ogrody dziaŁkowe w niebezpieczeŃstwiepzd.pl/uploads/cgblog/id6913/8_dzialkowcy.pdf · lech...

8
1 OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃSTWIE e k s t r a Piątek 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl Przepisy ustawy z 8 lipca 2005 r. o rodzinnych ogro- dach działkowych (Dz.U. 2005 r. nr 169, poz. 1419 z późn. zm., dalej: u.r.o.d.), regulują funkcjonowanie ogrodów działkowych. Od po- czątku cieszą się poparciem działkowców. Jednak niektó- rym ustawa chroniąca ogrody przeszkadza. Kolejne ataki Jeszcze w trakcie przygoto- wywania projektu tej usta- wy zebrano w ogrodach działkowych 230 tys. podpi- sów za jej wejściem w życie. Uchwalenie ustawy przez parlament i podpisanie jej przez Aleksandra Kwaśniew- skiego, prezydenta RP, było wynikiem aprobaty dla prze- prowadzonych konsultacji ze środowiskiem działkow- ców. Kształt tej ustawy od- powiadał bowiem ich po- trzebom i oczekiwaniom. Jednak w niektórych środo- wiskach, zwłaszcza gospo- darczych, wzbudził też wąt- pliwości. Ich wyrazem były i są próby podważenia prze- pisów ustawy gwarantującej działkowcom prawo do spo- kojnego korzystania z ogro- du. W 2009 r. podjęto próbę uchylenia ustawy. Wówczas zebrano wśród działkowców 620 tys. podpisów pod pro- testem przeciwko projek- towi, który postrzegali jako zamach na ich ogrody. Tak liczny protest w obronie obo- wiązującej ustawy dowiódł, że jej przepisy sprawdziły się w praktyce i są dobrze oce- niane przez osoby najbar- dziej nimi zainteresowane, czyli działkowców. Jednak próby zmiany lub podważenia u.r.o.d. pojawia- ją się jedna za drugą. W 2010 r., przed zakończeniem swej kadencji, prof. Lech Gardoc- ki, ówczesny Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, zakwe- stionował konstytucyjność sześciu przepisów u.r.o.d. Po zapoznaniu się z uzasad- nieniem wniosku prof. Le- cha Gardockiego działkowcy stwierdzili, że sporządzono go za biurkiem, nie znając re- aliów panujących w ogrodach i prawdziwych bolączek dział- kowców. Znów odpowiedzią na próbę podważenia obo- wiązujących przepisów były tysiące wystąpień i listów, w których protestowali oni przeciwko próbie podwa- żenia kluczowych zapisów ustawy. Jednak prof. Lech Gardocki zamiast wycofać swój wniosek do TK, jeszcze go rozszerzył – zaskarżył ko- lejne 7 przepisów, a nawet zawnioskował o uchylenie całej ustawy. Działkowcy nie mają wątpliwości, że tym ra- zem zagrożony jest szczegól- ny status, jaki ustawodawca nadał ogrodom działkowym, a wręcz ich byt. Zakwestio- nowane są m.in. przepisy, które gwarantują działkow- cowi zarówno tytuł prawny do użytkowania działki, jak i własność zlokalizowanego tam majątku. Uzasadnione obawy Dziś rodzinne ogrody dział- kowe są w użytkowaniu wieczystym i użytkowaniu zwykłym Polskiego Związ- ku Działkowców (PZD), któ- ry przekazuje działkowcom działki w bezpłatne użyt- kowanie. Zdaniem prof. Lecha Gardockiego u.r.o.d. jest niezgodna z Konstytu- cją RP, ponieważ w myśl jej przepisów przynależność działkowców do PZD jest obowiązkowa, a nie do- browolna. Ponadto orga- nizacja działkowców ma mocy ustawy ma w swoich ogrodach wyłączność na przydzielanie działek. To, co wydaje się niedopusz- czalną praktyką dla osób niemających związków z ogrodami działkowymi, w środowisku działkowców nie budzi żadnych emocji. Dlatego działkowcy nie zamierzają się poddawać. Podpisali apel skierowa- ny do sędziów Trybunału Konstytucyjnego RP, w któ- rym proszą o rozważenie skutków uchylenia prawa. Udało im się też wywal- czyć, aby przedstawiciele PZD uczestniczyli w roz- prawie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Apelują do wszystkich działkowców o solidarną obronę przez wywieszenie flag i kiero- wanie listów do Trybunału Konstytucyjnego. Obawę PZD budzi w szcze- gólności zakwestionowanie czterech artykułów ustawy (numery 10, 17, 18, 24). dokończenie na str. 5 G dy wchodzimy na działkę, przekraczamy granicę ekosystemu innego niż ten, w jakim funkcjonujemy na co dzień. Tu jest inne powietrze i panuje specjalny mikroklimat stworzony przez setki różnorodnych drzew, krzewów, kwiatów doglądanych i pielęgnowanych przez działkowców. Ponadto nasz ogród jest wpisany do Rejestru Zabytków Województwa Dolnośląskiego. Moim zdaniem próba unieważnienia ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych jest działaniem antyspołecznym i dziełem grup lobbujących w poszukiwaniu pieniędzy kosztem dobra społecznego i środowiskowego. Tymczasem najważniejsze jest dobro ludzi i środowiska. O gródki działkowe to nie jest kłopotliwy relikt z przeszłej epoki. Przeciwnie – to jest wspaniały instrument, który służy rodzinom i powinien pomagać młodemu pokoleniu uczyć się szacunku dla przyrody. Mówię to na własnym przykładzie. Jestem działkowcem od niedawna, od roku. Początkowo propozycja wydzierżawienia działki budziła we mnie opór, bo jestem zapracowany, mam rodzinę i dwoje małych dzieci. Sądziłem, że nie sposób połączyć mojej sytuacji z rolą osoby uprawiającej działkę. Jednak okazało się, że można. Dlaczego? Bo działka to świetny sposób na spędzanie wolnego czasu dla rodziny. Mam nadzieję, że nawet gdyby stwierdzono, że to prawo koliduje z ustawą zasadniczą, ustawodawca stworzy inne normy, które nie będą oznaczać końca wartościowej tradycji działkowej. Dobro ludzi i środowiska jest ważniejsze Edukacja, wychowanie, rekreacja MARCIN MOSKOT użytkownik działki w ROD „Wytchnienie” we Wrocławiu; ogród wpisany jest do Rejestru Zabytków Województwa Dolnośląskiego. BARTŁOMIEJ LACHOWICZ użytkownik działki w ROD im. Obrońców Pokoju w Warszawie opinie Działkowcy są już przyzwyczajeni do ciągłej walki o swoje prawa Ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych, która jest prawnym fundamentem ruchu działkowego w Polsce, została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Ewentualne stwierdzenie niezgodności jej przepisów z Konstytucją RP postawi pod znakiem zapytania przyszłość większości ogrodów w Polsce W kwietniu 2012 r. TK wyznaczył termin w sprawie, która czekała na rozpatrzenie ponad dwa lata. Przypadkowo padło na ten sam dzień, kiedy w Warszawie odbędzie się kulminacja Euro w Polsce – półfinał roz- grywek. W czwartek 28 czerwca 2012 r. Trybunał Konstytucyjny rozpozna wniosek Lecha Gardockiego, byłego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, który zażądał uchylenia całej ustawy o rodzinnych ogrodach dział- kowych. Sędziowie TK zadecydują o przy- szłości polskich działkowców. Lech Gardocki zakwestionował w swoim wniosku całą ustawę o rodzinnych ogrodach działkowych, co oznacza, że także wszystkie prawa, jakie na mocy tej ustawy przysługują działkow- com. Wiele wskazuje na to, iż reprezentan- tem Sejmu w TK będzie poseł Andrzej Dera z PiS, przeciwnik ustawy gwarantującej działkowcom obecne prawa. Obawy wśród działkowców wywołuje też stanowisko An- drzeja Seremeta, prokuratora generalne- go. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że nie będzie on bronił najważniejszych dla działkowców praw. Istotne jest, aby Try- bunał Konstytucyjny zdobył pełną wiedzę o tym, jak obowiązująca ustawa funkcjonu- je w praktyce i jak jest postrzegana przez działkowców. W końcu to o ich prawach będą rozstrzygać sędziowie TK. Dlatego do TK płyną tysiące listów z ogrodów. Dział- kowcy proszą w nich o oddalenie wniosku i zachowanie ustawy. Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym Krajowa Rada Polskiego Związku Działkow- ców ogłosiła dni 23 – 29 czerwca 2012 r. Tygodniem Protestu Polskich Działkow- ców. „Zwracamy się do wszystkich zarzą- dów rodzinnych ogrodów działkowych (ROD), aby w tym czasie oflagować ogrody działkowe w punktach najbardziej widocz- nych dla społeczeństwa, a także zawiesić na bramach i ogrodzeniach transparen- ty, banery, plansze, na których działkowcy wyrażą swój stosunek do tego wszystkie- go, co dzieje się od 22 lat wokół ogrodów działkowych w Polsce, a także do obecnej ustawy, tradycji, dorobku i przyszłości. W ten sposób pokażmy naszą jedność i de- terminację w obronie naszych wartości” – apeluje Krajowa Rada Polskiego Związku Działkowców. Tydzień Protestu Polskich Działkowców Z  moich obserwacji i doświadczeń wynika, że obecnie ogrody działkowe w Polsce ponownie przeżywają swoją młodość. Paradoksalnie zbiega się to z niepewnością co do dalszego funkcjonowania ruchu działkowego. Ostatnio rośnie bowiem zainteresowanie użytkowaniem własnego poletka ziemi. Ludzie czasem długo oczekują na możliwość wydzierżawienia działki, a gdy w końcu do tego dojdzie, w pocie czoła ją uprawiają i rozwijają. Coraz więcej działkowców rezygnuje z funkcji rekreacyjnej działki i powraca do sadzenia warzyw, owoców. To jest znak obecnego czasu! Działka to dla nich praca dla środowiska naturalnego i dla swojego zdrowia. Jest to też metoda na oszczędności w domowym budżecie. Dzięki działce można obciąć koszty zakupu podstawowych produktów warzywnych i owocowych. Na czasie jest weekendowy wypoczynek na działce. Ludzie chętnie korzystają z tej możliwości, by uciec od szarych blokowisk, od reżimu codziennej pracy i zajęć. Widzę, że znów jest to w modzie – mieć kawałek ziemi, dbać o nią, parać się praktyką warzywniczo-sadowniczą. Wróciła moda na działki ŁUKASZ PRAŻMOWSKI prezes II kadencji ROD im. M. Konopnickiej w Gdańsku-Stogach PARTNER DODATKU

Upload: others

Post on 20-Oct-2020

3 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • 1

    OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃSTWIEe k s t r a

    Piątek 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl

    Przepisy ustawy z  8 lipca 2005 r. o rodzinnych ogro-dach działkowych (Dz.U. 2005 r. nr 169, poz. 1419 z późn. zm., dalej: u.r.o.d.), regulują funkcjonowanie ogrodów działkowych. Od po-czątku cieszą się poparciem działkowców. Jednak niektó-rym ustawa chroniąca ogrody przeszkadza.

    Kolejne atakiJeszcze w trakcie przygoto-wywania projektu tej usta-wy zebrano w  ogrodach działkowych 230 tys. podpi-sów za jej wejściem w życie. Uchwalenie ustawy przez parlament i podpisanie jej przez Aleksandra Kwaśniew-skiego, prezydenta RP, było wynikiem aprobaty dla prze-prowadzonych konsultacji ze środowiskiem działkow-ców. Kształt tej ustawy od-powiadał bowiem ich po-trzebom i  oczekiwaniom. Jednak w niektórych środo-wiskach, zwłaszcza gospo-darczych, wzbudził też wąt-pliwości. Ich wyrazem były i są próby podważenia prze-pisów ustawy gwarantującej działkowcom prawo do spo-kojnego korzystania z ogro-du. W 2009 r. podjęto próbę uchylenia ustawy. Wówczas zebrano wśród działkowców 620 tys. podpisów pod pro-testem przeciwko projek-

    towi, który postrzegali jako zamach na ich ogrody. Tak liczny protest w obronie obo-wiązującej ustawy dowiódł, że jej przepisy sprawdziły się w praktyce i są dobrze oce-niane przez osoby najbar-dziej nimi zainteresowane, czyli działkowców.

    Jednak próby zmiany lub podważenia u.r.o.d. pojawia-ją się jedna za drugą. W 2010

    r., przed zakończeniem swej kadencji, prof. Lech Gardoc-ki, ówczesny Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, zakwe-stionował konstytucyjność sześciu przepisów u.r.o.d. Po zapoznaniu się z uzasad-nieniem wniosku prof. Le-cha Gardockiego działkowcy stwierdzili, że sporządzono go za biurkiem, nie znając re-aliów panujących w ogrodach

    i prawdziwych bolączek dział-kowców. Znów odpowiedzią na próbę podważenia obo-wiązujących przepisów były tysiące wystąpień i  listów, w których protestowali oni przeciwko próbie podwa-żenia kluczowych zapisów ustawy. Jednak prof. Lech Gardocki zamiast wycofać swój wniosek do TK, jeszcze go rozszerzył – zaskarżył ko-lejne 7 przepisów, a nawet zawnioskował o uchylenie całej ustawy. Działkowcy nie mają wątpliwości, że tym ra-zem zagrożony jest szczegól-ny status, jaki ustawodawca nadał ogrodom działkowym, a wręcz ich byt. Zakwestio-nowane są m.in. przepisy, które gwarantują działkow-cowi zarówno tytuł prawny do użytkowania działki, jak i własność zlokalizowanego tam majątku.

    Uzasadnione obawyDziś rodzinne ogrody dział-kowe są w  użytkowaniu wieczystym i użytkowaniu zwykłym Polskiego Związ-ku Działkowców (PZD), któ-ry przekazuje działkowcom działki w bezpłatne użyt-kowanie. Zdaniem prof. Lecha Gardockiego u.r.o.d. jest niezgodna z Konstytu-cją RP, ponieważ w myśl jej przepisów przynależność działkowców do PZD jest obowiązkowa, a  nie do-browolna. Ponadto orga-nizacja działkowców ma mocy ustawy ma w swoich ogrodach wyłączność na przydzielanie działek. To, co wydaje się niedopusz-czalną praktyką dla osób niemających związków z ogrodami działkowymi, w środowisku działkowców nie budzi żadnych emocji. Dlatego działkowcy nie zamierzają się poddawać. Podpisali apel skierowa-ny do sędziów Trybunału Konstytucyjnego RP, w któ-rym proszą o rozważenie skutków uchylenia prawa. Udało im się też wywal-czyć, aby przedstawiciele PZD uczestniczyli w roz-prawie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Apelują do wszystkich działkowców o solidarną obronę przez wywieszenie flag i kiero-wanie listów do Trybunału Konstytucyjnego.

    Obawę PZD budzi w szcze-gólności zakwestionowanie czterech artykułów ustawy (numery 10, 17, 18, 24).

    dokończenie na str. 5

    Gdy wchodzimy na działkę, przekraczamy granicę ekosystemu innego niż ten, w jakim funkcjonujemy na co dzień. Tu jest inne powietrze i panuje specjalny mikroklimat stworzony przez setki różnorodnych drzew, krzewów, kwiatów doglądanych i pielęgnowanych przez działkowców. Ponadto nasz

    ogród jest wpisany do Rejestru Zabytków Województwa Dolnośląskiego. Moim zdaniem próba unieważnienia ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych jest działaniem antyspołecznym i dziełem grup lobbujących w poszukiwaniu pieniędzy kosztem dobra społecznego i środowiskowego. Tymczasem najważniejsze jest dobro ludzi i środowiska.

    Ogródki działkowe to nie jest kłopotliwy relikt z przeszłej epoki. Przeciwnie – to jest wspaniały instrument, który służy rodzinom i powinien pomagać młodemu pokoleniu uczyć się szacunku dla przyrody. Mówię to na własnym przykładzie. Jestem działkowcem od niedawna, od roku. Początkowo propozycja wydzierżawienia działki budziła we mnie opór, bo jestem zapracowany, mam

    rodzinę i dwoje małych dzieci. Sądziłem, że nie sposób połączyć mojej sytuacji z rolą osoby uprawiającej działkę. Jednak okazało się, że można. Dlaczego? Bo działka to świetny sposób na spędzanie wolnego czasu dla rodziny. Mam nadzieję, że nawet gdyby stwierdzono, że to prawo koliduje z ustawą zasadniczą, ustawodawca stworzy inne normy, które nie będą oznaczać końca wartościowej tradycji działkowej.

    Dobro ludzi i środowiska jest ważniejsze

    Edukacja, wychowanie, rekreacja

    MARCIN MOSKOTużytkownik działki w ROD „Wytchnienie” we Wrocławiu; ogród wpisany jest do Rejestru Zabytków Województwa Dolnośląskiego.

    BARTŁOMIEJ LACHOWICZużytkownik działki w ROD im. Obrońców Pokoju w Warszawie

    opinie

    Działkowcy są już przyzwyczajeni do ciągłej walki o swoje prawaUstawa o rodzinnych ogrodach działkowych, która jest prawnym fundamentem ruchu działkowego w Polsce, została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Ewentualne stwierdzenie niezgodności jej przepisów z Konstytucją RP postawi pod znakiem zapytania przyszłość większości ogrodów w Polsce

    W kwietniu 2012 r. TK wyznaczył termin w sprawie, która czekała na rozpatrzenie ponad dwa lata. Przypadkowo padło na ten sam dzień, kiedy w Warszawie odbędzie się kulminacja Euro w Polsce – półfinał roz-grywek.W czwartek 28 czerwca 2012 r. Trybunał Konstytucyjny rozpozna wniosek Lecha Gardockiego, byłego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, który zażądał uchylenia całej ustawy o rodzinnych ogrodach dział-kowych. Sędziowie TK zadecydują o przy-szłości polskich działkowców. Lech Gardocki zakwestionował w swoim wniosku całą ustawę o rodzinnych ogrodach działkowych, co oznacza, że także wszystkie prawa, jakie na mocy tej ustawy przysługują działkow-

    com. Wiele wskazuje na to, iż reprezentan-tem Sejmu w TK będzie poseł Andrzej Dera z PiS, przeciwnik ustawy gwarantującej działkowcom obecne prawa. Obawy wśród działkowców wywołuje też stanowisko An-drzeja Seremeta, prokuratora generalne-go. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że nie będzie on bronił najważniejszych dla działkowców praw. Istotne jest, aby Try-bunał Konstytucyjny zdobył pełną wiedzę o tym, jak obowiązująca ustawa funkcjonu-je w praktyce i jak jest postrzegana przez działkowców. W końcu to o ich prawach będą rozstrzygać sędziowie TK. Dlatego do TK płyną tysiące listów z ogrodów. Dział-kowcy proszą w nich o oddalenie wniosku i zachowanie ustawy.

    Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym

    Krajowa Rada Polskiego Związku Działkow-ców ogłosiła dni 23 – 29 czerwca 2012 r. Tygodniem Protestu Polskich Działkow-ców. „Zwracamy się do wszystkich zarzą-dów rodzinnych ogrodów działkowych (ROD), aby w tym czasie oflagować ogrody działkowe w punktach najbardziej widocz-nych dla społeczeństwa, a także zawiesić na bramach i ogrodzeniach transparen-

    ty, banery, plansze, na których działkowcy wyrażą swój stosunek do tego wszystkie-go, co dzieje się od 22 lat wokół ogrodów działkowych w Polsce, a także do obecnej ustawy, tradycji, dorobku i przyszłości. W ten sposób pokażmy naszą jedność i de-terminację w obronie naszych wartości” – apeluje Krajowa Rada Polskiego Związku Działkowców.

    Tydzień Protestu Polskich Działkowców

    Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że obecnie ogrody działkowe w Polsce ponownie przeżywają swoją młodość. Paradoksalnie zbiega się to z niepewnością co do dalszego funkcjonowania ruchu działkowego. Ostatnio rośnie bowiem zainteresowanie użytkowaniem własnego poletka ziemi. Ludzie czasem długo oczekują na możliwość wydzierżawienia działki, a gdy w końcu do tego dojdzie, w pocie czoła ją uprawiają i rozwijają. Coraz więcej działkowców rezygnuje z funkcji rekreacyjnej działki i powraca do sadzenia warzyw,

    owoców. To jest znak obecnego czasu! Działka to dla nich praca dla środowiska naturalnego i dla swojego zdrowia. Jest to też metoda na oszczędności w domowym budżecie. Dzięki działce można obciąć koszty zakupu podstawowych produktów warzywnych i owocowych. Na czasie jest weekendowy wypoczynek na działce. Ludzie chętnie korzystają z tej możliwości, by uciec od szarych blokowisk, od reżimu codziennej pracy i zajęć. Widzę, że znów jest to w modzie – mieć kawałek ziemi, dbać o nią, parać się praktyką warzywniczo-sadowniczą.

    Wróciła moda na działki

    ŁUKASZ PRAŻMOWSKIprezes II kadencji ROD im. M. Konopnickiej w Gdańsku-Stogach

    PARTNER DODATKU

  • 1

    C2

    OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃST WIEDziennik Gazeta Prawna, 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl

    Dlaczego ustawa o rodzin-nych ogrodach działkowych zaczęła przeszkadzać tym, którzy mają zakusy na zrekultywowane przez dział-kowców nieużytki, położone obecnie w atrakcyjnych punktach miast? Janusz Piechociński: To, co ostatnio dzieje się wokół ogrodów działkowych, jest przykładem polityki prowa-dzonej między państwem a organizacjami. W demokra-tycznym społeczeństwie mó-wimy o partnerstwie publicz-no-prywatnym i realizacji celów publicznych w obsza-rach gospodarki przez pod-mioty o charakterze gospo-darczym nastawione na zysk. Zdumiewa, że odmawia się prawa do takiej samej współ-pracy na płaszczyźnie działal-ności socjalnej. Prowadzenie ogrodów służących najuboż-szym przez organizację spo-łeczną, czyli PZD, jest właśnie wyręczaniem państwa i gmin w działalności socjalnej. Ro-dzinne ogrody działkowe są organizacją szczególną, któ-ra ma długoletnią historię. Teraz nagle okazało się, że można zburzyć tę organiza-cję i zakładać coś od nowa.

    Jestem przekonany, że pań-stwo, które głosami polity-ków sygnalizuje, że możecie mnie wybrać, a później za was to wszystko zrobimy, jest państwem, które wcześniej czy później zniewala obywa-tela i jego aktywność, a reali-zuje cele publiczne na bardzo niskim poziomie i doprowa-dza do buntu społecznego. Kiedy prześledzimy koleje ruchu działkowego i relacji między nim a tworzącym się samorządem, warto się za-stanowić, czy państwo musi regulować wszystkie dziedzi-ny życia i czy chce stosować nadzwyczajne rozwiązania.

    Praktyka pokazuje, że gdy jakiejś ekipie przeszkadza działalność jakiejś organi-zacji, to wówczas często wy-stępuje pokusa, aby się jej pozbyć. Takie działania pro-wadzone są też w stosunku do ruchu działkowego. Tym bardziej że jest on ruchem masowym, w dodatku zako-rzenionym w tradycji pol-skiej, ruchem, który za gra-nicą przez jego tamtejsze odpowiedniki był pokazy-wany jako modelowy. Nato-miast każdy, kto w praktyce zetknął się z tym, że na grun-tach niskiej jakości – często poprzemysłowych – powsta-ły po kilku latach zrekulty-wowane ogrody, jest zdu-miony tym, że udało się je zagospodarować i stworzyć na nich wspólnotę obywatel-ską i ludzką oraz organizację o dużym charakterze demo-kratycznym.

    Uważam, że w dużych mia-stach do konfliktów o działki dochodzi dlatego, że są zaku-sy na przejęcie pewnej prze-strzeni publicznej, stanowią-

    cej własność uspołecznioną, którą najłatwiej byłoby prze-jąć. Zwraca się uwagę na to, jak cenne są grunty, a za-pomina o tym, kiedy i po co powstawały na nich ogrody i jaką stanowią – również z punktu widzenia interesów przyszłych pokoleń – rezer-wę terenów zielonych. Takiej przestrzeni publicznej nie ma na przykład na gęsto zabu-dowanych gruntach podwar-szawskich, gdzie w osiedlach kobiety z wózkami i małymi dziećmi mogą spacerować tylko między ścigającymi się samochodami.

    Dlatego państwo musi so-bie odpowiedzieć na pyta-nie, czy w ramach swoich funkcji wspiera takie orga-nizacje jak ogrody działkowe i czy widzi w ich działalno-ści pożytek dla społeczeństwa poprzez integrację budowy wspólnoty, a dla rodzin wie-lu działkowców dodatkowego źródła satysfakcji i wsparcia socjalnego, czy traktuje je jako wrogie.

    Izabela Ożegalska: W ustawie o rodzinnych ogrodach dział-kowych w art. 1 zapisano, że istnienie i rozwój rodzinnych ogrodów działkowych jest przejawem świadomej poli-tyki państwa w zaspokajaniu potrzeb społeczeństwa. Dla-tego należy wyraźnie powie-dzieć, że w 2005 r., gdy Sejm przyjmował tę ustawę o ro-dzinnych ogrodach działko-wych, została w niej określona rola państwa i ustawodawca odniósł się do potrzeby istnie-nia tych ogrodów jako formy pomocy społecznej.

    Chcę też przypomnieć, że od 22 lat nasze ogrody są ata-kowane, a w ciągu ostatnich kilku lat pojawiły się projekty ustaw dążące do ograniczenia lub całkowitego zniesienia praw działkowców. Usunięcie ustawy ma doprowadzić do uwolnienia 44 tys. ha ziemi na cele komercyjne i w związ-ku z tym stawką są duże pie-niądze.

    Romuald Kazimierz Ajchler: Tradycja ogrodów działko-wych sięga 110 lat. Wystąpie-nie Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego do Trybunału Konstytucyjnego zastanawia mnie o tyle, że w celu pozy-skania atrakcyjnych dzisiaj gruntów w dużych aglome-racjach, np. w Warszawie, Poznaniu, we Wrocławiu, dopasowuje się prawo albo interpretację przepisów. Są to grunty uzbrojone i zago-spodarowane.

    Dlaczego sporządzając wniosek do TK, Pierwszy Prezes SN nie wziął pod uwagę, kto użytkuje ogrody, kim są działkowcy i jaki mają dorobek?

    Romuald Kazimierz Ajchler: Gdyby Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego zapoznał się do-

    kładnie z treścią debaty nad projektem ustawy z 2005 r. w Sejmie, to moim zdaniem nie wystąpiłby do Trybunału Konstytucyjnego i nie kwe-stionowałby konstytucyjno-ści artykułów wymienionych w wystąpieniu, czyli całej ustawy. Natomiast sporzą-dzając wniosek, zakwestio-nował dorobek kilku pokoleń z okresu tych wszystkich 110 lat istnienia ogrodów. Gospo-darują na nich nie tylko oso-by starsze, którym sugeruje się, że powinny wyzbyć się działek, a uzyskane w ten sposób pieniądze dołożyć do emerytury.

    Uważam, że zakwestiono-wanie ustawy jest zamachem na rodzinę, szczególnie na młodych ludzi. 80 proc. ro-dzin organizuje dla siebie wy-poczynek na działkach, a tego państwo nie chce dostrzec.

    Środowisko działkowców jest bardzo zróżnicowane: od emerytów i rencistów po ludzi młodych, czynnych za-wodowo, o różnym statusie społecznym i majątkowym. W wielu ogrodach działki przekazywane są z pokole-nia na pokolenie, korzystają z nich całe rodziny – dziad-kowie, rodzice i wnuki. Nie brakuje również ludzi mło-dych, którzy chcą poświęcić swój wolny czas ogrodom działkowym.

    Skoro Sejm w 2005 r. przy-jął projekt ustawy, to teraz Pierwszy Prezes Sądu Naj-wyższego nie może interpre-tować tych przepisów w od-mienny sposób, niż było to intencją ustawodawcy. Gdy w Sejmie trwały debaty nad ustawą o rodzinnych ogro-dach działkowych, to wów-czas brano pod uwagę to, że gwarantuje ona prawa lu-dziom słabszym. Tym bar-dziej że zarówno ja, jak i inni posłowie, głosując nad usta-wą o rodzinnych ogrodach działkowych w 2005 r., nie mieliśmy tego na myśli, co teraz sugeruje w swoim wy-stąpieniu Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego.

    Uważam, że ten aspekt na-leżałoby również podnieść przed Trybunałem Konsty-tucyjnym. Skoro zgodziliśmy się na takie rozwiązania jak wywłaszczanie, gdy nastę-puje ważny interes społecz-ny, to jednocześnie trzeba się zgodzić na to, aby pokryć również straty wywłaszcza-nym działkowcom, aby mo-gli odtworzyć swoje ogrody w nowym siedlisku. Ustawa przewiduje przyznanie dział-kowcom innych gruntów w zamian za zabrane.

    Co się stanie, gdy Trybu-nał Konstytucyjny podzieli poglądy Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego?

    Romuald Kazimierz Ajchler: Moim zdaniem nastąpi wów-czas koniec ogrodów działko-wych w Polsce, bo taki wyrok

    oznaczać będzie uchylenie ustawy. Skutkiem będzie bezpowrotne pozbawienie działkowców wszystkich praw, czyli utrata obecnych praw do nieruchomości, a także własności naniesień i nasadzeń na niej. Zostaną wówczas zniesione również ograniczenia w likwidacji ogrodów na cele komercyj-ne i nastąpi podporządkowa-nie ich gminom, a działkow-cy utracą własny samorząd. Przy okazji wzrosną podat-ki za działkę i altanę, a tak-że czynsz dzierżawny za działkę. Odebrane zostanie działkowcom prawo do od-szkodowania za majątek na działce oraz prawo do działki zamiennej w razie likwida-cji ogrodu.

    Negatywny wyrok try-bunału uniemożliwi dział-kowcom przywrócenie utraconych praw. Pozosta-ną z niczym i dzięki temu będzie ich łatwiej usunąć z zajmowanych terenów, na których znów tylko nielicz-ni się wzbogacą. Dlatego za-skarżenie ustawy to kolejna próba usunięcia przeszkody w wyrzuceniu działkowców z terenów ogrodów. Złoży-łem interpelację do Ministra Sprawiedliwości, aby odpo-wiedział, czy rozpoczęto już prace nad innym projektem ustawy o działkach. Na razie czekam na odpowiedź na tę interpelację.

    Za co atakuje się ustawę o rodzinnych ogrodach działkowych? Komu ona przeszkadza?

    Janusz Piechociński: Już w 2003 r. podczas prac nad tzw. specustawą o wywłasz-czeniach pod drogi publiczne ogrody działkowe znalazły się na liście tych obiektów, które mogą utrudniać prowadze-nie inwestycji na cel publicz-ny. Ostatecznie znaleźliśmy w Sejmie kompromis, pogo-dziliśmy prawa działkowców z potrzebą sprawnego prowa-dzenia inwestycji drogowych.

    Wywłaszczanym działkow-com przysługuje rekom-pensata, więc przeciwnicy ogrodów twierdzą, że w ten sposób podnosi się koszty inwestycji infrastruktural-nych. Gdy Pierwszemu Pre-zesowi Sądu Najwyższego przeszkadza to „uprzywile-jowanie” ogrodów działko-wych, to chcę zapytać, dla-czego nie przeszkadza mu np. uprzywilejowanie dewe-loperów, którzy budują tylko domy, a np. sprawę budowy dróg dojazdowych do osie-dla, przedszkoli, szkół, parku, sklepów zostawiają gminie? Takie wystąpienie do Trybu-nału Konstytucyjnego budzi niepokój szczególnie ludzi starszych, którzy zainwe-stowali w ogrody swój czas i pieniądze. Czy teraz mają utracić owoce swej pracy bez odszkodowania?

    Izabela Ożegalska: Działkow-cy apelują do sędziów Try-bunału Konstytucyjnego, aby spojrzeli na skutki swo-jego wyroku w sprawie ogro-dów. Zaczęli też pisać listy do Trybunału Konstytucyjnego, informując o tym, czym dla nich jest ogród i działka, wy-jaśniają, dlaczego o nią zabie-gali i ją użytkują. Apelując o to, aby utrzymać ustawę z 8 lipca 2005 r. o rodzin-nych ogrodach działkowych w niezmienionym kształcie, udowadniają, że kolizji tych przepisów z konstytucją nie ma.

    Jakie będą skutki przegranej działkowców przed trybu-nałem?

    Romuald Kazimierz Ajchler: Gdy Trybunał Konstytucyj-ny uzna któryś z artykułów wskazanych przez Pierw-szego Prezesa Sądu Najwyż-szego za niezgodny z kon-stytucją, to wówczas rozbije to całą ustawę, a w dodatku taki przepis nie będzie mógł zostać podniesiony w nowej ustawie, nawet wówczas, gdyby był przygotowywany

    projekt nowelizacji lub innej ustawy.

    Gdyby doszło do likwidacji związku działkowców, jego zarządu i struktur, to oso-by, które mają takie zakusy i chcą do niej doprowadzić, zdają sobie sprawę z tego, że działkowcy zostaliby w ten sposób pozbawieni reprezen-tacji i pomocy.

    Przyglądam się uważnie ogrodom działkowym i temu, co się w nich dzieje. Zdarza-ją się też działkowcy, którzy w użytkowaniu ogrodów wi-dzą swój prywatny interes i np. chcą się uwłaszczyć na działce. Natomiast nie biorą pod uwagę tego, że aby po-wstała taka infrastruktura, która obecnie towarzyszy działkom, to musiało na nią pracować kilka pokoleń.

    Na przykład gdy zarząd ogrodu nie może dogadać się z miastem w celu doprowadze-nia wody do działek, to wów-czas decyduje się na wiercenie własnej studni. Zaopatrzenie w wodę jest przewidziane dla wszystkich użytkowników działek. Gdyby sprawę studni w takim przypadku pozosta-wić do załatwienia indywidu-alnym działkowcom, w ogóle nie doprowadzaliby wody do swojego ogrodu, bo nie byłoby ich na to stać.

    Ustawa przewiduje wypła-tę odszkodowania za utratę altany, roślin i innego ma-jątku znajdującego się na wywłaszczonej działce. Na-tomiast Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego we wniosku o stwierdzenie niezgodności z konstytucją poszczególnych przepisów zaskarżonej usta-wy chce działkowców pozba-wić odszkodowania za mają-tek, który sami wypracowali. Dziwi mnie to, tym bardziej że Pierwszy Prezes Sądu Naj-wyższego bardzo rzadko ko-rzysta ze swoich uprawnień, wysuwa wątpliwości co do obowiązujących przepisów i kwestionuje je.

    Krzysztof Matyjaszczyk: Dział-kowcy nie są właścicielami

    Czy działkowcy obronią swoje prawa przed Trybunałem28 czerwca rozstrzygną się losy działkowców przed Trybunałem Konstytucyjnym. Rozpozna on wniosek Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, który domaga się uznania za niekonstytucyjną całej ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, co faktycznie może doprowadzić nawet do likwidacji ogrodów. W razie niekorzystnego wyroku zostałyby podważone najbardziej istotne uprawnienia działkowców: prawo do nieodpłatnego użytkowania gruntów i gwarancji do przyznania działki zamiennej przy likwidacji ogrodu oraz odszkodowania za utracony majątek

    Tomasz Terlecki, radca prawny Polski Związek Dział-kowców

    Eugeniusz Kondracki, prezes Polskiego Związku Działkow-ców (PZD)

    Izabela Ożegalska, prezes Okręgowego Zarządu PZD w Łodzi

  • 11

    C3

    OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃST WIEDziennik Gazeta Prawna, 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl

    terenu, na którym się gospo-darzą, a ustawa reguluje ich prawa i obowiązki. Dlatego wyłączenie któregokolwiek z przepisów stworzy proble-my. Wyłączonych artykułów nie zastąpią bowiem inne ustawy. Nie wyobrażam so-bie również, że może zostać wyłączone działanie całej ustawy. Ludzie, którzy teraz inwestują swój czas i pienią-dze, gospodarując na dział-kach, w pewnym momencie mogą stracić wszystko, co do tej pory osiągnęli. Przecież to ustawa zapewnia, że ta-kiej osobie należy się zwrot poniesionych nakładów za nasadzenia, wybudowane al-tany, uzbrojenie terenu. Gdy zostanie z ustawy wyłączo-ny ten przepis, to wówczas wyrządzona zostanie wielka krzywda. Kto tym ludziom zagwarantuje i zabezpieczy poszanowanie ich praw?

    A przecież dla wielu z nich posiadanie ogrodu jest spo-sobem na życie, na spędza-nie czasu na emeryturze, umożliwia im też wakacyj-ny odpoczynek na świeżym powietrzu. Wszelkie korzy-ści, o których mówią Pierw-szy Prezes Sądu Najwyższe-go oraz osoby, które chcą likwidacji ustawy o rodzin-nych ogrodach działkowych, nie są warte zagrożeń, jakie wystąpią dla działkowców po zlikwidowaniu ustawy.

    Rodzinne ogrody działko-we powinny być chronione, aby sprawiedliwości spo-łecznej stało się zadość. Nie wolno dla pozyskania tere-nów wyrządzać ludziom ta-kiej krzywdy. Skoro wszyst-kie z osób biorących udział w dzisiejszej dyskusji go-dzą się z poglądem, że za-skarżona ustawa jest dobra i być może warto ją tylko znowelizować i dopracować, to ja mam pytanie i proś-bę, czy kluby poselskie nie mogłyby wystąpić z wnio-skiem do Pierwszego Pre-zesa Sądu Najwyższego, aby wycofał sporządzone przez siebie zaskarżenie ustawy do

    Trybunału Konstytucyjnego jeszcze przed rozprawą. Gdy dzisiaj posłowie z różnych klubów oceniają tę ustawę jako dobrą i korzystną dla ludzi, to chyba świadczy to o tym, że przepisy nie powin-ny być zaskarżone.

    Jeżeli jednak wystąpiła po-trzeba uregulowania w inny sposób spraw działkowców, to warto zastanowić się, czy nie zostawić w gestii bur-mistrzów i samorządów miast możliwości uregulo-wania poszczególnych ogro-dów, indywidualnych sytu-acji i spraw. Proponuję, aby nowelizacja przepisów tej ustawy umożliwiła samo-rządowcom podejmowa-nie działań w tym zakresie. Mogłoby to nastąpić przez poprawienie tej już obowią-zującej ustawy i modyfika-cję przewidzianych w niej rozwiązań.

    W 2008 r. został wyłączo-ny z zakresu obowiązywania z ustawy art. 10 ust. 2 , co do-prowadziło do tego, że kie-dyś gminy mogły przekazać nieodpłatnie na rzecz PZD grunty na zakładanie i roz-wój nowych ogrodów dział-kowych. To, że tylko ten je-den przepis wypadł z ustawy, doprowadziło do takiej sytu-acji, że dzisiaj, gdyby np. pre-zydent miasta chciał dział-kowcom przekazać grunt, to już nie może tego zrobić bezpłatnie, ale musi pobrać od nich opłaty. Nawet jeśli nakaże pobranie tylko po-datku od nieruchomości, to wówczas nastąpi ponad-trzykrotny wzrost obciążeń działkowców. Czy to jest do-bre i sprawiedliwe rozwią-zanie dla ludzi, którzy będą zagospodarowywać te dział-ki? Czy ich będzie stać na po-noszenie takich opłat?

    Uważam, że nie trzeba uchylać ustawy, lecz można w ramach obowiązujących przepisów, np. w ramach spec ustawy o drogach dokonać wywłaszczenia np. pod drogę, gdy zachodzi taka potrzeba, bez konieczności uchylania

    ustawy o rodzinnych ogro-dach działkowych.

    Tomasz Terlecki: Przepis, któ-ry przyznaje prawo własno-ści działkowcowi do wybu-dowanej przez niego altany i upraw, też został zaskarżony przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Jest to niezrozu-miałe dla działkowców, którzy uważają ten zapis za sprawie-dliwy, ponieważ zapewnia im własność, a w dodatku chroni ich prawa nabyte. Gdyby zo-stał uchylony przez Trybunał Konstytucyjny, to będziemy mieć do czynienia z chaosem prawnym. W sytuacjach kon-fliktowych działkowiec będzie musiał podnosić przed sądem lub organem administracyj-nym, że obowiązuje ochrona praw nabytych, i udowadniać, że jednak jest właścicielem. To będzie droga przez mękę, bo zanim zostanie mu wypłaco-ne należne odszkodowanie, będzie musiał udowadniać urzędnikowi, że jest właści-cielem, poniósł szkodę i pie-niądze mu się należą. Gdy nie udowodni swoich praw wła-sności, to urzędnik – dla wła-snego bezpieczeństwa – nie wypłaci mu należnej kwoty.

    Krzysztof Matyjaszczyk: Gdy wyłączymy z ustawy przepis mówiący o odszkodowaniach dla działkowców za nanie-sienia (altany, nasadzenie, itp.), to będą działały ogólne przepisy mówiące o tym, że właścicielem naniesień jest właściciel gruntu. I dlatego samorządowiec uzna, że nie ma żadnej podstawy do wy-płaty należnej kwoty dział-kowcowi, lecz jednocześnie będzie chciał pozyskać te pie-niądze dla samorządu, który jest właścicielem gruntu.

    Romuald Kazimierz Ajchler: Mój klub jest za tym, aby ustawa o rodzinnych ogro-dach działkowych dalej funk-cjonowała. Oczywiście moż-na ją nowelizować, ale nie w tym kierunku, w którym chce pójść Pierwszy Prezes

    Sądu Najwyższego. Zmia-ny tak, ale po to, aby jeszcze umocnić działkowców.

    Dlaczego ustawa o ROD jest potrzebna?

    Krzysztof Matyjaszczyk: W Czę-stochowie jest 35 ogrodów działkowych – w 80 proc. z uregulowanym stanem prawnym. Uważam, że ro-dzinne ogrody działkowe pełnią bardzo istotne funk-cje: społeczne, gospodarcze, rekreacyjne, integracyjne i ekologiczne. Często są to zielone płuca miast. Powsta-ły głównie na nieużytkach, te-renach zdegradowanych, któ-re wymagały od ludzi wiele pracy, aby mogły zostać do-prowadzone do dzisiejszego stanu. Na przykład należało je odwodnić, zrekultywować i przez to stały się atrakcyj-ne. Ale dojście do tego atrak-cyjnego stanu było możliwe tylko dzięki wysiłkowi ludzi, którzy je rekultywowali, po-święcali im swój czas i swoje pieniądze.

    8 lipca 2005 r. ta specyficz-na forma władania tymi nie-ruchomościami została ujęta w ustawie o rodzinnych ogro-dach działkowych. Przepisy tej ustawy dobrze zabezpie-czają tę specyficzną formę użytkowania.

    Eugeniusz Kondracki: Dział-kowcy wypowiadają się za nienaruszalnością całej usta-wy. W obronie tej ustawy 620 tys. działkowców podpi-sało listy, w których stwier-dzają, że ustawa jest dobra. Od ogrodów działkowych płyną też listy – zbiorowe i pojedyncze, kwestionujące uchylenie ustawy i podnoszą w niej, że przepisy zabezpie-czają interesy działkowców i samorządów.

    Uważam, że ustawa zosta-ła dobrze wdrożona i przy-jęta przez samorządy, które dają temu wyraz, pisząc do marszałka Sejmu i trybunału, że są za pozostawieniem tej ustawy w dotychczasowym

    kształcie. Dlatego warto od-powiedzieć na pytanie, dla-czego od ponad 20 lat atakuje się w Polsce ogrody działko-we przez kwestionowanie ko-lejnych ustaw, które regulują ich problematykę.

    Na przykład były projekty ustawy przewidującej likwi-dację ogrodów, w 1990 r. za-proponowano, aby uchwalić ustawę rozwiązującą wszyst-kie ogrody i nakazać dział-kowcom posprzątanie po sobie i opuszczenie zajmo-wanych terenów.

    Odpowiedź na pytanie „dlaczego atakuje się dział-kowców?” jest prosta: obecne ogrody działkowe, zwłaszcza te znajdujące się na terenie miast, są cennym nabytkiem pod inwestycje. Ponad 43 tys. ha gruntów w Polsce, które kiedyś były nieużytkami, wy-sypiskami śmieci, a na Ślą-sku hałdami, dzięki ludzkiej pracy zostały przekształco-ne w ogrody. Kiedyś te tereny były położone poza miasta-mi, na obrzeżach, ale potem w miarę rozwoju tych miast znalazły się na ich terenie. Jest więc wielu chętnych na pozyskanie ich bez żadnych skutków finansowych i ogra-niczeń ustawowych. Dlatego podejmowane są kolejne pró-by podważenia ustawy.

    Ustawa jest dobra i na jej straży stoi Polski Związek Dział-kowców (PZD), który egzekwu-je zapisane tam uprawnienia. Dlatego ukazuje się związek w negatywnym świetle, bo sku-tecznie broni prawa działkow-ców. Nie pomaga tłumaczenie, że ogrody działkowe powstały pod koniec XIX w., a w dodatku istnieją we wszystkich krajach UE i korzystają tam z pełni praw i poparcia, i mają przed sobą przyszłość. Argumenty te nie trafiają do przekonania ludzi, którzy chcą pozyskać pieniądze w zamian za nieruchomości za-jęte przez ogrody.

    Skoro Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego zarzuca, że cała ustawa jest niekonstytucyjna, to trzeba się zastanowić, dla-czego Sejm i Senat dopuściły

    do jej uchwalenia. Problem działek dotyczy 1 miliona ro-dzin, czyli w przeliczeniu na liczbę ludzi co najmniej 4 do 6 milionów ludzi zaintereso-wanych utrzymaniem tych ogrodów.

    Czy leżące odłogiem grunty, których nikt z wyjątkiem działkowców nie chce rekultywować stają się problemem?

    Romuald Kazimierz Ajchler: W Polsce szacuje się, że ok. 1 200 000 ha leży odłogiem. Tyle jest tylko samych grun-tów rolnych, a oprócz nich odłogiem leżą jeszcze zde-gradowane grunty poprze-mysłowe i dziwi mnie, że walka toczy się o ok. 40 tys. ha, które zajmują rodzinne ogrody działkowe. Nikt nie chce wziąć tych leżących odłogiem gruntów, które należałoby zagospodarować, lecz są chętni na już zrekul-tywowaną ziemię z doprowa-dzoną infrastrukturą. Ale na to, że grunty stały się tak bar-dzo atrakcyjne, wpływ mieli sami działkowcy, bo włożyli tam ogrom pracy. I dlatego polemizowałbym z zarzutami wysuwanymi pod adresem działkowców, że ograniczają własność gmin. Uważam, że te zarzuty nie są słuszne, bo istnienie ogrodów działko-wych nie prowadzi do ubo-żenia gmin, mimo że takie zarzuty też są wysuwane przez przeciwników usta-wy. W ten sposób popierają oni tezy, z którymi wystąpił Pierwszy Prezes Sądu Naj-wyższego.

    Gmina będzie zapewne bogatsza, gdy sprzeda tere-ny zabrane działkowcom, ale pieniądze mogą się szybko rozejść. Gdy jednak zabierze się działkowcom ziemię z na-sadzeniami, z postawionymi na niej altanami, to należy za to zapłacić i taki obowią-zek przewiduje zaskarżona obecnie ustawa. Zamiarem ustawodawcy, który w takich przypadkach przewidział obo-wiązek uiszczenia odszkodo-wania, było przyhamowanie zapędów do odbierania ogro-dów bez żadnej rekompensaty. Natomiast w razie uchylenia ustawy i zaprzestania obowią-zywania przepisu o obowiązku wypłacania odszkodowań za zabraną działkę osoby, które ją użytkowały i utraciły, nie do-staną żadnej rekompensaty za poniesione straty.

    Krzysztof Matyjaszczyk: W Częstochowie współpra-ca prezydenta z PZD jest dobra. Rada Miasta Często-chowy w październiku 2011 r. podjęła aż trzy uchwały po-pierające działania dział-kowców w sprawie obrony ustawy, przyszłości rodzin-nych ogrodów działkowych i dobrej współpracy z samo-rządami.

    dokończenie na str. 4

    Czy działkowcy obronią swoje prawa przed Trybunałem28 czerwca rozstrzygną się losy działkowców przed Trybunałem Konstytucyjnym. Rozpozna on wniosek Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, który domaga się uznania za niekonstytucyjną całej ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, co faktycznie może doprowadzić nawet do likwidacji ogrodów. W razie niekorzystnego wyroku zostałyby podważone najbardziej istotne uprawnienia działkowców: prawo do nieodpłatnego użytkowania gruntów i gwarancji do przyznania działki zamiennej przy likwidacji ogrodu oraz odszkodowania za utracony majątek

    Bartłomiej Piech, radca prawny, Polski Związek Dział-kowców

    Janusz Piechociński, poseł, Polskie Stronnictwo Ludowe

    Andrzej Wosik, prezes Okręgowego Zarządu PZD w Częstochowie

    Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent miasta Częstochowy

    Romuald Kazimierz Ajchler, poseł, Sojusz Lewicy Demokra-tycznej

  • 1

    C4

    OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃST WIEDziennik Gazeta Prawna, 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl

    dokończenie ze str. 3Uważam, że wiele samo-rządów zdaje sobie sprawę z tego, że rodzinne ogro-dy działkowe zabezpiecza-ją w dużej mierze potrzeby mieszkańców: do posiada-nia kawałka ziemi, spędze-nia wolnego czasu. Są też sposobem na zagospodaro-wanie gruntów, których do tej pory nikt nie chciał zre-kultywować.

    Wysuwane są zarzuty, że w ogrodach działkowych dochodzi do łamania prawa, np. niektórzy działkowcy do-puszczają się samowoli bu-dowlanej, stawiając całorocz-ne domy, i mieszkają w nich. Uważam, że odpowiedzial-nością za takie naruszenia przepisów przez jednostki nie można obarczać wszystkich działkowców i karać ich, od-bierając im ogrody. Przecież za incydent na jakiejś im-prezie masowej nie zakazuje się organizowania tego typu imprez w przyszłości, tylko stara się ukarać bezpośred-nio winnych. Zresztą wiem, że sami działkowcy i kierow-nictwo ogrodów pilnują, aby do takich samowoli nie do-chodziło.

    Wiedzą, że dopuszczenie do takiej sytuacji może od-bić się na finansach ogrodu i na pozostałych użytkow-nikach. Dlatego działkowcy pilnują przestrzegania prawa na swoim terenie. Może rze-czywiście należałoby bardziej tego pilnować, ale powinny to robić również organy gminy i nadzoru budowlanego.

    Gdy Trybunał Konstytucyj-ny przychyli się do wniosku Pierwszego Prezesa Sądu Naj-wyższego, to dojdzie do tego, że przestanie obowiązywać cała ustawa o ogrodach dział-kowych, a to również stanie na przeszkodzie, aby w przy-szłości parlamentarzyści ure-gulowali te kwestie.

    Uważam, że Trybunał Kon-stytucyjny może zastanawiać się nad poszczególnymi prze-pisami i ewentualnie oceniać je jako niekonstytucyjne, ale nie całą ustawę.

    Czy dochodzi do konflik-tów między działkowcami a samorządami?

    Janusz Piechociński: Na czym ten konflikt ma polegać? Nie-które samorządy mają wpi-sane do planów zagospo-darowania przestrzennego istnienie niskiej zabudowy, terenów zielonych i ogrodów działkowych. Są wprawdzie tereny nieobjęte planami za-gospodarowania przestrzen-nego, ale tam samorządy powinny doprowadzić do po-wstania tych planów. Od 20 lat w Polsce nie jest uporząd-kowane planowanie prze-strzenne i to jest jedną z na-szych największych słabości. Dlatego warto się przy tym zastanowić nad modelem państwa. Czy ma być zbliżony do modelu skandynawskiego i niemieckiego, gdzie sporo jest wspólnego użytkowa-nia i własności wspólnotowej i ogrodów działkowych, czy też ma to być państwo innego typu, w którym każdy ogra-dza swoją działkę, a wspólna jest tylko autostrada w pasie drogowym i wyjście przed blok na ulicę.

    Czy społeczeństwo ma świadomość, jakiej prze-strzeni publicznej potrze-buje do wspólnego użytko-wania? Stawiane są pytania: czy jest jakaś alternatywa dla ogrodów działkowych i czy można je zakładać, nie bę-dąc w Związku. Oczywiście można, ale gdy chcę funk-cjonować w ruchu działko-wym, to wówczas składam akces o przystąpienie do nie-go, podpisuję się pod tym, że zgadzam się z rozwiązaniami statutowymi i płacę składki.

    Pierwszy Prezes Sądu Naj-wyższego zawarł w swoim wniosku argumenty podsu-nięte mu przez osoby zain-teresowane przejęciem tere-nów przeznaczonych obecnie pod ogrody. A przecież wiele terenów leży odłogiem, np. tereny przykolejowe, których nikt nie chce zagospodaro-wywać.

    Stawiane są też zarzuty, że niektórzy działkowcy meldu-ją się na działkach. Ale zamel-dowania dokonuje urzędnik, a nie PZD.

    Tomasz Terlecki: Przepisy w sprawie komunalizacji mienia umożliwiły gminom przejęcie terenów ogrodów właśnie dlatego, że znajdo-wały się na nich ogrody dział-kowe. Gminy przejęły więc grunty, na których już były ogrody działkowe, i dlatego nie można mówić, że istnie-nie ogrodów ogranicza prawo własności samorządu lokal-nego. W chwili komunalizacji własność tych gruntów była obciążona prawami dział-kowców, zapisanymi dziś w ustawie o ROD. Otrzymy-wały te tereny po to, aby gmi-na zapewniła dalsze prowa-dzenie na nich ogrodów.

    Izabela Ożegalska: Powstający wówczas samorząd otrzymał nieomal w prezencie prawa do gruntów na swoim tere-nie. Wynikało to z ówcze-

    snych przepisów o samo-rządzie terytorialnym, a nie z obecnie obowiązującej usta-wy o rodzinnych ogrodach działkowych.

    Eugeniusz Kondracki: Ogro-dy działkowe prowadzi PZD, utrzymuje je i ponosi kosz-ty związane z ich funkcjo-nowaniem. Miasto i gmina w tych kosztach nie partycy-pują, a jeszcze mają korzyści, ponieważ na ich terenie są obszary zielone, na które nie muszą ponosić takich świad-czeń i nakładów jak na parki. Natomiast niektórzy miesz-kańcy mają jeszcze dodat-kowe korzyści, bo użytkują działki.

    Istnienie ogrodów stanowi więc pewnego rodzaju układ społeczny, który funkcjonu-je od ponad 100 lat w Polsce i w Europie. Uważam, że nie warto tego układu zachwiać tylko po to, aby działki stały się terenem komercyjnym i aby je można było sprzeda-wać, przeznaczając na dowol-ny cel. Przeciwnicy ustawy o ROD powołują się na przy-kłady stowarzyszeń, które rzekomo zakładają działkow-cy walczący z PZD. Tylko czy aby na pewno są to osoby, do których warto się odwoływać?

    Związek stoi na straży przestrzegania prawa. Nie-kiedy zdarza się, że dział-kowiec, od którego prze-strzegania prawa (np. niedopuszczania do wystą-pienia samowoli budowlanej) wymaga zarówno Związek, jak i inspekcja nadzoru bu-dowlanego, nie chce zastoso-wać się do przepisów, wystę-pując przeciwko Związkowi i organizuje stowarzyszenia. Nie byłoby w tym nic złego, ale problem polega na tym, że za stawianie obiektów po-nadnormatywnych na dział-kach Związek jest atakowany, a równocześnie dostrzega się te stowarzyszenia i się je glo-ryfikuje. Stają się one partne-

    rami dla resortu: transpor-tu, budownictwa i gospodarki morskiej.

    W tej sytuacji można do-mniemywać, że w ten sposób chce się znaleźć pewien klucz do tego, aby przejąć tereny, na których prowadzone są ogrody. Stowarzyszenia, które stają się partnerami resortu w walce o przejęcie terenów po ogrodach, skupiają przede wszystkim osoby, które wy-budowały ponadnormatywne altany. W stowarzyszeniach działa kilkanaście, może kil-kadziesiąt osób. Do Związku należy ponad milion ludzi.

    Nasuwa się więc przy tym pytanie: dlaczego w intere-sie tych nielicznych chce się odebrać prawa wszystkim działkowcom, którzy korzy-stają z ochrony prawnej, jaką zagwarantowała im ustawa, a także z pewnych przywile-jów, bo np. nie płacą podat-ków? Na tym na pewno nie skorzysta milion polskich ro-dzin, które użytkują ogrody. Związek dokonał szczegółowej analizy argumentów Pierw-szego Prezesa Sądu Najwyż-szego. Wykazujemy w niej nie tylko bezpodstawność zarzutów o niekonstytucyj-ności ustawy o ROD, ale wska-zujemy również, jak szkodliwe społecznie byłoby jej uchyle-nie. Uważamy, że jeżeli spra-wa zostanie rozpatrzona cało-ściowo, również w kontekście społecznym, to ustawa obroni się w Trybunale.

    Andrzej Wosik: Chcę udowod-nić, że to, co obecnie roz-grywa się wokół rodzinnych ogrodów działkowych, ma charakter wyłącznie politycz-ny. Uzasadniam to tym, że skoro od uchwalenia ustawy przez 5 lat Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego przyglądał się, jak ona funkcjonuje, to dlaczego dopiero teraz uznał, że przepisy są niekonstytu-cyjne i dopatrzył się w niej nieprawidłowości. Zdaje-

    my sobie sprawę z tego, że PZD nie zatrzyma rozbudo-wy miast i gmin. Nie moż-na protestować przeciwko wywłaszczaniu ogrodów na cele publiczne, bo to również przewiduje ustawa, ale w rze-czywistości chce się to robić często również na cele ko-mercyjne. Przeciwko Związ-kowi podnosi się zarzut, że na ogrodach mieszkają ludzie.

    PZD nie zezwala na mel-dowanie osób fizycznych na działkach. Natomiast na na-szym terenie były przypad-ki, że wbrew stanowisku PZD wojewoda – do którego od-wołała się osoba, której od-mówiono meldunku – polecił ją na działkach zameldować, twierdząc, że nie będzie to ro-dziło żadnych skutków, a oso-ba zameldowana na działce będzie tym adresem posłu-giwała się tylko dla celów ko-respondencyjnych.

    Izabela Ożegalska: Związek ma swoje zadania statuto-we, dlatego nie może rozwią-zać problemów bezdomności i umożliwić zamieszkiwanie na działkach osobom, które zostały wyeksmitowane bez wskazania lokalu socjalnego, zastępczego lub zamiennego.

    Czy słuszne są zarzuty stawiane działkowcom, np. że dopuszczają się samowoli budowlanej lub nadużywają swoich praw własnościo-wych?

    Krzysztof Matyjaszczyk: W ogrodach działkowych nikt legalnie nie wybuduje domu całorocznego, ponieważ działkowiec nie jest właści-cielem gruntu ani użytkow-nikiem wieczystym, dlatego nie dostanie pozwolenia na budowę. Nie ma takiego pra-wa do dysponowania dział-ką, aby wykazać go, składając wniosek o pozwolenie na bu-dowę. Natomiast dokonując zgłoszenia, działkowiec może

    wybudować np. altanę na te-renie swojej działki, ale dla niej są określone pewne pa-rametry dotyczące np. wyso-kości i powierzchni.

    Tomasz Terlecki: Często pod-nosi się, że działkowcy nie mają żadnych praw do te-renów. Nie jest to prawdą, ponieważ ustawa o rodzin-nych ogrodach działkowych zapewnia działkowcom wiele uprawnień w pełni zabezpie-czających spokojne i stabilne korzystanie z działki. Korzy-stającemu z gruntu dział-kowcowi przysługuje prawo użytkowania. To prawo może zostać ujawnione w księdze wieczystej. Dlatego konkret-na osoba jest użytkownikiem działki w sensie prawnym. Na tej podstawie działko-wiec jako użytkownik terenu może na nim gospodarować, np. postawić altanę, pod wa-runkiem że będzie ona speł-niała wymogi przewidziane w prawie budowlanym. To prawo budowlane określa jej parametry. Gdy ktoś postawi na działce obiekt budowla-ny niezgodny z wymogami prawa budowlanego, prze-cież w ten sposób dopuści się samowoli budowlanej. W tej sytuacji muszą zareagować odpowiednie organy nadzoru budowlanego, gdy powezmą informację o tym, że doszło do takiej sytuacji.

    Dopuszczenie się samowoli budowlanej można rozpatry-wać w kontekście prawa bu-dowlanego, ale jest to rów-nież naruszenie przepisów wewnętrznych obowiązu-jących na terenie ogrodów. Osoba ta w ten sposób na-rusza dwa odrębne reżimy prawne. Z tytułu narusze-nia prawa budowlanego, czyli tzw. samowoli, grozi rozbiór-ka obiektu na jego koszt. Na-tomiast z tytułu naruszenia przepisów wewnętrznych grozi to pozbawieniem człon-kostwa, czyli wykluczeniem

    Czy działkowcy obronią swoje prawa przed Trybunałem Konstyt ucyjnym

  • 11

    C5

    OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃST WIEDziennik Gazeta Prawna, 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl

    z grona działkowców. Zda-rzają się przypadki – wpraw-dzie odosobnione – gdy do-chodzi do takich sytuacji. Wykluczenie następuje z po-wodu rażącego naruszenia przepisów, ponieważ ogro-dy nie służą całorocznemu zamieszkiwaniu, lecz temu, aby działkowiec na nich wy-poczywał z rodziną i upra-wiał ziemię. Dlatego stosuje się sankcje, gdy ktoś naruszy przepisy w tym zakresie.

    Ustawa o rodzinnych ogro-dach działkowych zapewnia prawo użytkowania gruntu oraz prawo własności np. al-tany, upraw oraz innych rze-czy znajdujących się na grun-cie. Skoro jest właścicielem tych naniesień, to w razie wywłaszczenia go z działki ustawa gwarantuje mu od-szkodowanie za ich utratę.

    Gdyby działkowiec nie był ich właścicielem, to nie miałby żadnego prawa do odszkodowania za nie. Roz-wiązanie tej sprawy przyję-te w ustawie o rodzinnych ogrodach działkowych jest więc inne niż obowiązujące w ogólnych przepisach pra-wa cywilnego, które stano-wią, że np. do budowli posta-wionej na cudzym gruncie ma prawo właściciel tego gruntu, bo nie stanowi on odrębnej własności, lecz jest częścią składową gruntu.

    Eugeniusz Kondracki: Gdy przepisy ustawy o rodzin-nych ogrodach działkowych zostaną uchylone, to wów-czas należałoby opracować projekt nowej ustawy w taki sposób, aby przywrócić te funkcje, które do tej pory ustawa pełni. Innej możli-wości nie mamy.

    Wprawdzie posłowie będą podpisywać się pod wnio-skiem, aby Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego wycofał wniosek do Trybunału, ale mamy poważne wątpliwości, czy to zrobi.

    Działkowcy wzywają try-bunał, aby wziął pod uwagę ekspertyzy i dyskusje, które towarzyszyły przy uchwala-niu tej ustawy.

    Jakie uprawnienia stracą działkowcy po przegraniu sprawy w trybunale?

    Tomasz Terlecki: Gdyby Trybunał Konstytucyjny przychylił się do wniosku Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego i uchylił za-skarżone przepisy, to wów-czas działkowcy utracą podstawę prawną do wyka-zywania uprawnień, takich jak: prawo do gruntu, wła-sność naniesień na dział-ce, zwolnienia podatkowe i prawa do odszkodowań przy likwidacji ogrodu. Ist-nieje więc ryzyko, że znajdą się w próżni prawnej. Inne ustawy nie uwzględniają specyfiki i stanu faktyczne-go w ogrodach. Bartłomiej Piech: Zaskarżo-na ustawa chroni prawa nabyte. Nie można powo-ływać się na to, że w 1990 r. nastąpiła komunalizacja gruntów, gdy w tym czasie na tym terenie istniał już ogród. Zgodnie z wówczas obowiązującym prawem w przypadku likwidacji

    tego ogrodu działkowcom przysługiwało prawo do od-szkodowania. W momencie komunalizacji gruntu, czy-li nabycia prawa do niego przez gminę, działkowcom ustawa również gwaranto-wała nieodpłatne prawo do korzystania z tego terenu. Nie można w tym momen-cie powoływać się na to, że ustawa nadal gwarantu-je działkowcom prawo do korzystania z tego terenu i przez to narusza prawo własności, bo prawo dział-kowców do tego terenu było faktycznie przed prawem własności gminy.

    Izabela Ożegalska: Do dziś wiele terenów w kraju nie zostało jeszcze skomunali-zowanych. Ogrody działkowe w wielu gminach funkcjonu-ją jeszcze na gruntach nale-żących do Skarbu Państwa. Nie jest to więc wyłącznie mienie komunalne, lecz pań-stwowe. I odnośnie do tych gruntów konflikt dotyczący praw własności w ogóle nie wystąpi.

    Czy działki są potrzebne w XXI wieku?

    Eugeniusz Kondracki: Korzy-stanie z działki umożliwia biedniejszym rodzinom po-reperowanie budżetu do-mowego, bo uprawiają na niej warzywa. Ponieważ są to osoby, których nie stać na wyjazdy do Tunezji lub Włoch, na działkach spę-dzają również urlopy. Nato-miast na działce wypoczy-wają w dobrych warunkach przyrodniczych i kultural-nych. Niektórym pacjentom nawet lekarze dla poratowa-nia zdrowia zalecają korzy-stanie z działki w ramach tzw. leczenia ogrodem, czy-li hortiterapii.

    Czy można mieć dział-kę, nie będąc działkowcem? Nie można. Dlatego że ogród działkowy to nie jest przed-siębiorstwo prowadzone przez profesjonalne służby, ale społeczna, samorządna organizacja i dlatego urzą-dzenie, zagospodarowanie oraz wszystko, co się dzieje w ogrodzie, należy do osób, które mają działkę. Sami ją urządzają i inwestują w nią pracę i pieniądze. Dlatego nie można mieć działki i tyl-ko korzystać z cudzej pracy, a samemu nic nie wnosić w funkcjonowanie ogro-du i nie wykonywać żad-nych obowiązków. Funkcje w związku są wykonywane społecznie i dlatego ogród może funkcjonować bez po-noszenia na ten cel wysokich kosztów. Składki pobierane od działkowców są bardzo niskie. Taki model funkcjo-nowania ogrodów istniał już w XIX wieku i został przez nas przejęty. Funkcjonuje on również w całej Europie. W przeciwnym razie dział-ka stałaby się dobrem, na które nie każdego byłoby stać. Gdyby członkowie nie świadczyli pracy, to wówczas koszt utrzymania ogrodu byłby bardzo wysoki – na-leżałoby utrzymać np. pra-cowników. Ludzie uchwalają składki i wybierają władze. I dlatego ogrody działkowe są dobrze wyposażone w in-

    frastrukturę, a działkowiec ponosi małe koszty związane z funkcjonowaniem ogrodu.

    Niektórzy twierdzą, że najlepiej byłoby uwłaszczyć działkowców i może taki będzie skutek zaskarżenia ustawy?

    Bartłomiej Piech: Uwłaszcze-nie działkowców jest hasłem zgłaszanym od wielu lat ze strony niektórych ugrupo-wań politycznych, zwłasz-cza przed wyborami parla-mentarnymi. Paradoksalnie jednak wniosek Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego najlepiej dowodzi, że pomy-sły te nie mają szans na re-alizację. Jednym z głównych argumentów przeciw usta-wie o ROD jest to, że ogra-nicza własność gminy. Nie-wątpliwie ustawa o ROD dużo mniej ogranicza prawo wła-sności gminy niż ewentualne uwłaszczenie. Daje ona pra-wo do korzystania z grun-tów gminy, ale ich własność nadal pozostaje przy gmi-nie. Uwłaszczenie oznacza-łoby, że ustawodawca zmusza gminę do pozbycia się prawa własności. I to jest wyjaśnie-nie, dlaczego uwłaszczenie nie jest możliwe. Wszelkie próby zmuszenia gminy do przekazania swoich upraw-nień na rzecz osób prywat-nych były uchylane przez Trybunał Konstytucyjny. Zapewne to samo spotkało-by też przepisy zezwalające na uwłaszczenie się na tere-nach ogrodów. Dlatego gdy-by taka ustawa weszła w ży-cie, to zostałaby zaskarżona jako niezgodna z konstytucją. Gdyby zbiegło się to w czasie z uchyleniem ustawy o ogro-dach działkowych, to wtedy działkowcy utraciliby prawo do użytkowania swoich ogro-dów, ale nie nabyliby prawa do uwłaszczenia się na dział-ce. W efekcie zamiast nabyć własność, staliby się dzikimi lokatorami, których w każdej chwili można wyrzucić.

    Eugeniusz Kondracki: Kto ze-zwoli na uwłaszczenie się działkowców na terenach, których wartość jest bardzo wysoka. Ani samorząd, ani społeczeństwo nie wyrazi zgody np. na rozdawanie w centrum Warszawy ziemi będącej własnością miasta. Mimo że na tych terenach położone są ogrody działko-we, to te grunty znajdują się w faktycznej dyspozycji gmi-ny i mogą być wykorzystane na wszelkie potrzeby związa-ne z rozwojem miasta. Gdyby doszło do uwłaszczenia, to nie byłoby mowy o rozwoju jakiegokolwiek miasta, po-nieważ grunty, na których uwłaszczyli się działkowcy należałoby wykupić. Osobną kwestią są sprawy finansowe – ilu z działkowców byłoby stać na zapłacenie rynko-wych stawek za działkę? Są to pomysły nierealne, rów-nież ze względu na stan prawny.

    Dwa lata temu PiS zapro-ponował ustawę o uwłasz-czeniu działkowców, któ-ra po pierwszym czytaniu w Sejmie została odrzuco-na. PZD był przeciwnikiem tej ustawy, ponieważ było to wywłaszczenie, a nie uwłasz-czenie. W 90 proc. ogrodów,

    na podstawie proponowa-nych przepisów działkowcy nie mogliby zostać uwłasz-czeni, ponieważ nie spełnia-liby wymogów ujętych w tej ustawie, np. ogród nie znaj-dował się w planie zagospo-darowania przestrzennego albo nie miał uregulowanych stanów prawnych, do grun-tów były wysuwane roszcze-nia itd.

    W dodatku o przepro-wadzeniu uwłaszczenia – według zapisów w ustawie – miała decydować gmina, także o cenie sprzedaży grun-tu działkowcowi. Wprawdzie ustawa przewidywała boni-fikaty, nawet do 90 proc. ale gmina mogła, ale nie musiała z nich skorzystać. Uważam, że w ten sposób rozumiane uwłaszczenie doprowadziłoby do likwidacji ogrodów dział-kowych w kraju. Na przykład w Niemczech jest 1 100 000 działek, czyli więcej niż u nas, a nikt nie proponuje uwłasz-czyć na nich działkowców. Ogrody są we wszystkich kra-jach UE i funkcjonują na za-sadach bardzo podobnych jak w Polsce. Różnica jest taka, że w Polsce od 20 lat ogrody się atakuje, a tam się je popiera.

    W Szwecji tworzy się spo-łeczeństwo obywatelskie i umożliwia się ludziom or-ganizowanie się m.in. na po-trzeby tworzenia ogrodów działkowych. Natomiast u nas szermuje się tylko ha-słem o społeczeństwie oby-watelskim, ze względów po-litycznych. W praktyce – na przykładzie PZD – można stwierdzić, że on, organizu-jąc ludzi, tylko przeszkadza państwu (urzędnikom) i szu-ka się sposobu, jakby go roz-walić. Chodzi tu o 43 tys. ha gruntów, które mają olbrzy-mią wartość, i o to, aby je przejąć, sprzedać i uzyskać zysk. Zysk krótkotermino-wy, bo w dłuższej perspek-tywie straty społeczne były-by olbrzymie. Miliony ludzi zostałyby skazane na wege-tację w blokach. Takim roz-wiązaniom PZD jest przeciw-ny. Natomiast jest otwarty na rozwój miast.

    Gdy wywłaszczenie ogrodu miało służyć celom publicz-nym, to związek nie stwarzał żadnych przeszkód. Powsta-wały wówczas dla wywłasz-czonych działkowców tzw. ogrody zastępcze, spełnia-jące identyczne wymogi co teren wywłaszczony (np. chodzi tutaj o doprowadze-nie prądu i wody). Tak było np. w Bydgoszczy, gdy zo-stał zlikwidowany liczący 110 lat ogród na potrzeby biblioteki uniwersyteckiej, i w Warszawie na potrzeby trasy siekierkowskiej i oto-czenia lotniska.

    PZD nie chce zatrzymać rozwoju miasta, budowy szkół i szpitali tylko z tego po-wodu, aby w danym miejscu w dalszym ciągu istniał ogród działkowy. Trzeba pogodzić interes miasta i działkowców. Ale przez pogodzenie rozu-miemy poszanowanie pra-wa obu stron i właśnie na ta-kich standardach oparta jest ustawa o ROD i dlatego, jako działkowcy, tak zdecydowa-nie jej bronimy.

    Debatę prowadziła i opracowałaMałgorzata Piasecka-Sobkiewicz

    dokończenie ze str. 1Dotyczą one likwidacji ogro-dów działkowych i ubiegania się przez osoby trzecie (m.in. podmioty komercyjne) o do-tychczas zajmowane przez nie grunty. Według obowiązujące-go prawa, poza przypadkami uzasadniającymi wywłaszcze-nie, PZD musi wyrazić zgodę na likwidację danego ogro-du, z wyjątkiem likwidacji na cele publiczne. Niewątpliwie chroni to ogrody przed po-chopną likwidacją. Zniesie-nie tych przepisów spowoduje otwarcie możliwości masowej likwidacji ogrodów i przezna-czanie terenów zajmowanych przez działkowców na cele ko-mercyjne.

    – Gdyby ustawa została uchylona, to ogrody dział-kowe w  obecnym kształ-cie z  pewnością przestaną funkcjonować. Obawy o to, że grunty działkowe, które są położone w atrakcyjnych miejscach będą przejmowa-ne przez samorządy i zago-spodarowywane pod budow-nictwo mieszkaniowe czy o posadowienie obiektów handlowych są uzasadnione – przekonuje Wiesław Szcze-pański, poseł VI kadencji par-lamentu.

    Działkowcy są już niemal przyzwyczajeni do ciągłych

    potyczek o prawo do istnie-nia ogrodów działkowych. Dlatego twierdzą, że nim TK zajmie stanowisko w od-powiedzi na wniosek prof. Lecha Gardockiego, już są przygotowywane nowe prze-pisy dotyczące ogródków. Ist-nieje zamiar wprowadzenia obowiązkowego podatku od gruntu i altan, rynkowych czynszów dzierżawczych, z których dziś są zwolnieni, w  końcu handlu terenami ogrodów – a więc ich maso-wej likwidacji. W dobie kry-zysu i zadłużenia część sa-morządów szuka dochodów, gdzie się da, jeśli to możli-we, to także kosztem dzia-łek i działkowców. W War-szawie dodatkowo obawiają się, że padną ofiarą reprywa-tyzacji. Już dziś słychać głosy, by roszczenia z tzw. dekretu Bieruta zaspokajać, oddając inne grunty. Tereny ogrodów, z których bez ustawy będzie można łatwo usunąć dział-kowców, stają się oczywisty-mi kandydatami. W ten spo-sób dojdzie do faktycznego ograniczenia praw własno-ści do majątku na działce. Po-stulat działkowców jest na-tomiast ten sam od lat: chcą poszanowania swych praw do działek, które ich rodziny uprawiają od dziesiątek lat.

    opinie

    Działkę przejąłem po moim ojcu. To jest ziemia, którą już od dziesiątek lat uprawiamy. Jeśli idzie o zmiany prawa działkowego, to być może korekty są potrzebne. Oby nie doszło do wywrócenia całego dotychczasowego porządku. W ogródku działkowym czuję się wraz z bliskimi na swoim miejscu i we własnym gronie. To jest przestrzeń, którą traktuję przede wszystkim rekreacyjnie, co nie znaczy, że przebywam w niej jedynie w weekendy. Chętnie przyjeżdżam tam także w dni powszednie, a nawet w trakcie urlopu. Podobnie czynią inni działkowcy, których znam. Nie każdego stać na wyjazd nad morze, w góry, na

    zagraniczny urlop. Podczas gdy inni szukają atrakcyjnych miejsc na spędzenie wolnego czasu, na obrzeża miast – bo tam z reguły mieszczą się ogrody działkowe – przybywają tysiące ludzi z miast. Przyjeżdżają w wolne dni, zwłaszcza od wiosny do jesieni. Wtedy działki się zaludniają. Ludzie szukają tam wytchnienia, odpoczynku i regeneracji. Wśród zieleni i upraw ich wewnętrzne akumulatory szybko się ładują. Jeśli działkowcy uprawiają ziemię, to czynią to, by mieć własne, ekologiczne warzywa i owoce. Czerpią z tego dużo radości – ogrodnictwo potrafi przynosić człowiekowi ogromnie dużo satysfakcji.

    Z pokolenia na pokolenie

    MICHAŁ JĘDRZEJCZAKużytkownik działki w ROD im. Armii Poznań w Poznaniu

    Działkowcy są przyzwyczajeni do walki o swoje prawa

    Czy działkowcy obronią swoje prawa przed Trybunałem Konstyt ucyjnym

    Zadłużone miasta i samorzą-dy szukają możliwości sfinansowania swoich wydatków. Stąd próby przejęcia nieruchomości działkowych. W tym przypadku poszkodowa-nymi będą w znacznej części osoby starsze, o raczej niższym statusie majątkowym, zapaleni ogrodnicy i społecznicy. Uważam, że w przypadku niekorzystnego wyroku Trybunału Konstytucyj-nego, a tym samym przejęcia nieruchomości działkowych

    przez Skarb Państwa, użytkowni-cy powinni mieć możliwość nabycia wieczystego użytkowania tych działek. Powinna tu być przewidziana znaczna bonifikata, tak jak to miało miejsce przy nabywaniu spółdzielczego prawa użytkowania lokali. W ten sposób państwo pokazałoby swoją troskę o interes poszczególnych osób, a w przytłaczającej większości całych rodzin, które pielęgnują swoje działki nieraz od dziesięcioleci.

    Test dbałości państwa o obywateli

    DANIEL NOWAKużytkownik działki w ROD im. Antoniego Domagalskiego w Gdyni

  • 1

    C6

    OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃST WIEDziennik Gazeta Prawna, 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl

    Do Trybunału Konstytucyj-nego zaskarżono całą ustawę z 8 lipca 2005 r. o rodzinnych ogrodach działkowych. Pod-ważono więc wszystkie prawa działkowców. Ich zdaniem za-rzuty wobec ustawy są bezza-sadne. Sytuację odbierają zaś jako kolejny zamach na ogrody i próbę wyrzucenia ich z zaj-mowanych terenów.

    22 lutego 2010 r. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego zło-żył do Trybunału Konstytucyj-nego wniosek o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją sześciu przepisów ustawy z 8 lipca 2005 r. o rodzinnych ogrodach działkowych (u.r.o.d.). Określa ona fundamental-ne prawa działkowców, które zostały zakwestionowane we wniosku. Podważono m.in. przepisy, które gwarantu-ją działkowcom tytuł praw-ny do użytkowanych działek, jak również własność majątku usytuowanego na tych dział-kach. Inicjatywa Pierwszego Prezesa była olbrzymim za-skoczeniem. Wszak z dzia-łalności Sądu Najwyższego nie płynęły żadne sygnały, iż zaskarżone przepisy budzą wątpliwości co do zgodności z konstytucją.

    Prawdziwym szokiem oka-zała się jednak informacja, że po ponad sześciu miesiącach od złożeniu swojego wniosku Pierwszy Prezes zmienił zdanie i zaskarżył całą ustawę. Zgło-sił też żądanie alternatywne, wnosząc o uchylenia przepi-sów pierwotnie zaskarżonych, jak również innych kluczowych regulacji ustawy. W rezultacie podważył m.in. takie prawa działkowców, jak: zwolnienia podatkowe, prawo do dział-ki, odrębna własność, ochro-na przed roszczeniami osób trzecich, pierwszeństwo osób bliskich do działki po śmierci działkowca, a także prawo do działki zamiennej oraz odszko-dowania za własność w razie likwidacji ogrodu. Ewentualny wyrok Trybunału Konstytucyj-nego uwzględniający wniosek mógłby przekreślić możliwość przywrócenia działkowcom tych praw. Mając zatem na uwadze takie konsekwencje dla ponad miliona rodzin korzy-stających z działek rodzinnych, warto przybliżyć znaczenie za-skarżonych przepisów oraz do-konać oceny zarzutów zmie-rzających do ich uchylenia.

    Żeby ogrody były ogrodami Zaskarżony art. 13 ust. 4 usta-wy określa działkę jako miejsce przeznaczone do wypoczynku i rekreacji oraz prowadzenia upraw ogrodniczych. Stąd przepis ten zakazuje zamiesz-kiwania i wykonywania dzia-łalności gospodarczej na dział-ce. Wnioskodawca zarzuca tej regulacji brak jasności, choć jej treść jest niezwykle kla-rowna. Funkcją tego przepisu jest wykluczenie możliwości korzystania z działki w spo-sób sprzeczny z jej przezna-czeniem. Przepis posługuje się sformułowaniami czytel-nymi, powszechnie znanymi i ustawowo określonymi. Po-jęcie „zamieszkiwanie” zosta-

    ło sprecyzowane w art. 25 ko-deksu cywilnego, natomiast „działalność gospodarcza” w art. 2 ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności go-spodarczej. Z kolei „wypoczy-nek” i „rekreacja” są tak po-wszechnymi określeniami, że w razie wątpliwości można się odwołać do definicji słowniko-wej. Zaskarżony przepis obo-wiązuje prawie siedem lat i w tym czasie nie stwarzał wątpliwości interpretacyj-nych. Oczywiste jest, że art. 13 ust. 4 dopuszcza na działce rozmaite formy wypoczynku i rekreacji, o ile nie następu-ją w ramach zamieszkiwania lub działalności gospodar-czej. Przepis ten stoi więc na przeszkodzie próbom prze-kształcania ogrodów w osie-dla mieszkaniowe oraz miej-sca prowadzenia biznesu. Jego uchylenie radykalnie zmieni-łoby charakter ogrodów, które zamieniłyby się w slumsy.

    Z użytkownika w dzikiego lokatoraZakwestionowany w całości art. 14 u.r.o.d. określa prawa, jakie działkowcom przysługu-ją do działek. Ma więc dla nich zasadnicze znaczenie. Dzię-ki niemu nabywają do dzia-łek konkretne prawo, które może być ujawnione w księdze wieczystej. Jako prawni użyt-kownicy gruntu korzystają też z ochrony sądowej. Wnio-skodawca zarzuca tej regula-cji brak precyzyjności w okre-śleniu prawa do działki. Jednak art. 14 ustawy wskazuje, iż działkowiec może korzystać z działki na podstawie dwóch rodzajów prawa. Pierwszym z nich jest mające obligacyjny charakter „prawo użytkowania działki” (art. 14 ust. 1 u.r.o.d.) – uprawnia do używania dział-ki i pobierania z niej pożyt-ków. Jest to podstawowy tytuł prawny ustanawiany na rzecz działkowca. W celu umocnie-nia jego pozycji prawo to może być ujawnione w księdze wie-czystej. Jako prawo obligacyjne jest ono zasadniczo skuteczne względem ustanawiającego, czyli PZD, ale nie właściciela. Dlatego realizując postulat wzmocnienia pozycji praw-nej działkowca wobec właści-ciela gruntu (zwykle gminy), ustawodawca w art. 14 ust. 2 wprowadził zasadę, że w ogro-dach, których tereny PZD przejął w użytkowanie wie-czyste, działkowiec może wy-stąpić o ustanowienia prawa użytkowania – ograniczonego prawa rzeczowego uregulo-wanego w kodeksie cywilnym (art. 252 i następne k.c.). Za-skarżona regulacja jest więc precyzyjna w określeniu za-kresu uprawnień działkow-ca do użytkowanego gruntu. Ma fundamentalne znaczenie, gdyż gwarantuje działkowcom tytuł prawny do działek. Brak tych zapisów grozi pozbawie-niem ich należytej ochrony prawnej, wynikającej z posia-danego statusu użytkowników działek. Mogą się stać „dziki-mi lokatorami”, którzy okupu-ją działki bez żadnego prawa. Taka sytuacja znacznie uła-twiłaby przejmowanie grun-

    tów zajętych przez ogrody. W razie eksmisji działkowiec nie będzie w stanie wykazać żadnego prawa do gruntu, które uchroni go przed usu-nięciem z działki. Uchylenie omawianego przepisu grozi uprzedmiotowieniem dział-kowców i pozbawieniem ich podmiotowości prawnej.

    Wywłaszczyć działkowców Pierwszy Prezes podważa rów-nież art. 15 ust. 2 ustawy, czyli przepis przyznający użytkow-nikom działek własność na-sadzeń, urządzeń i obiektów znajdujących się na działce, które zostały wykonane lub nabyte ze środków finanso-wych jej użytkownika. Regu-lacja ta jest niezbędna, gdyż tworzy wyjątek od generalnej zasady superficies solo cedit, która uznaje, że wszystko, co jest związane trwale z grun-tem, stanowi własność właści-ciela gruntu. Brak tego prze-pisu oznaczałby, że własność altan, nasadzeń i pozostałe-go majątku usytuowanego na działkach przypadałaby wła-ścicielowi gruntu, czyli naj-częściej gminie lub Skarbo-wi Państwa. Zaskarżony art. 15 ust. 2 jest więc przepisem o fundamentalnym znaczeniu dla działkowców, którzy mogą korzystać z pełnej ochrony prawnej przysługującej każ-demu właścicielowi. Mogą m.in. żądać zapłaty od swo-jego następcy za majątek po-zostawiony na działce. Ponad-to status właściciela pozwala działkowcowi żądać odszkodo-wania w sytuacji np. likwidacji ogrodu. W innej sytuacji nie byłoby podstaw, aby wypłacać rekompensaty na rzecz dział-kowców, gdyż pozostawiony przez nich majątek stanowił-by – formalnie rzecz biorąc – własność innego podmiotu, zazwyczaj gminy inicjującej likwidację ogrodu. Narażałoby to użytkowników działek na straty albo długotrwałe proce-sy sądowe. Tymczasem wnio-skodawca żąda uchylenia tego przepisu, uzasadniając to kon-stytucyjnymi zasadami demo-kratycznego państwa prawa, ochrony własności i ograni-czenia możliwości wywłasz-czenia. Wydaje się jednak, że to właśnie uchylenie przepisu gwarantującego działkowcom własność ich majątku byłoby rażąco sprzeczne z powyższy-mi zasadami. Mogłoby także wywołać niezwykle szkodli-we konsekwencje prawne i społeczne. Pamiętać trze-ba, że na podstawie zaskar-żonego przepisu działkow-cy w dobrej wierze nabywali własność majątku. Uchyle-nie tej regulacji musiałoby więc być rozpatrywane jako naruszenia praw słusznie nabytych, co jest sprzeczne z zasadą demokratycznego państwa prawa wyrażonego w art. 2 konstytucji. Ponad-to pozbawienie działkow-ców własności stanowiłoby pogwałcenie konstytucyjnej ochrony wynikającej z art. 64 ustawy zasadniczej. Oznacza to, że efektem uwzględnienia przedmiotowego zarzutu bę-dzie stan rażąco sprzeczny ze

    standardami i wartościami konstytucyjnymi.

    Podatki dobiją działkowców?Zaskarżając całą ustawę, Pierwszy Prezes podważył również art. 16, który nada-je działkowcom zwolnienie z podatków oraz opłat skar-bowych i administracyjnych z tytułu użytkowania działek. Rozwiązanie to jest efektem uznania ROD za urządzenie użyteczności publicznej, za-pewniające świadczenia so-cjalne w formie działek ro-dzinnych, które stanowią wsparcie głównie dla naj-uboższych członków społecz-ności lokalnych. Bezzasadne byłoby więc obciążanie tych osób daninami publicznymi. Ponadto powyższe zwolnie-nie nie wpływa negatywnie na sytuację finansową gmin. Funkcjonuje bowiem od lat i chociażby z tego względu ustawa nie pogorszyła sytu-acji samorządów. Zwolnienie jest konieczne do zachowa-nia działek jako swoistej for-my wsparcia socjalnego dla najbardziej potrzebujących grup społecznych. Brak tego zwolnienia to znaczny wzrost kosztów użytkowania działek. Dodatkowe wydatki z tytułu podatków i rozmaitych opłat, stanowiłyby dla emerytów lub rencistów obciążenie, które mogłoby skutkować eko-nomicznym wykluczeniem wielu działkowców z ogro-dów. Jednak mimo tak dole-gliwych skutków wniosko-dawca nie tylko zaskarżył ten ważny przepis, lecz także w ogóle nie zadał sobie tru-du, żeby uzasadnić, czemu neguje tak istotną gwaran-cję dla działkowców. Nie po-dał w tym zakresie żadnych merytorycznych argumen-tów. Nie podjął nawet próby obalenia konstytucyjności tego przepisu, mimo że żąda jego definitywnego uchylenia. Skoro więc sam wnioskodaw-ca nie potrafił przedstawić ja-kichkolwiek zarzutów wobec zwolnienia dla działkowców, to tym samym należy uznać, że przepis ten jest zgodny z konstytucją.

    Aby działka była naprawdę rodzinnaPierwszy Prezes zakwestio-nował również art. 31 ust. 4 ustawy. Przepis ten przyznaje osobom bliskim prawo pierw-szeństwa do przejęcia dział-ki po zmarłym działkowcu. Dzięki tej regulacji działka pozostaje w rodzinie zmar-łego. Znaczenie tego prze-pisu polega na tym, że do-tyczy niezbywalnego prawa użytkowania działki, któ-re zasadniczo wygasłoby na skutek śmierci działkowca. Wówczas najbliżsi nie mie-liby jakichkolwiek gwaran-cji prawnych do skutecznego ubiegania się o pozostawio-ną działkę. Uchylenie tej re-gulacji mogłoby więc realnie wstrzymać proces przejmo-wania działek po zmarłych przez osoby bliskie i przerwać istniejącą od kilku pokoleń ciągłość użytkowania działek

    przez rodziny. Jednak wnio-skodawca zarzuca, że przepis ten nie określa precyzyjnie, komu dokładnie przypa-da działka po śmierci użyt-kownika, gdyż posługuje się sformułowaniem „osoby bli-skie użytkujące z nim wspól-nie działkę”. Zarzut ten jest chybiony, gdyż nierealne jest z góry określenie w przepi-sie, która dokładnie osoba ma przejąć działkę po zmarłym. Byłoby to również sprzeczne z funkcją działki jako świad-czenia socjalnego, które po-winno przysługiwać osobie obiektywnie jej potrzebującej. Kuriozalne byłoby więc ści-słe i mechaniczne wskazanie, kto jest uprawniony do prze-jęcia działki, gdyż taki sztucz-ny wybór mógłby się okazać krzywdzący dla innej osoby bliskiej zmarłego, a także mógłby ignorować jego wolę. Pamiętać przy tym trzeba, że wszelkie kwestie dotyczące przydziału działek (także po zmarłych) podlegają kontroli sądowej, wobec czego zagro-żenie naruszenia praw kogo-kolwiek jest znikome.

    Na co stać dewelopera, a na co działkowca Artykuł 10 u.r.o.d. stanowi podstawę przekazywania gruntów publicznych pod nowe ogrody. Regulacja ta jest następstwem koncepcji przyjętej przez ustawodawcę, który uznał walor społeczny ROD i nadał im status urzą-dzeń użyteczności publicz-nej. A zatem ustawodawca – w zakresie swojej autono-mii legislacyjnej – utworzył model wsparcia społeczne-go poprzez specyficzną kate-gorię ogrodów działkowych realizujących wyznaczone funkcje publiczne. Odręb-ną regulacją określił szcze-gólne zasady ich tworzenia i funkcjonowania i przyjął konstrukcję zakładania ich na gruntach publicznych, czym ułatwiał ich powsta-wanie. Powyższy model jest stosowany nie tylko w Pol-sce, lecz także w większości krajów europejskich.

    Poczynione uwagi są nie-zwykle ważne. Istota zarzutu wobec art. 10 wymierzona jest bowiem nie tyle w konstytu-cyjność, ile de facto w przyję-ty przez ustawodawcę model funkcjonowania ROD w Pol-sce. Wnioskodawca prowadzi więc polemikę z ustawodawcą, a nie wykazuje związku po-między zaskarżoną regula-cją a powołanymi normami konstytucyjności. Tym samym w żaden sposób nie obalił do-mniemania konstytucyjności przepisu.

    Z obowiązku obalenia do-mniemania nie zwalnia go fakt, że TK orzekł już o nie-konstytucyjności przepisu w zakresie gruntów będących własnością gmin. Artykuł 10 nadal obowiązuje co do grun-tów państwa. Argumentacja z tamtego orzeczenia nie jest adekwatna wobec pozostałej części przepisu. Ustawodawca, będąc do tego uprawnionym, określił sposobu wykorzysta-nia mienia państwowego.

    Zarzut zmierza do całko-witego uchylenia przepisu. W konsekwencji przekazy-wanie gruntów publicznych pod ogrody następowałoby na ogólnych warunkach ustawy o gospodarce nieruchomościa-mi, bez opcji preferencyjnego traktowania. Uzurpuje więc sobie rolę ustawodawcy – dąży do dostosowania rozwiązań do własnej koncepcji.

    Intencją zarzutu jest trwałe zablokowanie rozwoju ogrod-nictwa działkowego w Polsce. Oczywistym jest bowiem, że pozyskiwanie terenów pod ogrody na komercyjnych wa-runkach wykluczy możliwość udostępniania działek nieod-płatnie. Wprowadzenie prefe-rencyjnych zasad przekazy-wania gruntów publicznych pod ROD było zaś uzasadnio-ne właśnie tym, że z działek nieodpłatnie korzystać mogą również osoby mniej zamoż-ne. Ogrody działkowe nigdy i nigdzie nie funkcjonowały na zasadach rynkowych. Teza wnioskodawcy, iż uchylenie art. 10 spowoduje rozkwit ogrodnictwa działkowego w Polsce, brzmi więc wręcz absurdalnie.

    Stwierdzenie to oraz fak-tyczny brak (we wniosku) merytorycznej argumentacji na poparcie tezy o niekonsty-tucyjności regulacji świadczą o tym, że jej zaskarżenie jest bezzasadne. Odmienna wi-zja ogrodnictwa działkowego w Polsce nie jest jeszcze wy-starczającym powodem, aby kwestionować moc prawną ustawy. Pamiętać też należy o praktycznych konsekwen-cjach uchylenia regulacji. Może to posłużyć do kwe-stionowania tytułu prawne-go do gruntów już zajętych pod ROD. Już dziś częściowe uchylenie art. 10 jest bezpod-stawnie wykorzystywane jako argument dla braku obowiąz-ku zapewnienia terenów za-stępczych w razie likwidacji ROD. Realne jest więc, że cał-kowite uchylenie art. 10 nie tylko trwale zablokuje roz-wój ogrodnictwa działkowe-go, lecz także przyczyni się do jego stopniowego zamierania w Polsce.

    Kto daje i odbiera…Zaskarżony art. 17 ust. 2 stano-wi, że „Likwidacja rodzinnego ogrodu działkowego odbywa się za zgodą PZD”. Zarzuty stawiane wobec niego dotyczą techniki legislacyjnej (braku realizacji postulatu określono-ści prawa) oraz ograniczenia uprawnień właściciela terenu.

    Zarzut formalny wnio-skodawca uzasadnił niepre-cyzyjnością pojęcia „likwida-cja ROD”. Jest to zaskakujące. Sformułowanie to funkcjonu-je od 60 lat i nigdy nie rodzi-ło rozbieżności w orzecznic-twie. Równie niezrozumiały jest zarzut braku określenia w ustawie formy wyrażania zgody na likwidację. PZD, jak każda osoba prawną, dzia-ła na zasadach określonych w statucie. Stąd kwestia or-ganu, który decyduje o likwi-dacji, nie musi być rozstrzy-gana w ustawie. Z kolei brak

    Zapomnijcie o ogrodach, choć stamtąd pochodzicie Ogrody działkowe wrosły w krajobraz Polski, tak jak Niemiec, Austrii, krajów skandynawskich i Beneluksu. Wychowały się na nich całe pokolenia Polaków, niejedną rodzinę wyżywiły. Dziś ich przyszłość stanęła pod znakiem zapytania

  • 11

    C7

    OGRODY DZIAŁKOWE W NIEBEZPIECZEŃST WIEDziennik Gazeta Prawna, 22 czerwca 2012, nr 120 (3258) gazetaprawna.pl

    wymogu szczególnej formy dla tej czynności oznacza, że może to nastąpić w każdej dopuszczalnej prawem for-mie (art. 60 k.c.). Rozwiąza-nie to bez wątpienia nie jest sprzeczne z konstytucją.

    Odnośnie do zarzutu naru-szenia praw właściciela terenu, jest on następstwem zaska-kującej tezy wnioskodawcy, iż prawa majątkowe PZD i dział-kowców zasługują na słabszą ochronę niż prawa pozostałych podmiotów. Nie ma najmniej-szych podstaw do negowania tego, że jeżeli PZD nabył prawo do terenu ROD, to jego odjęcie może nastąpić wyłącznie na zasadzie dobrowolności (stąd wymóg zgody na likwidację), względnie w drodze wywłasz-czenia – co ustawa dopuszcza. Paradoksalnie więc sprzeczne z konstytucyjną zasadą rów-nego traktowania jest wnio-skowanie, że prawa przysłu-gujące PZD są prawami gorszej kategorii.

    Równie nieprawdziwy jest argument o niemożności li-kwidacji ROD na terenach, do których PZD nie posia-da tytułu prawnego. Przeczy mu chociażby orzecznictwo Sądu Najwyższego, który – je-żeli PZD nie posiadał tytułu prawnego do nieruchomości – nakazywał mu wydanie nie-ruchomości.

    Nie można też podzielić po-glądu, iż art. 17. ust. 2 u.r.o.d. jest niekonstytucyjny, bo trwale ogranicza właściciela nieru-chomości w swobodzie dyspo-nowania nią. Jeżeli własność rzeczy obciąża prawo osoby trzeciej (np. prawo użytko-wania), to w zakresie wynika-jącym z uprawnień tej osoby właściciel nie może korzystać z rzeczy. Stan ten jest istotą stosunku prawnorzeczowego i niektórych stosunków obli-gacyjnych (najem, dzierżawa). Ograniczenia w korzystaniu z własności przez państwo lub gminę w przypadku istnienia na nieruchomości ROD są właśnie skutkami takich praw.

    Podnosząc zarzut ogranicze-nia prawa własności państwa i gminy, wnioskodawca prze-oczył też okoliczność, jaką jest czas, w którym PZD nabywał prawo do nieruchomości – za-sadniczo przed 1990 r. Grunty ogrodów stanowiły wówczas własność państwa, którego Sejm jest organem. Dlate-go jeżeli ustawa ustanowiła prawo na rzecz PZD kosztem państwa, to należy przyjąć, że nastąpiło to za zgodą właści-ciela. Co istotne, prawa naby-te w drodze ustawy podlegają standardowej ochronie. Jeżeli chodzi o gminy, to własność do terenów ogrodów nabyły one po 1990 r. – w wyniku ko-munalizacji. Ogrody były tam już wcześniej. Występując o komunalizację terenu ROD, gmina wiedziała, iż sposób ko-rzystania z tej własności podle-ga ograniczeniom. Mało tego, podstawą komunalizacji był fakt, że nieruchomość zajmo-wał ogród. Gdyby nie to, gmina nie stałaby się jej właścicielem.

    Reasumując, zaskarże-nie art. 17 ust. 2 opiera się na argumentacji zakładając

    – sprzeczną z konstytucją – dopuszczalność dyskrymi-nacji PZD. Wnioskodawca zda-je się uważać, że prawa PZD podlegają mniejszej ochronie niż takie same prawa innych podmiotów. Zapomina też, że w demokratycznym państwie prawa każdy, kto ma zostać pozbawiony prawa, musi się na to zgodzić, zaś odstępstwa od tej zasady występują jedy-nie wyjątkowo – w przypad-ku wywłaszczenia. Zasadę tę realizuje właśnie art. 17 ust. 2 u.r.o.d.

    Działkowcom tyle co ptakom Zaskarżając art. 18 u.r.o.d. – ograniczający likwidację ROD w okresie wegetacji ro-ślin – wnioskodawca odwo-łał się do poglądu Trybunał Konstytucyjnego z orzecze-nia z 9 grudnia 2008 r. (sygn. akt K 61/07). Jakkolwiek sy-gnalizacja TK jest niewątpli-wie mocnym argumentem, to pogląd zawarty w uzasad-nieniu wyroku nie ma mocy wiążącej. Dlatego przepis na-dal korzysta z domniemania konstytucyjności. Istnieją też podstawy przemawiające na jego korzyść.

    Wnioskodawca dowodzi, że art. 18 u.r.o.d. nazbyt ingeru-je w uprawnienia właściciela gruntu. Rozumowanie to po-mija cel wprowadzania przed-miotowej regulacji. Ochrona w okresie wegetacyjnym ma umożliwić działkowcom ze-branie plonów. Przepis za-bezpiecza interes użytkow-ników działek. Bezpodstawne wydaje się również twierdze-nie o kolizji przepisu z proce-durą wywłaszczenia. Proces inwestycji związanych z wy-właszczeniem jest na tyle dłu-gotrwały, że przy należytym prowadzeniu przez organ publiczny może uwzględnić okres wegetacji. Wnioskodaw-ca dostrzega wyłącznie inte-res prowadzącego wywłasz-czenie, a całkowicie pomija wymóg poszanowania praw wywłaszczanego – prowadze-nia wywłaszczenia w sposób najmniej dla niego uciążliwy. Warto wspomnieć, że okreso-we ograniczenie korzystania z nieruchomości z powodów o charakterze przyrodniczym nie jest niczym nadzwyczaj-nym, np. ustawa o ochronie przyrody ogranicza prace bu-dowlane w okresie lęgowym.

    Godziwe odszkodowanie to żadna łaska Zaskarżone art. 19 i 20 u.r.o.d. określają prawa działkowców i PZD w wypadku likwidacji ogrodu – prawo do uzyska-nia od podmiotu likwidu-jącego ROD nieruchomości zamiennej na odtworzenie ogrodu oraz odszkodowania za utraconą własność nanie-sień i nasadzeń.

    Wnioskodawca zarzucił ww. przepisom brak precyzyjno-ści sformułowania „Podmiot, w którego interesie nastąpi li-kwidacja”. Z wywodu można wywnioskować, że jego zda-niem powinno nim być wy-łącznie państwo lub gmina, względnie ściśle wskazana

    grupa podmiotów. Niestety nie sprecyzował, dlaczego tak uważa ani jaka grupa podmio-tów miałaby zostać określona w przepisie.

    Rozwiązanie takie byłoby wadliwe. Możliwość określe-nia – przez strony – podmiotu realizującego obowiązki od-szkodowawcze wobec dział-kowców i PZD należy uznać za prawidłowe. Stopień zło-żoności stosunków gospodar-czych i społecznych powoduje, że sztywne ograniczenia pod-miotowe skutkowałyby two-rzeniem nieracjonalnych ba-rier. Elastyczny mechanizm, przy jednoczesnej gwarancji zachowania podstawowych celów ustawodawcy, należy uznać za działanie racjonalne. Tak jest w przypadku art. 19 i 20 u.r.o.d. Określają one wa-runki likwidacji – gwarantują działkowcom odszkodowanie i możliwość otrzymania dział-ki w odtwarzanym ROD – a decyzję, kto będzie je realizo-wał, pozostawia stronom po-stępowania.

    Kolejnym argumentem wysuniętym przeciwko art. 19 i 20 u.r.o.d. było to, że obo-wiązek odszkodowawczy wo-bec PZD i działkowców sta-nowi nadmierną ingerencję w uprawnienia właściciela terenów. Jakio uzasadnienie wskazano, iż niekonstytucyj-ny jest obowiązek wyrówna-nia szkód przy likwidacji ROD, gdyż PZD korzysta z nierucho-mości na preferencyjnych warunkach. Wnioskodawca przyjmuje więc, że z nieru-chomości korzysta PZD jako organizacja, a nie jej członko-wie. Dlaczego – nie wyjaśnia. Z gruntu korzystają wszak in-dywidualni działkowcy. Nie-zrozumiałe jest również od-mawianie PZD i działkowcom prawa do pełnej rekompen-saty za straty, co jest stan-dardem państwa prawa. Po-mija się również specyficzny – mimo wszystko – charakter własności gminy i państwa. Nie sposób przyjąć, aby cel, ja-kiemu służy mienie publiczne, nie był uwzględniany przy in-terpretacji przepisów kształ-tujących uprawnienia właści-cielskie gminy i państwa. Bez wątpienia jest nim zaspoka-janie potrzeb społeczeństwa, a nie generowanie dochodu. Wykorzystanie nieruchomości pod ogród – urządzenie uży-teczności publicznej zapew-niające dostęp do świadczenia socjalnego – działek – jest nie-wątpliwie realizacją celu, któ-remu służyć powinno mienie publiczne.

    Kwestionując art. 19 i 20 u.r.o-.d., wnioskodawca podważa prawo działkowców i PZD do korzystania z zasady ochrony praw nabytych. W chwili zakła-dania ogrodu PZD i działkow-cy działali w przekonaniu, iż jego likwidacja nastąpi pod wa-runkiem wypłaty odszkodowań i zapewnienia terenu zamien-nego. Dlatego inwestowali na nim swój majątek. Odebranie tych praw oznaczałoby przysło-wiową zmianę reguł w trakcie gry – pogwałcenie praw naby-tych, a wręcz działanie prawa wstecz.

    Osobną kwestią jest twier-dzenie wnioskodawcy o ko-nieczności „przemyślenia za-kresu przysługującego (PZD i działkowcom) odszkodowa-nia”. Postulat ten jest zaska-kujący. Odszkodowanie musi być adekwatne do utraconego prawa i to właśnie gwarantuje ustawa. Działkowcy nie otrzy-mują niczego więcej, niż tracą przy likwidacji ROD. Krytyki nie wytrzymuje również ro-zumowanie, że podstawą do ograniczenia odszkodowania za odbierane prawa są okolicz-ności, iż nabyto je nieodpłat-nie. Konstytucja (art. 64 ust. 2) nie różnicuje zakresu ochrony praw majątkowych ze wzglę-du na źródło ich pochodzenia, sposób nabycia czy też zasady korzystania.

    Równie niezrozumiałe jest twierdzenie, iż przepisy te na-ruszają samodzielność finan-sową gmin, gdyż likwidując ogród, muszą ponieść koszty odszkodowań. Wystąpienie o likwidację jest samodzielną decyzją gminy. Konieczność poniesienia wydatków jest więc następstwem jej decy-zji, a nie zapisu ustawy. Rów-nie dobrze taki zarzut można sformułować wobec obowiąz-ku gminy wypłaty odszkodo-wania za wykup terenu od przysłowiowego Kowalskiego – nakazuje to wszak ustawa.

    Urzędnik zawinił, działkowca powieszą?Kolejnym zakwestionowanym przepisem jest art. 24 u.r.o.d. wyłączający możliwość za-spokajania w naturze rosz-czeń zgłaszanych do terenów ogrodów – mają być zaspoka-jane poprzez zapewnienie te-renu zastępczego lub wypłatę odszkodowań. Był on reakcją ustawodawcy na przypadki zwracania byłym właścicie-lom terenów ogrodów bez re-spektowania praw działkow-ców i PZD, którzy przez lata, będąc w dobrej wierze, inwe-stowali w nieruchomość ma-jątek. Uwolnił on działkowców i PZD od ponoszenia skutków błędów w gospodarce nieru-chomościami prowadzonej przez organy publiczne.

    Artykuł 24 nawiązuje do konstrukcji „nieodwracalne-go skutku prawnego” z art. 156 par. 2 k.p.a. Zgodnie z nim niezależnie od rodzaju uchy-bienia przy wydawaniu decy-zji nie można stwierdzić jego nieważności, jeżeli cofnięcie, zniesienie, odwrócenie skut-ków prawnych decyzji wyma-ga działań, do których organ administracji publicznej nie ma umocowania ustawowego.

    Z sytuacją taką mamy do czynienia w przypadku decyzji wywłaszczeniowych obejmu-jących nieruchomości przeka-zane później pod ogrody. Wy-nika to co najmniej z dwóch przesłanek. Zgodnie z pra-wem obowiązującym w chwili ustanawiania praw do terenu ogrodu jego likwidacja wyma-gała zgody działkowców. Tak więc zasadniczo organ ad-ministracji nie był i nie jest władny bez ich zgody dyspo-nować terenem przekazanym pod ogród.

    Ponadto naniesienia i nasa-dzenia zlokalizowane na tere-nie ogrodu zawsze stanowiły odrębny od nieruchomo-ści przedmiot własności (PZD lub indywidualnego działkowca) (obecnie art. 15 u.r.o.d.). ROD nie mogły i nie mogą funkcjonować na terenach prywatnych. W