piper kerman, „dziewczyny z danbury_orange is the new black”, fragment
DESCRIPTION
ŚWIATOWY BESTSELLER!Setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy, miliony oglądających serial – teraz historia Piper porwie także i Ciebie!Przekrocz próg więzienia dla kobiet...Piper Kerman jeszcze do niedawna miała fantastyczne mieszkanie, kochającego faceta i obiecującą karierę przed sobą. Kiedy agenci federalni zapukali do jej drzwi z aktem oskarżenia, ledwo przypominała tę lekkomyślną, młodą kobietę, którą była tuż po ukończeniu Smith College.Teraz jednak musi rozliczyć się z konsekwencjami swojego krótkiego, beztroskiego flirtu z handlem narkotykami i trafia do więzienia dla kobiet w Danbury, w stanie Connecticut. Jeżeli myślała, że choć w drobnym stopniu mogła przewidzieć, co ją czeka... cóż, grubo się myliła.TRANSCRIPT
[...]
Larry i ja wylądowaliśmy w Nowym Jorku w 1998 roku – był redaktorem w magazynie dla
mężczyzn, a ja pracowałam jako wolny strzelec. Powoli też oswajałam się z moim pozbawionym
windy domem w WestVillage. Pewnego ciepłego majowego popołudnia zadzwonił dzwonek do
drzwi. Pracowałam w domu, wciąż jeszcze w piżamie.
– Kto tam? – spytałam przez domofon.
– Panna Kerman? Tu oficerowie Maloney i Wong.
– Tak? – byłam ciekawa, czego ci lokalni gliniarze szukają w budynku.
– Czy możemy przez chwilę porozmawiać?
– O co chodzi? – nagle zrobiłam się podejrzliwa.
– Panno Kerman, myślę, że będzie lepiej, jeśli porozmawiamy twarzą w twarz.
Maloney i Wong, potężni faceci ubrani w cywilne ciuchy, przemierzyli pięć pięter schodami
i usiedli w moim salonie. Maloney mówił, a Wong tylko patrzył na mnie bez cienia emocji.
– Panno Kerman, jesteśmy oficerami amerykańskiej służby celnej. Jesteśmy tutaj, by
poinformować, że została pani postawiona w stan oskarżenia w sądzie federalnym w Chicago. Jest
pani oskarżona o przemyt narkotyków i pranie brudnych pieniędzy. – Wręczył mi kartkę papieru. –
Musi się pani stawić w sądzie tego dnia i w tym miejscu. Jeśli się pani nie pojawi, zostanie pani
aresztowana.
Zamrugałam oczyma, nie mogąc wydusić słowa, a żyły w skroniach zadudniły nagle, jakbym
dopiero co przebiegła całe mile. To, co się działo w mojej głowie, przeraziło mnie. Istny łomot.
Zostawiłam przeszłość za sobą, trzymałam wszystko w tajemnicy, nawet przed Larrym. Ale teraz
wszystko się skończyło. Byłam zszokowana, bo mój strach nabrał fizycznych kształtów, stał się
realny.
Maloney wyjął notes i spytał jakby od niechcenia:
– Czy chciałaby pani złożyć oświadczenie, panno Kerman?
– Będzie chyba lepiej, jeśli najpierw porozmawiam z prawnikiem, nie sądzi pan, oficerze
Maloney?
Dotoczyłam się jakoś do biura Larry’ego, ledwo pamiętając, by nałożyć na siebie coś innego niż
piżama. Mówiąc bez składu, wyciągnęłam go na West 22nd Street.
– Co się stało? Jesteś na mnie zła? – spytał.
Wzięłam głęboki oddech, bo inaczej nie byłabym w stanie mówić.
– Zostałam oskarżona w sądzie federalnym o przemyt narkotyków i pranie brudnych pieniędzy.
– Co? – wyglądał na rozbawionego. Rozejrzał się dookoła, myśląc, że może uczestniczymy
w jakimś programie z ukrytą kamerą.
– To prawda. Nic nie zmyślam. Przed chwilą wyszłam z domu. Byli tam federalni. Muszę
zadzwonić. Potrzebuję prawnika. Czy mogę skorzystać z telefonu?
Chwileczkę, może nie mogłam. Może wszystkie telefony, nawet odległe, są ze mną powiązane,
a te w biurze Larry’ego były na podsłuchu? Każda szalona, paranoidalna idea, o której
kiedykolwiek opowiadała mi Nora, dobijała się w mojej głowie o uwagę. Larry patrzył na mnie,
jakbym postradała zmysły.
– Muszę użyć komórki kogoś innego! Czyjej komórki mogę użyć?
Kilka minut później byłam na schodach pożarowych biura Larry’ego i dzwoniłam z komórki
jego współpracownika do przyjaciela w San Francisco, który był najlepszym prawnikiem, jakiego
znałam. Udało mi się dodzwonić.
– Wallace, tu Piper. Dwóch agentów federalnych właśnie przyszło do mojego domu
i powiedziało, że zostałam oskarżona o pranie brudnych pieniędzy i przemyt narkotyków.
Wallace się roześmiał. Była to reakcja, do której miałam wkrótce przywyknąć, ponieważ tak
reagowali wszyscy moi przyjaciele, gdy dowiadywali się o mojej sytuacji.
– Wallace, jestem, kurwa, poważna. Nie wiem, co mam zrobić. Zwariuję! Musisz mi pomóc.
– Skąd dzwonisz?
– Ze schodów pożarowych.
– Znajdź budkę telefoniczną.
Wróciłam do biura Larry’ego.
– Muszę znaleźć budkę telefoniczną.
– Kochanie, co się, u diabła, tutaj dzieje? – zapytał już zirytowany, ale też wyraźnie
przestraszony i trochę zdenerwowany.
– Naprawdę nie mam pojęcia. Muszę wykonać ten telefon. Zaraz wracam.
Później, kiedy usłyszał skróconą (i prawdopodobnie mniej niż spójną) historię całej sytuacji,
Larry zrobił się niezwykle cichy. Nie krzyczał na mnie za to, że nie powiedziałam mu o swojej
kryminalnej przeszłości, zanim zdecydowaliśmy się połączyć nasze losy. Nie krytykował mnie za
bycie brawurową, bezmyślną i samolubną idiotką. Kiedy opróżniłam moje konto oszczędnościowe,
by pokryć koszty prawnika i kaucji, nie zasugerował, że być może właśnie zrujnowałam swoje
życie i jego też, przy okazji.
– Jakoś z tego wyjdziemy – powiedział. – Wszystko będzie dobrze. Kocham cię.
Tego ranka rozpoczęła się długa i męcząca podróż przez labirynt amerykańskiego systemu karnego.
Wallace pomógł mi znaleźć prawnika. Skonfrontowana z końcem mojego dotychczasowego życia,
przyjęłam swoją standardową pozę, gdy wpadałam po uszy: zamknęłam się w sobie
i powiedziałam, że skoro sama się w to wpakowałam, to nie jest to niczyja wina i sama muszę
znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Jednak, choć chciałam, nie byłam z tym wszystkim sama – moja rodzina i mój niczego
niespodziewający się chłopak znaleźli się w tym razem ze mną. Larry, moi rodzice, mój brat, moi
dziadkowie – wszyscy wspierali mnie przez całą drogę, chociaż byli zaskoczeni i zawstydzeni moją
dotychczas skrywaną kryminalną przeszłością. Mój ojciec przyjechał do Nowego Jorku
i przeżyliśmy koszmarne cztery godziny w podróży do Nowej Anglii, gdzie moi dziadkowie
spędzali lato. Nie byłam już żądna przygód, kontrkulturowa, buntownicza, super ani cool.
Wiedziałam, że świadomie zraniłam i rozczarowałam wszystkich, których kochałam, i lekką ręką
zniszczyłam sobie życie. Nie mogli zrozumieć tego, co zrobiłam. Siedziałam w salonie dziadków,
skamieniała ze wstydu, podczas ratunkowego spotkania całej rodziny, która wypytywała mnie
godzinami, próbując zrozumieć coś z tego, co się działo.
– A co zrobiłaś z tymi wszystkimi pieniędzmi? – spytała mnie wreszcie zadziwiona babcia.
– Cóż, babciu, nie pchałam się w to dla pieniędzy – brzmiała moja kiepska odpowiedź.
– Och, Piper, na litość boską! – odparła. Byłam dla nich nie tylko powodem do wstydu
i rozczarowania, ale jeszcze na dodatek idiotką.
Oczywiście nie powiedziała, że byłam idiotką. Nikt nie powiedział też, że byłam powodem
wstydu i rozczarowania. Nie musieli – dobrze to wiedziałam. Co niesamowite, cała moja rodzina –
matka, ojciec, dziadkowie – powiedzieli, że mnie kochają. Że się o mnie martwią. Że chcą mi
pomóc. Kiedy wyjeżdżałam, babcia przytuliła mnie mocno, obejmując swoimi malutkimi
ramionami.
Chociaż zarówno moja rodzina, jak i tych kilku przyjaciół, którym o wszystkim powiedziałam,
traktowali moją sytuację poważnie, wątpili, by „taka miła blondynka” jak ja trafiła do więzienia.
Jednak mój prawnik szybko dał mi do zrozumienia, w jak poważnej znalazłam się sytuacji.
Oskarżenie mnie w sądzie federalnym o spisek kryminalny, mający na celu import heroiny,
nastąpiło na skutek załamania się operacji szmuglowania narkotyków mojej byłej kochanki. Nora,
Jack i trzynastu innych (niektórych z nich znałam, innych nie), a wśród nich także i afrykański boss
narkotykowy Alaji, byli oskarżeni wraz ze mną. Nora i Jack siedzieli w areszcie i ktoś wkrótce
zaczął sypać nazwiskami.
Nieważne jak źle skończył się nasz związek, ale nigdy nie myślałam, że Nora mnie wsypie, by
ratować własną skórę. Jednak kiedy mój prawnik wysłał mi materiały prokuratorskie ze śledztwa –
dowody, które rząd zebrał przeciwko mnie – znajdowało się w nich bardzo szczegółowe
oświadczenie Nory, opisującej, jak przewoziłam gotówkę do Europy. Znalazłam się w nowym
świecie, gdzie „zarzuty o konspirację” i „obowiązkowy wyrok minimalny” miały decydować
o moim losie.