dts 33 (95) 30 sierpnia 2012

20
NAJWIĘKSZA SIEĆ MYJNI BEZDOTYKOWYCH W POLSCE! SZYBKO! BEZPIECZNIE! TANIO! SKUTECZNIE! al. Marszałka Józefa Piłsudzkiego ul. Jeremimego Wiśniowieckiego NOWY SĄCZ - GORZKÓW ul. Wiśniowieckiego (za salonem Skody) NOWO OTWARTA SAMOOBSŁUGOWA MYJNIA BEZDOTYKOWA 24H www.dts24.pl GAZETA BEZPŁATNA Nr 33 (95), 30 sierpnia 2012 Nakład 13 000 NOWY SĄCZ | LIMANOWA | GORLICE | KRYNICA | MUSZYNA | PIWNICZNA | STARY SĄCZ | MSZANA DOLNA | GRYBÓW | BOBOWA | BIECZ Słoń wraca na Milenium! L str. 2 Przepadło auto i 150 tys. zł L str. 3 Życie albo pierś L str. 6 Możesz pomóc Karolkowi Talasce L str. 6 R E K L A M A INTERMARCHE W NOWEJ ODSŁONIE WI ďKSZA POWIERZCHNIA = WI ďKSZY WYBÓR ATRAKCYJNYCH TOWARÓW WI ďKSZA POWIERZCHNIA = WI ďKSZY WYBÓR ATRAKCYJNYCH TOWARÓW PIKNIK NA ZAKOŃCZENIE WAKACJI PIKNIK NA ZAKOŃCZENIE WAKACJI 1 września od godz. 10.00 do 17.00 MOC BEZPŁATNYCH ATRAKCJI ORAZ DEGUSTACJE DLA KLIENTÓW CH EUROPA II MIEJSCE: parking przy tylnych wejściach do CH EUROPA II i Supermarketu INTERMARCHE C.H. EUROPA II Nowy Sacz, ul. Nawojowska 1 Godz. otwarcia: pon.-piątek 7.30 - 21.00, sob.7.30 - 20.30, niedz. 9.00 - 18.30 LATANIE OBOWIĄZKOWE! - Jestem jedną z czarownic, ale czynnie nie latam już od 14 lat. Jedynie jako pasa- żer, bo nie utrzymuję ważności licencji. To zazdrosny sport, wymaga poświęce- nia i czasu, a ja jestem bardzo zapracowana. Rozmowa z ANNĄ DZIADOWICZ, organizatorką XV Sabatu im. Ireny Kostki Lstr. 4 PODR}CZNIKI U¾YWANE i NOWE Nowy Sƅcz, ul.1 Brygady 83 tel.18 444 40 39 5% rabatu R E K L A M A Agropromocja w Nowojowej L str. 7-12

Upload: dobry-tygodnik-sadecki

Post on 22-Mar-2016

221 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

XV Sabat im. Ireny Kostki

TRANSCRIPT

Page 1: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

NAJWIĘKSZA SIEĆ MYJNI BEZDOTYKOWYCH W POLSCE!

SZYBKO! BEZPIECZNIE! TANIO! SKUTECZNIE!

al. Marszałka Józefa Piłsudzkiego

ul. Jerem

imeg

o W

iśnio

wieck

iego

NOWY SĄCZ - GORZKÓWul. Wiśniowieckiego (za salonem Skody)

NOWO OTWARTA SAMOOBSŁUGOWA MYJNIA BEZDOTYKOWA 24H

ww

w.d

ts24

.pl

GAZETA BEZPŁATNANr 33 (95), 30 sierpnia 2012Nakład 13 000

N O W Y S Ą C Z | L I M A N O W A | G O R L I C E | K R Y N I C A | M U S Z Y N A | P I W N I C Z N A | S T A R Y S Ą C Z | M S Z A N A D O L N A | G R Y B Ó W | B O B O W A | B I E C Z

Słoń wraca na Milenium! L str. 2

Przepadło auto i 150 tys. zł L str. 3

Życie albo pierś L str. 6

Możesz pomóc Karolkowi Talasce L str. 6R E K L A M A

I N T E R M A R C H E W N O W E J O D S Ł O N I EWI KSZA POWIERZCHNIA = WI KSZY WYBÓR ATRAKCYJNYCH TOWARÓWWI KSZA POWIERZCHNIA = WI KSZY WYBÓR ATRAKCYJNYCH TOWARÓWPIKNIK NA ZAKOŃCZENIE WAKACJIPIKNIK NA ZAKOŃCZENIE WAKACJI 1 września od godz. 10.00 do 17.00

MOC BEZPŁATNYCH ATRAKCJI ORAZ DEGUSTACJE DLA KLIENTÓW CH EUROPA IIMIEJSCE: parking przy tylnych wejściach do CH EUROPA II i Supermarketu INTERMARCHE

C.H. EUROPA IINowy Sacz, ul. Nawojowska 1

Godz. otwarcia: pon.-piątek 7.30 - 21.00, sob.7.30 - 20.30, niedz. 9.00 - 18.30

LATANIE OBOWIĄZKOWE!

- Jestem jedną z czarownic, ale czynnie nie latam już od 14 lat. Jedynie jako pasa-żer, bo nie utrzymuję ważności licencji. To zazdrosny sport, wymaga poświęce-nia i czasu, a ja jestem bardzo zapracowana. Rozmowa z ANNĄ DZIADOWICZ, organizatorką XV Sabatu im. Ireny Kostki L str. 4

PODR CZNIKI

U YWANEi NOWE

Nowy S cz, ul.1 Brygady 83tel.18 444 40 39

5 %rabatu

R E K L A M A

Agropromocja

w Nowojowej

L str. 7-12

Page 2: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 20122

Z drugiej strony

Wydawca: Wydawnictwo DOBRE Sp. z o.o.33–300 Nowy Sącz, ul. Żywiecka 25. ISSN 2082–209X

Redakcja: „Dobry Tygodnik Sądecki”,

tel. 18 544 64 41, tel./fax. 18 544 64 40

Prezes Zarządu: Wojciech Molendowicz [email protected]

Redaktor naczelna: Katarzyna Gajdosz, [email protected], [email protected].

tel 785 340 411

Dyrektor Biura Reklam i Ogłoszeń: Irena Legutko [email protected]

Koordynator Biura Wydawnictwa: Bożena Baran [email protected]

Skład: dOtgraf. Druk: Polskapresse Oddział Poligrafia Drukarnia Sosnowiec.

TYGODNIÓWKA MARKA STAWOWCZYKA

JUŻ MILION POBRAŃelektronicznego wydania

odnotował „Dobry Tygodnik Sądecki”.

Dołącz do osób, które co czwartek otrzymują

naszą gazetę na swoją e-mailową skrzynkę

logując się na: www.dts24.pl

BEZPŁATNIE dajemy Ci to,

za co inni każą sobie słono płacić!

Powrót słoniaPojawił się wbrew panujące-mu przekonaniu, że jego gatu-nek może żyć tylko w Afryce lub Indiach. Zaprzeczał wszelkim zjawiskom natury i obyczajom. Narodził się w samym centrum wioski indiańskiej w… Nowym Sączu. Przeżył ponad 40 lat, po-zwalając codziennie zjeżdżać na swojej trąbie dzieciakom, a nie-rzadko i dorośli dali się jej ponieść. W ostatnich latach swego żywota sta-wał się jednak co-raz bardziej dzi-ki i nieokrzesany. Jego skórę zżera-ła rdza. Dorośli zaczęli zabraniać swoim pociechom zabaw z nim. Je-den ze śmiałków – 20–letni sąde-czanin – pewnego wieczora odważył

się do niego zbliżyć. Odwagi miał mu dodać alkohol. Mężczyzna przepłacił to zdrowiem, omal nie stracił palca u ręki. Nie było wyj-ścia, trzeba było wypędzić okaz z osiedla. Ale mieszkańcy pamię-tający wioskę indiańską – bo ona też zniknęła z powierzchni ziemi – chcą powrotu słonia. Prawdo-podobnie w przyszłym roku zwie-rzęciu uda się odrodzić. Powrót słonia może kosztować Grodz-ką Spółdzielnię Mieszkaniową

ok. 20 tys. zł. Za-rządca osiedla za-pewnia, że słoń przeszedł meta-morfozę. Zmienił nie tylko wygląd, ale i charakter. Będzie spokojny i bezpieczny dla otoczenia. Jednak, aby słoń wrócił na Milenium, po-trzebna będzie po-moc sponsorów.

Ta oraz trzy inne prace sądeckiego artysty Ryszarda

Miłka zdobyły nagrodę miasta Saint Aulaye

w Akwitanii we Francji na Międzynarodowym

Biennale Pasteli. – Wykonane zostały

w technice pastelu suchego, w którym

rzadko pracuję. Jestem szczęśliwy. Następne

trofeum za mistrzostwo i oryginalność, które

ciągle doskonalę – mówi artysta.

Plaga szerszeni na Sądecczyźnie „Szerszenie atakują Polskę. Ja-dowite owady mnożą się jak sza-lone i uprzykrzają życie miesz-kańcom naszego kraju. Najgorzej jest w okolicy Nowego Sącza (woj. małopolskie). Jak alarmują tam-tejsi strażacy, takiej plagi szer-szeni w okolicy jeszcze nie było. Codziennie likwidowanych jest w regionie kilka gniazd” – dono-si portal se.pl. – Plagą bym tego nie nazwał – uspokaja w rozmo-wie z DTS Paweł Motyka, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu. Choć przyznaje, że szerszeni w tym roku jest więcej niż w ubie-głym, czy dwa lata temu. Straża-cy odnotowali już 95 interwencji. – Cztery–pięć lat temu mieliśmy ich 400–500. Od 2009 r. mamy obowiązek interweniować tylko w przypadku realnego zagroże-nia życia. Szczególnie jeśli szer-szenie zagrażają osobom star-szym, alergikom czy dzieciom. Zgłoszeń jest znacznie więcej, ale nie wszystkie wymagają naszej reakcji. W takich wypadkach po-dajemy numery telefonów firm, które zajmują się likwidowa-niem gniazd: Fargo – 608–337–483, Krzyś – 608–149–967, Tapi – 793–092–685, GLI – 500–390–990.

(BI)

A TO C IEKAWE

Słoń po metamorfozie (wizualizacja)

SZTUKA

WYŁOWIONE Z S IEC I

Trofeum za oryginalność

Page 3: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

330 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

UNIA EUROPEJSKAEUROPEJSKI

FUNDUSZ SPOŁECZNY

Mieszkasz w Nowym Sączu?Jesteś osobą bezrobotną?

Nie ukończyłeś 25 roku życia lub masz ukończone 50 lat?

Zamierzasz założyć własną fi rmę?!

w ramach projektu „Nowy Sącz – Nowa fi rma”

uzyskasz wsparcie szkoleniowo-doradcze oraz

ŚRODKI NA ROZPOCZĘCIE DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ!

Zapraszamy do udziału w projekcie Dokumenty rekrutacyjne można składać w dniach:

do dnia 31 sierpnia 2012 r.

w siedzibie Sądeckiego Urzędu Pracy w Nowym Sączuul. Węgierska 146

pokój 307więcej informacji pod nr tel. 18 442 91 10 wew. 294

oraz na stronie internetowej: www.efs.sup.nowysacz.pl/

Projekt współfi nansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Informacje

R E K L A M A

Projekt „Nowoczesna Firma – doradztwo dla M P” wspó nansowany ze rodków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Spo ecznego

UNIA EUROPEJSKAEUROPEJSKI

FUNDUSZ SPOŁECZNY

WDROŻENIE SYSTEMU ZARZĄDZANIA ZE 100% DOFINANSOWANIEMFirma QConsultant Arkadiusz Malczyk, partner w projekcie „Nowoczesna Firma – doradztwo dla MŚP”(Lider: IT Vision Sp. z o.o.) zaprasza

Państwa do skorzystania z dofi nansowanej w 100% ze środków unijnych usługi doradczej, niezbędnej dla prawidłowego wdrożenia

innowacji organizacyjnej – wybranego systemu zarządzania według norm ISO:

Zadzwoń i sprawdź zakres usługi! 12 346 54 73, 512 353 261www.nowoczesnafi rma.info/nowoczesne-systemy-zarzadzania-normy-iso.aspx

• jakością • środowiskowego • bezpieczeństwem i higieną pracy• bezpieczeństwem informacji • bezpieczeństwem żywności • lub innych

R E K L A M A

Obfite zbiory PYTANIE do JANUSZA KLAGA, wójta gminy Łącko

– W sobotę i nie-dzielę w Łąc-ku Święto Owoco-brania. W tym roku sadownicy mają po-wód do radości? Owo-ce obrodziły?

– Mam nadzieję, że lokalnie wy-stępujący grad już nie zaskoczy sa-downików i zbiory będą naprawdę obfite. Intensywne prace rozpocz-ną się za dwa–trzy tygodnie. Do tej pory nie miałem żadnych więk-szych zgłoszeń strat od sadowni-ków. Trochę owocom dały się we znaki wiosenne przymrozki i wła-śnie lokalnie występujący grad. Niemniej to nie powinno przyćmić radości świętowania owocobrania. Bo jest powód do radości.

(APL)

20 – lat trwała budowa remizy Ochot-niczej Straży Pożarnej w Olszanie

(gm. Podegrodzie). W niedzielę oddano ją do użytku. OSP w Olszanie powstała w 1989 r., a jej założycielem był Stanisław Tomczyk. – On też został pierwszym prezesem naszej stra-ży – mówi obecny prezes Józef Malinowski. – Strażacy i mieszkańcy Olszany sami pra-cowali przy budowie remizy. Jej oddanie było również okazją do wręczenia odznaczeń dru-hom oraz Złotych i Srebrnych Jabłek Sądeckich przyznanych przez starostę nowosądeckie-go Jana Golonkę. Złote otrzymali: Józef Ma-linowski i Jerzy Pawłowski, natomiast Srebr-ne: Roman Bugajski, Kazimierz Tokarczyk i Jan Mikulec.

60 – mandatów na kwotę prawie 80 tys. zł nałożyli inspektorzy z Pań-

stwowej Inspekcji Pracy w Nowym Sączu na pracodawców branży budowlanej. – Ruty-na, pośpiech oraz oszczędność na ochron-nym sprzęcie – to najczęstsze przewinienia przedsiębiorców. Chodzi głównie o brak za-bezpieczenia przed upadkiem z wysokości, odpowiednich szkoleń BHP czy badań lekar-skich – twierdzi Beata Ziółko, kierownik od-działu Państwowej Inspekcji Pracy w Nowym Sączu. Branża budowlana wciąż przoduje

w ciężkich czy śmiertelnych wypadkach przy pracy. Według danych PIP tylko w I kwartale tego roku doszło w polskiej branży budow-lanej do 66 wypadków, w którym poniosło śmierć lub doznało ciężkich obrażeń ciała po-nad 70 pracowników.

383 – tysiące złotych dostanie Nowy Sącz z Państwowego Funduszu

Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ra-mach pilotażowego programu „Aktywny Sa-morząd”. Pieniądze przeznaczone będą na zakup i montaż oprzyrządowania do samo-chodu, specjalistycznego sprzętu kompute-rowego z oprogramowaniem, wózków inwa-lidzkich z napędem elektrycznym i urządzeń lektorskich. – Zanim przystąpiliśmy do pro-gramu, konsultowaliśmy najpilniejsze potrze-by z samymi niepełnosprawnymi – mówi Le-szek Langer, pełnomocnik prezydenta miasta ds. osób niepełnosprawnych. – Wystąpili-śmy o maksymalne możliwe dofinansowa-nie. Osoby niepełnosprawne, które są zainte-resowane takim sprzętem, mogą zgłaszać się do biura Zespołu ds. Problematyki Osób Nie-pełnosprawnych przy ul. Żywieckiej 13 w No-wym Sączu. Formularze można pobrać w po-koju nr 4, wypełnić i złożyć do końca września.

(MR)

19–latka zginęła w kleszczach tirów Jechała do swojej przyjaciółki w Tę-goborzy. Na wysokości stadionu chciała skręcić w lewo, na drogę do jej domu. Z naprzeciwka zbli-żał się tir, więc zatrzymała się. Nie-stety jadący za nią kierowca cięża-rówki prawdopodobnie się zagapił. Nie zdążył wyhamować. Uderzył w tył jej samochodu, wystawia-jąc wprost pod koła nadjeżdżają-cego tira. Świadkowie twierdzą, że nie była w stanie nic zrobić. – Tiry wzięły renault jak kleszcze – mó-wią. Natychmiastowa akcja ratun-kowa. Wstrzymany ruch na trasie do Krakowa. Na miejsce przylatuje śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niestety, 19–latki, mimo 40–minutowej reanimacji, nie udaje się uratować. Umiera. To wydarzyło się we wtorek, 28 sierp-nia, ok. godz. 20.

TYDZ IEŃ W L ICZBACH

Jeśli w Twojej okolicy, najbliższym sklepie, punkcie, który odwiedza wiele osób,

brakuje „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – daj nam znać, dostarczymy tam naszą gazetę!

Page 4: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 20124

GOSPODARKA. – Rozumiem, że Kanada dla Polski nie jest prioryte-tem. Polska prowadzi politykę skie-rowaną na Europę i Wschód no i USA – to zrozumiałe. Ale jeśli chodzi o handel czy choćby wymianę mło-dzieży, mamy sobie wiele do zaofero-wania i za mało jeszcze Polska z tego korzysta – mówił dokładnie rok temu w rozmowie z „Dobrym Tygodnikiem Sądeckim” Władysław Lizoń, pocho-dzący z Jazowska poseł do Izby Gmin Parlamentu Kanady.

W tym roku parlamentarzy-sta przyjechał do Polski nie tyl-ko, by spędzić urlop w rodzinnych stronach (tym razem przebywał w Krynicy–Zdroju), ale otworzyć przedstawicielstwo Canada–Poland Chamber of Comerce – Polsko–Ka-nadyjskiej Izby Gospodarczej i pod-pisać umowy o otwarciu biura Bu-siness Bridge Kanada.

Na spotkanie z przedstawicie-lami rządu Kanady poseł zaprosił też władze powiatu nowosądeckie-go. Jak mówił przed rokiem w roz-mowie z nami, również Nowy Sącz może mieć swój udział w kanadyj-skim rynku.

– Na rynek można wejść z wszystkim, nie tylko z produk-tami spożywczymi. Niektóre, jak okna dachowe Fakro są już w Ka-nadzie widoczne, niemniej póki co, to nie jest eksport na ogrom-ną skalę. Żeby się przebić, trzeba mocno pracować. Niektóre kraje są mniejsze od Polski, ale prowa-dzą agresywną politykę i ich bilans handlowy jest nieporównywal-nie wyższy od polskiego – mówił DTS poseł.

Dziś ma nadzieję, że podpisanie umowy o otwarciu biura Business Bridge Canada i przedstawicielstwa Canada–Poland Chamber of Comer-ce to szansa dla Polski, ale i krok wyprzedzający podpisanie umowy

między Unią Europejską a Kanadą, dotyczącą wspólnego handlu.

– Jej podpisanie umożliwiłoby zintensyfikowanie obrotów go-spodarczych między Unią Europej-ską i Kanadą. Polska może odegrać dużą rolę, jako liczący się partner handlowy – stwierdza Lizoń.

Niewykluczone, że w najbliż-szych miesiącach Kanadyjczy-cy odwiedzą powiat nowosądec-ki i zapoznają się z możliwościami współpracy sądeckich przedsię-biorców z Kanadą.

(PEK)

Informacje

R E K L A M A

NOWY SĄCZ ul. Papieska 11a 18 440 46 15GOŁKOWICE DOLNE 118811 18 440 75 74

pprrooffeessjjoonnaallnnee pprrzzeegglląąddyy tteecchhnniicczznnee

diagnostyka, autogaz, geometria 3D,autoserwis, wulkanizacja

OKRĘGOWA STACJAKONTROLI POJAZDÓW

Lizoń przeciera sądeczanom szlak handlowy do Kanady

Władysław Lizoń z żoną Małgorzatą prawie co roku odwiedza rodzinne strony

FOT.

(KG)

– Jest Pani czarownicą?– Jestem jedną z czarownic, ale

czynnie nie latam już od 14 lat. Je-dynie jako pasażer, bo nie utrzymu-ję ważności licencji. To zazdrosny sport, wymaga poświęcenia i cza-su, a ja jestem bardzo zapracowana. – Ale nie na tyle, by nie zorganizo-wać Sabatu?

– I to już po raz drugi. To cy-kliczna impreza, ale odbywa się w różnych rejonach Polski. Tym razem ponownie zapraszamy

wszystkie pilotki na lotnisko do Łososiny Dolnej. Sabat potrwa od 6–9 września, w programie poza obowiązkowym lataniem i ogni-skiem mamy również wycieczki. Zapraszamy więc wszystkie cza-rownice. Do tej pory swoją obec-ność potwierdziło ponad 60 z nich. – Irena Kostka była Waszą przewod-niczką, otworzyła niebo. Jak wiele kobiet poszło już w jej ślady i lata?

– Właściwie to jej siostra Pe-lagia Majewska – ona była damą

szybowcową numer jeden. Zgi-nęła w wypadku lotniczym. Irena Kostka podjęła temat i kontynu-owała dzieło siostry. Trudno zli-czyć, ile nas już lata. Nie wszystkie czarownice biorą udział w Sabacie. Cieszy, że z roku na rok przylatu-je świeży narybek. Kobiety odna-lazły się w pracy jako pilotki, jak w wielu innych dziedzinach życia, które niegdyś przypisywano jedy-nie mężczyznom.

(PEK)

Latanie obowiązkowe!ROZMOWA z ANNĄ DZIADOWICZ, organizatorką XV Zlotu Polskich Pilotek „Sabat” 2012 im. Ireny Kostki

Page 5: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

530 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

www.farbol.pl• FARBY (dachy,

elewacje, wnętrza)• KLEJE• SILIKONY, PIANY budowlane• IMPREGNATY (drewno,

kamień, ceramika)

MIESZALNIK FARB I TYNKÓW• akrylowych,

• silikonowych, • mozaikowych

Nowy Sącz, ul. Głowackiego 38Tel. 18 441 14 13, Faks 18 444 35 37

Informacje

OGŁOSZENIE DROBNE

Sprzedam w Nowym Sączu - mieszkanie 49 m kw. dwupokojowe, 1 piętro, po remoncie - ul.Hubala, garaż murowany, (wygodny parking).Tel.501 446 605, 504 163 743

R E K L A M A

R E K L A M A

ROZMOWA NA NOWY ROK… SZKOL-NY. Programy rządowe kierowana do społeczności romskiej to pieniędzy wy-rzucone w błoto? KRZYSZTOF POPIE-LA, pełnomocnik prezydenta Nowego Są-cza ds. mniejszości romskiej, przyznaje, że Romowie zaczynają dostrzegać przy-szłość w edukacji, ale mimo to projek-ty typu „Nowosądeckie Romki zdobywają zawód” nie przekładają się na zamierzo-ne efekty. Żadna z kobiet biorąca w nim udział nie znalazła pracy.

– Romowie chcą edukować swoje dzieci? – Statystyki pokazują, że z każdym

rokiem z edukacją ich dzieci jest co-raz lepiej. Jeszcze kilka lat wstecz koń-czyły one etap kształcenia na poziomie szkoły podstawowej. Dziś coraz wię-cej młodych Romów zostaje w gim-nazjum i idzie później dalej do szko-ły. W 2011 roku mieliśmy 11 uczniów romskich w szkołach ponadgimna-zjalnych, w tym roku liczba ta wzrosła do 16 osób. Wybierają przede wszyst-kim szkoły zawodowe, które dają już praktyczne umiejętności i lepsze wy-kształcenie, niż jakiekolwiek kursy. Szkoła ponadgimnazjalna uczy ich nie tylko zawodu, ale też kontaktów z in-nymi ludźmi oraz większej odpowie-dzialności – co też daje im realną szan-sę na przyszłą pracę.– Kursy, które są kierowane do Romów, tej szansy nie dają?

– Życie pokazało, że nie. Przykła-dem jest projekt „Nowosądeckie Rom-ki zdobywają zawód”. Przeszkoliliśmy 15 kobiet z zakresu krawiectwa, żadna jednak z nich nie zdobyła do tej pory pracy. Jeśli pracodawca ma do wy-boru osobę ze średnim wykształce-niem z praktyką zawodową, a osobę po

krótkim kursie, po szkole podstawo-wej, to wybierze tą pierwszą. – A może nie chodzi tutaj o poziom wy-kształcenia tylko o większą determinacje w poszukiwaniu pracy?

– Powodów, dlaczego Romowie mają problem ze znalezieniem pracy, jest kilka. Po pierwsze nie mają do-świadczeń zawodowych. A nie mają, bo pracodawcy wciąż niechętnie chcą ich zatrudniać. Zgadza się, że w trady-cji Romów nie ma pojęcia stałej pracy. Uważają się za wolnych ludzi. Nadal głęboko jest w nich zakorzeniony duch wędrowniczy, gdzie nie ma stałych zo-bowiązań, tylko tymczasowe zajęcia. Entuzjazm pracy przechodzi im często po kilku dniach, co też zniechęca pra-codawców do ich zatrudniania. Ale ob-serwuję, że powoli takie podejście do

życia i pracy się zmienia. Tabory już zniknęły i młode pokolenie widzi po-trzebę stabilizacji. – Ale system pomocy społecznej: regu-larne zasiłki dla rodzin romskich, wy-prawki szkolne dla ich dzieci, to dla Ro-mów sygnał, że – jeśli nie chcą – nie muszą pracować. Państwo i tak ma obo-wiązek o nich zadbać.

– Zawsze się znajdą kombinato-rzy, ale jest też duża grupa, szczegól-nie młodych Romów, którzy chcą pra-cować i będą pracować, jeśli da się im taką szansę. Co do wsparcia finanso-wego, przecież rodziny polskie, które spełniają odpowiednie kryterium do-chodowe, też mają szansę na wyprawki czy pomoc społeczną. To program rzą-dowy i my go realizujemy. Po II wojnie światowej Romowie radzili sobie sami, nikt im nie pomagał. Funkcjonowali na marginesie życia społecznego. Program pomocowy, który dopiero funkcjonuje od ponad 10 lat, pomógł wielu Romom wyjść z tego marginesu. Jeżeli z roku na rok wzrasta liczba dzieci, która osiąga coraz wyższy szczebel edukacji, to zna-czy, że taka forma wsparcia ma sens. Ponad 90 procent rodzin romskich żyje z zasiłków społecznych i gdyby nie było dodatkowych form wsparcia jak np. wyprawki, to rodzice nie wysłali-by swoich dzieci do szkoły. – Wyprawki do szkoły są, ale dzieci rom-skie nie zawsze z nich mają szansę sko-rzystać. Przed rokiem szkolnym, bywa, rodzice zdążą je sprzedać…

– Jeszcze kilka lat temu notowali-śmy takie sytuacje, ale obecnie ukró-cono ten proceder. Wyprawki trafiają do szkół i nauczyciele pilnują, aby dzie-ci romskie z nich naprawdę korzystały.

Rozmawiała MONIKA CHROBAK

KONTROWERSJE. Mieszkaniec Kry-nicy–Zdroju zdziwił się setnie, kiedy do jego drzwi zapukała policja. Oka-zało się, że jego czteroletni land rover figuruje w bazie SIS (System Informa-cyjny Schengen, czyli elektroniczna baza danych o poszukiwanych oso-bach i przedmiotach) jako skradzio-ny w Rumunii. Zdradził go numer VIN. Cynk kolegom z Krynicy dali policjanci ze Szczecina, którzy sprawę prowa-dzą. Z uzyskanych informacji w ba-zie SIS wynika, że auto skradziono w 2009 r., a następnie sprowadzo-no do Polski.

– Właściciel samochodu został przesłu-chany w tej sprawie – informuje rzecz-nik KMP Paweł Grygiel. – Pojazd zaku-pił w komisie samochodowym za ok. 150 tys. zł. Może użytkować pojazd, ale nie może go sprzedać i dokony-wać w nim żadnych zmian. W trakcie dalszego postępowania musi liczyć się z tym, że zakupiony samochód zostanie mu odebrany.

***Dziś kradzieże nie są już tak nagmin-

ne jak choćby dekadę temu, ale na rynku wtórnym nadal pojawiają się auta z niele-galnych źródeł. Sprawnie działający sys-tem rejestracji aut, hologramy, książ-ki wozu z opisaną historią samochodu czy certyfikaty stanowią dobre zabez-pieczenie przed zakupem kradzionego pojazdu. W tym przypadku nie zadzia-łały. Do zarejestrowania sprowadzonych aut w Polsce potrzebne są przetłumaczo-ne dokumenty. Tu następuje możliwość zatajenia pochodzenia auta oraz faktu, że jest kradzione.

Kto zawinił? Komis, kupujący, urząd rejestrujący pojazdy?

– To ciężki temat – przyznaje Tomasz Czerniec, dyrektor Wydziału Transpor-tu i Komunikacji Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu. – Jeśli kogoś stać, po-winien się wybrać po samochód do sa-lonu. Są komisy, które mają już swoją markę. Jeśli chcemy mieć pewność, że kupujemy sprawdzone auto, powinni-śmy się uzbroić w cierpliwość i poświę-cić na sprawdzenie samochodu sporo czasu. Naszą czujność wzbudzić powin-na mocno atrakcyjna cena, czy fakt, że właściciel chce po kilku tygodniach auto odsprzedać. Kłopoty może oznaczać też wiele pośrednich umów.

***Komis, który sprzedał skradziony

samochód, nie uniknie postępowania cywilnego i patrząc na dotychczasowe orzecznictwo w podobnych postępowa-niach, taką sprawę przegra. Komis oczy-wiście też może dochodzić swoich praw, ale inna sprawa czy odszuka osobę, która samochód w komis oddała. Może okazać się ona tylko tzw. słupem.

– W powiecie, w skali roku, reje-stracja samochodów, które mają pod-rabiane dokumenty, to ułamek promi-la. Najczęściej dotyczy to samochodów z górnej półki – dodaje dyrektor.

Na różnych internetowych forach roi się od rad, jak ustrzec się od kupna kra-dzionego samochodu, ale stuprocento-wej pewności nigdy nie ma. Interesu-jąco komentuje to jeden z internautów: „Najlepszy sposób, aby nie kupić kra-dzionego auta, to nie kupować go w ogó-le. Zamiast tego kupić rower i w dużym poważaniu mieć złodziei paliwowych, akcyzowych, podatkowych, ubezpie-czeniowych, przeglądowych, częścio-wych, naprawowych, oponowych itd.”

***Niestety nie tylko land rovery kradną.

Rowery też. Oczywiście, podobnie jak samochody nie byle jakie. W Obidzy koło Piwnicznej skradziono rower marki Cube Acid. Nowy (niecałe 100 km przebiegu), dość kosztowny (około 3 tys. zł) i bardzo charakterystyczny. Trudno domniemy-wać, czy podobnie jak w przypadku sa-mochodów działają szajki złodziei ro-werów. Faktem jest, że kamery w Ski Hotelu w Piwnicznej zarejestrowały, jak mały czarny samochód oświetla dro-gę złodziejowi na rowerze (18 sierpnia, godz. 21–22). Amatorów cudzej własno-ści było więc co najmniej dwóch. Wła-ściciel roweru do Piwnicznej przyjeżdża na wakacje od wielu lat. Zna sporo lu-dzi z okolicy. – Sprzęt na razie przepadł jak kamień w wodę. Najprawdopodob-niej ktoś go schował i bierze sprawę na przeczekanie. Rower może być równie dobrze już na Słowacji – opowiada wła-ściciel Adam Tusiński. – Policja prowadzi postępowanie, ale szczegółów nie zdra-dza. Za pomoc przy wskazaniu miejsca ukrycia roweru, ewentualnie wskaza-nia sprawców, właściciel wyznaczył nagrodę – 500 zł. Informacje pod nu-merem 602 300 063 lub pod adresem e–mail: [email protected]. (BOG)

Właściciel samochodu z komisu może stracić auto i 150 tys. złProjekty edukacyjne dla Romów

nie przynoszą efektów

W tym roku do nowosądeckich szkół bę-dzie uczęszczać 171 osób pochodzenia romskiego. Są to wszystkie dzieci objęte obowiązkiem szkolnym. W klasie zero-wej będzie się uczyło 25 dzieci, w szko-le podstawowej i gimnazjum 154 dzie-ci, w szkołach ponad gimnazjalnych 16 osób. Wśród kształcących się Romów będzie również jedna studentka.

Page 6: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 20126

– Sądzimy, że choroba może dotknąć wszystkich, tylko nie nas. To złudne. Mnie dopadła, choć wcześniej żadna z kobiet w rodzinie nie chorowała na raka piersi. Co dalej? Trzeba się zmobilizować i z nią walczyć.

Swoją historię zmagania się z śmier-telnym nowotworem opowiada DTS 52–letnia sądeczanka Krystyna Kronenberger.

O tym, że ma raka piersi, dowie-działa się trzy lata temu. Podczas ką-pieli, w trakcie samobadania, w le-wej piersi wyczuła guz. Zaniepokoiła ją również wciągnięta w tym miej-scu skóra. Natychmiastowa wizy-ta u lekarza. Jednoznaczna diagnoza. Nowotwór.

***– To był szok – mówi pani Kry-

styna. – W tym samym roku u moje-go ojca lekarze stwierdzili raka jelita grubego. Wszystkie siły poświęcałam na ratowanie taty. Jeździłam z nim na chemioterapię, radioterapię. I na-gle dowiaduję się, że sama choruję. Nie mogły w to uwierzyć szczególnie moja mama i siostra. Jestem pierw-szą kobietą w rodzinie, którą dotknął rak piersi.

Kiedy lekarz poinformował ją, że pierś będzie musiała być częściowo usunięta, nie zawahała się. Życie albo pierś! Poddała się operacji.

– Kobiety bardzo przeżywają usu-nięcie piersi – mówi Krystyna Kronen-berger. – Czują się wtedy mniej warto-ściowe i atrakcyjne dla mężczyzn. Dla mnie to jednak nie stanowiło proble-mu. Część piersi została. Trochę znie-kształcona, ale przecież można zrobić implant, protezę. Zresztą zawsze mia-łam lewą pierś prawie numer większą, po operacji proporcje się wyrównały. Wkładka do biustonosza zupełnie ni-weluje braki tej tkanki.

***To jednak nie był jednak koniec wal-

ki z chorobą. Po operacji piersi, okaza-ło się, że guz jest przerzutowy i złośli-wy. Dlatego konieczne było usunięcie siedemnastu węzłów chłonnych. Od tego czasu pani Krystyna musi korzy-stać z codziennej rehabilitacji. Po usu-nięciu węzłów chłonnych pojawiają się zaburzenia w krążeniu limfy, a to spra-wia, że ręka cały czas puchnie. Zosta-ła również poddana terapii hormonal-nej, która potrwa minimum pięć lat.

***Mimo że było wiele trudnych mo-

mentów, nie poddawała się. Poczucie, że nie jest z tym problemem sama, po-jawiło się, kiedy wstąpiła do Sądeckie-go Klubu Amazonek.

– Postanowiłam zbytnio nie obar-czać chorobą mojej rodziny – mówi pani Krystyna. – Szukałam wspar-cia wśród osób, które mają ten sam problem. Kobiety zrzeszone w Klubie Amazonek przeżyły to samo, co ja, więc łatwiej jest nam siebie zrozumieć.

Teraz razem z innymi paniami z klu-bu stara się cieszyć każdym dniem. Organizują wspólne wigilie, wyjaz-dy – między innymi coroczne na Jasną Górę – i cykliczną opiekę medyczną. Klub skupia ponad sto kobiet w wieku

od 30 do 80 lat. Bywa, że ktoś raz po-jawi się na spotkaniu i już później nie wraca.

– Dla wielu z nich to wciąż wstydli-wa choroba. Boją się, że znajomi do-wiedzą się o ich problemie. Szkoda. Tu mogą liczyć na profesjonalną pomoc i – co najważniejsze – wsparcie za-równo psychologiczne, jak i rehabili-tację. Nie warto zamykać się w czte-rech ścianach – apeluje pani Krystyna.

***Ona nauczyła się żyć z chorobą. Te-

raz – jak twierdzi – bardziej docenia to, co ma.

– Sam fakt, że mogę wstać rano o własnym siłach ładuje na cały dzień akumulatory. Każdy dzień jest teraz dla mnie ważny, bo wiem, że może być tym ostatnim. Ale rak to przecież nie wyrok. W naszym klubie na ścianie wisi hasło: „Żywić nadzieję, wbrew nadziei”. I tego się na co dzień trzy-mamy. MONIKA CHROBAK

Zostało 26 dni, żeby uratować życie Karolkowi. 11 październi-ka w Monachium może się od-być operacja serca chłopczyka, ale do 25 września rodzice mu-szą wpłacić 27,7 tys. euro, czyli ok. 120 tys. zł.

Karolek mieszka w Starej Wsi pod Limanową. Jest bardzo po-godnym dzieckiem, żywo re-agującym na nowe twarze. Gdyby nie to, że niemowlę ma duszności i sinieje, nikt nie do-myśliłby się, jak poważny jest jego stan. Chłopczyk urodził się 2 kwietnia. Otrzymał 9 punktów w skali Apgara. Jednak szczęście nie trwało długo, Karolek siniał i nie chciał jeść. Dwa dni póź-niej został zabrany na badania, a po kilkunastu godzinach trafił do szpita-la w Prokocimiu.

– Płakałam, płakałam i jeszcze raz płakałam – nie bez emocji opowiada mama Monika Talaska. – Lekarze w Pro-kocimiu kazali czekać i modlić się.

Okazało się, że Karolek cierpi na zło-żoną, wrodzoną wadę serca. Lekarze rozkładali bezradnie ręce, proponując ewentualnie kilka serii operacji, które wiążą się z dużym ryzykiem. Kierując się wskazówkami od innych rodziców dzieci z problemami kardiologicznymi, Monika i Janusz Talaskowie trafili do profesora Edwarda Malca. Ten dał duże nadzieje na pomyślne zoperowanie ser-duszka dziecka. Pierwsza operacja musi być jednak przeprowadzona w 6. mie-siącu życia Karolka. Kolejną chłopczyk będzie musiał przejść w wieku 2–3 lat. Zostaje niewiele czasu, a operacja w klinice w Monachium to ogromne koszty, które zdecydowanie przerastają

możliwości finansowe rodziców. Ci nie czekają bezczynnie. Robią wszystko, co

w ich mocy, żeby pieniądze ze-brać, choćby poprzez organiza-cję festynów charytatywnych. Środków jednak wciąż brakuje, a czas upływa.

– Dziękujemy wszystkim za okazywane nam wspar-cie, nie tylko finansowe, ale też to czysto ludzkie w posta-ci choćby napływających ma-ili ze słowami otuchy. Bez tego na pewno byśmy sobie nie po-radzili – mówi mama Karolka. – Jesteśmy i będziemy bardzo wdzięczni za pomoc w ratowa-niu życia naszego synka.

(JOMB)

PS. 5 września w Limano-wej o godz. 16 charytatyw-

ny mecz dla Karolka rozegrają Wi-sła Kraków i Limanovia Szubryt.

Ludzkie historie

R E K L A M A

R E K L A M A

Życie albo pierś Serce bije w rytmie 26 dni

W Sądeckim Klubie Amazonek działa Telefon Zaufania,

który obsługują wolontariuszki. Można dzwonić w każdą środę

od godz. 16–18. Tel.: 18 443 72 72.

Konto Limanowskiej Akcji Charytatywnej, na które można dokonywać wpłat:

Bank Spółdzielczy w Limanowej53 8804 0000 0000 0021 9718 0001

koniecznie z dopiskiem Karolek Talaska

Karolek z mamą FOT. JOMB

Page 7: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

730 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

– Przed nami XXII Międzynarodowa Wy-stawa Rolnicza Agropromocja 2012, któ-rej organizatorem jest MODR w Karnio-wicach. Wśród wielu wystawców sprzętu rolniczego, płodów rolnych, zwierząt ho-dowlanych są firmy, rolnicy, hodowcy z województwa małopolskiego. Czy wy-stawa w Nawojowej jest promocyjnym oknem na świat małopolskiego rolnic-twa, czy czymś więcej?

– Agropomocja to już marka sama w sobie, a zarazem impreza flagowa Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, stworzona przez Nowo-sądecki Ośrodek Postępu Rolniczego i kontynuowana przez MODR, po-wstały z połączenia WOPR–ów po zmianach administracyjnych. Jest to czas i miejsce spotkania wystaw-ców i szerokiego grona odwiedzają-cych, zwykle klientów tych, którzy tę wystawę odwiedzają. Tu klienta-mi są często właśnie rolnicy, którzy na Agropromocji mają możliwość za-poznania się z najnowszymi osiągnię-ciami techniki i technologii rolni-czej. Sami zaś rolnicy prezentują się w formie kiermaszów czy degusta-cji dla pozostałych odwiedzających. Tak więc”Agropromocja” jest zarów-no oknem na świat dla rolników, jak i atrakcyjnym miejscem na sobot-nio–niedzielny odpoczynek połączo-ny z wieloma atrakcjami dla wszyst-kich, którzy nas odwiedzą.– Dotąd, w minionych latach z roku na rok rosła liczba wystawców, a także licz-ba zwiedzających. Jak pańskim zdaniem będzie w tym roku?

– Zwiedzający wystawę i wy-stawcy to najważniejsze elementy Agropromocji. Sądzę, że spowolnie-nie gospodarcze w kraju nie wpły-nie istotnie na ilość wystawców i zwiedzających. Kilkuset wystaw-ców i kilkadziesiąt tysięcy gości za-pewne powtórzy się również w tym roku. Wielkość obrotów na wystawie i po wystawie zależy od wystawców i zasobności finansowej rolników, a to ostatnie ma związek z ilością do-stępnych środków unijnych. Co do obrotu pozostałymi produktami, to już pozostaje w gestii zwiedzających, którzy na pewno będą mieli w czym wybierać.– Czy są jakieś szczególne cechy wyróż-niające małopolskie rolnictwo od reszty kraju? W jakich dziedzinach zajmuje ono wiodącą rolę w Polsce?

– Małopolskie rolnictwo to jedno z najbardziej rozdrobnionych w kra-ju, mamy za to bardzo pracowitych i dynamicznych rolników oraz sto-sunkowo mało skażone środowisko, zwłaszcza gleby, które zdolne są do produkcji zdrowej żywności. Dlate-go też Małopolska może poszczycić się największą ilością gospodarstw ekologicznych w Polsce. Drugą sil-ną stroną rolnictwa małopolskiego, szczególnie w powiatach południo-wych jest sadownictwo, charakte-ryzujące się wysoką i nowoczesną

produkcją, połączoną z organizacja-mi sadowników tworzącymi grupy producentów. To powoduje, że jeste-śmy poważnym partnerem zarówno na krajowym rynku tego produktu, jak i poza Polską. Z powyższych wy-liczeń wynika, że są w naszym rol-nictwie obszary dobrze zagospoda-rowane, ale i problemy wymagające dalszej pracy; np. tradycyjna produk-cja rolnicza znajduje się w okresie za-stoju, mimo że dysponuje potencja-łem w postaci dużej ilości łąk, które jednak nie przekładają się na produk-cję wołowiny i mleka. Są więc jesz-cze pola, gdzie widzimy możliwo-ści rozwoju.– Z reguły podczas dwóch dni wystawo-wych w Nawojowej rozstrzygane są licz-ne konkursy, a to "Agroligi", "Zielonego

lata", "Naszego dziedzictwa kulinarnego". Czy dzięki nim tradycja i kultura wiejska ma szanse nie tylko nie zaginąć, ale rów-nież się rozwijać?

– Konkursy są prowadzone przez MODR podobnie jak w latach po-przednich, zaś na Agropromocji od-będzie się ich rozstrzygnięcie. Tak więc nagrodzimy najlepsze gospo-darstwa i firmy w wojewódzkim kon-kursie Agroligi, a zwycięzcy wezmą udział w eliminacjach krajowych. Odbędzie się rozstrzygniecie konkur-su na najlepsze gospodarstwo agrotu-rystyczne, ekologiczne i najładniejszą zagrodę wiejską. Smakosze będą mie-li konkurs kulinarny i wiele innych atrakcji. Ciekawe nagrody funduje w tych konkursach Urząd Marszał-kowski Województwa Małopolskiego,

co bardzo uatrakcyjniło te przedsię-wzięcia. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować Zarządowi Wo-jewództwa za wsparcie Agropromo-cji, marszałkowie województwa są największym sponsorem wystawy, bez którego mielibyśmy ogromne trudności w finansowym zbilanso-waniu tego przedsięwzięcia.– Oprócz, nazwijmy to, handlowego cha-rakteru międzynarodowej wystawy rol-niczej w Nawojowej, odbywają się trady-cyjnie liczne imprezy towarzyszące, takie jak koncerty zespołów folklorystycznych, chórów, grup tanecznych, degusta-cje potraw regionalnych. Czy w tym roku będzie podobna oferta dla uczestników zwiedzających wystawę?

– Całe dwa dni trwania wystawy to mnóstwo atrakcji i imprez towa-rzyszących, wiele z nich zwiedzający znają już z poprzednich edycji wysta-wy; degustacje, kiermasze, pokazy, występy zespołów regionalnych to elementy cieszące się sporym zain-teresowaniem naszych gości. Tego-roczną nowością będzie degustacja wołowiny, zorganizowana przez Ma-łopolską Izbę Rolniczą oraz wystawa owiec i drobnych zwierząt hodowla-nych (szynszyle, króliki) zakończo-na wyceną wystawianych zwierząt i przyznaniem tytułów championa w poszczególnych kategoriach wy-stawowych. Nie będziemy w tym roku prezentować pozostałych ga-tunków zwierząt, gdyż taka wysta-wa odbyła się już w Klikowej.– Jest takie powszechne mniemanie, że na wejściu Polski do Unii Europejskiej najbardziej skorzystała polska wieś i jej mieszkańcy. Jak to wygląda w Małopol-sce? Jaki jest udział doradców z MODR w Karniowicach w pozyskiwaniu fundu-szy unijnych dla małopolskich rolników?

– Małopolski Ośrodek Doradz-twa Rolniczego wykonuje większość opracowań wymaganych w proce-durach związanych z pozyskiwaniem przez rolników środków unijnych.

Łącznie tego typu opracowań wyko-nujemy rocznie ponad 40 tysięcy, co przekłada się na uzyskane przez rol-ników dopłaty i środki pomocowe w kwocie ponad 100 milionów zło-tych. Ponadto MODR realizuje wiele projektów unijnych, które w efekcie finansowym i rzeczowym pozostają w Małopolsce. W ramach projektów szkolimy rolników, którzy często na-bywają uprawnienia zawodowe po-twierdzone dokumentami lub zdo-bywają nowe umiejętności. Cały czas też edukujemy rolników, by mo-gli łatwiej poruszać się w zagadnie-niach pozyskiwania środków unij-nych czy też prowadzenia produkcji ekologicznej.– Czym chciałby Pan zachęcić miesz-kańców Małopolski, szczególnie powia-tu gorlickiego, limanowskiego i nowosą-deckiego, by przyjeżdżali do Nawojowej i zwiedzili wystawę?

– Zachęcam wszystkich miesz-kańców Małopolski do odwiedzenia Agropromocji. Zapewniam, że będzie nie mniej ciekawie jak w poprzednich latach i z pewnością każdy z naszych gości znajdzie na tej wystawie coś in-teresującego dla siebie.

Na zakończenie dziękuję wszyst-kim sponsorom wystawy, bez któ-rych to wyjątkowe święto rolnictwa, przetwórstwa rolno–spożywczego i małopolskiej wsi nie miałoby szans na realizację.

Dziekuję również wystawcom, partnerom organizacyjnym, pa-tronom honorowym i medialnym, bo dzięki Wam wszyscy tę wystawę znają i doceniają jej profesjonalizm. Diękuję też naszym pracownikom, zwłaszcza z Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Nawojowej, na których spoczywa główny ciężar organizacyjny.

Jeszcze raz wszystkich gorąco zapraszam.

Rozmawiał JERZY WIDEŁ

Agropromocja ma już swoją markęROZMOWA z BRONISŁAWEM DUTKĄ, dyrektorem Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Karniowicach

XXII Międzynarodowa Wystawa Rolnicza 8-9 września, Nawojowa

M A T E R I A Ł P R O M O C Y J N Y

R E K L A M A

Page 8: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 20128

Doświadczenia wyniesione z cza-sów PRL przez starszych rolników przez długie jeszcze lata po 1989 r. sprawiały, że nie było mowy i chę-ci wśród sądeckich sadowników, by tworzyć wspólnoty w rodzaju spół-dzielni. Złe doświadczenia przełamała w końcu grupa młodych sadowników z Olszany, którzy skrzyknęli swoich rówieśników z pobliskich miejsco-wości – Czarnego Potoku, Łukowi-cy, Rogów, Jadamwoli i powołali do życia Sądecką Grupę Producentów Owoców i Warzyw OLSAD z siedzi-bą w Olszanie. Był rok 2007, tak więc w październiku minie 5 lat działalno-ści OLSAD, której inicjatorem powo-łania do życia był Adam Maciuszek. Pełni on funkcję prezesa zarządu spół-ki od pięciu lat.

– Naszym celem było zorganizo-wanie wspólnego handlu i promo-cji produktów ogrodniczych Sądec-czyzny – wyjaśnia prezes Maciuszek. – Sądecczyzna od prawie 100 lat sły-nie w kraju z długoletniej tradycji produkcji owoców i ich przetworów. Nie mogliśmy zaniedbywać trady-cji, ale też liczy się ekonomika pro-dukcji. Dlatego w grupie producenc-kiej łatwiej przebić się na rynek niż indywidualnie.

Pięć lat temu 30 sadowników ze wspomnianych miejscowości wnio-sło do OLSAD 114 hektarów sadów. Dzisiaj jest ich w grupie producenckiej już 54 i gospodarują 175 hektarami sa-dów. A więc tylko z tych liczb wynika wniosek, że pomysł Adama Maciusz-ka był jak najbardziej trafny.

W grupie pionierów OLSAD przed pięcioma laty byli – Andrzej Biernat, Józef Błaszczyk, Paweł Błaszczyk, Ka-zimierz Bobak, Józef Celusta, Andrzej Dyrek, Stanisław Florczyk, Stanisław Hejmej, Jan Kosik, Janusz Kozubiń-ski, Marek Król, Adam Lasyk, Pa-weł Maciejowski, Adam Maciuszek, Stanisław Maciuszek, Zofia Maciu-szek, Tadeusz Mrówka, Paweł Poto-niec, Lucyna Pulit, Paweł Pulit, Jerzy Smoroń, Krzysztof Stachoń, Stani-sław Stachoń, Kazimierz Sułkowski, Andrzej Talar, Stanisława Talar, Kazi-mierz Wolak, Krystyna Wójciak, Józef Wójcik, Marek Zaremba.

– Największym problemem sa-downików na Sądecczyźnie jest brak gruntów pod nowe uprawy – mówi Stanisław Stachoń, właściciel 5–hek-tarowego sadu w Olszanie. – Dlatego jedynym wyjściem jest zwiększenie wydajności poprzez nowe, wydajne w owoce zasadzenia.

Kiedy pytamy sadowników z OL-SAD, jaka musi być minimalna po-wierzchnia sadu, by z niej wyżyć, nie zajmując się inną działalnością rol-niczą bądź gospodarczą, słyszymy w odpowiedzi, że tą dolną granicę jest 10 hektarów. Ale Stanisław Sta-choń dodaje, że w 2011 roku, dzięki

bardzo dobrym plonom już nawet 5–hektarowy sad dał dobre wyniki ekonomiczne.

Co im daje OLSAD? Grupa pro-ducencka zaopatruje jej udziałow-ców w środki ochrony roślin, or-ganizuje dowóz owoców z sadów, wcześniej zaopatrując sadowników

w skrzyniopalety. OLSAD ma w Ol-szanie przechowalnię owoców ze sterowaną komputerowo kontrolą atmosfery w przechowalni. Dostar-czone owoce są na miejscu konfe-cjonowane do papierowych pudeł bądź do worków foliowych. Stąd jadą w świat.

W ubiegłym roku sadownicy z OL-SAD zebrali wspólnie ponad 6 tysięcy ton owoców, w tym także owoców, które trafiły do przemysłu.

– 90 procent naszej produk-cji sprzedajemy poprzez Zrzesze-nie Sadowników Jabłko Sądeckie – mówi prezes Maciuszek. – Jabł-ko Sądeckie założyliśmy wspólnie z podobną jak nasza Grupą Produ-cencką Owoc Łącki z Łącka. Do-dam, że nasze zrzeszenie Jabłko Sądeckie jest pierwszym tego typu zrzeszeniem sadowników w kra-ju. Jabłko Sądeckie funkcjonuje już cztery lata i współpraca układa się nam bardzo dobrze.

Produkty Olsadu i Owocu Łąc-kiego trafiają do sieci handlowych, m.in. do sieci Biedronka, Tesco, Sto-krotka, a także za granicę, choćby na Słowację.

Tak więc, jeśli w tych sieciach kupujemy dorodne jabłka z gatun-ku Jonagold i pochodne tej rodziny Championy, Elizy, Idaredy, Golde-ny–delicjusz, to miejmy świadomość, że wyrosły one na sądeckich glebach u sadowników należących także do Grupy Producenckiej OLSAD.

YES

SĄDECKA GRUPAPRODUCENTÓWOWOCÓW i WARZYW

OLSAD SP. Z O.O.

33-386 PodegrodzieOlszana 233

018 447 93 55e-mail: [email protected]

www.olsad.pl

OLSAD – wspólnota sadownikówXXII Międzynarodowa Wystawa Rolnicza 8-9 września, Nawojowa

M A T E R I A Ł P R O M O C Y J N Y

Page 9: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

930 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

Po miodach przyszedł czas na inne produkty

Firma Huzar nawiązała do tradycji Dąbrówki Kiedy pod koniec lat 90. Adam Maciuszek i Stanisław Florczyk szukali dobrego pomysłu na biz-nes, analizowali rynek, potrzeby konsumentów, przyzwyczajenia kulinarne Polaków. Z listy wie-lu produktów, które miały być przede wszystkim zdrowe dla róż-nych grup wiekowych ludzi, wy-brali miód.

– Po latach działalności mogą Pa-nowie powiedzieć, że to był dobry wybór?

Adam Maciuszek: – Doszliśmy do wniosku, że, po pierwsze: spo-życie miodu w kraju jest niskie, po drugie: w miarę bogacenia się społeczeństwa i mody na zdrowe odżywianie się, miód ze swoimi walorami i wartościami odżyw-czymi jest dla nas przyszłością. Tak powstała w 1997 r. nasza ro-dzinna spółka. Po latach działal-ności mogę powiedzieć, że biznes się powiódł.

Stanisław Florczyk: – Początko-wo do założonej rozlewni miodu pszczelego i produkcji miodów pitnych sprowadzaliśmy surowiec z różnych regionów kraju. Popyt na produkty Huzar rósł z roku na rok – do przerobu potrzebowa-liśmy nawet do 500 ton miodu pszczelego. Okazało się, że w kra-ju zaczęło go brakować. Ruszy-liśmy więc za miodem w świat. Dzisiaj miód do Nowego Sącza dostarczają pszczelarze z Bułga-rii, Rumunii, Węgier, a nawet Ar-gentyny i Meksyku. W ostatnich latach nasza produkcja wymaga ponad czterech tysięcy ton mio-du rocznie. Naszymi odbiorcami są w Polsce głównie sieci handlo-we największych firm, takich jak Real, Biedronka, Tesco, Auchan, Carrefour, Intermarche, Kaufland. Sporo też eksportujemy miodu i miodów pitnych na Litwę, do USA i Wielkiej Brytanii.– W tym roku Huzar poszerzył swoją ofertę handlową…

SF: – Myślę, że wypuściliśmy na rynek prawdziwy hit – jedy-ny na świecie półwytrawny miód pitny i wódki na bazie zboża. Do ich produkcji nie stosuje się eks-traktów smakowych, ale tzw. maceraty.

Naszym sztandarowym pro-duktem od początku tego roku jest trunek iście góralski, dedykowa-ny kilku restauracjom na Podha-lu. Cieszy się on wielką popular-nością na weselach, przyjęciach. To produkt w czystej postaci, ale mamy także smakowe: pie-przówka, miodowa, śliwowica, wiśniówka, a wkrótce wprowa-dzimy na rynek cytrynówkę. Ofe-rujemy też ekskluzywny produkt z wizerunkiem Wolfganga Amade-usza Mozarta. Muzycznego geniu-sza urodzonego w 1756 r.

AM: – Wytwórnia wódek i likie-rów jest, jak my to mówimy, dru-gą nogą naszej firmy obok rozlewni miodu. Mieści się w nowosądeckiej dzielnicy Dąbrówka. I tutaj cieka-wostka. W tej dzielnicy powsta-ła w 1872 roku Rafineria Spirytu-su, której właścicielami byli Samuel

Englaender, Mojżesz Herbst i Abra-ham Koern. Zakład ten, istniejący do 1914 roku, produkował znako-mite rumy, likiery, rosolisy i soki. Chcemy nawiązać do tej tradycji.

SF: – Jesteśmy skazani na ciągły rozwój i… handlowy sukces.

YES

Huzar Sp. z o.o.Ul. Tarnowska 161, 33-300 Nowy Sącz

tel./fax +48 18 4437 146; +48 18 4434 599mail: [email protected]

XXII Międzynarodowa Wystawa Rolnicza 8-9 września, Nawojowa

M A T E R I A Ł P R O M O C Y J N Y

Page 10: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012
Page 11: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

1130 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

/winuspl

Nowy Sącz, Kochanowskiego 30tel. 881-088-210Pon.-Pt. 9.00 - 18.00, Sob. 9.00-16.00

Wina bezpieczne dla kierowców i nie tylko...Podczas Agropromocji w Nawojowej

ZAPRA SZAMY na DEGUSTACJĘ na stoisku fi rmowym (na terenie boiska sportowego)

XXII Międzynarodowa Wystawa Rolnicza 8-9 września g. 9-17

M A T E R I A Ł P R O M O C Y J N Y

Page 12: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 201212 M A T E R I A Ł P R O M O C Y J N Y

Page 13: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

1330 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

mała szkoła DUŻE MOŻLIWOŚCI

SZUKASZ SZKOŁY:

„SPLOT”Zespół Szkół Społecznych „SPLOT”

ul. Limanowskiego 7,

33-300 Nowy Sącz

tel./fax +48 18 443 43 39

www.splot.info

• ciekawej, bezpiecznej i otwartej na nowe wyzwania;

• mającej rozległe kontakty zagraniczne;

• wspierającej kreatywność i pasje;

• z indywidualnym doborem przedmiotów

• w liceum w zakresie rozszerzonym;

• która przygotuje Cię do egzaminów i matury dobrze zdanych bez kłopotu

przyjdź uczyć się do SPLOTU!!!

Gimnaz jum i L iceum Ogólnokszta łcące

Ostatn ie wolne mie jsce czeka na Ciebie !

M A T E R I A Ł P R O M O C Y J N Y

Page 14: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

R E K L A M A

Page 15: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

1530 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

Na afiszu

Urząd Gminy w Łącku

Gminny Ośrodek Kultury w Łącku

Stowarzyszenie Amatorski Ruch Artystyczny Ziemi Łąckiej

Związek Podhalan oddział Łącko

Impreza współfinansowana:

Partner: Sponsor: Patronat medialny:Organizatorzy:

Projekt „Umacnianie tożsamości regionalnej

poprzez zakup strojów regionalnych

dla Związku Podhalan oddział Łącko”

zrealizowano przy wsparciu finansowym

Województwa Małopolskiego.

Sobota 1 września

14.00 – Pokaz siły Tomka Kowala I miejsce w Mistrzostwach Polski Par 2012 r.,

Mistrz Polski Strong Man 2008 r. – Eliminate Oponent, Brązowy Medalista Mistrzostw Polski 2010 r., Wiceprezydent Polskiej Federacji – Strong Man Team Poland

• Zawody Młodych Strongmanów,

• Podsumowanie Wakacyjnej Ligi Piłkarskiej – Rynek w Łącku

• Złożenie kwiatów pod pomnikiem z okazji rocznicy wybuchu II Wojny Światowej

1-2 września 2012 • Rynek w Łącku

Niedziela 2 września

10.30 – Msza Św. w kościele parafialnym w Łącku11.40 – Przemarsz korowodu do Rynku: zespoły regionalne,

orkiestra, Związek Podhalan oddział Łącko, uczestnicy projektu POKL „W świecie sztuki”

12.00 – Uroczyste otwarcie Święta Owocobrania, powitanie zaproszonych gości

12.15 – Blok regionalny – koncert Orkiestry Dętej im. Tadeusza Moryto z Łącka, prezentacje zespołów regionalnych: Zespół Regionalny im. Joszka Prihody z Petrovan i Górale Łąccy

13.30 – Turniej Wsi – konkurencje: rzut beretem sołtysa na odległość, podnoszenie ciężarka 10 kg, nawlekanie igły w pozycji stojącej, przenoszenie worka ze zbożem na czas, przeciąganie  liny, ujeżdżanie byka, konkurencja – niespodzianka przygotowana przez Tomasza Kowala Mistrza Polski Strong Man

17.00 – Rozdanie nagród w konkursach na Najlepszy Placek oraz w Turnieju Wsi

18.00 – Kabaret Skeczów Męczących20.00 – Zabawa taneczna (zespół Luz-Muz) Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do zmian w programie

www.owocobranie.lacko.org.pl wstęp wolny

I M P R E Z Y T O W A R Z Y S Z Ą C E :

• Prezentacja stoisk sołectw gminy

Łącko

• Konkurs na Najlepszy Placek

• Wystawy owoców i ziemiopłodów

• Wystawy prac twórców ludowych

i rękodzieła artystycznego

• Gastronomia

• Atrakcje dla dzieci

• Wystawa traktorów

PATRONAT HONOROWY: MAREK SOWA – MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA MAŁOPOLSKIEGO

Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do zmian w programie:

Kabaret

Skeczów Męczących

Page 16: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 201216

Opinie

B ez specjalnego rozgło-su, z dala od medialne-go zgiełku, można po-wiedzieć, że w gronie

najbliższych, firma Konspol obcho-dziła swoje 30.urodziny. Jak na taki, powiedzmy wprost, młody wiek, ży-ciorys ma bardzo bogaty, w którym sukcesy przeplatają się z dramatycz-nymi zwrotami. Twórca Konspolu, 64–letni dziś Kazimierz Pazgan, dzię-ki temu wszedł do historii sądeckiej gospodarki i przemysłu spożywcze-go w kraju jako pionier – budowniczy powojennego kapitalizmu i jakby to ujął klasyk poezji romantycznej – inni poszli za nim.

Środek stanu wojennego. Nie ma nie tylko telefonów komórkowych, ale połączyć się telefonicznie z kim-kolwiek w kraju zakrawa na cud. W handlu obowiązują kartki żyw-nościowe. Paliwo jest racjonowane, Polska Zjednoczona Partia Robotni-cza bierze drugi oddech, w tych wa-runkach Kazimierz Pazgan w lipcu 1982 roku otwiera zakład przetwórczy w Nowym Sączu.

Z jednej strony czujni dokrtyne-rzy partyjni z uwagą śledzą poczynania Pazgana. Z drugiej pospolita zazdrość i zawiść ludzka, że temu człowiekowi czegoś się udało dokonać.

Przepisy są takie, że firmę może otworzyć w Polsce Polak, ale na za-sadach joint venture, czyli z udzia-łem kapitału zagranicznego. Pazgano-wi udaje się pokonać i tę przeszkodę,

co wzbudza podejrzenia służb specjal-nych. A jednak się mu udaje. Firma rusza i zdobywa przyczółki w han-dlu swoją nowością – wyrobami z kurczaka.

Rynek jest chłonny, bo na nim nie-wiele jest towarów, a wyroby kon-spolowskie też nie należą do tanich, bo kurczaki – ze względu na embar-go kukurydziane wprowadzone przez USA – karmione są innymi drogi-mi paszami. Mimo tych niesprzyja-jących warunków, Konspol nie pada, a się rozwija.

Pracownicy mają godne do po-zazdroszczenia warunki pracy. Sensacje wywołuje reportaż red. Artura Smolenia w "Głosie ZNTK", w którym opisał on nie tylko szat-nie i prysznice wyłożone kafelka-mi, ale też zarobki pracowników. W partii wrze, gdyż pensje sprzą-taczek u Pazgana są równe pensjom nauczycielskim, czy też majstrom w ZNTK. Tak się rodził konspolo-wy kapitalizm, a w związku z tym, że był Pazgan pierwszy – dostawa-ło się mu po głowie. Mógł jedynie liczyć na życzliwość i ciche wspar-cie ówczesnego wojewody no-wosądeckiego Antoniego Rączki. Zresztą, kiedy partia wyprowadzi-ła sztandary, Antoni Rączka mógł

liczyć na życzliwą pamięć Kazimie-rza Pazgana i został u niego jednym z dyrektorów ds. inwestycji. Bu-dowali kurniki i ubojnie w Słup-czy w Wielkopolsce. A sam twórca Konspolu okupił te lata budowy ka-pitalizmu czterema zawałami, kilka razy był na krawędzi bankructwa, wyciągał nóż z pleców, który chciał mu wbić wicepremier Leszek Bal-cerowicz swoimi reformami gospo-darczymi. Czyż po 30 latach można zazdrościć Kazimierzowi Pazgano-wi rezydencji z basenem, dobrego samochodu, zbudowania rodzin-nej fortuny?

Nie skąpił też nigdy pieniędzy na wspieranie inicjatyw charytatyw-nych. Jest cichym filantropem. Cho-ciaż dodać należy, że też wykazywał się naiwnością polityczną, dając się wypuszczać fałszywym przyjacio-łom. W efekcie dwukrotnie wyrzucił pieniądze w błoto, startując w wybo-rach parlamentarnych. Dał sobie jed-nak z polityką spokój.

30 lat to niby niewiele. Zależy dla kogo, bo Pazganowi majątek nie spadł z nieba w formie spadku. Do fortu-ny doszedł sam, zarażając do kapita-lizmu innych – Ryszarda Florka, An-drzeja Wiśniowskiego, braci Koralów. To chyba wystarczy.

Nikogo. Słownie – zero!

Z adałem sobie w ostat-ni weekend sierpnia faty-gę, by sprawdzić, jaki ruch panuje na najatrakcyjniej-

szych szlakach dla górskich rowerów w naszym regionie. Żartuję! To nie był żaden trud, żadna fatyga. To była czy-sta przyjemność, zabawa w poczuciu, że mam szczęście jeździć po najfajniej-szych terenach, jakie Pan Bóg przewi-dział w swoim planie zagospodarowania przestrzennego pięknej polskiej ziemi. Nie żartuję! Trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że właśnie tutaj jest najład-niej. Już wiele lat temu rektor Krzysz-tof Pawłowski powiedział słynne słowa, które z czasem stały się cytatem z kla-syka: „Latem nie wyjeżdżam nigdzie na wakacje, bo nie chcę sobie obniżać standardu”. Perełka! Nie ma w te let-nie miesiące lepszego miejsca pod gorą-cym słońcem, aby dobrze spędzić czas i nasycić się do woli krajobrazem, przy-rodą i wszystkim, co z połączenia tych luksusów wynika. Biedni nieszczęśnicy, którzy wybierają latem – płacąc cięż-ki szmal! – getta hoteli w Egipcie i in-nej Tunezji z widokiem na basen i ba-rek z drinkami. Smutny ich los, bo za murem enklawy już tylko suchy piach, bezlitosne słońce i wiecznie niezadowo-leni ze swojego losu bojownicy z kara-binami. Luksusowe więzienie. Na Są-decczyźnie (z przyległościami) wręcz przeciwnie! Za każdym zakrętem nowe atrakcje, zapierające dech w piersiach krajobrazy, życzliwi ludzie, z którymi można pogadać o wszystkim, pod pre-tekstem pytania o drogę. Mój młodszy kolega, w przeszłości zawodowy kolarz na kontrakcie w Hiszpanii, Arek Kogut, kiedy go zabrałem na lekki trening bez-drożami naszego regionu, tylko jęknął z zachwytu: „Przecież tu jest tak ładnie, jak w Kraju Basków!”. No właśnie jest. Tylko dlaczego ludzie na całym świe-cie wiedzą, że Kraj Basków jest atrakcją z samej definicji, a o Sądecczyźnie wie-dzą tylko wybrani?

A wracając do sobotniej wyciecz-ki. Jadąc rowerem przez najpiękniej-sze szlaki i bezdroża naszego regionu, nie spotkałem przez cały dzień ani jed-nej osoby na górskim rowerze! Słownie zero! Może nawet poniżej zera, bo ja już prawie jestem tubylec (jak mówi mło-dzież – lokals), więc mnie trudno nawet wpisywać do statystyki. Nikogo! Żywej duszy! Głucho wszędzie, pusto wszę-dzie – co to będzie? Nic nie będzie! Nic nie ma i nic nie będzie. Oto mamy naj-lepsze pod słońcem tereny do turystyki

rowerowej, a na szlakach w szczycie se-zonu ani jednego konsumenta tych fry-kasów! Z marketingowego punktu wi-dzenia krew człowieka powinna zalać na miejscu. Z mojego prywatnego punktu widzenia – to jest dobre, bo po co tabuny jakichś warszawskich rowerzystów mają mi rozjeżdżać leśne ścieżki, które teraz mam wyłącznie dla siebie? Prezesi wiel-kich firm i globalnych korporacji niech sobie faktycznie jeżdżą swoimi wypasio-nymi rowerami w cenie samochodu, co najwyżej po Wale Miedzeszyńskim, albo jakiejś innej ścieżce rowerowej wzdłuż Wisłostrady. Na szczęście – na moje szczęście, ale na nieszczęście regionu, który ponoć żyje z turystów – nikt jesz-cze nie odkrył drogi z Czyrnej do Śniet-nicy wzdłuż potoku Czyrnianka. Nawet miejscowi kręcili głowami, żeby może się tam nie zapuszczać, bo przecież szko-da roweru. Dziwne, bo to trochę jak przedzieranie się przez dziewiczą Pusz-czę Amazońską. Różnica polega tylko na tym, że o Puszczy Amazońskiej śnią ty-siące globtroterów gotowych zapłacić za te ekstremalne przeżycia każde pienią-dze. W Czyrnej przeciwnie. Pies z kulawą nogą nie chce tu zabłądzić, choć władze regionu, a nawet województwa, wyda-ją ciężki szmal, żeby tam kogoś przycią-gnąć. A ten ktoś ma zostawić na miejscu jakieś pieniądze. Oczywiście nie w lesie pod Banicką Górą, ale choćby w pobli-skim sklepie. Efekt promocji żaden. Tyl-ko ja – w ten ostatni weekend sierpnia – błąkałem się rowerem gdzieś pomiędzy Boguszą a Kotowem.

Przepraszam za to, co wyżej napi-sałem. Chciałem optymistycznie poże-gnać umykające wakacje, a wyszło jak przemówienie na stypie po pomyśle tu-rystycznego ożywienia regionu. Być może w pobliskiej Krynicy rekordo-wa ilość turystów stała akurat w korku z rowerami na dachach swoich samo-chodów. Być może, ale na szlakach wy-marzonych do jazdy rowerem nie spo-tkałem nikogo. Słownie zero!

Z historii sądeckiego kapitalizmu

Jerzy WidełZ kapelusza

Wojciech MolendowiczZ gór widać lepiej

R E K L A M A

olejne, akwarele, hafty, grafiki, dyplomy, papirusy, plakaty, fotografie, lustra

farby, pedzle, kredki, pastele, podobrazia, sztalugi, papier, tuby, teczki, art. biurowe

Nowy Sącz, ul. Lwowska 13 (obok Muzeum)

WSZYSTKODLA PLASTYKÓW:

te l : 018 -444 -13 -23 www.opr awa .p l

OPRAWIAMYOBRAZY:R E K L A M A

Page 17: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

1730 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKIR E K L A M A

Szpital Specjalistycznyim. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu

17 ODDZIAŁÓW, 23 PORADNIESzpital Specjalistyczny im. Jędrze-ja Śniadeckiego w Nowym Sączu po-siada ponad 100–letnią tradycję świadczenia usług medycznych. Obsłu-giwani są pacjenci z regionu Sądecczy-zny, jak również całej Polski w 17 od-działach szpitalnych i 23 poradniach specjalistycznych.

Historia szpitala rozpoczyna się w roku 1906, kiedy to powstał pierw-szy nowoczesny miejski szpital w No-wym Sączu. Powstały wtedy 4 oddziały (chirurgiczny, wewnętrzny, położni-czy i zakaźny), a do dyspozycji pacjen-tów oddano 92 łóżka. Od tamtego czasu szpital był regularnie rozbudowywany i modernizowany.

Obecnie w skład szpitala wchodzi aż 17 oddziałów szpitalnych, 23 poradnie specjalistyczne, własna baza diagno-styczna (z nowoczesnym sprzętem me-dycznym takim jak: wielowarstwowy tomograf komputerowy, mammograf, aparaty rentgenowskie, czy ultrasono-graf z efektem Dopplera).

Dziś szpital posiada aż 543 łóżka, to prawie 6 razy więcej niż na początku jego powstania. Średnio w ciągu roku przyjmowanych jest prawie 30 000 pacjentów.

CIĄGŁA ROZBUDOWAOd kilku lat w szpitalu prowadzony jest

proces restrukturyzacji i ciągłej rozbudowy.Regularnie pozyskiwane są fundusze

z dotacji europejskich na rozwój obiektów i ich funkcjonowanie.

Obecnie trwa budowa oddziału onkolo-gicznego (w samodzielnym budynku), któ-ry będzie jednym z najnowocześniejszych w Polsce. Planowane zakończenie inwesty-cji to koniec 2012 roku, a jej wartość to po-nad 50 000 000 złotych.

Szpital posiada certyfikat jakości ISO 9001 : 2008.

NAGRODY I WYRÓŻNIENIAWyróżnienie w Ogól-

nopolskim Konkur-sie Medycznym Perły Medycyny

***Od listopada 2011

roku zostało oddane do użytku nowocze-sne lądowisko dla helikopterów, które jest położone w samym sąsiedztwie komplek-su szpitalnego.

Szpital położony jest w pobliżu centrum miasta,

przy ul. Młyńskiej. Więcej szczegółowych

informacji na: www.szpitalnowysacz.pl

Chroń swoje serce. Stosu-jąc się do zaleceń ekspertów w dziedzinie zdrowia można zdrowiej żyć. Ogólne zasady, których warto przestrzegać można podzielić na 3 części, ujęte zostały hasłowo:

1. DIETA2. RUCH3. NAŁOGI

Na każdy z tych ele-mentów mamy bezpośred-ni wpływ, więc warto się do nich dostosować.

Część pierwsza poświęco-na została prewencji bezpo-średniej – czyli takiej, na któ-rą każdy z nas codziennie ma wpływ.

Dbajmy o siebie sami – podstawa to dieta

Zwracanie uwagi na dietę to szczególny element wpły-wający na nasze zdrowie, a w szczególności serce.

Stosowanie diety ubogiej w tłuszcze, spożywanie dużej ilości warzyw i owoców sku-tecznie pomaga sercu zacho-wać swoją wydolność i prawi-dłowe funkcjonowanie. Trzeba

pamiętać – dobry wpływ ma również spożywanie w du-żych ilościach wody, zarówno gazowanej, jak i niegazowa-nej, dzięki temu u osób cho-rujących na serce, zmniejsza-ją się na przykład obrzęki nóg.

Oczywiście nie tylko sama dieta ma wpływ na zdrowe serce, ale od tego najlepiej zacząć.

Dbajmy o siebie i najbliższych – im więcej ruchu, tym lepiej

Każda aktywność ruchowa jest wskazana w przypadku ochrony serca. Ruch powodu-je lepsze krążenie, a co za tym idzie, lepszą kondycję fizycz-ną – a serce na tym korzysta.

Zaleca się 30 – 40 mi-nut ruchu dziennie, czy to

spaceru, biegu, basenu czy jazdy rowerem. Wracając z pracy, warto o tym pamię-tać i poświęcić – te pół godzi-ny dla siebie, na pewno za-procentuje w przyszłości.

Dbajmy o zmniejszanie nałogów

Nic w tym odkrywczego, iż nałogi są zazwyczaj szkodli-we dla zdrowia. Najlepiej ich nie mieć lub się ich pozbyć. Jeśli jednak nie jest to możli-we tak szybko, warto rozpo-cząć od ich zmniejszania np. palić mniej papierosów, za-żywać mniej narkotyków czy alkoholu.

Spożywanie lampki wina do kolacji nikomu nie za-szkodzi, a wręcz jest nawet wskazane.

W pierwszej części artykułu zwracali-śmy uwagę na przestrzeganie ważnych za-sad związanych z działaniami prewencyj-nymi, które chronią serce. Teraz rozwijamy rozpoczęte zagadnienia i tematy i zwraca-my uwagę na to, aby starać się dbać o siebie również w sferze psychicznej.

Trzeba dbać o swoje zdrowie psychiczne

Oprócz przestrzegania diety, regularnej aktywności ruchowej oraz ograniczaniu na-łogów, trzeba dbać również o swoje samopo-czucie psychiczne.

W obecnych czasach większość ludzi bar-dzo ciężko pracuje, często nawet po kilkana-ście godzin dziennie, wracając do domu do-chodzą dodatkowe obowiązki rodzinne. Tak ciężka eksploatacja organizmu powoduje stres, który wpływa negatywnie na nasze serca.

Trzeba pamiętać, aby próbować umiejętnie radzić sobie z nim, poszukiwać możliwości odreagowania, nie szukać ujścia w najprost-szych metodach, takich jak picie alkoholu, bo to jedynie wzmaga poziom stresu (kolejny dzień na kacu), pojawia się zmęczenie zarów-no psychiczne, jak i fizyczne. Problemy wciąż pozostają i nie rozwiązują się same.

Lepiej na przykład znaleźć sobie swo-je hobby – czy to jazdę rowerem, szydełko-wanie, haftowanie czy słuchanie muzyki. To bardzo pomaga w trudnych chwilach.

Rozmowa leczyPamiętajmy, że jednym z najlepszych tzw.

"odstresowywaczy” jest rozmowa, z rodzi-ną, najbliższymi, przyjaciółmi. Podzielenie się problemami nękającymi nas na co dzień może okazać się zbawienne. Nie bójmy się

tego robić, to pomoże i nam, i nawet naszym bliskim, którzy zrozumieją co się dzieje, i bar-dzo często pomogą.

Pamiętać trzeba o badaniach Eksperci radzą, aby regularnie badać swo-

je ciśnienie. Optymalne jest na poziomie 120/80, natomiast górna granica, którą prze-kracza 140 /90 już wymaga zgłoszenia się do lekarza i rozpoczęcia leczenia. Nadciśnie-nie źle wpływa na mięsień sercowy i po-woduje jego obciążanie, a w długim okresie

przeciążenie, co w konsekwencji prowadzi do jego urazu, więc nie dopuszczajmy do tego.

Jak rozpoznać zawał?Wiele się o tym już słyszało, czy czytało, ale

warto to przypomnieć. Głównymi oznaka-mi zawału jest silny ból w okolicach mostka, który promieniuje naokoło. Kołatanie serca, czy gwałtowane zasłabnięcie też może ozna-czać stan zawałowy. Nie można z tym cze-kać aż przejdzie – od razu trzeba skontakto-wać się z lekarzem.

***Artykuł powstał na podstawie rozmo-

wy z Panią Elżbietą Rafa, która jest magi-strem pielęgniarstwa, w Oddziale Inter-nistyczno – Kardiologicznym, w Szpitalu Specjalistycznym im. Jędrzeja Śniadeckie-go w Nowym Sączu.

W Szpitalu dostępne są informacje edu-kacyjne, jak chronić swoje serce, w posta-ci książeczek czy ulotek, ale również ta-blic w miejscach ogólnodostępnych.

Elżbieta Rafa,

magister pielęgniarstwa,

Oddział Internistyczno

– Kardiologiczny,

Szpital Specjalistyczny

im. Jędrzeja Śniadeckiego

w Nowym Sączu.

Tablica z informacjami na korytarzu Oddziału Internistyczno–Kardiologicznego w Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Sączu

Page 18: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 201218

W Polsce obowiązuje podział do-finansowań na piłkę nożną oraz „resztę sportów”. Czy nowy trend powrotu do natury oraz budo-wa Sądeckiej Wenecji przełoży się na rozwój kajakarstwa górskie-go? W Nowym Sączu ta dyscyplina sportu ma już 100–letnią tradycję.

ROZMOWA z KRZYSZTOFEM SZKARADKIEM, prezesem KS Start w Nowym Sączu

– Kajakarstwo to sposób na życie, zarabianie pieniędzy, czy tylko wy-magający dużej sprawności fizycznej sport i pasja?

– Z kajakarstwa raczej trud-no wyżyć – wszystko w praktyce opiera się na systemie stypendiów sportowych. Zajęcie wysokiego miejsca w liczących się zawodach, na przykład w Pucharze Polski, upoważnia do zakwalifikowa-nia zawodnika do takiej nagro-dy finansowej. Otrzymuje on ją do następnych zawodów. Później trzeba się znów wykazać dobrym wynikiem, aby ponownie otrzy-mać wsparcie finansowe. Dla za-wodników ten system jest bardzo motywujący, ale, jeśli nie jesteś dobry, możesz zapomnieć o sty-pendium. Uprawiając kajakar-stwo, należ mieć inne źródła za-pewniające utrzymanie. – Dużo w kontekście olimpiady mó-wiło się o finansowaniu zawodników. Czy KS Start jest zadowolony z dota-cji, jakie płyną z Urzędu Miasta No-wego Sącza?

– W Polsce można obserwo-wać podział dofinansowań na pił-kę nożną oraz „resztę sportów”. Mimo to jesteśmy wdzięczni pre-zydentowi za środki, jakie płyną z Urzędu Miasta na naszą działal-ność. Wiadomo – koszty wyposa-żenia kajakarzy są wysokie, trzeba zapewnić im sprzęt, utrzymać ka-jaki i inny ekwipunek w dobrym stanie. Ale sporą część dokłada-ją rodzice zawodników. Inwestu-ją w swoje pociechy. – W takiej sytuacji kajakarstwo ma szansę stać się popularnym sportem w Polsce?

– Ten sport jest bardzo wy-magający pod względem fizycz-nym. Można go też określić jako ekstremalny i kosztowny. Jed-nocześnie na świecie obserwu-je się trend „powrotu do natury” – kajakarstwo wpisuje się w ten nurt, bo, uprawiając je, mamy kontakt z potężnymi siłami przy-rody – rzekami. Choć zawodni-cy trenują również na sztucznych akwenach.– Na obiekcie Startu powstał In-stytut Wychowania Fizycznego. Czy ma to jakiś wpływ na rozwój na-szych kajakarzy, utrudnia im to treningi?

– Myślę, że nie będzie proble-mu z równoległym funkcjonowa-niem obu ośrodków. Na razie nie było żadnych sytuacji konflik-towych. Kajakarze sporą część czasu spędzają na torach kaja-kowych w Krakowie, Wietrz-nicy oraz w Nowym Sączu na Dunajcu. – Budowa Sądeckiej Wenecji to szan-sa na pełne odrodzenie się kajakar-stwa górskiego nad Dunajcem?

– Ta inwestycja przyniesie ko-rzyść kajakarzom, ale przede wszystkim umożliwi sądecza-nom dostęp do sportów wodnych w ogóle. W ramach projektu prze-widziany jest tor kajakowy, akwen wodny dla łódek płaskodennych, zaplecze hotelowo–administra-cyjne, boksy dla łodzi czy też re-witalizacja muszli koncertowej w Parku Strzeleckim. Obie inwe-stycje będą usytuowane w dwóch miejscach – tor kajakowy i akwen wodny na Dunajcu na wysoko-ści IWF, reszta na terenie Par-ku Strzeleckiego. Taki kompleks umożliwi organizowanie imprez sportowych o zasięgu krajowym, a nawet i szerszym. W Nowym Sączu w ubiegłym roku organi-zowaliśmy Mistrzostwa Polski

Seniorów, jednakże Dunajec jest niestabilną rzeką, a stały akwen wodny usprawni organizację ta-kich imprez. – Związek Kajakarstwa w Nowym Są-czu obchodzi w tym roku 100–lecie istnienia. Jak ocenia Pan jego doro-bek sportowy? Jak KS Start wypada na tle całego kraju?

– Uważam, że nie powinni-śmy i nie mamy się czego wsty-dzić. Jesteśmy konkurencyjni na tle krajowym, świadczą o tym wy-stępy naszych kajakarzy na Igrzy-skach – awans slalomu do progra-mu Igrzysk Olimpijskich w 1972 roku, występy kolejnych sądeczan w 1992, 1996, 2000, 2004, 2008,

2012 roku. Zawsze udało się kogoś wysłać z Nowego Sącza. Możemy szczycić się takimi zawodnikami jak: Krzysztof Bieryt czy Mar-cin Pochwała, który w tym roku na Igrzyskach zajął piąte miejsce w konkurencji C1 slalom. – Dlaczego sądeczanin Grze-gorz Wójs, mimo uzyskania kwali-fikacji olimpijskiej nie pojechał na Igrzyska?

– Wprawdzie osiągnął wy-nik w kajakarskie w kategorii C 1 kwalifikujący do wyjechania na Igrzyska, ale doszła do tego jeszcze kwalifikacja wewnętrzna – prze-grał z Krzysztofem Kiljankiem (rywalizacja przebiegała na kilku imprezach m.in. podczas Pucha-rów Świata w Hiszpanii i Francji) i w ostateczności to ten drugi po-jechał reprezentować nasz kraj na Igrzyskach. Niemniej jednak Wójs ma potencjał i być może za cztery lata to jego właśnie będziemy mo-gli zobaczyć na Olimpiadzie. – Jest Pan zadowolony z występu naszych zawodników na Igrzyskach? W tym roku niewiele brakło, żeby Mateusz Polaczyk stanął na podium.

– Polski Związek Kajakarski jest zadowolony z występów, bo czwar-te miejsce Polaczyka w kategorii K–1 oraz piąte Marcina Pochwały i Piotra Szczepańskiego w katego-rii C2 są dość wysokie, szkoda, że nie medalowe. Czuję niedosyt po występie Natalii Pacierpnik, któ-ra początkowo radziła sobie bar-dzo dobrze, ale ostatecznie w K–1 zajęła siódme miejsce. Liczymy, że za cztery lata będzie lepiej. Nasi za-wodnicy mają potencjał. Przecież zdobywają medale na innych tur-niejach: na Mistrzostwach Europy czy Świata. Niestety na Igrzyskach Olimpijskich odjechaliśmy bez me-dali. Czego brakowało? Na pewno nie wyszkolenia, bo mamy bardzo dobrych zawodników i nieustan-nie nam to udowadniają.

Rozmawiał RAFAŁ GAJDOSZ

www.novasandec.plKsięgarnia Internetowa Kup Teraz

ul. Lwowska 143, 33-300 Nowy Sącz, [email protected]

Anioły Mojego Dzieciństwa

R E K L A M A

Sport

Kajakarstwo – powrót do natury

Mistrzostwa Świata w USA w Wausau (Stan Visconsin) 13–15 lipca br. Na zdjęciu zawdonicy KS Start: Edyta Węgrzyn, Wojciech Pasiut, Michał Pasiut, Maciej Okręglak, Bogdan Okręglak oraz trener Krzysztof Szkaradek, kierownik reprezentacji Polski. FOT. ARCH.

Page 19: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

1930 sierpnia 2012 DOBRY TYGODNIK SĄDECKI

Sport

To raczej nieco-dzienny widok. Ju-styna Kowalczyk na śniegu owszem, ale na rowerze?

Mistrzyni świa-ta z Liberca większą część sierpnia spę-dziła na szlifowaniu formy w Nowej Ze-landii. Wystartowa-ła m.in. w marato-nie Merino Muster. Podobnie jak rok temu wygrała ry-walizację wśród pań na najdłuższym dy-stansie 42 km. Po-prawiła się jednak w stosunku do po-przedniego roku w ogólnej klasyfika-cji. Dwanaście mie-sięcy temu była pią-ta, tym razem szybsi od niej okazali się tylko trzej mężczyź-ni. W tym roku pra-wie dziesięciokilo-metrowym finiszem wykończyła najlep-szego biegacza Nowej Zelandii. Na koniec wystartowała w zimowym tria-tlonie, który składał się z crossu na dystansie 7 km, jazdy na rowerze na 12 km i biegu narciarskiego na 10 km.

IN ICJATYWA. Kiedy Kamil Zyzak zaczynał staż w gminie Chełmiec, nie myślał nawet o tym, że jego po-mysł organizacji ligi szóstek piłkar-skich rozwinie się w ogólnopolską , a nawet międzynarodową impre-zę. We wrześniu w Chełmcu na za-pleczach sportowych typu Orlik zagrają najlepsze amatorskie dru-żyny szóstek piłkarskich z każdego województwa.

To oznacza, że turniej, nie naciąga-jąc faktów, można nazwać mistrzo-stwami Polski amatorów. Najpierw 1 i 2 września na orliku w Wielo-głowach przy zespole szkół odbę-dą się Finały Wojewódzkie projektu „Orlik Polska, kategorii +16 i +35”, stanowiące II szczebel rozgrywek. W akcji zobaczymy mistrzów re-gionalnych z Szczawnicy, Kalwarii Zebrzydowskiej, Wadowic, Dąbro-wy Tarnowskiej, Spytkowic, Bu-kowna, Muszyny, Suchej Beskidz-kiej, Biskupic, Chełmka, Skawiny, Krakowa, Bochni oraz gospodarzy z Chełmca. 1 września przeprowa-dzony zostanie turniej w kat. + 16, zaś dzień później o przepustkę na finały krajowe powalczą oldbo-je, czyli kategoria +35. Chełmiec reprezentować będzie wiosenny mistrz Ligi Chełmieckiej Orlika ze-spół Horteksu.

– Warto zaznaczyć, że w dniach 1–15 września w całej Polsce roz-grywane są finały wojewódzkie,

a finał małopolski drugi rok z rzę-du rozegrany zostanie w Chełm-cu – mówi koordynator i pomy-słodawca projektu Orlik Polska Kamil Zyzak. – Honorowy patro-nat nad projektem objęty został przez Ministerstwo Sportu i Tury-styki, Polski Związek Piłki Nożnej oraz poszczególnych marszałków

województw. Do Chełmca na fi-nały ogólnopolskie miał przyje-chać Andrzej Strejlau, ale przeszedł operację biodra i został unierucho-miony w domu.

Finały ogólnopolskie zaplano-wano na dwa wrześniowe week-endy na orlikach w Świniarsku i Wielogłowach (22 i 23 oraz 29 i 30

września). Zwycięzca wywalczy przepustkę na finały europejskie, w których swój akces potwierdzi-li już sąsiedzi z Ukrainy, Słowacy i Węgrzy. Przedsięwzięcie finansuje gmina Chełmiec (w lwiej części, bo wójt Stawiarski wykłada na turniej 26 tys. zł ) oraz Ministerstwo Spor-tu i Turystyki. (BOG)

KTH W ZAWIESZENIUDo jutra powinno się rozstrzy-

gnąć, czy KTH dostanie licencję na grę w I lidze. W połowie sierpnia Komisja Licencyjna nie przyznała krynickiemu klubowi licencji i ostatnim ratunkiem dla KTH było odwołanie się od tego postanowienia. Komisja musi pod-jąć decyzję najpóźniej do 31 sierpnia.

DEBLOWA WYGRANA GAWRONADebel Marcin Gawron i Andrzej

Kapaś wygrał XIII Międzynarodo-we Mistrzostwa Wielkopolski w te-nisie Talex Open 2012 (pula nagród 15 tys. dolarów). W grze pojedynczej nie poszło już tak dobrze, bo sądecza-nin odpadł w ćwierćfinale. Przegrał z Belgiem Arthurem De Greef 3:6, 6:3, 1:6. Belg był na pewno w zasię-gu Gawrona, ale awans do tej rundy kosztował go chyba zbyt dużo sił, bo z Artomem Smirnowem walczył po-nad trzy godziny.

MISTRZ EUROPY BLISKO LIMANOVIINiewykluczone, że kadrę trze-

cioligowej Limanovii Szubryt zasili Dariusz Zawadzki. W piłkarskim CV środkowego pomocnika znajdują się Sandecja Nowy Sącz, Pogoń Szczecin, Wisła Płock, a ostatnio Kolejarz Stró-że. Wychowanek Wisły Kraków był wicemistrzem Europy U–17 w 1999 i mistrzem Europy U–18 dwa lata później. Na pewno nie rozwinął się na miarę swojego talentu, niemniej dla klubu Zbigniewa Szubryta byłby poważnym wzmocnieniem.

PIŁKA NOŻNA. W Stróżach za-gra Rafał Kujawa. 24–letni zawodnik całą karierę związany był z łódzkim ŁKS–em. 42 razy wybiegał na boiska ekstraklasy i zdobył tam osiem goli.

Odkąd problemy kadrowe ogłosił Jarosław Araszkiewicz Sandecja również szuka wzmocnień. W ka-drze jest miejsce dla dwóch piłka-rzy. Jednym z kandydatów jest Ra-fał Grzelak, 30–letni skrzydłowy urodzony w Łodzi. Grywał w nie-złych klubach jak Boavista Porto, a nawet dwa razy zagrał w repre-zentacji Polski. Aktualnie Grze-lak grzał ławę, o ile się na nią ła-pał, w Ruchu Chorzów. Drugim jest Hiszpan Ruben Montero. Ten ma za sobą praktykę w klubach II ligi hiszpańskiej. Na pewno w San-decji nie zagra Petar Borovicanin. Potrenował trochę przy Kilińskie-go, ale najwyraźniej wyszedł z za-łożenia, że nie wchodzi się dru-gi raz do tej samej rzeki. Odnalazł się dość niespodziewanie w Alba-nii. Ma grać w ekstraklasowym Kastrioti Krujë. To nie pierwsza wolta lubianego na Sądecczyź-nie piłkarza, który swego czasu wzbudził zainteresowanie swo-ją osobą zarządu Kolejarza Stróże. Kiedy już miał podpisać kontrakt

zadzwonił nagle z lotniska infor-mując uprzejmie, że właśnie ma samolot do domu. Potem wylądo-wał w Bogdance Łęczna.

Sandecja testuje jeszcze piłka-rza ze Słowacji, ale jego nazwi-sko utrzymywane było w tajem-nicy. Najpewniej dlatego, że jest to nowy Maradona Karpat i San-decja boi się, że podkupi go Wisła, albo Juventus. Istniała też teoria,

że anonimowy piłkarz naprawdę nazywa się Jano Frohlich, a zarząd Sandecji chce zrobić kibicom nie-spodziankę. Teoria upadła kiedy okazało się, że były kapitan Sande-cji owszem, chce jeszcze pokopać w piłkę, co zresztą na naszych ła-mach zapowiadał, ale bliżej domu. Razem z Piotrem Banią bawią się w futbol w piątoligowej słowackiej Plavnicy. (KW)

SPR INTEMOd dobrego pomysłu do wielkiej imprezy

Kamil Zyzak rozmawia z Andrzejem Strejlauem FOT. WIKIPEDIA

Domykanie kadry

FOT.

LKS

.CO

M

Justyna na rowerze

FOT.

WW

W.Z

IMBI

O.C

OM

Page 20: DTS 33 (95) 30 sierpnia 2012

DOBRY TYGODNIK SĄDECKI 30 sierpnia 201220

Na koniec tygodnia

FOTOKOMENTARZ- Panie doktorze, szuka pana Andrzej Szkaradek. A przy okazji, gdzie pan kupił taki ładny krawat?

DTS NA LATO. Wioletta Kmiecik zachęcona artykułami w „Dobrym Ty-godniku Sądeckim”, w których przed-stawiamy zainteresowania sądeczan, napisała list do redakcji, zaprasza-jąc nas do swojego ogrodu. Bo ogród to jej największa pasja. Dla niej zrezy-gnowała nawet z dłuższych wyjazdów.

– Rośliny wymagają pielęgnacji codziennie. Nie mogę sobie po-zwolić na urlop, ale z drugiej stro-ny, niejedna osoba chciałaby wy-poczywać w miejscu, w którym mieszkam i który razem z mężem i synem wspólnie stworzyliśmy – mówi DTS.

Myślec, k. Starego Sącza, teren Popradzkiego Parku Krajobrazowe-go. Wokół roztaczają się fascynujące widoki na pasmo Radziejowej i Pie-niny. To tu Wioletta Kmiecik ma swoje królestwo – ogród, a raczej kilka ogrodów: japoński, natura-listyczny, wiejsko–angielski, owo-cowy, warzywny. Jest i część lasu z naturalną ściółką leśną, świątynia dumania – wierzba płacząca, pod którą pani Wioletta zaszywa się, by czytać książki. I staw, gdzie pływa-ją karpie koi, karasie, pstrągi i gdzie z pobliskiego potoku ściągają kuma-ki górskie, ropuchy, a nawet można spotkać zielone żabki drzewne czy salamandry.

– Założyłam sobie, że wszystko w moim ogrodzie musi być natu-ralne i wpisywać się w klimat Po-pradzkiego Parku Krajobrazowe-go – mówi pani Wioletta.

Do pielęgnacji roślin nie stosuje żadnych sztucznych nawozów, ba-zuje na skrzypie. Stwierdza, że jeśli coś ma urosnąć w jej ogrodzie, to o własnych siłach. Nawet gdy mszy-ce atakują jej ukochane róże, nie się-ga po „chemię”.

– Od czego są biedronki? – pyta. – Owady i zwierzęta są integral-ną częścią mojego ogrodu. Nie wyobrażam go sobie bez pszczół,

motyli, biedronek czy ptaków – dodaje.

Między rabatkami wędrują dum-ne pawie indyjsko–niebieskie – par-ka. W ogrodzie pani Wioletty są też kury, indyki, pies Misiek i kotka Mimi, która niedawno się okociła.

– One też są częścią ogrodu. Pozwalam im swobodnie po nim hasać, nawet gdy czasem więcej z tego szkód. Indyki ostatnio zjadły nam ogórki – mimo straty śmieje się z tego pani Wiola.

Ubolewają bardziej znajomi, którzy wiedzą, że takich ogórków, jak dostaną u Wioli, nigdzie nie ku-pią. Od niej mają też inne warzy-wa, a także maliny, zioła. Pani Wio-la sprzedaje je na Maślanym Rynku w Nowym Sączu.

– Z owocami na tym terenie ciężko. Przyjęły się dobrze tylko maliny. Co roku obiecuję, że no-wego rzędu malin nie będzie, ale nic z tego – nie mogę się powstrzy-mać. Zaczynamy z mężem żało-wać, że nie kupiliśmy, kiedy to było możliwe, więcej arów. Projekto-wanie ogrodu, pielęgnowanie no-wych okazów wciągnęło mnie bez opamiętania. Czasem mówię sobie:

Basta! Tak ogród już będzie wyglą-dał! I za każdym razem, gdy tyl-ko wyszukam w internecie cieka-wą roślinę, łamię się – opowiada pani Wioletta.

Szczególnie troszczy się o kufli-ka. Dostała go niedawno od męża. To trudna w Polsce do zdobycia ro-ślina. Mąż przywiózł ją specjalnie dla niej z Niemiec. Przejechał z nim 1400 km.

– Ogród to było moje dziecięce marzenie. Gdy w końcu nadarzyła się sposobność, by je zrealizować, marzenie przerodziło się w pasję. Na początku byłam zielona – jak mój ogród na wiosnę – nic nie wie-działam o jego prowadzeniu. Bu-szowałam po interencie, ogląda-łam programy telewizyjne „Maja w ogrodzie” czy „Rok w ogrodzie”, a teraz to zdjęcia mojego ogrodu prezentowane są w tym programie – chwali się pani Wiola.

Dziś też chętnie pomaga znajo-mym, których zaraziła pasją ogrod-nictwa. Użycza nie tylko wiedzy, ale i samego ogrodu, na przykład nowożeńcom, którzy tu chcą mieć swoją fotograficzną sesję plenerową.

(PEK)

Wiola w ogrodzie

Wystąpili: krakowscy dziennikarze - Leszek Mazan i Mieczysław Czuma, warszawski politolog – dr Rafał Matyja, sądecki związkowiec – Andrzej Szkaradek. FOT. (VAŁ)

- Panowie są z Krakowa, więc mogą nie wiedzieć, ale u nas w Warszawie ubiera się krawat na ważne spotkania.

- Miło mi poznać autora określenia IV RP. Chciałem panu za to podziękować! A przy okazji - ma pan bardzo elegancki krawat.

- Jestem coraz mocniej przekonany, że w Nowym Sączu warto otworzyć sklep z krawatami.

Zielińska w bitwie 8 września na antenie TVP2 roz-pocznie się trzecia edycja pro-gramu „Bitwa na głosy”. W jury po raz pierwszy zasiądzie sta-rosądeczanka Katarzyna Zieliń-ska. To kolejny „dwójkowy” pro-gram, w którym aktorka będzie mieć coś do powiedzenia – Zie-lińska jest kapitanem w „Ko-cham Cię, Polsko!”. W jury „Bi-twy na głosy” zasiądzie również Alicja Węgorzewska. Mezzoso-pranistka związała się ostatnio z Krynicą-Zdrojem, zostając amba-sadorem Festiwalu im. Jana Kie-pury. Pierwszy show z ich udzia-łem rozpocznie się w sobotę o godz. 20.10.