magazyn urwiskowo- jesien-3-2012
DESCRIPTION
Dominuje w nim jesień, która zasypała nas swoimi darami od liści i kasztanów począwszy, na owocach i warzywach kończąc. W trzecim numerze magazynu, podpowiadamy jak te dary wykorzystać. Pokażemy jak nie nudzić się w coraz dłuższe i chłodniejsze wieczory. Jak najciekawiej spędzić czas z dziećmi, by rozwijać ich wyobraźnię, kreatywność i poszerzać wiedzę . Zaprosimy Was do wspólnych zabaw zarówno na świeżym powietrzu jak i w kuchni. Podpowiemy również na co zwrócić uwagę przy wyborze „zielonej szkoły”. Kilka słów poświęcimy także zwierzętom – psom, koniom i misiom. A to wszystko przyprawimy mrocznym, halloweenowym klimatem. Życzymy przyjemnej lektury.TRANSCRIPT
Wydawca Zespół redakcyjny Korekta
Agnieszka Troć – redaktor naczelna
Barbara Bielecka-Grzymkowska
Sylwia Błaszczak
Paulina Jabłońska Anna Jurczyńska Lasche
Magda Merecka
Agnieszka Puk
Anna Włodarczyk
Zaradna Mama
brak
Opracowanie graficzne
Agnieszka Troć
Okładka
Olaf i Jakub - laureaci konkursu
„Urwisek na okładkę”.
- zdjęcie nadesłała Monika Małota
Drodzy czytelnicy!
Przyszła jesień. Zasypała nas swoimi darami od liści i kasztanów począwszy, na
owocach i warzywach kończąc. W trzecim numerze magazynu, podpowiadamy
jak te dary wykorzystać. Pokażemy jak nie nudzić się w coraz dłuższe i
chłodniejsze wieczory. Jak najciekawiej spędzić czas z dziećmi, by rozwijać ich
wyobraźnię, kreatywność i poszerzać wiedzę . Zaprosimy Was do wspólnych
zabaw zarówno na świeżym powietrzu jak i w kuchni. Podpowiemy również na
co zwrócić uwagę przy wyborze „zielonej szkoły”. Kilka słów poświęcimy także
zwierzętom – psom, koniom i misiom. A to wszystko przyprawimy mrocznym,
halloweenowym klimatem.
Życzę przyjemnej lektury.
Agnieszka Troć
Jesień – czas karbów____________________________________6
Sportowe poniedziałki___________________________________9
Jesienne zadania do zgadywania__________________________12
Zabawy z kostkami _____________________________________16
Zabawy z gazetami_____________________________________18
Kasztanowa Magdala ___________________________________20
Leśne roboty__________________________________________21
Grzybki z opakowań po ja________________________________22
Piesek z kółek _________________________________________24
Zaprzyjaźnić się z psem _________________________________24
Frotaż _______________________________________________27
Jesienny lampion na dwa sposoby_________________________28
o Sposób pierwszy___________________________________29
o Sposób drugi______________________________________30
Nietoperze z rolek______________________________________31
Do trzech razy sztuka czyli halloweenowa dynia nieco inaczej____32
o Upiorny kot_______________________________________34
o Straszny pająk_____________________________________35
o Nietoperz Dracula__________________________________35
Upiorne Zamczysko – Halloweenowy organizer na biurko_______36
Zupa minestrone ________________________________________39
Zapiekanka jarzynowa na chłodne dni _______________________40
Dyniowe ciasteczka na Halloween __________________________42
Rogaliki z Nutellą ________________________________________44
Domowe powidła _______________________________________44
Tomcio Niewielki i katarzysko ______________________________46
Jesień w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce ______________48
Detektyw Szczebrzeszyn __________________________________50
3-elementowe historyjki obrazkowe_________________________51
Bajka o Tusi – część III____________________________________52
Porady Zaradnej Mamy___________________________________54
o Odblaski___________________________________________54
Na „Zielonej Szkole” bezpiecznie i ciekawie____________________55
Koń dobry na wszystko____________________________________58
25 listopada - Światowy Dzień Pluszowego Misia _______________62
Laureaci konkursu „Urwisek na okładkę” ______________________64
Zespół redakcyjny_________________________________________66
Jesień to dla nas przede wszystkim czas, jak
to mój synek nazywa, Skarbów Jesieni.
Oskarek ma 2,5roku i stwierdził, że na
każdy jesienny spacer będzie ze sobą
zabierał swój plecak, a w Niego chowa
wszystkie swoje Skarby. Znajdujemy liście,
kasztany, żołędzie, jarzębinę, owoce
jałowca, igiełki sosny, szyszki a po
powrocie staramy się robić z Nich różne
ciekawe rzeczy.
Czasami są to zwykłe stempelki z liści do
których potrzebujemy tylko kartkę papieru,
farby i liście.
Czasami robimy ludziki z kasztanów. Już w
zeszłym roku Oskarek bardzo się tym
zainteresował. Wystarczą zapałki kasztany i
plastelina a ze zwykłych kasztanów
powstaje cała rodzinka ludzików.
Po wygnieceniu masy, wałkujemy ją na
kształt taki jaki chcemy mieć a następnie
wciskamy w nią nasze skarby jesieni . My
użyliśmy jarzębiny, owoców jałowca,
główek żołędzi oraz igiełek z sosny.
Następnie wkładamy masę do piekarnika
nagrzanego do 60 stopni i uchylamy lekko
drzwiczki. W ten sposób suszymy naszą
masę przez około 1-1,5h. Tak powstaje nam
świetna mozaika ścienna.
Bardzo fajną zabawą z dzieckiem jest
zabawa masą solną przy użyciu właśnie
różnych jesiennych zbiorów. Najpierw
robimy masę solną.
Przepis na masę solną Składniki:
szklanka soli
szklanka mąki
pół szklanki wody Dokładnie łączymy ze sobą wszystkie składniki. . Możemy dla zabarwienia masy dodać również barwnik spożywczy.
Możemy również użyć masy papierowej do
stworzenia nie tylko mozaiki, ale również
różnych pojemniczków, które wyglądają jak
gliniane naczynia. Niedawno wypatrzyłam
taką masę w Biedronce. Pierwszy raz się z
nią spotkałam, ale jest ona niesamowita.
Wygniata się ją, po czym formuje dowolny
kształt. Do dekoracji użyliśmy jarzębiny i
główek żołędzi. Po uformowaniu
pojemniczka na kredki wysuszyliśmy masę
w piekarniku podobnie jak masę solną.
Świetna zabawa i w dodatku kształtuje
zdolności manualne dzieci.
Na koniec polecamy również przejażdżki
rowerowe oraz bitwę na liście! To świetna
zabawa na świeżym powietrzu dla
całej rodzinki.
Jesień kojarzy nam się również z
przetworami i zawsze o tej porze roku
robimy własne konfitury i dżemy. Jest to
świetna zabawa dla każdego dziecka.
Paulina Jabłońska
www.urwiskowo.com.pl
Nasze przepisy na konfitury, rogaliki z nutellą oraz jesienną zupę minestrone znajdziecie na kolejnych stronach magazynu poświęconych gotowaniu.
Co ułatwia mobilizację?
U nas zadziałała współpraca z trzema
rodzinami z dziećmi w podobnym
wieku. Spotkaliśmy się na placu zabaw, a z
czasem poznaliśmy się coraz lepiej.
Wreszcie zaczęliśmy się zupełnie
świadomie i zamierzenie umawiać na
spotkania w określonym miejscu w parku w
każdy poniedziałek ok. 17.30.
Każdy przynosił ze sobą rozmaity sprzęt
sportowy. Dzieci bawiły się razem,
a i dorośli grali, np. we frisbee,
badmintona, piłkę... Często bywało tak, że
kilkoro rodziców trzymało pieczę nad
dziećmi, tak, aby pozostali mogli pograć,
nie musząc skupiać się ciągle nad tym,
co robią ich pociechy. Czasem bawiliśmy się
razem - rodzice i dzieci. Udało nam się takie
zajęcia realizować przez dwa kolejne lata.
Zimą sportowe poniedziałki lekko zamierają
(trudno grać w badmintona pokonując
zaspy, sporo też infekcji), ale nie
poddajemy się pamiętamy o nich i gdy
tylko aura w miarę sprzyja zawsze ktoś
chętny do wspólnej zabawy się znajdzie. O
ileż to przyjemniejsze od czasów, gdy
przychodziłyśmy na plac zabaw, a moja
córka mówiła z zawodem w głosie: "Nie
ma żadnych dzieci". Teraz są, i to dzieci, i
rodzice znani i lubiani. A jeśli ich nie ma –
używamy telefonu i obwieszczamy
wszystkim, że jesteśmy I zawsze ktoś
przyjdzie!
Poniżej propozycje prostych zabaw, które
wielu Czytelników pewnie zna. Można nimi
zająć dzieci na podwórku, można bawić się
z nimi, nawet gdy aura nie jest najlepsza
(byle nie padało i nie wiało za bardzo). Nie
wymagają skomplikowanych rekwizytów i
nadają się dosłownie na wszystkie pory
roku. Można także wiele nowych zabaw
wymyślić samodzielnie...
Jesienią, gdy dnie stają się coraz krótsze, pokusa odebrania dziecka z przedszkola i
umieszczenia w domu przed telewizorem jest duża. Zwłaszcza, jeśli jest coraz chłodniej
(ale można się przecież ciepło ubrać!), niedługo zrobi się ciemno (niedługo, czyli za
godzinkę?), a program dla dzieci jest naprawdę atrakcyjny i rozwijający intelektualnie.
Warto jednak zwalczyć w sobie chęć pójścia na łatwiznę
i jeśli to możliwe, jednak pobyć trochę na świeżym powietrzu. Dotleniony umysł lepiej
pracuje, mięśnie i kości w ruchu lepiej się rozwijają, dzieci (i dorośli przy okazji
też) łapią odporność, tak cenną w sezonie przeziębieniowym, nastrój się polepsza...
Zabawy z liną:
przeciąganie liny (zadbajmy o
wyrównanie sił po obu stronach)
używanie liny, jak skakanki
obwiązanie liną wybranego uczestnika
zabawy, który powinien się z
niej wyplątać bez używania rąk
układanie z liny rozmaitych kształtów,
np. figur geometrycznych, serduszka...
chodzenie po linie położonej na ziemi w
linii prostej lub celowo poskręcanej
Zabawy z woreczkami
wypełnionymi
ryżem/grochem/kaszą...: spacer, przysiady, a nawet wyścigi z
woreczkiem na głowie
przerzucanie woreczków z jednej
ręki do drugiej, a także wokół talii
rzucanie woreczków do siebie
nawzajem - ciekawiej, gdy 2 osoby
równocześnie rzucają do
przeciwnika "swój" woreczek
Zabawy przy/w piaskownicy bez
foremek i łopatek: skok w dal (z krawędzi do wnętrza
piaskownicy)
rysowanie po piasku patykiem
chodzenie po krawędzi piaskownicy
(wersja trudniejsza:
z zamkniętymi oczami, do tyłu,
bokiem itd.)
układanie na wygładzonym piasku
obrazów z liści, kasztanów, szyszek,
kamieni, patyków i innych
rekwizytów znalezionych w okolicy
Inne zabawy terenowe: tor przeszkód - jeden z uczestników zabawy wymyśla trasę
krótkiego biegu i przeszkody, które trzeba pokonać. Biegnie
na przedzie, a pozostali uczestnicy zabawy za nim.
Przeszkodami do przeskoczenia mogą być ławki w parku,
przeszkody ułożone na ziemi z patyków, można biec
slalomem między drzewami, okrążać je, na trasie
może być stanowisko z rzucaniem do celu, skakaniem
przez rozpiętą linę czy leżący plecak, chodzeniem po
krawężniku. Wszystko jedno, co w duszy zagra -
byle się ruszać!
noszenie dzieci na "krzesełku" zrobionym ze splecionych
rąk dwojga dorosłych, dziecko rękami chwyta dorosłych za
szyję
zabawa w "ciepło-zimno" czyli poszukiwanie ukrytego
"skarbu" lub poszukiwanie "skarbu" z zawiązanymi oczami,
według wskazówek innych uczestników zabawy (np. idź 2
kroki do przodu, jeden w bok, kucnij, sięgnij lewą ręką itd.)
Zabawy z "amunicją" (patyki,
kasztany, żołędzie, kamyczki): rzut do celu. Celem może być pień
drzewa, koło ułożone z patyków na ziemi
lub narysowane na ziemi
liczenie po polsku, angielsku, niemiecku
lub w innym języku, którego
dziecko się uczy
zabawa "W psa": dorosły
rozrzuca określoną liczbę patyków, a
dzieci zbierają je w wyznaczonym czasie.
Wygrywa ten, kto zbierze najwięcej -
dopuszczalne jest oczywiście dozbieranie
nowych.
Anna Jurczyńska http://frajdap.blogspot.com/
Niezbędny ekwipunek
dodatkowy: rękawiczki (nawet gdy jest dosyć
ciepło), stój "na cebulkę",
zapasowa bluza w plecaku
szmatka do wycierania wilgotnych
powierzchni ławek, huśtawek,
chusteczki higieniczne
- termos z herbatą (wskazana z
dodatkiem cytryny, miodu,
świeżego imbiru, malin)
Uwielbiam jesień za kolorowe liście na drzewach. I uwielbiam projekty dla dzieci łączące
różne dziedziny jak w jesiennym bukiecie. Bo świat nie jest złożony z matematyki w
poniedziałek i środę a przyrody w czwartek. Przygodę rozpoczęliśmy w parku. Niezbędne
były nam dary jesieni.
Widząc, że maluch ma problemy w pisaniu cyfr wymyśliłam kolejne dwie zabawy.
Zadanie 1
Powstały dwa zestawy -owoców drzew dla
malucha i liści dla starszaka. Zadanie polegało
na tym , aby posegregować znaleziska w
zbiory, policzyć elementy i je opisać.
Wiedziałam więc z jakimi cyframi ma najwięcej kłopotu (2, 6 i 9). Następne zadanie miało
nam pomóc ćwiczyć tę umiejętność.
Zadanie 2
Piramida z liści. Najpierw utworzyliśmy piramidę, której poziomy się rozrastają.
Następnie maluch policzył elementy w każdym rzędzie i wpisał cyfrę odpowiadającą
liczbie liści.
Zadanie 3
Polega na dodawaniu różnych owoców drzew. Maluch sam zapisał znak sumy i
równości. A potem zmieniały się układy elementów i białe kartki na zapisanie
wyników.
Na koniec połączyliśmy wszystkie liście aby stworzyć naszą jesienną galerię.
Kostki mają wiele zastosowań. Dzieci lubią taką zabawę, zwłaszcza gdy uda
im się złapać kostkę!
Anna Włodarczyk
Kostki nr 3 (zestaw kolorowych
kostek) - znajdź lub przynieś coś
w danym kolorze, chowanie
jednej i pytanie której brakuje.
Piosenka: alfabet w języku
angielskim z wykorzystaniem 2
kostek w różnych kolorach-
podawanie sobie w rytm
piosenki.
Kostki nr 2 (zestaw
kostek ze zwierzętami)
i tu zadajemy pytanie:
co to za zwierzę? gdzie
mieszka? jakie wydaje
dźwięki? jak się
porusza?
Who has red on x2
Tell me who x2
Tell me who has red on x2
I tell you x2
Kostka nr 1 (kolorowa) -
wystukiwanie rytmu, ilości oczek
na kostce, zabawa w kolory (czyli
typowa zabawa: "Show me"-
pokaż w sali ten kolor) a także
piosenka "Who has red on?" - w
miejsce koloru możemy
podstawić ten, który wypadnie
na kostce.
Kostka nr 4
(czarno-biała) –
wystukaj rytm,
policz ilość oczek,
ułóż z klocków
podobny wzór.
Jesienią dużo czasu spędzamy na zabawach
plastycznych. Proponuje wykorzystać do
tego materiały, które każdy z nas w domu
ma czyli stare gazety.
Gazetowe obrazki stworzymy ze zwykłej
gazety codziennej. Potrzebna nam będzie
kartka z bloku technicznego, klej, nożyczki
i oczywiście gazety. Czarnym flamastrem
rysujemy na gazecie nasze kształty,
obrazek jesienny może zawierać same
drzewa, liście, ale tak naprawdę wszystko
co chcemy pokazać na obrazku. Wycięte
kształty z gazety przyklejamy na blok
tworząc własny niepowtarzalny szary
obrazek. Oczywiście możemy wykonać
również drugi obrazek z kolorowych gazet!
Liczy się wyobraźnia! I wspólna zabawa!
Zabawy z gazetą są bardzo twórcze. Uczą
nasze dzieci, że do dobrej zabawy nie
potrzeba drogich zabawek, choć te zawsze
są mile widziane. Rozwijają wyobraźnię i
pozwalają zaoszczędzić!
Barbara Bielecka-Grzymkowska
http://florysztuka.blogspot.com/
Oczywiście wojna na
papierowe kule jest znana
wszystkim.
Gazetowe czapki i łódki z gazet to zabawy
stare jak świat, bo kto z nas nie bawił się
w pirata? Proponuję wykonać jesienne
nakrycie głowy właśnie z takiej gazetowej
czapki. Wystarczy czapkę obkleić liśćmi
znalezionymi na jesiennym spacerze.
Liściaste nakrycie głowy może być
również doskonałą jesienną dekoracją
mieszkania.
Kolejną propozycją są tańce na gazecie. Rozkładamy
gazetę na podłodze, musimy wykonać taniec do
wybranej muzyki stojąc tylko na papierze. Muzykę
włączamy i wyłączamy, kiedy muzyka milknie musimy
zastygnąć jak posąg.
Zabawa w kreatora mody. Do tej zabawy
potrzebujemy dużo gazet, klej, nożyczki,
sznurek, spinacze. Możemy ubierać się
nawzajem albo ewentualnie ubierać lalki.
Nie zapomnijcie o końcowym pokazie
mody i czasu dla fotoreporterów!
Anna Włodarczyk
Mandala jest rysunkiem bądź
konstrukcją na bazie koła. Oznacza
święty krąg, koło życia, centrum.
Związana jest ze stanem medytacji,
ale można ją wykorzystać w pracy z
dziećmi. Pomaga w ćwiczeniu
koncentracji uwagi, daje możliwości
relaksacji i zajęcia się czymś, co
sprawia przyjemność. Najczęściej
wypełnianiu mandali towarzyszy
muzyka relaksująca. Mandala rozwija
wyobraźnię i koordynację wzrokowo-
ruchową u dzieci.
Tym razem pokażę jesienna mandalę
wypełnioną kasztanami i fasolką białą
oraz czerwoną. Dziecko może ją
dowolnie ułożyć, ważne żeby były
zachowane pewne zasady- jest ona
ułożona rytmicznie po okręgu. Można
użyć dowolne materiały, kolory, linie.
A więc zbierzcie wszystko co macie w
domu: makaron, ryż, fasolę, a także
kasztany, żołędzie, szyszki i twórzcie!
Pozdrawiam
Anna Włodarczyk
Jesień na wesoło? Czemu nie. Do zrobienia tych leśnych stworków-potworków
wystarczą nam: rolka po papierze toaletowym, wycinanki, oczka, pomponiki, guziki,
druciki kolorowe. W rolce robimy po obu stronach dziurki przez które przechodzi
drucik. Nasz przód to liść wycięty z kolorowych wycinanek, który posłuży za głowę.
A dalej to już nasza inwencja twórcza, można zastosować naklejki i inne gadżety.
Można stworzyć całą rodzinkę robotów. Do dzieła!
Agnieszka Troć www.urwiskowo.com.pl
http://www.urwiskowo.com.pl/
Materiały:
Opakowanie po jajkach
Farby (biała, czerwona, brązowa)
Klej
Zielona bibuła
Opcjonalnie szyszki do dekoracji
Z opakowania po jajkach wycinamy największe wystające części (to będą nóżki) oraz płytkie miejsca, w które wstawia się jajka ( to będą kapelusze). Malujemy nóżki i kapelusze naszych grzybków. Gdy farba wyschnie sklejamy je a muchomorkom dorabiamy kropki białą farbą. Z wieczka opakowania po jajkach można przygotować polankę dla naszych grzybków. Zieloną bibułę tniemy na kawałki. W każdy z nich owijamy palec tak by opuszek znajdował się na środku bibuły. Smarujemy to miejsce klejem i przyklejamy do wieczka jeden obok drugiego. Gotową polankę można udekorować grzybkami i szyszkami.
Dzieci kochają zwierzęta i chętnie
podejmują się zabaw, których efektem jest
obrazek przedstawiający zwierzątko.
Złóż wszystkie koła na pół, z wyjątkiem
jednego czarnego.
Rozpocznij od ułożenia na kartce dwóch
największych kół.
Dokładaj kolejno złożone koła, tworząc
nogi.
Dołóż małe złożone koła na uszy i ogonek.
Doklej jedno czarne, nie zlożone koła
tworząc nosek i złożone na pół, które
będzie okiem pieska.
Poniższa tabelka daje możliwość w prosty i przystępny dla dziecka sposób poznać warunki
jakie są potrzebne dla rozwoju zwierząt. Uświadamia dziecku jak wielką rolę odgrywa w
życiu człowieka przyjaźń, szczególnie ta najprawdziwsza i najszczersza, jaką obdarzają nas
psy. Dziecko dowiaduje się także, co wolno, a czego nie wolno w kontakcie z psem. Jak
również uczy się postępowania w sytuacji zagrożenia.
Potrzebne będą:
kartka A4, klej
2 koła pomarańczowe o średnicy 100 mm
2 koła pomarańczowe o średnicy 57 mm
2 koła pomarańczowe o średnicy 47 mm
1 koło pomarańczowe o średnicy 30 mm
2 koła czarne o średnicy 20 mm
Pies musi mieć własne legowisko, dobre
jedzenie i stały dostęp do wody.
Dbaj o higienę psa.
Podczas spaceru prowadź psa na smyczy.
Zadbaj o odpowiednie wychowanie i
wyszkolenie psa.
Odwiedzaj lekarza weterynarii, gdy pies jest
chory, a także aby go zaszczepić i
odrobaczyć.
Nie głaszcz obcego psa, zawsze pytaj
właściciela o pozwolenie.
Nie drażnij psa i nie wchodź na teren,
którego pilnuje.
Nie przeszkadzaj psu, gdy spożywa posiłek.
Nie zbliżaj się do suki, która ma szczenięta.
Jeśli pies atakuje:
1. Nie uciekaj!!!
2. Przyjmij pozycję „żółwika”:
- połóż się na ziemi,
- zaciśnij dłonie w piąstki,
- połóż je na karku,
- schowaj głowę w kolanach.
3. Poczekaj, aż nadejdzie pomoc!!!
Magdalena Merecka http://rodzinka-m.blogspot.com/
Anna Włodarczyk Agnieszka Troć
http://www.urwiskowo.com.pl/
Jest to technika malarska polegająca
na przykładaniu papieru do nierównej
powierzchni i pocieraniu pastelem.
Najczęściej wykorzystujemy papier
biały, gdyż wtedy są najciekawsze
efekty. Na obrazkach ukazane zostały
gotowe produkty, ale teraz jesienią
spokojnie możemy wykorzystać liście
jako podkład do frotażu. Technika ta
pozwala dziecku na prawidłowe
utrzymanie kartki na przedmiocie oraz
rozwija motorykę małą. Jest to ciekawa
alternatywa dla zwykłego kolorowania.
Do frotażu świetnie nadają się również
jesienne liści.
Nic tak nie napawa optymizmem podczas długich jesiennych wieczorów, jak tlące się, otulające swoim blaskiem wszystko dookoła, światełko. I nie mam tutaj na myśli kominka. Owszem, posiadanie go byłoby w jesienne wieczory jak najbardziej na miejscu, jednak tym razem piszę o jesiennym lampionie.
W pierwszej kolejności zabieramy się za oblepienie słoika wybranymi przez nas liśćmi. Układając kompozycję na słoiku pamiętamy o tym, by zostawić trochę nieoklejonych prześwitów. Liście mogą nachodzić na siebie. Gdy skończymy oklejać słoik, jego górną krawędź możemy ozdobić wzorem wykonamy przez farbkę witrażową. Całość pozostawiamy do wyschnięcia. Gdy klej przestanie być widoczny, to znak, że lampion jest gotowy do użycia. Do słoika wkładamy świeczkę i zapalamy ją... Cały wieczór cieszymy się cudnym, ciepłym światłem prześwitującym przez mieniące się wszystkim kolorami jesieni liście.
Agnieszka Puk kreatywnik.bloog.pl
Do wykonania jesiennej lampki potrzebne będą:
słoik
liście jesienne w różnych kolorach i kształtach
klej (taki, który po wyschnięciu staje się przeźroczysty)
farbka witrażowa
świeczka
Słońce zachodzi coraz wcześniej, więc
jesienne wieczory stają się bardzo długie.
Szukamy sposobu jak je chociaż odrobinę
umilić. Właśnie dlatego wykonaliśmy
lampion z jesiennych liści. Jest bardzo
łatwy w wykonaniu. Spróbujcie sami.
Zaczęliśmy od pocięcia liści na drobne
kawałki. Szklany słoik posmarowaliśmy
dookoła magicznym klejem i
przykładaliśmy według uznania
rozdrobnione liście. Klej po wyschnięciu
stał się bezbarwny. Górną część słoika
przyozdobiliśmy kokardką z tasiemki.
Lampion gotowy !
W środku umieszczamy wkład, który zapala
rodzic i wszyscy delektujemy się
wspaniałym zapach i pięknym światłem
przebijającym się między liśćmi.
Sylwia Błaszczak
mamawdomu.blogspot.com
Potrzebne będą:
różnokolorowe liście
słoik
wkład do świecznika
ozdobna tasiemka
magiczny klej
nożyczki
Na czarnym papierze zaznaczamy pasek o
szerokości takiej, jak wysokość rolki oraz
rysujemy kształt skrzydeł. Wycinamy wszystkie
elementy.
Pasek papieru smarujemy klejem i owijamy
nim rolkę. Brzegi rolki z jednej strony zaginamy
do środka.
Doklejamy wycięte skrzydła a z plasteliny
lepimy oczy i buzię z kłami wampira.
Agnieszka Troć
www.urwiskowo.com.pl
Materiały:
Rolki po papierze toaletowym
Czarny papier
Plastelina (biała i czarna)
Klej
nożyczki
Jesień jawi nam się jako ponura i smętna
pora roku.
Słońce chowa się za horyzontem dosyć
wcześnie.
Deszczowa i wietrzna pogoda również nas
nie rozpieszcza.
Kontynuację mrocznego nastroju jesieni
stanowi noc z 31 października na 1
listopada, w kulturach anglojęzycznych
zwana Halloween.
Co prawda wspomniane święto, a wraz z
nim zwyczaj chodzenia po domach w
przebraniu i zabawa w "cukierek albo
psikus" nie jest tradycją, która przyjęła się
w Polsce tak, jak np. Walentynki, jednak
gdzieniegdzie urządza się z tej okazji
zabawy dla dzieci.
Obowiązkowym elementem wystroju staje
się wówczas upiorna głowa dyni.
Dyniowe lampiony - mnie osobiście -
opatrzyły się odrobinę, dlatego dla
odmiany zaprezentuję inny sposób
przygotowania "strasznych" dekoracji z
dyń.
A tak właściwie to nawet trzy sposoby.
To noc duchów i upiorów...
Pracę rozpoczynamy od dokładnego
pokrycia czarną farbą każdej z dyń.
Do rozcieńczania farby nie używamy wody,
to spowoduje, że gęsta farba ładnie pokryje
powierzchnię malowanego warzywa.
Po pomalowaniu dyni pozostawiamy ją do
wyschnięcia, w tym czasie zabieramy się za
przygotowanie elementów poszczególnych
postaci.
Potrzebne nam do tego będą:
niewielkie dynie
czarna farba (plakatowa, tempera lub akrylowa)
pędzle (z włosia, z gąbki)
blok techniczny z czarnymi kartkami
pompony w czarnym i białym kolorze, w różnych rozmiarach do wykonania oczu postaci
czarne druciki kreatywne
klej
nożyczki i nożyk
filcowe kółka w dowolnym kolorze
kredki (w tym biała do namalowania wzorów na czarnym brystolu)
jesienne liście
podkładki, na których będziemy pracować.
Na czarnej tekturze szkicujemy - najlepiej białą
- kredką zarys uszu, ogona i pyszczka kota.
Wnętrze uszu oraz nos kocura wypełniamy
dowolnie wybranym kolorem kredki.
Z kolei oczy kota stanowić będą pomponiki.
Za pomocą kleju przytwierdzamy najpierw
białe pompony tuż nad nosem, zaś na nich
nieco mniejsze, czarne.
Uciskamy sklejone elementy przez chwilę i
pozostawiamy do wyschnięcia.
Po wyschnięciu dyni i poszczególnych
elementów mordki kota zabieramy się za ich
umocowanie do warzywa.
W tym celu nacinamy nożykiem (to zadanie
dla rodzica) dynię we właściwych miejscach
(dwa cięcia na uszy i jedno na ogon). Do
powstałych otworów wkładamy końcówki uszu
i ogona. Nos z oczami przyklejamy do warzywa
klejem.
Wykorzystując druciki kreatywne dorabiamy
kotu wąsy.
Żeby zamaskować stożkowaty kształt dyni z
liścia - zamiast liścia można wykorzystać też
kartkę, gazetę lub krepę - tworzymy kocią
czapeczkę. Zwijamy go w stożek i sklejamy
klejem.
Pozostawiamy wszystko do wyschnięcia.
Kot gotowy!
Na czarnej tekturze szkicujemy - najlepiej białą
kredką - uszy, oczy, pyszczek oraz skrzydła
nietoperza.
Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku
tworzenia kota, wnętrze uszu nietoperza, jego
pyszczek i zęby wypełniamy kolorem.
Następnie doklejamy do tekturki filcowe, białe
koła - które stanowić będą oczy nietoperza, z
kolei na nie przyklejamy filcowe czarne,
maleńkie kółeczka.
Do przesuszonej dyni doklejamy białe, większe
pomponiki, które stanowić będą oczy pająka,
na nie naklejamy mniejsze - czarne.
Pomiędzy nimi można przykleić duży czarny
pompon stanowiący nos pająka.
Na koniec w dynię - tułów zwierzaka - wbijamy
czarne druciki kreatywne.
Te będą pełniły rolę nóg owada.
Pająk gotowy!
Poniżej, przy pomocy kleju, przytwierdzamy
pomarańczowe, filcowe koło - tym oto
sposobem powstał nos nietoperza.
Skrzydła Draculi również ozdabiamy filcowymi
kołami, przylepiając je według naszego
uznania.
Nożykiem nacinamy dynię, by w odpowiednie
miejsca zamocować skrzydła i uszy postaci.
Pyszczek doklejamy do warzywa klejem.
Pozostawiamy wszystko do wyschnięcia.
Nietoperz gotowy!
Agnieszka Puk kreatywnik.bloog.pl
Na biurkach dzieci często panuje nieporządek.
Wszędzie leżą kredki, długopisy i inne
akcesoria. By je uporządkować, proponuję
własnoręcznie zrobić organizer. Mroczne
Halloweenowe Zamczysko pomieści wiele
skarbów a na biurku znów zapanuje ład i
porządek.
Rolki przyklejamy do pojemnika klejem UHU
lub kropelką. Gdy klej wyschnie, papierowe
rolki malujemy czarną farbą, a plastikowy
pojemnik oklejamy czarną bibułą. Z bloku
technicznego wycinamy duże koła, przecinamy
je na pół a połówki zwijamy w stożki pasujące
na cieńsze rolki po ręcznikach i przyklejamy je.
Wycinamy również koła o średnicy rolek po
papierze toaletowym i podklejamy je od
spodu, by rzeczy, które będziemy do nich
wkładać, nie wypadały. Z żółtej folii
samoprzylepnej wycinamy kształty okien i
drzwi a czarnym markerem dorysowujemy
detale (szprosy okien, klamkę). Przyklejamy je
do ”murów” zamku i organizer gotowy.
Agnieszka Troć
http://www.urwiskowo.com.pl/
Materiały:
Plastikowy pojemnik (u nas po
proszku Vanish)
Rolki po papierze toaletowym
Rolki po ręcznikach
kuchennych
Czarny blok techniczny
Czarna bibuła
Czarna farba
Klej stolarski
Klej UHU lub kropelka
Żółta folia samoprzylepna
Czarny marker
Nasza ulubiona zupa, którą robimy jesienią, to
ZUPA MINESTRONE. Jest ona bardzo pożywna ,
zdrowa i ma mnóstwo witamin. Oczywiście
mali pomocnicy w kuchni są mile widziani.
Jest to klasyczna zupa włoska. Tyle w niej
witamin, że przyda się dla każdemu dla
poprawy odporności w te jesienne zimowe
dni.
Sporo tych składników, ale uwierzcie mi, nie
ma bardziej wartościowej zupy na jesienne
chłodne dni. Wszystkie warzywa oczyszczamy,
obieramy i kroimy w kostkę. Pomidory,
paprykę, dyni , selera i pietruszkę , smarujemy
1 łyżką oliwy z oliwek i układamy w blaszce w
naczyniu żaroodpornym. Wstawiamy na 25
minut do piekarnika. Cebulę, marchewkę,
cukinię i ziemniaki kroimy w kosteczkę.
Wkładamy na blaszkę, doprawiamy solą,
pieprzem lub ziołami, skrapiamy oliwką z
oliwek i również zapiekamy przez 7 minut. W
garnku oddzielnie parzymy kapustę pokrojoną
w kostkę, z liściem laurowym oraz czosnkiem .
Dodajemy białą fasolkę, zieloną fasolę i
mieszamy. Następnie dodajemy wcześniej
zapieczone warzywa i wlewamy bulion.
Doprawiamy ziołami i gotujemy pod
przykryciem przez około 20 minut czasami
mieszając. Na koniec dodajemy makaron i
jeszcze troszkę gotujemy. Zdejmujemy z
ognia, dodajemy starty ser i natkę pietruszki.
Najlepiej zupę podawać z pieczywem
czosnkowym.
Rewelacyjna jesienna zupa!
Smacznego!
Paulina Jabłońska
www.urwiskowo.com.pl
Składniki:
2 średnie pomidory
1 czerwona papryka
kawałek dyni ze skórką około
600 g
niewielki kawałek selera
mała pietruszkę
1 średnia cebulę
100 g pora
200g marchewki
200 g cukinii
200 g ziemniaków
200 g kapusty
2 liście laurowe
2 ząbki czosnku
1 puszka białej fasoli
150 g zielonej fasoli najlepiej
mrożonej
1.5 litra bulionu jarzynowego
2 łyżki listków natki pietruszki
100 g cienkiego makaronu
tarty parmezan
oliwa z oliwek
zioła
Na początek trzeba znaleźć i zebrać w
jednym miejscu potrzebne warzywa.
Podstawą są ziemniaki i tych
powinno być najwięcej. Inne obowiązkowe
w składzie warzywa to : korzeń selera i
pietruszki, burak, marchew, cebula. Można
też dodać: paprykę, czosnek, kalarepę,
cukinię.
Można ją robić z pomocą
dziecka, bo dużo w niej
prostych i szybkich
czynności.
Myjemy jarzyny w czystej wodzie.
Obieramy je i kroimy na plasterki. Z
własnego doświadczenia wiemy, że dziecku
najlepiej idzie krojenie ziemniaka,
zwłaszcza, jeśli dorosły przekroił,
go wcześniej na pół i dzięki temu
ziemniak się nie turla.
Wszystkie pokrojone na plastry jarzyny
mieszamy w dużym naczyniu ręcznie lub
dużą łyżką podlewając olejem i dosypując
soli i ewentualnie innych ulubionych
przypraw wg uznania (kminek, majeranek,
czerwona papryka w proszku...)
Jarzyny umieszczamy w garnku z grubym
dnem (najlepszy jest rondel: duże dno,
niewysoki) i stawiamy na dodatkowej
płytce (np. fajerce, zapobiega
nadmiernemu przypalaniu) na kuchence.
Przykrywamy dobrze dopasowaną
pokrywką. Nie mieszamy w trakcie
pieczenia. Zapiekanka potrzebuje teraz ok.
30-40 minut. Pod koniec tego czasu
odkrywamy pokrywkę i nożem sprawdzamy
czy ziemniaki są miękkie. Jeśli tak -
podajemy oprószone natką, popijamy
kefirem lub jogurtem naturalnym. Można
do zapiekanki dodać boczku czy kiełbaski.
Wtedy popijamy sokiem pomidorowym,
przegryzamy ogórkiem kiszonym lub
ulubioną surówką.
Smacznego!!!
Anna Jurczyńska http://frajdap.blogspot.com/
Jesień obsypuje nas swoimi darami. Owoce
i warzywa królują w kuchni oraz na naszych
stołach. Proponuję wykorzystać dynię do
wykonania słodkości, które są delikatne,
pyszne a odpowiednio udekorowane mogą
być również świetną dekoracją na
halloweenową imprezę.
Sposób wykonania:
Zaczynamy od przygotowania przecieru
dyniowego. ½ małej dyni lub ¼ dużej,
obieramy i kroimy w kostkę a następnie
prażymy w garnku na wolnym ogniu aż
zmięknie. Uprażoną dynię miksujemy
blenderem na gładką masę.
W jednej misce mieszamy mąkę, proszek do
pieczenia, sodę, cynamon, gałkę muszkatołową
i sól. W drugiej misce ucieramy masło z
cukrem. Dodajemy dynię, jajko oraz cukier
waniliowy i ucieramy na gładką, jednolita
masę. Stopniowo dodajemy suche składniki.
Jeśli masa jest bardzo rzadka, można dodać
trochę mąki.
Ciasteczka nakładamy łyżką na blachę
wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy
około 15-20 minut w piekarniku nagrzanym
do175stopni.
Już tak przygotowane ciasteczka są pyszne i
gotowe do schrupania, ale gdy je odpowiednio
udekorujemy będą również świetnie wyglądać.
Potrzebny nam jest do tego jedynie kolorowy
lukier.
Cukier ucieramy z białkiem na gładką masę.
Jeśli jest za sztywna rozrzedzamy ją sokiem z
cytryny dodając po łyżeczce. Odkładamy 1-2
łyżki lukru do osobnych miseczek. Dodajemy
do nich barwnik zielony i czarny. Największą
porcję lukru barwimy na pomarańczowy kolor.
Pomarańczowym lukrem rysujemy na
ciasteczkach kształt dyni. Musi być on na tyle
sztywny by się nie rozpływał po ciastkach. Gdy
już wszystkie dynie są narysowane, pozostały
lukier rozrzedzamy sokiem z cytryny i
wypełniamy nim wcześniej dyniowe kształty.
Zielonym lukrem robimy ogonki a czarnym
rysujemy oczy i buzie.
Smacznego!
Agnieszka Troć
http://www.urwiskowo.com.pl/
Składniki na ciasteczka:
2 ½ szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
2 łyżeczki cynamonu
½ łyżeczki gałki muszkatołowej
½ łyżeczki soli
½ szklanki zmiękczonego masła
1 ½ szklanki cukru
1 szklanka przecieru dyniowego
1 jajko
1 cukier waniliowy (8g)
Składniki na lukier:
500g cukru pudru
2 jajka (tylko białka)
Sok z cytryny
Barwniki spożywcze (pomarańczowy,
zielony, czarny)
Zaczynamy od umycia wszystkich owoców.
W tym roku robiliśmy głównie powidła
jabłkowe i malinowe. Umyte owoce
obieramy. Jabłka kroimy na ćwiarteczki i
wydrążamy środek, następnie jak już mamy
cały wielki garnek owoców zasypujemy je
cukrem, najlepiej żelującym, i prażymy na
ogniu bez żadnego dodatku wody. Nasz
dżem żeby odpowiednio się zakonserwował
gotujemy 2 dni. Pierwszego dnia dusimy
owoce zmieniają one kolor ale wciąż
czujemy grudki.
Drugiego dnia prażenia są już one ciemne i
w momencie gdy nie mają one już żadnej
grudki możemy przekładać już dżem do
słoiczków. Taki gorący przekładamy do
słoiczków zakręcamy i natychmiast
odwracamy słoiczki do góry nogami. Taki
dżem świetnie nadaje się na zimę do
naleśników i deserów dla naszych pociech.
Paulina Jabłońska
www.urwiskowo.com.pl
Zwykłe ciasto francuskie
kroimy na kawałeczki i do
każdego kawałka wkładamy po
łyżce Nutelli a następnie
zapiekamy według przepisu z
opakowania. Super przekąska
na jesienne długie wieczory dla
całych rodzinek
Doskonale o tym wiecie,
Krasnoludki są na świecie.
Dorosłym czasem się zdarzy
Zapomnieć o ich istnieniu.
Każde dziecko jednak marzy,
od rodziców w odróżnieniu,
O spotkaniu krasnoludka.
Tomcio Niewielki to krasnal malutki.
Ma czapkę, kubraczek, czerwone butki.
Jest uśmiechnięty i zawsze wesoły.
Uwielbia wręcz chodzić do skrzaciej szkoły.
I choć Nasz Tomcio ma dopiero sześć lat
Najprawdziwszy jest z niego zuch i chwat.
- Mamo musze do doktora! -
Tomcio schodząc z piętra woła.
A psik! A psik! A psik!
- Biedny Tomcio - rzecze mama -
do doktora już wydzwaniam.
Dziś mój drogi do szkoły iść nie możesz,
zimno nadal jest na dworze.
Jeszcze bardziej byś się rozchorował,
boleć mogłoby Cię gardło, ucho i głowa.
Doktor przybył na wezwanie.
W mig przeprowadził wstępne badanie.
- Oj kolego! Ależ Ty masz katarzysko.
Obsmarkałeś wkoło wszystko!
Czy Ty czasem Tomciu na dworze bez czapki
biegałeś?
O szaliku może w ten wietrzny dzień też
zapomniałeś?
A co z łyżeczką tranu z rana?
Jest każdego dnia Ci podawana?
Tomcio spuścił głowę...
A psik! A psik! A psik!
- Cóż powiedzieć mogę.
Gdy po dworze biegałem o czapce i szaliku
zapomniałem.
A tran...
A psik! A psik! A psik!
- Jest podawany, ale nie zawsze przeze
mnie wypijany.
- No to teraz kolego
swoje zapominalstwo odchorujesz na
całego.
Przez kilka dni w łóżku odpoczywać musisz.
Pij herbatę z cytryną nim do zdrowia
wrócisz.
Porcja tranu zawsze z rana
powinna być przez Ciebie wypijana.
Nos oczywiście czyścić też trzeba,
kiedy nadejdzie taka potrzeba.
A na przyszłość mój kochany
pamiętaj, że trzeba zawsze słuchać mamy.
W chłodne dni szalik na szyję, a czapkę na
głowę zakładać.
Nie buntować się, zbędnie przy tym nie
gadać.
Bo wtedy zdrowie w jesienne chłody
gwarantowane ma każdy stary i młody.
Agnieszka Puk
kreatywnik.bloog.pl
SŁOWNICZEK DLA MALUCHA:
- istnienie - życie
- w odróżnieniu od – w
przeciwieństwie do
- kubraczek – ubranie, które
przypomina kamizelkę
- wręcz - całkiem, wprost
- chwat – to ktoś pełen energii,
zaradny i śmiały.
- zuch – to ktoś odważny, radzący sobie
w każdej sytuacji.
- rzecze - mówi
- w mig - szybko
- tran - tłusty syrop (olej) z ryby
pomagający zachować zdrowie
- zbędnie - niepotrzebnie
- gadać - mówić
- gwarantowane - coś
gwarantowanego to inaczej coś
pewnego
„JESIEŃ W KLINICE MAŁYCH ZWIERZĄT w Leśnej górce” – idealna książka na jesień. Nie ma to jak w jesienny dzień lub wieczór zasiąść przy dobrej książce z filiżanką ciepłej herbaty z sokiem malinowym. To właśnie jedna z rzeczy jakie w tej porze roku lubię najbardziej. Synek upodobania odziedziczył chyba po mnie, bo od dobrych dwóch tygodni "męczy" codziennie książkę Tomasza Szweda, "JESIEŃ W KLINICE MAŁYCH ZWIERZĄT W LEŚNEJ GÓRCE".
Obydwoje zakochaliśmy się w książce od pierwszego wejrzenia. Swoją jesienną szatą, cudownymi ciepłymi kolorami, barwnymi i pogodnymi ilustracjami podbiła nasze serca. Tak bardzo pasowała do aury za oknem, że z wielkim zapałem przystąpiliśmy do czytania jeszcze tego samego wieczora. Ale w końcu nie ocenia się książki po okładce ani po ilustracjach. Treść jest najważniejsza i na szczęście już od pierwszych słów przekonałam się, że piękna szata graficzne jest tylko uzupełnieniem bardzo mądrej zawartości. W książce znajduje się dziesięć fascynujących opowiadań z życia małych, leśnych zwierząt. Poznajemy doktora Kunę i doktor Łasiczkę, pielęgniarkę Wiewiórkę, sanitariusza Rysia, profesora Borsuka i pozostały personel
Kliniki, a także jej pacjentów. Wszyscy przygotowują się do zimy. Zbierają zapasy, dbają o futerko, mają przeróżne przygody i perypetie, których z wielką chęcią słucha mój synek. Z książki można się wiele dowiedzieć o zwyczajach małych futrzaków i ptaków, o tym co jedzą, gdzie śpią, co lubią a czego nie oraz czego się boją.
Każde z opowiadań uczy i niesie mądre przesłanie. Zwierzęta wspierają siebie nawzajem, pomagają sobie i choć czasem są jakieś drobne nieporozumienia, to zawsze wszystko dobrze się kończy. W książce przeczytacie między innymi o tym jak przebiegały badania snu zwierząt doktora Kuny, co może zastąpić zaręczynowy pierścionek, jak rozwiązał się problem nietoperza, który miał za małe uszy, jakie są zasady gry "Łap kolory" a także wiele, wiele więcej ciekawych przygód i ciekawostek.
Jak już wspomniałam, ilustracje Anety Krella-Moch idealnie uzupełniają treść i nadają jej dodatkowo jesiennych, nasyconych kolorów, typowych dla pięknej, złotej polskiej jesieni.
Olbrzymim atutem jest też jakość wykonania. Sztywna oprawa i grubszy papier sprawiają, że w przyjemnością sięga się po książkę. Dodatkowym plusem są dla mnie duże litery. Dla dziecka rozpoczynającego przygodę z samodzielnym czytaniem, lektura będzie łatwa i przyjemna. Na tym jednak nie koniec przyjemności. Do książki dołączona jest jeszcze płyta z sześcioma piosenkami Pana Psa.
Bardzo sympatyczne melodie, tekst i aranżacja idealnie pasują do jesiennego klimatu książki. Świetnie się ich słucha zarówno w dzień jak i wieczorem, przed zaśnięciem. Na stornie wydawnictwa, znalazłam link do jednej z piosenek :) Książeczka jest kontynuacją "KLINIKI MAŁYCH ZWIERZĄT W LEŚNEJ GÓRCE", której jeszcze nie mieliśmy okazji przeczytać, jednak nadrobimy te braki przy najbliższej okazji. Nieznajomość pierwszej części nie wpłynęła w najmniejszym stopniu na odbiór drugiej.
Polecam serdecznie. Idealna książka na długie jesienne wieczory.
Agnieszka Troć
http://www.urwiskowo.com.pl/
Anna Włodarczyk
Detektyw Szczebrzeszyn Gra doskonale rozwija percepcje wzrokową oraz orientację przestrzenną. Uczy koncentracji i pamięci. Gra składa się z 6 plansz, na którym jest wiele rożnych przedmiotów oraz 90 małych kart, na których są poszczególne elementy tych przedmiotów. Zadaniem dzieci jest odnaleźć je w jak najkrótszym czasie, do tego celu służy mała klepsydra wskazująca miniony czas. Do gry dołączona jest instrukcja. Liczba graczy: od 1 do 6 Wiek: od 5 lat Czas gry: w zależności od ilości i wieku graczy. Wspaniała zabawa i nauka w jednym!
Anna Włodarczyk
3-elementowe historyjki
obrazkowe
Plansze "3-elementowe historyjki
obrazkowe" to zestaw składający się z
21 kart, na których umieszczone
krótkie historie dotyczące życia
codziennego, zwierząt, rozwoju roślin
czy wizyty u lekarza. Historyjki mają
oznaczenia w postaci kolorowych figur
geometrycznych w prawym górnym
rogu, które wskazują stopień
trudności.
Uczą uporządkowania,
spostrzegawczości, dzięki nim dziecko
poznaje ciąg przyczynowo- skutkowy i
następstwo czasu.
Format A4
Wydawnictwo Harmonia
Anna Włodarczyk
Gazetowe wymianki
-Miau… Kotka obudziła się i przeciągała
powoli. Wskoczyła na parapet, deszcz padał i
uderzał o szyby. Miau…źle bardzo. Tusia
smutna zeskoczyła, ogarnął ją zły humor-cały
dzień w domu. Nadeszła jesień. To najmniej
lubiana przez kotkę pora roku. Jest mokro i
zimno, wyjście z domu jest nie przyjemne.
Chociaż z drugiej strony dni są coraz krótsze, a
ukochana Pani jest dłużej w domu i do tego
często pali się w kominku, by w domu było
ciepło. Koty lubią ciepło i bardzo lubią siedzieć
na kolanach swojej Pani.
Tusia nudziła się i dlatego postanowiła się
przejść po domu. Była w sypialni, w łazience,
na stryszku, a na koniec powędrowała do
kotłowni, gdzie stał wielki piec, który ogrzewał
dom i jesienią zawsze był ciepły. Wskoczyła na
piec i rozejrzała się po pomieszczeniu. Jej
uwagę zwróciła wielka sterta gazet i różnych
papierów. „Po co to tutaj trzymają?”
zastanawiała się Tusia. Przez całą zimę Kotka
przychodziła do kotłowni i widziała jak gazet
przybywa.
Wiosna nadeszła równie szybko jak jesień i
zima. Wiosenny deszczyk zatrzymał Tusię w
domu i znowu chodziła nudząc się. Weszła do
kotłowni i zobaczyła jak jej Pani pakuje
wszystkie gazety w paczki i cieszy się przy tym,
że wszystkie gazety wymieni na małe drzewka.
„ Obsadzimy tymi maluchami całe wejście do
naszego domu, a za kilkanaście lat będziemy
mieć duże i piękne drzewa!”. Kiedy deszcz
przestał padać wróciła Pani z całą skrzynką
drzewek. Wszystkie gazety oddała na
makulaturę, czyli do ponownego
przetworzenia. Całe wiosenne popołudnie
Tusia spędziła w ogrodzie, towarzyszyła swojej
Pani w sadzeniu maluszków, ocierała się o nie,
wąchała je i zastanawiała się dlaczego te
drzewa są takie malutkie?
Barbara Bielecka-Grzymkowska
http://florysztuka.blogspot.com/
Pytania i zadania do tekstu: 1. Co kotka lubiła w jesieni?
2. Dlaczego wędrowała po domu?
3. Co znalazła w kotłowni?
4. Jaka była pora roku kiedy sadzono
drzewka?
5. Co to jest makulatura?
6. Z czego robi się papier?
7. Poszukaj w domu gazet na
makulaturę i wybierz się do skupu.
Zawitała do nas
piękna, złota jesień,
która oprócz
kolorowych liści i
kasztanów, obdarowuje nas niemal
egipskimi ciemnościami już od
popołudniowych godzin. To najlepszy
czas, żeby zadbać o bezpieczeństwo swoje
i swoich największych skarbów – dzieci.
Odblaskowy element przyczepiony do
kurtki, spodenek czy butów sprawi, że
maluch będzie widoczny z daleka.
Zawieszki, opaski, czy naszywki nie
zrujnują rodzicielskiej kieszeni a mogą
uratować życie. To mówi Zaradna Mama,
która oprócz bycia rodzicem, po zmroku
funkcjonuje zarówno jako pieszy jak i
kierowca. I jako kierowca ma ochotę
wysiąść z auta i nagadać niejednej osobie.
O ile wielu producentów dziecięcej
odzieży umieszcza na swoich produktach
odblaski, o tyle dorośli ubierają się szaro,
buro i w ten sposób po zmroku stają się
nie widoczni. Nikt nie chce robić z siebie
choinki, ale opaska zapinana na rzep,
którą można założyć na rękaw lub
nogawkę jeszcze nikogo nie ośmieszyła, a
zwiększyła bezpieczeństwo na drodze.
Pieszy, bez względu na to
czy dorosły czy dziecko –
jest najsłabszym
ogniwem na drodze. Osoba
w czarnym płaszczu, z ciemnym
parasolem wychodząca z mroku na drogę
ma nikłe szanse w starciu z samochodem,
nawet jadącym z przepisową prędkością.
Trzeba pamiętać, że droga hamowania
przy 50km / h wynosi kilkadziesiąt
metrów. Dodajmy do tego śliską
nawierzchnię, wszak jesień obfituje w
deszcze i przymrozki, opóźnioną reakcję
kierowcy (nigdy nie wiemy kto prowadzi
samochód – pomijając osoby pod
wpływem alkoholu, kierowca może być
najzwyczajniej w świecie zmęczony), brak
ABS, łyse opony.... wymieniać dalej? To
chyba wystarczająca ilość powodów, dla
których warto zadbać o widoczność swoją
i dzieci na drodze.
Zaradna Mama
http://zaradna-mama.blogspot.com/
„Zielona szkoła” to bardzo popularna forma
wspólnego wypoczynku dzieci i młodzieży w
czasie roku szkolnego. Najczęściej propozycja
wyjazdu pada ze strony nauczyciela i bierze on
na siebie główny ciężar zorganizowania
wyjazdu. Dobry wyjazd na „zielonkę” to nie
tylko wygodne zakwaterowanie i smaczne
wyżywienie, ale przede wszystkim ciekawy
program integrujący.
Zielona szkoła zorganizowana przez konkretną
firmę, będzie nie tylko rozrywką dla dzieci na
wysokim poziomie, ale też atrakcyjnym
wypoczynkiem dla pedagogów, gdyż każda
grupa dostaje opiekuna-pilota na całą trasę, a
nauczyciele otrzymują cały program z
gotowymi i sprawdzonymi rozwiązaniami na
wszystkie dni wycieczki. Nie ma tu miejsca na
przypadek, niedociągnięcia, opóźnienia, czy
niesprawdzone obiekty, podczas takiego
wyjazdu znacznie podwyższone są też
standardy bezpieczeństwa.
Trudno znaleźć dobre firmy organizujące
„zielone szkoły”, ale warto takich poszukać.
Mamy tu do czynienia z wymagającym
rynkiem – ofertę za każdym razem trzeba
przygotować inną, uwzględniając życzenia
grupy. Młodzi nauczyciele bardzo często
wyszukują takie firmy w Internecie i skupiają
się na wyborze najlepszych dla siebie,
gotowych elementów ofert.
Kto może zorganizować?
Często nauczyciele chcieliby też
wypocząć przy okazji wyjazdu z
młodzieżą, a nie musieć zajmować się
zakwaterowaniem, wyżywieniem i
przejazdami dzieci. Dlatego wielu z nich
szuka firm organizujących ten rodzaj
imprez.
Tutaj warto zasygnalizować, że polskie prawo
w kwestii organizowania wycieczek szkolnych
jest bardzo wymagające. Dużo wycieczek
odbywa się bezprawnie – tzn. organizatorem
jest nauczyciel. Organizatorem wycieczki
szkolnej może być szkoła – ale tylko w trakcie
trwania roku szkolnego.
Ważną informacją jest, że każdy organizator
powinien mieć wykupione ubezpieczenie
turystyczne oraz posiadać wpis do Rejestru
Organizatorów i Pośredników Turystycznych –
obie rzeczy można sprawdzić w urzędzie
marszałkowskim województwa właściwym dla
siedziby firmy organizującej wyjazd.
Przygoda, zabawa i poznawanie świata
Zielone szkoły kiedyś oznaczały naukę poza
szkołą, teraz to pojęcie oznacza raczej
integrację połączona z poznawaniem świata
(zwiedzanie, ciekawe warsztaty). Nie są już
popularne wykłady z ekologii czy historii, lecz
raczej rajdy terenowe o tematyce historycznej,
warsztaty twórcze, których w szkole
zrealizować nie można (ceramika, tkactwo,
jazda konna, wspinaczka).
Jakie warunki musi spełniać dobrze
zorganizowana „Zielona szkoła”? – odpowiada
Edyta Sochacka z Portalu Turystyki Dziecięcej
KOGIS, organizującego m.in. wycieczki szkolne
– Jesteśmy zdania, że „zielone szkoły” powinny
spełniać kilka podstawowych funkcji, a
mianowicie:
wyjazd powinien być formą
wypoczynku zarówno dla uczniów,
jak dla nauczycieli (a więc
bezpieczny, dobrze zorganizowany,
bez sytuacji stresowych)
„zielona szkoła” musi być ciekawa
w swej formie i treści dla
wszystkich (program dobrany do
wieku, możliwości i zainteresowań
uczestników) inną tematykę
proponujemy dla uczniów klas
młodszych a inną dla
gimnazjalistów
z założenia jak najmniej czasu
wolnego, aby w ten sposób
ograniczyć pomysły własne
uczniów, nie zawsze bezpieczne i
sympatyczne dla wszystkich
wycieczki czy zielone szkoły
powinny w interesujący sposób
wzbogacać wiedzę, światopogląd i
doświadczenia dzieci i młodzieży
(nauka przez ciekawe zajęcia w
terenie, zabawę, eksperyment)
każdy wyjazd powinien pozostawić
dobre wspomnienia,
niezapomniane wrażenia, nową
wiedzę.
Dlatego właśnie naszym klientom
proponujemy duży wybór tematów na
„zielone szkoły”: różnorodne fakultety, zajęcia
tematyczne, warsztaty. Organizujemy pobyty z
modułami sportowymi, plastycznymi,
historycznymi, językowymi. Dla młodszych –
organizowane przez nas wyjazdy zawierają
dużą dawkę zabawy i atrakcji, dla starszych –
jak najciekawiej przedstawioną wiedzę i jak
najlepsze warunki do aktywności i rozwijania
zainteresowań.
Zielone szkoły pełnią też nowe funkcje - coraz
częściej nauczyciele proszą o warsztaty terapii
zajęciowej (młodzież agresywna, zagubiona,
bez zainteresowań), warsztaty psychoterapii
(młodzież bez chęci do nauki, bez motywacji
życiowej), a także zajęcia integrujące grupę
(wspólne zadania do wykonania). Tych rzeczy
najbardziej brakuje w programach szkolnych.
Oczywiście nadal ten rodzaj wypoczynku nie
zatracił swojej funkcji poznawczej, czyli
umożliwiającej „dotknięcia” tego, o czym na
sucho dzieci uczą się w szkole (ekologia,
geologia, fizyka, botanika).
Na zieloną szkołę najczęściej wybierają się 2
równoległe klasy z danej szkoły, wycieczka
przeważnie trwa od 3 do 5 dni, ale dobry
organizator zapewni wyjazd także na 2 lub 6-7
dni. Wypoczynek najczęściej planowany i
rezerwowany jest na jesieni, a realizowany w
maju i czerwcu (czas matur i egzaminów).
Oprócz „zielonych szkół” coraz popularniejsze
są też „błękitne szkoły” – pod żaglami i „białe
szkoły” – na nartach lub łyżwach.
Autorem artykułu jest Portal Turystyki
Dziecięcej www.kogis.pl – organizator kolonii,
zimowisk i wycieczek szkolnych, internetowa
baza miejsc rodzinnego wypoczynku.
Trochę faktów i statystyki
Na „zielone szkoły” najczęściej wyjeżdżają uczniowie z dużych miast, na obozy integracyjne w 1
klasie gimnazjum czy liceum – również młodzież z mniejszych miast. W małych miejscowościach
zwyczaj ten nie jest praktykowany – przeszkodą jest najczęściej brak pieniędzy. Sposobem na jej
ominięcie mogą być zbiorki pieniędzy niewielkimi kwotami, ale prowadzone już od września w
celu sfinansowania np. czerwcowej wycieczki. Można także popytać w zakładach pracy rodziców
uczniów o możliwość dotacji.
Koń jest jednym z najlepszych przyjaciół
człowieka ze świata zwierzęcego. Od
starożytności towarzyszy nam, pełniąc role
bojowe, pomagając uprawiać pola, służąc
wiele wieków jako siła
pociągowa w
komunikacji między
miastami i państwami.
Kiedyś sądzono, iż wraz
z rozwojem cywilizacji
mechanicznej koń
wymrze. Jednak
obecnie choć nie
używamy tych zwierząt
do walki ani ciężkiej pracy na polu, chętnie
wykorzystujemy je do sportów jeździeckich,
jazdy rekreacyjnej oraz oczywiście
hipoterapii, która ma szczególnie znaczenie
dla niepełnosprawnych dzieci.
Końska dawka zdrowia Jazda konna ma tyle zalet, że naprawdę
trudno je wszystkie wymienić. Przede
wszystkim wpływa korzystnie na układ
kostno-mięśniowy człowieka. Jest zalecana
do wyrobienia nawyku trzymania
prawidłowej postawy, na koniu nie można się
garbić! Podczas jazdy
na grzebiecie konia
pracują nie tylko
mięśnie łydek i ud, ale
także górne partie
ciała. Łagodne i
kołyszące ruchy
zwierzęcia wymuszają
rozluźnienie mięśni i
ich wzmocnienie co
pomaga przy zachowaniu prostej postawy
także po zejściu z konia. Spacer na koniu
dostarcza wielu przyjemnych wrażeń, bardzo
korzystnie wypływając na psychikę dziecka i
dorosłego. Dodatkowym atutem tej
aktywności jest przebywanie na świeżym
powietrzu, z daleka od spalin i zgiełku
miasta, bowiem kluby jeździeckie przeważnie
znajdują się na obrzeżach miast.
Szczególnie dobry
wpływ jazdy na koniu
obserwujemy podczas
hipoterapii. Często
dzieci chore na koniach
lub kucykach stają się
dziećmi zdrowymi w
tym sensie, że mogą
poruszać tak samo jak
rówieśnicy, zasmakować wolności. Ciepło
bijące od zwierzęcia i jego łagodne ruchy
powodują, że osoby upośledzone z większą
łatwością wykonują ruchy, które na co dzień
sprawiają im trudność, ćwiczą równowagę.
Instynktownie wyczuwają też pozytywne
nastawienie zwierzęcia i zyskują większą
pewność siebie. Spacery na koniu polecane
są także osobom z cukrzycą, nerwicą,
chorobami ciśnienia czy spadkami
odporności lub osłabionymi mięśniami.
Koń przyjacielem
człowieka,
szczególnie małego Dziecko, które
zainteresuje się jazdą
konną, przeważnie staje
się oddanym
przyjacielem tych
zwierząt. To hobby
wymaga specyficznego
podejścia, bowiem współpracujemy przecież
z istotą żywą. Malec szybko orientuje się, że
koń to taki bardzo „nietypowy sprzęt” – aby
dobrze działał musi czuć ludzką troskę,
opiekę i życzliwość. Dlatego właśnie podczas
systematycznej nauki jazdy konnej młodzi
adepci do perfekcji muszą opanować sztukę
czyszczenia rumaka, siodłania, karmienia,
sprawowania prawidłowej opieki nad nim
podczas pobytu w
terenie np. pilnowania,
aby zwierzę nie jadło
świeżej trawy, bo może
mieć później trudności
gastryczne. Takie
podejście uczy dzieci
odpowiedzialności,
wrażliwości i często
skutkuje postawą pełną
troski także w
odniesieniu do innych zwierząt.
Z kolei troskliwie i czule prowadzone konie
odwdzięczają się młodym jeźdźcom spokojną
jazdą i posłuszeństwem. Nauka jazdy konnej
to także wyrobienie nawyku pewnego
prowadzenia zwierzęcia, które oczekuje, że
będzie dobrze kierowane i nagradzane.
Ćwiczenia z jazdy konnej obejmują więc nie
tylko naukę trzymania się na grzbiecie, ale
także panowania nad zwierzęciem i
wyrabiają w dziecku
poczucie pewności
siebie.
Wio, koniku Wielu rodziców
zastanawia się w jakim
wieku można zacząć
uczyć dzieci jeździć na
koniu. Przede
wszystkim warto wiedzieć, że najmłodsze
dzieci (między 3 a 7 rokiem życia) korzystają z
kucyków, a nie koni typowego wzrostu. Im
młodsze dziecko tym mniejszego kucyka
dostanie. Podstawowym warunkiem do
spełnienia, aby zacząć naukę jest
emocjonalna dojrzałość dziecka do
wykonywania poleceń instruktora czyli
krótko mówiąc – posłuszeństwo. A czy
nieśmiały malec poradzi sobie na lekcji? –
Szukając ciekawego
pomysłu na spędzenie
niedzielnego
popołudnia z 5-letnią
bratanicą, zapisałam
małą na spacer po
lesie na kucyku w
grupie pod opieką
instruktora w klubie
jeździeckim niedaleko
nas – wspomina
Katarzyna Szaraniec. - Wiktoria jest
wrażliwym dzieckiem, które zawsze
potrzebuje więcej czasu, aby oswoić się
nową sytuacją i choć była podekscytowana
spotkaniem z kucykiem, wiedziałam, że może
być na początku jej trudno. Kiedy
posadziliśmy ją na kucyku, wybranym przez
instruktora specjalnie dla nas, faktycznie
wpadła w popłoch, obawiając się upadku.
Pierwsze 10 minut spaceru Wiktoria trzymała
się taty, mnie i kucyka jednocześnie – śmieje
się Katarzyna. Jednak
im dłużej siedziała na
grzbiecie, tym
wyraźniej czułam, że
się rozluźnia, uśmiech
powrócił na buzię, po
20 minutach zaczęła
wykonywać polecenia
instruktorki i nawet
puszczać się
całkowicie, wykonując
ćwiczenia na równowagę. Nie muszę
dodawać, że nie chciała zejść z konika…
Do nauki jazdy i spacerów rekreacyjnych
przeznaczane są konie łagodne i spokojne.
Nie ma mowy, aby zwierzę zrzuciło małego
jeźdźca. W celu zwiększenia bezpieczeństwa
w niektórych klubach jeździeckich dzieci
używają kasków (mogą być zwykłe
rowerowe). Instruktor, który będzie
towarzyszył dziecku dobrze zna każde
zwierzę ze swojej stajni i potrafi nad nim
zapanować. Naukę jazdy konnej można z
powodzeniem zacząć już z pięciolatkiem i nie
ma obawy, że od razu wsiądzie na dużego
konia!
Rodzinne hobby Jeśli mieszkacie w miastach, poszukajcie
informacji czy blisko waszego miejsca
zamieszkania pod miastem nie znajduje się
klub jeździecki z ofertą nauki jazdy konnej. To
prawda, że każda lekcja kosztuje kilkadziesiąt
złotych, ale pamiętajcie, że na początku to
jest w zasadzie jedyny wydatek jaki
ponosicie. Toczek lub kask przeważnie można
wypożyczyć na miejscu, podobnież
odpowiednie obuwie (potrzebne tylko na
duże konie). Na pierwsze lekcje, zwłaszcza na
kucykach nie jest wymagane specjalne
wyposażenie, z jego kupnem możecie
spokojnie wstrzymać się aż do uzyskania
pewności, że dziecko łyknęło bakcyla. Nic nie
stoi na przeszkodzie, aby lekcji jazdy konnej
razem z dzieckiem zażywał także rodzic. A
jeśli nawet nie, to spacer z kucykiem
prowadzonym za uzdę i uśmiechniętym
maluchem na jego grzbiecie dostarczy całej
rodzinie bardzo mocnych i przyjemnych
wrażeń. Dla najmłodszych dzieci, które nie są
jeszcze zdecydowane czy chcą się uczyć
profesjonalnej jazdy, lepsze od ćwiczeń na
padoku będą np. spacery w teren pod opieką
instruktora. Jest to doskonała propozycja na
aktywne weekendy przez prawie cały rok,
bowiem przeszkodą może być tylko
wyjątkowo niekorzystna pogoda.
Autorem artykułu jest Portal Turystyki
Dziecięcej www.kogis.pl – organizator
kolonii, zimowisk, wycieczek szkolnych,
internetowa baza miejsc rodzinnego
wypoczynku.
Misiu mojej córeczki nauczył mnie pokory,
nauczył dyscypliny i porządku. Od dobrych
czterech lat rządzi naszym życiem mały
brązowy miś. Ten miś ratuje nas z
najgorszej opresji, rozwiązuje problemy nie
do rozwiązania, utula czasem lepiej niż
mama i daje ogromne poczucie
bezpieczeństwa. Natka miała 5 miesięcy jak
dostała pierwszego misia, który zresztą
szybko wypadł z wózka, równało się to z
ogromną rozpaczą i parogodzinnymi
poszukiwaniami, a skończyło na zakupie
kolejnego misia. Większy miś skradł serce
kruszynki. Był czas że byli niemal równi.
Gdzie dziewczynka tam i miś. Misiu
wylizany, wyciamkany, przytulany tysiące
razy. Kolejny członek rodziny, bo bez misia
nie zjem, nie wykąpie się, nie zasnę, nie
wyjdę z domu, nie wsiądę do auta, a potem
nie pójdę do przedszkola.
Choć dziś już nauczeni doświadczeniem, że
misia lepiej nie zabierać na zakupy, spacery,
zwiedzanie, bo powroty po niego znacznie
wydłużają nasze funkcjonowanie poza
domem, nadal każdy z nas ma w głowie
czerwony alarm, kiedy tracimy go z zasięgu
wzroku. Choć nie ożył jak miś w filmie dla
dorosłych „Ted”, jest ogromnie ważną
częścią naszej rodziny, a nie tylko jego
właścicielki! Wszyscy go bardzo kochamy.
Barbara Bielecka-Grzymkowska
http://florysztuka.blogspot.com/
A czy Wasze dzieci mają swojego ukochanego misia? Jeśli tak, prześlijcie go na adres [email protected] . 25 listopada stworzymy galerię Pluszowych Misiów.
Po raz kolejny zaskoczyliście nas tak licznymi
zdjęciami, które do nas przysłaliście.
Tym razem na okładce znaleźli się bracia, Olaf i
Jakub. Zdjęcie nadesłała do nas Monika
Małota.
Pozostałe fotografie urwisków zgłoszone do
konkursu, możecie oglądać w galerii na
facebooku.
Nicola Weronika
Kacper , Kuba i Klaudia Pani Jesień
Agnieszka Troć Mama wyjątkowego urwiska Oliwiera. Z wykształcenia i
zamiłowania architekt, projektant wnętrz.
Dodatkowo fotoamator-pasjonat, trochę grafik, malarz i
rękodzielnik. Współautorka bloga URWISKOWO.
Barbara Bielecka-Grzymkowska
Z wykształcenia nauczycielka języka polskiego,
biblioterapeuta, z zamiłowania bukieciarka. Namiętnie i z
pasją wychowuje dwoje dzieci, wplatając w to pisanie bajek,
układanie kwiatów, wicie wianków. Od 2010 roku prowadzi
blog Florysztuka.blogspot.com, na którym pokazuje, co jej
się udało zrobić z dziećmi lub dla dzieci, a także co robi w
wolnym czasie!
Sylwia Błaszczak Mama dwóch urwisów - 3 letniego Krzysia i 1,5 rocznego
Damianka. Wiecznie szukająca pomysłów na kreatywne
spędzenie czasu z dziećmi.
Autorka bloga Mama w domu.
Paulina Jabłońska Mama Urwiska Oskarka. Zawodowo jest w trakcie
otwierania własnej firmy , a przed narodzinami Oskarka,
przez 3 lata pracowała z dziećmi zdrowymi oraz z
zaburzeniami i dysfunkcjami w Centrum Rozwojowo
Edukacyjnym. Współautorka bloga URWISKOWO.
Anna Jurczyńska Jest mamą dwójki dzieci, z wykształcenia - biologiem, z zawodu -
nauczycielem. Bardzo lubi czytać, wędrować po łonie natury i
zwiedzać (szczególnie zamki i pałace). Uwielbia jeść i śpiewać
(oczywiście nie jednocześnie!). Najbardziej cieszy się, gdy bliscy jej w
tym towarzyszą. Mieszka we Wrocławiu i coraz częściej myśli o nim:
„moje miasto”. Autorka bloga Frajda Przyrodnika.
Lasche Pracująca mama dwóch fantastycznych chłopców, z którymi na nowo
odkrywa świat... a raczej stara się im dotrzymać kroku. Uwielbia
tworzyć coś z niczego, odkrywać nowe oblicze rzeczy i podróżować. A
to wszystko zawsze ze swoimi chłopcami. U nich nic się nie marnuje, a
każda nawet mała rzecz, może być początkiem niezapomnianej
przygody. Autorka bloga Lasche Junk.
Magda Merecka Mama dwóch dziewczynek: Oli (2009 r.) i Amelki (2012 r.). Pracuje w
przedszkolu oraz jako kynoterapeutka. Kocha psy, morze, góry, las, domowe
wypieki, fotografowanie i dobrą książkę. Autorka bloga Co przyniesie dzień.
Anna Włodarczyk Z wykształcenia polonista i nauczyciel przedszkola. Na co dzień
wolontariuszka, animatorka, wychowawca przedszkolny. Kocha
podróże i poznawanie nowych miejsc. W Urwiskowie dzieli się swymi
niebanalnymi pomysłami na prace plastyczne, oraz poleca ciekawe
publikacje.
Zaradna Mama
Z wykształcenia pedagog, prywatnie mama dwójki dzieci. Jest
propagatorką rozsądnego rodzicielstwa, wrogiem słodyczy i
nadmiernego przeedukowania dzieci. Mówi NIE zajęciom dodatkowym
od najmłodszych lat. Zamiast zapisywać dzieci na szereg zajęć
dodatkowych po przedszkolu woli pójść z nimi na plac zabaw lub do
Zoo. Nie ma ambicji wychowania małych geniuszy, ale chce dać
dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Autorka bloga Zaradna Mama
bloguje.
Agnieszka Puk Z wykształcenia pedagog, nauczyciel, terapeuta
dziecięcy, z zamiłowania malarka i rękodzielnik. Do
niedawna nauczycielka przedszkola (obecnie na urlopie
wychowawczym). Na co dzień mama bliźniąt - Martynki
i Tomka (2 lata 9 miesięcy), z którymi to właśnie
odkrywa magiczny świat kreatywnych prac.
Autorka bloga kreatywnik.bloog.pl
Jeśli masz głowę pełną pomysłów i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami magazynu, zapraszamy Cię
do współpracy oraz tworzenia z nami kolejnego numeru.
Pisz do nas : [email protected]
Zastrzegamy sobie prawo, do redagowania oraz skracania przesłanych materiałów.
Poglądy zawarte w artykułach, są osobistymi przekonaniami ich autorów.
Zabrania się kopiowania jakichkolwiek treści bez pisemnej zgody.