living legends. poezja londyn. zynger,wronska, komorowski, petkowska

1
11 Nr 35(118) / 27 September - 3 October 2011 POEZJA LONDYN REKLAMA RA Słońce spojrzało na mnie, przeszyło promieniami rozpalając moje wnętrze. Wybudziło z głębokiego snu i rzuciło prądy ciepła wprost pod moje skrzydła. Rozejrzałam się po starym podwórku, spojrzałam na szary kurnik, którego panem był kulawy kogut przeznaczony na jutrzejszy obiad dla olbrzymów. Wzbiłam się w powietrze aby już zawsze szybować pod czujnym okiem ognistej tarczy, którą tak bardzo pokochałam. Autorka: Kasia Pętkowska AdAm Siemieńczyk [email protected] 0 7939 965 569 OBIECUJąCY T o niezwykle rzadkie, by tyle osób zaangażowało się w prezentację poezji. By wszytko mogło zaistnieć, połączyli się ludzie z różnych pokoleń emigracyjnych, organi- zacje kulturalne, odbyło się porozumienie pomiędzy Kościoła- mi. Nastąpiło przekroczenie niewi- dzialnych granic. Poezja dała pretekst do spotkania. Podczas przedstawień widownię wypeł- niali miłośnicy literatury, jak też ci, którzy rzadko się z nią spotykają. Pierwsze wydarzenie odbyło się w Jazz Café POSK w Londynie, drugie w Katedrze w Bedford. Co takiego prezentowano? Cóż takiego można znaleźć w tekstach Marleny? Miłość, której szukamy - jest w nas tęsknota za jej przeżywa- niem. Współczesny świat czasem ludzi wrażliwych nazywa słabymi. Tu możemy znaleźć zapis uczucia. Ono istnieje. Zapisuje się na kartach zrozumiałym, współczes- nym dla nas językiem. Pragnie- nie zmienia się w przeżywanie. Empatię - widzimy w przekazie, że można rozumieć drugą osobę. Można myśleć, mówić pisać o innym człowieku. Świat nie kończy się na naszych myślach i emocjach. Zaproszenie do rozmowy i spo- tkanie - poetka pokazuje, że są to istotne wartości. Podczas spotkania w Bedford uczestnicy czytali jej wiersze. Za każdym razem na początku rodziło to napięcie. Potem jednak tekst zmieniał się w przekaz. Kolejne wersy w linie dialogu. Widz przeistaczał się w rozmówcę. Sacrum sztuki stawało się w spotkaniem z człowiekiem. Poezję przedwiośnia - „ranek to, czy wiosna?” - czyli pory roku, która zwiastuje powstawanie nowego życia. Liliowe niebo, poranna mgła, czystość, spokój. Zapowiedź bycia. Teksty wyśpiewane były przez Jagę Wrońską - gwiazdę Kabaretu Loch Camelot. Krakowianka, „piwniczanka”, pieśniarka - włożyła cały swój kunszt w prezentację wierszy. Co ważne, z wersów wydobyła ona poezję, nie zmieniając ich w piosenki. Życie Jagi to bycie artystką. Nie ma w niej nic z gwiazdorstwa. Traktuje siebie jako kogoś, kto służy sztuce. Wykonuje powierzone jej zadanie, bez chęci skupienia uwagi tylko na sobie. W pamięci pozostał obraz Katedry w Bedford. Wszyscy wiedzieli, że śpiewa ona już ostatni utwór - moment rozstania, które każdy chciał odwlec. Swoim śpiewem sprawiła jednak, że ludzie zapomnieli nawet o tym. Barwa, siła, brzmienie jej głosu, uniesione ręce, skupiony wzrok, chusty na fortepianie, ptaszki malowane - jej niemi pomocnicy. Piotr Komorowski akompa- niował na fortepianie podczas występów. Pianista, dyrygent (1500 przedstawień), kompozytor (muzyka filmowa). Podczas tych wieczorów oddał swoje umiejętności i doświadczenie, by poezja mogła zabrzmieć, by nadać jej odpowiedni klimat. Jego podejście do sztuki - nawet jako dyrygent uważa się za osobę, która pełni rolę służebną wobec instrumentu, którym jest zespół. Dzięki takim ludziom jak on można głębiej dotrzeć do przekazu. Można doświadczyć poezji bez konieczności osa- motnienia podczas czytania. Wielcy artyści mają cechę bycia niewidzialnymi. Nie akcentują siebie. Pojawiają jako doznanie, które przenika ciało i umysł. I takim był Piotr. Podczas tych dwóch wieczorów można się było przekonać, że w poezji tkwi wielka siła. Są ludzie, którzy oddają swój talent, czas i umiejętności, by ukazać jej wartość. Mieliśmy okazję dotknąć poezji żywej, tworzonej tu i teraz. Spośród prezentacji poezji jednego autora podczas ostatnich lat na Wyspach było to wydarzenie szczególne. Oka- zało się, że poezja może być spotkaniem. Spotkanie może być poezją… Poezja, śpiew, muzyka 21 września na lotniskach Heathrow i Stansted wylądowali artyści z Polski. Marlena Zynger - poetka, Jaga Wrońska - śpiewaczka i Piotr Komorowski - muzyk… Firma Catrina LTD oferuje: transport z i do Polski - przeprowadzki - tel. 012 37 476 030 012 37 238 086 www.catrinatrans.co.uk REKLAMA WIERSZ tarantella pomieszały nam się dłonie zaskoczone zalęknione w ciszy myśli i łaknieniu w przerażeniu i rozterce choć pewnością swą wiedzione zagubiły nam się ręce dołączyły krople słone przyszły zewsząd były wszędzie pokłoniły się westchnieniom wzięły ciała w wiotkie lejce strużki plotły się z palcami wiły w bruzdach po przeguby by za nimi aż po łokcie w rzeźbie z żył popłynąć z trudem lecz uparcie tak zawzięcie brnęły ku ramionom jedne kiedy inne osłupiałe zapatrzeniem owładnięte opadały w tchnienia mgiełce niewidzialne znów na dłonie te tańczeniem swym przejęte zapadały w skroni głębie gdzie w skupieniu zrozumieniu pełzły czułe lekkie miękkie to znów wściekle oszalałe kotłowały się namiętnie w tym przedziwie i bezkształcie wśród muzyki co z zadumy i marzenia dwojga istnień zwykła istnieć samoistnie zaginęły nasze dłonie Autorka: Marlena Zynger

Upload: adam-siemienczyk

Post on 20-Mar-2016

223 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Prezentuję żyjące legendy. Dzięki uprzejmości The Polish Observer PoEzja Londyn co tydzień ma możliwość pokazania światu wspaniałych twórców. Doceńmy artystów jeszcze za ich życia. Proszę kliknąć poniższy link - tam mamy stronę literacką; jeszcze niżej pełne wydanie TPO. Pozdrawiam, Adam Siemienczyk.

TRANSCRIPT

Page 1: Living legends. PoEzja Londyn. Zynger,Wronska, Komorowski, Petkowska

11 Nr 35(118) / 27 September - 3 October 2011

pOezja lONdyN

REKLAMA

RA

Słońce spojrzało na mnie,przeszyło promieniami

rozpalając moje wnętrze.Wybudziło z głębokiego snu

i rzuciło prądy ciepławprost pod moje skrzydła.

Rozejrzałam się po starym podwórku,spojrzałam na szary kurnik,

którego panem byłkulawy kogut

przeznaczony na jutrzejszy obiad dla olbrzymów.Wzbiłam się w powietrzeaby już zawsze szybować

pod czujnym okiem ognistej tarczy,którą tak bardzo pokochałam.

Autorka: Kasia Pętkowska

AdAm Siemieńczyk

[email protected] 7939 965 569

obiecujący

To niezwykle rzadkie, by tyle osób zaangażowało się w prezentację poezji.

By wszytko mogło zaistnieć, połączyli się ludzie z różnych pokoleń emigracyjnych, organi- zacje kulturalne, odbyło się porozumienie pomiędzy Kościoła- mi. Nastąpiło przekroczenie niewi- dzialnych granic. Poezja dała pretekst do spotkania. Podczas przedstawień widownię wypeł- niali miłośnicy literatury, jak też ci, którzy rzadko się z nią spotykają. Pierwsze wydarzenie odbyło się w Jazz Café POSK w Londynie, drugie w Katedrze w Bedford.

Co takiego prezentowano? Cóż takiego można znaleźć w tekstach Marleny?

Miłość, której szukamy - jest w nas tęsknota za jej przeżywa- niem. Współczesny świat czasem ludzi wrażliwych nazywa słabymi. Tu możemy znaleźć zapis uczucia. Ono istnieje. Zapisuje się na kartach zrozumiałym, współczes- nym dla nas językiem. Pragnie- nie zmienia się w przeżywanie.

Empatię - widzimy w przekazie, że można rozumieć drugą osobę. Można myśleć, mówić pisać o innym człowieku. Świat nie kończy się na naszych myślach i emocjach.

Zaproszenie do rozmowy i spo-

tkanie - poetka pokazuje, że są to istotne wartości. Podczas spotkania w Bedford uczestnicy czytali jej wiersze. Za każdym razem na początku rodziło to napięcie. Potem jednak tekst zmieniał się w przekaz. Kolejne wersy w linie dialogu. Widz przeistaczał się w rozmówcę. Sacrum sztuki stawało się w spotkaniem z człowiekiem.

Poezję przedwiośnia - „ranek to, czy wiosna?” - czyli pory roku, która zwiastuje powstawanie nowego życia. Liliowe niebo, poranna mgła, czystość, spokój. Zapowiedź bycia.

Teksty wyśpiewane były przez Jagę Wrońską - gwiazdę Kabaretu Loch Camelot. Krakowianka,

„piwniczanka”, pieśniarka - włożyła cały swój kunszt w prezentację wierszy. Co ważne, z wersów wydobyła ona poezję, nie zmieniając ich w piosenki. Życie Jagi to bycie artystką. Nie ma w niej nic z gwiazdorstwa. Traktuje siebie jako kogoś, kto służy sztuce. Wykonuje powierzone jej zadanie, bez chęci skupienia uwagi tylko na sobie. W pamięci pozostał obraz Katedry w Bedford. Wszyscy wiedzieli, że śpiewa ona już ostatni utwór - moment rozstania, które każdy chciał odwlec. Swoim śpiewem sprawiła jednak, że ludzie zapomnieli nawet o tym. Barwa, siła, brzmienie jej głosu, uniesione ręce, skupiony wzrok, chusty na fortepianie, ptaszki malowane - jej niemi pomocnicy.

Piotr Komorowski akompa- niował na fortepianie podczas występów. Pianista, dyrygent (1500 przedstawień), kompozytor (muzyka filmowa). Podczas tych wieczorów oddał swoje umiejętności i doświadczenie, by poezja mogła zabrzmieć, by

nadać jej odpowiedni klimat. Jego podejście do sztuki - nawet jako dyrygent uważa się za osobę, która pełni rolę służebną wobec instrumentu, którym jest zespół. Dzięki takim ludziom jak on można głębiej dotrzeć do przekazu. Można doświadczyć poezji bez konieczności osa- motnienia podczas czytania. Wielcy artyści mają cechę bycia niewidzialnymi. Nie akcentują siebie. Pojawiają jako doznanie, które przenika ciało i umysł. I takim był Piotr.

Podczas tych dwóch wieczorów można się było przekonać, że w poezji tkwi wielka siła. Są ludzie, którzy oddają swój talent, czas i umiejętności, by ukazać jej wartość. Mieliśmy okazję dotknąć poezji żywej, tworzonej tu i teraz. Spośród prezentacji poezji jednego autora podczas ostatnich lat na Wyspach było to wydarzenie szczególne. Oka- zało się, że poezja może być spotkaniem. Spotkanie może być poezją…

Poezja, śpiew, muzyka21 września na lotniskach Heathrow i Stansted wylądowali artyści z Polski. Marlena Zynger - poetka, Jaga Wrońska - śpiewaczka i Piotr Komorowski - muzyk…

Firma Catrina ltd oferuje: transport z i do Polski -

przeprowadzki -

tel. 01271324240 www.catrinatrans.co.uktel. 012 37 476 030 012 37 238 086 www.catrinatrans.co.uk

REKLAMA

wiersz

tarantellapomieszały nam się dłoniezaskoczone zalęknionew ciszy myśli i łaknieniuw przerażeniu i roztercechoć pewnością swą wiedzionezagubiły nam się ręce

dołączyły krople słoneprzyszły zewsządbyły wszędziepokłoniły się westchnieniomwzięły ciała w wiotkie lejce

strużki plotły się z palcamiwiły w bruzdach po przegubyby za nimi aż po łokciew rzeźbie z żył popłynąć z trudemlecz uparcie

tak zawzięciebrnęły ku ramionom jednekiedy inne osłupiałezapatrzeniem owładnięteopadały w tchnienia mgiełceniewidzialne znów na dłonie te tańczeniem swym przejętezapadały w skroni głębiegdzie w skupieniu zrozumieniupełzły czułe lekkie miękkieto znów wściekle oszalałekotłowały się namiętnie

w tym przedziwie i bezkształciewśród muzyki co z zadumyi marzenia dwojga istnieńzwykła istnieć samoistniezaginęły nasze dłonie

Autorka: Marlena Zynger