piemont - albeisa.it · miast, czym jest rolnictwo podniesione do rangi sztuki. „ostatecznie...

14
Temat numeru PIEMONT MNIEJ ZNANY 20 PIEMONT Zycie poza Barolo

Upload: ngotuyen

Post on 28-Feb-2019

217 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Temat numeru

PIEMONT MNIEJ ZNANY20 

PIEMONTZycie poza Barolo

 21

Piemont często zyskuje łatkę włoskiej Bur�gundii. Najczęściej przypinają mu ją sami Włosi, którzy mają oczywiście ku temu po�wody: i tu, i tam duże znaczenie przypisuje się pojedynczym winnicom, nebbiolo i pinot noir niejedno łączy, a zarazem kudy najbar�dziej znanym piemonckim apelacjom do prestiżu burgundzkich grands crus... Mimo wszystko jest to łatka właśnie – znacznie przykrótka dla Piemontu większego niż dwa arystokratyczne regiony, którymi są znane wszystkim winomanom Barolo i Barbare�sco. Piemont to ponad sześćdziesiąt apelacji kontrolowanego pochodzenia i kilkadziesiąt nigdzie indziej niespotykanych odmian. To także nieprzebrane bogactwo innych spo�żywczych produktów: owoców, trufli, orze�chów laskowych, ryżu, wędlin i serów... Nie bez kozery pomysł na Slow Food narodził się właśnie tutaj. Dziś piszemy o piemonckich zakamarkach: o Roero, gdzie powstają modelowo pachną�ce nebbiolo i jedyne w swoim rodzaju arneis, o Guarene, które nie istnieje na winiarskich mapach, i o najszlachetniejszej białej odmia�nie Piemontu, jaką jest timorasso. (ew)

Temat numeru

PIEMONT MNIEJ ZNANY

www.magazynwino .pl | listopad 2014

22 

Turyn

Cuneo

Tortona

Colli Tortonesi

AlbaBra

FRA

NC

JA

SZWAJCARIA

PIEMONT

Roero

„Już, już dojeżdżam do bram słonecznej Italii! Uroczysta chwilo! W tym uroczystym momencie wjazdu mego do kra�iny włoskiej skupiłem się duchem, by wycisnąć z siebie choć szczyptę głębszej myśli – lecz właściwie nic nie zdołałem wycisnąć...” – pisał Gombrowicz, który wjeżdżał do Włoch po raz pierwszy pociągiem od strony Wenecji Julijskiej, przedrzeźniając w myślach literaturę podróżniczą, która – od Goethego do cyzelujących pierwsze zdania długo po śmierci autora „Ferdydurke” felietonistów Zeszytów Literackich – re�produkuje obraz Włoch jako krainy, gdzie efektowny pejzaż idealnie komponujący się z dziejową architekturą stwarza wymarzone tło dla uczuć wyższych i tkliwych. Pisząc o Wło�szech, od kliszy „raju ludzi kulturalnych” uciec jest trudno, a jeszcze trudniej przyglądać się włoskim widokom z gębą niewinną, jakby wszystkich werbalizujących przed nami swoje zachwyty – lepiej, gorzej, czasami wspaniale – nie było.

Istnieją jednak rejony wciąż przez podróżujących intelek�tualistów oszczędzone; oszczędzone nawet przez winopisa�rzy, a także w jakiejś mierze przez turystów, nie zdążyły bo�wiem z wyżyn wydelikacenia przeniknąć w dół i wyświetlić się jaskrawym obrazem w świadomości masowej. Po takich regionach, rzecz jasna, podróżuje się najlepiej.

ŻONY Z POŁUDNIANależy do nich Piemont, choć niektórzy mówią, że Piemont to nie Włochy. Granicząca z Francją i Szwajcarią kraina długo pozostawała pod wpływami dynastii sabaudzkiej i swego rodzaju francuskie wyziębienie czy, ujmując rzecz przychylnie, większe zdyscyplinowanie obyczajów w porów�naniu do tych, jakie panują dalej, na Południu, można tutaj poczuć. Piemontese falso cortese (Piemontczyk obłudnie uprzejmy) mówi przysłowie, które często przytaczał jeden z najbardziej autentycznych piemontczyków, wybitny twórca barolo, świętej pamięci Teobaldo Cappellano. Nie wiem, jaka jest geneza tego powiedzenia, wiem natomiast, że w Piemon�cie spotkałam się z gościnnością, o jakiej na przykład w Bur�gundii (często przyrównywanej do Piemontu) nie mogłabym

Wszystkie pory rokuPodpis

listopad 2014 | www.magazynwino .pl

temat numeru | piemont mniej znany 23

nawet marzyć. Powracając jednak na te tereny regularnie, zrozumiałam co Cappellano mógł mieć na myśli. Piemont to kraj surowych, zamkniętych w sobie, dumnych chłopów. Ludzi, którzy dzisiejszy swój luksus, a wraz z nim obycie i ogładę, zdobyli w walce o przetrwanie. Współczesne winiar�, zdobyli w walce o przetrwanie. Współczesne winiar�skie gwiazdy: Barolo i Barbaresco w latach 1950–60. skrze�czały taką biedą, że przywożono tu autokary pełne kobiet z jeszcze biedniejszego Południa. Żadna kobieta Północy nie chciała słyszeć o zamążpójściu za winiarza – wszystkie ucie�kały do miasta.

Dziś w znanych piemonckich apelacjach oddychamy wiel�kim światem. W niejednej dziurze znajdziemy gwiazdkową restaurację, w Albie – jeżeli zechcemy – modnie się ubie�rzemy, choć zupełnie nie warto, bo za chwilę i tak, patrząc z okien naszego agriturismo na porosłe winoroślą wzgórza, poczujemy się – jak to ujmował Iwaszkiewicz – niczym żebracy życia, którzy muszą skamleć, by ich przyjęto tam, gdzie czas płynie prawdziwie, bo w zgodzie z rytmem przyrody.

WINA NA PONIEDZIAŁEKJednym z największych uroków Piemontu, otoczonego od północy łańcuchem Alp i Apeninów, a od południa podda�jącego się wpływowi Śródziemnomorza, są wyraziste pory roku, które już w tylu miejscach na Ziemi rozmyły się w nie�określoność. Sezony odmierzane pogodą, ale również tym, co znajduje się na talerzu i w kieliszku. Gdy wyjedziemy poza tereny mniej więcej opisane przez winiarskie przewodniki, czyli Barolo, Barbaresco, może jeszcze Gavi, poczujemy za�pach wsi nieobeznanej z regułami enoturystyki. Tu i ówdzie odbijemy się od drzwi, lecz gdzie indziej odkryjemy wina genialne, którymi nie gulgotał i nie spluwał żaden krytyk. A w każdym razie niewielu.

Piemont ma najwięcej w całych Włoszech, bo ponad 60, apelacji kontrolowanego pochodzenia, które zajmujący się winem profesjonalnie umieją w przybliżeniu wymienić znacznie rzadziej, niż wyrecytować z dokładnością co do jed�nego hierarchię bordoskich grands crus. A to w końcu w tych pierwszych powstają wina, które – chciałoby się powiedzieć – są solą życia. Wina, które zwykły człowiek może pić w po� są solą życia. Wina, które zwykły człowiek może pić w po�. Wina, które zwykły człowiek może pić w po�niedziałek i dzięki którym inni zwykli ludzie mają na chleb. Wina na ludzką kieszeń, chociaż bardzo rzadkie. Niespo�tykane, autochtoniczne odmiany zaczęto tu rewitalizować w latach 1970. Dekadę później nazwą chronionego pocho� później nazwą chronionego pocho� nazwą chronionego pocho�dzenia oznaczono piemonckie sery: castelmagno, muraz�zano, robiolę di Roccaverano, rascherę, bra i toma piemon�tese. W 1986 roku Carlo Petrini założył w Bra organizację Slow Food. Zinstytucjonalizowany ruch ochrony lokalnych produktów i tradycji kulinarnych narodził się właśnie w Piemoncie. Gdzie w dzikiej głuszy, na zawieszonych nad przepaścią pastwiskach możemy odkrywać smaki, za które niejeden szef kuchni dałby się pokroić. Taki castelmagno ma zaledwie kilkunastu producentów, serowar ważący montebore jest tylko jeden. Odmiana timorasso dla przykładu rozciąga się na 100 hektarach, co i tak jest wzrostem dwudziestokrot�nym w stosunku do lat 1990.

Z CZEGO WZROSŁY TWOJE KOŚCI...Współczesne globalne podniecenie, że proszę, oto gotuję w domu, kupuję na biobazarze i jem sezonowo, z całym jego „fejsbukowym” blichtrem, ma być może taki pożytek, że

przywraca blask rolnictwu. Profesji najbardziej pierwotnej, bez której dziś nie wyciskalibyśmy z siebie głębszych myśli i kulturalnych rozprawek. W Piemoncie nie pójdziemy do Uffizich spojrzeć w smutne oczy Eleonory z Toledo, nie wzru�szymy się freskami Fra Angelico, wysupłując z pamięci, co na ich temat miał do powiedzenia Herbert, nie zostawimy kłódki Together Forever pod balkonem Julii... Tych wszystkich uro-czystych chwil w Piemoncie nie przeżyjemy. Zobaczymy nato�miast, czym jest rolnictwo podniesione do rangi sztuki.

„Ostatecznie liczą się tylko pory roku, a pory roku są właśnie tym, z czego wzrosły twoje kości, czym żywiłeś się będąc chłopcem...” – pisał najwspanialszy piemoncki autor Cesare Pavese.

Podpis

Podpis

Piemont mniej znany

ROERO

www.magazynwino .pl | listopad 2014

24 

EWA WIELEŻYŃSKA

Z północnego brzegu rzeki Tanaro na Langhe spoglą�da Roero. Obie geograficzne krainy łączy ten sam szczep: nebbiolo, ta sama prowincja: Cuneo, kilka

wspólnych apelacji ( jak Nebbiolo d’Alba, Barbera d’Alba, Moscato d’Asti), producenci, którzy tworzą swoje wina i tu, i tam, oraz konsorcjum, aczkolwiek z początkiem 2013 roku Roero postanowiło stworzyć osobne, oddzielne od Barolo i Barbaresco zrzeszenie, które w założeniu ma lepiej bronić jego interesów.

MUSZLE W KOLEKCJIDzieli Langhe i Roero nie tylko woda, ale przede wszyst�

kim wiele milionów lat, a co za tym idzie – rodzaj gleby. Od ukształtowania się terenów, na których dziś powstaje ba�rolo i barbaresco, minęło 15 mln lat. Roero wynurzyło się z morza „zaledwie” 5 mln lat temu. Adriatyk (zwany wówczas Morzem Padańskim) cofając się, zostawił tu potężne osady piasku, margle, a także skamieniałości i muszle, których dumną kolekcję – mającą stanowić dowód na szczególną mi�neralność tutejszych win – posiada każdy szanujący się wi�niarz. Profil glebowy Roero odsłania krajobrazowa atrakcja regionu: głęboki, długi na 12 km kanion, zwany le Rocche. To dawne koryto rzeki Tanaro, zanim 200 tys. lat temu zmieniła swój bieg, ciągnie się imponującą ochrową ścianą od Bra aż do Montà.

Tereny, na których powstają wina z Roero, są – w porówna�niu do słynnych sąsiadów (z którymi siłą rzeczy Roero bywa

porównywane) – dużo lżejsze i miększe. W Barolo i Barba�resco podłoże jest zdominowane przez margle oraz skały osadowe powstałe z gliny i wapienia, w Roero przeważają piaski i piaskowce, cięższe gliniaste gleby są rzadkie, choć pojawiają się bliżej rzeki, na przykład w graniczącej z Barba�resco gminie Priocca. Inna jest też rzeźba terenu – niejedno wzgórze spada tu niemal pionowo w dół, co czyni uprawę wi�norośli niezwykle trudną, zapewnia jednak glebom lepszy drenaż, w efekcie dając wina świeższe i lżejsze. Specyfika tu�tejszych terenów sprzyja uprawie białych odmian; w regio�nie uprawia się arneis, favoritę, a także wyżej wspomniane moscato. Z odmian czerwonych, poza nebbiolo, najbardziej popularna jest barbera, występuje tu także bonarda, jak również rzadki szczep brachetto a grappolo lungo (nie mylić z brachetto d’Acqui), z którego powstaje lokalna specjalność – słodkie deserowe wino, zwane birbèt. To jednak dzięki ar�neis Roero udało się w ciągu ostatnich lat zaznaczyć swoją obecność na winiarskiej mapie świata.

ARNEIS: JASNA GWIAZDA REGIONUJak czytamy w nieocenionym „Wine Grapes” Jancis Robin�son, Julli Harding i José Vouillamoza, pierwsza wzmianka o arneis pochodzi z 1432 roku. Odmiana była wówczas zwana po łacinie ranayasii, co może wskazywać, iż jej nazwa po�chodzi od położonego w gminie Canale cru Renesio, które dziś znajduje się w posiadaniu jednego z najlepszych produ�centów arneis, jakim jest Malvirà. Jednak mogło być też tak, że to winnica wzięła nazwę od uprawianej w niej odmiany. Prawdopodobnie gdzieś na przełomie XVII i XVIII wieku

Na drugim brzegu Tanaro

Sommariva del Bosco

Baldiserrad”Alba

Pocapaglia

SommarivaPerno

Ceresole d’Alba

Montà

SantoStefanoRoero

MonteuRoero

MontaldoRoero Canale

Vezza d’Alba

Corneliano d’Alba

Monticello

Santa Vittoria d’Alba

Castellinaldo

Govone

Magliano Alfieri

Castagnito

Priocca

Guarene

Sanfré

Tanaro

listopad 2014 | www.magazynwino .pl

piemont mniej znany | roero 25

renesi przekształciło się w arneis. Tradycyjnie z arneis wyra�biano podobne do moscato wina deserowe. W historycznych dokumentach znajdziemy też inne określenie odmiany: neb�biolo bianco, choć genetycznie arneis nie ma nic z nebbiolo wspólnego. Kupażowano je jednak z barolo, by zmiękczyć ta�niny, jak również zasadzano razem z nebbiolo – intensywny zapach arneis przyciągał bowiem ptaki, które w ten sposób oszczędzały cenniejsze winogrona.

W latach 1960. arneis niemal zupełnie zniknęło z po�wierzchni Ziemi, aż na początku lat 1970. postanowili je butelkować: mający nieprzeciętną zdolność do odkrywania zapomnianych lądów Bruno Giacosa oraz Alfredo Currado z winiarni Vietti. Jeden z siedzibą w Barbaresco, drugi w Baro�lo. Pierwszym winiarzem w samym regionie, który uwierzył i zainwestował w arneis był Angelo Negro – dziś jego posia�dłość zalicza się do grona największych w regionie. Do re�wolucji jakościowej natomiast w dużej mierze przyczynił się Giovanni Almondo, posiadający winnice w Montà – gminie do dziś uważanej za jedno z najlepszych dla arneis siedlisk (to stamtąd właśnie skupował owoce Giacosa). Almondo na początku lat 1980. był w awangardzie, wprowadzając do wi�nifikacji win białych kontrolę temperatury, która znacznie poprawiła ekspresję arneis – wcześniej nierzadko pozbawio�nego świeżości. Wreszcie trzeba oddać cesarzowi, co cesar�skie: białe, nikomu nieznane piemonckie wino nie podbiłoby tak szybko mediolańskich i turyńskich enotek, a w dalszej kolejności nie poszybowałoby za ocean, gdyby nie popu�larność łatwego, krągłego, delikatnie szczypiącego w język Blangé – wylansowanego w 1985 roku przez znaną ze swoich barolo rodzinę Ceretto. Dziś produkcja tego mało typowego, jednak niezmiennie podobającego się arneis, które pozwala Ceretto finansować bardziej ambitne projekty, stanowi 12 proc. arneis wytwarzanych w całym Piemoncie. W roku de�biutu Blangé arneis doczekało się swojej apelacji kontrolowa�nego pochodzenia: Roero Arneis DOC, a w 2006 otrzymało status DOCG. Arneis bywa interpretowane bardzo różnie. Daje wina zarówno pachnące słodkim tropikalnym owocem, korpulentne, zbliżone w swojej krągłości i aromatach do viognier, jak i wertykalne, napięte, mineralne, które można by porównać do rieslinga. Powstaje dziś z niego trochę win słodkich, a także wina musujące, które również zyskały swo�je DOCG: Roero Arneis spumante. Odmiana dopuszczona jest również do produkcji w ramach szerszej apelacji Langhe Arneis DOC. Jej uprawy sięgają obecnie w Piemoncie około 700 ha.

ROERO: SPOD CIEMNEJ NAZWYDrugą gwiazdą Roero obok arneis jest nebbiolo. Szlachet�

niejsze, długowieczne, dające wina wielkie (czego, jakkol�wiek kocham arneis, powiedzieć o tej odmianie nie mogę), które mimo wszystko są dużo trudniejsze do wypromowania. Powodem jest sąsiedztwo i sława Barolo, z którą skądinąd musiało i nadal do pewnego stopnia musi borykać się rów�nież Barbaresco. Powodem jest krótki staż apelacji – pierw�sze nebbiolo zaczęto tu na poważnie butelkować w latach 1980.; apelacja Roero DOC powstała dopiero w roku 1985, a do kategorii DOCG została podniesiona w roku 2004. (Dla Barolo i Barbaresco były to odpowiednio lata: 1966 i 1981). Powodem była także przez dłuższy czas stylistyka samych win, które – z natury swojej lżejsze – usilnie próbowano uczy�

nić bardziej skondensowanymi i ekstraktywnymi, a co za tym idzie często nadmiernie beczkowymi. Tymczasem urok roero tkwi w ich delikatności – subtelnym, drobnym garb�niku i finezyjnej perfumie. Perfumie podręcznikowej, na której można by uczyć, jak pachnie nebbiolo i której może im pozazdrościć niejedno barbaresco i niejedno barolo. Po�wodem ostatnim wreszcie jest nazwa. Roero nic nikomu nie mówi. Rodowód nazwy wprawdzie jest szlachecki – tak się nazywała pochodząca z Asti, zamieszkująca te tereny już w średniowieczu rodzina bankierów, która dzięki swojej ran�dze otrzymała arystokratyczne tytuły. Jej pałace można podziwiać w Monticello d’Alba, Monteu Roero, Canale czy Guarene, niemniej splendor rodu nie spłynął na wina, któ�re za czasów świetności hrabiów Roero nie miały aż takiego znaczenia w regionie. Gdy markiza Falletti tworzyła podwa�liny pod apelację Barolo, Roero było głównie krainą lasów i drzew owocowych. I taką w zasadzie pozostało do lat 1970. Wino produkowało się tu dla własnej konsumpcji ewentu�alnie sprzedawano luzem sąsiadom. Współcześni winiarze musieli przekonać swoich rodziców, że tam, gdzie rosną brzoskwinie (wspaniała odmiana z Canale) i grusze (słynna pera Madernassa), a także najsłodsze pod słońcem morele oraz renklody, warto zasadzić nebbiolo. Aczkolwiek sadów wciąż pozostało w regionie sporo. Urozmaicają one krajo�braz, który w przeciwieństwie do przypominającego dyscy�plinę francuskich ogrodów Langhe, gdzie każdy spłachetek ziemi zajęty jest przez równo biegnące rzędy winorośli, jest panoramą wsi prawdziwej. Wsi, która obfituje w pierwszej klasy produkty rolnicze. Nie bez kozery to w należącym do Roero Bra narodził się Slow Food.

BYĆ SOBĄ WRESZCIERoero, podobnie jak Barolo i Barbaresco, występuje również w kategorii Riserva. Natomiast, inaczej niż w Barolo i Barba�resco, w wypadku Roero dopuszcza się 5�proc. dodatek in�nych czerwonych odmian niearomatycznych, uprawianych w regionie. Roero zgodnie z apelacyjnym prawem musi sta�rzeć się 20 miesięcy przed wypuszczeniem na rynek, Roero Riserva – 32 miesiące, w tym – to przepis dla obydwu – przy�najmniej pół roku w beczce. Chociaż prawo nie zobowiązuje riserv do dłuższego dojrzewania w drewnie, często kończą one jako wina zamęczone beczką, przy czym są znacznie droższe, a rzadko tylko lepsze. Nie jest to zresztą przypa�dłość samego Roero, podobnie rzecz wygląda w Barolo i Bar�baresco. Wszystkim tym apelacjom znacznie bardziej przy�służyłoby się położenie nacisku na poszczególne crus – to one powinny stanowić o wartości butelki, a nie długość doj�rzewania w piwnicy. Precyzyjna mapa winnic jest zadaniem, jakie wciąż stoi przed Roero. W pierwszej kolejności jednak apelacja powinna uwierzyć w swoją markę. Wciąż duża część producentów świadomie deklasyfikuje wina i sprzedaje je jako nebbiolo d’Alba. Niektórzy z nich narzekają, że pie�monckie apelacje są zbyt zawiłe. Że na wzór Burgundii jedna nazwa powinna obejmować wszystkie wina z nebbiolo robio�ne w obrębie Langhe i Roero. (Jak łatwo się domyśleć, tych idei nie podzielają winiarze z Barolo). Inni mówią, że przy�dałby się delikatny lifting nazwy, że na wzór Roero Arneis apelację warto by przemianować na Roero Nebbiolo. Jednak – jakkolwiek by na to patrzeć – Roero, mimo niesprzyjających okoliczności, udało się w krótkim czasie zaistnieć.

Roero

PROFILE

www.magazynwino .pl | listopad 2014

26 

Matteo Correggia

Być może wielu z dzisiaj uznanych winiarzy nadal sadziłoby brzoskwinie i grusze, gdyby nie determinacja Matteo Cor�reggii. Kiedy w roku 1985 odziedziczył posiadłość swojego ojca w gminie Canale, nikomu się nie śniło, że Roero może produkować światowej klasy nebbiolo. Przy emocjonalnym wsparciu przyjaciół z Barolo: Roberto Voerzio i Elio Alta�re, Matteo zaczął butelkować wina, które w szybkim czasie zyskały światowe uznanie, a on sam stał się punktem od�

niesienia dla wielu lokalnych winogrodników. W krótkim czasie, niestety, miał przejść do legendy. W 2001 roku zgi�nął w wypadku traktora, zostawiając dwójkę małych dzieci i wdowę Ornellę. Drobna, o subtelnej urodzie kobiet z pom�pejańskich fresków, mówiąca niemal szeptem i sprawiają�ca wrażenie zbyt kruchej, by znosić ten świat, Ornella jest wbrew pozorom kobietą o stalowej sile. Nie poddała się i po�stanowiła kontynuować dzieło Matteo. Pracująca w winiarni Sara Palma mówi, że lata 2001–2005 to był „czas po Matteo” – czas żałoby i czas robienia win tak, jakby życzył sobie tego Matteo. W 2005 roku zaczął się „czas Ornelli”, która czę�

arolo na etykiecie dodaje skrzydeł niejednemu nazwisku, Roero skrzydła dostało dzięki kilku wybitnym nazwiskom...

EWA WIELEŻYŃSKA

B…choć nadal nie wszyscy producenci w tę nazwę uwierzyli. Co nie zmienia faktu, że ciekawych win powstaje w regionie coraz więcej. Tak rześkich, mineralnych, jedynych w swoim rodzaju arneis, jak finezyjnych roero, które – gdy porzuciły sny o potędze i przestały się porównywać do barolo – ukazują burgundzką twarz nebbiolo; wina subtelnie zbudowane, nieprawdopodobnie wonne i – co we współczesnym świecie jest zaletą nie do pogardzenia – wcześniej gotowe do picia niż jego sąsiedzi.

Wino zamiast brzoskwini

roero | profile 27

ściowo barriques zastąpiła botti, wydłużyła czas maceracji, wykupiła wcześniej dzierżawione winnice (w sumie 20 ha), a ostatnio postanowiła przejść na uprawę ekologiczną.

Tutejsze roero wciąż są najlepszymi, jakie powstają. Jest w nich mnóstwo materii, jest posągowa architektura, a jednocześnie są soczyste i lekkie. Świetne, znakomicie zintegrowane, wonne jak burgund jest roero „podstawowe”. Znakomite jest cru La Val dei Preti z siedemdziesięciolet�nich winnic – strzeliste, głębokie, przestrzenne, pachnące truskawką, wiśnią, ziołami, startą skórką pomarańczową i kardamonem. Wspaniałe jest również Roero Riserva z cru Roche d’Ampsej – mięsiste, skondensowane, nadal jednak zachowujące lekkość, kwasowość (nawet w gorących latach) i soczysty owoc, co jest sygnaturą wszystkich win Ornelli. Bardzo eleganckie są tutejsze barbery, mniej natomiast mnie przekonuje arneis – nazbyt owocowe i perfumowane, a nie�zbyt kwasowe. Dzieci Ornelii i Matteo: Giovanni i Brigitte dziś są dwudziestolatkami. Giovanni studuje enologię i nie�długo przejmie stery w piwnicy. Brigitte jest artystką.

w Wina Matteo Correggii sprowadzała do Polski Vinoteka13, jednak od dawna

już brakuje ich na półkach importera.

Malvirà

Tak jak Correggia jest najmocniejszą marką regionu, gdy idzie o wina czerwone, tak w wypadku białych najbardziej dziś rozpoznawalna jest, również usytuowana w Canale, spora, bo 40�hektarowa, Malvirà należąca do braci Damon�

te. Wśród przepięknie położonych winnic znajduje się jedna z najbardziej eksluzywnych posiadłości agroturystycznych regionu – Villa Tiboldi z uznaną restauracją, w której do spró�bowania są wszystkie wina Malviry i... niewiele więcej, moż�na złośliwie dodać. Cierpieć jednak z tego powodu nie po�winniśmy. Tutejsze arneis to najwyższa klasa. Przyjemne jest podstawowe Roero Arneis – dosyć proste, ożywczo cytruso�we i słonawe. Renesio to już wino poważniejsze, o zupełnie innej długości i bardziej sutej materii – krąglejsze, dojrzalsze, delikatnie miodowe, choć również lekko słone. Trinità Roero Arneis to wino, którego niewielka część winifikowana jest w drewnie – wino ma zdecydowanie więcej słodyczy w ustach, jest na tyle tłuste, że uniesie zupę czy bisque z homara, ja wolę jednak świeższe Renesio. Ciekawym roero arneis jest Saglietto, którego aż połowa dojrzewa w drewnie, a połowa w stali nierdzewnej. Orzechowo�grejpfrutowo�zio�łowe, pełne ciała, o potężnej strukturze, delikatnie gorycz�kowe w finiszu może być serwowane z makaronem i risotto w ciężkich sosach, a także drobiem i cielęciną. Zdecydowa�nie bardziej blado wypadają tutejsze roero, które – choć zro�bione bardzo porządnie i ze wszech miar poprawnie – wydają mi się cokolwiek ściśnięte, żylaste i chłodne.

w Import do Polski: City Wine

Malabaila

Winiarnią z najdłuższym stażem w Canale jest Malabaila. Posiadłość należy do arystokratycznej rodziny, która – po�dobnie jak hrabiowie Roero – pochodziła z Asti i zdobyła szlacheckie tutuły dzięki swojej działalności finansowej. Fa�milia Malabaila robiła wino na tych terenach od 1362 r. Dziś w jej winiarni powstają dosyć miękkie, gładkie i pełne arneis o niskiej kwasowości. Czerwone wina, tak barbery, jak neb�biolo, są elegancko skrojone, o ładnie zintegrowanych mięk�kich taninach i bardzo atrakcyjnych bukietach, brakuje im jednak trochę długości, szwungu i energii.

Massimo i Roberto Damonte

f

www.magazynwino .pl | listopad 2014

28 roero | profile

Ca’Rossa

Nie napiszę nic nowego, jeśli stwierdzę, że to jest miejsce, do którego warto jechać, by poprawić sobie humor. Opty�mizm właściciela Angelo Ferrii jest zaraźliwy. To w zasadzie winiarz w pierwszym pokoleniu, jego ojciec wprawdzie ro�bił wina dla siebie, ale przede wszystkim zajmował się sa�downictwem i hodowlą zwierząt. Angelo zaczął butelkować swoje wina w roku 1996. Dziś zarządza winiarnią wspólnie z synem, Stefano, który ukończył szkołę enologiczną w Al�bie, pisząc pracę o arneis. Arneis, co stwierdzam ze smut�kiem, jest jednak najsłabszym winem Ca’Rossa. Znakomite są natomiast tutejsze wina czerwone. Tak barbery (zwłaszcza świetne cru Mulassa!), jak nebbiolo. Świeży, soczysty owoc

jest słowem kluczem dla wszystkich tych win, które powsta�ją z certyfikowanych ekologicznych upraw. Zarówno Roero Audinaggio, jak Roero Riserva Mompissano, to wina długie, strzeliste, szczupłe, o drobnej eleganckiej taninie. W 2010 roczniku Antonio Galloni uznał Mompissano za najlepsze Roero. Ja w swoich wyborach winnych mam większy pro�blem z monogamią, ale faktycznie to wino zachwyca.

Deltetto

Również w gminie Canale znajduje się licząca 20 hektarów winnic Azienda Agricola Deltetto. Dziś zarządza nią drugie i trzecie pokolonie: Antonio Deltetto, wspierany przez syna, który po dziadku założycielu nosi imię Carlo. Posiadłość jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek Roero we Wło�szech; jej wina widnieją w kartach wielu restauracji. Tutejsze arneis są utrzymane w dosyć miękkim, krągłym, owocowym stylu, zwłaszcza dojrzewane częściowo w drewnie Roero Ar�neis San Michele. Nie brakuje im jednak pikantnych, zioło�wych nut. Bardziej udane są wina czerwone. Bardzo podo�bało mi się Roero Riserva Braja 2010 – zmysłowe, mięsiste, atrakcyjne, a przy tym eleganckie i ułożone wino. Oczkiem w głowie Antonio, który jest wielkim wielbicielem szampa�nów, są wina musujące. Najlepszy jest tutejszy Extra Brut, kupaż pinot nero i chardonnay, dojrzewany 4 lata na osadzie, który z wiekiem osiąga prawdziwie szampańską złożonoć.

Angelo Ferri

Antonio Deltetto

listopad 2014 | www.magazynwino .pl

roero | profile 29

Angelo Negro

Kolejnym miłośnikiem spumanti jest Giovanni Negro. Jego metodo classico powstają jednak wyłącznie ze szczepów au�tochtonicznych – białe z arneis, a różowe z nebbiolo. Są to całkiem złożone i bardzo przyjemne wina, którym – gdyby się czepiać – można zarzucić jedynie nieco agresywne bą�belki. Piłam je jednak na początek spotkania z radością, nie

pierwsza i nie ostatnia – bąbelki z pewnością się przydają w domu rodziny Negro, uosabiającej tradycyjny wzorzec włoskiej familii, której drzwi stoją dla gości otworem. Kolej�ne pokolenia Negro mieszkają razem, pracują razem, a pra�cę przerywają zasłużonym świętowaniem. Rodzinny obiad, w którym miałam okazję uczestniczyć, wydawany jest tu dla kilkunastu osób codziennie i zawsze składa się z antipasti, primo, secondo, dolce i trwa kilka godzin. Mimo wszystko, duża jak na tutejsze warunki, bo 100�hektarowa posiadłość, w której 60 ha zajmują winnice, zdaje się doskonale funk�cjonować. Giovanniemu pomagają dzieci: synowie Angelo, Gabriele i Giuseppe oraz córka Emanuela. Chociaż rodzin�ne gospodarstwo cieszy się kilkusetletnią historią – rodzi�na Negro miała na tych terenach ziemie już w 1670 roku – pierwsze wina zabutelkowano dopiero w roku 1971. Dzisiaj, z właściwym sobie gestem, rodzina Negro produkuje blisko 20 etykiet, z których wszystkie trzymają przyzwoity poziom. Tutejsze arneis utrzymane są w obłym, miękkiem stylu, choć niepozbawione są mineralności. Ciekawym projektem jest Roero Arneis Sette Anni – wino wypuszczane po siedmiu latach dojrzewania w piwnicy, które dobitnie udowadania, że arneis może się dobrze starzeć. Zdecydowanie najmniej z całej gamy podoba mi się dojrzewane w drewnie Gianat, gdyż w moim odczuciu beczka niewiele arneis daje, znacznie więcej mu odbiera – pozbawia go oryginalnego charakteru, świeżości, energii.

Jeśli chodzi o wina czerwone, przyjemne jest tutejsze Roero Prachiosso – proste, niemniej lekkie i soczyste. – Roero deve esssere un vino cosi – piacevole (– Roero powinno być wła�śnie takie – przyjemne ) – rzucił Giovanni w trakcie obiadu. Mniej mnie przekonuje bardziej zamknięte w nosie i ogólnie bardziej wstrzemięźliwe w ekspresji Roero San Bernardo. Ro�ero Sudisfa Riserva to natomiast wino, które powstaje z naj�lepszych owoców z trzech gmin: Canale, Monteu Roero oraz Santo Stefano Roero i dojrzewa w baryłkach francuskich. W klasycznym roczniku 2010 Sudisfa jest winem przepięk�nie pachnącym – wiśnią, maliną, skórą, cedrem – dosyć szczupłym, niezwykle kwasowym, z mocno zarysowną tani�ną i nie do końca jeszcze zintegrowanym drewnem. Trzeba na nią cierpliwie kilka lat poczekać.

Giovanni Almondo

Na północny zachód od gminy Canale leży gmina Montà – to stąd do swoich pierwszych arneis skupował owoce Giaco�sa; to tutaj robi wina niekwestionowany mistrz tej odmiany, Giovanni Almondo. W Montà gleby mają ponoć idealne pro�porcje piasku, wapiennych iłów i wapienia, by dawać wina o maksymalnej zawartości cukru, maksymalnej kwasowo�ści i mineralnej ekspresji. Tak w każdym razie opowiadał mi syn Giovanniego, Stefano – filozof, który słusznie zajmuje się w rodzinnej firmie komunikacją ( jego brat Federico jest agronomem), bo słucha się go z przyjemnością. To bonus, bo w tym wypadku wina mówią same za siebie i nie potrze�bują podpory w postaci barwnych opowieści. Ponad połowę produkcji zajmuje tu arneis i choć ze świecą szukać lepszej f

www.magazynwino .pl | listopad 2014

30 roero | profile

interpretacji tego szczepu, Almondo najwięcej nagród otrzy�mał za swoje roero. Roero podstawowe (piłam rocznik 2011) charakteryzuje się tym, co Włosi nazywają grande bevibilita, a co na polski nie najzgrabniej tłumaczy się jako: pijalność. Pachnie tak jak nebbiolo pachnieć powinno – truskawką, wiśnią, miętą, jest kwasowe, napięte, dosyć twarde, jednak z dojrzałą, dobrze zintegrowaną taniną. Roero Bric Valdia�na (2011) to wino gęstsze, miększe, delikatnie dotknięte lotną kwasowością, która podbija jego aromaty: mamy tu intensywny malinowo�jagodowy owoc, nieco ściółki leśnej, grzybów, trochę brzoskwini i migdałowych herbatników.

Mięsiste, gładkie usta kończą się wytrawnym, lekko słonym finiszem. To z pewnością czołówka regionu, ale gdy idzie o arneis, Almondo stoi na najwyższym stopniu podium. Roero Arneis podstawowe to nie jest li tylko przyjemne, od�świeżające popitko. To wino, które ma wymiar, skupienie, intensywność, mineralną głębię. Pachnie orzechami, migda�łami, jaśminem, gruszką... W ustach ma pełno cytrynowego kwasu i jest ładnie domknięte delikatną goryczką. Roero Arneis Bricco delle Cilegie to już absolutny wzorzec metra. Dojrzałe, pikantne, pełne ciała, a zarazem świeże, kwasowe, lekkie. Pachnące orzechem, rozgrzanym piaskiem, zielonym pieprzem, a w ustach zachowujące idealne proporcje między kwasowością, słodyczą, słonością i goryczą. Długie, zapada�jące w pamięć, piękne.

Michele Taliano

Również w Montà robi wina Michele Taliano, który przede wszystkim koncentruje się na winach czerwonych, zwłasz�cza od czasu, gdy bracia Alberto i Ezio zakupili winnice w Barbaresco. Arneis powstaje tu tylko jedno: Roero Arneis Serni. Zdecydowanie bardziej owocowe od tych robionych przez Almondo i wyczuwalnie słodsze. Niewielki (2,5 g/l) cukier resztkowy przykrywa w nim charakterystyczną dla szczepu goryczkę. Jest to jednak wino przyjemne, porządnie zrobione i typowe dla odmiany. Jeśli chodzi o tutejsze roero, od lat próbując wina Taliano podczas Nebbiolo Prima, mam wrażenie, że dopuszcza się tu duży udział tlenu podczas wi�nifikacji to są wina bardzo ewoluowane już za młodu, a co za tym idzie miękkie, komfortowe, wcześnie gotowe do picia.

Dojrzałym, krągłym winem jest już tutejsze Nebbiolo d’Alba, o fantazyjnej nazwie Blagheur, czyli Bajerant. I faktycznie, jest to wino zrobione tak, by się podobało. W próbowanym przeze mnie ostatnio roczniku 2011 pełne słodkiej, niemal konfiturowej wiśni, migdałów, słodkich przypraw. Gęste, mięsiste, o dojrzałych, wygładzonych taninach. Natomiast Roero Riserva Roche dra Bossora to wino, które zawsze wy�daje mi się starsze, niż jest w istocie. W 2010 roczniku ma cie�pły, ambrowy bukiet, pachnie słodką wiśnią, śliwką, torfem i korzennymi przyprawami, w ustach jest skondensowane, ale ma sporo kwasu i bardzo dojrzałe, miękkie taniny. Intuicja i pewne doświadczenie mówią mi, że to nie są wina bardzo długodystansowe.

Silvano Nizza

Położona w Santo Stefano Roero, winiarnia Silvano Nizzy należy do najmłodszych w regionie. Swoje pierwsze wino Silvano, wcześniej pracujący dla Ferrero (fabryka słodyczy, m.in. nutelli w pobliskiej Albie), zabutelkował w 2002 roku. Win Nizzy nie znajdziemy w przewodnikach, ale w regio�nie coraz więcej mówi się o ich jakości. Czystym, radosnym winem wydało mi się tutejsze Roero Arneis 2013. Pachnące rumiankiem, jaśminem, grejpfrutem, w ustach cytrusowo��słone, choć wyraźnie podkręcone cukrem (3 g/l), co nada�wało mu pewien komercyjny rys. Dużo bardziej eleganckie, eteryczne, finezyjne było Nebbiolo d’Alba 2011. Roero 2010 było natomiast idealnym przykładem tego, jak bardzo prze�stronne i intensywne aromaty może rozwijać nebbiolo na

piaszczystych glebach –pachniało wiśnią, truskawką, fioł�kiem, lasem, kadzidłem... Miało mocną, twardą, taniczną strukturę, a jednocześnie było pełne zwiewnej, lekkiej mate�rii; soczyste i chrupkie.

Silvano Nizza

f

Val del Prete

To kolejna relatywnie młoda posiadłość, położona w gra�niczącej z Barbaresco gminie Priocca, na wschód od Cana�le. Mario Roagna zdecydował się rzucić na głęboką wodę w roku 1996. Porzucił wtedy pewną pracę w szpitalu, a żonie kazał zrezygnować z etatu u Ferrero. Winnicę odziedziczył po ojcu Bartolomeo, który przez lata pracował dla Marchesi di Grésy i to od nich właśnie kupił kilka hektarów w Priocce. Gleby ze względu na bliskość rzeki są tu znacznie bardziej gliniaste. Ale nie tylko to czyni wina Roagni innymi od więk�szości powstających w regionie, również sposób winifikacji. Mario hołduje zasadzie minimalnej interwencji. Uprawy są tu ekologiczne z elementami biodynamiki, wina fermentują spontanicznie, Roero dojrzewa częściowo w cemencie, po�

wstaje tu też arneis, macerowane na skórkach, zwane Bizzar�ro, które jest świetnym, soczystym winem pomarańczowym. Nawet winifikowane konwencjonalnie Roero Arneis Luet (2013) to wino o bardzo oryginalnej ekspresji. W bukiecie w zasadzie bezowocowe, ziołowo�piaskowe, w ustach nato�miast pełne gruszkowej słodyczy, a zarazem słone, z pikant�no�goryczkowym finiszem. Wina czerwone też mają w sobie pewien naturalizujący rys. Roero Bricco Medico (2011), które dojrzewa częściowo w cemencie, pachnie wiśnią, grzybami, kamforą, korzennymi przyprawami; w ataku miękkie, lecz pod pluszem materii kryjące kamienny chłód. Podobnie wi�śniowo�kamforowym bukietem, aksamitną materią i twardy�mi garbnikami charakteryzuje się tutejsze Nebbiolo d’Alba Vigna di Lino (2010).

Hilberg-Pasquero

Również w Priocce znajduje się druga naturalizująca wi�niarnia – Hilberg�Pasquero, od niedawna po prostu Hilberg, gdyż włosko�niemieckie małżeństwo stwierdziło, że Pasqu�ero w regionie jest od groma. Casa Pasquero istniała w tym miejscu jeszcze na początku XX wieku. Gdy zarządzanie far�mą objął Michelangelo (Miklo) Pasquero, poświęcił się on całkowicie zgłębianiu ekologicznych metod uprawy. W tym celu często jeździł do Niemiec i w czasie jednej z podróży, na polu fasolki, poznał swoją przyszłą żonę – Anette. Począt�kowo małżeństwo hodowało ekologiczne warzywa, ale stop�niowo całkowicie przerzuciło się na uprawę winorośli, która dziś zamuje 6 ha. Powstają z niej wina, które były dla mnie największym objawieniem wyprawy do Roero. Wszystkie bez wyjątku – od dolcetto, przez barbery, po nebbiolo. Doj�rzewane w dużych kadziach, Langhe Nebbiolo (2010) to wino eteryczne, szepcące, koronkowe, o subtelnych kwiatowych aromatach. Podobało mi się również Nebbiolo d’Alba (2010), które dojrzewało w nowych baryłkach, ale w ogóle nie było tego po nim znać. Pachniało wiśnią, drzewem sandałowym, różą, pieprzem, słodkimi korzennymi przyprawami i ciut może wanilią, niemniej w ustach było potoczyste, owocowe, całkowicie zintegrowane. Zachwyciło mnie również tutej�sze Nebbiolo d’Alba Pinin (2008), które widziało 200 proc. nowej beczki, ale znowu nie odznaczyła się ona negatyw�nie na strukturze wina, które było soczyste, gładkie, długie i nieprawdopodobnie złożone. Była w nim truskawka, wiśnia, skórka pomarańczowa, nuty balsamiczne, fiołek, róża, deli�katny czekoladowy akcent i słodkie, dojrzałe taniny. Jedyna uwaga krytyczna, jaką mogę mieć pod adresem tych win, jest taka, że te jedne z najlepszych nebbiolo w regionie, speł�niające wszystkie techniczne warunki, by być etykietowane jako roero, z powodów komercyjnych deklasyfikowane są do statusu Nebbiolo d’Alba. Chociaż Anette się łamie. Wie, że bez wielkich roero, apelacji nie uda się wyjść z cienia.

Mario Roagna

roero | profile 31

listopad 2014 | www.magazynwino .pl

32 piemont mniej znany | roero

Człowiekowi, który sporo podróżuje, zdarzają się te trudne przebudzenia, gdy zaraz po otwarciu oczu nie wie, cholera, gdzie jest. A gdy po chwili sygnał

do mózgu dotrze opóźniony, nie zawsze jest to dobra nowi�na. Odwrotnością jest sytuacja, gdy budząc się nie w swoim łóżku, mamy wrażenie, że jesteśmy w domu. I nie jest to wcale kwestią długoletniego przywiązania (ono przychodzi potem, gdy poczujemy mus, by do naszego miejsca wracać). Poczucie, że jesteśmy u siebie, jest nam dane w podróży od razu. Wychodzimy z samochodu, wdychamy zapach, czuje�my gęstość powietrza, mrużymy oczy, patrzymy w niebo, chmury, krajobraz i wiemy, że – parafrazując Brodskiego – niezależnie, jak bardzo dogłębna i zniechęcająca jest nasza samowiedza, istnieje dla nas jakaś nadzieja, a w każdym razie przyszłość.

POCAŁUNEK Z WIDOKIEM Jednym z miejsc, w których czuję się bezwględnie szczęśli�wa, jest Guarene. Niewielka śpiąca mieścina, administracyj�nie należąca do Roero, ale położona już na granicy z gminą Alba, i to w jej stronę opadają znajdujące się tu nieliczne win�nice, które wobec tego nie mają prawa do apelacji Roero.

Z Guarene rozciąga się jednak jeden z najpiękniejszych

widoków w całym Roero – i wiem, że nie przemawia przeze mnie wyłącznie moja słabość. Nie bez powodu to tutaj hrabia Carlo Giacinto Roero wzniósł swoją letnią rezydencję, choć pewnie mocniejszym argumentem są ławeczki u szczytu wzgórza na tyłach pałacu – od pokoleń as w rękawie lokal�nych chłopców, którzy na koniec randki przyprowadzają tu dziewczyny, żywiąc słuszną nadzieję, że panorama dokona tego, czego oni nie potrafili. Pierwszy pocałunek z widokiem na Barbaresco, zamiast na ulicę Batuty i... życie byłoby inne.

Jak bardzo romantyczni potrafią być piemonccy męż�czyźni, przeczytamy u Beppe Fenoglio, którego warto mieć w walizce, gdy wybieramy się w te strony. W jedynej przetłumaczonej na polski powieści pt. „Pewna prywatna sprawa” główny bohater Milton właśnie na wzgórzach Gu�arene szuka odpowiedzi na pytanie o miłość swojego życia. Z trudem zdobyty egzemplarz tej książki straciłam w trakcie ostatniej podróży bezpowrotnie razem z walizką, którą naj�prawdopodobniej mi ukradli, gdy przesiadałam się na pary�skim lotnisku de Gaulle’a. Wraz z Fenoglio przepadły trzy szampany Egly�Ouriet i wiele innych niezbędnych rzeczy, jakie zabieramy w podróż. Nie popsuło mi to jednak poby�tu w Guarene, wręcz przeciwnie, poczułam się w moim lep�szym, bo wyjętym poza nawias rutyny, domu – tym razem wyzutym też z tylu przyzwyczajeń (kilku par butów!) jeszcze bardziej wolna.

uarene: Gmoja ziemia niczyja

www.magazynwino .pl | listopad 2014

EWA WIELEŻYŃSKA

GDZIE NIE SIĘGAJĄ PODRĘCZNIKIMoja fascynacja Guarene, rzecz jasna, nie jest całkiem nie�winna. Wsączyła mi się razem z arneis i nebbiolo Giu�seppino Anfossiego, który uprawia winnice na tych samych 10 ha, na których jego dziadkowie woleli hodować gruszki i brzoskwinie. Ma nieszczęście, że jego winnice leżą zale�dwie kilkaset metrów za granicami apelacji Roero. Jego nebbiolo może zyskać jedynie niższy w apelacyjnej hie�rarchii status Nebbiolo d’Alba lub Langhe Nebbiolo.

A jego arneis może być butelkowane wyłącznie jako Langhe Arneis. Nie zmienia to faktu, że wina od Ghiomo, bo tak na�zywa się winiarnia Anfossiego, w niczym nie ustępują winom z Roero; ba, wiele biją na głowę. Z pewnością perełką w jego portfolio są arneis, których powstają tu dwie etykiety. Lan�ghe Arneis Fussot to wino bardziej przystępne, pełniej�sze, uwodzące aromatami brzoskwini, orzechów, jaśmi�nu; wino, które można by porównać do viognier. Inprimis w swojej ekspresji zbliża się do rieslinga – to wino strzeliste, mi�neralne, kwasowe, które przez kilka lat może się starzeć, nabie�rając ciekawych naftowo�orzechowych aromatów. Czerwone wina od Ghiomo są intensywne, zmysłowe, try�skające apetycznym owocem. Barbera d’Alba Lavai to wiśnia do dziesiątej potęgi – krągłe, szczodre wino, zwłaszcza w cie�płych rocznikach. Winem przeznaczonym do dłuższego sta�rzenia jest Barbera d’Alba Ruit Ora, gdzie w kupażu znajduje się do 15 proc. nebbiolo nadającego winu mocniejszą garb�nikową strukturę (w ostatnich rocznikach kupaż ten zmieni apelację na Alba DOC). Langhe Nebbiolo Vigna Granda to lekko chropawe, rasowe nebbiolo: pachnące wiśnią, morelą, herbatą, z wiekiem rozwijające nuty grzybowe i ziemiste. Bardziej złożonym winem jest Nebbiolo d’Alba Sansteu – garbnik jest w nim na ogół gładszy, owoc bujniejszy, bukiet bardziej atrakcyjny, często zyskujący orientalną oprawę słod�

piemont mniej znany | roero 33

uarene: moja ziemia niczyja Giuseppino Anfossi

kich przypraw i drzewa sandałowego. W niektórych roczni�kach ( jak chociażby w 2007) jest to wino wręcz znakomite. Giuseppino Anfossi, uprawiając winnice na winiarskiej zie�mi niczyjej udowadnia, że dzięki ciężkiej pracy piękne wino może powstać w pomijanych przez podręczniki siedliskach.

PĘPĘK ŚWIATAWarto, gdy przyjeżdża się do Piemontu, w Guarene zamiesz�kać, bo ze względu na swoje centralne położenie to świetna baza wypadowa tak do Roero, jak Barbaresco i Barolo. Do samej Alby jedzie się stąd niecałe 10 minut. Nawet w środku sezonu bez trudu znajdziemy tu wygodne lokum, a ceny, jak można się domyślić, są niższe niż w bardziej popularnych miasteczkach. Warunek: trzeba lubić spokój. Guarene, cie�kawsze architektonicznie od La Morra czy Barolo, jest mia�stem całkowicie wymarłym. W dosłownym znaczeniu tego słowa. Dzieci robią karierę w Turynie, a rodziców już nie ma. Wiele pięknych domów stoi zamkniętych na cztery spusty. Jest tu jednak kilka pensjonatów. W samym centrum cie�szące się wspaniałym widokiem, skromne, lecz niedrogie Miralanghe. Tuż obok, prowadzona przez dwójkę przyjaciół, Casa Merla – stylistycznie wymuskana (dysponuje nawet militarnym pokojem dla chłopców z armią ołowianych żoł�nierzyków wzmagającą szeregi wokół łóżka; ja dostałam pokój w różyczki), z wyrafinowanym śniadaniem wśród nadmiaru bibelotów i przyjemnym tarasem na dachu. Nieco dalej, również w samym miasteczku, znajduje się polecany i atrakcyjnie wyglądający na zdjęciach Il Giardino di Olivia, w którym nigdy nie byłam. Można też wyściubić nos poza ka�mienne mury i zamieszkać wśród samych winnic: niezwykle relaksujące jest Agriturismo Foravia z chłodzącym basenem i ciepłą, domową atmosferą. Nieco bardziej luksusowa, urzą�dzona w zgodzie z wyobrażeniem o współczesnych trendach, ale co za tym idzie, mniej domowa, jest położona w głębi wsi Casalora. Jej właściciele prowadzą również uznaną w regio�nie osterię: La Madernassa. Do dyspozycji gości pensjonatu jest znajdujący się przy restauracji basen.

Wreszcie last but not least: we wrześniu otwarto podwoje ekskluzywnego hotelu, na który przerobiono pałac hrabiego Roero. Ma się tam mieścić znakomita restauracja, w której bę�dzie gotował lokalny kucharz Davide Odore (nomen omen), znany w Guarene z restauracji Io e Luna (już za samą nazwę ją pokochałam), którą chciałam Wam polecić, ale wobec po�wyższego nie wiem, jakie będą jej losy. Wszyscy liczą, że hotel w Castello di Guarene ożywi miasteczko. Ja będę wracać tak do żywego, jak do martwego. Guarene weszło mi w krew.

w Wina Ghiomo sprowadza do Polski Vini e Affini.

listopad 2014 | www.magazynwino .pl