kwartalnik uniwersytetu ekonomicznego w...

28
KWARTALNIK 13/15 UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniu SZTUKA EKONOMII prof. Wacław Jarmołowicz Oszczędzanie nie boli Maciej Samcik, publicysta ekonomiczny, absolwent UEP

Upload: buikhanh

Post on 28-Feb-2019

213 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

KWARTALNIK 13/15

U N I W E R S Y T E T U E K O N O M I C Z N E G O w P o z n a n i u

SZTUKA EKONOMII

prof. Wacław Jarmołowicz

Oszczędzanienie boli Maciej Samcik, publicysta

ekonomiczny, absolwent UEP

Page 2: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

Dr Michael HasenstabZarządzający portfelamiObligacje międzynarodoweSan Mateo

Dr Mark MobiusZarządzający portfelamiRynki wschodząceHongkong

Stephen DoverDyrektor zarządzającyFranklin Local Asset Management San Mateo

Niniejszy materiał nie stanowi porady inwestycyjnej ani zachęty do zakupu jakichkolwiek instrumentów inwestycyjnych. Przed podjęciem decyzji o dokonaniu inwestycji należy skonsultować się z profesjonalnym doradcą finansowym i uzyskać pełne informacje o potencjalnej inwestycji. Inwestowanie wiąże się z ryzykiem.© 2014 Franklin Templeton Investments. Wszelkie prawa zastrzeżone.

INWESTUJ KORZYSTAJĄC Z LOKALNEJ PERSPEKTYWY 600 EKSPERTÓW Z CAŁEGO ŚWIATAW dzisiejszym złożonym świecie, oplecionym siecią wzajemnych zależności, skuteczne inwestowanie wymaga prawdziwie globalnej analizy – takiej, jaką zapewnia współpraca ponad 600 profesjonalnych inwestorów rezydujących w 35 krajach na całym świecie.

Nasza globalna perspektywa opiera się na kilkudziesięcioletnim doświadczeniu w inwestowaniu na ogólnoświatowych rynkach akcji i instrumentów o stałym dochodzie. Rozbudowana sieć oddziałów badawczych, platform tradingowych i analityków inwestycyjnych pozwala nam dostrzegać możliwości i identyfikować czynniki ryzyka tam, gdzie inni mogą je przeoczyć.

Aby dowiedzieć się więcej, zajrzyj na stronę www.franklintempleton.pl

LOKALNE OBLICZEGLOBALNEGOINWESTOWANIA

PLPL_MOSAICBEN_210x261mm_DIARY_090114.indd 1 19/09/14 10:40

Page 3: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

3WSTĘP |

MEDIA

04 Oszczędzanie nie boli

06 Demony dziennikarstwa

08 Jaka prasa taka branża

10 Malowanie dźwiękiem, czyli magia radia

UCZELNIA

13 Znaleźć studenta

18 Sztuka ekonomii 20 Język innowatorów

STUDENCI

16 Studenci nie są gorsi. Są inni

ABSOLWENCI

23 Agenci interaktywni

24 Firma w worku

25 Sukces drukowany

26 Biznes szyty na miarę

WYDAWNICTWO

27 Społeczno-ekonomiczne determinanty zatrudnienia w ujęciu lokalnym

27 Kapitał marki miasta zorientowany na kon-sumenta

27 Motywacje i cele założycieli przedsiębiorstw a proces przedsiębiorczości

WYDAWCA:

Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniuul. Niepodległości 10, 61-260 Poznańwww.ue.poznan.pl

Szanowne Czytelniczki, Szanowni Czytelnicy!

Trzask fleszy, błysk świateł kamer, cza-

sami czerwony dywan i ścianka promocyjna,

częściej komputer i  deadline z  oddaniem

tekstu. Tak w  potocznej wyobraźni wygląda

świat dziennikarzy zwłaszcza tych, którzy

dorobili się statusu celebryckiego. Co jednak

wspólnego może mieć świat mediów z  eko-

nomią?

Jak się okazuje związek jest bardzo ścisły

i  właśnie temu związkowi poświęcony jest

aktualny numer Forum. Można się wręcz

pokusić o  wyodrębnienie trzech płaszczyzn

takiego związku. Pierwsza najbardziej glo-

balna płaszczyzna to analiza rozwoju współ-

czesnych kierunków ekonomii. Nie jest przy-

padkiem, że przeszło jedna trzecia laureatów

najbardziej prestiżowej nagrody naszej bran-

ży, zwanej ekonomicznym Noblem, otrzy-

mała ją w  tym stuleciu właśnie za badania

związane z  informacją i  komunikowaniem.

Swojego rodzaju prekursorem tego kierunku

był jeden z  filarów naszej uczelni prof. Wa-

cław Wilczyński. Warto pamiętać, że jedną

z  misji, której prof. Wilczyński oddawał się

namiętnie niemal do końca swej aktywności,

była edukacja ekonomiczna społeczeństwa

prowadzona na łamach gazet i  tygodników

– to druga ze wspomnianych płaszczyzn.

Trzecią stanowi całkiem liczna grupa naszych

absolwentów, która realizuje misję edukacyj-

ną i informacyjną, czyniąc z niej swój zawód.

Znaczenie misji edukacyjnej rośnie co-

raz bardziej. Teoretycznie żyjemy w czasach

rewolucji informacyjnej, gdzie każdy rodzaj

informacji w dowolnej ilości jest dostępny dla

każdego. Z  drugiej jednak strony w  czasie,

w którym czytacie ten numer, gdzieś w Pol-

sce ktoś podpisuje fatalną dla siebie umo-

wę kredytową, kupuje zupełnie mu niepo-

trzebny i wielokrotnie przepłacony komplet

garnków, których jedyną właściwością jest

intensywny drenaż kieszeni. Każdy jednak

taki przypadek to wyrzut sumienia dla nas,

ekonomistów, których społecznym obowiąz-

kiem jest edukować, ostrzegać i doradzać.

Życzę miłej lektury i  by ciemne sprawki

współczesnej sprzedaży znane były tylko

Państwu z teorii oraz doniesień medialnych,

a nie z własnego doświadczenia.

dr hab. Jacek Trębecki

Redaktor naczelny

[email protected]

REDAKCJA:

Redaktor naczelny: dr hab. Jacek TrębeckiSekretarz redakcji: Sylwia JurgaRada programowa: prof. dr hab. Henryk Mruk, prof. zw. UEP, prof. dr hab. Maciej Żu-kowski, prof. zw. UEP, prof. dr hab. Szymon Cyfert, prof. nadzw. UEP, prof. dr hab. Małgo-

Spis treści

rzata Doman, prof. nadzw. UEP, dr hab. Ewa Sikorska, prof. nadzw. UEP, mgr inż. Przemy-sław Grzeszczak, mgr Joanna Juśkiewicz. Zdjęcia na okładkę: Archiwum UEPZdjęcia: Archiwum UEP, Fotolia.pl

Page 4: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

4 | MEDIA

FORUM | NR 13 | 2015

OSZCZĘDZANIEnie boli

Każdy rozsądny człowiek powinien zafundować sobie poduszkę finansową w wysokości 6-12-krotności miesięcznych zarobków. Powinien też - w razie kryzysu - być gotowy do szybkiego zmniejszenia kosztów, a więc mieć elastyczny budżet domowy, nieprzeciążony sztywnymi wydatkami – mówi Maciej Samcik, dziennikarz ekonomiczny Gazety Wyborczej, autor poradników o oszczędzaniu, laureat nagrody Grand Press, absolwent UEP.

ROZMAWIAŁ | dr hab. Jacek Trębecki

// Czy uważasz się za gwiazdę?Mam na koncie kilka tematów, które

stały się głośne na cały kraj, zdobyłem wszystkie najważniejsze nagrody w dzien-nikarstwie ekonomicznym, bywają dni, w których nie wychodzę z radia i telewizji, ludzie podchodzą do mnie na ulicy i  prze-kazują wyrazy sympatii. Na pewno czuję się doceniany. Ale nie jest ważne za kogo się uważam. Liczy się tylko to, za kogo uważają mnie odbiorcy. Mam nadzieję, że za życzliwego doradcę i  przewodnika po zawiłym świecie finansów.

// A doznajesz tzw. efektu celebryckości?A na czym to polega? Drobny przedsmak

bycia gwiazdą pierwszej wielkości miałem, gdy pewien redaktor naczelny z kwartalnika FORUM zadzwonił do mnie późnym wieczo-rem z prośbą o wywiad.

// Masz jednak pełne podstawy, by na-zwać siebie dyżurnym doradcą finanso-wym kraju.

Codziennie przychodzi do mnie kilka-dziesiąt listów, e-maili, postów na Facebo-oku. Czasami czytelnicy piszą w  sprawach trywialnych. Bywa jednak, i  to wcale nie-rzadko, że za e-mailem kryje się olbrzymia ludzka tragedia, dramat rodzin, którzy tra-cą dorobek całego życia, albo ze względu na długi nie widzą już sensu dalszego życia. To powoduje, że odpowiadając na każdy z listów – a odpowiadam na wszystkie, choć nie zawsze z dnia na dzień - czuję sporą od-powiedzialność za jakość rad lub rozwią-zań, które proponuję.

MACIEJ SAMCIK

Absolwent ekonomii (specjalność: publicystyka ekonomiczna i public relations) na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. W 2014 r. został laureatem najważniejszej nagrody dziennikarskiej roku Grand Press Economy w kategorii przyznawanej za profesjonalizm, jakość i obiektywną prezentację tematów ekonomicznych. Artykuły ekonomiczne autorstwa Samcika przeczytać można w dodatku „Pieniądze Ekstra” w „Gazecie Wyborczej” oraz na blogu Subiektywnie o finansach.

//Znany jesteś jako pogromca reklam. Szefowie marketingu w bankach chyba cię nie kochają?

Ale to nie jest tak, że żywią w  stosun-ku do mnie najgorsze uczucia. Mam prawo przypuszczać, że raczej wzajemnie się sza-nujemy. Zdajemy sobie sprawę, że świat reklam jest światem sztucznym, wykre-owanym do zbudowania określonego wy-obrażenia rzeczywistości, a  nie wiernym odzwierciedleniem tej rzeczywistości. Głu-pi nie są też odbiorcy reklam, przynajmniej niektórzy z  nich świetnie zdają sobie spra-wę, że to, co widzą na ekranie telewizora to jest magnesik, teaser, a  nie pełen obraz danego produktu. Ale jeśli widzę w  rekla-mie oferty bankowej informacje, że całość kosztów kredytu zamknie się w  kwocie pół procenta to mam nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek sprawdzić, ile rzeczywi-ście ów koszt wynosi. W  zasadzie można powiedzieć, że ostrzegam banki przed pu-łapkami, które same na siebie zastawiają. Niewiele jest gorszych rzeczy dla banku niż rozczarowany klient, który głośno dzieli się swoimi uczuciami ze wszystkimi znajomymi w pracy i na Facebooku.

// Mówisz klienci nie są głupi, a jednak co roku setki, a może i tysiące osób wpadają w pętle zadłużenia. Jaki jest powód? Brak wiedzy, nadmierny optymizm, brak przewi-dywania przyszłości?

Każda z tych cech. Często „pomóc” może zwykły pech. Np. konieczność spłaty kredytu zbiega się z  wypadkiem, leżenie w  szpitalu powoduje utratę pracy i  problemy rodzinne,

ROZMAWIAŁ | dr hab. Jacek TrębeckiROZMAWIAŁ | dr hab. Jacek Trębecki

© B

artło

mie

j Ryż

y /

Pres

s

Page 5: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

5MEDIA |

te są „znieczulane” alkoholem… i tak w ciągu trzech miesięcy dobrze prosperujący przed-siębiorca, lekarz czy prawnik może wylądo-wać na finansowym marginesie.

// Czarny scenariusz rzadko się sprawdza…Statystycznie rzecz biorąc każdy z  nas

przeżywa w życiu dwa, trzy kryzysy w jednym z  głównych obszarów funkcjonowania, czyli w  zdrowiu, sprawach rodzinnych i  w  pracy... Dramat zaczyna się wtedy, gdy kryzys obej-mie wszystkie kluczowe obszary. To najczęst-szy powód wylądowania na dnie.

//Można temu zapobiec?Oczywiście. Nie jestem wprawdzie specja-

listą od zdrowia i spraw rodzinnych, ale wiem, że każdy rozsądny człowiek powinien zafun-dować sobie poduszkę finansową w wysokości 6-12-krotności miesięcznych zarobków. Powi-nien też być gotowy do szybkiego zawężenia kosztów, a  więc mieć w  miarę elastyczny bu-dżet domowy, nieprzeciążony sztywnymi wy-datkami. Paradoksalne kryzys finansowy do-tkliwiej odczuwają ci, którzy żyli na wysokiej stopie i  pomimo zmiany sytuacji materialnej nadal kultywują kosztowne nawyki.

//Fakt, że tylu ludzi popada w kłopoty finansowe nie jest najlepszą rekomenda-cją dla polskich ekonomistów. Właściwie każdy bankrut powinien obciążać sumienia ludzi wykształconych do tego, by ostrzegać i edukować innych.

Dlatego właśnie prowadzę blog finansowy i  działalność edukacyjną. Jeśli nawet uchroni-łem przed popełnieniem finansowego błędu tylko stu czytelników - warto było. A wydaje mi się, że było ich tysiące. Jakiś czas temu zaczepił

mnie w  sklepie nieznajomy mężczyzna, podał rękę i powiedział „panie Maćku, dziękuję, dzięki panu dwa razy w  życiu uniknąłem inwestycji, w której straciłbym wszystkie oszczędności”.

//Pomówmy lepiej o bardziej pozytywnych elementach, czy mam szansę startując od niemal niczego zaoszczędzić na starość tyle, by mieć na koncie milion.

To się da zrobić w ciągu 30-35 lat. Ale widzę, że masz już swoje lata, więc… jeśli nie masz odło-żonego solidnego kapitału, nie zarabiasz odpo-wiednio dużo, ani worek bezpańskich dolarów nie spadnie Ci na głowę, nie masz żadnych szans.

//A mój 4-letni syn?A to, co innego, jeśli już teraz zaczniesz dla

niego oszczędzać, to nawet odkładanie nie-dużych kwot na bezpiecznej lokacie przy za-łożeniu konsekwencji w oszczędzaniu uczyni z  twego syna po 60 latach milionera. To nie żadna magia, lecz prosta matematyka.

Oszczędzanie nie musi wiązać się ze

skrajnym skąpstwem i wyrzeczeniami. Ktoś kto żyje oszczędnie

powinien sobie od czasu do czasu fundować drobną

przyjemność, nagrodę.

//Oszczędzanie to jedyna recepta na bogactwo?

Najbardziej oczywista droga to zwiększyć dochody i  obniżyć wydatki. Same wysokie do-chody nie muszą być receptą na bogatą starość. Doradzałem kiedyś menedżerowi, którego miesięczne zarobki oscylowały wokół 50 tys. złotych. Suma wydaje się bajońska dla przecięt-nego naukowca. Tymczasem, gdy gentleman podsumował wszystkie swoje wydatki – raty, kredyty, opłaty klubowe, wakacje i  przede wszystkim utrzymanie rodziny – wychodził pod koniec miesiąca w okolicy zera. To najprost-sza metoda, by mieć starość pariasa, żyjącego wspomnieniami utraconej świetności.

//A jakiś chwyt, być na starość jeśli nie bogaczem to przynajmniej finansowo zabezbieczonym?

Całkiem niezłym sposobem jest wdrożenie prostych nawyków prowadzących do syste-matycznego oszczędzania. Np. używać konta bankowego pozwalającego oszczędzać na koń-cówkach transakcji, co miesiąc przelewać 100 zł na konto oszczędnościowe, przeznaczać na oszczędności 20 proc. każdej podwyżki albo premii. I unikać pułapek, jakie na nas, a przede wszystkim na nasze pieniądze, zastawia świat. Oszczędzanie nie musi wiązać się ze skrajnym skąpstwem i  wyrzeczeniami. Wręcz odwrot-nie, jeśli oszczędzanie nas nie boli, chętniej to robimy. Każdy, kto żyje oszczędnie powinien sobie od czasu do czasu fundować drobną przy-jemność, nagrodę. Oszczędzać można w różny sposób i  to właściwie codziennie. Obliczyłem, że unikając kupowania kanapek w redakcyjnej restauracji i pijąc własną kawę jestem w stanie rocznie zaoszczędzić równowartość tygodnio-wego wyjazdu turystycznego.

Page 6: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13| 2015

6 | MEDIA

DEMONY dziennikarstwa

Dlaczego dla ludzi dziennikarstwo jest porywające? Przecież w telewizji przy pracy widzi się głównie prezenterów. A bardzo często to dziennikarstwo, nawet śledcze, łączy się z robotą skryby albo księgowego, który najpierw musi przebrnąć przez tonę papierów – zastanawia się Leszek Waligóra, zastępca redaktora naczelnego „Głosu Wielkopolskiego”, absolwent UEP.

// Czasem dziennikarzami chcą być ludzie, którzy wiedzę o zawodzie opierają na telewizyjnych relacjach i filmach. Czy to nie jest szkodliwe zjawisko?

Ja bym nie demonizował. To jest ten mło-dzieńczy zapał, który nie zawsze przekłada się później na pracę. Bardzo często przekłada się na studia, mamy w Poznaniu sporo kierunków dzien-nikarskich. A ilu tych ludzi trafia potem do pracy w zawodzie? Kilku? To jest absurdalny wybór, bo dziennikarstwo kieruje się zasadami ekonomii. To nie jest praca, która daje nie wiadomo jakie pie-niądze, przynajmniej na początku. Ludzie, którzy zarabiają naprawdę duże pieniądze to wybitni dziennikarze, a  wybitnym dziennikarzem nie zostaje się w wieku lat 20, przez przypadek. Nie chcę nikogo deprecjonować, ale jeśli jest się kimś, kto w  telewizji czyta wiadomości albo podtyka mikrofon celebrytom, albo jest pogodynką, to nie oznacza, że jest dziennikarzem. Telewizja promu-je twarz, prasa już niekoniecznie. Patrząc z  tego punktu widzenia, jest to ciężka praca, długie do-chodzenie do sukcesu, zarobki niekoniecznie do-bre. Co w takim razie tych ludzi przyciąga? Raczej jakaś misja, pasja. Tylko później konfrontuje się ona z rzeczywistością.

Robotę dziennikarzy wytycza popyt. Dzienni-karstwo, media, są bardzo związane z  zasadami ekonomii, tylko często trudno jest określić jakość i sztywne ramy. Informacja jest krótkotrwała, nie ma prawa własności. Zdobyłem informację, ale w momencie gdy ją upubliczniłem, przestała być moja, stała się dobrem wspólnym.

// Ale kolejni, którzy podają tę informację, już są na gorszej pozycji.

Może to jest bolączka prasy. Mówiło się w ekono-mii o rozsądnym człowieku, który mając dobre infor-macje, podejmuje racjonalne decyzje. Teraz podkre-śla się rolę emocji w podejmowaniu decyzji. Jestem bliższy określeniu, że człowiek nie tylko kieruje się emocjami, ale też otrzymuje niepełną, minimalną informację. Dzisiaj media atakują nas z każdej strony, a ludzie korzystają z mediów społecznościowych jak z narzędzia informacyjnego, nawet nie zdając sobie sprawy, że to jest medium. Ono jednak nie przesiewa informacji, nie wartościuje, nie sprawdza choćby czy informacja jest aktualna. Gdzie tkwi problem? Infor-macja musi być atrakcyjna dla odbiorcy, to jest tak jak z disco polo – ludzie się z tego nabijają, a okazuje się, że taka muzyka ma wielu odbiorców. Rządzi popyt. To nie znaczy, że wszyscy dziennikarze odpuszczają

LESZEK WALIGÓRA

Zastępca redaktora naczelnego „Głosu Wielkopolskiego”, absolwent UEP.

ROZMAWIAŁ | dr hab. Jacek Trębecki

Foto

: Grz

egor

z Dem

bińs

ki

Page 7: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

7MEDIA |

sobie jakość, bo nawet informacja sporządzana dla mas, to często informacja jakościowa, nie porusza co prawda ważnego tematu, ale zachowuje jakość warsztatową. Niestety dziennikarze prasowi bardzo często pracują na sukces innych mediów. Proszę spojrzeć na to, co się dzieje w telewizji. Jeżeli wiado-mość opublikowano rano w gazecie, nabrała jakie-goś rozgłosu, to wieczorem już nikt się nie powoła na źródło. Im mniejszy tytuł doniósł coś ciekawego, tym mniejsza szansa, że zaistnieje. Łącznie z tym, że jeśli nawet autora tych informacji pokazuje się w te-lewizji, to często wypowiedź jest podpisana jego imieniem i nazwiskiem oraz hasłem „dziennikarz lo-kalnego tygodnika”, bez podania tytułu.

// Bycie dziennikarzem prasowym to też jeden z demonów zawodu?

Tak, dziennikarze prasowi wiedzą, że nie są w  stanie wyprzedzić mediów elektronicznych w  tempie publikacji wydarzeń, więc skupiają się bardziej na wygrzebywaniu nieznanych historii niż na wydarzeniach. Przeważnie afery w tym kraju od-krywają dziennikarze prasowi. Są też może lepiej do tego przygotowani, bo wiedzą, że tego się od nich oczekuje. Moi koledzy z  mediów elektronicznych przyznają, że często wspierają się gazetami.

W  momencie publikacji informacja staje się publiczna i publicznie przetwarzana. Publikują ją portale internetowe, radio, telewizja, powołując się na źródło lub nie. Za chwilę przetwarzają to inni. Odbiorca informacji nie zna jej wartości, bo dostaje ją za darmo. Przyzwyczailiśmy się do tego, że informacja jest za darmo, bo jest ona wszędzie.

// Czy nie ma pan czasami poczucia, że jest pan uatrakcyjniaczem przekazów reklamowych? Materiał prasowy jest po to, żeby czytelnik kupił gazetę z całym wkładem reklamowym.

To się jedno z drugim wiąże. Reklamodawca nigdy do mnie nie przyjdzie, jeżeli nie będę miał czytelnika, a nie będę miał czytelnika, jeśli treści, które przekazuję, nie będą atrakcyjne. Nikt nie bę-dzie kupował gazety ze względów reklamowych. Wiadomo, że dzięki reklamom utrzymują się wszystkie media, reklamodawcy wiedzą, że dzięki reklamom sprzedają swoje produkty, ale sama re-klama nie jest motywem przewodnim.

// Demon atrakcyjności. Gdy ma pan do wyboru człowieka, który przyniósł „miałki” temat, ale atrakcyjny dla czytelników, którzy to kupią, a z drugiej strony kogoś, kto napisał głęboki tekst, ale trafiający do nielicznej grupy odbiorców, to kogo pan wybierze?

Mam ten komfort, że pracuję w gazecie, któ-ra nie jest jednokierunkowa. „Głos Wielkopolski” nie jest gazetą rozrywkową – jest kompletnym medium regionalnym. Więc jest tu miejsce i  na rozrywkę i  na coś znacznie poważniejszego, na praktyczne informacje i  na rzeczy smutne. Nie staję przed takimi wyborami, ale mam świado-

mość tego, że nie mogę stworzyć produktu, który zadowala odbiorcę tylko w  jednym zakresie, bo ludzi, którym się gazeta czy portal internetowy podobają w całości, po prostu nie ma.

// Gdy czytelnik kupi gazetę, to musi znaleźć przynajmniej jeden czy dwa artykuły, które są dla niego...

Bardzo rzadko stawia się na jedną wiadomość, jako to, co ma nam sprzedać gazetę. Owszem, zdarzają się dni, kiedy nie da się inaczej. Publiku-jąc treści, nie opieramy się tylko na badaniach: jeśli czytelnicy lubią czytać np. o sporcie, nie oznacza to, że wydamy gazetę, w której 90% treści dotyczy sportu. W ciągu kilku lat zaczęliśmy przestawiać się z  myślenia „papierowego” na myślenie interneto-we. Wcześniej nam, dziennikarzom, wydawało się, że jeżeli przygotowujemy wartościową informację, to ona sprzeda się sama, w tej samej wersji co na papierze pójdzie w internecie. Potem okazało się, że to nieprawda. Bo w  internecie ludzie szukają według haseł wyszukiwania, nie czytają całego artykułu tylko skanują tekst, oczekują nie tylko tek-stu, ale też obrazka czy filmu. Wydanie interneto-we wygląda zatem inaczej, ma innego czytelnika i  daje natychmiastową mierzalność tego, co jest czytane. Z naszych badań wynika, że w pierwszej dziesiątce najczęściej wyszukiwanych artykułów zawsze znajduje się jakieś istotne wydarzenie. Je-żeli podana przez nas informacja będzie ważna, to będzie czytana przez wielu ludzi przez kilka dni.

// Nie boi się pan, że internet „pożre” papier?

Mam trochę inne podejście do tego. Czę-sto się mówiło, że telewizja zniszczy kina, miała zniszczyć radio, a  radio sobie świetnie radzi. Internet telewizji i  radia też nie zniszczył. Nie jest medium, to jest nośnik, który łączy wszyst-ko. Dla mnie to, czy gazeta, w  której pracuję, za kilka lat będzie drukowana, czy wyświetlana na hologramach, czy też prezentowana w inny sposób, którego dziś nie potrafię sobie wyobra-zić, to jest właściwie sprawa wtórna. My jeste-śmy przede wszystkim dostawcą informacji. Dziś najpopularniejszy jest cały czas papier. Przechodzi on pewną transformację i może się stać niszowy. Polska jest takim poligonem, na który niektóre rzeczy docierają późno, ale jak już dotrą, to w błyskawicznym tempie potrafią wszystko zmienić. Myślę, że w  Polsce docho-dzi do momentu przewartościowania, gdzie internet spowoduje, że niektórzy dostawcy wiarygodnych, rzetelnych informacji znajdą się poza rynkiem. I wtedy może okazać się, że brak dostawców tradycyjnej informacji będzie zbyt widoczny i na ich miejsce pojawią się inni do-stawcy jakościowego dziennikarstwa.

// W czym upatruje pan ewentualnego zagrożenia dla prasy?

W dziennikarstwie przez wieki nie zmieniło się nic z wyjątkiem sposobu prezentacji treści. Bo jeśli chodzi o  sztukę, to nadal dobre jako-ściowe dziennikarstwo polega na zdobywaniu informacji u  źródła, a  źródłem jest człowiek. Dobre jakościowe dziennikarstwo nie polega na zdobywaniu informacji w  internecie, bo to już ktoś napisał. Dobrzy dziennikarze nadal będą posługiwać się tymi samymi narzędziami, jakimi posługiwano się w branży 10 i  100 lat temu.

// Skąd biorą się niektóre tematy czy trendy? Na przykład modny w Poznaniu temat centrów handlowych.

Dziennikarz to człowiek, który bywa zawo-dowo w różnych miejscach, z wieloma ludźmi rozmawia, analizuje informacje. Ma być obiek-tywny w tym co robi, ale nie ukrywajmy, że na ten obiektywizm nakłada się sam dobór tema-tu. Im ktoś bardziej doświadczony, tym bardziej wyczuwa, czy to co jest ciekawe według niego, może być też ciekawe dla innych. A  czasami głos mieszkańców ma znaczenie. Najpierw uli-ca, czy jakieś środowiska zabierają głos, a  do-piero potem media o tym donoszą. Później się często okazuje, że tak naprawdę daną sytuacją czy wydarzeniem zainteresowany jest tylko niewielki procent ludzi. Centra handlowe w Po-znaniu stały się tematem ważnym, właściwie od momentu powstania Poznań City Center. Mamy przesyt galerii handlowych, powstają wszędzie, w  niesamowitym tempie, z  rozma-chem, więc jest to problem społeczny.

Page 8: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

8 | MEDIA

JAKA PRASA taka branża

Branżo, pokaż mi swoją prasę, a powiem ci, w jakiej jesteś kondycji. Nie ma silnych mediów w słabych, nierynkowych sektorach. I odwrotnie, na prężnie działającym rynku na pewno znajdzie się miejsce na branżowe wydawnictwa.

MACIEJ CHILCZUK

Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, dziennikarz ekonomiczny i biznesowy, od dwóch lat redaktor portalu informacyjnego polska-zbrojna.pl

Gdyby redaktorzy naczelni bran-żowych magazynów dostawali 10 złotych za każdym razem, gdy ktoś wieszczy kres istnienia tego

sektora wydawniczego, to… byłaby to z  całą pewnością najbogatsza gałąź polskiego rynku medialnego. Narzekania na „branżówę” słychać od lat niemal zewsząd. Dlaczego więc półki w  salonikach uginają się po ciężarem przeróż-nych pism, a nowe tytuły nadal powstają? Jeżeli odrzucimy postulaty determinizmu historycz-nego, pozostaje nam spojrzeć w kierunku rynku i jego niewidzialnych rąk. Innymi słowy, jest do zaspokojenia popyt, znajduje się więc i podaż.

DZIAD SWOJE, BABA SWOJEDlaczego więc wszyscy mamy przeczucie,

że branża nie jest jednak w idealnej kondycji? Otóż mocno kuleje dialog podaży i  popytu. Czytelnicy chcą innych mediów branżowych, przedsiębiorcy innych. Gdzieś w środku znaj-dują się ich producenci, czyli dziennikarze, którzy trzymają stronę jednej z  frakcji lub próbują godzić wodę z ogniem.

Odbiorcy mediów budowlanych, motoryza-cyjnych, ekonomicznych i masy innych mediów branżowych żądają rzetelnych informacji. Fak-

tów, analiz, porównań i porad podanych w przy-stępny sposób. Szukają w mediach branżowych przewodników, jak poruszać się po coraz bar-dziej skomplikowanych branżach . Są zmęczeni wszechobecnym marketingiem. Przedsiębiorcy chcą natomiast kolejnej reklamy ich firmy i pro-duktu, bo obecność w mediach branżowych, jak każda biznesowa działalność, musi być widocz-na w słupkach sprzedaży.

Co naturalne, obie strony naciskają na redakcje, by dostać towar, na którym im na-prawdę zależy. Konflikt interesów gotowy. Bo coś, za co nie zapłaci żaden czytelnik – w peł-ni kontrolowana gazetka zakładowa – jest z kolei marzeniem każdego przedsiębiorcy.

MEDIUM SILNE CZYTELNIKIEMWłosy jeżą mi się na głowie ilekroć słyszę

nawoływania o „niezależność mediów”. Bo cóż to niby znaczy? Czy szewc jest niezależny? A na-uczyciel lub pielęgniarka? Jeżeli postulowana niezależność ma oznaczać to samo, co w przy-padku kinematografii, gdzie scenarzysta pisze dla siebie, reżyser kręci dla siebie, a  aktor gra dla siebie to chętnie obędę się bez tego. Bo cier-pi widz, który nie rozumie nic z tego, co widzi na ekranie, bo film nie jest dla niego. Media bran-

Page 9: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

9MEDIA |

JAKA PRASA taka branża

żowe mają być zależne od swojego odbiorcy, bo są dla niego i bez niego nie istnieją.

Problem w tym jak zdefiniujemy odbiorcę. Z czysto biznesowego punktu widzenia to pa-radoksalnie nie ten, kto „odbiera”medium, ale ten kto przynosi do redakcji pieniądze. Jeżeli budżet magazynu zdominowany jest przez przychody z reklam, nie daj Boże z niewielkiej liczby źródeł, to „odbiorcą” stają się szefowie marketingu reklamodawców. Magazyn za-cznie dryfować od „przewodnika po rynku” w  kierunku „gazetki zakładowej”. A  tego nikt nie kupi. Więc z czasem uzależnienie od wpły-wów z reklam będzie rosło. Domyślacie się, jak to wpłynie na tempo dryfowania.

Nie bez przyczyny najsilniejszymi drukowa-nymi mediami w  Polsce są wysokonakładowe tabloidy. W ich przypadku najlepiej widać dzia-łanie efektu grawitacyjnego. Duża liczba czytel-ników to łakomy kąsek dla marketingowców. To oznacza solidny zastrzyk gotówki. Redakcja może wówczas rozwinąć akcje promocyjne, za-trudnić lepszych dziennikarzy i jeszcze bardziej zwiększyć dotarcie i  nakład. Z  całą pewnością zauważą to reklamodawcy i  jeszcze chętniej sięgną do kieszeni. Karuzela się kręci. Żaden z marketingowców nie ma dominującej pozycji w przychodach wydawcy, więc nie może dykto-wać warunków. Te określają czytelnicy (i to też wyłącznie in gremio), a dzięki ich sile, silna jest także redakcja i wydawany przez nią tytuł.

ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACYW  czasie swojej dziennikarskiej kariery

wielokrotnie słyszałem, że kompletnie nie znam się na tym, o czym właśnie zamierzałem napisać artykuł. Natychmiast przyznawałem rację moim rozmówcom. Bo to nie ja, pismak, mam się znać. Ja mam znać ludzi, którzy się znają. Moim zadaniem jest zadać pytanie kilku z nich, zebrać odpowiedzi, okrasić to chwytli-wym tytułem i oddać całość czytelnikowi.

Ten mechanizm niestety nie zawsze dzia-ła. Bardzo trudno jest namówić prawdziwych

ekspertów do współpracy. Brak czasu, nie-chęć przed dzieleniem się bezcenną wiedzą czy obawa przed poddaniem się weryfikacji przez opinię publiczną (lub co gorsze, kole-gów z  branży) to najczęstsze powody, dla których prośby o wsparcie pozostają bez od-powiedzi. A bez niego nie istnieje prawdziwie branżowa prasa. Bo biznes to ludzie, a  nie maszyny, wykresy i sprawozdania. Jeżeli eks-perci nie będą chcieli uczestniczyć w  współ-tworzeniu sektorowych mediów, to cała ta zabawa nie będzie miała sensu.

parku maszynowego naszego przedsiębior-stwa jest w stanie osiągnąć prędkość produkcji przekraczającą 1000 egzemplarzy nawet naj-bardziej wyrafinowanych modeli na godzinę, co jest podstawą realizacji planu, przyjętego na poprzednim zebraniu Zarządu, który zakładał osiągnięcie wiodącej pozycji w  branży w  tym kwartale”. Kupujecie? Nie dziwię się. Reklamo-wego bełkotu dobrowolnie nie „kupi” też żaden dziennikarz, bo wie jak zareagują odbiorcy.

LUSTRO PRZECHADZAJĄCE SIĘ PO RYNKU

Przy wszystkich swoich wadach i  słabo-ściach, prasa branżowa ma jedną kapitalną cechę. Jest znakomitym barometrem „ryn-kowego” zdrowia sektora. Uważna lektura pozwala stwierdzić, czy układy w  branży są oparte o zdrową konkurencję i czy jest to ry-nek konsumenta.

Tam gdzie królują monopole czy oligopole, gdzie zmagania podaży i  popytu zastąpione są układami przy zielonym stoliku, dokładnie takie same relacje będą panowały na styku przedsiębiorstwa – media branżowe. Trudno wtedy mówić o dziennikarstwie w służbie od-biorcy. Chyba, że mamy na myśli „odbiorcy” jak go sobie wyżej zdefiniowaliśmy. Nie ma silnych mediów w  słabych, nierynkowych branżach. I  odwrotnie, na prężnie działającym rynku znajdzie się miejsce na takowe wydawnictwa.

Czy media branżowe mogą być lekar-stwem na słabą rynkowość sektora? Czy dziennikarska kropla jest w  stanie drążyć skałę chorych relacji i  układów? Nie przece-niajmy możliwości ludzi, którzy piszą dla wą-skiego zwykle grona odbiorców. Póki „spra-wa” nie wypłynie na wody mediów ogólnych, przeminie raczej wraz z  pojawieniem się ko-lejnego wydania magazynu. Chyba, że prowa-dzący ją redaktor dostanie wsparcie branży.

I  tu znów wracamy do kwestii współpra-cy. Bo media branżowe nie tylko są „o” branży i „dla” branży. One muszą być „branżą”.

Przy wszystkich swoich wadach i słabościach, prasa branżowa ma

jedną kapitalną cechę. Jest znakomitym

barometrem „rynkowego”

zdrowia sektora.

Na drodze tej współpracy często stają także działy marketingu i PR. Bo czy ktoś widział, by z firmy wyszedł komunikat (a tym jest przecież także każda wypowiedź dla prasy branżowej), który nie zostanie okraszony odpowiednią licz-bą cukierkowych przymiotników? Po takiej „au-toryzacji” przez działy zajmujące się wsparciem sprzedaży i  budowaniem wizerunku, wypo-wiedź nie nadaje się do publikacji nigdzie poza korporacyjną gazetką ścienną. Bo zamiast „na-sza maszyna produkuje 1000 sztuk na godzinę” redakcja dostaje „unikatowe na skalę światową i innowacyjne rozwiązanie produkcyjne, będące częścią stale rozwijanego i  modernizowanego

Page 10: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13| 2015

10 | MEDIA

Trudna jest droga, by zostać dobrym dziennikarzem. Szczególnie na początku, gdy trzeba zainwestować sporo swojego czasu, uporu, a czasami także pieniędzy – mówi Adam Górczewski, dziennikarz RMF FM, absolwent UEP.

ADAM GÓRCZEWSKI

// Praca dziennikarza jest przyjemna?Uważam, że każda praca, którą człowiek wy-

konuje powinna dawać przyjemność. Najlepiej jest zarabiać pieniądze, robiąc coś, co się lubi. Jednak nie każdy materiał, który robię jest faj-ny i ciekawy… Bo nie jest żadną przyjemnością przygotować relację z  tragicznego zdarzenia. Coś, co dla mnie było największym przeżyciem ostatnich lat, przygotowywanie relacji z wioski w woj. lubuskim, gdzie 7 osób zginęło w szam-bie. Tam jeden po drugim wpadał do zbiornika na nieczystości! Gdy jadę na taki materiał, to co godzinę muszę przygotować relację. Co w tym przypadku było niezwykle trudne, bo służby nie dopuszczały dziennikarzy zbyt blisko do miejsca zdarzenia. Polegałem jedynie na rozmowach ze strażakami i policjantami, którzy pełnili tam swoje obowiązki i  którzy widzieli to wszystko z bliska. Zgodnie stwierdzili, że był to wstrząsa-jący obraz, a oni jako wieloletni pracownicy wie-le już w  swojej pracy widzieli. I  przygotowanie relacji z  takich właśnie wydarzeń jest niestety moim smutnym obowiązkiem.

// Jak znajdujesz siebie w takiej sytu-acji – jest tragedia, roztrzęsiona rodzina i przyjeżdżasz Ty, dziennikarz… Patrzą na kogoś, kto chce na ich tragedii bądź, co bądź, zarobić.

Na szczęście nie wszyscy tak na to patrzą. Sztuka polega na tym, aby znaleźć tych rozmów-ców, którzy chcą rozmawiać. Na miejscu zdarze-nia zawsze się znajdzie telewizja czy radio infor-macyjne i  niestety brukowce – ludzie, którym zależy przede wszystkim na sensacji. Dla mnie najważniejsze są fakty. Emocje też są w  takim materiale potrzebne, bo dają obraz konkretnej sytuacji. Wiem też, że niektórzy moi rozmówcy po prostu potrzebują się wypłakać. Większość słuchaczy, słysząc emocje w materiale zapamię-

MALOWANIE DŹWIĘKIEM,czyli magia radia

ROZMAWIAŁ | dr hab. Jacek Trębecki

Dziennikarz i korespondent RMF FM, absolwent UEP.

ta go – zapamięta to, co się tam stało. I mi zależy na tym, żeby słuchacz zapamiętał przekaz, bo po to pracuję jako dziennikarz. To prosta zasada - jak zapamiętasz emocje, to i zapamiętasz fakty.

// Część osób boi się mikrofonu i nie potra-fią w pełni szczerze rozmawiać, gdy na dyk-tafonie miga czerwona lamka, sugerująca nagrywanie. Działasz czasami z ukrycia, by zdobyć jakieś informacje?

Zszokowała mnie ostatnio postawa jednej z  dziennikarek, która wcieliła się w  rolę psycholożki i  próbowała wyciągnąć informacje od kobiety, która spodziewała się dziecka swojego ucznia-gimnazjalisty. W mojej opinii te informacje nie były w in-

Page 11: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

11MEDIA |

teresie społecznym tak istotne, by podawać się za kogoś innego. Jako dziennikarz sta-ram się mieć zawsze w ręku mikrofon, żeby ludzie wiedzieli, kim jestem. Trzymając ten mikrofon w  ręku również chcę zachować ludzką twarz i swoje autentyczne emocje.

Najpierw staram się z  ludźmi porozma-wiać i  pokazać, że zależy mi na rozmowie i przekazaniu informacji, a nie zrobieniu sen-sacji. Mnie interesują moi rozmówcy, chcę ich wysłuchać, chcę z  nimi rozmawiać. Czasami jest tak, że rozmawiam z kimś 10, 15, 20 mi-

pomiędzy innymi dźwiękami po to, żeby ludzie poczuli co naprawdę się w tym miejscu działo. Z tym, że malowanie radiowego obrazu nie po-lega tylko i wyłącznie na wklejeniu tych specjal-nych dźwięków. Tworzenie obrazu opiera się również na emocjach, o  których rozmawiamy. Nawet jeśli robię tylko moją paszczę (żargon radiowy: tylko mówię, nie mam żadnego dźwię-ku), to moim zadaniem jest tak skonstruowanie wypowiedzi, by jak najlepiej zobrazować to, co się dzieje. Często staram się zabawić słowem,

Czasem nie mam nic i szukam tematu na przy-słowiowej ulicy. I często znajduje się ciekawy temat, który z pozoru nie wyglądał obiecująco.

//Nie obawiasz się czasem, że informatorzy wprowadzą cię w błąd?

Trzeba być czujnym. Kiedyś skontaktował się ze mną żołnierz z informacją, że od dłuższe-go czasu w jego jednostce żołnierze nie dostają urlopu, nie wypłacają im ekwiwalentu za urlop, nie dostają wypłaty za nadgodziny i  innych

Radio sprawia, że jestem jednoosobową ekipą, która

od początku do końca odpowiada za to, co robi.

W plecaku jestem w stanie zmieścić cały mój

warsztat potrzebny do pracy.

nut zanim włączę mikrofon. Często jest rów-nież tak, że mam świetnego rozmówcę, ale nie wyciągnę mikrofonu, bo on np. nie wyraził na to zgody albo wiem, że to co mówi, jest wy-powiadane w takich emocjach, że może kogoś urazić. Gdy kogoś spotka tragedia, to najczę-ściej gromadzą się w nim negatywne emocje, które gdzieś muszą znaleźć upust. Wydaje mi się, że przez wiele lat swojej pracy udało mi się znaleźć taki złoty środek, który pozwa-la wydobywać od ludzi emocje, rozmawiać o nich i jednocześnie je szanować.

//Z tych długich rozmów zazwyczaj musisz wyciąć jedynie krótki, kilkusekundowy fragment wypowiedzi. Twoi rozmówcy nie czują się rozczarowani?

Staram się być uczciwy. Politycy czy ludzie związani z mediami zdają sobie sprawę z tego, że z  długiej rozmowy wybrany zostanie jedy-nie fragment. Zawsze przed nagraniem staram się powiedzieć, że potrzebuję krótkiej wypo-wiedzi, bo mój materiał nie będzie długi. Od jakiegoś czasu zabezpieczam się w ten sposób, że większość moich rozmówców informuję, że mój materiał będzie trwał 30 czy 40 sekund (bo mniej więcej tyle trwa materiał w  radiowych serwisach informacyjnych). Moim zadaniem jest wybrać z całego nagrania najlepsze i  naj-bardziej interesujące fragmenty z  punktu wi-dzenia słuchacza.

// Nie jest ci niekiedy trudno przedstawić jakąś informację, mając do dyspozycji jedynie dźwięk?

Przygotowanie materiału radiowego to tworzenie obrazu. Jeżeli robię krótki materiał, to zawsze staram się wykorzystać prawdziwe dźwięki – np. nagrywam odgłosy demonstran-tów podczas manifestacji czy radiowozu jadą-cego na sygnale. Zwykle używam je w  tle lub

żeby mój przekaz nie był tylko suchym faktem, bo suche fakty (nawet przez jedynie 20 sekund) są dla słuchacza zbyt dużą bombą informacyjną.

// Twój zawód to chyba ciągła praca pod presją – nie tylko czasu, ale również świadomości, by materiał był najlepszy. Co decyduje o tym, że danym tematem się zajmiesz?

Naszym zadaniem, jest umiejętność wery-fikowania informacji. Dziennikarz musi ocenić, czy ten temat jest interesujący, czy nie. Jed-nak i  tak rzeczywistość wszystko weryfikuje. Czasami jest temat, do którego jestem prze-konany, wydawcom się to podoba, oni go za-mawiają, ja go robię. Zdzwaniamy się po paru godzinach i okazuje się, że coś jest przeinaczo-ne, że rozmówca nie chce rozmawiać albo oka-zuje się, że jest to prawdziwe, ale wydarzy się dopiero za jakiś czas. Bywa i  w  drugą stronę.

dodatków do pensji podstawowej. Z  czasem okazało się, że sprawa ta dotyczyła żołnierzy i policjantów w skali całego kraju. Były proble-my budżetowe (to było w trakcie pierwszej fali kryzysu), wypłaty tych wszystkich dodatków zostały wstrzymane. Po pierwszym telefonie sprawa wydawała mi się podejrzana. Wojsko oczywiście zaprzeczało. Dziennikarz znaj-duje się wówczas w  sytuacji – jak naprawdę jest? Komu wierzyć? Mając sygnały z różnych miejsc i  jednostek postanowiłem zgłębić te-mat i  okazało, się, że rzeczywiście problem z  tymi wypłatami był. Po blisko 2 tygodniach sprawa się rozwiązała i  mundurowym zaczę-to wypłacać zaległe dodatki. Dotyczyło to kilkudziesięciu osób. Jako dziennikarz muszę pamiętać, że jeden sygnał od słuchacza nie wystarczy. Zawsze muszę znaleźć dodatkowe źródła, by być pewnym, że tym tematem nale-ży się zająć i nikt mnie nie wpuszcza w maliny.

Page 12: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

12 | MEDIA

// A skąd się biorą radiowcy?Zaczynałem pracę na studiach – skończy-

łem Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu na specjalności publicystyka ekonomiczna i public relations. Pisałem pracę magisterską nt. pro-gramów ekonomicznych w telewizji publicznej i  komercyjnej. Zgłosiłem się do telewizji na praktyki, by zebrać materiały do swojej pracy. Obie telewizje komercyjne zaproponowały mi pracę, bo okazało się, że nie mają pracownika z wykształceniem ekonomicznym i dziennikar-skim. Po 3 latach pracy w  telewizji dostałem propozycję pracy w  radiu. Zdecydowałem się na zmianę, bo chciałem spróbować czegoś no-wego i  poczuć ten luz, który daje to medium. Radio sprawia, że jestem jednoosobową ekipą, która od początku do końca odpowiada za to, co robi. W  plecaku jestem w  stanie zmieścić cały mój warsztat potrzebny do pracy. Odkąd jest mobilny internet, mogę sam nadawać relację z  każdego miejsca. Osobną kwestią jest rów-nież to, że radio pozwala na swobodny sposób zachowania, relacji i ubioru - i to chyba sprawi-ło, że znalazłem w radiu swoje miejsce.

www.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.plwww.absolwenci.ue.poznan.pl

Page 13: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

SEBASTIAN SZCZĘSNY

Ekspert w zakresie marketingu uczelni wyższych, realizator gościnnych wykładów na Uniwersytecie Ekonomicznym

FORUM | NR 13 | 2015

13UCZELNIA |

ZNALEŹĆ studenta

Między leniwcem, tygrysem a homo sapiens, czyli w poszukiwaniu zagubionego kandydata – czyli kilka słów o promocji uczelni.

Cięcia budżetów, spadająca liczba maturzystów, rosnący szum in-formacyjny, mnogość dostępnych narzędzi - to tylko niektóre z  wy-

zwań, którym muszą sprostać uczelniane działy promocji. Kto wygra wyścig do przy-szłych studentów w 2015 roku? Hasło klucz moim zdaniem zawiera się w słowie “optyma-lizacja”. W  tym odpowiednie zdefiniowanie aktywności pod względem grupy docelowej.Nie da się dotrzeć z  promocją uczelni do wszystkich kandydatów na studia. Nie ma na to czasu, pieniędzy i zasobów ludzkich. Świa-dome uczelnie będą więc tak konstruowały działania, żeby zyskać jak najwięcej warto-ściowych studentów. Czyli takich, którzy nie tylko zaczną studia, ale i  je skończą, a po ukończeniu będą budowali markę uczelni jako absolwenci cenieni przez pracodawców. Z  tego punktu widzenia potencjalnych kan-dydatów na studia można podzielić na trzy grupy. Nazywam ich „leniwymi”, „zdecydowa-nymi” i “poszukującymi”.

STUDIA DLA ROŚLINOŻERCÓW„Leniwi” to ci, którzy idą po linii najmniej-

szego oporu, tam, gdzie najłatwiej się dostać

i trudno „wylecieć”. Chcą studiować na uczel-niach w  miejscu zamieszkania. Wybierają studia darmowe lub jak najtańsze. Żądają dy-plomu, najlepiej bezwarunkowo. Nie liczy się dla nich, jaka uczelnia go wystawi. Jeśli jeżdżą na targi edukacyjne, to tylko pod przymusem - zwożeni szkolnymi autobusami. Biorą ze stoiska materiały uczelniane, zapełniają nimi kosze na śmieci i szybko znikają w pobliskim centrum handlowym. Nie czytają prasy dru-kowanej, nie zwracają uwagi na billboardy i reklamy radiowe. Czasami zerkną na ulotkę rozdawaną na ulicy przez ładną dziewczy-nę lub przystojnego chłopaka. Oczywiście wchodzą do internetu, ale żeby pogadać ze znajomymi na Facebooku, obejrzeć śmieszne filmiki i  skomentować zabawne „memy”. Nie szukają „w  sieci” informacji merytorycznych. Jeśli klikną na link sponsorowany albo ban-ner, to pod wpływem zmiennego nastroju i za chwilę się znudzą opisem studiów.

Nie jest łatwo do nich trafić ze skutecz-ną promocją uczelnianą. Pytanie czy warto? Mogą pomóc w zapełnieniu limitu studentów.

Jednak mała szansa, że na wymagających kie-runkach dotrwają do drugiego roku - żeby na studiach bezpłatnych zapewnić dotację bu-dżetową.

„Leniwce” mogą być niezłą grupą docelo-wą dla słabych uczelni - „kiosków z dyploma-mi”. Niewiele kosztują - w końcu nie oczekują profesjonalnych wykładowców i  ciekawych zajęć. Być może więc sprawdzą się w modelu biznesowym „uczelnia udaje, że uczy - stu-dent udaje, że płaci”. Płaci symbolicznym cze-snym w  gotówce, a  na studiach darmowych - ograniczonym wysiłkiem.

Jednak mam kiepską wiadomość dla tych, którzy chcieliby się skupiać na „leniwych”. Ta grupa moim zdaniem się zmniejsza. Oni nie powinni trafiać na studia i  coraz częściej nie trafiają. Chętniej wybierają po gimnazjum „zawodówki”. Jeśli idą do technikum, to po-przestają na egzaminach zawodowych i wcale nie podchodzą do matury. W ostatnich latach rośnie zarówno odsetek uczniów szkół zawo-dowych, jak i  liczba abiturientów techników nie podchodzących do egzaminu dojrzałości.

TEKST | Sebastian Szczęsny

Page 14: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

14 | UCZELNIA

STUDIA DLA DRAPIEŻNIKÓWKandydaci „zdecydowani” to samice i sam-

ce alfa. Wiedzą czego chcą. Zwykle są bardzo dobrymi lub przynajmniej dobrymi uczniami. Są „tygrysami” w  dżungli szkolnictwa wyższego. Wyczekują, by zdobyć najbardziej łakomy ką-sek idący do znanego sobie wodopoju. Mogliby przebierać spośród oferty studiów, ale przecież „wiedzą lepiej”. Duża część z  nich kieruje się tradycjami rodzinnymi, bo daną uczelnię koń-czyli mama pani doktor, tata inżynier lub wujek mecenas. Inni kierują się wizerunkiem „najlep-szych studiów”, „najlepszej uczelni”. Nie boją się trudnych kierunków i  specjalności. Są gotowi zapłacić w  gotówce za studia płatne - jeśli idą za tym prestiż i dobre perspektywy kariery za-wodowej. Bo czasami już na pierwszym roku zaczynają prowadzić własny biznes lub inaczej zdobywają doświadczenie zawodowe. Już jako studenci chętnie pojadą “na Erasmusa”, zaanga-żują się w pracę koła naukowego i bez kłopotu napiszą pracę dyplomową.

To bardzo atrakcyjna grupa potencjalnych studentów. Czasem uczelni może się wydawać, że nie warto się wśród niej promować. Że wy-starczy opierać się na reputacji rozpowszech-nianej wśród dotychczasowych absolwentów, ewentualnie dobrym miejscu w rankingu szkół wyższych. W  końcu pierwsze co robią „tygry-sy”, to wklepują w wyszukiwarkę nazwę uczel-ni, trafiają na jej oficjalną stronę internetową i stamtąd czerpią większość informacji.

że warto upewniać w  decyzjach, bo pokus do zmiany decyzji jest wokół coraz więcej.

Jak dotrzeć do „zdecydowanych”? Oczy-wiście podstawa to własna kompetentna www i aktywne profile społecznościowe. Jed-nak to nie wystarcza. „Tygrysy” coraz częściej szukają miejsca, gdzie dostaną rzetelną in-formację o studiach. Jeśli targi, to nie stoiska rozdające ulotki na prawo i lewo. Raczej targi „stolikowe”, gdzie można spokojnie porozma-wiać. Jeśli portale internetowe, to zapewnia-jące treści merytoryczne, a  nie rozrywkowe. „Zdecydowani” wchodzą też na merytorycz-ne fora internetowe, zadając merytoryczne pytania. „Wybrać kierunek x czy zbliżony kie-runek y?”. „A studia Z  lepiej na uczelni A czy B?”. Szukają kogoś kto odpowie „jak tam na-prawdę się studiuje”. Inaczej mówiąc zamie-niają się w „poszukujących”.

STUDIA DLA CZŁEKOKSZTAŁTNYCH

„Poszukujący” to ludzie, dla których waż-ne jest to, co studiują i gdzie studiują. Moty-wacje mają rzecz jasna różne. Jedni szukają możliwości rozwoju osobistego, inni studiów cenionych przez pracodawców, kolejni moż-liwości godzenia pożądanego wykształcenia i jednoczesnej pracy zawodowej. Zachowują się jak wzorcowi przedstawiciele homo sapiens - korzystający z wolnej woli i starający się wybrać

Taka strategia miała sens jeszcze kilka lat temu. Jednak trendy demograficzne wpły-nęły dość mocno na grupę „zdecydowanych”. Po pierwsze po prostu jest ich fizycznie mniej. Po drugie o tak dobrą grupę kandyda-tów rywalizują inne „dobre” uczelnie i stara-ją się przekonać „tygrysy”, że przy innym wo-dopoju znajdą atrakcyjniejszy kąsek. Robią sporo, aby „zdecydowani” się rozmyślili. Za-tem działania uczelni w  tej grupie powinny koncentrować się na upewnieniu „zdecydo-

Uczelnia „na którą chcę

pójść” coraz częściej oznacza nie „jedyny wybór”,

a jedynie „preferowany”.

Dobrzy maturzyści i kandydaci

na studia magisterskie,

zachowują się jak typowi

„wyjadacze wisienek”.

Sprawdzają „kto da więcej”.

wanych” o tym, że dobrze wybrali. W końcu jeśli uciekną na inną uczelnię, to jako świetni absolwenci będą budować jej dobrą reputa-cję. A  to będzie miało wpływ na rekrutację za 5-10 lat.

Oczywiście część „zdecydowanych” to tak naprawdę nie „tygrysy”, ale „owce”. Jeśli są maturzystami - idą „tam, gdzie wszyscy”. Jeśli kończą studia licencjackie albo inży-nierskie - zostają na magisterskich na „swo-jej” uczelni. Bo tak najbezpieczniej. Ich tak-

Page 15: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

15UCZELNIA |

te studia, które „są dla mnie najlepsze”. Analizują różne informacje. Wprawdzie poddają się emo-cjom - ale szukają racjonalnego uzasadnienia dla swoich decyzji. Ta grupa zawsze była duża, ale w najbliższych latach z powodu niżu będzie rosła jeszcze bardziej kosztem najlepszych „leniwych” i  „zdecydowanych”. Ci pierwsi zo-baczą, że warto się bardziej zainteresować się studiami, bo uczelnie obniżają kryteria przyjęć i  rozbudowują system zachęt przyciągających studentów. Ci drudzy z  tego samego powodu będą obawiać się, że demografia zburzy jakość preferowanych do tej pory studiów.

WYJADACZE WISIENEKNajbardziej wartościowa grupa „poszukują-

cych” to właśnie część niegdysiejszych “tygry-sów”. Trudno się przy tym dziwić niedawnym „zdecydowanym”, że rozważają zmianę zdania. W  końcu to bardzo inteligentni młodzi ludzie. Obserwują, że kierowanie się wyłącznie wła-snymi „widzimisiami” lub tradycjami rodzin-nymi, niekoniecznie jest najracjonalniejszym rozwiązaniem. Ci najlepsi znają swoją wartość na rynku edukacyjnym i chętnie ją wykorzystu-ją. Uczelnia „na którą chcę pójść” coraz częściej oznacza nie „jedyny wybór”, a jedynie „prefero-wany”. Dobrzy maturzyści i kandydaci na studia

magisterskie, zachowują się jak typowi “wyja-dacze wisienek”. Sprawdzają “kto da więcej”. Rozglądają się w  ofercie stypendiów - raczej naukowych, sportowych i artystycznych, niż so-cjalnych. Chętnie korzystają z  systemu boloń-skiego, zmieniają po studiach pierwszego stop-nia specjalność, kierunek, wydział, uczelnię.

Większa część „poszukujących” reprezen-tuje poziom przeciętny pod względem umie-jętności, zdolności, ambicji i  zaangażowania. To solidny „środek” populacji. To grupa, z któ-rej żadna uczelnia nie może zrezygnować. Prymusami, przy obecnych tendencjach de-mograficznych oraz systemie finansowania, trudno przecież zapełnić nawet najbardziej elitarne kierunki na najbardziej wyróżniają-cych się szkołach wyższych.

Inna rzecz, że średnimi „poszukującymi” kieruje często zagubienie. Czasem nie wiedzą, co czym się różni, np. „inżynieria środowiska” od „ochrony środowiska”. Ich zapytania dowo-dzą, że system poradnictwa szkolnego i zawo-dowego w Polsce nie działa. Zdarzają się zapy-tania na forach typu „zdaję maturę rozważam studiowanie pedagogiki, logistyki albo angli-styki - powiedzcie, co studiować...”.

studiów licencjackich czy inżynierskich jeśli szukają studiów magisterskich po kilku latach studiach pierwszego stopnia, wychodzą czę-ściej poza krąg swojej uczelni macierzystej.

Oczywiście i  oni szukają “żywego czło-wieka”, który im zarekomenduje lub znie-chęci daną uczelnię i kierunek. Wchodzą na merytoryczne fora, przeglądają serwisy in-ternetowe. Wiedzą, że ewentualnych nega-tywnych nie znajdą na oficjalnych stronach uczelni czy wydziału. „Poszukujący” chętnie czytają artykuły i  oglądają filmy przedsta-wiające historię absolwenta, zastanawiając się, na ile jest im bliska. Owocuje zatem kon-struowanie narracji przez uczelnię, konse-kwentne i świadome budowanie marki.

Trzeba też pamiętać, że w  storytellingu ważne jest nie tylko jak dobrą i  wiarygodną historię opowiadamy kandydatom na studia, ale też gdzie to robimy. Bo nie każde miejsce w Internecie lub poza nim, do tego się nadaje, nawet jeśli na pierwszy rzut oka jest obiecują-ce. Szukając narzędzi promocji nie wystarczy znaleźć „miejsca, gdzie lubi przebywać nasza grupa docelowa” - zarówno w Internecie, ete-rze jak i „realu”. Trzeba też zapytać o powód,

„Poszukujący” chętnie czytają artykuły i oglądają filmy przedstawiające historię absolwenta, zastanawiając się, na ile jest im bliska.

W JAKI SPOSÓB “POSZUKUJĄ-CY” ZBIERAJĄ INFORMACJE?

Rzecz jasna nie poprzestają na oficjalnych danych. Chcą mieć „look na całość”. Często wiedzą np. od nauczycieli, że wprowadzenie Krajowych Ram Kwalifikacji zaowocowało wysypem nowych kierunków studiów. Chcą zatem mieć listę wszystkich „kierunków technicznych” i jeśli zainteresuje ich w zesta-wieniu - szukają informacji głębiej. W szkole ponadgimnazjalnej coraz częściej szukają in-formacji już w  pierwszej klasie. Absolwenci

dla którego oni tam są i  czy umieszczenie przekazu w  danym kontekście nie wpłynie negatywnie na wizerunek uczelni. Co z tego, że większość maturzystów korzysta z  toa-lety w  swoim liceum? Promowanie tam stu-diów byłoby ryzykowne - nawet jeśli jest to wspomniana wcześniej „inżynieria środowi-ska”, gdzie można się nauczyć projektowania instalacji sanitarnych. Podobnie trzeba być ostrożnym, konstruując promocję w  „inter-netach”. Co z  tego, że duży odsetek poten-cjalnych studentów obejrzy reklamę uczelni przy filmiku o psie przebranym za pająka lub na portalu plotkarskim? Próby lokowania tam promocji „poważnych” studiów - prawa, ekonomii lub medycyny, mogą wywołać efekt podobny jak telewizyjne reklamy środków higieny intymnej, leków na grzybicę i  hemo-roidów oglądane w porze posiłków.

Page 16: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

16 | STUDENCI

STUDENCI NIE SĄ GORSI.

Są inniNie potrafią jeszcze liczyć całek, nie przeczytali aż tylu lektur, co ich starsi koledzy. Ale nikt wcześniej nie mówił tak dobrze po angielsku, nie poruszał się tak sprawnie po internecie, tak bardzo jak oni nie był obywatelami świata. Tacy są dzisiejsi studenci.

Kiedy znajomy wykładowca popro-sił: „czy mogłabyś napisać tekst o  tym, dlaczego dostajemy coraz słabszych studentów”, zrodził

się we mnie bunt. Sprzeciw wobec ciągłego powtarzania jak refren: „ech, ta dzisiejsza (w domyśle straszna) młodzież”.

Moja praca w  redakcji „Gazety Wybor-czej”, gdzie od kilku lat zajmuję się tematyką edukacyjną, dostarcza mi argumentów, by móc z pełnym przekonaniem powiedzieć, że dzisiejsi studenci wcale nie są słabsi. Kolej-ni zaś będą coraz lepsi, choć to nie znaczy, że wejdą w  mury uczelni ze szkolną wiedzą

TEKST | Justyna Suchecka

bardziej rozległą niż absolwenci sprzed lat.To prawda, podstawowy program szkoły

średniej został znacznie okrojony w związ-ku z wprowadzeniem tzw. nowej podstawy programowej. Lista lektur, które trzeba znać w  całości na języku polskim została znacznie okrojona. Inaczej niż w  czterolet-nim liceum wygląda też program matema-tyki - dziś już bez całek czy macierzy, które młodzi poznają dopiero na studiach. Ale absolwenci tej odmienionej szkoły średniej, a  wcześniej gimnazjów - mają mnóstwo in-nych kompetencji, które pozwalają mi my-śleć o nich naprawdę dobrze.

POLSKA SZKOŁA EKSPORTOWAKiedy brytyjska minister edukacji Nicky

Morgan mówi, że nowa podstawa progra-mowa i zwiększone wymagania na egzami-nach w  Wielkiej Brytanii, są inspirowane wynikami edukacyjnymi młodych Polaków, to dlatego, że są one po prostu imponujące. Morgan mówiła o tym niedawno - w stycz-niu podczas Światowego Forum Edukacji w  Londynie. I  choć to w  Wielkiej Brytanii mamy prestiżowe uczelnie, to marzą tam o uczniach z wiedzą młodych Polaków.

W  ostatnim badaniu PISA opublikowa-nym w grudniu 2013 r. nasi 15-latkowie pobili

Page 17: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

17STUDENCI |

Brytyjczyków we wszystkich kategoriach: matematyce, czytaniu ze zrozumieniem oraz naukach przyrodniczych. W  każdej zajęliśmy jedne z  czołowych miejsc w  Unii Europejskiej, choć jeszcze w 2000 r. byliśmy poniżej średniej. Uczniowie badani w PISA w maju będą zdawać maturę i tak od października będą studentami.

Z  PISA wynika, że najlepiej na świecie wiedzą posługują się uczniowie z Szanghaju. W  Europie młodych Polaków wyprzedzają tylko mieszkańcy Lichtensteinu, Szwajcarii, Holandii, Estonii i Finlandii.

Inne przykłady? Dzisiejsi licealiści uczą się języka obcego (głównie angielskiego) już od pierwszej klasy podstawówki, od przyszłego roku będą się uczyły go (obowiązkowo i bez-płatnie) także przedszkolaki. Mój rocznik (matura 2006) z językami w szkole zmagał się dopiero od 5 klasy podstawówki. Ta przewaga dzisiejszych nastolatków pozwala im z  przy-tupem zdobywać świat. O  tych najlepszych polskie uczelnie już naprawdę muszą bić się z uniwersytetami z całego świata.

DIGITAL NATIVES ZACZYNAJĄ STUDIA

Biegłość nastolatków w  poruszaniu się po cyfrowym świecie też potwierdzają międzynarodowe i  prestiżowe badania. Np.

- Remigiusz Wierzgoń jest uczniem trzeciej klasy technikum. Obaj nie tyle montowa-nia filmów, co przedsiębiorczości, mogliby nauczyć nie jednego studenta, a  zaryzykuję stwierdzenie, że nawet wykładowcę.

I BĘDĄ SIĘ UCZYĆCzasem trudno w to uwierzyć, ale to wła-

śnie te kompetencje - testowane każdego dnia w  mediach społecznościowych będą wyma-gane w  wielu zawodach przyszłości, kiedy to firmy zatrudniać będą blogerów i youtuberów.

Na tej liście kompetencji przyszłości będzie też programowanie. Jeszcze nie uczymy go 5-latków (tu akurat mogliby-śmy brać wzór z  Brytyjczyków), ale już tysiące uczniów zgłaszają się do dodat-kowych programów jak „Mistrzowie Ko-dowania” czy „Koduj z  Klasą”. Oni wiedzą, że wiedzę można zdobywać poza szkołą. A wspomniane już braki w lekturach czy ma-tematyce? Je można w  dobie powszechnej cyfryzacji bardzo łatwo nadrobić. Zwłaszcza, że dziś młodzież doskonale wie, że będzie musiała się kształcić przez całe życie. I  jest na to gotowa. Od uczelni zależy, czy będą po-trafiły tej naprawdę pożądanej - użytecznej, praktycznej, pomocnej w  codziennym życiu zawodowym - wiedzy dostarczać.

w ICILS zbadano sprawność uczniów w „cy-frowej rzeczywistości", m.in. czy są w stanie wyszukać, ocenić, przekształcić i  podzielić się informacjami przy użyciu komputera. Polscy gimnazjaliści wypadli bardzo dobrze - zajęli piąte miejsce z wynikiem średnio 537 punktów (przy średniej 500 dla wszystkich badanych). Ale jak tłumaczą badacze Insty-tutu Badań Edukacyjnych - tak naprawdę Polacy, ze względu na niewielkie różnice między państwami, zajęli drugie miejsce, równorzędnie z Koreą Południową, Norwe-gią, Australią oraz Danią.

Wiedza ekonomiczna? Tu również dobre wieści z  PISA. W  ekonomicznej odsłonie ba-dania, którą zaprezentowano w  zeszłym roku po raz pierwszy, Polacy też są ponadprzecięt-ni. Z  testu kompetencji finansowych polscy uczniowie uzyskali średnio 510 punktów. Średnia dla państw OECD - 500. Oznacza to, że 15-latki z Polski wyprzedziły m.in. młodych Amerykanów, Rosjan, Francuzów i Hiszpanów.

Ale tu ważne są nie tylko badania - rów-nież praktyka, którą dorośli zbyt rzadko trak-tują poważnie. W  pierwszej 10-tce najpopu-larniejszych kanałów na polskim YouTube aż trzy należą do nastolatków, którzy mają ponad milion subskrybentów. Jeden z  nich - Karol Gązwa to tegoroczny maturzysta, inny

W ostatnim badaniu PISA (2013) nasi 15-latkowie

pobili Brytyjczyków we wszystkich kategoriach:

matematyce, czytaniu ze zrozumieniem oraz

naukach przyrodniczych. W każdej zajęliśmy jedne

z czołowych miejsc w Unii Europejskiej, choć jeszcze

w 2000 r. byliśmy poniżej średniej.

Page 18: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

18 | UCZELNIA

foto: Urząd Miasta Poznania

SZTUKA ekonomii

Światowy kryzys gospodarczy spowodował kryzys zaufania do ekonomii. Jak odbudować wizerunek królowej nauk społecznych? Rozmowa z prof. dr. hab. Wacławem Jarmołowiczem, prof. zw. UEP, kierownikiem Katedry Makroekonomii i Badań nad Gospodarką Narodową.

ROZMAWIAŁA | Sylwia Jurga

// Jakie miejsce zajmuje we współczesnym świecie ekonomia?

Myślę, że ekonomia zajmuje współcześnie takie miejsce, jakie niegdyś filozofia. Obecnie ekonomię możemy niewątpliwie nazwać królo-wą nauk społecznych. Dlaczego? Bo odpowiada na pytanie: jak żyć w  tym doczesnym świecie. Proszę zauważyć, że ekonomia nie mówi o tym, co będzie w przyszłości – to cały czas jest rola filozofii. Społeczeństwo chce coraz częściej my-śleć o swoim życiu w kontekście tu i teraz. I do tego niezbędna jest właśnie ekonomia, która ułatwia społeczeństwu znalezienie odpowie-dzi na to pytanie: jak żyć teraz, gdzie pracować, co mieć. Niewątpliwie wciąż żywa pozostaje hierarchia znana nam z czasów rzymskich - naj-pierw sprawy brzucha, później sprawy ducha.

// A jak Pan Profesor widzi przyszłość ekonomii? Czy możemy ją zaliczyć do nauk „wiecznie żywych”?

Ekonomia na pewno nie przestanie ist-nieć – chyba, że człowiek przestanie dążyć do zaspakajania własnych potrzeb. Ekonomia ma bardzo duże perspektywy rozwoju. Silna współpraca z innymi dziedzinami, takimi jak: psychologia, matematyka czy nawet biologia, sprawia, że ekonomia jako nauka wciąż się rozwija. Poza tym myślę, że ludzie chcą le-piej żyć, a do tego potrzebna jest im właśnie ekonomia. Nie możemy również zapominać, że ekonomia ma do spełnienia pewną misję. Wciąż są problemy współczesnego świata, z  którymi ekonomiści muszą się zmierzyć. Mam tu na myśli problem ubóstwa – 4-5 mln żyje obecnie w  ubóstwie; problemem jest więc też jak jak produkować i jak dzielić. O  tyle o  ile prawa produkcji są obiektywne,

PROF. DR HAB. WACŁAW JARMOŁOWICZ, PROF. ZW. UEP

Katedra Makroekonomii i Badań nad Gospodarką Narodową UEP.

Page 19: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

19UCZELNIA |

SZTUKA ekonomii

o  tyle prawa podziału już niekoniecznie, bo zawsze jest w  tym jakiś subiektywizm. Eko-nomia ma jeszcze sporo do zrobienia, więc myślę, że jeszcze trochę w  naszym świecie będzie funkcjonować.

// Ostatni kryzys gospodarczy spowodował ożywiony spór na temat stanu ekonomii jako nauki. Czy uważa Pan Profesor, że współczesna ekonomia poniosła porażkę i przez to część społeczeństwa straciła do niej zaufanie?

Należy odróżnić ekonomię od gospodaro-wania. Ekonomia to nauka, a  gospodarowanie to nasza działalność. Wszyscy jesteśmy ekono-mistami w  odniesieniu do gospodarowania, bo wszyscy podejmujemy różne decyzje gospo-darcze. Ekonomia jako nauka opisuje i analizuje różne zjawiska gospodarcze, ocenia również decyzje podejmowane przez konsumentów i producentów na rynku. I faktem jest, że nauki ekonomiczne mają swoje słabości. Proszę pa-miętać, że ekonomiści nie mają do dyspozycji odpowiednich narzędzi, by w 100% przewidzieć, jaka będzie gospodarcza przyszłość – jak będzie rozwijać się kryzys czy koniunktura. Ekonomia ma oczywiście do dyspozycji różne wskaźniki, które pozwalają ocenić i w pewnej mierze rów-nież przewidzieć ekonomiczne konsekwencje, ale to są jedynie przypuszczenia, prognozy. Z  drugiej strony, jakbyśmy mieli żyć, gdybyśmy z  góry wszystko wiedzieli? Nasz świat się cały czas zmienia, cały czas się wokół nas coś dzieje. Na naszych oczach powstają i upadają państwa. Wydawałoby się, że skoro mamy XXI wiek, to już wszystko powinniśmy mieć zbadane, zdefinio-wane – a jednak wciąż pojawią się nowe rzeczy, które mają wpływ na gospodarkę. Ekonomia zatem może być jedynie doradcą dla człowieka gospodarującego.

//Skoro ostatnio część osób straciła nieco zaufanie do nauki jaką jest ekonomia, to być może powinniśmy ją w jakiś sposób wypromować na nowo?

Myślę, że tak – z  tym że nie powinniśmy ekonomii promować w staroświecki, tradycyjny sposób. Nie możemy pokazywać ekonomii jako wszechwiedzącego organu, który rozstrzyga wszelkie wątpliwości. Promowałbym ekonomię jako naukę, która podpowiada jak żyć lepiej, jak dokonywać najlepszych wyborów.

// Wspomniał Pan Profesor o odejściu od promowania ekonomii w tradycyjny sposób. Czy to również wiąże się z tym, że w końcu powinniśmy odciąć się od stereo-typu ekonomisty?

Też kiedyś kojarzyłem ekonomistę wła-śnie przez pryzmat stereotypów – okulary, zarękawki, główny księgowy. Jednak na naszej uczelni poznałem wielu wybitnych naukow-ców, którzy poza wiedzą naukową posiadają

również wyjątkowe pasje. Wśród studentów także są osoby, które mają niezwykłe pasje, niekoniecznie powiązane z kierunkiem, na któ-rym studiują. Powinniśmy promowac to nowe oblicze ekonomisty - który ma różne pasje i potrafi rozwijać się nie tylko w ścisłej specjal-ności ekonomicznej.

// Może warto wykorzystać nietypowe elementy do promocji nowoczesnego ekonomisty – może poprzez sztukę?

To byłoby bardzo ciekawe połączenie. Ważne, nie przedstawić tego prymitywnie. Istotne według mnie jest łączenie nauki, biznesu i  sztuki we współczesnym świecie. Proszę spojrzeć na wielu wybitnych ab-solwentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, którzy umiejętnie łączą karierę biznesową z  życiem kulturalnym. Myślę, że warto także np. konferencje naukowe łączyć z  wydarzeniami artystycznymi – wystawą, koncertem, teatrem czy operą.

//Zderzenie ekonomii ze sztuką z pozoru wydaje się abstrakcyjnym połączeniem - z jednej strony pragmatyczna dyscyplina, oparta na chłodnej kalkulacji, z drugiej prywatna dziedzina, z nieograniczoną fantazją. Czy jest szansa na znalezienie wspólnej płaszczyzny dla tak skrajnych dziedzin jak ekonomia i sztuka?

Ten wspólny mianownik to w  mojej opinii człowiek. Mamy trzy najważniejsze formy ak-tywności człowieka: polityka, gospodarka (eko-nomia), kultura. Na naszej uczelni w  latach 60. i 70. XX wieku działał ruch studencki, z którego zrodziło się wielu twórców – pisarzy, aktorów, kabareciarzy (którzy mieli wykształcenie eko-nomiczne zdobyte na UEP). Z  tego środowiska wyrośli profesjonalni artyści. Również działałem w  artystycznych organizacjach studenckich na Uniwersytecie Ekonomicznym w  Poznaniu, ale ostatecznie wybrałem jednak drogę naukową, a nie artystyczną. I to pokazuje, że w połączeniu ekonomii ze sztuką nie ma nic złego.

Powinniśmy promowac to nowe

oblicze ekonomisty - który ma

różne pasje i potrafi rozwijać się

nie tylko w ścisłej specjalności

ekonomicznej.

Page 20: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13| 2015

20 | UCZELNIA

JĘZYK innowatorów

Motorem rozwoju współczesnego świata jest innowacyjność jako droga do wprowadzania do obiegu nowych produktów i usług, poszerzania ich funkcjonalności, poprawy ich jakości, obniżania kosztów ich produkcji i zdobywania dla nich nowych odbiorców. Jest często mylona z kreatywnością.

PROF. DR HAB. INŻ. WOJCIECH CELLARY, PROF. ZW. UEP

Kierownik Katedry Technologii InformacyjnychWiodący polski badacz w zakresie elektronicznego biznesu, administracji i społeczeństwa informacyjnego. Od 2007 r. jest członkiem Zespołu Terminologii Informatycznej Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN.

Kreatywność dotyczy nowości, która ma charakter obiektywny, unikalny, pierwszy na świecie. Odkryciem naukowym jest tylko to, czego nikt

wcześniej przed odkrywcą nie odkrył, a  opa-tentować można tylko taki wynalazek, którego nikt wcześniej nie opatentował. Innowacyj-

ność natomiast polega na wdrożeniu nowości do praktyki, przy czym ta nowość może mieć charakter relatywny, lokalny, dotyczący tyl-ko konkretnego przedsiębiorstwa. Dobrym przykładem innowacyjności jest wdrożenie w danym przedsiębiorstwie pewnej technolo-gii dzięki zakupowi licencji na nią; technologii, która jest równocześnie stosowana w  wielu przedsiębiorstwach, ale dla tego konkretne-go przedsiębiorstwa jest nowością. Z  gospo-darczego punktu widzenia, kreatywność ma charakter potencjalny, a  innowacyjność kon-kretny. Opatentowanie wynalazku ma tylko potencjalną wartość ekonomiczną, dopiero sprzedaż licencji na ten wynalazek, wdroże-nie go do praktyki i akceptacja przez klientów, którzy są gotowi za niego płacić, ma konkretne znaczenie gospodarcze.

JĘZYK INNOWACYJNOŚCITu dochodzimy do roli języka w  inno-

wacyjności, której znaczenie gospodarcze zależy od akceptacji nowości przez klientów i  w  konsekwencji stopnia jej rozpowszech-nienia. Nowość trzeba klientom objaśnić, a to często wymaga wprowadzenia nowych pojęć, a do ich wyrażenia – nowych terminów. Moż-na to zrobić na dwa sposoby. Można starać się nowość wyrazić jak najbardziej zrozumiałym

językiem, tłumacząc nowe terminy z  języka obcego lub adaptując słowa powszechnie używane nadając im nowe znaczenie. Zgodnie z  drugim podejściem, do wyrażenia nowości należy wprowadzać neologizmy, nawet jeśli istnieją ich tłumaczenia. To pierwsze podej-ście jest prawie zawsze stosowane w krajach nowatorskich, w  których dokonuje się wielu odkryć i wynalazków, np. w Stanach Zjedno-czonych. Z kolei drugie podejście jest szeroko stosowane w  krajach naśladowczych, w  któ-rych często nowe terminy są po prostu kalką z  obcego języka. Skutkiem pierwszego po-dejścia jest szybkie i  łatwe upowszechnianie nowości na skalę społeczną, z  pozytywnymi skutkami gospodarczymi. Skutkiem drugie-go podejścia jest tworzenie hermetycznych pseudo-elit opartych na próżności, komuni-kujących się sobie tylko zrozumiałą nowomo-wą, które blokują wdrożenia nowości na skalę społeczną.

ZROZUMIAŁE DLA WSZYSTKICHRozważmy następujący przykład. Słowo

„książka” jest zrozumiałe dla każdego znają-cego język polski. Co znaczy słowo „e-książka” łatwo się domyślić, jeśli wie się, że przedrostek „e-” pochodzi od „elektroniczny”, a znaczy „cy-frowy” – e-biznes, e-administracja, e-zdrowie,

Page 21: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

21UCZELNIA |

JĘZYK innowatorów

Można starać się nowość wyrazić

jak najbardziej zrozumiałym językiem, tłumacząc nowe terminy

z języka obcego lub adaptując słowa powszechnie używane nadając im nowe znaczenie.

e-bankowość, e-płatność, e-handel itd. Nato-miast co znaczy „ibuk” wie tylko jakaś wąska egoistyczna grupa oparta na wzajemnej ado-racji swojej źle rozumianej wyjątkowości. To samo jest z „learningiem”, (czytaj leaArning, bo po polsku czyta się tak, jak się pisze) tak jakby nie funkcjonowały już w języku polskim słowa: kształcenie, nauczanie, edukacja, dydaktyka, do których bez problemu można dodać przed-rostek „e-”. W Polsce 29 milionów ludzi nie zna angielskiego, więc „learning” z  niczym się im nie kojarzy. Powinniśmy mówić „e-kształcenie” albo „e-edukacja”. W przeciwnym razie będzie-my za chwilę mówić jak niektórzy Polonusi na Greenpoint’cie: „Drajwuję karę po stricie”. To brzmi śmiesznie i  niezrozumiale dla ludzi nie znających angielskiego, ale ile osób w  Polsce mówi językiem typu: „Lołduję kontent z  eler-ningu w klaudzie”?

Neologizmy są oczywiście potrzebne, tyle tylko, że neologizmy mają język wzboga-cać, a nie utrudniać! Do neologizmów należy stosować te same, jednolite zasady języko-we. Albo mówimy tak, jak jest napisane po zapożyczeniu z  obcego języka: na przykład „WWW” wymawiamy „wu-wu-wu”, a nie „da-blju-dablju-dablju”, albo piszemy tak, aby za-chować obcą wymowę: czat, interfejs. Piszmy zatem konsekwentnie po polsku „mejl”, skoro to słowo weszło do języka polskiego z  taką wymową. Tak jak spolszczyliśmy „consulting” na „konsulting”, to najwyższy czas pisać po polsku „kontroling”, a nie „controlling”.

WYSŁAŁEM MEJLJeszcze ważniejsze jest zachowanie jedno-

litych zasad gramatycznych w  całym języku. Wszyscy powiedzą po polsku: co kupiłem? – rower; co odebrałem? – telefon; co czytałem? – pamiętnik. Nikt nie powie przecież: czego kupiłem? – rowera; czego odebrałem? – tele-fona; czego czytałem? – pamiętnika. Zatem dlaczego wiele osób mówi: czego wysłałem? – mejla; czego odebrałem? – SMSa; czego na-pisałem? – bloga. Poprawnie przecież jest: co wysłałem? – mejl; co odebrałem? – SMS; co na-pisałem? – blog. Nie dość, że to są obce słowa, to jeszcze mają się do nich stosować błędne zasady gramatyki. To jest niedopuszczalne!

JEDNA PRACA, JEDEN JĘZYKO  poprawność językową szczególnie po-

winno dbać środowisko naukowe, ponieważ to w  środowisku naukowym dokonuje się odkryć nowości, a  naukowcy są najbardziej wykształconą grupą społeczną, więc są naj-lepiej przygotowani do proponowania takich nowych terminów, które sprzyjałyby rozpo-wszechnianiu innowacji. Troska o  poprawny język powinna zaczynać się od własnych wy-kładów i  prezentacji, które powinny świecić przykładem, oraz od opieki nad studentami i  doktorantami przygotowującymi prace

licencjackie, magisterskie i  doktorskie. Re-cenzenci takich prac powinni odsyłać je do poprawienia, jeśli nie są napisane poprawnym językiem. Odesłanie do poprawienia i ponow-ne przedłożenie rozprawy doktorskiej umożli-wia ustawa o stopniach i tytułach naukowych. Zasada jest prosta – jedna praca może być napisana tylko w  jednym języku, w  praktyce – albo po polsku, albo (za zgodą dziekana) po angielsku, ale nie w dwóch jednocześnie. Waż-ną rolę w dbałości o poprawność językową po-winni odgrywać także redaktorzy publikacji – materiałów konferencyjnych, książek i witryn internetowych – którzy powinni domagać się poprawiania błędów językowych i terminolo-gicznych lub wręcz sami powinni je poprawiać w ramach redakcji tekstów.

logii. Pięknymi przykładami są polskie nazwy pierwiastków – wodór, węgiel, krzem, siarka – wprowadzone przez Jędrzeja Śniadeckiego, czy nazwy bakterii – paciorkowce, gronkowce itp. Innym przykładem jest słowo „dworzec”, a nie kalka z „banhof” lub „wokzał”.

GDY SZEF NIE ROZUMIE…Zostałem kiedyś zaproszony z  wykładem

na zebranie dyrekcji z około 100 kierownikami produkcji średniego i niższego szczebla w du-żej korporacji. Przy okazji byłem świadkiem wystąpienia jednego z  wiceprezesów, który przedstawiał nową, amerykańską metodę za-rządzania, którą zamierzał wdrażać. Mówił ze swadą, ale jego prezentacja była w  ogromnej części złożona z  prymitywnych anglicyzmów,

KŁOPOT Z ORDYNATOREMKiedyś przez dłuższy czas przebywałem we

Francji. Pewnego dnia podeszła do mnie Po-lka mieszkająca we Francji na stałe i poprosiła o pomoc, bo ma kłopot z ordynatorem. Oczyma wyobraźni zobaczyłem groźnego mężczyznę w  białym kitlu na szpitalnym korytarzu, ale nie, chodziło o  komputer, który po francusku nazywa się „ordinateur”, czyli „rozkazywacz”, co zresztą lepiej oddaje naturę komputera niż angielskie „liczydło”. Ta pani do nazwania kom-putera po polsku użyła kalki z francuskiego, co wyszło bardzo śmiesznie. Nawiasem mówiąc, godna podziwu jest troska Francuzów o  swój język ojczysty, zakazujących stosowania ob-cych terminów, dla których istnieją odpowied-niki w  języku francuskim. W  Polsce też była tradycja celowego tworzenia polskiej termino-

a  ja widziałem, że na sali nikt niczego nie ro-zumie z tego zalewu obcych słów. Po oficjalnej części spotkania podszedłem do niego i powie-działem – panie prezesie, skoro pan, człowiek z  taką wiedzą, nie umie przetłumaczyć opisu tej metody na język polski, to jak może pan oczekiwać, że przetłumaczą to prości kierow-nicy z produkcji? A jeśli oni sobie tego nie prze-tłumaczą, to na pewno tej metody nie wdrożą, więc pan w efekcie dozna klęski.

W  Polsce jest ogromna liczba – ponad 10 milionów – ludzi wykluczonych cyfrowo. Poło-wa z nich – z powodów technicznych i ekono-micznych, a  druga połowa – tylko z  powodów mentalnościowych. W  trosce o  tych ludzi nie dokładajmy do ich strachu przed nowoczesno-ścią jeszcze niepotrzebnych barier językowych w imię naszej próżności lub lenistwa.

Page 22: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13| 2015

SPECJALIŚCI OD ROZWIĄZAŃ DLA PRZEDSIĘBIORCÓWDobrze dobrany i elegancko wiązany krawat jest istotnym elementem pro-

fesjonalnego wyglądu przedsiębiorcy - zarówno przy osobistych spotkaniach z kontrahentami, jak i reprezentowaniu swojej organizacji na zewnątrz.

W podobny sposób współpraca z renomowaną instytucją naukową pozwala firmie przekuć połączenie wiedzy i międzynarodowego do-świadczenia ekspertów zewnętrznych w działania skrojone na miarę: tworzyć produkty wyprzedzające konkurencję, usprawnić jakość prze-biegu procesów czy zwiększać produktywność zespołu.

Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu to specjaliści od biznesu. Nie tylko uczymy przedsiębiorczości, ale przede wszystkim badamy rozwią-zania dla firm i organizacji każdego szczebla, sprawdzamy skuteczność modeli i wspomagamy tworzenie długotrwałych, efektywnych relacji.

Sukcesu nowoczesnej uczelni nie wyznaczają jedynie biznesowe osiągnięcia jej absolwentów ani waga realizowanych przez kadrę prac badawczych. Równie ważne jest ustanowienie nowoczesnej i atrakcyjnej przestrzeni dla ciągłej interakcji nauki i biznesu.

DLA CIEBIE JESTEŚMY PARTNEREM W BIZNESIEPrzedsiębiorcy cenią współpracę z innymi firmami, ponieważ zapew-

nia im przewidywalność procesów, adekwatność rozwiązań, poczucie partnerstwa i współodpowiedzialności.

Dlatego dążymy do zaoferowania przedsiębiorcom wszystkich atu-tów współpracy biznesowej pomiędzy firmami: otwartości, partnerstwa i wzajemnego dopasowania.

Każda firma ma specyficzne oczekiwania względem jednostek na-ukowo-badawczych, tak samo jak każdy przedsiębiorca na własny ulu-biony sposób wiązania krawata. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę i, choć ofertę współpracy z biznesem ujmujemy w pewne ramy, jeste-śmy otwarci na niestandardowe rozwiązania, realizację wymagających projektów, a przede wszystkim - rozpoznawanie i spełnianie potrzeb.

Niełatwo określić jeden najważniejszy element przy wiązaniu krawa-ta. Czy jest nim odpowiedni materiał? Wybór właściwego węzła? Wielo-letnia praktyka? Być może połączenie wszystkich tych aspektów? Podob-nie jest ze stworzeniem skutecznej i obopólnie korzystnej współpracy nauki i biznesu. To proces wymagający doświadczenia, doboru właści-wych narzędzi, lecz przede wszystkim - budowania partnerstwa opartego na zaufaniu i wymianie wiedzy.

Zwiąż przyszłość swojej firmy ze specjalistami Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu!

Page 23: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

23ABSOLWENCI |

AGENCI interaktywni

// Co skłoniło Was do założenia własnej działalności?

To chyba jedno z  najbardziej nurtujących nas samych pytań. Na pewno odpowiedź nie jest prosta i  ma klika składowych. Biorąc pod uwagę zbierane wcześniej doświadczenie i pra-ce na studiach wygrała chyba chęć sprawdzenia własnych nabytych umiejętności w warunkach

gowości. Warto zatem, jeszcze większy na-cisk kłaść w  trakcie studiów na przekazy-wanie praktycznej wiedzy z  tego zakresu, bo jest ona niezbędna, niezależnie od bran-ży, w  której absolwent postanowi założyć własną działalność.

// Czy branża, w której zdecydowaliście się prowadzić działalność jest powiązana z kierunkiem studiów, który ukończyliście na UEP?

Po części. Oboje jesteśmy absolwenta-mi wydziału Towaroznawstwa ze specja-lizacją Menedżer Produktu. O  ile sam kie-runek jest nieco odległy od zakresu działań agencji marketingu internetowego (agencji interaktywnej), którą prowadzimy, o  tyle nasza specjalizacja była mocno marketin-gowa i  wiedza z  jej zakresu przydaje się w pracy na co dzień.

// Czy młodym osobom, tuż po studiach, ciężko jest odnaleźć się na rynku pracy? Kluczowe jest zdobywanie kompetencji zawodowych już w trakcie studiów. Zbieranie doświadczeń zawodowych i międzynaro-dowych szczególnie pod kątem przyszłej pracy zawodowej. Jeśli student już w trakcie studiów potrafi myśleć przyszłościowo, planować i zdobywać realne komptenecje po-trzebne na rynku pracy z pewnością poradzi sobie po studiach. W przypadku prowadzenia własnej firmy, kluczowa jest z pewnością analiza i znajomość środowiska pracy, w któ-rej chcemy załozyć własną działalność. Jeśli dotyczy ona zakresu kompetencji, z którymi się spotkaliśmy w praktyce już w trakcie studiów będzie nam znacznie łatwiej. Równie ważny jest networking, czyli budowanie rela-cji z otoczeniem w trakcie studiów i praktyk. Uważamy, że młodym osobom posiadającym dużo determinacji, które inwestują w siebie już w czasie studiów, realizacja własnych planów biznesowych nie powinno sprawić trudności.

Młodym osobom posiadającym dużo determinacji, które inwestują w siebie już w czasie studiów, realizacja własnych planów biznesowych nie powinna sprawić trudności – twierdzą zgodnie Krzysztof Świtoński i Maciej Radziemski, wspólnicy i założyciele marki LUCKYYOU Interactive.

KRZYSZTOF ŚWITOŃSKI

MACIEJ RADZIEMSKI

LUCKYYOU Interactive to agencja interaktywna działająca na rynku ogólnopolskim od początku 2013 roku. Obszar działalności skupia się wokół trzech głównych filarów w tym stałej obsługi marek w mediach społecznościowych, budowania strategii marketingowych i prowadzenia kampanii promocyjnych oraz tworzenia dedykowanych portali i aplikacji. ------Na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu ukończyli Wydział Towaroznawstwa: Towaroznawstwo - menedżer produktu.

wolnorynkowych i  możliwość wykorzystania naszych własnych, autorskich pomysłów na promocję marek obecnych na rynku. Oczywi-ście nie bez znaczenia była też możliwość budo-wania swojego zespołu, czy też komfort pracy bez przełożonego nad głową..

// Czy mieliście już jakieś doświadczenie zawodowe nim otworzyliście własną działalność?

Tak, oboje pracowaliśmy w  branży mar-ketingowej i  internetowej już od drugiego roku studiów. Były to zarówno praktyki dla korporacji takich jak Nivea Polska, jak i praca w agencjach marketingowych.

// Uczelnia dostarczyła Wam niezbędnych umiejętności, by samodzielnie założyć i prowadzić biznes?

Zdobyta wiedza na uczelni z pewnością stała się pewną bazą umiejętności, które następnie rozwijaliśmy pracując w  trak-cie studiów. Wydaje nam się, że kluczowe aspekty, które wynieśliśmy z  Alma Mater i  które przydały się w  założeniu i  prowa-dzeniu firmy to kompetencje z  zakresu wiedzy o  zarządzaniu ludźmi, czy też księ-

http://ue.poznan.pl/pl/luckyyou-interactive-sp-z-o-o,a24876.html

www.luckyyou.pl

ROZMAWIAŁA | Anna Rutkowska - Biuro Karier i Relacji z Absolwentami UEP

Page 24: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

24 | ABSOLWENCI

FIRMA w worku

// Co skłoniło Cię do założenia własnej działalności?

W trakcie studiów myślałam o tym, by za-łożyć swoją firmę. W międzyczasie nadarzyła się okazja skorzystania z  dotacji, mój projekt wygrał i wszystko się zaczęło.

// Czy miałaś już jakieś doświadczenie zawodowe nim otworzyłaś własny biznes?

Pracowałam od pierwszego roku studiów, zaczęło się od dostawcy pizzy, później poja-wiła się praca biurowa w  dziale marketingu. Mimo że praca nie była związana z  szyciem, to jednak marketing i  zarządzanie w  prakty-ce dawał kolejne doświadczenia przydatne w prowadzeniu bieżących zadań w firmie.

// Czy Uczelnia dostarczyła Ci niezbędnych umiejętności, by samodzielnie założyć i prowadzić biznes?

Wszystko testuję na własnej skórze, popełniam swoje błędy i  zbieram własne doświadczenia. Uczelnia przyczyniła się do tego, że dzięki poruszanym tematom na zaję-ciach popełniam tych błędów mniej.

// Młodym osobom, tuż po studiach, ciężko jest odnaleźć się na rynku pracy?

Jeśli student pracuje w  trakcie studiów, odbywa staże i uzupełnia zajęcia warsztatami dodatkowymi, nie będzie miał problemu ze znalezieniem pracy. Pięć lat studiów to czas oprócz nauki i rozrywki, na zdobywanie pierw-szych doświadczeń zawodowych - bez tego,

po studiach, taki "nieopierzony" potencjalny pracownik nie jest atrakcyjny na rynku pracy.

// Prowadzenie własnej firmy jest opłacal-ne dla młodych przedsiębiorców?

Jeśli mają wsparcie od rodziny i fundusze na start, to na pewno jest łatwiej. Zaangażo-wanie włożone w  pracę na swoim jest póź-niej adekwatne do zbieranych zysków. Przez miesiące może się ten zysk nie pojawiać, ale jeśli nie zrezygnujemy w  połowie drogi, jest szansa na sukces.

// Jakie są korzyści z prowadzenia wła-snego biznesu w odniesieniu do pracy na cudzy rachunek?

W  swoim biznesie jesteś sam sterem i okrętem, nie zapracujesz, nie zarobisz. Jeśli odniesiesz sukces, oprócz zarobków masz również satysfakcję. Mimo że początkowe miesiące/lata na swoim są nieustanną inwe-stycją, w późniejszym okresie zaangażowanie może być sowicie wynagrodzone.

W swoim biznesie jesteś sam sterem i okrętem – nie zapracujesz, nie zarobisz. – mówi Adrianna Wołczyk, absolwentka UEP, producentka lnianych worków do przechowywania chleba, właścicielka firmy AleWorek.

ADRIANNA WOŁCZYK

W odpowiedzi na potrzeby nowoczesnych, świadomych gospodyń domowych powstał ozdobny lniany worek na chleb, który dzięki interesującej strukturze i wyjątkowym zdobieniu, nie tylko cieszy oko, ale i sprawuje swe najważniejsze zadanie – jest praktyczny, ponieważ zapewnia naturalne warunki do przechowywania pieczywa. Dzięki lnianej tkaninie o właściwościach antybakteryjnych, antyalergicznych i pochłaniających wodę, AleWorki uszyte z grubego 100% lnu, zabezpieczają przed pleśnią, spowalniają proces wysychania i chronią produkty spożywcze.

- - - - -

Na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu ukończyła Wydział Zarządzania: Zarządzanie - nieruchomości i inwestycje (2013 r.),Wydział Gospodarki Międzynarodowej: Międzynarodowe stosunki gospodarcze: logistyka międzynarodowa (2014 r.).

http://ue.poznan.pl/pl/aleworek,a24902.html

www.aleworek.pl/

ROZMAWIAŁA | Anna Rutkowska - Biuro Karier i Relacji z Absolwentami UEP

Page 25: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

25ABSOLWENCI |

drukowanyOtwarcie własnej działalności to pierwszy krok do osiągnięcia sukcesu – mówi Bartosz Herkowiak, absolwent UEP, właściciel drukarni 3D Proto-Print.

SUKCES

// Co skłoniło Cię do założenia własnej działalności?

Po zakończeniu studiów na etapie uzyska-nia tytułu inżyniera postanowiłem poszukać pracy, sprawdzić czy w  ogóle jakąkolwiek w  swoim zawodzie znajdę. Okres od lutego do końca czerwca 2014 r. to intensywne po-szukiwania pracy, której niestety (albo i  ‘ste-ty’) nie znalazłem. W między czasie zacząłem interesować się innowacjami na rynku i  tak trafiłem na Dni Druku 3D, które odbywają się w marcu na kieleckich targach. Po tej impre-zie za cel postawiłem sobie otwarcie drukarni 3D w  Poznaniu. Kilka miesięcy później po-wstało Proto-Print, które jest pierwszą pro-fesjonalną drukarnią 3D w Poznaniu.

BARTOSZ HERKOWIAK

Firma Proto-Print świadczy usługi z zakresu drukowania 3D. Technika druku 3D polega na wytwarzaniu fizycznych trójwymiarowych obiektów na podstawie cyfrowego modelu. Dzięki rozwojowi technologii firma Proto-Print daje każdemu możliwość tworzenia własnych fizycznych modeli w wysokiej jakości. Druk 3D nie ma praktycznie żadnych ograniczeń, modele projektowane do druku mogą być organiczne, mechaniczne (z ruchomymi elementami), architektoniczne, medyczne itd.- - - - - Na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu ukończył Wydział Towaroznawstwa: Towaroznawstwo - zarządzanie jakością

przy tym redukcję kosztów oraz czasu realizacji. Towaroznawstwo zajmuje się badaniem i oceną właściwości oraz czynników wpływających na jakość produktu analizując przy tym wszyst-kie procesy produkcyjne. Uważam, że jest to powiązane, a  nawet odważę się stwierdzić, że jest to przełom w branży produkcyjnej, a także w towaroznawstwie, ponieważ dzięki technolo-gii druku 3D zostają eliminowane poszczególne etapy produkcji, które często są drogie, czaso-chłonne i wymagają zwrócenia uwagi na wiele, innych czynników. Drukowanie 3D to jeden pro-ces, gdzie wejściem jest odpowiednio zaprojek-towany model cyfrowy, a wyjściem gotowy pro-dukt – a mogę się pochwalić, że w mojej drukarni

trwa to naprawdę szybko, gdyż Proto-Print po-siada aktualnie najlepsze maszyny na rynku.

// Jakie są korzyści z prowadzenia wła-snego biznesu w odniesieniu do pracy na cudzy rachunek?

Własny biznes daje nam możliwość samore-alizacji i wolności wyboru. Poza tym każdy dzień w  pracy będzie inny, nie popada się w  rutynę, czasami trzeba wstać wcześniej i pracować do nocy, ale każdy dzień przynosi nowe wyzwania. Jest jeszcze aspekt finansowy, mianowicie wła-sna działalność gospodarcza to szansa na wyż-sze dochody. Pracując na etacie nikt nie został miliarderem czy milionerem– w  rankingu 100 najbogatszych Polaków próżno szukać osoby, która nie prowadzi swojego własnego biznesu. Otwarcie własnej działalności to pierwszy krok do osiągnięcia sukcesu.

Pracując na etacie nikt nie został miliarderem czy milionerem, w rankingu 100 najbogatszych Polaków próżno szukać osoby, która nie prowadzi swojego własnego biznesu.

// Uczelnia dostarczyła Ci niezbędnych umiejętności, by samodzielnie założyć i prowadzić biznes?

Jak najbardziej. Studiowałem na Uniwer-sytecie Ekonomicznym w Poznaniu kierunek Towaroznawstwo ze specjalnością Zarzą-dzanie Jakością i dzięki temu dowiedziałem się jak założyć oraz prowadzić firmę. Poza tym skorzystałem z  możliwości zdobycia certyfikatu audytora wewnętrznego normy ISO9001. Na pewno należą się duże podzię-kowania Uczelni. Dziękuję!

// W jaki sposób branża, w której prowa-dzisz działalność łączy się z kierunkiem, który ukończyłeś na UEP?

Drukowanie 3D zastępuje wykonywanie produktów wyspecjalizowanymi procesami przemysłowymi nową technologią umożliwiając

http://ue.poznan.pl/pl/proto-print,a24913.html

http://proto-print.pl/

ROZMAWIAŁA | Anna Rutkowska - Biuro Karier i Relacji z Absolwentami UEP

Page 26: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

26 | ABSOLWENCI

BIZNES Agata Olszyńska wraz z młodszą siostrą Martą Wiznerowicz wspólnie założyły markę Place for Dress. Za pomocą aplikacji, dostępnej na stronie www.placefordress.com, można samodzielnie zaprojektować i przesłać do realizacji sukienkę, stworzoną dokładnie według swoich upodobań. Pomysł na założenie firmy z sukienkami zrodził się na wspólnych zakupach sióstr.

szyty na miarę

// Co skłoniło Was do założenia własnej działalności?

Jeśli masz poczucie sprawczości, bez pro-blemu podejmujesz decyzje i  nie paraliżuje cię ryzyko, jesteś niezłym kandydatem do założenia własnej działalności. Siostra i  ja dodatkowo mamy ciągłą potrzebę działania i  milion pomysłów na minutę. Brakuje nam za to cierpliwości i  pokory. Nie mogłybyśmy więc mozolnie, latami wspinać się po drabi-nie kariery, gdzie o awansie częściej decydują lata spędzone w danej firmie niż faktyczne umiejętności czy potencjał.

// Czy miałyście już jakieś doświadczenie zawodowe zanim rozpoczęłyście pracę na własny rachunek?

Jedna z  nas ma doświadczenie biznesowe, druga nie. Nie stawia to nas jednak na innych pozycjach. Prawda jest taka, że do własnej dzia-łalności nie trzeba dojrzewać latami, rezydując najpierw w  innych organizacjach. Najczęściej faktycznie jest tak, że ludzie najpierw pracują kilka lat w  zawodzie, a  potem otwierają się na prowadzenie biznesu samemu, ale to raczej wy-nika z  ich chęci upewnienia się, że dadzą radę – dojścia do pozytywnej samooceny. Nasze do-świadczenia pokazują jednak, że własna firma to poligon, który można przejść nie tyle dzięki do-świadczeniu zawodowemu, co dzięki kreatyw-ności, sprytowi, odwadze, odporności i poczuciu sprawczości. To cechy, które się ma albo nie. Do-świadczenie czasem pomaga, czasem wadzi.

// Uczelnia dostarczyła Wam niezbędnych umiejętności, by samodzielnie założyć i prowadzić biznes?

Uczelnia była nam potrzebna, by mierzyć się z wyzwaniami i zwycięsko z nich wychodzić, by zdobywać ciekawe kontakty i obcować z mi-strzami – ludźmi, którzy do dziś nas inspirują. Jeśli jednak ktoś liczy na to, że to studia do-starczą mu instrukcję jak założyć i  prowadzić

AGATA OLSZYŃSKA I MARTA WIZNEROWICZ

Wspólnie założyły markę Place for Dress. Za pomocą specjalnej aplikacji, dostępnej na stronie www.placefordress.com, można tam samodzielnie zaprojektować i przesłać do realizacji sukienkę, stworzoną dokładnie wg swoich upodobań. Pomysł na założenie firmy z sukienkami zrodził się na wspólnych zakupach sióstr. Chciały odpowiedzieć na potrzeby, których nie są, ich zdaniem, w stanie zaspokoić typowe sklepy w centrach handlowych.

------

Na uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu Agata Olszyńska ukończyła Wydział Zarządzania - Zarządzanie: handel i marketing, a Marta Wiznerowicz jest absolwentką Wydziału Ekonomii - Ekonomia: ekonomia globalna i menedżerska

firmę, może się rozczarować. Naszym zdaniem studia nie mają z resztą takiej funkcji. Żołnierz nie nauczy się walczyć na zajęciach z teorii. Jest to wiedza, która mu się przyda, ale nie przepro-wadzi go za rękę.

// Czy młodym osobom, tuż po studiach, ciężko jest odnaleźć się na rynku pracy?

Rynek pracy jest dla wielu osób, szczególnie po studiach dziennych, pierwszym momentem w życiu, gdzie muszą się odnaleźć, wykazać ini-cjatywą, sprzedać. Dla większości ludzi to szok. Dotychczas radzili sobie jakoś, utrzymywali na powierzchni. Ich wysiłki wystarczyły, by przejść kolejne szkoły, studia i czuć się w miarę bezpiecz-nie i  komfortowo. Wejście na rynek pracy to tak naprawdę często mało przyjemna inicjacja. Można pogubić się w  poczuciu własnej warto-ści. Pracodawcy są zdania, że nic nie umiesz i nie powinieneś wiele zarabiać i  często trafia się na sam dół drabiny korporacyjnej. Tutaj znowu, nie to czego nauczyłaś się do kolokwium pomoże ci dopłynąć do brzegu. Bezpieczniej jest pracować u kogoś, unikać ryzyka, cierpliwie czekać na lep-sze dni. Trudniej zmierzyć się z machinami urzęd-niczymi, bankami, tynkiem pracowników, konku-rencją. Nikt niczego nie może zagwarantować. Ta droga jest kręta i wyboista, ale im wcześniej się na nią wkroczy, tym szybciej ma się szanse wjechać na złoty tor, sławny lewy pas biznesu.

http://ue.poznan.pl/pl/place-for-dress,a24877.html

http://placefordress.com/

ROZMAWIAŁA | Anna Rutkowska - Biuro Karier i Relacji z Absolwentami UEP

Page 27: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

FORUM | NR 13 | 2015

27WYDAWNICTWO |

Nowości wydawnicze

Red. M. KoczergaMotywacje i cele założycieli przedsiębiorstw a proces przedsiębiorczości

Obowiązek nauki przedsiębiorczości, już na etapie szkoły średniej wydaje się niektó-rym ekspertom panaceum na większość bo-lączek współczesnej gospodarki, a w szcze-gólności problemów rynku pracy. Szansy na wyjście z trudnej sytuacji upatruje się w inno-wacjach oraz pobudzeniu przedsiębiorczości wśród ludzi młodych. Problem bezrobocia wśród absolwentów uczelni wyższych nara-stał od wielu lat. Jak pokazują doświadczenia ostatnich lat, nie uda się go jednak rozwiązać prostymi metodami np. wyłącznie edukacją czy dofinansowaniem start-upów. Jak słusz-nie zauważa autor książki, aby skutecznie pobudzić przedsiębiorczość wśród młodych, należy ich zrozumieć. Jaka jest ich motywa-cja, jakie chcą osiągać w życiu cele, co ich ogranicza, jakie są ich pragnienia?

Po lekturze książki Macieja Koczergi „Mo-tywacje i cele założycieli przedsiębiorstw a proces przedsiębiorczości” pozostaje uczu-cie lekkiego niedosytu. Jest ono związane ze świadomością, że autor tylko uchyla rąbka tajemnicy. Choć pokazuje sposób myślenia osób decydujących się na założenie wła-snej firmy, wskazuje jednocześnie na pewne ograniczenia związane liczbą przebadanych osób. Komu polecam lekturę książki Macieja Koczergi? Absolwentom, którzy zastanawia-ją się co mogą robić po opuszczeniu murów uczelni; wykładowcom, którzy znajdą tam solidną porcję danych jakościowych na temat przedsiębiorczości; politykom, którzy może dzięki temu lepiej zrozumieją jak pomóc mło-dym ludziom na rynku pracy oraz wszystkim, których interesuje ekonomia behawioralna i jej praktyczny wymiar.

dr hab. Waldemar Rydzak

Agnieszka ZiomekSpołeczno-ekonomiczne determinanty zatrudnienia w ujęciu lokalnym

Ktoś kto wjeżdża do naszego kraju auto-stradą od strony Berlina musi być pod wraże-niem. Nie tylko gładka i świetnie utrzymana nawierzchnia, nowe punkty obsługi klientów, ale przede wszystkim – widok rozciągaja-cy się za ogrodzeniem autostrady. Czyste gospodarstwa, a w pobliżu miast centra lo-gistyczne, nowo wybudowane hale produk-cyjne, kwitnące strefy ekonomiczne. Jednak wystarczy czasami zjechać 20 kilometrów od autostrady, by zanurzyć się w zupełnie innym świecie. Świecie którego najbardziej charakterystycznym elementem krajobrazu są sylwetki mężczyzn okupujących ławkę przed jedynym sklepem albo przystanek au-tobusowy. Mają pewne prawo czuć się ofiarą przemian rynkowych, zmarnowanym kapi-tałem ludzkim którego, pomimo programów aktywizujących i środków pomocowych, nie udało się wyrwać z letargu. Co spowodowa-ło, że znaleźli się za burtą? Czy jest szansa, by nabrali wiatru w żagle? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w książce Agnieszki Ziomek. Kluczową problematykę przedsta-wia nie tylko w szerokim kontekście społecz-no-ekonomicznym, ale też omawia na grun-cie tradycyjnych i alternatywnych nurtów ekonomii. Zrozumiałe jest też obudowanie książki metodologią badawczą i narzędziami statystyki i ekonometrii. Zaletą jest również bogata literatura, logiczna i spójna struktura książki.

Za naukowym językiem kryją się ludzie, którzy na przemianach rynkowych skorzystali najmniej. Autorka nie ma dla nich najlepszych wieści. Pomimo deklarowanej decentralizacji, wielkie aglomeracje z mocą pomp głębinowych wysysają najbardziej mobilnych i rzutkich ludzi, którzy mogliby być lokalnym zaczynem zmian.

dr hab. Jacek Trębecki

Magdalena FlorekKapitał marki miasta zorientowany na konsumenta

Dobrze przeprowadzona kampania pro-mocyjna miasta budzi również dumę wśród jej mieszkańców: zła, która staje się przedmiotem drwin czy złośliwych memów w mediach społecz-nościowych, może być kamieniem pociągającym lokalnego polityka na dno. Marketing terytorialny przebył w  ciągu ostatnich kilku lat długą drogę z marginalnego obszaru do kluczowego zagadnie-nia decydującego wizerunkowym być albo nie być miast regionów, a często i ich włodarzy.

Wiedza o znaczeniu takiej aktywności staje się coraz powszechniejsza, brakuje jednak ja-snych narzędzi pomiaru skuteczności działań komunikacyjnych. Można oczywiście wykorzy-stać narzędzia znane z  szeroko rozumianego marketingu: rozpoznawalność marki, zestawy budowanych skojarzeń, a może analizy behawio-ralne i np. porównywanie liczby inwestorów czy turystów. Jednak istnieje paląca potrzeba stwo-rzenia systemu pomiaru i oceny efektów działań promocyjnych regionów.

Temu systemowi swą najnowszą książkę poświęciła Magdalena Florek. Książkę, będącą swojego rodzaju kompendium wiedzy na temat promocji miejsc, powinien bezwzględnie mieć na półce każdy specjalista ds. promocji miasta czy regionu, a jako lekturę uzupełniającą mógłby ją potraktować każdy włodarz, prezydent, bur-mistrz, starosta czy wójt.

O  tym, że w  piersiach autorki bije mężne serce, świadczy zabieg stylistyczny polegający na porównaniu, według wypracowanej metodo-logii, efektów działań promocyjnych Wrocławia i Poznania. Te dwa miasta od dawna prowadzą ukrytą rywalizację. Porównywać oba organizmy miejskie, samemu zresztą będąc związanym z jednym z nich, to śmiałe zamierzenie. W przy-padku jednak tej książki zamierzenie udane i trafne.

dr hab. Jacek Trębecki

Page 28: KWARTALNIK UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO w Poznaniuue.poznan.pl/data/upload/articles_download/37122/20150908/Forum 13... · Dr Michael Hasenstab Zarządzający portfelami Obligacje międzynarodowe

Hoc

hlan

d Po

lska

201

4