ix 2012 awangarda lubelska

24
AL 1 Wrzesień 2012 Rok IV nr 9 (37) MIESI ĘCZNIK SPO ŁECZNY: NAUKA * KULTURA * BIZNES * TURYSTYKA Nr indeksu 1018 ISSN 2080-8186 fot. Krzysztof Stankiewicz Chór Iubilaeum w Italii – str. 2

Upload: awangarda-lubelska

Post on 11-Mar-2016

234 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Wrzesień 2012 Rok IV nr 9 (37) MIESIĘCZNIK SPOŁECZNY: NAUKA * KULTURA * BIZNES * TURYSTYKA

TRANSCRIPT

Page 1: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 1

Wrzesień 2012 Rok IV nr 9 (37)

MIESIĘCZNIK SPOŁECZNY: NAUKA * KULTURA * BIZNES * TURYSTYKA

Nr indeksu 1018ISSN 2080-8186

fot. Krzysztof Stankiewicz

Chór Iubilaeum w Italii – str. 2

Page 2: IX 2012 Awangarda Lubelska

2 AL

Lubelski Chór IUBILAEUM za-proszony został do Włoch na V Festi-wal Della Musica e Delle Arti. Poje-

Z CHÓREM IUBILAEUM W ITALII

i pod jego batutą dali oni we Włoszech w sumie 6 koncertów muzyki religij-nej, polskiej narodowej i ludowej.

W Rzymie

Po całodobowej podróży autoka-rem 50-osobowy zespół dotarł rankiem do Rzymu, a konkretnie do Domu Polskiego im. błogosławionego Jana Pawła II wybudowanego przed laty z darów Polonii. Dom stoi w pięknym miejscu, wśród starych drzew, głównie pinii na wzgórzu położonym na przed-mieściach stolicy Włoch.

więcej na str. 22-23

chał tam wraz z kilkunastoosobową or-kiestrą. Chórzystów, solistów i muzy-ków przygotował Tomasz Orkiszewski

Chórzyści i muzycy byli na pl. Świętego Piotra i u Papieża w Castel Gandolfo

Page 3: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 3

– miesięcznik bezpłatny: www.polihymnia.pl/awangardalubelska, e-mail: [email protected]

Wydawca: Wydawnictwo POLIHYMNIA Sp. z o.o., ul. Deszczowa 19, 20-832 Lublin, tel./fax 81-746-97-17Współwydawca: Stowarzyszenie Miłośników Folkloru, 24-222 Niedrzwica Kościelna, ul. Krakowska 111, tel. 81-51-16-188,Redaktor naczelny: Krzysztof StankiewiczZespół: Janusz Kawałko (z-ca red. naczelnego), Zbigniew Miazga (sekretarz red.), Władysław Boruch (szef Rady Programowej)

Tomasz Orkiszewski (prezes Wydawnictwa), Krystyna Radzik, Jacek Szymczyk, Kamila Kowalik, Anna Sadczuk (korekta), Dorota Kapusta (skład komputerowy)

Druk: Wydawnictwo POLIHYMNIA Sp. z o.o., e-mail: [email protected], księgarnia wysyłkowa: www.polihymnia.pl

Szanowni PaństwoDrodzy Czytelnicy

AL 3

Nowe, aktualne wydanie „Awangardy Lubelskiej” za-wsze dostać można w jednej z taksówek MPT radia taxi 19191. Ale nie tylko. W ciągu ponad dwóch lat swego istnie-nia pismo zaczęło stopniowo docierać do coraz to nowych miejsc. Dziś „Awangardę” można otrzymać w kilkudziesię-ciu miejscach na terenie całego Lublina. Jest dostępna w nie-których urzędach (np. Urząd Marszałkowski i Urząd Miasta), w placówkach kulturalnych (Filharmonia Lubelska, Teatr im. Juliusza Osterwy, Teatr Muzyczny, Dom Kultury LSM, Dzielnicowy Dom Kultury Bronowice), w restauracjach na deptaku i na Starym Mieście, w hotelach (Europa i Victoria), w uczelniach (w Wyższej Szkole Społeczno-Przyrodniczej im. Wincentego Pola), w biurach podróży (Anas), w Lu-belskim Ośrodku Informacji Turystycznej i Kulturalnej na Starym Mieście, w szpitalu SPSK 4 przy ul. Jaczewskiego, w biurze WKTiR przy ul. Szewskiej, sklepach LUX LSS Społem i sieci Lewiatan RAZEM, DT Orfeusz na Czecho-wie i CH Wokulski przy ul. Łęczyńskiej 51, w salonie Ro-senthala przy Krak. Przed. Miejsc tych będzie przybywać. Staramy się, aby „Awangarda Lubelska” była powszechnie dostępna. I powszechnie czytana.

Władysław Boruch

GDZIE JESTEŚMY

GOLDMANGOLDMANLublin, ul. Zielona 1BLublin, ul. Zielona 1B

Złoto Srebro Platyna Monety– Skup – Sprzedaż– Doradztwo

Chcesz kupić, sprzedać, poradzić się…Przyjdź lub zadzwoń

pod numer 81 532 96 92

aty

dzić się…przedać

Moneety

We wrześniu br. mija 40 lat od chwili, kiedy to jako młody wówczas człowiek rozpocząłem pracę zawodową na etacie dziennikarza w „Kurierze Lubelskim”. W dużej mierze dzięki nieżyjącemu już, zmarłemu niedawno red. Włodzimierzowi Wójcikowskiemu, ówczesnemu sekretarzowi tej redakcji. To on namawiał mnie do podjęcia pracy. I w końcu namówił. Mogę więc powiedzieć – 40 lat minęło. Wracając myślami do tamtych lat nie mogę nie wspomnieć Lesława Gnota, wów-czas redaktora naczelnego „Kuriera Lubelskiego” czy Leszka Gzelli, który jako drugi, a potem sekretarz redakcji też dawał mi praktyczną naukę zawodu dziennikarskiego.

Po 30 latach pożegnałem się z „Kurierem Lubelskim”, ale nigdy, choćby na moment nie przestałem być dzienni-karzem współpracując z wieloma tytułami, w tym także prasy ogólnopolskiej. Aż przyszedł wrzesień 2009 roku, kiedy to ukazał się pierwszy numer miesięcznika „Awan-garda Lubelska”, z którym to związany jestem aż do dziś. A to oznacza kolejną rocznicę. Mija bowiem trzy lata od chwili ukazania się pierwszego numeru tego miesięcznika. Mam więc dwie okazje do świętowania: 40 lat pracy dzien-nikarskiej i trzy lata kierowania „Awangardą Lubelską, co daje mi dużo satysfakcji a nawet powód do pewnej dumy.

Podstawą tej satysfakcji może być choćby fakt przetrwa-nia w zawodzie tyle lat mimo, że dziś prasa nie ma się tak dobrze jak kiedyś a to choćby za przyczyną Internetu, który coraz śmielej wypiera słowo drukowane na papierze. Ileż to tytułów padło w tym czasie, z tego właśnie i z innych powo-dów, także ekonomicznych. Nie łatwo dziś, w dobie kryzysu, otwierać nowe tytuły prasowe i utrzymywać je przez kolejne lata. Prawdę mówiąc marzy mi się jakiś możny sponsor, któ-ry wspomógłby finansowo wydawanie gazety, abym ja wraz z gronem kolegów dziennikarzy mógł się zająć tylko słowem pisanym. Jeżeli ktoś taki jest – proszę o telefon.

Póki co, świętujemy wspólnie trzecie urodziny „Awan-gardy Lubelskiej”. Zapraszam Państwa do lektury kolejne-go, 37 wydania miesięcznika, który jednocześnie otwiera czwarty rok istnienia gazety. Nie polecam poszczególnych tekstów, bo mam nadzieję, że każdy z Czytelników jak zwykle znajdzie w nim dla siebie coś ciekawego.

Krzysztof Stankiewicz

Page 4: IX 2012 Awangarda Lubelska
Page 5: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 5

NAUKA

KOSMETOLOGIA? MOŻNA I TAK

Przez cały tydzień, począwszy od 15 września, trwał IX Lu-

belski Festiwal Nauki pod hasłem: nauka, wiedza, mądrość. Organizato-rzy, czyli lubelskie uczelnie, ale tak-że instytuty naukowe oraz Archiwum Państwowe, Ośrodek Brama Grodzka –Teatr NN czy wreszcie policja i straż pożarna, wszyscy osobno bądź też wspólnie przygotowali w tym roku około tysiąca projektów, a więc wy-kładów, wystaw, pokazów. Podobnie jak w ostatnich latach, festiwalowi

IX LUBELSKI FESTIWAL NAUKItowarzyszył IV Kongres Studenckich Kół Naukowych TYGIEL 2012.

Festiwal rozpoczął się w sobotę 15 września uroczystym koncertem w Filharmonii Lubelskiej. W niedzie-lę w Lublinie a także po raz pierwszy w Stalowej Woli odbyły się pikniki na-ukowe a od poniedziałku aż do piątku 21 września trwały zajęcia i prezenta-cje w siedzibach wszystkich instytu-cji uczestniczących w festiwalu. Sko-rzystało z nich tysiące uczestników, w większości młodzieży szkół średnich.

Lubelski festiwal naukowy organi-zowany jest co roku już od 8 lat, zawsze we wrześniu. Co roku koordynatorem wszystkich przedsięwzięć jest jedna z lubelskich uczelni. W tym roku rolę koordynatora pełnił Katolicki Uniwer-sytet Lubelski Jana Pawła II. W Auli Kardynała Stefana Wyszyńskiego tej uczelni odbyło się uroczyste zakończe-ni tegorocznego festiwalu. Jak i na in-nych imprezach festiwalowych, także na jego zakończeniu uczestników nie brakowało. KS

WSSP im. Wincentego Pola w Lu-blinie kończy, ale wciąż jeszcze

prowadzi rekrutację na pierwszy rok studiów na wybrane kierunki, m.in. na kosmetologię.

Kosmetologia cieszy się dużym za-interesowaniem, oczywiście głównie wśród pań, ale nie tylko. W roku aka-demickim 2011/2012 studenci drugie-go roku kierunku kosmetologii WSSP im. Wincentego Pola w Lublinie zre-alizowali ciekawy projekt obejmujący stylizację wybranej przez siebie posta-ci. Pomysł poddała a następnie zajęła się jego prowadzeniem mgr M. Szysz-kowska. Projekt realizowany był na za-jęciach z wizażu, stylizacji i zdobienia ciała. Zajęcia te mają na celu rozwija-nie u studentów kreatywności, estetyki i wrażliwości artystycznej, niezbędnej w pracy przyszłego kosmetologa.

Co przyniosła realizacja projektu? Obok przedstawiamy wybrane styli-zacje studentek II roku kosmetologii.

Zapraszając do ich obejrzenia zachę-camy do własnej interpretacji przed-stawionych postaci.

Krzysztof Stankiewicz

Zdjęcia: M. Szyszkowska

Page 6: IX 2012 Awangarda Lubelska

6 AL

Gdzie odszedłeś, skoro w ponie-działkowe popołudnie 3 wrze-

śnia 2012 spadł na nas topór wyroku ostatecznego, że Wojciecha Kluska nie ma już z nami, żywymi? I jak przyjdzie żyć na tym – wyrażając się tu ostatni raz górnolotnie, bo tego ni-gdy nie lubiłeś – padole płaczu bez Twego nieprzeciętnego poczucia hu-moru, ale i skończonego, wręcz wzor-cowego profesjonalizmu, prawdziwej dziennikarskiej i życiowej – tej, na co dzień – klasy, i przyjaźni z Tobą?

Z czego buduje się przyjaźń? Z setek, tysięcy zdarzeń, z drobiaz-gów, które jak piasek w klepsydrze przesypują się, tworząc górę zawsze różnorodnych kryształków. Gdzieś tam u jej początku, ponad 35 lat temu, z wizyty w małej klitce kolo-sa zwanego „Pekinem” przy Kory-znowej, gdzie mieszkałeś z babcią, która przyrządzała niezapomnianego smaku móżdżek. A z drugiej strony tej ulicy (ukułeś piękny dowcip, że za komuny, dla zamieszkałego tam KUL-owca, adres przy Jedności Ro-botniczej to jedyny pozytywny ele-ment w jego życiorysie), z fachowo-ścią znamionującą przyszłą karierę jako wyrocznia smaku na różnych bankietach i konkursach, zachwy-całeś się dorszem w cebuli i pomi-dorach. Tamte dziś niewyobrażalnie liczne spotkania na prywatnym grun-cie w gronie młodych dziennikarzy, pierwszej pokoleniowej zmiany na łonie już blisko wówczas 20-letniego Kuriera, którym marzyła się rewo-lucja w redakcji i wpływ na kształt popołudniówki. Twoje poniekąd po-święcenie dla tej idei, żeby ta grupa miała swój znaczący głos w kolegium redakcyjnym. A przy tym pierwsze tak znaczące przejawy owej Twojej klasy, że ideologiczny wybór nigdy, ale to nigdy nie oznaczał zaszkodze-nia komukolwiek. Wręcz przeciw-nie! Ratowałeś z opresji nawet upa-dłe anioły. Z uśmiechem, dowcipem i pioruńskim przekonaniem!

GDZIE JESTEŚ WOJTKU?Takiego Cię pragniemy pamię-

tać, bo taki – nim wczoraj zasiadłeś gdzieś w niebiesiach na chmurce i już wyspokojony i wyzwolony baczysz z góry na nasze poczynania – Woj-tuś byłeś. Nie dziwota, że inny przy-jaciel na hiobową wieść zareagował przypomnieniem pysznej anegdoty. To było jeszcze przed upadkiem ko-muny. Chyba z okazji 30 lat Kurie-ra wywieziono nas całą redakcją do Domu Prasy w Kazimierzu, gdzie odbyła się całonocna balanga a rano grupa „orłów” spadła jeszcze na Rynek i dobrze narozrabiała w tam-tejszych kafejkach. Kiedy nas wzy-wano do autobusu, siadłeś na murku i wyrzuciłeś z siebie słynne słowa: – Jak ja kocham się opie...! A przecież – dodał słusznie wczoraj ów kolega – Wojtek był nad wyraz pracowity i odpowiedzialny.

Na innych patrzyłoby się z zawi-ścią, Ciebie można było jedynie po-dziwiać. Oj, nie miałeś Ty łatwego żywota na starcie w Kurierze. Prze-rwane studia prawnicze oznaczały brak dyplomu, którego posiadanie – dziś nie do pojęcia! – było warun-kiem do korzystania z pełnych praw do etatu, a Ty, jak kilkoro z nas, mia-łeś „jedynie” doświadczenie z pro-wadzenia legendarnego dodatku studenckiego Konfrontacje. To się odkładało na pracy. Lata spędzone w słynnym „czarnym raju”, w dzia-le depeszowo-technicznym drukarni przy Unickiej, gdzie robotę za cza-sów popołudniówki zaczynało się o nieludzkiej godz. 5.30. Wytrzyma-łeś! Nie dość tego, ukończyłeś za-ocznie studia dziennikarskie na UW, będąc blisko zrobienia tam doktora-tu. A potem zaczęło się nanizywanie kolejnych koralików na imponujący naszyjnik sukcesów zawodowych, dużo bardziej znaczący niż wszelkie odznaczenia. Znakomity reportażysta o bazie klasyka, Melchiora Wańko-wicza. Największy w Lublinie facho-wiec w temacie wyborów miss, juror

Od wielu, wielu miesięcy w tym miejscu „Awangarda Lubel-

ska” publikowała kolejny, comie-sięczny felieton redaktora Wojcie-cha Kluska. Ale już nie będzie. Ni-gdy. Bo 3 września redaktor Woj-ciech Klusek po długiej chorobie, odszedł z tego świata. Na zawsze, ale nie z naszej pamięci. Przy-najmniej z mojej. Mam zaszczyt powiedzieć, że Wojtek był moim przyjacielem. Przez wiele lat pra-cowaliśmy razem, dzieliliśmy je-den pokój w „Kurierze Lubelskim”. Potem zgodził się na publikowanie swoich felietonów także w „Awan-gardzie Lubelskiej”.

Wojtek zawsze był profesjo-nalistą, człowiekiem pracowitym, bardzo kulturalnym. Nie pamiętam, by kiedyś przy mnie zaklął. Bardzo dużo można by o nim pisać. Ale zro-bił to już Andrzej Molik, którego wspomnienie o Wojtku opublikowa-ne zostało w „Kurierze Lubelskim”. W tym miejscu zamiast kurierowe-go felietonu Wojtka, dziś publikuje-my to właśnie molikowe wspomnie-nie o wielkim redaktorze i wielkim człowieku Wojciechu Klusku.

LUBLIN

Redaktor Wojciech Klusek zawsze lubił biesiadować

Page 7: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 7

LUBLIN

W K

U R I E R

ZE

WYCZYTAN

E

lubelskim

i mąż opatrznościowy. Rozrywana przez restauratorów wyrocznia kuli-narna, twórca odrębnych konkursów. Dziennikarz uwijający się z wielką sprawnością po trudnym jak pole mi-nowe poletku szkolnictwa wyższego. Pedagog o cudownym darze kontaktu z młodymi adeptami dziennikarstwa. Autor książek, redaktor innej legen-dy – Gazety Towarzyskiej Hades i kilku innych. I człowiek do koń-ca wierny swym barwom, do końca swych sił w zmaganiu się od ponad 4 lat ze straszną chorobą piszący felie-tony do Kuriera (wcześniej także do Radia Lublin). A przy tym cudowny kompel, bon vivant, jedna z ostatnich ostoi klasycznej elegancji, znawca kobiet, któremu w tym temacie wy-baczało się wiele grzeszków i dys-ponent jednego z najbardziej błysko-tliwych, najwyższych intelektualnie lotów dowcipu, kąśliwego do bólu dla adwersarzy, ale i cudownie nasy-conego autoironią.

Jak ten, kiedy Wojtuś Klusek pod-powiadał władzom Lubelli, że to on, ze swoim reklamowym nazwiskiem, powinien być rzecznikiem prasowym makaronowej spółki.

Tak. Takiego będziemy Cię Wojt-ku zawsze pamiętać. A Ty spotkaj się w tym ponoć Lepszym Świecie z Mar-cinem Różyckim, którego ta sama straszna choroba zabrała tam miesiąc temu i patrzcie, patrz Ty, że nie są to słowa rzucane na wiatr.

Andrzej Molikz całym – możesz być pewien –

zastępem innych Twych przyjaciół.

Lublin też będzie miał „swój” serial telewizyjny. Począwszy od ponie-

działku, 24 września, o godz. 18.15, cztery razy w tygodniu, TVP1 nadawać będzie telenowelę „Wszystko przed nami”, której akcja w dużej części to-czyć się będzie w naszym mieście.

Popularna autorka telewizyj-nych seriali, Ilona Łepkowska (m.in. „Klan”, „M jak miłość”, „Na dobre i złe”, a także filmowych scenariuszy), opowiada tym razem historię młodych ludzi, którzy po latach pracy we Wło-szech postanowili wrócić do Polski, i tu starają się ułożyć sobie życie. Jest więc o biznesie, jest i o miłości.

Serial reżyseruje Piotr Wereśniak. Po obejrzeniu planu zdjęciowego po-wiedział: – Stawiamy tu nasze kame-ry, gdyż Lublin jest pięknym miastem. A Stare Miasto rewelacyjnie mieści się w kadrze, zupełnie tak jakby zbu-dowane zostało dla filmu...

LUBELSKI SERIAL W TVP1W pierwszych zrealizowanych już

odcinkach „zagrały” m.in. kamienica przy Rynku 8, ulice: Złota i Rybna, Bra-ma Grodzka, jak również pl. Litewski i Hotel Europa. A jeśli chodzi o aktorów. Twórcy serialu postawili na młodzież, spośród znanych aktorów wymieńmy przede wszystkim Radosława Pazurę i Mariusza Bonaszewskiego, a także Ga-briela Muskałę, Michała Malinowskie-go, Magdalenę Łaską i Aleksego Komo-rowskiego. Statystami byli mieszkańcy Lublina, wybrani w castingu.

Pierwsze dwa odcinki serialu miały już swoją nieoficjalną premierę. Przez lubelską publiczność przyjęte zostały życzliwie, z nadzieją na dobrą tele-wizyjną rozrywkę, a także – wzorem Sandomierza, Łodzi, czy Bydgoszczy – promocję w kraju Koziego Grodu. Czy tak się stanie, przekonamy się już niebawem.

Zbigniew Miazga

ZAKŁAD MECHANIKI POJAZDOWEJ

Bogdan Wójcik

ul. Gen. Zajączka 14 (Sławinek)tel. 605 233 011

gdan Wójcik

a 14

Odbyło się walne Zebranie Spra-wozdawczo-Wyborcze Lubelskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennika-rzy RP. Dyskutanci, występując w go-ścinnych salach Domu Kultury LSM, podsumowali czteroletnią kadencję, podkreślając troskę ustępujących władz o jedność środowiska, czego wyrazem są m.in. integracyjne tłusto-czwartkowe spotkania dziennikarskiej braci i ich przyjaciół. W ich trakcie wręczana jest doroczna nagroda Mło-

dego Dziennikarskiego Dinozaura, przyznawana przez koleżeńskie jury osobie o znacznym dorobku, czynnej zawodowo i społecznie.

Przed nowym zarządem, którego pracami będzie kierować ponownie red. Stanisław Wojnarowicz, posta-wione zostały ambitne zadania, w tym sfinalizowania przygotowań do druku „Słownika dziennikarzy lubelskich”, opracowanego przez red. Al. L. Gzellę.

Zbigniew Miazga

DZIENNIKARSKIE OBRACHUNKI

Page 8: IX 2012 Awangarda Lubelska

8 AL

LUBLIN

Już po raz szósty, w połowie sierpnia, czyli w pełni lata odbył

się w Lublinie słynny już Jarmark Ja-gielloński. Jak co roku, dostarczył go-ściom niezapomnianych wrażeń, choć trochę szkoda, że był on mniej więcej taki sam jak rok i dwa lata temu, tyle tylko, że znacznie skromniejszy. Nie było na nim żadnych nowości, a jeżeli były zmiany, to raczej na gorsze. Za-brakło na nim rycerzy i innych imprez organizowanych w poprzednich la-tach na błoniach koło Zamku. Czyli, zaczyna się robić trochę nudno. Może dlatego, że i fundusze przeznaczone na organizacje tej sztandarowej dla Lublina imprezy były w tym roku nie-co mniejsze niż w poprzednich latach.

W efekcie, jarmark odwiedzi-ło znacznie mniej artystów, niż to w przeszłości bywało. A handlowcy, kramikarze i twórcy ludowi? Najczę-ściej zajmowali te same miejsca co przed rokiem. Z handlowego punktu widzenia może to dobrze, ale świad-czy o jakimś zastoju w rozwoju im-prezy. Innym minusem okazały się remonty: Bramy Krakowskiej a od drugiej strony Starego Miasta także ul. Zamkowej.

Dopisały natomiast pogoda i pu-bliczność. Tysiącom ludzi trudno było w sobotni wieczór i w niedzielne po-łudnie przecisnąć się przez wąskie, bo remontowane wrota Bramy Krakow-skiej. Trudno było także przejść prze ulicę na sąsiednie Krakowskie Przed-mieście. Tylko cud chyba sprawił, ze na przejściu między bramą a depta-kiem Jarmark nie doszło w tym cza-sie do nieszczęśliwego wypadku. Na przyszłość, podczas organizacji po-dobnych imprez, przydałby się tam policjant kierujący ruchem.

Mimo skromniejszego programu i kilku innych uszczknięć Jarmark Ja-gielloński należy oczywiście uznać za udany i …oby odbył się także w przy-szłym roku, w co nie wątpią ani orga-nizatorzy ani jego stali bywalcy.

Jacek Król

NIEZAPOMNIANY JARMARK JAGIELLOŃSKI

Kataryniarz wzbudzał największe zainteresowanie wśród dzieci.Dorosłych natomiast interesowały jarmarkowe stragany i występy artystów

Złota kura na ulicach Lublina oznacza, że w mieście trwa właśnie Jarmark Jagielloński

Page 9: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 9

LUBLIN

W rozmowie z wiceprezyden-tem Lublina Stanisławem

Kalinowskim poprosiłem go kiedyś, aby fontannę z koziołkiem (będącym przecież w herbie Lublina) przywrócił miastu. Chodziło o to, żeby przesunąć stojące tuż przy koziołku znaki drogo-we. Po to, żeby turyści odwiedzający Lublin mogli przy koziołku zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z Lublina z Ratuszem i Bramą Krakowską w tle.

I tak się stało. Słup ze znakami został przesunięty. Jest OK. Sugero-wałem także panu prezydentowi, aby postarał się o naprawienie mocno zde-wastowanego dywanika asfaltowego wokół fontanny na pl. Litewskim. Tak się jednak nie stało. Fontanna nadal otoczona jest a to kawałkiem asfaltu

a to gołą ziemią posypaną kamycz-kami sugerującymi, że i ona i cały plac znajdują się w remoncie. Rze-czywiście tak jest. Z tą tylko różnicą, że remont ten w ogóle jeszcze się nie zaczął i chyba nie prędko się zacznie.

Mamy pecha do tego reprezen-tacyjnego placu Lublina, który to ze swym wyglądem reprezentacyjnym od dawna już nie jest. Podobnie, jak i jego najbliższe otoczenie. Przecho-dząc Krakowskim Przedmieściem proszę zwrócić uwagę choćby na po-mnik Józefa Czechowicza. Prawie w całości zasłaniają go gałęzie rosną-cego obok drzewa. I jakoś nikomu to nie przeszkadza. A wystarczy te ga-łęzie przyciąć, aby pomnik znów wi-doczny był w całej okazałości. KS

KOZIOŁEK I FONTANNA

Kalinowszczyzna to nie Stare Miasto, ale i ta trochę zapo-

mniana dzielnica Lublina doczekała się pierwszego pubu z prawdziwe-go zdarzenia. Jest to pub-restauracja „Kwadrans” zlokalizowana na tarasie, tak trochę pod schodami między kon-dygnacjami budynku handlowo-usłu-gowego przy ul. Kleeberga 12.

Pub zaprasza do skromnego, ale jednak ogródka a także do bardzo sympatycznego wnętrza nie tylko na piwo, ale także a może przede wszyst-kim na smaczne obiady rodzinne w cenie nawet od kilku czy kilkunastu złotych. W menu m.in. żurek, flaki,

KWADRANS CZEKA NA KALINOWSZCZYŹNIE

Pub „Kwadrans” zachęca swym miło urządzonym wnętrzem

świeżonka, oczywiście schabowy, na-leśniki i mnóstwo różnych pierogów. Na łakomczuchów czekają desery, jak choćby ciasta a wśród nich szarlotka z lodami na gorąco. Polecamy!

„Kwadrans” czynny jest codzien-nie do godz. 22, albo i dłużej, gdy od-bywają się w nim imprezy okoliczno-

ściowe jak choćby imieniny czy uro-dziny. Właścicielka pubu przekonuje, że lokal, choć niezbyt wielki, może pomieścić do 35 osób. Nadaje się więc także na inne imprezy okolicz-nościowe jak np. na przyjęcia z okazji pierwszej komunii św.

KS

Przy fontannie z koziołkiem turyści mogą sobie teraz zrobić ładne zdjęcie

na pamiątkę z Lublina

Przed pubem na gości czeka mały ale sympatyczny ogródek

Page 10: IX 2012 Awangarda Lubelska

10 AL

KULTURA

Lubelskie środowisko piekarskie cieszy się dobrą opinią wśród ko-

legów z kraju. Dlatego też Cechowi Spożywczemu oraz Kołu Regional-nemu Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP powierzona została rola gospodarzy tegorocznego ogól-nopolskiego IV Święta Chleba. Odby-ło się ono w dniach 8 i 9 września.

W hali Międzynarodowych Tar-gów Lubelskich, spotkali się pro-ducenci i dystrybutorzy pieczywa z różnych części Polski oraz zagra-nicy, jak również naukowcy. Wzięli udział w panelu, którego temat było: „Marnowanie żywności – problem globalny, wskazówki do rozwiązań”. Skalę tego problemu uzmysławia fakt, że spośród 1,6 mln t wyprodukowa-nego pieczywa, nabywców nie znaj-duje około 30 proc. Spada spożycie pieczywa. Przyczyną jest ubożenie niektórych grup społecznych, a także kontrowersyjna moda na niejedzenie pieczywa. Z kolei przepisy sanitarne, jak i podatkowe, wymagają precyzyj-nych i kłopotliwych działań ze strony piekarza przy zagospodarowaniu nie-sprzedanego pieczywa. Uczestnicy forum otrzymali szereg praktycznych rad od doświadczonych kolegów oraz specjalistów, z których wymieńmy

jedną: sprzedawać ten rodzaj pieczy-wa za symboliczny grosz celem unik-nięcia restrykcyjnych podatków.

Drugi dzień rozpoczął się uroczystą mszą św. w archikatedrze lubelskiej, odprawioną przez bp Ryszarda Karpiń-skiego. Wielokrotnie dał on już dowód sympatii dla braci piekarskiej, jak i zna-jomości trudów ich pracy. I tym razem

w ujmujących słowach podziękował on wypełniającym świątynię „pomoc-nikom Chrystusa, pomagającym Mu nakarmić tysięczne rzesze ludzi”, za ich pracę. Zrozumiałe zainteresowanie lublinian wzbudził poprzedzany przez orkiestrę dętą z Piask, korowód, który przez śródmieście, a następnie ulicami Starego Miasta, przemaszerował na pl. Zamkowy, gdzie aż do późnego wie-

czoru odbywały się imprezy z okazji Święta Chleba.

Z wyrazami uznania dla pracy pie-karzy i świętujących również swój „dzień” cukierników zwrócili się: Mar-szałek Województwa, Wojewoda Lu-belski, Prezydent m. Lublin, wiceprezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekar-stwa RP Lech Jędryka, prezes Stowa-rzyszenia Cukierników i Karmelarzy Lech Truskolawski. Honory gospodarza imprezy pełnili: Starsza Cechu Spożyw-czego Barbara Krzyszczak i przewod-niczący Koła Regionalnego SRzP RP Andrzej Motyl, ze współpracownikami.

Plac Zamkowy wypełnił tego dnia zapach świeżego chleba i pysznych ciast. Mieszkańcom Lublina oraz tury-stom bardzo podobał się wypełniony wypiekami stylowy domek Zespołu Szkół Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Lublinie, i przyznali mu I miejsce. Z całą pewnością na uwagę zasługiwała ekspozycja Piekarni Sarzyński z Kazi-mierza Dolnego, oczywiście z kogutami i innymi wyrobami artystycznymi z ma-ślanego ciasta i tortami, Mariola i Tade-usz Zubrzyccy z Kraczewic na tę okazję przygotowali niespodziankę w postaci ...smacznej czarciej łapy. Ślinka ciekła na sam widok wspaniałych i smacznych gryczaków z Piekarni Pęzioł z Lublina, a także piekarniczej i ciastkarskiej galan-terii wystawionej przez Piekarnię Grela z Mełgwi, Piekarnię Kuźmiuk z Lubli-na, LSS Społem, Barbarę Krzyszczak ze Stasina, Grzegorza Mielnika oraz GS z Niedrzwicy Dużej. Oto niektórzy lau-reaci wyłonieni przez koleżeńskie jury: najlepszy lubelski cebularz – Piekarnia Pęzioł z Lublina; najpiękniejszy chleb – Piekarnia Grela z Mełgwi; najpiękniej-szy korowaj – LSS Społem Lublin; naj-lepszy tort – Cukiernia „Staropolska” Lublin; wśród czeladników tytuł Super-piekarza 2012 zdobył Tomasz Szostak, absolwent Zespołu Szkół Chemicznych i Przemysłu Spożywczego w Lublinie.

Najbardziej spektakularnym wy-darzeniem lubelskiego Święta Chleba było upieczenie przez mistrza Sergiu-sza Kuźmiuka we własnej piekarni, znajdującej się nieopodal pl. Zamko-wego, okazałego cebularza i skonsu-mowanie go przez uczestników świę-ta. Gigantyczny cebularz miał średni-cę 124,5 cm. To rekord świata. Hura!

Tekst i zdjęcia: Zbigniew Miazga

W KRAINIE CEBULARZA

Rekordowo duży cebularz gotowy do degustacji

Agnieszka Grela z najpiękniejszym chlebem

Page 11: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 11

Tuż przed wakacjami, w Te-atrze im. Osterwy, odbyła

się premiera „Snu nocy letniej”. Nie ma wątpliwości, że było to wydarze-nie. Po pierwsze, sztuka ta należy do najwybitniejszych dzieł Szekspira. Po wtóre, był to debiut reżyserski na lubelskiej scenie Artura Tyszkiewi-cza, od roku dyrektora artystycznego „Osterwy”, zapowiadający w pew-nym sensie to, co będzie się działo pod jego dyrekcją. A zapowiedź ta jest obiecująca.

Zacznijmy od przypomnienia. „Sen nocy letniej” to komedia przed-stawiająca świat wyobraźni i mito-logii. Opowiada historię trzech par: Hermii i jej narzeczonego Lizandra, Demetriusza i zakochanej w nim He-leny oraz króla elfów Oberona i nie-posłusznej królowej elfów Tytanii. Ojciec Hermii nie zgadza się na jej małżeństwo z Lizandrem. Zrozpa-czeni kochankowie uciekają do lasu. W ślad za nimi podąża zazdrosny o Hermię Demetriusz i zrozpaczona z miłości Helena. W historię miesza-ją się też leśne duchy, szczególnie ważną postacią jest duch Puk. Osta-tecznie opowieść kończy się dobrze, a szczęśliwe pary wracają do Aten

KULTURA

WITAJ MELPOMENO!po wielu niezwykłych przygodach. Sami twierdzą, że to, co im się przy-trafiło, musiało być „letnim snem”, a nie jawą.

Taka fabuła aż prosi się, aby po-traktować ją lekko. I rzeczywiście, „Sen nocy letniej” zazwyczaj wysta-wiano (i wystawia się) jako fantastycz-ną i pogodną baśń, mocno podszytą erotyką. Ale nie tylko teatralodzy są świadomi, że Szekspir w swych dra-matach nie jest jednoznaczny i jedno-wymiarowy. I tak właśnie sztukę tę odczytał, i zaproponował lubelskiej widowni, Artur Tyszkiewicz. A po-szedł w tym dość daleko.

W czasie konferencji prasowej po-przedzającej premierę powiedział:

– Intuicja mi podpowiada, że Szek-spir wszystkie sztuki pisał o śmierci, która jest największym lękiem czło-wieka. I jedyną pewną rzeczą na tym świecie. „Sen nocy letniej” też jest o śmierci. Szekspir pokazuje młodych ludzi, którzy podjęli trud zrobienia wycieczki w głąb siebie. Bo pójcie do lasu jest metaforyczną wypra-wą w głąb siebie. A to, co tam zna-leźli, jest przerażające: lęki, obsesje i śmierć. Deklarują, że się kochają, wystarczy jednak jedno zamachanie

ręką przez Puka i okazuje się, że zaraz ten z tą, a tamten z inną...

W takim właśnie odczytaniu przez Tyszkiewicza Szekspira znakomicie rezonuje mu zespół aktorski. Mówi on o tym:

– Zatrudniłem dużo młodych akto-rów, ale wiem, że nasz teatr jest wie-lopokoleniową rodziną, składającą się z dziadków, ojców i dzieci. To jest fakt, zacząłem go doceniać. Dobrałem takich młodych, którzy wiedzą, że nie wszystko jeszcze potrafią i warto po-słuchać starszych. To procentuje...

I rzeczywiście, warto się o tym prze-konać. Świetnej grze aktorskiej towa-rzyszy bogata, teatralna oprawa. Brawo!

Tekst i zdjęcie: Zbigniew Miazga

WEEKEND DLA SENIORÓW

W związku z trwającym „Euro-pejskim Rokiem Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypo-koleniowej” Teatr im. Juliusza Oster-wy w Lublinie zaprasza do wzięcia udziału w „Weekendzie dla Senio-rów” w dniach 21-23 września 2012.

„Weekend dla Seniorów” skie-rowany jest do mieszkańców Lu-blina i okolic, którzy ukończyli sześćdziesiąty rok życia. Ma na celu zachęcenie osób starszych do skorzystania z oferty repertuarowej teatru oraz aktywnego udziału w ży-ciu kulturalnym miasta. DyrekcjaTeatru im. Juliusza Osterwy w Lu-blinie na ten weekend proponujeseniorom bilety w specjalnej cenie – 15 zł. Aby skorzystać z oferty, na-leży przy zakupie biletów w kasie udokumentować swój wiek.

W dniach 21-23 września bę-dzie wystawiany spektakl Willia-ma Szekspira „Wiele hałasu o nic”. To lekka komedia opowiadają-ca perypetie miłosne dwóch par, których uczucie zostanie wysta-wione na próbę przez wymyślneintrygi. Tadeusz Bradecki umie-ścił akcję w słonecznej Italii lat 50. Klimat włoskiej prowincji budu-je przestronna scenografia JagnyJanickiej, klasyczne kostiumy Sławo-mira Smolorza oraz muzyka grana nażywo, opracowana przez Andrzeja Marko.

Scena zbiorowa ze spektaklu „Sen nocy letniej” w Teatrze Osterwy

Page 12: IX 2012 Awangarda Lubelska

12 AL

Zespół Teatru Muzycznego do 10 października będzie musiał opuścić swoje pomieszczenia przy ul. Skło-dowskiej. Do ostatniego momentu gra-ny będzie tu bieżący repertuar, ale roz-poczęły się już przygotowania do pod-jęcia pracy w zastępczych salach. Będą to: Centrum Kongresowe Uniwersytetu Przyrodniczego, sala widowiskowa Chatki Żaka, domy kultury w Chełmie i Puławach, a później w Zamościu, na-tomiast na przełomie lutego i marca przyszłego roku teatr otrzyma kończo-ną obecnie, przyzwoitą salę z 420-oso-bową widownią, w Lubelskim Parku Naukowo-Technicznym na Felinie.

Dyrektor TM Krzysztof Kutarski i jego najbliżsi współpracownicy nie ukrywają, że będzie to sezon, a wła-ściwie trzy sezony trudniejsze od do-tychczasowych, zważywszy jednak powyższe okoliczności – również ciekawszy. Nie ma mowy o zwolnie-niach. Ba, w dniu, w którym odwiedzi-łem teatr, skład baletu powiększył się o kolejną parę. Dyrektor artystyczny Tomasz Janczak wyjaśnił, że związa-ne jest to ze wznowieniem widowiska baletowego „Królewna Śnieżka”, któ-re od listopada zagości w Chatce Żaka.

Rewelacyjnie przyjęty przez wi-downię i krytykę „Phantom” grany będzie do ostatniego momentu na macierzystej scenie, później w regio-

CZEKAJĄC NA NABUCCO

TEATR I FILHARMONIA

TEATR MUZYCZNY ZAPRASZA NA:

PHANTOM – UPIÓR W OPERZEReżyseria: Daniel KustosikSobota, 29 września o godz. 18Niedziela, 30 września o godz. 17

ZEMSTA NIETOPERZA Reżyseria: Tomasz JanczakSobota, 13 października o godz. 18 Niedziela, 14 października o godz. 17

CALINECZKAReżyseria: Jerzy TurowiczWtorek, 16 października o godz. 11Środa, 17 października o godz. 18Oba spektakle w ACK UMCS „Chatka Żaka”, ul. Radziszewskiego 16

KSIĘŻNIKCZKA CZARDASZAReżyseria: Artur HoffmanSobota, 20 października o godz. 18Niedziela, 21 października o godz. 17

PHANTOM – UPIÓR W OPERZEReżyseria: Daniel KustosikPiątek, 26 października o godz. 18 Sobota, 27 października o godz. 18

Teatr Muzyczny w LublinieUl. Marii Curie-Skłodowskiej 5

Sprzedaż biletów: tel. 81 532 96 65 www.teatrmuzyczny.eu

nie, zaś 2 grudnia wystawiony zo-stanie w szczęśliwej dla lubelskiego zespołu Sali Kongresowej w PKiN w Warszawie. Publiczność koncertów sylwestrowych informujemy, że tako-wy, owszem, odbędzie się 31 grudnia w Centrum Kongresowym UP. Bilety wkrótce w kasie ulokowanej w Plazie. Natomiast wydarzeniem przyszłego rok – za co trzymamy kciuki! – ma być festiwal teatrów operetkowych, będący efektownym dopełnieniem programu lubelskiego, kulturalnego lata.

Na koniec o przygotowywanej obec-nie „bombie” repertuarowej. Otóż 17 li-stopada 2012 roku, o godz. 18, lubelska hala Globus zamieni się w scenę opero-wą. Przypomnijmy, że w 2008 r. z po-wodzeniem wystawiona tu została „La Traviata”. Tym razem będzie to insce-nizowany koncert „Nabucco” Giuseppe Verdiego. Jest to opera szczególna, osa-dzona w czasach niewoli babilońskiej, a podejmuje tematykę zniewolenia, mo-ralności, władzy i wiary. Muzyka jest porywająca. Zobaczymy i usłyszymy słynnego Andrzeja Dobbera – baryton, występującego na co dzień w Metropo-litan Opera w Nowym Jorku, wybitną sopranistkę Jolantę Żmurko-Kurzak, a spośród lubelskich artystów: Elżbietę Janczak i Tomasza Janczaka, który ten wyjątkowy spektakl także reżyseruje.

Zbigniew Miazga

Jolanta Żmurko-Kurzak i Andrzej Dobber wystąpią w lubelskiej wersji opery „Nabucco”

Page 13: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 13

TEATR I FILHARMONIA

FILHARMONIA LUBELSKA ZAPRASZA NA:

KONCERT SYMFONICZNYINAUGURACJA SEZONU ARTYSTYCZNEGO 2012/2013Orkiestra Symfoniczna FL Wojciech Rodek – dyrygentJoanna Kurkowicz – skrzypcePiątek, 28 września o godz. 19

KONCERT ORGANOWYXVI Międzynarodowy Festiwal Organowy Lublin–Czuby 2012Robert Grudzień – organy Małgorzata Walewska – mezzosopran Sobota, 29 września o godz. 17.00

KONCERT SYMFONICZNYI Międzynarodowy FestiwalAndrzej Nikodemowicz – czas i dźwiękNiedziela, 30 września o godz. 19.30

KONCERT SYMFONICZNYOrkiestra Symfoniczna FLPrzemysław Fiugajski – dyrygentPaweł Hulisz – trąbkaDima Tkachenko – skrzypce (Ukraina)Ryszard Bednarczuk – wiolonczelaMarian Sobula – fortepianNiedziela, 30 września o godz. 19.30

ASTOR PIAZZOLA KRÓLEM TANGANiedziela, 7 października o godz. 16.00

MUZYCZNE INSPIRACJEWITOLDA GOMBROWICZAOrkiestra Symfoniczna FLKwartet ŚląskiSławek A. Wróblewski – dyrygentPiątek, 12 października o godz. 19.00

FILHARMONIA DOWCIPU WALEDMARA MALICKIEGONiedziela, 14 października o godz. 16.00

Bilety do nabycia w kasie FL tel. 81 53 15 112

Rezerwacje on-line: www.fi lharmonialubelska.eu

MUZYCY NA WALIZKACH

Rozpoczyna się budowa Cen-trum Spotkania Kultur oraz

modernizacja pomieszczeń Filharmo-nii Lubelskiej i Teatru Muzycznego w Lublinie. Obydwie placówki do 10 października muszą opuścić zaj-mowane dotąd pomieszczenia. Na nic się zdały nieśmiałe próby opóźnienia tego terminu, podpierane argumen-tem, że jest to najlepszy okres dla po-prawienia kondycji finansowej filhar-monii i teatru.

Jak informuje dyrektor naczelny Filharmonii Lubelskiej dr Jan

Sęk, równolegle z przysłowiowym „pakowaniem walizek”, nadal pro-wadzona jest ożywiona działalność artystyczna. Odbył się koncert symfo-niczny z udziałem chóru chłopięcego „Słowiki Lubelskie” uświetniający doroczny Lubelski Festiwal Nauki. W Lublinie gościła również orkiestra Filharmonii Łódzkiej. A przed nami, 28 września, koncert inaugurujący se-zon artystyczny 2012/2013. Orkiestrę symfoniczną FL poprowadzi Woj-ciech Rodek, wystąpi wybitna polska skrzypaczka z lubelskim rodowodem, gwiazda pierwszej wielkości mieszka-jąca obecnie w Bostonie (USA), Joan-na Kurkowicz. W programie kompo-zycje: W.A. Mozarta, G. Bacewicz, J. Sibeliusa.

Do końca września odbywać się jeszcze będą, cieszące się dużym powodzeniem, koncerty edukacyj-ne z cyklu AKADEMIA MUZYKI I PLASTYKI. Wykonawcami są naj-lepsze zespoły kameralne oraz muzy-cy – soliści. Te muzyczne spotkania obejmują repertuar klasyczny, współ-czesny, poważny i rozrywkowy. Są więc atrakcyjnym uzupełnieniem lekcji wychowania muzycznego i pla-styki. Co ważne, uczą koncertowych zachowań. Swoje 35-lecie obchodzi Lubelskie Trio Stroikowe w składzie: Jan Arnal – obój, Andrzej Mazur –

klarnet, Wiesław Kaproń – fagot. Jest to okazja do jubileuszowego koncertu tego znakomitego zespołu w Łęcznej oraz przy okazji, przypomnienia jego dawnych sukcesów.

W październiku rozpocznie się jednak blisko trzyletni

– takie są kalkulacje – czas bezdom-ności muzyków. Dyrektor Jan Sęk mówi jednak, że rozpoczynający się sezon zaowocuje niepowtarzalnymi koncertami symfonicznymi. Orkie-stra wystąpi dwukrotnie w stolicy, w Uniwersytecie Fryderyka Chopina i Filharmonii Narodowej, jak również w Filharmonii Łódzkiej. W Lublinie zaś swą misję FL realizować będzie w zastępczych salach uniwersytetów: Medycznego i Przyrodniczego.

– Drodzy Melomani – apeluje za naszym pośrednictwem dyrektor – wierzę, że pozostaniecie z nami w ten trudny i zarazem niepowtarzalny czas. Sprecyzujmy, że większość lubelskich koncertów odbywać się będzie w auli Collegium Maius Uniwersytetu Me-dycznego, również w Centrum Kon-gresowym Uniwersytetu Przyrodni-czego, natomiast koncerty edukacyjne w Radiu Lublin, gdzie również będzie siedziba administracji FL wraz z kasą biletową.

Zbigniew Miazga

Swoje 35-lecie obchodzi znakomite Lubelskie Trio Stroikowe, w składzie: Jan Arnal – obój, Andrzej Mazur – klarnet, Wiesław Kaproń – fagot. Muzycy wystąpią z koncertem w Łęcz-nej. Już wkrótce wszystkie koncerty FL od-bywać się będą gościnnie w wynajmowanych salach poza obecną siedzibą FL

Page 14: IX 2012 Awangarda Lubelska

14 AL

WYDARZENIA

KRONIKA KULTURALNO-TOWARZYSKA

TO BYŁO

B Y ŁO

T

O BĘ D Z I E

Byli wychowankowie i aktual-ni sympatycy Reginy Możdżeńskiej przybyli w piątkowy wieczór 7 wrze-śnia do Domu Kultury LSM, by świę-tować jej 90-lecie urodzin. Szkoda, że jubilatka nie słyszała i nie widziała wielu benefisowych występów (spóź-niła się dwie godziny, bo musiała odpocząć po popołudniowej uro-czystości w Trybunale Koronnym). Szczególnie żałować powinna swojej nieobecności, kiedy Adam Kosiński śpiewał musicalowy numer „Hello, Dolly!”, najpierw naśladując Louisa Armstronga, a potem Dolly Parton.

Bardzo szekspirowski będzie początek sezonu artystycznego 2012/2013 w Teatrze Osterwy. Naj-pierw spektakl „Wiele hałasu o nic”, potem „Na końcu łańcucha” inspi-rowany „Tytusem Andronikusem”, później „Makbet”, następnie „Sen nocy letniej”. Start 20 września.

Happening, performance, instala-cja, spektakl – z takimi m.in. forma-mi artystycznymi można zetknąć się podczas akcji „33 dni z życia”, która rozpoczęła się 1 września i potrwa do 3 października. Tematem przewodnim cyklu organizowanego przez Karola Rębisza ze Stowarzyszenia Artystów „Bliski Wschód” jest pamięć. Codzien-nie w innym miejscu ktoś z szeroko rozumianej społeczności artystycznej Lublina prezentuje wspomnienie z jed-nego dnia swojego życia. 21 września zrobi to Robert Kuśmirowski, a potem wystąpią m.in. Marcin Kamola, Bogu-sław Byrski i Jarosław Koziara.

Właśnie ukazał się drugi album lubelskiego wokalisty reggae’owo--dancehallowego Juniora Stressa pt. „Dzięki”. Longplay jest znakomity – pełen porywających melodii, urze-kający pomysłowością w nawiąza-niach stylistycznych i imponujący fajnymi tekstami. Junior śpiewa i na-wija m.in. o swojej dzielnicy LSM i tak samo nazwanym sound syste-mie, w którym zdobywał muzyczne ostrogi, oraz o polityce. Na żywo zrobi to 29 września w Graffiti.

Uwaga, przeciwnicy popiskują-cych wokalistów, wrogowie disco, kontestatorzy niemieckich produkcji i krytycy odgrzewania muzycznych kotletów. Omijajcie 6 października szerokim łukiem halę Globus. Wy-stąpią tu bowiem Thomas Anders i Modern Talking Band.

Dmitry Volkostrelov, reży-ser i szef Teatru Post z Sankt Pe-tersburga, to teatralne objawienie ostatnich sezonów w Rosji. Jesz-cze nie występował ze swoją trupą w Polsce. Wystąpi – i to z dwoma przedstawieniami – na lubelskim festiwalu Konfrontacje Teatral-ne (13–20 października). Dużych atrakcji będzie więcej: np. bardzo ostre spektakle „Magnificat” Chó-ru Kobiet (Warszawa) i „A ja, Han-na” Teatru im. Jana Kochanow-skiego (Opole).

Jacek Szymczyk

Dla uczczenia 100. rocznicy uro-dzin Johna Cage’a ośrodek Rozdroża zorganizował 5 września wydarzenia, jakimi z pewnością byłby urzeczony jubilat. Najpierw odbył się 45-minu-towy happening pt. „Lekcja”, podczas którego w różnych miejscach placu Litewskiego uczniowie szkół muzycz-nych ćwiczyli sobie w grupach i solo a grane przez nich frazy mieszały się z dźwiękami otoczenia. Po tej rozbie-gówce mistrzowie dziecięcych, ma-łych, instrumentów Margaret Leng Tan i Paweł Romańczuk dali w Te-atrze Muzycznym koncert pt. „The Art of Toy Piano”. To był zabawny, orygi-nalny i pouczający dyptyk.

Pewnie nieraz zastanawialiście się, ilu ludzi powinno składać się na tłum. Oryginalną odpowiedź na to pytanie podsunęła reporterka „Ku-riera Lubelskiego”, która tłumem, a nawet tłumami, określiła 50 osób przybyłych 8 września na wielki dziedziniec zamkowy na czytanie „Pana Tadeusza”.

Mimo problemów organizacyj-nych 24 sierpnia odbył się w lubel-skiej filharmonii koncert międzyna-rodowej I, Culture Orchestry. Zespo-łu dziwnego, ale ważnego – mające-go być muzyczną wizytówką Part-nerstwa Wschodniego, ale nazwa-nego po angielsku i prowadzonego przez wenezuelskiego dyrygenta. Występ był ważny i dobry – rozpo-czynał polsko-białorusko-ukraiń-sko-mołdawsko-gruzińskie tournee w miejscu, gdzie grupa przez dwa tygodnie miała szkoleniową rezy-dencję, a młodzi muzycy zgrali się w jej trakcie tak, że wiele starszych orkiestr mogłoby im pozazdrościć harmonii wykonawczej. Widownia była pełna, ale to w dużej mierze skutek darmowego wstępu. Nato-miast pojawiło się na niej niewiele osobistości lubelskiej kultury. Na tle tego bezrybia intrygująco błyszczała Teresa Księska-Falger, wyjątkowo kontrowersyjna, ale wybitna anima-torka kultury, była dyrektorka naszej filharmonii.

Page 15: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 15

WYDARZENIA

W dniu 16 sierpnia wybrałem się samochodem do centrum

miasta. Zatrzymałem się na chwilę na chodniku przy ul. Bernardyńskej, między pl. Wolności a Zespołem Szkół Ekonomicznych im. Vetterów. Wszedłem do księgarni. Po chwili zauważyłem, że przy moim samocho-dzie zatrzymuje się samochód Straży Miejskiej. Rezygnując z zakupu wy-biegłem szybko na ulicę, ale okazało się, że już za późno. Funkcjonariusz Straży Miejskiej poprosił mnie o do-kumenty: dowód osobisty, prawo jaz-dy i dowód rejestracyjny pojazdu, za-powiadając wypisanie mandatu w wy-sokości 300 zł.

– To bardzo dużo – próbowałem nieśmiało dyskutować z rosłym, dużo większym ode mnie strażnikiem. Mó-

wiłem, że stoję tu dosłownie 3 minuty i mogę natychmiast odjechać. On na to, że musi ukarać mnie mandatem, bo przyjechał tu na skutek obywatelskiej interwencji. Według mnie nie mogło to być prawdą, bo w ciągu 3 minut po prostu nie dałoby się tego zrobić.

– Ale to nie wszystko – odpo-wiedział strażnik, bo zostawił pan w samochodzie uchyloną szybę a to oznacza, że pojazd nie jest zabezpie-czony przed kradzieżą a za to należy się mandat w wysokości 500 zł plus jeden punkt karny.

Próbowałem dyskutować, bo kara wydawała mi się zbyt surowa, ale strażnik zaczął mnie straszyć sądem. Gdy nadal próbowałem tłumaczyć swoje racje, z samochodu wyszedł dru-gi funkcjonariusz a właściwie funkcjo-nariuszka i wręcz nakrzyczała na mnie, że jak funkcjonariusz w mundurze mówi, to ja powinienem stać i słuchać. I niby mówiąc do swojego partnera do-dała, że już jedzie holownik, który od-holuje moje auto, a to narazi mnie na jeszcze większe koszta. Wystraszyłem się, jakie to jeszcze kary mogą mnie spotkać! Toteż chyba nawet uciszy-łem się, gdy wszystko skończyło się na ukaraniu mnie 200-złotowym manda-tem plus jeden punkt karny – za utrud-nienia w ruchu drogowym.

Nie było co dyskutować, wszak mój jeden glos przeciwko dwójce funkcjo-nariuszy nic by się wskórał. I nawet teraz nie chcę dyskutować o słuszno-ści przyznanego mi mandatu, ale nad tym, w jaki sposób to zrobiono. Nigdy wcześniej nie czułem się tak bardzo zastraszony, niczym w najmroczniej-szym okresie PRL, albo jeszcze go-rzej. Po ochłonięciu z silnego wrażenia skontaktowałem się z kolegą, także bę-dącym funkcjonariuszem SM. Odpo-wiedział mi, że miałem pecha, bo para strażników, na którą się natknąłem, należy do najstraszniejszych w mie-ście. Nikt ich nie lubi, nie mają przy-jaciół, ale za to bardzo ceni ich sobie komendant SM, bo dostarczają do kasy najwięcej pieniędzy z nakładanych na obywateli mandatów.

Tyle opowieści naszego Czytel-nika. Opowieści o Straży Miejskiej, której na ogół nie lubimy i wiadomo dlaczego. Nie dlatego, że noszą mun-dur, tylko że tak właśnie postępują. Wszak policjanci też noszą mundur, ale łapią złodziei, wykrywają prze-stępstwa, a nawet często pomagają lu-dziom. Straż Miejska wydaje się nato-miast stać tylko na straży… miejskiej kasy, którą trzeba wciąż reperować. Chyba właśnie dlatego w niektórych miastach Polski mieszkańcy podję-li starania mające na celu likwidację Straży Miejskiej. Według wielu z nas i mnie także, Straż Miejska powinna być, ale tacy jej funkcjonariusze jak wspomniana powyżej para, psują jej obraz. Tworzą wizerunek straży, która nie służy a tylko karze.

Dobrze więc, że w Lublinie zmie-nił się ostatnio komendant Straży Miejskiej. Do nowego komendanta chcemy mieć prośbę, a może petycję, aby uczynił wszystko co trzeba, aby stworzył bardziej przyjazny wizeru-nek strażnika miejskiego. Aby był to funkcjonariusz, który nie tylko karze, ale przed wszystkim służy mieszkań-com naszego miasta. Wszak praca w Straży Miejskiej jest właśnie służ-bą. I tyle!

Jacek Król

Jak to w Lublinie…

– Gdzie byłeś, jak cię nie było?– Na wakacjach, ale na szczę-

ście już wróciłem.– Ale gdzie byłeś?– Nieważne gdzie. Ważne, że

wracałem nową, wciąż jeszcze bę-dącą w budowie drogą szybkiego ruchu z Piask do Lublina.

– I co? Ładna.– Może i ładna, ale tragiczna.– Dlaczego?– Bo odgrodzona wysokimi

ekranami od reszty świata.– To chyba dobrze.– Dla niektórych może i dobrze,

ale na pewno nie dla tych, którzy mają tam, za tymi ekranami swoje sklepy, restauracje, hotele, warszta-ty usługowe. Dla nich te odcinające ich od świata ekrany oznaczają ko-niec interesu, bankructwo i biedę.

– Cóż, takie są ponoć europej-skie przepisy.

– Może i są, ale złe. Głupie prze-pisy urzędników niszczące polski biznes. Ja dużo jeżdżę po Europie i nigdzie, w żadnym kraju nie wi-działem tak wielu dźwiękoszczel-nych ekranów, co u nas w Polsce.

– To może sobie wybudują.– Wątpię. Ty wiesz, ile taka

budowa kosztuje? Za te pieniądze można by wybudować wiele kilo-metrów nowych dróg. Bezpiecz-nych. A u nas? Aż strach pomy-śleć, że od Piask aż do Lublina, a w przyszłości pewnie obwodni-cą miasta i jeszcze dalej, z Kuro-wa do Warszawy będziemy jechać jak w tunelu. Jazda nim jest nudna. Łatwo w nim usnąć i wypadek go-towy.

– Oj, jak ty to czarno widzisz.– Przejedź się i ty, to też zoba-

czysz. Jacek Król

Awa nga Rda l u b E l s k a

Page 16: IX 2012 Awangarda Lubelska

16 AL

PORADY I INFORMACJE

Zmielone kości, okostna i świńska skóra w kiełbasach czy szynka

ze śladową ilością szynki… Okazuje się, że to, co zawiera mięso, nierzad-ko może przyprawić o niestrawność. Niestety, wielu konsumentów nawet nie zdaje sobie z tego sprawy i pod-czas zakupów kieruje się ceną. Tylko co czwarta osoba czyta etykiety na opakowaniach. A warto to robić, by dokonać właściwego wyboru. Wy-starczy kupować produkty ze znakiem jakości, a to umożliwia właśnie Sys-tem Gwarantowanej Jakości Żywno-ści QAFP. Definitywnie wyklucza w mięsie z logo QAFP dodatki takie jak MOM, glutaminian sodu czy po-lifosforany.

W środkach masowego przekazu rozpętała się ostatnio dyskusja o po-gorszeniu jakości przetworów mię-snych i niebezpieczeństwach zwią-zanych z ich spożywaniem. To efekt tendencji obniżania kosztów wytwa-rzania poprzez użycie tańszych su-rowców mięsnych, stosowania dodat-ków funkcjonalnych zwiększających wydajność oraz zmianami procesu produkcyjnego. Właśnie przez to wie-le osób zamiast mięsa, często nieświa-domie kupuje wyroby mięsopodobne. Na dodatek, nie zauważa tych warto-ściowych. Jak wynika z dostępnych danych, tylko 30 proc. konsumentów czyta informacje na opakowaniach. Wielu z nich nie uświadamia sobie, że w wyniku odstępstw od poprawnych

POSTARAJ SIĘ WIEDZIEĆ warunków hodowli i przygotowania zwierząt do uboju, kupowane przez nich mięso często wykazuje wady technologiczne obniżające ich przy-datność do konsumpcji, jak i wyrobu produktów mięsnych. W ich produkcji musi być uwzględnione dobro konsu-menta. Wartość odżywcza produk-tu oraz łatwość jego przygotowania i trwałość – to oczekiwane przez nie-go walory. To właśnie może zapew-nić konsumentom system wysokiej, gwarantowanej jakości – QAFP i jego logo na produktach. Oni muszą mieć wybór. System QAFP wskazuje im jedną z dróg nabywania produktów.

– Znak QAFP w założeniu zabez-piecza konsumentom jakość produktu! System QAFP to przyjazna im jakość, wprowadza surowe wytyczne doty-czące doboru surowców mięsnych, procesu produkcyjnego i warunków przechowywania w magazynach czy sklepach oraz zasady określenia jako-ści poszczególnych grup towarowych. Ograniczenie stosowania dodatków w systemie, tj. glutaminianu sodu, polifosforanów czy MOM spowodu-je, że konsument nie będzie już nie-świadomy podczas zakupów. Będzie miał wybór. Gwarantowaną jakość każdego produktu da mu właśnie logo QAFP na jego opakowaniu. System

QAFP stoi na straży interesów konsu-mentów i producentów – przekonuje Wiesław Różański, prezes UPEMI.

Z jednej strony dynamika kon-sumpcji zwalnia, z czego wynika po-pyt na tanią żywność. Z drugiej jed-nak strony wiele osób w sytuacji, gdy sklepy zalewa tanie jedzenie, coraz uważniej przygląda się składowi ku-powanych produktów. Na rynku co-raz bardziej widoczny jest także trend prozdrowotny oraz zainteresowanie produktami naturalnymi, nisko prze-tworzonymi i bez „ulepszaczy”. Dla konsumentów coraz większe znacze-nie ma nie tylko kwestia pochodzenia np. mięsa, ale także w jakich warun-kach zostało ono wytworzone. W ko-szyku zakupowym mieszkańców kra-ju udział wydatków na jedzenie sięga Postaw na żywność wyprodukowaną w Systemie QAFP! Fot. Robert Baka

już ponad 24 proc, takiego wzrostu nie było od lat. Dlatego wielu produ-centów decyduje się na wytwarzanie produktów w systemie QAFP, a tym samym na dostosowanie produkcji do rygorystycznych wytycznych. Wie-le zakładów zdecydowało się już na certyfikację, m.in. ZM Henryk Kania, ZM Viando, ZM Salus, Indykpol, Łu-kosz, ZM Łmeat Łuków, ZM Mości-brody, czy Drosed.

System Gwarantowanej Jakości Żywności – QAFP został opracowa-ny w 2009 roku z inicjatywy Unii Pro-ducentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI), organizacji zrzeszającej przedsiębiorstwa funk-cjonujące w branży mięsnej. System QAFP stworzyli naukowcy z wiodą-cych ośrodków akademickich w Polsce

Page 17: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 17

PORADY I INFORMACJE

CO JESZ!

– Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiej-skiego w Warszawie, Instytutu Zoo-techniki w Krakowie oraz Uniwersy-tetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsz-tynie. System zyskał również uznanie najlepszych ekspertów i naukowców na polskim rynku oraz wsparcie or-ganizacji konsumenckich. 11 grudnia 2009 r. decyzją Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, System Gwarantowa-nej Jakości Żywności QAFP wraz z ze-szytem branżowym „Kulinarne mięso wieprzowe” został uznany za krajowy system jakości żywności. Mięso wie-przowe z logo QAFP nie jest nastrzy-kiwane, nie są dodawane do niego żadne posypki i substancje dodatkowe. Proces jego pozyskiwania jest pod sta-łym dozorem wszystko po to, aby mieć pewność, że na nasze stoły dostarczana

jest wieprzowina najwyższej jakości. Certyfikat QAFP może otrzymać tylko to mięso, które pochodzi od odpowie-dzialnych i ambitnych producentów.

– Trzeba uważnie przyglądać się logo na opakowaniach produktów. Mięso kulinarne ze znakiem jakości QAFP jest świeże, soczyste, pach-nące i przede wszystkim – zawiera mięso, jest smaczne i zdrowe. Gdy wrzucimy je na ruszt, możemy liczyć na to, że będzie smakowało naszym bliskim. Nie wyschnie na przysło-wiowy „wiór”. Wieprzowina z logo QAFP jest łatwa do obróbki – mięk-ka, a potem… Mmmmm! Palce lizać! Mięso z logo QAFP może i jest nieco droższe, ale lepiej zjeść pyszny kawa-łek mięsiwa dobrej jakości niż więk-szy i mniej smaczny! Dbajmy o swoje podniebienia i o żołądki! Miejmy nad sobą litość! Nie odmawiajmy sobie przyjemności dobrego jedzenia! – podsumowuje ze śmiechem Carlos Gonzalez-Tejera, znany dziennikarz i pasjonat gotowania. Na całym świe-cie promuje zdrową żywność i goto-wanie nie tylko z sercem, ale także z głową.

Kolejnym krokiem UPEMI było stworzenie drugiego zeszytu branżo-wego: „Kulinarne mięso z piersi kur-czaka i indyka oraz tuszki i elementy

młodej polskiej gęsi owsianej”, który również został włączony do systemu QAFP. Następnie powstał kolejny ze-szyt branżowy, określający wytyczne dla produkcji wędlin. Wytyczne okre-ślone w Systemie wskazują parametry jakościowe gwarantujące ponadprze-ciętną jakość dla produkcji wędzo-nek, kiełbas, wędlin podrobowych oraz wyrobów blokowych. Zeszyty branżowe są odpowiedzią na potrzeby coraz bardziej wymagających i świa-domych konsumentów oczekujących produktów o wysokiej jakości speł-niających ich wymagania odnośnie walorów smakowych a także wartości odżywczych.

Obecnie ruszyła kampania promu-jąca drób wysokiej jakości, współ-finansowana ze środków unijnych. Będzie trwała trzy lata, a jej budżet wynosi 4 mln euro. Celem akcji jest przekonanie konsumentów do wy-boru mięsa sprawdzonej jakości. Na polskim rynku będą promowane kur-czaki i indyki, a na rynku niemieckim – gęsi. Organizatorem kampanii jest Krajowa Rada Drobiarstwa. Obecnie do systemu QAFP zgłosiło się sied-miu producentów drobiu, dwóch prze-szło już certyfikacje. Drób oznakowa-ny znakiem QAFP wkrótce powinien być w sklepach, prowadzone są w tej sprawie rozmowy.

Informacje, które powinny być obowiązkowo umieszczone na więk-szości produktów to: nazwa, dane do-tyczące składników produktu, w tym substancji dodatkowych i składników alergennych, oznakowanie GMO, ter-min przydatności do spożycia oraz kraj pochodzenia produktu. Pomocne konsumentom w wyborze żywności wysokiej jakości są produkty ze spe-cjalnym logiem np. QAFP. To jest przyszłość. Pamiętajmy! Warto wy-bierać to, co najlepsze dla naszego zdrowia. I warto przekonywać do tego innych i zwracać im na to uwagę! Li-czy się jakość, nie ilość! – przekonuje prezes UPEMI. Bo warto pamiętać, że produkt oznaczony certyfikatem QAFP kontrolowany jest już od same-go początku, w myśl zasady, że każda czynność może wpłynąć na końcową jakość.

Barbara Wilczekdyrektor UPEMI

Teatr Stary uruchamiając działal-ność filmową nawiązuje do historii miejsca, w którym działa. Przypo-mnijmy, że to tutaj odbył się pierw-szy pokaz kinematografu w Lublinie w 1899 roku. W 1907 r. otwarto tu jedno z pierwszych w Polsce kin pod nazwą „Theatre Optique Parisien”, zmienioną jeszcze przed wojną na „Rialto”, a potem na „Wiedza”, „Panteon” i „Adria”. Natomiast już w lipcu 1944 r. lublinianie mogli zo-baczyć pierwszy powojenny pokaz filmowy.

Od 1952 roku, kiedy budynek przejął Wojewódzki Zarząd Kin, funkcjonowało tutaj kino Staromiej-skie, zamknięte w 1981 roku.

Kilka miesięcy temu Teatr Stary po generalnym remoncie, znów zo-stał otwarty dla publiczności. Pla-cówka realizuje bardzo ambitny pro-gram, ostatnio także w zakresie kina. Zainaugurowano go 17 września pokazem jednego z najpiękniejszych filmów Andrzeja Wajdy, „Panny z Wilka”. Natomiast 24 września obejrzeć będzie można „Wesele” tego samego reżysera. Uwadze czy-telników polecamy zapowiedziany na 1 października pokaz głośnego „Innego świata” Doroty Kędzie-rzawskiej, połączony ze spotkaniem z bohaterką tego obrazu, wybitną ak-torką Danutą Szaflarską oraz twórca-mi filmu.

Projekcje filmów w teatrze Sta-rym odbywać się będą w poniedział-ki, o godz. 18, cena biletu: 10 zł oraz 8 zł ulgowy.

ZM

KINO W TEATRZE STARYM

Page 18: IX 2012 Awangarda Lubelska

18 AL

LUBELSZCZYZNA

Na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kiel-

cach, który odbył się w dniach od 3 do 6 września, PZL-Świdnik S.A., spół-ka z grupy AgustaWestland, pokazała swoje najnowsze maszyny latające: dwusilnikowy śmigłowiec AW 149 oraz prototyp jednosilnikowego, bez-załogowego śmigłowca SW 4

Śmigłowiec AW 149 to jedyny w swojej kategorii, najnowszej ge-neracji wielozadaniowy śmigłowiec przeznaczony głównie dla celów wojskowych, powstały w wyniku in-tensywnego zaangażowania polskiej myśli technologicznej oraz know--how. Nicola Bianco, dyrektor zarzą-dzający PZL-Świdnik SA powiedział na targach: – Jesteśmy niezwykle pod-ekscytowani możliwością zaprezen-towania podczas MSPO w Kielcach najbardziej zaawansowanego wielo-zadaniowego śmigłowca dostępnego na rynku. Przedstawiciele najwyż-szych władz państwowych w Polsce oraz szerokie grono odwiedzających kielecki salon mają szansę skorzystać z wyjątkowej możliwości zobaczenia ostatniego osiągnięcia AgustaWe-

NOWE ŚMIGŁOWCE Z PZL ŚWIDNIKstland i PZL-Świdnik w dziedzinie projektowania, rozwoju i produkcji najnowszej generacji wiropłatów. AW 149 z najnowocześniejszą technologią jest wyjątkową szansą dla Polski.

PZL-Świdnik ma w tej chwili jeden taki śmigłowiec przeznaczony do prób naziemnych oraz 4 prototypy lotne. Dalsze prace nad AW 149 będą reali-zowane zgodnie z harmonogramem, kwalifikacja nowej maszyny planowa-na jest na połowę 2013. Śmigłowiec wyposażony jest w cyfrowy system awioniki, charakteryzujący się otwar-tą architekturą, w pełni zintegrowane wyposażenie misyjne, nowoczesny Glass Cockpit w pełni kompatybilny z googlami NVG oraz czteroosiowego autopilota, AW 149 został zaprojekto-wany do realizacji operacji na współ-czesnym polu walki. W zależności od potrzeb, może mieć odpowiednie wy-posażenie misyjne i awioniczne. W ka-binie śmigłowca można przewozić 18 żołnierzy, ale gdy zajdzie taka potrze-ba, także cywilów.

Drugi pokazany w Kielcach przez PZL Świdnik śmigłowiec to SW 4 „Solo” RUAS/OPH. Wersja RUAS/

OPH (Śmigłowcowy Bezzałogo-wy System Powietrzny (Rotorcraft Unmanned Air System)/ Opcyjnie Pilotowany Śmigłowiec (Optionally Piloted Helicopter) powstała na bazie sprawdzonej jednosilnikowej platfor-my. Jest efektem intensywnej współ-pracy między zespołami inżynierów PZL-Świdnik i AgustaWestland. SW 4 sprawia, że zakłady w Świdniku sta-ły się pionierem europejskiej branży śmigłowcowej w dziedzinie wyko-rzystywania możliwości oferowanych przez nowoczesne platformy wiro-płatowe charakteryzujące się wyjąt-kową elastycznością w wypełnianiu wymogów misji bezzałogowych. Jak powiedział w Kielcach Nicola Bian-co, prezentacja pierwszego polskie-go śmigłowcowego bezzałogowego systemu powietrznego jest okazją do

Na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach PZL-Świdnik S.A. pokazały dwunastoosobowy AW 149 i bezzałogowy SW 4 Fot. PZL-Świdnik

zademonstrowania wiodącej roli, jaką PZL-Świdnik S.A. odgrywa w świato-wym przemyśle lotniczym. Dla firmy tej zdalnie pilotowane i bezzałogowe rozwiązania stają się synonimem naj-bardziej zaawansowanych osiągnięć technologicznych w lotnictwie.

SW 4 „Solo” został zaprojektowa-ny tak, aby mógł wykonywać zarów-no loty załogowe jak i bezzałogowe w różnorodnych warunkach środowi-skowych, na lądzie i nad wodą. Może wykonywać szeroki zakres misji, m.in.: operacje wywiadowcze na polu walki i nad obszarami morskimi, zdo-bywanie informacji o celach, monito-ring granic i wybrzeża, wspierać dzia-łania organów ścigania, prowadzić monitoring środowiskowy, mapowa-nie i badanie terenu, ocenę skutków klęsk żywiołowych, jest też doskona-le przystosowany do realizacji zadań związanych z transportem pasażerów. Prototyp SW 4 „Solo” ma odbyć swój dziewiczy lot w konfiguracji załogo-wej w ciągu najbliższych miesięcy, a jego pierwszy lot bezzałogowy pla-nowany jest na 2013 r.

Krzysztof Stankiewicz

Page 19: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 19

LUBELSZCZYZNA

Jubileusz 20 lecia wpisania za-mojskiej Starówki na Listę

Światowego Dziedzictwa Kulturalne-go UNESCO świętowano w Zamo-ściu. Uroczystościom towarzyszyła m.in. konferencja pt. „Przeszłość przyszłości – zarządzanie dziedzic-twem kulturowym” z udziałem ar-chitektów, konserwatorów zabytków, samorządowców, władz miasta oraz przedstawicieli innych miast wpisa-nych na listę światowego dziedzictwa.

W trakcie obrad w sali Consulatus zamojskiego ratusza mówiono m.in. o rewitalizacji, zarządzaniu i utrzy-maniu zabytków. Zastępca prezydenta Zamościa Tomasz Kossowski pod-czas swojego wystąpienia zaprezen-tował zakres prac, jakie dotychczas wykonano przy rewitalizacji zespo-łu staromiejskiego i przywracaniu świetności Zamościa przy pomocy finansowej z funduszy z Unii Euro-pejskiej oraz Funduszu Norweskiego. W Zamościu zrewitalizowano wiele obiektów, w tym m..in. zespół kamie-nic, Rynek Solny, Rynek Wielki, Ry-nek Wodny. Odrestaurowano trzy bra-my; Szczebrzeską, Nową i Starą Bra-mę Lubelską, z przyległym parkiem. Nową szatę otrzymał również Ratusz. Olbrzymi front robót prowadzony jest przy rekonstrukcji fortyfikacji i Ba-stion VII. Dzięki tym inwestycjom Zamość pięknieje z dnia na dzień i nie przypadkowo określany jest coraz bardziej lśniącą „Perłą renesansu”.

Ten proces był możliwy dzięki za-angażowaniu wielu ludzi. Dlatego też nie zabrakło wyróżnień i odznaczeń.

Złotym „Medalem za Długoletnią Służbę” nadanym przez Prezyden-ta RP Bronisława Komorowskiego podczas gali jubileuszowej w Cen-trum Kultury Filmowej „Stylowy”.zostali uhonorowani; Jadwiga Kijek – skarbnik UM w Zamościu, Barba-ra Skórzyńska-Terlecka – zastępca dyrektora Wydziału Architektury, Budownictwa i Ochrony Zabytków, Maria Krzyżanowska – z Zamojskiej Dyrekcji Inwestycji, zaangażowana przez wiele lat w ochronę i ratowanie zamojskich zabytków. Roman Ko-zak – dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM. Brązowe medale otrzymali zaś: Tomasz Kossowski – zastępca prezy-denta miasta Zamość, Marcin Grabski – w zamojskim ratuszu zaangażowa-ny w pozyskiwanie funduszy z Unii Europejskiej oraz Jarosław Maluha – do niedawna pracownik Biura Za-rządzania Projektami Zewnętrznymi w Urzędzie Miasta, a obecnie prezes MZK w Zamościu.

Prezydent Marcin Zamoyski me-dalami „Zasłużony dla Zamościa” uhonorował natomiast: Marię Sarnik-

-Konieczną, Marka Konopkę, Tade-usza Zielniewicza oraz prof. dr. hab. Krzysztofa Pawłowskiego. W jubi-leuszowe świętowanie znakomicie wpisał się Zamojski Festiwal Kultury. „arte cultura, musica e....” Przez cztery dni od 6 do 9 września br. można było obejrzeć i podziwiać unikalne pokazy i projekcje na ekranie wodnym, lase-ry, ognie, podświetlane fontanny, słu-chać muzyki w wykonaniu wielu ze-społów, m.in. Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego dyrygo-wanej przez Tadeusza Wicherka, Ze-spół Pieśni i Tańca „Zamojszczyzna”, Zespołu Muzyki Dawnej „Capella all’ Antico”

– Cieszę się, że festiwal spotkał się z olbrzymim zainteresowaniem pu-bliczności. Obejrzało go bowiem kil-ka tysięcy widzów. To zachęca do or-ganizacji tego typu wydarzeń – mówi Anna Gruszkiewicz, zastępca dyrek-tora Orkiestry Symfonicznej im. Ka-rola Namysłowskiego w Zamościu.

W trakcie trwania festiwalu można było obejrzeć szereg imprez towarzy-szących, jak choćby plenerową wy-stawę na Rynku Solnym pt. „Zamość Miasto Światowego Dziedzictwa Kul-turalnego UNESCO”. W kawiarni Arkadia swoje prace prezentował za-mojski artysta malarz Marek Sołowiej na wystawie „Zamość – Idea Art”, w BWA Galerii Zamojskiej natomiast można było obejrzeć prace Jerzego Kubiny na wystawie pt. „Zamość – New York – Zamość” czy poplene-rową ekspozycję pn. „Obrazy w sło-wach – słowa w obrazach”.

Janusz Kawałko

20-LECIE ZAMOŚCIA NA LIŚCIE UNESCO

W Zamościu zrewitalizowano wiele dawnych obiektów Fot. Janusz Kawałko

Z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego wystąpił Robert Janowski Fot. Wiesław Lipiec

Page 20: IX 2012 Awangarda Lubelska

20 AL

KULINARIA

Pierogi z grzybami

świecie. Pierogi to być może jedyne polskie danie, które zrobiło prawdzi-wą, międzynarodową, wręcz świato-wą karierę. U nas przyrządza się je z różnymi farszami, na wiele sposo-bów. Niemal wszyscy potrafimy je przygotować, i każdy ma na to swój sposób. A jeśli ktoś nie ma, temu po-daję sposób przyrządzenia pierogów Może nie tyle ruskich czy z mięsem,

ale z kapusty i grzybów, bowiem je-sień sprzyja zbieraniu grzybów i o tej porze roku właśnie takie pierogi po-winniśmy robić.

Najpierw przygotowujmy ciasto. Potrzebne nam będą; pół litra wody, pół kilograma mąki pszennej, pół łyżki stołowej masła. Ze składników tych należy zagnieść ciasto tak, aby nie było za rzadkie i dało się wałko-wać na cienki placek. Z rozwałko-wanego ciasta wycinamy kółka, np. szklanką. Potem łyżeczką będziemy nakładać do nich farsz i zalepiać.

Teraz zajmiemy się przygotowa-niem farszu. Potrzeba nam będzie do tego kilogram kiszonej kapusty, pół

kg najlepiej świeżych grzybów, choć mogą być oczywiście i suszone, ale w mniejszej ilości. Najlepsze grzyby to borowiki, ale mogą być i inne – pół-szlachetne. Kapustę gotujemy i dobrze odcedzamy z wody. Gotujemy także grzyby z odrobiną vegety, około go-dziny. Odcedzamy, przysmażamy na patelni z masłem i cebulką a potem mielimy razem z kapustą. Doprawia-

Wszystkie światowe kuchnie, wło-ska, francuska, czy azjatyckie mają swoje ulubione, charakterystyczne dania. W kuchni krajów nadmorskich dominują ryby i inne owoce morza, na południu Europy czy w krajach Ameryki Południowej niemal wszyst-ko je się z papryką, w kuchni żydow-skiej dominuje czosnek, zaś kucharze włoscy nie obejdą się bez makaronu.

Wszystkie te potrawy są bardzo smaczne, ale przecież nasza rodzima kuchnia polska też ma swoje specja-ły. Należą do nich niewątpliwie pie-rogi. To dziś bardzo popularne danie i to nie tylko w Polsce. Dziś można ich skosztować dosłownie w całym

Kuchnia z odrobiną… folkloru

my pieprzem i solą. Tak przygotowa-nym farszem nadziewamy pierogi.

W garnku gotujemy osoloną wodę, wrzucamy do niej po kilka pierogów i mieszamy, aby nie przywarły do dna. Gdy wypłyną na górę, poczekajmy jeszcze około 2 minut i już możemy je wyjąć za pomocą łyżki durszlako-wej. Po krótkim osuszeniu na talerzu podajemy pierogi ze skwarkami, albo też zimne podgrzewamy opiekając je w tłuszczu na patelni.

Takie i inne, ruskie czy też pierogi z mięsa, są jednym z chętniej zama-wianych dań przeze gości „Marzan-ny”. Zapraszam i życzę smacznego.

Władysław Boruch

Page 21: IX 2012 Awangarda Lubelska
Page 22: IX 2012 Awangarda Lubelska

22 AL

Z CHÓREM IUBILAEUM

TURYSTYKA

Chór i orkiestra Iubilaeum przed festiwalową publicznością

Pierwszy koncert chóru wraz z or-kiestrą odbył się w domu ojców

Pallotynów nad brzegiem Tybru. W programie znalazły się utwory reli-gijne, jako że koncert stanowił oprawę artystyczną mszy odprawionej przy oł-tarzu, w którym za szklaną szybą leży nienaruszone przez czas ciało św. Win-centego Palotti. Koncert był transmito-wany przez Internet na cały świat.

Po mszy ojcowie oprowadzili gości z Polski po swej siedzibie a na koniec sprawili im wielką niespodziankę wy-prowadzając na dach swego ośmiopię-trowego domu, z dachu którego roz-pościera się rozległy widok na Rzym. A że było to już późnym wieczorem, z dachu Pallotinum widać było jakby u stóp oświetlone mosty na Tybrze, obok zamek San Angelo, dalej kopułę bazyliki św. Piotra i jeszcze dalej wie-że wszystkich rzymskich kościołów. Niebo było gwieździste, to i widok… niezapomniany.

Następnego dnia rano w kaplicy Domu Polskiego podczas porannej mszy IUBILAEUM dało swój drugi koncert. Wyjątkowy! Czy to poran-ne słońce zaglądające przez witraże do wnętrza, czy wierni wypełniający kaplicę czy też znakomita jej akusty-ka sprawiły, że wszystkie wykonane

utwory zabrzmiały wręcz znakomicie. Niejednemu słuchaczowi po ostatnich akordach brawurowo wykonanego na zakończenie mszy. „Ave Maria” D. Cacciniego, łza się w oku zakrę-ciła. Widziałem to na własne oczy.

Po mszy gospodarze pokazali nam obiekt. Pięknie zlokalizowany, na 120 miejsc noclegowych, głównie w po-kojach jedno- i dwuosobowych. Po-tem był czas na zwiedzanie Rzymu, przede wszystkim bazyliki św. Piotra, modlitwę przy grobie błogosławio-nego Jana Pawła II, ale kto dotąd nie widział, mógł zobaczyć także Schody Hiszpańskie, słynną fontannę Di Trevi i kilka innych najcenniejszych zabyt-ków Rzymu. Colosseum nie, bo od kilku tygodni jest ono w remoncie.

W Castel Gandolfo

Nazajutrz IUBILAEUM wybrało się do Castel Gandolfo. Wiadomo, la-tem papież tam przyjmuje na audiencji pielgrzymów z całego świata. A że wy-jazd IUBILAEUM do Włoch oprócz charakteru artystycznego i turystycz-nego miał po części także charakter pielgrzymkowy, z radością, ale i wiel-kim zaciekawieniem wybraliśmy się w środowy poranek w drogę z Rzymu do Castel Gandolfo. Audiencja była, wszyscy w niej uczestniczący widzie-li Benedykta XVI z bliska i otrzymali jego błogosławieństwo. Artyści z Lu-blina zamierzali zagrać i zaśpiewać przed papieżem, ale okazało się to niemożliwe, bo ochrona nie pozwoli-

ła wnieść na teren pałacu papieskiego instrumentów muzycznych. Dlatego zaraz po audiencji jakoś spontanicznie muzycy wyjęli je z futerałów i zaczęli grać przed siedzibą papieża. Dołączyli do nich śpiewacy i rozpoczął się ulicz-ny koncert w Castel Gandolfo. Zanim rozśpiewali się na dobre, wokół zebrał się tłum słuchaczy. Był koncert, były gromkie brawa, i w sumie – jeszcze jedno ciekawe przeżycie.

W Massafrze, Taranto i Bari

Z Castel Gandolfo zespół pojechał na samo południe Włoch, do miasta Massafra, gdzie został zakwaterowany w czterogwiazdkowym hotelu z base-nem, co przy temperaturze nie spada-jącej poniżej 40 st. okazało się miłym gestem ze strony gospodarzy. W Mas-safrze zaczęło się wszystko to, po co

głównie organizatorzy zaprosili zespoły muzyczne i chóralne z Polski, Bułgarii, Cypru i oczywiście Włoch. Były wspól-ne warsztaty muzyczne, konferencje i oczywiście koncerty. Główny koncert festiwalowy odbył się w jednym z ko-ściołów w Massafrze. Wystąpiły w nim wszystkie zaproszone zespoły osobno a także razem, wspólnie wykonując dwa utwory przygotowane specjalnie na tę okazję. Koncert był majestatyczny, a wykonywane przez Polaków utwory to m.in. „Surexit Dominus Verte” Wł. Brankiewicza, w latach 20 ub. wieku organisty z katedry lubelskiej i „Przą-śniczka” St. Moniuszki.

Następnego dnia odbyło się wspólne nagrywanie płyty przez wszystkie ze-społy. IUBIAEUM nagrało „Życzenie” z muzyką F. Chopina i poloneza „Po-żegnanie Ojczyzny” M.K. Ogińskiego. Program artystyczny uzupełniono atrak-cjami turystycznymi. Było zwiedzanie miasta Bari a w nim zamku rodzinnego królowej Bony i kąpiel w Adriatyku. Kąpiel niezwykła, bo w niezwykłym miejscu. W głębokiej zatoce, w stro-mych przybrzeżnych skałach znajdowa-ły się liczne jaskinie. Pływanie a także śpiewanie w nich, było chyba najwięk-szą turystyczną atrakcją tego wyjazdu. Choć nazajutrz też była wielka atrakcja,

Solistka Iwona Gostkowska-Kurczewska i dyrygent Tomasz Orkiszewski

Page 23: IX 2012 Awangarda Lubelska

AL 23

W ITALII

TURYSTYKA

ANAS poleca:KRYM – wczasy i kuracje z delfinami

TRUSKAWIEC – pobyty sanatoryjno-wypoczynkowe

KRESY WSCHODNIE wycieczki objazdowe

ARMENIA Z GRUZJĄ

IMPREZY I WYCIECZKI na zamówienie

USŁUGI pilotów i przewodników

SPRZEDAŻ biletówlotniczych i autokarowych

Biuro Podróży ANAS Sp. z o.o.Lublin, ul. Bernardyńska 12tel. 81-532-38-88www.anas.lublin.ple-mail: [email protected]

miejscowość Alberobello. Absolutnie niezwykła, jedyna w swoim rodzaju. Dlaczego? Bo zbudowana z domów, jakich nie ma nigdzie w świecie. Przy-pominają one swym wyglądem okrągłe, spiczaste namioty, ale zbudowane są z płaskich, białych kamieni. Miejscowi nazywają je trolli.

Nazajutrz zespół wraz z innymi uczestnikami festiwalu wystąpił w Toa-ranto. To też niezwykłe miasto, ale leżą-ce już nad brzegami morza Jońskiego. Koncert odbył się na placu starego mia-sta. Popis sztuki wokalnej i aktorskiej dała na nim Iwona Gostkowska-Kar-czewska, solistka IUBILAEUM. Pu-bliczność była zachwycona. Podobnie zresztą, jak następnego dnia, podczas koncertu pożegnalnego na tarasie re-stauracji położonej tuż nad morzem. To była niedziela, ostatni dzień na południu Włoch. W południe kąpiel w morzu, a wieczorem koncert przy blasku księ-życa, gładkiej tafli powierzchni morza i licznie zgromadzonej przy stolikach publiczności. Było wspólne śpiewanie, brawa, pożegnania, obietnice spotkania w przyszłości. Jak to na festiwalu.

W San Marino

Jeszcze tego samego dnia, a może już następnego, bo działo się to oko-ło północy, zespół wyruszył w dro-gę powrotną do kraju. Ale zanim do niego dojechał, po drodze zatrzymał się w San Marino. To po Włoszech i Watykanie jeszcze jeden kraj odwie-dzany w czasie tej podróży. Warto go było zobaczyć. Potem był jeszcze noc-leg w hotelu przy granicy włosko-au-striackiej, następnego dnia zwiedzanie Wiednia i po iluś tam godzinach spę-dzonych w autokarze, obudziliśmy się rankiem następnego dnia. Byliśmy na miejscu, w Lublinie. Przed kościołem ojców Paulinów przy al. Warszaw-skiej, skąd 10 dni wcześniej dzięki po-mocy i życzliwości wielu ludzi z Fun-dacji Rozwoju Człowieka LOGIKON, Arturowi Rumińskiemu, prezesowi chóru, a także władzom miasta, lu-belscy muzycy i chórzyści wyjechali w daleką, ciekawą podróż. I pożytecz-ną. We Włoszech zaprezentowali tam swój kunszt muzyczny, polską muzykę sakralną, narodową i ludową, a także nasze miasto Lublin.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Stankiewicz

Widoki z Alberobello i San Marino

... oraz znad Adriatyku i Morza Jońskiego

Pamiątkowe zdjęcie z włoskiej restauracji...

Page 24: IX 2012 Awangarda Lubelska

format: 145x205 mm, str. 146, cena 15 zł

format: 145x205 mm str 146 format: 145x205 mm, str. 128, cena 15 zł

format: 145x205 mm, str. 106, cena 16 zł

format: 210x297 mm, str. 128, cena 25 zł

Płyta CD, czas: 41:12, cena 25 zł

format: 170x235 mm, str. 316+2CD, cena 65 zł

format: 170x245 mm, str. 624, cena 88 zł

format: 210x210 mm, str. 36, cena 14 zł

polecamy usługi:

specjalistyczny skład tekstu i nut

druk cyfrowy i offsetowy

usługi introligatorskie

oprawa książek i czasopism

kopiowanie i nadruk płyt CD i DVD

www.polihymnia.pl, e-mail: [email protected]

ul. Deszczowa 19, 20-832 Lublin, tel./fax 81 746-97-17