living legends. poezja londyn. sławomir Łuczyński

1
Nr 29(112) / 26 July - 1 August 2011 12 W szystko wiadomo, historia zaraz zostanie opowiedziana. Potem wysyłka, ekspozycja, kole- jna nagroda. Jednak teraz jest moment, który zatrzymał dłoń. Skoro Wierszówka (posiadłość podmiejska kupiona za apanaże pochodzące z druków) już jest, ilość nagród międzynarodowych przekroczyła poziom akceptowalny przez kolegów, uczniowie lubią przychodzić na zajęcia - co dalej? Ostrość satyry to kreska. A co z moją córką, co chcę jej opowiedzieć. Tu niezbędna jest łagodność, którą daje plama. Nie żeby dać plamę na całej linii, tylko po części. Linia życia ma pozostać. A łagodność przydaje się podczas oczekiwania na kolejny rysunek do albumu córki. Ma już pokaźną kolekcję rysowników z całego świata. Podczas spotkań, wernisaży Sławomir Łuczyński prosi kolegów, by narysowali coś na pamiątkę najbliższej mu osobie. Oni to robią. W kilka minut. Postronny widz mówi: - Tak szybko?! Myślałem, że to zajmie choć wieczór. - To jeszcze nic, Mysyrowicz maluje od ręki portrety z fotograficzną dokładnością, które są mu dyktowane przez telefon - taką dostaje odpowiedź. Więc Sławomir musi być łagodny, by wyczekać na rysunek wiedząc, że za plecami stoją inni, którzy zazdroszczą i stresują. Kreski Sławomira mają w sobie tę właściwość, że umieją opowiadać, nawet jeśli nie tworzą konkret - nego kształtu. Gdy on się pojawi, mówią więcej niż to, co zostało narysowane. On o tym wie, lecz na co dzień rysuje satyrę. Teraz właśnie zastanawia się nad tym, by wykorzystać inne właściwości swojej kreski. Nie jest to proste. Robiąc razem fotografie ze Zbigniewem Liberą wiedział to wszystko i wię- cej o kadrowaniu, ustawi- aniu aparatu. A potem Libera sobie poszedł. Dużo dalej. do „Obrzędów intymnych”. I patrząc na je- go film poświęcony babci, nie wiedział czy chciałby czynić poznawanie człowieka poprzez sztukę w taki sposób. Czy afirmacja rzeczywistości powinna być tak manifestowana. Ale chyba nie chodzi tak naprawdę o to. Tworzenie sztuki wiąże się z ryzykiem. Czy mógłby jak Libera przez dwa tygodnie czasem pieniądze przeznaczone na jedze- nie wydawać na zakup przedmiotów potrzebnych do konstrukcji kolejnej instalacji? A córka? Chociaż… Pracując jako fotore- porter w miejscowej gazecie musiał cały czas nasłuchiwać CB radia ustawionego obok łóżka. Wysłuchiwać - w nocy bowiem wypadków jest wiele. Wyjeżdżać nagle, w pośpiechu, by przywieść ze sobą portrety trupów. Krew się sprzedaje - tego nauczyła go redaktorka naczelna. Czym fotografia z wypadku różni się od naturalizmu prezen- towanego przez artystów? Intencją przekazu? Cóż więc zrobić teraz. Z całą tą łagodnością i wszystkimi świadomościami? Jak pokierować pędzel. Odrzucić anegdotę i zrobić coś, co wyrażone będzie poprzez plamę i kształt, czy czekać na listonosza, który przyniesie katalog z wystawy, z informa- cją o kolejnej nagrodzie? POEZJA LONDYN REKLAMA Między kreską i plamą Jaką podjąć decyzję o kolejnym ruchu dłoni trzymając pędzel? Czasu nie ma wiele, farba zaraz zakrzepnie na wiewiórczej sierści… fot. autor - Sławomir Łuczyński AdAm Siemieńczyk [email protected]m 0 7939 965 569

Upload: adam-siemienczyk

Post on 25-Mar-2016

225 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Prezentuję żyjące legendy. Dzięki uprzejmości The Polish Observer PoEzja Londyn co tydzień ma możliwość pokazania światu wspaniałych twórców. Doceńmy artystów jeszcze za ich życia. Proszę kliknąć poniższy link - tam mamy stronę literacką; jeszcze niżej pełne wydanie TPO. Pozdrawiam, Adam Siemienczyk.

TRANSCRIPT

Page 1: Living legends. PoEzja Londyn. Sławomir Łuczyński

Nr 29(112) / 26 July - 1 August 201112

Wszystko wiadomo, historia zaraz zostanie opowiedziana. Potem wysyłka, ekspozycja, kole-

jna nagroda. Jednak teraz jest moment, który zatrzymał dłoń. Skoro Wierszówka (posiadłość podmiejska kupiona za apanaże pochodzące z druków) już jest, ilość nagród międzynarodowych przekroczyła poziom akceptowalny przez kolegów, uczniowie lubią przychodzić na zajęcia - co dalej? Ostrość satyry to kreska. A co z moją córką, co chcę jej opowiedzieć. Tu niezbędna jest łagodność, którą daje plama. Nie żeby dać plamę na całej linii, tylko po części. Linia życia ma pozostać. A łagodność przydaje się podczas oczekiwania na kolejny rysunek do albumu córki. Ma już pokaźną kolekcję rysowników z całego świata. Podczas spotkań, wernisaży Sławomir Łuczyński prosi kolegów, by narysowali coś na pamiątkę najbliższej mu osobie. Oni to robią. W kilka minut. Postronny widz mówi:

- Tak szybko?! Myślałem, że to zajmie choć wieczór.

- To jeszcze nic, Mysyrowicz maluje od ręki portrety z fotograficzną dokładnością, które są mu dyktowane przez telefon - taką dostaje odpowiedź.

Więc Sławomir musi być łagodny, by

wyczekać na rysunek wiedząc, że za plecami stoją inni, którzy zazdroszczą i stresują. Kreski Sławomira mają w sobie tę właściwość, że umieją opowiadać, nawet jeśli nie tworzą konkret-nego kształtu. Gdy on się pojawi, mówią więcej niż to, co zostało narysowane. On o tym wie, lecz na co dzień rysuje satyrę. Teraz właśnie zastanawia się nad tym, by wykorzystać inne właściwości swojej kreski. Nie jest to proste. Robiąc razem fotografie ze Zbigniewem Liberą wiedział to wszystko i wię- cej o kadrowaniu, ustawi-aniu aparatu. A potem Libera sobie poszedł. Dużo dalej. Aż do „Obrzędów intymnych”. I patrząc na je- go film poświęcony babci, nie wiedział czy chciałby czynić poznawanie człowieka poprzez sztukę w taki sposób. Czy afirmacja rzeczywistości powinna być tak manifestowana. Ale chyba nie chodzi tak naprawdę

o to. Tworzenie sztuki wiąże się z ryzykiem. Czy mógłby jak Libera przez dwa tygodnie

czasem pieniądze przeznaczone na jedze-nie wydawać na zakup przedmiotów

potrzebnych do konstrukcji kolejnej instalacji? A córka? Chociaż… Pracując jako fotore-porter w miejscowej gazecie musiał cały czas nasłuchiwać CB radia ustawionego obok łóżka. Wysłuchiwać - w nocy bowiem wypadków jest wiele. Wyjeżdżać nagle, w pośpiechu, by przywieść ze

sobą portrety trupów. Krew się sprzedaje - tego nauczyła go redaktorka naczelna. Czym fotografia z wypadku różni się od naturalizmu prezen-

towanego przez artystów? Intencją przekazu? Cóż więc

zrobić teraz. Z całą tą łagodnością i wszystkimi świadomościami?

Jak pokierować pędzel. Odrzucić anegdotę i zrobić coś, co wyrażone

będzie poprzez plamę i kształt, czy czekać na listonosza, który przyniesie

katalog z wystawy, z informa- cją o kolejnej nagrodzie?

poezJA loNdyN

REKLAMA

Między kreską i plamąJaką podjąć decyzję o kolejnym ruchu dłoni trzymając pędzel? Czasu nie ma wiele, farba zaraz zakrzepnie na wiewiórczej sierści…

fot.

auto

r - S

ław

omir

Łucz

yńsk

i

AdAm Siemieńczyk [email protected] 7939 965 569