verne juliusz (1901) - w puszczach afryki (napowietrzna wioska)

Download Verne Juliusz (1901) - W Puszczach Afryki (Napowietrzna Wioska)

If you can't read please download the document

Upload: cart11

Post on 11-Jan-2016

212 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

book

TRANSCRIPT

Le village aerien W puszczach AfrykiJuliusz VerneW puszczach AfrykiSpolszczya Bronisawa KowalskaWarszawa 1907 \h \o "1-3" \r2 \e "SPIS TRECI" SPIS TRECI \l "ROZDZIA_I" ROZDZIA I ROZDZIA_I 2 \l "Po_dugim_wypoczynku" Po dugim wypoczynku. Po_dugim_wypoczynku 2 \l "ROZDZIA_II" ROZDZIA II ROZDZIA_II 2 \l "Poruszajce_si_ognie" Poruszajce si ognie. Poruszajce_si_ognie 2 \l "ROZDZIA_III" ROZDZIA III ROZDZIA_III 2Rozproszenie.2 \l "ROZDZIA_IV" ROZDZIA IV ROZDZIA_IV 2Postanowienie.2 \l "ROZDZIA_V" ROZDZIA V ROZDZIA_V 2 \l "Pierwszy_dzie_wdrwki" Pierwszy dzie wdrwki. Pierwszy_dzie_wdrwki 2 \l "ROZDZIA_VI" ROZDZIA VI ROZDZIA_VI 2 \l "Cigle_w_kierunku_poudniowo_zac" Cigle w kierunku poudniowo-zachodnim. Cigle_w_kierunku_poudniowo_zac 2 \l "ROZDZIA_VII" ROZDZIA VIIIA_VII 2Pusta klatka.2 \l "ROZDZIA_VIII" ROZDZIA VIII ROZDZIA_VIII 2Niespodzianka.2OZDZIA_IX" ROZDZIA IX ROZDZIA_IX 2Z biegiem rzeki Johansen.2 \l "ROZDZIA_X" ROZDZIA X ROZDZIA_X 2Ngora!2 \l "ROZDZIA_XI" ROZDZIA XI ROZDZIA_XI 2 \l "Dzie_19_go_marca" Dzie 19-go marca. Dzie_19_go_marca 2 \l "ROZDZIA_XII" ROZDZIA XII ROZDZIA_XII 2W lesie.2 \l "ROZDZIA_XIII" ROZDZIA XIII ROZDZIA_XIII 2Wioska napowietrzna.2 \l "ROZDZIA_XIV" ROZDZIA XIV ROZDZIA_XIV 2Wagddisowie.2ROZDZIA IPo dugim wypoczynku.A gdyby tak Amerykanie zawojowali cze prowincji Kongo? zapyta Maks Huber czy o tym nigdy nie byo jeszcze mowy? A na coby nam si to zdao? odpowiedzia Jan Cort. Czy nam brak przestrzeni W Stanach Zjednoczonych? Jakie to olbrzymie puste obszary rozcigaj si od Alaski do Texas! Poc mamy kolonje zakada zdaleka od kraju, czy nie lepiej uprawia i zaludnia wasn ziemi? Ech! mj kochany Janie, jeeli tak dalej pjdzie, narody europejskie podziel si zdobyczami w Afryce, czyli zagarn sobie ze trzy miljardy hektarw Miara powierzchni 10,000 metrw kwadratowych 1 morgi. ziemi! Czy Amerykanie wyrzekn si tego na korzy Anglikw, Niemcw, Hollandczykw, Portugalczykw, Francuzw, Wochw, Belgw i Hiszpanw? Amerykanom ta ziemia nie jest potrzebna odpowiedzia Jan Cort dlatego e e co? podchwyci Maks Huber. e moim zdaniem, po co mczy nogi, skoro wystarcza wycign rk Mj kochany Janie, przyjdzie chwila, w ktrej rzd federalny upomni si o swj udzia w zdobyczach afrykaskich Cz prowincji Kongo zagarna Francja, drug cz Belgja, trzeci Niemcy, a przecie jest jeszcze cz prowincji Kongo niepodlegej, ktra czeka na swego zdobywc I cay ten kraj, ktry zwiedzamy od trzech miesicy Ale tylko jako turyci, Maksie, a nie jako zdobywcy. Nie widz w twoim okreleniu zbyt wielkiej rnicy, godny obywatelu Stanw Zjednoczonych wygosi Maks Huber. Powtarzam raz jeszcze, e w tej czci Afryki Stany Zjednoczone mogyby zaoy wspania kolonj. Ziemia jest tu tak urodzajna, e niemal prosi si o to, aby ludzie zuytkowali jej yzno; rzeki i strumienie zasilaj wilgoci grunty, a ta sie wodna nigdy nie wysycha Nawet podczas tak nieznonego, jak dzisiaj upau dokoczy Jan Cort, ocierajc chustk spocone czoo. Mj kochany, przyzwyczailimy si ju do upaw! zawoa Maks Huber. Powiedz, mj przyjacielu, czymy si ju nie zaaklimatyzowali, czymy, e si tak wyra, nie zamienili si ju w murzynw? Teraz jest dopiero marzec, a co to bdzie w lipcu lub sierpniu, gdy promienie soca bd parzy skr, jak ogie! W kadym razie, Maksie, trudnoby nam si byo przedzierzgn w Pahuinw lub Zanzibarczykw, mamy na to nazbyt delikatn skr. Przyznaj, e odbylimy pikn i zajmujc wypraw, ktra nam si powioda znakomicie ale pragn powrci ju do Libreville i zay w naszych faktorjach spokoju i wypoczynku, ktry si susznie naley takim, jak my podrnikom. To trzy miesice spdzilimy w podry Pod tym wzgldem zgadzam si z tob odpowiedzia Maks Huber nasza awanturnicza wyprawa bya do zajmujca. Jednak musz przyzna, nie zadowolia mnie w zupenoci. Jakto, Maksie, nie rozumiem ci. Przebye wiele setek mil przez kraj zupenie ci nieznany, naraony bye na rozmaite niebezpieczestwa ze strony dzikich krajowcw, ktrzy nieraz witali nas zatrutemi strzaami, odbywae polowania, ktre numidyjski lew i libijska pantera raczyy zaszczyci swoj obecnoci, skadae, jak w staroytnoci, ofiary ze stu soni na korzy naszego wodza Urdaksa, zebrae tyle kw soniowych, e monaby niemi pokry klawisze wszystkich fortepianw na wiecie, i jeszcze jeste niezadowolony? Jestem zadowolony i niezadowolony zarazem, mj Janie. Korzyci, ktre wyliczye, bywaj wogle udziaem wszystkich badaczw, czynicych wyprawy do Afryki rodkowej. Czytamy opisy tego w podrach Boerta, Burtona, Speekego, Stanleya, Serpa Pinto, Granta, Liwingstona, du Chaillu, Kamerona, Magea, Wissemana, Brazzi, Gallieniego, Dybowskiego, Lejeana, Massarego, Buonfantiego i de Maitrea.W tej chwili, wstrznienie wozu, ktry uderzy o kamie, przerwao Maksowi dalsze wyliczanie zdobywcw afrykaskich. Jan Cort, korzystajc z tej przerwy, zapyta: Spodziewae si zatym napotka co innego w cigu swej podry? Tak, mj kochany Janie. Co niespodziewanego? Jeszcze co lepszego, gdy niespodzianek mielimy dosy. Zatym pragne, aby ci spotkaa jaka przygoda nadzwyczajna? Nie inaczej, mj przyjacielu, a tymczasem ani razu nie miaem sposobnoci dozna czego nadzwyczajnego, niezwykego i nazwa Afryk krajem osobliwym i tajemniczym, jak j nazywali w staroytnoci Widz, Maksie, e Francuz jest trudniejszy do zadowolenia, ni Amerykanin. Nie przecz, jeli ci wystarczaj wraenia, doznane podczas naszej podry. Najzupeniej, Maksie! Powracasz wic zadowolony? Naturalnie, nadewszystko za dlatego, e ju wracam. I sdzisz, e czytelnicy, ktrzyby czytali opis naszej podry, zawoaliby: Jakie to ciekawe! Gdyby tego nie powiedzieli, byliby bardzo wymagajcemi. No, zapewne, ciekawo ich zadowoliaby si bardziej, gdyby nasza wyprawa skoczya si w odku lwa lub ludoercy z Ubangi odpar Jan Cort. Nie posuwajc si do tej ostatecznoci, ktra jednak ma pewien urok dla czytelnikw, powiedz tak szczerze, z rk na sercu, Janie, czy mgby przysic, e odkrylimy co zupenie nowego, czego nie odkry aden z podrnikw, zwiedzajcych przed nami Afryk rodkow? Nie, tego nie powiem, Maksie. Co do mnie, miaem nadziej, ze los okae si askawszym wzgldem mnie. Czy jeste chciwy sawy i pragniesz, aby ci nazywano nieustraszonym podrnikiem? Ja niczego wicej nie pragnem i jestem zadowolony z naszej wyprawy. Nie zyskalimy nic, mj drogi. Ale Maksie, nasza podr jeszcze nie skoczona, a przez pi lub sze tygodni, ktre upyn, zanim si dostaniemy stad do Libreville Daje pokj! przerwa Maks nasza podr teraz odbdzie si chyba w warunkach jak najpospolitszych, tak, jak gdybymy jechali ubitym gocicem. Kto wie?W tej chwili wz zatrzyma si u stp wzgrza, gdy tu zamierzano stan na odpoczynek wieczorny. Na wzgrzu roso kilka piknych drzew, jedynych na tej rozlegej paszczynie, owietlonej promieniami zachodzcego soca.Bya godzina sidma wieczorem. Pod szerokoci gieograficzn smego stopnia na pnoc, zmierzch trwa bardzo krtko i zaraz zapada noc, ktra tego dnia tym bardziej zapowiadaa si wczenie, e gste chmury ukazay si na horyzoncie, przysaniajc gwiazdy i ksiyc na nowiu.Wz przeznaczony jedynie dla przewoenia podrnych, nie zawiera w sobie ani towarw, ani zapasw ywnoci. By to rodzaj wagonu, umieszczonego na czterech mocnych koach; wz ten cigno sze wow. W przedniej czci wagonu byy drzwi, prowadzce do wntrza, z bokw znajdoway si okienka, wewntrz wagon podzielony by na dwie izdebki. Izdebk znajdujc si w gbi zajmowali dwaj modzi ludzie, w wieku od dwudziestu piciu do dwudziestu szeciu lat. Jeden z nich Jan Cort by Amerykaninem, drugi Maks Huber Francuzem. Izdebk od wejcia zajmowa kupiec portugalski nazwiskiem Urdaks i przewodnik, ktry kierowa ruchem karawany, zwany w tamtejszym narzeczu foreloper. Przewodnik nazywa si Kamis i by krajowcem, rodem z Kamerunu. Zna on doskonale swoje rzemioso przewodnika, umiejcego si kierowa wrd rozpalonych przestrzeni Ubangi.Wagon, zbudowany mocno, niczym nie przypomina, e przeby tak dalek podr. Skrzynia, czyli pudo, byo w dobrym stanie, koa nie zuyte, szprychy nie pogite, ani nie poamane, tak jakby powracano ze spaceru, a tymczasem przeby przestrze przeszo tysica kilometrw.Trzy miesice temu, wehiku ten wyruszy z Libreville, stolicy francuskiej prowincji Kongo. Stamtd dc w kierunku wschodnim, posuwa si po paszczyznach Ubangi, dalej ni bieg rzeki Bahar el-Abiad, ktra wlewa swe wody do jeziora Czad. Okolica ta otrzymaa swe nazwisko od jednego z gwnych dopyww prawego brzegu, to jest od rzeki Kongo, czyli Zairy, a cignie si na wschd od Kamerunu niemieckiego, ktrego gubernator jest konsulem gieneralnym niemieckim w Afryce Zachodniej.Granic dokadnych Konga trudno byoby okreli, nawet na najwieszej mapie. Jeeli to nie jest pustynia, lecz pustynia pokryta bujn rolinnoci, niepodobna w niczym do Sahary, to bez wtpienia jest to olbrzymia przestrze, po ktrej rozsiane s wsie, znajdujce si od siebie w znacznej odlegoci. Rne pokolenia prowadz tam z sob nieustann wojn, zwyciaj si nawzajem i zabijaj. Niektre z tych pokole ywi si jeszcze dotychczas misem ludzkim, jak pokolenie Mubuttu, zamieszkujce pomidzy rdami Nilu a Kongo. Ono to dla zaspokojenia swych instynktw ludoerczych powica wasne dzieci. Misjonarze wydzieraj barbarzycom te biedne istotki przemoc lub okupem i wychowuj je w wierze chrzecijaskiej, w zakadach pobudowanych wzdu rzeki Siramba. Schroniska te nie utrzymayby si z pewnoci, gdyby nie byy wspierane zasikami pieninemi ze strony pastw europejskich, a nadewszystko Francji.Dla cisoci opowiadania musimy doda, e w Ubangi dzieci krajowcw uwaane s za monet, ktra ma obieg w kraju w handlu zamiennym. Pac oni dziemi za rozmaite przedmioty, ktrych handlarze im dostarczaj.Najbogatszym zatym krajowcem jest ten, ktry ma najwicej dzieci.Ale chocia Portugalczyk Urdaks nie zapuszcza si na te przestrzenie w interesach handlowych i nie styka si zblizka z pokoleniami zamieszkujcemi wybrzea Ubangi, i cho nie mia innego celu nad zaopatrzenie si w jak najwiksz ilo koci soniowej, zna jednak dzikie ludy, zamieszkujce Kongo Nieraz, spotykajc si z niemi, musia uywa broni palnej w obronie wasnej. Obecna wyprawa moga si zalicza do szczliwych i korzystnych, gdy nie wydara ani jednej ofiary z pord osb nalecych do karawany.Mijajc wiosk w pobliu rde rzeki Bahar-El-Abiad, Jan Cort i Maks Huber ocalili od okropnej mierci mae dziecko, wykupujc je za cen kilku szkieek. By to dziesicioletni chopczyk, o rysach twarzy przyjemnych i agodnych, niezbyt przypominajcych pochodzenie murzyskie. Tak, jak si to nieraz spotyka u niektrych pokole, chopiec mia cer prawie jasn, wosy blond, a nie czarne kidzierzawe, nos orli i nie spaszczony, wargi cienkie, budow ciaa zrczn i siln; w oczach jego byszczaa inteligiencja. Biedny chopiec, oderwany od swego plemienia, gdy bliszej rodziny ju nie mia, nazywa si Lango. Wkrtce przywiza si caym sercem do swoich wybawcw. Poprzednio jaki czas chowa si u Misjonarzy, ktrzy go nauczyli troch po francusku i po angielsku, nastpnie jednak wpad w rce pokolenia Donka, gdzie byby go spotka los najokropniejszy.Przywizanie i wdziczno chopca zjednay mu nawzajem serdeczn yczliwo obydwuch przyjaci, ktrzy go ywili, odziewali i starali si wychowa jak najlepiej.Inne ycie wid teraz Lango, przesta ju by ywym towarem, tak jak jego mali wspziomkowie, y w faktorjach w Libreville i sta si niejako przybranym dzieckiem Maksa Huber i Jana Cort. Rozumia, e oni go nie opuszcz, czu, e go kochaj i serce jego wzbierao wdzicznoci, a w oczach krciy si zy, ile razy ktry z dwuch przyjaci gadzi go pieszczotliwie po gowie.Gdy wz si zatrzyma, woy znuone drog dalek i upaem, pokady si na ce. Lango, ktry cz drogi przeszed pieszo, to wyprzedzajc wz, to biegnc za nim, natychmiast znalaz si przy swoich opiekunach. Ci zwolna wysiadali z wozu. Czy nie jeste bardzo znuony? zapyta Jan Cort, ujmujc chopca za rk. Nie, nie, ja mam dobre nogi i lubi biega odpowiedzia Lango z umiechem. Trzeba teraz co zje rzek Maks. Zje ach, takI ucaowawszy rce swych opiekunw, zwrci si do ludzi nioscych pakunki, ktrzy zatrzymali si w cieniu drzew na wzgrzu.Wz suy tylko do przejazdu dwom przyjacioom, Urdaksowi i Kamisowi; pakunki, ko soniow i zapasy ywnoci dwigali ludzie, po wikszej czci murzyni z Kamerunu, a byo ich okoo pidziesiciu. Teraz poskadali swoje ciary na ziemi. Oprcz zapasw ywnoci mieli poddostatkiem zwierzyny, w ktr obfitoway okolice Ubangi.Murzyni-tragarze s to ludzie patni, nawet drogo, i znajcy swoje rzemioso; korzyci pienine, osignite z kadej takiej wyprawy, pozwalaj na to, aby ich sowicie wynagradza. Ludzie ci nigdy nie przebywaj w domu, od dziecistwa wynajmuj si do dwigania ciarw i pracuj, dopki im si starczy. Jest to zajcie bardzo uciliwe.Ramiona tragarzy uginaj si pod ciarami, ktre cieraj im skr, nogi maj zakrwawione, ciao pokaleczone przez ostre trawy, gdy dla ochrony ubrania, nosz na sobie tylko rzeczy niezbdne. I tak pracuj od witu, a do godziny jedenastej przed poudniem i znw rozpoczynaj pochd, gdy upa si zmniejsza, a do wieczora. Interesem handlujcych jest dobrze wynagradza tych ludzi, dobrze ich ywi i nie naduywa ich si.Polowanie na sonie bywa poczone z wieloma niebezpieczestwami, gdy oprcz soni mona napotka pantery i lwy; dlatego te wdz wyprawy stara si mie ludzi pewnych i zaufanych. Nastpnie, gdy zdobycz jest obfita, zaley gwnie na tym, aby karawana szczliwie i prdko powrcia do faktorji na wybrzeu. Kady wic stara si o to, aby w drodze nie zatrzymywao jego pochodu znuenie ludzi lub choroby, a mianowicie ospa, krra w tych okolicach czyni straszne spustoszenia. Portugalczyk Urdaks wiedzia o tym wszystkim i postpowa bardzo roztropnie, czuwajc troskliwie nad swemi ludmi. Kada jego wyprawa do Afryki rodkowo-poudniowej opacaa mu si sowicie.I obecna dostarczya mu obficie koci soniowej, ktr zdoby po za rzek Bahar-el-Abiad, prawie na granicy Darfuru.Pod cieniem wspaniaych drzew karawana rozoya si obozem.Jan Cort zapyta Urdaksa, czy wybrali odpowiednie miejsce na odpoczynek. Doskonae odpowiedzia Portugalczyk dlatego, e i woy maj tu wyborn pasz. Wistocie trawa tutaj gsta i soczysta doda Jan Cort. Jabym j take chtnie chrupa, gdybym mia trzy odki, ktremi natura obdarzya zwierzta przeuwajce odezwa si wesoo Maks Huber. Dzikuj ci za ten przysmak odpar Jan Cort wol ja kawaek misa antylopy, upieczonego na wglach, a do tego kawaek suchara i kieliszek wina Do ktrego moemy domiesza troch wody z tego czystego strumienia, ktry pynie ot, tam doda Partugalczyk, wskazujc rzek, bdc zapewne dopywem Ubangi.Toczya ona swe fale moe o kilometr odlegoci, w stronie zachodniej pagrka.Naprdce rozoono obz.Z kw soniowych uoono stos w pobliu wozu. Rozpalono kilka ognisk z suchych gazi. Kamis czuwa nad tym, aby nikomu nic nie brakowao. Podrni nasi mieli poddostatkiem misa z osia i antylopy, spoywali je wiee lub suszone, gdy obfito zwierzyny pozwalaa na to, aby sobie nie aowa poywienia. W powietrzu rozchodzi si zapach smaonego misa, i wszyscy zaczli zajada z apetytem, wywoanym przez ruch i wiee powietrze.Bro i amunicja pozostaa wewntrz wozu, byo tam par skrzynek z nabojami, fuzje do polowania, karabiny i rewolwery, a wszystko w najlepszym gatunku. Bro bya wyczn wasnoci Jana Cort, Maksa Huber, Urdaksa i Kamisa.W godzin pniej wszyscy ju byli nasyceni i myleli tylko o spoczynku. Kamis jednak postawi stra z kilku ludzi, aby czuwali nad bezpieczestwem karawany. Stra ta miaa si zmienia co 2 godziny. W tych pustych i dzikich okolicach trzeba si zawsze mie na bacznoci, gdy ludzie s tam zarwno zoliwi jak zwierzta. Urdaks by zatym bardzo ostrony, mia on okoo lat pidziesiciu, lecz by silny, wytrway i przebiegy. Trzydziestopicioletni Kamis by niemniej odwany i przezorny i wielokrotnie przeprowadza ju karawany przez puszcze Afryki.Dwaj przyjaciele i Portugalczyk zasiedli do wieczerzy pod cieniem drzewa. Posiek, przygotowany przez jednego z krajowcw, przynis im Lango. Jedzc, rozmawiali, gwnie o tym, co ich jeszcze w drodze spotka moe. Mieli jeszcze olbrzymi do przebycia przestrze, z tysic piset lub szeset kilometrw, na co potrzeba byo z pi lub ze sze tygodni czasu. Niewiadome, co nas jeszcze spotka moe mwi Jan Cort do swego towarzysza, ktry pragn przygd nadzwyczajnych.Poczwszy od granic Darfuru, karawana dya do rzeki Ubangi, przebywszy pierwej wbrd rzek Aukadb i liczne jej dopywy. Tego dnia karawana zatrzymaa si mniej wicej w tym punkcie, gdzie krzyuje si dwudziesty poudnik z smym stopniem szerokoci gieograficznej. Teraz musimy si skierowa w stron poudniowo-zachodni rzek Urdaks. Zdaje si, e nie moglibymy si zwrci w inn stron odpowiedzia Jan Cort gdy jeli mnie oczy nie myl, na horyzoncie ze strony poudniowej ukazuje si las, ktrego kresu nie wida ani na wschd, ani na zachd. Tak jest, to las olbrzymi potwierdzi Portugalczyk. Gdybymy byli zmuszeni okra go ze strony wschodniej, upynoby kilka miesicy, zanim pozostawilibymy go po za sob. A gdy zwrcimy si na zachd? Od strony zachodniej droga jest mniej uciliwa; nie oddalajc si od skraju lasu i nie nakadajc wiele drogi, napotykamy rzek Ubangi. A czy przypadkiem nie skrcilibymy sobie drogi, gdybymy si przedostali przez ten las? zapyta Maks Huber. O! przynajmniej o jakie dwa tygodnie wczeniej stanlibymy u celu podry. A wic dla czego nie mamy si puci t drog? Dlatego, e ten las jest nieprzebyty. Ale co znowu? Skde nieprzebyty? pyta Maks Huber, potrzsajc gow. By moe, i pieszo mona si przez niego przedosta odpar Portugalczyk chocia nie jestem tego pewny, albowiem nikt jeszcze nie odway si na to; ale chcie wozami przejecha ten gszcz leny, byoby to bezowocne usiowanie. Mwisz, Urdaksie, e nikt nigdy nie prbowa przedosta si przez ten las? Moe i usiowa, panie Maksie, ale nikomu si to nie udao i zdaje mi si, e w caej prowincji Kamerunu i Kongo nikt nie odwayby si na t prb. Ktby chcia zapuszcza si tam, gdzie niema adnej cieki i przedziera si przez gszcze krzakw i cierni? Nie wiem nawet, czy ogie i siekiera otworzyyby nam drog przez puszcz, gdy napotkaoby si jeszcze mnstwo sprchniaych, powalonych na ziemi pni drzewnych, ktre stanowiyby nieprzebyt zapor. Czy doprawdy nieprzebyt, Urdaksie? Kochany przyjacielu rzek Jan Cort nie myl o tym lesie; moemy si nazwa szczliwemi, e go ominiemy. Przyznam ci si, e nie miabym ochoty przedziera si przez taki labirynt drzew I nie byby ciekawy dowiedzie si, co si znajduje w podobnej puszczy? A c moe by, mj Maksie? Czy mylisz, e tam s nieznane krlestwa, zaklte miasta, lub nieznane gatunki zwierzt misoernych, o piciu nogach naprzykad, albo ludzi o trzech nogach? Kto wie, czy tak nie jest, mj Janie? Jake bym chcia zapuci si w gb tego lasu!Lango, z oczyma szeroko otwartemi, w ktrych malowa si wyraz ciekawoci, sucha tej rozmowy. Wida byo, e gdyby Maks Huber chcia si zapuci w ten las tajemniczy, chopiec bez trwogi i wahania udaby si za nim A wic, Urdaksie, nie mamy zamiaru przedostawa si przez ten las, aby dotrze do wybrzey Ubangi! Ale nie mamy, nie mamy odpar Portugalczyk moglibymy si narazi na to, ebymy si z niego nigdy nie wydostali. No, jeli tak, mj kochany Maksie, to chodmy spa. We nie pozwalam ci bada tajemnice wntrza tego lasu i przedziera si przez nieprzebyte gstwiny, ale tylko we nie, bo na jawie jest to rzecz niebezpieczn. Dobrze, Janie, moesz si mia ze mnie dowoli. Ale pamitam, co powiedzia jeden z naszych poetw, tylko doprawdy nie pamitam ktry: Szpera w krainach nieznanych, jest to znajdowa zawsze co nowego. Doprawdy, Maksie? A jaki jest drugi wiersz odpowiadajcy pierwszemu? Zapomniaem go. Zapomnij wic i o pierwszym i chodmy spa.Bya to bardzo rozsdna rada; obydwaj przyjaciele zastosowali si do niej niezwocznie. Przyzwyczajeni byli sypia pod goym niebem, to te woleli przepdzi t noc pod drzewami, gdzie byo chodniej, ni we wntrzu wozu.Jan i Maks owinli si w kodry i uoyli do snu pomidzy korzeniami drzewa. Lango przytuli si do nich, jak wierny piesek.Urdaks i Kamis przed udaniem si na spoczynek obeszli jeszcze cay obz, aby si przekona, czy woy s sptane, czy ludzie pi i czy wygaszono ogniska, z ktrych lada iskierka mogaby wznieci poar, zapalajc zesche trawy i gazie.Dopeniwszy tego, uoyli si do snu w pobliu wozu.Wkrtce wszyscy zasnli snem gbokim; zdaje si, e i stra nie opara si znueniu, gdy skoro okoo godziny dziesitej ukazay si jakie podejrzane ognie na skraju wielkiego lasu, nikt ich nie dostrzeg i nie oznajmi o tym Urdaksowi.ROZDZIA IIPoruszajce si ognie.Przestrze moe dwuch kilometrw oddzielaa pagrek od puszczy, na ktrej brzegu ukazyway si i poruszay drce i smolne pomyki. Byo ich moe z dziesi, czyy si one lub rozpierzchay, to znw poruszay si gwatownie, pomimo, e powietrze byo bardzo spokojne. Mona byo przypuszcza, ze banda krajowcw rozoya si obozem w tym miejscu, oczekujc dnia. Ale ognie nie byy oznak obozowiska, gdy poruszay si kaprynie na przestrzeni jakich stu sni, zamiast pon w jednym miejscu, co byoby oznak, e krajowcy odpoczywaj przez ca noc.Okolice rzeki Ubangi nawiedzane bywaj przez pokolenia koczownicze, ktre tu przycigaj z Adamana lub Bargimi ze strony zachodniej, lub z Ugandy, ze strony wschodniej. Nie mona byo przypuszcza, aby karawana kupcw tak nieogldnie zapalaa ognie: jedni tylko krajowcy mogli si zatrzyma w tym miejscu i kto wie, czy nie byli oni usposobieni nieprzyjanie wzgldem karawany, picej spokojnie u stp wzgrza.Ale choby im grozia napa kilkudziesiciu setek krajowcw z pokolenia Pahuinw, Fundw, Chiloux, Bari albo Denka, nikt z pord naszych podrnych nie przypuszcza, w tej chwili aby mu mogo grozi jakie niebezpieczestwo. Spali spokojnie do godziny w p do jedenastej w nocy. Posnli nawet ci, ktrych obowizkiem byo czuwa nad bezpieczestwem obozu.Na szczcie Lango si obudzi, ale byby moe zasn natychmiast, gdyby wzrok jego przypadkiem nie by si skierowa w stron poudniow. Z pod na wp przymknitych powiek dozna wraenia wiata, migajcego wrd ciemnoci nocy. Podnis si, przetar oczy i rozejrza si bacznie dokoaNie nie myli si: ognie, rozsiane na skraju lasu drgay i poruszay si w przestrzeni.Lango zrozumia, ze karawanie grozi napa ze strony krajowcw. Byo to uczucie bardziej instynktowne, ni wyrozumowane. Chocia rzecz dziwna, e zachowywali si tak nieostronie, to najlepiej uderzy na wroga znienacka. Oni zwykle tak napadaj, a tymczasem nieogldnie zdradzali swoj obecno.Lango, nie chcc odrazu zbudzi Maksa i Jana, pezajc, podsun si do wozu i obudzi Kamisa, ukazujc mu jednoczenie ognie, byskajce w oddali.Kamis wsta, przez chwil przypatrywa si ruchliwym pomykom i gosem silnym zawoa: Urdaksie!Portugalczyk, przyzwyczajony do czujnoci, zerwa si na rwne nogi. Co si stao?Spojrzyj tam odpar tene, pokazujc mu owietlony skraj lasu. Baczno! zawoa Urdaks dononym gosem.W kilka chwil caa karawana bya ju na nogach; wszyscy tak byli przejci groz pooenia, e nikt nie pomyla o ukaraniu winowajcw, ktrzy posnli zamiast pilnowa obozu. Gdyby Lango nie by si obudzi przypadkiem, karawana mogaby by napadnita podczas snu.Maks Huber i Jan Cort obudzili si take i przyczyli do innych.Bya godzina wp do jedenastej w nocy; dokoa panowaa gpoka ciemno, tylko w stronie poudniowej migay wiata, a byo ich okoo pidziesiciu. Musi to by jakie zebranie krajowcw rzek Urdaks zapewnie Budosw, ktrzy wdruj do wybrzey Kongo i Ubangi. Ma si rozumie, przecie ognie nie rozpaliy si same przez si doda Kamis. I nie przechadzayby si z miejsca na miejsce rzek Jan. Bezwtpienia potwierdzi Huber ale pomimo tej iluminacji nie moemy dostrzec ludzi. Kryj si zapewnie wpord drzew rzek Kamis. Banda nie postpuje brzegiem lasu mwi Maks Huber lecz mniej wicej trzyma si zawsze razem i w jednym miejscu. Pomienie rozchodz si i znowu si schodz. Zapewnie murzyni wracaj do obozowiska domyla si Kamis. Jakie jest twoje zdanie? zapyta Jan Urdaksa.Nie ulega wtpliwoci, e bdziemy napadnici odpowiedzia Portugalczyk musimy wic natychmiast przygotowa si do obrony. Ale dlaczego ci krajowcy nie napadli nas wprzdy, zanim zdradzili si ze swoj obecnoci? Czarni ludzie nie s biaemi, to znaczy, e nie maj tyle co my rozumu owiadczy Urdaks. Jednake, cho nas nie zaskoczyli znienacka, niemniej s groni ze wzgldu na liczb i krwioercze instynkty S to pantery, ktre misjonarzom z trudnoci przyjdzie przemieni w jagnita rzek Maks Huber. Miejmy si na bacznoci ostrzega Portugalczyk.Nieinaczej, trzeba si byo mie na bacznoci i walczy do ostatniej kropli krwi, gdy nie mona si spodziewa litoci od krajowcw z nad Ubangi. Do jakiego stopnia s oni okrutni, trudno to sobie nawet wyobrazi. Najdziksze plemiona Australji, z wysp Salomonowych, z Hebrydw i Nowej Gwinei z trudem wytrzymayby porwnanie z niemi. rodkow Afryk zamieszkuj ludoercy, wiedz o tym najlepiej ojcowie misjonarze, ktrzy naraaj si na mier najstraszliwsz. Tych czarnych ludzi monaby zaliczy do rzdu zwierzt o ludzkiej twarzy. Tam, w Afryce poudniowej, sabo jest wystpkiem, a sia wszystkim. Pojcie u dorosych ludzi jest tam mniej rozwinite, ni w innych krajach u picioletniego dziecka.Ofiary krwawe w ludziach nie stanowi rzadkich wyjtkw w tamtych okolicach. Krajowcy zabijaj niewolnikw na grobie panw, a gowy ich, umieszczone w rozszczepionych gaziach, odrzucaj daleko. Zjadaj dzieci, w wieku od dziesiciu do szesnastu lat; wielu wodzw ywi si jedynie tak straw.Oprcz tych krwioerczych instynktw, maj skonno do grabiey i rabunku. W tym celu przebiegaj dalekie przestrzenie, czatuj na karawany, napadaj na nie, rabuj i zabijaj. Wprawdzie nie s oni tak uzbrojeni, jak handlarze i podrni, lecz zwyciaj przewag liczebn. Przewodniczcy karawanie wie o tym, to te unika drogi, ktraby go zawioda pomidzy wsie takie jak Ngombe, Dara, Kalaka, Taimo i wiele innych, znajdujcych si pomidzy rzekami Aukadp i Bahar-el-Abiad, dokd misjonarze jeszcze nie dotarli. Gdzie mog, ocalaj oni biedne istotki od mierci i wychowuj je pod dobroczynnym wpywem cywilizacji chrzecijaskiej.Dotychczas, przez cay czas wyprawy, Urdaks szczliwie unika spotkania z krajowcami. Kamis zrcznie omija niebezpieczne okolice. Bya wic nadzieja, e i powrt odbdzie si w warunkach rwnie szczliwych. Jeliby tylko podrni nasi okryli ten las ze strony zachodniej, dostaliby si na prawy brzeg rzeki Ubangi, i postpujc z jej biegiem, doszliby do jej ujcia, gdy wpada ona do rzeki Kongo z prawej strony. Na pobrzeu Ubangi mona ju napotka handlarzy i misjonarzy, a wtedy, mniej ju si naleao obawia pokole koczujcych, ktre Europejczycy odpychaj zwolna do dalekich okolic Darfuru.Obecnie, zaledwie kilka dni drogi oddzielao ich od rzeki, lecz kto wie, czy tymczasem nie zgin, napadnici przez przewaajc si rabusiw? Mona si byo tego lkaW kadym razie postanowili drogo sprzeda swoje ycie i suchajc rozkazw Urdaksa, gotowali si do rozpaczliwej obrony.Urdaks, Kamis, Jan Cort i Maks Huber uzbroili si jak mogli najlepiej: za pas woyli pistolety, przez rami przewiesili adownice z prochem i kulami, karabiny ujli w rk; reszt strzelb i pistoletw rozdali ludziom zaufanym i umiejcym wada broni.Urdaks rozstawi swoich ludzi po za pniami drzew, aby ich uchroni od pociskw strza zatrutych.Nadsuchiwano bacznie; lecz aden haas nie mci ciszy nocnej. Wida, e banda czarnych nie wysuna si z lasu; pomienie ukazyway si bezustanku, to tu, to tam, pozostawiajc za sob smugi tawego dymu. Oni pal smolne uczywo! Z pewnoci odpowiedzia Maks Huber ale powtarzam raz jeszcze, e nie rozumiem, dlaczego to robi, jeli maj zamiar nas napa Ja tego rwnie nie rozumiem, chociaby nawet nie mieli zamiaru nas napada doda Jan Cort.W istocie byo to niepojte. Ale nie naley si niczemu dziwi, gdy wszystkiego mona si spodziewa od tych dzikich koczujcych plemion, ktre yj na wybrzeach Ubangi.P godziny upyno, nie przynoszc adnej zmiany. Znajomi nasi w obozie mieli si na bacznoci; pilnowali nietylko strony poudniowe], w ktrej poyskiway tajemnicze ognie, ale tak samo strony wschodniej, zachodniej i pnocnej, gdy oddzia nieprzyjaci mg ich zaskoczy niepostrzeenie i napa znienacka.Lecz z tych trzech stron paszczyzna bya pusta, noc zrobia si ciemna; podrni, przygotowani na rozmaite niebezpieczestwa, wsuchiwali si w szmer najlejszy.Troch pniej, okoo godziny jedenastej w nocy, Maks Huber rzek gosem stanowczym, zwracajc si do swoich towarzyszy: Trzeba i rozpozna, co to za nieprzyjaciel Po co? odpar Jan Cort przezorno nakazuje, abymy czekali spokojnie tu do rana. Czeka czeka oburzy si Maks Huber przerwano nam w szkaradny sposb sen i mamy czeka bezczynnie jeszcze sze lub siedem godzin, z broni w rku? Nigdy! lepiej zaraz dowiedzie si, co nam grozi; jeeli ci ludzie nie maj wzgldem nas adnych zych zamiarw, chtnie przespabym si jeszcze kilka godzin pod oson tego drzewa, gdzie byo mi tak wygodnie. Jakie jest twoje zdanie w tym wzgldzie? zapyta Jan milczcego dotychczas Portugalczyka. Moe to i nieza propozycja odpar ale trzeba dziaa bardzo ostronie. Ja pjd na rekonensans rzek Maks Huber zaufajcie mi Ja bd panu towarzyszy doda przewodnik jeeli pan Urdaks si zgodzi Z pewnoci, e tak bdzie lepiej rzek Portugalczyk. Ja mog take przyczy si do was zdecydowa si Cort Nie, zosta, kochany przyjacielu odpowiedzia Maks Huber. Dosy bdzie, gdy pjdziemy we dwuch, ja i Kamis. Zreszt nie zapucimy si dalej, ni wymaga tego bdzie konieczno. Jeeli napotkamy oddzia krajowcw, dcych w t stron, powrcimy jak najpieszniej. Ale opatrzcie dobrze bro wasz upomina Jan Cort. Juemy tego dopenili odpowiedzia Kamis mam jednak nadziej, e bro nie bdzie nam potrzebna podczas tej wycieczki. Najwaniejsz rzecz jest to, aby nas nie dostrzeono Ma si rozumie doda Portugalczyk.Maks Huber i Kamis ruszyli w drog i w kilka chwil pniej znajdowali si ju po drugiej stronie wzgrza, osonitego palmami. Rozcigajca si przed niemi paszczyzna nie wydawaa si im tak ciemn, jak przestrze zajta na obozowisko pod drzewami. Jednake czowieka nie monaby dostrzec dalej, jak w odlegoci stu krokw.Zaledwie uszli z pidziesit krokw, gdy spostrzegli Langa obok siebie. Nic nie mwic, chopiec wyszed za niemi z obozu. Dlaczego poszede za nami, may? zawoa Kamis. Lango zapyta Maks Huber dlaczego nie zostae w obozie? Powracaj natychmiast rozkaza Kamis. O! panie Maks szepn Lango ja z panem ja z panem Przecie w obozie zosta twj przyjaciel Jan Tak, ale mj przyjaciel Maks idzie tu Nie potrzebujemy ci rzek Kamis szorstko. Daj mu pokj niech ju idzie, skoro si wybra rzek Maks Huber. Przeszkadza nam nie bdzie z pewnoci, a moe jego oczy, bystre jak u dzikiego kota, odkryj w ciemnociach to, czego my bymy nie dostrzegli. Tak ja bd patrza, ja wszystko zobacz upewnia chopiec. No, to dobrze! Chode obok mnie i dobrze otwieraj oczy rzek Maks Huber agodnie.W kwadrans pniej znajdowali si ju o kilometr odlegoci od obozu, kierujc si w stron poudniow. Ta sama odlego dzielia ich od lasu.Ognie byskay cigle pomidzy gstwin drzew i w miar, jak si ku nim zbliano, rzucay coraz jaskrawsze blaski. Ale pomimo, e Kamis mia wzrok bystry, a Maks Huber by zaopatrzony w doskona lunet, ktr wyj z futerau, pomimo nadzwyczajnej przenikliwoci maego dzikiego kota, jak Maks nazwa Langa, nie mona byo rozpozna tych, ktrzy poruszali temi poncemi pochodniami. To potwierdzio zdanie Portugalczyka, ktry twierdzi, e wiata te poruszay si pod oson drzew, po za gstemi krzakami i szerokiemi pniami. Krajowcy nie wysunli si oczywicie po za linj lasu i moe nawet nie mieli tego zamiaru.Naprawd by to fakt coraz bardziej niezrozumiay. Jeeli tam zatrzymali si krajowcy, aby odpocz i rano wyruszy w dalsz wdrwk, to w jakim celu owietlali skraj lasu? Jaki obrzd nocny nie pozwala im spa do tak pnej godziny? Zastanawiam si nad tym rzek Maks Huber czy krajowcy rozpoznali zdaleka nasz karawan, czy wiedz, e my rozoylimy si obozem na wzgrzu. By moe nie dostrzegli nas. Nadeszli tu o zmroku, a poniewa nasze ogniska byy wygaszone, moe nie domylaj si nawet, e obozujemy tak blizko odpowiedzia Kamis. Jutro, o wicie, spostrzeg nas Kto wie, czy nie odjedziemy przed witem rzek Maks.Uszli jeszcze z p kilometru tak, e zaledwie znajdowali si o jakie sto krokw od lasu. Rozgldali si dokoa, nie spostrzegli jednak nic podejrzanego. adnej postaci ludzkiej nie byo wida, a tym samym nie mona byo przypuzscza moliwoci napadu dzikich. Byli ju blizko lasu. Czy mamy si zapuszcza jeszcze dalej? zapyta Maks Huber, gdy si zatrzymali na chwil. Niema potrzeby odpowiedzia Kamis Byaby to z naszej strony wielka nieostrono. By moe, i dzicy wcale nie spostrzegli naszej karawany, a jeeli przed witem wyruszymy w dalsz drog Chciabym jednak wiedzie co pewnego rzek Maks Huber wszystko to przedstawia si wrd tak dziwnych okolicznociBujna wyobrania Francuza bya podniecona i zaciekawiona. Wracajmy na wzgrze doradza Kamis.Jednake postpi jeszcze z pidziesit metrw za Maksem, ktrego Lango nie odstpowa ani na chwil i kto wie, czy w ten sposb nie byliby doszli do skraju lasu, gdyby Kamis nie zatrzyma si nagle. Ani kroku dalej! szepn cicho.Jakie nage niebezpieczestwo grozio im w tej chwili? Czyby ich krajowcy spostrzegli i chcieli na nich napa? Jedna tylko rzecz bya pewna, mianowicie to, e ukad ogni zmieni si w tej chwili.Przez chwil ognie zniky po za oson pierwszych drzew i ciemno zalega zupena. Uwaga! szepn Maks Huber. Wracajmy! rozkaza Kamis.Ale czy naleao si cofa z obawy napadu? Czy te lepiej czeka na nieprzyjaciela z nabit broni w rku.Szybko zdecydowali si na drugie, opatrzyli bro, nie przestajc badawczo patrze w stron lasu, pogronego obecnie w ciemnociach.Nagle z pord tych cieniw wytrysny znowu wiata; byo ich ze dwadziecia. Jeli to nie jest nic nadzwyczajnego, to jednake bardzo dziwne! mwi Maks Huber.Wykrzyknik Maksa by najzupeniej usprawiedliwiony z tego powodu, e pochodnie, ktre niedawno byszczay przy samej ziemi, zaczy teraz pon na wysokoci od pidziesiciu do stu stp ponad ziemi.Kto jednak porusza temi pochodniami, ktre pony raz na grnych, to znw na dolnych gaziach, jak gdyby pomienny wiatr miga wrd gstwiny, tego ani Maks, ani Kamis, ani Langa, nie mogli dojrze. Moe to s bdne ognie, ktre igraj wpord drzew na skraju lasu? zawoa Maks Huber.Kamis potrzsn gow. Podobne wyjanienie tego zjawiska nie zadawalniao go wcale. Nie mona byo popuszcza, aby to by nadmiar fosforowodoru lub wglowodoru, ktryby si objawia temi powiewnemi pomykami; ukazuj si one w tych stronach najczciej po gwatownej burzy i czepiaj si gazi drzew lub bokw okrtu. Atmosfera nie bya przesycona elektrycznoci, a chmury, ktre okryway widnokrg, groziy nie burz, ale raczej ulewnym deszczem, ktry czsto zalewa rodkow cz czarnego adu.Dlaczego jednak krajowcy, obozujcy zwykle pod drzewami, wdrapali si teraz na drzewa, a nawet niektrzy na same wierzchoki? I dlaczego tam poruszali temi poncemi smolnemi gowniami, ktrych trzeszczenie byo ju tu sycha? Idmy dalej! rozkaza Maks Huber. Nie trzeba odpowiedzia Kamis. Zdaje mi si, e adne niebezpieczestwo nie grozi dzisiejszej nocy naszemu obozowi. Wracajmy wic, aby uspokoi naszych towarzyszy. Uspokoimy ich lepiej, Kamisie, jeli przekonamy si dokadnie o naturze tego zjawiska. Nie, Maksie, nie zapuszczajmy si dalej. Nie ulega wtpliwoci, e jacy dzicy zgromadzili si w tym miejscu Dlaczego jednak potrzsaj temi pochodniami? Dlaczego schronili si na drzewa? Czy zapalili oni te wiata w celu odstraszenia dzikich zwierzt? Dzikich zwierzt? powtrzy Maks Huber. Ale gdyby tu w pobliu znajdoway si pantery, hijeny lub dzikie woy, syszelibymy wycie i ryki, a my syszymy tylko trzeszczenie palcych si pochodni, ktre gro wznieceniem poaru w lesie. Musz si przekona, co to wszystko znaczy.I Maks Huber postpi kilka krokw, a za nim Langa i Kamis, naglcy naprno do powrotu.Kamis waha si, co ma czyni, nie mogc powstrzyma niecierpliwego Francuza.Nie chcc go puci samego, postanowi towarzyszy mu do skraju lasu, chocia mia przekonanie, e byo to zuchwalstwem, niepotrzebnym naraaniem si na niebezpieczestwo.Nagle Kamis zatrzyma si, jak rwnie Maks Huber i Langa. Wszyscy odwrcili si plecami do lasu. Teraz nie tajemnicze ognie zwrciy ich uwag, gdy te, jak gdyby zdmuchnite powiewem nagiego huraganu, pogasy, i gbokie ciemnoci zalegy horyzont.Ze strony przeciwnej sycha byo szczeglny haas, jakby dalekie, przecigle ryczenie lub jakie sapanie przez nos, ktre mona byo porwna do tonw olbrzymich organw kocielnych.Czyby to burza grozia z tamtej strony horyzontu, a te stumione grzmoty byyby jej zapowiedzi?Nie, to nie byo adne z tych zjawisk przyrody, ktre pustosz Afryk poudniow. To charakterystyczne ryczenie zdradzao pochodzenie zwierzce. Gosy te musiay si wydostawa z olbrzymich paszcz zwierzt, nie za z chmur przesyconych elektrycznoci. Zreszt na niebie nie byo wida pomiennych gzygzakw. Horyzont dokoa by jednakowo zaciemniony Midzy drzewami me byskao teraz ani jedno wiateko. Co to jest, Kamisie? Wracajmy do obozu odpowiedzia zapytany. Cby to byo?Nadsuchujc bacznie, towarzysze rozrniali jakie ostre dwiki, ktre niekiedy jak wist lokomotywy przerzynay wrzaw i ryki, coraz wyraniejsze i blisze. Nie mamy ani chwili do stracenia rzek przewodnik wracajmy co si starczy.ROZDZIA IIIRozproszenie.Maks Huber, Kamis i Langa w dziesi minut przebyli tysic piset metrw, dzielcych ich od wzgrza. Nic obejrzeli si nawet ani razu po za siebie, nie troszczc si o krajowcw, ktrzy mogli ich ciga, zagasiwszy ognie. Ale w stronie lasu panowaa cisza, tylko z przeciwnej strony sycha byo wrzaw i haasW obozie panowao przeraenie. Niebezpieczestwo, ktre zagraao, byo tego rodzaju, e ani odwaga, ani rozum, nic tu poradzi nie mogy Ucieka przed nim take byo zapno.Maks Huber i Kamis poczyli si z Janem Cort i Urdaksem, ktrzy czekali na nich o pidziesit krokw przed wzgrzem. To stado soni pdzi w t stron! zawoa Kamis. Tak odpowiedzia Urdaks za kwandrans bd tutaj. Uciekajmy do lasu rzek Jan Cort. Las ich nie powstrzyma w biegu zrobi uwag Kamis. A krajowcy? zapyta Cort. Nie moglimy ich dostrzec odpowiedzieli Maks Huber. Jednake oni pewno nie wyszli z lasu? Z pewnoci, e nie!W dali, moe o p mili, wida byo falujce cienie, poruszajce si na przestrzeni stu sni. Przedstawiao si to jak olbrzymi bawan morski, przerzucajcy z hukiem swe spienione wody. Odgos cikiego stpania szed po uginajcym si gruncie i odbija si dreniem pod stopami naszych podrnych. Ryki i gwizdania staway si coraz przeraliwsze; syczce oddechy i dwiki, podobne do uderze w drewniane koty, wrzaw napeniay powietrze.Ci, ktrzy podrowali po Afryce rodkowej, porwnywaj t wrzaw z haasem, jaki czyni puk artylerji, pdzcy na pole bitwy, przy przenikliwym gosie trb.Mona sobie wyobrazi przestrach naszej karawany, ktrej grozio zmiadenie przez sonie!Polowanie na te olbrzymie zwierzta poczone bywa z wielkim niebezpieczestwem. Jeeli si uda zaskoczy takie zwierz pojedynczo, odczone od bandy, do ktrej naley, jeeli strza jest pewny i dosignie go pomidzy okiem a uchem, niebezpieczestwo bywa zaegnane; ale jeeli stado skada si choby z szeciu sztuk tylko, naley przedsiwzi jaknajwiksze ostronoci. Wobec piciu lub szeciu par rozgniewanych soni wszelki opr bywa niemoliwy.A jeeli setki tych potnych, gruboskrych zwierzt rzuc si na obz, a tak liczne stado nie bywa rzadkoci, wtedy nic nie zdoa powstrzyma ich biegu, tak, jak nic nie zdoa powstrzyma spadku nienej lawiny, lub oberwania si skay, strcajcej okrty w wodne otchanie.Ale pomimo tego, e sonie s dzi jeszcze liczne w tej czci wiata, znikn one jednak wkrtce. Poniewa kady so dostarcza za sto frankw koci soniowej, europejczycy poluj na nie zawzicie. Podug obrachunku pana Fou rocznie zabijaj okoo czterdziestu tysicy soni na ldzie afrykaskim, co dostarcza siedemset pidziesit tysicy kilogramw koci soniowej, wysyanej przewanie do Anglji. Jeli tak dalej pjdzie, wygin one zupenie. Czyby nie lepiej byo przyswaja te zwierzta do posug domowych? To jeden so zdolny jest udwign trzydziestu dwuch ludzi i odbywa bez znuenia dalekie podre? Oprcz tego so oswojony wart byby tak, jak w Indjach, od tysica piset do dwuch tysicy frankw, zamiast stu frankw, ktrych dostarcza po zabiciu. A nadto sonie yj bardzo dugo, jaka wic korzy z tego zwierzcia yjcego!So afrykaski i so azjatycki stanowi dwa podobne gatunki. Istniej pomidzy niemi pewne rnice; sonie afrykaskie s mniejsze od azjatyckich, maj ciemniejsz skr i bardziej wypuke czoo; uszy ich s szersze, a ky dusze, z usposobienia s dziksze i bardziej nieprzystpne.Podczas obecnej wyprawy Urdaks i jego towarzysze mogli sobie winszowa powodzenia; na ziemi libijskiej jest jeszcze duo soni; przestrzenie Ubangi s dla nich wybornym schronieniem, cign si tam bowiem lasy i botniste paszczyzny, ktre sonie niezmiernie lubi. yj one w gromadach, pod wodz starego przewodnika. Zwykle Urdaks i jego towarzysze zapdzali sonie w ogrodzenia, przygotowywali zasadzki, polowali na nie, skoro napotkali je oddzielnie. Wyprawy wiody im si wietnie. Ale teraz stado zmiady ich z pewnoci.Gdyby Urdaks mia czas pomyle o rodkach ratunku wobec tego niebezpieczestwa, moeby jeszcze ocaleli, ale on dotychczas lka si tylko napaci krajowcw Teraz z obozowiska pozostan tylko szcztki i py Naleao zastanowi si nad tym, czy nie lepiej, aby si wszyscy rozproszyli po paszczynie, czy te pozostali w miejscu? Nie naley zapomina, e sonie biegn bardzo szybko, szybciej ni ko w galopie. Trzeba ucieka, ucieka w tej chwili! zawoa szybko Kamis. Ucieka? powtrzy Urdaks.Nieszczliwy kupiec zrozumia, e uciekajc, straci ca zdobycz, tak drogo nabyt. Ale pozosta w obozie byo take niepodobiestwem.Maks Huber i Jan Cort czekali na decyzj, postanawiajc zastosowa si do niej bez oporu.Stado soni zbliao si z tak wrzaw, e trudno byo rozmawia. Trzeba ucieka jak najprdzej! woa Kamis. W ktr stron? zapyta Huber. W stron lasu. A krajowcy? Z ich strony mniejsze zagraa nam niebezpieczestwo, ni ze strony soni.I w istocie naleao ucieka w gb puszczy. Lecz czy starczy na to czasu? Czy zdoaj przebiec dwa kilometry, gdy sonie znajduj si o kilometr odlegoci?Wszyscy czekali na rozkaz Urdaksa, ktry ociga si.Wreszcie zawoa: Wz, wz, ukryjmy go po za wzgrzem! Moe go ocalimy w ten sposb! Ju zapno odpar Kamis. Czy to, co ci ka! zawoa gniewnie Urdaks. Jake sobie poradz odpar Kamis to woy zerway krpujce je pta i uciekaj przed stadem soni.Zobaczywszy to, Urdaks zawoa, zwracajc si do swych ludzi: Chodcie tu!Ale i oni uciekali ju w popochu. Podli! krzykn Jan Cort.Czarni, nietylko e ratowali si ucieczk, ale zrabowali co si dao, paczki, tomoki i ky soniowe.Nikczemni opuszczali swojego wodza i okradali go w dodatku.Nic ju nie mona byo liczy na tych ludzi, oni si nie wrc, gdy atwo znajd schronienie w ktrejkolwiek wiosce krajowcw.Z caej karawany pozostali tylko: Urdaks, Kamis, Maks, Jan i Langa. Wz! wz! powtarza Urdaks, ktry upiera si koniecznie, aby wz ukry za wzgrzem.Kamis wzruszy ramionami, posucha jednak rozkazu i z pomoc Maksa i Jana pchn wz pod drzewa. Moe uniknie zagady, jeeli stado rozdzieli si na dwie czci.Ale poniewa to zajo troch czasu, byo ju zapno, aby Portugalczyk i jego towarzysze dostali si do lasu.Kamis zwrci pierwszy na to uwag. Na drzewa! zawoa.W istocie by to jedyny rodek ratunku, ukry si pomidzy gaziami olbrzymich konarw, aby unikn natarcia straszliwych zwierzt.Przedtym jeszcze Maks i Jan z pomoc Urdaksa i Kamisa pobiegli do wozu i zabrali kule, proch i bro; oprcz tego Kamis schwyci siekier i tykw. Moe uda im si przeby dolne okolice Ubangi i dosta si do nadbrzenych faktorji. Kwadrans na dwunast rzek Jan Cort, owiecajc zegarek zapak.Zimna krew nic opuszczaa go, pomimo e zdawa sobie doskonale spraw z grocego niebezpieczestwa.Byo to pooenie bez wyjcia, jeli sonie nie zbocz na lewo lub na prawo.Maks Huber, bardziej nerwowego usposobienia, przechadza si szybkiemi krokami tam i na powrt przed wozem, wpatrujc si w falujc mas, na janiejszym tle nieba. Na te sonie trzebaby chyba artylerji! szepnKamis nie zdradza si zupenie ze swemi uczuciami. Posiada on t zadziwiajc zimn krew Afrykanina. Jak wiadomo, maj oni krew gciejsz, ni ludzie biali, ale zarazem mniej czerwon. Z tego powodu wraliwo ich jest mniej rozwinita, a ciao ich mniej podlega cierpieniom fizycznym.Za pasem mia dwa rewolwery, w rku nabit fuzj i czeka.Urdaks, zrozpaczony do najwyszego stopnia, wicej myla o finansowej stracie, anieli o niebezpieczestwie chwili obecnej, jcza, wzdycha i przeklina w swym jzyku rodowitym.Langa sta przy Janie Cort i patrzy si na Maksa. Nie lka si on niczego od chwili, gdy jego przyjaciele byli obok niego.Wrzawa wzrastaa z kad chwil. Ryki i wisty potgoway si cigle; w powietrzu czu byo ruch i niepokj, jakby wicher zrywa si przed burz. W odlegoci czterechset lub piciuset krokw, w szarym zmroku nocy, sonie przybieray olbrzymie, potworne ksztaty. Monaby je porwna do apokaliptycznych smokw, ktrych trby, jak tysice wy wiy si z konwulsyjn szybkoci.Naleao coprdzej schroni si na drzewa, a moe sonie przebiegn, nie spostrzegszy ludzi.Drzewa, ktre tu rosy, wznosiy swoje konary o szedziesit stp po nad ziemi. Byy one podobne do drzew orzechowych, gazie ich pokrcone kaprynie, rozrzucay si na wszystkie strony. Tamaryszki s rodzajem drzew daktylowych, pospolitych w caej Afryce. Sok z ich owocw suy krajowcom za napj chodzcy, a owoce mieszaj z ryem, szczeglniej w prowincjach nadbrzenych.Drzewa te rosy blizko siebie, tak, e mona byo przej z jednego na drugie.U dou pnie miay objto od trzech do czterech stp, przy rozgazieniu za od dwuch do trzech stp objtoci. Czy grubo tych pni stanowi bdzie dostateczny opr dla soni? Pnie byy gadkie, a do miejsca, gdzie rozchodziy si gazie, mniej wicej na wysokoci trzydziestu stp po nad ziemi. Nie byo wic rzecz tak atw dosta si na te gazie, ale Kamis mia rzemienie mocne i gitkie ze skry nosoroca. Uywa on ich do zaprzgania wow.Za pomoc tych rzemieni Urdaks i Kamis dostali si na drzewo, a za niemi Maks Huber, Jan Cort i Langa.Sonie byy ju teraz zaledwie o trzysta metrw. Za trzy minuty dopadn do wzgrza. Drogi przyjacielu, czy jeste zadowolony? zapyta Jan Cort swego towarzysza. Nie wiem, nic nie wiem, Janie! Bdzie to rzecz nadzwyczajna, jeeli wyjdziemy zdrowo i cao z dzisiejszej przygody. Masz suszno, Janie! Lepiej byoby dla nas, abymy nie byli naraeni na napa soni, ktre zwykle szorstko obchodz si z ludmi. To nie do uwierzenia, mj kochany Maksie, jak my si zgadzamy w zdaniach.Odpowiedzi Maksa Jan ju nie dosysza, w tej chwili bowiem rozlegy si ryki pene przeraenia i blu, ktre mogy dreszczem przej ludzi najodwaniejszych.Rozchylajc nieco licie, Urdaks i Kamis spostrzegli, jaka scena rozgrywaa si o sto krokw od wzgrza.Woy, ktre ucieky z obozowiska, zaczy pdzi w stron lasu, ale poniewa bieg ich by o wiele powolniejszy, sonie cwaujce na przodzie wkrtce si z niemi zrwnay. Zawrzaa walka. Woy broniy si kopytami i rogami, lecz wkrtce pady. Z caego zaprzgu pozosta tylko jeden w, ktry schroni si pod drzewo poblizkie.Za nim podyy sonie i w kilka chwil z biednego wou pozostaa tylko krwawa, bezksztatna masa, ktr rozjuszone zwierzta rozryway stalowemi kopytami. Sonie dokoa otaczay wzgrze. Teraz nie mona si byo udzi nadziej, e zwrc si w inn stron.Wz take przewrciy i zdruzgotay.Urdaks kl zawzicie, ale to nie odstraszao zwierzt, nie ulky si one nawet wystrzau, ktrym powita Kamis sonia, czepiajcego si trb drzewa. Kula zelizna si po skrze olbrzymiego zwierzcia, nie uczyniwszy mu szkody. Obliczywszy nawet, e kada kula pooyaby trupem jedno zwierz, monaby przypuszcza, e si cz tych zwierzt wystrzela. Ale jeli nie kada trafi? A nietrudno napotka na rwninach Afryki poudniowej stada soni liczce do tysica sztuk i wicej.Jakime sposobem marzy o ocaleniu? Fatalne pooenie! rzek Jan Cort. Okropne! dorzuci Maks Huber.A zwracajc si do Langa, przytulonego obok niego na gazi, zapyta: Nie boisz si? Nie, przyjacielu Maksie! Przy tobie nie lkam si niczego odpowiedzia Langa.A nie byoby dziwne, gdyby mody chopiec si obawia, skoro w mczyznach serca dray. Sonie z pewnoci dostrzegy ju ludzi ukrytych pomidzy gaziami drzew i przysuway si coraz bliej, zacieniajc krg, jaki tworzyy. Zwierzta, znajdujce si najbliej, usioway trbami uchwyci za gazie drzew, ale nie mogy tego dokaza, gdy te wznosiy si o jakie trzydzieci stp po nad ziemi.Cztery wystrzay karabinowe day si sysze jednoczenie, lecz dane one byy na chybi trafi, gdy z powodu nieprzeniknionych ciemnoci nie mona byo dobrze celowa.Rozlegy si gwatowniejsze wycia, haas wzmg si jeszcze, ale aden chyba so nie by miertelnie raniony.Zreszt cby znaczya strata czterech zwierzt wobec takiego stada?Tymczasem sonie zaczy chwyta trbami pnie drzew i naciera na nie ca si swych cielsk olbrzymich. Chocia drzewa miay grube pnie, czu jednak byo ich drenie.Znowu rozlegy si wystrzay.Strzelali Urdaks i Kamis, ktrym silne wstrznienie drzewa grozio upadkiem. Maks i Jan nie strzelali wcale. Na co si to przyda? rzek Cort. Lepiej byoby zachowa proch i kule wtrci Maks Huber. Pniej moglibymy aowa tego, e tu wystrzelalimy naboje.Drzewo, na ktre schroni si Urdaks i Kamis, trzeszczao straszliwie. Sonie szarpay je kami i nogami, wstrzsay trbami.Pozosta duej na tym drzewie byo niepodobiestwem. Uchodmy std! zawoa Kamis, usiujc przedosta si na gazie drzewa ssiedniego.Urdaks straci przytomno; strzela, nie celujc, a kule zelizgiway si po twardej skrze zwierzt, jak po skorupie aligatora. Uchodmy! powtrzy Kamis.W chwili, gdy sonie najsilniej potrzsay drzewem, Kamis schwyci za ga ssiedniego drzewa, na ktrym siedzia Maks, Jan i Langa, a ktre byo mniej zagroone. Gdzie Urdaks? zapyta Jan Cort. Nie chcia pj za mn odpowiedzia Kamis on ju sam nie wie co robi. Nieszczliwy, moe spa z drzewa! Nie moemy go tak pozostawi rzek Maks. Trzeba go tu przycign, pomimo jego oporu doda Cort. Ju zapno! odpar ze zgroz Kamis.Drzewo zamao si i runo na ziemi.Co si stao z Urdaksem, jego towarzysze nie wiedzieli, ale okropne krzyki dowodziy o straszliwej walce ze mierci.Wkrtce wszystko ucicho, obwieszczajc zgon nieszczliwego czowieka. Biedny! nieszczliwy! szepta Jan Cort. I nas wkrtce to samo czeka rzek Kamis. Co za szkoda! odpowiedzia z zimn krwi Maks.A jednak co czyni? Sonie wstrzsay drzewami, ktre tak dray, jakby pod podmuchem huraganu Naszych podrnych czeka bezwtpienia taki sam koniec, jak Urdaksa.Zej z drzewa i uciec przed stadem soni byo niemoliwoci. A choby nawet jakim niepojtym sposobem mona si byo dosta do lasu, to uciekajcy wpadliby z pewnoci w moc krajowcw, niemniej okrutnych od zwierzt.Mimo to korzystaliby bez wahania ze sposobnoci schronienia si do lasu, gdyby tylko taka sposobno im si nadarzya; rozsdek bowiem nakazywa lka si mniej niebezpieczestwa przypuszczalnego, ni oczywistego.Drzewo zaczynao si chwia na wszystkie strony, siedzcy na nim obawiali si, e trby soniw wkrtce uchwyc za gazie. Wstrznienia byy tak silne, e Jan, Maks i Kamis w kadej chwili lka si mogli upadku.Maks praw rk trzyma si drzewa, lew przyciska do siebie Langa. Albo korzenie pkn, albo pie si zamie rzek Maks.A w myli doda: Upadek, to mier niechybnaInni myleli to samo.Wreszcie korzenie pky, ziemia si poruszya i drzewo pochylio si lekko na wzgrze; nic upado jednak gwatownie, lecz zwolna si chylio. Do lasu! do lasu! zawoa Kamis.Instynktownie sonie cofny si z miejsca, na ktre drzewo upado, tworzc luk i umoliwiajc przejcie. Na ziemi i uciekajmy! krzykn Kamis.Jan, Maks i Langa szybko zastosowali si do tego rozkazu i zaczli biec, co im si starczyo.Przez kilka minut rozgniewane zwierzta nie spostrzegy uciekajcych. Maks, trzymajc Langa, bieg o ile mg najprdzej.Jan Cort trzyma si tu obok niego, gotw strzela z karabinu do zbliajcych si zwierzt.Zaledwie ubiegli z p kilometru, gdy kilka soni, oderwawszy si od gromady, zaczo ich ciga. Odwagi! odwagi! Woa Kamis. Uciekajmy! Dostaniemy si z pewnoci do lasu!Langa czu, e Huber jest ju zmczony. Pu mnie! pu! przyjacielu Maksie. Ja mam dobre nogi pu mnie!Maks nie sucha go, tylko popiesza i usiowa nie pozostawa w tyle za innemi.Przebiegli jeszcze jeden kilometr, gdy siy zaczy ich opuszcza, biegli ju wolniej Brakowao im tchu, nie mogli oddychaLas by odlegy zaledwie ju o jakie kilkaset krokw, a w nim czekao ich pewne ocalenie. Prdzej!. prdzej! powtarza Kamis. Panie Maksie, daj mi pan rk Langa! Nie, Kamisie, ja go lepiej wol sam donie.Jeden so by ju o jakie pidziesit krokw za niemi. Rycza i wista, czu ju nawet byo gorcy jego oddech.Ziemia draa pod jego nogami.Jeszcze chwila, a dosignie Maksa, ktry z trudem stara si biec rwnie prdko, jak jego towarzysze.Wtedy Jan Cort zatrzyma si, odwrci, i zmierzywszy z karabinu, strzeli.Celowa dobrze, kula trafia w serce, zwierz upado martwe. Szczliwy strza rzek Jan Cort i zacz znowu ucieka.Zwierzta, ktre nadbiegy za pierwszym soniem, zatrzymay si nad martwym towarzyszem.Z tej zwoki skorzystali uciekajcy.Lecz cae stado, zniszczywszy wszystkie drzewa na wzgrzu, pdzio ku lasowi.Teraz nie byo wida adnego ognia, ani przy ziemi, ani u wierzchokw drzew. Ciemno zalegaa dokoaUciekajcy nie mieli ju si. Dalej! dalej!. zachca Kamis.Pidziesit krokw dzielio ich od lasu, ale o czterdzieci za niemi znajdoway si sonie.Instynkt zachowawczy zmusi ich do ostatecznego wysiku.Kamis, Maks i Jan wpadli pomidzy pierwsze drzewa i nawp ywi osunli si na bujn traw.Sonie chciay si dosta do lasu, lecz drzewa rosy tak gsto i byy takie mocne, e zatrzymay ich zapdy. Wsuway trby przez otwory w gszczu, ale dalej postpi nie mogy. Uciekajcy nie potrzebowali si ju lka napaci soni, dla ktrych wielki las Ubangi stanowi nieprzezwycion zapor.ROZDZIA IVPostanowienie.Zblia si pnoc. Pozostawao wic przepdzi jeszcze sze godzin w zupenej ciemnoci, w gstym lesie. Ciemno bya tu wiksza, ni na rwninie i obawa niebezpieczestwa potniejsza.Kamis i jego towarzysze nie potrzebowali si ju lka napaci soni, ktrych wojownicze instynkty powstrzyma gszcz leny, lecz wiata dostrzeone na pocztku nocy upewniay ich, e krajowcy musz si znajdowa w pobliu.Wtedy Kamis, odetchnwszy nieco, szepn: Czuwajmy! Czuwajmy i starajmy si odeprze napa powtrzy Jan Cort. Krajowcy nie mog by daleko, oni mniej wicej musieli tu odpoczywa. O! Widzicie! znalazem nawet przygaszone ognisko, z ktrego jeszcze ulatuj iskierkiRzeczywicie, o kilka krokw dalej, pod drzewem, dogasao ognisko, rozsiewajc chwilami czerwonawe blaski.Maks Huber podnis si z ziemi i wziwszy w rk nabity karabin, znik w gstwinie. Jan i Kamis czekali na niego z trwonym biciem serca, gotowi w kadej chwili rzuci mu si na pomoc.Nieobecno Maksa nie trwaa duej nad trzy albo cztery minuty Nie dostrzegem, ani posyszaem nic podejrzanego rzek, wracajc nic, coby wzbudzao obaw blizkiego niebezpieczestwa. Ta cz lasu jest pusta, krajowcy musieli przenie si dalej. Moe uciekli, zobaczywszy sonie pdzce w stron lasu? doda Jan Cort. By moe, gdy ognie, ktre ja i Maks spostrzeglimy, zagasy natychmiast, skoro ryczenie dao si sysze w stronie pnocnej. Czy zagasili ognie przez przezorno, czy przez boja? Chocia krajowcy powinni si czu bezpiecznemi po za osona drzew Nie rozumiem wic tego To jest rzeczywicie niezrozumiae dokoczy Maks Huber a noc nie jest por przyjazn do wyjanie. Czekajmy cierpliwie dnia. Ja z trudnoci mog si oprze potdze snu Oczy zamykaj mi si mimowoli Z wybierasz por do spoczynku, mj kochany Maksie rzek Cort. Bardzo z, wiem o tem, mj Janie, ale sen nie chce sucha, tylko rozkazuje Dobranoc, do jutra!W kilka chwil pniej Maks Huber, pooywszy si pod drzewem, zasn snem gbokim. Po si obok niego Lango radzi Jan Cort. Ja i Kamis bdziemy czuwali do rana. Ja sam czuwa bd, panie Janie odpar Kamis. Jestem do tego przyzwyczajony, po si pan take.Kamisowi mona byo ufa, on z pewnoci nie zanie ani na chwil. Lango pooy si obok Maksa. Jan nie chcia si podda znueniu i przez kwadrans jeszcze rozmawia z Kamisem. Mwili o nieszczliwym Urdaksie, ktrego wszyscy bardzo lubili. Nieszczliwy straci przytomno powtarza Kamis ludzie go opucili i okradli to go bardzo ywo obeszo. Biedny czowiek! szepn Cort.Byy to ostatnie wyrazy, ktre wymwi, znuony pochyli si na traw i zasn.Kamis pozosta sam na czatach. Nasuchiwa pilnie, owic uchem najlejszy szelest, w rku trzyma nabity karabin, wzrokiem usiujc przebi ciemnoci i gotw bdc zbudzi towarzyszy za najmniejszym pozorem niebezpieczestwa. Czuwa tak a do witu.Co si tyczy Maksa i Jana, to zwrci musimy uwag na rnic ich charakteru. Jan, rodem z Bostonu, by powany i praktyczny, jak zwykle Amerykanie; nauka gieografji i antropologji zajmowaa go niezmiernie. By przytym odwany i nie wahaby si ponie dla przyjani najwikszej ofiary.Maks pozosta zawsze Paryaninem, chocia los przerzuci go w puszcze Afryki. Pod wzgldem przymiotw gowy i serca, nie ustpowa w niczym Janowi Cort, lecz nie mia w charakterze swoim tej praktycznoci, tak potrzebnej w yciu. Umys jego ugania si za nadzwyczajnoci i kto wie, czy Maks, idc za popdem rozbujaej swej wyobrani, nie popeniby nieraz szalestwa, gdyby go nie powstrzymywa rozsdny wpyw jego towarzysza.Od wyjazdu z Libreville Jan nieraz musia ostudza zapa i miao Maksa.Libreville jest stolic francuskiej prowincji Kongo i Gabon. Miasto, zaoone w r. 1859, na prawym brzegu rzeki Gabon, ma przeszo ptora tysica mieszkacw. Tu przebywa gubernator, tu znajduj si: szpital, stowarzyszenie misjonarzy, skady wgla i magazyny. S to wszystko budowle sklecone naprdce i nietrwae.O trzy kilometry od Libreville znajduje si wioska, a raczej osada Glass, gdzie rozwijaj si faktorje niemieckie, angielskie i amerykaskie.Tam to wanie Maks Huber i Jan Cort poznali si przed piciu, czy szeciu laty i poczyli wzem serdecznej przyjani.Rodziny ich prowadziy interesy na wielk skal z faktorj amerykask w Glass, a obydwaj modzi ludzie zajmowali w faktorji znaczne posady. Domy handlowe w Glass dorabiay si majtku, handlujc koci soniow, oliw, winem palmowym, orzechami i jagodami z Kaffa, ktre wysyano na targi Europy i Ameryki.Przed trzema miesicami Maks Huber i Jan Cort postanowili zwiedzi t cz Afryki, ktra si rozciga na wschd od francuskiej prowincji Kongo i od Kamerunu. Byli oni znakomitemi myliwemi, przyczyli si wic do karawany wyruszajcej z Libreville wanie w te okolice, gdzie napotyka si mnstwo soni, to jest po za Bahiar i Abiad, a do granic Baghirmi i Darfuru. Znali oni dobrze przywdc tej karawany, Portugalczyka Urdaksa, rodom z Loango, ktry mia opinj kupca zrcznego i szczliwego.Urdaks nalea do tego stowarzyszenia myliwych, polujcych na sonie, ktre Stanley napotka w Ipoto, pomidzy rokiem 1887 a 1889, a wtedy, gdy powracali do pnocnej czci Konga. Ale Portugalczyk nie mia tak zej opinji, jak jego wspziomkowie, ktrzy po wikszej czci, pod pozorem polowania na sonie, napadaj na ludzi, i ktrzy, jak twierdzi nieustraszony badacz poudniowej Afryki, maczaj nieraz donie we krwi ludzkiej.Urdaks i Kamis byli ludmi uczciwemi; mona byo im zaufa. Wyprawa powioda im si znakomicie: Jan Cort i Maks Huber, nieprzyzwyczajeni do klimatu, znosili wytrwale niewygody, nieodczne od podobnej wyprawy. Zeszczupleli troch, ale wracali zdrowi, gdy fatalne spotkanie stada soni przerwao dalsz ich podr. Stracili przywdc karawany, a mieli jeszcze do przebycia z tysic piset lub szeset kilometrw, zanim dostan si do Libreville.Wielki las, gdy tak go nazywa Urdaks, ten las Ubangi, ktrego przekroczyli granic, usprawiedliwia nadan mu przez Urdaksa nazw.Na kuli ziemskiej znajduj si przestrzenie lene tak wielkie, e rozlegoci swoj przewyszaj obszar wielu krajw europejskich.Do najobszerniejszych na wiecie zaliczaj cztery lasy: jeden w Ameryce pnocnej, drugi w Ameryce poudniowej, trzeci w Syberji azjatyckiej, czwarty za w Afryce rodkowej.Pierwszy z tych lasw cignie si w kierunku pnocnym a do zatoki pnocnej i pwyspu Labrador; zajmuje on w prowincjach Kwebek i Ontario, na pnoc od rzeki w. Wawrzyca, przestrze, majc dugoci dwa tysice siedemset pidziesit kilometrw, a szerokoci szeset kilometrw.Drugi las zajmuje w dolinie rzeki Amazonki, na pnocno zachd Brazylji, rozlego trzech tysicy trzystu kilometrw na dugo, a dwuch tysicy na szeroko.Trzeci las rozciga si na przestrzeni czterech tysicy omiuset kilometrw wzdu, a dwuch tysicy kilometrw wszerz. Tu wznosz si olbrzymie drzewa iglaste, wysokie na sto pidziesit stp. Las ten zajmuje poudniow cz Syberji, poczwszy od rwnin nad rzek Obem na zachodzie, a do doliny Indigiska na wschodzie, i cignie si ponad brzegami rzek: Jenissej, Olamka i Lena.Czwarty olbrzymi las rozpoczyna si przy dolinie Kongo i dosiga rde Nilu i Zambezi; zajmuje on przestrze jeszcze dokadnie nieokrelon, ale przypuszczalnie wiksz, ni trzy wymienione poprzednio. Jest to bowiem olbrzymia cz Afryki, znajdujca si po obu stronach rwnika, na pnoc od Ogowii i Kongo, na przestrzeni miliona kilometrw kwadratowych, czyli, e ta przestrze jest prawie dwa razy wiksza, ni Francja.Zamiarem Urdaksa nie byo bynajmniej zapuszcza si w t puszcz, lecz omin j ze strony zachodniej. Zreszt wz nie byby si przedosta przez ten labirynt leny. Choby nawet przeduy podr o dni kilka, lepiej byo i brzegiem lasu, drog wygodniejsz, ktra wioda na prawy brzeg Ubangi, a stamtd do faktorji w Libreville.Teraz pooenie si zmienio. Zmniejszya si liczba ludzi, ubyy pakunki. Podrni nasi nie mieli wozu, ani wow, ani rozmaitych przedmiotw. Z caej karawany pozostao tylko trzech mczyzn i may chopiec.Nie mieli adnych rodkw, ktreby im uatwiy mono przebycia czterystu mil, dzielcych ich od wybrzea Atlantyku.Jak naleao kierowa si teraz?Czy zwrci si w stron wskazan pierwotnie przez Urdaksa? Lecz t drog podrni odbywaby musieli obecnie w warunkach daleko mniej przyjaznych, albo te pieszo przedziera si przez las, gdzie mniej mona si byo obawia napadu krajowcw. Ten kierunek drogi by najkrtszy i doprowadziby ich do granic francuskiej posiadoci Kongo.Po obudzeniu si Jana i Maksa naleao si najpierw nad tym zastanowi. Kamis czuwa bez przerwy. Nic nie przerywao snu dwu zmczonych przyjaci. Kilka razy Kamis z pistoletem w rku czoga si pomidzy krzakami, skoro usysza jaki podejrzany szelest. Lecz przekonywa si, e by to szelest zeschej gazi, lub szum skrzyde nocnego ptaka, uderzajcego o drzewa; to znw stpanie jakiego zwierza i rozmaite inne szmery lene, wywoane podmuchem wiatru.Wreszcie o brzasku dnia przyjaciele obudzili si. A krajowcy? zapyta Jan Cort. Nie zjawili si wcale odpar Kamis. Czy nie pozostao adnego ladu po ich przejciu? By moe natrafimy na jaki lad, panie Janie, ale prawdopodobnie na samym skraju lasu. Szukajmy wic!Poszli wszyscy w stron rwniny.Wistocie na skraju lasu dostrzegli traw wygniecion, na wp zwglone szcztki smolnych gazi, popi, w ktrym tlay jeszcze iskierki, cierniowe krzaki, ktre si paliy i wygasay; nigdzie jednak nie byo wida adnej istoty ludzkiej, a znajdowali si wanie w tym miejscu, gdzie przed szeciu godzinami byskay ruchome ognie. Odeszli rzek Maks Huber. Tak potwierdzi Kamis. Zdaje si, e niemamy si czego lka. Jeeli krajowcy odeszli wtrci si do rozmowy Jan Cort, sonie nie poszy za ich przykadem.Wistocie, olbrzymie gruboskre zwierzta bkay si na skraju lasu. Niektre usioway przedosta si przez gszcz leny. Z miejsca, na ktrym znajdowali si nasi podrni, wida byo wzgrze, gdzie poprzednio rozoyli si byli obozem. Drzewa tam byy obalone i zdruzgotane, a wzgrze spaszczone nogami soni.Kamis radzi, aby si nie wychyla z gstwiny, gdy w ten sposb sonie moe si oddal. Gdyby tak si stao rzek Maks Huber moglibymy przynajmniej powrci do obozowiska i pozbiera niektre rzeczy. Moe znalelibymy jeszcze jakie zapasy ywnoci, lub adunki. I moglibymy pogrzeba nieszczliwego Urdaksa doda Jan Cort. Nie mona o tym marzy, dopki w tej okolicy bkaj si sonie odpowiedzia Kamis. Zreszt pewno wszystko jest tam rozbite na miazg.Uwaga ta bya suszn, a poniewa sonie nie miay zamiaru si oddala, podrni wic wrcili do miejsca, gdzie tlao jeszcze ognisko, aby si naradzi, co czyni naleao.Zanim doszli do ogniska, Maks upolowa pikn sztuk zwierzyny, ktra moga im suy za poywienie przez dwa lub trzy dni.Bya to injala, rodzaj antylopy, okrytej szar, mikk sierci, wpadajca miejscami w kolor brunatny. Zwierz to jest due i ma rogi skrcone spiralnie. Kula pooya je na miejscu. Injala waya ze dwiecie funtw. Widzc, e zwierz pada, Lango pobieg za nim, jak mody psiaczek. Ale nie mg udwign tak cikiej zdobyczy i trzeba mu byo dopomc.Kamis, wprawny w tego rodzaju zajcie, z pomoc noa zdar skr ze zwierzcia i powiartowa je, wybierajc czci odpowiednie na poywienie, nastpnie przenis je bliej ogniska. Jan Cort dorzuci do ogniska suchych gazi, a gdy ogie zapon, pooy na nim miso injali.Bardzoby si teraz przyday konserwy i biszkopty, ktrych znaczny zapas posiadali w skrzyniach, lecz cz zabrali pewno tragarze uciekajc, reszt zniszczyy sonie. Na szczcie, lasy Afryki rodkowej obfituj w zwierzyn, dobry myliwy zatym nie obawia si godu.Bya tylko obawa, aby nie zabrako kul i prochu. Jan, Maks i Kamis mieli karabiny i rewolwery, naleao wic oszczdza zapas adunkw. Ot po obliczeniu przekonali si, e posiadaj tylko pidziesit nabojw. Niewielki to zapas, zwaszcza, gdy byli zmuszeni broni si od napaci dzikich zwierzt lub krajowcw. Dostawszy si nad rzek, atwiej ju mogli si wyywi, zatrzymujc si w wioskach lub osadach misjonarzy, albo zbliajc si do statkw, przepywajcych po rzece, bdcej jednym ze znaczniejszych dopyww Konga.Posiliwszy si misem z injali, napili si czystej wody z pyncego w pobliu strumienia i zaczli si naradza nad tym, co robi dalej? Kamisie rzek Jan Cort Urdaks dotychczas by naszym wodzem. Stosowalimy si do jego rad, gdy mielimy do niego zaufanie T ufno przelewamy teraz na ciebie, gdy pokadamy niemniejsze zaufanie w twoim charakterze i w twoim dowiadczeniu. Powiedz, jak nam radzisz postpi w obecnym pooeniu? Z gry zgadzamy si na wszystko Potwierdzam w zupenoci zdanie mojego przyjaciela doda Maks Huber. Ty znasz ten kraj, Kamisie mwi Jan Cort od wielu lat bywasz przewodnikiem w karawanach, przewodnikiem uczciwym i przywizanym. Odwoujemy si wic do tego przywizania i wiernoci, i wiemy, e one nas nie zawiod. Panie Janie, panie Maksie, moecie liczy na mnie odpowiedzia z prostot Kamis.I ucisn wycignite donie przyjaci i maego Lango. jakie jest twoje zdanie? zapyta Jan Cort. Czy mamy si stosowa do projektu Urdaksa, czy te go zaniecha? Radzi on, abymy obeszli las ze strony zachodniej. Nie, musimy si zapuci na wskro przez las odpowiedzia bez wahania Kamis. W lesie nie bdziemy naraeni na przykre spotkania. By moe, w puszczy zajd nam drog dzikie zwierzta, ale nie napotkamy krajowcw, gdy ani Pahuini, ani Denkasowie, ani Fudowie, ani Bugosi, ani adne z plemion Ubangi, nie zapuszcz si do wntrza tej puszczy. Karawana z wozami i zwierztami zaprzgowemi nie przedostaaby si przez ten las, ale ludzie wdrujcy pieszo mog si przeze przeprawi. Powinnimy wic kierowa si w stron poudniowo-zachodni. Opierajc si na sprawozdaniach podrnych, naley mniema, e wanie wielki las dosiga najdalszego swego kraca przy dopywach Ubangi. Naley si przeto kierowa przez rwniny, rozlege do linii rwnika. Tu ju mona napotka karawany i nie lka si godu i trudw dalszej podry.Rada Kamisa bya bardzo rozsdna. Zreszt droga, ktr wskazywa, skracaa przestrze wiodc do rzeki Ubangi. Teraz naleao tylko zastanowi si nad przeszkodami, jakie mona napotka w gbi lasu. Naleao przypuszcza, e napotka si w lesie jak ciek, albo miejsca wydeptane przez dzikie zwierzta, przez bawoy, nosoroce i inne. Ziemi zapewne zacielay gste krzaki. Chcc torowa sobie drog w takim gszczu, naleaoby mie siekier, a tymczasem Kamis mia niewielki toporek, a Jan i Maks tylko noe.Pozostaa jeszcze trudno kierowania si wrd lasu, do ktrego wntrza, przez gste sklepienie z lici, przedzieray si z trudnoci promienie soca.Lecz u niektrych ludzi, tak, jak u zwierzt, rozwinity bywa instynkt kierowania si w danej okolicy. Pomidzy innemi Chiczycy odznaczaj si podobnym instynktem, jak rwnie dzikie pokolenia z Far-West; kieruj si oni wicej suchem i powonieniem, anieli wzrokiem, i po pewnych oznakach rozpoznaj drog, ktr chc obra. Kamis posiada w wysokim stopniu t zdolno orjentowania si. Nieraz dawa tego dowody. Jan i Maks mogli wic i w tym wzgldzie ufa Kamisowi.Jan Cort uczyni jeszcze kilka uwag, na ktre Kamis odpowiedzia w ten sposb: Panie Janie, wiem, e nie napotkamy w lesie dostpnej cieki, przeciwnie, bdziemy musieli przedziela si przez krzaki, ciernie i powalone drzewa. Ale w takim wielkim lesie musz przepywa strumienie, czce si z rzek Ubangi. Moe nawet czy si ten strumie, ktry przepywa z zachodniej strony wzgrza rzek Huber. Strumie pynie w stron lasu, gdzie moe zamienia si w rzek A jeli przypuszczenia nasze nie s mylne, moglibymy zbudowa sobie tratew z kilku pni drzewnych, poczonych ze sob Nie zapuszczaj si tak daleko w swoich przypuszczeniach, drogi przyjacielu rzek Cort i nie pozwalaj swojej wyobrani buja na falach rzeki przez ciebie wymarzonej Pan Maks ma suszno potwierdzi Kamis. W stronie zachodniej lasu napotkamy jak rzek, ktra z pewnoci wpada do Ubangi Nie przecz, e tak by moe odpowiedzia Cort ale my znamy te rzeki Afryki; s one po wikszej czci niezdatne do eglugi Ty widzisz zawsze same tylko przeciwnoci, mj kochany Janie. Lepiej je przewidywa wczeniej, drogi Maksie!Cort mwi prawd.Rzeki mniejsze i wiksze w Afryce nie przedstawiaj takiego uatwienia komunikacji, jak rzeki Ameryki, Azji i Europy. W Afryce uwaane s cztery rzeki za gwne: Nil, Zambezi, Kongo i Niger, do ktrych wpada mnstwo innych rzek i rzeczek, tworzcych rodzaj sieci wodnej. Pomimo tego poczenia, rzeki, jak powiedzielimy wyej, nic uatwiaj komunikacji wewntrz kraju. Przytym napotyka si na nich wodospady i wiry tak gwatowne, e aden statek nie odwayby si je przepywa.I w tym gwnie ley powd, e Afryka rodkowa jest dotychczas tak mao znana. Jeeli napotkamy jaki bieg wody mwi Kamis popyniemy nim, dopki nie natrafimy na przeszkody; jeeli przeszkody dadz si omin, to je ominiemy. W przeciwnym razie pjdziemy dalej piechot. Ja si nie sprzeczam z tob, Kamisie odpowiedzia Cort i jeli tylko napotkamy jaki dopyw Ubangi, moemy z niego korzysta. Zatym w drog! zawoa Maks Huber.W gbi duszy by on zadowolony z tej przeprawy przez las olbrzymi i nieznany. Moe tu wanie napotka owe nadzwyczajnoci, o ktrych marzy przez trzy miesice w okolicach grnej Ubangi!ROZDZIA VPierwszy dzie wdrwki.O godzinie smej zrana Jan, Maks, Kamis i Lango wyruszyli w drog.Nie mogli okreli, gdzie znajd rzek, ktra ich doprowadzi do Ubangi. A moe ta rzeka nie pyna przez puszcz? Moe zwracaa si w stron rwniny? Moe jej oysko zawalay skay, lub przecinay wodospady i wiry, ktre eglug czyniy niemoliw? Znajdowali si w puszczy nieznanej, w lesie nieprzebytym. Jeeli w gszczu dostrzec si dadz cieki wydeptane przez dzikie zwierzta, droga bdzie atwiejsza do przebycia; ale jeli elazem trzeba bdzie torowa sobie drog?Lango bieg przodem na zwiady. Jan Cort przestrzega go, aby si zbytecznie nie oddala. Gos chopca cigle sycha byo: Tdy! tdy! woa.I wszyscy dyli za nim. Kamis znakomicie umia si kierowa w gszczu lenym. Zreszt dnia tego soce wiecio jasno i pomimo gstego sklepienia lici, mona byo dostrzec jego kierunek. W miesicu marcu soce w tych krajach dobiega do punktu najwyszego, znajdowao si wic obecnie w zenicie, ktry na tej szerokoci gieograficznej oznacza linj rwnika.Sklepienie z lici byo tak gste, e chwilami panowa w lesie pmrok. Jeliby niebo byo zachmurzone, w gszczu z pewnoci panowaaby ciemno.To te Kamis mia zamiar odpoczywa od wieczora do witu, chroni si pod drzewami w czasie deszczu, ogie za rozpala tylko wtedy, gdy trzeba bdzie upiec kawaek misa.Podrni nasi, przebywajc rwniny, ucierpieliby bardzo od upau, tu skwar soca mniej dokucza im bdzie, byle tylko deszcze nie zaczy pada. Tego mona si byo obawia. W podzwrotnikowych krajach, skoro deszcze zaczynaj pada, trwaj niemal bez przerwy po kilka tygodni.Ale od tygodnia, przy zmianie ksiyca, niebo wypogodzio si zupenie, mona wic byo liczy na jakie dwa tygodnie pogody.W tej czci lasu, ktra lekkim, prawie nieznacznym spadkiem pochylaa si do wybrzea Ubangi, grunt nie by botnisty, dalej jednak, ku poudniowi, rozcigay si trzsawiska. Ziemi pokrywaa wysoka i gsta trawa, ktra utrudniaa pochd; tam tylko, gdzie zwierzta wydeptay traw, postpowao si nieco swobodniej. Szkoda, e sonie nie mogy dosta si do lasu rzek Maks byyby poamay pncze, krzaki i ciernie i otworzyy jak ciek A w dodatku i nas zmiadyy doda artobliwie Jan. Tymczasem zadowolnijmy si cieynami, ktre porobiy nosoroce i bawoy Gdzie te zwierzta przeszy, tam i my przejdziemy.Kamis zna lasy Afryki rodkowej, wdrowa ju bowiem przez puszcze Kongo i Kamerunu.To te odpowiada do obszernie na zapytania Corta, ktrego zaciekawiaa bujna rolinno podzwrotnikowa. Pomidzy temi rolinami jest wiele poytecznych mwi Kamis z ktrych i my moemy korzysta i ktre wprowadz pewn rozmaito do naszych uczt, skadajcych si jedynie z pieczonego misa.Mwi prawd, rosy tu bowiem w obfitoci olbrzymie palmy, nadzwyczajnej wysokoci mimozy i baobaby, dochodzce do stu pidziesiciu stp wysokoci. Piaskowce rosy na dwadziecia lub trzydzieci stp wysoko, gazie ich byy kolczaste, okryte limi szerokiemi na sze albo siedem cali; pod kor tych drzew znajduje si pyn mleczny, orzechy za, gdy dojrzej, pkaj i wyrzucaj ziarna w liczbie szesnastu. Gdyby Kamis nie posiada nawet zdolnoci kierowania si w lesie, to objaniyby go w tym razie licie tego krzewu, ktre rozkadaj si tylko na wschd i na zachd.Brazylijczyk, ktryby si zabka w tym podzwrotnikowym lesie, mylaby, e si znajduje w dolinie rzeki Amazonki. Maks Huber gniewa si na krzaki, rosnce tu przy ziemi, a Jan Cort podziwia te zielone kobierce i gszcze, skadajce si przewanie z najrozmaitszych gatunkw paproci. A w gatunkach drzew co za rozmaito! Stanley w opisie swojej podry wspomina, e licie drzew Afryki rodkowej zastpuj tamtejszym mieszkacom jody i sosny pnocy, gdy s tak wielkie, e krajowcy buduj sobie z nich szaasy. Jakkolwiek nie s one zbyt twarde, suy jednak mog do kilkodniowego odpoczynku. Drzewa mahoniowe rosy take w obfitoci, jak rwnie drzewa tak zwane elazne; to znw takie, ktre dostarczaj farby czerwonej, drzewa mangowe i sykomory, zaliczajce si do gatunku jaworw. Rosy tu rwnie dziko drzewa pomaraczowe i figowe, ktrych pie jest biay, jakby wapnem pocignity i mnstwo innych gatunkw, dochodzcych do olbrzymiej wielkoci.Pomimo e drzewa te rosn gsto, gazie ich i licie rozwijaj si bujnie pod wpywem klimatu zarazem gorcego i wilgotnego.Przejcie wpord drzew, a nawet przejazd byby moliwy, gdyby nie ljany, grube jak liny okrtowe, przerzucajce si z jednego pnia na drugi i okrcajce je wowemi sploty. Ljany wic tamoway przejcie, czc i plczc wszystkie gazie ze sob za pomoc dugich zielonych acuchw.W gstwinie gazi i lici odbywa si nieustajcy koncert: piewy, krzyki i gruchania od rana do nocy unosiy si w powietrzu. Miljardy ptasich gardzioek wyrzucay z krtani urocze trele, tak donone, e niektre z nich monaby porwna do gwizdawki okrtowej. Cay ten wiat skrzydlaty, papugi, papuki, sowy, dudki, kosy, pikne kardynay i inne ptactwo wrzaw napeniay powietrze, nie liczc kolibrw, ktre migay wpord gazi, jak roje pszcz rnobarwnych.Rozmaite gatunki map, jako to: pawjany okryte szarym wosem, szympanse, mandryle i goryle, najsilniejsze i najzoliwsze ze wszystkich map afrykaskich, wydaway w oddali najrozmaitsze, przeraliwe krzyki.Dotychczas nasi podrni od tych czwororkich zwierzt nie doznawali nic zego. Zapewne byli oni pierwszemi ludmi, ktrzy zapucili si w ten las pierwotny. To te mapy okazyway wicej ciekawoci ni gniewu. W okolicach Kongo i Kamerunu byoby zupenie inaczej; tam czowiek przebywa ju oddawna i mapy oswoiy si ju z jego widokiem.Podrni nasi odpoczli raz w poudnie, a drugi raz o szstej nad wieczorem. Pochd chwilami mieli niezmiernie utrudniony z powodu gstwiny, ktr tworzyy pncze. Przecina je i rozrywa byo cik prac. Na szczcie czsto spotykali cieki wydeptane przez bawoy i wpord drzew spostrzegali nawet te zwierzta, ktre zawsze grone s dla czowieka. Polujc na nie, trzeba strzela zblizka i celowa midzy oczy, tak, aby strza by miertelny.Lecz bawoy trzymay si w oddaleniu, przytym podrni mieli poddostatkiem misa z antylop, a pragnli zaoszczdzi nabojw i postanowili ani jednego strzau nie zmarnowa naprno.Kamis obra na wieczorny spoczynek ma polank.W miejscu, gdzie zasiedli, wznosio si drzewo, wysokie na sto pidziesit stp i grujce nad innemi.Na wysokoci szeciu metrw po nad ziemi rozrzucay si due, szaro-zielone licie i kwiaty, osypane biaawym puchem, ktry spada jak nieg dokoa pnia. Byo to drzewo baweniane, do pospolite w Afryce, ktrego korzenie wznosz si ponad ziemi w ten sposb, e mona pod niemi znale schronienie. Ot i ko gotowe zawoa Maks Huber wprawdzie niema materaca na sprynach, ale rwnie mikko wyspa si mona na tej bawenie.Za pomoc krzesiwa Kamis rozpali ogie i posiek wkrtce przyrzdzono.Po wieczerzy, zanim uoyli si do snu pod konarami drzewa bawenianego, Jan Cort rzek do Kamisa: Jeeli si nie myl, to idziemy cigle w kierunku poudniowo-zachodnim? Tak odpowiedzia Kamis idziemy w tym samym kierunku, co soce. Ile razy dostrzegaem soce, zwracaem si w jego stron Ile mil moemy przej dziennie? Cztery lub pi, panie Janie; jeeli codzie bdziemy mogli przej taki sam kawa drogi, to w przecigu miesica powinnimy si dosta do brzegw Ubangi. Zdaje mi si, e lepiej liczy wicej czasu, w przewidywaniu zych przygd. Lub te dobrych podchwyci Maks Huber. Kto wie, czy nie napotkamy jakiej rzeki, ktra nam pozwoli odbywa dalsz podr bez zmczenia. Do tej pory nie wydaje mi si to prawdopodobnym, mj drogi Maksie Dlatego, e niewiele posunlimy si w kierunku zachodnim odezwa si Kamis i bybym zdziwiony, jeliby jutro lub pojutrze Postpujmy tak, jakbymy nigdy nie mieli korzysta z adnej rzeki rzek Jan Cort. Zreszt podr, majca trwa trzydzieci dni, jeeli nie napotkamy nieprzezwycionych przeszkd, nie jest znowu rzecz tak straszn dla takich nieustraszonych strzelcw, jakiemi jestemy ja z Maksem! Zaczynam si lka doda Maks Huber albowiem zdaje mi si, e ten tajemniczy las nie kryje w sobie adnej tajemnicy. Tym lepiej, Maksie! Tym gorzej, Janie! A teraz, Lango, chodmy spa! Dobrze, przyjacielu Maksie! odrzek chopczyk, ktrego oczy kleiy si do snu.Lango by niesychanie znuony, gdy w drodze nikomu si nie da wyprzedzi. Trzeba go byo zanie na rku i umieci pod drzewem.Kamis chcia znowu czuwa przez ca noc, lecz towarzysze nie chcieli si na to zgodzi. Bdziemy si zmieniali co trzy godziny.Maks Huber zaj pierwszy miejsce przy wygasym ognisku, podczas gdy Jan Cort i Kamis udali si na spoczynek i uoyli si na mikkim mchu leccym z drzewa.Maks Huber opar nabity karabin o drzewo, tu obok siebie i podda si urokowi tej spokojnej nocy; w gstwinie lenej ucichy wszystkie szmery i odgosy dzienne.Zaledwie lekki powiew porusza gazkami drzew. Promienie ksiyca, szybujcego wysoko na horyzoncie, przedzieray si przez licie, rzucajc drce, srebrzyste blaski na ziemi. I nietylko na polance, ale dokoa, jak okiem mona byo zasign, wszdzie lizgao si biae wiato ksiycowe.Maks Huber, bardzo wraliwy na poetyczny urok natury, upaja si nim, wydawao mu si, e ni, a jednake nie spa wcale. Myla, e jest jedyn istot yjc wpord tego wiata rolinnego, bo czy ten wielki las Ubangi nie by wiatem? Chcc zbada ostatnie tajniki kuli ziemskiej rozwaa czy koniecznie trzeba dociera a do jego osi? Dlaczego mamy dy do odkrycia dwuch biegunw i naraa si na straszliwe niebezpieczestwa, a do tego spotyka przeszkody niezwalczone? Do czego nas to doprowadzi? Moe do rozwizania jakiego zagadnienia, dotyczcego meteorologji, elektrycznoci lub magnetyzmu ziemskiego? Czy to warto, aby dla takiego powodu dodawa tyle nazwisk w nekrologji, ktremi przepenione s opisy wypraw do pnocnego i poudniowego bieguna? Czy nie byoby rzecz poyteczniejsz i bardziej ciekaw, zamiast zapuszcza si na podbiegunowe morza, zwiedzi raczej wntrze tych pierwotnych lasw i przenikn ich dzikie ustronia? Istnieje wiele takich lasw w Ameryce, Azji i Afryce, w ktrych nie postaa jeszcze stopa adnego badacza, gdzie nikt nie poczyni jeszcze odkry i nie mia odwagi zapuci si w te nieznane przestrzenie Nikt jeszcze nie wydar tym drzewom sowa ich zagadki. Ludzie, zajmujcy si w staroytnoci mitologj, mieli moe suszno, napeniajc swoje lasy faunami, satyrami, drjadami i nimfami. Zreszt, stosujc si do wskazwek nauki wspczesnej, mona przypuci, e w tych przestrzeniach lenych przebywaj istoty nowe, zastosowane do warunkw bytu obecnego. W epoce druidycznej czy Galia nie udzielaa przytuku ludom nawp dzikim, Celtom, Germanom, Ligurom i setkom innych pokole, ktre osiedlay si w miastach i wioskach, zachowujc swoje obyczaje i prawa? Wszystkie te pokolenia kryy si w gbi lasw, gdzie ich nie moga dosign wszechwadna rka Rzymian!Te i tym podobne myli przesuway si w gowie Maksa Hubera.Przecie i tu, w Afryce poudniowej, legienda opiewaa o istotach, znajdujcych si na niszym poziomie ludzkoci? Kto wie, czy las Ubangi ze strony wschodniej nie dotyka do posiadoci, odkrytych przez Schweinfurta i Junkiera, do kraju Niam-Niamw, owych ludzi podobnych do map? Henryk Stanley, w pnocnych okolicach Itury napotka pigmejczykw, ktrych wzrost nie dochodzi metra, a pomimo to byli oni ludmi dobrze zbudowanemi, o cerze delikatnej i lnicej, z wielkiemi oczami gazelli. Misjonarz angielski Albert Lhyd przekona si, e pomidzy Uganda i Kabinda, yje z dziesi tysicy ludzi tego pokolenia; mieszkaj oni albo pod gaziami, albo wprost na gaziach drzew. Nazywaj ich Bambusji. Maj wodza, ktremu s posuszni. W lasach Ndukorbocha, opuciwszy Ipoto, Stanley napotka pi wiosek, zamieszkaych przez to lilipucie plemi; pniej za napotka plemiona Uambuli, Batinasw, Akkasw i Barunhw, ktrych wzrost nie przechodzi stu trzydziestu centymetrw, a czasem tylko dziewidziesit dwa, i ktrzy wa najwyej czterdzieci kilogramw A jednak plemiona te s inteligientne, przemylne, wojownicze i grone, pomimo maego wzrostu i maego kalibru broni, ktrej uywaj. Plemiona, zamieszkujce nad brzegami grnego Nilu, lkaj si ich bardzo.Uniesiony bujn wyobrani i pragnieniem szukania nadzwyczajnych przygd, Maks Huber powtarza sobie, e w lesie Ubangi musz znajdowa si jakie typy szczeglne, o ktrych etnografowie nie mieli jeszcze pojcia. Moe to byli ludzie, majcy jedno tylko oko, jak bajeczni cyklopi, lub nos przeduajcy si naksztat trby, ktry dozwoliby zaliczy ich do rzdu gruboskrych?Maks Huber pogry si tak w tych dumaniach naukowo-fantastycznych, e zapomnia o swej roli szyldwacha. Nieprzyjaciel mgby si przybliy, a Maks nie byby zbudzi Jana i Kamisa.Nagle drgn, poczu e rka jaka dotkna jego ramienia. Co to? zapyta. To ja odpar Jan Cort czy wzie mnie za dzikiego mieszkaca Ubangi? Nie dostrzege nic podejrzanego? Nic Teraz na ciebie kolej, aby odpocz, mj drogi Maksie Dobrze, ale zdaje mi si, e moje marzenia senne nie bd tak pikne i ciekawe jak te, ktre niem na jawie.Nadspodziewanie noc ta naszym podrnym przesza spokojnie.ROZDZIA VICigle w kierunku poudniowo-zachodnim.Nazajutrz, jedenastego marca, podrujcy gotowali si znw do drogi. Mia to by drugi dzie ich przeprawy przez puszcz.Gdy wydostali si z pomidzy korzeni drzewa bawenianego, obeszli najpierw dokoa polank, przysuchujc si piewom ptaszt, ktrych trele mogyby zawstydzi niejedn wosk piewaczk.Przed wyruszeniem w drog przezorno nakazywaa zje niadanie, ktre skadao si wycznie z zimnego misa antylopy i wieej wody, zaczerpnitej ze strumienia, pyncego w pobliu. Napenili rwnie wod tykw Kamisa. Potym skierowali si na prawo od polanki, tam, gdzie przebyskiway pierwsze promienie wschodzcego soca.Oczywicie ta cz lasu bya zamieszkaa przez grubszego zwierza, gdy w rozmaitych kierunkach krzyoway si tu cieki wydeptane. Wistocie dostrzegli bawoy, a nawet par nosorocw w gstwinie, ktre trzymay si jednak zdaleka od ludzi. Poniewa zwierzta te nie okazyway usposobienia wojowniczego, podrni nie zaczepiali ich, nie chcc naprno zuywa kul i prochu. Szli tak do poudnia i uszli ze dwanacie kilometrw.Jan Cort ubi par dropi; s to ptaki z czarnym upierzeniem, odznaczajce si misem bardzo smacznym. Wolabym jednak, aby miso byo pieczone, a nie przypiekane na wglach rzek Maks Huber. Nic atwiejszego! odpowiednia Kamis.Oprawiony i oczyszczony drop nadziany zosta na patyk i upieczony doskonale. Mona sobie wyobrazi, z jakim apetytem spoyli go nasi podrni.Kamis i jego towarzysze ruszyli w dalsz drog, lecz w warunkach daleko trudniejszych ni wczoraj.cieki znikny, trzeba byo torowa sobie drog wpord kolcych krzakw.Przez kilka godzin pada deszcz ulewny, lecz gazie tworzyy tak gste sklepienie, e na ziemi ledwie kiedy niekiedy upada kropla. Skoro jednak podrni wydostali si na polank, Kamis napeni wod deszczow tykw, prawie ju zupenie prn. Od kilku godzin upatrywali rda i nie mogli go nigdzie znale. To byo zapewnie powodem, e i zwierzt mniej spotykali w tej stronie, a tym samym i mniej cieek wydeptanych. Brak strumieni dowodzi, e nie zbliamy si do adnej rzeki rzek Jan Cort, gdy zatrzymali si na wieczorny odpoczynek. Rzeka, ktr widzielimy obok wzgrza, a gdzie rozbilimy nasz namiot, skrca oczywicie na zachd, nie wpywajc bynajmniej do puszczy.Pomimo to podrni postanowili nie zbacza z raz powzitego kierunku drogi, ktry mia ich doprowadzi do wybrzea Ubangi. Zreszt doda Kamis oprcz strumienia, ktry widzielimy onegdaj, moemy napotka inny bieg wody. Oby nas doprowadzi do Ubangi!Noc z jedenastego na dwunasty marca podrni spdzili pod olbrzymim jakim drzewem, ktrego pie, gadki od dou, wznosi si na sto stp ponad ziemi.Czuwali, jak zwykle, na zmian, a sen przerwao im tylko kilka razy ryczenie bawow i nosorocw. Nie obawiali si usysze ryku lwa w tym nocnym koncercie, gdy zwierzta te nie mieszkaj w lasach Afryki rodkowej. Przebywaj one w poudniowej stronie Kongo i w pnocnym Sudanie, to jest w okolicach Sahary. Zbyt gsty las nie odpowiada kaprynemu charakterowi i niepodlegemu usposobieniu krla zwierzt. Potrzebuje on wikszej przestrzeni, paszczyzny zalanej promieniami soca, po ktrej mgby biega i goni swobodnie.Nie sycha byo rwnie chrzkania hipopotama, ktre sprawioby poniekd pewn przyjemno naszym podrnym, gdy obecno tych wielkich ziemnowodnych zwierzt oznajmiaaby blizko wody.Nazajutrz czas by pochmurny, kiedy podrni nasi wyruszali w dalsz drog.Maks zabi antylop wielkoci osa. By to gatunek znany, poredni pomidzy osem a koniem; barwa szerci tej antylopy bya szara, z czarn prg na grzbiecie, ogon dugi, zakoczony kici czarnych wosw, rogi dugoci metra, kocz si adnie i przy obsadzie maj po kilkanacie obrczek.Nawet lew nie atwo zwycia to stworzenie; dzi trafny strza Maksa powali je na ziemi.Jan, Maks i Kamis mieli zapewnione poywienie na dni kilka. Kamis zdar skr i powiartowa antylop, co zajo z godzin czasu, poczym kademu z towarzyszw da cz misa do niesienia. Tutaj mona si tanio zaopatrzy w ywno rzek Cort caa antylopa kosztuje tylko jeden nabj. No, tak, jeeli kto strzela celnie. Chciae powiedzie szczliwie doda Maks, ktry nie lubi si chwali, jak inni myliwi.Dotychczas Kamis i jego towarzysze zuywali proch i kule tylko w celu zapewnienia sobie poywienia, ale kt zdoa przewidzie, co dalej bdzie?Przed poudniem napotkali mnstwo map; biegy one i skakay tu obok, tak, e Kamis lka si z ich strony napadu. Skakay z drzewa na drzewo z nadzwyczajn szybkoci, ktrejby im mg pozazdroci niejeden gimnastyk.Gatunkw map byo wiele: jedne, te jak Arabowie, inne czerwone jak Indjanie, lub czarne, jak krajowcy z ziemi Kafrw. Te ostatnie s bardzo zoliwe. Pomidzy niemi s take mapy elegantki, ktre cigle s zajte czyszczeniem i gaskaniem piknego konierza z biaego futra, otaczajcego ich szyj.Stworzenia te towarzyszyy naszym podrnym w pochodzie przez kilka godzin, wreszcie rozproszyy si w gstwinie lenej.Okoo godziny drugiej po poudniu, Maks, Jan, Kamis i Langa zwrcili si na do szerok ciek, majc dugoci kilkanacie kilometrw. Z pocztku rozkoszowali si tak wygodn drog, wkrtce jednak przekonali si, e to grone zwierzta wydeptay t ciek.Bya to para nosorocw, chrzkanie ktrych wanie dao si sysze zdaleka. Kamis da znak swoim towarzyszom, aby si zatrzymali Nosoroce to ze zwierzta rzek, opatrujc karabin. Bardzo grone potwierdzi Maks Huber. Nosoroca nie atwo zabi doda Kamis. C zrobimy? zapyta Jan Cort. Najlepiej byoby przej tak, aby nas nie spostrzegy odpowiedzia Kamis musimy zatym ukry si przed niemi. W kadym razie bdmy przygotowani do strzau.Opatrzyli bro i skrcajc ze cieki, ukryli si szybko w gstwinie, po prawej stronie.W kilka minut pniej ryczenie coraz bliej sysze si dao i wkrtce ukazay si na ciece potworne gruboskre zwierzta, postpoway one do szybko z gow podniesion do gry, z ogonem zadartym na grzbiet. Byy to olbrzymy, dugie na trzy lub cztery metry, uszy miay sterczce, nogi krtkie i powykrzywiane, pysk city, uzbrojony w rg, sucy im do obrony lub do napaci.Jzyk, podniebienie i szczki maj tak nieczue a silne, e spoywaj bezkarnie kaktusy, opatrzone ostremi kolcami.Nagle zatrzymay si. Spostrzegy nas szepn Kamis.Jeden nosoroec, potwr pokryty such i chropowat skr, postpi kilka krokw w stron krzakw. Maks Huber wzi go na cel. Celuj w gow zawoa Kamis.Rozleg si strza, a pniej drugi i trzeci. Kule utkwiy wida tylko w skrze olbrzymich zwierzt i nie zadrasny ich bynajmniej. Nosoroce ryczay przeraliwie; wystrzay nie wyrzdziy im adnej krzywdy, lecz skieroway ich uwag na krzaki, pomidzy ktre zaczy si wdziera.Gste i cierniste zarola nie powstrzymyway ich w pochodzie. Mona si byo spodziewa, e za chwil wszystko zostanie zmiadone, zdruzgotane, zniszczone. Ocalelimy od soni, ale nie unikniemy zguby wobec nosorocw myleli nasi podrni. Tu nie obroni nas nawet gstwina lena, jak wtedy przed soniami. Gdybymy chcieli nawet ratowa si ucieczk, nie zdoamy umkn.W gstwinie krzakw rosy drzewa wyniose, a pomidzy niemi wznosi swoje konary potny baobab. Gdyby to mona dosta si do niego! Baobab oparby si z pewnoci natarciu nosorocw, nie tak, jak palmy, ktre sonie atwo poamay.Wprawdzie gazie rosy dopiero o jakie pidziesit stp po nad ziemi, a pie, gruby od dou, gadki by i tym samym niepodatny do wdzierania si na drzewo.Kamis waha si chwil, co postanowi. Jan Cort strzeli znowu, ale take niezbyt celnie. Kula drasna nosoroca w opatk i podrania go tylko; zwierz rzucio si pomidzy zarola, za nim pody drugi nosoroec.Maks, Jan i Kamis nie mieli czasu nabi powtrnie broni. Ucieka, take ju byo zapno, lecz instynkt zachowawczy poradzi im, aby si ukryli za szerokim pniem baobabu, ktry mia ze sze metrw rednicy. Chocia i tu nosoroce mogy ich napa z dwuch stron. Do licha! mrukn Maks Huber. Wzywajmy lepiej Pana Boga mrukn z pawag Jan Cort.Rzeczywicie, jeeli Opatrzno ich nie poratuje, nie mog myle o ocaleniu.Baobab zadra pod gwatownym natarciem nosoroca, zdawao si, e olbrzymie drzewo wyrwane zostao z korzeniami.Lecz nacierajc, zwierz zaczepio rogiem o rozszczepion kor drzewa i pomimo gwatownego usiowania, nie mogo si oswobodzi. Drugi te nosoroec, ktry miady ssiedniej krzaki, zatrzyma si zdumiony niewol towarzysza. Kamis pooy si na trawie i pezajc, zajrza, co robi zwierzta, a widzc niewol jednego i osupienie drugiego, szepn z popiechem: Uciekajmy! uciekajmy!Towarzysze domylili si raczej, ni zrozumieli jego rozkaz.Wszyscy zaczli ucieka, pocigajc za sob Langa. Ku wielkiemu ich zdumieniu, nosoroce nie cigay ich; po kilku minutach szalonego biegu, Kamis da znak, aby si zatrzymali. Co si stao? zapyta Jan Cort, odetchnwszy. Zwierz nie mogo wycign rogu, ktry utkn w korze drzewa odpowiedzia Kamis. Czy by moe! zawoa Maks Huber. Jestemy zdrowi i cali, ale stracilimy naprno kilka nabojw. Tymbardziej szkoda kul i prochu, e podobno miso nosoroca jest ja