na powiślu · się, począwszy od 17 kwietnia, w wielu miastach w polsce i w innych krajach....

24
Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle Święta chodził a ulicami Powiśla W 2015 roku obchodzone jest 150-lecie urodzin Świętej Urszuli Ledóchowskiej. O uroczystościach związanych z obchodami piszemy na następnych stronach. Na zdjęciu Siostry Urszulanki w drodze z Kościoła Środowisk Twórczych 24 maja 2015 r __________________________________________________________________________________________________________ NR 35-36 czerwiec-wrzesień 2015 ISSN 1689-9091

Upload: dinhkien

Post on 28-Feb-2019

212 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Na Powiślu

Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle

Święta chodziła ulicami Powiśla

W 2015 roku obchodzone jest 150-lecie urodzin Świętej Urszuli Ledóchowskiej. O uroczystościach związanych

z obchodami piszemy na następnych stronach. Na zdjęciu Siostry Urszulanki w drodze z Kościoła Środowisk Twórczych

24 maja 2015 r

__________________________________________________________________________________________________________

NR 35-36 czerwiec-wrzesień 2015 ISSN 1689-9091

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

W naszej gazecie pisaliśmy już o niej m.in. w 2010

roku, gdyż wtedy staraniem Towarzystwa Przyjaciół

Warszawy Oddział Powiśle na klasztorze Sióstr

Urszulanek Serca Jezusa Konającego przy ul. Wiślanej

zawisła tablica, informująca o pięknej historii tego domu,

zbudowanego przez św. Urszulę jako jeden z pierwszych

w Polsce akademików dla studentek (zob. „Na Powiślu”

nr 17, grudzień 2010, s. 2-5).

W tym roku obchodzone jest 150-lecie urodzin tej

wielkiej Polki, o której Senat RP w specjalnej uchwale,

podjętej w 2009 roku, wyrażając „cześć i uznanie dla jej

osoby oraz dzieł jej życia, poświęconego Bogu, Ojczyźnie

i człowiekowi”, stwierdził: „Jej wszechstronne

zaangażowanie w obronę Polski, po rozbiorach wykreślo-

nej z mapy Europy, pomoc Polakom rozproszonym po

świecie, a także praca nad wychowaniem młodego

pokolenia poprzez stworzenie instytucji opiekuńczo-

wychowawczych i szkolnych są wzorem dla

współczesnych. W swym postępowaniu kierowała się

zasadą, którą wyraziła słowami: «Moją polityką

jest miłość». Stąd wezwanie stanowią dla nas słowa Ojca

Świętego wypowiedziane w czasie jej kanonizacji

w Rzymie w 2003 roku: «Wszyscy możemy się uczyć od

niej, jak z Chrystusem budować świat bardziej ludzki –

świat, w którym coraz pełniej będą realizowane takie

wartości jak: sprawiedliwość, wolność, solidarność,

pokój»” (M.P. z 2009 r. nr 16; poz. 195 str. 1).

Święta Urszula (Julia) Ledóchowska (1865–1939)

urodziła się w Austrii, dokąd jej rodzina trafiła po

powstaniu listopadowym. Mając 21 lat, wstąpiła do

klasztoru urszulanek w Krakowie. W latach 1907–1914

działała w Rosji, a następnie w Szwecji i Danii,

podejmując różnorodną działalność ewangelizacyjną,

pedagogiczną i patriotyczną. W 1920 roku wróciła

z petersburską wspólnotą urszulanek do Polski i założyła

Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa

Konającego, popularnie nazywanych szarymi

urszulankami. Pociągała ludzi do Boga żarliwością wiary

i miłości, pokorną prostotą, słoneczną dobrocią. Brała

aktywny udział w życiu religijnym, kulturalnym i spo-

łecznym kraju. Posyłała szare urszulanki do najuboższych

i najtrudniejszych środowisk. Zmarła w Rzymie. W 1989

roku jej ciało zostało sprowadzone do Polski i złożone

w sanktuarium w Pniewach koło Poznania. W liturgii

wspominana jest 29 maja.

Dziś nadal działa wiele dobra jako mistrzyni życia

duchowego, wzór dla pedagogów, mądra, zaangażowana

patriotka… Jest patronką kościołów, szkół i przedszkoli,

archidiecezji poznańskiej, Polskiego Towarzystwa Zie-

miańskiego, miasta Sieradza, drużyn harcerskich i innych

instytucji, organizacji lub grup. Skutecznie wstawia się

u Boga w sprawach ludzi, którzy proszą ją o pomoc.

2 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Po uroczystości w Kościele Środowisk Twórczych -

przy portrecie Św. Urszuli Ledóchowskiej Prezes TPW

Oddział Powiśle Pani Elżbieta Wolffgram

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego pracuje obecnie w 14 krajach (Argentynie,

Białorusi, Boliwii, Brazylii, Filipinach, Finlandii, Francji,

Kanadzie, Niemczech, Polsce, Rosji, Tanzanii, Ukrainie

i we Włoszech), na 5 kontynentach. Obchody 150 rocznicy urodzin św. Urszuli odbywały

się, począwszy od 17 kwietnia, w wielu miastach w Polsce

i w innych krajach. Akcenty jubileuszowe miała m.in.

Msza św., transmitowana przez Program 1 Polskiego

Radia z bazyliki św. Krzyża w Warszawie w niedzielę 19

kwietnia o godz. 9.00, sprawowana przez abpa Wojciecha

Polaka, prymasa Polski.

W niedzielę 24 maja abp Henryk Hoser

przewodniczył Eucharystii w Kościele Środowisk

Twórczych przy pl. Teatralnym w Warszawie.

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3

Uroczystość w kościele

Środowisk Twórczych

24 maja 2005 r.

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

Po Mszy św. odbył się koncert poetycko-muzyczny według scenariusza znanego aktora Wiesława Komasy pt.

„Miłować dopokąd idę”. Wiesław Komasa tak powiedział

o przygotowanym przez niego programie artystycznym

i jego bohaterce: „Scenariusz został oparty na przypomnieniu historycznych dokonań Matki Urszuli.

Dokonań niewyobrażalnie wielkich, bo była osobą

niezwykłego ducha, talentu, pasji, miłości do ludzi i Ojczyzny. Rozumiała i szanowała sztukę i literaturę. (…)

My, wykonawcy tego programu, jesteśmy pod wielkim

wrażeniem duchowości i osobowości św. Urszuli, która przekraczała wszelkie normy tamtego czasu i zaskakiwała

elastycznością myślenia, odwagą i tolerancją wobec

człowieka”.

Koncert poetycko-muzyczny „Miłować dopokąd idę”

Uroczystość w Kościele św. Teresy

Uroczystości jubileuszowe miały miejsce także 29

maja – we wspomnienie liturgiczne św. Urszuli –

w kościele pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus na

Tamce. Mszę św. celebrował kard. Kazimierz Nycz,

a potem goście zostali zaproszeni do Szarego Domu sióstr

urszulanek.

Do ważniejszych akcentów obchodów jubileuszu należy

również uroczystość przekazania relikwii św. Urszuli

do Świątyni Opatrzności Bożej 14 października 2015 r.

– w święto Komisji Edukacji Narodowej.

Szczegóły znaleźć można na stronie www.urszulanki.pl.

s. Małgorzata Krupecka

Fotografie niepodpisane z archiwum urszulanek SJK

4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Fot.

A.K

licz

kow

ska

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Przy grobie prezydenta

Stefana Starzyńskiego….

8 września 2015 roku po raz kolejny, kultywując zwyczaj

zapoczątkowany przez założyciela Towarzystwa Przyjaciół Warszawy

prof. Stanisława Lorentza, z inicjatywy Zarządu TPW odbyła się

uroczystość przy symbolicznym grobie bohaterskiego prezydenta

Warszawy Stefana Starzyńskiego.

Mimo deszczowej pogody zgromadzili się

członkowie TPW, przedstawiciele władz miasta, młodzież szkolna i mieszkańcy Warszawy, dla

których postać prezydenta jest bliska i żywa w ich

pamięci.

Głos zabrali kolejno Pani Małgorzata

Naimska, przedstawicielka władz miasta, Pani

Beata Michalec, prezes ZG TPW, która przy-pomniała inicjatora i cel spotkania, ale najbardziej

uwagę zebranych skupiła Pani Wiesława Dłubak –

Bełdycka, która od lat kieruje do młodzieży jakieś przesłanie, wybierając fragment (epizod) z ogrom-

nego dorobku i działalności prezydenta Starzyń-

skiego. Tym razem przypomniała relacje prezydenta z młodzieżą, cytując fragment przemówienia Stefana

Starzyńskiego skierowany do młodzieży maturalnej

w 1939 roku, w którym powiedział: „Część z Was pójdzie do zawodu, a część na wyższe studia. I jedna

praca i druga są cenne. Należy tylko wyrobić

w sobie to przekonanie, iż pracować trzeba tak, jakby od wyniku każdego z Was zależało dobro i los

Ojczyzny”. Pani Wiesława powiedziała też, „że

Stefan Starzyński bardzo chciał aby w mieście, którego był prezydentem każdy czuł się dobrze,

także osoby przyjeżdżające do stolicy jako turyści.

I znów apelował do stałych mieszkańców Warsza-

wy, także do ludzi młodych”. I tu zacytowała kolejny fragment Jego wypowiedzi, który pozwolę

sobie przytoczyć, bo jest aktualny i dziś:

„Bądźcie uprzejmi i uczcie innych uprzejmości. Z życzliwością odnoście się do każdego

turysty aby wyjechał z Warszawy oczarowany

miastem i jego mieszkańcami. Dbajcie o czystość ulic i ogrodów. Niech okna wasze zdobią kwiaty, tak

jak to się widzi gdzie indziej”.

Następnie zaapelowała do młodzieży aby

spróbowała to przesłanie wypełnić, bo „przecież uprzejmym i życzliwym można być nie tylko od

święta, lecz każdego dnia” – stwierdziła.

Pani Wiesława Dłubak – Bełdycka skierowała też osobiste przesłanie aby młodzież potraktowała te

słowa poważnie i za rok, kiedy znowu się spotkamy,

odpowiedziała, co z tego przesłania udało się jej

zrealizować. Została za to przez zgromadzoną młodzież nagrodzona brawami.

Na zakończenie uroczystości zostały złożone

kwiaty i zapalone znicze. Towarzystwu Przyjaciół Warszawy dziękujemy

za kultywowanie tradycji i pamięci.

M. Bujak

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5

Delegacja uczniów XXIII Liceum im. M. Skłodowskiej-Curie, na czele z pocztem sztandarowym, podążająca w kierunku symbolicznego grobu Stefana Starzyńskiego na Powązkach.

Fot.

M. B

uja

k F

ot.

E.W

olf

fgra

m

Kontynuujemy rozpoczęty w poprzednim numerze kwartalnika Na Powiślu temat

patronów alei w Parku Marszałka Rydza-Śmigłego. Po Gustawie Herlingu-

Grudzińskim pora na poetkę, pisarkę, a w młodości także aktorkę, czyli Beatę

Obertyńską.

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

B e a t a O b e r t y ń s k a

Obertyńska urodziła się 18 lipca 1898 roku w

Skolem pod Stryjem. Była córką poetki Maryli

z Młodnickich Wolskiej i inżyniera Wacława

Wolskiego, pioniera polskiego przemysłu naftowego

na terenie Galicji. Dzieciństwo i młodość spędziła we

Lwowie, w willi Zaświecie należącej do jej rodziców.

Na początku próbowała swoich sił na scenie.

Studiowała w Państwowym Instytucie Sztuki Teatral-

nej, występowała w lwowskich teatrach. Nie zagrała

jednak żadnej roli godnej uwagi, bo też i nie

aktorstwo, a literatura była jej prawdziwym

powołaniem. Jako poetka debiutowała w 1924 roku

w Słowie Polskim. Od najwcześniejszej młodości żyła

w środowisku artystycznym, obracała się wśród

literatów, aktorów, muzyków, plastyków. Podczas

drugiej wojny światowej została, tak jak wielu innych

mieszkających we Lwowie Polaków, aresztowana

przez NKWD. Wyszła z więzienia na fali amnestii

ogłoszonej po wybuchu wojny sowiecko-

hitlerowskiej i podpisaniu układu Sikorski-Majski

(1941 r.). Wspominała, że jej radzieccy współ-

więźniowie przyjęli ów akt łaski z niedowierzaniem.

Wyuczeni przez propagandę, że Boga nie ma, drwili

sobie z Polaków modlących się żarliwie w celach.

Teraz, gdy owi Polacy wyszli z więzień, a oni musieli

w nich pozostać, pomimo wpojonego materia-

listycznego światopoglądu nie bez zabobonnego

lęku mówili o „polskich czarach”.

Po wyjściu na wolność i długiej tułaczce po

radzieckiej Rosji wstąpiła do Armii Polskiej w ZSRR

dowodzonej przez generała Władysława Andersa.

Przeszła cały jej szlak bojowy – przez Iran, Palestynę,

Egipt i Włochy. Po wojnie, świadoma tego, czym jest

sowiecka rzeczywistość, nie zdecydowała się na

powrót do włączonej w orbitę wpływów Stalina

Polski. Aresztowano ją przecież we Lwowie jako

6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

P a t r o n i n a s z y c h u l i c

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

„wroga systemu”… Zamieszkała w Londynie. Była

aktywną działaczką tamtejszego środowiska

emigracyjnego. Publikowała w znanych londyńskiej

Polonii tytułach: Dzienniku Polskim i Dzienniku

Żołnierza, Orle Białym, Polsce Walczącej,

Ochotniczce, Wiadomościach, Przeglądzie Polskim.

Zmarła 21 maja 1980 roku po zasłabnięciu na jednej

ze stacji londyńskiej kolei miejskiej.

Napisała i wydała tomiki poezji: Pszczoły

w słoneczniku (1927), Głóg przydrożny (1932),

Otawa. Wiersze dawne i nowe (1945), Miód i piołun

(1972), Anioł w knajpie (1977), Perły – wiersze

(1980), Grudki – kadzidła (wydane pośmiertnie,

1987). Jest ponadto autorką poematu Ballada

o chorym księżycu (1959) oraz kilku utworów

prozatorskich, w tym wspomnień W domu niewoli,

w których opisała swoje przeżycia z czasu

spędzonego w radzieckim więzieniu.

Aleja Obertyńskiej w Parku Marszałka Rydza- Śmigłego

Twórczość Beaty Obertyńskiej pozostawała

w latach PRL-u na indeksie, przy czym niechęć była

obustronna – najpierw władze nie zamierzały

zezwolić na publikację twórczości autorki, która nie

kryła swojego stosunku do powojennej polskiej

rzeczywistości, a potem sama Obertyńska nie chciała,

by jej twórczość wydawana była w oficjalnym druku

socjalistycznej Polski. Po 1989 roku dorobek pisarki

w pewnym stopniu został polskim czytelnikom

pokazany i przybliżony, choć tak naprawdę lata

zapomnienia zrobiły swoje i Beata Obertyńska

pozostaje dziś poetką znacznie mniej znaną, niż wielu

innych twórców jej pokolenia.

Rafał Dajbor

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7

Do mego syna

Nie zginąłeś mi onej jesieni aniś w tundrze w kopczyk płaski się

zmienił, ni w katyńskim nie było cię lasku.

Na pustyni, w upale i blasku,

grobu twego nie szukam dziś w piasku

ani w gruzach strasznego opactwa...

Brat myślący skrzydlatego ptactwa

- szary żuraw trafiony na przestrzał - ognia-ś płachtą nie spadał z powietrza...

Nie zaznałeś kaźni Oświęcimia,

swąd stolicy ócz ci nie zadymiał,

nigdy wróg ci żaden nie przewodził.

Jakże losy sprzyjały ci, synu! Jakżeś mądry był - mądry nad podziw - żeś być nie chciał! Żeś się nie urodził!

Beata Obertyńska

Fot.

R.D

ajb

or

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

O tym, jak wiele cennych pamiątek można jeszcze odnaleźć w zakamarkach naszych domów, świadczyć

mogą publikowane poniżej zdjęcia. Zrobione zostały w czasie Powstania Warszawskiego. Nie znamy jednak

tych ludzi, nie wiemy także w jakim miejscu Warszawy zdjęcia te zostały zrobione.

Jest nam tylko wiadomo, że jesienią 1945 r. film zawierający te zdjęcia został oddany na przechowanie ojcu,

nieżyjącego już, Jerzego Mańkowskiego. On sam był wtedy 10-letnim chłopcem. Pamiętał jak przez Wrocław,

gdzie wtedy mieszkali, przemieszczały się tłumy ludzi. W ich domu nocowała grupa ludzi, jak mówiono

„z Warszawy”. Gdy wyruszali w dalszą drogę prosili o przechowanie filmu i obiecali, że po niego wrócą. Nikt

się jednak nie zgłosił. Powodów może być kilka. Nie znamy dalszych losów tych ludzi, być może nie przeżyli

wygnania, a może osiedlili się poza granicami Polski i nie mogli wrócić? W latach powojennych , gdy sytuacja

polityczna Polski bardzo się zmieniła, nie było bezpiecznie przyznawać się do jakichkolwiek kontaktów z Armią

Krajową, a także wspominać o Powstaniu Warszawskim. Później, w nieco bardziej sprzyjających

okolicznościach, prawdopodobnie w latach 70-tych ubiegłego wieku, Jerzy Mańkowski chciał w jakiś sposób

upowszechnić te zdjęcia i wysyłał fragmenty filmu do czasopisma „Stolica”. Redakcja jednak nie wykazała

zainteresowania tą historią. Teraz, po odnalezieniu przez rodzinę ostatniego fragmentu filmu, zostanie on

przekazany do Muzeum Powstania Warszawskiego.

Przedtem jednak, przedstawiamy kilka zdjęć z tego filmu w naszym czasopiśmie, z nadzieją, że może ktoś

z Państwa odnajdzie kogoś znajomego, lub rozpozna miejsce zrobienia fotografii, i tym samym pomoże

chociaż trochę wyjaśnić tę wojenną tajemnicę.

8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Pamięć

i wdzięczność…

Poczta Powstańcza

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11

W dniu 11 IX 2015 roku u „naszych”

zaprzyjaźnionych kombatantów w Kole nr 20

na Powiślu, odbyła się uroczystość wręczenia

odznaczeń pracownikom Muzeum Powstania

Warszawskiego. Uhonorowani zostali:

dyrektor Muzeum – Pan Jan Ołdakowski -

ODZNAKĄ ZA WYBITNE ZASŁUGI DLA

ZWIĄZKU KOMBATANTÓW RZECZY-

POSPOLITEJ POLSKIEJ I BYŁYCH

WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH oraz dwie

pracownice Muzeum, panie Monika

Kazimierczak i Agnieszka Renata Pawelec -

ODZNAKAMI ZA ZASŁUGI DLA

ZWIĄZKU KOMBATANTÓW RZECZY-

POSPOLITEJ POLSKIEJ I BYŁYCH

WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH.

Na zdjęciu Pani Monika Kazimierczak oraz Pani Agnieszka Renata

Pawelec - odznaczone pracownice Muzeum Powstania

Warszawskiego oraz (w środku od lewej): Pan płk Julian Stola -

wręczający odznaczenia z ramienia Związku Kombatantów, Pani

Elżbieta Wolffgram – Prezes Oddziału Powiśle TPW, Pan Edward

Tracewski - Prezes Koła Kombatantów Nr 20 i Pani Helena

Jabłońska - członkini Koła Nr 20

W ten sposób Kombatanci podziękowali za pracę na rzecz ocalenia pamięci o uczestnikach Powstania Warszawskiego.

Członkom Koła na czele z jego prezesem – Panem Edwardem Tracewskim dziękujemy, że doceniają pracę młodego

pokolenia na rzecz ocalenia Pamięci, a uhonorowanym gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów oraz wytrwałości

i zapału w utrwalaniu naszej historii.

Spektakl pt. „Powstanie Warszawskie 1944”,

wystawiany corocznie z okazji rocznicy Powstania

Warszawskiego dn. 31 lipca , w tym roku, ponownie

dostarczył nam wielu wrażeń i wzruszeń. Widzowie

dość licznie przybyli na podwórze kamienicy przy

Al.3 Maja 14.

Widowisko zostało przygotowane przez „Teatr

Łazienki” pod kierownictwem i w reżyserii Pana

Władysława Terleckiego.

Fot.

M.B

uja

k

Fot.

A.K

licz

kow

ska

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Pożegnanie lata

żegnam cię lato

żegnam cię słońce

teraz będę czekać

na ciepłe miesiące

w przyszłym roku

żegnaj mi niebo

żegnajcie obłoki

może mi się przyśni

błękit jak oczy

niezapominajek

a gdy w nocy za oknem

szum deszczu usłyszę

wspomnę na szum morza

jak łodziami kołysze

a kiedy jesienne

nastaną wichury

i opadłe liście

uniosą do góry

zatańczę

zatańczę walca

rozpuszczę włosy

wyciągnę ręce

łapiąc krople rosy

zrobię wielki bukiet

z liliowego wrzosu

i zaśpiewam głośno

dziękując za to

„że było długie i ciepłe

tegoroczne lato”

Za jesień

Za barwy jesieni

i żółknące liście

za mech soczysty

jarzębiny kiście

za trawę w parku jeszcze zieloną

za niebo błękitne lekko zamglone

zasnute woalem mgieł

i pajęczynę rozpiętą pomiędzy drzewami

gdzie krzyżak przyczajony bez ruchu

zawisnął…

za to, że gdzieś na kałuży promyk słońca

błysnął

jak w lustrze odbity zaświecił w oczy

zamrugał

zatrzepotał rzęsami

obudził wspomnienia

małą łzę wycisnął…

za tę

i za wszystkie jesienie co były mi dane

dziękuję Ci Panie

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13

Są takie miejsca…

czy są na ziemi

miejsca bez chmur

bez śniegu

deszczu

bez łez

czy są na ziemi

miejsca bezpieczne

bez wojen

strzałów

gradu kul

czy są na ziemi

miejsca radosne

bogate w uśmiechy

i śpiew

są tam

gdzie słońca blask

i ciepło ludzkich serc i rąk

gdzie matki dłoń

podaje chleb

są tam

gdzie nasz rodzinny dom

Pod Swoją obronę

pod swoją obronę

weź ludy uciśnione

i nakarm głodne, małe dzieci

chorobom i nędzy

nie daj już więcej

szerzyć się po świecie –

powstrzymaj bratobójcze

ręce,

zlikwiduj wojen

okrucieństwa

i niepotrzebnie krew

przelewaną

zachowaj –

weź pod Swą obronę

wszystkich pokrzywdzonych

przez kataklizmy przyrody –

i zasklep w sercach rany

tych osieroconych,

a miłość –

umacniaj łańcuchem zgody !

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

Wiślane obrazy

Pożegnaliśmy lato. Tegoroczne było

wyjątkowo upalne i słoneczne. Przez wiele dni

temperatura powietrza niemal osiągała 40o C.

Brak deszczu spowodował suszę w wielu

regionach kraju.

W Warszawie, przy znacznie obniżonym

poziomie wody w Wiśle można było

zaobserwować co rzeka dotąd przed nami

ukrywała. Oprócz ton różnego rodzaju śmieci -

gruzu, opon samochodowych, blaszanych

puszek - można było także znaleźć i wydobyć

na powierzchnię prawdziwe skarby, m.in. wrak

statku (prawdopodobnie statku Bajka, który

zatonął w czasie Powstania Warszawskiego)

oraz fragmenty architektury, które zostały zatopione w czasie potopu szwedzkiego.

Dziś w krótkim reportażu przedstawiamy widok na Powiśle i Wisłę, przy znacznie obniżonym jej poziomie.

Przypominamy przy tym, że pięć lat temu stan wody w Wiśle był niepokojąco wysoki i było zagrożenie powodziowe,

o czym pisaliśmy w numerze 15 naszego kwartalnika.

Widok na Powiśle z prawego brzegu rzeki w okolicach

Mostu Syreny. Na rzece utworzyła się wysepka

z bujną roślinnością

14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Na przęsłach Mostu Kolejowego dostrzec można ślady wcześniejszych, wyższych poziomów wody.

Podobne ślady zostawiła woda na przęsłach Mostu Poniatowskiego. W sąsiedztwie przęseł wyłoniły się z wody kamienie oraz przyniesione nurtem rzeki gałęzie i fragmenty drewnianych konstrukcji.

Po przeciwnej stronie, prawy brzeg Wisły cofnął się odsłaniając kamienie i muszle małż i ślimaków.

W miejscu piaszczystym, pomiędzy mostami Kolejowym i Poniatowskiego, powstała dość duża plaża, chętnie

wykorzystywana przez mieszkańców Warszawy w upalne dni lata. Fot.E Wolffgram

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

Opowieści Warszawskiego Dziadka

Bolesław Prus – Bielany (audycja radiowa z dn. 7.06.1994 r.)

Dobry wieczór mili słuchacze

Skończył się maj. Dobiega końca rok

szkolny i już niedługo z piosenką na ustach „Już za

parę dni, za dni parę, wezmę plecach swój i gi-

tarę…” ruszycie w swoje wakacyjne wędrowanie.

Co prawda maj był dość mokry, ale na pewno nie

jedna tradycyjna majówka wam się udała, tak jak

życzyłbym wam każdej udanej wakacyjnej

wyprawy. Niedawno brałem udział w ciekawej

audycji radiowej trzech radiostacji – warszaw-

skiej, lubelskiej i gdańskiej – w której wspólnie

mówiliśmy o tym jak to kiedyś, a jak dzisiaj

urządzano i bawiono się na majówkach. Dziś,

przeglądając Kroniki jednego ze znakomitszych

kronikarzy warszawskich, pana Aleksandra

Głowackiego, znalazłem taki oryginalny i ciekawy

opis zabawy na Bielanach warszawskich sprzed stu

laty. Ów kronikarz, którego literacki pseudonim na

pewno znacie, jakby przeczuwając , że współcześni

będą ciekawi jak to „drzewiej”, czyli dawniej

bywało, taki dał opis, który tu w kilku fragmentach,

dosłownie przytaczam.

„Ponieważ jeden historyk, który przyjdzie na świat

w 1996 roku, chce mieć dokładny opis, jak ludzie

bawili się na Bielanach w 1896 roku, ażeby oddać

mu drobną usługę, o bielańskich uciechach

opowiem według autentycznych źródeł.

Jechało się na Bielany albo Wisłą przy pomocy

10-ciu parowców i mnóstwa czółen, albo szosą –

powozami, dorożkami i chłopskimi wózkami.

Komunikacja wodna odznaczała się ogromną ciżbą

ludzi wdzierających się na statki albo szturmujących

kasy. Zamęt przy kasach był tym większy, że

niektórzy amatorowie Bielan targowali się o ceną

biletów. Nadto zaś trafiały się „mamy”, którym

w żaden sposób nie można było wytłumaczyć, że

ich córki, choć w rzeczy samej są ich córkami,

niemniej już przestały być „dziećmi”, o czym

świadczyły pięknie rozwinięte kształty panienek

i towarzyszący im wielbiciele. Zdarzyło się też, że

jeden z pasażerów z taką trudnością utrzymywał

równowagę na pokładzie statku, że marynarze

(stare wilki morskie), obezwładniwszy pacjenta,

wynieśli go na ląd i tamże zostawili. Trudno coś

stanowczego powiedzieć o obfitości pokarmów na

Bielanach, wielu bowiem podróżnych z Warszawy

przynosiło ze sobą żywność w węzełkach. Mogli

więc nie dbać o miejscowe restauracje. O ile ktoś

obcy nie przywłaszczył sobie ich zapasów.

Z napojami było gorzej. Jakkolwiek dzieci wołały

„woda świeża zdrojowa lepsza niż żydowska

sodowa”, woda ta jednak w użyciu praktycznym

okazywała się mętną. O szampanie i nawet

spokojniejszym winie nie było słychać, natomiast na

całych Bielanach w takim dniu od 2 do 9 wieczór

(z małą przerwą) zupełnie zabrakło piwa. Z zabaw

największym cieszyły się uznaniem karuzele, przy

których można było dostać zawrotu głowy, tudzież

młyn diabelski i huśtawki, na których za niewielkie

pieniądze „robiło się niedobrze” jak po naj-

kosztowniejszej uczcie. Panny na huśtawkach

„przez skromność przywiązywały sobie u samego

spodu sukienki tasiemkę, specjalnie na ten cel

z domu przyniesioną”. Muzyka i śpiew były

reprezentowane przez dziadów, których na Bielany

zjeżdżało wtedy przeszło 100. Trafiali się też

panowie, którzy pragnąc uwiecznić swoje

czcigodne nazwiska przez zapisywanie ich na

ścianach, gwałtem dobijali się do kamedulskich

grobów. (na warszawskich Bielanach znajduje się

kościół i eremy oo. Kamedułów). Nie puszczano ich

tam, albowiem w roku zeszłym jacyś świętokradcy

rozbili jeden grób i naigrywali się ze złożonych

w nim szczątków. Podobne wypadki niezbyt jasne

rzucają światło na stan moralności dzisiejszego

pokolenia rozbawionych warszawiaków. Toteż nie

dziw, że między szczęśliwy tłum miejscowa policja

co moment zarzucała swój niewód i niejednokrotnie

16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

udało jej się wydobyć wcale ładne okazy dwunoż-

nych, a nade wszystko wieloręcznych

szczupaczków. Nade wszystko Bielany jednak

charakteryzują się tańcami na świeżym powietrzu.

Jak gwiazdy wśród czarnego nieba, tak wśród

bielańskiego chaosu jaśnieli cykliści. Kokietowali

oni swoimi kostiumami oraz ognistymi spojrzeniami

piękne warszawianki, spragnione … szumu drzew

i zieloności, a więc nie kostiumów i spojrzeń …”.

Tak to według kronikarza wyglądały majówki i za-

bawy na warszawskich Bielanach przed stu laty.

No cóż, następne stulecie wzbogaciło nas o muzykę

tranzystorową, choć często równie dziadowską,

udoskonalone zapisywacze aerozolowe na murach

i gdzie się da, choć trzeba przyznać, że tasiemki

do przywiązywania „przez skromność” sukienek

u spodu na huśtawkach, wyszły z mody, a i spokoj-

niejsze wina też już mocno konkurują z niewinnym

piwem. Ubyło nam sporo wody w Wiśle, a z nią

i tych romantycznych parowców.

Życzę wam miłych wakacji, ciekawych wędrówek,

bogatych przeżyć. Tasiemki daruję, ale

przypominam o ile czystszy i przejrzystszy jest

widok jeżeli patrzy się na niego bez dodatkowej

podniety piwno-winnej, a jak zdrowe i przyjemne

jest powietrze w lesie, w górach czy nad wodą,

jeżeli nie zasnute jest papierosowym dymem. Tego

wam na początku zbliżających się wakacji życzy,

zawsze życzliwy Dziadek Warszawski.

Bohdan Grzymała-Siedlecki

W drodze na Bielany, fot.K. Brandel (lata 90. XIX w).

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17

ww

w.l

asbie

lansk

i.w

aw.p

l

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

Z kart powiślańskiej filmografii

Jedni nie mogą przeżyć dnia bez obejrzenia odcinka swojego ukochanego „tasiemca”. Inni uważają, że to pożeracz czasu i kompletny ogłupiacz. Filmowcy twierdzą, że telenowela to podręcznik uczący tego, jak nie powinno się kręcić filmów. Doświadczeni aktorzy załamują ręce nad poziomem aktorstwa w telenowelach, a ci, którzy aktorstwa uczą, podkreślają, że granie w tasiemcowych serialach potrafi zepsuć w młodym aktorze to, czego nauczy go granie na scenie i w filmie fabularnym. Te zarzuty i kontrowersje nie są jednak w stanie zmienić tego, że bez telenowel nie wyobrażamy już sobie współczesnej telewizji.

Pierwszym polskim serialem spełniającym

kryteria gatunkowe telenoweli nie był jednak wcale –

jak to się powszechnie dziś sądzi – Klan, ale starsze

o dziewięć lat W labiryncie w reżyserii Pawła

Karpińskiego. Serial ten kręcono w latach 1988-1990,

dochodząc do liczby 120 odcinków. Przy dzisiejszych

telenowelach, których liczba odcinków idzie w ty-

siące, wydaje się to być niewiele, ale wtedy taka ilość

szokowała. Serial nie był bowiem wówczas

gatunkiem kojarzącym się z wieloletnim śledzeniem

losów bohaterów. Ówczesne seriale były albo

wielogodzinnymi, podzielonymi na części filmami

fabularnymi (Czterej pancerni i pies, Czarne chmury,

Królowa Bona, Kariera Nikodema Dyzmy), albo też

krótkimi seriami filmów telewizyjnych, które łączyła

postać głównego bohatera lub bohaterów (Stawka

większa niż życie, 07 zgłoś się, Życie na gorąco).

Przeglądając czasopisma z przełomu lat 80. i 90.

ubiegłego stulecia, łatwo zauważyć, że serialowi

Karpińskiego nie szczędzono drwin i głosów krytyki.

Głosy te, z perspektywy dzisiejszych czasów i tego,

jak żenujące potrafią być współczesne telewizyjne

programy, brzmią co najmniej naiwnie i przesadnie

idealistycznie. Nie sposób też nie dostrzec doskonałej

obsady serialu. Bogdan Baer, Janusz Bylczyński,

Anna Chodakowska, Wiesław Drzewicz, Stanisław

Gawlik, Anna Gornostaj, Eugenia Herman, Irena

Karel, Marek Kondrat, Teresa Lipowska, Gustaw

Lutkiewicz, Katarzyna Łaniewska, Leon Niemczyk,

Piotr Pawłowski, Barbara Rachwalska, Zofia

Rysiówna, Witold Skaruch, Karol Strasburger,

Leszek Teleszyński, Mieczysław Voit, Zdzisław

Wardejn – ten zestaw nazwisk (wymienionych po

prostu alfabetycznie, bez zaznaczania, kto jak wielką

rolę grał, bo przekraczałoby to ramy niniejszego

artykułu) imponuje do dziś.

Dlaczego o tym wszystkich wspominam?

Otóż dlatego, że niemało zdjęć do W labiryncie

powstało na Powiślu. Widoczny na zdjęciu budynek

przy Rozbrat był filmowym lokum serialowej rodziny

Racewiczów. Także i mieszkanie rodziny Durajów

usytuowane było w naszej dzielnicy (przy Ludnej).

Sceny spaceru kilkorga postaci nakręcone zostały

w parkach Powiśla (zwłaszcza w parku Rydza-

Śmigłego), dwoje bohaterów spotykało się na rogu

Ludnej i Orłowicza, zaś szkołę jednej z bohaterek

„zagrało” liceum im. Stefana Batorego.

Powiśle było więc dla twórców W labiryncie

wdzięcznym i lubianym plenerem.

18 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Kiedy w 1997 roku Telewizja Polska rozpisała

konkurs na telenowelę, używając zresztą wówczas po

raz pierwszy tej właśnie nazwy (W labiryncie

nazywano po prostu serialem), w szranki stanęły trzy

produkcje: Klan, Złotopolscy i Zaklęta.

Wyemitowano po trzy pilotażowe odcinki i rozpoczął

się plebiscyt. Zwyciężył Klan, którego twórcą

(scenarzystą, producentem i reżyserem początkowych

odcinków) był Paweł Karpiński, ten sam, który

stworzył W labiryncie. Zwycięski serial wszedł do

produkcji dla „Jedynki” gdzie do dziś ma swoich

wiernych widzów. Jest wciąż kręcony i nic nie

zapowiada, by miało się to zmienić. Wicelider, czyli

Złotopolscy doczekał się realizacji w „Dwójce”, gdzie

emitowany był w latach 1997-2010, stając się z bie-

giem czasu serialem bardziej komediowym niż

klasyczną telenowelą, zaś Zaklęta zakończyła żywot

na owych trzech pilotażowych odcinkach i poszła

w zapomnienie. Gwoli ścisłości dodajmy, że i nie-

które ujęcia Klanu powstawały na Powiślu –

mieszkanie jednej z bohaterek „grało” przez pewien

czas jedno z mieszkań w kamienicy przy Śniegockiej.

Dziś właściwie każda telewizja ma „swoją”

lub kilka „swoich” telenowel. Rzadko już jednak

wynajmuje się mieszkania na potrzeby zdjęć do tego

typu seriali. Twórcom bardziej opłaca się raczej

wynająć halę i z najtańszych materiałów (typu dykta

i karton) po prostu wybudować wykorzystywane

w serialu wnętrza. Jednak plenery telenowel wciąż

powstają to tu, to tam, w różnych częściach

Warszawy, toteż możemy być pewni, że jeszcze

w niejednym wieloodcinkowym „tasiemcu” nieraz

ujrzymy znajome ulice, parki, skwery, place i mosty.

Rafał Dajbor

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19

Budynek przy ul. Rozbrat, w którym znajdowało się mieszkanie serialowej rodziny Recewiczów (Fot. R.Dajbor)

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

Alina Maria Bursze

Konkurs Chopinowski

Dnia 1 października rozpoczyna się XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina.

Konkursy chopinowskie odbywają się co 5 lat. W tegorocznym Konkursie udział weźmie 78 pianistów, którzy przeszli eliminacje, reprezentujących wiele krajów. Z Polski zaklasyfikowało się do konkursu 14 pianistów. Chiny

reprezentowane będą przez 13 osób, Japonia przez 12, Korea Południowa – 8, Rosja – 6, Stany Zjednoczone - 4, z Włoch,

Kanady i Wielkiej Brytanii przybędzie po 3 osoby, z Czechy – 2 osoby oraz po 1 osobie z Białorusi, Chorwacji, Francji, Grecji, Indonezji, Łotwy, Ukrainy, Uzbekistanu, Rumunii, Węgier.

Po koncercie inauguracyjnym rozpoczną się przesłuchania uczestników, które będą transmitowane przez Polskie

Radio i telewizję (TV HD i TV Kultura). Będzie można przez wiele dni podziwiać niesamowity urok muzyki Chopina

w różnych interpretacjach. W czasie trwania konkursu, tj. do 20 października Muzeum Fryderyka Chopina, mieszczące się w Zamku

Ostrogskich będzie otwarte także w poniedziałki. Można skorzystać z tej oferty.

My jednak z pewnym żalem powracamy myślą do na naszych spotkań na „Powiślańskich wieczorach na Zamku Ostrogskich” gdzie słuchaliśmy „na żywo” pięknej muzyki…

20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Olsza czarna (w niektórych regionach Polski

zwana także olchą) o łacińskiej nazwie Alnus

glutinosa, rośnie tylko w miejscach o dużej

wilgotności gleby i powietrza. Spotkamy ją więc nad

brzegami rzek, jezior i mniejszych zbiorników

wodnych, ale także na terenach zabagnionych, gdzie

woda deszczowa natrafiając w glebie na warstwę

nieprzepuszczalną (np. glinę), zatrzymuje się na

głębokości 50-80 cm. W trakcie roku kalendarzowego

poziom wody gruntowej ulega wahaniom. Najwyższy

jest wiosną i wtedy często korzenie olszy, a nawet

dolne części pnia, są zanurzone w wodzie. Znosi ona

jednak dobrze wiosenne zalewy i podtopienia. Latem,

gdy woda opadnie, można często zaobserwować dość

niesamowity widok, gdy drzewa rosnące na wyso-

kich kępach, z odsłoniętymi częściowo korzeniami

sprawiają wrażenie wyniesionych ponad po-

wierzchnię gleby.

Olszy nie spotkamy jednak na powiślańskim

brzegu Wisły, który jest zbyt wysoki dla drzew, które

korzeniami swymi muszą sięgać wody. W Warszawie

można ją jednak znaleźć m.in. w Łazienkach

Królewskich nad stawem oraz miejscami nad niskim,

głównie prawym brzegiem Wisły.

Ogólnie wiadomo, że olsza czarna jest gatunkiem

pospolitym na dość żyznych siedliskach wilgotnych

i bagiennych w klimacie umiarkowanym. Występuje

na terenie całej Europy, ale spotykana też bywa

w północnej części Afryki. Na wschód sięga aż po

zachodnią Syberię, ponieważ także dobrze znosi

temperatury poniżej 400 C.

Drzewo to wykształca wyraźny pień z osadzoną

dość wysoko smukłą koroną. Pień w młodości

pokryty jest gładką, zielonkawą korą, która z wiekiem

ciemnieje, aż staje się prawie czarna i spękana.

Liście ma dość charakterystyczne, owalne, często

z wyciętym wierzchołkiem, zwane odwrotnie-

jajowatymi, tzn. że węższa strona owalu znajduje się

przy ogonku liściowym. Liście, wiosną lepkie w do-

tyku, mają 4-10 cm długości, są błyszczące i ciemno-

zielone z wierzchu, a od spodu jaśniejsze i przy

nerwach pokryte kępkami włosków. Pozostają na

drzewie aż do późnej jesieni nie zmieniając barwy.

Olsza w młodości, do ok. 30 roku życia, dość

szybko rośnie. W wieku dojrzałym osiąga wysokość

25 do 35 m, w zależności od żyzności podłoża.

Nie jest jednak gatunkiem długowiecznym - żyje

około 100 lat; wyjątkowo 120. Ma przy tym dużą

zdolność tworzenia odrośli ze ściętych pni.

Owocować zaczyna w wieku 20-30 lat. Jest

rośliną jednopienną, tzn. na jednym drzewie tworzą

się kwiaty zarówno męskie jak i żeńskie. Kwiaty

olszy są podobne do kwiatów leszczyny oraz innego,

opisywanego już gatunku – brzozy. Wszystkie te

rodzaje drzew znajdują się wg systematyki roślin

w jednej rodzinie Brzozowate.

Wiosną na gałęziach olszy rozwijają się kwiaty,

utworzone z pączków powstałych jesienią

poprzedniego roku. Kwiaty są w postaci kotków.

Męskie, zwisające, wiosną mają ok. 8 cm długości

i tworzą duże ilości pyłku, przenoszonego przez

wiatr. Później obumierają. Żeńskie są czerwone,

skierowane do góry i znacznie mniejsze – długości

ok. 2 cm. Po przekwitnięciu kotki żeńskie, mocno

drewnieją, brązowieją i rozrastają się do 5–10 cm

długości. Przypominają swoim wyglądem nieduże

szyszki na długich szypułkach. Na początku zimy

wypadają z nich malutkie orzeszki, natomiast same

szyszeczki mogą pozostać na drzewie dość długo,

nawet kilka lat.

Drewno olszy jest lekkie i miękkie, żółtawobiałe

tuż po ścięciu, wkrótce utlenia się na powietrzu

i zmienia kolor na pomarańczowy. Po wyschnięciu

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21

NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________

nieco blednie, ale powtórnie zmoczone staje się znów

pomarańczowe. Ma zastosowanie w stolarstwie,

modelarstwie, rzeźbiarstwie, przy produkcji

instrumentów muzycznych oraz w przemyśle

celulozowo-papierniczym. Ponieważ dobrze znosi

długie przebywanie w wodzie wykorzystywane bywa

przy budowie konstrukcji wodnych.

W Polsce, oprócz olszy czarnej w warunkach

naturalnych występują jeszcze, jakkolwiek znacznie

rzadziej, dwa gatunki: olsza szara – głównie przy

górskich potokach i wzdłuż dolin dużych rzek oraz

olsza zielona – w Bieszczadach Zachodnich. Olsza

zielona ma duże znaczenie przy utrwalaniu górskich

zboczy, natomiast dwa pozostałe gatunki pełnią

często rolę tzw. gatunków pionierskich -

wykorzystuje się je np. przy zalesianiu nieużytków

i hałd przemysłowych.

Z olszą czarną – drzewem trochę tajemniczym,

o prawie czarnej korze, rosnącym często na

niedostępnych bagnach, związane są różne przesądy

i legendy. Ta tajemniczość rozbudzała także

wyobraźnię poetów. Chyba najbardziej znana

wszystkim jest ballada J.W Goethego „Król Olch”,

która ma także swoją wspaniałą wersję muzyczną –

pieśń, stworzoną przez Franciszka Schuberta.

Przedstawiamy ten wiersz w tłumaczeniu (z 1856 r.)

Władysława Syrokomli

Tekst i zdjęcia Anna Kliczkowska

22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Stare szyszeczki olszy czarnej

pozostają na drzewie nawet kilka lat

– zdjęcie po prawej, wykonane

wiosną

Młode szyszeczki olszy czarnej

na przełomie lata i jesieni –

zdjęcie górne

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23

Król Olch

Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci?

To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.

Chłopczynę na ręku piastując najczulej,

Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.

„Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?"

„Czy widzisz, mój ojcze? Król Olszyn w tej stronie,

Król Olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!"

„To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija."

Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,

Pięknymi zabawki będziem się bawili,

Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,

A moja ci mama da suknię złoconą.

„Mój ojcze, mój ojcze! czy widzisz te dziwa?

Król Olszyn do siebie zaprasza i wzywa!"

„Nie bój się, mój synu! skąd tobie te dreszcze?

To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze."

Chodź do mnie, chłopczyno , poigrasz z rozkoszą,

Mam córki, co ciebie czekają i proszą,

Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,

Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi.

„Mój ojcze, mój ojcze! ach, patrzaj... gdzie ciemno...

Król Olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną."

„Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.

To wierzba swe stare gałęzie rozwala".

Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę.

Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę."

„Mój ojcze, mój ojcze! ratujcie dziecinę!

Król Olszyn mnie dusi... mnie słabo... ja ginę..."

Ojcowi bolesno... on pędzi jak strzała.

Na rękach mu jęczy dziecina omdlała.

Dolata na dworzec... lecz próżna otucha!

Na ręku ojcowskim już dziecię bez ducha.

Johann Wolfgang Goethe

Zainspirowani dramatycznymi reportażami o wysychającej Wiśle, które pojawiły się w mediach latem , wyruszyliśmy

zbadać tę sytuację we wrześniu, na przełomie lata i jesieni. Krótki reportaż ze spaceru na str. 14-15

Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Jagiellońska 3 lok. 5, 03-721 Warszawa www.promo-print.pl

Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk, Karolina Półtorak Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected] lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem:

http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach

Fot.

E.W

olf

fgra

m