zeszyt wiejski 14.pdf

366
UNIWERSYTET ŁÓDZKI INTERDYSCYPLINARNY ZESPÓŁ BADANIA WSI ZESZYTY WIEJSKIE (XIV) ZESZYT CZTERNASTY ŁÓDŹ 2009

Upload: hoangtram

Post on 11-Jan-2017

255 views

Category:

Documents


2 download

TRANSCRIPT

Page 1: zeszyt wiejski 14.pdf

UNIWERSYTET ŁÓDZKI

INTERDYSCYPLINARNY ZESPÓŁ BADANIA WSI

ZESZYTY WIEJSKIE

(XIV)

ZESZYT CZTERNASTY

ŁÓDŹ 2009

Page 2: zeszyt wiejski 14.pdf

Rada Naukowa:

Prof. nadzw. dr habil. Władysław Baranowski – Przewodniczący Rady

(Łódź), prof. dr habil. Wiesław Caban (Kielce), prof. nadzw. dr habil. Bo-

żenna Dutkiewicz (Łódź), prof. nadzw. dr habil. Jarosław Kita (Łódź), prof.

dr habil. Bronisława Kopczyńska-Jaworska (Łódź), prof. dr habil. Albin

Koprukowniak (Lublin), prof. nadzw. dr habil. Jerzy Kukulski (Piotrków

Trybunalski), prof. nadzw. dr habil. Andrzej Lech (Łódź), prof. dr habil.

Giennadij F. Matwiejew (Moskwa), prof. dr habil. Antoni Mieczkowski (Lu-

blin), prof. nadzw. dr habil. Leszek Olejnik (Łódź), prof. nadzw. dr habil.

Marek Przeniosło (Kielce), mgr Henryk Siemiński (Łódź), prof. dr habil.

Ryszard Szwed (Częstochowa), dr Janina Tobera (Łódź).

Redakcja:

Andrzej Lech – redaktor naczelny

Henryk Siemiński – zastępca redaktora naczelnego

Maria Kostrzewska – sekretarz redakcji

Damian Kasprzyk – informacje naukowe

Jarosław Kita – recenzje

Tomasz Lech – redaktor techniczny

Recenzent tomu:

Prof. nadzw. dr habil. Władysław Baranowski

Projekt okładki: Marian Jagodziński

ISSN 1506-6541

Adres Redakcji: Interdyscyplinarny Zespół Badania Wsi UŁ

90-243 Łódź, ul. Jaracza 78

Tel. (42) 635 61 58

Page 3: zeszyt wiejski 14.pdf

3

Spis treści

STUDIA

Edmund Lewandowski Korzenie Europy ................................................................................................... 8

Paweł Schmidt

Wiedza i teren. Nowe rozumienie (w) etnografii ............................................... 35

Joanna Sadowska

Współczesna sztuka ludowa i jej twórcy w ocenie mieszkańców wsi................ 45

Anna Pietrzyk

Wspomnienia przeszłości: wędrowni rwacze zębów i inni uzdrowiciele ........... 56

Nina Kapuścińska

Chłopskie zaręczyny – od zalotów do wieczoru przedślubnego ........................ 65

Radosław Janiak Fortyfikacje „wielkich grodów‖ kultury łużyckiej

na obszarze Polski Środkowej ............................................................................ 74

Ireneusz T. Kolendo

Charakterystyka średniowiecznego systemu agrarnego Nadbałtyki................... 83

Marek Sygulski

Płatnicy składki szkolnej, ludność, areał i zabudowa w gminie

Mroga Dolna powiatu brzezińskiego w latach 1819-1893 ............................... 111

Janusz Socha Kółka rolnicze Centralnego Towarzystwa Rolniczego 1907-1929 .................. 140

Marcin Matusiak

Przebudowa ustroju polskiej wsi w poglądach Juliusza Poniatowskiego

w latach 1934-1939 .......................................................................................... 149

Page 4: zeszyt wiejski 14.pdf

4

Krystyna Leśniak-Moczuk

Unifikacja standardu warunków mieszkaniowych na wsi i w mieście

na przykładzie powiatu mieleckiego na Podkarpaciu ....................................... 173

Paweł Dzieciński

Marketingowa kreacja Andrzeja Leppera jako reprezentanta wsi

na polskiej scenie politycznej ........................................................................... 185

MATERIAŁY

Grzegorz Szymczak

Historia ludności żydowskiej w Żelechowie .................................................... 198

Przemysław Owczarek, Barbara Chlebowska, Piotr Czepas Raport z projektu badawczego „Chełmo 2006‖................................................ 238

Damian Kasprzyk

Marian Jelonek – leśnik, twórca ludowy, poeta ................................................ 259

Marian Jelonek

Poezje ............................................................................................................... 264

Barbara Szpigiel

Czesław Smela z Bolimowa. „Twórczość co kołem się toczy‖ ........................ 274

Damian Kasprzyk

Zygmunt Luty (1897-1961), stoczkowski społecznik i nauczyciel .................. 290

RECENZJE

„Mała ojczyzna‖ w nowych publikacjach książkowych. (Andrzej Lech) ........ 301

[Rec.:] Józef Hampel: Chłopów polskich drogi do demokracji.

Studia i szkice, Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej

w Krakowie, Prace monograficzne nr 484, Kraków 2008, ss. 296

(Arkadiusz Kołodziejczyk) ............................................................................... 308

[Rec.:] „Młodzież – Kultura – Wieś – Polski Uniwersytet Ludowy.

Kwartalnik Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych‖ (Piotr Tobera) ........... 313

[Rec.:] Janusz Socha: Szkice z dziejów wsi, Łódź 2008, ss. 194

(Ewelina Kostrzewska) ..................................................................................... 316

Page 5: zeszyt wiejski 14.pdf

5

[Rec.:] Henryk Lesiak: Szlakiem dworów regionu kutnowskiego,

Wyd. Agencja Rozwoju Regionu Kutnowskiego S.A., Kutno 2007, ss. 508

(Jarosław Kita) ................................................................................................. 320

[Rec.:] W trosce o zdrowe społeczeństwo – życie i działalność profesora

Marcina Kacprzaka 1888-1968, pod red. Z. Kruszewskiego, Płock 2008,

ss. 56 (Damian Kasprzyk) ................................................................................. 324

INFORMACJE NAUKOWE

Sprawozdanie z Konferencji

„Fundusze europejskie dla rozwoju edukacji na terenach wiejskich.

Dobre praktyki‖ (Julia Mrówczyńska-Pałgan) ................................................. 327

III Krajowa Konferencja Samorządy RP dla Jana Pawła II. Kamieńsk 27-28 marca 2008 r.

(Bogusława Mroczkowska, Grzegorz Turlejski) ............................................... 329

XXXV Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych Stoczek Łukowski 21-22 czerwca 2008 (Damian Kasprzyk) .......................... 333

Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu – ostatnie dokonania i plany (Joanna i Robert Rumińscy) ............................... 342

PRO MEMORIAM

Odszedł Mistrz. Józef Ryszard Szaflik (1930-2008) (Andrzej Lech) ............... 345

BIBLIOGRAFIA

Bibliografia wsi za lata 2007-2008 (Maria Kostrzewska) ....................................................................................... 351

Contents ............................................................................................................ 361

Page 6: zeszyt wiejski 14.pdf
Page 7: zeszyt wiejski 14.pdf

STUDIA

Page 8: zeszyt wiejski 14.pdf

8

Edmund Lewandowski

Uniwersytet Łódzki

Korzenie Europy

Zacznę od wyjaśnienia tytułowych pojęć. W ujęciu etymologicznym korzeń

jest częścią rośliny w ziemi. Ale w języku staropolskim to również początek

rodu, ludu, narodu, fundament etniczny. W sensie metaforycznym

i socjologicznym chodzi o tradycję, czyli ojcowiznę, spadek, dziedzictwo kultu-

rowe. To znaczy, że pokolenie teraźniejsze jest zakotwiczone w dorobku swych

przodków. Karol Marks słusznie podkreślał: „Ludzie sami tworzą swoją historię,

ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz

takich, jakie już zastali, w okolicznościach danych i przekazanych. Tradycja

wszystkich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących‖1.

Kazimierz Dobrowolski wskazywał na znaczenie podłoża historycznego,

które obejmuje podłoże geograficzne, biologiczne (substrat ludzki) i kulturowe.

Na ostatnie składają się elementy utrwalone materialnie (w tym dzieła sztuki),

należące do świadomości społecznej (pojęcia, normy, wartości, oceny), obiekty-

wizujące się w ruchach ciała (gesty, ukłony, powitania), wyrażane dźwiękowo

(mowa, muzyka, śpiew). Najbardziej trwałe są: psychika zbiorowości regional-

nych (uwarunkowana ciągłością osadniczą), systemy religijne (wierzenia, obrzę-

dy, instytucje) i stereotypy (etniczne, klasowe, zawodowe)2. O tego rodzaju ko-

rzeniach Jan Szczepański pisał: „Działają jak korzenie roślin – na wszystkie

tkanki i komórki. Korzenie kulturowe zwracają się ku wszystkim jednostkom,

społecznościom, instytucjom, grupom. One uruchamiają mechanizmy ewolucji

i mechanizmy transformacji‖3.

W maju 2008 roku Bronisław Geremek stwierdził, że pytanie o korzenie

Europy wynika z problemu jej tożsamości. Nie można uwzględniać tylko wpły-

wów greckich, rzymskich i oświeceniowych, lecz również chrześcijańskie. Był

on przeciwnikiem rozdziału tradycji religijnej i niereligijnej. W obu dostrzegał

wspólny element łączący. Ma nim być pojęcie osoby ludzkiej i jej godności,

przekonanie, że człowiek jest w centrum. Jedni wierzą, że „człowiek został stwo-

rzony na podobieństwo Boga, który oddał się w ofierze ludziom‖; inni zakładają,

__________ 1 K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 8, Warszawa 1964, s. 125.

2 K. Dobrowolski, Studium z pogranicza historii i socjologii, Wrocław 1967, s. 9-16, 46.

3 J. Szczepański, O zagadnieniach korzeni kulturowych, „Przegląd Humanistyczny‖ 1999,

nr 1, s. 4.

Page 9: zeszyt wiejski 14.pdf

9

że „człowiek jest miarą wszechrzeczy‖4. W każdym razie nie tylko interesy gos-

podarcze są podstawą Unii Europejskiej.

Natomiast moim zdaniem o kształtowaniu tożsamości Europy stanowiły:

substrat indoeuropejski i wyzwanie semicko-muzułmańskie oraz tradycje grecko-

rzymska, chrześcijańska i nowożytno-oświeceniowa. W dalszej części tego arty-

kułu przedstawię ich wpływ. Najpierw jednak muszę odpowiedzieć na pytanie,

czym jest Europa? Na jakim obszarze widać jedność w różnorodności kulturo-

wej? Co naprawdę oznacza wspólna nazwa? A od nazwy przecież zaczyna się

tożsamość każdego przedmiotu.

W VI wieku p.n.e. jakiś autor nazwał Europą północną Grecję.

W następnym stuleciu Herodot miał na uwadze świat leżący na północ od Grecji.

W drugiej połowie IV wieku p.n.e. Hellenowie myśleli o ziemiach położonych

na zachód od Morza Egejskiego. W ich świadomości „Azja‖ oznaczała „kraj

wschodu słońca‖, a „Europa‖ – „kraj zachodu słońca‖. W I wieku p.n.e. geograf

i historyk grecki Strabon używał nazwy „Europa‖ już w znaczeniu zbliżonym do

dzisiejszego.

W średniowieczu granica między Wschodem (Azja) a Zachodem (Europa)

przebiegała wzdłuż Donu. I wtedy Moskwa leżała w Azji. W XVI wieku dopiero

Europejczycy odkryli nową Ruś (Moskiewską). Pod wpływem głównie Polaków

zaczęli ją postrzegać, jako kraj azjatycki, barbarzyński, obcy i wrogi. Jednak car

Piotr I Wielki pragnął, żeby jego państwo było częścią europejskiej cywilizacji.

W sensie geograficznym urzeczywistnił to szwedzki oficer Philip Johan von

Strahlenberg. W 1730 roku zaproponował, co dziś przyjmuje większość Europej-

czyków, żeby granica biegła wzdłuż gór i rzeki Ural do Morza Kaspijskiego oraz

tektonicznym Obniżeniem Kumsko-Manyckim do Morza Azowskiego. W ten

sposób wyłączył rejon kaukaski, który od dawna uchodził za azjatycki.

Problem Rosji

Jeśli uznamy linię Strahlenberga, to Europa obejmuje 10 mln 365 tys. km2

i stanowi 7,6 proc. powierzchni lądów. Jeśli zaś włączylibyśmy całą Rosję, wte-

dy Europa miałaby 23 mln km2 i stanowiłaby 17 proc. lądów. Najprawdopodob-

niej większość Europejczyków nie wie, że europejska część Rosji stanowi 42

proc. Europy, natomiast azjatycka 28 proc. Azji. Z kolei, gdyby Rosja nie należa-

ła do Europy, to nasz kontynent miałby 5 mln 913 tys. km2 i zajmowałby 4,3

proc. lądów.

Na fundamentalne pytanie, jak można zdefiniować Europę, były kanclerz

Niemiec (1974-82) Helmut Schmidt odpowiada: „Wszyscy są mniej lub bardziej

__________ 4 B. Geremek, Zapomniano o Europie chrześcijańskiej (rozm. M. Matlak), „Rzeczpospoli-

ta‖ 2008, nr 164, s. 16.

Page 10: zeszyt wiejski 14.pdf

10

zgodni, żeby umieścić ją na zachód od Uralu. Od razu wyłania się tu problem, co

zrobić z Rosją, skoro na 11 stref czasowych pokrywających ten kraj tylko dwie

znajdują się na zachód od Uralu (...). Rosja w poważnym stopniu przyczyniła się

do wzbogacenia europejskiej spuścizny kulturowej. Nie można wyobrazić sobie

literatury europejskiej bez Dostojewskiego czy Puszkina. To samo można po-

wiedzieć o muzyce bez Czajkowskiego czy Prokofiewa. Ale Rosja nigdy nie

przeszła przez okres oświecenia. Nie rozwinęła kultury prawnej ani mechani-

zmów rynkowych, opartych na własności prywatnej i konkurencji. Rosjanie

nigdy nie mieli możliwości swobodnego wyboru zawodu. Zawsze było to pań-

stwo o organizacji pionowej. A demokracja jest strukturą poziomą‖5.

Helmunt Schmidt, używając słowa „Europa‖, ma jednak na myśli tylko

Unię Europejską. Mówi on: „Z punktu widzenia historii jest to wciąż nowe zja-

wisko. I jest to precedens w historii ludzkości. Nigdy w Azji, w Ameryce,

w Afryce, nigdzie na świecie, kraje reprezentujące różne języki i modele kultu-

rowe nie przejawiały takiej woli rezygnacji z własnej suwerenności na rzecz

zjednoczenia się w ramach większej struktury. Nigdy‖6.

Helmut Schmidt sądzi, że Europa polityczna i kulturowa jest mniejsza od

geograficznej. Nie ma jednej całości socjologicznej. Podobne zdanie miał nie-

miecki filozof historii i kultury Oswald Spengler. W głośnej książce Zmierzch Zachodu (1918) stanowczo twierdził, że pojęcie Europy nie ma sensu, bo na-

prawdę istnieją tu dwa różne światy: Zachód i Wschód (Rosja). Jego zdaniem,

„instynkt rosyjski nader słusznie i dogłębnie rozgraniczał z widoczną u Tołstoja,

Aksakowa i Dostojewskiego wrogością «Europę» od «mateczki Rosji»‖7.

Oswald Spengler znał język rosyjski i wcześniejszą koncepcję historiozo-

ficzną Mikołaja Danilewskiego. W 1869 roku pojawiły się pierwsze rozdziały

pracy Rossija i Jewropa, w której autor wyróżniał dwa odmienne typy kulturo-

wo-historyczne: europejski (romańsko-germański) i słowiański (prawosławny).

Pierwszy znajduje się w stadium „późnego lata i wczesnej jesieni‖, drugi (pod

przewodnictwem Rosji‖ powstanie na ogromnym obszarze od Adriatyku do

Pacyfiku i od Archipelagu do Oceanu Lodowatego. W nowym typie miały być

też Grecja, Rumunia i Węgry. Nie przewidział tam miejsca dla Polski, bo uważał

ją za „Judasza Słowiańszczyzny‖, a Polaków za naród zdegenerowany przez

latynizm i katolicyzm. Podobnie myślał Fiodor Dostojewski. Podkreślał on, że

__________ 5 H. Schmidt, Gdzie leży Europa? (rozm. A. Gyldén, C. Makarian), „Forum‖ 2001,

nr 39/40, s. 9.

6 Tamże. W innym miejscu Schmidt mówił: „Rosyjski naród różni się pod wieloma

względami od narodów Europy i Ameryki Północnej. To byt jedyny w swoim rodzaju. Od

tysiąca lat jest przyzwyczajony do reżimów autorytarnych i nie zamieni się w demokrację

wesminsterską czy waszyngtońską‖. (H. Schmidt, Uwagi o stanie świata, „Dziś‖ 2008, nr 1,

s. 36).

7 O. Spengler, Zmierzch Zachodu (przeł. J. Marzęcki), Warszawa 2001, s. 36.

Page 11: zeszyt wiejski 14.pdf

11

„Stara Polska‖ z Rosją nie może współistnieć. Powinna się odrodzić. Pisał: „Po-

lak ze Starej Polski instynktownie, ślepo nienawidzi Rosjan i Rosji‖8.

Z kolei historyk, geograf i etnograf Lew Gumilow (syn poety Mikołaja

i poetki Anny Achmatowej) głosił, że Rosjanie nie są narodem słowiańskim, lecz

swoistym superetnosem, przystosowanym do środowiska euroazjatyckiego, po-

wstałym z wymieszania Słowian, Ugrofinów i Tatarów, w obliczu wyzwań kato-

lickiego na Zachodzie, islamskiego na Południu, chińskiego na Dalekim Wscho-

dzie. Jego zdaniem, Rosjanie są pięćset lat młodsi od narodów zachodnio-

europejskich, dlatego nie dorównują im pod względem cywilizacyjnym, i nie

muszą kierować się europejskimi zasadami9.

Z badań socjologicznych wynika, że poczucie odrębności Rosjan wzrasta.

Większość uważa się za przedstawicieli innej cywilizacji. Znaczna część postrze-

ga Unię Europejską jako zagrożenie dla Rosji. Trzy czwarte respondentów uzna-

je Rosję za państwo eurazjatyckie, które kieruje się specyficznymi wartościami

i zmierza własną drogą rozwoju. Rosyjska elita polityczna, jak za Piotra I Wiel-

kiego, jest bardziej europejska niż społeczeństwo. A zwykli Rosjanie, zdaniem

Fiodora Łukjanowa (eksperta od spraw międzynarodowych), mogą całkowicie

odrzucić wartości zachodnie10

.

W każdym razie faktem jest, że Rosja leży na pograniczu dwóch różnych

światów. Z Europą łączy ją terytorium, kultura i gospodarka, z Azją zdecydowa-

na większość obszaru (aż 74 proc.), część tradycji i możliwość stworzenia anty-

zachodniego układu. Wiaczesław Igrunow (szef Instytutu Badań Humanistycz-

nych i Politycznych, były dysydent) żałuje, że Rosja idzie drogą autorytarną i nie

staje się częścią cywilizacji zachodnioeuropejskiej, ale przyznaje, że nie ma

innego wyjścia. Zachód popycha ją na Wschód. W ten sposób jednak za 30-40

lat Rosja może znaleźć się w obozie „zwycięzców stawiających opór amerykań-

skiej hegemonii‖11

. Podobnie myśli izraelska i amerykańska uczona Liah Green-

feld, która przewiduje, że niedługo głównym zmartwieniem Rosji będzie nie

Zachód, lecz Wschód, ponieważ epoka Zachodu dobiega końca i przed połową

tego stulecia wkroczymy w azjatycką epokę dziejów12

.

__________ 8 F. Dostojewski, Dziennik pisarza 1877-1881 (przeł. M. Leśniewski), t. 3, Warszawa

1982, s. 292.

9 L. Gumilow, Gieografija etnosa w istoriczeskij pieriod, Leningrad 1991, s. 21; oraz od

Rusi do Rosji (przeł. E. Rojewska-Olejarczuk), Warszawa 1996, s. 275.

10 F. Łukjanow, Pożegnanie z Zachodem, „Gazeta Wyborcza‖ 2008, nr 214, s. 11. Autor

jest redaktorem naczelnym pisma „Russia and Foreign Affairs‖. Zob. też: Z prasy rosyjskiej,

„Dziś‖ 2007, nr 4, s. 125.

11 W. Igrunow, Już nie mamy gdzie się cofnąć (rozm. T. Bielecki), „Gazeta Wyborcza‖

2008, nr 205, s. 15.

12 L. Greenfeld, Nadchodzi epoka azjatycka (rozm. K. Iszkowski), „Europa‖ 2006, nr 32,

s. 3.

Page 12: zeszyt wiejski 14.pdf

12

Tego rodzaju poglądy łatwo mnożyć. Przyjmuję tu więc, że Europą jest za-

chodnia część kontynentu, przede wszystkim kraje romańskie i germańskie,

katolickie i protestanckie, należące do Unii Europejskiej. O korzeniach takiej

Europy dalej piszę. Na początku muszę scharakteryzować pionierów. Kim byli?

Substrat indoeuropejski

Nie ulega wątpliwości, że Europę stworzyli Indoeuropejczycy. Praojczyzną

ich były stepy i lasostepy nad Jeziorem Aralskim oraz na północ od mórz Kaspij-

skiego i Czarnego. W połowie II tysiąclecia p.n.e. fale tej ludności dotarły do

Indii, Bliskiego Wschodu i Europy. Pierwsi nazywali siebie Ariami, czyli szla-

chetnymi. Mieli białą skórę, blade oczy, jasne włosy. Pogardzali ciemnoskórymi

tubylcami; byli rasistami. Płowowłosi są też bohaterowie Iliady. Tego rodzaju

„blond bestie‖ sławił Fryderyk Nietzsche. Podobno ich dzikość, okrucieństwo

i wojowniczość legły u podstaw wartościowej kultury. Adam Krokiewicz

w poematach Homera znalazł następujący pentalog: 1) czcij bogów; 2) kochaj

rodziców; 3) szanuj gości; 4) nie wszczynaj walki bratobójczej; 5) nie znieważaj

dzielniejszych od siebie13

.

Społeczeństwa indoeuropejskie miały trójstopniową strukturę społeczną.

Były podzielone – według funkcji (duchownej, wojowniczej i produkcyjnej) – na

trzy stany: kapłanów, szlachtę i rolników. Platon wyróżniał rządzących, strażni-

ków i pracowników, Marcin Luter – nauczających, walczących i żywiących. Ten

trójfunkcyjny byt społeczny kształtował światopogląd. Indoeuropejczycy przyj-

mowali, że to, co potrójne jest doskonałe (omne trinum perfectum), bo zawiera

początek, środek i koniec, narodziny, rozkwit i upadek. Rosjanie wciąż mówią,

że Bóg lubi Trójcę, dlatego trzy razy się żegnają, trzy razy całują z bliskimi,

lubią trzykonny zaprzęg, szukają trójki do pół litra. Natomiast ludy azjanickie

i semickie wolą paradygmat dwudzielny.

Z charakterystycznych cech Indoeuropejczyków najważniejsze są trzy: in-

dywidualistyczne usposobienie, filozoficzna religijność i wyczucie niuansu.

Pierwsza jest głównym wyróżnikiem zachodniej cywilizacji, druga występuje od

początku kultury europejskiej, trzecia jeszcze dziś stanowi ważny rys polityki

Europy. W krajach ludów „kolorowych‖ (85 proc. ludzkości) indywidualizm jest

czymś złym, uchodzi za źródło wszelkich problemów rodzinnych, obyczajo-

wych, prawnych, moralnych. Kultury pozaeuropejskie nie znają autonomicznej

jednostki. Więzi społeczne łączą rodziny, rody, klany, a nie jednostki. Natomiast

skłonności indywidualistyczne wyróżniały już w starożytności Ariów, Greków,

Celtów, Germanów, (Słowian), a potem jeszcze się nasiliły. Indywidualna oso-

__________ 13 B. Kupis, Historia religii w starożytnej Grecji, Warszawa 1989, s. 81-82; T. Zieliński,

Starożytność bajeczna, Katowice 2005, s. 81-86.

Page 13: zeszyt wiejski 14.pdf

13

bowość wyraźnie zaznaczyła się pod koniec średniowiecza, a szczególnie

w wyniku rozpadu ówczesnej struktury społecznej. To wtedy straciła na znacze-

niu solidarność grupowa. Indywidualizm oznaczał egocentryzm, żądzę bogactwa

i władzy14

.

W przeciwieństwie do Semitów, których cechuje subiektywizm, psycholo-

gizm, zgłębianie przeżyć wewnętrznych, Indoeuropejczyków pociąga obiektyw-

na rzeczywistość, filozofia przyrody i społeczeństwa, struktura i organizacja

świata. Semitom brakuje niuansów, chętnie operują przeciwieństwami, bardziej

wmawiają niż przekonują, Indoeuropejczycy częściej rozróżniają stopnie pośred-

nie. Semici mają talent liryczny, Indoeuropejczycy także epicki i dramatyczny15

.

Indoeuropejczycy byli nastawieni na grabieże i podboje, narzucali pokonanym

swój język16

.

W koncepcji Ottona III (996-1002) Europę symbolizowały cztery indoeu-

ropejskie siostry: Roma, Gallia, Germania i Sclavinia. Pod względem lingwi-

stycznym etnos słowiański obejmuje dziś 40 proc. Europejczyków, romański –

27 proc., germański – 27 proc. Poza tym indoeuropejskie są języki litewski,

łotewski, grecki, albański. W sumie mówi nimi 97 proc. mieszkańców Europy,

a na całym świecie połowa ludności (Europejczycy, Amerykanie, Indusi, Paki-

stańczycy, Irańczycy, Afgańczycy, Banglijczycy, Australijczycy, Nowozeland-

czycy). Natomiast językami semickimi posługuje się tylko 4 proc. ludzkości.

W tym sensie nietzscheańskie „blond bestie‖, osiągnęły niebywały sukces. To

rezultat wielowiekowej ekspansji, pozostałość kolonializmu, imperializmu.

Cywilizacja grecko-rzymska

Na kontynencie europejskim pierwszym sukcesem Indoeuropejczyków była

cywilizacja antyczna. Stworzyli ją Achajowie, Jonowie, Eolowie i Dorowie oraz

Italikowie (Latynowie, Sabinowie, Samnici, Kampanowie, Umbrowie, Wolsko-

wie) i Ilirowie (Wenetowie, Japygowie). Ale według popularnego mitu Europa

jest córką fenickiego (semickiego) króla Tyru (dziś Sur w Libanie). Piękną kró-

lewnę Zeus uprowadził na Kretę. Urodziła tam trzech boskich synów (Minosa,

__________ 14 H. Ringgren, A. Ström, Religie w przeszłości i w dobie współczesnej (przeł. B. Kupis),

Warszawa 1967, s. 185-186, 228, 340-341, 362; A. Guriewicz, Kategorie kultury średnio-

wiecznej (przeł. J. Dancyngier), Warszawa 1976, s. 302-304; S. Huntington, Zderzenie cywili-

zacji i nowy kształt ładu światowego (przeł. H. Jankowska), Warszawa 1997, s. 91-92;

E. Fromm, Ucieczka od wolności (przeł. O. i A. Ziemilscy), Warszawa 1970, s. 56-64.

15 H. Ringgren, A. Ström, Religie..., s. 49.

16 M. Eliade, Historie wierzeń i idei religijnych (przeł. S. Tokarski), Warszawa 1988, t. 1,

s. 132-133; G. Dumézil, Na tropie Indoeuropejczyków (rozm. D. Eribon, przeł. K. Kocjan),

Warszawa 1996, s. 76-79.

Page 14: zeszyt wiejski 14.pdf

14

Radamantysa, Sarpedona) i następnie poślubiła kreteńskiego władcę. W tej histo-

rii jest ziarno prawdy. Grecy nie startowali od zera. Przejęli od Fenicjan alfabet

i wykorzystali dorobek innych ludów semickich. Jednak przede wszystkim oni

stworzyli niespotykaną gdzie indziej filozofię. Najbardziej charakterystycznymi

cechami tej wielkiej myśli są: indywidualizm, racjonalizm, sceptycyzm, mora-

lizm.

W charakterze greckim, co zauważył Hegel, uderza „piękna indywidual-

ność‖. Widać ją w sztuce i filozofii. Sofiści głównie zajmowali się człowiekiem,

myśleniem, językiem. Wzywali do postępowania zgodnego z własnym przeko-

naniem. Człowiek jest tu „miarą wszechrzeczy‖, twórcą filozofii, religii, etyki.

Prawda jest subiektywna, względna, przygodna. Greccy mędrcy zachęcali czło-

wieka do poznania samego siebie (Gnothi seauton!) i zachowania umiaru (Meden

agan!). Słynny proces Sokratesa wskazuje, że można zachować godność nawet

przed ciemnym tłumem, który potrafi skazać na śmierć stojącego już nad grobem

wybitnego myśliciela, wychowawcę i patriotę. W tym przypadku 360 sędziów

przysięgłych było za, a 140 przeciw. Podobny los spotkał 430 lat później Jezusa

z Nazaretu.

W starożytnej Grecji uczono, że istnieje rozumna jedność (Logos)

w różnorodności świata. Wszystkim rządzą prawa niezależne od bogów. Można

je poznać. Warto dociekać i odkrywać. Pitagorejczycy uznali, że podstawą są

formy, relacje, liczby. Kosmos jest harmonijnie uporządkowany. A później Spi-

noza i Einstein przyjęli matematykę za wzór nauki. Lukrecjusz u podstaw rozwo-

ju społecznego dostrzegał potrzeby, rozum, pracę i przekazywanie doświadczeń,

a nie boskie ingerencje, ofiary i modlitwy. Socjologowie nie przekraczają dziś

granic jego intuicji. Heraklit uczył, że wszystko jest zależne i zmienne. Rozumny

proces napędza walka przeciwieństw. Należało więc przejść od pojęcia bytu do

stawania się.

W poznawcze wysiłki Greków, za sprawą Protagorasa i Platona, wkradł się

mądry sceptycyzm. Z metafory jaskini wynika, że ulegamy złudzeniom, mamy

iluzoryczny obraz świata. Nasze pojęcia nie zawierają całej prawdy. Ale warto

dążyć do absolutu. Grecy wierzyli, że wszechświat ma głębszy sens. Ludzie

mogą go zrozumieć dzięki rozumowi oraz logice i matematyce. Na kulturę umy-

słową Zachodu ogromny wpływ miała Arystotelesowska logika, uporządkowanie

myślenia i sposobu dochodzenia do prawdy.

W starożytnej Grecji wolność ograniczało przeznaczenie. Niemniej filozo-

fowie proponowali doskonalenie człowieka i państwa. Sokratesowi wydawało

się, że cnoty zależą od wiedzy. I nadal tak sądzą liczni wychowawcy. O pedago-

gicznym optymizmie Greków świadczy powiązanie etyki ze szczęściem. Platon

dowodził, że dobrze czynić (eu prattein) znaczy pomyślnie żyć. Moralność

umożliwia dobry byt nawet bez dobrobytu materialnego. Stoicy uważali, że le-

piej umrzeć niż niewłaściwie żyć. Uznawali pięć warunków szczęścia: wolność

(uświadomienie konieczności); panowanie nad uczuciami (apathéia); nieprzy-

Page 15: zeszyt wiejski 14.pdf

15

wiązywanie się do życia, zdrowia, bogactwa, władzy, sławy; moralne postępo-

wanie (zgodnie z rozumem); pogodzenie z losem (amor fati).

W przeciwieństwie do współczesnego kultu innowacji technologicznych,

ludzie antyku bali się techniki i pogardzali pracą fizyczną. Ważne były wiedza

filozoficzna, radość odkrywania, kontemplacja ładu. A dziś jest inaczej. Barbara

Skarga pisze: „Nie ceni się nawet teoretycznej wiedzy, która nie przynosi na-

tychmiastowych produkcyjnych rozwiązań. To bowiem, co istotne, to praxis. Nie

myślenie, lecz działanie jest ważne, nie zastanawianie się, lecz robienie czegoś.

(...) Paradoksalnie, jak uczy nas historia, to nie praxis, ale właśnie ta wiedza,

której właściwością była i jest bezinteresowność poznania, otworzyła szerokie,

nieprzewidywalne pola zastosowań i to dzięki niej budował się rozwój współcze-

snej nam cywilizacji, wszystkich tak cennych dla społeczności osiągnięć techni-

ki‖17

. Nadmierna technicyzacja zagraża kulturze duchowej.

Ważną częścią zachodniej spuścizny są demokracja grecka i prawo rzym-

skie. Ateński ustrój (V i IV w. p.n.e.) zapewniał bezpośrednie podejmowanie

decyzji państwowych. Suwerenną władzę sprawowało tylko około 10 proc. lud-

ności, ale istniały godne uwagi instytucje: zgromadzenie ludowe (obejmujące

wszystkich pełnoprawnych obywateli), Rada Pięciuset (powoływana losowo dla

sporządzania wniosków ustawodawczych i kontrolowania urzędników), urzędy

(wybieralne na jeden rok), trybunał ludowy (10 sekcji po 600 osób). W tym

samym czasie Rzymianie otrzymali „prawo dwunastu tablic‖ (poł. V wieku),

które rozwijało się aż do Kodeksu Justyniana (529-534). Potem odrodziło się

w XI wieku, zajęły się nim włoskie uniwersytety. Prawo rzymskie było zaprze-

czeniem bliskowschodniej kazuistyki. Miało charakter systemowy i abstrakcyjny

oraz indywidualistyczny i prywatny. Stało na straży obywatela i jego własności.

Każdy mógł zawierać różne umowy. W końcu średniowieczne chrześcijaństwo

uznało, że prawo jest podstawą świata przyrody i społeczeństwa. Władza legali-

styczna stała się wyróżnikiem zachodniej cywilizacji.

Starożytny chrystianizm

W świecie grecko-rzymskim Paweł z Tarsu musiał zmierzyć się z epiku-

rejczykami i stoikami. Wyznawcom nowej religii szczególnie imponowała etyka

Seneki Młodszego, nauczyciela Nerona, dlatego powstały apokryficzne listy,

które rzekomo wymieniał z „Apostołem Narodów‖. W rzeczywistości wiosną 52

roku sądził Pawła w Koryncie brat Seneki, Iunius Gallio, prokonsul Achai.

I uwolnił go. Nie chciał być sędzią w sprawach religijnych (Dz 18, 12-16). Poza

tym konflikt dotyczył Żydów.

__________ 17 B. Skarga, Wiedza najszczytniejsza, „Gazeta Wyborcza‖ 2008, nr 162, s. 25.

Page 16: zeszyt wiejski 14.pdf

16

Należy jednak podkreślić, że Paweł z Tarsu, który wzbogacił naukę Jezusa

z Nazaretu, miał obywatelstwo rzymskie, pochodził z miasta niemal całkowicie

greckiego, od dzieciństwa znał grecki język, wybrał nawróconego lekarza grec-

kiego za towarzysza swoich podróży. Na Areopagu w Atenach rozmawiał

z filozofami epikurejskimi i stoickimi. Przekonywał ich, że stwórca świata nie

mieszka w ludzkich świątyniach, nie przypomina ludzkich posągów. Ale jest

blisko ludzi i kiedyś sprawiedliwie osądzi świat przez Człowieka, którego

wskrzesił z martwych (Dz 17, 16-33). Podobno udało mu się nawrócić niektó-

rych słuchaczy, w tym Dionizego Areopagitę i jego żonę Dumaris. W każdym

razie chrześcijaństwo powstało w łonie judaizmu i hellenizmu rzymskiego. Po-

czątkowo wykorzystywało stoicką koncepcję Logosu (Słowa), dlatego ewangelia

Jana przeniknięta jest duchem żydowskim (eseńskim) i greckim. Przyjęło rów-

nież dorobek Platona i Arystotelesa18

. W hebrajskiej Biblii nie ma greckiego

przeciwstawienia: soma (ciało) – sema (więzienie duszy). Nie ma też perskich

(zaratusztriańskich) dogmatów: jednego boga w trzech osobach; wolnej woli

człowieka; duszy nieśmiertelnej; hierarchii anielskiej i diabelskiej; nieba, piekła

i czyśćca; sądu pośmiertnego i ostatecznego.

Chrześcijaństwo więcej zawdzięcza Grekom i Persom niż Żydom, ale do

indoeuropejskiego indywidualizmu wniosło semicki kolektywizm. Pierwsi

chrześcijanie sprzedawali majątki, rozdzielali dobra według potrzeb, wszystko

mieli wspólne19

. Ten sposób życia przetrwał w klasztorach. W końcu prekurso-

rem nowożytnego komunizmu został święty Tomasz Morus, a pierwsze komuni-

styczne państwo stworzyli ojcowie jezuici w Ameryce Południowej (1610-1768).

Wybitny historyk ksiądz Mieczysław Żywczyński pisał: „W gruncie rzeczy

wszystkie najbardziej radykalne doktryny społeczne wyrosły tylko w obrębie

chrześcijaństwa. Komunizm pojawił się przecież jako doktryna także na tle

chrześcijaństwa. I w pewnym sensie, chociaż się tego wszystkie oficjalne Ko-

ścioły i wyznania wypierają, to jednak w prostej linii wywodzi się on właśnie

z chrześcijaństwa‖20

.

__________ 18 K. Deschner, I znowu zapiał kur (przeł. N. Niewiadomski), t. 1, Gdynia 1996, s. 375,

382-383, 386-387, 392-394, 397.

19 Łk 6, 20-26; 14, 33; 18, 18-23; oraz Dz 2, 42-46; 4, 32-35; 5, 1-11.

20 M. Żywczyński, Kościół i społeczeństwo pierwszych wieków, Warszawa 1985, s. 42 oraz

47, 94, 100.

Page 17: zeszyt wiejski 14.pdf

17

Wyzwanie semicko-muzułmańskie

Niektórzy sądzą, że platonizm zafałszował naukę Jezusa, który szanował

materialność świata21

. W każdym razie Akademia Platońska istniała ponad dzie-

więć wieków (385 p.n.e. - 529 n.e.). Była pierwszą instytucją naukowo-

dydaktyczną. Nie odpowiadała jednak religii chrześcijańskiej, bo reprezentowała

pogaństwo. Justynian I Wielki, fanatyczny „niestrudzony monarcha‖ (basileus

akeimetos), zakazał nauczania „osobom zarażonym bezbożną chorobą Helle-

nów‖. Na podstawie jego edyktu zamknięto szkoły greckie. Wybitni profesoro-

wie Akademii (Damascjusz, Symplicjusz, Pryscjan, Diogenes, Izydor) znaleźli

schronienie na dworze perskim22

. I dopiero po kolejnych dziewięciu wiekach

powstała nowa Accademia Platonica (1459), w której Cosimo de Medici, Marsi-

lio Ficino i Giovanni Pico della Mirandola mogli zgłębiać platonizm

i neoplatonizm.

Na szczęście filozofię grecką docenili i przejęli twórcy cywilizacji islams-

kiej. Z nazwy była to formacja arabska, lecz współtworzyli ją Arabowie, Perso-

wie, Żydzi, Turcy i inni. Najwybitniejszy historiozof arabski, Ibn Chaldun, za-

uważył nawet, że głównie Persowie (Indoeuropejczycy), a nie Arabowie

(Semici), rozwijali ich teologię, prawo i gramatykę23

. W depozycie tego społe-

czeństwa znalazła się spuścizna kultury grecko-rzymskiej, którą wzgardził świat

chrześcijański. Później od Saracenów przyszło Europejczykom przejmować

dorobek Platona i Arystotelesa. W średniowieczu nieliczni myśliciele (Tomasz

z Akwinu, Robert Grosseteste, Albert Wielki) znaleźli kontakt z tradycją helleń-

ską. Wybitny mediewista Jacques Le Goff przypomina Europejczykom, że wtedy

chrześcijanie – poprzez Hiszpanię i Sycylię – uczyli się od muzułmanów24

.

Należy podkreślić, że tożsamość Europy kształtowała się w zderzeniu

z islamem i judaizmem. Arabowie byli zewnętrznym, a Żydzi wewnętrznym

przeciwnikiem. Po raz pierwszy Europejczykami nazwano wojska frankijskie,

które w 732 roku pod Poitiers (zaledwie 300 km od Paryża) powstrzymały arab-

sko-muzułmańską inwazję. Ponad 20 lat po bitwie pewien chrześcijanin

z arabskiej już Hiszpanii zanotował: „Powstawszy o świcie w swoim obozie,

Europejczycy ujrzeli namioty i baldachimy Arabów rozstawione dokładnie tak,

jak dzień wcześniej. Nie wiedząc, że są puste, i myśląc, że w środku są siły Sara-

cenów, gotowe do bitwy, wysłali zwiadowców na rozpoznanie, a ci odkryli, że

__________ 21 R. Przybylski, Do prawdziwej wiary trzeba odwagi (rozm. K. Czerni), „Znak‖ 2008,

nr 7-8, s. 88.

22 W. Czałojan, Wschód i Zachód (przeł. I. Jaroszewska), Warszawa 1980, s. 104-105, 267.

23 Ibn Chaldun, Wybór pism, [w:] J. Bielawski, Ibn Chaldun, Warszawa 2000, s. 84.

24 J. Le Goff, Europa nigdy nie była nowoczesna, „Dziennik – Europa‖ 2006, nr 29, s. 3.

Page 18: zeszyt wiejski 14.pdf

18

wszystkie zastępy Ismaelitów uszły. Bo w istocie nocą po cichu odeszli

w zwartej kolumnie, wracając do swego kraju‖25

.

W latach 736-739 Frankowie wyparli Arabów z południowo-zachodniej

Galii. A później Karol Wielki zablokował im wyjście z Półwyspu Iberyjskiego.

W jego otoczeniu używano terminów Europa i Europejczycy. Nadworny bard

nazwał króla „ojcem Europy‖. W języku arabskim zaś Frank (al Frandż) stał się

synonimem Europejczyka. Nie można zapominać, że Saraceni (ar. szarkijin =

wschodni) panowali aż 781 lat w Hiszpanii (711-1492), 428 lat w Portugalii

(711-1139), 264 lata na Sycylii (827-1091). W tych czasach faktycznie światło

przychodziło ze Wschodu (ex Oriente lux). Tam były najstarsze uniwersytety

świata: al-Azhar w Kairze i al-Karawijjin w Fezie (założone w IX wieku). Chri-

stopher Dawson pisze, że ten świetny rozwój kulturalny jest Europejczykom

nieznany, że myślą o nim jak o zatopionym królestwie Atlantydy26

.

W powstaniu tożsamości Europy liczy się również obcość Żydów. Z ich

tradycji pochodziła Biblia, ich rodakami byli Jezus i Apostołowie, ale też ich

przodkowie wymusili ukrzyżowanie Chrystusa i wzięli winę na siebie i swoje

potomstwo (Mt 27, 25). Poza tym: Jezus mówił, że mają „diabła za ojca‖ (J 8,

44); św. Jan pisał, że są „synagogą szatana‖ (Ap 2, 9), św. Paweł nauczał, że

„zabili Pana Jezusa i proroków‖, prześladowali Apostołów, nie podobają się

Bogu i „sprzeciwiają się wszystkim ludziom‖ (1 Tes 2, 15). Ikonodulów mogła

irytować żydowska odraza do „pluralizmu, politeizmu i bałwochwalstwa‖27

.

Z trudem znoszono ich mądrość, solidarność, pracowitość, bogactwo, lichwiar-

stwo.

Cywilizacja chrześcijańska

W przeciwieństwie do judaizmu, który cechuje ścisły monoteizm, chrześci-

jaństwo wydaje się politeistyczne. Niektórzy sądzą, że obie religie niewiele mają

wspólnego. Jezus Chrystus zasadniczo różni się od Boga starotestamentowego.

Pierwszy głosił dobrą, a drugi raczej złą nowinę. Nie można więc mówić

o cywilizacji judeochrześcijańskiej. Harold Bloom, autor książki Jezus i Jahwe,

twierdzi, że „greckie pojęcia teologiczne, w których uformowało się chrześcijań-

stwo, są całkowicie antytetyczne wobec hebrajskiej narracji, wypływającej

__________ 25 Kronika mozarabska z roku 754. Cyt. za: Bitwa pod Poitiers, dodatek do „Rzeczpospoli-

tej‖ (28-04-2007), s. 13. Już w latach 673-678 i 717-718 napór Arabów na Europę powstrzy-

mali obrońcy Konstantynopola. Bizantyjska flota wykorzystała tzw. „grecki ogień‖.

26 C. Dawson, Szkice o kulturze średniowiecznej (przeł. J. Sulowski), Warszawa 1966,

s. 243.

27 M. Eliade, Zapowiedź równonocy. Pamiętniki I (1907-1937), przeł. I. Kania, Kraków

1989, s. 214.

Page 19: zeszyt wiejski 14.pdf

19

z zupełnie odmiennej, radykalnie nieteologicznej tradycji‖28

. Chrześcijańska

teologia wyklucza żydowską psychologię. Żydzi preferują uczynki, a chrześcija-

nie wiarę.

W pewnym sensie chrystianizm stał się chrześcijaństwem. Hegel zauważył,

że Jezus przeciwstawił intencję nakazowi. To znaczy, że ludzie powinni być

dobrzy sami z siebie, a nie ze względu na prawa i obowiązki. Chrześcijaństwo

zaś deprecjonuje zdolności moralne człowieka. Tertulian i Cyprian z Kartaginy

wprowadzili do Kościoła prawny dryl. Przykazania religijne uzyskały moc praw-

ną i sankcję państwową. Marcin Luter zrównał nawet moralność z prawem;

uwolnił jednostkę od autorytaryzmu Kościoła, lecz podporządkował autorytetowi

państwa. Protestantyzm wsparł państwo i zwiększył obowiązki jednostek. W tej

formacji chrześcijaństwo było najbardziej efektywne moralnie i społecznie.

Johann Wolfgang Goethe nie bez racji sugerował, że „nauka Chrystusa nig-

dzie nie była bardziej tłumiona niż w chrześcijańskim Kościele‖29

. Należy jednak

podkreślić, że chrystianizm wymaga niezwykłego heroizmu moralnego, któremu

mogli sprostać tylko nieliczni „święci‖ i „szaleńcy boży‖. Jezus przecież głosił,

że należy bezwarunkowo kochać wszystkich ludzi (nawet wrogów); czynić in-

nym to, co chcemy, żeby inni nam czynili; nie szukać odwetu, lecz „nadstawiać

drugi policzek‖; przebaczać wszystkim (nawet wrogom); nie gniewać się i nie

żywić urazy; wystrzegać się osądzania i skazywania innych; nie zabiegać

o bogactwo, władzę i sławę; nie obnosić się ze swoją religijnością; prezentować

jednoznaczną postawę ideowo-moralną; nie uważać siebie ani innych za do-

brych; nie zrywać małżeńskich związków. Nic więc dziwnego, że w średnio-

wiecznej Europie – jak pisze Marc Bloch – „najwyższa wiara w chrześcijańskie

tajemnice bez większego trudu kojarzyła się ze skłonnością do gwałtów

i grabieży, a nawet całkiem świadomym gloryfikowaniem wojny‖30

. A wietnam-

ski intelektualista, który poznał dzieje Greków, Rzymian, Germanów i chrze-

ścijan, w 1927 roku skonstatował: „Historia narodów Zachodu da się ująć zatem

w kilku słowach: atawistyczne okrucieństwo rozpisane na przestrzeni wieków

i wzmocnione w naszych czasach użyciem maszyny‖31

.

Chrześcijaństwo wyłoniło się z cywilizacji antycznej. Najważniejsze insty-

tucje Kościoła mają rzymskie korzenie. W tytulaturze papieskiej znalazł się

„najwyższy kapłan‖ (pontifex maximus). Na chrześcijańską tożsamość Europy

__________ 28 H. Bloom, Judeochrześcijaństwo to mit (rozm. A. Bielik-Robson), „Dziennik-Europa‖

2006, nr 30, s. 13; oraz Bóg na kozetce (rozm. M. Kress), „Forum‖ 2006, nr 3, s. 38-41. Zob.

też: H. Rousseau, Bóg zła, „Literatura na Świecie‖ 1979, nr 10, s. 140; L. Nowak, O podwójnej

herezji w filozofii społecznej, „Twórczość‖ 1987, nr 11, s. 35.

29 K. Deschner, I znowu zapiał kur (przeł. M. Niewiadomski), t. 2, Gdynia 1997, s. 305.

30 M. Bloch, Społeczeństwo feudalne, Warszawa 1981, s. 106.

31 Cyt. za: A. Najman, Wietnamczycy – naród podwójnie urodzony, [w:] K. Gawlikowski

(red.), Powstanie narodów a współczesność, Warszawa 1984, s. 307-308.

Page 20: zeszyt wiejski 14.pdf

20

wskazywał fakt, że państwa były w Kościele, a nie Kościół w państwach. Już

trzynaste stulecie uchodzi za „złoty wiek‖ chrześcijaństwa, czas pełnego triumfu

Kościoła. Nie był to jednak moralnie przykładny okres. Ewa Szelburg-

Zarembina (wieloletnia nauczycielka, działaczka społeczna, pisarka katolicka)

tak go charakteryzuje: „Miasta i zamki, wsie i klasztory są na przemian to gniaz-

dami oporu, to napaści, to rozpusty, to pobożności (albo jednego i drugiego ra-

zem!), piękna rodzącego się spod pędzla i dłuta i barbarzyństwa niszczącego

piękno – bogactw nie znających miary w tkaninach, winie, mięsiwie, w miotaniu

złotem i – nędzy nie do opisania, tężyzny fizycznej i chorób budzących odrazę,

chorób straszniejszych niż sama śmierć. Walczył każdy z każdym o mniej niż nic

i o więcej niż wszystko. O koronę, o tiarę, o mieszek kupiecki, o kapelusz kardy-

nalski, o wyrąb w lesie, o bród na rzece, o ziemię, o niewolników do pracy na

ziemi... o trupy ludzi zmarłych w opinii, że czynili cuda i że je nadal, martwi,

czynić będą. Nawet o sam pokój prowadzono krwawą, wyniszczającą wojnę.

Walczono o doczesne wartości w życiu i o wartości życia wieczystego. Błądzący

zarzucali błędy innym błądzącym. Jedni poszukiwacze prawdy odsądzali od czci

i wiary drugich, na inny sposób tej prawdy poszukujących. Jakby mało było

zamieszania w świecie ludzkim, ludzie włączyli do swych walk świat pozaziem-

ski, nadludzki. [...] Złoty wiek. Złoty od chwały i zwycięstw «podwójnego mie-

cza». Czerwony i czarny – też. Czerwony – krwią przelewaną, krwawym wsty-

dem gorszonej ponad miarę społeczności chrześcijańskiej. Czarny – od symonii,

lenistwa, ciemnoty, lekceważenia przez duchowieństwo – przez wielką liczbę

duchowieństwa – obowiązek kapłańskiego stanu. Zło tak już rosło, tak przybiera-

ło na sile, że sam papież stwierdził, iż «potrzeba ognia i żelaza, aby je ule-

czyć»‖32

. W tym pełnym sprzeczności czasie Europa była wyjątkowo religijna.

Teoretycznie mogli w niej żyć tylko chrześcijanie, członkowie Kościoła rzym-

skokatolickiego; lecz w ogromnym stopniu byli poganami, czyli niewykształco-

nymi wieśniakami. Nie znali Pisma Świętego i chrystianizmu.

Jeśli nauka moralna Jezusa (chrystianizm) nie przyjęła się w życiu codzien-

nym, to na czym polega chrześcijańska tożsamość zwykłych ludzi? Otóż od

wieków Kościół panuje nad przestrzenią, czasem, kulturą i losem człowieka.

Podstawą orientacji przestrzennej są kościoły, cmentarze, krzyże i figury przy-

drożne, miejsca pielgrzymkowe. Czas organizuje ludziom kalendarz liturgiczny –

wyznaczający dni świąteczne, okresy radości i smutku. Kultura wyraża się

w architekturze, malarstwie, rzeźbie, literaturze. Ważnymi znakami tożsamości

są katedry gotyckie. Urs Altermatt zauważył, że dawny Kronstadt (miasto Sasów

siedmiogrodzkich), a dzisiejszy Braszów (Brasov) w środkowej Rumunii, ze swą

gotycką katedrą może być ostatnim bastionem zachodniej cywilizacji33

. W końcu

__________ 32 E. Szelburg-Zarembina, Zakochany w miłości, Warszawa 1981, s. 28-29.

33 U. Altermatt, Sarajewo przestrzega. Etnonacjonalizm w Europie (przeł. G. Sowiński),

Kraków 1997, s. 305.

Page 21: zeszyt wiejski 14.pdf

21

najważniejsze jest to, że bieg życia jednostki (los), od narodzin do śmierci, wy-

znaczają: chrzest, komunia, bierzmowanie, ślub, ostatnie namaszczenie, pogrzeb.

Z czasem Jezus (wędrowny kaznodzieja) stał się Mesjaszem (synem Boga),

a gminy wyznaniowe (ekklesia) przekształciły się w potężny kościół (castellum).

Karlheinz Deschner znakomicie ukazał przejście od chrystianizmu do chrześci-

jaństwa: „Epoka charyzmatyczna przemienia się w ciągu II i III wieku powoli,

ale niepowstrzymanie, w epokę dogmatyczną; prachrześcijańska ekstaza –

w oportunizm hierarchii; żywiołowa wiara – w konfesję kontrolowaną przez

Kościół. Łaska zostaje podporządkowana prawu, duch – przepisom prawa kano-

nicznego, człowiek świecki – kapłanowi. Impuls religijny zanika, głowę podnosi

instancja sądownicza. Następuje koniec wolnej wspólnoty miłości, wypiera ją

instytucja klerykalna. Królestwo Boże staje się strukturą służącą realizacji ludz-

kich celów, dobrze funkcjonującym aparatem hierarchiczno-politycznym, okre-

ślonym przez dogmaty, kult i prawodawstwo – aparatem pozostającym w rażącej

sprzeczności z nauką Jezusa. Obcowanie ludzi z Bogiem odbywa się już tylko za

pośrednictwem funkcjonariuszy‖34

.

W judaizmie i chrześcijaństwie Bóg jest poza i ponad światem, choć w nim

działa. A historia, w której się objawia, jest ważniejsza od przyrody. Chrześci-

jaństwo spostponowało naturę, ciało, seks. Uświęciło celibat, dziewictwo,

wstrzemięźliwość płciową. Z kultury żydowskiej i antycznej przejęło dyskrymi-

nację kobiet. W dodatku zdegradowało życie małżeńskie. W panteonie świętych

są głównie dziewice i wdowy. W pierwszej swej encyklice (Deus caritas est)

papież Benedykt XVI przyznał, że w historii Kościoła zawsze były tendencje

wrogie cielesności. Miłość duchowa (agápe) wyparła miłość fizyczną (éros).

Najbardziej chrześcijański, lecz nie chrystianistyczny, był system feudalny.

W średniowieczu sądzono, że podstawą świata jest prawo boskie i obyczajowe,

którym kierują się wszystkie istoty żywe i nieożywione. W świadomości był

jeden Bóg w trzech osobach i jedno społeczeństwo w trzech stanach. Naturalną

hierarchię stanowiły: duchowieństwo, szlachta i chłopstwo. A mieszczaństwo nie

pasowało do paradygmatu. Naturalne były też wspólnoty: rodziny, rody, plemio-

na, komuny, cechy, gildie, zakony. Najbliższymi chrześcijaństwu epokami są

średniowiecze, barok i romantyzm, a nie odrodzenie, oświecenie i pozytywizm.

Nowożytne oświecenie

Jacques Le Goff wyznaje, że tradycyjna periodyzacja nie przekonuje go,

ponieważ wieki XVI i XVII były głęboko średniowieczne, a następne trzy stule-

cia noszą piętno tej epoki. Był to długi czas wszechwładnej przemocy, mordo-

__________ 34 K. Deschner, I znowu zapiał kur..., t. 1, s. 273.

Page 22: zeszyt wiejski 14.pdf

22

wania i zabijania. Jego zdaniem, reformacja jest ważniejsza od renesansu, bo

rozbiła totalitarną jedność i oznacza początek kapitalizmu35

.

Nie ulega jednak wątpliwości, że odrodzenie (wł. rinascita, fr. renaissan-ce), to ponowne odkrycie antycznej kultury, czas przejścia, zwrot ku człowieko-

wi, rozkwit indywidualizmu, racjonalizmu, humanizmu (studia humanitatis),

realizmu, laickości. Symbolicznym początkiem nowej epoki może być mowa

O wielkości i godności człowieka (1486). Giovanni Pico della Mirandola głosił,

że człowiek jest między niebem a ziemią, nie ma ostatecznej formy bytu, nie

ogranicza go ani boska doskonałość, ani natura zwierzęca, i dzięki wolnej woli

może być dobry lub zły. Z kolei Tomasz Morus dowodził, że ludzie są dobrzy

lub źli i jest im dobrze lub źle w zależności od stworzonego przez nich ustroju.

A jego przyjaciel, Erazm z Rotterdamu, ukazywał potęgę głupoty w społeczeń-

stwie chrześcijańskim, pochwalał wolność, racjonalizm, pragmatyzm, umiarko-

wanie. W tym samym czasie Niccoló Machiavelli wytknął Kościołowi niesku-

teczność moralną, proponował oddzielenie polityki od religii, radził władcom

dostosowywanie metod do okoliczności. W duchu starożytnego historyka, Tuki-

dydesa, przekonywał, że ludziom nie można ufać, ponieważ z natury są źli

i wyżej cenią własne interesy niż ideały.

Protestantyzm wzmocnił proces odnowy. Położył nacisk na indywidualną

pobożność. Podkreślił znaczenie sumienia i własnej odpowiedzialności. Autory-

tet instytucji Kościoła zastąpił autorytetem ksiąg biblijnych. Propagował naukę

czytania i pisania. Przywrócił świętość małżeństwu, rodzinie, pracy. Potępił

bezczynność, zniósł klasztory. Podtrzymał ideę predestynacji (św. Augustyna),

ale sukces życiowy uznał za znak łaski boskiej. Sprzyjał więc podmiotowości

i przedsiębiorczości. Z dzisiejszej perspektywy widać, że bardziej wpłynął na

świat germański niż romański i słowiański.

Postępu kulturowego nie powstrzymała kontrreformacja: jezuici, inkwizy-

cja, sobór trydencki, indeks ksiąg zakazanych. Nastała epoka oświecenia, wieki

racjonalizmu, empiryzmu i antydogmatyzmu, czas wyjścia „człowieka

z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy‖. Hasło tego okresu brzmiało:

„Miej odwagę posługiwać się swym własnym rozumem!‖ (Sapere aude!)36

.

Charles Dickens podsumował go następująco: „Były to czasy najlepsze i były to

czasy najgorsze, był to wiek mądrości i był to wiek głupoty, była to epoka wiary

i była to epoka ateizmu, był to wiek oświecenia i był to wiek ciemnoty‖37

.

__________ 35 J. Le Goff, Narodziny jednostki, „Forum‖ 1991, nr 18, s. 2.

36 I. Kant, Co to jest oświecenie? (przeł. A. Landman), [w:] T. Kroński, Wybór pism, War-

szawa 1966, s. 164.

37 C. Dickens, Opowieść o dwóch miastach (przeł. T. Świderska), [w:] H. Markiewicz,

A. Romanowski, Skrzydlate słowa, Kraków 2005, s. 112.

Page 23: zeszyt wiejski 14.pdf

23

W tych antynomicznych czasach Francois Voltaire napisał: „Prawdziwy fi-

lozof myśli po to, by zmieniać‖38

. I trzydzieści trzy lata później wybuchła Wielka

Rewolucja Francuska, która zdetronizowała Boga i apoteozowała Rozum.

W końcu Max Weber mógł uznać racjonalizm za najbardziej osobliwą cechę

zachodniej cywilizacji, charakterystyczny rys jej gospodarki, administracji, pra-

wa, nauki, filozofii, etyki, religii, sztuki39

. A potem Karol Marks dobitnie stwier-

dził: „Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to, aby

go zmienić‖40

. I siedemdziesiąt dwa lata później wybuchła Wielka Rewolucja

Październikowa.

W tym samym wieku tworzyli Baruch Spinoza i René Descartes. Obaj byli

racjonalistami, lecz pierwszy rozwijał monistyczną (hebrajską, starotestamento-

wą), a drugi dualistyczną (grecką, chrześcijańską) antropologię. W filozofii kar-

tezjańskiej człowiek jest przede wszystkim duchem, umysłem, intelektem, rozu-

mem; Bóg istotą zwodniczą; świat złudną grą snów. Nie można więc lekko-

myślnie ufać wrażeniom ani autorytetom. Sceptycyzm jest fundamentem

myślenia, istnienia i nauki. Już św. Augustyn uczył, że wątpienie i pomyłki to

symptomy życia (Si fallor, sum). I również Karol Marks wyznał swym córkom,

Laurze i Jenny, że jego ulubione motto brzmi: „O wszystkim należy wątpić‖

(De omnibus dubitandum)41

.

W jeszcze większym stopniu niż Kartezjusz wzmocnił pozycję rozumu

Immanuel Kant, gdyż „odwrócił sposób myślenia‖ i stosunek podmiotu do

przedmiotu. Z jego „kopernikańskiego‖ odkrycia wynika, że nie tyle nasza myśl

jest w świecie, co raczej świat w naszej myśli. Poza tym wykazał, że może być

etyka niezależna nie tylko od religii, lecz również upodobań. Imperatyw katego-

ryczny wpisuje się w długą tradycję „złotej zasady etycznej‖ (do, ut des), najbar-

dziej racjonalnego sposobu regulacji stosunków międzyludzkich, znanego ludom

pierwotnym, konfucjanistom, hinduistom, judaistom, chrystianistom. Późniejsze

odkrycia Noama Chomsky‘ego uniwersalnej gramatyki językowej i Marca Hau-

sera uniwersalnej gramatyki moralnej chyba wspierają teorię kantowską.

Z czasem znakiem kultury francuskiej stały się racjonalizm i sceptycyzm

(Descartes, Pascal, Voltaire), niemieckiej – idealizm i metafizyka (Kant, Hegel,

Schelling), angielskiej – empiryzm i pragmatyzm (Locke, Hume, Mill). Francja

kojarzy się z matematyką, geometrią, estetyką; Niemcy z filozofią, poezją, mu-

zyką; Anglia z nauką, prawem, ekonomią. Wielkimi archetypami Europy są: Don

Kichot (indywidualizm i urojenia), Don Juan (erotyzm i bunt), Hamlet (wątpli-

__________ 38 Cyt. za: W. Markov, A. Soboul, Wielka Rewolucja Francuzów 1789, Wrocław 1984,

s. 51.

39 S. Kozyr-Kowalski, Weberowska socjologia a teoria społeczeństwa jako całości, [w:]

M. Weber, Szkice z socjologii religii, Warszawa 1984, s. 22-23.

40 K. Marks, F, Engels, Dzieła, t. 3, Warszawa 1961, s. 8.

41 K. Marks, F. Engels, O literaturze i sztuce, Warszawa 1958, s. 229.

Page 24: zeszyt wiejski 14.pdf

24

wości i niezdecydowanie), Faust (wiedza i władza). Piotr Kuncewicz podkreślał,

że „nasza epoka zwana jest nawet faustyczną, co polega na parciu naprzód, po-

szerzaniu horyzontów, zdobywaniu świata‖42

.

W kulturze intelektualnej Europy trudno przecenić wkład Hegla i Marksa.

Idealista i materialista zgodnie twierdzą, że nie ideały i religia, lecz namiętności,

potrzeby i interesy determinują bieg procesu historycznego. Obaj wskazywali

zjawisko alienacji. Georg Hegel uczył, że w wyniku naszych działań urzeczy-

wistnia się jeszcze coś innego niż to, do czego zmierzamy, coś, co wprawdzie

tkwi w strukturze zabiegów, lecz pozostaje poza świadomością. Karol Marks zaś

dowodził, że (paradoksalnie) życie kształtuje świadomość, a byt społeczny

kształtuje świadomość społeczną. To znaczy, że idee i ideały nie są niepodległą

krainą ducha, lecz zależą od społeczeństwa, w którym funkcjonują.

Z kolei Erich Fromm twierdził, że Karol Marks i Zygmunt Freud – obok

Alberta Einsteina – są „prawdziwymi architektami naszej współczesności‖. Przy

czym Marksa uważał za „myśliciela znacznie głębszego i bardziej wszechstron-

nego niż Freud‖, ponieważ udało mu się „połączyć duchowe dziedzictwo oświe-

ceniowego humanizmu oraz niemieckiego idealizmu z rzeczywistością faktów

społecznych i ekonomicznych, a tym samym położyć fundamenty pod nową

naukę o człowieku i społeczeństwie, która jest równocześnie empiryczna, jak

i bez reszty przepełniona duchem zachodniej tradycji humanistycznej‖43

. I tu,

przy okazji, warto zauważyć, że uderzające podobieństwo wykazują trójczłono-

we struktury: Platona (duszy i państwa), Marksa (społeczeństwa) i Freuda (oso-

bowości). W tym dostrzegam heglowską triadę, ponieważ baza ekonomiczna i id

mają charakter nieświadomy, państwo i ego racjonalny, a świadomość społeczna

i superego irracjonalny.

Nowożytne oświecenie radykalnie zmniejszyło wpływy katolicyzmu

i protestantyzmu. Arnold Toynbee uważał, że od XVII wieku zachodnie chrze-

ścijaństwo cofa się. Próżnię wypełniały trzy wyznania: wiara w nieuchronność

postępu naukowo-technicznego powodującego wzrost dobrobytu; nacjonalizm

będący odnową starożytnej religii miast-państw; komunizm stanowiący bunt

przeciwko niesprawiedliwości społecznej. Jego zdaniem: „Komunizm jest

w istocie chrześcijańską herezją, która, jak wcześniejsze herezje, stanowczo

głosiła pewien określony chrześcijański nakaz, zlekceważony przez chrześcijań-

ski establishment. Mitologia komunizmu jest żydowską i chrześcijańską mitolo-

gią przełożoną na język nieteistyczny. Jedyny i wszechmocny bóg Jahwe został

przekształcony w konieczność historyczną; pojęcie Narodu Wybranego zostało

__________ 42 P. Kuncewicz, Pisarz w czasach chaosu (rozm. P. Szubartowicz), „Przegląd‖ 2006, nr 9,

s. 42; oraz tegoż Legenda Europy, Warszawa 2005, s. 230-238.

43 E. Fromm, Zerwać okowy iluzji. Moje spotkanie z myślą Marksa i Freuda (przeł. J. Kar-

łowski), Poznań 2000, s. 29 i 30. Jego zdaniem, Marks nie zdawał sobie sprawy ze swej reli-

gijności (E. Fromm, Mieć czy być (przeł. J. Karłowski), Poznań 1995, s. 244).

Page 25: zeszyt wiejski 14.pdf

25

przełożone na pojęcie Proletariatu, który na mocy historycznej konieczności ma

odnieść tryumf; idea Milenium została przekształcona na wiarę w ostateczne

zanikanie państwa. Komunizm odziedziczył także po chrześcijaństwie wiarę

w misję nawrócenia całej ludzkości‖44

. Toynbee podkreślał, że religie „juda-

istyczne‖ (judaizm, chrześcijaństwo, islam) skoncentrowały boskość wszech-

świata w jedynym wszechmocnym Bogu-Stwórcy, co pozbawiło świętości przy-

rodę i naturę ludzką. Natomiast w religiach Wschodu boski jest cały wszechświat

(przyroda i człowiek).

W każdym razie o cofaniu chrześcijaństwa może świadczyć ewolucja sztu-

ki. Pitirim Sorokin obliczył, że w ostatnich pięciu wiekach udział religijnych

obrazów i rzeźb zmalał z 85 do 4 proc. Socjolog rosyjsko-amerykański uznawał

cykliczną teorię rozwoju. Wydawało mu się, że od XVI stulecia Europa ma kul-

turę sensytywną, preferującą to, co uchwytne zmysłowo. Nadchodzi jednak kul-

tura ideacjonalna, ceniąca nadzmysłową, ponadrozumową duchowość, lub kultu-

ra idealistyczna będąca syntezą jednej i drugiej.

Na razie nie ma podstaw wieszczyć upadku religii chrześcijańskiej. Histo-

ryk i politolog francuski, René Rémonde, sprzeciwia się wprowadzeniu do kon-

stytucji europejskiej Invocatio Dei i wartości chrześcijańskich, ponieważ nie

wszyscy Europejczycy są chrześcijanami. Ale równocześnie do głównych źródeł

tożsamości Europy i jej przesłania zalicza – obok filozofii greckiej, prawa rzym-

skiego i judaizmu – tradycję chrześcijańską. Natomiast wyklucza islam, bo jego

wyznawcy „wpisali się w dzieje Europy – poza najnowszą współczesnością –

jedynie jako najeźdźcy i okupanci‖45

. Nie podzielam tej końcowej opinii, lecz

zgadzam się z podstawową tezą. Notabene, francuski filozof, Michel Onfraj,

ateista i krytyk chrześcijaństwa, nie dostrzega w Europie zaniku religii. „Przecież

jest ona – mówi – wciąż obecna, stanowi metafizyczne podwaliny Europy: jest

nią przesiąknięty nasz sposób bycia, myślenia, działania, zachowania w licznych

dziedzinach: w moralności, seksualności, bioetyce czy sztuce. I choć żyjemy

w częściowo zdechrystianizowanym społeczeństwie, podlegamy zasadniczym

wpływom liczącego dwa tysiąclecia społeczeństwa chrześcijańskiego‖46

.

__________ 44 A. Toynbee, D. Ikeda, Wybierz życie. Dialog o ludzkiej przyszłości (przeł. A. Chmielew-

ski), Warszawa 1999, s. 315-316.

45 R. Rémonde, Fundamentaliści wszystkich przekonań (rozm. G. Dobiecki), „Rzeczpospo-

lita‖ 2006, nr 36, s. 6.

46 M. Onfray, Religia nie może już być dla nas oparciem (przeł. W. Nowicki), „Dziennik-

Europa‖ 2008, nr 233, s. 5. Jego rodak Emmanuel Todd (historyk, demograf, antropolog) ma

jednak inne zdanie. Mówi: „Francuska rzeczywistość to nie powrót religii, tylko jej koniec.

Potęga katolicyzmu legła w gruzach w okolicach roku 1965, po drugim soborze watykańskim.

[...] Padają niemal wszystkie ostatnie bastiony Kościoła: Flandria, Bawaria, Nadrenia, północ-

na część Hiszpanii, Portugalia, Quebec. Irlandia dołącza w latach 80., Polska zaczyna dołączać

po upadku komunizmu‖. (E. Todd, Papież nikogo nie obchodzi (rozm. M. Nowicki), „Dzien-

nik-Europa‖ 2008, nr 38, s. 2).

Page 26: zeszyt wiejski 14.pdf

26

W dziejach zachodniej myśli politycznej Isaiah Berlin (brytyjski filozof

i historyk idei) wyróżnił trzy wielkie punkty zwrotne. Pierwszy był między

śmiercią Arystotelesa a powstaniem stoicyzmu. Wtedy straciły na znaczeniu

kwestie społeczno-polityczne, a zyskały problemy jednostki, wewnętrznego

doświadczenia, indywidualnego zbawienia. Drugi zapoczątkował Niccoló Ma-

chiavelli ostrym podziałem na cnoty naturalne i moralne, wartości polityczne

i etykę chrześcijańską. A trzecim, najważniejszym momentem przełomowym,

był romantyzm, który zakwestionował (głównie w Niemczech) dotychczas

fundamentalne przesłanki. W nowym światopoglądzie człowiek nie odkrywa,

lecz tworzy wartości; nie może przewidzieć skutków swoich dążeń i ponosić

odpowiedzialności. Etyka intencji (état d’áme) zastąpiła etykę konsekwencji.

Absolutnie niewybaczalna jest tylko zdrada własnych ideałów. Jeśli mamy prze-

ciwstawne wartości, kompromis jest niemożliwy, ktoś lub wszyscy powinni

zginąć. Nagle wiedza przestała być gwarancją moralności i szczęścia.

W różny sposób walczyli z tym światopoglądem Hegel i Marks, którzy

chcieli przywrócić obiektywne wartości i normy. Ale ich wysiłki nie odniosły

większego skutku. Nadal przede wszystkim liczyły się indywidualny charakter,

siła woli, aktywność, działanie. Isaiah Berlin pisze: „Subiektywistyczna etyka

romantyzmu zbyt głęboko przeniknęła do świadomości Europejczyków. Ludzie

gotowi byli buntować się, a nawet umierać w imię zasad, których nie uważali ani

za lokalne, ani za tymczasowe, ani za coś, co jest wyrazem grupy czy cywiliza-

cji. Uważali je za absolutne i zarazem ich własne; za coś, czego gwarancji nie

stanowi żadne z obiektywnych kryteriów, które weryfikowały twierdzenia faktu-

alne albo decydowały o tym, że prawdy powszechne rzeczywiście były po-

wszechne, obiektywne i wiążące wszystkich ludzi‖47

.

W kulturze Europy, a zwłaszcza Niemiec i Polski, romantyzm zdetronizo-

wał rozum (gr. lógos, łac. ratio). Polaków uczono, że wiarą należy ograniczyć

rozum (Kazimierz Brodziński); że „czucie i wiara‖ silniej przemawiają niż „mę-

drca szkiełko i oko‖ (Adam Mickiewicz); że „wiarą ukorzyć trzeba zmysły

i rozum swój‖ (pieśń katolicka); że rozum „każdej nieprawości dostarczy argu-

mentów‖, jest „kłamcą i szachrajem‖ (Alina Witkowska).

Ta romantyczna rewolucja, a właściwie kontrrewolucja, podważyła cen-

tralną ideę Zachodu, przesłanie cywilizacji grecko-rzymskiej, jakoś tolerowane

nawet w średniowieczu. Jej konsekwencje Andrzej Walicki przedstawia następu-

jąco: „Na początku XIX wieku (a w Polsce – dodajmy – przez dwa wieki

z przerwami) wielkim podziwem darzono męczenników (głównie narodowych),

tych, którzy samotnie walczyli z przytłaczającą większością; tych, którzy w imię

ideałów szli na pewną zgubę. Wielką estymą cieszy się bunt dla samego buntu,

a niepowodzenia i porażki przeciwstawiane są kompromisowi i (cudzym) sukce-

__________ 47 I. Berlin, Zmysł rzeczywistości (przeł. M. Filipczuk), Poznań 2002, s. 242.

Page 27: zeszyt wiejski 14.pdf

27

som‖48

. W tym duchu Juliusz Słowacki głosił: „Ludy! Winkelried ożył!/ Polska

Winkelriedem narodów!‖. W tym samym wieku jednak Jan Lam zauważył:

„Z powodu wynalezienia broni odtylcowej/ winkelriedyzm stracił rację bytu‖49

.

Romantyzm był negacją oświecenia, przeciwstawił uczucie rozumowi, im-

ponderabilia realiom, ale jest częścią naszej tradycji. Już wiemy, że niełatwo

znaleźć rozum bez uczucia, że naturalna jest inteligencja emocjonalna. Najwcze-

śniej przeczuwali to filozofowie niemieccy. W średniowieczu Gemüt oznaczało

umysł i nastrój, a od 1813 roku Weltanschauung (światopogląd) łączy umysł

z uczuciem50

. Z kolei francuski noblista, Anatol France, uświadomił nam, że nie

ma różnicy między ludźmi bez serca (zimny rozum) a ludźmi nadmiernie uczu-

ciowymi (niedostępni rozumowi)51

. Natomiast angielski filozof, logik, ekonomi-

sta John Stuart Mill przekonywał, że czyn jest dobry, gdy redukuje cierpienie,

zwiększa przyjemność, przyczynia się do powszechnego szczęścia. To nazywa-

my utalitaryzmem!

Schyłek postmodernistyczny

Oswald Spengler uważał, że kultura antyczna miała duszę apollińską. Naj-

bardziej ceniono wiedzę i sztukę. Apollińskie były: posągi nagich ludzi, symbol

fallusa, statyka mechaniczna, rozdrobnienie polityczne, los Edypa, Olimp, jaźń

somatyczna, niechęć do techniki, wiedza etyczna, muzyka homofoniczna. Nato-

miast kultura zachodnia ma duszę faustyczną. Takie są: fuga, portrety, ideał

Madonny i Beatrycze, dynamika Galileusza, dogmatyka katolicko-protestancka,

dynastie baroku, los Leara, raj, samowiedza, sumienie, kult techniki, wiedza

metafizyczna. Na kulturą Zachodu panuje duch wikingów i kapitał angielsko-

amerykański usiłujący panować nad światem52

.

__________ 48 Cyt. za: B. Łagowski, Walicki i sarmackie omamy, „Tygodnik Powszechny‖ 2008, nr

25, s. 22-23. Bronisław Łagowski pisze, że Walicki jest zbyt wspaniałomyślny dla romanty-

ków: „Tymczasem romantyczny irracjonalizm mimo przemian, jakie przechodził w ciągu

wieku, zachował swoje trucizny do dziś i widzimy, jak demoralizuje umysły, dając z góry

rozgrzeszenie każdej nawet podłości, jeżeli została popełniona w imię niepodległości, spra-

wiedliwości dziejowej czy »pamięci«‖. (Tamże, s. 23).

49 J. Słowacki, Kordian, [w:] Utwory wybrane, t. 1, Warszawa 1965, a. II, w. 295; J. Lam,

Wędrówka pana Macieja, [w:] Dzieła literackie, Warszawa 1957, t. 4, s. 181.

50 J. Bocheński, O światopoglądzie, [w:] Sens życia i inne eseje, Kraków 1993, s. 166.

51 A. France, Bogowie łakną krwi (przeł. J. Sten), Warszawa 1959, s. 148, 155-156, 192,

198, 248.

52 A. Kołakowski, Spengler, Warszawa 1981, s. 103-104, 224-237; O. Spengler, Historia,

kultura, polityka (przeł. J. Łoziński), Warszawa 1990, s. 192, 224.

Page 28: zeszyt wiejski 14.pdf

28

To pociągająca intelektualnie i artystycznie koncepcja. Ale tradycyjna

symbolika staje się coraz mniej zrozumiała. Na przykład, Maria Kornatowska

pisze o recepcji dzieł Federica Felliniego: „Operował kodami, które nie są dziś

łatwo czytelne, zwłaszcza u nas. Fellini jest silnie osadzony w kulturze śród-

ziemnomorskiej i symbolice zarówno pogańskiej, jak i chrześcijańskiej, która

w latach 60. wśród ludzi ogólnie wykształconych była czymś oczywistym. Teraz

ta wiedza wygasła. Interesujemy się czymś innym. Nadto Fellini był typowym

Włochem, który myśli wizualnie, czuje obrazami. Dojrzewał wśród wielkiej

tradycji malarskiej, przesiąkł nią i nieustannie się do niej odwoływał. Odwoływał

się też do tematów i form malarstwa europejskiego przełomu XIX i XX wieku,

rozwijał je w kinie. [...] Jest niewątpliwie elitarny i bardzo dobrze, ale wiąże się

z tym ciekawy paradoks. Visconti był arystokratą kina włoskiego, Antonioni –

uosobieniem inteligenckości, a Fellini tkwił w tradycji plebejskiej, jarmarczno-

cyrkowej. Niby plebejski – a przecież elitarny, trudny, wieloznaczny. Jego filmy

są jak palimpset. Fascynują wizualnością, ale, by je do głębi pojąć, trzeba je

mozolnie odcyfrowywać. Nigdy nie był więc twórcą dla mas, ale w czasach, na

które przypada szczyt jego kariery, masy pragnęły dorównać elitom. Istniał swo-

isty snobizm na intelektualizm. Teraz takich aspiracji już nie ma. Raczej odrzuca

się wszystko, co trudniejsze, co wymaga umysłowego wysiłku‖53

.

Należy tu dodać, żeby „dać świadectwo prawdzie‖ (J 18, 37), że rozkwit

kina włoskiego przypadł na okres fascynacji komunizmem i chrystianizmem.

Intelektualiście wypadało być komunistą lub sympatykiem komunizmu. Jakiś

czas współpracowały nawet Włoska Partia Komunistyczna z Włoską Partią De-

mokracji Chrześcijańskiej. W 1947 roku razem stworzyły konstytucję republiki,

która ustanowiła pracę główną wartością państwa. Komunistów odsunięto od

władzy pod wpływem Stanów Zjednoczonych, ale nadal ich wpływy były

ogromne. Przez kulturę zamierzali przeobrazić społeczeństwo. Bez komuni-

stycznego zaplecza ideowego nie byłoby neorealizmu w kinie i literaturze.

W intelektualnym organie niemieckich liberałów (400 tys. egz.) Gustav Seibt

pisze:

„Pozostając na wewnętrznej emigracji, włoscy komuniści stworzyli bogatą

alternatywną kulturę i wkrótce nie sposób już było odróżnić partii od stworzo-

nych przez nią instytucji kulturalnych. Od lat 50. do końca lat 70. komuniści

zdominowali włoskie życie kulturalne. [...]

Komunizm we Włoszech stworzył całą kulturę. Podczas letnich festynów

komunistycznego dziennika „L‘Unita‖ ludzie nie tylko jedli, pili, śpiewali

i tańczyli na wolnym powietrzu. Było tam też zawsze stoisko książkowe

z publikacjami wydawnictwa Einaudi i zawsze jakiś pisarz, aktor lub reżyser

wchodził na podium, by dyskutować o poważnych sprawach. Prawie wszystko,

__________ 53 M. Kornatowska, Kult wielkiego artysty (rozm. M. Bomanowska), „Gazeta Wyborcza‖

(Łódź) 2008, nr 261, s. 8.

Page 29: zeszyt wiejski 14.pdf

29

co powojenne Włochy wniosły do kultury światowej, wywodziło się z komuni-

stycznej kontrkultury. [...]

Dla sąsiednich narodów może najbardziej brzemienna w skutki okazała się

idealistyczna próba zbliżenia kultury do mas pracujących, czyli wyzwolenie

klasycznej kultury wysokiej z mieszczańskiego getta klasowego poprzez wysta-

wianie oper w halach fabrycznych. W rzeczywistości był to pierwszy zwiastun

dezindustrializacji, która spowodowała, że wkrótce w całej Europie nowa klasa

średnia zaczęła obcować ze sztuką w bezużytecznych już halach fabrycznych.

Pianista Maurizio Pollini i dyrygent Claudio Abbado występowali w zakładach

Fiata przed umorusanymi smarem robotnikami. Nawet długie dekadenckie filmy

Luchina Viscontiego dawały do zrozumienia, że zepsuty świat wyższych sfer

należy do przeszłości.

Ikoną nowego świata była scena rozpoczynająca film Bertolucciego «Wiek

XX» – najładniejszy monumentalny stalinowski obraz w dziejach sztuki. Przed-

stawiała maszerujący ku przyszłości front robotników i chłopów. Do tego muzy-

ka Verdiego. «Międzynarodówka» nigdzie nie brzmiała równie pięknie

i niewinnie, jak na skąpanych w letnim słońcu miejskich placach, gdzie na tle

zabytków przeszłości ludzie dzierżący tysiące czerwonych flag uczestniczyli

w kampanii przedwyborczej. W ten sposób eurokomunizm po raz ostatni przy-

brał szaty włoskiego romantyzmu, w którym zwłaszcza Niemcy widzieli nader

atrakcyjną mieszankę ludzkiej serdeczności, obietnic zbawienia, aktywności

intelektualnej i dramaturgii codziennej walki politycznej. [...]

Dawny komunizm był też podskórnym nurtem katolicyzmu, spuścizną

świętego Franciszka z Asyżu, kontynuacją opozycji zakonów żebraczych wobec

Kościoła bogatego. Postawę taką ucieleśniał Pier Paolo Pasolini – pobożny lu-

dowy kacerz, krytyk konsumpcjonizmu i obłudnie libertyńskiego równoupraw-

nienia, który nie tylko atakował burżuazję, ale także stworzył poezję religijną

zebraną w tomie «Słowik Kościoła katolickiego» i kręcił filmy o Jezusie‖54

.

W tych niewiarygodnych dziś czasach proletariusze (nie tylko Włoch)

śpiewali: „Avanti o popolo, alla riscossa,/ Bandiera rossa trionfera‖ (Naprzód,

o ludu, do wyzwolenia,/ Czerwony sztandar zatriumfuje). I mogli podziwiać

Jezusa z filmu Pasoliniego Ewangelia według św. Mateusza. Poza tym (nie tylko

we Francji) śpiewano: „Debout! les damnés de la terre!/ Debout! les forcats de la

faim!/ La raison tonne en son cratére,/ C‘est l‘éruption de la fin‖ (Wyklęty

powstań, ludu ziemi!/ Powstańcie, których dręczy głód!/ Myśl nowa blaski pro-

miennymi/ Dziś wiedzie nas na bój, na trud). W ten sposób uskrzydlone masy

__________ 54 G. Seibt, Ciao, Peppone! („Süddeutsche Zeitung‖ 2008-04-17), „Forum‖ 2008, nr 17,

s. 13. W 1948 roku Włoska Partia Komunistyczna miała 2,2, mln członków, w tym 800 tys.

chłopów. Na wsi przeważali dwudziestolatkowie. (M. Marczuk, Włoska Rzeczpospolita Ludo-

wa, „Rzeczpospolita‖ 2007, nr 151, s. 14).

Page 30: zeszyt wiejski 14.pdf

30

ucywilizowały system kapitalistyczny, wywalczyły sobie różne prawa socjalne,

a potem zniosły ustrój „komunistyczny‖.

W zmienionym świecie społeczno-kulturowym Europy pojawiły się jednak

symptomy zmierzchu. Postępująca indywidualizacja i prywatyzacja spowodowa-

ły kryzys małżeństwa i rodziny, atomizację społeczeństwa, alienację jednostek,

relatywizm moralny. W powszechnym dyskursie modny stał się przedrostek

post-. Pojawił się postindustrializm, postkomunizm, postmodernizm. W tym

postświecie tracą znaczenie stałe wartości, zasady, normy, wzory, oceny.

Wszystko staje się względne. Nadszedł zmierzch ontologii. Najczęściej dziś byt

oznacza status materialny, sumienie – pozytywny bilans, rozum – zdrowy rozsą-

dek, prawda – korzystną interpretację, wartość – cenę przedmiotu. Ludzie znają

ceny, jak cynik Oscara Wilde‘a, lecz nie znają wartości. Wzrost wartości rzeczy,

jak zauważył Karol Marks, deprecjonuje świat ludzi (MED. 1, 547).

W minionym półwieczu Europa się zintegrowała. Poszczególne ludy

i narody, regiony i państwa stają się całością. Ale czy kiedykolwiek będą jednym

supernarodem? Nie wierzy w to Liah Greenfeld, bo jej zdaniem Europa jest za

bardzo zróżnicowana, przeżyła „wieki wewnętrznych walk na śmierć i życie‖,

a tożsamości europejskie są „głęboko osadzone w bardzo różnych tradycjach

politycznych i kulturowych‖55

. Jedni (Francuzi i Niemcy) pragną zjednoczonej

Europy dla wzmocnienia pozycji własnych narodów. Inni (Włosi, Hiszpanie,

Belgowie) mogliby przyjąć europejską tożsamość, ponieważ mają kłopoty

z własną, ale jak długo Francja i Niemcy nie uzgodnią swoich projektów, nie

będzie narodowego państwa europejskiego. A gdyby nawet powstało, to i tak

ludzie używać będą swoich języków narodowych i dialektów religijnych.

Podobne zdanie ma amerykański historyk Tony Judt. W książce Powojnie

tłumaczy: „Unia Europejska w 2005 roku nie zastąpiła tradycyjnych podziałów

terytorialnych i nie zastąpi ich w przewidywalnej przyszłości. Sześćdziesiąt lat

po zwycięstwie nad Hitlerem wiele tożsamości, suwerenności i terytoriów

z pewnością zazębiało się i komunikowało ze sobą bardziej niż kiedykolwiek

w przeszłości. Nowa była możliwość bycia jednocześnie Francuzem i Europej-

czykiem, Katalończykiem i Europejczykiem czy też Arabem i Europejczykiem.

Odrębne narody i państwa nie zniknęły. [...] Gdy spojrzy się jedynie przez pry-

zmat produkcji i wymiany handlowej, to Europa rzeczywiście stała się jednoli-

tym schematem blokowym fal ponadnarodowych. Ale jeśli patrzy się na nią jak

na ośrodek władzy czy politycznej legitymizacji albo podobieństw kulturowych,

nadal jest tym, czym była dawniej – znanym nagromadzeniem odrębnych czą-

stek-państw. Nacjonalizm zasadniczo pojawiał się i znikał, ale narody i państwa

pozostały‖56

.

__________ 55 L. Greenfeld, Nadchodzi epoka..., s. 4.

56 T. Judt, Amerykański luz podoba się Polsce, „Polska. Dziennik Łódzki‖ 2008, nr 267,

s. 32.

Page 31: zeszyt wiejski 14.pdf

31

Z tymi poglądami nietrudno się zgodzić. Należy jednak pamiętać, że rozwój

społeczno-kulturalny polega na łączeniu mniejszych grup w większe i bardziej

złożone57

. Po drugie, Heraklit i Hegel nauczyli nas postrzegania jedności

w różnorodności. Po trzecie, socjologicznie Europa jest bytem in spe i in statu

nascendi. Po czwarte istnieją głębokie i wspólne korzenie tej populacji.

I wreszcie, już na pierwszy rzut oka widać różnice antropologiczne między więk-

szością Europejczyków a typowymi Azjatami, Afrykanami, Latynosami.

Istota europejskości

Jerzy Prokopiuk twierdzi, że centrum kulturowe świata od wieków jest

w Europie, która odziedziczyła po judaizmie element sadyzmu, a po chrystiani-

zmie masochizmu58

. Protestanci uznają surowego Boga, preferują etykę odpo-

wiedzialności i obowiązku, kulturę winy i kary; katolicy przyjęli dobrego Boga

i dobrą Matkę Boską, wolą etykę przekonań, perspektywę grzechu i rozgrze-

szenia. Jedni i drudzy mają silne poczucie jaźni i podmiotowości, chcą wpływać

na losy swego narodu i państwa. Arthur Schlesinger jr. stanowczo podkreśla, że

Europa, a nie Azja, Afryka czy Bliski Wschód, jest jedyną kolebką idei wolności

jednostki, demokracji politycznej, rządów prawa i praw człowieka. Ich wyjątko-

wość, a nie uniwersalizm, przesądza o wartości tej cywilizacji59

.

W słynnym liście otwartym do Europejczyków szwajcarski filozof i eseista,

Denis de Rougemont, zdefiniował Europę jako tę część globu, w której człowiek

nieustannie wątpi, szuka samopotwierdzenia i pragnie tak zmieniać świat, aby

jego życie nabrało sensu. To rewolucjonista, który ceni postęp, lubi oryginal-

ność, ma poczucie humoru. Azjata zaś jest poważnym konserwatystą i kon-

formistą60

.

Denis de Rougemont był orędownikiem zjednoczonej Europy, obrońcą

wartości chrześcijańskich, zwolennikiem wolności, podmiotowości, odpowie-

dzialności jednostki. Potępiał nacjonalizm i szowinizm, lecz pochwalał europo-

centryzm, dyfuzjonizm i ekspansjonizm. Jego zdaniem, Europejczycy wynaleźli

niemal wszystko: odkryli przestrzeń (całą kulę ziemską), czas (historię i historio-

grafię), archeologię, muzea. To właśnie Europejczycy, a nie ludność któregoś

z krajów Europy, dali światu: marksizm i psychoanalizę, egzystencjalizm i perso-

__________ 57 E. Laszlo, Systemowy obraz świata (przeł. U. Niklas), Warszawa 1978, s. 82-88, 130.

58 J. Prokopiuk, Zwierzenia dumnego heretyka (rozm. J. Tomczuk), „Dziennik‖ (Magazyn)

2008, nr 267, s. 14.

59 S. Huntington, Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego (przeł. H. Jankow-

ska), Warszawa 1997, s. 479.

60 D. Rougemont, List otwarty do Europejczyków (przeł. A. Olędzka-Frybesowa), „Litera-

tura na Świecie‖ 1991, nr 10, s. 11-16.

Page 32: zeszyt wiejski 14.pdf

32

nalizm, teorię kwantów i zbiorów, socjologię i wielkie syntezy historyczne, teo-

rię względności i fizykę nuklearną, lotnictwo, radio i kino, szczepionki i peni-

cylinę, syntetyczną benzynę i radar, syndykalizm i spółdzielczość, konstrukcje

metalowe i biurokrację, całą sztukę nowoczesną. Jeśli któryś z odkrywców nie

był Europejczykiem, to u nas się uczył. Autor chyba tu jednak zapomniał

o niezwykłym wkładzie Żydów europejskich.

Ten piewca Europy i Europejczyków ubolewa, że dziś inni biorą nasze pro-

dukty, lecz nie chcą naszych wartości religijnych, etycznych, filozoficznych.

Z kolei Samuel Huntington stwierdza: „Zachód nie podbił świata dzięki wyższo-

ści swoich ideałów, wartości czy religii (na którą nawróciło się niewielu przed-

stawicieli innych cywilizacji), lecz dzięki przewadze w stosowaniu zorganizo-

wanej przemocy. Ludzie Zachodu często o tym zapominają, ludzie spoza kręgu

tej cywilizacji – nigdy‖61

.

W stosunkach międzynarodowych Zachód wymusza na innych przyjęcie

demokracji i praw człowieka. Nie uwzględnia faktu, że tamci wolą – zamiast

indywidualnych roszczeń – poczucie obowiązku wobec grupy, zamiast wolności

i demokracji – sprawiedliwość i autorytaryzm. Indyjski pisarz, eseista i krytyk

literacki, Pankaj Mishra, mówi: „Dla indyjskiej klasy średniej Ameryka czy

Europa nie są dziś żadnym wzorem. Ci ludzie zainteresowani są jedynie wzor-

cami autorytarnymi, takimi jak Singapur, który stanowi zresztą także pewnego

rodzaju laboratorium dla zmian w Chinach. To im się najbardziej podoba – reżim

autorytarny, który całkowicie wyzbywa się przeszłości, równa wszystko

z ziemią, odnosząc jednocześnie sukces ekonomiczny‖62

. Stanisław Zapaśnik

szacuje nawet, że 80 proc. ludzkości (Wschód, Afryka, Ameryka Łacińska, Ro-

sja) nie „dorosło do demokracji‖. Nie znają zachodniej tożsamości indywidual-

nej. Nie postrzegają siebie jako autonomicznych w grupie (rodzie, plemieniu,

społeczeństwie) bytów63

. A brytyjski filozof i politolog, John Gray, mówi: „Ta

tradycja – głosząca, że nasze europejskie doświadczenie trzeba traktować jako

uniwersalne – zbankrutowała. Częściowo z przyczyn politycznych – projekty

ideologiczne zawsze musi wspierać siła, a Europa jest słaba. Unia Europejska

nawet nie wie, czym chce być. Ale ważniejsze są przyczyny filozoficzne. Formy

życia ludzkiego, kultury, cywilizacje są niezwykle różnorodne. To samo z filo-

zofią – jest wspaniała tradycja hinduska, chińska, japońska. Powinniśmy z nich

__________ 61 S. Huntington, Zderzenie..., s. 59-60.

62 P. Mishra, Czy Indie będą superpotęgą? (rozm. M. Nowicki), „Dziennik-Europa‖ 2008,

nr 25, s. 2.

63 S. Zapaśnik, Ja wam dam demokrację (rozm. B. Tumiłowicz), „Przegląd‖ 2006, nr 13,

s. 52.

Page 33: zeszyt wiejski 14.pdf

33

czerpać. Mówienie dziś, w sytuacji przenikania się wielu cywilizacji i tradycji

myślowych, że nasza tradycja jest jedyna albo dominująca, to absurd‖64

.

John Gray twierdzi, że zachodnia demokracja nie może być wzorem dla

wszystkich państw, bo nie ma uniwersalnych rozwiązań. Wiele dobrych syste-

mów umożliwia godne życie. Najlepiej więc trzymać się własnej tradycji. Ale

trzeba ją znać. W końcu sierpnia 1940 roku Andrzej Bobkowski na śródziemno-

morskiej plaży koło Narbonne tłumaczył prostemu rodakowi: „Grecja wpłaca do

banku rozum, poszukiwanie prawdy, walkę z ciemnotą, przesądami

i fanatyzmem. Pozwala ona ludziom porozumieć się, stwarza dyskusję. Rzym

dorzuca prawo, naukę o prawach i obowiązkach; zaś chrystianizm odróżnienie

życia doczesnego od życia wiecznego, pojęcie godności osoby ludzkiej, jej war-

tość nie tylko użytkową. Wytycza on wreszcie granice władzy państwa nad

człowiekiem. W momencie zero, od kreski czerwonej począwszy, zaczyna się

gra. Te trzy wpłaty zostają na stole historii tego naszego świata. Pierwsi gracze

umierają – przychodzą następni. Oczywiście każdy coś wpłaca albo przegrywa

z kapitału, wpłaconego przez poprzedników. Wpłaty są nieraz małe, czasem

żadne, kiedy indziej znaczne. Jedni powiększają lub umniejszają wpłatę chrześci-

jańską, inni grecką, jeszcze inni rzymską. Ta gra raz jest mniej uczciwa, raz

więcej, ale jedno jest pewne: nikt nie podaje w wątpliwość wielkiej i chyba bez-

cennej wartości – tak, wbij to sobie w głowę – bezcennej wartości wpłat greckiej,

rzymskiej i chrześcijańskiej. Dyskutuje się je, kurs ich jest zmienny, ale mowy

nie ma o wycofaniu ich z obiegu, z gry. Na świecie jest źle – to prawda, ale do-

kąd nikt nie traci wiary w te trzy wielkie wpłaty, istnieje nadzieja, że przy ich

pomocy uda się rozwiązać wiele problemów‖65

. Notabene, wykładowca, później-

szy pisarz, miał wówczas 27 lat. Cenił indywidualizm i wolność.

Christopher Dawson uważał, że decydujący zwrot w historii Europy nastą-

pił w X stuleciu, które oznaczało „koniec Wieków Ciemnych i wyłonienie się

kultury zachodniej‖66

. Podobnie sądzili Oswald Spengler i Peter Rietbergen.

W tym momencie europejski bank tradycji miał już wspomniane wyżej „trzy

wielkie wpłaty‖: grecką, rzymską, chrześcijańską. Kolejne pokolenia tylko po-

większały lub umniejszały wspólne konto. Ale wtedy kontakty interpersonalne

Europejczyków były mocno ograniczone. Styczności przestrzenne, psychiczne,

społeczne sięgały końca wsi, miasta, regionu, stanu, języka. A dalej była fascy-

nująca i przerażająca terra incognita (ziemia nieznana).

W dobie łatwej komunikacji, częstych kontaktów wizualnych i audialnych

trudno sobie wyobrazić, że u schyłku Europy średniowiecznej kurier pieszy

pokonywał 30-40 km, a konny do 100 km dziennie. Podróż statkiem z Gdańska

__________ 64 J. Gray, Nieudany eksport liberalizmu (rozm. M. Bosacki), „Gazeta Wyborcza‖ 2006,

nr 90, s. 18.

65 A. Bobkowski, Szkice piórkiem. Warszawa 2007, s. 58-59.

66 C. Dawson, Tworzenie się Europy (przeł. J. Zielińska), Warszawa 2000, s. 280)

Page 34: zeszyt wiejski 14.pdf

34

trwała do Lubeki (stolicy Hanzy) 5 dni, do Londynu 12 dni, Genui – 27 dni.

A lądem do stolicy Ligurii podróżowano aż 57 dni67

.

Niemniej przez wszystkie epoki – od homeryckiej do współczesnej – wiodą

nici spuścizny kulturalnej. Niektóre związki międzypokoleniowe wydają się

nieprawdopodobne. Na przykład Mistrza Eckharta można uznać za prekursora

luteranizmu, kantyzmu i marksizmu68

. Sztafeta pokoleń, jak zauważył nasz po-

wieściopisarz i satyryk, przypomina fale na morzu.

__________ 67 H. Samsonowicz (red.), Schyłek średniowiecznej Europy, Warszawa 2003, s. 96-97, 274.

68 J. Le Goff, Bóg średniowiecza (przeł. K. Kocjan), Warszawa 2008, s. 31; J. Tischner,

Wędrówki w krainę filozofów, Kraków 2008, s. 94, 95, 96.

Page 35: zeszyt wiejski 14.pdf

35

Paweł Schmidt

Uniwersytet Łódzki

Wiedza i teren. Nowe rozumienie (w) etnografii

W polskiej etnologii widać ostatnio zainteresowanie metodą i znaczeniem

badań empirycznych dla pracy naukowej, kształtowania wiedzy etnologa, wresz-

cie dla tego, czym jest i czym powinna być etnologia. Zainteresowanie to uwi-

dacznia się nie tyle w publikacjach naukowych, ile w tematyce organizowanych

konferencji. Od dwóch lat studenci z polskich ośrodków etnologicznych spotyka-

ją się na cyklicznych Międzyuczelnianych Konferencjach Antropologicznych nt.

Teren w ścisłym tego słowa znaczeniu, w październiku 2008 roku odbyła się

w Poznaniu dyskusja panelowa Specyfika wiedzy antropologicznej, do której

organizatorzy (Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM) zaprosili

przede wszystkim aktywnych badaczy terenowych. Problem terenu i metodyki

badań zdominował także część wystąpień i dyskusji w ramach zorganizowanej

w czerwcu przez PAN i wspomniany instytut UAM konferencji Komunikacja

i dialog kultur w Będlewie. Oprócz referatów będących opracowaniem wyników

badań w formie tekstu naukowego zgłoszono i zaprezentowano wiele komunika-

tów z badań lub założeń projektów planowanych.

Czym spowodowane jest takie przełożenie punktu zainteresowań

z „produktu finalnego‖, jakim jest gotowa narracja naukowa na omówienie pro-

cesu badań i zadawania pytań o badacza w terenie? Niewątpliwie wynika to

z przeświadczenia, że uprawianie etnologii jest nierozerwalnie związane

z prowadzeniem badań terenowych, dzięki czemu nasza dyscyplina traktowana

jest jako nauka stricte empiryczna. Z drugiej strony w prowadzonych dyskusjach

uwidacznia się kryzys metodyki badań terenowych i związana z nim potrzeba

wymiany doświadczeń w celu stworzenia względnie ujednoliconych sposobów

postępowania badawczego wyróżniających etnologię od innych nauk humani-

stycznych i społecznych. Kryzys ten jest zresztą ściśle powiązany z empirycz-

nością etnologii i przekonaniu o niepodważalności autorytetu etnograficznego.

Ów autorytet wyróżniał etnologię od innych dyscyplin naukowych przy-

najmniej od czasów B. Malinowskiego. Sam fakt bycia w terenie, uczestnictwo

w obcej kulturze, powoduje wiarygodność pozyskanych danych, a w powiązaniu

z teoretycznym wykształceniem badacza, także późniejszej interpretacji danych

terenowych. Socjolog uwiarygodnia swe badania powtarzalnością danych (w przypadku badań ilościowych), ścisłymi kryteriami doboru badanych lub

określonymi założeniami teoretycznymi i metodologicznymi, które są konse-

kwentnie realizowane w całym procesie badań i interpretacji. Etnolog tworzy

Page 36: zeszyt wiejski 14.pdf

36

często studium przypadku ze świadomością, że dane terenowe nie są pełnym

odzwierciedleniem badanej społeczności w postaci choćby próby reprezentacyj-

nej, oraz że opisuje wyselekcjonowane z ogółu rzeczywistości społeczno-

kulturowej zjawisko niekoniecznie wyjaśniając, ale raczej starając się zjawisko

i będącą dla niego kontekstem rzeczywistość zrozumieć. Studium to jest zinter-

pretowanym, autorskim opisem opartym na własnym doświadczeniu1. Nauko-

wym uwiarygodnieniem tekstu etnograficznego, który przybiera nieraz formę

literacką, jest właśnie osobiste doświadczenie powstałe poprzez względnie dłu-

gotrwałe uczestnictwo w terenie. Jak zauważył J. Clifford, „rosnący prestiż ba-

dacza terenowego-teoretyka ograniczył (nie eliminując) liczbę procedur

i pośredników, zajmujących ważniejsze miejsce w poprzednich metodach‖2.

Odejście, choć nie całkowite, od ściśle przestrzeganych sposobów pozy-

skiwania wiedzy określanych metodą naukową, a przynajmniej redukcja sforma-

lizowanych sposobów badania do minimum, na rzecz uczestnictwa w badanej

rzeczywistości wydaje się być cechą charakterystyczną współczesnych badań

empirycznych w etnologii (choć także w socjologii jakościowej). Istotnym pro-

blemem dla wiarygodności autorytetu etnograficznego staje się zatem nie tyle

metoda pozyskiwania danych, ile ich rzetelny opis, oraz związana z uczestnic-

twem relacja badacz-badany.

W polskiej etnografii techniką najczęściej stosowaną w celu pozyskiwania

danych terenowych był i jest wywiad. Należy jednak pamiętać, że materiał tere-

nowy mogący stanowić dane będące podstawą późniejszego opracowania

i interpretacji, to nie tyle sam wywiad rozumiany jako rozmowa „tu‖ i „teraz‖, ile

zapis wywiadu, najczęściej w formie pisma (odręcznego lub wydruku). Im zatem

większa standaryzacja wywiadu w formie kwestionariusza i dyspozycji jego

wykonania lub w formie wytycznych, tym większa lakoniczność zapisu

i rozbieżność pomiędzy zapisem i rozmową. Widać to szczególnie w zapisach

wywiadów kwestionariuszowych, gdzie kolejność treści ujętych w zapisie odpo-

wiada kolejności pytań kwestionariusza, niekoniecznie odzwierciedla zaś rze-

czywisty przebieg rozmowy. W zapisie ukierunkowanym na kwestionariusz lub

wytyczne znaczna część treści rozmowy zostaje pominięta ze względu na ich

pozorną „nieistotność‖, co może negatywnie odbić się na wynikach badań. Dla-

tego coraz częściej stosowany jest wywiad niestandaryzowany, inaczej wywiad

swobodny, który mimo braku wytycznych pozostaje wywiadem nie zmieniając

się w niekontrolowaną, nieformalną rozmowę3.

__________ 1 Por. K. Kaniowska, Opis – klucz do rozumienia kultury. Łódź 1999, Łódzkie Studia Et-

nograficzne t. XXXIX.

2 J. Clifford, Kłopoty z kulturą. Warszawa 2000, Wydawnictwo KR, s. 43.

3 Zob. M. Hammersley, P. Atkinson, Metody badań terenowych. Poznań 2000, Wydawnic-

two Zysk i s-ka, ss. 146-162.

Page 37: zeszyt wiejski 14.pdf

37

Nie ma ogólnie stosowanych wytycznych dotyczących zapisu takiego wy-

wiadu. Można nawet sądzić, że każdy badacz stosuje własne metody zapisu.

Wydaje się jednak, że zapis wywiadu swobodnego winien wiernie odzwiercie-

dlać przebieg i treść rozmowy. Istotność treści może być oceniona dopiero

w procesie opracowywania materiałów z badań, we wnikliwym wczytywaniu się

w zapisy wywiadów. Takie „wczytywanie się‖, to nie tylko selekcja treści pod

kątem dalszej interpretacji, nie tylko zestawienie faktów będących potwierdze-

niem lub zaprzeczeniem ewentualnych hipotez, czy odszukiwanie treści mają-

cych stanowić ilustrację wielości niuansów badanej rzeczywistości. „Wczytywa-

nie się‖, to także przeżywanie rozmowy na nowo, przywoływanie jej po

zakończeniu zbierania danych, często długo po zakończeniu. Dlatego oprócz

zapisu samych wypowiedzi rozmówców wydaje się ważne oddanie w zapisie

wywiadu treści nie wyrażonych werbalnie, takich jak fatyczne elementy mowy,

odczucia rozmówców, reakcje, gesty. Istotne jest także zapisanie wypowiedzi

obu stron dialogu, co daje nie tylko pełny obraz rozmowy, ale może pozwolić

wychwycić błędy, niedomówienia, postrzec inne zdarzenie wpływające na jakość

pozyskanych poprzez wywiad danych.

Tak rozumiany wywiad i zapis wywiadu wykracza poza tradycyjne ujęcie

tej techniki badawczej. Wywiad swobodny przy zastosowaniu powyższych zasad

zapisu upodabnia się do obserwacji uczestniczącej4, tym bardziej, że obserwacja

uczestnicząca we współczesnej etnografii przestaje być rozumiana jako proces

postrzegania obiektywnego. Wydaje się, że od upowszechnienia się w antro-

pologii postulatu gęstego opisu C. Geertza główny nacisk w omawianej technice

badawczej kładziony jest na uczestnictwo w sytuacji, w badanej rzeczywistości,

w kulturze5. Sam proces postrzegania i jego opisu staje się tym bardziej subiek-

tywny im głębsze jest samo uczestnictwo.

Tu pojawia się problem sytuacji badacza w trakcie badań, relacji badacz-

badany, w kontekście zróżnicowania badań etnograficznych i różnic w tradycji

etnografii zachodniej i polskiej. Podstawową kwestią jest to, czy powyższa rela-

cja oznacza współpracę czy konflikt interesów.

W antropologii brytyjskiej i amerykańskiej widoczna jest potrzeba pełnego

współuczestnictwa w badanej kulturze. W pracach B. Malinowskiego czy

M. Mead, autorów uważanych przez historyków i teoretyków antropologii za

czołowych przedstawicieli takiego podejścia do badań, uwidacznia się koniecz-

ność pełnego uczestnictwa w badanej kulturze i zrozumienia badanych dla po-

trzeb zrozumienia obcej kultury. Uczestnictwo to jest oczywiście ograniczone

przez obcość badacza. Pochodzi on z innego świata społecznego i kulturowego,

opisuje rzeczywistość innym językiem i przez pryzmat innych norm pojęcio-

__________ 4 O wywiadzie jako obserwacji uczestniczącej piszą M. Hammersley, P. Atkinson, op. cit.,

ss. 146-157, choć w innym niż tutaj ujęciu.

5 Por. J. Clifford, op. cit., ss. 39-42 oraz M. Hammersley, P. Atkinson, op. cit., s. 115.

Page 38: zeszyt wiejski 14.pdf

38

wych, ponadto nigdy nie przestaje być obcym, nigdy nie jest uznany za członka

badanej społeczności. Mimo to, badania Trobriandczyków i odpowiednio choćby

Arapeshów, zasadzały się na względnie trwałym uczestnictwie w badanym świe-

cie, na bezpośrednim doświadczeniu obcej rzeczywistości i jej mieszkańców bez

posiłkowania się pomocą wynajętych tłumaczy. Problem dystansu, obcości i nie-

zrozumienia, a także wynikający stąd problem niewiarygodności danych, został

tu rozwikłany trwałością doświadczenia obcego przez kompetentnego badacza6.

Odmienne stanowisko przedstawił reprezentant antropologii francuskiej

M. Griaul. W trakcie badań prowadzonych wśród Dogonów widział on interakcję

z badanym jako ciągły konflikt, grę pomiędzy badaczem i badanym pełną świa-

domych kłamstw7. Kłamstwa te wynikały z ról podejmowanych przez uczestni-

ków interakcji. Badacz występuje tu z pozycji obcego, który chce dowiedzieć się

jak najwięcej o miejscowej kulturze, często o tym, co jest zakazane lub stanowi

tabu. Badany oszukuje badacza przedstawiając mu świat wyobrażony i pomija to,

o czym nie chce mówić. Rolą badacza jest wychwycenie niuansów, niedomó-

wień, czy oczywistych kłamstw znów poprzez uczestnictwo w badanej rzeczywi-

stości, jednak bez szczerego i bezpośredniego kontaktu z badanymi ludźmi. Au-

torytet badacza i wiarygodność badań zostają tu zatem uzależnione od niemal

detektywistycznej dociekliwości etnografa.

Te dwie skrajne postawy wobec badanych dotyczą badania społeczności

pozaeuropejskich przez Europejczyków, a więc sytuacji skrajnej obcości i dys-

tansu. Należy także zauważyć, że wspomniani badacze byli w oczach badanych

przedstawicielami imperiów kolonialnych, co także nie sprzyjało współdziałaniu

badacza i badanego. Na ile te często omawiane przez teoretyków doświadczenia

mogą być przydatne dla procesu badań społeczności znanej badaczowi, nieraz

społeczności własnej, jak ma to miejsce w dużej liczbie tematów podejmowa-

nych w polskiej etnografii?

W polskich pracach etnograficznych pomijano zazwyczaj opis samego po-

zyskiwania materiałów terenowych. Opracowania pisane zgodnie z paradyg-

matem nauki pozytywistycznej zawierały wnioski i analizy oparte na badaniach

empirycznych, ale pomijały opis pracy w terenie. Jedynie K. Zawistowicz-

Adamska opublikowała tekst będący po części pamiętnikiem, po części wska-

zówką dla następców (a więc w pewnym sensie podręcznikiem), po części rela-

cją, niezwykle osobistą, z badań, których wyniki ukazały się w innej, zgodnej

z pozytywistycznym kanonem nauki formie. W opisie postawy badacza autorka

__________ 6 Dopiero w Dzienniku… B. Malinowski przyznaje się do trudności pokonania dystansu,

niemożności pełnego uczestnictwa w obcej kulturze, wreszcie do różnych form kryzysu psy-

chicznego wynikającego z rozłąki i ciągłej obcości – zob. B. Malinowski, Dziennik w ścisłym

znaczeniu tego wyrazu. Kraków 2002, Wydawnictwo Literackie.

7 Postawę Griaula szeroko opisuje J. Clifford w rozdziale Władza i dialog w etnografii –

zob. J. Clifford, op. cit., ss. 65-103.

Page 39: zeszyt wiejski 14.pdf

39

Społeczności wiejskiej postuluje: „Trzeba żyć nie tylko wśród nich, ale z nimi,

by dotrzeć do surowej prawdy ich życia. Stąd dalej idący wniosek: trzeba odrzu-

cić precz własny świat nawyków, pojęć i reakcji. Nie mierzyć własną miarą tych

ludzi „z innego świata‖. Zżyć się z nimi tak, by przejąć ich miarę pojmowania

otaczających zjawisk. Wydaje się to na pozór trudne, ale tylko na pozór. Bo taką

umiejętność wrośnięcia w środowisko zdobywa się z dnia na dzień wraz z pos-

tępem badań, które polegają nie na suchym rejestrowaniu dostrzeżonych zjawisk,

ale na ich przeżywaniu. Aż staną się namacalne, żywe, pulsujące żywą krwią.

I zrozumiałe‖8.

Ciekawe, że K. Zawistowicz-Adamska, dla której naukowym mistrzem był

M. Mauss, nie przyjęła postawy innego Francuza, bardzo z M. Maussem związa-

nego – M. Griaula, a nawiązała do postulatów B. Malinowskiego. Poszła nawet

dalej. W odróżnieniu od B. Malinowskiego i M. Mead, traktuje ona badanych,

a przynajmniej stara się ich traktować jako swoich. Niewątpliwie mieszkańcy

Zaborowa byli bardziej swoi dla polskiej badaczki niż członkowie społeczności

plemiennych dla etnografów z „cywilizowanego świata‖. Badanie polskiej wsi,

umieszczenie terenu badań (nawet w szerokim rozumieniu słowa teren) w zna-

nej, choćby pobieżnie rzeczywistości, sprawia że dystans dzielący badacza

i badanego zostaje zredukowany do poziomu wyznaczonego przez status spo-

łeczny, nie zaś przez niemożliwe często do przekroczenia różnice kulturowe.

Zarówno badacz, jak i badani, mimo różnic wynikających ze specyfiki świata

lokalnego, są przecież reprezentantami tej samej kultury. Świat wsi, mimo tez

o mityzacji chłopów dokonanej przez polskich etnografów, którzy traktowali

mieszkańców wsi jako egzotycznych obcych9, zawarty jest w polskiej rzeczywi-

stości społeczno-kulturowej. Mieszkańcy tego świata mówią tym samym niemal

językiem, co badacz, wyrażają sądy i opinie zrozumiałe dla etnografa, często

sądy te dotyczą znanych badaczowi tematów. Istotne jest ponadto, że Zaborów,

mimo iż K. Zawistowicz-Adamska nie znała go przed rozpoczęciem badań, był

dla niej typową wsią, a więc terenem doświadczonym przez badaczkę już wcze-

śniej – poniekąd znanym, oswojonym, przewidywalnym.

Taka sytuacja sprzyja zmniejszeniu dystansu, niweluje bariery niezrozu-

mienia. Jednak istotna jest tutaj postawa badacza „zdobywającego teren‖, zdo-

bywającego zaufanie ludzi. Badacza powinna zatem charakteryzować „Wytrwa-

łość. Nade wszystko wytrwałość. Wytrwała dobra wola, wytrwałe niczym

niezachwiane opanowanie, wytrwała cierpliwość. Wytrwale życzliwy stosunek

__________ 8 K. Zawistowicz-Adamska, Społeczność wiejska. Doświadczenia i rozważania z badań te-

renowych w Zaborowie. Łódź 1948, Instytut Służby Społecznej, s. 128.

9 Zob. S. Węglarz, Tutejsi i inni. Część 1. O etnograficznym zróżnicowaniu kultury ludo-

wej. Łódź 1997, Łódzkie Studia Etnograficzne t. XXXVI. Autor przedstawia problem mityza-

cji chłopów jako jeden z głównych powodów zainteresowania się etnografów polską wsią –

ss. 102-107.

Page 40: zeszyt wiejski 14.pdf

40

do ludzi. I wytrwale pogodny uśmiech. Bo środowisko wiejskie trzeba zdobywać

powoli, ale wytrwale. Nie można tu liczyć na szybkie osiągnięcia. Wprawdzie

nowy człowiek na wsi może od pierwszej chwili zjednać wsiowych ludzi, albo

ich od razu zrazić, ale po tym wstępnym zadzierzgnięciu stosunków przychodzą

mozolne dni współżycia z wsią i z dnia na dzień trzeba uczynić wszystko, by to

współżycie było najściślejsze, wolne od jakichkolwiek przegród w postaci nieuf-

ności, podejrzliwości czy zwykłej stanowczej niechęci‖10

.

Dlatego taki nacisk w swych badaniach autorka Społeczności wiejskiej po-

łożyła na to, by rozmawiać (także w formie wywiadu) z każdym, aby nikogo nie

urazić. Dlatego żyła z Zaborowianami, nie tylko pośród nich, stając się z czasem

„ich doktórką‖.

A jednak „ich doktórką‖, a nie „jedną z nich‖. Dystans pozostaje zawsze –

wynika choćby z różnicy wykształcenia badacza i badanego, jednak przede

wszystkim z faktu pochodzenia obu stron spotkania w terenie z różnych światów

społecznych11

. Podczas prowadzonych przeze mnie badań studenci uczestniczący

w wyjazdach terenowych, którzy pochodzili ze wsi o wiele łatwiej wchodzili

w interakcję z badanymi niż studenci z miasta. Wynikało to ze znajomości wsi,

jako typowego świata społecznego, przez studentów, oraz założenia o takiej

wiedzy nakładanej na innych mieszkańców wsi przez badanych. W wioskach

góralskich i spiskich (zakładam, że w innych także) faworyzowanie człowieka ze

wsi uprawomocniane jest znajomością ciężkich warunków życia, ciągłej pracy

i podobnymi założeniami analogii pomiędzy dwiema rzeczywistościami dwóch

różnych miejscowości. Studenci ze wsi włączani byli zatem przez badanych do

wyobrażonej wspólnoty mieszkańców wsi. Pozostali musieli tę wieś poznać,

odkryć, zrozumieć.

Zmniejszenie dystansu i zdobycie zaufania polegało więc na poznaniu re-

aliów wiejskiego życia. W trakcie badań ja i moi studenci uczestniczyliśmy

w życiu badanych nie tylko podczas spotkań aranżowanych dla potrzeb wywia-

du. Były „proszone‖ lub spontaniczne biesiady, była pomoc w codziennych zaję-

ciach (np. zakupy, sprzątanie), wreszcie wspólna praca. Wydaje się bowiem, że

etos pracy jest na tyle istotny w świadomości mieszkańca wsi, iż podjęcie jej

wspólnie z badanym prowadzi do zacieśnienia więzów, zwiększenia zaufania,

odczucia swoistej wspólnoty. Jednak właśnie przy pracy dystans i przynależność

do różnych światów były podkreślane najsilniej. Jako „do roboty nie nawykli‖

dostawaliśmy pracę lżejszą i bezpieczną. Kiedyś, w Ochotnicy, uczestniczyłem

w sianokosach, jednak jako „miastowy‖ nie dostałem do rąk kosy. Stało się to

przyczyną żartów i docinków – „chłop, a razem z babami siano grabi‖ – jednak

służyło bliższej interakcji i zdobyciu zaufania.

__________ 10 K. Zawistowicz-Adamska, op. cit., s. 127.

11 Należy pamiętać, że ―pochodzenie stąd‖ stanowi często najważniejsze kryterium człon-

kostwa we wspólnocie lokalnej.

Page 41: zeszyt wiejski 14.pdf

41

Dystans pozostaje mimo starań badacza. Jednak nie wyobrażam sobie opi-

sanej przez M. Griaula sytuacji konfliktu i świadomej gry pomiędzy badaczem

i badanym. Pozyskane dane były efektem wielu rozmów i postrzeżeń wspólnie

doświadczanych sytuacji, podczas których badacza (czyli mnie lub studenta)

obowiązywała szczerość wobec badanego. Opowiadanie własnych historii wy-

woływało reakcję w postaci „odwdzięczenia się‖ opowieścią. Zainteresowanie

biografią badanych i opowieściami o ich wsi, ich świecie, było dodatkowym

katalizatorem dla wywoływania wspomnień, często osobistych, nawet intym-

nych.

Mimo wzajemnej otwartości i szczerości pozostaje problem wiarygodności

uzyskanych danych. Często bowiem rozmówcy odnoszą się do rzeczywistości

deklarowanej, wyobrażonej, takiej jaką chcieliby ją widzieć, nie takiej jaką jest.

Oczywiście badamy świat wyobrażeń, świat funkcjonujący często bardziej

w świadomości badanego niż „rzeczywiście‖, jednak badany świat zawsze odno-

si się do rzeczywistości społeczno-kulturowej doświadczanej nie tylko przez

badanych, ale i przez ludzi z zewnątrz. Dlatego by zrozumieć świat badanych

ludzi trzeba zrozumieć sposób jego idealizacji w wyobrażeniach i w wiedzy

o nim. Dlatego też, zapis wywiadu musi spełniać opisane wcześniej założenia

charakterystyczne bardziej dla obserwacji uczestniczącej niż wywiadu, ponadto

wywiad nie może być jedyną techniką służącą pozyskaniu danych12

.

Przydatnym uzupełnieniem badań, pozwalającym nie tylko weryfikować

„prawdziwość‖ wypowiedzi ale umieszczać je w odpowiednim im kontekście, są

notatki terenowe. Prowadzenie dokładnych zapisów sytuacji postrzeżonych poza

rozmowami daje doskonały obraz badanej rzeczywistości i jej mieszkańców,

oraz samej sytuacji badań. Notatki w formie dziennika czy choćby krótkich zapi-

sów spostrzeżeń pozwalają zrozumieć rozmówców i ich świat, są też zapisem

sytuacji i stanu badacza w terenie. Jak słusznie twierdzi K. Kaniowska, termin

notatki terenowe jest węższy od angielskiego fieldnotes i u większości badaczy

w Polsce ogranicza się do zapisów wywiadów lub obserwacji. Mimo rozszerze-

nia znaczenia fieldnotes na najróżniejsze formy zapisu z badań, ich ścisła defini-

cja nie istnieje. „Przyjęło się zwykle rozumieć przez nie właśnie wszelkie pisane

świadectwo, ów pierwszy efekt badań terenowych, względnie surowy tekstualny

dowód zetknięcia się badacza z przedmiotem jego obserwacji, doświadczeń,

obcowania z ludźmi, obiektami i sytuacjami kultury. To pierwsze świadectwo

stanowi zwykle bazę danych dla późniejszych interpretacji, generalizacji, syntez

czy teoretycznego oglądu. W pewnym sensie tekst fieldnotes jest więc rejestracją

tego, na czym buduje się ideał naszej dyscypliny, a mianowicie tekst ten powi-

nien spełniać takie warunki jak: zawieszenie własnych norm, sądów, nałogów

__________ 12 Na problem zbytniego przywiązania czy nawet ―uzależnienia się‖ od wywiadu, jako

często jedynej znanej i stosowanej techniki badawczej, zwracali uwagę uczestnicy dyskusji

Specyfika wiedzy antropologicznej.

Page 42: zeszyt wiejski 14.pdf

42

mentalnych i estetycznych antropologa. Tekst fieldnotes do ideału tego jednak

nie dostaje, a to głównie dlatego, że jest tekstem właśnie, tekstem czyjegoś au-

torstwa13

‖.

Właśnie to nieantropologiczne „odstawanie od ideału‖ wzbogaca wartość

fieldnotes. Zapis własnych emocji czy sądów, często zakamuflowany „obiektyw-

nością wypowiedzi‖ oddaje aktualny stan badacza poszerzając kontekst pozyska-

nych danych i uwiarygodniając prawdziwość spotkania z obiektem i rzeczy-

wistością badań. Zapisy typu: „usiedliśmy przed bacówką rozkoszując się

smakiem żętycy, którą poczęstował nas baca. Wokół roznosił się zapach dymu

jałowcowego przynoszącego na myśl niepowtarzalny smak oscypków.‖, czy

„spotkałem mężczyznę. Uśmiechnął się odsłaniając nieliczne zęby. Jego cuchną-

cy oddech drażnił mnie, utrudniał rozmowę...‖14

są subiektywne, wartościujące

i niepełne. Zaprzeczają „obiektywności‖ danych terenowych i niewartościującej

postawie etnografa. Literackość formy zapisu upodabniająca takie notatki do

pamiętnika nie spełnia norm „naukowości‖ według pozytywistycznego para-

dygmatu nauki. Są jednak świadectwem bytności w terenie oraz wywołują

z pamięci to, czego nieraz nie można zapisać, bądź z braku czasu, bądź braku

umiejętności opisu doświadczenia. Uwalniają z pokładów pamięci powiązane

z doświadczeniem zdarzenia, spostrzeżenia, emocje obecne jako nie zapisane

fakty – headnotes.

Fieldnotes odnoszą się nie tylko do doświadczeń w terenie. Ich charakter

i sposób opisu spostrzeżeń są zdeterminowane biografią ich autora. Biografią

naukową i pozanaukową. Ten związek fieldnotes z wiedzą przedempiryczną

i wcześniejszymi doświadczeniami terenowymi badacza umożliwia budowanie

interpretacji całości materiału terenowego poprzez umieszczenie względnie

obiektywnych danych – zapisów wywiadów i obserwacji, w odpowiednim im

kontekście zapisanym i opisanym w fieldnotes. To właśnie na tym związku zasa-

dza się autorytet etnograficzny badacza terenowego-teoretyka.

Związek wszelkich relacji z badań z biografią badacza powoduje także

zróżnicowanie opracowań naukowych powstałych na bazie badań. Metody pracy

w terenie brytyjskiego badacza społeczności plemiennych i polskiego badacza

wsi są podobne. Inna jest jednak ich wiedza przedempiryczna warunkująca nie

tylko interpretację, ale samo zdobywanie danych terenowych. Czy zasadne jest

zatem studiowanie prac zachodnich antropologów w celu budowania wiedzy

teoretycznej i metodycznej badacza współczesnej wsi polskiej? Tak – każde

doświadczenie, także cudze, pozwala doskonalić warsztat badawczy i Inter-

pretacyjny. Należy jednak pamiętać, że opisy C. Geertza, J. Clifforda i innych

odnoszą się do innej rzeczywistości badawczej, oraz że autorzy tych prac wyrośli

i wykształcili się w innej rzeczywistości społeczno-kulturowej, w innych realiach

__________ 13 K. Kaniowska, op. cit., s. 49.

14 Fragmenty własnych dzienników terenowych.

Page 43: zeszyt wiejski 14.pdf

43

historycznych, ekonomicznych i politycznych. Polska etnografia, bazująca na

innych podstawach teoretycznych, a także innych przedmiotach badań, daje

równie wiele przykładów sposobów pracy terenowej – tradycja polskich badań

empirycznych sięga XIX w. Szkoda jedynie, że polscy badacze tak rzadko opisu-

ją proces i przebieg własnych badań, a metodyka badań terenowych nie stanowi-

ła nigdy ważnego przedmiotu namysłu naukowego. Warto tutaj zaznaczyć, że

ostatni i jedyny polski podręcznik metodyki badań terenowych ukazał się

w 1971 r.15

, jest już zatem w znacznej mierze zdezaktualizowany.

W trakcie wspominanej już dyskusji Specyfika wiedzy antropologicznej

przewijał się wątek dotyczący potrzeby wykazania cech charakterystycznych

tylko dla antropologii, co pozwoliłoby na odróżnienie jej od innych dyscyplin,

przede wszystkim od socjologii. Uczestnicy dyskusji poszukiwali specyfiki wła-

snej dyscypliny głównie w podejściu metodologicznym i metodycznym, zwłasz-

cza zaś w specyfice badań empirycznych. Zwolennicy „czystości gatunkowej‖

antropologii wskazywali na wiedzę teoretyczną pozyskaną ze zdobyczy antropo-

logii zachodniej. Wspomniane wcześniej różnice rzeczywistości badanych i rze-

czywistości badaczy pomiędzy naukowcami polskimi i zachodnimi, a nawet

indywidualne różnice pomiędzy poszczególnymi badaczami, wskazują jednak, że

nie ma (i sądzę, że nie będzie) jednej antropologii. Specyfika poszczególnych

badań, tradycje ośrodków badawczych16

, wyraźna chęć interdyscyplinarności

ujawniająca się w wielu pracach, poddaje w wątpliwość potrzebę wyraźnego

oddzielania się od innych nauk społecznych. Metody badań, elastyczność meto-

dyczna, wreszcie używane techniki badawcze są podobne zarówno w antropo-

logii, jak w socjologii jakościowej czy historii – mam tu na myśli głównie nurt

oral history. Specyfika dyscypliny polega tutaj nie na metodologii i metodyce

badań, ale na podejściu do materiału terenowego i sposobie zastosowania go

w procesie interpretacji (choć socjologia jakościowa podobnie traktuje dane

terenowe). Różnice w wiedzy przedempirycznej powodują różnice opracowań

nie tylko pomiędzy samymi etnologami, ale przede wszystkim pomiędzy etnolo-

gami i przedstawicielami innych nauk społecznych. Inaczej mówiąc, ten sam

materiał zostanie zinterpretowany inaczej przez etnologa i socjologa ze względu

na ich różną wiedzę teoretyczną, różne doświadczenia badawcze.

Antropologia opiera się na etnografii. Etnografii rozumianej jako sposób

pozyskiwania danych terenowych i wynikającej stąd wiedzy empirycznej, oraz

sposobu rozumienia tych danych. Fieldnotes, wśród nich także zapisy wywia-

dów, które są także notatkami terenowymi i świadectwem bytności w terenie,

stają się dla antropologa pisanym materiałem stanowiącym bazę do pisanej prze-

__________ 15 Chodzi o pracę B. Kopczyńskiej-Jaworskiej, Metodyka etnograficznych badań tereno-

wych, Warszawa 1971, PWN.

16 Choćby specyfika łódzkiej etnologii postrzeganej jako „socjologizująca‖.

Page 44: zeszyt wiejski 14.pdf

44

cież interpretacji. Etnografię nie tyle się uprawia, ile pisze17

. Zdobyte i wywołane

podczas badań treści, ich różnorodny zapis, przestają mieć tym samym cechę

obiektywnego faktu czy artefaktu kulturowego. Głębszy namysł zmusza do re-

fleksji, czy kiedykolwiek było inaczej. Nawet w badaniach wytworów kultury

materialnej etnograf opisywał (sic!) nie tyle sam wytwór ile własne z nim spo-

tkanie, własne rozumienie znaczenia, jakie opisywany przedmiot może mieć

w badanej kulturze. Badany fakt jest więc zatem zawsze faktem już zinterpreto-

wanym w pierwszym etapie badań – zinterpretowanym przez badanego i przez

badacza.

Takie rozumienie faktów, charakterystyczne dla antropologii poststruktu-

ralnej, obecne jest także w socjologii wiedzy. A. Schütz stwierdził, że zarówno

w myśleniu naukowym, jak i potocznym „nie istnieją nagie fakty. Wszystkie

fakty są zawsze już faktami wyselekcjonowanymi z kontekstu wszechświata albo

rozważanymi w ich właściwym kontekście‖18

. Podobieństwo antropologii do

niektórych trendów w socjologii i innych dyscyplin potwierdza także rozumienie

etnografii jako sposobu postępowania w terenie i sposobu podejścia do badań,

który może być przydatny nie tylko dla samej antropologii, ale też dla innych

nauk społecznych19

. Należy jednak jeszcze raz zaznaczyć, że badacz terenowy

jest badaczem terenowym-teoretykiem – jego wiedza zależna jest od wiedzy

pozyskanej jeszcze przed rozpoczęciem badań. Dlatego sposób opisu, a co za

tym idzie interpretacji nawet tych samych lub podobnych danych pozyskanych

często w identyczny sposób będzie inny u antropologa, socjologa historyka czy

psychologa.

Antropologię od innych nauk wyróżnia zatem sam sposób interpretacji. Ja-

ko nauka empiryczna nie będzie odbiegała od założeń innych nauk. Jednak

w pracy terenowej etnografa wyróżnia przede wszystkim opisane wcześniej

podejście do badanego. Współuczestnictwo, współudział, często współpraca

powoduje, że badany jest dla etnografa partnerem badań, nie tylko ich podmio-

tem, przede wszystkim zaś człowiekiem. Człowiekiem samostanowiącym, mimo

anonimowości danych posiadającym imię, mimo typifikacji i postrzegania jego

przynależności do pewnych grup czy wspólnot różnym od innych. Podobnie jak

przez położenie nacisku na opis i interpretację zjawisk i spostrzeżeń antropolog

nie tyle stara się je wyjaśnić, ile zrozumieć, tak nie wyjaśnia działań człowieka,

ale człowieka rozumie.

__________ 17 Nie ma tutaj potrzeby ani miejsca na rozwinięcie tej myśli. Obszernie o pisaniu etnogra-

fii i cechach tworzenia tekstu etnograficznego w różnych etapach pracy naukowej pisze

K. Kaniowska, op. cit.

18 A. Schutz, Potoczna i naukowa interpretacja ludzkiego działania. [w:] E. Mokrzycki

(red.), Kryzys i schizma. Antyscjentystyczne tendencje w socjologii współczesnej. T. 1, War-

szawa 1984, PIW, s. 139.

19 Zob. M. Hammersley, P. Atkinson, op. cit.

Page 45: zeszyt wiejski 14.pdf

45

Joanna Sadowska

Uniwersytet Łódzki

WSPÓŁCZESNA SZTUKA LUDOWA I JEJ TWÓRCY

W OCENIE MIESZKAŃCÓW WSI

MOTTO: „...ludowe to to, co wyrasta z kultury wiejskiej,

to co mówi o wsi i co jest dla niej” [7712]

Sztuka wiejsko-małomiasteczkowa stanowi obecnie sumę trzech, przy-

najmniej, zasadniczych grup tematycznych. W jej obrębie istnieją tradycyjne,

dziewiętnastowieczne wzory, które zostały przejęte wprost z kultury ludowej

i zaadaptowane do powojennych warunków społeczno-kulturalnych trwają do

dziś. Druga kategoria to nowe, nieznane w kulturze ludowej, odgórnie wprowa-

dzone treści, których źródłem były np. tematy konkursów organizowanych dla

twórców ludowych w czasie PRL-u. Trzecia zaś to coraz częściej pojawiające

się, szczególnie w ostatnich latach, indywidualne rozwiązania twórcze, propo-

nowane przez samych wiejsko-małomiasteczkowych artystów pod wpływem

najnowszych przekazów kulturowych. W rezultacie decyduje to o powstaniu

konglomeratu treści i form tak różnorodnych, zarówno pod względem opracowań

artystycznych, jak i pełnionych funkcji społecznych, iż niemożliwych do za-

mknięcia w jakiekolwiek sztywne ramy kanonów twórczych i odgórnych ocze-

kiwań. Sprawę komplikuje dodatkowo fakt, iż przez cały okres PRL-u sztucznie

utrzymywano przy życiu i wręcz lansowano wzory dawnej sztuki ludowej. Za-

biegi tego typu, podejmowane w trosce o przetrwanie elementów tradycyjnej

wiejskiej twórczości, której swoisty charakter podporządkowany był regułom

XIX-wiecznej kultury ludowej, spowodowały, iż „wielu współczesnych twórców

ludowych to... rzeczywistość wykreowana dla potrzeb etnografów i ich klientów.”

[Kroh 1989: 209].

Uważam, że sytuacja taka zmusza do zastanowienia się czy współcześnie

można w ogóle mówić o sztuce ludowej? A jeśli tak to czy jest możliwe ustalenie

nowych granic tego zjawiska na gruncie szeroko rozumianej sztuki nieprofesjo-

nalnej? I wreszcie czy może powieść się próba zdefiniowania tzw. sztuki ludowej

w nowych warunkach kulturowych?

Niniejszy artykuł jest podjętą przeze mnie próbą znalezienia odpowiedzi na

tak postawione pytania badawcze. Wykorzystane poniżej wypowiedzi pochodzą ze 119 rozmów przeprowa-

dzonych z osobami, które nie zajmują się sztuką osobiście, ale żyją w bliższym

lub dalszym otoczeniu twórców. Rozmowy z nimi potraktowałam jako bogate

Page 46: zeszyt wiejski 14.pdf

46

źródło wiedzy o współczesnej sztuce wiejsko-małomiasteczkowej. Źródło tym

cenniejsze, iż uzyskane w ten sposób wiadomości nie pochodzą od „ekspertów‖

zajmujących się zjawiskiem, a od potencjalnych odbiorców omawianej sztuki,

będących jednocześnie depozytariuszami tej samej kultury co twórcy. Po prze-

analizowaniu całości zebranego materiału z trzech regionów objętych badaniami

(Kaszuby, Nowosądeckie, Radomskie), można wyciągnąć wniosek, iż stosunek

informatorów do omawianego problemu jest raczej pozytywny. Ewidentnie do-

datnie oceny znalazły się w 81 na 119 wywiadów, negatywnie wypowiedziało się

zaledwie 11 informatorów, 27 zaś miało stosunek całkowicie obojętny – kwestie

sztuki całkiem ich nie interesowały.

Grupa pierwsza to osoby wypowiadające się przychylnie o twórczości wiej-

sko-małomiasteczkowej we wszystkich dotyczących jej kontekstach. Pozytywny

stosunek do zagadnienia nie musi jednak oznaczać, ani chęci posiadania dzieł

reprezentujących omawianą sztukę w domu, ani też dobrej znajomości dorobku

miejscowych artystów. Najczęściej owa sympatia wynika z budowania przez

informatora opozycji:

sztuka nasza (miejscowa, nieuczona) = czytelna, zrozumiała

sztuka inna (miejska, profesjonalna) = nieczytelna, niezrozumiała.

Następuje tu mechanizm utożsamiania sztuki artystów wiejskich

i małomiasteczkowych z kultywowaniem tradycji regionu.

Dokładna analiza zgromadzonego w trakcie badań materiału pozwoliła mi

wyróżnić pięć, najczęściej powtarzających się, czynników wpływających na

pozytywne wartościowanie omawianego zjawiska. Są to:

1. Sympatia dla konkretnych osób tworzących w okolicy:

„...– Oglądała pani prace tego tutejszego rzeźbiarza...?

Inf. Oglądałam, oglądałam na wystawie, proszę pana, nawet tam byłam

u niego w domu. No on ładnie rzeźbi, jako amator to ładnie rzeźbi...” [7621]

2. Szacunek dla sztuki i ludzkich umiejętności:

„...To już mówiłam panu, że ci twórcy z duszą, co one to widzą, co wyczuwają to piękno... on siedzi, siedzi, naraz zobaczy tam jakiś pniak, widzi twarz, widzi

coś! Ja tego nie dostrzegam, a on zobaczy i on już to chce na dechę przenosić

i to mu ładnie wychodzi. Ja mam np. taką ładną rzeźbę – babę, co przędzie...

– Czyli podoba się pani twórczość takich amatorów?

Inf. No podoba mi się, podoba, ale takich mądrych amatorów, takich zdol-nych amatorów, takich z sercem, a nie takich o! ... żeby wystawić byle co... To

mi się nie podoba, ja nie chcę oglądać tego, bo to każdy potrafi...” [7621].

Wiąże się to także z podkreślaniem szczególnej rangi omawianej sztuki.

3. Postrzeganie twórczości poprzez tradycje regionu a co za tym idzie pochwała

ludzi tworzących w konkretnym regionie: „No sztuka ludowa, tak jak powie-

działam wcześniej to jest właśnie nasza przeszłość. To jest jak gdyby historia, ale historia tylko tutaj – naszego terenu, naszego regionu. W zasadzie to tutaj

powinno się cenić, powinno się o to dbać, żeby to nie zginęło...” [7473]

Page 47: zeszyt wiejski 14.pdf

47

4. Akcentowanie sympatii dla nowoczesnych treści omawianej sztuki:

„– Czy kogoś pani zna malującego lub rzeźbiącego tutaj w okolicy?

Inf. ... Tutaj niedaleko mieszka malarz. On robi pejzaże, takie sceny myśliw-skie, konie... mam jeden jego obraz. Potrafi malować tak bardzo realistycznie

i naturalistycznie... mnie bardzo się podobają konie... jego kolory są takie pa-

stelowe, no i ja czuję to jego malowanie, i to, że maluję tak naturalnie... Tak naprawdę to byle czego nie chcę powiesić, więc póki co mam tylko ten je-

den... Ja nie jestem tym pokoleniem, które na wsi wiesza obrazy Rodziny Świętej albo Ostatniej Wieczerzy [!], ani nie odpowiadają mi Jelenie na Ry-

kowisku...” [7712]

5. Prostota sztuki wiejskich twórców. Tradycyjna forma i treść powoduje po-

strzeganie jej wytworów jako „bliskich sercu‖, szczególnie na zasadzie kontra-

stu ze sztuką nowoczesną, a więc miejską, „uczoną‖ „... I czasem właśnie, ni-

by ten nieprofesjonalny, niby – jak to panie mówią – bez szkoły lepiej namaluje czy wyrzeźbi, niż ten artysta plastyk...” [7712].

Jako oddzielną kategorię wypowiedzi, w obrębie omawianej grupy, potrak-

towałam rozmowy, które zostały przeprowadzone z najbliższą rodziną twórcy

(rodzice, rodzeństwo, żona). Jest to kategoria szczególna, oparta w znacznej

mierze na poczuciu dumy z posiadania w rodzinie osoby utalentowanej, wyjąt-

kowej. „...Jestem zadowolona, cieszę się, że mam tak utalentowanego męża”

[7554] mówi żona jednego z paszyńskich rzeźbiarzy. Rozmowy takie zawierają

pozytywne opinie o twórczości spokrewnionego z informatorami artysty i na

ogół dużą wiedzę o tym, co on robi wpływ na to ma bowiem osobisty kontakt

z twórcą. Warto podkreślić jednak, iż zdarza się nieraz, że ta pozytywna opinia

nie musi oznaczać dobrej oceny sztuki wiejsko-małomiasteczkowej w ogóle. Tak

było choćby w przypadku żony nieżyjącego już rzeźbiarza, która podkreśla zale-

ty tylko rzeźb męża: „...To on od dzieciństwa tak lubił strugać... wziął kawałek drzewa i wystrugał... No on był samouk, ale jak zrobił rzeźbę, to ci wszyscy po

szkole mogli się schować. Bo tam jest taki rzeźbiarz w Bereście... to on jak zrobi rzeźbę to wszystkie takie same, takie bohomazy robi po prostu. A mój mąż ja już

rzeźbił, to już musiał... miał książkę, musiał wiedzieć tak o świętym wszystko:

z jakiej rodziny pochodził, jak to zrobić... bo do kościoła trzeba robić dokładnie,

żeby to miało jakiś wygląd... A jak już robił, to długo robił, a dokładnie. A jak już

zrobił, to nie było poprawy po nim. A jak papież przyjechał pierwszy raz do Pol-ski, to on to tak ładnie uchwycił. Na mapie Polski, ale to wszystko rzeźba była

i papież tu całuje ziemię. Jak o on to zrobił, Matko Święta, ile by nie powiedział,

to tyle by mu dali...” [7568]. Grupa druga skupia osoby prezentujące negatywny stosunek do dzieł two-

rzonych przez artystów wiejsko-małomiasteczkowych.

Owa negacja zasług miejscowych twórców wynika np. z sąsiedzkich anty-

patii lub z niedopuszczania do wiadomości faktu, iż znany, mieszkający obok

człowiek może być wielkim artystą: „... tu nie ma w okolicy według mnie twórcy

Page 48: zeszyt wiejski 14.pdf

48

z prawdziwego zdarzenia...” [7718]. Jest to bowiem określenie zarezerwowane

dla obcych, na ogół klasycznych mistrzów (Kossak, Chełmoński, Van Gogh,

Matejko to najczęściej wymieniane nazwiska). Rzadziej negatywna ocena wyni-

ka z faktu, iż informator nie lubi twórczości nieprofesjonalnej jako takiej i intere-

suje się jakąś inną dziedziną sztuki:

„– A chciałby pan mieć jakąś np. rzeźbę tzw. ludową w domu? On: Raczej nie, wolimy współczesność [!]. Mimo wszystko.

– To znaczy? Ona: Takie starocie to są mało ładne...” [7487].

Zdecydowanie negatywnych wypowiedzi jest jednak, jak już wspominałam,

bardzo niewiele (w stosunku do ogólnej liczby przeprowadzonych rozmów).

Przeważająca większość rozmówców podkreśla swój pozytywny stosunek do

twórczości okolicznych artystów. Ale są również i tacy, których kwestie sztuki

w ogóle nie interesują. Zaliczyłam ich więc do kolejnej grupy prezentującej

całkowicie obojętny stosunek do interesujących mnie kwestii.

Grupę trzecią tworzą więc osoby, które nie są w stanie podać żadnych bar-

dziej szczegółowych informacji na temat lokalnej sztuki i jej twórców. Ich wy-

powiedzi obrazuje dobrze następujący fragment wywiadu:

„– Była pani na jarmarku albo tam w muzeum [przyp. aut. w skansenie]?

Inf. Nie, my to się tym nie interesujemy.

– A dlaczego? Inf. No bo wie pani... co tam możemy oglądać. To turystów bardziej intere-

suje...” [7488]

Te trzy stanowiska ukazują główne postawy informatorów wobec omawia-

nego problemu a zarazem stanowią rodzaj tła dla bardziej szczegółowych kwestii

poruszanych w czasie rozmów z informatorami.

Najważniejszą z tych kwestii są próby odpowiedzi na pytanie czym jest

współcześnie sztuka ludowa dla depozytariuszy kultury, do której jest tradycyj-

nie przypisywana. W dalszej części tego artykułu przedstawię więc spontanicznie

tworzone definicje omawianej sztuki. Naturalnie słowo „definicja‖ jest tu uży-

wane w sensie umownym i znaczy tyle co próba określenia co informator rozu-

mie pod hasłem „sztuka ludowa‖.

Pierwszy wniosek jaki nasuwa się przy opracowywaniu tej części materiału

dotyczy zdecydowanej polaryzacji stanowisk informatorów wobec omawianego

zagadnienia. Ich wypowiedzi i próby zdefiniowania zjawiska dzielą się wyraźnie

na dwie grupy.

Do pierwszej z nich zaliczyłam te, które odwołują się do utrwalonego, ste-

reotypowego ujęcia tzw. „sztuki ludowej‖ i jej twórców poprzez jej klasyczny,

XIX-wieczny obraz. Do drugiej zaś takie, które wzbogacają omawiane zjawisko

o nowe treści, uwzględniając procesy przemian zachodzące na jego gruncie.

Tradycyjne w swej wymowie wypowiedzi zdecydowanie odwołują się do

utrwalonych po drugiej wojnie światowej stereotypów utożsamiających sztukę

Page 49: zeszyt wiejski 14.pdf

49

wiejsko-małomiasteczkową z ludową, a ludową z konkretnymi wartościami

cechującymi ją w dziewiętnastym wieku, które także obecnie powinien zacho-

wywać twórca. Obraz współczesnego artysty wiejskiego, jaki wyłania się z tego

materiału, jest więc dość archaiczny w swej wymowie, a streszcza go doskonale

następujący cytat: „taki twórca ludowy to mi się kojarzy z jakimś dziadkiem,

który w wolnych chwilach coś tam sobie dłubie. Tak dla przyjemności.” [7506].

Informatorzy odwołują się do zastanego, modelowego wizerunku twórcy ludo-

wego, nie dostrzegając zmian zachodzących na przestrzeni ostatnich lat. Podob-

nie rzecz ma się z wytworami omawianych artystów, które przede wszystkim

winne być tradycyjne, odwołujące się tematem i formą do elementów klasycz-

nych, typowych dla danego regionu. „Na przykład hafty kaszubskie są ciągle

takie same i hafciarki ciągle to samo wyszywają.” [7506] mówi informatorka, co

wcale nie zawsze jest zgodne ze stanem faktycznym, ale jest przykładem stereo-

typowego myślenia o omawianej sztuce. Wydaje się, że na opiniach tej grupy

informatorów zdecydowanie zaważyła działalność instytucji dbających

o „etnograficzną poprawność‖ sztuki ludowej, osób zabiegających przez cały

okres PRL-u o podtrzymywanie mitu trwania tej sztuki w niezmienionej formie.

Cechy twórcy i jego dzieła jakie wyłaniają się po przeczytaniu wywiadów

zebrać można w następujących punktach:

Cechy twórcy 1. Pochodzenie wiejskie lub związek z wiejskim środowiskiem („ludowy...bo

z ludu” [7514]) to podstawowy wymóg stawiany twórcom, choć zdarza się, że

niektórzy informatorzy dopuszczają możliwość, iż twórca urodził się

w mieście, a ze wsią lub ogólnie z prowincją związał się w późniejszym życiu,

najczęściej na skutek własnych decyzji. Rozmówcy dostrzegają i podkreślają

zasadnicze różnice między omawianą sztuką a twórczością profesjonalną

(miejską). Nie widzą także możliwości istnienia „sztuki ludowej‖ w oderwaniu

od środowiska, z którego wywodzą się jej korzenie. „Twórca to może być w każdej dziedzinie. A ludowy to znaczy, że z określonego środowiska, np.

z Kaszub, który tu tworzy.” [7514]

2. Brak wykształcenia

Informatorzy podkreślają brak wykształcenia plastycznego tzw. twórców lu-

dowych w sensie profesjonalnego przygotowania do zawodu – „...on się sam wyuczył...i on to zrobić sam umie. Ale nie kończył żadnych szkół odpowied-

nich, tylko sam...” [7515]. Zdarza się, że rozmówcy mówią o braku wykształ-

cenia w ogóle!

3. Związki z regionem

Cecha ta właściwa samemu twórcy (musi znać tradycje i wzory sztuki wystę-

pujące w regionie) znajduje odzwierciedlenie także i w dziele, które poprzez

swą formę i treść powinno wpisywać się w tradycje regionu. „ W moim poję-

ciu twórca ludowy tworzy to, co nasze, znaczy tu, z tego środowiska...To raczej

Page 50: zeszyt wiejski 14.pdf

50

ktoś, kto robi rzeczy tradycyjne na wzór dawniejszych...Może jestem w błędzie,

ale twórca ludowy kojarzy mi się właśnie z kimś, kto tworzyłby nasze tu, ka-

szubskie rzeczy, na ich podobieństwo. Stare rzeczy” [7514]

4. Twórczość z wewnętrznej potrzeby

Sztuka ludowa powstaje wtedy gdy wkłada się w proces tworzenia „więcej

serca, miłości. Wydaje mi się, że to co można dostać w sklepie jest sztuczne i robione dla komercji...W twórczość ludową wkłada się więcej pracy, nie

używa się maszyn, więcej serca i miłości...” [7738]

5. Odrzucenie pobudek finansowych

Na czerpanie dochodów z uprawianej sztuki informatorzy zgadzają się dość

niechętnie podkreślając, że w takim wypadku sztuka nie powinna być dla arty-

stów głównym źródłem utrzymania. „Nie jest to praca zarobkowa, ale sprze-

dają czasami, choć wydaje mi się, że częściej np. po rodzinie, znajomych”

[7738]

6. Ciągłość pokoleniowa twórczości

Twórca ludowy „to jest taki człowiek, który się na wsi urodził, dziadów tu miał i stąd wyjechać nie chce, bo tu mu się bardzo podoba i do miasta nie jedzie.

On umie robić rzeczy takie jak jego tato czy dziadek...” [7515] Przechodzenie

fachu z ojca na syna jest gwarantem zachowania tradycji. Czasem wymiennie,

dopuszcza się możliwość nauki od starych mistrzów lub po prostu ścisłe prze-

strzeganie wzorów typowych dla regionu.

Do wymienionych powyżej cech składających się na ten tradycyjny obraz

artysty wiejsko-małomiasteczkowego dodać należy jeszcze, iż w opinii informa-

torów, twórcy są ludźmi starszymi, a ich praca mieści się w kategoriach zawodu

ginącego. Zaś wynik ich pracy, dzieło sztuki ludowej, łączy w sobie, następujące

elementy:

Cechy dzieła 1. Ręczne wykonanie

„– Czy potrafi pani podać typowe cechy sztuki ludowej? Co ją wyróżnia?

Inf. Jezu kochany, jak to można powiedzieć? Ja myślę, że przede wszystkim to

jest robione ręcznie... To nie takie malowidła «picassowskie», tylko coś tam

przedstawiają. To tak bym powiedziała, że sztuka ludowa, ten twórca ludowy, chce jak najwyraźniej oddać to, co po prostu tworzy.” [7514]

2. Prostota formy, deformacja, anaturalizm (artysta, jako człowiek prosty, uka-

zuje świat takim jakim go widzi)

Tworzone postaci „są nieproporcjonalne. Głowa duża, tułów, te rączki... to

nie ma tutaj proporcji. Przecież patrzy się i ten człowiek tak ich sobie wyobra-

ża. Przecież widzi się, że się ma nogi długie, ręce długie czy... łokieć gdzieś tu w pasie. On robi to tu, to się podoba. Nie zastanawia się.” [7533]

3. Tematyka:

Page 51: zeszyt wiejski 14.pdf

51

świecka: elementy typowe dla tradycji regionu

Sztuka ludowa „to na pewno będzie związana z tymi różnymi regionami.

Na przykład u nas tam jakieś niektóre osoby się tym zajmują haftem ka-szubskim...To na pewno jest sztuka nie? Tym się właśnie ta sztuka ludowa

charakteryzuje, że występuje w pewnym regionie i ma tam od wielu poko-

leń swoje wzory. Jakieś tam bajery... Tutaj na Kaszubach to jakieś ha-fty...Oni haftując...ci ludzie znają się na tym i wiedzą jak to powinno wy-

glądać. Jak to wyglądało kiedyś i jak powinni to robić...Gdzieś indziej znowu jest coś innego” [7484]

religijna: podstawowa ikonografia katolicka

„...To jest tak: najpierw tworzyli proste rzeczy od motywów zwierzęcych

czy postaci po Jezusa Frasobliwego, i to tak jeden od drugiego, rzadko

spotykane są motywy roślinne, przeważnie postacie związane z kulturą re-

ligijną przy czym Matka Boska rzadziej niż Jezus Chrystus. Każdy rzeź-biarz chciał oddać hołd Chrystusowi” [7579]

4. Ostra zdecydowana kolorystyka

5. „No, to co się rzuca w oczy, to jest kolor. Ostry kolor, ostry we wszystkim. Czy

to będzie strój, czy to będą kwiatki. Zaraz te kwiatki takie widzę z papieru, ta-

kie właśnie różne girlandy, jak to się często spotyka jeszcze.” [7533]

Druga, wyróżniona przeze mnie grupa informatorów, wnosi do tego mode-

lowego wizerunku twórcy ludowego pewne nowe treści. Nie są to oczywiście

zmiany zasadnicze, niemniej jednak rozmówcy traktują temat bardziej swobod-

nie. O ile pierwsza grupa wypowiadała się, kładąc głównie nacisk na elementy

związane z patriotyzmem lokalnym, o tyle grupa druga, choć niewiele bardziej

radykalna, dostrzegała jednak fakt, iż zjawisko zwane potocznie „sztuką ludową‖

ulega rozmaitym przemianom. W definicjach tworzonych przez jej przedstawi-

cieli pojawiły się więc pewne nowe elementy będące dla mnie sygnałem, iż za-

chodzące zmiany są obserwowane także przez otoczenie twórców i przynajmniej

przez jego część akceptowane. Nie są to, jak już wspominałam, wypowiedzi

radykalnie różne w porównaniu z tymi już omówionymi. Równie często i w tej

grupie informatorzy posługują się terminem „twórca ludowy‖ (który jest przecież

jedynym szeroko przyjętym określeniem) i przypisują takiemu twórcy pewne

typowe cechy np.: związek ze wsią, podejmowanie tradycyjnej tematyki itp.

Różnica polega głównie na dostrzeganiu zmian, które zaszły w omawianym

zjawisku w ciągu ostatnich dziesięcioleci i zachodzą w dalszym ciągu. Informa-

torzy w swych wypowiedziach sygnalizują konieczność lub przynajmniej nie-

uchronność tego procesu. Do grupy tej zaliczyłam więc wszystkie osoby, które

starały się stworzyć nową definicję tego zjawiska, patrząc na nie z innej perspek-

tywy, bądź takie, które, choć nie umiały całkowicie odejść od stereotypu „artysty

ludowego‖, poprzez pewne nietypowe określenia starały się uaktualnić jego

współczesny wizerunek.

Page 52: zeszyt wiejski 14.pdf

52

Najczęściej powtarzające się w wywiadach, najistotniejsze cechy, które

przypisywali rozmówcy tej grupy artystom wiejskim i małomiasteczkowym

można uporządkować w następujący sposób:

1. Szeroko i luźno pojmowany związek ze wsią

Według informatorów twórca ludowy nie musi być ściśle (poprzez pochodze-

nie i zamieszkanie) związany ze środowiskiem wiejskim. Może żyć

i pracować w dużym mieście. Wiejskie są raczej korzenie sztuki którą tworzy.

„– Czyli nie jest koniecznością by twórca ludowy mieszkał na wsi? Inf. Nie, uważam, że nie. W tych czasach nie ma to znaczenia Kiedyś może tak.

Zresztą polityka była inna kulturowa, poprzednich rządów, poprzedniego sys-

temu. Dowodziła, że akurat ta twórczość ludowa wywodzi się akurat ze wsi na

pewno. Może teraz wieś jest postrzegana inaczej przez państwo. Może to się

wiązało z polityką głównie wtedy... Chociaż tak tradycyjnie sięgając tych cza-

sów skansenu, to pewno, wszyscy twórcy, którzy tam rzeźbili, czy malowali, czy haftowali, to faktycznie oni są stąd. Oni mają tu korzenie. Ale to po prostu były

tradycje, które już zanikają w zasadzie, bo nikomu się nie chce za to brać. Ko-mu się dzisiaj chce wyplatać koszyki, kiedyś to była konieczność życiowa. Oni

zarabiali na tym. To plecionkarstwo dawało im jakieś możliwości zarobkowa-

nia. A jeszcze jak sięgnąć głębiej, to oni wyplatali te koszyki, żeby se w życiu codziennym ulżyć, nie? Po to. To było jakieś tam narzędzie do noszenia ziem-

niaków, czy czegokolwiek. No, wyroby z gliny również. To służyło na potrzeby bieżące wtedy, nie spełniało powiedzmy jakiejś roli sztuki... To było coś, co

ułatwiało życie na co dzień. Sami to tworzyli, więc nie musieli kupować... Ty-

powo użytkowe. To mogło być tam ozdobne, by się bardziej podobało, nie? Ale głównie chodziło o użytkową wartość. Też to miało charakter jakiś tam religij-

ny głównie. Motyw był religijny, więc ktoś malował, by se ten obraz gdzieś tam

powiesić, czy komuś tam podarować. Powstawało pewnie też, bo ktoś miał czas, a miał takie możliwości. Tak to powstawało. No a teraz w zasadzie jest to

nie modne po prostu... to co było kiedyś, no to w zasadzie umiera śmiercią na-turalną...” [7489]

2. Tematyka dzieł związana z szeroko rozumianą specyfiką życia wsi

Zamiast podkreślania związku z tradycjami regionu, co miało miejsce

w przypadku grupy pierwszej, informatorzy kładli raczej nacisk na naturalność

sztuki, powiązanie jej ze środowiskiem otaczającym twórcę w sensie czerpania

wzorów z przyrody np. w odniesieniu do pejzaży, czy umiłowania prowincjo-

nalnej atmosfery przez artystów żyjących w mieście

„-A można nazwać twórcą ludowym kogoś kto np. skończył studia plastyczne? Inf. Ten pan, który tu malował takie pejzaże w skansenie... to właśnie był po

Wyższej Szkole Plastycznej w Gdańsku.

– Ale można go nazwać twórcą ludowym? Inf. No, skoro maluje, robi takie rzeczy, takie ludowe, to czemu nie? Bo np. jak

on mi namaluje taką piękną stodołę, czy konia to mi się to podoba.” [7495]

Page 53: zeszyt wiejski 14.pdf

53

3. Twórca może być wykształcony

Zmiany zachodzące na wsi skorygowały warunek bycia „prostym‖ artystą,

czyli żyjącym w odizolowaniu od zdobyczy cywilizacji analfabetą. Twórcą lu-

dowym „... według mnie to może być nawet i człowiek z miasta, to może być

nawet jakiś profesor, doktor, czy inny człowiek z uczelni, wykładowca, który

umie przekazać, przez swą pracę, przez wykonywane przez siebie czynności, te właśnie treści i wartości ludowe. Dlaczego to miałby nie być twórca ludowy,

przecież twórcą ludowym mógłby być nawet i prezydent, no, bo dlaczego nie?”

[7532] Dopuszcza się więc ukończenie przez twórcę szkół, nawet wyższych.

Niektórzy informatorzy nie mają nic przeciwko nazywaniu mianem „ludowy‖

artysty plastyka.

4. Indywidualność twórcy i jego dzieła

Warunek odtwarzania uznanych, tradycyjnych wzorów został zastąpiony pod-

kreśleniem, iż współcześni artyści mają swoje indywidualne style. „No twórcą ludowym może być każdy. Na przykład ja mogę być twórcą ludo-

wym. Każdy człowiek ma w sobie coś, co powiedzmy daje mu możliwości bycia twórcą ludowym. Często się widzi w telewizji, że tam ludzie w wieku 40, 50 lat

nagle ten talent się w nich ujawnia i oni się interesują, że akurat mieszkają na

wsi, czy w mieście to jest obojętne nawet, nie? On czuje potrzebę robienia cze-goś. Na przykład malowania, czy rzeźb, czy grafiki, obojętne.” [7489]. Roz-

mówcy nie mówią o tworzeniu w jednej konwencji. Podkreślają takie indywi-

dualne cechy twórczości, jak: stosowanie różnych technik, różnej kolorystyki,

często pastelowej, w przeciwieństwie do tradycyjnie wymaganych zdecydo-

wanych zestawień barw.

5. Podkreślanie zmiany upodobań estetycznych kolejnych pokoleń, za którymi

omawiana sztuka powinna nadążyć „...przecież wszystko się zmienia. Jak tak

patrzę na wnuczkę, to jak widzę, jak ona żyje, to jest inaczej niż wtedy, kiedy ja byłam w jej wieku. To wydaje mi się, że i tak się dzieje w tym co ludzie robią

i co im się podoba, bo młodzi to zupełnie inaczej myślą. Oni by tego nie chcieli co my. Mnie się podobają te świątki w skansenie, a wam młodym to się patrzeć

na to nie chce. Ale myślę, że to tak musi być, bo co mielibyśmy zawsze to sa-

mo? To musi się jakoś zmieniać.” [7711]

Z elementów tych można więc ułożyć obraz świadczący o tym, iż sztuka

prowincjonalna, swojska, ludowa, wiejska, nieprofesjonalna czy określana jesz-

cze w jakikolwiek inny sposób, rozumiana jest przez tę grupę ludzi jako żywe

zjawisko związane z życiem środowiska, z którego się wywodzi. Równocześnie

jest ona pojmowana znacznie swobodniej, niż miało to miejsce w przypadku

grupy pierwszej. Sztuka żyje i przekształca się wraz z kolejnymi pokoleniami

artystów, którzy ją tworzą, zaspokajając potrzeby estetyczne nowych odbiorców.

Bardzo ważny jest fakt, iż „ludowe‖ zaczyna być postrzegane jako swojskie,

ukazujące świat, który otacza twórcę, nie zaś jako zabytek, relikt czy ginący

zawód, zjawisko mające na celu ocalenie od zapomnienia tradycji regionu.

Page 54: zeszyt wiejski 14.pdf

54

Przedstawiony powyżej materiał pozwala diagnozować zjawisko tzw.

współczesnej sztuki ludowej jako obszar kultury wkraczający na drogę coraz

wyraźniej widocznych przekształceń.

Sztuka ludowa będąca niegdyś wizualizacją ludowej kultury była zależna

od naturalnych mechanizmów tej kultury, które regulowały jej funkcjonowanie

w konkretnej społeczności. Najbardziej reprezentatywnym okresem jej rozwoju

jest druga połowa XIX wieku. Była to wówczas sztuka przez lud i dla ludu two-

rzona, wpisana w system potrzeb wsi, pełniła głównie funkcję użytkową

i kultową. Podlegała wraz z kulturą, której była częścią, naturalnemu procesowi

zmian. O nieuchronności tych przemian pisał np. Frankowski, podkreślając, iż

„sztuka naszego ludu nie zamiera, żyje i przekształca się ustawicznie... Nie wie

się lub zapomina, że przejawy twórczości ludowej podlegają normom wszystkich

zjawisk życia: rodzą się z nakazu mocy twórczej, przeobrażają się w nowe formy,

a gdy przeżyją cały cykl swego życia zamierają same – i tak bez końca” [Fran-

kowski 1928:5, 24-25].

O takim przeznaczeniu omawianej sztuki zdawano się nie pamiętać

w okresie PRL-u, kiedy to uczyniono z niej wizytówkę ludowego państwa

i stworzono cały szereg instytucji, których zadaniem było ratowanie dawnych

wzorów sztuki ludowej przed zapomnieniem w myśl zasady, iż: „nie wolno nam już więcej lekkomyślnie gubić i niszczyć pięknych tradycji ludowych. Złota nić

sztuki ludowej i folkloru, łącząca dawne i nowe lata nie może być porwana na-szymi dłońmi. Przyszłe pokolenia, dla których pracujemy, nigdy by nam tego nie

wybaczyły” [Błachowski 1974:223]. Zasada ta, właściwie słuszna, rozrosła się do

tak wielkich rozmiarów, iż niemal uniemożliwiła ów, wspomniany wyżej, natu-

ralny proces przemian jakim powinien podlegać każdy rodzaj sztuki, w tym

również ludowa. Przesadna dbałość o „etnograficzną poprawność‖ dzieł wiej-

skich artystów praktycznie odebrała im możliwość wyboru drogi twórczej, ska-

zując na ciągłe odtwarzanie XIX-wiecznych wzorów.

Sytuacja zmieniła się na dobre dopiero po transformacji ustrojowej w 1989

roku kiedy to „załamał się wszechobecny, centralny mecenat państwowy – nad

sztuką ludową (i oby już nigdy nie wrócił)” [Robotycki 1998:119].

Nie było już więc ani kultury ludowej, regulującej dawniej zmiany

w obszarze omawianej sztuki w sposób najbardziej właściwy, ani sztucznie pod-

trzymującego ją przy życiu systemu powstałego w PRL-u.

Zaistniały więc warunki swobodnego rozwoju twórczości wiejsko-mało-

miasteczkowej zarówno pod względem formy jak i treści powstających dzieł.

Rozpoczął się też proces weryfikacji opinii na jej temat wśród depozytariuszy

środowiska, w którym powstaje. Proces ten nie jest oczywiście rewolucyjną

zmiana utartych opinii. Stanowi raczej powolne przekształcanie silnie zakorze-

nionego stereotypu. Świadczą o tym przedstawione wyżej cechy z jakimi miesz-

kańcy wsi utożsamiają sztukę ludową i próby tworzenia przez nich definicji

Page 55: zeszyt wiejski 14.pdf

55

zjawiska. Na 106 zebranych definicji 77 odwołuje się do tradycji, a 29 to spoj-

rzenia zdecydowanie nowatorskie.

Można więc uznać, iż sytuacja taka wskazuje na rozpoczęcie procesu do-

puszczania do tzw. sztuki ludowej pewnych nowych treści i rozluźniania sztyw-

nych ram patrzenia na twórczość wiejską z perspektywy XIX-wiecznych trady-

cji, „bo przecież każdy jednak tworzy inaczej, ma inna technikę, co innego go interesuje, inaczej to przedstawia, a to jeden maluje portrety, inny przyrodę. No

na pewno nie są to taki obrazy jak się widzi w muzeum...jakieś abstrakcje, to są może takie bardziej z życia wzięte, naturalne...” [7719].

Bibliografia:

Kroh A.

1989: Czy w etnografii występują „białe plamy”?, Polska Sztuka Ludowa‖, nr 4, s. 205-209

Frankowski E.

1928: Sztuka ludu polskiego, Warszawa

Błachowski A.

1974: Skarby w skrzyni malowanej czyli o sztuce ludowej inaczej, Warszawa

Robotycki Cz.

1998: Nie wszystko jest oczywiste, Kraków

Wszystkie wywiady wykorzystane w tekście znajdują się w Archiwum Instytutu Etnologii

i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego pod odpowiednimi numerami.

Page 56: zeszyt wiejski 14.pdf

56

Anna Pietrzyk

Uniwersytet Łódzki

Wspomnienia przeszłości: wędrowni rwacze zębów i inni uzdrowiciele

Problem zdrowia i choroby znajduje się w centrum zainteresowania czło-

wieka od zarania ludzkości, o czym świadczą np. znaleziska archeologiczne.

Zawsze wszak istniały choroby, ból, cierpienie i śmierć, których pojawienie się

i naturę tłumaczyły u wszystkich ludów jakieś opowieści, powszechne przekona-

nia czy mity. Zawsze też istnieli w społecznościach ludzie mający przeciwdzia-

łać temu złu za pomocą tajemniczych, im tylko znanych środków czy rytuałów.

Zajmowali oni w grupach ludzkich szczególne miejsce zarezerwowane dla

uzdrowicieli. Status ten utrzymywali nie tylko poprzez uprawianie swojej profe-

sji, lecz również dzięki odpowiedniemu wizerunkowi kreowanemu przez trady-

cyjne przekazy i własne celowe działania.

Podejmowane na nowo próby ulżenia cierpiącemu człowiekowi i nagroma-

dzone dzięki nim wielowiekowe doświadczenie doprowadziły do ukształtowania

nowoczesnej medycyny. Jednak obok niej istnieją dziś również i inne sposoby

leczenia, które nie zawsze dają się zweryfikować przez paradygmat współczesnej

nauki. Sytuacja ta nie jest niczym nowym. Podobnie było także w przeszłości;

medycyna oficjalna skupiająca lekarzy wykształconych w specjalnych szkołach1

__________ 1 Szkoły te przekazywały wiedzę medyczną i metody lecznicze w oparciu o obowiązujący

i uznany przez środowisko lekarskie stan wiedzy medycznej w danej epoce historycznej Jak

pokazuje to historia rozwoju medycyny nie eliminuje to jednak z praktyki lekarskiej danej

epoki działań i zachowań symbolicznych czy nawet magicznych zdyskredytowanych

i obalonych przez odkrycia naukowe, zmiany w świadomości społecznej, czy zwykłą praktykę

medyczną późniejszych czasów. Naukowość średniowiecza charakteryzowała się specyficz-

nym połączeniem religii chrześcijańskiej z lecznictwem ludowym, scholastycznego racjonali-

zmu i zwykłej codziennej empirii. W magiczno – religijnym światopoglądzie, w jakim zanu-

rzone były nawet wybitne umysły nauki i medycyny wieków średnich, cuda dokonywane

przez władców doczesnych (królów uzdrowicieli uzdrawiających dotykiem dłoni), jak i świę-

tych patronów nie kłóciły się zupełnie z obiektywnym obrazem rzeczywistości i tym, co dzi-

siaj nazwalibyśmy naukowo zbadanym faktem. Leki naturalne, których działanie częstokroć

pozostawało tajemnicą nie odróżniano do końca od środków nadprzyrodzonych w rodzaju

amuletów czy relikwii. Odsyłanie do króla skrofulika, wobec którego zawiodły wszystkie

znane medykowi środki terapii nie było wówczas niczym irracjonalnym, tym bardziej, że sami

lekarze nierzadko parali się alchemią i magią, stosując w swej praktyce na równi zwykłe

i niezwykłe specyfiki... zob. B. Bujałowska, Spontaniczny rozwój medycyny od empirii do

medycyny kapłańskiej. Medycyna jako przedmiot kultu [w:] Historia medycyny, red. T. Brze-

ziński, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1988, s. 47-48, 51. Por.

M. Bloch, Królowie Cudotwórcy. Studium na temat nadprzyrodzonego charakteru przypisy-

Page 57: zeszyt wiejski 14.pdf

57

i tzw. nieoficjalna2 często współwystępowały ze sobą. Pierwsza z nich obejmo-

wała swym działaniem z reguły wyłącznie elity, druga przeznaczona była dla

mniej zamożnych warstw społeczeństwa, u których żywe były jeszcze dawne

wierzenia i przesądy.

Według danych Tadeusza Brzezińskiego3 liczba wykształconych medyków

w średniowieczu była bardzo mała ograniczając się do jednego lub dwóch na

całe miasto. Możliwość korzystania z ich pomocy była przywilejem wyłącznie

wąskiej, zamożniejszej części społeczeństwa, do której należeli bogaci miesz-

czanie, szlachta i arystokracja. Pozostali musieli polegać na umiejętnościach

duchownych z zakonów, w których regule była także opieka nad biednymi

i chorymi. Oprócz nich działali jeszcze niżsi stopniem wykształcenia miejscy

rzemieślnicy w osobie chirurgów, balwierzy i łaziebników, wędrowni szarlatani

i wiejscy znachorzy. Poza nimi chorym pozostawała już tylko własna wiedza

i doświadczenie lub pomoc najbliższego otoczenia, czyli rodziny i sąsiadów.

W tej sytuacji człowiek średniowiecza chętnie powierzał swój los świętym i in-

nym niezwykłym lekarzom, czy wędrownym partaczom.

W średniowieczu istniała kategoria rzemieślników świadczących usługi

medyczne wśród niższych i uboższych warstw społeczeństwa, których nie stać

było na pomoc wykształconego medyka, czy też czasochłonną pielgrzymkę do

słynącego z cudów sanktuarium. Swoje miejsce w ówczesnym lecznictwie za-

wdzięczali oni głównie zmianom, jakie zachodziły w medycynie świeckiej

i klasztornej. W XII i w XIII wieku Kościół zabronił duchownym przelewać

krew, tj. wykonywać zabiegi chirurgiczne i zajmować się chirurgią. Za przykła-

dem kleru poszli wkrótce lekarze świeccy, dla których praca chirurga zaczęła

uchodzić za niegodną poważnego stanu lekarskiego. Chirurgia przeszła tym

samym w ręce ludzi niewykształconych: balwierzy, łaziebników czy nawet…

katów4.

wanego władzy królewskiej zwłaszcza we Francji i w Anglii, Przeł. J. M. Kłoczkowski, Oficy-

na Wydawnicza VOLUMEN. Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa: 1998, s. 126-127.

2 Medycyna nieoficjalna skupiała osoby rekrutujące się spoza kręgu wykształconych leka-

rzy, dysponujące własnymi metodami i środkami leczniczymi. Niosąc pomoc chorym posłu-

giwały się one metodami odmiennymi i często nieuznawanymi przez tzw. medycynę akade-

micką. Pośród nich znaleźć można nierzadko działania o charakterze symboliczno-magicznym

odnoszące się do porządku rytuału i mitu – przyp. A. P.

3 T. Brzeziński, Kształtowanie się zawodu lekarza i koncepcje kształcenia [w:] Historia

medycyny, Red. T. Brzeziński, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa: 1988

s. 69-70.

4 Jak przekonuje E. Sieńkowski wiązało się to z tym, iż kaci z racji wykonywanego fachu

musieli znać się też nieco na ludzkiej anatomii zob. E. Sieńkowski Chirurgia – etapy rozwo-

jowe [w:] Historia medycyny, Red. T. Brzeziński, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekar-

skich, Warszawa: 1988, s. 198.

Page 58: zeszyt wiejski 14.pdf

58

Sytuacja ta z jednej strony przyczyniła się do stopniowego nabierania do-

świadczenia przez osoby świadczące usługi chirurgiczne, z drugiej zrodziła rze-

sze domorosłych lekarzy: szarlatanów, hochsztaplerów i innych oszustów działa-

jących poza kontrolą cechów a rekrutujących się najczęściej spośród wędrow-

nych przedstawicieli wspomnianego rzemiosła. Ci wędrowni chirurdzy, zazwy-

czaj wyspecjalizowani byli tylko w jednym typie zabiegów, jak operowanie

przepuklin, leczenie zaćmy, usuwanie kamieni z pęcherza czy wyrywanie zębów.

Z tego powodu dla pozyskania pacjentów musieli oni stale przenosić się

z miejsca na miejsce. Dla swej działalności wykorzystywali oni zazwyczaj duże

skupiska ludzkie, jak miejskie jarmarki i odpusty. Zdaniem badacza dziejów

medycyny, Eugeniusza Sieńkowskiego szczególną aktywnością odznaczali się tu

domorośli dentyści, tzw. rwacze zębowi, których poczynaniom towarzyszyła

często hałaśliwa reklama5. Jej podstawą było rozbudowane decorum ich wize-

runku oraz wykonywanych przez nich zabiegów.

To właśnie sylwetka rwaczy zębowych będzie przedmiotem naszego zainte-

resowania, służąc nam za przykład wizerunku „niezwykłych‖ jarmarcznych

uzdrowicieli. Ze względu na znikomy dostęp do materiałów źródłowych na ten

temat, analizę wizerunku wędrownych dentystów oparliśmy w głównej mierze na

materiale ikonograficznym. Naszą uwagę zwróciły szczególnie obrazy i ryciny

powstałe między XVI a XIX wiekiem zebrane w publikacji Armelle i Pierre

Baron pt.: Stomatologia w malarstwie6, przedstawiające szarlatanów, partaczy

czy cyrulików. Stanowią one jednocześnie odbicie życia codziennego epok,

z których pochodzą, świadectwo stosunku współczesnych (zwłaszcza artystów)

do postaci jarmarcznych chirurgów oraz sposobu, w jaki ci ostatni budowali swój

wizerunek w społeczeństwie.

Strój ukazanego na nich „dentysty‖ jest niezwykle zróżnicowany. Wedle

Armelle i Pierre‘a Baron, może być nim okrycie charakterystyczne dla obowią-

zującej w danym czasie mody, ale również odzież niezwykła, niecodzienna:

kolorowa, wyrazista tunika, egzotyczny strój, unikatowy ubiór lub po prostu

kostium teatralny. Rwacz może wyglądać jak pospolity łazik lub biedak, innym

razem szczyci się strojem bogatego mieszczanina, eleganckim ubiorem rycer-

skim albo podróżnym. Często ma on dodające mu powagi wąsy, brodę lub jedno

i drugie. Niekiedy jego szyję zdobi charakterystyczny naszyjnik z zębów – obok

narzędzi dentystycznych u pasa znak rozpoznawczy zawodu dentysty7. Wywnio-

skować stąd można o zróżnicowanym statusie majątkowym w grupie rwaczy

a z drugiej strony o usilnej dążności domorosłych chirurgów do wyróżniania się

w tłumie, oddzielania swej osoby od zwykłego plebsu. O dążeniu do tego świad-

__________ 5 E. Sieńkowski Chirurgia – etapy rozwojowe [w:] Historia medycyny, Red. T. Brzeziński,

Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa: 1988 s. 201-202.

6 A. i P. Baron, Stomatologia w malarstwie, Wydawnictwo Parol, Kraków: 1999, s. 10.

7 Ibidem.

Page 59: zeszyt wiejski 14.pdf

59

czyć może także fakt, iż bardzo rzadko przedstawia się ich bez nakrycia głowy,

którego brak charakterystyczny był dla osób wywodzących się z nizin społecz-

nych. Nakrycia te stanowił rodzaj furażerki bądź kapelusza, zaś w wieku XVII

również kwef i futrzany toczek8. Niecodzienny strój mógł być jednak także jed-

nym z elementów „reklamy‖ usług dentysty, przyciągając uwagę potencjalnej

klienteli. Na to ostatnie znaczenie wskazywać mogą niezwykłe nakrycia głowy

w postaci dziwacznych lub efektownych kapeluszy z piórami, jakie nierzadko

nosili przedstawiciele wspomnianej profesji.

Oprócz odpowiedniego „kostiumu‖ jarmarcznego uzdrowiciela, w skład

decorum wchodził jeszcze podest, podwyższenie czy wręcz scena. Pojawia się on

po raz pierwszy w wieku XV, a zanika ostatecznie w pierwszych latach XIX stu-

lecia. Scenerię dopełnia jeszcze szyld, chorągiew, rozmaite plansze i ryciny Ana-

tomiczne oraz wystawione na widok publiczny podrabiane dyplomy uczelni

medycznych w postaci kawałka wyprawionej skóry z pieczęciami9. Zdaniem Ar-

melle i Pierre‘a Baron stanowiły one narzędzie oszustwa, wprowadzając w błąd

niepiśmiennych uczestników spektaklu hochsztaplera. Usankcjonowany prawem

„dokument‖, którego autentyczność potwierdzać miały znajdujące się na nim

pieczęcie, uwiarygodnić miał nawet najbardziej dziwaczne poczynania tych do-

morosłych dentystów, jednocześnie zapewniając pacjentów, że znajdują się w rę-

kach wykwalifikowanych specjalistów10

. Prawdopodobnie taką samą rolę speł-

niał wiszący u sufitu wypchany krokodyl, często spotykany w ikonografii wnętrz

gabinetów „stomatologicznych‖. Pełne uzębienie tego gada mogło symbolizować

zdrowe i dobre utrzymane zęby. Jego obecność służyć miała nadaniu pozoru

naukowości wyczynom niezbyt wykształconych chirurgów, ponieważ malowany

był on również na obrazach przedstawiających pracownie alchemiczne11

.

Elementem dominującym w publicznej praktyce jarmarcznych chirurgów

była jednak w głównej mierze maniera teatru – widowiska, przekształcająca

każdy zabieg w spektakl przyciągający tłumy gapiów. Poza niecodziennym wy-

glądem zewnętrznym samego dentysty oraz usytuowaniem miejsca zabiegowego

na dobrze widocznym podwyższeniu, pacjentów i widzów przyciągali niemniej

ekstrawaganccy pomocnicy rwacza w osobie kuglarzy, błaznów i muzyków

(skrzypków, gitarzystów, trębaczy itp.), a nawet tancerzy dokazujących na scenie

przed i w trakcie kolejnych operacji. Pomocników mogło być od jednego do

__________ 8 Ibidem.

9 W innym materiale źrodłowym czytamy natomiast, że były to listy na pergaminach

z pieczęciami, które poświadczać miały, iż wędrowny medyk uleczył ludzi z ciężkich kalectw

zob. A. Komoniecki cyt. za Z. Kuchowicz 1975: Obyczaje staropolskie XVII-XVIII wieku,

Wydawnictwo Łódzkie, Łódź: 1975, s. 94. Nie wykluczone, że mogły być to również podro-

bione przez partaczy dyplomy i pieczęcie cechowe – przyp. A.P.

10 A. i P. Baron, Stomatologia w malarstwie, Wydawnictwo Parol, Kraków: 1999, s. 12-13.

11 Ibid., s.12.

Page 60: zeszyt wiejski 14.pdf

60

kilku, co zapewne uzależnione było od dochodowości przedsięwzięcia. Poza

zabawianiem publiczności wygłaszali oni również przemowy do zgromadzonych

wokół stanowiska dentysty gapiów, zachwalając jego kunszt i usługi, lub też

sprzedawali różne rzekomo cudowne specyfiki, których „skuteczność‖ zmyślnie

demonstrowali za pomocą sztuczek i zwykłego oszustwa. Oprócz tego asystowali

oni oczywiście chirurgowi dokonującemu zabieg, trzymając i podając mu narzę-

dzia lub lekarstwa albo po prostu przytrzymywali wyrywających się w trakcie

zabiegu pacjentów12

.

Nierzadko wędrowni partacze wozili również ze sobą różne egzotyczne

zwierzęta, które miały przyciągać uwagę gapiów. Polskie źródła wymieniają

tutaj: wielbłąda, żółwie i tresowaną małpę13

. Plastyczny opis tego typu praktyk

na gruncie polskim pozostawił po sobie Komoniecki14

– burmistrz żywiecki,

który opisał przybycie rwacza w 1707 roku na żywiecki jarmark:

„Tegoż roku na jarmark żywiecki na niedzielę pierwszą po Wniebowzięciu

Panny Mariej doktor z Śląska do Żywca przyjechał, przyniósłszy na wielbłądzie

lekarstwa swoje i obrazy uleczonych ludzi. Na rynku jawnie swoje umiejętności

głosił i lekarstwa przez tłomacza prezentował, przy tym zęby bez boleści wielom

wyrywał. Poczym wielbłąda kazał przyprowadzić, z którym sztuczki różne przed

pospólstwem czynił. Także i żółwie żywe miał, a te ludziom pokazywał. Czemu

się pospólstwo dziwowało nie widząc jeszcze wielbłąda i żółwi żywych i takiego

doktora‖15

.

Wspomniany autor opisuje również inny przypadek przybycia na jarmark

„sławnego doktora‖. Obok wymalowanych sylwetek ludzi, których rzekomo

uleczył z ciężkich kalectw, prezentował on także poświadczające to listy na per-

gaminach z pieczęciami. Jak relacjonuje to Komornicki: „Przy tym i lekarstwa

różne ludziom ogłaszał, a zwłaszcza srebrnik jerozolimski z mennice tej, za które

Chrystusa pana żydzi kupili od Judasza, a z tego na wzór i podobieństwo, formę

dał wyrobić i z cyny ponalewał podobnych z literami żydowskimi‖16

. Monety te,

sprzedawał następnie wraz z lekarstwem na głowę i zęby, na morzysko żywota

i glist oraz z zadrukowaną po niemiecku kartą. Wedle podawanych przez „dokto-

ra‖ instrukcji, efekt leczniczy uzyskiwało się, wrzucając monetę do pitego wła-

śnie trunku. Podobnie jak poprzednik, również ten partacz łączył swoją praktykę

__________ 12 Ibid., s.11, 14.

13 A. Komoniecki cyt. za ibidem, s. 94, 95.

14 A. Komoniecki (ok.1658-1729) od 1686 r. burmistrz, a od 1688 r. wójt żywiecki. Za

największe dzieło jego życia uważana jest Chronografia, albo Dziejopis żywiecki – kronika,

która obejmuje dzieje ponad trzystu lat; od 1400 do 1728 roku. Pod względem treści dzieli się

ona na trzy części. Jednocześnie jest to rodzaj pamiętnika, w który wpleciono rozmaite akty

urzędowe oraz informacje zaczerpnięte ze starszych kronik – przyp. A.P.

15 Ibid., s. 94.

16 Ibid., s. 94, 95.

Page 61: zeszyt wiejski 14.pdf

61

z widowiskiem, dostarczając zgromadzonemu pospólstwu niecodziennej rozryw-

ki. W skład towarzyszącej mu świty wchodziła tym razem tresowana małpa

i sztukmistrz. Wedle świadectwa burmistrza żywieckiego: ‖ […] miał małpę

samicę, którą w skrzynce woził i ludziom prezentował, różne z niej czyniąc ucie-

chy. Także miał jednego konstarza, który na rękach i nogach w tył chodził i nogi

podniósłszy w górę, a głowę w dole mając, na rękach po teatronie biegał, wy-

wracając się rozmaicie dla uciechy ludzkiej. Na ostatku po linie wśród rynku

chodził i tańcował‖17

.

Z powyższego wynika, że przedstawienia ikonograficzne wiernie oddają

teatrum wędrownych rwaczy i innych podobnych im domorosłych lekarzy. Na

wizerunkach tych często pojawiają się robaki leżące na stole lub widoczne

w szyldzie dentysty. Stanowi to odbicie długo i szeroko rozpowszechnionych

niegdyś wierzeń, iż przyczyną dokuczliwego bólu oraz psucia się zębów są wła-

śnie robaki zębowe. Nadmienić należy, że wielu jarmarcznych uzdrawiaczy

chlubiło się posiadaniem mikstur likwidujących tą uciążliwą dla człowieka dole-

gliwość. Skuteczność sprzedawanych przez siebie specyfików demonstrowali

w trakcie odpowiednio wyreżyserowanych pokazów ich działania, zjednując

rzesze gotowej je nabyć klienteli18

.

Autorzy rycin i obrazów nie omieszkali zamieścić w swych dziełach wła-

snych obserwacji, ocen i stosunku do działalności różnych domorosłych cyruli-

ków. Ocena ta, ukryta pod powtarzającymi się w kolejnych dziełach motywami,

jest niezwykle surowa i jednoznaczna. Często pojawiający się w przedstawie-

niach wątek złodzieja i kradzieży stanowi wedle Armelle i Pierre‘a Baron sym-

bol oszustwa i szarlatanerii, czyli czegoś fałszywego, oszukańczego. Złodziejem

tym może być kobieta a nawet dziecko, okradanym zaś pacjent a z reguły jednak

widz (zapewne przyszły klient rwacza, który bądź zawierzy mu wkrótce swoje

uzębienie, bądź też nabędzie któryś z jego „cudownych‖ specyfików). Świadec-

twem oszukańczych praktyk jarmarcznego uzdrawiacza jest również obecność

małpy albo sowy w jego otoczeniu. Małpa symbolizować może głupotę i naiw-

ność ofiar oszustwa hochsztaplera, którzy dali się zwieść jego sztuczkom19

. Nie

należy jednak zapominać, że widoczna w przekazach ikonograficznych małpa,

czy też inne egzotyczne zwierzę nie koniecznie znalazła się tam tylko ze względu

na przekaz symboliczny jaki wnosiła do dzieła. Równie dobrze mogła po prostu

towarzyszyć rwaczowi, by uatrakcyjniać jego spektakl, a swoimi popisami

wprawiać tłum w zachwyt i zdziwienie.

__________ 17 Op. cit.

18 A. i P. Baron, Stomatologia w malarstwie, Wydawnictwo Parol, Kraków: 1999, s. 12,

por. W. Piątkowski, Spotkania z inną medycyną., Wydawnictwo Lubelskie, Lublin: 1990,

s. 42.

19 A. i P. Baron, op. cit., s. 12-13, por. W. Kopaliński, Słownik symboli, Wiedza Po-

wszechna, Warszawa 1999, s. 218, 396

Page 62: zeszyt wiejski 14.pdf

62

Na gruncie polskiej kultury, zwłaszcza wsi szczególną popularnością cie-

szyli się wędrowni handlarze – „aptekarze‖, popularnie zwani olejkarzami, bądź

Węgrami, z uwagi na to, iż przybywali oni zazwyczaj ze Słowacczyzny węgier-

skiej.

Pojawienie się i spopularyzowanie kategorii wędrownych terapeutów

i olejkarzy wiązane jest przez Włodzimierza Piątkowskiego z kryzysem ekono-

miczno-społecznym, jaki dotknął Rzeczypospolitą w XVII wieku20

. Wyrazem

wpływu, jaki wywarli oni na obyczajowość polskiej wsi, może być umieszczenie

stereotypowej postaci Węgra-olejkarza w szopce ludowej:

„Węgier kusy z olejkami,

Z prolejkami do szopy przybywa,

Sem głosu dobywa:

Legiem, legiem altana Sem przynosem to dla Pana

Strofem olejki.

Sem ne kupite, panowie, senesu, menesu, alakalabryny (manna calabrina),

sinego kamienia od głowy bolenia?‖21

.

Wędrowni handlarze trudnili się wyrobem i obnośną sprzedażą rozmaitych

substancji, którym przypisywali właściwości lecznicze lub kosmetyczne. Byli

także lekarzami. Wędrowali od wsi do wsi, a w małych miasteczkach zatrzymy-

wali się na jarmarkach, targach i odpustach. Zachwalając swój towar, udzielali

porad i na poczekaniu pokazywali efekty swoich kuracji w starannie wyreżyse-

rowanych pokazach. „W skrzyniach przewieszonych przez ramię – pisze Jan

Stanisław Bystroń – chowali oni cały szereg najrozmaitszych leków, przeważnie

szarlatańskich, rozmaite zioła, maści, lubczyki, cudowne lekarstwa na ból głowy,

niepłodność, czy spędzenie płodu, poza ty różne pachnidła, olejki, mydła‖22

.

Nosili tam również driakiew, kadzidła, mikstury rzekomo pomagające na uką-

szenia żmii, na rychle zamążpójście i tym podobne przypadłości, z którym od

zawsze borykała się ludność wsi i miasteczek23

. Szczególnym zaufaniem

i uznaniem cieszyli się zwłaszcza ci spośród nich, którzy podawali się za cudzo-

ziemców i kazali tytułować się „doktorami‖24

.

__________ 20 Ibidem.

21 J. S. Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce, t. I., Państwowy Instytut Wydawni-

czy, Warszawa: 1976, s. 432.

22 Ibidem.

23 Z. Gloger, Encyklopedia staropolska ilustrowana, t. III K – P, Warszawa 1985, s. 288.

24 W. Piątkowski, s. 41.

Page 63: zeszyt wiejski 14.pdf

63

Warto w tym miejscu zastanowić się nad problemem dlaczego ludzie wole-

li, aby leczyli ich obcy (abstrahując od tego, czy wspomniani wędrowni uzdro-

wiciele byli nimi w rzeczywistości, czy też tylko pragnęli za nich uchodzić)?

Wszak stereotyp obcego jako źródła wszelkiego zła i nieszczęść, a często wręcz

demona powinien raczej zniechęcić ich do tego, budząc bardziej oczywisty w tej

sytuacji niepokój niż zaufanie. Odpowiedź na to pytanie znaleźć można

w ambiwalencji stosunku do obcych, o jakiej pisał Zbigniew Benedyktowicz25

.

To właśnie z lektury jego dzieła dowiadujemy się, że stereotyp obcego wcale nie

jest tak jednoznacznie nacechowany, a tajemniczy, obco wyglądający i dziwacz-

nie mówiący przybysz równie często może okazać się diabłem, co przynoszącym

błogosławieństwo bogiem, świętym czy aniołem poruszającym się po ziemskim

padole w przebraniu wędrowca. Na polskiej wsi wyrazem tych przekonań były

liczne legendy o Jezusie lub świętych wędrujących po ziemi jako zwykli wę-

drowcy czyniący – przy okazji – rozmaite cuda.

Obcy w mniemaniu prostego ludu uchodzili za najlepszych lekarzy także

z innych względów. Przybywali oni z innej, zaświatowej ekumeny, w której

wyobraźnia ludowa lokowała źródła wszelkich nieszczęść, w tym również i cho-

rób, jakie nękały człowieka. To właśnie stamtąd czerpali swą moc i wiedzę

o chorobach zarówno obcy jak i miejscowi uzdrowiciele. A skoro lecznicze wła-

ściwości pochodziły z zaświatów, z innej, sakralnej bądź też demonicznej rze-

czywistości, moc i skuteczność uzdrowiciela wzrastały tym bardziej, im bliżej

związany był on z odmienną „nieludzką‖ rzeczywistością, tj. im bardziej był on

dla danej społeczności „obcy‖26

.

Ponieważ skuteczność mikstur sprzedawanych przez olejkarzy nie była zbyt

wysoka, często musieli oni szybko zmieniać miejsce pobytu, by uniknąć spotka-

nia z zawiedzionymi klientami. Z tego też powodu nie zawsze byli mile widziani

w miastach, do których czasami zaglądali. Restrykcje ze strony władz admini-

stracyjnych i krytyka ze strony literatury popularnej przyczyniły się do stopnio-

wego zaniku tej profesji. Zdecydowane działania ze strony władz państwowych

w pierwszym ćwierćwieczu XIX wieku doprowadziły, jak podaje Zygmunt Glo-

ger27

, do przekształcenia się olejkarzy w kramarzy handlujących drobnym towa-

rem. Pośród rozmaitych artykułów ukrywali oni jeszcze dość długo różne „ta-

jemnicze‖ specyfiki, na które nadal był jeszcze popyt28

. Pod koniec XIX wieku

__________ 25

Z. Benedyktowicz, Portrety „obcego”. Od stereotypu do symbolu, Wydawnictwo Uni-

wersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2000, s. 139, 148, 151 – 153, 158 – 159, 171, 176.

26 por. Z. Libera, Medycyna ludowa. Chłopski rozsadek czy gminna fantazja? Wydawnic-

two Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1995, s. 250, 252-253.

27 Z. Gloger, op. cit. s. 288.

28 Ibidem.

Page 64: zeszyt wiejski 14.pdf

64

pojedynczych wędrujących olejkarzy można było spotkać już tylko sporadycznie

w najbardziej zapadłych rejonach Polski29

.

Dzisiaj pamięć o tych praktykach zupełnie zanikła. Pozostały jedynie ślady

w postaci materiałów pisanych i ikonografii. Niniejszy artykuł nie wyczerpuje

w pełni tematu, a jedynie sygnalizuje możliwość podjęcia w przyszłości szer-

szych studiów poświęconych tematyce jarmarcznych uzdrowicieli.

__________ 29 J. S. Bystroń op. cit. 432-433.

Page 65: zeszyt wiejski 14.pdf

65

Nina Kapuścińska

Uniwersytet Łódzki

Chłopskie zaręczyny – od zalotów do wieczoru przedślubnego

W wieku XIX i w I połowie XX wieku małżeństwo pojmowane było jesz-

cze jako układ o charakterze przede wszystkim majątkowym, stanowiło element

polityki rodzinnej, zaś uczucia i skłonności partnerów schodziły na plan dalszy.

Bardzo często związki małżeńskie aranżowano niezależnie od zdania zaintere-

sowanych – przyszłych małżonków1. W takim też duchu rozumiano małżeństwo

w środowisku chłopskim2. Rodzicom panny marzył się za zięcia bogaty kmieć,

właściciel wielomorgowego gospodarstwa, podobnie rodzice kawalera zabiegali

o związanie go z posażną panną3. Związki małżeńskie zawierano w zasadzie

w ramach społecznych podziałów wsi, dlatego kmiecie, dążąc do zachowania

uprzywilejowanej pozycji w społeczności wiejskiej, wybierali sobie współmał-

żonków wyłącznie w obrębie własnej warstwy4. Nie zawsze kojarzenie mał-

żeństw wykluczało uczucia młodych, zdarzało się, że szły one szczęśliwie

w parze z zamysłami rodziców. Niezależnie jednak, czy za głosem serca czy

z przymusu, wchodzenie w związek małżeński stanowiło niezwykle ważne wy-

darzenie. Nie było jedynie sprawą prywatną dwojga ludzi, interesowało całą

społeczność wiejską. Oznaczało zmianę statusu młodych, którzy mieli porzucić

stan bezżenny, by zostać mężem i żoną, a w przyszłości ojcem i matką. Musiało

mieć zatem szczególną oprawę w postaci przebogatej obrzędowości weselnej.

Zanim jednak doszło do ślubu i wesela, odbywały się swaty, zaręczyny, opatry,

zapytuśki, wieczór przedślubny i właśnie owym ceremoniom poświęcony jest

niniejszy artykuł.

Optymalnie najlepszy wiek do zawarcia małżeństwa wahał się dla panny –

między 16 a 20 rokiem życia, natomiast w przypadku kawalera między 27 a 29

__________ 1 O. Kolberg, Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gu-

sła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce, seria X: W. Ks. Poznańskie, cz. II, Kraków 1876, s. 80.

2 L. Stróżecka, Pamiętniki chłopów, Warszawa 1955, s. 31.; „Małżeństwa przeważnie ko-

jarzyli ojcowie. Zawierano je najczęściej z wyrachowania. Przy wyborze decydowały względy

majątkowe, przylegający grunt, kawałek dobrej łąki, pieniądze, dobre pochodzenie‖.

W. Witos, Moje wspomnienia, Warszawa 1981, s. 37.

3 Na posag składały się najczęściej: odzież, pościel, naczynia, żywy inwentarz. Historia

chłopów polskich, red. S. Inglot, Wrocław 1992, s. 196.

4 W. Witos, op. cit., s. 134-135.

Page 66: zeszyt wiejski 14.pdf

66

rokiem5. Tych, którzy przekroczyli ów wiek w stanie bezżennym, społeczność

wiejska nieuchronnie określała mianem „starych panien‖6 i „starych kawale-

rów‖7. O gotowości dziewcząt do wydania za mąż świadczyły rozmaite znaki,

dla przykładu ogródek przed domem, gdzie rosły kwiaty do przyszłego ślubnego

wianka. Sprzyjającą okazję do poznania życiowych partnerów stanowiły zwłasz-

cza jesienno-zimowe schadzki sąsiedzkie, zabawy w karczmie, jarmarki, odpu-

sty, jak i wspólne zajęcia gospodarskie. Na podstawie ludowych piosenek mo-

żemy wywnioskować, że mężczyźni cenili u kobiet przede wszystkim zaradność

i pracowitość. Mile widziana była opiewana uroda, aczkolwiek piękna panna,

niezdatna do pracy w gospodarstwie, nie stanowiła dobrego materiału na żonę.

Decydującym walorem pozostawała zasobność majątku, stąd przyśpiewka: „Ma-

jątki, majątki, co wy wyrabiacie, ślepe i kulawe za mąż wydajecie, a młode

i ładne w domu zostawiacie‖8. Z kolei dziewczętom marzył się chłopak urodzi-

wy, robotny, dobry i łagodny, który szanowałby żonę jak własną matkę. Zazwy-

czaj nie preferowały wdowców.

Z reguły inicjatywa należała do kawalera. Gdy znalazł odpowiednią kandy-

datkę na małżonkę, o ile tylko pozyskał zgodę własnych rodziców, rozpoczynał

oficjalne starania o jej rękę9. Wybierał sobie swata, zwanego też rajkiem, fakto-

rem czy dziewosłębem i w jego asyście składał wizytę w domu dziewczyny.

Swatania podejmowali się ludzie dojrzali wiekiem i stateczni, darzeni szacun-

kiem przez lokalną społeczność. Wybadaniem szans matrymonialnych konkuren-

ta często zajmował się jego krewny, ale nierzadko w całej okolicy funkcję „pro-

fesjonalnego‖ swata pełnił odpłatnie określony człowiek. Kojarzeniem mał-

żeństw trudniły się także kobiety, choć gdzieniegdzie istniało przekonanie, że

__________ 5 A. Dróżdż, A. Pieńczak, Komentarze do Polskiego Atlasu Etnograficznego, t. VIII, Zwy-

czaje i obrzędy weselne, część I: Od zalotów do ślubu cywilnego, Wrocław 2004, s. 11.

6 „Staropanieństwo było uważane za wielkie upośledzenie, a do starych panien odnoszono

się z niechęcią, nazywając je pogardliwie ciotkami‖. Dlatego, by zdobyć męża, panny nieraz

odwoływały się do usług stręczycielki, a nawet sięgały do praktyk magicznych, podsuwając

kawalerom lubczyk bądź spalone na popiół pasmo swych włosów. W. Witos, op. cit., s. 61-62.

7 Chłopi opóźniali wiek ożenku do czasu zgromadzenia choćby skromnego majątku.

C. Kuklo, Odmienność rytmów rozwoju? Rodziny europejskie, rodziny polskie na przełomie

XVIII i XIX wieku, [w:] Rodzina – Prywatność – Intymność. Dzieje rodziny polskiej

w kontekście europejskim, red. D. Kałwa, A. Walaszek, A. Żarnowska, Warszawa 2005, s. 16.

8 A. Dróżdż, A. Pieńczak, op. cit., s. 15.; Kalenik Hubenia – bohater „Hrywdy‖ musiał

wybrać między niekochaną Tatianą („Tęga była, czerwona, silna i zdrowa. (...) Poznał, że mu

ją chętnie dadzą, a z nią dwie krowy, troje owiec i trzy bodnie [skrzynie] odzieży‖), a piękną

i dobrą Łucysią Makuszanką, która „za cały dostatek miała swój złoty warkocz; ani krów, ani

bodni‖. W tym literackim wypadku zwyciężyła miłość. M. Rodziewiczówna, Hrywda, War-

szawa 1992, s. 37.

9 T. Skorupka, Kto przy Obrze, temu dobrze (Wspomnienia rolnika wielkopolskiego 1862-

1935), Warszawa 1980, s. 104-106.

Page 67: zeszyt wiejski 14.pdf

67

para skojarzona przez swatkę nie będzie szczęśliwa. Nierzadko zdarzało się, że

podczas swatów młodzi ludzie prawie się nie znali, a nawet wcześniej nie wi-

dzieli. W zależności od regionu dziewosłęby przybierały różną postać, ale mo-

żemy opisać pewien ogólny wzorzec utrwalony przez obyczaj. Zazwyczaj

w czwartkowy wieczór swat, w towarzystwie samego konkurenta, z flaszką na-

pitku, przystrojoną czerwoną wstążką i rutą odwiedzał rodziców panny. Gospo-

darze prosili gości o zajęcie miejsca za stołem, tymczasem ich córka, udając

zawstydzoną, kryła się za piecem, w komorze lub uciekała do sąsiadów. Jako

oficjalny powód wizyty przybysze podawali najczęściej chęć kupna lub poszu-

kiwanie zaginionej gęsi, kaczki, jałówki. „Idziewa tu do was kilkanaście mil,

głodni i chłodni, bośwa się dowiedzieli od ludzi, że macie jałóweczkę na prze-

daż‖10

. Jeśli tylko rodzice wyrażali zainteresowanie wydaniem córki za mąż,

odpowiadali: „Jałóweczka się zdarzy, ale żebyście dobrego byczka dla niej wy-

szukali‖11

. Innym razem swat zaczynał śpiewać:

„Gospodarzu nasz, gospodarzu nasz, Śliczne córki masz!

Staniemy tu wedle proga,

Będziem prosić Pana Boga, To nam jedną dasz!

Gospodyni nasza, gospodyni nasza, Śliczna córka wasza!

Staniemy tu wedle proga,

Będziem prosić Pana Boga, To i będzie nasza”

12.

Omawianie wstępnych warunków przed uzgodnieniem małżeństwa jakkol-

wiek miało znaczenie praktyczne, nie było traktowane jedynie jako przetarg czy

wymiana. Dlatego ewentualne złamanie umowy uznawano nie tyle za handlowe

oszustwo, co za wykroczenie przeciw moralności. Gdy swat, zorientowawszy

się, że dziewczyna posiadała odpowiednie wiano, poprosił o użyczenie kieliszka,

a jej matka, za mężowskim przyzwoleniem, ochoczo i prędko podała kubek,

oznaczało to zgodę rodziców panny. Po spełnieniu zdrowia przybyli pytali

o dziewczynę, a ta przywiedziona z ukrycia, już tylko dla formalności miała

wyrazić zgodę. Z reguły jej rola wyboru męża ograniczała się do podporządko-

wania woli rodziców, dlatego komplementowanej przez swata, nie pozostawało

w zasadzie nic innego, jak zgodzić się z jego zdaniem, że byłaby dobrą żoną

__________ 10 B. Ogrodowska, Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, Warszawa 2001, s. 200.

11 Ibidem.

12 Z. Gloger, Obrzęd weselny polski. Z pieśniami i przemowami, Warszawa 1902, s. 4.

Page 68: zeszyt wiejski 14.pdf

68

i gospodynią i na znak przyzwolenia wypić kilka kropel z pełnego kubka13

. Przy-

jęcie oświadczyn kilkakrotnie przepijano wódką. Należy zaznaczyć, że alkohol

pełnił funkcję rekwizytu obrzędowego, przypisywano mu rolę mediatora14

. Nig-

dy wprost nie komunikowano odmowy przyjęcia oświadczyn, by pozwolić nie-

chcianemu konkurentowi z godnością przyjąć rekuzę i wycofać się z honorem.

W obyczaju włościańskim wystarczyła zwłoka w podaniu kieliszka, oświadcze-

nie, że w domu nie ma nic do sprzedania bądź panujące milczenie. Dla odróżnie-

nia szlachecki zwyczaj nakazywał poczęstować odtrąconego kawalera czarną po-

lewką, arbuzem, a w bogatszych domach ananasem. Na Żmudzi podawano tzw.

szupienie – grochówkę lub gęstą kaszę, pełną wieprzowych ogonków. „I właśnie

owe ogonki wyrażały decyzję podjętą po konkurach. Gdy raźno sterczały

z postawionych na stole półmisków czy talerzy, mógł swat i kawaler cieszyć się

z powodzenia swoich zabiegów, a kolacja przebiegała w pogodnym nastroju.

Gdy jednak świńskie ogonki ponuro tkwiły zanurzone całkiem w grochowej

mazi, kawalerowi rzedła mina, a wieczerzę wypełniały jedynie konwencjonalne

rozmowy o niczym‖15

.

Warto na chwilę zatrzymać się nad problemem swatów w przypadkach

szczególnych, to jest, gdy panna była w ciąży lub posiadała nieślubne dziecko16

.

Wówczas najczęściej swaty nie odgrywały żadnej roli, młodzi uzgadniali mał-

żeństwo bez pośrednictwa swata. Dziewczyna spodziewająca się dziecka była

okryta hańbą, dlatego jej rodzice za wszelką cenę dążyli do wydania jej za mąż,

zmuszeni niejednokrotnie przyjąć wygórowane żądania kawalera co do wysoko-

ści posagu. Bardzo wiele zależało od majątku. Bogata panna oczekująca dziecka

stanowiła doskonałą partię dla biednych kawalerów, zaś uboga ciężarna dziew-

czyna nie mogła liczyć choćby na ślub z ojcem dziecka. Jeśli tylko ciąża nie była

widoczna, udawało się zaaranżować swaty i ukryć przed społecznością wiejską

hańbę panny, a nawet wyswatać ją innemu kawalerowi. W przypadku kobiety

posiadającej nieślubne dziecko podobnie zasadnicze znaczenie odgrywał stan

majątkowy. Do bogatej panny z dzieckiem przysyłano swaty, biedna skazana

była zazwyczaj na staropanieństwo.

Gdy swaty przebiegły pomyślnie, kilka dni później, zwykle w sobotni wie-

czór odbywały się zaręczyny. Określane także jako zrękowiny, zmówiny, zaręka,

rędziny lub pierścionki stanowiły przypieczętowanie umowy małżeńskiej. Nale-

ży zaznaczyć, że nie zawsze miały charakter odrębnego aktu, często łączone były

ze swatami. Jedynie zamożni gospodarze urządzali osobne przyjęcie. W rozbu-

__________ 13 M. Rodziewiczówna, op. cit., s. 90; s. 192–195; W. S. Reymont, Chłopi, Kraków 2001,

s. 85–90.

14 P. Kowalski, Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie, Warszawa 2007, s. 15–19.

15 A. Zadrożyńska, Światy, zaświaty. O tradycji świętowań w Polsce, Warszawa 2000, s.

222.

16 A. Dróżdż, A. Pieńczak, op. cit., s. 103-105, 107-108.

Page 69: zeszyt wiejski 14.pdf

69

dowanej uroczystości zaręczynowej uczestniczyli obok młodych, ich rodzice

oraz krewni i sąsiedzi. Ceremonii przewodniczył swat, który z reguły zostawał

starostą weselnym. Po uroczystym błogosławieństwie rodziców panny, swat

sadzał młodych za stołem, składał ich prawe dłonie na bochenku chleba

i przewiązywał białym ręcznikiem17

. Chleb zapowiadał dobrobyt przyszłego

małżeństwa. „Dwie ręce związane razem na bochnie chleba – to najpiękniejszy

znak wspólnej, wytrwałej pracy małżonków, godło połączenia dwóch istot

w jedno nierozerwalne przymierze, na jedną drogę życia, po której pójdą ręka

w rękę, aż do mogiły‖18

. Swat trzykrotnie zadawał pytanie rodzicom dziewczy-

ny: „Z wolą czy z niewolą związana?‖, po czym, jeśli uzyskał odpowiedź:

„Z wolą‖19

, rozwiązywał ręce oblubieńców, przełamywał chleb na dwie części

i wręczał młodym. Ci zaś dalej rozdzielali chleb między przybyłych gości,

a następnie wymieniali pierścienie ślubne (rolę których najczęściej spełniały

wianuszki wykonane z mirtu). Zwyczaj wręczania przez kawalera pierścionka

zaręczynowego upowszechnił się dopiero w II połowie XX w. Wcześniej wzglę-

dy finansowe przeważnie uniemożliwiały zakup srebrnego pierścionka, panna

musiała się zatem zadowolić w najlepszym wypadku tanim pierścionkiem ze

szklanym oczkiem, kupionym na jarmarku. Najważniejsza jednak była nie war-

tość materialna, lecz sama symbolika. Pierścień symbolizował wierność małżeń-

ską obiecaną w dniu zaręczyn, zaprzysiężoną na ślubie. Jako magiczny krąg

oznaczał wzięcie panny w posiadanie, naznaczenie jej piętnem swej własności,

chronił ją przed zalotami ze strony innych kawalerów. Stanowił zapowiedź ob-

rączki ślubnej. Młodzi zazwyczaj darowywali sobie również prezenty ślubne.

W przypadku panny musiał być to dar wykonany własnoręcznie, najczęściej

koszula lub haftowana chusteczka. Tradycyjnym podarunkiem kawalera były:

para trzewików, przetyczka do kądzieli, wrzeciono, sznur korali, medalik

z wizerunkiem Matki Boskiej, chustka na szyję, w którą zawinięte były drobne

pieniądze. Lniana koszula przekazana przez teściową miała służyć pannie pod-

czas pokładzin. Co ciekawe w społeczności włościańskiej już sama kobieta trak-

towana była jako dar przyjmowany przez mężczyznę i jego rodzinę, który zobo-

wiązywał obdarowanych do zapewnienia nowym powinowatym wszelakiej

pomocy.

Niekiedy po zaręczynach, rzadziej przed zaręczynami, następowały dodat-

kowo opatry (zwiady albo oględy) – rewizyta rodziców panny w domu kawalera,

oględziny jego gospodarstwa i tym samym okazja do kolejnego świętowania,

__________ 17 Ręcznik obrzędowy przechowywany był do zgonu i kładziony do trumny. Z. Gloger, op.

cit., s. 7.

18 Ibidem.

19 B. Ogrodowska, op. cit., s. 267.

Page 70: zeszyt wiejski 14.pdf

70

ponieważ obyczaj nakazywał podjęcie gości poczęstunkiem i wódką20

. Zwyczaj

ten praktykowano zwłaszcza, gdy młodzi pochodzili z różnych wsi lub mieszkali

na krańcach swojej wioski. W przypadku, gdy to chłopak szedł w „przystępy‖,

czyli po ślubie miał mieszkać u żony, opatry miały miejsce w jej gospodarstwie.

Zasadniczym celem oględzin było przekonanie się o zamożności kawalera. Zda-

rzało się, że rodziny mniej zamożne, chcąc wywrzeć na wizytujących jak najlep-

sze wrażenie, pożyczały od sąsiadów różne sprzęty czy nawet zwierzęta. By

uchronić się przed podobnymi podstępami, rodzice panny woleli składać nieza-

powiedzianą wizytę. Po udanych oględzinach niekiedy udawano się do rejenta

w celu spisania umowy majątkowej, częściej poprzestawano jednak na umowie

ustnej.

Od chwili zaręczyn młodzi byli już oficjalnymi narzeczonymi, byli już po

przysiędze, „po słowie‖. Pozostawało tylko ustalenie terminu ślubu, a do obo-

wiązków kawalera należało opłacenie zapowiedzi w kościele21

. Zapowiedzi sta-

nowiły rodzaj publicznego śledztwa, które mogło ujawnić przeszkody na drodze

do zawarcia małżeństwa. Najczęstszymi przyczynami zerwania narzeczeństwa

okazywały się: niewierność kawalera, nieślubne dziecko, hulaszczy tryb życia,

a nawet oszustwo swata w kwestii wielkości kawalerskiego majątku. Jeśli ze-

rwanie nastąpiło z winy panny, co zdarzało się rzadziej, była ona zobowiązana

do oddania pierścionka i pozostałych darów. Czas dzielący zaręczyny od wesela

wahał się najczęściej od kilku tygodni do pół roku, z reguły brano pod uwagę

trzy kościelne zapowiedzi, decydujące znaczenie miały również sprawy organi-

zacyjne i finansowe. W okresie narzeczeństwa młodych obowiązywały określone

normy zachowania: powinni udawać się razem zarówno do kościoła, jak i na

wszelkie zabawy, bez zgody kawalera panna nie mogła tańczyć z innymi, już

samo zalotne spojrzenie na przedstawiciela odmiennej płci niekiedy uznawano za

wystarczający powód do rozstania. W niektórych regionach zaręczeni mogli

widywać się jedynie w gronie rodzinnym, pannie nie wypadało składać wizyt

w domu narzeczonego, ten z kolei miał obowiązek częstych odwiedzin narze-

czonej, ale nie wolno mu było zostawać na noc.

Szczególną wagę przykładano już do samego zaproszenia gości weselnych.

Stan majątkowy organizatorów wesela decydował o liczbie zaproszonych. Bo-

gatsi mogli pozwolić sobie na wyprawienie hucznego weseliska, na które zapra-

szali całą wieś, biedniejsi prosili jedynie chrzestnych, najbliższą rodzinę

i sąsiadów oraz znaczniejsze osobistości. Zaproszenie osób odgrywających

__________ 20

A. Zadrożyńska, Przewodnik po tradycji. Świętowania polskie, Warszawa 2002, s. 139.

21 W dzień po zaręczynach, to jest w piątek, narzeczony mógł podarować narzeczonej

kwiaty i wstążki na wianki, które ta roznosiła w sobotę wszystkim pannom we wsi, zaprasza-

jąc je na mszę niedzielną – na swoje zapowiedzi. O. Kolberg, Lud..., seria VI: Krakowskie, cz.

II, Kraków 1873, s. 13.

Page 71: zeszyt wiejski 14.pdf

71

uprzywilejowaną rolę w społeczności wiejskiej, cieszących się respektem, dla

przykładu dziedzica, wójta, sołtysa, pisarza, księdza, nauczyciela, podnosiło

rangę uroczystości. Co ciekawe, z listy gości wyłączone były dzieci, które mogły

co najwyżej liczyć na porcje weselnych specjałów przyniesione przez rodziców.

Dniem tygodnia przeznaczonym na zapraszanie była najczęściej niedziela,

w porze popołudniowej, po ogłoszeniu zapowiedzi. W zależności od regionu

ceremonia zaproszenia przybierała różne formy. I tak wśród wielu lokalnych

wariantów możemy wymienić na przykład: zapytuśki na Ziemi Krakowskiej,

ukłony na Podlasiu, pytacka czy inaczej prosacka na Ziemi Sądeckiej. Gości

w imieniu młodej pary i jej rodziców zapraszali konni lub piesi odświętnie ubrani

drużbowie. Często jednak młodzi osobiście roznosili wesołą nowinę, wspólnie

bądź osobno odwiedzając swoich krewnych i przyjaciół. Zdarzało się również

tzw. chodzenie po lnowalnym, po miskach czy po wilku – wówczas panna sama

prosiła gospodarzy w kolejnych domostwach o błogosławieństwo, a w zamian

przyjmowała od nich dary w naturze na przyjęcie weselne. Spośród nieżonatych

gości pana młodego powstawała jego drużyna, z kolei niezamężne dziewczęta ze

strony młodej formowały grono jej druhen. Zgodnie z wymogami ludowego

konwenansu zaproszenie ponawiano, a nawet powtarzano trzykrotnie. Brak po-

wtórnego zaproszenia oznaczałby bowiem unieważnienie pierwszego. Ostatnie

zaproszenie miało miejsce w przeddzień lub nawet rankiem w dniu wesela22

.

Warto podkreślić, że zapraszaniu gości weselnych nieodłącznie towarzyszyły

pewne wierzenia i magiczne zachowania. Osobom zapraszającym nie wolno było

usiąść aż do chwili wypowiedzenia treści zaproszenia23

, w przeciwnym wypadku

pannom na wydaniu zamieszkującym dane domostwo groziłoby staropanieństwo,

a kury nieuchronnie przestałyby znosić jaja. Dobrze natomiast, jeśli panna młoda

po wyjściu z odwiedzanego domu, pozostawiła otwarte drzwi. Był to bowiem

niezawodny sposób, aby zamieszkujące go dziewczęta wkrótce wyszły za mąż.

Ostatni wieczór przed ślubem obchodzono jako wieczór dziewiczy i kawa-

lerski24

. Z reguły zamężne kobiety i żonaci mężczyźni wyłączeni byli z tej uro-

czystości, choć z upływem czasu ów zwyczaj nie był już tak rygorystycznie

przestrzegany. Druhny panny młodej zbierały się w jej domu, by przy wtórze

pieśni wić wieniec ślubny i rózgę – najważniejsze rekwizyty obrzędu weselnego.

Wianek upleciony z ruty, mirtu, rozmarynu, malw, lawendy stanowił symbol

dziewictwa, a co więcej zapewniał magiczną ochronę. Podobną symbolikę przy-

pisywano rózdze weselnej – wykonanej z gałęzi drzew i krzewów przyozdobio-

nych kwiatami, owocami, kolorową bibułą, wstążkami, cukierkami, dodatkowo

__________ 22 O. Kolberg, Lud..., seria X: W. Ks. Poznańskie, cz. II, Kraków 1876, s. 81-82.; Idem,

Lud..., seria XXIII: Kaliskie, cz. I, Kraków 1890, s. 129-130.

23 Stąd popularne po dziś dzień powiedzenie: „Co tak stoisz przy drzwiach, jakbyś miał na

wesele prosić?‖. A. Dróżdż, A. Pieńczak, op. cit., s. 274.

24 O. Kolberg, Lud..., seria XXIII: Kaliskie, cz. I, Kraków 1890, s. 128-129.

Page 72: zeszyt wiejski 14.pdf

72

uznawanej za metaforę sił witalnych, płodności, ciągłości życia. Druhny wiły

również własne wianki i robiły bukieciki dla drużbów. W tym czasie starościny

piekły ciasta weselne. Wieczór panieński wyrażał pochwałę niewinności panny

młodej, zachowanej aż do dnia ślubu. Dominowały pieśni smutne, pożegnalne,

podczas gdy wieczór kawalerów bywał radośniejszy, choć i na nim nie zabrakło

opowieści o utraconej swobodzie. Wieczór kawalerski w odróżnieniu od panień-

skiego miał charakter zabawy towarzyskiej, nieobwarowanej zachowaniami

wierzeniowymi, magicznymi, stąd dla jego określenia znane były także nazwy:

przepijanie wolności czy kawalerska wódka. Dopiero w późnych godzinach

nocnych pan młody i jego drużbowie przybywali do domu dziewczyny, by wy-

kupić wieniec i rózgę, a także uczestniczyć w obrzędzie rozplecin. Do połowy

XIX w. w wieczór przedślubny odbywały się bowiem rozpleciny – rytualne

rozpuszczenie, rozczesanie i przycięcie dziewczęcego warkocza przez jedną

z panien bądź rzadziej przez brata młodej25

. Czynność ta podkreślała nadchodzą-

cą zmianę w życiu dziewczyny – pożegnanie z panieńskim stanem i dziewiczą

czystością.

Wyraźnie widać, że właściwe zawarcie związku małżeńskiego poprzedzało

szereg czynności o wyjątkowej randze i bogatej symbolice. Wprawdzie możemy

uznać, że swaty czy opatry miały charakter czysto ekonomiczny, ale zauważmy,

że poszczególne etapy prowadzące młodych do ślubu i wesela były opatrzone

głębokim metaforycznym sensem i silnie zakorzenione były w tradycyjnej ob-

rzędowości. Dobitnie dowodzi to tym samym, że chociaż w małżeństwie prefe-

rowano aspekt majątkowy, przyjęcie takiego kryterium nie czyniło z niego wy-

łącznie handlowego kontraktu, opartego na obopólnych korzyściach, nie

zubożało pełni jego znaczenia. Małżeństwo nieodłącznie wiązało się ze zmianą

społecznego statusu dwojga ludzi, trzeba było ich zatem właściwie przygotować

do fazy rytualnego przejścia. W związku z powyższym przykładano tak wielką

wagę do tego, by kolejne ceremonie odbywały się w uznawanych za szczęśliwe

dniach tygodnia, w określonych porach, by jedynie wybrani, zaufani ludzie peł-

nili zaszczytne role: swata, drużby czy druhny. Zwróćmy również uwagę na

__________ 25 „Zakukała kukaweczka na wieży,

Zapłakała Maryleczka na dzieży.

Zakukała kukaweczka na Bugu,

Zapłakała Maryleczka przy ślubu‖.

Ł. Gołębiowski, Lud polski. Jego zwyczaje, zabobony, Warszawa 1830, s. 60.;Istniał także

zwyczaj uprzedniego wpinania szpilek w warkocz lub splątania go nimi tak, że nie można go

było rozplątać. O. Kolberg, Lud..., seria XXII: Łęczyckie, Kraków 1889, s. 45-46. Podobnie

nieraz smarowano włosy panny miodem lub masłem. F. S. Dmochowski, Dawne obyczaje

i zwyczaje szlachty i ludu wiejskiego w Polsce i w ościennych prowincjach, Warszawa 1860,

s. 70.

Page 73: zeszyt wiejski 14.pdf

73

pewne charakterystyczne cechy owej przedweselnej obrzędowości: złożoność

towarzyszących jej nastrojów, bogatą symbolikę, rolę nakazów moralnych, czy

wzajemne przeplatanie się ludowej religijności z przesądem i zabobonem. Rado-

sny nastrój zespalał się ze smutkiem i melancholią. Rytualnie związany z młodą

płacz wyrażał nie tylko przygnębienie wynikające z rozstania z domem rodzin-

nym, lecz w głębszym znaczeniu oznaczał zadumę nad bezpowrotnie utraconym

panieństwem. Wiązanie się dwojga ludzi na resztę życia, skłaniało do refleksji

nad przemijalnością losu i nieuchronnością śmierci. Niemal każdy przedmiot,

każda czynność posiadały symboliczne znaczenie, stanowiły pewną metaforę,

dobrą wróżbę lub zły omen. Co więcej okres przedślubny bardzo mocno osadzo-

ny był w kodeksie surowej ludowej moralności. Stała ona na straży czystości

przedmałżeńskiej narzeczonych, dziewictwa panny, a także nierozerwalności

zaręczyn. Dlatego strona, która z własnej winy zerwała zaręczyny, skazana była

na utratę dobrego imienia w społeczności wiejskiej. Niestety niekiedy można

było dostrzec pewne przejawy swoistego relatywizmu moralnego – dla przykładu

bogaci przedstawiciele ludu, nawet okryci niesławą, stanowili niezmiennie naj-

lepsze we wsi partie małżeńskie. Na koniec zauważmy, że w bogatym ceremo-

niale swatów, zaręczyn, opatrów, spraszania gości weselnych, wieczoru przed-

ślubnego, harmonijnie przenikały się ze sobą żarliwa pobożność oraz wiara

w przekazywane z pokolenia na pokolenie magiczne rytuały. Stąd obok rodzi-

cielskiego błogosławieństwa pomyślność miały zapewnić także odpowiednie

formuły, szczególne właściwości kwiatów i ziół, zabobonne zachowania. Pamię-

tajmy, że okresowi przedślubnemu towarzyszyła niesamowita, podniosła atmos-

fera, wszelkie czynności prowadzące do małżeństwa traktowane były jako rodzaj

oczekiwanego świętowania, najczęściej zatem przypadały na okres karnawału,

wolny od znoju i szarości codziennych obowiązków.

Page 74: zeszyt wiejski 14.pdf

74

Radosław Janiak

Uniwersytet Łódzki

Fortyfikacje „wielkich grodów” kultury łużyckiej

na obszarze Polski Środkowej

Wkroczenie obcego etniczne ugrupowania na obszary Europy Środkowej

w późnej epoce brązu, umownie nazywanego kimeryjskim, podyktowane było

koniecznością zdobycia przez koczowników nowych nisz ekologicznych, umoż-

liwiających przeżycie. W konsekwencji wywarło silne piętno na lokalnych śro-

dowiskach kulturowych, prowadząc do daleko idących przeobrażeń politycz-

nych, kulturowych i społecznych w ich obrębie (Chochorowski 1993, s. 210-

211). Konfrontacja między dwoma odmiennymi środowiskami – agresywnym

żywiołem nomadycznym a ugrupowaniem środkowoeuropejskich kultur, charak-

teryzujących się stabilną siecią osadniczą oraz gospodarką opartą na uprawie

ziemi i hodowli zwierząt, skutkowała nie tylko kryzysem tego drugiego. Pod

pewnym względem stała się też źródłem inspiracji dla lokalnych społeczności do

podejmowania prób przeciwdziałania wszelkim negatywnym skutkom tej sytu-

acji. Był to wprawdzie proces wymuszony, ale ukazywał skalę możliwości lokal-

nych społeczności, podejmujących pewne kroki w celu zabezpieczenia swej

egzystencji.

Wspomniany powyżej proces ze zrozumiałych względów najsilniej zazna-

czył się na terenach bezpośrednio objętych infiltracją przez żywioł koczowniczy.

Na obszarach Wielkiej Niziny Węgierskiej wpłynął na zanik osadnictwo egzy-

stującej tu dotychczas ludności kultury Gava. Podobny proces obserwuje się

w zasięgu kultury Kyjatice. Nie jest to równoznaczne z całkowitym zanikiem

centrów osadnictwa wspomnianych kultur. Ośrodki osadnicze bowiem zaczęły

rozwijać się w strefie górskiej Karpat. Zjawisku temu towarzyszyło zakładanie

potężnie umocnionych grodów, często zajmujących powierzchnię kilkudziesięciu

hektarów (Chochorowski 1993, s. 211-212). Jako przykład można tu wskazać

obszary Siedmiogrodu, gdzie rejestrowane były grodu o powierzchni wynoszącej

67,5 ha (Corneştii-Jădani, jud. Timiş), czy 78 ha (Sîntana, jud. Arad). W tym sa-

mym okresie na Słowacji powstały nieco mniejsze ośrodki grodowe. Ich areał

mieścił się w granicach 13-19 ha (odpowiednio Zemianske Podhradie i Vel‘ky

Třibec). Wspomnieć tu można także osiedle Obińovice, zajmujące powierzchnię

40 hektarów (zob. Janiak 2003, s. 74 – tam dalsza literatura). Charakterystycz-nym było także to, iż powierzchnia wielkich grodów tylko w niewielkim stopniu

zajęta została przez zabudowę mieszkalną i gospodarczą. Świadomym zabiegiem

było zachowanie w obrębie umocnień dużej powierzchni wolnej od zabudowy.

Page 75: zeszyt wiejski 14.pdf

75

W sytuacji zagrożenia tutaj właśnie mogła szukać schronienia ludność na stałe

zamieszkująca okoliczne osady o charakterze otwartym, wzmacniając tym sa-

mym załogę grodu. Osiedle stawało się swoistym refugium. Jednakże zmiany te,

jakkolwiek istotne dla stabilnego rozwoju lokalnych społeczności, stanowiły

jedynie przemodelowanie systemu osadniczego, którego ważnym składnikiem

stawał się gród, nierzadko w randze ośrodka centralizującego. Zaprezentowane

tu przemiany, których wyrazem jest powstanie wielkich, potężnie umocnionych

osiedli, w literaturze przedmiotu określa się mianem „defensywnej strategii prze-

trwania‖ (Chochorowski 1989, s. 94; zob. także 1996, s. 119; 1999, s. 231).

W późnej epoce brązu zjawisko fortyfikowania osiedli uaktywniło się rów-

nież na obszarach, na których nie zarejestrowano bezpośredniego pobytu wojow-

ników pochodzenia wschodniego. Między innymi osiedla takie zakładane były

na obszarach dorzecza Odry i Warty, zajętych w tym czasie przez kulturę łużyc-

ką. W tym jednak przypadku wykształcenie się grodów zainicjowane zostało

dzięki przekazywaniu pewnych idei, co dobitnie może wskazywać na to, iż szlaki

handlowe stanowiły doskonały sposób przekazywania nie tylko towarów, ale

również informacji między daleko od siebie usytuowanymi społecznościami.

Pomimo braku bezpośredniego zagrożenia, w zasięgu kultury łużyckiej również

wznoszono umocnione osiedla, które charakteryzowały się znacznym areałem.

Widoczne jest to na obszarze Śląska, gdzie w Łubowicach, pow. Racibórz po-

wstał największy tego typu obiekt (Gedl 1957; Chochorowski 1977; 2003) oraz

mniejsze osiedla we Wrocławiu – Osobowicach (Gediga 1976). Wpływy te się-

gnęły też nieco dalej na północy wschód, znajdując wyraz na terenach między-

rzecza górnej Warty i Prosny. W strefie tej stwierdzono obecność trzech dużych

grodów w Kurowie – Grodzisku, gm. Wieluń, Wieruszowie – Podzamczu oraz

Strobinie – Mieścisku, gm. Konopnica (Janiak 2003). Osiedla te zajmowały

powierzchnię odpowiednio: 25, 20 i 18 ha. Miejsca ich lokalizacji nie były przy-

padkowe. Starano się wybierać teren, którym odznaczał się naturalnymi walora-

mi obronnymi (Janiak 2006). Powstawały one w wyniku zastosowania określo-

nych technik budowy, odzwierciedlających miejscowe warunki środowiskowe,

ekonomiczne, a w pewnej mierze determinowanych również przez lokalne sto-

sunki społeczne. Jak należy przypuszczać, grody te wznoszone były nie tylko

przez ich przyszłych mieszkańców. W budowę zaangażowana została zapewne

ludność na stałe mieszkająca w otaczających gród osiedlach o charakterze otwar-

tym. Bez wątpienia całość prac realizowana była według z góry przyjętego pla-

nu, pod nadzorem „architekta‖ lub też grupy takich specjalistów. Efektem tych

działań miała być gwarancja bezpieczeństwa lokalnych społeczności oraz stabil-

ne gospodarowanie na danym terenie (Janiak 2004, s. 19-20). Na podstawie

oznaczeń radiowęglowych czas wzniesienia fortyfikacji w Kurowie najpewniej

przypada na I połowę IX w. p.n.e. (Janiak 2003, s. 33). Wał obronny, a także

część zabudowy mieszkalnej grodu w Strobinie powstały między czwartą ćwier-

cią X w. p.n.e. a ostatnim ćwierćwieczem IX w. p.n.e. (Janiak 2003, s. 36-37).

Page 76: zeszyt wiejski 14.pdf

76

Datowanie funkcjonowania fortyfikacji wieruszowskich opiera się na analizie

materiału zabytkowego (ceramika naczyniowa), co nie pozwala na tak precyzyj-

ne ustalenia chronologiczne, jak w dwóch powyższych przypadkach. Czas po-

wstania i użytkowanie umocnień w Wieruszowie zamyka się w późnej epoce

brązu i starszej fazie okresu halsztackiego. Jednakże z uwagi na formę tego osie-

dla, należy łączyć je ze zjawiskami wykształcenia się „wielkich grodów‖

w strefie dorzecza górnej Warty i Prosny (Janiak 2003, s. 70-71).

W przypadku głównych założeń obronnych grodu w Kurowie-Grodzisku,

największego w strefie Polski Środkowej (a zarazem drugiego co do wielkości

w zasięgu kultury łużyckiej) zastosowano rozwiązanie, które pod względem

konstrukcyjnym uznać można za wymagające dużego nakładu sił. Musiało ono

zostać również przemyślane od strony technicznej, wraz z uwzględnieniem np.

kolejności prowadzonych prac budowlanych, jak i zabiegów je poprzedzających,

zmierzających do zapewnienia stabilności całej wznoszonej konstrukcji. Gene-

ralnie system defensywny tego grodu mieścił się w schemacie konstrukcji drew-

niano-ziemnych. Został dostosowany do lokalnych warunków terenowych.

Z uwagi na to, iż zlokalizowany został na piaszczystym wyniesieniu w dolinie

rzeki Pysznej, koniecznym było zastosowanie wału pierścieniowego, otaczające-

go osiedle z wszystkich stron. We wschodniej części przebiegu wał uzupełniony

został elementami kamiennymi, tworzącymi stopę fundamentową pod zewnętrz-

nym licowaniem nasypu. Na tak przygotowanej podstawie ustawiono elementy

drewniane, tworzące lico umocnień. W części południowo-zachodniej oraz

wschodniej zastosowana została konstrukcja szalunkowa (parkanowa). Składała

się ona z pionowych słupów, unieruchamiających ułożone poziomo belki.

W części południowo-zachodniej wał posadowiono na przekładce z faszyny, co

miało zabezpieczyć bryłę wału przed osiadaniem. Zachowane ślady wskazują na

to, iż odległość dzieląca obydwie ściany licujące wynosiła 4 metry. Przyjąć nale-

ży, iż przy takiej szerokości, wysokość wału mogła mieścić się w granicach 4-5

metrów. W części wschodniej, a więc od strony najłatwiejszego dostępu do osie-

dla wał został rozbudowany. W tej strefie szerokość umocnień osiągała 5 me-

trów, a korpus fortyfikacji składał się z dwóch segmentów. Zewnętrzny posiadał

szerokość 3 metrów. Od strony przedpola również zastosowano konstrukcję

szalunkowa, tworzącą licowanie wału, ustawioną na fundamencie w postaci

kamiennej ławy. Druga, wewnętrzna ściana tego segmentu posiadała analo-

giczną, drewnianą konstrukcję. Była ona zarazem elementem wspólnym dla

konstrukcji segmentu drugiego, znajdującego się od strony majdanu. W przypad-

ku tej części obwałowań obydwie ściany dzieliła odległość 2 metrów. We-

wnętrzna ściana licująca wału (od strony majdanu) charakteryzowała się kon-

strukcją plecionkową, wzmocnioną pionowo ustawionymi słupami. Przypuszczać

można, iż w strefie wschodniej maksymalna wysokość wału obronnego mogła

osiągać 5-6 metrów.

Page 77: zeszyt wiejski 14.pdf

77

Warto zaznaczyć, iż podobne rozwiązanie fortyfikacyjne (konstrukcja sza-

lunkowa) znalazło zastosowanie w przypadku wału obronnego grodu w Wieru-

szowie-Podzamczu. Na obiekcie wieruszowskim konstrukcję taką wykorzystano

przy budowie wschodniej części wału obronnego (w I i II fazie jego funkcjono-

wania), a w części zachodniej w fazie I i III użytkowania. Podobna technika

zastosowana została przy budowie wewnętrznego lica wału grodu z okresu halsz-

tackiego C w Grodzisku, woj. kaliskie (Śmigielski 1993, s. 349, ryc. 6). Również

ten typ rozwiązań technicznych wykorzystano w trzeciej fazie budowy systemu

obronnego obiektu w Podrosche, datowanej na fazę Billendorf II b (Buck 1979,

s. 38, 44; 1982, ryc. 1E; zob. Herrmann 1969, s. 95, ryc. 10:3). Wynika stąd, że

konstrukcja wału obronnego odkrytego na grodzisku w Kurowie nie jest rozwią-

zaniem architektonicznym jedynie o zasięgu lokalnym, ograniczonym do wą-

skiego odcinka czasu. Należy przypuszczać, iż podobieństwo fortyfikacji dwóch

środkowopolskich grodów – w Kurowie oraz Wieruszowie – stanowi wynik kon-

taktów pomiędzy społecznościami dwóch sąsiadujących ze sobą mikroregionów

osadniczych. Interesujący jest natomiast dodatkowy element obronny, poprze-

dzający główne umocnienia w południowo-zachodniej strefie grodu w Kurowie.

Prawdopodobnie jest to jedyne tego typu rozwiązanie w obrębie kultury łużyc-

kiej. Stanowił go rodzaj zasieków rozmieszczonych przed wałem obronnym,

utworzonych z pionowo wbitych żerdzi (o średnicy 6-8 cm), rozmieszczonych

wzdłuż linii prostych lub na planie prostokąta. Obserwacji tych nie udało się

potwierdzić w stosunku do wschodniej partii umocnień, z uwagi na brak rozpo-

znania przedpola wału. Wydaje się, że w przypadku specyficznego dla Kurowa

otoczenia, które tworzyły tereny podmokłe i rozlewiska związane z rzeką

Pyszną, zastosowanie fosy stawało się całkowicie zbędne. Wykorzystanie takich

uzupełniających zasieków stwarzać musiało potencjalnemu napastnikowi, wła-

śnie w terenie podmokłym, spore utrudnienie w dotarciu do osiedla.

Grodzisko w Wieruszowie – Podzamczu, w odróżnieniu od osiedla kurow-

skiego charakteryzowało się wałem odcinkowym o długości około 520 m, sta-

nowiącym południową część fortyfikacji. W tym wypadku zadaniem głównego

elementu obronnego było stworzenie bariery zamykającej dostęp z kierunku

najdogodniejszego podejścia do osiedla. Wybór takiego rozwiązania podyktowa-

ny został formą terenu, zajętego przez gród. Był to bowiem cypel wyodrębniony

od strony wschodniej doliną Prosny, od północy i zachodu zaś doliną rzeki Nie-

sób, stanowiącej dopływ Prosny. Analiza profili wału pozwala na stwierdzenie,

że przy wznoszeniu fortyfikacji na całej ich długości zastosowano różne techniki

budowy. W części zachodniej umocnień zarejestrowano trzy sekwencje nawar-

stwień. Interpretować je należy kolejno, jako odpowiadające pierwszej fazie

budowy, następującej po niej lokalnej przebudowie oraz drugiej fazie budowla-

nej. W przypadku pierwszej fazy szerokość wału wynosiła 2 m, w drugiej nato-

miast 4 m. Szacować można, że maksymalna wysokość wału w pierwszej fazie

jego użytkowania osiągała 3 m. Natomiast w fazie drugiej wysokość była równa

Page 78: zeszyt wiejski 14.pdf

78

szerokości lub tylko w niewielkim stopniu mogła przewyższać tę wartość. Zasto-

sowano tu, o czym również wspomniano wcześniej, konstrukcję szalunkową,

tworzącą licowanie wału. Wał obronny w pierwszej fazie budowy spoczywał na

ławie fundamentowej, którą wykonano przy użyciu drewnianych belek ułożo-

nych zgodnie z kierunkiem przebiegu umocnień. Druga sekwencja nawarstwień,

posiadająca wyłącznie lokalny charakter stanowi wynik miejscowego zniszcze-

nia umocnień. Charakteryzowała się licowaniem wyłącznie od strony przedpola.

Tworzyła je najprawdopodobniej jedna drewniana ściana, zbudowana

w konstrukcji szalunkowej. Od strony majdanu usypano rodzaj ziemnej rampy,

po której można było dostać się na szczyt wału. Na podstawie analizy nawar-

stwień stwierdzono, iż we wschodniej partii założeń obronnych wyróżnić może-

my dwie ich sekwencje. Ze względu na ograniczony zasięg prac archeologicz-

nych wiadomo tylko, iż od strony majdanu, w pierwszej fazie budowy

fortyfikacji zastosowano konstrukcję plecionkową, w której funkcję szkieletu

pełniły pionowo ustawione słupy.

Od strony północnej, przy krawędzi doliny Niesobu, omawiane osiedle

chronił odmienny rodzaj osłony. Odkryto tu bowiem ślady, które mogłyby wska-

zywać na obecność najprawdopodobniej palisady (Jadczykowa 1983, s. 271). Nie

można natomiast wykluczyć, iż taką formę umocnień zastosowano również

w innych miejscach, nad krawędziami plateau zajmowanego przez gród – od

zachodu i wschodu, czyli nad dolinami Niesobu i Prosny. Ponadto w przypadku

fortyfikacji wieruszowskich zastosowany został dodatkowy element obronny.

Wał obronny uzupełniała dodatkowo „sucha‖ fosa (Wiklak 1966, s. 132, 134).

Ten element łączony jest dopiero z II fazą użytkowania fortyfikacji. Nie można

natomiast wykluczyć, iż podobna fosa istniała także we wcześniejszej fazie.

Mogła być ona jednak nieco mniejsza i w ten sposób została całkowicie zatarta

w trakcie wybierania piasku potrzebnego na budowę młodszych umocnień.

Pod względem sposobu lokalizacji i charakteru wału obronnego gród

w Strobinie nawiązywać może do omówionego powyżej osiedla w Wieruszowie.

Usytuowany on został na krawędzi wysokiej (III) terasy Warty, która od strony

zachodniej tworzyła trudną do sforsowania naturalną barierę. Od północy

i południa naturalnymi przeszkodami były głębokie jary. Od strony, gdzie dostęp

do osiedla był najłatwiejszy, wzniesiony został wał odcinkowy, drewniano-

ziemny o długości 750 m. Jego końce stykały się ze wspomnianymi jarami (Ka-

szewski 1980, s. 33-34). W toku prac archeologicznych prowadzonych na obsza-

rze grodziska w Strobinie nie zarejestrowano śladów odnoszących się do jakich-

kolwiek dodatkowych konstrukcji, które od strony przedpola tworzyłyby

uzupełnienie głównych umocnień. Lokalizacja strobińskiego osiedla w strefie

krawędzi wysoczyzny oraz typ głównych założeń obronnych wykazują znaczne

podobieństwa do grodziska kultury łużyckiej w Gzinie, woj. kujawsko-

pomorskie (Chudziakowa 1992). Obiekt ten usytuowany został na krawędzi

wysoczyzny nad doliną niewielkiego cieku, z którą sąsiaduje od wschodu (Chu-

Page 79: zeszyt wiejski 14.pdf

79

dziakowa 1992, s. 6, ryc. 1). Pomimo wykorzystania naturalnej obronności tere-

nu, od strony krawędzi wysoczyzny, gdzie deniwelacja osiąga wartość około

37 m, zastosowano jednak dodatkowy element obronny. Gród chroniony był

w tym miejscu wałem, którego relikty do chwili obecnej zachowały się do wyso-

kości 1 metra (Chudziakowa 1992, s. 6-7). Takich rozwiązań obronnych nie

udało się stwierdzić w strefie zachodniej granicy grodziska w Strobinie, tzn.

wzdłuż krawędzi terasy Warty. Jednakże przytoczone tu przykłady grodzisk

w Wieruszowie i Gzinie wskazywałyby na możliwość zastosowania dodatkowe-

go zabezpieczenia nawet w sytuacji, gdy topografia terenu stwarzała wyjątkową

łatwość ochrony. W nawiązaniu do nadwarciańskiego grodziska można by się

liczyć z obecnością takiego założenia obronnego zlokalizowanego w strefie,

która prawdopodobnie uległa samoczynnemu zniszczeniu z uwagi na osuwanie

się krawędzi terasy. Ta druga możliwość wydaje się bardziej prawdopodobna,

jeśli uwzględnimy stopień destrukcji średniowiecznego grodziska w Konopnicy,

bezpośrednio sąsiadującego z „łużyckimi‖ reliktami umocnień strobińskich,

w miejscu noszącym zwyczajową nazwę Zamczysko. Stan zachowania tego

obiektu wyraźnie uwidoczniony został na zdjęciach lotniczych (Kamińska 1966,

ilustracja 26).

Fortyfikacje grodu w Strobinie wzniesiono zasadniczo w konstrukcji skrzy-

niowej. Na krótkim odcinku wykorzystano jednak konstrukcję rusztową. Wał

obronny o konstrukcji skrzyniowej uznawany jest za najwyżej rozwiniętą, pod

względem technologicznym formę umocnień (Niesiołowska-Wędzka 1974,

s. 108). Taką konstrukcję zastosowano również w przypadku I fazy budowlanej

umocnień grodu w Gzinie (Chudziakowa 1992, s. 7, ryc. 5). Stwierdzić jednak

trzeba, że konstrukcja skrzyniowa nie stanowi chronologicznego wyznacznika,

który można by wiązać z najmłodszą grupą grodów kultury łużyckiej, generalnie

datowanych na przełom wczesnej epoki żelaza i wczesnego okresu lateńskiego.

Ten rodzaj fortyfikacji zastosowano także dużo wcześniej przy wznoszeniu

głównych umocnień grodów we Wrocławiu-Osobowicach – „Szańce Szwedzkie‖

i „Wzgórze Kapliczne‖, związanych z ich wczesnymi fazami użytkowania. Przy-

pomnieć należy, iż powstanie umocnień „Szańce Szwedzkie‖ datowane jest na

późny okres epoki brązu (Gediga 1976, s. 169, 184). Również młodsze założenie

obronne na „Wzgórzu Kaplicznym‖, powstałe w okresie halsztackim stanowi

przykład podobnego rodzaju konstrukcji (Gediga 1976, s. 184). Doskonałym

nawiązaniem do omawianego typu konstrukcji obronnych są umocnienia grodów

„typu biskupińskiego‖ (Kostrzewski 1936a, s. 6, ryc. 1, tabl. II, VIII, IX; 1936b,

s. 220). Eponimiczny dla tej grupy grodzisk obiekt w Biskupinie chroniony był

wałem skrzyniowym, którego wypełnisko stanowił piasek (Kostrzewski 1936a,

s. 6, ryc. 1, tabl. II, VIII, IX; 1936b, s. 220, ryc. 143, 144; Malinowski 1955, s. 3;

Rajewski 1963, s. 500, ryc. 4, 8). Główna konstrukcja fortyfikacji spoczywała na

stopie fundamentowej, wykonanej z kłód dębowych. Interesujące są spostrze-

żenia, dotyczące sposobu zabezpieczenia wału przed ewentualnym zniszczeniem

Page 80: zeszyt wiejski 14.pdf

80

na skutek działania ognia. W tym bowiem wypadku okładzinę tworzyła glina,

pokrywająca konstrukcje drewniane. Podobną dbałość o umocnienia zaobserwo-

wano w przypadku grodu w Strobinie, gdzie dodatkowo poza gliną wykorzysta-

no okładzinę z darni (Kaszewski 1980, s. 34, 37). Wspomnieć również można

inne osiedle „typu biskupińskiego‖, w Sobiejuchach, gdzie w profilach wału

zaobserwowano ślady, na podstawie których ustalono, iż gród otoczony był,

zarówno w starszej, jak i młodszej fazie rozwoju wałem o konstrukcji skrzynio-

wej (Bukowski 1959-1960, s. 200; Ostoja-Zagórski 1993, s 95). Relikty umoc-

nień obronnych, odkryte w północnej części grodziska, nie pozwoliły już na tak

jednoznaczne określenie rodzaju zastosowanej techniki budowy (Harding, Osto-

ja-Zagórski, Strzałko 1991, s. 205). Konstrukcja skrzyniowa znalazła również

zastosowanie przy budowie wału obronnego grodziska w Jankowie (Ostoja-

Zagórski 1978, s. 57-59). Główne elementy architektury obronnej, których sze-

rokość wynosiła prawdopodobnie 3,7 m, spoczywały na specjalnie przygotowa-

nej stopie fundamentowej. Tworzyły ją warstwy gałęzi. Skrzynie wału wypełnia-

ne były kamieniami oraz piaskiem przemieszanym z gliną. Konstrukcję

wzmacniającą i zarazem stabilizującą dolną partię wału wykonano z belek po-

ziomo zalegających, wzmocnionych dodatkowo ukośnie wbitymi słupami. Po-

dobną technikę zastosowano przy wznoszeniu wału młodszego. Wspomnieć

jedynie należy, że w tym drugim przypadku stopę fundamentową tworzyły ruiny

wału starszego. Szerokość młodszego wału wynosiła około 4 m, a jedynie

w rejonie bramy był on nieco szerszy (około 4,2 m). Ponownie zastosowano

system legarów i belek, którego zadaniem było wzmocnienie konstrukcji głów-

nych. Ten dodatkowy system tworzył u podnóża wału rodzaj wysuniętego tarasu.

Przedstawione powyżej rodzaje fortyfikacji trzech wielkich grodów na ob-

szarze Polski Środkowej, nie odbiegają pod względem rozwiązań konstrukcyj-

nych, czy też sposobów lokalizacji od innych założeń obronnych w zasięgu kul-

tury łużyckiej. Ustalenia chronologiczne wskazują, iż w pewnych przypadkach

konstrukcje obronne tu zastosowane są starsze od tych, które odnosi się do gro-

dów typu „biskupińskiego‖. Warto też zwrócić uwagę na widoczne w profilach

reliktów wału obronnego w Wieruszowie ślady poświadczające odbudowę, czy

reperację uszkodzonych fragmentów fortyfikacji. Nie jest to wprawdzie zjawisko

odosobnione. Bezsprzecznie świadczy natomiast o staraniach zapewnienia moż-

liwie długiego funkcjonowania podstawowego elementu obronnego, jakim był

wał drewniano-ziemny. Zabiegi takie zmierzały do utrzymania fortyfikacji

w ciągłej gotowości bojowej, na wypadek potencjalnego zagrożenia najazdem.

W materiałach archeologicznych brak jest wprawdzie śladów mogących po-

twierdzić zniszczenie omawianych grodów w wyniku konfliktów politycznych.

Posiadanie silnie ufortyfikowanego osiedla w danym skupisku osadniczym mo-

gło okazać się korzystne także pod innym względem (Janiak 2003, s. 81-84).

Wszystkie trzy grody zostały zlokalizowane na trasach przebiegu szlaków han-

dlowych, czy może raczej komunikacyjnych, tak w skali mikroregionalnej, jak

Page 81: zeszyt wiejski 14.pdf

81

i dalekosiężnej. W ramach kontaktów niekiedy między daleko od siebie usytu-

owanymi środowiskami dochodziło do wymiany towarów często o charakterze

prestiżowym. I właśnie osiedle otoczone silnymi umocnieniami mogło stać się

niezagrożonym miejscem dokonywania takiej wymiany. Z drugiej zaś strony

dysponowanie grodem nadawało jego mieszkańcom wyjątkową, uprzywilejowa-

ną rangę, umożliwiając np. pierwszeństwo w pozyskaniu towarów będących

przedmiotem wymiany. Zarazem takiej wymianie podlegały również informacje,

czy idee. W konsekwencji gród taki sam stawał się swego rodzaju centrum kultu-

rotwórczym dla regionu, w którym funkcjonował.

Bibliografia:

Buck D. W. R.

1979 Die Billendorfer Gruppe, teil 2 (Text), Veröffentlichungen des Museums für Ur – und Frühge-

schichte Podstam, Band 13

1982 Befestigte Siedlungen der Lausitzer Kultur im Norden der DDR [w:] Beiträge zum bronzezeit-

lichen Burgenbau in Mitteleuropa, (red.) B. Chropovsky, J. Herrman, Berlin-Nitra s. 97-118

Bukowski Z.

1959-1960 Łużyckie osiedle obronne w Sobiejuchach, pow. Żnin, Wiadomości Archeologiczne,

t. 26, s. 194-224

Chochorowski J.

1976 Burgen der Lausitzer Kultur in Oberschlesien [w:] Studien zu südpolnischen Wehranlagen,

Zeszyty Naukowe Uniwerstyetu Jagiellońskiego, z. 23, s. 63-80

1977 Badania wykopaliskowe założeń obronnych grodziska w Łubowicach, woj. Katowice, Spra-

wozdania Archeologiczne, t. 29, s. 107-121

1989 Zur Genese und Funktion der befestigten Siedlungen der Gavá-Kultur (Ein Diskussionbeitrag)

[w:] Studia nad grodami epoki brązu i wczesnej epoki żelaza w Europie Środkowej, (red.)

B. Gediga, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź s. 85-97

1993 Ekspansja kimmeryjska na tereny Europy Środkowej, Kraków

1996 Kimmerowie, Scytowie i Sarmaci a Europa Środkowa [w:] Koczownicy Ukrainy. Katalog

wystawy, Katowice

1999 Hiperborejczycy wieku spiżu – epoka brązu poza zasięgiem wysokich cywilizacji w Europie

[w:] Encyklopedia Historyczna Świata. T. I, Prehistoria, (red.) J. K. Kozłowski, s. 202-252

2003 Łubowice stan. 1, pow. Racibórz jako przykład „wielkiego” grodu kultury łużyckiej, Śląskie

Sprawozdania Archeologiczne, t. 45, s. 151-155

Chochorowski J., Janiak R., Kovaljukh N.

2000 Dating of Great Fortifited Settlements in the Basin of the Upper Warta and Prosna Rivers,

Geochronometria, t. 19, s. 47-51

Chudziakowa J.

1992 Grodzisko kultury łużyckiej w Gzinie, Toruń

Gediga B.

1976 Grody ludności kultury łużyckiej we Wrocławiu-Osobowicach, Wrocław-Warszawa-Kraków-

Gdańsk

Gedl M.

1957 Osiedle obronne kultury łużyckiej w miejscowości Łubowice, pow. Racibórz, Wiadomości

Archeologiczne, t. 24, s. 134-135

Page 82: zeszyt wiejski 14.pdf

82

Harding A. F., Ostoja-Zagórski J., Strzałko J.

1991 Archeologiczno-przyrodnicze badania mikroregionalne w Sobiejuchach koło Żnina [w:]

Prahistoryczny Gród w Biskupinie. Problematyka osiedli obronnych na początku epoki żelaza,

(red.) J. Jaskanis, Warszawa, s. 197-215

Herrmann J.

1969 Die früheisenzeitlichen Burgen von Podrosche, Kr. Weiwasser, und Senftenberg in der Nieder-

lausitz, Veröffentlichungen des Museums für Ur – und Frühgeschichte Podstam, t. 5, s. 87-

108

Jadczykowa J.

1983 Grodzisko kultury łużyckiej w Wieruszowie – Podzamczu, województwo kaliskie, Prace

i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi seria archeologiczna, t. 30,

s. 267-289

Janiak R.

2003 Grody kultury łużyckiej w międzyrzeczu górnej Warty i Prosny, Łódź

2004 Z badań nad późną epoką brązu i okresem halsztackim Polski Środkowej. Kulturowe strategie

wykorzystania walorów komunikacyjnych dorzecza Warty [w:] Środowisko naturalne dorze-

cza Warty i jego pradziejowa eksploatacja, (red.) K. Turkowska, Acta Geographica Lodzien-

sia nr 88, s. 17-24

2006 Środowiskowe uwarunkowania lokalizacji tzw. wielkich grodów kultury łużyckiej w dorzeczu

górnej Warty i Prosny (Materiały z II Sympozjum Archeologii Środowiskowej), Łódź

[w druku]

Kamińska J.

1966 XX-lecie Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi (1945-1965), Prace i Materiały

Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, Numer specjalny, seria archeologicz-

na, seria etnograficzna

Kaszewski Z.

1980 Osada obronna w Strobinie, st. 2, gm. Konopnica, woj. sieradzkie na tle osadnictwa we wcze-

snym okresie żelaza [w:] Przemiany kulturowe nad Górną Wartą w czasie od III okresu epoki

brązu do V w. n.e., Warszawa, s. 32-41

Kostrzewski J.

1936a Biskupin. Zatopiona wieś z przed 2500 lat, Poznań

1936b Prasłowiański gród w Biskupinie w pow. żnińskim, Ziemia, t. 26, nr 9, s. 217-224

Malinowski T.

1955 Grodziska kultury łużyckiej w Wielkopolsce, Fontes Archeaeologici Posnaniesnes, t. 5, s. 1-48

Niesiołowska-Wędzka A.

1974 Początki i rozwój grodów kultury łużyckiej, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk

Ostoja-Zagórski J.

1978 Gród halsztacki w Jankowie nad Jeziorem Pakoskim, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk

1993 Mezoregion Sobiejuchy na Pałukach, Warszawa-Żnin

Rajewski Z.

1963 Űber befestigste Siedlungen der Lausitzer Kultur aus der Hallstatt-Periode im Gebiet Polens,

Arbeits – und Forschungsberichte zur Sächsischen Bodendenkmalpflege, t. 11/12, s. 483-510

Śmigielski W.

1993 Grodziska ludności kultury łużyckiej w Wielkopolsce [w:] Miscellanea archaeologica Thadda-

eo Malinowski dedicata quae Franciscus Rożnowski redigendum curavit, (red.) F. Rożnowski,

Słupsk-Poznań s. 347-357

Wiklak H.

1966 Próba chronologii „Wału św. Rocha" w Podzamczu, pow. Wieruszów, Wiadomości Archeolo-

giczne, t. 32, s. 127-136

Page 83: zeszyt wiejski 14.pdf

83

Ireneusz T. Kolendo

Uniwersytet Łódzki

Stosunki agrarne na ziemiach łotewskich na przestrzeni dziejów

(zarys)

Gospodarka Bałtów

W okresie wczesnego średniowiecza teren dzisiejszej Estonii i północnej

części Łotwy zamieszkiwali ugrofińscy Estowie i Liwowie. Zaś pozostałe ziemie

łotewskie zajmowali Bałtowie – obszar Kurzeme (pol. Kurlandia) plemiona

Kurzów (pol. Kurowie) i Talawów (pol Talawowie); centralną Łotwę Zemgalo-

wie (pol. Żemgałowie lub Semigalowie) oraz Selowie (pol. Selowie), zaś połu-

dnie – Ņemaičiai (pol. Żmudzini), a łotewski wschód – Letgalowie (pol. Łatga-

lowie).1

Mianem Bałtów dzisiaj określa się – co wyraźnie kłóci się z danymi demo-

graficzno-narodowościowymi – mieszkańców trzech nadbałtyckich krajów, a po-

wstałe po I wojnie światowej Łotwę, Litwę i Estonię – również przyjęto nazywać

bałtyckimi, rzadziej nadbałtyckimi.

Bałtowie jako plemiona zajmujący stałe siedziby zajmowali się głównie

rolnictwem. Początkowo najbardziej rozpowszechnioną kulturą rolną była upra-

wa jęczmienia. Później zaczęto uprawiać pszenicę i żyto oraz len, a następnie

groch, fasolę, proso i owies. Ważne znaczenie miało leśne bartnictwo. W inwen-

tarzu domowym dominowało bydło zapewniające mięso, mleko i skóry. Hodo-

wano bydło domowe: konie, krowy, kozy, świnie, owce.

Tkaniny wytwarzano z wełny i lnu. Na ubrania wykorzystywano także fu-

tra, zaś głównym zestawem świątecznej odzieży kobiet było wspaniałe, okrycie

pleców w kształcie trójkątnej chusty.

W pierwszych wiekach n.e. Bałtowie zaczęli wytapiać żelazo w piecach

ziemnych z pozyskiwanej na miejscu rudy darniowej. Odkąd żelazo stało się

powszechnie wykorzystywanym metalem, wyroby z niego, głównie siekiery,

motyki, sierpy i noże, ułatwiały pracę. Zwłaszcza w rolnictwie – podnosząc jego

efektywność, a na przykład używanie siekier przy wyrębie lasów prowadziło do

zwiększania areału pól uprawnych, jak również pastwisk. W środkowej fazie

epoki żelaza nastąpił duży przyrost produkcji rolno-hodowlanej dzięki ulepszo-

__________ 1 Nazwę swoją Nadbałtyka otrzymała w XI-wiecznej kronice Świętego Adama Bremeń-

skiego, rektora przykatedralnej ryskiej Szkoły Domskiej, w której pojawia się termin Morze

Bałtyckie (w języku łotewskim i litewskim balts – znaczy biały).

Page 84: zeszyt wiejski 14.pdf

84

nej konstrukcji pługa, w którym zastosowano żelazny lemiesz. Później udosko-

nalono konstrukcję radła ciągnionego przez konie lub woły.

Przypuszczalnie przed tysiącem lat Bałtowie zaczęli budować na wzgó-

rzach drewniane umocnione siedliska i zamki o konstrukcji zrębowej.

W drugiej części epoki żelaza (VI-XII w.) ludy zamieszkujące teren dzisiej-

szej Łotwy przekształciły system wspólnot terytorialnych rządzonych przez

wybieralnych wodzów i plemienne rady starszych w quasi państewka z władca-

mi o dużym zakresie kompetencji i sile wojskowej. Powodem tego procesu było

wyodrębnienie się grupy dysponującej większą ilością ziemi i większym zakre-

sem władzy, a w efekcie przyniosło rozwarstwienie majątkowe i podział spo-

łeczny.

Powstały więc nowe wspólnoty terytorialno-rodowe, które po połączeniu

się w prostej linii prowadziły do tworzenia społeczności plemiennych, a następ-

nie państewek o charakterze plemiennym i wczesnofeudalnych państw. Jednak

w przypadku dawnych łotewskich Liwów, Kurzów, Letgalów, Zemgalów, i Se-

lów, nie doszło do ukształtowania się tych ostatnich form. W dalszym ciągu

funkcjonowały więc liczne jednostki plemienne (państewka) o różnym stopniu

zaawansowanego rozwoju. Poszczególne obszary z gospodarstwami i wsiami

tworzyły jakby parafię, te zaś jakby kasztelanię z centrami, którymi były zwykle

zamki.

Przed inwazją krzyżowców na Łotwie istniało wiele zasiedlonych grodzisk

o charakterze obronnym. Wiadomym jest, że umocnione osiedla pojawiły się

wraz z rolnictwem i zastosowaniu nowej metody uprawy ziemi – trójpolówki.

Sposób życia rolników nie pozwalał bowiem koczować i zbyt często zmieniać

miejsce pobytu. Ponadto rolnictwo wymagało gromadzenia zboża i innych pro-

duktów rolniczych. A to stanowiło pokusę dla sąsiadów. Dla obrony siebie

i swojego dobytku rolnicy zmuszeni byli umacniać swoje osiedla chroniące ich

w razie napadu. W efekcie przekształciły się one w grody częściowo służąc do

obrony, częściowo jako miejsca zamieszkania okolicznej ludności. Z czasem

grody przyjęły funkcje wojskowe, potem także i administracyjne, i na skutek

procesu rozwarstwienia społecznego oraz oddzielenia się rzemiosła od rolnictwa,

stały się ośrodkami władz okręgów i ziem.

Ówcześnie powstały podział administracyjny opierał się na wsiach. Kilka

wsi tworzyło okręg (pagasts) funkcjonujący jako związek podatkowy. Kilka

takich związków składało się na okręg zamkowy, a okręgi tworzyły ziemie.

Pozostałością podziału administracyjnego z tego okresu są dzisiejsze nazwy

krain geograficzno-historycznych – Vidzeme, Kurzeme, Zemgale i Letgale.

Jak wiadomo, proces zniewalania łotewskich i estońskich mieszkańców

ziem nadbałtyckich zaczął się od momentu podjęcia akcji chrystianizacji „ple-

mion pogańskich‖ i co z tym się wiązało – kolonizacji ich terytoriów.

Page 85: zeszyt wiejski 14.pdf

85

Polityczno-gospodarcza ekspansja niemiecka

W okresie od X do XII w. swoje panowanie na terenach bałtyckich starali

się narzucić Rusini i Skandynawowie. Próby uzyskania trwałej supremacji nad

południową Estonią podjął także w pierwszej połowie XI w. książę ruski Jaro-

sław Mądry, m. in. zakładając gród Juriew (dziś estońskie Tartu). Terytoria ło-

tewskie i estońskie najeżdżali w tym czasie także Wikingowie i Duńczycy,

a w końcu XII w. Niemcy-krzyżowcy.

Ekspansja Niemców w rejonie nadbałtyckim zapoczątkowana została zrazu

przez niemieckich kupców, którzy zakładając swe placówki (np. na Gotlandii)

intensywnie penetrowali wschodnie terytoria nadbałtyckie i prowadzili handel

wzdłuż starych szlaków wiodących przez Kijów do Konstantynopola. Intensyfi-

kacji handlu towarzyszyły misje chrystianizacyjne, które w XII w. nie odnosiły

się tylko do znanych krucjat kierowanych do Ziemi Świętej, ale także do terenów

„pogańskich‖ Europy Północno-Wschodniej.

Za kupcami podążali niemieccy misjonarze z zamiarem chrystianizacji Li-wów i Letgalów. Zaraz po nich nadciągnęli krzyżowcy.

Najazdom teutońskim przyświecało kilka celów. Poza misją szerzenia za-

sad wiary chrześcijańskiej istniały ku temu przesłanki ekonomiczne i polityczne.

W kręgu zainteresowania krzyżowców znalazły się bowiem także drogi handlo-

we biegnące przez tereny wschodniej części Nadbałtyki. Nie bez przyczyny więc

kupcy z północnych Niemiec i Gotlandii chętnie materialnie ich wspomagali.

Ważnym powodem ekspansji militarnej był również niedostatek wolnej ziemi

w Europie Zachodniej. Wszystko to skłaniało część kawalerów zakonnych do

wyruszania na wyprawy wojenne.

Presję polityczną, a zwłaszcza militarną niemieckiego rycerstwa oraz Ko-

ścioła katolickiego na tereny Bałtów obserwować można było już w końcu

XII w. Niemiecka ekspansja w rejonie Morza Bałtyckiego rozpoczęła się, jak

wiadomo, od podboju Słowian Połabskich w XII w. i zbudowania niemieckiej

Lubeki w miejscu słowiańskiego Bukowca w 1143 r. Strategicznym obszarem

służącym rozwojowi handlu z Rusią, który należało objąć kontrolą musiało więc

być ujście rzeki Dźwiny (Daugavy). Główną siłą militarną krzyżowców nad

Morzem Bałtyckim był niemiecki Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny

Domu Niemieckiego w Jerozolimie.2

Pierwsze informacje o Bałtach i zamieszkałych przez nich terenach przeka-

zali zakonowi kupcy bremeńscy i lubeccy oraz misjonarze. Około 1180 lub

1184 r. wraz z kupcami z gotlandzkiego Visbi i Lubeki wśród daugavskich Li-

__________ 2 Zrazu operujący w Palestynie, następnie czasowo osiedlony w węgierskim Siedmiogro-

dzie, w końcu został sprowadzony do Polski. Z jej to terenu zakon prowadził zbrojną chrystia-

nizację Prusów, Jaćwingów, Galindów i Litwinów. To właśnie Krzyżacy zapoczątkowali

podbój także innych ziem nadbałtyckich, a hasło nawracanie „pogan‖ na chrześcijaństwo stało

się oficjalnym pretekstem uzasadniającym organizowanie krucjat.

Page 86: zeszyt wiejski 14.pdf

86

wów pojawił się przybyły z Holsztynu zakonnik, augustianin Meinhardt (łot.

Meinards). Osiedlił się w Ikńkile (osada w pobliżu Rygi) i przed 1185 r. wybu-

dował tam kościół i klasztor. Następnie, sprowadzeni przez niego gotlandzcy

rzemieślnicy zbudowali tu kamienny zamek-twierdzę. Miał ona służyć Liwom

jako schronienie w razie napaści Litwinów. Na takich samych warunkach został

wzniesiony kościół i zamek na wyspie Mārtiņsala.

W 1186 r. Meinhardt został wyświęcony na biskupa, a w 1188 r. papież za-

twierdził przynależność nowo powstałego biskupstwa ikńkilskiego do metropolii

bremenskiej. Mnich Meinhardt poświęcił się misji chrystianizacyjnej pobliskich

terenów w sposób pokojowy.

W taki oto sposób Liwowie pierwsi spotkali się z rzymskim katolicyzmem,

a wkrótce i bezpośrednio z krzyżowcami, ponieważ chrystianizacja Liwów meto-

dami pokojowymi nie przynosiła spodziewanego efektu. Zdecydowano się zmu-

sić ich siłą do przyjęcia nowej wiary. Następca zmarłego w 1196 r. Meinhardta został ambitny i energiczny bi-

skup – cysters Berthold Schulte z Hanoweru. To on właśnie zainicjował ewange-

lizację ogniem i mieczem, sprowadzając w tym celu w 1198 r. na tereny Liwów

oddziały krzyżowców. Mimo, iż on sam w pierwszym potyczce z Liwami 24

lipca 1198 r. stracił życie3, najeźdźcy odnieśli zwycięstwo.

Dobrym dyplomatą i politykiem okazał się być trzeci biskup – Albert von

Appeldern von Buxhövden z Bremy, który administrował biskupstwem w latach

1198-1229. Wykorzystał on uzyskaną jeszcze przez poprzednika bullę papieską

Innocenta III zezwalającą na wyprawę krzyżową i starając się skonfliktować

Bałtów, zwłaszcza Liwów i Estów, wzmacniał swoje wpływy.4 Zbudował pierw-

szą warownię u ujścia rzeki Daugavy, do której wkrótce przybyli koloniści

z Hamburga i Bremy. Z osiedla tego wyrosła Ryga. Zaś rok 1201, to znaczy datę

położenia przez biskupa Alberta kamienia węgielnego pod jej budowę, po-

wszechnie przyjęto za rok założenia dzisiejszej stolicy Łotwy.

Ponieważ jednak niemiecka cywilna i wojskowa akcja kolonizacyjna nie

przynosiła spodziewanych rezultatów, dlatego też biskup Albert wraz z mni-

chem-cystersem Teodorykiem z Tauridy utworzyli miejscowy zakon rycerski.

W 1202 r. powstał więc zakon „Braci Chrystusa‖ – w literaturze historycznej

znany bardziej jako Zakon Kawalerów Mieczowych5 – w przytłaczającej więk-

__________ 3 Miał zginąć z ręki Liwa o imieniu Imant.

4 Wiadomo nam, że przybywając do Liwonii wraz z pół tysiącem rycerzy niemieckich

i grupą pielgrzymów Albert nie został przyjaźnie powitany. Chcąc uspokoić wrogie nastroje,

w czasie jednej z biesiad, kazał wziąć do niewoli członków liwskiej rady starszych. Uwięził

jako zakładników także ich synów. W ten sposób wymógł również zgodę na budowę warow-

nego osiedla u ujścia rzeki do morza, gdzie przeniósł swoją rezydencję po 1198 r.

5 Rycerze, podobnie jak bracia-zakonnicy, na biało-czarnej pelerynie mieli naszyte czer-

wone wizerunki krzyża i miecza. Do 1210 r. zakon tworzyło nie więcej niż 10 braci. Potem

Page 87: zeszyt wiejski 14.pdf

87

szości złożony z Niemców. Wkrótce pod jego kontrolą znalazło się Zemgale –

dziedzictwo „króla‖-Talibaldisa (ostatecznie podbite w 1290 r.) oraz Kurzeme,

którego władca Lamekins poszedł za przykładem Estów i wolał przyjąć chrzest

z Rzymu.

W następstwie tych wydarzeń obszary zamieszkałe przez Bałtów znalazły

się pod obcym panowaniem – z jednej strony pod władzą biskupstw, z drugiej –

zakonu.6 Niedługo potem, poza biskupstwem ryskim, wzniesiono siedziby bi-

skupie w Dorpacie (est. Tartu) i w Kurzeme.

Z kolei biskup Albert podjął akcję ujarzmiania Liwów i Letgalów. W tym

celu w 1206 r. wybudowany został zamek w Venden (obecnie Cēsis).

Od 1224 r. ryski biskup Albert praktycznie kontrolował południową Esto-

nię, prawie wszystkie ziemie letgalskie, a także Sēliję – czyli prawie całą póź-

niejszą Liwonię.

Podbój ziem Kurzów zapoczątkował Mikołaj, kolejny biskup ryski.

W długiej, trwającej do 1244 r. wojnie, cel ten częściowo osiągnięto. Zakon doz-

nał jednak kilku poważnych porażek, m. in. z siłami księcia Nowogrodu Jarosła-

wa w 1234 r., a także dwa lata później z Zemgalami i Litwinami pod Ńiauliai

(pol. Szawle, na Litwie).7 Sam Zakon Kawalerów Mieczowych przestał jako taki

istnieć rok później – w 1237 r. 8

W długoletnich walkach z łotewskimi państewkami plemiennymi śmierć

poniosło 2 biskupów, 6 zakonnych mistrzów, 11 tys. rycerzy, 4 tys. niemieckich

osadników i 15 tys. krzyżowców, w sumie jak podaje J. Cynarski – 117 tys.

chrześcijan, zasadniczo Niemców.9

liczba ich wzrosła, ale nigdy nie przekraczała 200. W odróżnieniu od braci rycerze nie składali

ślubów i mogli mieć swój majątek (1/3 przechodziła po śmierci rycerza na własność zakonu).

6 Mimo, iż początkowo rycerze zakonni podlegali biskupowi, wkrótce jednak znaleźli się

z nim w konflikcie, bowiem w 1207 r. uzyskali od papieża prawo dysponowania 1/3 ziem

podbitych nad Bałtykiem. Był to w przybliżeniu obszar 67 tys. km2, w tym 2/3 dzisiejszych

ziem należących do Łotwy.

7 W bitwie tej po stronie zakonu stali Niemcy, Letgalowie, Liwowie, Estończycy, a nawet

rycerze pskowscy licząc w sumie ok. 3 tys. zbrojnych. Zjednoczeni Zemgalowie i Litwini

w sile ok. 4-5 tys. wojowników rozbili w puch siły zakonne i ich sojuszników.

8W wyniku polecenia papieża zakon został zrekonstruowany. Przyjął nazwę Zakonu Inf-

lanckiego, a pozostałych przy życiu rycerzy-zakonników włączono w skład niemieckiego

Zakonu Krzyżackiego bazującego w Prusach. Nowe odgałęzienie Krzyżaków przyjęto po-

wszechnie nazywać zakonem liwońskim. Ten przetrwał dłużej niż zakon macierzysty, bo do

1561/1562 r., tj. do jego zeświecczenia i do hołdu kurlandzkiego złożonego Koronie Polskiej.

Zaś największe klęski, będąc już połączony z operującymi z Prus Krzyżakami, zakon liwoński

poniósł z rąk Aleksandra Newskiego na zmarzniętym jeziorze Pejpus w 1242 r. oraz w 1260 r.

w walkach z litewskimi Żmudzinami i Kurzami nad rzeką Durbe (dzisiaj na Litwie).

9 Zob. J. Cynarski, Łotwa współczesna, Warszawa 1925, s. 35.

Page 88: zeszyt wiejski 14.pdf

88

Tak więc w ciągu XIII w. ziemie Bałtów zostały całkowicie podbite przez

Germanów, a na obszarze dzisiejszej Estonii i Łotwy wzniesiono potężne zamki

i fortyfikacje okołoklasztorne. Na zabranych terenach zaczęto tworzyć liczne

państewka – zakonne i biskupie, a od XVI w również świeckie.

W rezultacie agresji zewnętrznej i uzyskania przez obce siły dominacji nie

mogła zaistnieć łotewska i estońska postplemienna świadomość narodowa,

która dawałaby podstawy dla tworzenia państw narodowych. Najazdy uniemoż-

liwiły powstanie suwerennych organizmów politycznych i zahamowały rozwój

ich rodzimych kultur. Zwłaszcza te ostatnie zostały wyeliminowane przez kolo-

nizację i przymusową chrystianizacji prowadzoną rękami Niemców, którzy dys-

ponowali ponadto instrumentami kształtującymi proces feudalizacji zajętych

ziem oraz uzależniania prawno-ekonomicznego ich mieszkańców.

Ta więc w końcu wieku na skutek podboju autochtoniczni mieszkańcy spa-

dli do roli warstwy najbiedniejszej i najniższej polityczno-społecznie sytuowanej

– do stanu chłopskiego. Zaś warunkiem opuszczenia go mogło być jedynie prze-

jęcie cech najeźdźców w wymiarze kultury i języka, a więc przyjęcie niemiecko-

ści.

Ziemie nadbałtyckie pod panowaniem zakonu i biskupstw

Już w trakcie najazdów podbite ziemie były dzielone między arcybiskup-

stwo ryskie i państwo zakonne. Jak wspomniano, w 1237 r. po połączeniu zako-

nu mieczników z zakonem krzyżackim, ziemie będące we władaniu rozwiązane-

go przez papieża Zakonu Kawalerów Mieczowych przejął krzyżacki Zakon

Inflancki. Rok później zakon uzyskał od papieża zwolnienie ze zwierzchnictwa

nad nim arcybiskupa ryskiego.

W 1346 r. pod władzą zakonu znalazło się również część Estonii, którą ten

wykupił od duńskiego króla Waldemara IV, który nauczony doświadczeniem

sprzed trzech lat (powstaniem chłopów estońskich w 1343 r.) wolał przekazać

ten teren zakonowi. Poza państwem zakonnym i posiadłościami duńskimi

w Estonii istniały także – aż do XVI w. – państewka biskupie: dorpackie (od

1224 r., obejmujące południowo-wschodnią Estonię i wschodnią Liwonię), ozy-

lijskie (od 1228 r., dysponujące zachodnią częścią Estonii i wyspami Saaremaa

i Hiumaa) oraz rewelskie (nieposiadające odrębności państwowej i związane

z duńskim arcybiskupstwem w Lundzie). Dwa pierwsze podlegały arcybiskup-

stwu ryskiemu.

System państwowy Liwonii

Page 89: zeszyt wiejski 14.pdf

89

W 1418 r. rozpoczęła swój żywot tzw. konfederacja liwońska. Związek ten

skupiał wszystkie posiadłości niemieckie na terenie Łotwy i Estonii. W niefor-

malnym związku katolickich państewek inflanckie państwo zakonne zajęło po-

zycję największego pod względem obszaru i najsilniejszego pod względem woj-

skowym tworu na całym nadbałtyckim terytorium. Drugi co do wielkości obszar

zajmowało arcybiskupstwo ryskie. Oprócz niego istniały także trzy biskupstwa:

kurlandzkie, dertskie (tartuskie) i jezelskie (saaremaa-vikskie). Biskupi pełnili

tam jednocześnie funkcje władców świeckich. Zwierzchnictwo nad owymi bi-

skupami-„seniorami‖ formalnie sprawowali papieże rzymscy i cesarze niemiec-

cy. Ich wpływ w Liwonii nie był jednak jakoś szczególnie zaznaczany.

Wszystkie te pięć organizmów polityczno-gospodarczych miało charakter

kościelny, w których osoby reprezentujące wyższe duchowieństwo sprawowały

najwyższe urzędy i były równocześnie feudałami. Podstawą ekonomiczną ich

potęgi był handel hanzeatycki (w tym czasie – w XIV w. – poza zasięgiem nie-

mieckim pozostawała jedynie Litwa rządzona przez Gedyminasa, a następnie

jego dwóch synów – Algirdasa i Kestutisa).

Po dokonaniu podboju plemion i ziem nadbałtyckich zostały one podzielo-

ne w proporcji 1 do 3, tzn. trzecia część przypadła zakonowi, a dwie biskup-

stwom, przy czym arcybiskupstwo ryskie było dla nich głównym donatorem.

Wkrótce proporcje te odwróciły się. Dla posiadłości zakonu i biskupstw na tere-

nie dzisiejszej Łotwy i południowej części Estonii przyjęto jednolitą nazwę –

Liwonia.

Liwonia, czyli ziemia Świętej Marii (w łotewskich pieśniach Ziemia Māry),

nie stanowiła jednolitego organizmu politycznego, lecz była bardziej nieformal-

nym związkiem państewek targanych wewnętrznymi konfliktami. Przysłowiową

kością niezgody o którą toczyła się walka był zakres władzy arcybiskupa Rygi

i zakonu mieczników, generalnie zaś walka o hegemonię. Zwycięsko, już

w 1330 r., wyszedł z niej zakon (wówczas jeszcze jako Zakon Kawalerów Mie-

czowych) podporządkowując sobie najważniejsze spośród nich – arcybiskupstwo

ryskie.

W pracach niektórych autorów małe państwa składające się na Liwonię

traktuje się jako konfederacyjny związek państw. Z tego też okresu pochodzi

utrwalone w literaturze nazewnictwo państewek tego regionu: ziemie podległe

Duńczykom zaczęto nazywać Estonią (obszar w zdecydowanej większości za-

mieszkały przez Estów), pozostające pod kontrolą niemiecką – Liwonią (Inflan-

tami), zaś tereny na południu (na lewym brzegu Daugavy) – Kurlandią.

Tak więc w Liwonia-Inflanty składała(y) się z terytoriów zamieszkałych na

północy przez ludność estońską, a na południu zaś przez ludność łotewską. Ter-

minologia ta, obejmująca formę państwową i administracyjną, funkcjonowała

także w czasach szwedzkich i rosyjskich, choć zasadniczo nie była pochodną

Page 90: zeszyt wiejski 14.pdf

90

struktury i zasięgu etnicznego poszczególnych społeczności.10

Wtedy to pojęcie

Inflanty obejmowało całość regionu. Nie zrezygnowano jednak z używania poję-

cia Estonii, co jeszcze bardziej komplikowało czytelność miejscowego nazew-

nictwa geograficzno-historycznego.

Podział ziem łotewskich był mniej skomplikowany od podziału ziem estoń-

skich. Większość terenów południowych Inflant była własnością arcybiskupstwa

ryskiego, Półwysep Kurlandzki z enklawami wokół Aizpute i Saka należał do

biskupstwa kurlandzkiego, a większość Kurzeme (Kurlandii), Zemgale (Semiga-

lii) i Letgale (Łatgalii) – do zakonu. W XV w. teutoński zakon liwoński dyspo-

nował ponad połową ziem rozciągających się pomiędzy Żmudzią i Zatoką Fińską

oraz znajdujących się w rękach niemieckich.

Szczyt potęgi Zakonu Krzyżackiego, którego częścią był zakon liwoński,

przypada na przełom XIV i XV w. W 1398 r. Krzyżacy uzyskali od Witolda

Wielkiego (lit. Vytautas) Żmudź, by następnie doprowadzić do opanowania

całego wybrzeża bałtyckiego od Odry do Zatoki Fińskiej (miał także w posiada-

niu Nową Marchię, Pomorze Gdańskie, Gotlandię, Ziemię Dobrzyńską, część

Mazowsza, biskupstwo rewelskie, ozylijskie i kurlandzkie, arcybiskupstwo ry-

skie i biskupstwo dorpackie oraz podległe ryskiemu biskupstwa pruskie). Tym

samym kontrolował ziemie estońskie, inflanckie, żmudzkie, pruskie i pomorskie

wraz z ujściami Narwy, Dźwiny, Niemna, Wisły i Odry, które dzięki Hanzie

przynosiły mu ogromne zyski.

Stanowisko najwyższego duchownego w Liwonii piastował arcybiskup ry-

ski będący zwierzchnikiem biskupstwa kurlandzkiego, dorpackiego (wcześniej-

sze nazwy – dertskie, tartuskie) i Oesel-Wick (dawniej jezelskie, saaremaa-

vikskie) i sam był biskupem Rygi. Jednak najbardziej wpływową osobą był

mistrz zakonu dysponujący największą na terenie Liwonii machiną wojskową.11

Żaden z nich nie miał pełni władzy, ponieważ przez lata ciągnął się permanentny

spór pomiędzy zakonem i arcybiskupem ryskim o jej zakres.

Biskupi oddawali swoje ziemie w dzierżawę lenną wasalom-rycerzom, któ-

rzy otrzymywali ją za służbę w biskupim wojsku wraz z osiedlonymi tam chło-

pami. Wasale biskupów cieszyli się znacznymi wpływami ponieważ biskupi nie

dysponowali stałą własną siłą zbrojną. W odróżnieniu od wasali zakonnych,

wasale biskupi w swoich lennach mieli prawo decydowania w sprawach sądo-

wych i pobierania podatków, na co zezwalał im immunitet sądowy i ekono-

__________ 10 Zob. T. Paluszyński, Kurlandia, Inflanty i Estonia pod obcą władzą. (Panowanie nie-

mieckie, polskie i szwedzkie). Zarys historii politycznej regionu od początku XII wieku do roku

1721/1795. [w:] Łotwa wczoraj – dziś – jutro. Materiały pokonferencyjne, Poznań 2003, s. 14.

11 Początkowo główna siedziba mistrza znajdowała się w Rydze. Po 1470 r. został nią za-

mek cēsiski. Państwo zakonne dzieliło się na 40 okręgów, którymi zarządzali komturowie

i fogci. Komturie obejmowały ważne ze względów wojskowych tereny, a ich centrami zawsze

były warowne zamki. Fogci reprezentowali władzę państwową, stanowili sąd i praktycznie

zarządzali sprawami ekonomicznymi komturii.

Page 91: zeszyt wiejski 14.pdf

91

miczny. Swoje dochody arcybiskup ryski uzyskiwał z podatków zbieranych za

pośrednictwem rycerzy-wasali od chłopów zamieszkujących jego ziemie. Po-

dobne były źródła dochodów pozostałych feudałów we wszystkich państewkach

Liwonii. Tak więc wasale żyli na swoich lennach na koszt chłopów-podatników.

Jedynym ich obowiązkiem była służba wojskowa. Jeżeli wasal przestawał pełnić

takową służbę, lenno dostawało się innemu wasalowi. Z czasem wasale mogli je

przekazać męskiemu potomkowi, a w ostateczności lenno mogły dziedziczyć

córki i także dalsi krewni.

W 1419 r. zebrał się po raz pierwszy Landtag12

Liwoni. Był to krajowy

zjazd feudałów duchownych i świeckich oraz przedstawicieli miast zwoływany

odtąd co roku w Valmiera. Nie wszystkie jednak postanowienia podejmowane

w sprawach wewnętrznych tych quasi parlamentów lokalnych były w praktyce

realizowane (np. w sprawie szerzącego się zbiegostwa chłopów).

W Liwonii ukształtowały się korzystniejsze, niż gdzie indziej, warunki pro-

dukcji i sprzedaży zboża na Zachód – co przyczyniło się do zmian w położeniu

chłopów. Wasale zaczęli więcej uwagi poświęcać gospodarce wiejskiej niż służ-

bie wojskowej. Sami osiedlali się na swoich ziemiach lennych i organizowali

majątki. Im większym majątkiem dysponowała rodzina feudała, tym był on po-

tężniejszy. Tym sposobem dawni rycerze stawali się obszarnikami żądającymi od

seniora coraz większej niezależności i dla których głównym bogactwem stały się

dochody z własnego gospodarstwa.

Posiadłości ziemskie dzieliły się na majątki mające charakter rodowy będą-

ce prywatną własnością oraz na majątki lenne, które były ziemiami służebnymi

z prawem osiedlenia. Nominalnie właścicielem wszystkich ziem uprawnych,

mających status lenny, był biskup lub zakon.

Po oddzieleniu się rzemiosła od rolnictwa produkcja rzemieślnicza skon-

centrowana była już w miastach. Rzemieślnicy tworzyli bractwa, tzw. cechy ze

względu na rodzaj zajęcia gromadzące rzemieślników jednej profesji. Miastom

liwońskim, a zwłaszcza Rydze, przypadała głównie rola w prowadzeniu handlu

pomiędzy Wschodnią i Zachodnią Europą. Port zaś przyjmował i wyprawiał

statki handlowe kierujące się do miast hanzeatyckich, Holandii i Anglii. Poza

produktami żywnościowymi luki statków wypełniały drewno, potaż i smoła. Do

Łotwy wwożono sól, wyroby tekstylne, broń, towary luksusowe, wino i przypra-

wy korzenne. Kupcy ryscy grupowali się w „Gildii Wielkiej‖. Rzemiosło ryskie

kontrolowała „Gildia Mała‖. Rzemieślnicy zajmowali się głównie usługami. Na

lokalny rynek produkowali również żywność, ubrania, sukno i narzędzia.

__________ 12 Landtag składał się z równoprawnych 4 kurii – stanów. Do pierwszej należeli biskupi

oraz przedstawiciele ich kapituł, do drugiej – mistrz zakonny z dostojnikami, do trzeciej –

reprezentanci wasalnego rycerstwa, czwartą zaś tworzyli przedstawiciele Rygi, Dorpatu

i Rewla. Coroczne zebranie Landtagu decydowało o polityce zagranicznej i wewnętrznej oraz

pełniło funkcję sądu apelacyjnego.

Page 92: zeszyt wiejski 14.pdf

92

Życie społeczne i gospodarcze

Szacunkowe dane wskazują, że w XVI w. na terenie Liwonii mieszkało ok.

400 tys. ludzi, w tym 12 tys. w Rydze. Społeczeństwo składało się z dwóch cał-

kowicie oddzielnych społeczności – Niemców i Łotyszy. Pochodzenie etniczne

elity na którą składali się duchowni, szlachta i kupcy było niemieckie. Dotyczyło

to nawet większości rzemieślników. Wszyscy oni przybyli w swoim czasie ze

środkowej i północnej Rzeszy i posługiwali się środkowo-dolną odmianą języka

niemieckiego. Dlatego też system ekonomiczny, prawny i administracyjny został

ukształtowany według północno-niemieckich wzorów. W innej sytuacji znalazła

się rdzenna ludność – atentaci współczesnych Łotyszy.

Podbój terenów Estów oraz Liwonii (czyli Vidzeme, Kurzeme, Zemgale

i Letgale) przez Germanów spowodował istotne i głębokie zmiany społeczne

i kulturowe na tych terenach. Miejscowa arystokracja plemienna została bądź to

wyniszczona, bądź uległa germanizacji. Jest interesujące, że późniejsze znane

rody niemieckie, np. Lieven, Hahn, Tiesenhause, czy Meyendorff zamieszkałe

w Kurzeme i Inflantach częściowo wywodziły się ze starszyzny liwskiej lub

kurskiej.

Lud w całości stracił dotychczasowe swobody i stał się przedmiotem proce-

su feudalizacji narzuconego przez zakon i biskupstwa. Jednakże to właśnie

chłopstwo, jak również niższe warstwy ludności miejskiej, pozbawionej prawa

członkostwa w gildiach i zepchnięte na margines życia społecznego, zachowały

język i dawne tradycje plemienne.

Początkowo rdzenni mieszkańcy Liwonii byli ludźmi wolnymi i dyspono-

wali lennami nadawanymi przez mistrza zakonu i biskupów. Miało to swój wy-

miar polityczny. Najeźdźcom chodziło o utrzymanie swej władzy. Jeszcze

w XIII w. większość lenników pochodziła z miejscowej ludności, by później

szybko zmniejszyć się. Określoną część swoich dochodów chłopi-lennicy odda-

wali feudałom i pełnili pomocniczą służbę wojskową w jednostkach zakonu

liwońskiego. Niewielka liczba przodków Łotyszy znalazła się w kręgach władzy,

aby następnie ulec procesowi germanizacji. Jedynie w Kurzeme kilku przedsta-

wicieli posiadającej herby rodowe niezniemczonej miejscowej szlachty, tzw.

koninsze (łot. kursu konini lub leimaņi), zachowało jeszcze swoją uprzywilejo-

waną pozycję.

Warstwa chłopska dzieliła się na właścicieli gospodarstw, chłopów bezrol-

nych (najemników) i niewolników. Ta ostatnia kategoria składała się wyłącznie

z jeńców wojennych, dłużników i przestępców.

Początkowo folwark był tylko miejscem przekazywania panu chłopskich

rent. Sami panowie mieszkali w warownych zamkach razem ze swoją orężną

załogą. Z czasem feudałowie przenieśli się do folwarków i zaczęli budować

dwory oraz zabudowania socjalne dla chłopów-fornali. Część ziem folwarcznych

Page 93: zeszyt wiejski 14.pdf

93

chłopi obrabiali w formie pańszczyzny. Przez określoną liczbę dni w roku każde

gospodarstwo dawało robotnika z koniem i pieszego. W ten sposób wzrastało

znaczenie ekonomiczne chłopów. Przede wszystkim jednak dlatego, że byli to

główni producenci żywności. Stąd starano się maksymalnie ograniczyć zbiego-

stwo chłopów, ale z drugiej strony każdemu właścicielowi ziemi było na rękę

zatrudnianie uciekinierów z innych gospodarstw. W obliczu potęgującego się

zjawiska zbiegostwa chłopów zaczęto prawnie przypisywać ich do ziemi.

Po raz pierwszy prawo to zostało wprowadzone w 1494 r. w arcybiskups-

twie ryskim, a w XVI w. już we wszystkich państewkach Liwonii. Większość

chłopów straciła możliwość migracji i stała się siłą roboczą osobiście związaną

z rodem szlacheckim. Odtąd właściciel ziemi mógł także sprzedać chłopa, poda-

rować lub przekazać w testamencie innemu właścicielowi. Wieśniacy posiadali

własne domy, inwentarz i bydło. Ziemia, którą dzierżawili, pozostawała dzie-

dziczną w rodzinie. Chłopów zwolniono ze służby wojskowej i zakazano nosze-

nia broni. Swoboda zamieszkania w czasie istnienia Liwonii, w sensie prze-

mieszczania się, nie była ograniczona dla osób nieposiadających ziemi i rze-

mieślników.

W tych okolicznościach pojawiła się więc zależność feudalna – pańszczy-

zna i poddaństwo – ujęte w zapisach i oparte na obowiązującym prawie. Nie bez

przyczyny. Gospodarka chłopska była bowiem bazą produkcji rolnej, której

efekty w postaci zboża, lnu i konopi z korzyścią eksportowano.

Mimo zróżnicowanego podziału administracyjnego państwa zakonnego

(baliwaty, komturie i okręgi) i od 1225 r. Prowincji Kościoła Ryskiego (archidie-

cezja ryska, biskupstwa, parafie kościelne) podstawową, rzec można, jednostką

podziału administracyjnego była świecka parafia grupująca kilka wsi. Służyła

ona przede wszystkim pobieraniu od ludności danin i różnego rodzaju innych

świadczeń.

Specyficzną pozycją gospodarczą i strukturą społeczną charakteryzowała

się Ryga.13

W 1280 r. Ryga wstąpiła w związek z północnoniemieckimi miastami han-

dlowymi w Ligą Hanzeatycką będącą unią miast służącą rozwojowi handlu

i walce z piratami na Bałtyku. Po podboju ziem łotewskich przez Niemców we-

szły do niej także Windawa (obecnie Ventspils), Golgingen (obecnie Kuldīga),

Wenden (obecnie Cēsis), Wolmar (obecnie Valmiera), Roop (obecnie Straupe)

i Kokangausen (obecnie Koknese). Liga kontrolowała cały handel nad Morzem

Bałtyckim, a porty bałtyckie przeżywały prosperity pośrednicząc w handlu po-

__________ 13 Pierwszą wzmiankę o Rydze jako miejsca, gdzie w 1198 r. wysiadł na brzeg biskup Ber-

thold, zawiera Kronika Henryka Łotysza. Zawarcie umowy biskupa Alberta z Liwami

o budowie miasta w 1201 r. uznaje się zaś za datę jego założenia, mimo faktu, że osiedle

Liwów w tym miejscu istniało już na długo przed przybyciem niemieckich kupców, misjona-

rzy i krzyżowców. To największe w średniowieczu miasto nad Bałtykiem przyjęło nowe

prawo lokacji wzorowane na niemieckim prawie miejskim Hamburga.

Page 94: zeszyt wiejski 14.pdf

94

między Litwą, Rosją, Europą Zachodnią i Skandynawią. Gros zysków kupcy

ryscy czerpali z pośrednictwa w handlu z Państwem Moskiewskim, a później

z Wielką Rosją.

Mieszczanie ryscy byli ludźmi wolnymi. Zajmowali się przede wszystkim

handlem i rzemiosłem. Początkowo licznymi rzemiosłami zajmowali się rdzenni

mieszkańcy. Następnie, główne działy rzemiosła zostały przejęte przez osadni-

ków z innych krajów, głównie jednak przez przybyszów z Niemiec. W pozosta-

łych miastach mieszczanie nie korzystali już z tak dużej samodzielności. Były

one bowiem małymi ośrodkami i podlegały bezpośredniej władzy feudałów.

Sama Ryga nie do końca była miastem zupełnie samodzielnym. Zarządzał nim

arcybiskup ryski. Z kolei pretensje do władzy w mieście zgłaszał zakon inflancki

dążący do przejęcia miejskich dochodów. Konflikt nosił znamiona wojny bisku-

pa z zakonem. Starając się pogodzić przeciwników mieszczanie wykorzystywali

tę okoliczność dla realizacji własnych interesów i w tym celu powołali w 1226 r.

radę miejską (łot. rat). Ich członków – rajców – wybierano z kręgu najbardziej

zamożnych mieszczańskich rodzin. Najbogatsza grupa ryżan należała do najbo-

gatszych ludzi w całej Liwonii. Większość pełnoprawnych mieszkańców była

tzw. burgerami będącymi z natury rzeczy najbardziej aktywną pod względem

gospodarczym średnią warstwą kupców i rzemieślników.

Należy zaznaczyć, iż w okresie funkcjonowania liwońskiej „konfederacji‖

wiara rzymsko-katolicka nigdy nie stała się dominującym wyznaniem wśród

większości jej mieszkańców. Część z nich nadal wierzyła w bogów czczonych

przez przodków. Zjawisko to należy tłumaczyć tym, iż chrześcijaństwo było

religią narzuconą przez najeźdźców.

Takim, od dawna ustalonym porządkiem, wstrząsnął w XVI w. ruch prote-

stantów. W początkach XVI w. Ryga stała się pierwszym, poza obrębem Nie-

miec, miastem, w którym nastąpiła popularyzacja protestantyzmu, zwłaszcza

nauki Lutra.14

Przyznać jednak należy, że luteranizm w latach 20-tych nie napo-

tykał zdecydowanego odporu ze strony katolicyzmu. Reformacja znalazła swoich

gorących zwolenników wśród mieszczan, niemieckiej szlachty oraz kawalerów

i braci zakonu inflanckiego. Szlachta liczyła bowiem na przejęcie zsekularyzo-

wanych majątków kościelnych, a przy pomocy nowego nurtu wiary chrześcijań-

skiej mistrz zakonu mógł osłabić swojego konkurenta w osobie arcybiskupa, co

zresztą wkrótce nastąpiło. Było tym łatwiejsze, że po likwidacji zakonu krzyżac-

kiego w Prusach w 1525 r. zakon inflancki uzyskał niezależność. W tym samym

roku Landtag przyjął uchwałę wprowadzającą wolność religijną. Oznaczało to

zwycięstwo reformacji w Liwonii.

Reformacja najszybciej objęła większość miast na Łotwie, ale i na terenach

wiejskich znalazła swoich zwolenników wśród posesjonatów ziemskich. Wydaje

się, że sami feudałowie zaakceptowali luteranizm ze względu na to, iż nie pre-

__________ 14 W 1523 r. Marcin Luter wysłał list pasterski do mieszczan Rygi, Rewla i Dorpatu.

Page 95: zeszyt wiejski 14.pdf

95

tendował on, w odróżnieniu od katolicyzmu, do zdobycia władzy świeckiej i nie

wymagał od swych wyznawców świadczeń materialnych.

Na reformacji nie skorzystali łotewscy wieśniacy. Wiara ich musiała bo-

wiem identyfikować się z wiarą ich panów. W zasadzie chłopom obojętne było

to jaką religię wyznają, ponieważ wcześniej rzymski katolicyzm wśród chłopów

nie zakorzenił się zbyt głęboko. Jedno co zyskali – to zwolnienie z płacenia dzie-

sięciny.

Ponieważ większość Łotyszy żyła na wsi, można zakładać, że w stosunku

do społeczeństwa łotewskiego jako całości, oddziaływanie reformacji było nań

niewielkie.

Z drugiej strony ruch reformacyjny pogłębił istniejący brak konsolidacji

małych państewek Liwonii oraz doprowadził do dalszej polaryzacji sił politycz-

nych. Efektem czego był upadek formalnej przecież, jak się okazało w praktyce,

„konfederacji‖ jako całości.

Rządy polsko-litewskie

Pierwsza dekada XV w. przyniosła załamanie się potęgi Zakonu Krzyżac-

kiego. Pruska jego część po raz pierwszy doznała osłabienia w wyniku klęski

pod Grunwaldem (lit. Žalgiris, niem. Grünwald, ang. Gruenwald), gałąź inflanc-

ka zaś – w rezultacie niepowodzenia akcji wojskowej na ogarniętej wojną do-

mową Litwie, toczonej na tle walki pomiędzy Zygmuntem Kiejstutowiczem

i Świdrygiełłą. Porażka tego ostatniego, popieranego przez mistrzów zakonu

inflanckiego, stanowiła o upadku potęgi militarnej krzyżowców także

w Inflantach i Estonii. O zmierzchu dawnego znaczenia obu gałęzi krzyżowców

ostatecznie zadecydowała wojna trzynastoletnia (1454-1466), choć inflancka

jego filia przetrwała dłużej niż pruska – bo do 1561/1562 roku.

Nie ulega wątpliwości, że poza reformacją czy postawą książąt Kościoła15

,

wśród istotnych przyczyn rozkładu państwowości zakonnej w Inflantach

i Estonii wymienić należy kryzys zakonnych struktur administracyjno-ekono-

micznych.

Pod koniec XV w. do gry o łotewskie terytoria przystąpiło Wielkie Księ-

stwo Moskiewskie (następnie Cesarstwo Rosyjskie). Podjęło wysiłki zmierzające

do uzyskania kontroli nad bogatymi portami i wyjścia na Morze Bałtyckie.

A ponieważ ten ważny rejon już od dawna interesował zarówno Szwecję, Danię,

__________ 15 M. in. arcybiskupa Rygi Wilhelma Hohenzollerna i jego brata Albrechta (zsekularyzo-

wał Prusy Zakonne), dążących do rozszerzenia świeckiego władztwa dynastii o Inflanty,

Kurlandię i Estonię czy Gottahrda Kettlera (ostatniego z mistrzów zakonnych), który widział

prywatny zgoła interes w doprowadzeniu do likwidacji zakonu.

Page 96: zeszyt wiejski 14.pdf

96

jak i Polskę wraz z Litwą, musiało dojść do walk o Dominium Maris Baltici.

Największą aktywność na tym polu przejawiała Rosja.

W celu ochrony przed nadciągającym niebezpieczeństwem władcy Liwonii

zmuszeni byli szukać nowych protektorów i tylko zdecydowana postawa liwoń-

skiego mistrza zakonnego Waltera vel Wolthera von Plettenberga (1494-1535)

prezentowana w trakcie czterech dekad jego władztwa oddaliły rozpad Liwonii

o pół stulecia. Łotewscy chłopi praktycznie nie potrafili i nie chcieli walczyć

w imieniu kawalerów zakonnych, a konnica rycerska straciła już dawne decydu-

jące znaczenie na skutek wprowadzenia broni palnej. Von Plettenberg rozumiał,

że cała struktura wojskowa kraju jest anachroniczna. Najważniejszym jego posu-

nięciem było zawarcie sojusz z królem Polski i Litwy – Aleksandrem Jagielloń-

czykiem. W efekcie – wraz z nim pokonał wojska moskiewskie Iwana III

w bitwie pod Izborskiem w 1501 r. i bitwie pod Pskowem w 1503 r. Wkrótce po

śmierci Plettenberga okazało się jednak, że bez oparcia o ludność miejscową

zakon nie jest w stanie dłużej opierać się naciskowi Moskwy. Kraj osłabiły po-

nadto wewnętrzne walki o schedę. W tych warunkach doszło do załamania się

konfederacji liwońskiej.

Jeszcze w 1557 r. zakon inflancki zawarł sojusz z Polską i Litwą o anty-

rosyjskim ostrzu. Było to ostatnie sensowne posunięcie zakonników, ponieważ

w rok potem teren Inflant stał się obiektem najazdu wojsk Iwana IV rozpoczyna-

jącego tzw. wojnę inflancką. Rozbiły one główne siły zakonu i przystąpiły do

oblężenia Rygi.

W tej sytuacji wielki mistrz od 1559 r. – Gotthard von Kettler, arcybiskup

ryski i Landtag zwrócili się o aktywną pomoc do Litwy i Polski. Car moskiewski

przyjął fakt ten za casus belli. Był to moment włączenia się obu krajów do walki

o Inflanty, a efektem porozumienia stał się układ wileński z 1561 r.16

Do wojny

włączyły się również antymoskiewsko nastawione Dania i Szwecja. Tak więc po

1563 r. wojny o posiadanie Inflant były toczone już nie tylko pomiędzy Moskwą

a Polską i Litwą, ale także Moskwą a Danią i Szwedami (od 1561 r. okupowali

północną Estonię i umocnili się w Rewlu). W końcowym efekcie wojska Zyg-

munta II Augusta pokonały siły Iwana Groźnego pod Orszą i w pobliżu Połocka.

Zwycięstwa te w 1564 r. przerwały działania wojenne w pierwszej wojnie inf-

lanckiej.

Wkrótce po dokonanej przez Iwana IV Groźnego opriczninie (krwawa

czystka wewnętrzna w 1575 r.) doszło do kolejnej wojny o Inflanty. W 1577 r.

armia moskiewska zaatakowała Estonię, Liwonię i Semigalię i praktycznie całe

Inflanty (bez bronionych Rygi i Rewla) dostały się pod kontrolę Moskwy. W tej

sytuacji do ofensywy antymoskiewskiej przystąpił nowy król Rzeczypospolitej

Stefan Batory. Jego wojska wkrótce odbiły Połock i Wielkie Łuki, a w 1581 r.

__________ 16 Na mocy układu z 1561 r. (zwanego unią wileńską) zakon liwoński miał ulec sekulary-

zacji i poddać się pod opiekę Litwy oferując w zamian część terytorium Letgale do Dźwiny.

Page 97: zeszyt wiejski 14.pdf

97

znalazły się pod Pskowem, odcinając tym samym wrogie wojska od zaplecza.

Szwedzi mogli więc odzyskać Narwę. Zmuszony do uległości car poprosił

o rozejm, który został zawarty w Jamie Zapolskim,17

który ugruntował władzę

Rzeczypospolitej w Inflantach.

Tak więc po układzie wileńskim z 1561 r. Liwonia przestała istnieć podda-

jąc się Zygmuntowi Augustowi. Ostatni 47 mistrz zakonu von Kettler przeszedł-

szy na luteranizm otrzymał od władcy Rzeczypospolitej inwestyturę i został

mianowany księciem Kurlandii i Semigalii (teren Kurzeme i Zemgale). Dzień 5

marca 1562 r. możemy więc uznać za ów uchwytny moment, który dał początek

„polskim czasom‖ na łotewskich ziemiach.18

Jego drogą poszedł również ryski

arcybiskup (warto jednak wspomnieć, że Ryga przez następne 20 lat pozostawała

wolnym miastem). Ta część ziem łotewskich jako formalne lenno polskie – Księ-

stwo Kurlandzko-Semigalskie – utracona została przez Rzeczpospolitą w 1795 r.

Pozostała część Liwonii – Vidzeme i Letgale, a także południowa Estonia –

zostały inkorporowane do państwa polsko-litewskiego (zasadniczo do Wielkiego

Księstwa Litewskiego) jako Księstwo Zadźwińskie. Włącznie do imperium Ja-

giellonów niezbyt silnego, złożonego z ziem byłego zakonu inflanckiego kraju,

przyniosło dla jego mieszkańców nie określone skutki polityczne. Mimo formal-

nego podziału Liwonii na dwie części nie można jednak mówić o faktycznym

podziale rodzimej ludności. Z drugiej strony wydarzenie to doprowadziło do

istotnych zmian narodowościowych i demograficznych. Miejscowa szlachta

pochodzenie niemieckiego uzyskała przywileje szlachty polskiej i poddała się

procesowi stopniowej polonizacji, podobnego do procesu mającego miejsce na

Litwie w odniesieniu do bojarów (zwłaszcza po unii lubelskiej). Równocześnie

napłynęły tu obdarowane dobrami ziemskimi rodziny szlacheckie z innych ziem

Rzeczypospolitej.19

Nadało to polonizacji warstw wyższych dynamiki. Po upły-

__________ 17 W 1582 r. Iwan Groźny zmuszony został do rezygnacji z pretensji do Inflant i uznania

władzy Rzeczypospolitej w Liwonii – Inflantach (Kurlandia, Inflanty i południowa Estonia

z Dorpatem i Parnawą) oraz jej zwierzchnictwa nad Księstwem Kurlandzko-Semigalskim.

Część Kurzeme przypadło Prusom Książęcym, wyspa Saaremaa – Danii, a większa część

Estonii (Tallin, Narwa, Haapsalu, Paide oraz wyspa Hiiuma) – Szwecji.

18 Co ciekawe – w polskiej literaturze przedmiotu nie określa się, nie wiedzieć dlaczego,

wydarzenia tego mianem Hołdu Kurlandzkiego. Przecież takowym on był z punktu widzenia

ówczesnego prawa i analogii z wcześniejszym Hołdem Pruskim z 1525 r., jaki złożył Albrecht

Brandenburski z rodu Hohenzollern – jako książę pruski.

19 O roli jaką odegrały spolonizowane niemieckie rody szlacheckie pisze m. in. E. Jakab-

son (Łotysz, znawca problematyki łotewsko-polskiej) – zob. E. Jekabson, Stosunki polsko-

łotewskie na przestrzeni dziejów, [W:] Polacy na Łotwie, Lublin 1993, s. 30 – 32.

W XVI w. przybyli z Lubelszczyzny Szadurscy herbu Ciołek, którzy dwieście lat później

osiedlili się w majątku herbu Pusza w powiecie rzeżyckim (z rodziny tej pochodziła ceniona

swego czasu poetka Stanisława Szadurska zamęczona przez bolszewików w 1919 r. w tym

właśnie, rodzinnym dworze). Z Ziemi Czerskiej przywędrowali w XVIII w. Bujniccy herbu

Page 98: zeszyt wiejski 14.pdf

98

wie kilku pokoleń o niemieckich korzeniach niektórych rodów świadczyć mogły

już tylko brzmienia nazwisk, np. Broel-Platerów, Borchów, Mohlów, Römerów,

Roppów czy Denhoffów (Thysenhasowie zmienili się w Tyzenhausów, Huelse-

nowie de Eckeln w Hylzenów, Rückowie w Ryków, Syberkowie a Wischling –

w Zyberków). W tych warunkach przybywające do Inflant kolejne rodziny nie-

mieckie nie były już w stanie utrzymać swej odrębności i szybko „tonęły‖

w „polskim morzu‖.

Bardziej złożona sytuacja etniczna ukształtowała się na obszarach wiej-

skich. Większość ludności chłopskiej była miejscowego pochodzenia i posłu-

giwała się językiem łotewskim. Na obrzeżach południowo-wschodnich Łatgalii

przeważały natomiast dialekty języka białoruskiego, a od strony południowo-

zachodniej dochodził tu etniczny obszar litewski. Tu także pojawiły się polskie

wsie. Zjawisko pojawienia się w Łatgalii polskich osad było spowodowane kil-

koma czynnikami. Zapewne jakąś rolę w tym procesie odegrały migracje Pola-

ków, w tym drobnej szlachty, z etnicznych obszarów polskich. Nie były one

jednak tak duże, aby wyjaśnić genezę powstania w Łatgalii polskich rejonów.

Sądzić należy, że pewną wagę miała polonizacja katolików pochodzenia białoru-

skiego lub łotewskiego. Zaś decydującą rolę w rozpowszechnianiu się języka

polskiego wśród ludności wiejskiej mieli liczni duchowni polskiego pochodze-

nia.

Istotnym czynnikiem w kształtowaniu się narodowościowego charakteru te-

rytorium Vidzeme i Letgale stała się wyznawana religia. W odróżnieniu od pozo-

stałych ziem łotewskich Inflanty Polskie pozostały katolickie. Umacniało to

wpływ języka i kultury polskiej, która oddziaływała nie tylko na szlachtę, ale

również na osadników polskich i miejscową ludność chłopską.

Warta podkreślenia stała się postawa szlachty inflanckiej, która, będąc lo-

jalna wobec Rzeczypospolitej, wiązała swoją egzystencję z tworzeniem swoiste-

go kulturowego regionalizmu inflanckiego. Występowało tu analogiczne zjawi-

sko co na obszarach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Identyfikacja z polskością

łączyła się z podkreślaniem odmienności i odrębności inflanckiego etnosu.20

Nie należy jednak zapominać, że obszar historycznych Inflant Polskich

w całości odznaczał się wieloetnicznością. Były to tereny zamieszkiwane przez

Łotyszy, Litwinów, Białorusinów, Rosjan i Polaków. W Księstwie Zadźwińskim

nadal funkcjonował Landtag, w którym przemożny wpływ miała polska szlachta.

Łabądź (z rodziny tej pochodził Kazimierz Bujnicki, twórca wileńskiego pisma poświęconego

kulturze polskich Inflant oraz autor szeregu powieści i nowel opisujących tamtejsze życie

Polaków). Przybyli też do Inflant Chodkiewiczowie, Czapsy, Sołtanowie, Benisławscy, Skir-

muntowie, Bujwidowie, a nawet Sobiescy herbu Janina.

20 Późniejsze włączenie Inflant do Cesarstwa Rosyjskiego zatrzymało postęp procesu po-

lonizacji wsi letgalskiej. Pomimo tego, w ciągu XIX w. ukształtował się nad środkową Dźwi-

ną, z dala od etnicznych ziem polskich, stosunkowo rozległy obszar na którym rdzenna lud-

ność, nie tylko znała, ale również posługiwała się językiem polskim.

Page 99: zeszyt wiejski 14.pdf

99

O jej sile stanowiły otrzymane nowe posiadłości ziemskie wśród których naj-

większymi dysponował kanclerz Jan Zamoyski. Jednakże w rękach szlachty

niemieckiej nadal pozostawało około 70% majątków. Dotyczyło to zwłaszcza

terenu Vidzeme. Tu wpływy niemieckich „baronów‖ były większe niż

w Księstwie Kurlandzko-Semigalskim, a położenie chłopów łotewskich cięższe –

co było efektem umacniania się zależności pańszczyźnianej. Rzeczpospolita nie

mieszała się w te wewnętrzne konflikty nie chcąc mieć przeciwko sobie miej-

scowej szlachty.

Jak wyżej powiedziano, przez dwie dekady Ryga była miastem swoistym,

luterańskim państwem w państwie. Dopóki administrował nią Mikołaj Czarny

Radziwiłł, sam zwolennik reformacji (kalwin), miasto swobodnie rozwijało się.

Sprawy przybrały zły obrót do ryżan wraz z przejęciem władzy przez kontrre-

formatorów i jezuitów. Pod groźbą zniszczenia luterańskiego kościoła św. Jaku-

ba król Rzeczypospolitej, który wcześniej uroczyście wjechał do miasta, zmusił

w 1582 r. je do przyjęcia reformy katolickiej. Tym samym pozbawił Rygę samo-

dzielności włączając miasto do Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Tak więc dzieje Polaków na Łotwie wiązać należy z kilkoma istotnymi dla

dziejów polsko-łotewskich zdarzeń, a mianowicie: z aktem inkorporacji Vidzeme

i Letgale, utworzeniem lennego Księstwa Kurlandzko-Semigalskiego oraz po-

czątkami panowania w nim Gottharda Kettlera.

Jest faktem, że w Inflantach katolicyzmu broniła Rzeczpospolita. W odróż-

nieniu od nich w Estonii i Vidzeme rolę taką pełniła Szwecja, ale zwolenniczka

reformacji. W rezultacie Inflanty Polskie pozostały katolickimi. Zaś w Kurzeme,

będące lennem polskim, co interesujące, rozwinął się luteranizm na wzór Inflant

Szwedzkich i Estonii.

Pod szwedzkimi rządami

Już w początkach XVII w. Szwecja była mocarstwem odciskającym swe

piętno w polityce w całym basenie Morza Bałtyckiego, a na kierunku północno-

europejskim – w szczególności.

Zygmunt z Wazów (syn ówcześnie panującego króla) w rezultacie elekcji

w 1587 r został królem Rzeczypospolitej, a po śmierci ojca miał objąć także tron

szwedzki. Nie dopuściła jednak do tego arystokracja szwedzka obawiając się

rekatolizacji kraju. Po wyborze w Szwecji nowego władcy między obu pań-

stwami doszło do wojny. Pretekstem do jej rozpoczęcia była formalna inkorpora-

cja północnej Estonii do Polski zgodna z zapisem umieszczonym w pactach

conventach (osobistych zobowiązaniach króla powoływanego w Rzeczypospo-

litej w wyniku elekcji). Terytorium konfrontacji militarnej stała się Liwonia.

Tam głównie w latach 1600-1629 toczyły się działania wojenne.

Page 100: zeszyt wiejski 14.pdf

100

Najważniejszymi wydarzeniami trwającej kilkadziesiąt lat wojen Rzeczy-

pospolitej ze Szwecją były: zwycięstwo wojsk Karola Chodkiewicza w 1605 r.

pod Rygą (bitwa pod Kirchholmem, łot. Salsapils), kapitulacja Rygi przed Gu-

stawem II Adolfem w 1621 r. i opanowanie całości Inflant przez Szwedów, ro-

zejm w Altmarku i przejęcie przez Szwedów północno-zachodniej części Inflant

z Parnawą (est. Pärnu), Dorpatem (est. Tartu), Wenden (łot. Cēsis) oraz Rygą. Po

zawarciu rozejmu w Altmarku (obecnie Stara Wieś) w 1629 r. i potwierdzeniu

stanu rzeczy w układzie pokojowym podpisanym po „potopie szwedzkim‖

w 1660 r. w Oliwie doszło do kolejnego podziału byłej Liwonii. Jej północna

część znalazła się pod zwierzchnictwem szwedzkim, bowiem zwycięscy Szwedzi

już w 1621 r. odłączyli od Rzeczpospolitej południową Estonię i Vidzeme

z Rygą – odtąd nazwane przez nich Inflantami Szwedzkimi. W rękach polsko-

litewskich pozostała południowo-wschodnia część Inflant, czyli Letgale

z Dyneburgiem (łot. Daugavpils). Odtąd terytorium to zaczęto określać mianem

Inflant Polskich. Zaś status polityczny Księstwa Kurlandzko-Semigalskiego po-

został bez zmian.

Powyższe wydarzenia zapoczątkowały w dziejach ziem łotewskich

i Łotyszy „okres szwedzki‖, mimo iż Szwedzi zarządzali mniejszą częścią łotew-

skiego terytorium. Uzyskane przez Szwedów ziemie nie zostały zunifikowane

z koroną szwedzką. Były bowiem zawojowane i stąd – nie były na równi trakto-

wane z terenami skandynawskimi i estońskimi. Siedzibą decydującego o najważ-

niejszych sprawach podbitych ziem pierwszego generał-gubernatora Johanna

Skytte stała się Ryga. Nadto, przy gubernatorze powołany został organ wyko-

nawczy z dużymi pełnomocnictwami, a szwedzka szlachta otrzymała szerokie

przywileje ekonomiczne. Wywołało to niezadowolenie dominującej do tego mo-

mentu szlachty niemieckiej. Chłopom wyznaczono określone wysokości podat-

ków i miary pańszczyzny, mimo faktu, iż w samej Szwecji byli oni ludźmi wol-

nymi. W Inflantach Szwedzkich zachowano poddaństwo. Jedynym oficjalnym

wyznaniem stał się luteranizm traktowany jako religia państwowa.

Prowadząc nieprzerwane wojny Szwedzi potrzebowali coraz większych

środków dla rozbudowy i utrzymania swej armii. Stąd też na ziemiach inkorpo-

rowanych wprowadzony został tzw. stacjonarny podatek, płacony przez chło-

pów. W okresie rządów szwedzkich nastąpiło szereg zmian w gospodarce

i polityce wewnętrznej. W trakcie panowania królowej Krystyny wznowił pracę

miejscowy Landtag. Poddając szlachtę kontroli pod kątem prawa do posiadania

ziemi i wywłaszczając tych, którzy prawa tego nie posiadali, jej następca – kuzyn

król Karol XI, podjął decyzją zakazu dalszego rozdawania państwowej ziemi

„baronom‖. W Szwecji proces ten nazywano się redukcją majątków. Ograniczyło

to władzę dotychczasowych niemieckich posesjonatów ziemskich nad chłopami,

zaś w królewszczyznach zaczęto traktować ich jako bezpośrednich poddanych

króla. Ponadto w ramach tzw. rewizji sklasyfikowano i obliczono powierzchnie

królewszczyzn obejmujących, jak się okazało, 77% wszystkich ziem uprawnych.

Page 101: zeszyt wiejski 14.pdf

101

Ponadto ściśle określono wysokości danin i podatków zbieranych od chłopów.

Skutkowało to zainteresowaniem pracą na ziemi i wzrostem materialnego dobro-

bytu chłopów związanych z dworami.

Część ziem państwowych otrzymali w dzierżawę miejscowi chłopi. Nie bez

przyczyny więc po przeprowadzeniu katasteru, ustaleniu wysokości pańszczyzny

i rozgraniczeniu włości chłopskich od folwarcznych wśród rdzennych mieszkań-

ców wsi utwierdziła się długoletnia pamięć „dobrych czasów szwedzkiego pa-

nowania‖. Nie były one jednakże tak dobre jak się mogło wydawać i jak to zosta-

ło utrwalone w pamięci historycznej współczesnych Łotyszy. Szwedzi bowiem

wywozili będące wówczas bogactwem tych ziem zboże z pobitego kraju, pod-

wyższyli cła i wprowadzili nowe podatki. To właśnie z Liwonii pochodziła 1/5

wszystkich dochodów szwedzkiego królestwa. Bez wątpienia czasy szwedzkie

były złe dla niemieckiej arystokracji, która pozbawiona została przywilejów

polityczno-ekonomicznych, a dotychczasowi właściciele stracili wiele folwar-

ków na rzecz państwa i monarchy.

Jak wiadomo większość szlachty inflanckiej od dawna stanowili nadbałtyc-

cy Niemcy. Majątki w Inflantach nadal więc miały charakter lenny i stosunek ich

właścicieli oraz dzierżawców do chłopstwa był podobny. Z oczywistych powo-

dów redukcja i rewizja wzbudziła opór niemieckiego ziemiaństwa, zwłaszcza, że

dzierżawcy majątków nie mogli brać udział w Landtagach jako dziedziczni

szlachcice. Król Karol XI ignorował zaś pretensje szlachty. Stało się to tłem

konfliktu, który uczynił z „baronów‖ zaciekłych wrogów Szwedów. Ich względ-

na już dominacja uległa dalszemu ograniczeniu pod koniec XVII w. na skutek

osadzania w królewszczyznach szwedzkich urzędników i wojskowych. Położenie chłopów łotewskich w „dobrych czasach‖ w istocie nie zmieniło

się ani pod względem prawnym, ani społecznym. Zmiany nastąpiły w sferze

materialnej. W porównaniu z latami wcześniejszymi chłopom łotewskim żyło się

lepiej, a miasta kwitły dzięki wymianie handlowej.

Sytuacja gospodarcza Księstwa Kurlandzko-Semigalskiego

Zgodnie z obowiązującym wówczas prawem liczące ok. 200 tys. mieszkań-

ców (80% było Liwami i Łotyszami, 15% Polakami, 4% Niemcami) Księstwo

Kurlandzko-Semigalskie było lennem Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

A więc książę Gotthard Kettler, wasal króla Rzeczypospolitej, winien udzielać

wszelkiej pomocy wyższemu feudałowi, także wojskowej – co oznaczało m. in.

przymus stawienia się na wezwanie króla z 300 jeźdźcami. Należy jednak wie-

dzieć, że księstwo było tworem o dużej samodzielności w polityce wewnętrznej,

zwłaszcza gdy w 1617 r. Zygmunt III Waza nadał mu konstytucję na mocy której

zaczął działać Landtag, a ustrój księstwa przekształcony został na wzór ustroju

państwa-matki.

Page 102: zeszyt wiejski 14.pdf

102

Dochody skarbu księstwa pochodziły z majątków książęcych. Podobnie jak

i w innych przypadkach dawni kawalerowie zakonni starali się osłabić wpływy

księcia często wnosząc petycje do tronu, dając tym samym możliwość interwen-

cji w wewnętrzne sprawy księstwa. Polityczne stosunki w księstwie były więc

mało stabilne. I choć Księstwo Kurlandzko-Semigalskie egzystowało 234 lata, to

w trakcie wojen polsko-szwedzkich jego wojska często występowały przeciwko

sobie, a książęta musieli balansować między oboma tymi siłami. Początkowo

księstwo posiadało dwie stolice – wcześniejszą w Goldingen (dzisiaj Kuldīga),

późniejszą – w Mitawie (po 1918 r. – Jelgava), gdzie mieściły się dwory i zamki

książęce.

Sytuacja prawna chłopstwa w księstwie była nienajlepsza. We własnych

majątkach niemieccy (głównie) obszarnicy byli panami swoich chłopów ponie-

waż słaba władza centralna nie kontrolowała zakresu narzuconej przez nich feu-

dalnej zależności. Przy dominacji Kościoła luterańskiego katolicy korzystali

jednakże ze swobody wyznaniowej.

Okres największego rozkwitu tego państewka przypada na latach 1642-

1682, tzn. na okres panowania Jakuba (łot. Jēkaba) Kettlera, wnuka Gottharda.

Okazał się on być zwolennikiem charakterystycznej dla tego okresu merkantyli-

stycznej polityki gospodarczej, co przyniosło rozwój miejscowego przemysłu,

zwłaszcza manufakturowego. Jej podstawę stanowiła swoboda działań w eks-

porcie towarów w celu zabezpieczenia dopływu dla państwa pieniędzy i zmniej-

szenie wwozu produktów wytworzonych w innych rejonach.

W okresie rządów Jēkaba zbudowano cegielnie, zakłady kamienia wapien-

nego i huty żelaza, zaczęto masowo wytwarzać szkło, proch, beczki dębowe

i liny. Dobrze rozwinięta była budowa statków, a składająca się z 44 statków

flota kurlandzka znana była nie tylko na Bałtyku. Na rzecz gospodarki morskiej

pracowały trzy stocznie: w Windawie (łot. Ventspils), Libawie (łot. Liepāja)

i rzeczna w Goldingen (łot. Kuldīga ). Budowano w nich różnego rodzaju statki

i kutry oraz jednomasztowe żaglowce. Większość z nich sprzedawano. Śladem

tradycji tego czasu książę uzyskał niewielkie kolonie – wyspę Tobago u brzegów

Ameryki Południowej oraz Wyspę Św. Andrzeja u ujścia rzeki Gambii w Afry-

ce.21

W swoim czasie na dworze książęcym myślano nawet o kolonizacji wy-

brzeży Australii (sic!).

Ocena gospodarczej działalności księcia w koloniach i samym księstwie

może być jednak kontrowersyjna. Niektórzy historycy sądzą, że kolonie przyno-

siły jedynie straty, a przedsięwzięcia przemysłowe (np. manufaktury książęce)

__________ 21 Fakty te miały miejsce w 1640 r. i 1651 r. O losie 212 kolonistów na Tobago wiarygod-

ne świadectwa nie istnieją. Można snuć przypuszczenia, że większa część z nich nie przeżyła

ze względu na warunki klimatyczne i powszechne wśród „białych‖ choroby tropikalne.

Page 103: zeszyt wiejski 14.pdf

103

prowadziły do nakładania na chłopów dodatkowych ciężarów i szybko upadły.

Inni historycy określają te czasy jako swoiście romantyczne.22

Wraz z wygaśnięciem linii Kettlerów władzę w księstwie przejęła rodzina

Bironów, która de facto uzależniła księstwo od Rosji po 1737 r.23

Pomimo faktu, że Kurlandia i Semigalia już wcześniej kontrolowane były

przez Rosję, propolskie nastroje tam nie wygasły. Świadczy o tym aktywne przy-

łączenie się dużej części mieszczaństwa, zwłaszcza Lipawy (łot. Liepāja),

i chłopstwa do powstania kościuszkowskiego.

Podlegające zmieniającym się władzom terytorium Łotwy w XVII i na po-

czątku XVIII w składało się z wyodrębnionych pod względem gospodarczym

i kulturalnym krain historycznych.

Księstwo Kurlandzko-Semigalskie (Kurzeme i Zemgale), Inflanty Szwedz-

kie i Inflanty Polskie24

różniły się zasadniczo pod względem gospodarczym

(zwłaszcza warunków materialnych ludności), stratyfikacji społecznej oraz kultu-

ry. Najbardziej zjawisko to odnosiło się do Łatgalii pozostającej częścią składo-

wą Rzeczypospolitej do 1772 r. charakteryzowało jej odrębność od pozostałych

części Łotwy. Odrębnością cechowała się także warstwa językowa łotewskiego

dialektu używanego przez miejscową społeczność. Do dzisiaj nie do końca ustą-

pił on pola językowi literackiemu. Tu wystąpił także zupełnie inny podział ziemi

i typ zasiedlenia, przy czym majątki ziemskie były znacznie mniejsze i mniej

zasobne.

Jednak już w trakcie przetaczania się wyniszczających wojen przez Estonię,

Kurlandię i Inflanty oraz w okresach względnego spokoju – po wiekach nie-

mieckiej dominacji – rodziła się tożsamość Łotyszy i Estończyków.25

__________ 22 Książę Jēkab nie miał jednak wpływu na niestabilną sytuację polityczną. Sam był za-

kładnikiem łupieżczej dla księstwa wojny szwedzko-polskiej i w trakcie „potopu szwedzkie-

go‖ z lat 1655-1660 długo przebywał w niewoli u Szwedów. W tym czasie rozgrabiono flotę

kurlandzką. Upadała gospodarka. W dodatku w 1664 r. księstwo straciło swe kolonie na rzecz

Anglii.

23 Po zakończeniu wojny północnej w 1721 r. i włączenia praktycznie całego Balticum

w skład Imperium Rosyjskiego uwagę na Księstwo Kurlandzko-Semigalskie skierowała Rosja.

Jej car Piotr I wydał w 1710 r. za mąż bratanicę Annę Joannowną (od 1730 r. carycę) za księ-

cia Fryderyka Wilhelma. Ten wkrótce zmarł, a i jego następca Ferdynand także nie porządził

sobie zbyt długo. Był ostatnim z rodu Kettlerów. Aby nie dopuścić do przejścia księstwa na

rzecz Polski, a zachować w nim wpływy rosyjskie, na władcę księstwa w 1737 r. wyznaczony

został bardzo bliski przyjaciel carycy Ernest Johann Biron vel Bühren. To właśnie jego syn –

Piotr Biron – był ostatnim księciem, który sprzedał w 1795 r. księstwo Rosji.

24 Specyficzna odmienność Łatgalii ujawniła się, gdy stała się ona częścią państwa polsko-

litewskiego, początkowo jako nowe województwo łatgalskie. To właśnie Łatgalia najściślej

powiązana była – i jest obecnie – z polską kulturą, językiem i religią rzymsko-katolicką.

25 Nie jest bowiem przypadkiem, że pierwszą książkę napisaną w języku łotewskim „Cac-

thismus Catholicorum” wydano w Wilnie w 1585 r. Była nią „Katechizm‖ jezuity pochodzenia

Page 104: zeszyt wiejski 14.pdf

104

Warto zwrócić uwagę na pojawiającą się na tle etnosu innych grup etnicz-

nych łotewską kwestę narodową. Odnosząc powyższy problem do ziem nas

interesujących należy skonstatować, że długotrwały ich podział pomiędzy prote-

stancką Szwecją, katolicką Rzeczpospolitą i prawosławną Rosją przyczynił się

nie tylko do podziałów religijnych wśród mieszkańców ówczesnej Łotwy, ale

również do podziałów w kontekście ekonomicznym, do rozwarstwienia społecz-

no-narodowego i kulturowo-etnicznego.*

Interesującą wydaje się być sytuacja demograficzna ziem łotewskich po

tragicznej w skutkach dla Łotyszy wojnie północnej. Na przykład sytuacja de-

mograficzna samej Kurlandii (bez Semigalii) na koniec wieku XVIII wskazywa-

ła na 400 tys. zaludnienie, wśród którego ok. 9% stanowiła populacja Niemców.

Inflanty Polskie, choć zdominowane przez Łotyszy-katolików posługujących się

letgalskim dialektem językowym, pozostawały nadal dzielnicą wielonarodową.

Poza rdzenną ludnością żyli tu bowiem także inne nacje. Mieszkali tu Polacy,

pozbawieni prawa zamieszkiwania w Kurlandii Żydzi oraz Litwini, Rosjanie

prawosławni i Rosjanie staroobrzędowcy, a także nieliczni Estończycy. W Rydze

Łotysze stanowili 31% populacji, zaś Niemcy aż 46%. Ocenia się, iż największe

straty ludnościowe w trakcie XVI i XVII-wiecznych działań wojennych ponieśli

Liwowie. Przetrwali oni jedynie na skrawku ryskiego wybrzeża morskiego.

Terytorium, stosunki własnościowe i społeczeństwo łotewskie pod władztwem

caratu

Jest oczywiste, że dysponująca dogodnymi portami Nadbałtyka była regio-

nem sprzyjającym handlowi zamorskiemu. Posiadała również względnie dobre

warunki glebowe. W końcu XVII i na początku XVIII w. Rzeczpospolita

i Szwecja utraciła nad nią kontrolę na rzecz Rosji, która od dawna czyniła wysił-

ki w celu otwarcia sobie „okna do Europy‖. Liwonia z jej portami stała się jej

głównym i pożądanym celem.

Początkowo pod władzę imperium Romanowych dostały się szwedzkie Inf-

lanty (północna część obecnej Estonii) i rzeczywista Liwonia (ros. Liflandia).

Stało się to w wyniku wojny północnej, gdy kierowana przez Piotra I koalicja

państw w 1700 r. podjęła szeroko zakrojoną antyszwedzką ofensywę, w trakcie

której po 8 miesiącach oblężenia w 1710 r. – zdobyli Rygę.

niemieckiego Pēterisa Kanizijnsa. Z tych czasów pochodzą także obce badania nad językiem

litewskim, łotewskim (w 1644 r. powstała pierwsza gramatyka łotewska) i staropruskim.

* Stąd też do przełomu XIX i XX w. nie należałoby mówić o stosunkach narodowościo-

wych na Łotwie. Jedynie o relacjach do łotewskich ziem i ich autochtonicznych mieszkańców

Polaków i Szwedów czy Rosjan Pojęcie naród wraz z jego cechami w dzisiejszym znaczeniu

tego określenia pojawił się bowiem dopiero w drugiej połowie XVIII w. Uwaga – dla jasności

przekazu pojęcie „naród‖ użyte jest wcześniej, bez koniecznej perspektywy historycznej.

Page 105: zeszyt wiejski 14.pdf

105

W międzyczasie szlachta niemiecka porozumiała się z carem, zdradziła

Szwedów i przeszła na stronę rosyjską. Zgodnie z zawartym w 1710 r. układem

nadbałtyckich „baronów‖ z caratem Estonia i Inflanty miały stać się autonomicz-

nymi prowincjami Cesarstwa Rosyjskiego zarządzanymi przez autochtonicznych

feudałów niemieckich. Porozumienia Niemców z carem przywracało stare po-

rządki gwarantujące im zwrot zredukowanych majątków ziemskich, dominację

polityczną i kulturalną oraz język niemiecki jako język urzędowy.

Po 1721 r. Liwonia została włączona do Rosji, stając się gubernię liwlandz-

ką, która obejmowała również południową Estonię. Gubernia składała się

z okręgów. Reprezentantami cara w Nadbałtyce byli generał-gubernatorzy, któ-

rzy wraz z potężnym garnizonem wojskowym rezydowali w Rydze.

Tak więc po 150 latach rządów szwedzkich na Łotwie i w Estonii nastała

władza rosyjska, a należące obecnie do Republiki Łotewskiej terytorium znalazło

się w składzie trzech rosyjskich guberni: liwlandzkiej, kurlandzkiej i witebskiej.

Do zakończenia I wojny światowej 16 spośród 26 obecnych rejonów wchodziły

w skład cesarstwa rosyjskiego.26

Inflanty Polskie zostały włączone do rosyjskiego imperium w 1772 r. W re-

zultacie pierwszego rozbioru weszły one w skład guberni witebskiej. W grani-

cach Rosji znalazło się także oficjalnie wykupione od księcia Piotra Birona

w 1795 r. Księstwo Kurlandzko-Semigalskie. Faktycznie był to wynik nacisku na

szlachtę, która ochoczo zgodziła się na inkorporację chcąc silnej władzy dla

kontroli nad chłopami, a zwłaszcza by zapobiec ich zbiegostwu Księstwo prze-

kształcono go w gubernię kurlandzką z centrum w Mitawie (łot. Jelgava).

Przez następne prawie 100 lat zdecydowana większość łotewskich teryto-

riów znajdowała się w składzie imperium carów. Nie mogło dziwić, że szlachta

niemiecka przyjęła wiernopoddańczy stosunek wobec nowych rządów. Był to

rezultat nie tyle dotychczasowej polityki władz szwedzkich, co kalkulacji, iż

obiecane dla niej przez władze rosyjskie przywileje wejdą w życie – i co rzeczy-

wiście stało się faktem. Większego znaczenia nabrał Landtag. W guberniach

nadbałtyckich długi okres obowiązywało specjalne proniemieckie prawodaw-

stwo. O ile za panowania Szwedów stosunek królewszczyzn do majątków pry-

watnych szlachty liwońskiej wynosił 6 do 1, to za panowania Romanowych

zmienił się na 1 do 5. Stąd też szlachta niemiecko-bałtycka stała się elitą

w Rosji27

Uprzywilejowaną pozycję polityczną i ekonomiczną „baronowie‖

utracili dopiero w końcu XIX w.

W wiek XIX ziemie łotewskie weszły z rozwijającą się gospodarką wolno-

rynkową, rolnictwem produkującym na potrzeby imperium, ale i z pozostałością

feudalizmu jakim okazał się być system pańszczyźniany. Na dodatek w okresie

__________ 26 Por. P. Eberhardt., Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie,

Warszawa 1998, s.136-137.

27 Jeszcze w 1871 r. 74% generałów i 58% oficerów sztabu miało niemieckie korzenie.

Page 106: zeszyt wiejski 14.pdf

106

caratu nastąpiło jeszcze dalsze uzależnienie chłopów łotewskich od właścicieli

ziemi. Na skutek zwiększenia pańszczyzny i zacieśnienia pętli poddaństwa zna-

leźli się oni w sytuacji niewolników, ponieważ prawo umożliwiało obszarnikom

stosowanie kar cielesnych (najczęściej chłosty), a od 1760 r. na zsyłki na Sybir.

Praktycznie nie było takiego prawa, który przewidywałby skazanie właściciela

ziemi za zabójstwo wieśniaka.

Dzierżawne majątki lenne traktowane były jak posiadłości prywatne,

a dawne królewszczyzny uległy zdecydowanemu uszczupleniu. Stan ten najlepiej

obrazuje treść książki w języku niemieckim Garlieba Merķela28

pt. „Łotysze,

zwłaszcza w Inflantach, pod koniec wieku filozofów‖, ukazującej tragiczne wa-

runki egzystencji społeczeństwa. Sytuację powyższą dostrzegali także postępowi

przedstawiciele nadbałtyckiej niemieckiej inteligencji i duchowieństwa, m.in.

księża – J. Ejzen, A. Hupel i G. Jannau, rektor przykatedralnej Domskiej Szko-

ły29

– K. Sniel czy ryski radny J. Berens. Wszyscy oni krytycznie odnosili się do

przejawów faktycznego niewolnictwa chłopów żądając ograniczenia lub zniesie-

nia poddaństwa. Łączyła ich świadomość skostnienia panującego systemu i jego

destrukcyjnej roli grożącej wyniszczeniem również samej szlachty.30

W tym czasie niemiecka szlachta nadbałtycka starała się jednak utwierdzać

władze rosyjskie w przekonaniu, że posiada absolutną władzą nad chłopami.

Z drugiej strony carat dążył do ograniczenia zakresu jej władzy na drodze praw-

nej z uwagi na konieczność utrzymania spokoju w przygranicznych prowincjach,

jak i na umocnienie tam wpływów imperium. Dopiero jednak fala chłopskich

buntów z drugiej połowy XVIII w. zmusiła carat do opracowania prawodawstwa

agrarnego. W 1804 r. Aleksander I podpisał projekt ustawy zatytułowanej „Za-

rządzenie o inflanckich chłopach‖ lub inaczej, tłumacząc dokładnie z rosyjskiego

„Położenie chłopów inflanckich‖. Odtąd zaczęły obowiązywać uprawnienia

chłopów w stosunku do ruchomych i nieruchomych form własności. Mogli oni

zapisywać w testamencie i dziedziczyć prawo użytkowania ziemi, a chłopi-

gospodarze mogli być sprzedawani tylko wraz z nią. Oznaczało to, że chłop

przywiązany jest tylko do ziemi, a nie do pana. W sumie jednak był on nadal

rosyjskim poddanym. Ponieważ będąca podporą systemu niemiecka szlachta nie

była zadowolona z tej nowej regulacji ustawowej w 1809 r. wprowadzono zapisy

zawężające uprawnienia chłopów-gospodarzy.

__________ 28 Był on Niemcem, mieszkańcem Rygi, wybitnym przedstawicielem oświeceniowych

kręgów ówczesnej inteligencji. Jego praca była wysoko ceniona przez Łotyszy, a krytykowana

przez bałtyckich Niemców.

29 Przymiotnik domski odnosi się do łacińskiego Deus Optimus Maximus – w skrócie

DOM.

30 Za I. Baumerts, G. Kurlovics, A. Tomasuns, Ocнoвные вoпросы истории Латвии, Ri-

ga 2002., c. 42. (tłum. na j. polski Z. Kolendo).

Page 107: zeszyt wiejski 14.pdf

107

Mimo nadziei poprawy położenia materialnego i prawnego ludności wiej-

skiej reform w tej dziedzinie nie przyniosły również czasy napoleońskie. Liczono

na zniesienie poddaństwa, co jednak nie nastąpiło. Po zwycięstwie nad Bonapar-

tym car Aleksander I zrezygnował z realizacji szerokich reform społeczno-

ekonomicznych. Pozwolił jedynie na zniesienie poddaństwa w Kurlandii, a na-

stępnie, po dwóch latach, w Inflantach.

Tak więc dopiero w 1817 r. w guberni kurlandzkiej doszło do zmiany sytu-

acji prawnej chłopów, którzy otrzymali tzw. „ptasią wolność‖. Włościanie odzy-

skali wolność osobistą. Stali się ludźmi mogącymi przemieszczać się, lecz nie

otrzymali ziemi, która pozostała własnością obszarnika. W zależności od woli

właściciela mogła być ona oddana chłopom w dzierżawę. Zazwyczaj umowy

dzierżawne znosiły dotychczasowe świadczenia chłopskie, ale nie zmieniały

relacji pomiędzy właścicielem ziemi i chłopem. Dzierżawca mógł jedynie zgo-

dzić się na przedstawione mu przez ziemianina warunki, albo ją opuścić – bez

prawa osiedlenia się w mieście czy innej guberni. Proces wykupu ziem rozwinął

się dopiero w drugiej połowie wieku po ukazie carskim z 1849 r. Ustawodaw-

stwo to zniosło pańszczyznę zamieniając ją na czynsz pieniężny z dzierżawio-

nych gospodarstw, ale jednocześnie przyzwalając na ich wykup przez chłopów.

Poddaństwo osobiste zniesione zostało także w 1819 r. w Liwlandii

i opierało się na tych samych regulacjach prawnych jak w Kurzeme, zaś pańsz-

czyzna dopiero w 1861 r. Jej realizacja nie była aktem jednorazowym i nie była

pozbawiona konfliktów. Trwała dwa lata, a spory dotyczyły wielkości przekaza-

nego chłopom areału i jego cenie. Gwoli sprawiedliwości należy podkreślić, że

nowe regulacje odnoszące się do włościan miały wręcz przełomowe znaczenie

dla warunkach życia większości przecież mieszkańców kraju. Zapoczątkowały

także istotne zmiany w samym rolnictwie

W okresie panowania caratu pojawiły się pierwsze, przybliżone informacje

o liczebności i rozmieszczeniu Łotyszy. Dla celów finansowo-wojskowych wła-

dze rosyjskie przeprowadzały od końca XVIII tzw. „rewizje‖, polegające na

spisywaniu mieszkańców według ich etnicznego pochodzenia i wyznania. Po-

mimo wielu ich wad, publikowane dane stanowią dzisiaj materiał w dużej mierze

umożliwiający przybliżone określenie ówczesnego stanu demograficznego ziem

łotewskich. I tak, w trakcie V „rewizji‖ dokonanej przez władze rosyjskie

w 1795 r. na obszarze północno-zachodniej Białorusi spisano 127,6 tys. Łotyszy,

zaś w krajach bałtyckich 593,9 tys. (1,7% ludności całej Rosji). Następne spisy

z 1833 r. i 1858 r. wskazały, iż w sumie, w połowie wieku cesarstwo zamieszki-

wało ok. 1 mln Łotyszy.31

Wiek XIX przyniósł znaczny wzrost ich liczby. Pod jego koniec mieszkań-

cy terytorium dzisiejszej Łotwy stanowili już ponad 1,9 mln populację, wśród

której mieściło się 68% etnicznych Łotyszy (ok. 1,3 mln). Inne duże mniejszości

__________ 31 Za P. Eberhardt, Problematyka narodowościowa Łotwy, Warszawa 1998, s. 7.

Page 108: zeszyt wiejski 14.pdf

108

stanowili wówczas Rosjanie – 8%, Niemcy – 7% i Żydzi – 6%. W okresie po-

przedzającym wybuch I wojny światowej Łotwa liczyła ponad 2,5 mln ludności.

Wraz z rozwojem miast i miasteczek wzrastała również liczba ich mieszkańców

– z 7% w początkach stulecia do 40% u jego schyłku. Większość mieszkańców

Łotwy była zatrudniona w rolnictwie, przy czym tereny Kurzeme i Liwonii (Li-

flandii) były monoetniczne. Tam w rolnictwie dominowały gospodarstwa ro-

dzinne, a produkcję i zbyt artykułów żywnościowych organizowały wspólnoty

chłopskie.

Inaczej sprawa przedstawiała się w Letgale, gdzie 60% wieśniaków była

Łotyszami, a 28% Rosjanami. Tu dominowały wielkie majątki ziemskie. Zresztą

cała ówczesna Łotwa była anormalnym krajem, ponieważ posiadała bardzo wy-

soką liczbę bezrolnych chłopów (ok. 0,6 mln) stanowiących ponad połowę całej

ludności wiejskiej. Ta zaś miała zróżnicowany status materialny. Chłopi dzielili

się na dworskich i wiejskich, tych którzy uprawiali ziemię obszarniczą i tych,

którzy pracowali na swój rachunek. Ale i wśród tej ostatniej kategorii można

było wyróżnić: gospodarzy-właścicieli (40%), małorolną biedotę-parobków

(30%) i bezrolnych wieśniaków-wyrobników (20%). Na terenach wiejskich

funkcjonowały jeszcze inne form własności. Były nimi majątki należących do

państwa (11%) i Kościoła (ok. 1%). Największą częścią ziemi uprawnej była

ziemia należąca do szlachty-obszarników – warstwy liczącej 19-20 tys. osób.

Reprezentowali ją bałtyccy Niemcy, spolonizowani Niemcy, Polacy i Rosjanie.

W guberniach kurlandzkiej i liwlandzkiej zdecydowana większość majątków

należała do nadbałtyckich Niemców. Wśród nich najbogatszą grupę stanowili

„baronowie‖ i „książęta‖, którzy posiadali majątki o powierzchni powyżej 10 tys.

hektarów powierzchni.

W końcu XIX w. do dworu carskiego należało 225 majątków, a do pastora-

tów – 171 (liczących 350-400 ha powierzchni). Podstawą rozwoju rolnictwa na

łotewskich ziemiach włączonych do rosyjskich guberni były jednak własnościo-

we gospodarstwa chłopskie, które relatywnie produkowały najwięcej

i najszybciej reagowały na zmiany rynkowe.

Inkorporowane w skład różnych guberni rosyjskich ziemie, w większości

zamieszkałe przez Łotyszy, na początku nowego wieku nie miały oddzielnych

administracji. Były trzema różnymi prowincjami administracyjnymi Cesarstwa.

I tak w prowincji kurlandzkiej wyróżnić można było 10, liwlandzkiej 4,

a w witebskiej – 3 łotewskie „ujezdy‖. Miast z przeważającą liczbą mieszkań-

ców-Łotyszy było 20. Do tak zwanej Cesarskiej Prownicji Bałtyckiej zaliczano

Kurzeme i Liwlandię. Odizolowana od reszty ziem Letgale była traktowana jako

część rosyjskiej prowincji północno-wschodniej.

Administracja rosyjska nie używała terminu „Łotwa‖ odnośnie jakiejkol-

wiek części terytorium zamieszkałego przez Łotyszy. Było to o tyle zrozumiałe,

że zasady polityki rusyfikacyjnej opierały się na nacjonalistycznej „wielkorosyj-

skiej‖ ideologii.

Page 109: zeszyt wiejski 14.pdf

109

Władze centralne i lokalne odwzorowały system administracyjny ustano-

wiony dla całego imperium. Były reprezentowane przez generał-gubernatorów,

zarządców prowincji wyznaczonych przez cara i ministra spraw wewnętrznych.

Ci z kolei, dysponując podległymi im siłami policyjnymi (również tajną policją –

ochraną) oraz odpowiednimi komisjami, kontrolowali działalność władz muni-

cypalnych w miastach i samorządowych na wsiach.

Do drugiej połowy XIX w. państwo carów w zasadzie nie ingerowało

w życie gospodarczo-społeczne guberni bałtyckich. Mimo tego rdzenni miesz-

kańcy Łotwy znajdowali się pod podwójną dominacją. Narzucona polityczna

supremacja rosyjska ściśle korespondowała z utwierdzoną od dawna supremacją

ekonomiczną i społeczną szlachty niemieckiej. Warto wiedzieć, że z całej liczbie

mieszkańców nadbałtyckich guberni 2% populacja niemieckich posesjonatów

ziemskich skupiała w swym ręku od 60 do 74% ziemi uprawnej32

. Z tego wzglę-

du emancypacja społeczeństwa łotewskiego dokonywała się dwutorowo –

w walce z wszechobecną w administracji, oświacie oraz kulturze dominacją

niemiecką i – w walce politycznej z carskim reżimem.

Zdając sobie sprawę z tych kwestii dopiero w latach osiemdziesiątych

XIX w. władze rosyjskie zaczęły przejmować z rąk niemieckich aparat admini-

stracyjny umożliwiając tym samym narodziny łotewskiego ruchu narodowego.

Wiązało się to z nowym, zdecydowanie wrogim wobec cudzoziemców, kierun-

kiem polityki zmierzającej do integracji prowincji bałtyckich z resztą ziem impe-

rium. Stosunek caratu do nadbałtyckich Niemców uległ wówczas zasadniczej

zmianie. Jej dotychczasowe bastiony w postaci obsady administracji, sądów

i systemu edukacji – runęły. Naczelnym celem polityki wewnętrznej stała się

idea budowy jednej Rosji. Polityka ta wyrażała się podjęciem szeregu decyzji, m.

in. wprowadzeniem języka rosyjskiego do administracji, szkół średnich

i wyższych, np. w politechnice ryskiej i uniwersytecie w Dorpacie (wkrótce

przemianowanego na Juriew) językiem wykładowym zamiast niemieckiego stał

się rosyjski. Jedynie w szkołach „podstawowych‖ (gminnych), i to tylko w pier-

wszych oddziałach, nauczanie w języku łotewskim odbywać się mogło się na

lekcjach religii. Rosyjski zaczął spełniać funkcję języka urzędowego.

Z drugiej strony intensywny proces rusyfikacji doprowadzi do zmiany sto-

sunku niemieckiej szlachty wobec rdzennych mieszkańców Łotwy. Wielu do-

tychczasowych przeciwników uczenia Łotyszy niemieckiego zaczęło propago-

wać idee ich germanizacji (m. in. drogą „językową‖) w myśl sloganu budowania

„narodu inflanckiego‖. Napotkało to na kontrakcję caratu szermującego hasłem

„obrony praw rdzennej ludności‖ – co było jeszcze jednym narzędziem wspoma-

gającym politykę rusyfikacyjną. Można jednak powiedzieć, że w przypadku

__________ 32 Zob. J. Hiden, P. Salmon, The Baltic Nations and Europe. Estonie, Latvia and Lithuanie

in the Twentith Century, London – New York 1991, p. 17.

Page 110: zeszyt wiejski 14.pdf

110

Łotwy polityka ta okazała się korzystna, bowiem zahamowała procesy germani-

zacyjne.

Na gubernie nadbałtyckie rozciągnięto obowiązujące w całym cesarstwie

prawodawstwo rosyjskie. Wszystkie te działania świadczyły o narastającej fali

rusyfikacji, która uległa wzmocnieniu po zamachu na cara Aleksandra II

(w 1881 r.).

Polityka caratu przyniosła Łotyszom pogorszenie warunków życia. Nie

przyjmowano ich do pracy w administracji i instytucjach sądowych. Z tego po-

wodu część łotewskiej inteligencji zmuszona była szukać zatrudnienia poza

granicami swej ojczyzny.

Nowym elementem składu społecznego była tworząca się warstwa chłop-

skich właścicieli i dzierżawców ziemi, wolnych robotników rolnych oraz zupeł-

nie nowa grupa miejska – robotnicy przemysłowi i wielkoprzemysłowy proleta-

riat. Mimo wszystko, w końcu XIX w., ziemie łotewskie nadal jeszcze miały

charakter rolniczy.

Page 111: zeszyt wiejski 14.pdf

111

Marek Sygulski

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Płocku

Płatnicy składki szkolnej, ludność, areał i zabudowa w gminie Mroga

Dolna powiatu brzezińskiego w latach 1819-1898

W dotychczasowej literaturze dotyczącej Brzezin i powiatu brzezińskiego

badacze skupiali swą uwagę na różnych aspektach historii tego regionu. Więk-

szość z nich opisywała samo miasto – jako siedzibę powiatu, lub gminę miejską

Brzeziny. Informacje na temat brzezińskiego, zawierają również niektóre opraco-

wania poświęcone regionowi rawskiemu. Do ważniejszych można zaliczyć prace:

Edwarda Arnekkera o systemie nakładczym w krawiectwie brzezińskim, Zygmunta

Matuszewskiego o powiecie rawsko-mazowieckim, Czesławy Ohryzko-Włodarskiej

o próbach osadnictwa przemysłowego i przemianach na wsi powiatu brzezińskiego,

Bohdana Baranowskiego i Stanisława Mariana Zajączkowskiego o powiecie raw-

skim do 1973 r., Eduarda Kneifela i Harry‘ego Richtera o gminie wyznaniowej

ewangelicko-augsburskiej w latach 1829-1945, Dominika Zaroszyca o właści-

cielach ziemskich, pracę zbiorową pod red. Kazimierza Badziaka o dziejach Brze-

zin do 1995 r. i Stanisława Mariana Zajączkowskiego o lokacjach1.

Ze źródeł drukowanych w artykule wykorzystano opracowanie Aleksandra

Połujańskiego, Teki i Źródła Dziejowe Adolfa Pawińskiego, Liber Beneficiorum

Jana Łaskiego, Dziennik Praw Księstwa Warszawskiego, Dziennik Praw Króle-

stwa Polskiego, Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów sło-

wiańskich oraz Ałfavitnyj spisok nasieliennych miest pietrokovskoj gubiernii.

Wykorzystano akta rękopiśmienne z zasobu Archiwum Państwowego w Łodzi,

zespoły: Komisarz Powiatu Brzezińskiego ds. Włościańskich, Łódzka Dyrekcja

__________ 1 E. Arnekker, System nakładowy w krawiectwie Brzezin, „Rocznik Wyższej Szkoły Han-

dlowej w Warszawie‖, R. 2, z. 2, Warszawa 1925, s. 6-69; Z. Matuszewski, Powiat rawsko-

mazowiecki, Rawa Mazowiecka 1929, s. 317; Cz. Ohryzko-Włodarska, Nieudane próby osad-

nictwa przemysłowego w Brzezińskiem, "Przegląd Włókienniczy" 1962, R. 16, nr 10, s. 545-

549; t a ż, Przemiany na wsi Królestwa Polskiego w latach 1846-1870. Na przykładzie powiatu

brzezińskiego, Warszawa 1972, s. 365; B. Baranowski, S. M. Zajączkowski, Powiat rawski.

Zarys dziejów do końca 1973 roku, Łódź 1975; E. Kneifel, H. Richter, Die evangelisch-

lutherische Gemeinde Brzeziny bei Lodz/Polen 1829-1945, Vierkirchen-Schwabach 1983;

D. Zaroszyc, Wykaz właścicieli ziemskich dawnego województwa łódzkiego, Warszawa 1991,

s. 50; Brzeziny. Dzieje miasta do 1995 roku, red. K. Badziak, Łódź-Brzeziny 1997;

S. M. Zajączkowski, O lokacjach wsi na prawie niemieckim na terenie przedrozbiorowego

powiatu brzezińskiego do końca XVI wieku, cz. 1, „Rocznik Łódzki‖, t. 44, 1997, s. 47-63; t e

n ż e, O lokacjach wsi na prawie niemieckim na terenie przedrozbiorowego powiatu brzeziń-

skiego do końca XVI wieku, cz. 2, „Rocznik Łódzki‖, t. 45, 1998, s. 15-40.

Page 112: zeszyt wiejski 14.pdf

112

Szkolna, Piotrkowski Gubernialny Urząd ds. Włościańskich, Rząd Gubernialny

Piotrkowski Anteriora i Starostwo Powiatowe Łódzkie. Sięgnięto również do

prasy.

Prowadząc kompleksowe badania guberni piotrkowskiej uwzględnić należy

przekazy źródłowe odnoszące się do wszystkich ośmiu powiatów powołanych usta-

wą z 12 stycznia 1867 r. Jednym z nich był powiat brzeziński. W latach 1807-1815

czyli w okresie Księstwa Warszawskiego powiat ten z siedzibą w Strykowie

wchodził w skład departamentu warszawskiego2.

W okresie 1816-1842 powiat brzeziński istniał, ale przestał być jednostką

administracyjną. Spełniał tylko funkcję użytkową przy podziale na okręgi wybor-

cze, przy podziale sądowym i jako punkt zborny dla sejmików. Wchodził wów-

czas wraz z powiatem rawskim w skład obwodu rawskiego województwa mazo-

wieckiego3.

Dekretem z 7 marca 1837 r. województwa zostały przemianowane na gu-

bernie, a 11 października 1842 r. komisarze oddelegowani w obwodach na naczel-

ników powiatów z jednoczesnym przemianowaniem obwodów na powiaty, a do-

tychczasowych powiatów (w tym brzezińskiego) na okręgi. Tak więc w latach

1842-1866 powiatu brzezińskiego nie było a jego teren stanowił część powiatu

rawskiego, dzielącego się na dwa okręgi sądowe: brzeziński i rawski4.

Ustawa z 31 grudnia 1866 r. dzieliła dotychczasowy powiat rawski na dwa

nowe, tj. rawski i brzeziński. Nowo utworzone jednostki terytorialne nie odpo-

wiadały dokładnie poprzednim okręgom sądowym. Reaktywowany powiat brze-

ziński w porównaniu z poprzednim okręgiem sądowym został zmniejszony o 72

wsie oraz 11 osad leśnych i młynarskich, które przeszły do nowego powiatu

rawskiego. Jednocześnie do powiatu brzezińskiego dołączono 27 wsi z dawnych

powiatów łęczyckiego i piotrkowskiego i w ten sposób w jego składzie znalazło

się 360 jednostek posiadających odrębną nazwę własną5.

__________ 2 Dziennik Praw Księstwa Warszawskiego, t. 1, s. 26-27; N. Grossman, Struktura społecz-

na i gospodarcza Księstwa Warszawskiego, Warszawa 1925, s. 90-91; M. Bandurka, Zmiany

administracyjne i terytorialne ziem województwa łódzkiego w XIX i XX w., Łódź 1995, s. 7,

12-13.

3 S. Kutrzeba, Historia ustroju Polski w zarysie, t. 3 – po rozbiorach, Lwów 1917, s. 128;

M. Bandurka, op. cit., s. 17.

4 Dziennik Praw Królestwa Polskiego(dalej: DPKP), t. 20, s. 413-417; tamże, t. 30, s. 281-

285; W. Trzebiński, A. Borkiewicz, Podziały administracyjne Królestwa Polskiego, 1815-

1918 r., (Zarys historyczny), „Dokumentacja geograficzna‖ 1956, z. 4; M. Bandurka, op. cit.,

s. 29.

5 Archiwum Państwowe w Łodzi (dalej: APŁ), Rząd Gubernialny Piotrkowski (dalej:

RGP), Anteriora (dalej: Anter.) sygnatura (dalej: sygn.) 1620, karta (dalej: k.) 375-456; RGP,

Wydział Administracyjny (dalej: WA) sygn. 16, passim; DPKP, t. 66, s. 189, 285. Czesława

Ohryzko-Włodarska, która obliczenia swoje opierała na pod-stawie tabel likwidacyjnych

i nadawczych podawała, że w skład powiatu brzezińskiego weszły 293 wsie. Cz. Ohryzko-

Page 113: zeszyt wiejski 14.pdf

113

Większość użytków rolnych w powiecie brzezińskim stanowiły grunty słabo

urodzajne nadające się głównie pod uprawę żyta i ziemniaków. Znajdowały się tu

duże kompleksy lasów prawie wyłącznie rządowych lub przez rząd administro-

wanych, natomiast lasy prywatne były w znacznej mierze rozdrobnione.

W latach 1820-1853 łączny obszar lasów na tym terenie zmniejszył się z 647

do 394,5 km2, zatem o 39,03% a więc o blisko dwie piąte. Jeśli w 1820 r. stano-

wiły one 40% ówczesnego powiatu brzezińskiego, to w 1853 r. już odpowiednio

tylko 28% powierzchni okręgu sądowego6.

W wyniku reformy administracyjnej wprowadzonej ustawą z 31 grudnia

1866 r. odeszło ze składu nowo powołanego powiatu brzezińskiego do powiatu

rawskiego 1801 mórg z lasów prywatnych i 9293 z rządowych, czyli łącznie

11094 mórg7.

Badanie niniejsze obejmuje obszar gminy Mroga Dolna w latach 1819-

1898. W ostatnim roku tego okresu w gminie znajdowały się: kościół parafialny

we wsi Kołacinku pod wezwaniem Wszystkich Świętych; dwie szkoły elemen-

tarne – jedna w wsi Przecławiu, druga we wsi Kołacinku; dwa sklepy spożywcze

– jeden we wsi Józefów, drugi we wsi Kołacin; trzy młyny wodne – po jednym

we wsi Kołacinie, folwarku Koziołkach i osadzie młyńskiej Pradze oraz jeden

młyn parowy w folwarku Rogowie8.

Zanim przejdziemy do analizy matematycznej odnoszącej się do badanego za-

gadnienia, zapoznajmy się pokrótce z zarysem historycznym dotyczącym zbioru

miejscowości związanych z wspieraniem finansowym wiejskiej szkoły elemen-

tarnej katolickiej w Kołacinku. Należy zaznaczyć, że dobór miejscowości do

analizy zawiera się w trzech zbiorach. Do pierwszego należy zaliczyć te wsie,

Włodarska, Przemiany na wsi Królestwa Polskiego w latach 1846-1870. Na przykładzie po-

wiatu brzezińskiego, Warszawa 1972, s. 19. Z zachowanego przekazu źródłowego można

stwierdzić, że w nowo powstałym powiecie brzezińskim znajdowało się wśród miejsc posiada-

jących nazwę własną: 100 kolonii (27,78% miejsc nazwanych), 96 wsi (26,67%), 65 wsi

i folwarków (18,06%), 29 osad (8,06%), 24 folwarki (6,67%),12 młynów (3,33%), 11 leśnych

osad (3,05%), 7 miast (1,94%), 6 kolonii i folwarków (1,67%), po dwie nazwy: karczma,

smolarnia, stacja kolejowa, własność prywatna (łącznie 2,22%) i po jednej: osada karczemna

i osada młyńska (łącznie 0,55%). Ohryzko-Włodarska pod wsie podciągnęła więc: 100 kolonii,

96 wsi, 65 wsi z pozycji wieś i folwark, 29 osad i 6 kolonii z pozycji kolonia i folwark, łącznie

296 i podając ich liczbę jako 293 w zasadzie zmieściła się w granicach błędu statystycznego.

6 A. Połujański, Opisanie lasów Królestwa Polskiego i guberni zachodnich cesarstwa ro-

syjskiego pod względem historycznym, statystycznym i gospodarczym, t. 1, Warszawa 1854,

s. 76, 78, 130 i nast.; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 20-21.

7 Z prywatnych odeszły ze składu powiatu lasy należące do dóbr: Krosnowa, Łochówek,

Rękawiec i Węgrzynowice, z rządowych – straże Brenica i Żelechlin z leśnictwa Lubochnia.

A. Połujański, op. cit., t. 1, s. 62 i tablice A i B; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 21.

8 Ałfavitnyj spisok nasieliennych miest pietrokovskoj gubiernii sostavliennyj w 1899-1900

godach, Pietrokov 1900, passim.

Page 114: zeszyt wiejski 14.pdf

114

kolonie, folwarki i osady, które do 1859 r., czyli do wprowadzenia administra-

cyjnego podziału na gminy, wchodziły w skład parafii kołacińskiej. Przypo-

mnijmy, że przed 1859 r. istniały gminy jako takie, ale były one tożsame z dobrami

ziemskimi. Granicę każdej z nich wytyczała wtedy granica danych dóbr, których

dziedzic, lub dzierżawca (posesor dzierżawny) pełnił funkcję wójta

i przewodniczył sądowi gminnemu. Po 1859 r. funkcja wójta gminy została odłą-

czona od posiadacza dominium, a granica gminy przekroczyła granicę pojedyn-

czych dóbr. Po tym też okresie jak świadczy poniższa sprawa z końca 1867 r.

dziedzic jako taki, mógł już być pociągany do odpowiedzialności przed sądem

gminnym któremu do niedawna przewodniczył i mógł przed nim sprawę prze-

grać, a więc boleśnie przekonać się na własnej skórze, o zmianie realiów obycza-

jowych wywołanych przeprowadzeniem przez carat uwłaszczenia włościan

w Królestwie Polskim.

Z początkiem grudnia 1867 r. do sądu gminnego gminy Mrogi Dolnej wy-

stąpił z powództwem cywilnym owczarz Józef Janiszewski pozywając dziedzica

dóbr Kotulina Teodora Dobieckiego o nieprawne wydalenie ze służby i nie wypła-

cenie należnego wynagrodzenia. Powód domagał się również wydania zaległych

ordynarii i zwrotu zawłaszczonych przez dziedzica kartofli. W wyroku wydanym

4 grudnia 1867 r. sąd uznał powództwo Janiszewskiego i skazał dziedzica na za-

spokojenie roszczeń. Dobiecki miał wypłacić owczarzowi umówione kwartalne

wynagrodzenie w wysokości 6,75 rs., ekwiwalent za drewno – 0,75 rs. i za jedną

ćwiartkę owsa 0,6 rs. Miał mu też: „[...] wykopane kartofle w oddzielnym scho-

waniu będące wydać, oraz dopóki Janiszewski nie wynajdzie sobie nowych obo-

wiązków, dać temuż pomieszkanie [...]‖9. Sąd Gminny orzekał w tej sprawie

w pełnym składzie trzyosobowym, pod przewodnictwem wójta Gniotka

z udziałem ławników Aleksandra Lenkiewicza i Grzegorza Pabiniaka.

Przed posiedzeniem sądu wójt dwukrotnie ustnie powiadamiał dziedzica o terminie

i konieczności stawienia się, lecz ten ostatni oświadczył, że: „[...] sprawa w mowie

będąca sądzona być może bez jego obecności na zasadzie kontraktu w ręku Janiszew-

skiego znajdującego się, albowiem mając pilny interes do Warszawy zmuszony był

na parę dni przed sądzeniem sprawy wyjechać, a zwłoka osądzenia onej, żadna

bydź nie mogą, albowiem W. Naczelnik Powiatu polecił natychmiastowe zała-

twienie takowej [...]‖10

. Dobiecki ociągał się ze zwrotem należności. Dlatego wójt

Gniotek 13 grudnia 1867 r. ponaglał go do zaspokojenia roszczeń orzeczonych

wyrokiem, grożąc konsekwencjami egzekucji w przypadku dalszego zwlekania11

.

Drugi zbiór miejscowości mieści w sobie te, które w całym XIX w. wspie-

rały finansowo działalność szkoły w Kołacinku. Placówka ta uruchomiana

__________ 9 APŁ, Komisarz Powiatu Brzezińskiego ds. Włościańskich, sygn. 141, k. 10.

10 Tamże, k. 11 i 14.

11 Tamże, k. 9.

Page 115: zeszyt wiejski 14.pdf

115

w 1819 r. grupowała młodzież z kilku sąsiednich gmin i dlatego w zbiorze tym

spotkamy wsie i kolonie położone poza terenem analizowanej gminy.

Do trzeciego zbioru zaliczały się wyłącznie miejscowości z obszaru gminy

Mroga Dolna. W toku analizy wystąpią miejscowości, wszystkie będące własno-

ścią prywatną okolicznej szlachty, których krótki zarys historyczny w układzie

alfabetycznym przedstawia się następująco.

Bielanki Pierwsze zachowane wzmianki o tej miejscowości pochodzą z Ksiąg Łęczyc-

kich, w których pod 1394 r. występują Nicolaus et Martinus de Bylanouo12

.

W 1400 r. wspomniany w nich jest Przeczslai de Bilanowo13

. W XVI w. występu-

je już Bylanowo – villa, w parafii brzezińskiej, dekanacie szczawińskim, archidie-

cezji łęczyckiej14

. W 1576 r. w źródłach pojawia się nazwa Bilianovo jako wła-

sność szlachecka, w tejże parafii, województwie łęczyckim15

. W XIX w. utrwali-

ła się już nazwa Bielanki16

.

W 1829 r. wieś posiadała 13 domów i 89 mieszkańców i należała do parafii

Skoszewy. W 1899 r. obok wsi funkcjonowała również osada Bielanki Nowiny.

Wieś miała wtedy 10 domów, 91 mieszkańców i 171 mórg areału. W osadzie

były dwa domy i 6 mieszkańców, którzy posiadali 124 morgi. Oba siedliska nale-

żały do parafii w Kołacinku17

.W 1814 r. w dobrach założono kolonię składającą się

z 10 gospodarstw posiadających łącznie 142,5 morgi gruntu. W 1846 r. płaciły one po

__________ 12 Teki A. Pawińskiego, t. 3, Księgi Sądowe Łęczyckie od 1385 do 1419, cz. 1, Warszawa

1897, poz. 3432.

13 Teki A. Pawińskiego, t. 4, Księgi Sądowe Łęczyckie od 1385 do 1419, cz. 2, Warszawa

1897, poz. 2248.

14 Jana Łaskiego Arcybiskupa Gnieźnieńskiego, Prymasa, Legata urodzonego Liber Be-

neficiorum Archidiecezyi Gnieźnieńskiej z poręki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego

podług kodeksów rękopiśmiennych Archiwum Gnieźnieńskiego i Kaliskiego (dalej: J. Łaski,

Lib. Ben.), t. 2, Gniezno 1881, s. 399-400.

15 Źródła Dziejowe, t. 13, Polska XVI wieku pod względem geograficzno-statystycznym opi-

sana przez Adolfa Pawińskiego. Wielkopolska, t. 2, Warszawa 1883, s. 93. Stanisław i Stanisław

Marian Zajączkowscy przywołując ten fakt z opracowania Pawińskiego podają błędnie nazwę

miejscowości jako Bilianowo, pod nierozwiniętym odsyłaczem P. 93. Zob. S. Zajączkowski,

S. M. Zajączkowski, Materiały do słownika geograficzno-historycznego dawnych ziem łęczyckiej

i sieradzkiej do 1400 roku, Część I (Abramowice – Mzurki), Łódź 1966, s. 14.

16 S. Zajączkowski, S. M. Zajączkowski, Materiały do słownika..., Część I, s. 14.

17 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, (dalej:

Sł. Geogr.), t. 15/1, Dopełnienia, Warszawa 1900, s. 137.

Page 116: zeszyt wiejski 14.pdf

116

54 kop. z morga czynszu rocznie, świadczyły 12 dni z włóki dodatkowej roboci-

zny w ciągu roku i składały jako daninę 4 kapłony18

.

Henryków Do parafii Kołacinek należał również Henryków, w którym w 1827 r. było

8 domów i 60 mieszkańców. W okresie 1847-1863 wieś została uregulowana

w ten sposób, że w miejsce 11 osad z areałem łącznym 84 morgi, powstało 11

osad z areałem 110 mórg 232 prętów2, przy czym serwituty zostały odjęte

19.

Jasień O miejscowości tej przekazano jedynie, że w XIX w. znajdował się tu młyn

należący do Księstwa Łowickiego20

. Jak wynika z Mapy Guberni Piotrkowskiej

z 1900 r. leżała ona po prawej to jest wschodniej stronie rzeki Mrogi, w dół jej

biegu czyli tuż na północny-wschód nad Mrogą Dolną. Nie wiadomo dlaczego

w spisie alfabetycznym miejscowości guberni piotrkowskiej wydanym w 1900 r.

nie została umieszczona. Natomiast są trzy inne miejscowości o tej nazwie,

wszystkie położone w gminie Lubochnia powiatu rawskiego.

Józefów W 1864 r. uwłaszczeniem w tej wsi objęto: w części należącej dotąd do Bu-

rzyńskiego 9 gospodarzy z areałem 105 mórg 290 p2, w części Grabińskiego 4

gospodarzy z areałem łącznym 60 mórg, w części Jasińskiego 7 zagród z areałem

łącznym 32 morgi 39 p2, w części Kurczewskiego 9 zagród z areałem 47 mórg,

w części Linkiewicza 12 zagród z areałem 116 mórg 248 p2, w części Litkego 7

gospodarzy z areałem 43 morgi 175 p2 i w części Zawadzkiego 7 gospodarstw

z areałem 25 mórg 225 p2. Tak więc łącznie we wszystkich częściach Józefowa

uwłaszczenie objęło 55 gospodarstw z łącznym areałem 431 mórg 77 prętów

kwadratowych21

. O kolonii Józefowie, wiadomo tylko, że w 1881 r. było tu 6

domów, 26 mieszkańców i 112 mórg areału22

.

Kobylin

W XIX w. Kobylin leżał przy drodze bitej z Strykowa do Jeżowa. Był w nim

młyn wodny. W 1827 r. było tu 8 domów i 46 mieszkańców. W 1860 r. wieś zosta-

ła uregulowana w ten sposób, że w miejsce dotychczasowych sześciu gospo-

darstw z areałem łącznym 24 morgi 90 prętów2 utworzono 6 gospodarstw

__________ 18 Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. s. 286-287.

19 Sł. Geogr., t. 3, Warszawa 1882, s. 59; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. s. 302-303.

20 Sł. Geogr., t. 3, Warszawa 1882, s. 468.

21 APŁ, Kpbdsw, sygn. 10, k. 61-72.

22 Sł. Geogr., t. 3, Warszawa, 1882, s. 611.

Page 117: zeszyt wiejski 14.pdf

117

z areałem łącznym 38 mórg 157 prętów2, przy czym serwituty zostały zachowa-

ne.

W 1882 r. istniały wieś i folwark o tej nazwie. We wsi było 10 domów, 149

mieszkańców i 121 mórg gruntów, a w folwarku 4 domy, 6 mieszkańców i 462

morgi ziemi. W aktach kościelnych miejscowość występowała w formie Cobyno.

Z danych statystycznych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego wynika, że

w 1866 r. kompleks gospodarczy, w skład którego wchodził folwark Kobylin oraz

wsie Kobylin, Stefanów i Bielanki miał powierzchnię 480 mórg, na którą składały

się: grunty orne i ogrody – 145 mórg, łąki – 65 mórg, pastwiska – 60 mórg. las –

90 mórg, zagajniki – 30 mórg, oraz nieużytki i place 90 mórg. W 1882 r. wieś

Kobylin miała 18 gospodarstw posiadających łącznie 88 morgów ziemi. Wieś

Stefanów miała wtedy 24 gospodarstwa i 296 mórg, a Bielanki 10 gospodarstw

i 171 mórg23

.

Kołacin Kołacin w okresie objętym badaniem leżał przy drodze bitej z Brzezin na

Łyszkowice do Łowicza. W 1827 r. były tu 33 domy i 238 mieszkańców.

W 1882 r. wieś liczyła 21 domów, 409 mieszkańców i 531 mórg ziemi, a folwark

15 domów, 6 mieszkańców i 1217 mórg ziemi w tym 615 (50,53%) ornej. Osada

młynarska Stara Piła należąca do dóbr Kołacin miała jeden dom, pięciu mieszkań-

ców i 25 mórg ziemi. Zgodnie z danymi Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego

z końca lat 60. XIX w. kompleks dóbr Kołacińskich, w skład którego oprócz fol-

warku wchodziły również wsie: Henryków, Syberia, Marianów Kołacki

i Żabieniec miał powierzchnię 1294 mórg, w tym: gruntów ornych i ogrodów 698

mórg, łąk – 66 mórg, pastwisk – 351 mórg, lasu – 117 mórg oraz nieużytków

i placów – 62 morgi. Znajdowało się tu wtedy 7 budynków murowanych i 15

drewnianych. Wieś Kobylin miała 29 gospodarstw z areałem 481 mórg, Henryków

– 11 gospodarstw i 130 mórg, Syberia – 14 gospodarstw i 167 mórg, Marianów –

21 gospodarstw i 261 mórg, Żabieniec – 4 gospodarstwa i 22 morgi24

.

Kołacinek

Jako własność książąt mazowieckich wieś Kołacinek wzmiankowana była

w kronikach już w latach 1257 i 1334. Od XVI w. znajdowała się w rękach ro-

dziny Plichtów herbu Półkozic. Była to rodzina czynna w życiu publicznym już

w wiekach XIV i XV. Jeden z jej przedstawicieli był marszałkiem na dworze

książąt mazowieckich, drugi, jako chorąży sochaczewski w 1422 r. był świad-

kiem przy podpisywaniu przez Władysława Jagiełłę przymierza z Krzyżakami.

__________ 23 Sł. Geogr., t. 4, Warszawa 1883, s. 215; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. s. 302-

303.

24 Sł. Geogr., t. 4, Warszawa 1883, s. 269.

Page 118: zeszyt wiejski 14.pdf

118

Na początku XVII w. karierę publiczną zrobił Walenty Plichta, syn Jana,

podczaszego rawskiego i Barbary z Odrzywolskich. Należały do niego Kalisko,

Kołacin i Wola Łokotowska. W 1618 r. był wojskim rawskim. W 1622 r. szlachta

wybrała go na podkomorzego, a 26 kwietnia tegoż roku król formalnie zamianował

go na ten urząd. Następnie W. Plichta jako poseł na sejm i kasztelan rawski na stałe

reprezentował szlachtę rawską na sejmach i w Trybunale Koronnym. Miał dwie

córki i jednego syna. Jedna z córek – Agnieszka, była kolejno żoną: kasztelana

łęczyckiego Mikołaja Radziejewskiego, podkomorzego łęczyckiego Zygmunta

Walewskiego i wojewody łęczyckiego Władysława Leszczyńskiego. Zmarła

w 1674. Druga córka Elżbieta, poślubiła najpierw Trojanowskiego, następnie

Jarzynę. Syn Maksymilian, dworzanin króla Karola Ferdynanda zmarł młodo

w 1639 r. W tym samym roku w dniu 29 stycznia zmarł również Walenty Plich-

ta25

. Inny członek rodziny, wojewoda Konstanty Plichta był regimentarzem Wła-

dysława IV Wazy na ziemiach pruskich i na Wołoszczyźnie. Przy pałacyku-

dworze kołacińskim rósł jeden z największych w Polsce okazów drzewa katalapii

rodem z Ameryki Południowej26

. Wieś i folwark Kołacinek określano niekiedy

jako Kołaczynko. Znajdował się w nim nie istniejący już kościół parafialny należą-

cy do dekanatu brzezińskiego ufundowany przez ówczesnych właścicieli dóbr –

książąt mazowieckich. Następny kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych

wznieśli Plichtowie w 1673 r. Był on przebudowany w 1788 r.

W 1609 r. do parafii kołacińskiej należały wsie: Kołaczyn Wielki, Kołaczyn

Mały, Koziełły, Kotulin, Kobylin i Zaczywilki. W 1827 r. we wsi było 29 domów

i 199 mieszkańców.

W 1856 r. wieś została uregulowana w ten sposób, że w miejsce dotychcza-

sowych 19 osad z areałem 475 mórg powstało 19 osad z areałem 323 morgi, przy

czym serwituty zostały odjęte. W latach 60. XIX w. według danych Towarzystwa

Kredytowego Ziemskiego folwark Kołacinek obejmował powierzchnię 746 mórg,

w tym gruntów ornych i ogrodów było 573 morgi, łąk – 39 mórg, pastwisk – 62

morgi, lasu – 54 morgi, nieużytków i placów – 18 mórg. Budynków murowanych

było 5, a drewnianych 15. W tym samym czasie wieś Kołacinek miała 26 gospo-

darstw i 436 mórg gruntu. W 1882 r. wieś miała 21 domów, 316 mieszkańców

i 436 mórg ziemi, folwark 6 domów, 4 mieszkańców i 808 mórg, w tym 463

morgi ornej, natomiast osada proboszcza jeden dom, dwóch mieszkańców i 8

mórg gruntu. Do parafii należało 2000 osób27

.

__________ 25 J. Choińska-Mika, J. Dzięgielewski, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 56, Wrocław-

Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1981, s. 738.

26 B. Olszewski, Wędrówki po regionie. Zimowa opowieść, „Gazeta Łódzka‖, 18 III

1994, s. 4.

27 Sł. Geogr., t. 4, Warszawa 1883, s. 269; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. s. 302-

303.

Page 119: zeszyt wiejski 14.pdf

119

Kotulin

W 1827 r. we wsi Kotulin było 9 domów i 60 mieszkańców. W 1882 r. we

wsi znajdowało się 5 domów i 80 mieszkańców, a w folwarku dwa domy i 10

mieszkańców. Do folwarku należało 647 mórg ziemi, w tym: gruntów ornych

i ogrodów – 487 mórg, łąk – 5 mórg, pastwisk – 6 mórg, lasu – 138 mórg oraz

nieużytków i placów – 11 mórg. Prowadzono gospodarstwo 4-polowe. Wieś

Kotulin liczyła 9 gospodarstw i 75 mórg gruntu28

.

Koziołki

W skład dóbr Koziołki należących do parafii Kołacinek wchodziły wieś,

folwark i osada młyńska położona u zbiegu rzek Judki i Mrogi. W 1827 r. było tu

17 domów i 143 mieszkańców. W latach 1847-1863 wieś Koziołki została uregu-

lowana, a serwituty włościanom odjęte.

W 1882 r. wieś liczyła 9 domów, 120 mieszkańców i 120 mórg powierzch-

ni gruntów, folwark dwa domy 14 mieszkańców i 600 mórg, zaś osada młyńska

zaledwie jeden dom, 7 mieszkańców i 22 morgi29

.

Marianów Kołacki

Marianów Kołacki jako kolonia w dobrach kołacińskich został założony

już w 1799 r.

W 1827 r. we wsi tej należącej do parafii i dóbr Kołacinek było 20 domów

i 128 mieszkańców. W 1846 r. do kolonii należało 20 gospodarstw posiadających

234 mórg 150 prętów2

areału. Czynsz roczny wynosił 62 kop. z morgi. Koloniści

świadczyli na rzecz dworu 10 dni dodatkowej robocizny z włóki w ciągu roku

i składali daninę 4 kapłony30

. W 1884 r. kolonia liczyła 20 domów, 115 mieszkań-

ców i 261 mórg powierzchni, natomiast odrębna osada prywatna o tej samej na-

zwie – jeden dom, pięciu mieszkańców i siedem mórg31

Marianów Rogowski Marianów Rogowski jako kolonia został założony w 1817 r. Należał do para-

fii w Jeżowie. W 1827 r. było tu 30 domów i 140 mieszkańców, a w 1846 r. 25

gospodarstw posiadających łącznie 100 mórg ziemi32

. W 1884 r. liczba domów

wzrosła do 32, mieszkańców do 304, zaś gruntu do 164 mórg33

.

__________ 28 Sł. Geogr., t. 4, Warszawa 1883, s. 500.

29 Tamże, s. 555; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 302-303.

30 Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 288-289.

31 Sł. Geogr., t. 6, Warszawa 1885, s. 150.

32 Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 288-289.

33 Sł. Geogr., t. 6, Warszawa 1885, s. 150.

Page 120: zeszyt wiejski 14.pdf

120

Michałów

Podobnie jak Marianów Rogowski również ta wieś należała do parafii je-

żowskiej. W roku 1884 we wsi znajdowało się 5 domów, 52 mieszkańców i 98

mórg gruntu, zaś w folwarku jeden dom, czterech mieszkańców i 180 mórg grun-

tu34

.

Mroga Dolna

Swą nazwę wieś i folwark zawdzięczały, jak sądzono, temu, że były poło-

żone w dolinie nad rzeką. W 1521 r., jak zaświadcza protokół wizytacji kościoła

brzezińskiego dziesięcinę snopową składano z gruntów folwarcznych kościołowi

w Brzezinach, a z gruntów wiejskich kolegiacie łowickiej. Od 1817 r. wnoszono

już dziesięcinę pieniężną po 20 złp rocznie do kościoła w Kołacinku35

.

W XVI w. należała do rodziny Krosnowskich. W 1594 r. bracia Kacper

i Florian Krosnowscy podzielili dobra między siebie. Kolejnymi właścicielami

byli Wolińscy, następnie w drodze sukcesji przeszła w posiadanie Hipolita Pierz-

chały-Przezdzieckiego, podczaszego gostyńskiego. Jego syn, Jan Przezdziecki

miecznik bielski w 1775 r. zastawił Mrogę Dolna i część gruntów w Mrodze

Górnej na 3 lata komornikowi granicznemu rawskiemu Aleksandrowi z Mirca

Mireckiemu za 16 tys. złp. Zgodnie z miejscowymi podaniami na polach Mrogi

Dolnej miała być w XVII w. stoczona bitwa między wojskami polskimi

i szwedzkimi, czego dowodem miały być znajdowane często na okolicznych wzgó-

rzach elementy uzbrojenia: kule, hełmy i miecze oraz monety. Trudno powiedzieć,

czy na terenie tym znajdują się pozostałości archeologiczne takie jak wczesnośre-

dniowieczne grodzisko stożkowate w dolinie rzeki Mrogi w ościennej gminie

Dmosin36

.

W 1782 r. po śmierci Jana Przezdzieckiego dobra Mroga Dolna przeszły

drogą sukcesji na jego syna Tadeusza. Tenże, w 1796 r. sprzedał je wraz

z częścią w Mrodze Górnej i wsiami Kołacin, Stara Wieś i Kobylin za 218 tys.

złp Stefanowi Dobieckiemu. Od tego ostatniego zaś samą tylko wieś Mrogę

Dolną w 1804 r. nabył Piotr Grabiński za 59 tys. złp. Następcą Piotra był Adam,

a od 1873 r. Zygmunt Grabińscy. W 1802 r. Helena z Pokrzywnickich Gomoliń-

ska na rzecz kościoła parafialnego w Krośniewicach leżącego wtedy w Regencji

Pruskiej Kaliskiej zapisała na papierach wartościowych 5% od sumy 2500 złp

lokowanej na wsi Mroga Dolna37

. W 1827 r. w wsi tej było 15 domów i 128

mieszkańców, w 1864 r. znajdowało się tu 6 dworskich i 12 wiejskich budynków

oraz 238 mieszkańców. W 1883 r. cztery dworskie i 16 wiejskich budynków zasie-

__________ 34 Tamże, s. 300.

35 Tamże, s. 766.

36 J. Kamińska, Grody wczesnośredniowieczne ziem Polski środkowej na tle osadnictwa,

„Acta Archeologica Universitatis Lodziensis 2‖, Łódź 1953, s. 17, 91-92.

37 APŁ, RGP Anter., sygn. 2781a, k. 705-711.

Page 121: zeszyt wiejski 14.pdf

121

dlało 277 mieszkańców, w tym 268 katolików i 9 żydów. Spośród nich tylko pięciu

umiało czytać i pisać. Wieś podlegała sądowi gminnemu II okręgu z siedzibą

w Woli Cyrusowej.

Folwark Mroga Dolna z częścią gruntów w Mrodze Górnej obejmował ogó-

łem 393 morgi, w tym: 359,5 mórg gruntu ornego, 14,5 morgi łąk, 15 mórg zagajni-

ków, i 4 morgi ogrodów. Wieś Mroga Dolna obejmowała ogółem 196,5 morgi,

w tym: 182 morgi gruntów ornych, 11 mórg łąk i 3,5 morgi nieużytków. Po prawej

stronie wsi znajdowały się grunty gliniaste, po lewej szczerk. W II poł. XIX w. wieś

była siedzibą urzędu i wójta gminy noszącej tę samą nazwę. Ludność gminy liczy-

ła wtedy 1861 mężczyzn i 1991 kobiet, w sumie 3852 osób38

.

Mroga Górna

W 1827 r. w Mrodze Górnej było 12 dymów i 100 mieszkańców, wyłącznie

katolików, w 1864 r. 12 domów i 96 mieszkańców, w 1883 r. 15 domów i 100

mieszkańców, wśród nich dwóch kowali. W 1883 r. spośród mieszkańców tylko

pięciu umiało czytać i pisać. Obszar wsi wynosił wtedy 276 mórg, w tym było

254 mórg gruntu ornego, 15 mórg łąk i 7 mórg nieużytków. Przeważała ziemia

gliniasta. Działy gruntu w tej posiadłości często zmieniały właścicieli i w efekcie

w II poł. XIX w. wieś składała się z 9 części szlacheckich, z których tylko jedna

zwana Mostki lub Zawadczyzna posiadała odrębną nazwę własną. Do 1864 r. do

Mrogi Górnej należały grunty, z których potem powstała kolonia Józefów. Od

kolonistów Józefowa każdy z posiadaczy działów szlacheckich Mrogi Górnej

pobierał należny mu czynsz cząstkowy39

.

Olsza

W Olszy w 1864 r. uwłaszczenie objęło 20 gospodarstw na areale 137 mórg

158 prętów2, były to zagrody małorolne

40. Miejscowość nie jest ujęta w Słowniku

Geograficznym.

Praga

W 1887 r. w tej osadzie młyńskiej należącej do parafii Kołacinek w jednym

domu zamieszkiwało 28 mieszkańców. Do osady należało 28 mórg ziemi dwor-

skiej41

.

__________ 38 Sł. Geogr., t. 6, Warszawa 1885, s. 766.

39 Tamże.

40 APŁ, Kpbdsw, sygn. 10, k. 39-42.

41 Sł. Geogr., t. 9, Warszawa 1888, s. 16.

Page 122: zeszyt wiejski 14.pdf

122

Przecław

W Przecławiu mieściła się jedna z dwóch znajdujących się w gminie Mroga

Dolna szkół elementarnych. Wieś leżała przy trakcie do Rogowa. W XVI w. była

własnością kościoła brzezińskiego. Około 1520 r. tylko połowa wsi, a więc trzy

łany były obsadzone przez sześciu kmieci, którzy płacili po 20 groszy bez dwóch

trojaków czynszu z półłanka i podobnie jak sołtys dziedziczny wykonywali pew-

ne prace dla plebana. W 1827 r. było tu 21 domów i 150 mieszkańców. W 1887 r.

natomiast 32 domy, 266 mieszkańców i 816 mórg gruntu. W osadzie karczemnej

był jeden dom, 7 mieszkańców i 8 mórg ziemi dworskiej42

.

Kuźnica Przecławska

Wieś ta powstała po 1864 r. z rozdania bezrolnym poduchownego areału

spod osady kowalskiej we wsi Przecławiu należącej do kościoła parafialnego

w Brzezinach43

.

Rogów

Rogów należał do parafii w Jeżowie i znajdował się przy drodze z Brzezin

do tej miejscowości. Na początku XVI w. dziesięciny z folwarku pobierał pleban

w Jeżowie, natomiast z łanów kmiecych pleban w Słupi, wsi arcybiskupiej.

W 1827 r. było tu 30 domów i 217 mieszkańców. W 1862 r. wieś prywatna Ro-

gów została uregulowana i oczynszowana w ten sposób, że z 13 osad pańszczyź-

nianych z łącznym areałem 276 mórg utworzono 14 osad wieczysto-czynszowych

z łącznym areałem 286 mórg, przy czym dotąd przysługujące serwituty zostały

zniesione44

. W 1879 r. do folwarku należało 1333 mórg, w tym: 898 mórg grun-

tów ornych i ogrodów, 89 mórg łąk, 28 mórg wód, 148 mórg lasu, 140 mórg

zagajnika i 30 mórg nieużytków. Znajdowało się tu 13 budynków murowanych

i 20 drewnianych. Stosowano płodozmian 13-polowy. Las nie był urządzony.

W dobrach był staw o powierzchni 24 morgi, zatem stosunkowo duży. W 1887 r.

we wsi znajdowało się 14 domów, 280 mieszkańców i 308 mórg gruntu, nato-

miast w folwarku 13 domów, 18 mieszkańców i 1193 morgi gruntu, młyn wodny

i cegielnia. Stacja kolejowa tworzyła odrębną osadę obejmującą trzy domy i 35

morgów gruntu45

.

__________ 42 J. Łaski, op. cit., s. 400; E. O. Kossmann, Die deutschrechtliche Siedlung in Polen.

Dargestellt am Lodzer Raum, Leipzig [b.r.w.], s. 110 i 152; Sł. Geogr., t. 9, Warszawa 1888, s.

128.

43 APŁ, Piotrkowski Gubernialny Urząd do Spraw Włościańskich, sygn. 15, k. 41;

K. Śreniowska, S. Śreniowski, Materiały źródłowe do dziejów polskich walk narodowowyzwo-

leńczych, t. 7, pod red. H. Jabłońskiego, Materiały do dziejów uwłaszczenia w Królestwie Polskim,

Wrocław-Warszawa-Kraków 1961, s. 509.

44 Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 304-305.

45 J. Łaski, op. cit., s. 335; Sł. Geogr., t. 9, Warszawa 1888, s. 666.

Page 123: zeszyt wiejski 14.pdf

123

Rozworzyn

W 1394 r. wymieniony został w przekazie Jaszco de Rozworzino46

.

W XVI w. występuje Rosworzyn-villa, zatem wieś, w parafii brzezińskiej, deka-

nacie szczawińskim, archidiecezji łęczyckiej47

. W 1579 r. już jako Rozworzin

należy do parafii w Kołacinku w powiecie i województwie rawskim48

. Dziesię-

ciny ze wsi szły dla katedry gnieźnieńskiej, a kolęda dla plebana w Brzezinach49

.

W 1827 r. było tu 16 domów i 117 mieszkańców. W 1872 r. folwark Rozworzyn

posiadał 436 mórg ziemi, w tym: gruntów ornych i ogrodów 394 morgi, łąk 15

mórg, pastwisk 4 morgi, i nieużytków 23 morgi. Budynków drewnianych było 10.

Stosowano płodozmian 4-polowy. W 1887 r. we wsi Rozworzynie było 11 gospo-

darstw, 133 mieszkańców z łącznym areałem 240 mórg, w folwarku 3 domy

i 4 mieszkańców50

.

Stefanów

Stefanów, jako kolonia należąca do dóbr Kobylin, został założony

w 1800 r. W 1827 r. było tu 20 domów i 142 mieszkańców, a w 1846 r. 26 gospo-

darstw posiadających łącznie 256 mórg ziemi. Czynsz roczny wynosił 55 kop.

z morgi. Gospodarstwa świadczyły w ciągu roku 10 dni z włóki dodatkowej robo-

cizny i składały daninę 4 kapłony. W 1889 r. były tu 24 gospodarstwa posiadające

20 domów, zasiedlonych łącznie przez 179 mieszkańców, do których należało

296 mórg ziemi51

.

Syberia

Syberia, jako kolonia należąca do dóbr Kołacińskich, została założona

w 1828 r. Wieś ta wchodząca w skład dóbr Kołacin w 1827 r. miała 14 domów

i 85 mieszkańców. W 1846 r. były tu tylko dwa gospodarstwa wieczysto-

czynszowe posiadające łącznie 21 mórg ziemi, a obok nich w obrębie tej samej

miejscowości funkcjonowało 10 gospodarstw pańszczyźnianych. Czynsz wie-

czysty był tu stosunkowo wysoki i wynosił 75 kop. z morgi rocznie. Każda

z dwu osad czynszowych świadczyła po 22 dni piesze dodatkowej robocizny

__________ 46 Teki A. Pawińskiego, t. 3, op. cit., poz. 3195.

47 J. Łaski, op. cit., s. 399.

48 Źródła Dziejowe, t. 16. Polska XVI wieku pod względem geograficzno-statystycznym opi-

sana przez Adolfa Pawińskiego. Mazowsze, t. 5, Warszawa 1892, s. 163; S. Zajączkowski,

S. M. Zajączkowski, Materiały do słownika geograficzno-historycznego dawnych ziem łęczyc-

kiej i sieradzkiej do 1400 roku. Część II (Nacki – Żywocin oraz Dodatek i Uzupełnienia), Łódź

1970, s. 234-235.

49 J. Łaski, op. cit., s. 400.

50 Sł. Geogr., t. 9, Warszawa 1888, s. 849.

51 Sł. Geogr., t. 11, Warszawa 1890, s. 316; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 288-289.

Page 124: zeszyt wiejski 14.pdf

124

w ciągu roku. W 1889 r. było w kolonii 14 domów, 100 mieszkańców i 167

mórg, w folwarku jeden dom, 7 mieszkańców i 82 morgi, a w osadzie karczem-

nej jeden dom i pięciu mieszkańców52

.

Żabieniec

Trudno powiedzieć, kiedy założono Żabieniec jako kolonię w dobrach koła-

cińskich. Prawdopodobnie miało to miejsce pod koniec XVIII w. lub w pierwszym

30-leciu XIX w. W 1827 r. należał do parafii Mikołajewice i miał dwa domy i 17

mieszkańców, potem, to jest w II poł. XIX w. do parafii Kołacinek. W 1846 r.

liczył 4 gospodarstwa z łącznym areałem 20 mórg. Czynsz wieczysty był bardzo

wysoki i wynosił 90 kop. z morgi. Ponadto świadczono dodatkową robociznę na

rzecz dworu w liczbie po pięć dni pieszych z gospodarstwa oraz składano daninę

po dwa kapłony z ośmiu mórg. W 1894 r. były tu 4 domy i 37 mieszkańców.

Areał wsi liczył tylko 21 mórg53

.

Do Towarzystwa Szkoły w Kołacinku należały w badanym okresie również

miejscowości spoza terenu gminy Mroga Dolna, usytuowane w przyległych

gminach, takie jak:

Kraszewek

Kraszewek nazywany też Kraszewem należał do gminy i parafii Dmosin.

W 1827 r. w obu odrębnych miejscowościach noszących tę nazwę było 15 domów

i 123 mieszkańców. W 1862 r. trzy gospodarstwa z łącznym areałem 48 mórg zosta-

ły oczynszowane, czynsz wynosił po 94 kop. z morgi, a włościanom przysługiwały

serwituty. W 1882 r. wieś Kraszewek miała trzy domy, 79 mieszkańców i 15

mórg gruntów, folwark – 5 domów, 54 mieszkańców i 549 mórg, a osada fol-

warczna zwana Salomejką jeden dom, 7 mieszkańców i 90 mórg gruntu54

.

Mikuły

Miejscowość leżała przy drodze w części bitej, z Brzezin w kierunku na

Łyszkowice do Łowicza. W 1884 r. folwark Mikuły litera A i B z wsiami Mikuły

i Teresin obejmował powierzchnię 364 mórg, w tym: gruntu ornego i ogrodów –

307 mórg, lasu – 42 morgi, nieużytków i placów – 15 mórg, jeden budynek mu-

rowany i 11 drewnianych. Stosowano płodozmian 11-polowy. Sama wieś Mikuły

miała 5 gospodarstw, a wieś Teresin zajmująca powierzchnię 257 mórg – 14

gospodarstw55

.

__________ 52 Sł. Geogr., t. 11, Warszawa 1890, s. 732; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 288-289.

53 Sł. Geogr., t. 14, Warszawa 1895, s. 712-713; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 288-

289.

54 Sł. Geogr., t. 4, Warszawa 1883, s. 648; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 306-307.

55 J. Łaski, op. cit., s. 337,509 i 549; Sł. Geogr., t. 6, Warszawa 1885, s. 415.

Page 125: zeszyt wiejski 14.pdf

125

Nadolna

Wieś Nadolna należała również do gminy i parafii Dmosin. W XVI w. był

tu odrębny folwark przekazujący dziesięcinę probostwu w Dmosinie. Natomiast

kmiecie z swych łanów oddawali takową na rzecz arcybiskupstwa w Gnieźnie56

.

W 1827 r. wieś liczyła 13 domów i 96 mieszkańców. W 1863 r. cztery gospodar-

stwa z tej wsi zostały oczynszowane na łącznym areale 60 mórg. Czynsz wieczy-

sty wynosił 1 rb. z morgi, przy zachowaniu prawa do serwitutów57

.

W 1884 r. dobra Nadolna składały się z folwarków Nadolna i Kraszewo oraz

wsi Kraszewka Nowego i kolonii Janów. Ogólna powierzchnia dóbr wynosiła

1072 morgi. Z tego na folwark Nadolna przypadało: 464 morgi gruntów ornych

i ogrodów, na łąki – 5 mórg, pastwiska – 25 mórg, las – 246 mórg, oraz nieużytki

i place – 15 mórg, łącznie 755 mórg. Folwark miał 4 budynki murowane i 13

drewnianych, stosowano płodozmian 10-polowy.W folwarku Kraszew gruntów

ornych i ogrodów było 253 morgi, łąk – 8 mórg, pastwisk – 18 mórg, lasu – 878

mórg, nieużytków i placów – jedna morga, łącznie 317 mórg. Folwark miał tylko

6 budynków drewnianych i wiatrak. We wsi Nadolna było 13 gospodarstw z 92

morgami gruntu łącznie, we wsi Kraszewku 5 gospodarstw z 51 morgami,

w kolonii Janów 20 gospodarstw z 210 morgami gruntu58

.

Wola Cyrusowa

Sądzi się, że miejscowość ta powstała pod koniec XVI w., albowiem spisy

poborowe ziemi rawskiej z 1579 r. nie podają jej nazwy. Leżała na terytorium

gminy Dmosin, ale przyporządkowana była do parafii Kołacinek. W 1827 r. było

tu 27 domów i 225 mieszkańców. W 1862 r. wieś prywatna pańszczyźniana

Wola Cyrusowa została uregulowana i oczynszowana. Liczba gospodarstw

sprzed i po regulacji nie uległa zmianie i nadal wynosiła 17, a łączny areał 510

mórg. Wprowadzono natomiast czynsz po 80 kop. z morgi i zniesiono dotych-

czas przysługujące włościanom serwituty. W 1886 r. folwark Wola Cyrusowa

obejmował 777 mórg powierzchni, w tym 463 morgi gruntów ornych i ogrodów,

53 morgi łąk, 4 morgi pastwisk, 235 mórg lasu i 22 morgi nieużytków. W fol-

warku były trzy budynki murowane i 20 drewnianych. Stosowano płodozmian

12-polowy. Las był nieuporządkowany. W 1892 r. wieś miała 25 domów i 320

mieszkańców, folwark 7 domów i 40 mieszkańców59

.

__________ 56 J. Łaski, op. cit., s. 341.

57 Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 306-307.

58 Sł. Geogr., t. 6, Warszawa 1885, s. 860.

59 Sł. Geogr., t. 13, Warszawa 1893, s. 780; Cz. Ohryzko-Włodarska, op. cit., s. 304-305.

Page 126: zeszyt wiejski 14.pdf

126

Zacywilki

Na początku XVI w. wieś ta leżąca w powiecie skierniewickim, gminie

Słupia, parafii Kołacinek dawała dziesięcinę z łanów folwarcznych proboszczo-

wi w Kołacinku, natomiast z łanów kmiecych kanonii łęczyckiej. W 1579 r.

dziesięcinę od połowy łanu płacili: Jan Zaciwilkowski, Albert i Mikołaj, nato-

miast Albrecht Plichta z działu Stanisława i Marcina – od jedego łanu60

.

W 1827 r. było tu 14 domów i 110 mieszkańców, a w 1894 r. 150 mieszkańców

i 469 mórg powierzchni61

.

Jak wspomniano powyżej, jednym ze zbiorów miejscowości analizowanych

w niniejszym opracowaniu jest zbiór takich, które finansowały poprzez składki

działalności placówki oświatowej w Kołacinku. Zapoznaje z nimi tabela nr 1.

Zawiera ona listę wszystkich siedlisk, które w latach 1819-1893 a więc przez

znaczną część XIX stulecia okresowo lub nieprzerwanie łożyły na naukę

i posyłały swe dzieci do szkoły elementarnej.

Tabela 1

Wsie prywatne wchodzące w skład Towarzystwa Szkoły w Kołacinku w latach

w latach 1819-1893 Lp Miejscowość Gmina Lata

1819 1825 1836 1855 1866 1893

1 Bielanki Mroga

Dolna

1a 1

2 Henryków 1 1 1

3 Janów Dmosin 1 - 1

4 Jasień Mroga

Dolna

1 1 1 1 1 1

5 Kamień Dmosin 1 1

6 Kobylin

Mroga

Dolna

1 1 1 1 1 1

7 Kołacin 1 1 1 1 1 1

8 Kołacinek 1 1 1 1 1 1

9 Kotulin 1 - 1 1 1 1

10 Koziołki 1 1 1 1 1 1

11 Kraszew Dmosin 1 1

12 Kraszewek 1 1 1 1

13 Marianów Mroga

Dolna

1 1 1

14 Mikuły Łubiankówb 1 1 1

15 Nadolna Dmosin 1 1 1 1 1

__________ 60 Źródła Dziejowe, t. 16. Polska XVI wieku pod względem geograficzno-statystycznym opi-

sana przez Adolfa Pawińskiego. Mazowsze, t. 5, Warszawa 1892, s. 163.

61 Sł. Geogr., t. 14, Warszawa 1895, s. 218.

Page 127: zeszyt wiejski 14.pdf

127

Lp Miejscowość Gmina Lata

1819 1825 1836 1855 1866 1893

16 Mroga Górna

Mroga

Dolna

1

17 Praga 1 1

18 Stefanów 1 1 1 1 1 1

19 Syberia - 1

20 Wola Cyru-

sowa

Dmosin 1 1 1 1

21 Zacywilki Słupia 1 1 1 1 1 1

a – oznacza, że w danym roku mieszkańcy tej miejscowości byli uwidocznieni na liście płatni-

ków składki szkolnej

b – w II połowie XIX w. był to teren gminy Niesułków

Źródło: APŁ, Łódzka Dyrekcja Szkolna (dalej: ŁDS), sygn. sygn.: 717; 719, 721; 722, pas-

sim.

Tabela 2

Płatnicy składki na szkołę elementarną w Kołacinku w 1819 r. Lp

Miejscowość

Liczba płatników wnoszących po złp: Udział

%

Wpłata

łączna

złp

Udział

%

Błędnie

w źródle

złp 6 4 2,5 1,5 razem:

1 Marianów 1 40 6 15 62 14,39 203,5 15,15 209,5

2 Kołacin 4 22 11 19 56 12,99 168,0 12,51 -

3 Wola Cyruso-wa

2 22 4 23 51 11,83 144,5 10,76

4 Kołacinek 1 20 2 16 39 9,05 115,0 8,56 114,5

5 Koziełki 4 12 6 12 34 7,89 105,0 7,82 107,5

6 Nadolna 2 12 10 10 34 7,89 100,0 7,45 -

7 Kobylin 1 15 3 6 25 5,80 82,5 6,14 78,0

8 Zacywilki - 17 2 5 24 5,57 80,5 5,99 -

9 Stefanów 1 13 1 8 23 5,34 72,5 5,40 82,5

10 Kotulin 2 8 3 4 17 3,94 57,5 4,28

-

11 Janów - 11 - 11 2,55 44,0 3,28 12 Kamień 4 1 11 16 3,71 43,0 3,20 13 Mikuły 1 5 1 5 12 2,78 36,0 2,68 14 Jasień 2 4 - 3 9 2,09 32,5 2,42 15 Henryków - 7 1 8 1,86 29,5 2,20 16 Kraszew 1 3 2 4 10 2,32 29,0 2,16

Ogółem: 26 211 52 142 431 100,00 1343,0 100,00 1350,5a

% liczby płatników 6,03 48,96 12,06 32,95 100,00 Wkład finansowy złp 156 844 130 213 1343

Udział % 11,62 62,84 9,68 15,86 100,00

a – taką liczbę napisano w podsumowaniu w źródle, jeśli jednak zliczyć wszystkie składniki

występujące w prze-

kazie to suma wychodzi 1356,5 złp

Źródło: APŁ, ŁDS 717, passim.

Page 128: zeszyt wiejski 14.pdf

128

Właśnie w oparciu o tego rodzaju akta sporządzono poniższą tabelę nr 2.

Zawiera ona spis wszystkich miejscowości należących do Towarzystwa Szkol-

nego w pierwszym roku działalności tej placówki. Podatek wnoszono wtedy

a capito, czyli od głowy (osoby) w zależności od określanej przez Dozór Szkolny

w porozumieniu z opiekunem stopy zamożności. Brano pod uwagę wielkość

posiadanego gospodarstwa i inne możliwości zarobkowania. Jak widać istniały

cztery klasy płatników.

Jak wynika z tabeli blisko dwie piąte całości składki (38,42%) wpłacały

trzy największe wsie należące wówczas do Towarzystwa Szkoły w Kołacinku, tj.

Marianów, Kołacin i Wola Cyrusowa. Każda z nich wnosiła powyżej 10%

składki ogółem. W przedziale miejscowości wnoszących od 5 do 10% (a łącznie

41,36% ) znajdowało się sześć miejscowości, a pozostałe siedem miejscowości

wpłacało 2 do 5% sumy składki, tj. łącznie 20,22%. Blisko połowa składki ogó-

łem wpływała od płatników wnoszących po 4 złp, a blisko jedna trzecia od płacą-

cych najniższą składkę – 1,5 złp. Należy zwrócić uwagę na okoliczność, że

w źródle znajdują się błędy arytmetyczne w podliczeniach. Warto też pamiętać,

że prezentowana tabela ukazuje tylko nakłady na lokalną oświatę elementarną

ponoszone przez osoby czynne zawodowo. Dlatego też kobiety nie pracujące

zawodowo, dzieci, starcy alimentowani dożywotnio przez dzieci nie zostali

w niej ujęci.

Kolejna tabela nr 3 ukazuje jak kształtowała się struktura zawodowa płatni-

ków składki na szkołę w Kołacinku, tj. czynnych zawodowo mieszkańców miej-

scowości przedstawionych w tabeli 2.

Jak wynika z tabeli 2 przekrój zawodowy był dość znaczny. Na górze dra-

biny zawodowej stał dziedzic, a na samym dole plasował się nauczyciel. Najlicz-

niejszą grupę stanowili gospodarze – 43,85% ogółu badanej zbiorowości płatni-

ków, następnie parobcy – 11,60% i wyrobnicy – 7,66%. Gospodarze wnosili

56,44% łącznej składki, parobcy 5,58%, a wyrobnicy 3,69%, razem te trzy grupy

zawodowe blisko dwie trzecie całego volumenu składkowego. Zatem jest jasne,

że to na barkach tych trzech grup spoczywał w owym czasie obowiązek finanso-

wy utrzymywanie szkoły elementarnej w Kołacinku.

Page 129: zeszyt wiejski 14.pdf

129

Tabela 3

Struktura zawodowa płatników składki na szkołę elementarną w Kołacinku

w 1819 r.

Lp

Płatnicy składki szkolnej po złp:

6 4 2,5 1,5

zawód* liczba zawód liczba zawód liczba zawód liczba

1 dziedzic 7 gospodarz 188 karczmarz 11 parobek 50

2 posesora 6 kolonista 11 komornik 11 wyrobnik 33

3 młynarz 5 owczarz 8 kowal 5 dziewkaf 16

4 ekonom 4 gorzelany 3 gajowy 3 kopiarzg 16

5 arendarz 1 dziesiętnike 1 stangret 3 pasterzh 11

6 dożywotnikb 1 kołodziej 2 fornal 7

7 gospodarzc 1 kucharz 2 czeladnik 6

8 pisarzd 1 służący 2 owczareki 2

9 sukiennik 2 bakalarzj 1

10 szewc 2

11 handlarz 1

12 karbowy 1

13 lokaj 1

14 ogrodnik 1

15 organista 1

16 sitarz 1

17 wapniarz 1

18 włodarz 1

19 zdun 1

Razem: 26 211 52 142

* lub wykonywane zajęcie (funkcja, profesja)

a – dzierżawca dóbr (posesor dzierżawny) najczęściej na okresy 3-6–letnie na mocy aktu

notarialnego za określoną opłatą

b – trzymający dobra dożywotnio właściciel, lub osoba obdarowana na mocy testamentu

(forma alimentacji), aktu notarialnego, bądź zapisu hipotecznego

c – chodzi o Krystiana Starka ze Stefanowa

d – chodzi o pisarza dominialnego (dworskiego)

e – był to zapewne jakiś urzędnik dominialny

f – służąca

g – albo kopankarz (kopacz)

h – wśród nich dwaj pasterze dworscy i dwaj gromadzcy

i – pomocnik owczarza

j – nauczyciel

Źródło: jak w tab. 2, passim.

Poprzednie tabele informowały o tym, jak kształtowały się warunki finan-

sowe placówki oświatowej w Kołacinku w zależności od liczby płatników i ich

struktury zawodowej na początku działania szkoły, czyli w 1819 r. Zwarty mate-

riał archiwalny odnoszący się do szkoły elementarnej katolickiej w Kołacinku

urywa się na roku 1893. Z uwagi na to, jak też biorąc pod uwagę rozmiary i cel

niniejszego opracowania przyjrzyjmy się teraz, jak kształtowała się sytuacja

Page 130: zeszyt wiejski 14.pdf

130

w zakresie wpływów finansowych na utrzymanie omawianej placówki pod ko-

niec XIX w. W międzyczasie fiskus odszedł od formy ściągania podatku szkol-

nego a capito. Teraz za podstawę brano wyłącznie posiadany przez daną wieś,

lub folwark, czy też kolonię areał i składkę wyliczano w zależności od ilości

posiadanych mórg. W latach 1891-1893 kiedy to obowiązywały te same wysoko-

ści opłat obciążenie wynosiło 4 kop. od morgi. O wysokości podatku szkolnego

płaconego przez właścicieli dóbr informuje tabela nr 4.

Tabela 4

Właściciele dóbr – płatnicy składki na szkołę w Kołacinku według stawki po

4 kop. z morgi w latach 1891-1893 Lp Nazwa

dóbr

Nazwisko i imię właściciela Posiadany areał Wysokość

składki –

rb

Udział %

morgi pręty2

1 Nadolna Dobrzański Edmund 954

-

38,16 21,62

2 Kołacin Kochanowski Andrzej sukc. 896 35,84 20,30

3 Kołacinek Dobiecki Teodor 648 25,92 14,68

4 Kotulin Dobiecki Józef 495 19,80 11,22

5 Kobylin Myśliński Felicjan 493 19,72 11,17

6 Mikuły Busse Johann 331 13,24 7,50

7

Koziołki

Blomberg Michał 351 150 14,06

13,51

8 Hurt Pinkus 97 150 3,90

9 Klimczak Andrzej 30

-

1,20

10 Klimczak Franciszek 30 1,20

11 Karwacki Franciszek 30 1,20

12 Bartczak Andrzej 30 1,20

13 Pijanowski Ludwik 23 0,92a

14 Pasek Wincenty 4 0,16

Razem: 4413 - 176,52 100,00

a – w źródle przy tej pozycji naliczona składka 0,96 rb., jak za 24 morgi

Źródło: APŁ, ŁDS, sygn. 722, k. nlb.

Jak wynika z powyższej tabeli ponad jedną piątą wolumenu składki należnej

od dziedziców wpłacał Edmund Dobrzański właściciel dóbr Nadolna w gminie

ościennej Dmosin. Niewiele mniej wnosili sukcesorzy Andrzeja Kochanowskiego

z dóbr Kołacin. Najmniej płacił niemiecki posiadacz dóbr Mikuły Johann Busse.

Warto przypomnieć, o czym już była mowa przy zarysie historycznym miejsco-

wości, że w Koziołkach występowało ośmiu posiadaczy cząstkowych, a wśród nich

jeden Niemiec (Blomberg) i jeden Żyd (Hurt). Generalnie łączna wysokość składki

wnoszonej wtedy przez dziedziców była relatywnie wysoka, co wiązało się

z posiadaniem znacznych areałów w porównaniu z włościańskimi.

Na liście płatników widnieją po dwa nazwiska Dobiecki i Klimczak, co oznacza, że poprzednie większe areały szlacheckie zostały podzielone między

członków tej samej rodziny. I jakkolwiek teren ten akurat nie był objęty koloni-

zacją zewnętrzna niemiecką, to jednak jak widzimy wśród posiadaczy ziemskich

Page 131: zeszyt wiejski 14.pdf

131

pojawiły się dwie osoby reprezentujące tę narodowość. Trudno też stwierdzić,

czy Pinkus Hurt nabył swą posiadłość w celu podjęcia w niej działań gospodar-

czych na stałe, czy tylko w celach spekulacyjnych.

Kiedy jeszcze nie w pełni zdawałem sobie sprawę z faktu zmiany podstawy

naliczania składki szkolnej z formy a capito na formę z morgi dziwiłem się, że

w przekazie źródłowym z pierwszej połowy XIX w. nie występują na listach obok

nazwisk płatników areały przez nich posiadane. Dane te zaczęto zamieszczać

dopiero w drugiej połowie stulecia. Umożliwiają one dokonanie analizy struktury

posiadania ziemi w każdej z miejscowości, w której mieszkańcy byli płatnikami

podatku szkolnego. A ponieważ praktycznie rzecz biorąc w każdej wsi były

dzieci, które należało posyłać do szkoły, to dla każdej takiej wsi, nawet

z pominięciem akt statystycznych wytwarzanych przez miejscową kancelarię

gminną, możliwe jest wspomniane badanie.

Tabela nr 5 przedstawia syntetyczny obraz struktury agrarnej miejscowości

w omawianej gminie Mroga Dolna. Rezygnuję w tym miejscu z przedstawienia

struktury agrarnej każdej z 10 ujętych w tabeli wsi, co jest możliwe w świetle

posiadanych danych, ale wymagałoby zaprezentowania dodatkowych, kolejnych,

bardzo analitycznych dziesięciu tabel. A to kłóciłoby się z zakładanymi rozmia-

rami niniejszego opracowania. Skupmy zatem uwagę na udziale poszczególnych

miejscowości w opłacie składki szkolnej i na przeciętnej wielkości gospodarstw.

Tabela 5

Włościanie – płatnicy składki na szkołę w Kołacinku według stawki po 4 kop.

z morgi w latach 1891-1893

Lp

Wieś

Liczba

płatników

Wielkość

areału

– morgia

Udział %

Przeciętna

wielkość go-

spodarstwa

morgi – pręty2

Łączna

wysokość

składki – rb.

1 Kołacin 34 527 20,68 15 – 150 21,08

2 Kołacinek 26 434 17,03 16 – 208 17,36

3 Zacywilki 24 420 16,48 17 – 150 16,80

4 Jasień 24 360 14,13 15 – 000 14,40

5 Stefanów 22 306 12,01 13 – 275 12,24

6 Nadolna 10 142 5,57 14 – 060 5,68

7 Kobylin 9 111 4,36 12 – 082 4,44

8 Koziołki 7 100 3,93 14 – 086 4,00

9 Kraszewek 5 76 2,98 15 – 060 3,04

10 Kotulin 9 72 2,83 8 – 000 2,88

Razem: 170 2548 100,00 14 – 296 101,92

a – chodzi o morgi nowopolskie z których każda miała 300 prętów2, w przeliczeniu na współ-

czesne jednostki miar powierzchni wynosi to:

morga = 5598,7 m2 pręt2 = 18,662 m2

Źródło: jak w tab. 4.

Page 132: zeszyt wiejski 14.pdf

132

Jak wynika z tabeli 5, biorąc pod uwagę posiadany areał, wśród miejscowo-

ści rysuje się wyraźny podział dychotomiczny. Ujęte w pozycjach 1-5 mieszczą

się, w przedziale 300-600 mórg, pozostałe w przedziale 70-150 mórg. Ponad

jedną piąta wolumenu składkowego wnosiła największa wieś Kołacin, najmniej

pieniędzy wpływało z Kotulina. Z kolumny szóstej wynika, że przeciętne wiel-

kości gospodarstw były do siebie (za wyjątkiem Kotulina) zbliżone i oscylowały

wokół przeciętnej dla całej zbiorowości. W zaokrągleniu można przyjąć, że prze-

ciętne gospodarstwo w gminie Mroga Dolna, należące do Towarzystwa Szkoły

w Kołacinku posiadało areał 15-morgowy. Najmniejsze gospodarstwa, za to

równe były w Kotulinie, największe w Zacywilkach. Najbardziej zbliżone do

typowego przeciętnego były areały gospodarzy z Jasienia i Kraszewka. Z tabel 3-

5 wynika, że w badanym okresie znacznie wzrosło obciążenie podatkiem szkol-

nym dziedziców. W 1818 r. 13 dziedziców (w tym posesorzy) opłacało tylko 78

złp z ogólnej kwoty podatku 1343 złp, czyli 5,81%, zatem nieco ponad jedną

siedemnastą. W latach 1891-1893 dziedzice płacili już 176,52 rb. z łącznej kwoty

podatku wynoszącej 278,44 rb., czyli 63,40%, zatem blisko dwie trzecie. Pewnie

tak włościanie, jak dziedzice, a tym bardziej rząd zdawali sobie sprawę z tej

wymowy liczb.

Na podstawie Spisu miejsc zasiedlonych w guberni piotrkowskiej sporzą-

dzonego w latach 1899-1900 a zatem przedstawiającego stan faktyczny – jak

przyjmuję – z co najmniej 1898 r. można dokonać próby przedstawienie zabu-

dowy, stosunków demograficznych i struktury agrarnej miejsc zasiedlonych na

terenie badanej gminy Mroga Dolna. W normalnej praktyce badawczej stosuje

się zazwyczaj bardzo syntetyczne odniesienia. Można to stwierdzić na przykła-

dzie występującej w tabeli miejscowości Rogów. W opracowaniach podaje się

zazwyczaj jedną liczbę budynków odnoszącą się do całej miejscowości Rogów

jako takiej. Tymczasem, jak widzimy, w tabeli występują aż cztery desygnaty tej

nazwy: folwark, wieś, stacja kolejowa i budka strażnicza. Często zdarzają się

w przywołanym Spisie takie układy jak: wieś, kolonia, folwark, osada młyńska,

lub karczemna. Dzięki zatem spisowi miejsc zasiedlonych oraz opartej na nim tej

i kolejnych tabelach możliwe będzie bardzo dokładne ujęcie analizowanych

problemów.

Tabela 6 informuje o liczbie budynków mieszkalnych i gospodarczych

ubezpieczonych i nie ubezpieczonych we wszystkich zasiedlonych miejscach na

terenie badanej gminy z wyjątkiem Jasienia i Kuźnicy Przecławskiej, które z nie-

wiadomych powodów w Spisie powoływanym nie zostały zamieszczone, a o któ-

rych wspominam wyżej w zarysie historycznym poszczególnych miejscowości.

Page 133: zeszyt wiejski 14.pdf

133

Tabela 6

Budynki w gminie Mroga Dolna w 1898 r.

Lp Miejscowość Liczba budynków Udział

% mieszkalnych gospodarczych łączna

nazwa

ro-

dza

ja ubezp. nieubez. razem: ubezp. nieubez. razem:

1 Bielanki w 18 -

18 24 4 28 46 3,55 2 Halinów lo 2 2 5 - 5 7 * 3 Henrykowskie Pieńki k 8 8 9 2 11 19 3,55 4 Henryków w 11 3 14 12 1 13 27 5 Józefów w 31

- 31 62 4 66 97 7,48

6 Kobylin f 5 5 9 - 9 14 2,70 7 Kobylin w 10 10 10 1 11 21 8 Kołacin w 36 1 37 87 4 91 128 9,87 9 Kołacinek w 36 1 37 73 2 75 112 8,63

10 Kotulin f 2

-

2 6

-

6 8 2,08 11 Kotulin w 6 6 13 13 19 12 Koziołki f 4 4 11 11 15 3,39 13 Koziołki w 10 1 11 15 3 18 29 14 Marianów Kołacki w 17 3 20 14 3 17 37 2,85 15 Marianów Rogowski w 31 - 31 42 3 45 76 5,86 16 Michałów f 1 1 2 - 2 3 1,70 17 Michałów w 7 1 8 10 1 11 19 18 Mroga Dolna f 8 - 8 14 - 14 22 4,39 19 Mroga Dolna w 16 16 17 2 19 35 20 Mroga Górna w 13 4 17 25 4 29 46 3,55 21 Olsza k 12

- 12 26 2 28 40

6,17 22 Olsza f 3 3 6 - 6 9 23 Olsza w 13 13 17 1 18 31 24 Praga mo 1 1 2 - 2 3 * 25 Przecław w 44 2 46 83 5 88 134 10,33 26 Rogów f 13

-

13 27 - 27 40

10,02 27 Rogów w 22 22 38 2 40 62 28 Rogów sk 8 8 18

-

18 26 29 Rogów bs 1 1 1 1 2 30 Rozworzyn f 3 3 8 8 11 3,93 31 Rozworzyn w 14 14 24 2 26 40 32 Stefanów w 17 2 19 31 3 34 53 4,09 33 Syberia w 19 3 22 30 7 37 59 4,55 34 Żabieniec w 3 - 3 4 - 4 7 *

Ogółem: 445 21 466 775 56 831 1297 100,00

% 95,49 4,51 100,00 93,26 6,74 100,00

35,93 64,07 100,00

a – znaczenia skrótów zastosowanych w tej kolumnie są następujące: bs – budka strażnicza Kolei Warszawsko-

Wiedeńskiej

f – folwark

k – kolonia

lo – leśna osada

mo – młyńska osada

sk – stacja kolejowa Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej

w – wieś

* wszędzie poniżej 1% a w sumie 1,31%

Źródło: Ałfavitnyj spisok nasieliennych miest pietrokovskoj gubiernii sostavliennyj w 1899-1900 godach, Pietrokov 1900, passim.

Page 134: zeszyt wiejski 14.pdf

134

Jak wynika z powyższej tabeli najbardziej zabudowanymi siedliskami były

wieś Przecław, gdzie znajdowła się nieco ponad jedna dziesiąta łącznej liczby

budynków w gminie, następnie wieś Kołacin gdzie było około jednej dziesiątej

liczby budynków ogółem i wieś Kołacinek ze wskaźnikiem sięgającym blisko 9%.

Przypomnijmy, że w Przecławiu i Kałacinku mieściły się szkoły elementarne. We

wszystkich czterech miejscach zasiedlonych Rogowa wskaźnik udziału w ogólnej

liczbie budynków w gminie nieznacznie przekraczał jedną dziesiątą. Najmniej

budynków spośród wsi posiadał Żabieniec, zaledwie 0,54%, tyle samo co osada

leśna Halinów, natomiast bezwzględnie najmniej budynków ze wszystkich

w ogóle miejsc zasiedlonych na terenie gminy Mroga Dolna w 1898 r. miała

osada młyńska Praga (zaledwie 0,23%). Generalnie nieco ponad jedna trzecia

budynków w gminie wtedy, to budynki mieszkalne, a nieco mniej niż dwie trze-

cie budynki gospodarcze. Wskaźnik ubezpieczenia zarówno jednych jak drugich

był stosunkowo wysoki i oscylował w granicach około 95%.

Jeśli tabela 6 przedstawia analityczny obraz rozmieszczenia budynków

mieszkalnych i gospodarczych, ubezpieczonych i nie ubezpieczonych na terenie

gminy Mroga Dolna w 1898 r., to kolejna tabela 7 ujmuje to zagadnienie

w sposób syntetyczny. Wynika z niej, że najwięcej budynków, bo ponad cztery

piąte znajdowało się we wsiach, niecała jedna dziesiąta w folwarkach, niecała

jedna dwudziesta w koloniach, najmniej natomiast w takich miejscach zasiedlo-

nych jak strażnicza budka kolejowa Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej i osada

młyńska.

Tabela 7

Budynki w poszczególnych kategoriach siedlisk w gminie Mroga Dolna

w 1898 r.

Lp

Rodzaje siedlisk Liczba budynków Udział

% mieszkalnych gospodarczych łącznie:

nazwa liczba ubezp. nieubez. razem: ubezp. nieubez. razem:

1 wsie 20 374 21 395 631 52 683 1078 83,11

2 folwarki 8 39

-

39 83 - 83 122 9,41

3 kolonie 2 20 20 35 4 39 59 4,55

4 stacja kolejowa Kolei W.W.

1 8 8 18

-

18 26 2,00

5 leśna osada 1 2 2 5 5 7

0,93 6 młyńska osada 1 1 1 2 2 3

7 budka

strażnicza

Kolei W.W.

1 1 1 1 1 2

Ogółem: 34 445 21 466 775 56 831 1297 100,00

% 34,31 1,62 59,75 4,32 100,00

Źródło: jak w tab. 6, passim.

Page 135: zeszyt wiejski 14.pdf

135

Analizę zabudowy gminy Mroga Dolna pod koniec XIX w. zamyka tabela 8.

Uwzględniono w niej wartość naniesień budowlanych w gminie według sum

ubezpieczenia od ognia i innych zdarzeń losowych.

Tabela 8

Liczba i przeciętna wartość ubezpieczeniowa budynków w gminie Mroga Dolna

w 1898 r.

Lp

Budynki ubezpieczone

Łączna

wysokość

ubezpie-

czenia

rb.

Udział

%

w siedli-

skach:

mieszkalne gospodarcze

licz-

ba

suma

ubezp.

rb.

przeciętna

wysokość

ubezp.

bdynku rb.

licz-

ba

suma

ubep.

rb.

przeciętna

wysokość

ubezp.

budynku rb.

1 wsie 374 75 400 201,60 631 66

970

106,13 142 370 65,24

2 folwarki 39 16 920 433,85 83 29

370

353,86 46 290 21,21

3 kolonie 20 5150 257,50 35 4060 116,00 9210 4,22

4 stacja kolejowa

Kolei

W.W.

8 5790 723,75 18 3840 213,33 9630 4,41

5 leśna

osada

2 1080 540,00 5 3640 728,00 4720 2,16

6 młyńska

osada

1 140 140,00 2 4860 2430,00 5000 2,29

7 budka

strażnicza Kolei

W.W.

1 800 800,00 1 200 200,00 1000 *

Ogółem: 445 105 280

236,58 775 112 940

145,73 218 220 100,00

* poniżej 1%

Źródło: jak w tab. 6, passim.

Z tabeli 8 wynika, że przeciętna wartość budynków mieszkalnych wiejskich,

których na terenie gminy było najwięcej była ponad dwukrotnie niższa od po-

dobnych dworskich, niższa także niż budynków w koloniach. Najwyższą prze-

ciętną wartość w gminie miały budynki stacji kolejowej Rogów, ale tu na wyso-

kość ubezpieczenia wpływały elementy infrastruktury technicznej i wyposażenia.

Podobne elementy miały wpływ na wysokość ubezpieczenia budki strażniczej.

Jeśli chodzi o budynki gospodarcze, to można stwierdzić, że we wsiach

i koloniach ich wartość przeciętna była zbliżona, w obu przypadkach były to

budynki 3,5-krotnie mniej warte od podobnych dworskich w folwarkach. Naj-wyższa cena budynków gospodarczych w osadzie młyńskiej (zatem samego mły-

na) nie może dziwić, jeśli brać pod uwagę wyposażenie techniczne obiektu.

W tabeli zwraca uwagę stosunkowo wysoka wartość budynków zarówno miesz-

Page 136: zeszyt wiejski 14.pdf

136

kalnych jak gospodarczych w osadzie leśnej Halinów. Może była to już dacza

w nowym stylu, a może na fakt wysokiej wartości wpływało położenie wewnątrz

lasu, które w wypadku pożaru stwarzało większe zagrożenie. Ogólnie rzecz bio-

rąc wartość ubezpieczeniowa przeciętnego budynku mieszkalnego w gminie

Mroga Dolna pod koniec XIX w. była o 62,34% wyższa niż wartość budynku

gospodarczego Najbardziej do wskaźników przeciętnych ogółem tak budynków

mieszkalnych, jak gospodarczych, zbliżone były przeciętne wartości odpowiada-

jących budynków w koloniach.

Pozostała do omówienia kwestia struktury demograficznej gminy Mroga

Dolna pod koniec XIX w. zagadnie nie to ilustruje tabela 9.

Jak wynika z tabeli 9 ludność stała stanowiła w gminie zdecydowaną więk-

szość mieszkańców (prawie 93%), W grupie tej mężczyzn było więcej niż kobiet

o 16,54%. Nieco ponad jedna piąta ludności ogółem gminy zamieszkiwała

w samej tylko wsi Kołacin i w trzech siedliskach Rogowa (8,39%). Najmniejsze

zasiedlenie odnotowano w osadzie leśnej Halinów. W grupie ludności niestałej to

kobiet było więcej niż mężczyzn o 16,09%. Około jedna siódma tej ludności

zamieszkiwała również we wsi Kołacin. Najmniej ludności niestałej zamieszki-

wało wsie Michałów i Żabieniec. Wieś Kołacin była w owym okresie najludniej-

sza w gminie, bo mieszkała tu łącznie blisko jedna piąta ludności, następnie

w kompleksie rogowskim około jedna jedenasta. Najmniej mieszkańców miały

folwark Rogów i osada leśna Halinów. Łącznie w gminie było 46,73% kobiet

i 53,27% mężczyzn, zatem liczba mężczyzn była większa od liczby kobiet

o 13,97%, zatem o nieco ponad jedną siódmą.

Podjętą w niniejszym opracowaniu analizę zamyka tabela 10. Przedstawia ona

problem struktury agrarnej w gminie Mroga Dolna pod koniec XIX w. Jak wyni-

ka z tej tabeli nieużytki stanowiły bardzo niewielką część areału gminy ogółem

(niecałe 4%) przy zastrzeżeniu, że areału stacji kolejowej Rogów w przekazie źró-

dłowym nie podano. Najwięcej ziemi, nawet przy wzięciu pod uwagę powyższego

zastrzeżenia było w kompleksie rogowskim, nieco ponad jedna siódma ogólnej

ilości w gminie, następnie we wsiach Kołacin i Kołacinek. Te trzy miejscowości

wybijają się zdecydowanie ponad pozostałe siedliska położone na terenie gminy,

jeśli brać pod uwagę wielkość posiadanego areału. Najmniej, (co jest zaskakujące)

powierzchni areałów wykazano w Spisie miejsc zasiedlonych guberni piotrkow-

skiej dla folwarku Rogów i wsi Żabieniec. Może są to pomyłki w druku, których

nie sposób zweryfikować z powodu braku erraty.

Page 137: zeszyt wiejski 14.pdf

137

Tabela 9

Ludność w gminie Mroga Dolna w 1898 r.

Lp

Miejscowość Ludność Udział

% stała niestała łącznie

nazwa rodzaja m k razem: m k razem:

1 Bielanki w 79 85 164 3 4 7 171 2,53

2 Halinów lo 1 2 3 2 4 6 9 *

3 Henrykowskie

Pieńki

k 30 35 65 2 2 4 69 2,94

4 Henryków w 61 64 125 2 3 5 130

5 Józefów w 227 231 458 15 19 34 492 7,27

6 Kobylin f 57 63 120 11 13 24 144 3,77

7 Kobylin w 47 58 105 2 4 6 111

8 Kołacin w 905 364 1269 34 41 75 1344 19,86

9 Kołacinek w 221 233 454 27 30 57 511 7,55

10 Kotulin f 29 26 55 4 5 9 64 1,99

11 Kotulin w 37 28 65 3 3 6 71

12 Koziołki f 19 18 37 4 5 9 46 3,46

13 Koziołki w 87 96 183 3 2 5 188

14 Marianów Kołacki w 76 76 152 3 2 5 157 2,32

15 Marianów Rogow-

ski

w 179 191 370 5 7 12 382 5,64

16 Michałów f 10 12 22 2 1 3 25 1,57

17 Michałów w 37 42 79 1 1 2 81

18 Mroga Dolna f 40 46 86 10 13 23 109 5,85

19 Mroga Dolna w 134 144 278 4 5 9 287

20 Mroga Górna w 99 93 192 11 13 24 216 3,19

21 Olsza k 22 19 41 1 2 3 44

3,91 22 Olsza f 38 34 72 4 3 7 79

23 Olsza w 65 73 138 2 2 4 142

24 Praga mo 13 11 24 4 3 7 31 *

25 Przecław w 234 226 460 9 12 21 481 7,11

26 Rogów f - 1 2 3 3 9,16 27 Rogów w 119 120 239 14 17 31 270

28 Rogów sk 29 30 59 27 20 47 106

29 Rogów bs 117 111 228 5 8 13 241

30 Rozworzyn f 36 36 72 3 4 7 79 3,00

31 Rozworzyn w 51 68 119 2 3 5 124

32 Stefanów w 117 113 230 4 6 10 240 3,55

33 Syberia w 132 124 256 5 7 12 268 3,96

34 Żabieniec w 27 24 51 1 1 2 53 *

Ogółem: 3375 2896 6271 230 267 497 6768 100,00

% 53,82 46,18 100,00 46,28 53,72 100,00

92,66 7,34 100,00

a – znaczenia skrótów zastosowanych w tej kolumnie są następujące:

bs – budka strażnicza Kolei Warszawsko-

Wiedeńskiej f – folwark

k – kolonia

lo – leśna osada

mo – młyńska osada

sk – stacja kolejowa Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej

w – wieś

* wszędzie poniżej 1% a w sumie 1,37%

Źródło: jak w tab. 6, passim.

Page 138: zeszyt wiejski 14.pdf

138

Tabela 10

Areał w gminie Mroga Dolna w 1898 r.

Lp

Miejscowość Areał

Udział % użytki nieużytki razem:

nazwa rodzaja morgi

1 Bielanki w 390 30 420 3,53

2 Halinów lo 15 - 15 *

3 Henrykowskie

Pieńki

k 165 165 2,46

4 Henryków w 126 2 128

5 Józefów w 572 13 585 4,92

6 Kobylin f 576 61 637 6,30

7 Kobylin w 110 2 112

8 Kołacin w 1528 68 1596 13,42

9 Kołacinek w 1225 32 1257 10,57

10 Kotulin f 585 52 637 6,03

11 Kotulin w 78 2 80

12 Koziołki f 360 9 369 4,13

13 Koziołki w 120 2 122

14 Marianów Kołacki w 255 5 260 2,18

15 Marianów Rogow-

ski

w 164 2 166 1,39

16 Michałów f 180 - 180 2,34

17 Michałów w 99 99

18 Mroga Dolna f 343 25 368 4,74

19 Mroga Dolna w 193 3 196

20 Mroga Górna w 268 4 272 2,29

21 Olsza k 120 - 120

4,28 22 Olsza f 215 215

23 Olsza w 169 5 174

24 Praga mo 15 15 *

25 Przecław w 806 13 819 6,89

26 Rogów f 1 - 1 14,06 27 Rogów w 1200 88 1288

28 Rogów sk .

29 Rogów bs 378 5 383

30 Rozworzyn f 350 2 352 5,25

31 Rozworzyn w 272 1 273

32 Stefanów w 327 6 333 2,80

33 Syberia w 253 3 256 2,15

34 Żabieniec w 1 1 2 *

Ogółem: 11 459 436 11 895 100,00

% 96,33 3,67 100,00

a – znaczenia skrótów zastosowanych w tej kolumnie są następujące: bs – budka strażnicza Kolei Warszawsko-

Wiedeńskiej

f – folwark k – kolonia

lo – leśna osada

mo – młyńska osada

sk – stacja kolejowa Kolei Warszawsko-

Wiedeńskiej w – wieś

* wszędzie poniżej 1%, łącznie 0,27% Źródło: jak w tab. 6, passim

Page 139: zeszyt wiejski 14.pdf

139

Po dokonanej powyżej analizie, możliwe jest sformułowanie następujących

wniosków:

1. Większość użytków rolnych w powiecie brzezińskim, jak również w gminie

Mroga Dolna stanowiły grunty słabo urodzajne nadające się głównie pod

uprawę żyta i ziemniaków.

2. Wpływ na życie społeczne i gospodarcze gminy w badanym okresie miały

miejscowości ujęte w trzech zbiorach:

a. wchodzące w skład parafii kołacińskiej,

b. należące w różnym okresie do Towarzystwa Szkolnego,

c. położone na terenie gminy.

3. Po 1864 r. generalnie na niekorzyść zmieniła się sytuacja społeczna posiada-

czy ziemskich których można było postawić przed sądem gminnym i ukarać.

4. Przekrój zawodowy mieszkańców gminy w 1819 r. był dość znaczny. Gospo-

darze, parobkowie i wyrobnicy wnosili blisko dwie trzecie całości składek i to

na nich spoczywał wtedy w głównej mierze ciężar utrzymywania szkoły

w Kołacinku.

5. W ciągu XIX w. znacznie wzrosło obciążenie podatkiem szkolnym dziedziców.

W 1819 r. płacili oni nieco ponad jedną siedemnastą ogólnej sumy składek.

W latach 1891-1893 już blisko dwie trzecie.

6. Ponad cztery piąte budynków na terenie gminy znajdowało się we wsiach,

niecała jedna dziesiąta w folwarkach, niecała jedna dwudziesta w koloniach,

reszta w pozostałych siedliskach.

7. Ludność stała tworzyła w gminie zdecydowaną większość mieszkańców,

a łącznie mężczyzn było więcej od kobiet o około jedną siódmą.

8. Nieużytki stanowiły bardzo niewielką część areału gminy ogółem Najwięcej

ziemi było w kompleksie rogowskim, nieco ponad jedna siódma ogólnej ilości

w gminie oraz we wsiach Kołacin i Kołacinek.

Dalsze badania pozwolą niewątpliwie na lepsze poznanie problematyki go-

spodarczej gminy Mroga Dolna w XIX i na początku XX w. Obecnie gmina o takiej

nazwie nie istnieje. Większość zaś miejscowości omówionych w niniejszym opra-

cowaniu znajduje się teraz (2008 r.) na terenie gminy Rogów w powiecie brzeziń-

skim województwa łódzkiego.

Page 140: zeszyt wiejski 14.pdf

140

Janusz Socha

Uniwersytet Łódzki

Kółka rolnicze Centralnego Towarzystwa Rolniczego 1907-1929

Żywiołowo rozwijające się w Królestwie Polskim w czasie rewolucji 1905-

1906 r. chłopskie stowarzyszenia rolnicze stały się podstawą kółek rolniczych

Centralnego Towarzystwa Rolniczego.

Centralne Towarzystwo Rolnicze powstało w dniach 11-12 marca 1907 r.

w Warszawie na zjeździe delegatów ziemian z terenu całego Królestwa Polskie-

go i przejęło cały obszar Sekcji Rolnej, która przestała istnieć. Odziedziczone po

Sekcji Rolnej kółka rolnicze przystąpiły do Towarzystwa tworząc w nim odrębny

wydział. Tylko niewielka ich grupa sformowała się w oddzielne Towarzystwo

Kółek Rolniczych im. Staszica – organizację gospodarczą zaraniarstwa.

6 grudnia 1906 r. w Warszawie odbył się zorganizowany przez później-

szych założycieli CTR tzw. Zjednoczeniowy zjazd delegatów chłopskich kółek

i spółek rolniczych. Wśród delegatów przeważali prezesi i członkowie zarządów

kółek i spółek rolniczych, którymi przeważnie byli właściciele ziemscy, dzier-

żawcy i administratorzy majątków obszarniczych oraz księża. Takie obesłanie

zjazdu zapewniało jego inicjatorom korzystne wyniki dyskusji i głosowania nad

wnioskiem o utworzenie zwierzchniego organu późniejszego CTR nad kółkami,

który po utworzeniu CTR otrzymał nazwę Centralnego Wydziału Kółek i Spółek

Rolniczych (dalej: CWKR). W ten sposób większość powstających zrzeszeń

chłopskich, przeważnie spółek rolniczych znalazła się w orbicie wpływów zie-

miańsko-klerykalnego CTR, które na mocy manifestu październikowego

z 1905 r. mogło przekształcać je w kółka rolnicze.1

Jako pierwsza powstała spółka rolna „Jutrzenka‖ w Woli Bukowskiej

k. Miechowa w 1899 r. Jej inicjatorem był ziemianin Gabriel Godlewski. Kapitał

spółki składał się z dwudziestorublowych udziałów wpłacanych przez członków

i 100 rb. wypożyczonych przez Godlewskiego. Spółka postanowiła sobie za cel

wspólne nabywanie ulepszonych narzędzi i maszyn rolniczych, kwalifikowanego

ziarna siewnego i inwentarza rozpłodowego.

W ten sposób po raz pierwszy w Królestwie Polskim chłopi samorzutnie

przystąpili do wspólnego działania nad podniesieniem zacofanego gospodarstwa

wiejskiego.2 Osiągnięcia spółki propagowano na łamach pism rolniczych

__________ 1 J. Bartyś, Kółka rolnicze w Królestwie Polskim, Warszawa 1974, s.51-52.

2 Z. Pietkiewicz, Zrzeszenie wiejskie – dźwignia kultury i dobrobytu ludności wiejskiej,

Warszawa 1907, s.71.

Page 141: zeszyt wiejski 14.pdf

141

i ludowych, podczas zebrań, kursów i pogadanek. Szeroką propagandę za two-

rzeniem spółek na wsi prowadziły niektóre gazety przeznaczone dla wsi, jak

„Gazeta Świąteczna‖ i „Zorza‖, a także ziemiańskie pisma rolnicze z „Gazetą

Rolniczą‖ na czele.3 Wkrótce też poczęły powstawać podobne spółki w różnych

okolicach Królestwa Polskiego z inicjatywy chłopów oraz ziemian, księży, na-

uczycieli, lekarzy i urzędników gminnych.

Wśród nowo powstających spółek znalazło się już w pierwszych latach kil-

kanaście wzorowych, które mogły pochwalić się nie lada osiągnięciami

w podnoszeniu kultury rolnej. Najbardziej znane z nich to „Różyce‖ w pow.

łowickim, zorganizowana w 1902 r. oraz Lisków w pow. kaliskim.4

Przełomem w rozwoju chłopskich stowarzyszeń rolniczych stał się rok

1906, gdy 4 marca ogłoszono tzw. tymczasową ustawę o zgromadzeniach

i stowarzyszeniach, a w dniu 17 marca car zezwolił na organizowanie wiejskich

stowarzyszeń rolniczych w Królestwie Polskim, znaną jako „Ukaz Najwyższy

o przepisach tymczasowych o towarzystwach i związkach‖.5 Ukaz szczegółowo

precyzował kwalifikacje prawne i zasady rejestracji towarzystw i związków

towarzystw. Po ukazaniu się przepisów wykonawczych do Ukazu, dotychczaso-

wi propagatorzy i działacze spółek rolniczych w Królestwie całą energię skiero-

wali na organizowanie kółek rolniczych. Większość spółek została przeorgani-

zowana na kółka rolnicze, których w końcu 1906 r. było już 191.6

Pierwsze kółko rolnicze w Królestwie Polskim, zorganizowane legalnie za

aprobatą władz carskich i wyposażone w urzędowe pełnomocnictwo na rozwija-

nie działalności przewidzianej statutem, powstało 13 grudnia 1905 r. we wsi

Jastrzębniki pow. kaliskiego. Fakt ten wyprzedził nieco datę uprawomocnienia

się Ukazu z 17 marca 1906 r. Kółko w Jastrzębnikach, którego założycielem był

właściciel tej wsi dr Henryk Chrzanowski, zrzeszyło 50 chłopów oraz zamiesz-

kałych w okolicy ziemian i księży. Chrzanowski został prezesem kółka.7 Wkrót-

ce po tym powstały kółka rolnicze w Rajsku i Koźminku pow. kaliskiego, we

Wróblewie pow. sieradzkiego i wielu innych miejscowościach Królestwa Pol-

__________ 3 S. Wojciechowski, Historia spółdzielczości polskiej do 1914 roku, Warszawa 1939,

s. 219.

4 J. Socha, Powstanie wsi wzorowych w Polsce, „Zeszyty Wiejskie‖, z. V, 2002, s.30.

5 Pierwszy rok konstytucji w państwie rosyjskim. Prawa wydane od 14 stycznia 1906 do

15 marca 1907. Zebrał S. Godlewski, Warszawa 1907, s.345-373.

6 A. Zacharski, Rozwój kółek rolniczych w poszczególnych guberniach Królestwa Polskie-

go od 1904 do 1912 r., „Przewodnik Kółek i Spółek Rolniczych w Królestwie Polskim‖ 1913,

nr 31.

7 Chrzanowski Henryk (1853-1925), w: J. Socha, Słownik biograficzny działaczy Central-

nego Towarzystwa Rolniczego (1907-1929), Łódź 2003, s. 28.

Page 142: zeszyt wiejski 14.pdf

142

skiego.8 w 1907 r. były 142 kółka rolnicze CTR w Królestwie Polskim, w 1908 r.

– 121, w 1909 r. – 113, w 1910 r. – 92, w 1911 r. – 121, w 1912 r. – 167,

w 1913 r. – 136.9

Tymczasem A. Zacharski podaje, że w 1912 r. w Królestwie Polskim były

184 kółka rolnicze CTR10

, a W. Swinarski, że było 117 kółek i 80 kółek z niez-

naną datą powstania, razem 197 kółek.11

15 maja 1907 r. odbyło się pierwsze posiedzenie organizacyjne Centralnego

Wydziału Kółek Rolniczych CTR. W jego skład weszli przedstawiciele Okręgo-

wych Wydziałów Kółek przy Okręgowych Towarzystwach Rolniczych,

z każdego po dwóch delegatów. Każdy delegat dysponował tyloma głosami, ile

kółek znajdowało się w reprezentowanym przez niego okręgu. Prezesem CWKR

został Stanisław Leśniowski, absolwent Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego

i Leśnictwa w Puławach, jego zastępcami Leon Hempel i Konstanty Długobor-

ski, sekretarzami Jan Łaszcz i Stanisław Czekanowski, skarbnikiem Feliks Ku-

charek. Ponadto z ramienia Komitetu CTR weszli Antoni Wieniawski i Ludomir

Puławski. W dniu 13 lutego 1980 r. dokooptowano do zarządu J. Charazińskiego,

S. Jankowskiego, ks. Iżyłowskiego oraz jako zastępcę członka zarządu –

A. Prądzyńskiego. Równocześnie wybrano Komisję Rewizyjną CWKR w oso-

bach ks. W. Blizińskiego, M. Bojanowskiego i L. Zawistowskiego. 1 czerwca

1908 r. sekretarzem zarządu CWKR został Włodzimierz Brzozowski. Zarządowi

podlegały pod względem organizacyjnym Wydziały Kółek Rolniczych

w okręgowych towarzystwach rolniczych CTR. CWKR kierował pracami

wszystkich kółek i stanowił ich reprezentację na zewnątrz wspólnie z Radą

Główną CTR. Prezesami kółek lub członkami ich zarządów w większości byli

ziemianie i księża, toteż wpływ chłopów na tek obrad CWKR był znikomy.12

Organem prasowym CWKR był dwutygodnik „Przewodnik Kółek i Spółek

Rolniczych w Królestwie Polskim‖, wydawany od października 1907 r. Pismo to

redagował Włodzimierz Bzowski przy współpracy instruktorów CTR, działaczy

kółek rolniczych, specjalistów różnych gałęzi gospodarstwa wiejskiego a nawet

chłopów. Z początkiem 1912 r. „Przewodnik‖ został przekształcony na tygo-

dnik.13

Nakład pisma w 1911 r. wyniósł 2000 egzemplarzy, w 1914 r. ponad

4000 egzemplarzy. Przeważnie w każdym kółku prenumerowano po jednym

__________ 8 W. Swinarski, Centralne Towarzystwo Rolnicze i włościańskie kółka rolnicze

w Królestwie Polskim, [w:] Ruch spółdzielczy na ziemiach polskich, Lwów 1916, s.110-111.

9 J. Bartyś, op.cit., s.64.

10 A. Zacharski, op.cit.

11 W. Swinarski, op. cit., s.113.

12 J. Bartyś, op.cit., s.74-75.

13 I. Turowska-Bar, Polskie czasopisma o wsi i dla wsi, od XVIII w. do r. 1960. Materiały

bibliograficzne i katalogowe, Warszawa 1963, s.139.

Page 143: zeszyt wiejski 14.pdf

143

egzemplarzu „Przewodnika‖, pozostałą część nakładu prenumerowały indywidu-

alne osoby. „Przewodnik‖ stanowił kompendium wiedzy i porad rolniczych,

bieżących spraw organizacyjnych kółek oraz zagadnień związanych z aktualnymi

potrzebami ekonomicznymi i społecznymi wsi; spełniał także rolę informatora

działalności poszczególnych kółek i podsumowywał wyniki tej działalności co

pewien czas. Artykuły zamieszczane w „Przewodniku‖ czytano i dyskutowano

podczas zebrań organizacyjnych i narad roboczych w kółkach rolniczych CTR;

stanowiły one jeden z podstawowych środków nauczania rolniczego i informacji

w zakresie najnowszych metod gospodarstwa wiejskiego.

Podobną rolę spełniał wydawany corocznie „Kalendarz Centralnego Wy-

działu Kółek Rolniczych‖, stanowiący rodzaj podręcznego informatora

o najważniejszych sprawach rolniczych i organizacyjnych kółek; zawierał kilka-

naście treściwych artykułów na te tematy, porady gospodarskie, właściwy kalen-

darz rolniczy i szereg istotnych dla chłopów informacji ogólnych. Wydawnictwo

to cieszyło się dużym uznaniem i popytem wśród członków kółek. W 1908 r.

nakład „Kalendarza‖ wyniósł przeszło 3400 egzemplarzy, w 1911 r. już 10000,

a w 1913 r. 13000 egzemplarzy.14

Ponadto corocznie wydawano w osobnych

tomach sprawozdania roczne CTR. Na treść każdego rocznika składały się spra-

wozdania Komitetu i poszczególnych Wydziałów CTR, w tym także Centralnego

Wydziału Kółek Rolniczych. Od 1908 r. CWKR rozpoczął wydawanie rocznika

„Sprawozdanie z czynności Centralnego Wydziału Kółek Rolniczych‖, publiko-

wane jednakże w niewielkim nakładzie, głównie dla aktywistów CTR oraz in-

struktorów i działaczy kółek rolniczych.

Od 1908 r. CTR i CWKR rozpoczęły wydawanie broszur i książek rolni-

czych, przeznaczonych dla chłopów – członków i działaczy kółek i spółek rolni-

czych. Pierwszą z nich były wydane w tysiącu egzemplarzy „Rachunki gospo-

darcze‖, opracowane przez J. Kaweckiego, pierwszego instruktora CWKR.

Powołano specjalną komisję wydawniczą w składzie: A. Piątkowski, W. Bzow-

ski, S. Jankowski, A. Wieniawski, J. Łaszcz i S. Leśniowski.15

Do 1915 r.

CWKR sfinansował ogółem wydanie ponad 45 książeczek na tematy z zakresu

ekonomiki i zagadnień prawnych rolnictwa chłopskiego, uprawą i nawożeniem

roli, produkcji roślinnej, hodowli i inwentarza, mleczarstwa i maszynoznawstwa.

Spośród kolportowanych w kółkach rolniczych CTR czasopism największą

poczytność miał „Przewodnik Kółek‖, w 1913 r. prenumerowany w 488 kółkach

w liczbie 1116 egzemplarzy. Na drugim miejscu pod względem poczytności

znajdowała się „Gazeta Świąteczna‖, czytana w 360 kółkach w liczbie 2792

egzemplarzy, trzecie miejsce miała „Zorza‖ czytana w 246 kółkach w liczbie 682

egzemplarzy.16

__________ 14 J. Bartyś, op.cit., s.165-166.

15 Tamże, s.167.

16 Tamże, s.169.

Page 144: zeszyt wiejski 14.pdf

144

Główne wytyczne działalności kółek rolniczych CTR, zwane dalej progra-

mem, zostały uchwalone na zebraniu organizacyjnym CWKR w dniu 15 maja

1907 r. W programie określono CWKR związkiem kółek rolniczych wyposażo-

nym w zupełną samodzielność i samorząd. Program głosił, że korzyści wypływa-

jące z łączności z CTR są obustronne, gdyż kółka tylko w ten sposób mogą ko-

rzystać z powagi CTR, z jego znaczniejszych środków organizacyjnych i z inteli-

gencji jego członków, zaś Towarzystwo zyskuje na znaczeniu przez to, że liczy

w swych szeregach poważną liczbę chłopów.17

Zasadniczymi celami działalności

CTR, obok wyżej wymienionych było spełnienie funkcji samorządu rolniczego

ziemiaństwa, dążenie do pełnienia roli polskiego ministerstwa rolnictwa czy

nawet ministerstwa reform rolnych.18

Wzrastająca aktywność społeczna i Gos-

podarcza, a także wzrost świadomości narodowej chłopów miały zostać wyko-

rzystane w interesie ziemiaństwa i kleru. W tym kierunku kształtowano zresztą

w latach 1907-1918 dążność i działalność chłopów. Jednocześnie próbowano

całkowicie zignorować chłopski ruch ludowy i głoszone przez ten ruch hasła

patriotyczne, niepodległościowe i społeczne. CTR uzurpowało sobie prawo wy-

łączności w decydowaniu o kierunkach rozwoju ekonomicznego, społecznego

i patriotyczno-narodowego wśród mas chłopskich. O ile program działalności

CWKR sformułowano dość ogólnikowo, to instrukcje i regulaminy Wydziałów

Kółek Rolniczych w terenowych TR oraz dla prezesów kółek bardzo szczegóło-

wo normowały zadania tych stowarzyszeń. I tak zarząd Okręgowego Wydziału

Kółek miał spełniać rolę opiekuńczą wobec wszystkich kółek rolniczych

w okręgu. Uprawnienia takie otrzymali prezesi tych Wydziałów oraz wicepreze-

si, typowani przez prezesów w porozumieniu z CWKR. Prezes i wiceprezes

Wydziału miał obowiązek wizytowania każdego kółka przynajmniej raz w roku

i zwoływania przynajmniej 4 razy w roku zebrania przewodniczących kółek

z całego okręgu. Zebrania te miały na celu naradzanie się nad potrzebami kółek

i obmyślanie środków ożywienia ich działalności.19

Głównym celem pracy w kółkach rolniczych CTR miało być szerzenie

oświaty rolniczej poprzez organizowanie wycieczek, kursów, odczytów, wspólne

próby i doświadczenia agrotechniczne, wspólne zakupy maszyn rolniczych,

nasion, nawozów sztucznych, zakładanie bibliotek fachowych, słowem różne

środki mające na celu ulepszanie gospodarstw, zwiększenie dobrobytu, podnie-

sienie poziomu umysłowego i moralnego rolników.20

W miarę upływu czasu cele

programowe kółek rolniczych CTR uległy rozszerzeniu i wzbogaceniu.

__________ 17 „Gazeta Rolnicza‖ 1907, nr 1; W. Grabski, Zadania Centralnego Towarzystwa Rolni-

czego, Tamże, nr 39.

18 S. Dzięciołowski, Centralne Towarzystwo Rolnicze w Królestwie Polskim i jego pro-

gram w latach 1906-1908, „Przegląd Historyczny‖ 1969, z.1, s.68.

19 J. Bartyś, op.cit., s.94.

20 A. Wieniawski, O naszych stowarzyszeniach rolniczych, Warszawa 1906, s.6-10.

Page 145: zeszyt wiejski 14.pdf

145

W 1913 r. Z. Chmielewski określił kółko jako organizację podnoszącą wiedzę

fachową i poziom wykształcenia ludności wiejskiej, wzbogacającej potrzeby

gospodarcze i poszukiwanie lepszych sposobów działania.21

W 1917 r. W. Bzowski określił kółka rolnicze jako organizację podnoszącą

dobrobyt ludu wiejskiego, a przez to całego kraju.22

Przeważył więc pogląd, że

kółko rolnicze powinno stać się organizacją zawodowo-społeczną, której celem

jest urabianie jego członków na dzielnych rolników i obywateli kraju. Dość

istotnym elementem wszystkich prawie oficjalnych wypowiedzi na ten temat

było założenie, że kółko jest i powinno być stowarzyszeniem wiodącym i inicju-

jącym wszelkie inne formy asocjacji na wsi: spółdzielnie spożywcze, handlowe,

mleczarskie, przemysłowe, a także straże ogniowe, teatry, amatorskie orkiestry,

wszelkie kursy zawodowe.

Od 1916 r. rozważano w CTR sprawę aktywizacji przy kółkach rolniczych

młodzieży wiejskiej i wciągniecie jej do prac społeczno-rolniczych. Kierownic-

two CTR i CWKR uznało bowiem, że „główną dźwignią i promotorem rewolty

umysłowej i duchowej wsi jest teraz i przez jakiś czas pozostanie dorosła i doras-

tająca młodzież wiejska.‖ W związku z tym postanowiono zorganizować Zwią-

zek Młodzieży Wiejskiej, który miał upowszechniać się na wsi za pomocą kółek

rolniczych.23

W 1918 r. CWKR przekształcił się w działający samodzielnie w ramach

statutu CTR, Związek Kółek Rolniczych, w którym powstała Sekcja Kół Mło-

dzieży Wiejskiej, w rok później przekształcona w Związek Młodzieży Wiej-

skiej.24

Związek Kółek Rolniczych odzyskanie niepodległości Polski w 1918 r.

uznał i już niezależnie od władz Towarzystwa, w 1920 r. dokonał już oficjalnie

secesji i pod nazwą Centralnego Związku Kółek Rolniczych związał się

z ruchem ludowym. CTR pozbawione zostało zaplecza organizacji chłopskiej

i dla utrzymania działalności wśród chłopów w 1921 r. powołało Instruktoriat

Główny Kółek Rolniczych.

Nie wszystkie kółka poszły do CZKR, część pozostała przy CTR. W czerw-

cu 1920 r. odbyło się specjalne zebranie tych kółek, które wytrwały w organiza-

cji, na którym jednomyślnie postanowiono zachować łączność z CTR. Oczywi-

ście rozłam spowodował przejściowe obniżenie liczby kółek, gdyż przed rozła-

__________ 21 Z. Chmielewski, Stosunek stowarzyszeń mleczarskich do innych stowarzyszeń, „Mle-

czarstwo‖ 1913, z.7.

22 W. Bzowski, Pogadanki o społecznych stowarzyszeniach gospodarczych, Moskwa 1917,

s.29.

23 M. Mioduchowska, Centralny Związek Młodzieży Wiejskiej 1912-1928, Warszawa 1984,

s.53-54.

24 Tamże.

Page 146: zeszyt wiejski 14.pdf

146

mem zanotowano ich 1788 z liczbą 92000 członków, zaś w 1922 r., zatem w dwa

lata po rozłamie, 1339. Kierownikiem Biura IGKR został Bohdan Wieliczko25

.

Po przerwie wywołanej rozłamem i inwazją bolszewicką już w roku 1921

odzywać się zaczyna z dawną siłą praca i pulsować życie w pozostałych przy

CTR kółkach rolniczych. Instruktoriat Główny utworzony w myśl nowej ustawy

CTR rozpoczynając działalność z liczbą 23 instruktorów pozostałych w Okrę-

gach do końca 1921 r. angażuje 46 nowych instruktorów. W 1925 r. ilość in-

struktorów doszła do 93, założono 200 nowych kółek z 7800 członkami, odbyło

się 645 kursów i 3621 pogadanek26

. Jako pozostałość dawnej odrębnej działalno-

ści CWKR utrzymane zostały ogólne zjazdy przedstawicieli kółek, które odby-

wały się w Warszawie raz lub dwa razy do roku, gromadząc bardzo licznie re-

prezentantów drobnej własności. Na takim zjeździe w 1925 r., który odbył się

w sali Rady Miejskiej Warszawy zebrało się ponad 2000 osób. Zjazdy te nie

miały już charakteru zebrań wyborczych, jak w czasach CWKR, gdyż reprezen-

tanci kółek wchodzili bezpośrednio do Rady Głównej CTR, lecz forum spotkań

organizacyjnych27

.

W 1922 r. zmieniono ustawę CTR, według której kółka rolnicze stały się

bezpośrednio członkami Okręgowych Towarzystw Rolniczych bez wydzielenia

w osobne wydziały i osobny wydział w centrali Towarzystwa, którego rolę speł-

niał Instruktoriat Główny. W 1925 r. liczba czynnych kółek rolniczych przy CTR

doszła do 1724 z 69000 członków28

.

„Przewodnik Kółek i Stowarzyszeń Rolniczych‖ z dniem 1 stycznia

1924 r. został przemianowany na „Gazetę Gospodarską‖, w której omawiano

najważniejsze zagadnienia nie tylko treści ściśle rolniczej, lecz gospodarczej

i oświatowej. Sporo miejsca „Gazeta‖ poświęcała sprawom handlowym

i spółdzielczym, jako mającym w rozwoju gospodarstw chłopskich pierwszo-

rzędne znaczenie. „Gazeta‖ zamieszczała często artykuły w obronie interesów

rolnictwa dostarczając w ten sposób materiał do dyskusji w organizacjach rolni-

czych. Szczególnie dużą rolę odgrywał dział porad gospodarczych rozbudzający

duże zainteresowanie czytelników. W 1924 r. pismo wychodziło w nakładzie

2800 egzemplarzy. Rok 1925 był pod tym względem dla pisma przełomowym,

gdyż nakład począł wzrastać niebywale, tego roku pismo drukowano w ilości

6000 egzemplarzy, w 1926 r. – 9000 egz., a w 1927 r. wychodziło już przeszło

10500 egz., niektóre numery drukowano nawet w liczbie 20000 egz. W latach

__________ 25 Tamże.

26 Dwudziestolecie Centralnego Towarzystwa Rolniczego w Warszawie 1907-1927, War-

szawa 1927, s.63.

27 Tamże, s.67.

28 Tamże, s.64.

Page 147: zeszyt wiejski 14.pdf

147

1926-1927 objętość pisma wzrastała nieraz do 48 stron druku.29

Bardzo cenną

zdobycz dla pisma stanowiły liczne głosy czytelników, przeważnie samouków.

Były to komunikaty, spostrzeżenia z praktyki rolniczej oraz bardzo zajmujące

artykuły dyskusyjne. Głosy te, pisane zwięźle były niezrównanym dopełnieniem

prac specjalistów i cieszyły się dużym uznaniem czytelników.

Redakcja „Gazety Gospodarskiej‖ rokrocznie wydawała „Kalendarz Go-

spodarski‖ dla chłopów. Znaczenie „Kalendarza‖ było olbrzymie, w chacie wie-

śniaka była to najczęściej spotykana książka i dlatego redakcja starała się za-

mieszczać treść obfitą, zajmującą i pouczającą. W 1927 r. Kalendarz drukowany

był w liczbie 10500 egz. i nakład ten w rekordowym czasie został wyczerpany,

tak że wysuwano nawet projekt wydrukowania drugiego nakładu. Poza tym

redakcja „Gazety‖ wydawała od 1926 r. raz na kwartał broszury popularne rolni-

cze, rozsyłane bezpłatnie prenumeratorom pisma. Stałym dodatkiem do „Gazety

Gospodarskiej‖ był dwutygodnik „Głos do Kobiet Wiejskich‖ pod redakcją

P. Restorffowej, oraz od listopada 1926 r. dwutygodnik „Młody Rolnik‖ pod

redakcją S. Wyrzykowskiego. „Gazeta Gospodarska‖ była prenumerowana prze-

ważnie przez chłopów z terenu byłego Królestwa Polskiego, najwięcej z woj.

warszawskiego.30

Najważniejszym zadaniem powstających kółek CWKR było szerzenie

oświaty rolniczej. Czołową pod tym względem rolę odgrywał „Przewodnik Ko-

łek i Spółek Rolniczych‖ i „Kalendarz Gospodarski‖. Większość publikowanych

w „Przewodniku‖ materiałów dotyczyła spraw ściśle gospodarczych, zadaniem

pisma było w pierwszym rzędzie szerzenie wiedzy rolniczej i propagowanie

wśród chłopów korzyści osiąganych poprzez zrzeszanie się w kółkach rolniczych

i innych stowarzyszeniach wiejskich typu spółdzielczego. Artykuły zamieszcza-

ne w „Przewodniku‖ czytano i dyskutowano podczas zebrań organizacyjnych

i narad roboczych w kółkach rolniczych CTR; stanowiły one jeden z podsta-

wowych środków nauczania rolniczego i informacji w zakresie najnowszych

metod gospodarstwa wiejskiego. Podobną rolę spełniały wydawany corocznie

„Kalendarz Centralnego Wydziału Kółek Rolniczych‖, stanowiący rodzaj pod-

ręcznego informatora o najważniejszych sprawach rolniczych i organizacyjnych;

zawierał kilkanaście treściwych artykułów na te tematy, porady gospodarskie,

właściwy kalendarz rolniczy i szereg istotnych dla chłopów informacji ogólnych.

W 1913 r. „Kalendarz‖ drukowano w liczbie 13000 egzemplarzy. Duży nakład

osiągnęły też jednodniówki wydawane przez CWKR i kolportujące wśród chło-

pów odwiedzających wystawy rolnicze lub uczestniczących w zjazdach i Nara-

dach. Od 1908 r. CTR i CWKR rozpoczęły wydawanie książek i broszur rolni-

__________ 29 Tamże, s.55.

30 Tamże, s.56.

Page 148: zeszyt wiejski 14.pdf

148

czych, przeznaczonych dla chłopów – członków kółek i spółek rolniczych. Do

1915 r. CWKR sfinansował wydanie ponad 45 takich książeczek i broszur.31

Od samego początku działalności CWKR rozwinięto energiczne prace

w zakresie szkolenia rolniczego chłopów poprzez pogadanki i odczyty, kursy,

systematyczną naukę w powstających szkołach rolniczych. Szkolenie rolnicze

prowadzono także w czasie zebrań poszczególnych kółek, kiedy specjaliści

z różnych dziedzin gospodarstwa wiejskiego i instruktorzy CTR wygłaszali od-

czyty i pogadanki. Główny ciężar pracy oświatowej w kółkach spoczywał na

instruktorach CTR, w 1913 r. było ich 36, w przededniu I wojny światowej kółka

rolnicze CTR obsługiwało 40 instruktorów, w okresie wojny liczba instruktorów

zmniejszyła się do kilku.32

Od 1908 r. w niektórych kółkach i spółkach rolni-

czych zwiększyło się zainteresowanie budową domów ludowych. Dawne miejsce

życia towarzyskiego, gdzie chłopi gromadzili się dla poczęstunku i zabawy –

karczma i szynk, miało być zastąpione salą zebrań, kursów i odczytów, przed-

stawień teatralnych, zabaw i spotkań towarzyskich, mieszczącą się w domu lu-

dowym33

. Do chwili wybuchu I wojny światowej w całym Królestwie Polskim

wybudowano do 60 domów ludowych. Ważną wreszcie formą aktywizacji chło-

pów w kółkach rolniczych CTR były konkursy, wycieczki i wystawy. Najwięk-

szy konkurs gospodarstw chłopskich CWKR zorganizował w 1912 r. Od 1908 r.

CWKR, a z nim okręgowe towarzystwa rolnicze urządzały konkursy hodowlane,

mające na celu intensyfikację hodowli inwentarza żywego w gospodarstwach

chłopskich. Organizowano ponadto konkursy ogrodnicze, strażackie, produkcji

zbożowej i warzywniczej. Corocznie od 1908 r. w skali masowej odbywały się

pokazy i wystawy produkcji roślinnej i zwierzęcej, a także maszyn i urządzeń

rolniczych. W 1925 r. Instruktoriat Główny Kółek Rolniczych położył duży

nacisk na rozwój hodowli w gospodarstwach chłopskich przez zakładanie mle-

czarń spółkowych34

oraz czytelnictwo książek i zakładanie po wsiach bibliotek

rolniczych35

. W 1927 r. CTR liczyło 1907 kółek rolniczych z 60 tys. członków.

W 1929 r. dokonało się zjednoczenie, tzw. unifikacja CTR z Centralnym Związ-

kiem Kółek Rolniczych i grupą pokrewnych organizacji. Nową organizację na-

zwano Centralnym Towarzystwem Organizacji i Kołek Rolniczych, CTR prze-

stało istnieć wprowadzając do niej wszystkie swoje kółka rolnicze36

.

__________ 31 J. Bartyś, op.cit., s.166.

32 J. Bartyś, op.cit., s.177-178; R.Krajewski, Stan pracy społeczno-rolniczej w Królestwie

Polskim w dobie dzisiejszej, „Przewodnik Kółek….‖ 1916, nr 35-36.

33 J. Bartyś, op.cit., s.196-197.

34 A. Piątkowski, O program hodowlany, „Gazeta Gospodarska‖ 1925, nr 52.

35 Czytajcie dobre książki i zakładajcie biblioteki, Tamże, nr 47.

36 J. Borkowski, Centralne Towarzystwo Organizacji i Kółek Rolniczych. Stan organiza-

cyjny w latach 1929-1939, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego nr 11, 1969, s.143-145.

Page 149: zeszyt wiejski 14.pdf

149

Marcin Matusiak

Uniwersytet Łódzki

Przebudowa ustroju polskiej wsi w poglądach Juliusza Poniatowskiego

w latach 1934-1939

W dniu 28 VI 1934 r. Juliusz Poniatowski otrzymał z rąk Prezydenta Rze-

czypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego, nominację na stanowisko Ministra

Rolnictwa i Reform Rolnych, w rządzie Leona Kozłowskiego. Wraz z informacją

o nominacji, tygodnik „Polska Gospodarcza”1, w dziale „Życie gospodarcze”,

zaprezentował pokrótce życiorys nowego ministra2, który został opublikowany

także na łamach „Monitora Polskiego”. Objęcie funkcji ministerialnej rozpoczy-

nało nowy, ważny rozdział w życiu dotychczasowego Wizytatora Liceum Krze-

mienieckiego3. Jak donosił „Monitor Polski” przejęcie obowiązków nastąpiło

bez zbędnej zwłoki, w dniu 1 VII 1934 r. o godzinie 11, wówczas to oficjalnie

resort przekazał „nowemu gospodarzowi‖, ustępujący ze stanowiska Bronisław

Nakoniecznikow-Klukowski, jednocześnie prezentując podległych sobie urzęd-

__________ 1 „Polska Gospodarcza‖ – tygodnik gospodarczy ukazujący się w soboty, jak głosił podty-

tuł wydawany był przy poparciu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Skarbu,

Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, Ministerstwa Komunikacji, Ministerstwa Poczt

i Telegrafów w latach 1930-1939 i był kontynuacją czasopisma „Przemysł i Handel‖. Po-

szczególne działy pisma były redagowane przy współpracy urzędników tych ministerstw.

2 Biogram ten nie był jednak pozbawiony błędów, gdyż w rzeczywistości to w dniu 19 IX

1927 r. J. Poniatowski zrzekł się funkcji wicemarszałka sejmu i zarazem mandatu poselskiego,

a nie jak podano w 1926 r., jeszcze przed zamachem majowym. Podczas 318. posiedzenia

Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji, na sesji nadzwyczajnej, w dniu 19 IX 1927 r.

podczas odczytywania zawiadomień, Marszałek poinformował posłów o otrzymaniu pisma od

J. Poniatowskiego, w którym informował izbę o zrzeczeniu się mandatu poselskiego, Sejm RP.

Kadencja I, Sprawozdanie Stenograficzne z 318. Posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia

19 IX 1927 r., ł. 3; J. Molenda, Poniatowski Juliusz (1886-1975) [w:] Polski Słownik Biogra-

ficzny, pod red. E. Rostworowskiego, T. XXVII, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź,

s. 441; „Monitor Polski‖, nr 147, 30 VI 1934, s. 1; „Polska Gospodarcza‖, zesz. 27, 7 VII

1934, s. 830-831.

3 Bezpośrednio przed objęciem funkcji ministerialnej, J. Poniatowski w okresie od 16 VII

1927 r. do 28 VI 1934 r., pełnił funkcję Kuratora/Wizytatora Liceum Krzemienieckiego,

zawiadując tą instytucją złożoną z szeregu szkół, różnego szczebla oraz wchodzącymi w jego

skład folwarkami, nadleśnictwami, tartakami i fabrykami (J. Molenda, dz. cyt., s. 441-442).

Page 150: zeszyt wiejski 14.pdf

150

ników ministerstwa4, w Sali Marmurowej gmachu resortu, przy ulicy Senator-

skiej 15 w Warszawie5.

Juliusz Poniatowski to postać będąca odpowiednim kandydatem do piasto-

wania urzędu szefa polskiego rolnictwa. W tym konkretnym przypadku, można

było mówić zarówno o należytym przygotowaniu teoretycznym, jak i praktycz-

nym, predestynującym do właściwego sprawowania tego urzędu. J. Poniatowski

odebrał bardzo staranne wykształcenie w kierunku rolniczym. W 1906 r. ukoń-

czył Studium Rolnicze przy Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagielloń-

skiego. W latach następnych uzupełniał edukację, kontynuując naukę zagranicą,

tj. w roku akademickim 1911/12 na Wydziale Ekonomiczno-Społecznym Uni-

wersytetu Libre w Brukseli, a następnie w roku akademickim 1912/13 na Wy-

dziale Rolniczym Politechniki Czeskiej w Pradze. Przygotowanie do sprawowa-

nia tego typu funkcji, jak już wspomniałem, nie ograniczało się wyłącznie do

wiedzy teoretycznej. Jeszcze przed wyjazdem na studia zagraniczne do Brukseli

i Pragi, J. Poniatowski zdobywał doświadczenie praktyczne współgospodarując

rodzinnym majątkiem w Jaszczowie, ale także zawiadując, w charakterze rządcy,

folwarkiem Antoniów, należącym do Antoniego Rozstworowskiego. Po powro-

cie z Pragi, najprawdopodobniej jeszcze w 1913 r., miał kolejną okazję do wyko-

rzystania nabytej już wiedzy w praktyce, tym razem administrując majątkiem

w Przymiechach (pow. częstochowski), należącym do Franciszka Potockiego6.

Zdobyte doświadczenia zagranicą oraz to, czego był świadkiem podczas swej

pracy w kraju, z całą pewnością było czynnikiem kształtującym jego poglądy,

w zakresie organizacji rolnictwa i funkcjonowania polskiej wsi.

Na okres tuż po studiach, datuje się początek jego kontaktów z ruchem lu-

dowym. Swą działalność polityczną J. Poniatowski rozpoczął w ramach Związku

Chłopskiego7, a następnie w wyniku połączenia tegoż, w dniach 4-6 XII 1915 r.,

ze Stronnictwem Ludowym8 i Związkiem Ludu Polskiego

9, w ramach nowopow-

stałego Polskiego Stronnictwa Ludowego, które w dniu 2 XI 1918 roku zmieniło

nazwę na Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie‖ (dalej: PSL „Wyzwole-

__________ 4 „Monitor Polski‖, nr 148, 2 VII 1934, s. 2.

5 Dotychczas w gmachu zlokalizowanym przy ul. Senatorskiej 15 w Warszawie, mieściła

się siedziba Ministerstwa Rolnictwa, wraz z fuzją z Ministerstwem Reform Rolnych, dotych-

czas mieszczącym się na pl. Dąbrowskiego 5, stał się siedzibą nowo powołanego Ministerstwa

Rolnictwa i Reform Rolnych („Monitor Polski‖, nr 162, 18 VII 1932, s. 2).

6 J. Molenda, dz. cyt., s. 438.

7 Patrz: Tenże, Polskie Stronnictwo Ludowe w Królestwie Polskim 1915-1918, Warszawa

1965, s. 21-22.

8 Tamże, s. 31.

9 Tamże, s. 31-32.

Page 151: zeszyt wiejski 14.pdf

151

nie‖)10

. Poglądy J. Poniatowskiego na sprawy rolne, z całą pewnością ulegały

wówczas dalszej krystalizacji i ewolucji. Zapewne działo się to także, w toku

prowadzonej działalności politycznej, równolegle czy to w ramach przywołanych

powyżej organizacji, czy też w związku z piastowaniem funkcji rządowych lub

parlamentarnych, a warto przypomnieć, że J. Poniatowski pełnił funkcje ministra

rolnictwa, po raz pierwszy w ramach Tymczasowego Rządu Ludowego Republi-

ki Polskiej w Lublinie (od 6/7 XI 1918 r. do 14 XI 1918 r.)11

, kolejną taką okazję

miał w rządzie Wincentego Witosa (od 23 VII 1920 r. do 17 II 1921 r.)12

.

Wprawdzie w obu przypadkach czasokres urzędowania J. Poniatowskiego był

nadzwyczaj krótki, ale z pewnością pozwolił na zdobycie wiedzy potrzebnej do

właściwego zorientowania się w problemach trapiących polską wieś i polskiego

chłopa. Równie doskonałą okazją do zbierania doświadczeń, było w tym czasie

prowadzenie aktywnej działalności poselskiej13

. Przywołana powyżej działalność

ministerialna J. Poniatowskiego, siłą rzeczy musiała mieć raczej charakter „sym-

boliczny‖, sądząc chociażby po krótkim okresie urzędowania. Natomiast

w przypadku Rządu Obrony Narodowej W. Witosa, należy dodatkowo zwrócić

uwagę na fakt, że gabinet ten funkcjonował w specyficznych realiach politycz-

nych, tj. w ramach koalicji, powstałej w trudnej sytuacji międzynarodowej, kon-

kretnie zagrożenia bytu państwa polskiego, przez zbliżającą się do stolicy kraju

nawałę sowiecką. Co więcej było oczywiste, że w tak krótkim czasie i w tak

trudnym momencie, nie mogło być mowy o wypracowaniu jakiegoś szerszego

programu przebudowy ustroju polskiej wsi, nie mówiąc już o jego realizacji.

Tym bardziej, że formuła koalicyjna rządu W. Witosa, bardzo szybko uległa

wyczerpaniu, czego widomym objawem było ustąpienie m.in. J. Poniatowskiego

z zajmowanego stanowiska14

.

Znacznie większe możliwości działania dawał J. Poniatowskiemu, w po-

czątkach istnienia państwa polskiego, mandat poselski wpierw w ramach Sejmu

__________ 10Tamże, s. 5 i 35.

11 Z racji na krótki okres funkcjonowania rządu lubelskiego, można było mówić jedynie

o jego intencjach wyrażonych w „Manifeście Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej‖

z dnia 7 XI 1918 r., który zapowiadał niezwłoczne wniesienie pod obrady zapowiadanego

Sejmu Ustawodawczego, szeregu reform społecznych, w tym i reformy rolnej przewidującej

przymusowe wywłaszczenie, likwidację wielkiej i średniej własności ziemskiej oraz oddanie

ziemi w ręce ludu pracującego pod kontrolą państwa (Powstanie II Rzeczypospolitej. Wybór

dokumentów 1866-1925, pod red. H. Janowskiej i T. Jędruszczaka, Warszawa 1984, s. 430).

12 A. Wątor, Gabinet Wincentego Witosa 24.VII.1920-13.IX.1921, [w:] Gabinety Drugiej

Rzeczypospolitej, pod. red. J. Farysia i J. Pajewskiego, Szczecin-Poznań 1991, s. 78.

13 J. Molenda, dz. cyt., s. 440-441.

14 A. Ajnenkiel, Od rządów ludowych do przewrotu majowego. Zarys dziejów politycznych

Polski 1918-1926, Warszawa 1978, s. 292.

Page 152: zeszyt wiejski 14.pdf

152

Ustawodawczego15

, a następnie także w Sejmie I kadencji16

. W tym kontekście

przede wszystkim na podkreślenie zasługuje fakt, że był między innymi współ-

autorem i referentem projektu ustawy o reformie rolnej, zgłoszonego w imieniu

PSL „Wyzwolenie‖ w dniu 11 IV 1924 r., który nie zdobył jednak wymaganego

poparcia i nie wyszedł poza obrady sejmowej komisji rolnictwa17

. Aktywność na

forum Sejmu, sprawiła, że już wówczas uchodzić zaczął, za jednego

z najwybitniejszych znawców problematyki rolnej18

.

Jednak w tym okresie J. Poniatowski, tak naprawdę nie miał realnej możli-

wości urzeczywistnienia swoich poglądów na przebudowę polskiej wsi. Co nie

oznaczało, że nie komentował poczynań ówczesnych ekip rządowych w tym

zakresie. Jak oceniał z perspektywy czasu, kardynalnym błędem działaczy ludo-

wych, u zarania niepodległości, było niewykorzystanie realnych możliwości,

jakie dawały początki funkcjonowania państwa polskiego i ówczesna sytuacja

polityczna, jak mówił: „(…) przywódcy ruchu ludowego chcieli mieć reformę rolną dokonywaną w całym «majestacie prawa». Nie tylko więc odrzucano poli-

tykę faktów dokonanych, która zwłaszcza we wschodniej części Polski, opuszczo-nej przeważnie przez ziemiaństwo była łatwa do stosowania, ale świadomie,

wobec trwającej wojny, przygaszano nastroje rewolucyjne i nawet nie skorzysta-

no z propozycji rządu Moraczewskiego przeprowadzenia reformy rolnej dekre-tami Naczelnika Państwa. Odkładano decyzję do uchwał zapowiedzianego Sej-

mu”, był głęboko przekonany, że gdyby postąpiono w ten sam sposób, również

z innymi reformami przeprowadzonymi drogą dekretów, ustawami np. o 8 go-

dzinnym dniu pracy, czy też o powszechnym prawie wyborczym, itd., to ufor-

mowanie demokratycznego oblicza Polski nastąpiłoby znacznie później19

.

__________ 15 Posłem na Sejm Ustawodawczy został w IV 1919 r., w wyniku zrzeczenia się mandatu

poselskiego przez Władysława Kubusa wybranego w okręgu nr 8, w jego skład wchodziły

powiaty: koniński, słupecki i kolski (J. Molenda, dz. cyt., s. 440).

16 Do Sejmu I kadencji dostał się zarówno z listy państwowej, jak i uzyskując mandat star-

tując w okręgu wyborczym nr 9, w skład którego wchodziły wówczas powiaty: płocki, płoń-

ski, sierpecki i rypiński, z listy wyborczej nr 3 wystawionej przez PSL „Wyzwolenie‖, która

zgromadziła na tym obszarze 17478 głosów, co dawało jej trzecie miejsce wśród wystawio-

nych w tym okręgu list wyborczych (T. i W. Rzepeccy, Sejm i Senat 1922-1927, Poznań 1923,

s. 134-135).

17 J. Jachymek, Myśl polityczna PSL „Wyzwolenie” 1918-1931, Lublin 1983, s. 41-43.

18 J. Molenda, dz. cyt., s. 440-441.

19 J. Poniatowski, Cele i założenia Reformy Rolnej w 20-leciu Niepodległości, Warszawa

2004, s. 12.

Page 153: zeszyt wiejski 14.pdf

153

Objęcie stanowiska i początek pracy w Ministerstwie

Aby przedstawić poglądy J. Poniatowskiego, na temat przebudowy ustroju

polskiego rolnictwa, należało sięgnąć właśnie do okresu lat 1934-1939, kiedy to

po raz trzeci stanął na czele Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych. W od-

różnieniu od wcześniejszych przypadków, tym razem urząd ten piastował znacz-

nie dłużej bo jak już wspomniałem od 28 VI 1934 r. do 30 IX 1939 r., tj.

w kolejnych gabinetach: Leona Kozłowskiego, Walerego Sławka, Mariana Zyn-

drama – Kościałkowskiego oraz Sławoja Felicjana Składkowskiego20

. Zdaniem

autora poglądy, które znalazły swoją największą werbalizacje w przywoływanym

okresie, były tożsame dla tej postaci przez cały okres działalności politycznej,

a w miarę upływu czasu, zdobytych doświadczeń, ulegały doprecyzowaniu

i konkretyzacji, w czym pomogły nabyte doświadczenia oraz możliwości, jakie

między innymi dawał ministrowi będący w jego dyspozycji urząd. Należy pod-

kreślić, że zadaniem autora tego artykułu, było podjęcie próby prezentacji poglą-

dów głównego bohatera, na zagadnienie szeroko rozumianego procesu przebu-

dowy polskiej wsi. W zgodzie z przyjętym założeniem, najistotniejsze dla autora

stały się wszelkie wypowiedzi J. Poniatowskiego prezentujące jego poglądy na

przebudowę polskiego rolnictwa, zwłaszcza w omawianym okresie czasu, ponad-

to ich prezentacja w możliwie najbardziej kompletnym i syntetycznym ujęciu21

.

Siłą rzeczy niejako z urzędu pominięte zostały w tym artykule, takie kwestie, jak:

proces urzeczywistniania tychże poglądów i wyniki prowadzonych działań, czy

też ich postrzeganie i stosunek doń środowisk pozostających w opozycji, wobec

polityki Ministra, zarówno tej antysanacyjnej, jak i wewnątrz samego obozu

sanacyjnego.

Moment, w jakim doszło do zmiany na fotelu ministerialnym, też miał

wpływ na kolejność działań i kształt pierwszych decyzji. Wielki kryzys gospo-

__________ 20 Zob. Gabinety Drugiej Rzeczypospolitej, pod red. J. Farysia i J. Pajewskiego, Szczecin –

Poznań 1991, passim.

21 Należy jednak zaznaczyć, że zagadnienie reformy rolnej, samo w sobie, doczekało się

bardzo licznych publikacji powstałych, zarówno w okresie międzywojennym, jak

i w późniejszym czasie, z najważniejszych należałoby przypomnieć: W. L. Jaworski, Reforma

rolna, Kraków 1926; W. Grabski, Parcelacja agrarna wobec struktury koniunkturalnej

i chwili dziejowej Polski, Warszawa 1936; J. Poniatowski, Cele i założenia Reformy Rolnej

w Dwudziestoleciu Niepodległości, Londyn 1951; Cz. Madajczyk, Burżuazyjno-obszarnicza

reforma rolna w Polsce (1918-1939), Warszawa 1956; M. M. Drozdowski, Polityka rolna

rządu polskiego w latach 1936 – 1939, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego‖, nr 1, 1959;

J. Ciepielewski, Polityka agrarna rządu polskiego 1929-1935, Warszawa 1968; W. Sułkow-

ska, Reformy w polskim rolnictwie na tle reform w rolnictwie europejskim (1850-1939), Kra-

ków 1994; W. Mich, W obliczu wywłaszczenia. Kwestia reformy rolnej w publicystyce zie-

miańskiej 1918-1939, Lublin 2001.

Page 154: zeszyt wiejski 14.pdf

154

darczy22

w większości krajów europejskich zakończył się zasadniczo w 1933 r.,

w Polsce niestety trwał do 1935 r., a przyczyną tego był między innymi fakt

dominacji rolnictwa w gospodarce narodowej, co miało bezpośrednie przełożenie

na ograniczoną chłonność rynku wewnętrznego i możliwość rozwoju produkcji

przemysłowej, a tym samy na tempo wyjścia z kryzysu gospodarczego23

. Kuli-

sów uzyskania przez Juliusza Poniatowskiego nominacji na fotel ministra, uchy-

lił nieco w swych wspomnieniach Czesław Bobrowski, ówczesny bliski współ-

pracownik J. Poniatowskiego, pisząc że jego przełożony otrzymał nominację,

mimo iż nie cieszył się szczególną sympatią ze strony Józefa Piłsudskiego,

głównego czynnika decyzyjnego w systemie pomajowym24

. Odnośnie samej

nominacji sugerował, że nie była to zwyczajna rotacja wśród członków rządu,

tak charakterystyczna dla okresu pomajowego. Co zatem leżało u genezy tej

decyzji? Cz. Bobrowski wskazywał, że: „Decyzja powołania go [Juliusza Ponia-

towskiego] na stanowisko ministra rolnictwa i reform rolnych oraz jego zgoda na to były oparte na nieporozumieniu (skądinąd jak zaznaczył nie żałował tego

nieporozumienia – dodaje Cz. Bobrowski). Strona rządowa liczyła na pewien atut polityczny w stosunku do organizacji chłopskich, Poniatowski – na szersze

niż to się miało okazać możliwości działania”25

. W opinii Marka Drozdowskiego

nominacja ta oznaczała wzmocnienie wpływów politycznych tych kół sanacyj-

nych, które opowiadały się za znacznym przyśpieszeniem przebudowy polskiego

rolnictwa, które stawiały na przyśpieszenie parcelacji, komasacji, akcji oddłuże-

niowej i stosowanie środków zmierzających do poprawy sytuacji chłopów po-

strzeganych jako pewna całość społeczna26

.

Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych (dalej: MRiRR) było młodym

resortem, zostało powołane do życia rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospo-

litej Polskiej, z dnia 21 V 1932 r., łączącym dwa już istniejące urzędy, a miano-

wicie: Ministerstwo Rolnictwa (powstałe na miejsce Ministerstwa Rolnictwa

i Dóbr Państwowych, działające w latach od 22 XI 1918 do 1927 r.) i Minister-

__________ 22 Zagadnienie wielkiego kryzysu gospodarczego doczekało się gruntownego zbadania

w postaci licznych opracowań naukowych, np.: Z. Landau, J. Tomaszewski, Gospodarka

Polski Międzywojennej 1918-1939, T. III Wielki kryzys 1930-1935, Warszawa 1982; W.

Staniewicz, Deflacja polska w latach 1929-1936, Łódź 2003; Z. Landau, J. Tomaszewski,

Zarys Historii Gospodarczej Polski 1918-1939, Warszawa 1986; Z. Landau, J. Tomaszewski,

Trudna niepodległość. Rozważania o gospodarce Polski 1918-1939, Warszawa 1978;

M. M. Drozdowski, Polityka gospodarcza rządu polskiego 1936-1939, Warszawa 1963;

23 J. Kaliński, Z. Landau, Gospodarka Polski w XX wieku, Warszawa 1998, s. 99.

24 Należy jednak pamiętać, że w tym okresie czasu uwaga Marszałka Piłsudskiego, była

skupiona na wybranych elementach życia politycznego np. wojsko, polityka zagraniczna, co

teoretycznie mogło być również czynnikiem sprzyjającym nominacji.

25 Cz. Bobrowski, Wspomnienia ze stulecia, Lublin 1985, s. 98.

26 M. Drozdowski, Polityka rolna rządu polskiego w latach 1936-1939, „Roczniki Dziejów

Ruchu Ludowego‖, nr 1, 1959, s. 95.

Page 155: zeszyt wiejski 14.pdf

155

stwo Reform Rolnych (utworzone pierwotnie w miejsce Głównego Urzędu

Ziemskiego, działającego w latach 1919-1923)27

. W dniu 25 VI 1932 r. uchwałą

Rady Ministrów, nowy urząd wyposażono w statut organizacyjny, powierzając

wykonanie uchwały pierwszemu szefowi resortu, tj. Sewerynowi Ludkiewiczo-

wi, uchwała ta weszła w życie z dniem 1 VII 1932 roku28

. Zgodnie z przyjętym

statutem, resort składał się z trzech departamentów, na czele których stali dyrek-

torzy: I. Ekonomicznego, II. Produkcji Rolnej i Weterynarii, III. Urządzeń Rol-

nych oraz ponadto z Gabinetu Ministra, Biura Personalnego i Biura Wojskowe-

go29

.

Założenia programowe

W przypadku J. Poniatowskiego, współcześni, a zarazem bliscy mu przyja-

ciele, źródeł podejmowanych decyzji, koncepcji i postaw, upatrywali

w wielorakich czynnikach natury psychologicznej. W tym zakresie zwracali

uwagę zwłaszcza na element emocjonalny, a także na wpływ tradycji towarzy-

szącej wychowaniu, wyniesionemu z domu rodzinnego. Cz. Bobrowski dowo-

dził, że: „U człowieka równie bogatego emocjonalnie jak intelektualnie, u czło-wieka żywo przeżywającego zaobserwowane fakty, a jednocześnie zdolnego do

ich analizowania, w narodzinach decyzji, czy koncepcji istotną rolę odgrywał element emocjonalny (…) Drugim elementem (…) jest wpływ pewnej tradycji

przewijającej się przez historię Polski (…) Ważna była także analiza rzeczywisto-

ści zastanej po niepodległości (…)”, jak twierdził: „… u progu niepodległości wystąpiło charakterystyczne i powszechne złudzenie, że przynosi ona automa-

tycznie rozwiązanie problemów, jakie zawiera nowa rzeczywistość (…) To oczy-

wiście złudzenie. Niepodległość jest dopiero furtką, to jest otwarcie bramy do rozwiązań”

30. Element emocjonalny, to przede wszystkim nędza chłopska, z jaką

mógł się zetknąć J. Poniatowski, jeszcze w rodzinnym Jaszczowie, a także rela-

cje rodzinne. Jak wspominała Maria Dąbrowska, przyjaciółka rodziny Poniatow-

skich, ojciec naszego bohatera: „Nie był zwolennikiem Piłsudskiego, a i nad

poglądami społecznymi swego syna Juliusza bolał srodze”31

, ponadto

J. Poniatowski wraz ze swoją żoną Zofią z Pohoskich, byli zwolennikami zerwa-

__________ 27 Archiwum Akt Nowych, Inwentarz akt, Historia zespołu Ministerstwa Rolnictwa

i Reform Rolnych.

28 „Dziennik Urzędowy Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych‖, nr 1, 30 IX 1932, s.

36.

29 Tamże, s. 37.

30 Cz. Bobrowski, Przemówienie na uroczystym wieczorze…, s. 95-96.

31 M. Dąbrowska, Dzienniki 1914-1932, Warszawa 1988, s. 348.

Page 156: zeszyt wiejski 14.pdf

156

nia z duchem szlachetczyzny, postrzeganym w ujemnym znaczeniu tego słowa32

.

Więzi emocjonalne z rodzinnymi stronami uwidoczniły się w okresie po II woj-

nie światowej, kiedy po powrocie z emigracji, J. Poniatowski, często powracał

w rodzinne strony, o czym wspominał także Cz. Bobrowki, pisząc w swych

wspomnieniach, że: „[Juliusz Poniatowski] Wznowił kontakty ze znanymi mu

z młodości fornalami z ojcowskiego majątku Jaszczów. Ostatnie wakacje przed śmiercią spędził u jednego z nich, nadzielonego ziemią z reformy rolnej. Za życia

opiekował się biblioteką szkolną w Jaszczowi i jej przekazał swój księgozbiór. W tych związkach z Jaszczowem tkwi pewien paradoksalny element: w okresie

przedwojennym pan Juliusz, uważany przez swojego ojca za czarną owcę, nie

miał wstępu do dworu”33

.

Niewątpliwie doświadczenia zdobyte w młodości, czy też te wyniesione

z domu, miały pewien wpływ na kształt wypracowanych koncepcji. Jednak naj-

istotniejszy wpływ na jego poglądy, jak można sądzić, wywarła właściwa ocena

zastanej rzeczywistości oraz stworzenie prawidłowego modelu reformy, jak

mówił: „Każda poważna reforma społeczna – jeżeli tylko nie jest narzucana przymusem – musi wypracować swoją doktrynę, czyli system powiązania założeń

i celów wraz z ich rzekomo osiągalnym wykonaniem. Właściwy wybór założeń,

uzasadnienie celów, które sobie stawia, wykazanie ich osiągalności i budowa sensownego planu wykonania – winny stanowić zrozumiałą i przekonywującą

całość. Bez posiadania takiej doktryny nie będzie miała zazwyczaj szans do pozy-skania bezstronnej opinii swego społeczeństwa”

34. Dla realizacji reformy rolnej

potrzebne było dodatkowo znalezienie powodu usprawiedliwiającego jej postu-

lowanie, jako konieczności narodowej. Zarazem powód ten powinien usprawie-

dliwiać potrzebę radykalnego przeobrażenia stosunków własnościowych, czyli

tym samym konieczność naruszenia prawa własności, tj. zmuszenia jak oceniał

sam J. Poniatowski ok. 20 tys. rodzin, własnych obywateli, do daleko idących

ofiar natury zarówno materialnej, jak i moralnej35

. „Okoliczności” będących

dobrym usprawiedliwieniem dla konieczności reformy, było parę, a za najsku-

teczniejszy J. Poniatowski uznawał hasło odebrania ziemi „obcym narodowo‖.

Jednak metoda ta sprawdzała się jedynie w przypadku krajów, gdzie w obcych

rękach znajdowała się większość ziemi, podawał tu za przykład Łotwę (gdzie ok.

800 niemieckich rodzin posiadało ok. 48% ziemi uprawnej), Czechy i Rumunię,

w przypadku Polski ten sposób kompletnie nie wchodził w grę, gdyż w naszym

przypadku ok. 80% ziemi było w polskich rękach. Podobnie oceniał możliwość

oparcia reformy rolnej na sile i nośności haseł rewolucyjnych, jak stwierdzał,

__________ 32 Tamże, s. 350-351.

33 Cz. Bobrowski, Wspomnienia ze…, s. 100-101.

34 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 9.

35 Tamże, s. 11.

Page 157: zeszyt wiejski 14.pdf

157

nowe „sprawiedliwe nadzielenie wszystkich”, nie mogło być dla Polski właści-

we. Co więcej był przekonany, że tego typu ciągot nie przejawiała ludność wiej-

ska, włącznie ze służbą folwarczną36

. Taki wniosek potwierdzał, że stosunek

J. Poniatowskiego, do hasła parcelacji bez odszkodowania, podnoszonego

u zarania niepodległości, jako rozwiązania wówczas realnego, był także wów-

czas wynikiem bieżącej oceny sytuacji, a nie dogmatem ślepo wyznawanym.

Reasumując Minister doszedł do przekonania, że w realiach polskich: „(…) ani

sentyment narodowy (…) ani nastroje rewolucyjne w społeczeństwie nie mogły się stać dla Polski właściwą podstawą do budowania popularnej teorii reformy

rolnej. Pozostawała jedynie możliwość rozwinięcia doktryny gospodarczej. Ona

zatem miała dać rzeczowe uzasadnienie w imię przyszłości, ona miała przekonać

i zawładnąć umysłami tych, którym wypadało decydować o wyborze dróg rozwo-

jowych dla rodzącego się państwa”37

.

Nowy minister rozpoczynając pracę, zmierzającą do stworzenia komplek-

sowego programu przebudowy polskiej wsi, musiał wpierw dokonać właściwej

oceny zastanej rzeczywistości. Ocena ta była natomiast punktem wyjścia do

stworzenia właściwych założeń programowych. Jednym z elementów tej oceny,

było umiejscowienie źródeł aktualnych problemów polskiego rolnictwa. Po la-

tach, gdy przebywał na emigracji, J. Poniatowski wspominając warunki, w jakich

przyszło zmieniać polską wieś stwierdził, że reforma rolna w międzywojniu, była

przeprowadzana w warunkach znacznego zapóźnienia gospodarczego, zwłaszcza

w dziedzinie rozwoju przemysłu, gdyż 2/3 ludności w dalszym ciągu żyło

z rolnictwa. Podczas gdy w analogicznym okresie, w państwach europejskich

odsetek ten nie przekraczał 1/3 ogółu danego społeczeństwa, podając dla zilu-

strowania tej tezy, dane przedstawiające sytuację w kilku krajach: Anglia – 6%,

Holandia – 22%, Niemcy – 26%, Dania – 30%, Francja – 35%, Włochy – 40%.

W związku z tym, jak stwierdzał: „Było jasne, że gospodarcza siła kraju i ogólny stan dobrobytu są w prostej i bezpośredniej zależności od tego, czy i jak zostanie

rozwiązane podniesienie skali produkcyjności, zwiększenie siły nabywczej i zdolności kapitalizacji w tej najliczniejszej warstwie narodu”

38. Cz. Bobrowski,

zgadzając się ze swym przełożonym pisał: „Polska nie przeżyła nie tylko rewo-

lucji przemysłowej, ale także rewolucji rolniczej, która miała miejsce w XIX w.

w wyniku postępu: w przemyśle, urbanizacji i komunikacji. Rewolucję rolniczą

przeszło częściowo – i to w zniekształconej formie – tylko poznańskie, czyli zabór pruski; inaczej mierząc – siedemnaście procent ludności polskiej u progu niepod-

ległości. (…)Wobec tego nie przeżyliśmy także bolesnego procesu odciążenia wsi

przez masową emigrację (…) Inne obciążenia przeszłością były znane, zrozumia-łe od razu, ale czekały wiele lat na zastosowanie skutecznych środków. Trzy

__________ 36 Tamże, s. 11-12.

37 Tamże, s. 13.

38 Tamże, s. 10 i 33.

Page 158: zeszyt wiejski 14.pdf

158

zabory – w większości dziedzin nie komplementarne, a konkurencyjne. Utrata

rynków zagranicznych (…) Problem pogłębiony przez wojnę celną z Niemcami

(…) która w krótkim okresie czasu hamowała nasz eksport zarówno rolniczy, jak i eksport węgla”

39. Jak to po wielu latach określił autor tych słów, formuła ta

powstała pod wpływem J. Poniatowskiego, na potrzeby książki, wydanej z jego

inspiracji pod pseudonimem Grzegorz Turowski, a noszącej tytuł: „Warunki i drogi rozwoju gospodarczego wsi polskiej”, w której jak to określił Cz. Bo-

browski, był jedynie piórem, chcącym wyłożyć poglądy na rolnictwo, swojego

przełożonego40

. Jak więc widać korzenie ówczesnych problemów rolnictwa

umiejscawiano w rozległej perspektywie czasowej, które dodatkowo złożone

były z szeregu czynników o różnorodnym charakterze, tzn.: politycznym, spo-

łecznym i ekonomicznym. Powyższe zaszłości oczywiście należało jak najszyb-

ciej usunąć, aby mówić realnie o przebudowie ustroju polskiej wsi.

W rezultacie tak głębokich zaniedbań zjawiskiem powszechnym, na pol-

skiej wsi było przeludnienie i bezrobocie. J. Poniatowski przeprowadził własne

szacunki w tym względzie, a liczbę osób określanych terminem tzw. „zbędnych‖

na wsi, czyli tych których można byłoby się pozbyć, bez jakiejkolwiek groźby

załamania produkcji rolnej, szacował na 1/3 ogółu ludności rolniczej. W opinii

Cz. Bobrowskiego była to liczba nieco przesadzona, gdyż przeprowadzona

w tym kierunku przez Instytut Gospodarstwa Społecznego ankieta, w 53 wsiach

różnych województw, w okresie pomiędzy X 1934 r., a II 1935 r., wykazała

znacznie niższy procent tzw. „zbędnych”, konkretnie ok. 2,4 mln osób41

. Warto

również wspomnieć, że kwestią przeludnienia zajmował się wnikliwie również

stryjeczny brat ówczesnego szefa resortu rolnictwa, Józef Poniatowski42

, m.in.

autor książki zatytułowanej: „Przeludnienie wsi i rolnictwa”, wydanej

w Warszawie w 1936 r. Obliczał w niej, że na dzień 9 XII 1931 r. na wsi miesz-

kało ok. 3 738 000 osób zawodowo czynnych, a zarazem będących tzw. „zbęd-

__________ 39 Cz. Bobrowski, Przemówienie na uroczystym wieczorze…, s. 97; „Polska Gospodar-

cza‖, zesz. 50, 10 XII 1938, s. 1801.

40 Tenże, Przemówienie na uroczystym wieczorze…, s. 97.

41 J. Ciepielewski, Polityka agrarna rządu polskiego 1929-1935, Warszawa 1968, s. 67-68.

42 Por. : Piotr Tusiński w swym artykule zatytułowanym: „Juliusz Poniatowski – Jako Mi-

nister Rolnictwa i Reform Rolnych (1934-1939) [w:] Dzieje Partii i Stronnictw Chłopskich

w Europie, pod red. J. R. Szaflika, Tom I – Narodziny i rozwój, Pułtusk – Warszawa 2007, s.

551, błędnie podał, że Józef Poniatowski był bratankiem Juliusza, w rzeczywistości był jego

bratem stryjecznym. Józef Poniatowski, publicysta, ekonomista i polityk, po II wojnie świato-

wej w Anglii, gdzie w 1981 r. otrzymał tytuł doktora honoris causa Polskiego Uniwersytetu na

Obczyźnie. Był to stryjeczny brat Juliusza Poniatowskiego, syn Szczęsnego Poniatowskiego

i Marii z Sokołowskich, który był rodzonym bratem Kazimierza Poniatowskiego, ojca Juliusza

Poniatowskiego (L. Hayto, Poniatowski Szczęsny (1857-1936), Polski Słownik Biograficzny,

pod red. E. Rostworowskiego, T. XXVII, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1983, s.

489-491).

Page 159: zeszyt wiejski 14.pdf

159

nymi”, w gospodarstwach rolnych, a na dzień 1 IV 1935 r., liczba ta wynosiła już

4 988 000 osób, co dawało łącznie, wraz z ludnością zawodowo bierną, ogólną

liczbę 8 800 000 osób „zbędnych” na wsi43

. Pomimo tych rozbieżności, problem

i tak pozostawał dostatecznie nabrzmiały. Należało stwierdzić, że zagadnienie

nadmiaru ludności na polskiej wsi, miało w ich ocenie wymiar niespotykany,

nawet jak na tą część Europy44

. Różnice w podawanych liczbach nie były, aż tak

istotne, jak sam fakt, że omawianemu zjawisku towarzyszyła stała tendencja

wzrostowa. Według obliczeń Instytutu Spraw Społecznych w latach 1931-1936

w Polsce przybywało rocznie średnio ok. 230 tys. osób zdolnych do pracy, jed-

nakże biorąc pod uwagę sam rok 1936, to przyrost ten wynosił już 300 tys.,

z czego na samą wieś przypadało wówczas 230 tys. osób45

.

Tak sformułowana ocena zastanej rzeczywistości, stała się impulsem do

sformułowania pierwszego założenia, mówiącego o konieczności zatrudnienia

możliwie wszystkich zdolnych do pracy. Zasada ta w opinii J. Poniatowskiego,

była naturalną podstawą pozwalającą na podniesienia produkcji rolnej: „(…)

a więc i do pretendowania przez naród do współczesnego poziomu dobrobytu. Gdy pełne zatrudnienie nie mogło być doraźnie osiągnięte przez wielokrotne

pomnożenie warsztatu przemysłowego, winno to być dokonane przez wielką

intensyfikację rolnictwa i to głównie przez wkład pracy”46

. Zdaniem Juliusza

Poniatowskiego od rozwoju produkcji rolnej, zależało zrealizowanie trzech pod-

stawowych postulatów, które warunkowały pomyślniejszą przyszłość. Rozwój

produkcji rolnej miał gwarantować właściwe i równomierne tempo wzrostu

dochodu społecznego, przynajmniej do czasu, kiedy w Polsce dominującym

czynnikiem gospodarki będzie rolnictwo. Ponadto pozwalał na wzrost eksportu

rolnego, który w dalszym ciągu decydował o utrzymaniu czynnego bilansu han-

dlowego, tym bardziej istotnego przy wciąż rosnących potrzebach importowych.

Ponadto szybki wzrost produkcji rolnej przekładał się na wzrost dochodu gotów-

kowego, ale również podnosił skalę własnej konsumpcji żywnościowej. Kon-

sumpcji koniecznej, biorąc pod uwagę dalszy wzrost przeludnienia na wsi oraz

pamiętając o zjawisku niedożywienia polskiej wsi47

. Przypominał, że pojęcie

zatrudnienia powszechnego, było w 20-leciu międzywojennym, pojęciem obcym

nawet dla ówczesnej inteligencji: „Z najwyższą podejrzliwością traktowano

zasadę, że tylko praca stwarza wartości gospodarcze. Teza ta uchodziła już to za

jednostronne i raczej fałszywe założenie socjalistycznej szkoły ekonomicznej, już to w najlepszym razie za jedną z wielu teoretycznych spekulacji myślowych, do

__________ 43 J. Ciepielewski, dz. cyt., s. 66-67.

44 Cz. Bobrowski, Wspomnienia ze…, s. 86-87.

45 J. Ciepielewski, dz. cyt., s. 68.

46 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 13.

47 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 17, 24 IV 1937, s. 587.

Page 160: zeszyt wiejski 14.pdf

160

których nie należy przywiązywać większej wagi”, jak zaznaczał J. Poniatowski,

opór środowisk inteligenckich był duży wobec wszelkich nowatorskich progra-

mów: „Z wyższych uczelni płynął mętny i co do swego kierunku nieujednolicony prąd nieporadnego «laisser faire’yzmu» i gospodarczego konserwatyzmu, w imię

przeciwstawiania się wszelkim prądom reformatorskim, jako idącym rzekomo

tylko z «bolszewickiego» wschodu”48

. Takie podejście nie ułatwiało formułowa-

nia programu, jak zaznaczał J. Poniatowski powszechnie zgadzano się w jednym,

że zjawisko przeludnienia i nie zatrudnienia tej masy ludzi, albo też jej praca na

emigracji49

, było zwyczajnym marnotrawstwem narodowym. Jednak całkowicie

błędnie postrzegano rozwiązanie tego problemu poprzez natychmiastowe uprze-

mysłowienie: „Nie zdając sobie sprawy z prawdziwego ciężaru zagadnienia, nie

licząc jakiego wkładu kapitału wymaga przemysłowe zatrudnienie milionów ludzi

– oddawano się łatwym złudzeniom, że bardzo szybki rozwój miast i przemysłu

przybierze taką skalę, że nie tylko zabierze ze wsi cały przyrost ludności, ale nawet wieś przerzedzi (…) Nie zdawano sobie sprawy ze skali obiektywnego

braku kapitału”50

.

Obliczano, że aby wchłonąć ten nadmiar ludzki „gnieżdżący‖ się na wsi,

miasta polskie powinny rozwijać się w tempie 6% rocznie, podczas gdy

w rzeczywistości, nawet w okresach najlepszej koniunktury, tempo wzrostu

wynosiło jedynie 2%. Inny wskaźnik podawał, że aby rozwiązać problem prze-

ludnienia, przemysł polski winien rozwijać się przynajmniej w tempie przemysłu

amerykańskiego z końca XIX wieku51

, na co w warunkach polskich wówczas

absolutnie nie było najmniejszych szans. W kontekście przeludnienia polskiej

wsi i sytuacji nań panującej, należało pamiętać, że od 1931 r. nastąpiło dodatko-

wo zahamowanie emigracji ludności z Polski, a co więcej rozpoczął się proces

reemigracji do kraju. Skala tego zjawiska w latach 1931-1932 przewyższyła

liczbę osób opuszczających nasz kraj, co w kategoriach negatywnych dodatkowo

pogorszyło położenie ludności wiejskiej, powodując spadek wpływów pocho-

dzących z przekazów emigracyjnych, opiewających w sumie na kwotę 400 mln

zł w 1930 r., do poziomu 200 mln zł w roku 1932. Zjawisko to osłabło nieco

w okresie od 1933 r., a w roku 1935 liczba wyjeżdżających i powracających do

kraju były w zasadzie identyczne 53,8 tys. wyjeżdżających do 53,4 tys. wracają-

cych do kraju52

.

__________ 48 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 14.

49 W kontekście emigracji zarobkowej J. Poniatowski, przytaczał wyniki badań prof. Caro,

według których przed 1914 r., skala tego exodusu, liczonego łącznie z emigracją sezonową,

wynosiła rocznie 600 tys. osób (Tamże, s. 10).

50 Tamże, s. 14-15.

51 Cz. Bobrowski, Przemówienie na uroczystym wieczorze…, s. 99; J. Majchrowski, Silni –

Zwarci – Gotow. Myśl polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985, s. 108.

52 J. Ciepielewski, dz. cyt., s. 65-66.

Page 161: zeszyt wiejski 14.pdf

161

Jedną ze spraw, będącą również wynikiem wcześniejszych wieloletnich za-

niedbań oraz wymagająca, zdaniem J. Poniatowskiego, jasnego postawienia, była

kwestia parcelacji. W realizacji tego zadania postulował nadrzędny udział pań-

stwa, który powinien pozwolić na przełamanie wszelkich oporów psychicznych,

mogących towarzyszyć realizacji reformy rolnej, a także ustrzec przed ewentual-

nymi błędami i wypaczeniami idei reformy53

. Obrót całością ziemi też winien

znaleźć się w rękach państwa, a towarzyszyć temu powinno właściwe zaangażo-

wanie rządu w konieczną osłonę kredytową, umożliwiającą nabywcy długoletnie

spłaty za ziemię oraz zapewnienie wsparcia kredytowego na potrzeby zagospo-

darowania54

. W realizacji reformy rolnej, postulowano przyjęcie, jako nadrzęd-

nego warunku, postulatu w pierwszej kolejności dającego ziemię tym, którzy

utracili pracę w wyniku przeprowadzenia reformy, tzn. służbie folwarcznej,

a następnie starając się doprowadzić do likwidacji gospodarstw karłowatych,

przez ich powiększenie i upełnorolnienie, odrzucając tym samym zasadę „każ-demu po trochu”, jako metodę będącą zwyczajnym marnotrawstwem ziemi

55.

Podczas posiedzenia Senatu, w dniu 4 III 1935 r. J. Poniatowski stwierdził, że

u zarania II Rzeczypospolitej dopuszczono się szeregu błędów, będących pozo-

stałością czasu zaborów: „Zbyt dużo było zaległości, ażeby je można było odro-

bić. A może i zbyt dużo było nacisku ludzi, myślących jeszcze tymi samymi kate-goriami, które się utrwaliły w umysłach polskich za czasów niewoli, a które

dopatrywały się w konserwowaniu wielkiej własności ziemskiej w stanie nienaru-szalnym czynu patriotycznego (…) i popełniła Polska błąd gospodarczy, odbu-

dowując formę produkcji rolnej w znacznej części wielkich warsztatów tam,

gdzie one utrzymać się nie mogły. Dokonany został nakład, który dzisiaj, zmie-niając formę, trzeba by zniszczyć”

56. W tym fakcie leżały przyczyny, które

w jego mniemaniu zmuszały rząd do przyjęcia ewolucyjnego sposobu prowadze-

nia parcelacji. Drugą przeszkodą w sprawnej realizacji tego procesu, jaką pod-

niósł J. Poniatowski, podczas swego przemówienia na plenarnym posiedzeniu

Sejmu w dniu 8 II 1935 r., była słabość budżetowa, która w jego opinii,

w najbliższej przyszłości nie pozwoli na przeprowadzenie przez państwo wiel-

kiej akcji osadniczej towarzyszącej podziałowi gruntów57

. Jednocześnie nalegał,

aby państwo nie zaniedbywało rozwoju akcji parcelacyjnej, w sytuacjach okre-

sowej poprawy koniunktury gospodarczej: „Państwo nie potrzebuje się wstydzić,

że do tej akcji przywiązuje wagę i powinno rozwijać ją znacznie silniej, gdyby

__________ 53 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 25.

54 Tamże, s. 27.

55 Tamże, s. 26.

56 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 10, 9 III 1935, s. 335.

57 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 7, 16 II 1935, s. 235; Sejm RP. Kadencja III, Sprawozdanie

Stenograficzne ze 131. posiedzenia w dniu 8 II 1935, k. 98.

Page 162: zeszyt wiejski 14.pdf

162

środki na to pozwalały”, jednocześnie konstatując: „Dziś środki na to nie pozwa-

lają, ale oddziaływanie życzliwe na przebieg akcji jest słuszne”58

.

Zagadnienie parcelacji było powiązane z następnym założeniem, na którym

opierał Minister Rolnictwa, gospodarcze ujęcie całości reformy rolnej. W ocenie

J. Poniatowskiego to właśnie drobne gospodarstwa rolne stanowiły najproduk-

tywniejszą formę warsztatu rolniczego w przeciętnych warunkach europejskich:

„Taka jednostka gospodarcza nie tylko góruje nad gospodarstwem kapitalistycz-

nym, opartym o pracę najemną, przez swą odporność na trudności zewnętrzne, ale przede wszystkim zatrudnia daleko większą ilość sił pracowniczych

w stosunku do obszaru i daję znacznie większą produkcję brutto na każdą jed-

nostkę obszaru”59

, a to przy tak dużym przeludnieniu wsi, wpływało korzystnie

na niwelowanie tego negatywnego zjawiska. Wierząc w długofalowy proces

uprzemysłowienia kraju, postrzegany między innymi, jako wentyl rozładowujący

przeludnienie wsi, odnosił J. Poniatowski swój program reformy rolnej, do roz-

działu środków inwestycyjnych nie pomiędzy dwa działy gospodarki narodowej,

czyli przemysł, a rolnictwo, ile do wewnętrznego rozprowadzenia środków,

w ramach samego rolnictwa, ale tym razem pomiędzy ziemiaństwo i chłopów.

Takie postawienie sprawy wymagało walki z panującymi mitami, uporczywie

dotąd lansowanymi głównie przez środowiska konserwatywne-ziemiańskie,

starające się przekonać czynniki decyzyjne, w tym przypadku rząd o wyższej

produktywności gospodarstw folwarcznych. J. Poniatowski odpierając ten pogląd

stwierdzał: „Można było bowiem wykazać, że dzięki wykorzystaniu każdego

skrawka ziemi i większemu rozwojowi hodowli gospodarstwa chłopskie z całości

swego obszaru wytwarzały produkcję większą niż folwarczna, mimo wyższej w tych ostatnich wydajności plonów z poszczególnych upraw. Pozorna przewaga

gospodarstw folwarcznych była także produktem uprzywilejowania. Chłopska

wieś poza kredytem parcelacyjnym właściwie nie korzystała z kredytu zorgani-zowanego, natomiast udzielane ziemiaństwu długoterminowe nisko oprocento-

wane kredyty przekraczały 25% ich kapitału ziemi. To samo dotyczyło zresztą wielu inny dziedzin, że wspomnę tu o zmonopolizowaniu rentownej uprawy bura-

ka cukrowego, prawie niedostępnej dla chłopów”60

.

Lansowanie teorii o wyższej produktywności gospodarstw drobnych niż

wielkich, było zadaniem karkołomnym, jak mówił J. Poniatowski: „Brak wiedzy

o tym, czym jest gospodarstwo chłopskie, był bardzo głęboki i istotnie tradycyjny. Uczelnie rolnicze i ośrodki pracy naukowej i badawczej zajmowały się wyłącznie

zagadnieniami produkcji folwarcznej, jakkolwiek już wówczas ponad 2/3 użytków

rolnych było w chłopskiej gospodarce i jakkolwiek znane już były szeroko na świecie rezultaty badań prof. Laura nad drobnym rolnictwem w Szwajcarii. Ba-

__________ 58 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 10, 9 III 1935, s. 335-336.

59 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 13.

60 Cz. Bobrowski, Przemówienie na uroczystym wieczorze…, s. 87 i 88.

Page 163: zeszyt wiejski 14.pdf

163

dania te powtarzano i potwierdzano już w wielu krajach. W Polsce trzeba było,

aż nacisku Sejmu, aby utworzony został Wydział Ekonomiki Drobnych Gospo-

darstw przy Państwowym Instytucie Naukowym Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach”

61. Wyniki podjętych wówczas badań potwierdziły dane mówiące

o wyższej produkcyjności z ha w gospodarstwach drobnorolnych, udostępnione

przez prof. Laura, a nawet więcej wykazały, że w warunkach polskich zależność

ta występuje znacznie „ostrzej‖ niż miało to miejsce w Szwajcarii62

. Na dowód

słuszności swych poglądów, J. Poniatowski dodatkowo przytoczył wyniki badań

prowadzonych w Niemczech, przez prof. Stiegera, na bazie tamtejszych biur

rachunkowych, należących do Towarzystw Rolniczych. Również w tym przy-

padku zauważalna była tendencja do obniżania się dochodu brutto z ha, w miarę

wzrostu obszaru gospodarstwa: „Między gospodarstwami poniżej 100 ha, a go-

spodarstwami powyżej 1000 ha stosunek przychodów brutto wynosił prawie

dokładnie 2 do 1”63

. Jak stwierdzał, na podstawie tych analiz optymalna wiel-

kość gospodarstwa w warunkach Polskich to od 3 do 10 ha. W myśl powyższych

badań wprowadzenie gospodarstw drobnych jednorodzinnych, w miejsce folwar-

ków o obszarze powyżej 100 ha, pozwoli uzyskać pracę ok. 3 do 5 razy więcej

osobom, jednocześnie zastrzegając: „Przy tym nie będzie to wcale zgłoszenie się

liczniejszych konsumentów do podziału tej samej co poprzednio ilości produkcji – stworzone bowiem zostaną wartości nowe. Do gospodarstwa narodowego

wejdą 2-2,5 krotnie większe ilości produktów rolnych, niż przy zagospodarowa-niu systemem folwarcznym”

64.

Jak oceniał zarysowane powyżej fakty oraz wnioski z nich wypływające,

były nie do przyjęcia dla inteligencji polskiej w latach dwudziestych: „Za aksjo-mat uchodziło, że im wyższa renta tym wyższy dochód narodowy. Podobnież

rozmiar produkcji brutto z ha usiłowano sprowadzić – świadomie lub nieświa-

domie – do rozmiaru dostaw na rynek, w nich tylko doceniając wartości dla społecznego życia. Lekceważono zatem fakt, że wyżywienie tych wszystkich, któ-

rzy nie «z rynku» a z własnej dodatkowej produkcji zostaną utrzymani jest zupeł-nie tak samo ważne dla gospodarstwa narodowego i że ono właśnie zwalnia

część rynkowej produkcji już to do eksportu, już to dla potrzeb nadzwyczajnych,

jak potrzeby wojenne (…) Twierdzono, że tylko gospodarstwa dające duże nad-

wyżki ponad potrzeby własne są społecznie użyteczne (…) Idealizacja tak zwane-

go «zdrowego gospodarstwa» posuwana była tak dalece, że ciągle odżywały pomysły ustawowych norm posiadania i zakazu dalszego podziału chłopskiej

__________ 61 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 15.

62 Tamże, s. 16.

63 Tamże, s. 16-17.

64 Tamże, s. 17 i 36.

Page 164: zeszyt wiejski 14.pdf

164

własności. Był to przejaw prostego nieuctwa w zakresie historii naszej wsi”65

.

Jak zaznaczał, o ile dochodziło do podziału gruntów chłopskich, to była koniecz-

ność wynikająca z przeludnienia wsi. Należało więc dążyć do likwidacji proble-

mu przeludnienia, a nie stwarzać kolejne przepisy, które zmuszałyby do szukania

dróg ich obejścia lub zwykłego naruszania: „Jaskrawy przykład daje były zabór

pruski, który swoją możność chlubienia się „zdrowymi gospodarstwami” wsi i zachowanymi folwarkami, aż do odrodzenia Rzeczypospolitej – okupił wysła-

niem wielkich mas ludzkich do kopalni Westfalii i do innych ośrodków przemysłu niemieckiego. W zachodnich Niemczech między laty 1880 i 1895 ilość polskich

robotników wzrosła ze 100 tys. do 400 tys.”66

. Należy jednak w tym miejscu

wyraźnie zaznaczyć, że J. Poniatowski nie był przeciwnikiem istnienia wszyst-

kich dużych gospodarstw rolnych. W jego założeniach miała pozostać pewna

liczba tego typu gospodarstw, które spełniać powinny rolę specjalistyczną,

o czym mówił między innymi podczas obrad Komisji Budżetowej Sejmu w dniu

20 I 1938 r.: „(…) obdarzone możnością dysponowania mocniejszym intelektem

kierowniczym mogą podejmować się trudnych zadań, których powszechna i z natury rzeczy masowa produkcja sama podjąć się nie może. Będzie to produk-

cja nasion i rozpłodników”, widząc wielkie braki i rozpiętość działań, dostrzegał

tym samym ogromne zacofanie pod tym względem, mówiąc: „Wielkie warsztaty rolne nie spełniają, tej roli, która na nie w sposób naturalny spada”

67. Parcelacja

w ocenie Ministra, była również czynnikiem niezwykle istotnym z punktu wi-

dzenia integralności państwa polskiego, tak mówił podczas posiedzenia Senatu

w dniu 4 III 1935 r.: „Niewątpliwie bieg dziejów pozostawił na wsi polskiej sze-

reg czynników złych, które przez państwowość polską mają być zatarte. Nie sprzyjał on temu, aby się dawało łatwo osiągnąć zbliżenie i zespolenie ludności

wiejskiej z Państwem”68

. Dodatkowo J. Poniatowski wskazywał, korzystając

z własnych doświadczeń, że drobna własność, była istotnym czynnikiem utrzy-

mującym ciągłość posiadania narodowego, gdyż jak to określił: „Chłop siał

nieraz dosłownie pod kulami, zagospodarowywał wojenne odłogi, zaprzęgając się niekiedy wraz z rodziną do pługa, wówczas, gdy większy właściciel i jego

najemnicy okazali się dużo bardziej wrażliwi na niebezpieczeństwo”69

. Jak oce-

niał należało się też liczyć z falą nastrojów radykalnych płynących ze wschodu,

które „kusiły” do powzięcia podobnych rozwiązań odnośnie podziału ziemi

uprawnej70

.

__________ 65 Tamże, s. 17-18.

66 Tamże, s. 18-19.

67 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 5, 29 I 1938, s. 183.

68 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 10, 9 III 1935, s. 335.

69 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 13.

70 Tamże, s. 10.

Page 165: zeszyt wiejski 14.pdf

165

Podczas konferencji prasowej, w dniu 5 VI 1936 r., w odniesieniu do spo-

sobu przeprowadzenia akcji osadniczej, będącej immanentną częścią parcelacji,

J. Poniatowski postulował: „Natężenie polityki agrarnej, prowadzone w dzielnicy kulturalnej, zmusza do tego, aby sposób dokonywania osadnictwa był zbliżony do

warunków kolonizacyjnych, do których ludność została przyzwyczajona. Zatem

nie jest tam możliwe (…) proste wydzielenie kawałka ziemi i pozostawienie wła-snym losom i wysiłkom nowonabywcy. Od tego prymitywu, który na terenie wo-

jewództw wschodnich jeszcze może być stosowany, przejść się musiało do stwo-rzenia osiedli, pozwalających osadnikowi w pierwszych latach pracy na nowym

warsztacie żyć w warunkach znośnych”71

. Ponadto wskazując na kierunek parce-

lacji, mówił: „Państwo prowadząc swą politykę rolną, zmierza do tego, aby

tereny, które wykazują najniższe zaludnienie rolne, stawały się terenami stop-

niowo zagęszczającymi się, przynosząc ulgę terenom przeludnionym. Poznańskie

i Pomorze pod tym względem jest wyjątkową dzielnicą, albowiem stan przelud-nienia jest tam najniższy i zasób ziemi wielkiej własności jest największy. Natę-

żenie przeto polityki agrarnej w tych 2 województwach ma podstawy swoje za-równo gospodarcze, jak i społeczne”

72.

Należy jednak pamiętać, że mówiąc o porządkowaniu struktury rolnej

w Polsce, J. Poniatowski nie postrzegał tego procesu, jako pojedynczego zagad-

nienia, a jako zespół działań, co też sygnalizował członkom Komisji Budżetowej

Sejmu, podczas przywoływanego już posiedzenia w dniu 20 I 1938 r.: „Myślę tu w pierwszym rzędzie o rozdrobnieniu gospodarstw w sensie szachownicy,

o stosunkach w dziedzinie regulacji i prawa własności i wreszcie o istniejących

jeszcze u nas tzw. wspólnotach. Te rzeczy stanowią kompleks”73

. W ocenie resor-

tu powyższemu zagadnieniu, musiały towarzyszyć także działania rządowe uzu-

pełniające proces parcelacji, w tym kierunku prowadzono prace: „Wysiłki Rządu

idą po tej linii, aby sprząc te trzy grupy działań: regulację wspólnot, regulację szachownicy i regulację stanu posiadania w jedną całość w odniesieniu do tych

dzielnic, gdzie stosunki przedstawiają się najbardziej opłakanie”74

. We wszyst-

kich tych obszarach było bardzo dużo do zrobienie. W kontekście likwidacji

wspólnot podawał: „Na terenie Polski istnieje 1 300 tys. ha wspólnot, z czego

sam południowa część Polski ma ponad 400 tys. ha. W tych 400 tys. ha istnieje

bardzo pokaźna ilość ziemi, nadającej się do intensywnej kultury, lecz dziś mar-

nowanej, skoro służy, jako wypas prymitywny”75

.

__________ 71 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 24, 13 VI 1936, s. 675.

72 Tamże, s. 675

73 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 5, 29 I 1938, s. 180.

74 Tamże, s. 181.

75 Tamże, s. 180.

Page 166: zeszyt wiejski 14.pdf

166

Równie istotnymi sprawami dla powodzenia całości akcji parcelacyjnej, by-

ło przeprowadzenie procesu scaleniowego i melioracyjnego. Zagadnienie to

przedstawiał J. Poniatowski w dniach 6 i 14 XII 1938 r., na specjalnej konferen-

cji76

odbywającej się z udziałem posłów i senatorów. Komasacja była w ocenie

J. Poniatowskiego, procesem różniącym się od innych działów inwestycji: „(…)

nie jest tworzeniem nowych dotychczas nieznanych w Polsce rozwojowych form, a jest tylko wyrównaniem zaniedbań przeszłości, zaleczeniem starej zadawnionej

rany (…) Scalenie jest to problem likwidacji ciężaru niewoli, który wyjątkowo na naszym kraju jeszcze dotąd ciąży”

77. W jego ocenie tylko likwidacja szachowni-

cy pól mogła pozwolić na prowadzenie racjonalnej gospodarki, a proces ten

musiało i mogło przeprowadzić wyłącznie państwo: „Dopiero w gospodarstwie

skomasowanym może przyjść wcześniejsza uprawa, płodozmian, może przyjść

należyte zabudowanie, może przyjść sad i ogród, a – co za tym idzie – rozwinię-

cie upraw szczególnych, które we wsiach nieskomasowanych są zupełnie niemoż-liwe (…) Dział inwestycji scaleniowych traktuję jako likwidację przeszłości,

likwidację niezbędną, od której nie możemy się cofnąć, a koszty, związane z tym, traktuję jako swoisty kredyt państwowy, niezastępowalny przez żaden inny, bo

nikt inny niż Państwo tego rodzaju zabiegu nie przeprowadzi”78

. Prowadzenie

procesu scaleniowego, musiało być skorelowane z przeprowadzeniem prac me-

lioracyjnych. W opinii Ministra, tylko takie potraktowanie sprawy było prak-

tyczne i przynosiło pozytywne wyniki79

. Celem zaś melioracji było przede

wszystkim powiększenie obszaru upraw, ale również zabezpieczenie plonów,

przed skutkami ewentualnych klęsk żywiołowych, o czym mówił w dniu 5 II

1937 r., na posiedzeniu Komisji Budżetowej Sejmu: „A zatem regulacja ścieków podstawowych, odpływy i wałowanie – to są te prace, które mogą wchodzić

w zakres robót melioracyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych”80

,

uzupełnieniem zaś działań melioracyjnych było prowadzenia tzw. akcji łąkar-

__________ 76 W dniach 6 i 14 XII 1938 r. mała miejsce konferencja Ministra Rolnictwa i Reform Rol-

nych J. Poniatowskiego z posłami i senatorami, podczas tych dwóch spotkań Minister przed-

stawił dwa referaty na temat podstawowych założeń i wytycznych polityki rolnej oraz na temat

prowadzonych prac scaleniowych, wystąpieniom tym towarzyszyło również przemówienie

Wiceministra Maurycego Jaroszyńskiego, na temat zagadnień budownictwa wiejskiego. Rela-

cję z tychże spotkań zamieścił tygodnik „Polska Gospodarcza‖, w trzech kolejnych numerach:

50, 51 i 52 w 1938 r. Najprawdopodobniej spotkania te miały na celu zapoznanie parlamenta-

rzystów z tak, w dalszym ciągu drażliwym tematem, jak sytuacja polskiego rolnictwa

i planowane w tym kierunku działania Ministerstwa.

77 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 52, 24 XII 1938, s. 1880.

78 Tamże, s. 1882.

79 Tamże, s. 1881.

80 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 7, 13 II 1937, s. 221.

Page 167: zeszyt wiejski 14.pdf

167

skiej, czyli rekultywacji terenów uzyskanych w wyniku osuszenia cieków wod-

nych, animowanej przez MRiRR.

Podczas przywoływanej już konferencji z udziałem posłów i senatorów,

w dniu 6 i 14 XII 1938 r., Minister Rolnictwa i Reform Rolnych, wraz ze swymi

współpracownikami, przypomniał słuchaczom, że: „Brak harmonizacji poszcze-

gólnych działań prowadzi do marnotrawstwa, do wyników pozornych, do efektów papierowych, niewyczuwalnych przez rolnika. Ten sam organiczny związek ob-

serwujemy nie tylko wewnątrz grup działań pokrewnych, lecz i pomiędzy po-szczególnymi grupami, obejmującymi pozornie dalekie od siebie zagadnienia

(…) Rolnictwo nie znosi działania fazami, działania odcinkowego, wyrywkowej,

doraźnej szarpaniny. Bardziej niż jakakolwiek inna gałąź życia – wymaga długo-

falowego planu i równomierności działania”81

. Jedną z przeszkód, poza wyżej

już wymienionymi, stojącą na drodze do prawidłowego rozwoju polskiego rol-

nictwa i tym samym całej gospodarki, był brak kapitału. Zdaniem J. Ponia-

towskiego zjawisko to, w Polsce nie było wynikiem kryzysu, a miało charakter

trwalszy, o czym szczegółowo mówił już wcześniej podczas konferencji praso-

wej w dniu 19 IV 1937 r., stwierdził wówczas, że brak kapitału był: „(…) do-

tkliwy dla wszystkich przedsięwzięć inwestycyjnych w Polsce, jest z rolniczego

punktu widzenia tym dotkliwszy, że wolne kapitały kierują się z natury rzeczy do tych dziedzin, gdzie jest najwyższa stopa rentowności, rolnictwo zaś z szeregu

przyczyn, do takich dziedzin należeć nie może”82

. Potrzeby kapitałowe rolnictwa

były zdaniem J. Poniatowskiego olbrzymie: „(…) sumy, niezbędne dla dosta-

tecznego zainwestowania warsztatów rolnych, są tak znaczne, iż chociażby z tego

tytułu droga kredytu i kapitalizacji pieniężnej może odegrać rolę tylko pomocni-czą. Ilustracją tego twierdzenia może być obliczenie, wskazujące, że dla dopro-

wadzenia wszystkich drobnych gospodarstw w Polsce do poziomu zainwestowa-

nia najzamożniejszych gospodarstw chłopskich z centralnej Polski (nawet nie z zachodniej) potrzeba by teoretycznie kilkunastu miliardów złotych”

83. Mając na

uwadze powyższe postulował, selektywność działań inwestycyjnych rządu. Pań-

stwo winno inwestować wyłącznie tam, gdzie nikt inny nie mógł go zastąpić,

natomiast tam gdzie „życie‖ samo mogło rozwiązać istniejące problemy, aparat

państwowy winien starać się jedynie stwarzać ułatwienia dla tego „życia”. Tym

samym właściwą dziedziną dla bezpośredniego działania państwa były inwesty-

cje agrarne, czyli takie, które zmierzały do zaspokojenia zbiorowych potrzeb wsi,

a więc: melioracje, scalanie, stworzenie urządzeń potrzebnych do właściwego

obrotu i przetwórstwa artykułów rolnych, o czym mówił podczas przywoływa-

__________ 81 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 50, 10 XII 1938, s. 1807.

82 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 17, 24 IV 1937, s. 587.

83 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 17, 24 IV 1937, s. 587; J. Poniatowski, dz. cyt., s. 20.

Page 168: zeszyt wiejski 14.pdf

168

nego już spotkania z posłami i senatorami w grudniu 1938 roku84

. Jak stwierdził

na posiedzeniu Komisji Budżetowej Sejmu, w dniu 5 lutego 1937 r.: „Celowość

inwestycji i ich gospodarcze znaczenie mierzymy tym, jak dalece wpływają na podniesienie i usprawnienie produkcji, na uszlachetnienie produkowanego towa-

ru, czyli tym, jak dalece bezpośrednio zmieniają wartość tego towaru”85

. Jak

objaśniał J. Poniatowski członkom komisji, inwestycje wpływające w sposób

bezpośredni na wartość i wysokość produkcji, można było dodatkowo podzielić

na trzy grupy. W pierwszej znajdowały się te, które bezpośrednio wpływały na

powiększenie obszaru ziemi uprawnej, czyli melioracje. W drugiej grupie ulo-

kował kredyt przeznaczony na dodatkowe koszty towarzyszące komasacji, na

przykład przy przenoszeniu budynków, czy zakładaniu gospodarstw osadni-

czych86

. Pozycja trzecia dotyczyła zaś inwestycji zmierzających do usprawnienia

obrotu produktami rolniczymi: „Zaległości, jakie ma Polska do wyrównania na

odcinku zbytu produktów rolniczych, usprawnienia ich przerobu, uszlachetnienia towaru do wysokości tej jakości, jaka mu zapewni dostęp na rynek światowy, są

dla kraju rolniczego eksportowego wartościami pierwszorzędnymi. Wchodzą tu w grę: elewatory, spichrze, chłodnie, urządzenia mleczarskie, instytucja służące

do przerobu płodów, przechowalnie owoców, instytucje zmierzające do ułatwie-

nia bezpośredniości obrotów, bezpośredniości kontaktu rolnika z rynkiem, a więc najrozmaitsze urządzenia rynkowe i rzeźniane”

87.

Wobec istniejących olbrzymich trudności kapitałowych J. Poniatowski wy-

sunął trzecie założenie, na którym została oparta reforma rolna. Założeniem tym

była: „Świadomość, że wyżej określone gospodarstwo drobne daje najbardziej

energiczną i skuteczną kapitalizację pracy, a więc rozszerzania warsztatu pracy przez coraz lepsze jego wyposażenie w narzędzia produkcji (budynki, melioracje,

inwentarze, maszyny, itp.). Forma własnego, drobnego gospodarstwa wybitnie

sprzyja procesowi włożenia przez właściciela dodatkowego wysiłku swej pracy dla pomnożenia produkcyjnych inwestycji na roli, a nadto umożliwia dokonanie

tych inwestycji przy najoszczędniejszym zużyciu już istniejącego kapitału”88

.

Założenie łatwości pomnażania wkładu kapitałowego, czyli czynnika pozwalają-

cego na powiększenie produkcji rolnej, mimo braku środków finansowych, było

zagadnieniem szczególnej wagi, a w ocenie J. Poniatowskiego pozostawało nie-

zrozumiałe, jeszcze dłużej niż miało to miejsce w związku z dwoma poprzednimi

założeniami, na których opierało się postulowane przez niego gospodarcze ujęcie

__________ 84 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 51, 17 XII 1938, s. 1822.

85 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 7, 13 II 1937, s. 221.

86 Przeciętny kredyt dla tej pozycji wynosił 300 zł na osadę i miał pozwolić na pokrycie

bezpośrednich wydatków gotówkowych na towary przemysłowe w postaci gwoździ, szkła,

okuć, czy też materiałów na pokrycie dachu (Tamże, s. 222).

87 Tamże.

88 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 13-14.

Page 169: zeszyt wiejski 14.pdf

169

reformy rolnej. Dla właściwego zilustrowania wagi tego zagadnienia podawał, że

rolnik w Szwajcarii posiadał majątek zawarty w budynkach, inwentarzu

i w zasobach, który stanowił łącznie 145% posiadanego kapitału ziemi, podczas

gdy w tym samym czasie rolnik polski dysponował kapitałem 78%, w stosunku

do kapitału ziemi89

. Wobec takiej sytuacji tym istotniejsze stawało się hasło

kapitalizacji wewnętrznej w obrębie samego gospodarstwa rolnego. Kapitalizacja

taka mogła obejmować oszczędności w konsumpcji na rzecz inwestycji lub kapi-

talizację pracy gospodarza: „Dla całości gospodarstwa narodowego jest sprawą pierwszorzędną, jaki jest stosunek wzajemny tych obu składowych części każdej

inwestycji. Im większy jest brak kapitału w kraju, tym bardziej pożądane są formy

inwestowania, zapewniające przede wszystkim kapitalizację pracy. Różnice za-

chodzące pod tym względem między folwarkiem, a gospodarką chłopską są ol-

brzymie”90

.

Do kwestii braku kapitału, szef resortu odniósł się podczas przywoływanej

już konferencji prasowej, stwierdził wówczas, że: „Z pobieżnej analizy tych

trzech czynników (przeludnienie wsi, brak kapitału, dążenie do przyśpieszenia

uprzemysłowienia kraju – przyp. M.M.) wynika, że o ile wieś dysponować może

wielkim rezerwuarem taniej pracy, o tyle nie może liczyć na znaczniejszy dopływ

kapitału z zewnątrz. Ponadto liczyć się należy z tym, że aż do chwili uzyskania istotnego postępu uprzemysłowienia, dążenia w tym kierunku stanowić będą

czynnik, wpływający niekorzystnie na podział dochodu społecznego pomiędzy wieś i inne gałęzie gospodarstwa narodowego”

91, sygnalizował to odwołując się

również do swoich wcześniejszych doświadczeń i wypowiedzi. W trakcie swego

przemówienia w sejmie w dniu 8 II 1935 r., J. Poniatowski przytoczył wyniki

analizy dokonanej przez Instytutu Badania Koniunktur, które pokazały, że

w określanym mianem „pomyślnego‖ roku 1929, na ludność wiejską sięgającą

w kraju 65%92

ogółu mieszkańców, przypadało jedynie 46% dochodu społeczne-

go93

, a dysproporcja ta stała się jeszcze bardziej rażąca w kolejnych latach kryzy-

su. Jak podawał dalej, w kolejnym czteroleciu przeciętny spadek konsumpcji

wyniósł 19%, ale analizując głębiej tą wielkość można było dostrzec, że dla

ludności miejskiej spadek ten wynosił, poza artykułami rolniczymi 18%, a dla

wsi wyniósł, aż 46% i to biorąc pod uwagę realną wartość towarową, a nie war-

__________ 89 Tamże, s. 20.

90 Tamże, s. 21.

91 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 17, 1937, s. 587.

92 [por.] Jerzy Ciepielewski cytując Mały Rocznik Statystyczny z 1929 r., podawał liczbę

ludności zamieszkującej na wsi wynoszącą 23,2 mln osób, stanowiące 71% ogółu społeczeń-

stwa polskiego, J. Ciepielewski, dz. cyt., s. 63.

93 Dochód społeczny/narodowy – wartość wszystkich dóbr ekonomicznych wytworzonych

przez społeczeństwo w pewnym czasie, zwykle w przeciągu roku kalendarzowego, Złota

Encyklopedia PWN 2002.

Page 170: zeszyt wiejski 14.pdf

170

tość pieniężną. Sprawa wyglądała jeszcze bardziej poważnie, gdy wzięto pod

uwagę tylko tą część najsłabszą, czyli małorolnych wraz z robotnikami rolnymi.

Okazało się wówczas, że w tym przypadku nastąpił spadek konsumpcji towarów

przemysłowych aż o 53%, a wydatki na inwestycje, natury gospodarczej uległy

redukcji o 64%, stanu sprzed kryzysu94

.

Prowadząc bieżące działania zmierzające do przeobrażenia ekonomiczno –

społecznego polskiej wsi, należało pamiętać, że ich rzeczywiste skutki pojawią

się dopiero z upływem czasu, jak twierdził J. Poniatowski, podczas przywoływa-

nej konferencji z udziałem parlamentarzystów: „Nie wolno nam pracować jedy-

nie dla chwili obecnej (…) cała nasza praca i cały nasz wysiłek dzisiejszy muszą

przede wszystkim być skierowane na budowę podwalin dla dalszego rozwoju wsi

polskiej, dla dalszego postępu masy chłopskiej, stanowiącej rdzeń Narodu”95

.

Zadaniem tym najbliższym do realizacji, było stworzenie takich warunków, które

pozwoliłyby na intensyfikację produkcji rolnej, wchłonięcie jak największej

liczby rąk do pracy, wciągnięcie możliwie jak największej liczby gospodarstw

rolnych w sferę gospodarki wymiennej, gdyż jak uzasadniał, mało intensywna

gospodarka możliwa była wyłącznie w krajach o małej gęstości zaludnienia.

Polska zaś, aby móc pozwolić sobie na stan ekstensywnej gospodarki rolnej,

musiałaby mieć przemysł gwarantujący wchłonięcie nadwyżek ludzkich ze wsi,

a to w sytuacji polskiej, mimo starań zmierzających do uprzemysłowienia,

w jego ocenie, jeszcze przez bardzo długi czas nie było możliwe. Co więcej

podkreślał fakt, że wzrost produkcji przemysłowej, o który w jego mniemaniu

słusznie zabiegano, to jeszcze nie był czynnik, który sam w sobie, bezpośrednio

gwarantowałby wzrost zatrudnienia w przemyśle. Na dowód tego stwierdzenia

przytaczał dane mówiące, że pomimo wzrostu produkcji przemysłowej w 1937 r.

o 11%, jednocześnie nastąpił spadek zatrudnienia w przemyśle o 95 tys. osób,

choć należy przypomnieć i podkreślić, że J. Poniatowski był zwolennikiem

uprzemysłowienia: „Toteż z chwilą, kiedy zbliżymy się do równowagi pomiędzy

ludnością wiejską i miejską, wpływ postępu urbanizacji działać będzie z olbrzymią siłą, natomiast na lata najbliższe w postępie uprzemysłowienia wi-

dzieć musimy tylko jeden z ważnych czynników, tym ważniejszy, że kładący pod-

waliny pod przyszłe całkowite rozwiązanie problemu przeludnienia wsi”96

. Nie

można było jednak w tym widzieć jedynej metody na rozwiązanie sprawy prze-

ludnienia.

Celami reformy rolnej było ułatwienie gospodarce narodowej przejścia

przez trudną wstępną fazę rozwoju przemysłu, poprzez możliwie jak największe

zwiększenie zatrudnienia w rolnictwie; zwiększenie produkcji, poprzez prze-

__________ 94 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 7, 1935, s. 233; Sejm RP. Kadencja III. Sprawozdania ste-

nograficzne ze 131. posiedzenia w dniu 8 II 1935 r., ł. 24-25.

95 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 50, 10 XII 1938, s. 1808.

96 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 50, 10 XII 1938, s. 1802-1803.

Page 171: zeszyt wiejski 14.pdf

171

obrażenie struktury własnościowej wsi na ustrój oparty niemal wyłącznie na

drobnych gospodarstwach rodzinnych, czemu towarzyszyć miało przejście do

produkcji hodowlanej, jako najbardziej właściwej dla tego typu gospodarstw oraz

mającej perspektywę znacznie bardziej opłacalnego eksportu, niż miało to miej-

sce w przypadku np. produkcji zbóż; ostatni z celów reformy rolnej odnosił się

do samej wsi, obecnego na niej przeludnienia oraz istnienia ok. 40% gospo-

darstw karłowatych, a uznawał za wręcz konieczne powiększenie ich obszaru

kosztem wielkiej własności, tym bardziej, że upełnorolnienie tych gospodarstw

wymagało znacznie mniejszych środków niż tworzenie nowych warsztatów.

Pozytywnym skutkiem towarzyszącym parcelacji byłoby znaczące zmniejszenie

liczby osób przynależnych do kategorii służby folwarcznej: „(…) tej najbardziej

upośledzonej i najciemniejszej grupy społecznej naszego narodu. Wyposażenie

byłych fornali w samodzielne gospodarstwa miałoby być traktowane nie tylko

jako naturalny obowiązek wobec pozbawienia ich dotychczasowego źródła za-robku – ale także jako krok ku zakończeniu w Polsce okresu archaicznego, po-

pańszczyźnianych stosunków”97

. Energicznie prowadzona reforma rolna, miała

doprowadzić do znacznej redukcji, a może nawet całkowitej likwidacji emigra-

cji98

.

W opinii J. Poniatowskiego, utworzone w zgodzie z powyższymi założe-

niami gospodarstwo winno być: oparte o rynek wewnętrzny, silnie rozbudowany

dzięki postulowanemu uprzemysłowieniu kraju; być zdolne do konkurencji

w dziedzinie eksportu, ale nie kosztem niskiej stopy życia chłopa, lecz dzięki

rozwojowi produkcji; oparte o samodzielne gospodarstwa chłopskie, zdolne do

czegoś więcej niż tylko utrzymanie rodziny, do podejmowania nakładów, ko-

niecznych dla intensyfikacji, ale również zaspokojenia potrzeb kulturalnych;

ponadto winno być oparte o wolne warsztaty, ale właściwie zorganizowane,

jednocześnie odrzucał nie do przyjęcia, w jego opinii, na polskim gruncie modele

gospodarcze, takie jak np. radziecka kolektywizacja, czy też nadmierna kontrola

państwa. Jak przyznawał, intensyfikacja, to nie było zagadnienie nowe: „(…) niestety przybierało ono najczęściej po prostu formę apelu do rolnika, by wzma-

gał produkcyjność swego warsztatu – tak jakby we wszystkich wypadkach zależa-

ło to tylko od woli i umiejętności rolnika”. Przeciwstawiał się tym samym, ta-

kiemu uproszczeniu tej kwestii, gdyż w jego mniemani istniał szereg czynników

i warunków, całkowicie niezależnych od woli samego rolnika, a jednocześnie

będących niezbędnymi dla właściwego przeprowadzenia ww. procesu99

.

J. Poniatowski rozumiał więc hasło intensyfikacji, jako wzrost ilościowy lub

jakościowy produkcji, następujący poprzez podniesienie jakości produkcji rolnej.

Pierwszeństwo przyznawał tym gałęziom produkcji, które poprzez zwiększenie

__________ 97 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 23-24.

98 Tamże, s. 24.

99 „Polska Gospodarcza‖, zesz. 50, 10 XII 1938, s. 1802.

Page 172: zeszyt wiejski 14.pdf

172

eksportu i chłonności rynku wewnętrznego, miały realne szanse na sukces lub

tym, które były bardziej pracochłonne oraz nie wymagały dużego kapitału100

.

Reasumując, kierunek do jakiego należało zmierzać zarówno w zakresie gospo-

darczym, ale i społecznym, to: „… pod względem gospodarczym (…) unowocze-

śnienie, zintensyfikowanie nie elit, nie wyjątków, nie grup, lecz całej wsi, pod

względem zaś społecznym – jako oparcie się o szerokie masy chłopskie, stopnio-wo podnoszone do poziomu oświaty i sprawności, wymaganego przez XX

wiek”101

.

Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych pod kierunkiem J. Poniatow-

skiego uległo przeobrażeniu, z „martwego‖ urzędu, zajmującego się wcześniej

prawie wyłącznie premiami eksportowymi na zboże, w jak to określił Cz. Bo-

browski: „narzędzie realizacji szerokiego programu o długim horyzoncie czaso-

wym (…) Poniatowski dokonał prawdziwej reanimacji ministerstwa, nadając mu

nowy kształt, styl pracy, a przede wszystkim program (…) mający na oku interesy mas chłopskich, ale równocześnie nawiązujący do szerszych rozważań o kierunku

rozwoju gospodarczego i społecznego kraju”102

. Rzeczywiście skala konkretyza-

cji i szczegółowości programu, a także kształt przyjętych założeń, skłaniały do

oceny mówiącej, że proces przebudowy ustroju polskiej wsi został oparty

o program, w którym dostrzegalna była fachowość autora oraz rozmach tych

koncepcji. Pozwalało to na sformułowanie wniosku mówiącego o realnych szan-

sach na powodzenie w realizacji procesu przebudowy polskiej wsi. Jan Górecki

w swej przedmowie towarzyszącej opracowaniu J. Poniatowskiego, zatytułowa-

nemu „Cele i założenie Reformy Rolnej w 20-leciu Niepodległości”, ponownie

wydanego w 2004 r., przez Fundację „Rozwój SGGW”, pisał w odniesieniu do

autora, że był to jeden: „(…) z najwybitniejszych ludzi i umysłów odrodzonej II

Rzeczypospolitej”, a jego praca „budzi wiele refleksji, które nie straciły aktual-

ności i nawet dziś mogą być wykorzystane w procesie transformacji polskiego rolnictwa (…) wiele myśli i postaw, które świadczą nie tylko o wielkości umysłu

ich Autora, ale także o tym, że wiele prawd i postaw obiektywnych nie ulega koniunkturalnym zmianom, lecz trwa i przynosi pożytek niezależnie od okoliczno-

ści”103

.

__________ 100Tamże, s. 1803.

101Tamże, s. 1802.

102 Cz. Bobrowski, Wspomnienia ze…, s. 73 i 86.

103 J. Poniatowski, dz. cyt., s. 5.

Page 173: zeszyt wiejski 14.pdf

173

Krystyna Leśniak-Moczuk

Uniwersytet Rzeszowski

Unifikacja standardu warunków mieszkaniowych na wsi i w mieście na

przykładzie powiatu mieleckiego na Podkarpaciu

Wstęp Mieszkańcy współczesnej wsi w celu podejmowania pracy i zaspokajania

swoich potrzeb wychodzą obecnie często poza układ lokalny, czemu sprzyja

rozwój infrastruktury technicznej w postaci mediów przekazu i łączności, sieci

drogowej i środków transportu. Zmiany w rzeczywistości gospodarczej wsi,

inicjujące związki ludności wiejskiej ze światem zewnętrznym, kształtują nowe

wzorce kulturowe wsi. Wpływa to na rozszerzanie kręgu kontaktów społecznych,

przejmowanie miejskiego stylu życia i modelu konsumpcji, co obniża stopień

utożsamiania się z lokalnym środowiskiem. Dyfuzja kulturowa powodowana

swobodnym, wahadłowym przemieszczaniem się wiejskiej ludności do ośrod-

ków miejskich, poza granice kraju, a także napływem osadnictwa ludności miej-

skiej na tereny wiejskie, sprzyja przemianie cech konstytuujących wiejskie spo-

łeczności lokalne. Przemiany dokonujące się w środowisku wiejskim, uwarun-

kowane czynnikami endogenicznymi i egzogenicznymi objawiają się stopnio-

wym zacieraniem różnic pomiędzy wiejskim i miejskim środowisk

Jednym z najbardziej spektakularnych obszarów zacierania się różnic po-

między środowiskiem wiejskim i miejskim są warunki mieszkaniowe. Celem

niniejszego artykułu jest zaprezentowanie obecnych przemian dotyczących zaso-

bów mieszkaniowych, urządzania posesji oraz wyposażenia mieszkań w urządze-

nia techniczne i przedmioty trwałego użytkowania w środowisku wiejskim na tle

miasta w porównaniu do okresu socjalizmu.

Przedstawione w artykule dane pochodzą z terenowych badań autorskich

przeprowadzonych w 2006 roku przy wykorzystaniu następujących jakościo-

wych technik badawczych: obserwacja, wywiady kwestionariuszowe, ze scena-

riuszem i narracyjne. Zebrano także materiały zastane w postaci danych staty-

stycznych pochodzących z trzech ostatnich narodowych spisów powszechnych

przeprowadzanych w Polsce w latach 1978, 1988 i 2002, spisów rolnych i rocz-

ników statystycznych.

Zakres terytorialny badań obejmuje wsie w powiecie mieleckim położonym

w północno-zachodniej części województwa podkarpackiego oraz miasto powia-towe Mielec.

Page 174: zeszyt wiejski 14.pdf

174

Zasoby mieszkaniowe

Charakterystyka budynków mieszkalnych, posesji, urządzeń wpływających

na jakość życia codziennego, dokonana na podstawie danych statystycznych

i subiektywnych spostrzeżeń mieszkańców obu środowisk, dokumentuje na prze-

strzeni prawie trzydziestu lat odrabianie dystansu cywilizacyjnego.

Sytuację mieszkaniową można przedstawić za pomocą wskaźników roz-

miarów powierzchni domów i gęstości zaludnienia mieszkań oraz liczby miesz-

kań oddawanych do użytku.

Tab. 1

Warunki mieszkaniowe w powiecie mieleckim w 1978 i 2002 r. Nazwa wskaźni-

ka

Wartość

wskaźnika

dla wsi

w 1978 r.

Wartość

wskaźnika

dla miasta

Mielca

w 1978 r.

Procentowa

wartość

wskaźnika

dla wsi

względem

Mielca

w 1978 r.

Wartość

wskaźnika

dla wsi

w 2002 r.

Wartość

wskaźnika

dla miasta

Mielca

w 2002 r.

Procentowa

wartość

wskaźnika

dla wsi

względem

Mielca

w 2002 r.

Procentowa

wartość

wskaźnika

dla wsi

w 2002 r.

względem

1978 r.

1 2 1:2 3 4 3:4 3:1

Powierzchnia użytk 1 mieszk.

w m2

59,8 50,4 +19 86,9 61,4 +42 +45

Pow. użyt 1 mieszk. w m2 na

1 osobę

13,4 13,9 -4 20,2 18,2 +11 +51

Liczba izb w 1

mieszkaniu

2,9 3,2 -8 4,0 3,8 +6 +36

Liczba osób na 1

izbę

1,52 1,14 +33 1,07 0,91 +18 -30

Liczba osób w 1 mieszkaniu

4,5 3,6 +23 4,3 3,4 +27 -4

Średnia liczba

osób w 1 gosp. domow.

3,9 3,2 +20 3,8 3,2 +21 -1

Liczba gosp.

dom. w 1 mieszk.

1,2 1,1 +2 1,1 1,1 +1 -1

Średnioroczna l.

mieszkań wybud.

w 1944-88 na

1000 l.

4,1 5,7 -29 x x x x

Średnioroczna l.

mieszkań wybud.

od 1989 na 1000

x x x 2,3 3,7 -36 x

Źródło: Opracowanie i obliczenia własne. Dane z Narodowego Spisu Powszechnego w Polsce

w 1978 i 2002 r.

W analizowanym przedziale czasowym nastąpił znaczny wzrost po-

wierzchni użytkowej mieszkań na korzyść wsi i obecnie jest ona wyższa niż

Page 175: zeszyt wiejski 14.pdf

175

w mieście o 42%, a w 1978 roku była wyższa o 19%. Powierzchnia użytkowa

jednego mieszkania na wsi wzrosła z 59,8 m2 w 1978 roku do 86,9 w 2002 roku,

czyli o 45%.

W skali ogólnopolskiej na wsi w 2000 roku powierzchnia użytkowa miesz-

kania wynosiła 72,2 m2, a w 2005 roku 85,2 m

2, w mieście wskaźniki te przybra-

ły wartości 56,2 i 61,51. Pod względem wielkości mieszkań na wsi mieleckiej

osiągnięto lepsze wskaźniki w 2002 roku aniżeli w Polsce w 2005 roku.

Powierzchnia użytkowa mieszkania na jedną osobę i liczba izb w jednym

mieszkaniu w 1978 roku średnio we wsiach powiatu mieleckiego była o 4% i 8%

mniejsza niż w Mielcu, a w 2002 roku wskaźniki te przewyższyły standard miej-

ski o odpowiednio 11% i 6%. Pierwszy wskaźnik na wsi wzrósł z 13,4 m2

w 1978 roku do 20,2 w 2002 roku czyli o 51%. Drugi wskaźnik wzrósł z 2,9 do

4,0 czyli o 36%.

W skali ogólnopolskiej na wsi powierzchnia użytkowa mieszkania na jedną

osobę wynosiła 19,2 m2 w 2000 roku i 24,3 m

2 w 2005 roku, w mieście nato-

miast wskaźniki te przybrały wartości 19,3 i 22,52. Warunki lokalowe w Polsce

zarówno na wsi jak i w mieście są korzystniejsze aniżeli w powiecie mieleckim,

ale obserwuje się podobne proporcje i tendencje ich zmian.

Pozostałe wskaźniki warunków mieszkaniowych są regresorami i mniejsze

ich wartości są korzystniejsze. Dotyczy to następujących wskaźników: liczba

osób na jedną izbę, liczba osób w jednym mieszkaniu, liczba osób w jednym

gospodarstwie domowym i liczba gospodarstw domowych w jednym mieszka-

niu.

Dzięki zwiększeniu na wsi liczby izb w jednym mieszkaniu, spadła liczba

osób przypadająca na jedną izbę z 1,52 w 1978 roku do 1,07 w 2002 roku, tj.

o 30%. W stosunku do miasta wskaźnik ten był większy o 33% w 1978 i o 18%

roku 2002 roku.

Z analizowanych regresorów najmniej korzystna tendencja dla wsi

w porównaniu do miasta utrzymuje się przy wskaźniku liczby osób w jednym

mieszkaniu. Wskaźnik ten na wsi względem miasta był większy o 23% w 1978

roku i o 27% w 2002 roku, ale na wsi spadł w 2002 roku o 4% względem 1978

roku.

Wskaźnik średniej liczby osób w jednym gospodarstwie domowym

w badanym przedziale czasowym nie uległ zmianie i oscyluje na wsi wokół 3,8,

a w mieście wokół 3,2. Stanowi to 20%-ową różnicę na korzyść miasta. Na wsi

wskaźnik ten zmniejszył się z 3,9 do 3,8 tj. o 1%.

__________ 1 Charakterystyka obszarów wiejskich w 2005, GUS, US, Olsztyn 2006, s. 61, 119. 2 Ibidem, s. 61, 119.

Page 176: zeszyt wiejski 14.pdf

176

Liczba odrębnych gospodarstw domowych w jednym mieszkaniu była

większa na wsi niż w mieście o 2% w 1978 roku i o 1% w 2002 roku. Na wsi

wskaźnik ten zmniejszył się w badanym okresie z 1,2 do 1,1, tj. o 1%.

Średnioroczna liczba mieszkań wybudowanych w latach socjalizmu

i w gospodarce rynkowej jest korzystniejsza dla miasta. Na wsi powiatu mielec-

kiego w okresie socjalizmu budowało się przeciętnie o 29% mniej mieszkań na

1000 mieszkańców w porównaniu do Mielca, a w okresie gospodarki rynkowej

buduje się o 36% mniej. W liczbach bezwzględnych wskaźnik ten wynosił dla

wsi 4,05 mieszkania średniorocznie na 1000 mieszkańców w latach 1944-1988

i 2,33 po 1989 roku, a dla miasta odpowiednio 5,7 i 3,66.

Z analizy powyższych wskaźników wynika, że brak jest dużych dyspropor-

cji pomiędzy obu środowiskami, a tam gdzie one występowały w 1978 roku,

obecnie nie tylko zniknęły, ale niejednokrotnie sytuacja zmieniła się na korzyść

wsi w porównaniu z miastem. Zmniejszyło się zagęszczenie mieszkań na wsi, co

upodobniło warunki mieszkaniowe do poziomu miejskiego poprzez wyrówny-

wanie w obu środowiskach wskaźników liczby osób na jedną izbę, liczby osób

w jednym mieszkaniu, liczby osób w jednym gospodarstwie domowym i liczby

gospodarstw domowych w jednym mieszkaniu.

Do wskaźników korzystniejszych dla wsi względem miasta zalicza się

większą powierzchnię mieszkań, większą powierzchnię mieszkalną przypadającą

na jedną osobę i większą liczbę izb w mieszkaniu. Niekorzystną sytuację

w badanych wsiach w porównaniu z miastem Mielcem ilustrują wskaźniki doty-

czące liczby mieszkań oddawanych do użytku w ciągu roku. Warunki mieszka-

niowe ludności wiejskiej uległy jednak znacznej poprawie na przestrzeni anali-

zowanych lat przełomu dwóch systemów, socjalizmu i gospodarki rynkowej. Ma

to również związek z postępem technicznym w budownictwie realizowanym na

terenach wiejskich.

Oblicze architektury polskiej wsi uległo zasadniczym przeobrażeniom na

przestrzeni powojennej Polski. Drewniana zabudowa zniknęła z pejzażu obejść

wiejskich. W perspektywie dokonywanych porównań okresu schyłku socjalizmu

i czasów obecnych, obserwuje się poprawę jakości zabudowań wiejskich. Ponad

40% respondentów mieszka w nowych murowanych budynkach i tyle samo

w starszych budynkach murowanych, a w okresie socjalizmu dotyczyło to 30%

respondentów. W nowych budynkach murowanych zamieszkuje największy

odsetek osób w wieku 30-45 lat, a w starych budynkach murowanych największy

odsetek osób w emerytalnym.

Przed 1990 rokiem jeszcze 16% badanych zamieszkiwało budynki drew-

niane, a obecnie już tylko 9%, głównie są to osoby w podeszłym wieku. Ponad

połowa respondentów z miasta zajmuje mieszkania w blokach wielorodzinnych.

Dotyczy to w największym stopniu osób w wieku 45-60 lat. Zwiększył się odse-

tek osób posiadających domy jednorodzinne – nowe (z 6% do 19%), stare –

(z 11% do 13%). Wśród właścicieli tych domów dominuje młodzież do 30 roku

Page 177: zeszyt wiejski 14.pdf

177

życia. Znikają z miejskiego pejzażu domy drewniane (z 13% do 3%), zamiesz-

kiwane przez osoby starsze.

Trzy czwarte respondentów na wsi uznaje jako bardzo ważną potrzebę po-

siadania własnego, samodzielnego domu czy mieszkania, to jest obecnie o 10%

więcej niż przed 1990 rokiem. W mieście na bardzo duże znaczenie tej potrzeby

wskazuje dwie trzecie respondentów, z tym, że po 1990 roku połowa z nich

uznaje tę potrzebę za średnio ważną. Na wsi jedna piąta badanych oceniała, że

w okresie PRL-u istniała możliwość jej zaspokojenia na bardzo wysokim pozio-

mie, a obecnie uważa tak jedna trzecia respondentów. W mieście zupełnie ina-

czej kształtuje się możliwość zaspokajania tej potrzeby. Trzy czwarte responden-

tów twierdzi, że w czasach socjalistycznych był łatwiejszy dostęp do posiadania

samodzielnego mieszkania, a obecnie tak sądzi tylko jedna czwarta. Młodzież

wiejska ma większe możliwości posiadania własnego mieszkania, aniżeli młodzi

z miasta.

Urządzanie domów i posesji

Pomimo wzrostu obowiązków zawodowych ludności wiejskiej i miejskiej

w okresie transformacji, zauważalne jest w tych środowiskach zwiększenie dba-

łości o estetykę domów i posesji oraz bieżące utrzymanie porządku

w porównaniu do okresu sprzed 1990 roku. Obserwacje takie poczyniło dwie

trzecie respondentów na wsi i trzy czwarte w mieście bez względu na wiek. Jed-

na trzecia respondentów ze środowiska wiejskiego i 40% z miejskiego uważała,

że w czasach socjalizmu nie przywiązywano szczególnej uwagi do estetyki obej-

ścia i wnętrza domów. Dwukrotnie wzrósł odsetek badanych mieszkańców

współczesnej wsi, którzy przywiązują większą uwagę do estetyki wyposażenia

miejsca zamieszkania, niż w czasach wsi socjalistycznej. Na wsi im starsze po-

kolenie, tym jego potrzeby estetyczne są mniejsze, a w mieście większe. Uwa-

runkowane jest to na wsi przyzwyczajeniem osób starszych do dawnego wiej-

skiego życia przebiegającego w prostocie i skromnych warunkach. W mieście

natomiast pokolenie w wieku emerytalnym poświęca zasoby wolnego czasu na

zajmowanie się domem i otoczeniem domu. W ocenie respondentów na wsi

wystąpił w porównywanych okresach, pięciokrotny wzrost zaspokojenia potrzeb

dotyczących estetyki mieszkań, domów i ich otoczenia na bardzo wysokim po-

ziomie, a w mieście ocenia się, że nastąpił pięciokrotny spadek zaspokojenia

potrzeb związanych z estetyką miejsca zamieszkania. Wiarygodność tych ocen

potwierdza wskaźnik pięciokrotnego wzrostu wskazań niskiego stopnia zaspoko-

jenia tej potrzeby w mieście. Wizualnym potwierdzeniem tych opinii jest brak

zauważalnych granic pomiędzy miastem i okolicznymi wsiami. Małe są różnice

w wyglądzie domów, ich wyposażeniu, urządzeniu posesji i ogrodów.

Page 178: zeszyt wiejski 14.pdf

178

Estetyka urządzenia mieszkania tkwi w nie tylko w jakości użytkowanych

mebli, ale również w szczegółach wykończeniowych i przedmiotach ozdobnych.

Pod tym względem nie ma istotnych różnic w wyposażeniu domów pomiędzy

badanymi środowiskami. Przed kilkunastoma laty, co dziesiąty respondent przy-

wiązywał wagę do ozdób w domu, a obecnie jedna czwarta badanych na wsi

i w mieście. Zwiększył się przez to popyt na przedmioty ozdobne nadające

mieszkaniom przytulny i bogatszy wygląd, zgłaszany w okresie PRL-u na wsi

przez 17% i w mieście przez jedną czwartą respondentów, a obecnie przez jedną

trzecią w obu środowiskach. Zmniejszyła się nieznacznie liczba respondentów

nie używających przedmiotów ozdobnych w domach, na wsi z 21% do 19%,

a w mieście z 14% do 11%. Jednakowa jest w obu środowiskach struktura wie-

kowa respondentów posiadających określony stosunek do estetyki stwarzanego

przez siebie otoczenia. O estetyczny wygląd mieszkania stara się najwięcej mło-

dych osób, a najmniej starszych.

Uległ znaczącym zmianom wygląd posesji wiejskiej. Zniknęły składowiska

niepotrzebnych, nieużytecznych rzeczy, które były charakterystycznym wido-

kiem wiejskiego podwórka, odróżniającym go od posesji miejskiej. Już w latach

osiemdziesiątych należały one do rzadkości i respondenci ocenili liczebność

takich posesji na 8%. A obecnie pozostało ich około 7% i są one głównie wła-

snością osób w podeszłym wieku. Przed 1990 rokiem jedna trzecia respondentów

posiadała wiejskie podwórka estetycznie urządzone i uporządkowane, a obecnie

prawie połowa. Estetyka posesji zależy od wieku jej właściciela. W miarę wzro-

stu wieku respondenta estetyka otoczenia domu jest mniejsza. Coraz więcej

gospodarzy dokonuje oddzielania podwórka gospodarczego od ogrodu i obejścia

wokół domu (19% i 30%). Tradycyjne wiejskie ogródki kwiatowe są coraz czę-

ściej zastępowane ogrodami urządzonymi na wzór miejski, z zielenią i roślinami

wieloletnimi pochodzenia zagranicznego. Według oceny jednej trzeciej respon-

dentów, przeważnie w młodym wieku, obserwuje się na wsi nowocześnie urzą-

dzone ogrody, a przed 1990 rokiem stanowiły one tylko 5%. Ponad połowa re-

spondentów miejskich mieszkających w budynkach zbiorowych nie posiada

własnych ogrodów. Kierunki zmian estetyki urządzenia obejść miejskich i ich

nasilenie w badanych przedziałach czasowych są identyczne jak w obejściach

wiejskich.

W wywiadzie (kobieta lat 36) twierdzi: „Teraz ludzie bardziej dbają o siebie, o gospodarstwo, obejście. Nie ma porównania, dziadostwo było na

podwórkach, a dziś sadzi się jakieś drzewa, krzewy żeby było ładnie. Zagospoda-

rowanie ogrodu cieszy. Dawniej nie było czasu na takie rzeczy jak pielęgnowanie ogrodu. Ludzie szli w pole, ci co przychodzili z pracy, czy ze szkoły to trzeba było

pomóc w gospodarstwie, kto myślał o krzewach czy ogrodach”, (kobieta lat 46)

„Jak ktoś był za granico to widać od razu, to tam jest lepiej koło domu”, (kobieta

lat 73) „Status mieszkaniowy na wsi jest obecnie zdecydowanie lepszy niż

w socjalizmie”.

Page 179: zeszyt wiejski 14.pdf

179

Posesję wiejską odróżnia od miejskiej zabudowa gospodarcza. Drewniane

budynki gospodarcze (stodoła i stajnia) w okresie schyłku socjalizmu były

w posiadaniu jednej trzeciej respondentów, a obecnie ich liczebność spadła

o połowę. Są one w posiadaniu przede wszystkim starszych rolników. Gospodar-

cze pomieszczenia murowane, przed rokiem 1990, były własnością ponad poło-

wy badanych, a obecnie posiada je prawie trzy czwarte respondentów, w tym

najwięcej młodych rolników. Coraz bardziej powszechnym elementem składają-

cym się na wiejskie obejście są dodatkowe pomieszczenia gospodarcze typu

garaże na samochody i sprzęt rolniczy. Przed 1990 rokiem posiadała je jedna

czwarta respondentów, a obecnie ponad połowa, w tym głównie młode pokole-

nie.

Wyposażenie mieszkań w urządzenia techniczne

W skali ogólnopolskiej wieś dysponuje większymi od miasta zasobami

mieszkaniowymi, ale o niższym standardzie wyposażenia w elementy infrastruk-

tury komunalnej. Można jednak podać przykłady dużej dynamiki postępu

w nasycaniu wsi poszczególnymi mediami technicznymi. Od 2000 roku następu-

je poprawa w rozwoju sieci kanalizacyjnej i systemu oczyszczania ścieków. Na

Podkarpaciu uruchomiono w 2000 roku 40% nowych podłączeń kanalizacyj-

nych. Dzięki temu województwo to (wraz z trzema innymi) charakteryzowało się

największą dynamiką rozwoju sieci kanalizacyjnej w kraju. W latach 1990-2000

dystans pomiędzy wsią i miastem w zakresie wyposażenia mieszkań w wodociąg

sieciowy zmniejszył się dwukrotnie 3

.

W powiecie mieleckim od lat siedemdziesiątych XX wieku do początku

XXI wieku zaistniały olbrzymie zmiany pod względem wyposażenia wiejskich

budynków mieszkalnych w urządzenia techniczne. Według wyników badań

terenowych połowa domów wiejskich respondentów posiadała łazienki, a obec-

nie w 91%, wodociągi odpowiednio (30% i 85%), toalety spłukiwane (48%

i 85%), centralne ogrzewanie (24% i 79%), gazociągi (17% i 68%), kanalizacja

(10% i 66%). W posiadaniu tych urządzeń przoduje pokolenie młodsze, ale urzą-

dzenia do użytku zbiorowego jak wodociągi i gazociągi, są użytkowane przez

osoby w każdym wieku. Mieszkańcy miasta zajmują lokale wyposażone

w powyższe urządzenia techniczne w 95%. Współczesnej wsi nie dzieli w tej

dziedzinie tak duży dystans, jak w czasach socjalizmu, kiedy wyposażenie

mieszkań wiejskich w te urządzenia sięgało od 10% do 50%, a mieszkań miej-

skich przeciętnie 70%. Wyniki badań terenowych potwierdzają następujące

__________ 3 Polska wieś. Raport o stanie wsi, FnRRPR, Warszawa 2002, s. 53-54, 104; F. Kapusta,

Podstawy strategii zintegrowanego rozwoju wsi i rolnictwa w Polsce (wybrane zagadnienia),

[w:] Rolnictwo a rozwój obszarów wiejskich, red. M. Kłodziński, W. Dzun, Wydawnictwo AR

w Szczecinie, IRWiR PAN, Warszawa 2005, s. 59.

Page 180: zeszyt wiejski 14.pdf

180

wskaźniki statystyczne ukazujące dynamikę w nabywaniu i użytkowaniu urzą-

dzeń technicznych w mieszkaniach na wsi i w mieście na przestrzeni porówny-

wanych lat.

W wodociągi wyposażone było w 1978 roku jedynie jedna czwarta miesz-

kań wiejskich, a w 2002 roku już 89%, co pozwoliło zmniejszyć dystans do

wyposażenia w to urządzenie mieszkań miejskich z 72% do 10%, a zarazem

poprawić standard warunków sanitarnych na wsi o 263%. Stan instalacji wodo-

ciągów na wsi i w mieście w powiecie mieleckim nie odbiega od poziomu ogól-

nopolskiego z 2005 roku (wieś – 88,2%, miasto – 98,5%) i w województwie

podkarpackim (wieś – 87,6%)4.

Tab. 2 Instalacje w mieszkaniach w powiecie mieleckim w 1978 i 2002 r.

Nazwa

wskaźnika

Wartość

wskaźnika dla wsi

w 1978 r.

Wartość

wskaźnika dla miasta

Mielca

w 1978 r.

Procentowa

wartość wsk. dla wsi

względem

Mielca w 1978 r.

Wartość

wskaźnika dla wsi

w 2002 r.

Wartość

wskaźnika dla miasta

Mielca

w 2002 r.

Procentowa

wartość wsk. dla wsi

względem

Mielca w 2002 r.

Procentowa

wartość wsk. dla wsi

w 2002 r.

wzgl. 1978 r.

1 2 1:2 3 4 3:4 3:1

Jednostki

miary

Udział mieszkań z instalacją w liczbie mieszkań [%]

Wodociąg 24,5 89,0 -72 89,0 99,2 -10 +263

Ustęp

spłukiwany

17,7 86,0 -79 74,5 95,8 -22 +321

Łazienka 20,1 84,9 -76 77,4 96,9 -20 +270

Ciepła woda 21,1 84,8 -75 78,1 97,2 -20 +270

Centralne ogrzew.

7,8 74,8 -90 60,0 94,4 -36 +285

Gaz z sieci 2,5 90,9 -93 80,8 97,9 -17 +3198

Źródło: Opracowanie i obliczenia własne. Dane z Narodowego Spisu Powszechnego w Polsce

w 1978 i 2002 r.

Udział wiejskich mieszkań wyposażonych w ustęp spłukiwany w ogólnej

liczbie mieszkań na wsi wynosił w 1978 roku 17,7%, a w 2002 roku 74,5%, co

zmniejszyło różnice pomiędzy wsią i miastem w tym zakresie z 79% do 22%

i poprawiło jakość mieszkań na wsi o 321%. Wskaźnik ten na wsi mieleckiej jest

identyczny jak na wsi podkarpackiej i wyprzedza wieś ogólnopolską o 1 punkt

procentowy. Natomiast wskaźnik w Mielcu jest o 2 punkty procentowe wyższy

niż w miastach w Polsce5.

__________ 4 Charakterystyka obszarów wiejskich…, s. 64, 65, 120.

5 Ibidem, s. 64, 65, 120.

Page 181: zeszyt wiejski 14.pdf

181

Podobny postęp dokonał się w zakresie standardu wyposażenia mieszkań

wiejskich w łazienki. Na wsi udział mieszkań z łazienką wynosił na początku

badanego okresu 20%, a na końcu 77,4%, co zmniejszyło dystans do miasta

z 76% do 20% i wpłynęło na polepszenie warunków sanitarnych na wsi o 270%.

Wskaźnik ten na wsi mieleckiej jest o 3 punkty procentowe wyższy niż na wsi

w Polsce, a w Mielcu o 5 punktów procentowych wyższy w porównaniu do miast

w Polsce6.

Funkcjonowanie łazienek uzależnione jest od dostępu do bieżącej ciepłej

wody. Wskaźniki ilustrujące tempo wyposażenia mieszkań w oba te media tech-

niczne na wsi i w mieście są prawie identyczne.

Duże dysproporcje pomiędzy wsią i miastem występowały w wyposażeniu

mieszkań w centralne ogrzewanie. Na wsi w 1978 roku objęto nim tylko 7,8%

ogółu mieszkań, a w 2002 roku już 69%. Wartość tego wskaźnika przekroczyła

w 2002 roku poziom z 1978 roku o 285% i pozwoliła na zmniejszenie dystansu

wsi do miasta z 90% do 36%. Wieś mielecka wyprzedza pod względem instalacji

centralnego ogrzewania wsie w Polsce o 6 punktów procentowych), a miasto

Mielec miasta w Polsce o 10 punktów procentowych oraz wsie na Podkarpaciu

(o 10 punktów procentowych)7.

Najbardziej znaczące zmiany zaistniały w dziedzinie dostępu do korzysta-

nia z gazu z sieci przez mieszkańców wsi. Mieszkania wiejskie w 1978 wyposa-

żone roku były w gaz zaledwie w 2,5%, a w 2002 roku aż w 80,8%. Skok ten

zmniejszył dysproporcje dzielące wieś od miasta z 93% do 17%. Pod względem

instalacji gazu z sieci powiat mielecki i Podkarpacie wyprzedzają wielokrotnie

wieś i miasto w skali ogólnopolskiej. Na wsi podkarpackiej 57,4% mieszkań jest

wyposażone w gaz z sieci, na wsi w Polsce 17,7%, a w miastach w Polsce 74%8.

W obu badanych środowiskach powiatu mieleckiego do wyposażenia domu

w instalacje (wodociąg, kanalizacja, centralne ogrzewanie, gaz) przywiązywało

bardzo dużą wagę ponad 40% badanych populacji w odniesieniu do okresu PRL-

u, a w odniesieniu do obecnych czasów ponad połowa. Na wsi mniejszą potrzebę

posiadania takich urządzeń odczuwa starsze pokolenie, a w mieście młodsze.

W ocenie wiejskich respondentów możliwość zaspokojenia tych potrzeb

w stopniu bardzo wysokim jest w gospodarce rynkowej czterokrotnie większa

niż w gospodarce socjalistycznej (40% i 10%). W mieście ponad dwie trzecie

respondentów jest zdania, że przed 1990 rokiem łatwiej było zaspokajać te po-

trzeby na bardzo wysokim poziomie, a po 1990 roku podtrzymuje to zdanie już

tylko niecała jedna czwarta respondentów. Spośród badanych najmniej młodych

respondentów twierdzi, że w mieście jest bardzo wysoki stopień zaspokajania

__________ 6 Ibidem, s. 64, 65, 120.

7 Ibidem, s. 64, 65, 120.

8 Ibidem, s. 64, 65, 120.

Page 182: zeszyt wiejski 14.pdf

182

tych potrzeb. Wynika to z podwyższania kosztów eksploatacji tych urządzeń, co

przy spadku dochodów ogranicza ich dostępność.

Wyposażenie mieszkań w przedmioty trwałego użytkowania

Kolejnym przykładem ujednolicania warunków życia na wsi i w mieście

jest sposób meblowania mieszkań. Ponad jedna czwarta respondentów z miasta

w czasach socjalistycznych urządzała mieszkania kupując nowoczesne meble,

a na wsi czyniło to 14% badanych. W mieście wieloletnich mebli używała poło-

wa respondentów, a na wsi 58%. Wyniki badań wykazują, że w obecnych cza-

sach nastąpiło wyrównanie ukazanych wyżej zróżnicowań. Ponad połowa re-

spondentów z obu środowisk używa mebli wieloletnich, a ponad jedna trzecia

nowoczesnych. Jednakowa jest też struktura wiekowa użytkowników obu typów

mebli w mieszkaniach wiejskich i miejskich. Liczba użytkowników mebli wielo-

letnich jest wprost proporcjonalna do wieku respondentów, a mebli nowocze-

snych odwrotnie proporcjonalna.

Wizytówką gospodyni wiejskiej zaczyna być nowoczesna kuchnia wyposa-

żona w sprzęt używany dotąd powszechnie przez mieszkańców miast. Kuchnia

na węgiel schodzi do lamusa historii. Na wsi korzystało z nich w schyłkowych

latach socjalizmu jeszcze prawie dwie trzecie respondentów, a obecnie ponad

jedna czwarta, głównie osób starszych, natomiast w mieście odpowiednio 16%

i 3%. Kuchenka gazowa była przed 1990 rokiem wyposażeniem kuchni u jednej

czwartej wiejskich respondentów i dwóch trzecich miejskich, a obecnie jedna-

kowo 83% w obu społecznościach. Coraz popularniejsze w analizowanych prze-

działach czasowych stają się kuchnie elektryczne w identycznym stopniu na wsi

i w mieście (przed 1990 rokiem – 8% i po 1990 roku – 27%). Czajnik elektrycz-

ny uzupełnia sprzęt kuchenny na wsi odpowiednio w 7% i 57%, a w mieście –

10% i 74%. Do wyposażenia kuchni u niespełna połowy wiejskich respondentów

zalicza się mikrofalówkę, a przed 1990 rokiem znana była jedynie u 4% respon-

dentów. Na wsi ta nowość usprawniająca przyrządzanie posiłków rozpowszech-

niła się prawie tak samo szybko jak w mieście, gdzie posiadanie mikrofalówek

przed 1990 rokiem zgłosiło 6% i po 1990 roku 58% respondentów. W mieście

korzystają z niej głównie młodzi, a na wsi osoby w każdym wieku. Lodówka

uchodzi za nieodzowny standard sprzętu kuchennego w prawie 100% domów

(przed 1990 rokiem używano jej w 70% gospodarstw wiejskich i 83% miej-

skich). Zamrażarka przed 1990 rokiem była wyposażeniem kuchni prawie

u jednej czwartej respondentów w obu środowiskach, a obecnie korzysta z niej

trzy czwarte badanych mieszkańców wsi i ponad połowa z miasta. W szerszym

zakresie używają jej młodsi respondenci posiadający wieloosobowe gospodar-

stwa domowe, szczególnie na wsi, gdzie opłacalny jest ubój zwierząt wyhodo-

wanych we własnym gospodarstwie na własne potrzeby.

Page 183: zeszyt wiejski 14.pdf

183

Nieodzownym wyposażeniem wiejskiego domu jest elektryczny sprzęt go-

spodarstwa domowego usprawniający utrzymanie czystości. Odkurzacze i pralki

były przed 1990 rokiem używane w gospodarstwach ponad połowy responden-

tów na wsi i trzech czwartych w mieście, a obecnie przez około 92% na wsi

i 97% w mieście. Wskaźniki te we wsi mieleckiej nie odbiegają od standardu

ogólnopolskiego, według którego obecnie ponad 96% rolników posiada pralkę,

a 92% odkurzacz9. Podobny poziom wskaźników miasto osiągało już w połowie

lat siedemdziesiątych, a na wsi wówczas wskaźnik ten wynosił ponad 80%.

W pozostałych artykułach gospodarstwa domowego wieś znacznie odstawała od

miasta, na co wskazują poniższe dane.

Tab. 3

Wyposażenie gospodarstw domowych w AGD w Polsce w 1976 r.

Miasto Wieś

Jednostki miary Liczba sztuk na 100 gospodarstw domowych

Pralki elektryczne 92,7 81,3

Chłodziarki i zamrażarki 77,4 26,7

Odkurzacze elektryczne 70,8 14,9

Froterki elektryczne 6,8 1,3 Źródło: Opracowanie własne. Placówki wielokierunkowej działalności kulturalnej ich funkcje

i dynamika rozwoju, red. F. W. Mleczko, Centralny Ośrodek Metodyki Upowszechniania

Kultury, Warszawa 1982, s. 62

O likwidacji dystansu dzielącego wieś i miasto pod względem wyposażenia

domu w przedmioty trwałego użytkowania świadczy szybsze tempo rozpo-

wszechnia się montowania zmywarek na wsi niż w mieście, od 2% w obu śro-

dowiskach przed 1990 rokiem do 18% na wsi i 14% w mieście. Na wsi wiek

respondentów nie ma związku z akceptacją tego nowoczesnego urządzenia,

a w mieście wraz z wiekiem zmniejsza się liczba jego użytkowników. Standard

i estetyka wyposażenia domu wiejskiego zyskały priorytet w skali wydatków, co

upodabnia pod tym względem mieszkańców wsi do środowiska miejskiego,

a w czasach socjalizmu dobór przedmiotów trwałego użytkowania w domach

wiejskich różnił się na niekorzyść od gospodarstw miejskich i był zróżnicowany

w zależności od posiadanych źródeł dochodów10

oraz ograniczonych możliwości

zakupu tego sprzętu (talony itp.).

__________ 9 Polska wieś. Raport o stanie wsi, op. cit., s. 104.

10 M. Halamska, Chłopi na przełomie epok, IRWiR PAN, Warszawa 1991, s. 53-56;

I. Bąk, Dynamika i zróżnicowanie udziałów miesięcznych wydatków gospodarstw domowych

rolników oraz pracowników użytkujących gospodarstwo rolne w Polsce w latach 1990-2003,

[w:] Rolnictwo a rozwój…, s. 360-361.

Page 184: zeszyt wiejski 14.pdf

184

Zakończenie

Najbardziej spektakularny postęp na wsi w ostatnich dziesięcioleciach do-

konał się w budownictwie mieszkaniowym. Warunki mieszkaniowe oceniane

według wskaźników wielkości powierzchni mieszkalnej i liczby izb są korzyst-

niejsze na wsi niż w mieście. W badanym środowisku wiejskim łatwiejszy jest

dostęp do posiadania własnego mieszkania niż w mieście. Tańsze działki budow-

lane i gospodarczy system budowy domu z wykorzystaniem siły roboczej funk-

cjonującej w szarej strefie przyciąga inwestorów z miasta. Wyrównany poziom

technologii budowlanych, jakości i estetyki wiejskich domów oraz zagospoda-

rowania posesji wokół nich, a także infrastruktury drogowej, nie pozwala niejed-

nokrotnie na odróżnienie zabudowy przy miejskiej ulicy i wiejskiej drodze. Jesz-

cze większe tempo postępu odnotowuje się w wyposażeniu domów.

Analiza wskaźników statystycznych i wyników badań terenowych wykaza-

ła, że infrastruktura komunalna w mieszkaniach była jedną z bardziej dynamicz-

nie rozwijających się dziedzin wpływających na poprawę warunków mieszka-

niowych na wsi mieleckiej. Tempo nasycenia tymi urządzeniami wiejskich

i miejskich domów na przestrzeni lat 1978-2002 doprowadziło do podwyższenia

standardu mieszkań w obu środowiskach. Wyposażenie wiejskich mieszkań

w wodociąg, ustępy spłukiwane, łazienki, ciepłą wodę, centralne ogrzewanie

i gaz z sieci w latach siedemdziesiątych oscylowało w granicach 3%-25%,

a w mieście 75%-90%. W dynamicznie rozwijającej się pod tym względem wsi

wyposażenie to osiągnęło obecnie poziom 60%-90%, a w mieście podwyższyło

się do 95%-99%. Dostęp do urządzeń komunalnych w wiejskich domach

w badanym rejonie jest zbliżony do warunków miejskich. Wpływa to na zmniej-

szanie dysproporcji pomiędzy warunkami mieszkaniowymi na wsi i w mieście

oraz zwiększanie komfortu mieszkań i polepszenie warunków sanitarnych

w wiejskich domach. Utrzymujące się jeszcze różnice dotyczą części starego

budownictwa na wsi, natomiast wyposażenie domów w nowym budownictwie

wiejskim nie ustępuje standardom miejskim.

Page 185: zeszyt wiejski 14.pdf

185

Paweł Dzieciński

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku

Marketingowa kreacja Andrzeja Leppera jako reprezentanta wsi

na polskiej scenie politycznej

Odrodzona po 1989 roku demokratyczna polska scena polityczna podlegała

przez ostatnie kilkanaście lat nieustannej ewolucji. Zmieniał się jej charakter

i stale przekształcały się wzajemne relacje pomiędzy występującymi na niej

aktorami. Powstawały i znikały coraz to nowe partie polityczne. Niektórzy poli-

tycy trwali przy swoich partiach. Inni natomiast zmieniali je jak rękawiczki,

zakładając je lub rozbijając czy też przystępując do coraz to nowych organizacji.

Jak w kalejdoskopie kręciła się swoista karuzela polityczna. Pod jednym nato-

miast względem nasza scena polityczna wykazywała przez miniony okres

znaczną stabilność. Tym trwałym elementem okazała się rozumiana jako pewna

całość klasa polityczna. Znaczna część występujących na polskiej scenie poli-

tycznej aktorów to politycy stale i od początku na niej obecni. Błyszczący na

pierwszym planie i odchodzący na pewien czas w cień, by potem zabłysnąć

w nowej partyjnej konstelacji. Oczywiście wielu z nich w miarę upływu czasu

podlegało politycznemu zużyciu i musiało ze sceny politycznej ustąpić, choć

często ze znacznymi oporami jak np. Leszek Miller czy Aleksander Kwaśniew-

ski, ale nie naruszało to dominacji stałej klasy politycznej jako całości, gdyż byli

oni zastępowani przez współpracowników znajdujących się dotąd za ich pleca-

mi1.

Podobnie sytuacja wygląda z partiami politycznymi, które w tym czasie

przeszły co prawda znaczną ewolucję organizacyjną i ideową, ale zasoby kadro-

we czerpały z określonych kręgów klasy politycznej.

Okresem, w którym nastąpiło ogólnie rzecz biorąc wyłonienie się mającej

funkcjonować w warunkach odrodzonej demokracji klasy politycznej były czasy

schyłku PRL-u, kiedy to ujawniła się dość ostra polaryzacja sił politycznych na

linii władza – opozycja. Kulminacja procesu kształtowania tej nowej elity nastą-

piła w momencie porozumienia Okrągłego Stołu, które otworzyło drogę do roz-

woju demokratycznych przemian w naszym kraju. Wtedy na scenę polityczną

wkroczyli, całkowicie ją opanowując, politycy wywodzący się zarówno z dość

szeroko pojętego obozu dawnej władzy jak i opozycji również dość szeroko

pojętej. Partie przez nich tworzone zachowywały swój polityczny rodowód

__________ 1 A. Krupa, Prawie Biała Księga polskiej sceny politycznej, Warszawa 1997, s. 76,

151,159,173. „Wprost‖, 27 V 2007, s. 24-26.

Page 186: zeszyt wiejski 14.pdf

186

skrzętnie podkreślany przez partie wywodzące się z dawnej opozycji solidarno-

ściowej, a ukrywany przez partie mające rodowód post peerelowski. Tym nie

mniej w stosunkowo dość krótkim czasie nastąpiło wytworzenie się podzielonej

i zwalczającej się wzajemnie, ale jako całość dość trwałej klasy politycznej kon-

trolującej rynek polityczny. Powstała sytuacja, w której szczególnie na prawej

stronie sceny politycznej dochodziło do różnych roszad, rozpadów, secesji oraz

tworzenia nowych partii politycznych. Była to jednak stale gra wewnątrz klasy

politycznej ukształtowanej w ramach procesów zachodzących w okresie przeło-

mu ustrojowego2.

Po okresie początkowego chaosu, kiedy dość łatwo można było się na sce-

nę polityczną dostać i gdy powstawało mnóstwo najróżniejszych partii politycz-

nych, a zgłoszona tak jakby żartem propozycja utworzenia Partii Przyjaciół Piwa

z satyrykiem Januszem Rewińskim na czele przyniosła wielki sukces wyborczy

oraz kiedy święcił swe triumfy w wyborach prezydenckich ‗kandydat znikąd‖

Stanisław Tymiński, nastąpiło uporządkowanie sceny politycznej i znaczne

ograniczenie do niej dostępu dla podmiotów mających swoje korzenie poza do-

minującą na arenie wyborczej klasą polityczną3.

Tymczasem jednak pojawił się kandydat spoza tej klasy, mający w dodatku

chęć zostania na scenie politycznej bardzo istotnym graczem oraz bojowym

reprezentantem wsi. Kimś w rodzaju trybuna ludowego. Prowadzone przez niego

długotrwałe i konsekwentne działania przyniosły po dość długim czasie znaczny

sukces pomimo powszechnej wobec niego jawnej niechęci w szeregach klasy

politycznej oraz w kręgach dziennikarskich i stawianych mu na drodze do sceny

politycznej różnorakich przeszkód.4

Na początku należałoby się zastanowić, jakie okoliczności spowodowały,

iż w okolicach sceny politycznej mógł się na początku lat dziewięćdziesiątych

pojawić tego typu kandydat na polityka jak Andrzej Lepper i co wpłynęło na

przyjęcie przez niego określonej taktyki oraz zastosowanie charakterystycznych

dla niego metod walki politycznej.

Postępujący w pierwszym okresie transformacji rozkład struktur państwo-

wych, a szczególnie aparatu przymusu stwarzał sytuację, w której czyny normal-

nie karane mogły uchodzić bezkarnie. Z drugiej strony istniał również silny

sprzeciw społeczny wobec wszelkich przejawów użycia przemocy fizycznej

przez siły porządkowe. Sekundowały temu środki masowego przekazu ciągle

__________ 2 G. Ignaczewski, Specyfika rozwoju marketingu politycznego w Polsce w latach 1989-

2000, Toruń 2004, s. 29-37.

3 Wybory parlamentarne 1991 i 1993 a polska scena polityczna, red. S. Gebethner, War-

szawa 1995, s. 98.

4 T. Sasińska-Klas, Medialny wizerunek Andrzeja Leppera, [ w:] Populizm na przełomie

XX i XXI wieku. Panaceum czy pułapka dla współczesnych społeczeństw?, red. M. Marczew-

ska-Rytko, Toruń 2006, s. 250-251.

Page 187: zeszyt wiejski 14.pdf

187

stawiające działania policji na cenzurowanym5. Były to reakcje spowodowane

oczywiście odreagowywaniem przez opinie publiczną wydarzeń z okresu minio-

nego, ale dezorganizowało to pracę ówczesnych służb porządkowych. Wytwo-

rzyło poza tym wśród wielu działaczy politycznych i związkowych przekonanie

nie tylko o bezkarności osób łamiących prawo, ale również o tym, że wszystkie

cele najłatwiej można osiągnąć poprzez organizowanie różnego typu wymusza-

jących protestów połączonych często z użyciem przez protestujących siły

i lekceważeniem obowiązujących praw oraz zwyczajów6. Nic więc dziwnego, że

Andrzej Lepper oraz inni działacze Samoobrony od początku wkroczyli na tego

typu drogę walki o interesy swoich zwolenników i własne interesy polityczne7.

Równocześnie pojawiła się w Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych

niezwykle korzystna sytuacja dla polityków szermujących hasłami populistycz-

nymi. Zachodzące wówczas przemiany społeczno-polityczno-gospodarcze przy-

nosiły z sobą swoistą negację całego dorobku minionego okresu. Obok relacji

politycznych dotyczyło to również dokonań gospodarczych i istniejącej poprzed-

nio hierarchii wartości. Sławiony przez peerelowskich działaczy, dziennikarzy,

a nawet literatów bohaterski trud rolników, górników, włókniarzy itp. przestał

kogokolwiek obchodzić. Sam wysiłek nie był już wartością, a jedynym mierni-

kiem wszelkich działań gospodarczych stał się zysk. Wszelkie dokonania całych

grup społecznych na przestrzeni minionego okresu były lekceważone i nego-

wane. Pojawiły się zupełnie inne ideały i wzorce osobowe. Dawne postacie pra-

cujących w pocie czoła przodowników pracy zostały zastąpione przez różnego

rodzaju przedsiębiorców mających kontakty ze światem, nowe pomysły i wy-

łącznie dążenie do pomnażania dochodów w jak najkrótszym czasie8.

Jednocześnie nastąpiło gwałtowne pogorszenie sytuacji gospodarczej więk-

szości społeczeństwa. Błyskawicznemu wyrastaniu nieokreślonego pochodzenia

fortun towarzyszyła gwałtowna pauperyzacja szerokich mas ludności. Poprawa

zaopatrzenia połączona była z uregulowaniem cen ograniczającym inflacyjną

konsumpcję. Masowe padanie zakładów przemysłowych oraz racjonalizacja

zatrudnienia w pozostałych zrodziły nieznane poprzednio zjawisko bezrobocia..

W rejonach dawniej całkiem nieźle prosperujących pojawiły się nagle ogniska

biedy. Szczególnie mocno została uderzona ludność małych miejscowości, gdzie

__________ 5 „Gazeta Wyborcza‖, 13 III 1991, s. 9.

6 Przemiany polityczne lat dziewięćdziesiątych, red. J. J. Wiatr, Warszawa 1999, s. 85-86.

7 J. Sielski, Populizm na przykładzie „Samoobrony” Andrzeja Leppera, [w:] Populizm na

przełomie…, s. 260-261.

8 A. Sepkowski, Źródła populizmu w wyobrażeniach zbiorowych, [w:] Populizm na prze-

łomie…, s. 100-101.

Page 188: zeszyt wiejski 14.pdf

188

upadek dwóch czy trzech dużych zakładów powodował sytuację, w której znale-

zienie jakiejkolwiek pracy w okolicy okazywało się niemożliwe9.

Trudna też stała się sytuacja w rolnictwie. Hołubione w poprzednim okresie

gospodarstwa państwowe i spółdzielcze zostały w nowej rzeczywistości skazane

na zagładę. Z przyczyn zarówno ekonomicznych jak i doktrynalnych. Ich do-

tychczasowi pracownicy wraz z pogłębiającym się upadkiem tych podmiotów

tracili nie tylko środki do życia, ale i jakiekolwiek perspektywy. W niezbyt lep-

szej sytuacji znaleźli się również rolnicy indywidualni. Szczególnie ci najaktyw-

niejsi, którzy prowadzili ściśle powiązane z rynkiem gospodarstwa specjalistycz-

ne. Spadły też dochody tzw. chłoporobotników, którzy w pierwszy rzędzie byli

zwalniani z restrukturyzujących się zakładów, a na nowe zatrudnienie nie mieli

żadnych szans. W czasach peerelowskich indywidualni rolnicy jakkolwiek by

byli w oczach władzy ideologicznie niemile widziani, to jednak mogli być pew-

ni, iż wszystko, co wyprodukują, znajdzie zbyt po przewidywalnych dla produ-

centa cenach. Mimo, iż nieustannie występowały braki w zaopatrzeniu

w niezbędne dla rolnictwa artykuły, to jednak kiedy udało się je nabyć, to ich

ceny były stosunkowo przystępne. Istniał w sumie dość dobry dostęp do kredy-

tów dla rolnictwa o niskim i stałym oprocentowaniu. Część spłat bywała uma-

rzana itp. Przyzwyczajeni do takiej siermiężnej, ale przewidywalnej formy go-

spodarowania rolnicy w nowej sytuacji wpadli w pułapkę zadłużenie tak samo

jak amerykańscy farmerzy w okresie wielkiego kryzysu. Spadek spożycia ludno-

ści oraz eksportu na wschód i gdzie indziej po dumpingowych cenach wynikają-

cych ze sztucznego kursu dolara, a także dopływ tańszej bo dotowanej żywności

z Zachodu spowodowały trudności ze zbytem i spadek cen żywności. Odbiło się

to naturalnie na dochodach rolników, które to dość znacznie spadły. Jednocze-

śnie na skutek arbitralnej decyzji władz państwowych banki mogły wielokrotnie

zwiększyć oprocentowanie udzielonych już kredytów dając jedynie krótki czas

na ich ewentualne spłacenie na starych zasadach, co przekraczało możliwości

wielu kredytobiorców. Wkrótce okazało się, że bardzo wielu rolników w ogóle

nie mogło sobie poradzić ze spłatą zadłużeń, a nad ich gospodarstwami zawisła

groźba przejęcia przez wierzycieli czyli banki. Pozostali ograniczali zakupy

towarów niezbędnych dla produkcji jak nawozy czy maszyny. Spadała produkcja

i powierzchnia zasiewów.

Wpłynęło to na znaczne pogorszenie się nastrojów wśród tych grup ludno-

ści, które najboleśniej odczuły skutki transformacji. Pojawiły się zjawiska znie-

chęcenia wobec postępujących przemian. Płynące do społeczeństwa informacje

o coraz to nowych aferach rodziły przekonanie o złodziejskim charakterze pry-

watyzacji. Pojawiło się powszechne uczucie niepewności codo losu własnego,

swoich najbliższych czy też całego kraju. Nie uregulowane stosunki własnościo-

__________ 9 J. Dzwończyk, Populistyczne tendencje w społeczeństwie postsocjalistycznym (na przy-

kładzie Polski), Toruń 2000, s. 57-62.

Page 189: zeszyt wiejski 14.pdf

189

we, szczególnie na ziemiach zachodnich, rodziły obawę, że w przyszłości mogą

przyjść przedwojenni właściciele /m.in. Niemcy/ i odebrać mienie jego obecnym

użytkownikom. Ludzie obawiali się ewentualnego wyzysku ze strony prywatne-

go kapitału oraz wyrzucenia z domów i gospodarstw. Odżywały pielęgnowane

poprzednio mity o niemieckim zagrożeniu. Miało ono wymiar walki o ziemię jak

w czasach Drzymały bądź też szerszy, ponieważ szerzyły się podsycane przez

nacjonalistyczne ekscesy w Niemczech obawy, iż zjednoczone Niemcy mogą

w przyszłości chcieć zrewidować swoją granicę wschodnią na naszą niekorzyść.

Wszystkie te fobie najsilniej występowały na wsi i w małych miasteczkach10

.

Stworzyło to doskonałą pożywkę dla rozwoju różnego typu formacji popu-

listycznych. Tym bardziej, że formująca się klasa polityczna wyraźnie zlekcewa-

żyła ten problem. Ugrupowania postsolidarnościowe zajęte były dobijaniem

poprzedniego ustroju i jego adherentów oraz rywalizacją o wpływy wewnątrz

własnych formacji uważając widocznie, iż elektorat ma jakiś wieczny

i niezbywalny charakter oraz będzie trwał przy pogromcach minionego ustroju

z uwagi na szlachetne idee Sierpnia. W stosunku do problemów i obaw grup na

transformacji poszkodowanych panowało z jednej strony liberalne przekonanie,

że postępujące zmiany w sposób rynkowy uregulują i rozwiążą wszystkie pro-

blemy, a z drugiej ideowo-antykomunistyczne dowodzące, iż za wszystkie trud-

ności odpowiadają lata rządów PZPR i w miarę oddalania się w czasie od daty jej

upadku sytuacja w ten czy inny sposób ulegnie poprawie. Po prawej stronie

sceny politycznej dominował, też wywodzący się z liberalizmu pogląd, iż ludzie

będący w złej sytuacji są po prostu sami sobie winni, zmiany przeprowadzane

w ten właśnie sposób i ich kosztem są nieuniknione, a w przyszłości, kiedy przy-

stosują się do nowej sytuacji, to ich los się poprawi. Partie post peerelowskie

natomiast były bardziej zainteresowane zrzuceniem pozostałego im po dawnym

ustroju odium postkomunizmu i przystosowaniem się do funkcjonowania

w liberalnym systemie polityczno-gospodarczym niż eksponowaniem funkcjonu-

jących w społeczeństwie obaw i fobii11

.

Pozostawienie na uboczu przez główne partie polityczne zajmujące się

wówczas rozliczaniem przeszłości całych grup społecznych musiało zaowoco-

wać wytworzeniem się w tych środowiskach próżni politycznej. Tak czy inaczej

musieli znaleźć się chętni do zagospodarowania marketingowego tej opuszczonej

niszy rynkowej12

. Jednym z najskuteczniejszych okazał się Andrzej Lepper.

__________ 10 E. Ponczek, Syndro populizmu: trwałość – zmienność – następstwa, [w:] Populizm na

przełomie…, s. 70-72.

11 R. Chrusiak, System wyborczy i wybory w Polsce 1989-1998. Parlamentarne spory

i dyskusje, Warszawa 1999, s. 54-58.

12 J. Muszyński, Rynek polityczny, „Przegląd Politologiczny‖, Poznań 1997, r. III, nr 34,

s. 163-164.

Page 190: zeszyt wiejski 14.pdf

190

U źródeł jego politycznego zaistnienia leżała próba dania odpowiedzi na

powtarzane często wówczas przez zagubionych ludzi, szczególnie starszego

pokolenie, ale nie tylko; „Kto nas będzie bronił?‖ Pytanie to miało wymiar za-

równo szerszy w skali międzynarodowej, gdyż po rozpadzie Układu Warszaw-

skiego Polska znalazła się na pewien czas w niejasnej strefie buforowej między

Zachodem a Rosją, ale także odnosiło się do sytuacji osobistych, bo wielu ludzi

z przerażeniem skonstatowało, że w nowym systemie nie mają do kogo zanosić

skarg. Już w okresie rozkwitu swojej kariery politycznej w przerwie między

kolejnymi rozprawami sądowymi Andrzej Lepper chełpił swoim imieniem wy-

wodząc jego znaczenie jako tego, który jest obrońcą.

Wszystkie wyżej przedstawione aspekty przesądziły o sposobie zaistnienia,

ukierunkowania i rozwoju kariery politycznej Andrzeja Leppera. Nieprzypadko-

wo, więc jej zaczątkiem była sytuacja samego Leppera, jako właściciela zadłu-

żonego gospodarstwa rolnego.

Początek jego działalności o charakterze politycznym wiązał się

z następującą po wejściu w życie tzw. planu Balcerowicza atmosferą rozpaczy

i buntu. Protestowały załogi przedsiębiorstw państwowych, a zdesperowani za-

możni rolnicy, którzy m.in. wskutek rewaloryzacji kredytów wpadli w pętlę

zadłużenia pikietowali przed sejmem. Nic więc dziwnego, iż pierwszy stopień do

kariery politycznej Andrzeja Leppera stanowiło zorganizowanie oporu przeciw

egzekucjom komorniczym dokonywanych wobec zadłużonych w bankach rolni-

ków. Był to dobry sposób umożliwiający start do kariery politycznej bez posia-

dania określonego zaplecza materialno-ideowo-towarzyskiego z uwagi na sto-

sunkowo dużą możliwość łatwego pozyskiwania zwolenników spośród ludzi ze

swojego środowiska znajdujących się w tej samej sytuacji. O ty, że Andrzej

Lepper nie rozpłynął się w masie organizatorów podobnych protestów w kraju,

a zdołał przebić się ze swoimi postulatami do środków masowego przekazu

zadecydowała jego agresywna taktyka nastawiona na stosowanie w protestach

siły fizycznej i bezpardonowe bojkotowanie reguł prawnych. Głoszona przez

niego idea zastosowania wobec osób będących egzekutorami prawa jak komor-

nicy czy zarządcy masy upadłościowej kary chłosty, jako funkcjonującej w pols-

kiej tradycji i wymierzanej różnym zdrajcom (powstanie styczniowe, okupacja

hitlerowska) nadawała mu określonego kolorytu zdobywając zarówno zwolenni-

ków jak i przeciwników. Nazwa założonej przez niego organizacji Samoobrona

znakomicie pasowała do ówczesnych czasów oraz oddawała założone przez

niego cele. Początek lat dziewięćdziesiątych to okres, w którym oficjalna propa-

ganda nawoływała społeczeństwo, by brało sprawy w swoje ręce. Nic więc

dziwnego, że w tej atmosferze mogła zaistnieć organizacja, której członkowie

sami mieli bronić swoich racji przeciw, jak uważali, rażącej niesprawiedliwości.

Były to również czasy, kiedy do władzy doszli byli działacze związkowi,

a związki zawodowe uzyskały ogromne możliwości bezkarnego wymuszania na

władzach różnymi, nie zawsze zgodnymi z prawem metodami, całego szeregu

Page 191: zeszyt wiejski 14.pdf

191

ustępstw. Logicznie w stosunku do tej sytuacji Samoobrona była wtedy rolni-

czym związkiem zawodowym. Sporo ludzi, którzy wówczas znaleźli się we

władzach państwowych było owianych legendą pobytu w peerelowskich więzie-

niach, co nie tylko ich nie deprecjonowało, ale wręcz nobilitowało podobnie jak

w XIX wieku działaczy niepodległościowych pobyt w Cytadeli czy na syberyj-

skiej zsyłce. Nic więc dziwnego, iż w Samoobronie wytworzyło się wtedy prze-

konanie, że droga do kariery politycznej może prowadzić przez spektakularne

łamanie prawa w imię wyższych celów, a ewentualna kara więzienia będzie tylko

uwiarygodnieniem politycznej niezłomności nie przyczyniając się do podważe-

nia image danego polityka13

.

Obok organizowania zwykłych protestów i oporu wobec przedstawicieli

prawa Andrzej Lepper przeszedł do dalszej ofensywy politycznej, która miała

mu zapewnić szersze poparcie. Charakterystycznym momentem w jego działal-

ności było przede wszystkim to, że ani przez chwilę nie był zwykłym liderem

związku zawodowego czy potem partii politycznej, ale cały czas kreował się

początkowo na ludowego trybuna a potem wręcz na zbawcę narodu. Cała two-

rzona przez niego organizacja nie była czymś samoistnym, a tylko jego politycz-

nym zapleczem. Wśród wspierających go doradców panowała stosunkowo duża

rotacja uniemożliwiająca im zdobycie odpowiedniej pozycji w partii. Tak samo

politycy większego formatu, którzy pojawiali się później w Samoobronie nie

mogli w partii odegrać większej roli. W tej sytuacji nie może dziwić fakt, że losy

Samoobrony były związane z popularnością kierującego nią polityka i były jedy-

nie lustrzanym obiciem jego pozycji politycznej. Z partii odchodzili posłowie

i teoretycznie ważni działacze, ale nikomu nie udało się stworzyć żadnej frakcji

ani konkurencyjnej partii14

.

Dążąc do pozyskania zwolenników Andrzej Lepper musiał przyjąć koncep-

cję programową, którą mogliby zaakceptować członkowie segmentu elektoratu

ludzi zawiedzionych dotychczasowymi przemianami systemowymi. W rezultacie

stworzył on typową koncepcję populistyczną o znacznym zabarwieniu narodo-

wym, aczkolwiek trzeba zauważyć, iż dość skutecznie unikał akcentów szowini-

stycznych. Wszystko to było zgodne z zasadami kreacji silnej postaci. Najpierw

trzeba wytworzyć strach przed realnym lub urojonym niebezpieczeństwem,

a potem pojawia się obrońca, który potrafi wszystkich przed tym niebezpieczeń-

stwem uchronić. Tak więc w prowadzonej przez niego kampanii pojawił się

czarno – biały świat. Z jednej strony masy uczciwych pracujących Polaków,

mieszkańców wsi i miast, a z drugiej strony podstępni wrogowie czyhający tylko

na to, aby tych biednych ludzi zniewolić i pozbawić podstaw egzystencji. Głów-

nym wrogiem był oczywiście międzynarodowy kapitał oddziaływujący nega-

tywnie na kraj poprzez dyktat swoich międzynarodowych organizacji oraz opa-

__________ 13 „Polityka‖, 23 VII 1994, s. 5.

14 „Przeglad‖, 1 VII 2002, s. 62.

Page 192: zeszyt wiejski 14.pdf

192

nowywanie i doprowadzanie do upadku kolejnych gałęzi gospodarki. Dalej

rzecznicy liberalizmu gospodarczego i monetaryzmu z ich symbolem Leszkiem

Balcerowiczem na czele. Słynne i wielokrotnie powtarzane było hasło Leppera

„Balcerowicz musi odejść‖. Potem działacze zarówno prawicowych lub, w zależ-

ności od okoliczności kto rządzi, lewicowych partii, będących przeciwnikami

Samoobrony, ze szczególnym uwzględnieniem rzeczników prywatyzacji i libera-

lizmu. Kolejnym niezwykle poważnym źródłem niebezpieczeństwa jawił się

w wystąpieniach przywódcy Samoobrony kapitał niemiecki gotów wyzuć

z własności szczególnie mieszkańców Ziem Odzyskanych oraz opanować życie

gospodarcze kraju. Hasła te trafiały w sumie na podatny grunt i były przyjmowa-

ne ze zrozumieniem. Sam Andrzej Lepper przedstawiał się natomiast jako „swo-

jak‖ – uczciwy polski rolnik, rozumiejący kłopoty i cierpienia rodaków w tej

trudnej sytuacji. Jest jednym z nich, a nie nieczułym na krzywdy ludu biurokratą

z Warszawy. Jest prostym człowiekiem i reprezentantem ludu, który nie zdradzi

jego interesów. Jest przeciwieństwem zawodowych polityków z klasy rządzącej,

którzy czują solidarność z ośrodkami zagranicznymi a nie z narodem. Jemu na-

tomiast bliskie są sprawy ubogich mieszkańców wsi i miast. Domagał się zaprze-

stania, jak to nazywał, złodziejskiej prywatyzacji. Piętnował przykłady wykupu

polskiej ziemi przez Niemców. Wysuwał żądania wypłacania zasiłków dla bez-

robotnych bez ograniczenia czasowego, podwyżki emerytur, wsparcia dla rolnic-

twa poprzez system tanich kredytów, gwarantowania cen skupu itp. Żądał utrzy-

mania darmowej oświaty i służby zdrowia15

.

Ulubionymi hasłami w pierwszych latach działalności tego polityka były

skierowane pod adresem ugrupowań liberalnych epitety „khmeroliberałowie‖

i „satanoliberałowie‖ sugerujące wybitnie negatywny charakter tego typu ugru-

powań16

. Twierdził też, iż na szkodę Polski, a szczególnie polskiej wsi działają

różnego rodzaju neostalinowskie, trockistowskie i liberalne grupy, których sym-

bolem stał się Balcerowicz i jego „szatańskie odsetki‖ unicestwiające polską

wieś17

. Natomiast rząd Hanny Suchockiej z inspiracji Brukseli miał według

Leppera zagrażać egzystencji polskiego przemysłu. Zagrożenia te miały być

według niego tak poważne, iż w perspektywie Polakom miał grozić los amery-

kańskich Indian18

. Ze wszą miało się czaić zagrożenie powodowane przez „cywi-

lizację śmierci‖. Andrzej Lepper szczególnie uwypuklał niebezpieczeństwo ze

strony Niemiec. Wielokrotnie podkreślał, że „Franko-Germańska Europa‖ niesie

__________ 15 A. Stępińska, Wizerunek medialny Andrzeja Leppera, [w:] W kręgu mediów i polityki,

red. D. Piontek, Poznań 2003, s. 139-143.

16 J. Marszałek, Samoobrona w walce z okupantem Polski. Obrona konieczna, Warszawa

1999, s. 11.

17 Ibidem, s. 31.

18 Ibidem, s. 9.

Page 193: zeszyt wiejski 14.pdf

193

Polakom eksterminację metodami pokojowymi19

. Zagrożenie suwerenności

widział w wykupywaniu przez niemiecki kapitał ziemi w Polsce, polskich ban-

ków i fabryk oraz opanowywanie przez niemieckich potentatów rynku medialne-

go. Na rynku prasowym, jako głównego swojego przeciwnika, wskazywał Ada-

ma Michnika i jego „Gazetę Wyborczą‖20

. Nie rezygnował też z ataków na

konkurencyjne na wiejskim rynku wyborczym PSL. Swoim przeciwnikom za-

rzucał w sumie generalny spisek przeciw narodowi i jego suwerenności. Mówił

o „odprzemysłowieniu Polski‖, „okupantach brukselskich‖ itp. Odwoływał się do

historycznych obaw wobec zachodniego sąsiada dowodząc, że Germanie znów

szykują się do kolonizacji i wypierania Słowian jak w minionym okresie21

. Na-

woływał wobec tego do nieosłabiania polskiej armii i umacniania ducha narodo-

wego. Oprócz krytyki wszystkiego i wszystkich Andrzej Lepper starał się odwo-

ływać do pozytywnej tradycji i symbolizujących ją postaci jak np. płk Antoni

Heda PS. ‗Szary‖ czy też pozyskany do współpracy generał pilot Stanisław Skal-

ski22

. Te pomnikowe postacie z przeszłości usiłował on przeciwstawić znienawi-

dzonemu w szerszych kręgach społecznych typowi bezideowego „cwaniaczka-

aferała‖ stanowiącego w odczuciu części społeczeństwa symbol grup społecz-

nych, które na przemianach postępujących po upadku PRL skorzystały23

.

Co właściwie przyniosła Andrzejowi Lepperowi kilkuletnia kampania poli-

tyczna tak dynamicznie i konsekwentnie prowadzona? Wydawałoby się, że nie-

wiele, gdyż w wyborach prezydenckich w 1995 roku osiągnął zaledwie 1,32%

poparcia i znalazł się na dziewiątym miejscu w otoczeniu podobnie jak on „egzo-

tycznych kandydatów. O wejściu do sejmu w ówczesnej sytuacji mógł jedynie

pomarzyć. Ale jednak, choć nie był w sejmie to udało mu się przedostać do środ-

ków masowego przekazu24

. Dzięki zastosowaniu odpowiedniej taktyki wywoły-

wania zdarzeń medialnych w postaci głodówek i protestów połączonych

z łamaniem prawa „w obronie pokrzywdzonych‖ stał się częstym gościem tele-

wizyjnych ekranów i pierwszych stron gazet jako postać wyśmiewana

i atakowana, ale taka, obok której nie przechodzi się obojętnie. Ponieważ był

atakowany, łatwo mógł wcielić się w kreowaną postać obrońcy biednych

i uciśnionych. Pierwszy raz pojawił się w mediach w 1991 na czele głodówki

rolników kredytobiorców. Potem przyszły następne akcje jak demonstracje przed

sejmem i połączona z wywożeniem na taczce burmistrza okupacja urzędu miasta

w Praszce czy też wychłostanie zarządcy gospodarstwa w Kobylnicy itp. Nie

__________ 19 Ibidem.

20 Ibidem, s. 120.

21 Ibidem, s. 53.

22 Ibidem, s. 34.

23 Ibidem, s. 29.

24 M. Mazur, Marketing polityczny, Warszawa 2002, s. 206.

Page 194: zeszyt wiejski 14.pdf

194

przeszkadzał kształtowaniu pozytywnego obrazu ludowego bohatera dwumie-

sięczny pobyt w więzieniu tak samo jak kilkadziesiąt spraw sądowych. Wręcz

przeciwnie, dodawało mu to kolorytu, a widowiskowe zatrzymanie po powrocie

z zagranicy w celu doprowadzenia przed oblicze sądu potrafił zręcznie zamienić

w medialny spektakl. Zatrzymany w koszulce z białym orłem został skuty

i pokazany w ten sposób, że nie było wiadomo, co jest w kajdankach jego ręce

czy szpony orła25

.

Dzięki takiej taktyce Andrzej Lepper mógł dla pewnych środowisk przy-

wrócić dawny podział „My i Oni‖ adekwatny dla czasów PRL czy też nawet

minionych okupacji. Mógł swobodnie kreować się na „swojego człowieka‖

z ludu nie uwikłanego w powiązania z warstwami rządzącymi, co czynił pod

okiem wybitnych kreatorów wizerunku26

.

Z czasem skończyła się amatorszczyzna i zaczęła się wielka polityka. Prze-

pisy wprowadzonej w 1997 roku konstytucji wymusiły rejestrację organizacji

Leppera, jako partii Samoobrony RP, a Andrzej Lepper z wyśmiewanego wiej-

skiego watażki powoli stawał się politykiem usiłującym wślizgnąć się na salony.

Stał się częstym bywalcem telewizyjnego ekranu nie tylko z powodu zręcznie

aranżowanych wydarzeń medialnych, ale też, jako gość różnych programów.

Prawdopodobnie jednak pozostałby tylko jednym z przywódców związków

rolniczych, gdyby nie dojście do władzy rządu Jerzego Buzka i jego nieudolna

polityka. W dodatku na to nałożył się szerszy kryzys, którego skutki skumulowa-

ły się szczególnie na wsi. Wszystko to stanowiło wodę na młyn chwytów marke-

tingowych stosowanych przez Leppera, który nadal jednak brzmiał tylko

w chórze przywódców rolniczych. W odróżnieniu od innych potrafił jednak

Andrzej Lepper działać tworząc szereg udanych faktów medialnych. Znakomicie

wykorzystywał przy tym bojowe nastroje dominujące na zrozpaczonej trudną

sytuacją wsi. Właśnie wtedy dzięki umiejętnie zorganizowanej akcji serii blokad

– protestów, kiedy to rolnicy kierowani przez aktywistów Samoobrony blokowali

skutecznie przejazd na drogach tranzytowych zmuszając rząd do ustępstw oraz

dzięki nieudolnej kontrakcji tegoż rządu, Andrzej Lepper po raz pierwszy uzy-

skał w sondażach dziesięcioprocentowe poparcie27

.

Oczywiście wybory prezydenckie 2000 roku pokazały w jakiej roli wybor-

cy nie widzą Andrzeja Leppera, tym nie mniej wzrost liczby oddanych na niego

głosów był duży, bo w porównaniu do 1,32% z 1995 roku głosowało na niego

3,3% wyborców. Jeszcze lepiej wypadają te dane, jeśli porównamy ile kosztował

jeden głos uzyskany przez poszczególnego kandydata w odniesieniu do ponie-

__________ 25 A. Stępińska, op. cit., s. 154.

26 A. Banasik, Jak uwodzą politycy? Język marketingu politycznego w kampanii wyborczej

`97, Katowice 2002, s. 67.

27 M. Cichosz, (Auto)Kreacja wizerunku polityka na przykładzie wyborów prezydenckich

w III RP, Toruń 2003, s. 27.

Page 195: zeszyt wiejski 14.pdf

195

sionych przez niego kosztów reklamy politycznej. Andrzeja Leppera w wyborach

prezydenckich 2000 roku jeden głos kosztował 10 gr, Andrzeja Olechowskiego

63 gr, Aleksandra Kwaśniewskiego 1 zł 22 gr, Jarosława Kalinowskiego 2 zł,

a Mariana Krzaklewskiego 3 zł 41 gr28

.

Wyborcy wiejscy po udanych protestach, które wymusiły ustępstwa rządu

uwierzyli w skuteczność polityczną przywódcy Samoobrony, zaś sam Andrzej

Lepper zdołał swymi sukcesami uwiarygodnić głoszone wcześniej przez siebie

tezy oraz kreowany wizerunek jedynego skutecznego obrońcy uciśnionych oraz

uczciwego syna narodu29

.

Prawdziwy sukces osiągnął ten kreujący się na prężnego przywódcę polityk

dopiero jednak w wyborach do sejmu i senatu w 2001 roku Samoobrona RP

zdobyła 10,2% głosów, 53 miejsca w sejmie oraz 2 w senacie stając się trzecią

siłą polityczną w kraju30

. Jeszcze większy sukces odniosła w wyborach samorzą-

dowych w 2002 roku, który to moment można uznać za apogeum jej siły poli-

tycznej. Na 562 miejsca w sejmikach wojewódzkich zdobyła aż 96 miejsc.

Zręcznie prowadzona kampania reklamowa pod hasłem „Oni już byli‖ przyniosła

konkretne sukcesy. Samoobrona jawiła się bowiem jako siła nowa nie uwikłana

w stare układy polityczno – biznesowe jak inne siły polityczne, partia której

trzeba dać szansę, bo tylko ona może coś zmienić31

.

U szczytu powodzenia zaczęły się jednak wydarzenia medialne i inne, które

w dalszej perspektywie doprowadziły Andrzeja Leppera do upadku. W pierwszej

fazie swojej działalności sejmowej przywódca Samoobrony wpadł we własne

sidła nastawiwszy się na tworzenie rewelacyjnych faktów medialnych rzucił

wobec kilku czołowych polityków oskarżenia, które okazały się wyssanymi

z palca bzdurami. Ulegając dale czarowi swojego informatora rozgłaszał również

brednie o działalności talibów w sympatycznej skądinąd miejscowości Klewki,

czym naraził się na totalna śmieszność. Rozczarowanie opinii publicznej było

tym większe, iż początkowo jej część była skłonna wierzyć, że Andrzej Lepper

przy pomocy zdecydowanych działań zdoła uzdrowić polską scenę polityczną.

W dodatku pojawił się pewien dysonans polegający na tym, że przywódca Sa-

moobrony z jednej strony chciał będąc w sejmie kontynuować swój awanturni-

czy styl tworzenia faktów medialnych, a z drugiej strony zgodnie z radami spe-

cjalistów od kształtowania wizerunku politycznego starał się przybrać pozę

cywilizowanego polityka zdolnego w oczach opinii publicznej do pełnienia pań-

stwowych urzędów. W rezultacie Samoobrona zaczęła tracić swój początkowy

__________ 28 J. Muszyński, Teoria marketingu politycznego, Warszawa 2004, s. 232.

29 „Polityka‖, 13 X 2001, s. 3-6.

30 S. Gebethner, Wybory do sejmu i senatu, Warszawa 2001, s. 239.

31 „Wprost‖, 13 X 2002, s. 16-17.

Page 196: zeszyt wiejski 14.pdf

196

impet i nastąpiła po szybkim wzroście przejściowa stabilizacja jej elektoratu, co

potwierdziły wyniki wyborów sejmowych w 2005 roku32

.

Jednakże równocześnie dokonywały się przemiany społeczno – gospodar-

cze systematycznie podważające sens istnienia tego rodzaju reprezentacji środo-

wisk wiejskich jak awanturnicza i antyeuropejska Samoobrona RP. Ożywienie

gospodarcze, spadek bezrobocia, a przede wszystkim poprawa sytuacji ekono-

micznej wsi, niezależnie od ich przyczyn nastąpiły po wejściu Polski do UE

czemu sprzeciwiała się Samoobrona RP wieszcząca kryzys i utratę suwerenności

gospodarczej w związku z tym faktem. W samym 2007 roku dochody rolników

wzrosły o 13,7%. W tymże roku rolnicy w porównaniu z 2000 rokiem zarobili

dwa razy więcej, a 80% tego wzrostu nastąpiło po wejściu do UE33

. Idea partii

protestu tak potrzebna w trudnych dla rolnictwa czasach rządów Jerzego Buzka

przestała być potrzebna. Fatalnym błędem marketingowym partii Andrzeja

Leppera było wejście do koalicji rządowej z PiS i LPR. Dawne hasło „Oni już

byli‖ przestało obowiązywać, gdyż teraz roszczeniowy elektorat stanowiący

zaplecze wyborcze Samoobrony zaczął oczekiwać realizacji wcześniejszych

obietnic34

. W dodatku prestiż Andrzeja Leppera obniżyła farsa związana

z powoływaniem i odwoływaniem oraz ponownym powoływaniem go na stano-

wisko wicepremiera.

Podczas gdy przywódca Samoobrony coraz bardziej się ośmieszał, jego

roszczeniowy elektorat zaczął przepływać do koalicyjnego silniejszego partnera,

w którym zaczął dostrzegać większą moc sprawczą. Dzieła upadku politycznego

partii Andrzeja Leppera oraz zresztą jego samego dopełniła tzw. seks afera

wprowadzając do jego otoczki politycznej elementy komiczne. Mimo, iż udało

mu się w zasadzie zachować jedność partii, to jednak wynik wyborów strącił go

ostatecznie na polityczne dno35

.

Pozostaje jednak pytanie czy będąc postacią już w sumie zgraną i poważnie

ośmieszoną zdoła się on od tego dna jeszcze odbić i wypłynąć na szersze poli-

tyczne wody. Wydaje się to wątpliwe, gdyż z reguły populistyczni politycy mogą

zaistnieć w określonych warunkach i ich urok polega przeważnie na zręcznie

rzucanych obietnicach oraz rozbudzanych nadziejach. Kiedy dochodzą do wła-

dzy, to albo chociaż pozornie spełniają te obietnice albo ich czar na zawsze pry-

ska wraz z zawiedzionymi nadziejami, jak to się właśnie stało w przypadku An-

drzeja Leppera i jego partii.

__________ 32 „Przegląd‖, 8 I 2006, s. 16-17.

33 „Wprost‖, 23 III 2008, s. 47.

34 „Newsweek‖, 23 IX 2007, s. 20-24.

35 „Wprost‖, 17 XII 2006, s. 22-27, 14 X 2007, s. 30-33.

Page 197: zeszyt wiejski 14.pdf

MATERIAŁY

Page 198: zeszyt wiejski 14.pdf

198

Grzegorz Szymczak

Żelechów

Historia ludności Żydowskiej w Żelechowie

Wstęp

Żelechów, rok 2008, cztery tysiące mieszkańców, 80 km od Warszawy.

Atmosfera senna, żadnych większych zakładów, życie płynie własnym małomia-

steczkowym rytmem. Przyjezdny, wędrując uliczkami miasta, niektórymi jeszcze

brukowanymi, zapewne nie okazałby większego zainteresowania miasteczkiem.

A przecież może się ono pochwalić ponad siedemsetletnią, bardzo bogatą

i ciekawą historią. To o Żelechowie pisał Długosz „Zyelechow jest miastem

mającym kościół parafialny, drewniany. Łany miejskie dają dziesięcinę wartości 20 grzywien Biskupowi Krakowskiemu. Folwark rycerski daje dziesięcinę pleba-

nii, wartości 4 grzywien”. „Wykazy świętopietrza‖ z lat 1325-1328 przynoszą

pierwsze informacje na temat obsady parafii Żelechów (pojawia się w nich imię

plebana żelechowskiego – Fabian lub Florian), wreszcie Akt datowany

z Obornik, w którym wzmianka o pierwszym znanym z imienia właścicielu Że-

lechowa – Andrzeju Ciołku (Andreas Czolek de Zelechow) podkomorzym i sta-

roście sandomierskim.1

Można by tak wymieniać długo, 300-letnią historię pierwszych właścicieli

Żelechowa i założycieli parafii – Ciołków, kolejne rody dziedziców żelechow-

skich Leżeńskich, Linghausów, Rzewuskich, Lubomirskich, Zakrzewskich czy

Ordęgów, znane postacie związane z miastem: Ignacy Wyssogota Zakrzewski –

pierwszy Prezydent Warszawy, właściciel dóbr żelechowskich, zasłużony dla

miasta i tu pochowany w 1801 roku, Romuald Traugutt – ostatni dyktator Po-

wstania Styczniowego przebywający, jako junkier przez 8 lat w Żelechowie czy

w końcu Joachim Lelewel – poseł powiatu żelechowskiego z początku XIX

wieku. Jeszcze dziś baczny obserwator znajdzie tu wiele rzeczy, które nie po-

zwalają zapomnieć o tak wspaniałych tradycjach miasta.

Wjeżdżający od strony Warszawy trafia na górujący na wzniesieniu, wspa-

niały zabytkowy kościół z XVIII wieku. Nieopodal znajdzie rzadko spotykany

rynek miejski z pięknym (choć chylącym się ku upadkowi) ratuszem. Gdy zapyta

ów turysta, co jeszcze ciekawego można tu zobaczyć, każdy żelechowianin

wskaże mu pałac Zakrzewskiego z parkiem, kościółek za miastem pod wezwa-

__________ 1 Akt datowany z Obornik, [w:] K. Ulanowski, Dokumenty kujawskie i mazowieckie 1887,

nr 6, s.379.

Page 199: zeszyt wiejski 14.pdf

199

niem św. Stanisława, kiedyś słynący z cudów, ulicę Pałacową z zachowanymi do

dziś kamienicami z początku XX wieku, remizę strażacką i wiele innych cieka-

wych zabytków – fotografii z przeszłości miasteczka.

I tylko o jednym, zapewne nikt nie wspomni. O miejscach związanych

z ludnością, która żyła tu przez blisko pięćset lat. Tak, i to w dodatku stanowiąc

przez ponad sto lat, zdecydowaną większość ludności naszego miasta. Mowa

o Żydach. Mało kto wspomina ich juz dzisiaj, zniknęli bowiem bezpowrotnie

przed ponad 60. laty. I ...

„Próżno byś szukał w domach zapalonych świeczek

I śpiewu nasłuchiwał w drewnianej bożnicy

Znikły resztki ostatnie, żydowskie łachmany Krew piaskiem przysypano, ślady uprzątnięto

Już nie ma tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni Wiatr łączył z polską piosenką i słowiańskim żalem ...”

z wiersza „Elegia miasteczek żydowskich” Antoni Słonimski

Interesując się od wielu lat przeszłością Żelechowa, z roku na rok udawało

mi się jednak zdobywać coraz więcej materiałów. Dziś, w dobie Internetu okaza-

ło się, że mogłem również znaleźć informacje o potomkach Żydów żelechow-

skich rozsypanych po całym świecie. Opracowanie to jest więc jedną z pierw-

szych prób całościowego ujęcia historii Żydów w naszym mieście. Dodać należy,

próba podjęta przez kogoś, kto urodził się ponad 20 lat po wojnie. Z koniecz-

ności musiałem się więc posłużyć wieloma opracowaniami innych autorów.

Przybycie Żydów do Polski i Żelechowa

Żydzi – określenie słowiańskie, pochodzące z języków romańskich, ozna-

czające Izraelitów, Hebrajczyków, Judejczyków, lud pochodzenia semickiego,

z którego ok. 30% zamieszkuje współcześnie państwo Izrael, a ok. 70% tzw.

diaspory w różnych rejonach świata. Nazwa Żydzi oznaczała pierwotnie człon-

ków jednego z 12 plemion izraelskich, plemienia Judy, potem mieszkańców

wyznających judaizm. Pierwsi Żydzi osiedlili się w Polsce w XI – XII w., po tym jak w czasie

krucjat krzyżowcy, w drodze do Ziemi Świętej, gromili gminy żydowskie

w Europie Zachodniej. Najwięcej Żydów przybyło do nas ze średniowiecznych

i nowożytnych państewek niemieckich. Joachim Lelewel w swoich „Dziełach‖

pisał:

„Znaczną część ludności Polski, ledwie nie dziesiątą, składają Żydzi ... Ród osobny, w żadne małżeństwa, w żadne stosunki familijne z chrześcijanami nie

wchodzący; do wojskowej służby i do rolnictwa mający niechęć; mówiący brzyd-

Page 200: zeszyt wiejski 14.pdf

200

kim językiem niemieckim od niemałego czasu odróżnia się brodą, pejsami, ubio-

rem i zwyczajami, które się chrześcijanom wydają niechlujne. W takim odosob-

nieniu trzyma ich nauka nie tylko ściśle biblijna, Starego Zakonu, ale więcej jeszcze talmudyczna, Biblię objaśniająca, przepisy najdrobniejsze ściśle zacho-

wać nakazująca.”2

Najdawniejsze wiadomości źródłowe o osadnictwie żydowskim w Polsce

pochodzą z końca XI w. Pierwszymi Żydami, którzy pojawili się w okresie two-

rzenia polskiej państwowości byli kupcy, w źródłach zwani Radanitami. Jednym

z nich był autor pierwszej obszernej relacji o Polsce Ibrahim Ibn Jakub, który

latem 965 lub 966 roku odbył podróż w celach handlowych i dyplomatycznych

z rodzinnego miasta Toledo do Cesarstwa Niemieckiego i krajów słowiańskich.

Żydzi najwcześniej pojawili się na Śląsku, potem w Wielkopolsce, na Kujawach

i w innych dzielnicach. Najstarszym pewnym śladem są monety bite przez ży-

dowskich mincerzy na polecenie Mieszka III Starego, oraz zachowana we Wro-

cławiu inskrypcja nagrobna z 1203 r. Dawida syna Sar Salomona.3 Początki

osadnictwa żydowskiego na terenie Małopolski sięgają drugiej połowy XIV

wieku. W tym czasie Żydzi stanowili 6% ogółu ludności kraju. Od połowy XVI

wieku coraz więcej Żydów zaczęło osiadać na wsi. Ich instytucję prawną regu-

lowały przywileje królewskie i konstytucje sejmowe. Od 1539 roku Żydzi miast

i wsi prywatnych zostali podporządkowani ich właścicielom. Odtąd duże zna-

czenie nabrały przywileje nadawane przez właścicieli ziemskich. Przyciągali oni

ludność żydowską do swoich posiadłości, czerpiąc z tego faktu duże korzyści.4 Kiedy Żydzi przybyli do Żelechowa dokładnie nie wiadomo, większość

opracowań podaje wiek XV., tj. jeszcze za czasów Ciołków – pierwszego rodu

właścicieli Żelechowa. Przypuszczalnie w tym okresie któryś z kolejnych wła-

ścicieli Żelechowa zachęcił Żydów do osiedlania się na swoich włościach. Z czasem Żydzi osiedlali się w Żelechowie na mocy prywatnych umów, zawie-

ranych między nimi i kolejnymi dziedzicami dóbr żelechowskich. Podstawą tych

umów były znaczne jednorazowe opłaty za prawo osiedlenia się oraz określone

opłaty roczne. Przybywający do Żelechowa Żydzi podlegali jurysdykcji dziedzi-

ca żelechowskiego. Posiadali oni prawo samorządu wewnętrznego. Przewodni-

kiem duchowym i zarazem sędzią w tej społeczności był rabin. Zarząd gminy

sprawowały osoby, pochodzące z wyborów i zorganizowane w tzw. Chewroth

(Bractwa).

Przybycie Żydów do Żelechowa i zamieszkanie prawdopodobnie przy

pierwotnym rynku handlowym (znajdującym się tuż przy kościele i niedaleko

zamku żelechowskiego, istniejącego do czasów potopu szwedzkiego), spowodo-

__________ 2 J. Lelewel, Dzieła, t. VIII, Warszawa 1961, s.115.

3 B. Staros, Historia społeczeństwa żydowskiego w mieście Żelechów, Pułtusk 2000.

4 U. Kobielus, Dzieje Parafii Żelechów do 1867, Lublin 1995.

Page 201: zeszyt wiejski 14.pdf

201

wało założenie tzw. Nowego Rynku, umiejscowionego dalej na południe,

w pobliżu ulicy Zadybskiej. Wynikło to z tego powodu, że Żydzi nie mogli mieć

do czynienia z „nieczystymi‖ zwierzętami, jakimi były świnie, handel więc trzo-

dą chlewną przeniesiono na Nowy Rynek. Z czasem powstały tu jatki żydowskie,

po uprzednim przeniesieniu tzw. „świńskiego rynku‖ na plac położony przy

drodze do Okrzei. Należy dodać, że w dawnych czasach miejsca te były niezabu-

dowane, dlatego też obok nowego rynku grzebano zmarłych w czasie wybucha-

jących co pewien czas epidemii tyfusu, cholery, ospy. Gdy na początku XX

wieku zaczęto place te zabudowywać, znaleziono duże ilości kości ludzkich, co

świadczy, że były tam zbiorowe mogiły.5

Dzieje Żydów do I wojny światowej

Na przełomie XVI i XVII wieku, czyli na początku osiedlania się Żydów

w Żelechowie, nie mieli oni prawa zasiadać w zarządzie miasta i uczestniczyć

w naradach o potrzebach ogólnych. Nie mieli również praw obywatelskich

i stanowili formalnie poddanych dziedzica. Zobowiązani byli również do zapłaty

dziedzicowi tzw. rebochem, tzn. całego haraczu podatkowego. Oprócz tego,

dodatkowa danina, zwana kozubalec, przysługiwała od nich, proboszczowi żele-

chowskiemu. Ta ostatnia opłata wynikała z tego, że Żyd osiedlający się

w mieście, zajmował określone miejsce, na którym nie mógł już osiedlić się

żaden chrześcijanin. Faktycznie jednak wiele praw i swobód sprytni Żydzi wy-

kupywali sobie od dziedzica.6 Wzrost liczby ludności żydowskiej zmusił wład-

ców polskich do regulacji jej statusu prawnego. Stało się to za sprawą kolejnych

przywilejów królewskich oraz ograniczeń prawno – religijnych, uchwalanych

przez Sejmy Rzeczypospolitej i synody kościelne. Na ich mocy powstały

w ramach miast dzielnice żydowskie, posiadające własną organizację we-

wnętrzną, samorząd i władze – kahały czyli ciała kolegialne, w skład których

wchodzili starsi wybierani spośród miejscowych bogaczy. Kahał organizował

szkolnictwo, miał kontrolę nad łaźniami, ubojem i sprzedażą mięsa. W celu

usprawnienia zbierania podatków od Żydów król Stefan Batory utworzył w roku

1580 tzw. Sejm Czterech Ziem (Waad Arba Aracot) reprezentację Żydów Litwy

i Korony. Instytucja ta była unikalna w ówczesnej Europie. Sejm ten, jako na-

czelny organ samorządu żydowskiego, spełniał nie tylko funkcje fiskalne, ale

także sądownicze, ustawodawcze i opiniotwórcze.7

__________ 5 Z. Wojtowicz Historia Żelechowa, Żelechów 1977; I. Gugała, Żelechów i jego dzieje do

1945 roku, Pułtusk 2001.

6 Z. Wojtowicz, Historia Żelechowa, Żelechów 1977

7 www\\:historia zydów\Żydzi w Polsce_ Swoi czy obcy.htm

Page 202: zeszyt wiejski 14.pdf

202

O pozycji i znaczeniu narodu Żydowskiego decydowały znane osobistości,

które potrafiły rozsławić wyznawców judaizmu wśród innych mieszkańców

Polski i krajów ościennych. Najbardziej znanym żelechowskim Żydem z I poło-

wy XVII wieku był bardzo znany kantor – Juda Lejb. Zdobył on uznanie

w największych i najbardziej rozwiniętych gminach niemieckich w Hamburgu

i w Altonie. Od nazwy naszego miasta zwany był Juda Lejb Zelechower. Skom-

ponował on m.in. zbiór pieśni Spirei Yehudach („Pieśni Judy‖) po hebrajsku

i w jidysz.8 Prawdopodobnie już w tym okresie (I poł. XVII wieku) powstała

w Żelechowie drewniana synagoga. Umiejscowiona ona była obok miejsca,

gdzie powstała później synagoga murowana. Był to budynek drewniany o dachu

czterospadowym, parterowy. W późniejszym okresie przeznaczono go na cheder,

a w okresie okupacji był szpitalem żydowskim. O stosunkach panujących między Żydami a chrześcijanami, na początku

XVIII wieku można wnioskować na podstawie archiwum parafialnego. M.in.

dowiadujemy się, że ks. Bogusław Wąsowicz – proboszcz parafii w latach 1723-

1748, dopuścił Żyda Lewka Połcia do dzierżawy całego beneficjum kościelnego,

łącznie z dziesięcinami. Pozwoliło to Żydowi wykorzystywać poddanych pro-

boszczowskich. Sprawa ta wzbudziła duży niepokój władz kościelnych, bowiem

w 1736 wizytator diecezjalny, po jej zbadaniu polecił proboszczowi ks. Wąsowi-

czowi zaprzestania handlu z owym Żydem. Handlował on jednak nadal

z dziedzicami okolicznych majątków ziemskich, którzy zbierali się w jego oka-

załym domu zajezdnym, załatwiając różne sprawy majątkowe i korzystając

z usług bogatego i sprytnego Żyda.9 Protokół wizytacji z 1736 roku przynosi wiadomość, bardzo niepochlebną

dla Żydów. Jest nią informacja o zamordowaniu przez Żyda dziecka chrześcijań-

skiego. Wizytator opisując stan kościoła, wspomniał, że pod Wielkim Ołtarzem

pochowane zostało dziecko z miejscowości Miastków o nazwisku Zawadzki,

przed trzema laty zamordowane przez Żydów żelechowskich. Wizytator nie

kryje oburzenia i piętnuje fakt, że zbrodnia ta nie została ukarana.10 Wizytacja ta

podaje również informację o daninie, jaką Żydzi płacili corocznie parafii Żele-

chów (była to danina w wysokości 100 fl. przeznaczona na utrzymanie lampy

w kościele). Od 1760 roku danina ta została zwiększona do 180 fl. Owe dodane

80 fl. przeznaczono dla proboszcza.11 Były to sumy bardzo znaczne i z czasem

Żydzi przestali je uiszczać. Dekretem z 1786 roku zostali Żydzi zmuszeni do

__________ 8 Encyklopedia Gmin Żydowskich. Polska, Tom VII – Yad Vashem tłum. Andrzej Cieśla.

9 Z. Wojtowicz, Historia Żelechowa, Żelechów 1977.

10 U. Kobielus, Dzieje Parafii Żelechów do 1867, Lublin 1995 (na podstawie Kronika pa-

rafii w Żelechowie od dziejów najdawniejszych do 1905 roku, spisana przez ks. Konstantego

Bieńkowskiego).

11 U. Kobielus, op. cit.

Page 203: zeszyt wiejski 14.pdf

203

znacznie mniejszej już opłaty w wysokości 100 złp oraz do świadczeń w naturze.

Akta parafialne wymieniają, że kahał żelechowski obowiązany był dać probosz-

czowi trzy razy do roku „ćwierć mięsa dobrego bydlęcego” na Boże Narodzenie,

Wielkanoc i Sądny Dzień oraz 12 funtów korzeni – na Boże Narodzenie

i Wielkanoc. Było w tym 4 funty rodzynek, 2 funty migdałów i ryżu, po 1 funcie

pieprzu, ziela angielskiego, kminku, po dwa łuty liści bobkowych, cynamonu,

goździków, 1 łut szafranu i 6 gałek muszkatułowych.12 13

Z kolejnej wizytacji parafii w roku 1747 dowiadujemy się iż liczba ludności

parafii wynosi 800 osób, zaś Żydów „pełno w mieście Żelechowie”.14

Szacuje

się, że w tym czasie ich liczbę wynosiła ok. 1000. Wg szacunków, w samym

mieście mieszkało ok. 700 Żydów, a na wsiach ok. 300. Tak duża liczba ogólna

i procent ludności żydowskiej w granicach parafii powodował fakt usytuowania

w mieście Żelechowie kahału. Kahał żelechowski obejmował 1557 osób

i należąc do większych wykraczał poza granice parafii.15

16 W tym okresie po-

wstały też pierwsze organizacje żydowskie: Stowarzyszenie Recytowania Psal-

mów i Związek Krawców Żydowskich.17

20 czerwca 1750 Andrzej Stanisław Kostka Załuski, biskup krakowski wy-

dał ponowne pozwolenie Żydom żelechowskim na odnowienie synagogi. Z kopii

tego zezwolenia warto zacytować ciekawe fragmenty:

„Zgodnie z przepisami Synodu Proficjalnego, księga 4 traktująca o Żydach ... (przestrzegamy), ażeby niewierni Żydzi nie przyjmowali ciągle na służbę

chrześcijan za rocznym wynagrodzeniem ażeby nie wynajmowali kobiet usługu-jących przy porodzie i mamek katoliczek, ażeby nie gwałcili niedziel i dni świą-

tecznych przez warzenie i przyrządzanie piwa, przez nakłanianie w niedziele i dni

świąteczne robotników katolików do wykonywania czynności służebnych i pracy zawodowej, grzebania za dnia z przepychem zmarłych, ustanawianie stróżami

kierkutu katolików ... (Żydom nie wolno) piastować tych urzędów, przy których pełnieniu mieliby sprawować władzę nad chrześcijanami, albo chrześcijan

w jakikolwiek sposób krzywdzić i narażać na szkodę ...”, „... My zaś, mając na

uwadze, że chociaż Żydzi przez wykonywanie swoich obrzędów grzeszą, to jednak

__________ 12 Z. Wojtowicz, op. cit.

13 U. Kobielus, op. cit.

14 tzw. „Tabele‖ powizytacyjne parafii biskupa Załuskiego (Archiwum Parafialne).

15 M. Surdacki, Ludność Małopolski w poł. XVIII w., „Roczniki Humanistyczne‖ t. 32,

1986, z. 2, s. 180.

16 U. Kobielus, op. cit.

17 H. Krawczyk, Zabytki Żelechowa dowodem historii miasta, Lublin 1985.

Page 204: zeszyt wiejski 14.pdf

204

dla przyczyn znanych Kościołowi, tolerujemy aby niewierni Żydzi w mieście

Żelechowie poprawili dach synagogi, grożący ruiną ...”.18

Pismo to trafić musiało zapewne do ówczesnego rabina żelechowskiego,

którym był Naftali Hertz syn Abigdora.19

W owym czasie na wschodnich kresach Polski rozpoczął swoją działalność

mistyk Izrael ben-Eliezer (1700-1760), nazwany Baal Szem Tow (znany jako

Beszt). Uważał się on za cadik ha-dor (hebr. sprawiedliwy pokolenia), który

wystąpi jako Mesjasz, kiedy świat będzie gotowy do zbawienia. Wokół Baal

Szem Towa zgromadziło się około 10 tys. pobożnych Żydów (chasydów), którzy

odróżniali się od pozostałych polskich Żydów długością trwania na modlitwie,

nowymi rytuałami religijnymi, wesołością oraz noszonymi pejsami. Chasydzi

potępiali suchą scholastykę szkół i akademii rabinicznych, a w Talmudzie wi-

dzieli przeszkodę w dotarciu do Boga. Szukali zjednoczenia z Bogiem poprzez:

posty, tańce, modły, kontakt z naturą i ludźmi. Ruch bardzo szybko rozpo-

wszechnił się w Polsce i na Ukrainie.

W XVIII wieku chasydyzm przeniknął do Żelechowa. Jednym

z zewnętrznych oznak przynależności Żydów żelechowskich do tego odłamu,

były wkładane przez mężatki peruki. Wkrótce Żelechów stał się bardzo silnym

ośrodkiem chasydyzmu w centralnej Polsce.20 Było to zasługą niezmordowanego

krzewiciela chasydyzmu, jakim był Lewi Icchak Berdyczower. W roku 1772 r.

osiadł on w Żelechowie i piastował tu rabinat do 1785 r., w którym zaproszono

go na stanowisko rabina do Berdyczowa. Około 13-letnia działalność Berdyczo-

wera w Żelechowie przysporzyć musiała nowemu ruchowi sporo zwolenników

nie tylko w siedzibie fascynującego żarliwością modłów i kazań „rabina żele-chowskiego” (jak go w tym czasie określano), ale promieniowała ona i poza

Żelechów.21

Według innych źródeł Lewi Icchak był rabinem w Żelechowie

w latach 1770-1780. Jego następcą został rabin Aaron ha-Kohen, autor Or ha-

Ganuz („Ukryta jasność‖).22

Kolejna wizyta kanoniczna przynosi protokół z 23 czerwca 1781 roku,

w którym czytamy: „Dusz Religii Katolickiej w ogólności pod tą Farą 1573. Do

spowiedzi Wielkanocnej bywa ludzi 1221. Chrztów przez Rok 1780-ty 93. Ślubów

__________ 18 Pismo biskupa krakowskiego, Andrzeja Stanisława Kostki Załuskiego do proboszcza pa-

rafii żelechowskiej z dn. 20.06.1750 r. Archiwum Parafialne (cyt. za Z. Wojtowiczem, op.

cit.).

19 Jego podpis widnieje na dokumencie Sejmu Czterech Ziem z roku 1754, broniącym

R. Jonatana Eibeschutza posądzanego o sabataizm, Encyklopedia Gmin Żydowskich…, Yad

Vashem.

20 A. Frydel, M. Golik, Społeczność żydowska w przedwojennym Żelechowie, „Żelechow-

skie Wieści‖.

21 I. Schiper, Przyczynki do dziejów chasydyzmu w Polsce, Warszawa 1992.

22 Encyklopedia Gmin Żydowskich…, Yad Vashem.

Page 205: zeszyt wiejski 14.pdf

205

15. Pogrzebów 62. Dysydent w tej Parafii jeden. Żydów zaś w mieście Żelecho-

wie 352. Na wsiach po Arendach 36 znajduje się, ci Bużnicę mają w mieście

Żelechowie.” 23 Liczba Żydów w mieście musi tu być raczej zaniżona, bowiem

według powizytacyjnego „Spisu Poniatowskiego‖ z 1787 roku miasto zamiesz-

kiwało 1505 Żydów, co stanowiło 70,6% ogółu jego mieszkańców, a 90,1%

wszystkich Żydów zamieszkujących parafię. W mieście Żydzi dominowali

w handlu i rzemiośle, zajmując się także arendą i szynkarstwem oraz transpor-

tem. Na wsiach byli w 80% arendarzami, karczmarzami i szynkarzami. Poza tym

także – gorzelnikami, winiarzami, pracowali jako służba i rzemieślnicy, a także

jako młynarze, mleczarze i kramarze.24 Obok tradycyjnych wyrobów rzemieślni-

czych, wyrabiano w Żelechowie piwo. Nie zaliczane ono było raczej do trunków

alkoholowych i „w XVIII wieku nawet proboszcz żelechowski posiadał niewielki

browar o 4 kotłach”.25 Wiele browarów posiadali także Żydzi. Zajmowali się też

głównie garbarstwem, krawiectwem, czapnictwem i piekarstwem.26 Warto

wspomnieć, że w roku 1788 Żelechów miał już 203 domy i był największym

i według protokołu komisji wojskowej jednym z najzacniejszych miast Ziemi

Stężyckiej.27 28

Chwalebną kartę w dziejach Żelechowa zapisali Żydzi w okresie powstania

kościuszkowskiego. Styczyński, zarządca majątku Ignacego Wyssogoty Za-

krzewskiego, skarży się, w swoim liście do zwierzchnika, na nadmierne wybie-

ranie furażu i żywności przez okoliczne komendy wojskowe, głównie oddział

Kwaśniewskiego. Najcięższe chwile przyszły na miasto i dwór żelechowski po

Maciejowicach. Przechodzące oddziały gen. Ponińskiego zaopatrzyły się

w dobrach Zakrzewskiego w żywność i liwerunek „…a gdy wojsko rosyjskie nastąpiło, z wszystkim zrabowało miasto, zabrali owce, bydło, zboże młócone

i nie młócone. Pokoje, piwnice ze wszystkim zrabowawszy, a jeszcze znalazłszy mundury i broń, na folwarku gorsze krzywdy poczynili... a do tegoż chcieli spalić

miasto, tylko że Żydzi okupnego złożyli się 500 czerw. zł, a resztę różnymi towa-

rami pozabierali, ponieważ nałożono było na miasto kontrybucji 2 tys. czerw.

zł.”29

Okres, kiedy właścicielem Żelechowa był Ignacy Wyssogota Zakrzewski

można ocenić jako jeden wielki skok cywilizacyjny osady. Zarządzono uporząd-

__________ 23 Akta Parafii Żelechów 1781-1869. Archiwum Parafialne.

24 U. Kobielus, op. cit.

25 Materiały ks.W. Milika, Ludność handlowo-przemysłowa, s.2. Archiwum Parafialne.

26 Z. Wojtowicz, op. cit.

27 Ibidem.

28 W. Boruch, Żelechów – ratusz, Lublin 1981.

29 A. Zahorski, Ignacy Wyssogota Zakrzewski, Warszawa 1979.

Page 206: zeszyt wiejski 14.pdf

206

kowanie miasta, m.in. poprzez założenie nowego cmentarza żydowskiego, utwo-

rzonego w 1802 roku, prawie równocześnie z cmentarzem katolickim. Wcześniej

zmarli grzebani byli na placu wokół drewnianej synagogi. Cmentarz usytuowany

jest w południowej części miasta, przy zbiegu ulic Chłopickiego i Reymonta.

W okresie okupacji i po wyzwoleniu został ograbiony z większości cennych

nagrobków. Nagrobki te, czyli macewy, wykonane były z piaskowca, marmuru

i innych kamieni.30 Dziś na jego terenie znajduje się około 100-150 kamieni

nagrobnych. W części wzgórza położonej najbliżej ul. Chłopickiego przeważają

nagrobki wykonane z granitowych głazów, z prostymi inskrypcjami, w zdecy-

dowanej większości pozbawione symbolicznych płaskorzeźb. Jest to zapewne

najstarsza część nekropolii. Około czterdziestu metrów od szosy, po prawej stro-

nie przy ogrodzeniu zwraca uwagę dość rzadki na żydowskich nekropoliach

podwójny nagrobek, ozdobiony dwoma świecznikami. Wyryte na nim inskrypcje

głoszą: „Nad nimi płaczę, moje oko spływa łzami [po lewej] nad kobietą bogo-

bojną jak Sara i skromną, panią Lea, córką pana Fiszela, zmarłą w dobrym imieniu 13 dnia miesiąca aw 5615 roku. Niech dusza jej będzie związana w węźle

życia wiecznego. [po prawej] Bogobojną jak Sara i skromną, panią Jehudit,

córką rabina, naszego nauczyciela Pesacha, zmarłą w dobrym imieniu 13 dnia miesiąca aw 5615 roku. Niech dusza jej będzie związana w węźle życia wieczne-

go”. W kalendarzu hebrajskim zapis: „13 aw 5615‖ odpowiada gregoriańskiej

dacie 28 lipca 1855 roku. Na końcu cmentarza można odnaleźć współczesny

wystawiony grobowiec. Na lastrykowej płycie wyryto napis: „Kochanemu Ojcu

zamordowanemu przez hitlerowców w dn. 17 XI 1943r. w Hucie Dąbrowa. Sonia i Srulek Ogman, zam. w Izraelu. Listopad 1990”. Niestety, grób ten padł ofiarą

wandali, którzy zniszczyli metalowe barierki i rozrzucili betonowe płyty. 31

Za czasów Ignacego Wyssogoty Zakrzewskiego „Zostały wyznaczone nowe

ulice, przy których nie wolno było mieszkać Żydom. Kirkut, znajdujący się

w mieście, przeniesiono poza obręb miasta i umieszczono przy drodze do Kębło-wa. Z czasem od ulicy Długiej w stronę kirkuta zaczęto budować domy i powstała

ulica Kębłowska”.32 Zaczęto też w tym czasie zabudowę trasy procesji z koś-

cioła parafialnego do kościoła św. Stanisława. W ten sposób powstała ulica Ko-

ściółkowa, zamieszkiwana przez samych chrześcijan, głównie rolników. Rozbu-

dowywał się też Żelechów w stronę Wilczysk, dokąd prowadziła ulica Nastawna

(dzisiaj Wilczyska), zamieszkiwana dawniej głównie przez garbarzy i mydlarzy

żydowskich. Zakładali tu oni małe browary, garbarnie, wytwórnie mydła i różne

warsztaty. Miejsce to nadawało się najlepiej na tego rodzaju przedsiębiorstwa,

ponieważ odpadki i nieczystości spływały do pobliskich stawów, jednak brak

__________ 30 H. Krawczyk, Zabytki Żelechowa dowodem historii miasta, Lublin 1985.

31 http://www.kirkuty.xip.pl/zelechow.htm

32 Materiały ks. W. Milika…

Page 207: zeszyt wiejski 14.pdf

207

nadzoru nad terminowym oczyszczaniem rowów odpływających powodował, że

roznosiły one po okolicy niemiłą woń, z czasem przybywało takich zakładów

w centrum miasta.33 Kolejne zmiany dla Żydów przyszły po trzecim rozbiorze Polski. Żelechów

znalazł się w latach 1795-1809 pod okupacją austriacką, w tzw. „Galicji Zachod-

niej‖. Administracja austriacka w krótkim czasie wprowadziła w mieście wiele

nowości, m.in. wszystkim Żydom nadano nazwiska, prawie wyłącznie niemiec-

kie.34

W zaborze pruskim życie Żydów określało „Generalne urządzenie Ży-

dów", z 17 kwietnia 1797 r. Wizytacja parafii z 1798 roku podaje, w tym roku

zawarto „komplanację‖, na mocy której część Żydów żelechowskich otrzymała

na własność użytkowane przez siebie działki miejskie. 35 W latach 1806-1809 nastąpił znaczny wzrost liczby mieszkańców Żele-

chowa. Główną przyczyną tego był napływ do miasta leżącego tuż za granicą

zaboru austriackiego, Żydów z Księstwa Warszawskiego, uciekających w ten

sposób przed przymusową służbą wojskową. W maju 1809 roku książę Józef

Poniatowski rozpoczął wyprawę na Galicję. Część wojsk polskich przemaszero-

wała przez Żelechów, Kock i Lublin, kierując się na Zamość i Lwów. W kampa-

nii tej poległ pod Kockiem Berek Joselewicz, który jako pułkownik żydowskiego

lekkokonnego pułku strzelców, walczący w powstaniu kościuszkowskim, legio-

nach Dąbrowskiego i w Księstwie Warszawskim, był, razem ze swoimi żołnie-

rzami, wyjątkowym przykładem Żyda – „obywatela‖. W okresie między-

wojennym istniała w Żelechowie ulica Berka Joselewicza.

W wyniku wojny 1809 roku Żelechów znalazł się w granicach Księstwa

Warszawskiego i został wyznaczony na miasto powiatowe. Od tego momentu

rozpoczął się rozwój miasta. Dla rzemieślników żelechowskich nastała dobra

koniunktura. Szewcy, rymarze czy krawcy realizowali drobne zamówienia woj-

skowe. Także preceder zaopatrywania wojska w żywność i wszelkie przybory

stał się niezwykle zyskowny dla miejscowych kupców, w znacznej części Ży-

dów, którzy pomimo ograniczeń społecznych, jak choćby specjalnej klauzuli

z 1811 roku, dziedzica Żelechowa, która głosiła, iż: „nie wolno będzie żadnemu

Żydowi od chrześcijanina domu nabywać, osobliwie w ulicach nowych, chrześci-

jańskich, pod nieważnością umowy w tej mierze zrobić się mianej.”36, zrobili

wiele zyskownych interesów w czasach wojen napoleońskich.37 Na podstawie uchwał Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku powstało na

obszarze Księstwa Warszawskiego, okrojonego o ziemie leżące na zachód od

__________ 33 Z. Wojtowicz, op. cit.

34 Ibidem.

35 M. Dauksza, Żelechów – studium historyczno-urbanistyczne miasta, Siedlce 1987.

36 Z. Wojtowicz, op. cit.

37 Ibidem.

Page 208: zeszyt wiejski 14.pdf

208

linii: Kraków, Poznań, Bydgoszcz – Królestwo Polskie. Jakkolwiek konstytucja

Królestwa postanowiła równość obywateli, odnosiło się to wyłącznie do chrze-

ścijan, podczas gdy Żydów pozbawiono praw obywatelskich i cywilnych. Żydów

nie objął powszechny obowiązek służby wojskowej, w zamian za co obłożono

ich specjalnym podatkiem. Z organizacji samorządu żydowskiego pozostały

tylko gminy.38 Żelechów znalazł się na obszarze Królestwa Polskiego i żył

w tym okresie swoim własnym cichym życiem. Ożywienie następowało tylko

podczas targów i jarmarków. W dni targowe i jarmarczne przybywała tu

z bliższej i dalszej okolicy ludność wiejska i handlarze, aby sprzedawać lub

kupować potrzebne artykuły spożywcze, wyroby rzemieślnicze i inne. Płacili oni

miejskie foralia (rogatkowe, placowe lub inne opłaty targowe), które skutecznie

zasilały kasę miejską, sprzedawano i kupowano nabiał, drób, ziemniaki, zboże,

różne buty a nawet sukno własnej roboty. Na osobnym rynku (później tzw.

„świńskim‖) sprzedawano i kupowano duże ilości trzody chlewnej i bydła. Prym

wiedli w handlu Żydzi, którzy nie włączali się tylko do handlu trzodą chlewną.

Zakładali oni też różne drobne zakłady przemysłowe, przede wszystkim liczne

garbarnie, produkujące głównie skórę „jucht‖ potrzebną do wyrobu butów

z cholewami dla okolicznej ludności. Istniała też żydowska farbiarnia

i mydlarnia.39 W roku 1819 zniesiono granicę celną między Królestwem i Cesarstwem.

Spowodowało to wzrost liczby zakładów rzemieślniczych w Żelechowie

i ożywienie handlu eksportowego, skierowanego przede wszystkim do Rosji.

Centralnym miastem eksportowym dla żelechowskich szewców stał się Brześć

Litewski. Stąd obuwie żelechowskie rozsyłane było do kilkunastu innych miast.

Z czasem handlarze, przeważnie rosyjscy Żydzi, przybywali do Żelechowa

w pierwszych dniach stycznia każdego roku i zamawiali obuwie u poszczegól-

nych majstrów zwykle na cały rok. Należność początkowo wypłacano bezpo-

średnio, później za pośrednictwem powstałego w Żelechowie banku żydowskie-

go.40 Charakterystykę miasta z tego okresu (rok 1821), przynosi „Opis topo-

graficzny i historyczno-statystyczny...‖ 41

„rozległość gruntów miejskich (oprócz

placów w mieście) wynosiła 13 włók, 6 morgów i 7 prętów. Miasto nie miało

żadnej własności nieruchomej (ratusz był własnością dziedzica), ani fabryk czy

rękodzielni, oprócz „zwyczajnych pierwsze potrzeby życia zapewniających rze-mieślników”. Dochód z propinacji należał do dziedzica, karczmy dzierżawili

Żydzi, ludność polska trudniła się rolnictwem. Miasto miało targ tygodniowy

w niedziele i 12 jarmarków w roku. Przedmiotem handlu były „przedmioty go-

__________ 38 B. Staros, op. cit.

39 Z. Wojtowicz, op. cit.

40 Ibidem.

41 AGAD, KRSW, sygn. 3194 i 3195.

Page 209: zeszyt wiejski 14.pdf

209

spodarcze”. Żelechów liczył 1870 mieszkańców, w tym 886 chrześcijan i 984

Żydów. Kościół parafialny „spustoszeniu uległ”, ulice brukowane „tylko przy

rynku”, sam rynek nie był brukowany wcale. „Miasto skutkiem klęsk wojennych zniszczone, przy obecnym w kraju zahamowaniu handlu i przemysłu oraz tańszo-

ści produktów rolniczych poupada”. W dalszej części zawarta jest m.in. infor-

macja, iż ludność polska posiadała 154 domy, ludność żydowska 189. 42 Według

Akt Komisji Rządowej z 1821 roku43 Żydzi posiadali następujące place

w mieście:

pod szpital żydowski (pow. 2 morgi, 263 pręty, 52 stopy)

pod łaźnię, przynależność do kahału żydowskiego (szer. frontu 2 pręty i 2

stopy)

pod szkołę, przynależność do kahału (pow. 6 prętów i 48 stóp)

pod bóżnicę z placem (pow. 2 morgi, 31 pręty i 33 stopy)

pod kirkut za miastem (pow. 1 morga, 289 prętów, 46 stóp)

pozostałe place żydowskie (pow. 11 morg, 289 prętów, 86 stóp) 44

Stworzona w 1816 roku bardzo ważna ustawa Królestwa Kongresowego,

wprowadziła „Uporządkowanie rzemiosł, kunsztów i profesyj w Królestwie Pol-

skim”. Na jej podstawie w każdej miejscowości, gdzie było ponad 10 mistrzów

jakiegoś zawodu, mogło powstać zgromadzenie (cech). Członkami cechu mogli

być mistrzowie a starszymi i podstarszymi mistrzowie najmniej od sześciu lat

osiedli i prowadzący samodzielnie zakład. 2 września 1837 roku wydano wyja-

śnienie do tej ustawy, na mocy to którego stwierdzano, że Żydzi mogą należeć

do istniejących zgromadzeń, ale że nie wolno im tworzyć oddzielnych korpora-

cji.45 W praktyce w dawnej Polsce do cechu rzemieślniczego należeli przeważnie

katolicy, w wyjątkowych tylko wypadkach dopuszczano innowierców. Jeśli

chodzi o Żydów, to nie dopuszczano ich do cechu nigdy. W Żelechowie jednak

w I poł. XIX w. figurują w księgach cechu szewskiego Żydzi. W „Księdze za-

wierającej obrachunki cechu szewskiego‖ z 1822 roku widnieją zapisy: „od Żydów majstrów 3zł 20gr”, „dobrowolne składki od starozakonnych 11 zł”.

Księga, w której były zapisywane umowy przyjęcia chłopców do terminu, podaje

że w 1819 r. przyjęto 5 chłopców do terminu, byli to sami Żydzi. W latach 1821-

1835 przyjmowano rocznie na praktykę przeciętnie od 3 do 5 Żydów i mniej

więcej tylu chrześcijan. Po roku 1835 w księgach cechu szewskiego Żydzi już

__________ 42 M. Dauksza, op. cit.

43 AGAD, Akta Komisyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi tyczące się Miasta Że-

lechowa ..., sygn. 3195, k.41.

44 H. Krawczyk, op. cit.

45 E. Dębowski, Dzieje rzemiosła, Łódź 1947, s.83.

Page 210: zeszyt wiejski 14.pdf

210

nie figurują. W aktach zaś cechu stolarskiego nie ma zupełnie nazwisk żydow-

skich.46

W 1826 roku dokonano dokładnych pomiarów terenu miasta. Plan sporzą-

dzony przez geometrę Dąbrowskiego wykazuje, że powierzchnia Żelechowa

obejmowała 195 morgów i 181 prętów. Z tego:

na rynek przypadało dokładnie 2 morgi, 22 pr.

do dworu żelechowskiego należało ok. 30 morgów

do probostwa ok. 32 morgów

mieszczanie polscy posiadali ok. 82 morgów

Żydzi ok. 12 morgów

ulice i drogi zajmowały ok. 37 morgów. 47

W roku 1827 w Żelechowie było 2273 mieszkańców, w tym 1266 Żydów,

co stanowiło 55,7% ogółu ludności miasta.48 W czasach powstania listopadowe-

go i styczniowego liczba ludności miasta wzrastała, głównie dzięki setkom Ży-

dów, osiedlających się w centrum miasta.49 Byli to głównie uciekinierzy z Rosji,

ratujący się przed prześladowaniami, których tam doznawali oraz w związku

z rozwojem gospodarki Królestwa Polskiego, liberalną polityką wobec Żydów,

których Rosjanie próbowali wykorzystywać przeciwko Polakom. W czasie Po-

wstań i po ich upadku sprzyjali oni sprawie polskiej, szczególnie na Litwie.

Urządzali modły na intencję zwycięstwa Polaków, obwieszali bożnice polskimi

orłami, a nawet z bronią w ręku uczestniczyli w powstaniu. W tym czasie, za

panowania Mikołaja I, wypędzano ich z Cesarstwa, pozostałych rusyfikowano, a

nawet próbowano narzucić im prawosławie. Żydów przesiedlających się na tere-

ny Podlasia i Królestwa po Powstaniu Styczniowym zwano „litwakami‖. Najczę-

ściej nie znali oni języka polskiego i nie chcieli się go uczyć. Byli używani przez

carat jako narzędzie polityki rusyfikacyjnej, co przyczyniało się do wzbudzania

nastrojów antysemickich.50 Wizytacja parafii z 1834 roku podaje liczby ludności parafii dotyczące tyl-

ko katolików i wzmiankuje tylko o liczbie Żydów informując, że jest ich dużo

w mieście. Wizytacja wspomina także, że Żydzi zamieszkujący parafię mają

własną synagogę i oddzielną szkołę dla chłopców z własnym nauczycielem.

__________ 46 R. Soszyński – archiwum prywatne

47 Z. Wojtowicz, op. cit.

48 B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX, Warszawa 1930, s.35;

F. Rodecki, Obraz jeograficzno-statystyczny Królestwa Polskiego, Warszawa 1830; Tabele

miast, osad Królestwa Polskiego, ich położenia i ludności, Warszawa 1827; J. Kazimierski,

Miasta i miasteczka na Podlasiu (1808-1914), Warszawa 1994.

49 Z. Wojtowicz, op. cit.

50 J. Kazimierski, op. cit.

Page 211: zeszyt wiejski 14.pdf

211

W społeczności żydowskiej istniał od XVI w. obowiązek posyłania chłopców do

szkół. Dziewczęta, jeżeli się uczyły, to tylko w domach, w szkole żydowskiej

nauczano systemem pamięciowym, a nad edukacją czuwały komisje kahalne lub

bractwa szkolne. Nauczanie było dwustopniowe: od 4 do 8 lat czytano Biblię,

pisano po hebrajsku, tłumaczono teksty hebrajskie na żydowskie, uczono się

rachunków, zasad moralnych i dobrego wychowania. W wieku od 8 do 12 lat

przerabiano Talmud i komentarze do niego.51 Od 1835 roku w rękach zamożnych Żydów znajdowało się już 11 fabryk

i rękodzielni produkujących cegłę, krochmal, mydło, olej, watę. Największą

jednak częścią społeczeństwa żydowskiego stanowili biedni zajmujący się drob-

nym handlem, nie posiadali oni własnych domów. Większość wynajmowała

mieszkania u właścicieli miasta i mieszczan.52 W 1837 roku opłata kanonu od

procederów w Żelechowie wynosiła 1006 złp. Na podstawie opłaty tego podatku

od profesji, można stwierdzić, iż w Żelechowie było wówczas 219 rzemieślni-

ków, w tym 71 Polaków i 148 Żydów. Dokładne dane informują, że było tu

w tym czasie 21 krawców (byli to głównie biedni Żydzi), 27 szewców, 4 pieka-

rzy i 16 rzeźników. Łącznie w mieście funkcjonowało 219 procederystów: 71

Polaków i 148 Żydów. Co dziesiąty mieszkaniec był procederystą, a wśród nich

21 krawców, 20 kramarzy, 27 szewców, 16 rzeźników, 8 stolarzy, 5 kowali, 14

zdunów, 6 czapników, 9 garbarzy oraz po dwóch: bednarzy, cieśli, kotlarzy,

mydlarzy, murarzy, szmulderzy, tkaczy, ślusarzy, szklarzy, rymarzy i furmanów.

Pojedyńczo występowali: cyrulik, właściciel apteki, faktor (Czech), grzebieniarz,

introligator, kominiarz, kuśnierz, przewoźnik, stelmach, tokarz, waciarz, złotnik.

Na odrębną uwagę zasługują fabrykanci oraz handlarze towarów sukienniczych

(1), mąki (5), towarów łokciowych (2), zboża (1), żelaza i wyrobów żelaznych

(1), soli (6), wiktuałów (19). Fabrykanci to: cykorii (1), oleju (2), wyrobów płó-

ciennych (3). Nadto działali: kupiec korzenny, dzierżawca korzennego, dystrybu-

tor tabaki i tytoniu, pachciarz krów i kolektor, a ponadto szynkarze trunków

krajowych (3) i zagranicznych (1) oraz dom zajezdny. Transportem zajmowało

się dwóch furmanów, utrzymujących konie. Rozrywki dostarczało 3 muzykan-

tów (w tym 2 Żydów). 53 54 55 Od 1846 roku Żydzi przeżywają ciężkie chwile. W roku tym wydano roz-

porządzenie, w którym: „Żydom przepisano krój odzieży, nakazano golić pejsy

i brody, zaczęto brać do wojska i różnymi podatkami obciążać ten zapamiętały

__________ 51 U. Kobielus, op. cit.

52 K. Sztelmach, Oni także byli mieszkańcami Żelechowa, „Żelechów wczoraj i dziś...‖,

2002, Z. II.

53 AGAD, KRSW sygn. 86 k. 468-619.

54 K. Sztelmach, Parafia Żelechów w okresie II RP, Siedlce 1997.

55 J. Kazimierski, op. cit.

Page 212: zeszyt wiejski 14.pdf

212

naród.” 56 57 Jednocześnie, aby przyciągnąć Żydów do udziału w Powstaniu

1846 roku Rząd Narodowy wydał 23 lutego odezwę, która znosiła bariery stano-

we, dzielące do tej pory ludność żydowską od pozostałych mieszkańców kraju.

Apel przyniósł efekt – w powstaniu krakowskim 1846 na skutek ochotniczego

zaciągu wzięło udział ok. 500 Żydów. W okresie Wiosny Ludów (1848) część

zasymilowanej inteligencji żydowskiej w Poznańskiem poparła dążenia niepod-

ległościowe Polaków, aktywnie działając na rzecz reform politycznych

i społecznych. Większość ludności żydowskiej zachowała jednak obojętność.

W Królestwie Polskim w okresie poprzedzającym powstanie styczniowe postę-

powe grupy Żydów, zwłaszcza młodzież, wstępowały do tajnych kółek

i uczestniczyły w manifestacjach patriotycznych.

22 września 1860 to początek wizytacji parafii żelechowskiej przez biskupa

Diecezji Podlaskiej ks. Beniamina Szymańskiego. Warto w tym momencie

wspomnieć, iż od pewnego czasu za staraniem żelechowskich Żydów, targi

oprócz wtorkowych odbywały się także w niedzielę. W związku z przybyciem do

sąsiedniej parafii wilczyskiej ks. biskupa Podlaskiego, mieszczanie żelechowscy

zobowiązali się targi niedzielne zlikwidować. Dopiero wówczas biskup zdecy-

dował się odwiedzić także parafię żelechowską.58 Począwszy od 1861 roku rozpoczęło się ożywienie ruchu politycznego

wśród obywateli żydowskich. Młodzież żydowska wstępowała do kółek spisko-

wych. W czasie tego ożywienia doszło do ogłoszenia wyborów do samorządu

powiatowego i miejskiego w 1861 r. Prawo głosowania otrzymali i Żydzi. Tym

samym po raz pierwszy zostali dopuszczeni w Królestwie Polskim do wyborów

na równych prawach z pozostałymi mieszkańcami.59 W 1862 roku ukaz carski

uchylił większość obciążeń nałożonych na Żydów rozporządzeniem z roku 1846.

Ukaz ten miał na celu zapewne pozyskanie dla rządu ludności żydowskiej. Ukaz

zwalniał Żydów za opłatą od służby wojskowej, pozwalał nabywać i dzierżawić

grunty wiejskie. Wkrótce okazać się jednak miało, że były to ulgi krótkotrwałe.60 Po stłumieniu Powstania Styczniowego w 1863 roku Rosjanie umieścili

w Żelechowie dwa szwadrony kawalerii i oddział artylerii. Rozpoczęto też bu-

dowę garnizonu. Budowa koszar oraz obecność w mieście dużej liczby żołnierzy,

wpłynął na ożywienie gospodarcze miasteczka.61

Według danych z 1864 – powierzchnia miasta – bez pastwisk, łąk etc. wy-

nosiła 68 morgów. Posesji miejskich było 345, w tym z rolą 52, bez roli – 293.

__________ 56 Materiały ks. W. Milika (Archiwum Parafialne).

57 Z. Wojtowicz, op. cit.

58 K. Bieńkowski, Kronika i ceremoniał parafii Żelechów, 1905, (Archiwum Parafialne).

59 B. Staros, op. cit.

60 Z. Wojtowicz, op. cit.

61 Encyklopedia Gmin Żydowskich… – Yad Vashem.

Page 213: zeszyt wiejski 14.pdf

213

Budynków drewnianych było 347, murowanych – 5. Własnością gminy miejskiej

był szlachtuz (rzeźnia), własnością dziedzica 7 budynków (nie wiadomo dokład-

nie jakie, ale prawdopodobnie był to ratusz i kilka budynków przy rynku,

w których kupcy dzierżawili sklepy). Ludność polska posiadała 156 domów,

ludność żydowska 189. Była również jedna szkoła elementarna. Należy przy-

puszczać, że Żydzi posiadali własną szkołę, istniała bowiem w Żelechowie bóż-

nica, prawdopodobnie usytuowana w płd.-zachodnim narożu Starego Rynku.

Miasto płaciło dziedzicowi za dzierżawę placów, budynków i działek gruntów,

w tym 52 rolników opłacało należność robocizną. Dziedzic zaś utrzymywał

mosty i drogi oraz sprzęt ogniowy. Mieszczanie korzystali też z serwitutów:

mogli wypasać bydło na dworskich łąkach i brać drzewo na opał z dworskich

lasów. Dziedzic czerpał dochód z propinacji, który w 1864 roku wynosił 750 rbs.

Miasto nie posiadało żadnych wpływów z typowych dla miast należności, tzw.

mostowego, groblowego, rogatkowego, kopytkowego, brukowego, targowego,

jarmarcznego itp. 62 Większość Żydów w tym okresie stanowili biedacy trudnią-

cy się drobnym handlem (sprzedając po okolicznych wsiach), nie posiadających

własnych domów. Na 3121 Żydów zamieszkałych w Żelechowie w 1865 r., aż

2041 wynajmowało mieszkania u właściciela miasta lub mieszczan posiadają-

cych domy.63 26 grudnia 1865 – na mocy drugiego ukazu cara Aleksandra II wszelki ma-

jątek nieruchomy i kapitały, należne od duchowieństwa rzymsko-katolickiego na

terenie „kraju nadwiślańskiego‖ przeszły na skarb państwa rosyjskiego. Przy

każdym kościele parafialnym pozostawiono mały kilkumorgowy kawałek ziemi

do użytkowania przez proboszcza. W zamian za zabraną ziemię i kapitały rząd

rosyjski wyznaczył rocznie pensję dla księży: 300 rubli dla proboszcza i 150

rubli dla wikariuszy.64

Jak zanotował ks. W. Milik (proboszcz parafii w latach

powojennych XX w.): „Probostwo żelechowskie z całym uposażeniem

w gruntach i kapitałach zostało zabrane, a przy parafii pozostało około 9 mor-

gów ziemi oraz plebania, wikariat i jeden budynek gospodarczy, resztę budynków parafialnych sprzedano z licytacji”

Wg obliczeń innego proboszcza – badacza historii parafii – ks. A. Krasuc-

kiego, ponad 185 morgów ziemi kościelnej władze rosyjskie przydzieliły mało-

rolnym i bezrolnym oraz kilku nowym osadnikom, w tym rosyjskim. Ks.

K. Korwin Bieńkowski, proboszcz parafii Żelechów (1884-1907) spisał wszyst-

kich rolników, którzy w roku 1898 posiadali ziemię poduchowną. Wśród nich

było 2 Żydów: Srul Beker i Srul Rozenkind. Resztę stanowili rodzimi katolicy.

__________ 62 M. Dauksza, op. cit.

63 B. Staros, op. cit.

64 A. Szelążek, Memoriał w sprawie majątków kościelnych w Królestwie Polskim, Płock

1917, s.15.

Page 214: zeszyt wiejski 14.pdf

214

Wszyscy otrzymali po 3-4 morgi ziemi.65 Dawne pozostałości kościelne przy-

pominają dziś tylko pozostałe w tradycji nazwy: Księżyzna Południowa (ul.

W. Reymonta) i Księżyzna Wschodnia (ul. M. Konopnickiej).66

W roku 1865 Żelechów liczy 4419 mieszkańców, w tym 70,6% Żydów.

W mieście są 352 domy w tym 5 murowanych.67 68 Rabinem w tym okresie jest

Jakub Szymon Teutsch (znany także jako Aszkenazy), uczeń Widzącego

z Lublina. W Żelechowie działał również rabin Jehoszua Aszer Rabinowicz, syn

rabina Jaakowa Icchaka („Święty Żyd z Przysuchy‖), admor dla wielu chasydów.

(admor – tradycyjna nazwa używana przez chasydów na oznaczenie cadyka.)

W 1885 roku urzędował jako rabin Izaak Elijah. Jego następcą został rabin Elie-

zer Lejb Treisman, który pełnił tę funkcję do 1906 roku, po czym był rabinem

w Radomiu i Łodzi. W 1908 roku kolejnym rabinem zostaje Izaak Dawid Kohen

Ferzischer (1888-1941). Warto w tym miejscu wspomnieć, że Żelechów był

siedzibą dynastii admorów, zapoczątkowanej rabinem Izaakiem Szelomonem

Goldbergiem, odgałęzionej od dynastii złoczowskiej i kozienickiej. Rabin Izaak

Szelomon zmarł w 1872 roku. Następcą został jego syn, rabin Joszua Aszer Da-

wid. Ostatni admor, Abraham Szalom Goldberg, zginął w czasie II wojny świa-

towej. Pochodzący również z Żelechowa, rabin Szymon Engel-Żelechower stał

na czele Uczelni Mędrców Lublina. Również i on zginął w trakcie II wojny świa-

towej.69

W 1881 roku, prawie rok po wielkim pożarze, który strawił większość cen-

trum miasta, urodził się w Żelechowie Isaac Meir Weissenberg (1881-1938) –

prozaik i dramaturg. W 1904 roku zaczął karierę literacką realistycznymi opo-

wiadaniami o życiu w małym mieście. Najlepszym utworem Weissenberga jest

nowela „A Shtetl‖ opisująca konflikt między starszym pokoleniem żyjącym

tradycyjnie według wskazań religijnych i młodym pokoleniem otwartym na

nowe idee, opierające się bardziej na pistoletach niż psalmach. Weissenberg

redagował „Yidishe Zamibikher‖ (1918-1919), pismo literackie warszawskich

intelektualistów. Jako redaktor i krytyk literacki był barwną postacią, angażującą

się w niezliczone polemiki z wybitnymi pisarzami. Weissenberg odwiedził Stany

Zjednoczone w 1923 roku, lecz powrócił do Warszawy, aby kontynuować swoja

walkę o skrajny realizm w literaturze. Jego dramaty nie spotkały się z pow-

szechnym uznaniem.70

__________ 65 Ks. A. Krasuskiego, Ważne zapiski. (Archiwum Parafialne).

66 Z. Wojtowicz, op. cit.

67 AGAD, KRSW sygn. 6960 k.383-384.

68 J. Kazimierski, op. cit.

69 Encyklopedia Gmin Żydowskich…– Yad Vashem.

70 K. Sztelmach, Oni także byli…

Page 215: zeszyt wiejski 14.pdf

215

W 1884 roku Żelechów liczy już 6098 mieszkańców, w tym 4103 Żydów.71

O ówczesnych stosunkach pomiędzy chrześcijanami i wyznawcami judaizmu

w Żelechowie dowiadujemy się z artykułu w gazecie warszawskiej „Rola‖ nr 42

(z 1885 r.): „Przed dwoma niespełna laty objął probostwo w Żelechowie

K. Bieńkowski. Poprzednik jego wiekowy starzec tak energicznie jakby tego po-trzeba było przeciwdziałać rozkładowym wpływom żydostwa, którego w samym

miasteczku Żelechowie liczy się do 5 tysięcy; przeto nic dziwnego, że nowy pro-boszcz zastał lud wielce zdemoralizowanym, a pijaństwo i kradzieże ujrzał

z boleścią serca w najwyższym swym rozkwicie. Ks. Bieńkowski mimo tak smut-

nego stanu rzeczy nie wątpiąc w siły swego wpływu, zabrał się energicznie do pracy nad umoralnieniem powierzonego mu ludu w parafii żelechowskiej

i w krótkim stosunkowo czasie poziom moralny polepszać się zaczął. Pijaństwo zmniejszyło się, kradzieże stały się mniej powszechne i demoralizacja mniej za-

straszającą. W miarę objawienia się dodatnich rezultatów tych usiłowań, rosło

niezadowolenie a zatem nienawiść żydowskiego tłumu i najpierw poczęły sypać się pogróżki. Grożono ks. Bieńkowskiemu, że go napadną, że spalą, że mu konie

ukradną i.t.d. Szanowny proboszcz mimo takich gróźb i różnych intryg, nie usta-

wał w pracy jaką mu obowiązek kapłański nakazywał, lecz równocześnie przed-sięwziął ostrożności, jakie mu z drugiej strony roztropność wskazywała. Żydzi

tedy nie mogąc ani napaść, ani spalić, ani okraść, znaleźli później sposób niego-dziwej zemsty i otruli proboszczowi konie wartości około 500 rubli. Barbarzyński

ten akt mściwości wywołanej jedynie i wyłącznie zacną pracą kapłana, gorliwem

spełnianiem obowiązków moralnego przewodnika ludu, jest tak wymownym i tak dosadnie malującym stosunki, wśród jakich duszpasterze pracujący nad podnie-

sieniem moralności mas wiejskich żyć i obracać się muszą, że wobec niego wszelkie komentarze byłyby już zbytecznemi. Fakt ten w obfitej kronice obywatel-

skich czynów naszych Polaków mojżeszowych na wzmiankę zasługuje”. 72 Podobnie ciekawy obraz Żelechowa, z końca XIX wieku wyłania się

z fragmentu aktu z ceremonii poświęcenia fundamentów pod nową część kościo-

ła parafialnego w Żelechowie (1889): „Miasto Żelechów, przez rolników i rzemieślników a w znacznej części szewców, w drewnianych domach zamieszka-

łych, nie odznacza się niczym zasługującym na wzmiankę. Liczy obecnie około 7

tysięcy mieszkańców, w liczbie których 5 tysięcy Żydów.”73 Właśnie owe 5 tys.

Żydów, w większości biedoty, zamieszkałej w przeludnionych i brudnych do-

mach, obok których ulicznymi kanałami płynęły cuchnące ścieki, wytworzyło

już w mieście nieprzyjemną atmosferę i zaduch brudnego, zamkniętego światka.

__________ 71 Słownik Geograficzny KP, Warszawa 1884.

72 K. Bieńkowski, Kronika i ceremoniał…

73 K. Bieńkowski, Rys historyczno-chronologiczny parafii Żelechów. (Archiwum Parafial-

ne).

Page 216: zeszyt wiejski 14.pdf

216

Nie mógł zmienić tego fakt, że mała część bogatych Żydów żyła komfortowo.

Według danych z roku 1897 większość żydowska obejmowała już prawie 70%

ogółu ludności Żelechowa. Na ogólną liczbę 7140 mieszkańców, Żydów było

4930. Żelechów bił pod tym względem wszelkie rekordy w powiecie, przodował

w całej guberni siedleckiej i znany był w okolicy, jako „miasto żydowskie‖.

Wzrost liczebny Żydów w drugiej połowie XIX wieku był bardzo duży. W ciągu

40 lat (1857-1897) przybyło w Żelechowie aż 2746 Żydów.74 I nie zmieniła tego

nawet epidemia cholery, która panowała w Żelechowie w 1892 roku, „głównie

pomiędzy żydowstwem”. Nie znane są jednak rozmiary strat.75 W XIX wieku powoli większość placów i domów w Żelechowie, zwłaszcza

wokół rynku, stawała się własnością Żydów. Najbogatsi z nich nabyli ponadto

nieruchomości w Warszawie i Łodzi a także w różnych miastach uzdrowisko-

wych. Oczywiście nie stać na to było biedoty żydowskiej, trudniącej się rzemio-

słem, pośrednictwem, a często wyrobnictwem. Chodzili oni po okolicznych

wioskach, oferując swoje usługi bądź sprzedając wyroby z miasta. Proponowali

m.in. szklenie okien, ostrzenie noży czy naprawy obuwia. Wiejskie chaty odwie-

dzały również staruszki, które bułeczki, guziki, agrafki, igły, itp. wymieniały na

garść kaszy lub mąki.76 Pod koniec drugiej połowy XIX wieku Żydzi całkowicie

opanowali już centrum miasta, a mieszkająca tam ludność polska, otrzymawszy

dobrą zapłatę, przeniosła się na peryferie Żelechowa. Opanowawszy prawie

całkowicie handel, nie wytrzymywali Żydzi konkurencji z Polakami w zakresie

niektórych kierunków rzemiosła. Zdecydowanie lepsi byli tu szewcy polscy,

których produkcja charakteryzowała się szczególną solidnością wykonania.77 Pod koniec XIX wieku Żydzi otworzyli w Żelechowie kilka zakładów przemy-

słowych. Była to m.in.: cukiernia, kilka stolarni, browar, gorzelnia oraz rozlew-

nia wód gazowanych, która służyła całemu regionowi.78 Typowym obrazkiem

naszego miasteczka były, małe drewniane domki w ciasnej zabudowie brukowa-

nych uliczek. Niemal w każdym domu żydowskim mieścił się sklepik lub zakład

rzemieślniczy, natomiast część mieszkalna znajdowała się z tyłu budynku. Rów-

nież charakterystycznym widokiem na podwórku były kozy, powszechnie przez

Żydów hodowane. Do dnia dzisiejszego można jeszcze znaleźć nieliczne domki

pożydowskie.79

__________ 74 B. Wasiutyński, op. cit, s.35.

75 M. Dauksza, op. cit.

76 A. Frydel, M. Golik, op. cit.

77 Z. Wojtowicz, op. cit.

78 Encyklopedia Gmin Żydowskich… – Yad Vashem.

79 A. Frydel, M. Golik, op. cit.

Page 217: zeszyt wiejski 14.pdf

217

Początek XX wieku

W 1900 roku większość żydowska w Żelechowie, kosztem olbrzymich

sum, wznosi nieopodal rynku, na terenie górującym nad miastem, nową, dużą

i stylową synagogę, zaliczaną do najpiękniejszych w całej guberni siedleckiej

a później w województwie lubelskim. Synagoga znajdowała się na placu ogro-

dzonym parkanem (u zbiegu dzisiejszych ulic Staszica i Piłsudskiego.)80

Budowa

rozpoczęła się w 1885 roku, trwała więc aż piętnaście lat.81

Posiadała ona od

strony zachodniej monumentalną czteropiętrową fasadę z tablicami Mojżeszo-

wymi na szczycie. Była to budowla barokowa, założona na planie czworokąta,

dwukondygnacyjna, zwieńczona w fasadzie szczytem. Wejście główne znajdo-

wało się od zachodu na osi budowli. Ściana wschodnia w postaci łagodnej absy-

dy, w której umieszczone były trzy okna w górnej kondygnacji oraz podwójne

drzwi w dolnej. Fasada była bogato wyposażona w ozdoby architektoniczne.

Wnętrze wyglądało skromnie. Po środku podwyższenie z daszkiem wsparte na

sześciu słupach metalowych. Ściany tynkowane, malowane na biało. Ściany

zewnętrzne, boczne i tylne pozbawione tynków.82

Była ona miejscem częstych praktyk religijnych żelechowskich Żydów,

głównie chasydów. W środku znajdowała się kotara, całkowicie odgradzająca

kobiety od mężczyzn, ubranych w szaty liturgiczne. Najuroczyściej święcono tu

Jom Kipur czyli Sądny Dzień oraz Nowy Rok i Paschę. Dwa razy do roku syna-

goga wybuchała radosnym gwarem, który rozbrzmiewał na całe miasto, niosąc

nawet dźwięki doborowej kapeli. To Żydzi śpiewem, muzyką, a nawet tańcami,

święcili pamiętny dzień otrzymania przez Mojżesza, z rąk Boga, kamiennych

tablic z dziesięciorgiem przykazań. W każdy zaś piątkowy wieczór pani domu

zapalała świece i wygłaszała błogosławieństwa, a z synagogi dochodziły odgłosy

mężczyzn, śpiewających „Pieśń nad pieśniami‖. Tak rozpoczynał się szabas,

świąteczny dzień odpoczynku, który trwał do pierwszej sobotniej gwiazdy. Tego

dnia zakazana była jakakolwiek praca, dlatego do drobnych prac domowych

Żydzi starali się zatrudniać Polaków.83 Synagoga stanowiła miejsce dla wielu

innych ceremonii religijnych, przy niej rezydował rabin, przywódca duchowy

Żydów, z którego osobą związany był słynny sąd rabinacki.84 W październiku

__________ 80 Ibidem.

81 Archiwum w Otwocku, Garwoliński Zarząd Powiatowy 1877-1915, sygn. 64.

82 H. Krawczyk, op. cit.

83 A. Frydel, op. cit.

84 Z. Wojtowicz, op. cit.

Page 218: zeszyt wiejski 14.pdf

218

1942 – po deportacji Żydów z Żelechowa do Treblinki, synagoga żelechowska

została przez Niemców zburzona.85 W 1954 roku władze miejskie z pomocą

uczniów miejscowej Szkoły Podstawowej uporządkowały teren po zburzonej

i rozebranej synagodze. Wkrótce założono tu skwer miejski, istniejący do dnia

dzisiejszego. (Nosi on nazwę „Skwer X-lecia‖).86

Żelechów – okres przedwojenny

– synagoga żydowska.

Po prawej stronie widoczna część budynku

żydowskiej szkoły wyznaniowej „Cheder‖

Żelechów – II wojna światowa

– widok z wieży kościoła

na spaloną synagogę żydowską

Początek XX wieku to powstanie pierwszej organizacji syjonistycznej

w Żelechowie. Była to organizacja Poalej Syjon („Robotnicy Syjonu‖). Powstał

również oddział Bundu (Ogólnożydowskiego Związku Robotniczego na Litwie,

Rosji i Polsce). W tym czasie otwarto kółko nauki hebrajskiego oraz zapocząt-

kowano zbiórkę funduszy na Żydowski Fundusz Narodowy. 87

W latach 1905-1906 wybuchła na ziemiach polskich rewolucja, której naj-

ważniejszym momentem był strajk powszechny, rozpoczęty 25 października

1905 roku. Wybuchł on na znak solidarności z ogłoszonym w Rosji strajkiem

powszechnym. Również i w Żelechowie wydarzenia te nie pozostały bez echa.

Najsilniej zareagowali na nie miejscowi Żydzi. Na wiadomość o masakrze mani-

festantów w dniu 1 listopada 1905 roku na Placu Teatralnym w Warszawie,

Żydzi urządzili w Żelechowie demonstrację polityczną w dniu 7 listopada88, co

było niezwykłym wydarzeniem w dziejach miasta i świadczyło o postępie sze-

__________ 85 Ibidem.

86 M. Kasperska, Historia Szkoły Podstawowej im. Romualda Traugutta w Żelechowie

1945-1990, Żelechów 1996.

87 Encyklopedia Gmin Żydowskich… – Yad Vashem.

88 K. Bieńkowski pisze w Rysie historyczno-chronologicznym..., że w dniu 7 listopada ży-

dostwo tutejsze urządziło demonstrację narodowo-socjalistyczną‖ (za Z. Wojtowiczem, op.

cit.).

Page 219: zeszyt wiejski 14.pdf

219

rzącym się wśród części żelechowskich Żydów. Dodać tu należy, że już dwa

miesiące wcześniej, 24 sierpnia 1905 roku, miała miejsce w mieście demonstra-

cja polityczna. Według źródeł wzięła w niej liczny udział młodzież.89 Po nieuda-

nej rewolucji 1905-1906 polityczne organizacje żydowskie rozpadły się wskutek

prześladowań władz. Działalność polityczna odżyła dopiero w 1915 roku, kiedy

to powstały oddziały Mizrachi („Związek Wschodni‖) i Agudas Isroel („Związek

Izraela‖).90

W 1909 roku Żelechów liczy 7628 mieszkańców, w tym 64,8% Żydów,

34,6% katolików.91 Według danych z 1910 miasto ma 7771 mieszkańców.92

W Żelechowie było wtedy 526 budynków, w tym: 202 domy Polaków (38,4%),

323 domy Żydów.93 W roku 1913 Żelechów liczył 8036 mieszkańców, w tym

2832 (35,2%) Polaków, 5164 Żydów.

Przed I wojną światową istnieje w Żelechowie około 40 warsztatów szew-

skich, z czego 10 to warsztaty żydowskie, nie licząc chałupników, bardzo licz-

nych wśród Żydów. Działa 11 garbarni żydowskich. Żydzi dominują w mieście

w zakresie krawiectwa, kamasznictwa, czapnictwa, rymarstwa i farbiarstwa. Do

Żydów należy także wytwórnia mydła i octu, olejarnia (mieszcząca się przy ulicy

Kościuszki), gręplarnia, zakłady fryzjerskie, składy lodu (z jednym przy ulicy

Staszica94

) i wiele innych, w tym większość piekarni. Arendy w okolicznych

wioskach to głównie karczmy żydowskie. Ich liczba w parafii żelechowskiej

doszła do 40. Żydzi prowadzą także na dużą skalę handel drzewem i dzierżawią

większe sady.95 Jedną z bardzo negatywnych cech Żydów żelechowskich była

tzw. lichwa. Kwitła ona bujnie aż do powstania w mieście w 1913 roku Kasy

Spółdzielczej. Z artykułu prasowego z tego roku, dowiadujemy się, iż: „Dzisiaj

pożyczać na swoją robotę musi prawie każdy. Nie dostanie pożyczki w Kasie to

idzie do Żyda i płaci lichwiarskie rujnujące procenta.”96 Lichwiarzami byli

głównie Żydzi, dobrze wyspecjalizowani w wyzysku procentowym.

W 1910 roku urodził się w Żelechowie znany poeta żydowski – Yehiel Le-

rer. Związany z warszawskim okręgiem literackim Weissenberga. Jego wiersze

__________ 89 U. Głowacka-Maksymiuk, Rewolucja 1905-1907 w Siedleckiem, [w:] Społeczeństwo

Siedleckie w walce o wyzwolenie narodowe i społeczne, pod. red. J. R. Szaflika, Warszawa

1981.

90 Encyklopedia Gmin Żydowskich… – Yad Vashem.

91 J. Kazimierski, op. cit.

92 Miasta Polskie w tysiącleciu, Warszawa 1994, s. 527.

93 K. Sztelmach, Parafia Żelechów…

94 A. Frydel, M. Golik, op. cit

95 Z. Wojtowicz, op. cit.

96 J. Połyska „Co się dzieje w Żelechowie?‖ (cytuję za Z. Wojtowiczem „Historia Żele-

chowa‖ Żelechów 1977)

Page 220: zeszyt wiejski 14.pdf

220

charakteryzują się religijną pobożnością i liryczną powagą. Lerer cierpiał niedo-

statek przez całe swoje krótkie życie. Jego główne dzieło: poemat „Mayn Heym‖

(„Mój dom‖) opisujący egzystencję w żydowskim miasteczku przedstawia zmia-

ny zachodzące w tradycyjnym, religijnym i społecznym charakterze rodziny.

Podczas nazistowskiej okupacji Warszawy brał udział w literackiej działalności

getta pod różnymi pseudonimami aż do 1943 roku, kiedy został wywieziony do

Treblinki, gdzie został zamordowany.97 W 1913 roku, w ramach porządkowania centrum miasta, władze rosyjskie

wydały pozwolenie na budowę budek targowych (kramów) na rynku w miejsce

istniejących tu niegdyś ław handlowych. Ogółem wydano pozwolenie (przeważ-

nie Żydom) na budowę ok. 50 kramów (do sprzedaży nabiału) z lokalizacją wo-

kół handlowego ratusza i wzdłuż pierzei rynkowych. Wytworzyło się w ten spo-

sób (nie bez protestów pozostałych mieszkańców Żelechowa) centrum usługo-

wo-handlowe, którego koncepcja z pewnymi uzupełnieniami i modyfikacjami

przetrwała do dnia dzisiejszego.98

Żelechów – 1915

– handel na rynku miejskim

Żelechów – 1915 – rynek, widok na kościół

parafialny

Okres międzywojenny

Po odzyskaniu niepodległości Żelechów, włączony administracyjnie do wo-

jewództwa lubelskiego i powiatu garwolińskiego, przeżywa ciężkie lata. Poja-

wiająca się inflacja dezorganizuje życie gospodarcze miasta. Podupada rzemiosło

szewskie. Tradycyjny eksport do Rosji zostaje całkowicie zlikwidowany. Cały

przemysł wytwórczy, znajdujący się głównie w rękach Żydów, notuje bardzo

znaczny spadek produkcji w porównaniu z okresem przedwojennym. Jeszcze

__________ 97 K. Sztelmach „Oni także byli mieszkańcami Żelechowa‖ zeszyt II serii „Żelechów

wczoraj i dziś...‖ Żelechów 2002

98 W. Boruch „Żelechów – ratusz‖ Lublin 1981

Page 221: zeszyt wiejski 14.pdf

221

przez kilka lat trwa eksport obuwia, głównie wyrabianego przez Żydów, na kresy

wschodnie, ale z czasem ustaje on ze względu na złą jakość eksportowanego

towaru. Obuwie żelechowskie traci tam renomę. Jeszcze przez krótki czas kupcy

kresowi, nie chcąc kupować obuwia złej jakości, angażują sezonowo niektórych

szewców żelechowskich do pracy w miastach kresowych, gdzie mają bezpośred-

ni nadzór nad procesem produkcji; część szewców wysyła też okresowo buty do

Poznania, ale ogólnie po wojnie szewcy żelechowscy ledwie wegetują lub są

bezrobotni. Tylko szewcy żydowscy umieli sobie jakoś radzić. Cały bowiem

przemysł wytwórczy skór znajdował się w ich rękach. Sprzedawali więc oni

skóry swoim współbraciom taniej niż Polakom. Szewcy żydowscy mieli więc

możliwości obniżać ceny na obuwie, które jako tańsze znajdowało nabywców

zwłaszcza wśród mieszkańców okolicznych wsi. Sytuację próbuje ratować ów-

czesny burmistrz miasta Ludwik Pudło. Dzięki jego staraniom powstaje „Wy-

twórnia Obuwia dla Bezrobotnych przy Magistracie m. Żelechowa‖. Znajduje tu

zatrudnienie ponad 100 szewców. Pod fachowym okiem kierownika Bronisława

Pioruńskiego, robiono tu buty dla wojska polskiego, dokładnie buty kawaleryj-

skie. Początkowo w fabryce, która mieściła się w budynku murowanym przy

ulicy Kębłowskiej 45 (dziś Chłopickiego), nawiasem mówiąc nabytym przez

magistrat żelechowski od miejscowego Żyda, pracowało 14 brygad po 9 ludzi

czyli łącznie 126 rzemieślników, z czego połowę stanowiła biedota żydowska.

Niestety pogarszająca się nadal sytuacja gospodarcza powodowała redukcję

zatrudnienia i tak w 1939 roku pracowało juz tu tylko 14 Żydów i 49 Polaków.

Już w czasie I wojny światowej wielu rzemieślników, zwłaszcza szewców

przerzuciło się do handlu nierogacizną, co zapoczątkowało rozwój przemysłu

rzeźniczo-masarskiego w Żelechowie. W okresie międzywojennym powstaje

coraz więcej masarni i tak liczba ta w 1939 roku dochodzi do 21. Masarnie te

były wyłącznie w posiadaniu Polaków. Natomiast Żydzi mieli w swych rękach

handel mięsem wołowym. Skupywali z całej okolicy bydło, cielęta i owce, które

bili w Żelechowie. Lepsze mięso wywozili do warszawy, a gorsze sprzedawali

na miejscu. Posiadali oni w mieście 29 jatek, które położone były przy ul. Jatko-

wej, niedaleko rynku.99 Wpływ Żydów na życie Żelechowa był niewątpliwie znaczny. W okresie

międzywojennym docierały do Żelechowa coraz donośniejsze głosy o szko-

dliwości Żydów. Zwłaszcza antysemici wyolbrzymiali same negatywne cechy tej

narodowości. Starano się często przeciętnemu Polakowi wpoić, że Żydzi stano-

wią plagę, którą trzeba niezwłocznie zlikwidować. Docierały do Żelechowa

w tym czasie ulotki i wydawnictwa antysemickie, szerzące nienawiść do Żydów.

Z drugiej strony należy stwierdzić, że ówczesne władze polskie charakteryzowa-

ły się dużą tolerancją w stosunku do Żydów. Rząd polski starał się o całkowite równouprawnienie Żydów. Dlatego chyba szkoła powszechna w Żelechowie

__________ 99 R. Soszyński, Ludność miasta Żelechowa, (za Z. Wojtowiczem, op. cit.).

Page 222: zeszyt wiejski 14.pdf

222

wypełniła się w tym czasie dziećmi żydowskimi. Każdy Żyd mógł spokojnie

wykonywać swój zawód w oparciu o opiekę policyjną. Żydzi już pod koniec

XIX i na początku XX wieku chwytali się niemal każdego zawodu, oprócz ty-

powego handlu i rzemiosła, niektórzy trudnili się rolnictwem. Rosła też w tym

okresie inteligencja żydowska, obejmując często nawet kierownicze stanowiska

w miejscowych instytucjach. Również Rada Miejska Żelechowa, w której

w latach trzydziestych znaleźli się radni żydowscy (przeciętnie ok. 1/3 wszyst-

kich radnych), ułatwiał Żydom egzystencję. Część szybko bogacących się Ży-

dów żelechowskich rosła w siłę i majętność, budując wspaniałe kamienice

w centrum Żelechowa. Wszystko to na tle pogarszającej się sytuacji materialnej

całego społeczeństwa Żelechowa i podsycane przez hasła antysemickie, powo-

dowało konflikty między chrześcijanami i wyznawcami judaizmu. Szczególnie

oddaje ten negatywny stosunek, cytat za proboszczem ks. Wacławem Milikiem:

„Kiedy w sobotę po szabasie naród wybrany wypłynął na ulice tutejszego miasta, to odnosiło się wrażenie, że to nie polskie miasto, ale jedno z miasteczek

w Palestynie. Arogancja Żydów, a zwłaszcza młodzieży męskiej była tak wielka, że Polacy, często nawet bardzo poważni obywatele miasta, musieli ustępować

z trotuarów młodym Żydom, by nie być narażeni na popchnięcie lub usłyszenie

różnych żydowskich przekleństw.”100

Należałoby jednak, patrząc z perspektywy czasu ocenić, że różnice naro-

dowe i religijne między Polakami i Żydami nie odgrywały znaczącej roli we

wzajemnych stosunkach i nie powodowały wielu konfliktów. Starsi potrafili

docenić Żydów, jako pracowitych rzemieślników i kupców, a młodzi często

spędzali czas na wspólnych zabawach ze swoimi żydowskimi rówieśnikami.

Wprawdzie istniały w polskiej świadomości przesądy, jak ten o zamykaniu przez

Żydów małych dzieci w beczce nabitej gwoździami, w celu uzyskania niezbęd-

nej do świątecznej macy kropli krwi, ale stanowiły raczej element swoistego

folkloru; treści bajek dla niegrzecznych dzieci, nie odzwierciedlały prawdziwego

stosunku do odmiennej kultury.101 W 1918 roku, po zakończeniu I wojny światowej istniały w Żelechowie

dwie publiczne szkoły siedmioklasowe: chrześcijańska i żydowska (powstała ok.

1910 roku). W 1917 roku otwarto żydowskie przedszkole, które działało przez

kilka lat. Warto wspomnieć, że w trakcie I wojny światowej oraz po jej zakoń-

czeniu Żydzi prowadzili różnorodną działalność kulturalną i społeczną. M.in.

powstał klub, w którym prowadzono szkołę wieczorową.102

W 1922 roku zaczęto

dążyć do połączenia wszystkich szkół podstawowych na terenie miasta.

Ze szkoły żydowskiej odszedł dotychczasowy jej kierownik – Birnbaum, a na

__________ 100 W. Milik, Materiały do kroniki parafii żelechowskiej, (za Z. Wojtowiczem, op. cit.).

101 A. Frydel, M. Golik, op. cit.

102 Encyklopedia Gmin Żydowskich... – Yad Vashem.

Page 223: zeszyt wiejski 14.pdf

223

jego miejsce powołany został Alojzy Szary, dotychczasowy kierownik szkoły

katolickiej. Obie szkoły połączono w jedną. Sytuacja ta nie trwała jednak długo.

W momencie, gdy inspektorem oświaty został A. Woźniak, szkoła została po-

nownie podzielona na dwie. Pierwszą o numerze 61, której kierownikiem został

A. Szary i druga, o numerze 61a, której kierownikiem został S. Kawka. Od 1933

do wybuchu wojny, istniały w mieście trzy siedmioklasowe szkoły powszechne,

do których uczęszczały dzieci polskie i żydowskie. Po wybuchu II wojny świa-

towej okupanci zabronili dzieciom żydowskim uczęszczania do szkół.103

Wypadki wojny polsko-bolszewickiej nie ominęły i Żelechowa. 14 sierpnia

1920 oddziały sowieckie zaczęły umacniać się w rejonie Garwolina. W mieście

tym powołano Komitet Rewolucyjny Polskiej Socjalistycznej Republiki Robot-

niczej. W Komitecie tym znaczne wpływy uzyskała ludność żydowska Garwoli-

na (stanowiąca wówczas ok. 55% mieszkańców tego miasta). Tego dnia 14 dyw.

piechoty otrzymała rozkaz od gen. Sikorskiego – dowódcy IV Armii – uderzenia

na Garwolin wzdłuż toru kolejowego Garwolin – Dęblin, a 15 pułk ułanów –

kierować uderzenie wzdłuż Wisły w rejonie Maciejowice. Dywizja korzystała

z sieci telefonicznej dowództwa armii Ryki – Garwolin, Dęblin – Sobolew, łą-

cząc się później z centralą w Żelechowie.104 Tego lata, w czasie wojny polsko-

rosyjskiej, Gmina Żydowska z Żelechowa uchwaliła kupić dla wojska polskiego

2 konie. Z kolei na początku sierpnia, w skład powołanego Komitetu Rewolucyj-

nego Żelechowa, weszło dwóch Żydów (komisarzem Komitetu był Stanisław

Lipski, a w składzie Komitetu było jeszcze dwóch innych Polaków).105

Już po 16

sierpnia tego samego roku, tuż po przejściu wojsk polskich, w pogoni za Rosja-

nami – „z miast Mazowsza i Podlasia uciekła ze strachu i przed represjami pol-

skiego wojska znaczna część ludności żydowskiej, która nie angażowała się

w czynne poparcie sowieckiego aparatu władzy. Z powiatu łukowskiego oraz

miasta Żelechowa tuż za Armia Czerwoną uciekało ok.7 tysięcy Żydów‖.106 107

Wkrótce potem (według danych ze Spisu Powszechnego z września 1921) Żele-

chów miał 7142 mieszkańców, w tym 4016 (56,3%) Żydów.

W 1921 roku powstał samodzielny klub sportowy „Sęp‖, którego pierw-

szym prezesem został Stanisław Zwoliński. Drużyna piłkarska rozgrywa swoje

mecze na prowizorycznych boiskach koło strzelnicy lub koło Magistratu.

__________ 103 M. Kasperska, op. cit. 104 M. M. Drozdowski, Garwoliński Epizod Bitwy Warszawskiej, „Głos Garwolina‖, 1997,

nr 9/46.

105 T. Krawczyk, Postawa społeczeństwa siedleckiego w pierwszych latach niepodległego

państwa, [w:] Społeczeństwo Siedleckie w walce…

106 AAN, Towarzystwo Straży Kresowej, sygn. 381, Raport Powiatowego Komitetu Obro-

ny Narodowej w Łukowie dnia 3 października 1920 r., s.142.

107 J. Szczepański, Wojna 1920 na Mazowszu i Podlasiu, b.m.w. 1995.

Page 224: zeszyt wiejski 14.pdf

224

W okresie tym w drużynie występowali także Żydzi. W roku 1930, po meczu

piłki nożnej między drużyną polską i żydowską – podczas którego jeden z graczy

polskich, Jan Poczwa doznał złamania ręki – nastąpiły bójki i inne przykre wyda-

rzenia. Wynikiem było prowadzone śledztwo oraz zamknięcie na pewien czas

boiska piłkarskiego w Żelechowie.108

Dodać należy, że wypadki tego rodzaju

stanowiły w naszym mieście coś wyjątkowego, choć kroniki notują, że w 1935

roku w Żelechowie miały miejsce bardzo poważne wystąpienia antyżydowskie.

Zorganizowane były przez miejscowe Koło Stronnictwa Narodowego. W wyniku

zajść, do których doszło na ulicach miasta, pobito i raniono wiele osób pocho-

dzenia żydowskiego. Ta „aktywność‖ Stronnictwa Narodowego w naszym mie-

ście mogła wynikać z faktu, że Prezesem Zarządu Powiatowego tej organizacji

był 51-letni wówczas organista z Żelechowa – Bolesław Domański, a skarbni-

kiem 49-letni Antoni Chabrowski, miejscowy stolarz. Dodać należy, że organi-

zacja ta w Żelechowie liczyła w 1935 roku aż 50 członków.109

W 1927 roku na podstawie umowy zawartej między Magistratem Miasta a

Spółką Akcyjną z Warszawy, gdzie większość udziałów posiadali Żydzi, powsta-

ła w Żelechowie elektrownia i zaprowadzono w mieście światło elektryczne.

Pełnomocnikiem eksploatacyjnym (prokurentem) był Żyd S. Lerer. Uciekł on

w 1939 roku, tuż przed wkroczeniem Niemców, do Rosji, co spowodowało za-

przestanie działalności elektrowni. Był on także wielkim fotoamatorem, stąd

możemy jeszcze dziś zobaczyć jak wyglądało wnętrze elektrowni i jej pracowni-

cy. W okresie międzywojennym (do 1942 roku) działał w Żelechowie młyn

motorowy, będący własnością spółki żydowskiej.110 Drukarnia istniejąca przed

wojną w Żelechowie, również należała do Żydów. Jej właścicielem był

M. Goldberg111. W okresie międzywojennym Żydzi prowadzili karczmy po

okolicznych wsiach: w Stefanowie, Goniwilku, Krupie, Zakrzówku, Hucie Żele-

chowskiej, Stryju. Szynków i karczm było około 40.112

W 1926 roku powstał w Żelechowie Związek Żydowskich Kupców. Rok

później rozpoczęło swoją działalność Towarzystwo Kredytowe, które udzielało

kupcom i rzemieślnikom pożyczek z małym oprocentowaniem. W chwili założe-

nia towarzystwo kredytowe liczyło 200 członków i ich liczba stale rosła.113

Lata

trzydzieste to również wzmożona aktywność polityczna Żydów żelechowskich.

Na młodzieży żydowskiej oparta była działalność Komunistycznej Partii Polskiej

__________ 108 Z. Wojtowicz, op. cit.

109 Z. Marciniuk, Garwolin w latach 1918-1939 – Życie społeczno-polityczne, „Głos Gar-

wolina‖, 2002, nr 1/98.

110 Z. Wojtowicz, op. cit.

111 Dane Biura Magistratu Żelechowskiego

112 B. Staros, op. cit.

113 Encyklopedia Gmin Żydowskich... – Yad Vashem.

Page 225: zeszyt wiejski 14.pdf

225

na terenie powiatu garwolińskiego. Komitety miejscowe tej partii działały

w Żelechowie, Łaskarzewie, Rykach i Parysowie. Były one w całości obsadzone

przez Żydów. Do najaktywniejszych działaczy w Żelechowie należeli: Zysko

Ankierman i Gdala Akierman. Działalność społeczną przejawiały też żydowskie

organizacje dobroczynne. Między innymi w Żelechowie istniał oddział „Gemilus

Chesed‖ – Kasa Bezprocentowa, pomagająca kupcom i rzemieślnikom, poprzez

udzielanie im nie oprocentowanych kredytów. Na początku lat 30-tych Kasa ta

liczyła około 250 członków. Działały również: „Biur Cholim‖ („Stowarzyszenie

Udzielania Pomocy Medycznej Ubogim Chorym Izraelitom‖) i „Linas Hacedek‖

(„Towarzystwo Opieki nad Chorymi Żydami‖).114

115

Wielkie znaczenie miały wydarzenia w Niemczech po dojściu Hitlera do

władzy. Od tego momentu rozpoczęło się prześladowanie Żydów, wśród których

było 50 tyś. obywateli polskich. Władze polskie obawiały się, że prześladowania

doprowadzą Żydów obywateli polskich do powrotu do kraju, gdzie nie znajdą

środków do życia. Dlatego nasiliły się interwencje polskich konsulatów

i ambasady. Jednak radykalnie nie można było zmienić położenia Żydów.

W latach 1938 – 39 obywatele polscy byli przepędzani za granicę pod groźbą

śmierci, pozbawiani swego dobytku. Takie wydarzenia nie rokowały optymi-

stycznych przewidywań przyszłości. Polska była bezpośrednio zagrożona. Wo-

bec tego zagrożenia ludność żydowska wykazała dużą ofiarność na rzecz obrony

Rzeczpospolitej. Żydzi udzielali pożyczek na rzecz obronności, zbierali fundusze

na rzecz wojska.116

Przed wybuchem II wojny światowej część inteligencji żydowskiej,

o nastawieniu proradzieckim wyemigrowała z Żelechowa do Związku Radziec-

kiego, część – bardzo nieliczna – wyjechała aż do Ameryki. Na ich miejsce

przybyło trochę ludności żydowskiej z innych miast i pod koniec lat 30-tych

mieszkało w mieście ok. 5250 Żydów.117 Tuż przed wybuchem II wojny świa-

towej liczba mieszkańców zbliżyła się do blisko 9500, w tym 5530 Żydów.118.

II wojna światowa – getto, eksterminacja

8 i 9 września przybyło do Żelechowa setki Żydów z Garwolina,

w znacznej części zbombardowanego i prawie całkowicie zniszczonego przez

__________ 114 Z. Marciniuk, op. cit.

115 Encyklopedia Gmin Żydowskich... – Yad Vashem.

116 B. Staros, op. cit.

117 Z. Wojtowicz, op. cit.

118 J. Zduńczyk, W Żelechowie mieszkali Żydzi, „Powiatowa Gazeta Garwolińska‖, 1994,

nr 6, s. 18.

Page 226: zeszyt wiejski 14.pdf

226

pożary.119

Już wkrótce, 12 września 1939 roku po południu wdarły się od wscho-

du do Żelechowa czołgi niemieckiej dywizji pancernej z bazy wyjściowej

w Prusach Wschodnich. Oddziały te szybko przeszły przez Żelechów. W następ-

nych dniach widywano tylko żołnierzy polskich idących z Warszawy lub do

Warszawy. 16 września 1939 (lub 17) Niemcy spalili synagogę żelechowską.

W płomieniach zginął Hayyim Palhender, przed wojną członek Zarządu Miej-

skiego.120

W tym samym dniu spalili również duży (piętrowy) budynek przy ul.

Szkolnej, należący do Żyda.121

W związku z problemami granicznymi między

Niemcami i ZSRR, wojska niemieckie opuściły Żelechów na kilka dni.. W tym

czasie (według informacji z „Encyklopedii Gmin Żydowskich. Polska. Tom

VII‖) Żydzi doznali wiele krzywd. Wykorzystując zamieszanie, miejscowe anty-

semickie bandy rabowały żydowski majątek. Szczytem zniewagi było porwanie

rabina Ferzischera przez grupę polskich żołnierzy, ukrywających się

w pobliskich lasach. Rabina puszczono dopiero po zapłaceniu znacznego okupu.

Taka sytuacja trwała do 4 października 1939 roku, tj. do powrotu Niemców do

Żelechowa.

W listopadzie 1939 roku utworzono Judenrat. Na jego czele stanął Izrael-

Mordechaj Engel, którego wkrótce zastąpił Szalom Finkelsztajn. W tym okresie

przybywa do Żelechowa setki Żydów z Uchacza, Sobolewa, Dęblina-Ireny, Kali-

sza, Lutosławie oraz innych mniejszych miejscowości. Już w grudniu 1939 roku

powstało w mieście biuro rekrutacji do prac przymusowych dla Niemców.

Pierwsze grupy robotników, około 150 osób, posyłane były do pracy

w niedalekim Jarczewie oraz do Niemiec. Z czasem systematycznie rosło zapo-

trzebowanie na siłę roboczą, i tak w 1941 roku wiele 100-osobowych grup robo-

czych, wysyłanych było do pracy w Wildze, niedaleko Garwolina, gdzie praco-

wano przy kopaniu rowów melioracyjnych w dolinie Wisły.122

Po klęsce wrześniowej Żelechów znalazł się na obszarze Generalnego Gu-

bernatorstwa, obejmującego Małopolskę (z Lubelszczyzną) i południowe obszary

Mazowsza.123

Obywateli polskich, w tym ok. 3,5 mln Żydów, spotkały liczne

restrykcje, wprowadzone przez okupantów. Przed przesiedleniem Żydów do gett

wydano szereg rozporządzeń dyskryminujących ludność żydowską, na przykład

przymus pracy dla Żydów, zakaz zmiany miejsca pobytu bez zezwolenia, prze-

bywania na ulicach w godzinach od 21 do 5, obowiązek zgłaszania swojego

stanu majątkowego, noszenia na prawym rękawie wierzchniego okrycia opasek

__________ 119 Encyklopedia Gmin Żydowskich... – Yad Vashem.

120 Ibidem.

121 Relacja Eugeniusza Majka, mieszkańca Żelechowa.

122 Encyklopedia Gmin Żydowskich... – Yad Vashem.

123 Z. Wojtowicz, op. cit.

Page 227: zeszyt wiejski 14.pdf

227

z gwiazdą syjońską.124

Ludność pokonanej Polski żywiła nadzieję, że Niemcy

będą respektować międzynarodowe konwencje na okupowanych przez siebie

terenach. Żydzi stali się pierwszymi ofiarami tej iluzji. Zbiorowe egzekucje na

Polakach i Żydach przeprowadzane przez Wehrmacht i Einsatzkommanda, sfor-

mowane z oddziałów wojska, policji i SS, pokazały nowe oblicze wojny.125

Wkrótce i sytuacja miasteczka stała się tragiczna. Upada rzemiosło (w 1941 roku

władze niemieckie wprowadziły zarządzenie na mocy, którego utworzono

w mieście jeden wspólny dla wszystkich zawodów cech. Żydom zabroniono

przynależności do tej organizacji)126 i dotychczasowy handel. Ogromnym obcią-

żeniem dla rolników stały się obowiązkowe, darmowe dostawy mięsa, zboża,

mleka i ziemniaków. Rozpoczął się terror i częste rozstrzeliwania, najczęściej

Żydów. Władze III Rzeszy zorganizowały na okupowanych ziemiach polskich

około 400 gett. Podstawą do organizowania gett w Generalnej Guberni było

zarządzenie Hansa Franka z 1 października 1940 roku w sprawie ograniczenia

miejsc pobytu Żydów.127

W powiecie garwolińskim, rozporządzeniem władz okupacyjnych z dnia 20

listopada 1941 roku128, utworzone zostały getta w Żelechowie, Sobieniach-

Jeziorach, Parysowie, Łaskarzewie, Sobolewie, Maciejowicach i Stoczku Łu-

kowskim. Według innych źródeł getto w Żelechowie utworzone zostało już

w październiku 1941 roku i na początku istnienia pozostawało otwarte.129 Za

opuszczenie getta Żydowi groziła kara śmierci, za jakąkolwiek pomoc, udzieloną

Żydowi, groziła także śmierć ludności polskiej. Getto przypominało wręcz obóz

koncentracyjny. Od 25 listopada prawo opuszczania getta przysługiwało tylko

przewodniczącym Rad Żydowskich i ich zastępcom. Mogli oni opuścić dzielnicę

żydowską przedstawiając legitymację służbową i zaświadczenie o wykąpaniu

i odwszeniu, nie starsze niż sprzed 2 dni, wystawione przez lekarza ośrodka

zdrowia, lekarza rejonowego lub żydowskich lekarzy w Parysowie

i Żelechowie.130 W grudniu 1941 roku trzech Żydów: aktywista zajmujący się

nauczaniem dzieci, członek policji żydowskiej oraz kupiec żydowski, zostali

aresztowani przez Niemców. Wszelkie próby uwolnienia ich przez Judenrat nie

__________ 124 I. Gugała, op. cit.; Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945, Główna Komi-

sja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Rada Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa,

Warszawa 1979, s.60.

125 www.historia_zydów/zydzi_w_Polsce_Swoi_czy_obcy.htm

126 R. Soszyński, op. cit.

127 I. Gugała, Historia getta żydowskiego w Żelechowie, Pułtusk 1999.

128 Akta Zarządu Miejskiego (za Z. Wojtowiczem, op. cit.).

129 I. Gugała, op. cit.

130 Z. Gnat-Wieteska, Armia Krajowa Obwód Gołąb-Garwolin, Pruszków 1997.

Page 228: zeszyt wiejski 14.pdf

228

przyniosły powodzenia. Jako ostrzeżenie dla innych, Niemcy dokonali pokazo-

wego mordu, wieszając wszystkich na rynku żelechowskim. 131

Gehenna Żydów w Żelechowie rozpoczyna się już od 1940 roku. W latach

1940-1941 przybywa do miasta masa ludności żydowskiej z Warszawy i Łodzi.

Przy końcu 1941 roku wysiedlono Żydów z Garwolina i Górzna oraz innych

okolicznych miejscowości, skąd duża ich część przybywa do Żelechowa. Szacuje

się liczbę przybyłych Żydów na ok. 5000, ale prawdopodobne jest, że było ich

znacznie więcej. Na niewielkim obszarze w wydzielonym rejonie miasta

(w rejonie ulic: 11 listopada, Kościuszki, Kilińskiego, Traugutta i Chłopickiego.

Było ono oddzielone od reszty miasta murem i drutem kolczastym.132) stłoczono

ponad 10000 Żydów. Dane biura magistratu żelechowskiego z 1941 roku, a więc

z okresu, kiedy powstało getto podają iż liczba ludności żydowskiej mieszkającej

w Żelechowie wynosiła 10003 osoby. Dane te nie są dokładne, ponieważ Żydzi

przybywający do getta nie byli meldowani. Sami Żydzi obliczali swoich wy-

znawców w 1941 roku na 12000 osób.133 Pozbawieni byli pracy, żywności, opa-

łu, lekarstw, zabijani przez niemieckich żandarmów i niektórych polskich poli-

cjantów przy każdej próbie ucieczki z getta. Rozporządzeniem Hansa Franka

z dnia 15 października 1941 roku wprowadzono karę śmierci za opuszczenie

dzielnicy żydowskiej bez zezwolenia oraz za udzielenie schronienia zbiegom134.

Przez pewien początkowy czas istnienia getta próbowano w nim żyć „nor-

malnie‖, pracując, ucząc się. Żydzi organizowali sobie życie, starając się

o pozory „normalności‖. Istniały w getcie różne instytucje: ambulatorium,

ochronka dla dzieci małych i osieroconych oraz kuchnia, która wydawała posiłki.

Wykonywali swoje zawody rzemieślnicy: krawcy, szewcy i inni.135 Organizacją,

która pomagała Żydom znajdującym się na terenie getta w Żelechowie, zarówno

biedocie miejskiej jak też przymusowo deportowanym do Żelechowa, była Opie-

ka Społeczna przy Radzie Żydowskiej w Żelechowie136. Miała ona swą siedzibę

przy ulicy Piłsudskiego 28, a jej przewodniczącym był Chaim Dawid Altman,

przed wojną prezes związku kupców i członek zarządu Banku Kupieckiego137.

Działalność Opieki Społecznej opierała się na funduszach otrzymywanych

__________ 131 Encyklopedia Gmin Żydowskich... – Yad Vashem. 132 I. Gugała, op. cit.; Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego; Korespondencja

Delegatury Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Żelechowie z Żydowską Samopomocą

Społeczną w Krakowie, sygn. 211/1177 – 211/1180.

133 Na podstawie Danych Biura Magistratu Żelechowskiego ludność Żelechowa wynosiła

13952 osób. Por. I. Gugała, Żelechów i jego dzieje…

134 I. Gugała, Historia getta żydowskiego…

135 I. Gugała, Żelechów i jego dzieje…

136 I. Gugała, Historia getta żydowskiego… 137 Ibidem.

Page 229: zeszyt wiejski 14.pdf

229

z Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Krakowie, dobrowolnych składkach

bogatych mieszkańców getta, jak też bezinteresownej pomocy Polaków138.

W związku z bardzo trudną sytuacją w getcie, głównie brakiem pożywienia od-

powiednich warunków sanitarnych, Opieka Społeczna, a raczej jej działacze

w Żelechowie, zabiegali o tworzenie instytucji, które pomogłyby mieszkańcom

dzielnicy żydowskiej. Pierwszą tego typu instytucją stała się kuchnia ludowa,

której kierownikiem był Izrael Lichtenstein, przesiedlony tutaj z Łodzi. Kuchnia

ta przygotowywała przeciętnie 110 obiadów dziennie, z których połowa wyda-

wana była bezpłatnie139. Oprócz kuchni zorganizowano również Ambulatorium

Izby chorych przy Radzie Żydowskiej. Jego kierownikiem był Sz. Goldsztein.140

Już na początku 1941 roku okazało się, że ambulatorium nie może sprostać

potrzebom mieszkańców dzielnicy żydowskiej. Rada nadzorcza starała się

o utworzenie szpitala. W końcu szpital powstał dzięki wsparciu Żydowskiej

Samopomocy Społecznej w Krakowie, jak też pomocy z Warszawy. Szpital

składał się z trzech pomieszczeń: izby chorych, gabinetu, w którym wykonywano

zabiegi i oddzielnej izby tzw. izolatki.141 Aby zapobiec epidemii wprowadzano

szczepienia ochronne, zorganizowano miejsca do kąpieli i palarnię. Część ludno-

ści prała jednak odzież w przepływającym przez getto strumyku142. Opieka Spo-

łeczna oprócz kuchni ludowej, ambulatorium, kąpieliska i palarni, założyła rów-

nież żłobek, uruchomiła kuchnię samowystarczalną, ochronkę dla dzieci

i młodych samotnych kobiet przybywających do miasteczka, jak też zakłady

fryzjerskie dla biednych143.

W getcie w Żelechowie, podobnie jak w innych gettach w kraju przebywało

bardzo dużo dzieci, często osieroconych. Ich sytuacja była szczególnie trudna. 21

października 1941 roku na polecenie Wydziału Opieki nad Dziećmi i Młodzieżą

w Krakowie, utworzono ośrodek opiekuńczy w Żelechowie. Ośrodek przygoto-

wywał obiady dla wszystkich dzieci w getcie, a następnie zorganizował świetli-

cę, w której dzieci spędzały po kilka godzin dziennie pod stałą opieką wycho-

wawczyni144. Na początku lutego 1942 roku w Żelechowie funkcjonowała

świetlica i „Dom Sierot‖.145

W żelechowski getcie, podobnie jak w innych get-

tach na terenie Generalnej Guberni, działał też Judendrat. Judendraty powołane

__________ 138 „Chrześcijanin ofiarował z własnej inicjatywy 100 kg kartofli i obiecał jeszcze‖. Ibi-

dem. 139 Ibid., s. 14.

140 Ibid., s. 25.

141 Ibid., s. 18.

142 Ibidem.

143 Ibid., s.1.

144 Ibid., s. 17.

145 Ibid., s. 68-87.

Page 230: zeszyt wiejski 14.pdf

230

przez hitlerowców, były formą samorządu żydowskiego. Chociaż miały być one

wybierane, faktycznie ich członków mianował okupant spośród burżuazji ży-

dowskiej146.

Zelechów 1941 – kuchnia Żydowskiej Samopomocy Społecznej

W Żelechowie na czele Judendratu stał Szulim Finkelszteim. Judendraty

zajmowały się rozdzieleniem żywności z przydziałów niemieckich, odpowie-

dzialne były za stan sanitarny, za działalność zakładów pracujących dla okupan-

ta, prowadziły też ewidencję ludności. Władze hitlerowskie zleciły Judendratom

wykonanie szeregu rozporządzeń, między innymi konfiskowanie kosztowności,

futer, bielizny, organizowanie wysyłki do obozów pracy, robót przymuso-

wych147. Rady Żydowskie w gettach spełniły te nakazy, wychodząc z założenia,

że uległość wobec Niemców pozwoli uratować przynajmniej część mieszkańców

gett. Na skutek tej polityki najbardziej cierpiała biedota148. W Żelechowie Ju-

dendrat gorliwie wykonywał polecenia okupanta, starając się nie narażać miej-

scowym władzom. Dopuszczał jednak do nadużyć przy rozdzielaniu żywności

i nie interesował się stanem sanitarnym149. Członkowie Żydowskiej Samopomo-

cy Społecznej w Żelechowie odkryli nadużycia Szulima Finkelsteima, dotyczyły

one głównie gospodarowania pieniędzmi jak też wykorzystywania legitymacji,

przeznaczonych dla Członków Samopomocy Społecznej. Legitymacje te upraw-

niały do opuszczania murów getta. Nadużycia doktora Finkelsteima utrudniały

pracę członkom Opieki Społecznej gdyż pieniądze, które powinny być przezna-

__________ 146 Ibidem. Por. także: S. Wroński, M. Zwolakowa, Polacy i Żydzi 1939–1945, Warszawa

1971, s.92.

147 I. Gugała, Historia getta żydowskiego…

148 Ibidem. Por. także: S. Wroński, M. Zwolakowa, op. cit., s.92.

149 I. Gugała, Historia getta żydowskiego…

Page 231: zeszyt wiejski 14.pdf

231

czone na pomoc dla najbardziej potrzebujących były po prostu marnotrawio-

ne150. Członkowie Judendratu nadzorowali wysiedlanie współwyznawców do

obozów zagłady, wspólnie z policją niemiecką oczyszczali getto z ukrywających

się przed przymusową deportacją, lecz podobnie jak oni znaleźli się w Treblince,

Majdanku czy innym obozie zagłady. Obok Samopomocy Społecznej

i Judendratu w getcie w Żelechowie działała w latach 1941-1942 sekcja Ochotni-

czej Straży Pożarnej. Jej członkowie, również mogli opuszczać getto151.

Bogaci Żydzi, posiadający ukryte dewizy lub kosztowności nie mieli trud-

ności ze zdobyciem produktów żywnościowych niezbędnych do przygotowania

skromnego posiłku. Było to o tyle proste w Żelechowie, że znaczna część miesz-

kańców getta miała znajomych po aryjskiej stronie miasta, oraz co najważniejsze

na wsi. Byli oczywiście szmuglownicy, którzy chcieli dorobić się na dostarcza-

niu żywności do getta. Jednakże wielu chłopów z okolicznych wsi przemycało

żywność do getta za darmo, bądź za bardzo niską opłatą. W ten sposób do getta

trafiały niewielkie ilości mięsa152. W gorszej sytuacji była biedota żydowska lub

przesiedleńcy, którzy mogli liczyć tylko na pomoc Opieki Społecznej.

Mieszkańcy getta próbowali podnieść się na duchu poprzez pracę. Uwierzy-

li w to, że jak długo pracują, tak długo są niezbędni Niemcom. W związku z tym

próbowali za wszelką cenę znaleźć jakieś zatrudnienie Masowo zgłaszali się do

robót publicznych, bo to oznaczało również przepustki możliwość wyjścia poza

obszar getta. Robotnicy z getta pracowali przy odśnieżaniu okolicznych dróg,

budowie drogi do Ryk153.

W getcie znajdowali się również rzemieślnicy. Członkowie Rady Żydow-

skiej próbowali znaleźć zatrudnienie dla jak największej liczby osób.154 Przed-

stawiciele Delegatury Żelechowskiej Samopomocy Społecznej wysyłali listy do

Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Krakowie z prośbą o przesyłanie ofert

pracy. Rzemieślnicy wytwarzali rozmaite produkty na potrzeby ludności getta

z materiałów zgromadzonych w miejscowych magazynach. Wykonywano na

przykład buty o drewnianych podeszwach, które następnie rozdawano najbied-

niejszym155.

__________ 150 Ibidem.

151 Ibidem.

152 Ibidem.

153 Ibid., s. 26. 154 Spis rzemieślników; stan na dzień 27 II 1942: szewców – 320, kamaszników – 92,

krawców – 292, krawcowych – 70, garbarzy – 36, wałkowników – 56, kuśnierzy – 110, tryko-

taży – 56, stolarzy – 50, rymarzy – 17, czapników – 13, ślusarzy – 9, waciarzy – 15, kowali –

8, blacharzy – 8, pownożników – 17, kosiarzy – 10, elektrotechników – 3, szoferów – 5, me-

chaników – 2. Ibidem.

155 Ibid. s. 35.

Page 232: zeszyt wiejski 14.pdf

232

Na wiosnę 1942 roku wybuchła w getcie epidemia tyfusu.156

W słynnej

"Księdze Pamięci Żelechowa" opisana jest przez Mosze Boruchowicza niezwy-

kle oryginalna historia. Kiedy w 1942 roku mieszkańcom getta zagroziła epide-

mia tyfusu, „postawiono urządzić ślub na cmentarzu. Był to stary zwyczaj

z czasów zaraz. W tym samym czasie zamierzano też pogrzebać zniszczone święte

księgi z domu modlitwy. Szukano odpowiedniej pary. Niełatwo było znaleźć chęt-nych. Po wielu poszukiwaniach znaleziono pana młodego – Motele, syna Mosze

Bejgera. Panną została Hawele, córka Sora i Welwl Judkes, stara panna w wieku ponad pięćdziesięciu lat. Para zgodziła na ślub i miejsce jego udzielenia pod

warunkiem, że zostaną zapewnione im stroje. Natychmiast dostarczono im dwie

pary chodaków, a gmina kupiła dla nich trochę materiału na ubranie. (....) Za-

prowadzono parę pod chupę na cmentarzu. Orszakowi, za którym na wozach

wieziono zniszczone święte księgi, towarzyszył rabin, jego dzieci, uczeni w Torze

i niemal wszyscy mieszkańcy żelechowskiego getta. Przygrywali muzycy, ale melodia była bardzo gorzka. Na cmentarzu najpierw pogrzebano księgi, a na-

stępnie udzielono ślubu, z zachowaniem całego rytuału. Ceremonię prowadził rabin. W intencji zażegnania epidemii odmówiono modlitwy, wznosząc na koniec

okrzyk «Mazel Tow!». Parę poprowadzono do sali weselnej w siedzibie Judenra-

tu. Żydowska policja pilnowała porządku. Wydano wspaniałe przyjęcie (...). Tak świętowaliśmy cmentarny ślub, który miał uchronić Żydów od tyfusu".

157

W lutym 1942 roku Niemcy podjęli decyzję o zamknięciu getta. Od tego

momentu sytuacja Żydów znacznie się pogorszyła. Zaczęło brakować żywności

i pojawiły się oczekiwania pomocy od Polaków. Większość z nich odsunęła się

od jakiejkolwiek pomocy, bojąc się o własne życie. Byli jednak i tacy, którzy

narażając się dostarczali żywność do getta. Część bezpłatnie a część za sowitą

odpłatnością. Polacy pomagali także Żydom, którym udało się zbiec z getta.

Ukrywali ich w swoich domach, wskazywali drogę ucieczki lub dawali coś do

jedzenia.158 Żydzi uciekając z getta zmierzali w kierunku linii kolejowych. Wielu

z nich w poszukiwaniu drogi trafiło do wiejskich zabudowań. Biedni za okazaną

pomoc dziękowali słowem, bogaci natomiast pozostawiali różne przedmioty,

często bardzo cenne.159

Wieczorem 29 września 1942 roku żandarmeria niemiecka, razem z policją

polską i żydowską, oraz własowcami160 otoczyła żelechowskie getto. Przez rzad-

ki kordon zdołało się wydostać na zewnątrz około 1000 młodych Żydów. 30

__________ 156 Encyklopedia Gmin Żydowskich… – Yad Vashem.

157 http://www.kirkuty.xip.pl/zelechow.htm

158 I. Gugała, Żelechów i jego dzieje…

159 I. Gugała, Historia getta żydowskiego…

160Własowcy – dywizja piechoty ugrupowania politycznego współpracującego z władzami

III Rzeszy podczas II wojny światowej, formułowana z jeńców radzieckich. Ibidem.

Page 233: zeszyt wiejski 14.pdf

233

września rano zgromadzono Żydów na placu w miejscu spalonej synagogi, gdzie

przybyło około 400 wozów (podwód) wiejskich. Żydom kazano oddać wszystkie

kosztowności i pieniądze, a następnie starców i dzieci załadowano na wozy ce-

lem przewiezienia ich do stacji kolejowej w Sobolewie.161 Żydzi w sile wieku szli

pieszo, eskortowani przez uzbrojonych Niemców. W drodze do Sobolewa żan-

darmi zabili kilkadziesiąt osób nie nadążających w marszu.162

Nielicznym udało

się uciec ul. Nową, która umknęła uwadze Niemców, ponieważ była wąska

i rosły przy niej krzewy bzu, w których można było się ukryć.163. Żydzi uciekali

podczas transportu z Żelechowa do Sobolewa i z Sobolewa do Treblinki. Wielu

nie udało się przeżyć.164

Ciekawostką historyczną jest, że Komenda rejonu Armii Krajowej, wieczo-

rem w przeddzień likwidacji, po otrzymaniu od Komendanta policji granatowej

Romualda Jankowskiego ps. „Rym‖, oficera wywiadu Rejonu sygnału

o koncentracji żandarmerii gestapo i policji granatowej w Żelechowie, przeniosła

tę wiadomość do getta przez Franciszka Zwolskiego ps. „Znicz‖. Także Broni-

sław Witek-Pieniążek „Marta‖ pielęgniarka prowizorycznego Miejskiego Szpita-

la Zakaźnego w Żelechowie, przekazała wiadomość o przygotowaniach do li-

kwidacji getta dr Józefowi Żyłkiewiczowi mieszkańcowi tegoż getta. Dzięki

temu, on wraz z żoną udali się natychmiast do Warszawy, przeżyli okupację,

a po wojnie wyjechali do Izraela.165

Wywiezienie z Żelechowa do Treblinki około 7000 Żydów oraz rozstrzela-

nie setek, ukrytych w piwnicach i innych schowkach łącznie z pozostałymi

w mieście dwoma rabinami, zakończył w tragiczny sposób okres, kiedy Żele-

chów nazywany był powszechnie miastem żydowskim. Warto tu niestety pod-

kreślić niesławną rolę policji żydowskiej, która nadal pozostała w Żelechowie

i wyszukiwała ukrytych dobrze swoich współbraci. Niemcy obiecali jej nietykal-

ność, ale gdy policjanci żydowscy, znający każdy skrawek getta, powyciągali

z kryjówek swoich współwyznawców, stali się zbędni. Niemcy urządzili im

obiad pożegnalny, podczas którego dowiedzieli się, że muszą także zginąć. Za

zasługi oddane Niemcom mieli zginąć jednak „z honorem‖ – rozstrzelani na

kirkucie. Bez oporu dokonano egzekucji. Jedynie komendant policji żydowskiej

zdobył się na ratowanie życia. Jako silny fizycznie, przewrócił kilku żandarmów

niemieckich i zdołał uciec, ale później, jako wysługującemu się Niemcom, nie

__________ 161 I. Gugała, Żelechów i jego dzieje…

162 K. Sztelmach, Oni także byli…

163 A. Frydel, M. Golik, op. cit.

164 I. Gugała, Żelechów i jego dzieje…

165 Zarys działalności AK na terenie Żelechowa 1939-1944, red. W.Janickiego, b.m.w.

1999.

Page 234: zeszyt wiejski 14.pdf

234

chciano mu udzielić pomocy i wkrótce zabili go Niemcy.166 W pierwszych

dniach października 1942 roku tuż po likwidacji getta żelechowskiego,

w niedalekiej Okrzei oddziałek niemieckiej żandarmerii ujął i rozstrzelał bronią

maszynową grupę 105 żelechowskich Żydów, ocalałych z wywózki

z Żelechowa. 167 Również 23 lutego 1943 roku rozstrzelano 23 Żydów, ukrywa-

jących się po likwidacji getta w Żelechowie.168

Kiedy Niemcy zlikwidowali w bestialski sposób kwestię żydowską, niektó-

rzy żelechowscy mieszczanie i okoliczni chłopi przygarnęli z litości lub dla zy-

sku, ale pod groźbą śmierci, cudem ocalałych Żydów. Zdecydowana większość

jednak, trzeba to sprawiedliwie ocenić niezbyt przejęła się tragedią Żydów, część

szabrowała mienie pożydowskie szukając, pozostałości domniemanych skarbów

żydowskich. Co najbardziej jednak smutne niektórzy mieszkańcy Żelechowa

poszli wręcz w ślady Niemców, którzy za okupacji macewy z cmentarza żydow-

skiego użyli do utwardzenia posterunku żandarmerii, i podobnie kradli pomniki

z grobów żydowskich, aby wykorzystać je do utwardzenia podwórek czy innych

terenów.

30 września 1942 – transport Żydów z getta żelechowskiego

do stacji kolejowej Sobolew (zdj. Piastów)

Zdjęcia wykonał w Piastowie Marian Rzętała, listonosz z tej

wsi, członek AK, zamordowany później przez Niemców

w Warszawie.

__________ 166 Z. Wojtowicz, op. cit.

167 Na podstawie relacji mieszkańców Okrzei, zebranych przez ks. W. Milika (za

Z. Wojtowiczem, op. cit.).

168 AAN 202/III/7 k.243 Informacja bieżąca nr 13/86 z 1 kwietnia 1943 202/III/8 k. 187

„Aneks‖ nr 51 za czas 1-15 kwietnia 1943 (za Z. Gnat-Wieteska, Armia Krajowa Obwód

Gołąb-Garwolin, Pruszków 1997).

Page 235: zeszyt wiejski 14.pdf

235

Ale były tez i takie zdarzenia: „W czasie likwidacji getta w Żelechowie

Wacław Bożek ułatwił ucieczkę grupie Żydów, których ukrywał w pobliskim

lesie, a następnie skontaktował ich z dowódcą stacjonującego w pobliżu oddziału

partyzanckiego‖. 169 Wielką pomoc nieśli dla Żydów niektórzy mieszkańcy wsi,

w pobliżu Żelechowa. Władysław Sokół z Wilczysk przechowywał około 40

Żydów, zginął on w czerwcu 1944. Według innych źródeł człowiek ten został

zastrzelony 10 lipca 1944 roku za ukrywanie 3 żydowskich kobiet. W egzekucji

razem z nim zginęły Maria i Hanna Popłaskie. Wcześniej Władysław Sokół

udzielał schronienia także rodzinom żydowskim: Boruchowiczom, Wajnbergsom

i Szymfansom.170 Pomocy Żydom udzielali także Edward i Władysław Turkowie

z tej samej miejscowości, a także S.Świetlik. Zaś u Wojciecha Woźniaka przy-

bywało kilku naukowców Żydów, przybyłych tu z Warszawy. Informacje te

wymagałyby jednak weryfikacji.171

W drodze do stacji w Sobolewie żandarmi

zabili kilkadziesiąt Żydów, chcących zbiec (wg. wspomnień mieszkańców pobli-

skiego Stefanowa). Z tej kolumny Żydów, uratowała się jedna Żydówka — Hali-

na Gedanken. W czasie marszu ukryła się w przepuście w rowie. Pomogła jej

rodzina z pobliskiego Goniwilka, która wzięła ją do siebie. Jednak wśród Pola-

ków byli ludzie przeciwni Żydom i chcieli wydać tę Żydówkę Niemcom. Wtedy

rodzina ukrywająca Halinę Gedanken wysłała ją do znajomego leśniczego i tam

w leśniczówce dotrwała do końca wojny. Po wojnie wyjechała do Palestyny.172

Część zamożniejszych Żydów tuż przed likwidacją getta ukryła się u swo-

ich znajomych w okolicznych wioskach, oczywiście za sowitą opłatą. Wielu

z nich wymordowali nieznani sprawcy, niektórych zaś Niemcy, którzy zabijali

ich wraz z ukrywającymi Żydów Polakami. Mała ich część zorganizowała swo-

istą „partyzantkę‖, którą cechowała nie walka z Niemcami, ale chęć przeżycia

wojny. Nieliczni z nich walczyli w oddziałach Armii Ludowej. Pod koniec 1942

roku powstał w lasach koło Żelechowa oddział partyzancki, żydowski, pod do-

wództwem Samuela Olszaka. Do oddziału trafiło kilku młodych Żydów, którym

udało się uciec w czasie likwidacji getta lub wyskoczyć z transportu do Treblin-

ki. Partyzancki oddział Olszaka m.in. przeprowadził akcję uwolnienia radziec-

kich więźniów z obozu niedaleko Dęblina. Dowódca oddziału Olszak zginął

w 1944 roku, w trakcie potyczki z Niemcami.173

__________ 169 T. Piesio, Konspiracyjny ruch ludowy w powiecie garwolińskim 1939-1945, Warszawa

1999.

170 http://www.savingjews.org

171 A. Bryńczak, Bataliony Chłopskie w powiecie łukowskim w okresie okupacji hitlerow-

skiej (1940-1944), b.m. i d.w.

172 B. Staros, op. cit.

173 Encyklopedia Gmin Żydowskich… – Yad Vashem.

Page 236: zeszyt wiejski 14.pdf

236

Wywiezieni Żydów z Żelechowa stało się sygnałem do rabunku ich mienia,

które pozostawili w mieście. Podczas rabunku Niemcy zastrzelili kilku najbar-

dziej chciwych mieszczan i okolicznych chłopów.174 Ciekawe, że po likwidacji

getta, Komisaryczny Zarządca Mienia Pożydowskiego (o inicjałach S.B.K.)

otrzymał od oddziału AK ze Stoczka Łukowskiego, upomnienie za wyciąganie

osobistych korzyści materialnych ze sprzedaży mienia pożydowskiego.175 Ru-

chomości żydowskie zostały sprzedane lub rozszabrowane. Domy znacznie

uszkodzono lub kompletnie zniszczono podczas poszukiwań schowanych przez

Żydów kosztowności. Równocześnie komisaryczny zarząd mienia pożydowskie-

go sprzedał do rozbiórki 155 domów. Domy te zostały szybko przez nabywców

rozebrane, place wyrównane i uporządkowane (często na placach tych urządzano

ogrody warzywne). Ponad 100 pożydowskich domów, po odpowiednich remon-

tach, zostało zasiedlonych przez ludność polską. Kilka większych kamienic stoi

do dziś w centrum miasta.176 W następstwie Holocaustu wszystkie ośrodki życia

żydowskiego w Polsce zostały zniszczone. Z około 3,5 mln Żydów, mieszkają-

cych przed 1939 r. na terenie II Rzeczypospolitej, w granicach odrodzonej Polski

zagładę przeżyło zaledwie 50 – 80 tys. Liczba ta następnie powiększyła się

o około 200 tys. Żydów, repatriowanych z ZSRR. W powojennej Polsce Żydzi

nie czuli się bezpiecznie ze względu na panujące wciąż nastroje antysemickie,

które uległy wzmocnieniu po dojściu do władzy komunistów. Działo się to za

sprawą mitu o żydowsko-komunistycznym spisku, umacnianego faktem udziału

części Żydów w powołanych przez Związek Radziecki organach władzy, szcze-

gólnie aparacie bezpieczeństwa. W dniu 4 lipca 1946 roku podczas pogromu

zginęły w Kielcach czterdzieści dwie osoby narodowości żydowskiej, po tym,

jak posądzono tamtejszych Żydów o dokonanie mordu rytualnego. Pogrom ten

wywołał panikę wśród znacznej części Żydów polskich, z których tysiące, tracąc

nadzieję na lepszą przyszłość, opuściło kraj.177

Lata powojenne

W 1944 roku powrócili na krótko do miasta Żydzi. Jednostki, które uszły

zagładzie, stanowiące ok. 0,5% ludności, zamieszkałej tu w 1942 roku oraz nie-

dobitki z innych stron w liczbie 143. Powrócili po różnego rodzaju dokumenty

__________ 174 Na podstawie akt parafialnych (za Z. Wojtowiczem, op. cit.)

175 Zarys działalności AK…

176 Z. Wojtowicz, op. cit.

177 www\\:historia zydów\Żydzi w Polsce_ Swoi czy obcy.htm

Page 237: zeszyt wiejski 14.pdf

237

i ich duplikaty.178 179 Byli tu krótko, ponieważ nie istniały możliwości odbudo-

wy dawnego życia i ogólny klimat polityczno-społeczny nie sprzyjał ich poby-

towi. W okresie 1946-1950 z Polski do Palestyny wyemigrowało 120 tys. Ży-

dów, kolejne masowe ich wyjazdy nastąpiły po 1956 i po wydarzeniach

marcowych 1968 r. Obecnie ich liczbę w Polsce ocenia się na 15 tys., z czego

niewielką część zrzesza Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich

w Rzeczypospolitej Polskiej. Organizacje skupiające byłych mieszkańców Żele-

chowa działają w Kostaryce, Izraelu, USA, Brazylii i Argentynie.

Zakończenie

"To właśnie Tu naród żydowski stał się sobą.

Nie żył jak gość w cudzym domu, gość który musi stale pamiętać o zwyczajach i nawykach gospodarza.

Żydzi mieszkali tu swobodnie i bez maskowania się,

poza domami tak samo jak wewnątrz nich..."

Abraham Heschel

__________ 178 Według danych Magistratu Żelechowa tylko połowa z tych 143 Żydów było mieszkańcami

Żelechowa (za Z. Wojtowiczem, op. cit.).

179 I. Gugała, Żelechów i jego dzieje…

Page 238: zeszyt wiejski 14.pdf

238

RAPORT Z PROJEKTU BADAWCZEGO

CHEŁMO 2006

Przemysław Owczarek

– koordynator projektu Muzeum Archeologiczne

i Etnograficzne w Łodzi

Chełmska Góra – konteksty

Inspiracją do powstania projektu był mój pobyt na Chełmskiej Górze –

zwanej też Górą Chełmo lub Chełmową Górą – który miał miejsce kilka lat te-

mu. Na górę wszedłem wraz z przyjacielem archeologiem, którego przywiodła

w te rejony fascynacja wczesnym średniowieczem. Wchodząc po ścieżce ku

szczytowi nie przypuszczałem, że góra również dla mnie stanie się przedmiotem

fascynacji. Oszołomiły mnie wyniosłe drzewa i niesamowita atmosfera uroczy-

ska, zdumiała wysokość wałów obronnych, które pozostały po dawnym grodzi-

sku pierścieniowatym. Zaciekawiła opowieść przyjaciela o prawdopodobnie

pogańskim rodowodzie miejsca, które tylko nieznacznie zostało przebadane

przez pracujących tu w latach 50-tych archeologów.180

Moją uwagę zwróciła

piaskowa skała pokryta napisami sięgającymi początku poprzedniego stulecia.

Miałem przed oczami etnograficzny konkret. Skała jawiła mi się, jako potencjal-

ny zalążek antropologicznej opowieści o tym miejscu. Co prawda, etnografowie

odnotowali legendy krążące o górze, ale nie zostały one poddane interpretacji

i analizie. Stworzyły one raczej swoisty inwentarz, który należało umieścić w we

właściwych kontekstach, uzupełnić o współczesne relacje. Co więcej, w „cieniu‖

góry odkryłem także inne interesujące pola znaczeń.

Chełmska Góra wznosi się ok. 120 m. nad okolicą (323 m. n.p.m.). Na

szczycie znajduje się grodzisko z X w., otoczone podwójnym wałem obronnym

o wysokości 4-5 m. (poniżej znajduje się jeszcze trzeci i czwarty wał oraz frag-

menty piątego). W średniowieczu, w okresie formowania się państwa piastow-

skiego, gród dominował nad okolicą. Otaczały go liczne osady, umiejscowione

w okolicy dzisiejszego Zagórza i Goszczowy. Już w XVI w. ze zbocza góry

wydobywano piaskowiec. Kamień używano do budowy obiektów dawnego

przemysłu wiejskiego i budynków mieszkalnych, obiektów sakralnych (kościo-

__________ 180 Zob. J. Kamińska, Grodzisko wyżynne w Chełmie, „Prace i Materiały Serii Archeolo-

gicznej MAiE w Łodzi‖ nr 3, s. 127 – 139.

Page 239: zeszyt wiejski 14.pdf

239

łów i kapliczek) i obiektów sztuki nagrobnej. Dziś kamieniołom nadal jest eks-

ploatowany.

Tak więc moje pierwsze spotkanie z górą posłużyło jako pretekst dla szer-

szych badań etnograficznych. Powstał projekt prac terenowych, który nazwali-

śmy Chełmo 2006. Z racji skąpych sił ludzkich, jak i też z powodu innego nasta-

wienia badawczego – na konkret, szczegół, detal, bowiem nie przyświecał nam

ideał stworzenia ogólno problemowej monografii odwiedzanych przez nas miej-

scowości – skupiliśmy się na zjawiskach od dawna będących w orbicie naszych

zainteresowań. Zatem efekty prac badawczych przedstawione zostaną

w tekstach, które w zamierzeniu będą studiami określonych przypadków bądź

monografiami jedno problemowymi.

Badania prowadzone były w czterech tygodniowych turach. W czerwcu

2006 r., we wrześniu 2006 r. oraz w lipcu i wrześniu 2007 r., na terenie Powiatu

Radomszczańskiego w gminach: Masłowice, Wielgomłyny, Przedbórz. Mgr

Piotr Czepas zebrał materiał dotyczący dawnego wiejskiego budownictwa prze-

mysłowego i mieszkalnego; mgr Barbara Chlebowska przeprowadziła badania

dotyczące współczesnego budownictwa sakralnego w wymiarze kapliczek, este-

tyki nagrobnej oraz estetyki wnętrz mieszkalnych. Moją badawczą ciekawość

wzbudziło ponadto Muzeum Ludowe w Przedborzu, a szczególnie sprawujący

nad nim pieczę dyrektor Tadeusz Michalski, którego chciałbym kiedyś ukazać

jako miejscowego depozytariusza tradycji (swoisty autorytet), regionalnego

poetę oraz bioenergoterapeutę zajmującego się badaniem, jak sam to mówi,

energii subtelnych.

Mamy nadzieję, że efekty naszej pracy zostaną sfinalizowane

w etnograficznej publikacji satysfakcjonującej nas, środowisko naukowe,

i mieszkańców gmin Wielgomłyny, Masłowice i Przedbórz.

Jako inicjator projektu, przyjąłem na siebie zadanie przeprowadzenia badań

nad wyobrażeniami związanymi z Chełmską Górą. Sądzę, że to wzniesienie

pełniej ukaże swoje oblicze, gdy zagłębimy się w szereg kontekstów, które wy-

znaczają sposoby istnienia góry w zbiorowej świadomości mieszkańców Chełma

i okolicznych wsi. Dlatego chciałbym ją ukazać w kilku odsłonach (wymiarach),

polach znaczeń. Istotny wydaje się pytanie – jakie znaczenia powołuje fenomen

góry w kontekstach: historycznym, legendowym (sferze wyobrażeń mitycznych),

patriotycznym – jako miejsce pamięci zbiorowej, ekonomicznym, ludycznym,

i wreszcie jako miejsce rekreacji, która bardzo często przybiera formę obcowania

z przyrodą, intymnej schadzki, randki, grzybobrania. Wreszcie pojawia się wy-

miar praktyczny – edukacji regionalnej. Jak Chełmska Góra służyć może kre-

owaniu tożsamości lokalnej, czy może stać się miejscem ponownego wznoszenia

mentalnej budowli, którą etnografowie tak chętnie nazywają małą ojczyzną?

Badania terenowe przeprowadziłem we wsiach: Chełmo, Zagórze, Krasze-

wice, Koconia, Sokola Góra oraz w Przedborzu. Materiał empiryczny, który

udało mi się zebrać, liczy 13 wywiadów narracyjnych, ponad 200 barwnych

Page 240: zeszyt wiejski 14.pdf

240

fotografii oraz zawiera dokumentację konkursu rozpisanego przez Muzeum Ra-

domskie na legendy dotyczące powiatu.

* * *

Ukazać w miarę pełny obraz Chełmskiej Góry, istniejący w świadomości

okolicznych mieszkańców, to nie tylko dokonać prezentacji materiału powstałe-

go na bazie lektur i nagrywanych opowieści. Trudność tego zadania polega na

tym, że legendy związane z Chełmską Górą i regionalną historia, w której góruje

jej kształt, zostały już przecież zebrane przez etnografów – nieznacznie przez

O. Kolberga – szerzej przez księdza L. Paszkowskiego, jak i również dogłębnie

przez I. Lechową, która jako pracownik MAiE w 1961 r. prowadziła badania

terenowe wokół góry, podczas obozu etnograficznego z młodzieżą szkolną. Góra

w wymiarze historycznym i legendowym, bogato udokumentowanym, ukazana

została przez Tomasza Nowaka w książce: „Chełmo. Zarys dziejów do

1945 r.‖.181

Dzięki tym badaczom dysponujemy szerokim, aczkolwiek niepełnym

materiałem, który tym niemniej nie waham się określić jako inwentarz legend

i historycznych wiadomości, w przypadku Tomasza Nowaka, precyzyjnie

i z pasją zweryfikowanych według metodologii nauk historycznych. Brakuje

natomiast odpowiedzi na dwa istotne pytania: w jaki sposób Chełmska Góra jawi

się współcześnie w świadomości mieszkańców i czy legendy związane z górą

nadal są opowiadane? Jako istotny pojawia się postulat zestawienia zebranych

legend z materiałem porównawczym z innych regionów kraju, choćby ze Śląska,

Podhala czy rzeszowskiego Pogórza, aby prześledzić przemiany legend i ich

lokalne przeobrażenia. Trzeba również dokonać interpretacji tych legend

w planie głębokim – a więc w wymiarze symboliki treści mitycznych analizowa-

nych w kategoriach hermeneutyki i semiotyki kultury (nie myląc oczywiście tych

poziomów). A skoro przywołaliśmy już te kategorie – jaki zarys narracji wyłania

się z opowieści o górze? Przede wszystkim będzie ona miała wielowątkowy

charakter, który powinien składać się ze znaczeń odpowiadających różnym kon-

tekstom życia okolicznych mieszkańców. Określmy je bardziej precyzyjnie,

pamiętając o tym, że zawierać będą zarówno źródła pisane, jak i relacje mówione

przez respondentów.

Chełmska Góra w kontekście historycznym

W tym wymiarze skazany jestem na zapożyczenia z książki Tomasza No-

waka. Niemniej krótki rys historyczny dotyczący Chełmskiej Góry, dla potrzeb

końcowego tekstu, jest tu niezbędny. Wskażmy tylko najistotniejsze elementy: 1) treści historyczne zawarte w zapisach kronikarskich i wyniki badań archeolo-

__________ 181 Zob. T. Nowak, Chełmo. Zarys dziejów do 1945 r., Radomsko 2005.

Page 241: zeszyt wiejski 14.pdf

241

gicznych; 2) wiedza o nieznanej pogańskiej przeszłości góry i jej roli w średnio-

wieczu, zawarta w naukowych analizach i spekulacjach – aktualny wpływ tej

wiedzy na opowieści mieszkańców; 3) motyw góry przewijający się w histo-

rycznych relacjach aż do współczesności (relacje dotyczące pobytu oddziałów

AK na górze – np. wydarzenie dotycząc możliwej pacyfikacji wsi Chełmo przez

Niemców w okresie drugiej wojny światowej)

Chełmska Góra w kontekście legend i podań ludowych

Rzeczą niezwykle istotną jest tutaj zastosowanie podziału na podania

i legendy o górze, w których element mityczny posiada zdecydowaną przewagę

oraz na podania ludowe odwołujące się do wydarzeń historycznych. Pierwszy

rodzaj opowieści należy pogrupować w następujące motywy: 1) niejasny wątek

podziemnych duchów, zamieszkujących górę; 2) opowieść o Królowej Jadwidze

(bądź też św. Jadwidze) i śpiących rycerzach oraz dawnym zamku; 3) związane

z zamkiem opowieści o ukrytych skarbach i grocie pod górą, tajnych przejściach,

korytarzach łączących górę z okolicznymi miejscowościami – motyw nie zawie-

rający wyraźnego odwołania do legendy o śpiących rycerzach (legenda o starym

murgrabim, o kaczce wpuszczanej w podziemne przejścia, lub motyw świni,

która ginie pasterce w podziemiach, bądź świni, która stanowi samodzielną de-

moniczną istotę; 4) motyw czarnego psa i jego możliwe infernalne znaczenie

jako symbolu istoty diabelskiej; 5) motywy legendowe lub baśniowe, które nie

mieszczą się w tej klasyfikacji.

Drugi rodzaj opowieści, to podania ludowe, których treść historyczna zosta-

ła już zweryfikowana i uznana za niepotwierdzoną lub niewiarygodną. Do tego

zespołu opowieści należą: 1) podania o rzekomym drewnianym dworze, który

służył podczas królewskich polowań Królowi Zygmuntowi Staremu, Bonie i ich

synowi Zygmuntowi Augustowi; 2) podania o potyczkach między miejscowymi

rycerzami: Bąkiem i Florianem Szarym; 3) podania o bitwie stoczonej przez

partyzantów ze Szwedami; 4) podania o potyczkach partyzantów z 1863 roku.

W wyróżnionych podaniach również pojawia się motyw tajemnych przejść,

podziemnego korytarza, bądź zasypanego wykopu. Wywiady z mieszkańcami

okolicznych wsi potwierdzają poniekąd wiarę w istnienie takiego przejścia. Jako

przykład posłużyć może relacja Franciszka Wielowieyskiego, byłego współwła-

ściciela majątku Chełmo, który rzekomo widział, jak w latach 50-tych archeolo-

dzy odsłonili fragment tajemnego przejścia.

W raporcie archeologów182

nie znajdziemy jednak żadnej wzmianki

o tajemnym przejściu. Relacja o podziemnym korytarzu przybiera tu kształt,

__________ 182 Tamże, s. 127 – 139.

Page 242: zeszyt wiejski 14.pdf

242

którego uzasadnienie miałoby sięgać do wiedzy naukowej, empirycznie dowie-

dzionej.

Chełmska Góra jako przestrzeń otwarta na teksty patriotyczne

Dwa wydarzenia oraz nadawane im znaczenia świadczą o symbolicznej roli

góry dla tożsamości narodowej okolicznych mieszkańców: 1) wyrycie w skale

przez miejscowych gospodarzy tablicy poświęconej Tadeuszowi Kościuszce,

w setną rocznicę jego śmierci – z inicjatywy miejscowego księdza – warto pod-

kreślić symboliczną wartość postaci Kościuszki dla ruchu chłopskiego. Tablica

odpadła ze ściany i zaginęła. Jeden z rozmówców wskazywał Muzeum Radom-

skie, jako aktualnego depozytariusza tablicy, okazało się jednak, że pracownicy

muzeum nic o niej nie wiedzą; 2) uroczystość patriotyczno–religijna mająca

miejsce 20.08.1924 r., po której pozostał napis w postaci wyrytej na skałach

tablicy: „Res Sacra Renovare. W miejscu prastarej gontyny słowiańskiej, świę-

cimy ofiarny dzień dla powstrzymania od ruiny kolebki katolicyzmu w Polsce,

Kościoła na Górze Świętego Krzyża. Chełmowa Góra A.D. dnia 20.VIII.1924‖.

W uroczystości uczestniczyło ziemiaństwo i okoliczna ludność. 3) Uroczystości

związane z obchodzeniem rocznicy Konstytucji 3 Maja (również czasy przedwo-

jenne) – wycieczki szkolne, deklamowanie wierszy patriotycznych itd.; 4) Har-

cerskie biwaki i ogniska, przekaz treści patriotycznych związanych

z odzyskaniem niepodległości, przyrzeczenia harcerskie, śpiewanie pieśni legio-

nowych, przywoływanie miejscowych legend.

W relacji Franciszka Wielowieyskiego, harcerza uczestniczącego w przed-

wojennych biwakach, czerpanie z tradycji kościuszkowskiej, i rodzącej się legio-

nowej, miało związek z legendą o śpiących rycerzach, którzy się przebudzili.

Adekwatne znaczenia nadawano legionistom Piłsudskiego na Podhalu, gdzie

bardzo żywa była legenda o śpiących rycerzach. Odnotujmy, że kontekst patrio-

tyczny związany z Chełmską Górą wyrażony został w formie znaków i symboli

na skałach wieńczących szczyt. Liczba napisów pojawiających się na skalnych

ścianach pozwala nam wyróżnić następny kontekst, który niejako obejmuje ten,

aktualnie rozważany. Mianowicie, spójrzmy na skalne napisy, jako na pomnik

pamięci – zbiorowej i indywidualnej.

Chełmska Góra jako pomnik pamięci

Otóż chodzi, jak to zauważył Jan Stanisław Bystroń, o: „napisy żywe, po-

zostające w bliskim związku z człowiekiem, kładzione przezeń w chwili afektu,

w nastroju podniosłym, podochoconym, namiętnym, napisy, które są życzeniem,

zaklęciem, pamiątką, żartem, agitacją, paszkwilem. Im dalej się cofamy

Page 243: zeszyt wiejski 14.pdf

243

w przeszłość, tym więcej takich napisów; są one odwieczną literaturą, tradycyj-

nie przekazywaną w pokolenia‖.183

Dodajmy, że stanowią one formę zatrzymy-

wania czasu, tworzenia zasobów pamięci. Jej wymiar zbiorowy ukazałem powy-

żej, dodajmy jeszcze pojawiające się symbole godła państwowego, czy

harcerskiej lilijki. Natomiast warto przyjrzeć się napisom rytym w skale przez

ludzi, którzy pragnęli upamiętnić przede wszystkim siebie. Pojawiają się imiona,

nazwiska i daty, rzadziej nazwy miejscowości.

Skała na Chełmskiej Górze funkcjonuje więc także jako tekst złożony

z sygnatur – znaków, których referencję niepodobna już ustalić (poza wyjątka-

mi). Napisy z różnych okresów nakładają się na siebie, tworząc rodzaj palimpse-

stu. Są tylko drogowskazami, wskazującymi potencjalne kierunki i miejsca,

w których owa pamięć mogłaby jeszcze egzystować, gdyby udało nam się do-

trzeć do żywego człowieka. Dlatego skała na górze stanowi właśnie pomnik

pamięci zbiorowej – łatwiej do odczytania, i indywidualnej – niezwykle trudnej

do eksploracji i nieuchwytnej.

Dodajmy jeszcze fakt, że podobne indywidualne napisy spotykamy

w sanktuariach i miejscach świętych. Stanowią one przykład formy wotywnej

i wyrażają intencję kontaktu i uczestniczenia w przestrzeni świętej, która

w istotny sposób ma chronić autora napisu. W przestrzeni świeckiej, na murach

zabytków, napisy pojawiły się już w XIX wieku – związany jest z tym motyw

romantycznej podróży jak i fakt, że w tym czasie rodził się ruch turystyczny.

Wszędzie napisy miały tę samą intencję – zostawić po sobie trwały ślad

w postaci sygnatury –wpisać się w tożsamość miejsca.

Wśród napisów na skale znajdują się także napisy poświęcone ukochanej

osobie, wyryte przez pary, a może nawet narzeczonych i małżonków. Ta grupa

napisów otwiera następny kontekst.

Chełmska Góra jako przestrzeń erotyki i kontaktu z naturą

Relacje rozmówców potwierdzają, że w czasach dzisiejszych Chełmską

Górę często odwiedzają pary zakochanych. Las jest tą przestrzenią, która umoż-

liwia intymny kontakt z drugim człowiekiem i zarazem z naturą. Spójrzmy na

górę w kategoriach przestrzeni innej niż świecka, codzienna. Gest miłosny jest

przecież wyrwą w codzienności. Tak samo kontemplacja natury zwraca nas ku

odmiennym od stanu profanum znaczeniom.

Las porastający górę, piękny drzewostan, tajemnicze miejsce sięgające ko-

rzeniami czasów pogańskich, nosić może cechy innego świata, który na chwile

__________ 183 J.S. Bystroń, Tematy, które mi odradzano. Pisma etnograficzne rozproszone, PIW,

Warszawa 1980, s. 109.

Page 244: zeszyt wiejski 14.pdf

244

zostaje „przywołany‖ w pocałunku, wyobraźni, lub choćby w mgle porannego

grzybobrania. To potencjalna przestrzeń transgresji i nieskrępowanej zabawy.

I tu pojawia się jeszcze jeden kontekst.

Chełmska Góra jako przestrzeń ludyczna

W latach 60-70. XX w. na górze często odbywały się zabawy dożynkowe,

organizowane przez PGR lub GS. Na szczycie uroczyska, w obrębie centralnych

wałów (tzw. rondel) ustawiano stoły, grała orkiestra, tańczono, odświętnie ubrani

ludzie ucztowali popijając oranżadę (alkoholu nie sprzedawano) lub wódkę

z ukrytych pod marynarką ćwiartek. Na te zabawy przyjeżdżano nawet

z Radomska.

Podsumujmy

Wymienione konteksty ukazują górę, jako miejsce niezwykłe. Miejsce,

gdzie wedle dawnych podań (śpiący rycerze etc.) przenikały się światy. Fenome-

nologia gór ukazuje je właśnie, jako miejsca transgresji, przejścia między świa-

tami. Legendy o Chełmskiej Górze, w znacznej mierze odnoszą się do przestrze-

ni chtonicznej. Tą krainą władają podziemne duchy. Pojawiają się w niej zjawy

przodków-rycerzy, ale też demoniczny czarny pies lub świnia. Nie występują

natomiast legendy o uranicznym charakterze. Góra nie jest miejscem objawień

niebiańskich (np. maryjnych) – nie znajdziemy na niej żadnej kapliczki, chociaż,

kronika Długosza podaje, że w II połowie XII na Chełmskiej Górze wielmoża

Piotr Włast ze Skrzynna wybudował kościół. W latach międzywojennych, uro-

czystości religijno-patriotyczne, jakie miały tam miejsce, czyniły z góry prze-

strzeń realizowania najwyżej cenionych przez społeczność miejscową wartości.

Chełmska Góra sama jawi się – przez fakt odprawiania tych uroczystości – jako

Res Sacra Renovare. Odradzająca się państwowość potrzebowała założycielskich

mitów. II wojna światowa wyznacza istotną granicę aksjologiczną. Po wojnie

przestrzeń góry uległa desakralizacji i mimo, że świeckie zabawy traktowano

w pewnym sensie, jako święto, to jednak były one pozbawione wymiaru trans-

cendencji.

Nie zapominajmy także o kontekście ekonomicznym. Pożerający górę od

południowej strony kamieniołom od dwustu lat przynosi dochody ( mówi o tym

relacja ks. Paszkowskiego) i mimo ustanowionego rezerwatu stanowi zagrożenie

dla stanu przyrodniczego uroczyska. Kiedyś pod Chełmską Górą wypasano stada owiec. Ewentualnemu turyście z pewnością spodobałyby się regionalne swetry

albo owcze sery, przyprawione unikalną mieszanką ziół – jakaś przeciwwaga dla

ekspansywnej góralszczyzny. Dla miejscowych rolników i przedsiębiorców

Page 245: zeszyt wiejski 14.pdf

245

rolnych podobne marzenia o tyle mają sens, o ile są opłacalne. Dobrze wyjść

można na hodowli świń, o czym świadczą rozwijające się prężnie i położone

nieopodal góry dwa zakłady mięsne.

Barbara Chlebowska

Muzeum Archeologiczne

i Etnograficzne w Łodzi

Estetyka wnętrz, budynków mieszkalnych przestrzeni przydomowej;

Krzyże i kapliczki

Część projektu „Chełmo 2006‖, dotycząca estetyki wnętrz, budynków

mieszkalnych i przestrzeni przydomowej oraz form i funkcji kapliczek mieści się

w ramach antropologii obrazu. Antropologia obrazu z jednej strony czyni

z ikonosfery przedmiot badań, z drugiej traktuje obraz, jako źródło do analizy

badawczej. Wpisuje się ona w koncepcję antropologii współczesności przynale-

żącej do paradygmatu humanistycznego, w myśl którego celem antropologii ma

być nie tyle formułowanie praw dotyczących funkcjonowania kultury

i społeczeństwa, co dążenie po pogłębionego zrozumienia pewnego wycinka

rzeczywistości184

.

***

Przeprowadziłam 14 wywiadów narracyjnych na ten temat estetyki wnętrz,

budynków mieszalnych i przestrzeni przydomowej. Moimi informatorami byli

mieszkańcy wsi Sokola Góra, Chełmo, Kraszewice, Koconia i Wielgomłyny.

Zebrałam również dokumentację fotograficzną w liczbie ok. 200 zdjęć.

Opracowywanie wspomnianego tematu zaczęłam od przeglądu budownic-

twa mieszkalnego na wspomnianym terenie. Posunięcie takie uważam za wska-

zane, a nawet niezbędne, ponieważ bryła i kubatura budynku w dużym stopniu

decyduje o rozkładzie pomieszczeń, ich wielkości i funkcji. Korzystając

z kryterium chronologicznego na terenie badań wyodrębniłam cztery grupy bu-

dynków mieszkalnych.

Pierwsza z nich to tradycyjne, domy drewniane (chałupy). Są one bardzo

nieliczne, z reguły zostały opuszczone i znajdują się w bardzo złym stanie tech-

nicznym.

__________ 184 Por. K. Olechnicki, Antropologia obrazu, Warszawa 2003, s.7-26.

Page 246: zeszyt wiejski 14.pdf

246

Druga grupa to domy z lat 50-tych, 60-tych i pierwszej połowy lat 70-tych.

Są to budynki murowane, parterowe, z dwuspadowym dachem. Typowy rozkład

domów z tego okresu wygląda w następujący sposób: w środku budynku znajdu-

je się sień, po obu jej stronach usytuowane są pomieszczenia mieszkalne: kuch-

nia i trzy pokoje (ewentualnie dwie kuchnie i dwa pokoje). Do każdego z nich

można wejść z korytarza, często także z sąsiedniego pomieszczenia. Zaobser-

wowałam, że mieszkańcy modernizują domy tego typu, by dostosować je do

potrzeb rodziny i utrzymać w dobrym stanie technicznym. Przeprowadzone re-

monty nie zawsze powodują zmianę zewnętrznej bryły budynku (na przykład

wymiana dachu, ocieplenie, otynkowanie czy pomalowanie domu). Niekiedy

jednak dokonuje się daleko idących zmian w bryle domu dobudowując do istnie-

jącego już budynku piętro lub nową część, w której mieszczą się dodatkowe

pokoje i ganek185

. Tego rodzaju zmiany sprawiają, że bryła budynku znacznie

odbiega od pierwotnej formy. Spotkałam się też z innym sposobem powiększania

powierzchni mieszkalnej domów tego typu – właściciele zagospodarowują

strych.

Najliczniejszą grupę na badanym terenie stanowią budynki mieszkalne

z drugiej połowy lat 70-tych i z lat 80-tych186

. Domy powstałe w tym okresie to

budynki piętrowe o bardzo prostej bryle, z płaskim dachem (w latach osiemdzie-

siątych znowu stają się popularne dachy dwuspadowe, czasem z różnym kątem

nachylenia poszczególnych połaci dachu). Niektóre z nich mają wysokie pod-

piwniczenia, które mieszkańcy wykorzystują na niereprezentacyjne pomieszcze-

nia mieszkalne i gospodarcze: tzw. „letnie kuchnie‖ (w praktyce jest to wykorzy-

stywana cały rok kuchnia na potrzeby gospodarcze), składziki, kotłownie itp.

Domy te w zdecydowanej większości są rozplanowane w następujący sposób:

przestrzeń domu podzielona jest na oddzielne pomieszczenia – część dzienna nie

stanowi otwartej przestrzeni łączącej pokój dzienny, kuchnię i hall, a klatka

schodowa jest zamknięta. Takie rozwiązanie nadal uznawane jest za wygodne

i w związku z tym oceniane pozytywnie. Charakterystyczne dla tego typu do-

mów są balkony, zarówno wnękowe jak i wysunięte na zewnątrz budynku. Bal-

kony, bardzo wąskie, skierowane do drogi (ulicy) nie nadają się na miejsce wy-

poczynku, można je uznać za element dekoracyjny. Pojawienie się w polskim

budownictwie projektów domu tego rodzaju zbiegło się z okresem koniunktury

na wsi. W środowiskach wiejskich piętrowy, obszerny dom stał się wyznaczni-

kiem prestiżu. Estetyka budynków z lat 70-tych i 80-tych należy do obowiązują-

__________ 185 Mieszkańcy objętych badaniami wsi mianem „ganku‖ określali wszystkie elementy ar-

chitektoniczne związane z głównym wejściem do budynku mieszkalnego.

8 Por. B. Ciesielska-Jezernik, Budownictwo, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego

i Etnograficznego w Łodzi, Seria Etnograficzna‖ 2001, nr 31, s. 33; Budownictwo indywidu-

alne z tego okresu, zarówno wiejskie jak i podmiejskie, jest bardzo ubogie pod względem

formy. Przyczyna tego stanu rzeczy jest bardzo prosta – inwestorom oferowano bowiem po

przystępnej cenie kilka typowych projektów.

Page 247: zeszyt wiejski 14.pdf

247

cego ówcześnie nurtu czerpiącego z tendencji modernistycznych, pod tym

względem domy te są odpowiednikiem gierkowskich blokowisk w budownictwie

indywidualnym. W czasie badań zaobserwowałam, że budynki tego typu są rów-

nież modernizowane. Niekiedy dostawiane jest kolejne piętro, domy te stają się

wtedy obszernymi siedzibami wielopokoleniowych rodzin. Częściej jednak

mieszkańcy w trakcie użytkowana domu dokonują zmian na mniejszą skalę (na

przykład dobudowują ganek, dodają lub zmieniają detale architektoniczne np.

poręcze, balustrady). Ich efektem są liczne elementy architektoniczne przełamu-

jących prostotę pierwotnej bryły budynku oraz dekoracyjne detale, które świad-

czą, iż w badanym środowisku nie w pełni zaakceptowano estetykę obowiązują-

cą w okresie powstania domów. Efektem zmian wprowadzanych przez

mieszkańców jest bardzo często dysharmonijny wygląd budynków.

Stosunkowo nieliczne są jeszcze domy z ostatniej, czwartej grupy obejmu-

jącej nowe budownictwo mieszkalne (od końca lat 80-tych począwszy). Dostęp-

ność dużej liczby projektów sprawia, że jest ono zróżnicowane. W ostatnim

czasie w objętych badaniami wsiach pojawiły się domy nawiązujące bryłą do

dawnych dworków.

W środowisku wiejskim urządzanie wnętrz mieszkalnych jest sferą objętą,

jeżeli nie kontrolą społeczną, to na pewno regulowaną zwyczajem187

. Czynnik

ten w połączeniu z ograniczeniami finansowymi sprawia, że w dziedzinie urzą-

dzania wnętrz panuje dość duża standaryzacja.

W czasie badań udało mi się wyróżnić trzy grupy wnętrz mieszkalnych.

Pierwszą grupę stanowią wnętrza, w którym można spotkać tradycyjne rozwią-

zania, należą one do starszych, samotnie mieszkających ludzi. Wnętrza urządzo-

ne w ten sposób spotyka się w domach z lat 50-tych i 60-tych. W domach tych

kuchnia jest pomieszczeniem wielofunkcyjnym. Oprócz sprzętów do przygoto-

wywania i spożywania posiłków znajduje się w niej miejsce do spania

i odpoczynku, radio, telewizor. Można sądzić, że mieszkańcy spędzają w tym

pomieszczeniu większość czasu. Natomiast pokój (pokoje) ma charakter repre-

zentacyjny. Takie przyporządkowanie funkcji pomieszczeniom nawiązuje do

tradycyjni czarnej i białej izby. W tego rodzaju wnętrzach możemy spotkać jesz-

cze stare materiały, techniki i rozwiązania architektoniczne (np. drewniane pod-

łogi malowane olejną farbą). Meble z lat 60-tych i 70-tych gospodarze wymie-

niają na nowe praktycznie tylko w przypadku całkowitego zużycia, natomiast

__________ 187 Na potwierdzenie tej tezy przytoczę opowieść jednej z moich informatorek (lat 60, wieś

Sokola Góra, gmina Wielgomłyny). W latach 80-tych, kiedy były duże problemy z zakupem

większości artykułów przemysłowych kupiła firanki, takie jakie były w ofercie sklepu – siat-

kowe bez kwiatowego wzoru. Jej samej firanki podobały się, choć wśród sąsiadek zdecydowa-

nie większym uznaniem cieszyły się firany w duży, kwiatowy wzór. Powiesiła nowe firanki,

ale za kilka dni zaczepiły ją dwie sąsiadki mówiąc: „Coś ty w oknie powiesiła! Wygląda

jakbyś nie miała wcale firanek!‖ Moja informatorka zdjęła firanki, zawiesiła stare, wzorzyste,

nowe bez wzoru podarowała natomiast kuzynce z miasta.

Page 248: zeszyt wiejski 14.pdf

248

nowy sprzęt AGD i RTV z reguły jest prezentem od dzieci bądź wnuków. We

wnętrzach tego rodzaju z reguły jest sporo dewocjonaliów („święte‖ obrazy

i obrazki, plastikowe figurki – butelki na wodę święconą). Liczne są także

przedmioty o znaczeniu emocjonalnym – pamiątkowe bibeloty, zdjęcia dzieci

i wnuków188

, widokówki przysyłane z podróży przez bliskich, kartki okoliczno-

ściowe z życzeniami (świąteczne, imieninowe, urodzinowe). Ustawiane obok

siebie na półce drobne dewocjonalia i pamiątki tworzą quasi ołtarzyki – prze-

strzeń nacechowaną religijnie i emocjonalnie. Rozmieszczeniem tych przedmio-

tów rządzi mocno zakorzeniona w tradycji ludowej zasada symetrii. Święte obra-

zy większych rozmiarów zawiesza się, według dawnego zwyczaju, wysoko.

Druga z wyróżnionych przeze mnie grup to wnętrza urządzone według

wzorca, który można by określić mianem „dekoracyjnego‖. Jest to wzorzec do-

minujący na terenie objętym badaniami. Wnętrza urządzone w ten sposób są

spójne estetycznie lecz mało zindywidualizowane, bowiem wzorzec ten obejmu-

jąc większość elementów wnętrza nie pozostawia wiele możliwości na realizację

nie mieszczących się w jego ramach upodobań mieszkańców. Na wyposażenie

pokoju składa się meblościanka lub zestaw złożony z elementów tzw. systemu

modułowego, meble tapicerowane (tzw. zestaw wypoczynkowy – wersalka lub

sofa i dwa fotele) zasłony, firany (najczęściej białe w duży wzór), dywan. Jeden,

a często więcej z wymienionych elementów jest we wzory189

. Bardzo lubianą

dekoracją są rośliny doniczkowe, które w objętych badaniami wnętrzach, szcze-

gólnie „dekoracyjnych‖ są bardzo liczne. Niezbędną dekoracją tego rodzaju

wnętrza jest umieszczony nad kanapą czy wersalką, obraz o tematyce religijnej

(z reguły jeden, zwłaszcza, jeżeli jest większych rozmiarów). Czasem oprócz

„świętych‖ obrazów wiesza się tzw. „widoczki‖ (obrazy przedstawiające krajo-

braz lub scenę rodzajową). Wnętrza tego rodzaju są w zdecydowanie przeważają

w budynkach z lat 70-tych i 80-tych. W domach urządzonych w ten sposób naj-

częściej mieszkają osoby w średnim wieku. Ich mieszkańcy łączą widoczne

zamiłowanie do dekoracyjności z przywiązywaniem dużego znaczenia do prak-

tycznej strony zastosowanych rozwiązań

Ostatnia z wyróżnionych przeze mnie grup to wnętrza z elementami

o prostej, a nawet awangardowej formie i nowatorskimi rozwiązaniami architek-

tonicznymi. Nie są to wnętrza harmonijne, bowiem wspomniane elementy sąsia-

dują z dekoracyjnymi detalami.

Przyglądając się ogródkom przydomowym na badanym terenie nie trudno

zauważyć, że dzielą się ona na dwa rodzaje – tradycyjne ogródki kwiatowe oraz

__________ 188 Por. J. Bartuszek, Między reprezentacją a martwym papierem, Warszawa 2005, s. 40-

50; Stosunek informatorów do zdjęć bliskich świadczy o tym, iż stanowią one dla nich na-

miastkę obecności przedstawionych na nich osób.

189 Do niedawna dominowały symetryczne i rytmiczne wzory kwiatowe, ostatnio popular-

ność zyskały wzory geometryczne i kwiatowe o swobodniejszej, asymetrycznej kompozycji.

Page 249: zeszyt wiejski 14.pdf

249

obsiane trawą i obsadzone iglakami. W ogródkach często spotyka się elementy

dekoracyjne: krasnale, figurki zwierząt, oraz bardzo modne ostatnio miniatury

wiatraków.

Obserwacje i lektura przekonały mnie, że estetyka wnętrz mieszkalnych na

terenie wsi jest dziedziną ulegającą obecnie bardzo szybkim przemianom, dlate-

go też istnieje potrzeba ciągłego dokumentowania zmian, jakie zachodzą w tej

sferze rzeczywistości.

***

Kapliczki i krzyże przydrożne są istotnym i trwałym elementem krajobrazu

kulturowego polskiej wsi. Liczne kapliczki i krzyże, które zadokumentowałam

w czasie badań są zróżnicowane pod wzglądem wartości historycznej

i artystycznej. Informacji na ich temat udzieliło mi 26 rozmówców190

, byli wśród

nich także proboszczowie parafii Wielgomłyny i Niedośpielin. Dokumentacja

fotograficzna liczy ok. 250 zdjęć.

Na terenie badań reprezentowane są wszystkie typy kapliczek191

. Kapliczki

i krzyże można podzielić na obiekty znajdujące się w przestrzeni publicznej oraz

na kapliczki usytuowane w granicach obejścia. Obiekty z pierwszej grupy naj-

częściej znajdują się na rozstajach dróg i w miejscach niezabudowanych, na

granicy między jedną a drugą wsią – czyli w przestrzeni, wedle ludowej tradycji,

nacechowanej liminalnie. Kapliczki znajdujące się w przestrzeni publicznej

ogradza się, dzięki czemu sfera sakralna zostaje wyraźnie wydzielona.

Jak wynika z moich ustaleń, zgodnie ze zwyczajem o kapliczki znajdujące

się w przestrzeni publicznej dbają mieszkające w sąsiedztwie kobiety. Dekoro-

wanie kapliczek, a nawet ich odnawianie jest obowiązkiem kobiet, tylko

w większe prace remontowe angażują się mężczyźni. Dbałość o kapliczki znaj-

dujące się w obejściach leży w gestii rodziny, która je zamieszkuje (najczęściej

są to potomkowie fundatora). Co roku na początku maja, miesiąca poświęconego

Matce Boskiej, kiedy to przy kapliczkach mieszkańcy wsi modlą się i śpiewają

pieśni religijne, kobiety zmieniają zniszczoną w ciągu zimowych miesięcy deko-

rację ze sztucznych, plastikowych kwiatów, a w razie potrzeby malują kapliczkę.

Jak stwierdziła jedna z moich rozmówczyń ozdabianie kapliczek jest sposobem

wyrażenia szacunku do Matki Boskiej, Chrystusa lub świętego, któremu poświę-

cona jest kapliczka.

__________ 190 Sześciu spośród nich było jednocześnie moimi informatorami, w którymi rozmawiałam

na temat estetyki wnętrz, budynków mieszkalnych i przestrzeni przydomowej.

191 Por. A. Kunczyńska-Iracka, Rzeźba, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś-

Pietraszkowa, s. 178; M. Pokropek, Przedmowa, w: P. Wypych, Krzyże i kapliczki znad Pylicy,

Piotrków Trybunalski 2001, s. 5 – 15; A. Kunczyńska-Iracka proponuje następującą klasyfika-

cję kapliczek: słupowe, domkowe, figury i krzyże oraz skrzynkowe; myślę, że za M. Pokrop-

kiem warto uwzględnić jeszcze jeden typ: kapliczki postumentowe.

Page 250: zeszyt wiejski 14.pdf

250

Kapliczki i krzyże pełnią istotną rolę w kulcie religijnym – przy niektórych

z nich przygotowuje się ołtarz na procesję Bożego Ciała. We wsiach oddalonych

o kilka kilometrów od kościołów parafialnych dla wygody parafian księża święcą

przy wybranych kapliczkach pokarmy w Wielką Sobotę. Małe obiekty sakralne

wyznaczają również miejsca postoju procesji w czasie święcenia pól. Przy nie-

których z nich odprawiane są msze święte poprzedzające owe procesje. Niektóre

obiekty miały udział w obrzędowości rodzinnej. Dawniej mieszkańcy Sokolej

Góry odprowadzali zmarłych do kapliczki znajdującej się tuż za granicą wsi,

przy drodze do wsi Trzebce, dalej, na cmentarz w Wielgomłynach udawali się

tylko najbliżsi. Analogiczną funkcje pełniły kapliczki we wsiach Zawodzie

i Trzebce-Perzyny.

Intencje, w których mieszkańcy gmin Wielgomłyny i Masłowice fundowali

kapliczki były różnorodne. Niektórzy fundatorzy informują o nich umieszczając

odpowiednie inskrypcje, jednak częściej intencja fundacji pozostaje w sferze

tradycji ustnej i szczególnie, jeżeli chodzi o obiekty starsze, trudno ją ustalić.

Kapliczki i krzyże ufundowane indywidualnie stanowiły często wyraz pobożno-

ści fundatora i miały zapewnić błogosławieństwo jemu i jego rodzinie. Niektóre

z nich wzniesiono w intencji wyzdrowienia członka rodziny (najczęściej dziec-

ka), fundacje takie czynione są do dziś (np. krzyż we wsi Chełmo). Odrębną

grupę stanowią kapliczki wzniesione w czasie epidemii chorób zakaźnych.

Większość kapliczek to fundacje chłopskie, jednak na trenie objętym bada-

niami znajdują się obiekty ufundowane właściciela majątku Sokola Góra Cze-

sława Walińskiego i dziedzica dóbr Maluszyn Stanisława Potockiego192

. Jeden

z nich, kapliczka domkowa w Sokolej Górze została wzniesiona z inicjatywy

Walińskiego w pierwszych latach XX, rozbudowana ponad 20 lat temu, jest

miejscem gdzie co niedzielę odprawia się mszę świętą. Druga z jego fundacji jest

przykładem połączenia wątków narodowych i religijnych. Inskrypcja: „Królowo

Korony Polskiej módl się za nami; 1914-1920‖ sugerują, że fundacja ma upa-

miętniać „Cud nad Wisłą‖, ofiary pierwszej wojny światowej oraz wojny polsko

– radzieckiej i odzyskanie przez Polskę niepodległości. Nowszym przykładem

połączenia wątków narodowych i maryjnych jest kapliczka przy skrzyżowaniu

dróg do wsi Zagórze i Goszczowa z inskrypcją: „Matko Łaski Bożej, Wspomo-

żenie Wiernych, Królowo Pokoju, Królowo Korony Polskiej módl się za nami.

Za opiekę w czasie wojny wdzięczni Zagórzanie i okolica; 15 VIII 1947 r.‖193

Na badanym terenie zdecydowanie dominują kapliczki maryjne, stosunko-

wo liczne są też kapliczki chrystologiczne i maryjno-chrystologiczne. Natomiast

kapliczki poświęcone świętym są zdecydowanie rzadsze. Warto w tym momen-

cie wspomnieć o kapliczce we wsi Koconia. Jest to kapliczka wykonana z gliny.

__________ 192 Cześć objętego badaniami terenu wchodziła w skład tych dóbr.

193 Wątki narodowe ujawnia także strona wizualna kapliczki (godło Polski – orzeł

w koronie).

Page 251: zeszyt wiejski 14.pdf

251

Dokładna data jej ufundowania nie funkcjonuje już w tradycji ustnej, lecz powała

ona prawdopodobnie w I-szej połowie XIX w. Pierwotnie, we wnęce kapliczki

znajdowała się drewniana figura św. Jana Nepomucena. Gdy kilka lat temu zo-

stała skradziona, wstawiono tam figurkę „Pana Jezusa z Otwartym Sercem‖,

ponieważ mieszkańcy nie mogli kupić nowej figury Świętego194

. W Sokolej

Górze natomiast miała miejsce kradzież drewnianych rzeźb z początku XX w.

będących na wyposażeniu kapliczki, w której odprawia się msze święte. Figury

św. Jan Nepomucena i św. Floriana zostały zastąpione gipsowymi figurkami

Matki Boskiej i Pana Jezusa z likwidowanego po śmierci starszej kobiety ołta-

rzyka domowego. Myślę, że kradzieże te były swego rodzaju szokiem dla oko-

licznych mieszkańców, którzy z racji swej religijności nigdy nie pomyśleliby

o komercyjnym traktowaniu kultu.

Mieszkańcy gmin Masłowice i Wielgomłyny troszczą się o kapliczki, bez

względu na ich wartość artystyczną i historyczną, gdyż postrzegają je głównie,

jako obiekt kultu. Nie zmienia to jednak faktu, że swym postępowaniem przy-

czyniają się do zachowania dorobku kulturowego minionych pokoleń.

Piotr Czepas

Muzeum Archeologiczne

i Etnograficzne w Łodzi

Działalność przemysłowa na terenie gmin Masłowice i Wielgomłyny

Kolejnym tematem badań etnograficznych, podjętych w ramach projektu

„Chełmo 2006‖, była działalność przemysłowa mieszkańców wsi i związane

z nią obiekty budownictwa przemysłowego. Ukierunkowane pod tym kątem

prace badawcze zrealizowane zostały w następujących miejscowościach: Cheł-

mo, Huta Przerębska, Koconia, Kraszewice, Kruszyna, Krzętów, Niedośpielin,

Przerąb, Rudka, Sokola Góra, Sroków-Goszczowa, Szreniawa, Trzebce, Wiel-

gomłyny, Wola Życińska oraz Zagórze, położonych w gminach Masłowice

i Wielgomłyny, w powiecie radomszczańskim, w województwie łódzkim.

Budownictwo przemysłowe stanowiło już przedmiot badań na omawianym

terenie. W końcu lat sześćdziesiątych XX stulecia prace dokumentacyjne prze-

prowadził zespół badawczy kierowany przez Bogdana Baranowskiego. Inwenta-

ryzację w terenie wykonali Władysław Baranowski oraz Andrzej Lech, w 72

miejscowościach rejestrując ponad 120 obiektów przemysłowych lub ich pozo-

stałości. W efekcie opublikowano zestawienie zabytkowych obiektów budownic-

__________ 194 Mieszkańcy jednak nadal nazywają obiekt kapliczką św. Jana.

Page 252: zeszyt wiejski 14.pdf

252

twa przemysłowego dla całego powiatu radomszczańskiego195

, obejmujące rów-

nież obszar gmin Masłowice i Wielgomłyny.

Nie można pominąć faktu, że od momentu ukazania się wspomnianej wyżej

publikacji upłynęło już prawie czterdzieści lat. W tym czasie, zwłaszcza po 1989

roku, zaszły zmiany ustrojowo-gospodarcze, które w decydującej mierze przy-

czyniły się do zaniku (ewentualnie rozwoju) niektórych kierunków działalności

przemysłowej. W wyniku tych przemian stan budownictwa przemysłowego

również uległ zmianie. Pewna liczba jego obiektów została zmodernizowana lub

opuszczona, niektóre zaś nie zachowały się do dnia dzisiejszego. Wybudowano

również nowe zakłady przemysłowe, które w czasie starszych badań jeszcze nie

istniały. Wszystko to, co powiedziano wyżej, stanowiło przesłankę do przepro-

wadzenia ponownych prac dotyczących problematyki przemysłu. W trakcie

nowych badań uwzględniono, poza architekturą przemysłową, również obiekty

będące wynikiem działalności wydobywczej, np. mające postać wyrobisk.

W niniejszym raporcie ograniczono się do krótkiego, możliwie jak najbar-

dziej zwięzłego, omówienia wyników badań. Zostaną one przedstawione

w kontekście funkcjonowania poszczególnych działów przemysłu. Najszerzej

omówiono obiekty zachowane w terenie, ograniczając się tylko do sygnalizacji

branż lub obiektów poświadczonych historycznie. Na badanym obszarze najsil-

niej rozwinięte było przetwórstwo spożywcze, zatem poświęcono mu najwięcej

miejsca.

Przemysł spożywczy

Gorzelnictwo. Na badanym terenie zachowały się dwie gorzelnie, zlokali-

zowane w miejscowościach Chełmo i Sokola Góra. W pierwszej

z wymienionych wsi, gorzelnia wybudowana została przez Zbigniewa Wielo-

wieyskiego w 1923 roku. Starszy zakład tego rodzaju funkcjonował w Chełmo

w XIX stuleciu, stanowiąc własność rodziny Skórzewskich. Na początku XX

wieku gorzelnia ta była nieczynna i znajdowała się w stanie ruiny. Do dziś za-

chowały się tylko jej fundamenty.

Gorzelnia założona przez rodzinę Wielowieyskich, po II wojnie światowej

przechodziła podobne przeobrażenia, jak wiele innych tego rodzaju zakładów

w Polsce. W 1945 roku została upaństwowiona, w okresie transformacji po 1989

roku przeszła na własność Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Finalnie

kilka lat temu została sprywatyzowana. W latach sześćdziesiątych

i siedemdziesiątych budynki gorzelni wraz z urządzeniami technologicznymi

__________ 195 B. Baranowski, W. Baranowski, A. Lech, Katalog zabytków budownictwa przemysło-

wego w Polsce. Powiat Radomsko-województwo łódzkie, t. IV, z. 2, Wrocław-Warszawa-

Gdańsk 1969.

Page 253: zeszyt wiejski 14.pdf

253

uległy gruntownej modernizacji. Ponowny remont budynków przeprowadzono

po prywatyzacji. Obecnie zakład jest czynny wytwarzając surowy spirytus do

rektyfikacji.

Historia funkcjonowania kolejnych gorzelni, jakie budowano w Sokolej

Górze sięga XIX stulecia. Budynki najmłodszego z zakładów wzniesiono w 1904

roku. Wskazuje na to data umieszczona na elewacji magazynu spirytusu. Towa-

rzyszy jej monogram w kształcie litery „W‖ pochodzący od nazwiska Czesława

Walińskiego, ówczesnego właściciela dóbr Sokola Góra i fundatora omawianej

gorzelni. Od momentu wzniesienia budynki nie uległy poważniejszym przebu-

dowom. Ostatnie zmiany przeprowadzono u schyłku XX wieku. W ramach tych

prac niestety otynkowano elewacje budynku produkcyjnego, co spowodowało, że

gorzelnia utraciła dotychczasowy charakter. Prawie całkowity brak starych urzą-

dzeń technologicznych, jest wynikiem modernizacji, jakiej uległ park maszyno-

wy w latach sześćdziesiątych XX wieku. Jedynym zachowanym do 2007 roku

elementem wyposażenia mającym przedwojenną metrykę był licznik pomiaro-

wo-przepływowy spirytusu systemu Siemensa.

Po II wojnie światowej gorzelnia znalazła się w rękach państwowych. Była

czynna bez większych przerw do 1993-94 roku. Mimo niskiej opłacalności pro-

dukcji, wyrób spirytusu kontynuowano z przerwami do 1997 roku. Rok później

gorzelnia została sprywatyzowana i ponownie uruchomiona. Od 2001 roku za-

niechano prób działalności produkcyjnej, obecnie zakład nie jest użytkowany.

W 2007 roku zlikwidowano urządzenia technologiczne, a dalsze istnienie budyn-

ków produkcyjnych jest mocno niepewne.

Oprócz omówionych wyżej gorzelni, tego rodzaju zakłady działały

w przeszłości również w Trzebcach i Rudce. Założone zostały w I połowie XIX

stulecia przez Ostrowskich z Maluszyna. Najdłużej, bo do końca lat czterdzie-

stych XX wieku, przetrwała gorzelnia w Rudce.

Młynarstwo (Wiatraki i młyny). Na omawianym terenie występowały

liczne młyny wodne oraz sporadycznie wiatraki. Młyny wietrzne przetrwały

tylko w opowieściach mieszkańców. Fakt ten nie może wydawać się zaskakują-

cy, ponieważ ostatni z wiatraków funkcjonujący w Chełmo rozebrano już

w okresie międzywojennym.

Jedyną miejscowością, gdzie zachował się nadal czynny młyn zbożowy jest

Niedośpielin. Młyny w tej wsi zakładano już w połowie XVI wieku. Historia

młyna w Niedośpielinie na przestrzeni ubiegłego stulecia wiąże się z rodziną

Kruszyńskich. Młyn ten ulokowany na rzece Biestrzykówce identyfikowany jest

przez mieszkańców, jako „Dolny‖. Jako młyn wodny działał do początku lat

trzydziestych XX wieku, rolę wodno-motorowego pełnił do końca lat czterdzies-

tych. Stopniowo reaktywowany i rozbudowywany od lat sześćdziesiątych XX

stulecia działa do dziś, korzystając aktualnie z napędu elektrycznego.

Page 254: zeszyt wiejski 14.pdf

254

Obecnie w młynie prowadzona jest produkcja mąki pszennej i żytniej dla

odbiorców prywatnych oraz piekarń w Dobryszycach, Przedborzu i Strzelcach.

Ponadto wyrabiana jest kasza jęczmienna na zamówienia odbiorców prywatnych.

Młyn ten aktualnie znajduje się w posiadaniu Jerzego Kruszyńskiego, choć

przemiał faktycznie prowadzi jego syn.

W pozostałych badanych miejscowościach po młynach przetrwały najczę-

ściej tylko skromne pozostałości, w jednym tylko przypadku zachowany jest

zaadaptowany do nowych potrzeb budynek. Funkcjonowanie młynów przetrwało

także w opowieściach mieszkańców.

W Wielgomłynach zachowany jest budynek pomłyński pochodzący z końca

lat pięćdziesiątych XX wieku. Ostatni z młynów działał tu od lat sześćdziesią-

tych do schyłku lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Po zakończeniu produk-

cji zabudowania młyńskie zostały sprzedane na początku lat dziewięćdziesiątych

XX wieku. Dokonany wtedy remont budynku połączony był z adaptacją na punkt

usługowy i magazyn. Aktualnie mieści się tu warsztat mechaniczny oferujący

artykuły metalowe. Pamiątką prowadzonej niegdyś działalności młynarskiej jest

koło zamachowe od silnika spalinowego ustawione w obrębie posesji młyńskiej.

Warto podkreślić, że młyny w tej miejscowości lokowano już w połowie XVI

stulecia. Najmłodszy z młynów wodnych tzw. „Górny‖, działał do 1948 roku,

kiedy to strawił go pożar.

W Srokowie-Goszczowej zadokumentowano skromne pozostałości młyna,

początkowo o napędzie wodnym, z upływem czasu obiekt zmodernizowano.

Ulokowany był na niewielkiej rzeczce Biestrzykówce. Jeszcze w końcu lat

sześćdziesiątych XX wieku młyn był czynny. Jego ostatni właściciel po zakoń-

czeniu działalności młynarskiej przeniósł się wraz z rodziną do pobliskiej Kru-

szyny gdzie założył cegielnię. Budynek opuszczonego młyna rozebrano na po-

czątku lat siedemdziesiątych XX stulecia. Do dzisiejszych czasów dotrwało

jedynie jego murowane przyziemie.

Resztki młyna zachowane są również w Szreniawie. Młyn miał powstać tu-

taj już około 1870 roku przy karczmie w miejscu dawnego zajazdu. Był to nie-

wielki młyn motorowy, od końca lat pięćdziesiątych XX wieku elektryczny.

Budynek tego młyna udało się zadokumentować w pierwszej części badań etno-

graficznych wykonanych latem 2006 roku. Pod koniec tego roku został on roze-

brany przez nowych właścicieli.

Ostatnią miejscowością gdzie zachowały się pozostałości młyna jest Wola

Życińska. Po II wojnie światowej funkcjonował tu niewielki młyn motorowy,

którego pozostałość stanowi jedynie złożenie kamieni młyńskich.

Na omawianym terenie młyny wodne działały również w Borowcu

i Szreniawie oraz ponadto w przysiółkach Świńska Krzywda i Jaskółki. Były one

stopniowo likwidowane w pierwszych dekadach po II wojnie światowej.

Page 255: zeszyt wiejski 14.pdf

255

Produkcja kaszy. Na badanym terenie zadokumentowano jedną, wyspecja-

lizowaną wytwórnię kaszy ulokowaną w miejscowości Koconia. Kaszarnia zało-

żona została w 2000 roku. Wpływ na jej powstanie miały czynniki natury eko-

nomicznej, tj. niskie ceny skupu i trudności w sprzedaży zboża uzyskiwanego

z sześćdziesięciohektarowego gospodarstwa. Właściciel w trosce o podniesienie

jego rentowności założył kaszarnię. W zakładzie wytwarzana jest kasza jęcz-

mienna, na zamówienie produkuje się niewielkie ilości kaszy gryczanej i kaszy

manny. Podstawę surowcową stanowią uprawiane we własnym gospodarstwie

jęczmień jary, pszenica oraz w niewielkich ilościach gryka. Większość gryki jest

dokupywana na potrzeby produkcyjne. Odbiorcami kaszy są hurtownie spożyw-

cze w Radomsku, Końskich, Niekłaniu oraz Częstochowie. Wyrób kaszy ma

charakter sezonowego zajęcia, produkcja odbywa się bowiem przez około sześć

miesięcy w roku. Produkty uboczne stanowią otręby na paszę dla świń i owiec.

Olejarstwo. Na badanym obszarze ten dział wiejskiego przemysłu już nie

funkcjonuje. Wiadomości o funkcjonujących dawniej olejarniach przetrwały

w opowieściach mieszkańców. Olejarnie stanowiły maleńkie zakłady produkcyj-

ne zlokalizowane w Kraszewicach (początkowo w Chełmo), Koconi oraz Wiel-

gomłynach. Ich działalność miała efemeryczny charakter obejmując maksymal-

nie ostatnie lata okresu międzywojennego i pierwsze lata po zakończeniu

okupacji. Wszystkie olejarnie nastawione były na przerób siemienia lnianego,

rzepaku oraz maku, zaspokajając potrzeby okolicznych mieszkańców.

Produkcja krochmalu. O tym kierunku działalności możemy stosunkowo

niewiele powiedzieć. Wiadomo jedynie, że krochmalnia założona została na

krótko przed I wojną światową w Przerąbie, gdzie działała prawdopodobnie do

końca okresu międzywojennego.

Przemysł mineralny

Produkcja materiałów budowlanych. Na omawianym obszarze zadoku-

mentowano kompleks różnoczasowych cegielni zlokalizowany w Kruszynie.

Początki działalności najstarszego zakładu sięgają schyłku XVIII stulecia.

Cegielnia znajdowała się w rękach rodziny Ostrowskich, a następnie Potockich

z Maluszyna. Niewielka część zabudowań tej cegielni dotrwała do dnia dzisiej-

szego. Najlepiej zachowanym i jednocześnie pewnie datowanym obiektem, jest

budynek dla zatrudnionych tu pracowników i ich rodzin. Wzniesiony został

w 1884 roku, na co wskazuje data widoczna na połaci dachu. W dużo gorszym

stanie zachowały się pozostałe zabudowania. Murowany budynek maszynowni

oraz piec z kominem (dawna kaflarnia) znajdują się w stanie rozpadu. Zachowa-

ne są ponadto dwie szopy pełniące funkcję suszarni, po trzeciej rysują się jedynie

Page 256: zeszyt wiejski 14.pdf

256

nikłe ślady. Pozostałością prowadzonej tu działalności są również wyrobiska

gliny zalane obecnie wodą, znajdujące się w pobliżu zabudowań cegielni.

Pozostałe trzy cegielnie wzniesione zostały z inicjatywy osób prywatnych

na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Stan zachowania tych

obiektów jest bardzo zróżnicowany. Najlepiej zachowały się dwa z nich, których

zabudowania tworzą dziesięciokomorowe piece kręgowe typu Hoffmanna, szopy

stanowiące suszarnie oraz murowane budynki pełniące funkcję maszynowni.

Widoczne są również w pobliżu tych obiektów zarastające roślinnością wyrobi-

ska gliny. Ostatnia trzecia cegielnia znajduje się w stanie daleko posuniętego

rozpadu.

Wszystkie omówione wyżej obiekty znajdują się poza eksploatacją. Pro-

dukcji materiałów budowlanych zaniechano w nich w połowie lat dziewięćdzie-

siątych XX wieku. Przyczynę stanowiły względy ekonomiczne, tj. brak zbytu na

wytwarzane produkty. Prezentowane obiekty były miejscami produkcji cegły na

potrzeby własne oraz okolicznych mieszkańców. Tylko w cegielni należącej

początkowo do rodzin Ostrowskich i Potockich (po II wojnie w rękach państwo-

wych) wytwarzano szerszy asortyment produktów, tj. dachówki, kafle, pustaki

i sączki drenażowe.

Historycznie poświadczonym obiektem jest również cegielnia w Przerąbie.

Założona została w początkach XX wieku i funkcjonowała do wybuchu II wojny

światowej.

Przemysł drzewny. Tartacznictwo. Na omawianym obszarze tego rodzaju

działalność jest aktualnie reprezentowana przez dwa niewielkie tartaki, założone

w pierwszych latach okresu transformacji po 1989 roku.

Pierwszy z zachowanych tartaków zlokalizowany jest w Wielgomłynach.

Zakład został założony w 1994 roku. Tartak jest czasowo czynny, wytwarza

tarcicę z drewna liściastego i iglastego.

Drugi z zadokumentowanych tartaków ulokowany jest w Niedośpielinie,

gdzie powstał w 1990 roku. Efektem produkcji tartaku, podobnie jak zakładu

w Wielgomłynach, jest tarcica z drewna liściastego i iglastego. Obiekt jest jed-

nak przeznaczony do likwidacji z uwagi na brak opłacalności produkcji.

Wcześniej, bo do połowy lat osiemdziesiątych XX wieku w Niedośpielinie

funkcjonował tartak, który działał tam od 1910 roku.

Papiernictwo.196

Na badanym obszarze działała papiernia założona przed

1826 roku. Zlokalizowana była w Niedośpielinie. Zlikwidowana została przed

I wojną światową. Budynek papierni został następnie sprzedany i zaadaptowany

__________ 196 Ta branża przemysłu zasługuje na osobne omówienie, z uwagi na wykorzystywanie do

lat sześćdziesiątych XIX stulecia szmat lnianych, jako podstawowego surowca do produkcji

papieru.

Page 257: zeszyt wiejski 14.pdf

257

na młyn wodny, działający do początku lat pięćdziesiątych XX wieku. Pozosta-

łość tego młyna stanowią trudno obecnie dostępne resztki turbiny wodnej, której

położenie pozwala zorientować się również w lokalizacji pracującej tu niegdyś

papierni.

Hutnictwo szkła. Dokładniejsze opisanie tego kierunku działalności prze-

mysłowej natrafia na trudności wynikające z braku przekonywujących dowodów

w postaci materiałów archiwalnych. Na ewentualność produkcji hutniczej wska-

zuje bowiem tylko nazwa jednej z miejscowości w gminie Masłowice, a miano-

wicie Huta Przerębska.

Przemysł wydobywczy. Kopalnie odkrywkowe. Na badanym terenie zado-

kumentowano funkcjonujące kopalnie odkrywkowe w okolicach wsi Zagórze

oraz ich pozostałości w Krzętowie i Wielgomłynach.

Odkrywkowa kopalnia piaskowca znajduje się na południowych stokach

Góry Chełmo, na północ od wsi Zagórze. Trudno jest ustalić, kiedy rozpoczęto

eksploatację piaskowca w tym rejonie, wobec braku jednoznacznych świadectw

na ten temat. Niewykluczone jednak, że złoża eksploatowano na większą skalę

już w II połowie XIX stulecia. Od co najmniej początku XX wieku działalność

wydobywcza prowadzona jest nieprzerwanie do dziś. Wydobycie piaskowca

prowadzi obecnie prywatna firma z siedzibą w Zagórzu oraz osoby będące

mieszkańcami wymienionej miejscowości. Wydobywany piaskowiec jest prze-

znaczany na elementy wykończenia elewacji domów, ogrodzeń, komponenty

dekoracyjne ogródków. Kruszywo natomiast wykorzystuje się do budowy

i utwardzania dróg. Odbiorcami wydobywanego surowca są firmy handlujące

materiałami budowlanymi z Polski, a także z Niemiec i Holandii. Dawniej ka-

mień piaskowcowy służył okolicznym mieszkańcom do wznoszenia budynków

mieszkalnych, gospodarczych i inwentarskich.

Miejscem eksploatacji kamienia wapiennego był w przeszłości Krzętów.

Istnieją wskazówki by sądzić, że działalność tę prowadzono już w okresie mię-

dzywojennym. Warto zwrócić uwagę, że obok mieszkańców Krzętowa wydoby-

wających kamień wapienny na swoich polach, w odkrywkową eksploatację za-

angażowany był również Stanisław Potocki (ostatni właściciel maluszyńskich

dóbr). Wydobycie kontynuowano po II wojnie światowej z przyczyny braku

materiałów budowlanych na wsi potrzebnych do wznoszenia zabudowań. Dzia-

łalność wydobywczą w Krzętowie prowadzono do początku lat siedemdziesią-

tych XX wieku. Wobec nastania gierkowskiej prosperity na wsi i łatwiejszego

dostępu do nowych materiałów budowlanych, wydobycia zaniechano. Pozyski-

wany surowiec stosowany był przy wznoszeniu domów mieszkalnych oraz zabu-

dowań inwentarskich. Otrzymywany przy okazji eksploatacji gruz wapienny

służył do utwardzania dróg. Pozostałość opisanej działalności stanowią zacho-

wane wyrobiska znajdujące się na północny-zachód od Krzętowa.

Page 258: zeszyt wiejski 14.pdf

258

Teren dawnych odkrywek kamienia wapiennego zlokalizowany jest rów-

nież na północny-zachód od wsi Wielgomłyny. Kopalnia odkrywkowa w tym

miejscu była czynna w okresie międzywojennym. Po II wojnie światowej zanie-

chano eksploatacji wapienia, w 2005 roku zasypano ostatnie z wyrobisk. Wydo-

bywany tu surowiec był przeznaczany m. in. na budowę domów, spośród których

kilka do dziś zachowało się w Wielgomłynach.

Resumée. Przeprowadzone badania skłaniają do kilku wniosków. Po

pierwsze: obecnie prowadzona działalność wydobywcza stanowi zagrożenie dla

rezerwatu przyrodniczego na Górze Chełmo. Rozwija się także na jej południo-

wych stokach, wyrządzając znaczne i raczej nieodwracalne szkody

w miejscowym krajobrazie. Po drugie: tradycyjne młynarstwo zorientowane na

zaspokojenie potrzeb własnych i lokalnej klienteli na badanym obszarze prak-

tycznie nie funkcjonuje. Jest to odbiciem szerszego zjawiska, tj. definitywnego

upadku małych, gospodarczych młynów ulokowanych w środowisku wiejskim

wskutek przemian ustrojowych po 1989 roku. Proces ten uwidocznił się już

w latach pięćdziesiątych XX wieku, wtedy jednak główny jego czynnik stanowi-

ła polityka ówczesnych władz. Aktualnie są to przyczyny ekonomiczne. Po trze-

cie: na badanym terenie widoczne jest po 1989 roku całkowite zaniechanie pro-

dukcji materiałów budowlanych, pomimo dogodnej bazy surowcowej. Po

czwarte: istnieją odpowiednie warunki ekonomiczne, sprzyjające odrodzeniu się

lokalnie prowadzonej drobnej produkcji spożywczej, w omawianym wypadku

wyrobu kaszy, ale na innych terenach np. Lubelszczyźnie również wyrobu oleju.

Po piąte: urządzenia zadokumentowanych gorzelni pochodzą przeważnie z lat

sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Od tego czasu nie dokonano na

tym polu poważniejszych modernizacji. Jest to jedną z przyczyn niskiej opłacal-

ności produkcji gorzelniczej.

Na podstawie wyżej dokonanego omówienia, można stwierdzić, że na ba-

danym terenie funkcjonowało co najmniej kilka gałęzi przemysłu. Warunkiem

ich rozwoju było wykorzystanie lokalnej bazy surowcowej, tj. złóż surowców

mineralnych, lasów oraz uprawianych płodów rolnych.

***

Prezentowane w niniejszym raporcie materiały z badań w ramach pro-

jektu Chełmo 2006 zostały zamieszczone w Pracach i Materiałach Muzeum

Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Serii Etnograficznej., nr 34, 2008,

których tematem przewodnim był fenomen prowincji.

Page 259: zeszyt wiejski 14.pdf

259

Damian Kasprzyk

Uniwersytet Łódzki

Marian Jelonek – leśnik, twórca ludowy, poeta

Marian Jelonek urodził się 14 stycznia 1924 roku we wsi Długowola w po-

wiecie Iłżeckim na Kielecczyźnie. Jego rodzice (Franciszek i Magdalena z domu

Krupa) posiadali duże gospodarstwo liczące ok. 30 morgów ziemi ornej i lasu.

Po ukończeniu szkoły powszechnej w Długowoli zdał egzaminy wstępne do

gimnazjum w Solcu nad Wisłą. Początkowo do szkoły tej nie został jednak przy-

jęty ze względu – jak sam twierdzi – przekonania polityczne swojego ojca,

członka Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zaproponowano mu miejsce

w gimnazjum w odległym Pińsku na Kresach. Determinacja i upór rodziców

wzięły ostatecznie górę i syn rozpoczął naukę w Solcu. W momencie wybuchu II

wojny światowej był uczniem 3 klasy.

Gdy Marian Jelonek skończył 17 lat wstąpił do Batalionów Chłopskich,

otrzymując pseudonim „Wierzba‖. Nakłonił go Antoni Leszczyk ps. „Poluks‖,

kwatermistrz zgrupowania „Ośka‖ w Okręgu Kieleckim. Konspiracja była

w rodzinie Jelonka czymś – bez mała – powszechnym. Jeden z braci stryjecz-

nych należał do BCh drugi do Armii Krajowej. Bataliony Chłopskie na tym

terenie zorganizowane były w tzw. „piątki‖ – pięcioosobowe oddziały. M. Jelo-

nek pamięta nazwiska kolegów z „piątki‖. Był w niej Górniak i trzech Leszczy-ków (bracia stryjeczni). Dowódcą grupy był Kazimierz Węgłowski ps. „Czarny‖.

Konspiracja wymagała ciągłej gotowości stawienia się o każdej porze dnia i nocy

do dyspozycji dowódców. Oddziały miały charakter grup wypadowych. Akcje,

Page 260: zeszyt wiejski 14.pdf

260

w których uczestniczył „Wierzba‖ polegały m.in. na niszczeniu wszelkiej doku-

mentacji urzędów gminnych zawierającej ewidencje ludności. Służyło to dez-

orientowaniu okupanta, utrudniało prowadzenie przez niego zorganizowanych

akcji represyjnych. Likwidowano będące pod zarządem Niemców magazyny,

unieruchamiano młyny i tartaki. M. Jelonek realizował także zadania związane

z dystrybucją prasy konspiracyjnej. Po wykonaniu rozkazów członkowie grup

wracali do domów.

Scalenie AK i BCh, które nastąpiło w 1943 roku zakładało, że członkowie

BCh będą szkoleni przez oficerów AK. Marian Jelonek został skierowany do

konspiracyjnej podchorążówki. Kursy polegały na cotygodniowych spotkaniach,

podczas których przyswajano wiedzę z zakresu taktyki prowadzenia działań

dywersyjnych i walki zbrojnej. Odbywano też ćwiczenia w terenie. Marian Jelo-

nek dopiero latem 1944 roku poszedł „do lasu‖ w ramach akcji Burza. Wcześniej

w oddziałach partyzanckich przebywali na stałe tylko ci, którym groziła dekon-

spiracja lub tacy, którzy uciekli z niemieckich transportów. „Wierzba‖ dobrze

strzelał. Twierdzi, że umiejętność tę odziedziczył po ojcu, który służył w wojsku

carskim a potem brał udział i został ranny w bitwie warszawskiej 1920 roku. Ze

względu na wzrost Marian Jelonek wyspecjalizował się w strzelaniu „z biodra‖.

Po przetoczeniu się frontu wschodniego M. Jelonek próbował kontynuować

przerwaną wybuchem wojny naukę, tym razem w gimnazjum w Opolu Lubel-

skim. W tym czasie miało miejsce wydarzenie, które wpłynęło na dalsze jego

losy. Do domu rodzinnego w Długowoli przyszło adresowane do Mariana Jelon-

ka wezwanie do stawienia się w Wojskowej Komisji Rekrutacyjnej. Rodzice

pisma nie odebrali. Podobne wezwania otrzymali dwaj koledzy Jelonka

z konspiracji, którzy z budynku WKR w Starachowicach wyprowadzeni zostali

w kajdankach. Zauważył to wuj Jelonka – Józef Krupa, który nie omieszkał

ostrzec siostrzeńca. Jak się później okazało przyjaciele zostali wywiezieni do

Kaługi. Po latach wrócił tylko jeden.

Marian Jelonek zdecydował się przerwać naukę i zmienić nazwisko. Jesz-

cze w 1945 roku, jako Leszczyński, wyjechał do Poznania. Tam zaryzykował,

zgłosił się do władz miejscowych i wyraził chęć wyjazdu na tzw. „ziemie odzy-

skane‖. Zamiast przydziału do pracy przy organizowaniu kolei, poczty lub mili-

cji, w maju 1945 roku został skierowany najpierw na szkolenia a następnie do

pracy w Urzędzie Bezpieczeństwa. M. Jelonek po 7 miesiącach zwolnił się na

własną prośbę. Kontynuowanie pracy w UB pod fikcyjnym nazwiskiem

i z przeszłością AK-owca musiałoby skończyć się dla niego tragicznie. Sprzyjało

mu jednak szczęście. Najpierw skorzystał z pomocy krewnego, który organizo-

wał szkolenia ekip tworzących administrację lasów państwowych na zachodzie

kraju. Potem spotkał znanego jeszcze z konspiracji inżyniera Święcickiego –

nadleśniczego z Rawicza, który dał Leszczyńskiemu (Jelonkowi) list polecający

do nadleśnictwa Krosino w okolicach Połczyna-Zdroju. Leszczyński został tam

przyjęty jako praktykant uczestnicząc jednocześnie w szkoleniach dla leśników

Page 261: zeszyt wiejski 14.pdf

261

organizowanych w Warcinie. Po skończeniu kursu i praktyk pełnił obowiązki

leśniczego w Leśnym Dworze (nadleśnictwo Krosino). Po kilku latach otrzymał

dodatkowo leśnictwo Kołacz. Warunki pracy były ciężkie. Jak sam wspomina

miał do dyspozycji jedynie 14 arów ziemi na spółkę z robotnikiem. Musiał kon-

trolować i organizować eksploatację dużych połaci lasu. Ubiegał się o przenie-

sienie. W 1953 roku otrzymał leśnictwo Kusowo w nadleśnictwie Wierzchowo.

W 1955 roku „przyjaciel‖ ujawnił jego prawdziwe personalia. W paździer-

niku tegoż roku Marian Jelonek został aresztowany. Postawiono mu zarzut

udziału w zabójstwie członka Armii Ludowej w czerwcu 1944 roku. W istocie

Marian Jelonek był wówczas świadkiem strzelaniny, w której brał udział jego

stryjeczny brat i starający się go zlikwidować AL-owiec. Obydwaj uczestnicy

zajścia zginęli a Marian Jelonek został wówczas postrzelony w łokieć prawej

ręki. Po przejściu frontu władze rozpowszechniały na tym terenie pogłoskę, że to

członkowie AL zostali napadnięci. Jelonek był więziony w Starachowicach,

następnie w Sandomierzu i Radomiu. W tym ostatnim mieście odbył się proces,

który zakończył się uniewinnieniem. Marian Jelonek wyszedł na wolność 9

czerwca 1956 roku. Powrócił do swojego prawdziwego nazwiska i do zawodu,

który zdążył już polubić a który był w pewnym sensie przedłużeniem jego „le-

śnej‖, konspiracyjnej przeszłości. Objął leśnictwo Lipczyno (obecnie Niesiłowo)

w nadleśnictwie Miastko, Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku. W ciągu

30 kolejnych lat ochraniał las, dbał o racjonalne gospodarowanie drewnem, orga-

nizował polowania (także te „dewizowe‖). Pomagali mu podleśniczowie – często

w charakterze praktykantów oraz gajowy. M. Jelonek, jako ekstern zdał egzamin

dojrzałości w 1961 roku w Technikum Leśnym w Warcinie, uzyskując prawo

używania tytułu technik-leśnik. Należał do Związku Zawodowego Pracowników

Leśnych i Przemysłu Drzewnego. Jest członkiem Polskiego Związku Łowieckie-

go. Pracował jako leśniczy do 1987 roku. Po przejściu na emeryturę wykupił

zabudowania leśniczówki w Niesiłowie, gdzie mieszka do dziś.

Marian Jelonek to wytrawny gawędziarz. Niczym pamiętny z programu te-

lewizyjnego Zwierzyniec Michał Sumiński, potrafi opowiadać o ciekawych prze-

życiach i obserwacjach poczynionych na łonie przyrody: o parze kaczek krzyżó-

wek, która wyróżniała się niespotykaną w tym gatunku wiernością; o wędko-

waniu, podczas którego złowionego już nieomal jazgarza inna ryba potraktowała

jako przynętę; o niezwykłym miejscu, w którym dwukrotnie udało mu się ustrze-

lić byka (samiec jeleniowatych). Osobny obszar opowieści stanowi kolekcja

trofeów myśliwskich – głównie poroży – zapełniających ściany pokoju leśni-

czówki Jelonka. Każdy „wieniec‖ ma swoja osobną historię, która zaczyna się od

określenia czy należał do byka „selekcyjnego‖, „dostrzelonego‖ czy też padłego

wcześniej na skutek choroby, działalności kłusowników lub też wejścia na minę

z czasów II wojny światowej.

Leśniczy Jelonek podkreśla swoje zasługi w walce z kłusownikami, których

8 pochwycił na „gorącym uczynku‖. Z dumą mówi o wzorowej gospodarce ło-

Page 262: zeszyt wiejski 14.pdf

262

wieckiej jaką prowadził, o osiągnięciach w produkcji drewna, odnowieniach

naturalnych, którymi objął ok. 300 ha (przy ogólnej powierzchni podległych mu

terenów wynoszącej 3000 ha), o ekologii, o przebudowie drzewostanów. Po-

twierdzają to odznaczenia przyznane Marianowi Jelonkowi:

Odznaka Honorowa „Zasłużony dla lasów‖ (Okręgowy Zarząd Lasów

Państwowych w Szczecinku, 20 VII 1976)

Odznaka Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego „Zasłużony dla

Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego‖ (20 IV 1979)

Odznaka Honorowa „Za Zasługi dla Województwa Słupskiego‖ (28 XI

1979)

Order Sztandaru Pracy II klasy, za wkład w gospodarczy i społeczny

rozwój Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w 35 rocznicę Jej powstania

(1979)

Złoty Krzyż Zasługi (Rada Państwa, 2 VII 1986)

Po 1989 roku uhonorowano Mariana Jelonka za działalność konspira-

cyjną.

W latach 90-tych otrzymał:

Krzyż Armii Krajowej (Prezydent PR, 30 IX 1993)

Krzyż Batalionów Chłopskich (Prezydent PR, 11 IV 1995)

Krzyż Partyzancki (Prezydent PR, 4 V 1995)

W listopadzie 1946 roku M. Jelonek (wówczas Leszczyński) ożenił się

z Ireną Bukś, pochodzącą z zamożnej rodziny chłopskiej z poznańskiego. Mają

troje dzieci: Barbarę ur. 1947, Macieja ur. 1949, Andrzeja ur. 1954. Dwoje spo-

śród siedmiorga wnucząt kontynuuje zainteresowania zawodowe dziadka. To-

masz, syn Andrzeja, jest adiunktem w Akademii Rolniczej w Poznaniu. Jego brat

Łukasz, podleśniczym w Polanowie (nadleśnictwo położone na wschodnich

krańcach województwa zachodniopomorskiego) i jednocześnie studentem IV

roku Wydziału Leśnego AR w Poznaniu.

Marian Jelonek, mimo zasygnalizowanych wyżej przeżyć, nie wygląda na

mężczyznę twardego i surowego. Jest raczej drobnej postury, w bezpośrednim

kontakcie sprawia wrażenie człowieka wrażliwego a nawet delikatnego. Z ce-

chami tymi korespondują jego pozazawodowe pasje i zainteresowania. Jest po

amatorsku artystą, poetą i prozaikiem. Na wszystkie te dziedziny twórczości

zdecydowany wpływ ma chłopski rodowód i leśne doświadczenia Mariana Je-

lonka. Dostrzegalne są także inspiracje patriotyczne.

W twórczości plastycznej dominuje rysunek odręczny i korzenioplastyka. M. Jelonek szkicuje widoki wsi, lasu, jezior, chłopskich zabudowań. Ciekawe

pod względem plastycznym są prace w korzeniu. Z powykręcanych form wyła-

niają się takie tematy jak „Gęś na odlocie‖, „Satyr‖. Jedną z korzennych figur

Page 263: zeszyt wiejski 14.pdf

263

przedstawiającą parę splecioną w przedziwnym uścisku leśnik-artysta nazwał

„Oleg Protopopow i Ludmiła Biełousowa‖, na cześć niegdysiejszych mistrzów

olimpijskich w jeździe figurowej na lodzie.

Ulubionymi formami wypowiedzi Mariana Jelonka jest poezja i proza.

Wiersze pisywał już przed wojną, ale nic się nie zachowało z tych młodzień-

czych prób. Obecnie, gdy jest już na emeryturze, chętnie sięga po pióro. Powsta-

ją krótkie opowiadania o charakterze wspomnieniowym i wiersze. Jedno

z opowiadań („Rykowisko‖) zostało opublikowane w miesięczniku „Przegląd

Leśniczy‖ (1997, nr 2).

Pod względem podejmowanych motywów panuje w twórczości Jelonka du-

ża różnorodność. Największą grupę stanowią wiersze osobisto-refleksyjne (m.in.

„Rodowód‖, „Opętanie‖, „Moja Mateńko‖, „Czas‖), ale poeta-leśnik pisuje także

utwory dydaktyczno-patriotyczne („Przesłanie dla młodzieży‖), moralizatorskie

(„Polowanie zbiorowe‖), o delikatnie zarysowanym wątku miłosnym („Polny

mak‖). Osobną kategorię stanowią wiersze o charakterze swobodnych, humory-

stycznych przypowiastek, np. „Żniwa‖. „Byłbym może i dobrym satyrykiem” –

powiada Jelonek.

Niektóre utwory inspirowane były wydarzeniami, które utkwiły w pamięci

autora. Wiersz „Bursztynowy chłopiec‖ powstał na kanwie doświadczeń znajo-

mej Jelonka, która poznała nad morzem młodego, rudego chłopca. Spotkanie

zaowocowało uczuciem i małżeństwem. „Ubrałem to trochę w piórka i tak po-wstał utwór” – twierdzi poeta-leśnik. Z kolei „Walc cygański‖ był inspirowany

ostatnim taborem, który zatrzymał się nad jeziorem Głębokim w połowie lat 60.

Cechą wspólną poezji Mariana Jelonka jest obecność natury i zespolonego

z nią człowieka. Powstają także utwory, których bohaterką jest przyroda sama

w sobie np. cykl wierszy poświęconych kolejnym porom roku.

Różnorodność tematyczna poezji Mariana Jelonka idzie w parze z bogac-

twem formalnym. Większość utworów to tzw. wiersze wolne, pozbawione jedno-

litej liczby sylab w wersach. Utwory z reguły nie mają równej liczbie wersów

w strofach. Bywają jednak wyjątki. Niektóre to tzw. wiersze toniczne –

o jednakowo rozłożonych akcentach w strofach. Także pod względem budowy

strof i rymów istnieją utwory bardziej „uporządkowane‖ np. „Walc cygański‖

pisany jest kwartyną (strofy czterowersowe) o rymach krzyżowych; „Zima‖ –

również kwartyną ale o rymach parzystych; „Dokarmiane‖ posiada strofy dwu-

wersowe o rymach krzyżowych w ramach kolejnych par strof. M. Jelonek pisuje

także wiersze białe – pozbawione rymów np. utwór „Poeta‖. Spośród środków

stylistycznych dostrzec można m.in. apostrofy, metafory, przerzutnie, personifi-

kacje.

Page 264: zeszyt wiejski 14.pdf

264

Marian Jelonek

Poezje

Rodowód

Mój rodowód to wiosną świergot skowronka,

Wzywający sygnaturką do chłopskiej modlitwy

Ręka spękana,

Rzucająca ziarno w zapach przeoranych zagonów

Jak granat w czasie krwawej bitwy.

Stukot pędzącego wiadra w głąb studni

Po eliksir życia. Świergot jaskółek spod strzechy

W niedzielę w drewnianym kościółku

U rzeźbionej w lipce Madonny, zamkniętej

Dłutem w łagodnym uśmiechu

Szukanie wsparcia i jedynej pociechy.

Brzęk klepanych kos tnących poszumem

Łanów pokosy. Żar słońca. Koszule mokre

Ciężkie od znojnego potu. Granie świerszczy

I od żniw proszące derkaczy i przepiórek głosy.

Dostatkiem dla innych, sobie zawsze przymało

Pazurami wydartego chleba.

Łańcuch wieków pogardy ciężki, długi

Rdzą wrzynający się batogiem

Haftowane ciało.

Stukot międlic października

Zgarbione plecy nad czółenkiem

Z nicią nadziei w osnowie tkającej

Odzienie dla chłopskiego wojska

I białą sukmanę dla Naczelnika.

Lęk budzący, gdy w potrzebie zgrzebne koszule

Czerwienią zdobione padały jak porzucone proporce

Strach, gdy w twarde ręce ujmowano drzewce

Page 265: zeszyt wiejski 14.pdf

265

Kos świecących w słońcu stawianych sztorcem.

Nie słyszeć więcej nigdy cepów łuskających ziarno

Na zaczyn dla następców Jakuba Szeli

By nie było powodu do nienawiści i szukania zemsty

Na ciemiężcach za doznane krzywdy.

I ta gwiazda i ta gwiazda chłopska

Co się ciągle blado nad wiejskimi dachami świeci

I czarna skiba brzemienna treścią a niepłodna

Zdradą. Którą siermięgą przyodziały wieki

W tym cały jest zawarty mój rodowód

Włościański, chłopski, kmieci.

Walc cygański

Walc cygański raz dwa trzy

Wśród ognia wrzosów drzew

Mieni się tęczą w oczach skrzy

Jak wiosna w żyłach mąci krew.

Tabor, wozy, konie rżą

Jasny płomień iskrami pryska

Cygańskie skrzypki melodią drżą

W czarnych oczach radość tryska.

Smagła dziewczyna barwną wstęgą

W rytmie oplata leśną głuszę

Harmonia, lekkość jej potęgą

Która przykuwa, patrzeć muszę.

Tańczy? Raczej gdzieś płynie

Wdziękiem i rytmem poezje pisze

Co się pokaże to znów ginie

Jak matka dziecię mnie kołysze.

Rzeźbi mą duszę, odbija bryły

Co mi ciążyły przez tyle lat

Zrywa okowy, otwiera bramy

Za którymi dla ptaków świat.

Page 266: zeszyt wiejski 14.pdf

266

Czarna tancerka w rytm noga bosą

Przechyla do mnie pełny dzban

Jest napełniony swobody rosą

Wypij. Co moje tobie dam.

Swobodny wietrze dziękuję tobie

Za te doznania co dałaś mi

Przez resztę życia zachowam sobie

I będę o nich ciągle śnił.

Ucichły skrzypce, tabor śpi

Wokół ogniska śpi pokotem

Wiatr dalej w płótnach walca gra

Dla ptaków przed odlotem.

Polny mak

Wśród chlebnych łanów

Dziewczyna w czerwonej sukience

Polny mak. Wysmukła jak brzoza

Prosta jak jeziorna trzcina

Kochana dziewczyna.

Gdy mrok zapadał ławeczka pod bzami

Kląskanie słowika w krzewie jaśminu

Przytuleni do siebie, bogaci młodością i szczęściem

Chłopiec z dziewczyną.

Przetoczyła się fala dziejowa

Nie ma ławeczki, bzów, krzewu jaśminu

Ptaszek odleciał, gdzieś hen

W zamęcie odeszła dziewczyna

Czy to był tylko sen?

Przecież dostałem gałązkę niezapominajki,

Którą jak wszystko ząb czasu na proszek rozkruszył

Tylko co w sercu rozkwitło

Na zawsze pozostanie w duszy.

Page 267: zeszyt wiejski 14.pdf

267

Tak, tak zmarnowanego życia

Minął szmat w pamięci pozostała dziewczyna

Polny mak

Kochana dziewczyna młodzieńczych mych lat.

Przesłanie dla młodzieży

Synu i wnuku ty sobie dobrze zważ

Że dziad twój po wszystkich frontach Europy kości słał

By tobie żeś Polakiem żaden najeźdźca

Nigdy więcej nie pluł w twarz.

Synu i wnuku ty głęboko w serce włóż

Że dziad twój kanałami szedł, w wyrwach murów trwał

Po uroczyskach leśnych krwią i mogiłami

Ślad swój znaczył, by tobie żeś Polakiem

Nigdy więcej nie został w plecy wbity nóż.

Synu i wnuku teraz masz wolny kraj

Ciesz się i raduj i niechaj będzie to przekazem

Że za przyjaźń przyjaźnią zawsze płać

A za serce, serce daj.

Ja głęboko wierzę, że dzięki twojej Szkole

Egzamin człowieczeństwa i patriotyzmu dobrze znasz

Od ojców przejmiesz ster i nad Ojczyzną

Sarmatów z honorem będziesz pełnił straż.

Po staropolsku szczęść Boże tobie daj

Życzy ci tego dziad i ojciec

Byś pod spokojnym polskim niebem

Budował wolny i dla wszystkich jego mieszkańców

Sprawiedliwy kraj.

Bursztynowy chłopiec

W letnim słonecznym dniu siedzę

Na plaży na wyrzuconym przez falę

Rozdartym sosnowym pniu.

Page 268: zeszyt wiejski 14.pdf

268

Słony wiatr z białych grzyw zeskakuje

Opływa mnie powiewem. Czesze włosy

Pieści ręce, nogi, usta całuje.

Odchodzi lecz tabunami rumaków powraca na fali

Którą bryzgami kładzie u stóp

Jak posłów pokornych wasali.

Posłów z bardzo dalekiej krainy

Którzy przychodzą hołd złożyć i w darze

Przynieść dobre wieści dla swej dziewczyny.

Fala odpływa, by nabrać rozpędu do czynu

Patrzę i oczom nie wierzę.

W zasięgu ręki leży na piasku kawałek lśniącego bursztynu.

Biorę do ręki. Jakiś ty piękny kochany

Całuję. Przytulam do piersi

Jesteś mój. Przez Neptuna przysłany.

Gorące słowa. Ciepło rąk sprawiło, że się rozpłynął

Lecz obok stanął chłopiec smukły jak sosna

Z oczami morza, włosami barwy bursztynu.

Ukląkł u stóp i wziął mnie za ręce

Przycisnął je czule do serca i powiedział

Teraz już nic nie pragnę więcej.

Przez całe wieki na ciebie czekałem

Nie wiem gdzie nasze drogi się rozeszły

Pamiętam, że gorzko łzami żywicy płakałem.

Teraz mewy zygzakiem lotu welon utkają

Żurawie trąbieniem wszem obwieszczą

A szare skowronki Mendelsona zagrają.

Niech sobie epoki mijają i płyną

Nareszcie ziemską ścieżką i gwiezdną drogą

Pójdą razem bursztynowy chłopiec ze swoją dziewczyną.

Page 269: zeszyt wiejski 14.pdf

269

Dokarmianie

Dalej nemrodzi, zima nadchodzi

Trzeba zwierzaczki dokarmić.

Starzy czy młodzi nic to nie szkodzi

Sarenki nie mogą zmarnieć.

Chłopy zuchy wdziali kożuchy

Załadowali pękate wory.

Wuj wąsaty, młodzian brodaty

Szwagier cioteczny, ruszyli w bory.

Duma w nich wzbiera, radość rozpiera

Więc zaśpiewali – góralu czy ci nie żal.

A echo niesie piosnkę po lesie

W szeroką dal – oj żal, oj żal.

Więc uzgodnili i zanucili

To dla mnie, dla ciebie, dla mnie, dla ciebie.

Gdy dokończyli tak zawrócili

Bardzo, bardzo zadowoleni z siebie.

A piosnka się niesie dalej po lesie

Śpiewają w duecie drzewa i ptaki.

Jak bardzo nażarci wrócili jegry

I jak bardzo głodne zostały zwierzaki.

__________ nażarci – (gwar.) bardzo pijani

Page 270: zeszyt wiejski 14.pdf

270

Poeta

Poeta to wielki człowiek

Niesie toto głowę wysoko

Prawie w chmurach.

Kiszki mu marsza grają

Obuty bosą stopą

Ślad swój znaczy.

Wiatr wygrywa mu fanfary

W portek dziurach.

Po śmierci bardzo wielcy

Za życia bardzo wielcy biedacy.

„Satyr”

rzeźba w korzeniu autorstwa M. Jelonka

Page 271: zeszyt wiejski 14.pdf

271

Żniwa

Przyszły żniwa. Tęgie chłopy

Dla sarenek wożą snopy.

Nie próżnują, nie próżnują

Pot się leje, lecz pracują.

Prosta sprawa gdy pot spływa

Trza go spłukać puszką piwa.

Szesnaście snopów załadowano

I tyleż puszek w gardła wlano.

Gdy się ostatnia na rżysko stacza

Na dwa paśniki skończona praca.

Kierownik wyjaśnia

Po cztery rozścielę na powale

Czterema drzwiczki zawalę.

Łowczy obejrzy z daleka i z bliska

Pełne paśniki. Prawice uściska.

Zadowolony uściska prawicę

Normalnie na was tylko liczę.

Odstrzałów proszę do oporu

I drzwi szeroko otwarte do boru.

A w borze dzielni junacy wznieśli toast

Szklanicami czerwonej

Na pohybel głupcom niech żyją cwaniacy.

Opętanie

Przepłynęło pajęczyn babie lato

Opadło złoto z białych brzóz

Niebo ołowiem się pokryło

A rankiem trawy srebrzy mróz.

Page 272: zeszyt wiejski 14.pdf

272

Jesień przenika chłodem ciało

W pobliżu mały ogień płonie

Choć trochę usiąść by się zdało

By ogrzać zziębnięte dłonie.

Obok sunąc przechodzą ludzie

Idzie ich dużo, idzie ich wiele

Zapraszam, kto zmarznięty lub utrudzony

Usiądźcie, pogwarzcie przyjaciele.

Własnym oczom nie wierzę

Jakby ze strachu lub bojaźni

Odchodzą, wciskają czapki, stawiają kołnierze

Nie ma przyjaciół więc nie ma przyjaźni.

Aż iskry sypnęły po szarym niebie

Gdyż podszedłem do żaru z bliska

Co miałem za przyjaźń wygarnąłem z siebie

I rąbnąłem w sam środek ogniska.

Nadchodzi. To ona. Poznaję. Ma bliska

Chce minąć. Wołam – „poznajesz kochana‖

Coś z oczu chłodem błyska

Jakaś obca, dziwnie zmieszana.

Odrzekła. Powiem ci, wyraźnie, dosadnie

Patrzyła przy tym chłodno, wyniośle

Tamto pamiętam, pamiętam dokładnie

Że diabeł mnie opętał. Zrozumiałeś ośle.

Co tu było rozumieć. To żadna zagadka

To prawda jak ludzkość jest stara

Uczciwie i szczerze kocha tylko matka

I tu inna nie pasuje miara.

Matka dawno w mogile spoczywa

Prawdziwa miłość z nią w grobie

Więc cóż mi przewrotna, fałszywa

Imitacja kruszcu, cóż mi po tobie.

Page 273: zeszyt wiejski 14.pdf

273

Z korzeniami wyrwałem z serca

Nawet nie dochodząc z bliska

Choć się wygina, wywija, wykręca

Z goryczą rzuciłem w jęzorów ogniska.

Teraz dokładnie wyrzucałem z siebie

Bo cóż mogło być mi potrzebne

Na przemian zalety i wady co miałem

I to przyziemne i to podniebne.

A ogień zależnie od treści

Wybuchał jasno, wysoko bez miary

Lub kłębił się czarno, jakby w boleści

Brudne przywar zżerając ciężary.

O ludzka naturo. Przyznać się nieładnie

Niby przypadkiem nadzieja została do ostatka

A przecież wiedziałem, wiedziałem dokładnie

Że to głupców i straceńców matka.

Jakież dziwne to człecze nasienie

Oszukując siebie niech to licho trzaśnie

Ciągle tę iskrę miałem rzucając w płomienie

Może wyskoczy, może ogniem zgaśnie.

Spłonęła. Teraz już tylko dusza została

Ale cóż ona warta bez wad i bez zalet

Odarta. Zdruzgotana cała

Jak w wymarłym mieście ocalały szalet.

Nie oddam jej czartom, by uciechę miały

Nie oddam w szeregi białych aniołów

Niech doszczętnie spłonie na proszek biały

Być może się odrodzi jak Feniks z popiołów.

Page 274: zeszyt wiejski 14.pdf

274

Barbara Szpigiel

Uniwersytet Łódzki

Czesław Smela z Bolimowa. Twórczość, co kołem się toczy.

Bolimów k/Skierniewic, to mała osada na Mazowszu położona nad malow-

niczą rzeką Rawką. Ziemia bolimowska mimo, że administracyjnie znajdowała

się w bezpośrednim sąsiedztwie Księstwa Łowickiego, to zachowała swe trady-

cje kulturowe. Nie znajdziemy tutaj charakterystycznego, łowickiego budownic-

twa czy stroju ludowego. Jedyną dziedziną sztuki ludowej, która przez wieki

rozwijała się na tym terenie, było garncarstwo.

O prastarym pochodzeniu osady, świadczą fragmenty ceramiki odnalezione

podczas wykopalisk archeologicznych w latach 1959-1962 w Wólce Łasieckiej,

znajdującej się około 4 kilometry od Bolimowa. Znaleziska archeologiczne do-

wodzą, że na tym terenie już w III i IV w. n.e. istniała osada, w której wykony-

wano naczynia gliniane, stosując różne techniki. Znaleziono fragmenty naczyń

lepionych ręcznie i wykonanych przy pomocy koła garncarskiego. Materiał ba-

dawczy wskazuje, że wykonano je wykorzystując miejscowe złoża gliny „schu-

dzając‖ ją tłuczniem i drobnym piaskiem. Domieszka tłucznia wzmacniała od-

porność naczynia i powodowała chropowatość jego powierzchni.

Zrekonstruowano tylko kilka przedmiotów w całości i kilkanaście częściowo, ale i z tych pojedynczych elementów można określić rodzaj naczynia. Wykonywano

tutaj dzieżki, naczynia zasobowe, dzbanki, pucharki, dwustożkowate wazy, czar-

ki i misy. Naczynia te miały powierzchnię gładką, wyświecaną. Barwę czarną,

Page 275: zeszyt wiejski 14.pdf

275

brunatną, ceglastą i żółtawą. Zdobiono je stosując dołki paznokciowe i palcowe

oraz ornament linearny prosty lub falisty. Wśród znalezionych obiektów znajdują

się również piece kopułkowe, mogące służyć, jako piece garncarskie.1

Badania archeologiczne, jak również fragmenty ceramiki wydobyte pod-

czas prac ziemnych na terenie osady, wskazują, iż przez całe wieki na tym tere-

nie działał duży ośrodek garncarski. Wiadomo też, że bolimowscy garncarze

działali w ramach cechu rzemieślniczego, który przed 1900 rokiem skupiał około

30 garncarzy.2 W okresie międzywojennym działały już tylko cztery pracownie,

a po roku 1945 pozostały dwie – Stefana Konopczyńskiego i Walentego Smeli,

który przejął warsztat po zmarłym w 1928 roku Michale Stobieckim.

Ponieważ wszyscy garncarze, poza rodziną Konopczyńskich, nie sygnowali

swych wyrobów, trudno jest dokonać identyfikacji i określić datę ich wykonania.

Bolimowscy garncarze wytwarzali naczynia o formach typowych dla ceramiki

ludowej – dzbanki, garnki, doniczki ze spodkami, dwojaki, trojaki, dzieżki do

mleka i miski różnych wymiarów. Szczególnie charakterystyczne dla Bolimowa

są wytwory garncarni Konopczyńskich, zdobione motywem gałązki z siedzącym

na niej ptaszkiem. Garncarnia Smelów wytwarzała naczynia użytkowe nieszkli-

wione lub pokryte jednolicie bladozieloną glazurą zamiast pobiałki i zdobione

dyskretnie paskami.

Dziś, miano współczesnej ceramiki bolimowskiej, odnosi się tylko do wy-

robów pracowni Konopczyńskich. Pracę ojca, Stefana Konopczyńskiego, konty-

nuują syn Jan i wnuczka Dorota. Naczynia z charakterystyczną malaturą może-

my spotkać na jarmarkach regionalnych, pokazach i w pracowni przy ul. Dwor-

skiej 8.

Po roku 1945, garncarstwo tak, jak i inne dziedziny sztuki ludowej, znala-

zło się pod opieką państwa ludowego. Zrzeszano artystów ludowych w stowa-

rzyszenia, organizowano konkursy, przygotowywano wystawy, uruchamiano

programy, których celem miało być niedopuszczenie do zaprzestania produkcji

ludowej i ochrona dziedzictwa narodowego. Jednak stosowana szeroko propa-

ganda „ludowości‖, zwiększyła tylko dystans dużej części społeczeństwa do

tego, co ludowe i pogłębiła kryzys kultury środowiska wsi i małych miasteczek.

Brak popytu na ręczne wyroby gliniane pociągał za sobą niewielkie zaintereso-

wanie zawodem garncarza, powodując upadek warsztatów garncarskich.

UNESCO, uchwałą z listopada 1989 r. o ochronie folkloru i sztuki ludowej,

zaleca wszystkim Krajom Członkowskim, by podjęły wszelkie działania, mające

__________ 1 Por. W. Bender, B. Barankiewicz, Badania nad osadnictwem z okresu rzymskiego

w Wólce Łasieckiej, „Sprawozdania Archeologiczne‖, T. XIII, 1961; W. Bender, B. Barankie-

wicz, Osada z okresu rzymskiego w Wólce Łasieckiej pow. łowicki, „ Archeologia Polski‖,

t. VII, 1962, z. 1.

2 Por. Z. Głowa, Materiały do mapy ośrodków garncarskich w Polsce, cz. III, „Polska

Sztuka Ludowa‖, 1956, nr 4-5, s. 246.

Page 276: zeszyt wiejski 14.pdf

276

na celu zachowanie „piękna użytecznego‖. Ministerstwo Kultury i Sztuki w 1994

roku przygotowało program pod nazwą „Ginące zawody‖. Program ten, był

kontynuacją rozpoczętych w końcu XIX wieku działań, których celem było

wspieranie rzemiosła i rękodzieła ludowego. To właśnie dzięki działaniom ludzi

i instytucji zajmujących się jego ochroną, zachowały się elementy nieistniejącej

już kultury ludowej, tworząc nową rzeczywistość. W tej „ludowej‖ rzeczywisto-

ści, twórcy rzemiosła ludowego jawią się jako nosiciele tradycji, a ich wyroby

jako rzemiosło i wytwórczość wiejska, stanowią znaki minionej kultury.

Do takich twórców należał Czesław Smela, garncarz z bolimowskiego

ośrodka garncarskiego. Urodził się w 1926 roku, w Bolimowie przy ul. Farnej

15, jako trzecie dziecko Karoliny ze Stobieckich i Walentego Smeli. W dzieciń-

stwie, obserwował pracę swego ojca, ale dopiero jako dziewiętnastolatek rozpo-

czął naukę zawodu. Nie trwało to jednak długo, ponieważ w 1951 roku został

aresztowany i osadzony w więzieniu. Wychowany w rodzinie, w ktorej patrio-

tyzm i wolność uznawane były za podstawowe wartości, nie akceptował sytuacji,

w jakiej znalazła się Polska po II wojnie światowej. Niepogodzony z nowym

ustrojem, nie uznając władz politycznych, dokonał czynu uznanego za działania

na szkodę państwa ludowego i jako przestępca polityczny, został skazany na

sześć lat wykluczenia ze społeczeństwa. Powrócił do domu w maju 1956 roku

i rozpoczął pracę w warsztacie ojca. Po jego śmierci w 1957 roku warsztat pro-

wadził wspólnie z matką, Karoliną, kontynuatorką tradycji rodzinnej garncarni

Stobieckich.

Warsztat

foto Rafał Knorowski

Page 277: zeszyt wiejski 14.pdf

277

W 1958 roku, Czesław Smela zdał egzamin czeladniczy i otrzymał kartę

rzemieślniczą na prowadzenie garncarstwa. Dokumenty te pozwoliły mu uru-

chomić własny warsztat rzemieślniczy, w którym kontynuował pracę swych

przodków. Ponieważ, głównymi odbiorcami wyrobów byli mieszkańcy wsi

i miasteczek, sprzedawał swój towar na targach i jarmarkach. Z czasem okazało

się, że pozostawiony przez ojca warsztat miał ograniczone możliwości produkcji

i nie pozwalał na zaspokojenie popytu. Ponieważ stary, drewniany budynek nie

mógł być poddany modernizacji, umożliwiających wprowadzenie nowych tech-

nologii, Smela podjął decyzję o budowie nowego warsztatu, którą zakończono

w 1969 roku. W nowej, zmodernizowanej garncarni, mógł rozwinąć produkcję

i dostosować ją do aktualnych potrzeb rynku.

W 1976 roku uległ poważnemu wypadkowi, ale nie zważając na swą nie-

sprawność, nadal pracował i rozwijał działalność. Jednak już w końcu lat 80.,

rozwój przemysłu ceramicznego oraz zmiana upodobań estetycznych odbiorców

w dużym stopniu zmniejszyła zapotrzebowanie na produkty wykonywane

w garncarni. Brak zbytu i zły stan zdrowia spowodował, że w końcu 1993 roku

zawiesił działalność garncarni. Warsztatu nie zlikwidował, licząc na poprawę

sytuacji. Zmarł 19 lutego 2004 roku. Po jego śmierci warsztatu nie uruchomiono,

ale pozostawiono część maszyn, a w piecu nadal czekają na wypalenie przygo-

towane przez niego wyroby.

Naczynia z garncarni Stobiecki – Smela nie były białkowane3, ale czę-

ściowo lub w całości pokrywane szkliwem. W okresie międzywojennym, oprócz

polewy wykonywanej przez Karolinę Smelę, stosowano różne metody zdobienia

z wykorzystaniem motywów roślinnych i motywów związanych z życiem wsi.

Wyrabiano naczynia użytkowe o formach typowych dla ceramiki ludowej, która

obok cech artystycznych miała właściwości użytkowe. Na kształt naczyń wpły-

wała ich funkcjonalność, ponieważ służyły do użytku gospodarskiego, a nie do

celów dekoracyjnych. Dlatego dzban służący do nalewania mleka posiadał dzió-

bek, a dzieża, w której nastawiano kwaśne mleko, miała szerokie gardło, by

ułatwić zdejmowanie odłożonej na nim śmietany. Garnek natomiast był zwężony

u podstawy, ponieważ przeznaczony był do gotowania w piecach płomiennych.

Formy tych naczyń wskazują na ich przeznaczenie, a doskonałe kształty są wy-

nikiem przekształceń i ulepszeń dokonywanych przez pokolenia. Wzory

i technologie garncarni Stobiecki – Smela, kontynuowali Czesław i Karolina.

Czesław wykonywał prace przy kole, a Karolina dbała o estetykę, zdobiąc

i wykończając wyroby.

__________ 3 Pobiałka – to zawiesina delikatnej glinki, którą polewano wysuszone naczynia, by przy-

słonić barwę gliny, upodabniając je przez to do fajansowych. Białe tło stanowiło dobry pod-

kład pod malowane zdobienia.

Page 278: zeszyt wiejski 14.pdf

278

Czesław Smela

foto arch. rodzinne

Dzbany wykonane w tym warsztacie są pękate, o szerokiej i krótkiej szyi

oraz średnicy wlewu, równej średnicy dna. Nieco poniżej wlewu, rylcem żłobio-

no rowek. Pod krawędzią wlewu i tuż nad maksymalnym wychyleniem brzuśca

umocowane jest ucho wstęgowe, a po jego przeciwległej stronie znajduje się

plastycznie uformowany dziobek. Dzbany mają lekko zaznaczoną stopkę. Trzy,

cztery paski w kolorze białym, umieszczone równolegle do siebie, tuż nad miej-

scem dolnego mocowania ucha, uzupełniają ogólną estetykę.

Page 279: zeszyt wiejski 14.pdf

279

Dzban

foto Rafał Knorowski

W garncarni wykonywano również dzieże i garnki, które służyły do prze-

chowywania i przygotowywania potraw. Charakteryzują się małą średnicą dna

przy znacznie większym wlewie. Tak jak dzbany, naczynia te mają lekko zazna-

czoną stopkę. Natomiast w górnym brzegu wykonywano wgłębienie, które two-rzy wąski kołnierz. Do kołnierza u góry, tuż nad maksymalnym wychyleniem

brzuśca na dole, garnek ma przymocowane jedno ucho wstęgowe. Wnętrze po-

kryto glazurą, która przechodzi na zewnętrzną powierzchnię kołnierza i czerepu

Page 280: zeszyt wiejski 14.pdf

280

pod uchem, stając się elementem zdobiącym naczynie. Dzieże nie posiadają

glazury, są natomiast zdobione rowkami poniżej kołnierza w liczbie 1-3,

w zależności od wielkości naczynia.

Garnki

foto Rafał Knorowski

Page 281: zeszyt wiejski 14.pdf

281

Misy, oprócz dzbanów, dzież i garnków, stanowiły duży procent produkcji

tej garncarni. Nieszkliwione, bez stopy i bez zaznaczenia wylewu, a tylko

z lekkim wywinięciem krawędzi na zewnątrz, o płaskim lustrze bez łagodzącego

wyokrąglenia przy przejściu w kołnierz. Cechy te lub ich brak, nadawały im

charakter surowy, prosty, „zgrzebny‖.

W zbiorach rodziny zachowały się dzbanek, dzieża i kilka doniczek wyko-

nanych jeszcze najprawdopodobniej przez Walentego Smelę. Szczególnie intere-

sujące wydają się dwie donice, ponieważ garncarz wykonując je zastosował

nietypowe zdobienia. Całą, nieszkliwioną, zewnętrzną powierzchnię jednej

z prezentowanych doniczek, pokrył wypukłym rysunkiem gałązek z kwiatem

róży, stanowiącym rodzaj płaskorzeźby. Prosty kształt drugiej natomiast, ukrył

w stylizowanym kielichu kwiatu. Zewnętrzne ścianki pokryte są warstwą gliny

imitującą kwiat, z którego wystają tylko krawędzie doniczki. Jest to dowód na

poszukiwania twórcze, jakim poddawał swoje wyroby. Być może jest to efekt

szkolenia, jakie odbył na warsztatach twórców ludowych Towarzystwa Popiera-

nia Przemysłu Ludowego (TPPL), a poznane tam metody, próbował wprowadzić

w swoim warsztacie. Ponieważ nie posiadają sygnatury, trudno określić daty ich

powstania, możemy opierać się tylko na przekazie rodzinnym.

Dwojaki, dzieżki, garnki, dzbanki i misy wykonywane w garncarni Smelów

odznaczały się piękną formą i delikatnością wyrobu. W rodzinnych zasobach

i w muzeach etnograficznych Łowicza i Łodzi, znajdziemy eksponaty wykonane

przez tych garncarzy. Wytwory te nie posiadają sygnatury twórcy, ale dokładny

opis i data zakupu, może wskazywać ich autora.

Doniczki

foto Rafał Knorowski

Page 282: zeszyt wiejski 14.pdf

282

Doniczki

foto Rafał Knorowski

W zbiorach Muzeum Etnograficznego w Łowiczu możemy odnaleźć mię-

dzy innymi dzbanek o szczególnie pięknej formie – kulistym brzuścu, którego

dekorację stanowią trzy paski w kolorze białym, umiejscowione równolegle nad

miejscem umocowania ucha wstęgowego. Jest też misa nieszkliwiona, bez stopy

i zaznaczonego od strony zewnętrznej wylewu, który posiada tylko małe wywi-

nięcie krawędzi na zewnątrz, o płaskim lustrze bez wyokrąglenia przy przejściu

w kołnierz. To właśnie te elementy nadają wyrobom Smelów surowy

i „zgrzebny‖ wygląd,

W Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi znajduje się sześć

eksponatów wykonanych przez Czesława Smelę. Wyroby te zakupiono od wy-

konawcy w 1968 roku.

Garnuszek o wysokości 10,5 cm, baniastym kształcie i dnie z zaznaczoną,

zaokrągloną stopą. Wyodrębniona krawędź górna tworzy jakby wąski kołnierz

z plastycznie uformowanym dziobkiem. Po przeciwległej stronie dziobka, tuż

pod kołnierzem u góry i na linii maksymalnego wychylenia brzuśca na dole,

zamocowane jest ucho wstęgowe. Garnuszek jest ciemnobrązowy, polewany,

z nieznacznymi plamkami barwy ciemnozielonej. Glazura znajduje się wewnątrz

naczynia i przechodzi na zewnętrzną powierzchnię czerepu, aż do granicy mo-

cowania ucha.

Page 283: zeszyt wiejski 14.pdf

283

Garnuszki

foto Rafał Knorowski

Drugi garnuszek ma lekko zaokrąglony kształt i dno bez zaznaczonej stopy.

Krawędź górna jest wyodrębniona i zaokrąglona. Tuż pod krawędzią na górze

i w miejscu zaokrąglenia na dole, zamocowano ucho wstęgowe. Garnuszek jest

glazurowany wewnątrz i na zewnątrz o polewie koloru jasnobrązowego

z jasnozielonymi plamami.

Garnek ma 22 cm wysokości, 17,5 cm średnicy wylewu i 10 cm średnicy

dna. Charakteryzuje go wydłużony kształt brzuśca z maksymalnym wychyleniem

w 1/3 wysokości naczynia. Krawędź górna jest wyraźnie wyodrębniona i lekko

rozchylająca się ku górze. Ucho wstęgowe zamocowano do górnej krawędzi

wylewu u góry i w linii maksymalnego wychylenia brzuśca na dole. Naczynie

jest glazurowane wewnątrz i na zewnątrz, ma barwę jasnobrązową z zielonymi

plamami.

Miska „makocha‖ o wysokości 10 cm, 31 cm średnicy wylewu, 12,7 cm

średnicy dna. Dno nie ma zaznaczonej stopy, a krawędź górną zaznaczono po-

przez lekkie wywinięcie na zewnątrz. Naczynie nie glazurowane.

Znajduje się tutaj również dzbanek „baszczak‖ o wysokości 17,4 cm

o kulistym brzuścu, którego maksymalne wychylenie znajduje się powyżej 1/3

wysokości naczynia, nadając mu pękaty kształt. Szyja dzbana jest lejkowata,

rozchylająca się ku górze z plastycznie uformowanym dziobkiem, a w połowie

jej wysokości u góry i w linii maksymalnego wychylenia brzuśca na dole, zamo-

cowano ucho wstęgowe. Dno naczynia ma lekko zaznaczoną stope. Dzbanek jest

nieglazurowany, a jego zdobienie stanowią dwa, równoległe paski z pobiałki,

umieszczone w górnej części brzuśca, dokładnie w połowie wysokości światła

ucha.

Page 284: zeszyt wiejski 14.pdf

284

Misa „makocha”

foto Rafał Knorowski

Dzban „baszczak”

foto Rafał Knorowski

Page 285: zeszyt wiejski 14.pdf

285

Drugi dzbanek ma kulisty kształt brzuśca, a jego maksymalne wychylenie

znajduje się powyżej 1/3 wysokości naczynia. Ma prostą szyję z plastycznie

uformowanym dziobkiem i dno z zaznaczoną, zaokrągloną stopą. W połowie

wysokości szyi u góry i tuż powyżej linii maksymalnego wychylenia brzuśca na

dole, zamocowano ucho wstęgowe. Naczynie jest jasnobrązowe, glazurowane na

zewnątrz – od dołu do połowy wysokości szyi i na krawędzi górnej.

Opisane naczynia charakteryzuje funkcjonalność i prostota wykonania. Ła-

godne linie brzuśców, cienka i równomierna na całej powierzchni grubość ścia-

nek, wskazuje na wielki kunszt twórcy i znajomość sztuki garncarskiej. Forma

i sposób zdobienia nadaje im surowy charakter, ale wykonując je Czesław Sme-

la, czerpał z rodzinnych doświadczeń zarówno w kwestii kształtu, jak

i zdobienia.

Dzban

foto Rafał Knorowski

Page 286: zeszyt wiejski 14.pdf

286

Czesław Smela podczas swej długoletniej działalności zawodowej, podej-

mował również współpracę z twórcami filmowymi. W 1959 roku nawiązali

z nim kontakt realizatorzy ekranizacji „Krzyżaków‖ według Henryka Sienkiewi-

cza. Dla potrzeb tego filmu wykonał szereg naczyń, których formy i zdobienia

miały osadzić scenografię w realiach epoki, w której rozgrywały się filmowane

wydarzenia.

W 1966 roku odbyła się premiera „Faraona‖ w reżyserii Jerzego Kawale-

rowicz. W przygotowaniu tej ekranizacji również wykorzystano wyroby

z garncarni Smeli.

Latem 1973 roku Czesław Smela wykonał swe największe zadanie filmo-

we. Przygotował szereg elementów ceramicznej scenografii do filmu „Chłopi‖

w reżyserii Jana Rybkowskiego. Jak duże było to przedsięwzięcie i jak z tego

twórca się wywiązał, możemy ocenić sami, oglądając film. Przy realizacji tego

obrazu, również bardzo istotne były realia epoki, dlatego sprawdziła się forma

„zgrzebnej‖ ceramiki, która jest tak charakterystyczna dla wytworów tego garn-

carza.

Na charakter wyrobów garncarni wpłynął zapewne fakt, że Czesław Smela

nie wstąpił w szeregi Stowarzyszenia Twórców Ludowych i nie podjął stałej

współpracy z Cepelią, która przez ostatnie pół wieku zajmowała się propagowa-

niem sztuki ludowej, zabezpieczała surowiec, zbyt, ale także narzucała określone

wzory i technologie. Jako niezrzeszony twórca, by zachować swych odbiorców,

produkował to, czego od niego oczekiwali. Ponadto, rozwój przemysłu i dostęp-

ność ceramiki fajansowej, spowodowało, iż garncarstwo znalazło się na granicy

upadku i w końcu XX wieku okazało się zawodem deficytowym. Czesław Sme-

la, tak jak większość garncarzy, by nie rezygnować z zawodu, musiał dokonać

zmian w produkcji garncarni. By utrzymać warsztat rozpoczął masową produkcję

doniczek. Działalność ta była odpowiedzią na aktualne potrzeby rynku. Produk-

cja doniczek nie stanowiła szczytu jego możliwości zawodowych, ale pozwalała

kontynuować działalność i umożliwiała utrzymanie miejsc pracy dla zatrudnia-

nych w warsztacie pracowników. Jednakże wykonując na zamówienie „chryzan-

temówówki‖, nadal wprowadzał innowacje i nowe wzory, które były odpowie-

dzią na estetyczne i praktyczne oczekiwania nabywców. Naczynia, które

wytwarzał dowodzą, że posiadał dużą sprawność manualną i bardzo dobrze opa-

nował technikę toczenia.

W latach 70-80. XX wieku wytwarzał tzw. ceramikę nagrobną. Wykonywał

wysmukłe, o prostej linii „flakony‖ (tak je nazywał), których charakterystyczną

cechą było podwójne, ciężkie dno, pozwalające utrzymać pozycję pionową,

nawet przy silnym wietrze. W typowych kształtach, dno i wylew mają zbliżoną średnicę. W tym wypadku dno było dwa razy szersze od wylewu, co nadawało

charakterystyczną formę i stabilizowało naczynie, narażone na niesprzyjające

warunki atmosferyczne. Można byłoby zastanawiać się nad estetyką takich wy-

Page 287: zeszyt wiejski 14.pdf

287

robów, ale one były znakiem czasu, były tym, co na daną chwilę odpowiadało

potrzebom odbiorcy.

Gotowe wyroby

foto Rafał Knorowski

Innym proponowanym wzorem były tzw. „pieńki‖, czyli donice, których

forma przypominała ścięte pnie drzew. Donice te, wielkością przypominające

tradycyjne „palmówki‖, znajdowały nabywców, ponieważ stanowiły urozmaice-

nie domowych ogródków kwiatowych.

Donica „palmówka”

foto Rafał Knorowski

Page 288: zeszyt wiejski 14.pdf

288

Bardzo popularną formą okazały się tzw. „ogródki‖, czyli wielkie misy

z dziurką, w których przygotowywano kompozycje kwiatowe. Ogródki

w odróżnieniu od „flakonów‖ i „pieńków‖ nie były ani malowane, ani glazuro-

wane. Była to typowa, biskwitowa misa, która różniła się od tradycyjnej tym, że

miała w dnie otwór umożliwiający odpływ nadmiaru wody.

Misa „ogródek”

foto Rafał Knorowski

Walcząc o utrzymanie garncarni, nie znajdował czasu na przygotowywanie

wyrobów na wystawy czy konkursy. Jego prace prezentowane były tylko na

kilku okresowych wystawach w Muzeach Etnograficznych Łodzi i Łowicza.

Przez wiele lat Czesław Smela znany był tylko, jako producent doniczek

i współczesnej ceramiki użytkowej. Jednakże w roku 2008, po wielu latach nie-

obecności, powrócił jako twórca ludowy. Od 20 czerwca do połowy sierpnia

2008 roku w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi w ramach wystawy

czasowej „Tkanina dekoracyjna i ceramika regionu łowickiego‖ obok ceramiki

Konopczyńskich, mogliśmy oglądać prace Czesława Smeli.

Garncarstwo, to umiejętność wyuczona, nabywana drogą przekazu pokole-

niowego. Zawarte w nim elementy artystyczne, traktowane są również, jako

umiejętność techniczna, którą garncarz nabywa wraz z nauką zawodu. Wynika to

zapewne z faktu, że w garncarstwie kształt naczynia, jego linia i forma są wła-

śnie przejawem piękna. Uważa się więc, iż garncarz nabywa artyzmu wraz

z nauką rzemiosła i kontynuuje je na takim poziomie, na jaki pozwalają mu jego

umiejętności. Efekt jego działań, pozwala odkryć, ile w pracy rzemieślnika znaj-

duje się inwencji artysty. To właśnie ta inwencja pozwala stwierdzić, czy garn-carz jest rzemieślnikiem, czy artystą ludowym.

Page 289: zeszyt wiejski 14.pdf

289

Dzbanki i garnki

foto Rafał Konorowski

W wyrobach Czesława Smeli, możemy znaleźć wiele cech wskazujących

na wysokie walory artystyczne. Jednakże wraz z rozwojem przemysłu, zmianą

wymagań estetycznych odbiorcy i brakiem zapotrzebowania na użytkowe formy

sztuki ludowej, zmuszony był do zweryfikowania swojej działalności. Ale nie

zrezygnował z pracy garncarza i nadal wykonywał naczynia o tradycyjnych

formach, toczone na kole garncarskim. Wprowadzał również indywidualne inter-

pretacje oraz nowe wzory, które były odpowiedzią na aktualne potrzeby kupują-

cych. Jego kunszt i umiejętności techniczne pozwalają na umieszczenie go

w gronie twórców, wnoszących swój wkład w naszą kulturę.

Dawny twórca ludowy, był członkiem zwartej grupy społecznej, dla której

sztuka stanowiła naturalny produkt warunków życia i kultury. Była wynikiem

doświadczeń grupy i jej stosunku do przyrody, ziemi i pracy. Obecnie, sztuka

ludowa oddzieliła się od swego środowiska. Coraz częściej twórczość bywa

świadomym wyborem, a wytwory rękodzieła stają się pewnego rodzaju wzorem

regionalnych motywów. Współczesny „twórca ludowy‖, „artysta ludowy‖ opiera

się na tradycji swego regionu, ale zwraca do innego odbiorcy. Zdarza się jednak

i tak, że twórca pamiętając o dawnych formach i odczuwając więź z przeszłymi

pokoleniami, tworzy sztukę będącą realizacją potrzeb rodzimej wsi i okolicznych

miasteczek. Ponieważ tworzy dla określonego odbiorcy, często znany jest tylko

w środowisku, w którym żyje i pracuje. Dlatego ważne jest, by efekt pracy jego

rąk i talentu zaprezentować poza macierzystym środowiskiem.

Page 290: zeszyt wiejski 14.pdf

290

Damian Kasprzyk

Uniwersytet Łódzki

Zygmunt Luty (1897-1961), stoczkowski społecznik i nauczyciel

12 maja 1961 roku, w Stoczku Łukowskim, miasteczku rozsławionym

zwycięską bitwą powstania listopadowego zmarł Zygmunt Luty. Kilka dni póź-

niej odbył się pogrzeb, który według wspomnień jednego ze świadków tego

wydarzenia, zgromadził tak wielu uczestników, że przypominał manifestację1.

Kondukt zmierzał na cmentarz dłuższą drogą, trumna wyeksponowana była

w szczególny sposób. Przybyli przedstawiciele miejscowych instytucji, dzwo-

niono w kościele, wyła syrena Ochotniczej Straży Pożarnej a podniosłą mowę

pożegnalną wygłosił proboszcz miejscowej parafii, ksiądz prałat Józef Pyziołek –

przyjaciel zmarłego.

Niewątpliwie był to pogrzeb osoby znanej, szanowanej, zasłużonej dla lo-

kalnej społeczności i cieszącej się powszechnym autorytetem. Pewne aspekty

biografii Zygmunta Lutego w zestawieniu z jego cechami osobowościowymi,

mogą w znacznym stopniu odsłonić proces kształtowania wiejsko-

małomiasteczkowego autorytetu a w szerszym wymiarze mogą stanowić przy-

czynek do analizy przemian społecznych, jakie następowały w środowiskach

lokalnych 1 połowy XX w.

Stoczek Łukowski, choć uzyskał prawa miejskie w XVI wieku, był miej-

scowością o wybitnie rolniczym charakterze. Jak podkreślił Adam Budzyński,

współautor monografii „Stoczek Łukowski – z dziejów miasta‖: „mieszczanie stoczkowscy wywodzili się w 90 procentach z warstwy chłopskiej, osiadłej tutaj

__________ 1 Informator – mężczyzna lat 77, Stoczek Łuk.

Page 291: zeszyt wiejski 14.pdf

291

od niepamiętnych czasów – tak jak rodziny Lutych, Bąków, Piskorzów czy Soć-

ków (...)‖2. Zygmunt Luty, urodzony 21 grudnia 1897, był zatem członkiem

rodziny hołdującej tradycji długiego trwania na tym terenie. Nazwisko Luty na

przełomie XIX i XX wieku nosiło co najmniej kilkadziesiąt osób w liczącym

wówczas ok. 2.000 mieszkańców Stoczku. Można mówić o istnieniu nie tylko

rodziny, ale i rozgałęzionego rodu. Zapewne w wielu przypadkach dopiero spo-

tkanie w szerszym gronie i w towarzystwie osób starszych umożliwiało precy-

zyjne ustalenie wspólnych przodków dla różnych rodzin Lutych. Dziadkiem

Zygmunta był Aleksander Luty (ur. ok. 1838), zaś domniemanym pradziadkiem

Franciszek (ur. ok. 1809), który jako „gospodarz w Stoczku‖ figuruje w księdze

metrykalnej będąc świadkiem przy wpisie potwierdzającym urodzenie i chrzest

najwybitniejszego stoczkowianina Aleksandra Świętochowskiego. Wydarzenie

to miało miejsce w 1849 roku3.

Mieszczanie-rolnicy posiadali „osady‖ na terenie miasta oraz grunty poza

terenem zabudowanym. Już od XVI wieku zwolnieni byli z pańszczyzny4. Gdy

przyszedł na świat Zygmunt Luty, jego rodzice dysponowali „osadą‖

o powierzchni ponad 1600 m² położoną przy ul. Garwolińskiej (obecnie Party-

zantów), oraz gruntami ornymi o trudnym obecnie do ustalenia areale w całości

lub w części zlokalizowanymi na południowych krańcach miasteczka. Na placu-

osadzie stał drewniany dom z charakterystycznym dla XIX-wiecznej zabudowy

Stoczka gankiem. Dom ten został przez rodziców Zygmunta rozbudowany.

Nauczyciel

Istotnym wydarzeniem mającym wpływ na losy Zygmunta Lutego i jego

rodziny, było podjęcie przez niego nauki w Seminarium Nauczycielskim

w nieodległej Siennicy. Placówka ze względu na okoliczności polityczne zmie-

niała w tamtych latach dwukrotnie nazwę. Zygmunt zapisany został do semina-

rium rosyjskiego w 1915 roku, kontynuował naukę w Królewsko-Polskim Semi-

narium Nauczycielskim Męskim, aby zakończyć edukację już po odzyskaniu

niepodległości w Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim, 14 czerw-

ca 1919 roku5. W Siennickim Seminarium pobierał także nauki młodszy brat

Zygmunta – Edward.

__________ 2 A. Budzyński, J. Filipczuk, Stoczek Łukowski – z dziejów miasta, Stoczek Łukowski

1996, s. 23.

3 M. Brykalska, Aleksander Świętochowski, t. I, Warszawa 1987, s. 8.

4 A. Budzyński, J. Filipczuk, dz. cyt., s. 18.

5 Por. Siennicka uczelnia pedagogiczna. Historia, nauczyciele, absolwenci, red. S. Bar-

toszczak-Gadaj i in., Siennica 2005.

Page 292: zeszyt wiejski 14.pdf

292

Nie znamy przyczyn, dla których małomiasteczkowi chłopi „z dziada pra-

dziada‖ posłali synów do seminarium nauczycielskiego. Być może warunki ma-

terialne rodziny były w tym okresie na tyle dobre, aby sobie na to pozwolić.

Córki Zygmunta mówią z kolei o słabościach ich dziadka do kart, kłopotach

z tym związanych i chęci zapewnienia synom przyszłości wobec kurczącego się

chłopskiego majątku. Ich przekaz ma jednak raczej charakter zabarwionej humo-

rystycznie rodzinnej anegdoty.

Podjęcie decyzji o wysłaniu Zygmunta do seminarium, niespełna rok po

wybuchu wojny światowej i w obliczu zbliżającego się frontu mogło wynikać

z chęci uchronienia go przed służbą wojskową. Nie można wykluczyć innych

pozamaterialnych bodźców. W domu Lutych (wspomnianym wyżej domu

z gankiem) mieściła się na pocz. XX w. szkoła elementarna. Szkoły tego szcze-

bla w miejscowościach takich jak Stoczek z reguły nie posiadały własnych bu-

dynków. Często zajęcia prowadzone były w pomieszczeniach udostępnianych

lub wynajmowanych od gospodarzy. Choć to jedynie hipoteza, jednak nie można

wykluczyć, że kontakt rodziców Zygmunta i Edwarda z nauczycielami, obserwa-

cja ich pracy a być może namowy z ich strony spowodowały, iż podjęli oni de-

cyzję o „przekwalifikowaniu‖ najmłodszego pokolenia.

Już samo pojawienie się możliwości wyedukowania synów na poziomie

seminarium nauczycielskiego było „znakiem czasu‖. Niezależnie od tego, które

z wymienionych wyżej motywów ostatecznie wzięły górę należy podkreślić, że

nieliczni stoczkowianie mogli i chcieli z możliwości tej skorzystać na początku

XX wieku. Wielu nie rozumiało jeszcze sensu i nie przewidywało korzyści

z tego typu działań.

Zygmunt Luty był jakoby w Siennicy uczniem ostrożnym i spokojnym.

Wiemy jednak – o czym zostanie wspomniane niżej – że nie były to charaktery-

styczne dla niego cechy. Tego typu postawa mogła wynikać ze świadomości

szansy, jaka została mu dana, ryzyka i kosztów jakie ponoszą rodzice oraz obaw

aby nadziei jakie w nim pokładali nie zawieść.

Po ukończeniu seminarium otrzymał nominację nauczycielską nr 1007

i rozpoczął pracę w szkole powszechnej w Stoczku (od 1 września 1919). Od

tego roku datuje się także członkostwo Zygmunta Lutego w Związku Polskiego

Nauczycielstwa Szkół Powszechnych. Był skarbnikiem Ogniska. Przez kolejne

lata, co miesiąc przywoził z Łukowa i wypłacał stoczkowskim nauczycielom

pobory. Przysięgę służbową złożył 4 października 1923 roku. W latach 20. na-

uczyciele posiadali specjalne zaświadczenia potwierdzające ich zawód i umożli-

wiające korzystanie z przysługujących im zniżek. Gdy w początku lat 30. zaczęto

wydawać legitymacje, nauczyciel ze Stoczka otrzymał dokument nr 145 wysta-

wiony 26 lutego 1931 r. przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego.

Zygmunt Luty rozpoczął pracę jako nauczyciel matematyki jednak w kolej-

nych latach prowadził także zajęcia z wychowania fizycznego, geografii, biolo-

gii, fizyki, zajęć praktyczno-technicznych. Wymagało to stałego podnoszenia

Page 293: zeszyt wiejski 14.pdf

293

własnych kwalifikacji na drodze kursów odbywających się w okresach wakacyj-

nych. Zygmunt Luty utrzymywał w ten sposób kontakty z szerszym środowi-

skiem nauczycielskim. W latach 1927-1929 był słuchaczem Państwowego Wyż-

szego Kursu Nauczycielskiego informacyjno-przygotowawczego w Siennicy

(grupa fizyko-matematyczna). W archiwum rodzinnym zachowało się zdjęcie

z kursu w Nowym Sączu (lipiec 1929) oraz wycieczki nauczycielskiej do Wilna.

Na odwrocie tego ostatniego widnieje szereg wpisów: „morowemu Lutemu...‖,

„wzorowemu uczestnikowi gier i zabaw...‖, „sympatycznemu...‖, „poczciwemu...‖

itp.

W Polsce Odrodzonej szkoła powszechna w Stoczku przeżywała okres

rozwoju. Setna rocznica bitwy powstania listopadowego stała się okazją do po-

zyskania funduszy na budowę stałej siedziby. W komitecie budowy szkoły za-

siadał także Zygmunt Luty. W latach 1931-1935 na potrzeby placówki oddano

do użytku 2 drewniane budynki (do 1963 r. funkcjonowały jako jedyne). Obwód

szkolny obejmował wówczas Stoczek i 4 pobliskie wsie: Wólkę Poznańską,

Zabiele, Zgórznicę i Dębek. Pracowało w niej kilkunastu nauczycieli a liczba

uczniów przekraczała 6006. Samo miasto w przededniu wojny liczyło ponad

4.000 mieszkańców (w tym 60% Żydów)

W okresie okupacji niemieckiej 7-klasowa szkoła w Stoczku działała nadal.

Nauczyciele musieli złożyć przyrzeczenie lojalności i przedstawić zaświadczenie

o aryjskim pochodzeniu. Nie przyjmowano do szkoły dzieci żydowskich, zredu-

kowano także liczbę samych nauczycieli7. Zygmunt Luty pozostał w szkole.

Nauka nie wyglądała jednak tak jak wyobrażali ją sobie okupanci. Uczniowie

z tamtych lat pamiętają m.in. palenie w szkolnym piecu zabronionych podręczni-

ków na wieść o zbliżającej się kontroli wysłanej przez Niemców8.

W sąsiadujących ze sobą domach Zygmunta i Edwarda Lutych mieścił się

punkt tajnego nauczania na poziomie szkoły średniej9. Jeszcze w latach 70.

XX w. przyjechała do Stoczka nauczycielka z Chełma z prośbą o potwierdzenie,

że takie kursy prowadziła. W domu Zygmunta istniał schowek na prasę konspi-

racyjną i zabronione materiały edukacyjne. Często przebywały w nim osoby

związane z ruchem oporu m.in. Bratanek Zygmunta – Longin czy Kazimierz

Makarewicz – zięć nauczycielki wynajmującej w domu Lutych mieszkanie.

Zygmunt prowadził tajne nauczanie o charakterze niezorganizowanym na

poziomie szkoły powszechnej we wsi Toczyska pod Stoczkiem10

. Wraz z żoną

__________ 6 A. Budzyński, J. Filipczuk, dz. cyt., s. 107.

7 Tamże, s. 123.

8 Informator – mężczyzna lat 75, Stoczek Łuk.

9 Por. J. Filipczuk, Dzieje Stoczka 1939-1945, „Zeszyty Stoczkowskie‖, z. 4, 1991, s. 12.

10 H. Szczęśniak, W. Szczęśniak, Zarys dziejów ZNP w Łukowskiem 1905-2005, Łuków

2007, s. 526.

Page 294: zeszyt wiejski 14.pdf

294

Bronisławą udzielali także pomocy dzieciom wysiedlonym z Zamojszczyzny,

potajemnie zabranym ze stacji kolejowej w Garwolinie i przywiezionym do

Stoczka w końcu grudnia 1943 r.11

Po wojnie Zygmunt Luty pracował nadal. Uczył już wtedy dzieci swoich

pierwszych wychowanków z lat dwudziestych. Ze względu na niski wzrost

uczniowie przezywali go „Kurek‖12

. Niski wzrost niejako rekompensowała do-

syć porywcza natura Zygmunta Lutego (poniekąd również zawarta w tym

uczniowskim przezwisku). Żyjący obecnie uczniowie właśnie takiego go zapa-

miętali energicznego, zdecydowanego, stanowczego nie stroniącego od wymie-

rzania niesfornym uczniom razów i samodzielnie umiejącego zaprowadzić ład

w niezdyscyplinowanej klasie. Pod koniec lat 50-tych, tuż przed przejściem na

wcześniejszą emeryturę z uwagi na zły stan zdrowia, ten znakomity nauczyciel

i pedagog tracił już dawną charyzmę. Ale oto wówczas, gdy kilkusetmetrowa

droga z domu do szkoły była dla Zygmunta Lutego uciążliwa, niektórzy ucznio-

wie zapewniali transport pożyczając od rodziców furmanki i podwożąc starego

nauczyciela13

.

Grono nauczycielskie w Stoczku Łukowskim (lata trzydzieste XX w.).

W górnym rzędzie, w środku, Zygmunt Luty.

__________ 11 Por. J. Filipczuk, dz. cyt., s. 13.

12 Informator – mężczyzna lat 73, Stoczek Łuk.

13 Informator – mężczyzna lat 92, Stoczek Łuk.

Page 295: zeszyt wiejski 14.pdf

295

Społecznik

Hanna Stosio – badaczka dziejów stoczkowskiego szkolnictwa, kreśląc

sylwetkę Zygmunta Lutego, użyła określenia „zamiłowany społecznik‖, ze

względu na jego pracę w szeregu organizacji i aktywny udział w licznych inicja-

tywach14

. Obok zaangażowania w ZNP należy przede wszystkim zwrócić uwagę

na związki Zygmunta Lutego z Ochotniczą Strażą Pożarna w Stoczku Łukow-

skim, które sięgają co najmniej 1923 roku. Wśród pamiątek rodzinnych zachował

się dyplom za 10-letnią wysługę wydany we wrześniu 1933 roku. Był to jednak

dopiero początek kariery Zygmunta w jakże ważnej dla małomiasteczkowych

środowisk tamtych lat strukturze strażackiej. W latach 30-tych został komendan-

tem odpowiedzialnym za działalność operacyjną i szkolenia, które organizował

w niedzielne przedpołudnia. Kolejnym szczeblem kariery była funkcja naczelni-

ka, którą piastował prawdopodobnie w latach 1937-1946. Był piątym z kolei

naczelnikiem stoczkowskiej OSP. Po 1946 roku był przez kilka lat naczelnikiem

rejonowym (odpowiednik dzisiejszego komendanta gminnego). W pamięci ludz-

kiej zachowały się wspomnienia niedzielnych zbiórek, skutecznych akcji gaśni-

czych, którymi dowodził oraz samej sylwetki niskiego nauczyciela-strażaka

wybiegającego z domu na dźwięk syreny i zapinającego w biegu ostatnie guziki.

Pod koniec lat 30. z inicjatywy OSP wybudowano w Stoczku remizę, której

obszerne pomieszczenia przeznaczano na cele kulturalne i siedzibę rozmaitych

organizacji społecznych. Przez wiele dziesięcioleci był to budynek o największej

w Stoczku kubaturze (poza kościołem parafialnym). Strażaków szanowano

i podziwiano a pełnienie wyższych funkcji w OSP było oznaką prestiżu. Stano-

wiło to swego rodzaju normę w dziesiątkach miejscowości podobnych do Stocz-

ka. Mundur strażacki robił wrażenie nawet na okupantach. Jedna z córek Zyg-

munta wspomina, że gdy niemiecki żołnierz wbiegł do domu Lutych poszukując

młodej Żydówki (która rzeczywiście tam się ukryła), zobaczył mundur, zaintere-

sował się nim i odstąpił od przeszukania.

Rokrocznie w dniu imienin Zygmunta Lutego przed jego domem członko-

wie strażacko-parafialnej orkiestry (przed wojną) lub strażaccy trębacze (po

wojnie) wykonywali coś w rodzaju koncertu dla solenizanta. Wśród rodzinnych

pamiątek znajduje się imieninowy ryngraf ofiarowany mu przez Zarząd OSP

w 1948 roku z inicjałami ZL pod wizerunkiem Matki Boskiej i ze stosowną

dedykacją na odwrocie.

Zygmunt Luty brał czynny udział w amatorskim ruchu teatralnym, którego

początki w Stoczku datuje się na rok 1916. Być może, jako aktor amator wystę-

pował już w pierwszych latach istnienia zespołu, z cała pewnością natomiast był

__________ 14 H. Szczęśniak, W. Szczęśniak, dz. cyt., s. 461. Biogram Z. Lutego opracowany przez H.

Stosio na podstawie Kroniki Ogniska ZNP w Stoczku i „Rocznika Ogniska Nauczycielskiego

w Lublinie‖, 1969, nr 2, s. 155.

Page 296: zeszyt wiejski 14.pdf

296

jego członkiem w latach 20., po ukończeniu seminarium w Siennicy. Charaktery-

styczne, że ruch teatralny w Stoczku jak wiele innych obszarów aktywności

społecznej stał się domeną nauczycieli i ludzi związanych ze Strażą. Trudno już

dziś ustalić, w których przedstawieniach występował Zygmunt Luty. Wiadomo

jedynie, że spełniał się aktorsko w rolach komicznych i charakterystycznych.

Z upodobaniem grywał Żydów ku ogromnej uciesze widzów (wspomnienie to

jeszcze w lipcu 2008 roku wywołuje szczery śmiech u stoczkowianina starej

daty)15

. W czasie I wojny światowej i w latach II Rzeczypospolitej amatorski

zespół teatralny wystawiał m.in. popularne utwory o charakterze burleskowym:

„Zięć od parady‖, „Flisacy‖, „Żyd w beczce‖, „Dwóch głuchych‖, „Chrapanie

z rozkazu‖, „Końska kuracja‖, „Spokojny lokator‖. Do nieco poważniejszego

repertuaru zaliczyć można sztuki: „Więzień Magdeburga‖, „Porucznik Pierwszej

Brygady‖, „Pan Twardowski‖, „Sublokatorka‖, „Orlęta‖, „Obrona Częstocho-

wy‖, widowisko „Pan Wołodyjowski‖. W latach 30., w repertuarze stoczkow-

skiego zespołu pojawiły się nawet operetki, organizowano także spektakle wy-

jazdowe. Przedstawienia urozmaicały życie miasteczka, rozwijały swoistą

wrażliwość zarówno u aktorów jak i widzów, umożliwiały gromadzenie fundu-

szy na rozmaite społecznie pożyteczne cele16

.

Zygmunt Luty dał się także poznać jako działacz spółdzielczy, piastując

wiele lat funkcję skarbnika istniejącej od 1912 roku Spółdzielni Spożywców.

W okresie II Rzeczypospolitej, po przewrocie majowym zapewne sympaty-

zował, a być może należał do Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem.

Wskazywałoby na to kilka okoliczności. Legitymację BBWR posiadał jego

młodszy, ale lepiej zorientowany politycznie brat – Edward, zaś organizatorem

tego ugrupowania na terenie Stoczka był Stanisław Wielgosek, kierownik szkoły,

burmistrz miasta w latach 1923-1930, postać ciesząca się dużym autorytetem

szczególnie wśród miejscowego nauczycielstwa i urzędników państwowych17

.

Tuż po zakończeniu II wojny światowej Zygmunt Luty został członkiem

miejscowego koła Stronnictwa Demokratycznego. Koło skupiało przedstawicieli

miejscowej inteligencji, kupców i rzemieślników – zasadniczo grupę osób sym-

patyzujących przed wojną z obozem sanacyjnym. Koło SD powstało jako pierw-

sze ugrupowanie w Stoczku w nowej rzeczywistości politycznej (zanim zorgani-

zowała się PPS, PPR a nawet obecni tu przed wojną ludowcy)18

. Być może

aktywność miejscowej inteligencji w akceptowanym przez władzę ludową ugru-

__________ 15 Informator – mężczyzna, lat 92, Stoczek Łuk.

16 Por. U. Perczyńska, Tradycje teatralne Stoczka Łukowskiego, [w:] Na początku był Sto-

czek... Publikacja jubileuszowa XXXV Sejmiku Wiejskich Zespołów Teatralnych w Stoczku

Łukowskim, red. L. Śliwonik, Lublin 2008, s. 5-6; A. Budzyński, J. Filipczuk, dz. cyt., s. 95,

109.

17 W Polsce Odrodzonej 1918-1939, „Zeszyty Stoczkowskie‖, z. 3, 1989, s. 7.

18 J. Filipczuk, Stoczek w latach 1944-1960, „Zeszyty Stoczkowskie‖, z. 7, 1993, s. 38.

Page 297: zeszyt wiejski 14.pdf

297

powaniu uchroniło niektórych przedstawicieli tego środowiska przed poważniej-

szymi represjami wynikającymi chociażby z przedwojennych sympatii politycz-

nych.

Głowa rodziny

Zygmunt Luty w 1932 roku ożenił się z młodszą od siebie o 9 lat Bronisła-

wą Bańską. Bronisława pochodziła z odległego, uprzemysłowionego Sosnowca,

gdzie w roku 1928 ukończyła Państwowe Seminarium Nauczycielskie Żeńskie.

Bronisława przez wiele lat była nauczycielką publicznej szkoły powszechnej

w Kobiałakach Nowych – wsi położonej kilka kilometrów na wschód od Stocz-

ka, oraz w samym Stoczku.

Pensje nauczycielskie małżonków (a prawdopodobnie także posag Broni-

sławy) umożliwiły podjęcie poważnej inwestycji budowlanej. W lipcu 1932 roku

Burmistrz Stoczka Wacław Michałowski zatwierdził projekt piętrowego, drew-

nianego domu o powierzchni mieszkalnej ok. 160 m² (nie licząc korytarzy, stry-

chu i piwnic). Nie udało się ustalić, czy budowę rozpoczęto jeszcze latem 1932

czy w roku następnym. Część budulca Zygmunt Luty pozyskał kupując (bez

gruntu) i rozbierając parterowy dom w innej części miasteczka. Budynek, który

stanął przy ul. Garwolińskiej, tuż obok starego domu Lutych zaprojektowany był

w ten sposób, że z korytarzy zarówno na parterze jak i na piętrze można było

wejść do każdego z pomieszczeń. To „hotelowe‖ rozwiązanie nie było przypad-

kowe. Pokoje-mieszkania były przez kolejne 50 lat wynajmowane. Drewniany,

ale obszerny dom stał się źródłem dodatkowych dochodów, będąc stoczkowskim

odpowiednikiem miejskiej kamienicy czynszowej. Często mieszkania wynajmo-

wali nauczyciele – samotni lub z rodzinami (w ich mieszkaniach prowadzono

w czasie okupacji wspomniane tajne komplety). Przed wojną jedno z mieszkań

zajmował Żyd – felczer.

Dom w momencie swojego powstania był jednym z okazalszych budynków

mieszkalnych w miasteczku. Jeszcze w latach 70. XX w., mimo pojawienia się

dziesiątków domów jednorodzinnych i pierwszych bloków, wyróżniał się z ra-

czej niskiej zabudowy. Dopiero bum budowlany lat 90. ostatecznie go przysłonił.

Warto zauważyć, że ta budowlana inwestycja Zygmunta Lutego nastąpiła

w okresie głębokiego kryzysu gospodarczego. Okolice Stoczka dzieliły los pozo-

stałych rolniczych terenów II Rzeczypospolitej, których mieszkańcom zapaść

gospodarcza szczególnie dała się we znaki. 10 lat po ukończeniu seminarium

w Siennicy wybór drogi życiowej okazał się trafny. Konsekwentne odchodzenie

od rolnictwa ku zawodowi nauczycielskiemu być może uratowało rodzinę od

poważnych kłopotów materialnych.

W 1936 urodziła się Zygmuntowi i Bronisławie córka Alicja, a rok później

Danuta.

Page 298: zeszyt wiejski 14.pdf

298

Zygmunt Luty nie był człowiekiem pozbawionym wad. Posiadał porywczą

naturę, bywał impulsywny. Nie stronił od alkoholu. Energiczność pozwalała mu

jednak zyskiwać szacunek i posłuch u uczniów mimo niepozornej postury, kore-

spondowała także z jego strażackim zaangażowaniem. Z kolei dzięki towarzy-

skiemu usposobieniu był postacią lubianą, mającą liczne grono przyjaciół wśród

nauczycieli, sąsiadów, strażaków – mikrośrodowisk zlewających się w jedną

stoczkowską społeczność. Zdarzało mu się wypowiadać z dezaprobatą o Żydach,

choć jednocześnie rodzina utrzymywała kontakty z żydowskimi mieszkańcami

miasteczka w okresie międzywojennym. Wspomniane wady mieściły się zatem

w granicach „stoczkowskiej normy‖ i były społecznie aprobowane.

Nawet osoby spoza najbliższej rodziny wspominają jak czule zwracał się do

swojej żony „Broncia‖, „Broneczka‖19

. Córki Zygmunta również zachowały

w pamięci taki obraz ojca choć wiedzą też, że czułe słowa miały nieraz na celu

przebłaganie żony za wykroczenia wynikające z towarzyskiego usposobienia.

Cechowała go odwaga osobista. Córki wspominają jak zatrzymywał spło-

szonego konia na ulicy przed domem, jak spadł z dachu próbując go naprawić

itp. Jeden z epizodów obrazujących naturę Zygmunta Lutego wiąże się ze wspo-

mnianą wyżej funkcją płatnika nauczycielskich poborów, które przywoził

z Łukowa. Pewnego wieczoru dojeżdżając do Stoczka, z mostu nad rzeką Świder

zobaczył zarysy postaci. Lokalne podania utrzymywały, że w miejscu tym stra-

szy. Zygmunt Luty wcale nie oddalił się w popłochu, lecz wyciągnął broń, którą

legalnie dysponował i oddał kilka strzałów (nad ranem okazało się, że był to

konar drzewa).

Zygmunt Luty, jako ojciec i nauczyciel, doskonale zdawał sobie sprawę

ze znaczenia wykształcenia. Jego córka Alicja ukończyła Wyższą Szkołę Peda-

gogiczną w Katowicach. Kontynuując niejako drogę zawodową swojego ojca

przez wiele lat uczyła chemii w stoczkowskim liceum ogólnokształcącym. Ak-

tywnie działała w ZNP. Młodsza córka – Danuta ukończyła Akademię Ekono-

miczną w Katowicach a w latach 60-tych przeprowadziła się do Płocka.

* * *

Autorytet nauczyciela i społecznika ze Stoczka Łukowskiego Zygmunta

Lutego wynikał z niektórych jego cech osobowych oraz trafnie dokonanych

wyborów życiowych. Możemy w tym wypadku mówić zarówno o autorytecie

desygnowanym jak i nieformalnym.

Był członkiem rodu osiadłego w Stoczku od wielu pokoleń. Rodu chłop-

skiego, który jednak dzięki pierwotnemu statusowi mieszczańskiemu, cieszył się

względną swobodą w ramach swojego stanu. Członkowie rodu Lutych przyglą-

dali się (przez co najmniej sto kilkadziesiąt lat udokumentowanej egzystencji na

tym terenie) przybyszom ze specyficznej perspektywy „tutejszych‖, zwanych

__________ 19 Informator – kobieta, lat 72, Stoczek Łuk.

Page 299: zeszyt wiejski 14.pdf

299

tutaj „koziarami‖20

. Stoczkowianie, których rodzinne związki z tym miastem nie

były tak długie bez wątpienia zwracali uwagę na tę okoliczność.

W ściśle społecznym kontekście funkcjonowania autorytetu pozostaje fakt,

iż Zygmunt Luty mimo konsekwentnego odchodzenia od zawodu rolnika nigdy

nie starał się ostatecznie odciąć od chłopskich korzeni i zrezygnować

z chłopskich zajęć. Jeszcze w latach 50-tych XX w. rodzina posiadała krowę

(i drobniejszy inwentarz żywy), a do lat 60-tych dysponowała ziemią stopniowo

oddawaną w dzierżawę i w końcu sprzedaną.

Źródłem prestiżu był zawód nauczycielski, z którym Zygmunt Luty zwią-

zany był 42 lata – do emerytury, na którą przeszedł tuż przed śmiercią, jak

i związane z zawodem tym wykształcenie. W przededniu II wojny światowej

zaledwie kilkanaście osób w kilkutysięcznym Stoczku Łukowskim posiadało

wykształcenie wyższe lub średnie21

. Była to grupa osób bez wątpienia aktywna

i wpływowa, biorąca na siebie główny ciężar organizowania życia społeczno-

kulturalnego w miasteczku. Funkcje skarbnika w Ognisku ZNP i w Spółdzielni

Spożywców oraz poważne stanowiska w strukturze miejscowej OSP, także

świadczyły o zaufaniu, którym darzono Zygmunta Lutego. Pewną miarą popu-

larności w małomiasteczkowym środowisku było (gdzieniegdzie jest nadal)

proszenie w „kumy‖. Zygmunt Luty mógł poszczycić się kilkudziesięcioma

chrześniakami22

.

Był on człowiekiem rodzinnym i towarzyskim, odważnym i konsekwent-

nym w działaniu. Niesprzyjające okoliczności, takie jak wielki kryzys lat 30.

XX w., II wojna światowa, skomplikowana sytuacja polityczna po jej zakończe-

niu nie miały tragicznych konsekwencji dla rodziny. Jednocześnie Zygmunt Luty

nie pozostawał bierny. Brał czynny udział w życiu społecznym Stoczka zarówno

przed jak i po wojnie, w trakcie której związany był z tajnym nauczaniem. Bez

wątpienia jego postawa w wielu momentach życiowych świadczyła o swoistej

intuicji i rozwadze, których to cech nie można jednak sprowadzić do negatywnie

postrzeganego koniunkturalizmu.

Wspomniane wyżej cechy i okoliczności zespolone ze sobą stanowiły

o popularności Zygmunta Lutego. Sprawiały, że był w lokalnej społeczności

postacią łatwo rozpoznawalną i cenioną, której wkład w rozwój życia społeczno-

kulturalnego Stoczka Łukowskiego na przestrzeni 40 lat nie może budzić wąt-

pliwości.

Zygmunt Luty cierpiał na astmę i kłopoty z sercem. Konsekwencją było

niedotlenienie organizmu. Dolegliwości te stały się przyczyną śmierci w wieku

63 lat. „Zostawił dobrą pamięć‖.

__________ 20 Tych, którzy „wżeniali się‖ w stoczkowskie rody określano „nastańcami‖ a „włuczami‖

nazywano małżeństwa, które przybywały do Stoczka z zewnątrz.

21 A. Budzyński, J. Filipczuk, dz. cyt., s. 115.

22 H. Szczęśniak, W. Szczęśniak, dz. cyt., s. 461.

Page 300: zeszyt wiejski 14.pdf

300

Page 301: zeszyt wiejski 14.pdf

301

RECENZJE

„Mała ojczyzna” w nowych publikacjach książkowych

Czasy postępującej globalizacji, sięgającej nie tylko ekonomiki, ale również

innych dziedzin życia społeczno-kulturalnego, rodzą zapotrzebowanie na wzbo-

gacenie tożsamości społeczno-kulturowej różnych grup społecznych o wartości

wydobyte z własnych tradycji. Ma to bronić przed nadmierną unifikacją, aliena-

cją czy nawet utratą własnej tożsamości; umożliwiać odnalezienie się jednostek

i grup społecznych w ramach systemu wartości tzw. małej ojczyzny, czy ojczy-

zny prywatnej. Przy tym „ziemia‖, region etnograficzny, którym bywa niejako

przyporządkowana dana grupa, często określa charakter jej integracji w ramach

„małej ojczyzny‖.

Ostatnio ukazało się kilka opracowań książkowych, zasługujących na

szczególną uwagę regionalisty, właśnie z punktu widzenia wyżej zarysowanych

nadziei związanych z „małą ojczyzną‖. Zaprezentujemy kilka z nich, autorstwa

osób związanych bezpośrednio, bądź pośrednio, z Instytutem Etnologii i Antro-

pologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego.

***

Przegląd ten otwórzmy prezentacją książki Beaty Wasilewskiej-Klamki

(adiunkt w JE i AK UŁ): „Łemkowski Raj Utracony. Antropologiczne studium

małej ojczyzny‖. (Warszawa 2006, ss. 207). Dzieło to zostało starannie wydane

przez Fundację Wspierania Mniejszości Łemkowskiej „Rutenika‖ z Warszawy.

Praca o „Łemkowskim Raju ...‖ wychodzi z założenia, że „Wygnanie ludzi

z własnego środowiska, pozbawienie rodzinnego otoczenia, «małej ojczyzny» to

z pewnością dramat dla jednostki, który ma także i szerszy wymiar – oznacza

bowiem także rozpad społeczności lokalnych‖. (s. 9).

Umiejętnie i oryginalnie został określony przedmiot poznania prezentowa-

nej pracy. Ponieważ istnieje dość bogata literatura na temat Łemków, Autorka

ustaliła cel swego dzieła tak, aby nie powielać zagadnień już zbadanych: „Celem

pracy było stworzenie zapisu świadectw Łemków, uczestników akcji „Wisła‖, dotyczących przebiegu przesiedlenia, egzystencji na Ziemiach Odzyskanych i ich

powrotów na Łemkowszczyznę, a także przeprowadzenie antropologicznej anali-

zy materiału etnograficznego, powstałego na podstawie wywiadów dotyczących

Page 302: zeszyt wiejski 14.pdf

302

małej ojczyzny Łemków‖ (s. 13). Przekonujące metodologicznie jest więc usta-

lenie wyboru „Łemkowskiego Raju...‖ jako przedmiotu badania dla pracy noszą-

cej charakter analizy badawczej.

W latach 1994-1996 oraz w okresie 2000-2001 Autorka prowadziła szeroko

zakrojone badania terenowe na znacznych obszarach zachodniej Łemkowszczy-

zny. Dzięki temu zebrała materiał w postaci źródeł wywołanych, który służy

potrzebom obiektywnego zaprezentowania „Raju Utraconego‖. Przy tym został

on znacznie wzmocniony źródłami pisanymi o charakterze narracyjnym, czyli

pamiętnikami przesiedleńców na Ziemie Zachodnie w ramach akcji „Wisła‖

z 1947 r.

Układ pracy jest przejrzysty. W zupełności odpowiada przyjętym we wstę-

pie założeniom badawczym. Sama analiza realizowana jest w ramach dwóch

logicznie do siebie przylegających rozdziałów merytorycznych: I „Podróże Łem-

ków opowiedziane przez nich samych‖ i II „Antropologiczna analiza małej oj-

czyzny‖. Natomiast „Zakończenie‖ syntetycznie prezentuje całość opracowania.

Można pod adresem opiniowanej pracy sformułować zaledwie kilka uwag

krytycznych o charakterze historyczno-politologicznym, ale nie antropologicz-

nym. Zauważmy więc, że tożsamość narodową Łemków, w 95% chłopów, trud-

no określić w sposób jednoznaczny, choćby dlatego, że przedstawiciele tej gru-

py, posługującej się dialektem języka ruskiego, uznawani byli przez Ukraińców

za grupę własnego narodu. Informacja, że po 1956 r. Łemkowie mogli „częścio-

wo powracać w góry‖ (s. 12) jest prawdziwa, ale mogłaby być zaopatrzona w

przypis ustalający, że już od kwietnia 1952 r. ówczesne władze przestały prze-

szkadzać w powrotach, ale też w dalszym ciągu nie pomagały pokrzywdzonym.

Na teren Łemkowszczyzny w 1945 r. wkroczyły wojska „Robotniczo-Chłopskiej

Armii Czerwonej‖ a nie „wojska rosyjskie‖ (s. 20).

Zapewne dodatkowego komentarza wymaga przekonanie, iż w stosunku do

Łemków zastosowano „czystkę etniczną‖ (s. 86). O ile wiadomo ok. 60% Łem-

ków opuściło swoją ojczyznę po II wojnie światowej, jeszcze przed akcją „Wi-

sła‖. Pojęcie „czystka etniczna‖ dotyczy raczej całej grupy etnicznej.

Trudno zgodzić się z bardzo osobistym i mało w związku z tym obiektyw-

nym, recenzowaniem przez Autorkę demokratycznie wybranych organów wła-

dzy państwowej (s. 90-93). Tym bardziej, że te, wbrew opiniom środowisk naro-

dowych, potępiły działania akcji „Wisła‖. Na czym polegał „ambiwalentny

charakter‖ wystąpienia Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, przepraszające-

go za tę akcję? Czyżby było nieszczere.... Niejasno sformułowała Autorka pre-

tensje pod adresem „polskiego parlamentu‖. Przecież Senat, jako część Zgroma-

dzenia Narodowego potępił akcję „W‖.

Wyżej zamieszczone uwagi nie wpływają na ogólnie wysoką ocenę pozio-

mu merytorycznego prezentowanej pracy. Swoją treścią wypełnia lukę badaw-

czą, jaka dotychczas istniała w kwestii antropologicznej analizy wysiedlonych po

II wojnie światowej Łemków. „Podróże Łemków opowiedziane przez nich sa-

Page 303: zeszyt wiejski 14.pdf

303

mych‖ oraz „Antropologiczna analiza małej ojczyzny‖ układają się w pewną

harmonijną całość, przynoszącą nie tylko wiedzę, ale także wzruszenie i refleksję

nad losem narodu cierpiącego na skutek wysiedlenia z ziemi rodzinnej – grupy

zbiorowo odpowiadającej za czyny nie popełnione, lecz nie gubiącej swojej

tożsamości społeczno-kulturowej.

Występując w roli subtelnego narratora, Autorka umiejętnie, w potocznym

toku narracji, analizuje zebrane przez siebie materiały, nie obarczając ich nad-

miernym komentarzem. Dlatego pokrzywdzonym pozwala na nostalgiczną re-

fleksję, zaś czytelnikowi zapewnia wczucie się w jaźń ludzi pozbawionych swo-

jego „Raju‖. Uważam to za najważniejsze osiągnięcie przedstawionej książki.

***

Również bardzo starannie zostało opublikowane dzieło z zakresu regionali-

styki: „Na styku regionów. Dziedzictwo kultury ludowej województwa łódzkie-

go‖ (Pułtusk 2007, ss. 351). Wydawnictwo to firmują: Akademia Humanistyczna

im. Aleksandra Gieysztora i Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. Warto też

zauważyć, iż powstało ono we współpracy z Muzeum Archeologicznym i Etno-

graficznym w Łodzi. Nad poziomem merytorycznym opracowania czuwały:

prof. dr habil. Bronisława Kopczyńska-Jaworska, dr Anna Nadolska-Styczyńska

oraz mgr Aleksandra Twardowska, badaczki związane z łódzką etnologią. Praca

została dedykowana twórczyni tej szkoły etnograficznej, prof. dr habil. Kazimie-

rze Zawistowicz-Adamskiej. Najwybitniejsza kontynuatorka pionierskiego

w Polsce Środkowej dzieła tej uczonej, prof. B. Kopczyńska-Jaworska określiła

następująco kontekst kulturowy opracowania, którego funkcją ma być wzboga-

cenie i kształtowanie tożsamości społeczno-kulturowej różnych grup społecz-

nych w dobie postępującej globalizacji: „Stąd też rodzi się obawa o zachowanie

tożsamości kulturowej poszczególnych zbiorowości etnicznych, narodowych czy

regionalnych, w wyniku której z jednej strony obserwujemy powstawanie obron-

nych ruchów żywiołowych, często negatywnie ocenianych fundamentalizmów,

a z drugiej strony, pojawienie się międzynarodowych czy krajowych programów

zmierzających do zachowania własnego, swoistego dziedzictwa kulturowego

poszczególnych społeczności‖. („Nie tylko Mazowsze. Kultura ludowa Polski

środkowej‖, s. 21).

Całość prezentowanej pracy została poprzedzona zwięzłą „Przedmową‖ au-

torstwa prof. Katarzyny Kaniowskiej z Instytutu Etnologii i Antropologii Kultu-

rowej UŁ, docenianego już w nauce metodologa i antropologa kulturowego.

Tekst ten, wyposażony w odpowiedni „oddech‖ metodologiczny, stawia m.in.

problem znaczenia dziedzictwa kulturowego w etnologii i w tym kontekście

ustala, poprzedzając artykuły poświęcone bezpośrednio dziedzictwu kulturowe-

mu woj. łódzkiego, iż „Ważne staje się nie tylko to, co zostało przekazane, ale to,

co zostało przejęte‖ (s. 15).

Page 304: zeszyt wiejski 14.pdf

304

Zebrane w recenzowanym tomie teksty, w swojej części merytorycznej, po-

siadają walory syntezy, zbudowanej w oparciu o wieloletnie badania terenowe

i gabinetowe prowadzone przez łódzki ośrodek etnograficzny od końca lat 40.

XX w. W sposób pogłębiony wykorzystały one olbrzymi dorobek łódzkiego

środowiska w zakresie badania życia społecznego, kultury duchowej i material-

nej, głównie wsi woj. łódzkiego. Dlatego kompetentnie odwołują się do publika-

cji zamieszczanych m. in. w „Łódzkich Studiach Etnograficznych‖ oraz „Pracach

i Materiałach Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi‖. Seria

etnograficzna. Przy tym w miarę równomiernie traktują problematykę wszyst-

kich regionów etnograficznych Polski Środkowej, która przecież obejmuje po-

granicze trzech dużych regionów historyczno-geograficznych: Mazowsza, Wiel-

kopolski i Małopolski.

Logicznie i przejrzyście skonstruowany został układ rzeczowy opracowa-

nia, które, zgodnie z założeniami, charakteryzuje wybrane aspekty etnografii

tego obszaru, uwzględniając przy tym cechy typowe dla całości przedstawionej

przestrzeni, jak i elementy właściwe dla poszczególnych regionów kulturowych

Polski Środkowej.

W przywołanym wyżej artykule B. Kopczyńskiej-Jaworskiej, znajdziemy

określenie zasięgu geograficznego kultury ludowej Polski Środkowej, będącej

zasadniczym przedmiotem poznania naukowego prezentowanej pracy: „(...)

kultura ludowa Polski środkowej, to nie tylko dobrze znana kultura kurpiowska

czy łowicka kojarzone z historycznym Mazowszem, ale również, czy przede

wszystkim kultura ludowa barwnych subregionów (Sieradzkiego, Opoczyńskie-

go, Rawskiego czy Łęczyckiego), które rozwinęły się na styku Mazowsza

z sąsiednimi ziemiami‖ (s. 19).

Na wysoki poziom naukowy składają się i pozostałe teksty publikowane

w opisywanym tomie. Artykuł B. Kopczyńskiej-Jaworskiej jest dla nich swo-

istym zwornikiem, ustalając konkretnie zakres zainteresowań całości. W kolejno-

ści wymieńmy następne opracowania tego obszernego dzieła: „Pod wspólnym

dachem. Tradycyjne budownictwo wiejskie‖ (mgr Elżbieta Miszczyńska); „Urok

rzeczy pożytecznych. Tradycyjne rękodzieło ludowe‖ (prof. Władysław Bara-

nowski); „Pasiak pasiakowi nierówny. Tradycyjny strój i tkanina ludowa‖ (mgr

Alicja Woźniak); „Z potrzeby serca i ducha. O sztuce ludowej‖ (mgr Bożenna

Magdalena Liberska-Marianow); "Zgodnie z rytmem przyrody. Tradycyjne ob-

rzędy doroczne‖ (mgr Aleksandra Twardowska); „Przekroczyć granicę. Trady-

cyjne obrzędy rodzinne: chrzciny, wesele, pogrzeb‖ (mgr Elżbieta Królikowska,

dr Anna Nadolska-Styczyńska); „Muzea – skarbnice tradycji‖ (dr Anna Nadol-

ska-Styczyńska).

Wymienione prace pożytecznie uzupełniają aneksy:

1) Wykaz instytucji i organizacji realizujących działania z zakresu ochrony

i upowszechniania dziedzictwa kultury ludowej, opracowany przez pracow-

ników Ośrodka Regionalnego Łódzkiego Domu Kultury;

Page 305: zeszyt wiejski 14.pdf

305

2) Wykaz twórców sporządzony na podstawie materiałów muzealnych, reje-

strów oddziałów lokalnych Stowarzyszenia Twórców Ludowych oraz

Łódzkiego Domu Kultury, opracowany przez B. M. Liberską-Marinow.

Podsumowując, wyrażę pogląd, iż dzieło o „dziedzictwie kultury ludowej‖

może przyczynić się również do upowszechniania w środowiskach animatorów

kultury, także szkolnych i akademickich, rzetelnej wiedzy o dorobku kulturo-

wym tzw. regionu Polski Środkowej, czyli ziem wchodzących w skład woj.

łódzkiego, jako regionu administracyjnego. Przy tym, wobec wejścia Polski do

Unii Europejskiej, wypełnia treścią oddziaływania regionalizmu, jako ruchu

społecznego istotnie wzbogacającego tożsamość kulturową różnych grup spo-

łecznych w dobie globalizmu.

***

Z uznaniem, z nawet podziwem, należy powitać oryginalną inicjatywę wy-

dawniczą mgr Alicji Król-Kamińskiej, autorki pracy o Bratoszewicach, osadzie

położnej przy drodze krajowej nr 14, Łódź-Łowicz, w gminie Stryków na terenie

powiatu zgierskiego (Z dziejów Bratoszewic, Łódź 2008, ss. 240). Napisała Ona

dzieło ważne dla historiografii regionalistycznej. Zresztą Autorka jest wyjątkowo

predestynowana do podjęcia tego typu wyzwań, jako wieloletnia nauczycielka

języka polskiego w miejscowym zespole szkół rolniczych oraz jako animator

działań Stowarzyszenia Przyjaciół Bratoszewic. Prace A. Król-Kamińskiej bar-

dzo starannie i nadzwyczaj estetycznie wydało Archidiecezjalne Wydawnictwo

Łódzkie, zaś sfinansował ją Urząd Miasta-Gminy Stryków, którego burmistrz

Andrzej Jankowski, poprzedził całość słowem wstępnym (s. 5).

Układ rzeczowy pracy przedstawia się logicznie i przejrzyście. Stosując

kryterium chronologiczno-rzeczowe, prowadzi tok narracji od początków wsi, aż

po czasy zupełnie współczesne, słusznie eksponując rolę szkół rolniczych

w budowaniu specyfiki, rangi i osiągnięć tej osady. Po zwięźle zarysowanym

wstępie, rozdział I przedstawia „Początki Bratoszewic‖, prowadząc je od pierw-

szej wsi do efemerycznych praw miejskich, uzyskanych prawdopodobnie

w początkach XV w. Rozdz. II, posiadając właściwości biografistyczne, przed-

stawia wizerunki poszczególnych rodów i właścicieli Bratoszewic w układzie

chronologicznym, poczynając od Oporowskich-Goślubskich-Bratoszewskich,

w kolejności Ciecierskich, Czarneckich, Matuszewskich, Lemańskich, aż po

Rzewuskich. Rozdz. III opisuje historię osady w okresie II wojny światowej,

czyli okupacji niemieckiej. Z kolei rozdz. IV, wyróżniający się dużą objętością,

przedstawia dzieje miejscowej parafii Kościoła Katolickiego. Rozdz. V prezentu-

je „herbarz bratoszewicki‖, czyli bogato ilustrowany opis herbów znajdujących

się w miejscowym kościele: „Sulima‖, „Jastrzębiec‖, „Pomian‖, „Korab‖,

„Gryf‖, „Topór i Odrowąż‖, „Bukowczyk i Topór‖, „Krzywda i Bukowczyk‖.

Page 306: zeszyt wiejski 14.pdf

306

Kolejne rozdziały przedstawiają dzieje i funkcje instytucji oświatowych i organi-

zacji społecznych, ożywiających swoją działalnością życie społeczno-kulturalne

Bratoszewic: Szkoły rolnicze (rozdz. VI); Ośrodek Doradztwa Rolniczego

(rozdz. VII); Szkoły podstawowej i gimnazjum (rozdz. VIII); Złote lata sportu

(rozdz. IX); Stowarzyszenie Przyjaciół Bratoszewic (rozdz. X).

Na docenienie zasługuje także baza źródłowa prezentowanej pracy. Jest ona

dobrana starannie i w sposób urozmaicony. Opiera się bowiem na źródłach pisa-

nych, aktowych i narracyjnych oraz na źródłach wywołanych i ikonograficznych.

Strona formalna recenzowanej pracy także się wyróżnia. Starannie dobrany

materiał ilustracyjny udanie wzbogaca poszczególne rozdziały.

W sytuacji, gdy w ramach Unii Europejskiej toczy się dyskurs na temat

kształtu społeczno-kulturowego i politycznego naszego kontynentu: Europa

ojczyzn czy Europa regionów, szereg środowisk oczekuje kompetentnej wiedzy,

pozwalającej na przekonujące odpowiedzi na tak postawioną kwestię. Sądzę, że

dzieło A. Król-Kamińskiej udanie bierze udział w rozwikłaniu tego problemu

czasów współczesnych, rzetelnie prezentując wiedzę o Bratoszewicach, swoistej

„małej ojczyzny‖ mieszkańców tej osady i absolwentów miejscowych szkół,

głównie zaś rolniczych.

Treść przedstawionej pracy skłania również do wniosku, iż może ona uda-

nie realizować zadania dydaktyczno-wychowawcze bratoszewickich placówek

oświatowych różnego szczebla i specjalności, wzbogacając wiedze uczniów jak

i wpływając na formowanie ich określonych postaw patriotycznych w odniesie-

niu nie tylko do „małej ojczyzny‖, ale także do ojczyzny narodowej.

***

Przedstawione w kolejności wydawnictwo to „Prace i Materiały Muzeum

Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi‖. Seria etnograficzna, Nr 34, 2008,

ss. 367. Jest ono wyrazem aktywności badawczej przede wszystkim etnografów

z Zespołu Działów Etnograficznych M A i E, ale także zawiera analizy badawcze

autorstwa archeologów oraz etnologów z UŁ. W ten sposób, pożytecznie dla

środowiska, integruje młodych naukowców łódzkich, którzy w sposób nowocze-

sny, czyli interdyscyplinarny, traktują swój przedmiot poznania naukowego.

Teksty zawarte w potężnym 34. tomie „Prac i Materiałów...‖ to głównie

źródłowe analizy badawcze, będące wynikiem zrealizowania projektu badawcze-

go „Chełmo 2006‖, w ramach którego zespół badawczy etnologów, pracowni-

ków Muzeum (Zespół Działów Etnograficznych) postarał się o szerokie i kompe-

tentne przedstawienie wybranych sfer życia mieszkańców gmin Masłowice,

Przedbórz i Wielgomłyny z woj. łódzkiego. Opracowania te w formie opartych

na bogatych źródłach analiz, jako efekt pracy grona młodych specjalistów

z MAiE, określają charakter i profil naukowy recenzowanego tomu i wpływają

na wysoką ocenę merytoryczną całego przedsięwzięcia wydawniczego. Przede

Page 307: zeszyt wiejski 14.pdf

307

wszystkim więc docenić należy teksty trojga naukowców realizujących projekt

„Chełmo 2006‖. I tak Przemysław Owczarek, jako inicjator projektu zbadał

i opisał wyobrażenia związane z Chełmską Górą, najwyższym wzniesieniem na

Ziemi Łódzkiej i jednocześnie rezerwatem archeologiczno-przemysłowym.

Z kolei Piotr Czepas w obszernej, opartej także na źródłach archiwalnych, anali-

zie nie pozbawionej również akcentów syntezy, ambitnie zaprezentował działal-

ność przemysłową na terenie gmin Wielgomłyny i Masłowice od schyłku XVIII

do początku XXI w. Podobnie wysoko oceniam teksty Barbary Chlebowskiej.

Autorka ta, bazując głównie na umiejętnie wykorzystanych źródłach wywoła-

nych, opisała etnologicznie kapliczki i krzyże przydrożne w krajobrazie kulturo-

wym wsi z terenu gmin Wielgomłyny i Masłowice oraz zastanowiła się nad

estetyką wnętrz mieszkalnych i przestrzeni przydomowej w tychże gminach.

Również pozostałe zamieszczone w „Pracach i Materiałach...‖ teksty ce-

chuje odpowiedni poziom merytoryczny, jakkolwiek, co jest naturalne w przy-

padku prac zbiorowych, nie jest równy i różni się stopniem szczegółowości uję-

cia badanego przedmiotu i charakterem wykorzystanych źródeł.

Bardzo istotnym dla spoistości recenzowanego tomu jest tekst autorstwa

Justyny Laskowskiej-Otwinowskiej: „Pochwała Prowincji... Nie po raz pierw-

szy‖, który na podstawie bogato dobranej literatury przedmiotu oraz własnych

doświadczeń naukowych Autorki, uzasadnia zainteresowania tzw. prowincją, ale

jednocześnie regionem, a nawet „małą ojczyzną‖.

Z analiz badawczych zamieszczonych w 34 tomie „Prac i Materiałów...‖ na

uwagę zasługują także inne opracowania z dziedziny archeologii, historii i etno-

logii, zamieszczone przez młodych badaczy: Jerzego Sikory – „Grodzisko wcze-

snośredniowieczne na Górze Chełmo. Badania, interpretacje, hipotezy‖; Toma-

sza Andrzeja Nowaka – „Mikrohistoria wsi Chełmo? Rozterki metodologiczne

młodego historyka‖; Ingi Kuźmy – „Prywatność-intymność, czyli na badaw-

czych peryferiach etnologii‖; Michała Świercza – „Analiza tekstu wizualnego na

przykładzie cmentarzy w Wielgomłynach i Chełmie‖; Iwony Świętosławskiej –

„Na straży pamięci. Rola muzeum w edukacji regionalnej‖.

Ponadto materiałową część prezentowanej publikacji znacznie wzmacniają

opracowania Marii Augustyniak („Spuścizna po profesor Kazimierze Zawisto-

wicz-Adamskiej w archiwum Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego

w Łodzi‖) oraz Anny Hernik („Osobista historia etnografii. Kilka wolnych uwag

na podstawie pracy nad spuścizną po profesor Kazimierze Zawistowicz-

Adamskiej‖).

Dobrze się stało, iż w 34 tomie „Prac i Materiałów...‖ znajdziemy wspo-

mnienia o zmarłej, zasłużonej dla Muzeum Elżbiecie Władykowej, autorstwa

równie zasłużonego dla placówki tej Witolda Nowosza. Nostalgiczny w tonie

tekst ten, poświadczyć może o istnieniu więzi międzypokoleniowej wśród byłych

i obecnych pracowników M A i E.

Page 308: zeszyt wiejski 14.pdf

308

Ogólnie wysoko oceniam również poziom opracowania redakcyjnego re-

cenzowanego tomu. Na uznanie zasługuje przyjęcie niekonwencjonalnego ukła-

du tekstów, wśród których, poza analizami stricte naukowymi, znajdziemy wy-

wiady oraz luźniejsze refleksje antropologiczne.

Umiejętnie i bogato dobrany materiał ilustracyjny, nie tylko ilustruje teksty,

ale także prezentuje sobą wysoki poziom artystyczny.

Podsumowując, podtrzymam opinię, iż na uznanie zasługuje to, iż Zespół

Działów Etnograficznych MAiE w Łodzi, po niedługiej przerwie, przygotował

kolejny tom cenionego w naszym środowisku wydawnictwa. Po raz pierwszy

„Prace i Materiały ...‖, podnosząc swój poziom metodologiczny, są tak bardzo

interdyscyplinarne. W ten sposób ugruntowują swoją pozycję w łódzkiej i ogól-

nopolskiej etnografii, etnologii i w ogóle antropologii kulturowej.

Doceniając, poziom merytoryczny całego recenzowanego tomu, zwracam

uwagę na jeszcze inne jego walory, przede wszystkim, jak już zaznaczyłem wy-

żej, poziom i estetykę opracowania oraz starannie dobrany materiał ilustracyjny.

Jednocześnie mam nadzieję, iż tłumaczenia streszczeń poszczególnych artyku-

łów, pożytecznie wprowadzą pismo do międzynarodowego obiegu informacji

naukowej.

Prezentowany tom swoją treścią jest wkomponowany we współczesny dys-

kurs, mający miejsce w ramach postępującej globalizacji, nad miejscem regionu

i „małej ojczyzny‖ w budowaniu tożsamości społeczno-kulturowej grup społecz-

nych, oddalonych miejscem zamieszkania od centrów administracyjnych.

Andrzej Lech

[Rec.:] Józef Hampel: Chłopów polskich drogi do demokracji. Studia i szkice,

Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej w Krakowie, Prace

monograficzne nr 484, Kraków 2008, ss. 296.

Od kilku już dziesiątków lat nie ustaje dobra passa historiografii polskiego

ruchu ludowego. Dzieje się tak nie tylko za sprawą prężnie działających instytu-

cji i stowarzyszeń, wspomniawszy w pierwszym rzędzie o Muzeum Historii

Polskiego Ruchu Ludowego w Warszawie, Zakładzie Historii Polskiego Ruchu

Ludowego, Ludowym Towarzystwie Naukowo-Kulturalnym i jego oddziałach

rozsianych po całej Polsce. Ukazują się specjalistyczne periodyki naukowe po-

święcone dziejom wsi, chłopów i ruchu ludowego, z „Rocznikami Dziejów Ru-

chu Ludowego‖ (nr 35, 2008), „Rocznikiem Historycznym Muzeum Historii

Polskiego Ruchu Ludowego‖ (nr 24, 2008), łódzkimi „Zeszytami Wiejskimi‖,

krakowskim „Rocznikiem Ludowego Towarzystwa Naukowo-Kulturalnego‖ (nr

8, 2008) na czele, pojawiają się liczne rzetelne, naukowe i popularnonaukowe

Page 309: zeszyt wiejski 14.pdf

309

publikacje1, tematyka ruchu ludowego znajduje odzwierciedlenie w pracach

zbiorowych i na łamach periodyków historycznych o zasięgu ogólnopolskim

i regionalnym2. Nie słabnące zainteresowanie powyższą problematyką stanowi

odzwierciedlenie miejsca ruchu ludowego w najnowszych dziejach Polski, roli

ludowców w kształtowaniu nowoczesnego narodu, odzyskaniu niepodległości

w 1918 r., jej utrwalaniu i udziale w walce o niepodległość kraju, współudziale

w kształtowaniu polskiej myśli politycznej, jak również uobywatelnianiu klasy

chłopskiej w XIX-XX w.

Jednym z autorów, który wniósł poważny wkład do badań nad dziejami

wsi, chłopów i ruchu ludowego, szczególnie w odniesieniu do terenów byłej

Galicji i Małopolski, jest pracownik naukowy Instytutu Historii Krakowskiego

Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej, dr Józef Ham-

pel, autor i współautor licznych publikacji historycznych3. Wydawnictwo Na-

ukowe (byłej już Akademii Pedagogicznej im. KEN) opublikowało w 2008 r.

zbiór studiów i szkiców opatrzonych tytułem Chłopów polskich drogi do demo-

kracji (Prace monograficzne, nr 484), zawierający 16 tekstów autorstwa J. Ham-

pla – referatów wygłoszonych na konferencjach i sesjach naukowych, a następ-

nie opublikowanych w zbiorach materiałów pokonferencyjnych, artykułów

__________ 1 Przykładowo w 2007 r. ukazał się t. 5 Dzieł wybranych Wincentego Witosa – Przemó-

wienia, w opracowaniu zmarłego w 2008 r. prof. J. R. Szaflika, wieńczący te fundamentalne

dla historii najnowszej Polski i ruchu ludowego wydawnictwo źródłowe (choć przydałoby się

jeszcze opublikować zachowane listy tego chłopskiego premiera i męża stanu); Z. Kaczyński,

P. Popiel, A. Przybylska, Kalendarium historii polskiego ruchu ludowego, Warszawa 2008, ss.

374; T. Dorosz, Bastiony Podlasia. Konspiracyjny ruch ludowego na Podlasiu 1939-1944,

Warszawa 2005; Z. Ilski, Jakub Bojko 1857-1943. Biografia polityczna, Wrocław 2004;

A. Indraszczyk, Adam Bień 1899-1998. Działalność społeczna i polityczna, Warszawa 2005;

M. Krisań, Chłopi wobec zmian cywilizacyjnych w Królestwie Polskim w drugiej połowie

XIX – początku XX wieku, Warszawa 2008; M. Przeniosło, Chłopi Królestwa Polskiego

w latach 1914-1918, Kielce 2003.

2 Por. publikację poświęconą 100. rocznicy rewolucji 1905-1907: Dziedzictwo rewolucji

1905-1907. Pod red. nauk. A. Żarnowskiej, A. Kołodziejczyka, A. Stawarza i P. Tusińskiego,

Warszawa-Radom 2007 (gdzie dwa referaty – J. Gmitruka i A. Kołodziejczyka poświęcono tej

tematyce, kilka innych zawierało wiele interesujących informacji na temat roli chłopów i ro-

dzącego się ruchu ludowego w wydarzeniach tego okresu; „Rocznik Wołomiński‖, t. IV, 2008

zawiera aż trzy artykuły poświęcone ruchowi ludowemu w byłym powiecie radzymińskim.

3 J. Hampel, Stronnictwo Ludowe i antysanacyjne wystąpienia chłopów powiatów rop-

czyckiego i dębickiego 1931-1939, Kraków 1977: K. Przyboś, J. Hampel, B. Dereń, Strajk

chłopski w Małopolsce w sierpniu 1937, Warszawa 1988; Szczurowa. Z dziejów wsi i gminy,

pod red. J. Hampla, Kraków 1996; Sucha Beskidzka, pod red. J. Hampla i F. Kiryka, Kraków

1998; J. Hampel, Sucha Beskidzka – narodziny miasta, Sucha Beskidzka 1997; autor biogra-

mów w publikacji Kto był kim w Drugiej Rzeczypospolitej. Red. nauk. J. M. Majchrowski

przy współpracy G. Mazura i K. Stepana, Warszawa 1994. J. Hampel jest też członkiem Kole-

gium Redakcyjnego, sekretarzem i redaktorem ośmiu tomów, wspomnianego powyżej „Rocz-

nika LTN-K‖ w Krakowie, na łamach którego opublikował szereg artykułów.

Page 310: zeszyt wiejski 14.pdf

310

i fragmentów rozpraw naukowych opublikowanych w monografiach regional-

nych w latach 1974-2002. „Myślą przewodnią autora przy ich doborze było uka-

zanie uwarunkowań, czynników i przebiegu kształtowania się chłopskiej świa-

domości społecznej, obywatelskiej, narodowej i politycznej od polowy XIX

wieku do końca II Rzeczypospolitej. (…) Przedstawiono pracę «wśród ludu»,

jego otwieranie się na wpływy zewnętrzne, motywacje wspólnego działania

w organizacjach społeczno-gospodarczych, oświatowo-kulturalnych, instytucjach

samorządowych i wreszcie samodzielnych stronnictwach politycznych oraz

instytucjach państwa. Różne ugrupowania ideowo-polityczne, z różnymi inten-

cjami podejmowały działania w środowisku wiejskim, dlatego wydawało się

konieczne uwzględnienie obok politycznego ruchu ludowego, także działań

innych obozów politycznych – podkreślił autor w Słowie wstępnym. – Próba

spojrzenia na te procesy, nie tyle przez pryzmat programów zorganizowanego

ruchu ludowego, działalności jego politycznych reprezentacji, ile od strony

«podmiotu», samych chłopów oraz ich lokalnych przywódców, zadecydowała

też o zamieszczeniu w zbiorze fragmentów rozpraw z dwóch monografii gmin,

Szczurowej i Wierzchosławic. Ilustrują one specyfikę omawianych zjawisk oraz

uczestnictwo w «demokracji» w realiach konkretnej społeczności, a także zmie-

niającej się rzeczywistości społeczno-politycznej. Zdają się również dokumen-

tować trwałość dokonujących się przemian w mentalności i postawach, co po-

twierdzają reakcje na próby ograniczenia ładu demokratycznego w ostatnim

dziesięcioleciu II Rzeczypospolitej‖ (s. 5).

Mimo, iż praca J. Hampla nie ma charakteru klasycznej monografii nauko-

wej, stanowi znaczące wydarzenie w historiografii ruchu ludowego i ludowej

myśli politycznej. Podkreślili to recenzenci – profesorowie Jan Jachymek

z UMCS w Lublinie i Czesław Brzoza z Uniwersytetu Pedagogicznego w Kra-

kowie. J. Jachymek stwierdził m.in.: „W piśmiennictwie historycznym nie ma

pozycji, która w sposób wszechstronny ukazywałaby trudny «marsz» chłopów

polskich do ustroju i państwa demokratycznego. Czyni to autor niniejszych stu-

diów i szkiców na przykładzie, chociaż nie wyłącznie, Galicji – kolebki polskie-

go ruchu ludowego w końcu XIX wieku, a w Polsce odrodzonej – bastionu

wpływów ludowców, skąd pochodzili jego organizatorzy i przywódcy tego for-

matu, co Jakub Bojko, Wincenty Witos czy Władysław Kiernik. Godne podkre-

ślenia jest, że Józef Hampel nie skupia się wyłącznie na sferze polityki, ale też

zasięgiem analizy obejmuje problematykę gospodarki i oświaty oraz szeroko

rozumianych spraw społecznych. Praca ta może inspirować w przyszłości dalszy

wysiłek badawczy‖ (4 s. okładki). Natomiast Cz. Brzoza podkreślił źródłowo-

naukowe walory zbioru studiów i szkiców J. Hampla, konstatując: „Zbiór esejów

jednego z najlepszych znawców problemów dziejów polskiego ruchu ludowego

od 2 połowu XIX wieku do końca okresu międzywojennego to efekt wieloletnich

badań archiwalnych i bibliotecznych autora. Zakres przeprowadzonych przez

niego kwerend jest imponujący, gdyż obejmuje zarówno archiwa zagraniczne,

Page 311: zeszyt wiejski 14.pdf

311

polskie archiwa centralne, jak i regionalne składnice akt. Za szczególnie cenne

uważam wprowadzenie do obiegu naukowego mało znanych źródeł przechowy-

wanych poza instytucjami archiwalnymi, np. kronik szkolnych, kronik parafial-

nych oraz dokumentów i wspomnień znajdujących się w rękach prywatnych.

Równie imponująca jest kwerenda prasowa, która objęła prawie wszystkie wy-

dawnictwa galicyjskie i małopolskie (polskie i ukraińskie) z tego okresu‖ (4 s.

okładki).

Autor uszeregował wyniki swych dociekań w sposób problemowy, co zo-

stało – według jego słów – podyktowane „próbą zilustrowania płaszczyzn prze-

mian światopoglądowych, ich mechanizmów oraz kształtowania się form insty-

tucjonalnych życia zbiorowego, zarówno inspirowanych z zewnątrz, jak również

będących efektem samoorganizacji w społecznościach wiejskich‖ (s. 5). Zbiór

początkuje wnikliwa analiza miejsca i roli Małopolski w dziejach polskiego

ruchu ludowego. Mimo upływu ponad 10 lat od jej opublikowania (1997 r.),

zasadnicza teza autora, że poza mocno przestarzałą już pracą Krzysztofa Dunina

– Wąsowicza z 1956 r.4, nie powstało żadne syntetyczne opracowanie dziejów

ruchu ludowego na obszarze Małopolski w XIX i XX w., a „stan badań nad ma-

łopolskim ruchem ludowym, jak się wydaje, nie odzwierciedla jego roli i wkładu

w dokonaniach politycznego ruchu chłopskiego w skali ogólnokrajowej‖, zaś

istniejące opracowania cechuje „pewna epizodyczność i schematyzm ujęcia,

pewien brak komplementarności‖ (s. 11). Dotyczy to także dziejów Stronnictwa

Ludowego w latach 1931-1939 na tym terenie. W kolejnym studium J. Hampel

przedstawia wnioski i spostrzeżenia na temat stosunku chłopów do kwestii nie-

podległości Polski, formułując odpowiedź na podstawowe pytania o stan świa-

domości społeczno-politycznej i obywatelskiej klasy chłopskiej przed odzyska-

niem niepodległości i w okresie suwerennego bytu państwowego lat 1918-1939.

Warto podkreślić jakże trafne spostrzeżenie, że w okres dwudziestolecia mię-

dzywojennego „(…) chłop polski wchodził, dzięki ruchowi ludowemu, nie tylko

z wolą bycia Polakiem, ale także z wyobrażeniem, jaka ta Polska powinna być.

Zakres rozumienia Ojczyzny chłopów wyszedł poza dom rodzinny i granice

gminy, obejmował całość spraw narodowych. Chłopi pojmowali równocześnie

Ojczyznę jako ich osobisty obowiązek od pierwszych trudnych dni niepodległo-

ści‖ (s. 29). Pisany z okazji 70-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę

tekst, w swych zasadniczych tezach, mimo zmian ustrojowych i pojawienia się

wielu nowych publikacji, pozostaje aktualny do dziś

Podobnie trafne, udokumentowane źródłowo są wywody autora zapre-

zentowane w studium Chłopi i ludowcy wobec kwestii narodowej w Galicji (s. 31-43), podkreślenie rozbieżności między formułowanymi zasadami, a kon-

kretną praktyką polityczną, a w efekcie opowiedzeniem się ludowców za pryma-

tem polskich interesów narodowych, a nie klasowych, wskazanie na nierealność

__________ 4 K. Dunin –Wąsowicz, Dzieje Stronnictwa Ludowego w Galicji, Warszawa 1956.

Page 312: zeszyt wiejski 14.pdf

312

ludowcowej wizji asymilacji Żydów. Następnie przedstawiony został obraz zwy-

cięstwa grunwaldzkiego 1410 roku i stosunków polsko-niemieckich w krakow-

skich i lwowskich publikacjach historycznych dla ludu z lat 1848-1914, w któ-

rym autor słusznie wyartykułował stopniową ewolucję moralizatorsko-dydak-

tyczno-poznawczej treści tych wydawnictw, przesunięcie akcentów z płasz-

czyzny militarno-politycznej na cywilizacyjno-kulturową (s. 44-57, tekst z 1990

r.). Bardzo istotne wartości poznawcze posiada też kolejny szkic J. Hampla pt.

Lwowskie środowisko ukraińskie wobec narodzin ruchu ludowego w Galicji (s. 58-66), w którym wskazał na poważne rozbieżności w rozumieniu wspólnych

interesów przez obie strony, narastającą podejrzliwość a nawet wrogość (tekst

z 1995 r.). Następny szkic o stosunku socjalistów galicyjskich do zagadnień wsi

J. Hampel trafnie podsumował w sposób następujący: „(…) trzy zasadnicze

sprawy rodziły kontrowersje: przyjęcie odrębnego programu agrarnego, czy

przystosowanie ogólnych zasad socjalistycznych do specyfiki wsi galicyjskiej;

po drugie – kto z kręgów wiejskich może być przedmiotem oddziaływania; po

trzecie – agitacja i propaganda, czy odrębne struktury organizacyjne dla zabez-

pieczenia ciągłości wpływów. Żaden z tych dylematów nie został w ramach

PPSD rozstrzygnięty, gdyż obiektywnie takiej możliwości nie było, ale doświad-

czenia galicyjskich socjalistów w działalności wśród mieszkańców wsi, bez wąt-

pienia stanowiły istotny element dla sformułowania późniejszego stanowiska

PPS w kwestii agrarnej‖ (s. 73).

W kolejnym studium przedstawiony został udział i pierwszoplanowa rola

ludowców w powołaniu, strukturach i działalności Polskiej Komisji Likwidacyj-

nej w Krakowie, szczególnie jej przewodniczącego Wincentego Witosa i innych

prominentnych działaczy PSL „Piast‖ (s. 74-83); dużą wartość poznawczą posia-

dają też wywody autora przedstawione w opracowaniu pt. Ruch inteligencji

ludowej – formy organizacyjne i działalność polityczna, wywołujące refleksję

o potrzebie pogłębionych badań w tym zakresie i opracowanie monografii;

w studium dotyczącym próby wypracowania koncepcji Polski ludowej przez

ruch ludowy w latach 1918-1947, zarówno w dokumentach programowych, jak

publicystyce i bieżącej praktyce politycznej. J. Hampel przedstawił interesująco

zarówno dynamikę przemian wizji ludowców, jak i jej podstawowe przesłanie –

nie dominacja klasy chłopskiej – swoista „dyktatura chłopów‖, a „projekcja

społeczeństwa obywatelskiego, jako podstawy demokratycznego państwa‖ oraz

wskazanie na dzisiejszą aktualność wielu jej postulatów (s. 109, tekst z 2000 r.).

Następnie autor pokusił się o pogłębioną analizę źródeł i przyczyn radykalizacji

wsi małopolskiej w latach 1931-1935 (s. 110-138), wynikających zarówno

z poważnego zaostrzenia politycznego kursu rządów sanacyjnych wobec ruchu

ludowego, widocznej zwłaszcza w pierwszej połowie lat trzydziestych aktywiza-

cji ruchu młodowiejskiego, głownie w szeregach ZMW RP „Wici‖, jak i przy-

czyn ekonomicznych – narastającej w zastraszający sposób nędzy wsi małopol-

skiej. Koresponduje z powyższymi konstatacjami autora następny tekst obra-

Page 313: zeszyt wiejski 14.pdf

313

zujący przenikanie wpływów ruchu komunistycznego na wieś województwa

krakowskiego, uwidaczniające się w drugiej połowie lat trzydziestych, szczegól-

nie w okresie wielkiego Strajku Chłopskiego 1937 r., głównie na płaszczyźnie

haseł programowych, postulatów ekonomicznych i społecznych (s. 139-152,

tekst z 1982 r.).

Równie istotne dla historiografii ruchu ludowego, choć zaryzykuję tezę –

z przewagą warstwy poznawczej nad analityczną, są kolejne studia: o początkach

ruchu ludowego w powiecie Dąbrowa Tarnowska (s. 153-169), aktywności spo-

łecznej i postawach politycznych mieszkańców rodzinnej wsi W. Witosa –

Wierzchosławic do 1918 r. (s. 170-206), udziale ludności wsi sądeckich w wybo-

rach parlamentarnych lat 1919-1930 (s. 207-224), wreszcie studium z dziejów

wsi i gminy Szczurowa w XIX – XX w. (do 1939 r.). Zbiór opatrzony został

wykazem skrótów, podstawową bibliografią (źródła archiwalne, drukowane,

prasa i opracowania (s. 266-280), notą edytorską wskazującą na źródła pierwo-

druku tekstów, a tom zamyka indeks nazwisk.

Praca wyróżnia się niewątpliwie poziomem erudycyjnym i warsztatowym

(zauważyłem jedynie kilka drugo- i trzeciorzędnych potknięć w przypisach).

Skłania natomiast do niepodważalnej refleksji: najwyższy już czas, by środowi-

sko krakowskich (może szerzej – małopolskich) historyków ruchu ludowego

opracowało poważną syntezę dziejów ruchu ludowego w tym regionie, od jego

genezy i narodzin, po pierwszą dekadę transformacji ustrojowej oraz społeczno-

politycznej po 1989 r. Mnogość istniejących już monografii, przyczynków,

a nawet syntetycznych ujęć pewnych okresów, wydawnictw o charakterze bio-

graficznym i edycji źródłowych, upewnia o konieczności jak najśpieszniejszego

przygotowania takiej syntezy.

Arkadiusz Kołodziejczyk

Akademia Podlaska w Siedlcach

[Rec.:] „Młodzież – Kultura – Wieś – Polski Uniwersytet Ludowy”

Kwartalnik Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych

Wydawcą czasopisma jest Fundacja Polskich Uniwersytetów Ludowych

przy finansowej pomocy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zespół Redak-

cyjny tworzą: Bronisław Gołębiowski, Zofia Kaczor – Jędrzycka, Helena Kozic-

ka, Ryszard Miazek, Jan Socha, Jan Traczyk.

Istniejący od 23 lat kwartalnik jest wydawnictwem poświęconym nurtowi

oświaty dorosłych, który realizuje znane na całym świecie idee Mikołaja Grund-

tviga. W Polsce idee te, niemal od początku XX wieku, urzeczywistniają Uni-

wersytety Ludowe. W świetle założeń tego dobrowolnego samokształceniowego

ruchu ludzi wsi, omawiane czasopismo można oceniać jako wzorcowe. Redago-

Page 314: zeszyt wiejski 14.pdf

314

wane jest ono na wysokim poziomie merytorycznym a przy tym atrakcyjnie

i przystępnie, z pełnym zaangażowaniem ideowym wobec bogactwa tradycji

narodowej i polskiej kultury ludowej.

W Uniwersytetach Ludowych całościowe oddziaływanie na ludzi obejmuje

zaspokajanie ich potrzeb poznawczych, emocjonalnych i estetycznych a także

psychospołecznych pragnień – poczucia przynależności, znaczenia, uznania

i szacunku. Tak właśnie widzi swą misję Towarzystwo Uniwersytetów Ludo-

wych i w tym duchu redagowany jest kwartalnik TUL-u.

Każdy numer, w pierwszej części, zawiera zagadnienia ogólne, pobudzają-

ce czytelnika do przemyśleń na tematy polityczne, ekonomiczne, oświatowe czy

kulturalne. Wiążą się one z aktualnymi wydarzeniami w Polsce i na świecie

(Unia Europejska, ekologia i ochrona środowiska, globalizacja, kultura narodowa

i kultura ludowa, rewitalizacja obszarów wiejskich, reforma oświaty itp.) Są to

przeważnie kilkustronicowe artykuły wybitnych znawców poruszanych tematów,

pracowników wyższych uczelni. Posiadają oni umiejętność popularyzacji wiedzy

w grundtvigowskim sensie. Jest zasługą Redakcji zapewnienie sobie stałego od

lat grona autorów. Jednym z nich był zmarły przed trzema laty prof. Jan Szcze-

pański. Książeczka Profesora „Korzeniami wrosłem w ziemię‖ jest niezwykle

ceniona w Towarzystwie i bywa opracowywana jako widowisko na sesjach

TUL-u. Po śmierci Profesora w 2004 roku ukazały się w kwartalniku – nekrolog,

zdjęcie oraz wspomnienia o Profesorze uczniów i przyjaciół.

Dodajmy w tym miejscu, że zwyczajem pisma jest prezentowanie sylwetek

zasłużonych zmarłych TUL-owców i omawianie ich dorobku (np. Waldemara

Babinicza, Narcyza Kozłowskiego, Maestro – Janusza Mirczewskiego czy Ja-

dwigi Harasimowicz). Spontaniczne te głosy, nadsyłane do Redakcji, wyrażają

osobisty żal, są świadectwem przyjaźni. Kwartalnik jest wówczas znakiem łącz-

ności między członkami Towarzystwa – rodziną TUL-owską.

Teksty, o których mowa, zamieszczane bywają w drugiej części numeru,

w części dotyczącej bieżących spraw TUL-u. Są tam krótsze bądź dłuższe spra-

wozdania z sesji i warsztatów a także z uroczystości wyznaczanych przez obrzę-

dowy kalendarz polskiej kultury ludowej (np. dożynki, miodobranie, zaduszki,

wigilia, święcone, Święto chleba). W grę wchodzą też wszelkie przedsięwzięcia

oświatowe i kulturalne z aktywnym udziałem TUL-owców – wystawy, widowi-

ska, festiwale, konkursy, festyny. Słowu pisanemu towarzyszą kolorowe zdjęcia.

Bywa też poezja (np. wiersze laureatów konkursów literackich w szkołach wiej-

skich).

Najciekawsze są wypowiedzi na temat „Świat wartości, który mnie otacza‖,

„Ideały UL w moim życiu‖ oraz cykl „Prosto ze szkoły. Ambicje, Pasje, Satys-

fakcje.‖ Obok nauczycieli dzielą się swoimi refleksjami także uczniowie.

O wadze i znaczeniu tych tekstów czytamy w słowach „Od Redakcji‖ w numerze

4 z 2007 roku. Warto je zacytować, gdyż dobrze odzwierciedlają założone funk-

cje wydawnictwa – co do treści i co do zasięgu personalnego oddziaływania:

Page 315: zeszyt wiejski 14.pdf

315

„W dziale „Prosto ze szkoły. Ambicje, Pasje, Satysfakcje‖ znajdują się wy-

powiedzi, artykuły i informacje ukazujące szeroką panoramę działalności kultu-

ralno-wychowawczej szkół ponadpodstawowych – głównie rolniczych, działają-

cych w środowisku wiejskim i małych miast. Chodzi o ukazywanie szkoły

poprzez pracę ludzi, wykonywaną najczęściej z potrzeby serca, którzy pragną

wprowadzać młodzież w świat wartości humanistycznych, zaszczepić jej potrze-

bę pielęgnowania i kultywowania dziedzictwa kultury ludowej i narodowej,

którzy za cel życia obrali kształtowanie przyszłych twórczych obywateli wsi,

„małych ojczyzn‖ i Polski.

Prezentujemy dorobek kulturalny i wychowawczy szkół rolniczych, tym

cenniejszy, że opisany przez nauczycieli, którzy potrafią nie tylko twórczo pra-

cować z młodzieżą, ale też interesująco opisać tą pracę.

Autorzy artykułów są w większości uczestnikami wakacyjnych i feryjnych

warsztatów artystycznych pn. „Sami twórzmy teatr‖, a przez to stali się działa-

czami i sympatykami Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych.

Zachęcamy placówki szkolne, nauczycieli, dyrektorów, wychowawców in-

ternatów do dzielenia się swoimi doświadczeniami wychowawczymi, do poka-

zywania jak np. teatr, obrzęd, pieśń, poezja, tańce, czytelnictwo, wycieczki,

muzealnictwo, samokształcenie, szkolny uniwersytet ludowy – mogą stać się siłą

przemieniającą ludzi, sięgającą głęboko w uczucia i wpływającą na świadomość

ludzką.‖

Podkreślić trzeba, że wszystkie nadsyłane teksty, obok wartości kronikar-

skiego zapisu (jakże ważnego, gdyż utrwalają dokonania osób podpisanych

imieniem, nazwiskiem i miejscem pracy, „gdzieś w terenie‖), pełnią istotne

funkcje kształcące. Służą wymianie doświadczeń, podsuwają pomysły, zachęcają

do działania. Każdy numer kwartalnika jest świadectwem i czynnikiem swoistej

terenowej pracy organizacyjnej TUL-u. Proces samokształcenia ma miejsce

w rezultacie współpracy twórczej ludzi na rzecz swego środowiska. (Dodajmy,

że taki punkt widzenia na oświatę dorosłych przyjmował wybitny pedagog prof.

Aleksander Kamiński, kierownik Katedry Pedagogiki Społecznej na Uniwersyte-

cie Łódzkim. Właśnie dlatego omawiane czasopismo przydaje się na zajęciach

z pedagogiki społecznej na wyższych uczelniach w Łodzi.)

Była już wcześniej mowa o funkcji integracyjnej kwartalnika. Pełnią ją

podtrzymujące pamięć zbiorową zdjęcia grupowe czy choćby takie sformułowa-

nia jak – nasza Jadzia Kolasińska, nasz Henio Milanowicz czy nasz Janek Pień-

kowski. Dzięki stylowi pisarstwa, jaki prezentuje kwartalnik, daje on czytelni-

kowi poczucie rzeczywistej łączności nie tylko z ogromną liczbą ludzi, ale także

z instytucjami i miejscowościami rozsianymi na mapie Polski. Obojętne wcze-

śniej nazwy geograficzne stają się fragmentami stron ojczystych. Wymieńmy ich

kilka dla przykładu: Głuchów, Jabłoń, Lubiejewo, Ciosny, Piórków, Milicz,

Miasteczko Krajeńskie, Podedwórze, Wojsławice, Szczawin, Nowa Wieś,

Grzybno, Czarnocin, Kłanino, Brzostów.

Page 316: zeszyt wiejski 14.pdf

316

Każdy numer „Polskiego Uniwersytetu Ludowego‖ zamykają działy:

„Książki dla Ciebie‖, praktyczne porady dla mieszkańców wsi pod nazwą „Kon-

sultacje‖ i „Kalendarium TUL.‖

Na specjalną uwagę zasługuje przemyślana zewnętrzna strona pisma:

zgrabny format zeszytowy, stron około 150; stylowa, taka sama dla wszystkich

numerów lakierowana biało-zielona okładka. Jednocześnie jej pierwsza strona

jest zróżnicowana w poszczególnych rocznikach poprzez tematycznie dobrane,

nawiązujące do spraw wsi kolorowe zdjęcia lub ilustracje.

Skutkiem tego każdy numer i rocznik zaskakuje swą oryginalnością przy

zachowaniu cech identycznych z pozostałymi.

Na redakcję kwartalnika „Młodzież – Kultura – Wieś – Polski Uniwersytet

Ludowy‖ składa się dobrany zespół osób. Jednak, realnie rzecz biorąc, redago-

waniem pisma zajmuje się pani Zofia Kaczor – Jędrzycka, wieloletni prezes

Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych. Jej słowa są słowami „Od Redakcji‖

rozpoczynającymi każdy numer. Można powiedzieć, że Jej Ambicje, Pasje

i Satysfakcje znacząco oddziałują na cały TUL. Dzięki Jej mądrości, sercu

i codziennemu osobistemu trudowi, ukazuje się czasopismo, w kształcie wyżej

opisanym.

Piotr Tobera

Instytut Socjologii UŁ

[Rec.:] Janusz Socha: Szkice z dziejów wsi, Łódź 2008, ss. 194.

Autor tej interesującej książki posiada w swoim dorobku naukowym szereg

prac poświęconych szeroko postrzeganej historii agrarnej ziem polskich. W krę-

gu Jego zainteresowań badawczych znajdują się zagadnienia polityczne, spo-

łeczne, gospodarcze i oświatowe, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów or-

ganizacji rolniczych. Prezentowana publikacja asymiluje owe wątki, z wyraźnie

przewijającym się w nich leitmotivem różnorodnych inicjatyw i działań zmierza-

jących do modernizacji rolnictwa oraz wsi polskiej w okresie od przełomu XIX

i XX wieku, aż po lata zamykające II Rzeczypospolitą.

Jak zauważa sam Autor, omawiana książka powstała na kanwie Jego badań

prowadzonych nad Centralnym Towarzystwem Rolniczym (CTR)5. Organizacja

__________ 5 Zainteresowania naukowe dra Janusza Sochy ukazujące rolę CTR w samoorganizowaniu

współdziałania gospodarczego rolników, zaowocowały opublikowaniem w ostatnich latach

trzech książek Jego autorstwa. Pierwsza z sygnalizowanych prac poświęcona jest działalności

CTR w dziedzinie oświaty rolniczej, druga natomiast zasłużonym działaczom polskiego do-

świadczalnictwa rolniczego. Zostały one wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkie-

go. Trzecia z sygnalizowanych publikacji, to słownik biograficzny 77. wybijających się dzia-

Page 317: zeszyt wiejski 14.pdf

317

ta mająca społeczno – gospodarczy charakter, powstała z inicjatywy ziemian

w Warszawie w 1907 r. Początkowo działała na terenie Królestwa Polskiego,

a po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 r., objęła swoim zasięgiem

także jej wschodnie obszary. Towarzystwo skupiało w swoich szeregach zarów-

no ziemian, jak i chłopów, zainteresowanych przebudową oraz unowocześnia-

niem rolnictwa.

Warto w tym miejscu odnotować, że dr Janusz Socha z jednej strony

konsekwentnie skupia swoją uwagę na tematyce związanej z organizacjami rol-

niczymi, a z drugiej poszerza obszar naukowej penetracji podejmując zagadnie-

nia, które w dotychczasowej historiografii traktowane były marginalnie. Tym

większa więc zasługa Autora, że wnosi do naszej wiedzy o przeszłości wsi i rol-

nictwa szereg nowych i cennych spostrzeżeń. Ponieważ praca została wydana w

bardzo niewielkim nakładzie (40 egzemplarzy) i z pewnością nie dotrze do wielu

zainteresowanych czytelników, dlatego też celowe wydaje się choćby ogólne

zasygnalizowanie jej treści.

Przede wszystkim podkreślić należy, że wachlarz zagadnień poruszanych

w omawianej pozycji wydawniczej jest szeroki oraz różnorodny. Składa się ona

z sześciu odrębnych szkiców, tworzących jednak pewną całość problemowo

jednorodną – wszystkie traktują o dziejach wsi polskiej w kontekście jej moder-

nizacji. Zgodnie z tytułem pracy, sformułowany katalog problemów badawczych

Autor ukazuje nie tyle w sposób wyczerpujący, co raczej zarysowany szkicowo,

inspirujący do dalszych poszukiwań i naukowych refleksji.

Dwa pierwsze szkice dotyczą działalności gospodarczo – oświatowej

Sekcji Rolnej Warszawskiego Oddziału Popierania Rosyjskiego Przemysłu

i Handlu, która dzięki staraniom ziemiańskich działaczy powstała w 1890 r.

Dodajmy, że w oparciu o jej działalność i struktury organizacyjne utworzono

wspominane już CTR. Przy Sekcji powoływano tzw. Delegacje zajmujące się

między innymi poszczególnymi działami produkcji rolniczej. Prace Sekcji

i Delegacji zmierzały do upowszechniania wśród ziemian koncepcji racjonalnego

gospodarowania. Służyć też miały pomocą w przekształcaniu folwarków w no-

woczesne, kapitalistyczne przedsiębiorstwa rolne, z sukcesem pokonujące skutki

kryzysów rolniczych, a także umiejętnie wykorzystujące okresy dobrej koniunk-

tury rynkowej. Wymagało to od ziemian wiedzy nie tylko w zakresie zarządzania

majątkami, ale także zmiany struktury produkcji. Problem ten szczególnie ja-

skrawo wystąpił w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku, kiedy to rolnicy Kró-

lestwa Polskiego zmuszeni byli zmierzyć się ze skutkami ówczesnego kryzysu.

łaczy społecznych i politycznych, którzy związali swoje aspiracje oraz prace z CTR. Dodajmy,

że słownik, podobnie jak i prezentowaną obecnie książkę, wydano nakładem własnym Autora.

Zob. J. Socha, Działalność Centralnego Towarzystwa Rolniczego w dziedzinie oświaty rolni-

czej 1907-1929, Łódź 1994, ss. 151; tenże Koryfeusze polskiego doświadczalnictwa rolnicze-

go, Łódź 2000, ss. 109; tenże, Słownik Biograficzny Działaczy Centralnego Towarzystwa

Rolniczego (1907-1929), Łódź 2003, ss. 135.

Page 318: zeszyt wiejski 14.pdf

318

Jego przejawem był spadek cen nie zarówno w zakresie produkcji zbożowej, jak

też przynoszącej wcześniej znaczne zyski, hodowli owiec. Kwestie owe znalazły

się więc w polu zainteresowania działaczy organizacji rolniczych, poszukujących

rozwiązań dostosowanych do nowych warunków ekonomicznych. Podejmowali

oni starania zmierzające nie tylko do przekształcenia kierunków oraz organizacji

produkcji rolniczej w majątkach ziemskich, ale także w gospodarstwach chłop-

skich. Jedną z dróg wiodących do tego celu upatrywano w rozwoju nowocze-

snych metod hodowli zwierząt. W związku z tym w ramach Sekcji Rolnej powo-

łano w 1898 r. Delegację Hodowli Owiec a rok później – Hodowli Bydła. Obraz

sukcesów i porażek towarzyszących działalności owych Delegacji, w nasyco-

nych statystyką rozważaniach przedstawił Autor w szkicu pierwszym (hodowla

owiec) i drugim (hodowla bydła).

Lektura tej części książki pozwala czytelnikom na poznanie starań Sekcji

Rolnej zmierzających do przebudowy wiejskich owczarni w celu dostosowania

ich do potrzeb zmieniającego się „przemysłu sukienniczego‖ oraz działań na

rzecz propagowania określonych rachunkiem ekonomicznym, właściwych ras

bydła. Zagadnienia owe ukazuje Autor w szerszej perspektywie ogólnego stanu

tych gałęzi rolnictwa Królestwa Polskiego. Wprowadza też czytelników w krąg

mało znanych szczegółowych, zootechnicznych charakterystyk poszczególnych

ras zwierząt hodowlanych. Sprzyja to konkretyzacji wywodów i dostrzeganiu

wzajemnych zależności między dążeniami do uszlachetniania i „podrasowywa-

nia‖ inwentarza a wzrostem dochodowości produkcji rolniczej.

Wymóg modernizacji majątków ziemskich stawiał ich właścicieli przed

koniecznością zdobywania wykształcenia rolniczego. Na początku XX wieku

ziemiańscy synowie, częściej niż w poprzednich okresach, podejmowali studia

w uczelniach rolniczych, co stanowi przedmiot rozważań podjętych prze Autora

w kolejnym, objętościowo niewielkim szkicu. Poświęcony on jest organizacjom

zrzeszającymi pod auspicjami CTR, absolwentów wyższych szkół rolniczych.

Tematyka tej części pracy koncentruje się wokół spraw związanych z powstałym

w 1916.r. w Warszawie, Związkiem Rolników – Krakowiaków, łączącym byłych

studentów Studium Rolniczego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stawiając tezę, że

„nieprzecenioną wizytówką procesu dydaktycznego i wychowawczego‖ (s. 63)

realizowanego w uczelniach były osiągnięcia ich absolwentów, Janusz Socha

zaprezentował biogramy sześciu wychowanków Studium pochodzących z Króle-

stwa Polskiego. Zasłużeni na polu działalności społecznej, gospodarczej i oświa-

towej związanej z rolnictwem, zasilali oni także szeregi członków Związku.

Doceniając heurystyczny wysiłek Autora, trudno nie zgodzić się z stawianą

w jego kontekście tezą. Jednocześnie zasygnalizowany problem powoływania

zrzeszeń absolwentów, rodzi postulat wpisywania ich w szersze tło ówczesnej

rzeczywistości, zdeterminowanej polityką zaborców. Zrzeszenia owe można

postrzegać jako sposób podtrzymywania międzyzaborowych więzi Polaków,

wymiany doświadczeń, koordynacji wysiłków na rzecz unowocześniania pol-

Page 319: zeszyt wiejski 14.pdf

319

skiego rolnictwa. Problem ten Autor przedstawił marginalnie, co jak sygnalizuje

wiąże się tak ze stanem badań, jak i charakterem źródeł. Z pewnością jednak

zasługuje on na głębszą analizę. Nie wątpliwym walorem rozprawki, jest zawarty

w niej personalny wymiar zbiorowych działań.

Następny szkic zbioru poświęcony został Okręgowemu Towarzystwu Rol-

niczemu CTR w Łowiczu. Cennym elementem tego szkicu jest ukazanie kolej-

nych etapów rozwoju organizacyjnego Okręgu, jego stanu osobowego, ideowych

i politycznych dylematów, przed którymi stawali liderzy stowarzyszenia. Znacz-

na część rozważań Autora ogniskuje się wokół pracy oświatowo – gospodarczej

(doświadczalnictwo, szkoła rolnicza, wystawy i pokazy). Autor ocala także od

zapomnienia szereg nazwisk lokalnych działaczy, wśród których poczesne miej-

sce zajmował przyszły premier – Władysław Grabski. Dodajmy, że Towarzystwo

w Łowiczu istniało do 1929 roku, kiedy to w efekcie unifikacji CTR, przestało

funkcjonować jako odrębna organizacja.

Okresu dwudziestolecia międzywojennego dotyczy zarys dziejów Polskie-

go Towarzystwa Zootechnicznego (1927 – 1938). Skupiono w nim uwagę przede

wszystkim na działalności hodowlanej, a także sprawach doświadczalnictwa.

W ten sposób Autor w tematyce swoich badań niejako zatoczył koło, powracając

do problemów poruszanych w dwóch pierwszych szkicach. Nie jest to jednak

tylko kwestia powrotu do wcześniejszych zagadnień. W nowych realiach II Rze-

czypospolitej hodowla zwierząt nabierała innego wymiaru, chociaż postulaty

modernizowania tej gałęzi rolnictwa wykazywały zbieżność z okresem przełomu

XIX i XX wieku. Dotyczyło to szczególnie dostosowania kurczącej się hodowli

owiec do potrzeb producentów wełny sukienniczej.

Zbiór szkiców zamyka Autor publikacją ukazującą drogi powstawania wsi

wzorowych w Galicji oraz w Królestwie Polskim. Warto zwrócić uwagę, że

próby unowocześniania gospodarowania i życia na wsi, podejmowane były

głównie pod kierunkiem miejscowych księży z udziałem chłopów. Wsie wzoro-

we stawały się symbolem cywilizacyjnych przeobrażeń społeczności wiejskiej,

zarówno w okresie zaborów, jak i w Polsce niepodległej. Spinały one, jak klamra

wszelkie wysiłki podejmowane na wielu płaszczyznach przez przedstawicieli

różnych środowisk i organizacji, którym przyświecał wspólny cel – unowocze-

śnienie polskiej wsi oraz rolnictwa.

Omawiany zbiór szkiców odznacza się rzeczowością wykładu, wykorzysta-

niem obszernych materiałów prasowych, znajomością literatury przedmiotu, przy

czym Autor ponownie wprowadza w obieg zapomniane pozycje z lat 20. i 30.

ubiegłego wieku. Istotną rolę dla przejrzystości narracji spełniają uwagi wstępne

i zwięzłe posłowie, w którym Autor spointował treść poszczególnych szkiców

oraz uwypuklił tezy, które uznał za najistotniejsze, chociaż polemizować można

by, czy akurat taki ich wybór jest najbardziej zasadny.

Książka Janusza Sochy może być uznana za ciekawą próbę przedstawienia

panoramy dziejów wsi oraz rolnictwa poprzez pryzmat sygnalizowanych, mo-

Page 320: zeszyt wiejski 14.pdf

320

dernizacyjnych postulatów i działań. Zasługą Autora jest, że różnorodne wątki

obecne w szkicach ukazał w kontekście konkretnych działań i nie zagubił tych

wątków w poszczególnych faktach. Walory książki wzbogaca wprowadzenie

statystyki i nazwisk wielu działaczy lokalnego szczebla. Ten ostatni efekt

zmniejsza niestety brak indeksu osobowego i geograficznego, czy też mało sta-

ranna korekta, co razi szczególnie w odniesieniu do nazwisk wymienianych

działaczy organizacji rolniczych. Żałować też można, ze autor nie sporządził

bibliografii, co pozwoliłoby czytelnikom na docenienie trudu Jego badawczej

penetracji i naukowej dociekliwości. Nie zmienia to faktu, że prezentowana

publikacja dra Janusza Sochy jest pracą bardzo interesującą i cenną, zasługującą

z pewnością na uwagę szczególnie tych kręgów czytelników, którzy interesują

się historią polskiej wsi.

Ewelina Kostrzewska

Instytut Historii UŁ

[Rec.:] H. Lesiak: Szlakiem dworów regionu kutnowskiego, Wyd. Agencja

Rozwoju Regionu Kutnowskiego SA, Kutno 2007, ss. 508.

W ostatnich latach majątki ziemskie i siedziby ziemiańskie znalazły się

w kręgu zainteresowania nie tylko badaczy wywodzących się ze środowiska

naukowego, ale również tematykę tę podejmują liczni regionaliści i potomkowie

dawnych rodzin ziemiańskich. Dzięki temu przywracana jest pamięć o przedsta-

wicielach warstwy ziemiańskiej, stanowiącej, szczególnie w okresie zaborów,

elitę kultywującą polską tradycję i kulturę oraz podejmującą niełatwe zadanie

modernizacji ziem polskich na wszystkich płaszczyznach aktywności ludzkiej.

W ten nurt badań wpisuje się recenzowana, niezmiernie obszerna, książka

Henryka Lesiaka, znanego w regionie kutnowskim regionalisty, który jest auto-

rem szeregu publikacji popularyzujących dzieje Kutna i ziemi kutnowskiej.

Książka powstała przy wsparciu finansowym Agencji Rozwoju Regionu Kut-

nowskiego SA i dzięki temu otrzymała wspaniałą szatę graficzną (kredowy pa-

pier, znakomitej jakości reprodukcje zdjęć i dokumentów). Niestety, wielka

szkoda, że z tak wspaniałą oprawą graficzną nie idzie w parze zawartość meryto-

ryczna książki, gdyż jej Autor popełnił zbyt wiele poważnych błędów i jeszcze

więcej drobnych usterek, których wyliczenie przekształciłoby krótką recenzję

w obszerny artykuł recenzyjny. Zamierzając trzymać się jednak formuły recenzji,

odniosę się tylko do niektórych poważnych błędów i usterek.

Książka składa się ze wstępu, trzynastu rozdziałów, aneksu (a raczej po-

winno być aneksów), bibliografii, spisu fotografii, spisu tabel oraz indeksu na-

zwisk. Już we wstępie Autor zaskakuje sformułowaniem celów publikacji: „Pra-

Page 321: zeszyt wiejski 14.pdf

321

ca, z którą Czytelnik może się zapoznać, ukazuje przeobrażenia terytorialne,

społeczne i gospodarcze wsi kutnowskiej, warunki życia szlachty bogatej i za-

ściankowej, chłopa pańszczyźnianego i czynszownika‖ (s. 7). Gdzie w takim

wypadku miejsce dla charakterystyki dworów ziemiańskich, które zgodnie

z tytułem książki powinny być celem prezentacji? Z drugiej strony lektura publi-

kacji wcale nie przynosi istotnej odpowiedzi na tak zakreślony przez Autora

problem badawczy, jak przytoczono wyżej.

Rozdział pierwszy zatytułowany Przemiany cywilizacyjne na terenie obec-nego powiatu kutnowskiego, potraktowany jako wprowadzający do dalszych

rozważań, nie oddaje jednak swoją zawartością przyjętego przez Autora tytułu.

Jest to raczej niepełny i niezmiernie lakonicznie, co należy wyraźnie zaznaczyć,

zaprezentowany rys historyczny powiatu kutnowskiego od XVIII do XX w.

Pomimo jego niewielkiej objętości (nie licząc reprodukcji i tabel około 13 stron

tekstu), udało się H. Lesiakowi popełnić w nim kilka poważnych błędów m.in.

natury terminologicznej, do których odniosę się w dalszej części recenzji.

Tytuł książki, a miał być przecież zachęcający i chwytliwy, wskazuje, iż

czytelnik powinien spodziewać się przede wszystkim charakterystyki dworów

ziemiańskich tego regionu. Jednak w kolejnych dwunastu rozdziałach Autor,

niekiedy w kilkunastu zdaniach, omówił, według kolejnych gmin tworzących

powiat kutnowski, głównie dzieje tutejszych dóbr ziemskich, a czasem nawet

poszczególnych folwarków i wsi, które wchodziły w skład większych komplek-

sów ziemskich, według schematu – właściciele i majątek. Tylko w części z za-

prezentowanych majątków ziemskich Autor zamieścił, najczęściej niewielkie,

informacje dotyczące samego dworu czy też nieco szerzej potraktowanego ze-

społu dworskiego i parkowego. Wydaje się, że w dużym stopniu taką konstrukcję

narzuciła Autorowi zawartość ksiąg hipotecznych i akt notarialnych, z których

korzystał w kutnowskim oddziale Archiwum Państwowego w Płocku.

W rozdziale pierwszym, a także w kolejnych, wyraźnie dostrzegalne jest, iż

H. Lesiak zupełnie nie pojmuje różnicy pomiędzy szlachtą, jako stanem funkcjo-

nującym w strukturze społecznej dawnej Rzeczypospolitej, a ziemiaństwem,

które jako warstwa wykształciło się w okresie rozbiorów i istniało do 1945 r.

Z pewnością znaczna część ziemiaństwa wywodziła się z dawnych rodzin szla-

checkich, ale w wyniku zakrojonego na szeroką skalę obrotu majątkami ziem-

skimi, z biegiem lat coraz większy odsetek tej warstwy stanowili ludzie nie po-

siadający szlacheckiego klejnotu. Wyraźnie Autor tego nie dostrzega, używając

dla całego okresu XIX w. błędnych pojęć w stylu: „szlachta‖, „gospodarka szla-

checka‖, „szlachta ziemiańska‖, „dwór szlachecki‖, „gospodarstwa szlacheckie‖

itp., chociaż sam o takich właścicielach dóbr w powiecie kutnowskim również

przecież pisze w różnych częściach książki.

Z kolei szlachta cząstkowa, która zamieszkiwała w niektórych wsiach re-

gionu kutnowskiego, nie jest zaliczana do ziemiaństwa, gdyż najczęściej nie

posiadała określonej wielkości ziemi (100 mórg, bądź 100 ha), który to majątek

Page 322: zeszyt wiejski 14.pdf

322

mógłby ich do tej warstwy zaliczyć. Ponadto szlachta cząstkowa nie zamieszki-

wała najczęściej w dworach, o których zamierzał napisać H. Lesiak. Wydaje się

więc, że Autorowi nieznane są ustalenia historiografii, dotyczące umownego

rozgraniczenia tzw. wielkiej własności ziemskiej (ziemiańskiej) od drobnej,

kiedy pisał: „… ziemianie, o tradycjach szlacheckich. Mieszkali w dworach /…/.

Pod względem posiadanej ziemi, granica była trudna do ustalenia. Istniały wioski

zamieszkiwane przez drobną szlachtę i również bogaci chłopi‖ (s. 12, por. s. 14).

W innym miejscu Autor błędnie interpretuje, że po reformie uwłaszczenio-

wej z 2 marca 1864 r. wójtem gminy zostawał wyłącznie chłop (s. 11). Powołano

wówczas samorząd gminny, którego jednym z uprawnień był wybór wójta spo-

śród wszystkich posiadających majątek na terenie gminy. Wójtem z wyboru

mógł więc zostać i dziedzic posiadający tutaj swoje dobra.

Wydaje się, że Autor miejscami nie panował nad prezentowanym materia-

łem statystycznym. Tytułem przykładu na s. 15 podaje procentowy wykaz mająt-

ków ziemskich według kryterium ich rozległości, pisząc, że tylko jeden przekra-

czał obszar 3000 mórg. Natomiast niżej, wymieniając z nazwy największe pod

względem powierzchni dobra ziemskie w pow. kutnowskim podaje, że majątki

Kutno i Krośniewice przekraczały 7000 mórg, a dobra Strzelce nawet 8000

mórg, czyli mamy nie jeden a trzy powyżej 3000 mórg.

To tylko podkreślam przykładowe poważne błędy i nieścisłości, których nie

zdołał uniknąć Autor. Jest ich w recenzowanej książce zdecydowanie zbyt wiele

i wynikają niestety w znacznej mierze z niedostatecznego opanowania warsztatu

naukowego historyka przez H. Lesiaka. Wydają się tę opinię potwierdzać rów-

nież kolejne krytyczne uwagi nieco innej natury, do których przechodzę poniżej.

H. Lesiak podejmując się napisania pracy o charakterze historycznym po-

winien zdecydowanie przestrzegać przyjętych zasad stosowanych przy tego typu

publikacji. Poważne zastrzeżenia budzi niestety aparat naukowy, jakim opatrzona

została recenzowana pozycja, a uwagi dotyczą szczególnie skrótów błędnie sto-

sowanych w bardzo wielu przypisach. Autor łączy ze sobą w jednym zapisie dwa

ich rodzaje (np. M. Bandurka, Zmiany administracyjne … op. cit., czy też Słow-

nik geograficzny … op. cit.). Ponadto niektóre pozycje po raz pierwszy podane

w przypisach nie mają pełnego zapisu bibliograficznego (np. W. Pol, Dzieła albo

Encyklopedia Powszechna), natomiast inne zawierają nawet zbędne w tym wy-

padku informacje dotyczące np. wydawnictwa, w którym wydano daną pozycję.

Szereg uwag krytycznych budzi również bibliografia zamieszczona w koń-

cowej części książki (s. 472-473), sporządzona, jak się wydaje, według zasad

znanych jedynie Autorowi /!/. Źródła drukowane czy też wydawnictwa źródłowe

to z całą pewnością nie literatura przedmiotu. Ponadto niektóre pozycje zamiesz-

czone w bibliografii posiadają niepełne, bądź błędne zapisy bibliograficzne.

Usterek jest nazbyt wiele, aby je wszystkie przytoczyć w niniejszej recenzji.

Jeżeli Autor zamierzałby w przyszłości po raz kolejny wydać swoją książkę, to

Page 323: zeszyt wiejski 14.pdf

323

bibliografia i przypisy (a raczej cała praca) winny zostać poważnie poprawione

(może przydałaby się konsultacja zawodowego historyka?).

Kolejne poważne zastrzeżenia budzą zamieszczone w książce tabele. Nor-

mą w recenzowanej pracy jest brak podawania źródeł pod licznymi tabelami, na

podstawie których zostały one sporządzone. Dodatkowo niektóre tabele są nie-

zbyt przydatne i czytelne, gdyż Autor nie podaje najczęściej daty (okresu) jakie-

go dotyczą zamieszczone w nich wielkości, a w tekście zupełnie brak do nich

odwołania (zob. szczególnie tab. VII, XIV, jak również i inne). Tytułem przykła-

du we wspomnianej tabeli VII Autor wykazuje gospodarstwa mające poniżej

i powyżej 50 ha (dla jakiego okresu?), a w rubryce razem zaskakuje podziałem

na folwarki i wieś(!), co zupełnie nie wynika z zawartości wcześniejszych rubryk

tejże tabeli. Tak sporządzonych tabel jest niestety więcej w tej książce.

Niestety zastrzeżenia budzi również język i sposób narracji Autora. Niejed-

nokrotnie brak jest ciągłości wywodu. Poszczególne akapity, a nawet pojedyncze

zdania zdają się być wyłącznie zlepkiem kolejnych faktów dotyczących mająt-

ków ziemskich, czy też niektórych epizodów z życia ich właścicieli, a które

jedynie udało się odszukać. Sposób narracji Autora można przyrównać do rekon-

strukcji ogromnych rozmiarów mozaiki, gdzie nie udało się jeszcze dopasować

wielu istotnych elementów.

Czy publikacja H. Lesiaka ma w takim wypadku jakieś zalety? Z pewnością

ogromną zasługą Autora jest żmudne zebranie bogatej dokumentacji dotyczącej

przeszłości rodzin wywodzących się ze środowiska ziemiańskiego zamieszkują-

cych szeroko pojęty region kutnowski i posiadanych przez nich majątków ziem-

skich. Nie bez znaczenia dla wartości pracy jest wykorzystanie przez Autora

materiałów znajdujących się w prywatnym posiadaniu potomków dawnych wła-

ścicieli ziemskich regionu kutnowskiego, a przede wszystkim znacznej liczby

zdjęć osób i obiektów, które dotychczas nie były publikowane. Z pewnością

H. Lesiak wniósł swoją pracą szereg istotnych i nowych ustaleń faktograficznych

poszerzających dotychczasowy stan wiedzy o ziemiaństwie nie tylko w zakresie

regionalnym. Praca ta powinna być wykorzystywana przez innych badaczy

przede wszystkim ze względu na znaczny materiał źródłowy tutaj zgromadzony,

pozwalający dokonać interesującej analizy w celu odtworzenia portretu zbioro-

wego środowiska ziemiańskiego regionu kutnowskiego. W tym też przede

wszystkim kontekście polecam książkę H. Lesiaka dla badaczy dziejów ziemiań-

stwa polskiego w XIX i XX w.

Jarosław Kita

Instytut Historii UŁ

Page 324: zeszyt wiejski 14.pdf

324

[Rec.:] W trosce o zdrowe społeczeństwo – życie i działalność profesora Marci-

na Kacprzaka 1888-1968, pod red. Z. Kruszewskiego, Płock 2008,

ss. 56.

Postać Profesora Marcina Kacprzaka i jego dorobek naukowy ściśle zwią-

zany jest z polską wsią. Ten urodzony w Podolszycach pod Płockiem lekarz-

higienista, epidemiolog, jeden z pionierów medycyny społecznej w naszym kra-

ju, wiele miejsca w swojej działalności badawczej poświęcił warunkom bytowa-

nia i pracy ludności wiejskiej oraz kwestiom upowszechniania w tym środowisku

nowoczesnych zasad higieny. Problematyce tej był wierny zarówno przed wybu-

chem II wojny światowej jak i w okresie Polski Ludowej, choć najważniejsze

jego publikacje poświęcone wsi: Stan opieki lekarskiej nad ludnością wiejską

(1937), Pielęgniarka społeczna na wsi (1937), Wieś płocka. Warunki bytowania

(1937), Gruźlica na wsi (1938), powstały w okresie II Rzeczypospolitej.

W trosce o zdrowe społeczeństwo... jest publikacją będącą plonem konfe-

rencji zorganizowanej 6 listopada 2008 roku w siedzibie Towarzystwa Nauko-

wego Płockiego (TNP), nad którą Patronat Honorowy objęli: Ewa Kopacz –

Minister Zdrowia, Adam Struzik – Marszałek Województwa Mazowieckiego,

Mirosław Milewski – Prezydent Miasta Płocka, prof. dr hab. med. Marek Kraw-

czyk – Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dr n. med. Kazimierz

Dragański – Prezes Polskiego Towarzystwa Higienicznego. Czas i miejsce spo-

tkania nie było przypadkowe. W 2008 roku przypadała bowiem 120. rocznica

urodzin i 40. rocznica śmierci M. Kacprzaka – członka honorowego TNP oraz

honorowego obywatela miasta Płocka. Na zawartość książki składają się 4 tek-

sty, z których 3 wygłoszone były w formie referatów podczas wspomnianej kon-

ferencji. Wydawnictwo sfinansowano ze środków Samorządu Województwa

Mazowieckiego.

Jarosław Wanecki (Okręgowa Izba Lekarska w Płocku) w artykule Młodość

Marcina Kacprzaka oraz wpływ płockiego środowiska lekarskiego początku XX wieku na wybór jego drogi zawodowej nakreślił obraz dzieciństwa i młodości,

które M. Kacprzak spędził w Podolszycach, Lelicach i Płocku, gdzie uczył się

w gimnazjum gubernialnym. Zapewne nikła ilość informacji dotyczących tego

okresu życia M. Kacprzaka spowodowała, iż Autor artykułu maksymalnie roz-

szerzył tło społeczno-kulturowe przełomu XIX i XX w. Wspomniał o ówcze-

snych osiągnięciach medycyny światowej, wydarzeniach politycznych mogących

mieć wpływ na kształtowanie postawy społecznej i wrażliwości przyszłego

uczonego. Wiele miejsca J. Wanecki poświęcił środowisku płockich lekarzy-

społeczników organizujących w gubernialnym wówczas mieście Towarzystwo

Lekarskie (1872), Towarzystwo Udzielania Pomocy Biednym Żydom (1902),

„Kroplę Mleka‖ (1903). Obserwacja tych poczynań oraz pamięć dzieciństwa

spędzonego na wsi, legły u podstaw późniejszych działań podejmowanych przez

M. Kacprzaka, zmierzających do upowszechniania opieki zdrowotnej.

Page 325: zeszyt wiejski 14.pdf

325

Artykuł Mariana Chudzyńskiego (TNP) pt. Wieś płocka w badaniach dok-

tora Marcina Kacprzaka poświęcony został w całości książce Wieś płocka. Wa-

runki bytowania, wydanej w Warszawie przez Instytut Spraw Społecznych

w 1937 roku. To swego rodzaju recenzja po latach. Recenzja zdecydowanie

pozytywna, zawierająca imponujące dane. Otóż w latach 1932-1933 zbadano na

terenie powiatu płockiego 1528 zagród oraz warunki życia u 500 rodzin służby

folwarcznej. Wyniki M. Kacprzak umieścił w liczącym ponad 200 stron opraco-

waniu podzielonym na 2 części. Pierwsza to zwięzły opis powiatu zawierający,

m. in. dane statystyczne dotyczące nie tylko stanu zdrowia, ale także rolnictwa,

ludności, klimatu i oświaty. Część druga zawiera rozdziały: wieś gospodarska,

służba folwarczna oraz rozdział trzeci poświęcony kościołom, plebaniom, dwo-

rom i szkołom. Dzięki zgromadzonemu materiałowi M. Kacprzak dokonał anali-

zy każdego niemal zakamarka wiejskiej chaty. Oddzielne akapity poświęcono

wietrzeniu pomieszczeń, wilgoci, przyborom do mycia, porządkowi i czystości

w mieszkaniach, ogrzewaniu, oświetleniu, wodzie, ustępom, a więc wszystkim

kwestiom mogącym mieć decydujący wpływ na stan zdrowia mieszkańców.

Stosowne fragmenty dotyczą także wyposażenia w poszczególne meble, ozda-

bianiu mieszkań, obecności w nich książek. Zebranie tak różnorodnego materiału

możliwe było dzięki wykorzystaniu narzędzia badawczego w postaci ankiety.

Zbadano warunki życia 12.445 osób, co stanowiło prawie 14% ogółu ludności

wiejskiej powiatu płockiego (wg danych z 1931 r.). Fakty te pozwalają uznać

monografię za szeroki i wierny obraz warunków życia mieszkańców płockiej wsi

pierwszej połowy lat 30. XX w. Tekst historyka M. Chudzyńskiego dowodzi, iż

książka M. Kacprzaka stanowi wciąż ważną lekturę dla badaczy dziejów regionu

płockiego.

Kolejny artykuł autorstwa Kazimierza Dragańskiego (Polskie Towarzystwo

Higieniczne), Marcin Kacprzak – higienista, wychowawca, publicysta, to konty-

nuacja rozważań J. Waneckiego i zwięzły przegląd osiągnięć M. Kacprzaka,

zajmowanych przez niego stanowisk, piastowanych funkcji, godności honoro-

wych. Imponuje szczególnie prezesura w Polskim Towarzystwie Higienicznym,

funkcja redaktora naczelnego czasopisma „Zdrowie‖ (potem „Zdrowie Publicz-

ne‖), godność rektora Akademii Medycznej w Warszawie, prestiżowe odznacze-

nie przyznane przez Światową Organizację Zdrowia za zasługi przy tworzeniu

statutu WHO. Tekst dowodzi, iż M. Kacprzak był postacią wybitną – niekwe-

stionowanym autorytetem w dziedzinie medycyny społecznej. K. Dragański

zastrzegł, iż w życiorysie wybitnego higienisty pozostają „białe plamy‖ – studia

w Paryżu, pobyt w Rosji oraz okres okupacji niemieckiej w Warszawie. Autor

artykułu – niestety – mnoży „białe plamy‖. Dowiadujemy się m.in., że w 1922

roku higienista, po powrocie z Rosji Radzieckiej, został wysłany na studia pody-

plomowe do Baltimore w Stanach Zjednoczonych. Nie przeczytamy jednak przez

kogo, na jakich zasadach i na jak długo został tam skierowany. Szkoda, że Autor

artykułu nie pokusił się choćby o domysły na ten temat.

Page 326: zeszyt wiejski 14.pdf

326

Ostatni tekst autorstwa Ireny Kosińskiej, Bożeny Sobierajskiej i Katarzyny

Wieczorek (Polskie Towarzystwo Higieniczne), zatytułowany Profesor Marcin

Kacprzak promotor młodych, służy w znacznej części ukazaniu form upamięt-

niania sylwetki wybitnego higienisty wśród dzieci i młodzieży. Autorki zdobyły

na potrzeby swojego opracowania szereg informacji m.in. w Szkole Podstawo-

wej im. Prof. M. Kacprzaka w Starym Cykarzewie k/Częstochowy, oraz w Leli-

cach – miejscowości, w której spędził on dzieciństwo. Ten ostatni tekst recenzo-

wanego wydawnictwa, choć bez wątpienia wartościowy, sprawia momentami

wrażenie chaotycznego za sprawą m.in. kilku otwartych, lecz nie zamkniętych

cudzysłowiem cytatów (s. 45, 51, 53).

Publikację W trosce o zdrowe społeczeństwo – życie i działalność profesora

Marcina Kacprzaka 1888-1968 należy uznać za cenny dowód aktywności płoc-

kich regionalistów umiejętnie promujących region poprzez popularyzację zwią-

zanych z nim postaci. Pewien niedosyt pozostawia w tym kontekście brak drob-

nej choćby przedmowy autorstwa redaktora lub któregoś ze świetnych

opiekunów honorowych konferencji. Tekstu wprowadzającego, który przybliżył-

by ideę całego przedsięwzięcia. Szkoda też, że książka nie zawiera artykułu, lub

fragmentu zwracającego uwagę na pozamedyczne walory publikowanej spuści-

zny naukowej M. Kacprzaka. Rozmach badawczy i dokumentacyjny jego ksią-

żek poświęconych warunkom życia na wsi, kiedyś cenny dla higienistów, dzisiaj

staje się niezmiernie wartościowy dla etnografów zajmujących się budownic-

twem ludowym, wyposażeniem wnętrz, obyczajowością, estetyką etc. Tę lukę

wypełniłby tekst kogoś z Działu Etnograficznego miejscowego Muzeum Mazo-

wieckiego w Płocku lub z Muzeum Wsi Mazowieckiej w nieodległym Sierpcu.

Szkoda, że tak się nie stało.

Zawartość książki urozmaicają 34 fotografie przedstawiające M. Kacprza-

ka, jego dokumenty osobiste, miejsca z nim związane oraz samą konferencję.

Warto nadmienić, iż TNP upamiętniło 120. rocznicę urodzin i 40. rocznicę

śmierci Profesora M. Kacprzaka nie tylko konferencją, ale i reprintem jego pracy

Zdrowie w chacie wiejskiej (1928). Recenzowana publikacja oraz wspomniany

reprint stanowią cenny wkład w historię zarówno polskiej medycyny, jaki i pol-

skiej wsi.

Damian Kasprzyk

Uniwersytet Łódzki

Page 327: zeszyt wiejski 14.pdf

327

INFORMACJE NAUKOWE

Sprawozdanie z konferencji

„Fundusze europejskie dla rozwoju edukacji na terenach wiejskich.

Dobre praktyki.”

Konferencja, pod wyżej wymienionym tytułem, zorganizowana przez

Urząd Marszałkowski w Łodzi (Departament ds. Programu Operacyjnego Kapi-

tał Ludzki), przy współudziale Towarzystwa Inicjatyw Europejskich, odbyła się

6 maja 2008 r. w auli Politechniki Łódzkiej. Została poświęcona wykorzystaniu

funduszy europejskich dla rozwoju edukacji na terenach wiejskich. Patronat nad

nią objął Marszałek Województwa Łódzkiego Włodzimierz Fisiak.

Na konferencji dokonano podsumowania realizacji projektu „Nowy Impuls

– projekty rozwojowe szkół wiejskich‖. Ogólnym celem tego projektu było

przygotowanie programów rozwojowych szkół, dostosowanych do lokalnych

potrzeb społeczno-gospodarczych i kulturalnych.

„Nowy Impuls‖ był finansowany przez Biuro Wdrażania Europejskiego

Funduszu Społecznego( EFS) w Ministerstwie Edukacji Narodowej (Konkurs 8/2

1a/2006) jako cześć sektorowego Programu Operacyjnego Zasobów Ludzkich

(SPOZL) – dotacje na projekty rozwojowe. Zakładał on‖ budowę otwartego,

opartego na wiedzy społeczeństwa poprzez zapewnienie warunków do rozwoju

zasobów ludzkich w drodze kształcenia, szkolenia i pracy‖. „Nowy Impuls‖

realizowany był w ramach Priorytetu II – Rozwój społeczeństwa opartego na

wiedzy, Działanie 2.1 – Zwiększenie dostępu do edukacji – promocja kształcenia

przez cale życie, schemat a) Zmniejszenie dysproporcji edukacyjnej pomiędzy

wsią a miastem.

Liderem „Nowego Impulsu‖ było Towarzystwo Inicjatyw Europejskich

(TIE) – stowarzyszenie działające na terenie Łodzi i województwa łódzkiego.

Założone zostało formalnie w czerwcu 2000 r. przez grono osób zafascynowa-

nych perspektywą wejścia Polski do Unii Europejskiej. Celem TIE jest propago-

wanie i wdrażanie idei spójności gospodarczej i społecznej Unii Europejskiej,

upowszechniania wielokulturowości europejskiej, podejmowanie działań na

rzecz szeroko rozumianej edukacji i kształcenia postaw właściwych obywatelom

zjednoczonej Europy.

Projekt realizowało 58 szkół wiejskich: szkoły podstawowe, gimnazja,

szkoły ponadgimnazjalne, publiczne i niepubliczne niezależnie od ich wielkości.

W ramach projektu odbywało się szereg zajęć pozalekcyjnych i pozaszkol-

nych rozwijających pasje i zainteresowania dzieci i młodzieży. Zajęcia te przy-

czyniły się do wykreowania twórczych uzdolnień i talentów uczniów w różnych

Page 328: zeszyt wiejski 14.pdf

328

dziedzinach, rozwijały wyobraźnię, kształtowały postawy prospołeczne.

Uczniowie wykazywali talenty taneczno-muzyczne, plastyczne, dziennikarskie,

sportowe, językowe, w dziedzinie nauk ścisłych. Uczestnicy zajęć poznawali

najbliższe regiony, zwiedzali Polskę, często byli po raz pierwszy nad morzem

czy w górach. Zwiedzali Europę i poznawali inne kultury.

Zagadnienia te przedstawiła na konferencji w ramach osobnego wystąpienia

mgr Grażyna Mrówczyńska – prezes Towarzystwa Inicjatyw Europejskich. Pod-

kreśliła ona rolę inicjatyw tego typu w wyrównywaniu szans edukacyjnych mię-

dzy miastem a wsią. Zwróciła uwagę, iż dzięki projektowi uczniowie nabrali

ogłady i pewności siebie. Zwiększyła się ich samoocena, bo odnosili sukcesy,

byli doceniani. Zaczęli też odczuwać potrzebę aktywnego spędzania czasu wol-

nego.

Również inne wystąpienia konferencyjne nawiązywały, bądź rozwijały ten

problem. Wystąpienia Wicemarszałek Województwa Łódzkiego mgr Elżbiety

Hibner oraz Bartosza Rzętkiewicza – dyrektora departamentu ds. POKL w Urzę-

dzie Marszałkowskim w Łodzi zachęcały do podejmowania działań na rzecz

rozwoju edukacji wiejskiej. Wyrażano przekonanie, że wieś posiada godne pie-

lęgnowania tradycje i że stać dzieci i młodzież wiejską do podejmowania wła-

snych inicjatyw, które mogą przyczynić się do rozwoju wsi, regionu i tym sa-

mym całego kraju.

Pracownicy wymienionego departamentu dokonali prezentacji Programu

Operacyjnego Kapitał Ludzki (POKL) dotyczącego rozwoju edukacji realizowa-

nego w ramach Priorytetu IX Rozwój wykształcenia i kompetencji w regionach

POKL. Podział Priorytetu przedstawia się następująco:

Działanie 9.1 Wyrównywanie szans edukacyjnych i zapewnienie wysokiej ja-

kości usług edukacyjnych świadczonych w systemie oświaty

Działanie 9.2 Podniesienie atrakcyjności i jakości szkolnictwa zawodowego.

Działanie 9.3 Upowszechnianie kształcenia ustawicznego w formach szkolnych

Działanie 9.4 Wysoko wykwalifikowane kadry systemu oświaty.

Działanie 9.5 Oddolne inicjatywy edukacyjne na obszarach wiejskich.

Konferencji towarzyszył bogaty program edukacyjno-kulturalny, w ramach

którego wyróżniła się projekcja filmu charakteryzująca działania szkół w ramach

projektu „Nowy Impuls‖. Materiały do filmu zebrała mgr Julia Mrówczyńska-

Pałgan, a wyreżyserował Jacek Grudzień.

W ramach barwnych występów artystycznych dorobek swój zaprezentowa-

ły dzieci biorące udział w zajęciach pozalekcyjnych realizowanych w ramach

omawianego projektu. Na początku wystąpił zespół tańca ludowego „Proszenia-

cy‖ ze Szkoły Podstawowej im. Miry i Tadeusza Sygietyńskich w Proszeniu.

Następnie swój program przedstawiła orkiestra dęta ze Szkoły Podstawowej

w Kunicach, której występ uzupełniały „Mażoretki‖ ze Szkoły Podstawowej

w Bukowcu. Ponadto wystąpił dziecięcy zespół folklorystyczny ze Szkoły Pod-

stawowej w Sławnie oraz grupa wokalna z Zespołu Szkół w Zapolicach.

Page 329: zeszyt wiejski 14.pdf

329

Po zakończeniu oficjalnej części konferencji jej uczestnicy mogli wziąć

udział w degustacji regionalnych potraw przygotowanych przez Koło Gospodyń

Wiejskich z Proszenia.

Ciesząca się zainteresowaniem uczestników konferencja nie tylko pozwoli-

ła ocenić dotychczasowe dokonania na rzecz edukacji wiejskiej w ramach „No-

wego Impulsu‖, ale również zainspirowała a wręcz zachęciła licznie przybyłych

wójtów, dyrektorów szkół, nauczycieli i animatorów życia społeczno-

kulturalnego z woj. łódzkiego do podejmowania dalszych wyzwań edukacyjnych

na rzecz środowiska wiejskiego.

Julia Mrówczyńska-Pałgan

III Krajowa Konferencja Samorządy RP dla Jana Pawła II.

Kamieńsk 27-28 marca 2008

W dniach 27-28 marca 2008 r. w Kamieńsku odbyła się III Krajowa Konfe-

rencja – „Samorządy RP dla Jana Pawła II‖. Pierwsza Krajowa Konferencja

odbyła się w Krośniewicach w 2006 r., druga – rok później – w Gnieźnie.

Wiodącym tematem Kamieńskiej Konferencji było hasło: „Kultura w na-

uczaniu Jana Pawła II‖. Patronat nad Konferencją objął Metropolita Częstochow-

ski ks. Arcybiskup Stanisław Nowak oraz Minister Kultury i Dziedzictwa Naro-

dowego Bogdan Zdrojewski. Patronat medialny nad Konferencją objęli:

„Dziennik Łódzki‖, Tygodnik „Co Nowego‖, Tygodnik „Po prostu Informacje‖,

Miesięcznik „Echo Kamieńska‖, Tygodnik Katolicki „Niedziela‖, Niezależna

Telewizja Lokalna Radomsko. Organizatorami Konferencji byli – gmina Ka-

mieńsk i Stowarzyszenie Pamięć Jana Pawła II.

Podczas Konferencji wygłoszono 4 referaty. Ich autorami byli księża – wy-

kładowcy Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej

oraz Instytutu Teologicznego w Częstochowie.

Ks. dr Marian Szymonik wygłosił referat „Krzewienie polskiego regionali-

zmu – kultura regionalna i lokalna wyrazem godności człowieka i obywatela

lokalnej społeczności‖. Prelegent starał się dokonać uporządkowania ważnych

kategorii kultury i ludzkiej godności w aspekcie zasugerowanym w tytule refera-

tu. Punktem wyjścia dla ukazania życia człowieka w lokalnej czy bardziej uni-

wersalnej społeczności powinna być – zdaniem dr. M. Szymonika – rozumna

ludzka osoba jako „byt z natury społeczny i spotencjalizowany, tworzący różno-

rakie więzi społeczne od lokalnych począwszy, a na globalnych skończywszy (....) Niezależnie bowiem od kontekstu społecznego człowiek pozostaje człowie-

kiem, a jego godność jest tak samo czymś zobowiązującym, niezależnie od tego

czy mieszka w wielkim mieście czy też w małym przysiółku oraz niezależnie od

Page 330: zeszyt wiejski 14.pdf

330

pozycji społecznej. Oczywiście w wielkich metropoliach istnieją lepsze warunki

dla realizowania ludzkich potencjalności, w wymiarze jednakże nie głęboko

ludzkim, metafizycznym, ale w wymiarze jakby instrumentalnym‖. W związku

z powyższym regionalizm posiada niepodważalne walory etyczne stojąc niejako

na straży ludzkiej godności.

Kolejnym prelegentem był ks. dr Andrzej Kuliberda, który zaprezentował

referat „Kształtowanie poczucia polskości jako wyrazu więzi świadomości naro-

dowej i państwowej, zwłaszcza wśród młodzieży‖. Ks. dr A. Kuliberda przypo-

minając troskę jaką otaczał Jan Paweł II młode pokolenie, zwrócił uwagę na

liczne zagrożenia płynące z braku poczucia świadomości narodowej i państwo-

wej a także na fakt, iż poczucie to musi być każdorazowo budowane w środowi-

skach lokalnych. Część odpowiedzialności za krzewienie postaw patriotycznych

i pro-państwowych spoczywa także na samorządach.

Z kolei ks. dr Paweł Bogumił Sobuś wygłosił referat zatytułowany „Inspi-

rowanie przedsięwzięć społecznych, politycznych i kulturalnych zmuszających

do przełamywania bierności obywatelskiej przez wzmacnianie tożsamości i iden-

tyfikacji społeczności lokalnych z małą i wielką Ojczyzną‖. W referacie podjął

m.in. trudny temat swoistego wyzwania, jakie stoi przed katolikami należącymi

do różnych społeczności ziemskich. Wyzwanie to polega na konieczności odna-

lezienia właściwego stosunku, jaki zachodzić ma pomiędzy realizowaniem zo-

bowiązania do uświęcania świata a autonomią – tworzonej również przez nich –

rzeczywistości ziemskiej. Uczestnictwo we wszystkich płaszczyznach ludzkiego

życia (wspólnotach społecznych, politycznych, gospodarczych) wymaga jedno-

cześnie zrozumienia i tolerancji dla światopoglądów odmiennych, ale współwy-

stępujących w wymiarze ponad-lokalnym.

„Miłość do «małej Ojczyzny» w myśli i przykładzie życia Jana Pawła II‖ –

to tytuł referatu ks. prof. Mariana Dudy. W referacie tym podkreślono, iż czło-

wiek ze swojej natury potrzebuje zakorzenienia, które dokonuje się nie tylko

w określonym czasie, ale także w konkretnej przestrzeni. „Nikt przecież nie

przychodzi znikąd. Ileż to razy człowiek podaje w ciągu swojego życia wciąż na

nowo, przy różnych okazjach czas i miejsce swojego urodzenia‖. Naturalnym

miejscem zakorzenienia każdego z nas jest tzw. „mała ojczyzna‖ – rodzinna

wioska, gmina, miasteczko lub dzielnica dużej aglomeracji miejskiej. Przez te

małe struktury wchodzimy we wspólnoty większe. To małe ojczyzny stanowią

dla człowieka niejako „start życiowy‖. Wykorzeniony ze swego naturalnego,

rodzinnego środowiska człowiek nie jest w stanie w pełni zaangażować się we

wspólnotę szerszą. Nie będzie także w stanie ubogacić sobą i swymi korzeniami

środowiska, w które wchodzi. Jan Paweł II wielokrotnie uświadamiał wiernym

ogromne znaczenie tak rozumianego zakorzenienia.

Do uczestników Konferencji swoje słowo skierowali: Stanisław Kardynał

Dziwisz Arcybiskup Metropolita Krakowski, Arcybiskup Metropolita Często-

chowski ks. Stanisław Nowak oraz Marian Kardynał Jaworski Arcybiskup Me-

Page 331: zeszyt wiejski 14.pdf

331

tropolita Lwowski. Ten ostatni wyraził przekonanie, iż: „Każda inicjatywa,

a w szczególności samorządów i społeczności lokalnych jest dowodem nie tylko

pamięci o Słudze Bożym Ojcu Świętym Janie Pawle II, ale stanowi również

inspirację do zgłębiania nauczania, które nam pozostawił po swoim pontyfikacie,

pełnym ojcowskiej miłości serca i oddania każdemu człowiekowi‖. Podziękował

za propagowanie myśli i przesłań, zawartych w tytule Konferencji. Wyraził

przekonanie, że uczestnicy spotkania będą w swoich środowiskach, przekazywali

te treści szczególnie młodemu pokoleniu. Wyraził szczególną wdzięczność dla

samorządu Kamieńska, który jako pierwszy w Polsce wsparł inicjatywę budowy

Pomnika Jana Pawła II we Lwowie. Przekazał życzenia uczestnikom Konferencji

– prezydentom, burmistrzom, wójtom i pozostałym osobom, a także uczestniczą-

cym w spotkaniu księżom – wykładowcom oraz miejscowym duszpasterzom.

W Konferencji udział wzięły następujące samorządy, instytucje, parafie,

organizacje i Stowarzyszenia: Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II

w Lublinie, Wyższe Seminarium Duchowne w Częstochowie, Kuria Metropoli-

talna w Częstochowie, Instytut Teologiczny im. Jana Pawła II w Częstochowie,

Sejmik Województwa Łódzkiego, gminy: Gdów, Rozprza, Skrzyszów, Kamion-

ka, Kleszczów miasta: Toruń, Konin, Piotrków Trybunalski, Pabianice, Radom,

Radomsko, Krośniewice, Wołów, Rejowiec Fabryczny, Częstochowa, Podkowa

Leśna, Łęczyca, miasto i gmina Kamieńsk, powiat Radomszczański, parafia p.w.

Św. Trójcy w Będzinie, Firma EMES, Rejonowe Koło Pszczelarzy w Kocierze-

wach, Klub Kolekcjonerów Pamiątek Pontyfikatu Jana Pawła II Gminy Kamion-

ka, Oficyna Poligraficzno – Wydawnicza ADAM z Warszawy, Muzeum Regio-

nalne w Radomsku, Zrzeszenie „Ludowe Zespoły Sportowe‖, Delegatura

Kuratorium Oświaty w Piotrkom Trybunalskim, BOT KWB Bełchatów, Elek-

trownie Wiatrowe Kamieńsk, Fundacja Rozwoju Gminy Kleszczów, Stowarzy-

szenie Pamięć Jana Pawła II,.

W Konferencji wzięli również udział przedstawiciele instytucji i organizacji

społecznych działających na terenie gminy Kamieńsk: Publiczna Szkoła Podsta-

wowa im. Jana Pawła II w Kamieńsku, Publiczne Gimnazjum im. Jana Pawła II

w Kamieńsku, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych im. Tadeusza Kościuszki

w Kamieńsku, Publiczne Przedszkole w Kamieńsku, LZS Świt w Kamieńsku,

Komisariat Policji w Kamieńsku, Urząd Miejski w Kamieńsku, Ochotnicza Straż

Pożarna w Kamieńsku, Związek Byłych Żołnierzy Konspiracyjnego Wojska

Polskiego w Kamieńsku, Koło Związku Szarych Szeregów w Kamieńsku, Kole-

jarze z Kamieńska, Rycerstwo Niepokalanej w Kamieńsku, Wspólnota Grunto-

wo-Leśna w Kamieńsku, Społeczny Komitet Budowy Pomnika Jana Pawła II

w Kamieńsku, Stowarzyszenie Przyjaciół Miasta Kamieńska.

Uczestnicy Konferencji wzięli udział w mszy świętej w intencji beatyfikacji

Jana Pawła II, którą odprawił ksiądz infułat, kanclerz Kurii Metropolitarnej Ma-

rian Mikołajczyk, spotkali się z młodzieżą szkolną Publicznej Szkoły Podstawo-

wej im. Jana Pawła II w Kamieńsku i Publicznego Gimnazjum im. Jana Pawła II

Page 332: zeszyt wiejski 14.pdf

332

w Kamieńsku, zwiedzili wystawę „Formy upamiętniania pontyfikatu Jana Pawła

II‖, wystawę Tygodnika Katolickiego „Niedziela‖, wystawę Oficyny Poligra-

ficzno – Wydawniczej ADAM, wystawę kart różańcowych firmy Emes, wystawę

znaczków, widokówek, kartek pocztowych Poczty Polskiej, wystawę promocyj-

ną BOT KWB Bełchatów, obejrzeli prezentację multimedialną "Jan Paweł II –

I Honorowy Obywatel Miasta i Gminy Kamieńsk", zwiedzili KWB Bełchatów

i Elektrownie Wiatrowe Kamieńsk na Górze Kamieńskiej oraz wysłuchali kon-

certu artystów scen warszawskich – Grażyny Biernat-Borkowskiej i Magdaleny

Kluczyńskiej.

Wspomnienie o Janie Pawle II w wykonaniu młodzieży szkolnej przygoto-

wali nauczyciele Publicznej Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II oraz Pu-

blicznego Gimnazjum im. Jana Pawła II w Kamieńsku.

Uczestnicy Konferencji otrzymali od burmistrza Kamieńska dyplom i pa-

miątkowy medal z podobizną Jana Pawła II na awersie oraz herbem Gminy Ka-

mieńsk i herbem papieskim na rewersie.

Z okazji Konferencji wydano książkę „Kamieńsk Ojcu Świętemu Janowi

Pawłowi II‖ autorstwa Bogusławy Mroczkowskiej i Grzegorza Turlejskiego,

płytę DVD „Jan Paweł II – I Honorowy Obywatel Miasta I Gminy Kamieńsk‖

autorstwa Cezarego Białka, Magdaleny Wieczorek, Arkadiusza Stolarskiego,

Bogusławy Mroczkowskiej, Grzegorza Turlejskiego, oraz 4 widokówki i 4 karty

beznominałowe. Na zakończenie Konferencji, jej uczestnicy uchwalili uchwałę

programową:

W dniach 27–28 marca 2008 r. w Kamieńsku jednym z 109 polskich miast

i gmin, które nadały Ojcu Św. Janowi Pawłowi II tytuł Honorowego Obywatela,

zebrali się Prezydenci, Burmistrzowie, Wójtowie Miast i Gmin Papieskich oraz

przedstawiciele instytucji związanych z Osobą Jana Pawła II, aby w przede dniu

kolejnej rocznicy Jego śmierci dokonać oceny wszelkich przedsięwzięć i inicja-

tyw związanych z upamiętnieniem Jego wielkiego pontyfikatu, a także bliżej

poznać nauczanie papieskie dotyczące znaczenia dla naszego narodu kultury

w szeroko pojętym znaczeniu. Spotkanie w Kamieńsku jest konsekwentnym

realizowaniem inicjatywy podjętej w 2006 r. w „środku Polski ‖ w Krośniewi-

cach, następnie spotkania w 2007 r. w Gnieźnie, kolebce polskiej państwowości

i chrześcijaństwa.

Nie ulega wątpliwości, że to właśnie na samorządach spoczywa największy

obowiązek kultywowania pamięci o tym Wielkim Polaku wyrażanej w przeróżny

sposób począwszy od materialnych dowodów w postaci pomników, nazw ulic,

placów, tablic pamiątkowych, nazw dla placówek dydaktyczno – wychowaw-

czych, aż do inicjatyw w postaci fundacji pomocowych, koncertów, konkursów

itp. Każda kolejna rocznica śmierci tego Wielkiego Polaka powinna być okazją

nie tylko do podsumowania tego, co już uczyniono dla zachowania pamięci

o Nim, ale opracowania nowych koncepcji i zamierzeń upamiętniających rów-

nież ten niebywały historyczny pontyfikat biorąc pod uwagę wszechstronny

Page 333: zeszyt wiejski 14.pdf

333

i wyjątkowo bogaty zakres przesłań i nauczania papieskiego. Oprócz działań

Kościoła powinniśmy korzystać z tego bogatego materiału ponadczasowej mą-

drości, jaką pozostawił nam nasz papież wskazując, jak należy żyć po chrześci-

jańsku, jakim należy być patriotą, jak korzystać z wiedzy i nauki i jakie to ma

znaczenie w życiu jednostek oraz całego społeczeństwa. Po raz kolejny spotka-

nie, tym razem w Kamieńsku wykazało głęboki sens tej inicjatywy i jej niepod-

ważalne znaczenie dla samorządów skupionych w formie miast i gmin papie-

skich oraz instytucji i organizacji związanych w różny sposób z Jego Osobą.

Wzajemna informacja o zrealizowanych inicjatywach i pomysłach – szczególnie

w działaniach kultury masowej, nawiązanie osobistych kontaktów, poznanie

specyfiki danych samorządów daje nie tylko niezapomniane wspomnienia i wra-

żenia, ale stanowi element doskonałej integracji wszystkich bez wyjątku wokół

umiłowanego papieża Jana Pawła II. Uczestnicy III Konferencji w Kamieńsku

w pełni popierają przygotowania do formalno-prawnego powołania ogólnopol-

skiej organizacji skupiającej miasta i gminy oraz instytucje i organizacje związa-

ne z Janem Pawłem II i z radością przyjmują deklaracje samorządu Torunia, aby

w tym mieście w 2009 r. nastąpił uroczysty akt powołania w/w związku i upo-

ważniają do stosownych działań Stowarzyszenie Pamięć Jana Pawła II.

Bogusława Mroczkowska

Grzegorz Turlejski

Kamieńsk

XXXV Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych,

Stoczek Łukowski 21-22 czerwca 2008

Od 1970 roku (z 3-letnią przerwą) odbywają się w Stoczku Łukowskim

Sejmiki Wiejskich Zespołów Teatralnych. W 2008 roku Sejmik miał charakter

jubileuszowy. Była to już XXXV edycja imprezy.

Stoczek Łukowski to miejsce szczególne dla wiejskiego ruchu teatralnego

w Polsce. Przegląd w 1970 roku posiadał charakter zaledwie powiatowy. Idea

sejmikowania stopniowo rozprzestrzeniała się i od połowy lat 80-tych ogarnia

cały kraj. Obecnie mamy do czynienia z cyklem skoordynowanych imprez, któ-

rym patronuje szereg instytucji z Zarządem Głównym Towarzystwa Kultury

Teatralnej (TKT) na czele. Zimą każdego roku w poszczególnych wojewódz-

twach ośrodki kultury, oddziały TKT a także same zespoły wysyłają zgłoszenia.

Wybrane widowiska latem prezentowane są podczas sejmików międzywoje-

wódzkich. Finałem tych spotkań jest ogólnopolski Sejmik Teatrów Wsi Polskiej

w Tarnogrodzie (w powiecie biłgorajskim). Ten starannie zaplanowany i zorga-

Page 334: zeszyt wiejski 14.pdf

334

nizowany cykl imprez ma na celu m.in. upowszechnianie, inspirowanie i doku-

mentowanie wiejskiego teatru, oraz tworzenie tradycji stałych spotkań.

Stoczek Łukowski jest obecnie miejscem jednego z 5 sejmików międzywo-

jewódzkich, podczas którego prezentowane są zespoły z województw: mazo-

wieckiego, lubelskiego, podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. W latach 1970-

2008 zaprezentowało się w Stoczku 199 zespołów, pokazano ok. 300 widowisk.

Sejmiki mają charakter niekonkursowy. Nie kończą się oficjalnym ogłoszeniem

wyników. Nie ma tu wygranych i przegranych. Komisje Artystyczne po kilku

tygodniach ogłaszają stosowne komunikaty i dopiero wówczas rekomendują

widowiska na sejmik ogólnopolski1.

Gospodarzem XXXV Sejmiku Wiejskich Zespołów Teatralnych w Stoczku

był tradycyjnie Miejski Ośrodek Kultury. Prezentacje odbywały się w sali kina

„Echo‖ mogącej pomieścić ok. 200 widzów. Powołano Komisję Artystyczną

w składzie: Antoni Śledziewski (folklorysta), Jan Zdziarski (Wiceprezes Towa-

rzystwa Kultury Teatralnej, wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie),

Edward Wojtaszek (reżyser, wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie).

Imprezę prowadziła Iwona Niewczas z Wojewódzkiego Ośrodka Kultury

w Lublinie. Podczas Sejmiku zaprezentowały się następujące zespoły (w kolej-

ności prezentacji)2:

Kurpiowski Zespół Folklorystyczny „Carniacy‖ z Czarni w woj. mazo-

wieckim, działający pod patronatem Towarzystwa Kurpiowskiego „Strzelec‖.

Kierownikiem zespołu jest Witold Kuczyński – nauczyciel i gawędziarz. Zespół

zaprezentował widowisko obrzędowe „Rajby‖ (swaty), skutecznie nawiązujące

do przedwojennych przedstawień „Wesela na Kurpiach‖, wystawianych nie tylko

przez teatry amatorskie. Przedstawienie zostało opracowane z dużym rozmachem

i dbałością o szczegóły obrzędowe i scenograficzne. W Stoczku „Carniacy‖

prezentowali się po raz 3-ci

Amatorski Zespół Teatralny z Gręzowa w woj. mazowieckim, działający

przy Świetlicy Wiejskiej. Kierownikiem zespołu jest Mieczysława Kaczorek.

Grupa sięga po repertuar daleki od obrzędowego. Na swoim koncie ma m.in.

sztuki „Ścieżka przez pole‖ Haliny Auderskiej, „Oczekiwany gość‖ Marii Kos-

sak-Szczuckiej. Podczas XXXV Sejmiku zespół zaprezentował spektakl „Brylan-

towy krzyż‖, pełną dydaktyzmu religijnego, osadzoną w baśniowej konwencji

przypowieść o dziewczynie – Adelce – gorliwie modlącej się o zdrowie dla cho-

rej matki. Dziewczyna dostępuje objawienia. Figura Matki Boskiej, przed którą

się modli ożywa i wręcza jej brylantowy krzyż zawieszony wcześniej, jako wo-

tum przez księżną – władczynię tej okolicy. Otoczenie księżnej (i ona sama) nie

__________ 1 Komunikaty publikowane są m.in. na stronach internetowych Towarzystwa Kultury Te-

atralnej – www.tkt.art.pl

2 Informacje na temat zespołów uzyskałem od prowadzącej Sejmik (zapowiadającej zespo-

ły) Iwony Niewczas z Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie.

Page 335: zeszyt wiejski 14.pdf

335

są w stanie uwierzyć w relacje Adelki, dopiero kolejny cud ratuje dziewczynę

przed karą za świętokradztwo. W Stoczku zespół występował po raz 9-ty.

Zespół Koła Gospodyń Wiejskich z Trzcińca w woj. mazowieckim. Zespół

o bogatych tradycjach i dorobku (zdobyli m.in. Basztę na Ogólnopolskim Festi-

walu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu). Kierownikiem jest Barbara

Brodzik. Zaprezentowali widowisko „Po prosonom‖, którego akcja rozgrywa się

w izbie podczas szatkowania kapusty. Domowników odwiedza szereg postaci –

sąsiadów i żebraków, co staje się pretekstem do ożywionych dialogów i zabaw-

nych sytuacji. Zespół brał udział w stoczkowskim Sejmiku już po raz 15-ty.

Zespół „Zielawa‖ z Rossosza w woj. lubelskim, działający pod kierunkiem

Anieli Halczuk przy Stowarzyszeniu Przyjaciół Gminy Rossosz. Zespół bardzo

liczny, składający się z 34 osób w wieku 8-85 lat, przygotował widowisko dra-

matyczno-obrzędowe „Wianeczki‖ – wieczór panieński. W ramach przedstawie-

nia zostały ukazane 2 spotkania: młodych dziewczyn żegnających pannę młodą

oraz starszych kobiet przygotowujących weselny korowaj. Widowisku towarzy-

szyła rozbudowana dekoracja (składane ściany wnętrza chałupy jak również

elementy umożliwiające przeniesienie akcji z chaty w „plener‖). W Stoczku

zespół „Zielawa‖ prezentował się po raz 3-ci.

Zespoły Obrzędowe „Grabowianie‖ i „Palinocka‖ z Grabowa w woj. podla-

skim. Obydwa zespoły są stosunkowo młode zarówno ze względu na daty po-

wstania (2006 i 2005) jak i wiek członków. „Palinocka‖ tworzy oprawę muzycz-

ną widowiska. Kierownikiem „Grabowian‖ jest Dariusz Piekarski – scenarzysta

i reżyser całości przedstawienia. Połączone siły obydwu zespołów zaprezentowa-

ły widowisko „Nocel moja, kopiel moja‖ – inspirowane obrzędowością święto-

jańską. Próbując opisać spektakl, trudno nie oprzeć się refleksji, iż w swojej

ogólnej muzyczno-choreograficznej konwencji był on wzorowany na koncercie

telewizyjnym „Raz na ludowo‖ zrealizowanym w 2000 roku przez Elżbietę

Skrętkowską z udziałem laureatów teleturnieju „Szansa na sukces‖ i kilkakrotnie

emitowanym przez TVP. Dziewczęta ubrane w swobodne, białe stroje z wian-

kami na głowach i uwspółcześniona muzyka, której rytmy określić można jako

folkowe. Zespoły „Grabowianie‖ i „Palinocka‖ prezentowały się na Sejmiku po

raz 1-szy, choć mają już wspólne osiągnięcie jakim jest I miejsce na Przeglądzie

Teatrów Wiejskich i Obrzędowych w Łomży w 2008 roku.

Zespół „Czeladońka‖ z Lubenki w woj. lubelskim, działający przy tamtej-

szym Wiejskim Domu Kultury. Zespół wielopokoleniowy i wielorodzinny, liczą-

cy ok. 60 artystów pracujących pod kierownictwem Kazimierza Kusznierowa.

Specjalizuje się w widowiskach obrzędowych takich jak „Herody‖, „Wesele

lubeńskie‖, „Andrzejkowe wróżby‖. Zespół zaprezentował widowisko plenerowe

„Sobótki‖ – baśń o nocy świętojańskiej. Plener stanowiły Izydory – dzielnica

Stoczka z domkami letniskowymi usytuowanymi nad kilkoma stawami i rzeką

Świder. Warunki te sprzyjały popisom wokalno-instrumentalnym istniejącego

już od 27 lat zespołu, występującego w Stoczku po raz 3-ci.

Page 336: zeszyt wiejski 14.pdf

336

Zespół „Szczuczyniacy‖ z woj. podlaskiego, działający przy Miejskim Do-

mu Kultury w Szczuczynie pod kierunkiem Barbary Paszkowskiej. Posiada

w swoim repertuarze szereg widowisk obrzędowych m.in.: „Wielka Sobota‖,

„Oczepiny‖. Corocznie przygotowuje plenerowe widowisko „Misterium Męki

Pańskiej‖ wystawiane na ulicach Szczuczyna. Zaprezentowali w Stoczku wido-

wisko „Rajki‖, ukazujące proces swatania z całym szeregiem skomplikowanych

a zabawnych zabiegów z tym związanych. Występowali na Sejmiku po raz 6-ty.

Zespół Śpiewaczo-Obrzędowy z Jakówek w woj. lubelskim, działający przy

Gminnym Ośrodku Kultury w Janowie Podlaskim. Ma na swoim koncie wiele

wyróżnień, m.in. Basztę Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludo-

wych w Kazimierzu i nagrodę im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury lu-

dowej‖. Zespół pod kierunkiem Marii Ochnik zaprezentował widowisko obrzę-

dowe pt. „Matki Boskiej Gromnicznej‖. Rzecz dzieje się w izbie tuż przez

wyjściem z gromnicami do kościoła. To przepełniony dydaktyzmem religijnym

przekaz starszej gospodyni kierowany ku najmłodszemu pokoleniu. „To żywa

i prawdziwa wiara a ty to wszystko przekażesz dalej‖ mówi bohaterka do swojej

wnuczki. Dowiadujemy się o symbolice Trójcy Świętej zawartej w elementach

gromnicy, o tym, że za jej pomocą można przegonić chmury, że „wacikami‖

z lnu, którymi przewiązana jest gromnica ksiądz namaszcza chorych, że „jak na

gromnicy jasno, to w stodołach ciasno‖ etc. etc. Zespół z Jakówek wystąpił pod-

czas stoczkowskich Sejmików po raz 2-gi.

Zespół Koła Gospodyń Wiejskich „Wróblanki‖ z Wróbli w woj. mazo-

wieckim, działający przy Gminnym Ośrodku Kultury w Maciejowicach. Zespół

pod kierunkiem Adeli Wielgomas zaprezentował widowisko „Pierzacki‖. Tłem

akcji jest darcie pierza – okoliczność często wykorzystywana w przedstawie-

niach wiejskich zespołów teatralnych. W Stoczku prezentowali się po raz 4-ty.

Zespół Ludowy Koła Gospodyń Wiejskich z Woli Koryckiej Górnej w woj.

mazowieckim. Kierownikiem jest Maria Bienias. Zespół przygotował widowisko

„Piórzacky‖. I w tym przypadku darcie pierza stało się okolicznością, której

towarzyszą prezentowane na scenie dialogi oraz zabawne sytuacje z życia ro-

dzinnego i sąsiedzkiego, prowokowane głównie przez charyzmatyczną gospody-

nię zaprowadzającą ład wśród domowników. Zespół z Woli Koryckiej był

uczestnikiem Sejmiku już po raz 4-ty.

Zespół Śpiewaczy „Jarzębinki‖ z Trzcińca w woj. lubelskim, działający

przy Urzędzie Gminy w Michowie. Kierownikiem zespołu jest Stefania Banu-

cha. Obok widowisk teatralnych zespół posiada w swoim repertuarze spektakle

kabaretowe. Zaprezentowali widowisko „Randka w ciemno cz. II‖, skonstru-

owane w oparciu o popularny niegdyś program telewizyjny, a będący kontynu-

acją widowiska zaprezentowanego w Stoczku rok wcześniej.

Interesujące z merytorycznego punktu widzenia były fora dyskusyjne orga-

nizowane pod koniec każdego z 2 dni sejmikowania. Przeprowadzenie dyskusji

w obecności członków zespołów jest ważnym zadaniem spoczywającym na

Page 337: zeszyt wiejski 14.pdf

337

Komisji Artystycznej. W myśl celów i zasad programowych musi ona nie tylko

sformułować końcowy komunikat – syntezę Sejmiku, ale także stworzyć warunki

sprzyjające wymianie opinii. Przybiera to formę otwartego spotkania, podczas

którego komisja wypowiada swoje spostrzeżenia i sugestie a członkowie zespo-

łów mogą się do tych uwag ustosunkować. Członkowie Komisji mają doradzać,

podpowiadać, sugerować a tym samym teatr ludowy udoskonalać, bacząc jedno-

cześnie, aby pozostał on wyrastającym z rdzennych tradycji amatorstwem.

Dyskusje podczas tych spotkań pełne były nieoczekiwanych zwrotów.

Wywiązywały się momentami pełne ekspresji dialogi między członkami zespo-

łów a Komisją, wymieniano się anegdotami i wspomnieniami mającymi związek

z omawianym zagadnieniem. A. Śledziewski – jako folklorysta zwracał uwagę

głównie na stopień osadzenia widowisk w tradycjach wsi, natomiast J. Zdziarski

i E. Wojtaszek analizowali zazwyczaj spektakle od strony sztuki teatralnej. Po-

nieważ nie zawsze ich wypowiedzi mieściły się w ramach własnych specjaliza-

cji, dochodziło momentami do wymiany zdań pomiędzy poszczególnymi człon-

kami Komisji Artystycznej.

Nie wszystkim widowiskom Komisja Artystyczna poświęciła tyle samo

czasu i uwag. Siłą rzeczy dosyć skrótowo lub wcale nie dyskutowano nad pre-

zentacjami zespołów, które musiały z rozmaitych względów wyjechać ze Stocz-

ka zanim rozpoczęło się forum dyskusyjne. Dotyczyło to zespołów: „Czeladoń-

ka‖, „Carniacy‖ (pochwalono umiejętne przenoszenie atmosfery ze sceny na

widownię, szczególnie w momencie błogosławieństwa udzielanego młodym

przez matkę), „Szczuczyniacy‖ (wyrażono żal, że tekst nie został dostatecznie

opanowany przez aktorów, choć sam scenariusz był wartościowy). Widowiska

w wykonaniu pozostałych zespołów zostały omówione. Obok pochwał nie

szczędzono także słów ostrej nieraz krytyki.

Szczególnie dużo miejsca poświęcono widowisku „Brylantowy krzyż‖. Po-

chwalono scenografię i trudną, niemal pantomimiczną rolę dziewczyny – figury

Matki Boskiej. J. Zdziarski wyraził jednak poważne zarzuty do sposobu prowa-

dzenia dialogu, określając go jako „fragment przypowieści przeczytanej na głos‖

– bez komunikacji, bez emocjonalnego napięcia, bez konfliktu. E. Wojtaszek

z kolei wskazał na zły dobór literatury, która jego zdaniem doprowadziła na

scenie do sytuacji a-teatralnych. Kierowniczka zespołu ujawniła, że sztuka ma

proweniencję misyjną (misjonarską) i prawdopodobnie pierwotnie przeznaczona

była dla afrykańskiego odbiorcy. Próba adaptacji tego materiału na potrzeby

teatru wiejskiego dała takie a nie inne efekty. Stroje bohaterów można było

z grubsza określić jako barokowe. Na tym tle zdziwienie i krytykę wywołał ko-

stium strażnika księżnej, który przypominał strój indiańskiego wojownika.

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że na złe przyjęcie widowiska – oprócz za-

gadnień warsztatowych – miało wpływ znikome jego osadzenie w tradycji ludo-

wej. Atmosfera dworsko-baśniowa jaką starano się nadać widowisku okazała się

zbyt odległa kulturowo. W tym kontekście samo zagadnienie religijności i sensu-

Page 338: zeszyt wiejski 14.pdf

338

alizmu to zbyt mało, aby sztuka mogła zostać pozytywnie odebrana. Naturalna

mowa aktorów, pełna naleciałości gwarowych, która tak doskonale współgra

w przedstawieniach obrzędowych lub sztukach osadzonych przestrzennie we

współczesnej lub dawnej wsi polskiej w tym wypadku działała na niekorzyść

widowiska. Księżna i damy dworu operowały językiem z Gręzowa.

Refleksje członków Komisji dotyczyły rozmaitych aspektów prezentowa-

nych widowisk. A. Śledziewski dostrzegł np. walory poznawcze o charakterze

etnograficznym. Zauważył nietypowy – jego zdaniem – sposób przygotowywa-

nia kapusty do kiszenia w widowisku „Po prosonom‖, Zespołu KGW z Trzcińca.

Wykorzystywano duże, zielone, zewnętrzne liście. Przed szatkowaniem nie myto

ich a jedynie czyszczono i prostowano za pomocą wilgotnych szmatek. Czyn-

ność ta był jedynie tłem widowiska. Aktorzy nie zdawali sobie sprawy z obec-

nych tu walorów poznawczych. Komisja otrzymała w ten sposób przepis na

kapustę tzw. „szarą‖, „siwą‖, inną od „białej‖ powstającej z wewnętrznych,

zwartych kapuścianych główek.

Podczas dyskusji nie zabrakło precyzyjnych, konkretnych rad i sugestii ze

strony członków Komisji, np.: Zespół muzyczny „Palinocka‖ powinien grać

ciszej i wyeliminować jeden akordeon na rzecz skrzypiec, chłopiec z widowiska

„Piórzacky‖ powinien być inaczej ubrany, bo łamie konwencję codziennego,

wiejskiego odzienia reszty aktorów.

Reakcje aktorów-amatorów na te i inne uwagi były rozmaite. Wymagania

niektórych były zbyt wygórowane, jakby oczekiwali od Komisji gotowych sce-

nariuszy: „A jak możnaby tę część widowiska poprowadzić?‖, „A jak powinni-

śmy zakończyć?‖ – padały pytania. Inni brali uwagi Komisji bardzo „do siebie‖

twierdząc: „Nie mamy żadnego prowadziciela, który by nam podpowiedział.

Tylko my sami z siebie‖, „My jesteśmy amatorami‖, „Ja jestem po 7 klasach i od

60. lat nie chodzę do szkoły. Nie potrafię lepiej‖ – usprawiedliwiała się jedna

z aktorek.

Charakterystyczną cechą postaw wiejskich artystów teatralnych jest chęć

dosłownego interpretowania przedstawianych sytuacji. Powstawała w ten sposób

wyraźna bariera pomiędzy poszukującymi „prawdy‖ aktorami-amatorami a po-

szukującymi wartościowej artystycznie sztuki scenicznej członkami Komisji

Artystycznej.

Jeden z członków Komisji dziwił się powszechnemu w widowiskach bra-

kowi reakcji na wchodzenie nowych osób do izby, co byłoby okazją do ożywie-

nia akcji. Ale przecież wejście sąsiada do stale otwartej chałupy nie było na wsi

(a i często nadal nie jest) czymś nadzwyczajnym i godnym jakiegoś szczególne-

go zachowania. Scenarzyści czy reżyserzy przedstawień nie widzieli konieczno-

ści kreowania sytuacji – ich zdaniem – nie prawdziwej. Ten rozdźwięk pomiędzy

pędem ku dosłowności ze strony aktorów-amatorów a chęciami udoskonalania

zdarzenia teatralnego przez specjalistów z Komisji Artystycznej był wielokrotnie

nader widoczny i trudny do obalenia. Nawet folklorysta A. Śledziewski nie zaw-

Page 339: zeszyt wiejski 14.pdf

339

sze stawał po stronie wierności etnograficznej. Omawiając widowisko „Matki

Boskiej Gromnicznej‖ folklorysta paradoksalnie wyraził potrzebę ingerencji

w tradycję dla poprawienia efektu teatralnego. Zaproponował mianowicie, aby

niepozorne, woskowe gromnice – jako główne rekwizyty widowiska – były

okazalsze, ładniejsze, przewiązane wstążką. Sugestia ta spotkała się ze zdecydo-

waną reakcją członków zespołu. „Bo takie były a my pilnujemy się tej tradycji‖ –

pada natychmiastowa odpowiedź. „Ale nie robimy dokumentu (...) robimy

uogólnienie‖ – równie zdecydowanie ripostował Śledziewski. W przypadku

widowiska „Wianeczki‖ zarówno J. Zdziarski jak i E. Wojtaszek zaproponowali,

aby ożywić przedstawienie skracając niektóre pieśni. Usłyszeli w odpowiedzi, że

pieśni te nie miałyby wówczas sensu. Jeden z członków Komisji podsunął po-

mysł, aby w przedstawieniu „Pierzacki‖ długa scenę wieczornego darcia pierza

poprzeplatać np. wizytami proszalnych bab. Dowiedział się wówczas, że „baby

nie chodziły wieczorem, chodziły za dnia‖.

Takich momentów podczas dyskusji było wiele. Często postawa wiejskich

aktorów była nieprzejednana. „Uwagi przyjmujemy, ale chcieliśmy odtworzyć to

tak jak było, bo inaczej zaginie‖ – zawyrokował ktoś z Zespołu Śpiewaczo-

Obrzędowego z Jakówek. Kiedy indziej wydawało się, że to członkowie Komisji

bronią lub domagają się dosłowności etnograficznej. Tak było w przypadku

omawiania widowiska „Nocel moja, kopiel moja‖, które członkowie Komisji

określili jako „daleko posunięty przekład tradycyjnego widowiska sobótkowe-

go‖, „zgrubna rekonstrukcja obrzędu z wykorzystaniem tekstów autentycznych‖,

„zabawa na motywach‖. Nie ukrywali w swoich wypowiedziach, że zabrakło

nieco autentyzmu, zastanawiali się jak daleko można przekładać tradycyjne ob-

rzędy na nowoczesne widowisko teatralne.

Podczas przerw między poszczególnymi widowiskami budowana była spe-

cyficzna, trudna do zrelacjonowania językiem „informacji naukowej‖ atmosfera.

Siedzący na widowni członkowie zespołów śpiewali, gdzieś w tle słychać było

orkiestrę stoczkowskiej OSP, ktoś z zespołu „Zielawa‖ z Rossosza częstował

obecnych na widowni swojską nalewką za pomocą ogromnej butli i jednego dla

wszystkich kieliszka (prawie nikt nie odmawiał), a „Szczuczyniacy‖ rozdawali

przywiezione ze sobą racuchy.

Wiejskie zespoły teatralne to pole aktywności przede wszystkim kobiet.

Kierownikami 8 z 12 prezentowanych w Stoczku zespołów były kobiety. Wśród

ok. 50 członków zespołów, którzy przyszli na forum dyskusyjne drugiego dnia

Sejmiku było zaledwie 5 mężczyzn. Jeden z członków komisji podjął nawet

wątek braku mężczyzn w spektaklu „Matki Boskiej Gromnicznej‖. W odpowie-

dzi usłyszał, że mężczyźni nie biorą udziału w sytuacjach, które zespół starał się

odtworzyć, więc nie ma ich wśród aktorów. Tylko fragmentarycznie ta odpo-

wiedź wyjaśnia absencję mężczyzn. Np. w sztuce „Brylantowy krzyż‖, nawet

rola strażnika księżnej obsadzona została przez kobietę. Oczywiście były wyrazi-

ste role grane przez mężczyzn np. dziad w widowisku „Po prosonom‖ czy chło-

Page 340: zeszyt wiejski 14.pdf

340

pak w przedstawieniu „Piórzacky‖. Wydaje się, że przyczyna leży w odmiennych

wzorach spędzania wolnego czasu przez mężczyzn i kobiety w środowisku wiej-

skim. Zaangażowanie w zespołach – wielogodzinne nieraz próby, wyjazdy,

przygotowania scenograficzne to przecież jeden z możliwych sposobów spędza-

nia wolnego czasu na wsi.

Uroczyste zakończenie Sejmiku stało się okazją do wręczenia nagród i wy-

różnień osobom i instytucjom, które na różnym szczeblu przyczyniły się do zor-

ganizowana tego sejmiku jak i poprzednich 34 jego edycji, a tym samym do

rozwoju i popularyzacji polskiego teatru ludowego. Ministerstwo Kultury i Dzie-

dzictwa Narodowego przyznało resortową, Odznakę Honorową „Zasłużony dla

Kultury Polskiej‖: Iwonie Niewczas, Wandzie Księżopolskiej, Marii Halinie

Balińskiej. Dyplomy MKiDN „Za działalność na rzecz upowszechniania kultu-

ry‖ wręczono Miejskiemu Ośrodkowi Kultury w Stoczku Łukowskim oraz Łu-

kowskiemu Ośrodkowi Kultury w Łukowie, natomiast „Za upowszechnianie

teatru w środowisku wiejskim‖ Irenie Barbarze Kosil-Plucie. Urząd Marszał-

kowski w Lublinie przyznał dyplomy „Za upowszechnianie tradycji i kultury

polskiej na terenie województwa lubelskiego‖: A. Śledziewskiemu, J. Zdziar-

skiemu, E. Wojtaszkowi, Lechowi Śliwonikowi, Janowi Adamowskiemu, Jac-

kowi Szczękowi. Starosta Powiatowy w Łukowie wręczył okolicznościowe dy-

plomy Bogdanowi Gołęgowskiemu, Irenie Szczepanik, Franciszkowi

Rzążewskiemu, Januszowi Królowi, Janowi Pudle, Hannie Stosio, Bogusławowi

Słodkowskiemu. Od Burmistrza Stoczka Łukowskiego dyplomy otrzymali: Bo-

gumiła Tulkiewicz, Jarosław Juchniewicz, Alina Sałasińska, Zofia Kościesza,

Tomasz Barej, Wiesława Baka, Tadeusz Baka, Urszula Pyrczyńska, Agnieszka

Barej. Wojewódzki Ośrodek Kultury w Lublinie przyznał dyplomy: J. Juchnie-

wiczowi, Elżbiecie Jaroszyńskiej, Annie Tymińskiej, Sławomirowi Markowi

Żyłce, Ludwikowi Wysokińskiemu, Stefanowi Szaniawskiemu, Bogdanowi

Boguszowi, Agnieszce Barej. Wiceprezes J. Zdziarski, reprezentujący Prezydium

Zarządu Głównego Towarzystwa Kultury Teatralnej wręczył medale wybite

z okazji 100-lecia TKT (stowarzyszenie powstało w 1907 roku we Lwowie jako

Związek Teatrów i Chórów Włościańskich). Otrzymali je: WOK w Lublinie,

Janina Biegalska, Mirosław Nalaskowski, Józef Obroślak.

J. Zdziarski dokonując krótkiego podsumowania imprezy podkreślił, że nie

było przedstawienia, które wywoływałoby „rumieniec zażenowania‖. Jak zwykle

obrzęd i praca stawały się na scenie pretekstem do ukazania życia wsi, zarówno

tej współczesnej, jak i tej dawnej. Odbywało się to przy użyciu języka „swojego

miejsca‖, poprzez który mieszkańcy wsi wyrażają uczucia i opisują świat.

Stwierdził, że z roku na rok coraz lepiej i mądrzej budowana jest scenografia,

dostrzega coraz wyrazistsze i lepsze aktorstwo.

Warto także wspomnieć o imprezach towarzyszących Sejmikowi. W bu-

dynku MOK w Stoczku zorganizowano wystawy: „Stoczek w obiektywie‖ autor-

stwa A. Bednaruka i W. Mularczyka z Łukowskiej Grupy Fotograficznej

Page 341: zeszyt wiejski 14.pdf

341

MIGAWKA, „Stoczkowskie sejmikowanie – lata 2005, 2006 i 2007‖ – fotore-

portaże T. Niewęgłowskiego oraz „Jata – karty z kroniki Piotra Nowińskiego ps.

Paweł‖. Odbyła się także promocja 2 wydawnictw regionalnych sygnowanych

przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Koło w Stoczku Łukow-

skim: Żołnierskie wspomnienia. Relacja Konstantego Wiertaka żołnierza gen.

Władysława Andersa, Stoczek Łukowski 2007, ss. 52; Partyzanckie wspomnie-nia. Relacje Mieczysława Dziaka ps. Piorun oraz jego towarzyszy broni, Stoczek

Łukowski 2007, ss. 56. Pierwszego dnia imprezy odbył się barwny korowód na

Izydory – rekreacyjną dzielnicę Stoczka położoną w dolinie rzeki Świder oraz

zabawa taneczna na miejskim rynku. Nie zapomniano o najmłodszych, którym

zorganizowano zajęcia plastyczno-teatralne i mini-park rozrywkowy na skwerze

miejskim. Drugi dzień sejmikowania (niedziela) rozpoczęto Mszą Świętą

w Kościele Parafialnym pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi

Panny w Stoczku Łukowskim.

Cenną pozostałością opisanego wydarzenia jest wydana staraniem Woje-

wódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie książka Na początku był Stoczek… Pu-

blikacja jubileuszowa XXXV Sejmiku Wiejskich Zespołów Teatralnych

w Stoczku Łukowskim, pod redakcją L. Śliwonika, Lublin 2008. Zawiera ona

m.in. krótki rys historyczny Stoczka, wspomnienia dotyczące tutejszego życia

teatralnego (zarówno tego sejmikowego jak i z lat wcześniejszych), fragmenty

komunikatów Komisji Artystycznych 2003-2007, wykaz zespołów uczestniczą-

cych w sejmikach. Na jednej ze stron publikacji współorganizatorka stoczkow-

skich Sejmików napisała: „Działa na nas magia sceny, na której dzięki staraniom

wiejskich teatrów, ożywa na chwilę dawna wieś, z jej zwyczajami, obrzędami.

Bo tu wszystko jest prawdziwe: i stary kołowrotek, i spracowane dłonie kobiety,

która na nim przędzie, i jej opowieść o dawnych tradycjach, wierzeniach. Rów-

nie prawdziwe i na miejscu są rzucane szeptem komentarze z sali – że w naszych

stronach to bywało podobnie, albo inaczej; to dopowiadanie, czasem też dośpie-

wywanie przekazu scenicznego...‖ 3.

Damian Kasprzyk

__________ 3 A. Barej, Stoczkowski Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych – od kuchni, [w:] Na po-

czątku był Stoczek... Publikacja jubileuszowa XXXV Sejmiku Wiejskich Zespołów Teatralnych

w Stoczku Łukowskim, red. L. Śliwonik, Lublin 2008.

Page 342: zeszyt wiejski 14.pdf

342

Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu – ostatnie dokonania i plany

W dniach 10-11 maja 2008 roku w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu

miało miejsce uroczyste otwarcie nowo wybudowanego Kompleksu Muzealno –

Wystawienniczego, w skład którego wchodzą budynki: wystawienniczo oświa-

towy, administracyjny, konserwatorsko – renowacyjny, magazynów zbiorów,

garaże, wiata magazynowa, stajnia, portiernia oraz amfiteatr i parkingi. W nowo

powstałych obiektach znajduje się także m. in. wyposażona w nowoczesny

sprzęt, przystosowana do prezentacji multimedialnych, obszerna (na 300 osób)

sala konferencyjna z zapleczem hotelowym i gastronomicznym.

Powstały w ciągu dwóch lat, a sfinansowany przez Samorząd Wojewódz-

twa Mazowieckiego kompleks w pełni odpowiada standardem zapleczom tego

typu muzeów europejskich i znacząco wpłynie na poprawę jakości realizacji

statutowych zadań placówki, dzięki znajdującym się w nowych obiektach pra-

cowniom i magazynom oraz salom wystawienniczym, a także oświatowym.

Pozwoli rozszerzyć ofertę usług Muzeum, a tym samym przyczyni się do wzro-

stu liczby gości odwiedzających sierpecki skansen.

W dniu 10 maja uroczystości zainaugurowała msza, odprawiona w siedem-

nastowiecznej kaplicy z Dębska, po czym odbyło się uroczyste odsłonięcie tabli-

cy pamiątkowej i poświęcenie obiektów, którego dokonał dziekan sierpecki

ksiądz Andrzej Więckowski. Wśród zaproszonych przez Dyrektora Muzeum

Jana Rzeszotarskiego gości, znaleźli się między innymi przedstawiciele muzeów,

placówek kulturalnych i oświatowych z regionu i spoza Mazowsza, przedstawi-

ciele władz samorządów lokalnych i powiatowych. Jako gospodarz regionu wy-

stąpił Wicemarszałek Województwa Mazowieckiego Stefan Kotlewski.

W godzinach otwarcia ekspozycji na terenie wsi można było zwiedzać za-

grody i podziwiać pokazy dawnych zajęć i rzemiosł.

W niedzielę Zielonych Świątek przebiegała dalsza część uroczystości adre-

sowana głównie do turystów odwiedzających sierpecką placówkę. Poza zwie-

dzaniem ekspozycji, można było zaopatrzyć się w wyroby rękodzieła, spróbować

przygotowanych według tradycyjnych przepisów potraw i napojów, skorzystać

z przejażdżek konnych. Ponadto Muzeum zadbało o oprawę artystyczną. Wystą-

piły: zespół pieśni i tańca Toruniacy, Kapela Pieczarków z Żywca oraz zespół

Zayazd.

8 czerwca 2008 roku uroczyście otwarto najnowszy obiekt w Muzeum Wsi

Mazowieckiej w Sierpcu – pochodzący z 1744 roku kościół z Drążdżewa pod

Przasnyszem. Prace związane z translokacją obiektu, od momentu rozpoczęcia

rozbiórki do udostępnienia zwiedzającym, trwały około roku. Kościół jest przy-

kładem budowli ryzalitowej, rzadkiej na Mazowszu wśród świątyń drewnianych, i jak na drewniany, jest jednym z bardziej obszernych kościołów w regionie.

Jego wyposażenie, to między innymi zastany i odrestaurowany neogotycki ołtarz

główny, a także dwa pochodzące z tego samego okresu ołtarze boczne. Poświę-

Page 343: zeszyt wiejski 14.pdf

343

cenia obiektu dokonał biskup płocki Piotr Libera, a oprawę artystyczną zapewnił

zespół Mazowsze.

Kościół i Kompleks Muzealno-Wystawienniczy to nie jedyne obiekty, jakie

pojawiły się w ostatnim czasie na terenie sierpeckiego skansenu.

Istniejący do niedawna zespół zabudowy wiejskiej typu rzędówki uzupeł-

niono o kolejne budynki. Poszczególne zagrody wchodzące w skład muzealnej

rzędówki odzwierciedlają rzeczywiste gospodarstwa pochodzące z wiosek pół-

nocno-zachodniego Mazowsza, jednak przez szereg lat w niektórych zagrodach

odtwarzanych na terenie skansenu brakowało jednego lub kilku budynków.

W położonej na końcu zespołu zamożnej zagrodzie z Rębowa (dawna wieś

królewska pod Wyszogrodem) jeszcze kilka lat temu znajdowały się jedynie

obszerna chałupa z połowy XIX wieku i stojący za nią kurnik. W 2002 roku

zestawiono zakupiony wcześniej wielofunkcyjny budynek dla zwierząt, potem

przeniesiono na teren zagrody znajdujący się już w muzeum spichrz, natomiast

we wrześniu 2006 roku zakończono prace budowlane przy dwóch stodołach,

będących kopiami stodół rębowskich istniejących dotychczas, ale będących

w złym stanie, co uniemożliwiło ich translokację. W ostatnim czasie zrekonstru-

owano studnię z żurawiem oraz ogrodzenie i bramę wjazdową, a niebawem zo-

stanie wymurowana piwnica – ostatni brakujący element gospodarstwa.

Usytuowana pośrodku rzędówki, również zamożna zagroda z Dzierżążni,

do niedawna funkcjonująca bez stodoły, została uzupełniona o odpowiedni

drewniany, stuletni budynek zamykający siedlisko od północnej strony. W 2007

roku wybudowano pośrodku podwórza niewielki, drewniany, wolnostojący

spichrz podcieniowy będący rekonstrukcją jedynego zachowanego do niedawna

tego typu obiektu w okolicy (stał w Dzierżążni jeszcze w 2001 roku, ale był już

w bardzo złym stanie). Po wymurowaniu piwnicy, zagroda uzyska wygląd

z okresu międzywojennego.

Do sąsiedniej zagrody z Ligówka przeniesiono w 2004 roku pochodzącą

z końca XIX wieku z tej samej wioski stodołę, a w rok później zrekonstruowano

drewnianą oborę, gdyż jeszcze istniejący budynek wzorcowy nie nadawał się już

do przeniesienia. W 2006 roku przeprowadzono kompleksowe prace remontowo-

konserwacyjne budynku mieszkalnego w tej zagrodzie i obecnie wygląda ona

tak, jak na przełomie lat 50-tych i 60-tych XX wieku, z tego samego okresu

pochodzi także wystrój wnętrz tego ponad stuletniego domu.

W nieco oddalonej od głównej drogi wiejskiej najstarszej muzealnej zagro-

dzie z Rzeszotar Zawad, przez wiele lat brakowało obory. W 2007 roku wybu-

dowano kamienny obiekt wzorowany na odpowiednich dziewiętnastowiecznych

budynkach dla zwierząt, wznoszonych w okolicy Rzeszotar.

W tym samym roku uzupełniono pochodzącą z regionu sannicko-

gąbińskiego zagrodę z Czermna. Przy stojącej dotąd samotnie wąskofrontowej

chałupie z 1900 roku stanęły dwa obiekty: kamienno-ceglana obora oraz drew-

niana, niewielka stodoła z czterospadowym dachem, zamykająca siedlisko od

Page 344: zeszyt wiejski 14.pdf

344

północnej strony. Obiekty te są kopiami odpowiednich budynków z przełomu

XIX i XX wieku, istniejących jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku

w regionie Sannik.

Na następne lata przewidywane jest uzupełnienie ostatniej już zagrody

z podbieżuńskiej wioski Jonne. Brakuje w niej jeszcze stodoły i obory.

W związku z przeniesieniem dyrekcji i administracji Muzeum z budynku

dworku do nowo wybudowanego obiektu, możliwe będzie w najbliższym czasie

urządzenie ekspozycji wnętrz dworskich, co uatrakcyjni ofertę placówki. Ponad-

to w kamienno-ceglanym budynku gospodarczym, przedwojennej dworskiej

owczarni, zostanie otwarta wystawa transportu dworskiego.

Prawdopodobnie na początku przyszłego roku udostępniona zostanie zwie-

dzającym ekspozycja stała prezentująca rzeźbę zabytkową i pochodzącą z drugiej

połowy XX wieku rzeźbę ludową z okolic Sierpca.

Na kolejne lata przewidziana jest realizacja drugiego zespołu zabudowy

wiejskiej – ulicówki.

W ciągu ostatnich lat powiększył się także inwentarz zabytków ruchomych:

w wyniku wyjazdów terenowych oraz zgłoszeń pozyskano w latach 2005 i 2006

około ośmiuset eksponatów, a od początku 2007 do czerwca 2008 w zbiorach

muzealnych pojawiło się blisko czterysta kolejnych zabytków. Są wśród nich

przedmioty codziennego użytku, meble, naczynia fajansowe, pojazdy, rzeźby

ludowe i inne.

Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu rozbudowuje się dwutorowo – po-

wstawaniu nowoczesnych budynków kompleksu muzealno-wystawienniczego

towarzyszy uzupełnianie zabytkowej zabudowy wiejskiej, będące planowym

działaniem placówki.

Joanna i Robert Rumińscy

Muzeum Wsi Mazowieckiej

w Sierpcu

Page 345: zeszyt wiejski 14.pdf

345

PRO MEMORIAM

Odszedł Mistrz

Józef Ryszard Szaflik

(1930-2008)

Profesor Józef Ryszard Szaflik urodził się 18 lutego 1930 r. we wsi Więcki

(pow. Częstochowski) w rodzinie nauczycielskiej, kierownika miejscowej szko-

ły, Aleksandra i Heleny ze Starczewskich. W okresie okupacji niemieckiej, pod-

czas II wojny światowej, Szaflikowie zostali wysiedleni do Borowa, również na

terenie powiatu częstochowskiego. Ponieważ ich syn, po ukończeniu zaledwie

trzech klas szkoły powszechnej nie miał możliwości dalszego uczenia się na

obszarze tzw. ziem włączonych do Rzeszy, udało się go „przerzucić‖ przez gra-

nicę na teren Generalnego Gubernatorstwa, gdzie dalej uczył się na Tajnych

Kompletach. Od roku szkolnego 1943/1944 był uczniem gimnazjum prowadzo-

nego przez Braci Szkolnych w Częstochowie. Tutaj ukończył I klasę gimnazjalną

i jednocześnie zamknął tym wydarzeniem swoje dzieciństwo.

Kolejny, młodzieńczy etap życia J. R. Szaflika dotyczył dalszej nauki

w szkole średniej, w Gimnazjum i Liceum im. Romualda Traugutta w Często-

chowie. Był w nim od 1945r., zaś świadectwo dojrzałości uzyskał w roku 1949.

Page 346: zeszyt wiejski 14.pdf

346

Po maturze, od roku akademickiego 1949/1950 rozpoczął dwustopniowe

studia historyczne w Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ukończył

je w 1954r., uzyskując tytuł magistra historii.

Jednocześnie rozpoczął nowy etap życia, tak rodzinnego jak i zawodowego.

Zawarł związek małżeński z koleżanką ze studiów Krystyną Klepachą, z którą

doczekał się dwóch córek i czworo wnucząt. Również w tym samym roku podjął

pracę zawodową na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, gdzie

właśnie tworzono Wydział Humanistyczny i w jego strukturze studia historycz-

ne. Od 1 listopada 1954r. został zatrudniony na etacie asystenta w Katedrze Hi-

storii Polski do XVIII wieku. W Lublinie w pełni rozwinął się talent naukowy

i organizacyjny J. R. Szaflika. Zwieńczeniem tego etapu życia było uzyskanie

przez Niego 6 czerwca 1960 r. stopnia doktora nauk humanistycznych w zakresie

historii.

W 1963 r. przeniósł się do stolicy. Posiadał już wtedy ustaloną pozycję na-

ukową i polityczną w ruchu ludowym. 13 lutego tegoż roku, z inicjatywy ówcze-

snego Marszałka Sejmu Czesława Wycecha, przejął kierowanie Zakładem Histo-

rii Ruchu Ludowego przy Naczelnym Komitecie Zjednoczonego Stronnictwa

Ludowego w Warszawie. Pracę naukowo-dydaktyczną kontynuował zaś na eta-

cie adiunkta w Katedrze Historii Polski Najnowszej i Nowoczesnej Instytutu

Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie został zatrudniony od

1 października 1963 r.

Konsekwentnie prowadzone prace badawcze zaowocowały uzyskaniem

przez J. R. Szaflika kolejnego stopnia naukowego. 24 marca 1970 r. habilitował

się w zakresie historii najnowszej i wkrótce 1 czerwca 1971 r. uzyskał etat do-

centa w Instytucie Historycznym UW. Jego wysokie osiągnięcia naukowe za-

owocowały kolejnymi tytułami naukowymi: profesora nadzwyczajnego

w 1977 r. oraz profesora zwyczajnego w 1986 r.

Pozostając pracownikiem UW w 1991 r. jednocześnie podjął pracę nauko-

wo-dydaktyczną w Wyższej Szkole Rolniczo-Pedagogicznej w Siedlcach (obec-

nie Akademia Podlaska), zaś w 1994 r. współzakładał Wyższą Szkołę Humani-

styczną w Pułtusku (obecnie Akademia Humanistyczna im. Aleksandra

Gieysztora), z którą to uczelnią związał się aż do końca swoich dni.

Uczony zmarł 24 maja 2008 r. Niestety, nie pokonał ciężkiej choroby,

która zabrała Go, gdy jeszcze był bardzo twórczy.

***

Profesorowi J. R. Szaflikowi, co było zasadniczą cechą Jego drogi życio-

wej, udawało się harmonijnie godzić aktywność naukową z pełną wrażliwości

społecznej działalnością organizacyjno-polityczną. Zajmował się bowiem w swo-

ich badaniach ruchem politycznym, który w swojej historii umiejętnie i z pożyt-

kiem dla Polski oraz jednocześnie warstwy chłopskiej, realizował idee wolności

Page 347: zeszyt wiejski 14.pdf

347

narodowej i społecznej. Uczestniczył podmiotowo w tym ruchu społeczno-

politycznym, czyli w ruchu ludowym, jako niezależny badacz i jednocześnie

animator. Mogło wydawać się to sprzeczne. Nie przybrało jednak właściwości

dychotomii, gdyż ruch ludowy prezentował zawsze określony personalizm hu-

manistyczny, zaś Mistrz, jako jego badacz, naturalną dla Siebie uczciwość ba-

dawczą. Jak przenikliwie zauważył prof. Jan Jachymek: „Józefa Ryszarda Sza-

flika cechowało duże poczucie wrażliwości społecznej (...) Różne gremia

ludowców chciały mieć w swoim gronie człowieka uczciwego do szpiku kości,

ogromnie rzeczowego w wystąpieniach publicznych, szczerze zaangażowanego

w poprawę losu chłopów i wsi polskiej, a zwłaszcza studiującej młodzieży

chłopskiej.‖

Zaangażował się w ruch ludowy już od wczesnej młodości. Jako uczeń

Gimnazjum i Liceum im. R. Traugutta w Częstochowie rozpoczął działalność

społeczną w Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici‖. Został prezesem Zarządu

Szkolnego, wiceprezesem Zarządu Powiatowego w Częstochowie oraz człon-

kiem Zarządu Wojewódzkiego tej organizacji w Kielcach.

Później, po ukończeniu studiów, w Lublinie pełnił z powodzeniem

i uznaniem środowiska, funkcje wiceprezesa Zarządu Uczelnianego Zjednoczo-

nego Stronnictwa Ludowego w UMC-S, także członka Miejskiego i Wojewódz-

kiego Komitetu tej partii; był również przewodniczącym Komisji Historycznej

przy WK ZSL, która zresztą, jako pierwsza w kraju, zorganizowała sesję nauko-

wą z okazji 70. rocznicy powstania ruchu ludowego i następnie wydała materiały

konferencyjne, które starannie zredagował. (Ruch ludowy na Lubelszczyźnie.

Materiały z sesji naukowej zorganizowanej przez WK ZSL w Lublinie, pod red.

J. R. Szaflika, Lublin 1964, ss. 409).

Aktywny był także w organizacjach społecznych i instytucjach związanych

z ruchem ludowym. Jak już wymieniłem w 1963r. został powołany na stanowi-

sko kierownika Zakładu Historii Ruchu Ludowego przy NK ZSL w Warszawie.

Natomiast w ruchu spółdzielczym był w latach 1983-1989 przewodniczącym

Rady Nadzorczej Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. Ponadto przez wiele lat

przewodniczył Komisji Historycznej przy Zarządzie Głównym Związku Ochot-

niczych Straży Pożarnych Rzeczpospolitej Polskiej.

Kilkanaście ostatnich lat swego pracowitego życia poświęcił Ludowemu

Towarzystwu Naukowo-Kulturalnemu, które współorganizował (powstało

w 1992 r.) i któremu przewodniczył do końca swych dni. Jak wspominają współ-

pracownicy Profesora powstało ono „w okresie przemian społecznych, politycz-

nych i ekonomicznych w Polsce, a także istotnych zmian w politycznym ruchu

ludowym. Jego inicjatorami było grono ludowców-naukowców i przedstawicieli

inteligencji ludowej, zaniepokojone degradacją społeczno-kulturową środowisk

wiejskich i małomiasteczkowych, w także marginalizowaniem wpływu środo-

wisk inteligencji ludowej w programowej i politycznej działalności ruchu ludo-

Page 348: zeszyt wiejski 14.pdf

348

wego. Podjęli oni decyzję o powołaniu Towarzystwa, nawiązującego swoimi

tradycjami do przedwojennego Związku Inteligencji Ludowej „Orka‖.

Dzięki inicjatywie LTN-K i osobiście Profesora, zwołano trzy Kongresy

Historyków Wsi i Ruchu Ludowego: 1) w Rzeszowie (1995 r.); 2) w Lublinie

(2000 r.); 3) w Pułtusku (2006r.). Monumentalne, wielotomowe publikacje po-

kongresowe, były również opracowywane z udziałem Mistrza.

***

Olbrzymie są zasługi Profesora w kwestii zainspirowania i rozwijania ba-

dań nad historią ruchu ludowego, ujmowaną wielowątkowo, tak w aspekcie

politycznym, jak i gospodarczym oraz ideologicznym. W tej mierze można uznać

Mistrza za twórcę odrębnej szkoły historycznej. Cechuje ją w metodologii

wprawdzie podejście tradycyjne, ale traktujące wszechstronnie i wieloaspektowo

przedmiot poznania naukowego. Pracom J. R. Szaflika rzetelność naukową

i obiektywizm zapewnia dążenie do odpowiedniego wykorzystania staranie do-

branej bazy źródłowej, przede wszystkim zaś materiałów archiwalnych. Profesor,

wykazując się benedyktyńską wręcz pracowitością, prowadził kwerendy nie

tylko w archiwum i bibliotekach krajowych, ale także we Lwowie, Petersburgu,

Moskwie, Wiedniu, Londynie i Paryżu.

Wysokie wymagania metodologiczne i merytoryczne stawiał nie tylko

sobie, ale również swoim uczniom i współpracownikom. Swoiście więc wy-

kształcił i zainspirował do prac nad dziejami ruchu ludowego wysokiej klasy

naukowców: Jana Jachymka, Romualda Tuskowskiego, Arkadiusza Kołodziej-

czyka, Janusza Gmitruka, Stefana Pastuszkę, Piotra Matusaka, Henryka Mierz-

wińskiego, Zbigniewa Gnat-Wieteskę i wielu innych.

Dorobek naukowy Profesora jest olbrzymi, a wręcz imponujący. Wy-

mienimy tylko najważniejsze publikacje książkowe:

Dzieje miasta Łukowa, Lublin 1962, ss. 170 ( współautor: R. Orłowski);

Wieś lubelska w połowie XVII wieku. Problem zniszczeń wojennych i od-

budowy, Lublin 1963r, ss. 182;

Z dziejów Zjednoczenia Lewicy Chłopskiej „Samopomoc‖, Warszawa 1968,

ss. 241;

Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast‖ 1926-1931, Warszawa 1970, ss. 383;

Początki konspiracyjnego ruchu ludowego. Studium o taktyce politycznej

Centralnego Kierownictwa Ruchu Ludowego 1939-1943, Warszawa 1973,

ss. 261;

rząd chłopskich dusz, Warszawa 1976, ss. 350;

Historia Polski 1939-1947, Warszawa 1984 (Uniwersytet Warszawski), ss.

242;

Historia Polski 1939-1947, Warszawa 1987, ss. 215;

Dzieje Ochotniczych Straży Pożarnych, Warszawa 1985, ss. 329.

Page 349: zeszyt wiejski 14.pdf

349

Ponadto Profesor był wydawcą „Dzieł Wybranych‖ Wincentego Witosa.

Ostatni, piąty tom tego dzieła ukazał się w 2007 r.

Był także znakomitym organizatorem życia naukowego, przede wszystkim

swojej macierzystej uczelni. W latach 1975-1980 był prodziekanem i pełnił

obowiązki dziekana Wydziału Historycznego UW. W okresie 1982-1985 był

prorektorem tej szkoły wyższej. Dorobek naukowy i doświadczenia organizacyj-

ne Profesora spowodowały jego powołanie do pracy w Polskiej Akademii Nauk,

w której w latach 1984-1988 był zastępcą sekretarza Wydziału I – Nauk Spo-

łecznych.

***

Profesor był uczonym, który tworzył nie tylko w zaciszu swego gabinetu

naukowego, usytuowanego w Stolicy. Również znakomicie inspirował i organi-

zował życie społeczne i naukowe pozawarszawskich środowisk historycznych

wsi, ruchu ludowego oraz regionalistów. Łączyły go, między innymi, liczne

związki ze środowiskiem Łodzi akademickiej, w szczególności z Uniwersytetem

Łódzkim. Przez Rady Wydziału Filozoficzno-Historycznego powoływany był do

oceny prac doktorskich i habilitacyjnych. Z Jego inicjatywy uczone z UŁ, prof.

dr Brodowska-Kubicz (historyk dziejów nowożytnych i najnowszych) oraz prof.

dr Eugenia Podgórska (historyk wychowania), jednocześnie zasłużone działaczki

ruchu ludowego, zostały wyróżnione honorowym członkowstwem TLN-K.

Mistrz z aprobatą obserwował poczynania i wysoko oceniał działalność

unikalnego w skali kraju Interdyscyplinarnego Zespołu Badań Wsi (Przy Instytu-

cie Etnologii i Antropologii Kulturowej UŁ). Przyjął też honorowy patronat nad

konferencją przez ten zespół, przy udziale TLN-K, organizowaną 25-26 listopada

2004 r. w Łodzi. Zintegrowała ona badaczy wsi i ruchu ludowego z ośrodków

krajowych oraz zagranicznych. Nosiła tytuł: „Wieś polska w tyglu przemian

społeczno-kulturowych i politycznych XX wieku‖ i była poświęcona pamięci

prof. Heleny Brodowskiej-Kubicz.

***

Profesor J. R. Szaflik był człowiekiem o nieprzeciętnej humanistycznej

osobowości. Łączył olbrzymią wiedzę z życzliwym stosunkiem do otoczenia.

Poszerzając krąg swoich zainteresowań badawczych w obrębie historii wsi

i ruchu ludowego, tworzył dzieła znaczące w polskiej historiografii. Wychodząc

ze środowiska, które po II wojnie światowej doceniło wpływ przeobrażeń ustro-

jowych na możliwość awansu społecznego i cywilizacyjnego dzieci chłopskich,

jak większość nowej inteligencji, brał aktywny udział w życiu organizacji spo-

łecznych, politycznych i naukowych.

Page 350: zeszyt wiejski 14.pdf

350

Działając roztropnie, z humanistycznym wyczuciem, w kategoriach pa-

triotyzmu, doceniał znaczenie państwa, jako ojczyzny Polaków w świecie po-

dzielonym ustrojowo.

Trudno pogodzić się z odejściem Mistrza.

Andrzej Lech

Bibliografia przedmiotowa J. R. Szaflika

Bibliografia prac Profesora Józefa Szaflika za lata 1956-1996, zestawili: Kołodziejczyk,

Popiel, [w:] Wieś – chłopi – ruch ludowy – państwo.

Księga Pamiątkowa Profesora Józefa Ryszarda Szaflika, pod red. A. Kołodziejczyka,

Warszawa 1996, s. 12-19;

S. Durlej: Zmarł prof. Józef Ryszard Szaflik, prezes Zarządu Głównego Ludowego To-

warzystwa Naukowo-Kulturowego, „Ludowiec Świętokrzyski‖, Nr 7-8, 2008, s. 1;

J. Gmitruk, H. Mierzwiński: Józef Ryszard Szaflik 1930-2008. Szkic biograficzny,

„Rocznik Historyczny Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, Nr 24, 2008,

s. 157-167;

J. Jachymek: Profesor Józef Ryszard Szaflik – sylwetka naukowa i zawodowa, [w:] Wieś

– chłopi – ruch ludowy – państwo. Księga ..., s. 21-27;

Lista doktorów Profesora Józefa Ryszarda Szaflika, zestawił R. Turkowski, ibidem,

s. 20;

Profesor Józef Ryszard Szaflik, „Gazeta Wyborcza‖, Nr 122 z 27 maja 2008r., [Lublin],

s. 5;

Profesor Józef Ryszard Szaflik (1930-2008) wychowawca kilku pokoleń historyków,

współtwórca i przyjaciel Zakładu Historii Ruchu Ludowego, (Kolegium Redakcyjne),

„Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego‖, Nr 35, 2008, s. 493-496;

Szaflik Józef Ryszard, [w:] Słownik biograficzny działaczy ruchu ludowego. Makieta,

Warszawa 1989, s. 384.

Page 351: zeszyt wiejski 14.pdf

351

BIBLIOGRAFIA

Bibliografia wsi za lata 2007-2008

Wstęp Niniejszy wykaz zawiera publikacje zwarte polskich autorów wydane

w Polsce w latach 2007-2008, które dotyczą problematyki wsi i rolnictwa.

W nielicznych przypadkach uwzględniono prace wydane wcześniej, które nie

znalazły się w poprzedniej bibliografii. Szczególną uwagę zwrócono na prace

z zakresu etnologii, historii, socjologii.

Przy gromadzeniu materiałów do prezentowanej bibliografii wykorzystano

bibliografię prymarną „Przewodnik bibliograficzny‖, będący urzędowym wyka-

zem rejestrującym na bieżąco wydawnictwa zwarte ukazujące się w Polsce.

Materiał zawarty w bibliografii został uszeregowany według alfabetycznie uło-

żonych działów, wewnątrz których układ not jest także alfabetyczny. Materiał

uszeregowano w czterech działach, a przy ich klasyfikacji brano pod uwagę

treść, a nie tytuł pracy. Dział czwarty zatytułowany Rolnictwo zawiera głównie

wykaz prac dotyczących ekonomiki gospodarstw rolnych.

Skróty zastosowane w niniejszej bibliografii odnotowane są zgodnie z po-

wszechnie obowiązującymi. Skrót tabl. oznacza tablice, s. – stronę, wyd. – wy-

danie.

Spis treści: 1. Etnologia

2. Historia

3. Rolnictwo

4. Socjologia

1. Etnologia

Adamczewski Jerzy

Młynarstwo magiczne, Warszawa 2005, ss. 217.

Bartnicka Aneta

Skarby Mazowsza: folklor kobielski, Sufczyn 2008, ss. 63.

Belcik Wanda

Regionaliści krośnieńscy: informator biograficzny, Krosno 2007, ss. 103.

Catering dziedzictwa kulturowego?: Kaszubi i Kaszuby w oczach etnologów,

red. P. Kalinowski, Gdynia 2006, ss. 299.

Page 352: zeszyt wiejski 14.pdf

352

Damrosz Jerzy

Ojczyzna i jej regiony: (region, regionalizm, edukacja lokalno – regionalna i et-

niczna), Płock 2007, ss. 600, il.

Dłużewska-Sobczak Anna, Woźniak Alicja

Łęczyckie chusty kamelowe, Łódź 2007, ss. 72, il.

Dziedzictwo kulturowe wsi jako potencjalny produkt turystyczny Podkar-

pacia, red. Piotr Lentik, Krosno 2006, ss. 136.

Etnografowie i ludoznawcy polscy: sylwetki, szkice biograficzne, t. 2, pod

red. Ewy Fryś-Pietraszkowej i Anny Spiss, Wrocław – Kraków 2007, ss. 392, il.

Gancarz Natalia

Brzozowa – wiek później: zmiana kulturowa w obrzędowości narodzin

i śmierci, Wrocław 2007, ss. 176.

Jastrzębski Jerzy

Skansen Kurpiowski im. Adama Chętnika w Nowogrodzie, Łomża 2007, ss. 76,

il.

Konferencja Etnologiczna. Tradycja z przyszłością: kultura ludowa

w mediach, Sandomierz 2005, ss. 101.

Kopoczek Tadeusz

Jak to u nas drzewiej bywało, Cieszyn 2008, ss. 103, il.

Mamelski Janusz

Legendy Kaszubskie, Gdynia 2008, ss. 119.

Na styku regionów: dziedzictwo kultury ludowej województwa łódzkiego:

praca dedykowana […] Kazimierze Zawistowicz, red. Bronisława Kopczyńska-

Jaworska, Anna Nadolska-Styczyńska, Aleksandra Twardowska, Pułtusk 2007,

ss. 351, il.

Obrębski Józef

Polesie, red. nauk. i wstęp Anna Engelking, Warszawa 2007, ss. 574.

Ogrodowska Barbara

Witaj dniu uroczysty: Wielkanoc w Polsce: tradycja, obrzędy i zwyczaje, War-

szawa 2007, ss. 192.

Olszewski Wojciech

Tożsamość kulturowa Kresów w humanistycznym nurcie polskiej myśli etno-

graficznej do roku 1939; studium z zakresu antropologii stosowanej, Toruń

2007, ss. 325.

Piskorz-Branekova Elżbieta

Polskie stroje ludowe, Warszawa 2007, ss. 239.

Pilch Kazimierz

Bielcza: wieś galicyjska: studium historyczno-etnograficzne, Brzesko 2007, ss.

501.

Rzeszotarski Jan

Cztery pory roku: Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu, Sierpiec 2007, ss. 16.

Simonides Dorota

Mądrość ludowa: dziedzictwi kulturowe Śląska Opolskiego, Wrocław-Opole

2007, ss. 312, il.

Page 353: zeszyt wiejski 14.pdf

353

Smarduch Maria

Łopuszno – mała ojczyzna, Kraków 2008, ss. 148.

Sopylak Grażyna

Zwyczaje i obrzędy adwentowe i bożonarodzeniowe w parafii Potok Górny,

Biłgoraj 2008, ss. 162, il.

Szkumlowska Wanda

Ziemia rodzinna to Kujawy, Bydgoszcz 2006, ss. 151.

Trebunia – Staszek Stanisława

Śladami podhalańskiej mody: studium z zakresu historii stroju górali podhalań-

skich, Kościelisko 2007, ss. 223, il.

Wieczorek Krystyna

Pamiętnik, Lubiaszów, 2007, ss. 71, tabl.

2. Historia

Bagińscy Ewa i Włodzimierz

Drugie szkice z dziejów Piaseczna i okolic, Piaseczno 2008, ss. 207.

Bagińscy Ewa i Włodzimierz

Słownik historyczny miejscowości gminy Lesznowola, Łoziska, Magdalenka,

Wysiadło, Nowa Iwiczna, Stara Iwiczna, Lesznowola 2008, ss. 27.

Bataliony Chłopskie w Lubelskiem – Powstanie Zamojskie, oprac. i red. Ma-

rian Wojtas, Lublin 2006, ss. 334, il.

Bądźcie solidarni!: Wielki Strajk Chłopski 1937, red. Janusz Gmitruk, Doro-

ta Pasiak-Wąsik, Warszawa: Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego,

2007, ss. 216.

Bielasta Barbara

Szulmierz i okolice: rys historyczny, Ciechanów 2007, ss. 191.

Bokota Piotr

Od świtu do zmierzchu czyli historia dworu w Smólsku przez Janusza Ta-

tarkiewicza zobrazowana a Piotra Bogotę spisana, Poznań 2007, ss. 125.

Boras Zygmunt

Historia gminy Komorniki, Komorniki 2008, ss. 164.

Cimek Henryk

Myśl polityczna stronnictw ludowych w kwestii niepodległości Polski w latach

1914-1919, Warszawa 2007, ss. 107.

Chodunaj Stanisław

Ubezwłasnowolnienie polskiej wsi w latach 1945-1956 na przykładzie regionu

łódzkiego, Łódź 2008, ss. 291.

Chorwat Jerzy

Historia Przyszowic, Przyszowice 2007, ss. 304.

Dawid Adriana, Klemens Weber

Chróścice: historia Straży Pożarnej Chróścice 1945-1948, parafia i jej świąty-

nie, Chróścice 2007, ss. 46.

Page 354: zeszyt wiejski 14.pdf

354

Dwór a społeczności lokalne na ziemiach polskich w XIX i XX wieku, pod

red. Wiesława Cabana, Mieczysława B. Markowskiego i Marka Przeniosło,

Kielce 2008, ss. 389.

Dygowo i okolice: szkice z dziejów wsi pomorskiej, red. A. Chudziński, Gdy-

nia 2007, ss. 320, tabl., il.

Dziedzictwo Warmii. Wojny. red Stanisława Achremczyk, Krystyna Orłow-

ska-Wojczulanis, Olsztyn 2007, ss. 118.

Flisiak Jadwiga

Bogucin na przestrzeni wieków 1398-2008, Lublin 2008, ss. 174.

Gierczyk Marek

Historia wsi Strzałkowice, Koszalin 2007, ss. 200, il.

Glinica – zarys dziejów, red. Edward Pawołka, Józef Bremer, Glinica 2007,

ss. 114.

Gmina Pokrzywnica: z historii oświaty, kultury i samorządu gminnego,

red. Marian Kalinowski, Otwock 2007, ss. 182.

Gmitruk Janusz

Rola dziejowa Stanisława Mikołajczyka, Warszawa 2007, ss. 81, tab., il.

Grabowski Stanisław

Z dziejów Kurzętnika i okolic, Warszawa 2008, ss. 285.

Grządzielski Zbigniew

Leksykon miasta i gminy Kamieńska, cz. 1, Kamieńsk 2007, ss. 349, il.

Historia gminy Wąbrzeźno. T. 2., red. Roman Czaja, Wąbrzeźno 2007,

ss. 515.

Historia i kultura ziemi sławieńskiej, red. Włodzimierz Rączkowski, Jan Sro-

ka, Gdynia 2007, ss. 375, tabl., il.

Jankiewicz Janusz

Wieś Lutocin (1372-1864), Lutocin 2007, ss. 88.

Jaruga Adam

Wieś Rudniki w powiecie częstochowskim w latach 1261-2006: zarys mono-

graficzny, Częstochowa 2008, ss. 162, il.

Jażdżewski Krzysztof

Wielki Klincz: zarys dziejów wsi, Pelpin 2008, ss. 164, il.

Kołacz Małgorzata, Tarasiuk Dariusz

Dzieje gminy Sosnowica, Sosnowica 2007, ss. 231.

Kołodziejczyk Arkadiusz

Dzieje Korytnicy i ziemi korytnickiej, Korytnica 2007, ss. 488, il.

Korecki Andrzej

Gmina Nowe Miasto Lubawskie, Pelpin 2006, ss. 111.

Korowaj Tadeusz

Dzieje miasta i gminy Korsze: przewodnik historyczny, Korsze 2007, ss. 216.

Kowalkowski Krzysztof

Nowa Wieś Rzeczna, Gdynia 2008, ss. 126.

Król-Kamińska Alicja

Z dziejów Bratoszewic, Łódź 2008, ss. 240.

Page 355: zeszyt wiejski 14.pdf

355

Kita Jarosław

Tomasz Potocki (1809-1861): ewolucja postaw ziemianina polskiego, Łódź

2007, ss. 525, tabl., il.

Kostrzewska Ewelina

Ruch organizacyjny ziemianek w Królestwie Polskim na początku XX wieku.

(Zarys dziejów w świetle prasy), Łódź 2007, ss. 207, tabl., il.

Kuchta Władysław

Twarda chłopska ręka: kronika mojego życia; wybór, oprac. Donat Niewiadom-

ski, Lublin 2007, ss. 347.

Kukulski Jerzy

Generałowie carscy i ich majątki ziemskie w Królestwie Polskim (1835-1920),

Warszawa 2007, ss. 393, il.

Kukulski Jerzy

Państwo, chłopi, Kościół w okresie wielkich reform na ziemiach Królestwa Pol-

skiego w latach 1768-1890, Piotrków Trybunalski 2007, ss.509.

Kutyma Manfred

Siołkowice: zarys dziejów wsi opolskiej, Opole 2007, ss. 374.

Lesiak Henryk

Szlakiem dworów regionu kutnowskiego, Kutno 2007, ss. 508, tabl., il.

Lutowo: szkice z dziejów wsi, sołectwa i parafii, red. Leszek Skaza, Sępólno

Krajeńskie 2008, ss. 88, il.

Łysiak-Kosowska Lucyna

Parafia Trzesin i okolice podczas wojen światowych, Sandomierz 2007, ss. 298.

Mazurek Jerzy

Kraj a emigracja: ruch ludowy wobec wychodźstwa chłopskiego do krajów

Ameryki Łacińskiej (do 1939 roku), Warszawa 2006, ss. 479, tabl.

Mączka Dorota

Powiat siedlecki w latach 1918-1919, Siedlce 2008, ss. 239.

Miazga Czesław

Chłopi na południowym Podlasiu: ich byt społeczno-ekonomiczny w latach

1807-1948, Międzyrzec Podlaski 2007, s. 368, il.

Michta Norbert

Nie rzucim ziemi skąd nasz ród…, Warszawa 2004, ss. 260.

Mujta Józef

Monografia powiatu kolskiego: przeszłość i teraźniejszość, Koło 2007, ss. 539.

„Nie traćcie wiary w lepszą przyszłość”: myśl i działalność polityczna Sta-

nisława Mikołajczyka, red. Janusz Gmitruk, Warszawa 2007, ss. 267.

Olejniczak Marek

Kotłów 1108-2008: monografia wsi, Ostrów Wielkopolski 2008, ss. 134, tabl.

Orlicz Krystyna

Na ścieżkach czasu, Połaniec 2006, ss. 120.

Page 356: zeszyt wiejski 14.pdf

356

Pałuki: ludzie, wydarzenia, miejsca: wybrane zagadnienia z przeszłości re-

gionu: materiały opracowano na podstawie sesji popularno-naukowej, która

odbyła się 26 września 2007 roku w Szubinie, red. Kamila Czechowska, Szubin

2007, ss. 172, il.

Podkowski Marek

Samorząd gminny w Wielkopolsce 1918-1939, Wrocław 2007, ss. 234.

Polski ruch ludowy na emigracji (1968-1991): dokumenty i materiały. Cz. 3,

wybór i oprac. Romuald Turkowski, Kielce 2007, ss. 522, il.

Prawda i pamięć o Batalionach Chłopskich: materiały z konferencji nauko-

wej 15 września 2005r. w Kielcach, pod red. Mieczysława Adamczyka, Janusza

Gmitruka, Kielce-Warszawa 2006, ss. 208.

Reformy rolne w Polsce międzywojennej i powojennej: prawo, realizacja,

skutki, problemy reprywatyzacji, red. Ewa Borkowska, Wojciech Stefański, Po-

znań 2008, ss. 246.

Regulski Ryszard

Węgłowice dawniej i dziś: VI wieków wsi i II wieki kościoła, Bydgoszcz 2007,

ss. 139.

Skodlarski Janusz

Przełomy polityczne w Polsce Ludowej a rozwój ruchu ludowego i związkowe-

go, Toruń 2006, ss. 109.

Sobieszczak Piotr

Poświętne wczoraj i dziś: zarys dziejów parafii i gminy do końca XX wieku,

Poświętne 2008, ss. 365, tabl.

Socha Janusz

Szkice z dziejów wsi, Łódź 2008, ss. 194.

Syrek Wiesław

Pietrusza Wola: z dziejów miejscowości i organizacji strażackiej, Krosno 2007,

ss. 108.

Szymusik Bogdan

Historia pszczelarstwa polskiego w zarysie: w Skansenie i Muzeum im.

B. Szymusika zawarta i w IX okresach historycznych przedstawiona, Nowy

Sącz 2006, ss. 136.

Ściężor Tomasz

Historyczny Prokocim: monografia wsi podkrakowskiej XIV-XX w., Kraków

2008, ss. 320, il.

Świetlicki Lucjan

Skąd nasz ród?: saga rodów Świetlickich, Olechów, Lesiewiczów i Szabałów na

tle dziejów królewskiej wsi Bazar, Lublin 2007, ss. 172.

Szczygieł Emil

Grobla – wieś mojego dzieciństwa, Gliwice 2007, ss.207, il.

Sześć wieków Lututowa: studia i materiały, pod red. Tadeusza Olejnika, Lutu-

tów-Wieluń 2007, ss. 248, tabl.

Tęcza Władysław

Page 357: zeszyt wiejski 14.pdf

357

Monografia wsi Zalesie poszerzona o wybrane wydarzenia z dziejów Żurawi-

czek z elementami przeżyć i refleksji autora, Rzeszów 2007, ss. 90, il.

Trzciana – zarys dziejów wsi, red. Zofia Dziedzic, Zbigniew Lis, Janusz Pisu-

la, Trzciana 2007, ss.800.

Ulman Tadeusz

Zarys dziejów wsi Albigowa, Albigowa 2007, ss. 216, il.

Walewska Maria

W cieniu ustawy o reformie rolnej: wspomnienia 1944-1945, red. nauk. Krzysz-

tof Jasiewicz, Warszawa 2007, ss. 214.

Wieczorek Wojciech

Życiorysy pokornych, Warszawa 2007, ss. 297.

Wielki Strajk Chłopski 1937 roku: uwarunkowania i konsekwencje, pod red.

Wacława Wierzbieńca, Rzeszów 2008, ss. 180.

Witos Wincenty

Przemówienia; wyboru dokonał Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007,

ss. 448.

Włodawa i wieś nadbużańska w epoce nowożytnej: studia pod red. Marka

Bema i Adama Duszyka, Radom 2007, ss. 229.

W cieniu goślińskich lip, red. Lucyna Bełch, Murowana Goślina 2007, ss. 20.

W rządzie i opozycji: dramatyczna działalność PSL: materiały z sympozjum

naukowego, które odbyło się 29 marca 2007 roku w Kielcach, red. Stanisław

Durlej, Kielce 2007, ss. 148.

Zaborowski Sebastian

Milenium łęczyckie: fakty, dokumenty, wspomnienia, Łódź 2007, ss. 190.

Zagajewski Zbigniew

Czas naszych przodków – nasz czas. Domaniewice 1357-2007, Łowicz 2007,

ss.96.

Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej w latach 1939-1945: wspomnienia,

pamiętniki, relacje, w oprac. Stanisława Durleja i Janusza Gmitruka, Kielce –

Warszawa 2008, ss. 462.

Zimnoch Krystyna

Wieś Zimnochy w świetle tradycji historycznej od XV do XX wieku, Białystok

2006, ss. 176.

3. Rolnictwo

Agroturystyka – moda czy potrzeba?, red. Grażyna A. Ciepiela, Siedlce

2007, ss. 522.

Durka Włodzimierz, Jadwiga Olszowska-Urban

Praca w posagu: wychodzenie z rodzinnego bezrobocia na wsi: podręcznik

prowadzenia Klubów Wsparcia Koleżeńskiego, Szczecin 2008, ss. 59.

Page 358: zeszyt wiejski 14.pdf

358

Giordano Klaudia

Planowanie zrównoważonego rozwoju gminy w praktyce, Lublin 2006, ss. 242.

Guzewicz Wacław, Kagan Adam

Procesy dostosowawcze w rolniczych spółdzielniach produkcyjnych, raport 2,

Warszawa 2006, ss. 48.

Guzewicz Wacław

Procesy dostosowawcze w rolniczych spółdzielniach produkcyjnych, raport 3,

Warszawa 2007, ss. 54.

Jarczewski Wojciech

Pozyskiwanie inwestorów dla gmin, Warszawa 2007, ss. 176, il.

Jezierska–Thole Aleksandra

Przekształcenia społeczno-gospodarcze obszarów wiejskich Pomorza Nadwi-

ślańskiego w latach 1988-1998, Toruń 2006, ss. 216.

Kapusta Franciszek

Teoria agrobiznesu, Wrocław 2007, ss. 201, il.

Konwersja użytków rolnych w procesie rozwoju obszarów wiejskich, red.

Danuta Kołodziejczyk Warszawa 2006, ss. 198.

Kulawik Jacek, Ziółkowska Justyna

System finansowy rolnictwa a globalizacja finansowa, Warszawa 2006, ss. 36.

Leśnictwo stymulatorem rozwoju regionalnego, red. nauk. Ewa Ratajczak,

Warszawa 2007, ss. 246, il., tabl.

Michna Waldemar

Sterowane i samoistne przemiany struktury agrarnej w różnych regionach kraju,

Warszawa 2007, ss. 34

Odnowa wsi w integrującej się Europie, red. nauk. Marek Kłodziński, Marta

Błąd, Ryszard Wilczyński, Warszawa, ss. 256.

Polska wieś w Unii Europejskiej, red. Tadeusz Guz, Paweł Marzec, Zbigniew

Michalski, Lublin 2007, ss. 247.

Przyrodnicze uwarunkowania rozwoju obszarów wiejskich, pod red. Stani-

sława Grynienia i Władysława Hasińskiego, Warszawa 2007, ss. 183.

Regionalne zróżnicowanie produkcji rolniczej w Polsce, red. Adam Harasim,

Puławy 2006, ss. 233.

Rolnictwo i wieś w krajowej oraz wojewódzkich strategiach rozwoju spo-

łeczno-gospodarskiego Polski do 2020 roku, pod red. W. Michny, Warszawa

2006, ss. 125.

Spółdzielcze formy gospodarowania: tradycja i współczesność, red. nauk.

Agata Mirończuk, Bożena Piechowicz, Siedlce 2007, ss. 183, il.

Sprawdzenie przydatności wskaźników do oceny zrównoważonego gospo-

darowania zasobami środowiska rolniczego w wybranych gospodarstwach,

gminach i województwach, Puławy 2007, ss. 178.

Szewczyk Paweł

Zrównoważony rozwój w gminach województwa śląskiego, Gliwice 2007,

ss. 129, il.

Page 359: zeszyt wiejski 14.pdf

359

Szumski Stanisław

Wspólna polityka rolna Unii Europejskiej, Warszawa 2007, ss. 288, il.

Walkowski Maciej

Regionalne i globalne uwarunkowania reform wspólnej polityki rolnej Unii Eu-

ropejskiej, Poznań 2007, ss. 459.

Woś Augustyn

Rolnictwo, przemysł spożywczy, rynki rolne 2005, Warszawa 2006, ss. 74, il.

Wyniki ekonomiczne polskiego rolnictwa w ujęciu europejskim, red. nauk.

Zbigniew Floriańczyk, Warszawa 2008, ss. 120, il.

Zróżnicowanie poziomu rozwoju społeczno-gospodarskiego obszarów wiej-

skich a zróżnicowania dynamiki przemian, red. nauk. Andrzej Rosner, War-

szawa 2007, ss. 279, il.

Wolak Jan

Rola środków trwałych w rolnictwie polskim w latach 1990-2004, Lublin 2007,

ss. 187.

4 Socjologia

Bielce Jerzy

Bieda wiejska i możliwości jej łagodzenia poprzez procesy aktywizacji spo-

łeczno-gospodarczej, Szczecin 2007, ss. 248.

Borowska Beata

Ja siebie nie widziałam na wsi: o awansie edukacyjnym młodzieży wiejskiej w

okresie zmiany systemowej, Białystok 2006, ss. 238.

Bukraba-Rylska Izabella

Socjologia wsi polskiej, Warszawa 2008, ss. 577, il.

Diagnoza sytuacji społeczno-narodowej kobiet wiejskich w Polsce, red. Je-

rzy Krzyszkowski, Warszawa 2008, ss. 370.

Górecki Janusz

Świadomość regionalna Polaków na Bukowinie, Kraków 2007, ss. 117.

Hampel Józef

Chłopów polskich drogi do demokracji: studia i szkice, Kraków 2008, ss. 294.

Jeżewska-Zychowicz Marzena

Postawy względem żywności i żywienia: wybrane aspekty teoretyczne i meto-

dyczne, Warszawa 2007, ss. 103, il.

Kalinowski Sławomir, Łuczka-Bakuła Władysława

Ubóstwo ludności wiejskiej województwa wielkopolskiego, Poznań 2007,

ss. 187.

Kamiński Ryszard

Aktywność społeczności wiejskich: lokalne inicjatywy organizacji pozarządo-

wych, Warszawa 2008, ss. 151.

Page 360: zeszyt wiejski 14.pdf

360

Leśniak-Moczuk Krystyna

Przemiany wiejskich społeczności lokalnych w odniesieniu do miasta: studium

zmiany systemowej, Rzeszów 2008, ss. 536.

Lokalizm – problemy, instytucje i aktorzy, red. Leszek K. Gilejko, Pułtusk

2007, ss. 334.

Mierzwa Janusz

Podstawy religijno-społeczne słuchaczy Ludowego Uniwersytetu Katolickiego

Archidiecezji Przemyskiej: studium socjologiczne, Rzeszów-Krosno 2007,

ss. 416, il.

Stępak Józef

Organizacja i funkcjonowanie samorządu gminnego, Kielce 2007, ss. 427, il.

Tomaszewski Krzysztof

Regiony w procesie integracji europejskiej, Kraków-Warszawa 2007, ss. 258, il.

Wójcik Marcin

Przemiany społeczno-gospodarcze wsi aglomeracji łódzkiej w okresie trans-

formacji ustrojowej, Łódź 2008, ss. 185.

Maria Kostrzewska

Page 361: zeszyt wiejski 14.pdf

361

Contents

STUDIES

Edmund Lewandowski Roots of Europe .................................................................................................... 8

Paweł Schmidt

The knowledge and the region. New approach of (in) ethnography .................. 35

Joanna Sadowska Contemporary folk animators in the opinion of village inhabitants ................... 45

Anna Pietrzyk

Memories from the past: wandering tooth extractors and other healers ............. 56

Nina Kapuścińska

Peasants‘ engagement – from courtship to wedding night ................................. 65

Radosław Janiak

Fortifications of big old towns in Łużyce culture (Central Poland) ................... 74

Ireneusz T. Kolendo

Characteristics of the Nadbałtyka medieval agrarian system ............................. 83

Marek Sygulski Payers of school fee, population, acreage and buildings in Mroga Dolna

(Brzeziny Province) in the period of 1819-1893 .............................................. 111

Janusz Socha

Farmers Circles of Central Agriculture Association 1907-1929 ...................... 140

Marcin Matusiak

Reconstruction of the Polish village political system in the opinion

of Juliusz Poniatowski (1933-1939) ................................................................. 149

Page 362: zeszyt wiejski 14.pdf

362

Krystyna Leśniak-Moczuk

Unification of village and town living standards

(case of Mielec province in Podkarpacie) ......................................................... 173

Paweł Dzieciński

Marketing image of Andrzej Lepper as representative of Polish village

in the political scene ......................................................................................... 185

MATERIALS

Grzegorz Szymczak

The history of Jewish population in Żelechów ................................................. 198

Przemysław Owczarek, Barbara Chlebowska, Piotr Czepas Report on research project ‗Chełmno 2006‘ ..................................................... 238

Damian Kasprzyk

Marian Jelonek – forester, folk creator, poet .................................................... 259

Marian Jelonek

Poems ............................................................................................................... 264

Barbara Szpigiel

Czesław Smela from Bolimowo. ‗Twórczość co kołem się toczy‘ .................. 274

Damian Kasprzyk

Zygmun Luty (1897-1961) – Social activist and teacher from Stoczek ........... 290

REVIEWS

‗Small homeland‘ in new publications. (Andrzej Lech) ................................... 301

[Rev.:] Józef Hampel: Chłopów polskich drogi do demokracji.

Studia i szkice, Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej

w Krakowie, Prace monograficzne nr 484, Kraków 2008, pp. 296.

(Arkadiusz Kołodziejczyk) ............................................................................... 308

[Rev.:] ‗Młodzież – Kultura – Wieś – Polski Uniwersytet Ludowy. Kwartalnik

Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych‘. (Piotr Tobera) .............................. 313

[Rev.:] Janusz Socha: Szkice z dziejów wsi, Łódź 2008, pp. 194.

(Ewelina Kostrzewska) ..................................................................................... 316

Page 363: zeszyt wiejski 14.pdf

363

[Rev.:] Henryk Lesiak: Szlakiem dworów regionu kutnowskiego,

Wyd. Agencja Rozwoju Regionu Kutnowskiego S.A., Kutno 2007, pp. 508.

(Jarosław Kita) ................................................................................................. 320

[Rev.:] W trosce o zdrowe społeczeństwo – życie i działalność profesora

Marcina Kacprzaka 1888-1968, ed. Z. Kruszewskiego, Płock 2008, pp. 56.

(Damian Kasprzyk) .......................................................................................... 324

SCIENTIFIC INFORMATION

Report from the conference

European Funds for education development in rural areas. Good practices.

(Julia Mrówczyńska-Pałgan) ............................................................................ 327

3rd

Polish Conference Local governments of Polish Republic for Jan Paweł II.

Kamieńsk 27-28 March 2008

(Bogusława Mroczkowska, Grzegorz Turlejski) ............................................... 329

35th

Local Parliament of Rural Theatres,

Stoczek Łukowski 21-22 June 2008. (Damian Kasprzyk) ............................... 333

The Museum of Mazowsze Village in Sierpc– last achievments and plans.

(Joanna i Robert Rumińscy) ............................................................................. 342

PRO MEMORIAM

Master is gone. Józef Szaflik (1930-2008). (Andrzej Lech) ............................. 345

BIBLIOGRAPHY

Village Bibliography (2007-2008) (Maria Kostrzewska) ....................................................................................... 351

Contents .......................................................................................................... 361

Translated by Aleksandra Lech

Page 364: zeszyt wiejski 14.pdf

INFORMACJA DLA AUTORÓW

Artykuły do Zeszytów Wiejskich prosimy dostarczać w 1 egzemplarzu (wy-

druk wraz z płytą CD), zapisanym w formacie doc lub rtf, czcionką 12 z odstę-

pem 1,5 między wierszami. Fragmenty tekstu mogą być pogrubione lub pochy-

lone (w celu wyróżnienia). Innych formatowań prosimy unikać –

w szczególności ręcznego dzielenia wyrazów na sylaby, przenoszenia spójników

z końców wierszy oraz rozstrzeliwania tekstu za pomocą spacji.

Preferujemy przypisy „klasyczne‖ umieszczane na dole każdej strony.

Maksymalna objętość – 20 stron.

Artykuły (za wyjątkiem recenzji i informacji naukowych) prosimy zaopa-

trzyć w tytuł oraz „Summary‖ w języku angielskim o objętości od 500 do 1000

znaków.

Autorów przysyłających artykuły pocztą prosimy o krótką informację doty-

czącą wykształcenia, stopni naukowych, miejsca zatrudnienia (adres) oraz nume-

ru telefonu (do wiadomości redakcji).

Redakcja

Page 365: zeszyt wiejski 14.pdf

Bank Spółdzielczy

Towarzystwo Oszczędnościowo-Pożyczkowe

PA-CO-BANK

www.pacobank.pl

95-200 Pabianice, ul. Pułaskiego 8

tel.(42) 225 10 00

Bank oferuje:

rachunki osobiste ROR/UNIKONTO oraz firmowe,

konta internetowe,

karty bankomatowe,

lokaty terminowe na korzystnych warunkach.

Proponujemy dogodne warunki kredytowania dla:

osób fizycznych,

firm oraz

rolników.

Page 366: zeszyt wiejski 14.pdf

Gmina Dobroń

Na obszarze centralnej Polski, gdzie pierwsze ślady życia pochodzą z trze-

ciego tysiąclecia p.n.e. i które w XVI w. Jan Długosz nazywał „Dobrunem‖, leży

Gmina Dobroń.

Gmina Dobroń zajmuje powierzchnię 9437 ha i zamieszkiwana jest obecnie

przez 9834 mieszkańców.

W Dobroniu znajduje się kościół św. Wojciecha zbudowany w latach 1763-

1779 z trzema ołtarzami barokowymi, rokokową chrzcielnicą i cennymi żyrando-

lami.

Obszar Gminy Dobroń to urokliwe, ciche i zielone miejsca cieszące się du-

żą popularnością wśród mieszkańców okolicznych miast jako miejsce odpoczyn-

ku weekendowego. Na lewym brzegu rzeki Grabi, we wsi Talar położona jest

osada młyńska z końca XIX w.

Na terenie gminy Dobroń znajduje się sześć placówek edukacyjno-

wychowawczych cieszących się bardzo dobrą opinią i wysokim poziomem na-

uczania.

Od 1958 roku działa tutaj Zespół Pieśni i Tańca „Dobroń‖, znany w kraju

i za granicą, pielęgnujący dawne obyczaje, pieśni i tańce, a także posiadająca

ponad stuletnią tradycję orkiestra dęta.

Gmina Dobroń utrzymuje wzorowe relacje z sąsiadami. Wspólnie

z ośmioma gminami wchodzi w skład Lokalnej Grupy Działania „Dolina rzeki

Grabi‖, a także szczyci się bardzo bliskim kontaktem z zaprzyjaźnioną niemiecką

gminą Dörpen.

www.dobron.ug.gov.pl