animal magic. czarująca sonia

16

Upload: siw-znak

Post on 22-Mar-2016

219 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Holly Webb: Animal Magic. Czarująca Sonia Nowa seria Holly Webb 11-letnia Lotka uwielbia zaczarowany sklep zoologiczny swojego wujka. Szczególnie teraz, gdy odkrywa, że sama posiada magiczne zdolności, a Sonia – jej ulubiona jamniczka – potrafi czarować. Razem mogą zdziałać niesamowite rzeczy i nic nie jest w stanie im przeszkodzić. Nawet okropna Sara i jej banda.

TRANSCRIPT

Page 1: Animal Magic. Czarująca Sonia
Page 2: Animal Magic. Czarująca Sonia
Page 3: Animal Magic. Czarująca Sonia

C z a r u j a c a So n i a

HOLLY WEBB

KRAKÓW 2013

przełożyła Dorota Gruszka

Page 4: Animal Magic. Czarująca Sonia
Page 5: Animal Magic. Czarująca Sonia

5

1Lotka zapięła guziki swojego nowego czerwonego sweterka, w którym miała chodzić do szkoły, i z na-dzieją spojrzała w lustro. Nie było aż tak źle.

– To czerwone swetrzysko jest na ciebie za duże – tuż za nią rozległ się cieniutki, nabzdyczony głos, w którym wyraźnie słychać było francuski akcent.

Lotka odwróciła się i zobaczyła, że Sonia marszczy brwi, a na jej czarnym pyszczku maluje się niezado-wolenie. Jamniczka lubiła, kiedy Lotka była ładnie ubrana.

– Masz na myśli sweterek? No cóż… Wujek ku-pił wszystko w  tym maleńkim sklepiku z ubrania-mi szkolnymi na końcu ulicy i chyba pomieszały mu się rozmiary. Na szczęście przynajmniej buty mam jeszcze z poprzedniej szkoły. Straszna szkoda, że nie możemy chodzić do szkoły w spodniach, tak jak tam. Ta spódniczka jest ohydna – Lotka z niesmakiem do-tknęła szarego materiału.

– Obróć się – poprosiła Sonia, która umościła się na łóżku Lotki i przyglądała jej się tak, jakby dziewczyn-ka była modelką na wybiegu podczas pokazu mody.

Page 6: Animal Magic. Czarująca Sonia

6

Jamniczka wzięła głęboki oddech. – No cóż… Tak jak mówisz, mogło być gorzej. Przy-

najmniej bardzo ładnie ci w czerwonym, pasuje do twoich ciemnych włosów.

Zeskoczyła z łóżka i obeszła Lotkę wokoło. – Ale ta spódniczka w ogóle nie jest chic! Mogę ją

zupełnie przypadkowo rozedrzeć zębami, jeśli tylko chcesz.

– I będę musiała pójść do szkoły w podartej spód-niczce, Soniu. Wujek na pewno zorientowałby się, że zrobiłaś to specjalnie, i nie kupiłby mi nowej.

Lotka wzięła Sonię na ręce i nic sobie nie robiła z tego, że jej nowy czerwony sweterek natychmiast oblazł czarną sierścią jamniczki. Za każdym razem, kiedy brała Sonię na ręce, przenikał ją dreszcz szczęś-cia. Minęły dopiero dwa tygodnie, odkąd odkryły, że łączy je magiczna więź. Lotka czuła, że mając Sonię za pomocnicę, może zrobić prawie wszystko. Pewność siebie, wyrafi nowany francuski rozsądek i złośliwość jamniczki udzieliły jej się i stały niemal częścią cha-rakteru. Dzięki nim nie martwiła się tak bardzo o to, jak będzie w nowej szkole.

Lotka mieszkała w sklepie zoologicznym Pulma-nów już od sześciu tygodni. Miała wrócić do domu i do swojej starej szkoły zaraz po wakacjach, ale oka-zało się, że jej mama będzie pracować we Francji na stałe. Gdyby nie nowa szkoła i to, że tęskniła za mamą i starymi przyjaciółkami, nie miałaby nic przeciwko

Page 7: Animal Magic. Czarująca Sonia

7

temu, by tutaj zostać. Sklep wujka Jacka był najwspa-nialszym miejscem na ziemi. Lotka pokochała go od pierwszej chwili, zanim jeszcze poznała jego tajem-nice. Dopiero później dowiedziała się, że sklep zoolo-giczny Pulmanów nie jest zwykłym sklepem ze zwie-rzętami – sprzedawano w nim zwierzęta mówiące ludzkim głosem. Poza tym krył wiele niesamowitych czarodziejskich sekretów.

Po pewnym czasie wujek zdradził jej jeszcze jedną najważniejszą tajemnicę. Okazało się, że już wcześniej mieszkała w sklepie, że urodziła się w Netherbridge, a  jej rodzice mieszkali razem właśnie tutaj. Tomek, jej tato, był współwłaścicielem sklepu i – tak jak wuj-ka Jacka – łączyły go ze zwierzakami magiczne wię-zi. Lotka niemal zupełnie o tym zapomniała, czasami tylko pojawiały się w jej głowie dziwne przebłyski wspomnień – choćby wtedy gdy sypialnia z zasło-nami w oknach i narzutą na łóżko w różowe groszki wydała jej się dziwnie znajoma.

W czasach gdy Lotka mieszkała z rodzicami w skle-pie, jej mama w ogóle nie zauważyła, że sklep jest za-czarowany. Lotka nie potrafi ła tego zrozumieć. Ona sama, zanim jeszcze Sonia zdradziła jej tajemnicę, wciąż widziała i słyszała rzeczy, które ją dziwiły. Czę-sto się zastanawiała, co właściwie się dzieje. Jak mama mogła tego nie dostrzegać?

– Lotko! Telefon! Dzwoni twoja mama – zawołał z dołu kuzyn Daniel.

Page 8: Animal Magic. Czarująca Sonia

8

Lotka i Sonia pognały schodami w dół, żeby ode-brać telefon.

– Ładnie wyglądasz, Lotko – prychnął na jej widok Daniel. – Bardzo stylowo.

Lotka pokazała mu język. – A przymierzałeś już swoje nowe ubranie? – spy-

tała niewinnie. – Wujek kupił je w tym samym skle-pie co moje i założę się, że twojego rozmiaru też nie był pewien. Wspomniał ci coś o ubraniach na wyrost?

Dan zamilkł i wbiegł po schodach do swojego pokoju, podczas gdy Lotka zanosiła się śmiechem, a Sonia była tak rozbawiona, że z głębi jej gardła też wydobywały się przedziwne dźwięki.

– Lotko? – ze słuchawki dobiegł zaniepokojony głos mamy. Dziewczynka w pośpiechu usiadła na schodach i zaczęła rozmowę.

– Przepraszam, mamo, Dan coś do mnie mówił. – Nie szkodzi, chciałam tylko życzyć ci jutro po-

wodzenia. – Dziękuję – odpowiedziała bez entuzjazmu Lotka. – Oj, daj spokój, może będzie fajnie – w głosie

mamy słychać było nadzieję.Lotka spojrzała na Sonię siedzącą z nosem opartym

na jej stopach i zrobiła minę. Mama zawsze tryskała entuzjazmem w takich sprawach. Lotka odwrotnie, uważała, że lepiej być pesymistką, a wtedy można się najwyżej pozytywnie rozczarować.

Page 9: Animal Magic. Czarująca Sonia

9

– Mamo, ja nie będę tam znała ni-ko-go! To jakby czekał mnie najgorszy koszmar!

– Chciałam cię tylko rozweselić, przepraszam  – westchnęła mama.

– Nic się nie stało – mruknęła Lotka. – Za parę dni pewnie wszystko się ułoży.

„Mam nadzieję!” – dodała w duchu.

Dziewczynka siedziała na łóżku i dokładnie rozcze-sywała włosy. Od czasu do czasu rzucała okiem na szkolny mundurek, który wisiał na drzwiach szafy, i ciężko wzdychała. Rozmowa z mamą przypomniała o jej wizycie sprzed dwóch tygodni. To był pierwszy raz, kiedy wzięła urlop i przyjechała do niej z Fran-cji. Było wspaniale! Wciąż była smutna, że mieszkają tak daleko od siebie, ale od czasu tej wizyty łatwiej to znosiła.

Zaraz po tym jak Sonia i Lotka odkryły łączącą je czarodziejską więź, użyły jej, by wyruszyć w nie-wiarygodną cudowną podróż do Paryża i odwiedzić mamę. Lotka z tęsknotą zaglądała do jej mieszkania przez okno i przekonała się, że mama bardzo za nią tęskni i bardzo stara się jak najlepiej o nią dbać. Wtedy weszła do mieszkania i przytuliła się do mamy. Powie-działa, że teraz wszystko rozumie. Ponieważ jednak Lotka dostała się do Paryża dzięki czarom, jej stąpa-jąca twardo po ziemi mama nie mogła jej zobaczyć. Ale krótko po tym wydarzeniu postanowiła wyrwać

Page 10: Animal Magic. Czarująca Sonia

10

się z pracy i przyjechać do Lotki, więc w jakiś sposób musiała poczuć obecność córki.

To, że mama mieszkała z nią przy sklepie, było bar-dzo dziwne. Ale najdziwniejsze było to, że mama nie widziała połowy żyjących tam zwierzaków i dopyty-wała, dlaczego tyle klatek jest pustych.

Nawet kiedy niepoprawne gadatliwe myszy zapo-minały o tym, że powinny milczeć, i urządzały mię-dzy sobą kłótnie tuż pod jej nosem, ona wydawała się w ogóle ich nie słyszeć. Pocierała tylko uszy i mówiła, że jest zmęczona. Myszki z jednej strony uważały to za zabawne, z drugiej zaś niezwykle je to irytowało. Z na-tury bardzo lubią zwracać na siebie uwagę i nie pojmu-ją, jak można je ignorować. Namówiły więc Horacego, gderliwą papugę afrykańską, żeby od czasu do czasu naśladował dźwięk dzwonka telefonu komórkowego mamy. Była ona uzależniona od swojej komórki i cały czas czekała na jakiś ważny telefon z pracy. Za każdym dzwonkiem pospiesznie sięgała do torebki i kiedy już wyjęła aparat, była zdumiona, ponieważ okazywało się, że nikt do niej nie dzwonił. W końcu nawet złożyła reklamację. Wszystko to sprawiło, że myszki tak zano-siły się śmiechem, iż niemal porozbijały szyby w akwa-riach. Uznały, że zabawa była warta ich tygodniowej porcji nasionek słonecznika, które musiały oddać Ho-racemu w zamian za przysługę.

Niespodziewanie mama doskonale dogadywa-ła się z narzeczoną wujka Jacka Adrianą, która była

Page 11: Animal Magic. Czarująca Sonia

11

czarownicą. Lotka bardzo martwiła się, jak to będzie – Adriana uczyła ją czarów i bardzo się zaprzyjaźniły. Dlatego zależało jej, żeby mama polubiła Adrianę, ale wiedziała, że obie bardzo się od siebie różnią. Jedna była czarownicą, druga rozsądną kobietą. Nawet ich ubrania były kompletnie inne. Adriana nosiła dłu-gie, powłóczyste cygańskie spódnice, dużo biżute-rii i mocny makijaż, a mama najczęściej ubierała się w garnitur, a kiedy już musiała być na luzie, zakładała dobrze wyprasowane, eleganckie jeansy. Na początku mama była zszokowana wyglądem Adriany (zdaniem Lotki chodziło o długie czarne rękawiczki), ale już po pięciu minutach rozmawiały z ożywieniem.

Lotka zaczęła uważniej przyglądać się Adrianie, kiedy usłyszała, że mama pyta ją, gdzie kupiła swo-je czarne, wiszące kolczyki. Mama w życiu by cze-goś takiego nie założyła! Ale Adriana uśmiechała się niewinnie. Lotka była przekonana, że Adriana czyta-ła w myślach mamy, ale prawdopodobnie tylko tro-szeczkę je zmieniła. Była czarownicą, która nie tyl-ko potrafi ła czytać w ludzkich myślach, ale także je kształtować. Mówiła co prawda, że nie powinno się tego robić, chyba że osoba, w której myślach czytasz, tak naprawdę właśnie tego chce. Mama Lotki bardzo pragnęła mieć pewność, że jej córka jest pod dobrą opieką i teraz wreszcie tę pewność zyskała.

Lotka z mamą i Sonią często chodziły na spacery – Lotka chciała pokazać mamie swoje ulubione miejsca

Page 12: Animal Magic. Czarująca Sonia

12

w Netherbridge – park, płynącą przez środek miasta rzekę i kawiarnię Walenty, dokąd zazwyczaj chodzi-ły z Sonią na gorącą czekoladę, ciastka i espresso dla jamniczki, która urodziła się we Francji.

– To miejsce jest nowe – powiedziała mama, roz-glądając się wokół z zachwytem, kiedy usiadły przy stoliku na zewnątrz pod markizą w paski. – Za moich czasów mieściła się tutaj ponura herbaciarnia, a właści-cielką była bardzo zrzędliwa staruszka. – Uśmiechnęła się na to wspomnienie. – Kiedyś nawet nas wyrzuciła, ponieważ rozbiłaś fi liżankę – zastanowiła się. – Nigdy nie zrozumiem, jak to się właściwie stało. Mogłabym przysiąc, że nawet jej nie dotknęłaś! Starsza pani gde-rała i gderała, narzekała, jakie małe dzieci są okropne, i nagle fi liżanka po prostu spadła na ziemię. Nigdy więcej tam nie wróciliśmy, ale nie ma czego żałować.

Lotka i Sonia wymieniły porozumiewawcze spoj-rzenia. Lotka postanowiła, że musi zapytać o to Ad-rianę. Czy naprawdę jako mała dziewczynka potrafi ła sprawić, by fi liżanka uniosła się w powietrzu?

– Czy ty pijasz kawę, Lotko? – spytała zaskoczo-na mama, gdy usłyszała, że Lotka zamawia espresso.

Lotka zarumieniła się, ponieważ złożyła zamówie-nie bez namysłu.

– Nie, mamusiu, to dla Soni. Ona kocha kawę. Ja poproszę gorącą czekoladę – powiedziała do kelne-ra, który uwielbiał Sonię i zawsze przynosił dla niej dodatkowe ciasteczka.

Page 13: Animal Magic. Czarująca Sonia

13

Mama uśmiechnęła się i pokręciła głową. – Ten pies jest niesamowicie rozpieszczony, ale to

typowe, Jacek zawsze tak traktował swoje zwierzaki.Sonia spojrzała na nią w taki sposób, że mama po-

czuła się nieswojo i natychmiast dodała: – Ale ona jest też bardzo słodka i najwyraźniej niesamowicie inteligentna. – Jeszcze raz uważnie przyjrzała się jamniczce. – Wygląda, jakby rozumiała, co mówi-my, prawda?

Sonia spojrzała znacząco na Lotkę i najwyraźniej zdegustowana wzniosła oczy ku niebu.

– Imbécile – wymamrotała pod nosem.Lotka w pierwszym odruchu chciała zaprotesto-

wać, ale zachowanie mamy naprawdę było niewia-rygodne! Tymczasem kiedy Sonia mówiła o kimś imbécile, brzmiało to niemal pieszczotliwie. Lotka nieustannie słyszała to słowo i traktowała je jak kom-plement.

– Czy wracając do sklepu, nie czujesz się dziwnie, mamo? – zapytała, żeby zmienić temat.

Dokładnie w tym momencie kelner przyniósł na-poje, mama pochyliła się nad swoją fi liżanką i zaczę-ła mieszać kawę. Uśmiechała się lekko i patrzyła na Sonię, która różowym języczkiem zlizywała bąbelki ze swojego espresso.

– Tak – powiedziała cicho. – Czuję się bardzo dziw-nie. Jestem tutaj pierwszy raz od czasu, kiedy umarł twój tato. Dla mnie sklep jest pełen wspomnień.

Page 14: Animal Magic. Czarująca Sonia

14

– Mamo – zawahała się Lotka – wiem, że bardzo nie lubisz o tym mówić, ale co właściwie stało się ta-cie? Nigdy mi nie powiedziałaś.

Mama zamknęła oczy. Widać było, że sama myśl o tym sprawia jej ból, i Lotka natychmiast pożałowa-ła, że w ogóle pyta. Ale postanowiła, że tym razem musi się dowiedzieć. Wpatrywała się w mamę, cze-kając na odpowiedź.

– Wyjechał w interesach, aby kupić zwierzaki dla sklepu – zaczęła cicho mama. – Wtedy mieli, a wujek pewnie wciąż ma, wielu klientów, którzy byli zainte-resowani bardziej egzotycznymi zwierzakami takimi jak tropikalne ptaki, dziwaczne gady. Tomek pojechał na długą wyprawę do dżungli, miała trwać miesiąc, ale nigdy z niej nie wrócił…

Lotka aż wstrzymała oddech. – Ale co się stało? Dlaczego nie wrócił? – Nie wiadomo – niemal wyszeptała mama, ale po

chwili w jej głosie zaczęła pobrzmiewać złość. – Nie powinien był wyjeżdżać, Lotko! Nie zostawia się żony z małym dzieckiem! Powinien był bardziej się o nas troszczyć! – mama zamilkła i zadrżała. – Właśnie dla-tego nie chcę o tym mówić. Nawet po siedmiu latach jestem na niego zła! – zaśmiała się gorzko. – Kiedy po-wiedziałam mu, że nie chcę, żeby jechał i zostawiał nas same, odparł, że możemy pojechać razem z nim, że powinnaś zobaczyć dżunglę, póki jeszcze istnieje. To był cały on. Tomek był fantastycznym tatą i bardzo

Page 15: Animal Magic. Czarująca Sonia

cię kochał, ale brakowało mu rozsądku. A ja zawsze musiałam być rozsądna – mama była teraz blada i jej rysy jakby się wyostrzyły. Spojrzała na Lotkę.

– Wiesz, jakie to trudne? Ja też czasami chciałabym móc powiedzieć: „Nie martwmy się, zróbmy dziś coś szalonego!”. Ale nie mogę, bo muszę o nas dbać, o na-sze bezpieczeństwo – westchnęła mama i smutno się uśmiechnęła. – Rozumiesz, prawda, córeczko?

Lotka przytaknęła. Trzymała w dłoniach kubek z gorącą czekoladą i choć niemal ją parzył, nie mogła się poruszyć, by go odstawić na stolik. Była zupełnie nieświadoma, że mama wciąż tak bardzo cierpiała. Zrobiło jej się bardzo smutno. Sekretna wyprawa do Paryża pozwoliła Lotce pojąć, dlaczego mama czuła, że musi zdecydować się na wyjazd za granicę. Sądzi-ła, że w przeciwnym razie straci pracę i nie będzie mogła odpowiednio zadbać o córkę. Wcześniej Lotka myślała, że mama po prostu woli życie bez niej. To, co przed chwilą jej wyznała, sprawiło, że Lotka zrozu-miała, co tak naprawdę nią kierowało. Mama bała się ryzyka, bo przywodziło jej na myśl męża, który wy-jechał na wyprawę do dżungli i już nigdy nie wrócił.

Page 16: Animal Magic. Czarująca Sonia

160

Cena 17,90 z

NOWA SERIA HOLLY WEBB

11-letnia Lotka uwielbia zaczarowany sklep zoologiczny swojego wujka. Szczególnie teraz,

gdy odkrywa, e sama posiada magiczne zdolno ci, a Sonia – jej ulubiona jamniczka – potra czarowa . Razem mog zdzia a

niesamowite rzeczy i nic nie jest w stanie im przeszkodzi . Nawet okropna Sara i jej banda. Czy Lotka znajdzie odwag , by przeciwstawi

si Sarze? Czy pokona j w asn magi ?

Poznaj te pierwsz cz z 7-tomowej serii o przygodach Lotki

A A L M A

Tabi uczy sie c z a r ów