prof. dr. hab. edward prus - ukraino, pokochaj prawdę!

81
prof. dr hab. Edward Prus UKRAINO POKOCHAJ PRAWDÊ Projekt Pomnika Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich II RP. Autor: prof. Marian Konieczny. - wersja II.

Upload: ciemnogrodzianin95

Post on 08-Jun-2015

625 views

Category:

Documents


9 download

TRANSCRIPT

Page 1: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

prof. dr hab. Edward Prus

UKRAINOPOKOCHAJPRAWDÊ

Projekt Pomnika Ofiar Ludobójstwa na

Kresach Wschodnich II RP. Autor: prof.

Marian Konieczny. - wersja II.

Page 2: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

O autorze

KRESOWEJ LEGENDYHULAJ-POLE

Piszê o cz³owieku na swój sposób niezwyk³ym, niezwyk³ymze wzglêdu na jego niezwyk³e ksi¹¿ki i na niezwyk³¹ w naszychczasach bezkompromisow¹ postawê Polaka, „niemodnego”patrioty, który prawdê i honor ukocha³ ponad wszystko.

Jak¿e mizernie wygl¹daj¹ przy nim jego „podszczypywa-cze” - nawet ci rodzimego chowu, którzy Profesorowi wielezawdziêczaj¹, a mo¿e nawet wszystko, a od których odpêdzasiê do dziœ jak od ujadaj¹cych kundli, bo te¿ nimi s¹. I o tomam do Profesora pretensje, ¿e siê nimi w ogóle zajmuje, ro-bi¹c im darmow¹ reklamê. Kto w Australii s³ysza³ kiedyœo jakimœ Le¿oniu? Dziœ, dziêki Profesorowi, œmiej¹ siê ju¿z niego i nim pogardzaj¹ wszyscy Kresowianie. Kto kiedy s³y-sza³ o jakimœ Skalskim? Owszem, nazwisko to od lat bulwer-suje Bytom - od afery korupcyjnej do afery kryminalnej.Sprawi³y one, ¿e nawet komuchy nie chcia³y go mieæ w swo-ich szeregach i wyrzuci³y na zbity pysk z PZPR. Trzeba byæwyj¹tkowo „odwa¿nym”, albo wrêcz bezczelnym, ¿eby po ty-lu aferach dopuœciæ siê jeszcze jednej, a zwi¹zanej tym razemz tzw. centrum kresowym, które w rzeczywistoœci jest folwar-kiem pañstwa S. Dziœ to nazwisko za prokuratorem rejono-wym powtarza ca³a Polska!

Mam pretensjê do Profesora, ¿e zezwoli³ panu S. na tak du¿¹swawolê, bo ten nie pytaj¹c nikogo o zgodê, za pieni¹dze UMw Bytomiu oraz ze sk³adek naiwnych Kresowiaków, urz¹dzi³ so-bie przy ul. Moniuszki 13, pod p³aszczykiem „centrum kresowe-

3

Wydawca:

Goldpol sp. z o.o.

04-782 Warszawa

ul. Brzoskwiniowa 13

Eseje z ³amówtygodnika

Page 3: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Prus, jak nale¿y siê tego domyœlaæ, pochodzi z Podola,sk¹d zosta³ wypêdzony przez „wspólnotê NKWD i UPA”.„Kresy sta³y siê jego obsesj¹, najpierwsz¹ i, zdaje siê, ostat-ni¹ mi³oœci¹, a ponadto jest on œmiertelnie chory na Polskê;na pierwszym miejscu stawia honor, a w sumie jest geniu-szem odwagi. Tego, czego dokona³ odwa¿nie z nara¿eniemsiebie i rodziny, nie dokona³ nikt. Dlatego jest tak nienawi-dzony przez ukraiñskich nacjonalistów i ich skundla³ych pol-skich pomocników” (Prof. Alexander Dawidowicz). Ca³e pi-sarstwo Prusa i gruntowne badania przedmiotu, prawdê têpotwierdzaj¹. Ta praca OjczyŸnie siê op³aca bo - jak o niejmówi³ Jan Pawe³ II - „praca uczonego - pos³uga myœlenia - totak¿e s³u¿ba prawdzie w wymiarze spo³ecznym, to powo³a-nie. Tylko ludzie uformowani przez m¹droœæ zdolni s¹kszta³towaæ przysz³oœæ Ojczyzny”. Radzi³ te¿ Ojciec Œwiêtynie przejmowaæ siê tymi, którzy „za twoje ksi¹¿ki robi¹ cikrzywdê i spotwarzaj¹. Nie przejmuj siê nimi, nikczemni do-skwierali nawet œwiêtym”.

Jest to najwy¿sza ocena twórczoœci „Legendy Kresów”,a jednoczeœnie jego przepustka do nieœmiertelnoœci!

Najwiêksz¹ namiêtnoœci¹ dla Edwarda Prusa sta³a siê histo-ria os¹dzona krytycznie, ale te¿ bêd¹ca przedmiotem „osobli-wego nabo¿eñstwa”. Dziêki temu Prus sta³ siê autorytetemœrodowiska nie tylko historycznego. Jego artyku³y pojawiaj¹siê w „¯yciu Literackim”, „Przegl¹dzie Tygodniowym”, „Ka-menie”, wreszcie w nieod¿a³owanym „Tak i Nie”. S¹ pole-miczne, zaczepne. Zjednuj¹ mu sympatyków, przysparzaj¹ za-ciêtych wrogów ze œrodowisk zakamuflowanych banderowcówtu i ówdzie dzier¿¹cych w³adzê sekretarzy partyjnych i cenzo-rów. Z cenzur¹ profesor mia³ zawsze k³opoty; na szczêœciew jej organie centralnym mia³ kole¿ankê ze studiów myœl¹c¹po polsku i ta anulowa³a wiêkszoœæ „zastrze¿eñ” cenzury lo-

5

go” w³asn¹ kancelariê prawn¹, redakcjê swojego radia, restau-racjê i biuro turystyczne. To ci dopiero „kresowe” Hulaj-Pole!

Jesteœ Profesorze Kawalerem „Krzy¿a Niez³omnych”, Ka-walerem Krzy¿a „Semper Fidelis” - wierny Bogu, Honorowii OjczyŸnie, Kanclerzem „Suwerennego Orderu Chwa³ai S³awa S³owian”, kreatorem wielu wa¿nych inicjatyw sejmo-wych i rz¹dowych dotycz¹cych Kresów, wiêc co mo¿e Ciebie³¹czyæ z ludŸmi o wyja³owionej umys³owoœci? Szanuj siê Pro-fesorze, odwróæ siê od œmierdz¹cego „kangurowego ³ajna”,od bytomskiego aferzysty, któremu nikt z uczciwych ludzi niepodaje rêki, odwróæ siê od innych tego samego pokroju, ¿e-by nawet cieñ „Legendy Kresów” nie pad³ na któregoœz nich, bo nawet ten cieñ ich nobilituje.

Po tym apelu przechodzê do sedna sprawy, tj. do twórczo-œci Edwarda Prusa, konkretnie do jego „Hulaj-Pola”, nie te-go umys³owego, lecz historycznego, które zachêci³o mnie dosiêgniêcia po pióro. W jakiejœ gazecie ukraiñskiej o szowini-stycznym nastawieniu napotka³em o nim dwuwiersz:

£ehenda Ksesiw, soki³ podilskyj,Prosto ka¿uczy: ¿yd tarnopilskyj.¯yd, agent KGB, pezetpeerowiec, pronowiec, „klasyk anty-

ukraiñskiej literatury uprawiaj¹cy kakagebowsk¹ sienkiewicz-czyznê” - to najczêœciej powtarzane k³amstwa ukraiñskich hi-tlerowców po ka¿doczesnym ukazaniu siê nowej ksi¹¿ki E.Prusa - a doliczy³em siê ich ju¿ trzydzieœci. Ka¿da z nich wyma-ga osobnego omówienia - od „Pannacjonalizmu” pocz¹wszy.W tej niewielkiej ksi¹¿eczce, bo licz¹cej zaledwie 120 stron,Prus pokaza³ antypolsk¹ dzia³alnoœæ ukraiñskich szowinistówna emigracji, nawi¹zuj¹c do ich zbrodni pope³nionych na Po-lakach i ¯ydach. Fa³szuj¹c rzecz jakiœ kretyn z Suchego Borunapisa³ za judaszowe srebrniki, ¿e E. Prus w „Pannacjonali-zmie” zwalcza ruchy wyzwoleñcze w krajach podsowieckich.4

Page 4: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Jemu siê nie dziwiê, boæ to zapiek³y wróg Polaków, dziwiê siêjednak tym ludziom, którzy dla tych antypolskich, nawet an-tyludzkich „wyskoków” udostêpniaj¹ mu ³amy „TygodnikaPowszechnego”, „Gazety Wyborczej”, „Rzeczypospolitej”,a wreszcie, ku ogólnemu os³upieniu Kresowian, „Semper Fi-delis”. Wielu wtedy zastanowi³o siê: na ile prawdziwe s¹ s³o-wa uchwa³y Prowodu Krajowego OUN mówi¹ce: „d¹¿yæ doopanowania Semper Fidelis” i czy tak ju¿ jest naprawdê? Nieznamy nazwiska osoby, która swoj¹ decyzj¹ pohañbi³a naszepismo i nas wszystkich „przy okazji”, a szkoda - bo z dzik¹ ra-doœci¹ plun¹³bym jej w twarz!

Organizacje kresowe, kombatanckie i narodowo-patrio-tyczne wziê³y w obronê autora „Tarasa Czuprynki”, bo w³a-œnie po jego ukazaniu siê wroc³awski kundel zacz¹³ wêszyæ,pisywaæ do Gdañska i Londynu, wreszcie namówi³ J. Macaz polskojêzycznego „Wprost”, aby na jego ³amach zamieœci³kolejn¹ wersjê, po raz setny ju¿ spreparowanego, „¿yciorysu”profesora. Odezwa³ siê Londyn gromkim g³osem RomualdaWernika, z Chicago przemówi³ Rudolf Veit i J. M³otkowski,z Nowego Jorku Zygmunt Garlicki i Jaromir Morosiewicz,z Toronto Wies³aw Magiera i Zygmunt Ma³yszycki, z Melbo-urne Adam Smyczyñski, z Polski Feliks Budzisz, Wies³awKonopka, Jacek Wilczur, W³. Kubów, S. ¯ó³kiewicz, K. Wal-czak i wielu, wielu innych w kraju i na obczyŸnie.

W liœcie do „Gazety Wyborczej”, w której paszkwilant Ja-cek Hugo-Boder plu³ na E. Prusa art. „Rycerz stepowej sta-nicy”, dr K. Walczak, w imieniu Stowarzyszenia PamiêciOrl¹t Przemyskich, podkreœla³ charyzmê autora „Hulaj-Po-la” jako niekwestionowanego przywódcy duchowego Kreso-wiaków i pierwszego przewodnicz¹cego Polskiego Stronnic-twa Kresowego (PSK) - politycznej reprezentacji Kresowian.Wreszcie stanowcze pos³anie gliwickiego oddzia³u PSK

7

kalnej. Ich furiê wywo³ywa³y opublikowane w „Tak i Nie” szki-ce „Dramaty pogranicza” oraz „I wiatr usn¹³ na kurhanie”.Demaskowa³ w nich zbrodniarzy banderowskich, broni³ naródukraiñski przed stereotypem rizuna, chwali³ miêdzywojenn¹politykê narodowoœciow¹ RP i uznawa³ racjê „Akcji Wis³a”.

Nie spodoba³o siê to kacykom partyjnym: Andrzejowi We-rblanowi, Zdzis³awowi Grudniowi, Czes³awowi Madajczyko-wi czy jawnym fa³szerzom typu Jerzy Tomaszewski - i ta ichniechêæ sprawi³a, ¿e E. Prus w tajemnicy absolutnej habilito-wa³ siê nie w Katowicach, lecz w Poznaniu. Ukazuj¹ siê w tymczasie najpoczytniejsze jego ksi¹¿ki: „W³adyka œwiêtojurski”,„Herosi spod znaku tryzuba”, „Atamania UPA”. Trwa pracana tryptykiem „Hulaj-Pole”. Jest tak¿e czas uczestnictwaw przedsiêwziêciach zmierzaj¹cych do zorganizowania Kre-sowian w ruch spo³eczny. Profesor wspó³organizuje Towarzy-stwo Mi³oœników Lwowa i Kresów Po³udniowo-Wschodnich,Polskie Stronnictwo Kresowe, wreszcie Œwiatowy KongresKresowian. Redaguje liczne apele i dokumenty ze s³ynnym„Pro memoria” skierowanym na rêce Prezydenta RP L. Wa-³êsy i nie mniej g³oœny list do Prezydenta RP A. Kwaœniew-skiego - „Hañbisz nas Polaków Panie Prezydencie”. Chodzi-³o w nim o niejakiego Bohdana Osadczuka oddelegowanegoprzez ukraiñskich nazistów, jako rzekomego przyjaciela Pola-ków, do „robienia im wody z mózgu”. Id¹c za podszeptemz³ych doradców, Wa³êsa odznaczy³ go Orderem Zas³ugi,a Kwaœniewski wzi¹³ na swojego doradcê. By³ to w tym czasienajwiêkszy sukces nacjonalistów ukraiñskich w Polsce.

Osadczuk nie pozosta³ profesorowi d³u¿ny, wyla³ nañolbrzymi kube³ pomyj z ohydnymi k³amstwami. W swojejmelnykowskiej furii posun¹³ siê nawet tak daleko, ¿e bezpar-tyjnego E. Prusa nazwa³ „zakamienia³ym pezetpeerowcem”i „agentem KGB” w latach, w których E. Prus mia³... 8 lat.6

Page 5: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Odkry³, ¿e w historii zawsze ¿yje siê z wyrokiem w zawiesze-niu, gdy¿ dziedziczy siê zwykle jakiœ „status quo”, fakty zasta-ne i k³opotliwe, które pêtaj¹ swobodê dzia³añ. Ale to od nasostatecznie zale¿y, jaki zrobimy u¿ytek z tak ograniczonejwolnoœci i czy uda nam siê j¹ kiedyœ poszerzyæ.

Pisarstwo E. Prusa jest ewenementem na obecnym naszymrynku ksiêgarskim. Autor „Patriarchy galicyjskiego”, choæzna wszystkie pu³apki historii, otwarcie przyznaje siê do ufno-œci w ni¹. Nie ukrywa, ¿e uwa¿a j¹ za nietrwa³y dom cz³owie-ka, dom, w którym w dodatku czêsto straszy. Przekonuje nasjednak, ¿e to nasz dom jedyny, o który powinniœmy dbaæ.

Wierzy w historiê inaczej ni¿ wymaga tego styl politykiwschodniej - nie po filobanderowsku, nie ulegaj¹c presji de-terminizmu, z którego uproszczeñ „uzgodnionych” przez wy-selekcjonowanych historyków polskich i ukraiñskich, szydzii s³usznie. Pokazuje palcem tych, co UPA zw¹ „armi¹ wyzwo-leñcz¹”, a jej bojówkarzy - ¿o³nierzami. To nie historycy, leczideolodzy, ludzie nowej w³adzy, a mo¿e Brukseli i Waszyng-tonu, œwiêcie przekonani, ¿e tylko oni maj¹ monopol naprawdê historyczn¹. Pyta ich zaczepnie: „kto i kiedy dowiód³,¿e tylko s³uszne przekonania tworz¹ dzieje? Tak¹ ‘historiê’ju¿ przerabialiœmy”. Sam odkrywa co innego - ¿e historiaeksponuj¹ca niespodzianki, „œlepe trafy” i wolne wybory lu-dzi, którzy nie zawsze maj¹ racjê, jest bogatsza i atrakcyjniej-sza od ideologicznego samochwalstwa „stra¿ników” koniecz-noœci dziejowej, którzy stoj¹, rzekomo, na pozycjach „pol-skiej racji stanu” na Wschodzie. W imiê tej „racji” poœwiêcasiê mieszkaj¹cych tam rodaków. Historia to dla E. Prusawielki, nie koñcz¹cy siê spektakl, bez obmyœlonego z góry fi-na³u i zaprogramowanych ról.

Prus wykaza³ przekonywaj¹co, ¿e ukraiñski nacjonalizmintegralny nie ma w sobie nic buduj¹cego, sam jest tworem

9

„Niech imiê jego bêdzie b³ogos³awione”, ostrzegaj¹ce wszy-stkich przed zgubnymi skutkami dla Kresowian, je¿eli niestan¹ w sposób zwarty w obronie swojego lidera.

Prus za swoje pisarstwo p³aci³ wysok¹ cenê, oskar¿onyo czyny, których nie pope³ni³, a przy tym nie dano mu szansobrony. Jego sprostowañ, wbrew prawu prasowemu, nie za-mieœci³y ani „Wprost”, ani „Gazeta Wyborcza”. Nie zamieœci³tak¿e „Semper Fidelis” repliki na paszkwile D. Nespiak i Cz.Blicharskiego; kwartalnik zlekcewa¿y³ tak¿e osoby, którechcia³y zaprezentowaæ na jego ³amach dokumenty œwiadcz¹-ce o tym, ¿e D. Nespiak i Cz. Blicharski k³ami¹ - bo nie mie-œci³o siê to w duchu g³oœnej uchwa³y Prowodu KrajowegoOUN. Jaki wstyd! „Tym, co najbardziej mn¹ wstrz¹snê³o - pi-sze ostatni przedwojenny dru¿ynowy ZHP z podolskich Za³o-ziec druh Kacper Wojnicki - po dokonanym na E. Prusie pu-blicznym, a przecie¿ kapturowym, samos¹dzie, by³a œwiado-moœæ, ¿e oto wszyscy myœl¹cy Kresowianie ¿yj¹ w RP na zasa-dzie wyroku z zawieszeniem. I ¿e ka¿demu z nich mo¿na tozawieszenie cofn¹æ. ¯e nasze dobre imiê nie jest wynikiemnaszych zas³ug, ale faworów ukraiñskich nacjonalistów”.

Prus nie by³ nawet panem swojego biurka, do którego w³a-mano siê ju¿ w 1980 roku. W³amanie do domu, rabunek naj-cenniejszych rzeczy, w tym pami¹tek rodzinnych. Nie one by-³y jednak celem rabusiów, lecz materia³y dotycz¹ce OUNi UPA. Zginê³y wiêc zdjêcia (ponad sto), bogata literaturaprzedmiotowa wielojêzyczna, czêœæ oryginalnych dokumen-tów z „Akcji Wis³a” pozyskane z archiwum V OW w trakciejego likwidacji; zginê³y przede wszystkim gotowe opracowa-nia, a wœród nich „Oszukany faszyzm”. PóŸniej jego frag-menty cytowali: M. Siwicki, P. Tym, W³. Mokry i M. Czechjako rzekom¹ „ekspertyzê” opracowan¹ dla SB.

Tê sytuacjê E. Prus uczyni³ si³¹ swoich badañ i pisarstwa.8

Page 6: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

nej drodze przez dzieje Polski i narodów wschodnich; ostrze-ga, ¿e nie przyjêcie tego punktu widzenia „zubo¿a dziejeUkraiñców, Bia³orusinów i Litwinów”. Miota siê, jak autor„Trylogii”, miêdzy mi³oœci¹ a ¿alem do „s³awnych anetana-tów”, których, szczególnie w „Hulaj-Polu”, uwa¿a za twór-ców i grabarzy œwietnie zapowiadaj¹cej siê historii Rzeczy-pospolitej Obojga (Trojga) Narodów. Wreszcie, podobniejak Sienkiewicz, przetwarza w „Hulaj-Polu” dzieje Kresóww wielk¹ opowieœæ o bajecznej szansie schwytanej w po-trzask, o zmarnowanej mo¿liwoœci. Optymistycznym mito-twórstwem jest tak¿e przekonanie E. Prusa, ¿e wspólne dzie-³o unii lubelskiej nie znalaz³o siê w rêkach partaczy. Prze-œwiadczenie o mo¿liwoœci unikniêcia katastrofy jest fascynu-j¹ce, ale i niepokoj¹ce. Profesor wdziera siê w przesz³oœæ,stale trzyma rêkê na pulsie dziejów, choæ przecie¿ nic w nichnie mo¿e ju¿ zmieniæ. Sarmackie dusze cierpi¹ mêki, gdy do-chodzi je g³os profesora, komentuj¹cego ich niegdysiejszepoczynania w historii.

Dla Kresowiaków ka¿da ksi¹¿ka E. Prusa jest inspiruj¹c¹lektur¹, tym bardziej, ¿e profesor mówi nie po profesorsku,lecz dobrze im znanym jêzykiem. Dla E. Prusa - obserwato-ra i sêdziego, ¿yj¹cego w zdegenerowanej za spraw¹ OUN-UPA historii i pragn¹cego zmieniæ sw¹ sytuacjê - najwa¿niej-szy jest rachunek win i b³êdów. Dlatego staje siê rzecznikiemi sêdzi¹. Lecz jak¿e pe³en sprzecznoœci - krytycznym i pate-tycznym, oskar¿ycielskim i pocieszycielskim, przepe³nionymmi³oœci¹, zachwytem, a za chwilê niechêci¹ i ¿alem.

Wierzy jak romantyk w znaczenie gestów bohaterskich,które w szczególnych okolicznoœciach staj¹ siê znakami to¿-samoœci zbiorowej lub testamentem dla przysz³ych pokoleñ.Widaæ to wyraŸnie w „Legendzie Kresów”. Odrzucaj¹c zba-nalizowane interpretacje historii, stara siê odkrywaæ w niej

11

zdolnym, jako „defekt historii”, do burzenia i niszczenia.W czasie wojny niszczy³ nie tylko ¿yw¹, ludzk¹ substancjê, ni-szczy³ wszelkie dobro materialne. Po wojnie znów, w wolnympañstwie ukraiñskim niszczy wszystko to, co mo¿e s³u¿yæ na-rodowi. ¯yje jak paso¿yt z tego, co pozostawi³a po sobie ko-muna. Mówi siê czasami, ¿e na Kresach toczy³a siê „wojnapolsko-ukraiñska” - czemu Prus stanowczo zaprzecza. Nato-miast podkreœla, ¿e dzia³o siê tam coœ znacznie gorszego ni¿wojna. Tam banderowcy zabijali nie tylko ludzi, zabijali w³a-sn¹ ojczyznê, o któr¹ jakoby walczyli. I w ogólnoœci, pozaprowodyrami, nie zdawali sobie sprawy z tego, co robili.

Mo¿e to paradoks, a mo¿e znamiê czasu, ¿e E. Prus, uwa-¿any za rzecznika prawdy, krytyka, demaskatora mitów nastyku polsko-ukraiñsko-rosyjskim, odgrywa - i nie bêdzie to¿adne zuchwalstwo - rolê podobn¹ do tej, jaka przypad³aSienkiewiczowi - „ku pokrzepieniu serc”. Prus krzepi sercaKresowiaków! Niezale¿nie od wszystkich ró¿nic zajmuje poautorze „Trylogii” miejsce duchowego przewodnika Kreso-wian i kresowego terapeuty. Tworzy w zniewolonej PRL naj-bardziej sugestywn¹ konsolacjê historyczn¹ - przekonuje, ¿edzieje nie musz¹ byæ dla Polaków tylko domen¹ klêski, leczmog¹ staæ siê równie¿ Ÿród³em nadziei. Czy trzeba t³uma-czyæ, jak wielk¹ by³o to otuch¹ po tym wszystkim, co prze¿y-li Polacy na Kresach od 1939 po rok 1947?

Zreszt¹ E. Prus, choæ krytyczny, jest tak¿e „Trylogi¹” zafa-scynowany. Jego ksi¹¿ki, zw³aszcza „Legenda Kresów”i „Hulaj-Pole”, ¿ywi¹ siê ni¹. Jej obecnoœæ ³atwo rozpoznaæw cytatach, mottach, replikach, aluzjach. Jej duch panujenad wyobraŸni¹ profesora, sprawiaj¹c, ¿e ten demaskatoroddaje siê, jak Sienkiewicz, nostalgicznym wspomnieniomo dawnej historii szczêœliwej. Podole s³oneczne to wiecznaPrusowa Arkadia! Kultywuje jagielloñskie marzenia o wspól-10

Page 7: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

ukraiñskich szowinistów rozumia³ jak bardzo zatruta jest tutaj„krew pobratymcza” i jak trudno bêdzie Polakom wybaczyæhajdamackie winy. A mimo to wci¹¿, jak siê wydaje, ¿yje ma-rzeniami o unii narodów, które wci¹¿ jeszcze jako S³owianiemaj¹ szansê, by wspólnie wygraæ korzystniejszy los w historii.

Ten korzystniejszy los to przede wszystkim dobre s¹siedz-two i wspó³dzia³anie Polski z narodami wschodniego pogra-nicza. Uwa¿a, ¿e dobre s¹siedztwo nale¿y budowaæ - co pod-kreœla³ w Przemyœlu na historycznym Œwiatowym ZjeŸdzieKresowian AD 1998 - na prawdzie, na wiedzy i sprawiedliwejocenie trudnej historii tego zak¹tka œwiata, na szacunku dlaodmiennych obyczajów i religii. Uwa¿a te¿, ¿e oczyszczenieprawdy ze stereotypów umo¿liwi (co tak¿e g³osi Wiktor Po-liszczuk) nie tylko zgodê narodów, ale pomo¿e im odzyskaænadw¹tlon¹ to¿samoœæ i podmiotowoœæ historyczn¹, a wrazz nimi - przysz³oœæ. Prusowi marzy siê promieniowanie naWschód. Jego polskoœæ ma dawaæ, ale i czerpaæ z kultur s¹-siedzkich - zw³aszcza ze skarbca pozostawionego przez RuœKijowsk¹. Prus wci¹¿ siê ³udzi, dra¿ni¹c ró¿nych „uzgadnia-czy” lub zwyczajnych fa³szerzy historii, których siê namno¿y-³o, swoj¹ bezkompromisowoœci¹ i prawoœci¹ charakteru.Przypomina, ¿e wiedza o b³êdach przesz³oœci mo¿e ustrzecod katastrofy w przysz³oœci. Dlatego radzi uwa¿nie patrzeæna rêce ukraiñskich nacjonalistów i ws³uchiwaæ siê w ich„wilcze wycie”. A poniewa¿ nie dowiedziono jeszcze, i¿ nie-prawd¹ jest, ¿e historia to nauczycielka ¿ycia, mo¿e warto odczasu ogl¹daæ siê wstecz. Warto tak¿e siêgaæ po ksi¹¿ki E.Prusa - i dowiedzieæ siê prawdy: czemu jedni kochaj¹ goi podziwiaj¹ i za co, a inni - w tym polscy „po¿yteczni g³upcy”- go zoologicznie nienawidz¹.

„Hulaj-Pole” E. Prus poœwiêci³ Wiktorowi Poliszczukowi.Ten historyk i politolog ukraiñski mieszkaj¹cy w Kanadzie,

13

to, co zas³uguje na mi³oœæ i dumê. „Hulaj-Pole” czy „UniaBrzeska” - to niemilkn¹cy hymn na czeœæ polityki polskieji kultury ³aciñskiej. E. Prus wydobywa z dziejów Rzeczypo-spolitej te wartoœci, które spajaj¹ j¹ z t¹ kultur¹, a niekiedywyprzedza³y o wieki to, co powszechnie uwa¿a siê dziœ zanormê europejsk¹.

Podziw E. Prusa dla piêkna i znaczenia Kresów dla Polskijest jak kompas dla Kresowian miotaj¹cych siê miêdzy kom-pleksem cywilizacyjnej ni¿szoœci a wybuja³ym megalomañ-stwem. E. Prus pomaga Kresowiakom odzyskaæ to¿samoœæ,a wraz z ni¹ szacunek dla samych siebie. Jego ksi¹¿ki pod-trzymuj¹ wiarê w to, ¿e polskoœæ kresowa jest najwy¿szegolotu, podobnie jak patriotyzm, a sama kresowoœæ jest dzie-dziczna.

Prus podkreœla niezwyk³oœæ ojczystej historii. Bo niezwyk³yi nowatorski w Europie firmuj¹cych siê monarchii absolut-nych by³ projekt unii lubelskiej. Profesor, emocjonalniez nim zwi¹zany, ¿yje nostalgi¹ „polskiej drogi” w dziejach.Nie widzi w niej kolonialnej ekspansji, jak to wmawiaj¹Ukraiñcom ich „historycy od siedmiu boleœci”, lecz spe³nie-nie piêknego marzenia o wielonarodowej ojczyŸnie wszyst-kich, o wielkim domu, w którym ka¿dy jest u siebie i troszczysiê o wspólny dom.

To piêkne marzenie by³o, wed³ug profesora, œmia³ym prze-kroczeniem czasu, wyprzedzeniem historii. Dlatego wci¹¿ po-zostaje mu wierny - i zaœwiadczy³ to dedykacj¹ w „Hulaj-Po-lu”. Pielêgnowanej przezeñ nostalgii jagielloñskiej Rzeczypo-spolitej nie zmieni³y dramatyczne dzieje: ani rok 1920 naUkrainie, ani okupacje niemiecka i sowiecka. A przecie¿ wi-dzia³ doskonale, jak w „œlepej nienawiœci bojowców OUN-UPA dogorywa³y na Kresach polityczne tradycje Rzeczpospo-litej Obojga Narodów”. Obserwuj¹c nienawiœæ do Polaków12

Page 8: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

im. ks. prof. Szczepana Szydelskiego „za odwagê g³oszeniaprawdy, demaskowania fa³szerstw historycznych, ujawnianiezbrodni przeciw ludzkoœci i ludobójstwa dla pojednania brat-nich narodów polskiego i ukraiñskiego”. Natomiast Zwi¹zekKombatantów Rzeczypospolitej Polskiej przyzna³ E. Pruso-wi „Honorow¹ Odznakê Obroñców Ludnoœci na KresachPo³udniowo-Wschodnich II RP”. Czy mo¿e byæ jeszcze coœwymowniejszego, co by nie pozwoli³o nam, Polakom, broniæz ca³ych si³ E. Prusa przed atakami zbirów? Aby rzecz poj¹ædo koñca, nale¿y nie zwlekaj¹c siêgn¹æ po „Gorzk¹ prawdê”W. Poliszczuka i wszystkie dzie³a Edwarda Prusa.

L. B.

15

to „najnowsze odkrycie” profesora. Nie tylko go odkry³, alei popar³ wszystkimi si³ami, poniewa¿ obaj ci szlachetni twór-cy doszli w swych badaniach do wspólnych wniosków, ¿e:OUN-UPA to formacja zbrodnicza; UPA nie by³a ¿adn¹ ar-mi¹ powstañcz¹, lecz band¹ morderców; nacjonalizm ukraiñ-ski to hitleryzm w galicyjskim wydaniu. A ponadto: nacjona-liœci ukraiñscy dziœ, aby móc egzystowaæ, musz¹ mieæ swoje-go wroga, coœ lub kogoœ, kogo nale¿y systematycznie oplu-waæ i nienawidziæ, a którego sztandarem mo¿na by czyœciæbuty dla uciechy gawiedzi, jak to ju¿ mia³o miejsce we Lwo-wie bez ostrego protestu strony polskiej.

Nacjonaliœci ukraiñscy potrzebuj¹ wrogów. Polacy i Polska -to dla nich naturalni wrogowie, tak bowiem opiewa ich ideolo-gia. Wrogoœæ Polski ma siê objawiaæ m.in. tym, i¿ jest ona „oku-pantem Zakierzonii”. Fundamentem ideologii ukraiñskich na-cjonalistów jest przekonanie, ¿e dla Ukraiñca ¿ycie w Polsce jestnie do zniesienia. Dla nich obóz w Jaworznie i „Akcja Wis³a” s¹dowodem s³usznoœci ideologii nacjonalistycznej. Tak wiêc ban-derowcy, tak¿e ci ¿yj¹cy w Polsce, s¹ zainteresowani w podtrzy-mywaniu negatywnego obrazu Polski i Polaków. Zatem bande-rowcy maj¹ psychologiczn¹ potrzebê podtrzymywania antypol-skiego, albo, jak to nazywa E. Prus, antylechickiego stereotypu.Pomagaj¹ im w tym ró¿ni polscy „po¿yteczni idioci” lub jawnifa³szerze, albo co gorsza - p³atni agenci; pomagaj¹ im te¿ media,a nawet niektórzy, zupe³nie niezorientowani amatorzy u w³a-dzy, na wiêksz¹ hañbê narodu polskiego, lub wrêcz na jego zgu-bê. Odkrycie tych prawd musia³o spowodowaæ lawinê k³amstwnajwiêkszych i nienawiœci nie maj¹cej sobie równej.

Polacy i ukraiñscy patrioci rozumiej¹ wagê wysi³ków obuuczonych Prusa i Poliszczuka, wyrazem tego s¹ liczne ho³dyi wyró¿nienia. Dla przyk³adu: Instytut Kresów Wschodnichprzyzna³ im, ka¿demu z osobna, Miêdzynarodow¹ Nagrodê14

Page 9: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

niu stert z „polskim zbo¿em”, na napadach na listonoszy nio-s¹cych pieni¹dze. Ze znanych udanych zamachów najg³o-œniejszymi by³y: zabójstwo dyrektora gimnazjum ukraiñskie-go Iwana Babija oraz ministra spraw wewnêtrznych RP Bro-nis³awa Pierackiego.

OUN w 1939 roku usi³owa³a tak¿e wywo³aæ na obszarzeMa³opolski Wschodniej antypolskie powstanie zbrojne, abyw taki sposób u³atwiæ agresjê na nasz kraj III Rzeszy i ZSRS.Chodzi³o w tym powstaniu, w myœl wytycznych ministraspraw zagranicznych Niemiec J. Ribbentropa, „¿eby wszyst-kie polskie dwory i zagrody posz³y z dymem i ¿eby wszyscy¯ydzi zostali wymordowani…”.

Powstanie w zaplanowanej formie nie wybuch³o, niemniejukraiñscy etnonacjonaliœci, wspólnie z ¯ydami, zostali wier-nymi sojusznikami sowieckiego okupanta. To w³aœnie oni ty-powali Polaków przeznaczonych do wywózki na Sybir.

Po drugiej stronie Sanu i Bugu, gdzie Niemcy utworzylitzw. Generalne Gubernatorstwo, nast¹pi³ w 1940 roku roz-³am OUN na dwie frakcje: banderowców (Stepana Bandery)i melnykowców (Andrija Melnyka). Ci drudzy swoje nadzie-je wi¹zali z „legionem Suszki”, który jako jedyna cudzoziem-ska jednostka legionowa wzi¹³ udzia³ (w niemieckich mundu-rach) w agresji na Polskê 1939 roku. Banderowcy znówutworzyli za niemieck¹ zgod¹ batalion „Nachtigall” ws³awio-ny pogromem ¯ydów i wspó³udzia³em w likwidacji profesurylwowskiej 1941 roku. Przekszta³cony w jednostkê policyjn¹„Nachtigall” (ju¿ jako kureñ im. Konowalca) bra³ udzia³w zwalczaniu ruchu oporu i w likwidowaniu gett ¿ydowskichna Polesiu i Wo³yniu. Ostatnie getto wo³yñskie zosta³o zli-kwidowane 13 paŸdziernika 1942 roku.

¯ydzi, którzy zdo³ali unieœæ g³owy z pogromu, znaleŸli siêw lesie, czêœæ ukryli ch³opi polscy. Po tej masakrze byli „na-

17

60. rocznica apogeum ludobójstwa

na Kresach

TAK ZWANA UPAMotto:Œmieræ jednego Polaka, to metr wolnej Ukrainy.

(z ulotki OUN-UPA)

Pod tym z³owieszczym skrótem ukrywa siê ludobójcza for-macja o myl¹cej, acz pompatycznej nazwie, Ukraiñska Po-wstañcza Armia. Powsta³a ona na Wo³yniu w paŸdzierniku1942 roku jako antypartyzantka do pope³niania na Polakachludobójstwa nazywanego dziœ „czystk¹ etniczn¹”. UPA zo-sta³a powo³ana do ¿ycia przez faszystowsk¹ OrganizacjêUkraiñskich Nacjonalistów (OUN) za³o¿on¹ w 1929 rokuprzez grupê osób zauroczonych faszyzmem w³oskim i nazi-zmem niemieckim i w oparciu o zasady doktrynalne g³oszo-ne przez Dmytra Doncowa.

W pierwszej swej uchwale OUN zak³ada³a usuniêcie (wy-mordowanie) czy¿yñców, czyli wszystkich nie-Ukraiñcówmieszkaj¹cych na „etnicznym terytorium ukraiñskim”, które-go granice sama wyznacza³a. Cel swój realizowa³a drog¹ ter-roru, sabota¿u i zamachów na ¿ycie osób uznanych za niewy-godne - Polaków i Ukraiñców. Kierowa³a siê has³em: „Trze-ba krwi - dajmy morze krwi! Trzeba terroru - uczyñmy gopiekielnym!”.

Poniewa¿ OUN mia³a charakter antypolski, wiêc korzysta-³a z poparcia moralnego i wsparcia finansowego wrogów Pol-ski - Niemiec i Zwi¹zku Sowieckiego (Kominternu). Dzia³a-nia sabota¿owe polega³y na rozkrêcaniu szyn kolejowych (gi-nêli wtedy ludzie), na niszczeniu linii telefonicznej, na pale-

16

Page 10: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

narodu, którego imiê plugawicie swoimi czynami… bandaminikt jeszcze niczego nie wygra³.” Nic tu dodaæ ani uj¹æ.

RzeŸ Polaków rozpoczêli banderowcy na Wo³yniu, a do jejsymbolu uros³a „Akcja na œw. Piotra i Paw³a” rozpoczêtaw niedzielê 11 lipca 1943 roku. Dokonano wtedy zorganizo-wanego najazdu na 100 polskich miejscowoœci, w tym na 11koœcio³ów w czasie nabo¿eñstw. Wtedy pod no¿ami i siekie-rami pad³o 30 tys. osób. Na Wo³yniu banderowcy nie poprze-stali, ich nawa³a ruszy³a na trzy województwa wschodnioma-³opolskie: tarnopolskie, stanis³awowskie i lwowskie. Polacywschodnioma³opolscy prze¿yli swoje apogenium dopierow dobie drugiej okupacji sowieckiej. Wyr¿niêto tu ich czteryrazy wiêcej ni¿ na Wo³yniu. Banderowców w sposób poufnywspiera³y sowieckie s³u¿by specjalne na wyraŸny tajny rozkazN. Chruszczowa, ówczesnego szefa bolszewików na Ukrainiei £. Berii, szefa sowieckich s³u¿b specjalnych. Sowieci bo-wiem chcieli jak najszybciej pozbyæ siê Polaków z Kresów,którzy ³udzili siê, i¿ jakaœ konferencja miêdzynarodowa spra-wi cud i Kresy pozostan¹ przy Rzeczpospolitej. Aby ich zmu-siæ do ucieczki, nale¿a³o utrzymywaæ UPA w sta³ej gotowoœcido rzezi. Jeden z ostatnich mordów Polaków zosta³ dokona-ny w 1950 roku za ostatniego komandyra ho³ownego UPAWasyla Kuka - „Kowala”.

To on rozkaza³ wyr¿n¹æ mieszkañców Dermania i samnadzorowa³, ¿eby wszystkie studnie by³y zasypane polskimidzieæmi. Wstrz¹œniêty t¹ straszn¹ zbrodni¹ Dmytro Paw³ycz-ko, póŸniejszy ambasador Ukrainy w Warszawie, napisa³przejmuj¹cy swoj¹ nieludzk¹ wymow¹ poemat „Dermañskiestudnie”, a w nim s³owa:

Budesz Ukrajino, wowho pamiataty…Wyko³eni oczi, oczi zorianyci -Budesz pamiataty dermanœki krynyci.

19

chligallowcy” 14 paŸdziernika, udaj¹c ucieczkê, zostali skie-rowani do lasu dla wy³apywania ¯ydów i mordowania Pola-ków, którzy tych ¯ydów ukrywali. W taki sposób 14 paŸdzier-nika powsta³a UPA.

Jest sto relacji potwierdzaj¹cych tê „gorzk¹ prawdê”, bywa-³o bowiem, ¿e upowcy (banderowcy) ¿¹dali od Polaków wyda-nia im ukrytych ¯ydów, w przeciwnym wypadku grozili napa-dem. Nieznany jest choæby jeden fakt spe³nienia przez Pola-ków tego ¿¹dania; ginêli zatem razem z ¯ydami. Dziœ ¯ydziz „wdziêcznoœci” nazywaj¹ tych Polaków „antysemitami”.

Zatem inspiracja niemiecka by³a wyraŸna i z niemieckiej stro-ny „uzasadniona”, wkrótce jednak banderowsk¹ UPA zacieka-wi siê drugi okupant - Sowieci, tak¿e zainteresowani depoloni-zacj¹ Kresów. Trzy si³y sprzymierzy³y siê przeciwko Polakom,ka¿da, rzecz jasna, w w³asnym interesie. Ka¿dej z nich bowiemzale¿a³o na pozbyciu siê wci¹¿ niebezpiecznych Polaków z Kre-sów. Najmniej jednak Niemcom, którzy w pewnym momenciezostali pora¿eni ogromem zbrodni, a przede wszystkim okru-cieñstwem UPA. Banderowcy bowiem nie zabijali swoich ofiar,tylko mordowali na, jak to ustali³ Aleksander Korman, przesz³o360 „sposobów”, a przy tym, wbrew niemieckim ¿yczeniom, po-partych broni¹ i wyposa¿eniem wojskowym zanarchizowali kraj.Dlatego Niemcy wnios¹ 1944 roku wezwali banderowców doopamiêtania. „Uwa¿acie siebie - pisali w ulotce - za nacjonali-stów i wrogów bolszewizmu, jednak¿e jak to udowodnicie? Kie-dy niemiecki ¿o³nierz walczy i umiera na froncie, wy palicie naty³ach wsie i chaty i zabijacie bezbronnych mê¿czyzn, kobietyi dzieci, niszczycie maj¹tki… Jak d³ugo chcecie przed³u¿aæ todzie³o?! Czy myœlicie naprawdê w ten sposób pomóc wlanemunarodowi? Je¿eli w to wierzycie, to siê bardzo mylicie, ale je¿e-li jesteœcie œwiadomi czynów, wówczas jesteœcie zbrodniarzami!Zbrodniarzami i zdrajcami przede wszystkim wobec w³asnego18

Page 11: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Widocznie by³y jakieœ wahania, skoro „Sawur” ponownienakazywa³: „Trzymaæ siê instrukcji: niszczyæ Polaków i ichmiejsca zamieszkania wszelkimi sposobami; uœmiercaæ tak¿euciekaj¹cych. W propagandzie (natomiast) g³osiæ, ¿e z polsk¹ludnoœci¹ UPA obchodzi siê humanitarnie…” I jeszcze „cie-kawostka”: „¯ydów b³¹kaj¹cych siê po lasach… likwidowaæstrza³ami w ty³ g³owy i g³osiæ, ¿e wyrok wykonali Niemcy”.

W sierpniu 1943 roku Klaczkiwœkiego na stanowisku ko-mandyra ho³ownego UPA zast¹pi³ Roman Szuchewycz -„Czuprynka”, który wczeœniej by³ ukraiñskim dowódc¹ „Na-chtigall”. On te¿ utworzy³ strukturê UPA dziel¹c obszar jejdzia³ania na kraje - strefy operacyjne: UPA-Pó³noc, UPA-Zachód, UPA-Po³udnie i UPA-Wschód. Te znów podzieli³na okrêgi wojskowe, w których operowa³y kurenie (batalio-ny) i sotnie (kompanie) - w sumie 20-40 tys. rzezaczy.

„Czuprynka” ze swej strony tak¿e wyda³ na wiosnê 1944 ro-ku ludobójczy rozkaz: „W zwi¹zku z sukcesami bolszewikównale¿y przyspieszyæ likwidacjê Polaków, w pieñ wycinaæ, czy-sto polskie wsie paliæ, wsie mieszane - tylko ludnoœæ polsk¹ ni-szczyæ. Zagrody polskie paliæ tylko w takim wypadku, je¿eli s¹one oddalone od zagród ukraiñskich co najmniej o 15 me-trów; za zamordowanie jednego Ukraiñca czy przez Polaka,czy przez Niemców - rozstrzelaæ 100 Polaków.” W ulotce na-tomiast g³osi³: „Walkê prowadzimy bez pardonu, kto nie jestUkraiñcem… temu œmieræ. Historycznym naszym wrogomPolakom i ¯ydom - im wszystkim œmieræ. S³awa Ukrainie.”

Eskalacjê zbrodni usi³owa³, choæ bardzo nieœmia³o, po-wstrzymaæ metropolita greckokatolicki, najwy¿szy wówczasautorytet moralny Ukraiñców, abp Andrzej Szeptycki, ale napró¿no. W liœcie pasterskim „Do duchowieñstwa i wiernych”pisa³: „Byliœmy œwiadkami nawet strasznych morderstw do-konanych przez m³odych ludzi, mo¿e nawet w dobrych za-

21

Pierwszym komandyrem ho³ownym UPA by³ DmytroKlaczkiwœkyj - „Sawur”, któremu niedawno jego wielbiciele(w Polsce ich te¿ nie brakuje) pozostawili w Równem po-mnik. To on, realizuj¹c dyrektywê Myko³y £ebedia - „Ruba-na” - prowidnyka OUN w zastêpstwie Bandery (który rozka-za³ „zlikwidowaæ Polaków od niemowlêcia w ko³ysce do star-ca nad grobem”), rozpocz¹³ rzeŸ Wo³ynia. „Nie mo¿e byæmowy o wypêdzeniu - przekonywa³ £ebed’ - …chodzi o fi-zyczn¹ likwidacjê Polaków ma miejscu”.

W rozkazie do podleg³ych sobie atamanów „Sawur” pisa³:„powinniœcie przeprowadziæ wielk¹ akcjê likwidacji polskie-go elementu. Przy wycofywaniu niemieckich wojsk nale¿ywykorzystaæ ten dogodny moment dla zlikwidowania ca³ejludnoœci polskiej… bitwy tej (sic!) nie mo¿emy przegraæ i zaka¿d¹ cenê trzeba os³abiæ polskie si³y… Wsie i wioski… po-winny znikn¹æ z powierzchni ziemi…”.

Rozkaz ten dok³adnie realizowa³y kurenie UPA, ataman J.Stelmaszczuk - „Rudyj” pisa³ w tej sprawie bezpoœrednio do£ebedia: „Dru¿e ruban, zawiadamiam, ¿e komandyr… Sa-wur przekaza³ mi ustnie tajn¹ instrukcjê w sprawie fizyczne-go wyniszczenia ludnoœci polskiej… Dla wykonania tej dy-rektywy poleci³em rzetelnie przygotowaæ siê do akcji prze-ciwko Polakom i wyznaczy³em odpowiedzialnych…”

Jeden z takich „odpowiedzialnych”, kirinnyj „£ysyj” mel-dowa³: „29 sierpnia 1943 r. przeprowadzi³em akcjê we wsiachWola Ostrowiecka i Ostrówki… Zlikwidowa³em wszystkichPolaków od ma³ego do starego (967 osób, w tym 466 dziecido lat 14. - E.P.). Wszystkie budynki spali³em, mienie i chu-dobê zabra³em dla potrzeb kurenia”. Tego strasznego mor-du dokonano pod has³ami: „Œmieæ jednego Lacha to metrwolnej Ukrainy”, „Ukraina bêdzie, ma byæ czysta jak szklan-ka Ÿródlanej wody”.20

Page 12: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

60. rocznica apogeum kresowego

HolocaustuMotto:A¿ do œmierci idŸ w zapasy o prawdê, a Pan Bóg bêdzie wal-

czy³ za Ciebie.(Ek 1 2,28)

Szanowny PanMarek SiwiecSzef Biura Bezpieczeñstwa Narodowegoprzewodnicz¹cy Komitetu Organizacyjnego Obchodów 60. Rocznicy „Wydarzeñ na Wo³yniu”

Szanowny Panie Ministrze!Z wnikliw¹ uwag¹ zapozna³em siê z wywiadem, udzielo-

nym przez Pana Paw³owi Smoleñskiemu na ³amach „GazetyWyborczej” (8-9.03.2003). Tekst przeczyta³em kilkakrotniei za ka¿dym razem nasuwa³y mi siê nowe uwagi i mno¿y³yw¹tpliwoœci powiêkszaj¹ce „mieszane uczucia”. Pierwsze„uczucie mieszane” wywo³a³a osoba przeprowadzaj¹ca wy-wiad, znana ze swoich licznych antypolskich wypowiedzii zmierzaj¹ca konsekwentnie do wybielania OUN-UPA,a zarazem do rehabilitacji ludobójców - najwiêkszych w Eu-ropie w dobie II wojny œwiatowej. Do tego dochodzi jeszcze

23

miarach, ale ze zgubnymi nastêpstwami dla narodu”. Jednakna wieœæ o zamordowaniu przez banderowców dwóch bisku-pów prawos³awnych i ca³ej plejady ksiê¿y katolickich, na za-bójców ich (poœrednio na ca³¹ UPA) rzuci³ kl¹twê! ¯ali³ siêz tego powodu arcyw³adyka przed W. Si³¹-Nowickim. „Roz-mawia³em z Szeptyckim w okresie strasznych mordów - piszeon („Wi꟔, wrzesieñ 1989) - …i on mówi³: »Proszê Pana, jajestem bezbronny. Nasz naród strasznie siê zhañbi³ zbro-dni¹«. Pokaza³ mi napisany jakiœ list, w którym potêpia³ zbro-dnie, mówi³ »Jestem bezsilny«…”

Genocide - to ludobójstwo, zbrodnia przeciwko ludzkoœci.Termin ten wymyœli³ dla procesu norymberskiego RaphaelLemkin - prokurator amerykañski. Definicja genocide w pe³-ni pokrywa siê z tym, co robi³a UPA. Dlatego jej „czyny” za-liczone zosta³y do zbrodni ludobójstwa, które nie ulegaj¹przedawnieniu. Na tym stanowisku stanê³o 95 patriotówukraiñskich - deputowanych do Rady Najwy¿szej, którzyw sierpniu 1996 roku skierowali pos³anie „Do narodów, par-lamentarzystów i rz¹dów Ukrainy, Bia³orusi, Izraela, Polski,Rosji, S³owacji i Jugos³awii”.

„…Na sumieniu OUN-UPA - czytamy tam - które uzurpo-wa³y sobie prawo do wystêpowania w imieniu narodu ukra-iñskiego - setki tysiêcy wymordowanej ludnoœci cywilnej…Tak oto, tylko na Wo³yniu i w Halicji, te formacje w bestial-ski sposób zamordowa³y co najmniej 100 tysiêcy ludnoœci zato tylko, ¿e byli Polakami… Proponujemy utworzenie Miê-dzynarodowej Komisji spoœród obiektywnych fachowców(historyków, prawników) celem opracowania faktycznegomateria³u oraz opracowania wniosków prawno-politycznychodnoœnie do dzia³alnoœci OUN-UPA podczas II wojny œwia-towej i po jej zakoñczeniu, celem nastêpnego ich przekaza-nia Trybuna³owi Miêdzynarodowemu…” Oby tak siê sta³o!22

Page 13: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

owszem, stanowi¹ one zasadê, prawo, koniecznoœæ ustroju…który gnij¹c i ratuj¹c siê reakcj¹, musi siê stroiæ w maskêob³udy, jej zaœ zdzieranie sprowadza skandale.” Dziœ W. Na-³kowski napisa³by tak samo po tym, jak upokarzaj¹co post¹-pi³ Prezydent RP z ofiarami OUN-UPA skupionymi w 30organizacjach kresowych i kombatanckich.

W³aœnie te organizacje utworzy³y Ogólnopolski Spo³ecznyKomitet Obchodów 60. Rocznicy Ludobójstwa dokonanegoprzez OUN-UPA na Ludnoœci Polskiej Kresów WschodnichRP w latach 1939-1947. Nazwa Komitetu odpowiada rzeczy-wistoœci. Inicjator przedsiêwziêcia - Kresowy Ruch Patrio-tyczny, z synowsk¹, wrêcz dziecinn¹ ufnoœci¹ zwróci³ siê doOjca Narodu Polskiego, Prezydenta Najjaœniejszej o otocze-nie go swoim patronatem. Kresowianie zawierzyli s³owom A.Kwaœniewskiego, i¿ jest on „prezydentem wszystkich Pola-ków”, nie bacz¹c na jego dotychczasow¹, w licznych przypad-kach antypolsk¹ postawê, a zawsze antypolsk¹ wzglêdemKresowian i przychyln¹ nie-Polakom mieszkaj¹cym w Pol-sce, których rêce i sumienie nie zawsze s¹ czyste. Innymi s³o-wy: Kresowianie jeszcze raz zaufali Prezydentowi i jeszczeraz srodze siê zawiedli.

Prezydent, œwiadom upokorzenia Polaków (przede wszyst-kim Kresowian, ofiar OUN-UPA), proœbê Kresowian „zawe-towa³” i powo³a³ w³asny komitet od „wydarzeñ wo³yñskich”wprowadzaj¹c doñ osoby niewiarygodne, historycznych fa³-szerzy typu Grzegorz (Hryæko) i Motyka i kryptobanderow-ców typu Myron Kertyczak… Nie ma natomiast jawnego ¯y-da, choæ prokuratura Izraela ju¿ dawno ustali³a, ¿e ukraiñscyetnonacjonaliœci s¹ wspó³odpowiedzialni za œmieræ oko³o 300tys. ludnoœci ¿ydowskiej. Proponujê uzupe³niæ listê komitetunazwiskami: prof. Dora Kacnelson - niedosz³a ofiara OUN-UPA i mec. Waldemar Glazgal, którego ukrywa³em na stry-

25

wstydliwe ukrywanie przynale¿noœci narodowej. Ja siê niewstydzê tego, ¿e jestem Polakiem i gdziekolwiek jestem,w jakimkolwiek obcym kraju, z dum¹ podkreœlam, ¿e jestemsynem Wielkiego Narodu, który da³ œwiatu Kopernika, Szo-pena, Papie¿a. Smoleñski nawet w omawianym wywiadziedaje wyraŸnie do zrozumienia („my Polacy”), ¿e jest Pola-kiem. W Kijowie znów przedstawia³ siê jako Ukrainiec,a w Instytucie Yad Vashem uchodzi jeszcze za kogoœ innego.Zatem jest niewiarygodny i ka¿dy, kto siê szanuje, z takimcz³owiekiem nie rozmawia. No, ale sta³o siê!

Hipokryzja przebija te¿ w „podchwytliwoœci” zadawanychpytañ, w których nie pada s³owo „zbrodnia”, tylko „wydarze-nia” i to tylko ograniczone do Wo³ynia, choæ Pan Smoleñskiwie doskonale, bo przecie¿ nie jest tak do koñca historycz-nym analfabet¹, o tym, ¿e „wydarzenia” owe tycz¹ nie tylkoWo³ynia, ale tak¿e (lub nawet przede wszystkim) trzech wo-jewództw wschodnioma³opolskich, podarowanych Ukraiñ-com przez Stalina, mianowicie: tarnopolskiego, stanis³awow-skiego i lwowskiego.

Poniewa¿ wywiad ten zosta³ zainspirowany Pañsk¹ now¹godnoœci¹ - przewodnicz¹cego komitetu do spraw „wydarzeñwo³yñskich” - przeto odbywa siê on w atmosferze autentycz-nego skandalu równego „wydarzeniom jedwabieñskim”,odznaczeniu przez A. Kwaœniewskiego Orderem „Or³a Bia-³ego” najwiêkszego wspó³czesnego polako¿ercê, ³¿e-profeso-ra Bohdana Osadczuka, czy ostatniej afery Rywin-Michnik.Okazuje siê, ¿e tego typu skandale s¹ nieod³¹cznym atrybu-tem obecnej smutnej rzeczywistoœci. O jego wartoœciach dlapolityki mówi³ ju¿ w 1898 roku g³oœny wtedy publicysta Wa-c³aw Na³kowski w szkicu „Skandale jako czynnik ewolucji”.

„Skandale - pisa³ Na³kowski - nie stanowi¹ w obecnej prze-³omowej dobie czegoœ przypadkowego, wyj¹tkowego:24

Page 14: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Jest jeszcze jeden „drobia¿d¿ek”, wi¹¿e siê on z przysiêg¹doktorsk¹, któr¹ z³o¿y³ dr G. Motyka. Mówi ona wyraŸnie, ¿ehistoryk winien byæ rzetelny, kochaæ prawdê i brzydziæ siêk³amstwem. Dr G. Motyka przysiêgê tê ³amie notorycznie!

Nale¿y siê przeto zgodziæ z oœwiadczeniem Prezydium Ogól-nopolskiego Spo³ecznego Komitetu Obchodów 60. RocznicyLudobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Ludnoœci Pol-skiej Kresów Wschodnich RP w latach 1939-1947, ¿e w komi-tecie prezydenckim „znalaz³y siê… osoby znane ze swoichsympatii do ukraiñskiego nacjonalizmu, w tym do zbrodni-czych struktur OUN-UPA; w sk³adzie tego gremium nieuwzglêdniono przedstawicieli organizacji kresowych; nazwatego komitetu stanowi manipulowanie histori¹, poniewa¿ za-wê¿a zakres ludobójstwa tylko do Wo³ynia i tylko do roku1943, a u¿ycie w jego nazwie terminu »wydarzenia wo³yñskie«jest fa³szowaniem historii; skandalem jest w naszej ocenie po-wo³anie w sk³ad wymienionego komitetu Miros³awa Kertycza-ka - przewodnicz¹cego Zwi¹zku Ukraiñców w Polsce, organi-zacji jawnie ju¿ gloryfikuj¹cej OUN-UPA i jej przywódców.

Z tych powodów uwa¿amy, ¿e komitet min. Siwca nie mamoralnego prawa do organizowania obchodów 60. Rocznicyludobójstwa na Polakach.”

Sprawy nie nazwano wprost skandalem, ale w zestawieniuze „spraw¹ Jedwabnego” prezydencki komitet jest skanda-lem i to na skalê œwiatow¹!

W Jedwabnem z³oczyn, choæ nie pope³niony przez Pola-ków, nazwano po imieniu „zbrodni¹”. Tu œmieræ ponios³o150-200 ¯ydów. Ich pamiêæ uczci³ Prezydent RP. Natomiastœmieræ 200-300-500 tys. Polaków nie jest godna honoru Pre-zydenta „wszystkich Polaków”, a do tego lekcewa¿¹c tê wiel-k¹ zbrodniê, nazywa siê j¹ „wydarzeniem” jak jak¹œ bijatykêna wiejskim weselu. Skoro s¹ tak du¿e nalegania, to „na od-

27

chu przez ponad pó³ roku po zamordowaniu mu rodzicówprzez ukraiñskich ultranacjonalistów.

Aby nie mno¿yæ argumentów i przyk³adów za³¹czam PanuMinistrowi moj¹ ksi¹¿kê „Holocaust po banderowsku”. Na-tomiast komitet prezydencki (ju¿ uznany za ³¿e-komitet)nale¿y uznaæ za propozycjê do konsultacji z organizacjamikresowymi, bo, jak rzek³em, w obecnym komitecie znajduj¹siê osoby nie maj¹ce moralnego prawa do tej, dla Polakówwrêcz œwiêtej, godnoœci. Najwiêksze moje obawy budz¹ oso-by ju¿ wczeœniej wymienione z nazwiska. Sylwetkê G. Moty-ki i jego walory naukowe przedstawiam w za³¹czonej recen-zji jego „dzie³a” pt. „Pany i rezuny”. W tym miejscu tylkoprzedstawiê uzasadnienie Polaków z Wielkiej Brytanii,którzy „uhonorowali” go „Oœlimi Uszami”:

„Dr Grzegorz Motyka w napisanych przez niego dwuksi¹¿kach (jedna »Pany i rezuny« wspólnie z A. Wnukiem)oraz kilku rozprawach »historycznych« udowadnia, ¿e niezna faktów historycznych lub czêsto siê z nimi nie liczy, nagi-na je do potrzeb swoich teorii, zaœ niewygodne przemilcza,bezkrytycznie daje wiarê propagandzie nacjonalistów ukra-iñskich i przyjmuje j¹ za fakty, demonstruje du¿e luki w po-siadanych wiadomoœciach z zakresu interesuj¹cej go tematy-ki i chocia¿ pisze o stosunkach polsko-ukraiñskich, nie znaani jêzyka ukraiñskiego, ani dialektu galicyjskiego, co zamy-ka mu drogê do wielu Ÿróde³. Wydaje siê nam historykiemniedokszta³conym w tematyce jego zainteresowañ i jest ra-czej publicyst¹ szkodz¹cym sprawie polskiej teorii. Odnosi-my wra¿enie, ¿e zamierza robiæ karierê id¹c za popularnymdziœ w niektórych ko³ach politycznych pr¹dem, przemilczaj¹-cym lub staraj¹cym siê zafa³szowaæ prawdê, któremu te¿ dlajemu wiadomych powodów byæ mo¿e postanowi³ us³u¿yæ”(„G³os Emigracji” nr 8, Londyn, listopad 2000).26

Page 15: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Teraz s³ów kilka na temat samego wywiadu: s¹ w nimstwierdzenia i oceny, pod którymi ja, historyk i politolog odlat zajmuj¹cy siê sprawami polsko-ukraiñskimi, bez wahaniapodpisujê siê obiema rêkami. S¹ jednak w wywiadzie s³owa,które musz¹ budziæ niezadowolenie, sprzeciw, a nawet obu-rzenie ka¿dego zdrowo myœl¹cego Polaka zatroskanego o losswojej Ojczyzny. Najpierw jednak to, co cieszy: Nie mo¿nanie podpisaæ siê pod s³owami prawdy zawartymi w zdaniu, ¿e„przed histori¹ nie ma ucieczki”, a skoro tak jest, to nie mo¿-na mówiæ o „wydarzeniach na Wo³yniu”, lecz o „wydarze-niach” na ca³ych Kresach. My, Polacy, „byliœmy ofiarami”i dlatego „nie musimy uporaæ siê ze œladami krwi na w³a-snych rêkach, to nie my mordowaliœmy”. „Na ogó³ - to ju¿s³owa Jewhena Standery, komandyra odcinka UPA »Dany-³iw« - ca³a ludnoœæ na terytorium dzia³añ UPA… solidaryzo-wa³a siê z dzia³aniami UPA (czyli mordem - E.P.)… Takich,którzy aktywnie pomagali, by³o na pewno dobrych kilka ty-siêcy” („Suczasnist” nr 1-2/1985). Odcinek UPA „Dany³iw”znajdowa³ siê na obszarze obecnej Polski, a jego komandyrju¿ tymi s³owami przekona³, ¿e operacja (nie ¿adna „akcja”)„Wis³a” mia³a logiczne uzasadnienie. K³ad³a kres mordom -a jak siê czu³y ofiary „heroicznej UPA”?

„Ka¿da z tych tragicznych ofiar, zanim skona³a, swoimostatnim krzykiem rozpaczy, swoimi oczyma wype³nionymiprzera¿eniem przekazywa³a ¿ywym testament oskar¿aj¹cynacjonalistycznych zbrodniarzy ukraiñskich, którzy na ko-œciach s³owiañskich wspó³braci chcieli budowaæ swoj¹ »nie-podleg³oœæ« - pisz¹ autorzy rejestru zbrodni na Wo³yniuJózef Turowski i W³adys³aw Siemaszko - zbrodnie ludobój-stwa nie uleg³y przedawnieniu… Jak dot¹d ¿aden rz¹d nieoœmieli³ siê wydaæ aktu prawnego daruj¹cego winy powsta³ewskutek najciê¿szej zbrodni - zbrodni przeciwko ludzkoœci.”

29

czepnego” wypada³o „odfajkowaæ” niewygodn¹ rocznicêi powo³aæ komitet na czele ze swoim urzêdnikiem-mini-strem, samemu zaœ pozostaæ w cieniu. Dlatego nie mo¿e dzi-wiæ stanowcze oœwiadczenie, podpisane przez Jana Niewiñ-skiego „Za Prezydium Komitetu”, które g³osi:

„Odrzucamy z ca³¹ stanowczoœci¹ sprowadzanie ludobójstwasetek tysiêcy naszych rodaków na Kresach Wschodnich w latach1939-1947 do tzw. wydarzeñ wo³yñskich. Jest to haniebne fa³-szowanie historii. Jesteœmy gotowi wspó³dzia³aæ w organizowa-niu pañstwowych obchodów 60. Rocznicy pod warunkiem, ¿e:

a) bêd¹ one organizowane z udzia³em Rady Ochrony Pa-miêci Walk i Mêczeñstwa,

b) bêd¹ wolne od nacisków politycznych, a bêd¹ mia³y cha-rakter przede wszystkim ¿a³obno-religijny, czego domagaj¹siê stanowczo rodziny ofiar,

c) obchody bêd¹ odzwierciedlaæ prawdê historyczn¹, tzn.czas trwania ludobójstwa Polaków (1939-1947), i bêd¹ doty-czyæ ca³oœci Kresów Wschodnich II RP, a nie tylko Wo³ynia,zaœ sprawcy tych zbrodni zostan¹ nazwani po imieniu.

Domagamy siê stanowczo w imieniu szerokiej rzeszy Kre-sowian, aby Parlament Polski potêpi³ w sposób jednoznacz-ny ludobójstwo dokonane przez OUN-UPA na ca³ych Kre-sach Wschodnich II RP. Oczekujemy równie¿, ¿e w³adzeZwi¹zku Ukraiñców w Polsce tak¿e jednoznacznie potêpi¹totalne ludobójstwo OUN-UPA.

Ogólnopolski Spo³eczny Komitet wykaza³ maksimum do-brej woli w kontaktach z w³adzami RP w nadziei przeprowa-dzenia godnych obchodów tej rocznicy, nieobci¹¿onych ele-mentem taktyki politycznej. Je¿eli zarysowane wy¿ej postula-ty nie bêd¹ nadal respektowane, rodziny pomordowanychzorganizuj¹ - w ca³ym kraju - na miarê swoich mo¿liwoœci ¿a-³obne obchody tej bolesnej rocznicy.”28

Page 16: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Dzia³o siê to wszystko z rozkazu N. Chruszczowa i £. Be-rii, którym wyj¹tkowo zale¿a³o na szybkim pozbyciu siê Pola-ków z Kresów - i w³aœnie do tego wykorzystywana by³a UPA.Jedn¹ z ostatnich jej zbrodni na polskiej rodzinie odnotowa-no jeszcze w 1950 roku.

Polacy ze swej strony robili wszystko, ¿eby powstrzymaæswoich braci, tak¿e w Chrystusie, od rizuñstwa, ale na pró¿-no. Próbowali - choæ z doœwiadczenia wiedzieli, ¿e to nie masensu. UPA bowiem nie mia³a ¿adnych hamulców moral-nych, obce by³o jej prawo, zasady etyczne, prawdomównoœæ,honor. Postêpowa³a jak zwyrodnia³a dzicz nigdy nie dotrzy-muj¹ca ¿adnych obietnic, dlatego w pe³ni zas³u¿y³a na mianokryminalnej bandy. Wielu Polaków - ludzi honoru - da³o siêzwieœæ zapewnieniom upowskich komandyrów. Oto dwaprzyk³ady: maj¹c list gwarancyjny udali siê do sztabu UPAw polskich mundurach wojskowych Krzysztof Markiewiczi Zygmunt Rumel. 10 lipca 1943 roku zostali oni we wsi Ko-niuchy rozerwani koñmi. Tragicznie zakoñczy³a siê tak¿epróba wspó³pracy z UPA polskiego oddzia³u partyzanckiegoCelestyna D¹browskiego we wsi Dominopol. S³u¿ba Bezpie-ki OUN podstêpnie zlikwidowa³a ten oddzia³ i wymordowa-³a tak¿e polsk¹ ludnoœæ zamieszkuj¹c¹ wieœ.

Twierdzi Pan, Panie Ministrze, ¿e „porównywanie zbrodniwo³yñskich (czytaj: kresowych - E.P.) do Holocaustu tonadu¿ycie”. Bo¿e, Ty jesteœ, a nie grzmisz! A czym¿e, je¿elinie Holocaustem, by³a okrutna rzeŸ „od niemowlêcia w ko-³ysce - jak instruowa³ zastêpca Bandery M. £ebed’ - do star-ca nad grobem” w imiê „czystki etnicznej” i pod has³em:„œmieræ jednego Lacha to metr wolnej Ukrainy”? Zdaje siê,¿e nie doczyta³ siê Pan nigdzie (jestem pewny, ¿e moichopracowañ tak¿e Pan nie czyta³ - a szkoda), ¿e nacjonaliœciukraiñscy s¹ wspó³odpowiedzialni za wymordowanie 300 tys.

31

„Analizuj¹c to, co siê wydarzy³o na Wo³yniu (czytaj: naKresach - E.P.) - mówi Piotr Zaj¹c, prokurator IPN prowa-dz¹cy œledztwo - mo¿na z prawdopodobieñstwem granicz¹-cym z pewnoœci¹ powiedzieæ, ¿e dosz³o tam do zbrodni ludo-bójstwa. Je¿eli jednego dnia w kilkudziesiêciu miejscowo-œciach dochodzi do rzezi Polaków, co na podstawie zgroma-dzonego materia³u jest faktem bezspornym, to nale¿y przy-j¹æ, ¿e by³a to akcja zaplanowana i sprawnie przeprowadzo-na” („Nasz Dziennik”, 14.03.2003).

Przeto œwiêt¹ racjê ma Pan, Panie Ministrze, zauwa¿aj¹c,¿e „okrucieñstwo na Wo³yniu (czytaj: na Kresach - E.P.) by-³o niewyobra¿alne… okrucieñstwo nie mo¿e zostaæ niezau-wa¿one. Ca³a reszta to tylko konteksty”.

Wa¿n¹ rzecz¹ jest dostrze¿enie antypolskiej wspó³pracyOUN-UPA z Niemcami, ale te¿ rzecz¹ niedopuszczaln¹jest ukrywanie antypolskiej wspó³pracy OUN-UPA z so-wieckimi s³u¿bami specjalnymi. Dowody przytaczamw swojej ksi¹¿ce „Operacja Wis³a, fakty - fikcje - refleksje”oraz w ksi¹¿ce, która wkrótce pojawi siê na rynku pt. „Ste-pan Bandera”. Dziœ tylko fragment meldunku wywiadow-czego lubelskiego okrêgu WiN: „Nadmieniam, ¿e UPA naniektórych terenach zaczê³a prowadziæ podwójn¹ grê. Grata polega na tym, ¿e swoich cz³onków wciskaj¹ do wspó³-pracy z NKWD… Ludzie ci maj¹ za zadanie œledzenie pracnaszej organizacji (WiN)”. 600 upowców by³o agentamiNKWD. „Zakonspirowana w Rzeszowie - czytamy dalejw meldunku - inspiracyjna komórka NKWD robi czêstewypady na wsie ukraiñskie i tam namawia Ukraiñców dowalki z Polakami. Banderowcy oddawani w³adzom sowiec-kim przez wojska polskie, w myœl umowy (NKWD-UPA),s¹ wypuszczani celem wywierania zemsty na cywilnej lud-noœci polskiej.”30

Page 17: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

ciwko ludzkoœci. Definicja Genocide w pe³ni pokrywa siêz „heroicznymi czynami” UPA i niechaj nikt nie wa¿y siê,pod kar¹ oœmieszenia, kwestionowaæ, ¿e „wydarzenia wo³yñ-skie” nie by³y zbrodni¹ przeciwko ludzkoœci, czyli Genocide-Holocaust.

Myli siê prokurator IPN Piotr Zaj¹c mówi¹c, ¿e „dzisiej-szych czasów nie do¿y³ nikt, kogo mo¿na oskar¿yæ o spraw-stwo kierownicze tej zbrodni”. Przecie¿ ¿yje w Kijowie ostat-ni komandyr UPA Wasyl Kuk, któremu niedawno nawet œci-ska³ d³oñ A. ¯upañski, teraz mu ta rêka cuchnie trupim ja-dem. Myœlê, ¿e Pan, Panie Ministrze, przekona PrezydentaRP, ¿e dla wielkiej zgody narodów bêdzie celowe za¿¹danieod Ukrainy jego ekstradycji do Polski.

Inne ba³amutne stwierdzenie zamyka siê w dwu zdaniach:„Nie ma jednostronnego os¹du dla bojownika o niepodle-g³oœæ, czyli bohatera narodowego, który w imiê niepodleg³o-œci wydawa³ zbrodnicze rozkazy lub bra³ udzia³ w mordowa-niu niewinnych. Bardzo trudno powiedzieæ, ¿e mo¿na byæjednoczeœnie partyzantem i krwawym terroryst¹.”

To nieprawda, ¿e Naród Ukraiñski uwa¿a rizunów z UPAza bohaterów. Nie zna Pan Ukraiñców tak dok³adnie, jak ja.Ukraiñcy, poza cienk¹ warstw¹ mieszkañców obszarów,których Pañstwo Polskie pozbawi³ pakt Stalin-Hitler,w ogóle nie entuzjazmuj¹ siê OUN-UPA - wiêcej, uznaj¹ j¹jednoznacznie za formacjê zbrodnicz¹, która zhañbi³aw œwiecie dobre imiê Ukraiñców i Ukrainy. Da³o przecie¿ te-mu wyraz 95 deputowanych do Rady Najwy¿szej Ukrainyw swoim pos³aniu, które w sierpniu 1996 roku skierowali„Do narodów, parlamentarzystów i rz¹dów Ukrainy, Bia³o-rusi, Izraela, Polski, Rosji, S³owacji i Jugos³awii.”

„Na sumieniu OUN-UPA - czytamy tam - które uzurpowa-³y sobie prawo do wystêpowania w imieniu narodu ukraiñ-

33

¯ydów na Kresach ukrainnych. Gdyby Pan o tym wiedzia³, toprawdopodobnie takiego niem¹drego zdania by nie u¿y³.„My, ukraiñscy nacjonaliœci, tylko jednego nauczyliœmy siêod ¯ydów - naszych wrogów - g³osi³ £ebed’, a powtarza³ Wa-syl Kuk - ten, który rozkaza³ zasypaæ polskimi dzieæmi stu-dnie w Dermaniu - nigdy nie przyznawaæ siê do ¿adnego z³o-czynu”. No proszê, teraz ju¿ wiemy wszystko.

Poniewa¿ ¯ydzi te¿ ucierpieli od OUN-UPA (vide mojaksi¹¿ka „Holocaust po banderowsku”), dlatego wnoszê o po-wo³anie do Pañskiego Komitetu tak¿e ¯ydów - takich, którzynie ukrywaj¹ swojego pochodzenia, a których rodziny ucier-pia³y od banderowców.

W wywiadzie natrafi³em te¿ na zupe³nie be³kotliwy akapit:„Masakra na Wo³yniu (czytaj: na Kresach - E.P.) to rzeczy-wiœcie nie by³ Holocaust, tak jak akcja »Wis³a« to nie masa-kry na Wo³yniu”.

Czy to oznacza, Panie Ministrze, ¿e udowodniony, zamie-rzony mord zgodnie z uchwa³¹ OUN, poleceniem jej prowid-nyka M. £ebedia i rozkazami komandyrów UPA Klaczkiwœ-kiego i Szuchewycza („Polaków w pieñ wycinaæ”), to nie Ho-locaust? Natomiast przesiedlenie ludnoœci ukraiñsko-ru-skiej, bez jednego zabójstwa ze strony polskiej, z „bie-szczadzkiego œredniowiecza w poniemiecki XX wiek” (jakczytamy w pamiêtnikach przesiedlonych), to Holocaust? CzyPan, Panie Ministrze, zapozna³ siê z encyklopedycznym zna-czeniem tego s³owa? Owszem, przesiedleñcy ginêli, ale odkul upowców. To sotnie UPA ostrzeliwa³y ich konwoje, a na-stêpnie pali³y pozostawione zabudowania gospodarcze.

Oprócz s³owa „Holocaust” istnieje jeszcze termin „Geno-cide”, którym pos³ugiwano siê na procesie norymberskim s¹-dz¹cym zbrodniarzy wojennych i os¹dzaj¹cym zbrodnie prze-ciwko ludzkoœci. Genocide - to ludobójstwo, zbrodnia prze-32

Page 18: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

¿e myli siê Pan g³êboko. Znam lepiej od Pana te œrodowiskai wiem z ca³¹ pewnoœci¹, ¿e w³aœnie im najbardziej zale¿y nadialogu polsko-ukraiñskim. Powtarzam: na dialogu, nie zaœna pojednaniu Narodu Polskiego z Narodem Ukraiñskim.Takie pojednanie nie jest potrzebne, bo nie by³o i nie masporów miêdzy naszymi narodami, jest zgoda, a sztuczne ba-riery, myl¹ce stronê polsk¹ (która daje siê raz po raz z³apaæw pu³apkê za spraw¹ fa³szywych doradców) tworz¹ ukraiñscyetnonacjonaliœci. To oni w Polsce wprowadzaj¹ w b³¹d swoi-mi matactwami Pana Prezydenta i Pana, Panie Ministrze -wiem o tym na pewno, bo tego nie ukrywaj¹. B. Osadczuk,gdy go Prezydent RP odznaczy³ Orderem „Or³a Bia³ego”, je-szcze tego samego dnia oœwiadczy³ w w¹skim gronie ukraiñ-skich nacjonalistów, ¿e zawsze uwa¿a³ Polaków za naródidiotów, a teraz ma tego namacalny dowód.

Istnieje zgoda miêdzy narodami polskim i ukraiñskim, jestte¿ pojednanie, nie ma natomiast zgody i pojednania Naro-du Polskiego z ukraiñskimi faszystami spod znaku OUN-UPA i nigdy nie bêdzie!

Podpisujê siê pod Pana s³owami: „Jesteœmy ¿yczliwi Ukra-inie, jesteœmy otwarci, ale mamy te¿ swoj¹ wra¿liwoœæ”, do-dam jeszcze, ¿e tak¿e dumê - bo nale¿ymy do dumnego na-rodu!

Pañska wypowiedŸ, Panie Ministrze, zdaje siê wskazywaæ,¿e jest Pan „pod urokiem” w³aœnie tych si³ tworz¹cych nie-bezpieczny dla polskiej racji stanu lobbing z oœrodkiemw „Naszym S³owie” i „Gazecie Wyborczej”. Proszê pamiêtaæi przekonaæ o tym Pana Prezydenta RP, ¿e Kresowianie ma-j¹ wyj¹tkowo wyostrzony instynkt narodowy i tym instynktemwyczuwaj¹ na odleg³oœæ niebezpieczeñstwo gro¿¹ce Polsce -i wielka szkoda, ¿e nie z ich doradztwa korzystaj¹ animato-rzy (czêœciej jednak amatorzy) polskiej polityki zagranicznej,

35

skiego - setki tysiêcy wymordowanej ludnoœci cywilnej… zato tylko, ¿e byli Polakami…”.

Skoro wiêc chcemy kszta³towaæ nasze stosunki z Ukrain¹na fundamentach prawdy, a nie na k³amstwie i fa³szu, to Po-lacy musz¹ us³yszeæ s³owa potêpienia zbrodni i gotowoœæ po-ci¹gniêcia do odpowiedzialnoœci karnej ka¿dego zbrodniarza- bo - jak wiemy, zbrodnie przeciwko ludzkoœci nie ulegaj¹przedawnieniu. Ka¿dy upowiec jest zbrodniarzem, nie móg³bowiem z³o¿yæ przysiêgi „na tryzub” (wczeœniej na rewol-wer), je¿eli nie zabi³ cz³owieka: Polaka, ¯yda, Cygana, jeñcasowieckiego.

Uwa¿a Pan, Panie Ministrze, ¿e g³ówne uroczystoœci upa-miêtniaj¹ce mord kilkuset tysiêcy Polaków powinny odbyæsiê na Kresach - i s³usznie, tylko ¿e zasugerowane Przebra¿enajmniej siê do tego nadaje. Przebra¿e to „drugi Zbara¿”i nie zosta³o zmasakrowane, ale nie przetrwa³y Huta Stepañ-ska, Huta Pieniacka, Hanaczów, Milno, Chodaczków i je-szcze kilka tysiêcy innych miejscowoœci, a wœród nich Sanktu-arium Maryjne w Podkamieniu. PODKAMIEÑ - oto najlep-sze miejsce dla aktu zgody narodów. W Podkamieniu bo-wiem r¿nêli ¿o³dacy SS-Galizien wspólnie z antypartyzanta-mi UPA! Nadzieje na Podkamieñ daj¹ nam, Kresowianom,Pañskie s³owa: „Rozmawiamy np. o miejscu, gdzie powinnyodbyæ siê obchody. Jesteœmy przekonani, ¿e to powinno wy-darzyæ siê gdzieœ tam, gdzie la³a siê krew.” Zatem koœció³ naœw. Górze Ró¿añcowej!

Dalsza czêœæ akapitu jest ju¿ niepokoj¹ca: „Gdybyœmychcieli zorganizowaæ obchody Wo³ynia (czytaj: Kresów -E.P.) pod dyktando tych, którym nie zale¿y na dialogu, zro-bilibyœmy to w Warszawie…”.

Pan Minister niew¹tpliwie mia³ na myœli zorganizowaneœrodowiska kresowe. Chcê Pana, Panie Ministrze, zapewniæ,34

Page 19: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

sce polski duch Narodu chrzeœcijañskiego czu³ siê w swobo-dzie i wolnoœci” - powiedzia³ na Jasnej Górze 1 czerwca 1958roku Kardyna³ Stefan Wyszyñski.

Chcia³bym Pana, Panie Ministrze, do tych s³ów przekonaæ,¿e polska racja stanu i Majestat Rzeczpospolitej s¹ nadrzêdne!

¯yczê Panu, Panie Ministrze, twórczego niepokoju moral-nego, m¹drych doradców i trafnych decyzji dla wiêkszejChwa³y Najjaœniejszej Rzeczpospolitej.

Pozwoli Pan, Panie Ministrze, ¿e swój list zakoñczê has³emKresowian: Bo¿e, pob³ogos³aw Polskê - Ojczyznê, któr¹ ko-chamy!

Z wyrazami szacunkuProf. dr hab. Edward Prus

W dniu œw. Patryka 16.03. A.D. 2003

37

a w szczególnoœci polityki wschodniej. Polityka to wielkasztuka rz¹dzenia, to roztropne realizowanie wspólnego do-bra, nie ma w niej i byæ nie powinno miejsca dla amatorówi kolesiów, tylko dla wysokiej klasy profesjonalistów.

Kresowianie, którzy wraz z rodzinami stanowi¹ jedn¹czwart¹ Narodu Polskiego, nie s¹ do koñca jeszcze œwiadomitego, i¿ s¹ oszukiwani, ¿e jako obecni mieszkañcy ZiemOdzyskanych nie s¹ w³aœcicielami swoich gospodarstw i po-sesji, tylko „wieczystymi u¿ytkownikami”. Nieszczêœcie za-cznie siê dopiero po wejœciu Polski do Unii (Zachodnio)Eu-ropejskiej, gdzie pojêcie „wieczystego u¿ytkowania” nie ist-nieje - bo albo jest siê w³aœcicielem, albo siê nim nie jest.W dodatku napieraj¹ca niemczyzna zacznie Polaków rugo-waæ w oparciu o wyroki celowo korumpowanych s¹dów -i zgodnie z prawem unijnym. W³aœnie wówczas wszyscy zro-zumiej¹, jak¹ krzywdê wyrz¹dzi³ im i Polsce A. Kwaœniewskiwetuj¹c ustawê uw³aszczeniow¹.

Kresowianie to mieszanka szlachecko-kozacka, wybucho-wa i nieobliczalna w sytuacji uœwiadomionej manipulacji.Wtedy, ostrzegam najpowa¿niej, stanie w Warszawie rz¹dszubienic, jak w czasach Powstania Koœciuszkowskiego. Niezawisn¹ na nich tylko ci sprawcy kresowego upokorzeniai polskiej tragedii, którzy zdo³aj¹ zbiec do Izraela pierwejulokowawszy za granic¹ swoje kapita³y, tam bêd¹ w miarêbezpieczni, bo w pañstwach Unii dosiêgnie ich gniew niedo-r¿niêtych ofiar OUN-UPA!

„Mo¿emy mieæ szacunek dla wielu zdobyczy innych naro-dów, ale wiernoœæ œlubowaliœmy naszej polskiej OjczyŸniei tej wiernoœci OjczyŸnie polskiej, kulturze naszej narodowej,kulturze naszej chrzeœcijañskiej, naszej polskiej ziemi docho-wamy. Na ka¿dym kroku walczyæ bêdziemy o to, aby PolskaPolsk¹ by³a, aby w Polsce po polsku siê myœla³o, aby w Pol-36

Page 20: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

kowszczyzna, Zasanie, Che³mszczyzna i Podlasie to ukraiñskieziemie, trzeba wpajaæ i utwierdzaæ w œwiadomoœci i podœwia-domoœci Polaków. Oni musz¹ siê z t¹ ide¹ pogodziæ, choæ jestona dla nich bardzo gorzka. Trzeba wywalczyæ przy pomocywszystkich dostêpnych, legalnych i pokojowych œrodków pra-wo do rozbudowy ukraiñskiego ¿ycia na £emkowszczyŸnie,aby przywróciæ jej ukraiñski charakter”, aby, jak to znów g³osiinna gazeta wychodz¹ca w Toronto, w przysz³oœci „wolnaUkraina mog³a siê o te ziemie upomnieæ”. Kto z obywateli RPchce w tym niecnym dziele uczestniczyæ, jest zdrajc¹!

Mam nadziejê, ¿e Prezes IPN nie u³atwi banderowskim re-wizjonistom zadania, organizuj¹c konferencjê naukow¹z udzia³em odpowiednio dobranych prelegentów.

Konferencja na temat „Operacji Wis³a” na pewno ma senspod warunkiem, ¿e królowaæ na niej bêdzie prawda i duch pol-skiej racji stanu. Wyra¿am obie kwestie w art. Akcja „Wis³a” -prawda i fikcje („G³os Polski”, Toronto, 10-16.04.2000), któryPanu Profesorowi za³¹czam. Jednoczeœnie przypominam, ¿e je-stem autorem ksi¹¿ki pt. Operacja „Wis³a” fakty-fikcje-refleksje,która doczeka³a siê ju¿ trzech wydañ. Jednak mimo takiego atu-tu, nie zaproszono mnie dot¹d na wymienion¹ konferencjê doKrasiczyna. Widaæ, ¿e IPN prawda o tym bolesnym dla obustron wydarzeniu, jakim by³a Operacja „Wis³a”, nie jest potrzeb-na. Dowiadujê siê, ¿e nie zaproszono tak¿e innych autorów,którzy prekursorsko zajmowali siê „³unami w Bieszczadach”, jakJacek Wilczur, Aleksander Korman, Feliks Budzisz…

Je¿eli Prezes IPN zdecydowa³ siê na ów ryzykowny krok, tonale¿a³o w³aœnie do tych osób siê zwróciæ. Nie jest jeszcze zapóŸno; jestem sk³onny wzi¹æ udzia³ w konferencji krasiczyñ-skiej i wyg³osiæ referat - ale pod generalnym warunkiem, ¿enie spotkam tam fa³szerzy wymienionych wy¿ej z nazwisk.Myœlê, ¿e inni historycy stoj¹cy na gruncie prawdy tak¿e tak¹

39

Motto:Mo¿emy mieæ szacunek dla wielu zdobyczy innych narodów,ale wiernoœæ œlubowaliœmy naszej polskiej ojczyŸnie.

Kardyna³ Stefan Wyszyñski

Szanowny Pan Prof. dr hab. Leon KieresInstytut Pamiêci NarodowejSzanowny Panie Prezesie!

Dosz³y do mnie niepokoj¹ce s³uchy, ¿e w maju w Krasiczy-nie mo¿e dojœæ, za Pañskim przyzwoleniem (mo¿e nawetz inspiracji), do skandalu równego jedwabieñskiemu. Chodzio sesjê popularno-naukow¹ na temat Operacji „Wis³a”z udzia³em œwiadomych czynu fa³szerzy historycznych typuMotyka, Drozd, Smoleñski, Misy³o, Siwicki, Osadczuk…

W Przemyœlu panuje powszechne przekonanie, ¿e staran-nie dobrani fa³szerze maj¹, za Pañskim przykazaniem, daæPrezydentowi RP do rêki atut dla przeprosin Ukraiñców za,jak siê mówi, „Akcjê Wis³a”. Tak¹ te¿ opiniê g³osz¹ ukraiñ-scy ekstremiœci zgrupowani wokó³ tyg. „Nasze S³owo”. Mo¿-na im wierzyæ, znaj¹c wrêcz antypolskie nastawienie wielupracowników Instytutu Pamiêci Narodowej. Konferencja mas³u¿yæ w³aœnie tej ekstremie o faszystowskim rodowodzie -Organizacji Ukraiñskich Nacjonalistów - wyra¿onej w „Na-szym S³owie” (22.03.1998) w nastêpuj¹cych s³owach:

„W naszej œwiadomoœci my, wszyscy Ukraiñcy, musimy uwa-¿aæ £emkowszczyznê za historyczn¹ ziemiê ukraiñsk¹, chocia¿obecnie znajduje siê ona w granicach pañstwa polskiego.W tym nie ma ¿adnej sprzecznoœci ani absurdu - inne ziemieukraiñskie (te¿) s¹ w sk³adzie obcych pañstw: Ziemia Brzeskaw Bia³orusi, Preszowszczyzna w S³owacji, Kubañ w Rosji. Ta-ki jest stan w dniu dzisiejszym… Ideê, zgodnie z któr¹ £em-

38

Page 21: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Jednoczeœnie lojalnie informujê Pana, Panie Prezesie, ¿e je-¿eli w Krasiczynie znajd¹ siê, mimo ostrze¿eñ, historyczni fa³-szerze, którzy maj¹ stworzyæ pozory prawdy dla PrezydentaRP, aby ten, ju¿ dziœ zdecydowany (zapowiedzia³ to Siwiec, szefbezpieczeñstwa narodowego, w wywiadzie dla „Gazety Wybor-czej”, 9.02.2002), to polski œwiat naukowy stoj¹cy na gruncieprawdy, zorganizuje w Przemyœlu (wstêpnie prace organizacyj-ne ju¿ trwaj¹) w³asn¹ konferencjê naukow¹ z udzia³em history-ków, którzy dot¹d nie dali siê zwieœæ „misk¹ soczewicy”. Takistan rzeczy nie przysporzy presti¿u IPN, wrêcz przeciwnie, nieprzyda te¿ splendoru prezesowi tego instytutu.

Gdy zaœ idzie o przeprosiny, o których mówi³ Siwiec, to naj-pierw nale¿y poczekaæ na uczciwy gest Kijowa (bo na Lwówrachowaæ nie mo¿na), na przeprosiny za okrutn¹ rzeŸ setektysiêcy ludnoœci polskiej - starców, kobiet i dzieci - na Wo³y-niu, w Ma³opolsce Wschodniej i na rubie¿ach po³udniowo-wschodnich obecnej Rzeczpospolitej. Jak dot¹d, Kresowia-nie, stanowi¹cy wraz z rodzinami spor¹ czêœæ Narodu Polskie-go, takiego szczerego gestu siê nie doczekali, a tymczasembez tego gestu nigdy nie bêdzie prawdziwej, szczerej przyjaŸnipolsko-ukraiñskiej. Polacy jednoznacznie uznaj¹ konferencjêkrasiczyñsk¹ za antylechick¹ prowokacjê, która ma przes³oniæ60. rocznicê rozpoczêcia masowych rzezi z 360 „sposobami”mordowania zastosowanymi przez „bohatersk¹” UPA wzglê-dem Polaków i ¯ydów. Rocznica ta przypada na pierwsz¹ de-kadê 2003 roku. W³aœnie do tej narodowej i patriotycznej ak-cji winien w³¹czyæ siê IPN z Panem, Panie Profesorze, jako je-go prezesem na czele. IPN powinien tak¿e zaapelowaæ dowszystkich Ukraiñców w Polsce i na œwiecie o przy³¹czenie siêdo tej akcji s³u¿¹cej dobrej sprawie, sprawie zgody narodów.

W oczekiwaniu na odpowiedŸ kreœlê siêz wyrazami najwy¿szego szacunku

prof. dr hab. Edward Prus

41

zgodê wyra¿¹. By³oby to mocne podreperowanie presti¿uIPN po haniebnej jedwabieñskiej wpadce. Do sprawy tejwinno tak¿e w³¹czyæ siê organizacyjnie i merytorycznie Sto-warzyszenie Upamiêtnienia Ofiar Zbrodni Ukraiñskich Na-cjonalistów z prezesem Szczepanem Siekierk¹ na czele. Do-piero wtedy konferencja bêdzie dla Polaków wiarygodna.

Wierzê, ¿e nie dopuœci Pan, Panie Profesorze, do z³amaniaart. 13 Konstytucji RP, która zabrania entuzjazmowania siê fa-szyzmem. Tymczasem chwalenie faszystowskiej OUN i jej„zbrojnego ramienia” UPA bêdzie tej Konstytucji pogwa³ce-niem. W swoim wyst¹pieniu sejmowym, odpieraj¹c rozliczne za-rzuty, oœwiadczy³ Pan, Panie Profesorze, i¿ jest Pan Polakiem,który w postêpowaniu kieruje siê Dekalogiem. To by³y s³owa, te-raz czas na dowody. Takim dowodem bêdzie test prawdy, które-go na pewno Panu nie dostarcz¹ Motyka, Osadczuk i osoby impodobne! Aby Pana przekonaæ do polskich racji i ubraæ w pan-cerz rycerza prawdy, radzê Panu jednak, Panie Profesorze,(a nawet nalegam) przeczytaæ moj¹ ksi¹¿kê o Operacji „Wis³a”.

Szanowny Panie Prezesie, zwracam siê do Pana jako pro-fesora: je¿eli prawd¹ jest, potwierdz¹ to (lub zaprzecz¹temu) fakty, ¿e omawiana konferencja odbêdzie siê jednakz udzia³em fa³szerzy (którzy na pewno podejm¹ uchwa³êw duchu ukraiñskiego ekstremizmu i rewizjonizmu), to ca³eodium spadnie na Pana, Panie Profesorze! Hañba, którejPan ju¿ nigdy nie zmyje, a która sprawi, ¿e nikt z uczciwychPolaków nie poda Panu rêki, dotknie niew¹tpliwie w jakimœstopniu równie¿ Pañsk¹ Rodzinê.

¯ycie pod presj¹ hañby nie jest warte „miski soczewicy”, le-piej przeciwstawiæ siê odwa¿nie naciskom - nawet za cenê odej-œcia „naciskaczy”, aby Naród Polski móg³ ich mieæ w wieczystejpogardzie. Bêdzie Pan wtedy chodzi³ w glorii Cz³owieka pra-wego, Cz³owieka prawdy i uczciwego polskiego patrioty.40

Page 22: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

i melnykowcami, którzy przecie¿ wywodzili siê z tego same-go faszystowskiego pnia - Organizacji Ukraiñskich Nacjona-listów, przeto obie frakcje pos³ugiwa³y siê (i pos³uguj¹) tymsamym skrótem OUN.

Przypomnia³ o tym historyczny reporta¿ filmowy JulianaHendy’ego wyemitowany 7 stycznia 2001 roku przez londyñ-sk¹ telewizjê ITV pt. „SS w Wielkiej Brytanii”. Film dos³ow-nie zbulwersowa³ œwiat, zw³aszcza Brytyjczyków, którzy do-wiedzieli siê nagle ku swojemu zdziwieniu i przera¿eniu, ¿ewraz z nimi ¿yj¹ i mieszkaj¹ w „przeplatañcu” od ponad pó³wieku groŸni zbrodniarze wojenni a tak¿e mordercy pospoli-ci maj¹cy rêce po ³okcie zbroczone krwi¹ polsk¹ i ¿ydowsk¹.

Jak miecz Demoklesa zawis³a nad g³owami „dywizyjni-ków” groŸba pozbawienia brytyjskiego obywatelstwa, ekstra-dycji, s¹du i kary. Blady strach pad³ na starych ju¿ przecie¿zbirów. - Dajcie nam spokój - wo³aj¹. - Sk¹d ten sztucznierozniecony rejwach? Gdzie by³y w³adze przez pó³ wieku?Czemu dopiero teraz siê obudzi³y? Medialny raban tylkoniepotrzebnie obudzi dawne animozje i wzajemne urazymiêdzy narodami. Dr¿¹ tak¿e w przestrachu i ci mo³ojcy,którzy dot¹d ¿yli w Polsce pod fa³szywymi nazwiskami, czê-sto nazwiskami swoich ofiar, a dziœ ju¿ siê z tym nie kryj¹.

Fala artyku³ów i rozlicznych komentarzy przetoczy³a siêprzez prasê, radio i TV œwiata, nie ominê³a tak¿e Polski.Obok materia³u fachowego znalaz³y siê informacje ba³amut-ne lub celowo zamazuj¹ce bulwersuj¹cy problem, s³u¿¹cy ja-kiejœ obronie zbrodniczych dziadków. W³aœnie im pospieszy³z pomoc¹ „dy¿urny satyryk kraju”. Niby siê zgadza z rzeczo-wymi opiniami p³yn¹cymi znad Tamizy, ale jednoczeœnie mazastrze¿enia. Ukraiñscy esesmani niby mordowali, ale..., ni-by byli w Hucie Pieniackiej i Podkamienie, ale... i tak dokoñca. Przypomina to dowcip o alkoholiku: pije wprawdzie,

43

KOLABORANCI CZY HEROSI?

albo rzecz o SS-Galizien

Po ciêgach otrzymanych przez si³y zbrojne III Rzeszy podMoskw¹, Stalingradem i Kurskiem, wystraszona „miêdzy-narodówka” faszystowska postanowi³a przyjœæ Hitlerowiz pomoc¹. Ruszyli siê hurmem naziœci z Norwegii, Francji,Hiszpanii, Portugalii, Chorwacji, Danii, Holandii, Flamano-wie i Walonowie. Do tej plejady postanowili tak¿e do³¹czyækolaboruj¹cy z Niemcami skrajni nacjonaliœci ukraiñscy,a œciœlej wschodnioma³opolscy (galicyjscy) proweniencjimelnykowskiej, ale nie tylko: czas pokaza³, ¿e równie¿ ban-derowców wœród „ratowników hitleryzmu” nie brakowa³o.Zreszt¹ nie by³o ró¿nicy doktrynalnej miêdzy banderowcami

42

Hans Frank podczas przegl¹du oddzia³u do ukraiñskiej dywi-zji SS we Lwowie.

Page 23: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Nie nale¿y przeto siê dziwiæ, ¿e czytelnicy „G³osu Emigra-cji” i „Kwartalnika Kresowego” (nr 8) przyznali G. Motyce„Oœle Uszy”. W uzasadnieniu napisano: „Dr Grzegorz Mo-tyka w napisanych przez niego dwu ksi¹¿kach (jedna Panyi rezuny wspólnie z A. Wnukiem) oraz kilku rozprawach „hi-sotrycznych”, nie zna lub czêsto nie liczy siê z faktami histo-rycznymi, nagina je do potrzeb swoich teorii, przemilcza nie-wygodne mu fakty historyczne, bezkrytycznie daje wiarê pro-pagandzie nacjonalistów ukraiñskich i przyjmuje je za fakty,demonstruje du¿e luki w posiadanych wiadomoœciach z za-kresu intresuj¹cej go tematyki i chocia¿ pisze o stosukachpolsko-ukraiñskich nie zna ani jêzyka ukraiñskiego, ani dia-lektu galicyjskiego, co zamyka mu drogê do wielu Ÿróde³.Wydaje siê nam historykiem niedokszta³conym w tematycejego zaintersowañ i jest raczej publicyst¹ szkodliwych spra-wie polskiej teorii. Odnosimy wra¿enie, ¿e zamierza robiækarierê id¹c za popularnym dziœ w niektórych ko³ach poli-

45

ale z obrzydzeniem. Ca³y Grzegorz Motyka! O nim bowiemmowa.

W³aœnie on, jak na zawo³anie zabra³ g³os trzykrotnie - za-wsze pokrêtnie i ba³amutnie, a przede wszystkim ma³o kom-petentnie. Najpierw w TV przekonywa³ s³uchaczy, ¿e, jak do-t¹d, w Polsce na temat SS-Galizien nikt nie pisa³, bo polscyhistorycy myœleli (rzekomo), ¿e dywizja SS-Galizien zakoñ-czy³a swój ¿ywot pod Brodami w lipcu 1944 roku. PóŸniejw radiu zmieni³ zdanie mówi¹c, ¿e owszem polscy historycywiedzieli „od dawna”, ¿e byli wojacy SS-Galizien znajduj¹ siêw Anglii. Natomiast na ³amach „Wprost” da³ ju¿ upust swo-jej fantazji i knechtowsk¹ SS-Galizien nazwa³ „Ha³yczyn¹”poddaj¹c jednoczeœnie w w¹tpliwoœæ zbrodniczoœæ jej mo³oj-ców.

44

Rozpoznana po wojnie przez œwiadka czwórka ukraiñskichSS-manów z 14 dywizji SS Galizien uczestniczy³a w egzeku-cjach Polaków i ¯ydów m.in. w Chodaczowie Wielkim w pobli-¿u Tarnopola.

Mê¿czyzna na zdjêciu z lewej strony to rozpoznany po wojnieprzez œwiadka zastêpca komendanta ukraiñskiej policji w Bi³-goraju. Uczestniczy³ w pogromach i masowych egezekucjachm.in. w Bukowej, Janowie Lubelskim, Zwierzyñcu. W roku1943 wst¹pi³ do 14 Dywizji Grenadierów SS Galizien. Jego lo-sy powojenne s¹ nieznane. Na pozosta³ych zdjêciach nieznaniz nazwisk uraiñscy SS-mani - uczestnicy krwawej pacyfikacjiw Hucie Pieniackiej.

Page 24: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Batalion czy pu³k to o wiele za ma³o dla wybuja³ych ambi-cji ukraiñskich nacjonalistów, chcieli mieæ ca³¹ armiê, w³asnewojsko œciœle zespolone z Niemcami. O takie w³aœnie wojskoprosi³ Andrij Melnyk - wódz ukraiñskich nacjonalistów w kil-ku swoich listach do ró¿nych osobistoœci niemieckich - par-tyjnych i wojskowych od po³owy 1941 roku. Wtedy jeszczepropozycje jego lekcewa¿ono i zbywano milczeniem, po-wrócono do nich dopiero po klêskach opisanych na wstêpie.Oto wyimek treœci jednego z memoria³ów Melnyka:

„Wydaje siê, i¿ nadszed³ czas, aby w³¹czyæ Ukrainê doprzeciwbolszewickiego frontu... Trzeba sformowaæ bojowoprzydatne wojsko ukraiñskie... Niestety, w ci¹gu ostatnichdwóch lat zmarnowano wiele mo¿liwoœci... Spodziewamy siê,¿e problem sformowania ukraiñskiej si³y zbrojnej... znajdzieu pana, panie marsza³ku polny (chodzi o Keitla - E.P.), nale-¿yte zrozumienie... Ukraiñskie odpowiedzialne, a najg³ów-niejsze, wojskowe ko³a, s¹ gotowe do rozwi¹zania tego zaga-dnienia, któremu my, w imiê zwyciêskiego koñca walki z Mo-skw¹, nadajemy znaczenie najwiêksze, pragniemy wzi¹æudzia³ (w walce) i oddaæ siê do dyspozycji dowództwa g³ów-nego si³ zbrojnych...”

Dziœ s³yszy siê o inicjatywie Otto Wächtera - gubernatoradystryktu Galizien, ale tak naprawdê to ta inicjatywa wysz³a odMelnyka, w którego imieniu sprawê finalizowa³ W³odziemierzKubijowycz - prowidnyk Ukraiñskiego Centralnego Komitetu(UCK) - kolaboranckiego organu uznawanego przez okupan-ta za reprezentacjê Ukraiñców galicyjskich. Sam zreszt¹ o tympisze: „Tak wiêc 8 marca 1943 r. napisa³em do gubernatorageneralnego Franka list z proœb¹ o podjêcie kroków w sprawieutworzenia ochotniczej zbrojnej formacji na terenie General-nej Guberni, która walczy³aby razem z Niemcami przeciwkobolszewikom”. I dalej: „Tylko w sk³adzie niemieckich si³ zbroj-

47

tycznym pr¹dem, przemilczaj¹cym lub staraj¹cym siê zafa³-szowaæ prawdê, któremu te¿ dla jemu wiadomych powodówbyæ mo¿e postanowi³ s³u¿yæ.”

Ma³y Hryæko jeszcze koszulê w zêbach nosi³, jak ni¿ej pod-pisany na temat SS-Galizien publikowa³ w „WojskowymPrzegl¹dzie Historycznym”, a póŸniej w innych periodykach,wreszcie w co najmniej piêciu ksi¹¿kach ³¹cznie z ostatni¹Rycerze ¿elaznej ostrogi. Mo¿na tych pozycji nie dostrzegaæ,ale nie mo¿na wykrêcaæ siê nieznajomoœci¹ tak podstawowe-go dzie³a, jak pozycja Aleksandra Kormana pt. Nieukaranezbrodnie SS-Galizien z lat 1943-1945 Chodaczków Wielki, Hu-ta Pieniacka, Podkamieñ, Wicyñ i inne miejscowoœci (Londyn1990).

Tak wiele uwagi poœwiêci³em tej nieciekawej postaci, abyprzestrzec czytelników przed jej balamuctwami, których napewno bêdzie wiêcej.

Nacjonaliœci ukraiñscy zawsze marzyli o w³asnych oddzia-³ach zbrojnych u boku hitlerowców, którzy zreszt¹ zawszewspierali ich przeciwko Polsce i Polakom. Ich organizacjeterrorystyczne - Ukraiñska Wojskowa Organizacja a póŸniejOUN - by³y w okresie miêdzywojennym hojnie subsydiowa-ne przez niemiecki wywiad wojskowy. Wywiad ten te¿,w przededniu napaœci III Rzeszy na Rzeczpospolit¹, powo³a³do ¿ycia „legion ukraiñski”, który jako jedyna jednostka tegotypu pod komend¹ Romana Suszki wzi¹³ udzia³ 1 wrzeœnia1939 roku w agresji na nasz kraj. Nieca³e dwa lata póŸniejwojacy Suszki weszli w sk³ad innej formacji zbrojnej znanejpod kryptonimem „Nachtigall” i „Roland”. O wyczynachtych „legionów” w 1941 roku, zw³aszcza o mordowaniu przeznie ¯ydów, wiemy bardzo du¿o. W³aœnie wojacy tych batalio-nów po ró¿nych perypetiach, zasil¹ szeregi dywizji SS-Gali-zien - wbrew temu, co g³osi G. Motyka.46

Page 25: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Mundury i bieliznê, jako mienie niemieckie, odes³ano inten-denturze SS. Rumunia, choæ by³a satelit¹ Niemiec, potrafi³aodwa¿nie broniæ swych racji.

Drugi przyk³ad, to nieprzyjêcie do SS-Galizien grupyochotnikow pochodz¹cych z innych dystryktów GG. Wœródtych nieprzyjêtych by³ „stypendysta Hitlera”, studiuj¹cyna Uniwersytecie Berliñskim, dobrze dziœ znany w Polsce³¿e-profesor Bohdan Osadczuk. Gdyby go wówczas przyjê-to do SS, to na pewno nie by³by „doradc¹” A. Kwaœniew-skiego, odznaczonym przez tego¿ Orderem Zas³ugi (sic!),ale po³o¿y³by g³owê pod Brodami czy Hut¹ Pieniack¹ lubw Anglii czeka³by na deportacjê do Polski jako zbrodniarzwojenny.

Werbunek do Dywizji przebiega³ wyj¹tkowo sprawnie,dlatego da³ wynik imponuj¹cy - 80 tys. zg³oszeñ! Oczywiœcienie wszyscy ostatecznie stawili siê przed komisj¹ do poboru,przezd komisj¹ stanê³o oko³o 30 tys. Jedni szli z pobudekideowych, inni dla przygody lub ¿eby nie jechaæ na robotyprzymusowe, jeszcze inni z czystego wyrachowania.

Roman Kolisnyk by³ wtedy gimnazjalist¹ i tam te¿ us³y-sza³: „...gubernator Wächter og³osi³ o utworzeniu ukraiñ-skiej galicyjskiej dywizji - nowych ukraiñskich strzelców si-czowych. Nadesz³a teraz chwila... wzi¹æ broñ do rêki! ...Zo-staniecie nowymi rycerzami ¿elaznej ostrogi! Teraz! Wszy-scy podnieœli rêkê...” (R. Kolisnyk, Ostatnij postri³, Toronto1989).

W. Poliszczuk w s³ynnej Gorzkiej prawdzie podaje znów in-ny przyk³ad „niedawno zmar³ego M.S.”, który zg³osi³ siê naochotnika „dlatego, aby Niemcy nie odebrali jego ¿onie do-brze prosperuj¹cego przedsiêbiorstwa w Tarnopolu. On nig-dy nie chcia³ mówiæ o swym udziale w dywizji, ale jednegorazu nie wytrzyma³ i powiedzia³, ¿e jego ca³e ¿ycie piecze

49

nych mog³a powstaæ regularna, dobrze wyszkolona i uzbrojo-na du¿a jednostka, która przy sprzyjaj¹cych warunkach mog³a-by staæ siê zarodkiem ukraiñskiej armii narodowej... (W. Ku-bijowycz, Meni 85, Pary¿-Monachium 1986).

Oficjalnie o zgodzie dowództwa Waffen SS na utworzeniedywizji Ukraiñców galicyjskich, poinformowa³ opiniêWächter 28 kwietnia 1943 roku. Wtedy te¿ gubernator za-twierdzi³ symbolikê dywizji - znaki runicze SS i lwa z trzemakoronami. Takie te¿ znaki nieœli na planszach ukraiñscyochotnicy podczas manifestacji we Lwowie 18 lipca 1943 ro-ku. Wächter równie¿ zatwierdzi³ 12-osobowy cywilny organopiekuñczy dywizji o nazwie Wijœkowa Uprawa. Kierowalini¹ pospo³u - Niemiec p³k Alfred Bisanz i Ukrainiec gen.Wiktor Kurmanowycz. Sekretarzem Uprawy zosta³ DmytroPalijew, który nastêpnie awansowany do stopnia p³k. SS zo-sta³ „adiutantem dywizji”.

Dywizja, jak siê rzek³o, mia³a byæ nie „ukraiñska”, lecz „ga-licyjska” i dlatego werbunek do niej przebiega³ tylko na tere-nie dystryktu galicyjskiego. Oficjalna nazwa dywizji od 30VII 1943 roku brzmia³a: SS-Freiwilligen Division „Gali-zien”, od 27 VI 1944 - 14 Waffen-Grenadier-Division der SS„Galizien” („Galizische Nr 1”). „Himmler wyraŸnie za-strzeg³, ¿e w Dywizji pod ¿adnym pozorem nie mo¿na nawetmyœleæ o niepodleg³oœci Ukrainy. S³ów Ukraina, Ukrainiec,ukraiñski nie mo¿na nawet u¿ywaæ w Dywizji pod groŸb¹ ka-ry. ¯o³nierze dywizji mog¹ nazywaæ siebie nie Ukraiñcamilecz Haliczanami” - pisze jej szef sztabu mjr Wolf-DietrichHeike (Ukraiñska Dywizja Ha³yczyna, Toronto 1970).

Zdarza³y siê oszustwa, takiego dopuœci³a siê grupa m³o-dzie¿y z rumuñskiej wówczas Bukowiny. Jednak gdy przyby-li oni tam w mudurach SS, ¿andarmeria rumuñska ich are-sztowa³a, rozebra³a do naga i w Czerniowcach rozstrzela³a.48

Page 26: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Musym dywiziju maty,Szczob Warszawu Lacho wziaty,Szczob nasz narid pamiataw,Szczo dywizju swoju maw.A smija³y sia Nimaky,Ukrajina? Niuch tabaky!Zhynesz brate za Hitlera,Szczob tia szlag, jasna cholera!Smija³y siê tako¿ ludy,Szczo z dywizji nic ne bude, Bo co sprawa ne swoja -Hitleriwœka, nam czu¿a!Agitowali za dywizj¹ duchowni grecko-katoliccy, ostrzega-

li znów banderowcy s¹dz¹c, ¿e przeszkodzi ona werbunkowim³odzie¿y do ich UPA. Przeciwko dywizji zdawa³ siê byæ bpstanis³awowski H. Chomyszyn, ale za to nie by³ jej przeciw-ny metr. A. Szeptycki. Przecie¿ to on mianowa³ swoim wika-riuszem generalnym do spraw wojskowych o. W. £abê.O nim pisa³ rezydent OUN w Rzymie J. Onaækyj: „W ogóle,im bardziej poznajê metr. Szeptyckiego, tym bardziej szanu-jê go. Twardy cz³owiek! I zawziêty nacjonalista.” (J. Onaæ-kyj, U wicznomu misti, II, Toronto 1981).

Dowództwo dywizji na czas jej formowania powierzonoSS-Brygadeführer und Generalmajor SS Walterowi Schi-mannowi, wczeœniej dowódcy SS w Grecji. Wkrótce na tymstanowisku zast¹pi go Brigadeführer, Generalmajor SS i Po-licji Fritz Freitag.

W listopadzie 1943 roku rekruci dywizji Waffen-SS „Ga-lizien” z³o¿yli przysiêgê po niemiecku. Przysiêga zobowi¹zy-wa³a: „...Byæ wiernym Hitlerowi jako führerowi oraz naj-wy¿szemu dowódcy si³ zbrojnych. Wiernie s³u¿yæ Adolfowi

51

wytatuowane pod pach¹ piêtno SS. On wstydzi³ siê tegopiêtna. A jego ¿ona, nie wiedz¹c, ¿e ukraiñskie wojsko jestSS, gdy przyjecha³a do Neuhammer odwiedziæ mê¿a i do-wiedzia³a siê, ¿e jest on w SS, to omal nie zemdla³a.” (Gorz-ka prawda. Zbrodniczoœæ OUN-UPA (spowiedŸ Ukraiñca),Toronto-Warszawa-Kijów 1995).

W Galicji w tym czasie mieszka³o ponad 200 oficerówukraiñskich, ale na wezwanie UCK zg³osi³o siê zaledwie 50.Œwiadczy³o to o nieufnoœci, jak¹ darzy³o wiêkszoœæ Ukraiñ-ców pomys³ UCK. Œwiadczy³y te¿ o tym satyryczne wiersze,z których jeden brzmia³:

A w Zalizciach je parada,Zjicha³asia wsia hromada,Czerez misto isz³y pyszky,A¿ jim workoti³y kyszky.Poperedi Hryæ Sobaka,Za nym Fetko Hajdamaka, A za Fetkom Wasyl Ry³o,Za Wasylom Hryæ Kyry³o.A wsi ma³y syni mordy,¯owti portky ma³y z zadu -I tak isz³y na paradu.A spiwa³a wsia dru¿yna,Szcze ne wmer³a Ukrajina,Nasza sprawa bude ¿y³a,Der³y sia na ci³i ry³a.Budem rizaty, pa³yty,Budem Lachiw, ¯ydiw byty -Bo my hrizni ³ycari,Kozaczeñky mo³odi!

50

Page 27: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Encyklopedii Powszechnej PWN, podczas gdy zag³ada HutyPieniackiej nie figuruje. A tymczasem: „...ukraiñscy esesma-ni zgotowali tragiczny los polskim mieszkañcom tej wsi. Na-st¹pi³o tak potworne ludobójstwo, zgotowane przez trzy ba-taliony ukraiñskich ¿o³nierzy SS-Galizien - ¿e ¿adne s³owai pióro nie jest w stanie tragedii tej odtworzyæ. Od kul, no-¿y, siekier i ognia zginê³o ko³o lub ponad 1000 osób” - piszewzmiankowany ju¿ A. Korman.

Taki sam los spotka³ ludnoœæ polsk¹, która schroni³a siêw podkamieñskim Sanktuarium Maryjnym na ŒwiêtejGórze Ró¿añcowej. Tu tak¿e masakrowali ¿o³dacy SS-Gali-zien i rizuni UPA. Ten sam autor pisze: „Œmierci¹ okrutn¹w torturach zginê³o na terenie klasztoru oko³o 300 osób na-rodowoœci polskiej... Razem w Podkamieniu by³o oko³o 800œmiertelnych ofiar z r¹k ukraiñskich ¿o³nierzy SS-Galizien,terrorystów OUN-UPA i policjantów Ukrainische Hilfspo-lizei... W kaplicy, gdzie dzieci przyjmowa³y komuniê œw.znajdowa³ siê stos pomordowanych ludzi. Stos ten rusza³ siêjeszcze, zaœ nad stosem unosi³a siê para wodna, ogromkrwi... Zalega³a z³owieszcza cisza... Ogromna przyklasztor-na studnia zape³niona by³a ludzkimi zw³okami, przewa¿niedzieciêcymi...”

Bêd¹c¹ ju¿ w okopach pod Brodami dywizjê odwiedzi³aspecjalna delgacja UPA z ¿yczeniami pomyœlnoœci. Byæ mo-¿e, ¿e w³aœnie ze wzglêdu na banderowskie jednostki (czynawet grupy) w szeregach dywizji, Szuchewycz-„Czuprynka”kamandyr ho³owny UPA, jak to s¹dzi wspó³czesny „Wyzwo-lony Szlach” (1981, nr 1), by³ rzecznikiem braterstwa bronibojców UPA z „dywizyjnikami”. „WyraŸnym jego (Szuche-wycza) pragnieniem by³o - czytamy tam - ¿eby miêdzy woja-kami UPA i dywizji zapanowa³a szczera przyjaŸñ, co te¿ siêsta³o...”

53

Hitlerowi jako führerowi Wielkich Niemiec. Na ca³e ¿yciebyæ wiernym Adolfowi Hitlerowi jako wielkiemu führerowinowej Europy.” (Lwiwœki Wisti, 13 XI 1943).

Po z³o¿eniu przysiêgi rekruci stali siê ¿o³nierzami dywizji,która by³a efektem ca³ej istoty ukraiñskiego nacjonalizmu -zarówno melnykowców, jak i banderowców. Przecie¿ to An-drij Melnyk pisa³: „Wœród ukraiñskich nacjonalistów panujepogl¹d, ¿e niemieckie i nacjonalistyczne interesy w EuropieWschodniej s¹ identyczne. Obecna sytuacja wymaga od na-cjonalistów ukraiñskich jak najaktywniejszego uczestnictwaw zaprowadzeniu nowego ³adu (Neuordung) na Ukrainie.”

Sekundowa³ mu Jaros³aw Steæko operetkowy „premier”z ³aski bandery i tego zastêpca: „Historyczna dola i geopoli-tyczna rzeczywistoœæ wyznaczy³y wspóln¹ drogê nacjonali-stów ukraiñskich i niemieckich nazistów... Nale¿y to rozu-mieæ tak, ¿e zwyciê¿amy lub padamy (razem) z Niemcami,które obecnie wykrwawiaj¹ siê na szerokich stepach Ukrai-ny za (nasz¹) wspóln¹ sprawê...”

Oprócz pu³ków liniowych w sk³ad dywizji wchodzi³y je-szcze pu³ki policyjne specjalnie przeszkolone do zadañ pa-cyfikowania polskich wsi i do wspó³dzia³ania w tych pacyfi-kacjach z oddzia³ami krwawej UPA. Przyk³ady s¹ straszne -ich symbolem na zawsze pozostan¹ Huta Pieniacka i Podka-mieñ. Przyk³ady zezwierzêcenia rizunów obu formacji mo¿-na mno¿yæ, ale poprzestaniemy tylko na dwóch.

Tragedia Huty Pieniackiej rozegra³a siê 28 lutego 1944 ro-ku. Pu³k SS-Galizien i kureñ UPA „Siromanci” dokona³y tumasakry, zastrzelili lub spalili ¿ywcem 700-1000 osób, puœci-li z dymem koœció³ i 120 zagród. Huta Pieniacka to wiêkszatragedia ani¿eli ta, która spotka³a czeskie Lidice czy francu-skie Oradour, o których po wojnie g³oœno by³o w Europiei w œwiecie. Te dwie miejscowoœci widniej¹ nawet w polskiej52

Page 28: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

piwnice warszawskich domów, przepe³nionych kobietamii dzieæmi, rozstrzelali za miastem tysi¹ce cywilnych mie-szkañców.” To g³os Ukraiñca, prof. Uniwersytetu im. Iwa-na Franki, Micha³a Rudnyækiego - rodzonego brata Iwanaznanego jako Kedryn.

S¹ tego dowody, choæby w pamiêtniku jednego z ¿o³nierzyDiaczenki znalezionego przy jego trupie. Wojak nazywa³ siêWaszczenko. „Nasze po³o¿enie ¿a³osne - notowa³. - ¯ycieurywa siê w m³odych latach. Przysz³o siê nam zgin¹æ alboz rêki Polaków, albo z rêki swoich braci i ojców, albo z rêkiNiemców - naszych sojuszników. Gdziekolwiek pójdziesz -wszêdzie czeka na nas kula albo granat, tu (w Warszawie)ka¿de okno dyszy œmierci¹.”

Ale nie chodzi w tym wypadku tylko o Ukraiñców z SS-Galizien, przecie¿ byli tu jeszcze w³asowcy z dywizji S. Buni-szczenki, która w 70% sk³ada³a siê z Ukraiñców. Byli jeszczekozacy Krasnowa, w których te¿ nie brakowa³o Ukraiñców,wreszcie os³awiona brygada Kamiñskiego - Bia³orusina (niePolaka!) wychowanego przez matkê Niemkê. Rzecz niew¹t-pliwie wymaga jeszcze gruntownego zbadania, ale nie ka-mufla¿u, prawdy a nie k³amstwa. Na k³amstwie dobros¹-siedzkich stosunków siê nie zbuduje.

Dalsze losy dywizji s¹ zwi¹zane z pacyfikowaniem S³owa-cji i Jugos³awii. Przy koñcu wojny otrzyma³a ona upragnio-n¹ nazwê „Ha³yczyna” jako 1 dywizja Ukraiñskiej Armii Na-rodowej. W takim charakterze dosta³a siê do niewoli. Trzy-mana w obozie w Italii a¿ dwa lata czeka³a na rozstrzygniê-cie swojego losu. Stalin chcia³ j¹ dostaæ w swoje krwawe ³a-py, ale nie dosta³. Ukraiñców uratowa³o polskie obywatel-stwo, które potwierdzi³ gen. W. Anders. Przyznaj¹c siê dotego ponad stu „dywizyjników” uciek³o pod jego skrzyd³awstêpuj¹c do Armii Polskiej, inni ostentacyjnie zaczêli roz-

55

Pod Brodami, zaledwie w ci¹gu dwóch dni (19-20 lipca)dywizja zosta³a dos³ownie zmielona na proch i py³. Z 16 ty-siêcy wojaków przy ¿yciu pozosta³a zaledwie jedna trzecia,z tego ok. 3 tys. strilców uda³o siê przedrzeæ z kot³a. Jednizdo³ali nawi¹zaæ kontakt ze swoim dowództwem, inni znale-Ÿli siê w UPA. Tu zajêli szereg stanowisk dowódczycha przede wszystkim byli funkcjonariuszami, postrach szerz¹-cej wœród samych Ukraiñców, s³u¿by bezpieki. Niektórzyz nich mordowali na obszarze dzisiejszej Polski: Hryhor Jan-kowœkyj („£astiwka”), Jewhen Jaszczuk („Duda”), StepanStebelœkyj („Hryñ”), Jaros³aw Koti³ok (Kocio³ek) - „Kry-³acz”, Roman Kozierskyj - „Bir”, „Stach”, „Orich”, „So³o-myj”, „Hrañ”, „Zenko”, „Bajruch”, „Wese³yj” (nazwiska nieustalone), Matwij Szpak - „Kril”, 30 strilców z sotni „Hry-nia”, a przede wszystkim póŸniejszy szef wywiadu OUNBohdan Pidhajnyj oraz ostatni zastêpca Szuchewycza hryæ-ko Holiasz - „Bej”.

Teraz sprawa dla nas, Polaków, najwa¿niejsza: jak to by-³o z tymi ¿o³nierzami ukraiñskimi w Warszawie w trakciePowstania? Nacjonaliœci ukraiñscy zaprzeczaj¹, wypieraj¹siê, przysiêgaj¹. To samo czyni¹ ich polscy poplecznicy,w tym przywo³any na pocz¹tku G. Motyka twierdz¹c np., ¿ewojaków „Ha³yczyny” w Warszawie nie by³o. Ma racjê, bonazwê „Ha³yczyna” dywizja otrzyma³a o wiele póŸniej. Na-tomiast ów, wymieniony przez G. Motykê, Wo³yñski LegionSamoobrony by³ ju¿ pu³kiem Waffen SS-Galizien. By³ te¿jeszcze jej pu³k zapasowy pod wodz¹ p³k. Barwiñskiego.Trudno uwierzyæ, ¿e nie wziêli oni udzia³u w rzezi ludnoœciWarszawy. „Ukraiñskich esesmanów z tej dywizji (SS-Gali-zien) widzimy na ruinach Warszawy podczas t³umienia Po-wstania Warszawskiego. Razem z oddzia³ami Himmleraszli ci zdrajcy przeciwko Polakom, zarzucali oni granatami54

Page 29: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

podstawie nie poci¹gn¹æ winnych do odpowiedzialnoœci -i to nie tylko wojaków SS-Galizien, ale tak¿e rizunówz UPA.

Nie nale¿y obawiaæ siê, ¿e prawda mo¿e „popsuæ stosunkipolsko-ukraiñskie”, te stosunki gorszy coœ innego, mianowi-cie sztuczna heroizacja UPA przez stawianie jej l¿e-pomni-ków nawet w Polsce; honorowanie prowodyrów ludobójstwaulicami ich imienia na Ziemiach Utraconych, które s¹ prze-si¹kniête polsk¹ krwi¹ serdeczn¹ na cztery ³okcie; usprawie-dliwianie tych zbrodni. Oto co szkodzi polsko-ukraiñskimstosunkom. Polacy domagaj¹ siê prawdy, czy to tak du¿o?Ciesz¹ siê z tego, ¿e w ci¹gu minionego pó³wiecza znaleŸlisiê tacy, którzy nie bali siê rozdrapywaæ ran „aby siê nie za-bliŸni³y b³on¹ pod³oœci”. Dziêki tej ma³ej garstce zbrodnia-rze spod znaku SS-Galizien i OUN-UPA nie mogli spaæspokojnie i dziœ czekaj¹ na sprawiedliwoœæ, która wyci¹gnê-³a ju¿ „sprawiedliw¹ d³oñ” w Wielkiej Brytanii, siêga do Ka-nady i USA, siêgnie niechybnie tak¿e do Polski, a byæ mo¿etak¿e i na Ukrainê. Wtedy znikn¹ owe l¿e-pomniki UPA,umilkn¹ buñczuczne ³garstwa ró¿nych Huków i Dziubyn, ru-mieniec wstydu pojawi siê na twarzach tych, co dot¹d tole-rowali wszelk¹ sawolê ukraiñskich faszystów w Polsce.

Chodzi te¿, ¿eby z naszego ¿ycia usun¹æ filozofiê minio-nych czasów, filozofiê dopuszczaj¹c¹, a nawet nobilituj¹c¹historyczne k³amstwa, ¿eby zatriumfowa³a Prawda, Gorzkaprawda, jak j¹ nazywa m¹dry Ukrainiec Wiktor Poliszczuk.On te¿ w owej Gorzkiej prawdzie wo³a odwa¿nie: „Uznajmywinê naszych braci! Odseparujmy siebie od ich zbrodni!Prosimy o przebaczenie nie tylko Polaków, ale b³agajmy te¿o przebaczenie od Boga, w imiê Chrystusa, jesteœmy chrze-œcijanie, pamiêtaj¹c, ¿e bez pokajania nie ma przebaczenia”.Genera³ Józef Haller, „cz³owiek czystych r¹k i serca”, pisa³

57

mawiaæ po polsku udaj¹c, ¿e z ukraiñskoœci¹ nic ich nie ³¹-czy. W 1947 roku przygarnêli ich Anglicy potrzebuj¹cy ro-botników w rolnictwie. W latach 50-tych niektórzy „dywizyj-nicy” opuœcli Angliê udaj¹c siê do Kanady, USA, Australiii Argentyny.

Czy s¹ wœród nich zbrodniarze? Pytanie nale¿y odwróciæ:czy s¹ wœród nich osoby niewinne? Byæ mo¿e, ale przynale¿-noœæ do Waffen-SS sama przez siê jest przestêpstwem. Woj-ska SS, czêœci¹ sk³adow¹ jakich by³a dywizja SS-Galizien,tak s¹ okreœlane: „Waffen-SS, hitlerowska zbrodnicza for-macja wojskowa, z³o¿ona z cz³onków SS. W czasie wojnyWaffen-SS zosta³a przekszta³cona w autonomiczny rodzajwojsk... Wojska SS by³y formacj¹ elitarn¹, nale¿a³y do naj-bardziej sfanatyzowanych formacji hitlerowskich. W dzia³a-niach przyfrontowych... na okupowanych terytoriach doko-nywa³y licznych masowych zbrodni, nie przestrzega³y obo-wi¹zuj¹cych zasad miêdzyznarodowego prawa. Waffen-SS,jako czêœæ sk³adowa organizacji SS uznana zosta³a przezMiêdzynarodowy Trybuna³ Wojskowy w Norymberdze zaorganizacjê zbrodnicz¹.” (Encyklopedia II wojny œwiatowejWarszawa 1975).

Zacz¹³em swój esej od opinii „polskiego” rzecznika inte-resu ukraiñskich nacjonalistów i na nim zakoñczê. W tygo-dniku „Wprost” pisze on: „Pojawieniu siê informacji praso-wych SS towarzysz¹ obawy, by historia znów nie pogorszy³astosunków polsko-ukraiñskich...” Czyje obawy: Polaków czyukraiñskich nazistów? Co znaczy „znów nie pogorszy³a”?Bzdura! Takich obaw po stronie polskiej i ukraiñskiej niema, takie „obawy” ¿ywi tylko nacjonalistyczna ekstrema, aleto nas nie powinno obchodziæ. Licz¹ siê bowiem narody -polski i ukraiñski. Obawa zatem jest zgo³a inna, chodzi o od-s³oniêcie prawdy, któr¹ dot¹d usi³owano ukryæ aby na jej56

Page 30: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

HUTA PIENIACKA - RZE�NIA LUDZKA

HUTA PIENIACKA (Pieniac-ka Huta). Nazwy tej miejscowo-œci nie ma w ¿adnej encyklopedii.Przed wojn¹ wieœ ta niczym siênie wyró¿nia³a. Najczêœciej koja-rzono j¹ i mylono z pobliskimiPieniakami, od których zreszt¹bra³a swoj¹ nazwê. To zrozumia-³e, w Pieniakach znajdowa³a siêg³oœna na ca³¹ Galicjê, a póŸniejMa³opolskê Wschodni¹, rezy-

dencja lidera Podolaków goszcz¹ca najwybitniejszych Pola-ków z Romanem Dmowskim na czele. W Przewodniku powojewództwie Tarnopolskim czytamy:

„W odleg³oœci 11 km od Podkamienia szos¹ na p³d.-zach.Pieniaki, wieœ w powiecie brodzkim le¿y w pobli¿u Ÿróde³ Se-retu... (mieszk. oko³o 1.300, w tym 600 Polaków, 700 Rusi-nów)... Okolica górzysta na terenie falistym, piêkne lasy, re-zerwat bukowy. U wejœcia do wsi, po lewej stronie goœciñcapa³ac Cieñskich... We wsi koœció³ z 1814 roku oraz cerkiew,przerobiona z dawnej kaplicy pa³acowej. W pobliskim Maj-danie (10 km na zach. drog¹ gminn¹ od Pieniak) i HUTYPIENIACKIEJ (w po³owie tej drogi, tj. 5 km) ciekawe zjawi-ska przyrody, a mianowicie Ÿród³a tzw. „Sine Oko” i „Cho-waniec”, bêd¹ce lejkowatymi zag³êbieniami o przepaœcistychbrzegach, zape³nione wod¹ o niebieskim zabarwieniu, którejodp³yw ginie w pok³adzie kredowym.”

59

na temat mordów ludnoœci polskiej: „Proœmy Boga, by z tejkrwi ofiarnej nie powsta³ ju¿ ¿aden krwawy czy ognisty mœci-ciel, lecz by Bóg - Sam Mœciciel - w mi³osierdziu swoim po-³¹czy³ bratnie narody w serdecznym uœcisku przebaczenia”.Aby to mog³o siê staæ, strona ukraiñska musi dokonaæ uczci-wego rachunku sumienia i rozliczenia.

W pierwszej kolejnoœci musi tego dokonaæ Cerkiew grec-ko-katolicka. Polacy liczyli, ¿e stanie siê to w Roku Jubile-uszowym 2000, w którym wszystkie Koœcio³y rozliczy³y siê zeswoj¹ przesz³oœci¹, milcza³a tylko Cerkiew grecko-katolic-ka! My, Polacy, jednak nie tracimy nadziei, wierz¹c, ¿e Cer-kiew grecko-katolicka przeprosi Polaków za to, ¿e jej du-chowni œwiêcili narzêdzia zbrodni, którymi wierni tegoobrz¹dku mordowali „³acinników”, swoich braci w Chrystu-sie i s³owiañstwie, jeszcze na progu Trzeciego Tysi¹clecia.Bez tego gestu, symbolicznego przecie¿, o ¿adnym szcze-rym, nie zaœ „odgórnym” i deklaratywnym, polsko-ukraiñ-skim pojednaniu mowy byæ nie mo¿e!

58

Emblemat ukraiñskiej dy-wizji SS

Page 31: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

wiedliwoœæ i prawdê o ni¹ upomnieli siê nie Polacy bêd¹cyu w³adzy, lecz - najpierw szlachetni Ukraiñcy z WiktoremPoliszczukiem na czele (w tym 95 deputowanych do RadyNajwy¿szej Ukrainy) a nastêpnie Anglicy. Brytyjski re¿yserJulian Hendy w swoim trzyczêœciowym reporta¿u historycz-nym „SS in Britain” („SS w Wielkiej Brytanii”), wyemitowa-nym 7 stycznia 2001 przez niezale¿n¹ ITV, zwróci³ uwagêœwiatu, ¿e Huta Pieniacka rozmiarem swej tragedii przewy¿-szy³a czeskie Lidece i francuskie Oradour, których nazwy s¹we wszystkich powojennych Encyklopediach, tak¿e w Ency-klopedii Powszechnej PWN. Nie ma tam jednak has³a: HutaPieniacka. O obu miejscowoœciach w tej¿e Encyklopedii czy-tamy:

„LIDECE, wieœ w Czechos³owacji, na zach. od Pragi; 10VI 1942 ca³kowicie zniszczona przez hitlerowców w odwet zazamach na zastêpcê protektora Czech i Moraw, R. Heydri-cha; mê¿czyn powy¿ej 15 lat zastrzelono, kobiety wywiezionodo obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, dzieci do Nie-miec; w odbudowanych po wojnie L. muzeum martyrologii.”

„ORADOUR-SUR-GLONE - miejscowoœæ w œrodk.Francji (Limousin) w dep. Haute-Vienne; 10 VI 1944 w cza-sie okupacji hitl. ca³a ludnoœæ (ponad 600 osób) zosta³a wy-mordowana przez oddzia³y SS, a wieœ spalona.”

Zarówno Czesi, jak i Francuzi uczcili godnie cienie pole-g³ych swoich rodaków muzeami martyrologii oraz stosowny-mi pomnikami i tablicami.

Bior¹c z nich przyk³ad i wiedz¹c jednoczeœnie, ¿e na pol-skie w³adze liczyæ nie mo¿na, grupa dzia³aczy kresowychz Micha³em Górskim z Kielc, wœród których by³ tak¿e autortych zdañ, jeszcze w PRL wszczê³a zabiegi w celu utrwaleniapamiêci losu mieszkañców Huty Pieniackiej. W³adze polskiei radzieckie milcza³y. Dopiero Gorbaczowska g³asnost da³a tê

61

W ksi¹¿ce adresowej z 1930 roku jest informacja, ¿e HutêPieniack¹ zamieszkuje 724 mieszkañców. Zajmowali siê oniupraw¹ roli i hodowl¹ zwierz¹t, tak¿e bednarstwem, ko³o-dziejstwem, murarstwem. Wieœ mia³a charakter prawie jed-nolicie polski, znajdowa³o siê w niej, jak zwykle na Kresach,kilka rodzin mieszanych. Tak¹ w³aœnie widzimy j¹ po spisieludnoœci dokonanym w marcu 1943 roku. Informuje on, ¿ew Hucie Pieniackiej mieszka 500 osób. Wygl¹da na to, ¿eczêœæ mieszkañców wsi w obawie przed banderowskim za-gro¿eniem, przenios³a siê do wiêkszych i bezpieczniejszychoœrodków miejskich.

Huta Pieniacka to by³a du¿a wieœ, 172 numery. Piêkne po³o-¿enie na rozleg³ej polanie pochylonej ku s³oñcu. Dooko³a lasy- du¿e ich kompleksy. Wieœ stanowi³a polsk¹ enklawê oddalo-n¹ znacznie od innych polskich i rusiñskich wsi i przysió³ków.Dziêki temu stanowi³a dogodne miejsce dla ukrycia siê przednieszczêœciami wojny. Dlatego od jakiegoœ czasu liczba jej mie-szkañców systematycznie wzrasta³a. Powiêkszali j¹ g³ównieuciekinierzy z ogarniêtego banderowskimi pogromami s¹sie-dniego Wo³ynia. W lutym 1944 roku by³o ju¿ ich ponad tysi¹c.

Choæ po wojnie Huta Pieniacka sta³a siê godn¹ najwy¿szejuwagi, zbywana by³a milczeniem. W PRL milczano aby nieobraziæ bratniego, ukraiñskiego narodu radzieckiego. Nicpod tym wzglêdem nie polepszy³o siê w III Rzeczpospolitej,przeciwnie - pogorszy³o! Huta Pieniacka i jej trudny do wyo-bra¿enia tragizm sta³y siê tematem zaklêtym, omijanymprzez œrodki masowej informacji, ¿eby nie „robiæ przykroœci”nowemu „partnerowi strategicznemu” wydumanemu bezwiêkszych refleksji przez Zb. Brzeziñskiego i B. Geremka.

Tragedia tej podolskiej miejscowoœci, która rozegra³a siê28 lutego AD 1944 skazana zosta³a na zapomnienie. Choænieszczêœcie, które dotknê³o wieœ, tyczy³o Polaków, to o spra-60

Page 32: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

w postaci ka³u. Zniknê³a te¿ tablica stoj¹ca w miejscu zamor-dowania sio³a g³osz¹ca po ukraiñsku: „Huta Pieniacka. W lu-tym 1944 r. faszyœci i banderowcy spalili 172 domy i wymor-dowali ponad 1000 mieszkañców.”

Przy ods³oniêciu obelisku mówiono te¿, ¿e ka¿da zbrodniamusi byæ ujawniona. Bez wzglêdu na to, kto jej dokona³. Przy-sz³oœci nie da siê budowaæ na zak³amanej przesz³oœci. Widocz-nie s¹ w Ukrainie (a tak¿e w Polsce) osoby, które myœl¹ inaczej.

Owa prawda, niew¹tpliwie dla Ukraiñców gorzka, mia³amiejsce 28 lutego 1944 roku. W tym dniu polska wieœ HUTAPIENIACKA przesta³a istnieæ. Jej zag³adê spowodowali wo-jacy 14 Dywizji Grenadierów Waffen SS-Galizien, cz³onko-wie tzw. Ukraiñskiej Powstañczej Armii - UPA oraz poli-cjanci ukraiñscy w s³u¿bie okupanta morduj¹c 800-1000 osób(Ÿród³a radzieckie mówi¹ o 1200 osobach).

Kiedy coraz czêœciej pojawia³y siê ³uny, w lasach rozszala³ysiê watahy UPA, wioski polskie zaczê³y organizowaæ samoo-bronê. Huta Pieniacka by³a sol¹ w oku rizunów: zwarta jaktwierdza, Polacy z przysió³ków i mniejszych wioseczek œci¹-gali tutaj a wraz z nimi ¯ydzi. Wieœ mia³a w³asn¹ samoobro-nê pod dowództwem przyby³ego tu ze Lwowa KazimierzaWojciechowskiego - „Satyra”. Przyjecha³ do Huty wraz z ¿o-n¹ Riw¹, ¯ydówk¹ i jej liczn¹ rodzin¹. Oddzia³ „Satyra” li-czy³ 40 osób i wchodzili w sk³ad 8 kompanii AK inspektora-tu Z³oczów. Oddzia³ ten wspó³pracowa³ z partyzantk¹ so-wieck¹ i to dziêki niej by³ nieŸle uzbrojony. Przekonali siêo tym ukraiñscy esesmani, którzy 23 lutego 1944 roku po razpierwszy zaatakowali wieœ. Samoobrona maj¹c wsparcie 12plutonu AK z Huty Werchobuskiej podjê³a skuteczn¹ walkê,która trwa³a 6 godzin. Napastnicy zostai odparci. Polacy ho-norowo pozwolili im zabraæ z pola walki zabitych i rannych.Na terenie walk zosta³o tylko 5 poleg³ych. Poniewa¿ by³y to

63

szansê i starania Kresowian uwieñczy³a sukcesem - bezudzia³u (raczej z przeszkod¹) w³adz polskich - poza konsu-lem PRL we Lwowie W³odzimierzem Woskowskim, bezktórego zaanga¿owania opisane starania nie zosta³ybyuwieñczone sukcesem. Tymczasem dziêki uporowi inicjato-rów i zdecydowanej postawie W. Woskowskiego, dnia 28 lu-tego 1989 roku, w miejscu gdzie ongiœ znajdowa³a siê polskawieœ, ods³oniêto uroczyœcie z udzia³em w³adz powiatowychi ¿yj¹cych mieszkañców Huty Pieniackiej, Huty Werchobu-skiej, Huciska Brodzkiego, Podkamienia, Podhorzec, Mali-nisk, Za³oziec „kompleks memeorialny” - okaza³y obelisk.Na tym pomniku napis po ukraiñsku:

„28 lutego 1944 roku faszystowscy okupanci wraz z banda-mi OUN zorganizowali krwaw¹ rozprawê spokojnym mie-szkañcom wsi Huta Pieniacka, spalono 172 gospodarstwa,a z r¹k zbrodniarzy w ogniu zginê³o ponad tysi¹c obywateli:mê¿czyzn, kobiet i dzieci. Ludzie, b¹dŸcie czujni, nie dopu-œcie do ponownej tragedii Huty i okropnoœci wojny.” Napisnie informuje, ¿e chodzi o Polaków, ani o tym, ¿e sprawcamidramatu byli ukraiñscy zbrodniarze z SS-Galizien. Te faktyznalaz³y jednak odbicie w przemówieniach dzia³aczy ukraiñ-skich: E. M. Stepaniuk i R. Ch. Daneluka. „Co ci spokojni lu-dzie zawinili - spyta³a Stepaniuk - ¿e tak po zwierzêcemu roz-prawiono siê z nimi? Czy¿by dlatego, ¿e byli innej narodowo-œci, ¿e chcieli ¿yæ po ludzku?” „Okrutny los Huty Pieniackiej- mówi³ znów Daneluk - podzieli³y Hucisko Brodzkie, Malini-ska, Zalesie, Majdan Pieniacki, setki spokojnych mieszkañ-ców zabitych w Podkamieniu, Palikrowach, Bo³durach itd.”

Niestety, przy biernej postawie a nawet obojêtnoœci w³adzIII RP, przy milczeniu obecnych konsulów polskich we Lwo-wie „nieznani sprawcy” zniszczyli i zbezczeœcili „kompleksmemorialny” i na jego rumowisku pozostawili „swój znak”62

Page 33: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Niemcom oporu, pochowaæ broñ, a mê¿czyzom poleca³ ujœædo lasu. Jednak tak siê do koñca nie sta³o, tylko czêœæ mê¿-czyzn znalaz³a siê w lesie. Gdy zorientowano siê w sytuacji,na jak¹kolwiek decyzjê by³o ju¿ za póŸno. Ukraiñscy esesma-ni w sile jednego batalionu, wspierani przez kureñ UPA „Si-romnaci” oraz policjantów z Podchorzec, a tak¿e ch³opówz okolicznych sió³ uzbrojonych w no¿e i siekiery, otoczyliwieœ ze wszytkich stron.

Sk¹d to kumoterstwo SS-Galizien z „konkurencyjn¹”UPA? Jednoczy³ ich cel strategiczny ukraiñskiego faszyzmu.Cel ten wytyczy³a nazistowska Organizacja Ukraiñskich Na-cjonalistów (OUN) ju¿ w 1929 roku. By³a nim czystka etnicz-na - mord Polaków, ¯ydów, Cyganów, Rosjan i innych czu-¿yñców - wreszcie tak¿e Ukraiñców, którzy tej czystki g³oœnonie popierali. W oparciu o tê prawdê do zag³ady wsi przy³¹-czyli siê tak¿e ukraiñscy policjanci z Podchorzec na czele zeswoim komendanem. Jemu te¿ polskie w³adze konspiracyjneprzypisywa³y inicjatywê napadu na Hutê Pieniack¹.

Batalionami ukraiñskich esesmanów, stacjonuj¹cych do-t¹d w Brodach, dowodzi³ Niemiec, a jego zastêpc¹ by³ Ukra-iniec zastrzelony przez ¿onê Wojciechowskiego. „Zag³adawsi Huta Pieniacka i jej mieszkañców - pisze autorytatywnieA. Korman - zgotowana przez batalion ukraiñskich ¿o³nie-rzy SS-Galizien, dowodzona przez niemieckich i ukraiñ-skich oficerów, sta³a siê faktem. Prawie wszystkie zabudo-wania mieszkalne i gospodarcze leg³y w gruzach. Stercza³yjedynie kominy. Ocala³o tylko kilka budynków na przysió³kuHelenka.”

A dokona³o siê to w sposób nastêpuj¹cy: „Ju¿ w nocy do¯arkowa zaczê³o œci¹gaæ wojsko, byli to ¿o³niere SS-Galizien- relacjonuje Marian Dziuba, œwiadek tego wydarzenia. Tak-¿e zaczêli siê krz¹taæ miejscowi banderowcy: Hryhorij Kocz,

65

pierwsze ofiary SS-Galizien a do tego poleg³e z r¹k polskich,wiêc urz¹dzono im w Brodach uroczysty pogrzeb z udzia³emgubernatora galicyjskiego Otto Wächtera. Chowano tylkodwóch: Romana Andrijczuka i O³eksê Bobaka. Co siê sta³oz cia³ami pozosta³ych poleg³ych?

Teraz mia³o przyjœæ najgorsze, ale nie z takiego powodu,jak o tym g³osi pewien „dy¿urny historyk”, a za nim kilku in-nych, ¿e napad na Hutê Pieniack¹ 28 lutego 1944 roku, by³odwetem za zabicie dwóch esesmanów i w ten sposób z dwu-znacznym podtekstem usi³uje siê mord pope³niony na wsiusprawiedliwiæ. Wiemy ju¿, ¿e esesmani ginêli w walce, alekara za ich œmieræ nie dosiêgnê³a ¿o³nierzy w walce, lecz bez-bronne polskie dzieci i kobiety.

Nie wytrzymuje krytyki tak¿e pogl¹d, ¿e we wsi byli sowiec-cy partyzanci. Nie by³o ich ju¿ w czasie pierwszego napadu.Oddzia³ sowiecki pod dowództwem Borysa Krutikowa zezgrupowania D. B. Miedwiediewa, przezornie, jakby uprze-dzony, opuœci³ wieœ ju¿ 22 lutego. Do Huty Pieniackiej od-dzia³ ten, oprócz broni automatycznej, przyniós³ rocznegoch³opczyka znalezionego na progu jakiejœ chaty w wyr¿niê-tym Hucisku, ssa³ pierœ martwej matki. To by³o 16 stycznia.Potem dziecko sp³onê³o wraz z innymi. Partyzanci spotkalite¿ dzieci polskie potopione w „Sinym Oku” i „Chowañcu”.

O zbli¿aj¹cym siê œmiertelnym zagro¿eniu wieœ zosta³a po-informowana kilkakrotnie. Jednym z informatorów by³ ziêæniejakiego Karpluka - starosty wiejskiego z ¯arkowa. Zap³a-ci³ za to straszn¹ cenê, zosta³ przez banderowców zamordo-wany wraz z rodzin¹ - ale na ostatku. Musia³ patrzeæ naœmieræ mêczeñsk¹ dzieci i ¿ony. By³a te¿ wiadomoœæ myl¹ca,¿e to nie Ukraiñcy, lecz Niemcy maj¹ wkroczyæ do wsi, abydokonaæ rewizji broni. Razem z tym nadszed³ ze z³oczow-skiego inspektoratu AK dziwny rozkaz, aby nie stawiaæ64

Page 34: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

kto tylko by³ na celowniku, popêdzali ludzi w stronê koœcio-³a, starej i nowej szko³y. Wkrótce mia³y one zap³on¹æ oblanebenzyn¹ razem z nimi. „Obok wejœcia (do koœcio³a) - piszedalej E. Gross - siedzia³a na œniegu m³oda kobieta z nowo-rodkiem lub poronionym dzieckiem na rêku. Jej lament bu-dzi³ litoœæ i wspó³czucie, lecz nikt siê ni¹ nie zajmowa³, niktnie reagowa³ na jej proœby, ¿eby j¹ ktoœ zabi³. Kona³a w mê-czarniach...”

„Janek opiera³ siê, p³aka³, krzycza³ i za nic nie chcia³ iœæ - cy-tuje inn¹ relacjê Andrzej Rybicki. - Wówczas rozwœcieczony(ukraiñski) esesman chwyci³ Janka za nogi i z rozmachem ude-rzy³ g³ow¹ ch³opca o naro¿nik domu. Jakiœ m³ody ch³opiec b³a-ga³ i prosi³, ¿eby go puœcili. Pacyfikator uœmiechn¹³ siê zjadli-wie i mach¹³ rêk¹: idŸ, wypuszczam. Ch³opiec obróci³ siê i chci-a³ pobiec, ale esesman z du¿¹ si³¹ wbi³ mu bagnet w plecy.”

„Pod koœcio³em - pisze A. Rybicki - zgin¹³ dowódca samo-obrony Kazimierz Wojciechowski. Jak mówi¹ œwiadkowie,oblano go ³atwopaln¹ ciecz¹ i spalono.” (Nasz Dziennikz dnia 09.01.2001): „¯ywa pochodnia p³onê³a na oczach wsi.Wczeœniej jeszcze w domu zamordowano jego ¿onê i ukry-waj¹cych siê ¯ydów. Riwa strzeli³a do zastêpcy dowódcy pa-cyfikacji z polskiego wisa. Za sekundê tak¿e sama pad³a.”

Po strasznym zamordowaniu Wojciechowskiego rozpra-wiono siê z reszt¹ domniemanych obroñców, którzy byli bez-bronni. Wystrzelano ich co do jednego z karabinu maszyno-wego na placu pod koœcio³em.

A w koœciele? „Do koœcio³a zganiano pierwsze ofiary - ze-znaje przed Jolant¹ Woœ Stanis³aw Krawczyk. - SS-maniw œnie¿nobia³ych kombinezonach upychali ludzi miêdzy ³aw-kami. Przechodzili i uderzali po g³owach: trach, trach, trach.Og³uszeni wpadali pod ³awki. Wówczas wganiano nastêp-nych. Trzy warstwy dygocz¹cych cia³. Opary, s³odkawo-md³a

67

Josyp Kowycz, Myron Jkubowœkyj, Wo³odymyr Huziuk, Hry-horij Szczerbatyj...” Niektóre z tych nazwisk s¹ znane od latkrakowskiemu Instytutowi Pamiêci Narodowej prowadz¹ce-mu œledztwo w sprawie opisywanej zbrodni. Znane te¿ jestnazwisko dowódcy akcji: hauptsturmfuhrer (kpt.) Waffen SSSiegfried Binz z 4 pu³ku policyjnego 14. Dywizji Waffen SS-Galizien. Z opisu wynika, ¿e by³ niski i nosi³ okulary.

Wczeœniej pisa³em w Rycerzach ¿elaznej ostrogi: „Tragediawsi rozegra³a siê... w ci¹gu zaledwie siedmiu godzin...” Otowypowiedzi œwiadków, które zanotowa³ K. J. Dmytrukw ksi¹¿ce Pid sztandarom reakcji i faszymu: Mieszkaniec Hu-ty Pieniackiej Franciszek Kobylañski: „O œwicie w kierunkuwsi wystrzelili dwie rakiety. Nastêpnie rozpoczê³a siê strzela-nina i do Huty Pieniackiej weszli faszyœci (¿o³nierze SS-Gali-zien) i bandyci (upowcy). Wszystkich mieszkañców po 20-30osób, w tej liczbie kobiety, starców i dzieci, spêdzili do sto-dó³, zamknêli i podpalili. Kto ucieka³ - zabijali. W ten sposóbspalono ¿ywcem i zabito 680-700 osób.”

Mieszkaniec Huty Pieniackiej Wojciech Jasiñski: „Naj-pierw czêœæ ludzi esesmani z dywizji SS-Ha³yczyna i bandyci(upowcy) spêdzili do koœcio³a. PóŸniej grupami wyprowadza-li i zapêdzali do stodó³, podpalali je i ludzie p³onêli ¿ywcem...Gdy nas prowadzili z koœcio³a, toœmy widzieli, jak p³onê³y sto-do³y, w których w niebog³osy strasznie krzyczeli nasi s¹siedzi.Zrozumieliœmy, ¿e tak¿e i nas wiod¹, aby spaliæ ¿ywcem...”

Dodaæ nale¿y, ¿e wieœ zosta³a zajêta bez jednego wystrza³uze strony polskiej, co te¿ niema³o zdziwi³o „dywizyjników”,którzy spodziewali siê du¿ego oporu. „To im doda³o odwagi- zauwa¿a Edward Gross. - Wkrótce ca³a wieœ zosta³a zajêta.We wsi zapanowa³ krzyk przera¿enia kobiet i dzieci. Ogieñpo¿era³ coraz to nowe zabudowania...” By³ to „chrzest bojo-wy” SS-Galizien! Napastnicy strzelaj¹c na oœlep do ka¿dego,66

Page 35: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

do czekaj¹cego nas losu, a ból po naszych krewnych krwawi³nam serca do tego stopnia, ¿e nie reagowaliœmy na bicie naskolbami i k³ucie bagnetami. S³yszeliœmy przy ka¿dym uderze-niu: w¿e propa³a wasza Polszcza albo to jest wasza Polszcza.”

Pacyfikacja usta³a póŸnym popo³udniem. Wpierw dokoñczo-no rabowania mienia i niszczenia. „Nastêpna ostoja polskoœcina ziemi praojców znika³a w p³omieniach ognia i k³êbach dy-mu”. Oko³o godziny 17.00 esesmani i banderowcy uformowalikolumny marszowe i ze œpiewem odmaszerowali od Pieniak,gdzie tamtejsi Ukraiñcy przygotowali dla nich bramê powital-n¹” - a tymczasem „dooko³a le¿a³o pe³no ludzkich zw³ok,w tym równie¿ zw³ok ma³ych dzieci, a „zwyciêzcy” przechodzi-li obok nich z tak¹ obojêtnoœci¹, z jak¹ przechodzi drwal obokk³ód drzewa po dokonanej przez niego œcince. Co najwy¿ejktóryœ z nich rzuci³ okiem na „pobojowisko”, by oceniæ „suk-ces” Ukraiñskiej Powstañczej Armii nad Polakami w tej wsi.”

Po wyjœciu ze wsi esesmanów, banderowców oraz policjan-tów z historycznych Podhorzec, na miejscu pozostali rizunii siekiernicy koñcz¹cy pl¹drowanie domostw. Z przekazu wy-nika, ¿e prowodyrem tej czerniawy by³ Hryæko Szczerbatyj.„Szczerbatyj da³ komendê... aby ci podpalali budynki. Wszy-stko spalcie! ¯eby ¿aden kamyczek nie pozosta³.”

W 1981 roku w ksiêdze Post imeni Jaros³awa Ha³ana jestszkic Requiem nad zamordowan¹ wsi¹ a w nim wywiad M.Toporowskiego z H. Szczerbatym. On te¿ pisze: „I oto siedzênaprzeciwko Hryhorija Szczerbatego, tego samego. Siedzêi nie mogê oderwaæ oczu od r¹k, które polewa³y benzyn¹ bu-dynki, od r¹k, które pali³y ludzi ¿ywcem.

Zewnêtrznie jest niby spokojny, ale zdradzaj¹ go wci¹¿ tesame rêce: przez ca³y czas w ruchu, zaciskaj¹ siê. Tak, on niezaprzecza: by³a w jego ¿yciu Huta Pieniacka, ale za inneprzestêpstwa odby³ ju¿ karê. Faktycznie wobec prawa

69

woñ krwi. Pobici mê¿czyŸni wnieœli w kocu rodz¹c¹ kobietê.Po³o¿yli j¹ ko³o konfesjona³u. - Dzieci¹tko by³o ju¿ miêdzynogami matki...”

Czy chodzi o ten sam poród opisany przez A. Kormana?:W nocy z 27 na 28 lutego 1944 r. Franciszkê Michalewsk¹z domu Bernack¹... zaatakowa³y bóle porodowe i by³a przyniej po³o¿na akuszerka. Esesmani wtargnêli do jej domu, wy-prowadzili j¹ wraz z po³o¿n¹... doprowadzili do koœcio³a,gdzie posadzili j¹ na stopniu o³tarza, a przy niej po³o¿n¹.Gdy bóle porodowe przybiera³y na sile, a F. Michalewskabardzo jêcza³a i zaczê³a rodziæ, podszed³ do niej esesman,wyrwa³ z niej si³¹ dziecko, rzuci³ na posadzkê przed o³tarzemi przygniót³ esesmañskim butem. W obronie chorej wyst¹pi-³a po³o¿na. W odpowiedzi obydwie zosta³y zastrzelonei ukraiñski esesowiec narzuci³ na nie bieliznê koœcieln¹.”

Przed koœcio³em podobnie jak w koœciele, dzia³y siê scenywrêcz dantejskie - zw³aszcza wówczas gdy rozdzielano rodzi-ny, wyrywano dzieci matkom by je na oczach rodziców mor-dowaæ, matki zaœ mia³y sp³on¹æ ¿ywcem osobno. „Mordercy- pisze dalej E. Gross - po uporaniu siê z dzieæmi oblaliobiekt benzyn¹ i podpalili... Mimo ¿e ogieñ jeszcze buzo-wa³... banderowcy uznali, ¿e ju¿ nikt siê z niego nie wydosta-nie i odeszli. Poszli dalej „walczyæ o samostijn¹ Ukrainê.”

Dopala³ siê dzieñ apokalipsy, banderowcy wyrêczaj¹c ese-smanów, wyprowadzali partiami ludzi z koœcio³a na kaŸñ.„By³am w jednej z ostatnich grup dziewcz¹t, które wyprowa-dzono z koœcio³a - pisze Wanda Kobylañska-Goœniowska. -Widok, jaki ujrza³am po wyjœciu z koœcio³a by³ tak przera¿a-j¹cy, ¿e parali¿owa³ wszystkie zmys³y - nie mog³am uwierzyæoczom i uszom. Naoko³o morze p³omieni i ciemne chmurydymu oraz okropne wycie psów, ryk krów i sw¹d spalonychcia³ ludzich i zwierzêcych. Nie mieliœmy ¿adnych z³udzeñ co68

Page 36: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

posiada broñ i przechowuje ¯ydów... Napad by³ podobno ak-tem samowoli oddzia³ów ukraiñskich dywizji SS-Galicja...Wœród zgliszcz piêtrz¹ siê stosy trupów, zbitych w jedn¹ ma-sê. W jednej ze stodó³ stoi tam prawie jednolita masa oko³o80 zwêglonych trupów. Wedle zgodnej opinii ocala³ych œwiad-ków mordu, napastnicy mordowali ofiary w sposób bestialski,wœród objawów o jakich siê czyta w opisach praktyk najdzik-szych plemion. Wiêc dzieciom ¿ywcem rozpruwano brzuchy,rozbijano g³owy o s³upy kamienne, itp. Spêdzonych w kaplicy-koœció³ku mê¿czyzn, mordowano przy akompaniamencietamt. harmonium. Gdy „bohaterzy” wracali po akcji przezwieœ Pieniaki, tamtejsza ludnoœæ ukraiñska wystawi³a im bra-mê triumfaln¹ i oklaskiwa³a.” Nie wszystkim jednak Ukraiñ-com to siê podoba³o, ostro potêpi³ mord ludnoœci polskiej pa-roch cerkwi NMP w Choroœcie Starym o. Iwan Doruk, ksi¹dzgreckokatolicki. Na kazaniu wezwa³ wiernych do opamiêta-nia. Jeszcze tej samej nocy zjawi³a siê na plebanii bojówka SBOUN aby pozbawiæ duchownego ¿ycia strza³em w ty³ g³owy.

Zapytana po wojnie w sprawie wspólnego napadu „dywi-zyjników” i upowców na Hutê Pieniack¹, Julia £uæka, ¿onaO. £uækiego, który w tym czasie by³ atamanem w UPA, prze-to ca³¹ sprawê zna³a dok³adnie, bez zastrze¿eñ opowiedzia-³a: „Likwidacja spokojnych polskich mieszkañców przezOUN-UPA - to jedn¹ z najciê¿szych zbrodni ukraiñskich na-cjonalistów”. Przyzna³a tak¿e: „Gdy rozpoczê³y siê akcje - li-kwidowano wówczas wszystkich polskich mieszkañców niewy³¹czaj¹c starców, dzieci i chorych... Huta pieniacka nie by-³a pod tym wzglêdem ¿adnym wyj¹tkiem. Nie by³a te¿ wyj¹t-kiem, gdy idzie o wspó³dzia³anie w zbrodni UPA z esesma-nami dywizji SS-Ha³yczyna...”

Reporta¿ filmowy „SS w Wielkiej Brytanii” spowodowa³,¿e tak¿e spo³eczeñstwo dowiedzia³o siê o tym, i¿ G³ówna Ko-

71

Szczerbatyj jest czysty. A wobec ludzi spalonych i ¿ywych?”Badacze polscy, m.in. A. Korman, oceniaj¹, ¿e masakry

uniknê³o zaledwie 161 osób - lub nieco wiêcej. Z tego 49osób, które wczeœniej opuœci³y Hutê, 15 osób ocala³o na wie-¿y koœcielnej, 7 - w piwnicach koœcio³a, 1 w piwnicy szkolnej,61 osób w schronach uprzednio przygotowanych, 19 w innychkryjówkach i 9 w wyniku desperackiej, szczêœliwej ucieczki.

I ta ocala³a garstka, wraz z Polakami z okolicznych sió³,których jeszcze nie wyr¿niêto, przyst¹pi³a do pochówku.„Gdy przybyliœmy - pisz¹ Bronis³aw Jab³oñski i AntoniOr³owski z Huty Werchobuskiej - to zobaczyliœmy straszliwyobraz tej wsi, dopala³y siê domy, na polach i ogrodach mo¿-na by³o spotkaæ le¿¹cych ludzi starych i m³odych, mê¿czyzni kobiety, bardzo to strasznie wygl¹da³o... ma³e dzieci by³ypozawieszane na p³otach i le¿a³y z rozmia¿d¿onymi g³owa-mi... na œniegu, który by³ przesi¹kniêty krwi¹...”

Do pochówku wykorzystano do³y po wapnie, które u¿ytodo budowy koœcio³a i szko³y. Wyœcielono je s³om¹ i pouk³a-dano na niej zw³oki lub tylko ludzkie, zwêglone cz¹stki, przy-kryto je te¿ s³om¹, przysypano podolskim czarnoziemiem. Ileich by³o? Niepe³ny wykaz nazwisk ustalony przez Stowarzy-szenie Upamiêtnienia Ofiar Zbrodni Ukraiñskich Nacjonali-stów wskazuje na 800 osób. Wykaz niepe³ny, jest wci¹¿ uzu-pe³niany. Mo¿na siê spodziewaæ, ¿e siêgnie on liczby 1000osób a nawet wiêcej.

W³adze konspiracyjne Polskiego Pañstwa Podziemnegoustali³y i poda³y do publicznej wiadomoœci w „Przegl¹dzie Ty-godniowym” (10-17 marca 1944), ¿e: „Autorem tragedii by³komendant posterunku policji ukraiñskiej w Podhorcach, za-wziêty wróg polskoœci. Drêczy³a go obronna postawa polskiejludnoœci Huty, wobec której wszelki zamach skazany by³ naniepowodzenie, u¿y³ zatem podstêpu i... doniós³, ¿e ludnoœæ70

Page 37: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

K. J. Dmytruk, Pod sztandaramy reakcji i faszyzmu, Kyjiw 1976;Edward Gross, Zbrodnie Ukraiñskiej Powstañczej Armii, G³ogów1999; Aleksander Korman, Nieukarane zbrodnie SS-Galizien z lat1943-1945. Chodaczków Wielki, Huta Pieniacka, Podkamieñ, Wicyñi inne miejscowoœci, Londyn 1990; Wiktor Poliszczuk, Gorzka Praw-da. Zbrodniczoœæ OUN-UPA (SpowiedŸ Ukraiñca), Toronto - War-szawa - Kijów 1995; Edward Prus, Rycerze ¿elaznej ostrogi. Oddzia³ywojskowe ukraiñskich nacjonalistów w okresie II wojny œwiatowej,Wroc³aw 2000; Tomasz Kunzek, Przewodnik po województwie tarno-polskim, Tarnopol b. D. W.; Wasyl Weryha, Dorohamy druhoji œwi-towoji wijny. Lehenda pro uczast Ukrajinciw w Warszawœkomu po-wstani 1944 r. ta pro Ukrajinœku Dywiziju „Ha³aczyna”, Toronto1980; M. Toporowœkyj, Reqiem nad ubytym se³om, Post im. Jaros³a-wa Ha³ana, knyha 8, Lwów 1981.

73

misja Badania zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu odlat prowadzi œledztwo w sprawie Huty Pieniackiej - i na tymsprawa siê koñczy. Jak dot¹d nie poci¹gniêto do odpowie-dzialnoœci s¹dowej, poza b. ZSRR, ¿adnego ukraiñskiegoesesmana - nawet spoœród tych, co byli wczeœniej w UPA,a teraz mieszkaj¹ w Polsce.

Dotychczas przes³uchano 120 œwiadków huteñsko-pieniac-kiej masakry, ustalono 60 osób poszkodowanych. Tyle œledz-two, wprawdzie rozpoczête ju¿ w 1944 roku. Œledztwem tymkierowa³ z Warszawy dr Jacek E. Wilczur, ale po jego odej-œciu z G³ównej Komisji wyraŸnie przycich³o. Teraz, po nag³o-œnieniu przez Anglików, o¿y³o na nowo. Materia³y zbrodni,choæ skrzêtnie zacierane i niszczone, s¹ jeszcze w archiwachukraiñskch, ale nie mo¿na na nie liczyæ. W³adze ukraiñskieukry³y je przed okiem polskich (i nie tylko polskich) badaczy,a Polacy nie protestuj¹, wol¹ uniki albo udawanie, ¿e siê zga-dzaj¹ z opiniami w³asnych fa³szerzy udaj¹cych „profesjonal-nych historyków”. Jak dziesiêæ lat temu w tyg. „Tak i Nie” pi-sa³em o mordzie pope³nionym przez wojaków SS-Galizienna mieszkañcach Huty Pieniackiej, wtedy odezwa³ siê z Ka-nady Wasyl Weryha - b. podoficer tej jednostki, a teraz se-kretarz generalny Œwiatowego Kongresu Wolnych Ukraiñ-ców. Absolutnie zaprzeczy³ obecnoœci 4 pu³ku SS-Galizienw Hucie Pieniackiej - wiêcej, zagrozi³ s¹dem za rzekomeznies³awienie. Wsparli go w nagonce na autora Rycerzy ¿ela-znej ostrogi niektórzy polscy politycy i publicyœci, którzy rów-nie¿ dziœ graj¹ pierwsze skrzypce. Teraz, po emisji filmu J.Hendy’ego, po dowodach zaprezentowanych przez licznychbadaczy i po podaniu ich jako niepodwa¿alnych, w œwiato-wych mediach, Weryha nie by³by w stanie ju¿ zaprzeczaæi groziæ. Dlatego przezornie milczy. Milcz¹ te¿ ci dobrodijeSS-Galizien, którzy przyczaili siê w Polsce.72

Page 38: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

NIEZ£OMNI„Niez³omni”, „chluba narodu polskiego”, „legenda Kre-

sów”, „ostatni rycerze kresowych stanic” - to ró¿ne okreœle-nia nadawane polskim nieletnim ¿o³nierzom Armii Krajo-wej - Szarych Szeregów walcz¹cych z tzw. UPA w obroniezagro¿onej rzezi¹ ludnoœci polskiej. Kresow¹ walk¹ obron-n¹ 12-17-letnich dzieciaków nie s¹ usatysfakcjonowane tyl-ko samozwañcze „autorytety moralne”, maj¹ce z polskoœci¹tyle wspólnego, co druhowie Szarych Szeregów z nazistow-sk¹ UPA.

Ile kalumnii, ile pomyj wylali na nich ró¿ni Jeziorañscy,Kuroniowie, Michniki i inni - tylko za to, ¿e ci prawdziwi po-tomkowie „rycerzy spod kresowych stanic” nie dali siê bez-karnie upowcom pozarzynaæ i nie pozwolili im te¿ r¿n¹æ swo-ich rodzin na 362 „sposoby”, dok³adnie opisane przez Ale-ksandra Kormana w ksi¹¿ce Stosunek UPA do Polaków naziemiach po³udniowo-wschodnich II Rzeczpospolitej (Wro-c³aw-Nortom 2002).

Wszyscy ci NIEZ£OMNI zas³u¿yli na wieczn¹ chwa³êi wdziêcznoœæ wszystkich Polaków w takiej samej mierze, takdziœ darz¹ ich wdziêcznoœci¹ i b³ogos³awi¹ Polacy-wygnañcyz Wo³ynia i Ma³opolski Wschodniej, zwanej dziœ umownie„Zachodni¹ Ukrain¹”.

Wyrazy tej wdziêcznoœci druhowie stanicy z Doliny Seretu(o nich bowiem mowa) doznaj¹ co dzieñ od ocala³ych rodzini ich potomków - albowiem kresowoœæ jest dziedziczna, a pa-miêæ o rzeziach UPA wci¹¿ ¿ywa - i nie przes³oni¹ jej ró¿ne„sztuczki” ukrainerów i tych „wyciszaczy”, którym milsza jestkrew ¿ydowska i ukraiñska ni¿ serdeczna krew narodu, któryich karmi. W normalnym pañstwie ka¿dy z tych panów ju¿

7574

Znaczek Krêgu Ziemi Za³ozieckiej Stow. Szarych Szeregów.

Page 39: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

zaœ zawiadamiali nastêpnych. W taki „koronkowy” sposóbw bardzo krótkim czasie ca³y oddzia³ (lub okreœlona grupa)stawa³ w szyku bojowym w wyznaczonym miejscu. Aby tensystem móg³ byæ naprawdê sprawy i skuteczny, ka¿dy druhwychodz¹c z domu zostawia³ wiadomoœæ, u kogo lub gdziejest. Tak by³o te¿ w pamiêtnym dniu 29 grudnia A.D. 1944.

Zbiórka w pe³nym sk³adzie dru¿yny odby³a siê u zbieguulic Zborowskiej i Nadrze¿nej na placu przed plebani¹ grec-kokatolick¹, któr¹ Sowieci zamienili na szpital. Wrazz nadbiegaj¹cymi, zdyszanymi druhami nadci¹ga³y sanie.W koñcu zebra³o siê tego kilkanaœcie par, na które zaczêto³adowaæ ciê¿ki sprzêt - przede wszystkim dwa cekaemyz workami taœm pe³nych naboi.

Nikt nie zna³ celu alarmu, ale ka¿dy siê domyœla³, ¿e to niemog¹ byæ æwiczenia. Œwiadczy³y o tym powa¿ne miny dowód-ców („podlotków”): Stacha Bosakowskiego, Micha³a Wnu-ka, Tadzika Topornickiego i JóŸka Lincmajera. Nie by³o ks.Franciszka Bajera - co niektórych dziwi³o, bo w ka¿dej po-wa¿nej sytuacji by³ on zawsze, co dodawa³o otuchy i odwa-gi… Zjawi³ siê w ostatniej chwili na czele konnego zwiaduMietek Dec - „Dziryt”. W zwiadzie by³o tylko czterech dru-hów: „Grot”, „Czarny”, „List” i „Zryw”. Ci znali zadaniei cel wyprawy, wiêc pogalopowali ku zborowskiej rogatcew kierunku na Troœcianiec Wielki i Olejów.

Na czele zmobilizowanych pod przymusem furmanów po-ganiaj¹cych w³asne konie jecha³ Hryæ Czapelski. Cz³ek popiêædziesi¹tce, a zatem „podlotek”, koœcisty i ponury, z su-miastymi w¹sami zwisaj¹cymi a¿ do krañca podbródka - typkozaka z obrazu Ilii Repnina. Jako ju¿ leciwy wdowiec poœlu-bi³ m³odziutk¹ Genê Skorobohat¹, pannê pulchn¹ jak pie-rzyna i czarn¹ niby smo³a - ale biedn¹, a Hryæ by³ gospoda-rzem majêtnym. Na niewiele to bogactwo obojgu siê zda³o,

77

dawno je¿eli nie spogl¹da³by spoza krat na œwiat Bo¿y, to zo-sta³by banit¹.

Stanica z Doliny Seretu to miasteczko Za³oŸce, którew czasie po¿ogi wch³onê³o Polaków z okolicznych wsi pol-skich, którzy unieœli g³owy spod hajdamackiego topora. Tychnieszczêsnych okaleczonych fizycznie i moralnie, z którychka¿dy ju¿ utraci³ kogoœ z najbli¿szych, ochrania³a setka za³o-zieckich „ranców”, mileñskich „orlików”, reniowskich „so-kol¹t” i troœcianieckich „krogulców”. I to w³aœnie oni, je¿elinie z³otymi zg³oskami, to w³asn¹ krwi¹ wpisywali siê do Ksiê-gi Chwa³y, „gdzie bohaterów spis”. Rozpaczliwa obrona Mil-na, zwyciêski bój pod Panasówk¹ i Perepelnikami. To za têwalkê wszyscy druhowie zorganizowani w III Rzeczpospoli-tej w Kr¹g Ziemi Za³ozieckiej zostali Kawalerami Krzy¿aNiez³omnych i Z³otej Honorowej Odznaki Obroñców Pol-skiej Ludnoœci na Kresach Po³udniowo-Wschodnich II RP.

Perepelniki to rodzinne gniazdo Maryli Wolskiej i BeatyObertyñskiej. Co te nazwiska znacz¹ dla polskiej literatury,wiedz¹ nawet redaktorzy „Gazety Wyborczej”.

Niez³omni dowodzili: por. AK Mieczys³aw Pytlik „Jod”i kapelan AK ks. Franciszek Bajer - „Szymon” oraz podofi-cerowie: Jêdrzej Dubrawski, Stanis³aw Bosakowski, TadeuszTopotnicki, Józef Lincmajer. Ka¿dy z nich ju¿ odszed³ nawieczn¹ wartê.

Perepelniki, Panasówka - to miejsca, które wesz³y ju¿ doharcerskiej legendy. Dziœ w³aœnie rzecz o Perepelnikach.

System alarmowy, choæ nadzwyczaj prosty, dzia³a³ w Za-³oŸcach niezawodnie. Ka¿dy z druhów poderwany na nogihas³em alarmowym przez „go³êbiarzy” (goñcy), którymi bylinajm³odsi „zawiszacy”, jak: Zdzich Kalinowski, Jaœko Haw-ryszczak, Adaœko Kwaœnicki, Bronio Najwer. Ka¿dy z nichmia³ obowi¹zek powiadomiæ dwóch najbli¿szych druhów, ci76

Page 40: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

tylko chytre lisy i czujne borsuki, zb³¹kane, ci¹gle g³odnewilki, ale przede wszystkim upiory - siromachy, boginki-dia-blice oraz inne duchy nieczyste, które nie zawsze ustêpowa-³y z drogi cz³owiekowi kreœl¹cemu w ich stronê znak krzy¿a.

Na szczêœcie by³ dzieñ i zima, przeto by³o widno i wszystkotonê³o w bieli przejrzystej, a drzewa i krzewy nie mia³y liœci,co dawa³o wiêcej œwiat³a i niwelowa³o ponuroœæ miejsca.

Wreszcie oddzia³ dotar³ do miejsca, które by³o prawie p³a-sk¹ kotlin¹ wœród pofa³dowanych gêsto wzgórz Miodoborówbroni¹cych do niej dostêpu. Wys³any tu „Dziryt” ze zwiademzdo³a³ dogadaæ siê z za³og¹, wiêc nie by³o ju¿ ¿adnych k³opo-tów z podejœciem do samolotu. Samolot by³ bombowcemdwuœmig³owym wyposa¿onym bodaj¿e w dwa (lub trzy) ciê¿-kie karabiny maszynowe, które po krótkiej naradzie pospie-sznie zaczêto wymontowywaæ.

Zimowy dzieñ szybko mija³, s³oñce schodzi³o ju¿ w dó³ polazurowym podolskim niebosk³onie gdzieœ za Markopolemi wszyscy wiedzieli, i¿ przyjdzie spêdziæ tu mroŸn¹ i bardzoniebezpieczn¹ noc. Dowódca za³ogi samolotu, „sojusznik”o dziecinnym wygl¹dzie, oœwiadczy³, ¿e wys³a³ swojego nawi-gatora do Perepelnik z nadziej¹, ¿e znajdzie tam pomoc. Mi-nê³o jednak ju¿ kilka godzin, a wys³any ¿o³nierz gdzieœ siê za-podzia³, nie wraca³, co samo przez siê by³o niepokoj¹ce.

Prawie natychmiast jego œladem pod¹¿y³ trzeci pluton ope-racyjny pod dowództwem Urbanka Czajkowskiego - „Rabe-go”; powróci³ ju¿ noc¹ przynosz¹c na skleconych naprêdcenoszach zmasakrowane zw³oki nawigatora. Dostrze¿ono jewisz¹ce na konarze lipy rosn¹cej przy dzwonnicy cerkiewnej.Kto dokona³ tej zbrodni, nale¿a³o siê domyœlaæ: banderowcy,innej niszcz¹cej si³y w ca³ej okolicy nie by³o, a zatem ju¿ s¹i to bardzo blisko, zwietrzyli krew zranionej zwierzyny i licz¹na ³atw¹ zdobycz…

79

skoñczyli w ko³chozie zagnani doñ „z wolnej i nieprzymuszo-nej woli” przez bolszewików.

Czapelski chlubi³ siê, ¿e jego ród wywodzi siê z wolnychkozaków, którzy pod Sahajdacznym razem z Lachami podChocimiem gromili Turków. Za obrazami œwiêtych trzyma³stare pergaminy opatrzone woskowymi pieczêciami; by³y topotwierdzenia wolnicy dla familii Czapelskich. Teraz jedenz nich pogania³ trochê przychudawe konie i powtarza³, ¿e „tawojna” jest bezsensowna, a Rusini nie maj¹ racji wolnego by-tu bez Polaków. „¯yliœmy wspólnie setki lat - powtarza³ -a teraz z³e moce chc¹ nas rozdzieliæ. Banderowski szatanzmówi³ siê z hitlerowskim i stalinowskim diawo³em i wspól-nie siej¹ ogieñ, zadaj¹ œmieræ i wyciskaj¹ ³zy”.

Kawalkada sañ minê³a w³aœnie Troœcianiec, kieruj¹c siêwprost na Perepelniki. Nieca³y kilometr od Troœciañca po-wróci³ ze zwiadu „Dziryt” melduj¹c, ¿e „droga wolna”. Wte-dy dopiero powiadomiono ca³oœæ, ¿e celem wyprawy jest w³a-œnie wieœ Perepelniki, a w³aœciwie obszerna kotlina, gdziemia³ przymusowe l¹dowanie samolot wojskowy z siedmiomacz³onkami za³ogi na pok³adzie, którego nale¿a³o ochroniæ a¿do przybycia (ze Lwowa) mechaników.

Istnia³o bowiem uzasadnione podejrzenie, ¿e banderowcyz UPA zechc¹ wymordowaæ za³ogê samolotu, a sam samolotzniszczyæ albo przyw³aszczyæ. Dziœ wiemy, ¿e ówczesnym sze-fem sztabu okrêgu wojskowego „£ysonia” by³ W³odzimierzJakubowœkyj - „Bondarenko” - dyplomowany lotnik z pol-skiej szko³y orl¹t.

Dodaæ nale¿y, ¿e okolice Perepelnik by³y pe³ne jarówmrocznych, zdradliwych wykrotów, niespodziewanych jami pu³apek, w których niejeden œmia³ek ju¿ pob³¹dzi³ i nieŸlenajad³ siê strachu - zw³aszcza ciemn¹, bezgwiezdn¹ noc¹.Opowiadano, ¿e w tych urwiskach siedliska swoje maj¹ nie78

Page 41: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Tak bywa³o zawsze i wszêdzie, gdzie dzia³a³a UPA. Podsta-rza³e „pidsidki” sz³y w milczeniu, milcza³ te¿ las „jak zaklêty”pe³en druhów… Banderowcy byli ju¿ blisko. Toñko S¹siadek- „Zamek” przysiêga³, i¿ widzia³ jak niektórzy z nich mieli dy-mi¹ce skrêty w zêbach albo ssali cygarniczki wyrabiane powsiach podolskich masowo z wiœniowego drzewa.

Rozleg³ siê raptowny jazgot palby „rabców”. Najg³oœniejdudni³y ciê¿kie kulomioty wymontowane z samolotu, terko-ta³ zawziêcie niemiecki karabin maszynowy, grzmia³y erkae-my, parska³y automaty. Sta³o siê to, co ³atwo by³o przewi-dzieæ: wyprostowani dot¹d rzezañcy i kolije zaczêli siêchwiaæ, krêciæ niby zamotyleczone owce i s³aæ pole pokotem.Wrzaski nape³ni³y powietrze, okrzyki „hura”, „hura” miesza-³y siê z jakimœ skowytem i przekleñstwami. Najg³oœniej rycza³byczym basem pop perepelnicki trzymaj¹c wyci¹gniêty wyso-ko nad g³ow¹ trójramienny znak - ni to krzy¿, ni to tryzub:Isuse Synu Bo¿yj, spasaj Twojich rabiw! Smert’ Lacham, ¯y-dam i Moskalam!

Wczeœniej ów pop na proœbê „szacownych miejscowychobywateli” wdzia³ szaty liturgiczne i wzorem swoich poprze-dników z czasów hajdamacczyzny, petlurowszczyzny, a tak¿edoby najnowszej pokropi³ na s³awu i œwiatoje di³o przyniesio-ne do œwi¹tyni narzêdzia mordu: no¿e, siekiery, wid³y. Tew³aœnie „narzêdzia” trzymali dziœ w rêku hajdamacy. Pop zaœnieustannie grzmia³ tubalnie: smert’ Lacham, ¯ydam i Mo-skalam! Matir Bo¿a spasy mene - to by³ ju¿ jêk beznadziejnejrozpaczy, bo popa w udo ugodzi³a polska kula. Ten sam jêkpowtórzyli inni i po chwili ju¿ ca³e zaœnie¿one pole jêcza³o.

Ten jêk by³ osobliwym has³em do odwrotu. Bez³adna masazaczê³a siê cofaæ, czasami chy³kiem, czasami otwarcie ile si³w nogach rzucaj¹c do ty³u granaty, które wybucha³y nie wy-rz¹dzaj¹c nikomu ¿adnej szkody. Banderowcy mieli te¿

81

Harcerze niezw³ocznie zaryglowali dojœcia do kotliny,których zreszt¹ nie by³o wiele, a przede wszystkim ubezpie-czyli dwa wiêksze w¹wozy krête niby wê¿e od strony Harbu-zowea i kierunku Manajowa. St¹d przede wszystkim spodzie-wano siê natarcia upowców. Tutaj na wysuniêtej pozycjitkwili z „tale¿uwami” druhowie „Stró¿” i „Ciupaga”, obok„Kos”, „Leszczyna” i najm³odszy „£opieñ” - a nieco z lewadruh „Buk” z szybkostrzelnym kulomiotem niemieckim…

Warty zmienia³y siê co godzinê, aby siê ogrzaæ przy ogni-skach roznieconych i zupe³nie ukrytych przed nieprzyjaciel-skim okiem w wykrotach. Gdy niebo zaró¿owi³o siê nad Tro-œciañcem i zza widnokrêgu wyjrza³ wyspany dysk s³oñca, odPerepelnik oderwa³o siê skokiem trzech jeŸdŸców - bande-rowski patrol. Pêdzili na ³eb, na szyjê w stronê zaryglowane-go w¹wozu, ale nie dotarli, zatrzymali siê w doœæ przyzwoitejodleg³oœci od za³ozieckich „rabców”. Tu zaczêli siê krêciæ,wywijaæ konne m³yñce - wyraŸnie nie wiedzieli, co dalej po-cz¹æ. Wreszcie zawrócili odprowadzani milczeniem druhów.Milcza³y tak¿e las i wzgórza rozleg³e w trwo¿nym oczekiwa-niu na maj¹ce nast¹piæ wypadki…

S³oñce sta³o ju¿ wysoko na niebie, gdy pierwsza „³awa”UPA ostrzeliwuj¹c siê ruszy³a do natarcia. Upowcy nie posu-wali siê chy³kiem, skokami, szli wyprostowani strzelaj¹cz rzadka fantazyjnie „z biodra”, jak kowboje z amerykañ-skich westernów. Micha³ Wnuk „podlotek”, obserwuj¹c ichprzez polow¹ lornetkê dostrzeg³, i¿ nie wszyscy mieli broñpaln¹, dlatego palba by³a tak rzadka. To „mrowie luda” by³ouzbrojone wielorako, w wiêkszoœci w wid³y i siekiery. Jak siêwkrótce okaza³o, byli to okoliczni ch³opi z wiejskiej bande-rowskiej „samoobrony” - pomocniczej, paramilitarnej for-macji UPA, zmobilizowani do jednorazowej akcji, aby poniej „rozbroiæ siê” i wieœæ ¿ywot „spokojnych pidsidków”.80

Page 42: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Ten monolog æwika „niezabudka” zapamiêta³a s³owow s³owo, bo „W³adek mówi³ to bardzo powa¿nie, jakby zesmutkiem” - wspomina. Stacha dopiero póŸniej przeczyta³aopowiadanie Zofii Kossak opisuj¹ce wydarzenie, które mia-³o miejsce pod Zadwórzem, a które druhowi „Turcie” by³ood niedawna znane. Opowiadanie to czytano wieczoremwspólnie przy kaganku w domu Czajkowskich. Czyta³ je Mi-cha³ Paw³owski - „Len” - orlik mileñski, który robi³ to najle-piej ze wszystkich zebranych. Ka¿dy jednak pamiêta³ zdanie:PRZECHODNIU, ID� OPOWIEDZ… Po latach ten spar-tañski napis pojawi³ siê na cmentarzu u stóp Monte Cassino:Przechodniu powiedz Polsce ¿eœmy polegli wierni w jej s³u¿bie.

Obaj druhowie „Tuc” i „Turta” zmarli z up³ywu krwi i zim-na - z t¹ ró¿nic¹, ¿e „Tuc” kona³ bardzo d³ugo i odchodzi³z tego œwiata na wieczn¹ wartê œwiadomie, z wiar¹, ¿e DobryBóg da mu Polskê w Niebiesiech, gdzie bêdzie Seret, Za³oŸ-ce, Lwów, Tarnopol, Podkamieñ, Krzemieniec.

Znowu nadesz³a mroŸna noc z 30 na 31 grudnia A.D. 1944.Nad w¹wozem szala³a zamieæ. T³uk³y siê siromachy i skrzy-pia³y brzozy, jêcza³y ga³êzie leszczyny, jakby o coœ prosi³y.Zapewne dusze potêpione b³aga³y ¿ywych o pacierz. Wicherwdziera³ siê nachalnie do w¹skich parowów i rozrzuca³ bru-talnie ogniska, które natychmiast gas³y. By³a to straszna noc,noc mrozów i duchów, najgorzej, ¿e nie mo¿na by³o spaæ, na-wet siê zdrzemn¹æ na krótk¹ chwilê. W tak¹ siarczyst¹ pogo-dê sen oznacza³ œmieræ…

Wczesnym œwitem znowu zajazgota³y granaty, widocznieupowcom przyby³o „derkaczy”. Tym razem banderowcy usi-³owali ugodziæ samolot - co im siê w koñcu uda³o. Bombowieczap³on¹³, aby nastêpnie z og³uszaj¹cym hukiem eksplodowaæ.Nikt jednak ani z za³ogi samolotu, ani z tych, co przyszli j¹wspieraæ, nie odniós³ szwanku. Mo¿na to by³o uznaæ za cud.

83

w Perepelnikach jeden granatnik, nazywany przez nich „der-kaczem”, który w pewnym momencie rozpocz¹³ ostrza³ pol-skich pozycji. Jeden z granatów pad³ blisko druha „Tuca”,pogruchota³ mu nogi i rozp³ata³ brzuch. „Tuc” jednak ¿y³,a powiadomiony o nieszczêœciu jego brat „Raby” pad³ ze-mdlony „jak badyl œciêty kos¹”. Druhnom Toni Góral i Oli¯arów, które by³y „niezabudkami” (pielêgniarkami), uda³osiê odci¹gn¹æ rannego z bezpoœredniego pola ostrza³ui umieœciæ w bezpiecznym, zacisznym miejscu os³oniêtymprzed mroŸnym wichrem przy sêkatej brzozie i na kupie ga-³êzi smrekowych. Albin „Tuc” na widok „Ziuka” spoconegood nieustannej gonitwy (pe³ni³ dziœ funkcjê „oficera ³¹czni-kowego”) wyszepta³ bladymi wargami: - To ju¿ koniec! Jakznajdê siê w niebie, to bêdê orêdowa³ za wami wszystkimi, zaPolsk¹. Œwiêtemu Piotrowi powiem, ¿e my wszyscy tu na zie-mi „co nasze Polsce oddamy”.

Od³amki banderowskiego granatu zrani³y te¿ œmiertelnieW³adka Bucznego - „Turtê”, który by³ w harcerstwie æwi-kiem. Ten najwyraŸniej umiera³ w „lazarecie” harcerskimna kêpie szpilek sosnowych pod go³ym niebem podolskimna rêkach sp³akanej „niezabudki” Stachy Szad³owskiej. -Pamiêtasz - powtarza³ z wysi³kiem - przysiêgê harcersk¹?Ja pamiêtam i dzisiaj dopiero uœwiadomi³em sobie: kim je-steœmy i dla kogo walczymy w tak wielkim osamotnieniu.Ks. Franciszek mówi³ prawdê, ¿e wszyscy zapadliœmy naœmierteln¹ chorobê, która zwie siê: Najjaœniejsza Rzeczpo-spolita Polska. Czym ró¿nimy siê my, druhowie polskichplutonów operacyjnych Tajnej Organizacji Harcerskiej, odm³odocianych herosów, którzy ze swoich m³odych cia³ u³o-¿yli przed laty barykadê i os³onili ni¹ w¹wóz, podobny donaszego, tylko pod Zadwórzem - lwowskimi Termopilami?Czym?82

Page 43: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Na przera¿onych, pijanych kolijów natarli kozacy doñscyz Podkamienia. Z chrzêstem i œwistem spadaj¹cych w ciosachszabel, z rykiem dziesi¹tków gardzieli Doñcy przebili na wy-lot pierwsze, tylne szeregi banderowców i wpadli w sam œro-dek ludzkiego k³êbowiska. Do akcji te¿ wesz³y s³ynne taczan-ki - wynalazek prowodyra anarchistów - Nestora Machny.Taczanka to lekki, lecz silny wóz czteroko³owy zaprzê¿onyw trójkê koni. Na tym wozie pêdz¹cym z szybkoœci¹ wichruznajdowa³ siê ciê¿ki karabin maszynowy z diabelnie odwa¿n¹za³og¹. Taczanka wpad³a brawurowo w ci¿bê upowców i sie-k³a niemi³osiernie na wszystkie strony k³ad¹c pokotem wszy-stko, co siê tylko porusza³o. Upowcy zupe³nie pog³upieli,zmienili kierunek ucieczki w stronê harcerskich pozycji. Po-wsta³a sytuacja niezwyk³a, polskie kule nie nad¹¿a³y kosiæpchaj¹cych siê bez³adnie z ob³êdem strachu w oczach rizu-nów.

Jakiœ amok, wrêcz szaleñstwo ogarnê³o obie walcz¹ce stro-ny. Harcerze wrzeszczeli, jakby ich kto ze skóry obdziera³wykrzykuj¹c nazwy wyr¿niêtych przez UPA najbli¿szychmiejscowoœci: za Bukowinê, za Kamionkê, za Gontowê, zaca³e Milno, za Bezezowicê, za Ihrowicê, za Ko³odno…

Perepelniki - to totalny i trochê niespodziewany pogrombanderowców - a w³aœciwie, powtórzmy - niewyszkolonychch³opów ukraiñskich, którym zachcia³o siê podrzynaæ gard³a„polskim szczeniêtom”. Ale nie by³y to ju¿ „szczeniaki” wy-straszone i nieœmia³e, lecz najprawdziwsze „m³ode lwy, or³yi soko³y” przywyk³e do walki z okrutnym przeciwnikiem.

Noc¹ i wczesnym rankiem dnia nastêpnego ounowcy ze-brali z pola walki poleg³ych kompanów i pochowali w pêka-tym jak cerkiewna wie¿a-bania kurhanie pod wysokim, brzo-zowym krzy¿em z napisem: Spit’ ch³opci spokijno. Œwia-szczennik, który b³ogos³awi³ siekierników na peremohu, teraz

85

Zniszczenie samolotu poderwa³o banderowców do nowe-go natarcia, ale i ono siê za³ama³o, choæ z wielkim trudem,zosta³o odparte; znowu zaczerni³o siê bia³e przedpole kufaj-kami, ko¿uchami i baranicami, a ³abêdzi puch pokraœnia³ du-¿ymi plamami œwie¿ej ludzkiej krwi. W æmie nacieraj¹cejczerniawy nie by³o ju¿ popa, stchórzy³.

Nie zdo³a³y jeszcze ostygn¹æ rozgrzane do czerwonoœci lu-fy, gdy oto atamani ponownie rzucili ludzkie mrowie doszturmu. Pó³kolista nieprzyjacielska æma nie przemieszcza³asiê ju¿ w pozycji wyprostowanej, tylko pe³z³a w miêkkim œnie-gu ledwie widoczna i wrzeszcza³a w niebog³osy: „hura”, „hu-ra na Lachiw!”. Wrzeszcz¹c tak pcha³a siê wprost pod har-cerskie kule. Podstarzali mo³ojcy pamiêtaj¹cy „italiañskifront” robili wra¿enie kompletnie pijanych. Kule polskich„m³odych lwów” sypa³y siê rzêsiœcie jak grad w czasie wiosen-nej burzy, wtedy ca³a masa leg³a nagle, jak na zawo³anie po-wsta³a, nie bardzo wiedziano: dlaczego? W ka¿dym razie niepo to aby, wymachuj¹c wid³ami i siekierami pognaæ do przo-du, lecz co siê wyjaœni³o, aby wykonaæ „w ty³ zwrot” i rozpo-cz¹æ bez³adn¹, wrêcz paniczn¹ ucieczkê.

Rizuni wybrali wariant najgorszy, zrozumieli to polscy do-wódcy, choæ i oni nie pojêli od razu wszystkiego, ale wszyscyczterej: Lincmajer, Topotnicki, Bosakowski i Wnuk wysko-czyli do przodu z pistoletami w rêku krzycz¹c coœ niezrozu-mia³ego i strzelali wprost w drgaj¹ce plecy uciekaj¹cych. Zanimi wyskoczyli ci druhowie, którzy byli najbli¿ej i s³yszelis³owa wzywaj¹ce do poœcigu. Okrzyki te bowiem ginê³y w hu-raganowej palbie, jakby ktoœ garœciami sypa³ groch na bêben.To w³aœnie ruszy³y z zaskoczenia do ataku polskie plutonyoperacyjne ze Zborowa. Nieprzyjaciela zaskoczy³y onez flanki. W tym w³aœnie tkwi³a tajemnica nag³ej ucieczki ban-derowskiej czeniawy. Ale nie tylko.84

Page 44: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

W TRANSZEJACHPANASÓWKI

Panasówka - wieœ na pograniczu podolsko-wo³yñskim, na-le¿¹ca do gminy i parafii Za³o¿ce. Pod t¹ wsi¹ w 1864 rokuPowstañcy Styczniowi, zdradzeni przez mnichów £awry Po-czajowskiej, ponieœli klêskê. Druga bitwa pra- i praprawnu-ków tych powstañców mia³a byæ zwyciêsk¹. Tu w³aœnie 15 li-stopada A.D. 1944 za³oziecki szczep harcerski Szarych Sze-regów pod wodz¹ por. Armii Krajowej Mieczys³awa Pytlika -„Joda” i kapelana AK ks. Franciszka Bajera - „Szymona”stoczy³ najwiêksz¹ bitwê (a tak¿e najwiêksz¹ w Ma³opolsceWschodniej) z kureniem tzw. Ukraiñskiej Powstañczej Ar-mii (UPA), który z b³ogos³awieñstwem mnichów poczajow-skich zd¹¿a³ marszem forsownym ku Za³oŸcom, aby je wy-r¿n¹æ.

87

kropi³ mogi³ê wod¹ i ¿a³osnym g³osem, przy wtórze zawodze-nia rodzin poleg³ych, odprawi³ panachydê.

Zwyciêzcy wieŸli na saniach cia³a druhów „Tuca” i „Turty”oraz lotniczego nawigatora. Przed zbrorowsk¹ rogatk¹ wszyst-kie plutony zaœpiewa³y „Harcerski marsz ¿a³obny”. By³ to trenzrozumia³y jedynie dla harcerzy i dla nich by³ to „bólu ból”:

…Oddali Polsce swe ¿ycie m³ode,O w³asnym szczêœciu swój sen wioœniany.Kul kilka w piersi wziêli w nagrodê,Trzy ³okcie ziemi i krzy¿ drewniany.Po dwóch dniach od perepelnickiej bitwy, dzieñ po Nowym

Roku 1945, pad³ych druhów pochowano pod wiekowymi li-pami na staro¿ytnym cmentarzu Starego Miasta we wspólnejmogile, pod jednym krzy¿em dêbowym i koœlawym napisemna nieociosanej desce: PRZECHODNIU, ID� PO-WIEDZ…

(fragment wiêkszej ca³oœci)

86

Page 45: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

zañców dobrze uzbrojonych w broñ maszynow¹ i automa-tyczn¹ oraz zaprawionych w rzeziach, gwa³tach i rabunkach.

Upowski kureñ posuwa³ siê z pó³nocy, zaœ po przeciwnejstronie Za³oziec, na po³udniu, w lasach bia³og³owskich tkwi³arajdowa sotnia UPA atamana Wo³odymyra Jakubowœkiego -„Bondarenki”. Nie mo¿na by³o wykluczyæ, ¿e istnia³ planwziêcia Za³oziec w kleszcze i dokonania zmasowanego sztur-mu na miasto jednoczeœnie z dwóch stron. Sotnia „Bondaren-ki” wyr¿nê³a ju¿ polsk¹ wieœ Milno i wspó³dzia³a³a z wojaka-mi SS-Galizien w masakrowaniu Polaków w Podkamieniu.

W takiej sytuacji zrodzi³ siê zuchwa³y plan dokonania za-sadzki na wo³yñski kureñ w okopach za Panasówk¹ i pobiciakurenia na dalekich przedpolach. Realizacjê tego zuchwal-stwa 7 km od Za³oziec, rozpoczêto od Mszy œw. Odprawi³ j¹ks. Kazimierz Gajewski w mocno nadwerê¿onym koœcielefarnym, a kazanie wyg³osi³ ks. Bajer. Przed rozpoczêciem na-bo¿eñstwa kap³an oœwiadczy³, ¿e jest to Msza œw. za Ojczy-znê, za Polskê. OjczyŸnie mo¿na s³u¿yæ prac¹ i umys³em, ser-cem i poœwiêceniem - niekiedy a¿ do ostatecznoœci, jak¹ jestofiara w³asnego ¿ycia.

By³a to zaledwie aluzja do maj¹cej nast¹piæ walki. Jednakniejednemu z „orlików” przywo³a³a ona pamiêæ s³ów druhaKaspra Wojnickiego - „Zawiszy”, jednego ze wspó³twórcówSzarych Szeregów w Dolinie Seretu. Jego s³owa, wypowie-dziane na konspiracyjnym zebraniu w „gaikach”, odczytywa-li oni jak nakaz. Czyta³ im wtedy fragment ksi¹¿ki Edmundade Aminisa pt. „Serce“. Zapamiêtany fragment „Zawisza“odniós³ do Polski i Polaków. Postawi³ te¿ swoim „orlikom”pytanie: dlaczego kocham Polskê? A odpowiedŸ znajdowa³w³aœnie w s³owach pisarza: „Kocham Polskê, bo moja matkajest Polk¹, bo krew, która p³ynie w moich ¿y³ach, jest polska,bo polsk¹ jest ziemia, bo miasto (lub wieœ), gdzie siê urodzi-

89

Miasteczko to by³o typow¹ mieœcin¹ kresow¹, roz³o¿on¹po obu stronach Seretu w cieniu groŸnej fortalicji „na ba-gnach”, nigdy przez ¿adnego nieprzyjaciela nie zdobytej.Przed wojn¹ mieszkali w miasteczku Polacy (w przewa¿a-j¹cej czêœci) oraz ¯ydzi i Rusini, którzy ju¿ wtedy zaczêlizwaæ siê Ukraiñcami. Sowieci przetrzebili Polaków, wywo¿¹cich na Sybir, przy aktywnym wspó³udziale miejscowych ¯y-dów i ukraiñskich nacjonalistów. ¯ydów - z kolei - przy ak-tywnej pomocy ukraiñskich nacjonalistów, wymordowaliNiemcy. W 1944 roku w nadsereteckiej stanicy mieszkali ju¿tylko Polacy i Ukraiñcy. Ci pierwsi tak¿e w nadmiarze.

Tê „nadwy¿kê” stanowili niedor¿niêci przez UPA ucieki-nierzy z pobliskich polskich sió³. Oblicza siê ich na 15-25 tys.zupe³nie bezbronnych. Ochronê dawa³o im Za³oŸce - praw-dziwe „Orle gniazdo”. W „gnieŸdzie” tym dniem i noc¹ wa-rowa³y „orliki” - nie „orlêta”. Orlêtami by³y bowiem wy³¹cz-nie „dzieci Lwowa”.

W³aœnie tych 15-25 tys. wygnañców zamierza³a wyr¿n¹ærozbójnicza UPA, która - licz¹c na ³atwoœæ swojego swiatohodi³a - s¹dzi³a, ¿e nie bêdzie komu ich obroniæ. UPA przecie¿stworzona by³a w³aœnie do rzezi, mit jej rzekomej walki po-wsta³ dopiero po wojnie. Upowcy wiedzieli, ¿e doroœli Pola-cy, przed którymi dot¹d dr¿eli z przera¿enia, przebywali nafroncie. Natomiast pozosta³a garsteczka „podlotków” - tj.mê¿czyzn „podlatuj¹cych” pod 60-70-tkê, jaki i nieca³a setka12-17-letnich dzieciaków z Za³oziec, Milna, Reniowa iTroœciañca Wielkiego zupe³nie siê dla UPA nie liczy³a. Ban-derowcy nie wziêli jednak pod uwagê „drobia¿d¿ku”, ¿e ciw¹tli fizycznie „szczeniacy” - jak ich nazywano - byli jednaksilni duchem, jako spadkobiercy „rycerzy kresowych stanic”.

Dobrze funkcjonuj¹cy harcerski zwiad doniós³, ¿e od stro-ny Wo³ynia sun¹ wielkie si³y UPA - oko³o lub ponad 400 rze-88

Page 46: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

mi sztandarami w rêku, a zanimi ca³e szeregi rannych,z wysoko podniesion¹, obwi¹-zan¹ g³ow¹, z powiewaj¹cymipustymi rêkawami u ramion,wœród t³umów, które zarzuc¹ich kwieciem, b³ogos³awieñ-stwem i poca³unkami. Wtedyto zrozumiesz, synu, mi³oœæOjczyzny, wtedy to s³owo Oj-czyzna zrozumiesz. Ojczyznabowiem, synu, jest rzecz¹ takwielk¹, tak œwiêt¹, ¿e gdybymkiedy ujrza³ ciê wracaj¹cegozdrowo z boju, w którym onawalczy³a, ciebie, któryœ jestkrew z krwi i koœæ z koœci mo-ich, a wiedzia³, ¿eœ ocala³, boœ siê kry³ przed œmierci¹, ja, oj-ciec twój, który ciê witam okrzykiem radoœci, gdy wracasz zeszko³y, przyj¹³bym ciê krzykiem rozpaczy i nie móg³bym ko-chaæ ju¿ ciebie, i umar³bym z tej rany w mym sercu - Ojciec”.

Mimo œcis³ej - zdawa³oby siê - tajemnicy, w powietrzu wi-sia³a atmosfera jakiegoœ nerwowego podniecenia, jakiejœ„podskórnej” trwogi. Matka „Ziuka” d³ugo grzeba³a w skrzy-ni, wreszcie znalaz³a to, czego szuka³a. Postawi³a harcerzowikrzy¿yk na czole, inny krzy¿yk zawiesi³a mu na szyi. By³a to„rodzinna relikwia” - czarny krzy¿ na konopnym sznurku,który pradziad Jêdrzej - ¿o³nierz potrzeby narodowej - nosi³podczas Powstania Styczniowego i z którym po jego upadkupowróci³ do ówczesnej austriackiej Galicji. Inne matki wie-sza³y swoim synom szkaplerze i ró¿añce. Z tymi symbolamiwiary druhowie czuli siê bezpieczniej, pewniej. One te¿ „wy-

91

³em, bo jêzyk, jakim mówiê, ksi¹¿ki, z których siê uczê, bratmój, moja siostra, moi towarzysze, ca³y ten wielki naród,wœród którego ¿yjê, ca³a ta piêkna przyroda, jaka mnie ota-cza, wszystko, co widzê, co kocham, czego siê uczê, co wiel-kie - jest polskie! Ale ty synu, nie mo¿esz nawet znaæ ca³ejg³êbi takiego kochania… Poznasz j¹, w jakimœ wielkim i da-lekim mieœcie po tym utêsknieniu, które wskroœ œwietnegot³umu popchnie ciê do ubogiego, nieznanego robotnika, dla-tego tylko, ¿e - przechodz¹c - w twoim rodzinnym jêzykuprzemówi. Poznasz j¹ w tym mêskim œwiêtym oburzeniu,które ci krew do g³owy popêdzi, kiedy us³yszysz cudzoziemcanaœmiewaj¹cego siê z twojego kraju… Uczujesz j¹, tê mi³oœæ,jako bosk¹ radoœæ, gdy ujrzysz wracaj¹ce do miasta legionymê¿czyzn, obszarpane, znu¿one, przerzedzone, g³odne, alewspania³e, z tym blaskiem triumfu w oczach, z tymi podarty-

90

Dla przeciwników UPA jestorganizacj¹ kolaborantów.

¯o³nierze UPA domagaj¹ siê, by pañstwo ukraiñskie uzna³o,i¿ prowadzili walkê narodowowyzwoleñcz¹ o niepodleg³¹Ukrainê.

Page 47: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

ców druh W³adys³aw GaŸdzicki - „Puchacz“ w trakcie wyko-nywania zadania wywiadowczego. Zna³ on dobrze okolicê,w³ada³ bezb³êdnie jêzykiem ukraiñskim i przekonywaj¹coodmawia³ pacierz. Oprawcy rozebrali „Puchacza” do nagai znaleŸli szkaplerz - znak polskoœci, a wtedy bez wahania ska-zali dzieciaka na œmieræ. Owinêli go szczelnie kolczastym dru-tem, niby snop s³omy i tak zdrutowanego rzucili nago na roz-mok³¹ ziemiê, przesi¹kniêt¹ pomyjami i gnojówk¹. Toczonogo jak k³odê drzewa po tej cuchn¹cej mazi, kopi¹c przy tymniemiosiernie. Kolce drutu wbija³y siê w cia³o ofiary, jak kol-ce korony cierniowej w g³owê i twarz Chrystusa. „Puchacz”,jak to póŸniej zeznali œwiadkowie, odmawia³ g³oœno „PodTwoj¹ obronê uciekamy siê, œwiêta Bo¿a Rodzicielko…”.Droga banderowskiej hañby, znaczona obficie krwi¹ polskie-go ch³opca, wiod³a a¿ do g³êbokiego rowu, który by³ „okopi-skiem”, czyli miejscem wyrzucania przez mieszkañców wioskiwszelkiej padliny, œcierwa zdech³ych kotów i psów. Tu miej-scowa czerniawa, asystuj¹ca zbirom z UPA, zat³uk³a druha„Puchacza” ko³kami wyrwanymi z p³otu. Przed œmierci¹ har-cerz zdo³a³ jeszcze splun¹æ w twarz swoim oprawcom i zawo-³aæ: „Jeszcze Polska nie zginê³a!”. Wtedy roz³upano mu cza-szkê. Gdy odnaleziono tê krwaw¹ miazgê, w³aœnie wiejskiekoty do¿era³y wyciekaj¹cy z czerepu mózg, one te¿ wyliza³ykrew z twarzy „Puchacza”, tak ¿e by³a zupe³nie czysta.

W Panasówce, do której „orliki” wkroczy³y póŸn¹ noc¹,równie¿ rozegra³a siê „typowa” w owych strasznych czasachtragedia. Znajdowa³a siê tu krucha samoobrona, bez truduzmia¿d¿ona przez UPA. Pojmany dowódca tej samoobrony -„Szklanny”, przez trzy dni z przestrzelonymi kolanami kona³w mêczarniach piekielnych. „Szklannego” upowcy przydru-towali do s³upa telefonicznego, a jego okrwawione nogi owi-nêli „warkoczem”, uplecionym ze s³omy, po czym oblali

93

cisza³y” strach i podniecenie, uspokaja³y g³oœne bicie serca,towarzysz¹ce ka¿dej „akcji”, zwi¹zanej ze œmiertelnym nie-bezpieczeñstwem.

Pod Panasówk¹ - miejscem chwa³y harcerstwa polskiego -mia³ siê znaleŸæ kwiat tego harcerstwa z Doliny Seretu. Najwiê-cej by³o za³ozieckich „rabców”, wspartych mileñskimi „orlika-mi”, reniowskimi „sokolêtami”, troœcianieckimi „krogulcami”.Harcerskie Plutony Operacyjne ruszy³y pod Panasówkê jeszczetego samego dnia wieczorem, po nabo¿eñstwie. Pada³ deszczze œniegiem, wia³ przenikliwy wiatr - tak jak w pamiêtn¹ nocnapadu kurenia UPA na Milno 11 listopada 1944 roku.

W Zagórzu napotkali Mieczys³awa Deca - „Dziryta”, któryby³ dowódc¹ zwiadu, wys³anego kilka godzin wczeœniej.Natomiast dzieñ wczeœniej rozegra³ siê w Zagórzu dramat -zreszt¹ nie pierwszy i nie ostatni. Tu, w przeddzieñ wymarszu„orlików” pod Panasówkê, zosta³ pojmany przez banderow-92

Rozbrajanie banderowców przez polskich ¿o³nierzy wBieszczadach.

Page 48: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

sunêli z wolna przed siebie, kieruj¹c siê w stronê zabudowañPanasówki. Kureñ rizunów szed³ bez ¿adnego ubezpieczenia.Ataman „Dunaj”, który dowodzi³ ca³oœci¹ rzezañców, okaza³siê kompletnym wojskowym ignorantem. Wiód³ swoich mo-³ojców na œmieræ „jak na wesele”. Sylwetki upowców wyraŸnieodcina³y siê czerni¹ na œnie¿nym polu. W nocy bowiem spad³œnieg i to doœæ obfity. Druhowie obserwowali ich ruchyz przejmuj¹cym ch³odem pod czaszk¹. Tak w³aœnie wygl¹da³y„psy wojny”, mo¿na by³o im siê przyjrzeæ z bliska. Ch³opy ró¿-ne - od olbrzymów o gêbach puco³owatych do cherlakówo gêbach szczurzych. Wszystkim jednak bardziej ci¹¿y³a narêkach polska krew ni¿ owo z³owieszcze ¿elastwo, którym by-li poobwieszani. Ka¿dy z druhów inaczej postrzega³ id¹cegowprost na siebie nieprzyjaciela, którego nie widok, lecz samanazwa powodowa³a parali¿. Nie mo¿na by³o oczekiwaæ odupowców ¿adnego zmi³owania, ¿adnej litoœci. Ci ludzie mieliw swej naturze okrucieñstwo. Swoje ofiary zabijali „zwyczaj-nie” tylko gdy goni³ ich czas albo istnia³o jakieœ powa¿ne za-gro¿enie. Natomiast kiedy by³o inaczej, ochoczo pastwili siênad swoimi ofiarami, traktuj¹c znêcanie siê jako widowiskopubliczne. A. Korman, po wieloletnich badaniach, opisa³ po-nad 140 „metod” mordowania Polaków przez banderowców.

Teraz ci budz¹cy zgrozê okrutnicy byli blisko, na odleg³oœæstrza³u, który mia³ niejednemu przeci¹æ niæ haniebnego, bez-nadziejnego ¿ywota. W okopach tkwi³y ukryte ich potencjal-ne ofiary, ale tak¿e mœciciele, harcerze wychowani na wzor-cach Skrzetuskiego, Kmicica, Wo³odyjowskiego, a zatemw kulcie honoru, odwagi i wielkiej prawoœci. Chocia¿ hajda-mackie rzezie tward¹ skorup¹ opancerzy³y im serca, niezdo³a³y ostudziæ ¿aru mi³oœci Ojczyzny: „wszystko, co nasze,Polsce oddamy”. Tu, pod Panasówk¹, mieli oddaæ Polsceswoj¹ krew, a nawet ¿ycie.

95

„warkocz” naft¹ i podpalili. P³on¹cy cz³owiek rozdzieraj¹-cym g³osem b³aga³ Niebo o œmieræ i przeklina³ swoich opraw-ców „do dziesi¹tego pokolenia”. Zaœ oprawcy, satysfakcjo-nuj¹c piek³o, pij¹c samogon naigrawali siê z cierpi¹cego, jakongiœ, przed wiekami, oprawcy naigrawali siê na Golgociez cierpieñ Chrystusa. A przecie¿ byli to chrzeœcijanie, greko-katolicy lub prawos³awni, którzy co rano odmawiali wspóln¹modlitwê i œpiewali: Bo¿e We³ykyj, Bo¿e jedynyj…

Za³ozieckie harcerskie plutony operacyjne obsadzi³y tran-szeje, bêd¹ce najbli¿ej wioski i stanowi¹ce jej przedpole. Naprawo, nieco w dole, znajdowa³ sie drugi okop, stanowi¹c jak-by ich prawe ramiê. Oba tworzy³y ogromny k¹t rozwarty. Por.„Jod” poumieszcza³ za³ozieckich druhów plutonami - wed³ugkolejnoœci - od strony lewej do prawej. Pluton pierwszy, do-wodzony przez podoficera AK - J. Lincmajera, znajdowa³ siêna najdalej wysuniêtej flance. Œrodkow¹ czêœæ obsadzi³y„Pszczo³y II” pod dowództwem podoficera AK - S. Bosakow-skiego. Na prawym skrzydle usadowi³ siê pluton trzeci, maj¹-cy w zasiêgu wzroku mileñskich „orlików”. Plutonem dowo-dzi³ druh „Raby”, „Sokole Oko” - Urbanko Czajkowski. Œro-dek okopu, pod dowództwem Mietka Deca - „Dziryta”, zaj-mowa³ pluton czwarty. Ca³oœci¹ prawego skrzyd³a dowodzi³Tadeusz Topornicki i on osobiœcie obs³ugiwa³ erkaem nie-miecki, umieszczony na pozycji najbardziej wysuniêtej w g³¹bpola, które ju¿ wkrótce mia³o siê staæ polem walki.

Reniów, dowodzony przez Toñka Horisznego - „Zrywacza”i Franka £akomskiego - „Krzaka”, stanowi³ odwód i by³ w bez-poœredniej dyspozycji por. „Joda”. W odwodzie znajdowali siêtak¿e czêœciowo harcerze za³ozieccy pod dowództwem Jêdrze-ja Dubrawskiego, doœwiadczonego frontowca-halerczyka.

O œwicie 15 listopada na horyzoncie zamajaczy³y pierwszesylwetki upowców, którzy trzema kolumnami, doœæ beztrosko94

Page 49: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

chu stanowili doskona³y cel dla harcerzy. G³os atamana gin¹³wœród wystrza³ów i jêków rannych, które na polu walkiuchodz¹ za nieprzyjemne i w najwy¿szym stopniu deprymu-j¹ce. Wymachuj¹cy naganem wata¿ka zdawa³ siê to rozu-mieæ, bo nagle w gniewie zacz¹³ strzelaæ w kierunku jêcz¹-cych i najg³oœniej wo³aj¹cych o pomoc rizunów. Do Za³oziecdochodzi³y s³uchy, ¿e bojówki ¿andarmerii polowej UPA do-bijaj¹ rannych upowców w sytuacji bez wyjœcia, ¿eby nie do-stali siê oni do niewoli, ale nie zawsze tym s³uchom wierzo-no. Teraz druhowie ogl¹dali zbrodniê, dokonywan¹ na upo-wcach przez swoich komandyrów, na w³asne oczy. Jedenz nich nie wytrzyma³, a by³ to, jak siê wydaje, „Godziêba”,i poci¹gn¹³ za spust mauzera, a zuchwa³y ataman wywin¹³w powietrzu koz³a, pad³ na wznak i znieruchomia³. PóŸniejokaza³o siê, ¿e by³ to komandyr sotni „Mecz”.

Komendê przej¹³ po nim „Soki³”, ale te¿ po chwili leg³martwy. Ten sam los spotka³ trzeciego atamana „Dunaja”.Po stracie trzech komandyrów sotnie dos³ownie posz³yw rozsypkê. Zostawiwszy niedobitych rannych na pastwê lo-su i ³askê zwyciêzców, jak na komendê rizuni powstali i chy³-kiem umykali z pola ostrza³u w stronê pobliskiego lasu, le-¿¹cego za niewielkim wzgórzem. Teraz zagra³y ze zdwojon¹moc¹ wszystkie kulomioty „jastrzêbi¹t” i „orlików” i na-prawdê „trup pada³ gêsto”. Mietek Dec wspomina: MatirBo¿a spasy - jêcza³ w beznadziejnej rozpaczy upowiec czuj¹-cy nadchodz¹cy koniec swojego pod³ego ¿ycia. Zawtórowa³mu drugi, trzeci, dziesi¹ty. Zdawa³o siê, ¿e ca³y œwiat jêczy…Któryœ nie wytrzyma³ napiêcia i hukn¹³ rozdzieraj¹cym g³o-sem, od którego ziemia zadr¿a³a, jak po wybuchu granatu:ch³opci spasajteœ! I ca³a ta zdziesi¹tkowana, ale ¿ywa jeszczei drgaj¹ca, masa ruszy³a do bez³adnej ucieczki, zrzucaj¹c podrodze baranice i ko¿uchy, aby l¿ej by³o umykaæ.

97

Upowcy szli „na luzie”, ale doœæ cicho. Byli blisko, na od-leg³oœæ strza³u z automatu, kiedy pad³a komenda: „ognia!”.Powietrzem targn¹³ zbiorowy grzmot, a upowców przywita³gor¹cy ogieñ „od czo³a” za³ozieckich „rabców” i troœcianiec-kich „krogulców”. Szeregi upowców w mig siê rozsypa³y jakpaciorki z rozerwanego sznura, zaroi³y siê jak podra¿nionemrowisko. To mrowie pad³o plackiem na bia³y œnieg i taktkwi³o w bezruchu, sparali¿owane strachem i zaskoczone.

Jednak kiedy rzezañcy, po pierwszym szoku, nieco och³o-nêli, niektórzy z nich zaczêli siê czo³gaæ w poprzek, aby ob-j¹æ jak najszersz¹ przestrzeñ. Ich sylwetki czerni³y siê terazjeszcze wyraŸniej na bia³ym œniegu, bo s³oñce zd¹¿y³o siê ju¿ukazaæ na niebosk³onie…

Na znak czerwonej rakiety upowcy ruszyli do przodu z du-¿ym impetem i przyt³umionym okrzykiem - na skutek zatka-nych no¿ami ust. Wrzask, choæ g³uchy, by³ jakiœ jadowity,przenikliwy, parali¿uj¹cy. Banderowcy gnali trochê bez³a-dnie, byle szybciej i wprost pod harcerskie kule. Sta³o siê coœniebywa³ego: ci „odwa¿ni” mo³ojcy, z których ka¿dy prze-wy¿sza³ si³¹ fizyczn¹ co najmniej dwóch „orlików“, nagle - je-¿eli nie padli „na polu chwa³y” i nie pogr¹¿yli siê „w mrokuœmierci” lub nie zostali ranni - zalegli pokotem, nie maj¹codwagi podnieœæ g³owy. Le¿¹c „plackiem” wci¹¿ wrzeszczeli:„hura”, „hura” i z³orzeczyli Lachom, ¯ydom i Moskalom.Powsta³a sytuacja wrêcz biblijna, gdzie wyrostek - inteligent-ny Dawid powali³ olbrzyma Goliata, którego ca³a inteligen-cja mieœci³a siê w piêœci.

Jakiœ zgiety w pó³ ataman (a by³ to „Mecz”) wymachiwa³naganem, krzycza³ i bi³ po ³bach swoich rzezaczy, zmuszaj¹cich do szturmu, na który nie mieli ochoty. Ci znów, zamiastpowstaæ i skokami szturmowaæ pozycje „leckich szczeni¹t”,usi³owali pe³zaæ i krzyczeæ: „hura”, „hura”. W swoim bezru-96

Page 50: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

naja) z przera¿aj¹cymi (?) si³ami wroga”. Autor opracowania,maj¹cego charakter Ÿród³owy, nie wspomina o jakiego wrogachodzi. Widocznie nie chcia³ k³amaæ, a prawdy unika³ z pro-

stego sromu.Swój prawdziwy

chrzest bojowy za-³ozieckie „orliki”przesz³y szczêœli-wie - „sk¹paniw ogniu”, straciw-szy jednak trzechdruhów. Okazalisiê godnymi syna-mi swoich ojcówi prawnukami „ry-cerzy kresowychstanic”. Ich czynwszed³ do tradycjih a r c e r s k i e ji chlubnych kartich kresowej hi-storii i legendy.

99

Teraz widaæ by³o „jak na d³oni”, jakimi to „herojami” by-li rzezacze „armii nieœmiertelnej” - zupe³nie bezradniw obliczu stanowczego nieprzyjaciela. Byæ mo¿e gyby wie-dzieli, ¿e maj¹ przed sob¹ go³ow¹sów i „szczeniaków”, mie-liby wiêcej odwagi i chêci do walki. Udowodnili niezaprze-czalnie, ¿e wojakami s¹ ¿adnymi, ale za to „wybornymi”rzeŸnikami, nie maj¹cymi konkurentów pod ¿adn¹ szeroko-œci¹ geograficzn¹.

Ucieczka upowców by³a sromotna, haniebna i po raz set-ny dowiod³a, ¿e UPA to zwyczajna banda rzezimieszków.Banderowcy uciekali i uciekali - i to przed kim? Nie przedmê¿ami zbrojnymi Armii Krajowej, których zreszt¹ rizuniunikali „jak diabe³ œwiêconej wody”, lecz przed dzieciaka-mi, polskimi harcerzami z Doliny Seretu. Jaka si³a tkwi³aw w¹t³ych ramionach tych wnuków i prawnuków „rycerzykresowych stanic” i co tê si³ê tworzy³o? OdpowiedŸ jest tyl-ko jedna: t¹ si³¹ by³a mi³oœæ do Ojczyzny polskiej, mi³oœæ dostron rodzinnych oraz chêæ obrony Polaków i polskiegoPodola przed nadci¹gaj¹cym nowym okupantem bande-rowskim. Pokonani ¿o³nierze prawdziwej armii powinni³ykaæ wstyd, ale banderowcy wstydu nie mieli. Nie byli prze-cie¿ armi¹, lecz dzicz¹, nieskrêpowan¹ ¿adnymi zasadamiludzkimi, maj¹c¹ tylko jeden cel - zanurzyæ rêce w polskiejgor¹cej krwi i ogrzaæ brudne cielska w p³omieniach pal¹-cych siê polskich sió³.

Klêska banderowskiego kurenia by³a totalna. Po kilkudzie-siêciu latach mo¿na by³o o niej przeczytaæ w 11. tomie Litopy-su UPA (Toronto 1985) w opracowaniu pt. 60 bezimiennychpowstañców. „We wsi Panasówka - czytamy tam - oraz Za-górze pochowano 60 bezimiennych powstañców, którzy pole-gli w walce (stoczonej) we wsi Panasówka 15.11.1944 r. By³ tos³awny bój oddzia³ów UPA Wo³yñ (sotnie Mecza, Soki³a i Du-98

Pomnik przywódcy UPA StepanaBandery w Stryju.

Page 51: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

któr¹ zamieszkuje ok. 80 tys. osób ukraiñskiej mniejszoœcinarodowej. Nie pó³ miliona, jak k³amliwie g³osi W³odzi-mierz Mokry, nie 300-400 tys., jak mu sekunduj¹ BohdanOsadczuk, Miros³aw Czech i jeszcze kilku innych, ale tylko80 tys. Potwierdza to wiarygodne Ÿród³o watykañskie opra-cowane w oparciu o statystykê koœcieln¹ sporz¹dzon¹ przezposzczególnych ukraiñskich duszpasterzy. [Patrz: DmytroB³a¿ejowœkyj, Szematyzm Ukrajinœkoji Kato³yækoji Cerkwy(1884-1988), Rzym 1988]. Dodaæ nale¿y, ¿e 80% agentówKGB w Polsce rekrutowa³o siê spoœród nacjonalistów ukra-iñskich stale mieszkaj¹cych w Polsce. Potwierdzi³ to p³kKGB W. Timoszewski na ³amach „Argumentów i Faktów”oraz p³k KGB A. Po³uzin z „Izwiestii”. Nie zaprzeczy³ temutak¿e p³k J. Marczuk, odpowiedzialny za wywiad wojskowyUkrainy. Wiêcej: Marczuk oœwiadczy³, ¿e tych parê agentówniepodleg³a Ukraina bierze na „swój ¿o³d”. („Ratusza” 16I 1992). Nale¿y domniemywaæ, ¿e wiele antypolskich inicja-tyw zrodzi³o siê z inspiracji OUN oraz ukraiñskiego wywia-du wojskowego, który ju¿ zdo³a³ wzi¹æ na „swój ¿o³d” agen-tów KGB.

Decyzja senacka, która zbulwersowa³a Polaków, nie usaty-sfakcjonowa³a jednak ukraiñskich nacjonalistów. Najpierwzabra³ g³os Bohdan Osadczuk - „postaæ odra¿aj¹ca” i zoolo-gicznie antypolska - na kartach paryskiej „Kultury” (nr9/1990), a rok póŸniej w „Krytyce” (nr 36/1991).

W miêdzyczasie nacjonaliœci „odkryli” i sobie „przyw³a-szczyli” obóz w Jaworznie. Po prostu orzekli jednostronnie,¿e by³ to obóz za³o¿ony wy³¹cznie dla ludnoœci ukraiñskiej„podejrzanej o wspó³pracê z OUN-UPA” - co, rzecz jasna,mija siê z prawd¹ w takim samym stopniu, jak g³oszona przeznich wieœæ, ¿e nie Polacy, lecz „ludzie Bandery” zdobyliMonte Cassino. (Patrz „Ukrajinœke Echo” 26 III 1986).

101

AKCJA „WIS£A”- PRAWDA I FIKCJE

Œwiat w dobie ostatniej wojny wiele wiedzia³ o zbrodniachtzw. UPA (Ukraiñskiej Powstañczej Armii), których ofiar¹pad³o pó³ miliona polskiej ludnoœci cywilnej. Od tamtegoczasu sporo wody up³ynê³o w Dniestrze i Zbruczu, „zimnawojna” i zmagania ze œwiatowym komunizmem zatar³yw ludzkiej pamiêci krwawe dramaty rozegrane na rubie¿achRzeczpospolitej. Wyros³o nowe pokolenie, które o UPA niewie prawie nic. Na tej niewiedzy postanowili za¿erowaæukraiñscy nacjonaliœci - i to dziêki nim owo pokolenie dowie-dzia³o siê o czymœ zupe³nie innym, ¿e istnia³a „bohaterska”UPA walcz¹ca z komun¹ i wys³uguj¹cymi siê jej Polakami,którzy nadto dokonali na spokojnych Ukraiñcach „zbrodni”.Ta „zbrodnia” uzyska³a kryptonim „Wis³a”. Potêpi³ j¹ senatRP w sierpniu 1990 roku - nie wspominaj¹c ani s³owemo UPA, która totalnie niszczy³a ¿ywio³ polski i ¿ydowski orazwszystko, co by³o polskie i ¿ydowskie. Nacjonaliœci ukraiñscy,zrzeszeni w OUN (Organizacji Ukraiñskich Nacjonalistów)na inicjatywê swojego szalbierstwa przeznaczyli ok. 20 tys.dolarów, a na jego rozpropagowanie w œwiecie, w ró¿nych jê-zykach, kilkaset tys. dolarów.

Gdy to siê ju¿ spe³ni³o, Polacy kresowi stanowi¹cy jedn¹trzeci¹ ludnoœci III Rzeczpospolitej, os³upieli, os³upia³ tak-¿e Sejm zaskoczony decyzj¹ Senatu. Sejm, mimo naciskówukraiñsko-nacjonalistycznego lobby, nie zdj¹³ odium ludo-bójstwa z sumieñ ukraiñskich faszystów i nie odwróci³ uwa-gi œwiata od zbrodni UPA. Wywo³a³o to nieukrywan¹ wœcie-k³oœæ œrodowisk ukraiñskich nacjonalistów - tak¿e w Polsce,

100

Page 52: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Che³msk¹ i Podlask¹) nazwa³a „zrabowan¹ ukraiñsk¹ zie-mi¹”. (Patrz: „Swoboda”, Tarnopol, 15 VIII 1992).

Nacjonaliœci ukraiñscy mieszkaj¹cy w Polsce byliby bardzozadowoleni, ¿eby tylko oni mogli przemawiaæ w sprawachUPA i narzucaæ Polakom swój punkt widzenia - oczywiœciezupe³nie omijaj¹c ludobójcz¹ naturê tej antypartyzanckiejformacji. Tym nale¿y t³umaczyæ s³owa M. Czecha, które niewiadomo nawet jak nazwaæ: arogancj¹, bezczelnoœci¹ czyograniczeniem? „Po rezolucji Senatu - mówi on - Towarzy-stwo Mi³oœników Lwowa wyst¹pi³o z listem otwartym dospo³eczeñstwa, pisz¹c o pó³ milionie polskich… zamordo-wanych przez nacjonalistów ukraiñskich spod znaku UPA.Pojawia siê w nim równie¿ kategoria ludobójstwa. Oczywi-œcie bzdury.” („Krytyka” nr 36/1991). Czy mo¿na sobie wyo-braziæ wiêkszy cynizm, wiêksz¹ obrazê Polaków i spoliczko-wanie cieni ofiar upowskiego ludobójstwa? Pierwszym pod-stawowym prawem cz³owieka jest prawo do ¿ycia. I ¿adne„prawo” „chrzeœcijañskiej” OUN nie mo¿e zezwalaæ na za-bicie cz³owieka. Tymczasem M. Czech uwa¿a, ¿e mordy do-konane na Polakach to dla ukraiñskich faszystów „bzdura”.Tak dalece „bzdurna sprawa”, ¿e nie jest godna wzmiankiprasy pañstwowej, zatem zamieszczenie o mordach wieœcina ³amach „Rzeczpospolitej”, uznaæ nale¿y za wiêksz¹ zbro-dniê, ni¿ wymordowanie 500 tys. Polaków. M. Czech nie pa-miêta, ¿e mieszka w wolnej, demokratycznej Polsce i ¿e„Rzeczpospolita” broni polskiej racji, a nie „prawdy” OUN!Wed³ug ukraiñskich nacjonalistów nale¿a³oby wprowadziæzakaz publikowania rzeczy, które mówi¹ o nich prawdê i bezzastrze¿eñ przyj¹æ ich wyk³adniê. Polaków, którzy doznalikrzywd od OUN-UPA zamkn¹æ w domu wariatów, a mo¿ew obozie jaworznickim. Tylko ¿e tych jest wiêkszoœæ przyt³a-czaj¹ca naszego narodu; tak¿e wiêkszoœæ Ukraiñców mie-

103

W paŸdzierniku 1992 roku Zwi¹zek Ukraiñców w Polscezorganizowa³ uroczystoœci ¿a³obne w b. obozie jawornickimz udzia³em bp. Jana Martyniaka. Arcypasterz grekokatolickiw wyg³oszonej tam homilii podkreœli³ „modlitewny charakterzgromadzenia, wykluczaj¹cy politykê”. („Gwarek”, Jaworz-no 1-15 X 1992). To, rzecz jasna, bluff - albowiem w³aœnietam u³o¿ono bezczelne wrêcz ¿¹danie, ¿eby wszystkich,którzy brali udzia³ w akcji „Wis³a”, uznaæ za zbrodniarzy wo-jennych, a sam¹ „akcjê” za ludobójcz¹. Ma siê rozumieæ, ¿ew Jaworznie tak¿e u¿yto s³owa-wytrychu - „dekomunizacja”.Petycjê skierowano do Prezydenta RP, Sejmu i Senatu.

Treœæ ¿¹dania rozkolportowano w kraju i za granic¹ - i topod jego wp³ywem, obraduj¹cy w Kijowie na pocz¹tku gru-dnia 1992 roku Ludowy Ruch Ukrainy, zdominowany przezgalicyjskich nacjonalistów ukraiñskich, zwróci³ siê do prezy-denta L. Krawczuka i Rady Najwy¿szej Ukrainy z ¿¹daniem,aby za¿¹dano od prezydenta Wa³êsy i Sejmu RP „uznaniaoperacji «Wis³a» z 1947 r. za akcjê przestêpcz¹ ze wszystkimimoralnymi i prawnymi nastêpstwami, jakie z tego wyp³ywa-j¹”. Przy okazji wymyœlono dwie bzdury, ¿e w RP mieszkaj¹„setki tysiêcy Ukraiñców” i ¿e ci Ukraiñcy „do tej pory pozo-staj¹ represjonowanym i jedynym, jak na razie, nie zrehabili-towanym narodem”. Chodzi, oczywiœcie, nie o naród - bo tenrehabilitacji nie potrzebuje - lecz o OUN-UPA, któr¹ nacjo-naliœci uto¿samiaj¹ z narodem. ¯¹danie to uznaæ nale¿y zapolityczny skandal! Jednak skandalem nie by³o, by³ nato-miast skandaliczny wywiad udzielony gazecie „Ho³os” przezKrzysztofa Skubiszewskiego, w którym polski minister nieodrzuci³ ukraiñskich ¿¹dañ zadoœæuczynienia akcji „Wis³a”i ani jednym s³owem nie wspomnia³ o zbrodniach OUN-UPA. To zadowoli³o ukraiñsk¹ prasê nacjonalistyczn¹, któratzw. „zachodnie kresy Zachodniej Ukrainy” (czyli Ziemie102

Page 53: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

wszystko to mo¿e byæ realizowane w warunkach stabilizacji,do której ludnoœæ ukraiñska zamierza w³¹czyæ siê czynnie.

Tak wygl¹da teoria, a praktyka by³a zupe³nie inna. Nie by-³o przyk³adów zwalczania UPA, przeciwnie - deklaruj¹ce lo-jalnoœæ grupy sta³y siê oparciem dla UPA - karmi¹c j¹ i daj¹cschronienie. Jednoczeœnie pomaga³y UPA paliæ opuszczonedomostwa i ca³e wsie, aby uniemo¿liwiæ zasiedlenie ich przezPolaków wygnanych przez UPA i NKWD z terenów przy³¹-czonych do ZSRR. „By³o to wiêc - zauwa¿aj¹ autorzy Drogidonik¹d - W. Szota i A. Szczeœniak - kontynuowanie przezOUN-UPA taktyki »spalonej ziemi«”.

Wreszcie odkrycie najwa¿niejsze i bardzo niebezpiecznedla ca³oœci Rzeczpospolitej. Chodzi o zainspirowany przezOUN „list ludnoœci ukraiñskiej” do Józefa Stalina, a w nimgor¹ca proœba, ¿eby „ojciec narodów” zechcia³ ³askawieprzy³¹czyæ do USRR „Ukrainê Zacurzoñsk¹” jako „ukraiñ-skie terytorium etnograficzne” - a¿ po Nowy Targ. Petycjata, za poœrednictwem ambasady ZSRR w Warszawie, dotar-³a do r¹k Aleksandra Kornijczuka, ówczesnego ministraspraw zagranicznych USRR oraz mê¿a Wandy Wasilew-skiej. Wasilewska, byæ mo¿e w tajemnicy przed mê¿em, po-wiadomi³a o tym w³adze polskie wskazuj¹c na wyj¹tkoweniebezpieczeñstwo takiego pisarstwa. Stalin bowiem w ka¿-dej chwili móg³ podj¹æ niekorzystn¹ dla Polaków decyzjêzgodn¹ z „wol¹ narodu”, jak to ju¿ uczyni³ wówczas, gdy zra-bowa³ im Wo³yñ i Ma³opolskê Wschodni¹. Stalin jednakodrzuci³ proœbê „zach³annych polskich Rusnaków” oœwiad-czaj¹c, ¿e „jest nieobyczajnie” zabieraæ komuœ ponad po³o-wê terytorium. Niebezpieczny precedens jednak pozosta³nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e by³a to ze strony „polskich Rusna-ków” zdrada równaj¹ca siê zbrodni. Ten fakt bardzo Rusna-kom zaszkodzi³.

105

szkaj¹cych w RP oraz na Ukrainie z ludobójcami spod czer-wono-czarnego sztandaru nie pragnê³a mieæ cokolwiekwspólnego.

Powiedzmy wprost: nigdy, przenigdy nie by³oby akcji „Wi-s³a”, gdyby nie dzia³alnoœæ UPA na tzw. Zacurzonii, którejcelem by³o, jak g³osi³ rozkaz dowódcy UPA w Polsce, Miro-s³awa Onyszkewycza - „Oresta”: „Wytêpiæ Polaków zamie-szka³ych na terenach po³udniowo-wschodnich i d¹¿yæ do ca³-kowitego ich usuniêcia. Nie uznawaæ linii Curzona za grani-cê polsko-sowieck¹.”

Na te obszary UPA dokona³a inwazji zbrojnej z terenówkresowych II Rzeczpospolitej stanowi¹cej jakby przed³u¿e-nie agresji bolszewickiej z 17 wrzeœnia 1939 r. Celem obunajazdów by³o oderwanie od Pañstwa Polskiego czêœci jegoterytorium. Swój zamys³ zaborczy w stosunku do prapolskichziem - Podlaskiej i Che³mskiej, UPA realizowa³a zgodniez zacytowanym rozkazem „Oresta” i sposobem wypróbowa-nym ju¿ na Wo³yniu i w Ma³opolsce Wschodniej. Walkaz tym nieludzkim agresorem by³a nie tylko walk¹ z bandyty-zmem w najohydniejszym wydaniu i ze zdrad¹ pañstwow¹(upowcy byli obywatelami RP), ale przede wszystkim œwiêt¹wojn¹ o jednoœæ i ca³oœæ terytorialn¹ Najjaœniejszej Rzeczpo-spolitej. Banderowcy zatem nie tylko parali siê masowym lu-dobójstwem, ale tak¿e dopuœcili siê zdrady Ojczyzny.

Ci z Ukraiñców, którzy zdecydowali siê nie wyje¿d¿aæ doUSRR i pozostaæ w Polsce, wy³onili swoje przedstawi-cielstwo i z³o¿yli na rêce w³adz RP odpowiedni memoria³.Stwierdzano w nim, ¿e banderowcy maj¹ zamiar „w grani-cach Polski stworzyæ sobie Piemont reakcyjnej dzia³alnoœci”.Deklarowali lojalnoœæ wobec Pañstwa Polskiego i liczyli, ¿ejako jego obywatele cieszyæ siê bêd¹ pe³ni¹ praw. Obiecalipomoc w zwalczaniu UPA i wykazywali zrozumienie, ¿e104

Page 54: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

w Jaworznie, niedaleko Oœwiêcimia, wiêzienia zorganizowa-nego w oparciu o wzory hitlerowskie (komendantura, wie-¿yczki stra¿nicze, podwójny pas drutów pod³¹czonych dopr¹du wysokiego napiêcia, kapo werbowani spoœród wiê-Ÿniów…)” („Gazeta Krakowska” 20 VII 1990).

To ostatnie stwierdzenie jest odg³osem czarnej legendytworzonej wokó³ Jaworzna i akcji „Wis³a” przez nacjonali-stów ukraiñskich, aby oczerniæ przed œwiatem ca³ym, opluæi zdeptaæ do reszty wszystko, co dla Polaków jest najcenniej-sze, polski honor i polski mundur wojskowy. Z takiego pisar-stwa mog¹ byæ zadowoleni tylko ounowcy. (Patrz: „Swobo-da” N. Jork 21 X 1990). To nic, ¿e Jaworzno by³o obozem dlaPolaków, ¿e z akcj¹ „Wis³a” nie mia³o nic wspólnego, ¿e nieby³o w nim kobiet i dzieci ukraiñskich - wa¿ne, ¿e w tê czar-n¹ legendê wierz¹ sami Polacy! W Jaworznie byli Ukraiñcy(ok. 5%), ale przed akcj¹ „Wis³a”; znaleŸli siê tu po udowo-dnieniu im przynale¿noœci do OUN-UPA.

Zatem: czemu w³aœnie Jaworzno wybrali sobie ounowcy zanow¹ antypolsk¹ prowokacjê? Bo Jaworzno by³o ongiœ fili¹obozu oœwiêcimskiego, znanego na ca³y œwiat jako hitlerowskakatownia. Tak¹ sam¹ prowokacj¹ by³a rzecz dotycz¹ca MonteCassino. Oba miejsca zosta³y przez nich wybrane z rozmys³em.

Prowokacjê rozpoczê³o 26 marca 1986 roku ukazuj¹ce siêw USA pismo „Ukrainian Echo”. Powiadomi³o ono czytelni-ków, i¿ powsta³ specjalny Komitet Monte Cassino StudentówUkraiñskich, którego celem jest udowodniæ, ¿e tê najwiêksz¹bitwê ¿o³nierza polskiego w II wojnie œwiatowej, wygraliUkraiñcy - „ludzie Bandery”. Z tego œmiaæ siê nie mo¿na, ju¿s¹ bowiem obcojêzyczne publikacje i foldery turystyczne g³o-sz¹ce œwiatu, i¿ g³ówna si³a uderzeniowa Drugiego Korpusu,5 Dywizja Kresowa sk³ada³a siê rzekomo z Ukraiñców.Owszem, byli Ukraiñcy i w Drugim Korpusie, wielu te¿ pole-

107

Nale¿a³o w koñcu, dwa lata po wojnie, po³o¿yæ kres niepo-rz¹dkom, czyli podj¹æ bolesn¹ decyzjê zrealizowania akcji„Wis³a”, która mia³a dwa aspekty - wojskowy i cywilny.Aspekt wojskowy polega³ na ostatecznej likwidacji UPA, cy-wilny na przesiedleniu ludnoœci na Zachodnie i Pó³nocneZiemie Polski - aby w ten sposób zupe³nie pozbawiæ UPAwszelkiego oparcia. „Gdyby nie by³o przesiedleñ (rugów), toUPA walczy³aby na Zacurzonii jeszcze dziesiêæ lat”. To nies¹ s³owa wydumane, lecz wziête z 16 tomu „Litopysu UPA”.I one powinny wielu starczyæ za odpowiedŸ: czy akcja „Wi-s³a” mia³a sens?

Przesiedlenie ludnoœci rozpoczê³o siê 28 kwietnia 1947 ro-ku. Równolegle trwa³a akcja zbrojna, w której œmieræ ponio-s³o 1.509 upowców, a 2.781 aresztowano, g³ównie z cywilnejsiatki OUN-UPA. Aresztowanych kierowano nie do Jaworz-na, jak o tym siê pisze ba³amutnie, lecz do specjalnego obozuna Mazurach. Do sierpnia 1947 roku przesiedlono na ZiemieZachodnie i Pó³nocne 140.575 osób. By³ to najpowa¿niejszycios zadany UPA. £emkowie opuszczali nêdzne - tylko ¿ew³asne - ziemie, cuchn¹ce chatynki kurne, a w zamian otrzy-mywali obszerne domy poniemieckie i gospodarstwa rolnez ¿yzn¹ ziemi¹, o których nie mogli nawet marzyæ w najœmiel-szych snach. Dziœ wcale nie przejawiaj¹ ochoty powrotuw Bieszczady - co bardzo z³oœci ukraiñskich nacjonalistów.

W tej sytuacji zaistnia³a potrzeba „mocnego uderzenia”,podobnego do prowokacji montecassiñskiej. Jaworzno nada-wa³o siê do tego znakomicie - bo ju¿ zwrócili na nie uwagêPolacy. Rozprawiaj¹c siê ze wszystkim, co wi¹za³o siê z ko-mun¹, niektórzy polscy „nadgorliwi”, krótkowzroczni publi-cyœci zaczêli rozdawaæ ciosy na oœlep: raz na komunê - dzie-siêæ razy w polskoœæ. Wtedy w³aœnie odkryto „dla Ukraiñ-ców” Jaworzno. „Deportowani pod eskort¹ trafiali do obozu106

Page 55: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

ŒMIERÆ BESTIITen groŸny tytu³ zapo¿yczy³em z artyku³u, który ukaza³ siê

w „Washington Post” 30 paŸdziernika 1973 r., w kolejn¹rocznicê œmierci Stepana Bandery. Jego autor z du¿ym znaw-stwem przedmiotu oskar¿y³ prowidnyka OUN o moraln¹ od-powiedzialnoœæ za ludobójstwo - zbrodniê przeciwko ludzko-œci - pope³nion¹ na Polakach przez „bandy zbrojne” tej¿eOUN. Twierdzi stanowczo, ¿e od samego powstania UPABandera wszystko wiedzia³ o jej antyludzkim dzia³aniu i todzia³anie, w postaci „czyszczenia etnicznego”, akceptowa³.Choæ bezpoœrednio w masakrze Polaków wo³yñsko-wscho-dnioma³opolskich nie uczestniczy³, popiera³ j¹, a heroizacj¹UPA wzmacnia³ moralnie daj¹c imprimatur dla haniebno-zbójeckich czynów. Dlatego zas³u¿y³ na miano BESTII.

Czego na temat œmierci „czerwono-czarnej bestii” dot¹dnie napisano? Wiele razy przywo³ywany na karty niniejszejksi¹¿ki W. Bezpa³yj w „Wilnej Ukrajinie” (20 VII 1990) naj-powa¿niej g³osi: „15 paŸdziernika 1959 roku w Monachiumw pobli¿u swojej wilii (sic!) zosta³ zabity S. Popiel. Wydarze-nie to pozosta³oby zwyk³ym kryminalnym wydarzeniem, gdy-by prasa nie ujawni³a, ¿e emigrant z Europy Wschodniej Ste-fan Popiel, który znalaz³ przytu³ek w stolicy Bawarii… to niekto inny, tylko sam Stepan Bandera”.

Jego œmieræ d³ugo pozostawa³a zagadk¹, wielk¹ niewiadom¹.Choæ wielu snu³o domys³y na temat jej sprawców, to jednakznaleŸli siê i tacy, co owych sprawców upatrywali zupe³niegdzie indziej. W ka¿dym razie, kimkolwiek oni byli, zabójstwoStepana Bandery zosta³o potraktowane z ca³¹ powag¹ - podob-nie, jak te¿ sama osoba Bandery, którego dzia³alnoœæ emigra-cyjn¹ w³adze policyjne s³usznie uznawa³y za szkodliw¹, a nawet

109

g³o - a najwiêcej ich spoczywa na cmentarzach w Bolonii i Lo-reto - ale kto o nich s³ysza³, o Monte Cassino znów wszyscy!

Podobnie jest w przypadku Jaworzna: druty kolczaste, wie-¿yczki stra¿nicze - zgroza, tego nie mo¿na doszukaæ siê w in-nych obozach jenieckich dla banderowców. Powsta³a ca³a,przeogromna wrêcz, literatura w jêzykach obcych. Tyle ¿ó³cii pomyj jeszcze nikt nie wyla³ na naród polski, nie na komu-nê, ale w³aœnie na Polaków! S³owa: „polscy zbrodniarze”,„polskie bandy AK”, „polska dzicz”, „dzika polska horda”,„polscy bandyci” - to s¹ s³owa, które mo¿na uznaæ za naj³a-godniejsze w tym steku szyderstw, drwin i jadu.

Gdy ju¿ ostatecznie opluto Polaków, a „sprawa Jaworzna”przyæmi³a zbrodnie UPA i umys³y niektórym polskim publi-cystom, postanowiono siêgn¹æ wy¿ej. 22 czerwca 1990 rokuprzywództwo OUN podjê³o decyzjê: zrobiæ wszystko, ¿ebystrona polska uroczyœcie potêpi³a akcjê „Wis³a”. Ju¿ to siêsta³o, Senat RP trochê lekkomyœlnie oraz jednostronnie i bezg³êbszej refleksji, potêpi³ akcjê „Wis³a”, o wielkiej antyle-chickiej „akcji” UPA - ani s³owa. A tymczasem akcja „Wis³a”to przys³owiowa „kropla w oceanie” tego, co Polakom wyrz¹-dzi³a UPA. Jej „heroiczne dzie³o” zamyka siê bilansem 500tys. polskich trupów, wyr¿niêtych w pieñ - kobiet, starców,dzieci! O ich groby i pamiêæ nie upomnia³ siê dot¹d Senat,Sejm ani Rz¹d Najjaœniejszej Rzeczpospolitej. Nie s³ychaæte¿ o chêci uderzenia siê w pierœ za „zbrodnie ojców” obe-cnego pokolenia Ukraiñców. Polskie nadzieje gasi niejakiMiko³aj Siwicki: „Tylko bezczelnoœæ (polska) mo¿e dziœ dyk-towaæ ¿¹danie, aby gospodarze przepraszali za to, ¿e potur-bowali napastnika (…) broni¹c siê od œmierci we w³asnymdomu”. Ta cyniczna arogancja nie mieœci siê w ¿adnych ka-tegoriach ludzkiej przyzwoitoœci.

108

Page 56: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

swoim procesie przed s¹dem RP wykrzykiwa³, ¿e nie jest pol-skim obywatelem i narzuconego mu obywatelstwa nie przyj-muje, teraz natomiast g³oœno podnosi³ swoje polskie obywa-telstwo. Ot co - „bohater” o podwójnej moralnoœci.

Skoro nie uda³o siê drog¹ deportacji do ZSRS unicestwiæBandery, postanowiono zadaæ mu inn¹ œmieræ - œmieræ mo-raln¹, wykorzystuj¹c do tego konflikty wewn¹trzorganizacyj-ne i ambicyjki niektórych emigracyjnych liderów. Chodzi³oo totaln¹ kompromitacjê Bandery, albowiem skompromito-wany polityk ³atwiej siê ujawni, a wtedy tak¿e ³atwiej bêdziemo¿na zadaæ mu œmieræ fizyczn¹. Jak dot¹d intrygi wewnêtrz-ne siê udawa³y, ale osoba i nazwisko Bandery by³y chronione,strzeg³y ich nie tylko s³u¿by specjalne wywiadów zachodnich,OUN-owskie SS - s³u¿ba bezpeky. Jednak czy na d³ugo?

Przy koñcu lat 50. sowieckie KGB ju¿ du¿o wiedzia³o o Ban-derze. Ta mro¿¹ca krew w ¿y³ach instytucja zdo³a³a tak¿e usta-liæ jego miejsce zamieszkania w Monachium i nazwisko, jakimsiê pos³uguje. Brzmia³o ono: Stefan Popiel - obywatel polski -a to by³o ju¿ bardzo du¿o. Teraz nale¿a³o ju¿ tylko uœpiæ czuj-noœæ jego osobistej ochrony. Zadanie to otrzyma³ Bohdan Mi-ko³ajewycz Staszynœkyj Ukrainiec, funkcjonariusz KGB. Pole-cono mu wyszukaæ w ksiêgarniach Berlina opracowania autor-stwa Stefana (Stepana) Popiela; opracowañ takich nie by³o.Wtedy Staszynœkyj, jak o tym póŸniej mówi³, nie wiedzia³ je-szcze, kim naprawdê jest „obywatel polski Popiel”, tak mocnoobchodz¹cy jego szefów? Z t¹ te¿ nieœwiadomoœci¹ w 1958 ro-ku uda³ siê do Monachium - zreszt¹ nie po raz pierwszy. Mia³przecie¿ maczaæ palce w zabójstwie £wa Rebeta, którego do-konano w³aœnie w Monachium. Zadanie szefostwa KGBbrzmia³o: zdobyæ dok³adny adres Stefana Popiela, poznaæ jegosposób bycia, zwyczaje codzienne, rozk³ad pracy, wyjœcia, przyj-œcia itp. Gdy to ju¿ ustali³, wówczas mu z Moskwy ujawniono,

111

dla samej RFN za niebezpieczn¹. Gdyby tak¹ nie by³a, to nietropiono by „Popiela” przez tyle lat powojennych i z tak¹ upar-toœci¹ wydaj¹c na poszukiwania setki tysiêcy dolarów.

Najpierw zadzia³ano najproœciej - za¿¹dano od w³adz za-chodnich odszukania i wydania Bandery s¹dom sowieckim,co z góry równa³o siê œmierci. Nazwisko Bandery, jako gro-Ÿnego zbrodniarza wojennego, zabrzmia³o nawet z wysokoœcitrybuny Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wtedy œwiatw ogóle dowiedzia³ siê o tym cz³owieku i o sprawie, któr¹ re-prezentuje - a potêpi³ j¹ stanowczo dopiero pó³ wiekupóŸniej. Nazwisko Bandery oraz wszystkie pseudonimy, jaki-mi siê dot¹d pos³ugiwa³, wymieni³ przedstawiciel ZSRSw ONZ, wówczas minister spraw zagranicznych tego kraju,Andrej Wyszynœkij. Pad³o ono wraz z innymi przestêpcamina posiedzeniu plenarnym ONZ dnia 6 listopada 1946 roku.

„To zdrajcy - mówi³ o ukraiñskich szowinistach - …to kaciswojego narodu, których miejsce nawet nie w wiêzieniu, leczna szubienicy. Na nich ci¹¿y bowiem krew… zamêczonychniewinnych ludzi… Obozy dla uciekinierów w rzeczywistoœcis¹ w rêkach faszystowskich organizacji, kierowanych przeztakich (osobników), jak znany agent wywiadu niemieckiegoAndrij Melnyk ps. konspiracyjny Konsul, jak ataman zgrai fa-szystowskiej, który specjalizowa³ siê w pogromach (cywilnejludnoœci polskiej - E. P.) - Stepan Bandera…, jak banderow-cy (po rosyjsku lepiej by³oby powiedzieæ bandyci) Steæko al-bo Omelczenko, znany jako kat i wieszalnik…”

¯adnego z nich jednak, mimo tak rozpaczliwego wo³ania,Zachód Sowietom nie wyda³, a to dlatego, i¿ byli oni obywa-telami II Rzeczypospolitej. To jeden z wielu paradoksów hi-storii: r¿nêli bezlitoœnie Polaków, ale jak zamigota³ im przedoczyma sowiecki stryczek, wtedy bez wahania (i wstydu) za-czêli siê powo³ywaæ na polskie obywatelstwo. Bandera na110

Page 57: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Po powrocie do Berlina agent otrzymuje nowy zapas klu-czy wraz z kategorycznym poleceniem wykonania zamachui to bez ¿adnych wahañ. 14 paŸdziernika 1959 roku Staszynœ-kyj po raz kolejny odwiedza Bawariê, aby w Monachium,dzieñ póŸniej, zaczaiæ siê jak lis na swoj¹ ofiarê, nie spu-szczaj¹c oka z domu, w którym jego ofiara mieszka³a.

Zwyczajny dom przy zwyk³ej ulicy, nie ¿adna willa z bajecz-nym ogrodem. Kamienica, piêæ piêter, z przejazdem poœrod-ku - wprost do bramy gara¿u w oficynie. Dom bez balkonówi bez balustrad przed oknami jak to czêsto bywa w Bawarii;nie ma nic, co by wyró¿nia³o brzydk¹, szar¹, czynszow¹ ka-mienicê. Ten dom oznaczony numerem 7 stoi przy Kreitme-isterstrasse. Metalowe, pomalowane na czarno porêcze, soli-dnie umocowane do betonowych schodów, jest tak¿e winda.

Dzieñ 15 paŸdziernika 1959 roku by³ takim samym szarymdniem, jak opisana kamienica. Nad miastem wisia³y ciê¿kie,o³owiane chmury, przez które nie by³ w stanie przedrzeæ siênajmniejszy promyk s³oñca. Ch³odno - co widaæ by³o poprzechodniu spaceruj¹cym nerwowo w p³aszczu z podniesio-nym ko³nierzem i g³êboko naciœniêtym na oczy kapeluszem.Wygl¹da³ na aktora graj¹cego gangstera w jakimœ przeciêt-nym filmie amerykañskim. „Gangster” traci³ cierpliwoœæ spo-gl¹daj¹c nerwowo raz po raz na zegarek; zdawa³ siê byæ za-wiedziony. Gdy oto nagle punktualnie za dziesiêæ trzecia popo³udniu przed bram¹ domu zatrzyma³ siê samochód,z którego wyszed³ mê¿czyzna niewielkiego wzrostu z wyra-Ÿnie ³ysiej¹cym czo³em - lat oko³o piêædziesi¹t. By³ nim Ste-fan Popiel alias Stepan Bandera, jeden z dwóch lokatorówzajmuj¹cych drugie piêtro domu. Mieszkañcy znali go jakoskromnego, a jednoczeœnie tajemniczo-mrukliwego cz³owie-ka, czêsto znikaj¹cego z domu „w ró¿nych interesach” (takmawia³a ¿ona) na kilka dni. Wtedy w domu pozostawa³a ¿o-

113

¿e chodzi o Stepana Banderê ukrywaj¹cego siê pod fa³szywymnazwiskiem Stefan Popiel - i to jego w³aœnie mia³ uœmierciæ.

W styczniu 1959 roku Styczynœkyj jako Hans Budajt udajesiê do RFN i pomyœlnie wykonuje pierwsz¹ czêœæ powierzo-nego mu zadania. W kwietniu zostaje jednak odwo³any doMoskwy. Zgodnie z pierwszymi zeznaniami Staszynœkiegoz³o¿onymi przed s¹dem w Monachium, mia³ spotkanie z sze-fem KGB Szelepinem; to z jego ust pad³ kategoryczny rozkazunicestwienia Bandery. Na zakoñczenie spotkania szef KGBpodobno poczêstowa³ swojego poddanego lampk¹ szampana.

Jeszcze przez kilka dni przebywa³ Staszynœkyj w stolicyZSRS, wzi¹³ nawet udzia³ w pochodzie pierwszomajowym,a wieczorem mkn¹³ ju¿ poci¹giem do Berlina, z Berlina doMonachium, ale ju¿ jako Hans Budajt.

Po kilku dniach obserwacji nadarzy³a siê doskona³a okazjaspotkania kata ze swoj¹ przysz³¹ ofiar¹. Trafi³ bowiem akuratna moment majstrowania Bandery przy swoim samochodzie.W gara¿u by³ sam, bez zwyk³ej sta³ej obstawy ochronnej zeznanej ju¿ nam SB OUN. Sposobnoœæ do zadania œmiertelne-go ciosu by³a wyj¹tkowa, druga podobna mog³a siê ju¿ nie po-wtórzyæ, jednak Staszynœkyj z niej nie skorzysta³ z powodów,których nigdy nie wyjawi³. Dopiero jak okazja minê³a, uœwia-domi³ sobie, na co naprawdê siê nara¿a. Niewykonanie rozka-zu oznacza³o tak¿e wielkie niebezpieczeñstwo utraty ¿yciaprzez niego samego. Nie móg³ mieæ pewnoœci, czy inny agentKGB z kolei jego nie œledzi i nie obserwuje. Tak przecie¿ by-wa³o zawsze zgodnie z ¿elazn¹ zasad¹ tej z³owrogiej instytu-cji. Staszynœkyj zaczyna obmyœlaæ wersjê w³asnej obrony,stwarza w umyœle ró¿ne fikcyjne przeszkody, które powinnyznaleŸæ siê w raporcie wys³anym na s³ynn¹ £ubiankê. Jestw nim tak¿e wersja prawdziwa o z³amaniu klucza przy otwie-raniu bramy wyjœciowej posesji, któr¹ zamieszkiwa³ Bandera.112

Page 58: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Dok³adny opis tego œmiercionoœnego urz¹dzenia da³a fran-cuska gazeta „Le Monde” (11 X 1962): „Ostatnia nowoœæw wyposa¿eniu wzorowego szpiega to… bezszelestny pistoletzasilany bateryjk¹ elektryczn¹ o napiêciu pó³tora volta i strze-laj¹cy ampu³kami, w których znajduje siê trucizna sporz¹dzo-na z mieszaniny, w której g³ównym komponentem jest cjan-kal potasu. Po szeœciu minutach trucizna ta nie pozostawiaw organizmie cz³owieka ¿adnego œladu. Od strony technicz-nej aluminiowa zazwyczaj broñ jest bardzo prosta. Posiadatrzy cylindry umieszczone jeden w drugim. W pierwszym cy-lindrze znajduje siê sprê¿yna z t³oczkiem. Jêzyk spustowyuwalnia sprê¿ynê, która gwa³townie wypycha t³oczek do przo-du przez drugi cylinder. Rozgniata on kapsu³kê lub ampu³kêi znajduj¹cy siê w niej p³yn tryska w twarz ofiary. Nastêpujeb³yskawiczne pora¿enie uk³adu krwionoœnego, ofiara traciprzytomnoœæ, aby po kilku minutach skonaæ. Przy obdukcji le-karz mo¿e tylko ustaliæ, ¿e serce przesta³o biæ, co mo¿e wska-zywaæ, ¿e ofiara zmar³a na skutek ataku serca”.

W innym miejscu ta sama gazeta napisa³a krótko: „Pistoletspecjalny, strzelaj¹cy kwasem pruskim… Broñ by³a na³adowanaampu³k¹ z jego zawartoœci¹. Wyrzucony pod du¿ym ciœnieniemp³yn w twarz ofiary… w ci¹gu kilku minut powoduje jej œmieræ”.

Jeszcze tego samego dnia niemiecka prasa wieczorna za-mieœci³a krótki komunikat: „Dziœ, w godzinach popo³udnio-wych, upad³ na schodach domu i w drodze do szpitalazmar³… Stepan Bandera”.

Ju¿ wiemy, ¿e prowidnyk OUN pad³ na schodach domuprzy Keittmaystr. 7, gdy w³aœnie wraca³ z jakiejœ narady naobiad. Zatem mordu dokonano w porze popo³udniowej,a nie wieczorem, jak to utrzymuje d³ugoletni szef jego ochro-ny Myron Matwijejko sugeruj¹c przy tym, ¿e Bandera wraca³w³aœnie od kochanki. O przybyciu na obiad powiadomi³ ¿onê

115

na z dwojgiem dzieci - synem i córk¹ oraz s³u¿¹ca. Wszyscyuchodzili za Polaków - ale mowa ich by³a trochê dziwna, jak-by nie polska, tak¿e nie rosyjska, ale s³owiañska na pewno.

To nie jest zmyœlenie autora, to opis z zeznania Staszynœ-kiego, który byæ mo¿e dokona³ jakiegoœ wywiadu œrodowi-skowego, skoro tak du¿o wiedzia³ o swojej ofierze.

Stefan Popiel, nie troszcz¹c siê o pozostawiony samochód,którego nawet nie zamkn¹³, trochê zmêczonym krokiem zacz¹³wspinaæ siê po schodach lew¹ rêk¹ trzymaj¹c siê porêczy.Osobnik, spaceruj¹cy od jakiegoœ czasu przed domem, zd¹¿y³go wyprzedziæ wchodz¹c na trzecie lub czwarte piêtro i terazw³aœnie zacz¹³ schodziæ w dó³. Gdy tylko znalaz³ siê na drugimpiêtrze, Stefan Popiel manipulowa³ ju¿ przy zamku swojegomieszkania wyraŸnie maj¹c trudnoœci z w³o¿eniem klucza. - Co,zepsu³ siê zamek - zagadn¹³ zza pleców Staszynœkyj. - Nie…lecz… Popiel, zapewne tkniêty z³ym przeczuciem, odwróci³twarz ku nieznajomemu. Ten zdawa³ siê w³aœnie na to czekaæ,sprawnym ruchem wydoby³ jakiœ przedmiot i nacisn¹³…

„Zobaczy³em - zezna³ póŸniej - jak Popiel siê zachwia³,zdo³a³ pochwyciæ za porêcz, a nastêpnie zsun¹³ siê na betoni siad³”.

Przedmiot, którym pos³u¿y³ siê zabójca, wygl¹da³ na pisto-let, ale nie mia³ lufy. Po naciœniêciu spustu nie rozlega³ siêwystrza³, który móg³ zaalarmowaæ wspó³mieszkañców, leczcichy syk zgniecionej ampu³ki, której zawartoœæ bluznê³awprost w twarz Popiela. Ten wprawdzie z³apa³ siê za porêcz,ale w tym momencie zacz¹³ siê dusiæ… Gdy ju¿ le¿a³ nieprzy-tomny, zamachowiec nachyli³ siê jeszcze nad nim, a nastêp-nie cicho, lecz bardzo szybko zbieg³ na dó³ po schodach. Naulicy wmiesza³ siê w t³um przechodniów i tyle go widziano.Narzêdzie zbrodni cisn¹³ do kana³u, gdzie przele¿a³o onod³ugie dwa lata nim je wydobyto.114

Page 59: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

ra¿kach zdarzy³y siê sukcesy, zabójstwo dwóch przywódcówukraiñskich OUN: Lwa Rebeta w paŸdzierniku 1957 rokuoraz prowidnyka Organizacji Ukraiñskich Nacjonalistów(OUN) Stepana Bandery w paŸdzierniku 1959 roku.” Na do-konanie tych zabójstw szczególnie nalega³ Chruszczow, któryje sankcjonowa³ oraz Szelepin, który by³ zdania, ¿e zabójstwopowinno byæ wa¿n¹ metod¹ zagranicznej dzia³alnoœci KGB.

Zabójc¹ pochodz¹cym z 13 oddzia³u w obu wypadkach by³Bohdan Staszynœkyj, który w chwili zabójstwa Rebeta ukoñ-czy³ w³aœnie 25 lat. Dzia³a³ on z bazy KGB w Karlhorst. Dospraw zabójstwa sporz¹dzony zosta³ w zbrojnym laborato-rium KGB w tzw. choziajstwie ¯elezinowa pistolet gazowy,który tryska³ strumieniem gazu truj¹cego z rozbitej ampu³kicjankali, powoduj¹c zatrzymanie pracy serca ofiary… Sta-szynœkyj swój pistolet wypróbowa³ na psie przywi¹zuj¹c go dodrzewa w lesie nieopodal Karlhorsten… Pies dosta³ konwul-sji i skona³ prawie natychmiast. Maj¹c zaufanie do niezawod-noœci swojej broni, Staszynœkyj zabi³ Rebeta, jak i Banderêz zasadzki na zaciemnionych schodach.

W grudniu 1959 roku Staszynœkiego wezwano do Moskwy.Na ceremonii w KGB Szelepin przedstawi³ go do odznacze-nia orderem Czerwonego Sztandaru i odczyta³ na g³os tekst,który go wychwala³ „za wykonanie szczególnie wa¿nego za-dania pañstwowej wagi“. Oœwiadczono te¿ Staszynœkiemu, i¿zostanie wys³any na kurs doskonalenia jêzyka niemieckiegoi nauki jêzyka angielskiego, po czym mia³ on przebywaæ naZachodzie od trzech do piêciu lat, wykonuj¹c „zadania“podobne do tego, za które otrzyma³ Czerwony Sztandar.„To, czego oczekuje siê od niego - powiedzia³ Szelapin - jestzadaniem trudnym, ale zaszczytnym”.

Sprawa œmierci Bandery przez kilka dni nie schodzi³a z ³amprasy. Rozgorza³a polemika, pojawi³y siê ró¿ne domys³y bar-

117

telefonicznie, ta wiêc ju¿ na niego czeka³a z jad³em sporz¹-dzonym przez s³u¿¹c¹. Po jakimœ czasie us³ysza³a g³oœny jêkmê¿a, natychmiast wybieg³a, ale Bandera by³ ju¿ nieprzytom-ny - kona³ z pian¹ na ustach. Obok niego, jak na zawo³anie,sta³a ju¿ niemiecka pielêgniarka, która akurat mieszka³a napierwszym piêtrze, usi³uj¹ca przywróciæ umieraj¹cemu przy-tomnoœæ. Wezwane w tempie b³yskawicznym pogotowie ra-tunkowe zabra³o zemdlonego do szpitala, ale mimo usilnychstarañ lekarzy, w drodze do szpitala Bandera skona³ nieodzyskawszy przytomnoœci.

Pierwsza myœl lekarzy by³a taka, ¿e to udar serca, i ta we-rsja trafi³a do gazet. Jednak na ¿¹danie Prowodu Zagranicz-nych Oddzia³ów OUN (ZCz OUN) niemiecka komisja le-karska, przy uczestnictwie lekarza ukraiñskiego dr. Hyny³e-wycza, przeprowadzi³a sekcjê zw³ok i wyda³a oficjalny komu-nikat, ¿e „œmieræ nast¹pi³a na skutek bardzo silnej trucizny”.

Tymczasem Staszynœkyj, przez nikogo nie zaczepiany, spo-kojnie uda³ siê na dworzec kolejowy, kupi³ bilet i wyjecha³ doFrankfurtu nad Menem, gdzie ju¿ czeka³ na niego nowy pa-szport na nazwisko Kowalski - i ju¿ jako Kowalski przyby³ doBerlina czekaj¹c na dalsze rozkazy z £ubianki oraz na ze-zwolenie zawarcia zwi¹zku ma³¿eñskiego z niemieck¹ dziew-czyn¹ Ing¹ Pohl. Zezwolenie takie wkrótce otrzyma³.

Oprócz dowodów s¹dowych wskazuj¹cych na KGB jakozabójcê Bandery, jest jeszcze jedna wiarygodna relacja na te-mat œmierci prowidnyka. Przekaza³ j¹ wysokiej rangi funk-cjonariusz KGB Oleg Gordijewski w ksi¹¿ce wydanej w Lon-dynie pt. KGB. Jako wtajemniczony wyzna³, ¿e na zabicieBandery nalegali cz³onkowie Biura Politycznego KPZS -Chruszczow i Szelepin. Gordijewski przy tej sposobnoœciprezentuje liczne pora¿ki KGB za granic¹, a przychodz¹cbezpoœrednio do sprawy Bandery pisze: „Jednak po tych po-116

Page 60: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

nie nale¿y siê dziwiæ, ¿e po roku œledztwa prokuratura nie-miecka przys³a³a na rêce Jaros³awy Bandery 16 wrzeœnia 1961roku pismo dat. 8.09.1960 r. mówi¹ce o zakoñczeniu œledztwaze wzglêdu na niewykrycie sprawcy. Jednoczeœnie prokuratu-ra informowa³a, ¿e umarza postêpowanie œledcze przeciwkopani Matwijejko pos¹dzonej o udzia³ w uœmierceniu S. Ban-dery. By³o to jakieœ fatalne nieporozumienie.

Wobec ró¿nych znaków zapytania i uników policji, opiniapubliczna coraz mocniej zaczê³a jednak wi¹zaæ œmieræ Ban-dery ze spraw¹ Obarländera, albowiem nast¹pi³a ona w mo-mencie, jak ju¿ o tym wiemy, gdy miêdzynarodowa opiniauparcie domaga³a siê wyjaœnienia sprawy pobytu ukraiñskie-go batalionu „Nachtigall” we Lwowie.

Podejrzenia w stronê Obarländera kierowa³a g³ównie pra-sa sowiecka oraz krajów tzw. demokracji ludowej. W NRDodby³y siê nawet wiece ¿¹daj¹ce postawienia Obarländeraprzed s¹dem. To potê¿na wrzawa sprawi³a, ¿e tak¿e opiniaprasy zachodniej zosta³a podzielona. Jedna wierzy³a w samo-bójstwo prowidnyka, inna dopatrywa³a siê jednak zabójstwai to politycznego. Na przyk³ad „Sueddeutsche Zeitung” niewyklucza³ mo¿liwoœci, ¿e Bandera pope³ni³ samobójstwo, su-gerowa³ równie¿, ¿e „zosta³ on popchniêty do samobójstwaprzez osoby trzecie”. Dziennik te¿ zamieœci³ opiniê komisa-rza policji kryminalnej w Monachium, Schmitta, który po-wiedzia³: „Bardzo trudno bêdzie znaleŸæ winnego. Najpraw-dopodobniej szukaæ winnych nale¿y w ko³ach, do którychnormalnie policja nie ma dostêpu”.

Wœród œwiatowych publikatorów g³osz¹cych wieœæ o œmier-ci Bandery, by³a tak¿e Kanadyjska Korporacja Radiowa(SBS) i ona to 19 paŸdziernika 1959 roku o godz. 22.00 po-da³a tak¹ oto wiadomoœæ: „W Monachium dokonano zama-chu na lidera ukraiñskich nacjonalistów i przywódcê antymo-

119

dzo bliskie prawdy lub bêd¹ce tej prawdy zaprzeczeniem.Œwiat pozna³ wtedy trochê faktów o „wyczynach” banderow-ców. Do sensacyjnej kwestii zaczêto te¿ przyklejaæ nazwiskoTheodora Oberländera, którego oskar¿ano o wspó³udzia³w mordzie profesury lwowskiej w lipcu 1941 roku. Zmuszo-ny przez opiniê œwiata do t³umaczenia siê Obarländer, zrazuusi³owa³ ca³¹ sprawê zagmatwaæ jako „wymys³ bolszewickiejpropagandy“, póŸniej zacz¹³ siê wykrêcaæ. Sprawa pachnia³awielkim politycznym skandalem. Opinia publiczna domaga³asiê nie tylko usuniêcia Oberländera ze stanowiska, ale posta-wienia go przed s¹dem jako zbrodniarza. Niektóre dziennikig³osi³y wprost, ¿e lada dzieñ Oberländer stanie przed s¹dem,a koronnym œwiadkiem oskar¿enia w procesie bêdzie StepanBandera.

Ale oto œwiat obieg³a inna sensacyjna wieœæ nadana przezagencjê ADN, ¿e Bandera, który zna³ szczegó³owo drogêwalki Oberländera na Wschodzie, nie bêdzie móg³ sk³adaæzeznañ. Znaleziono go bowiem 15 paŸdziernika martwego,na klatce schodowej domu, w którym mieszka³, zaraz po po-wrocie z tajnego biura OUN i zaparkowaniu samochodu.Obdukcja nie wykaza³a obra¿eñ cia³a, nie znaleziono rów-nie¿ œladów trucizny. Bandera zawsze by³ strze¿ony przezw³asn¹ s³u¿bê ochrony, ale w dniu krytycznym z niewiado-mych powodów by³ sam.

Tymczasem prasa wci¹¿ w coœ w¹tpi³a, m.in. dowodzi³a, ¿epolicji RFN nie s¹ bli¿ej znane okolicznoœci, jakie towarzyszy-³y wypadkowi. Usi³owa³a ona, rzecz jasna, wyjaœniæ przyczynêœmierci prowidnyka, póki co jednak nieskutecznie. P. Mirczu-ki jest zdania, ¿e opiesza³oœæ policji by³a celowa, bo „urzêdo-we ko³a Niemiec Zachodnich nie mia³y ochoty ujawniæ orga-nizatorów i wykonawców haniebnego zabójstwa. Obawia³y siêone pogorszenia stosunków niemiecko-sowieckich. Przeto118

Page 61: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

wiedzia³… o przyczynach œmierci niewygodnego ju¿ dla Geh-lena przywódcy ukraiñskich faszystów i UPA, Stepana Ban-dery”.

Teraz rzecz dla dalszych losów rzeczywistego zabójcy Ban-dery najistotniejsza. Staszynœkyj nadniespodziewanie - zau-wa¿a cytowany ju¿ O. Gordijewski - „zmieni³ swój stosunekdo zabójstw. Sta³o siê to za spraw¹ swojej wschodnionie-mieckiej antykomunistycznie nastrojonej przyjació³ki IngePohl, z któr¹ zreszt¹ wzi¹³ œlub, w sierpniu 1961 roku,w przeddzieñ wzniesienia muru berliñskiego i zamkniêciawszystkich dróg ucieczki ze Wschodu“.

Powróæmy do przerwanej sprawy tycz¹cej œmierci StepanaBandery, bo w³aœnie nastêpnego dnia po zamachu ukaza³ siênastêpuj¹cy komunikat ZCz OUN: „Z wielkim smutkiem i g³ê-bokim bólem powiadamiamy cz³onków OUN i ca³e ukraiñskiespo³eczeñstwo, ¿e 15 paŸdziernika 1959 r., w dzieñ, o godzinie1.00 (po po³udniu) zgin¹³ z wra¿ej rêki wielki syn narodu ukra-iñskiego i d³ugoletni prowidnyk rewolucyjnej walki o niezawi-s³oœæ pañstwow¹, g³owa Prowodu Zagranicznych Oddzia³ówOrganizacji Ukraiñskich Nacjonalistów s³.(awnej) p.(amiêci)Stepan Bandera, urodzony 1 stycznia 1909 r. Cz³onek Ukraiñ-skiej Wojskowej Organizacji od 1927 roku. Cz³onek Organiza-cji Ukraiñskich Nacjonalistów od 1929 r. Cz³onek Krajowej Eg-zekutywy od 1931 r., a nastêpnie od 1934 r. jej Prowidnyk i jed-noczeœnie Krajowy Komendant UWO oraz od 1933 r. cz³onekProwodu Organizacji Ukraiñskich Nacjonalistów. G³owa Pro-wodu Organizacji Ukraiñskich Nacjonalistów od 1940 r. G³owaBiura Prowodu wszystkiej OUN od 1945 r. D³ugoletni wiêzieñpolskich kryminaliów, zas¹dzony na karê œmierci, zamienion¹na do¿ywotnie wiêzienie oraz wiêzieñ niemieckich aresztówi obozów koncentracyjnych w latach 1941-1944.

Pogrzeb odbêdzie siê w Monachium, 20 paŸdziernika 1959121

skiewskiego i przeciwpolskiego ruchu Stepana Banderê.Stwierdzono œmieræ od trucizny cjankali, któr¹ wykrytow organizmie. Utrzymuje siê, ¿e œmieræ nast¹pi³a z r¹k agen-tów moskiewsko-bolszewickich. Spora iloœæ zwolennikówStepana Bandery zosta³a poruszona wieœci¹ o jego œmierci.We wszystkich cerkwiach odbywaj¹ siê uroczystoœci ¿a³obne.Stepan Bandera kierowa³ przeciwbolszewick¹ walk¹ naroduukraiñskiego w Ukrainie. Ponad milion ludzi w Kanadziei USA czci pamiêæ Stepana Bandery.” Oczywiœcie to wielkaprzesada, s³owa te bowiem zredagowa³ i poda³ do publicznejwiadomoœci jeden z cz³onków OUN nie wspominaj¹c przytym, ¿e Banderê w Polsce obarcza siê œmierci¹ pó³ milionaPolaków i oko³o 300 tys. ¯ydów, ¿e powszechnie na Ukrainiejest nazywany „rzeŸnikiem Wo³ynia i Ha³yczyny”.

Sensacje Rozg³oœni SBS uzupe³ni³y zeznania niejakiegoKapustynœkiego - sowieckiego agenta pojmanego przez poli-cjê zachodnioniemieck¹. Zezna³ on, ¿e jednym z jegozwierzchników, jako oficera sowieckiej tajnej policji polity-cznej, by³ p³k A.F. Czerwonyj, który jesieni¹ 1959 roku przy-by³ do RFN jako zastêpca dyrektora tanecznej grupy arty-stów ZSRS „Wiriowka”. Pos³ugiwa³ siê nazwiskiem Petren-ko. Spotkawszy siê w omówionym miejscu w RFN z Kapu-stynœkim, ju¿ po zabójstwie Bandery, oœwiadczy³ w zaufaniu,jak agent agentowi, ¿e zabójstwo prowidnyka jest dzie³emKGB. Jednak jaka by³a w tym zabójstwie rola Czerwonego -„Petrenki” i jak owo zabójstwo zosta³o dokonane, o tymCzerwonyj nie mówi³.

PóŸniej znów wielu sugerowa³o, ¿e za œmieræ Bandery od-powiedzialny jest wywiad zachodnioniemiecki. Tak¹ opiniêwyrazi³ „skruszony” agent wywiadu Gehlena O. Werhun.W „Trybunie Ludu” (4 IV 1962) znajdujemy w tej spawie la-koniczn¹ wzmiankê: „Agent nr 1152 (Ossip Werhun) opo-120

Page 62: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Organizacji. To w³aœnie on podpisa³ „Apel Prowodu ZCzOUN z okazji œmierci prowidnyka Stepana Bandery”. Apelg³osi³:

„Druzi nacjonaliœci!W tragicznej chwili œmierci naszego d³ugoletniego Prowid-

nyka, Wielkiego Syna Narodu Ukraiñskiego, s³awnej pamiê-ci Stepana Bandery, wzywamy Was do zachowania w swoichskutych bólem sercach twardej wiary w zwyciêstwo naszejœwiêtej sprawy i do niezachwianego trwania w szeregachOrganizacji Ukraiñskich Nacjonalistów oraz do jeszcze moc-niejszego zwarcia si³ swoich do dalszej walki.

Pary¿, Rotterdam, Bi³ohorszcza, Monachium - krwaweetapy na drodze wiod¹cej do wyzwolenia Ukrainy - s¹ dowo-dem wielkiego okrucieñstwa odwiecznego wroga Ukrainy,Moskwy, która przez likwidacjê przywódców pragnie obezw-³adniæ zorganizowan¹ si³ê bojow¹ ukraiñskiego narodu.

Na krwi poleg³ych bohaterów ukraiñskiej walki wyzwoleñ-czej zawsze narasta³ mit, który œwiêtym ogniem zapala³ nowychbojowników do kontynuowania walki o Ukraiñsk¹ Samostijn¹Der¿awê. D³ugoletnie doœwiadczenie nabyte przez kadryOUN pod przewodem Stepana Bandery i wyznaczone przezniego kierunki polityczne, s¹ tym, czego wróg zabiæ nie mo¿e…

Nasza niewzruszonoœæ, jednoœæ, aktywnoœæ i wytrwa³oœæ -to jedyna odpowiedŸ wrogowi na jego podstêpne i skrytobój-cze ciosy, którymi usi³uje on zastraszyæ i terrorem os³abiækierownicz¹ si³ê najwiêkszej zniewolonej przez siebie krainy.

S³awa Ukrajini!Herojam s³awa!”Z ostatniego akapitu wynika, ¿e OUN uzna³a siebie za naj-

wa¿niejsz¹ si³ê kierownicz¹ Ukrainy; takie przeœwiadczenie¿ywi do dziœ. Szkoda, ¿e naród ukraiñski tego chciejstwa niepopiera i nie uznaje!

123

r.: godz. 9.00, ¯a³obna S³u¿ba Bo¿a w cerkwi œw. JanaChrzciciela przy Kirschenstrasse. 15.00 godz. panachydai pogrzeb na Waldforhof.

¯a³oba trwaæ bêdzie dwa miesi¹ce - od 15 paŸdziernika do15 grudnia 1959 r.

Wieczna S³awa Jego Pamiêci!”Banderê pochowano na cmentarzu Waldfriedhof w Mona-

chium. Pogrzeb, zgodnie z prezentowanym ju¿ komunika-tem, odby³ siê 20 paŸdziernika 1959 roku z uczestnictwem,jak siê o tym dziœ mówi, oko³o tysi¹ca osób - przewa¿nie ban-derowców, którzy tu zjechali z ró¿nych pañstw zachodnich.Uroczystoœciom pogrzebowym przewodniczy³ o. mitrat PetroHo³ynœkyj w asyœcie dziewiêciu duchownych greckokatolic-kich. Wczeœniej, tego samego dnia, piêciu œwiaszczenikówpod przewodem Egzarchy Kyr P³atona Kornyluka odprawi³o¿a³obn¹ S³u¿bê Bo¿¹. Natomiast dwóch duchownych ukraiñ-skiej cerkwi prawos³awnej odprawi³o panachydê w swojejmonachijskiej œwi¹tyni.

Na usypanej mogile, jak poda³a ukraiñska prasa emigracyj-na, z³o¿ono równe 250 wieñców od ró¿nych organizacji ukra-iñskich oraz od poszczególnych banderowców, wœródktórych nie zabrak³o rizunów z UPA.

W imieniu OUN najd³u¿ej przemawia³ i nieboszczyka po-¿egna³ Jaros³aw Steæko, który, jak ju¿ wiemy, z ³aski tego¿ zo-sta³ we Lwowie w 1941 roku „premierem” operetkowegorz¹du. Uroczystoœæ pogrzebow¹ zakoñczy³a pieœñ, która dziœjest hymnem Ukrainy - “Szcze ne wmer³a Ukrajina”.

Pogrzeb prowidnyka wszystkiej OUN, na którym nie za-brak³o (bo jak¿e by inaczej) przemówienia Theodora Obe-rländera, sta³ siê swoist¹ manifestacj¹ jednoœci sk³óconychnacjonalistów. Taki charakter nada³ mu Stepan £enkawœkyj,który w³aœnie obj¹³ schedê po Banderze jako nowy wódz122

Page 63: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

agenturê wersji o uczestniczeniu w zamachu czynników ame-rykañskich;

3) odrzuca siê nielogiczne przepuszczenie o samobójstwie.Takie przepuszczenia mog¹ byæ wynikiem nieznajomoœci sy-tuacji lub wrêcz s¹ specjalnymi zmyœleniami wroga i jego s³u-gusów w celu ukrycia politycznego charakteru zamachu;

4) stwierdza siê, ¿e zamach ten by³ przygotowywany oddawna i po kilku nieudanych próbach ostatecznie wykonany15.10.1959 r. w Monachium przez zamachowca bolszewickiejMoskwy.

Stwierdzenie to Komisja opiera na nastêpuj¹cych danych:a) od czasu zakoñczenia drugiej wojny œwiatowej wielo-

krotnie by³y podejmowane udowodnione próby zamachu (naBanderê) w latach: 1946 z kijowskiej bazy MHD, 1948 MHDza poœrednictwem warszawskiej bazy, 1952 i 1957 KGB przezwschodni Berlin, na wiosnê 1959 przez prask¹ KGB i w lecie1959 ze wschodnioberliñskiej bazy KGB;

b) bolszewicka propaganda kierowana przeciwko ukraiñ-skiemu nacjonalizmowi, w ostatnich dwóch latach przejawia-³a wyraŸn¹ tendencjê zmierzaj¹c¹ do przygotowania opiniipublicznej Ukrainy do uzasadnienia koniecznoœci zabójstwaProwidnyka (ukraiñskiego) ruchu nacjonalistycznego;

c) udowodniono, ¿e do dokonania zabójstwa zaanga¿owa-no wysokop³atnych funkcjonariuszy KGB;

d) po przeanalizowaniu warunków ¿ycia i przebywania s³. p.Prowidnyka Stepana Bandery stwierdzono, ¿e zachowanie d³u-goletniej ochrony jego osoby ze strony Organizacji by³o utru-dnione, a to z tego powodu, ¿e wróg rozporz¹dza³ nieograniczo-nymi œrodkami technicznymi, dzia³a³ z ró¿nych baz i wykorzysty-wa³ s³abe strony sytemu demokratycznego wolnego œwiata;

e) mimo intensywnych starañ czynników organizacyjnych(OUN), niemieckich œledczych organów pañstwowych, a tak-

125

Ten uroczysty komunikat urzêdowy nic nie mówi³ o tym, ¿eProwid ZCz OUN powo³a³ niezale¿n¹ specjaln¹ komisjê,która mia³a wyjaœniæ, niezale¿nie do wyników œledztwa s¹do-wego RFN, okolicznoœci œmierci Bandery. Komisja ta, po za-koñczeniu dochodzeñ, we wrzeœniu 1960 roku, wyda³a orze-czenie opublikowane w postaci komunikatu przez Sekreta-riat Prowodu ZCz OUN, w którym czytamy:

„Sekretariat Prowodu ZCz OUN otrzyma³ od Komisji pro-tokó³ tycz¹cy okolicznoœci œmierci s³.(awnej) p.(amiêci) Pro-widnyka OUN Stepana Bandery wraz z informacj¹ o dotych-czasowej pracy przeprowadzonej przez tê Komisjê:

a) przes³uchano wiele osób z najbli¿szego otoczenia s³. p.Prowidnyka oraz osób, które mog³y udzieliæ informacji od-noœnie do okolicznoœci jego œmierci;

b) sprawdzono wszystkie okolicznoœci ¿ycia i przebywanias³. p. Prowidnyka, a w szczególnoœci w ostatnim czasie przedjego œmierci¹;

c) zapoznano siê z informacj¹ o przebiegu œledztwa spo-rz¹dzon¹ przez niemieckie organy œledcze;

d) przeanalizowano ró¿norodne przypuszczenia i wersjeodnosz¹ce siê do przyczyn œmierci, przedstawiane przez œro-dowiska ukraiñskie lub obce - wrogie, oraz

e) rozpatrzono wyniki œledztwa w³¹czonych do tej sprawyprzez Organizacjê fachowców angielskich detektywów.

Komisja dosz³a do nastêpuj¹cych wniosków:1) wyklucza siê mo¿liwoœæ jakoby w sprawy zamachu by³ za-

mieszany ktokolwiek ze œcis³ego otoczenia s³. p. Prowidnykalub ktokolwiek z ukraiñskich œrodowisk politycznych w ogóle;

2) odrzuca siê szerzone przez propagandê moskiewsko-bolszewick¹, szczególnie na Ukrainie, wymys³y o rzekomymwykonaniu zamachu przez »wspó³pracowników Oberlände-ra«, a na emigracji rozpowszechnian¹ przez bolszewick¹124

Page 64: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

dy, sypie szczegó³ami, które pozwoli³y bezb³êdnie zrekon-struowaæ przebieg wydarzeñ 15 paŸdziernika 1959 roku. Gdypolicja, zgodnie z jego zeznaniem, znalaz³a wewn¹trz zamkubramy domu, w którym mieszka³ Bandera, resztki z³amane-go klucza, w¹tpliwoœci stopnia³y - wreszcie zupe³nie odesz³y,gdy po przeszukaniu kana³u znaleziono równie¿ œmierciono-œny rozpylacz.

Co siê w tym czasie dzia³o w Moskwie, jak trzês³a siê £u-bianka, tego opisaæ siê nie da. „Szybko w KGB polecia³y g³o-wy - przypomina Gordijewski. - Za Anatolem Golicynem,który zdradzi³ cztery miesi¹ce póŸniej po Staszynœkim, conajmniej 17 oficerów KGB zosta³o zwolnionych lub zdegra-dowanych. Bardziej jednak istotnym by³o to, ¿e zdrady Cho-ch³owa (?) i Staszynœkiego doprowadzi³y tak Biuro Politycz-ne, jak i szefostwo KGB do rewizji pogl¹dów na ryzyko zwi¹-zane z „mokrymi sprawami”. Po ogólnoœwiatowej wrzawiezwi¹zanej z procesem Staszynœkiego, Biuro Polityczne pole-ci³o poniechaæ zabójstw dokonywanych przez KGB jako do-t¹d stosowanego instrumentu polityki sowieckiej za granic¹,zalecaj¹c siêgaæ do tej metody tylko w wypadkach wyj¹tko-wych” („Za wilnu Ukrajinu” 3 I 1991).

Proces, o którym pisze Gordijewski, mia³ miejsce w dniach8-15 paŸdziernika 1962 roku. W rozprawie uczestniczy³a tak-¿e wdowa po zamordowanym Banderze trzymaj¹c w rêkumoskiewsk¹ „Prawdê”, która zaprzecza³a zeznaniom Sta-szynœkiego, a ca³¹ sprawê nazywa³a „wielk¹ prowokacj¹ i mi-styfikacj¹”. Nie przeszkodzi³o to jednak w rzetelnym rozpa-trzeniu przez s¹d faktów. S¹d w Karlsruhe, bior¹c pod uwa-gê ró¿ne okolicznoœci (jak te¿ ujawnienia szczegó³ów zwi¹za-nych z zamordowaniem £wa Rebeta, którymi dobrowolnieobci¹¿a³ siê Staszynœkyj), skaza³ tego¿ na 8 lat pozbawieniawolnoœci. W uzasadnieniu s¹d stwierdza³, ¿e g³ówny oskar¿o-

127

¿e innych fachowców, jak dot¹d nie uda³o siê uœciœliæ osobo-wo wykonawców zamachu ani ostatecznie zrekonstruowaæsposobu jego wykonania.”

Mia³o siê to staæ nieco póŸniej i to za przyczyn¹ mi³oœci mia-³o nadejœæ ostateczne rozsup³anie tajemnicy œmierci Bandery.Sta³o siê to w sposób zupe³nie niespodziewany. Po dwóch la-tach hipotez i domniemywañ wreszcie mia³a byæ ujawniona„go³a prawda” i to za spraw¹ samego zabójcy, który z w³asneji nieprzymuszonej woli przyzna³ siê do zbrodni.

12 sierpnia 1961 roku Staszynœkyj zg³osi³ siê do w³adz poli-cyjnych w Monachium, wystêpuj¹c dot¹d, jak ju¿ wiemy, podinnym nazwiskiem. Ju¿ na samym wstêpie œledztwa opisa³broñ, której u¿y³ do morderstwa. Broñ tê, przed wyjazdemdo Frankfurtu nad Menem, jak ju¿ wiemy, morderca wyrzu-ci³ do kana³u.

Sk¹d ta nag³a zmiana u zawodowego mordercy specjalniedo celów zabójstw szkolonego przez KGB? Zwyczajnie - za-wiod³y go nerwy. Przez dwa lata ¿y³ w sta³ym napiêciu i stra-chu, dr¿¹c o w³asne ¿ycie i ¿ycie ¿ony, mia³ wra¿enie, ¿e jeststale œledzony, ¿e jego listy s¹ kontrolowane, a rozmowy te-lefoniczne nagrywane. Postanowi³ siê z tego jakoœ wypl¹taæi zupe³nie zerwaæ z KGB. Inga wraca z Moskwy do rodzicóww RFN, aby pod ich opiek¹ urodziæ swoje pierwsze dziecko.Po szczêœliwym rozwi¹zaniu zwierzchnicy z KGB chc¹ mieæj¹ na widoku, w Moskwie, jednak w sierpniu 1961 roku dziec-ko nagle umiera. Korzysta z tego Bohdan i maj¹c zezwolenie£ubianki jedzie do Niemiec na pogrzeb niemowlêcia, jedziez gotowym zamiarem. Zamiast na pogrzeb zg³asza siê dopunktu amerykañskiej ¿andarmerii wojskowej.

Nastêpuje ogólne zdziwienie i niedowierzanie, nie dajeStaszynœkiemu wiary tak¿e policja niemiecka, której zosta³przekazany. Jednak Staszynœkyj ma obci¹¿aj¹ce siebie dowo-126

Page 65: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

PAMIÊTA£A TYLKOJASNA GÓRA

Polacy pamiêtaj¹ wrzawê miêdzynarodow¹ z udzia³em pre-zydenta RP, wytworzon¹ przez krajowe media wokó³ Jedwab-nego. Wmówiono nam wtedy, ku ogromnemu zdziwieniumieszkañców Jedwabnego, ¿e nie hitlerowcy i ukraiñscy szo-winiœci, lecz my, Polacy, jesteœmy mordercami ¯ydów. ¯adneœledztwo tego dot¹d nie potwierdzi³o i wszystko wskazuje nato, ¿e nigdy nie potwierdzi. Prawda, jak oliwa, zawsze wyp³y-nie na wierzch - choæ czasami trwa to d³ugo lub nawet bardzod³ugo. Udowadnia to przypadek HUTY PIENIACKIEJ. Otominê³a, bez ¿adnego echa, 58. rocznica masakry dokonanejprzez ukraiñskich szowinistów na ludnoœci polskiej tej podol-skiej wsi, po³o¿onej malowniczo wœród lasów Roztocza.

28 lutego A.D. 1944 polska wieœ HUTA PIENIACKA, le-¿¹ca na zachodnich krañcach kresowego województwa tar-nopolskiego, u Ÿróde³ Seretu obok „Sinego Oka” i „Chowañ-ca", przesta³a istnieæ. Do jej zag³ady doprowadzili ¿o³dacyukraiñskiej, kolaboranckiej 14 Dywizji Grenadierów WaffenSS-Galizien, rizuni tzw. Ukraiñskiej Powstañczej Armii -UPA, policjanci ukraiñscy w s³u¿bie niemieckiego okupantaoraz okoliczna czerñ ukraiñska, morduj¹c 800-1000 osób(Ÿród³a radzieckie mówi¹ o 1.200 osobach).

Ju¿ w 1990 roku niestrudzony badacz polskiego Holocau-stu na Kresach - dr Aleksander Korman, zwróci³ uwagê, ¿ehas³a HUTA PIENIACKA nie ma w ¿adnej encyklopedii. S¹natomiast czeskie Lidice i francuskie Oradour, choæ w obumiejscowoœciach liczba ofiar jest mniejsza od liczby Polakówzamordowanych w Hucie Pieniackiej. Lukê wype³ni³a dopie-

129

ny w tym procesie to organ kierowniczy s³u¿by specjalnejw Moskwie. W procesie, dodajmy, obok prokuratora, wystê-powali adwokaci z symbolicznym powództwem cywilnymw imieniu wdowy Jaros³awy, córek Nata³ki i O³eksandry orazsyna Andrija.

Staszynœkyj nie odsiedzia³ ca³ego 8-letniego wyroku, zo-sta³ przedwczeœnie zwolniony „za dobre sprawowanie”. Powyjœciu z wiêzienia wraz z ¿on¹ opuœci³ RFN emigruj¹c doAmeryki Po³udniowej, gdzie mieszka do dziœ pod zmienio-nym nazwiskiem, nigdy nie wykrytym przez sowieckie s³u¿byspecjalne.

128

Page 66: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Naród, który traci pamiêæ, traci to¿samoœæ oraz duszê i prê-dzej czy póŸniej stanie siê niewolnikiem Brukseli. Tylko ¿eserce tego Narodu bije na Jasnej Górze - a ta o pad³ych podciosami siekier i no¿y, spalonych ¿ywcem Polakach, nie zapo-mnia³a! 28 lutego A.D. 2002 przed g³ównym o³tarzem, przedods³oniêtym wizerunkiem cudownej Ikony Królowej KoronyPolskiej, odprawiona zosta³a Msza œwiêta. Oprócz niewielkiejgarstki by³ych mieszkañców HUTY PIENIACKIEJ, cudemocala³ych z pogromu, bazylikê wype³ni³ t³um p¹tników. Wie-lu z nich po raz pierwszy dowiedzia³o siê o tej zbrodni i o „na-turze” banderowsko-melnykowskich zbrodniarzy zaprezento-wanej w kazaniu przez o. Izydora Matuszewskiego. Dowie-dzieli siê te¿ p¹tnicy, ¿e jednego z czo³owych melnykowców,stypendystê Adolfa Hitlera - Bohdana Osadczuka, Aleksan-der Kwaœniewski odznaczy³ Orderem Or³a Bia³ego; ¿e dot¹dze swoich podatków finansuj¹ „Nasze S³owo", które bezkar-nie wychwala morderców spod znaku UPA!

Inicjatorem uroczystoœci by³ Zbigniew Maurycy Kowalski.To on swoimi listami do w³adz naczelnych RP, Episkopatui Jasnej Góry, sprawi³, ¿e 28 lutego temat HUTY PIENIAC-KIEJ by³ obecny. Zaniepokoi³ on rz¹dców pañstwowych, aleserc ich nie skruszy³, sumieñ nie poruszy³ - bo przecie¿ nieka¿dy z nich ma polskie serce. Polskie serce bije w Czêsto-chowie, na Jasnej Górze, a w tym dniu za³omota³o bardzog³oœno. O pomordowanych mieszkañcach HUTY PIE-NIACKIEJ nie pamiêta³ IPN, nie pamiêtano w sejmie i se-nacie, w pa³acu prezydenckim i w zacisznych gabinetach mi-nistrów. Pamiêta³a tylko Pani Jasnogórska, nasza Królowa!

Zbigniew M. Kowalski, w liœcie skierowanym 4 lutego A.D.2002 do przeora Jasnej Góry - o. Izydora Matuszewskiego, pi-sa³: „Ojcze Przeorze, dnia 28 lutego br. nast¹pi 58. rocznicapotwornej rzezi Huty Pieniackiej na Podolu. W zwi¹zku z tym

131

ro Encyklopedia Bia³ych Plam (Polskie Wydawnictwo Ency-klopedyczne), która w VIII tomie zamieœci³a obszerne opra-cowanie pod has³em HUTA PIENIACKA. W tej bowiemwsi banderowscy oprawcy w trakcie mordu zastosowali wieleze swych 360 „metod", stosowanych wzglêdem ofiar - bo, jakpisze A. Korman - banderowcy byli „wirtuozami œmierci”.

Jak dot¹d, zaanga¿owany w „tropieniu” polskich „z³oczy-nów” pope³nionych na ¯ydach Instytut Pamiêci Narodowej -IPN, spraw¹ HUTY PIENIACKIEJ siê nie zaj¹³. „Nie pa-miêta” te¿ o tej zbrodni prezydent „tego kraju” i nie ma ¿ad-nego sygna³u, ¿e kiedykolwiek bêdzie pamiêta³ o Polakachokrutnie zabijanych przez ukraiñskich skrajnych nacjonali-stów, tak dziœ wychwalanych przez warszawskie „Nasze S³o-wo” - tygodnik finansowany przez polskich podatników - wiê-cej - chwalony z trybuny sejmowej przez niejakiego Myros³a-wa Czecha, wówczas sekretarza generalnego Unii Wolnoœci!Skandaliczne zachowanie „piewcy rizunów” odbi³o siê grom-kim, oburzaj¹cym echem wœród polskiego spo³eczeñstwa,milczeli tylko pos³owie sejmowi. ¯aden z pos³ów nie splun¹³w twarz obrzydliwemu k³amcy, tak jak dot¹d ¿aden z parla-mentarzystów nie spoliczkowa³ innego k³amcy - Jana Toma-sza Grossa i chwalców jego paszkwilu. Niektórzy z nich, zapy-tani, oœwiadczaj¹, ¿e nie jest to z ich strony wyraz tchórzo-stwa, tylko ignorancji. Byæ mo¿e, ale prokuratorowi milczeænie wolno! Polskie prawo zabrania wychwalania faszystówi zbrodniarzy wojennych. Gdyby M. Czech wychwala³ w tymmiejscu i w taki sposób oprawców z Jedwabnego, to nie uleganajmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e sejm natychmiast pozbawi³by goposelskiego immunitetu, a kierownictwo UW, nie polskieprzecie¿, z hukiem wyrzuci³oby go poza nawias swojej dzia³al-noœci. A jaki gwa³t podnios³yby wtedy „Gazeta Wyborcza",„Tygodnik Powszechny” i inne pisma pisz¹ce po polsku!130

Page 67: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Rozleg³y sk³on wzniesienia pagórków Podolawtula siê, ufny puszczy, w ramiona d¹browy,gdzie w busz stepu na koniu wyrusza³ Polak,pilnuj¹c przed ksiê¿ycem swej wiary i mowy.Gdzie zapuœci³ korzenie, i cia³a, i duszy,gdzie nauczy³ skowronki swoj¹ mow¹ œpiewaæ,gdzie pierwszy baræ w pniu d³uba³ w mrocznej leœnej g³uszy,gdzie stawia³ liczne chramy, wycinaj¹c drzewa.On tu mod³y zanosi³ w licach Œwiatowida,tutaj tak¿e chrzest przyj¹³, chocia¿ z oporami,tutaj soch¹ less ora³ i zr¹b chaty dŸwiga³,tutaj braci przyjmowa³ znad Dniestru i Kamy.¯y³ w symbiozie z natur¹ i odwiecznym czasem,kocha³ miedze i pola, nie myœl¹c o œwiecie,ka¿dy cz³owiek dla niego by³ przyrodnim bratem,a koœció³, by go chroniæ, czuwa³ na widecie.Tutaj zrywa³ wci¹¿ pêta wszelakiej niewoli,tu najazdy ze wschodu dzielnoœci¹ odpiera³,tu polowa³ na ¿ubry i trzyma³ siê roli,tu rodzi³, pracowa³ i tutaj umiera³.Trwa³ lat tysi¹c z ok³adem opok¹ wiernoœcii od morza do morza s³awi³ Lachów imiê,a¿ siê zawiód³ zdradzony przez przyby³ych goœci- jeden z nich siê okaza³ okrutnym Kainem.

Tym „okrutnym Kainem", jak ³atwo siê domyœliæ, by³ ówszowinista, który wieœ wymordowa³, ograbi³ i spali³. Aby do-k³adnie poj¹æ i zrozumieæ poetê (w tym wypadku epika),trzeba w ca³oœci przeczytaæ jego Rapsod pe³en gorzkiej refle-ksji - tak gorzkiej jak wiekopomna „Gorzka Prawda” Ukra-iñca Wiktora Poliszczuka. Poemat powinni przeczytaæ wszy-scy zdrowo myœl¹cy Polacy, a przede wszystkim prezydent

133

wydarzeniem Zarz¹d Fundacji „KRESY” zwraca siê z proœb¹o odprawienie w tym dniu mszy œwiêtej w CzêstochowskimSanktuarium, w intencji okrutnie pomordowanych mieszkañ-ców Huty Pieniackiej, jak i w intencji pó³ miliona Polaków wy-mordowanych przez ukraiñskich siepaczy i to narzêdziamizbrodni poœwiêconymi w unickich cerkwiach. Siepaczy, b³ogo-s³awionych przez unickich popów w unickich œwi¹tyniach,przed i po „akcjach”. Poniewa¿ Fundacja nie posiada œrodkówna dzia³alnoœæ pozastatutow¹, Zarz¹d prosi, by Msza Œwiêtazosta³a odprawiona w ramach patriotycznej dzia³alnoœci Kla-sztoru, trwaj¹cej od wieków. Za ¿yczliwe uwzglêdnienie proœ-by Fundacja z³o¿y publiczne podziêkowanie w Internecie”.

Zbigniew Maurycy Kowalski, prezes Zarz¹du Fundacji„Kresy", jest przede wszystkim znany jako poeta i to poetanietuzinkowy, nawi¹zuj¹cy form¹ wierszy i poematów donajwiêkszych polskich poetów romantycznych, przede wszy-stkim do Mickiewicza, S³owackiego i Zaleskiego. Zas³yn¹³nie tylko z g³oœnych wierszy o tematyce kresowej i patrio-tycznej, publikowanych w kraju i za granic¹, ale przedewszystkim jako autor g³oœnego dzie³a pt. KAMIENIE NIEMILKN¥, CZYLI HUTY PIENIACKIEJ PAMIÊCI ¯A-£OSNY RAPSOD. Czytelnik znajdzie to dzie³o jako PostScriptum w ksi¹¿ce autorstwa pisz¹cego te zdania SS-GA-LIZIEN - PATRIOCI CZY ZBRODNIARZE (Wroc³aw -„Nortom” 2001).

Pos³uchajmy fragmentów RAPSODU, którym ju¿ zainte-resowa³ siê Krzysztof Penderecki i byæ mo¿e za dwa lata,w 60. rocznicê ludobójstwa, bêdziemy œwiadkami wykonaniaprzez Wielk¹ Orkiestrê Symfoniczn¹ Polskiego Radia w Ka-towicach Requiem pamiêci Huty Pieniackiej. Poemat zaczy-na siê od s³ów:

132

Page 68: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

prosimy Ciê nasz Panie, abyœ ich rozliczy³.¯e o to Ciê prosimy? Nas staæ tylko na to,chyba, ¿e tamci w dole zma¿¹ winê katom.A dopóki ¿yjemy to Im przysiêgamy,¿e naszego Podola nigdy nie oddamy.Nie oddamy nikomu ich skrwawionej ziemi.Z popio³ów w jej obronie razem powstaniemy.A je¿eli kat spróbuje zamataczaæ d³ugi,w krwi hartowany kamieñ do œwiata przemówi.Choæby potop nast¹pi³, to dopniemy celu.Pomó¿ nam, fiat iustitia, ruat coelum.Po ³aciñskiej maksymie zaleg³o milczenie,a wszyscy w mroku zmierzchu klêczeli jak cienie.Na raz ruski g³os lec¹c, nad koœæmi siê uniós³mówi¹c: - Fiat iustita, et perceat mundus.

Poemat-rapsod koñczy siê dedykacj¹: Pamiêci pomordo-wanych przez ukraiñskie bandy w Ma³opolsce i na Wo³yniu.

135

RP, Prymas Polski i wszyscy parlamentarzyœci. Dopiero wte-dy bêd¹ w stanie poj¹æ gorycz modlitwy garstki ocala³ychz pogromu mieszkañców HUTY PIENIACKIEJ, którzy klê-cz¹c na œniegu poœród mnogoœci trupów i dogorywaj¹cychchat, wo³ali:

- Panie, jeœli tu jesteœ, w co nale¿y w¹tpiæ,spójrz na dzie³o oprawców, spójrz na ich ofiary.Œwiat przez Ciebie stworzony choæ chromy za kary,do tak potwornej zbrodni nie dopuœci³ nigdy.Czy dotychczas wbijano nó¿, kosê lub wid³yw niewinny brzuszek dziecka?Czy ktoœ mo¿e z pod³oœci pcha innych do piek³a?Czy ktoœ mo¿e wyrywaæ p³ód z cia³a kobiety?Tu siê w³aœnie to sta³o, chyba nie zaprzeczysz?Bytujemy czasowo w pow³oce cz³owieka,który czêsto bez podstaw na swój los narzeka,a co ma pocz¹æ cz³owiek z rzezi ocala³y,co swe dzieci przykrywa³ w dole wiechciem s³omy?Dlatego Królu œwiata i Wszechmocny Panieprzyjmij nasze do Ciebie o pomstê wo³anie:niech rizuni z potomstwem, z setnym pokoleniem,maj¹ w oczach swe dzie³o lub strac¹ istnienie.Niech krew za spraw¹ katów za dzieci przelanasprawi, by nacja zbójów zosta³a zmazana.Coœmy siê bili o to ca³ymi wiekami,by koœcio³y nie pozosta³y nagle meczetamicoœmy ci¹gle bronili tak stepy, jak lasy,by Rusinki nie by³y na Krym brane w jasyr,coœmy siê opierali azjatyckiej chmurze,by Podola nie poddaæ turañskiej kulturze,teraz przez obronionych paleni i bici

134

Page 69: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

lizowana w taki sposób, w 50. rocznicê wo³yñskiej masakryodda³a ho³d jej cieniom.

Wo³yñ da³ pocz¹tek, ale na Wo³yniu rzezie siê nie zakoñ-czy³y, wkrótce przenios¹ siê one do Ma³opolski Wschodnieji tu bêd¹ one najwiêksze i najokrutniejsze ze wzglêdu na licz-ne ma³¿eñstwa mieszane. OUN-UPA bowiem, pod kar¹ mê-czeñskiej œmierci zmusza³a stronê ukraiñsk¹ do mordowaniastrony polskiej: m¹¿ mordowa³ ¿onê, brat zabija³ siostrêi matkê - jak w tej upowskiej pieœni:

Ja mamu zarizaw, ja sestru ubyw -A ¿inoczku - Laszku w krynycim wtopyw!Aby godnie uczciæ ofiary zbrodni etnonacjonalistycznego lu-

dobójstwa, 30 ró¿nych organizacji kresowych i kombatanckichskupiaj¹cych ofiary OUN-UPA, powo³a³o do ¿ycia Ogólnopol-ski Spo³eczny Komitet Obchodów 60. Rocznicy Ludobójstwadokonanego przez OUN-UPA na Ludnoœci Polskiej KresówWschodnich RP w latach 1939-1947. Nazwa Komitetu odpowia-da rzeczywistoœci. Inicjator przedsiêwziêcia - Kresowy Ruch Pa-triotyczny - z dziecinn¹ ufnoœci¹ zwróci³ siê do Ojca Narodu Pol-skiego, Prezydenta Najjaœniejszej o otoczenie go swoim patrona-tem. Kresowianie zawierzyli s³owom A. Kwaœniewskiego, i¿ jeston „prezydentem wszystkich Polaków“. Kresowianie zatem je-szcze raz zaufali Prezydentowi i jeszcze raz srodze siê zawiedli.

Prezydent, œwiadom upokorzenia Polaków, proœbê Kreso-wian „zawetowa³” i powo³a³ „w³asny” komitet od „wydarzeñwo³yñskich” stawiaj¹c na jego czele Marka Siwca - tego, którytak niedawno jeszcze kpi³ z Papie¿a-Polaka naœladuj¹c Jegogest ca³owania ziemi. Siwiec dobra³ sobie do l¿e-komitetu oso-by niewiarygodne, historycznych fa³szerzy typu Hryæko Moty-ka i kryptobanderowców typu Myron Kertyczak. W oœwiad-czeniu z³o¿onym z tej okazji nie ma mowy o rzezi, mordzie, lu-dobójstwie, tylko o „wydarzeniach”. Siwiec oburza siê nawet,

137

KRWAWI¥CE KRESY 60 lat póŸniej

60 lat temu, dnia 11 lipca AD 1943, tzw. Ukraiñska Po-wstañcza Armia (UPA) dokona³a zbrodni ludobójstwa napa-daj¹c jednoczeœnie na ponad 160 polskich miejscowoœci naWo³yniu. Poniewa¿ dzia³o siê to w niedzielê (w prawos³aw-no-greckokatolickie œwiêto Piotra i Paw³a, dlatego masakrata zosta³a nazwana „akcija na œwiatoho Petra i Paw³a”) torzeŸ nast¹pi³a tak¿e w koœcio³ach, a jej ofiar¹ pad³y, obok do-ros³ych, dzieci polskie przystêpuj¹ce do Pierwszej Komuniiœwiêtej. Ta barbarzyñska rzeŸ, która poch³onê³a ponad 20tys. osób, uznana zosta³a za apogeum rzezi „heroicznej”UPA, zwanej tak¿e „Kresow¹ Apokalips¹”. Godzi siê przy-pomnieæ, ¿e tzw. UPA zosta³a powo³ana przez faszystowsk¹Organizacjê Ukraiñskich Nacjonalistów (istniej¹c¹ do dziœ,nawet w Polsce) do dokonania czystki etnicznej drog¹ mor-du na, jak to wykaza³ A. Korman, ponad 360 „sposobów”.

Zaskoczy³o to i przerazi³o nawet niemieckiego okupanta,który w ulotce skierowanej do banderowskich morderców pi-sa³: „…Uwa¿acie siebie za nacjonalistów i wrogów bolszewi-zmu, jednak¿e jak to udowodnicie? Kiedy niemiecki ¿o³nierzwalczy i umiera na froncie, Wy palicie na ty³ach wsie i chatyi zabijacie bezbronnych mê¿czyzn, kobiety i dzieci, niszczyciemaj¹tki… Jak d³ugo chcecie przed³u¿aæ to niecne dzie³o! Czymyœlicie naprawdê w ten sposób pomóc w³asnemu narodowi?Je¿eli w to wierzycie, to siê bardzo mylicie, ale je¿eli jesteœcieœwiadomi swych czynów, wówczas jesteœcie zbrodniarzami!Zbrodniarzami i zdrajcami przede wszystkim wobec ukraiñ-skiego narodu, którego imiê plugawicie swymi czynami…”

Nieprzypadkowo zatem dzieñ 11 lipca uznany zosta³w 1993 roku przez ONZ za Dzieñ Ludzkoœci. Ludnoœæ cywi-136

Page 70: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

dzenia godnych obchodów tej rocznicy, nieobci¹¿onych ele-mentem taktyki politycznej. Je¿eli zarysowane wy¿ej postula-ty nie bêd¹ nadal respektowane, rodziny pomordowanychzorganizuj¹ - w ca³ym kraju - na miarê swoich mo¿liwoœci ¿a-³obne obchody tej bolesnej rocznicy”.

Z bardzo podobn¹ propozycj¹ zwróci³o siê do Rady Naj-wy¿szej Ukrainy 95 jej deputowanych ¿¹daj¹cych stanowcze-go potêpienia zbrodni ludobójstwa pope³nionych przezOUN-UPA na Polakach i ¯ydach. Pod ich naciskiem prezy-dent L. Kuczma wyksztusi³ wreszcie s³owa: „Zbrodnie prze-ciwko ludzkoœci nie mog¹ byæ usprawiedliwione”.

Wielu intelektualistów ukraiñskich, zatroskanych o losswojej ojczyzny, uwa¿a, ¿e Ukrainie obecnej potrzebne jestto, co w staro¿ytnym jêzyku greckim nazywa siê Katharsis -oczyszczenie siê z nacjonalistyczno-faszystowskiego obci¹¿e-nia, w przeciwnym razie jej miejsce w rodzinie wolnych naro-dów europejskich mo¿e byæ zakwestionowane.

Jest ku temu okazja - w³aœnie teraz! Na owo „oczyszcze-nie” czeka nie tylko zdrowa czêœæ narodu ukraiñskiego,któremu tradycje i idee OUN-UPA s¹ najzupe³niej obce,oczekuj¹ Polacy, oczekuje Europa! Nie mo¿e tak byæ, ¿e napismo dyrekcji polskiej szko³y w Moœciskach o zorganizowa-nie akademii 3-majowej w³adze rejonowe odpowiadaj¹, ¿etaka zgoda skomplikuje stosunki z „Republik¹ Polsk¹”. Jed-noczeœnie szko³a ukraiñska w Polsce wykorzystuj¹c rocznicêSzewczenkowsk¹, ubiera swoich uczniów w wymyœlone„mundury” UPA i ka¿e im powtarzaæ przysiêgê „wojakaUPA” daj¹c dwuznacznie do zrozumienia, ¿e przygotowujew ten sposób bojowców do walki o „ukraiñsk¹ Zakerzoniê”.

Na te sprawy nie mo¿na patrzeæ bezkarnie, bo ktokolwiekbroni nacjonalizmu ukraiñskiego, a tak siê dzieje niestetyw Polsce, tym samym broni faszyzmu w jego ukraiñskiej

139

¿e u¿ywanie nazwy „Holocaust” w odniesieniu do „wypadkówwo³yñskich jest nadu¿yciem”. Mord oko³o pó³ miliona Pola-ków to zaledwie „wydarzenie” niegodne patronatu Prezyden-ta RP. Zabójstwo ¯ydów w Jedwabnem, które chciano przypi-saæ Polakom, to „mord” godny patronatu Prezydenta RP.

Z tych powodów Polacy solidarnie uznaj¹ poczynania A.Kwaœniewskiego za skandal na skalê œwiatow¹. Dlatego ju¿bez jego udzia³u powstaj¹ liczne miejsca pamiêci - tablicei pomniki. Dlatego nie mo¿e tak¿e dziwiæ stanowcze oœwiad-czenie, podpisane przez prezesa Ogólnopolskiego Spo³ecz-nego Komitetu, Jana Niewiñskiego, które g³osi:

„Odrzucamy z ca³¹ stanowczoœci¹ sprowadzenie ludobójstwasetek tysiêcy naszych rodaków na Kresach Wschodnich w latach1939-1947 do tzw. wydarzeñ wo³yñskich. Jest to haniebne fa³-szowanie historii. Jesteœmy gotowi wspó³dzia³aæ w organizowa-niu pañstwowych obchodów 60. Rocznicy pod warunkiem, ¿e:

a) bêd¹ one organizowane z udzia³em Rady Ochrony Pa-miêci i Mêczeñstwa,

b) bêd¹ wolne od nacisków politycznych, a bêd¹ mia³y cha-rakter przede wszystkim ¿a³obno-religijny, czego domagaj¹siê stanowczo rodziny ofiar,

c) obchody bêd¹ odzwierciedlaæ prawdê historyczn¹, tzn.czas trwania ludobójstwa Polaków (1939-1947) i bêd¹ doty-czyæ ca³oœci Kresów Wschodnich II RP, a nie tylko Wo³ynia,zaœ sprawcy tych zbrodni zostan¹ nazwani po imieniu.

Domagamy siê stanowczo w imieniu szerokiej rzeszy Kresowian,aby Parlament Polski potêpi³ w sposób jednoznaczny ludobójstwodokonane przez OUN-UPA na ca³ych Kresach Wschodnich IIRP. Oczekujemy równie¿, ¿e w³adze Zwi¹zku Ukraiñców w Polscetak¿e jednoznacznie potêpi¹ totalne ludobójstwo OUN-UPA.

Ogólnopolski Spo³eczny Komitet wykaza³ maksimum do-brej woli w kontakcie z w³adzami RP w nadziei przeprowa-138

Page 71: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

141

odmianie, jego zbrodni ludobójstwa. Kto gloryfikuje OUN-UPA, ten ³amie art. 13 Konstytucji Rzeczpospolitej, jak te¿art. 256 Kodeksu Karnego RP. Niebezpieczna to zabawa!

I rzecz tak¿e wa¿na. Kresowianie - ofiary UPA to obecni mie-szkañcy Ziem Zachodnich; nie s¹ oni jeszcze do koñca œwiado-mi tego, i¿ nie tylko w tej bolesnej sprawie s¹ oszukiwani, ale tak-¿e w innej, bo jako mieszkañcy Ziem Odzyskanych nie s¹ w³aœci-cielami tylko „wieczystymi u¿ytkownikami”. Nieszczêœcie za-cznie siê dopiero po wejœciu Polski do Unii (Zachodnio)Euro-pejskiej, gdzie pojêcie „wieczystego u¿ytkowania” nie istnieje.Kr¹¿¹ s³uchy, ¿e A. Kwaœniewski zawetowa³ ustawê uw³aszcze-niow¹ w zamian z obietnicê niemieckiego poparcia go na stano-wisko sekretarza generalnego NATO. Gdyby ta „plotka” siê zi-œci³a, mielibyœmy wtedy do czynienia z jawn¹ zdrad¹ narodow¹.

W swoim licie do min. Marka Siwca („Tylko Polska” nr18/138) ostrzega³em:

„Kresowianie to mieszanka szlachecko-kozacka, wybuchowai nieobliczalna w sytuacji uœwiadomionej manipulacji. Wtedy,ostrzegam najpowa¿niej, stanie w Warszawie rz¹d szubienic, jakw czasach Powstania Koœciuszkowskiego. Nie zawisn¹ na nich tyl-ko ci sprawcy kresowego upokorzenia i polskiej tragedii, którzyzdo³aj¹ zbiec do Izraela pierwej ulokowawszy za granic¹ swojekapita³y, tam bêd¹ w miarê bezpieczni, bo w pañstwach Unii do-siêgnie ich gniew niedor¿niêtych ofiar OUN-UPA… Chcia³bymdo tych s³ów przekonaæ Pana, Panie Ministrze i dodaæ, ¿e polskaracja stanu nie wymaga pojednania z ukraiñskimi etnonacjonali-stami-faszystami, bo ich odrzuca naród ukraiñski. Z narodemukraiñskim znów zawsze by³o Polakom „po drodze” i ¿aden po-jednanie nie jest tu potrzebne. Natomiast Majestat Rzeczypospo-litej wzdraga siê na sam¹ myœl, ¿e ktoœ oœmieli³by siê brataæ zezbrodniarzami i ich chwalcami, których rêce s¹ lepkie od ludzkiejkrwi i cuchn¹ na odleg³oœæ. Trzymajmy siê od nich z daleka!140

W legendzie kresów autor udokumentowa³ bohatersk¹ walkê zbandami UPA bardzo m³odych obroñców - harcerzy na kresachwschodnich II RP w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej.Ksi¹¿kê mo¿na zamówiæ: Wydawnictwo NORTOM, tel./faks(0-71) 367-76-88, tel. 784-68-17, tel./faks: 349-17-18

Page 72: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

No i te jednolite „mundury” UPA wymyœlone po wojnie.UPA by³a hord¹ antypartyzanck¹ odzian¹ wielorako.Owszem, Abwehra dostarczy³a jej niemieckie mundury, alestarczy³o ich zaledwie dla 2-3 sotni. O odzieniu „armii nie-œmiertelnych” mówi¹ jej cz³onkowie: „odzie¿, obuwie i bieli-zna strilców by³y ró¿ne, nie by³o mundurów” (W. Nowak ps.„Kryha”, „Litopys UPA”, Toronto 1984, t. 5, s. 124). „Sotnianie mia³a jednolitego umundurowania. By³y w niej munduryró¿nych armii oraz zwyk³a ch³opska odzie¿” (S. Sobolak ps.„Sirol”, tam¿e, s. 149). „¯adnych mundurów nie by³o. Ogl¹-da³em dziesi¹tki zdjêæ. Tylko dowódcy mieli na wpó³ wojsko-we niemieckie zdobyczne ubrania” (M. Kowal, historyk, re-daktor naczelny pisma „Ukrajinœkyj Istorycznyj ¯urna³”, inf.„Dziennik Kijowski”, nr 16, wrzesieñ 1994).

Szkolne wyrostki maj¹ prawo o tym nie wiedzieæ, ale ¿ebyo tym nie wiedzieli np. publicyœci „Polityki”? To wstyd! W³a-œnie jedna taka niedouczona publicystka pisze o mundurachUPA. ¯eby tylko o tym. Posuwa siê jeszcze dalej przekonu-j¹c, ¿e upowcy wspólnie z polskimi akowcami nale¿¹ do tej sa-mej Miêdzynarodowej Federacji Weteranów II Wojny Œwia-towej. To ju¿ coœ wiêcej ni¿ zwyczajny fa³sz! Upowców nieprzyjêto do tej szacownej organizacji - w³aœnie dlatego, ¿eOUN-UPA nie by³a formacj¹ narodowowyzwoleñcz¹ naroduukraiñskiego - lecz formacj¹ zbrodnicz¹ o nazistowskiej ide-ologii.

Wys³a³em do „Polityki” list ze sprostowaniem informuj¹c, ¿enie by³o ¿adnych „mundurów UPA”, bo sk¹d siê one mia³ywzi¹æ? ¯e UPA to horda obdartusów odzianych w resztkimundurów ró¿nych armii i ubrañ cywilnych, ¿e komandyr ho-³owny tej hordy: „Czuprynka” chodzi³ w rosyjskim szynelui w³ochatej czapce. Niestety, tego sprostowania „Polityka” niezamieœci³a.

143

60. rocznica polskiego Holocaustu

OSTATNI NAZIŒCIDom Wydawniczy Bellona wypuœci³ ostatnio (2003) intere-

suj¹c¹ ksi¹¿kê autorstwa Perry Biddiscombe pt. Ostatni nazi-œci. Dzia³alnoœæ Werwolfu w powojennej Europie. Ju¿ sam ty-tu³ wskazuje, ¿e nazistowscy cz³onkowie „niemieckich wilko-³aków” byli ostatnimi nazistami w Europie. Widaæ, ¿e Biddi-scombe nie s³ysza³ nic o ukraiñskich nazistach spod znakuOrganizacji Ukraiñskich Nacjonalistów (OUN), która powo-³a³a do ¿ycia w³asnych „wilko³aków” o wiele groŸniejszych odniemieckich, mianowicie antypartyzanck¹ formacjê zbrojn¹o myl¹cej nazwie Ukraiñska Powstañcza Armia (UPA). Jejrola nie by³a po wojnie „marionetkowa” jak Werwolfu, leczjak najbardziej powa¿na, a przede wszystkim dla kilku naro-dów tragiczna. Werwolf ma na sumieniu zaledwie kilkaset ty-siêcy osób w skali Europy, UPA kilkaset tysiêcy w skali zale-dwie jednego pañstwa - Rzeczpospolitej Polskiej.

Nie s³ysza³ te¿ autor Ostatnich nazistów o tym, ¿e tradycje na-zistowskie ukraiñscy nacjonaliœci nadal kontynuuj¹ wœród swoichpolskich ofiar i to z pe³nym b³ogos³awieñstwem polskich w³adz.Jest to fenomen na skali œwiata: kat kpi sobie ze swojej ofiary,wiêcej - ssie z niej jak wampir krew pod postaci¹ podatków naswoj¹ dalej antypolsk¹ dzia³alnoœæ, póki co, propagandow¹.

Oto w jednej z ukraiñskich szkó³ na Mazurach na uroczysto-œci Szewczenkowskiej wyst¹pi³a grupa ukraiñskiej m³odzie¿yw „mundurach” UPA - recytuj¹c spo³em rotê „przysiêgi” upo-wca: „ja wojak Ukraiñskiej Powstañczej Armii wzi¹wszy dor¹k broñ…”. Jak¹ broñ: siekierê, nó¿, wid³y i na kogo ta„broñ” w niepodleg³ej Polsce, a do tego jeszcze w 60. rocznicêapogeum ludobójstwa OUN-UPA dokonanego na Polakach?142

Page 73: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

W ka¿dym razie Naród Polski winien wiedzieæ, jakich towspó³czesnych nazistów „wychowuj¹” nauczyciele ukraiñskichszkó³ w RP! Wiêcej - robi¹ to pod opiek¹ Pañstwa Polskiego -wbrew Jego Konstytucji i za pieni¹dze Narodu Polskiego!Chwal¹ ich za to ró¿ni Kuronie (w³adze te¿) lub jeszcze od nichlepsi z ³amów „Gazety Wyborczej”, „Wprost”, „Tygodnika Po-wszechnego”, „Rzeczpospolitej” i… piskliwego pisemka anar-chistów „Nigdy Wiêcej”. Tu w³aœnie pewien pseudohistoryk,podobno nawet doradca Prezydenta RP do spraw ukraiñskich,oœwiadczy³, ¿e „wrogami ludu” nie s¹ ukraiñscy naziœci w Pol-sce, lecz ci, którzy g³osz¹ o nich prawdê - pokazuj¹c jakie za-gro¿enie dla Polski i Ukrainy stanowi dzia³alnoœæ zakamuflo-wanej OUN. Organizacja ta, wszystko jedno jak¹ dziœ dla ka-mufla¿u przybiera nazwê, ani na jotê nie odst¹pi³a od swojegofaszystowskiego programu przyjêtego jeszcze w 1929 roku.

Byæ mo¿e, ¿e Naród Ukraiñski nie dojrza³ jeszcze do od-wrócenia siê od swoich wyrodnych synów - morderców dzieci,kobiet, starców - których dysponenci OUN na Ukrainie,w Polsce i w Diasporze - ka¿¹ ich nazywaæ „bohaterami”, a nierzeŸnikami. Byæ tak¿e mo¿e, i¿ rzeczy tej nie uœwiadamia so-bie do koñca ma³o poinformowana w tej materii Europa. Eu-ropa te¿ czeka³a i zwleka³a d³ugo z uznaniem mordu m³odo-turków pope³nionego na Ormianach w czasie I wojny œwiato-wej za zbrodniê ludobójstwa. Wreszcie w 2002 roku wszystkieparlamenty zachodnioeuropejskie uroczyœcie potwierdzi³y, ¿emord ten by³ ludobójstwem. Polacy i ¯ydzi te¿ siê tego docze-kaj¹, bo prawda jak oliwa, nawet po wielu latach wyjdzie nawierzch, wtedy wszyscy odetchn¹, jak grzesznik po spowiedzi.

Jednak co my, Polacy, starsi bracia w s³owiañskoœci, uwa-¿aj¹cy siê za wy¿szych cywilizacyjnie i moralnie od swoichbraci Ukraiñców, robimy, aby zdj¹æ z m³odszych braci odiumzbrodniczoœci, a synonim Ukraiñca-rizuna zamieniæ na

145

Z tego przyk³adu widaæ, ¿e ka¿dy pretekst jest dobry, ¿eby La-chom do³o¿yæ - choæ w³aœnie Taras Szewczenko najmniej siê dotego nadawa³. Ten narodowy wieszcz Ukrainy napisa³ wpraw-dzie poemat pod brzydk¹ nazw¹ Hajdamaky, ale napisa³ go kuprzestrodze („choæ serce boli, ale mówiæ trzeba”), ¿eby przysz³epokolenia wiedzia³y, jakich b³êdów dopuœcili siê ich przodkowie.Ta przestroga by³a aktualn¹ w „dobie” UPA, jest te¿ aktualn¹dziœ - tylko ¿e polscy Ukraiñcy maj¹ w³asn¹ „filozofiê”. Najpe³-niej chyba wyrazi³ j¹ jeden z tych „zaprzysiê¿onych” neoupow-ców. Na pytanie: gdybyœ by³ prawdziwym upowcem, to jaki wy-bra³byœ sobie pseudonim, m³okos bez wahania odpowiedzia³:„Rizun”. A kogoœ byæ „rizaw”? - Lachów - naszych odwiecznychwrogów - pada bezczelna odpowiedŸ. - Za co ty tak tych Lachównienawidzisz? Bo nas ucz¹ w szkole, ¿e Lachy rozbili UPAi OKUPUJ¥ „ukraiñsk¹ Zakerzoniê”, ale doczekaj¹ siê swego,jak tylko znajd¹ siê w Unii. Wtedy tu bêdzie „ukraiñski regiona(rejon?) autonomiczny”, bêdzie nasza Ukraina.

Jest to piêkne odwdziêczenie siê za operacjê „Wis³a”, którawyrwa³a Ukraiñców, £emków i Bojków z bieszczadzkiegoœredniowiecza, z niebywa³ej nêdzy i przenios³a do lepszegoœwiata - co by³o dla tych grup wrêcz cudownym awansem cy-wilizacyjnym. Mo¿na siê o tym przekonaæ porównuj¹c nêdz-ne chatynki bieszczadzkie, pe³ne insektów i wszelakiego ro-bactwa, z domami poniemieckimi, w których dziœ mieszkaj¹.

M³ody, butny szczeniak szkolny nie wie, ¿e ka¿dy upowiecjest zbrodniarzem, bo nie móg³ z³o¿yæ przyrzeczenia „na try-zub”, którego tekst tak bezmyœlnie recytowa³ na scenie wrazz grup¹ wyrostków, je¿eli nie zamordowa³ cz³owieka. Powta-rzam: zamordowa³, a nie zabi³! A mordów na Polakach, ¯y-dach, jeñcach sowieckich, „nieprawomyœlnych” Ukraiñcachdokonywano na ponad 360 „sposobów”, co dok³adnie zbada³i opisa³ dr Aleksander Korman.144

Page 74: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

z rodzinami stanowi¹ jedn¹ czwart¹ Narodu Polskiego. Wszy-stkie ziemie na Zachodzie i Pó³nocy RP s¹ przez nich zasie-dlone od ponad pó³ wieku. Czy pan, panie profesorze, kpiz nas, Kresowian, czy tylko o drogê pyta? To zupe³nie niewia-rygodne, ¿eby historyk ba³ siê prawdy i solidaryzowa³ siê z ba-³amuctwami Instytutu Pamiêci Narodowej, który wiedzê,prawdê i naukê w ca³oœci ju¿ podporz¹dkowa³ polityce. Tym-czasem ta polityka prowadzi do zamazywania prawdy. Wie-dz¹ o tym wszyscy Polacy i ten Instytut maj¹ w pogardzie!

Pos³uchajmy wyimków tylko jednej wypowiedzi AndrzejaStryjewskiego, pos³a na Sejm RP skierowanej do prof. L.Kieresa, prezesa IPN, a tak¿e do prof. Z. Latajki, rektoraUniwersytetu Wroc³awskiego oraz J.A. D¹browskiego, pre-zesa Kolegium Europy Wschodniej.

„Dziêkujê za zaproszenie mnie do udzia³u w dyskusji pa-nelowej (27 maja 2003) pt. „Przesz³oœæ, która dzieli. Ekster-minacja ludnoœci polskiej na Wo³yniu i w Galicji Wschodniejw latach 1943-1945” - pisze pose³. Dalej rozwija: „Pozwolêsobie zwróciæ uwagê na ewidentne historyczne b³êdy w tytu-le konferencji, które zosta³y odczytane przez œrodowiska Po-laków bêd¹cych ofiarami wydarzeñ sprzed 60. laty jako ob-jaw zamierzonej manipulacji. Tym boleœniej, bo dokonanejpod szyldem Uniwersytetu Wroc³awskiego i Instytutu Pa-miêci Narodowej. Na czym polegaj¹ te b³êdy?

Po pierwsze, na pominiêciu »autorów« eksterminacji ludno-œci polskiej. Ofiary domagaj¹ siê zerwania wreszcie zas³onymilczenia wobec tych Ukraiñców, którzy bêd¹c cz³onkamizbrodniczych organizacji OUN i UPA oraz w imiê zbrodniczejideologii ludobójczego nazizmu dokonali wprost nieludzkiejzbrodni. Ukraiñcy z OUN-UPA zamordowali w sposóbwprost nie do opisania bestialski ponad 100 tysiêcy ludzi,g³ównie Polaków, choæ tak¿e w czêœci swoich pobratymców

147

Ukraiñca-humanistê? To nale¿y do rz¹du, a ten wrêcz „osza-la³” w swej politycznej g³upocie. Dali temu wyraz prezydentRP odznaczaj¹c jednego z wyj¹tkowo perfidnych polako¿er-ców, Bohdana Osadczuka, Orderem Or³a Bia³ego oraz jegoszef bezpieczeñstwa ostrzegaj¹cy przed nazywaniem ludo-bójstwa pope³nionego przez OUN-UPA Holocaustem. Jestto zrozumia³e w kontekœcie ¿ydowskich przyw³aszczeñ, ¿e ja-koby Holocaust odnosi siê tylko do ich tragedii.

Obaj panowie jednak, a tak¿e inni, nie chc¹ jakoœ pamiêtaæ(mo¿e brakuje im wiedzy, chêtnie s³u¿ê konsultacj¹), ¿e UPA towewnêtrzna sprawa Polski, bo upowscy rebelianci byli obywate-lami polskimi i mordowali obywateli polskich na obszarze Pañ-stwa Polskiego, bêd¹cego wówczas podmiotem prawa miêdzy-narodowego. Zatem jako obywatele polscy, d¹¿¹cy do oderwa-nia czêœci terytorium RP w celu przy³¹czenia do obcego pañ-stwa, powinni byæ s¹dzeni za zbrodniê zdrady stanu, a jako po-spolici ludobójcy - odpowiadaæ za swoje czyny kryminalne. Noi wreszcie chodzi o kontynuowanie tradycji nazistowskiej OUN:je¿eli nie zajmie siê ni¹ prawo polskie, to na pewno zainteresu-je siê ni¹ prawo unijne, a wtedy bêdzie wielki wstyd! Ja te¿ bê-dê siê wstydzi³, bo jak mawia³ mój pradziad, ¿o³nierz PotrzebyNarodowej AD 1864: najwiêkszy wstyd, to wstyd za kogoœ!

Wstydzê siê te¿ za prof. Andrzeja Paczkowskiego, jednegoz „wyselekcjonowanych” historyków polskich i oddelegowa-nych banderowsko-nazistowskiej proweniencji: „obecnieWo³yniacy i w ogóle ludzie wywodz¹cy siê z Kresów Wscho-dnich stanowi¹ niewielk¹ czêœæ spo³eczeñstwa polskiego”(„Nowa Trybuna Opolska”, 20.06.2003). Czy¿by, panie pro-fesorze? A jak¹ czêœæ: wiêksz¹ czy mniejsz¹ od mniejszoœciukraiñskiej, od ¯ydów i Niemców w Polsce?

Przykro o tym czytaæ, zw³aszcza wtedy, gdy coœ takiego g³o-si profesor-historyk. Kresowianie, panie profesorze, wraz146

Page 75: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Ma³opolska, Ruœ - te nazwy nawet dla swoiœcie liberalnychw polityce narodowoœciowej Habsburgów by³y zakazane.Dziwiê siê, ¿e tak szacowne grono polskich osób publicznychwpisa³o siê w ten nurt myœlenia o Polsce! Oburzenie mojejest tym wiêksze, ¿e kieruj¹c wa¿nymi instytucjami polskimi- Uniwersytetem Wroc³awskim i Instytutem Pamiêci Naro-dowej - nadu¿ywacie Panowie ich autorytetu.”

Dalej ju¿ sama prawda i tylko prawda o ostatnich nazistachw Europie i ich dysponentach w Polsce: „Nie ma zgody na ta-kie manipulowanie œwiadomoœci¹ Polaków, zw³aszcza Pola-ków m³odego pokolenia. W czasie, gdy nacjonalistyczne si³ydzisiejszej Ukrainy oraz czêœæ ukraiñskiej diaspory podejmuj¹coraz brutalniejsze dzia³ania na rzecz zak³amania historii, byw ten sposób uniewinniæ ukraiñskich ludobójców i zdj¹æ z nichodpowiedzialnoœæ za bestialskie mordy na niewinnej i bez-bronnej ludnoœci Wo³ynia i Ma³opolski oraz by uzasadniæ bez-prawn¹ aneksjê terytorialn¹ czêœci terytorium Rzeczpospoli-tej, przy³¹czenie siê polskich instytucji pañstwowych - posta-wionych przecie¿ na stra¿y pamiêci narodowej! - do tych nie-godziwych dzia³añ wzbudza g³êboki ¿al i sprzeciw spo³eczny.

Przypominam oczywist¹ prawdê, ¿e warunkiem przebacze-nia i pokoju jest prawda, jest przyjêcie odpowiedzialnoœci zagrzech zbrodni ludobójstwa i aneksji, jest nawrócenie, jestponiesienie kary, jest zadoœæuczynienie, jest naprawieniekrzywd. Dotychczas ¿adnego z tych warunków ludobójcyOUN-UPA nie spe³nili. Natomiast ich »osi¹gniêcia« s¹ feto-wane na dzisiejszej Ukrainie, nawet w oficjalnych próbachnadania im tytu³ów bohaterów narodowych oraz zrzucaniemodpowiedzialnoœci na ofiary!

Dlatego dobrem bêdzie - zarówno dla ofiar ludobójstwa orazukraiñskich ludobójców z OUN-UPA - gdy Uniwersytet Wro-c³awski, Instytut Pamiêci Narodowej oraz inne instytucje pañ-

149

o ludzkim obliczu! Pope³nili ludobójstwo na ludnoœci cywilnej- w wiêkszoœci na kobietach, dzieciach, starcach. Ludnoœcibezbronnej i ju¿ wczeœniej zdziesi¹tkowanej przez agresorówsowieckich i niemieckich w ramach dzia³añ wojennych i oku-pacyjnych.

Ukraiñcy z OUN-UPA mordowali Polaków, którzy byliu siebie - na terenach Pañstwa Polskiego, które co prawda by-³o w tym czasie podmiotem agresji, okupacji i aneksji, ale tewszystkie dzia³ania najeŸdŸców i okupantów by³y nielegalny-mi w œwietle prawa miêdzynarodowego. Nieludzko pomordo-wani Polacy byli u siebie, to znaczy w tych czêœciach Polski,które nosi³y od zawsze nazwy Ho³yñ, Halicz (Halicja), Ma³o-polska, Ruœ. Napisanie w tytule konferencji i na zaprosze-niach, ¿e dyskutowana bêdzie jakaœ tam eksterminacja ludno-œci polskiej na Wo³yniu i w Galicji Wschodniej, jest zwyczaj-n¹ obraz¹ pomordowanych Polaków i Polski. Jest zwyczaj-nym antypolonizmem sygnowanym przez wa¿ne instytucjepañstwowe, jakimi s¹ Uniwersytet Wroc³awski i Instytut Pa-miêci Narodowej. To jest ten drugi b³¹d zamieszczony w tytu-le konferencji i na zaproszeniach, który boleœnie dotyka Pola-ków.

Przypomnê, ¿e termin »Galicja« z jêzyka ³aciñskiego ozna-czaj¹cy Halicz (Halicjê) pierwotnie by³ u¿ywany w tytulatu-rze królów wêgierskich, którzy w jakimœ momencie dziejówzarz¹dzali t¹ czêœci¹ Korony. Ta wêgierska historia sta³a siêpowodem ponownego nadania Haliczowi nazwy »Galicja«,gdy w wyniku I rozbioru ta czêœæ Rzeczpospolitej znalaz³a siêpod panowaniem familii Habsburskiej. Uzasadnia³o to wów-czas niby dziedzicznie - powêgierskie - pretensje terytorialneHabsburgów do Halicza i innych ziem Rzeczpospolitej orazw swoisty sposób »uniewinnia³o« ich ze zbrodni wspó³uczest-niczenia w rozbiorach Polski. Halicz, W³odzimierz, Lwów,148

Page 76: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

60. rocznica apogeum banderowskiegoludobójstwa

UKRAINO,POKOCHAJ PRAWDÊ!

Jest obecnie ku temu niepowtarzalna okazja: 60-lecie apo-geum zbrodni ludobójstwa ukraiñskich etnonacjonalistówdokonanej na bezbronnej cywilnej ludnoœci polskiej Wo³yniai Ma³opolski Wschodniej. Ten nie maj¹cy w historii najnow-szej analogii mord ³¹czy³ siê z wygnaniem Polaków z Kresów- odwiecznej krainy ich zasiedlenia. Wygnanie to jest wspól-nym dzie³em ukraiñskich nazistów i sowieckiego NKWD.

Apogeum zbrodni, wraz z wypêdzeniem rdzennej ludnoœcipolskiej, mia³o miejsce w³aœnie latem 1943 roku. Tylko w dni-ach 11-12 lipca dokonano jednoczesnego napadu na ponad160 wsi i osiedli polskich morduj¹c w sposób wrêcz niespoty-kany w dziejach ludzkoœci (364 metody) ponad 20 tys. osób.Nie da siê temu zaprzeczyæ ani tego zatuszowaæ, choæ takiepróby by³y i s¹ podejmowane - ale fakty, prezentowane w nie-mal wszystkich moich ksi¹¿kach, a ostatnio w historiograficz-nym dziele Ewy i W³adys³awa Siemaszków, s¹ tak oczywistei udokumentowane, ¿e nie da siê im zaprzeczyæ.

Ten straszny czas, porównywalny z Apokalips¹, który dziœjest przypominany ze zgroz¹, by³ jednoczeœnie strasznyw swojej wymowie tak¿e z innych powodów. Polakom nagleca³y œwiat zacz¹³ waliæ siê na g³owê. Rok 1943 by³ decyduj¹-cy, je¿eli idzie o losy sprawy polskiej w II wojnie œwiatowej.

Wygrana bitwa pod Stalingradem umo¿liwi³a Armii Czer-wonej przejêcie inicjatywy na froncie - i w³aœnie wtedy alian-

151

stwowe i spo³eczne zaprzestan¹ manipulowaæ prawd¹. Konty-nuuj¹c manipulacjê bêd¹ uczestniczyæ w niegodziwoœci, któr¹opisuje pierwsza czêœæ tytu³u spotkania w Oratorium MarianumUniwersytetu Wroc³awskiego: Przesz³oœæ, która dzieli.”

Nic ju¿ do tego nie mo¿na dodaæ, teraz kolejny ruch nale-¿y do prezydenta i rz¹du RP. Warto, by pos³uchali oni g³osu„autorytetu moralnego” J. Giedroycia, który przestrzega³polityków polskich, ¿eby patrzyli na Ukrainê przez Kijów,a nie przez opanowany przez nazistów Lwów. Powinni te¿pamiêtaæ, ¿e Ukraina jest czêœci¹ Wspólnoty Niepodleg³ychPañstw, a jej interesy pañstwowo-gospodarcze s¹ zwi¹zanez Rosj¹, a nie z Polsk¹. Na Polsce Ukrainie nie zale¿y, zatemnie warto „podlizywaæ siê” nazistom halickim, którymi Ukra-ina gardzi - czego, z dziwnego jakiegoœ powodu, nasze w³a-dze nie dostrzegaj¹. Widzê w tym jedn¹ przeszkodê, s¹ ni¹„Ÿli doradcy” prezydenta, premiera i ministra spraw zagra-nicznych, wywodz¹cy siê z grona dysponentów OUN, maj¹cyte¿ do dyspozycji plejadê „po¿ytecznych g³upców” nieœwia-domych ani dzia³añ, ani celów, do których zmierzaj¹ naziœciz OUN. Takich, nie bez racji, Korwin-Mikke nazywa „po¿y-tecznymi, leninowskimi idiotami”. Oby by³o ich jak najmniejw naszej biednej OjczyŸnie!

150

Page 77: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

stronic ukraiñskiej historii”. W taki w³aœnie sposób k³amstwoprzeistacza siê w prawdê, a legenda w rzeczywistoœæ!

Prawd¹ jest, ¿e drugiej takiej zwyrodnia³ej pod ka¿dymwzglêdem organizacji nie znajdziemy nawet w najdalszych,mrocznych zakamarkach dziejów Rusy-Ukrajiny. Natomiastk³amstwem jest, jakoby OUN-UPA walczy³a z „dwiema naj-wiêkszymi potêgami œwiata”. „Walczy³a” tak, ¿eby nie wal-czyæ, a ca³¹ swoj¹ energiê topi³a w beznadziejnych rzeziachhañbi¹c w ten sposób Naród Ukraiñski. Prawdziwe obliczeOUN-UPA dostrzeg³ Wo³yñski Okrêgowy Delegat RP Ju-liusz Koz³owski - „Cichy”, który w swoim liœcie do kierownic-twa politycznego UPA 25 listopada 1943 roku pisa³:

„Wychowankowie niemieccy narodowoœci ukraiñskiej,a nie Polacy, rozpoczêli masowe a barbarzyñskie rzezie bez-bronnej ludnoœci polskiej. Pamiêtajcie, ¿e to, co obecniedzieje siê na Wo³yniu, obarcza ca³y naród ukraiñski, ¿e za toWy i Wasze przysz³e pokolenia p³aciæ bêdziecie rachunek.Nie wolno Wam tylko po cichu protestowaæ, ulegaæ zbrod-niczemu terrorowi i dalej pozwalaæ, by wróg Waszymi rêka-mi niszczy³ Wasz¹ przysz³oœæ. Czy¿ nie widzicie, ¿e chodzimu o to, ¿eby na zakoñczenie wojny s³owo Ukrainiec równo-znaczne by³o ze s³owem morderca? Czyn odwa¿ny, odpowie-dzialny jest z Waszej strony koniecznoœci¹. Czyn przeciwsta-wiaj¹cy siê zbrodniczej akcji mordowania ludnoœci polskieji narzucania wszystkim Waszych ludzkich i narodowychuczuæ w strumieniu niewinnej krwi.

RzeŸ i mord nie buduj¹ nigdy bytu niepodleg³oœciowego,a wy³¹czaj¹ ze spo³ecznoœci cywilizacyjnej i s¹ jaskrawym do-wodem niedojrza³oœci pañstwowej. Broñ do tego dzie³aw du¿ej mierze pochodzi³a z r¹k niemieckich, stamt¹d przy-sz³o wyæwiczenie wojskowe i to w³aœnie tragicznie zwi¹za³ow opinii œwiata Wasze imiê z Niemcami.

153

ci, a zw³aszcza Amerykanie, zaczêli siê sk³aniaæ do oddaniaPolski w sferê wp³ywów Zwi¹zku Sowieckiego. PrezydentRoosevelt uzna³ bowiem, ¿e karta polska nie ma ju¿ wiêksze-go znaczenia, liczy³ siê Stalin - i on wygra³ w Teheraniew 1943 roku, wytargowa³ dla siebie Kresy Wschodnie.

Wielkim ciosem dla Polski by³o aresztowanie 30 czerwca 1943roku Komendanta G³ównego Armii Krajowej gen. Stefana Ro-weckiego-Grota. Rok 1943 to tak¿e inny, niespodziewany cios.4 lipca ginie w wypadku samolotowym gen. W³adys³aw Sikorski- premier rz¹du RP i wódz naczelny. Rok 1943 to tak¿e ujaw-nienie sprawy katyñskiej i przerwanie stosunków dyplomatycz-nych ZSRS z rz¹dem polskim. Wszystko to ³¹cznie z upowskimludobójstwem sk³ada³o siê na nieopisany dramat Polaków.

Teraz, broni¹c czesti nazistowskiej Organizacji UkraiñskichNacjonalistów (OUN), mówi siê o „samowoli” komandyraUPA na Wo³yniu Dmytra Klaczkowœkiego (Klaczkiwœkiego)- „K³yma Sawura”, taj¹c jednoczeœnie, ¿e ujawniony ju¿ zosta³rozkaz ludobójczy wydany Klaczkowœkiemu przez ówczesne-go prowidnyka OUN Myko³ê £ebedia - „Maksyma Rubana”.Wiêcej: przera¿ony ogromem krwi przelanej, sk¹panyw ogniu p³on¹cych polskich sadyb Klaczkowœkyj odmówi³ z³o-¿enia „Rubanowi” sprawozdania z tej przera¿aj¹cej „akcji”.£ebed’ po wojnie w drodze z USA na Ukrainê zatrzyma³ siêw Polsce u krewnych - i nikt go nie aresztowa³. Skandal!

Jednak wszystko, co tu zosta³o powiedziane, nie przeszko-dzi³o w³adyce greckokatolickiemu z Australii nazwaæ ludobój-cê Klaczkowœkiego „wielkim synem narodu ukraiñskiego”,a jego zaczadzonym nienawiœci¹ i g³upot¹ bezdenn¹ „braciw kap³añstwie” poœwieciæ jego pomniki w Zbara¿u i Równem.Widzimy tu wyraŸnie, w jaki sposób œwiêtokradcy mieszaj¹polsk¹ krew z banderowsk¹ trucizn¹ OUN, o której Wiacze-s³aw Czarnowi³ mówi³, ¿e „nie mia³a odniesienia do s³awnych152

Page 78: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

dnie, bo by³a ofiar¹ zawirowania historii. Wymyœla siê nawetdzia³ania UPA przeciw faszystowskim najeŸdŸcom, aby tylkodla zbrodniarzy uzyskaæ prawa kombatanckie. Trzeba tu dodaæ,¿e na terenie Ukrainy nie by³o ani jednego oddzia³u UPA. Je-dynym dzia³aniem UPA by³o mordowanie Polaków na Wo³yniui w Ma³opolsce Wschodniej z wy³¹czeniem Lwowa. We LwowieUkraiñcy dokonali kilku zabójstw i przekonali siê, ¿e w tym ci¹-gle polskim mieœcie nie mogli tego robiæ bezkarnie” (K. Bulzac-ki, Polacy i Ukraiñcy. Trudny rozwód, Wyd. „Na Rubie¿y” 1997).

UPA, powtórzmy, dzia³a³a tylko na okreœlonym obszarzePañstwa Polskiego. Nigdy nie przekroczy³a granicy polsko-so-wieckiej w obawie, ¿e nie uzyska tam poparcia i uznania. Upo-wcy nie odwa¿yli siê nawet przekroczyæ granicznej z Bia³oru-si¹ Prypeci. „Za Prypeæ bandy UPA nie odwa¿y³y siê przecho-dziæ, partyzanci bowiem wespó³ z bia³orusk¹ ludnoœci¹ zwal-czali je skutecznie”. To s³owa œwiadka, s³ynnego partyzantaJózefa Sobiesiaka - „Maksa” (z jego ksi¹¿ki Burzany, MON1964). Taka jest prawda, któr¹ te¿ nale¿y pokochaæ, a miêdzybajki w³o¿yæ s³uchy, ¿e UPA dzia³a³a nawet w Kijowie.

A tak wygl¹da³ „krajobraz po bitwie”, którego sprawczyni¹by³a „heroiczna UPA” widziany oczami tego¿ Sobiesiaka:„W ci¹gu pierwszego dnia marszu na ca³ej trasie wynosz¹cejoko³o trzydziestu piêciu kilometrów nie spotkaliœmy ani jed-nej wsi zamieszka³ej przez ludzi. Chaty by³y w wiêkszoœcispalone i zrównane z ziemi¹, a po ruinach b³¹ka³y siê zdzi-cza³e psy i koty. Tu i ówdzie spod przysypanej œniegiem zie-mi stercza³y ludzkie koœci. Zdawaæ by siê mog³o, ¿e jakiœ stra-szliwy demon zniszczenia nawiedzi³ tê nieszczêsn¹ ziemiê,poch³aniaj¹c cz³owieka wraz z tym wszystkim, co jego rozumi rêce stworzy³y przez wieki. Z przera¿eniem patrzyliœmy natê pustyniê, dos³uchuj¹c siê w poœwiœcie wiatru p³aczu dziecii jêku mordowanych kobiet.”

155

Gdy przyznacie otwarcie, ¿e Niemcy wykorzystywali Wasz¹do nas nienawiœæ dla szerzenia w Polsce rozszala³ego terroru- docenimy Wasze stanowisko. Tylko bowiem uœwiadomie-nie obustronnych b³êdów prowadziæ mo¿e do zmniejszeniadziel¹cej nas przepaœci.”

W³adze obecnej Ukrainy musz¹ mieæ œwiadomoœæ prawdy,¿e UPA nie by³a ¿adn¹ „armi¹ powstañcz¹”, tylko „kureniamirizunów”, zbrodnicz¹ antypartyzantk¹ powo³an¹ do ¿ycia dladokonania rzezi ludnoœci polskiej na obszarze suwerennego,aczkolwiek okupowanego Pañstwa Polskiego. Zbrodni ludo-bójstwa dokonywali Ukraiñcy - obywatele RP na obywatelachRP narodowoœci polskiej i ¿ydowskiej. Dlatego UPA - to we-wnêtrzna sprawa polska! Tak opiewa prawo miêdzynarodowe.Jednak¿e ze wzglêdu na to, ¿e zrabowane Polsce Kresy po³u-dniowo-wschodnie nale¿¹ dziœ do Ukrainy i tam w wiêkszoœcimieszkaj¹ rizuni i ich depozytariusze, to rola Ukrainy, a w³aœci-wie jej organów œcigania, powinna ograniczyæ siê do chwytaniaujawnionych przestêpców, którzy po wstêpnym œledztwie win-ni byæ przekazani Rzeczpospolitej dla os¹dzenia. Jest ju¿ pre-cedens: Erich Koch, w czasie niemieckiej okupacji wielkorz¹d-ca Reichskomisariatu „Ukraina” z siedzib¹ w Równem, nie by³s¹dzony przez organa sowieckiej Ukrainy, lecz przez s¹dy pol-skie, bo zbrodnie, jakie pope³ni³ na Wo³yniu, by³y z³oczynemdokonanym na terytorium ówczesnego Pañstwa Polskiego.

A zatem problem UPA - to wewnêtrzna sprawa suweren-nego Pañstwa Polskiego. Sprawê tê Krzysztof Bulzackiw zbiorze interesuj¹cych esejów, polemizuj¹c m.in. z A.Michnikiem, widzi nastêpuj¹co:

„»B¹dŸmy ostro¿ni« - straszy nas Adam Michnik, przypisuj¹cnam ska¿enie fanatyzmem i z³¹ wol¹, jakby chcia³ nam powie-dzieæ - nie macie prawa do patriotyzmu i w³asnej historii - tylkoUPA ma prawo do tytu³ów kombatanckich za dokonane zbro-154

Page 79: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

w pierœ ¿a³uj¹c, ¿e w swoich szeregach ma wyrodnych synów.Dlaczego tak siê dzieje? Wydaje siê, ¿e dlatego, i¿ Ukraina

nie dojrza³a jeszcze do prawdy. Wyprzedzi³y j¹ Niemcy i Rosja;w k³amstwie przewy¿sza j¹ jedynie œwiatowe ¿ydostwo - a topodobno dlatego, jak przekonuje prof. A. Paczkowski, ¿e „na-cjonalizm ukraiñski by³ nacjonalizmem niespe³nionychnadziei”. By³, czy jest nadal? Nie rozumie tego do koñca pre-zydent RP, dlatego nawet nie próbuje dzia³aæ, ¿eby pomócUkrainie pokochaæ prawdê. Trudno siê zgodziæ z dalszym wy-wodem profesora, jakoby Pañstwo Polskie znalaz³o siê w nie-zrêcznej sytuacji. Albowiem „interes pañstwowy jest taki, bystaraæ siê Ukrainê odci¹gn¹æ od Rosji”. Dlatego te¿ „Prezy-dent Kwaœniewski i jego otoczenie (czytaj: Ÿli i niekompetent-ni doradcy - E.P.) wykazuj¹ swego rodzaju ekwilibrystykê. Zda-j¹ sobie sprawê z tego, ¿e ze wzglêdów narodowych i z uwagina setki osób zwi¹zanych z t¹ spraw¹ (czyli ze zbrodni¹ ludo-bójstwa - E.P.) nie powinni milczeæ, ale równoczeœnie interespañstwowy polski jest taki, by teraz nie biæ siê z Ukraiñcami”(„Nowa Trybuna Opolska”, 20.06.2003). Z³e, bardzo z³e rozu-mowanie, a do tego zgodne z „filozofi¹” banderowców. W³a-œnie banderowcy uto¿samiaj¹ siê z pañstwem, co nie jest praw-d¹. Nawet stary Giedroyæ przestrzega³ polskich polityków, ¿e-by przestali postrzegaæ „nacjonalistyczny Lwów”, a zaczêli wi-dzieæ Ukrainê przez pryzmat Kijowa, bo tam nie ma etnona-cjonalistycznych fobii. Warto siê tego trzymaæ. Ale nasze w³a-dze wol¹ Lwów od Kijowa i patrzeæ przez palce jak w Polscewyrasta nowe pokolenie ukraiñskie chowane w duchu OUN-UPA, którego marzeniem jest autentyczna walka z Polsk¹o „odebranie” jej rzekomo okupowanej „Zakerzonii”.

M³odych Ukraiñców zachêcaj¹ do tego Sekretariat Prezy-dium Œwiatowego Kongresu Ukraiñców, lwowscy pseudo-poli-tolodzy Witalij Prociuk i Bohdan Zubenko, w Polsce znów au-

157

Straszne to „dzie³o” UPA i zarazem prawdziwe. Tê praw-dê, aczkolwiek gorzk¹ jak pio³un, te¿ trzeba prze³kn¹æ z po-kor¹.

Banderowcy i ich depozytariusze s¹ œwiadomi tego, ¿e UPAby³a rebeli¹ wymierzon¹ w interes polski na Kresach. Polscyobywatele walcz¹cy o oderwanie od Polski czêœci jej teryto-rium, dopuszczali siê zbrodni zdrady stanu, co grozi najwy¿-szym wymiarem kary. S¹ te¿ œwiadomi faktu, i¿ byli (i obecnies¹ w Polsce) obywatelami RP. Przeto jako obywatele Najja-œniejszej maj¹ w Polsce prawa nale¿ne wszystkim obywatelom- i jako tacy ju¿ w 1995 roku za poœrednictwem Rady G³ównejZwi¹zku Ukraiñców w Polsce z³o¿yli do Sejmu projekt osobli-wej ustawy. Chodzi w niej ni mniej ni wiêcej tylko o to, ¿ebySejm przyzna³ banderowskim z³oczyñcom, którzy byli wiêzieniw czasach stalinowskich, uprawnienia kombatanckie. ¯art?Ale sk¹d, najoczywistsza prawda! Ale na tym nie koniec, za¿¹-dali, aby razem z tym Sejm uzna³ ¿o³nierzy bior¹cych udzia³w walce z ukraiñskimi rebeliantami w ramach operacji „Wi-s³a” za „zbrodniarzy wojennych” ze wszystkimi wyp³ywaj¹cymiz tego konsekwencjami. To nie jest tylko bezczelnoœæ, to coœwiêcej - zgodnie z logik¹ przyjêt¹, jak g³osz¹ ounowcy, od ¯y-dów: nigdy nie przyznawaæ siê do pope³nionego z³oczynu,a robiæ wszystko, ¿eby zrzuciæ winê z winowajcy na poszkodo-wanego, w tym wypadku z ukraiñskiego kata na polsk¹ ofiarê.

¯eby tylko to: aby przeciwstawiæ siê wielkiej, ogólnopolskiejakcji godnego uczczenia ofiar banderowskiego ludobójstwa,urz¹dza siê publiczne kontrakcje wybielaj¹ce OUN-UPA.Organizatorzy tych imprez nie zdaj¹ sobie sprawy, ¿e swoimpostêpowaniem dostarczaj¹ œwiatu argumentów o chorym na-rodzie, który nie chce uznaæ prawdy, boi siê prawdy jak diabe³œwiêconej wody, unika potêpienia zbrodniarzy kreowanych nabohaterów, a przede wszystkim nie zamierza uderzyæ siê156

Page 80: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

¿e grupa neonazistów po raz kolejny z³o¿y³a w parlamencieprojekt przyznania by³ym upowcom uprawnieñ kombatanc-kich. Chodzi o przywileje za ka¿dego zamordowanego Polaka.Ponaglali, naciskali, ¿eby to siê sta³o przed 11 lipca, tj. przedspotkaniem prezydentów Polski i Ukrainy w Porycku, gdzie cirzezacze zamordowali oko³o 900 osób. Na szczêœcie dla Ukra-iny i normalnego œwiata, to siê nie sta³o. Tylko, czy na d³ugo?Ukraiñscy naziœci obawiali siê, a Polacy na to liczyli, ¿e tu,w Porycku, na pewno padn¹ s³owa: „to by³a zbrodnia przeciw-ko ludzkoœci“. S³owa te rzeczywiœcie pad³y rozwœcieczaj¹c na-zistów-banderowców - choæ niezbyt dobitnie - z ust prezyden-ta RP, a bardziej stanowczo w homilii biskupa polowego Woj-ska Polskiego, gen. dyw. Leszka S. G³ódzia. „¯aden cel ani¿adna wartoœæ - powiedzia³ Aleksander Kwaœniewski - nawettak zaszczytna jak wolnoœæ narodu, nie mo¿e usprawiedliwiaæludobójstwa i rzezi cywilów, przemocy i gwa³tów, zadawaniabliŸnim okrutnych cierpieñ“. Sekundowa³ mu prezydentUkrainy Leonid Kuczma: „W tym miejscu, w którym spoczy-waj¹ polskie ofiary, chcia³bym, w imieniu wszystkich Ukraiñ-ców, którzy pragn¹ pokoju i sprawiedliwoœci, wyraziæ g³êbokiewspó³czucie wszystkim skrzywdzonym Polakom, wszystkim,którzy ucierpieli wskutek tej katastrofy“.

Dobre i to na pocz¹tek, tylko ¿e takie s³owa Polaków dokoñca nie satysfakcjonuj¹. Zabrak³o s³owa „przepraszamy“,prosimy o przebaczenie. Zamiast tych s³ów Polacy doznalikolejnych upokorzeñ - nie tylko na skutek niewpuszczeniado Porycka kombatantów AK, ale i przez to, ¿e na „pomni-ku pojednania“, który stan¹³ w Porycku (Pawliwce) polskitekst zosta³ celowo przeinaczony, a na krzy¿u mogi³y zbioro-wej w ostatniej chwili wymazano s³owo „zamordowani“, takjakby prawda o ludobójstwie UPA by³a dla gospodarzy tere-nu nie do zniesienia.

159

tentyczni analfabeci historyczni: Myko³a Siwyækyj, Jewhen Mi-sy³o, Bohdan Huk, Myko³a Zymomria i Roman Drozd, a wspie-ra Hryæko Motyka. Prociuk w ksi¹¿ce Knyha pamiati (Lwów1994) stwierdza: „Niechaj wiedz¹ swoi i obcy, ¿e potomkowienigdy i nigdzie nie wyrzekn¹ siê swego prawa do ziem historycz-nych, które zaborcy zabrali przy poparciu moskiewskich patro-szycieli i przy amerykañsko-angielskiej milcz¹cej zgodzie w Ja³-cie podczas konferencji 4-11 lutego 1945 roku”.

B. Huk, redaktor serii wydawniczej Archiwum Ukraiñskiegow Warszawie, w op³aconej przez polskiego podatnika publika-cji Zakerzonia pisze: „Zakerzonia - to nazwa na okreœlenie czê-œci ukraiñskiego terytorium etnicznego, która w nastêpstwiekonferencji ja³tañskiej… znalaz³a siê na zachód od linii Curzo-na… Pomimo heroicznego oporu UPA, ukraiñska cywilna lud-noœæ (zosta³a) brutalnie wyrzucona z praojcowskiej ziemi…Jednak - na przekór wszystkiemu - Zakerzonia odradza siê”.

W oparciu o tego rodzaju antypolskie i rewizjonistycznesugestie, opracowany zosta³ program nauczania historii wszko³ach ukraiñskich w Polsce i zatwierdzony do u¿ytku przezMEN 19 sierpnia 1997 roku (Program nr 4014-13 (97)), cojest smutne, ¿a³osne, a mo¿e jeszcze coœ wiêcej. Moje uwagirecenzyjne tego programu zosta³y przez MEN zignorowane.

Wszystko to razem wziête zmierza do „udowodnienia”, ¿e tzw.Zakerzonia, czyli najprawdziwsze polskie ziemie po³udniowo-wschodnie dzisiejszej Polski, powinny wejœæ w sk³ad pañstwaukraiñskiego. St¹d ju¿ tylko krok do rewizji granic dzisiejszejPolski, nie na korzyœæ tej¿e, jak by siê mog³o wydawaæ, leczUkrainy. Krok ten mog¹ postawiæ upowcy, je¿eli tylko RadaNajwy¿sza Ukrainy uzna banderowskich rizunów za kombatan-tów, bo ci w tych wysi³kach od dziesiêciu lat nie ustaj¹.

W³aœnie ostatnio, w 60. rocznicê apogeum zbrodni przeci-wko ludzkoœci OUN-UPA, dosz³y do Polski s³uchy z Kijowa,158

Page 81: Prof. Dr. Hab. Edward Prus - Ukraino, Pokochaj Prawdę!

Polacy bêd¹ cierpliwie czekaæ na s³owo „przebaczcie“,które jak dot¹d ze strony ukraiñskiej nie pad³o. Jest w tejsprawie ju¿ pierwszy syndrom. Mamy na myœli artyku³ Wik-tora Obdulenki pt. „Ja - te¿ za prawd¹ i sprawiedliwoœci¹“(„Silœki Wisti“, 22.07.2003). Autor apeluje o uroczyste potê-pienie z³oczynów OUN-UPA udowadniaj¹c, ¿e „banderow-cy nie walczyli przeciwko niemieckim okupantom, ale prze-ciwko polskiej Ukrainie, gdzie mieszka³a przewa¿aj¹ca czêœænarodu ukraiñskiego. Wobec tego nie mo¿e byæ mowy o ja-kiejkolwiek narodowo-wyzwoleñczej walce OUN-UPA. Na-cjonaliœci ukraiñscy Stepana Bandery walczyli przeciwkoswemu narodowi - to trzeba sobie uœwiadomiæ raz na zawsze!O jakim statusie weteranów II wojny œwiatowej banderow-ców UPA mo¿emy w takim razie mówiæ?“ - pyta W. Obdu-lenko zwracaj¹c siê bezpoœrednio do tych deputowanych Ra-dy Najwy¿szej Ukrainy, którzy wnieœli o uznanie rzeŸnikówpolskich dzieci, kobiet i starców, za kombatantów.

Polacy-ofiary OUN-UPA maj¹ nadziejê, ¿e wobec takiegokompromituj¹cego humanizm europejski faktu oraz wyra-Ÿnej prowokacji grupy deputowanych, rz¹d NajjaœniejszejRzeczpospolitej Polskiej nie pozostanie obojêtny. W sytuacjijednak pope³nienia zamierzonego szalbierstwa przez RadêNajwy¿sz¹ - Polska zmuszona bêdzie uznaæ Ukrainê za pañ-stwo jej wrogie, lub co najmniej nieprzyjazne - co niew¹tpli-wie odbije siê gromkim echem, nie tylko w krajach Unii Eu-ropejskiej, do których grona pretenduje Ukraina, ale tak¿ew ca³ym kulturalnym œwiecie.

Prof. dr hab. Edward Prus

160