dziewczyna w złotych majtkach

14

Upload: siw-znak

Post on 22-Mar-2016

219 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Juan Marsé: Dziewczyna w złotych majtkach

TRANSCRIPT

Page 1: Dziewczyna w złotych majtkach

Marse_majtki_okladka.indd 1 2010-04-29 13:26:51

Page 2: Dziewczyna w złotych majtkach
Page 3: Dziewczyna w złotych majtkach

MARSÉDZIEWCZYNA

W ZŁOTYCHMAJTKACH

Wydawnictwo ZnakKraków 2010

JUAN

przekład Marcin Michalski

Page 4: Dziewczyna w złotych majtkach
Page 5: Dziewczyna w złotych majtkach

(…) nie mogli zrobić wiele z przeszłością (…), zrobili więc wszystko, co możliwe, z przy-szłością.

Henry James*

* Cytat z noweli pt. Maud-Evelyn (1900). (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).

Page 6: Dziewczyna w złotych majtkach
Page 7: Dziewczyna w złotych majtkach

7

1

Są rzeczy, które trzeba zdążyć opowiedzieć, zanim ktoś o nie zapyta.

Kiedy po długim znęcaniu się nad akapitem Luys Forest wreszcie uznał go za udany, spostrzegł się, że nie ma przy sobie notesu ani długopisu. Kontynuował więc spacer plażą, lekko kulejąc, trącając laską muszle, idąc w ślad za psem węszącym z podnieceniem zgniłe zapachy. W rozedrganych wklęsłoś-ciach łamiących się jedna za drugą fal wirowały martwe wodo-rosty i ostatnie blaski zachodzącego słońca.

Zostawił w tyle Sanatorium Morskie, zniszczałe i opusz-czone, i zagłębił się w blade mozaiki osiedla widma, rozległej budowy dotkniętej paraliżem.

Natrętny akapit zlewał mu się w głowie z hukiem mo-rza. Mimo wszystko, pomyślał, jest trochę niejasny. Czuł, jak wzbiera w nim owo widmowe uczucie, zawsze obecne w jego życiu, a od pewnego czasu wręcz prześladujące go: uczucie nierzeczywistości otoczenia i tymczasowości rzeczy, nie wy-łączając ciekawości, którą jego powrót wzbudził w miastecz-ku i która ożywiała gorzkie wspomnienia, dodatkowo zatru-te późniejszymi plotkami i obmową. Od czterech miesięcy pracował nad ostateczną wersją swojej autobiografii, drugim

Page 8: Dziewczyna w złotych majtkach

8

już z kolei brudnopisem na sześćset stron – nieokiełznaną or-gią skreśleń i sążnistych uzupełnień – postanowiwszy najwy-raźniej żyć tak, żeby ludzie nie mogli ani o nim gadać, ani do niego dotrzeć: nie przyjmował wizyt ani korespondencji, nie utrzymywał też żadnego kontaktu z miasteczkiem; wyjątek stanowił spacer plażą, na który udawał się co wieczór, podąża-jąc za swoim psem i piaskowymi wspomnieniami.

Po drugiej stronie najeżonych suchymi trawami wydm, niedaleko brzegu, ujrzał chłopaka w berecie, który leżał mię-dzy dwiema sponiewieranymi walizkami i palił z głową opar-tą o szary plecak. Na wprost niego powoli wchodziła w morze dziewczyna o jasnej skórze, nie zanurzyła się jednak cała, wy-łaniając się na ławicy piasku. Podparłszy się pod boki, odwró-cona tyłem potrząsnęła falowanymi kasztanowymi włosami i trwała tak w bezruchu, w wodzie z nagła zastygłej i zamilkłej wokół jej śnieżnych kolan. Zwróciła twarz w stronę swojego towarzysza i wyciągniętą ręką wskazała horyzont: Ibiza.

Utkwiwszy wzrok w końcu laski, Forest miał właśnie wzno-wić przerwaną przechadzkę, kiedy coś, wrzask albo rozmazany kształt ptaka w locie – był to ten moment zmroku, kiedy trud-no stwierdzić, czy pewne rzeczy widać, czy słychać – znów ka-zało mu spojrzeć na dziewczynę, na rozpostarte na jej poślad-kach skrzydła miodowej barwy, złocisty trójkąt rozjaśniany właśnie ostatnim, łamiącym się światłem zmierzchu.

Godzinę później, gdy wrócił do domu i otwierał szklane drzwi wychodzące na plażę, wzrok jego przykuł widok tej sa-mej dziewczyny, która zdecydowanym krokiem zmierzała ku niemu od strony murka przy deptaku: szła boso, w jednej ręce niosąc espadryle i przenośną maszynę do pisania, a drugą wlo-kąc ciężką walizę upstrzoną kalkomaniami i naklejkami. Była zgrabna, miała jasną karnację i duże szare oczy otoczone prze-wrotną konstelacją piegów. Rozpoznał ją dopiero wtedy, gdy

Page 9: Dziewczyna w złotych majtkach

9

stanęła tuż przy nim i usłyszał jej osnuty dymem głos, wpada-jący w senny, ledwie słyszalny szept. Dziwny przestrach, któ-ry ogarnął go zrazu na widok niechlujnej cygańskiej spódnicy, szarej bluzki osnuwającej jej piersi jak pajęczyna, naszyjników z pestek słonecznika i delikatnie spoconych bladych ramion, ustąpił miejsca wrażeniu, że zna skądś te posągowe policzki, te powieki zwieszające się ciężko w lodowatym chłodzie marmu-ru i tę gnuśną ciemność wydatnych warg, które w końcu po-zwoliły mu rozpoznać Marianę, córkę jedynaczkę jego szwa-gierki Mariany Monteys.

− Cześć, wujku! Nie poznajesz mnie? − Teraz poznaję. − To jest Elmyr. Możemy wejść?Pewne elementy jej wyszukanej biżuterii (czarna opaska

na szyi, złoty łańcuszek na kostce) nakazywały mu ostrożność. Świadom kpiącego spojrzenia, które zamieniła ze swoim przy-jacielem w berecie, szczupłym i milczącym chłopakiem, któ-remu z ramienia zwieszał się plecak, a z szyi kilka aparatów fotograficznych, i który ręce miał właśnie zajęte skubaniem swojego rozprutego rozporka, Forest powitał krewniaczkę z niecierpliwą czułością i – przyglądając się dłoniom fotografa, drobnym i bladym, lecz dziwnie władczym – niemal nie zwró-cił uwagi na przytaczane przez nią zawiłe motywy, które skło-niły ją do złożenia tej zgoła niespodziewanej wizyty. Domy-ślając się jakiejś banalnej przygody miłosnej, szybko zakończył powitania, przydzielił jej pokój gościnny na parterze i z góry pozwolił na wszystko – również, choć nie wyraził tego wprost, na przyjęcie pod dach jej milczącego przyjaciela – wyjąwszy przerywanie mu pracy w gabinecie na piętrze.

− Mam nadzieję, że nie będę ci przeszkadzać, wujku. − Ja też mam taką nadzieję. Czyj to był pomysł? − Mamy. Nie dzwoniła, żeby cię uprzedzić, że przyjadę?

Page 10: Dziewczyna w złotych majtkach

10

− Nie. − Byłam na Ibizie… − Porozmawiamy później. Mam teraz trochę pracy.Zerknął na fotografa, przeglądającego się przez ramię

ukradkowo i nieufnie w lustrzanych drzwiach szafy: atrakcyj-nego chłopaka, który jednak, pomyślał Forest, nie najlepiej dogaduje się z własnym ciałem.

Wychodząc z pokoju, już w drzwiach zwrócił się do Ma-riany:

− Zanim zapomnę… Tutaj nie za bardzo wypada, żebyś po-kazywała się w bieliźnie. Niedaleko jest sklep, kup sobie strój kąpielowy. Zdaję sobie sprawę, że wracasz z Ibizy, gdzie mo-głaś się bez niego obyć. Rozumiem też, że lepsze majtki niż nic, ale w czymś takim na tej plaży możesz szokować.

Mariana patrzyła na niego z miną wyrażającą jednocześnie rozbawienie i zdumienie. Chciała coś powiedzieć, ale wuj od-wrócił się i wyszedł.

W gruncie rzeczy Forest nie miał nic przeciwko jej wizy-cie. Wbrew temu, co o nim powszechnie myślano, zwłaszcza tutaj w ciągu ostatnich czterech miesięcy, nigdy nie uciekał w tę bezwzględną samotność z wyboru, którą zwykle kojarzy się z pisarzami; wiedział też, że nie zostanie zakłócona ani jego prywatność, ani plan pracy, ponieważ właściwie mieszkał na piętrze i tylko od czasu do czasu schodził do kuchni po lód, małą przekąskę lub skromny obiad, który stara Tecla zostawia-ła mu przygotowany na tacy – o ile nie poprosił o wniesienie go na górę, co zdarzało się często.

W każdym razie dyskrecja krewniaczki przerosła jego wszelkie oczekiwania. Cokolwiek stanowiło oficjalny po-wód jej wizyty (z tego, co zrozumiał, chodziło o wywiad czy też fotoreportaż), było oczywiste, że się z tym nie spieszy-ła. Przez trzy kolejne dni widział ją tylko parokrotnie: raz,

Page 11: Dziewczyna w złotych majtkach

11

kiedy leżała w ogrodzie w cieniu sosny, w pewnym oddale-niu od swojego przyjaciela, nadąsana i zła (nieco wcześniej Forest słyszał ich ostrą kłótnię, po której fotograf, obruszo-ny, postanowił smażyć się na trawniku w słońcu, kreśląc coś w dużym zeszycie); gdy spotkał ją po raz kolejny, wychodzi-ła z kuchni z czerwonawą obwódką wokół srebrnych oczu, która mogła być skutkiem braku snu albo płaczu, albo też jednego i drugiego.

Któregoś popołudnia, kiedy w poszukiwaniu zapodzia-nej fajki zajrzał na nieduży, górujący nad ogrodem taras, za-stał parę zajętą nader pobudzającą i ze wszech miar stosow-ną dla nich zabawą. Mariana siedziała na poziomym konarze sosny z nogami zwieszonymi obok wystrzępionej końców-ki nadbutwiałej już liny, dawniej stanowiącej część huśtawki; w dole, z rozłożonymi ramionami, stał jej przyjaciel i usilnie ją o coś prosił. Nagle dziewczyna chwyciła się liny, ześlizgnęła się z gałęzi i zawisła w powietrzu, majtając nogami i swoją zwa-riowaną cygańską spódnicą. Zanim jednak zdążyła zeskoczyć na ziemię, chłopak niepostrzeżenie wsunął głowę między jej uda i z werwą ruszył do ataku, pomagając sobie precyzyjnymi i niemiłosiernymi ukąszeniami – jak można było się domyślać z okrzyków dziewczyny, która w końcu objęła go nogami za szyję i wypuściła sznur z rąk. Przetoczyli się po trawie i Maria-na wylądowała na plecach z rozkraczonymi nogami i spódni-cą zadartą na głowę. Forest wręcz zląkł się, że ich jęki mogłoby być słychać w Segur albo San Salvador.

Wieczorem, podczas kolejnego przypadkowego spotka-nia w kuchni, w której zdążył już zapanować chaos – Maria-na robiła właśnie herbatę, gdy wuj wszedł, by opróżnić kosz na śmieci zapełniony po brzegi zmiętymi kartami maszynopisu – dziewczyna zaofiarowała się, że przepisze dla niego na czysto kilka rozdziałów.

Page 12: Dziewczyna w złotych majtkach

12

− Trochę się w ten sposób rozerwę – powiedziała. – A przy okazji poznam twoją pasjonującą przeszłość, przyda mi się to do reportażu…

I dodała, że w ten sposób odwdzięczyłaby się też za gości-nę. Forest zauważył na jej szyi psią obrożę. W tym momencie poczuł się w coś uwikłany, w jakąś ukartowaną za jego pleca-mi intrygę, której nie da się zapobiec. Zdążył się już przeko-nać o uderzającym (w dosłownym znaczeniu słowa) lenistwie Mariany – filiżanki i cukierniczki nie odstawiała na marmuro-wy blat: po prostu wypuszczała je z dłoni – a teraz, słuchając jej tłumaczeń, dostrzegał u niej niepowstrzymaną skłonność do gmatwania spraw. Oto ta pracująca z doskoku i bez naj-mniejszego entuzjazmu redaktorka ilustrowanego pisma kie-rowanego przez jej matkę – jednego z tych tygodników dru-kowanych na kredowym papierze, których on nie raczyłby nawet dotknąć – przedkładała wujowi beznamiętną propo-zycję przeprowadzenia z nim cyklu wywiadów do reportażu, za który, jak oznajmiła, należność pobrała już wiele miesięcy temu, a którego mama pilnie teraz potrzebowała, ze zdjęcia-mi włącznie. Ta pilna potrzeba, wyjaśniała, była tak napraw-dę zwykłym podstępem, za pomocą którego matka chciała wyrwać ją z Ibizy i ze spokojnej egzystencji w quasi-komunie, w której owa dobra kobieta dopatrywała się przyczyny strasz-liwych depresji córki, jej nieuleczalnej bezsenności i braku am-bicji zawodowych: na reportaż z prawdziwego zdarzenia o ży-ciu i dziele Luysa Foresta nikt tak naprawdę nie czeka, dodała dziewczyna.

− W tym względzie masz przynajmniej rację – rzekł smut-no wuj. – A jeśli o mnie chodzi, to mówienie o sobie samym jest dla mnie najnudniejszą rzeczą na świecie.

Przez okno zobaczył w ogrodzie fotografa: z pałąkowato wygiętymi plecami, wyciągniętą ręką i policzkiem przyciśnię-

Page 13: Dziewczyna w złotych majtkach

tym do ramienia strzelał w pień sosny kolorowymi strzałkami z pistoletu pneumatycznego.

− A jednak – stwierdziła Mariana, dmuchając w filiżankę z herbatą – tym właśnie teraz się zajmujesz. Piszesz autobio-grafię, nie?

− Ale nie opowiadam w niej, jaki jestem ani jaki byłem, tylko jaki chciałbym być w przeszłości – uśmiechnął się z za-kłopotaniem, jakby wypsnęło mu się jakieś starcze grubiań-stwo. – Kogo mogłoby zainteresować, co robi albo czego już nie robi taki dziadek jak ja?

− Żaden z ciebie dziadek, świetnie się trzymasz… – Maria-na zawahała się przez chwilę i dodała: − Problem w tym, że ta robota od mamy mnie odrzuca, jak każda praca zresztą. Ale chciałabym ci pomóc przy twoich wspomnieniach, naprawdę.

− Najpierw rób to, co ci każe matka.Wyjaśniła, że owszem, zamierza wywiązać się z tego cho-

lernego zadania, ale nie ma się z tym co spieszyć, bo jedyny problem, którym naprawdę przejmowała się mama, już się roz-wiązał: zbłąkana córka znajduje się cała i zdrowa z dala od wy-spy-palarni. Wprawdzie tutejsza plaża w Calafell to śmietnik pełen gówna, samochodów i tłuściochów z Saragossy grają-cych w petankę*, no, ale trudno, lepsze to niż nic. Zresztą i tak postanowiła nie kąpać się już w tym ohydnym weekendowym morzu. Nigdy nie lubiła się opalać ani pływać.

* Petanka (hiszp. petanca) – gra w kule popularna m.in. w Katalonii.

Page 14: Dziewczyna w złotych majtkach

Pełna erotyzmu opowieść o rodzinnej tajemnicy.On – podstarza y m czyzna, ona – m oda dziewczyna, jego siostrzenica. Luys Forest, szacowny pisarz re imu Franco, reszt ycia postanawia sp dzi w zaciszu nadmorskiej posiad o ci, po wi caj c si spisywaniu wspomnie i kreowaniu swego bohater-skiego mitu. Nieoczekiwanie b og samotno zak óca przybycie szalonej Mariany. Rezolutna dziewczyna ch tnie pomaga w przepisywaniu rozdzia ów ksi ki, szokuj c wuja cynicznymi uwagami, paradowaniem nago po domu, dziwnymi znajomymi oraz paleniem trawki... A pewnego dnia Mariana uwiedzie wuja... i wtedy wyja ni si , kim tak naprawd by on, a kim dziewczyna w z otych majtkach.

Juan Marsé (ur. 1933), pisarz hiszpa ski, z zawodu jubiler. Nale y do tego samego pokolenia co Eduardo Mendoza i Manuel Vázquez Montalbán. Za Dziewczyn w z otych majtkach dosta w 1978 roku Premio Planeta. Otrzyma tak e Premio Juan Rulfo (1997), Premio Inter-nacional Unión Latina (1998), a w 2008 uhonorowany zosta Nagrod Cervantesa za ca okszta t twórczo ci.

CenCenCenCenCeneCena da da da detaetaetaetaetatatal. lll.l.l.l 32323232232323222,9,9,9,99,9999000000000 zzzzzz

Marse_majtki_okladka.indd 1 2010-04-29 13:26:51