austerlitz 1805

124
HISTORYCZNE BITWY ROBERT BIELECKI AUSTERLITZ 1805 jlfydawnictwo Bellona Warszawa 1993

Upload: ngonhi

Post on 08-Dec-2016

226 views

Category:

Documents


4 download

TRANSCRIPT

Page 1: Austerlitz 1805

H I S T O R Y C Z N E B I T W Y

R O B E R T B I E L E C K I

AUSTERLITZ 1805

jlfydawnictwo Bellona Warszawa 1993

Page 2: Austerlitz 1805

WSTĘP

Bitwa pod Austerlitz należy do tych kilkunastu wielkich batalii, o których zwykło się mówić, że miały decydujący wpływ na losy świata. Czyż nie oznaczała ona kresu austriackiej przewagi w Niemczech i nie ustanowiła na całą niemal dekadę napoleońskiego porządku na kontynencie europejskim?

Jednocześnie jest powszechnie uznawana za najświetniej­sze zwycięstwo Napoleona, za szczyt jego militarnych osią­gnięć, za niedościgły wzór sztuki wojennej dla wodzów następnych pokoleń. Mówi się przecież w tym wypadku o „apogeum cesarstwa" i wspomina „słońce znad Auster­litz" jako symbol najlepszych dni Wielkiej Armii. Sam Napoleon, rozpamiętując na wyspie Św. Heleny swą drogę życiową, powracał często myślami właśnie do tej bitwy, wskazując na jej kapitalne znaczenie we własnej karierze wojennej.

Czy jednak tak właśnie było w rzeczywistości, czy to, co zwykło się już uważać za pewnik i rzecz przesądzoną, od­powiada istotnie stanowi faktycznemu, znajduje potwier­dzenie w przebiegu wydarzeń na polu bitwy i w jej rezul­tatach? Czy nie mamy tu do czynienia z pewną manipula­cją, z automatycznie powielaną legendą, która zaczęła się wieczorem 2 grudnia 1805 r., a może nawet jeszcze przed samą batalią?

Przypomnijmy, w jakim momencie napoleońskiej epopei rozgrywała się kampania 1805 r. i kończąca ją bitwa pod Austerlitz. Była to pierwsza kampania Napoleona - już nie

Page 3: Austerlitz 1805

generała republikańskich wojsk rewolucyjnych, nie trochl awanturniczego dowódcy ekspedycyjnego korpusu nad Niitanie monarchia z dynastią burbońską. Władza cesarska lem, nie pierwszego konsula, ale imperatora, władcy FranŁie była jeszcze w pełni umocniona i zwycięstwo na polu cuzów. Utrzymywał on wprawdzie, że jest co najmniejlwalki miało dać jej swoisty legitymizm. równy innym monarchom, ale musiał to jeszcze udowodnij Korzenie kampanii 1805 r. - a więc także bitwy pod - właśnie na polu walki - narzucając innym swą wolę. l\usterlitz - to wreszcie rywalizacja Napoleona z carem

Bitwa pod Austerlitz była też pierwszą, jaką stoczyłAleksandrem I. Obaj byli niemal w tym samym wieku, Napoleon po długiej, bo ponad czteroletniej przerwieŁ w każdym razie należeli do tego samego pokolenia, w której nie tylko po trosze zapomniano już o jegcMleksander I marzył o sławie wielkich wodzów, zazdrościł wojennych sukcesach, ale nawet zaczęto kwestionowanej Bonapartemu, a jednocześnie poczuwał się do wielkiej wodzowskie talenty, twierdząc, że Francja ma innych, misji ratowania Europy przed zaborczością francuskiego lepszych generałów jak chociażby Jean Moreau. Niezależi imperatora. Austerlitz było pierwszym starciem, które mia­nie więc od absolutnej konieczności narzucenia przeciwfo zadecydować, jak ułożą się późniejsze ich stosunki, nikowi swej woli politycznej i zmuszenia go do ustępst\J I J e s z c z e J e d n o - W o J n y napoleońskie - rzecz z pozoru Napoleon musiał także udowodnić, że nadal jest znakomiŁaradoksalna - rozgrywały się nie tylko na polu walki, tym wodzem, któremu nie mogą dorównać najlepsi generaJT°czyły się również na łamach prasy, w salonach hterac-łowie rosyjscy i austriaccy fkich, teatrach, księgarniach, wszędzie tam, gdzie tworzyła

Wszystko to sprawia, że warto przypatrzeć się bliżej !^ ° P i n i a P u b l i c z n a > g d z i e m o z n a « W 0 kształtować, w jakich warunkach i okolicznościach doszło do k a m p a n i ^ r a b i a ć w e d ł u S z § ó r y Palonych t e z - Napoleon był chyba 1805 r. oraz zastanowić się, jakie były jej cele z punktJpierwszym, który dostrzegł, jak kapitalne znaczenie ma widzenia interesów cesarza Ipropaganda. Zorientował się, ze to, co przegrało się na

Korzenie tej kampanii są wielostronne. Przede w s z y s t | P o b o J o w i s k u ' m o z n a o d r o b i ć u m i eJetnymi działaniami kim polityczne. Chodziło tu więc o rywalizację z Anglią|w redakcjach gazet, jeśli dysponuje się ku temu odpowied-o śmiertelne zmagania francusko-brytyjskie najpierw w k o | m m i l u d z m i i środkami. . . . . . loniach i na morzach, a potem na kontynencie europejl Pamiętajmy, że w początkach XIX stulecia w wielkich skim. Chodziło także o frontalne starcie dwu s y s t e r n ó w l w y d a r z e n i a c h ' t a k i ° h w ł a s m e J a A u s t e r l l t z ' b r a ł a u d z i a ? Starego Porządku, bronionego przez Rosję i Austrię o r a J t y l k o n i e z n a c z n a część narodu, a nawet nieznaczna częsc nowego ładu, którego uosobieniem była Francja, jeszcze!™- N i e t y l k o z o ł n i e r z e szeregowi, ale nawet oficerowie do niedawna rewolucyjna i republikańska, a teraz j u j ^ s t n i c z ą c y w bitwach nie bardzo rozumieli co się wokół wprawdzie cesarska, niemniej jednak wciąż budząca n a - T ? d z i e j e - W i e d z i e l i wprawdzie kto odniósł zwycięstwo, dzieje uciemiężonych narodów Europy i niosąca nadali*. k t o , z o s t a ł pokonany, ale nie byli w stanie prawidłowo postęp socjalny locenic, czy było ono przekonywające, czy tez wywalczone

Korzenie tej kampanii to także sytuacja wewnętrzna 'z trudem i czy wszystkie szanse na sukces zostały wykorzy-Francji. Napoleon był cesarzem zaledwie od roku i od s ane-.Bitwy takie, jak Austerlitz rozgrywały się na prze-wyniku tej wojny zależało, czy zaprowadzony p r z e z e ń f ™ W l d u kilometrów, często w terenie pagórkowatym nowy ustrój utrzyma się, czy też nastąpi powrót do daw- ' z o ł n i e r z e z lewego skrzydła nie wiedzieli, co dzieje się nych form republikańskich, a być może przywrócona zo-T C ef r u m c z y n a P r a w y m s kfydle- Nie orientował, się

•n awet, jak walczy sąsiednia dywizja, bo sami byli po-

Page 4: Austerlitz 1805

chłonięci bojem, a zresztą pole batalii spowite było niemal zawsze kłębami dymu armatniego.

Wiadomości rozchodziły się powoli. O wynikach bitwJ wiedzieli najpierw tylko ci, do których adresowane były de­pesze wysyłane przez Napoleona bądź jego marszałków.! Na przykład przez wiele tygodni cesarzowi udawało się ukrywać tragiczny stan Wielkiej Armii cofającej się w 1812 r. spod Moskwy. Zanim wiadomość o zagładzie dotarła do Paryża, Napoleon przybył sam nad Sekwanę, by podjąć przygotowania do nowej kampanii. Miał jeszcze czas, bj osobiście zredagować słynny 29 biuletyn, w którym dosyć umiejętnie pomniejszał zakres strat, a wydając jednocześni! dyspozycje o nowym poborze stwarzał wrażenie, że cesarl ska potęga wcale się nie załamała.

Wszystkie te elementy razem wzięte - przyczyny kami panii 1805 r., cele polityki zagranicznej i wewnętrznej, jaki! miała spełnić bitwa pod Austerlitz, a wreszcie ogromni możliwości manipulacji propagandowej - sprawiają, że trze! ba uważnie przypatrzeć się zarówno przebiegowi batalii jak i zanalizować jej wyniki i pierwsze relacje powstał! z inspiracji Napoleona. Dopiero wówczas będziemy mogB odpowiedzieć na pytanie: czy rzeczywiście cesarz okazał sil znakomitym wodzem, czy też mamy tu do czynienia z utai lentowanym propagandystą, który starał się wyprowadził w pole zarówno dwory europejskie, jak i własną opinii publiczną, narzucając podkoloryzowany obraz tego, ca wydarzyło się pod Austerlitz.

JAK PRZEPRAWIĆ SIĘ PRZEZ KANAŁ LA MANCHE?

Kiedy 19 brumaire'a roku VII (10 listopada 1799) Napole­on Bonaparte dokonał zamachu stanu, obalając Dyrek­toriat, opinia publiczna przyjęła to z wyraźnym zadowole­niem. Liczono na to, że ten zdolny generał zapewni naresz­cie krajowi pokój po ponad ośmiu latach nieustannych wojen i ścierania się ze wszystkimi niemal armiami Europy. Pokoju pragnęły zwłaszcza te warstwy francuskiego społe­czeństwa, które najbardziej zyskały na rewolucyjnych prze­mianach. Chciały wreszcie w poczuciu bezpieczeństwa ko­rzystać z wywalczonej z takim trudem uprzywilejowanej pozycji.

Bonaparte dokonał zamachu stanu w dużym stopniu kierowany własną ambicją. Niemniej jednak doskonale wyczuwał to społeczne oczekiwanie, to powszechne prag­nienie silnej władzy państwowej, która zapewniłaby krajo­wi spokój wewnętrzny i bezpieczne granice. Po kampanii 1800 r., po zwycięskich dla Francuzów bitwach pod Ma-rengo i Hohenlinden udało mu się 9 lutego 1801 r. zawrzeć pokój z Austrią w Luneville. Już wcześniej podpisano traktaty pokojowe z Hiszpanią i Prusami. Rosja sama wycofała się z wojny i jej armie nie zagrażały już Repub­lice. Pozostawała jeszcze Anglia, która była zresztą or­ganizatorką dotychczasowych koalicji antyfrancuskich.

Anglia. znajdowała się w stanie wojny z Francją od '792 r. Rząd angielski sądził, iż rewolucyjne wstrząsy osłabią do tego stopnia przeciwnika, że Wielka Brytania będzie mogła zapewnić sobie zdecydowaną przewagę w ko-

Page 5: Austerlitz 1805

8 9

loniach i panowanie na morzu. Francję uważano zresztą za głównego wroga od czasu, kiedy korpus ekspedycyjny gen.

_Jeajaa_Rocharnbeau wspierał armię amerykańską w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Wybuch rewolu-j cji, a potem obalenie Ludwika XVI traktowano więc jako swego rodzaju karę bożą, która spadła na zdradziecką] Francję. Partia wojny - zwolennicy kontynuowania dziaJ łań militarnych - była w Londynie bardzo wpływowa. Ponieważ jednak Anglia była krajem o wiele słabiej zalud­nionym niż Francja, nie sposób było prowadzić tej wojny tylko własną armią. Dlatego rząd, kierowany przez konser­watystę Williama Pitta - zaciekłego wroga Francuzów) - starał się to czynić za pośrednictwem innych mocarstw kontynentalnych, przede wszystkim Austrii, Prus, Rosji i Hiszpanii. Nie żałowano na ten cel złota, wspierano też francuskich.rojalistów, pragnących przywrócić monarchię i osadzić na tronie Ludwika XVIII. Wszystko to jednak kosztowało ogromne sumy, tak że dług publiczny rządJ angielskiego zwiększył się w latach 1793-1801 aż o 340 milionów dukatów. Po pokoju w Luneville zaczęto więł zastanawiać się, czy nie nadszedł czas, aby zakończyć wojnę, tym bardziej że Anglia znalazła się teraz w izolacji.

Na kilka dni przed podpisaniem francusko-austriackiegcl pokoju w Luneville, 2 lutego 1801 r. William Pitt zmuszol ny był podać się do dymisji. Jego następca Addingtoa podjął rozmowy z Francuzami, które doprowadziły dJ podpisania 1 października preliminariów pokojowych. EnI tuzjazm londyńskiej ulicy był taki, że na wieść o rychłym pokoju tłum przechodniów wyprzągł konie z karety frani cuskiego negocjatora gen. Lauristona i w triumfie, wznoi sząc radosne okrzyki na cześć Bonapartego, przeciągnął powóz aż do jego- •rezydencji.

25 marca 1802 r. - po długich i trudnych rokowaniacl - brat pierwszego konsula, Józef Bonaparte, i angielski generał lord Cornwallis podpisali w Amiens traktat pokcl jowy kończący dziesięcioletnią wojnę. Do traktatu dopusz­czono też Hiszpanię i Holandię. Anglia zpbowiązywała sil zwrócić Francji oraz sprzymierzonym z nią Hiszpanii i Hol

landii wszystkie zagarnięte w czasie wojny kolonie z wyjąt­kiem wyspy Trynidad i holenderskich posiadłości na Cej­lonie. Republika Batawska (Holandia) odzyskiwała nawet Przylądek Dobrej Nadziei - swą kolonię na samym połu­dniu Afryki o wielkim znaczeniu strategicznym. Anglicy obiecywali też ewakuować Maltę i Elbę. Artykuł 8 traktatu stanowił, że posiadłości Wysokiej Porty powinny być utrzy­mane w nienaruszonym stanie - tak jak przed wojną. Oznaczało to, że Anglicy winni też ewakuować Egipt, gdzie znaleźli się w 1801 r. zmusiwszy do kapitulacji francuską armię gen. Jacąuesa Menou. W zamian za te wszystkie, niemałe przecież ustępstwa, Francja zobowiązała się ewaku­ować Neapol i Państwo Kościelne. Traktat nie mówił nato­miast nic o Belgii, lewym brzegu Renu i północnej Italii, a więc o terytoriach, które Francja zajęła w wyniku rewolu­cyjnych kampanii. Anglia wprawdzie nie uznawała oficjalnie tych zdobyczy, ale też - właśnie ze względu na powszechne pragnienie pokoju - nie domagała się ich ewakuowania K

Bonaparte zdecydował się na zawarcie pokoju z kilku względów. Przede wszystkim francuskie społeczeństwo by­ło tak wyczerpane dziesięcioletnim konfliktem zbrojnym, i że nie sposób było oczekiwać od niego dalszych wyrzeczeń ' bez ryzyka nowych wstrząsów. Pierwszy konsul był zresztą świadomy, że ci, którzy wynieśli go ku władzy, oczekują od niego co najmniej kilku lat pokoju. Trudno więc było nie spełnić tych oczekiwań. Francja wymagała też pokoju dla przeprowadzenia reorganizacji wewnętrznej: umocnienia nowego ustroju, wprowadzenia sprawnie działającej ad­ministracji, zreformowania sił zbrojnych, likwidacji po­wstania szuanów w Wandei, zapewnienia bezpieczeństwa na drogach opanowanych często przez bandy przestępców. Ten pokój był wreszcie potrzebny samemu Bonapartemu dla umocnienia pozycji osobistej. Nie zamierzał on zado­walać się stanowiskiem pierwszego konsula i oddawać po kilku latach z takim trudem wywalczonej władzy.

M. P h i l i p p s o n , La Paix a"Amiens et la politiąue generale de Napoleon, Paris 1902, s. 286-318.

Page 6: Austerlitz 1805

10

Bardzo szybko okazało się jednak, że ów pokój nie może być trwały. Anglików niepokoiła przede wszystkim polity­ka kolonialna Bonapartego. W otoczeniu pierwszego kon­sula było wielu ludzi wywodzących się z Antyli (m.in. jego żona, Józefina de Beauharnais, urodzona na Martynice), którzy nalegali, aby energicznie zajął się odbudową fran­cuskiego imperium kolonialnego. Ta grupa nacisku była na tyle wpływowa, że nazywano ją_pąrtią kreolską.

W chwili gdy Bonaparte stawał na czele Republiki, francuskie posiadłości kolonialne ograniczały się do San Domingo, zresztą ogarniętego murzyńskim powstaniem, Gwadelupy, którą potrafił obronić przed Anglikami miej­scowy garnizon, oraz Gujany, ale ta z racji fatalnego klimatu wcale ich nie nęciła. Dochodziło do tego kilka nadmorskich faktorii w Senegalu oraz wyspy Bourbon i Ile de France na Oceanie Indyjskim.

Podczas rokowań poprzedzających traktat w Amiens Bonaparte stanowczo domagał się zwrócenia posiadłości kolonialnych zagarniętych przez Anglików. Uzyskał to, że j na mocy owego układu Francja odzyskała Saint-Pierre ] i Miquelon w Ameryce Północnej, Martynikę, Tobago I i Santa Lucia na Morzu Karaibskim, wyspę Goree u wy-1 brzeży Senegalu, Seszele na Oceanie Indyjskim oraz pięć I miast na wybrzeżu Indii. Szczególnie cenne były Antyle, I gęsto zaludnione i bogate swymi plantacjami trzciny cuk-1 rowej2.

Bonaparte - pod wpływem „partii kreolskiej" - zajął się I energicznie odbudową imperium kolonialnego, koncen-1 trując uwagę na strefie Morza Karaibskiego. 1 paździer-1 nika 1800 r. dwór madrycki w tajnym porozumieniu z San I Ildefonso zgodził się przekazać Francji Luizjanę - swą I posiadłość wzdłuż dolnego biegu Missisipi - w zamian za I rozszerzenie księstwa Parmy. To postanowienie było utrzy­mywane w tajemnicy i właśnie dlatego Bonaparte, przygo­towując się do przejęcia Luizjany, przystąpił wiosną 1802 do organizowania 3-tysięcznego korpusu w holenderskir

L. M a d ę l in, L'avenement de l'Empire, Paris 1939, s. 12.

11

porcie Helvoet-Sluys pod kryptonimem „ekspedycja do \ Flessingi". Na czele korpusu stanął najpierw gen. Jean Bernadotte, a potem gen. Claude Victor - późniejsi mar- ' szałkowie, co wskazuje na znaczenie, jakie pierwszy konsul przywiązywał do tego przedsięwzięcia..^ j

Innym przejawem rosnącego zainteresowania Antylami było wysłanie na San Domingo ekspedycyjnego korpusu sen. Victora Leclercka, który ożeniony z Paulina Bonapar­te był szwagrem pierwszego konsula. Ekspedycja wyruszyła wkrótce po podpisaniu preliminariów pokojowych, jeszcze przed zawarciem traktatu w Amiens. Celem wyprawy było stłumienie murzyńskiego powstania i przywrócenie na An­tylach takiego stanu rzeczy, jaki istniał przed rokiem 1789.

Dla Anglików wszystkie te działania miały jednoznaczną wymowę - oznaczały, że Francja zdecydowana jest roz­szerzyć swe imperium kolonialne i że traktat pokojowy w Amiens jest tylko chwilową przerwą w rywalizacji o pa­nowanie na Karaibach. Dlatego też rząd angielski po­stanowił działać na zwłokę i maksymalnie opóźniać prze­kazanie Francuzom przynajmniej niektórych posiadłości kolonialnych. Dotyczyło to wyspy Goree, Seszeli i miast na wybrzeżu Indii.

Były też inne przyczyny ponownego wzrostu napięcia między Paryżem a Londynem. Podpisując pokój w Amiens Francja zobowiązała się pośrednio, iż nie wykroczy swym terytorium narodowym rx>za naturalne granice, takie jak Pireneje, Alpy czy Ren.; Tymczasem 11 września 1802 r. - ku powszechnemiizaslćoczeniu - Bonaparte przyłączył do Francji Piemont, y więc tę część dawnego królestwa Sardynii, która leżała już po wschodniej i południowej stronie Alp. Wojska francuskie zapewniły sobie kontrolę nad przełęczami Św. Bernarda, Mont Cenis, Mont Genev-re, Tende i Larche. Co więcej, 28 sierpnia 1802 r. Bonapar­te oderwał od Republiki Helweckiej (Szwajcarii) kanton Valais, by uzyskać łatwiejszy dostęp do przełęczy Simplon. Nie ulegało wątpliwości, że Francuzi wcale nie rezygnują z kontroli nad równiną nadpadańską i że chcą utrzymać w swej strefie wpływów znaczną część Lombardii. Ich

Page 7: Austerlitz 1805

12 13

garnizony wciąż pozostawały w środkowych i południo­wych Włoszech, nie zamierzano ewakuować portów neapo-litańskich. W odpowiedzi na to Anglia zwlekała z przeka­zaniem Malty zakonowi joanitów3.

W sierpniu 1802 r. - wypełniając postanowienia pokoju z Amiens - Bonaparte wycofał wojska francuskie ze Szwaj­carii. Wnet potem wybuchła tu wojna domowa, a wobec przeciągającego się chaosu pierwszy konsul zwołał do Pa­ryża przedstawicieli kantonów, narzucając im tzw. Akt Mediacyjny z 19 lutego 1803 r. Akt ten zapewniał mu dominującą pozycję i sprawiał, że Republika Helwecka stawała się znów w pełni zależna od Francji. .

Kolejnym dowodem, iż Francja zamierza zapewnić sobie mocarstwową pozycję na kontynencie - nie ograniczając się wcale do granic naturalnych - był sojusz zawarty przez Bonapartego z elektorem bawarskim Maxem Józefem. W zamian za 12 tysięcy kilometrów kwadratowych ziem oddanych Francji na lewym i prawym brzegu Renu (m.in. Mannheim i Heidelberg), Bawaria aktem z 25 lutego 1803 r. otrzymywała 17 tysięcy kilometrów kwadratowych, na co składały się aż 83 drobne państewka niemieckie: między innymi wolne miasta, opactwa i biskupstwa w rodzaju Pasawy czy Salzburga. Nie ulegało wątpliwości, że Bonapar­te chce stworzyć z Bawarii rodzaj wysuniętego bastionu, który pozwalałby armii francuskiej znaleźć się od razu głęboko w Niemczech bez konieczności wywalczania sobie linii komunikacyjnych po wschodniej stronie Renu.

Pokój z Anglią trwał tylko czternaście miesięcy. Bona­parte, rozdrażniony uporem Brytyjczyków, którzy nie chcieli ewakuować Malty, obraził publicznie ambasadora lorda Withworta podczas przyjęcia w salonach pałacu Tuileries. 12 maja 1803 r. ambasador opuścił Paryż. Trzy dni później przedstawiciel Francji w Londynie otrzymał deklarację wojny, a 16 maja angielska korweta „Doris" ostrzelała francuską jednostkę ,,1'Affronteur" w porcie Au-dierne. Było to pierwsze starcie nowej wojny brytyj-sko-francuskiej, która miała trwać aż do upadku Napoleona.

3 J. T u l a r d , Le Grand Empire, Paris 1982, s. 63.

Ten konflikt zbrojny nie zaskoczył pierwszego konsula, już wcześniej przewidywał jego nieuchronność i 25 marca 1803 r. rozkazał szefowi sztabu gen. Louisowi Berthierowi wysłać do Boulogne-sur-Mer - niewielkiego portu nad kanałem La Manche - dodatkowe oddziały wojska, ar­tylerię, amunicję i zaopatrzenie.

Wraz z wybuchem wojny przed Bonapartem rysowało się kilka możliwości. Teoretycznie mógł próbować działań zbrojnych w koloniach, czyli kontynuować dzieło rozsze-' rzania francuskiego imperium. Wiosną 1803 r. wiedział już jednak, że odzyskanie San Domingo nie jest możli­we. Korpus gen. Leclercka był zdziesiątkowany, przetrze­biony żółtą febrą i zmaganiami z Murzynami. Sam Leclerc zresztą zmarł 2 listopada 1802 r.

Ta koncepcja rozszerzania imperium kolonialnego w re­jonie Karaibów groziła konfliktem ze Stanami Zjednoczo­nymi. Rząd amerykański był nie na żarty zaniepokojony postanowieniami traktatu z San Ildefonso i przygotowa­niami do wyprawienia z Europy ku Luizjanie korpusu gen. Victora. 18 kwietnia 1802 r. prezydent Jefferson oświadczył w Kongresie, że „nie ma takiego miejsca na kuli ziemskiej, które byłoby większym zagrożeniem dla Stanów Zjedno­czonych niż Nowy Orlean pod obcym panowaniem". No­wy Orlean - stolica Luizjany, którą Francuzi zamierzali przejąć od Hiszpanów - zamykał ujście Missisipi i Amery­kanie czuli się zagrożeni perspektywą, iż znajdzie się tam silny francuski garnizon. Dlatego 12 kwietnia 1803 r. do Paryża przybył wysłannik rządu amerykańskiego, James Monroe, by zaproponować Bonapartemu kupno Nowego Orleanu za 20 milionów dukatów. Ten - przeświadczony już, że budowa imperium kolonialnego na Karaibach jest nierealna - sam wystąpił z propozycją sprzedania całej

I Luizjany za 80 milionów. Odpowiedni traktat został pod-I pisany 30 kwietnia i Francja - nie dysponująca wystar-I czającą flotą - zrzekła się Luizjany na rzecz Amerykanów, I rezygnując ostatecznie z budowy własnego imperium kolo-I nialnego w tej części świata.

Page 8: Austerlitz 1805

14

Inną możliwością działań przeciwko Anglii było podjęcie próby inwazji na Wyspy Brytyjskie. Gdyby rzeczywiście udało się Francuzom przedostać na drugą stronę kanału La Manche i zająć Londyn - pokój z Anglią byłby zapew­niony. Kraj ten nie dysponował przecież większą armią lądową i pod tym względem Francja miała nad nim wyraź­ną przewagę.

Już w czerwcu 1803 r. Bonaparte udał się do Boulogne -sur-Mer. Wybrał ten port nieprzypadkowo. To właśnie stąd wyruszył Juliusz Cezar na podbój Brytanii, to stąd próbowano dokonać inwazji za czasów Wielkiej Rewolucji.

Pierwsze projekty przeprawy przez kanał La Manche) opracowano już w 1792 r. Kiedy Anglicy zaczęli wspie-i rać powstanie szuanów w Wandei, gen. Lazare Hoche,| któremu powierzono stłumienie owej insurekcji, gorąco; poparł myśl posłania na Wyspy Brytyjskie silnego kor­pusu ekspedycyjnego. Opracowano kilka wariantów ta-| kiego przedsięwzięcia, brano między innymi pod uwagę możliwość wywołania antyangielskiego powstania w Irlandii.

W 1796 r. admirał Muskeyn zaproponował DyrektoriaJ towi przeprawienie przez kanał La Manche armii francusJ kiej na niewielkich barkach desantowych. Przystąpiono nawet w Dunkierce, Boulogne i Calais do ich budowy. PJ zwycięstwie Bonapartego w kampanii włoskiej 1797 r. i pJ zawarciu pokoju z Austrią w Campoformio, Dyrektoria! postanowił przyśpieszyć przygotowania do inwazji na Wy­spy Brytyjskie. Utworzono „Armię Anglii" i powierzono dowództwo nad nią właśnie Bonapartemu. Ten w lul tym 1798 r. przybył do Boulogne, dokonał inspekcji okol licznych portów, polecił rozbudować urządzenia portowe w Ambleteuse i Calais, ale ostatecznie zdecydował się na wyprawę do Egiptu.

W 1801 r., po zawarciu pokoju w Luneville, Bonapartffl znów powrócił do projektu inwazji. Na czele flotylli, która miała przewieźć armię francuską, postawił admirała Latou-che-Treville. Ten zdolny admirał zebrał kilkanaście okrę-

15

toVv w Boulogne i przystąpił do budowy całej serii barek i inwazyjnych. Przedsięwzięcie było na tyle poważne, że zaniepokojeni Anglicy zdecydowali się przeciwdziałać. * 3 i 4 sierpnia 1801 r. admirał Horatio Nelson zaatakował Boulogne, ale flota francuska wspierana przez baterie nadbrzeżne stawiła dzielny opór i nie _została zniszczona. 16 i 17 sierpnia sytuacja się powtórzyła-Jaonaparte uznał wówczas, że mimo przewagi Anglików na morzu, operacja inwazyjna ma pewne szanse powodzenia. Polecił przyśpie­szyć przygotowania i między innymi dzięki temu uzyskał zgodę Brytyjczyków na zawarcie pokoju w Amiens.

Teraz, kiedy pokój ten był już zerwany, pierwszy konsul powrócił do pomysłu inwazji. W czasie wspomnianej po­dróży inspekcyjnej w czerwcu 1803 r. wydał rozkazy roz­budowy urządzeń portowych nie tylko w Boulogne, ale wzdłuż całego francuskiego wybrzeża kanału La Manche. Polecił też, by rozpoczęto koncentrację wojska, magazyno­wanie żywności, broni, amunicji, sprzętu4.

Głównym doradcą Bonapartego w sprawie przygotowań do operacji inwazyjnej był Pierre Alexandre Forfait, in-żynier-budowniczy okrętów, w latach 1799-1801 minister marynarki. Bonaparte znał go jeszcze z kampanii włoskiej i jemu też zawdzięczał przygotowanie okrętów do wyprawy egipskiej. Forfait uchodził za wysokiej klasy specjalistę, zwiedził swego czasu stocznie angielskie i był autorem Uwag o marynarce brytyjskiej.

Forfait był gorącym zwolennikiem małych jednostek i sądził, że w zupełności wystarczą one do opanowania kanału La Manche i przewiezienia armii inwazyjnej na drugą stronę. Bonaparte poszedł za jego radą i wydał rozkazy rozpoczęcia masowej budowy łodzi i statków rybackich. Sam Forfait został mianowany 24 maja 1803 r. inspektorem generalnym flotylli w Boulogne.

Wybór tej koncepcji był kardynalnym błędem. Już wkrót­ce miało się okazać, że niewielkie jednostki nie są w stanie

E. D e s b r i e r e , Projets et tentatiws de debarąuement aux ileś orilanniąues (1793-1805). Paris 1900-1902, s. 115.

Page 9: Austerlitz 1805

16

przeciwstawić się angielskim korwetom, fregatom i okręj tom liniowym. Koncepcja Forfaita obowiązywała jednal| kilka lat i był to jeden z powodów, dla których wypraw; do Anglii była przedsięwzięciem z góry skazanym na nie powodzenie. L

Bardzo szybko okazało się też, że tak wielka flotylla inwazyjna - trzeba było przecież w pierwszym rzucie prze wieźć kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy - nie jest w stanid jednocześnie wyjść z portu. Nie sposób też było trzymać jej na kotwicy na redach portowych. Trzeba było odrzuci* pomysł przepłynięcia kanału pod osłoną mgły lub noci w porze zimowej. Morze - bardzo wzburzone w tyra sezonie - z pewnością rozproszyłoby jednostki inwazyjne! a najprawdopodobniej duża część z nich uległaby zatopię] niu. Z kolei inwazja latem, przy dobrej pogodzie, ni« wchodziła w rachubę, bo kanał La Manche patrolowała angielskie okręty wojenne i było oczywiste, że nie dopusz-< czą one słabo uzbrojonych barek desantowych do brytyj-j skich wybrzeży.

Trzy razy: 5 listopada 1803 r., 25 marca i 13 kwietnia 1804 r., barki desantowe wychodziły w morze i trzykrotnie musiały zawracać ostrzelane przez angielskie fregat]! Rzecz jasna, nie była to jeszcze operacja inwazyjna, a jedy­nie coś w rodzaju rozpoznania bojem. Niemniej jednak niJ ulegało wątpliwości, że w ten sposób Francuzom nie uda się pokonać kanału.

Pozostawała tylko jedna możliwość - opanować choćby na kilka dni kanał La Manche przy użyciu własnej flotył W 1804 r. Wielka Brytania dysponowała 135 okrętami wojennymi, przeciwko którym Francja mogła wystawić! zaledwie około 50 jednostek. Wszystkie okręty francuskie były zresztą zablokowane w portach. W Tulonie znaj­dowało się 12 jednostek, w Kadyksie 1, Le Ferrol 5,1 Rochefort 5, Lorient 3, Breście 20. Do tego dochodziło 301 okrętów w budowie, ale mogły one być gotowe dopiero zal kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt miesięcy.

W maju 1804 r. Bonaparte podjął pierwszą operację! morską, której celem było przerzucenie na kanał La Man- i

17

che floty wojennej. Admirał Latouche-Treville otrzymał rozkaz wyjścia z Tulonu, przełamania angielskiej blokady i kolejnego uwalniania francuskich okrętów aż do Brestu. Zgromadziwszy w ten sposób 50 jednostek miał wpłynąć na wody kanału La Manche i zapewnić osłonę flocie inwazyjnej.

Latouche-Treville zdołał istotnie wyjść z Tulonu 24 maja, odeprzeć flotę brytyjską, ale nie zdecydował się na popłynięcie ku Kadyksowi. 18 sierpnia zmarł zresztą na pokładzie swego okrętu flagowego „Le Bucentaure". Wnet potem zmarł admirał Bruix. Napoleon stracił nagle dwu najzdolniejszych dowódców morskich.

W grudniu 1804 r. armia inwazyjna zgrupowana w obo­zie Boulogne była gotowa do przekroczenia kanału. Ponie­waż jednak rysowało się poważne niebezpieczeństwo po­wstania nowej koalicji antyfrancuskiej, Napoleon zrezyg­nował z przerzucenia tej armii do Anglii. Podczas gdy flota zablokowana w Breście otrzymała rozkaz wyjścia w morze i symulowania operacji inwazyjnej, francuskie eskadry z Tulonu i Rochefort miały popłynąć na Antyle i przewieźć tam posiłki dla rodzimych garnizonów.

Admirał Missiessy zdołał rzeczywiście opuścić port Gra-ves na wyspie Aix 11 stycznia 1805 r. i przewieźć na Martynikę i Gwadelupę 6400 żołnierzy. Admirał Villeneu-ve natomiast wyszedł wprawdzie 17 stycznia z Tulonu, ale niemal natychmiast jego okręty poważnie uszkodziła burza i 21 stycznia znalazły się ponownie w Tulonie. Villeneuve do tego stopnia podupadł na duchu i stracił wiarę w swoje załogi, że zwrócił się do ministra marynarki Decresa o zdję­cie go z dowództwa. Minister odmówił jednak - co już wkrótce miało okazać się fatalne w skutkach.

W marcu 1805 r. sytuacja wydawała się znów korzystna dla przeprowadzenia inwazji. Koalicja antynapoleońska nie doszła jeszcze do skutku, ale za to okręty angielskie zagarnęły na redzie Kadyksu kilka jednostek hiszpańskich, wracających z Ameryki z ładunkiem złota. Neutralna do tej pory Hiszpania zdecydowała się wypowiedzieć wojnę Brytyjczykom. W ten sposób niespodziewanie Napoleon

2 - Austerlitz 1805

Page 10: Austerlitz 1805

18 19

otrzymał do swej dyspozycji kilkadziesiąt zupełnie niezłycW okrętów hiszpańskich.

Jego plan polegał teraz na skupieniu na Martynie! francuskich eskadr z Tulonu i Brestu oraz hiszpańskiej eskadry z Kadyksu. Zebrawszy się na Antylach eskadry teł stanowiąc już bardzo poważną siłę, miały popłynąć kil Europie i osłonić jednostki inwazyjne na kanale La Man-J che.

Villeneuve opuścił Tulon 30 marca 1805 r. Blokujący te ni port admirał Nelson popłynął na południowy wschód sądząc, że Francuzi zechcą - być może - powtórzyć eks-j pedycję do Egiptu. Dzięki temu Villeneuve dotarł do Car-i tageny, gdzie daremnie próbował pociągnąć za sobą hisz-i pańską eskadrę admirała Salcedo. Ten, nie otrzymawszy] rozkazów z Madrytu, odmówił wyjścia w morze.

Francuski admirał popłynął więc do Kadyksu, gdziJ przyłączył się doń hiszpański admirał Gravina z sześcioma okrętami i gdzie uwolniony został - po kilkuletniej bloka-j dzie - francuski okręt wojenny ,,1'Aigle". Miesiąc później! - w połowie maja - cała eskadra dotarła do Martyniki, alei nie zastała tu ani flotylli admirała Ganteaume, który nieg zdołał wypłynąć z zablokowanego Brestu, ani też admirała! Missiessy, który pośpieszył się i odpłynął już ku Europie. I Tak więc raz jeszcze cała operacja spełzła na niczym f i Napoleon nie doczekał się francuskich okrętów wojen-1 nych na kanale La Manche5.

Już wcześniej zresztą zdał sobie sprawę, że inwazja na I Wyspy Brytyjskie jest przedsięwzięciem wyjątkowo trud-1 nym, a najpewniej w ogóle niemożliwym do zrealizowania. I Do końca 1804 r. koncentrował w Boulogne przede wszyst- I kim armię, którą zamierzał wykorzystać w operacji in- I wazyjnej. Kiedy zarysowała się po raz pierwszy groźba I powstania nowej koalicji, która mogłaby uderzyć na Frań- | cję w chwili gdy podstawowa część jej sił będzie zaan­gażowana po drugiej stronie kanału, Napoleon doszedł do

s R e n o u x, La campagne navale de 1805, „La Revue Maritime" 1976 nr 314, s. 590-604.

wniosku, że niezależnie od już istniejącego korpusu in­wazyjnego trzeba stworzyć wielotysięczną armię. Zada­niem jej byłaby osłona granic rdzennej Francji i odparcie ewentualnego najeźdźcy. Stopniowo, w miarę jak załamy­wały się kolejne operacje morskie, zadanie sformowania licznej armii osłonowej zaczęło górować nad potrzebami korpusu inwazyjnego. Tak zrodziła się idea Wielkiej Armii.

Page 11: Austerlitz 1805

21

Page 12: Austerlitz 1805

23

Page 13: Austerlitz 1805

24 25

Page 14: Austerlitz 1805

26 27

Page 15: Austerlitz 1805

28 29

Page 16: Austerlitz 1805

30 31

Page 17: Austerlitz 1805

32 33

3 - Austeilitz 1805

Page 18: Austerlitz 1805

34 35

Page 19: Austerlitz 1805
Page 20: Austerlitz 1805
Page 21: Austerlitz 1805

41

'.

CESARSKA KORONA

Page 22: Austerlitz 1805

42 43

Page 23: Austerlitz 1805

45

l łapówki w zamian za protekcję przy przyznawaniu omówień na dostawy dla armii.

Armia Renu - republikańska, trzymana w ryzach dyscy-nliny, a P r zy ty™ bynajmniej nie opływająca w dostatki _ nazywana była nieraz „nowoczesnymi Spartanami". Jej bohaterem byłtJiaJx)uxjrAuyer^ne, legendarna już postać wojen rewolucyjnych, który nie przyjął generalskiej nomi­nacji i zadowolił się rangą kapitana oraz honorowym ty­tułem „pierwszego grenadiera Francji". W 1800 r., będąc już w rezerwie, zaciągnął się znów do wojska jako prosty żołnierz po to, by uwolnić od poboru ostatniego żyjącego jeszcze syna swego starego nauczyciela języka bretońskie-go. Latour d'Auvergne, który dzielił tryb życia prostych żołnierzy, padł pod Neerwinden, trafiony prosto w serce lancą austriackiego ułana. Takich postaci - republikań­skich bohaterów - było oczywiście więcej i _nie___ulega wątpliwości, że właśnie w Armii Renu bardziej niż w Armii Tfalii przetrwały ideały Wielkiej Rewolucji.

Utraciwszy latem 1801 r. dowództwo Armii Renu, Mo­reau przeszedł do opozycji wobec Bonapartego. Publicznie głosił, że wojnę wygrali jego żołnierze i Marengo nie tylko nie miało większego znaczenia, ale że niewiele brakowało, aby starcie to zakończyło się klęską. Jego zdaniem - co kilkakrotnie powtarzano pierwszemu konsulowi - Bona­parte jest pozbawiony talentów wodzowskich, a kampania 1800 r. w Italii świadczy, iż nie potrafi poradzić sobie z Austriakami. Ta opinia utrzymywała się w kręgach ludzi niechętnych Bonapartemu. Przy okazji przypominano, że porzucił on w 1799 r. Armię Wschodu, która teraz odcięta od Francji z pewnością będzie musiała złożyć broń przed Anglikami. Świetne zwycięstwo Bonapartego w kampanii włoskiej 1796-1797 poszło jakby w zapomnienie.

Kiedy zawarty został konkordat z papiestwem, Moreau i inni bliscy mu generałowie otwarcie potępiał „te kapucy-nady". Ironizował też na temat Legii Honorowej ustano­wionej przez pierwszego konsula. Pewnego razu, po­dejmując liczne grono gości, wezwał swego kucharza i oświadczył, że „mianuje go wielkim oficerem orderu

Page 24: Austerlitz 1805

46 47

Page 25: Austerlitz 1805

48

10 marca podczas narady zwołanej przez Bonapa zastanawiano się, któremu z burbońskich książąt ma paść rola „namiestnika". Nie ulegało wątpliwości, że i stan zdrowia uniemożliwiał Ludwikowi XVIII ryzyk podróż do Francji. Podobnie było z jego bratem, h d'Artois, który nigdy do tej pory nie uczestniczył w z

, nych przedsięwzięciach podejmowanych przez rojali; ! nie chcąc narażać własnej skóry. Talleyrand wskaż

księcia d'Enghien, młodego Burbona, który od pew czasu mieszkał w badeńskim miasteczku Ettenheim, kilometrów od francuskiej granicy, zresztą za wiedzą dą Bonapartego.

Odczytano raport wachmistrza żandarmów Lamo posłanego do tego miasteczka, który miał dyskretnie zorować księcia. Twierdził on - nie zadawszy sobie by zweryfikowano te informacje - że d'Enghien spo się z gen. Dumouriezem, osławionym zdrajcą, który czasu przeszedł na stronę Austriaków, oraz z niej Schmittem, wysłannikiem emigrantów z Londynu, czywistości chodziło o kogoś zupełnie innego - oj Thumery'ego - a ów Schmitt był po prostu Schmi adiutantem księcia.

Bonaparte, żyjący od kilku tygodni w napięciu e: nalnym, obawiający się zamachu na swe życie, zdecy się „uderzyć pięścią w stół" i zastraszyć rojalistów, mi się właśnie na księciu d'Enghien. 15 marca wczesnyn kiem szwadron żandarmów prowadzony przez płk. lota uprowadził księcia d'Enghien z Ettenheim i przy go do zamku Vincennes pod Paryżem. Tu odbyła się dia sądu wojskowego - Bonaparte wydał wyrok śi jeszcze przed rozprawą. W tej ponurej aferze znaczna winy spada na Talleyranda, na gen. Savary'ego, osobiście dopilnował, by rozkazy pierwszego konsul stały spełnione we wszystkich szczegółach i który unie liwił d'Enghienowi rozmowę z Bonapartem, jak też ni Hulina, bohatera szturmu na Bastylię, przewodnicz! składu sędziowskiego. W nocy z 20 na 21 marca k skazano na karę śmierci i natychmiast rozstrzelano w

Page 26: Austerlitz 1805

19 października 1805 r. gen. Mack kapituluje przed Napoleonem wra z całym garnizonem twierdzy Ulm. Rycina Famota

4 listopada 1805 r. pod Steyer 13 pułk piechoty lekkiej z awangardy Davouta zdobywa most na rzekach Enns i Ste­yer. Obraz Simeona Forta

Wojska Murata i Lannesa przecho­dzą Dunaj 13 listo­pada 1805 r. Obraz Simeona Forta

Page 27: Austerlitz 1805
Page 28: Austerlitz 1805

Dowódca 3 Korpusu s z a t e k Davout. Rycina Famota

Dowódca 4 Korpu­su marszałek Soult. Rycina Famota

Page 29: Austerlitz 1805
Page 30: Austerlitz 1805

50

Page 31: Austerlitz 1805

52 53

Zajmując Hanower, Tarent i Brindisi Bonaparte staJ się jednocześnie zapewnić sobie przychylność mocarj europejskich. Wystosował więc listy do króla Prus, ej Rosji oraz do papieża, w których zrzucał na Anglię J powiedzialność za zerwanie pokoju w Amiens. Próbow też wysondować możliwość stworzenia systemu sojufl kontynentalnych, który chroniłby Francję przed wrog« działaniami Brytyjczyków.

23 lipca 1803 r. w Brukseli Bonaparte przyjął sekretarl króla pruskiego, Lombarda. Proponował Berlinowi zawj cie przymierza, ale oferta ta została grzecznie odrzucona

Podobnie też pierwszy konsu[ wystąpił z propozycją, aw Rosja podjęła się misji mediacyjnej w sporze francJ ko-brytyjskim. Gotów był zrezygnować z Malty pod wa. runkiem, że Wielka Brytania przekaże ją Rosji. W zamiai za to Brytyjczycy otrzymaliby niewielką sąsiednią wyspę Lampeduza. Król Sardynii dostałby natomiast od Franci sowite odszkodowanie za utracony kilka lat wcześniej Piemont.

Car Aleksander I przekazał wprawdzie te propozycji rządowi brytyjskiemu, ale ambasador Woroncow, należący. do partii „starorosyjskiej", uczynił to z tak nieprzychylnymi dla Francji komentarzem, że cała ta pseudomediacja speł­zła na niczym. Właśnie pod wpływem partii starorosyjskiej, otwarcie wrogiej Paryżowi, Aleksander zaproponował Bo­napartemu „powszechny pokój" pod warunkiem, że Frań-

£Ja_wycofa się z Hanoweru i Holandii, odda Szwajcarię i odwoła swe wojska z Italii. W zamian za to Brytyjczycl mieliby poczynić tylko minimalne ustępstwa. Projekt óm zawierał żądania wobec Francji idące dalej, niż to czyniła nawet strona brytyjska. Bonaparte uznał, że rosyjska mi diacja w sporze z Londynem nie ma sensu, bo Petersburg trzyma wyraźnie stronę Brytyjczyków. 30 września 1803 J podczas spotkania w pałacu Tuileries pierwszy konsB publicznie oskarżył rosyjskiego ambasadora MarkowJ o „nieuczciwość", co spowodowało, że ten — na polecenił cara - opuścił Paryż.

Sprawa stawała się teraz jasna. Obok otwarcie wrogi^

jjj Francja musi liczyć się także z możliwością zbroj-ao wystąpienia Rosji. Francuska służba dyplomatyczna

' trzegała zresztą Bonapartego, że car Aleksander sonduje • lZ możliwość zawiązania nowej koalicji i że chciałby wciągną^ do niej Prusy i Austrię \

Egzekucja księcia d'Enghien wywołała oburzenie więk­szości dworów Europy. Na razie były to jednak tylko deklaracje protestacyjne bądź też wrogie Bonapartemu artykuły w zagranicznej prasie. Żadne z mocarstw kon­tynentalnych - nawet Rosja - nie było jeszcze gotowe do nowej wojny.

Podobnie było z ogłoszeniem cesarstwa 18 maja 1804 r. Car Aleksander nie uznał tego tytułu, a Ludwik XVIII wystąpił kilka tygodni później z uroczystym protestem. Większość dworów europejskich - bez entuzjazmu - zaak­ceptowała jednak tę nową francuską formę ustrojową.

To właśnie od tego momentu zaczęła w Europie przewa­żać opinia, że w gruncie rzeczy Napoleonowi nie chodzi wcale o opanowanie Wysp Brytyjskich, ale o narzucenie Francuskiej dominacji w zachodniej części kontynentu i że dlatego tak bardzo rozbudował swe siły lądowe.

Głównym organizatorem nowej antyfrancuskiej koalicji nie był rząd brytyjski, ale Aleksander I. Ambitny aż do przesady, młodszy o osiem lat od Bonapartego, chorob­liwie zazdrościł mu sławy wojennej i politycznych talentów, choć jednocześnie zaprzeczał praw do rządzenia Francją. Przeświadczony, że jego głównym rywalem na kontynencie europejskim jest właśnie Napoleon, starał się żarliwie or­ganizować opór przeciwko niemu - najpierw potajemnie, a potem otwarcie.

W tej wyraźnie wrogiej postawie rosyjskiego cara wobec francuskiego imperatora istotną rolę odegrały względy osobiste. Aleksander doszedł do władzy w wyniku pałaco­wego przewrotu, kiedy to w nocy z 23 na 24 marca 1801 r. zamordowany został jego ojciec, car Paweł I. Było po­wszechną tajemnicą, że Aleksander doskonałe wiedział

1 M a d e l i n , op. cit., s. 171.

Page 32: Austerlitz 1805

54 55

Berlinie (z tej racji starał się przyciągnąć Prusy do W tvfrancuskiej koalicji), Johann Stadion, który zajmował a d o b n e stanowisko w Petersburgu, a także cała grupa

A l r » M « A « n iTr/-vL-Ał o r r u r l r f i o / ^ i o T o n i \I/Ct*rvH i oiskowych skupiona wokół arcyksięcia Jana, wśród któ h ],yii gen. Mack, książę Schwarzenberg i gen. Collen-

bach. Należący do tej partii pruski dyplomata Friedrich

Gentz, który z racji neutralności swego kraju przeszedł na służbę austriacką i został radcą dworu wiedeńskiego, wy­stosował do wicekanclerza Kobenzla „Memoriał o konie­czności nieuznawania cesarskiego tytułu Bonapartego". Liczył na to, że jeśli rzeczywiście Wiedeń odmówi Napoleo­nowi uznania jego tytułu imperatora, to może to do­prowadzić do zerwania stosunków dyplomatycznych, a w konsekwencji do wojny.

Franciszek II był jednak przeciwny wywoływaniu już teraz nowego konfliktu. Pozostawał pod wpływem arcy­księcia Karola - najwybitniejszego z austriackich dowód­ców - który ostrzegał, że armia nie jest jeszcze przygotowa­na do wojny i że brak funduszy na jej reorganizację. Dlatego też, kiedy 2 marca 1804 r. Bonaparte stanowczo zaprotestował przeciwko planom zajęcia przez Austrię okręgu Inn (należącego do Bawarii), dwór wiedeński na­tychmiast wycofał się z tego przedsięwzięcia. Podobnie też reakcja Austrii po śmierci księcia d'Enghien była bardzo powściągliwa, chociaż francuscy żandarmi uprowadzili go przecież z terytorium należącego do cesarstwa niemiec­kiego, 11 sierpnia 1804 r. Franciszek II zrezygnował zresztą z tytufu cesarza Rzeszy i ogłosił się monarchą austriackim (jako Franciszek I). Przy tej okazji przybrał nowe godło - dwugłowego czarnego orła w złotym polu.

12 grudnia 1804 r. - jak już była mowa - Hiszpania wypowiedziała wojnę Anglii, oddając do dyspozycji Napo­leona część swej floty wojennej/")

2 stycznia 1805 r. cesarz wystosował list do Jerzego III, proponując mu zawarcie pokoju. Wygląda zresztą na to, że chciał w ten sposób jedynie zyskać na czasie. Rząd brytyj­ski nie odpowiedział na tę propozycję, zdecydowany bar-

Page 33: Austerlitz 1805

56 57

rech t e atrach operacyjnych, a więc ogarnąć całą niemal Schodnią Europę.

pierwszym zadaniem w rozumieniu Anglików było uwol­n i ę Hanoweru i przywrócenie tych ziem elektorowi,

którym był Jerzy III. W tym celu 20 tysięcy żołnierzy " oTeTskich miało wylądować w Cuxhaven i połączyć się

12 tysiącami Szwedów oraz 20 tysiącami Rosjan zbierają­cych się w Stralsundzie - posiadłości szwedzkiej na połu- , dniowo-zachodnim wybrzeżu Bałtyku. Nieco później do tego mieszanego korpusu miała dołączyć 50-tysięczna ro­syjska armia gen. Leontija Bennigsena - zresztą z po­chodzenia Hanowerczyka - zbierająca się w Puławach nad środkową Wisłą, a w dalszej kolejności 50 tysięcy Rosjan generałów Buxhówdena i Michelsona koncentrujących się w okolicach Rygi. Te dwie armie rosyjskie miały swoim marszem na zachód skłonić króla Prus do przystąpienia do koalicji. Gdyby istotnie doszło do tego, przeciw Napoleo­nowi wystąpiłoby 200 tysięcy żołnierzy pruskich. ^

Drugim teatrem operacji militarnych miały być doliny Dunaju i Renu. Tu trzeba było liczyć się z oporem wojsk bawarskich, wirtemberskich i badeńskich sprzymierzonych z Francją. Aby więc jak najszybciej zająć Bawarię i za­blokować przejścia przez górzyste pasmo Czarnego Lasu zamierzano posłać tam 85 tysięcy Austriaków pod wodzą gen. Karla Macka oraz arcyksięcia Ferdynanda. Kilka tygodni później miała połączyć się z nimi 85-tysięczna armia rosyjska pod komendą gen. Michaiła Kutuzowa zbierająca się na ziemiach polskich. Razem Austriacy i Ro­sjanie winni byli ruszyć z rejonu twierdzy Ulm ku Renowi, a następnie wkroczyć do Francji.

Osobna 25-tysięczna armia austriacka arcyksięcia Jana miała okupować Tyrol i pobliskie przejścia alpejskie. W ra­zie potrzeby mogła ona wesprzeć Macka w Bawarii bądź też wojska austriackie w północnych Włoszech.

Italia była czwartym, ostatnim teatrem operacji wojen­nych. Sądzono, że tu właśnie dojdzie do decydującego starcia, skoro Bonaparte tu walczył w latach 1796-1797 i 1800, a ostatnio koronował się na króla Włoch. Zamie-

Page 34: Austerlitz 1805

38

rżano więc posłać do północnych Włoch 100 tysięcy AJ riaków pod wodzą arcyksięcia Karola, bez wątpienia ni lepszego z wodzów austriackich. Arcyksiążę miał proyj dzić elitę pułków habsburskich. Jego zadaniem było pod nanie wojsk księcia Eugene Beauharnais - wicekróla ItJ - a następnie wkroczenie do południowej Francji. ArJ książę mógł liczyć na pomoc 36-tysięcznej armii sycylJ kiej, 17 tysięcy Rosjan stacjonujących na wyspie K o l oraz niewielkiego brytyjskiego korpusu ekspedycyjnej z Malty. Wszystkie te wojska miały opanować Neapol, I następnie poprzez Rzym połączyć się z arcyksięciem KaJ lem. W razie potrzeby Rosja gotowa była wprowadzić J akcji jeszcze armię zbierającą się w Odessie.

Ponadto Brytyjczycy projektowali otwarcie piątego froJ tu - w Wandei - zamierzając wywołać tam kolejne pi wstanie szuanów.

_VVMj805 r. armia austriacka znajdowała się w t r a k J ^gruntownej reorganizacji dokonywanej przez gen. Macka, Ow generał, wywodzący się z ubogiej szlacheckiej rodziny z Anspachu, odznaczył się podczas wojen tureckich, a dzię­ki protekcji marszałka Laudona uzyskał spore wpływy ni dworze wiedeńskim. Walczył przeciwko Francji już • 1793 r., co prawda ze zmiennym szczęściem. Pięć lal później posłany do Neapolu, próbował reorganizować! tamtejszą armię - zamierzał między innymi zmienić kolor mundurów sądząc, że podniesie to morale jej żołnierzy! - ale został pobity przez gen. Jeana Championneta i dostał się do niewoli. Wiedeń odmówił wymienienia go na jeńców francuskich. Mack, łamiąc dane słowo oficera, zbiegł! i wstąpił na służbę rosyjską.

Mimo licznych porażek na polu walki, Mack cieszył s i i opinią doskonałego stratega, a to między innymi dzięki ogłoszonej w 1794 r. pracy Instrukcje dla generałów, w któ-1 rej opowiadał się za działaniami ofensywnymi. W 1804 rl otrzymał dowództwo wojsk austriackich w Tyrolu i Dal-1 macji. Rok później, w związku z przygotowaniami do j wojny z Francją, uzyskał - dzięki protekcji Anglii - stano-1 wisko kwatermistrza, czyli szefa sztabu całej armii habs-1

59

rskiej- Nie ulega wątpliwości, że decydujące znaczenie iało tu poparcie tej części dworu wiedeńskiego, która

hvła niechętna arcyksięciu Karolowi i stawiała teraz właś­nie na Macka.

W czerwcu 1805 r. gen. Mack przedstawił projekt refor­my armii, który miał zwiększyć jej zdolności ofensywne. Cesarz Franciszek zatwierdził ten projekt i kwatermistrz raźno zabrał się do dzieła. Pułki piechoty miały od tej pory składać się z batalionu grenadierów (600 ludzi) i czterech batalionów liniowych (po 800 w każdym), czyli liczyć łącznie 3800 żołnierzy szeregowych i oficerów. Kwatermist­rzowi udało się wprowadzić te zmiany tylko w niektórych pułkach. W zdecydowanej większości oddziałów obowiązy­wała w dalszym ciągu dowolność, wynikająca z tego, że dowódcami byli właściciele tych regimentów, którzy zależ­nie od swych możliwości finansowych rozbudowywali po­nad miarę bataliony albo też - przeciwnie - redukowali ich liczebność.

Maćkowi zabrakło po prostu czasu na przeprowadzenie wszystkich projektowanych zmian. Jego reforma pułków piechoty przyszła za późno i spowodowała dalsze kom­plikacje. Nie udało mu się także zaopatrzyć armii austriac­kiej w nowoczesną broń. Piechurzy mieli wciąż karabiny wzoru 1754 o wiele cięższe i mniej celne od francuskich wzoru 1777.

Kwatermistrz nie zdołał również wykorzenić praktyki ciągłych zmian w składzie „kolumn", czyli dywizji. Do­wódcy większych jednostek byli przyzwyczajeni do takich częstych przesunięć, do przenoszenia pułków, a nawet poszczególnych batalionów z jednej dywizji do drugiej. Sami więc nie znali dobrze podległych im regimentów, a szeregowi żołnierze i oficerowie - dowódców wyższego szczebla. Tymczasem Napoleon już od dawna stosował zasadę, że skład dywizji nie powinien ulegać zmianie, co pozwalało po kilku miesiącach wytworzyć ścisłe związki braterstwa broni zarówno między żołnierzami pułków, które wiele razy walczyły ramię w ramię, jak i między Podkomendnymi a dowódcami.

Page 35: Austerlitz 1805

60

Poważnym mankamentem armii austriackiej był też i skład narodowościowy. Podczas gdy w Wielkiej Arrn] wciąż jeszcze przeważali liczebnie Francuzi, to w wojskacl habsburskich istniała prawdziwa mozaika narodowościJ wa. Służyli tu Niemcy, Czesi, Słowacy, Węgrzy, Polacy! Rusini, Rumuni, Chorwaci, a nawet Turcy. Większol z tych narodowości nie miała zbytniej ochoty nadstawiaj karku „za cesarza" i przy pierwszej okazji żołnierze gotoJ byli rzucić broń, pójść w niewolę albo zdezerterować.

Artyleria austriacka ustępowała - i to znacznie - fraj cuskiej. Zorganizowana w czterech pułkach po 16 kond panii (baterii) w każdej, liczyła zaledwie 11 tysięcy l u d a Do stałej praktyki należało już wykorzystywanie piechuJ rów w obsłudze dział, ponieważ brakowało wyszkolonych! kanonierów. Musiało to oczywiście odbić się na skuteczno­ści ognia. Podobnie też masowo rekwirowano chłopskin konie do ciągnięcia armat, bo brakowało ich na staniej baterii.

Artyleria wyposażona była w stare XVIII-wieczne działB 3-, 6- lub 12-funtowe, znacznie cięższe, mniej dokładnej i trudniejsze w obsłudze od francuskich systemu Gribeau-I vala. Działa 3-funtowe przydzielone były z reguły dal poszczególnych pułków. Bardzo rzadko decydowano się naf tworzenie „wielkich baterii", które mogły przecież zadecy­dować o losie batalii.

Jeśli chodzi o zaopatrzenie, to Mack próbował naśladoł wać system napoleoński, według którego „armia żywi się na koszt podbitego kraju". W 1792 r. Austriacy dys­ponowali zawsze zaopatrzeniem na dziewięć dni, ale musieł li ciągnąć tysiące wozów taborowych. Tym razem Mack zrezygnował z zapasów, ale bynajmniej nie zwiększyło ton operatywności jego armii, bo i tak nie brakowało wozów z bagażami oficerów.

Na niezłym poziomie stała natomiast austriacka kawale^ ria, licząca teoretycznie 58 tysięcy ludzi. Składała się ona I z 8 pułków kirasjerów, 6 dragonów, 6 szwoleżerów, 12 j huzarów i 3 ułanów. Większość pułków miała po 8 szwad-J ronów, ale szwadrony te mogły liczyć od 160 ludzi w cięż kiej kawalerii do 210 w lekkiej.

61

Armia rosyjska przeżywała podobne problemy co aust-acka. I o n a r o w n i e ż przechodziła reorganizację, przez co

tary system - ten z czasów cara Pawła - przestał już właściwie funkcjonować, a nowy, wprowadzony w 1803 r. orzez Aleksandra I, nie przynosił jeszcze pozytywnych efektów.

Regularna armia rosyjska liczyła 541 tysięcy żołnierzy i oficerów, do czego dochodziło 150 tysięcy kozaków. Zdecydowana większość żołnierzy - zwłaszcza w piechocie _ wywodziła się z pańszczyźnianych chłopów. Służba trwa­ła 25 lat, dlatego ten, którego przeznaczono do wojska, szedł do armii z niechęcią, a często z rozpaczą. Właściciele ziemscy wielokrotnie oddawali zresztą do pułków tych swoich poddanych, których chcieli się pozbyć z racji „wi-chrzycielskiego umysłu" czy też popełnionych przestępstw. Stąd też element żołnierski nie zawsze stał na przyzwoitym poziomie.

Niemniej jednak rosyjski piechur cieszył się sporym uznaniem obcych obserwatorów. Posłuszny aż do abnega-cji, odporny na trudy, a nawet długotrwałe wyrzeczenia, obywający się małym, zdyscyplinowany potrafił dzielnie stawać na polu walki. Zdarzało się jednak, że żołnierz ten bywał brutalny, a nawet bezwzględny, kiedy w podbitym kraju oficerowie pozwalali mu rabować2.

Korpus oficerski pozostawiał wiele do życzenia. Stano­wiska dowódcze zastrzeżone były w zasadzie dla szlachty. Otrzymywała je ona bez konieczności wykazania się od­powiednim przygotowaniem czy bez zdania egzaminów. Z reguły młodzi oficerowie nie stali na wysokości zadania. Bardziej ceniono osobistą odwagę czy bezsensowną brawu­rę niż spokojną determinację, rozwagę w dowodzeniu, doświadczenie bojowe.

Car Aleksander przywrócił zasadę, że pułki rekrutowane są w jednej guberni i że noszą jej nazwę. Był też zwolen­nikiem utrzymania ciągłości w dowodzeniu, jeśli tylko dowódcy batalionów czy pułków odznaczali się przyzwoi-

S. A n d o l e n k o , Histoire de 1'armee russe, Paris 1967, s. 182.

Page 36: Austerlitz 1805

62 63

tym poziomem kwalifikacji. W ten sposób żołnierze pj zwyczajali się do swego dowódcy i do oficerów, co m i j dodatni wpływ na ich postawę na polu walki. Ponie\J jednak zasadę tę zaczęto stosować dopiero od 1803 r., dvi lata później, kiedy rozpoczynała się nowa wojna z F r a n J pozytywne skutki tej reguły jeszcze nie wystąpiły w szifl szym zakresie.

Piechota dzieliła się na liniową - pułki muszkieterćl i grenadierów, oraz lekką - tzw. jegrów. Każdy pu\\ muszkieterski miał jeden batalion grenadierski i dwa muszi kieterskie. Każdy regiment grenadierów składał się nam miast z batalionu grenadierskiego i dwu batalionów t'\M lierskich. Bataliony liczyły po cztery kompanie, z czego w batalionach muszkieterskich i fizylierskich jedna byfef grenadierska. W 1805 r. było 77 pułków muszkieterów oraz dwa samodzielne bataliony, 13 pułków grenadierskicl i 20 pułków jegrów3. Każdy pułk liczył 2256 ludzi.

Do roku 1806 nie było jednostek większych niż pułk. W czasach pokoju grupowano je w luźnych inspekcjach terytorialnych. Liczba pułków w takiej inspekcji mogłaj wahać się od 3 do 11, zwykle jednak wynosiła 6.

Kawaleria rosyjska stała na dobrym poziomie - dorÓMjl nywała austriackiej, a nawet francuskiej. Składała się z 6 pułków kirasjerów, 22 dragonów, 7 huzarów i 3 uła­nów. Pułki kirasjerów i dragonów liczyły po pięć dwukom-l panijnych szwadronów. Regimenty huzarów miały po dzie­sięć szwadronów i liczyły po 1900 żołnierzy. Dochodziły doi tego pułki kozaków, nieregularnej jazdy, która w starciach! z lekką kawalerią francuską - huzarami i strzelcami kon­nymi - potrafiła niejednokrotnie wykazać swą przewagę 4

Na wysokim poziomie stała rosyjska artyleria. Była oni o wiele lepiej zorganizowana niż austriacka, wyposażona w sprzęt nie ustępujący francuskiej. Rosjanie mieli działa 6-

3 Ph. H a y t h o r n t h w a i t e , The Russian Army of the Napoleonie Wars. Infantry 1799-1814, London 1987, s. 12.

4 Ph. H a y t h o r n t h w a i t e , The Russian Army of the Napoleonie Wars. Cawlry 1799-1814, London 1987, s. 52.

i» funtowe w d w u wersjach - lekkiej i średniej, a także ' bice-jednorogi o dużej celności i zasięgu ognia. Ar-

leria składała się z 8 pułków po 2 tysiące ludzi w każdym, p łki te obejmowały zarówno baterie lekkie, jak i ciężkie.

Słabą stroną armii rosyjskiej była natomiast jej prze-tarzała taktyka działań w polu. Obowiązywały wciąż

reguły zapożyczone z XVIII-wiecznej armii pruskiej, będą­cej niedościgłym wzorem dla cara Pawła. Z upodobaniem stosowano szyk kolumnowy albo linearny, co powodowa­ło że wojska rosyjskie były mało zwrotne, a Francuzi mogli zawczasu przewidzieć, jaki ruch wykonają Rosjanie. Nadal obowiązywała też reguła wprowadzona przez Suwo-rowa: „Kula głupia - bagnet zuch!", a więc rezygnowano z ognia salwowego, nie doceniano też znaczenia woltyże-rów i walki w luźnych tyralierach.

Page 37: Austerlitz 1805

65

ULM

Napoleon szybko zorientował się, że powstaje przeciwko niemu nowa koalicja i że wojna rozpocznie się najpóźnifl jesienią 1805 r. Austria przystąpiła do konwencji peters* burskiej 9 sierpnia, a już cztery dni później cesarz w obozl w Boulogne podyktował intendentowi generalnemu Dani dyspozycje dotyczące organizacji przemarszu wojsk fran­cuskich znad kanału La Manche nad Ren. Polecił mu też, aby udał się co prędzej do Paryża i tam z ministrem Clarckiem przygotował rozporządzenia wykonawcze dla komendantów placów, dowódców twierdz, strażników ma­gazynów i w ogóle administracji wojskowej. Wszystko tJ miało być utrzymane w ścisłej tajemnicy. Daru winien był więc ogłosić, że udaje się do Ostendy, a w Paryżu miał pracować sam na sam z Clarckiem, nie korzystając z po­mocy żadnego urzędnika. Chodziło oczywiście o to, aby przeciwnik nie dowiedział się zawczasu o tych przygotowa-1 niach. Napoleon, dzięki informacjom francuskich amba-j sad, dosyć dobrze orientował się, na czym będzie polegał plan działań trzeciej koalicji. Oficerowie francuskiego wył wiadu, podróżujący po Europie jako turyści bądź też przebywający „u wód", stwierdzili już, że w Austrii prze­prowadza się pobór rekruta i że w niektórych rejonach koncentruje się armiaa.

Cesarz uznał, że zagrożenie na północy przeciwko Hanofl werowi i na południu Półwyspu Apenińskiego nie jest zbyt I

• 1 J. C. Q u e n n e v a t, Atlas de la Grandę Armee, Paris 1966, s. 23.

ielkie- Nie przejmował się też zbytnio przyszłymi działa-• mj armii austriackiej w północnej Italii. Posłał tam

marszałka Massenę, który z 50 tysiącami żołnierzy miał ooóźniać marsz arcyksięcia Karola i nie dopuścić do tego, uy Austriacy przedostali się do południowej Francji, yy Neapolu komendę nad wojskami francuskimi objął gen. Gouvion Saint Cyr. I on także miał opóźniać marsz przeciwnika.

Za główny_ teren działań militarnych uznał Napoleon dolinę Dunaju. Tędy bowiem nieprzyjaciel najszybciej

'mógł dotrzeć do granic Trancji. Ponieważ swoistą sferę buforową chroniącą Francję stanowiła sojusznicza Bawa­ria, Napoleon trafnie przewidywał, że Austriacy zechcą ją zająć, zanim pojawią się tam Francuzi. Najprawdopodob­niej - sądził cesarz - Austriacy będą starali się opanować przejścia przez Czarny Las, tak aby nie dopuścić wojsk francuskich do Bawarii. W 1800 r. gen. Moreau obszedł Czarny Las od południa poprzez Bazyleę i Fryburg. Zape­wne więc Austriacy zechcą tym razem zabezpieczyć się przed taką ewentualnością i skoncentrują znaczną część sił w rejonie twierdzy Ulm, która może stanowić podstawę ich działań operacyjnych.

Napoleon był pewien, że Rosjanie nie zdążą wkroczyć do Bawarii przed upływem wielu tygodni, r^ostanowjł więc rozbić w pierwszym uderzeniu tę część wojsk austriackich, które skoncentrują jsię w rejonie Ulmu. Ta właśnie armia austriacfa,jdowó3iona przez gen. Macka,TulTmogła liczyć

_na wsparcie ani ze strony Rosjan, zbierających się dopiero na ziemiach polskich, a potem maszerujących przez Mora-"wy, ani też wojsk austriackich w północnej Italii czy nawet w Tyrolu. Wszystko zależało jednak od szybkości działań

"Francuzów. Stąd konieczność zachowania ścisłej tajemnicy w przygotowaniach do nowej kampanii, a później potrzeba maksymalnie sprawnego przemarszu Wielkiej Armii znad kanału La Manche nad Ren. Innym warunkiem, który mógł przynieść Napoleonowi zwycięstwo, było niespodzie­wane uderzenie na wojska Macka od północy i odcięcie ich °d połączeń z Wiedniem. Jak już mówiliśmy, j\ustrjacy__ oczekiwali natomiast uderzenia Francuzów od południa.

Austerlitz 1805

Page 38: Austerlitz 1805

67

r ek desantowych. Miało to stworzyć pozory, że inwazja Anglię nie została odwołana. Napoleon zatrzymał się tu

• zcze do 3 września po to, by przeciwnik jak najpóźniej zorientował się co do jego planów.

1 września rozpoczął marsz 1 Korpus marszałka Ber-nadotte'a, stacjonujący w Hanowerze, oraz 2 Korpus gen. jyjarrnonta z Holandii. Cesarz wyznaczył im jako punkt zborny Wiirzburg i Moguncję w zachodnich Niemczech. Wreszcie z Paryża ruszyła na wschód gwardia cesarska. Wielka Armia liczyła łącznie 145 tysięcy piechurów, 38 tysięcy kawalerzystów i 340 dział.

Historiografia francuska utrzymuje do tej pory, że Na­poleon „wszystko przewidział" już 13 sierpnia, kiedy to podyktował kilkadziesiąt szczegółowych rozkazów inten­dentowi generalnemu Daru. Niektórzy twierdzą nawet, że miał wówczas „pochylić się nad mapą" i wskazać na niej maleńki punkt - Austerlitz, oświadczając, że „tu rozegra się decydująca batalia".

W rzeczywistości cesarz wyznaczył jedynie ogólny kieru­nek przemarszu swych wojsk znad kanału La Manche ku Renowi. Początkowo zakładał, że główne siły dojdą do Alzacji, by następnie przeprawić się na prawy brzeg Renu na wprost Czarnego Lasu. W miarę jednak, jak otrzymy­wał coraz dokładniejsze informacje o ruchach wojsk prze­ciwnika, modyfikował ów plan. W ten sposób 1 i 2 korpusy skierowane zostały bardziej na wschód, ku Ratyzbonie. Podobnie też 3, 4 i 6 korpusy zwróciły się ku wschodowi i przekroczyły Ren w środkowym jego biegu między Lau-terburgiem a Mannheimem, a następnie poszły na Dietfurt, Neuburg i Ingolstadt, czyli 60-120 kilometrów na wschód od Ulmu, owej twierdzy, w której zamierzali zbierać się Austriacy.

Francuscy historycy utrzymują również, że Wielka Ar­mia, maszerując we wrześniu ku Renowi, pokonała „setki kilometrów" i że Napoleon wygrał później tę kampanię »nogami swoich żołnierzy". Istotnie, przerzucenie tak wiel­kich mas wojska znad kanału w dolinę Dunaju było zupełnym zaskoczeniem dla Austriaków. Niemniej jednak

Page 39: Austerlitz 1805

68 69

marsz ten nie odbywał się wcale z jakąś niebywałą szybki cią, z jakimś gorączkowym pośpiechem. Cesarz wiedJ dobrze, że po czterech tygodniach marszu ubędzie z kaj dego pułku kilkuset żołnierzy, którzy pozostaną w tyjj wycieńczeni trudami. Aby więc jego dywizje były w pełnj zdolne do walki, musiał ograniczać dzienne przemarsze J 20-25 kilometrów. Niektóre dywizje - jak się póź™ okazało - przechodziły każdego dnia nie więcej niż • a nawet 10 kilometrów4.

Dodajmy, że Napoleon celowo zwalniał tempo przema^ szu, a to dlatego, iż chciał, aby Austriacy wpadli w pułap, kę, czyli skoncentrowali się w rejonie Ulmu, gdzie można było uderzyć na nich od północy i odciąć od Wiednia, Trzeba więc było poczekać, aż armia Macka wkroczy dc Bawarii i posunie się dostatecznie daleko na zachód. O ile Austriakom zależało na opanowaniu Bawarii, zanim znaj­dą się tam Francuzi, o tyle Napoleon wcale nie śpieszył się z wkraczaniem do Bawarii.

Przez kilka dni cesarz obawiał się, że Austriacy przejrzj jego plany i zawrócą na wschód w stronę Wiednia, • wydostać się z pułapki i zbliżyć do armii rosyjskiej. Kiedy tak się nie stało, Napoleon uznał, że należy przyprzeć) Macka do Czarnego Lasu albo otoczyć go w Ulm. Dla­tego rozkazał korpusom, by maszerowały na południe,! a jednocześnie, by stopniowo zbliżały się do siebie. Jeśli! 25 września wojska francuskie szły frontem szerokim na 200 kilometrów, to 3 października liczył on 120 kilomet­rów, a 7 października - już tylko 70. W ten sposób w ciągnf dwu dni Napoleon mógł skoncentrować swą armię w jed­nym miejscu.

Tymczasem gen. Mack przekroczył 10 września rzekf '- Inn i wszedł do Bawarii, nie napotykając poważniejszego]

oporu, bowiem armia bawarska cofała się ku Francuzom] Generał był przekonany, że Francuzi obejdą Czarny"~£H od południa. Utwierdzały go w tym doniesienia, że wojska francuskie istotnie zmierzają w kierunku Alzacji. W rzeczyj

4 Tamże, s. 75-76.

istości doszedł tam tylko 5 Korpus marszałka Lannesa, elowo posłany przez Napoleona do Selestat, aby stworzyć

wrażenie, iż Francuzi chcą obejść Czarny Las od południa. Sam cesarz ze swoją gwardią przybył zresztą do Strasbur-

a co dodatkowo musiało przekonać gen. Macka, iż główne uderzenie Francuzów wyjdzie z Alzacji. Austriacki generał najwyraźniej zadowolony, że udało mu się rozpoz­nać zamiar Napoleona, skoncentrował swą armię w Ulm, pozostawiając w Ingolstadt - bardziej na wschód - tylko słaby korpus gen. Kienmayera dla zabezpieczenia komuni-w^i z Wiedniem. ^Wieczorem 6 października Wielka Armia dotarła nad rjrzeg Dunaju między Neuburgiem a Giinzburgiem, czyli o 125 i 25 kilometrów poniżej Ulmu. Bez większych trud­ności udało się Francuzom opanować mosty w Neuburgu, Donauwerth i MiinsterJ^orpus Kienmayera utracił w ten sposób łączność z główną armią Macka. Zaatakowany przez Bernadotte'a i wojska bawarskie, Kienmayer wycofał się pośpiesznie ku Monachium, mając nadzieję, że rychło nadejdą Rosjanie. Kutuzow znajdował się jednak jeszcze daleko na wschód, w Austrii.

To uderzenie Francuzów całkowicie zaskoczyło Macka. Nie było już mowy o jego ofensywie w kierunku Renu. Należało co prędzej ściągnąć do Ulmu rozrzucone korpusy wojsk austriackich. Sam Mack i arcyksiążę Ferdynand pośpieszyli do Giinzburga, chcąc odebrać tamtejszy most £[eyowi.

8 października Murat i Oudinot rozbili pod Wertingen rorpus barona von Auffenberga, biorąc 2200 jeńców i 6 sztandarów. Wnet potem Marmont i gwardia zajęły Augsburg, przecinając Maćkowi komunikację—er Mona­chium. 11 października Soult dotarł do Landsbergu) a Wiel­ka Armia wyszła na linię rzeki Lech. Obsadziła jej brzeg, tworząc w ten sposób 90-kilometrową zaporę między Ulrnem a stolicą Bawarii.

Mack mógł jeszcze wycofać się na południe w kierunku Tyrolu i połączyć się z arcyksięciem Janem. Uważał jed-n ak, że nie powinien tego czynić bez stoczenia batalii,

Page 40: Austerlitz 1805

70 71

Page 41: Austerlitz 1805

72

c

6 H. Vas t , L'Empire-Troisieme et ąuatrieme coaiition (1804-18011 Paris brw., s. 94-98.

W POŚCIGU ZA KUTUZOWEM

W chwili gdy Mack kapitulował przed Napoleonem, rosyj­ska armia Kutuzowa dochodziła dopiero do rzeki Inn sFanowiącej granicę między Austrią a Bawarią. Liczyła tylko 30 tysięcy żołnierzy, do czego można było dodać 22-tysięczny austriacki korpus Kienmayera, pozostawiony przez Macka w Ingolstadt i wyparty następnie przez Fran­cuzów poza Monachium. Z takimi siłami Kutuzow nie mógł oczywiście stawiać oporu 150 tysiącom żołnierzy Napoleona. Rosyjski generał, zawsze ostrożny na placu boju, uznał, że jedynym wyjściem jest cofanie się na Wie­deń, tak aby można było doczekać się drugiej armii rosyjs­kiej Buxhówdena, a być może także arcyksięcia Karola operującego we Włoszech. Dlatego też skoro tylko do Kutuzowa dotarła wieść o wydarzeniach w Ulm, natych­miast zawrócił on na wschód.

Napoleon usatysfakcjonowany zwycięstwem nad Mać­kiem i tak świetnym początkiem kampanii był zdecydowa­ny działać nadal według dotychczasowej metody, a więc rozbijać po kolei poszczególne armie przeciwnika, zanim zdążą się ze sobą połączyć. Dlatego właśnie ruszył w pościg za Kutuzowem. Już pięć dni po kapitulacji Ulmu Francuzi znajdowali się nad rzeką Isar o 150 kilometrów dalej na wschód.

Droga z Ulmu do Wiednia biegnie równolegle do Duna­ju wzdłuż jego prawego brzegu. Na brzegu lewym, czyli Północnym, ciągną się góry dochodzące niemal do samej rzeki, przez co z wielkim trudem, wąską drogą może Przesuwać się tamtędy wojsko. Na prawym brzegu, czyli

Page 42: Austerlitz 1805

74 75

Page 43: Austerlitz 1805

76

JAK DOPROWADZIĆ DO DECYDUJĄCEJ BATALII?

Page 44: Austerlitz 1805

78 79

Page 45: Austerlitz 1805

80

Austerlitz 1805

Page 46: Austerlitz 1805

82 83

Page 47: Austerlitz 1805

84 85

Page 48: Austerlitz 1805

86 87

Page 49: Austerlitz 1805

88 89

kilometrów. Napoleon nie tylko pozostawił bez walki pj ciwnikowi rozległe płaskowzgórze Prace, ale również wiei tzw. ciaśnin, a więc wąskich przejść, przez co jakby utr^ niał własnej kawalerii rozwinięcie się na przedpolu * wypadek ataku. Skoro więc Francuzi zrezygnowali tal łatwo z korzystnych pozycji, skoro skupili się w pobl drogi z Wischau do Brna, nie zabezpieczając swego pra\ve. go skrzydła - co było na dobrą sprawę karygodny^ błędem, gdyby Napoleon zamierzał wydawać bitwę - jM żuło przypuszczać, że nie ma mowy o przygotowaniach d( walki i najprawdopodobniej Wielka Armia wycofa się w2

, ,,'na zachód lub na południe. Tego samego dnia (29 listopada) doszło do spotkani]

i^, Napoleona z adiutantem cara, księciem Dołgorukim, n; francuskich forpocztach. Cesarz odegrał zresztą znafco micie - swą rolę, starając się przekonać księcia, że boi sit walki i gotów jest uczynić bardzo wiele^ niemal wszysm byle tylko doszło do zawarcia pokoju.

Po pierwsze - co już miało świadczyć ó "głębokim niepo koju - Napoleon nie przyjął księcia Dołgorukiego w swJ kwaterze, ale wyjechał na forpoczty, tak jakby nie mj doczekać się carskiego wysłannika i jakby najszybcie chciał się z nim rozmówić. J

Po drugie - na co Dołgoruki zwrócił natychmiast uwagi i potem zdał z tego relację Aleksandrowi - pojawił si( ubrany niechlujnie, w wymiętym mundurze, co przy jeg( małym wzroście odbierało mu wszelkie dostojeństwo) Książę, który nigdy przedtem nie widział cesarza Fran­cuzów, odniósł wrażenie, że ma przed sobą jakiegoś pj weniusza i że w żadnym wypadku nie jest to ani wi wódz, ani tym bardziej wielki monarcha.

Po trzecie - Napoleon przez cały czas rozmowy star; być niemal pokorny, z uwagą słuchał tego, co wynios tonem mówił książę Dołgoruki. W pewnym momem dostrzegł, że kozacy, stanowiący eskortę carskiego adiutan; ta, zaczynają obchodzić ich z prawa i z lewa, jakby pra: gnęli odciąć cesarzowi drogę odwrotu. Zaniepokojot! - prawdziwie czy też udanie - zwrócił na to uwagę ksi

Ten pyszałkowato odpowiedział, że „ręczy za kozaków". Tajemniej jednak Napoleon wydał rozkaz płk. Exelmanowi, aby z kilku żołnierzami starał się trzymać ich na bezpieczną odległość. Nie ulega wątpliwości, że Dołgoruki-musiał odnieść wrażenie, iż Napoleon jest po prostu tchórzem.

Rozmowa toczyła się w cztery oczy i ani Napoleon, ani Dołgoruki nie pozostawili na ten temat pisemnej relacji. Znamy jedynie wersję, jaką - ze strony francuskiej - prze­kazali obecni przy tym spotkaniu, ale nie słyszący roz­mowy, gen. Savary i oficer ordynansowy głównej kwatery PhilipPe de Segur. Znamy także wersję, jaką przekazał Dołgoruki oficerom carskiej kwatery głównej, a którą potem rozpowszechnił rosyjski historyk tej kampanii Mi-chajłowski-Danilewski.

Rozmowa miała doniosłe znaczenie, bo dotyczyła samej istoty tej wojny, jej celów, co ściśle łączyło się z możliwoś­cią porozumienia między Francją a Rosją.

Według wersji francuskiej Dołgoruki domagał się od Napoleona, aby nie tylko wycofał się z terytorium austriac­kiego, ale także oddał wszystkie zdobycze, jakie osiągnęła Francja po roku 1792 - w tym Belgię i prawy brzeg Renu. Wersja ta, rozpowszechniona wkrótce przez paryską prasę i podjęta przez francuskich historyków, miała zrzucić całą odpowiedzialność za to, że doszło do bitwy, na Rosję, która -jak twierdził Napoleon - stawiała warunki niemoż­liwe do przyjęcia. Tym samym urastał on do rangi obrońcy narodowych interesów i zaangażowanie się tak daleko od granic państwa było usprawiedliwione obroną tych pozycji, jakie Francja wywalczyła w poprzednich wojnach i które powszechnie uważano za niezbędne dla jej bezpieczeństwa.

Według wersji rosyjskiej - ukształtowanej także na po­trzeby propagandowe - książę Dołgoruki miał postępować

„ grzecznie i taktownie, motywować przystąpienie Aleksan­dra do wojny jedynie chęcią zapewnienia wolności Europie. Napoleon natomiast - według tej wersji - pragnął, by

^Francja zdominowała kontynent i okazał się tak nieprzeje­dnany, że wszelkie porozumienie okazało się niemożliwe.

. Według wersji rosyjskiej cesarz Francuzów miał też za-

Page 50: Austerlitz 1805

90 91

proponować carskiemu wysłannikowi, aby Francja i RosjJ dokonały podziału Europy na dwie strefy wpływów. KsiąJ żę z oburzeniem miał tę propozycję odrzucić jako niegodną cara, myślącego wyłącznie o wolności i szczęśliwości naro. dów.

Wydaje się, że obie wersje nie są zbyt rzetelne, chojl francuska jest mimo wszystko bliższa prawdy. Znając i charakter Dołgorukiego - wypowiada się na ten temat I wielu pamiętnikarzy, między innymi książę Adam Czar-toryski - można przypuszczać z dużą dozą prawdopodo. bieństwa, że rzeczywiście okazał się on pyszałkiem i trak­tował z góry Napoleona. Taka postawa carskiego adiutan­ta odpowiadała zresztą w pełni cesarzowi Francuzów. Nie liczył on wcale, iż może dojść do porozumienia z Rosją bez generalnej batalii, a zresztą taka bitwa, która przyniosłaby rozgromienie przeciwnika, znacznie bardziej odpowiadała mu niż pokojowy kompromis, w którym zdobycze teryto­rialne nie mogły być duże.

Według francuskich relacji rozmowa na trakcie ołomu-j nieckim trwała zaledwie kwadrans i zakończyła się gwał­towną repliką Napoleona. Cesarz z oburzeniem oświad­czył, że żądanie ewakuacji Belgii jest nie do przyjęcia i nawet gdyby nieprzyjaciel stał już na szczycie góry Mont-martre pod Paryżem, to Francja też nie złoży broni. Według relacji rosyjskich rozmowa trwała co najmniej godzinę, co miało być dowodem, iż książę Dołgoruki starał się na wszelkie sposoby nakłonić Napoleona do umiar­kowania, ale próby te zakończyły się niepowodzeniem.

Nie jest zresztą wykluczone, że Napoleon nie mogąc już ścierpieć pyszałkowatości księcia Dołgorukiego - który ani razu nie użył wobec niego tytułu sire, więc ostentacyjnie dawał do zrozumienia, że Rosja nie uznaje jego cesarskiego tytułu - po prostu stracił panowanie nad sobą i gwałtownie zareplikował słysząc żądanie ewakuacji Belgii. W każdym razie naoczni świadkowie tej sceny piszą, że Napoleon wracając ku przednim strażom bił ziemię pejczem, co było u niego oznaką najwyższej wściekłości. Kiedy mijał karabi­niera z 17 pułku piechoty lekkiej, stojącego na warcie na skraju drogi, zatrzymał się przed nim i rzekł:

Te łajdaki są przekonane, że damy się im połknąć bez

°P Q;I Oj! Jeszcze czego! Staniemy im kością w gardle! .p0Wiedział ze spokojem stary wiarus, który widział już

niejedną batalię, 130 listopada sprzymierzeni posunęli się kilka kilometrów L- z a c nód w kierunku Brna, a także na południe, ku

Austerlitz. Car Aleksander był już zdecydowany wydać batalię- Był przekonany, że wszystko przemawia za tym, by właśnie teraz zgnieść Napoleona, zanim ten rozpocznie pośpieszny odwrót. Relacja Dołgorukiego ze spotkania z Bonapartem przekouak go, że Francuzi boją się tej rozstrzygającej bitwy. __}

Rosjanie i Austriacy doszli wprawdzie do Austerlitz, ale nie zajęli jeszcze płaskowzgórza Prace. Napoleon mógł więc w eskorcie strzelców konnych gwardii, dowodzonych przez kpt. Daumesnila, przeprowadzić kilkugodzinny reko­nesans właśnie na tym płaskowzgórzu, raz jeszcze zapoz­nając się z terenem niedalekiej już batalii. Cesarz wiedział, że dojdzie do bitwy, że przeciwnik pragnie jej z całego serca, że jest pewien wygranej.

Napoleon mógł jeszcze skierować 4 Korpus Soulta z po­wrotem na płaskowzgórze Prace i na tak dogodnych pozy­cjach oczekiwać starcia. Taka koncepcja zawierała jednak duże niedogodności. Do bitwy doszłoby już nazajutrz, a więc 1 grudnia, a to groziło, że Francuzi nie zdążą skoncentrować wszystkich swych sił. Wprawdzie już 30 listopada wieczorem czołówka 1 Korpusu Bernadotte'a dotarła do Brna, ale 3 Korpus Davouta był jeszcze bardzo daleko i nie było mowy, aby przybył wcześniej niż w nocy z 1 na 2 grudnia. Co więcej, gdyby Francuzi zajęli pozycje na płaskowzgórzu, to tym samym skłoniliby nieprzyjaciela do podjęcia frontalnego ataku. W takiej walce szanse na zwycięstwo byłyby raczej po stronie sprzymierzonych, któ­rzy mieli liczniejszą armię i więcej dział. Napoleon chciał natomiast doprowadzić do tego, aby przeciwnik rozdzielił swe siły, aby Bagration pozostał na szosie ołomunieckiej, a jednocześnie, aby reszta wojsk rosyjsko-austriackich ude-

Page 51: Austerlitz 1805

92

rzyła na prawe skrzydło Francuzów. Batalia w tafcy układzie znacznie zwiększała szanse Napoleona, a g<W rzeczywiście udało mu się odnieść zwycięstwo, to m[J ono znamiona pewnej niezwykłości, pewnego majsterszK ku i świadczyłoby o talencie Bonapartego.

Dlatego 30 listopada Napoleon nie zmienił rozmie$J czenia swych wojsk poza drobnymi przesunięciami nje, których dywizji o kilkaset metrów. Przybył do 17 pufl-,, piechoty lekkiej, stojącego pod wzgórzem Santon, i w pjJ miennym przemówieniu wezwał żołnierzy, aby raczej (SI się wybić do ostatniego, niż oddali swą pozycję, ktm będzie mieć kluczowe znaczenie. Zaraz też piechurzy ^H brali się do fortyfikowania wzgórza. Z pomocą saperó* usypano na szczycie baterię dla kilkunastu dział i wykona­no prace ziemne na wschodnim stoku, tak aby utrudnić Rosjanom wspinanie się na szczyt.

1 grudnia kawaleria francuska prowadziła intensywne działania rekonesansowe zarówno na drodze z Brna do Ołomuńca, jak i na płaskowzgórzu Prace. Chodziło o B, by jak najwcześniej stwierdzić ruch wojsk nieprzyjaciela świadczący o zajmowaniu pozycji wyjściowych do general­nego ataku, a także rozpoznać jego kierunek. Na razie Napoleon był przekonany, że przeciwnik zajmie płasko-wzgórze Prace, by następnie zejść jego zachodnim skłonem i zaatakować prawe skrzydło Wielkiej Armii pod Kobyl­nicami.

Szczególnie aktywna była brygada lekkiej jazdy gen. Margarona - 11 i 26 pułki strzelców konnych. 300 jej żołnierzy dotarło aż do osady Mały Hostieradek na połu­dniowym skłonie płaskowzgórza Prace. Późnym popołud­niem stwierdzono stąd przesunięcia wojsk rosyjskich i aust­riackich, które zdawały się świadczyć, że nieprzyjaciel zamierza wykonać szerokie obejście Francuzów od połu­dnia. Sądzono, że sprzymierzeni przesuwają się ku połu­dniowi przez osadę Ujezd, by następnie obejść stawy Za-czan i skręcić potem na zachód, ku drodze z Brna dl Wiednia. Zapewne dlatego Napoleon posłał rozkaz gen. Friantowi, dowódcy czołowej dywizji z korpusu Davouta,

93

. zatrzymał się w Rajhradzie i tam był przygotowany na „owstrzymanie nieprzyjaciela.

Cały ten ruch wojsk rosyjsko-austriackich mógłby od­bywać się drogami biegnącymi na wschód od płaskowzgó-

za Prace. Gdyby nieprzyjaciel wybrał rzeczywiście ten wariant, to - po pierwsze - jego przemarsz byłby niewido­czny dla Francuzów i - po drugie - Napoleon nie mógłby zaatakować przesuwających się kolumn, bo znajdowałby sie od nich za daleko. Tymczasem jednak sprzymierzeni zajęli 1 grudnia późnym popołudniem płaskowzgórze Pra­ce i na jego szczycie, a także obu skłonach - wschodnim i zachodnim - rozłożyli się biwakiem. W ten sposób ich późniejsze ruchy nie mogły być dla Napoleona tajemnicą, bo na takiej wyniosłości Rosjanie i Austriacy byli widoczni jak na dłoni. Ten kardynalny błąd miał już wkrótce okazać się dla sprzymierzonych fatalny w skutkach.

Page 52: Austerlitz 1805

BITWA TRZECH CESARZY

DZIAŁANIA WSTĘPNE

Potyczka pod Telnicami. Wieczorem 1 grudnia brygadą lekkiej jazdy gen. Margarona (8 pułk huzarów, 11 i 26 pułki strzelców konnych) wspierana przez 300 strzelców Padu zajęła wioski Telnice i Sokolnice. Leżały one nad brzegiem Złotego Potoku: Telnice po stronie wschodniej, Sokolnice - zachodniej. Brygada już w dniach poprzednich działała na wschodnim brzegu rzeki i obsadzała przez pewien czas płaskowzgórze Prace. Jej żołnierze orientowali się więc dość dobrze, w którym miejscu można przeprawić się przez Złoty Potok. Wszystkie te punkty - kilka błotnis­tych brodów - zostały teraz obsadzone przez wzmocnione placówki.

Wieś Sokolnice składała się z dwu ulic w kształcie literf T. W jej północnej części znajdował się pałac otoczony parkiem, a także bażanciarnia - teren zamknięty murem o bokach 300 i 600 metrów. Była to dogodna pozycja obronna, tym bardziej że gdyby nieprzyjaciel zechciał prze­dostawać się tu ze wschodniego brzegu rzeki, musiał nie tylko pokonać błotnisty Złoty Potok, ale jeszcze wspiąć się na jego dosyć wysoki brzeg zachodni. Francuzi mogli bronić się w zabudowaniach Sokolnic - wzdłuż głównej ulicy. Większość brygady - między innymi 11 pułk strzel­ców konnych - znalazła się jednak pod pałacem w Sokol-nicach, traktując go jako umocniony punkt obrony. Cały teren pałacowy był przecież otoczony wysokim murem

95

• niep r zyJ a c ' e ' musiał najpierw sforsować bramę, żeby dostać się do środka. Francuscy kawalerzyści stanęli w po­gotowiu pod samą ścianą pałacu, od strony zachodniej, tak że nie mogli być widoczni z płaskowzgórza Prace. Obowią-zywał rozkaz absolutnej ciszy, nie wolno było palić ognisk, kołnierze byli zziębnięci i głodni. Połowa koni miała być osiodłana, nie było mowy o śnie czy wypoczynku 1.

Brygada Margarona tak doskonale przyczaiła się w ciem­nościach, że Austriakom wydawało się, iż nikt nie broni przeprawy przez Złoty Potok. Dowodzący austriacką awangardą gen. Kienmayer posłał więc około północy silny oddział szwoleżerów z pułku 0'Reilly z zadaniem zajęcia Teinie i Sokolnic. Miało to ułatwić następnego dnia rano przeprawę wojsk sprzymierzonych na zachodni brzeg Złotego Potoku.

W Telnicach stali strzelcy Padu, czyli włoska piechota lekka. Odparli oni pierwszy atak szwoleżerów, zresztą całkowicie zaskoczonych obecnością Francuzów. Na od­głos walki dowódca 3 Dywizji w korpusie Soulta gen. Legrand posłał do Teinie I batalion 3 pułku piechoty liniowej. Batalion ten dotarł do Teinie wkrótce po północy i zabezpieczył wioskę przed dalszymi próbami jej opanowa­nia przez austriacką jazdę. Francuzi zajęli stanowiska nie tylko wzdłuż chałup - Telnice to długa ulicówka - ale również wysunęli się na przedpole, w kierunku wschodnim, aż pod dosyć stromy nasyp ziemny, wzdłuż którego biegła polna droga. Austriacka jazda miała spore kłopoty z poko­naniem tego nasypu. W ciemnościach nie było mowy o szarżowaniu pełnym kłusem. Konie można było w naj­lepszym wypadku ostrożnie sprowadzić za uzdę z owej stromizny i dopiero wówczas nacierać.

Ponieważ jednak około godziny 2 - już 2 grudnia - Kien­mayer rzucił na Telnice kolejny oddział kawalerii, Legrand posłał tam II i III bataliony 3 pułku liniowego. W ten sposób w Telnicach znalazło się 1600 francuskich piechu­rów, a w Sokolnicach 300 piechurów i 500 kawalerzystów

D u p u y , Souvenirs militaires, s. 40-41.

Page 53: Austerlitz 1805

96

Margarona. Siły te zostały wzmocnione 6 lekkimi armata mi polowymi.

Napoleon, powróciwszy przed północą do swego biwak na wzgórzu Zurari, położył się spać w szałasie z desek, jaLj sklecili mu naprędce saperzy gwardii. Warunki takieg0

biwakowania były ciężkie, temperatura spadła nocą <j0

minus pięciu stopni. Nie było wprawdzie śniegu, ale wiał a to przejmujący do szpiku kości wiatr. W pobliżu szałasy rozniecono ognisko, przy którym grzali się dyżurni adiu. tanci. Nieco dalej podobne ogniska rozłożyli żołnierz pułków gwardyjskich oraz korpusów Soulta i Bernadot te'a.

Cesarz rozkazał, aby obudzono go skoro tylko „wydam się coś ważnego". Kiedy więc po północy rozległy się strzały „gdzieś od południowej strony", Berthier zdecydo­wał się powiadomić o tym Napoleona. Cesarz posłał na­tychmiast kolejno dwu oficerów, aby zorientowali się na miejscu, o co chodzi. Niecierpliwy, że nie wracają, wysłał pół godziny później gen. Savary'ego, nakazując mu, by dotarł do gen. Legranda i dowiedział się dokładnie, w któ­rym miejscu doszło do potyczki z nieprzyjacielem. Infor­macje musiały być precyzyjne, bo właśnie one pozwalaj" przewidzieć, gdzie nastąpi - już za kilka godzin - główne uderzenie przeciwnika. Napoleon nie miał wątpliwości, a jest to próba nieprzyjaciela przedostania się na zachodni brzeg Złotego Potoku i zajęcia przepraw przez tę rzekę2.

Mgła utrzymywała się tak gęsta, że nie było widać dalej niż na 10 metrów. Savary - aby nie zbłądzić i nie wpaść na posterunki nieprzyjacielskie - jechał więc konno wzdh? linii własnych placówek, nakładając w ten sposób niej drogi. Wnet jednak znalazł się na biwaku Legranda - da wódcy najdalej na południe wysuniętej dywizji. Od niego dowiedział się, że jazda austriacka zaatakowała Telnice, ale została już odparta, a tamtejsze własne placówki wzmoe nione 3 pułkiem liniowym.

Savary w kwadrans później był z powrotem na wzgórzu

2 A. S a v a r y , Memoires pour servir a ihistoire de Napoleon, Paris 1828, s. 62.

97

r a n i zdał relację cesarzowi. Potwierdził jego przypusz-nia, że Austriacy chcą opanować przeprawy przez Złoty

pf tok po to, by wykorzystać je za kilka godzin. Wiado-ość miała kapitalne znaczenie dla Napoleona. Dowodzi-

że jego plan rozegrania batalii nie odpowiada nowej la, sytuacji.

Zmiana francuskiego ugrupowania. O godzinie 3.00 Na­poleon po dłuższej chwili zastanowienia, po wymianie uwag z Soultem i oficerami sztabu zasiada do dyktowania sekretarzom rozkazów. Trzeba absolutnie zmienić plan batalii, trzeba wykorzystać niebywałą szansę, bo wiadomo jUż teraz, na kilka godzin przed walką, co zrobi przeciwnik.

Napoleon orientuje się więc, że nieprzyjaciel będzie pró­bował obejść jego prawe skrzydło szerokim łukiem przez Telnice i Sokolnice, przerzucając tam sporą część swoich sił z płaskowzgórza Prace i spod Starych Vinohradów. Do­chodzi do wniosku, że w ten sposób przeciwnik popełni kardynalny błąd dzieląc swe wojska na dwie części. Jedna pozostanie na szosie ołomunieckiej na wprost Santonu. Druga będzie próbowała obejść Francuzów od południa.

Cesarz chce wobec tego wprowadzić własne wojska między te dwa nieprzyjacielskie ugrupowania i rozdzieliw­szy je, uniemożliwić im tym samym wspieranie się w walce. Można to zrobić tylko w jeden sposób - opanowując płaskowzgórze Prace. Utrzymanie jego pozwoli na przecię­cie w połowie wrogiej formacji. W dalszej fazie bitwy można będzie zepchnąć północne zgrupowanie przeciwnika ku Górom Morawskim, a południowe ku stawom Zaczan.

Napoleonowi wydawało się, że w północnej części płas­kowzgórza Prace nie było nieprzyjacielskich ogni. Wysnuł stąd wniosek -jak się później okazało błędny - że znajdują się tam jedynie niewielkie siły rosyjskie, a być może nie ma ich wcale. Dlatego uznał, że nie trzeba pchać w tę stronę aż dwu dywizji z korpusu Soulta - wystarczy tylko dywizja Vandamme'a, podczas gdy pułki Saint-Hilaire'a mogą ude­rzyć bardziej na południe. W rezultacie tej błędnej oceny już niedługo okaże się, że francuskie uderzenie na płasko-

' Austerlitz 1805

Page 54: Austerlitz 1805

98 99

Page 55: Austerlitz 1805

nąć wojska na pozycje wyjściowe, pozwalały cesarz0% w pełni wykorzystać czynnik zaskoczenia.

O godzinie 7.00 - na rozkaz Napoleona - na wzg<W Zuran stawili się dowódcy korpusów. Relacje naoczny^ świadków różnią się tu trochę. Niektórzy twierdzą, ^ cesarz przyjmował ich wszystkich razem, inni natomiast,^ z każdym rozmawiał oddzielnie, zależnie od tego, kiedy zjawił się na jego biwaku. Istotne jest to, że owa odprawa pozwoliła Napoleonowi zapoznać marszałków z generał. nym planem batalii, jaką zamierzał rozegrać już w najbliż. szych godzinach. Zakładał on - opierając się na informac-jach od Legranda - że nieprzyjaciel będzie próbował obejść prawe skrzydło Wielkiej Armii. Kiedy już Rosjanie i Aust­riacy mocno zaangażują się w tym kierunku, centrum wojsk francuskich wykona uderzenie na płaskowzgórze Prace, aby w ten sposób przepołowić ugrupowanie prze­ciwnika. Każdy z marszałków otrzymał więc odpowiednie rozkazy w tym względzie. Lannes miał stać ze swym korpusem na szosie ołomunieckiej i związać prawe skrzyd­ło nieprzyjaciela. Soult winien był wykonać w odpowied­nim momencie atak na płaskowzgórze. Murat i Bernadot-te, których wojska stały na razie w drugiej linii, mieli wesprzeć go w razie potrzeby. Davout z korpusem dopiero nadciągającym na pole bitwy winien był natomiast wes­przeć dywizję Legranda.

Tu warto zwrócić uwagę, że ta krótka odprawa odbyła się 2 grudnia rano, bezpośrednio przed bitwą, a nie poprze­dniego dnia wieczorem. Wskazuje to, że cesarz nie byl pewien ruchów wojsk nieprzyjaciela i dosłownie w ostat­nim momencie zadecydował, jaką przyjąć koncepcję roze­grania batalii.

Francuzi przed bitwą

2 grudnia_wjczesn.ym-jmikjem -jnigdzy^godziną 5.00-a 7.Ó0 - Wielka Armia zajęła wyznaczone pozycje. Wojska francuskie składały się z pięciu części, zresztą o nierównej sile, przy czym środek ciężkości znajdował się na lewym skrzydle i w centrum z wyraźnym osłabieniem skrzydła |

orawego. Mówiliśmy już, że celem Napoleona było wciąg­nięcie nieprzyjaciela w pułapkę i skłonienie go do uderzenia na prawe skrzydło wojsk francuskich - w kierunku drogi grno-Wiedeń. Osłabienie tego skrzydła było właśnie jed­nym z elementów pułapki zastawionej na Rosjan i Aust­riaków. "Skrajne lewe skrzydło ugrupowania Wielkiej Armii sta­nowiła brygada lekkiej jazdy gen. Fauconneta, składająca się z 1 i 13 pułków strzelców konnych. Brygada ta, licząca łącznie 580 żołnierzy, zajęła pozycje na lewo od wzgórza Santon, w rejonie osady Posorice. Jej zadaniem było niedo­puszczenie Rosjan do obejścia lewego skrzydła francus­kiego. Francuzi mogli tu wykorzystać dogodne dla nich warunki terenowe, bo na lewo od wzgórza Santon - w od­ległości kilku kilometrów - zaczynały się już Góry Moraw­skie. Brygada Fauconneta wypełniała więc lukę między wzgórzem Santon a owymi górami. Mogłoby wydawać się, że tych 580 żołnierzy nie jest w stanie powstrzymać więk­szych sił rosyjskich. Napoleon był jednak pewien, że nie­przyjaciel zaatakuje akurat z przeciwnego skrzydła, a więc, że brygada Fauconneta nie będzie mieć zbyt wiele roboty. Dalszy rozwój wydarzeń w pełni potwierdził to przypusz­czenie.

Drugą część ugrupowania Wielkiej Armii stanowiło jej lewe skrzydło złożone z 5 Korpusu marszałka Lannesa. Korpus ten miał już zupełnie inny skład niż na początku kampanii. Obejmował on teraz dywizje piechoty gen. Su-cheta (poprzednio w 4 Korpusie Soulta) i gen. Caffarel-liego (poprzednio należącą do 3 Korpusu Davouta i dowo­dzoną do niedawna przez gen. Bissona).

Dywizja Sucheta stanęła na lewo od drogi Brno-Oło­muniec, na wysokości wzgórza Santon. Samo wzgórze zostało obsadzone przez 17 pułk piechoty lekkiej, który wysunął silne ubezpieczenie w kierunku nieprzyjaciela zajmując osadę Bosenice. Dywizja stanęła w dwu liniach: w pierwszej brygada gen. Valhuberta złożona z 40 i 34 pułków liniowych, a w drugiej brygada gen Claparede'a, czyli 88 i 64 pułki liniowe.

Page 56: Austerlitz 1805

102 103

Na prawo od drogi Brno - Ołomuniec rozwinęła Się w podobnym ugrupowaniu dywizja gen. Caffarelliego, SJ; gając aż po osadę Jirzikowice. W pierwszej linii bryga^ gen. Demonta, czyli 30 i 17 pułki liniowe, oraz 13 p jh lekki. W drugiej linii brygada gen. Epplera, czyli 61 i ^ pułki liniowe.

Trzecią część ugrupowania Wielkiej Armii tworzyło cen. trum, rozciągające się jednak w taki sposób, że zachodziło częściowo na lewe skrzydło. Centrum to tworzył 1 Korpus marszałka Bernadotte'a oraz kawaleria rezerwowa mar­szałka Murata.

Kawaleria Murata to trzy dywizje: lekkiej jazdy gen, Kellermanna, dragonów gen. Beaumonta (ponieważ chory pozostawał w Wiedniu, dowództwo sprawował gen. Boyer) i gen. Walthera, wreszcie ciężkiej jazdy gen. d'Hautpoula i gen. Nansouty'ego. Łącznie - pięć dywizji wszystkich rodzajów jazdy.

Dywizja lekkiej jazdy Kellermanna składała się z brygad gen. Treilharda (9 i 10 pułki huzarów) oraz gen. Milhauda (16 i 21 pułki strzelców konnych). Obie stanęły w kolum­nach szwadronowych u stóp wzgórza Santon, w bezpośred­nim sąsiedztwie drogi Brno - Ołomuniec, wysuwając się nieco przed piechotę. O ile do niedawna dywizja Keller­manna przydzielana była do korpusu Bernadotte'a, to na kilka godzin przed bitwą Napoleon zadecydował, że będzie wspierać korpus Lannesa.

Przed piechotą 5 Korpusu Lannesa - na prawo od drogi - znalazły się także dwie dalsze brygady lekkiej jazdy: gen. Picarda (4 i 2 pułki huzarów) oraz gen. van Mariziego (5 strzelców konnych i 5 huzarów).

Obok 5 Korpusu - osłonięte dywizją Kellermanna - sta­nęły natomiast w kolumnach szwadronowych dwie dywizje dragonów. Na lewym skrzydle brygady gen. Rogera (3. 6 i 10 pułki dragonów) oraz gen. Boussarda (11, 13 i 22 dragonów) tworzące dywizję gen. Walthera. Na prawyuj skrzydle natomiast brygady gen. Boyera (5, 8 i 9 pułki dragonów) oraz gen. Scalforta (12 i 16 dragonów) stano­wiące dywizję gen. Beaumonta. Ta ostatnia dywizja znalaz­ła się już naprzeciw Jirzikowic.

Ciężka jazda generałów d'Hautpoula i Nansouty'ego ozostawiona została w tyle, w drugiej linii. D'Hautpoul tanął za dywizją piechoty Sucheta, a Nonsouty za dywizją

piechoty Caffarelliego. Centrum to także 1 Korpus marszałka Bernadotte'a

składający się z dywizji piechoty gen. Rivauda i gen. proueta. Obie te dywizje zajęły stanowiska na prawo od (jrogi Brno - Ołomuniec w rejonie wzgórza Zuran, na któ­rym znajdował się Napoleon. Tak więc tworzyły one już trzecią linię w ugrupowaniu wojsk francuskich - po lekkiej jeździe Kellermanna i dragonach Beaumonta i Walthera. Obie dywizje piechoty stanęły w kolumnach bataliono­wych. Na lewym skrzydle dywizja Rivauda, czyli brygady gen. Dumoulina (8 i 45 pułki liniowe) oraz gen. Pacthoda (jeden tylko 54 pułk liniowy). Na prawym skrzydle nato­miast brygady gen. Werle (27 pułk lekki i 94 pułk liniowy) oraz gen. Frere (jeden tylko 95 pułk liniowy). Jak z tego widać, 1 Korpus był bardzo osłabiony i w rzeczywistości miał siłę zaledwie dywizji.

Czwarta część ugrupowania Wielkiej Armii to jej prawe skrzydło rozciągnięte od wioski Jirzikowice aż po Telnice, a więc obejmujące dwie trzecie całości frontu, jaki wojska napoleońskie zamierzały przeciwstawić Rosjanom i Aust­riakom. To prawe skrzydło tworzył przede wszystkim 4 Korpus marszałka Soulta, podzielony jednak na dwa zgrupowania.

Lewe zgrupowanie stanowiły dywizje piechoty gen. Van-damme'a - naprzeciw Jirzikowic - i gen. Saint-Hilaire'a - naprzeciw Puntowic. Zgrupowanie to swoim lewym skrzydłem przylegało do centrum Wielkiej Armii, czyli do 1 Korpusu Bernadotte'a i kawalerii rezerwowej Murata. Miało ono - w myśl założeń Napoleona - stać się główną siłą uderzeniową wojsk francuskich, przynajmniej w pierw­szej fazie batalii.

Prawe zgrupowanie 4 Korpusu tworzyła dywizja piecho­ty gen. Legranda, która została przesunięta wyraźnie na Południe i obsadziła wioski Telnice i Sokolnice nad Złotym Potokiem. Zadanie jej polegało na stawianiu oporu woj-

Page 57: Austerlitz 1805

104 105

2 zestawienia tego widać, że główne siły Wielkiej Armii x pieszczone zostały w centrum jej ugrupowania. Stąd miały wyjść decydujące uderzenia przeciwko Rosjanom ; Austriakom, podczas gdy zadaniem lewego skrzydła ; flankierów prawego było powstrzymanie skrzydeł nie­przyjacielskich, związanie ich walką, tak aby nie mogły pośpieszyć z pomocą własnemu centrum.

Sprzymierzeni przed bitwą 1 grudnia wieczorem wojska sprzymierzonych przesunę­

ły się na płaskowzgórze Prace, zamierzając spędzić tam noc przed bitwą i zająć pozycje wyjściowe do ataku.

Awangarda pod rozkazami austriackiego generała Kien-mayera, złożona głównie z kawalerii, rozłożyła się na południowych skłonach plaskowzgórza, na zachód od wio­ski Ujezd. Część jej nawiązała już kontakt bojowy z od­działami 4 Korpusu Soulta, próbując opanować brody w Telnicach i Sokolnicach.

1 kolumna sprzymierzonych - były to pułki rosyjskie pod dowództwem gen. Dochturowa - stanęła obozem na południowo-wschodnim skłonie plaskowzgórza Prace. Nie była ona widoczna od strony Francuzów, bo jej ognie biwakowe przesłaniało to wzniesienie.

2 kolumna - także rosyjska - pod rozkazami gen. Langerona, stanęła na szczycie plaskowzgórza i to właśnie jej ogniska mogli obserwować żołnierze Margarona czuwa­jący pod Sokolnicami.

3 kolumna - również rosyjska - dowodzona przez gen. Przybyszewskiego, zajęła centrum płaskowzgórza Prace.

Na północ od niej - także na wzniesieniu - stanęła 4 kolumna rosyjska gen. Miłoradowicza.

5 kolumna, dowodzona przez księcia Lichtensteina i zło­żona z pułków jazdy, znalazła się na północ od płasko­wzgórza Prace, w pobliżu szosy ołomunieckiej.

W wiosce Krzenowice, na wschodnim skłonie wzgórza, rozłożyła się gwardia rosyjska. Tu również spędzili noc car Aleksander i cesarz Franciszek. Na szosie ołomunieckiej

Page 58: Austerlitz 1805

106

pozostała natomiast rosyjska awangarda pod dowództwem Bagrationa 4.

Około godziny 23 dowódcy kolumn otrzymali rozta stawienia się w Krzenowicach, gdzie zwołano naradę~~jj> której Weirother miał przedstawić swój plan ataku w dnff następnym. Narada odbywała się w chacie, w której ZŁ trzymał się Kutuzow. Popijając herbatę czekano na Bag. rationa. Wreszcie pojawił się jego adiutant raportując, ż» dowódca rosyjskiej awangardy nie przyjedzie, gdyż „ma ą daleko", a poza tym zajęty jest rozmieszczaniem wojsk na

szosie ołomunieckiej. Narada zaczęła się o godzinie 1.00 - już 2 jyudnja

- w obecności cara Aleksandra i cesarza Franciszka. Kuto-zow siedział w wygodnym fotelu, w rozpiętym płaszczu, z zamkniętymi oczyma, tak że nie bardzo było wiadomo - śpi czy śledzi to, co mówi Weirother.

Austriacki pułkownik proponował obejście prawego skrzydła wojsk francuskich pomiędzy wioskami Telnice a Sokolnice po to, by można było zaatakować je od południa i po przełamaniu oporu ścigać aż do Brna. Według tego planu awangarda Kienmayera powinna oczy­ścić przedpole między zachodnim stokiem płaskowzgórza Prace a Złotym Potokiem, następnie opanować przeprawy na tej rzece i ustąpić miejsca kolumnom piechoty. Naj­wcześniej miała atakować 1 kolumna Dochturowa, próbu­jąc przeprawić się przez Złoty Potok w Telnicach. Kiedy już tego dokona, ma - po przejściu na zachodni brzeg - zatrzymać się, zwrócić frontem ku północy i czekać, aż wykonają swe zadania następne kolumny.

2 kolumna Langerona powinna przejść Złoty Potok między Telnicami a Sokolnicami, czyli o kilkaset metrów bardziej na południe. Po przeprawie przez rzekę i posunię­ciu się kilkaset metrów ku zachodowi miała zwrócić się na północ i wyrównać front z 1 kolumną. Obie miały czekać, aż wykona swe zadanie 3 kolumna Przybyszewskiego.

Kolumna ta - według Weirothera - uderzałaby na wios-

A. C z a r t o r y s k i , Memoires, Paris 1887, s. 68.

107

§0kolnice w rejonie tamtejszego pałacu, a więc najdalej ' południe ze wszystkich wojsk sprzymierzonych. Po

"rzejściu na zachodni brzeg Złotego Potoku winna była osunąć się około dwu kilometrów na zachód, następnie

Lrócić się na północ i wyrównać front z 2 i 1 kolumnami. p0pjero wówczas wszystkie trzy kolumny miały uderzyć ku północy na wojska francuskie między Puntowicami

wzgórzem Turas. Kawaleria Kienmayera stanowiła osło­nę lewego skrzydła tej nacierającej masy wojsk rosyjs-Ico-austriackich.

W tym samym czasie awangarda Bagrationa zwiąże siły francuskie w rejonie wzgórza Santon. Kawaleria Lichten-steina i gwardia rosyjska - użyte jako rezerwa - będą rzucone do walki wówczas, gdy trzy pierwsze kolumny rozbiją już Francuzów. Działania rozpoczną się o godzinie 7. 00, ale sama walka zostanie podjęta nieco później.

Weirother mówił ze swadą, tryskała zeń energia i op­tymizm, widać było, że czuje się główną postacią, że to szczególnie ważny moment w jego życiu. Tłumaczył na wielkiej mapie okolic Brna - tak jak to czyni się w akade­mii wojskowej - co powinien zrobić każdy z dowódców kolumn. Najwidoczniej oczekiwał wyrazów uznania dla własnych pomysłów5.

Langeron - francuski emigrant w rosyjskiej służbie, zresztą doskonały wojskowy - zapytał z odcieniem scep­tycyzmu, „czy rzeczywiście wszystko będzie przebiegać dokładnie tak, jak to nam wyłożył pan pułkownik." Weiro­ther - pewien poparcia ze strony cara - odpowiedział mu wyniośle, że „nie ma żadnych powodów, by sądzić, że plan ten zawiedzie w czymkolwiek".

Tylko Kutuzow zaprotestował i zgłosił poważne zastrze­żenia. Jego zdaniem, pozycja na płaskowzgórzu Prace, którą teraz zajmowali Rosjanie i Austriacy, miała wybitnie °bronny charakter. Jak zawsze ostrożny, przestrzegał Przed opuszczaniem tego płaskowzgórza, a więc przed

5 C . M a n c e r o n , Austerlitz, Paris 1960, s. 182-185.

Page 59: Austerlitz 1805

108

rezygnacją z przewagi, jaką nad Francuzami daje im ten Uważał, że lepiej będzie poczekać, aż Napoleon przeje do ataku i spróbuje zdobyć - w niedogodnej dla siek sytuacji - Prace.

Weirother odrzekł na to, że „Napoleon gdyby chciał, t, dawno zaatakowałby sprzymierzonych", a więc jego bi» ność dowodzi, że „najwidoczniej boi się". Zresztą - USM kajał zgromadzonych - Francuzi mają nie więcej niż 4 tysięcy żołnierzy. Według jego zapewnień zwycięstwo j e s t

niewątpliwe, a to z racji liczebnej przewagi sprzymierzo. nych i - tu nie był zbyt skromny - „doskonałego pla^ działania". Kutuzow nie dał się przekonać, ale musiaj ustąpić, bowiem zarówno car Aleksander, jak i cesarz Franciszek przyznali rację Weirotherowi.

Narada zakończyła się około godziny 3. Dyspozycji Weirothera trzeba było teraz przetłumaczyć z niemieckiego na rosyjski. Zajmował się tym ppłk Toll, który zdoła) zakończyć swą pracę dopiero około godziny 7. Zaledwk o 8.00 dowódcy kolumn otrzymali te dyspozycje, kiedy większość z nich zwinęła już obozowiska i zaczęła maszero­wać na pozycje wyjściowe. Ci dowódcy kolumn opierali się więc na własnych notatkach, na tym, co sami usłyszeli oj Weirothera. Stąd pierwsze - bardzo poważne - komplikł cje. Książę Lichtenstein - nie wiedzieć dlaczego - wyobrai sobie, że jego kawaleria powinna zająć stanowiska na poł* dniowych skłonach płaskowzgórza Prace, podczas gdy w ra czywistości wyznaczono jej skłon północny, oddalony o doi re 6 kilometrów. Pułki jazdy ruszyły więc jeszcze w ciemna ściach ku osadzie Ujezd. Tu - zupełnie zdezorientowany - Lichtenstein dowiedział się od Langerona, że powinien od dawna znajdować się na stanowiskach w pobliżu szosy oło-munieckiej. Langeron chwycił nawet jego konia za uzdę i poprowadził kilka kroków we właściwym kierunku. Ti opóźnienie w zajęciu stanowisk wyjściowych do ataku sprawi ło, że nie stało już czasu, by nakarmić konie 6.

6 L a n g e r o n , Journal des campaignes faites au serńce de Russh Paris 1895, s. 98.

109

Page 60: Austerlitz 1805

110 111

Czynił tak nie tylko dlatego, że 4 kolumna nie mogła iść dalej- Nawet kiedy Lichtenstein zwolnił przedpole, stary eenerał nie poderwał swych pułków. Jako doświadczony wódz dostrzegł od razu, że zejście wojska z płaskowzgórza prace w dolinę naraża armię sprzymierzonych na wielkie niebezpieczeństwo. Jakże łatwo Francuzi mogliby w takim wypadku uderzyć na wzniesienie i przepołowić armię rosyj-slco-austriacką.

Do Kutuzowa podjechał car Aleksander. Rosyjski his­toryk Michajłowski-Danilewski przytacza dialog, jaki wy­wiązał się między nimi:

- Michale Iłłarionowiczu, dlaczego nie posuwasz się dalej?

- Czekam, aż cała kolumna zbierze się. - Nie jesteśmy na Polu Marsowym ani na paradzie, aby

czekać, aż nadejdą wszystkie pułki. - Sire! Właśnie dlatego, że to nie parada, zatrzymałem

się. Zresztą jeśli Wasza Cesarska Mość rozkazuje... - Tak, rozkazuję! Chwilę później kolumna Kolowratha, a w jej składzie

rosyjskie pułki Miłoradowicza, zaczęła schodzić w dolinę. W tym momencie w niemałym stopniu rozstrzygnęły się

losy batalii. Kutuzow nie wyjaśnił carowi, na czym polega­ją jego obawy. Zapewne nie chciał otwarcie krytykować planu Weirothera, który zyskał aprobatę cara. Aleksander - bez żadnego doświadczenia bojowego - nie zorientował się, skąd grozi niebezpieczeństwo i spowodował zejście dużej części 4 kolumny w dolinę.

Tymczasem dowódca prawego skrzydła, gen. Bagration, Przystąpił zgodnie z planem do akcji o godzinie 7.00. Posunął swe oddziały szosą ołomuniecką na zachód i zdo­był nawet wioskę Bosenice bronioną przez niezbyt liczny oddział piechoty z korpusu Lannesa. Kiedy jednak poszedł dalej, znalazł się w zasięgu 18 dział dużego kalibru stoją­cych na szczycie Santonu. Rosyjska awangarda została "atychmiat zastopowana. I ona również czekała na wynik 8?ląłań lewego skrzydła Buxhówdena.

Page 61: Austerlitz 1805

12 113

A"sterlitz 1805

Page 62: Austerlitz 1805

114 115

silnym ogniem. Dopiero po chwili - są już zabici i - wyjaśnia się, że to 26 pułk lekki wyparty z Sokoli pomylił swoich towarzyszy broni z Rosjanami10.

Żołnierze 108 pułku krzyczą, by zaprzestano ognia, r* którzy cofają się od strony Sokolnic, nie bardzo wierzą w zapewnieniom, że są Francuzami. Kpt. Livadot wpada «, pomysł, by unieść wysoko w górę pułkowego orła i naocj. nie udowodnić tym we mgle, że tu rzeczywiście są jeszc* Francuzi.

O godzinie 9.30 wzdłuż Złotego Potoku na dłużsi chwilę zapanował względny spokój. Sprzymierzeni, któ. rych oddziały zmieszały się ze sobą, próbują teraz za prowadzić trochę porządku. Buxhówden rozkazuje rosyj. skim pułkom piechoty kijowskiemu, jarosławskiemu, wfc. dzimierskiemu i nowoingermanlandzkiemu zająć pozycj(

do ataku na zachód od Ujezdu. Wejdą one do akcji, gdj przełamana zostanie ostatecznie francuska obrona i gfc już swobodnie można będzie przekroczyć Złoty Potok. Na razie w Telnicach oficerowie starają się zebrać wokół siebit rozproszonych żołnierzy Kienmayera i Dochturowa. Upo­rządkowane formacje są rozstawiane wzdłuż Złotego Poto­ku. Kolumny 2 i 3 wciąż czekają na wejście do akcji Buxhówden ustala, że Dochturow będzie za chwilę atako­wał poprzez Telnice, Langeron poprzez Sokolnice, a Przy­byszewski na północ od niego poprzez park pałacowj w Sokolnicach.

Tymczasem jednak o godzinie 10.00 nadciąga trzon dywizji Frianta. Piechurzy są zmęczeni do granic wytrzy­małości. W ciągu ostatnich 48 godzin kazano im pokonać ponad 100 kilometrów. Na ostatnim postoju w Rajhradzit - na szosie z Wiednia do Brna - oficerowie kopniakami i przekleństwami zmuszali żołnierzy do powstania i dal­szego marszu. Teraz jednak są gotowi do walkix ł.

Ten trzon dywizji Frianta to brygada gen. Locheta - $ i 111 pułki liniowe, razem 1200 ludzi. Brygada uderzaj Sokolnice, zagarnia 6 armat, bierze 2 chorągwie i w zaciek

Q uen ne vat, op. cit., s. 40-41. S t u 11 e r h e i m, op. cit., s. 65.

• walce na bagnety wyrzuca Rosjan na wschodni brzeg fi teg° P o t°ku. Friant pozostawia 48 pułk w Sokolnicach

atychmiast zawraca w lewo. Ze 111 pułkiem próbuje 'rlebrać Przybyszewskiemu pałac i park w Sokolnicach. 0 o godzinie 10.30 rozpoczyna się krwawy bój o Sokół­ce Ledwie 111 pułk ruszył na północ, kiedy spoza

Złotego Potoku uderza kurski pułk piechoty. To Langeron Howódca 2 kolumny sprzymierzonych - próbuje odzys­

kać Sokolnice i nawet udaje mu się to. 48 pułk piechoty francuskiej z najwyższym wysiłkiem utrzymuje się na połu­dniowym skraju wioski. Dowodzi nim bezpośrednio gen. Lochet - również doskonały dowódca.

Obie strony wprowadzają do walki wciąż nowe siły, starając się opanować zarówno Sokolnice, jak i pałac oraz park na północ od tej miejscowości. Friant posyła do boju 15 pułk lekki i 33 liniowy. Langeron i Przybyszewski natomiast - pułki kijowski, jarosławski i włodzimierski.

Około godziny 11 dowództwo przejmuje Davout. Ma on zaledwie 8 tysięcy piechurów i 2800 kawalerzystów prze­ciwko 35 tysiącom sprzymierzonych. Na szczęście dla niego Rosjanie i Austriacy mogą wprowadzić do akcji tylko część swoich sił. Brak po prostu miejsca na rozwinięcie tak wielkich mas wojska, a zresztą przez Złoty Potok można przejść jedynie w kilku punktach. Te krwawe zmagania mają ogromne znaczenie dla Wielkiej Armii. Walcząc w stosunku 1:3 czy nawet 1:4 Davout wiąże nie tylko awangardę Kienmayera, ale także trzy kolumny: Dochtu­rowa, Langerona i Przybyszewskiego. W ten sposób nie mogą one być użyte w boju na płaskowzgórzu Prace, który toczy się w tym samym czasie 1 2 .

O godzinie 11.00 Francuzi trzymają się tylko na połu­dniowym skraju Sokolnic, gdzie wykrwawiony 48 pułk liniowy zabarykadował się w kilku domach. Austriacy ' Rosjanie opanowali Telnice oraz pałac i park w Sokol­icach, ale nie mogą jeszcze swobodnie wyjść na równinę.

L a n g e r o n , op. cit., s. 101.

Page 63: Austerlitz 1805

116 117

oołudnie ku Telnicom i Sokolnicom. Nie chronił ich "wet najcieńszy łańcuch placówek lekkiej jazdy. ^Francuzi już nie kryją się, choć nadal osłania ich jeszcze

ia Dwustu doboszy idących przed frontem kolumn t [jonowych bije teraz równy rytm kroku szturmowego.

. „rZyjaciel musi słyszeć ten odgłos werbli, ale wciąż • szcze nie reaguje. Dopiero kiedy Francuzi wyłaniają się ^ mgły, kiedy widać ich w odległości zaledwie 800 metrów, Rosjanie rozpaczliwie starają się zmienić front kolumn ' przyjąć to nagłe, zupełnie niespodziane uderzenie.

Atak Francuzów wyszedł spomiędzy wiosek Jirzikowice j puntowice. Najpierw pokonali oni dolinę strumienia, a zaraz potem zaczęli wspinać się łagodnym zboczem plaskowzgórza, które ma dwa szczyty. Na lewo, na wyso­kości 298 metrów, leży miasteczko Stare Vinohrady. To cel dywizji Vandamme'a. Na prawo, na wysokości 324 met­rów, leży miasteczko Prace. To cel dywizji Saint-Hilaire'a. Napoleońska piechota idzie równym krokiem, nie odpo­wiadając na salwy Rosjan. Oprócz odgłosów werbli do­chodzi od tych kolumn rewolucyjna pieśń Le Reveil du Pere Duchesne, dawno już nie śpiewana we francuskiej armii, bo o zbyt jakobińskim charakterze. Teraz jednak cesarz pozwala na wszystko, chce pobudzić swych żoł­nierzy do najwyższego wysiłku. Od tego uderzenia zależą przecież losy batalii. Jeśli uda się zepchnąć nieprzyjaciela z plaskowzgórza i utrzymać Prace, to armia sprzymierzo­nych zostanie przecięta na dwie części.

Francuski atak prowadzony jest następująco. Najpierw w długich tyralierach idą pułki piechoty lekkiej - po jednym przed każdą dywizją. Potem cztery kolumny pierw­szych batalionów czterech regimentów piechoty liniowej. Po kilkudziesięciometrowej przerwie kolejne cztery kolum-nY- To drugie bataliony czterech regimentów, jakie liczy wda z dwu dywizji.

Dywizja Saint-Hilaire'a ma trochę łatwiejsze zadanie. Warunki terenowe sprzyjają jej o tyle, że nie ma przed nią ?t?bokich rozpadlin. Dlatego też może wysunąć się nieco Przed dywizję Vandamme'a. Dywizję Saint-Hilaire'a po-

Page 64: Austerlitz 1805

118 119

wie nie są w stanie przygotować swych podwładnych ! przyjęci uderzenia. Wielu Rosjan i Austriaków nie

n zumie zresztą, co się stało i co stanie się za chwilę 1 6 . f Teraz Kutuzow wysuwa się ku przodowi, usiłuje włas-yin przykładem zachęcić do stawienia oporu. Zostaje

draśnięty kulą w policzek, ocieka krwią. Car posyła mu w e g 0 osobistego lekarza Wyllie, ale generał odsyła go ze

,j0wami: „Podziękuj pan cesarzowi i powiedz mu, że moja rana nie jest wcale groźna, ale że śmiertelne rany grożą nam z tej strony". Tu wskazał na Francuzów wspinających się po stokach płaskowzgórza. Był to jakby gniewny wy­rzut, że przed chwilą - co prawda niezbyt jasno - prze­strzegał imperatora przed niebezpieczeństwem, ale ten zlek­ceważył to ostrzeżenie i oto nastąpiły tego skutki.

Uderzenie korpusu Soulta spycha Rosjan w dolinę, ku Austerlitz. Francuzi instalują się na płaskowzgórzu, oczy­szczają miasteczka: Vandamme - Stare Vinohrady, Sa-jnt-Hilaire - Prace.

Kutuzow próbuje nadal organizować opór, ale jego głos tonie w ogólnym zgiełku. Mało kto go słucha, może dowodzić zaledwie kilkuset żołnierzami znajdującymi się w najbliższym sąsiedztwie. U jego stóp pada hrabia Tieseh-hausen, zięć generała, a zarazem adiutant, śmiertelnie tra­fiony kulą karabinową. Kutuzow, zupełnie bezradny, wy­cofuje się na wschodni stok wzgórza. Car Aleksander, widząc, co się dzieje, wydaje rozkaz odwrotu po to, by w pewnej odległości od szczytu można było zreorganizo­wać wojsko i podjąć kontratak. Zamęt jest tak wielki - to prawie panika - że na razie ta część wojska jest niezdolna do skutecznego uderzenia.

Rosjanie i Austriacy próbują odzyskać płaskowzgórze. ^dyną zorganizowaną formacją znajdującą się na płasko­wzgórzu jest brygada Kamińskiego, która stanowiła arier­gardę kolumny Langerona. Dowódca brygady, widząc Francuzów biegnących ku szczytowi wzniesienia zatrzymał swych żołnierzy i natychmiat zawrócił ku miasteczku Pra-

6 Tamże, s. 77.

Page 65: Austerlitz 1805

120

ce. Nie było zresztą czasu na jakiekolwiek konsult^ z Langeronem. Ku tej brygadzie nadbiegł Kutuzow wid>? w niej ostatni ratunek, ostatnią szansę odzyskania płash wzgórza Prace. Teraz nakazuje Kamińskiemu uderzyć c& siłą na Francuzów i wyprzeć ich ze szczytu ! 7.

Ledwie pułki Saint-Hilaire'a opanowały miasteczko K ce, a już przyszło im przyjąć na siebie bardzo silny aM brygady Kamińskiego od południa. Niewiele później nj, stąpił też atak części kolumny Kolowratha ze wschodi Składała się ona wprawdzie w dużej części z ozdrowieńca bądź „rekrutów, którzy nie wąchali jeszcze prochu, dowódca jednej z brygad, gen. Jurczik, zresztą Czedj z pochodzenia, okazał się doświadczonym i bojowym do. wódcą. Kolumna Kolowratha uderzyła jednak w większym stopniu na miasteczko Stare Vinohrady niż na Prace, czyi że ucierała się przede wszystkim z dywizją Vandamme'a.

Dywizja Saint-Hilaire'a to w pierwszej fazie tej wal tylko trzy pułki piechoty: 10 lekki, 14 i 36 liniowe. Poza tałe oddziały nie dotarły jeszcze na szczyt wzniesienia. 1 pułk lekki odparł wprawdzie pierwsze uderzenie jednego z batalionów apszerońskiego pułku piechoty, ale zara ustąpił pod naporem pozostałych jego pododdziałów. Ti trzeba wyjaśnić, że 10 pułk walczył w szyku rozproszonym a więc trudno mu było powstrzymać napór zwartycl kolumn rosyjskich. Saint-Hilaire posyła na pomoc 14 pul liniowy, ale pierwszy jego batalion wpada w zasadzi! i ostrzelany przez nieprzyjaciela cofa się w popłochu.

Francuzi tracą kilkaset metrów terenu, z najwyższyn trudem trzymają się jeszcze na szczycie. Saint-Hilaire, uważany wówczas za najdzielniejszego z generałów Wielkie Armii, zastanawia się nawet, czy nie wycofać się z miastetf ka Prace ku Puntowicom. Napór brygady Kamili-skiego oraz Austriaków Kolowratha od wschodu jest bo wiem bardzo silny. Sprzeciwia się temu stanowczo dowód' ca 10 pułku lekkiego płk Pouzet. Chwilę później podryg swych żołnierzy do rozpaczliwego wysiłku i odrzuci*

17 Tamże, s. 81.

121

zV brygadę Kamińskiego odzyskuje 200 metrów terenu18. * y/ tym momencie z pomocą dywizji Saint-Hilaire'a przy­

da 6 dział 12-funtowych. Jest to cała artyleria 4 Kor-usu, którą dysponował Soult obserwujący z niepokojem

nagania na płaskowzgórzu. Marszałek wydaje płk. Fon-t ay rozkaz przeprowadzenia dział spod Puntowic na szczyt wzniesienia. Kiedy Fontenay jest już na miejscu, otrzymuje od gen. Thiebaulta - dowódcy tej brygady w dywizji Saint-Hilaire'a, która trzyma szczyt - rozkaz załadowania dział podwójnym ładunkiem kartaczy bądź teZ jednocześnie pełnymi kulami i kartaczami. Chodzi mu 0 to, by maksymalnie zwiększyć siłę ognia tej skąpej artylerii. Fontenay oponuje tłumacząc, że działa bardzo szybko ulegną zniszczeniu i że może nawet dojść do roz­sadzenia lufy, co zawsze grozi śmiercią artylerzystom. Thiebault upiera się jednak przy swoim, domaga się, by kanonierzy „celowali na wysokość pasa, w sam środek nieprzyjacielskich kolumn". Chce przy następnym ataku złamać psychicznie Rosjan, chce, aby ponieśli tak krwawe straty, że „odechce się im nowego ataku".

Istotnie, chwilę później kolumny Kamińskiego znowu podchodzą pod szczyt płaskowzgórza. Oprócz pułków rżew-skiego i fanagoryjskiego są dwa szwadrony dragonów sanktpetersburskich i setka kozaków z 3 pułku Isajewa. Sześć francuskich armat ukrytych jest na razie za ścianą piechoty. Ta rozstępuje się, kiedy Rosjanie są już blisko i wówczas pada salwa, powodując krwawe bruzdy w zwar­tych szeregach jegrów i grenadierów. Ten nowy atak rosyj­ski zostaje odparty, zmieszane kolumny odchodzą w po­płochu w dolinę. Kutuzow, który do tej pory znajdował się przy kolumnie Kamińskiego, traci ostatecznie kontakt z carem Aleksandrem i wraz z częścią brygady Kamińskie­go wycofuje się do Hostieradka. Nie odegra już żadnej roli w dalszej części batalii. Sprzymierzeni nie mają więc swego nominalnego wodza ig.

18 J. T h i r y , Ulm, Trafalgar, Austerlitz, Paris 1962, s. 160. 19 J. [S o u 11], Mkmoires du marechal Soult, Paris 1854, s. 121.

Page 66: Austerlitz 1805

122

W tym momencie następuje przesilenie - Francuzi nabj. rają znowu ufności, są niemal pewni, że zdołają utrzy j się na płaskowzgórzu. Dochodzi jeszcze do gwałtów wymiany zdań między Soultem a Thiebaultem 2 0 . Obaj QJ. krępują się w słowach, mają wprawdzie powody do zad* wolenia, ale marszałek nie bardzo może ścierpieć, że w ty* krytycznym momencie to jeden z podwładnych - nawet ni» dowódca dywizji, ale tylko brygady - okazał się bardziej zdeterminowany od niego. Armaty są wprawdzie nie do użytku, ale dywizja Saint-Hilaire'a jest uratowana. O g0. dżinie 10.30 dociera zresztą brygada gen. Vare - 43 i 53 pułki piechoty liniowej - która wydatnie wspomaga teraz brygadę Thiebaulta.

Dywizja Vandamme'a nie miała - przynajmniej począt-kowo - takich trudności. Wnet po opanowaniu miasteczka Stare Vinohrady przyjęła pierwsze uderzenie części aust­riackiej kolumny Kolowratha, ale odparła je bez większych kłopotów. Na północny wschód od Starych Vinohradów weszła do akcji część rosyjskiej kolumny Miłoradowicza złożona z bardzo dobrych pułków piechoty, ale dowodzo­na przez miernego generała. Miłoradowicz - bardziej dwo­rak niż wojskowy - świadomy, że obserwuje go car Alek­sander, starał się przede wszystkim wykazać swą osobistą odwagę i poświęcenie, nie myśląc jednak o zorganizowaniu naprawdę skutecznego kontrataku. Dosiadając rączego ko­nia krwi angielskiej, pędził od jednego pułku do drugiego pośród świszczących kul, czym rzeczywiście stwarzał wra­żenie jakby był najdzielniejszy ze wszystkich. Wprowadzał swe regimenty do walki kolejno, a nie jednocześnie, przez co, zanim jeszcze zbliżyły się do dywizji Vandamme'a, otrzymywały taki ogień francuskiej piechoty, iż po kilku minutach musiały cofać się w nieładzie.

Gen. Repniński próbuje utrzymać się na pozycji z pierw­szym batalionem pułku nowgorodzkiego. Jest to ambicja bezsensowna, bo cóż może zrobić jeden batalion piechoty' Repniński pada ranny, trafiony trzema kulami, jego regi-

20 P. T h i e b a u 11, Memoires, Paris 1893, s. 60-62.

123

m e n t natychmiast cofa się ku swoim. Podobnie postępuje en- Berg dowodzący pułkiem małorosyjskim. T on również

"ostaje ranny, Francuzi biorą go w niewolę, a regiment odchodzi w popłochu na tyły 2 1.

Lannes i Murat wiążą Bagrationa i Lichtensteina. Działa­nia na lewym skrzydle Francuzów (prawym Rosjan) roz­poczęły się później niż w centrum. Bagration, stojący na szosie ołomunieckiej, słyszał wprawdzie odgłosy walki gdzieś daleko na lewym skrzydle sprzymierzonych, a potem w centrum, ale nie orientował się zupełnie w sytuacji i nie otrzymał żadnych rozkazów ani od Kutuzowa, ani od Weirothera, ani od cara Aleksandra. Zniecierpliwiony pró­bował posuwać się naprzód prawą stroną szosy ołomuniec­kiej i zajął nawet - o czym była już mowa - wioskę Bosenice, ale niemal natychmiast, około godziny 9 został zatrzymany przez 5 Korpus Lannesa.

Na lewo od Bagrationa i szosy ołomunieckiej znajdowa­ły się dwa duże zgrupowania wojsk sprzymierzonych. Była to jazda Lichtensteina oraz gwardia rosyjska pod roz­kazami wielkiego księcia Konstantego. Obaj ci dowódcy - podobnie jak Bagration - od początku nie wiedzieli, co mają czynić i zdani byli wyłącznie na własne rozeznanie. Co więcej, nie przyszło im do głowy, by uzgodnić chociaż­by między sobą działania. Od razu też to, co działo się na prawym skrzydle sprzymierzonych, miało znamiona braku koordynacji, a nawet chaosu.

Wielki książę Konstanty wyruszył rano z częścią gwardii rosyjskiej z miasteczka Krzenowice i około godziny 8.30 znalazł się na wzniesieniu w pobliżu Blaziowic stanowią­cym północny skraj rozległego płaskowzgórza Prace. Tu natychmiast zorientował się, że jest izolowany, że w są­siedztwie nie ma żadnych większych jednostek własnych. Bagration stał wówczas na szosie ołomunieckiej i to wyraź­nie w tyle, w pobliżu stacji pocztowej Posorice, dokąd nie dochodziły już pociski francuskiej baterii na wzgórzu San-ton. Konstantego od Bagrationa dzieliło ponad 1500 met-

S t u 11 e r h e i m, op. cii., s. 82.

Page 67: Austerlitz 1805

rów otwartego terenu, nie obsadzonego przez żadne \vo» k o 2 2 .

Jeszcze dalej, bo 2 kilometry na lewo, w rejonie Starym Vinohradów znajdował się koniec 4 kolumny Kolowratha która oddalała się zresztą na południe i już niknęła * horyzontem. Przed gwardią rosyjską rozwinęła się j a ^ Lichtensteina podzielona na dwie części. Pułki austriacka pod rozkazami księcia Hohenlohe zajęły pozycje tuż obol szosy ołomunieckiej, utrzymując kontakt z czołówką wojsfc Bagrationa i osłaniając jej lewe skrzydło. Pułki rosyjskje

pod rozkazami generałów Uwarowa, Essena II i Szepele. wa, ale ogólną komendą samego Lichtensteina, stały nieco na lewo od księcia Hohenlohe, na północ od wioski Blazio-wice.

Wielki książę Konstanty zorientował się od razu, że na jego gwardii spoczywa teraz zadanie wypełnienia rozległej luki między lewym skrzydłem armii sprzymierzonych a jej centrum. Jeśli wejdzie w nią francuska jazda, a potem piechota, to wówczas wojska rosyjsko-austriackie zostaną rozdzielone na dwie części, i Bagration będzie zagrożony od południa zepchnięciem w Góry Morawskie23.

Widząc już linię wojsk francuskich rozciągającą się od Bosenic pod wzgórzem Santon aż po Stare Vinohrady, o które zaczęła właśnie bój dywizja Vandamme'a - Kon­stanty zdecydował się wysunąć ku przodowi i pośpiesznie zająć Blaziowice leżące w samym środku rozległej równiny między płaskowzgórzem Prace a szosą ołomuniecką. Od utrzymania tej wioski zależało teraz, kto będzie kontrolo­wać równinę, a więc, czy Francuzom uda się wbić klin między prawe skrzydło a centrum wojsk sprzymierzonych.

Konstanty posłał do Blaziowic batalion strzelców pie­szych gwardii, a zaraz potem batalion siemionowskiego pułku piechoty i 3 działa. Reszta gwardii stanęła w trzech liniach na wschód od Blaziowic: w pierwszej pułki preob-rażeński i siemionowski, w drugiej izmajłowski wraz

22 S a i n t-C h a m a n s d e, Memoires, Paris 1896. s. 72. 2 3 S t u 11 e r h e i m, op. cit. s. 70.

•c0TT1panią artylerii, trzecią tworzyli kirasjerzy i huzarzy 1

w a rdii. Wyraźnie z tyłu, w pobliżu Krzenowic, pozostały Kzcze w r e z e r w i e pułki gwardyjskie jazdy: kawalergardzi, iretiadierzy konni i kozacy.

Ledwie gwardia rosyjska zajęła Blaziowice, a już przed . • frontem, na całej linii między wzgórzem Santon a Jirzi-lowicami ruszyły masy wojsk francuskich. Był to korpus , annesa i kawaleria Murata, a za nimi korpus Bernadot-te'a. W ty"1 rnomencie Kutuzow przysłał do Konstantego adiutanta z prośbą o pomoc dla 4 kolumny Kolowratha, rozpaczliwie próbującej utrzymać się na płaskowzgórzu Prace. Wielki książę świadomy, że sam zaraz znajdzie się w akcji, mógł posłać Kutuzowowi tylko jeden batalion pułku izmajłowskiego.

Wróćmy jednak do Francuzów. Lannes - w przeciwień­stwie do Bagrationa - miał jasno sprecyzowane zadanie, które wykonywał z żelazną konsekwencją. Chodziło o to, by tak związać Bagrationa, aby ten nie mógł przyjść z pomocą pułkom walczącym o płaskowzgórze. Dalszy rozwój wydarzeń sprawił zresztą, że Lannes związał rów­nież sporą część jazdy Lichtensteina i rosyjską gwardię Konstantego.

Na prawo od Lannesa stała kawaleria rezerwowa Mura­ta. Jej rola polegała na związaniu jazdy rosyjsko-austriac-kiej, aby nie mogła ona wykonać uderzenia na centrum wojsk francuskich, czyli dywizję Vandamme'a. Następnie, z chwilą gdy uda się już złamać Lichtensteina, Murat miał - wspólnie z Lannesem - uderzyć od południa na korpus Bagrationa i zepchnąć go w Góry Morawskie.

Lannes rozpoczął działania ofensywne nieco później niż Soult, wówczas kiedy Francuzi docierali już do szczytu płaskowzgórza Prace. Było to około godziny 9. Dywizje piechoty Sucheta i Caffarelliego ruszyły wolnym krokiem I niby na paradzie - przez równinę, jaka rozciągała się na Prawo od szosy ołomunieckiej, a którą potem nazwano »rowniną kawalerii". Wraz z piechotą ruszyły pułki jazdy Murata, osłaniając Lannesa z prawa. Zareagował na to ^'chtenstein, próbując własną jazdą zablokować marsz

Page 68: Austerlitz 1805

126

5 Korpusu. Zareagował też Konstanty zajmując - o czw była już mowa - Blaziowice 2 4 .

Kiedy piechota Lannesa dotarła na wysokość Blazio\yjc

została powitana ogniem artylerii gwardii rosyjskiej, a ta^ że lekkich działek wspomagających jazdę austriacką. Gej Foucher de Careil, dowódca artylerii 5 Korpusu, skoncent rował ogień swoich armat na bateriach Bagrationa. Caf. farelli natomiast wysunął ku przodowi własne działa i p^. jął ostrzał Blaziowic2S.

Artyleria rosyjska, zwłaszcza baterie Bagrationa, by}a

liczniejsza od francuskiej i bardziej od niej zróżnicowana. Stąd Francuzi chwilowo zaprzestali dalszego marszu. Lich. tenstein uznał, że jest to właściwy moment, by przejść do kontrataku. Wydzielił 10 szwadronów huzarów elizawieto-gradzkich pod rozkazami gen. Uwarowa, nakazując mu. by stanął koło oberży Hołubice i stąd osłaniał lewe skrzyd-ło Bagrationa. Sam zaś zaczął przygotowywać się do ude­rzenia na Lannesa.

Uprzedził go jednak wielki książę Konstanty, kierując pułk ułanów cesarzewicza należący do gwardii ku dywizji Caffarelliego. Natarciem dowodził gen. Essen II. Nie cze­kał on, aż sformują się inne pułki jazdy, działał więc w osamotnieniu i zbyt pośpiesznie.

Dywizję Caffarelliego osłaniała teraz lekka jazda Keller-manna. Kellermann (syn marszałka) uznał, że nie ma szans na powstrzymanie doborowego pułku ułanów, znacznie liczniejszego niż jego regimenty huzarów i strzelców kon­nych. Aby uniknąć rozbicia własnej dywizji, która cofając się mogłaby zmieszać francuskich piechurów i tym ułatwić Rosjanom złamanie ich szyku, rozkazał swym huzarom i strzelcom konnym wycofać się pośpiesznie na tyły. W to sposób, mając odsłonięte przedpole, 51 i 61 pułki liniowe mogły przywitać ułanów intensywnym ogniem karabino­wym z odległości zaledwie 25 metrów. Efekt takiej salw)' był piorunujący. Doborowy pułk rosyjskiej gwardii poniósł

2 4 T h i r y , op. cit., s. 172. 25 Q u e n n e v a t , op. cit., s. 43-44.

127

krvvawe straty, zmieszał się, rozsypał na boki i straciwszy cZvvartą część ludzi i koni odszedł w popłochu szosą ^O0iuniecką ku stanowiskom Bagrationa. Kilka plutonów ułanów przedostało się na tyły dywizji Caffarelliego. Trzeci szereg tej dywizji wykonał błyskawiczny zwrot w lewo i dosłownie rozstrzelał tych kilkudziesięciu nieszczęśliwych, którzy nie mieli już gdzie się schronić. Dowódca pułku, g e n. Essen II, był śmiertelnie ranny, gen. Meller-Zakomel-ski został wzięty do niewoli przez trębacza Pincemaille z 5 pułku huzarów. Łączne straty ułanów cesarzewicza sięgały 500 ludzi.

Teraz do walki wchodzi jazda Lichtensteina. Uderzają dwa doświadczone pułki rosyjskie: huzarzy pawłogradzcy i dragoni twerscy. Tymczasem Kellermann wyprowadza swą dywizję lekkiej jazdy przed front piechoty Caffarel­liego. Dochodzi do starcia rosyjskich huzarów i dragonów z 2, 4 i 5 pułkami francuskich huzarów oraz 5 pułkiem strzelców konnych. 4 pułk francuski jest otoczony, ponosi spore straty, a jego dowódca dostaje się do niewoli. Keller­mann zbiera jednak trzy pozostałe pułki dywizji, uderza z boku na pawłogradzkich huzarów i twerskich dragonów, odrzuca ich na tyły. Wnet dochodzi do trzeciej szarży wykonanej przez dywizję lekkiej jazdy. Ściera się ona z 5 pułkiem rosyjskich jegrów.

W tym samym czasie - około godziny 10.30 - Lannes uderza na Blaziowice zajmowane do tej pory przez rosyjską gwardię pieszą. 13 pułk piechoty lekkiej wdziera się do wioski, bierze sporo jeńców, zmusza Rosjan do odwrotu. Natychmiast przychodzi mu z pomocą batalion 51 pułku liniowego, który zagarnia nowych jeńców. Kawaleria rosy­jska próbuje uwolnić dwa bataliony gwardii trzymające się jeszcze na skraju Blaziowic. 17 i 61 pułki piechoty liniowej formują się w czworoboki i tak zabezpieczone przed groź­nymi szarżami ostrzeliwują jazdę zadając jej dotkliwe stra­ty- Ginie jednak płk Castex, dowódca 13 pułku lekkiego26.

W tym momencie dochodzi do zdumiewającej pomyłki.

Capitaine P o y e n - B e r l l i s t e , Historique du 13 regiment d'infan-terie legere, Paris bmw. s. 14.

Page 69: Austerlitz 1805

128

Rosyjska kawaleria dopada grupy jeńców, których Fra» cuzi zagarnęli w Blaziowicach. Bierze ich za nieprzyjaciel i rąbie szablami. To z kolei powoduje, że Murat znajdują^ się w pobliżu sądzi, iż jazda w nie znanych mu mundurach to zapewne jakiś oddział kawalerii bawarskiej - sojus, ników Francuzów. Rozkazuje więc przerwać ogień, aby „nie razić swoich". Wykorzystują to Rosjanie, docierają niemalże do stanowiska dowodzenia Murata. Marszalek zmuszony jest sięgnąć po szablę, a towarzyszący mu oficj. rowie tworzą wokół niego mur z własnych ciał.

Walka nabiera intensywności. Blaziowice są kluczową pozycją w tej części pobojowiska. Zajęcie wioski przę Francuzów powoduje, że Bagration niemal traci łączność z centrum. Francuska piechota wychodząc z Blaziowic w kierunku wschodnim może teraz zwrócić się w lewo i zagrozić oddziałom Bagrationa na szosie Ołomuniec-kiej2 7.

Jazda francuska przechodzi do kontrataku. Najpierw uderza dywizja lekkiej kawalerii Kellermanna, a potem dragoni. Wywiązuje się zacięta, choć chaotyczna walka, w której żadna ze stron nie uzyskuje przewagi. W pewnp momencie dwie masy kawalerii odskakują od siebie, wyco­fując się nieco na tyły.

Teraz znowu czas na piechotę Lannesa. Obie jego dywi­zje posuwają się kilkaset metrów dalej na wschód, równo­legle do szosy ołomunieckiej. Idą lewą stroną „równiny kawalerii", zasłanej zresztą rannymi i zabitymi jeźdźcami i wierzchowcami. W tym momencie Lannes po raz pierw­szy poważnie zagraża Bagrationowi, że odetnie go centrum sprzymierzonych.

Bagration, przewidując taką możliwość, ustawił jednał 40 dział na swoim lewym skrzydle. Teraz działa te, prowa­dząc z boku ogień na dywizję Caffarelliego, wytrącaj z walki ponad 400 Francuzów w ciągu trzech minut. Jeden z pocisków armatnich obala cały rząd doboszy idący^ przed frontem dywizji. Lannes zmuszony jest zatrzymać 9f i wysunąć ku przodowi swoją artylerię.

27 M a n c e r o n , op. cit., s. 246-248.

129

7aCzyna się zaciekły, wyjątkowo intensywny pojedynek j0wy między piechotą a artylerią francuską i rosyjską.

Trwa on d° godziny 10.30, kiedy to obie strony decydują _ _»/-»/-1ił^r'i » a ta l r i i

>i? tia podjęcie ataku

Bagration raz jeszcze próbuje opanować wzgórze San-0 l l gdzie broni się 17 pułk piechoty liniowej. Poprze-injego dnia Napoleon skłonił tych żołnierzy do złożenia

zySięgi, że raczej padną niż opuszczą szczyt wzgórza. Jest L bowiem kluczowa pozycja dla armii francuskiej. Jej upadek to zagrożenie dla całości wojsk napoleońskich, ujmo zaciekłych ataków piechoty i jazdy (tu kilkakrotnie szarżują huzarzy mariupolscy) Bagration nie jest w stanie posunąć się ani o metr.

Przypomnijmy, że w tym samym czasie Lannes uderzył na Blaziowice. 13 pułk piechoty lekkiej wziął je szturmem w walce na bagnety.

Upadek Blaziowic powoduje, że Bagration niemal traci łączność z rosyjskim centrum. Francuska piechota wy­chodząc z Blaziowic w kierunku wschodnim może i teraz zwrócić się w lewo i zagrozić oddziałom Bagrationa na szosie ołomunieckiej.

Lichtenstein usiłuje temu przeciwdziałać, rzucając prze­ciwko dywizji Caffarelliego 6 tysięcy jazdy. Francuska piechota rozwinęła się w trzech liniach, co pozwala jej na prowadzenie intensywnego ognia karabinowego. W ogniu tym załamują się trzy kolejne szarże austriackich ułanów i huzarów. Lichtenstein organizuje jednak czwartą szarżę, wykorzystując ostatnie już rezerwy. Wspiera go tym razem około tysiąca kawalerzystów rosyjskich.

Kawaleria Murata znajduje się na prawo od dywizji Caffarelliego. Jest mniej liczna od rosyjsko-austriackiej, najwyżej 3 tysiące ludzi. Murat zdaje sobie jednak sprawę, że nadchodzi decydujący moment walki, że jeśli Austriacy i Rosjanie złamią opór piechoty, to mogą się odmienić losy batalii. Sięga więc także po ostatnie rezerwy, a mianowicie kirasjerów generałów d'Hautpoula i Nansouty'ego, którzy d° tej pory szli za dywizją gen. Caffarelliego. Kirasjerzy obchodzą z prawej strony piechurów, rozwijają się do a*aku i podejmują szarżę.

Auslerlitz 1805

Page 70: Austerlitz 1805

130

Jako pierwsi idą do akcji kirasjerzy. Rozrywają czołową linię jazdy przeciwnika zamierzając zepchnąć ja ^ drugą linię i w ten sposób zmieszać tamtą. Tą drugą u 7 dowodzi jednak książę Hohenlohe i gen. Uwarow - 0LJ doświadczeni dowódcy. Na ich rozkaz druga linia rn? stępuje się, zmieszana jazda austriacka chroni się bezpier nie na tyły, a tymczasem huzarzy elizawietgradzcy i drag* ni czernichowscy wraz z kirasjerami lotaryńskimi (to p ii austriacki) stopują szarżę francuskich kirasjerów.

I znów dochodzi do gwałtownych zmagań, w którym żadna ze stron nie uzyskuje przewagi. Przesądza jednał o wszystkim szarża kirasjerów Nansouty'ego - rosłym żołnierzy na wielkich koniach, które już samym swyj, ciężarem zdolne są obalić lżejszą jazdę nieprzyjaciela. Opót

Austriaków i Rosjan jest złamany, jazda wycofuje m gwałtownie ku wschodowi. Lichtenstein, Hohenlofe i Uwarow umyślnie czynią to z wielkim pośpiechem, abj można było odskoczyć od Francuzów i kilkaset metro* dalej zebrać się i zorganizować na nowo. Istotnie, korzys­tając z osłony strumienia, który płynie tu z północy południe, jazda austriacka i rosyjska częściowo znów zbie­ra się w zwarte formacje. Nansouty nie decyduje się zresĄ na pościg i po wykonaniu zwycięskiej szarży chowa się ze swymi kirasjerami za dywizją Caffarelliego. Jedynie tylko 3 pułk kirasjerów zaangażował się zbyt daleko. Otoczonj nagle z trzech stron przez austriacką jazdę poniósł spon straty, zanim zdołał przebić się do swoich28.

Te zmagania kawalerii trwały kilkadziesiąt minut. Trzy­krotnie Austriacy i Rosjanie podejmowali szarże i trzy raz) czynili to Francuzi. Wreszcie około godziny 11 Lichtens­tein wycofał swe pułki. Jazda Murata była jednak tak wyczerpana, że chwilowo nie myślano o dalszym natarciu

Teraz znowu zaczął działać korpus Lannesa. Dywizj' Sucheta i Caffarelliego wolno posuwają się wzdłuż szosy ołomunieckiej. Zepchnięcie jazdy austriackiej i rosyjski* umożliwia Lannesowi odcięcie Bagrationa od centnn"

28 T h i r y , op. cit., s. 175.

131

Page 71: Austerlitz 1805

132

Podobnie też prawe skrzydło sprzymierzonych sta\vja)

czoło od zachodu korpusowi Lannesa w rejonie wzgóJ1

Santon, ale również od południa innym oddziałom teB? korpusu i jeździe Murata.

Dla Rosjan i Austriaków nadszedł moment ostateczno wysiłku. Jeśli mieli jeszcze wygrać tę batalię, a przynąjn niej zmniejszyć rozmiary porażki, to musieli odzysK; płaskowzgórze Prace. Przez dwie godziny - od 11.00 d0

13.00 - decydujące zmagania będą rozgrywać się właśni, tutaj.

Narzucając sobie tak rozległy front - około 15 kilornet-rów od północnych stoków Santonu aż po Telnice - sprzy. mierzeni bardzo szybko wyczerpali swe rezerwy. W chwili gdy o godzinie 11.00 przystępowali do ostatecznej próby odebrania płaskowzgórza, mogli to uczynić jedynym juj zgrupowaniem rezerwowym, jakie im pozostało. Była piesza gwardia rosyjska i część kawalerii gwardii pod rozkazami wielkiego księcia Konstantego. Razem zaledwie 10 batalionów piechoty i 18 szwadronów jazdy. Tym­czasem Napoleon dysponował jeszcze nie tkniętym 1 Kor­pusem Bernadotte'a, dywizją grenadierów Oudinota (do­wodzoną przez Duroca) i swoją gwardią. Łącznie miał więc 25 tysięcy świeżych żołnierzy. Już w tym momencie jego zwycięstwo było przesądzone.

Około godziny 11.30 Konstanty podejmuje pierwszy atak gwardią na północną część płaskowzgórza Prace, a zwłaszcza miasteczko Stare Vinohrady. Wysyła tam czte­ry bataliony najlepszych pułków armii rosyjskiej - siemio-nowskiego i preobrażeńskiego, które należą do gwardii od czasów Piotra Wielkiego. Są to bataliony liczniejsze od liniowych, a przy tym złożone z rosłych, niemal dwumet­rowych żołnierzy, doświadczonych w boju i świetnie wy­ćwiczonych. Oba pułki maszerują w zwartych kolumnad nie zwracając uwagi na ogień francuskiej piechoty i san* także nie strzelając. Konstanty nakazał bowiem, aby Stare Vinohrady wziąć „na bagnety"2 9.

29 Q u e n n e v a t , op. cit., s. 43-44.

133

^a 300 metrów od Francuzów oba pułki zaczynają biec bagnetami wysuniętymi do ataku. Za wcześnie padł ten

2oZlcaz, bo teraz trzeba wspinać się po dosyć stromej

foChyłości. Kiedy są już w bezpośrednim pobliżu Fran-uzów, większość atakujących z trudem łapie oddech,

^prawdzie udaje im się obalić pierwszy szereg 13 pułku lekkiego i 4 liniowego, ale następny trzyma się znakomicie. Wyszkoleni w ogniu salwowym Francuzi zadają preob-rażeńcom i siemionowcom poważne straty. Gwardia zała­muje się, odchodzi na tyły, wycofuje się w stronę Krzeno-

wic-Do dywizji Vandamme'a dotarł już marszałek Soult. Na

Prace zmierza zresztą także Napoleon ze swym sztabem. Cesarz uważa, że nadszedł czas, aby wykonać zwrot w pra­wo i udrzyć z płaskowzgórza ku południowi na lewe skrzydło sprzymierzonych. Vandamme, który odniósł dwie rany i siedzi teraz na przewróconym jaszczu amunicyjnym czekając, aż chirurg skończy go opatrywać, otrzymuje od cesarza rozkaz, by wraz ze swą dywizją ruszył w stronę miasteczka Prace.

W chwilę potem jednak do Vandamme'a przyskakuje jeden z adiutantów Soulta. Marszałek, obserwujący okolicę przez lunetę, dostrzegł-podejrzany ruch od strony Krzeno-wic. Przestrzega teraz Vandamme'a, że to pewnie gwardia rosyjska podejmuje nową próbę zepchnięcia Francuzów z płaskowzgórza. Poleca więc generałowi, aby wydzielił jeden z batalionów, który będzie obserwować te nadcho­dzące rosyjskie oddziały, a jednocześnie tak ubezpieczać dywizję, aby rosyjski atak nie zaskoczył jej od tyłu.

Vandamme desygnuje do tego zadania batalion 4 pułku liniowego, który osłaniał go do tej pory z lewa. Zresztą Pułk ten w dalszym ciągu znajduje się na lewo od dywizji Vandamme'a i ma najbliżej do nadchodzącej gwardii rosyj­skiej. Vandamme przesyła odpowiedni rozkaz przez swego adiutanta, kpt. Vincenta, mjr. Bigarre, który sprawuje faktyczne dowództwo pułku. Nominalnym dowódcą jest bowiem Józef Bonaparte - brat cesarza - do tego stopnia

Page 72: Austerlitz 1805

134

nie nadający się do wojennego rzemiosła, że Napoleo

kazał mu pozostać w Paryżu3 0. Bigarre z 1 batalionem swego pułku maszeruje w kierun

ku północno-wschodnim ku najbliższemu grzbietowi p}as

kowzgórza, który przesłania dalszy widok. Sam zre^u wraz z Vincentem wysuwa się ku przodowi. Ledwie staje na owym grzbiecie, natychmiast orientuje się, że nadciąoa

cała niemal kawaleria rosyjskiej gwardii. Konie są ro?. pędzone, idą pełnym galopem, za chwilę będą na szczycje

wzniesienia i runą na batalion, który nie spodziewa się niczego. Bigarre i Vincent zawracają konie i pędzą co sil ku swoim. Jeszcze w tym pędzie wydają komendę, aby bata-lion formował czworobok. To jedyny sposób skutecznego przyjęcia tak gwałtownego ataku jazdy. Rosyjska kawale-ria dociera do grzbietu wzgórza i tu nagle staje. Po chwili rozstępuje się na boki i wówczas zaczyna strzelać bateria rosyjskich dział. Strzały kartaczne są celne, jest sporo zabitych i rannych. Teraz następuje pierwsze uderzenie jazdy, które francuskim piechurom udaje się odeprzeć. Dru­gie rozpoczyna się jednak wówczas, kiedy żołnierze mjr, Bigarre ładują karabiny, a więc nie mogą prowadzić ognia salwowego. Rosyjscy kawalerzyści obalają Francuzów, roz­bijają ich czworobok, zawracają i raz jeszcze przejeżdżają po karkach piechurów. Od ich szabel ginie blisko 200 żołnierzy 4 pułku liniowego. Co gorsza, w ogólnym zamęcie pułk ten traci swego orła. To najwyższa hańba3 1.

Z pomocą nadbiega 24 pułk piechoty lekkiej. Natych­miast uderza nań rosyjska jazda, częściowo miesza szyki. 7 oficerów pada zabitych, 25 jest rannych. Resztki pułku zawracają spiesznie ku dywizji Vandamme'a. 24 pułk traci także swojego orła. Wprawdzie nie zabierają go Rosjanie, ale leży teraz na pobojowisku - wypadł z rąk poległego chorążego. Na szczęście nadbiega jeden z żołnierzy 4 pułku liniowego. Podnosi orła przekonany, że to znak jego włas­nego regimentu. Dopiero godzinę później żołnierze orieo*

30 Memoires du generał Bigarre, Paris 1875, s. 48. 31 M a n c e r o n , op. cii., s. 274-277.

135

pułku piechoty liniowej dostał się już w ręce Konstan który wywiezie go do Petersburga i tam ozdobi nim łoże.

j_ się, że walczą pod godłem innego pułku. Są wściekli 1

raCji tej pomyłki - z niechęcią przekazują orła 24 puł-Łyj, ale sami bezpowrotnie stracili swojego. Ów orzeł

^ ^ tego. svvoje

Napoleon z odległości około 1200 metrów - spod Pun-

towic - obserwuje przez lunetę zmagania dywizji Vandam-me'a z gwardią. W chwili gdy dostrzega zamęt w szeregach francuskich decyduje się wesprzeć dywizję swoją gwardią. Na jego rozkaz Bessieres wydziela dwa szwadrony strzel­ców konnych i powierza je płk. Morlandowi. Nie jest to dobra metoda, bo owi szaserzy stanowią zbyt małą siłę, by przeważyć szalę zwycięstwa. Bessieres zawsze jednak starał się oszczędzać żołnierzy i niechętnie angażował od razu całe pułki.

Morland cwałuje ze strzelcami konnymi ku rosyjskiej jeździe, ale drogę zagradza mu piechota pułku siemionow-skiego. Szaserzy nie są w stanie przełamać czworoboków, zatrzymują się, a potem zaczynają cofać. Dwu żołnierzy podtrzymuje ociekającego krwią, śmiertelnie rannego Mor-landa.

Teraz Bessieres zdecydowany jest użyć znacznie więk­szych sił. Uderza gen. Oerdener z trzema szwadronami grenadierów konnych, a w chwilę potem książę Borghese - cesarski szwagier - z dwoma świeżymi szwadronami strzelców konnych. Do przodu idzie też cała artyleria konna gwardii.

W tym samym momencie od strony Jirzikowic rusza na carską gwardię zwarta masa francuskiej piechoty. To mar­szałek Bernadotte, który do tej pory nie miał jeszcze okazji wziąć udziału w walce, sam, na własną rękę, bez rozkazu cesarza, rzuca do boju dywizję gen. Drouet d'Erlona. Są to trzy pułki liniowe, które już z daleka otwierają ogień sahvowy, by zwrócić na siebie uwagę Rosjan i w ten sposób ułatwić zadanie własnej gwardii.

Gwardia carska to przede wszystkim pułk kawalergar-dów - potężni mężczyźni na ogromnych koniach, należący

Page 73: Austerlitz 1805

136

w większości do dobrej rosyjskiej szlachty. Ulubiony „pięknych pań z Petersburga". Kawalergardzi obak końskim impetem kilka czworoboków piechoty DrrJ' d'Erlona. Żołnierze francuscy padają na ziemię, starają .• rękami osłonić głowę, niejeden z nich rzeczywiście zj j przetrwać to tratowanie końskich kopyt, ale wielu jest <> żko rannych, kontuzjowanych, a nawet zabitych. Kawaler

gardzi natykają się jednak teraz na grenadierów konnyn Oerdenera, a więc pułk złożony z takich samych jak ojj żołnierzy, na podobnie ciężkich koniach. Grenadierzy Wy_ trzymują impet kawalergardów, zatrzymują ich i prze?

dobry kwadrans toczy się zaciekła, bezpardonowa walfo na pałasze.

Napoleon z niepokojem przypatruje się tym zmaganiom Wydaje mu się, że kawalergardzi złamią jego grenadierów. Rozkazuje więc Rappowi - jednemu z adiutantów - bv wziął jeszcze dwa szwadrony strzelców konnych i szwadron mameluków. Rapp, pełen zapału, ledwie zdołał wydać rozkaz, by szwadrony ruszyły za nim, i już pocwałował w kierunku kawalergardów32. Wysunął się kilkadziesiąt metrów przed własnych szaserów - był to najlepszy sposób zwrócenia na siebie uwagi cesarza i zyskania opinii bohate­ra. Mogło to jednak kosztować go utratę życia, bo nagle otoczyło go sześciu rosyjskich jeźdźców. Zorientowali się od razu, że to oficer z cesarskiego sztabu i chcą go wziąć w niewolę. Rapp jest już dwukrotnie ranny, już plamy krwi I wystąpiły na jego mundurze, kiedy z opresji ratuje go kpt. Daumesnil, który nadbiegł z plutonem szaserów. Ten Dau-mesnil zdobędzie sobie w przyszłości znaczną sławę, kiedy to - straciwszy nogę pod Wagram - będzie komendantem zamku Vincennes pod Paryżem i nie podda go, „dopóki Austriacy nie oddadzą mu nogi".

Atak strzelców konnych i mameluków w połączeniu z uderzeniem dywizji Drouet d'Erlona przeważa ostatecz­nie szalę zwycięstwa na stronę Francuzów. 200 kawalergar­dów - w tym dowódca książę Repnin - dostaje się do

32 Memoires du generał Rapp ecrites par lui-meme, Paris 1823, s. 68. |

137

jgwoli i Rapp osobiście odprowadza go ku Napoleonowi. Cesarz jest zachwycony, zwraca Rosjaninowi jego szpadę. o0zkazuje, by korpus Bernadotte'a zajął szczyt płasko-wZgórza Prace i zwolnił w ten sposób dywizję Vandamme'a j0 dalszych zadań. Chwilę później imperator sam zresztą wjeżdża ze sztabem na szczyt płaskowzgórza.

Jest to jeden z przełomowych momentów batalii. Teraz wiadomo już, że zwycięstwo przypadło Francuzom. Trzeba ;e jednak zamienić w pełny sukces. Rosyjskie centrum zostało złamane i wojska nieprzyjaciela - w tym także gwardia - odchodzą spiesznie w stronę Krzenowic, a zaraz potem na Austerlitz.

Napoleon stoi przed potrójnym wyborem. Czy ma ścigać Konstantego na wschód, w kierunku Austerlitz, i próbo­wać zagarnąć także w niewolę cara Aleksandra, który z pewnością znajduje się gdzieś w tamtej stronie?

Czy dokonać zwrotu w lewo i uderzyć korpusem Ber-nadotte'a na północ, by wspólnie z korpusem Lannesa i kawalerią Murata odciąć Bagrationowi drogę odwrotu na Ołomuniec i zepchnąć go w bezdroża Gór Morawskich?

Czy wreszcie zwrócić się na południe i uderzyć na tyły całego lewego skrzydła sprzymierzonych, a więc straży przedniej Kienmayera i trzech kolumn rosyjsko-austriac-kich?

Napoleon wybiera ten ostatni wariant, rezygnując z po­ścigu za Aleksandrem i Konstantym i zostawiając Lan-nesowi oraz Muratowi zadanie rozprawienia się z Ba-grationem.

Zanim jednak zajmiemy się tą nową fazą batalii, trzeba jeszcze przypomnieć, co działo się na lewym skrzydle sprzymierzonych (prawym Francuzów) od godziny 11.00, kiedy to dywizje Frianta i Bourciera wsparły rozpaczliwą obronę Legranda pod Telnicami i Sokolnicami.

O godzinie 11.00 sytuacja była zupełnie jasna - przynaj­mniej w ocenie Langerona, dowódcy 2 kolumny. Ów francuski emigrant w służbie rosyjskiej w lot zorientował się, jak śmiertelne niebezpieczeństwo zawisło nad lewym skrzydłem sprzymierzonych, kiedy korpus Soulta wdarł się

Page 74: Austerlitz 1805

138

na płaskowzgórze Prace. Dlatego właśnie - o czym była j^ mowa - zawrócił ariergardę swej kolumny i próbował z0r

ganizować kontratak, aby zepchnąć Francuzów w dolinę. W południe Langeron stracił ostatecznie nadzieję, ^

można będzie odzyskać Prace. Kutuzow wycofywał się j^ wówczas na wschód w stronę Hostieradka. Langeron p0. cwałował wobec tego do Buxhówdena, który wciąż czeka) na wschodnim brzegu Złotego Potoku, kiedy to wreszcie jego wojska przełamią opór Davouta i podejmą dalszy marsz, aby potem uderzyć na Francuzów od południa. Rzecz w tym jednak, że dywizje Frianta, Legranda i Bou-ciera stawiały tak zaciekły opór, iż Rosjanie i Austriacy absolutnie nie byli w stanie uzyskać przełamania. Co więcej, w południe Friant, zmobilizowawszy ostatnie rezer­wy, zdołał odzyskać Sokolnice i zepchnąć Rosjan w kierun­ku pałacu i parku na północ od tej wsi.

Około godziny 12.30 Langeron dotarł do Buxhówdena i usiłował przekonać go, iż najwyższa już pora, aby wyco­fać lewe skrzydło sprzymierzonych. Ten jednak zupełnie nie rozumiał powstałej sytuacji. Nie rozumiał dlatego, że był kompletnie pijany, a przy tym upierał się, że musi wykonać powierzoną mu część planu Weirothera, czyli przejść na zachodni brzeg Złotego Potoku, a następnie obejść Francuzów od południa3 3.

Langeron stracił dobry kwadrans na tłumaczenie przeło­żonemu, że lada moment Francuzi odetną całe lewe skrzy­dło od zaplecza i wówczas przyjdzie chyba kapitulować. Buxhówden upierał się przy swoim, tym bardziej że jego wojska wciąż trzymały się w Telnicach. Zgodził się na odwrót dopiero wówczas, gdy tuż przed godziną 13.00 przybył do niego adiutant Kutuzowa z formalnym roz­kazem wycofania. Rozkaz ten wydany był jeszcze o godzi­nie 10.00, bo już wtedy naczelny wódz przewidział, jakie muszą być skutki opanowania płaskowzgórza Prace przez Francuzów. Adiutant zmarnował jednak te trzy godziny i dotarł do Buxhówdena dopiero teraz, choć przecież miał do pokonania nie więcej niż 3 kilometry.

33 L a n g e r o n , op. cit., s. 190. Duffy, Austerlitz, London 1977, s. 57.

Page 75: Austerlitz 1805

140

Pierwszy uderza Saint-Hilaire. Ma przed sobą 3 kolurn nę Przybyszewskiego, która znajduje się na obu brzegaci Złotego Potoku, na północ od Sokolnic. Na zachodnia brzegu strumienia walczą 7 pułk jegrów, pułki piechoh, halicki, butyrski i narwski, które zamknęły się w otoczone; wysokim murem bażanciarni niby w jakiejś fortecy. Do\v0. dzi nimi gen. Strick. Na wschodnim brzegu - wraz z Przy. byszewskim - pozostały pułki azowski i podolski ora? jeden batalion pułku narwskiego. Tu komendę sprawuje gen. Wimpfen.

Od zachodu blokują Rosjan pułki z dywizji Frianta. Od wschodu naciska teraz dywizja Saint-Hilaire'a. Do akcji wchodzą zresztą także inne francuskie jednostki, które z płaskowzgórza Prace schodzą w kierunku południo-wo-zachodnim, kierując się na Sokolnice i bażanciarnię. Jest to dywizja Legranda, a także część 3 Dywizji Drago­nów Beaumonta. W ten sposób przeciwko 7 tysiącom żołnierzy Przybyszewskiego zgromadziło się tu już dobre 12 tysięcy Francuzów otaczających Rosjan coraz ściślej­szym pierścieniem od zachodu, wschodu i północy3 5.

Przybyszewski nie wie, co czynić dalej. Chciałby wycofać się na południe, ale obowiązuje przecież rozkaz walki o przeprawy na Złotym Potoku. Nie dotarły do niego dyspozycje Buxhówdena, iż całe lewe skrzydło ma odejść na wschód. Przybyszewski wysyła więc adiutantów do naczelnego wodza i do Langerona z zapytaniem, „jak dalej postępować". Ci oficerowie nie dotarli do Buxhówdena, prawdopodobnie zostali zagarnięci przez Francuzów. Przy­byszewski daremnie czekał na ich powrót, tracąc cenny czas, a tym samym szansę wyprowadzenia choćby części wojska z pułapki.

Przybyszewskiemu towarzyszy gen. Wimpfen, Niemiec z pochodzenia, niegdyś oficer francuskiej armii królew­skiej, potem emigrant, a teraz pozostający w rosyjskiej służbie. Uzyskuje on od dowódcy 3 kolumny zgodę na

35 Q u e n n e v a t , op. cit., s. 42-43.

141

Ujęcie próby przebicia się z jednym batalionem piechoty 1/ kierunku Menina. Wimpfen liczy na to, że na zachodnim . fZegu Złotego Potoku pierścień francuski nie jest tak ^,arty i że można będzie przerwać się właśnie w stronę Uenina, a stamtąd wydostać „na Węgry". Ledwie jednak pokonał kilkaset metrów, kiedy dopadli go dragoni Beau­monta. Zrąbali część piechurów, pozostałych wzięli w nie­dolę. Samego generała zagarnął ppor. Sporanzi z 1 pułku dragonów. Ciężko ranny Wimpfen ociekał krwią. Resztki jego oddziałów poprowadził z powrotem do Sokolnic gen. Selechow36.

Od kolumny Przybyszewskiego skupionej w bażanciarni odrywa się masa około 2 tysięcy żołnierzy, faktycznie nie dowodzonych już przez oficerów. Nie jest to żaden zor­ganizowany atak, po prostu desperacka próba wydostania się z saku. Te 2 tysiące Rosjan, a za nimi jeszcze tysiąc, rzeczywiście wydostaje się z bażanciarni w kierunku za­chodnim i biegnie w stronę wzgórza Turas, a więc także Brna. Jest to ucieczka rozpaczliwa, bez większego sensu, bo przecież prowadzi w głąb francuskich pozycji. Od razu też z północy uderza na nich część grenadierów Oudinota, którzy do tej pory nie mieli zbyt wielu okazji uczestniczenia w walce. Teraz - już w ostatniej fazie boju - chcą za wszelką cenę skrzyżować broń z wrogiem. W ciągu kwad­ransa zmuszają do kapitulacji te masy wojska. Dalsze pół godziny zabiera im jednak wyłapywanie Rosjan. Niektórzy z żołnierzy Przybyszewskiego przedostali się nawet pod Szlapanice. Byli zresztą i tacy - są to zupełnie pojedyncze wypadki - którym rzeczywiście udało się zbiec w kierunku zachodnim i ukryć w lasach3 7.

Po kapitulacji tej podstawowej masy żołnierzy, Przyby­szewskiemu zostało nie więcej niż 2 tysiące ludzi. Trzymał się on wciąż na wschodnim brzegu Złotego Potoku, na wysokości bażanciarni i zupełnie nie wiedział, co ma dalej

36 M a n c e r o n , op. cit., s. 189-295. 1 J. G a r n i e r , Austerlitz. Dictionnaire Napoleon, Paris 1988,

s-131-141.

Page 76: Austerlitz 1805

142

czynić. Dwie próby wyjścia z saku okazały się daremne, f. na Menin i ta na Szlapanice.

Wokół Przybyszewskiego zacieśnia się krąg francuskie], żołnierzy. Teraz na wschodnim brzegu Złotego Potok znajduje się również brygada gen. Locheta z dywizji Frian. ta. Lochet ma wielką ochotę osobiście wziąć do niewolj Przybyszewskiego. Zmierza już w jego stronę na czele batalionu 36 pułku liniowego. Batalion ten - z bagnetami na karabinach - przeciska się przez masę Rosjan, goto. wych kapitulować. Kiedy jednak Lochet jest zaledwie 200 metrów od Przybyszewskiego, pojawia się nagle gen. Frań-ceschi na czele 8 pułku huzarów. Ma ledwie 80 jeźdźców ale nawet z taką garstką decyduje się uderzyć na wielokrot-nie liczniejszych Rosjan. Traci 20 zabitych i drugie tyle rannych, ale przebija się do Przybyszewskiego. Wzywa go do oddania szpady, a ten - nie widząc już sensu stawiania dalszego oporu - posłusznie spełnia to. Wraz z nim kapitu­lują generałowie Strick i Selechow. Jest to koniec 3 kolum­ny. W samym pałacu w Sokolnicach zagarnięto jeszcze gen. Mullera, który ranny na początku bitwy czekał tam na ewakuację.

Gen. Lochet, który spóźnił się zaledwie kilka minut i któremu mimo wielkich zasług w dotychczasowej walce nie udało się wziąć do niewoli żadnego rosyjskiego genera­ła, nigdy nie daruje Franceschiemu, że wyprzedził go dosłownie w ostatniej chwili.

3 kolumna Przybyszewskiego została już wprawdzie zlik­widowana, ale jej długotrwały i mimo wszystko dosyć twardy opór sprawił, że Francuzi musieli poświęcić na tę walkę dobrą godzinę, co pozwoliło z kolei Dochturowowi i Langeronowi zorganizować swój własny odwrót.

Tymczasem Vandamme dotarł na południowo-wschodni kraniec płaskowzgórza Prace, dominujący nad miastecz­kiem Ujezd. To miasteczko nabrało teraz strategicznego znaczenia, bo właśnie przez nie prowadziła droga z Teinie, którą szły na wschód oddziały rosyjskie i austriackie pró­bujące wydostać się z pułapki.

Yandamme miał jednak ze sobą tylko pięć batalionów

143

jechoty, stanowczo za mało, aby odciąć sprzymierzonym Jjroge odwrotu. Jego pozostałe pułki dopiero nadchodziły <0 miasteczka Prace. Żołnierze byli wykończeni dotych-zaSową walką, głodni, a przy tym - mimo zwycięstwa

f wyczerpani nerwowo. Stąd coraz większe opóźnienia w wykonywaniu rozkazów. Wielu z tych, którzy szli z Van-jainrn'em pokładło się na śniegu albo siadło na nim, nie mając siły rzucić się do nowego ataku.

Wśród skłębionej masy wojsk rosyjskich i austriackich wyraźnie widać było w pobliżu Teinie kilka czworoboków piechoty stojących jeszcze w karnym ordynku. To stare rosyjskie pułki: kijowski, jarosławski, włodzimierski i no-woingermanlandzki, należące głównie do 1 kolumny. Jej dowódca, gen. Dochturow - jeden z najlepszych w armii carskiej - nie upadł na duchu i teraz dosyć skutecznie organizował obronę. Zebrał on resztki kawalerii austriac­kiej Kienmayera, uporządkował do tego stopnia, że - pod rozkazami rosyjskiego generała Sieversa - zdolne były odeprzeć około godziny 14 atak francuskiej 3 Dywizji Dragonów Beaumonta. Inna sprawa, że owi żołnierze byli już solidnie zmęczeni kilkakrotnymi szarżami na północ­nym skraju płaskowzgórza Prace.

Co więcej, Dochturow skupił też w pobliżu Teinie 25 dział rosyjskich i ustawiwszy je w potężną baterię roz­począł ostrzał południowego stoku płaskowzgórza, tam gdzie Vandamme przygotowywał się do zadania ostatecz­nego ciosu sprzymierzonym.

Langeron, wydatnie wspomagający Dochturowa, zdołał zebrać 8 pułk jegrów i pułk wyborgski, z którymi otworzył sobie drogę odwrotu. Musiał jednak pozostawić u stóp płaskowzgórza permski pułk piechoty, który wziął na sie­bie pierwsze uderzenie Francuzów i związał ich walką na dobre pół godziny. Pułk permski otoczony wnet ze wszyst­kich stron musiał kapitulować. Francuzi zagarnęli tu także 6 rosyjskich armat.

Dzięki tym działaniom część awangardy Kienmayera (ro.in. cała jego artyleria) i 2 kolumny Langerona zdołała Przemknąć się między Ujezdem a stawem Zaczan, wy-

Page 77: Austerlitz 1805

144

chodząc w ten sposób z potrzasku3 8. Jeden z pierwszym wydostał się tędy Buxhówden, który z chwilą kiedy p r ?

kroczył most na kanale łączącym Ujezd ze stawem, nk oglądał się już na nic, tylko pocwałował jak najdalej «. wschód. Nie znalazł się też nikt, kto pomyślałby o ro» stawieniu ubezpieczeń w pobliżu mostu tak, aby Francu? nie mogli przeciąć tej drogi odwrotu. Most załamał sjc

kiedy wjechało na niego pierwsze działo cofającej się it[ tylerii. Przechodziła potem tędy już tylko piechota. Trzeba było wobec tego pozostawić w pobliżu mostu blisko 60 dział rosyjskich i austriackich.

Dowódca 2 kolumny, gen. Langeron, zostawił przed mostem konia i próbował uciekać dalej na piechotę. Wnet jednak wziął go do niewoli płk Dommanget, dowódca 8 regimentu dragonów.

Dochturow natomiast znalazł inną drogę odwrotu. Otóż między stawami Zaczan a Menin biegła grobla na tyle szeroka, że mogło tędy iść obok siebie po dwu żołnierzy, choć trudno było ewakuować tabory i artylerię. Wpraw­dzie odwrót przez ową groblę odbywał się powoli - po­wstały bardzo szybko zatory - niemniej jednak i w ten sposób spora część rosyjskiej piechoty i kawalerii mogła wydostać się z pułapki. Byli też tacy, którzy próbowali obejść od zachodu staw Menin, ale tu napotykali zaraz żołnierzy Frianta, którzy brali ich do niewoli.

Przewidujący Dochturow posłał groblą najpierw grupę kawalerii Kienmayera i kilka jako tako zdyscyplinowanych jeszcze batalionów piechoty pod rozkazami gen. von Nos-titza z zadaniem obejścia stawu Zaczan od południa i zaję­cia pozycji obronnej frontem do Ujezdu. W ten sposób zabezpieczał się przed możliwością odcięcia przez Fran­cuzów tej drogi odwrotu przez groblę. Do ostatka zresztą Francuzom nie przyszło do głowy, aby uczynić coś takiego.

Na południowo-wschodni skraj płaskowzgórza Prace, tam, gdzie znajduje się kapliczka Św. Antoniego, przybył około godziny 14.30 Napoleon w towarzystwie Soulta. Nie

3 8 S t u 11 e r h e i m, op. cit., s. 107.

145

i zadowolony z działań 4 Korpusu w końcowej fazie jLgań, bo z pięciu batalionami dywizji Vandamme'a nie

0in'd było zamknąć przeciwnika w potrzasku. Jeszcze ed godziną 15.00 - kiedy już skapitulowała kolumna

Lzy by szewskiego - dotarła do Ujezdu reszta dywizji Van-,aIT1rne'a. Zajęła ona miasteczko i dopiero wówczas zo-ta}a ostatecznie przecięta droga odwrotu. Rosjanie i Austriacy prowadzący tędy działa i wozy

taborowe próbowali przemknąć się jeszcze nad samym północno-wschodnim brzegiem stawu. Mimo mrozu błot­nista ziemia była rozmiękła i bardzo szybko artyleria ugrzęzła wśród trzcin i zarośli. Artylerzyści świadomie zresztą wpakowali tam sporo dział, których nie było czasu zniszczyć czy chociażby zagwoździć.

Pozostała jednak jeszcze kolumna Dochturowa, a wokół niej spora masa rozbitków z oddziałów Kienmayera i Lan-gerona. Dochturow powierza gen. Urusowowi dowództwo nad swoją ariergardą. Ma on za zadanie bronić dostępu do grobli między stawami Zaczan a Menin, na którą Do­chturow wprowadza kolejne pułki. Z Urusowem zostaje też gen. Stutterheim, jeden z najlepszych dowódców aust­riackich, który walczył do tej pory w szeregach awangardy Kienmayera. Tę ariergardę tworzą przede wszystkim wę­gierscy huzarzy księcia Maurycego Lichtensteina oraz szwoleżerowie z pułku 0'Reilly.

Podczas gdy Dochturow przesuwa się powoli groblą na południe - uda mu się wyprowadzić większość swoich pułków - Urusow próbuje organizować opór przy pomocy 5 tysięcy zdezorientowanych i w dużym stopniu ogar­niętych już paniką żołnierzy. Ci ludzie myślą nie tyle o związaniu Francuzów po to, by Dochturow mógł swobo­dnie oderwać się od pościgu. Ich pragnieniem jest wydo­stanie się z okrążenia, bo słusznie przewidują, że lada moment Napoleon zarządzi artyleryjski ostrzał. Istotnie, nadeszło już 6 armat artylerii gwardii, która pod osłoną 3 Dywizji Dragonów Beaumonta strzela teraz z bliskiej odległości. Wnet otwierają ogień inne francuskie baterie3 9.

In Austerlitz 1805

Page 78: Austerlitz 1805

146

Wielka bateria rosyjska - ta, która do niedawna t r ty mała dywizję Vandamme'a w bezpiecznej odległości - pJ~ stała strzelać około godziny 16. Artylerzyści zaprzęgli dzja

ła i starają się wyprowadzić je wzdłuż północnego brze&

stawu Zaczan. Od razu zrezygnowali z cofania się groty między stawami, bo jest ona za wąska, aby przeszły w działa. Nie wiedzą jednak jeszcze, że droga na Ujezd j e s i

już przerwana nie tylko dlatego, że zawalił się tam most ale również z tej racji, że dotarli do miasteczka Rosjanie Kiedy orientują się, że nie sposób dalej maszerować, skrę! cają w prawo i sprowadzają armaty tuż nad brzeg stawu

Od kilku dni na Morawach utrzymywała się mroźna pogoda, stawy pokryte były więc dosyć grubą warstwą lodu. Urusow waha się, czy można przejść po lodowej powłoce na drugi brzeg, który widnieje w odległości nie­malże kilometra. Staw Zaczan ma bowiem aż 180 hek­tarów. Na lód wchodzi ostrożnie kilku piechurów i radoś-nie woła, że „chyba można będzie przejść". Zaraz potem Urusow wydaje rozkaz, aby z największą ostrożnością wprowadzić jedno działo. Okazuje się, że lód trzyma, wobec czego zezwala, by zrobiono to samo z następnym. Artylerzyści śpieszą się, teraz na lodowej powłoce znajdują się niemal wszystkie zaprzęgi artyleryjskie. Niektóre działa są już w odległości 100, a nawet 200 metrów od brzegu.

To dodaje odwagi maruderom, którzy kłębią się na brzegu. I oni także wbiegają na lód. Czynią to nie tylko piechurzy, ale również kawalerzyści, między innymi dwa szwadrony sanktpetersburskich dragonów i kozacy Isaje-wa. Ci prowadzą swe wierzchowce za uzdy, bo na śliskim lodzie niebezpiecznie jest jechać konno. Urusow jest nieza­dowolony, stara się powstrzymać dalszych żołnierzy. Pod ciężarem armat i setek ludzi lada chwila może prysnąć powłoka lodowa.

Rzeczywiście, słychać już pierwszy suchy trzask. Pęk8

lód, zaraz potem następuje kolejne pęknięcie. W ciąg11

kilku minut powłoka jest już tak popękana, lada moment musi zawalić się. Istotnie, coraz to nowi żołnierze p0; grążają się w wodzie, na szczęście tylko po pas, a najwyżej

147

., ramiona. Okazuje się, że woda w stawie Zaczan nie jest 'byt głęboka. To przecież tylko staw rybny, sztuczny j,iornik wody, przystosowany do jesiennego spuszczania

jla odłowu karpi. kołnierze wprawdzie nie toną, ale skąpani w wodzie nie

-a zdolni do jakichkolwiek działań. Ci najbliżej brzegu wychodzą na ląd. Ci dalsi starają się także wydostać, rozgarniając rękami kawałki kry. Rzecz w tym jednak, że w wodzie pogrążyła się cała artyleria - kilkadziesiąt dział polowych. Gen. Stutterheim rozpaczliwie nawołuje, aby odciąć konie", bo inaczej same nie wydostaną się. Kilku

żołnierzy, którzy nie stracili głowy, istotnie odcina uprząż i postronki. Niemniej jednak ponad sto koni idzie na dno I ciężar armat i wozów jest taki, że nie mogą same wydostać się4 0.

Napoleon, który spod kaplicy Św. Antoniego obser­wował próbę ucieczki przez staw Zaczan, wydał rozkaz, by artyleria gwardii otworzyła ogień. Chodziło mu nie tyle o likwidację żołnierzy, ile o zniszczenie lodowej powłoki, tak aby rosyjska artyleria nie mogła wydostać się z pułap­ki. Zależało mu bardzo na tego rodzaju trofeach, bo wie­dział już, że na drugim krańcu bitewnego pola Lannes i Murat swym nieporadnym działaniem, pozbawieni cesar­skich rozkazów, dopuścili, by Bagration wycofał się szosą ołomuniecką na wschód wraz z całą swą awangardą. W wyniku ognia artylerii gwardii lód załamał się jeszcze w kilkunastu miejscach. Ogień ten nie miał już jednak praktycznego znaczenia, bo i tak ta ostatnia droga ucieczki lewego skrzydła sprzymierzonych została przerwana, kiedy lód zaczął pękać pod ciężarem artylerii, koni i setek żoł­nierzy.

Dywizja Vandamme'a schodzi nad sam brzeg stawu. Tu Werze do niewoli ponad 3 tysiące Rosjan i Austriaków, 3 dalszych kilkuset ludzi wyławia zmoczonych i zzięb-ni?tych ze stawu. Rosjanie sami zresztą w wielu wypadkach wychodzą na ląd, pomagając sobie wzajemnie. Niektórzy

0 G a r n i er, op. cit., s. 141.

Page 79: Austerlitz 1805

148

z nich są ranni i teraz przemarznięci do szpiku kości n

mogą ogrzać się, bo nie ma tu ognisk, ryzykują zapaWC

płuc i rychłą śmierć, zwłaszcza że niejeden z nich jest ratm bądź wyczerpany do cna długotrwałą walką41. Odwrót centrum i prawego skrzydła sprzymierzonych. £a

nim dokonał się los wojsk Buxhówdena, rozpoczęło od. wrót centrum i prawe skrzydło sprzymierzonych.

O godzinie 13.00, kiedy Francuzi ostatecznie opanowali płaskowzgórze Prace, Napoleon rozkazał kawalerii Mura-ta i korpusowi Lannesa wykonać zwrot w lewo, ku p0). nocy, aby zepchnąć Bagrationa z szosy ołomunieckiej w Góry Morawskie.

Bagration przewidywał jednak tego rodzaju manewr i już wcześniej - widząc daremność kontrataku gwardii rosyjskiej - wycofał się spod Bosenic na wschód, trzymając jeszcze kilka pułków w wioskach Kruh i Hołubiec Kiedy Francuzi rozpoczęli swój zwrot zaczepny, Bagration wy. dzielił z awangardy trzy pułki piechoty i pod rozkazami gen. Uwarowa rzucił je do kontrataku na lewe skrzydło manewrującego przeciwnika. Kontratak nie powiódł się i Uwarow został odrzucony z poważnymi stratami ku wioskom Kruh i Hołubiec Stracił zresztą przy tej okazji kilka dział artylerii konnej.

Zaczęła się teraz ponad godzinna walka o te wioski. Wprawdzie 6 pułk jegrów wycofał się z nich pod naporem Francuzów, ale Bagration posłał tam na wsparcie doboro­wy pułk archangielski pod komendą dzielnego gen. Ka­mieńskiego II. Stawiał on zaciekły opór kawalerii Murata, ale otoczony wnet ze wszystkich stron poniósł duże straty od ognia francuskiej artylerii. W ciągu godziny pułk straci! w zabitych, rannych i jeńcach aż 1600 żołnierzy. W pewnej chwili pocisk armatni dosłownie przeszył na wylot konia. którego dosiadał generał. Kamiński II wyszedł wprawdzie cało z tej opresji, ale swój ratunek zawdzięczał tylko przytomności umysłu adiutanta Zakrewskiego, który wy-

41 M a n c e r o n , op. cii., s. 295-297.

149

•aenął S° sP°d końskich zwłok, dał mu własnego wierz­ą c a i oszołomionego wyprowadził na tyły 4 2. O godzinie 14.30 - widząc, że bitwa jest definitywnie

rzegrana - Bagration rozpoczął odwrót. Czynił to jak Lykle z wielkim spokojem i zimną krwią, dzięki czemu manewr Murata i Lannesa nie powiódł się. Niemal cała awangarda Bagrationa odeszła na wschód szosą ołomunie-cką. a Francuzi zagarnęli zaledwie kilkaset jeńców, głównie zresztą rannych, których pozostawiono w Hołubicach.

Wkrótce po godzinie 13.00 rozpoczął się odwrót rozbitej na płaskowzgórzu Prace 4 kolumny Kolowratha. Straciła 0na w zabitych i rannych generała, 6 oficerów wyższych, 19 oficerów niższych, 1886 żołnierzy. Ponadto 5 oficerów i 470 żołnierzy dostało się do niewoli.

Kolumna wycofała się od razu do Wischau i pod wieczór zaczęła się reorganizować w wioskach Hagiedice i Hers-pice. Odwrót osłaniała jazda Lichtensteina. Aż do zapad­nięcia ciemności pozostawała ona pod Krzenowicami, zre­sztą nie atakowana przez Francuzów4 3.

Już wcześniej odszedł na wschód car Aleksander - w mo­mencie, kiedy okazało się, że wielki książę Konstanty nie zdoła ze swą gwardią odzyskać płaskowzgórza Prace. Car w otoczeniu adiutantów, trzymając się oddziałów Miłora-dowicza, czyli resztek kolumny Kolowratha, zawrócił na wschód i dotarł do Krzenowic, tam gdzie spędził noc przed bojem. Około godziny 16 wysłał kilku oficerów na po­szukiwanie Kutuzowa, który znajdował się zaledwie o pół­torej mili stąd w osadzie Wazan. Panowało takie przy­gnębienie, a wrażenie klęski było tak wielkie, iż spodziewa­no się, że lada chwila dotrze tu francuski pościg. Coraz to nowi oficerowie opuszczali Aleksandra, tak że w pewnym momencie został praktycznie sam - towarzyszyli mu jedy­nie adiutant Czerniszew, lekarz Wyllie i koniuszy Jaehnc Car nie orientował się zupełnie, gdzie znajdują się teraz

42 S t u t t e r h e i m , op. cit., s. 90-91. 43 Tamże, s. 85-86.

Page 80: Austerlitz 1805

150 151

jego wojska, które dywizje zdołały wycofać się, a któr

uległy zagładzie i jakie są rozmiary klęski. W despergJ szukał rady u swego lekarza, tak jakby ten znał się 1 wojennym rzemiośle.

Dopiero wieczorem nadeszła wiadomość, że cesarz Fran

ciszek czeka na Aleksandra w wiosce Czeicz i że spodziewa

się tam również Kutuzowa dla odbycia narady. Monarcha rosyjski był jednak tak wyczerpany fizycznie i psychicznie że w drodze do Czeicz zatrzymał się w wiosce Urszice i ^ w chłopskiej chacie legł bez sił na wiązce słomy. Dopiero po trzech godzinach snu mógł jechać dalej, przez co narada z cesarzem Franciszkiem odbyła się 3 grudnia rano.

Wiadomo już było wówczas w ogólnych zarysach, jakie są rozmiary klęski. Cała kolumna Przybyszewskiego do­stała się do niewoli, podobnie jak przynajmniej połowa kolumn Dochturowa i Langerona. Oddziały Miłoradowi-cza, choć mocno przetrzebione, mogły jednak wycofać się przez Krzenowice i Austerlitz. Znacznie lepiej wyglądała sytuacja na prawym skrzydle, gdzie Bagration - zaraz po załamaniu się ataku rosyjskiej gwardii - umiejętnie wycofał się na wschód unikając w ten sposób oskrzydlającego manewru Lannesa i Murata. Teraz Bagration z niemal nie naruszoną awangardą minął już skrzyżowanie szosy oło-munieckiej z „drogą na Węgry" i posuwał się w kierunku północno-wschodnim na Ołomuniec.

Na naradzie w Urszicach postanowiono, że Rosjanie i Austriacy będą wycofywać się na wschód, a nie w kierun­ku Ołomuńca, jak prawdopodobnie sądzą Francuzi. Fran­cuski pościg na szosie ołomunieckiej byłby z pewnością bardzo skuteczny, a sprzymierzeni nie byli na razie zdolni do przyjęcia nowej batalii.

Awangarda Bagrationa stanie się teraz ariergardą i bę­dzie osłaniać odchodzące wojska rosyjskie. Odwrót musi jednak odbywać się w maksymalnym pośpiechu, tak aby można było oderwać się od Francuzów. Aleksander prze­widywał, że w ciągu dwu dni (3 i 4 grudnia) trzeba będzie przejść co najmniej 60 kilometrów. Należy pozostawić własnemu losowi rannych i maruderów. Niech zajmują się j

j^j Francuzi. Nie ma żadnych zapasów, wobec czego Ojsko będzie żywić się „tym, co znajdziemy po drodze". Aleksander ma wiele pretensji do Austriaków, zwłaszcza

a „wspaniały plan Weirothera". Teraz więc domaga się od cesarza Franciszka, aby resztki austriackiej kawalerii osła-nja}y odwrót sprzymierzonych. Ustalono też, że książę r ichtenstein - dowódca jazdy sprzymierzonych - wystąpi w charakterze dyplomaty i jak najśpieszniej uda się na francuskie fortpoczty, by prosić o rozejm. Być może uda sjc w ten sposób zyskać na czasie i wprowadzić w błąd napoleona, tak jak to udało się z Muratem pod Hollab-runn. Napoleon ocenia wyniki boju

Aż do zapadnięcia ciemności cesarz obserwował zagładę lewego skrzydła sprzymierzonych spod kaplicy Św. An­toniego na południowym skraju płaskowzgórza Prace. Po-

-iem przez kilka godzin - do późnego wieczora - objeżdżał pole bitwy, by zorientować się w szczegółach, jakie są wyniki boju i możliwości dalszego działania.

Jako doświadczony wódz już z samego przebiegu walki i z pierwszych raportów podkomendnych wyciągnął właś­ciwy wniosek, że bitwa zakończyła się wprawdzie zwycięs­twem, ale okupionym ogromnym wysiłkiem fizycznym jego żołnierzy i niemałymi stratami własnymi. Co więcej, nie wykorzystano możliwości zadania nieprzyjacielowi dotkli­wych ciosów i spowodowania jego całkowitej klęski.

W przeciwieństwie do prostych żołnierzy i oficerów, a nawet dowódców dywizji Napoleon był świadomy, że tylko na pewnych odcinkach rozległego pola bitwy wyko­rzystane zostały wszystkie szanse. Tak więc nie powiódł się zupełnie manewr Lannesa i Murata, którego celem miało być oskrzydlenie awangardy Bagrationa i zepchnięcie pra­wego skrzydła sprzymierzonych w Góry Morawskie. Teraz Bagration wycofywał się na wschód szosą ołomuniecką, Prowadząc ze sobą artylerię i tabory. Tu Francuzi zagar­nęli nie więcej niż tysiąc jeńców. Ta część armii rosyjskiej była więc w pełni zdolna do dalszej walki.

Page 81: Austerlitz 1805

aie

152

NieJidałosię też rozbić rosyjskiej gwardii. Poniosła wprawdzie spore straty w walce o płaskowzgórze Prace przecież nie została zniszczona. Po chwilowym zamęcjC

stare pułki siemionowski, preobrażeński i izmajłowski, ja? też większość oddziałów jazdy znowu stały się sprawnym jednostkami. Dowodzący nimi wielki książę Konstant,, okazał się zupełnie niezłym wodzem i teraz wyprowadzi podległe sobie jednostki poza strefę działania Wielkk Armii.

Nie udało się też Francuzom pochwycić cara Aleksandra ani cesarza Franciszka, którzy znajdowali się przy 4 kołu. mnie Kolowratha. Gdyby «ar wpadł w ręce żołnierza napoleońskich, to wówczas rokowania pokojowe byłyby sprawą dziecinnie prostą. To samo zresztą odnosi się do cesarza Franciszka. Obaj władcy wycofywali się teraz po. spiesznie gdzieś na wschód - Napoleon nie wiedział do-kładnie w jakim kierunku - i praktycznie nie groziło iirgui pochwycenie przez Francuzów.

Jedyny oczywisty sukces odniosła armia napoleońska na prawym skrzydle likwidując w dużym stopniu - chotCstt całkowicie - lewe skrzydło sprzymierzonych. Tu ltezfea jeńców była znaczna, a przede wszystkim, co było najwięk­szym sukcesem, zagarnięto wiele armat. Było więc czjaj pochwalić się i stworzyć wrażenie, że zwycięstwo jest oczy­wiste.

Niemniej jednak Napoleon miał też świadomością nawet na prawym skrzydle nie wykorzystano wszystkich szans. Wzięto do niewoli tylko dowódcę 2 kolumny gen Langerona i 3 kolumny gen. Przybyszewskiego. Zdq0i natomiast wydostać się zarówno dowódca całego lewego skrzydła sprzymierzonych Buxhówden, jak też 1 kolumny - Dochturow i awangardy - Kienmayer. Umknęła niewoli większość żołnierzy austriackiej awangardy, 1 kolumny wojsk rosyjskich i znacznej części 2 kolumny. Ci z Rosjan, którzy zmuszeni byli złożyć broń, należeli w zdecydowanej większości do 3 kolumny Przybyszewskiego, a tylko w czę­ści do 2 - Langerona i 4 - Kolowratha.

Obserwując bój wokół stawu Zaczan Napoleon zorien-

153

w ał się od razu, że jego żołnierze są wyczerpani fizycznie Cogodzinną walką. Korpus Soulta, który miał wykonać

7Vvrot zaczepny w prawo zamykając tym samym Rosjanom • Austriakom drogę odwrotu, spóźnił się z realizacją tego zadania, bo ze względu na wyczerpanie fizyczne tylko pięć batalionów z dywizji Vandamme'a stawiło się na czas na południowym krańcu płaskowzgórza Prace. Reszta tej dy­wizji, jak też dywizja Saint-Hilaire'ea nadeszły znacznie później, z godzinnym opóźnieniem, przez co większość sprzymierzonych z lewego skrzydła zdołała wydostać się z pułapki.

Napoleon zorientował się, że wykończona fizycznie jest dywizja Legranda, która cały dzień trzymała przecież So-lcolnice i Telnice. Odnosiło się to także do dywizji Frianta z korpusu Davouta. Niepokoiło go, że dwie dalsze dywizje Davouta nie tylko nie zdążyły przybyć 2 grudnia rano na pole walki, ale nie dotarły tam nawet do wieczora.

Wyczerpana była także kawaleria. Zarówno dywizja dragonów Bouciera, walcząca na prawym skrzydle pod Sokolnicami i Telnicami, jak i kawaleria rezerwowa Mura­ta, która musiała wykonać wiele szarż (w wypadku nie­których pułków chodziło tu nawet o 8 ataków w ciągu dnia) - były zmordowane fizycznie, a konie nie nadawały się chwilowo do żadnych działań.

Wprawdzie cesarz dysponował jeszcze czterema świeży­mi dywizjami piechoty (dywizja Drouet d'Erlona i Rivauda z 1 Korpusu Bernadotte'a, grenadierzy Oudinota oraz gwardia piesza), ale ta część jego armii, która zaangażowa­na była w boju, wymagała absolutnego wypoczynku - przynajmniej przez najbliższe 24 godziny. Żołnierze nie jedli od ostatniego wieczora, bo trudno nazwać posiłkiem te parę łyków wódki, jakie dano im we wczesnych godzi­nach rannych. W wielu pułkach - co wielce charakterys­tyczne - żołnierze byli tak wycieńczeni i otępiali, że kładli się na śniegu, zapadali w głęboki sen, nie czekając nawet na rozniecenie ognia, nie mówiąc już o gorącym posiłku.

Tego wieczora, zaraz po bitwie, Napoleon dokonał rów­nież wstępnej oceny działań podległych mu marszałków

Page 82: Austerlitz 1805

154

i generałów. Z pewnością mógł być w pełni ządowpl0,. z dwu dowódców: ^Soulta, który był prawdziwym boha^T rem batalii, oraz Dayouta. Smjjt wykonał przecież zwycj» ski atak na płaskowzgórze Prace, utrzymał się na nim mimo silnych kontruderzeń rosyjskich i austriackich, a na' stępnie - choć już ze znacznie mniejszym powodzeniem - doprowadził do likwidacji sporej części lewego skrzydla

sprzymierzonych. Podobnie Davout wziął na siebie obronę linii Złotego Potoku i dzięki jego uporowi^ powstrzyrnane zostały kolumnyJBujchowdena. Ta wysoka ocena działań odnosiła się również do kilku dowódców dywizji, przede wszystkim zaś Vandamme'a, Saint-Hilaire'ea, Legranda Frianta, Bouciera.

Grorzej natomiast było z innymi marszałkami. Lannęs bez wątpienia jeden z najzdolniejszych w tym gronie, tym razem nie stanął na wysokości zadania i nie zdołał ze­pchnąć Bagrationa w Góry Morawskie. Napoleon czynił mu w następnych godzinach gorzkie wymówki, a obrażony Lannes - w dodatku zazdrosny o sławę Soulta - pogniewał się do tego stopnia na cesarza, że zostawił swój 5 Korpus i nie oglądając się na nic wyjechał do Wiednia, a zaraz potem do Paryża.

Podobnie też cesarz nie miał powodów, by być zadowo­lonym ze swego szwagra. Murata. Wprawdzie związał on _na jakiś czas prawe skrzydło Rosjan i wykonał kilka zwycięskich ataków na rosyjską gwardię, czym wsparł wydatnie Soulta w walce o płaskowzgórze Prace, ale prze­cież pogubił się w drugiej części boju i nie tylko nie zepchnął Bagrationa w góry, ale jeszcze pozwolił mu wyco­fać się bez większych strat.

Jeśli chodzi o Bernadotte'a, to jego rola w bitwie była ^zupełnie drugorzędna, bo przecież 1 Korpus nie zosta) praktycznie wykorzystany w walce.

W tej pierwszej analizie przebiegu batalii Napoleon starał się odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: czy żołnierz francuski wyszkolony przez niego w obozie pod Boulogne góruje nad żołnierzem rosyjskim?

Nie ulega wątpliwości, że francuska piechota i kawaleria

155

rtjjała wyraźną przewagę nad Austriakami, których pobiła .^ tyle razy w toku tej kampanii i którym zadała kolejny \os P°d Austerlitz. Inaczej jednak wyglądała sprawa w po­gnaniu z Rosjanami. Wprawdzie na prawym skrzydle prancuzi odnieśli oczywisty sukces zmuszając do złożenia goni kolumnę Przybyszewskiego i zadając spore straty kolumnom Dochturowa i Langerona, ale w walce z Bag-rationem czy gwardią ta przewaga jakościowa francuskiej •pjećhoty i kawalerii nie była już tak wyraźna. Już sam fakt, jz o płaskowzgórze Prace trzeba było walczyć przez kilka godzin, świadczył wymownie, że Rosjanie są bardzo groź­nym przeciwnikiem.

Biorąc pod uwagę walory bojowe rosyjskich żołnierzy i oficerów Napoleon musiał dojść do wniosku, że zwycięs­two pod Austerlitz zawdzięcza w dużym stopniu - być może nawet był to czynnik decydujący - błędom popeł­nionym przez sprzymierzonych.

Przede wszystkim nie mieli oni jednolitego, konsekwent­nie działającego dowództwa. Ich działania nie były skoor­dynowane, niektóre partie wojsk - na przykład Bagration - w ogóle nie wiedziały, co mają robić. Inne trzymały się ściśle otrzymanych przed bitwą dyspozycji, nie modyfiku­jąc ich, bo nie doszły do nich nowe rozkazy. Odnosi się to przede wszystkim do lewego skrzydła Buxhówdena.

Jedyny ewidentny sukces - likwidacja znacznej części Jewego skrzydła wojsk rosyjsko-austriackich - była rezul­tatem zupełnej nieprzydatności Buxhówdena, który pijany już od godzin rannych niczego nie rozumiał i nie dostrzegł w porę zagrożenia, jakie stanowiło wdarcie się korpusu Soulta na płaskowzgórze Prace. Nie ulegało wątpliwości, że gdyby Buxhówden zrobił to samo, co jego podkomendni Langeron i Kamiński, a więc wstrzymał dalszy atak na Sokolnice i Telnice, a zamiast tego uderzył od południa na Prace, to Francuzi musieliby wycofać się, a w najlepszym wypadku utrzymaliby się wprawdzie na wzgórzu, ale całe 'ewe skrzydło miałoby czas na bezpieczne wycofanie się znad Złotego Potoku. To, że udało się zmusić kolumnę Przybyszewskiego do kapitulacji, nie było wcale rezulta-

Page 83: Austerlitz 1805

156

tern samego - ofiarnego zresztą - działania korpusu Sotik i zaciekłej obrony Davouta. To upór Buxhówdena, któr! nie chciał słyszeć o żadnej zmianie rozkazów, to załamać dowództwa sprzymierzonych już od godziny 8.00, to zma nowanie przez Przybyszewskiego szansy wycofania s; spod Sokolnic, kiedy jeszcze droga na wschód stała ot. worem.

Reasumując, Napoleon musiał być świadomy, że be? kardynalnych błędów, jakie popełniło dowództwo sprzy. mierzonych (przede wszystkim fatalny plan Weirothera odsłaniający płaskowzgórze Prace, a potem bezsensowny upór Buxhówdena) wyniki boju byłyby zupełnie inne. I tu właśnie zawierał się podstawowy - choć nie dla wszystkich dostrzegalny - wniosek, jaki należało wyciągnąć z owej batalii. Cesarz zdawał sobie sprawę, że jeśli przeciwnik nie będzie popełniać tak fundamentalnych błędów, jeśli za­chowa większą ostrożność i rozwagę, to dysponuje - zwła­szcza Rosjanie - wystarczającymi siłami, aby stawić Fran­cuzom skuteczny opór. Dlatego też mimo zwycięstwa pod Austerlitz dalsza wojna wcale nie przedstawiała się jako pasmo murowanych i łatwych sukcesów.

PO BITWIE

Tego wieczora 2 grudnia, bezpośrednio po zakończeniu batalii, Napoleon nie wiedział oczywiście, jakie są zamiary przeciwnika. Nie mając jeszcze żadnych raportów na ten temat, nie znając nawet kierunku, w którym wycofują się Rosjanie i Austriacy, musiał dokonać analizy sytuacji stra­tegicznej z założeniem, że nieprzyjciel zamierza nadal sta­wiać opór. Inaczej cesarz popełniałby kardynalny błąd lekceważenia wroga, a to - nawet w jego wypadku - mog­łoby okazać się fatalne w skutkach.

Jakimi siłami dysponowali teraz sprzymierzeni? Armia rosyjska nie została rozbita i z pewnością ^awangarda Bagrationa mogła od razu - już 3 grudnia - wejść znowu 3o walki. Pod Austerlitz pułki Bagrationa zostały wyko­rzystane tylko w niewielkim stopniu i nie doznały poważ­niejszych strat. Trochę inaczej było z gwardią Konstan­tego, bo J a rzeczywiście uporczywie zmagała się z Fran­cuzami o płaskowzgórze Prace. Napoleon nie wątpił jed-ia¥, że gwardia rosyjska może - po kilkudniowym wypo­czynku i reorganizacji - znowu znaleźć się w boju.

Chociaż więc car Aleksander wycofał się spod Austerlitz poważnie osłabiony i choć potrzebował czasu na uporząd­kowanie swych wojsk, to przecież sytuacja, w jakiej znaj­dował się, wcale nie wymagała przerwania walki i podjęcia rokowań pokojowych. Co więcej - to Napoleon wiedział od wziętych do niewoli rosyjskich oficerów - lada dzień należało spodziewać się przybycia do Ołomuńca świeżego korpusu Bennigsena. Tak więc nie później niż za dziesięć

Page 84: Austerlitz 1805

158

dni Aleksander mógł dysponować armią równie silną j a . ta, którą miał rankiem 2 grudnia.

Inaczej wyglądała sprawa z Austriakami. Pod Austerljt stanowili oni niewielką część sił sprzymierzonych, a terj ponieśli spore straty na lewym skrzydle (awangarda Ki J. mayera) i w centrum (4 kolumna Kolowratha). Bez wąi pienia morale wojsk austriackich zostało bardzo poważnje

podkopane, bo przecież Austerlitz wydłużyło pasmo nieus-tannych porażek i klęsk. Spod Austerlitz wycofało się kilka tysięcy żołnierzy austriackich, których można było uży,; w walce nie wcześniej niż za kilka tygodni. Cesarz Frań. ciszek mógł jednak liczyć na stosunkowo świeży korpus arcyksięcia Karola, który znajdował się na wschód od Wiednia o kilka dni marszu. Mógł także ściągnąć korpus arcyksięcia Ferdynanda stojący do tej pory pod Igławą. Można było wreszcie w ciągu najbliższych dwu tygodni zebrać jeszcze kilkanaście tysięcy rekrutów - wprawdzie bez doświadczenia bojowego, ale stanowiących przecież pewną siłę bojową. Reasumując, o ile Rosjanie byliby zdol­ni do walki w ciągu dziesięciu dni i mogliby wystawić około 60 tysięcy żołnierzy, to Austriacy musieliby mieć mniej więcej miesiąc, aby przeciwstawić Napoleonowi wy­starczająco liczną i odtworzoną armię. Znajdowali się jed­nak na swoim terenie i mogli liczyć na wsparcie miejscowej ludności - zarówno Niemców, Czechów, jak i Węgrów.

W tej pierwszej analizie wyników boju i perspektyw dalszego działania Napoleon musiał też zastanawiać się, jakimi siłami dysponuje. Jest wielce charakterystyczne, że objeżdżając pole bitwy pytał się przede wszystkim o straty własne, a nie te, jakie poniósł nieprzyjaciel. Własnejibytki w szeregach oceniano wstępnie na 2 tysiące zabitych, 8 tysięcy rannych i około tysiąca jeńców, bo mimo wszys­tko Rosjanie i Austriacy zagarnęli także trochę żołnierzy francuskich. Łącznie więc armia, którą w danym momencie dysponował cesarz, zmniejszyła się o ponad 10 tysięcy ludzi.

Napoleon mógł ściągnąć w najbliższych dniach resztę korpusu Davouta (dwie dywizje piechoty) i prawdopo-

159

dobnie dywizję bawarską z korpusu Bernadotte'a, która .iłowała wojska arcyksięcia Ferdynanda pod Igławą, jyby ten zechciał połączyć się z główną armią austriacką.

L praktyce te trzy dywizje wyczerpywały możliwości ściąg­nięcia posiłków. Jeśli Wielka Armia miała utrzymać swe komunikacje z Francją i nie dać się otoczyć, to musiała pozostawić wystarczająco silny garnizon w Wiedniu oraz korpusy blokujące nieprzyjaciela na granicy Węgier i w Ty­rolu. Nie było więc mowy o dalszym marszu na wschód, bo taki marsz - mimo zwycięstwa pod Austerlitz - byłby po prostu awanturą.

0 północy 2 grudnia Napoleon dotarł do stacji po­cztowej w Posoricach na szosie ołomunieckiej. Postanowił tam właśnie spędzić noc w przekonaniu, że nieprzyjaciel - a przynajmniej znaczna jego część - wycofuje się w kie­runku północno-wschodnim. Chwilowo nie wydawał żad­nych dyspozycji - wojsko miało pozostać na pobojowisku i tu wypoczywać do rana. Cesarz uznał, że przez najbliższe kilka godzin nie będzie nic czynić, czekając na zebranie dokładniejszych informacji, które pozwolą mu zorientować się, jak naprawdę wygląda sytuacja.

Wnet po północy powiadomiono Napoleona, że na francuskich fortpocztach od strony Ołomuńca pojawił się książę Jan Lichtenstein - dowódca austriackiej kawalerii - i domaga się widzenia z cesarzem. Jak miał oświadczyć - celem tego spotkania byłoby zawarcie rozejmu'.

Wiadomość była ważna i mogła rzeczywiście oznaczać, że Austriacy, załamani rozmiarami przegranej, zdecydowa­li się naprawdę nawiązać rozmowy pokojowe. Jednocześnie jednak mógł to być taki sam wybieg, jak pod Hollabrunn, a więc próba wprowadzenia w błąd Francuzów po to, by wojska rosyjskie i austriackie mogły odskoczyć o kilka dni marszu i tam dokonać reorganizacji.

Stojąc przed takim wyborem - rzeczywistymi negocjac­jami albo też zręcznym wybiegiem ze strony przeciwnika ~ Napoleon polecił „zatrzymać Lichtensteina do rana na

1 M i c h i e 1 s, P e c r i a u x, op. cit., s. 239 - 340.

Page 85: Austerlitz 1805

160

fortpocztach". W ten sposób zyskiwał trochę czasu, k lepiej zorientować się w sytuacji, a ponadto stwarzał wraź nie, że sam jest tak pewny wygrania wojny, iż wcale ni zależy mu na podpisywaniu rozejmu. Było to akurat OH wrotne działanie niż te, jakie stosował Napoleon kilka dn' wcześniej, gdy chodziło o skłonienie Rosjan i Austriaków do wydania mu bitwy.

O godzinie 4.00 Lichtenstein został wprowadzony H.0

cesarskiej kwatery. Okazało się, że ma pełnomocnictwa cesarza Franciszka, który rzeczywiście prosi o wstrzymanie dalszych działań wojennych i zawarcie rozejmu. Ze słów księcia wynikało, że jeszcze późnym wieczorem 2 grudnia

' doszło do spotkania cara Aleksandra z cesarzem Francisz­kiem i ustalono wówczas, iż Rosjanie wycofają się z Mo­raw na północ, wracając do siebie. Lichtenstein miał udać się do Napoleona prosząc o rozejm, po to, by armia carska mogła bezpiecznie opuścić państwo Habsburgów. W ten sposób cesarz Franciszek otrzymał pełną swobodę dalszego dyplomatycznego działania i mógł rozpocząć negocjacje pokojowe. "T^

Napoleorfnie był do końca przekonany, czy słowa Lichtensteina odpowiadają prawdzie. Nie chciał godzić się na rozejm, przeciwnie - domagał się spotkania z cesarzem Franciszkiem. Spotkanie takie potwierdziłoby, iż koalicja rosyjsko-austriacka została zerwana i że Austriacy są goto­wi rozpocząć rozmowy pokojowe. Cesarz zaproponował, aby doszło ono do skutku 4 grudnia po południu na francuskich fortpocztach. Nie chciał stwarzać wrażenia, że ogromnie zależy mu na tym spotkaniu, dlatego odrzucił nawet propozycję, aby nastąpiło ono kilka godzm wcześ­niej.

Zaraz po odjeździe księcia Napoleon - teraz już niemal przekonany, że Austriacy zostali rzeczywiście opuszczeni przez Rosjan, a więc nie są w stanie stawiać dalszego oporu - wydał za pośrednictwem Berthiera całą serię dyspozycji nakazujących poszczególnym korpusom i dywizjom marsz na wschód. Chodziło mu o to, by przekonać Austriaków, że Francuzi są zdolni pójść jeszcze dalej i tylko szybka

101

ja na rokowania pokojowe może powstrzymać ich "walania.

Murat ze swą kawalerią miał iść na północny wschód osą ołomuniecką, za nim winien postępować Lannes

dywizjami Sucheta i Caffarelliego. 1 Korpus Bernadot-fZ

e'a został skierowany drogą z Austerlitz do Goeding, więc w kierunku południowo-wschodnim. W ten sposób

ajjy francuskie rozchodziły się - z oczywistym zamiarem Lk najszybszego ustalenia, w jakim to kierunku cofają się sprzymierzeni. Murat i Lannes nie powinni iść dalej jak do #jschau, a więc zaledwie kilka kilometrów. Podobnie gernadotte miał zatrzymać się już w Zaroszicach.

Między te korpusy Napoleon wprowadził grenadierów Oudinota, kierując ich na miejscowość Rausznice. Na Wschód posłano też kilkoma drogami polnymi dragonów i lekką jazdę.

Piechota - zwłaszcza ta, która biła się 2 grudnia - była jednak tak zmęczona, że nie mogła podjąć natychmias­towych działań. Davout poderwał dywizję Frianta dopiero o godzinie 21.00, czyli całą dobę po zakończeniu bitwy. 4 Korpus Soulta, szczególnie wyczerpany, mógł wyruszyć z pobojowiska dopiero 4 grudnia rano, a więc 36 godzin po zakończeniu batalii. Żołnierze musieli po prostu odetchnąć po takim wysiłku, zwłaszcza że na przykład dywizja Frian­ta odbyła przecież 1 grudnia długi marsz spod Wiednia. W rezultacie francuski pościg za sprzymierzonymi był mało energiczny, a to pozbawiło Napoleona w dużym stopniu owoców zwycięstwa, bo w ręce Francuzów nie wpadli już nowi jeńcy poza tymi, których zagarnięto na samym pobo­jowisku.

4 grudnia o świcie Napoleon opuścił pałac księcia Kau-nitza w Austerlitz i w eskorcie gwardii pieszej i konnej, ubranej w paradne mundury, ruszył w kierunku Goeding. Zatrzymał się w miejscowości Spaleny Młyn około 15 kilometrów na południowy wschód od Austerlitz. Tu miało dojść do spotkania z cesarzem Franciszkiem.

Ponieważ młyn był zdewastowany przez wojsko i nie bardzo nadawał się do odbycia tak ważnej rozmowy,

- Austerlitz 1805

Page 86: Austerlitz 1805

162

Napoleon zdecydował się spotkać z cesarzem Franciszka w pobliskim wyrobisku piasku. Było tu zacisznie, saper?

gwardii rozniecili wielkie ognisko, ułożyli też ze słoń, rodzaj honorowego chodnika od tego ognia biwakoweg do drogi, którą miał nadjechać Franciszek.

Cesarz Austrii spóźniał się, co zaczęło już denerwować a potem nawet niepokoić Napoleona. Wreszcie o godzin-14.30 nadjechał w eskorcie dywizjonu huzarów Kienmaye. ra i dywizjonu ułanów Schwarzenberga. Gwardia francus-ka oddała honory. Napoleon podszedł do drzwi karety i przywitał się z władcą Austrii niemalże jak równy z rów-nym. W każdym razie był uprzejmy, starał się stworzyć wrażenie, że gotów jest zawrzeć z nim sojusz, jeśli tylko zaakceptuje on - stosunkowo umiarkowane - żądania pokojowe. _~j

Rozmowa odbywała się na stojąco, w cztery oczy, wprost na drodze. Napoleon oddalił Berthiera i grzecznie, lecz stanowczo nakazał księciu Lichtensteinowi, aby także odszedł na bok. Dokładna treść rozmowy nie jest znana, francuscy generałowie słyszeli tylko niektóre słowa w ro­dzaju: „Anglicy to handlarze mięsem armatnim", jakie miał wypowiedzieć Franciszek. Tak przynajmniej utrzymy­wał sam Napoleon, który zacytował je w 31 biuletynie Wielkiej Armii, bez wątpienia po to, aby wywołać wrażenie w Londynie, że Austria opuszcza już Anglię.

Mniej więcej po godzinie obaj władcy pożegnali się. Napoleon wrócił do grupy, w której znajdowali się Bert-hier, Bessieres, Soult, Bernadotte i Caulaincourt. „Pano­wie, wracamy do Paryża. Pokój już zawarty".

Rozmowy pokojowe były prowadzone w Bratysławie, nazywanej wówczas Preszburgiem. Francję reprezentował minister spraw zagranicznych Talleyrand, Austrię nato­miast książę Jan Lichtenstein oraz gen. Gyulayj Na mogj

^traktatu preszburskiego. podpisanego 26 grudpra: Ausitw oddawała Francji Wenecie. Islrje i Dalmarifi / których utworzono tzw. prowincje illiryjskie. Bawaria otrzymała Tyról^Yorarlberg iJTrentino, a Wirtembergia austriackie terytoria w Szwabii. fCesarz Franciszek dostał natomiast

163

Page 87: Austerlitz 1805

LEGENDA I RZECZYWISTOŚĆ

Już 2 grudnia późnym popołudniem, kiedy bitwa dobiegi końca i wiadomo było, że Francuzi odnieśli zwycięstwo Napoleon wysłał swego adiutanta, płk. Lebruna, z depe­szami do Paryża. Miał on powiadomić o wynikach batalii tamtejsze władze, a po drodze - w Strasburgu - cesarzową Józefinę. Zgodnie z kilkuletnią praktyką, to, co zawierał) owe depesze, należało natychmiast opublikować w rządo­wym „Monitorze", a następnie w całej prasie.

Ta pierwsza depesza posłana przez Napoleona jeszcze w trakcie walk mogła zawierać tylko prowizoryczną ocenę wyników boju. Nie chodziło zresztą wcale o dokładną relację. Przeciwnie, wyraźna przesada była tu nawet świa­doma. Cesarz podawał więc, że zmagania zakończyły się wzięciem 40 tysięcy jeńców, w tym wielu generałów i jed­nego rosyjskiego księcia, oraz 70 armat. Donosił też, że „gwardia rosyjska została częściowo zniszczona" i że car Aleksander pośpiesznie ucieka do Ołomuńca wraz z cesa­rzem Franciszkiem. Napoleon nazwał tę bitwę - co było zręcznym zabiegiem propagandowym - „batalią trzech cesarzy". W ten sposób narzucał uznanie własnego tytułu całej Europie, a jednocześnie stawiał siebie wyżej, bo prze­cież odniósł zwycięstwo nad dwoma pozostałymi imperato­rami.

Następnego dnia - jako uzupełnienie - Napoleon posłał kolejny list do Józefiny, datowany już z Austerlitz. Jest w nim mowa o „pobiciu armii rosyjskiej i austriackiej dowodzonych przez dwu cesarzy", jak też o trudnościach

165

Page 88: Austerlitz 1805

166

tego chciały - bo wojska liniowe potrafiły same wykona całą robotę.

Ów biuletyn dotarł do Paryża jednocześnie z tekstem proklamacji, jaką Napoleon wydał do swych żołnierzv

3 grudnia, chociaż jest ona datowana dzień wcześnie, a więc rzekomo miała być podyktowana bezpośrednio Po' bitwie. W tej proklamacji imperator wyraża zadowolenie z postawy wojska, przyznaje, że to armia ocaliła jep0

cesarską koronę. Obiecuje też żołnierzom, że „skoro tylk0

spełnione zostanie wszystko to, co jest niezbędne dla szczę. ścia i dobrobytu ojczyzny, zaprowadzi ich z powrotem do Francji, gdzie staną się przedmiotem jego szczególnej tro­ski. Mój lud obaczy was znowu z radością i wystarczy wam powiedzieć - byłem pod Austerlitz - aby wam odpowie­dziano: oto jeden z dzielnych".

Wreszcie 5 grudnia - nazajutrz po spotkaniu z cesarzem Franciszkiem, kiedy bardzo realnie zarysowała się już perspektywa pokoju korzystnego dla Francji. Napoleon podyktował 31 biuletyn Wielkiej Armii zawierający spra­wozdanie ze spotkania w Spalenym Młynie.

Wszystkie te publikacje, a więc 30 i 31 biuletyn oraz proklamacja do Wielkiej Armii, posłużyły za kolejną - jesz­cze dokładniejszą - relację, ogłoszoną jako osobny druk. również pod bardzo długim tytułem: Ciekawy opis pamiętnej batalii trzech cesarzy wydanej pod Austerlitz między Ołomuń­cem i Brnem, w której armia rosyjska została niemal cał­kowicie zniszczona. Bohaterskie czyny księcia Murata, mar­szałków Bernadotte'a, Soulta, Lannesa i innych generałów. Spotkanie cesarza Niemiec z Jego Cesarską Mością cesarzem i królem. Interesująca rozmowa tych dwu monarchów, przep­rowadzona dla zawarcia pokoju. Przyjęcie pełnomocników upoważnionych do negocjowania z reprezentantami Jego Kró­lewskiej Mości króla Prus dla zawarcia traktatu pokojowego.

Z Ciekawego opisu... Francuzi mogli dowiedzieć się, że 55 tysięcy żołnierzy Wielkiej Armii pokonało 80 tysięcy Austriaków i Rosjan i że bitwę pod Austerlitz można przyrównać do batalii pod Arbelą (1 X 331 p.n.e.), w której Aleksander Wielki pobił króla Persów, Dariusza.

167

Publikacja wymieniała wszystkich marszałków uczestniczą-vch w walkach 2 grudnia, jak również generałów Sucheta, j?affarelliego, Kellermanna, Walthera, Beaumonta, Nan-oUty'ego, d'Hautpoula, Rivauda, Droueta, Vandamme'a, cajnt-Hilaire'a, Legranda, Frianta, Gudina i Oudinota. fak więc cesarz starał się nie zapomnieć o żadnym z dowo­dów korpusów ani dywizji. Wymienieni zostali również obrońcy wzgórza Santon, a zwłaszcza - jako jedyny - 17 pułk piechoty lekkiej.

Wyniki boju przedstawione przez Napoleona mogły rze­czywiście sugerować wspaniałe zwycięstwo. Cała gwardia rosyjska - według cesarskiej relacji - została pokonana, a 8 tysięcy jej żołnierzy złożyło broń. Rosjanie stracili w zabitych dalszych 18 tysięcy, ponadto 20 tysięcy utopiło się w stawach, a 25 tysięcy Rosjan i Austriaków dostało się do niewoli. Reasumując, straty sprzymierzonych miały przekraczać 50 tysięcy ludzi, a biorąc pod uwagę panikę, jaka ogarnęła obie ich armie, car Aleksander i cesarz Franciszek wyprowadzili z pobojowiska zaledwie 25 tysię­cy żołnierzy ze 105 tysięcy, jakimi dysponowali na począt­ku batalii. Francuzi zdobyli w boju 70 armat oraz dalszych 110 porzuconych przez nieprzyjaciela już w ucieczce. W ich ręce wpadło również 40 sztandarów. Wśród jeńców miało znajdować się 15 generałów i 2 książąt. „Nigdy jeszcze pole bitwy nie przedstawiało straszliwszego obrazu. Pośród ogromnych stawów słychać było krzyki tysięcy ludzi, któ­rych nie sposób już było uratować".

Już kilka dni po bitwie Napoleon polecił ministrowi spraw wewnętrznych, aby wydano w dużych ilościach ryciny upamiętniające zwycięstwo pod Austerlitz, przy czym tematyka owych scen bitewnych miała być wzięta z 30 i 31 biuletynu Wielkiej Armii. Jeszcze w grudniu 1805 r., pojawiły się pierwsze takie ryciny, które stanowiły < ważny element napoleńskiej propagandy. W paryskiej Bib­liotece Narodowej w zespole de Vinck zachowały się dzie­siątki owych rycin, przy czym wiele z nich przedstawia wysoki poziom artystyczny. Niemal każda rycina była

Page 89: Austerlitz 1805

168 169

opatrzona w szczegółowy podpis, który sam w sobie bvi często majstersztykiem cesarskiej propagandy.

Oto niektóre z tych podpisów: „Cesarz Napoleon na bi waku przygotowuje w myślach zwycięstwo pod Austerii '-(nakładem J. D. Verzy w drukarni przy ulicy J. J. R0Us

seau). „Te bękarty sądzą, że można łatwo nas połknąć - powiedział cesarz w przeddzień bitwy pod Austerlitz do karabiniera z 17 pułku lekkiego. Oj, oj! - odpowiedział mu żołnierz. - To im tak łatwo nie przejdzie. Staniemy m, kością w gardle" (wydane przez Dubreuila w drukarni przy ul. Zacharie nr 8). „Bitwa pod Austerlitz. Na zawsze sławna przewidziana, przygotowana, przeprowadzona i odniesiona przez cesarza Francuzów, Napoleona Wielkiego" (nakla-dem Basseta w Paryżu). „Generał Rapp, okryty ranami przybywa galopem, by zawiadomić cesarza o klęsce rosyjs­kiej gwardii cesarskiej". „General Vandamme na czele swej dywizji atakuje szczątki rosyjskiej piechoty".

Na polecenie cesarza zmobilizowano też poetów. Kilku­dziesięciu z nich zabrało się raźno do pisania wierszy na cześć imperatora, jego marszałków i żołnierzy i w ogóle bitwy pod Austerlitz. Wiele z tych utworów - przede wszystkim były to ody - wydano drukiem i sprzedawano w księgarniach. Szczególnie dużo takich publikacji ukazało się na prowincji. Niejaki Malinas napisał Odę na cześć ostatnich zwycięstw Napoleona Pierwszego i zadedykował ją imperatorowi. (Angers 1805), J. A. F. Massabiau zdobył się na Odę o kampanii 1805< roku (Paryż 1805). A. Maguin ogłosił Kuplety poświęcone naszym dzielnym żołnierzom Wielkiej Armii. Generał Jube de la Perrelle tworzył Pieśń dziękczynną na cześć bitwy pod Austerlitz.

W większości francuskich kościołów na polecenie im­peratora odśpiewano uroczyste Te Deum, przy czym miejs­cowi notable - prefekci, podprefekci, dowódcy okręgów wojskowych, prokuratorzy, deputowani - zabierali głos wygłaszając istne panegiryki ku chwale Napoleona. Mowy te także wydano drukiem 1.

Nazajutrz po bitwie cesarz rozkazał oficerom ze swego

1 Relation des fetes donnees par la ville de Strasbourg..., Strasbourg 1806, s. 12.

biura topograficznego sporządzić dokładne plany poszcze­gólnych faz batalii. Plany te zachowały się w Archiwum Wojennym w Vincennes. Posłużyły one następnie jako [Dateriał dokumentacyjny dla pierwszych prac historycz-nych na temat tej bitwy. W początkach 1806 r. ukazała się f0zprawa Luciena de Saint Prevosta: Historia podboju pokonanego w ciągu 63 dni od 1 października do 2 grudnia 05 roku przez cesarza i króla Napoleona a obejmującego Szwabię, Bawarię. Górną i Dolną Austrię, Czechy, Morawy, część Węgier, Tyrol, Styrię, Karyntię, państwo weneckie, jak leż historia 27 bitew rozegranych w tym czasie, zakoń­czonych wielkim zwycięstwem odniesionym pod Austerlitz nad Rosjanami i Austriakami oraz traktatem pokojowym zawartym 27 grudnia pomiędzy Francją i Austrią.

W tym samym czasie ukazał się drukiem zbiór wszyst­kich biuletynów Wielkiej Armii. Niektóre zachowane eg­zemplarze tego zbioru stanowią prawdziwe arcydzieła sztu­ki introligatorskiej. Były one przeznaczone zarówno dla dostojników cesarstwa, jak i - również w celach propagan­dowych - jako podarunki dla ówczesnych władców euro­pejskich.

Wszystkie te publikacje na temat bitwy pod Austerlitz, jakie ukazały się w grudniu 1805 r. i pierwszych miesiącach roku 1806, tworzyły logiczną całość. Miały one na celu narzucenie zarówno francuskiej opinii publicznej, jak i opi­nii w całej Europie określonego obrazu tej wielkiej batalii kończącej dwumiesięczną kampanię. _ —^

1. Bitwa pod Austerlitz była nie tylko niekwestionowa-jjym zwycięstwem Francuzów, ale w dodatku wygraną wręcz niebywałą, górującą nad dotychczasowymi sukcesa­mi Bonapartego. O rozmiarach tego wiekopomnego zwy­cięstwa miały świadczyć: wielka liczba jeńców, wiel­ka liczba śmiertelnych ofiar po stronie przeciwnika, wielka liczba zdobytych dział, wielka liczba zagarnię­tych sztandarów, całkowite rozbicie nieprzyjacielskiej ar­mii, która poszła w rozsypkę i rzuciła się do panicznej^ ucieczki.

2. Było to zwycięstwo odniesione dzięki geniuszowi Na-

Page 90: Austerlitz 1805

171

znakomity plan całej kampanii, a potem samej bata i który jeszcze przed bitwą publicznie oświadczył żarowa swym generałom, jak i żołnierzom, że zwycięstwo j e s t

murowane. Co więcej, ujawnił nawet, w jaki sposób zamie­rza to uczynić. Ów geniusz Napoleona - największego tt

współczesnych wodzów, którego można jedynie przyrów-nywać do Aleksandra Wielkiego - jest najlepszą gwarancja bezpieczeństwa Francji i podstawą jej przyszłej dominacji w Europie.

3. Było to jednak także zwycięstwo uzyskane dzi^u wysiłkowi Wielkiej Armii - dzięki talentom jej marszałków i generałów, a także waleczności, sprawności fizycznej, wytrzymałości, poświęceniu, dyscyplinie, entuzjazmowi żołnierzy i oficerów, którzy pod każdym względem góro­wali nad przeciwnikiem. Ta przewaga była tak znaczna, że nie trzeba było nawet wykorzystywać całości francuskich sił - między innymi gwardii.

4. Było to zwycięstwo odniesione mimo wyraźnej prze­wagi liczebnej nieprzyjaciela, mimo połączenia sił rosyjs­kich i austriackich, mimo perspektywy, iż do koalicji dołączą Prusy, mimo to że Wielka Armia była oddalona od granic Francji.

5. Było to zwycięstwo odniesione nad cesarzem Fran­ciszkiem, a przede wszystkim - co znacznie ważniejsze

nad carem Aleksandrem. Obaj ci suwereni musieli sro­motnie uchodzić z pola bitwy. Pierwszy od razu zgodził się na rozmowy pokojowe, a drugi w ogóle opuścił ziemie austriackie. W ten sposób europejscy przeciwnicy Francji i Napoleona nie mieli co liczyć na młodego władcę Rosji, który okazał się fatalnym wodzem i któremu nie stało hartu ducha, aby przetrwać przeciwności losu.

6. Bitwa pod Austerlitz, zwycięsko kończąca kampanię, przypieczętowała istniejący już wcześniej sojusz cesarza

jJWeUEą-Arrmą, uczyniła z niej gwaranta bezpieczeństwa Francji i główną siłę cesarstwa istniejącega._dopjero_od^

YóToi. Jednym słowem, daremne są rachuby, iż w owej. armii pojawią się jacyś marszałkowie czy generałowie,

(/

Page 91: Austerlitz 1805

172

Po drugie - i to jest szczególnie ważne - w oryginaW wersji, tej, która została odczytana żołnierzom w przen dzień bitwy wieczorem 1 grudnia, odpowiedni fragment proklamacji brzmiał: „Nasze pozycje są znakomite i p0(i czas gdy wróg będzie maszerować na nasze baterie, chce zaatakować ich skrzydła". Na egzemplarzu przeznaczonym dla dowództwa artylerii Napoleon -już po bitwie - skreśli) kilka słów i zastąpił je wersją: „podczas gdy wróg będzje

maszerować, aby obejść moje prawe skrzydło, wystawi mi swą flankę".

Wielu francuskich historyków nie tylko XIX w., ale również współczesnych, z zachwytem komentuje cesarską proklamację jako oczywisty dowód geniuszu Napoleona. Tylko nieliczni - najpierw Colin, a potem Lachouąue i Thiry - dostrzegli ten zręczny zabieg propagandowy, ten swoisty majstersztyk manipulacji opinią publiczną2. Jesz­cze dziś nie brak historyków - nawet wysokiej klasy, jak chociażby Claude Manceron - którzy nie znając pracy Colina snują rozważania na temat „jak pewny zwycięstwa musiał być Napoleon, skoro ujawnił przed bitwą swój plan strategiczny". Niektórzy idą nawet tak daleko, że dopat­rują się w tym rzekomym ujawnieniu planu batalii „ostat­niej próby nawiązania rozmów pokojowych z carem" po­przez uświadomienie Aleksandrowi, że musi ponieść sro­motną klęskę, jeśli nie podejmie negocjacji. Są też tacy, którzy wychwalają niebiosa, iż żaden z drukowanych eg­zemplarzy proklamacji nie dostał się w ręce wroga, „bo przecież w ten sposób cały plan cesarza zostałby przekreś­lony i nie doszłoby do wspaniałego zwycięstwa". Te roz­ważania to przede wszystkim dowód, jak znakomitym propagandystą był Napoleon, skoro jeszcze teraz, blisko 200 lat po batalii, niektórzy historycy dają się zwieść cesarskim zabiegom obliczonym na ukształtowanie w opi­nii publicznej przekonania, iż on sam jest niebywałym geniuszem militarnym.

2 H. L a c h o u ą u e , Napoleon a Austerlitz, Paris 1961, s. 252-253:

T h i r y , op. cit., s. 292.

Page 92: Austerlitz 1805

174

cesarz przemierzał te pozycje, zbliżając się ku biwakom rozlegały się coraz głośniejsze wiwaty, bo przypomniał sobie, że to przecież wigilia rocznicy koronacji, która odbyła się zaledwie przed rokiem. Uznano to za dobry znak, za wróżbę zwycięstwa. Ta właśnie scena - cesarz obchodzący biwaki wśród morza ognia - to temat wsp0. mnianego obrazu Badera d'Albe.

Jak było w rzeczywistości? Zacznijmy od tego, że późnym wieczorem 1 grudnia czy

nawet po północy wojska francuskie nie zajmowały jeszcze pozycji, na których według rozkazów cesarza miały stanąć przed bitwą. Francuzi znajdowali się nadal z dala od tych stanowisk, w pobliżu szosy Brno - Ołomuniec i na wzgórzu Zuran, tam, gdzie od kilku już dni mieli swe względnie dobrze zagospodarowane obozowiska. W tę mroźną noc byłoby bezsensem trzymać żołnierzy w polu, skoro następ­nego dnia mieli dać z siebie wszystko, aby odnieść zwycięs­two. Napoleon do ostatka zwlekał z rozwinięciem wojsk, aby nie ujawniać nieprzyjacielowi, jakimi dysponuje siłami. Dlatego też obraz Badera d'Albe przedstawiający długie linie pułków francuskich, rozwiniętych do boju, a teraz oświetlonych pochodniami pośród nocy - jest po prostu zwykłą fantazją.

Gen. Bigarre, ówczesny dowódca 4 pułku piechoty linio­wej, podaje w pamiętnikach dokładny przebieg „incydentu z pochodniami". Napoleon obchodził nocą stanowiska korpusów Soulta i Lannesa - tak jak to zazwyczaj czynił przed bitwą. Nie wysuwał się jednak wcale poza linię własnych placówek, w stronę wroga, bo to byłoby karygo­dną nieostrożnością. Gdyby cesarz wpadł w ręce kozaków - Wielka Armia byłaby zgubiona3.

Napoleon w towarzystwie Soulta i Lannesa oraz Bert-hiera i Murata przybył do biwaku 1 kompanii grenadierów 4 pułku liniowego na stokach wzgórza Zuran, o dobre dwa kilometry od pierwszych placówek nieprzyjaciela. Zaczął rozmawiać z żołnierzami, którzy przy wielkim ognisku

3 General B i g a r r e , Suvenirs militaires, Paris brw., s. 175-177.

ILE SZTANDARÓW ZDOBYLI FRANCUZI ?

W epoce napoleońskiej - bardziej niż kiedykolwiek - roz­miary zwycięstwa mierzono między innymi liczbą zdoby­tych sztandarów. Świadomy tego cesarz w proklamacji do żołnierzy wydanej zaraz po bitwie mówił o „wszystkich chorągwiach i sztandarach gwardii rosyjskiej", które wpa­dły w ręce Francuzów. 30 biuletyn Wielkiej Armii, zawiera­jmy opis zmagań pod Austerlitz, wspominał już o 45 sztandarach nieprzyjacielskich, i dodawał zaraz, że na Pobojowisku „wciąż znajduje się szczątki dalszych sztan­darów".

19 stycznia 1806 r. sztandary zdobyte pod Austerlitz z°stały uroczyście złożone w paryskiej katedrze Notre

Page 93: Austerlitz 1805

176

Damę. Według protokołu tej ceremonii 49 sztandarów przekazał arcybiskupowi Paryża szef sztabu Wielkiej Arrm' marszałek Berthier, a jeszcze jeden - pięćdziesiąty - do$tar. czył marszałek Murat. Z tych 50 sztandarów 27 by}0

rosyjskich, a 23 austriackie. Według innych obliczeń sztan-darów rosyjskich było 30.

Trofea spod Austeriitz zawieszone pod sklepieniem kate­dry znajdowały się tam do 31 marca 1814 r. W nocy poprzedzającej wejście wojsk nieprzyjacielskich do francus­kiej stolicy prefekt Paryża, Frochot, polecił władzom koś­cielnym, aby zdjęły sztandary i „dobrze ukryły". Polecenie wykonano z tak znakomitym skutkiem, że sztandarów - schowanych gdzieś na terenie katedry - nie sposób odnaleźć do dnia dzisiejszego. Tajemnicę, gdzie je ukryto, zabrali ze sobą do grobu arcybiskup Paryża i jego wika­riusz generalny, którzy zmarli wkrótce po upadku Napole­ona. Tak więc - choć sztandary spod Austerlitz gdzieś istnieją - nie sposób dokonać ich oględzin i ustalić, ile wśród nich było rosyjskich, a ile austriackich oraz z jakich pochodziły pułków.

Można natomiast przeanalizować źródła pisane mówią­ce o zdobyczach spod Austerlitz. Informacje na ten temat zawierają zarówno raporty francuskich dowódców sporzą­dzane zaraz po bitwie, jak też ich propozycje odznaczenia krzyżami Legii Honorowej niektórych żołnierzy.

Dwie chorągwie austriackie zdobyli na płaskowzgórzu Prace sierż. Jacot i karabinier Charpentier z 10 pułku piechoty lekkiej. 36 pułk piechoty liniowej zagarnął „wiele sztandarów" - niektóre źródła mówią nawet o 13 sztukach. 18 pułk liniowy mógł pochwalić się pięcioma sztandarami rosyjskimi, które wpadły w jego ręce. Kpr. Villain z 33 pułku liniowego także zdobył sztandar rosyjski. Grenadie­rzy Mauzy i Prout ze 108 pułku liniowego przynieśli swym dowódcom po bitwie dwa sztandary, za co obaj otrzymali potem Legię Honorową. Woltyżerzy Parent, Hubert i Hal-luin z 48 pułku liniowego zagarnęli trzy znaki pułkowe pod Sokolnicami i również zostali odznaczeni Legią. Następne

trzy dostały się kpt. Merssemannowi, wach. Bianco i strz.

Bitwa pod Austerlitz, godz. 10.00. Widok ze wzgórza Belatice. Z pra­wej strony Francuzi, z lewej Rosjanie i Austriacy. Widoczna droga z Brna do Ołomuńca. Obraz Simeona Forta

Wzgórze Santon na lewym skrzydle wojsk francuskich, dominujące nad drogą z Brna do Ołomuńca. Tu bronił się 7 pułk piechoty lekkiej, wspierany przez artylerię gen. Claparede

Kamień pamiątkowy na szczycie wzgórza Zuran, gdzie znajdował się Napoleon w początkowej fazie bitwy

Page 94: Austerlitz 1805

Śmierć gen. Valhuberta. Obraz z epoki ze zbiorów muzeum w Wersalu

Page 95: Austerlitz 1805
Page 96: Austerlitz 1805

-w**- *łfcl

Page 97: Austerlitz 1805

177

Actis z 26 pułku strzelców konnych. Wszystkich uhonoro-I *ano oczywiście Legią Honorową. Kpt. Braun z 2 pułku

czarów także zagarnął znak pułkowy. Dwa dalsze zdobyli pod Sokolnicami żołnierze 14 pułku liniowego. Woltyżer yagnener z 43 pułku piechoty liniowej również mógł po­dwalić się zdobyciem rosyjskiego sztandaru. Dwa następ­ne wpadły w ręce kaprali Baylina i Leboue z 26 pułku piechoty lekkiej. Szef szwadronu Jacąuemin z 5 pułku kirasjerów zdobył sztandar w zaciętej walce z grupą rosyjs­kich żołnierzy. Płk Corbineau dowodzący 5 pułkiem strzel­ców konnych zagarnął sztandar koło wioski Blaziowice. Dwa następne dostały się żołnierzom 4 pułku liniowego, a dwa inne zagarnęli na płaskowzgórzu Prace grenadierzy 55 pułku liniowego. Jeden sztandar zdobył fizylier Noble z 75 pułku piechoty liniowej, a batalion strzelców kor-

I sykańskich mógł pochwalić się dwoma dalszymi, które dostały mu się w boju z kurskim pułkiem piechoty.

O wszystkich tych zdobyczach mówią źródła francuskie, z natury skłonne do wyolbrzymiania sukcesów armii napo­leońskiej. Gen. Langeron - dowódca jednej z rosyjskich kolumn w bitwie pod Austerlitz - stwierdza także w swoich pamiętnikach, że wieczorem po zakończeniu boju „brako­wało co najmniej 36 sztandarów". Na pierwszy rzut oka zdaje się to więc potwierdzać tezę strony francuskiej, że w ręce żołnierzy Wielkiej Armii dostało się co najmniej 30 rosyjskich sztandarów i chorągwi.

Jak to wyglądało jednak w rzeczywistości? Zacznijmy od tego, że w 1797 r. car Paweł I przeznaczył

każdemu z pułków piechoty po 10 chorągwi. W regimen­tach pieszych było wówczas po dwa bataliony, a każdy z nich składał się z kompanii grenadierskiej i pięciu kom­panii fizylierskich (muszkieterskich). Kompanie grenadier-skie nie miały swoich chorągwi, natomiast otrzymały je wszystkie kompanie fizylierskie. Pierwsza kompania fizy-lierska pierwszego batalionu miała od tej pory chorągiew z biały krzyżem, uważaną za „chorągiew pułkową". Inne kompanie dostały chorągwie z krzyżami kolorowymi ~w różnych wariantach. Na chorągwiach nie było żadnych

Austerlitz i 805

Page 98: Austerlitz 1805

178 179

napisów, które pozwalałyby zidentyfikować pułk, jakiem, zostały wręczone4.

W 1802 r. car Aleksander zmniejszył liczbę chorągw pułkowych do dwu na batalion. Teraz jednak pułki miah! po trzy bataliony, a więc chorągwi było sześć w każdym regimencie. W 1803 r. wprowadzono chorągwie nowego modelu, ale tylko dla pułków zupełnie nowej formacji.

Piechota rosyjska w kampanii 1805 r. miała chorągwie wszystkich trzech serii: 1797, 1802 i 1803 r. Chorągwie rozdano jedynie pułkom piechoty liniowej i gwardii, nato­miast nie dostała ich piechota lekka. W pułkach jazdy każda kompania dysponowała własnym proporyczykiem który nie miał żadnego oficjalnego znaczenia, a był używa­ny jedynie dla oznakowania miejsca jej biwakowania. Czę­sto jednak Francuzi brali te proporczyki za oficjalne sztan­dary, bowiem wyhaftowana była na nich nazwa pułku i numer kompanii. Łącznie w bitwie pod Austerlitz armia rosyjska miała 162 chorągwie piechoty, nie licząc propor­czyków kawalerii.

Zgodnie z rosyjską tradycją wojskową chorągiew była uosobieniem żołnierskiego honoru, a jednocześnie niemalże kościelną relikwią. Jeszcze car Piotr w 1716 r., opracowując swój Regulamin dla wojska, nakazywał, by w walce - gdy powstanie zagrożenie dla pułkowej chorągwi - żołnierz odpowiedzialny za tę świętość starał się za wszelką cenę uchronić ją przed dostaniem się w ręce wroga. Chorąży miał więc obowiązek oderwać płat od drzewca i owinąwszy się nim starać wydostać się w bezpieczne miejsce. W wojnach ze Szwecją, Prusami i Turcją było zresztą w XVIII stuleciu wiele przypadków takiego właśnie ratowania pułkowych chorągwi. Takie postępowanie było tym bardziej zrozumia­łe, że zgodnie z przepisami wspomnianego regulaminu pułk, który utracił chorągiew, podlegał rozwiązaniu.

Nie ulega wątpliwości, że w bitwie pod Austerlitz rosyjs­cy piechurzy decydowali się również na taki desperacki

4 S . A n d o l e n k o , Aigles de Napoleon contrę drapeaux du tsar, Paris 1970, s. 312.

I trok, ukrywając pod mundurem płachty chorągwiane, a porzucając drzewce na polu walki. Była już mowa, że kangeron w swych pamiętnikach wspomina o braku 36 chorągwi wieczorem po zakończeniu batalii. W raporcie do

Lara pisanym 27 grudnia 1805 r., a więc niespełna cztery tygodnie po Austerlitz, Kutuzow podaje, że czterech rosyj­skich żołnierzy zbiegło z francuskiej niewoli, a każdy z nich przyniósł po znaku pułkowym. Byli to: podoficer Aleksy Izmajłow z pułku butyrskiego oraz podoficerowie Nikifor Bubnow, Sylwester Kufajew i Iwan Wojkow z pułku halic­kiego. Podoficer Aleksander Andriejew - także zbiegły z niewoli - przyniósł natomiast sam grot drzewca i ozdob­ne sznury. Wszyscy oni decyzją cara otrzymali stopnie praporszczyków.

Z uzupełniającego raportu gen. Essena II wynika, że Izmajłow - ranny w czasie bitwy - oderwał płat od drzewca i ukrył w swym czaku. Francuzi wielokrotnie rewidowali go, zanim zawiedli do obozu jeńców w Brnie. Ponieważ jednak Izmajłow miał obwiązaną krwawym bandażem gło­wę, nie przyszło im na myśl sprawdzić, co ma w czaku.

28 stycznia 1807 r. Kutuzow meldował carowi, że w rę­kach Francuzów znajduje się nie więcej niż 20 chorągwi, bo w ostatnich tygodniach zbiegło z niewoli kilku dalszych żołnierzy, którym udało się uratować aż 12 znaków puł­kowych. Generał podawał nawet, z jakich pułków one pochodziły. Tak więc trzy należały do halickiego pułku piechoty, tyleż samo do permskiego, dwa do butyrskiego i po jednym do kurskiego, narwskiego, azowskiego i podol­skiego. Kutuzow prosił cara o zgodę na ponowne przybicie tych płacht chorągwianych do drzewc, bo przecież „ani przez chwilę nie znajdowały się one w rękach wroga".

W następnych tygodniach - w podobny sposób uratowa­no jeszcze 11 chorągwi. Tak więc według obliczeń Kutuzo-wa brakowało tylko 9 chorągwi i tylko część z nich stała się zdobyczą Francuzów.

Czym wobec tego należy tłumaczyć tak zasadniczą róż­nicę między owymi 50 chorągwiami i sztandarami zawie­szonymi pod sklepieniem Notre Damę, a zaledwie 9 chorą­gwiami, których nie mogli doliczyć się Rosjanie?

Page 99: Austerlitz 1805

180 181 Wytłumaczenie jest proste. Część pułków rosyjska

- zwłaszcza tych, które walczyły na lewym skrzydle, w rejo. nie wiosek Telnice i Sokolnice - była przez pewien czas

zagrożona otoczeniem i zniszczeniem. Niektóre z nich zresztą musiały cofać się przez zamarznięte stawy, gdzie p0

załamaniu się lodowej powłoki wielu żołnierzy dostało się do niewoli. Nie ulega wątpliwości, że w sytuacji takiego zagrożenia, kiedy lada chwila chorągwie mogły dostać się w ręce nacierających Francuzów, musiały paść rozkazy oderwania płatów od drzewc i ukrycia chorągwi pod płasz­czami czy kurtkami mundurowymi. Na pobojowisku pozo­stało natomiast wiele drzewc, nie traktowanych przez Ros­jan jako coś szczególnie cennego i w żadnym wypadku nie mających charakteru pułkowej świętości. 36 pułk francus­kiej piechoty liniowej otrzymał wieczorem po bitwie rozkaz przeszukania pobojowiska - głównie po to, by wreszcie udzielić pomocy rannym. Żołnierze tego pułku znaleźli kilkanaście drzewc - bez płacht - i tym należy tłumaczyć oficjalny raport stwierdzający, że to właśnie ów regiment „zdobył wiele chorągwi". Co więcej, z meldunków dowód­ców pułków i dywizji wynika też, że niektóre z tych drzewc były przełamane na dwie części i że każdą z nich liczono oddzielnie - jako odrębną chorągiew - zwłaszcza jeśli takie kawałki przynosili różni żołnierze.

Z protokołu przekazania trofeów spod Austerlitz kated­rze Notre Damę wynika niedwuznacznie, że zdecydowana większość chorągwi była niekompletna, a więc, że były to albo same płachty, albo same drzewca. Te ostatnie trak­towano jako godła pułkowe tym chętniej, że w armii napoleońskiej liczył się przede wszystkim cesarski orzeł z numerem pułku, zdobiący szczyt drzewca, natomiast płat nie miał żadnego znaczenia i jego utrata nie oznaczała hańby dla pułku.

Reasumując, przy ocenie tego, co właściwie zdobyli Francuzi pod Austerlitz, trzeba uwzględnić trzy elementy. Po pierwsze, w każdym pułku rosyjskim było od 6 do 10 chorągwi w porównaniu do 2 w pułkach francuskich (p° jednej na batalion), przez co zdecydowana większość spoś­

ród owych 162 chorągwi, jakie miała ze sobą piechota f0syjska, były to znaki kompanijne, a nie pułkowe. Po drugie, Francuzi - zupełnie niesłusznie - za godła pułkowe

I uważali też kompanijne proporczyki pułków kawalerii, których utrata nie miała żadnego prestiżowego znaczenia dla rosyjskich jeźdźców. Po trzecie, w ręce Francuzów dostały się w ogromnej większości same drzewca, których także nie traktowali Rosjanie jako godła regimentowe.

Francuski generał i historyk wojskowości Serge An-dolenko - zresztą syn rosyjskiego oficera - pokusił się 0 dokładne przebadanie, co właściwie dostało się pod Austerlitz w ręce Francuzów.

Azowski pułk piechoty otrzymał w 1797 r. od cara Pawła 10 chorągwi kompanijnych, a w 1803 r. 4 dalsze od cara Aleksandra. Według inwentarza z 1903 r. w arsenale pe­tersburskim zachowało się 9 chorągwi tego pułku, po jednej w soborze kazańskim i archiwum sztabu general­nego. Razem więc jeszcze blisko sto lat po bitwie było 11 chorągwi pułku azowskiego, czyli że brakowało 3. Według Andołenki to właśnie owe - wszystkie kompanijne - zdo­byli Francuzi pod Austerlitz.

Podolski pułk piechoty został utworzony w 1803 r. i dostał wtedy od Aleksandra 6 chorągwi. Według inwen­tarza z 1903 r. w arsenale petersburskim zachowała się tylko jedna chorągiew - z białym krzyżem, a więc pułkowa. Wygląda na to, że pułk stracił 5 chorągwi kompanijnych, ale niekoniecznie pod Austerlitz. Pułk walczył bowiem pod Hollabrunn i doznał wówczas bardzo poważnych strat. Car Aleksander czekał do roku 1810, a więc do chwili gdy z niewoli francuskiej powrócili już wszyscy żołnierze. Po­nieważ tylko jeden z nich - jeszcze w styczniu 1807 r. -przyniósł chorągiew (była to właśnie ta z białym krzyżem), należało uznać, że pozostałe dostały się Francuzom. Teraz Aleksander nie miał już wątpliwości i właśnie w 1810 r. - najwidoczniej za karę - rozwiązał pułk podolski.

Narwski pułk piechoty rozpoczął bitwę pod Austerlitz z 6 chorągwiami, wyniósł z niej 4, a więc stracił 2.

Archangielski pułk piechoty utracił jedną chorągiew

Page 100: Austerlitz 1805

182

i według wszelkiego prawdopodobieństwa była to właśnje

ta, którą zdobył płk Jacąuemin z 5 pułku kirasjerów. Permski pułk piechoty uratował 5 chorągwi, stracił więc

jedną. Wreszcie kurski pułk piechoty utracił 2 chorągwie kom.

panijne. W szczególnej sytuacji znalazł się pułk butyrski, w któ­

rym po bitwie było zaledwie 269 żołnierzy i brakowało aż 5 chorągwi. Już jednak 6 grudnia 1805 r. wspomniany wyżej podoficer Izmajłow uciekł z obozu jeńców w Brnie i przyniósł jedną z chorągwi. 5 stycznia 1807 r. udało się to samo żołnierzowi Chanainowi. 8 sierpnia 1806 r. rosyjski ambasador w Wiedniu przekazał carowi trzecią chorągiew pułku butyrskiego uratowaną przez por. Łaptiewa. 15 sierpnia tego roku radca stanu Oubril przywiózł do Peters­burga czwartą chorągiew, którą ocalił Polak - kpt. Janow­ski. Ów oficer dostał się do niewoli i przebywał w obozie jenieckim w Luneville w Lotaryngii. To właśnie tam dys­kretnie przekazał Oubrilowi ocalony przez siebie znak pułkowy. Wreszcie 28 lutego 1808 r. gen. Meller-Zakomel-ski donosił carowi, że chorągiew pułku butyrskiego z bia­łym krzyżem uratował podoficer Kokurin, który znalazł się w obozie jeńców w Bourges. Po jego śmierci chorągiew ukrył Polak - sierż. Mostowski, który wrócił właśnie do Rosji. W 1905 r. Mikołaj II wręczył uroczyście tę właśnie chorągiew 66 butyrskiemu pułkowi piechoty. W 1920 r. żołnierze korpusu gen. Wrangla, w którym walczył ów pułk, wywieźli swą historyczną już chorągiew do Belgii i dziś znajduje się ona w Muzeum Królewskim w Brukseli.

Zupełnym nieporozumieniem - stwierdza Andolenko - są twierdzenia niektórych autorów francuskich, że pod Austerlitz żołnierze napoleońscy zdobyli jakieś sztandary rosyjskiej gwardii konnej. W bitwie uczestniczyły cztery konne regimenty gwardyjskie: kawalergardów, gwardii konnej, huzarów i kozaków. Huzarzy i kozacy - jako jazda lekka - nie mieli sztandarów. Dwa pozostałe pułki zo­stawiły swe sztandary w miasteczku Austerlitz jeszcze przed bitwą. Pułk kawalergardów otrzymał w 1800 r. od

Page 101: Austerlitz 1805

184 185

- tak naprawdę - zdobyli tylko 5 lub 6 chorągwi rosyjs kich, przy czym żadna z nich nie była głównym znakiem pułkowym. Jeśli wziąć pod uwagę, że w tej samej bitwie francuski 4 pułk piechoty liniowej utracił swego orła - ^ garniętego przez rosyjską jazdę - to Napoleon w gruncie rzeczy nie miał specjalnych powodów do chwalenia się«

ILU ROSJAN I AUSTRIAKÓW UTONĘŁO W STAWIE ZACZAN?

W 30 biuletynie Wielkiej Armii, tym, gdzie zawarty został opis bitwy pod Austerlitz, Napoleon twierdził, że gros armii Buxhówdena przyciśnięte do stawów Zaczan i Menin potonęło w nich wraz z artylerią i taborami. „20 tysięcy ludzi rzuciło się do wody, znajdując tam śmierć".

Jeden z najpopularniejszych francuskich pamiętnikarzy gen. Marhot, któremu zresztą Napoleon w swym testamen­cie polecił opisać czyny Wielkiej Armii, utrzymuje również, że „lód na stawach załamał się w mnogich miejscach i zaraz potem dał się słyszeć przeraźliwy trzask. Woda wystąpiła na taflę, pokryła wnet odłamki kry i zobaczyliś­my, jak tysiące Rosjan wraz z końmi i działami oraz wozami taborowymi pogrąża się w odmęcie. Był to widok zarówno okropny, jak i wspaniały, i nigdy go nie zapomnę. W jednej chwili powierzchnia stawu pokryła się tymi, którzy umieli pływać i potrafili to uczynić. Ludzie i konie walczyli o życie z krą i wodą. Niewielu z nich jednak potrafiło uratować się, przy czym pomagali im nasi żoł­nierze, podając im żerdzie i rzucając liny. Ogromna więk­szość zginęła w głębinach".

Philippe de Segur, którego pamiętniki doczekały się także mnóstwa wydań, dodaje: „W mgnieniu oka zobaczy­liśmy, jak ta biała powłoka pokryła się mnóstwem ciem­nych punkcików. To uciekinierzy, którzy zaawanturowali się na taflę, a którą teraz bezlitośnie rozbijaliśmy kulami armatnimi. W tym momencie cesarz przyglądający się z wy­niosłości, powiedział: Toż to Abukir!"

6 Ch. Tarard, Les trophees de la campagne d'Austerlitz, ,M~ mes-uniformes de 1'Histoire" 1972 nr 8, s. 7-10.

Zacytujmy jeszcze gen. Lejeune'a, autora licznych ob-! razów batalistycznych, który także był uczestnikiem zma­gań pod Austerlitz. „Nagle ten zbity tłum, obciążony

I ^onią i bagażami, zniknął w ciągu dwu sekund w otchłani, gcena ta napełniła przerażeniem wszystkich obecnych".

Pułkownik artylerii Seruzier podaje nawet szczegóły, w jaki sposób miało dojść do zagłady Rosjan: „W chwili ody wojska carskie zaczęły w dobrym porządku cofać się na okryty lodem staw, Napoleon nadjechał galopem ku mojej baterii. »Tracicie czas - zawołał - strzelajcie do tego tłumu. Trzeba ich zatopić, strzelajcie w lód«.

Przez 10 minut nikomu nie udawało się wykonać tego rozkazu. Darmnie posłano oficerów, a wśród nich także mnie, na stok wzgórza, aby spełnić to, czego chciał cesarz. Nasze pociski ślizgały się po lodzie, nie przebijając go jednak. Spróbowałem wówczas innego sposobu. Skierowa­łem lufę najcięższego działa ku górze. Pociski spadały teraz z wysoka i przebijały lód. Inne baterie poszły za moim przykładem. Wkrótce zatopiliśmy w odmętach tysiące Ros­jan i Austriaków".

Ta wersja o 20 tysiącach potopionych żołnierzy nie­przyjacielskich utrzymywała się we Francji dość długo. Dopiero historycy opisujący kampanię 1805 r. zaczęli za­stanawiać się, czy rzeczywiście przeciwnik doznał takiej zagłady. Adolph Thiers mówi już tylko o 2 tysiącach ofiar i tę liczbę przyjęli za nim inni.

W początkach naszego stulecia ukazała się niewielka książeczka Aloisa Slovaka, proboszcza ze Sławkowa, który jako miłośnik historii-amator zadał sobie trud przebadania lokalnych dokumentów, a więc kronik parafialnych, rejest­rów okolicznych domen, notatek pozostawionych przez tych, którzy byli świadkami wydarzeń z grudnia 1805 r. Ta książeczka Slovaka wydana w niewielkim nakładzie, naj­pierw po niemiecku, a potem po francusku, znajduje się między innymi w paryskiej Biblioteąue Nationale7. Jest

7 A. S1 o v a k, La bataille d'Austerlitz d'apres des documents inedits, paris 1908, s. 110-125.

Page 102: Austerlitz 1805

186

trudno dostępna i praktycznie uchodzi uwadze historyków, wojskowości. Stąd wersja o „co najmniej 2 tysiącach pot0. pionych" w dalszym ciągu krąży we francuskich publikac­jach.

Co pisze Alois Slovak? Powołuje się on między innymi na Karla Beranka

kanonika honorowego i proboszcza kościoła w Ujeździe Według tego ostatniego w stawie|Zaczan]znaleziono zwłoki tylko 3 żołnierzy rosyjskich i to rannych już wcześniej Podobną informację zawiera bardzo dokładna kronika parafii w Telnicach. Według tegoż Beranka zaraz po bitwie mieszkańcy okolicznych wiosek wyciągnęli sznurami ze stawu pewną liczbę dział zatopionych w błocie od strony Rychmanowa, czyli od północnego wschodu. Nie znaleźli oni jednak żadnych zwłok poza wspomnianymi 3 żoł­nierzami. Proboszcz z Teinie zanotował w swej kronice, że „Rosjanie porzucili w trzcinie nad stawem 250 koni i wiel­ką liczbę powozów. Jeśli chodzi o zwłoki ludzkie, to znaleziono tylko 3 Rosjan zabitych od kul karabinowych, ale żaden z żołnierzy nie utonął".

W rejestrze majątku ziemskiego Chirlice Alois Slovak znalazł następujący zapis: „Już w następnych dniach po bitwie oficer francuskiej artylerii nazwiskiem Camp polecił naczelnemu rybakowi stawu Zaczan, aby na wyraźny roz­kaz Napoleona spuścił wodę i powyciągał działa, wozy i zwłoki ludzkie, jeśli tam będą znajdować się. Gen. Suchet, który był komendantem placu Brna, nadzorował spusz­czanie stawu od 8 do 16 grudnia i staw ten został rzeczywi­ście spuszczony całkowicie. Wydobyto 17 czy 18 armat, pewną liczbę zwłok końskich, ale ani jednych zwłok ludz­kich. Przez cały czas stało na brzegu 200 czy nawet 300 mieszkańców okolicznych wiosek, którzy brali do woli słynne karpie i to tak ochoczo, że francuscy pionierzy musieli do nich strzelać.

12 grudnia administrator majątku Chirlice, Petr Schwarz, udał się do gen. Sucheta i do dyrektora policji w Brnie, by uzyskać anulowanie rozkazu o osuszenie stawu, bo to groziło wielkimi stratami materialnymi. Do-

187

Ipjero po ponownej jego wizycie, kiedy nie ulegało już wątpliwości, że w stawie nie ma żadnych armat ani też ^łok ludzkich, gen. Suchet zgodził się, by staw ponownie

I oapełniono wodą". W lutym 1806 r. okazało się jednak, że handlarze ryb

w Wiedniu nie mogą sprzedać ani jednego karpia ze stawu 2aczan. Wiedeńczycy dowiedzieli się oczywiście o treści 30 biuletynu Wielkiej Armii, w którym była mowa o 20 tysiącach potopionych. Byli więc przekonani, że dorodne karpie żywiły się ludzkimi zwłokami. Na polecenie dworu wiedeńskiego, który do tej pory także korzystał ze stawu, przeprowadzono ponowne śledztwo, by ustalić, jak było w rzeczywistości. Oficjalny raport podawał, że ze stawu wydobyto zwłoki 2 Rosjan i 180 koni, a także 18 armat. Nie uratowało to jednak stawu Zaczan. Trzeba go było osuszyć i zlikwidować hodowlę, bo nadal nikt nie chciał kupować tamtejszych karpi.

Oględziny pola bitwy pozwalają definitywnie rozstrzyg­nąć wątpliwości. Staw Zaczan, chociaż od dawna osuszony i zamieniony w pole warzywne, istnieje do dnia dzisiej­szego. Ocalały też groble otaczające go, sięgające nie więcej niż metr powyżej dna stawu. Oznacza to, że w takim stawie żołnierze rosyjscy i austriaccy nie mogli się po prostu utopić, bo jeśli już znaleźliby się w wodzie, to sięgałaby im zaledwie do pasa.

I jeszcze jedno. Wszyscy pamiętnikarze opisujący „tra­gedię na stawie Zaczan" twierdzą, że obserwowali ją ze stoków płaskowzgórza Prace. Tymczasem wizja lokalna pozwala stwierdzić, że stok ten jest bardzo łagodny i góruje zaledwie kilka metrów nad dawną powierzchnią stawu. Co więcej, jest on oddalony o 1500 metrów od jego północnego krańca. Innymi słowy, w zimowe po­chmurne popołudnie czy nawet wczesny wieczór 2 grud­nia 1805 r. Napoleon i towarzyszący mu oficerowie nie mogli po prostu widzieć z tak płaskiego kąta powierz­chni stawu, a więc rzekomo topiących się tam Rosjan. To, co cesarz napisał w 30 biuletynie Wielkiej Armii i co

Page 103: Austerlitz 1805

li 189

powtórzyli za nim pamiętnikarze - zresztą z jak najW szą wiarą - jest więc całkowicie wyssane z palca8

CZY AUSTERLITZ TO RZECZYWIŚCIE WIELKIE ZWYCIĘSTWO?

Bitwa pod Austerlitz jest powszechnie uważana za najwięk. sze zwycięstwo Napoleona w jego długiej, bo ponad dwu­dziestoletniej karierze wojskowej. Właściciwe nie ma takie­go historyka, który nie pisałby z zachwytem o przebiegu owej batalii i nie uznawałby, że cesarz okazał się tu prawdziwym geniuszem.

Rzecz w tym jednak, że w ogromnej większości owi historycy opierają się na relacjach pamiętnikarzy, które - jeśli idzie o Francuzów - pisane były z wyraźną myślą przewodnią: umocnienia cesarskiej legendy. Napoleon już wieczorem 2 grudnia 1805 r. jakby podzielił się sławą zwycięstwa ze swą armią. Powiedział przecież żołnierzom, że kiedy tylko oświadczą swym rodakom: „Byłem pod Austerlitz", mogą oczekiwać od nich odpowiedzi: „Oto jeden z dzielnych". W ten sposób już sama obecność pod Austerlitz była najlepszą gwarancją bohaterstwa i wielu z tych, którzy opisywali później swój udział w batalii, nie ośmieliło się zakwestionować choćby w najmniejszym szczególe oficjalnej wersji, iż wszystko odbyło się zgodnie z planem, jaki cesarz opracował przed bitwą.

W biuletynach Wielkiej Armii, w odpowiednio zmodyfi­kowanej proklamacji ogłoszonej na łamach „Monitora", w starannym doborze materiałów, jakie ukazały się w pra­sie francuskiej, Napoleon narzucił wszystkim wersję, wed­ług której celem jego działania było skłonienie przeciwnika do próby oskrzydlenia Francuzów od południa - poprzez przecięcie im drogi odwrotu na Wiedeń - co z kolei pozwoliło cesarzowi uderzyć na płaskowzgórze Prace, przepołowić wojska nieprzyjaciela, a następnie zniszczyć tę

8 J. C. Q u e n n e v a t , La write sur les etaugs a"Austerlitz, „Souvenir Napoleonien" nr 250, Paris 19..., s. 16.

Page 104: Austerlitz 1805

190 191

leon w przedbitewnej proklamacji wyraźnie mówił o ty^ właśnie pułkach „pobitych pod Hollabrunn".

Celem działań cesarza było jednak przede wszystkim zniszczenie gwardii rosyjskiej. Jej rozbicie stanowiłoby wy. jątkowo dotkliwy cios zadany Aleksandrowi i świadczyło, by o niekwestionowanej przewadze Francuzów. Ta gwar-dia rosyjska pod rozkazami wielkiego księcia Konstantego znajdowała się w centrum rosyjskiego ugrupowania, bliżej jednak Bagrationa niż Buxhówdena.

Kolumny, którymi dowodził Buxhówden, składały się oczywiście również z pułków rosyjskich, ale były to zwykłe pułki liniowe. Były tu także resztki armii austriackiej. Pod względem jakości to lewe skrzydło przeciwnika znacznie ustępowało skrzydłu prawemu. Dlatego też Napoleon nie zamierzał początkowo zajmować się Buxhówdenem, sta­wiając sobie za cel nadrzędny zniszczenie rosyjskiej gwardii i awangardy Bagrationa.

Los sprzyjał cesarzowi Francuzów. Bagration zajmował stanowiska na szosie ołomunieckiej i wyglądało na to, że będzie działał wzdłuż jej osi. Francuzi mieli wyjątkowo korzystną pozycję, a mianowicie solidnie ufortyfikowane wzgórze Santon. Przewidując, że właśnie w jej pobliżu dojdzie do decydującego starcia z Bagrationem i gwardią, Napoleon skoncentrował tu nie tylko 5 Korpus Lannesa i 1 Korpus Bernadotte'a, ale także swą gwardię, kawalerię rezerwową Murata i dywizję grenadierów Duroca. Prze­ciwko lewemu skrzydłu Rosjan Bonaparte wystawił tylko część 4 Korpusu Soulta i 3 Korpusu Davouta.

Początkowo bitwa przebiegała tak, jak tego chciał ce­sarz. Rosjanie próbowali obejść Francuzów od południa i rozciągając się długim wężem na kilka kilometrów umoż­liwili Napoleonowi uderzenie na płaskowzgórze Prace, czyli przepołowienie sił nieprzyjaciela.

Następnie jednak sprawy zaczęły komplikować się. Wal­ka o płaskowzgórze Prace przedłużała się, nie została rozstrzygnięta od razu. Do boju weszła rosyjska gwardia, która mimo pewnych strat skutecznie stawiała czoło Mura­towi i nie dała się rozbić. Zawiódł zupełnie Lannes, który

* miał ze swym korpusem wykonać uderzenie od południa i „a awangardę Bagrationa i zepchnąć ją w Góry Moraw-

slcie. Uderzenie to prowadzone było bez przekonania i nie­mal natychmiast zastopowane przez Rosjan. Pod koniec dnia Bagration mógł wycofać się w pełnym porządku nie tracąc ani artylerii, ani bagaży. Tu Francuzi wzięli niewielu jeńców. Wycofała się też w dobrym porządku gwardia. Pod tym względem plan Napoleona zawiódł, uderzenie na pra­we skrzydło Rosjan nie powiodło się, nie przyniosło roz­

strzygnięcia, nie doprowadziło do katastrofy przeciwnika. Już po bitwie cesarz czynił z tego powodu gorzkie wyrzuty

j Lannesowi, który obraził się, opuścił komendę 5 Korpusu i odjechał.

Na szczęście dla cesarza o wiele lepiej wyglądała sytuacja

* w południowej części placu boju. Z jednej strony jest to zasługa francuskich obrońców Teinie i Sokolnic, czyli dywizji Legranda i Frianta, które potrafiły zablokować dalszy marsz oskrzydlający przeciwnika. Z drugiej strony - co jeszcze ważniejsze, co w jeszcze większym stopniu przyczyniło się do zwycięstwa Francuzów - rosyjskie do­wództwo popełniło właśnie tutaj całą serię błędów. Popeł­ni! je przede wszystkim mocno pijany Buxhówden, który upierał się, by „iść naprzód" i nie rozpoczął wycofywania

.wojsk, kiedy był na to jeszcze czas. W konsekwencji |-głównie w wyniku błędów Buxhówdena - lewe skrzydło Rosjan i Austriaków znalazło się w pułapce i zmuszone było pośpiesznie cofać się wzdłuż stawu Zaczan.

I tu również Napoleon nie wykorzystał w pełni nadarza­jącej się szansy. Z uporem oczekiwał rozstrzygnięcia bitwy w jej części północnej, bo zależało mu na rozbiciu gwardii i Bagrationa. Z dużym opóźnieniem skierował z płasko-wzgórza Prace na południe korpus Soulta, przez co znacz­na część kolumn Buxhówdena mogła mimo wszystko wy­dostać się z pułapki. W ręce Francuzów wpadło tu kilka tysięcy Rosjan, ale z pewnością o wiele mniej niż gdyby francuskie uderzenie rozpoczęło się dwie godziny czy nawet Sodzinę wcześniej. 'T~? I Istnieje kilka miar militarnego sukcesu, kilka sposobów f sPrawdzenia, czy bitwa była wielkim zwycięstwem, czy też

P

Page 105: Austerlitz 1805

192 193 tylko średnim. W epoce napoleońskiej rozmiary sukcesu mierzono liczbą jeńców, zdobytych armat i sztandarów wziętych do niewoli generałów.

Zajmowaliśmy się już problemem sztandarów wykazując że tak naprawdę to Francuzom dostało się ich o wiele mniej niż twierdził Napoleon w swoich biuletynach. Według przy' toczonych wcześniej obliczeń gen. Andolenki było ich naj­wyżej sześć. Dla porównania, kiedy gen. Mack kapitulował w Ulm, musiał złożyć Francuzom 40 sztandarów.

W bitwie pod Austeriitz Francuzi wzięli do niewoli 8 rosyj­skich generałowi ani je^jnggg^sgiackTegóT ByflTo"^ według"" rapóftu"genTAndreossy'ego z 4 grudnia" 1805 r. - dowódca 3 kolumny gen. por. Przybyszewski, dowódca 2 kolumny gen. Langeron oraz generałowie Muller „od ułanów" (w rzeczywi­stości Meller-Zakomelski), Muller „od strzelców konnych", Berg, Selichow, Strick i Wimpfen. Większość tych generałów dowodziła jednak tylko pułkami. Ponadto w ręce Francuzów dostali się książęta Repnin, Galicyn, Sibirski i Kropotkin (wszyscy w randze pułkownika), pułkownicy Andrejew, Waj-szkow, Metenzow i Sulima oraz 20 majorów i 336 oficerów niższych, w tym tylko 20 austriackich. Dla porównania - w Ulm poszło do niewoli 17 austriackich generałów.

Jeśli idzie o liczbę zdobytych dział, to przedstawiała się ona następująco: Rosyjskie: działa 12-funtowe 24 sztuki działa 6-funtowe 70 haubice duże 13 haubice małe 35

Austriackie: działa 12-funtowe działa 6-funtowe działa 3-funtowe haubice

142

1 22

1 10 34'

9 Etat de bouches a feu Russes et Antrichiennes prises a la batai»e

d'Austerlitz.

Razem więc Francuzi zagarnęli 176 dział oraz 111 jasz­czyków amunicyjnych i 3 kuźnie polowe. Dla porównania, $ Ulm wpadło w ich ręce 60 armat i tyleż jaszczyków. Pod

I tym względem więc zdobycz spod Austerlitz była niemal yzykrotnie większa, z tym jednak, że trzeba pamiętać, iż działa te zostały porzucone przez Rosjan i Austriaków # odwrocie, głównie z racji trudności transportowych. £aden z francuskich pamiętnikarzy nie pisze, by którykol­wiek z pułków zdobył szturmem jakąś baterię. Aż 35

* zdobytych dział rosyjskich to 3-funtowe jednorogi, przy­dzielone do batalionów piechoty i traktowane niemal jak wiwatówki. Znalazły się one na wyposażeniu armii rosyjs­

kiej w 1805 r. i zupełnie nie zdały egzaminu. Żołnierze

1 porzucali je jako nieprzydatne. Te 3-funtowe jednorogi zostały już w kilka miesięcy po Austerlitz wycofane z armii rosyjskiej.

Liczba jeńców zagarniętych przez Wielką Armię nie była natomiast pokaźna, w każdym razie nie na miarę zwycięst­wa, jakiego pragnął Napoleon. Według bardzo dokładnych raportów przez Brno przeszło w grudniu 1805 r. 18 kon­wojów jenieckich, w których było 9767 Rosjan i 1686 Austriaków, a więc razem 11 453.

Z tej liczby austriacka awangarda Kienmayera, która najwcześniej biła się pod Telnicami, straciła 150 ludzi. Rosyjska 1 kolumna Dochturowa utraciła około 1200

t żołnierzy. Z dużą dokładnością można też ustalić straty 2 kolumny

Langerona. Pułk kurski posłany na pomoc brygadzie Ka-mińskiego utracił 736 jeńców, podczas gdy sama brygada (pułki riaziański i fanagoryjski) około 200. Brygada Ol-suwiewa (pułki permski, wyborgski i 8 jegrów) utraciła natomiast 1500 ludzi.

Straty 3 kolumny Przybyszewskiego ocenia się na 3600 jeńców. To właśnie ta kolumna dostarczyła ich najwięcej, kapitulując w dużej części pod Sokolnicami.

Rzecz ciekawa, 4 kolumna Miłoradowicza, która wal­czyła na płaskowzgórzu Prace, oddała Francuzom tylko 2 jeńców. Zagarnęli oni za to aż 1400 ludzi z oddziałów austriackich Kolowratha.

13 Austerlitz 1805

Page 106: Austerlitz 1805

194

Jeńców z gwardii rosyjskiej - co ważne - było tylko HQ Wreszcie z awangardy Bagrationa dostało się w ręce

Francuzów około 1000 ludzi, głównie z pułków archangiei. skiego, staroingermanlandzkiego i 6 jegrów1 0.

Tak więc, w porównaniu z 30 tysiącami Austriaków którzy kapitulowali pod Ulm, liczba jeńców wziętych pod Austerlitz była trzykrotnie mniejsza. Ta stosunkowo niska liczba jeńców była wynikiem braku francuskiego pościgu już po bitwie, kiedy to z reguły można wziąć do niewoli całe zdemoralizowane grupy uciekinierów. Lekka jazda która zazwyczaj zajmowała się wyłapywaniem uchodzą­cych, była tak zmęczona walką, że cesarz nie mógł posłać jej 2 grudnia wieczorem w pościg za cofającymi się Ros­janami. W ten sposób zmarnowano okazję zagarnięcia dalszych kilku tysięcy jeńców.

Reasumując, pod wielu względami kapitulacja garnizo­nu Ulm była większym sukcesem Francuzów niż bitwa pod Austerlitz.

Cóż wobec tego czyni Napoleon, aby mimo wszystko Austerlitz można było uznać za wielkie zwycięstwo? Przep­rowadza wiele zabiegów propagandowych, o których już była mowa, a zwłaszcza stara się stworzyć pozory, iż batalia była druzgocącą klęską armii rosyjskiej. Stąd mowa aż o 45 tysiącach jeńców, o 20 tysiącach potopionych w stawie Zaczan, o 30 tysiącach poległych.

Ponieważ jednak Aleksander z gwardią i awangardą Bagrationa zdołał wycofać się z pobojowiska, a w następ­nych godzinach połączyła się z nim większość ocalałych żołnierzy Buxhówdena, Napoleon musiał jakoś wytłuma­czyć Francji i Europie, jak to się stało, że mimo wspaniałe­go zwycięstwa przeciwnik jest nadal zdolny do walki. Zadanie ułatwił mu - i to w niemałym stopniu - cesarz Franciszek, prosząc o pokój. Bonaparte wiedział już, że wojna - przynajmniej z Austrią - dobiega końca.

W 31 biuletynie Wielkiej Armii Napoleon przedstawił całkowicie wyssaną z palca wersję wydarzeń utrzymując, że

10 M i c h i e l s , P e c r i a u x , op. cit., s. 236-237.

E 195 spotkaniu z cesarzem Franciszkiem posłał do rosyjs­

ko obozu swego adiutanta gen. Savary'ego. „Znalazł on resztki armii rosyjskiej bez artylerii, bez

I bagaży, w straszliwym nieporządku. Była już północ. Ge­nerał Merveldt został odparty pod Goeding przez marszał­ka Davouta, armia rosyjska była więc otoczona, ani jeden człowiek nie mógł ujść z pułapki. Książę Czartoryski oprowadził gen. Savary'ego do cara.

- Powiedz swemu panu - zawołał ten władca - że odchodzę, że dokonał on niemałych cudów, że ten dzień zwiększył mój podziw dla niego, że jest zesłańcem niebios, że mojej armii potrzeba stu lat, by dorównać jego wojs­kom. Czy jednak mogę powrócić bezpiecznie do siebie?

- Tak, sire - odpowiedział mu generał Savary - jeśli Wasza Cesarska Mość ratyfikuje to, co dwaj cesarze Fran­cji i Niemiec ustalili podczas swego spotkania.

- A cóż to takiego? - Że armia Waszej Cesarskiej Mości wycofa się spokoj­

nie do siebie według marszy etapowych, które zostaną ustalone przez cesarza i że ewakuuje Niemcy i Polskę austriacką. Pod tym warunkiem mam rozkaz cesarza udać się do przednich straży wojsk, które już was otoczyły i dać im polecenie osłaniania waszego odwrotu, bo cesarz prag­nie uszanować tego, który był przyjacielem pierwszego konsula.

- Jaką chcesz gwarancję za to? - Sire, twego słowa. - Daję to słowo. Ów adiutant wyruszył natychmiast galopem, udał się do

marszałka Davouta, któremu przekazał rozkaz zaprzes­tania wszelkiego ruchu i pozostania w spokoju. Oby ta wspaniałomyślność cesarza Francuzów nie była natych­miast zapomniana w Rosji, tak jak to stało się z pięknym gestem cesarza, kiedy odesłał on carowi Pawłowi 6 tys. jeńców z jakąż wielkodusznością i oznakami szacunku dla niego!"

W ten sposób Napoleon za jednym zamachem tłuma­czył, dlaczego ustały działania zaraz po bitwie, dlaczego nie

Page 107: Austerlitz 1805

196

było pościgu za Rosjanami, utrzymując bez żenady, że

tylko dzięki jego wspaniałomyślności Aleksander z resztka-mi swej gwardii mógł w ogóle wrócić do domu, bo przecież był już otoczony przez Francuzów.

Rzeczywistość była jednak inna. Zaraz po bitwie nie­zdolni do pościgu za przeciwnikiem Francuzi stracili z nim kontakt bojowy. Rosjanie wycofali się drogą na Węgry, co wskazuje na chęć połączenia się z armią arcyksięcia Karola i prowadzenia dalszej walki. Po decyzji cesarza Franciszka przerwania oporu, zawrócili na północ i zaczęli marsz odwrotowy przez Morawy ku Galicji i Rosji. W żadnym momencie odwrót ten nie był zagrożony przez Francuzów a już zupełną nieprawdą jest twierdzenie Napoleona, że armia rosyjska została otoczona. Po kilku dniach Aleksan­der połączył się zresztą z bardzo silnym korpusem Bennig-sena i zdolny był nawet do wydania nowej batalii.

KONSEKWENCJE ZWYCIĘSTWA POD AUSTERLITZ

Bitwa pod Austerlitz to przede wszystkim militarne zwycię­stwo nad Rosjanami i Austriakami kończące kampanię 1805 r. Bezpośrednią jej konsekwencją był pokój pod­pisany w Bratysławie, który w istotnym stopniu modyfiko-waf" układ sił w środkowej części kontynentu. Ponadto wyniesiona propagandowo do rangi niebywałego zwycięst­wa, pozwoliła też Napoleonowi rozwiązać pewne problemy z dziedziny polityki wewnętrznej i międzynarodowej.

1. Bitwa ta przyniosła przede wszystkim zasadniczą zmianę w charakterze systemu władzy Pierwszego Cesars­twa. Do tej pory, poczynając od 18 brumaire'a aż po wybuch wojny z trzecią koalicją, Napoleon starał się nadać swoim rządom charakter pokojowy spychając na drugi plan aspekty militarne.

Przejęcie władzy 18 brumaire'a miało wszelkie znamiona wojskowego zamachu stanu. Bonaparte chciał jednak, aby jego rządy odbierała francuska i międzynarodowa opinia publiczna jako system mający szerokie poparcie społeczne, jako coś, co wynika z woli narodu, co ma pełne uzasad­nienie prawne. Dlatego właśnie w latach 1799-1803 dążył do zawarcia pokoju ze wszystkimi przeciwnikami Francji, skoncentrował swą uwagę na reformach administracyj­nych, na rozwoju gospodarczym, na uspokojeniu kraju po wojnie w Wandei, na przywróceniu spokoju i bezpieczeń­stwa wewnętrznego.

Ta polityka uzyskania międzynarodowej akceptacji, zmierzająca do włączenia konsularnej, a potem cesarskiej

Page 108: Austerlitz 1805

198 199

Francji w system mocarstw europejskich, załamała się w 1805 r. z racji ekspansjonizmu Bonapartego, który zagrażał już nie tylko Anglii i Austrii, ale również Rosji.

Po wybuchu wojny z Anglią w 1803 r. Napoleon miał nadzieję, że zdoła ją ograniczyć tylko do konfliktu z rzą­dem brytyjskim. Rok 1805 - powstanie trzeciej koalicji - zupełnie wywrócił system Pierwszego Cesarstwa. Za­grożona przez trzy główne mocarstwa europejskie Francja musiała przekształcić się w potęgę militarną zdolną obro­nić już nie tylko swe naturalne granice, ale także zdobycze terytorialne w Italii i Niemczech.

Właśnie od kampanii 1805 r. i od bitwy pod Austerlitz zmienia się radykalnie charakter cesarskiej Francji. Będzie się ona od tej pory kojarzyć mieszkańcom Europy z wielo­tysięczną armią, z brutalną siłą, z talentami militarnymi jej władcy. Bezpośrednio po Austerlitz i po pokoju w Braty­sławie Napoleon podjął intensywną kampanię propagan­dową z wykorzystaniem wszystkich dostępnych mu środ­ków: gazet, pism ulotnych, poematów, sztuk teatralnych, ceremonii - byle tylko przekonać całą Europę, że Francja jest wielką potęgą militarną, że niebezpiecznie jest ją atako­wać, bo ten, kto ośmieli się to uczynić, poniesie zasłużoną karę. Na takim właśnie strachu przed francuskim odwetem budował teraz cesarz spokój i bezpieczeństwo swego pań­stwa.

2. Kampania 1805 r. była pierwszą, jaką prowadziła Wielka Armia, powstała zaledwie rok wcześniej w obozie Boulogne. Poprzednio - jeszcze w latach 1800 -1804 - ar­mia ta dzieliła się na dwa podstawowe odłamy. Tych żołnierzy, którzy byli towarzyszami walk Bonapartego we Włoszech i Egipcie oraz - ich rywali - związanych głównie z Armią Renu i jej bohaterem gen. Moreau.

Moreau został wprawdzie aresztowany w 1804 r., skaza­ny na 2 lata więzienia i wygnany z Francji, ale nie oznacza­ło to jeszcze, że jego sympatycy dali za wygraną. Ostatecz­nie Bonaparte, który sięgnął po cesarską koronę, był takim samym zdolnym generałem, jak kilku innych i nie brako­wało do 1805 r. wojskowych, którzy wcale nie czuli się

związani z nowym imperatorem. Dopiero wojna przeciwko trzeciej koalicji, zakończona zwycięstwem pod Austerlitz, przekonała ogół generalicji, korpusu oficerskiego i pro­

stych żołnierzy, że Napoleon jest rzeczywiście wodzem l prawdziwego zdarzenia, że może ich powieść do suk­cesów, że jest zdolny zapewnić Francji dominującą pozycją na znacznym obszarze Europy. Od bitwy pod Austerlitz opozycja wobec Napoleona w armii przestaje praktycznie istnieć.

Ten związek z Wielką Armią był rezultatem nie tylko zwycięstwa pod Austerlitz. To nieprzypadkowo cesarz za-

j raz po bitwie objeżdżał pole walki, troskliwie dopytując się i o los rannych. Nieprzypadkowo też poświęcił tej swojej szczególnej inspekcji obszerny akapit w 30 biuletynie. Cho-

' dziło mu bowiem o wytworzenie przeświadczenia, że trosz-I czy się o los żołnierzy, że chce być ich ojcem - i to nie tylko podczas kampanii, ale również w czasie pokoju.

Rozkazem z 17 frimaire'a (7 grudnia 1805) Napoleon zadecydował, że wdowy po generałach poległych pod Aus­terlitz będą dożywotnio pobierały roczną pensję w wysoko­ści 6 tysięcy franków. Wdowy po pułkownikach i majorach miały otrzymać pensję w wysokości 2400 franków, po kapitanach - 1200 franków, po porucznikach i podporucz­nikach - 800 franków, a po prostych żołnierzach - 200 franków. Tym samym rozkazem cesarz adoptował wszyst­kie sieroty po generałach, oficerach i żołnierzach. Chłopcy mieli wychowywać się na koszt państwa w zamku Ram-bouillet, a dziewczynki w zamku w Saint Germain--en-Laye. Niezależnie od dotychczasowego imienia i na­zwiska sieroty miały otrzymać imię Napoleon bądź Napo­leona.

Przez cztery tygodnie - od bitwy pod Austerlitz aż po pokój w Bratysławie - Napoleon dobrotliwie pozwalał swym żołnierzom niemal na wszystko. Mogli rabować mieszkańców morawskich wiosek, domagać się, by dostar­czano im wino i piwo, wysypiać się do woli. Kiedy po podpisaniu pokoju Wielka Armia zaczęła opuszczać Mora­wy, cesarz wielokrotnie nakazywał swym generałom, aby nie przemęczali żołnierzy długimi marszami. W ciągu dnia

Page 109: Austerlitz 1805

200 201

należało przejść najwyżej 3 albo 4 mile, a co trzy dni przewidziany był całodobowy odpoczynek. W ten sposób Wielka Armia całymi tygodniami wycofywała się bardzo wolno ku Francji. Po kilkumiesięcznej kampanii, a przede wszystkim po wycieńczających marszach znad kanału La Manche do Bawarii, żołnierze wyglądali niezbyt okazale. Mundury wielu z nich były w strzępach, buty zdarte do cna. Teraz, właśnie podczas tego powolnego odwrotu wymieniano mundury i buty na nowe. Jeśli nie można było dostarczyć mundurów francuskich, to rozdawano unifor­my austriackie, zagarnięte w magazynach. Żołnierze opły­wali w dostatki, bo można już było przygotować dla nich godziwe kwatery i pożywienie. Zdarzało się nawet, że niektóre oddziały były podwożone wozami.

W proklamacji do Wielkiej Armii wydanej nazajutrz po bitwie pod Austerlitz Napoleon obiecywał żołnierzom, że wkrótce zaprowadzi ich do Francji, gdzie będą przed­miotem jego szczególnej troski. Korpusy liniowe Wielkiej Armii nie doszły jednak do ziemi ojczystej. W styczniu i lutym zatrzymano je w krajach niemieckich. Początkowo żołnierze sądzili, że to tylko chwilowy postój przewidziany na wymianę mundurów i obuwia. Po kilku tygodniach okazało się, że Wielka Armia ma okupować kraje zależne od Francji. Zawód był niemały, otwarcie sarkano na „ma­łego kaprala", że nie pozwolił żołnierzom wrócić do do­mów. Niemniej jednak nigdzie nie doszło do buntu. Tłu­maczono sobie, że trzeba poczekać, aż Austria spełni wszystkie postanowienia traktatu z Bratysławy. Żołnierze nie zdawali sobie sprawy, że już za kilka miesięcy czeka ich nowa wojna - tym razem z Prusami - i że większość nich, o ile nie padnie w kolejnych kampaniach, wróci do domu dopiero w roku 1814.

3. Już pierwsze cesarskie publikacje na temat bitwy pod Austerlitz zwracały uwagę na szczególne miejsce, jakie cesarz przeznaczył Wielkiej Armii w swoim systemie wła­dzy i to nie tylko w sprawach wojny, ale również w życiu cywilnym. Na generałów i oficerów - w mniejszym stopniu na szeregowych żołnierzy - posypał się deszcz krzyży Legii

Honorowej, awansów, donacji i gratyfikacji. Armia została wyniesiona do rangi zbiorowego bohatera - obrońcy naro­dowych granic, gwaranta potęgi cesarstwa w Europie.

Wprawdzie wojska liniowe zostały zatrzymane w Niem­czech, a więc nie powróciły do Francji, ale za to gwardia - która poza jazdą nie brała czynnego udziału w bitwie pod Austerlitz - została sprowadzona do Paryża i tu witana wręcz antuzjastycznie przez mieszkańców stolicy. Jej trium­falny przemarsz przez ulice miasta był oczywistym dowo­dem, że prosty żołnierz i oficer to teraz obywatele stojący wyżej od innych.

Napoleon kontynuował też praktykę wynoszenia na na­rodowe ołtarze bohaterów poległych w jego służbie. Pod Austerlitz padł płk Morland, który na czele dwu szwad-

J ronów strzelców konnych gwardii ucierał się z gwardią rosyjską. Na rozkaz cesarza jego zwłoki - zakonserwowane w beczce rumu - przewieziono do Paryża, gdzie odbył się uroczysty pogrzeb. Tu makabryczny szczegół, nie ujaw­niony oczywiście publiczności: przez te kilka tygodni, kie­dy wieziono poległego pułkownika, urosły mu tak bardzo wąsy, że sięgały kolan. Imieniem płk. Morlanda nazwano jedną z ulic w pobliżu placu Bastylii, a wnet potem most łączący prawy brzeg Sekwany z wyspą Św. Ludwika.

Najważniejszym jednak postanowieniem, które miało symbolizować uprzywilejowaną rolę Wielkiej Armii w spo­łeczeństwie, była decyzja cesarza o wzniesieniu na placu Vendóme - w centrum eleganckiego Paryża, przed siedzibą komendanta wojskowego stolicy - kolumny Wielkiej Ar­mii. Napoleon polecił, aby odlano ją ze spiżu rosyjskich i austriackich armat zdobytych pod Austerlitz, stąd też czasem jest ona nazywana kolumną Austerlitz. Za wzór posłużyła kolumna Trajana w Rzymie, ozdobiona serią scen bitewnych, które oplatają tę kolumnę od dołu ku górze. Na kolumnie Vendóme - ukończonej w 1808 r. - widnieją sceny z kampanii 1805-1807. Jej szczyt zdobił posąg Napoleona w stroju „małego kaprala", czyli w trój-rożnym kapeluszu i długim wojskowym płaszczu. Wszys­tko tu miało swą symboliczną wymowę: cesarz dominujący

Page 110: Austerlitz 1805

202 203

nad miastem z wysokości 30 metrów, stojący na szczycie kolumny jakby stworzonej z setek żołnierskich postaci.

4. Mówiliśmy już o pokoju w Bratysławie - bezpośred­niej konsekwencji zwycięstwa pod Austerlitz.

Wygrana batalia pozwalała teraz Napoleonowi odnieść jeszcze jeden sukces dyplomatyczny, o niemałym znacze­niu. W początkach kampanii 1805 r. Aleksander przybył niespodziewanie z wizytą do Berlina i zawarł tam sojusz z pruskim królem Fryderykiem Wilhelmem. Sojusz ten przypieczętowała „przysięga przyjaźni" złożona przez obu monarchów nad trumną Fryderyka Wielkiego w Poczda­mie.

Sojusz przewidywał, że Prusy przystąpią do koalicji antynapoleońskiej i rozpoczną wojnę z Francją „tak szyb­ko, jak tylko będzie to możliwe". Zaraz też podjęto w Pru­sach przygotowania do nowej kampanii, prowadząc je jednak niezbyt energicznie. Fryderyk Wilhelm wahał się, najwyraźniej czekał, jakie będą rezultaty pierwszych starć.

Kapitulacja armii Macka w Ulm powstrzymała chwilo­wo Prusaków przed wystąpieniem. Posłany do Berlina Duroc - jeden z zaufanych generałów Napoleona - umieję­tnie utrzymywał króla w tym stanie duchowego zawiesze­nia między interwencją i biernością, obiecując w imieniu swego władcy, że w zamian za neutralność Fryderyk Wil­helm otrzyma Hanower.

W miarę jednak jak Napoleon posuwał się coraz dalej w głąb Austrii, kiedy znalazł się niemal izolowany na Morawach i czekał na decydującą batalię, na dworze berlińskim zaczęła przeważać opinia, że jego sytuacja jest bardzo ryzykowna i że najprawdopodobniej połączone armie rosyjska i austriacka odniosą nad nim zwycięstwo. Fryderyk Wilhelm posłał więc swego ministra Hardenber-ga do obozu Napoleona, polecając mu wręczyć wypowie­dzenie wojny w wypadku, gdyby sprzymieżeni byli górą. Hardenberg specjalnie opóźniał swą podróż - między in­nymi udając chorobę - tak, aby doczekać się rozstrzygają­cej batalii. Przybył jednak do Brna jeszcze przed bitwą pod Austerlitz. Napoleon, który doskonale orientował się w tej

grze i który chciał uniknąć wojny z Prusakami, spotkał się z nim bardzo krótko i zaraz odesłał do Wiednia na rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Talleyrandem. Kiedy kilka dni później Hardenberg dowiedział się o wy­granej cesarza Francuzów, nie było oczywiście mowy o wy­powiadaniu wojny. Zawarte zostało natomiast porozumie­nie francusko-pruskie, na mocy którego Fryderyk Wilhelm otrzymał obiecany Hanower.

5. Bitwa pod Austerlitz wyniesiona przez Napoleona do rangi niebywałego zwycięstwa, miała - w intencji cesarza - przekonać Europę, że Francja jest niepokonana mając tak znakomitą armię i tak genialnego władcę. Na tym właśnie opierał cesarz przyszły system bezpieczeństwa Francji. Miał nadzieję, że zapanuje teraz pokój - jeśli nie „wieczny", to przynajmniej wieloletni - który pozwoli mu kontynuować dzieło wewnętrznego porządkowania włas­nego kraju.

W tym celu podjął - o czym już była mowa - wielką akcję propagandową wokół hasła „Austerlitz to niebywałe zwy­cięstwo". Jeśli przejrzymy gazety europejskie z grudnia 1805 r., to łatwo zorientujemy się, że kampania ta miała jednak ograniczony zasięg. Ogarnęła oczywiście Francję i zależne od niej państwa włoskie i niemieckie. Zatrzymała się jednak tam, gdzie kończyły się bezpośrednie francuskie wpływy polityczne. Gazety austriackie, rosyjskie i pruskie były na tę propagandę zupełnie odporne. Tak więc na przykład Polacy - żyjący wówczas pod zaborami, czytając gazety warszawskie, poznańskie, krakowskie, lwowskie - absolutnie nie zdawali sobie sprawy, że Napoleon odniósł decydujące zwycięstwo. Przeciwnie, mogli odnieść wrażenie, że bitwa była nie rozstrzygnięta, a nawet w niektórych dziennikach pojawiły się doniesienia, że „zwyciężyła jednak armia rosyjsko-austriacka". Podobnie oceniali bitwę pod Austerlitz Prusacy i Rosjanie, bo po prostu w interesie tamtejszych władców leżało ukrycie prawdy. W Austrii sytuacja wyglądała inaczej - wprawdzie prasa pisała bardzo powściągliwie o bitwie, ale wieść o jej wynikach - odpowied­nio złagodzona - mimo wszystko rozeszła się po kraju.

Page 111: Austerlitz 1805

204

I w tym właśnie punkcie zawiodła całkowicie strategia Napoleona. Nie zdołał on batalią pod Austerlitz narzucić Europie „wiecznego pokoju", który byłby oczywiście „p0_ kojem francuskim". Po pierwsze, taki pokój był sprzeczny z interesami pozostałych mocarstw. Po drugie, mocarstwa te wcale nie traktowały bitwy pod Austerlitz jako ostatecz­ności, jako oczywistego dowodu druzgocącej przewagi ar­mii francuskiej i geniusza jej wodza. Bardzo szybko wy­tworzyła się opinia, że zwycięstwo Francuzów to w dużej mierze wynik błędów dowództwa sprzymierzonych. Stara­no się oczywiście znaleźć kozła ofiarnego. Kutuzow na dobrych kilka lat został odsunięty od komendy, Przyby­szewski stanął przed sądem, Weirother był ostatecznie skompromitowany, Dołgoruki popadł w niełaskę - zresztą ranny pod Austerlitz wkrótce zakończył życie.

Już kilka miesięcy później (jesienią 1806) dojdzie do nowej wojny. Przeciwko Francji wystąpią Prusy, które wcale nie będą obawiały się podjąć walki samotnie. To najlepszy dowód, że napoleńska akcja propagandowa o „niezwyciężoności Wielkiej Armii" zawiodła. Austerlitz najwyraźniej nie wywarło większego wrażenia na Prusa­kach.

6. Pozostaje jeszcze problem Rosji i cara Aleksandra. Kampania propagandowa wokół Austerlitz opierała się na tezie, że Rosjanie ponieśli tam druzgocącą klęskę. 31 biule­tyn Wielkiej Armii zawierający opis fikcyjnej rozmowy gen. Savary'ego z carem był tak skonstruowany, aby upo­karzał Aleksandra wobec całej Europy. Nawet jeśli nie został on przedrukowany przez prasę austriacką, pruską, a tym bardziej rosyjską, to przecież znany był - za pośred­nictwem gazet francuskich - na wszystkich dworach euro­pejskich. Napoleon - autor tego biuletynu - akcentował nieudolność cara jako wodza, jego naiwność w polityce, łatwowierność wobec „złych doradców". Co więcej, wkła­dał w usta Aleksandra słowa bałwochwalczego uznania wobec władcy Francuzów, których car nigdy oczywiście nie wypowiedział. Dodajmy, że Napoleon twierdził, iż tylko jego wspaniałomyślności car zawdzięczał ocalenie, bo przecież „był już całkowicie otoczony".

205

Aleksander głęboko przeżył to upokorzenie. Od tej pory stanie się śmiertelnym wrogiem Napoleona. Już rok póź­niej (jesienią 1806) Rosjanie pośpieszą z pomocą Prusa­kom. W tej nowej kampanii Aleksander będzie bardzo ostrożny, wyciągnie wnioski z walk pod Austerlitz. Nie będzie próbował odgrywać roli naczelnego wodza, powie­rzy komendę doświadczonym generałom.

Po Austerlitz cała armia rosyjska będzie pałała żądzą odwetu, będzie chciała jak najszybciej wykazać, że nie tylko może dorównać francuskiej, ale jest od niej silniejsza i sprawniejsza. Już bitwa pod Pruską Iławą w lutym 1807 r. wykazała, że są to armie tej samej wartości. Pod Friedlan-dem Napoleon odniósł przekonywające zwycięstwo, ale znowu - tak jak pod Austerlitz - było to w dużej mierze rezultatem błędów rosyjskiego dowództwa.

Austerlitz otwiera więc długie pasmo zmagań francus-ko-rosyjskich zakończone dopiero w 1814 r. wjazdem cara Aleksandra I do Paryża.

Page 112: Austerlitz 1805

POLACY POD AUSTERLITZ

Czy Polacy walczyli pod Austerlitz? W 1805 r. istniały tylko dwie jednostki polskie - pozostałość Legionów - a mianowicie dawna 1 półbrygada, zamieniona na pułk piechoty polskiej, oraz regiment ułanów Aleksandra Roż-nieckiego. W wojnie przeciwko trzeciej koalicji oba te oddziały walczyły we Włoszech, gdzie piechurzy wsławili się 23 listopada pod Castelfranco, przyczyniając się do rozbicia austriackiego korpusu księcia Rohana.

W armii francuskiej pod Austerlitz służyło jednak kilku­dziesięciu oficerów polskich. Znamy nazwiska niektórych z nich tych, którzy przydzieleni zostali do sztabów, między innymi jako tłumacze. W Archiwum Wojennym w Vincen-nes w kartonie C 2-17 zachowały się wykazy owych ofice­rów sztabowych.

Wiemy więc, że w sztabie głównym Wielkiej Armii pod bezpośrednimi rozkazami marszałka Berthiera służyli płk Wincenty Aksamitowski (dawny dowódca 2 półbrygady, a w przyszłości generał w Księstwie Warszawskim), kpt. Hipolit Falkowski (w przyszłości pułkownik, oficer or-dynansowy Napoleona), szef batalionu Kazimierz Mała­chowski (w przyszłości dowódca 1 pułku piechoty Księs­twa Warszawskiego, a potem generał i przejściowo wódz naczelny powstania listopadowego), kpt. Ignacy Bolesta (w przyszłości dowódca 16 pułku piechoty Księstwa Warszaw­skiego), szef batalionu Stanowski i szef batalionu Junges.

W dyspozycji kwatery głównej (a la suitę) znajdowali się natomiast gen. Józef Zajączek (w przyszłości namiestnik

207

jCrólestwa Polskiego), adiutant-komendant Ludwik Dem­bowski (w przyszłości generał na służbie francuskiej), por. Jakub Filip Kierzkowski (znany później pamiętnikarz), ppor. Stanowski i ppor. Orłowski.

W 1 Korpusie Bernadotte'a byli przydzieleni do sztabu ]cpt. Darewski i por. Pornorowski (nazwisko z pewnością przekręcone). W 3 Korpusie Davouta - także w sztabie - służył kpt. Michał Zadra (pozostanie u Davouta aż do końca wojen napoleońskich, potem będzie pułkownikiem w powstaniu listopadowym i uczestnikiem Wielkiej Emig­racji) oraz kpt. Jasiński. W 4 Korpusie Soulta służył w sztabie ppor. Billewicz. Drugi z wyznaczonych tu Pola­ków, ppor. Wilczyński, nie przybył pod Austerlitz. W 5 Korpusie Lannesa nie było w sztabie Polaków. Odnaj­dujemy ich natomiast w rezerwie kawalerii Murata. Tak więc kpt. Milkiewicz i kpt. Paszkowski służyli w sztabie samego marszałka, ppor. Wójcikiewicz w sztabie 1 Dywizji Ciężkiej Jazdy, por. Różycki w sztabie 2 Dywizji Ciężkiej Jazdy, a por. Jamrzyński w sztabie 2 Dywizji Dragonów.

Wiemy, że było też trochę polskich oficerów liniowych, jak chociażby por. Jan Paweł Jerzmanowski (później oficer pułku szwoleżerów gwardii i generał powstania listopado­wego) czy kpt. Konstanty Przebendowski (w przyszłości dowódca 1 pułku strzelców konnych w Księstwie War­szawskim, a następnie generał). Pod Austerlitz walczył także por. Franciszek Żymirski (w przyszłości generał powstania listopadowego).

Z pewnością byli także Polacy służący jako prości żoł­nierze i podoficerowie w pułkach francuskich, w tym nawet w gwardii.

O wiele więcej Polaków służyło jednak w armii rosyj­skiej. Carowi Aleksandrowi towarzyszył - jako cywilny doradca - były minister spraw zagranicznych książę Adam Czartoryski, który opisał bitwę pod Austerlitz w swych pamiętnikach. Dowódcą 3 kolumny - zresztą nader nieu­dolnym - był gen. Przybyszewski. Do niewoli dostał się płk Sulima. Był tu również gen. Bartłomiej Giżycki, w przy­szłości marszałek szlachty wołyńskiej.

Page 113: Austerlitz 1805

208

Szczególnie wielu Polaków, poddanych rosyjskich, służy­ło w tych pułkach piechoty, które były formowane bądź uzupełniane na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Pod Austerlitz biły się pułki archangielski i pskowski, należące do tzw. inspekcji litewskiej, oraz staroingermanlandzki, podolski i apszeroński z inspekcji brzeskiej.

Jeśli idzie o kawalerię, to od 1803 r. istniały w armii rosyjskiej trzy pułki ułanów: polski (zwany też konnopol-skim), litewski i tatarski, złożone w dużym stopniu z Pola­ków. Żaden z nich jednak nie bił się pod Austerlitz.

Armia austriacka była częściowo formowana w Galicji, czyli na ziemiach pierwszego i trzeciego zaboru. Dotyczyło to zwłaszcza pułku piechoty szefostwa Czartoryskich, któ­rego jeden batalion walczył w 4 kolumnie Kolowratha. Polaków - żołnierzy austriackich - było jednak znacznie więcej, do tego stopnia, że już wcześniej szef batalionu Junges (Polak - oficer francuski) zwrócił się do Napoleona z projektem utworzenia nowych Legionów Polskich. Pro­jekt ten nie wzbudził jednak większego zainteresowania cesarza.

ZAŁĄCZNIKI

Z a ł ą c z n i k 1

WIELKA ARMIA POD AUSTERLITZ

Dowódca - Napoleon Bonaparte, cesarz Francuzów, król Italii Szef sztabu, minister wojny - marszałek Louis Alexandre Berthier

Flankierzy lewego skrzydła

Brygada Lekkiej Kawalerii - gen. bryg. Jean Fauconnet 1 pułk strzelców konnych 334

13 pułk strzelców konnych 246

580

Lewe skrzydło

5 Korpus - marszałek Jean Lannes szef sztabu - gen. bryg. Jean Compans

3 Dywizja Piechoty gen. Louis Gabriel Suchet 1 Brygada gen. Nicolas Beker

17 pułk piechoty lekkiej - płk Dominiąue Vedel 1412 2 Brygada gen. Jean Valhubert

34 pułk piechoty liniowej - płk Pierre Dumoustier 1812 40 pułk piechoty liniowej - płk Francois Legendre 1428

3 Brygada gen. Michel Claparede 64 pułk piechoty liniowej - płk Nerin 1140 88 pułk piechoty liniowej - płk Philibert Curial Artyleria (12 dział) 121 Pociągi 136

6049

14 - Austerlitz 1805

Page 114: Austerlitz 1805

210

1 Dywizja Piechoty gen. Francois Augustę Caffarelli 1 Brygada gen. Joseph Demont

13 pułk piechoty lekkiej - płk Castex 1407 17 pułk piechoty liniowej - płk Nicolas Conroux 1661 30 pułk piechoty liniowej - płk Walther 1372

2 Brygada gen. Georges Eppler 51 pułk piechoty liniowej - płk Joseph Bonnet 1278 61 pułk piechoty liniowej - płk Jean Nicolas 1206 Artyleria (12 dział) 89 Pociągi 102

7115

Centrum

1 Korpus - marszałek Jean Baptiste Bernadotte Szef sztabu - gen. dyw. Leopold Berthier

1 Dywizja Piechoty gen. 01ivier Rivaud de la Raf-finiere

1 Brygada gen. Charles Dumoulin 8 pułk piechoty liniowej - płk Antie 45 pułk piechoty liniowej - płk Jean Barrie

2 Brygada gen. Michel Pacthod 54 pułk piechoty liniowej - płk Armand Philippon Artyleria (12 dział) Pociągi

1858 1603

1614 111 80

5266

2 Dywizja Piechoty gen. Jean Drouet d'Erlon 1 Brygada gen. Francois Werle

27 pułk piechoty lekkiej - płk Chanotet 94 pułk piechoty liniowej - płk Jean Razout

2 Brygada gen. Bernard Frere 95 pułk piechoty liniowej Artyleria (12 dział) Pociągi

2069 1814

1903 118 111

6015

Kawaleria rezerwowa - marszałek Joachim Murat Szef sztabu - gen. dyw. Augustę Belliard

211

pywizja Lekkiej Kawalerii gen. Francois Etienne (Cellermann | Brygada gen. Picard

4 pułk huzarów - płk Andre Burthe 280 2 pułk huzarów - płk Jean Barbier 328

2 Brygada gen. Frederic van Marizi 5 pułk strzelców konnych - płk Claude Corbineau 317 5 pułk huzarów 342

3 Brygada gen. Edouard Milhaud 16 pułk strzelców konnych - płk Antoine Durosnel 320 22 pułk strzelców konnych - płk Victor Latour-Maubourg 234

4 Brygada gen. Francois Treilhard 9 pułk huzarów - płk Etienne Guyot 227 10 pułk huzarów - płk Beaumont 179

1427

Page 115: Austerlitz 1805

212

1672

Prawe skrzydło

4 Korpus - marszałek Jean de Dieu Soult Szef sztabu - gen. dyw. Charles Saligny

2 Dywizja Pichoty gen. Dominiąue Vandamme 1 Brygada gen. Joseph Schiner

24 pułk piechoty lekkiej 1291 4 pułk piechoty liniowej płk Seruzier 1658 Brygada gen. Claude Ferey 28 pułk piechoty liniowej 1599 46 pułk piechoty liniowej 1350 Brygada gen. Jacąues Candras 57 pułk piechoty liniowej 1743 Artyleria (12 dział) 117 Pociągi 132

8060

7034 Brygada Lekkiej Kawalerii gen. Pierre Margaron

11 pułk strzelców konnych - płk Bertrand Bes-sieres 308 26 pułk strzelców konnych - płk Alexandre Dige-

976

Flankierzy prawego skrzydła 3 Korpus - marszałek Louis Nicolas Davout Szef sztabu - gen. bryg. Joseph Daultanne

1 Dywizja Piechoty gen. Louis Friant 1 Brygada gen. Georges Kister

15 pułk piechoty lekkiej - płk Jean Desailly 754 33 pułk piechoty liniowej - płk Saint-Remond 1214

2 Brygada gen. Pierre Lochet 48 pułk piechoty liniowej - płk Joseph Barbanegre 1365 108 pułk piechoty liniowej - płk Higonnet 1637

3 Brygada gen. Heudelet 111 pułk piechoty liniowej - płk Grey 1440 Artyleria (12 dział) 161 Pociągi 101

6672

Page 116: Austerlitz 1805

214

4 Dywizja Dragonów gen. Francois Antoine Bour-cier

1 Brygada gen. Jean Laplanche 15 pułk dragonów - płk Nicolas Barthelemy 385 17 pułk dragonów -płk Saint Dizier 474 18 pułk dragonów - płk Lefebvre 553

2 Brygada gen. Louis Sahuc 19 pułk dragonów - płk Augustę Caulaincourt 408 25 pułk dragonów - płk Rigaud 396 28 pułk dragonów - płk Fereyre 365 Artyleria i pociągi 81

2662

Rezerwa

Gwardia cesarska Pułk grenadierów pieszych Pułk strzelców pieszych Grenadierzy królewskiej gwardii włoskiej Mamelucy Żandarmeria wyborcza Artyleria (24 działa)

4500

Z a ł ą c z n i k 2

ARMIA ROSYJSKO-AUSTRIACKA

Nominalni wodzowie naczelni - car Aleksander I i cesarz Franciszek I Wódz naczelny - gen. Michaił Kutuzow Dowódca wojsk austriackich - gen. por. książę Jan von Lichtenstein Szef sztabu - gen. mjr Weirother

Gwardia rosyjska 6730 piechoty i 3700 kawalerii Dowódca - wielki książę Konstanty

Siemionowski pułk piechoty (dwa bataliony) Preobrażeński pułk piechoty (dwa bataliony) Izmajłowski pułk piechoty (dwa bataliony) Batalion strzelców pieszych Pułk grenadierów ( trzy bataliony) Pułk kirasjerski kawalergardów (pięć szwadronów) Pułk kirasjerski Gardę du Corps (pięć szwadronów) Pułk huzarów (pięć szwadronów) Pułk kozaków (dwa szwadrony) Pionierzy (kompania) Artyleria (40 dział)

Awangarda rosyjska 9200 piechoty i 4500 kawalerii Dowódca - gen. por. książę Piotr Bagration

5 pułk jegrów (trzy bataliony) 6 pułk jegrów (trzy bataliony) Archangielski pułk piechoty (trzy bataliony) Staroingermanlandzki pułk piechoty (trzy bataliony) Pskowski pułk piechoty (trzy bataliony) Pułk kirasjerów cesarzowej (pięć szwadronów) Twerski pułk dragonów (pięć szwadronów) Sanktpetersburski pułk dragonów (trzy szwadrony) Pawłogradzki pułk huzarów (dziesięć szwadronów) Mariupolski pułk huzarów (dziesięć szwadronów) Pułk kozaków Kisielewa (pięć szwadronów) Pułk kozaków Małachowa (pięć szwadronów) Pułk kozaków Chazenkowa (pięć szwadronów) Artyleria (42 działa)

Page 117: Austerlitz 1805

216

Awangarda armii Buxhówdena 3440 piechoty i 3440 kawalerii Dowódca - gen. por. Kienmayer

1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Carneville Pułk piechoty granicznej (batalion) 1 pułk piechoty szeklerów (dwa bataliony) 2 pułk piechoty szeklerów (dwa bataliony) Pionierzy (trzy kompanie) 1 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Stutterheim Pułk szwoleżerów 0'Reilly (osiem szwadronów) Pułk ułanów Merveldta (kompania) Pułk ułanów Schwarzenberga (dwie kompanie) 2 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Moritz Lichtenstein Szeklerski pułk huzarów (osiem szwadronów) Pułk kozaków Sysojewa (pięć szwadronów) Pułk kozaków Melentiewa (pięć szwadronów) Artyleria (12 lekkich dział)

1 kolumna 13 290 piechoty i 250 kawalerii Dowódca - gen. por. Dymitr Dochturow

1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Lewis 7 pułk jegrów (batalion) Nowoingermanlandzki pułk piechoty (trzy bataliony) Jarosławski pułk piechoty (trzy bataliony) 2 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Urusow Włodzimierski pułk piechoty (trzy bataliony) Briański pułk piechoty (trzy bataliony) Wiacki pułk piechoty (trzy bataliony) Moskiewski pułk piechoty (trzy bataliony) Kijowski pułk grenadierów (trzy bataliony) Pionierzy (kompania) Kawaleria Pułk kozaków Denisowa (dwa i pół szwadronu) Artyleria (40 dział lekkich i 24 ciężkie)

2,7

2 kolumna 11 250 piechoty i 300 kawalerii powódca - gen. por. Langeron

1 Brygada Piechoty powódca - gen. mjr Olsuwiew g pułk jegrów (dwa bataliony) Wyborgski pułk piechoty (dwa bataliony) permski pułk piechoty (trzy bataliony) Kurski pułk piechoty (trzy bataliony) 2 Brygada Piechoty powódca - gen. mjr Kamiński Riazański pułk piechoty (trzy bataliony) Fanagoryjski pułk grenadierów (trzy bataliony) Pionierzy (kompania) Kawaleria Sanktpetersburski pułk dragonów (dwa szwadrony) Pułk kozaków Isajewa (szwadron) Artyleria (30 dział lekkich)

3 kolumna 7700 piechoty Dowódca - gen. por. Przybyszewski

1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Meller 7 pułk jegrów (dwa bataliony) 8 pułk jegrów (dwa bataliony) 2 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Selechow Halicki pułk piechoty (trzy bataliony) Butyrski pułk piechoty (trzy bataliony) Podolski pułk piechoty (trzy bataliony) Narwski pułk piechoty (trzy bataliony) Pionierzy (kompania) Artyleria (30 dział lekkich)

4 kolumna 23 900 piechoty Dowódca - gen. por. Miłoradowicz i gen. por. Kolowrath

Awangarda Dowódca - gen. Monachin Nowgorodzki pułk piechoty (dwa bataliony) Apszeroński pułk piechoty (batalion) Pułk dragonów arcyksięcia Jana (dwa szwadrony)

Page 118: Austerlitz 1805

218

1 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Wodniański Nowgorodzki pułk piechoty (batalion) Apszeroński pułk piechoty (dwa bataliony) Małorosyjski pułk grenadierów (trzy bataliony) Smoleński pułk piechoty (trzy bataliony) 2 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Rottermund Salzburski pułk piechoty (sześć batalionów) Pułk piechoty Kaunitza (batalion) Pułk piechoty Auersperga (batalion) 3 Brygada Piechoty Dowódca - gen. mjr Jurczik Pułk piechoty cesarza (batalion) Pułk piechoty Czartoryskiego (batalion) Pułk piechoty Reuss-Gratz (batalion) Pułk piechoty Wurtemberg (batalion) Pułk piechoty Beaulieu (batalion) Pułk piechoty Karpen (batalion) Pułk piechoty Lindenau ( batalion) Strzelcy piesi wiedeńscy (dwie kompanie) Pionierzy (dwie kompanie) Artyleria (52 działa lekkie i 24 ciężkie)

5 kolumna 5375 kawalerii Dowódca - gen. por. książę Jan von Lichtenstein

1 pułk kawalerii Dowódca - gen. mjr Caramelli Pułk kirasjerów von Nassau (sześć szwadronów) Pułk kirasjerów von Lothringen (sześć szwadronów) 2 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Weber Pułk kirasjerów cesarza (osiem szwadronów) 3 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. mjr Gładkow Pułk ułanów cesarzewicza (dziesięć szwadronów) Kozacki pułk Gordiejewa (pięć szwadronów) Kozacki pułk Isajewa (cztery szwadrony) Kozacki pułk Denisowa (dwa i pół szwadronu) 4 Brygada Kawalerii Dowódca - gen. Fiodor Uwarow Czernichowski pułk dragonów (pięć szwadronów) Charkowski pułk dragonów (pięć szwadronów) Pułk huzarów elizawietogradzkich (dziesięć szwadronów) Artyleria (24 działa lekkie)

BIBLIOGRAFIA

B a 1 d e t Marcel, La vie ąuotidienne dans les Armees de Napoleon, Paris 1964.

B e a u c o u r Fernand, Le Chateau du Pont de Briąues, Paris 1971. B i g n o n Louis, Histoire de France depuis le 18 Brumaire jusąu 'a la paix

de Tilsit, Paris 1830. Ca m o n , J. Precis des campagnes de Napoleon, Paris 1898. C a m o n J., Le systeme de guerre de Napoleon, Nancy 1923. C o i g n e t Roch, Les Cahiers, Paris 1907. C z a r t o r y s k i Adam, Memoires, Paris 1887. D a u d e t Ernest, La conspiration de Pichegru, Paris 1901. D e s b r i e r e Edouard, Projets et tentathes de debarąuement aux ileś

bńtanniąues (1793-1805), Paris 1900-1902. D r o u et d'Erlon, Vie mUitaire ecrite par lui meme, Paris 1844. G a r r os Louis, Itineraire de Napoleon Bonaparte, Paris 1947. G a u b e r t Henri, Conspirateurs au temps de Napoleon, Paris 1962. L a c h o u ą u e Henry, Napoleon et la Gardę Imperiale, Paris 1962. L a c h o u ą u e Henry, Napoleon a Austerlitz, Paris 1961. L e n o t r e Gosselin, Georges Cadoudal, Paris 1962. M a d e l i n Louis, L'avenement de 1'Empire, Paris 1939. M a n c e r o n Claude, Austerlitz, Paris 1960. M i c h a j ł o w s k i - D a n i l e w s k i Aleksander, Histoire des campagnes

de 1'Empereur Napoleon dans la Baviere et 1'Autriche en 1805, Paris 1843.

M i c h i e 1 s Renę, P e c r i a u x Raymond, Au soleil a"Austerlitz - lapogee de VEmpire, Geneve 1974.

Q u e n n e v a t Jean Claude, Atlas de la Grandę Armie, Paris 1966. P e l l e p o r t , Souvenirs militaires et intimes, Paris 1857.

Page 119: Austerlitz 1805

220

[S a i n t-C h a m a n s d e], Memoires, Paris 1896. S a v a r y A., Memoires pour serw a 1'histoire de Napoleon, Paris 1828 S e g u r de Philippe, Histoire edMemoires, Paris 1873. Si x Georges, Dictionnaire des generaux et amiraux francais, Paris 1934 S ł o w a k Alois, La bataille d'Austerlitz d'apres des documents inedits

Paris 1908. [S o u 11 Jean], Memoires di marechal Soułt, Paris 1854. S t o c k l a s k a Walter, Die Schlacht bei Austerlitz, Brunn 1905. S t u 11 e r h e i m, La bataille d'Austerlitz par im militaire, Paris 1806. T h i e r s Augustę, Histoire du Consulat et de VEmpire, Bruxelles 1845. T h i r y Jean, Ulm, Trafalgar, Austerlitz, Paris 1962. T r a n c h a n t d e Lavergne, Relation de la bataille d'Austerlitz, Paris 1879. V a s t H., L Empire. Troisieme et ąuatrieme eoalition (1804-1807), Paris,

brw.

SPIS ILUSTRACJI

Na okładce: Bitwa pod Austerlitz, 2 grudnia 1805 r. Repr. z: J. B r o -sse, H. L a c h o u ą u e , Uniformes et du costumes 1-er empire, Paris 1972

Koronacja cesarzowej Józefiny. Fragment obrazu Davida. Repr. z: J. M i s 11 e r, Napolion et l'Empire, Paris 1969

19 października 1805 r. gen. Mack kapituluje przed Napoleonem wraz z całym garnizonem twierdzy Ulm. Rycina Famota. Repr. z: R. M i -c h i e l s , R. P e r c i a u x , Ausoleild'Austerlitz, Paris 1974

Inna wersja kapitulacji Ulmu. Obraz Thevenina. Repr. z: J. C. Q u e n -nevat, Atlas de la Grandę Armee, Paris 1966

4 listopada 1805 r. pod Steyer 13 pułk piechoty lekkiej z awangardy Davouta zdobywa most na rzekach Enns i Steyer. Obraz Simeona Forta. Tamże

Wojska Murata i Lannesa przechodzą Dunaj 13 listopada 1805 r. Obraz Simeona Forta. Tamże

Dowódca połączonych wojsk rosyjsko-austriackich gen. Kutuzow. Por­tret ze zbiorów Biblioteąue Nationale w Paryżu. Repr. z: M i c h i e 1 s, P e r c i a u x, op. cit. Car Aleksander. Portret ze zbiorów Biblioteąue Nationale w Paryżu. Tamże

Napoleon przygotowuje bitwę pod Austerlitz. Rycina Famota. Tamże „Żołnierska strawa godna jest uczty królów". Napoleon na biwaku

55 pułku piechoty liniowej w przeddzień bitwy pod Austerlitz. Tamże Stacja pocztowa Posorice. W pobliżu doszło do rozmowy Napoleona

z księciem Dołgorukim. Repr. z: Q u e n n e v a t , op. cit. Cesarski biwak 1 grudnia 1805 r. Służba rozładowuje pojazd Napoleona

pilnowany przez grenadiera. W pobliżu cesarza stoją marszałkowie Berthier i Bessieres. Za nimi mameluk Rustam. Obraz Lejeune'a, naocznego świadka tego wydarzenia. Repr. z: Histoire universelle des armees, t. 3, Paris 1966

Noc z 1 na 2 grudnia 1805 r. Napoleon przy świetle pochodni przechodzi wzdłuż pozycji francuskich. Obraz Barclera d'Albe. Repr. z: Q u e n -n e v a t, op. cit.

Page 120: Austerlitz 1805

222

Dowódca 3 Korpusu marszałek Davout. Rycina Famota. Repr. z: Mi-c h i e 1 s, P e r c i a u x, op. cit.

Dowódca 4 Korpusu marszałek Soult. Rycina Famota. Tamże Napoleon w otoczeniu marszałków na wzgórzu Zuran 2 grudnia 1805 r

o świcie. Od lewej: Bernadotte, książę Eugene Beauharnais, Murat i Lannes. Obraz ze zbiorów muzeum w Wersalu. Repr. z: Q u e n -n e v a t , op. cit.

Bitwa pod Austerlitz, godz. 10.00. Widok ze wzgórza Belatice. Z prawej strony Francuzi, z lewej Rosjanie i Austriacy. Widoczna droga z Brna do Ołomuńca. Obraz Simeona Forta. Tamże

Wzgórze Santon na lewym skrzydle wojsk francuskich, dominujące nad drogą z Brna do Ołomuńca. Tu bronił się 7 pułk piechoty lekkiej, wspierany przez artylerię gen. Claparede. Tamże

Kamień pamiątkowy na szczycie wzgórza Zuran, gdzie znajdował się Napoleon w początkowej fazie bitwy. Tamże

Śmierć gen. Valhuberta. Obraz z epoki ze zbiorów muzeum w Wersalu. Tamże

Bitwa pod Austerlitz. Rycina Giraudona. Repr. z: M i c h i e l s , P e -c i a u x, op. cit.

Szarża kawalerii Murata. Rycina z epoki. Tamże Bitwa pod Austerlitz. Współczesna rycina niemiecka. Repr. z: „Journal de

la France" Tak wygląda obecnie staw Zaczan. Repr. z: Q u e n n e v a t, op. cit. Bitwa pod Austerlitz, godz. 16.00. Wojska rosyjskie spychane są w kie­

runku stawów. Z lewej widoczna kaplica Św. Antoniego. Obraz Simeona Forta. Tamże

Żołnierze Dochturowa usiłują przedostać się przez stawy. Rycina Myr-bacha. Repr. z: M i c h i e l s , P e r c i a u x. op. cit.

Bitwa pod Austerlitz. Rycina współczesna. Repr. z: M i c h i e l s , Per­ci a u x, op. cit.

Spotkanie Napoleona z cesarzem Franciszkiem 4 grudnia 1805 r. Rycina Famota. Tamże

To samo spotkanie według Lejeune'a. Repr. z: „Journal de la France" Podpisanie pokoju w Preszburgu. Rycina Famota. Repr. z: M i c h i e l s ,

P e r c i a u x, op. cit. Pomnik poległych na płasko wzgórzu Prace wzniesiony w 1912 r. Repr. z:

Q u e n n e v a t, op. cit. Stół Austerlitz znajdujący się w muzeum w Malmaison. Na marmurowym

blacie portrety marszałków i generałów - uczestników słynnej bitwy: I - Murat, 2 - Augereau, 3 - Soult, 4 - Mortier, 5 - Davout, 6 - Marmont, 7 - Caulaincourt, 8 - Duroc, 9 - Bessieres, 10 - Ney, II - Lannes, 12 - Bernadotte, 13 - Berthier. Repr. z: J. Bi l l ie t , Malmaison, Paris brw.

SPIS MAP

Sytuacja w końcu listopada 1805 r. Bitwa pod Austerlitz, 2 grudnia 1805 r., walki przedpołudniowe Bitwa pod Austerlitz, 2 grudnia 1805 r., końcowa faza bitwy

Page 121: Austerlitz 1805
Page 122: Austerlitz 1805
Page 123: Austerlitz 1805

BITWA POD AUSTERLITZ 2 grudnia 1805 r.

KOŃCOWA FAZA BITWY

Page 124: Austerlitz 1805

SPIS TREŚCI

WSTĘP 3 JAK PRZEPRAWIĆ SIĘ PRZEZ KANAŁ LA MANCHE? 7 WIELKA ARMIA 20 CESARSKA KORONA 40 TRZECIA KOALICJA 51 ULM 64 W POŚCIGU ZA KUTUZOWEM 73 JAK DOPROWADZIĆ DO DECYDUJĄCEJ BATALII? 77 BITWA TRZECH CESARZY 94

- Działania wstępne 94 - Faza pierwsza (7.00-8.30) 109 - Faza druga (8.30-11.00) 112 - Faza trzecia (11.00-13.00) 131 - Faza czwarta (13.00-16.00) 139

PO BITWIE 157 LEGENDA I RZECZYWISTOŚĆ 164

- Co zawierała cesarska proklamacja? 171 - Czy Napoleon rozpoznawał stanowiska nieprzyja­

cielskie przed bitwą? 173 - Ile sztandarów zdobyli Francuzi 175 - Ilu Rosjan i Austriaków utonęło w stawie Zaczan? . . 184 - Czy Austerlitz to rzeczywiście wielkie zwycięstwo? . . . 188

KONSEKWENCJE ZWYCIĘSTWA POD AUSTERLITZ . 197 POLACY POD AUSTERLITZ 206 ZAŁĄCZNIKI 209 BIBUOGRAFIA . 219 SPIS ILUSTRACJI 221 SPIS MAP 223