zanurzyć się w Źródle (nie)widzialne piękno moje ciało ... · wolnego od demonów lęku przed...

12
Kwartalnik Wspólnoty św. Barnaby w Poznaniu by żyć pełniej! www.sne.poznan.pl Jeden+jeden=…jeden s. 9 (Nie)widzialne piękno s. 4 Zanurzyć się w Źródle s. 6 Moje ciało. Kiedy coś jest nie tak… s. 3 Specjalne miejsce s. 10 nr 4 (9) | zima 2016 |

Upload: trinhcong

Post on 28-Feb-2019

215 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Kwartalnik Wspólnoty św. Barnaby w Poznaniu

by żyć pełniej! www.sne.poznan.pl

Jeden+jeden=…jedens. 9

(Nie)widzialne pięknos. 4

Zanurzyć się w Źródles. 6

Moje ciało. Kiedy coś jest nie tak…s. 3

Specjalne miejsce s. 10

nr 4 (9) | zima 2016 |

Od Redakcji

„Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” (1 Kor 6, 19-20)

Przez wieki uznawane za temat wstydliwy, niegodny, którego nie wypada poruszać. Ciało. Wraz z duszą i duchem tworzy nie-rozłączną całość, harmonijną jedność. Unikając myślenia i mó-wienia o ciele, zaniedbujemy ważną część samych siebie, co nie pozostaje bez wpływu na pozostałe. Bóg stworzył każdego z nas w ciele i dał konkretną misję do wypełnienia na ziemi. Wyposażył nas też w duszę, którą karmi swoim Ciałem! Nasze ciało niszczeje bez ziemskiego pokarmu, dusza umiera z głodu, gdy nie karmimy jej Eucharystią...

W tym numerze „Bliżej Boga, by żyć pełniej!” piszemy o ciele (naszym – ludzkim) i Ciele (Chrystusa – Boskim). Próbujemy też dotknąć tajemnicy jednego ciała, którym stają się małżon-kowie i Ciała Chrystusa, które wszyscy tworzymy jako Kościół.

Ciało jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem, to w nim mamy żyć i w nim oddawać Bogu chwałę. Z czym się zmaga-my w naszej cielesności? Jak żyć pełniej w ciele, w Ciele, dbając o ciało i karmiąc się Ciałem?

Życzymy Wam i sobie, by każdy z nas dobrze czuł się w swoim ciele i w Ciele Chrystusa, a jednocześnie byśmy głodni Go, nigdy nie przestawali za Nim tęsknić i zawsze pragnęli być bliżej Niego.

Dorota Rogiewicz

adres redakcji:Wspólnota św. Barnabyul. Forteczna 5361-362 Poznań

www.sne.poznan.pl

Redaktor Naczelny:Duch Święty

asystent Redaktora Naczelnego: Dorota Rogiewicz

autorzy tekstów:Marta Andrzejewska, Piotr Bączyk Natalia Draganik -Franke, ks. Wojciech Faron CR Agnieszka i Michał Jarysz, Dorota Rogiewicz korekta:Anna Cebulska

projekt i skład:Michał Korczak

zdjęcia: str. 3: gratisography.com, str. 6: foter.compozostałe: unsplash.com

Tak dla życia!„Po operacji miałam w sobie pełno rurek, odwrócone jelito i podpiętą stomię. I nagle po-czułam, że mam ciało! Moje ciało, w którym będę żyć! Mia-łam 57 lat.” Te słowa, kiedy je przeczytałam, zrobiły na mnie niemałe wrażenie. Ich autorka dzięki chorobie nowotworo-wej zauważyła, że ma ciało. Doceniła je, zaczęła go słuchać i respektować jego głos. A co ty, moje ciało, chcesz mi dzi-siaj powiedzieć? Za czym tęsk-nisz i czego potrzebujesz? O co mnie dzisiaj prosisz?

Nie zabijaj i nie kradnij! Nie rób mi krzywdy. Nie rań mnie. Zatroszcz się o mnie i mnie ochraniaj. Kiedyś my-ślałam o ciele jako o Bożym „wypadku przy pracy”. Wła-

śnie tak! Na liście moich prio-rytetów wzniosłe i szlachet-ne sprawy ducha i intelektu znajdowały się w czołówce. Co innego przyziemne i pro-zaiczne sprawy ciała – tych na liście nie było wcale. Kolejna kawa, zarwane noce, odcięcie się od ciała, oczywiście zawsze dla większych spraw, dla więk-szych rzeczy. A przecież ja żyję w moim ciele i będę w nim żyć! Jezus po zmartwychwsta-niu pozostał sobą – duchem i ciałem. „Spójrzcie na moje ręce i nogi! To Ja jestem! Do-tknijcie Mnie i przekonajcie się. Duch bowiem nie ma cia-ła ani kości, a widzicie, że Ja mam” (por. Łk 24, 39). I my pozostaniemy sobą. Choć na-sze ciało w trakcie życia zmie-nia się – z ciała niemowlęcia w ciało osoby dorosłej, później

w ciało osoby starszej i wresz-cie, po zmartwychwstaniu, w ciało przemienione, to jest to ciągle to samo, moje i Two-je ciało. Odebraliśmy je z Bo-żych rąk i naszym zadaniem jest troszczyć się o nie. Od nas zależy, czy sięgniemy po koleją używkę, czy zadbamy o zdro-wy tryb życia, odpowiednią dietę, regularny sen, ruch na świeżym powietrzu, czy o od-poczynek. To my decydujemy: śmierć, kradzież, a może troska o ciało?

Nie troszcz się zbytnio!Nie żyję tylko dla siebie. Per-mareksja – choć niezbyt znana z nazwy, pewnie niedługo zy-ska sławę. Mnożą się kolejne diety cud, więc pojawiają się też kolejne zagrożenia. Nie tylko takie, jak wspomniana

Moje ciało. Kiedy coś jest nie tak…

3

„Wielbię taniecuwalnia on człowieka od ciężaru spraw,wiąże oddzielonego ze wspólnotą.Wielbię taniec,który wiele wymaga i wspiera:zdrowie i jasny umysł,uskrzydloną duszę.Taniec to metamorfozaprzestrzeni, czasu, człowiekazagrożonego lękiem istnienia wyłączniejako umysł, wola lub uczucie.Taniec angażuje całego człowieka,zakotwiczonego w swoim centrum,wolnego od żądzy posiadania ludzi i rzeczy,wolnego od demonów lęku przed zatraceniem własnego ja.Taniec domaga sięczłowieka wolnego, poruszającego sięw równowadze wszystkich sił.

Wielbię taniec.Istoto ludzka! Ucz się tańca.Bo inaczej, cóż pocznąz Tobą aniołowie w niebie...”

Św. Augustyn

Czytając te słowa, można pomyśleć, że skoro ich autor tak dobrze mówi o tańcu – jako o dziedzinie nie tylko sztuki, ale i życia – te same pochlebne słowa można by odnieść do ciała. Nic bardziej mylnego. Przez wiele stuleci ludzkie ciało było uznawane za coś niegodnego, brudnego, skażo-nego fizycznością, a przez to – nie dość skierowa-nego ku sprawom metafizycznym. Dokładnie ten sam autor mówi: „Każdy musi być zły i cielesny z powodu Adama, który pozbawił nas wolności wyboru niegrzeszenia”.

(Nie)widzialne piękno

4

permareksja, czyli uzależnienie od diet, ale i uzależnienie od ćwiczeń fizycznych czy od tre-ningów, którym podporządko-wuje się cały plan dnia, życie rodzinne i zawodowe. Może warto siebie zapytać: Wokół kogo kręci się moje życie? Czy wokół mnie samego – straco-nych kilogramów, pokona-nych dystansów, sportowych osiągnięć czy wokół Kogoś jeszcze?

Tak słuchaj!Daj mi dojść do głosu. Kie-dy zabijamy ciało używkami, kiedy je okradamy ze snu i nie pozwalamy mu się zregenero-wać, ono protestuje i krzyczy. Krzyczy najczęściej przez ból – głowy, kręgosłupa, żołąd-

ka i innych miejsc w ciele, o których wiemy, że są naszym czułym punktem. Ciało chce nam też opowiadać o tym, co dzieje się w naszym wnętrzu – rozluźnione ciało wyraża inne emocje i przeżycia aniżeli ciało spięte i skulone. Podob-nie zaciśnięte dłonie, szybkie bicie serca, podniesiona gło-wa, złożone ręce – wszystkie te gesty mówią o tym, co w nas. Jeżeli język ciała jest dla nas ję-zykiem obcym, nic straconego – nasz osobisty nauczyciel, na-tive speaker, jest ciągle z nami i blisko nas! Wystarczy, że damy mu dojść do głosu.

Tak kochaj!Jestem, by służyć. Im zdrowsze jest nasze ciało, im bardziej wy-

poczęte, zregenerowane, dotle-nione, tym bardziej możemy dzięki niemu kochać. Nasza miłość wobec innych może być widoczna, bo mamy ciało, które ją wyraża! Dzięki moim gestom i mimice mogę być blisko innych, dzięki rękom mogę wykonywać codzienne czynności, dzięki nogom mogę iść w miejsca, gdzie jestem po-trzebna – do pracy, do moich bliskich, do kościoła. Dzięki ciału mogę być dla innych, dzięki zdrowemu, zadbanemu ciału – mogę być bardziej.

Marta Andrzejewska

5

ja Kiedy zostałam poproszona o napisanie kilku słów na te-mat ciała w tańcu, w ruchu, zdrętwiałam. Bo jak ubrać w słowa coś, co jednocześnie jest kwintesencją mojego ży-cia, pracy, drogą postrzegania i rozumienia wielu spraw, drogą autowypowiedzi, a jednocze-śnie przez wiele lat, służąc tym wszystkim celom, było niszczo-ne, pomijane, brudzone, zanie-dbywane…?Fakt, bycie tancerzem daje dużo większe rozumienie i pa-nowanie nad ciałem. Prowadzi do ideału. Ale też daje złud-ne poczucie własności, które może prowadzić na manowce. Zbyt częste przeglądanie się w lustrze na sali baletowej spra-wia, że zaczynasz widzieć tylko siebie: swoje niedoskonałości lub ideał piękna, zalety albo wady, sprawność lub jej brak, zapomi-nając o tym, co najważniejsze. Miałam 11 lat, kiedy pierwszy raz zobaczyłam tancerkę baleto-wą. To na zawsze zmieniło moje życie. Pamiętam, jak tkwiłam nieruchomo w fotelu teatral-nym, śledząc z zapartym tchem, jak ona unosi się nad ziemią, jak w delikatnym geście zastyga w ciszy, jak powietrze wibruje dookoła niej… Patrzyłam na jej wyrzeźbione, bardzo szczupłe ciało. Przez skórę było widać każdy mięsień. Maszyna, która pracowała w idealnej harmonii. Każdy ruch był jak muzyka. Wy-dawało mi się, że cały świat się zatrzymał i pochyla się nad tym pięknem. Pamiętam, że biegnąc

do mamy ze zdobytym autogra-fem, krzyczałam, że kiedyś też tak będę tańczyła. Wtedy moja mama powiedziała słowa, które na zawsze zapamiętałam: „Nigdy się na to nie zgodzę. Czy Ty nie widziałaś, jak brzydkie i znisz-czone ma ciało?”. Dwa krótkie, boleśnie podsumowujące zdania, które na długo ukierunkowały moje myślenie o mnie i moim ciele. Bo jednak zostałam tan-cerką.

światW „Traktacie o malarstwie” Le-onarda da Vinci można odnaleźć opisane proporcje i wymiary ciała idealnego (człowiek witru-wiański): „Wysokość dorosłego człowieka równa się szerokości jego rozstawionych ramion”. Tancerki najsłynniejszej rewii na świecie – Moulin Rouge są mierzone i ważone co tydzień. Za idealnie zbudowane uznaje się te, które pomiędzy pępkiem a kością łonową mają około 21 cm. Zawód baletnicy (biorąc pod uwagę jego intensywność mierzoną w spalanych kiloka-loriach) jest według fizjologów, naukowców porównywalny z wysiłkiem, jaki podejmuje gór-nik przodkowy. Zawodowa tan-cerka przy wzroście średnio 164 cm nie powinna przekroczyć wagi 49-50 kg.

Bóg„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (…), a Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było

bardzo dobre” (Rdz 1, 27.31)W moim świecie najczęściej słyszysz, że nie jesteś dość do-bra, że twoje ciało nie spełnia oczekiwań, że nie mieści się w kryteriach, że trzeba to ciało zmienić, udoskonalić. Idziesz za tym, szukając akceptacji u ludzi, którzy tak naprawdę nic nie mogą ci dać. Zaczynasz im wierzyć, bo trudno nieustannie być w kontrze do świata, który cię otacza. Zapominasz, że taka, jaka jesteś, taka, jaką zostałaś stworzona, jesteś idealna. Że zo-stałaś stworzona na Jego obraz i podobieństwo. Że Twoje ciało jest odbiciem Jego ciała, i to na każdym etapie – od narodzenia do śmierci. Że niesiesz pięk-no. Że dajesz radość, szczęście, pozwalasz dotknąć niedotykal-nego, opisujesz sprawy nie do wypowiedzenia. Że taniec jest najwyższą formą modlitwy dla tancerza, jest pochwałą Stwórcy, dziękczynieniem serca i umysłu, wyrazem uwielbienia dla Jego geniuszu. Współodczuwania, którego symbolem jest wCIE-LEnie. Że przez ten moment, kiedy tańczysz, promieniujesz odbiciem Jego piękna. Że kiedy ciało tańczy, Bóg pochyla się nad nim – nad Tobą – z uśmiechem i bezgraniczną miłością. Wtedy w mojej głowie brzmi najważ-niejszy refren mojego życia: „Je-steśmy piękni Twoim pięknem, Panie. Ty otwierasz nasze oczy na piękno Twoje, Panie, na Two-je piękno”. Amen.

Natalia Draganik-Franke

6

Słyszałam kiedyś o rozmowie katolika z chrześcijaninem in-nego wyznania na temat obec-ności Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Ów człowiek (traktujący hostię jako sym-bol) powiedział: „Gdybyście wierzyli, że Jezus faktycznie jest obecny w tej metalowej puszce [tabernakulum – przyp. red.], padalibyście na kolana i nie chcieli wyjść z kościo-ła...”. Jak to jest z tą naszą wia-rą w obecność Jezusa Euchary-stycznego?

Potraktowałbym tę wypowiedź jako rachunek sumienia dla siebie. Czy faktycznie wierzę w obecność Jezusa, czy przed Nim klękam? Ten człowiek ma rację – powinniśmy klękać, przy-jęliśmy w Kościele ten gest jako decyzję, że w taki sposób chcemy

uczcić Chrystusa. Robiąc sobie rachunek sumienia w tym wzglę-dzie, zastanowiłbym się, czy ja ten gest wykonuję świadomie, z szacunkiem, czy może wpa-dłem w rutynę i potrzebuję oży-wienia wiary.A jeżeli odkrywam, że wpa-dłam w rutynę?Potrzebuję nawrócenia. Dostrze-gam swoją postawę i zaczynam nad tym pracować. Może to dla mnie trudne, bo nie potrafię pojąć, jak w tej małej hostii zmieścił się cały Bóg?„Uniżył samego siebie przyjąw-szy postać sługi” [Flp 2 – przyp. red.] – do mnie te słowa prze-mawiają. Jezus się uniża, by być bliżej człowieka. Czyli uniża się nie tylko do tego, by stać się człowiekiem, ale by stać się pokarmem...

I w takim malutkim chlebie się nam daje. Nie wiem, jak On to robi, ale wiem, że to działa! Ciągle się uczymy zbliżać do Chrystusa. Chrystus wystawiony w Najświętszym Sakramencie, Chrystus w Eucharystii pokazy-wany przez te kilka chwil pod-czas Mszy świętej, jest momen-tem, który mogę wykorzystać, aby dystans między mną a Nim się skrócił, aby wiara we mnie wzrosła.Jak można to ćwiczyć, co robić, by ten dystans się zmniejszał?Przychodzić na Eucharystię.A jeśli mam doświadczenie, że przychodzę od lat i nic się nie zmienia?To jest według Twojego mnie-mania, to Tobie się tak wydaje... Czy w jakiś sposób mogę wpły-nąć na moje przeżywanie mo-mentu przyjmowania Pana Je-

Zanurzyć się w Źródleo Jezusie Eucharystycznym z ks. Wojciechem Faronem CR rozmawia Dorota Rogiewicz

7

zusa w Komunii Świętej? Mam być otwarty na wszystko, co Pan Bóg chce mi w tym mo-mencie dać. A co się właściwie dokonuje w tym momencie?To nie pytanie do mnie, tylko do Jezusa. Ja nie wiem, co Pan Jezus chce uczynić z Twoim sercem, ja Cię nie znam w stu procentach, to Jezus Cię zna. Nie mogę Mu dyktować, co ma zrobić. To On interweniuje, działa w Twoim sercu – tak, jak chce. Niezależnie od mojej świado-mości? Świadomość też ma na to wpływ. Łaska buduje na naturze [św. Tomasz z Akwinu – przyp. red.]. Pan Bóg nie chce, żeby-śmy przyjmowali Go jak auto-maty. Chce, byśmy w wolności i świadomie Go wybierali. Nie wiem, co uczyni w moim sercu, ale wiem, że na pewno coś zrobi i będzie to coś dobrego. Z pew-nością chce mnie umocnić. Nie wiem, na jakiej płaszczyźnie, ale jeśli się modlę i proszę Go o coś, może w momencie Komunii Świętej faktycznie na to odpo-wie, może wleje akurat tę łaskę, ale może też zupełnie inną. Jak powinna wyglądać modli-twa po Komunii Świętej? Czy-tałam kiedyś o objawieniach Cataliny Rivas. Ona podczas Mszy św. słyszała w swoim wnętrzu modlitwy innych osób, które przyjęły Chrystusa do serca. Pan Jezus boleje nad tym, że ludzie w tym momen-cie skupiają się na swoich pro-blemach, żalach, smutkach, a nie na Nim.

To powinien być moment uwielbienia. Również mówiąc o swoich słabościach, można uwielbiać Boga. Możesz powie-dzieć: „Ojcze, jesteś pełnią, Bo-giem pięknym, wszechmocnym, w Tobie jest moc miłości, której w sobie nie widzę, której mi bra-kuje. Uwielbiam Cię w Chry-stusie, że przychodzi w pełni objawienia właśnie do mnie. Jest w moim sercu. Uwielbiam Cię, że mi Go dałeś, że w Nim się do mnie uniżyłeś” – wykorzysta-łem swoją słabość, by uwielbić Boga. Ten sam moment można wykorzystać do tego, by się uża-lać, i to już nie będzie modlitwa uwielbienia. Jak Ojciec doświadcza Jezusa Eucharystycznego jako ka-płan? Fajne pytanie i niełatwe zara-zem. Ostatnio zachwyciłem się jedną rzeczą, na którą wcześniej nie zwracałem uwagi. W części eucharystycznej, kiedy przygo-towujemy chleb i wino (w dni powszednie), mówię do Jezu-sa: „Panie, chciałbym ludziom przekazać coś, co Ty byś chciał powiedzieć z Twojego Ducha” (a czego nie powiedziałem pod-czas homilii) i w momencie przeistoczenia przychodzą mi w sercu myśli, którymi czasem dzielę się z wiernymi. Później Pan Bóg niekiedy potwierdza mi przez ludzi, że to im było po-trzebne. To pokazuje mi praw-dziwość i bliskość Boga. On jest obok mnie i mnie potrzebuje. To doświadczenie jest małe, pra-wie niedostrzegalne, codzienne, ale jednocześnie bardzo mocne

i daje mi ogromnie dużo radości. To krótkie słowo dodaje kolory-tu codzienności tych ludzi i mo-jej. W zupełnie innych barwach widzę dany dzień, patrzę na rze-czywistość spojrzeniem Jezusa, dzięki czemu ten dzień przebiega inaczej. A samo trzymanie Pana Jezusa w rękach?To jest zaszczyt, choć jest to rów-nież codzienność, dlatego jest to też zadanie, by nie popaść w ru-tynę. Trzeba się troszczyć, dbać, by to, co widzisz na rękach – ten chleb przemieniony w Ciało Je-zusa – było żywym ciałem, które cię przenika, którego pragniesz. Lubię do tego wracać – przypo-minać sobie i uświadamiać wciąż na nowo. To wpływa na moją wiarę – w taki sposób Pan Bóg mnie przemienia. Cieszę się też, że to jest codzienność, taka moja współpraca z Jezusem – pracuję razem z Nim, żeby On we mnie żył, żeby to nie był dla mnie tylko opłatek, ale Ciało Pańskie żywe w moich rękach.A rozdawanie Komunii Świę-tej?Często wracam myślą do pierw-szych momentów rozdawania Komunii. To była euforia nie do opisania, byłem przeszczę-śliwy. Lubię patrzeć na ludzi przyjmujących Jezusa. Przycho-dzi człowiek i przyjmuje Jezusa, który się uniża. Nie ma innej ta-kiej wiary, by Bóg uniżył się do tego stopnia, że człowiek może Go przyjąć do swojego serca, a ja jestem tego świadkiem – ten widok (z tą świadomością) jest niezwykły. Bardzo umacnia

8

mnie też działanie wspólnoty. Z reguły nie zastanawiamy się nad tym, nie uświadamiamy sobie, że Jezusa przyjmujemy wspólnotowo. Oczywiście, każ-dy idzie indywidualnie, przyj-muje sam, ale widok grupy jest ogromnym świadectwem potęż-nej wspólnoty. Przez ten gest, decyzję i przyjęcie Komunii Świętej potwierdzamy auten-tyczne życie Chrystusem. Życie Chrystusa dokonuje się w czło-wieku, on żyje dzięki Jego mocy. Wszystko, co robi, robi dzięki Niemu. I to widać w ludziach przychodzących do Komunii Świętej.Widać coś specjalnego na twa-rzach?Jedni są smutni, inni weseli. Jed-ni zamyśleni, niektórzy próbują przyjąć Pana Jezusa z wyjątkową godnością, podchodzą z wielkim przejęciem, bojaźnią.Czyli widać też różnorodność w Ciele Chrystusa, jakim jest KościółWidzisz, że organizm wspólnoty żyje, że potrzebuje Chrystusa. Obserwujesz też, jak się prze-mienia. Będąc ileś lat w jednej parafii, możemy oglądać rozwój człowieka (bądź jego upadek). Widzimy na przykład ludzi, któ-rzy regularnie przyjmują Pana Jezusa i później to ma odzwier-ciedlenie w ich życiu.Skąd się wzięła idea adoracji?Kiedy w ludziach pojawią się wątpliwości, Pan Bóg na nie odpowiada. Odpowiada w naj-bardziej niezwykły sposób – po-przez cuda eucharystyczne, któ-re rodzą w ludziach pragnienie

i potrzebę adoracji. Odpowia-da też przez natchnienia Ducha Świętego, czego przykładem jest wprowadzone w średniowieczu, przez papieża Urbana VI, święto Bożego Ciała, procesje euchary-styczne czy coraz częstsze wysta-wianie Najświętszego Sakramen-tu. Czyli adoracja służy temu, by rozwiać wątpliwości, byśmy na nowo uwierzyli w realną obec-ność Jezusa?Ma podkreślić Jego obecność, Jego prawdziwość. Człowiek potrzebuje posiedzieć sobie przy Jezusie, pobyć z Nim. Ja bardzo potrzebuję. Zatrzymania się przy Chrystusie. Pomysł adorowania jest bardzo prosty, ale jednocze-śnie wyrazisty i niezwykle po-trzebny. Chcesz naładować serce mocą Chrystusa, chcesz doznać spokoju, wyhamować, wyciszyć się, wejść w głęboką relację z Je-zusem, chcesz, żeby twój czas się zatrzymał – przyjdź na adorację. W obrządku wschodnim kościół jest obrazem nieba. Wejście do kościoła to wejście do przestrze-ni nieba, w której czas nie istnie-je. Wchodząc do kościoła, wcho-dzimy ze świata do przestrzeni nieba i znika czas. Przebywam. Jestem z Nim. To jest bardzo mocne, pozwala człowiekowi nie spieszyć się. Najbardziej istotne jest przebywanie, pozwolenie, by Chrystus przeniknął mnie tym, czego najbardziej pragnę. Braku-je mi pokoju, brakuje mi czasu, miłości, radości, entuzjazmu, sił – wchodzę i trwam. Zanurzam się w Chrystusie podczas adora-cji, a tak naprawdę to On zanu-

rza mnie w sobie. Brzmi to pięknie i wzniośle, a co z tymi, którzy mają mnó-stwo rozproszeń podczas ad-oracji – a to ktoś sapie albo szepcze modlitwy tak głośno, że nie sposób nie słyszeć, a to co chwila otwierają się drzwi od kaplicy, a to przychodzą ja-kieś myśli...Każdy moment adoracji jest kolejną próbą, możliwością, żeby przyjść i popracować nad tym. Zanurzyć się w Źródle. Je-śli oczekujemy, żeby modlitwa była idealna, jesteśmy w wielkim błędzie, bo przedmiotem naszej modlitwy nie jest idealizm, tylko Jezus. A rozproszenia mogą być rewelacyjnym środkiem, żeby zbliżyć się do Niego. Mogę wła-śnie na adoracji powiedzieć: „Pa-nie Jezu, dzisiaj miałem ciężki dzień i się martwię, bo te wszyst-kie ważne sprawy są niepoza-łatwiane i to mnie rozprasza. Chciałbym przy Tobie siedzieć w pełni pokoju, w błogim stanie – takie jest moje pragnienie, ale mówię Ci o czymś, co jest moją rzeczywistością. Dlatego przy-chodzę i Ci to daję, chcę o tym z Tobą rozmawiać, bo to jest czę-ścią mojego życia. Chcę, żebyś w tę rzeczywistość wszedł z Two-ją harmonią, pokojem, z rozwią-zaniem” – wykorzystuję rozpro-szenie jako element modlitwy, element spotkania. Jakaś myśl na koniec?Obecność Jezusa pod postaciami chleba i wina jest najprostszym i najbardziej skutecznym narzę-dziem dotarcia Boga do człowie-ka.

9

Jeden+jeden=…jeden„Dlatego to męż-czyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 1, 24)

Oddaję się TobieOn i ona, mąż i żona. „Dwa spo-soby bycia ciałem” – jak mówi św. Jan Paweł II: ciało na sposób męski i na sposób kobiecy. Tak bardzo się różnimy, a jednak je-steśmy wezwani, by być jednym ciałem. Czy to oznacza, że od dnia ślubu wszystko będziemy robić razem? Czy nie mam pra-wa do swojego czasu, swoich zainteresowań, czy nie wolno mi mieć własnych potrzeb? Oczy-wiście, że tak, jesteśmy przecież w małżeństwie ludźmi wolnymi. Jednak kiedy oddaliśmy się sobie w obliczu Boga i Kościoła (choć formalnie to brzmiało: „Biorę sobie Ciebie...”), postanowili-śmy zrezygnować z dużej części swojej wolności na rzecz rodziny. Świadomie i dobrowolnie podję-liśmy decyzję, że dobro współ-małżonka (a później również dzieci) jest dla mnie ważniejsze niż moja wolność. Staramy się wcielać w życie słowa św. Pawła: „Wy zatem, bracia, powołani zo-staliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachę-ty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni

służcie sobie wzajemnie” (Ga 5, 13). Jako mąż i żona znaleźliśmy miłość przekraczającą samotność i egoizm, które mogą zniewa-lać nasze ciała. Jak jedno ciało, to jedno ciało: staram się nie działać na szkodę, ale budować szczęście tej mojej „drugiej po-łowy”. Oczywiście, że nie zawsze się uda – słowa „przepraszam” i „wybaczam” są (i powinny być) wpisane w małżeńską codzien-ność.

Ludzka seksualność w planie BożymStawanie się jednym ciałem jest najbardziej namacalne w akcie seksualnym. Tak już zostali-śmy przez Boga stworzeni jako kobieta i mężczyzna – coś nas ku sobie ciągnie :) Tym czymś jest pociąg seksualny, bez któ-rego ludzkość by wyginęła. I świetnie, że on jest! Bo zbliże-nie buduje między nami więź, a gdyby nie łącząca nas więź… nie dążylibyśmy do fizycznego zespolenia. Współżycie płcio-we jest wyrazem naszej jedno-ści i nie wahamy się zaprosić do niego Boga – twórcę naszej

seksualności i źródło miłości. Ludzka miłość wyraża się po-przez znaki. W tym szczegól-nym znaku miłości, właściwym dla małżonków, odnawiamy swoją przysięgę małżeńską, w całkowitym oddaniu się sobie nawzajem, ciesząc się fizyczną bliskością. Ciesząc się przyjem-nością, którą zbliżenie daje. I wreszcie – ciesząc się płod-nością, która jest wpisana w naszą seksualność. Jedno ciało, którym jesteśmy we współżyciu seksualnym, staje się tak realne, że dziewięć miesięcy później mo-żemy nadać mu imię!

Bóg nie jest Bogiem samotno-ściJako mąż i żona jesteśmy we-zwani do tego, by tworzyć szczególną komunię osób. Mamy swoje wady, przyzwy-czajenia, ograniczenia. Ale mamy też wolę bycia jednym ciałem. Wolę umacnianą łaską sakramentu – znakiem obec-ności Boga, który żył i chce żyć w rodzinie.

Agnieszka i Michał Jarysz

10

Specjalne miejsce „Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem” (1 Kor 12, 12)

Powszechny głód miłościMatka Teresa występując kie-dyś w ONZ w Nowym Jor-ku, powiedziała, że największą biedą dzisiejszego człowieka nie jest głód, choć wielu cierpi z tego powodu, ale brak miłości. Człowiek czuje się niekochany, niepotrzebny i samotny, chociaż wokół niego jest mnóstwo ludzi. A przecież świat w zamyśle Boga ma być zupełnie inny. Św. Paweł wspaniale oddaje to w Liście do Koryntian (1 Kor 12), w opisie Kościoła, gdzie każdy, choć jest inny, ma swoje miejsce, będąc częścią jednego ciała. Bóg pra-gnie, abyś czuł/a się kochany/a i potrzebny/a! Ciało bez Ciebie nie jest kompletne. Co więcej, Ojciec wyznaczył dla Ciebie specjalne miejsce w tym Ciele--Kościele, miejsce, którego nikt inny nie może zająć, bo jesteś niepowtarzalny.

Inny, nie znaczy gorszyO ileż łatwiej żyłoby się każ-demu z nas, gdybyśmy potra-fili przyjąć to, że się różnimy w naszych domach, parafiach,

wspólnotach, w Kościele i nie tyle walczyli z innością drugiego człowieka, ile ją zaakceptowali i potrafili wykorzystać dla wspól-nego dobra. Bo przecież nikt z nas nie ma wszystkich zdolno-ści i umiejętności, ale możemy się wspaniale uzupełniać. Ja sam nie mam wszystkiego, ale razem mamy wszystko!O ileż bardziej stawalibyśmy się świadectwem dla innych, gdy-byśmy bardziej troszczyli się o jedność w naszych rodzinach, wspólnotach, parafiach. To nie jest łatwe, bo dążąc do jedności, nieraz trzeba z czegoś zrezygno-wać, coś „stracić ze swojego”, ale gdy jesteśmy jednością, zysk jest o wiele większy niż strata.

Jesteś potrzebny/aŚw. Paweł kończy opis Ciała--Kościoła wyliczeniem różnych zadań, jakie mają do wykonania poszczególne członki. Nie wszy-scy mogą być ręką, bo brako-wałoby nogi, nie wszyscy mogą przemawiać, bo brakowałoby tych, którzy parzą kawę. Każdy jednak ma jakąś funkcję i żad-

na nie jest bardziej lub mniej ważna, każda jest potrzebna, aby Ciało Jezusa funkcjonowało prawidłowo. Na samym końcu Apostoł podkreśla, że jest jesz-cze coś ważniejszego od wyko-nania tej czy innej posługi – to jest miłość. Miłość, która ożywia całe Ciało- Kościół, bez której to Ciało jest tylko instytucją, bez której żadne działanie, na-wet perfekcyjnie wykonane, nie spowoduje, że inni będą się czuli bardziej potrzebni i kochani.Zatem budujmy to Ciało-Ko-ściół, aby było coraz piękniejsze, aby coraz mniej wolnych miejsc w nim czekało na zajęcie!

Czy odnalazłeś już swoje miej-sce? Jeśli tak, może Twoje za-danie teraz polega na tym, aby pomagać innym odnaleźć ich miejsce? Zaangażuj się w ży-cie swojej parafii, może jakiejś wspólnoty i żyj pełnią życia, w Kościele-Ciele Chrystusa.

Piotr Bączyk

7

Terminarz najbliższych wydarzeń:

Msze św. i modlitwy o uzdrowienie:

Terminarz najbliższych wydarzeń z Poznania i okolic:

Data: Wydarzenie: Miejsce: Zgłoszenia:13-16.10 Kurs Modlitwy Wstawien-

niczejPuszczykowo, Dom Parafial-ny Parafia pw. Matki Boskiej Wniebowziętej

www.sne.poznan.pl

28-30.10 Kurs „Kana Galilejska” Bąblin MSR www.sne.poznan.pl

25-27.11 Kurs „Nowe Życie” Poznań ul. Forteczna 53par. Św. Jana Ewangelisty

www.sne.poznan.pl

27-31.12 Kurs „Jan” Prymasowskie Wyższe Seminarium Duchowne w Gnieźnie

www.sne.poznan.pl

Data: Wydarzenie: Miejsce: Zgłoszenia:30.09-2.10 Uczuciowość - błogosła-

wieństwo czy przekleń-stwo?

Pobiedziska [email protected]. 608 713 103

1-2.10 Modlitwa Uwolnienia wg modelu Neala Lozano (5 kluczy)

Liceum Sióstr Urszu-lanek w Poznaniu

www.jerozolima.poznan. dominikanie.pl

12.11 III Forum Ewangelizacyjne Archidiecezji Poznańskiej

Targi Poznańskie, pawilon 7

www.3forum.pl

PRZYJDŹ - BY ŻYĆ PEŁNIEJ!

Data: Wiodąca intencja:

19.09 O jedność i zaangażowanie wspólnot w ewangelizacji, w intencji planowanych inicjatyw ewangelizacyjnych

Miejsce:

Parafia pw. św. Jana Apostoła

i Ewnagelisty,

ul. Forteczna 53, Poznań

Czas:

Każdy trzeci poniedziałek

miesiąca, godzina 19:15

17.10 O uzdrowienie z chorób autoagresyw-nych oraz w intencji osób zarażonych wirusami

21.11 O dar rodzicielstwa dla pragnących potomstwa, o zdrowie dla dzieci

19.12 O jedność w rodzinach, łaskę przebacze-nia i wzajemnej miłości

SPOTKAJMY SIĘ - BY ŻYĆ PEŁNIEJ!

Wspólnota św. Barnaby, ul. Forteczna 53, 61-362 Poznań

www.sne.poznan.pl

facebook.com/SNEswBarnabyPoznan