poludnie bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

8
l Mokpol w Ursusie - str. 3 l Jest w Kunickiej jakaś siła - str. 7 l www.poludnie.com.pl l ISSN 2082-6516 Rok III nr 16 (40) l 29 LISTOPADA 2012 l Bezpłatnie www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta www.polskieradio24.pl - Napisał Pan wiele znako- mitych książek, m. in. Koń na biegunach, Jak samotny szeryf, Smak sławy. Do kogo adresuje Pan swoje książki? - Adresuję je do milionów mi- łośników sztuki muzycznej i kultu- ry. Opowiadają o pięknie muzyki i o tym, że warto muzykę poznać, warto kochać i żyć z nią do koń- ca swoich dni. Powoduje ona, że nasze życie staje się łatwiejsze i znacznie piękniejsze od tego, które przebiega bez kultury. - W Smaku sławy opisuje Pan historie najwybitniejszych na świecie artystów, śpiewaków... - Piszę o największych, których udało mi się spotkać. Zdradzę Panu, że materiały do tej książki zbierałem przez 43 lata. Chłopcu czy młodzieńcowi, który urodził się w Polsce, za żelazną kurty- ną, nie było łatwo wędrować po świecie i być w tych miejscach, w których warto i powinno się bywać. Mnie się jednak udało. Spotkałem wiele znakomitości. Dostąpiłem zaszczytu, że te oso- bistości życzliwie na mnie spojrza- ły i zechciały ze mną rozmawiać. W tej książce ukazuję sylwetki tak wielkich mistrzów, jak: Luciano Pavarotti zwany „królem teno- rów”, jak Michaił Barysznikow nazywany „królem tancerzy”, czy legendarni artyści tej miary co Toti Dal Monte, Maria Caniglia, Monserrat Caballe, Birgit Nilsson. Zajęty pracą telewizyjną, po- dróżami, wiele lat odkładałem opracowanie zgromadzonych materiałów. Teraz znalazłem czas. Kiedy przejrzałem gotową książkę, pomyślałem: to chyba niemożliwe, że wszędzie tam do- tarłem, że tych ludzi spotkałem, że byli oni dla mnie tak serdeczni, że zapraszali mnie do swoich do- mów i długo ze mną rozmawiali. - Najnowsza pańska książka traktuje o festiwalu w Łańcucie. - Książka Łańcut, moja mi- łość, jest czymś w rodzaju „wy- rzutu sumienia”. 20-30 lat temu obiecałem moim Czytelnikom, miłośnikom Festiwalu Muzyki w Łańcucie, że tę książkę napiszę. Nie miałem jednak na to czasu. Bogaty materiał, zgromadzony wiele lat temu, czekał cierpliwie na półkach mojej biblioteki. Festiwal w Łańcucie był nie- zwykły pod każdym względem. Chociażby dlatego, że wszystkie koncerty transmitowała Telewizja Polska. To nieprawdopodobne, że coś podobnego zdarzyło się w naszym kraju. A jednak. Moimi gośćmi na festiwalu, mimo trud- nego ekonomicznie i politycznie czasu była czołówka światowej kultury. Wielkie gwiazdy opero- we: primadonna mediolańskiej La Scali – Seta del Grande, pri- madonna Metropolitan Ope- ra – Gilda Cruz-Romo. Laureaci pierwszych nagród Konkursów Chopinowskich – Garrick Ohls- son, Bella Dawidowicz. Katia Ricciarelli przyleciała do nas na jeden występ bezpośrednio z La Scali. Starałem się publiczności w Łańcucie dostarczać rozmaitych wzruszeń, nie tylko związanych z muzyką operową, fortepiano- wą czy kameralną. Zapraszałem także wielkie gwiazdy światowej piosenki. Prawdziwe legendy: Juliette Greco, Gilberta Becaud. To były wielkie wydarzenia. Kiedy przeglądam kalendarium festiwa- lu, to zastanawiam się, jak uda- ło mi się to zrealizować. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. - Gdy zakończył Pan kiero- wanie Teatrem Muzycznym Roma powstał album Teatr Ka- czyńskiego Roma. W czym tkwi jego powodzenie? - Teatr Roma był wyjątkowy. W Teatrze tym była dusza, serce, Miłość do operetki Z Bogusławem Kaczyńskim o kulturze, Teatrze Roma i książkach napisanych rozmawia Witold Matulka Na skrzyżowaniu ul. Lazuro- wej i Górczewskiej jest już wy- budowane rondo. Ruch odbywa się jedną stroną, a dojazd Lazu- rową od strony południowej jest niedostępny. Przed wykonawca- mi jeszcze kilkanaście tygodni pracy (w tym roboty ziemne i budowa jezdni na poszerzonej Górczewskiej). To kolejny koniec roku, gdy w zachodniej części miasta trwa drogowy wyścig z czasem: 2010 – łącznik au- tostradowy S8; 2011 – węzeł Łopuszańska. W nieodległej (?) przyszłości - gdy obecna Lazu- rowa połączy się z budowaną właśnie w Ursusie i Włochach Nowolazurową - ma tu powstać skrzyżowanie dwupoziomowe. Kiedy? Nikt odpowiedzialny nie jest w stanie podać wiążącego terminu. fot. BM czar! Publiczność, jak Pan widział, drzwiami i oknami starała się wejść na spektakle. Nie można było biletu dostać na codzienne przedstawienia! Graliśmy w Romie codziennie! Rano było przedsta- wienie dla dzieci, wieczorem spek- takle dla dorosłej publiczności. W Teatrze wszyscy czuli się świet- nie, bo wiedzieli, że są mile widzia- nymi gośćmi, że na publiczność czekają artyści i czeka dyrekcja Teatru. To udzielało się publiczno- ści i stąd tłumy, które przyjeżdżały do Romy. Wycieczki z wielu kra- jów świata. Pamiętam autokary z Berlina i innych niemieckich miast, a także z Wiednia. Rozmawiałem z kierowcami autokarów, prze- wodnikami wycieczek. ciąg dalszy na stronie 5 Targi W dniach od 7 do 9 grudnia w dolnej hali „Warszawianki” przy ul. Piaseczyńskiej 71 odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Ko- smetyki. Można będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, krę- garzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żywność. Dojazd do ul. Piaseczyńskiej najlepiej od ul. Dolnej. Pieszo zejść można też od górnej hali „Warszawianki” od strony ul. Merliniego i Puławskiej. Terapia zmianą Rada Warszawy podjęła uchwa- łę w sprawie połączenia struktur zakładów publicznego lecznictwa otwartego dzielnic Bemowo i Wło- chy. Organizacją przejmująca jest Samodzielny Zespół Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego w dzielnicy Bemowo. Włochowskie placówki mają zostać włączone do struktury SZPZLO Warszawa Bemo- wo w ciągu 90 dni. Biuro Polityki Zdrowia m.st. Warszawy zapewnia, że pacjenci obu dzielnic nie powin- ni odczuć żadnych negatywnych skutków tej operacji. Andrzejki na Tarczyńskiej 11 W piątek, 30 listopada, na Tarczyńskiej 11/24 - andrzejki. O godz. 15:00 młodsi sąsiedzi, o godz. 18:30 starsi sąsiedzi. Wstęp wolny. W programie doczepianie wąsów, spotkanie ze znanym Andrzejem, szalone andrzejkowe wróży miłosne i konkurs: ile masz w sobie Andrzeja! Wystawa kotów 1 i 2 grudnia w Hali Widowi- skowo-Sportowej „Arena Ursynów” odbędzie się międzynarodowa wy- stawa kotów rasowych. Wystawa czynna w sobotę w godz. 9.30- 17.30 i w niedzielę 9.30-17.00. O metrze 29 listopada o godz. 17.00 w Warszawskim Domu Technika NOT przy ul. Czackiego 3/5 sala E, II piętro odbędzie się dyskusja o stanie realizacji II linii metra w Warszawie. Temat przedstawi mgr inż. Jerzy Lejk. 6 grudnia zaś o godz. 17.00 w tym samym miej- scu odbędzie się forum dyskusyjne na temat inwestycji drogowych w Warszawie w roku 2013. Temat przedstawi mgr inż. Wiesław Witek. Na oba spotkania wstęp wolny. Złote gody Państwo Wanda i Witold Siennic - cy mieszkańcy Ochoty obchodzili w tym miesiącu jubileusz 50 lecia zawarcia związku małżeńskiego. Burmistrz dzielnicy Wojciech Ko- morowski składał życzenia parze jubilatów w tej samej sali, gdzie przed laty mieściła się sala ślubów Urzędu Stanu Cywilnego. Życzymy jeszcze wielu lat razem! dokończenie na stronie 6 Budżet kryzysowy o piętnaście milionów złotych będzie mniejsza w przy- szłym roku suma lokalnych bu- dżetów wszystkich dzielnic War- szawy w porównaniu do roku, który jeszcze trwa. Łącznie osią- gnie 343,6 mln zł, z czego jedna trzecia zostanie przeznaczona na wydatki związane z oświatą. I te, dokładnie 34 proc. na oświatę, należałoby uznać za dobrą wia- domość, kierując się zasadą, by zawsze patrzeć na jaśniejszą stronę życia. Ale i ta strona jest… mniejsza i mniej jasna niż byśmy chcieli. Najważniejszy ratusz w mie- ście podzielił pieniądze miedzy osiemnaście ratuszy dzielnico- wych. Właściwie to dzielił kryzys. No, bo jeśli pieniędzy jest mniej… Najwięcej pieniędzy na inwesty- cje przypadnie w udziale dziel- nicy Bemowo – 38,7 mln zł. To o kilka milionów więcej niż dosta- ną kolejne dzielnice za Bemowem (Targówek, Białołęka, Mokotów, Śródmieście), dla których preli- minowane kwoty również prze- kroczą 30 mln zł. Na Bemowie zaczną budowę m.in. trzech ulic: Kopalnianej na Jelonkach, a także Ciołkowskiego i Einsteina na Sta- rym Bemowie. Dzielnica, której slogan reklamowy głosi „tu żyje się lepiej” przystąpi również do budowy nowej szkoły przy ul. Za- chodzącego Słońca. Dla wielu dzielnic te 38,7 mln na Bemowie to pieniądze wprost niewyobrażalne. Ochota miała- by… ochotę na więcej niż skrom- ne kilka milionów. Warto sięgnąć pamięcią do roku 2011, kiedy na Ochocie trwała burzliwa dyskusja poprzedzająca uchwalenie Wielo- letniego Programu Inwestycyjne- go dzielnicy. Jego horyzont czaso- wy sięga 2015 r. Wtedy chodziło przede wszystkim o przyśpiesze- nie zamierzeń inwestycyjnych w oświacie. Gorzej poszło w kwe- stii przyjęcia planu budowy ulic m.in. Zadumanej, której nazwa nomen omen symbolicznie odda- je dylematy i rozterki radnych. Ochota, Ursus, Włochy, to oczywiście mniejsze dzielnice, ale potrzeby mieszkańców widać go- łym okiem. - Nie przystąpimy do nowych inwestycji - mówi Mikołaj Foks, rzecznik urzędu we Włochach. Ani słowa o nowym przed- szkolu publicznym. Marzenia muszą zastąpić nadzieje, jakie rozbudziły (ciągnące się la- tami) zrealizowane wreszcie do końca plany budowy kilku budynków komunalnych oraz przychodni przy ul. Techników. Wobec znaczących możliwości Bemowa i posuchy na Ochocie, w Ursusie i we Włochach, Wola wypada skromnie, ale nie bezna- dziejnie. 18 mln zł dla tej dzielni- cy, to pieniądze podobne do tych, jakie Wola miała do dyspozycji w tym roku. – dokończenie na stronie 6

Upload: poludnie-andrzej-roginski

Post on 22-Mar-2016

221 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

Południe Bemowo Ochota Ursus Włochy Wola nr 16 z dnia 29 listopada 2012

TRANSCRIPT

Page 1: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

l Mokpol w Ursusie - str. 3 l Jest w Kunickiej jakaś siła - str. 7 l www.poludnie.com.pl l

ISSN 2082-6516

Rok III nr 16 (40) l 29 LISTOPADA 2012 l Bezpłatnie

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta

www.polskieradio24.pl

- Napisał Pan wiele znako-mitych książek, m. in. Koń na biegunach, Jak samotny szeryf, Smak sławy. Do kogo adresuje Pan swoje książki?

- Adresuję je do milionów mi-łośników sztuki muzycznej i kultu-ry. Opowiadają o pięknie muzyki i o tym, że warto muzykę poznać, warto kochać i żyć z nią do koń-ca swoich dni. Powoduje ona, że nasze życie staje się łatwiejsze i znacznie piękniejsze od tego, które przebiega bez kultury.

- W Smaku sławy opisuje Pan historie najwybitniejszych na świecie artystów, śpiewaków...

- Piszę o największych, których udało mi się spotkać. Zdradzę Panu, że materiały do tej książki zbierałem przez 43 lata. Chłopcu czy młodzieńcowi, który urodził się w Polsce, za żelazną kurty-ną, nie było łatwo wędrować po świecie i być w tych miejscach, w których warto i powinno się bywać. Mnie się jednak udało. Spotkałem wiele znakomitości. Dostąpiłem zaszczytu, że te oso-bistości życzliwie na mnie spojrza-ły i zechciały ze mną rozmawiać. W tej książce ukazuję sylwetki tak wielkich mistrzów, jak: Luciano Pavarotti zwany „królem teno-

rów”, jak Michaił Barysznikow nazywany „królem tancerzy”, czy legendarni artyści tej miary co Toti Dal Monte, Maria Caniglia, Monserrat Caballe, Birgit Nilsson.

Zajęty pracą telewizyjną, po-dróżami, wiele lat odkładałem opracowanie zgromadzonych materiałów. Teraz znalazłem czas. Kiedy przejrzałem gotową książkę, pomyślałem: to chyba niemożliwe, że wszędzie tam do-tarłem, że tych ludzi spotkałem, że byli oni dla mnie tak serdeczni, że zapraszali mnie do swoich do-mów i długo ze mną rozmawiali.

- Najnowsza pańska książka traktuje o festiwalu w Łańcucie.

- Książka Łańcut, moja mi-łość, jest czymś w rodzaju „wy-rzutu sumienia”. 20-30 lat temu obiecałem moim Czytelnikom, miłośnikom Festiwalu Muzyki w Łańcucie, że tę książkę napiszę. Nie miałem jednak na to czasu. Bogaty materiał, zgromadzony wiele lat temu, czekał cierpliwie na półkach mojej biblioteki.

Festiwal w Łańcucie był nie-zwykły pod każdym względem. Chociażby dlatego, że wszystkie koncerty transmitowała Telewizja Polska. To nieprawdopodobne, że coś podobnego zdarzyło się

w naszym kraju. A jednak. Moimi gośćmi na festiwalu, mimo trud-nego ekonomicznie i politycznie czasu była czołówka światowej kultury. Wielkie gwiazdy opero-we: primadonna mediolańskiej La Scali – Seta del Grande, pri-madonna Metropolitan Ope-ra – Gilda Cruz-Romo. Laureaci pierwszych nagród Konkursów Chopinowskich – Garrick Ohls-son, Bella Dawidowicz. Katia Ricciarelli przyleciała do nas na jeden występ bezpośrednio z La Scali. Starałem się publiczności w Łańcucie dostarczać rozmaitych wzruszeń, nie tylko związanych z muzyką operową, fortepiano-wą czy kameralną. Zapraszałem także wielkie gwiazdy światowej piosenki. Prawdziwe legendy: Juliette Greco, Gilberta Becaud. To były wielkie wydarzenia. Kiedy przeglądam kalendarium festiwa-lu, to zastanawiam się, jak uda-ło mi się to zrealizować. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu.

- Gdy zakończył Pan kiero-wanie Teatrem Muzycznym Roma powstał album Teatr Ka-czyńskiego Roma. W czym tkwi jego powodzenie?

- Teatr Roma był wyjątkowy. W Teatrze tym była dusza, serce,

Miłość do operetkiZ Bogusławem Kaczyńskim o kulturze, Teatrze Roma i książkach napisanych rozmawia Witold Matulka

Na skrzyżowaniu ul. Lazuro-wej i Górczewskiej jest już wy-budowane rondo. Ruch odbywa się jedną stroną, a dojazd Lazu-rową od strony południowej jest niedostępny. Przed wykonawca-

mi jeszcze kilkanaście tygodni pracy (w tym roboty ziemne i budowa jezdni na poszerzonej Górczewskiej). To kolejny koniec roku, gdy w zachodniej części miasta trwa drogowy wyścig

z czasem: 2010 – łącznik au-tostradowy S8; 2011 – węzeł Łopuszańska. W nieodległej (?) przyszłości - gdy obecna Lazu-rowa połączy się z budowaną właśnie w Ursusie i Włochach

Nowolazurową - ma tu powstać skrzyżowanie dwupoziomowe. Kiedy? Nikt odpowiedzialny nie jest w stanie podać wiążącego terminu.

fot. BM

czar! Publiczność, jak Pan widział, drzwiami i oknami starała się wejść na spektakle. Nie można było biletu dostać na codzienne przedstawienia! Graliśmy w Romie codziennie! Rano było przedsta-wienie dla dzieci, wieczorem spek-takle dla dorosłej publiczności. W Teatrze wszyscy czuli się świet-nie, bo wiedzieli, że są mile widzia-nymi gośćmi, że na publiczność czekają artyści i czeka dyrekcja Teatru. To udzielało się publiczno-ści i stąd tłumy, które przyjeżdżały do Romy. Wycieczki z wielu kra-jów świata. Pamiętam autokary z Berlina i innych niemieckich miast, a także z Wiednia. Rozmawiałem z kierowcami autokarów, prze-wodnikami wycieczek.

ciąg dalszy na stronie 5

TargiW dniach od 7 do 9 grudnia

w dolnej hali „Warszawianki” przy ul. Piaseczyńskiej 71 odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Ko-smetyki. Można będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, krę-garzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żywność. Dojazd do ul. Piaseczyńskiej najlepiej od ul. Dolnej. Pieszo zejść można też od górnej hali „Warszawianki” od strony ul. Merliniego i Puławskiej.

Terapia zmianąRada Warszawy podjęła uchwa-

łę w sprawie połączenia struktur zakładów publicznego lecznictwa otwartego dzielnic Bemowo i Wło-chy. Organizacją przejmująca jest Samodzielny Zespół Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego w dzielnicy Bemowo. Włochowskie placówki mają zostać włączone do struktury SZPZLO Warszawa Bemo-wo w ciągu 90 dni. Biuro Polityki Zdrowia m.st. Warszawy zapewnia, że pacjenci obu dzielnic nie powin-ni odczuć żadnych negatywnych skutków tej operacji.

Andrzejki na Tarczyńskiej 11

W piątek, 30 listopada, na Tarczyńskiej 11/24 - andrzejki. O godz. 15:00 młodsi sąsiedzi, o godz. 18:30 starsi sąsiedzi. Wstęp wolny. W programie doczepianie wąsów, spotkanie ze znanym Andrzejem, szalone andrzejkowe wróży miłosne i konkurs: ile masz w sobie Andrzeja!

Wystawa kotów1 i 2 grudnia w Hali Widowi-

skowo-Sportowej „Arena Ursynów” odbędzie się międzynarodowa wy-stawa kotów rasowych. Wystawa czynna w sobotę w godz. 9.30-17.30 i w niedzielę 9.30-17.00.

O metrze29 listopada o godz. 17.00

w Warszawskim Domu Technika NOT przy ul. Czackiego 3/5 sala E, II piętro odbędzie się dyskusja o stanie realizacji II linii metra w Warszawie. Temat przedstawi mgr inż. Jerzy Lejk. 6 grudnia zaś o godz. 17.00 w tym samym miej-scu odbędzie się forum dyskusyjne na temat inwestycji drogowych w Warszawie w roku 2013. Temat przedstawi mgr inż. Wiesław Witek. Na oba spotkania wstęp wolny.

Złote godyPaństwo Wanda i Witold Siennic-

cy mieszkańcy Ochoty obchodzili w tym miesiącu jubileusz 50 lecia zawarcia związku małżeńskiego. Burmistrz dzielnicy Wojciech Ko-morowski składał życzenia parze jubilatów w tej samej sali, gdzie przed laty mieściła się sala ślubów Urzędu Stanu Cywilnego. Życzymy jeszcze wielu lat razem!

dokończenie na stronie 6

Budżet kryzysowy

Aż o piętnaście milionów złotych będzie mniejsza w przy-szłym roku suma lokalnych bu-dżetów wszystkich dzielnic War-szawy w porównaniu do roku, który jeszcze trwa. Łącznie osią-gnie 343,6 mln zł, z czego jedna trzecia zostanie przeznaczona na wydatki związane z oświatą. I te, dokładnie 34 proc. na oświatę, należałoby uznać za dobrą wia-domość, kierując się zasadą, by zawsze patrzeć na jaśniejszą stronę życia. Ale i ta strona jest… mniejsza i mniej jasna niż byśmy chcieli.

Najważniejszy ratusz w mie-ście podzielił pieniądze miedzy osiemnaście ratuszy dzielnico-wych. Właściwie to dzielił kryzys. No, bo jeśli pieniędzy jest mniej… Najwięcej pieniędzy na inwesty-cje przypadnie w udziale dziel-nicy Bemowo – 38,7 mln zł. To o kilka milionów więcej niż dosta-ną kolejne dzielnice za Bemowem (Targówek, Białołęka, Mokotów, Śródmieście), dla których preli-minowane kwoty również prze-kroczą 30 mln zł. Na Bemowie zaczną budowę m.in. trzech ulic: Kopalnianej na Jelonkach, a także Ciołkowskiego i Einsteina na Sta-rym Bemowie. Dzielnica, której slogan reklamowy głosi „tu żyje się lepiej” przystąpi również do budowy nowej szkoły przy ul. Za-chodzącego Słońca.

Dla wielu dzielnic te 38,7 mln na Bemowie to pieniądze wprost niewyobrażalne. Ochota miała-by… ochotę na więcej niż skrom-ne kilka milionów. Warto sięgnąć pamięcią do roku 2011, kiedy na Ochocie trwała burzliwa dyskusja poprzedzająca uchwalenie Wielo-letniego Programu Inwestycyjne-go dzielnicy. Jego horyzont czaso-wy sięga 2015 r. Wtedy chodziło przede wszystkim o przyśpiesze-nie zamierzeń inwestycyjnych w oświacie. Gorzej poszło w kwe-stii przyjęcia planu budowy ulic m.in. Zadumanej, której nazwa nomen omen symbolicznie odda-je dylematy i rozterki radnych.

Ochota, Ursus, Włochy, to oczywiście mniejsze dzielnice, ale potrzeby mieszkańców widać go-łym okiem.

- Nie przystąpimy do nowych inwestycji - mówi Mikołaj Foks, rzecznik urzędu we Włochach.

Ani słowa o nowym przed-szkolu publicznym. Marzenia muszą zastąpić nadzieje, jakie rozbudziły (ciągnące się la-tami) zrealizowane wreszcie do końca plany budowy kilku budynków komunalnych oraz przychodni przy ul. Techników. Wobec znaczących możliwości Bemowa i posuchy na Ochocie, w Ursusie i we Włochach, Wola wypada skromnie, ale nie bezna-dziejnie. 18 mln zł dla tej dzielni-cy, to pieniądze podobne do tych, jakie Wola miała do dyspozycji w tym roku. –

dokończenie na stronie 6

Page 2: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl2

Ten zwyczajowy okrzyk wznosi zwykle publiczność premierowego przedstawienia i wówczas na scenę wypychają inscenizatora spektaklu, który oglądaliśmy najczęściej z więk-szym lub mniejszym zażenowa-niem. Z udawaną skromnością ów demiurg kłania się na wsze świata strony, czasem machnie ręką w kierunku klakierów lub rodziny, odbiera przygotowa-ne kwiatki - aż wreszcie zapada kurtyna i można iść do domu. To jest rzadki przypadek, że przez chwilę możemy zobaczyć tego człowieka, o którym czasem mo-żemy czytać w gazetach, że jest „oryginalny”, „wybitny” i ”twór-czo poszukujący”, choć częściej piszą o nim, że się upił, rozbił auto i poderwał czyjąś żonę. Z tego powodu taki geniusz czu-je się niedowartościowany ma-łym zainteresowaniem jego sztu-ką i prędzej czy później zaczyna dbać o swój image na innych polach niż sceniczne deski czy taśma filmowa. Wtedy widzimy go w miejscach dość odległych od jego zawodowych czynności – wśród manifestantów pod pa-łacem prezydenckim, na pokazie mody, na biegu Solidarności lub wśród kombatantów sierpnia czy grudnia – słowem, wszędzie tam, gdzie usłużne kamery tele-wizyjek szukają tematów do co-dziennego bełkotu. Nie zawsze daje to pożądany efekt polega-jący na odpowiednim nagłośnie-niu nazwiska, dlatego też wielu spragnionych wylansowania reżyserów zaczęło zajmować się polityką, dającą niemal natych-miastowe przełożenie na medial-

ny rozgłos. Niektórzy w upartym dążeniu do sławy - przesadzają.

Na czoło (a właściwie na jego brak) wybił się ostatnio p. reżyser Grzegorz Braun, któ-ry zabierając głos na sabacie prawicowych czarownic zgłosił propozycję zastrzelenia dzien-nikarzy „Gazety Wyborczej” i TVN-u. Przebił się natychmiast w mediach, zwłaszcza w tych, których zdziesiątkowanie uznał za konieczne dla polskiej racji stanu i wygrał w konkurencji z podobnymi mu szaleńcami: zamachowcem z Krakowa i po-chodzącym z Oleśnicy organiza-torem konkursu na uśmiercenie Donalda Tuska. Daleki jestem od lekceważenia i wykpiwania po-dobnych inicjatyw, bo gdy żarty się kończą – zaczyna być groź-nie. Mam nadzieję, że wypowie-dzią rozchwianego emocjonal-nie reżysera zajmą się wreszcie odpowiednie służby, podobnie jak i tymi, którzy chcą przejść do historii wzorem zabójcy pre-zydenta Narutowicza, Eligiusza Niewiadomskiego. Strzałów w „Zachęcie” jeszcze nie ma, ale są zachęty do strzelania i to powinno być napiętnowane i ukarane z całą surowością, a nie stanowić pretekst do po-krętnych gaworzeń pp. Jankow-skiej czy Staniszkis o wolności słowa. Niestety - p. Braun swój cel osiągnął, bo przez chwilę stał się ośrodkiem zainteresowa-nia, przez co uzyskał przydomek „znany”, na który jako żywo swą „twórczością” nie zasłużył. Cena, jaką możemy zapłacić za promo-cję jego „reżyserskich” pomy-słów, wydaje mi się zbyt wysoka.

Ty mc z a s em inny „twórca” podjął trud przypomnienia się światu. An-toni Krauze postanowił nakrę-cić obraz pt. ”Smoleńsk” oparty na wersji wydarzeń uporczywie lansowanej przez Antoniego Macierewicza. Obraz ten będzie zatem obrazą zdrowego rozsądku i nic dziwnego, że udziału w tym przedsięwzięciu odmówił aktor Marian Opania. Trwają więc po-szukiwania chętnych do zagrania w tym dziele - do roli zmarłego tragicznie prezydenta kandyduje wielu aktorów, jednak mało któ-ry spełnia warunek fizycznego podobieństwa, a sobowtór jest ostatnio zbyt zajęty sobą, by podjąć się tego zadania. Warto poczekać na premierę tego filmu, zwłaszcza na efekty pirotechnicz-ne, nad którymi czuwa „znany” prof. Binienda.

Jak widzimy, wybitni reżyserzy pracują bez wytchnienia, przygo-towując na nowy sezon rozliczne atrakcje w stylu amerykańskich thrillerów. I tylko stary Wajda wyła-muje się z ogólnego trendu - jego filmowa opowieść o Wałęsie to podobno ckliwa historyjka z gatun-ku „opowieść familijna”, którą na pewno surowo zrecenzuje krytyk, p. Kłopotowski, równie „znany” jak poprzednio wymienione osobisto-ści polskiego Hollywoodu.

I na koniec prośba do ewen-tualnych widzów seansów „kina politycznego”: ludzie! Nauczcie się gwizdać! To się „reżyserom” naszej popapranej rzeczywistości od dawna należy.

Antoni Kopff [email protected]

Reżyser! Reżyser!Do przeczytania jeden Kopff

Kiedy gospodarka cienko przę-dzie – i to cała, nie tylko przemysł włókienniczy… - różni politycy, działacze społeczni rozmaitego autoramentu czy dziennikarze, nagle przypominają sobie, że ważna jest przedsiębiorczość. I zaczyna się gadanina o tym, ja-kie to przepisy należałoby zmie-nić, uprościć, zlikwidować (niepo-trzebne skreślić).

Przedsiębiorczość, niestety bezosobowa zaczyna być w ce-nie, przynajmniej werbalnie.

Bezosobowa, bowiem przed-siębiorczość jest dobra, ale przedsiębiorca jest nadal zły, a w każdym razie podejrzany. Przedsiębiorca wyzyskuje pra-cowników, bo zawiera z nimi „umowy śmieciowe”, co jest ulubionym hasłem rozmaitych nic nie rozumiejących ze świata, w którym tworzy się bogactwo, humanistycznych pięknoduchów. To, że ma ku temu jakieś powody i że alternatywą nie jest etat do samej emerytury w jednym i tym samym miejscu pracy, tylko brak tejże oferty pracy, przekracza ich możliwości pojmowania.

Dalej, przedsiębiorca, tym ra-zem głównie menedżer większej firmy, zmusza ludzi do uczest-nictwa w „wyścigu szczurów”. To ulubiony argument mrożkowskich postępowców. Przypominam tym, którzy Mrożka nie czytali, że w jednej ze sztuk występował dziadek-postępowiec, który wy-skakiwał na scenę, gdy tylko usły-szał „odpowiednią” wypowiedź

i wołał – w zależności od kontek-stu – „precz!” albo „niech żyje!”.

Innym ulubionym tematem mrożkowskich postępowców – ta-kim na „precz!” oczywiście – jest to, że praca i w tej pracy głów-nie zwierzchnicy (w tym i przed-siębiorcy) powodują stres i inne problemy psychiczne u pracow-ników. Może warto sobie uświa-domić, że jakakolwiek aktywność – w tym także praca – powoduje stres i bezstresowo jest jedynie w grobie. A poza tym bez stresu nie ma sukcesu. Warto poczytać sobie wybitnego psychologa prof. Martina Seligmana, który w kontekście edukacji młodego pokolenia pisał, co następuje: „Sens poczucia własnej wartości i panowania nad sytuacją […] nie może być nikomu nadany. Może jedynie zostać wypracowany […] Jeśli usuniemy przeszkody, trud-ności, niepokoje i konkurencję z życia młodych ludzi, możemy nie zobaczyć już generacji mło-dzieży, którzy posiadają (takie właśnie cechy)”. Dzisiejszy kryzys Zachodu bierze się m.in. z dojrze-wania kolejnych generacji ludzi zatruwanych taką właśnie mroż-kowsko-postępową ideologią. Ludzi niewidzących systematycz-nych związków między własnym wysiłkiem a uzyskanym efektem; żyjących na „socjalu” i uważają-cych w swej roszczeniowej men-talności taką sytuację za stan naturalny.

Postępowcy w polityce, w świecie społecznym, w mediach

walczą też o jak najkrótszy ty-dzień pracy, jak najwięcej uprawnień do przerw w ciągu dnia pracy, dni wolnych na realizację ważnych potrzeb pracownika, itd. Nie wolno zwol-nić na 5 lat przed emeryturą. Nie wolno zwolnić kobiety, która wró-ciła z urlopu macierzyńskiego, nie wolno zwolnić działacza związko-wego. Itp., itd. A o resztę niech się troszczy ten „wyzyskiwacz”. Niech pracuje jeszcze dłużej, żeby pracownik mógł pracować jesz-cze krócej. We Francji, w której pracownicy cieszą się 35-godzin-nym tygodniem pracy, właściciel małej czy średniej firmy pracuje ponad 55 godz. Tygodniowo (w Polsce podobnie, zresztą!).

Ciekaw jestem, czy któryś z wypowiadających się na te tema-ty zastanowił się, kim jest przed-siębiorca i jakie ma problemy. Nie byłoby to nowe odkrycie. Jeszcze przed Adamem Smithem i innymi klasykami ekonomii Robert Can-tillon stwierdził na początku XVIII w., że przedsiębiorca, to człowiek, który kupuje po cenie pewnej (pracę, materiały do produkcji, maszyny), a sprzedaje po niepew-nej. A więc ten, który zapewnia innym pewien stopień pewności w świecie pełnym niepewności, a sam musi zmagać się z podsta-wowym problemem: „Czy kupią to, co wytworzył, i po jakiej cenie”. Może warto czasem pomyśleć, ja-kie ma to konsekwencje.

Jan Winiecki

A może pomyśleć?Choć to taka trudna sztuka

Małe anielice i mali anieli śpie-wali kolędy, potem były jeszcze inne popisy młodych artystów, uczestników zajęć w Bibliotece Publicznej w Ursusie. Na sali gospodarze dzielnicy - burmistrz Wiesław Krzemień i przewod-niczący Rady Dzielnicy Henryk Linowski, pracownicy biblioteki naukowej i wypożyczalni z dyrek-torem Piotrem Jankowskim. Jakby wczoraj. Ale to było… spotkanie ubiegłoroczne, na które „Połu-dnie” zostało zaproszone. Za kil-kanaście dni zapewne będziemy składać sobie nowe życzenia na kolejne Boże Narodzenie i Nowy Rok. Jak ten czas leci!

Między kolejnymi świętami zamknęło się 65-lecie Bibliote-ki Publicznej w Ursusie, niegdyś podwarszawskim miasteczku przemysłowym; od 1976 roku w granicach Warszawy – naj-pierw jako kilka nowych osiedli i rozległe tereny przemysłowe powiększonej Ochoty, aż wresz-cie dzielnica. Zmieniona. Traktory pojechały do Lublina. Pociągi na-dal zatrzymują się na stacji mię-dzy starym a nowym peronem. Na każdym stoi, niczym pomnik swoich czasów, budynek stacyjny. Jeden stary i opuszczony. Drugi nowszy, ale... też swoje widział,

doczekał się nawet remontu po-gruchotanych schodów. To tylko pierwszy obraz na przystanku Ursus, a przecież dalej aż nadto tematów i historii - przynajmniej na jedną, dwie książki. Byle tylko znalazł się chętny prozaik, poeta, reporter albo dziejopis. Jeśli się zastanowić, to może i dla drama-turga byłaby robota. Byle piór nie zabrakło. Przez dzisiejszy Ur-sus pędzą pociągi, dalekobież-ne i międzynarodowe. Bywają godziny, że nad Ursusem trwa istny nalot samolotów zniżają-cych się do ladowania na lotni-sku Okęcie. Niektóre przeleciały tysiące kilometrów, z bardzo daleka.

Do Europy, w świat i wszech-świat można wybrać się – może niedosłownie, ale zaczynając podróż prawdziwą - z biblioteki. Taką możliwość daje każdemu lektura i bogaty księgozbiór w placówkach Biblioteki Publicz-nej im. Władysława Jana Grab-skiego w Ursusie. Poprzez internet lokalna biblioteka włączona jest w światowy system współcze-snego globalnego czytelnictwa, dialogu kultur, które mimo prób unifikacji, budowania mostów - pozostają odrębne. Czy mogliby wyobrazić to sobie np. bohatero-

wie „Sagi o Jarlu Broniszu”, którą napisał patron biblioteki?

Biblioteka w Ursusie, wypeł-niając swą lokalną misję („Po-magamy zrozumieć świat”), uczestniczy w przedsięwzięciach kulturalnych wykraczających daleko poza granice dzielnicy, miasta czy kraju. Pięć lat temu,

w roku sześćdziesięciolecia byli-śmy świadkami jedynej w swoim rodzaju inicjatywy edukacyjnej Biblioteki Publicznej w Ursusie. Było to przedstawienie teatralne przygotowane w Wypożyczalnia nr 117 na Osiedlu Niedźwiadek z udziałem dzieci, oparte na mię-dzykulturowej bajce austriackiej.

Przedstawienie „Mała sowa”, na kanwie utworu opublikowanego w internecie w 32 językach, m.in. po polsku, zostało zaprezentowa-ne na międzynarodowej konfe-rencji w Warszawie jako przykład możliwość wykorzystania sieci w poznawania innych kultur i tożsamości. Konferencję zorgani-

zowała Biblioteka Publiczna w Ur-susie, uczestnicząc w europejskim projekcie edukacyjnym „EDM - Re-porter Comenius 3 Network”.

Od stycznia 2011 r. trwa dwu-letni projekt Europejskie Baśnie Wędrowne (European Mobility Folktales – EUMOF) realizowany przez partnerów z pięciu krajów: Austrii, Cypru, Grecji, Polski i Por-tugalii. Celem projektu jest stwo-rzenie zbioru baśni, opracowanie

materiałów edukacyjnych i odpo-wiednich metod pedagogicznych, które wykorzystane przez nauczy-cieli różnych krajów europejskich przyczyniłyby się do wzmocnie-nia edukacji międzykulturowej i powszechnego wykorzystania baśni do promowania nauki języ-ków obcych, podróżowania, po-

znawania przedsta-wicieli innych kultur. Każdy z partnerów projektu EUMOF wybrał kilka baśni znanych w jego kra-ju i udostępnił po-zostałym partnerom wraz z materiałem edukacyjnym w celu ich upowszechnie-nia w innych krajach Europy. Wszystkie baśnie zostały prze-tłumaczone na język angielski, a materiał dydaktyczny udo-

stępniono na stronie internetowej projektu. Jego rezultatem końco-wym będzie publikacja przewod-nika dla nauczycieli, zawierające-go scenariusze lekcji i przykłady praktycznego zastosowania wy-branych baśni w pracy z ucznia-mi. W ten sposób, dzięki bibliote-karzom z Ursusa, po raz kolejny dorzucimy cząstkę polskiej pracy dla kultury, oświaty i wychowa-nia europejskiego. Biblioteka

w Ursusie uczestniczy w dorocz-nych międzynarodowych kon-kursach plastycznych „Słoneczna Zakładka”, adresowanych do młodych czytelników (5-16 lat).

13 listopada 2012 r. odbyły się uroczystości rocznicowe. Część oficjalna w Czytelni Naukowej nr XIX, była okazją do uhonoro-wania Biblioteki i i jej pracowni-ków wraz z dyrektorem Piotrem Jankowskim. Podniosłą uroczy-stość zakończył koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu zespołu „Muzyczna Torpeda” Biblioteki Publicznej w Ursusie oraz wspaniały urodzinowy tort. Dyrektor Jankowski szczyci się imponującym czytelnictwem w Ursusie. Liczba czytelników w ostatnich latach osiągnęła im-ponujący poziom; w ubiegłym roku było to ponad 17 tys. osób. Marzeniem dyrektora tej wyjątko-wej biblioteki jest pomyślne uru-chomienie trzeciej filii w osiedlu Gołąbki (jesień 2013) i w przyszło-ści – oby nieodległej – przenie-sienie siedziby głównej do miej-sca bardziej reprezentacyjnego, co zważywszy na podejmowane zadania kulturalne i edukacyjne, także w wymiarze międzynarodo-wym, jest jak najbardziej potrzeb-ne. Nie trzeba udowadniać, że w pierwszej kolejności zyska także społeczność lokalna.

Tekst i fot. Michał Borzymiński

65-lecie Biblioteki Publicznej w Ursusie

Pomaga zrozumieć świat

Page 3: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 3

Sklep przy ulicy Kompanii „Kordian” 1 w Ursusie funkcjo-nuje od szeregu lat. Był i jest lubiany przez klientów. Zmiana szyldu tego nie zmieni. Pracują w nim bowiem panie, które lubią tę pracę i potrafią odczytywać oczekiwania klientów.

Pyszne chleby: Farmerski, Wiejski, Gwarek, Piastowski, Złoty Orkisz i inne oraz bułeczki w dużym wyborze wciąż cieszą podniebienia stałych klientów w całej okolicy. Pochodzą one z funkcjonującej od 1991 r. pie-karni Awak w Piastowie. Mokpol szanuje tradycję i przyzwyczajenia klientów, toteż sklep w dalszym ciągu będzie zaopatrywany w pie-czywo z tej samej piekarni. Warto wiedzieć, że w latach trzydziestych

XX w. rozpoczęła działalność Spół-dzielnia Spożywców „Mokotowian-ka”. Przez pewien czas nazywała się WSS „Mokotów”. W 1990 r. przyję-ła nazwę Mokpol.

Spółdzielnia Spożywców Mok-pol to ponad 20 sklepów w sieci, rozpoznawalna marka. Ludzie, tradycja, doświadczenie i uznana marka powinny sprawić, że klien-ci sklepu mogą być bardziej niż dotychczas zadowoleni. W dal-szym ciągu mogą liczyć na asor-tyment bardzo dobrej jakości, a więc znajdą artykuły spożywcze i przemysłowe, mięso i wędliny, warzywa i owoce, prasę, alkohol. Przejrzysty układ sali, rozmiesz-czenie poszczególnych grup asor-tymentowych, łatwość sięgnięcia po towar, szerokość alejek zapew-

niająca swobodę poruszania, to cechy sklepów Mokpolu. Wysoki standard obowiązuje w całej sieci sklepów tej Spółdzielni.

Oprócz stabilnej kadry dostęp-ne są produkty niezbędne dla każdego gospodarstwa domo-wego okolicznych mieszkańców. Sklep musi mieć należyty wygląd. Wszystko w nim jest na właści-wym miejscu, a czystość i ciepła kolorystyka wnętrza sprawiają przyjemność. To nie jest żadne opowiadanie bajek, lecz rzeczy-

wistość. Aby się o tym przekonać, warto odwiedzić sklep. Puszki, pu-dełka i torebki stoją na półkach w równych szeregach. Zdają się mówić: „weź mnie”. Trzeba umieć je ustawić na właściwej wysokości względem oczu klienta, pogrupo-wać zgodnie z asortymentem. Ta praca wymaga sprytu i fizycznej siły. Ale znacznie trudniej jest ułożyć warzywa i owoce. Czynią to złote ręce kobiet – handlow-ców. Niektóre z nich pracują tu od piętnastu lat.

Ludzie lubią kupować tam, gdzie są kompetentne, miłe sprzedawczynie i kasjerki, gdzie jest czysto. Ogromne znaczenie ma wystrój wnętrza, rozmieszcze-nie towarów w sklepie, estetyka stoisk. Styl sklepów Mokpolu jest charakterystyczny, pozwala

je jednoznacznie odróżnić. Dzie-je się tak, gdyż Mokpol szanuje klientów.

Od ul. Michała Drzymały jest drugie wejście do sklepu z par-kingiem dla kilkudziesięciu samo-chodów.

Mokpol szanuje pracowni-ków. Zapewnia im: stałą umowę o pracę, ciągłą możliwość awan-su, świadczenia socjalne, pełen pakiet ubezpieczeń, opiekę zdro-wotną, godne wynagrodzenie, premie uznaniowe, szkolenia, dotacje urlopowe, dobrą i przy-jazną atmosferę w pracy. Nie-którzy związani są z Mokpolem

od kilkudziesięciu lat. Ponieważ największą wartość Mokpolu stanowią ludzie. Toteż panie pra-cujące w sklepach Awak szybko zasymilują się w nowej organiza-cji handlowej, gdyż ich partnera-mi są tacy sami profesjonaliści. W tej spółdzielni szanowani są także pracownicy, którzy odeszli na emeryturę. Dobre traktowanie pracowników przez organizację handlową skutkuje taką ich pra-cą, która przynosi zadowolenie klientowi. To przecież dla niego jest sklep.

Andrzej Rogiński

Dobre zakupy w sklepie MokpolUrsus, ul. Kompanii „Kordian” 1

7 dni w tygodniu

Mokpol w Ursusie

Jak pamiętamy została wybu-rzona instalacja tzw. neutraliza-tora substancji niebezpiecznych, służącą ochronie środowiska sto-licy. Okazuje się, że wyburzenie nie powinno było nastąpić. Teraz Energetyka Ursus domaga się jego odbudowy.

Wydarzenie to ma związek z wojną pomiędzy grupą kapita-łową Celtic a Energetyka Ursus. Ta pierwsza chce przekształcić obszar po Zakładach Przemysłu Ciągnikowego Ursus w osiedle z działkami dla deweloperów oraz znaleźć inwestora, który wy-buduje elektrownię w odległości 430 m od już istniejącej. Ale jest właścicielem części obszaru z ruinami hal fabrycznych. Druga strona grupująca funkcjonujące na tym terenie przedsiębiorstwa chce się rozwijać. Dla obrony swych interesów zawiązała Sto-warzyszenie na Rzecz Rozwoju Ursusa. Stowarzyszenie lansuje połączenie nowoczesnego prze-mysłu i produkcji z elementami usług i handlu, a także zabudo-wą mieszkaniową.

Mazowiecki Wojewódzki In-spektorat Nadzoru Budowlane-go uchylił decyzję Powiatowego INB zezwalającą na wyburzenie instalacji neutralizatora, będące-go częścią instalacji oczyszczalni

ścieków przemysłowych (najwięk-sza w woj. mazowieckim).

Zdaniem Mirosława Obarskie-go ze Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Ursusa PINB dla m.st. Warszawy doprowadził do zbu-rzenia neutralizatora, który sta-nowi mienie wielkiej wartości, poprzez: wydanie decyzji o wybu-rzeniu właścicielowi gruntu (spół-ka z grupy kapitałowej Celtic), a nie jak nakazuje prawo budowla-ne - właścicielowi instalacji (Ener-getyka Ursus Sp. z o.o.), konse-kwentne nieuznawanie za stronę w postępowaniu administracyj-nym właściciela instalacji neutra-lizatora (Energetyka Ursus), po-mimo wyroku WSA, wyroku NSA, decyzji MWINB. PINB miał nie dokonać oględzin i analizy stanu technicznego neutralizatora „po-siłkując się wyłącznie raportami dostarczonymi przez ekspertów zatrudnionych przez dewelopera będącego właścicielem gruntu”. Mirosław Obarski: - Wyburzenia neutralizatora dokonano pomimo prawomocnego zabezpieczenia wydanego przez Sąd Rejonowe-go w Warszawie w związku ze sprawą o służebność przesyłu z powództwa Energetyki Ursus przeciwko Celtic Property De-velopments SA; pomimo sądo-wego zakazu rozbiórki instalacji

neutralizatora. A przecież istnieje pozytywny wynik kontroli stanu technicznego przez Mazowiecki Inspektorat Ochrony Środowiska (grudzień 2010 i 2011) oraz po-zwolenie wodno-prawne wydane przez Marszałka Województwa Mazowieckiego (czerwiec 2012).

- Będziemy się domagać od-tworzenia instalacji neutraliza-tora dokładnie w tym samym miejscu - mówi Bogdan Bigus, prezes Energetyka Ursus, do któ-rej należą wszystkie instalacje na terenie byłej fabryki. Decyzja Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budow-lanego otwiera nam też drogę do odszkodowania od Skarbu Państwa z tytułu bezprawnego zniszczenia instalacji neutralizato-ra. Bezprawne działania urzędni-ków doprowadziły do strat, które mogą sięgać kilkudziesięciu mln złotych. Ale ucierpiał także sys-tem ochrony środowiska Warsza-wy, ponieważ była to instalacja działająca, której stan techniczny każdego roku weryfikował pozy-tywnie Mazowiecki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Energetyka Ursus zasila w ciepło pół dzielnicy Ursus oraz ponad 100 firm działających na terenie byłej fabryki.

rar

Bitwa o Ursus poprzemysłowy

23 listopada br. zostało wzno-wione przez SM „Lazurowa” po-stępowanie w sprawie uzyskania pozwolenia na budowę, po tym jak inwestor został wezwany do uwzględnienia uwag do uprzed-nio złożonego wniosku. Sprawy proceduralne nie wpływają na przygotowanie infrastruktury w planowanym miejscu budowy – wodociąg, przyłącze kanaliza-cyjne, przyłącze ciepłownicze. Do końca miesiąca swoje prace wykonają specjaliści elektrycy i ustawią kontenerową stację transformatorową. Spodziewany termin otrzymania pozwolenia to czternaście dni – dowiedzieliśmy się w „Lazurowej”. O tej spółdziel-

czej inwestycji pisaliśmy w naszej gazecie, przedstawiając opinie stron, a także opinię dr. Jerzego Jankowskiego z Krajowej Rady Spółdzielczej.

Sprawa inwestycji zainicjowa-nej przez spółdzielnię, wywo-łała sprzeciw części członków SM „Lazurowa”, którzy wysunęli zastrzeżenia do planów budo-wy. Zarząd i Rada Nadzorcza są przekonane, że spółdzielnia do-finansuje się z tej inwestycji dzię-ki sprzedaży mieszkań dla osób spoza spółdzielni. Członkowie spółdzielni - uczestnicy tej in-westycji staną się posiadaczami mieszkań na warunkach prefe-rencyjnych, tzn. zapłacą za metr

kwadratowy nowego mieszka-nia poniżej obecnej, przeciętnej ceny na rynku warszawskim. Racje oponentów, choć nigdzie tego oficjalnie nie wyartykuło-wano, wynikają – być może – z różnic w pojmowaniu egalita-ryzmu spółdzielczego. Oficjal-nie grupa oponentów wysuwa argumenty natury rachunkowej. Czynnik ryzyka niepowodzenia (jeśli budowa ruszy) raczej nie będzie miał znaczenia z uwagi na duże zainteresowanie kup-nem powierzchni mieszkalnej i biurowo-usługowej w nowym budynku przy ul. Sterniczej.

bem

„Lazurowa” czeka

Bemowskie Centrum Kultury (ul. Górczewska 201) oraz Cen-trum Promocji Zdrowia i Edukacji Ekologicznej zapraszają w dniach 8-9 grudnia, w godz. 11-17 na Świąteczny Jarmark Różności. W budynku BCK rozstawione będą liczne stoiska z rękodzie-łem artystycznym i produktami regionalnymi – nadarza się więc doskonała okazja, by zaopatrzyć się w prezenty i produkty niedo-stępne w miejscach, gdzie robimy codzienne zakupy. Organizatorzy przygotowują także dodatkowe atrakcje - warsztaty, gry i zaba-

wy oraz część artystyczną, w tym trzy koncerty. Radio BemowoFM w tych dniach otwiera drzwi do swojego studia. Wyjątkowa oka-zja na rodzinne lub przyjacielskie spotkanie w ArtBem, jak to bywa na jarmarkach. Wstęp wolny.

Producentów regionalnych ar-tykułów świątecznych m.in.: pro-duktów spożywczych (ciasta, sło-dycze, bakalie, miód, wędliny, itp.) oraz ozdób świątecznych (bombki, łańcuchy choinkowe, stroiki świą-teczne, zabawki itp.) będzie moż-na spotkać podczas dwóch imprez plenerowych na Chłodnej: po raz

pierwszy podczas iluminacji choin-ki w dniach 8-9 grudnia w godzi-nach 11.00-19.00 oraz ponownie na Wolskim Jarmarku Świątecz-nym w dniach 21-23 grudnia w godzinach 11.00-19.00.

Wypożyczalnia nr 28 we Wło-chach (ul. 1 Sierpnia 36a) zaprasza artystów rękodzielników, wytwór-ców tradycyjnych dekoracji świą-tecznych oraz wszystkich chętnych do odwiedzenia Kiermaszu Bożo-narodzeniowego. Udział w kierma-szu, który odbędzie się w dniach od 12 do 14 grudnia w godzinach od 10.00-20.00, jest bezpłatny.

Świąteczne kiermasze

Page 4: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl4

Zespół dyplomowanych fizjo-terapeutów i lekarzy pracujących w firmie Fizjo Med Poland istnie-jącej od 1997 r. udowodnił, że po-prawa rezerwy ruchowej w stawie objętym chorobą zwyrodnienio-wą oraz przywrócenie prawidło-wego napięcia otaczających staw tkanek miękkich powoduje znacz-ną poprawę funkcji oraz redukcję dolegliwości pacjenta. To zmienia dotychczasowe spojrzenie na re-habilitację kręgosłupa i stawów.

Pracowaliśmy nad doborem od-powiednich technik manualnych uznanych w świecie medycznym od kilku lat. W tym okresie pomogliśmy kilku tysiącom ludzi! Dziś wiemy, że wyniki naszych obserwacji oraz do-świadczenie, które posiadamy umoż-liwia nam skuteczne leczenie wielu dysfunkcji narządu. To przełom w rehabilitacji twierdzi Krzysztof Narosz szef zespołu terapeutyczne-go. Techniki, które wybraliśmy do naszej pracy są bardzo subtelne, a co za tym idzie nie powodują powikłań czyli pogorszenia stanu pacjenta. Jednym słowem może być tylko le-piej! Po pierwszej konsultacji wiemy czy jesteśmy w stanie Ci pomóc.

Lekarze, którzy obserwują wy-niki naszej pracy, są zdumieni. Mając dotąd do dyspozycji tylko fizykoterapię zdają sobie sprawę z ograniczeń. Dziś inaczej patrzą

na możliwości rehabilitacji ortope-dycznej.

Najlepsze efekty uzyskujemy w rehabilitacji: stanów zwyrodnie-niowych stawów, dyskopatii, bólu kolan, bólu biodra, bólu głowy, ner-wobólach, rwy kulszowej, zespołu bolesnego barku, łokcia tenisisty i golfisty, zespole cieśni nadgarstka.

A oto kilka opinii naszych pa-cjentów:

Paweł, 51 l.: Jestem neu-rochirurgiem od lat cierpiałem z powodu bólu kręgosłupa, jednak decyzję o operacji odwlekałem. Moi koledzy dali mi wizytówkę Pana Na-rosza i zdecydowałem się na rehabili-tację. Nie zdawałem sobie dotąd spra-wy, że jest możliwe usuniecie moich problemów bez operacji. Polecam.

Maria, 69 l.: Moje kolano nie pozwalało mi wyjść z domu ,ból był tak duży. Córka woziła mnie na rehabilitację do Fizjo Medu i dziś już pierwszy raz od roku sama po-szłam do sklepu! Bardzo Wam dziękuję.

Kazimiera, 72 l.: Od lat leczy-łam swój chory bark nie spalam w nocy ze względu na ból, w dzień nie mogłam ruszyć ręką. Po konsultacji nabrałam nadziei

dziś śpię w nocy spokojnie i nadal pracujemy nad ruchomością. Bar-do się cieszę wspaniali terapeuci. Jestem szczęśliwa, że trafiłam na takich ludzi.

W opini pacjentów najskutecz-niejsi terapeuci w Warszawie.

W dniach od 30 listopada do 13 grudnia prowadzimy konsulta-cje pacjentów. Liczba miejsc ogra-niczona. Obowiązuje telefoniczna rejestracja wizyt!

Przełom w leczeniu stawów i kręgosłupa!Bemowo, ul. Tkaczy 13

ul. Tkaczy 13 (Bemowo Jelonki), tel. 22 666 05 77

www.terapia-manualna.com

Krzysztof NaroszGabinet terapii narządu ruchuul. Tkaczy 13

(Bemowo - Jelonki)22 666-05-77

Ubiegłoroczny Festiwal Filmo-wy „Dozwolone do 21”/Up to 21 okazał się wyjątkowo udany. Biblioteka Publiczna w dzielnicy Bielany wraz z Federacją Nieza-leżnych Twórców Filmowych oraz czterema warszawskimi dzielnica-mi stanęły na wysokości zadania. W rezultacie również w bieżącym roku to one zajęły się organizacją kolejnej 29 edycji festiwalu. Tyle że dzielnic współorganizujących projekt było już nie cztery a sie-dem!

Zainteresowanie festiwalem zdecydowanie wzrosło. Rok temu pisaliśmy w „Południu”, że ubiegłoroczne projekcje filmowe w każdej z dzielnic współorga-

nizujących pokazy przyciągały rzesze oglądających. Nie inaczej było i teraz. Młodzi ludzie zdoby-wali wiedzę filmową i nabywali krytycznego spojrzenia wobec dokonań rówieśników. Należy przypomnieć, że udział w festi-walowej rywalizacji mogły wziąć osoby, które nie ukończyły 21 roku życia. Dolnej granicy wie-kowej nie ustalano! Podobnie nie określano tematyki filmów nadsy-łanych na konkurs. Być może brak sztywnych form, a być może po-pularność, którą festiwal zyskał w poprzednich latach sprawiły, że zainteresowanie konkursem w tym roku było imponujące!

Do 30 września, a więc dnia, który stanowił datę graniczną zgłoszeń do konkursu, nadesłano 153 filmy. Oprócz twórców kra-jowych swoje prace postanowili pokazać filmowcy zagraniczni. Między innymi nadesłano filmy z Niemiec, Słowacji, Ukrainy, Chor-wacji, Gruzji, Hiszpanii i Irlandii.

Bez wyjątku każdy ze 153 filmów został obejrzany, a na-stępnie oceniony przez komisję kwalifikacyjną. Ostatecznie do konkursu dopuszczono 57 pro-dukcji, w tym 18 filmów zagra-nicznych.

Pokaz konkursowy odbył się zgodnie z wcześniejszymi ustale-niami w dniach 8 i 9 listopada. Projekcje odbywały się w każdej z dzielnic będących współorgani-zatorami oraz przed profesjonal-nym jury. Dla przykładu w dziel-nicy Bielany miejscem takim była Mediateka. Miejscami projekcji były też wybrane centra kultury w dzielnicach Bemowo, Moko-tów, Wawer, Targówek, Ursus i Żoliborz. Jury z kolei oglądało

filmy w kinie KC przy ul. Nowy Świat 6/12. Tam też odbyła się 10 listopada uroczysta gala, w trakcie której ogłoszono wyniki.

Nim doszło do rozstrzygnięcia konkursu festiwalowi towarzy-szyło mnóstwo innych nie mniej emocjonujących wydarzeń. Od-bywały się warsztaty animacji filmowej dla dzieci i młodzieży. Zorganizowano też warsztat kino-terapii dla rodziców, a 7 listopada w Klubie Trafic odbyła się debata poświęcona działalności młodzie-żowych Klubów Filmowych, którą poprowadził filmoznawca i so-cjolog Andrzej Fogler. W ramach edukacyjnego campusu filmowe-go dniach 5-9 listopada odbyły

się również warsztaty pod nazwą „Jedno ujęcie” dla młodzieży z siedmiu dzielnic będących współorganizatorami festiwalu. Jakby wbrew nazwie okazały się one wybitnie treściwe. Składały się z kilku wyodrębnionych kie-runków tematycznych. Warsz-taty poświęcone roli reżyserii i inscenizacji w filmie prowa-dzili Tomasz Drozdowicz i Piotr Majdrowicz. Aktorskie - Alek-sandra Nieśpielak i Paweł Łęski. Na temat roli dźwięku w filmie mówiła Paulina Bocheńska, a o roli scenariusza Beata Hyczko. Festiwalowi towarzyszyło też szko-lenie dla nauczycieli zainteresowa-nych historią kina. Wykład na ten temat wygłosił redaktor naczelny miesięcznika „Kino” Andrzej Koło-dyński.

W trakcie tygodnia festiwalo-wego zakwalifikowane do kon-kursu filmy oceniało ponadto w każdej z dzielnic złożone z lice-alistów młodzieżowe jury. W skład wchodzili uczniowie z danej dziel-nicy. Pozwoliło to potem powsta-łe w ten sposób oceny porównać i przekonać się na ile okazały się one zbieżne z werdyktem profe-sjonalnego jury. Jurorami, jak co roku, byli zaś prawdziwi eksperci.

Organizatorzy zadbali też o ho-norowy patronat nad tegoroczną edycją festiwalu. Spoczywał on w rękach popularnej warszaw-skiej posłanki Małgorzaty Kida-wy-Błońskiej. O atrakcyjne na-grody dla uczestników postarali się z kolei burmistrzowie siedmiu dzielnic.

- To oni podpisali 30 maja b.r. porozumienie i włączyli się mocno w sprawy organizacyjne - mówi dyrektor festiwalu Barbara

Karniewska. – To właśnie dzięki dbałości o szczegóły, zaanga-żowaniu wolontariuszy i zainte-resowaniu ze strony młodzieży, festiwal okazał się wydarzeniem kulturalnym na dużą skalę.

Z kolei Witold Kon, dyrektor bielańskiej Biblioteki podkreśla szansę, jaka otworzyła się przed młodymi twórcami. - Festiwal był i jest formą wsparcia dzia-łań artystycznych utalentowanej młodzieży. To szansa na skon-frontowanie własnej twórczości z dokonaniami innych oraz moż-liwość zaprezentowania własnych koncepcji filmowych przed profe-sjonalnym jury i przed rówieśni-kami.

Wydarzeniem pozostawiają-cym niezapomniane wrażenie był wieczór integracyjny. Zorganizo-wany pierwszego dnia pokazów festiwalowych pozwolił uczest-nikom wzajemnie się poznać i wymienić pierwszymi doświad-czeniami. Stworzenie w między-narodowej imprezie na początek dobrego klimatu i rozpoczęcie od miłego akcentu jest zaś równie ważne, jak na zakończenie zabra-nie wspomnień wyjątkowej przy-gody, którą okazało się uczestnic-two w festiwalowej rywalizacji.

Władysław Adamski

Jury Festiwalu: Stanisław Puls, Aleksandra Nieśpielak, Agniesz-ka Prokopowicz, Andrzej Fogler, Paweł Łęski.

Grand Prix 29 Międzynaro-dowego Festiwalu Filmowego „Dozwolone do 21” otrzymał film „Nauka jazdy” w reżyserii Emi Mazurkiewicz. Nagrody spe-cjalne otrzymali: Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu za film „Go-nito”, Aleksandra Popińska za film „Wojny domowe”, Paulina Adamczuk i Izabela Głowacka za film „eksMISJA”, Maksymilian Rzontkowski za film „Tęsknota”, Natalia Jacheć za film „Druga szansa”, Richard Forstmann za film „Ice cream“, Grupa pod opie-ką Piotra Barszczowskiego za film „Imaginatio. Człowiek i book”, Tessa Moult-Milewska za film „Konstruktor”.

Jury przyznało wyróżnienia specjalne dla następujących obrazów: „Polowanie” w reż. Agnieszki Konarskiej, „Mam” zre-alizowanego pod opieką Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu, „Mari-onette” w reż. Rhea Fuegel.

Dozwolone do lat 21Wspólnota Samorządowa do warszawskich parlamentarzystów

Czas na zmianę ustroju Warszawy

Dokładnie dziesięć lat temu, w dniu 27 października 2002 r. weszła w życie obecnie obowią-zująca ustawa o ustroju miasta stołecznego Warszawy. Po do-świadczeniach „siedmiogrodu” (1990-1994) i wieloszczeblowej konstrukcji ustrojowej (1994-2002) nowy ustrój miał połączyć zalety dwuszczeblowego zarzą-dzania miastem, opartego na za-sadzie pomocniczości, równomier-nego rozwoju i na poszanowaniu społeczności lokalnych w dziel-nicach, z korzyściami płynącymi z możliwości ogólnowarszaw-skiego planowania, prowadzenia inwestycji i alokacji środków. Po dziesięciu latach, dwóch i pół kadencjach i po rządach dwóch różnych prezydentów miasta na-leży dokonać krytycznej oceny nowego ustroju. Ustawodawca tworząc obecny ustrój Warszawy zamierzał wzmocnić pozycję ustro-jową dzielnic m. st. Warszawy w stosunku do dzielnic Gminy War-szawa-Centrum. Świadczy o tym np. usamodzielnienie polityczne władz wykonawczych dzielnicy poprzez odstąpienie od ich wybo-ru na wniosek prezydenta miasta, wprowadzenie odrębnego organu przewodniczącego rady dzielnicy czy nawet sama zmiana nazwy z dyrektora dzielnicy na burmi-strza dzielnicy.

Tymczasem praktyka interpre-towania ustawy przez kolejnych dwóch prezydentów m. st. War-

szawy poszła w odwrotnym kie-runku. Zarządzanie Warszawą jest znacznie bardziej scentralizowane niż Gminą Warszawa-Centrum. Organy dzielnic nie mają swo-body w kształtowaniu budżetów dzielnic, burmistrzowie nie mają kompetencji z zakresu prawa pra-cy w urzędach dzielnic, a sami są zależni od pełnomocnictw i upo-ważnień prezydenta miasta.

Miasto stołeczne Warszawa niechętnie stosuje się do zasady pomocniczości, zapisanej w art. 4 ust. 3 Europejskiej Karty Samo-rządu Terytorialnego („odpowie-dzialność za sprawy publiczne po-winny ponosić przede wszystkim te organy władzy, które znajdują się najbliżej obywateli”).

Kompetencje dotyczące spraw dzielnicowych zostały przekaza-ne dzielnicom w niezadowala-jącym zakresie, co nie dość, że nie pozwala na skuteczne zaspo-kajanie potrzeb mieszkańców, to dodatkowo generuje spory kompetencyjne na linii miasto – dzielnice.

Tryb nadzoru administracyjnego nad dzielnicami nie jest określo-ny w ustawie, lecz został przyjęty w statucie miasta. Dzielnice zosta-ły w nim potraktowane jak zwykłe jednostki pomocnicze samorządu terytorialnego, nad którymi nadzór sprawują organy miasta. W przy-padku podjęcia przez organy dziel-nic uchwał bądź decyzji sprzecz-nych z wolą polityczną władz

miasta stawia to organy miasta w uprzywilejowanej pozycji. Nie jest to zgodne z pozycją ustrojową dzielnic m. st. Warszawy.

Jesteśmy przekonani, że po de-kadzie obowiązywania obecnego ustroju Warszawy nadszedł czas na jego korektę. Za najważniejsze uważamy doprecyzowanie relacji pomiędzy miastem i dzielnicami oraz wzmocnienie roli radnych dzielnicowych i wykonywane-go przez nich mandatu poprzez wprowadzenie na szczeblu dziel-nic okręgów jednomandatowych.

Demokratycznie wybrane rady dzielnic i zarządy powinny mieć kompetencje samodzielnego kształtowania budżetu dzielni-cy w ramach przyznanych przez miasto środków budżetowych. Te z kolei nie mogą w tak dużym stopniu jak obecnie być uzależ-nione od woli politycznych decy-dentów w mieście. Dlatego należy w ustawie rozszerzyć katalog do-chodów własnych dzielnic o przy-należną gminom część PIT i CIT.

Deklarujemy zamiar przygo-towania propozycji rozwiązań prawnych wychodzących naprze-ciw tym problemom. Apelujemy do posłów i senatorów sprawu-jących swoje mandaty dzięki po-parciu mieszkańców Warszawy o współpracę w szybkim nadaniu naszym propozycjom kształtu ob-wiązujących przepisów.

Warszawa, 27 października 2012 r.

Page 5: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 5

ciąg dalszy ze strony 1To była wielka radość, że sława

Teatru rozchodzi się po Europie. Szczególnie wzruszające było odnalezienie, zresztą po wielu latach, recenzji, która ukazała się w „Kurierze Wiedeńskim” („Wie-ner Kurier”). Recenzent był obec-ny na widowni, kiedy graliśmy Barona cygańskiego. Napisał po-tem, że „Równie pięknego Baro-na cygańskiego nie oglądaliśmy w Wiedniu od niepamiętnych czasów”! To był największy kom-plement jaki mógł nas spotkać. Konkurować z Wiedniem w re-alizacji dzieła Johanna Straussa! Myśmy takiego Barona wystawili. Niestety, nie zdążyliśmy pojechać z tym przedstawieniem do Wied-nia i pokazać go tamtejszej pu-bliczności.

- Album zawiera najpiękniej-sze zdjęcia ze wszystkich przed-stawień, jakie Pan stworzył w teatrze. Są tam ich opisy i znakomite recenzje. Jako dy-rektor Teatru Roma, tworzył Pan jedne z najwspanialszych przed-stawień: Barona cygańskiego, Zemstę nietoperza, Ptasznika z Tyrolu, Księżniczkę czardasza...

- Zapomniał Pan o Błękitnym zamku, moim ukochanym musi-calu stworzonym przez polskiego kompozytora Romana Czubate-go. To było wielkie wydarzenie. Spektakl masowo oglądała pu-bliczność. Był ulubionym przed-stawieniem.

- Skąd czerpał Pan pomysły, wzorce do realizacji tak spekta-kularnych przedsięwzięć?

- Zanim zacząłem tworzyć teatr, bo teatr się tworzy jak symfonię, odbyłem wiele po-dróży po świecie. Przez wiele lat oglądałem to, co dzieje się w teatrach świata, co podo-ba się publiczności i co warto przenieść do Polski. Po pewnym czasie wróciłem do kraju i obją-łem dyrekcję poważnego teatru, który trzeba było zreformować i od podstaw stworzyć prawdziwy teatr ze znakomitym zespołem wykonawców. Dlaczego? Dlate-go, że mierność jest największym wrogiem sztuki, jest wrogiem muzyki. Zniechęca do odbioru dzieła muzycznego. Dlatego nie wpuszczałem na scenę żadnych amatorów, ludzi nieutalentowa-nych. Nie chciałem ich widzieć na scenie. Tego w moim teatrze nie było. Dzisiaj czas nie sprzyja takim inicjatywom. Dzisiaj dy-rektorami teatrów zostają ludzie, którzy nigdy wcześniej nie byli w teatrze muzycznym, nie widzieli przedstawienia operowego – jak ono naprawdę wygląda. Wcze-śniej ich opera nie interesowała. Dzięki koligacjom partyjnym do-stali dyrekcję. To tak, jak ja bym objął kierownictwo drużyny pił-karskiej, nie wiedząc ilu piłkarzy gra na boisku. Ja nie wiem i do tego się przyznaję, bo mnie to całkowicie nie interesuje. Oni nie wiedzą, jak wygląda opera, ja-kie głosy śpiewają, co śpiewają, jaki repertuar należy wystawić, żeby publiczność zrozumiała o co chodzi w tym teatrze! Co wy-stawiać, w jakiej kolejności?! Czy zaczynać od końca, od piekielnie trudnych pozycji?! Czy zaczynać od początku, stopniowo?!

Stopniowo przygotowuje się publiczność do odbioru coraz ambitniejszego i trudniejszego repertuaru. To jest edukacja kul-turalna społeczeństwa. To nie jest prowadzenie instytucji, któ-ra jakoś działa, bo ministerstwo przyznało dotację. Teatr działa po coś, służy komuś i musi to być bardzo dokładnie zaplano-wane i zrealizowane. Myślę, że mnie udało się stworzyć Romę właśnie taką, jakiej oczekiwała publiczność. Dlatego do dzisiaj, mimo że upłynęło tyle lat, ludzie zatrzymują mnie na ulicy i wspo-minają Romę, przedstawienia tam prezentowane. Pamiętają, że podczas premierowych wieczo-rów wychodziłem przed kurtynę, że siedziałem w swojej loży przy scenie, że publiczność biła mi bra-wo. Pamiętają i mówią o tym. To jest piękne i miłe wspomnienie.

- Jako jeden z nielicznych dy-rektorów uczestniczył Pan we wszystkich przedstawieniach. Zawsze Pan nadzorował przebieg spektaklu. Pojawiał się Pan w loży, machając ręką do ludzi, któ-rzy serdecznie Pana oklaskiwali...

- Byłem oczywiście na wszyst-kich przedstawieniach, bo nie wy-obrażam sobie, abym mógł być nieobecny na którymś z nich. Bar-dzo często nie siedziałem w loży dyrekcyjnej, tylko stałem pod balkonem. Zainteresowanie bile-tami było tak duże, że moją lożę także włączyłem do sprzedaży. Powiedziałem moim pracowni-kom, moim zastępcom: dyrektor w teatrze jest po to, aby stał na parterze i otoczony tłumem oglą-dał przedstawienie. Nie może być większej radości dla dyrektora niż śledzić spektakl przy nadkomple-cie widowni.

- Nie tylko piękne dzieła ope-retkowe, nie tylko musicale były wystawiane. Także dzieła opero-we i balety. Proszę przypomnieć najbardziej przez Pana lubiane dzieło operowe czy baletowe.

- Myślę, że takim prawdziwym wyzwaniem dla młodego zespołu Romy, było wystawienie opery Carmen Georgesa Bizeta. Aby jak najpiękniej pokazać ją publicz-ności, zaprosiłem do reżyserii i choreografii wielkiego twórcę, Conrada Drzewieckiego. Drze-wiecki nigdy niczego nie zrobił w Warszawie, gdyż zawsze odma-wiał. Miał swój Balet Poznański, z którym jeździł na występy po całym świecie. Zgodził się jednak przyjąć moją propozycję i przygo-tował piękny spektakl, który, ku radości publiczności, był grany dziesiątki razy. Poza tym opera Madama Butterfy. To było także wielkie wydarzenie. Scena Romy była wprost idealna do prezen-tacji tej partytury. Jeśli chodzi o balety, to zespół rozpoczął swą działalność w Romie od podstaw, dzięki Marii Krzyszkowskiej, pri-mabalerinie Teatru Wielkiego i z całą pewnością największemu dyrektorowi baletu w powojen-nej Polsce. Przeszła ona do mnie z Teatru Wielkiego. To był wieki zaszczyt. Tworzyliśmy wspólnie zespół baletowy. Na początek nieśmiało wystawiliśmy Coppelię, a później już poważniejsze rzeczy. Dziadek do orzechów cieszył się niesłychanym powodzeniem.

Kopciuszek – dzieło z muzyką Johanna Straussa – w Polsce ni-gdy nie był wystawiany... Piękny spektakl. Wszystko więc rozwijało się, szło w znakomitym kierun-ku i zdradzę to, czego nigdy nie mówiłem. Miałem już plany na następne sezony. Zamierzałem wystawić Toskę Pucciniego. Od-bywały się już próby chóralnej sceny Te Deum. Miał być także wystawiony balet Jezioro łabę-dzie. To już korona sztuki baleto-wej. Planowaliśmy także premie-rę Sylfid Chopina. Rozpoczęliśmy

próby pierwszych fragmentów. No i nagle piorun strzelił z nieba, zlikwidowano Teatr i zaangażo-wano na miejsce znakomitych artystów – amatorów ściąganych z całej Polski. Spali oni na matera-cach w sali baletowej. Tam, gdzie przed laty prowadził zajęcia Leon Wójcikowski, gdzie tańczyli Maja Plisiecka, Maria Krzyszkowska, Barbara Bittnerówna, Witold Gru-ca, Stanisław Szymański... To nie do wiary, ale taka jest prawda! To stało się w naszej obecności, w stosunkowo niedawnych cza-sach. Barbarzyństwo!

- Z wielkim żalem, ubolewa-niem, rzesze miłośników Teatru Roma wspominają tamten okres, tamten teatr. Ja również mogę powiedzieć, że byłem w rozpa-czy, gdy ten piękny Teatr przestał istnieć. Obecnie słyszymy wiele negatywnych opinii o sytuacji w kulturze. Jaka jest Pana oce-na?

- Bardzo negatywna, żeby nie powiedzieć beznadziejna. Główny nacisk kładzie się na propagowanie amatorszczyzny płynącej do nas strumieniami z ekranu telewizyjnego i radia. Pomija się wielką kulturę, która ostatnimi czasy zepchnięta zo-stała do podziemia. Jako przy-kład mogę podać nieudany Rok Chopinowski. Porównuję go do Roku Mozartowskiego. Jeździłem wówczas do Wiednia nieustannie, gdyż prowadziłem transmisje te-lewizyjne wielu wydarzeń, jakie odbywały się w różnych miastach Austrii. Wszyscy żyli Mozartem i robili wszystko dla Mozarta. Dzięki temu Rok Mozartowski

osiągnął światowy rozgłos i przy-niósł skarbowi Austrii ogromne sumy pieniędzy. Miliony euro. W Polsce się to niestety nie po-wtórzyło. Sprawy chopinowskie oddano w niewłaściwe ręce. Zmarnowaliśmy wielką szansę, a szkoda, bo Chopin jest świa-ta obywatelem. Wielka szkoda. Drugim takim nieporozumieniem jest los Konkursu Chopinowskie-go. Nie muszę mówić, kim dla Polaków jest Fryderyk Chopin. Jest najsławniejszym Polakiem wszystkich czasów, jest naszym

bohaterem narodowym nr 1. Chopin to nie tylko muzyka. On jest najpiękniejszą wizytówką na-szego kraju. Konkurs Chopinow-ski ,,ukryto” przed nami, Polaka-mi. Stacje radiowe, telewizyjne, dzienniki nie podawały nawet informacji, ile osób bierze udział w Konkursie, kto przeszedł do kolejnego etapu, kto zwyciężył. Pomijam tutaj transmisje prowa-dzone przez niszowe stacje, które niewiele osób ogląda, gdyż nie ma do nich dostępu. Niestety zmarnowaliśmy wielką szansę. Z przykrością oglądałem, w jaki sposób celebrowano mistrzostwa EURO w Polsce, co się u nas dzia-ło. Jakie pieniądze ze skarbu pań-stwa przekazano na EURO, ile to nas wszystkich kosztowało i jaki rozgłos temu nadano! Stacje tele-wizyjne przestały żyć i oddychać, tylko mówiły na temat EURO. Przyprawiało to o mdłości więk-szość ludzi, bo większość nie in-teresuje się piłką nożną. Nie wia-domo było którą stację włączyć - chyba tylko zagraniczną - żeby nie słyszeć o piłce, bijatykach ki-biców i o klęsce naszej drużyny.

- Kultura w tym momencie rze-czywiście przeżywała tragedię. Odbywało się niewiele imprez ar-tystycznych, odbierano pieniądze przeznaczone kulturze na rzecz EURO. Czy jest zatem jakaś recep-ta, jak poprawić sytuację kultury w Polsce. Czy jest to osiągalne?

- Jest to trudne w realizacji, chociaż myślę, że można znaleźć wyjście. Sądzę, że powinna ist-nieć w każdym kraju jakaś poli-tyka kulturalna. Polityka czytelna i dla każdego zrozumiała. Mi-

nister kultury powinien ogłosić swój program naprawy kultury. Tu nie chodzi o to, żeby mini-ster cenzurował literaturę, tylko określił, do czego zmierzamy w tej dziedzinie. Jaka ma być popularyzacja kultury, upo-wszechnienie. Jakie mają być profesjonalne instytucje i w czyje ręce powinny zostać oddane. Co zrobić, aby dyrektorami teatrów, festiwali, itd. byli ludzie, którzy wiedzą o co chodzi i lekkomyślnie nie marnują państwowych pienię-dzy. Ministerstwo kultury asygnu-

je pewne kwoty - nienajwiększe może, ale pewne - na działal-ność tego czy tamtego teatru i popełnia zasadniczy błąd. Daje pieniądze, ale nie kontroluje, na co dało. Wszystko jedno. Miliony wyrzuca się w błoto, bo robi się przedstawienia tak straszne, że często po jednym spektaklu scho-dzą z afisza i nigdy nie powraca-ją. Ministerstwo ma rozdzielnik, przekazuje wybranemu teatrowi pieniądze. Dopóki nie będziemy rozliczali teatrów, filharmonii czy festiwali za to co robią i dla kogo robią tę sztuką, dotąd będzie ciągłe zamieszanie i nie będzie wiadomo na czym stoimy, jak mamy pracować. Tutaj ratunkiem dla twórców kultury - myślę o kompozytorach, pisarzach, mala-rzach, ludziach tworzących w do-mowym zaciszu - jest to, że mogą zamknąć się i nie słuchać tego, co mówi ministerstwo, tylko kompo-nować swoją symfonię z nadzieją, że zagrają ją, jeśli nie w Warsza-wie, to w Nowym Jorku, bo kultu-

ra jest międzynarodowa. Tak być dalej nie może. Gdzie jest upo-wszechnianie kultury, gdzie jest troska o najmłodszych? Co jest z naszą spuścizną kulturalną, tra-dycją naszej ziemskiej cywilizacji? Musimy znać naszą przeszłość, żeby móc iść do przodu. Odebra-no młodzieży, dzieciom tę możli-wość. Nie wszystkie dzieci mają rodziców, którzy opowiedzą im o Chopinie, Beethovenie czy Szek-spirze. Oni rosną jak dzicy na ja-kiejś dopiero co odkrytej wyspie. Nie wiedzą o istnieniu cywilizacji

s t w o r z o n e j przez naszych poprzedników. To jest taka składanka, wy-padkowa tego, co cywilizacja stworzyła. Je-śli nie będzie-my okazywali szacunku do tego, co było, nie dojdziemy do niczego, nie zrobimy kroku do przodu i nie dołączymy do grupy wielkich mocarstw kul-turalnych.

- Organizu-je Pan obecnie w całej Polsce P r z y s t a n k i Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury. Skąd pomysł na taką formę

festiwalu?- Od wielu lat rozmyślałem na

ten temat. To była taka moja idee fixe. Szczęśliwie, mimo upływu czasu, wciąż mam takie idee fixe, które powstają w mojej głowie. Przez 28 lat byłem dyrektorem Fe-stiwalu im. Jana Kiepury w Kryni-cy. Przed rokiem stwierdziłem, że trzeba z Festiwalem wyruszyć do ludzi. Pokazać społeczeństwu osią-gnięcia polskiej i światowej kultu-ry, a także opowiedzieć o wielkim Janie Kiepurze - bohaterze maso-wej wyobraźni. Jest bardzo zna-czącą postacią w panteonie wy-bitnych Polaków. Zapraszam więc na Festiwal w formie Przystanków. W odpowiednich warunkach, w sali koncertowej czy sportowej. Jak Pan widział, w Mielcu, w Sali Kongresowej w Warszawie czy w Krakowie publiczność szalała z zachwytu. Kilka tysięcy osób. Ta publiczność jest żądna kontaktu z wysoką kulturą i trzeba do niej przyjechać i tę kulturę pokazać.

dokończenie na stronie 6

Miłość do operetki

Page 6: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl6

www.polskieradio24.pl

INFORMATOR POŁUDNIAPOLICJA - 997 I 112

STRAŻ MIEJSKA - 986

STRAŻ POŻARNA - 998 I 112

POGOTOWIE - 999 I 112l Całodobowa informacja pogotowia ratunkowego 197 90

REKLAMA W POŁUDNIUul. Puławska 136, pon. pt. 9.00 - 17.00, tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

BIURA OGŁOSZEŃ: l al. Komisji Edukacji Narodowej 15 lokal 4, Art-Press,

22 648-24-07, 537-427-186 l ul. Na Uboczu 3 (NOK) „Continental”, tf. 22 648-29-41 l ul. Grzybowska 39 „atco”, 22 652-26-30, 22 620-17-83 l ul. Dobra 19 „Editionmedia”, 22 828-46-64, 22 828-25-87 l Piaseczno, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, tel. 22 213-85-85,

601-213-555

dokończenie ze strony 1

Smak lat 60-tychBig bit, kolorowe ubrania

i odrobina wolności – tak wygląda-ła rzeczywistość młodych Polaków w latach 60. Chcesz na chwilę prze-nieść się w tamte czasy? W sobotę 1 grudnia o godzinie 11 w Urzędzie Dzielnicy Ochota (ul. Grójecka 17a) rozpocznie się niezwykła gra miej-ska „Smak lat sześćdziesiątych”.

Pierwsza Świeczka w Ursusie

Uroczyste zapalenie pierwszej świeczki na choince odbędzie się w dniu 7 grudnia 2012 r. przed gmachem Urzędu Dzielni-cy Ursus, pl. Czerwca 1976 r. nr 1, o godzinie 16.00. Po uroczystości coroczny koncert Mali Maleńkiemu w Ośrodku Kultury Arsus o godz. 17. W tym roku z zespołem Young Ur-sus Voices, pod kierunkiem Krzysz-tofa Matuszaka zaśpiewają m.in. przedszkolaki z Siódmego Nieba, dzieci z TPD w Ursusie oraz grupa piłkarzy rocznik 2003 z KS Ursus.

Skwer od nowaPrawie 5500 osób wzięło udział

w głosowaniu w sprawie nowej lokalizacji pierwszego w Polsce Skweru Sportów Miejskich. Miesz-kańcy zdecydowali, że ta unikalna przestrzeń rekreacyjna powstanie na działce przy ul. Pełczyńskiego. Za tym wskazaniem opowiedzia-ły się 4842 osoby. Projekt archi-tektoniczny przygotowany dla pierwszej lokalizacji u zbiegu ulic Górczewskiej i Konarskiego zosta-nie dostosowany do nowej działki. O ziemię, gdzie pierwotnie projek-towano urządzenie skweru, upo-mnieli się prawnicy reprezentujący spadkobierców dawnych właścicieli terenów Osiedla Przyjaźń.

Makulatura dla zwierzaka

Straż dla Zwierząt w Polsce (ul. Wolska 60) prowadzi zbiórkę makulatury na rzecz zwierząt najbardziej potrzebujących. Akcję wsparł Urząd Dzielnicy Wola. Ty też możesz dołączyć do inicjaty-wy. Niepotrzebne ulotki, tekturę, ścinki, gazety, książki i papier w innej postaci można przynosić do końca listopada do kontenera na makulaturę koło siedziby Straży dla Zwierząt. Uwaga: pudełka po mleku i sokach nie są makulaturą!

Lekcja z burmistrzem

W Zespole Szkół nr 26 przy ul. Urbanistów lekcję samorządową poprowadził Wojciech Komorowski, burmistrz Ochoty. Uczniowie pytali burmistrza o prawo samorządowe, plany inwestycyjne i możliwości zmiany otoczenia szkoły. Wojciech Komorowski opowiedział uczniom o specyfice pracy burmistrza i urzędu dzielnicy. Lekcje samorzą-dowe odbywają się od 10 lat.

Chichoty OchotyFinał konkursu skeczu i piosenki

kabaretowej „Chichoty Ochoty” oraz gala finałowa odbyły się 24 listopada w Auli Koncertowej. I miejsce w konkursie zajęła grupa improwizacyjna „Lubieto”, II miej-sce Koło Teatralne Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego Księży Orionistów ORION, III miejsce Ka-baret Wyszukanych Dżentelmenów.

Artystyczny Dom Animacji, ul. ks. J. Chrościckiego 14 Kino Studyjne ADA: 2.12. godz. 18.00 - „Take this Waltz”; 4.12. godz. 16.30 - Film niespodzianka; 7.12. godz. 19.00 - Film niespodzianka; 9.12. godz. 18.00 - „Miło.ść z księżyca”

Ośrodek Kultury „Arsus”, ul. Traktorzystów 147.12. godz. 17.00 - koncert „Mali Maleńkiemu”; 8.12. godz. 17.00, galeria „Ad-Hoc” - „Stajenka artystyczna”. Wernisaż zbiorowej wystawy malarstwa, grafiki, fotografii i rzeźby środowiska artystycznego Dzielnicy Ursus oraz za-proszonych gości; 11.12. godz. 18.00 - wieczór autorski poetek Kazimiery Ści-słowskiej i Elżbiety Ajszy Shah

Biblioteka Publiczna we Włochach, Wypożyczalnia nr 30, ul. Ks. J. Chro-ścickiego 2, wejście A5.12. godz. 18.00 - koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu Zespołu Arty-stycznego Pro Arte

Dom Kultury „Kolorowa”, ul. K. Sosnkowskiego 162.12. godz. 12:30 - „Św. Mikołaj i Pani Zima” - program artystyczny dla dzieci w wykonaniu Teatru Pro Arte; 4.12. godz. 18:00 - Wieczór artystyczny „Jesienne impresje”; 7.12. godz. 18:00 - Magic Christmas, show choinkowy w języku an-gielskim w wykonaniu dzieci z Play&Say Academy; 9.12. godz. 16:30 - „Muzyka Haendla i Veraciniego”, koncert w wykonaniu zespołu „Villa Nova”; 12.12. godz. 18:00 - Koncert kolęd w wykonaniu zespołu operetkowego Belcanto

Ośrodek Kultury Ochoty, ul. Grójecka 75Klubokawiarnia „Mam Ochotę”: 1.12. godz. 20:00 - koncert przygotowany przez muzyków z duńskiej szkoły artystycznej „Byhojskolen” w Aarhus; 2.12. godz. 18:00 - Koncert charytatywny na remont neonu Kinao Ochota.

Okęcka Sala Widowiskowa DK „Włochy”, ul. 1 Sierpnia 36a30.11. godz. 17.00 – Filmowa niespodzianka; godz.20.00 - film studencki „Martwe dzieci”; 1.12. godz. 18.00 – Spektakl „Kobieta z przeszłości” w wy-konaniu Teatru Hybrydy UW; 2.12. godz. 18.00 – Koncert w wykonaniu Mię-dzynarodowej Grupy Wokalnej „ The Angels”; 6.12. godz. 19.00 - Jubileusz Klubu Zioma Janka; 7.12. godz. 18.00 – Gala Konkursu Piosenki Anglojęzycz-nej; 7.12. godz. 17.00 – Filmowa niespodzianka; 8.12. godz. 18.00 – Koncert Gospel Sienna Choir; 9.12. godz. 12.30 – Spektakl dla dzieci pt. „Kot w bu-tach”; godz. 18.00 – Koncert w wykonaniu Uczniów Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu I i II st. im. Krzysztofa Komedy

Teatr na Woli, ul. Kasprzaka 2228. i 29.11. godz. 19:00 - „Watsjajana Kamasutra”; 30.11. godz. 19:00 - T. Słobodzianek „Nasza klasa”

29.11. Michał Chomyszyn Akcja: Pozwól dzieciom przetrwać zimę; godz.11.10 Marysia Sadowska, godz. 13.10 Komentarz tygodnia: Woj-ciech Nomejko, godz. 14.10 Korespondenci Polskiego Radia: Ewa Wy-socka, Marek Lehnert: 29 Listopada Dzień Solidarności z Ubóstwem - Bieda i wykluczenie społeczne podatnym gruntem dla skrajnych ru-chów politycznych. Maja Kluczyńska godz.15.00: 29 listopada Dzień Solidarności z Ubóstwem - Stypendia dla uczniów z niezamożnych rodzin, mieszkających na wsi oraz w małych miasteczkach - Katarzy-na Jardanowska i Małgorzata Zdzienicka-Grabarz; godz.17.00 Tomasz Marciniuk: Instytut Kofoeda - metody współpracy i pomocy ludziom ubogim.

30.11. Ewa Worobiec godz.11.00 Akcja: Pozwól dzieciom prze-trwać zimę: Stanisław Pietrzak; Jan Gocel godz.15.00 Banki Żywno-ści: Agnieszka Bielska i Marek Borowski; godz.17.00 Kwadrat Kultury: Spory wokół filmu „Pokłosie” - Jacek Ochinowski - socjolog UW.

3.12. Jacek Cholewiński godz. 10.00 Piotr Wolski - sekretarz pra-sowy Parlamentu Europejskiego w Polsce; godz. 13.00 - Dorota Wa-rakomska (była korespondentka TVP w USA) - komentarz nt. sytuacji w Ameryce.

4.12. Jacek Cholewiński godz. 17.00 Sport: Krzysztof Lech, Mar-cin Nowak - portal sportowy polskieradio.pl, Marcin Iwankiewicz - sport.pl: komentarz bieżących wydarzeń w kraju i na świecie. Mecz po meczu – analiza ostatniej kolejki ekstraklasy. Kwadrat Kultury: godz.19.00 - Rafał Podraza - autor książki „Magdalena, córka Kossa-ka. Wspomnienie o Magdalenie Samozwaniec”.

5.12. Maja Kluczyńska godz.11.00 Kwadrat Kultury: Krystyna Ma-zurówna o życiowej pasji tańca, życiu na emigracji i powrotach do Polski nie zawsze łatwych.

Więcej informacji: www.polskieradio24.pl

dokończenie ze strony 1Skupimy się na modernizacji

placówek oświatowych i przebu-dowie ulic – mówi Monika Beuth--Lutyk, rzeczniczka dzielnicy.

Uspokaja również tych, dla których rozrzutnością była rewitalizacja Chłodnej i odtwarzanie aury tej kiedyś ważnej, znaczącej ulicy mia-sta, informując, że: - Ograniczamy

się do kameralnych wydarzeń typu potańcówki, małych koncertów. Poza udanym i oczekiwanym przez warszawiaków festynem, znanym jako Kercelak, nie będzie zapie-

rających dech imprez masowych. Na Woli, która spośród zachodnich dzielnic stolicy pretenduje do roli lidera przemian wielkomiejskich, niewątpliwy wkład w zmiany będą mieli inwestorzy prywatni. „Śród-miejskie” położenie wschodniej części dzielnicy, budowa II linii metra oraz prawie kompletna in-frastruktura, czynią Wolę jednym z najatrakcyjniejszych miejsc War-szawy.

- W tej sytuacji jednym z za-dań wolskiego samorządu jest

piecza nad ocalałymi z wojny i… po wojnie zabytkami i fragmenty historycznej zabudowy. Ochrony wymagają również wartościowe obiekty poprzemysłowe, które przypominają klimat starej War-szawy – jak wynika z niedawne-go (17 bm.) spotkania poświę-conego Woli w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Żeby przekonać się warto przejść się np. ul Przy-okopową.

Dla ludzi niewnikających w kompetencje decyzyjne odno-śnie wydatkowania pieniędzy pu-blicznych nie ma większego zna-czenia, którzy urzędnicy podpisują decyzje i odpowiadają za tę czy inną inwestycję. Dlatego miesz-kańcy Ursusa i Włoch, zwłaszcza ci na co dzień obserwujący in-westycje drogowe w zachodniej części Warszawy, czasem niespra-wiedliwie adresują swoje pretensje i żal z powodu przedłużającej się budowy. Taka Nowolazurowa jest inwestycją miejską i na skończenie (w 2013 roku) jej pierwszego od-

cinka są pieniądze. To priorytet. Ale na ulicy Gierdziejewskiego, której znaczenie dla wyprowa-dzenia ruchu z Ursusa na ulicę Połczyńską obecnie jest większe (Nowolazurowa „na jakiś czas” zakończy się rondem w osiedlu Nowe Włochy), dochodziło już do przestojów z powodu braku kolej-nych wypłat dla wykonawców.

Przy ograniczonych przycho-dach miasta i tylko niewielkim zmniejszeniu „janosikowego” (pieniądze, które Warszawa od-daje reszcie kraju) na wszystko nie wystarczy. Wobec lokalnych potrzeb i przeznaczonych na nie pieniędzy nawet ok. 15 mln. zł na trzy wolskie stacje metra (in-westycja ogólnomiejska) jawi się jako fortuna.

Tekst i fot. Michał Borzymiński

Na zdjęciu: Wielka pustka na placu po starym Zieleniaku u zbiegu Banacha i Grójeckiej – z pewnym opóźnieniem, ale bę-dzie zabudowana. Już niedługo.

Budżet kryzysowy

dokończenie ze strony 5- Inauguracja, która odbyła

się w Mielcu, była wielkim suk-cesem. Owacyjnie i na stojąco witano i żegnano Pana, zaś bisy nie miały końca. Proszę powie-dzieć, kogo usłyszymy i zoba-czymy na tych ,,Przystankach”?

- Będziemy zmieniali repertuar

i wykonawców. Chcemy wędro-wać po większych i mniejszych miastach, wszędzie, gdzie nas za-proszą i gdzie mają warunki, aby Przystanek zorganizować. Wśród wykonawców w Mielcu była dla przykładu Grażyna Brodzińska, która w pierwszej serii Przystan-ków nie wystąpi, gdyż ma zajęte wszystkie terminy. Będą nato-miast śpiewać Zbigniew Macias, Dariusz Stachura, Witold Matul-ka, Łukasz Gaj, Adam Szerszeń, Tomasz Rak. Zaprezentują się też Eliza Kruszczyńska oraz Do-rota Laskowiecka, Renata Drozd i Małgorzata Długosz. Komple-tuję zespół patrząc na repertuar, który będzie wykonywany.

- Przystanki odbywać się będą w Krakowie, Łodzi, Poznaniu, To-runiu, Olsztynie, Kielcach, Kro-śnie... Kiedy i gdzie się odbędą?

- Przystanek w Łodzi odbędzie się w Hali Areny, która liczy jakieś 4 tysiące miejsc. Mamy zaprosze-nia do wielu miast, istnieje tylko trudność w organizacji. Mianowi-cie: jak ułożyć trasę koncertową? Otrzymałem - dla przykładu - pro-pozycję ze Szczecina, a w chwi-lę później zgłosił się Przemyśl i prosił o występ następnego dnia. Jak przenieść się w tak krót-kim czasie ze Szczecina do Prze-myśla? Wobec tego odpowiedzia-łem, że to niemożliwe. Białystok też nas zaprosił, mniejsze miasta - jak Grudziądz, Zabrze – także. Trzeba to wszystko poukładać w jakąś logiczną całość. Wymaga to pracy i czasu.

- Bardzo się cieszę, że ta wielka siła, chęć tworzenia niezwykłych rzeczy dla kultury, nigdy Pana nie opuściła. Bardzo Panu dziękuję za rozmowę, a państwa zapra-szam na spotkania z Bogusła-wem Kaczyńskim i jego artystami na Przystankach Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury.

fot. Leonard Karpiłowski

Miłość do operetki

Page 7: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 7

l Anteny 601-86-79-80, 22 665-04-89.

l Naprawa pralek, lodówek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

AUTO-MOTOl Każde auto całe lub rozbite,

uczciwie - gotówka, 604-874-874.

l Kupię każde auto z lat 1990 - 2012, najwięcej zapłacę, szybki dojazd, gotówka, 500-666-553.

l Skup aut w kazdym stanie i roczniku, najwyższe ceny, płatność od ręki, profesjonalna obsługa, 500-540-100.

USŁUGI

AGD - RTVNAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

l A - Naprawa komputerów, 503-432-422.

l A - Przeprowadzki, 512-139-430.

l A - Sprzątanie piwnic, wywóz mebli, 694-977-485.

l AA sprzątniemy śmieci, graty, śnieg, itp. wywieziemy kontene-rem, 601-242-292.

l DEZYNSEKCJA skutecznie, 22 642-96-16.

l Elektryk tanio, 507-153-734.l Hydraulika, gaz, Zenek,

691-718-300.l Malowanie A-Z, remonty,

referencje, jesień 25% taniej, 501-255-961.

l Okna, naprawy, doszczelnia-nie, 787-793-700.

l Opróżnianie piwnic, strychów, garaży, wywóz mebli, śmieci, gruzu, 503-711-500.

l Tynki gipsowe, cementowo--wapienne, www.budax.pl - 511-529-965.

FINANSEl Pozabankowe pożyczki

pod zastaw nieruchomości, 530-127-700.

KUPIĘl Antyki za gotówkę, obrazy,

platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Antyki, monety, znaczki, meble, obrazy, pocztówki, książki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

l Aktualnie antyki wszelkie gotówka, 504-017-418.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

l Złom, wszystko co metalowe, dojadę, 503-711-500.

SPRZEDAMl Sprzedam mieszkanie

Natolin-Ursynów blisko metra, 793-973-996.

l Szybka sprzedaż, 155 mkw., dwupoziomowe, okolice ul. 1 Sierp-nia/Żwirki i Wigury, 4935 zł/mkw. Tel. 604-691-641.

ZDROWIEl Bioenergoterapia,

ul. Monte Cassino 13 lok. 9; zapisy w godz. 19 - 20, 516-946-591.

l TANIO, SZYBKO, GWARAN-CJA. Naprawa protez. Wykonanie nowych protez. Proteza calkowita 300 zł; Proteza szkieletowa 500 zł; 602-646-986.

NAUKAl Free English Bible Talks every

Friday 18.30 - 19.30. Profi-Lingua, Al. Jerozolimskie 27. Everyone is welcome!

NIERUCHOMOŚCIl Działki nad jeziorami,

blisko Warszawy, 605-099-422.l Pilnie sprzedam 10 ha ziemi

na Mazurach, wieś Radosty - 30 km od Olsztyna, 785-960-350, 89 674-04-44.

l Sprzedam OKAZYJNIE mieszkanie Natolin - Ursynów 80 mkw., blisko metra 2004 r., 3 pok. 659 tys., tel. 793-973-996.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

KANCELARIARADCóW PRAWNyCH

ul. Mickiewicza 9 U4 przy ul. gen. J. Zajączka

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

Wigilia i sylwester w WiśleKlub „Złotego Wieku” PCK oraz DW „Halny” w okresie

od 23.12.2012 r. do 2.01.2013 r. organizują atrakcyjny wy-poczynek świąteczno-noworoczny w Wiśle. Możliwość pobytu do 6.01.2013 r. Pobyt w pokojach 2-osobowych z TV łazienka-mi oraz tarasami. Na uroczystej kolacji wigilijnej, spotkaniach bożonarodzeniowych i balu sylwestrowym poznamy uroki folk-loru góralskiego i zasmakujemy posiłków beskidzkich. Zain-teresowanych ww. wypoczynkiem prosimy o kontakt tel. kom. 600 972 410 w godz. 9.00 do 21.00 Ilość miejsc ograniczona.

Akcja trwaCoroczna Krajowa Akcja „Pomóż Dzieciom

Przetrwać Zimę", rozpoczyna się w dniu 2 grudnia wielką uliczną zbiórką darów przed i w sklepach w godz. 9.00-15.00.

Apelujemy do wszystkich Ludzi Dobrego Serca, do firm, skle-pów, hurtowni, samorządów, fundacji, szkół o przyłączenie się i wsparcie darami ta szlachetna akcję.

Wszystkich, którym nie jest obojętny los dziecka zapraszamy do podzielenia się i spełnienia ich marzeń. Prosimy o przekazywa-nie żywności o przedłużonym terminem ważności, słodyczy, zaba-wek, nowej ciepłej odzieży i nowego obuwia, środków czystości i higieny osobistej, artykułów szkolnych i papierniczych. Oddział Biura Akcji dla m.st. Warszawy i woj. mazowieckiego oraz Sztabu nr 2 mieści się w ośrodku TPD Mokotów przy ul. Konduktorskiej 17 czynnym od poniedziałku do piątku, w godz. 11.00-17.00 tel. 22 844 19 44 i 666 810 005.

Mamy nadzieję, że w tak trudnej sytuacji wspólnie pomożemy dzieciom przetrwać zimę i spełnić ich świąteczne marzenia.

Stolik, przy którym Halina Kunicka podpisuje plakaty, okładki płyt CD otacza tłum ludzi. Wszyscy przed chwilą wysłuchali kilkunastu niezapo-mnianych piosenek tej wielkiej gwiazdy polskiej estrady. Teraz chcą mieć jeszcze podpis pio-senkarki - choćby na miniatur-ce plakatu, który przygotowali przewidujący organizatorzy koncertu w Okęckiej Sali Wido-wiskowej. Jest facet, który ściska w ręku cztery płyty winylowe.

Nagrania – wspomnienia, tak jak nazwa koncertu przygoto-wanego przez Artystyczny Dom Animacji filię Domu Kultury we Włochach, pod honorowym pa-tronatem Michała Wąsowicza, burmistrza Włoch i patronatem medialnym „Południa”.

Marek Koleśnikow przyjechał z Bemowa. Parę godzin wcze-śniej był na targach muzycz-nych w Centrum, ale takiej oka-zji, jak spotkanie z piosenkami Haliny Kunickiej śpiewanymi przez młodych, bardzo zdolnych ludzi i Kunicką osobiście - nie mógł przegapić. Jest wyjątkowym melomanem. Uwielbia muzykę - nie tylko pop - w wykonaniu polskich artystów. Kolekcjonuje płyty i wydawnictwa poświęco-ne gwiazdom, zjawiskom i wy-darzeniom na polskich scenach muzycznych. Nawet z krótkiej wymiany zdań można się zorien-tować, że jest chodzącą encyklo-pedią wiedzy o kompozytorach, autorach tekstów, kolejności na-grań, jeśli jedna piosenka miała więcej wykonawców. Czekając na podpis opowiedział, jak polował na unikatowe nagranie filmowe-go przeboju artystki „Lato cze-ka”. – Nie mam pierwszej dużej płyty Kunickiej, tej ze schodami… XL 0332. Strasznie żałuje, że nie był tu w maju, na podobnym kon-cercie z udziałem zespołu Alibab-ki. Będzie czekał na następny. Kie-dy? Z kim w roli głównej? - o tym zapewne już wiedzą panie Alina Małachowska, pomysłodawczy-ni koncertów wspomnieniowych i Violetta Wacławek, kierownik Artystycznego Domu Animacji. To one powitały publiczność, która wypełniła komplet miejsc na widowni sali na Okęciu; ostat-nich, spóźnionych widzów witał szatniarz: - Nie mam gdzie wie-szać, numerki się skończyły…

A potem gromkie oklaski przywitały Halinę Kunicką! Po-jawiła się z pięknym uśmiechem i cudownym głosem, którymi

oczarowywała miłośników jej talentu podczas występów na najsłynniejszych scenach świata, z paryską Olimpią włącznie. Cóż, piosenkarka jest wierna obietni-cy utrwalonej na swej pierwszej, dużej płycie (XL 0332)… Będę zawsze uśmiechnięta! Uśmiech często pojawiał się na jej twa-rzy, gdy zasłuchana, wzruszona, skupiona i rozbawiona słuchała ze wszystkimi przygotowanych na ten wieczór piosenek. Wy-brane z bogatego repertuaru

artystki, wymagające od śpie-wających dużo więcej niż chęci (o co zadbali młodzi ludzie i ich instruktorzy z różnych ośrodków) złożyłyby się na taką - całkiem udaną – płytę:

„Z Cyganką ślubu nie bierz-cie” (Anna Rafińska i Zespół Video Clip Magdaleny Milew-skiej), „Kto mnie czeka?” (Piotr Zubek), „Jeszcze nie raz” (Ola Cedrowska), „Człowiek czeka” (Kinga Zielska), „Marionetki” (Ju-styna Zachajko z Grupą Taneczną Joanny Teśli), „Chłopcy z obcych mórz” (Anna Fronczak i Anna Grochowska), „Wiatr kołysze gałązkami” (Grupa Wokalna Gro-

ove Art Kamila Jarosa), „Złoty pierścionek” (Zuzia Bonza), „Bia-łe tango” (Kinga Kowalkowska, Adrianna Piłat, Monika Szostak), „W innym sadzie, w innym lesie” (Marcelina Mrazek i tancerka Elżbieta Label), „Gwiazda na-szej miłości” (Monika Malczak), „Czumbalalajka” (zaśpiewała Alina Małachowska, wspierana przez publiczność i pedagogów).

Konwencja koncertów wspo-mnieniowych zakłada rozmo-wę z zaproszoną gwiazdą. Do-

wiadujemy się wprost od niej o początkach kariery, nieznanych wydarzeniach, czasem rozterkach i wyborach, które w ten czy inny sposób zaważyły na sławie i po-pularności. Halina Kunicka mimo deklaracji, że woli śpiewać niż mó-wić, nie zawiodła osób spragnio-nych wspomnień i przypomniała niektóre zdarzenia, poczynając od tego, jak miała zostać… panią prawnik i wylądować gdzieś w są-dzie, adwokaturze lub notariacie. Na szczęście wyroki losu – dzięki mamie piosenkarki – okazały się łaskawe dla sztuki estradowej. Polska piosenka byłaby o wiele uboższa bez Haliny Kunickiej.

25 listopada przekonaliśmy się o tym jeszcze raz, gdy ar-tystka zaśpiewała nam: „Ja śpiewam piosenki”, „Lato, lato czeka”, „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, „Od nocy do nocy”, „To były piękne dni” i „Mło-dym być!” - ten ostatni utwór dedykowany wszystkim, a więc i młodym artystom, których wy-stępy artystka zasłużenie kom-plementowała. Podobnie jak pracę pedagogów, instruktorów, dźwiękowców, oświetleniowców i organizatorów, którzy przygo-towali ten udany wieczór. Do życzeń dołączyły się Katarzyna Świtalska, naczelnik Wydziału Kultury i Sportu Urzędu Dzielni-cy i Wiesława Sadowska, dyrek-tor Domu Kultury Włochy, gdy po raz ostatni w rytm „Orkiestr dętych” przedefilował zespół Bon Bon.

Wśród bogactwa imprez, które oferują lokalne ośrodki i domy kultury, koncerty wspomnienio-we – takie jak ten przygotowany w Artystycznym Domu Animacji - są wydarzeniem ciekawym, za-sługującym na kontynuację. Dają wiele satysfakcji uczestnikom i słuchaczom. Czy tak jest? Zapy-taliśmy Anię Rafińską, uczennicę szkoły muzycznej z ul. Globuso-wej, koncertową Cygankę, gdy wychodziła z rodzicami po zakoń-czeniu. Uśmiechnięci państwo Rafińscy zgodzili się z nami. Ani życzymy pięknej kariery i – kie-dyś – wspomnień: Zaczynałam koncertem z Haliną Kunicką…

Tekst i fot. Michał Borzymiński

Jest w Kunickiej jakaś siła!

Kolejny raz poruszamy tak istotny dla Państwa temat nieru-chomości dekretowych. W War-szawie, zgodnie z informacją Wydziału Spraw Dekretowych i Związków Wyznaniowych Biura Gospodarki Nieruchomościami m.st. Warszawy, jest ok. 2000 spraw, co do których przed Prezydentem m.st. Warszawy toczą się postępowania admini-stracyjne o ustanowienie prawa użytkowania wieczystego nieru-chomości zabranych dekretem Bieruta.

Wiele z tych spraw utknęło w „martwym punkcie”, często z uwagi na problemy z przepro-wadzeniem postępowań spad-kowych po prawowitych wła-ścicielach czy np. ustaleniem adresów dalszych członków ro-dziny przebywających od lat za granicą.

W takich przypadkach warto rozważyć możliwość uregulowa-nia stanu prawnego nierucho-mości za pomocą zasiedzenia. Podstawowym warunkiem tego postępowania jest faktyczne po-siadanie nieruchomości, krótko mówiąc z wnioskiem może wy-stąpić ta osoba, która mieszka/przebywa/zajmuje się nierucho-mością.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami Kodeksu Cywilne-go do stwierdzenia zasiedzenia konieczne jest spełnienie prze-

słanek: samoistności posiadania i upływu zakreślonego przez przepis terminu.

Samoistność posiadania oznacza, że wnioskodawca nie ma tytułu prawnego do zajmo-wania danej nieruchomości, ale dysponuje nią jak właściciel. W praktyce oznacza to brak umowy dzierżawy, najmu czy użyczenia tej nieruchomości na przestrzeni lat.

Termin zasiedzenia wymagany obecnie przez przepisy wynosi 30 lat nieprzerwanego posiadania nieruchomości.

Pomimo, że postępowanie o stwierdzenie zasiedzenia nie-ruchomości nie jest postępowa-niem prostym, to jednak może okazać się łatwiejszą, a w efekcie szybszą i tańszą drogą do uregu-lowania stanu prawnego nieru-chomości.

W kolejnych artykułach przed-stawimy podstawowe wymogi wniosku o stwierdzenie zasiedze-nia, koszty z tym związane, pod-stawowe zasady postępowania i pułapki, a także skutki podat-kowe, które w konsekwencji po-woduje udane przeprowadzenie postępowania.

Lidia Szczęsna, radca prawny – Kancelaria Radców Prawnych Baurska, Senkowska, Szczęsna

i Partnerzy, www.bsskancelaria.pl tel. 22 241 17 14

Zasiedzenie jako sposób uregulowania stanu prawnego nieruchomości dekretowej

Radca prawny głosi

Page 8: Poludnie Bemowo nr 16 z dnia 29 listopada 2012

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny: Andrzej RogińskiRedaktor prowadzący wydanie:

Michał Borzymiński [email protected]

Redakcja czynna w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00

pt. w godz. 9.00 - 16.00W tych godzinach

przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PolskapresseISSN 2082-6516

Wydawca jest członkiem Warszawskiego Towarzystwa

Prasy LokalnejRedakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 13 grudnia 2012 r.

part (wszystkie z doświadczeniem w Ford Germaz Ekstraklasie) wspie-rane przez Joannę Fornalczyk. Po stronie Politechniki w pierwszej połowie najlepiej prezentowały się Sylwia Snopek i Agnieszka Lichom-ska. Ta druga jednak złapała jesz-cze przed końcem drugiej kwarty swój czwarty faul osobisty. Pierw-sza połowa zakończyła się prowa-dzeniem gości 34:33.

W drugiej połowie z „Małą” na ławce z dobrze zaprezentowała się Agata Adamska, która gra-jąc odważnie w ataku zdobyła 4 punkty. Nadal skuteczna była Snopek, a na przełomie trzeciej i czwartej kwarty mocne wejście miała Paulina Kaczyńska. „Kacza” zbierała, punktowała i broniła, a wyższe przeciwniczki nie potra-fiły poradzić sobie z agresywnie grającą skrzydłową. Przeciwniczki nie pozwoliły jednak odskoczyć

warszawiankom, trafiając co chwila zza linii 3 punktów.

Czwarta kwarta rozpoczęła się od trafienia za trzy Sylwii Sno-pek na co szybko odpowiedziała

Daria Dziwulska. Swoją przewa-gę doświadczenia zaczęła wy-korzystywać świetnie tego dnia dysponowana Edyta Majewska, lecz koszykarki Głowna nie pod-dawały się i dzięki dwóm rzutom osobistym Anny Kolasy doprowa-dziły do remisu 71:71.

AZS miał jeszcze szansę na zwycięstwo w regulaminowym

czasie gry ale rzut Lichomskiej z 8 metra był minimalnie niecelny.

Wynik dogrywki otworzyła z linii rzutów osobistych Agniesz-ka Wójcik jednak za trzy odpo-

wiedziała Fornalczyk. Przy fan-tastycznym dopingu gra dalej prowadzona była kosz za kosz. Na niespełna minutę do końca, przy jedno punktowym prowa-dzeniu gości, Lichomska wcho-dząc pod kosz wypatrzyła nie pil-nowaną Agnieszkę Wójcik, która rzutem o tablicę wyprowadziła Politechnikę na prowadzenie. TK

W meczu 7 kolejki drugiej ligi kobiet AZS Politechnika War-szawska po dogrywce pokonała na własnym parkiecie TK Alles Głowno 82:80 i dzięki temu zwy-cięstwu jest liderem w tabeli.

Z pięciu pierwszych meczy Akademiczki tylko raz grały w roli gospodarza (wygrana z Hutnikiem) a aż cztery razy musia-ły grać na wyjazdach. Tym razem na Zakrzewską zawitała drużyna z Głowna, w której składzie wystę-pują trzy aktualne zawodniczki eks-traklasowego Widzewa Łódź.

Mecz od początku prowadzo-ny był w dobrym tempie, zawod-niczki z Głowna już w pierwszej kwarcie pokazały że ich najsil-niejszą bronią jest rzut z dystansu i gra z kontrataku. W pierwszej połowie dla gości punktowały przede wszystkim Anna Kolasa, Daria Dziwulska i Wiktoria Za-

Zwycięstwo w dreszczowcu

www.IGLAKI.plTUJE - JAŁOWCE - CyPRySIKI

KOLUMNOWE i PŁOŻĄCE

Szkółka Roślin Iglastychul. SYTA 54 Wilanów - Zawady

tel. 662-587-054 22 642-50-62Na hasło „ul. Syta 54” tuja Smaragd 1,6m w cenie 50 zł.

Zapraszamy codziennie w godz. 10.00 - 20.00

Alles Głowno miało jeszcze szan-sę na doprowadzenie do drugiej dogrywki ale faulowana równo z syreną Karolina Krawczyk nie trafiła dwóch rzutów osobistych.

Politechnika Warszawska 1 grudnia zagra na wyjeździe w Ostrołęce.

AZS Politechnika Warszawska – TK Alles Głowno 82:80

AZS PW: Snopek 21 (1), Ma-jewska 17, Lichomska 14, Kuliń-ska 8 (1), Wójcik 6 – Kaczyńska 10, Adamska 4, Rylska 2, Ruden-ko 0.

Nie zgadzam się i nigdy nie zgadzałem z obecnym ustrojem Miasta Stołecznego Warszawy. Uważam go za zbyt centralistycz-ny, bo realna władza jest odda-lona i oderwana od obywatela, co utrudnia i wręcz uniemożliwia prawdziwą debatę publiczną z wyborcami, a kontrola społecz-na władzy też jest mało możliwa. Jest też wiele wad prawnych tego systemu. Ponadto jest on nieefektywny, jak każdy „mo-loch”.

Uważam, że obecne dzielnice winny być gminami metropoli-talnymi, a Warszawa powiatem metropolitalnym, który przejąłby od gmin realizację zadań ogól-nomiejskich, zwłaszcza z zakresu komunikacji i infrastruktury.

Trzeba wiedzieć, że aby mieć samodzielność, tj. decydować o majątku, podatkach, wydat-

kach, dochodach, czyli budże-cie i zawierać zobowiązania, to trzeba mieć osobowość prawną. Zgodnie z Konstytucją RP samo-dzielne jednostki samorządowe, tj. posiadające osobowość praw-ną, to gminy, powiaty i woje-wództwa samorządowe, a nie jakieś tam dzielnice. Dlatego potrzebny jest nowy ustrój War-szawy, a nie poprawa obecnego – dzielnicowego.

Żeby nie wiem jak popra-wiać obecną ustawę, to zgodnie z nią dzielnice zawsze będą jed-nostkami pomocniczymi miasta nieposiadającymi osobowości prawnej, a bez osobowości praw-nej nie da się wzmocnić pozycji ustrojowej, tj. samodzielności. Dlatego propozycje złożone przez dyskutantów na konferen-cji samorządowej na Ursynowie uważam za niepoważne, bo sprzeczne z Konstytucją.

Za absurdalne uważam pro-pozycje dyskutantów dotyczące „rozszerzania katalogu docho-dów własnych dzielnic o przyna-leżną gminom część PIT i CIT”. W tym kontekście kompromita-cją jest, iż paneliści samorządow-cy tak się w pomysłach zagalo-powali, że nawet nie zauważyli, że dzielnice w ogóle ustawowo nie mają jakichkolwiek docho-dów własnych, więc nie ma co rozszerzać.

Mimo iż jestem zwolennikiem okręgów jednomandatowych, to za śmieszną uważam naprawę ustroju dzielnic przez wybory rad-nych dzielnicowych w okręgach jednomandatowych, bo ci radni, niezależnie od tego, jak będą wy-bierani, kompetencji żadnych nie mają i mieć nie będą.

Odrębna kwestia, że obecny ustrój Warszawy jest moim zda-niem niezgodny z Konstytucją

Dyskusja o ustroju Warszawy

Potrzebny nowyi ustawą o samorządzie gminnym. Mało kto wie, że ci, co skarżyli ustawę o ustroju miasta Warsza-wy do Trybunału Konstytucyjne-go, z tylko sobie znanych powo-dów bezpośrednio na rozprawie przed Trybunałem i ku zdziwieniu sędziów wycofali cztery zasadni-cze zarzuty z siedmiu, które skła-dali. W ten sposób pozostawiono Trybunałowi do rozstrzygnięcia zarzuty nieistotne i drugorzędne z kiepską argumentacją. Trybu-nał w związku z powyższym nie ogłosił wyroku na pierwszym posiedzeniu, co ma w zwyczaju, tylko na kolejnym. Mam wraże-nie, że sędziowie, zmuszeni sy-tuacją, zmienili zdanie. Trybunał nieomal na życzenie skarżących uznał skargę za niezasadną, bo nie mógł orzekać szerzej niż gra-nice skargi.

Jeśli samorządowcy dzielnico-wi mają zastrzeżenia do statutu

miasta i dzielnic oraz do uchwały kompetencyjnej przekazującej im niektóre zadania i kompetencje, to zamiast protestować, powie-wając chorągiewką, powinni zaskarżyć do sądu powyższe uchwały Rady Warszawy. Można bowiem wykazać ich niezgodność z prawem, która jest oczywista. Zarzutów prawnych jest wiele. Ot, choćby w statucie miasta nie podano, gdzie jest jego siedzi-ba oraz jak i gdzie się wywiesza do publicznej wiadomości akty prawne podejmowane przez Radę Warszawy, Prezydenta bądź inne dokumenty wymagające tzw. obwieszczenia.

Niestety protestującym zabra-kło albo wiedzy albo odwagi albo jest im dobrze jak jest, bo dieta leci, a za nic się nie odpowiada i ponarzekać można do woli.

Bogdan Żmijewski

Uwaga czadKażdego roku podczas sezonu

grzewczego odnotowuje się wiele wypadków śmiertelnych spowo-dowanych zatruciem czadem. Podczas ubiegłego sezonu grzew-czego, tj. od listopada 2011 do marca 2012 r. życie straciło 106 osób, poszkodowanych zostało prawie 2 tysiące. Tylko w lutym 2012 r. w całej Polsce czad zabił 54 osoby.

W jaki sposób najczęściej dochodzi do zatrucia? Główną przyczyną jest niepełne spa-lanie, do którego może dojść na przykład gdy okna są zbyt szczelnie zamknięte i nie ma właściwej wentylacji. Niepra-widłowo działająca instalacja

gazowa, niedrożne przewody kominowe i wentylacyjne mogą spowodować nagromadzenie tlenku węgla. Bardzo często chcąc uchronić mieszkanie przed utratą ciepła, szczególnie w zimowe dni, można doprowa-dzić do tragedii. Mieszkanie do-skonale szczelne „nie oddycha”. Żeby nie dopuścić do tragedii warto stosować kilka podsta-wowych zasad. Należy doko-nywać okresowych przeglądów instalacji wentylacyjnej i prze-wodów kominowych. Zarządca budynku lub właściciel ma obo-wiązek przeglądu instalacji wen-tylacyjnej nie rzadziej niż raz w roku. Gdy korzysta się z pie-

ca gazowego z otwartą komorą spalania, kuchenki gazowej lub węglowej warto otworzyć okno.

- Kuchenka gazowa, która uruchamiana jest w kuchni, po-woduje, że w przeciągu jednej godziny zostaje zużytych około dwudziestu sześciu metrów sze-ściennych powietrza do prawidło-wego spalania. Kiedy występuje prawidłowe spalanie nie powsta-je tlenek węgla - mówi Wiesław Leśniakiewicz, komendant głów-ny Państwowej Straży Pożarnej. - Ważną rzeczą jest współpraca z kominiarzem. Nie odbierajmy ich tylko jako tych, którzy przy-noszą kalendarze. Przychodzą po to, żeby sprawdzić ciągi wentyla-

cyjne, żeby sprawdzić przepływ powietrza, czy jest właściwy w każdym mieszkaniu. Przycho-dzą też po to, żeby ewentualnie czyścić przewody kominowe. Tam, gdzie mamy spalanie sta-łych elementów - drewna, węgla - w piecach wszystkie kominy mu-szą być sprawdzane przynajmniej raz na kwartał.

Nie wolno zasłaniać kratek wentylacyjnych i otworów na-wiewnych. Samemu możemy sprawdzić ciąg powietrza, np. przykładając kartkę papieru do otworu lub kratki wentylacyjnej. Jeżeli wentylacja jest prawidłowa, kartka „przyklei się” do otworu wentylacyjnego. Warto też zain-

westować kilkadziesiąt złotych w urządzenie wykrywające czad w powietrzu. W przypadku wy-krycia trującego gazu intensyw-nym dźwiękiem da sygnał o nie-bezpieczeństwie. Pozwoli to na otwarcie okien, przewietrzenie mieszkania i opuszczenie w porę niebezpiecznej strefy. Urządzenia tego nie wolno montować w po-bliżu okien. Tam stężenie trujące-go gazu jest najmniejsze.

Czad – potoczna nazwa tlenku węgla - nazywany jest cichym za-bójcą, bo nie ma smaku ani zapa-chu. Jest gazem silnie trującym, bezbarwnym, lżejszym od po-wietrza, przez co łatwo się w nim rozprzestrzenia. Jak zatem można

zorientować się, że ulega się za-truciu? Ból głowy, ogólne zmę-czenie, senność, nudności i przy-spieszony, nieregularny oddech mogą być objawem zatrucia.

Zatrucie czadem przebiega kilkuetapowo. Najpierw zaczyna boleć głowa. Zatruty ma zawroty głowy i czuje się zmęczony. Póź-niej dochodzą do tego problemy z oddychaniem, przyspieszony i nieregularny oddech oraz wy-mioty. Często dochodzi do utra-ty przytomności. Jeżeli pomoc nie przyjdzie na czas – zatruta osoba umiera. Przy wysokim stę-żeniu tlenku węgla śmierć może nastąpić już po minucie. Na działanie tlenku węgla najbar-dziej narażone są osoby wyko-nujące ciężkie prace fizyczne, ich organizm wchłania trujący gaz szybciej niż podczas odpoczyn-ku. Szybkość wchłaniania gazu u różnych osób nie przebiega jed-nakowo. Do grupy największego ryzyka zalicza się noworodki, dzieci, kobiety w ciąży i osoby w podeszłym wieku. W jaki spo-sób można pomóc przy zatruciu? Do pomieszczenia, w którym znajduje się poszkodowany, na-leży natychmiast zapewnić do-pływ świeżego powietrza. Same-go poszkodowanego należy jak najszybciej wynieść w miejsce bezpieczne – na świeże powie-trze. Zatrutemu należy rozluźnić ubranie, rozpiąć pasek, guziki. Nie należy poszkodowanego rozbierać, gdyż może to dopro-wadzić do wychłodzenia orga-nizmu. Jeżeli po wyniesieniu na świeże powietrze zatruty czadem nie oddycha, trzeba niezwłocz-nie zrobić sztuczne oddychanie i masaż serca. Wezwać pogoto-wie i straż pożarną.

Andrzej Sitko