w numerze między innymi -...

20
Pismo Akcji Katolickiej parafii pod wezwaniem św. Ignacego Loyoli w Niemcach Nr 3(32) rok 2015 www.niegodni.pl/parafia Strona internetowa parafii Niemce O różańcu prawie wszystko str. 2 Fatima str. 4 Czym jest Nabożeństwo Fatimskie str. 8 Ogród Różańcowy w Niemcach str. 9 Fotorelacja z pielgrzymki do Kodnia str. 10 Piesza Pielgrzymka do Częstochowy str. 12 O odpuście i modlitwie uwielbienia str. 13 Wspomnienie o ks. Jędruszaku str. 14 Niemce - moja rodzinna miejscowość str. 16 Klasztory Lublina str. 18 W numerze między innymi: „O błogosławiony Różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem. Więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami. Wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy cię nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie twoje słodkie imię, Maryjo. O Królowo Różańca, o Matko nasza droga, o ucieczko grzeszników, o władczyni, pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie”. Św. Jan Paweł II

Upload: ngoxuyen

Post on 01-Mar-2019

226 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Pismo Akcji Katolickiej parafii pod wezwaniem św. Ignacego Loyoli w Niemcach Nr 3(32) rok 2015

www.niegodni.pl/parafiaStrona internetowa parafii Niemce

• O różańcu prawie wszystko str. 2• Fatima str. 4• Czym jest Nabożeństwo Fatimskie str. 8• Ogród Różańcowy w Niemcach str. 9• Fotorelacja z pielgrzymki do Kodnia str. 10

• Piesza Pielgrzymka do Częstochowy str. 12• O odpuście i modlitwie uwielbienia str. 13• Wspomnienie o ks. Jędruszaku str. 14• Niemce - moja rodzinna miejscowość str. 16• Klasztory Lublina str. 18

W numerze między innymi:

„O błogosławiony Różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem.

Więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami.

Wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie!

Nigdy cię nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania.

Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia.

A ostatnim akcentem naszych warg będzie twoje słodkie imię, Maryjo.

O Królowo Różańca, o Matko nasza droga, o ucieczko grzeszników, o władczyni, pocieszycielko strapionych.

Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie”.

Św. Jan Paweł II

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

2

O różańcu prawie wszystko

Skąd się wzięła ta modlitwa?

Różaniec to znaczy - wieniec z róż.

Pierwszą i najstarszą modlitwą chrześcijan jest mo-dlitwa, której nauczył sam Jezus - Ojcze nasz. Dlatego też pierwsze reguły zakonne zobowiązywały mnichów do wielokrotnego powtarzania właśnie tej modlitwy. Na przykład reguła benedyktyńska jeszcze w XI wieku na-kazywała braciom zakonnym codziennie odmawiać 150 razy Modlitwę Pańską.

Ludzie czuli także potrzebę proszenia o wstawien-nictwo Najświętszą Maryję Pannę. Dlatego w XII wieku utrwalił się w Kościele zwyczaj odmawiania pozdrowie-nia, którym w scenie zwiastowania Anioł przywitał Ma-ryję. Z czasem dodano do nich słowa wypowiedziane przez świętą Elżbietę w czasie nawiedzenia I błogosła-wiony owoc żywota Twojego. A jeszcze później dodano imię Jezus. W XVI wieku uzupełniono prośbą Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i godzinę śmierci naszej, amen.

Za ojca Różańca świętego uważa się św. Dominika. Le-genda głosi, że pomimo postów i modlitw posługa św. Dominika nie przynosiła owoców. Wówczas objawiła się Matka Boża i poleciła Dominikowi, by nie tylko głosił kazania, lecz by połączył je z odmawianiem tzw. Psałte-rza Maryi, czyli 150 Zdrowaś Maryjo i 15 Ojcze nasz. Od tej pory św. Dominik przeplatał swoje nauki modlitwą różańcową, w której rozważał wraz ze słuchaczami treści zawarte w głoszonych naukach.

Wtedy też Różaniec uzupełniono rozważaniem 15 tajemnic z Życia Pana Jezusa i podzielono na 3 części. Dzięki zakonowi dominikańskiemu modlitwa różańco-wa już w XV wieku stała się znana w całym Kościele.

Z tamtych czasów pochodzi też jej nazwa. W ówcze-snej mentalności świat stworzony traktowano jako księgę o Panu Bogu. Szczególną rolę pełniły kwiaty, symbolizo-wały one różne cechy. Często też ofiarowywano kwiaty Bogu i ukochanym osobom. Modlitwy traktowane były jako duchowe kwiaty. I dlatego odmawianie różańca po-równywano z dawaniem Matce Bożej róż. Stąd modlitwę tę nazwano wieńcem z róż, czyli różańcem.

Papież Jan Paweł II dodał w 2002 r. część IV różańca, Tajemnice Światła.

Co zdecydowało o tym, że różaniec

to najpopularniejsza modlitwa?

Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria Różańcowa dała nam zwycięstwo.

Przede wszystkim łatwość i prostota różańca. Składa się z modlitw najpowszechniej używanych. Można go odmawiać prawie w każdym czasie i prawie w każdym miejscu. Rozważa-nie tajemnic różańcowych to rozmyślanie, kontemplacja Ewan-gelii, co pozwala lepiej poznać życie Chrystusa.

Spopularyzowali ją święci, była ona ich ulubioną modlitwą i nie rozstawali się z nią nigdy.

Do jej rozpowszechnienia przyczynili się papieże ustanawia-jąc Święto Matki Boskiej Różańcowej w dniu 7 października (po zwycięskiej bitwie z Turkami pod Lepanto w roku 1571, której uczestnicy zgodnie twierdzili Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria Różańcowa dała nam zwycięstwo). Papieże też rozpowszechnili nabożeństwo różańcowe.

Bardzo ważne były też objawienia Maryi z różańcem w ręku, polecającej usilnie odmawianie tej modlitwy. Tak było w Lo-urdes 1858 r., w Fatimie 1917 r., w Pompejach koło Neapolu w r. 1875, polskim Gietrzwałdzie i w wielu innych miejscach (np. Kanada, Filipiny, Meksyk).

W księgach bractw różańcowych można oglądać imiona królów polskich: Zygmunta Starego, Zygmunta II Augusta, Ste-

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

3

fana Batorego, Władysława IV, Jana III Sobieskiego i Stanisła-wa Leszczyńskiego. Są też wpisani znani wodzowie i hetmani polscy, jak np.: Stefan Czarniecki, Stanisław Żółkiewski, Karol Chodkiewicz, Tadeusz Kościuszko, czy Kazimierz Pułaski.

• Nim włożą do naszych zimnych już rąk różaniec- dziś weźmy go sami i zacznijmy się znów na różańcu modlić.

• Pamiętajmy - różaniec pochodzi z nieba i do nieba prowadzi.• Różaniec jest moja ulubioną modlitwą. • Modlitwa różańcowa jest wielką pomocą dla człowieka

naszego czasu. Sprowadza ona pokój i skupienie; wprowadza nasze życie w tajemnice Boże i sprowadza Boga do naszego życia. Myśli i uczucia uwalniają się stopniowo od ciasnoty oraz zmienności naszych problemów i zainteresowań, a coraz bardziej otwierają się na działanie Boże.

Św. Jan Paweł II

• Różaniec trzeba odmawiać dobrze: Nie tylko samym ruchem warg, ale duszą otwartą na kontemplację najbardziej wyrazi-stych tajemnic z życia Jezusa i Maryi”.

Jan XXIII

• Często odmawiany różaniec zapada w naszą podświadomość.• Kiedy leżałem w szpitalu, słyszałem jak jeden z chorych

mówił różaniec śpiąc. Pytał mnie potem, czy nie mówi przez sen. Powiedziałem mu, że rozmawia z Matka Boską. Uważał to za żart.

• Jeśli odmawiamy często różaniec, to wtedy on sam za nas często się modli. I to jest chyba szósta radosna tajemnica różańcowa.

Ks. Jan Twardowski Niecodziennik

Listopadowe zamyślenia ks. Jana Twardowskiego

Zamiast śmierci,racz z uśmiechem przyjąć Panie,

pod Twe stopy życie moje, jak różaniec.

Ostatni wiersz, podyktowany tuż przed śmiercią

Dni listopadowe przypominają największą tajemnicę człowieka: potrzebę myślenia o swojej śmierci i o tym, że odejdziemy stąd żywi. Najbardziej potrzebne będzie chyba to, co wywalczymy przez pracę nad sobą - miłość, ofiara, modlitwa.

Za życia widzimy raczej nasze złe strony, ale po śmierci odsłania się to, co zmarły za życia czynił dobrego. Chyba tak patrzy na człowieka Bóg - od strony dobra Nieraz wujowi, któremu za życia często się dogadywało, że był ramolem, niedołęgą, nudziarzem, wiezie się na grób chryzantemy za dwieście pięćdziesiąt złotych i jest się przekonanym, że był najporządniejszym człowiekiem na świecie.

I ci, którzy wierzą, i ci, którzy nie wierzą, a idą na cmentarze w pierwszych dniach listopada, odczuwają, że świat jest wielką tajemnicą. Odczuwają też, że nie idą na cmentarze po to, aby uczcić nagie czaszki, piszczele czy twórczość, ale żeby odwiedzić ludzi żywych, którzy odeszli.

Jest takie stare łacińskie powiedzenie, które znamy po polsku: „O umarłych mówi się tylko dobrze albo wcale, ale nigdy źle”. To powiedzenie jest nie tylko delikatnością wobec umarłych, ale jest prawdą, bo lepiej mówimy o umarłych, niż o żywych. W żyjącym widzimy najpierw wady, potem zalety; kiedy pochylamy się nad grobem zmarłego, przypomina nam się z jego życia to, co dobre. Nawet, jeżeli jakieś ukryte wcześniej zło wyjdzie po śmierci - patrzymy na to innymi oczami, mówimy: „Jest już na Sądzie Bożym. Nie nam go sądzić”. Dzień, który uczy dobrze mówić o żyjących, nie tylko o zmarłych. Przytoczoną sentencję można powiedzieć inaczej: „O żyjących mówmy dobrze albo wcale”.

„W październiku powiem wam, kim jestem i czego chcę oraz dokonam cudu, który wszyscy zobaczą, aby uwierzyli”.

Maryja, Matka Boża, FatimaPortugalia 1917

Fatima w tamtym czasie to kilkadziesiąt domków i gospo-darskich zabudowań, malowniczo położonych na niewielkich wzgórzach, pokrytych polami, winnicami, łąkami i pastwi-skami. Mieszkańcy wioski byli ludźmi prostymi i pobożnymi. Uprawiali swoje role i sady, a w święta szli tłumnie do kościoła parafialnego św. Antoniego. Dzieci wychowywali w wielkiej karności i Bożej bojaźni. Od lat najmłodszych przyzwyczajali je do pracy i obowiązkowości. Najmilszą modlitwą miesz-kańców Fatimy było odmawianie różańca. Odmawiano go w domach w chwilach wolnych, przy pracy, przy pasieniu bydła, czy w drodze do miasta. Dzieci uczono tej modlitwy od najmłodszych lat. Tak właśnie była wychowywana Lucia dos Santos, która miała wówczas 10 lat, jej kuzyn Franciszek Marto 9 lat i jego 7 lat licząca siostrzyczka, Hiacynta. Były to dzieci zacisznego, wiejskiego zakątka. Wszystko troje zdrowe na duszy i na ciele, niezwykle wrażliwe na wszystko, co się odnosiło do ich wiary.

Modlitwa i odmawianie różańca było dla tych dzieci przyjemnością i radością, nawet w codziennych dziecięcych zabawach go odmawiały.

Pierwsze objawienie Maryjne miało miejsce 13 maja 1917 roku. Tego dnia cała trójka około południa dotarła do miejsca, gdzie miały paść swoje stado owiec. W południe od-mówiły jak zawsze Anioł Pański, różaniec i oddały się swoim zabawom. Nagle jakiś dziwny grzmot i błysk zwrócił ich uwa-gę. Z przerażeniem spojrzały na niebo, nadal było bezchmur-ne, a słońce świeciło pełnym blaskiem. Dzieci sądziły, że zbli-ża się burza, postanowiły wrócić do domu. Kiedy znalazły się w połowie stoku i przechodziły obok wielkiego dębu, (który rośnie do dziś), oślepił ich kolejny błysk, jaśniejszy niż po-przedni. Przed nimi w odległości dwóch kroków, nad ma-łym zieleniejącym dąbkiem, wysokim niewiele ponad metr, stała młodziutka Pani. Była nieopisanie piękna, jaśniejąca bardziej niż słońce, która pełnym wdzięku gestem i piesz-czotliwym głosem uśmierzyła ich niepokój. Z rozmowy z tajemniczą Panią dzieci dowiedziały się, że przybywa z nie-ba. Prosiła, aby przychodziły tutaj przez sześć kolejnych mie-sięcy, trzynastego dnia każdego miesiąca o tej samej godzinie i odmawiały codziennie różaniec.

Drugie objawienie nastąpiło 13 czerwca 1917 r. W tym objawieniu Pani przypomniała dzieciom, aby znów przyszły 13-go następnego miesiąca, nie zaniedbywały codziennego odmawiania różańca, zaś po każdej dziesiątce dołączyły mo-dlitwę: O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego i ulżyj duszom czyśćcowym, zwłaszcza najbardziej opuszczonym.

Trzecie objawienie - 13 lipca 1917 r. Kiedy zbliżał się ten dzień, Łucja była pełna obaw i niepewności. Bała się, że to jest podstęp szatana i postanowiła nie iść tam. Kiedy jednak nad-szedł wyznaczony czas, dziewczynka zdecydowała, że pójdzie. Na miejsce przyszło około 5 tysięcy ludzi, jedni pobożni, inni z ciekawości. Tak, jak w poprzednich objawieniach Maryja przypomniała dzieciom, żeby przyszły 13-go kolejnego mie-siąca, modliły się za grzeszników, a w październiku powie im, kim jest i czego od nich chce i wtedy uczyni wielki cud, aby wszyscy uwierzyli. Nastąpiła też jakaś tajemnicza roz-mowa dziewczynki z Panią. Rozmowa ta obejmowała trzy części, dwie wolno było dzieciom ujawnić, a jedna musiała pozostać w tajemnicy. Najświętsza Maryja Panna przepowie-działa wtedy drugą wojnę światową i nadejście komunizmu. Prosiła wtedy, aby Rosję poświęcić Jej Niepokalanemu Sercu.

Czwarte objawienie miało miejsce 13 sierpnia 1917 r. Do Fatimy przybyło około 20 tysięcy ludzi z całej Portugalii. Dzieci nie mogły się tam udać, ponieważ zabrano je do mia-sta, gdzie zostały poddane szczegółowemu przesłuchaniu. Chciano je zmusić, aby odwołały całą historię. Ponieważ tego nie uczyniły, zatrzymano je w areszcie. Ludzie czekając na ob-jawienie modlili się odmawiając różaniec i śpiewając pieśni. Nagle pojawiła się błyskawica i słychać było grzmot, nad dę-bem pojawił się biały obłoczek. Pani przybyła, jednak trójki dzieci nie było. Madonna objawiła się im niespodziewanie 19 sierpnia. Prosiła, aby dzieci w dalszym ciągu modliły się za grzeszników, a ludzie w miejscu objawień wybudowali ka-plicę.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

4

Fatima

Piąte objawienie nastąpiło 13 września 1917 r. W dolinie zebrało się około 20 tysięcy ludzi. Kiedy zbliżała się godzina objawień trójka dzieci przeciskała się przez tłum ludzi. Pani ukazała się i poleciła modlić się o pokój. Zapowiedziała też cud w październiku, aby wszyscy uwierzyli. Podczas rozmo-wy z nieba spadały jakby jasne płatki śniegu czy kwiatów. Nie dochodziły one jednak do ziemi, lecz rozpływały się w powie-trzu. Dzieci otoczone były białym obłokiem.

Ostatnie, szóste objawienie - 13 października 1917 r. Od rana ludzie ciągnęli w kierunku doliny z nadzieją zobaczenia Pięknej Pani. Mogło ich być wtedy około 70 tysięcy. Zaczął padać deszcz. Dzieci uklękły tam, gdzie zwykle odmawiały różaniec. Znowu błyskawica zajaśniała na niebie. Nad drze-wem dzieci ujrzały obłok. Piękna Pani zjawiła się w pełnej jasności. Z rozmowy wynikało, że tą Piękną Panią jest Mat-ka Boża Różańcowa. Przychodzi po to, aby ludzie zmienili swoje życie i przepraszali Boga za popełnione grzechy. Lu-dzie muszą przestać obrażać Boga, który jest ciągle tak ciężko znieważany. Prosi, aby codziennie odmawiać różaniec. Na zakończenie miał miejsce cud słońca. W ten sposób skoń-czyła się seria objawień, ale zaczęła historia Najświętszej Pan-ny Fatimskiej, zapowiadając tryumf Niepokalanego Serca Maryi we wszystkich duszach i całej zagubionej ludzkości.

(wg sekretariatfatimski.pl)

„W życiu ludzkim nie ma takiego proble-mu, którego nie dałoby się rozwiązać za

pomocą modlitwy różańcowej” S. Łucja dos Santos

Siostra Łucja, ostatnia z trójki małych pastusz-ków, którym w 1917 r. w Fatimie ukazała się Matka Boska, zmarła w niedzielę (13.II.2005r.) po południu. Siostra Łucja zmarła w klasz-torze karmelitanek w Coim-brze (środkowa Portugalia) po trzymiesięcznej chorobie. Miała 98 lat. Łucja dos San-tos, która urodziła się 22 mar-ca 1907 roku przeżyła o wiele lat pozostałych świadków objawień maryjnych, swoich

kuzynów - Franciszka i Hiacyntę Martos. Franciszek zmarł w dwa lata później, 4 kwietnia 1919 roku, a jego siostra Hia-cynta - 20 lutego 1920 roku. Łucja wstąpiła do zakonu karme-litanek bosych i od 1948 roku żyła w klasztorze w Coimbrze, poświęcając życie modlitwie i kontemplacji.

ŚwiadectwoI wtedy, około południa, zaczęło wychodzić słońce...

wszyscy je widzieliśmy...

…Wtedy lało jak z cebra. Aż nagle ulewa ustała. Słońce prze-taczało się z jednego miejsca na drugie, było niebieskie, żółte, we wszystkich kolorach! Wyglądało jak śnieżna kula, obracają-ca się wokół własnej osi. Od tego przedziwnego światła przed-mioty, ubrania, twarze barwiły się wszystkimi kolorami tęczy. Wszyscy mogli patrzeć w stronę słońca bez bólu w oczach, pod-czas gdy ono się zniżało do samej ziemi. Potem zbliżyło się do Łucji, Hiacynty i Franciszka, do drzewa. Niektórzy, sądząc, że to koniec świata, zaczęli wyznawać swoje grzechy, spowiadali się na głos, przed wszystkimi. Potem słońce obróciło się i za-częło spadać w dół. Wszyscy sądzili, że zostaną zmiażdżeni… Wówczas dzieci wstały kolan, odwróciły się w stronę ludzi i po-wiedziały „módlcie się, módlcie się gorąco, a wszystko będzie dobrze”. Potem podeszły do drzewa i mówiąc w jego stronę, zgięły się w ukłonie, choć nikt z obecnych, poza nimi samymi, nie mógł widzieć postaci Maryi…

…Gdy słońce zakończyło swój cudowny taniec, rozszalał się gwałtowny wicher, który w ciągu kilku minut sprawił, że grzą-ska, zlana deszczem ziemia i przemoknięte ubrania wyschły. Uczucie przerażenia ustało. Jego miejsce zajęła nieopisana ra-dość. Ludzie śmiali się, krzyczeli, płakali, prosząc Boga o wyba-czenie grzechów…

…Pewien niewierzący, który wyszedł rano poszydzić sobie z prostaków, wyruszających do Fatimy dla zobaczenia zwyczaj-nej dziewczyny, teraz wydawał się sparaliżowany. Oczy miał wlepione w słońce, zaczął trząść się od stóp do głowy i wznosić ręce, padł na kolana w błoto, wołając do Boga…”.

Świadectwo Dominie Reis z Holyoke i o. Joaquin Lorenzo w Massachusetts, obecnych w Portugalii w 1917, zaczerpnię-te z publikacji Świadkowie cudu słońca Johna Hafferta.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

5

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

6

Nauczanie Św. Jana Paweł II o różańcu to skarb, który podarował nam święty Papież na najbardziej zaawan-sowanym etapie swojego pontyfikatu. Zostało zawarte w Liście Apostolskim Rosarium Virginis Mariae” ogło-szonym w 2002 r. Roku Różańca. Oto jego fragmenty:

Różaniec to modlitwa, w której centrum znajduje się Jezus Chrystus

Gdy w modlitwie Zdrowaś Mario Wysławiamy Dziewicę, pełna radość ogarnia nas podczas wypowiadania słów Bło-gosławiony owoc żywota Twojego JEZUS. Akcent, jaki kła-dzie się na imieniu Jezus i na jego misterium, znamionuje znaczące i owocne odmawianie Różańca.Wszystkie tajemnice, choć często wydaje się, że dotyczą Marii są elementami wielkiej mozaiki przedstawiającej ob-licze i tajemnice Jezusa.Ojcze nasz – odmawiane na początku Różańca i każdej dziesiątki to modlitwa, której nauczył nas Jezus.Chwała Ojcu wypowiadane po każdej dziesiątce - to naj-wyższy cel i szczyt całego modlitwy- Wypowiadamy chwa-łę Ojcu, przez Chrystusa, w Duchu Świętym

Kontemplacja tajemnic Różańca to droga przez tajemnice życia Jezusa z Maryją

Kontemplacja-skupienie uwagi, patrzenie oczami duszy i intelektu. Papież zaleca na początku każdej tajemnicy przeczytanie lub wysłuchanie odpowiedniego fragmentu biblijnego i patrzenie na obraz przedstawiający tę treści. Dalej zatrzymanie się w milczeniu i przeżycie tajemni-cy. Następnie recytacja Zdrowaś Mario, na kanwie której nadal z miłością, głębią i religijną adoracją wchodzimy w tajemnice życia Chrystusa i Matki Najświętszej. Maryja towarzyszy nam w każdej chwili, w rytmie odmawianych przez nas Zdrowaś Mario.

Modlitwa sercaJakbyśmy obcowali z Panem poprzez Serce Jego Matki. Równocześnie w te same dziesiątki Różańca serce nasze może wprowadzić wszystkie sprawy, które składają się na życie człowieka, rodziny, narodu, Kościoła, ludzkości. Sprawy osobiste, sprawy naszych bliźnich, zwłaszcza tych, o których najbardziej się troszczymy, którzy nam są naj-bliżsi.Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma. Medytować z Różańcem, znaczy powierzać nasze troski miłosiernemu Sercu Chrystusa i Sercu Jego Matki.

Nauczanie św. Jana Pawła II o różańcu

Kontemplacja tajemnic Różańca. Droga przez tajemnice życia Jezusa.

Tajemnice radosne (poniedziałek i sobota)1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie2. Nawiedzenie świętej Elżbiety3. Narodzenie Pana Jezusa4. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni5. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni

Tajemnice światła (czwartek)1. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie2. Objawienie się Pana Jezusa w Kanie Galilejskiej3. Głoszenie królestwa i wzywanie do nawrócenia4. Przemienienie Pańskie na górze Tabor5. Ustanowienie Eucharystii

Tajemnice bolesne (wtorek i piątek)1. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu2. Biczowanie Pana Jezusa3. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa4. Dźwiganie krzyża na Kalwarię5. Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa

Tajemnice chwalebne (środa i niedziela)1. Zmartwychwstanie Pana Jezusa2. Wniebowstąpienie Pana Jezusa3. Zesłanie Ducha Świętego4. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny5. Ukoronowanie Maryi na Królową nieba i ziemi

Pod Twoją obronę (po każdej części różańca)Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona. O Pani nasza, Orędow-niczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza. Z Synem Swoim nas pojednaj, Synowi Swojemu nas polecaj, Swojemu Synowi nas oddawaj.

Dodatkowo, po każdej dziesiątce modlimy się modlitwą fatimską O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.

Modlitwa św. Maksymiliana Marii KolbegoO Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła Świętego i poleconymi Tobie.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

7

XV Dzień Papieski Modlitwa o łaski za wstawiennictwem

św.Jana Pawła II

Janie Pawle II nasz święty orędowniku,Wspomożycielu w trudnych sprawachTy, który swoim życiem świadczyłeświelką miłość do Boga i ludziProwadząc nas drogą Jezusa i Maryiw umiłowaniu obojga, pragnąc pomagać innym.Przez miłość i wielkie cierpienie ofiarowane za bliźnich,co dzień zbliżałeś się do świętości.Pragnę prosić Cię o wstawiennictwo w mojej sprawie............Wierząc, że przez Twoją wiarę,modlitwę i miłość pomożesz zanieść ją do BogaZ ufnością w Miłosierdzie Boże i moc Twej papieskiej modlitwy.Pragnę przez Jezusa i MaryjęZa Twoim przykładem zbliżać się do Boga.

Ojcze nasz...Zdrowaś Maryjo...Chwała ojcu...

wg Adonai.pl

Niepokalanemu Sercu MaryiJan Paweł II, Fatima, 13 maja 1982; Watykan,

16 października 1983; Watykan, 25 marca 1984„Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodziciel-

ko!”. Ze słowami tej antyfony, którą modli się od wieków Chry-stusowy Kościół, staję dziś na miejscu przez Ciebie wybranym i szczególnie przez Ciebie, Matko, umiłowanym. Staję w szcze-gólnym poczuciu jedności z wszystkimi Pasterzami Kościoła, z którymi wspólnie stanowimy jedno ciało i jedno kolegium, tak jak z woli Chrystusa Apostołowie byli w jedności z Pio-trem. W poczuciu tej jedności wypowiadam słowa niniejszego aktu, w którym raz jeszcze pragnę zawrzeć „nadzieje i oba-wy” Kościoła w świecie współczesnym. Przed czterdziestu laty, a także w dziesięć lat później, Twój sługa papież Pius XII, ma-jąc przed oczyma bolesne doświadczenia rodziny ludzkiej, za-wierzył i poświęcił Twemu Niepokalanemu Sercu cały świat, a zwłaszcza te narody, które stanowiły przedmiot Twej szcze-gólnej miłości i troski.

Ten świat ludzi i narodów mam przed oczami również dzisiaj, kiedy pragnę ponowić zawierzenie i poświęcenie do-konane przez mojego Poprzednika na stolicy Piotrowej: świat kończącego się drugiego tysiąclecia, świat współczesny, nasz dzisiejszy świat! wszystkie dni, aż do skończenia świata”

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

8

Kilka słów, czym jest Nabożeństwo Fatimskie

Nabożeństwo fatimskie jest szczególna formą odpowiedzi na przesłanie jakie

Matka Boża pozostawiła dzieciom w podczas widzeń w Fatimie 1917 roku. Maryja z Fa-timy prosiła o pokutę, modlitwę, zwłaszcza różańcową oraz Nabożeństwo Pierwszych So-bót. Maryja powiedziała Łucji, że grzechy nie-wdzięcznych ludzi co chwilę ranią Jej Niepo-kalane Serce i poprosiła o zadośćuczynienie przez odprawienie nabożeństwa kolejnych pięciu pierwszych sobót miesiąca. „Jeśli uczy-nią co powiem, zbawi się wiele dusz. Przycho-dzę prosić o zadośćuczynienie” i poprosiła o:

1. Komunię świętą wynagradzającą.

2. Część różańca w intencji wynagradzającej (nie należy dodawać innych intencji).

3. Spowiedź świętą wynagradzającą .

4. Towarzyszenie Maryi przez 15 minut w rozważaniu piętnastu tajemnic Różańca z intencją wynagrodzenia Jej Niepokala-nemu Sercu bez odmawiania różańca.

Każdemu, kto wynagrodzi Maryi za pięć zniewag, którymi ludzie co chwila ranią

jej Niepokalane Serce, temu Maryja obiecuje: „Przybędę w godzinie śmierci z łaskami po-trzebnymi do zbawienia. Tym, którzy przyj-mą to nabożeństwo obiecuję zbawienie. Du-sze te będą kochane przez Boga, jak kwiaty, którymi ozdabiam Jego tron... Moje Niepoka-lane Serce będzie twoim schronieniem i dro-gą prowadzącą do Boga”.

W 2009 roku w wielu parafiach została podjęta Wielka Nowenna Fatimska

przed setną rocznica objawień Matki Bożej w Fatimie (2009-2017).Wielka Nowenna Fa-timska nie jest formą nabożeństwa, w ramach którego należy odmówić jedynie konkretne modlitwy. Wielka Nowenna to pragnienie zjednoczenia wszystkich sił i wszystkich serc kochających Maryję, by pomagać współcze-snemu światu poznać orędzie fatimskie i od-powiedzieć na prośby Matki Bożej

Ks. Andrzej Andruszak

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

9

Nie jest przypadkiem, że Ogród Różańcowy został zapla-nowany i urządzony na wschód od kościoła parafialnego, przy drodze do Jawidza, na terenie „ogrodu plebańskiego”. Miejsce to od wieków służyło kultowi Bożemu i tradycyjnie uznawane było za „święte” nie tylko przez naszych przodków, ale też licznych pielgrzymów i przejezdnych, którzy odwiedzali dawniej Niemce. Jaka jest więc jego historia?

Dwór w Niemcach i park dworski ograniczone były od zacho-du drogą do Lubartowa. Od północy i wschodu granicą posia-dłości dworskich była droga „na Jawidz”, przy której, w pewnej odległości od dworu, ciągnęły się zabudowania chłopskie. Tu, gdzie dzisiaj ul. Centralna krzyżuje się z Ogrodową, było jeszcze jedno odgałęzienie prostopadłe do Ogrodowej, a stanowiące na-turalne przedłużenie odcinka drogi biegnącego między kościo-łem i parkiem. Była to droga wiodąca przez pola i lasy do By-strzycy. Obok tego skrzyżowania, naprzeciwko dworu, za drogą, na wzniesieniu, za którym ciągnęły się podmokłe łąki, pastwi-ska i torfowiska, usytuowano jeszcze w XVII wieku cmentarz z drewnianą kaplicą.

Cmentarz nie był zbyt okazały, bo i nasza osada liczyła podówczas ledwie 60 poddanych. Stworzono go zresztą praw-dopodobnie głownie z myślą o nich, bo właściciele majątku w Niemcach grzebani byli z należnymi honorami na cmentarzu parafialnym w Bystrzycy.

Centralne miejsce na owym cmentarzu zajmować miała nie-wielka drewniana kaplica pod wezwaniem świętych Apostołów Piotra i Pawła. Kaplica ta służyła właścicielom Niemiec i oko-licznym włościanom aż do połowy XIX wieku, kiedy to uległa zniszczeniu (prawdopodobnie w skutek pożaru). Nie wiemy, jaki był status tej świątyni, czy była tylko cmentarną kaplicą używaną doraźnie przy okazji pochówków, czy może kościołem rektoralnym z księdzem rezydentem? Za tą ostatnią możliwo-ścią przemawiałaby relacja, którą zamieścił w swojej „Kronice wsi Niemce” (1992) pan Józef Stachura.

Podaje on, co następuje: (...) Otóż żona przyjaciela (po sie-demdziesiątce) opowiada, że jej babka Rozalia Widyńska, która zmarła przed pięćdziesięciu laty w wieku 96 lat, niejednokrotnie

opowiadała o starym drewnianym kościółku, którym opiekował się ksiądz będący w podeszłym wieku. Żył bardzo skromnie, nie-jednokrotnie owa babcia Widyńska zanosiła mu bułki własnego wypieku(…)

Wiadomo jest, że w owej kaplicy, czy też kościółku szczegól-nie uroczyście obchodzono święto patronów przypadające na 29. czerwca. Z kościoła parafialnego w Bystrzycy miała ciągnąć tego dnia piesza pielgrzymka do Niemiec, kończąca się uroczy-stą mszą.

Niestety, nie znamy dokładnego powodu tego wyjątkowego kultu św. Piotra i Pawła. Być może miało to związek z jakimś cudownym wydarzeniem, uzdrowieniem, bądź obecnością ła-skami słynącego obrazu? Pewne jest jednak, że tę tradycję i kult przejęła na siebie kapliczka wymurowana w 1861 roku na miej-scu kaplicy po jej zniszczeniu.

Kapliczka ta przetrwała w doskonałym stanie do dnia dzi-siejszego i obecnie stanowi „serce” Ogrodu Różańcowego. W jej wnętrzu znajduje się malowany na desce wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Kapliczka ma kształt baszty z wnęką na obraz. Nad wnęką dawniej zawieszony miał być „cudowny” dzwonek. Do niedawna jeszcze można było oglądać zabytkowy hak, na którym ten dzwonek zawieszano przed obrazem Matki Boskiej.

(…) ów dzwon, powszechnie nazywany loretańskim. Używany był wówczas, gdy nadchodziła burza, grzmoty, pioruny itp. I tyl-ko dwóch gospodarzy umiało nim dzwonić, tj. Andrzej Wójtowicz i Andrzej Bujak. Głos dzwonu był dziwnie przenikliwy, przenika-jący do głębi duszę człowieka. Bywało nieraz, że choćby który z dwóch gospodarzy był w polu przy pracy, a burza nadchodziła, to obaj Andrzeje rzucali pracę i śpieszyli do dzwonu. Wśród miejsco-wej ludności była głęboka wiara, że jeśli w porę zaczęto dzwonić, to gradowe i piorunowe chmury omijały wieś Niemce(…) napisał Józef Stachura w swej „Kronice wsi Niemce” z 1992 roku.

Dodam jeszcze, że wg relacji starszych mieszkańców, dzwo-nek ten ginął dwukrotnie sprzed kapliczki. Po pierwszej kradzie-ży znalazł się równie nieoczekiwanie, jak zaginął. Po drugiej, już go nie odnaleziono. Było to prawdopodobnie w czasie I wojny światowej.

Tak pokrótce przedstawia się historia miejsca związanego od wieków z dziejami naszej miejscowości, kultem Bożym i tradycją lokalnego Kościoła. Historia miejsca, które przez długi czas było zapomniane i niedocenione. Bardzo dobrze się jednak stało, że właśnie teraz zostało ono odnowione, ozdobione i uhonorowane należną mu czcią i szacunkiem.

Pamiętajmy o tym krocząc po ścieżkach Ogrodu Różańcowe-go i modląc się tak, jak modlili się na tym miejscu nasi przod-kowie. Bądźmy świadomi, że ta modlitwa i to miejsce łączy nas z nimi i tworzy przedziwną więź naszego Kościoła Pielgrzymu-jącego z Kościołem Niebieskim, którego oni są już od dawna częścią.

Mirosław Choina

Ogród Różańcowy w Niemcach – miejsce uświęcone od wieków

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

10

Fotorelacja i wrażenia

z pielgrzymki do Kodnia

sierpień 2015

Oczekiwałam spotkania z Matka Bożą Kodeńską i spełniło się moje oczekiwanie. Niespodzianki na pielgrzymce były bar-dzo mile. Wśród nich Włodawa, Orchówek i Borki. W Borkach mięliśmy okazję od-wiedzić figurę św. Rity oraz ucałować jej relikwie. Życiorys św. Rity przelotnie zna-łam, a dziś byłam u niej. W stadninie koni w Janowie powróciły dawne wspomnienia z dzieciństwa

Danuta

Z całego wyjazdu najbardziej w pamięci zapadła mi wizyta w świątyni w Kostomło-tach, to w jaki ujmujący sposób ksiądz Zbigniew wytłumaczył różnicę miedzy rzymsko-katolikami, a greko-katolikami. Następne magiczne chwile były w Kodniu podczas odsłonięcia obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Milo również będę wspominać Janów Podlaski gdzie pierwszy raz miałam okazje zobaczyć stadninę koni.

Ola

Podczas tej pielgrzymki byliśmy w neo-unickiej parafii w Kostomłotach. Ciekawe opowieści księdza Zbigniewa skłaniają mnie o poczytania o unitach polskich.

Małgośka

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

11

Niezapomniane wrażenie wywarł na mnie ks. Zbigniew w Kostomłotach. Czło-wiek o bardzo dużej wiedzy i wierze. Za-chwyciło mnie to ze można połączyć ele-menty rożnej wiary w jednym miejscu bez zwalczania i bez nienawiści ale ze zrozu-mieniem i potrzeba modlitwy do jednego Boga. Jest to dla mnie nowe doświadczenie zgodne z moją wewnętrzną naturą doce-niania człowieka. Drugim doświadczeniem, które utkwiło mi w pamięci jest historia Mę-czenników Pratulińskich poparta filmem. Nie mieści mi się w głowie jak można prze-śladować i mordować ludzi za ich przeko-nania religijne. Cudowny obraz Matki Bożej Kodeńskiej ma tak bogatą historię, że nie można o niej zapomnieć bo wzrusza, cieka-wi i zachwyca. Innym ciekawym miejscem było muzeum Kraszewskiego w Romanowie. Po tej pielgrzymce jestem bogatsza duchowo i intelektualnie.

Irenka

Jako uczestnicy pielgrzymki jesteśmy bardzo zadowoleni z odwiedzonych miejsc - osiem sanktuariów, muzeum Kraszewskie-go w Romanowie i stadnina koni w Janowie Podlaskim.

Janina i Bogdan

Ocena pielgrzymki:• Dobra organizacja pielgrzymki• Maksymalnie wykorzystany czas• Osobiście dużo poznałam i zobaczyłam• Czuła się doinformowaną• Nocleg i wyżywienie w Kodniu na Duży

plus• Lubię jak Pani opowiada różne historie –

mogłoby być więcej

Bez podpisu

Po raz drugi korzystamy z wyjazdu piel-grzymkowego z parafią z Niemiec. Piel-grzymka przemyślana, zorganizowana z wyczerpującym planem dnia. Z wielką przyjemności skorzystamy z kolejnego wy-jazdu.

Damian i Mariola Niewczas(Uczestnicy z innej parafii)

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

12

~A w nas jeszcze tyle wciąż radości jest Tyle słońca z lata jeszcze w nas.~

XXXVII Lubelska Piesza Pielgrzymka do Częstochowy Uwierzcie w ewangelię

Na szlaku przede wszystkim można doświadczyć Jezusa Chrystusa!

Pielgrzymka - każdy z nas zupełnie inaczej ją postrzega, niektó-rzy myślą, że chodzi w niej o to, aby cały czas iść ze spuszczoną głową niczym męczennik, inni myślą, że to jest tylko dla wysił-ku, a jeszcze inni idą by spotkać kogoś ciekawego. Też tak myśla-łam, dopóki sama nie poszłam i nie przekonałam się jak to jest naprawdę. Na szlaku przede wszystkim można doświadczyć Je-zusa Chrystusa! Czy to w drugim człowieku, radości, modlitwie czy też w ciszy i... pęcherzach :-) Każdy z nas przeżywa inaczej trud pielgrzymowania, inni gorzej, drudzy lepiej, ale nie zważając na to staramy się sobie pomagać, to naprawdę wspaniała rzecz, jak często można zobaczyć czystą i bezinteresowną dobroć w drugim człowieku, nawet w ludziach, których spotykaliśmy po drodze, którzy gościli nas na nocle-gach, którzy częstowali nas tym, na co z trudem pracowali. Modlitwy, które były odmawiane w czasie etapów jak i codzien-ne msze dawały człowiekowi ogromną duchową energie do dal-szej drogi. Dopiero wyszliśmy z Lublina, a już wchodziliśmy na Jasną Górę, by spotkać się twarzą w twarz z naszą Matką. Choć wiele osób było już na pielgrzymce to nadal idą z intencjami, czasem bardzo różnymi, ale wszystkie są z uwagą słuchane nie tylko przez Boga, ale również przez księży i przez bliźniego. W pielgrzymce jest coś tak bardzo uzależniającego i urzekające-go, że chce się iść kolejny i kolejny raz. Całej atmosfery panującej na szlakach, podczas postoi lub na apelach, nie da się opisać słowami, dlatego zachęcam każdego do wyruszenia z nami za rok.

Diana Włodarczyk

Starsi pątnicy podkreślali, że pielgrzymka to rzecz bardzo oso-bista. Oto garść ich wypowiedzi:- To takie przeżycia i emocje, że nie patrzysz, czy się zmęczysz, czy nie.- Z każdej pielgrzymki coś innego wynosisz. Różni księża, różni ludzie. Coraz więcej refleksji, więcej sumienie się odzywa, więcej rozeznajesz . - To modlitwa, przez radość, śpiew a nawet podskoki :-), jest i skupienie, wzywanie Ducha Świętego. W tym roku przez ten upał to może i bardziej się skupiłam, żeby nie myśleć o gorącu.- Najpierw jeździłam w odwiedziny do dzieci, ksiądz Marcin Rola bardzo i nas- rodziców zachęcał, żeby iść. To dzięki niemu byłam już szósty raz. Jak pierwszy raz poszłam, to z Niemiec było 40 osób. W tym roku z całego dekanatu było nas siedem-dziesiecioro. Mieliśmy bardzo dobrego opiekuna, ks. Krzysztofa Krzaczka z parafii Św. Anny z Lubartowa. Przychodzili do naszej grupy ks. Marcin Rola, ks. Jarek Siejko - raźniej było iść . Można było nawet porozmawiać z ks. Ładniakiem.- Księża bardzo pomagają , modlili się z nami nawet o to, żeby przejść do następnego cienia. Potrafią porozmawiać i z młodszy-mi i ze starszymi.- Zmęczenie jest ogromne, 3-4 dzień krytyczny, bałam się, że nie dam rady. Tak boli, że myślisz, że nie wstaniesz. Ale jestem zawzięta. Teraz wiem, że tak ma być, że to mija na dalszych etapach. Muszą być dobre buty, mogą być stare i brzydkie, ale wygodne.- Myślę, że po tegorocznej pielgrzymce wszystkie grzechy mam odpuszczone...(śmiech)- Każdy raz w życiu powinien pójść i to przeżyć.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

13

O odpuście i modlitwie uwielbienia

Śpiewamy naszej najlepszej Matce Maryi Doskonałej i Świętej Dziewicy, bo to Ona nas zgromadziła i powołała do tego, by uwielbiać Jej Syna Jezusa Chrystusa i nieść Jej orędzie miłości całemu światu.

Tradycyjnie 29 czerwca parafia obchodziła uroczystość odpustową ku czci św. Ap. Pio-tra i Pawła. sumę odprawił ks.kan. Grzegorz Trąbka, rodak z Zalesia, proboszcz par. św. Jana Pawła II w Lublinie. Kazania głosił przez cały dzień i w Wigilię uroczystości na cmen-tarzu ks. lic. Grzegorz Bogdański Prefekt Se-minarium Duchownego.

Godzine przed sumą odpustową wystą-pił znany zespół "Guadalupe" w programie modlitewnym "Uwielbienie z Maryją", oraz uświetnił śpiewem Mszę św. o godz. 18.00.

Po procesji artystów nagrodzono entyzja-stycznie brawami.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

14

W maju tego roku minęło 40 lat po śmierci długoletniego proboszcza naszej parafii

ks. Władysława Jędruszaka. Żył tu i pracował przez czterdzieści lat

(1935-1975).

Z zapałem organizował życie parafii przed wojną.„(…) 26 marca 1939 r. nasza parafia obchodziła uroczyście 25 rocznicę powstania. Z tej okazji ks. bp Władysław Goral (obecnie błogosławiony – przyp. red) podczas mszy świętej, której przewodniczył, w obecności zaproszonych gości, bar-dzo licznie przybyłych wiernych, erygował w parafii Bractwo Męki Pańskiej i przekazał proboszczowi sprowadzone do Niemiec autentyczne relikwie drzewa Krzyża Świętego, do dzisiaj przechowywane w naszym kościele (…)”. Z albumu NA WIĘKSZĄ CHWAŁĘ BOŻĄ - Stulecie Parafii św. Ignacego Loyoli w Niemcach

Był żołnierzem AK.„(…) 17 września 1939 roku przed wieczorem, przybyli na plebanie w Niemcach oficerowie niemieccy. Zażądali oni od księdza Władysława Jędruszaka otwarcia kościoła, zdjęcia dywanu z ołtarza i ułożenia na nim przed głównym ołtarzem kilku żołnierzy niemieckich. Ksiądz odmówił, ponieważ za-bici byli wyznania luterańskiego. Obrażeni oficerowie polecili ułożenie zabitych w kruchcie na posadzce a księdzu zagrozili rozstrzelaniem. Wokół plebani rozstawiono warty, wyzna-czono dwóch żołnierzy, którzy następnego dnia mieli księ-dza rozstrzelać. Ksiądz i jego matka całą noc modlili się, pro-sząc Boga, aby sprawił odstąpienie od wykonania egzekucji. Następnego dnia rano, wyprowadzono księdza za plebanię i ustawiono do rozstrzelania. W ostatnim słowie ksiądz po-prosił o pozwolenie pożegnania się z matka i odprawienia ostatniej mszy świętej. Przychylając się do tej prośby pozwo-lono Księdzu pożegnać się z matka i pod bronią zaprowadzo-no do kościoła, gdzie rozpoczął odprawianie mszy św. Pod koniec mszy Niemcy opuścili kościół i plebanię, zabrali swo-ich poległych żołnierzy i odjechali nie dokonując na księdzu egzekucji. Po zakończeniu mszy św. Ksiądz wrócił na pleba-nię, utulił płaczącą matkę, dziękując Bogu za wysłuchanie ich modlitw (…).

(…) W Gminie Niemce zorganizowano 31 osobowy XV pluton Armii Krajowej, którego dowódcą był plutonowy Tadeusz Szyszko, mieszkaniec Niemiec. (…) Kierownictwo utrzymywało kontakty z wójtem gminy Herbutem, komen-dantem policji Kudybą. W urzędzie gminy wystawiano fał-szywe dowody osobiste, tzw. kenkarty, dla ludzi spalonych. Robił to pracownik gminy, porucznik Grygiel. Ks. Włady-

sław Jedruszak, ps. Żagiel organizował pomoc dla więźniów obozu koncentracyjnego na Majdanku i Zamku Lubelskiego w postaci paczek żywnościowych, bielizny, urabiał też miej-scowe władze niemieckie w celu obrony przez wywożeniem na roboty przymusowe do Niemiec. Wspólnie z komendantem policji Kudybą i wójtem Herbutem wyrywał aresztowanych Polaków z więzienia lub obozu. Na plebani często przebywa-li ukrywający się księża i inni ludzie ścigani przez Gestapo. W Niemcach Armia Krajowa prowadziła tajne nauczanie z zakresu szkoły powszechnej i średniej. Nauka odbywała się w mieszkaniu komendanta AK plutonowego Tadeusza Szysz-ki ps. Wojciech, w mieszkaniu Stanisława Wójtowicza lub na strychu nad plebanią u ks. Jędruszaka. Wykładowcami byli: nauczyciel W. Skróciński, jego żona, nauczyciel Stanisław Wójtowicz, kierownik szkoły w Niemcach Górski, profesoro-wie liceum Zamojskiego ukrywający się na plebanii. Łacinę wykładał ksiądz z Kamionki. Ustalono nazwiska piętnastu osób, które w ten sposób uczyły się w Niemcach. (…)

(….) Hauptman - dowódca załogi niemieckiej w Niemcach na Mulaku, w składnicy amunicji często upijał się i był nie-bezpieczny dla Polaków. Bił za byle co, nawet za to że ktoś mijając się z nim niewłaściwie go pozdrowił lub nieudolnie wykonywał polecenia( w jego opinii). (…) Pewnego dnia je-chał rowerem pijany. Po drodze zbił idącego przez wieś rol-nika Stanisława Raraka, za to, że źle się ukłonił. Następnie

Listopadowo - wspomnieniowo

udał się na pocztę, która mieściła się w domu J. Dobosza. Tam został zastrzelony przez członków miejscowej placówki AK, którzy upozorowali samobójstwo. Natychmiast zjechała się niemiecka ekspedycja z Lublina. Niemcy z pomocą ks. Jędru-szaka jako tłumacza, przesłuchali wszystkich świadków zda-rzenia. Po oświadczeniu Księdza Jędruszaka, który zeznał, że hauptman był jego przyjacielem i zwierzał mu się, że jest nie-szczęśliwie zakochany w naczelniczce poczty oraz po bada-niach przeprowadzonych przez lekarzy niemieckich ustalono oficjalnie, że było to samobójstwo. Po zakończeniu śledztwa ksiądz zaprosił Niemców na obiad. Na plebani bardzo dobrze ich ugościł i obdarował. Po przyjęciu Niemcy odjechali do Lublinianie stosując żadnych represji wobec mieszkańców (…)”.Z kroniki Gmina Niemce w czasach II wojny światowej Witalisa Grochowskiego.

Dbał o zachowanie wiary w czasach stalinizmu i socjalizmu.

„(…) W czasach powojennych za sprawą ks. Jędruszaka w naszej parafii odbyły się aż trzy misje św. i ich renowa-cje(…). Wielkim przedsięwzięciem i świętem dla parafii było nawiedzenie kopii cudownego obrazu Matki Boskiej Często-chowskiej, które miało miejsce w dniach 23-24 kwietnia 1972 roku (…)”.Z albumu NA WIĘKSZĄ CHWAŁĘ BOŻĄ - Stulecie Parafii św. Ignacego Loyoli w Niemcach

Działał na rzecz społeczności lokalnej.„(…)Proboszcz Jedruszak był bardzo energiczny i sprawny w działaniu, zarówno w sprawach duszpasterskich, jak i spo-łecznych(…). Za jego sprawą już w roku 1937 Niemce, jako jedyna podmiejska miejscowość zostały zelektryfikowane i zaopatrzone w oświetlenie uliczne (…)”.Z albumu NA WIĘKSZĄ CHWAŁĘ BOŻĄ - Stulecie Parafii św. Ignacego Loyoli w Niemcach

Jak zapamiętali ks. Jędruszaka parafianie? (Dla niektórych był duszpasterzem przez całe 40 lat):Stanisław Staszek, Niemce - Z przekazów rodzinnych wiem, że brat mojej mamy Bolesław Caban kształcił się przed wojna w Gimnazjum im Hetmana Zamoyskiego w Lublinie (dzisiej-sze liceum). Został tam wysłany z inspiracji ks. Jędruszaka. Podczas wojny szkoła była zamknięta, profesorowie znaleźli schronienie m.in.na plebani w Niemcach.

Józef Domownik, Wola Niemiecka - Z przekazów rodzin-nych wiem, że mój dziadek Zefiryn Stachura był wieziony jako zakładnik na Majdanku, Dzięki staraniom ks. Jędrusza-ka wrócił do domu po kilku miesiącach (niestety zarażony tyfusem wkrótce zmarł).

Teresa Małek, Niemce - Dobrze wspominam księdza Ję-druszaka. Potrafił skarcić, ale zawsze pomógł. Chrzcił dzieci

niektórym ludziom nawet, gdy to mieli zabronione. Z Naj-świętszym Sakramentem przychodził zawsze, nawet w nocy, jak trzeba było. Najważniejsze dla nas, to uratowanie wioski przed pacyfikacją, Mogliśmy podzielić los wielu polskich wsi, po których zostały zgliszcza. Po wojnie miał ciężko, musiał troszczyć się o zachowanie ziemi, budynków.

Zofia Stachura, Wola Niemiecka - Ksiądz dobrze odnosił się do ludzi, pamiętał i znał każdego, działał na rzecz ludzi, dbał, pomagał i żył ich życiem. Miał wielu przyjaciół wśród para-fian, spotykał się z wieloma, zapraszał na pogawędki. Sam też odwiedzał parafian w domach, interesował się młodymi, czasem pomagał nawet w znalezieniu małżonka, niemożli-we było życie bez ślubu, napominał wtedy osobiście, czasem zaniepokojony przysyłał kościelnego. Ludzie zapraszali go na wesela, ale on raczej wolał odwiedzić rodzinę po przyjęciu. Na kolędzie zawsze miał czas porozmawiać.

Zenon Brzozowski , Wola Niemiecka - Ksiądz miał taki charakter, że nigdy nie minął się, żeby nie porozmawiać. Ale pamiętam, jak orał pole, to gdzie jest dzisiaj bank, przy szosie. Miał siwego konia, szedł za pługiem boso z podwiniętymi do kolan spodniami. Tylko mi wtedy pomachał i poszedł dalej.

Mieczysław Widyński, Wola Niemiecka - Pamiętam, że jak mój rocznik odchodził do wojska, ksiądz odprawił dla nas mszę. Był początek lat pięćdziesiątych, czasy niespokojne, ksiądz obawiał się o nasz los. Kazał nam pisać listy z wojska o tym, jak sobie radzimy.

rozmawiała Teresa Zembrzycka

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

15

Jak nie kochać jesieni...

Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.Ptaków, co przed podróżą na drzewach usiadły,Czekając na swych braci, za morze lecących.

Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc,Kojąc w twym słabym sercu, codzienne zgryzoty.

Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej,Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci.Chryzantemy pobieli, dla tych, których nie ma.Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.

Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,Tego, co królowanie blaskiem świec rozpocznie.I w swoim majestacie uczy nas pokory.Bez słowa na cmentarze wzywa nas corocznie.

Tadeusz Wywrocki

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

16

Niezwykła historia powstaniaKiedy uczyłam się w szkole podstawowej bardzo rozpo-

wszechniona była legenda o powstaniu naszej wsi. Jej źródeł upatrywano w osadzeniu tu jeńców krzyżackich po bitwie pod Grunwaldem. Byli oni zatrudnieni przy budowie najstarszego kościół pod wezwaniem NMP w Lublinie przy ul. Narutowi-cza. Kościół ufundował Władysław Jagiełło jako wotum za grunwaldzkie zwycięstwo. Krzyżacy kościół pobudowali, na wsi pod Lublinem nazwanej Niemce pozostali i asymilowali się. Byli dobrymi rzemieślnikami, stąd przybierali polskie na-zwiska pochodzące od wykonywanego zatrudnienia. Dlatego występują nazwiska: Tkaczyk, Dobosz, Piekarz, Piekarczyk, Ogrodnik, Kowal, Kowalczyk, Kowalik, Drwal, Zarębski. Są też nazwiska rdzennie niemieckie, jak Sznajder, Najder, Ha-mera czy Grygiel.

Wsi spokojnaWieś była stosunkowo zasobna. W okresie międzywojnia

była letniskiem dla średnio zamożnych Żydów. Chłopi opusz-czali swoje domy, przenosząc się do stodół lub innych po-mieszczeń gospodarskich, a mieszkania wynajmowali prze-ważnie żydowskim letnikom, z których kobiety i dzieci oraz młodzież przebywali tu w wakacje stale. Męskie głowy rodu

dojeżdżały na szabas, w resztę dni tygodnia pilnując interesu. Ta sytuacja powodowała nawiązywanie się bliższych kontak-tów pomiędzy młodzieżą żydowską i katolicką. Niepoślednią rolę odegrała w tym uroda młodych Żydówek oraz wzajemna ciekawość odrębnych kultur i odrębnej wiary. Starsze pokole-nie obydwu stron patrzyło na to z dezaprobatą. Zwłaszcza po-bożni Żydzi byli oburzeni, kiedy doszło do nich, że ich córki każą nazywać się polskimi imionami, lub, gdy młodzi zaczęli spożywać wieprzowinę. To było karygodnym występkiem za-bronionym przez judaizm. Katolicy mieli swoje uprzedzenia wcale nie mniejsze. Bali się szczególnie żydowskich syno-wych.

Był i biały dwór w parkuOkres międzywojnia zaznaczył się istnieniem we wsi dwo-

ru hrabiostwa Łosiów. On biedny hrabia galicyjski bez mająt-ku. Ona bez tytułu, córka bardzo bogatego kupca i młynarza Ignacego Budnego, bardzo zasłużonego patrioty. Był funda-torem kościoła, (wybudowanego nieopodal dworu Łosiów), który pozwolił stworzyć parafię Niemce. Przedtem miesz-kańcy Niemiec musieli wędrować do odległego kościoła w Bystrzycy, bo do tamtej parafii należeli. Po tym okresie po-zostało wiele opowieści. Na przykład, jak po długim marszu z koszykiem święconki do Bystrzycy przez pola, w drodze po-wrotnej na skutek zmęczenia i głodu koszyki niesione przez dzieci bardzo ubożały. Hrabia Łoś tkwił głową w mądrych księgach, a majątkiem sprawnie zarządzała Hrabina. Była bardzo pracowitą i zaradną. Dziewczyny ze wsi zatrudniane doraźnie nie mogły jej dorównać w robieniu makaronu, a i w innych pracach była szybsza od nich. Ubierała się godnie, ale skromnie. Również dzieci z dworu przybywały do kościoła w perkalikowych sukienkach, nie bogatszych niż chłopskie. Park tonął w kwiatach. Zatrudnieni we dworze to przeważnie przybysze, którzy po II wojnie światowej pozostali tu osiedla-jąc się na stale.

Hrabiostwo nie było chyba ciemiężycielem służby. Kilkoro dzieci służby zdołało się wykształcić w czasach, kiedy nauka była droga. Opowiadano, że na wykształcenie miejscowego nauczyciela z chłopskiej rodziny, jego ojciec musiał sprzedać większą część swoich gruntów. Pracowała u nas nauczycielka, córka bodajże koniuszego, czy stangreta hrabiostwa Łosiów, był też lekarz z tej sfery. Hrabia w czasie okupacji był areszto-wany i wieziony na zamku.

A tuż obok powstał kościółDrugą ważna postacią dla Niemiec był miejscowy długo-

letni proboszcz parafii - ks. Jędruszak. To jego starania dopro-wadziły do elektryfikacji wsi parę lat przed II wojną światową. On też, już po wojnie udzielił wsparcia członkom PPR, przy-byłym do Niemiec w celu uruchomienia tartaku.

Niemce - moja rodzinna miejscowość

Centrum Niemiec, sierpień 1939 r.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

17

Zmiany po wojnieZałożyciele tartaku nie byli jedynymi nowymi przybysza-

mi po wojnie. Na gruzach majątku Hrabiów powstał PGR Niemce, które werbowało rolników z biednych wsi Lubelsz-czyzny. Werbowało z sukcesem zarówno w zakresie admi-nistracji jak i robotników. Najpierw wynajmowało dla nich kwatery od chłopów, Później budowało dla nich bloki. Nie-którzy budowali domy na otrzymanych z PGR działkach. Z czasem PGR był lepiej zarządzany, zatrudniano fachow-ców różnych branż. Tak powstało nieźle prosperujące przez wiele lat Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego Leonów. I znowu trafiali tu i zostawali pracownicy ze wsi Lubelszczy-zny, Lublina. Zachętą były wysokie zarobki z tytułu dużych dotacji PGR przez państwo. Sławetne premie roczne powo-dowały większą zasobność Pracowników PGR od rdzennych mieszkańców Niemiec.

Niemieckim chłopom po 1956 r, po zniesieniu obowiązko-wych dostaw, ustaniu nachalnej agitacji na rzecz rolniczych spółdzielni, też się nieco poprawiło, Poza tym znaleźli sposób na zdobycie dodatkowych dochodów. Większość chłopów kupowało grykę i chałupniczo przerabiało ją na kasze gry-czaną, na którą był zbyt. Budowano nowe domy, budynki go-spodarcze mimo bardzo dużych trudności z zaopatrzeniem w materiały. Kredyty na te inwestycje były tanie – 3% rocznie. Szkoła Podstawowa w Niemcach nieźle edukowała. Absol-wenci dostawali się do szkół średnich w Lublinie, niektórzy kończyli studia. Zatrudniali się na miejscu - GS, PBR, PGR, Tartak, Centrala Magazynowa, Zakłady Ceramiczne, Prze-sypownia Kruszywa, jak i w pobliskim Lublinie i Lubarto-wie. Takie stałe zatrudnienie było atrakcyjniejszym źródłem utrzymania niż praca na roli, tak zależna od natury.

Niemce w III RPRóżnice stały się jeszcze bardziej drastyczne po 1989, gdy

zaprzestano kontraktacji, zlikwidowano zlewnię mleka, skup zboża, świń i bydła przy GS Niemce. Wieś stała się wsią bez jakiejkolwiek hodowli, często nawet bez ptactwa domowego. Import żywności sprawiał, że nawet zboża nie opłacało się uprawiać. Na rolnictwie pozostali najsilniejsi, zmechanizo-wani, z dużymi gospodarstwami, którym udało się pozyskać dotacje unijne Starsze pokolenie utyskiwało jednak na nie-uprawiane grunty, puste obory i stodoły

Wieś rolnicza powoli przemieniała się w podmiejska miej-scowość z wieloma ładnymi domami, zasobnymi obejściami, prywatnymi punktami handlowymi i usługowymi.

Znowu napłynęła nowa fala osadnictwa. Przybysze z miast kupują od miejscowych działki, zdarza się, że całe gospodar-stwa są w tym celu parcelowane. W krajobrazie okolicy po-zostały nieliczne sprywatyzowane zakłady oraz pojawiły się supermarkety spożywcze.

Młodzi ludzie maja na miejscu gimnazjum, średnią szkołę, które nieźle pełnią swoją misję, łatwy dostęp do szkolnictwa

wyższego. Ale dostać zatrudnienie jest bardzo trudno. Bywa, że z każdego szeregu posesji ktoś wyjechał za zarobkiem, po-zostawiając rodzinę, nierzadko piękny dom. Elity kulturalne starają się zatrzymać ten upadek, pracując nad wspólnotą wsi. Ksiądz proboszcz organizuje koncerty, recytacje i wystawy tutejszych malarek. Koncertują wysokiej klasy artyści. Są lo-kalne zespoły artystyczne - Chór Męski, chór i młodzieżowe zespoły muzyczne przy kościele i w szkole, Akcja Katolicka. Ale spójność społeczna mieszkańców Niemiec zanika. Wiele czasu zabiera walka o życie. Utrzymanie, wychowanie i wy-kształcenie dzieci, które w wielkiej części powiększą armię bezrobotnych.

Moje spostrzeżenia są z pewnością subiektywne, obarczo-ne własnym doświadczeniem. Ciekawa jestem innych historii dotyczących naszej rodzinnej miejscowości, jej przeszłości, współczesności, a może i przyszłości? Wizje przyszłości mogą okazać się nie tylko zbawienne, ale i prorocze.

Marianna Michalska (z domu Tkaczyk)

Centrum Niemiec, współcześnie

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

18

Klasztory Lublina

Klasztor Karmelitów Bosych przy ul. Świętoduskiej 14

w Lublinie

Niemal od początku XIX wieku ko-ściół i klasztor pw. św. Józefa w Lublinie zamieszkują karmelici bosi Krakowskiej Prowincji pw. Ducha Świętego. Począt-kowo przebywały tu siostry karmelitanki bose, które przybyły do Lublina w listo-padzie 1624 roku i zatrzymały się naj-pierw w dworach właścicieli ziemskich – Jakuba Sobieskiego, a później Krzysztofa Firleja. W 1630 roku siostry zakupiły od wojewody bełskiego Rafała Leszczyńskie-go plac wraz z murami zboru kalwińskie-go, wznoszonego w latach 1622–1630 pod kierunkiem muratora lubelskiego Jakuba Balina.

Leszczyński wystawił sobie tę budow-lę, aby podczas sesji Trybunału Koronne-go mieć własną, wygodną kwaterę, którą potem przekształcił na zbór kalwiński. Była to prostokątna budowla obwaro-wana czterema basztami o potężnych skarpach, grubych murach, z niewielką liczbą małych okien, znajdująca się poza murami miasta. W 1632 roku zakonnice kupiły i dostosowały do potrzeb klasz-tornych ten kompleks. Nad przebudową planów czuwał o. Hieronim Cyrus, prze-or karmelitów bosych, którzy przebywali w Lublinie od 1610 roku, zajmując po-czątkowo kościół pw. Świętego Ducha, a później nowo wybudowany kościół i klasztor Matki Bożej Szkaplerznej. Za-sadniczą część zabudowań klasztornych stanowi więc zbór kalwiński Leszczyń-skiego, zaś część budynków powstała dzięki fundacji Katarzyny z Kretków San-guszkowej. Klasztor został ukończony w 1630 roku. Tego samego roku karme-litanki zawarły nową umowę z murato-rem o wybudowanie kościoła i zakrystii. Kamień węgielny poświęcono w maju 1636 roku i w ciągu dwóch lat świątynię ukończono. W następnych latach wybu-dowano mur klauzurowy oraz budynki mieszkalne dla kapelana sióstr i służby. Prace ukończono w 1640 roku, zaś 28 sierpnia 1644 roku kościół pw. św. Józefa został konsekrowany przez bpa łódzkie-go Andrzeja Gembickiego.

W wojennym, burzliwym wieku XVII klasztor odwiedziła w 1674 roku królo-wa polska Maria Kazimiera, żona Jana III Sobieskiego, biorąc udział w profesji jed-nej z sióstr. Natomiast w 1678 roku na Wielki Tydzień przyjechał do klasztoru w celach religijnych król Jan III Sobieski z żoną i dworem.

Siostry karmelitanki mieszkały tutaj do około 1807 roku. Z powodu pożaru w 1803 roku kościoła i klasztoru pw. Matki Bożej Szkaplerznej karmelitów bosych w Lublinie (władze austriackie nie wyda-ły zgody na odbudowę) siostry odstąpiły swój kościół i klasztor karmelitom. Same przeniosły się do drugiego klasztoru kar-melitanek bosych pw. Niepokalanego Poczęcia NMP (zwanego Poczętkami) na ul. Staszica w Lublinie. Zamianę tę za-twierdził Wojciech Skarszewski, ordyna-riusz chełmsko-lubelski.

Karmelici bosi, przeprowadzając się do klasztoru św. Józefa w maju 1807 roku, na wstępie wykonali gruntowny remont, ale już w 1810 roku zostali usu-nięci przez władze z klasztoru i przenie-sieni do klasztoru św. Eliasza karmelitów dawnej obserwancji. Na ich miejsce przy-były siostry wizytki. W 1833 roku zarząd miejski Lublina podjął decyzję o nowych zmianach lokalowych zgromadzeń za-konnych. Po przeprowadzonym remon-cie w klasztorze św. Józefa, karmelici bosi powrócili na swoje miejsce w 1841 roku, gdzie dotrwali do kasaty zakonów w 1864 roku.

W listopadzie 1864 roku zakonnicy zostali usunięci z klasztoru przez władze carskie m.in. za udział w powstaniu stycz-niowym. Klasztor został zamieniony na więzienie śledcze, przy kościele pozostał jako jego administrator o. Ryszard Mach-nikowski. Po jego śmierci, w 1898 roku kościołem zarządzali kolejni administra-torzy naznaczani przez Konsystorz Du-chowny, aż do 1917 roku. W tym właśnie roku kościół objęli w posiadanie jezuici, karmelici jednak złożyli protest i zgłosili swoje prawa do własności. W końcu od-zyskali kościół w 1918 roku, a następnie po przeniesieniu więzienia w 1945 roku odzyskali cały klasztor. W 1949 roku roz-poczęto remont kościoła. W tym czasie wykonano malowidła we wnękach szczy-tu kościoła. W 1967 roku kościół pw. św. Józefa i zespół klasztorny wpisano do rejestru zabytków w Polsce. W latach 1983–1985 dokonano gruntownego re-montu klasztoru, dobudowując drugie piętro z przeznaczeniem na cele miesz-kalne.

Na posiedzeniu Definitorium Gene-ralnego Zakonu Karmelitów Bosych w Rzymie 6 kwietnia 1993 roku dokonano podziału Polskiej Prowincji na dwie: Pro-wincję Krakowską i Warszawską. Zgod-nie z tym podziałem klasztor św. Józefa w Lublinie należy do Krakowskiej Pro-wincji pw. Ducha Świętego. Zaś od 1993 roku przy klasztorze lubelskim działa Ko-legium Filozoficzne Wyższego Semina-rium Duchownego Karmelitów Bosych.

Specyfika charyzmatuKarmel powołany jest do modlitwy i kontemplacji rzeczy

Bożych. W lubelskim klasztorze jest dziewięciu zakonników. W świątyni przyklasztornej sprawują liturgię, głoszą słowo Boże, szafują sakramenty, są kierownikami duchowymi, pro-wadzą bractwa i grupy modlitewne. Inspirują się duchowo-ścią Karmelu. Posługa nie zawsze rzucająca się w oczy. Często ukryta w półmroku zakonnej kaplicy, w cieniu konfesjonału, czy klasztornej rozmównicy.

Kult Matki Bożej SzkaplerznejTo w znaku szkaplerza streszcza się duchowa tradycja Kar-

melu, oddania się Najświętszej Maryi Pannie. Lubelscy kar-melici szerzą Jej cześć, propagując szkaplerz i nakładając go wiernym, pragnącym wraz z Maryją, Matką Jezusa podążać drogami świętości. Obecnie czciciele Matki Bożej Szkaplerz-nej gromadzą się w karmelitańskim kościele w każdą III nie-dzielę miesiąca. Szkaplerz święty można przyjąć w Karme-lu każdego dnia. Główna uroczystość Królowej Szkaplerza Świętego przypada 16 lipca i poprzedzana jest nowenną.

Kult św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi PannyCechą najbardziej charakterystyczną dla lubelskich karme-

litów w ich czterechsetletniej aktywności apostolskiej w Lu-blinie jest szerzenie kultu św. Józefa. Corocznie odprawiana jest nowenna w formie dziewięciodniowego przygotowania do uroczystego odpustu, który przypada 19 marca. W każdą środę sprawowane są wieczorem Msze św. wotywne, podczas których ojcowie głoszą kazania katechetyczne, pogłębiające wiarę i życie duchowe słuchających. Po Mszy św. każdorazo-wo odczytywane są przed obrazem św. Józefa prośby zano-szone do Boga przez jego wstawiennictwo.

Św. Teresa od Jezusa i św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Tym dwóm świętym karmelitankom poświęcony jest jeden z ołtarzy świątyni na ul. Świętoduskiej. Niezwykłą popular-nością cieszy się w Lublinie i okolicznych miejscowościach obchodzone każdego roku w październiku Triduum ze świę-tą Teresą od Dzieciątka Jezus. Ojcowie karmelici odprawiają msze święte z kazaniami przybliżającymi postać i doktry-nę Świętej, błogosławią i rozdają róże symbolizujące obfity deszcz łask, obiecany przez św. Teresę.

O Wielkiej Małej Świętej najkrócejUrodzona w roku 1873, we

Francji. W wieku 4 lat osie-rocona przez matkę. Dzie-sięcioletnia Teresa zapada na ciężką chorobę, z której, jak sama wyznała, uzdrowi-ła ją cudownie Matka Boża. W wieku 16 lat przyjęta do Karmelu (zakon kontem-placyjny) z postanowieniem Chcę być świętą. Otrzymała imię: Teresa od Dzieciątka Je-zus i od Świętego Oblicza. Po dziewięciu latach w zakonie zmarła, po ciężkiej chorobie. W 25 lat po śmierci beatyfiko-wana a następnie kanonizowana. Jest patronka Francji, mi-sji katolickich, została ogłoszona przez papieża Jana Pawła II doktorem kościoła.

• Chcę, aby niebem moim było dobrze czynić na ziemi.

• Nie potrafię, Jezu, dokonywać wielkich dzieł, ale mogę rzu-cać Tobie kwiaty, ofiarować każdego dnia te moje nic, okazje do czynienia dobra. Jestem jak róża odarta z płatków dla życia świata.

• Ja, która nic nie posiadam nie mogę bać się śmierci.

• Przed śmiercią, już na wózku Teresa żegna się z Najświęt-szym Sakramentem Obrywając i rzucając na Niego płatki róż mówi prorocze słowa: Moje siostrzyczki, zbierzcie sta-rannie te listki, nie zgubcie ani jednego, posłużą wam póź-niej do sprawiania drugim przyjemności.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

19

Zakon karmelitów bosych powstał w wyniku przekształcenia reguły istniejącego już zakonu karmelitów (od czasu podziału zwanych trzewiczkowymi). Za inicjatorów reformy uważa się św. Teresę od Jezusa oraz św. Jana od Krzyża, którzy postulo-wali zaostrzenie zasad panujących w dotychczasowych klasz-torach karmelickich. Ostatecznie secesja dokonała się po roku 1580, kiedy to papież Grzegorz XII oficjalnie zatwierdził istnienie karmelitów bosych jako odrębnego zakonu.

Ks. Jan Twardowski refleksyjnie

Śpieszmy sięŚpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzązostaną po nich buty i telefon głuchytylko co nieważne jak krowa się wlecze najważniejsze tak prędkie że nagle się staje potem cisza normalna więc całkiem nieznośna jak czystość urodzona najprościej z rozpaczykiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęścieprzychodzi jednocześnie jak patos i humor jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon żeby widziec naprawde zamykają oczychociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodząi ci co nie odchodzą nie zawsze powrócąi nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

ks. Jan Twardowski

Ks. Jan Twardowski z humoremSłyszałem o czteroletnim Marku, który nie mogąc doczekać

się końca mszy św. Głośnym szeptem zapytał rodziców „Kiedy ksiądz powie – idźcie ofiary do domu”?

Pewien ksiądz miał bardzo głośne kazanie. Gdy skończył, pod-szedł do niego mały chłopczyk i powiedział: Czego tak się drzesz? Mamusia przecież mówiła, że w kościele trzeba być cicho...

Wzdychał ksiądz na parafii, o moja wiaro biedna, jeśli piorun nie trzaśnie - nikt się nie przeżegna.

IGNACJAŃSKI SZLAK Nr 3(32) rok 2015

20

Zespół redakcyjny: Członkowie Akcji Katolickiej przy parafii św. Ignacego z Loyoli w NiemcachZapraszamy wszystkich chętnych do współpracy i do nadsyłania materiałów do następnego numeru gazety.

Teksty, zdjęcia, uwagi prosimy wysyłać na adres mailowy: [email protected]

NABOŻEŃSTWA RÓŻAŃCOWEW naszym kościele nabożeństwa różańco-

we odbywają się w dni powszednie po Mszy św. o godz.17.00, w niedziele o godz. 16.30.

Rozważania i prowadzenie przygotowują po-szczególne wspólnoty w następującym porządku:

1.10 – Szkolne Koło Caritas 2.10 – Kółko Różańcowe Anny Król 3.10 – Kółko Różańcowe Wandy Marczyńskiej 4.10 – Koło Radia Maryja 5.10 – Kółko Różańcowe Heleny Stachury 6.10 – Szkoła w Rudce 7.10 – Kółko Różańcowe Danuty Mulak 8.10 – Nauczyciele 9.10 – Schola „Karolinki”10.10 – Kółko Różańcowe Teresy Kępki11.10 – Lektorzy12.10 – Rada Duszpasterska 13.10 – Różaniec Fatimski - procesja14.10 – Wolontariat15.10 – Kółko Różańcowe Krystyny Malinowskiej16.10 – I klasy Gimnazjum17.10 – Akcja Katolicka18.10 – Oaza Rodzin krąg I19.10 – Ministranci20.10 – Oaza Rodzin krąg II21.10 – Koło Różańcowe Marii Branicy22.10 – K.S.M.23.10 – II klasy Gimnazjum24.10 – Oaza młodzieżowa25.10 – Oaza Rodzin krąg III26.10 – Schola starsza27.10 – klasa III A Gimnazjum28.10 – klasa III B Gimnazjum29.10 – klasa III C Gimnazjum30.10 – Kółko Różańcowe Heleny Branicy31.10 – Kółko Różańcowe Teresy Małek