ul. nowolipki 18, 01-019 warszawa msze...

4
ISSN 2300-9233 ul. Nowolipki 18, 01-019 Warszawa MSZE ŚW.: dzień powszedni: 7 00 , 8 00 , 9 00 , 18 30 . niedziela: 7 00 , 8 30 , 10 00 , 11 30 , 13 00 , 18 30 i 19 45 . Spowiedź św. na każdej Mszy św. Kancelaria: od wtorku do piątku w godz. 9 00 - 10 00 ; 16 00 - 17 45 ; tel.: 22-838-30-95 (tylko w godz. urzędowania), fax. 22-636-69-55. Konto parafii św. Augustyna: 56 1240 2063 1111 0010 0087 4213 XXX niedziela zwykła 28 października 2018 r. LITURGIA SŁOWA Jr 31,7-9; Ps 126; Hbr 5,1-6; Mk 10,46B-52 Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewi- domy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. A słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Jezus przystanął i rzekł: „Zawo- łajcie go”. I przywołali niewidomego, mówiąc mu: „Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z się- bie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do nie- go: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Powiedział Mu niewidomy: „Rabbuni, że- bym przejrzał”. Jezus mu rzekł: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą. Oto słowo Pańskie. NIE TYLKO BARTYMEUSZ Rozważając fragment Ewangelii, mamy szansę przeżyć spotkanie z na- szym Panem i Zbawicielem – Jezu- sem Chrystusem. Tym razem niejako pretekstem do spotkania z Jezusem jest człowiek niewidomy o imieniu Bartymeusz. Łukasz mówi o jakimś niewidomym, a św. Marek podaje jego imię. Niewidomy Bartymeusz zaznał nę- dzy życia w stopniu wyjątkowym. Oprócz niewidzenia i biedy doświad- czał też gorzkiego smaku lekceważe- nia i odrzucenia. Czuł się też napięt- nowany, gdyż kalectwo według ów- czesnych potocznych przekonań ży- dowskich świadczyło o winie moral- nej, jego własnej lub jego przodków. Na widok kogoś takiego – tylko nie- liczni okazywali współczucie, zaś większość odwracała głowę i szero- kim łukiem omijała nieszczęśnika. Tak było wtedy, podobnie bywa dzi- siaj. Wczuwając się w los Bartymeusza, mamy być może chęć wykrzyknąć, że tyle cierpienia na jedną głowę to za dużo! A może mamy ochotę z satys- fakcją zdystansować się i powiedzieć sobie, że nasz los nie jest tak marny! W końcu, mamy się dużo lepiej; ma- my oczy, nie żebrzemy... Mamy tyle dóbr i zabezpieczeń... Jeśli jednak popatrzeć głębiej, to okazuje się, że tak naprawdę wszyst- kie biedy i choroby ciała ludzi opisa- nych w Ewangeliach – mają swój „odpowiednik” w biedach i chorobach duszy, w naszych sercach. Tak na- prawdę wszystkich nas dotyka w tym życiu jakiś stopień czy odmiana du- chowej ślepoty, paraliżu, trądu i głu- choty. A z czasem odkrywamy i to, że nasza duchowa ślepota, paraliż, trąd i głuchota mają swoje źródło w grze- Nie wiemy, jak długo nie- widomy żebrak Bartymeusz siedział przy drodze, prosząc o jałmużnę. W pewnym sen- sie siedział tam całe życie i czekał na tego jedynego Przechodnia, gdyż dopiero spotkanie z Jezusem odmie- niło jego los. Dopiero Ten, który przywrócił mu wzrok i obdarował go światłem, nadał jego życiu nowy wy- miar. Chrystus nieustannie przechodzi także przez na- sze życie, nieustannie prosi nas o wiarę. o. Tomasz Zamorski OP, Oremus

Upload: phungkien

Post on 01-Nov-2018

214 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

’ ISSN 2300-9233 ‘

ul. Nowolipki 18, 01-019 Warszawa

MSZE ŚW.: dzień powszedni: 700, 800, 900, 1830. niedziela: 700, 830, 1000, 1130, 1300, 1830 i 1945.

Spowiedź św. na każdej Mszy św.

Kancelaria: od wtorku do piątku w godz. 900 - 1000; 1600 - 1745;

tel.: 22-838-30-95 (tylko w godz. urzędowania), fax. 22-636-69-55.

Konto parafii św. Augustyna: 56 1240 2063 1111 0010 0087 4213

XXX niedziela zwykła 28 października 2018 r.

LITURGIA SŁOWA Jr 31,7-9; Ps 126; Hbr 5,1-6; Mk 10,46B-52

Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewi-domy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. A słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Jezus przystanął i rzekł: „Zawo-

łajcie go”. I przywołali niewidomego, mówiąc mu: „Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z się-bie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do nie-go: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Powiedział Mu niewidomy: „Rabbuni, że-bym przejrzał”. Jezus mu rzekł: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

– Oto słowo Pańskie.

NIE TYLKO BARTYMEUSZ Rozważając fragment Ewangelii,

mamy szansę przeżyć spotkanie z na-szym Panem i Zbawicielem – Jezu-sem Chrystusem. Tym razem niejako pretekstem do spotkania z Jezusem jest człowiek niewidomy o imieniu Bartymeusz. Łukasz mówi o jakimś

niewidomym, a św. Marek podaje jego imię.

Niewidomy Bartymeusz zaznał nę-dzy życia w stopniu wyjątkowym. Oprócz niewidzenia i biedy doświad-czał też gorzkiego smaku lekceważe-nia i odrzucenia. Czuł się też napięt-

nowany, gdyż kalectwo według ów-

czesnych potocznych przekonań ży-dowskich świadczyło o winie moral-nej, jego własnej lub jego przodków. Na widok kogoś takiego – tylko nie-liczni okazywali współczucie, zaś większość odwracała głowę i szero-kim łukiem omijała nieszczęśnika. Tak było wtedy, podobnie bywa dzi-siaj.

Wczuwając się w los Bartymeusza, mamy być może chęć wykrzyknąć, że tyle cierpienia na jedną głowę to za dużo! A może mamy ochotę z satys-fakcją zdystansować się i powiedzieć sobie, że nasz los nie jest tak marny!

W końcu, mamy się dużo lepiej; ma-my oczy, nie żebrzemy... Mamy tyle dóbr i zabezpieczeń...

Jeśli jednak popatrzeć głębiej, to okazuje się, że tak naprawdę wszyst-kie biedy i choroby ciała ludzi opisa-nych w Ewangeliach – mają swój „odpowiednik” w biedach i chorobach duszy, w naszych sercach. Tak na-prawdę wszystkich nas dotyka w tym życiu jakiś stopień czy odmiana du-chowej ślepoty, paraliżu, trądu i głu-choty. A z czasem odkrywamy i to, że nasza duchowa ślepota, paraliż, trąd i głuchota mają swoje źródło w grze-

Nie wiemy, jak długo nie-widomy żebrak Bartymeusz siedział przy drodze, prosząc o jałmużnę. W pewnym sen-sie siedział tam całe życie i czekał na tego jedynego Przechodnia, gdyż dopiero spotkanie z Jezusem odmie-niło jego los. Dopiero Ten, który przywrócił mu wzrok i obdarował go światłem, nadał jego życiu nowy wy-miar. Chrystus nieustannie przechodzi także przez na-sze życie, nieustannie prosi nas o wiarę.

o. Tomasz Zamorski OP, Oremus

KATECHIZM KOŚCIOŁA

KATOLICKIEGO 1072 "Liturgia nie wyczerpuje ca-łej działalności Kościoła". Powinna ją poprzedzać ewangelizacja, wia-ra i nawrócenie, a wtedy może ona przynosić swoje owoce w ży-ciu wiernych: nowe życie według Ducha, zaangażowanie w posłanie Kościoła i służbę na rzecz jego jedności. 1073 Liturgia jest także uczestnic-twem w modlitwie Chrystusa skie-rowanej do Ojca w Duchu Świę-tym. Cała modlitwa chrześcijańska znajduje w niej swoje źródło i swój kres. Przez liturgię człowiek wewnętrzny zostaje zakorzeniony i umocniony w "wielkiej miłości, jaką Bóg nas umiłował" (Ef 2, 4) w swoim umiłowanym Synu. Jest to "przedziwne dzieło Boże", które przeżywamy i któremu nadajemy charakter wewnętrzny przez każ-dą modlitwę, "przy każdej spo-sobności... w Duchu" (Ef 6, 18). 1074 "Liturgia jest szczytem, do którego zmierza działalność Ko-ścioła, i jednocześnie jest źró-dłem, z którego wypływa cała jego moc". Jest więc uprzywilejowanym miejscem dla katechezy Ludu Bo-żego. "Katecheza z natury swej jest związana z całym sprawowa-niem liturgii i sakramentów, gdyż właśnie w sakramentach, a zwłaszcza w Eucharystii, Jezus Chrystus najpełniej działa w celu przemiany człowieka". 1075 Katecheza liturgiczna ma na celu wprowadzenie w misterium Chrystusa, przechodząc od tego, co widzialne, do tego, co niewi-dzialne, od znaku do tego, co on oznacza, od "sakramentów" do "misteriów". Taka katecheza jest zadaniem katechizmów lokalnych i regionalnych. Niniejszy Kate-chizm, który ma służyć całemu Kościołowi w różnorodności jego obrzędów i kultur, przedstawia to, co jest podstawowe i wspólne dla całego Kościoła, jeśli chodzi o liturgię jako misterium i jako ce-lebrację, a następnie siedem sa-kramentów i sakramentalia.

chu. A więc w czymś okropnym. Najokropniejszym, gdyż grzech jest zerwaniem więzi z Bogiem, wymó-wieniem Mu posłuszeństwa i odmó-wieniem wiary i zaufania do Jego do-broci, miłości i wszechmocy. Tkwiąc w grzechu, odwracamy się od Boga i trwamy zakrzywieni ku sobie (św. Augustyn) i ku samej doczesności.

To dobrze, że cieszymy się zdro-wymi oczami ciała i dobrym słuchem, ale i tak mamy powody, by pytać sie-bie, jak funkcjonują oczy i uszy mojej duszy. I co tak naprawdę widzimy i pojmujemy z tajemnicy Boga Trójje-dynego, z tajemnicy Jezusa Chrystu-sa? A także z tajemnicy człowieka? Poważne wejście w świat czterech Ewangelii dość szybko uświadamia nam, że wciąż daleko nam do patrze-nia i widzenia jak Jezus Chrystus. Czujemy to może najbardziej, gdy konfrontujemy się z Przykazaniem Miłości, z ogromem Miłości zaofia-rowanej nam przez Boga i z wielką miarą miłości, którą winniśmy skie-rować ku Bogu, bliźnim, a także ku sobie samym.

Im więcej przestajemy z Jezusem, tym bardziej On nas fascynuje i do Siebie pociąga, ale też pokazuje dzie-lący nas od Niego dystans, gdy chodzi o widzenie wszystkiego tak, jak On; postępowanie tak jak On! I radowanie się Bogiem Ojcem, jak On!

Nasza żebranina Co do żebrania – też nie jesteśmy

lepsi od żebrzącego Bartymeusza. Wprawdzie materialnie miewamy

się znacznie lepiej niż on... Jednak w sensie duchowym, psychicznym za-chowujemy się nierzadko jak żebracy! Zamiast radośnie i bezpiecznie miesz-kać w domu Słowa Bożego (zachęcał nas do tego niedawny Synod Bisku-pów w Rzymie), to siadamy przy dro-gach bezbożnego świata epatującego bogatą ofertą technicznej cywilizacji, i żebrzemy...

Co to oznacza? – odpowiedź łatwo znajdziemy sami... Być może wiele godzin, nierzadko o wiele za dużo, przesiadujemy przed telewizorami, skaczemy z kanału na kanał, oblatu-jemy z pomocą sieci Internetu pół świata, by znaleźć to, czego nam bra-kuje do szczęścia... Szukamy i nie znajdujemy. Odczuwamy pustkę, któ-rej próbujemy zaradzić w kolejnym, czy innego rodzaju, seansie żebrania.

A są oczywiście różne inne formy żebrania, np. w międzyludzkich rela-

cjach, a może raczej układach, kiedy to za odrobinę uznania potrafimy za-pierać się swoich poglądów (religij-nych czy politycznych, jeśli są zbyt prawe). Czasem z lęku przed niewia-domą reakcją grupy, nie przyznajemy się do wiary i jasnych zasad moral-nych. Niekiedy potrafimy komuś schlebiać czy przemilczać prawdę, byle tylko w zamian zyskać trochę aplauzu czy też oszczędzić sobie ry-zyka wpisanego w bycie świadkiem poznanej prawdy i Boga nad wszystko umiłowanego.

Powiedzmy szczerze sobie i Jezu-sowi, jak to jest z naszym widzeniem i ślepotą... I jak bardzo pozorne jest nasze bogactwo... I ile jest w nas od-czucia nędzy i form żebrania... Niech nasze braki nie zamykają nam ust i nie onieśmielają, lecz przyprowadzają nas do Jezusa.

Nie wstydźmy się wołać jak Barty-meusz: Jezusie, Synu Dawida, ulituj

się nade mną!

Dotrzeć do Jezusa mimo utrud-nień

Warto podkreślić, że Bartymeusz był pozbawiony wzroku i wielu in-nych dóbr, ale słuch miał dobry. Z otwartym sercem nasłuchiwał, co wo-kół mówiono o Jezusie. Zasłyszane świadectwa o dobroci i mocy Jezusa wzbudziły w nim niezachwianą uf-ność. Czekał na sposobność, żeby móc osobiście poprosić Jezusa o ratu-nek! Gdy usłyszał, że tłum przeciąga,

dowiadywał się, co się dzieje. Powie-

dzieli mu, że Jezus z Nazaretu prze-

chodzi. Wtedy zaczął wołać: Jezusie,

Synu Dawida, ulituj się nade mną! – Tej okazji nie przepuścił. Nie bał się, że się ośmieszy. Wołał na całe gardło. Wszystko postawił na jedną kartę!

Jego ufna wiara napotkała na wielką przeszkodę. Ewangelista mówi, że ci, co szli na przedzie, nastawali na nie-

go, żeby umilkł. Tak, ci na przedzie

okazali się niewrażliwi na kogoś naj-bardziej potrzebującego. Im wystar-czyło to, że sami są blisko Jezusa. By-ła to jednak tylko fizyczna bliskość. A poza tym, na razie, dzielił ich wiel-ki dystans od Serca Jezusa, wrażliwe-go na każde wołanie o pomoc. Na każde, bez najmniejszego wyjątku.

Niewidomy nie dał się zbić z tropu. Lecz jeszcze głośniej wołał: Jezusie,

Synu Dawida, ulituj się nade mną! Użył całej swojej energii, by zostać usłyszanym. Był pewny, że gdy Jezus

usłyszy jego prośbę, to na pewno za-trzyma się i pomoże również jemu. Rzeczywiście, Jezus przystanął i ka-zał przyprowadzić go do siebie. A gdy

się zbliżył, zapytał go: Co chcesz,

abym ci uczynił? Tym samym Jezus potwierdził, że przyszedł do tych, któ-

rzy źle się mają (Łk 5, 31). Tylko ci na przodzie uznali, że

„przypadek” Bartymeusza jest bezna-

dziejny i nie wart uwagi Jezusa. Po-twierdzili oni dziwną prawidłowość, że mianowicie Bóg Ojciec w swoim Synu Wcielonym, z wielką miłością szuka każdej owcy zagubionej, i z wielką delikatnością zwraca się do źle się mających, zaś my ludzie, będąc niedouczonymi uczniami Jezusa, po-trafimy znakomicie utrudniać – sobie i innym – dostęp do zbawczej mocy Jezusa.

Jak ja reaguję na trudne sytuacje – własne i bliźnich? Czy nie oceniam ich jedynie z pozycji własnej bezrad-ności? Ile osób uznałem w życiu za przypadki beznadziejne i nic im nie zaofiarowałem? Może ani jednym słowem nie wspomniałem o Jezusie,

jako potężnym Panu i życzliwym Zbawicielu?

Może przede wszystkim siebie sa-mego traktowałem, jako przypadek beznadziejny? Było tak może wiele lat, że zamiast rozpalać ogień miłości, wiary i zaufania do Jezusa, poddawa-łem się smutkowi? Może posuwałem się znacznie dalej w destrukcji wła-snej osoby, pogrążając się w rozpaczy czy nawet w jakiejś formie targając się na dar życia?

Zrzucić płaszcz Wymowne i swoiście piękne jest to,

że (jak zauważa św. Marek) niewido-my zrzucił ze siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. Uderza jego pośpiech i to, że użył całej swej ener-gii, by jak najszybciej dotrzeć do Je-zusa. Można powiedzieć, że mając najlepsze przeczucia, biegł ku nowe-mu życiu, które da mu Jezus...

Nasze wejście żywą relację z Jezu-sem, ma w sobie coś (a może nawet bardzo dużo) z różnych zachowań Bartymeusza, także tych: zrzucił płaszcz, zerwał się, przyszedł do Jezu-

sa...

A zrzucić płaszcz – to (oprócz sensu dosłownego) porzucić te wszystkie postawy i nawyki, które odwodzą od Jezusa i utrudniają pójście Jego drogą, razem z Nim do Ojca.

Św. Paweł powie, że co się tyczy po-przedniego sposobu życia – trzeba po-

rzucić dawnego człowieka, który ule-

ga zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym

myśleniu i przyoblec człowieka nowe-

go, stworzonego według Boga, w

sprawiedliwości i prawdziwej święto-ści (Ef 4, 22-24).

Nie jest to łatwe i proste, ale jest możliwe, gdyż mamy wolną wolę, a ta wrażliwa jest i skierowana ku Dobru, ku dobru prawdziwemu. Jezus Chry-stus czyni naszą zniewoloną wolę na powrót wolną dla Boga! O pogłębie-nie wolności człowieka wewnętrzne-go w nas – gorąco Jezusa prośmy, wo-łając dziś i często, jak wielu wołało na kartach Ewangelii: Jezusie, Synu

Dawida, ulituj się nade mną! o. Krzysztof Osuch SJ

LISTOPAD MIESIĄCEM SZCZEGÓLNEJ POMOCY ZMARŁYM Listopad to czas, który w sposób

szczególny nastraja do refleksji nad życiem i jego przemijaniem. Zatrzy-mujemy się dłużej nad grobami na-szych bliskich i tych, o których już nikt nie pamięta. Przypominamy so-bie, że kiedyś byli z nami, że radowali się i smucili, że żyli wśród nas. Nasi dziadkowie, rodzice, bracia i siostry odeszli do Pana, ale wciąż żyją w na-szych sercach, w zakamarkach naszej pamięci. W listopadzie pamiętamy, by odwiedzić cmentarze a tam wyczyścić groby naszych bliskich, złożyć na nich kwiaty i zapalić znicze.

Mało kto ma tę świadomość, iż ta-jemnica cmentarza przez nas nawie-dzanego, stanowi swoiste wezwanie do refleksji nad tajemnicą miłości wzajemnej. Cmentarz jest miejscem spotkania tych, co umarli, i tych, któ-rzy wędrują w stronę bramy śmierci. Wprawdzie między jednymi i drugimi nie ma możliwości nawiązania kon-taktu bezpośredniego, ale można to uczynić pośrednio przez ręce Boga. Nasze modlitwy mogą wspierać tych, co odeszli. Możemy jeszcze wyna-grodzić wyrządzone im krzywdy, a zwłaszcza brak wdzięczności. Mo-

żemy pomóc im w pokonywaniu ostatniego odcinka, prowadzącego wprost do domu Ojca. Oni z kolei mogą wspierać nas przez modlitwę w naszej intencji.

Pięknie obowiązki żywych wobec umarłych wyrażają cztery różne figu-ry, umieszczone nad wejściem na cmentarz Campo Santo w Rzymie. Pierwsza z postaci siedzi pogrążona w bólu - wyraża wierność wobec zmar-łych, zwłaszcza wobec rodziców, przyjaciół, małżonków itp. Druga po-stać wyciąga ręce ku niebu, jak gdyby chciała błagać Pana życia i śmierci o zbawienie dla tych, którzy odeszli - wyraża obowiązek modlitwy za zmar-łych. Trzecia wyciąga ku niebu patenę ofiarną - przypomina o obowiązku ofiary za zmarłych. Czwarta z figur skrawkiem swych szat zasłania swoje usta - przypomina o obowiązku mil-czenia, smutku, łaskawości, miłości, o tym, że nie należy przywoływać złego obrazu życia zmarłych, według regu-ły: De mortuis nil nisi bene (o zmar-łych należy albo dobrze, albo wcale nie mówić, milczeć).

Te sceny szczególnie przemawiają do nas w listopadzie, kiedy w sposób

intensywniejszy modlimy się za na-szych zmarłych. Ale nie zapomnijmy również podziękować za to, co dla nas po śmierci uczynili. To jest tajemnica. Nie zawsze pamiętamy o tym, że oni, nasi zmarli, czy to uczestniczący w szczęściu wiecznym, czy oczekujący w czyśćcu na osiągnięcie pełnej do-skonałości, modlą się za nas. Modlą się o wiele gorliwiej i więcej, niż my za nich. To jest tajemnica, która od-kryta zostanie dopiero w wieczności, chociaż już tu, na ziemi, można często namacalnie dostrzec ich działanie. Nie dzielmy ludzi na żyjących i zmarłych, ale traktujmy jednych i drugich jak przyjaciół. Z tym, że ci, którzy już odeszli do życia wiecznego, są lep-szymi, wierniejszymi przyjaciółmi, lepiej bowiem wiedzą, o jakie warto-ści winniśmy zabiegać, by mieć udział w dobrach wiecznych. Gotowi są po-móc w tym, co najważniejsze.

Ale ta pomoc ma być obustronna, bilateralna. Z naszej strony może ona być realizowana w różny sposób po-przez ofiarowanie w intencji zmarłych naszych dobrych czynów. Szczególnie cenna jest łaska odpustu. Polega on na darowaniu doczesnej kary należnej za

grzechy. Łaska odpustu jest skuteczna wówczas, gdy człowiek, któremu pra-gniemy ofiarować ten dar, zmarł w stanie łaski uświęcającej, czyli za ży-cia uzyskał odpuszczenie kary wiecz-nej. Należy podkreślić, że nigdy nie możemy być pewni tego, czy ktoś zmarł w stanie grzechu ciężkiego czy też w stanie żalu za swe złe czyny, dlatego też nikogo ze zmarłych nie wykluczajmy z naszej modlitwy.

Stąd wniosek, że trzeba pomagać duszom czyśćcowym, skoro Bóg dał nam taką możliwość, że nasz dar przynosi im ulgę i skraca męki. Po-magać zmarłym trzeba zawsze, nie tylko w czasie bezpośrednim po śmierci. Tu liczy się każdy czyn: przede wszystkim modlitwa, także dobre czyny spełniane z miłości do zmarłego, w szczególności: post, jał-

mużna, umartwienie, a najbardziej ofiara Mszy św.

Wprawdzie w Piśmie Świętym nie pojawia się ani razu termin „czy-ściec”. Są tam jednak teksty wskazu-jące na możliwość oczyszczenia po śmierci. Na przykład Druga Księga Machabejska mówi o ofierze składa-nej za zmarłych. Kościół od początku pamiętał o zmarłych i ofiarował im pomoc, by po oczyszczeniu mogli dojść do szczęścia wiecznego. Św. Jan Chryzostom zachęcał: „Nieśmy im pomoc i pamiętajmy o nich. Jeśli synowie Hioba zostali oczyszczeni przez ofiarę ich ojca, dlaczego mieli-byśmy wątpić, że nasze ofiary za zmarłych przynoszą im jakąś pocie-chę?”.

Aby choć w części pojąć, na czym polega czyściec i jakie jest jego miej-sce w Boskiej ekonomii zbawienia,

warto zacytować fragment Traktatu o czyśćcu św. Katarzyny z Genui: „Gdyby dusza miała stanąć przed ob-liczem Boga, mając na sobie nieco plam niezmazanych, uważałaby to za wielką obelgę wyrządzoną Majesta-towi Bożemu i odczuwałaby z tego powodu większą mękę niż pozostanie dziewięć razy dłużej w czyśćcu. Im bardziej dusza poznaje Boga, tym więcej Go ceni, a poznaje Go w mia-rę, jak oczyszcza się z grzechu, opóź-nienie staje się tym straszniejsze...”.

Warto w listopadzie w sposób szczególny pomyśleć o tej pomocy duchowej dla swych zmarłych, bo i kiedyś nam taka pomoc będzie po-trzebna. Niech przez modlitwę, ofiary Mszy św., jałmużny i wszelkie obja-wy dobroci serca powstaje nasza ży-wa więź ze zmarłymi.

ks. Paweł Staniszewski

O G Ł O S Z E N I A Zapraszamy na Katechezy dla Dorosłych i Młodzieży, w każdy poniedziałek i czwartek o godz. 19.30 w kościele. W tym tygodniu ze względu na uroczystość Wszystkich Świętych w czwartek katechezy nie odbędą się. W dzisiejszą niedzielę o godz. 14.00 zapraszamy na koncert chóru Santa Maria Maggiore z Triestu pod dy-rekcją Tomislava Hmeljaka pt. „Od Palestrina do Góreckiego”. W kancelarii lub zakrystii możemy złożyć wypominki za zmarłych. Modlimy się za nich przed każdą wie-czorną Mszą św. w listopadzie oraz przez cały rok odprawiamy Mszę św. w poniedziałki o godz. 18.30. Nasza parafia organizuje zimowisko, które odbędzie się od 2 do 9 lutego 2019 roku w Muszynie. Koszt po-bytu wynosi 1450 złotych. Zapisy u ks. Michała i s. Iwony. W tym tygodniu przypadają I czwartek, piątek i sobota miesiąca. W czwartek zapraszamy po Mszy św. o godz. 8.30 do modlitwy za kapłanów, w piątek spowiedź od godz. 16.00, w sobotę o godz. 9.00 Msza św. o Niepokalanym Sercu Maryi, a po niej nabożeństwo. Uroczystość Wszystkich Świętych przypada w czwartek. Porządek Mszy św.: godz. 7.00, 8.30, 10.00, 11.30, 13.00 oraz 18.30. Nie będzie Mszy św. o godz. 19.45. Kancelaria tego dnia jest nieczynna. W piątek wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Msze św. o godz. 7.00, 8.00, 9.00, 10.00 i 18.30. Od 1 do 8 listopada możemy uzyskać odpust zupełny i ofiarować go w każdym dniu za jednego zmar-łego. Warunki uzyskania odpustu: stan łaski uświęcającej i przyjęcie Komunii Świętej, odmówienie wy-znania wiary, odmówienie modlitwy wg intencji Ojca Świętego, brak przywiązania do grzechu, pobożne nawiedzenie cmentarza i odmówienie modlitwy za zmarłych. Od lipca parafia prowadzi prace konserwatorsko-restauratorskie przy ogrodzeniu kościoła św. Augustyna oraz konserwację i renowację stolarki okiennej. Przewidywane całkowite koszty tych remontów wynoszą łącznie 594553 zł. Przyznane na wykonanie tych zadań dotacje z budżetu m. st. Warszawy wynoszą: 130359 zł na okna i 273000 zł na ogrodzenie. Udział własny parafii to 191194 zł. Taką właśnie kwotę musimy przezna-czyć na remont, a następnie rozliczyć się z otrzymanych dotacji do 20 listopada 2018r. Prosimy o wsparcie.

Konto parafii św. Augustyna: 56 1240 2063 1111 0010 0087 4213

Prosimy o ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki parafialnej. Serdeczne Bóg zapłać! Redagują: ks. prał. Walenty Królak oraz parafialnie. Do użytku wewnętrznego. www.swaugustyn.pl Wydawca: Parafia św. Augustyna, ul. Nowolipki 18, 01-019 Warszawa. Opracowanie biuletynu i druk: tel. 512 663 968.