piotr mierzwa - termodynamika

88
Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA 1 Piotr Mierzwa Termodynamika

Upload: piotr-mierzwa

Post on 07-Apr-2016

240 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Radość i rozpad + Dowolność

TRANSCRIPT

Page 1: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

1

Piotr Mierzwa

Termodynamika

Page 2: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

2

Page 3: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

3

RADOŚĆ I ROZPAD

Page 4: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

4

Page 5: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

5

Od tego trzeba było zacząć: niebo,

okno bez parapetu, bez futryn, bez szyb,

otwór i nic poza nim,

ale otwarty szeroko.

TO NIE TAK MIAŁO BYĆ, ZUPEŁNIE NIE TAK.

Page 6: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

6

Page 7: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

7

dzięki, błękit!

dla Em.

Płaczę, płaczę; pewnych rzeczy nie zdołam wybaczyć,

a nikt nie umarł, byłoby mi znacznie łatwiej (zapytajcie

mnie znowu po śmierci mamy, taty, po śmierci siostry,

brata, mojej własnej, po kolejnym prywatnym holokauście —

kiedyś wyjaśnię, teraz nie mogę, ta prawda może pozbawić

mnie możliwości pracy – tak naprawdę, wiem to, nic nie

mogę powiedzieć), a tutaj od wczoraj błąka mi się po głowie

pytanie – niebo – dzisiaj lite, szare, tylko nad dachami niskich bloków,

nad Kauflandem, lekko poszarpane chmurami, zastąpiło inspirujący

poranny błękit – było wczoraj pofałdowane, wypiętrzane pasmo

światła w tych granitowych górach bez pamięci wzbudzało

mój uśmiech, chwilowo ustawiczny zachwyt światem widzialnym

z autobusu (bałem się, że prywatny) otrzymał potwierdzenie —

a gdy to zapisywałem, niebo zmienia się tymczasem, te obserwacje, moi

mili, Marku, Bogusławie, Małgosiu, Asiu, moja kochana, Łukaszu, Wojtku,

Mateuszu, Janku, drogi Janku, stają się, są, pozostaną własne i nieaktualne —

zwierciadłem dziecka (chłopiec czy dziewczynka?) na chodniku,

bodaj w czerwonym płaszczyku, w peruwiańskiej czapce, raczej

za tatą, co dwa razy się odwracało, żeby spostrzec nad krzakiem

furgot1 ptaka, gawrona lub kawki — osiedlowe ptaki (nie licząc

tych dwóch gatunków: jerzyki, gołębie, rybitwy zwane mewami,

i sroki, które dla mnie zapowiadają zmianę, i te niewymienione),

napowietrzni Ruczajanie, czerpią radość ze zmagań z przeciwnym

wiatrem? — zadałem je sobie, myśli mi je słowem wyartykułowały,

kiedy, idąc do siebie ze stacji benzynowej tuż pod moim blokiem,

nabywszy piekielnie drogie papierosy (slogan na bieżący rok

rozliczeniowy: „my zmierzamy do Europy, a ona to nie do nas”),

zadarłem głowę, mam tak od pewnego czasu, i był wtedy błękit.

(2011)

1 http://en.wikifur.com/wiki/Furgot

Page 8: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

8

Page 9: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

9

GEGRA 4.1: GDZIE BĄDŹ

dla Igora Awdiejewa

Jestem tajemnicą,

tak jak ty nią jesteś,

tu nie ma różnicy,

różnica jest wszędzie,

gdzie żyć niepodobna,

jesteśmy wbrew sobie,

bez siebie i wbrew się,

nadaremnie wzajemnie.

Tym niemniej piosenka

to nie wszystko, to nie

to samo, co nic, są to

puste i osobne słowa.

Tylko od siebie można

rozpocząć od nowa, od

rana, wieczora, północ

równie dobra, co każda

inna pora dnia, wschód

słońca, zachód księżyca

i samo południe, a nocą

tajemnica w gwiazdach,

różnica: nic nie świeci,

a może nawet pozostaje

nieruchome, stary świat

na skorupach dwu żółwi.

Co wtedy? Nic wielkiego,

jednak my tak przyjemnie

przytuleni, miło maleńcy,

ze strachu przed utratą

zmysłów, zadomowieni

Page 10: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

10

w obawie szaleństwa, od

razu, albo i pomaleńku,

wymoszczone tajemnice.

Po nas przychodzi cisza,

potajemnie, przyziemnie,

i nie masz żadnej różnicy

między tzw. normalnym

człowiekiem i szaleńcem.

Kraków, 25-27 X 2012 r.

Page 11: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

11

INICJAŁY

dla mojej matki, Małgorzaty Mierzwy

Zostanę Pfeifer Michel, będę Jodie Forster,

tak chciałem być Ci ku pomocy mostem, a

jestem tak Coolio, jak sam Hannibal Lecter.

Oj, co się tu nie stało, tam już tak zostanie!

Mamo, piszę dla Ciebie wiersz, ja nieostatni

i pewnie niepierwszy, to dzięki tobie jestem

nikim, a nie masz ci kasy za złe, skończone,

oj, stało się tu, co tam nie odstanie, i refren

nuży mnie już, a nie wiem, w co jeszcze się

mógłbym zamienić, bym był twoim synem;

ale co to za zdzira, jaka niemalże pozwoliła

zdychającej macicy rozłożyć się w jej łonie?

Matulu moja, pielęgniarko polska, pisać mi

nieswojo o tobie, bo mieszkam tu ci kątem:

naprawdę ciebie nie ma, mój tata jest tylko,

a tak wyhaczyłaś go sobie, żeby go nie było,

na pytanie: kochasz mnie, tato? koszmary

odpowiedzi: my cię kochamy, pusta czaso-

-przestrzeń, gdzie nie mam i taty, i mamy,

sam się stałem wami, dla siostry, dla brata,

a nie dla siebie, siebie sobie odszczekałem

poza granice niepostałych granic. Nic nic

jednak nie znaczy, dlatego się odswoiłem,

swój kościół kości ze sobą oswajam. Gość,

pierwszorzędnie sfrustrowany miłośnik,

zniszczony, zapoznany, muszę tu gdzieś

wjebać swój inicjał, abym nie przeciwnie

istniał. Na zawsze mnie, mamo, straciłaś.

Page 12: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

12

ŻYWI I UMARLI, MOJE 32. URODZINY

Dość poświęceń, miłośniku, święta, święta i

po świętach – i po śniętych snach o niemocy

i potęgach, niezdarnej jak hipopotam próbie

rozpisywania swojego świata,

ze środka spokój wyrasta mi: najdziwniejsze

jest to, co dotychczas nie było mi znane, bo

od początków nieznane i stworzenia świata,

którym jestem, jakim nie byłem i się stałem.

Codzienność, chciałem jej podobno zawsze,

za wszelką cenę ją dla siebie zachować i nie

być, kim istotnie dopiero teraz sam jestem,

m.in. poetą, mężczyzną, gejem, pacjentem,

wreszcie człowiekiem, nie innym niż ty, ale

nie takim samym, i różniącym się od ciebie,

umiłowany inny świecie, zmysłami udziału.

Nie jestem mistykiem, a kasy mi nie styka

na doświadczenia przyjemności, zmysłów

się w pole nie wyprowadza myślą, należy

to robić, pomimo że nikomu się z nas nie

należy noc, jaka przenika każdą/każdego,

to wszystko, co musisz odrzucić i przyjąć!

Choć nie ma na to rady, jest rozwiązanie:

dziękuję, najmilszy, że udało mi dopchać

się do światła, dziękuję wam, mamotato,

że umiałem się wyrwać z okrutniejszego

świata, gdzie plewi się ludzi jak chwasty,

które są nimi, gdy pragnie się, aby trawa

tylko rosła, dziękuję za to bardzo, żeście

to wszystko sfinansowali, i pozwolili mi

partycypować w koszcie, wielkie dzięki!

Jestem równie wdzięczny tak za radość i

cierpienie, jak rozpacz i zachwyt, to była

kwestia czasu, że pożegnam nas, zawsze

Page 13: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

13

pamiętając, by także tę pogrzebać padlinę, iż

nie było moją winą, że ciężko zachorowałem

psychicznie, i w tym to muszę sobie poczytać

zasługi, że w domu sobie ze sobą poradziłem,

mieście i kraju, które wolałyby, żebym cicho

siedział, pośród ludzi, jacy wolą nie zabierać

głosu, chcą narzekać, pić, biedzić, smucić się.

Chciałbym, by nie tak tu było, wolałbym tu

nie być, ale jestem, a będąc tu, jestem za to

tyleż wdzięczny, co wściekły, bo w obecnej

chwili brak mi środków do życia i nie mam

wyboru, na skutek nietrefionego, trafnego,

intuicyjnie świadomego obierania jawności

w ciemnogrodzie, jasności w ciemnościach,

promieniują pod skórą, ogrzewa od środka.

Kraków, Podgórze, oś. Ruczaj, xi – xii 2012 r.

Page 14: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

14

2 : 1 MĘSKI, MIEJSKI SMOK

Moja muzyka nie przewidywała dźwięku p

(b było bezwzględnie zakazane): chuj z tym,

jakoby wszystkie wiersze były brata bliźniaka,

którego nigdzie nie ma, nigdy nie będzie, było,

co jest, mam gdzie jeść, spać, płakać i wrzeszczeć,

że nie jestem tym, którym jestem, wszystko się mi

zlewa, zawsze jestem centrum wszechświata, że

funduje mnie niepewność, czy ja to sam rymuję,

czy też nic z tego, to wszystko zharmonizowane

subtelnie oraz niepostrzeżenie zrytmizowane, ja

przewodnikiem będąc, instrument muzyczny

we władzy pani/pana, miłości, państwa, życia

mam się stąd wyrwać w ten tak zwany przestwór:

przyznam się ci, że coś tu mi śmierdzi, kręgosłup

(rytmu), jaki chętnie złamałbym, gdyby mnie nie

trzymał w kupie, tę całą magię, mistyfikację, moc

nieistotnej tajemnicy, nachalne nocowanie, durne

dnienie, te pryskające bańki mydlane jak kontrolę

napięcia, piotrsenki jak bezpieczniki, to udawanie

snubrata, jak tu jestem powściągniętym mordercą,

podgórskim mścicielem, podwórkowym maniakiem,

polowym wilkołakiem i mądrym panem na wydaniu!

Chciałbym, kimkolwiek jesteś, cię rozszarpać, zeżreć

od głów do stóp, począwszy od wnętrzności, stłamsić

wodą, od podeszew po rzęsy, mój ogień tłamsić tobą,

wyrwać wątrobę, wyiskać ci mózg i zostawić na skale,

byś, pierdolony Prometeuszu, zgnił, jak każdy Boguś!

Page 15: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

15

2

dla mojego ojczulka, Marka a/k/a Bogusława M.

Boguś, czemuś, czemuś, czemuś mnie opuścił!?

Nie wiadomo, naprawdę, nic na to nie poradzę.

.

.

Page 16: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

16

* * * [TERAZ OGONEK]

Teraz moja orka wyrywa się z przybrzeżnej zatoki,

spieszy na biegun i zostaje białym niedźwiedziem:

bezpowrotna miłość, oceaniczny ojcze, odrębność

nigdy nie wystarczała mi, dlatego wrzeszczałeś po

cichutku do swojego taty (nadal? nadaremnie), da-

-wałeś sobie forów, folgowałeś i przeistoczyłeś we

foczkę, świnkę, wyssała przez słomkę całe mojito

– od końca zeszłego tysiąclecia limonka jest mym

ulubionym owocem cytrusowym – nie wyrasta mi

Odys,

my home is heartless, I’m blacking paper. Ale lektura,

jako & l.o.v.e., są „przecenione”. – Liczy się muzyka i taniec

ciał i planet.

Page 17: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

17

Zamiast mnie

: (animozja —

[dyskurs]

Michałowi S., sobie i innym pedałom

te wiersze — „Kiedy ja napisałeś? Co to był za konkurs?” — : (spot

the difference, aby dostać zniżkę w naszej szkole językowej, no, na ; p

ewno, świetnie ! śpiewnie zapewne, zamiast ojcu powiedzieć — jesteś cham i

prostak [sic/k!], tak Cię nienawidzę, tak bardzo mnie skrzywdziłeś, tak chciał

em siebie zabić zamiast Ciebie, zmordować s/Ciebie, torturować, stępić,

miast męczyć z rozkoszą gekona i kitę, Gombrowicza, dziada, pawiana i

skrzata, Freda wymarszczyć, marszałka, pingwina, Mariana, zamęczyć

Mojżesza, zamerdać ogonek – więcej wyrażeń znajdziesz pod linkiem –

http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/S%C5%82ownik:Masturbacja

(hasło „masturbacja” na stronie nonsensopedii z której korzystałem)

pisząc ten wiersz, zamiast biegać do matki, jej go pokazywać, może by pogłask2

ała, a może pokryłaby się rumieńcem wstydu, i sam już nie wiem, co trzeba by3

powiedzieć matce — jesteś kłamstwem, suko, co zawczasu się zapomniała to nas

pominęłaś ¡pominęła się i zapomniałaś? ochronić siebie mnie mnie siebie i ciebie

nie wiem może to niemożliwe ale na końcu pragnę zdania postawić odwrócony znak

zapytania ¿ wykrzyknik nie na opak! nienawiść mnie dławi, że oni/e wiersze robią

dobrze, w to wątpię, a w każdym razie nienajlepsze, nie te najlepsze): tak twierdzą

na mieście

2 poklask 3 kim trzeba być

Page 18: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

18

[bezradność]

ojcom i matkom

rozumiesz, gdybym urodził dziecko, byłbym niezbędny’

gdybym zaszedł w ciążę, na dziewięć miesięcy — błogo

sławiony, brzemienny obietnicami — dawania nowego

życia, jakiego musiałbym bronić, samemu będąc

bezbronnym, o płodności będąc fantazją, i o pokalaniu,

ten temat wraca jak bumerang i wiruje wewnątrz każdej

nawet najbardziej odległej wariacji: niewykluczone jest

że nie ma od niego ucieczki (chciałem wcisnąć enter po

„nie ma”, a przed „że” postawić przecinek, ale się poddałem

(pod dał em? pe?) jeśli wiesz co chcę powiedzieć., jeśli wiem)

a może trzecia strofa powie mi ( : jestem zwrotką — kochana

rzecz biorąc dialektycznie teraz to już możemy sobie dziecko

zrobić kiedyś byłyśmy nieme nIegatywne teraz nam wystarczy

sterczący niewolnik synek dzieworódka czek matka zastępcza

bank, inkubator, córka, św. duch pochwali nas, już to widzę, to

jedyne, co widzę,

wyjdziemy na ++ 4

(2010/2012)

4 czytaj: dwa plus

Page 19: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

19

!patrz, miasto, jestem stumilowym lasem – stanem umysłu

Podgórze, Kraków

kucam w ciszy i ciemności, nowy świat się rodzi, wyobraź sobie —

niebo to sufit, za którym otwiera się niebo, ja, grawitacja, wyobraź

sobie, co dzień pisanie na innych specyfikach, ja, grawitacja gęszczona

odpychaniem zgromadzonej gawiedzi, kucam, paląc w pustej kuchni,

a nade mną sufit, który dla nieznajomych sąsiadów musi być podłogą.

Moim zdaniem najgorsze jest, jak nie masz się z kim bawić.

Jak dzieci nie chcą się bawić ze mną, bo jestem naprawdę

dużym dzieckiem.

kiedy w moim pokoju leżałem plackiem, co trwało miesiącami,

niósł się nade mną co wieczór stukot stópek dzieci młodej pary,

co nie mieszka już nad nami (myśmy się także, w międzyczasie,

nierównomiernie z siebie wyprowadzili) Nie co noc, ale często,

mocz budził mnie w środku nocy, nie mogłem przecisnąć się

przez przechodni pokój, teraz młodszego brata, wówczas Asi,

młodszej siostry, kochała się z Łukaszem, do łazienki, to było

strasznie upokarzające, nie przerywając im, tak było straszne.

Jak dotąd to ja, tak naprawdę, się z nikim nie kochałem, ale

w trakcie ostatnich 2 lat zdarzyło mi się w życiu za dużo mi-

-łości: gwałtownie nierozważnie straceńczej; i skończyło się.

Zgodziłem się na wszystko, zabrałem sobie prawo do zdania.

Oś. Ruczaj, Podgórze, Kraków, 25 listopada 2012 r.

Page 20: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

20

W raju, dniem i nocą

Gdzie jesteś? Siedziałbym, słuchając,

jak siedzisz i opowiadasz mi

wszystkie swoje historie świata,

gdzie byłeś, kiedy to nic ważnego

się nie wydarzyło, a wszystko

zmieniło się, w tym również ty.

Tu jestem, ciebie nie ma,

nareszcie czuję się szczęśliwy,

że jestem, a ciebie nie ma, tu,

gdzie mnie zawiodłeś, ja ciebie też,

ale ten raj jest bezdomny, bezradny,

bezwzględny, bezwiedny i bezrobotny.

Wiem teraz, jak brzmiała jedna sylaba

przeciwko wszystkiemu, na szczęście

partnerem śmierci jest życie, nie miłość.

poświęcone Fokusowi & Annie Świrszczyńskiej

Page 21: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

21

Dziwnów, Dziwna, 44. wersja

„Nóż mam w łóżku, nie wierzę w istnienie materii, przesłyszenia

:(nie wierszę w materii istnienia), wiersza nie starczy i nie starczy

życia, żebym wypowiedział siebie, żeby wyrazić tę bezduszność”:

to matka mówi przeze mnie (tak musi czuć się samotna), ja tam

w nic nie wierzę, odkryłem to na ćwiczeniach z epistemologii, że

nic nigdy nie było dla mnie oczywiste, wszystko poddane w wąt-

-pliwość. […]

Ale co robił nóż na kafelkach u kolegi pod umywalką w łazience?

Obydwa noże równie niepozorne, nieduże, z czarnym trzonkiem.

Leżał, nie na mnie czekając, nie czekając, ale nie uczył się pływać

(jak mnie ośmioletniego ojciec w Bałtyku, tylko my dwaj byliśmy

na tamtych wakacjach, nad tytułową rzeką, w tytułowym mieście,

siostra za małą będąc, została z matką, brat wciąż się nie urodził),

równie skutecznie: on pozostaje pozornie nieruchomy, ja całkiem

niezły pływak, już nie rzekę noszę pod żebrami i nie morskie, lecz

smocze sekrety, powszechnie znane tajemnice wszystkich żywioł-

-ów, pierw wiszę, potem opadam na dno, rozpalam dno, by gasnąć

w samym jądrze tej jedynej planety w Układzie Słonecznym, gdzie

stwierdziliśmy oznaki inteligentnego życia, o, byliśmy w błędzie?!

Gdzie ten piąty element? Po przerwie: szrama na zszarzałym licu.

Czarna kawa, razowy chleb, czerwone wino, ich zapach, pikantny

ketchup, rosnący dystans czasowy trzydziestokilkulatka, prawda,

niesprawiedliwość w pieleszach, które zamieniłbym na obecnych

rodziców, za osobiste obecności brata i siostry, nie występowanie

na obiekcie we współzamieszkiwaniu z ich bożyszczem, mrówką,

tj. mną, w ich ekskluzywnej wersji, podczas gdy ja miałem siebie

za nic, za nie wiadomo co, co gorsza, obydwa samopoczucia były

prawdą, a dystans ode mnie do siebie rozrywał mnie w psychozę.

Page 22: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

22

Niby powszechnie nam wiadomo, od czego są noże: od krojenia,

toteż najnowocześniejsze są ostre i niezniszczalne jak japońskie

katany, ale równie na co dzień nie zapomniano, że można zabić,

nożem oskrobać jabłko albo wykastrować, przykręcić śrubkę,

wyskrobać brud z fugi, zeskrobać resztki zaprawy z parapetu

przy okazji mycia okien w ciasnym, nie własnym domu, tylko

kto dał się złapać na własność, nigdy nie będzie swoim, sobą.

Pozostanie częścią rodziny, w której pozostanie tak i inaczej,

pod postacią części rodzinnej, wspólnej, niczyjej maszynerii,

odbierze sobie ludzką godność, jeżeli część jej mu pozostała,

wyłącznie po to, żeby nie cieszyć się wyłącznie sobą samym!

Jestem sobie winny całe życie oddane ludziom, którzy mnie

nie kochali, przestali kochać, czy kochali w sposób dla mnie

niedobry. Czas odpokutować moją pierworodną grzeczność,

jedynie grzeszność jest nam pierworodna, nienadzwyczajne,

człowiek, zwierzę niepogodzone, a teraz niech tak się stanie.

Kraków, Podgórze, oś. Ruczaj, 29 listopada – 2 grudnia 2012 r.

Page 23: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

23

Wojtek

to have you listen at all, it's necessary

to talk about trees.

Adrienne Rich – “What Kind of Times Are These”

Drzewa, najdoskonalszy powód, żeby nie wierzyć

w podobieństwo; zrozumiałe, że wolność oślepia,

paraliżuje, zatyka, w końcu: onieśmiela. W parku

pracuje nad trawą spocony ogrodnik i dobrze się

na niego patrzy z okien autobusu. Weźmy, liście!

Sięgamy po żywe, albo materię, jaka frywolnie życie

przypomina. Ktoś wypisuje na korze twoje imię, a to

najdoskonalszy dowód na istnienie piątego elementu,

oraz czwartego wymiaru, ale błyska nóż, nie ślady noża,

ich nieodrodny kształt: [m]iędzy nami_ciepłe_blisko nocy.5

(2005/2012)

5 Wojciech Bellon, „Między nami”

Page 24: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

24

Człowiek, wiersz w 1. os.

Ja jestem ludzki, bywając miłością,

wołaj mnie: Piotrze Mierzwo, mów

do mnie po mojemu: Panie Miłość!

Nazwij mnie Piotr S. Mierzwa, i pisz

do mnie po polsku: Sz. Panie Miłość,

bo ja nie bogiem, ja jestem p. miłość.

Niebo jest moim tatą,

moją mamą – Ziemia,

ja ich centrum jestem,

ja ich dziurkami w głowie,

dzieckiem przyrodzonym

i mistrzem, pierwszakiem.

Rzymem i Atenami, NY, Jerozolimą,

Aleksandrią, Kartaginą, i Bizancjum,

i Oslo, St. Donats i ja, San Francisco.

Nilem, Brahmaputrą, Wisłą,

Jangcy, Nidą, Rio Grande, w

miasta nad rzeką popadłem,

mój, ty, lądzie, mój oceanie!

Podgórze, Kraków, 5. 12. 2012

Page 25: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

25

Pomiędzy. Wir powietrzny: obyczaje pośmiertne

1. spółka z o.o. Kawki mi wydziobały z widoków gawrony, kruki natomiast objęto okresową ochroną; kolejny baran złożony na ołtarzyk rodziny: Trzeba zadbać o indywidualne zbawienie: Może być i gorzej: już się nic pomiędzy nami wydarzyć nie może, ale ja tu, starając się nie oszaleć, tylko głośno milczę.

2. trakcja Myśli zmrużyć i grać czarną piosenkę. Wisława Szymborska – „Czarna piosenka” topografia: żywioł. No i popatrz: nic niby się nie zmieniło, szkaplerz tupta pod most po schodach na klatce kleryka, Sopot głosuje najchętniej, Sosnowiec w niesławie, Most jak najbardziej Grunwaldzki, Grunwaldzkie też Rondo, zielone są łebki kaczek, Wisła w lód się stula, teraz się uśmiechnij, dobrze wiem, że ty tu jesteś, bo i ja tu jestem 5-7/12/10

3. Roti [przedmioty] Przedmioty, które gromadzę, zrobione są z oddechu oraz z obcego powietrza, zrobione są z czystego powietrza lub z oddechu obcego: z płaczu, potu, uśmiechu – ja jestem muzułmanem, ewidentnie, jestem murzynem-muezinem, co namiętnie wzbrania płytkiego, nieprzytomnego przedstawiania się wielokolorowemu: „Przechodniu, powiedz Sparcie, tu leżym, jej syny. Prawom jej do ostatniej posłuszni godziny.”

Page 26: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

26

4. tabula rasa Kto was, Polaczki, zapomniał dobrze znienawidzić, czy sami to zrobimy nader niepoważnie, wciąż bardzo nieporadnie, nadal strasznie cierpiąc? Dajno mi białą kartkę, oddam ci ją niezapisaną, pustą, to dopiero będzie ta rozmowa wierszem w umiarkowanym klimacie, na pobliskiej północy, nic, wypuszczone z ust, innych otworów, nie będzie wisiało w powietrzu rzetelnie

5. 2010 n.e. Plac Szczepański

I potem już nie wiedziałam, po co ja idę do ciebie. Anna Świrszczyńska – „Taka sama w środku”

kiedy się spisek staje faktem, poprzez strumyki zmiennego światła fontanny-śpiewograj, co wyrzucone z posadzki, pulsują tęczowo, żul-żebrak brnie na ławkę, ropiejąc, utyka, jego teorie pryskają….

6. ćwiczenie z czułości K. K. patrzące ucho, innym inicjałem, też musi się ruszyć, nadając bieg sobie ciągiem zdarzeń, wprzód się poruszyć do przodu, tuż potem do boku, dobrze by było, gdyby ten obibok, raz razem zarazem, wsuwając się, sobie odpuścił; tym osobliwszy, im bardziej z osobna. tyleż odtrącony, co wsobny. patrzące ucho ślini się ozdobami, na osobności to niesłychane, smutnawe w preludium – radosne w przedmowie – połóż się przy mnie, kiedy będę zdychać 23/24 grudnia 2010 r.

7. wzorowy uczeń, prymus, kujon, orzekł: Łukaszowi Jaroszowi tacy, jacy na zawsze przed wojną, w latach pierwszych na zawsze, trzydziestych, oni są nieśmiertelni, fertig. niech nam pachnie suszonym tymiankiem, szałwią, rozmarynem!

Page 27: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

27

8. Chronotopia Większość kiedyś zamilknie. Poprawi się resztę. Śnieg pogrzebie przedmieścia, słońce zdławi centrum. Nie utopia, a wizja doskonałej zimy, w niej się można ogrzewać na zewnątrz — bez wstydu.

9. .0regano nie ma już nic nie ma różnic.

10. trasa koncertowa

Nie umiałem się kochać, tym razem przyznaję się bez bicia (piany), wszystko inne było ważne, i każdy, kto zechciałby się mną zaciekawić, zaprzyjaźnić ze mną mnie dostrzec. Żeby nie mówić „zmierzwiony”, by „zmięty” nie rzec, pozmieniany, rzucam wątpliwe dość, odważnie.

11. Lśniące warty Jasne, czyste, niebyłe — wszystkie twoje grzechy: aureola łożyska — i kozacki lament. Sprzęga, nie śni się nic zdrożnego prócz kadry S kobiet, wymieniam i wymieram z otwartym – mój kochany – złamaniem,

12. na Zwierzyńcu No właśnie niedzielną nocą, właściwie to w niedzielę nad ranem, roztopy zajrzały na momencik, Piotrusiu, zelżało, zanim się zmienisz albo nie zmienisz, skoro już, bywamy, Agato, bądźmy jak lew, jak samiec, sami z siebie dumni, nie same, byliśmy kochani/e. 11/12/13 grudnia 2010 r.

Page 28: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

28

13. muzyka dla Ł. dla M. dla Ń. dla R. dla P. Mamy tu do zrobienia coś całkiem nowego ( stare jak świat zadanie lub my ciągle młodzi mylimy się przebiegle, sam na sam ze sobą ): «co dzien nie od mien nie – a co dnia i n. n. ego»1 : musimy wynaleźć miłość, zrobić miłość nową — 1 Tęsknie zanim.

14. życiowe konieczności na dzień dzisiejszy, somnium: „kto pierwszy, ten lepszy”, kunszt i rzemiosło selekcji: papieros i papieros, kawa, kawa, kawy, jedno, drugie śniadanie: sonāre, kochanie, somniare: poezja, muzyka, taniec: sprzątanie, oddychanie

15. think globally, act locally dla Jurka Franczaka dziś załatwimy się niekulturalnie, ty zadasz pytanie, które zawsze pada w nieodpowiednim czasie, nie na miejscu.

16. Pycha Abrahama Potrzeba dobrego prawa, bo ludzie są pyszni i tchórzliwi. Odważni są i pyszni, i fałszywie skromni. Pokorni i niepokorni.

Page 29: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

29

17. przywodziciel „świat” to nie moja osoba, z jaką sobie szeptamy – pod – nad – wbrew – i – naprzeciwko: „weź mi się nie chowaj.”.

18. rymowanko co jest najbliżej

tego, co nie ma?

Ziemia!

19. I-o! Polski (programisty): intelektualiści osiedlowi! Ochłonąłem, I-o!, chłodny prysznic, i przypomniałem sobie, jak łatwo przychodzi oszukać pożądanie, chcieć tego, czego chcą wszyscy.

Kiedy pytasz, czy tamten pytał: „jak to z tobą jest?”, chcę zacząć od rzeczy bliskich. Zeszłej niedzieli. Grzegorz wyszedł o szóstej.6

Wiesz może, jak trudno nauczyć się chcieć, nauczyć się pragnąć i dowiedzieć się, czego, kogo chciałoby się chcieć. Byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli się chcieć. Możliwe, że udałoby nam się stworzyć jakiś pięknie szemrany kosmos z widokami na przyszłość, tę najbardziej oczywistą, następnego pokolenia, potomstwa. Dzieci, które byłyby nasze, zapewniłyby nam dożywotnią miłość, gdybyśmy przestali się chcieć, albo przestałoby się nam chcieć. Pokochawszy siebie, dalej bylibyśmy kochani przez to, co sami stworzyliśmy. Udając, że mamy wybór, moglibyśmy się rozwieść, a nasze stworzenia nadal byłyby zmuszone nas kochać, ucząc się nas nienawidzić za to, że żeśmy – ja, Ty, Ty, ja – je porzucili na swoją, mnie, Ciebie, ich samych pastwę. Albo nie dalibyśmy im szansy poznać odwiecznego związku miłości z nienawiścią i chowalibyśmy je, a potem wypuszczali na światło, na plac zabaw, na rynek, zapewniając swobodę i wsparcie. Bylibyśmy szczęśliwi. Albo bylibyśmy nieszczęśliwi. Ale przez dzieci kochani, które chcąc, nie chcąc, nie mogłyby nas długo nie kochać (tak mi się napisało: długo musiałaby uczyć się nas nie kochać). A znając 6 Co za Grzegorz, po 2. latach, zapomniałem. Święcie przeświadczony, że nie będzie świata.

Page 30: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

30

nas trochę, pewnie do końca naszego - lub ich, to przykra wersja - życia kochałyby nas, bośmy ukochliwi i kochający, i nawet jak nas ranią i ranimy, wydychamy miłość, najczulsze i najokrutniejsze ze zwierząt, które chwyta ją? jego? za kark i przywraca do nory i gniazda, nawet jeśli w tej norze, jak teraz, Ty sama i ja sam jesteś. Ale myślę, że mamy w niej naznoszone mnóstwo ukochanych. Nawet jeśli oni w tej chwili nie mają już z nami nic wspólnego.

Page 31: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

31

Preludia w źródle

Vilja, dla Ciebie

Nie obawiam się dawać, bo jeśli na to nie pozwolę,

nie zostanę niczego pozbawiony, nie powtórzy się

niedziela i sobota, dzień powszedni ani święto nie

wystąpią, nie będzie żadnego żagla, żeber, brzegu.

Rzeczywiście wychodzi na to, że język rozpoczyna

się od pierwszego nie, nie zaś od wymuszonego ta,

lub ma, od wykrzyknienia, nie znaków zapytania?!

Życie zaczyna się od wykluczenia niemożliwości

nieistnienia: lecz z całym szacunkiem, ile to razy

można umierać, spalać się na stosie męża, którego

martwe ciało zbiegło sprzed małżeńskiego ołtarza:

w nieskończoność! Ale nie o to idzie, a o szczęście.

I kochać się nie obawiam, brać tobie, sobie dawać,

wzajemnie, najgłębsza odwaga, moja codzienność.

2

Wielki gwałt tu zadano; ktoś nam zabronił siły i

słabości: skłamał w materii miłości i śmierci, tak

jakby nic innego oprócz nich nie było, na świecie

tylko edypalny trójkąt: rodzina, ślub i pochówek.

Samotne rytuały przejścia wmówiły braki wyjścia,

ochoczo mówisz: wszystkim nam krzywda mamy,

taty, ale to raczej prawda nie, a na pewno nie cała;

i z pewnością nie zgwałconego bądź zbitego ciała!

Dobrze jest być silną, doskonalej – słabym, na tyle,

by móc odpierać ataki przemocy i nadwrażliwości,

albo przynajmniej nie dać się zabić: zaznaczyć swój

ślad buntem zagryzionych zębów, pulsującej pięści.

Zostawić ślad krwi na dłoni, twarzy gwałcicieli: taty,

Page 32: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

32

mamy, żebyśmy się nim w sobie już nie sprzeciwiali:

strata czasu: marnotrawienie energii na spełnione

zombie, którym żyje się dobrze, bowiem im pozw-

ala

s

z

m

y: mama szumem morza, tata pobliskim martwym

oceanem: za górami, za lasami, uwierz mi, słowom

obcego języka, to nigdy nie było moją, twoja bajką,

to była mimikra, tani trick, aby jakoś ich zdzierżyć,

mi nieufność.

Bez przerwy!

Page 33: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

33

Dobra robota, skało życia!

Ring opustoszał. Cisza na wydmie – skała życia jest płynna – morzu

nic nie wspominaj, że jestem każdym człowiekiem. Prawdopodobnie

niemowlę wiedziało wszystko od samego początku (od poczęcia

było samotne), co nieodwracalnie prze(ob)raziło jego rodziców.

Naszym celem jest pełna pacyfikacja pacjenta, natychmiast

potwierdzili. Niczym innym jest psychoterapia dynamiczna,

konstrukcją Kanału Panamskiego na Pustyni Błędowskiej M.

Bałtyckiego, gruba przesada z żyznego czarnoziemu na dom.

A mi się nadal śni Pacyfik, the serenity of a Japanese landscape,

odwrócenie bifurkacji, jeden świat Smoka Drogi Mlecznej, raje!

Jest dobrze, jest mi dobrze, dobrze jest, to dobrze

brzmiąc znaczy, nic ci więcej tu nie przetłumaczę.

Z polskiego na nasze, korekta: na kaszkę mannę,

matnię, mitomanie. Im bliżej, tym dalej, ani-ani!

Pewnych rzeczy nie wystarczy sobie wyobrazić,

ażeby je upewnić, trzeba się wpierw sprawdzić,

z nimi zetrzeć: wystarcza nawet bycie bestiami

cywilizacji, której się wierzy mimochodem zim

i nocy, wcina aż się uszy zatrzęsą, przymierając

głodem ciepła, w brzuchu matki było strasznie!

strasznie_zimno_duszno_gorąco_no_strasznie.

Prawda wyszła im bokiem: dobra robota, panie

Piotrze, norweskie lato, fińska wioska nigdy nie

stanie się tak oziębłe jak matka polka, a prawda

mnie bogiem wyszła: w psychozie, nierozważnie,

raz za razem, żartowałem, że przestałem wierzyć

w Boga, bo sam nim się stałem, bo nim się stałem,

nie wierzyłem, że można inaczej, powtarzając żart,

utwierdzałem się w fantastycznym samopoczuciu,

fanatycznej niewierze, w samego siebie w polskim

Page 34: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

34

przykładzie na zawiść, żywą do siebie nawzajem

nienawiść pod nazwą miłość, nieskłonność ciału,

które cię nigdy nie zdradzi, nawet zdradzając, że

zostałeś zdradzony, najlepszy polski synu, już na

weselu poślubiony matce przez ojca pedofilskim

sakramentem, oddany ojczyźnie, nią umiłowany,

nic się nie stało, tu jest Polska, tfu, mamy Polskę,

pakt sadomasochistyczny, bliscy biją najmocniej

(serce dorosłego dziecka uduszonego

swoją pępowiną na trotuarze Europy),

kulturalne chamstwo, podaż & popyt.

Kraków, Ruczaj, 14, 12. 2012,

na powrót mojego chłopaka

Page 35: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

35

Zaza

Nigdy nie jest za późno, żeby być za wcześnie.

Zaraz, tylko po co, kiedy można być tu i teraz.

Kiedy zastawka się zamyka i otwiera, zamyka

i odmyka niczym drzwi do tego świata. Wejdę

przez nie do samczego środka siebie samego:

zatańczę oklaski na koniec kultury ludzi księgi,

dostrzegę, czego zabrakło w zupełnym wyrazie.

Kraków, 15 – 19 grudnia 2012 r.

Page 36: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

36

Odcienie ciemności (wiersza)

Tu była czysta kartka (ekran – gdy pisałem),

przemoc uzasadnień szukać nigdy nie musi

(a jednak robi to nieustannie): pistolet pytań

bez odpowiedzi, dotkliwe arie armii niemoty,

tu był mój dom. I do wczoraj zamieszkiwanie,

poprzednie słowa wskazały mi drogę naprzód:

teraz mieszkam sobie w gardle, gdzie z rzadka

doskwiera światło (chyba że migdałki badane),

sapiąc jak pies mojego kota, dyszący zdycham

z zębami w jego szyi i karku, za uszami, oko w

oko z ciemnością (w końcu ciepło mi na sercu).

Rozpacz potrafi być tak rozkoszna jak radosne

powitanie (i bez nas będzie wiosna) przyjaciół

po nie tak znowu wielu latach niewidzenia się,

bez potrzeb, przyczyny i skutku, tu samotnieję

od zarania (mówiąc to, potwierdzam i kłamię),

ślepota tak szczęśliwa jak utrata za sprawą ojca,

matki, blisko wszystkich bliskich, brata i siostry,

mrok w ubikacji (światło jest defekacji zbędne)

tak koherentny: łagodna zgodność zakochanej

pary spacerującej wiślanym bulwarem, ostatni

taniec tej studniówki w Hotelu Forum, sto, nie,

tysiąc lat temu, na przełomie dziewiętnastego

roku mojego niedoszłego wówczas bycia tutaj,

po pierwszej kraksie eskapady stąd w inny świat,

w rowie Krakowa, we mgle doliny Józefa Lasoty;

Page 37: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

37

dwanaście lat temu było tu urzekająco brzydko,

co jednak zawsze lepsze niż piękniej, obojętnie,

cały świat jak twarz oseska zmienił się mi w rok,

tramwaje i starzy dotarli na Ruczaj, by z osiedla

wyjechać nie musimy więc korzystać z tłumnych

narybkiem UJ (ja sam jestem studentem filozofii

tego anachronicznego uniwersytetu) autobusów,

jedynie powrót do domu nocnym grozi ściskiem.

Jeżeli dobrze liczę, w niespełna cztery i pół roku

zmieniłem się nie do poznania, w ziemię święta,

popiół wody, dreszczyk powietrza, zimne ognie

i jasne, że pod skórą płynie ciepło, ciemny dom!

Kraków, Podgórze, oś. Ruczaj, 19 grudnia 2012 r.

Page 38: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

38

Teraz ja

Mateuszowi Curyło, na przyszłość

jestem czarną panterą, jestem małpą, jestem legendą,

na złość temu, że miałem oszaleć, nie miałem istnieć,

pozostać niesobą, mamotatą: tajną niejasną pomyłką.

Pełnym błędem, szkoda, żeście nie zapomnieli mnie

wyedukować, widzisz, ta szyba jest przezroczysta, ja

widzę przez nią ciebie, ty możesz spojrzeć do środka.

Teraz ja jestem Piotrem, swoim bezdzietnym ojcem,

sierota za mnie taka, jak z koziej dupy rycząca trąba

jerychońska, odniosłem zbrojne zwycięstwo, jestem.

Ciemnością. Teraźniejszością.

Autorem przybłęd. Sobą roku!

Kraków, 20 grudnia 2012 roku

Page 39: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

39

Po omacku jawa bez pytania

Kiedy się skończył powszechny koszmar, nie zdążyłem zauważyć,

że jeżeli w pierwszym zdaniu nie dostrzeżesz skrótowców: „KKK”,

„SS” zlikwidują mnie i ciebie przez rozstrzelanie ukrzyżowaniem.

O czym nie było rozmowy, również nie miałem zielonego pojęcia.

Po prostu chodziło mi o to, żeby mieć brata, skoro siostra się stąd

ewakuowała. Chciałem nie czuć się samotny pod jednym dachem.

Znów mieć w sobie miłość. Dlaczego nie widziałem, że działałem

na tych samych zasadach co ona i on, miłością bijąc, też nie wiem.

Czemu się na czas nie zorientowałem, jak bardzo bolą moje słowa,

że mój grafik wytrawiając ich kwasem, aż rozdziera, tak akwafortę

targam na strzępy długo przed jej powstaniem. To tak uderzające,

jak wielką rozkosz daje miłość, sprawianie bólu, bycie uderzonym,

że m i b to para minimalna, nie tylko dlatego, że to inicjały mojego

ojca, który mnie bił, mówię dzisiaj, mimo że wtedy nie nazywałem

tak tego procederu wychowawczego za pomocą góralskiego trepka,

kupionego na buskim targowisku, że aż pozapominałem dane razy.

Co mówią, wiecie: been there, done that, got the t-shirt, oczywiste,

że nabyty na promocji za pieniądze mamy markowy podkoszulek

okaże się całkowicie niewystarczający, dostaliśmy jedną okazję się

okazać silniejsi niż nasi ojcowie, moi przyjaciele, no to zróbmy to!

Co znaczy: nieobawianie się swojej siły, nieobwinianie za jej użycie

w samoobronie: czułość, odwagę, wstyd, zwinną winę, zaufanie mi.

Podgórze, Kraków, 21 – 22 grudnia 2012 r.

Page 40: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

40

Page 41: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

41

DOWOLNOŚĆ

Page 42: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

42

Page 43: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

43

Przemoc

dla mojego brata, Mateusza Mierzwy

Przemoc, jak rozbić ją na sylaby, nosi moje inicjały, tak

stało się, tak naprawdę nie mogło się stać inaczej, z racji

mojego pochodzenia, jak również z mojej winy, czarnego

charakteru najbliższego środowiska, niewoli porozumienia.

I mnóstwa innych czynników, które tak czy siak się przyswoi.

W związku z powyższym nie posiadam się z bólu, nie posiadam

się z bólu, czy tak jest zawsze? Od teraz tak jak ja zawsze jest.

Jestem wreszcie, jesteśmy osobnymi czasoprzestrzeniami

rozdzielonymi porowatą skórą i przydymionym powietrzem.

Kraków, 18 lutego 2013 r.

Page 44: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

44

Page 45: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

45

Massakra, relacja!

[z leczenia przymusowego]

Page 46: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

46

Europa to pogorzelisko

Bardzo dobrze, że życie przeżarł ogień.

Prawie zapomniałem, jak dobrze jest być

sobą. Niezbyt dziwno, skoro mi odmówiono

bycia pełnoprawną osobą, sam sobie? Nie,

tak nie można, potworna zdrożność i niebo

bez aniołów. Jest puste, tak też nam dobrze

[¡Europa to skrawek lądu na

zachodnim skraju mapy świata,

który co dopiero rozpoczyna się

jako całość…].

Page 47: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

47

Lizusy, lewaki!

Tyle dźwięków znajduję w ciszy, kocham ciszę.

Czy to dlatego zrazu niszczę ją donośną myślą?

Zwierzęta są o wiele lepsze od nas, odczuwają

głębiej i szerzej, bardziej wierzą zmysłom, jednak

są w stanie takiej ciszy nie zniszczyć. Koty mruczą

głośniej, gdy głaskane, nie po to, by usłyszeć

własny oddech.

Page 48: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

48

Poniedziałek, potwierdzeniem otwarcie

Joannie Mierzwie, na pożegnanie

To tak rozkosznie niezobowiązujące, teraz

jestem w stanie zamknąć w sobie nawet zachwyt

porannym motorem piły mechanicznej, błąd

mogo popełnić, poranny słońcem na grubej

warstwie śniegu, jesienią, zimą, wiosną, latem,

nad lasem zapachem palonego ścierwiska, ratun-

-kiem niemowlęcia z przerębli, biegiem

solo do wieczora i poranka, do snu: to tak

przygarnialne jak uścisnąć swoją matkę nie

oczekując odzewu, wreszcie potrafię robić no-

-tatki, nie brak mi dwu lub ośmiu lat, nie mam

nikogo poza sobą, bo ludzie są nie do mania.

Słowa cieszą mnie, się śpiesząc, ale ja to nie one.

I chociaż zdałoby się, że cały jestem sam, ta

półprawda niedaleko nas zawiezie, gdy tu

zasuwki, zastawki, zamki, dupa z ciebie, tak

mi mówią, niezłe, nie wiedząc nic, każdy

człowiek coś wnosi, lecz nie od każdej osoby warto

cokolwiek wynieść, cennego? Co mi zależy? Co nie

znaczy? Na tobie, we mnie stopnieć, ty – le – że

człowiek to tu nies’tety przeciągłe u-podlenie —

jeśli słońce nie jest potwierdzeniem,

to nie znam żadnej innej prawdy:

ten raz, tamten raz, to dzisiaj tu teraz

kocham się ponad swoje życie, błąd?

Obce, cudze? Tylko które jest które.

Teraz mogę się do siebie uśmiechnąć i nie

zniszczyć tę stronę, przyłapać interpunkcją,

to siebie mogę tu podpisać: p. m.,

P.S.M., bez PMS-ów, bez ciebie,

Page 49: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

49

stroi, so i got the flow whin me!

niosę je sobą. prędkość, spokój!

jest sobie ciąg. Dalszy. Nastąpi!

pisałem na oddziale 4B Szpitala Psychiatrycznego im. Babińskiego w lutym 2013 r.

Page 50: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

50

Odpowiedź psychiatrze z Kobierzyna: „Ja to nie moja

rodzina.”

Zimą to nie jest kraj na bokserki.

Natomiast przez cały rok to nie jest

kraj dla silnych ludzi: III Rzeczpospolita

Polska, kraj wyłączonego środka, dobry

to ptak, co swoje gniazdo kala, kiedy

to państwo rodziny słowem silnej jest

trujące, przeciwieństwa się tutaj nie znoszą.

Zamiast podjąć próbę dialogu, potwierdzić

swoje błędy, uznać sukces, nie oglądając

się na żadnego członka rodziny, ona sprawia,

że czuję się nieswojo, powiem więcej: nieludzko.

Ze szpitala psychiatrycznego uciekam z dymem

przez okno, to straszne, że tak trudno tu umrzeć.

Śmierć jest pewnością. Strachem jest nie wiedzieć,

co dalej, jednak wartością jest wyjście w nieznane.

Zwłaszcza gdy nie wiadomo, co swoje, co nasze.

Że też trudno się tutaj dorobić uczciwą pracą.

Żeby przeżyć, trzeba komunikować, ale mnie

nigdy nie kręcił surwiwal, wręcz przeciwnie, chcę

wychwalać każdy dzień uczciwą, twórczą pracą.

Czy to uczciwe, że trudno uczynić z niej zarobek?

To nie jest fair, że żyjąc w zgodzie ze sobą,

napotykam fejków, którzy chcą mną rządzić,

moją rodzinę, personel, czemu mnie nie chcą

wypuścić? Wyszłoby na jaw, że popełnili masę

błędów, z których nie sobie jestem jednym,

przez wiarę którym sobie nie ufałem, siebie

zdradzałem raz po raz, mistrz w zadaniu sobie

bólu, ja, któremu wysiłek sprawia przyjemność.

Zawsze uwielbiam trudniejsze zadania, dawniej

na testach z matematyki to były te z gwiazdką.*

Page 51: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

51

Nie mogą dłużej być nie swoją jutrzenką, nie

mogę dalej nie być sobą, gdy chcę być blisko,

co nie jest w samym sercu, gdzie wtrącam

się z łatwością, rozbijam od środka, pragnę

iść skóra w skórę z drugim mężczyzną i nie

bać się więcej, że nie będę wiedzieć, kiedy

koniec tej podróży, bo w tej materii będzie

można się od razu porozumieć, umiejąc

zmieniać nastawienie wraz z postępem lat.

Page 52: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

52

Rozstęp też blizna (wiolentynka)

Na te słowa, budzę się bez słowa,

chciałbym być tobą, violentynko.

Że też to nie jest wolność, wiem za dobrze.

Czyli wcale. Bo wiedza jest częściowa,

a wolność się ustanawia, kiedy w związku

z nie moją osobą mogę ją praktykować.

Na przekór próżności, to otoczenie zmienia się

szybciej niż moja niedorzeczna świadomość.

Świat bez przemocy nie jest możliwy, nie ma

się o co zabijać. Różnica leży między

zgwałcić – a zapytać o zgodę, a pogoda

i tak w którejś chwili zepsuje nam plany.

Tym niemniej z jakiś racji miałyby tu

się spełniać moje zachcianki i plany!

Nie chcę cię posiąść. Potrafię jedynie być z tobą

od czasu do czasu, w bliżej oznaczonym miejscu.

Kraków, 14 lutego 2013 r.

Spisałem w Guest Rooms na ul. Św. Anny 4, w Krakowie, dnia 16 lutego 2013 roku.

Page 53: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

53

Page 54: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

54

Po ptaku

Page 55: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

55

przenikliwość, miłość

to nie jest tak, jak mnie przenikniesz

tak, jak ja cię mną do cna przenikam.

na dnie znikają jednostkowe różnice,

w końcu znikam, ty znikasz, ja znika.

to, powiadają, jest prawdziwa miłość,

bezwarunkowo bezgraniczna, głupcu!

nie może być, chociaż bywa, inaczej,

gdy jesteś przedmiotem użytku, nie

moich pragnień, podmiotem oczekiwań

jesteś, zamiast być dla mnie najbardziej

wyczekiwanym człowiekiem na świecie,

całym, moje bezdroże, ludzkim świecie,

wybiegu idealnych idoli, jatce podludzi,

ani to zwierząt, ani człowieka w dotyku.

Kraków, 6 stycznia 2013 r.

Page 56: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

56

drogie królestwo

niekiedy dłońmi dzierżę błękit, moje tętnice broczą lazur,

pomiędzy nami mierzwię przestrzeń, aż się nareszcie bać

przestajesz i jesteś tylko dla mnie, ja znam jak nikt twoje

dobre złe nawyki, używki i uniki, zapach snu, twój chód:

o, dobre sobie, to marzenie, i dobrze sobie marzyć ciebie

na noc, co znowu przespana samotnie, następnym razem

się mi nie oprzesz, nie pozwolę się, ciszo, o mnie oprzeć,

przemówisz do mnie ludzkim głosem, czyli nie swoim, i

wreszcie usłyszę całego siebie w tobie, porozmawiamy się

przestronnie, głośno, cicho mnie porozdzierasz na kawałki

śliny lśniącej w ustach obietnicą stęchłego pocałunku rano,

serio, ktokolwiek pożąda czegokolwiek innego poza drugą,

nagą osobą, do której budzisz się codziennie kiepski, mały,

wyleniały, niewychowany, naprawdę można pragnąć życia

na osobności, samemu życiorys w elektrycznej samotności

uprawiając, szczerze wątpię, być może dlatego jestem sam.

Kraków, 31 grudnia 2012 r.

Page 57: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

57

XYX

– Dzień dobry – dziękuję – do widzenia: to są sny, to są

marzenia, wschody niepowodzenia, zachód heroizmów

nie do powiedzenia niespełnień połowicznych, chwała!

(Tak to jest z radością, rozkoszą, zaprzeczam sobie sam,

że nie zważa na strukturalne niespójności, nierozsądnie

rozsadza w rzeczywiście równorzędne grządki, rozsady.)

Stąd bierze się żelazo na stal walcowaną, jestem pewien,

że nie wiem, co mam na myśli, pustka nareszcie, wierszu

nie warto poświęcać tyle samo uwagi, co ludziom, jakich

nie ma na co dzień i których niecodziennie permanentny

brak: to znaczy, że mogę sobie zaśpiewać ciebie, bądź też

wyobrazić, ponieważ boisz się do mnie podejść, z miłości

i strachu obierasz nie odwagę porozumień, jedynie obawy,

wybierasz z zestawów niedogodności i zmartwień nie mnie,

tylko siebie, co jest najbezpieczniej niebezpieczne, groźne

jak gnicie już w okresie dojrzewania, kiedy to mam tu nadal

bez mała dekadę życia na to, żeby nie raz z miłości oszaleć!

Chłopcze, skąd w tobie ten złośliwy gniew tworzący terror?

Apostrofy? Pierwszego imienia? Niedostatku potwierdzeń?

Braku aprobat? Pewnie tak, z każdego z nich (odrzucenia),

ze zwracania się do osób pustych z krewko subtelną prośbą

o czułość, czujność i uwagę, gdy potrafią dać jedynie więcej

pustki i odmowy, obmowy i pustki, ograniczając się do słów

pustych zawsze, niesłychanych, niebywale wypatroszonych

z substancji ich osób, innych niż głos w słuchawce materii,

wyzute z dotyku niczym dźwięki śniegu w prawym i lewym

uchu wypełnionym chińskimi pchełkami bez znaków L i R,

mój bogaczu, moja litania, moje dzieło!

Page 58: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

58

Sonet, Zdziwienie:

Cały ten świat jest mój. To, co nasi przodkowie

nazywali moim Panem jest nami, tym światem,

którego jesteśmy i metaforami, i metonimiami.

To miasto jest moje, chociaż nikt o tym nie wie.

moje pierwsze boże narodzenie

kiedy doszedłem do siebie, lecz ty znowu byłaś

w domu, gdziekolwiek indziej, byle nie w sobie.

co było domem? gdziekolwiek indziej, byle nie

w swoim domu, przed, po, za, wokół albo obok.

i dlaczego nie wiedziałem, że ty mną nie jesteś?

dlatego że mnie nie było, kochałem was za nic,

tak jak kochać należy, i nie miałem pojęcia, że

miłość wbrew pozorom się nikomu nie należy,

jak każdy przypadek przydarza się koniecznie,

ale tylko w oznaczonej sobie czasoprzestrzeni.

Kraków, 22 – 25 grudnia 2012 r.

Page 59: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

59

Noworodek

Z uwagi, śniegu, ciszy, ciemności, światła, kłamstwa

uroniony jestem, teraz ja jestem piątym elementem,

brakującym w prostokątnej układance, krzywą rzeki,

mój świat kręci się dalej i beze mnie powstaje i tonie.

Na planecie Ziemi nie ze swoją prędkością podróżuje

światło, zostaje przebrane w różnokolorowe odcienie

niemiejsca i bezczasu, inaczej odnajduję się w próżni,

inaczej w pustce niezadowolenia i niedoboru innego:

dostałem list z Alexandrii od ulubionego kolegi poety,

po odstawieniu na taksówkę z mojego łóżka środowej

porażki, miniaturowego Brazylijczyka, czy odroczony

dzień loda można złożyć na karb imienia sex zabawki:

Everton, czy przypadkiem ten list nadano w Rumunii?

Śmiem wątpić, nie mając żadnych dowodów, że może

tak być i inaczej, potrzebuję dużego, silnego, ciepłego

mężczyzny, że mógłbym się weń wtulić, o niego oprzeć,

zasnąć spokojnie w równie szerokich co moje objęciach,

coś jak podróż kosmiczną, w której pozanikają różnice

między tak i nie i nie i tak, gdzie zamilkną słowa, co są

paznokciami do wydrapywania zakrzepów, 0 wyrazów,

tylko ja i ty, bezimienni, w całości sobie oddani, wierni!

Kraków, 17 stycznia 2013 r.

Page 60: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

60

za życia i po śmierci

nie, nie ma więcej niż jest, ból, słowo krótkie jak nóż, nie, nie, nie bój się, wiem, że tu

się wierzy w życie wieczne, jednak ja nie podzielam waszego przekonania, dlatego żyję

każdym dniem, pragnę śmierci, aby w końcu to, co utracone – nigdy nie zostanie

uzyskane, co odmawia przyswojenia, czy choćby odpowiedzi – czego nie ma i tych,

których nie było, którzy istnieją tylko w zapewnieniach: przelewach i przestrogach, w

surogatach: w słowie, pieniądzu, sercach i pamięci; przedmiotach codziennej

konieczności i nieużytku, obrazach nieobecności – naprawdę przestało być: czy śmierć

faktycznie zapewnia, że ten, ta, to naprawdę być przestanie?

spróbujmy uszczuplić nieszczere pole niemożliwości, przejść do ludzi od rzeczy,

widzisz, jak się to czyta nam na odwrót, rozhulać się i zająknąć, do momentu

rzeczywistego odejścia nie będę mieć pewności, nie wiem jednak, mojego czy ich,

kimkolwiek by nie byli, kimkolwiek nie byli, są od czasu do czasu, wstępując w

nieustępliwy strumień, mój mroczny nurt; których próby zatrzymania zakończyły się

prawdopodobnie pełnym niepowodzeniem, tyle że to ja powinienem był się zatrzymać.

istnieję i nie istnieję w jednolitych, nierównomiernych proporcjach, naprawdę jestem,

w pierwszej osobie chcę mi się powiedzieć, i wreszcie wydaje się to niegroźnie

wystarczające: kiedy upadnie z drzewa konar po uderzeniu pioruna, dźwięk się

rozlegnie, mimo że ja go nie usłyszę, co jest efektem zaufania do otaczającej mnie

rzeczywistości, nie zaś wynikiem opartej na wierze sobie, nauce, religii – niepewności.

tylko jednego jestem pewien: czuję się totalnie bezwartościowy, mam na to rozliczne

dowody: panie i panowie, meine dame und herren, ladies and gentlemen,

nieprzeliczeni najbliżsi sprawili mi łuski i ości: same duszne, śmierdzące ślady

nieobecności.

Kraków, 3 – 4 stycznia 2013 r.

Page 61: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

61

Miłości śmierć!

Ptaky zasnęły, rajskie ptaki zatonęły, rybki złote

odespały swój spadzisty głosik, plum i nie żyjesz.

Nie, nie naprawdę i nigdy na zawsze, tylko teraz

możesz mnie zestrzelić, kiedy pełzam po drodze.

Mnie nie potrafiłem zobaczyć, co dopiero ciebie!

Na płasko, na sztorc, jednak płaz w płaszczyźnie,

chłopaczek pańszczyźniany, nieludzki niewolnik.

Pomyśleć sobie, jestem bogiem, było mi za mało:

ogarniasz próżność, chciałem być swoim ojcem, i

matką, dziadkiem, ciotką, siostrą, babką, bratem,

i tylko siebie nie dostrzegałem i swoich dokonań,

perfidnie odrzucałem dłonie, biorąc je za stopy, o,

tak, kołowrotek, o, tak, karuzele, bylebym zakręt

brał za prostą, prostą drogę do rowu, rynsztoków,

byle mi nie powiedzieć, no, nie dałeś dupy, może

to błąd, ale to się okaże, gdy dam, będzie dobrze!

Kraków, 7 – 11 stycznia 2013 r.

Page 62: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

62

Page 63: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

63

Obrzeża, na obrzeżach

Byłeś kiedyś ubytkiem w „Od a do z”?

Poboczem byłem, szczerze odparłem.

Ale przed momentem dalej wyjechałem,

co ostatnio zdarzało mi się rzadko, albo

w ogóle. W ogóle nie miałem na to ochoty,

żeby wychodzić przed szereg, w tę historię.

To jest historia wykluczenia w mej ojczyźnie,

tak zostałem FF, freedom fighter, takie F 16

przyziemnie naziemne, no, tak zostałem TT,

think tankiem, kurewsko domorosłym psem.

To jest moja hestoria dorosłego mężczyzny.

Page 64: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

64

Nie wszystko jest wszystkim

Dobrze, że szukałem mądrości, gdzie popadnie,

aż znalazłem swój rozmiar, nie wszystko, co się

mi z czymś skojarzy, od razu się tym staje, bo nie

wszystko jest wszystkim, pomimo tego, że jestem

w stanie zbyć ucieleśnieniem prawie każdą prawdę,

ale tańcząc po swojemu twista zaraz się nie stajesz

profesjonalnym tancerzem, do tego konieczne są

lata ćwiczeń, potu, wyrzeczeń, nie starczą dobre

chęci, nawet przy nadspodziewanej dozie talentu:

dola nie składa się z samych kocich łbów, klepek

parkietu porządnie nie ułoży byle banda, chłystek

może mieć co najwyżej dobre pomysły, potrzeba

lat zaangażowania do ich realizacji, a na koniec

i tak napis w lastryku zrobi ktoś z fachem w ręku.

Page 65: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

65

Wielkie dzięki, barmanie z klubu Cocon!

Wczoraj wreszcie pewien mężczyzna wywrzeszczał moje imię:

ty, świrze, nigdy więcej tu nie przychodź! Wyszła na jaw prawda,

znana powszechnie od nazbyt dawna, że to własne środowisko

jest pierwsze w kolejce do wykluczania, gdy pragniesz kochać,

robić dobrze, a zamiast pozostaje wylanie piwa na barmana,

który nie widzi nic złego w wyrywaniu mi kufla (zauważ dobrze:

kupionego za ostatnie pieniądze), strzepywaniu porozlewanych

w naszej przepychance kropelek z karty dań karaoke, na mnie.

Nie nienawidzę cię, barmanie z klubu Cocon, jestem przekonany,

że gdybyś tylko mógł być sobą, byłbyś miłym, życzliwym facetem,

rozumiem, że jesteś przerażony, zazdrościsz, ja też bardzo ciężko

pracuję, po to przyszedłem na karaoke skorzystać z mikrofonu, a

przy okazji poznać może jakiegoś sympatycznego gościa na jedną,

lub więcej nocy, na co dzień. Jedyna różnica pomiędzy nami leży

w tym, że ty otrzymujesz wynagrodzenie finansowe, ja w materii

samozadowolenia, ale zrozum, proszę, że jeśli ty nie postawisz się

nierozsądnemu rozporządzeniu, jak twierdziłeś, obu twoich szefów,

sam nie zdejmiesz bana, który nałożyłeś mi tylko dlatego, że się u

ciebie sam dobrze bawię, na zawsze zabroniona będzie tu radość.

Samemu dałem ci władzę nad sobą, wiedzę, że jestem, kim jestem,

a tak samo jak ty, jestem człowiekiem. Mogłeś z niej nie skorzystać.

Kraków, 22 lutego 2013 roku

Page 66: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

66

Bezboże

Żywica jest takim żywiołem, który był mi bogiem.

Teraz nie mam żadnych i kochanie wręcz bogiem

wreszcie nie jest, i nawet moja miłość nim nie jest.

Opadają jak kurtyna ołtarze, każdy jeden ołtarzyk.

Na czele z przerażającym ołtarzem siebie samego,

zanim całkiem przestanę być sobą, byłem bogiem,

zanim po pierwsze znowu stanę ci się człowiekiem,

musiałem tańcami każdą swoją boskość przepalić.

A kiedy tańczę, płonie każda kobieta i mężczyzna,

płonie każdy włos i las, wszystkie miasta, a wioski

kładą fundamenty pod ratusz. Płoną moje zasady,

całuję rozpalone panienki, skoro same pozwalają.

Potrzeba dopełnienia nie ginie, tylko zanikają mi

wtórne potrzeby bycia tym, kim nigdy nie byłem.

Kocham się ponownie z całym ludzkim światem,

z chmurami i ciemnymi falami na dnie oceanów.

Kraków, 23 lutego 2013 roku

Page 67: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

67

Środa, próba własności

Środa, próba posiadania się. Dzień

ze szczęścia tym razem, a nie tylko,

wyłącznie z samego bólu, jego słów.

Dobry początek nowego miasteczka,

którego dnem rzeki maszeruję sobie

dziarsko, sztubacko, zawadiacko, no.

Jak co dzień, wszystko się dziś wydarzy,

o czym w pośpiechu poczatujemy jutro,

jeżeli dobre zdrowie nam na to pozwoli.

Nic się dziś nie liczy poza moją radością.

Oczywiście nie będzie to jedyne uczucie,

które dzisiaj przyciągnie mnie do ciebie.

Jednak samemu wybieram, co dla mnie

będzie transparentne, a co odczuwalne

w tyglu emocji trzymających nas trawy.

Być może dziś nawet odpłynę na trawie

włosów łonowych życzliwego paniątka,

odlecę na dywanie nieznajomego domu.

Tratwą przetrwania jest czułość i zaufanie.

Nie masz ci złego w pragnieniu posiadania.

Kraków, 6 marca 2013 r.

Page 68: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

68

Dzień roślin, 88.

dla Vilji

Dobry, sobą pozostanę, zatrzymam dla siebie

dobre rady, mocno się można za dnia zagubić,

kiedy nocą jest się naprawdę i to zmierzchowi

mówisz: dzień dobry! Dopóki każdej, osobnej

nocy nie odeśpisz. Dopiero nad ranem własne

rany odebrawszy owłosionej skórze, to dotrze

jeden za drugim każdy lotny dowód przyjaźni,

sam na sam z list za listem, dzięki ci ożywam!

Warto było się przedzierać przez owe kohorty

dotychczasowych przyjaciół, był sens tej walki

z moją ojczyzną, nie moją rodziną i warto żyć,

kiedy ktoś tak wolny aktywnie na mnie czeka.

Budowałem ten dom od urodzenia, porzucenia

przed wiekami domu rodzinnego, nastoletnich

zaburzeń chronologii, uległość panowała dużo

wcześniej niż przepisowy bunt, i nazbyt długo:

teraz tańczysz na zawsze w domu mojego głosu,

żywa pamięć nomady pozwala nam zawsze być

w nim, wiecznie będziemy tu stać i stroić sobie

miny, skoro swoje twarze znamy lepiej niż my,

bo od samego ich środka, bieżymy z łatwością

do sedna, do światła, z radością praktykujemy

wielkomiejską gościnność w prowincjonalnym

państwie i mieście, i ich publicznej przestrzeni.

To jest muzyka wiecznego początku, orkiestry

wiecznie się strojącej, chmara much, pszczółek

i motyli, poemat żywych i pożartych roślin, via

activa contemplativa, epos obserwatora, utwór

wartości wcielonych we wzajem kochane życia,

Page 69: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

69

mój i Twój Internet, ja jestem tu i tam jesteś ty,

tylko tak jesteśmy człowiekiem, razem osobno,

zostawiając ostatni wers pełnym na przyszłość.

Gdańsk, Kraków, Tampere, 4–5 marca 2013 roku

Page 70: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

70

Autoportret na bębenkach

Na wszystko jest miejsce i czas, trzeba je tylko odnaleźć,

straciwszy tzw. wszystko i nie mając już nic do stracenia,

stałem się najsilniejszym człowiekiem, jakiego zaznałem.

Dobrze wiem, kim jestem, kiedy robię dobrze, nie wtedy,

gdy błądzę, a więc nie na tyle, by nie pragnąć siebie ciągle

uczyć, najlepiej na utraconych ludziach, zgubionym liściu

z figowca albo jabłoni, na pysznych przystawkach własnej

roboty na codzienne urodziny i śmierć, na każdą chwytliwą

piosenkę, na każdy cichy dźwięk, na śmiech, krzyk i szepty.

Schizofrenia to w latach 50-tych byłoby drugie imię mojej

twórczości, ale nie wiem, czy zdołam dożyć takiego wieku,

teraz wiem, że to lęk nasz największy, teraz również i mój.

Znacznie większy niż lęk, czyli pragnienie niepoczytalności,

zupełnej utraty kultury i kontroli, ochota na małą katatonię,

jest lęk przed śmiercią, pomimo że przed śmiercią nie ma się

niczego obawiać, albowiem niczego poza sobą się nie ma na

własność i siebie tylko na tyle, na ile siebie sobie przyswoisz.

Kraków, 25 lutego 2013 roku

Page 71: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

71

Północ

nie moim kobietom

1. [Muzyka to moja metafizyka]

Muzyka to moja metafizyka, rytmy najbardziej wewnętrzne

otwierające przestrzeń–czas, w którym chcę siebie znaleźć,

kiedy tańczymy osobno, chociaż razem, i tak jest wspaniale,

nie musimy nigdy więcej do siebie przynależeć i mieć się nie

pragniemy, być razem, choćby osobno, byle bliżej, nie dalej,

tylko tu i teraz, ja i ja mi chwilowo wystarcza niejako zawsze.

Page 72: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

72

2. [Mój dom to rzadkie powietrze]

Mój dom to rzadkie powietrze, czy potrzeba utrzymywać

w sobie cmentarz wciąż jeszcze żywych trupów, zrzucam

go w przepaść, niechaj się roztrzaska i zemrze na zawsze.

Na pocieszenie zachowuję świadomość, że to ja zabiłem

tych wszystkich martwych. Święcie wierzyłem, że się mi

tak uda przywrócić ich do życia. Pomyliłem się, wybaczę.

Na szczęście już w to nie wierzę i cieszę się moim mordem.

Tylko jeszcze kiedy wychodzę na pole, trochę się obawiam,

że spotkam takiego jak ja żywca, a on wybierze nie ze mną

oddychać, nie mi odbierać słowa pocałunkiem, to jest nowa

obawa, nie tak dawno bałem się, że w zaślepieniu zamorduję

każdego człowieka, zanim dam sobie szansę mu sprawdzić

nasze człowieczeństwo. Teraz chcę znów wysłuchiwać nas,

nie przywłaszczać go sobie, nie bać, że odejdzie, pozwalać

sobie na ciszę, głęboki oddech w moim wysokim szalecie –

– tak z francuska, łyk gorącego powietrza z twojego gardła.

Page 73: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

73

3. Brak jest cenny (jak uczy historia)

Once upon a time there were two brothers.

Then there was only one: myself.

John Ashbery – “The History of My Life”

Zdaje się, iż moje nieistnienie pokazało mi wartość,

inne niepopularne postawy, obiecujące przeszłości.

Co z tego, że nie było faktem, jeżeli było samą prawdą.

Co z tego, że nie moją, nieżyciową? Same nieszczęścia.

Nic nie wynika z samej prawdy, choćby to była prawda

próżni, pustki i nicości: te wciąż można przepytywać, a

nawet należy im się, jest to nasza psia powinność, mów:

robisz drobiazgowe różnice, ja ci niezwłocznie opowiem

nie tak znowu schematyczną historię wradzania się mnie

w człowieka, jakim bycie szczęśliwie późno rozpoczynam.

Page 74: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

74

4. Alba

No bo popatrz, jutro znowu będzie trzeba się obudzić, by

zauważyć, że dzisiaj nie wymazał najzgrabniejszy rozczas,

tak w poprzednim, jak w bieżącym wierszu, rozegrane jest

czekanie na lepszą niż pisanie rozrywkę, jaką nie sam bym

uprawiał, jak zwykle mam na myśli rozkosze obcowania

z drugą osobą, w liczbie tak mnogiej, jak i pojedynczej, i

żebym to nie był żaden ja tym razem, a jedynie człowiek,

pierwsza dla mnie litera alfabetu, tęsknota za niedoszłym,

wbrew durnocie nadziei, znacznie łatwiejsza jest, mniemam,

niż tęsknota za rzeczywiście zmarłym, którego nic nie wróci.

Page 75: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

75

5. Filozofia przygody

Chciałbym tu niniejszym podziękować autorskiej postaci,

Teresie Rudowicz, że książką pt.: Podobno jest taka rzeka

dała mi swoje życia i śmierci, obie płci i tę puentę: zmiany

zakończenia: góra, dół, lewo, prawo, zero. Dziękuję, Tereso,

że mi niczego nie obiecałaś, że przypomniałaś, że ja mogę

liczyć tylko na garść ziemi, którą biorę otwartą piąsteczką.

Bo te nasze wygrażania nie muszą być strasznie śmieszne,

starczy, że uczynimy jest [sic] strasznie pięknym, bez błędu

bezbłędności, nieomylności, bez pretensji bycia filozofem,

kiedy to doskonale wiersz uprawia nasze filozofie przyrody,

ale to że się pisze, nie znaczy, że nie zostało napisane przez

ciebie, mnie, sama się taka mądrość nie robi, starsza siostro!

Co to za „przyroda”, ja bądź świat, w zasadzie nie ma znaczenia,

ale tylko to wyjaśnienia wymaga, jak podejmujesz takie wybory,

że zamiast pierwszą postawić siebie, stawia się cudzysłów, mów,

rozkazuję ci, Tereso, nie jestem pierwszym, jestem najpierwsze

z nieludzkich ludzkich stworzeń, gdy potrafię mówić wierszem,

ale sam wiersz mnie zdradza, moje najgłębsze przekonanie, że

kiedy kogoś się kocha, nie grzebie się go na pierwszym miejscu.

Amen mój: wielkie dzięki!

Page 76: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

76

6. Zazdrość

Magdzie Heydel i wszystkim byłym przyjaciołom

Musisz żyć bardzo bezpiecznie, jeśli odkładasz na jutro napisanie

swojego wiersza, zwłaszcza tego codzienną prozą rozczarowanej

miłości, nie zazdroszczę, jeśli myślisz, że napisanie wiersza takim

jest wstydem, by nie popełnić go ani razu w swoim marnym życiu.

Zazdroszczę takiego przywileju zdrowia psychicznego, życiowego

spokoju i niedoskwierania znudzenia swoją sytuacją i najbliższymi,

że znajdujesz poezję niepotrzebną, gdy to najdoskonalszy sposób

na prośbę o chwilę twojego skupienia, szansa dokładnego w końcu

użycia zwodniczego języka przeciwko jego zdolności dzielenia mnie

na nas, bezwzględnego scalenia, utopijnego poróżnienia się na razie.

Żeby być wielkim wystarcza przyznać się do własnych strat i błędów,

choć wcześniej musisz je sobie, jak Liska Mały Książę, przywłaszczyć.

Każde słowo zapisało sobą swoją historię, odległość od niego do mnie,

którą niweluję, każde z nich ważne do serca biorąc, to jest moja poezja.

Kraków, 24–25 lutego 2013 roku, niedziela, poniedziałek

Page 77: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

77

Na powrót na pl. Szczepańskim

jedynemu M.M.

Ciepłe światło na murach: znam tylko parę osób,

które jak ja znają się na życiu, od jego tzw. wyżyn

po bycie przydomową Ukrainką, dziś nie dotarła.

Brakuje zapewnień i być może nigdy nie dotrzemy,

bracie, brudu, którym rozpanoszyło się mieszkanie.

Nigdy nie byliśmy, nie żyliśmy razem, nie pożyjemy,

nawet gdybyśmy mieli tutaj spędzić parę wspólnych

lat, wiosen, jesieni, zim, w porządku na powierzchni,

a z buzującą pod skórą wojną, radiów z telewizorem,

ledwo dysząc ze strachu przed sobą nawzajem, dym

wypełnia dom, zastępując, przenika zasłony, ścianki

działowe, dzisiaj, śpiewa wróbelek, zaczyna się mną

na blisko trzydziestu sześciu kwadratowych metrach

zawrotnie bezpowrotnej bliskości dwóch mężczyzn,

nie bój się, nie pożądam cię, zanim tu zamieszkałeś

erotyczny sen wyleczył moje kazirodcze pragnienia

tak ciebie, jak „szwagra”, nie ma już siostry, jestem

twoim bratem, cokolwiek byśmy nie powyprawiali

nawzajem ze sobą, przepraszam, nie chciałem cię

bić, nie umiałem kochać z twoją szaloną potrzebą

porządku, wyobrażasz sobie, jak uporządkowany

był mój nieświat w psychozie, wiem, że potrafisz,

ja tylko tak strasznie się bałem, że mnie możesz

kochać, tak przeraźliwie ciebie kochałem, do tej

chwili nie umiem powiedzieć, czy kochałem cię,

czy dalej kocham, tylko nie możemy razem być,

nikt nas nie nauczył, jak się nie posiadać, wiem,

że jesteś jak ja pozytywnym wariatem, niestety

moja dowolność wypłasza twoją duszę, dobro,

Page 78: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

78

wiarę w jedynego w trójcy boga, świętą matkę,

widzisz, oduczyłem się używać wielkich liter

na oznaczenie nie moich bóstw, a z dużej to

piszę tylko nazwy własne, inicjały, ty w liście.

Ty rozumiesz za dobrze, co znaczy szacunek,

obaj dostaliśmy go równie niewiele i całkiem

sporo, w różnych miejscach, nie tym samym

czasie, nie potrafię już być twoim bratem, M.

Miłości uczyniły mnie cudownym potworem.

Kraków, Podgórze, 26 lutego 2013 r. (wtorek)

Page 79: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

79

Same odpowiedzi

Dawajmy sobie same odpowiedzi, o nic nie pytajmy.

Mówmy, ile wlezie i jak leci. Tak samo słuchajmy. Bo

może nie starczyć czasu w podróżnym rozgardiaszu

na szczodrość, cnotę panów, co dobrze wiedzą, że im

nigdy niczego nie zabraknie, gdy wszystko rozdadzą.

Piątym zmysłem jest ciało i piątym żywiołem. Wtorek

się lepiej nadaje na rozpoczynanie zadania, lecz środa

jest do tego najlepsza. Masz wtedy na nie cały weekend.

Czas wolny jest równie dobry, co brak czasu. Genialnie

byłoby gdyby wcale nie istniały zegarki. Zawsze szanse.

Pytania, co przekazał mi Douglas Robinson, jemu znowu

jego student albo studentka, przepraszam, nie pamiętam,

zakreślają już pole odpowiedzi. Chcąc, nie chcąc, trochę

lub nieświadomie znamy treść odpowiedzi. Że wspomnę

o pytaniach, które zawierają odpowiedź, bądź jej nie chcą.

Tylko w ten sposób może się ukonstytuować stale płynna

tożsamość. Kiedy powiem, coś od siebie, by usłyszeć, co ty

masz mi do powiedzenia. O sobie, o ciekawszych i mniej

ciekawych sprawach. W wypowiedzi ludzie zmieniają się

w zdania. Potrzeba mojego i twojego ciała, aby reagować.

Kraków, 2 marca 2013 r.

Page 80: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

80

nasze niebieskie słońce

znowu w początku przyjaźni, Viljo!

bo nie krążę już, nie jestem rzeką,

jestem teraz niebieskim słońcem!

tu było to, co jest i jest to, co było,

to górą do dołu, to dnem do góry.

odzyskam zaufanie, jak król dziedzinę,

obiecywałem sobie, i stało się faktem!

tak znalazłem się na hotelowym progu,

nie zostawiłem za sobą, pomaleńku je

pomijam, nigdy nie przemijając, będąc

niebieskim słońcem z progu gestrumu,

górną częścią zakrętki wody źródlanej,

czy też zawleczką, zapominam słowa!

złe, agresywne słowa, zarzewia sporu,

dla spokoju przytrzymuję język i usta

wody i ognia, dogasa w wannie, mnie

już nic nie brakuje, ja to blade światło.

Kraków, 20 lutego 2013 roku

Page 81: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

81

Page 82: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

82

Będąc bohaterem, spamie!

Bóg, którego nie ma, podarował biedakom kolory,

żeby było nam weselej, podarował piękne piosenki,

byśmy się z upokorzenia, bólu zrazu nie pozabijali.

Bo kiedy jesteś nie więcej niż wieprzowym mięsem,

bardzo łatwo jest pożerać siebie samego od środka

własnymi ustami, którym krewni powyrywali głosy,

żebym mógł wydrapać sobie swój własny sercomózg,

drobno posiekać, przerobić się na sałatkę jarzynową.

Kraków, 11 marca 2013 r.

Page 83: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

83

Dam ci o sobie znać

Jestem wściekły, gdy n-ty raz powtarzasz mi, że jestem zerem i

mam na siebie zarobić, świetnie wiesz przecież, że mój smutek

tak nie zna dna, że przestał chcieć nazywać się czarną rozpaczą,

a samozaprzeczenie dogaduje mi „nie”, by mnie tak umniejszać

na co drugim kroku do nieba na ziemi, do ukochanego samego

siebie, przeraża mnie lekko, jak bardzo sam sobie wystarczam!

Teraz bez mrugnięcia okiem jestem w stanie wszystko w sobie

zawrzeć, by para uszła wierszem, w wyśpiewanych piosenkach,

w nieomylnej imprezie tanecznej, wtórowaniu bitom i melodii

DJ-a Eltrona Johna moim wygimnastykowanym ciałem, i nocą

wychodzi się na miasto, żeby zażywać życia jak powietrza, jak

zażywam każdego współczesnego przekupnia, że ten łysy kolo

w pocerowanym, poplamionym ubiorze z drugiej ręki to skarb,

brylant krakowskich parkietów, że to sam płynny mrok, ogień.

Nie mruk, taki jak ty, co podpiera ściany, albo patrzy wilkiem,

kogo by tu dzisiaj zjeść, chłopaku, jak przychodzi co do czego,

tchórzysz, pryskasz, lub odwracasz tułowie, wracasz do siebie,

a szczerze, mam serdecznie dość mojego wychodzenia do was

z niepoprawną inicjatywą, fakt, to mnie zbawia, pomimo tego,

z niewiadomego powodu poprzednią noc zasypiałem samemu,

to również miłe bywa, ale z reguły izolowane ciepło przyjemne

nie jest, gdyż nigdy nie jesteś sobą do końca, jeżeli nie miewasz

okazji z drugą osobą się zetrzeć, złuszczać naskórek i naskórek

słowa nawilżać ludzką śliną, kiedy nie masz kogo rano całować.

Kraków, 10 marca 2013 r.

Page 84: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

84

Hymn chłodnego popołudnia

Ważne, żeby była różnorodność, dlatego musisz pozwolić

na nieodparty ból i niedopowiedziane pytanie, dlaczego ja,

jedynie przejście przez nie pozwoli mi znowu stać się mną.

Toteż musi być czekanie, co czasem wydaje się nie kończyć.

Warto czekać na tę jedną osobę, z którą rozmowa jest wodą,

co promiennie płynie przez inhibicje: rozwój bez przeszkód.

Doczekasz się chwili, w której możesz wszystko powiedzieć.

Wybaczysz także czasowi i przestrzeni, że nas porozdzielały,

rozmieściły na różnych stronach Europy, dwoje północnych

rozbitków, tak zechcesz raz jeszcze stać się nieśmiertelnym,

z tym że tym razem na własnych podstawach, zasadach, noc

zostanie moją jedyną matką, jednym ojcem dzisiejszy dzień.

Czuje się szczęśliwym sierotą, nie mam pozorowanej rodziny.

Mogę sobie kogokolwiek godnego przysposobić, na momenty,

albo na tak zwane zawsze, czyli na chęć oczekiwania powrotu.

Ponownie pragnę bać się, martwić, co się z tobą dzieje i stanie.

Bo na powrót mi mnie oddałeś, nie zawiodłaś, byłeś w marnym

czasie w upadlającym miejscu, nie swoją stoczyłem tam wojnę.

Znowu pragnę swojego pokoju, pozdzierania frontów, frontonów

szarych kamienic rozświetlonych ciepłem, wilgotnymi światłami,

przyjaźni, bliskości i seksu w sąsiedztwie kolorowych bloków po

termomodernizacji, szaleństwa i zawodów w rynku i na osiedlach,

powtórnie odwiedzać miejskie cmentarze bez osobistego powodu,

wziąć kiedyś ślub z moim facetem i mieć z nim dziedziniec dzieci.

Kraków, 9 marca 2013 r.

Page 85: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

85

Gościół, spocznij!

Robertowi ZZ, Mateuszowi M i innym nowopoznanym

Baczność, jak ślina rozbija warstwę świeżego śniegu,

chrzęści pod czarnymi, ciężkimi butami w końcówce

zimy, początku marca, gdzie może wiecznie spocząć.

Żadnym grzechem nadmiar i nic złego nie znalazłem

w nadreprezentacji: w obrazie życia, miłości, śmierci.

Albowiem niczym innym jest literatura niż wyzwanie,

wydobyciem prawdy z półprywatnej kopalni, szczerej

wówczas dopiero, kiedy mózgiem roztworzyłeś serce.

Otwarciem najbardziej bolesnego faktu mojego życia,

pary solo: dwie czarne skarpetki, na srogim chodniku.

Nijakim mężczyzną-kobietą w nieoświetlonej wiosce,

świecie bez świateł, wszędzie jest czarno, tu i teraz to

są bzdurne wyrażenia, nie ma żadnego ciebie ze mną,

światło zgasło w całym mieście, śnieg spadł, więc jest

czarno wszędzie, głucho, jasno, prawda to kłamstwo!

Nie ma czego dotknąć, gdy nie ma nikogo poza mną,

ja jestem dla siebie 1 człowiekiem we wszechświecie.

Nie godzi się składać zbudowania mostów szczęścia

na ramiona innej ode mnie osoby, a błąd to nakazać

mniej bezwzględnej niż ja osobie unieść me brzemię.

Dobrze, aby świetnie mówiła po polsku i angielsku,

ażebym nie musiał się mu, tak, tłumaczyć, potrzeba

mi zdecydowanego na ryzyko bycia razem partnera,

mężczyzny, który umie odpowiedzieć przepraszam,

powiedzieć dziękuję i proszę, tak i nie, do widzenia.

Najlepiej, mój drogi, gdybyś nie bał się bać i nie bać,

dawać, ranić, brać, bo miłość to wzajemne otwarcie

w zaufaniu, że dostawszy ode mnie taką możliwość,

wybierasz mnie nie ranić, postanawiasz mnie wziąć

takiego, jakim jestem, poprawić mnie, kiedy błądzę.

Page 86: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

86

Gejem musisz być jawnym, radosnym i smucącym

się, kiedy przychodzi na to pora, masz być ze mną

zawsze wtedy, gdy mi cię brakuje, pierwszą deską

ratunku i ostatnią instancją wywoławczą, bo chcę

na tobie spocząć i pragnąć poza granice psychozy.

W spokoju, na haju, nawet niekoniecznie musimy

razem spać, przecież możesz pożądać babek, dam,

byle fajnych, pewnych siebie kobiet, dziewczynek

ze swoim alkoholem, własnymi zapałkami, z fajką

albo niepalących, mnie wystarczy dobra rozmowa

z facetem, który nie byłby moim ojcem ani synem,

nie białą papą śniegu na spadzistym dachu domku

jednorodzinnego na Przededworzu, nie spuścizną,

w posiadanie której nigdy nie wejdę, sam nie chcę

danin od krewnych, jacy mnie niemal wyzerowali.

Bądź moim gościem, co z greckiego oznacza obcy,

wyleczony z ksenofobii, mizoginii, ale z nałogiem

kochania, byle dobrego, lecz kogo popadnie, poza

obawą śmierci i obłędu, psychofizyczny androgyn

w ciele prawdziwego mężczyzny, osobisty aniele!

Kraków, 13 marca 2013 r.

Page 87: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

87

Spis treści

RADOŚĆ I ROZPAD

dzięki, błękit! ........................................................................................................................ 7

GEGRA 4.1: GDZIE BĄDŹ .......................................................................................................... 9

INICJAŁY ................................................................................................................................. 11

ŻYWI I UMARLI, MOJE 32. URODZINY ....................................................................................... 12

2 : 1 MĘSKI, MIEJSKI SMOK ....................................................................................................... 14

* * * [TERAZ OGONEK] ............................................................................................................ 16

Zamiast mnie: (animozja — ............................................................................................... 17

Podgórze, Kraków .............................................................................................................. 19

W raju, dniem i nocą .......................................................................................................... 20

Dziwnów, Dziwna, 44. wersja ............................................................................................ 21

Wojtek ................................................................................................................................ 23

Człowiek, wiersz w 1. os. .................................................................................................... 24

Pomiędzy. Wir powietrzny: obyczaje pośmiertne ............................................................ 25

Preludia w źródle ................................................................................................................. 31

Dobra robota, skało życia! ................................................................................................. 33

Zaza ..................................................................................................................................... 35

Odcienie ciemności (wiersza) ............................................................................................ 36

Teraz ja ................................................................................................................................ 38

Po omacku jawa bez pytania .............................................................................................. 39

DOWOLNOŚĆ

Przemoc .............................................................................................................................. 43

Europa to pogorzelisko ..................................................................................................... 46

Lizusy, lewaki! .................................................................................................................... 47

Poniedziałek, potwierdzeniem otwarcie .......................................................................... 48

Odpowiedź psychiatrze z Kobierzyna: „Ja to nie moja rodzina.” .................................... 50

Page 88: Piotr Mierzwa - Termodynamika

Piotr Mierzwa TERMODYNAMIKA

88

Rozstęp też blizna (wiolentynka) ...................................................................................... 52

przenikliwość, miłość ......................................................................................................... 55

drogie królestwo ................................................................................................................. 56

XYX ..................................................................................................................................... 57

mój bogaczu, moja litania, moje dzieło! ........................................................................... 57

Sonet, Zdziwienie: .............................................................................................................. 58

moje pierwsze boże narodzenie ........................................................................................ 58

Noworodek ......................................................................................................................... 59

za życia i po śmierci .......................................................................................................... 60

Miłości śmierć!.................................................................................................................... 61

Obrzeża, na obrzeżach ....................................................................................................... 63

Nie wszystko jest wszystkim ............................................................................................. 64

Wielkie dzięki, barmanie z klubu Cocon! ......................................................................... 65

Bezboże .............................................................................................................................. 66

Środa, próba własności ....................................................................................................... 67

Dzień roślin, 88. ................................................................................................................ 68

Autoportret na bębenkach ................................................................................................. 70

Północ ................................................................................................................................. 71

1. [Muzyka to moja metafizyka] ..................................................................................... 71

2. [Mój dom to rzadkie powietrze] ................................................................................ 72

3. Brak jest cenny (jak uczy historia) ............................................................................. 73

4. Alba ............................................................................................................................. 74

5. Filozofia przygody ...................................................................................................... 75

6. Zazdrość ......................................................................................................................76

Na powrót na pl. Szczepańskim ........................................................................................ 77

Same odpowiedzi ............................................................................................................... 79

nasze niebieskie słońce ..................................................................................................... 80

Będąc bohaterem, spamie! ................................................................................................. 82

Dam ci o sobie znać ........................................................................................................... 83

Hymn chłodnego popołudnia ........................................................................................... 84

Gościół, spocznij! ................................................................................................................ 85