201303072244droga wewnetrznego uzdrowienia
DESCRIPTION
https://www.wdrodze.pl/fragmenty/201303072244droga_wewnetrznego_uzdrowienia.pdfTRANSCRIPT
4
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
Tytuł oryginału L’évangélisation des profondeurs
© Copyright Les Éditions du Cerf 1997Copyright © for this edition by Wydawnictwo W�drodze 2013
Redaktor
Lidia Kozłowska
Redaktor techniczny
Justyna Nowaczyk
Projekt okładki i stron tytułowych
Bogusława Hamryszczak
Cum permissione auctoritatis ecclesiasticae
ISBN 978-83-7033-879-4
Wydanie II
Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów
W�drodze 2013
ul. Kościuszki 99, 60-920 Poznań
tel. 61 852 39 62, faks 61 850 17 82
www.wdrodze.pl [email protected]
5
WS
TĘP
WSTĘP
Drogi, które próbuję analizować w�tej książce, wytyczyło moje osobiste
doświadczenie. Nie od razu byłam świadoma istnienia głębokiego związ-
ku pomiędzy psychologią i�wiarą – zrozumienie przyszło stopniowo.
Urodziłam się w�Maroku w� rodzinie katolickiej, która w czasach
mojego dzieciństwa i�dorastania była niepraktykująca. Przeżyłam dwa
ważne etapy w�rozwoju mojej wiary – pierwszy, mając około dziewię-
ciu lat, drugi, gdy byłam czternastolatką. W�pewien sposób spotkałam
wtedy Chrystusa. Od tego czasu wymiar duchowy wydawał mi się je-
dynym, który może nadać sens mojemu życiu, ale zupełnie nie miałam
pojęcia o�wymiarze psychicznym.
Bardzo zaangażowana w�pracę adwokacką, próbowałam realizować
w�niej moją wiarę, pozostając pod silnym wpływem życia Gandhiego,
który złożył śluby prawdy w�tym samym zawodzie, a�swoją działalność
polityczną przeżywał w duchu Błogosławieństw. Brałam udział w�pra-
cach zespołu działającego na rzecz pojednania pomiędzy różnymi wspól-
notami: muzułmańskimi, żydowskimi i�chrześcijańskimi, które współ-
istniały w�Maroku. W�rezultacie wraz z�grupą wiernych zaangażowałam
się w�praktykowanie życia w�bardzo skromnych warunkach i�wyrzecze-
nie się przemocy. W ten sposób starałam się wcielać wiarę w�życie.
Z upływem lat stanęłam wobec wewnętrznych kryzysów i proble-
mów życiowych, których nie potrafi łam rozwiązać przy pomocy modli-
twy. Było to niezrozumiałe i�doprowadzało mnie do rozpaczy.
6
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
Mrok zaczął się rozjaśniać w�okresie, gdy żyłam w�małej wspólno-
cie na dalekim południu Maroka. Z�przebywającym tam przejazdem
księdzem podzieliłam się uczuciem bezsilności wobec blokady w�na-
wiązywaniu kontaktów. Powiedział mi, że praca nad symptomami jest
bezcelowa, że źródło moich problemów leży gdzie indziej i�do mnie
należy rozpoznanie go. Doznałam niewypowiedzianej ulgi: istniało
więc jakieś wyjście, nie byłam skazana na zamknięcie w� kręgu nie-
możności. Przeczuwałam istnienie w�sobie niezbadanego lądu. W�ten
sposób zaczęłam odkrywać wymiar psychiczny mojego życia. Podjęłam
psychoterapię. Moja wiara była tak wątła, że odłożyłam związane z�nią
sprawy „na potem”, chwilowo jedynym pewnym terenem wydawała
mi się płaszczyzna psychiczna.
Dwa lata później, gdy ostrożnie zaczęłam ponownie nawiązy-
wać kontakty ze wspólnotami chrześcijańskimi, udałam się na „drzwi
otwarte” w� Salon-sur-Saône i� wzięłam udział w� seminarium prowa-
dzonym przez Georges’a i� Victorię Hobson z� Kościoła episkopalnego
(amerykańskie odgałęzienie Kościoła anglikańskiego). Jego tematem
było „Wewnętrzne uzdrowienie”. Termin ten, który usłyszałam po
raz pierwszy, natychmiast wydał mi się pełen głębokiego znaczenia,
wskazywał nowy kierunek i� ważny sposób rozumienia słowa Bożego.
Podczas tego spotkania pojęłam, że pomiędzy sferą psychiczną i� du-
chową istnieje styczność, związek zarazem możliwy i� konieczny. Na-
tychmiast zdałam sobie sprawę, że wreszcie dopłynęłam do portu,
że znalazłam to, czego szukałam od tylu lat. Zachowuję nieskończo-
ną wdzięczność dla Georges’a i�Victorii, którzy otworzyli przede mną
tę drogę.
Podjęłam wówczas próbę wcielenia w� życie tego, co odkryłam.
Miałam również okazję do bardzo głębokiej wymiany doświadczeń
z� innymi ludźmi, którzy wędrowali w� tym samym kierunku. Droga
psychoterapii była w� moim przypadku niezastąpiona, pozwoliła mi
7
WS
TĘP
bowiem oswoić się z� samą sobą, zbliżyć do mojej prawdy, wydobyć
na światło dzienne sytuacje i�problemy, z�którymi nie potrafi łam upo-
rać się w przeszłości. Był to początek wielkiego procesu przywracania
ładu i�sensu w�moim życiu.
Stopniowo osiągałam harmonię między wymiarem psychicznym i�du-
chowym. Z�każdym dniem moja wiara stawała się prawdziwsza, żywsza,
mocniej zakorzeniona, ale też bardziej pokorna. Jednak w�niektórych
sprawach, zwłaszcza dotyczących poczucia winy, wrażenie skrępowa-
nia, przytłoczenia trwało nadal. Miałam jednak pewność, że spełnią się
w�moim życiu słowa Jezusa, który zapowiada wyzwolenie niewolników.
To w�tym okresie odkryłam, że Duch Święty jest rzeczywiście obec-
ny i�działa we mnie, jak w�każdej istocie ludzkiej, i�że muszę nauczyć
się z�Nim współpracować.
Uświadomiłam sobie, że sfera psychiczna powinna otworzyć się na
wymiar duchowy. Zdałam sobie sprawę, że nie wystarczy przeanalizo-
wanie wyłącznie aspektu psychologicznego fałszywych dróg, którymi
dotąd podążałam. Stanowią one bowiem wykroczenie przeciw funda-
mentalnym prawom życia, prawom Bożym, których nie respektowa-
łam, żyjąc w�świecie zupełnie błędnych wyobrażeń o�cierpieniu, po-
kucie, zadośćuczynieniu, o�Bogu potępiającym. Dostrzegłam wyraźnie
swoją część odpowiedzialności za własną historię i�możliwość wyboru
pomiędzy zamknięciem się w�niej a�znalezieniem drogi życia.
Zgoda na słowa życia oznaczała, że powinnam zmienić kierunek,
porzucić ścieżki destrukcji i�ruszyć drogami, które wskazywało mi sło-
wo. Przekonałam się, że dzięki łasce Bożej taka zmiana orientacji jest
możliwa. Teraz już wiedziałam, co zrobić z�wiedzą o�sobie samej, uzy-
skaną w�trakcie psychoterapii.
Wędrówka nie kończy się nigdy, jest ona jednak źródłem głębokie-
go pokoju, ponieważ droga jest jasno wytyczona, słowo Boże nabiera
pełnego sensu, a�naszym krokom towarzyszy moc Ducha Świętego.
8
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
W roku 1987 siostra Minke, przeorysza wspólnoty sióstr z�Grand-
champ w�Szwajcarii (protestancka wspólnota monastyczna), poprosiła
mnie o�wykłady na temat dróg wewnętrznego uleczenia, ewangelizacji
głębi. Z�tego doświadczenia narodził się stopniowo, przy żywej, ser-
decznej pomocy modlitewnej sióstr z�Grandchamp, zwyczaj doroczne-
go cyklu trzech sesji, podczas których następują po sobie nauczanie,
zajęcia w�grupach współdziałania i�praca indywidualna. Sesje są obec-
nie organizowane zarówno we Francji, jak i�w Grandchamp, miejscu
powstania naszego stowarzyszenia i�jego modlitewnego umocnienia.
Uczestnikami spotkań zajmuje się ekumeniczna grupa osób zaanga-
żowanych w�działalność stowarzyszenia o�nazwie Bethasda1. Wspólnie
zastanawiamy się, modlimy i�pracujemy; każdy daje z�siebie wszystko.
Chciałabym tu wyrazić uznanie dla Marie-Madeleine Laurent
(psychologa). To dzięki jej refl eksji, doświadczeniu i�kompetencji za-
częłam zastanawiać się nad problematyką ograniczeń istoty ludzkiej,
wszechmocy, ukrywaniem emocji, przemocą, funkcjami macierzyński-
mi i�ojcowskimi Bożej miłości, pragnieniami, rywalizacją. Wszystkie te
tematy zostały w�sposób pogłębiony przedstawione w�dokumentach
roboczych opracowanych przez nią i�przez Dominique de Bettignies
(również psychologa). W� niniejszej książce podejmuję różne zagad-
nienia, nad którymi wspólnie pracujemy. Zachowałam z�nich główne
tezy, rozwijając je na swój sposób.
Dziękuję również z�całego serca wszystkim uczestnikom naszych
spotkań. Energia, z� jaką wyruszają w�drogę, wierność, przyjaźń, głę-
bokie zainteresowanie, którego dają dowody, są dla nas prawdziwym
wsparciem, pomocą w�pogłębianiu naszej służby, w�stałym odnawianiu
naszego doświadczenia.
1 Association Bethasda, Ferme du Val Saint-Jean, 10150 Montsuzain.
9
WP
RO
WA
DZE
NIE
WPROWADZENIE
Czy jesteśmy przepojeni naukami ewangelicznymi aż do głębi naszej
istoty, wszystkich jej obszarów? Czy dobra nowina, przekaz życia Chry-
stusa, dotarła do sfery naszych najgłębszych popędów, naszych najsta-
ranniej ukrywanych i� najbardziej dotkliwych trudności, naszych in-
stynktów śmierci, destrukcji lub autodestrukcji? Czy jesteśmy gotowi
na przeżycie zasadniczego zwrotu, na nasycenie nowymi sokami, które
pozwolą nam wyjść z�cienia śmierci i�wejść w�życie, w�nowe relacje
z�sobą, z�Bogiem, z�innym, wejść do Królestwa?
Czy jesteśmy wciąż uwikłani w�historię naszego życia?
Nigdy nie przyjmujemy biernej postawy wobec naszej własnej hi-
storii, nawet gdy ją odrzucamy. Nie jesteśmy wprawdzie w�stanie jej
odmienić, możemy jednak zmienić oddziaływanie naszej przeszłości
na naszą teraźniejszość. Przeszłość może być miejscem, w�którym się
zamykamy, źródłem lęku i�wstydu, ale może też stać się odskocznią,
motorem życia, opartego na tym, kim jesteśmy, na naszych osobistych
doświadczeniach.
10
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
Często jakieś przypadkowe zdarzenie odsłania jedno z naszych
wewnętrznych pęknięć. Jeżeli mamy jakąś niezagojoną ranę, reakcja
może być nieproporcjonalna do powagi tego wydarzenia. Zdarza się,
że przeżywamy głębokie zaburzenie: eksplozję złości, gorącą niena-
wiść, uczucie lęku, zazdrość, niepokój, blokadę w�stosunku do drugie-
go człowieka, wrażenie sytuacji bez wyjścia, związanych rąk. Ponadto
często powtarzamy w�różnych formach ten sam mechanizm: odtwarza-
my nasze cierpienie, szukając innego rozwiązania niż to, które wybra-
liśmy poprzednio. Ponieważ jednak nie uświadamiamy sobie celu, do
którego dążymy, krążymy w zamkniętym kręgu. Zdarza się, że nasza
wolność jest chora, tożsamość zniszczona lub zaniedbana, a�uczucio-
wość nadmiernie zależna od drugiego człowieka. Nasza osobowość,
znajdująca się jeszcze pod przemożnym wpływem drugiego człowieka,
splątana z�jego osobowością, może okazać się niezdolna do przyjęcia
miłości Boga, do przeżycia prawdziwej miłości. Wszystkie te stany są
sygnałami alarmowymi i� dowodzą, że nie jesteśmy jeszcze do głębi
duszy przepojeni naukami ewangelicznymi.
Co robić? Na ogół modlimy się o�uleczenie objawów choroby, a�tym-
czasem istota problemów pozostaje niezmieniona. Sądzimy wtedy, że
brakuje nam wiary, ogarniają nas uczucia zwątpienia i� zniechęcenia.
Niekiedy konieczne jest poddanie się analizie lub psychoterapii z�po-
mocą osoby kompetentnej (w żadnym wypadku nie należy angażować
się w psychoterapię bez przygotowania), ale oczywiście ten sposób
postępowania nie powinien stać się metodą. Wielu ludzi może przeżyć
bardzo głęboką odnowę, przebudzić się, odzyskać spokój wewnętrz-
ny, odnajdując fundamentalne punkty odniesienia, które pozwalają im
stać się na powrót synami i�córkami Boga. Rzeczywiste zrozumienie
słowa Bożego, wielkich praw życia, troska o�nasze trzy składowe: ciało,
duszę, czyli psyche (to znaczy uczucia, emocje, afekty...), ducha (czyli
głębię serca) i�uporządkowanie ich, umożliwienie Duchowi Świętemu
11
WP
RO
WA
DZE
NIE
ożywiania, a�Chrystusowi zamieszkania w�nich, otwarcie całej naszej
przeszłości na światło Boga pozwoli wydobyć się z�sytuacji wewnętrz-
nego rozbicia i�przywróci sens naszemu życiu. Ta droga jest łatwa, do-
stępna dla wszystkich (Pwt 30,11–14)1.
Nie ma magicznych uzdrowień
Drogę prawdy można przeżyć jedynie poprzez spotkanie z�miło-
sierdziem. Jej celem jest uświadomienie nam prawdziwych miejsc na-
wrócenia. My natomiast bardzo często chcemy jedynie magicznego
uleczenia, mając nadzieję, że miłość Chrystusa pozwoli nam uniknąć
zagłębiania się w nienazwane zakamarki naszego ciała, naszej duszy,
naszego umysłu, uświadomienia sobie, że drogi, którymi podążamy, są
fałszywe. Chcemy uzdrowienia, ale niekoniecznie nawrócenia. Z�tego
powodu wydaje mi się właściwsze mówienie o�ewangelizacji głębi2 niż
o�uleczeniu.
A jednak Bóg rzeczywiście uzdrawia. Pozwala wypłynąć na sze-
rokie wody, uwalnia od naszych niepokojów, oswobadza z� więzów
(Łk 4,18). Pozwala nam wyjść z�grobów (J 11,43–44): „Oto wyzdrowia-
łeś” – mówi Jezus Chrystus do paralityka z�Betesdy (J 5,14). Ale sprawą
zasadniczą jest prawidłowe rozumienie głębokiego sensu uzdrowienia,
które proponuje Chrystus; w�przeciwnym bowiem wypadku grozi nam
wyjałowienie lub ograniczenie się do zewnętrznych aspektów naszej
istoty.
1 Wszystkie cytaty z Pisma Świętego za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamen-tu. Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, wyd. V, Poznań 2000 – przyp. red.
2 L’évangélisation des profondeurs (ewangelizacja głębi) – brzmienie tytułu książki Simone Pacot w j. francuskim – przyp. red.
12
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
Uleczenie jest często dane w�zupełnie innej formie niż ta, której
oczekiwaliśmy. Pragniemy zwykle całkowitego uleczenia i�nie uzna-
jemy za realną odnowy, która pozostawia ułomności fi zyczne lub psy-
chiczne. Tymczasem prawdziwą drogą ku uzdrowieniu jest ich zaak-
ceptowanie, przyjęcie ze zrozumieniem i�w spokoju serca. Może się
też zdarzyć, że oczekujemy uleczenia w� jakimś ściśle określonym
punkcie, gdy tymczasem chorobą dotknięte jest zupełnie inne miej-
sce i�to ono potrzebuje nawrócenia. Podstawowym nastawieniem serca
winna być rezygnacja z�pragnienia natychmiastowego otrzymania owo-
ców. Prowadzeni przez Ducha Świętego będziemy iść krok po kroku,
dzień po dniu, ucząc się posłuszeństwa.
Na ogół chodzi nam o�uwolnienie się od konkretnej udręki, od ja-
kiegoś drobiazgu, który przeszkadza lub budzi niepokój, od jakiegoś
uciążliwego objawu, który jest w�gruncie rzeczy symptomem znacznie
głębszego cierpienia. Jeżeli ziarno dotrze tylko do warstwy intelektu-
alnej, do umysłu, rozumu, jeżeli Duch Święty i�Słowo nie przenikną
do samego wnętrza naszego serca, naszego ciała, nie dotrą do jądra na-
szych wielkich zawirowań duchowych, nic się tak naprawdę nie zmie-
ni. Ta droga jest drogą wcielenia, zejścia Ducha w�naszą ludzką naturę;
to właśnie przeżył Jezus Chrystus.
Nie niepokójmy się, bo Duch Święty żyje w� nas i� pomoże nam
w�wędrówce. To On wzywa nas do wejścia na tę drogę, drogę każdej
istoty ludzkiej, która doświadcza, na swoją miarę i�przez Chrystusa,
w�jaki sposób Słowo stało się ciałem (J 1,1–14), jak słowo dotyka ciała.
Bóg jest miłością
Miłość Boga jest zarazem ojcowska i�macierzyńska, taka, jaka po-
winna być wszelka miłość. Miłość Boga jest miłością prawdziwą. Bóg
13
WP
RO
WA
DZE
NIE
jest ojcem o�sercu matki. Kocha nas w�prawdzie; w�prawdzie miłość
chrześcijańska znajduje swoją radość. Lepiej jest więc mówić o�ojcow-
skim i� macierzyńskim aspekcie miłości Bożej niż o� Bogu będącym
jednocześnie ojcem i� matką. Jednakże Bóg z� samej swej istoty jest
ojcem. Oznacza to, że Jego miłość jest przeżywana bez niejasności,
z�zachowaniem właściwego dystansu, ale że kocha nas z�czułością mat-
ki. Natomiast dostrzeganie w�Bogu tylko matki prowadzi do miłości
kalekiej – stanu zależności, w�którym osoba kochana traci tożsamość 3.
Bóg jest nieskończonym miłosierdziem, ale zarazem określa On
wielkie prawa życia, których przekraczanie grozi głębokimi wstrząsa-
mi i�nieszczęściami. Miłość Boga jest czuła, litościwa, a�jednocześnie
żywa, pełna blasku. Prowadzi do zaakceptowania prawdy o� nas sa-
mych. Nie może zresztą być inaczej, skoro odwołuje się ona do naszej
wolności. Wszystko jest dane w�łasce jej obecności, jej miłosierdzia,
ale my także musimy mieć w�tym swój udział.
Na drogach ewangelizacji dwiema głównymi podporami są miłość
i�prawda. Nie może być prawdziwej miłości bez prawdy, ani konstruk-
tywnej prawdy bez miłości. Właśnie dzięki temu, że spotykamy mi-
łość, stajemy się zdolni do odbycia drogi powrotnej, wydobycia się ze
stanu zaślepienia. Uczy nas ona postrzegania siebie takimi, jacy na-
prawdę jesteśmy, i�zaakceptowania faktu, że takimi też widzi nas Bóg.
Bóg jest miłością, kocha nas miłością miłosierną, nazywaną agape. Miłość Boża nas poprzedza, szuka nas, znajduje. Jest pierwsza. Po co
tyle wysiłku wkładamy w�to, żeby dotrzeć do Boga, gdy tymczasem to
On cały czas próbuje do nas dotrzeć i�oczekuje, że pozwolimy Mu się
dotknąć? Inicjatywę podejmuje zawsze On. To właśnie twierdzi Henri
Nouwen, pisząc: „Przez większość swego życia starałem się odnaleźć
3 Zob. Olivier Clément, Athanase d’Alexandrie, sources, Stock, Paryż 1986, s. 65.
14
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
Boga, kochać Go (...). Zastanawiam się teraz, czy wystarczająco rozu-
miałem, że przez cały ten czas Bóg próbował odnaleźć mnie, poznać
i�pokochać”4.
Każdy jest stworzony i�kochany jako istota jedyna w�swoim rodzaju.
Takie jest podstawowe prawo życia. Każdy jest sobą, ma własną tożsa-
mość, własne zadania i�własną drogę. Podstawową zasadą jest zróżni-
cowanie, zachowanie odrębnych osobowości, ponieważ na tym opiera
się fundament naszego stosunku do Boga, naszej tożsamości, nasze-
go stawania się. Jest to punkt wyjścia, nasza kotwica, źródło otuchy,
dobra nowina, podstawa poczucia bezpieczeństwa. Każdy z�nas jest
przyjmowany jak umiłowany syn (Mt 3,17), nazywany „moje dziecko”
(Łk 15,31), znany z�imienia (J 10,3), wypisanego w�zagłębieniu dłoni.
W�Jego oczach każdy ma swoją wartość, każdy jest kimś niezwykłym.
Jego miłość jest w� całości darem, ofi arowanym bez dokonywania po-
równań ani oceny zasług, bez wyróżniania za cokolwiek. Niezależnie
od tego, jaki jest nasz stan, nasza przeszłość, nasza forma choroby lub
śmierci, ta miłość jest nieprzerwanie obecna i�nieustannie nas oczekuje,
nigdy nie opuszcza, przyjmując z�czułością nasze ułomności i�słabości,
nasze bóle i upadki. W�obliczu tej miłości możemy wyjawić całą naszą
historię bez obawy, że zostaniemy osądzeni, odrzuceni, skazani. Odnaj-
duje nas, jak Jezus kalekę z�Betesdy, przygląda się z�uwagą, wysłuchuje
nas w�głębi naszego zwątpienia. Płaczmy, odpocznijmy, oprzyjmy głowę
na łonie Ojca, pozwólmy Mu położyć ręce na naszych ramionach, prze-
żyjmy to samo głębokie doświadczenie, co młodszy syn z�przypowie-
ści (Łk 15,19–24). Brama nigdy nie jest zamknięta, możemy wrócić do
Ojca, nawet jeżeli jesteśmy brudni i�w łachmanach, upokorzeni, zawsty-
4 Henri J.M. Nouwen, Powrót syna marnotrawnego, przeł. J. i J. Grzegorczykowie, Zysk i S-ka, Poznań 1995, s. 119.
15
WP
RO
WA
DZE
NIE
dzeni, w�sytuacji klęski, w�nieładzie lub wyczerpani. Ojciec czeka na
nasz powrót, wybiega na spotkanie, bierze w�ramiona, całuje i�urządza
ucztę, bo wielka jest radość, nawet z�powrotu tylko tego jednego. Pierw-
szy krok, pierwsze fundamentalne odkrycie polega na tym, aby pozwolić
Jego miłości do nas dotrzeć, poruszyć nas i�odnowić.
Jednakże zamęt w�miłości, rany serca, które być może nadały kie-
runek naszej historii, mogą ograniczać zdolność do przyjęcia Bożej
miłości. Jeżeli traktujemy miłość jako coś niewyobrażalnego, czego
zupełnie nie bierzemy pod uwagę, jako niebezpieczeństwo lub zagro-
żenie, jeżeli jesteśmy przekonani o�swojej wszechmocy i�przyzwycza-
iliśmy się radzić sobie w�każdej sytuacji sami, licząc tylko na własne
siły i kompetencje, miłość Boża nie może do nas dotrzeć, bo zawsze
jest ofi arowana, lecz nigdy się nie narzuca.
Co takiego się stało, że jesteśmy niezdolni do przyjęcia miłości
Boga? Jak pozwalamy się kochać? Te zasadnicze kwestie wyjaśnią się
w�trakcie naszej wędrówki.
Bóg jest prawdą
W Nim odnajdujemy punkty orientacyjne, poznajemy prawa ży-
cia, które przywrócą nam właściwy kierunek. W�Jego łasce będziemy
w�stanie poznać samych siebie, pozwolimy się oświecić w�prawdzie,
dokonamy właściwych wyborów, opuścimy drogę śmierci i� pójdzie-
my drogą życia, znów ruszymy z�miejsca, podniesiemy się i�będziemy
nieść swoje nosze, zaufawszy Jego słowu jak kaleka z�Betesdy.
Wielu dokonało już tego cudownego odkrycia miłości Boga; przeży-
li autentyczne z�Nim spotkanie, które całkowicie zmieniło ich życie.
Odtąd dzieli się ono na „przed” i�„po”. Ale może się zdarzyć, że nawet
tego nie dostrzegając, mówimy sobie: skoro Bóg jest miłością, to nie
16
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
potrzebujemy nic robić, będziemy tylko brać. Demonstrujemy Bogu
nasze zranienia i�problemy, oczekując, że wszystko zrobi za nas; w�ten
sposób mamy nadzieję oszczędzić sobie drogi prawdy. Zapominamy,
że zostaliśmy wezwani do właściwej współpracy z�Duchem Świętym,
do roli aktywnego odbiorcy Chrystusowego dzieła zbawienia, które się
w�nas dokonuje. Tak postępując, przyjmujemy jakby wyłącznie macie-
rzyńską stronę miłości Bożej, co grozi całkowitym przesłonięciem dro-
gi powrotu, tej drogi, która pozwala zagłębić się w�siebie i�przywrócić
niezbędny ład wewnętrzny. Pod pretekstem zachowania serca dziecka
narażamy się na wielkie niebezpieczeństwo regresu, powrotu do stanu
dzieciństwa. Miłość Boża nie infantylizuje istoty ludzkiej, żąda od niej
natomiast zdecydowanej postawy w�próbach życiowych. Bóg zbawia,
daje Królestwo, ale wzywa do przemiany wewnętrznej, dzięki której
będziemy nie tylko Jego obrazem, ale staniemy się do Niego podobni.
Nakazuje wypełnianie powołania synów i córek Bożych z�pełnym za-
angażowaniem naszej wolności.
Zasadniczą sprawą jest pełne przeżywanie obu tych aspektów mi-
łości Bożej i�czuwanie, aby nie wpaść w�żadną z�dwóch czyhających na
nas pułapek: z�jednej strony – w�przekonanie, że Bóg wszystko zrobi
za nas, z�drugiej – liczenie wyłącznie na własne siły i� zapominanie,
że jesteśmy kochani, oczekiwani, zbawieni. Może się wtedy okazać,
że nasze serce stwardniało, wyczerpało się, że sami pozbawiliśmy się
daru Bożego, nie potrafi my przyjąć zbawienia i�zamiast je kontemplo-
wać, stajemy się coraz bardziej oschli.
Dzięki łasce i�miłości Bożej w�jej aspekcie ojcowskim istota ludzka
może odnaleźć swoje punkty orientacyjne, przebudować siebie, po-
znając wielkie prawa życia i�przyjmując je za swoje. Żyjmy Jego łaską,
aby rozwinąć naszą wolność, naszą tożsamość; stańmy się sługami Kró-
lestwa, każdy we właściwy sobie sposób, i�rozpocznijmy walkę ducho-
wą, którą toczyć musi każde dziecko Boże.
17
WP
RO
WA
DZE
NIE
Zależność między prawami duchowymi i�psychicznymi
„Prawa duchowe nie są nigdy sprzeczne z�psychicznymi. W� tym
znaczeniu możemy powiedzieć, że je uwzględniają, ale są inaczej usy-
tuowane i�nie sprowadzają się do nich”5. Mają szerszy zakres i� inny
jest ich cel. Prawo duchowe jest nadrzędne wobec prawa psychiczne-
go, ukierunkowuje je, określa jego cel, ale nie może zniszczyć, wyga-
sić, pomijać ani negować mechanizmów psychicznych.
Jego pierwszym celem jest spowodowanie, żebyśmy uświadomili
sobie nasze powołanie dzieci Bożych, naszą przyszłość synów i�córek
Boga, naszą fundamentalną wolność. Prowadzi do daru, do duchowej
walki, ale nie do sprzeciwu czy negacji wobec naszej rzeczywistości
psychicznej czy biologicznej. Prawo duchowe może jedynie uczynić
spójnym to, co jest w�nas pokawałkowane, rozdzielone.
Z czego składa się istota ludzka?
Istota ludzka zbudowana jest z� trzech elementów: ducha, czyli
głębi serca, duszy, czyli psyche, i�ciała. W�człowieku łączą się w�jedno
aspekt duchowy, psychiczny i�cielesny. Każdy z�tych elementów sta-
nowi tylko część istoty ludzkiej, która nie jest ani wyłącznie psychiką,
ani ciałem. Nie jest też istotą jedynie duchową, jest jednością wszyst-
kich trzech składowych6, a�zadaniem człowieka jest odnalezienie tej
jedności w�dogłębnym przeżywaniu każdego z�tych obszarów. Głębia
5 Xavier Thévenot, wypowiedź zanotowana przez autorkę.6 Zob. Jean–Claude Larchet, Thérapeutique des maladies spirituelles, Cerf, Paryż
1997.
18
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
serca, centrum naszej istoty, jej najbardziej intymne jądro, serce serc,
o� którym mówi Biblia, nie jest uczuciem, lecz miejscem spotkania
z�Bogiem. Psyche z�kolei to emocje, afekty, uczucia, inteligencja, wy-
obraźnia, wszystkie nasze zdolności, nasz stosunek do samych siebie
i�do innych. Wreszcie ciało to cała strona fi zyczna, biologiczna. Ciało,
psyche i�głębia serca nie mieszczą się na tej samej płaszczyźnie. Prze-
nikają się nawzajem, ale się nie mieszają. Jednocześnie nie ma też
między nimi rozgraniczenia, przeciwstawienia, rozszczepienia.
Wyraźne rozróżnienie i� właściwe usytuowanie każdego z tych
trzech aspektów jest sprawą o�zasadniczym znaczeniu.
Każda z� dróg naszej ewangelizacji głębi jest sposobem poszuki-
wania wewnętrznej jedności wolnej od pomieszania pojęć. Zasadni-
czą sprawą jest całościowe przeżywanie własnej istoty, wszystkich jej
trzech obszarów, bez pomijania któregokolwiek z�nich i�umożliwienie
Duchowi Świętemu swobodnego działania, bo to Jego rolą jest zinte-
growanie nas. Istnieje w�nas, jak w�procesie stworzenia, pewien porzą-
dek wewnętrzny, który powinniśmy znać i�respektować.
Cel drogi
Czego szukamy, podejmując tę wędrówkę? Natychmiastowego
i� całkowitego uzdrowienia? Zlikwidowania dręczących nas sympto-
mów? Jakiejś formy szczęścia, dobrego samopoczucia, rozkwitu „ja”?
Nie to stanowi cel naszej drogi i� powinniśmy zdawać sobie z� tego
sprawę. Celem jest przywrócenie Bogu właściwego miejsca w�naszym
życiu, powrót do Niego i�pełne przeżywanie naszej ludzkiej kondycji,
którą pozwalamy ożywić Duchowi Świętemu; włączenie w�proces zba-
wienia wszystkich obszarów naszej istoty, przywrócenie wewnętrzne-
19
WP
RO
WA
DZE
NIE
go ładu przez powtórne dostosowanie się do fundamentalnych praw
życia; odkrycie, iż jesteśmy synami i córkami Boga, sługami Królestwa.
Celem jest więc przeżycie zmartwychwstania, ruchu powrotnego,
odnawiającego w�pewien sposób nasz chrzest. Wejdziemy w�wody Jor-
danu, w�głąb naszej historii i�otworzymy ją dla życia, wsłuchując się
w�słowo, które przeznaczone jest także dla nas: „Ten jest Syn mój umi-
łowany” (Mt 3,17). Tę drogę musimy zacząć od nas samych – to jest
nasze podstawowe zadanie, nasze główne pole doświadczeń – ale na
nas się ona nie kończy, stanowimy jej punkt wyjścia, ale nie cel7. Pełni
zachwytu będziemy mogli obserwować, jak w�miarę postępowania po
drodze nawrócenia świat wokół nas także zaczyna się odnawiać. Wów-
czas staniemy się naprawdę „robotnikami na żniwie Boga” (Łk 10,2).
7 Zob. Martin Buber, Droga człowieka według nauczania chasydów, przeł. G. Zlat-kes, Cyklady, Warszawa 1994, s. 37–42.
251
WN
IOS
KI
SPIS TREŚCI
Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
Słowo Boże – uzdrowienie chromego nad sadzawką . . . . . . . . . . . . . . 21
Część I
OTWORZYĆ SIĘ NA DZIAŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
1. Wezwanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
2. Przeszkody . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
3. Jak otworzyć drzwi? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
Część II
RANY
4. Jak zareagowaliśmy na zranienie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69
5. Związek matki i�dziecka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79
6. Zaburzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93
7. Zawładnięcie drugim. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105
8. Miłość zraniona . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115
9. Żądza posiadania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129
252
SP
IS T
RE
ŚC
I
Część III
JAK BÓG NAS ODNAWIA?
Słowo Boże – u Marty i�Marii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141
10. Wola Boża. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145
11. Akt wiary, wysłuchanie prośby . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163
12. Słowo nawrócenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 171
Część IV
PRZEBACZENIE
Słowo Boże – syn marnotrawny. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 185
13. Otrzymać przebaczenie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 197
14. Przebaczyć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 215
Wnioski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 237
lwwww.w [email protected] rzedaza @wdrodze pl
254
DR
OG
A W
EW
NĘ
TRZN
EG
O U
ZDR
OW
IEN
IA
Ostatnio w serii ukazały się:
John Eldredge, Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszyArchibald D. Hart, Adrenalina a�stresHenry Cloud, John Townsend, Mamo, to moje życieJacques Gauthier, Kryzys wieku średniegoArchibald D. Hart, Rozwód. Jak ratować dzieciClaudio Risé, Sztuka ojcostwaDiane Purper-Ouakil, Mali tyraniTonino Cantelmi, Pasquale Laselva, Silvestro Paluzzi, Dialog psychologii z�teologiąMuriel Mazet, Zranione dzieckoHenry Cloud, Reguły sukcesuMartin Rovers, Uzdrowić miłośćHeinz-Peter Röhr, Narcyzm – zaklęte „ja”John Townsend, Kto nam zatruwa życie?Xavier Lacroix, Naucz mnie żyć. Esej o ojcostwieArchibald D. Hart, Catherine Hart-Weber, Depresja nastolatkaMark Victor Hansen, Art Linkletter, Najlepsza reszta życiaStephen Arterburn, Mężczyźni i ich sekretyJohn Eldredge, Droga dzikiego sercaHans Morschitzky, Lęk przed porażkąHenry Cloud, John Townsend, To nie moja winaSharon Jaynes, Marzenia kobietyJohannes Thiele, Zmień swoje życieJohn Eldredge, Dziennik pokładowyChris Thurman, Kłamstwa, w które wierzymyBjörn Süfke, Krajobraz męskiej duszyMarshall J. Cook, Oswoić lękJohn Towsend, Recepta na miłośćJohn Trent, Larry K. Weeden, Błędne koło rozwodówMarilyn Meberg, Kobieta i utracona miłośćMax Lucado, Wieloryb nie może latać. O sztuce stawania się sobąXavier Lacroix, Małżeństwo
255
WN
IOS
KI
Pat Gelsinger, Tajniki żonglerki. Jak znaleźć równowagę między pracą, wiarą i rodziną?Christiane i Alexander Sautter, Gdy opadną maski. Terapia związkówHenry Cloud, Poszukiwana – poszukiwany. Poradnik dla singliManfred Lütz, Szaleństwo! Leczymy nie tych, których trzebaMax Lucado, Potwór w szafi e. Jak jutro bać się mniej niż dzisiajLisa M. Hendey, Mama na pełen etatSara Savage, Eolene Boyd-MacMillan, Konfl ikt w relacjachStephen Arterburn, Debra Cherry, Jak nakarmić pragnieniaPhilippe Gutton, Vincent Villeminot, Usłyszeć, czego nastolatki nie mówiąAntonello Vanni, Ojcowie obecni – dzieci szczęśliweMarie-France Hirigoyen, Molestowanie moralneFlorence d’Assier de Boisredon, Słuchanie jako sztuka obecnościPaolo Scquizzato, Kłamstwo iluzji. Siedem grzechów głównych miedzy duchowościa a psychologią