczc, ale Maria nie ustpia:

    Zaczekaj, Romku, musz z tob pomwi.

    Wiem, wiem z gry, co mi chcesz powiedzie mrukn

    niechtnie e ojciec... e moje postpowanie...

    Romku!

    No, dobrze. Nie byem w wietlicy, nie odrobiem lekcji.

    Co chcesz wicej?

    Maria patrzya na niego bezradnie.

    Wiem, e nie bye powiedziaa wreszcie z westchnie-

    niem ale chciaam powtrzy ci tylko polecenie Hanki Grec-

    kiej.

    Zawieja odwrci si gwatownie i po raz pierwszy spojrza

    na Mari.

    Hanki? Bya tu?

    Tak, wracajc ze wietlicy. Prosia, aby ci powiedzie, eby

    jutro o sidmej rano przyszed do szkoy.

    Po co?

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    17

    Umwia si z ca grup, aby razem popracowa nad al-

    gebr. Podobno jest odpowiedzialna w klasie za matematyk, a

    ty...

    Romek achn si, czerwona una zalaa mu twarz.

    Nie jej rzecz! Nie potrzebuj pomocy!

    Romku, zastanw si, przecie to dla twojego dobra!

    Och, dajcie mi spokj, wszyscy kadziecie mi w uszy jed-

    no i to samo. Jak pozytywki! Nie macie prawa rozporzdza mn,

    rozumiesz, nie macie prawa! A ty, Mario, najmniej ze wszystkich.

    Szarpn klamk, wpad do pokoju i przekrci klucz. Przez

    chwil nasuchiwa. Za drzwiami byo cicho. Usiad przy biurku,

    rozoy przed sob zeszyt i zacz pisa angielskie wiczenie. Ale

    niedugo wytrwa na miejscu. Zerwa si i szybkim krokiem prze-

    szed si wzdu pokoju.

    Te znalaza si opiekunka! myla z wciekoci.

    Hanka, wzorowa uczennica, Hanka zetempwka! Psiakrew,

    wybraa sobie zbkan owieczk Zawiej i bdzie go nawra-

    ca".

    Stan przy oknie i zapatrzy si w ciemne kontury drzew.

    Przypomnienie rozmowy z Mari znw napdzio mu krew do po-

    liczkw.

    Licho wie, co tam nagadaa na mnie przed Hank! Jakim

    prawem ta ona ojca wtrca si do mnie! Jej take zachciao si

    wychowywa marnotrawnego syna. O nie, nie syna, przepraszam,

    tylko nie syna. Te mi matka, o czternacie lat starsza!"

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    18

    W przedpokoju zadwicza dzwonek. Romek wzdrygn

    si i odskoczy od okna. Usiad znw przy biurku i pochyli si nad

    wiczeniem. Posysza przyciszon rozmow, szuranie krokw,

    potem szczk naczy.

    Romek! Chod na kolacj!

    Gos ojca brzmia jak zwykle. Widocznie Maria nic mu jesz-

    cze nie powiedziaa.

    Kiedy wszed do drugiego pokoju, ojciec siedzia ju przy

    stole z widelcem w rku.

    Dobry wieczr, Romku! Wygodzilicie si pewnie czeka-

    jc na mnie. Ale i ja jestem godny jak wilk. Mielimy dzi w fabry-

    ce ma awari. Trzeba byo na gwat naprawi uszkodzenie, bo

    inaczej...

    Romek sysza sowa, ale ich sens z trudem dochodzi do je-

    go wiadomoci. Jad machinalnie, mylc tylko o jednym: powie-

    dziaa czy nie?

    Nagle drgn, uwiadamiajc sobie, e ojciec zwraca si do

    niego.

    Jak tam w szkole? Odpowiadae z czego?

    Nie. Bya klaswka z polskiego.

    No, z tym chyba nie miae kopotu. Lekcje odrobie?

    Romek zawaha si. Nie umia kama ojcu.

    Jeszcze nie wszystkie, ale zaraz dokocz.

    Ojciec podnis gow znad talerza:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    19

    Bye w wietlicy?

    Po twarzy Romka przemkn cie. Czyby powiedziaa?

    pomyla z niepokojem. Dlaczego ojciec wanie dzi tak mnie

    wypytuje?"

    W uamku sekundy, nim zdecydowa si na szczer odpo-

    wied, wzrok jego pad na Mari. Staa wanie za plecami ojca,

    podajc mu herbat. Potem szybkim ruchem podniosa rk do

    twarzy i pooya palec na ustach.

    Byem powiedzia Romek patrzc z nateniem w sza-

    re oczy Marii. Ale nie przez cay czas. Musiaem wyj na godzi-

    n i dlatego nie zdyem skoczy zada.

    Ojciec milcza przez chwil, potem zacz mwi zwracajc

    si jak gdyby tylko do Marii:

    A wic mielimy awari. Zepsua si pompa napdu hy-

    draulicznego w szlifierce do cylindrw. Z pocztku robotnicy nie

    mogli odnale przyczyny. Kilka minut po trzeciej, kiedy zabie-

    raem si do wyjcia, wpad Walczak i zameldowa mi o wypadku.

    I nagle odwrciwszy si wraz z krzesem do syna, doda:

    Pomyl, Romku, trzeba to byo naprawi jak najszybciej,

    aby jutro rano wykoczy now seri motocykli. Zostalimy wszy-

    scy, nawet Walczak. Kiedy o smej wychodzilimy razem, po wie-

    dzia: ,,A no, zrobio si kawa roboty, towarzyszu inynierze; a

    miaem dzi i do szpitala. Tylko we czwartki i w niedziele po-

    zwalaj. Wygldaa mnie pewnie kobieta przez cay czas!"

    Roman sucha w milczeniu, tylko przez gow przelatyway

    mu ze, gorzkie myli:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    20

    Aha, zaraz postawi mi Walczaka za wzr. Widzisz

    powie ten Walczak speni swj obowizek, nie rzuci roboty,

    cho to byo po fajerancie. A mia na pewno waniejsze powody

    do wyjcia ni ty. Chora ona czekaa w szpitalu, a on jednak wy-

    trwa na posterunku. A moe nie masz racji, towarzyszu inynie-

    rze? polemizowa w myli z ojcem. Moe wanie obowiz-

    kiem pierwszym obowizkiem Walczaka byo odwiedzi chor

    kobiet, ktra denerwuje si na pewno, e m nie przyszed, nie-

    pokoi si o dom o dzieci".

    Ale ojciec nie powiedzia ani sowa, patrza tylko na niego

    uporczywie, a potem zwolna odsun szklank i sign po gazet.

    Roman wsta.

    Musz koczy lekcje. Dzikuj!

    Maria umiechna si do niego porozumiewawczo.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    21

    R O Z D Z I A I I

    Okna klasy 8b wychodziy na ulic Plantow. Siedzc na pa-

    rapecie Hanka Grecka moga obserwowa przechodniw, spie-

    szcych do pracy. Tu przed tablic uczniowie, zbici w ciasn gro-

    madk, dyskutowali z zapaem:

    A ja wam mwi, e to zadanie trzeba zrobi z dwiema

    niewiadomymi, ot co upiera si Kamil Rogatko, odwracajc

    szerok, kwadratow twarz to w lewo, to w prawo, jakby chcia

    wyczyta z min kolegw, czy przyznaj mu racj.

    Nieprawda! Robiam w domu tylko z iksem i wyszo mi.

    Zreszt spytajcie Hanki.

    Szymon Warlend utykajc podszed do tablicy, przez chwil

    przyglda si nagryzmolonym przez kolegw cyfrom.

    Ee, ee, widz, e Zoka wyrabia si na profesora algebry

    zamia si niespodzianie i powtrzy swoje ee... ee jakby

    zamierza mwi dalej.

    Zosia Walczak rzucia mu gniewne spojrzenie. Szymon wy-

    czu je raczej, ni zobaczy. Momentalnie poczerwienia i zamilk

    przechylajc gow na bok.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    22

    W tej chwili wysoka, chuda dziewczynka z cienkimi jak

    sznureczek, rudymi warkoczykami pisna niewiarogodnie cien-

    kim gosikiem:

    Ty, Hanka, zacznijmy! Ju sidma. Na co czekamy?

    Grecka zeskoczya z parapetu.

    Tak, masz racj, Bulwa, zaczynajmy. Podesza do tablicy i

    wzia kred do rki.

    Suchajcie: zadanie musi by z dwiema niewiadomymi w

    mianowniku...

    A mwiem! krzykn z dum Kamil i naraz faszujc

    melodi zapiewa:

    Gsi za wod, Kaczki za wod, Uciekaj, dziewczyno...

    Zosia Walczak, zatykajc sobie uszy obiema rkami, spytaa:

    Czego ryczysz? Przecie sam nie umiae zrobi!

    Przepraszam, ja nie rycz, tylko mam pikny bas, ot co! A

    nie zrobiem zadania dlatego, e nie wiedziaem, jak uoy rw-

    nanie.

    Zosia wspia si na palce i zagldajc w oczy Kamilowi spy-

    taa z umieszkiem, penym kokieterii:

    Tylko dlatego?

    Skoczcie z tym wygupianiem si rozgniewaa si

    Hanka tracimy przez was czas.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    23

    Drzwi otworzyy si z trzaskiem i do klasy wpad zdyszany

    Zawieja. Na jego widok ze wszystkich ust wyrwao si ciche

    mruknicie:

    Aa!

    W dwiku tym byo co w rodzaju zdziwienia i uznania.

    Roman, nieco zmieszany takim przyjciem, powiedzia:

    Zaspaem. Ale rbcie swoje dalej. Ja si zorientuj, o co

    chodzi.

    Zrobie zadanie z piechurami? rzeczowo spytaa

    Hanka.

    Nie, nie umiaem.

    Wobec tego zaczniemy od pocztku.

    Narysowaa na tablicy dug lini i zacza:

    Dwaj piechurzy id naprzeciw siebie z dwch miejsco-

    woci odlegych o 22 kilometry...

    Zawieja raz po raz spoglda na zegarek. Lekcja historii du-

    ya mu si dzi w nieskoczono. Czeka niecierpliwie na prze-

    rw, aby rozmwi si z Hank, aby powiedzie jej, e nie da si

    wodzi za nos. Nie zdy zapa Greckiej przed apelem, bo Jzia

    Bulwa, jak zwykle, nie moga w aden sposb zrozumie, dlaczego

    22 kilometry naley podzieli przez x + y. Hanka wyjaniaa jej

    chyba z pi razy, ale gdy rozleg si dzwonek na apel, Jzia

    oznajmia piskliwie:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    24

    Ty, Hanka! A ja i tak nie rozumiem, dlaczego.

    Widocznie jednak nie sdzona bya Zawiei szybka rozprawa

    z Greck, bo zaraz po historii Hanka znika bez ladu. Roman

    zdenerwowany niepowodzeniem, ni std ni zowd wpad na Zosi

    Walczak:

    Bya wczoraj w szpitalu u matki?

    Zosia spojrzaa na niego z lekkim zdziwieniem.

    Jake mogam by? Ojciec wrci do domu dopiero koo

    dziewitej. A ja musiaam pilnowa Anielki i Maciusia. Wiesz prze-

    cie, e takich smarkaczy nie mona zostawi bez opieki.

    Trzeba byo poprosi ssiadk, eby popilnowaa. Twj

    ojciec stercza w fabryce, ty niaczya dzieci, a matka na prno

    na was czekaa. Dobra z ciebie crka, nie ma co!

    Zosia z oczami penymi ez patrzya aonie na Romana.

    Ale, Romku, ssiadki maj do wasnych kopotw.

    Przecie ja, jak tylko mog, lec do mamy. Ale obowizkiem mo-

    im...

    Obowizek, obowizek! Zwariowalicie wszyscy z tym

    obowizkiem. Pierwszy obowizek to dba o wasn matk.

    Zosia Walczak podniosa nagle gow do gry. W jej zaza-

    wionych oczach Zawieja zobaczy jaki nowy, niezwyky wyraz.

    Wiesz, Roman, nie wiedziaam, e jeste taki... taki

    wstrtny chopak.

    Zanim zdy odpowiedzie, odwrcia si od niego i wybie-

    ga z klasy.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    25

    Roman usiad na awce. Ogarno go. nage zniechcenie.

    ,,To prawda pomyla jestem pody. Ta maa Zoka,

    zawsze gotowa do paczu i do miechu, jest lepsza ode mnie. Mj

    ojciec powinien by mie tak crk. Wtedy byby zadowolony. Ale

    czy ja naprawd jestem taki zy? Wczoraj dopiero syszaem zu-

    penie co innego: ... jeste taki odwany i wiesz... taki... taki... po-

    rzdny kolega".

    Roman umiechn si sam do siebie.

    Trzeba i do pitej klasy, zapyta, czy Janek Kraska przy-

    szed dzi do szkoy".

    Dopiero na duej przerwie udao si Romanowi zatrzyma

    Hank.

    Chciabym pogada z tob powiedzia wbrew wasnej

    woli proszcym tonem.

    Dobrze zgodzia si szybko bo i ja mam z tob do

    pomwienia. Chodmy na gr",

    Gra" byo to ulubione miejsce uczniw 8b. Na ostatnim

    podecie schodw, tu pod zamknitymi na kdk drzwiami na

    strych odbyway si namitne turnieje szachowe, w ktrych gra-

    cze leeli po prostu na pododze po obu stronach szachownicy. Tu

    take zaatwiano wszystkie porachunki osobiste, staczano gwa-

    towne dyskusje z przypieraniem do muru przeciwnikw w doso-

    wnym znaczeniu tego sowa, a nawet wylewano zy po otrzymaniu

    niedostatecznego stopnia. W tej ostatniej czynnoci celoway

    oczywicie dziewczta.

    Kiedy Hanka usiada na najwyszym stopniu schodw, Za-

    wieja zacz gorczkowo:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    26

    Po co lataa do mnie? Czy mao ci innych nieukw? Ko-

    niecznie musiaa naraa mnie na przykroci domowe!

    Grecka spokojnie wytrzymaa atak. Potem bardzo powoli

    powiedziaa:

    Suchaj, Zawieja, pani Falkowska wezwaa mnie do poko-

    ju nauczycielskiego w twojej sprawie.

    Po co? Czego chciaa?

    Pytaa, czy nie wiem, dlaczego nie bye wczoraj w wie-

    tlicy.

    Kto jej powiedzia?

    Warlend.

    Roman zaczerwieni si.

    winia!

    Jak miesz tak nazywa Szymona! Zapewniam ci, e sam

    nie polecia, aby naskary. Po prostu Falkowska spytaa go przed

    lekcjami. Nie mg kama. Jest przecie zetempowcem.

    Zawieja spuci gow.

    Znw bd mia od ojca! wyrwao mu si po chwili

    milczenia. Falkowska nie omieszka mu powiedzie. A ja... ja na-

    prawd musiaem wyj.

    Hanka po raz pierwszy spojrzaa na niego ze wspczuciem.

    Waciwie nie bardzo go lubia. By opryskliwy dla kolegw. I w

    dodatku wci jeszcze mia ze stopnie. A przecie mgby uczy

    si lepiej.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    27

    Dlaczego jeste taki dziki, Romanie? Jeli masz jakie

    kopoty, to przecie nasz kolektyw pomoe ci. Przecie widzimy,

    e ci ciko, e walczysz z jakimi trudnociami.

    Nie wasza sprawa! odci Zawieja brutalnie. Dam

    sobie rad i bez was.

    Wspczucie Hanki zgaso raptownie. Tak, znw po raz ju

    nie wiadomo ktry przekonywaa si, e nie potrafi znale drogi

    do Romana.

    Wstaa ze stopnia i rzuciwszy obojtnie:

    Bdziesz si tumaczy na godzinie wychowawczej

    zbiega szybko ze schodw.

    Pani Falkowska, wchodzc do klasy, od razu skierowaa

    kroki do awki, na ktrej siedzia Zawieja. Usiada swoim zwycza-

    jem na brzegu, zwrcona twarz do klasy.

    Jak zwykle zagaja przewodniczcy samorzdu klasowego,

    Jacek Dbowski. Pomimo e od wielu miesicy sprawowa t god-

    no, zawsze na nowo przeywa atak oniemielenia. I dzi take

    przesun rk po kdzierzawych wosach, aby ukry trem.

    Na porzdku dziennym sprawa Zawiei, prace przygoto-

    wawcze na Pierwszego Maja i wolne wnioski.

    Tu niezgrabnie obrci si do wychowawczyni i doda:

    To moe teraz pani...

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    28

    Dobrze pospieszya mu z pomoc nauczycielka za-

    czniemy od sprawy Romka.

    W gbokiej ciszy, ktra zapanowaa po tych sowach, dono-

    niej ni zwykle zabrzmia gos nauczycielki:

    Roman, czy pamitasz, co byo na ostatnim zebraniu ro-

    dzicielskim?

    Zawieja wsta i milczc skin ciemn gow.

    Siadaj powiedziaa wychowawczyni pogadajmy jak

    koledzy, rozumiesz? Po prostu i szczerze. A wic mw.

    Roman z trudem, urywanymi zdaniami zacz:

    Zoyem samokrytyk. Obiecaem, e bd... co dzie od-

    rabia lekcje w wietlicy...

    To jeszcze nie wszystko. Przypomnij sobie dokadnie.

    Przyrzekem, e nie bd... wczy si po ulicach.

    Tak surowo przerwaa pani Falkowska. A ja obieca-

    am twemu ojcu, e bd nad tob czuwa. Z pocztku wychodzi-

    am razem z tob ze szkoy i jak winia eskortowaam do wietli-

    cy. Ale od dwch tygodni... powiedz sam, co si stao dwa tygodnie

    temu.

    Brunatne piegi na twarzy Romana wystpiy jeszcze wyra-

    niej ni zwykle. Powiedzia:

    Obiecaem pani, e bd sam chodzi do wietlicy, e na

    pewno nie zrobi pani zawodu.

    A ja ci zaufaam Romku! westchna wychowawczyni

    patrzc na zmienion twarz chopca. Liczyam na twoj uczci-

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    29

    wo, tym bardziej, e wiedziae, jakie miaam kopoty z chor

    creczk.

    Okrglutki, rowy jak dobrze utrzymane niemowl, Tolek

    Rajewicz nie wytrzyma nerwowo:

    On na pewno ju tak nie zrobi, prosz pani! On auje...

    Toleczku, pieszczotko przerwa mu Krzy Szymczyk,

    ze zoliw intonacj akcentujc sylaby. Oczywicie e Rome-

    czek ju bdzie cacy!

    Jacek Dbowski podnis rk do wosw, ale w p drogi

    zatrzyma j w powietrzu:

    Prosz o spokj! Roman, moe ty... to znaczy... no...

    Zawieja milcza. Wida byo, e zmaga si sam ze sob.

    Wierzchem doni przetar czoo, na ktrym wystpiy drobne kro-

    pelki potu. Caa klasa w napronym milczeniu czekaa.

    No c, Romku, czy nie masz ju nic do powiedzenia?

    agodnym gosem spytaa pani Falkowska.

    Dzi od sidmej powtarza z nami algebr odezwaa

    si naraz Hanka, jakby ta relacja bya okolicznoci agodzc w

    sprawie Zawiei. Ale sdz, e nasz kolektyw ma prawo da od

    Romana wytumaczenia, w jakim celu odbywa swoje tajemnicze

    wycieczki w godzinach zaj wietlicowych.

    Olek Przedborski, ktry do tej pory najspokojniej pod so-

    cem rozwizywa na skrawku papieru zawie problemy matema-

    tyczne, mrukn pod nosem:

    E tam, i po co ta caa gadka!

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    30

    A ja wiem! zawoa Szymon Warlend. Ee... ee... sze-

    dem z nim ktrego dnia... przez Bel... Belwedersk, przez Aleje i...

    potem chcia na... na plac Konsty... stytucji... to ja poszedem do

    domu, bo... ju nie miaem... czasu.

    No i co? spytaa Hanka. Szymon rozoy rce:

    I nic. On poszed da... dalej... Mwi, e chce po... popa-

    trze na Paac Kul... tury...

    Warlend zmczony dug mow zgarbi si nad pulpitem i

    przechyli gow na bok.

    Czy tak byo, Romku? wychowawczyni patrzya na

    Zawiej wyczekujco.

    Tak.

    Roman umiechn si nieoczekiwanie i doda tym swoim

    lekkim tonem, ktry zawsze wyprowadza z rwnowagi Hank:

    Ale to ju ostatni raz. A do wakacji. Obiecuj.

    Przez klas przebieg guchy pomruk niezadowolenia, ale

    pani Falkowska wstaa z awki i daa znak rk Jackowi.

    Myl, e czas ju przej do drugiego punktu porzdku

    dziennego.

    Do tej pory przygotowalimy na Pierwszego Maja teksty

    do gazetki ciennej... zacz Dbowski i raz jeszcze zmierzwi

    kdzierzaw czupryn.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    31

    Roman z westchnieniem ulgi wybieg o szstej ze wietlicy i

    szybkim krokiem ruszy w d skarpy ku Belwederskiej. Po kilku

    minutach sta ju w bramie domu przy ulicy Stpiskiej, czytajc

    pilnie spis lokatorw.

    Stara kobieta, karmica na podwrku kury, strzepna z far-

    tucha resztki okruchw i podesza do chopca.

    Kogo kawaler uwaa?

    Czy nie wie pani, gdzie mieszka Janek Kraska?

    Kraska? Aha, to niby ten chopak Elbiety Kraskowej.

    Tam w oficynie na lewo. Drugie pitro.

    Roman, przeskakujc po kilka stopni, w jednej chwili zna-

    laz si przed drzwiami, na ktrych wisiaa kartka z nazwiskiem

    wypisanym kaligraficznym, dziecinnym pismem. Zapuka lekko.

    Drzwi otworzyy si i na progu stana niska, drobna kobie-

    ta z biaymi wosami. ,,To pewnie babcia" pomyla Roman, a

    gono zapyta:

    Czy mog odwiedzi Janka? Podobno chory.

    Prosz bardzo powiedziaa kobieta modym, dwicz-

    nym gosem, ktry dziwnie nie licowa z jej siw gow.

    W tej chwili z pokoju rozleg si radosny o-krzyk:

    Mamusiu, to Romek Zawieja!

    Roman podszed do ka, na ktrym z gow owinit ban-

    daem lea may Janek. Kraskowa wycigna rk do Zawiei i

    gosem amicym si od wzruszenia powiedziaa:

    To... wy, to... pan uratowa mojego chopca.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    32

    Jaki ja tam pan! rozemia si Roman. Prosz m-

    wi mi po imieniu, przecie jestem koleg Janka, tylko o trzy klasy

    wyej.

    Kobieta zawahaa si. Zawieja przerasta j. o gow. Wy-

    dawa si jej zupenie dorosy.

    Dobrze zgodzia si wreszcie bd mwi po imie-

    niu, bo gdyby nie Roman, to...

    Nie dokoczya. Odwrcia si nagle i zacza z popiechem

    ukada na krzeseku rozrzucone rzeczy.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    33

    Siadaj, Romku, o tu, koo mnie na ku poprosi Janek.

    Tak si ciesz, e mnie odwiedzie.

    On jeden mi zosta odezwaa si znw tym swoim

    dwicznym gosem Kraskowa. M zgin w powstaniu. Star-

    szy syn od hitlerowskiej bomby. Miaby teraz tyle lat, co Roman.

    Janek poruszy si niecierpliwie na ku.

    Mamo!

    Dobrze, dobrze, ju nie bd mwi o nich ustpliwie

    zgodzia si Kraskowa. Bo widzi Roman, on nie lubi, kiedy

    wspominam...

    Zawieja szybko wpad jej w sowa:

    Jak si czujesz, Janku?

    Ja bym ju wsta. Nic mi nie jest.

    Wstaby! A jake! zgryliwie wtrcia matka. Wczo-

    raj lekarz obawia si wstrzsu mzgu. A on przez ca noc krzy-

    cza w gorczce i ciska si tak, e musiaam go si przytrzymy-

    wa na ku...

    Mamo!

    Daj mi mwi przerwaa gniewnie niech si Roman

    dowie. Wierzysz mu, to niech ci wytumaczy, e nie moesz wsta.

    Wic kiedy po tej nocy poszam do fabryki, mylaam, e mi serce

    pknie. Staam przy mojej maszynie, a zy mi kapay jak groch, e

    on sam w domu, bez opieki. A jak gorczka wrci albo jeszcze co

    gorszego...

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    34

    Roman, zmieszany gwatownym wybuchem Kraskowej, za-

    pragn powiedzie jej co na pociech.

    Ale, prosz pani, Janek ju dobrze wyglda. Za kilka dni

    bdzie zdrowy.

    Jakby nie syszc jego sw, cigna dalej:

    Wic kiedy tak pakaam, wszed do hali maszyn inynier

    Zawieja i od razu do mnie: Idcie do domu, towarzysz Jelonek

    was zastpi. Przecie nie moecie zostawi chorego dziecka bez

    opieki". Zgad, e sama nie poprosz o zwolnienie. Taki jest nasz

    inynier!

    Nagle zamilka. Spojrzaa uwanie na Romana i spytaa:

    To chyba krewny? Dopiero teraz si spostrzegam, e to

    samo nazwisko.

    Roman umiechn si. W umiechu tym byo zaenowanie i

    duma.

    Wic i taki umiesz by, towarzyszu inynierze" pomyla

    nagle z czuoci, a gono powiedzia:

    To mj ojciec.

    Kraskowa staa w nogach ka. ylaste, spracowane rce

    zacisna na porczy patrzc wci na Romana.

    Tak, powinnam si bya domyli. Taki podobny. A po-

    tem dodaa cicho: Zawieja i Kraska. Zawieja i Kraska.. Jak to si

    dziwnie wci nasze drogi schodz.

    Chciaa wyj do kuchni, ale Roman zatrzyma j:

    Jakie drogi, prosz pani?

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    35

    Kobieta zaniepokojonym wzrokiem ogarna twarz Janka.

    Lea z przymknitymi oczami. Na bladej twarzy wystpiy lekkie

    rumiece. Roman wzi go za rk.

    Zdrzemn si. Ale gorczki nie ma na pewno. Prosz,

    bardzo prosz mi powiedzie o tych drogach.

    Kraskowa potrzsna gow:

    To duga historia. On nie lubi, jak wspominam.

    Ale on pi.

    Chodmy do kuchni zgodzia si nagle kobieta

    opowiem Romanowi.

    Zawieja na palcach wyszed z pokoju. Usiad na parapecie

    okna i utkwi wzrok w twarzy Krasko we j.

    To byo tak zacza szeptem. Ale zwolna gos jej znw

    nabiera tych dwicznych, jasnych tonw, ktre tak zdziwiy Ro-

    mana.

    W czterdziestym trzecim roku mj m, na imi mu byo

    Franciszek, spotka si z ojcem Romana w tajnej drukarni. Co dru-

    kowali wiadomo. O froncie, o armii radzieckiej, o tym, e pomoc

    ju niedaleka. Franek by zecerem. Na pocztku wojny od razu

    zgosi si do towarzyszy i powiedzia: Ja najlepiej potrafi wojo-

    wa czcionk i farb drukarsk. Pki co, bd wam drukowa, a jak

    przyjdzie czas, to i karabinem te nie pogardz". Do nas inynier

    Zawieja przyszed po raz pierwszy z. biuletynem z nasuchu radio-

    wego. Nie by jeszcze wtedy inynierem. Przed sam wojn wy-

    zwoli si na majstra lusarskiego. Przynis wic ten biuletyn i

    czytalimy razem. Od tego wsplnego czytania si zaczo. Tak so-

    bie przypadli z Frankiem do gustu, e nieraz pno w noc gadali ze

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    36

    sob a gadali. Potem Zawieja nauczy si od Franka skada

    czcionki, a tak zrcznie i szybko potrafi zrobi skad, e mu kiedy

    Franek powiedzia:

    Rzu, bracie, lusark. Bdzie z ciebie dobry zecer. A m-

    wi ci, e fach zecerski to pikny fach".

    Wtedy dopiero opowiedzia mu Zawieja o sobie: e wcale

    nie ma zamiaru zosta do koca ycia lusarzem, e chodzi na taj-

    ny uniwersytet, a kiedy skoczy si okupacja, zostanie inynierem.

    Bd robi maszyny mwi eby w tej nowej, robotni-

    czej Polsce byo tak, jak w Zwizku Radzieckim. eby rs kraj i

    ludzie roli. Zobaczycie, e Armia Radziecka niedugo pobije hi-

    tlerowcw. A wtedy my nie pozwolimy, eby wrcili do wadzy

    polscy faszyci". Pamitam t rozmow jak dzi. Niepokj mnie

    wtedy ogarn, e oni tak sobie ukadaj przyszo, a tu co dzie

    zguba nad nami wisi i powiedziaam: Ale kiedy to bdzie, kiedy

    my to zobaczymy?" Ju blisko zapewnia Franek bliej na-

    wet, ni si spodziewamy..." A no, niedugo zobaczylimy, tylko e

    nie wszyscy...

    Zamilka. Wspara czoo na rkach i zaszlochaa cicho, bez

    ez. Roman odwrci si twarz do okna.

    Niech pani nie pacze powiedzia pgosem teraz

    ju wiem, dlaczego Janek nie pozwala pani wspomina.

    I nagle, wskazujc rk na niedalekie ruiny domu, doda

    spokojnie, opanowujc drenie gosu:

    Tam, pod tymi gruzami ley moja mama.

    Elbieta Kraskowa podesza do okna. Pooya rk na ra-

    mieniu Zawiei.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    37

    Nie wiedziaam... widzisz, mj miy...

    Po raz pierwszy powiedziaa do niego zwyczajnie, nie w

    trzeciej osobie. I Roman odczu to jak powcigliw pieszczot.

    Spojrza na ni z wdzicznoci.

    Widzisz, mj miy, inynier nigdy o sobie nie mwi. Kiedy

    mnie spotka p roku temu i namwi, ebym posza do tej jego

    wymarzonej fabryki, powiedzia tylko:

    Jestemy starzy towarzysze, wic powinnimy pracowa

    razem, prawda?"

    W tej chwili dobiego ich uszu skrzypienie ka, a potem

    zmartwiony gos Janka:

    Mamo, czy Romek ju poszed?

    Jestem, jestem.

    Zawieja przeszed szybko do pokoju. Janek siedzia na ku

    z nogami opuszczonymi na podog.

    Kad si natychmiast, nie wolno ci wstawa! zgromi

    go sztucznie surowym tonem Roman. Jeli bdziesz posuszny,

    przyjd jutro take.

    O tak, niech Roman... zacza Kraskowa i poprawia si

    od razu sama przyjd, Romku. Jutro Janek bdzie na pewno

    zdrowszy i nie zanie!

    Kiedy odprowadzaa go do drzwi, Roman niemiao powie-

    dzia:

    Niech pani nie mwi mojemu ojcu o tym, e to wanie ja

    obroniem Janka przed chuliganami, bardzo prosz.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    38

    Dlaczego? zdziwia si Kraskowa.

    Ja pani to kiedy wytumacz... moe nawet jutro... ale

    bardzo prosz...

    Mj miy, nie rozumiem...

    Spojrzaa na niego z widoczn trosk, ale zaraz dodaa:

    Dobrze, nie powiem, kiedy o to prosisz. Przecie obroni-

    e Janka.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    39

    R O Z D Z I A I I I

    Profesor fizyki Sadkowski wszed do klasy jeszcze bardziej

    majestatyczny ni zwykle. Przywitaa go cisza tak gboka, e sy-

    cha byo wyranie brzczenie jedynej muchy, ktra tuka si o

    szyby, zbudzona ciepym, przedwiosennym socem.

    Sadkowski usiad przy stole, otworzy dziennik i dug

    chwil milcza, jakby zapad w kontemplacj. W klasie panowao

    wzrastajce z kad sekund naprenie. Wreszcie profesor pod-

    nis gow i zacz:

    Teraz opisze nam skadanie i rozkadanie ruchw jedno-

    stajnych oraz rwnanie ruchu jednostajnego prostoliniowego, a

    nadto powie nam, co nazywamy przyspieszeniem ruchu... ze zro-

    bieniem maego zadanka...

    Sadkowski zrobi efektown pauz wodzc owkiem po li-

    cie nazwisk, jakby szuka upatrzonej ofiary. W przejmujcej ciszy,

    ktra zapanowaa w klasie, sycha byo tylko szelest pospiesznie

    przewracanych kartek w podrcznikach.

    ...Tak, ze zrobieniem zadania... Roman Zawieja.

    Wszystkie oczy zwrciy si na Romka. Warlend ze wsp-

    czuciem zadudni guchym basem, ktry mia imitowa szept:

    Trzymaj si, Roman!

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    40

    Prosz o cisz! powiedzia profesor.

    Zawieja pewnym krokiem podszed do tablicy. Ju po

    pierwszym zdaniu klasa odetchna. Zawieja umia! Zawieja na-

    reszcie podcignie stopie!

    Hanka uwanie ledzia kade sowo Romana. Ju tylko

    przyspieszenie ruchu... nie, tylko zadanie. Roman pisze wyranie

    na tablicy dane w zadaniu. Hanka gorczkowo oblicza wynik. Zga-

    dza si!

    Dlaczego mi tak zaley na jego stopniu?" myli, kiedy

    Roman odkada kred, patrzc wyczekujco na nauczyciela.

    Dzikuj mwi pan Sadkowski za tak odpowied

    nie mog da innego stopnia, jak...

    Znw efektowna pauza. Profesor umie utrzyma uczniw w

    napiciu.

    ...Jak pitk koczy z gbokim westchnieniem i wpisuje

    stopie do dziennika.

    Hanka, syszc zgrzyt klucza w drzwiach wejciowych, wy-

    biega do przedpokoju.

    Nareszcie jeste, Ma! zawoaa. Dlaczego tak pno?

    Nie zbliaj si, Haniu ostrzega matka wracam od

    dziecka chorego na szkarlatyn. Poczekaj, a si przebior.

    Hanka rozemiaa si i mimo przestrg matki pomoga jej

    zdj mokry paszcz.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    41

    Wci ci si wydaje, e jestem ma dziewczynk po-

    wiedziaa. Ju zapomniaa, e byam twoj pierwsz pacjentk,

    wtedy gdy zostaa uroczyst doktor Greck".

    Nie wymiewaj si z matki z udan surowoci obu-

    rzya si lekarka. Ostrono nigdy nie zawadzi.

    Hanka wyja z szafki ranne pantofle i, patrzc na nie przez

    chwil krytycznym wzrokiem, powtrzya, naladujc gos matki:

    Ostrono nigdy nie zawadzi, dlatego bd askawa

    woy te ohydne, przydeptane apcie, zamiast paradowa po do-

    mu w mokrych pantoflach. Bdzie to z poytkiem dla twego zdro-

    wia jako te dla urody podogi.

    Doktor Grecka z zadowoleniem wycigna si na tapcza-

    nie. Hanka wybiega do kuchni, zapalia gazow maszynk i, krz-

    tajc si przy kolacji, opowiadaa matce wszystkie nowiny.

    Wiesz, idziemy za kilka dni do Parku Kultury. Zobowi-

    zanie pierwszomajowe, rozumiesz?

    Rozumiem, a co sycha w szkole? Ile dostaa znw pi-

    tek?

    Tylko jedn! wykrzykuje Hanka stojc w drzwiach

    kuchni z tack, na ktrej ryzykownie] pitrz si talerzyki, spodki,

    filianki, a na samej grze kolorowy talerz z chlebem. Ale z

    chemii na pewno dostan dwj.

    Dlaczego?

    Bo zapomniaam na klaswce wzoru na siarczan miedzi..

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    42

    Hm, przynajmniej raz obejrz, .jak wyglda dwja w two-

    im dzienniku. Ju dawno naley mi si jakie mae urozmaicenie

    mieje si matka.

    No wiesz! Hanka stawia na stoliku swoj piramid i

    oddycha z ulg. Nic nie stukam.

    Przysuwa stolik do tapczanu i ustawiajc talerze trzepie bez

    przerwy:

    Mwi ci, zwariowa mona z t Jzi Bulw. Nic nie ro-

    zumie... Co ci poda? Wglowodany czy biako? Widzisz, ani na

    chwil nie mog zapomnie o chemii. Dzi Roman asystowa przy-

    padkiem przy lekcji z Bulw. Po raz dziesity wysuchawszy mo-

    jego wykadu o zdaniu zoonym wsprzdnie i podrzdnie, pod-

    szed do mnie i powiedzia: Ale ty masz cierpliwo! Ja bym j ju

    pitnacie razy wyrzuci przez balkon".

    Miy kolega! oburza si lekarka. Gdyby w ten spo-

    sb naleao kara za ze postpy w nauce, to chyba Zawieja

    pierwszy znalazby si za balkonem. Moe Jzia jest chora? do-

    daje z trosk.

    Hanka mieje si:

    wietna jeste, Ma! Owszem, Jzia jest chora nieuleczal-

    nie chora na leniucha. A Zawiei nie poznaaby, zupenie inny

    chopak. Po pierwsze, poprawi wszystkie stopnie, bdzie mia

    cztery pitki na okres i moe najwyej jedn trjk, jeli nie zdy

    odpowiada z angielskiego. Po drugie... och, ja tu gadam, a w

    kuchni woda ucieka z imbryka. Syszysz, jak syczy?

    Hanka wybiega i po chwili wraca z dzbankiem penym her-

    baty. Matka nalewa sobie herbaty i pyta:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    43

    A po drugie?

    Co po drugie?

    Przerwaa opowiadanie o Zawiei.

    Aha, wic po drugie narysowa tak wspaniale konstruk-

    cj stalow z Nowej Huty dla naszej gazetki, e wszystkie klasy

    szalej z zazdroci. A po trzecie, chodzi do wietlicy jak zegarek...

    Czyby zegarki zaczy chodzi do wietlicy? pyta

    niewinnie matka.

    Hanka milknie obraona.

    Mw dalej, Haneczko, co po czwarte?

    Nie chc, apiesz mnie za sowa.

    Nie za sowa, tylko za zegarki. Ale ju nie bd.

    Hanka z uporem milczc miesza yeczk herbat, pomimo

    e cukier dawno ju si rozpuci.

    Wiesz pojednawczo zaczyna doktor Grecka ciesz

    si, e Roman nareszcie wzi si do roboty. Mielicie z nim duo

    kopotu, a teraz...

    Teraz bdzie jeszcze wicej! przerywa gwatownie

    Hanka. Nie wiemy o nim waciwie nic, a Warlend poda kan-

    dydatur Zawiei do ZMP. Uwaam to za lekkomylno.

    Jeste uprzedzona do Romana; Warlend jest rozsdnym

    chopcem, na pewno przemyla powanie ca spraw. Kolektyw

    ma ogromny wpyw wychowawczy na sabe charaktery. Zoba-

    czysz, e bdzie jeszcze z Romana dobry zetempowiec.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    44

    Nie wierz, a zreszt nie cierpi go!

    Matka z niedowierzaniem przyglda si Hance. Jake nie-

    spodziewanie wyrosa w cigu ostatniego roku! Ale wydte w

    gniewie wargi modej dziewczyny pozostay jeszcze tak samo

    dziecinne, jak dawniej.

    Jeeli tak bardzo nie cierpisz Romana, dlaczego wci

    troszczysz si o niego?

    Hanka podrywa si z krzesa:

    No wiesz! Z tob nie mona rozmawia powanie. On ob-

    nia poziom klasy. On...

    Sama mwisz, e si zmieni przypomina matka.

    Kolektyw musi mu pomc w tej przemianie, aby bya trwaa. A czy

    mylisz, e niech kolegw pomaga?

    My nie okazujemy mu niechci. Przeciwnie, Warlend jest

    dla Romana bardzo przyjazny. Ale Zawieja wcale tego niewart.

    Doktor Grecka umiecha si pobaliwie: To si jeszcze

    zobaczy, Haneczko. Nie wolno z gry potpia nikogo.

    Na modych krzakach w Parku Kultury pkaj brunatne p-

    ki. Przejrzysta, zielonawa mgieka zasnuwa ziemi, krzaki, a nawet

    drzewa. Tak przynajmniej wydaje si z daleka Elce.

    Ale gdy w gromadzie kolegw podchodzi do szopy, w ktrej

    czekaj ju na nich opaty i grabie, spostrzega, e mgieka na ziemi

    to mode dba trawy, a na krzakach zielone jzyczki listkw

    w brzowych uskach.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    45

    Soce lni w byszczcych opatach, rozpala jeszcze ywiej

    czerwie zetempowskich krawatw, mieni si rnobarwnymi

    kwiatami na chusteczkach dziewczt. Rude wosy Jzi Bulwy i Ol-

    ka Przedborskiego w wiosennym blasku wygldaj jak pasma zo-

    tych nici.

    Z opatami na ramieniu klasa 8b rusza na wyznaczony odci-

    nek. W nieustajcym gwarze rozmw i miechu rozbrzmiewa na-

    gle dwiczny gos Zosi Walczak:

    Kto si mota i ognia nie lka,

    Kto upart ma wol i do...

    Sowa pieni podchwytuj wszyscy. Od migotliwej fali Wisy

    wracaj echem kocowe sowa.

    Ostatni w szeregu, lekko kulejc, idzie Szymon Warlend. Nie

    nada za kolegami, ale Hanka stosuje do niego swj krok. Kiedy

    pie milknie, cign dalej rozpoczt przed chwil; rozmow.

    Ale zrozum, Szymonie mwi Hanka on jest tak

    zdolny, e poprawienie ocen kosztowao go niewiele wysiku.

    A... a praca spoeczna... a... a gazetka upiera si War-

    lend. Roz... rozmawiaem z nim dugo o jego kan... kandyda-

    turze do ZMP. Obiecywa dooy wsze... wszelkich stara. Bar...

    bardzo chce ws... wstpi, bo mwi, e ZMP to przodujca organi-

    zacja.

    Szymon z wysikiem wypowiada bez zajknienia ostatnie

    sowa, potem milknie wyczerpany i umiecha si, jakby do wa-

    snych nie dopowiedzianych myli. Hanka obserwuje go spod oka.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    46

    Miy jest ten Szymon i dobry myli. Jake mu bdzie

    przykro, gdy si zawiedzie na Zawiei! Nie chciaabym, aby go spo-

    tka zawd".

    Czy wiesz, Szymonie, e Roman znowu nie przychodzi do

    wietlicy?

    Warlend, zaskoczony, patrzy pytajcym wzrokiem na Han-

    k.

    Ju trzy dni opuci, a gdy rozmawiaam z nim dzisiaj na

    przerwie, tumaczy si jako mtnie i da mi do zrozumienia, e

    dzi take nie bdzie.

    Szymon marszczy czoo. Nad praw brwi ukazuje si wy-

    rana pionowa rysa. Hanka zna j dobrze. Patrzy na t rys i myli:

    I znowu bdziesz si martwi, Szymonie. Czy naprawd

    warto?"

    Ale gono nie wypowiada tej myli. Id dalej w milczeniu,

    ktre nagle przerywa tubalny gos Kamila Rogatko:

    Jak wy trzymacie opaty? Ofermy zatracone, ot co!

    Uwaga, Kamil rozpoczyna wykad opatologii! woa

    Olek Przedborski i krzyki obraonych kolegw gin w zbiorowym

    wybuchu miechu.

    Wszyscy rozrzuceni na swoich odcinkach rozpoczynaj ko-

    panie.

    Hanka z wysikiem zagbia opat w ziemi. Na doniach

    dziewczyny tworz si pcherze, kark drtwieje, a serce zaczyna

    tuc si bolenie. Ale Hanka zacina zby i kopie dalej. Musi do-

    rwna kolegom w sprawnoci fizycznej. Jeszcze tak niedawno

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    47

    uwaali j za niedog, dopiero po marszach jesiennych uwierzy-

    li, e jej sia woli potrafi przemc sabo fizyczn.

    Moe dlatego staam si taka surowa dla innych, bo musz

    by surowa dla siebie" myli Hanka i znw mocuje si z opat.

    Obok stoi Zawieja. Ledwo dostrzegalnie napra minie i

    kady jego ruch, swobodny i jakby niedbay, czyni wiksze spu-

    stoszenie wrd chwastw ni wielokrotne wysiki Hanki. Zosia

    Walczak od niechcenia zagbia pytko opat, wdziczy si do

    Leszka Smolaka i raz po raz poprawia kosmyk czarnych wosw,

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    48

    wysuwajcy si lnic fal spod chusteczki w czerwone maki. El-

    ka jak zwykle pracuje gorliwie, ogldajc si od czasu do czasu na

    Zenona, czy nie folguje sobie przypadkiem w robocie. Ale Zenon

    kopie lekko i sprawnie, przekomarzajc si z Tolkiem Rajewiczem,

    ktry stka przy kadym zagbieniu opaty. Hanka na chwil

    przerywa robot i prostuje obolae plecy. Z podziwem prawie pa-

    trzy na zwinne ruchy Basi Lewandowskiej, na sportow postaw

    Olka Przedborskiego, ktry bez znuenia przekopa ju poow

    wyznaczonego odcinka.

    Szymon Warlend grabi do czysta trawniki skopane przez

    kolegw. To jedyna praca, ktr moe wykona pomimo swego

    kalectwa. Z humorem, podskakujc na zdrowej nodze, macha gra-

    biami w prawo i w lewo.

    Dziesi minut przerwy! woa Jacek Dbowski, bez-

    wiednie podnoszc rk do wosw.

    Wszyscy rzucaj opaty i oblegaj ciasno najblisze awki.

    Tolek Rajewicz kadzie si na jednej, przerzucajc nogi przez po-

    rcz.

    Posu si, daj i nam kawaek miejsca! mwi Zosia.

    Idcie sobie dalej, ja musz wypocz stka Tolek

    najlepiej odpoczywa si. z nogami do gry.

    Krzy Szymczyk wzrusza ramionami:

    Taka pozycja, maminsynku, pomaga po dugim marszu, a

    nie po kopaniu. Ale le sobie, le! Opalisz przynajmniej swoj r-

    ow buziuchn.

    Soce pray.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    49

    Zupenie jak w czerwcu wzdycha Basia Lewandowska.

    Hanka na prno szuka cho odrobiny cienia. Coraz bardziej

    oddala si od kolegw. Obok Parku Kultury spostrzega jakie ru-

    iny. Nareszcie miejsce cieniste. Siada na ziemi za zaomem roz-

    sypujcego si muru. Zdejmuje zlotow chusteczk i oparszy

    gow o chodn cian przymyka oczy. Naraz z drugiej strony

    muru syszy obce gosy:

    Kostek, daj goln!

    Poczekaj, jeszcze nie wieczr. Naprzd trzeba pogada z

    Zawiej.

    No, to sprowad faceta!

    Teraz nie mona, bo koleki zobacz i bdzie wsypa. Wi-

    dzisz go? Stoi pod drzewem z opat w rku obok tej czarnej

    dziewuchy.

    Dobra jest. Ale daj cho yk na zadatek. Potem porozma-

    wiamy z nim po naszemu.

    Gos jest z lekka ochrypy, ale jednoczenie piskliwy. Hanka

    jak najciszej podnosi si z ziemi i ostronie wychyla gow zza

    muru. Trzech drabw, zwrconych twarzami w kierunku Parku

    Kultury, nie spostrzega jej. Pierwszy po chwili milczenia pyta:

    Ale czy przyjdzie?

    Co miaby nie przyj! Co dzie spotykam si z nim na

    Stpiskiej. Ju od czterech dni.

    No, to szykuj litra. Bdzie popijawa na mur! Hanka nie

    wierzy wasnym uszom. A wic Zawieja ma jakie konszachty z

    chuliganami. Bo to s na pewno chuligani! Hanka nie widzi ich

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    50

    twarzy, stoj tyem do niej, ale ich ruchy, ich przesadnie eleganc-

    kie marynarki rozwiewaj ostatnie wtpliwoci.

    Ostry gwizdek Jacka Dbowskiego zwouje wszystkich do

    dalszej roboty. Hanka przebiega szybko za plecami trzech chuli-

    ganw i staje na swym odcinku. Zawieja zwraca ku niej umiech-

    nite oczy:

    Patrz, Hanka, za p godziny skocz.

    Grecka spoglda ku ruinom. Wydaje jej si, e chuligani

    odchodzc porozumiewawczo machaj rkami Romanowi. Ale nie

    jest pewna. Nachyla si do Zawiei.

    Pjdziemy razem do wietlicy, dobrze?

    Roman krci gow przeczco:

    Nie mog, dzi naprawd nie mog.

    Hanka zacina wargi. Powiem, wszystko powiem na zebra-

    niu zarzdu myli z oburzeniem niech go skrel z listy kan-

    dydatw".

    Podchodzi do Warlenda. Ale w tej samej chwili przypomina

    sobie wieczorn rozmow z matk, i postanawia jeszcze zaczeka.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    51

    R O Z D Z I A I V

    Roman biegnie szybko ulic Stpisk. Z biciem serca zblia

    si do ruin i oddycha z ulg. Tak bardzo obawia si, e budowa

    nowego osiedla na Sielcach rozpocznie si wanie od tych mu-

    rw. Ale nie! Stoj sczerniae i martwe, najeone ze wszystkich

    stron badylami ostw, ktre nie zdyy dotd wypuci modych,

    wiosennych pdw. Trzeba si spieszy, bo lada dzie przyjd ro-

    botnicy, aby zburzy resztki skruszaych cian, a na ich miejsce

    wystawi nowy dom.

    I wtedy Zawieja nigdy ju nie znajdzie pamitnego, blasza-

    nego pudeka z Chink pod parasolem, z egzotycznymi krzakami

    herbaty, z imbryczkiem, dymicym herbacian par. Nie, za

    wszelk cen musi dzi odnale to miejsce. Przecie blaszane pu-

    deko na pewno przetrwao te osiem lat, nie rozpado si w proch!

    Roman wyciga z zawalonej piwnicy opat, ktr tak sta-

    rannie ukrywa za kadym razem, przerywajc o zmierzchu robo-

    t. Przez chwil stoi nieruchomo, prbujc odtworzy w pamici

    miejsce, w ktrym matka zakopywaa blaszan puszk. Ale pami

    jak zwykle zawodzi. Nie darmo Roman odchorowa tak ciko

    strat matki. Nigdy nie przypomni sobie, gdzie powinien szuka

    pudeka.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    52

    Zaczyna kopa byle gdzie, z zacitoci wyszarpuje grudy

    ziemi, nasuchujc, czy opata nie zazgrzyta po blasze.

    Naraz czuje, e z obu stron kto chwyta go pod rce. Prbuje

    si uwolni gwatownym szarpniciem, ale tu przed jego oczami

    wyrasta dziwnie znajoma gba z ciemnym puszkiem pod nosem i

    o uszy obija mu si zachrypnity gos chuligana:

    Szanuj si, malutki, bo nie uroniesz!

    Elbieta Kraskowa zdja imbryk z gazowego palnika. Bez-

    szelestnie prawie krztaa si w kuchence, bo obok w pokoju Ja-

    nek odrabia lekcje. Nauka Janka bya dla Kraskowej najwaniej-

    sz spraw i najwiksz nadziej.

    W mieszkaniu panowaa cisza. I tym wyraniej Elbieta

    usyszaa cikie, zbyt powolne kroki na schodach, jakby kto z

    trudem, dyszc z wysiku, usiowa wej na gr.

    Chyba chory" pomylaa Kraskowa, wyjmujc z szafki

    kubki i talerzyki. ;

    Kroki zatrzymay si przed jej drzwiami. Kto ledwo dosy-

    szalnie zapuka. Elbieta szybko odstawia kubki na stolik i otwo-

    rzya drzwi. W ciemnej sieni sta Roman Zawieja, ale wiato z

    kuchni padao dostatecznie wyranie, aby w mgnieniu oka Kra-

    skowa dojrzaa spuchnite, podsiniae oko chopca, lew rk

    zwisajc bezwadnie i poszarpane ubranie.

    Z okrzykiem przeraenia wcigna go do kuchni. Janek wy-

    pad z pokoju. Na jego okrgej twarzy malowa si taki strach, e

    Roman usiowa si umiechn:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    53

    To nic wanego. Za kilka dni si zgoi.

    Co si stao? Kto ci pobi? gorczkowo wypytywa Ja-

    nek.

    Ale Kraskowa nie tracia czasu na pytania, przemoc prawie

    wprowadzia Romana do pokoju, uoya na ku i rcznikiem,

    zmoczonym we wrztku z imbryka, zrobia mu okad na coraz wy-

    raniej fiokowy siniec pod okiem. Potem delikatnie jak piel-

    gniarka cigna rkaw kurtki i zbadaa lew rk. Nie, na szcz-

    cie nie bya zamana! Roman mg porusza palcami, a nawet

    zgina rk w okciu, cho kady ruch wywoywa bolesny skurcz

    twarzy. Ale od barku cae przedrami byo tak samo, jak grna

    cz policzka fioletowe od straszliwych ciosw.

    Kraskowa przyniosa misk z gorc wod i opatrzya po-

    tuczone miejsca.

    Roman wodzi za ni wdzicznym wzrokiem. Tak na pewno

    zachowywaaby si jego matka: milczc, bez wyrzutw niosaby

    mu pomoc. Wyczerpany blem i wspomnieniami wtuli twarz w

    poduszk i zacz szlocha tak cicho, e pozna to byo mona tyl-

    ko po drgajcych ramionach.

    Kraskowa usiada u wezgowia, gaskaa go po wosach i

    uspokajaa jak mae dziecko:

    No, ju dobrze, Romku, ju dobrze.

    I jakby odgadujc myli Zawiei dodaa serdecznie:

    A teraz powiedz mi wszystko jak rodzonej matce. Po co

    chodzisz w te ruiny? Moe bd ci moga jako pomc.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    54

    Roman podnis gow i, przytulajc policzek do doni Kra-

    skowej, wyzna:

    Tak, dawno chciaem ju pani powiedzie. Trudno mi by-

    o. Przywykem kry si z moimi sprawami. Ale teraz nie mog ju

    sobie da rady...

    Mw, Romku, mw, mj miy!

    To byo tu przed upadkiem powstania...

    Umilk znowu, a potem zacz mwi coraz prdzej, jakby

    wyrzuca z siebie nagromadzone przez lata myli, ktrych nie mia

    z kim podzieli.

    Alowcy ostatkiem si osaniali odwrt towarzyszy przez

    kanay. Zreszt pani nie trzeba tego opowiada. Pani lepiej pami-

    ta ode mnie, co si wtedy dziao. Ojciec mj z maym oddziakiem

    by na innej ulicy. Nie mg do nas wrci. Czekalimy na niego.

    Ssiedzi ze Stpiskiej namawiali matk, eby razem z nimi ucie-

    kaa na grny Mokotw. Ale w ostatniej chwili do mamy przy-

    biega czniczka i oddaa jej jakie pismo do ojca. Dlatego mama

    upara si czeka. Zostalimy sami we dwoje w pustym domu. Na-

    zajutrz rano pad pocisk. Zrani odpryskiem mam...

    Roman znw umilk. Kraskowa siedziaa bez ruchu. Janek

    ukry twarz w doniach. Po chwili Zawieja zacz mwi:

    Z trudem dowloka si pod jaki krzak przed domem... Kaza-

    a mi podnie blaszane pudeko od herbaty, ktre walao si na

    ziemi... Woya w nie pismo... I zakopaa pod krzakiem... Oddasz

    ojcu... Pamitaj, powinien tu przyj... Na pewno przyjdzie..." To

    byy jej ostatnie sowa, a potem...

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    55

    Z pochylon gow, wci przyciskajc do policzka rk

    Kraskowej, koczy:

    O kilka krokw dalej by lej po wybuchu pocisku Tam

    pooyem mam... Nie wiem, skd wziem tyle si. Miaem wtedy

    przecie siedem lat. Nakryem jej twarz chustk, ktr nosia na

    gowie... I zasypaem ziemi... Potem ju nic nie pamitam...

    Nie wiem, kiedy ocknem si po raz pierwszy. Nade mn

    pochylaa si kobieta w biaym czepku. Umiechaa si do mnie i

    mwia: Wypij, synku, to dobre". Zdawao mi si, e to mama... I

    znowu zemdlaem.

    Ale gdy zbudziem si po raz drugi, wiedziaem ju, e to nie

    matka. Obok niej sta jaki onierz. Kobieta mwia: Prosz pa-

    mita, trzeba oszczdzi dziecku wszelkich wzrusze. To byo

    zapalenie opon mzgowych".

    Kraskowa ostronie odrzucia wosy z czoa Romana i przy-

    oya wiey kompres.

    Roman odetchn gboko i zacz troch silniejszym go-

    sem:

    Leaem w szpitalu, w jakim miasteczku na prowincji.

    Pielgniark, ktra czuwaa nade mn w dzie i w nocy, bya Ma-

    ria. A czowiek w mundurze onierskim to by mj ojciec. Wi-

    dywaem ich przez tydzie, a moe duej. Byem wci jeszcze na

    p przytomny. A pewnego dnia usyszaem, jak Maria powie-

    dziaa do ojca: Nie obawiaj si, Piotrze, bd pilnowa Romka jak

    oka w gowie. Potrafi zastpi mu matk". Wtedy zaczem z nie-

    chci patrze na Mari...

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    56

    Przecie bya dla ciebie dobra szepna Kraskowa i

    jest dobra w dalszym cigu.

    Tak. Ale nie mogem znie myli, e ta obca kobieta zaj-

    a miejsce mojej matki. Ojciec nie domyla si tego wcale. Przy-

    szed poegna si ze mn. By ju wtedy w I Armii. Opowiedzia-

    em mu o pudeku. Pogaska mnie po gowie. Suchaj, Romku

    mwi musz teraz; wraca do puku. Trzeba przepdzi hitle-

    rowcw a do Berlina. Pomylimy o tym, gdy wrcimy do War-

    szawy".

    Ale w Warszawie znalazem si dopiero dwa lata temu, a oj-

    ciec nigdy nie pozwoli mi ju wspomina o blaszanej puszce. Le-

    karze zapewnili go, e to byy majaczenia chorego dziecka. Podo-

    bno w malignie wci mwiem o pudeku, do ktrego woyem

    zabit matk... Dlatego kryem przed ojcem moje poszukiwania na

    Stpiskiej...

    Roman gwatownie poruszy si na posaniu:

    A ja musz za wszelk cen znale to pismo. To bya

    ostatnia wola mamy...

    Janek zbliy si niemiao do swego duego przyjaciela:

    Romku, od jutra bdziemy kopa razem, nie martw si...

    Ale Kraskowa ze smutkiem potrzsna gow:

    A moe tego pudeka tam nie ma, Romku.

    I pani take mi nie wierzy?

    W spojrzeniu Zawiei wyczytaa wyrzut, nie chciaa jednak

    budzi w nim prnych nadziei.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    57

    R O Z D Z I A V

    Otwieram zebranie klasowego zarzdu ZMP powie-

    dziaa gono Lena Harwatwna, gdy wszyscy czonkowie zarzdu

    zajli miejsca. Na porzdku dziennym sprawa Zawiei. Musimy

    raz jeszcze omwi jego kandydatur. Gos ma Warlend.

    Szymon wsta. Zdenerwowanie, wicej ni zwykle, utrud-

    niao mu mow. Zacz cicho i bardzo powoli, aby unikn jkania:

    Wiecie, w ja... jakim... stanie Zawieja przy... przyszed dzi

    do szkoy: z podbitym okiem, ledwo wadajc lew rk. Pytalimy

    go o przy... przyczyn. Dugo milcza, a przy... przyparty do muru

    tumaczy si, e spa... spad ze schodw. Uwie... uwierzyem mu z

    pocztku, ale Hanka Grecka powie... powie... dziaa co, co mnie

    prze... przerazio i czego nie umiem so... sobie wy... wytumaczy.

    Pa... pamitacie, e ja sam postawiem kan... kandydatur Zawiei,

    sam prze... przeprowadziem z nim rozmow i po tej roz... rozmo-

    wie rczyem za... za niego. Teraz nie wiem... osdcie wszyscy ra-

    zem.

    Warlend usiad. Po cikiej chwili milczenia Lena pytajcym

    wzrokiem spojrzaa na Hank.

    W miar jak Grecka opowiadaa o podsuchanej rozmowie

    chuliganw, na twarzach pozostaych czonkw zarzdu coraz

    wyraniej wystpowao oburzenie.,

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    58

    Jestem pewna koczya Hanka e Zawieja pi z nimi

    wdk, i jeli prawd jest, e spad ze schodw, to po prostu dla-

    tego, e by pijany.

    Skreli go z listy kandydatowi wykrzykn Leszek

    Smolak.

    Prosz o gos!

    Na przyzwalajcy znak Leny Zosia Walczak niemiaym, ci-

    chym-gosem spytaa:

    A moe si mylicie, moe Romana pobili chuligani?

    I mnie si wy... wydaje, e spra... sprawa Zawiei nie nie...

    jest tak prosta, jak my... myy licie popar Zosi Warlend.

    Przy... przypomnij sobie do... dokadnie, Hanko, jak brz... brzmiay

    sowa chuliganw. Czy naprawd usy... usyszaa musimy z nim

    poro... porozmawia"? A moe w ich tonie bya gro... groba?

    Hanka nata pami. Nie chce pogra Romana. Moe

    istotnie przeoczya co wanego, co usprawiedliwiaoby cho w

    czci Zawiej.

    Czekajcie, kto wie, czy Szymon nie ma racji. Przypomi-

    nam sobie teraz. Jeden z chuliganw powiedzia: porozmawiamy

    z nim po naszemu".

    A wi... widzisz, to... to zmie... zmienia sens! z ulg w

    gosie mwi Warlend.

    Ale w tej chwili Lena Harwatwna, ktra dotd suchaa w

    milczeniu, zabiera gos, ostatecznie przechylajcy opini kolegw

    na niekorzy Zawiei.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    59

    Przypumy, e Zosia i Szymon si nie myl. Tym gorzej

    dla Romana. Chuligani zaatwiali z nim jakie porachunki, a wic

    spotyka si z nimi ju od dawna. Czy mamy prawo wpuszcza do

    organizacji takiego czowieka i czy powinnimy znosi go w na-

    szym kolektywie?

    Nie, nie! woa Leszek Smolak, a za nim dwa gosy

    twardo powtarzaj ,,nie". Tylko Szymon milczy. Siedzi zgarbiony

    w awce i na jego policzki wypezaj ciemne rumiece.

    Co si stao, Romku?

    Maria pochyla si nad Romanem, ktry w ubraniu ley bez

    ruchu na ku. Przeraa j blado chopca i gorczkowy blask

    oczu.

    Zostaw mnie, Mario!

    Moe wezwa lekarza?

    Nie trzeba. Jestem zdrowy.

    Maria delikatnie kadzie rk na jego czole. Siada na brzegu

    ka i obejmuje go ramieniem.

    Kochany, powiedz, co ci gnbi. Tak bardzo chc ci po-

    mc.

    Nic mi nie moesz pomc. Mnie ju nikt nie pomoe

    mwi Roman kulc si na ku.

    Ale nie odpycha Marii. Przeciwnie, po raz pierwszy od chwi-

    li gdy Maria wesza jako ona do domu inyniera Zawiei, chopiec

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    60

    patrzy na ni jak na bliskiego czowieka. To spojrzenie dodaje jej

    odwagi. Szeptem, jakby baa si sposzy porozumienie, mwi:

    Posuchaj, Romku, wiem, e; nie masz do mnie zaufania.

    Uwaasz mnie za intruza, ktry zaj miejsce twojej matki. Ale

    sprbuj mi zawierzy jak starszej siostrze. Niczego wicej nie pra-

    gn. Chc by ci siostr, bra udzia w twoim yciu tylko na tyle, na

    ile sam pozwolisz. Uwierz, e chc ci pomc. Powiedz, co si stao?

    Roman odwraca gow do ciany. Przez chwil Marii wydaje

    si, e jej sowa trafiaj w prni. Ale nie, bo nagle chopiec wy-

    bucha gwatown skarg:

    Skrelili mnie z listy kandydatw do ZMP.

    Maria podrywa si z ka. Na jej twarzy maluje si wzbu-

    rzenie i al. Drobne, dziecinne prawie usta drgaj, jakby po-

    wstrzymywaa si od paczu.

    Dlaczego? Za co?

    Roman milczy. Nie moe powiedzie Marii, jakie oskarenie

    rzucili na niego koledzy. Musiaby wtedy wyjani wszystko od

    pocztku: wdrwki po ulicy Stpiskiej, histori blaszanego pu-

    deka. Ojciec nie powinien si o tym dowiedzie za nic w wiecie! I

    naraz uwiadamia sobie, e dla ojca jego skrelenie z listy kandy-

    datw do ZMP bdzie tak samo bolesnym ciosem, jak dla niego

    samego.

    Dzi o pitej odbdzie si wywiadwka i narada produk-

    cyjna uczniw mwi po dugiej chwili milczenia zamanym go-

    sem.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    61

    Pjdziemy razem, Romku bez namysu decyduje Maria

    ojciec od rana jest subowo w terenie, wic i tak nie zdy

    wrci na czas.

    Nie, ja nie pjd. Nie mog i!

    Roman patrzy bagalnie w oczy Marii. I Maria postanawia

    sama wyjani spraw chopca, aby oszczdzi nowych zmartwie

    inynierowi Zawiei.

    Po raz pierwszy Maria jest na zebraniu rodzicielskim. W na-

    toczonej klasie 8b na awkach siedz rodzice i opiekunowie.

    Uczniowie skupili si pod cianami, rozsiedli na oknach, a nawet

    na pododze.

    Pani Falkowska po krtkim powitaniu prosi dwch czon-

    kw komitetu rodzicielskiego, aby zajli miejsca obok niej. Potem

    otwiera dziennik i wywouje pierwsze nazwisko z listy uczniw:

    Jzia Bulwa. Czy kto z opieki domowej jest obecny?

    Jestem odpowiada z awki pod oknem wysoka, tga

    kobieta w karakuowym akiecie.

    Jzia stoi obok niej. Na twarzy dziewczynki jak zawsze ma-

    luje si bezmylne zadowolenie z siebie samej.

    Bulwa ma cztery dwjki: z polskiego, z angielskiego, ma-

    tematyki i fizyki. Reszta stopni to sabe trjki. Zastanw si, Jziu,

    to ju trzeci okres. Wychowawczyni czeka na prno na odpo-

    wied Jzi, potem zwraca si do matki:

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    62

    Jeeli Jzia w ostatnim okresie nie poprawi ocen, b-

    dziemy zmuszeni zatrzyma j na drugi rok w smej klasie.

    Pani Bulwa z pretensj w gosie usprawiedliwia crk:

    Przecie si uczy. Biedne dziecko lczy po nocach. A ko-

    ledzy mieli jej pomaga. I nic nie wyszo z tych obietnic.

    Hanka Grecka z oburzeniem odpiera atak:

    Pomagalimy wszyscy. Zostawaam z Jzi po lekcjach i

    wkuwaam jej do gowy gramatyk. Braa udzia w zbiorowym

    powtarzaniu algebry. Jej si nie chce uczy.

    Nauczycielka dodaje:

    Niestety, takie samo zdanie o Jzi ma og nauczycieli.

    Matki czsto nie zdaj sobie sprawy, e ich dzieci niedostatecznie

    pracuj w domu. Moe i pani nie kontrolowaa crki.

    Pani Bulwa wzrusza ramionami:

    Mam zaufanie do Jzi. Jestem pewna, e robi, co moe. .

    Prosz wic, aby pani zechciaa skoni crk do inten-

    sywniejszej nauki koczy wychowawczyni zniechconym go-

    sem. Jacek Dbowski! wywouje nastpne nazwisko.

    Jestem! woa Jacek.

    I ja te odzywa si z pierwszej awki robotnik w kom-

    binezonie.

    Ma podobnie jak Jacek czarne, krcone wosy i szczer, we-

    so twarz, na ktrej nos wyglda jak wykrzyknik nad rogalikiem

    o brzegach wywinitych do gry.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    63

    Jacek ma osiem pitek: polski, rosyjski, angielski, fizyka,

    chemia, matematyka, historia i geografia. Jestem pewna, e w ko-

    cu roku na jego wiadectwie nie bdzie ani jednej czwrki.

    Starszy Dbowski umiecha si z dum:

    No, myl! Syn nie da si przegoni tacie, prawda?

    Po kolei nauczycielka wymienia nazwiska tych najlepszych,

    ktrzy, jak Lena Harwatwna, Hanka Grecka, Zenon Michalik i

    Olek Przedborski s chlub klasy, i tych rednich, ktrzy bez wy-

    siku, ale te bez byszczcych rezultatw przejd do dziewitej

    klasy, a wreszcie najsabszych, dla ktrych ostatni okres zdecydu-

    je o ich losie. Zblia si litera W i na policzkach Zosi Walczak zja-

    wiaj si coraz mocniejsze wypieki.

    Zosiu, w porwnaniu ze stopniami na procze masz

    znacznie gorsze oceny mwi pani Falkowska i dodaje prdko,

    widzc, e oczy dziewczynki napeniaj si zami: Wiem, e to

    nie twoja wina, i jestem przekonana, e stopnie roczne wypadn

    jak najlepiej. A jak zdrowie twojej mamy?

    Mama jeszcze bardzo saba. Musz wszystko w domu ro-

    bi sama. Ale ja si poprawi na pewno.

    Pani Falkowska wymienia ostatnie nazwiska z listy, potem

    rozglda si po klasie.

    Czy Romana Zawiei nie ma?

    Nieobecny! odpowiada kilka gosw.

    Inynier Zawieja take nie przyszed mwi wycho-

    wawczyni i zamyka dziennik.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    64

    Ale w tej chwili z ostatniej awki podnosi si moda, szczu-

    pa kobieta:

    M wyjecha subowo, przyszam w jego zastpstwie,

    aby dowiedzie si o postpy Romana.

    Pani Falkowska zaglda do dziennika:

    Roman w trzecim okresie poprawi wszystkie stopnie. Bra

    rwnie znacznie ywszy udzia w pracy spoecznej, nie uchyla

    si od adnych zobowiza. I gdyby nie jego zachowanie si,

    mgby stan w rzdzie najlepszych uczniw.

    Chciaabym wiedzie zaczyna Maria cicho chciaa-

    bym wiedzie, co si stao, e koledzy skrelili Romana z listy kan-

    dydatw do ZMP. Ta decyzja godzi nie tylko w niego, godzi take

    w jego ojca, ktry pragn, aby Romek przesta stroni od ludzi i

    y samotnie. Chopiec mia nieszczliwe dziecistwo, a ojciec

    jego nie mg powica mu czasu w dostatecznej mierze. Ja nie

    umiaam sta si dla niego matk i przyjacielem. Wierzylimy, e

    ZMP da mu to wszystko czego nam si nie udao osign.

    Po sowach Marii zapado w klasie guche milczenie. Grupa

    zetempowcw, skupiona przy drzwiach, bezradnie porozumiewa-

    a si spojrzeniami. Nikt nie mia odwagi powiedzie prawdy o-

    nie towarzysza Zawiei.

    Szymonie zwrcia si wychowawczyni do Warlenda.

    Sdz, e nie wolno wam zataja przyczyny.

    Warlend wysun si krok naprzd, nerwowo szarpn rk

    konierzyk u koszuli i, dobierajc z wysikiem sw, powiedzia:

    Mamy wszelkie po powody sdzi, e Roman mia ja-

    kie kon... kontakty z chuliganami.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    65

    Niemoliwe! krzykna Maria.

    I nieprawdziwe!

    Wszystkie oczy zwrciy si w kierunku, skd zabrzmia ten

    mody, dwiczny gos. Oparta o drzwi, ukryta za plecami zetem-

    powcw, staa tam siwa, czarno ubrana kobieta.

    Przepraszam, e pozwoliam sobie wej tutaj, cho mj

    syn, Janek Kraska, jest uczniem pitej klasy. Ale Romek Zawieja

    jest przyjacielem Janka, wyrwa go z rk chuliganw... Kiedy do-

    wiedziaam si, e koledzy chc Romana skrzywdzi, powiedzia-

    am sobie: pjd, powiem, jak byo naprawd. Bo Roman nic zego

    nie zrobi. Tylko e jest skryty, nie mia zaufania do swych bli-

    skich, do szkoy i do kolegw.

    Pani Falkowska ju po pierwszych sowach Kraskowej ze-

    rwaa si ze swego miejsca. Gdy matka Janka umilka, ywym ge-

    stem zaprosia j do stou. Kto podsun jej krzeso, kto inny po-

    da Szklank wody.

    Szymonie powiedziaa wychowawczyni id do dy-

    rektora, popro, aby zechcia przyj do nas. Dyrektor musi rw-

    nie wysucha obrony Romana.

    Roman unosi gow i przeciera oczy. Co to? W mieszkaniu

    rozlega si szuranie ng, jakby kilkanacie osb wtargno do

    przedpokoju. Potem kto puka lekko do jego drzwi.

    Kto tam? Czy to ty, Mario?

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    66

    Romku syszy gos Marii przyszli twoi koledzy. Czy

    mog wej?

    Roman przeraonym wzrokiem patrzy na drzwi.

    Jestem chory mwi guchym, zachrypnitym szeptem.

    Czego znowu chc ode mnie? myli jednoczenie. Czy

    nie do jeszcze mnie nadrczyli?"

    Ale drzwi otwieraj si gwatownie i ko Romana otacza

    w jednej chwili gromada podnieconych, zarumienionych biegiem i

    wzruszeniem kolegw.

    Ro... Roman, wiemy ju o wszyst... wszystkim! Nie g...

    gniewaj si na nas mwi Warlend i potrzsa rk Zawiei.

    Zaw... zawsze byem pewny, ... e jeste porz... porzdny cho-

    pak.

    Kamil Rogatko obejmuje go wp, dudnic gbokim basem:

    Porzdny do szpiku koci, ale gupi, ot co! Czemu kry

    przed nami swoje sprawy? Ju dawno wykopalibymy twoje pu-

    deko.

    Od jutra zaczniemy szuka wszyscy razem! zapewnia

    Jacek Dbowski z takim zapaem, e jego rka w drodze do czu-

    pryny zastyga w powietrzu.

    Roman patrzy jeszcze z niedowierzaniem. Wodzi wzrokiem

    od twarzy do twarzy. I naraz ciepa fala zalewa mu policzki. Przy-

    szli, przyszli prawie wszyscy: jest Hanka Grecka i Leszek Smolak,

    Michalikowie i Zosia Walczak, dla ktrej by tak niesprawiedliwy,

    jest Lena Harwatwna i poczciwy Tolek Rajewicz. I nawet Przed-

    borski, ktrego prcz matematyki nic dotd nie obchodzio.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    67

    Wszyscy serdecznie, po przyjacielsku ciskaj mu rk i je-

    den przez drugiego co opowiada, co radzi, o czym przekonuje.

    Koledzy... Roman chciaby powiedzie, jak bardzo jest

    im wdziczny, ale gos odmawia mu posuszestwa.

    Gupi byem, gupi! krzyczy nagle, a wszyscy wybucha-

    j miechem.

    Tylko Olek Przedborski patrzc spode ba cedzi przez zby:

    Senna mowa! I bez tego wiemy, co o tobie myle.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    68

    Gromada dziewczt i chopcw zawzicie kopaa ziemi

    przed zrujnowanym domem przy Stpiskiej. Olek Przedborski

    pogwizdujc obchodzi dokoa rumowisko cegie, odsuwa si na

    rodek ulicy i badawczym wzrokiem mierzy lini ssiednich, oca-

    laych domw.

    Suchajcie zawoa nagle ta caa robota do niczego

    nie prowadzi! Trzeba szuka za domem od strony podwrza!

    Wszyscy rzucajc opaty otoczyli koem Olka.

    Wytumacz, dlaczego! Przecie Roman wie lepiej.

    Olek potrzsa gow:

    Wanie Roman si myli. Pudeko zostao zakopane pod

    krzakiem, prawda? A przed domem nie mogo by wtedy krzakw,

    bo sta tu przy linii trotuaru. Krzaki musiay rosn od podwrza.

    Roman patrzy na Olka i naraz, jakby pod naciniciem elek-

    trycznego guziczka, przed oczami wyrasta mu dawno zapomniany

    obraz: krzak w gbi wskiego podwrka, naprzeciw okna miesz-

    kania, obsypany biaymi, pkajcymi w palcach kulkami.

    Olek ma racj mwi jak mogem o tym zapomnie!

    Caa gromada okra dom. Surowo i twardo dudni pierw-

    sze uderzenia opat.

    Soce czerwon kul stacza si nad horyzont. Na podwrzu

    wrd tumu dziewczt i chopcw zjawia si Maria i Elbieta Kra-

    skowa z Jankiem. Stoj w milczeniu penym oczekiwania.

    I naraz rozlega si stumiony okrzyk Hanki. Dziewczyna

    klka na ziemi, kantem opaty prbujc wydoby jaki przedmiot.

    Chopcy przerywaj robot. Dziewczta zbyt niecierpliwe, aby

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    69

    czeka, otaczaj Hank. Roman stoi jak wryty w odlegoci kilku-

    nastu krokw.

    Romku! Hanka podnosi si z ziemi. W obu rkach, jak

    drogocenny skarb trzyma przearte rdz pudeko, na ktrym wi-

    da lady kolorowego malowida.

    Ale Roman stoi dalej nieruchomo, wyglda, jakby z twarzy

    ucieka mu ostatnia kropla krwi.

    Warlend bierze go pod rk i mwi swoim gbokim, agod-

    nym basem:

    To pismo do two... twojego ojca. Jedynie on ma prawo

    ot... otworzy pudeko.

    Do gabinetu inyniera Zawiei wesza tylko Maria z Roma-

    nem. Za to pierwszy pokj wypeni si niemal po brzegi. Wszyscy

    czekali owic suchem kady szmer za szczelnie domknitymi

    drzwiami. Zegar na cianie wydzwania powoli kwadranse. Za

    oknem zapaliy si latarnie, coraz rzadziej turkotay przejedaj-

    ce wozy.

    Wreszcie sycha trzask otwieranych drzwi, kroki w przed-

    pokoju. Wszystkie spojrzenia zwracaj si w jednym kierunku. In-

    ynier Zawieja staje w progu, ciepym wzrokiem ogarnia zebran

    modzie.

    Dzikuj wam, koledzy, za to, co uczynilicie dla nas.

    Chcecie wiedzie, co byo w pudeku, prawda? A wic suchajcie.

    Znalazem tam dwie kartki...

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    70

    Inynier podnosi do oczu pok, zbutwia wiartk pa-

    pieru. Powoli, z wysikiem rozdzielajc dug pauz kady wyraz,

    mwi:

    Na pierwszej tylko kilka sw: Piotrze, egnaj! Wycho-

    waj naszego syna na prawdziwego czowieka, na uczciwego ko-

    munist".

    Gos inyniera zaama si na chwil. Zawieja przesun r-

    k po czole i ju opanowany mwi dalej:

    Drug kartk napisa mj przyjaciel, wierny towarzysz

    pracy i walki. Niestety, otrzymaem j o wiele za pno. Oto jej

    tre: Towarzyszu Piotrze, jestemy otoczeni przez hitlerowcw

    na Czerniakowskiej, rg Solca. Zostaa nas ledwo garstka. Czeka-

    my na posiki. Jeli zgin, zaopiekuj si moj on i synem. Franci-

    szek Kraska".

    W guchej ciszy zabrzmia nagle okrzyk dziecka i stumiony

    szloch kobiety. Inynier Zawieja szybkim krokiem przeszed

    wrd szpaleru rozstpujcej si modziey, pochwyci w ramiona

    saniajc si Kraskowa i gosem penym tkliwoci i wspczucia

    powiedzia:

    Towarzyszko Elbieto, obiecuj wam wicie speni

    ostatni prob Franka.

    Koledzy Romana wysuwaj si jak najciszej do przedpokoju.

    Na palcach, bez poegnania opuszczaj dom przy ulicy Narbutta.

    W ostatnich dniach kwietnia wszyscy uczniowie ze star-

    szych klas okazuj nagle niezwyke zainteresowanie pracowni

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    71

    fizyczn. Czyby obudzia si w nich pasja do fizyki? Pan Sad-

    kowski udaje, e nie zwraca na to uwagi, ale po cichu marzy, e je-

    go wychowankowie zostan w przyszoci znakomitymi uczonymi

    i profesorami. A wtedy on, jako siwowosy starzec, czytajc ich ar-

    tykuy i prace naukowe, bdzie mwi do rwnie osiwiaych kole-

    gw:

    Widzicie, to moi uczniowie! Zawsze twierdziem, e moja

    metoda wyda genialne rezultaty".

    Jake byby rozczarowany, gdyby zobaczy, e jedynym

    przedmiotem, budzcym to gwatowne zainteresowanie, jest

    barometr. A naukowe rozmowy kr wci wok ruchw strza-

    ki barometru:

    Zobacz, idzie do gry!

    Mwi ci, e od wczoraj stoi jak sup telegraficzny.

    Nieprawda, wczoraj bya na 758, a dzi na 761.

    Jestem pewny, e bdzie lao.

    eby pk z takimi wrbami. Pierwszego maja jest

    zawsze soce.

    Tymczasem klasa 8b zabiera si do dekoracji gmachu.

    Wszyscy najzdolniejsi rysownicy wsplnie opracowuj projekty.

    W parterowych oknach zjawiaj si sceny z ycia szkolnego.

    Barwne ilustracje z pracy w Parku Kultury, tablice wspzawod-

    nictwa, a nawet fantastyczne rysunki, w ktrych modzi artyci

    staraj si pokaza, jak w ich wyobrani bdzie wygldaa War-

    szawa w niedalekiej przyszoci. Dziewczynki dekoruj kwiatami

    okna na pitrach. Wszdzie czerwone pelargonie wrd wystrzy-

    onych z biaej bibuki firanek. Tak zadecydowaa Elka.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    72

    Bo przecie z ulicy i tak rysunki nie bd widoczne, a

    kwiaty s takie witeczne".

    Zenon Michalik podaje nowy projekt, aby przez ulic prze-

    cign sznury a do starych drzew po drugiej stronie i na nich

    rozwiesi transparenty z hasami pierwszomajowymi.

    To najtrudniejsza praca! Ale od czeg s wysportowani

    chopcy z smej, dziewitej i dziesitej klasy. Momentalnie zgasza

    si wyborowa ekipa. Romek Zawieja, jako specjalista od wizania

    marynarskich wzw, wdrapuje si na drzewo.

    W tej samej chwili z bocznej ulicy wychodzi jaki chopak w

    zbyt obszernym paszczu, rozglda si podejrzliwie dokoa i nie-

    dbaym krokiem zblia si do szkoy. Roman, siedzc wygodnie na

    grubym konarze drzewa, zabiera si wanie do wizania wza,

    gdy uwag jego zwraca dziwne zachowanie si chopaka.

    Przed bram szkoy stoi gromadka modszych uczniw.

    Nieznajomy zblia si do nich, co mwi i podaje kademu jak

    kartk. Malcy ze zdziwieniem obracaj wistki w palcach.

    Zawieja jak kot zsuwa si z drzewa. Przebiega szybko ulic,

    ukryty za przejedajcym wanie wozem ciarowym, i dopada

    nieznajomego.

    Bystry wzrok Romana w mgnieniu oka dostrzega pierwsze

    sowa na kartce: Precz z 1 Maja!..."

    Prawie jednoczenie z Jackiem Dbowskim chwytaj pod

    rce chuligana. Jacek krzyczy zdyszanym gosem:

    On rozdawa ulotki! Do dyrektora!

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    73

    Kiedy dyrektor w godzin pniej wzywa do swego gabine-

    tu Zawiej i kilku czonkw zarzdu ZMP, uczniowie wiedz ju, e

    chuligan zosta oddany w rce milicji. Dyrektor, spokojny i opa-

    nowany jak zawsze, patrzy przez chwil w milczeniu na swych

    wychowankw, potem mwi zwyczajnie, jakby wydawa codzien-

    ne polecenia:

    Dzi pokazalicie, e mona na was liczy. Czujno wo-

    bec wroga klasowego to wity obowizek kadego dobrego oby-

    watela, a tym bardziej kadego zetempowca, przyszego czonka

    Partii. Zapany przez was otr poda nazwiska i adresy wszystkich

    kompanw. Nareszcie zdoamy w naszej dzielnicy zlikwidowa

    chuligastwo. Dzikuj wam.

    Gdyby wszystkie pszczoy w ulu rozbrzczay si zgodnym

    chrem, byoby to zaledwie mizernym echem wrzawy, jak potrafi

    podnie trzydziestu rozradowanych uczniw smej klasy.

    W ten zgiek i szum wpada nagle Krzy Szymczyk wrzesz-

    czc co si, aby zapanowa nad zbiorowym haasem:

    Koledzy, uwaga! Dyrektor prosi o zniesienie wszystkich

    moliwych krzese na boisko. Akademia pierwszomajowa odb-

    dzie si na powietrzu.

    W nie milkncym szumie rozmw i miechu smoklasici

    chwytaj krzesa, ale w tej chwili rozlega si donony gos Romka:

    Sta! Mam pomys racjonalizatorski.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    74

    Nie wiadomo skd zjawia si gruby sznur dwu-

    dziestometrowej dugoci. Romek stojc w oknie korytarza zrzuca

    zwj sznura na podwrze, gdzie chwytaj go w locie Jacek Dbow-

    ski i Szymon Warlend. Zawieja, Szymczyk i Rogatko trzymaj w

    rkach drugi koniec zaimprowizowanej liny. Dziewczta podaj

    krzesa. Roman nanizuje jedno po drugim na sznur i oto jak wago-

    niki kolejki linowej krzesa zjedaj z trzeciego pitra na wypr-

    onej linie. Odsun si dalej! Bardziej ukonie woa Roman

    bo poamiecie! Kade krzeso ldujce szczliwie wita ch-

    ralny wybuch wesooci. Tylko Przedborski, z ponur min, ob-

    chodzi z daleka kolegw, mamroczc: Jestem dziwnie spokojny!

    Ale oni z najspokojniejszego czowieka potrafi zrobi wariata.

    Pani Falkowska, zwabiona miechem, zbiega na podwrze.

    Przez chwil patrzy z zaniepokojeniem na ekwilibrystyczn po-

    dr krzese, ale widzc, jak sprawnie dziaa racjonalizatorska or-

    ganizacja pracy, woa wesoo:

    Nareszcie wida, e macie po pitnacie lat, a nie po

    szedziesit!

    Roman wychyla si z okna i, kaniajc si na wszystkie stro-

    ny jak zawodowy aktor, wykrzykuje:

    Dzikujemy za uznanie! Kwiatw przez okno prosz nie

    wrzuca!

    Akademia pierwszomajowa na boisku szkolnym dobiega

    koca. Roman wraz z kolegami podchodzi do stou prezydialnego.

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    75

    Wic to ju? Wic tak wyglda chwila, o ktrej marzy, ktr

    tyle razy widzia w wyobrani.

    Czerwony st prezydialny, a dalej, gdzie okiem sign

    moda, wiosenna ziele.

    Wiatr lekko targa pkiem czerwonych krawatw w rkach

    dyrektora. Rozwiewa czarne wosy Leny trzymajcej znaczki ze-

    tempowskie.

    Dyrektor zblia si do uczniw, wieo przyjtych do ZMP.

    Po kolei zawizuje im krawaty i rozdaje znaczki. Mwi kademu

    ciepe, serdeczne sowa, przeznaczone specjalnie dla niego.

    Romkowi wydaje si, e wszyscy musz sysze gwatowne

    bicie jego serca. Dyrektor jest ju przy nim!

    Trudno ci byo zdoby ten krawat, Romanie syszy jak

    z oddalenia gos dyrektora ale teraz tym godniej bdziesz go

    nosi. ycz ci szczcia w pracy i w walce!

    Ciepy, wiosenny wiatr podrywa si znowu i czerwony kra-

    wat. Romana powiewa tak samo, jak czerwony sztandar nad pre-

    zydialnym stoem.

    K O N I E C

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    76

    Wanda Grodzieska rozpocza dziaalno literack w 1935

    roku, wsppracujc z czasopismami dla dzieci i modziey wyda-

    wanymi przez Zwizek Nauczycielstwa Polskiego.

    W 1936 roku otrzymaa II nagrod na konkursie zorganizo-

    wanym przez ZNP za powie pt. Miasto dobroci".

    W tym samym roku rozpocza wraz z zespoem pisarzy lewi-

    cowych redagowanie postpowego czasopisma dla dzieci pt. Kolo-

    rowy wiat".

    Od 1945 roku jest redaktorem czasopisma dla dzieci

    wierszczyk".

    W 1950 roku otrzymaa srebrny krzy zasugi za dziaalno

    redaktorsk i literack.

    Od roku 1945 wydaa nastpujce ksiki dla dzieci i mo-

    dziey proz i wierszem:

    Najprawdziwsza bajka", Migdaowe historie", Byy sobie

    koty dwa", O limaku, co szuka wiosny", Kimsobo", Maszynowe

    wrki", Wybr wierszy dla najmodszych", Kot Bazyli", Pie o

    towarzyszach" zbir wierszy o bojownikach Partii.

    Prcz utworw wasnych W. Grodzieska dokonaa szeregu

    przekadw poetyckich z jzyka rosyjskiego.

    Sprawa Romka Zawiei" jest opowiadaniem wyrnionym na

    konkursie Naszej Ksigarni".

  • Wanda Grodzieska SPRAWA ROMKA ZAWIEI

    Opracowanie edytorskie: Jawa48

    77

    Nota edytorska Wanda Grodzieska (1906 1966) poetka, prozaik, krytyk literatury dla dzieci, tu-maczka. Ukoczya filologi polsk na Uniwersytecie Warszawskim. Zadebiutowaa w 1935 roku na amach Pomyczka. W latach 1945 55 bya redaktork "wierszczyka". Autorka wielu zbiorw wierszy dla