nr 97/2006

36
BTlCIiCWS WIEÏÎCI '-J.. Rok XVI Nr 3/96 ISSN 1234-66-40 Pismo Towarzystwa Miłośników Tucliowa sierpień, wrzesień, październik 2006 r. cena 4,00 zł w HOŁDZIE OJCU ŚWIĘTEMU íVNOWl PAWŁOWI II : '' •• • ' •»NIA IMIENIU STHOIE •vTf, tjfzsrawie \ NWCZWneiE "^nib'díAí fi sflOf » O <T> \ h > fe

Upload: duonghanh

Post on 11-Jan-2017

259 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Nr 97/2006

BTlCIiCWS WIEÏÎCI

'-J..

Rok XVI Nr 3/96 ISSN 1234-66-40

Pismo Towarzystwa Miłośników Tucliowa sierpień, wrzesień, październik 2006 r.

cena 4,00 zł

w HOŁDZIE

OJCU ŚWIĘTEMU

íVNOWl PAWŁOWI II :

' ' •• •''•»NIA IMIENIU STHOIE •vTf, tjfzsrawie \ NWCZWneiE

"̂ nib'díAí fi sflOf »

O

<T>

\ h >

fe

Page 2: Nr 97/2006

Gminne dożynki, które odbyły się 27 sierpnia, rozpoczęły się od mszy /u>. w sanktuarium NNMP w Tuchowie.

Nie zabrakło banderii konnej, prezentacji wieńców oraz dzielenia chlebem z nowego zboża.

Page 3: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006

> Od 29 czerwca do 3 lipca przebywała w Illingen delegacja samorządowa Tuchowa i Sanktuaryjna Orkiestra Dęta, uczestnicząc w święcie partnerskiego miasta. Orkiestra, oprócz koncertów, nawiązała pierwsze kontakty z orkiestrą dętą tamtejszego miasta.

> 16 lipca odbyła się uroczystość 50-lecia Ochotniczej Straży Pożarnej w Karwodrzy pod patronatem starosty powiatu tarnowskiego. Uroczystość tę zainaugurowano mszą św. Dokonano poświęcenia wozu bojowego, wręczono od-znaczenia zasłużonym strażakom.

> Już po raz siódmy Tuchów był organizatorem MIĘDZYNA-RODOWEGO SPOTKANIA MIAST BLIŹNIACZYCH. W tym roku spotkanie odbyło się 22 i 23 lipca pod hasłem: „Pokolenia w kulturze narodów". Impreza połączona była z międzynarodowym turniejem piłki nożnej oraz obcho-dami jubileuszu 60-lecia MKS "Tuchovia". Do Tuchowa przyjechali goście z miast partnerskich: Słowacy z Detvy, Czesi z Mikulova, Węgrzy z Martfu oraz nieoficjalnie grupa francuska z Saint Jean de Braye. W pierwszym dniu spo-tkania w tuchowskim ratuszu została podpisana umowa o współpracy Tuchowa z czeskim Mikulovem. W sobotni poranek, na stadionie „Tuchovii" rozpoczął się turniej piłkar-ski z okazji 60-lecia istnienia MKS „Tuchovia". W turnieju wzięło udział sześć drużyn: FC „Palava" Mikulov (Czechy), „Ciężkowianka" Ciężkowice, „Unia" Tarnów, Martfu VSE (Węgry), Detva (Słowacja) i „Tuchovia". Zwycięzcą turnieju po niedzielnych rozgrywkach finałowych została czeska drużyna FC „Palava" Mikulov. Zmagania piłkarskie za-kończył mecz oldbojów „Tuchovii" z zespołem „Pokolenia Tuchovii". Z okazji jubileuszu zarząd klubu wręczył zasłu-żonym działaczom i piłkarzom okolicznościowe medale. Otrzymały je również firmy i instytucje, które wspierają tuchowski klub. W tym także dniu w galerii „Obok" otwarto wystawę twórców miast Grupy Wyszehradzkiej, a w sali wi-dowiskowej odbył się koncert pianistyczny, w którym udział wzięli: Justyna Ropska, Barbara Gładysz i Paweł Harańczyk. Później koncertowali: Joanna Błażej-Łukasik (fortepian)

Inauguracja spotkania w sali ratusza

Wystawa twórców miast Grupy Wyszehradzkiej

Podpisanie umowy o współpracy miast

i Paweł Łukasik -altówka. Muzyczny koncert „Pokolenia GW" odbył się amfiteatrze. Drugi dzień spotkania upłynął przede wszystkim pod znakiem występów artystycznych w amfiteatrze. Na scenie amfiteatru zaprezentowały się orkie-stry i grupy folklorystyczne z Tuchowa i miast partnerskich,

.3

Page 4: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .4

prezentując wesele wyszehradzkie. Gwiazdą wieczoru był zespół,,KRYWAŃ". Imprezę zakończono biesiadą taneczną z zespołem ,yectra". Patronat nad imprezą objęli: minister sportu - Tomasz Lipiec, przewodniczący Senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu - Kazimierz Wiatr, poseł do Parlamentu Europejskiego - Adam Bielan, poseł na Sejm RP - Michał Wojtkie-wicz, marszałek województwa małopolskiego i Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki. Patronat medialny: TVP3 Kraków, „Dziennik Polski", „Gazeta Krakowska", Radio Maks i RDN.

Orkiestry i zespoły podczas prezentacji wesela wyszehradzkiego

4

Page 5: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .5

28 lipca na tuchowskim rynku zaśpiewała dla tuchowian znana i lubiana przez rzesze wielbicieli jej uroku i talentu Eleni. Popularnej piosenkarce akompaniował zespół pod kierownictwem Kostasa Dzokasa. Podczas dwugodzinnego koncertu Eleni zaprezentowała najpiękniejsze piosenki ze swojego bogatego repertuaru. Między innymi: „Po sło-

necznej stronie życia", „Miłość jak wino", „Ballado, hej", „Do widzenia, mój kochany" i inne przeboje. Nie zabrało także greckich akcentów muzycz-nych i piosenek religijnych, a także utworów z nowej płyty artystki pt. „Coś z Odysa". Po występie można było zakupić płyty z jej autografem.

31 lipca rozpoczął się w Tuchowie plener malarski „Sa-crum". W plenerze uczestniczyło 18 artystów z Rzeszowa, Łodzi, Tarnowa, Nowego Wiśnicza, Częstochowy, Lwowa, Terczyna (Słowacja), Lublina i Poznania. Komisarzem ple-neru była pani Krystyna Baniowska-Stąsiek. Poplenerowa wystawa odbyła się w Domu Pielgrzyma.

27 sierpnia odbyły się TUCHOWSKIE DOŻYNKI. Święto plonów rozpoczęto mszą św. w kościele NNMP w Tucho-wie, której przewodniczył dziekan dekanatu tuchowskiego, proboszcz parafii św. Jakuba - ks. Zbigniew Pietruszka. Po mszy barwny korowód dożynkowy ruszył w kierunku tu-chowskiego amfiteatru. Tutaj bochen chleba wypieczony z tegorocznej mąki Burmistrz Tuchowa - Mariusz Ryś otrzymał z rąk starościny dożynek - Marii Sikory z Mesznej Opackiej i starosty - Jana Kosiby z Karwodrzy. Chleb, który otrzymał gospodarz dożynek, został sprawiedliwie podzielony i rozdany wśród uczestników uroczystości. Potem odbyła się prezentacja starannie wykonanych i pomysłowych wieńców dożynkowych i ich ośpiewanie. Uroczystość uświetniła Sanktuaryjna Orkiestra Dęta i kapela ludowa.

Koncelebrowana msza św. dożynkowa

15 sierpnia odbyły się DOŻYNKI WIEJSKIE w Burzynie. Rozpoczęto je mszą św., podczas której poświęcono wieniec dożynkowy. Następnie miał miejsce ceremoniał dożynkowy. Uroczystościom towarzyszyły rozgrywki sportowe, loteria fantowa. Imprezę zakończyła biesiada taneczna. 20 sierpnia Rada Sołecka Dąbrówki Tuchowskiej zorganizo-wała uroczystości dożynkowe. Msza św. dożynkowa została odprawiona w kaplicy św. Brata Alberta, po czym korowód dożynkowy przemaszerował do remizy OSP. Tutaj odbył się ceremoniał dożynkowy, występy artystyczne, zabawa dla dzieci i dorosłych. 26 sierpnia w galerii „Obok" otwarto wystawę „Tajemnica Liweckiej G ó r y " . Wystawa ze zbiorów R o m a n a O s i k i i Antoniego D a w i d a c z y n n a była także we wrze-śniu. Burmistrz Tuchowa otrzymuje bochen chleba od starostów dożynek.

Page 6: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .6

Kolejnym punktem w programie dożynek były występy artystyczne. Uczestniczących w święcie plonów mieszkań-ców tuchowskiej gminy i licznie przybyłych gości mogły zachwycić występy dziecięcego zespołu wokalno-tanecz-nego „Tuchowiaczki", Regionalnego Zespołu Pieści i Tańca „Krzyszowianie" i koncert zespołu wokalno-muzycznego „ANTARES". Tuchowskie dożynki zakończyła biesiada taneczna z zespołem „Trans". Dożynkom towarzyszyły kier-masze, wystawy, stoiska garmażeryjne, zabawy dla dzieci.

Sanktuaryjna Orkiestra Dęta podczas występu

Zespół „ANTARES" podczas koncertu Zgromadzona publiczność

6

Page 7: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .7

> W tym roku przypada 67 rocznica wybuchu II wojny świa-towej, napaści Niemiec hitlerowskich i sowieckiej Rosji na Polskę. 1 września odbyła się uroczystość upamiętniająca tragedię narodu i państwa polskiego. W tym dniu w kościele św. Jakuba Ap. w Tuchowie została odprawiona msza św. z udziałem pocztów sztandarowych. Po jej zakończeniu nastąpił przemarsz pod POMNIK OFIAR II WOJNY ŚWIA-TOWEJ. Przy nim odśpiewano „Mazurka Dąbrowskiego", modlono się w intencji ofiar i poległych w czasie ostatniej wojny, przedstawiono krótki, refleksyjny program poetyc-ki, przygotowany przez DK. Następnie został odczytany apel poległych, a poszczególne delegacje złożyły wiązanki kwiatów W uroczystości tej uczestniczyli duchowni, wła-dze samorządowe Tuchowa, kombatanci oraz delegacje szkolne i mieszkańcy. Po tej części uroczystości uczestnicy zostali zaproszeni do Domu Kultury na wystawę pamiątek i eksponatów z okresu II wojny światowej.

2 września odbyła się w Zabłędzy inauguracja roku szkol-nego połączona z nadaniem imienia Jana Pawła II Szkole Podstawowej. Uroczystość rozpoczęto mszą św. pod przewodnictwem ks. biskupa Władysława Bobowskiego. Akt nadania imienia szkole wręczył pani dyrektor - Halinie Gawron - Burmistrz Tuchowa -Mariusz Ryś. Odsłonięto także tablicę pamiątkową. W uroczystości uczestniczyły władze samorządowe Tuchowa i powiatu tarnowskiego, przedstawiciele kuratorium i zaproszeni goście.

Opracował A. Jagoda

Page 8: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .8

GMINNA INAUGURACJA ROKU SZKOLNEGO 2 0 0 6 / 0 7 POŁĄCZONA Z NADANIEM IMIENIA JANA PAWŁA II

SZKOLE PODSTAWOWEJ W ZABŁĘDZY chowawcze poświęcone przyszłemu patronowi. W marcu 2005 roku cała społeczność szkolna oraz mieszkańcy wsi Zabłędza otrzymali błogosławieństwo Ojca św. Jana Pawła II. O uroczystości nadania imienia szkole została poinformowana w sierpniu 2006 roku również Stolica Apostolska i w odpowiedzi w imieniu Jego Świątobliwości Ojca Świętego Benedykta XVI nauczyciele, uczniowie i ich rodzice oraz mieszkańcy Zabłędzy otrzymali apostolskie błogosławieństwo.

Zwieńczeniem wszystkich prac i starań był dzień 2 września 2006 roku, który na długo pozostanie w pamięci nas wszystkich: Szkoła Podstawowa w Zabłędzy otrzymała imię Jana Pawła II. W tym dniu odbyła się uroczysta msza św. na boisku przy szkole pod przewodnictwem ks. bp. Władysława Bobowskiego, z udziałem ks. dziekana Zbigniewa Pietruszki, ks. proboszcza Stefana Michalskiego, księży katechetów, władz kuratoryjnych, starostwa, władz samo-rządowych, radnych, dyrektorów szkół i instytucji gminy Tuchów, nauczycieli, uczniów, rodziców i mieszkańców Zabłędzy. Uroczystość ta była połączona z gminną inauguracją roku szkolnego 2006/07. Podczas niej odsłonięto i poświęcono tablicę pamiątkową, zaprojek-towaną bezinteresownie przez artystę rzeźbiarza pana Władysława Sukiennika z Tuchowa, a ufundowaną przez firmę „Korex" państwa Bernadety i Kazimierza Szablowskich.

Nosić imię tak wielkiego Polaka to także wielkie zobowiązanie do jeszcze lepszej pracy, zdobywania wiedzy i dbałości o przestrzeganie chrześcijańskich wartości, do koleżeństwa i wzajemnego szacunku, to zobowiązanie do uczenia patriotyzmu i wrażliwości, aby nasze dzieci i młodzież spełniły wyzwanie Ojca Świętego Jana Pawła II: „Liczę na wasz młodzieńczy zapał i oddanie Chrystusowi", „Znałem młodzież polską i nigdy nie zawiodłem się na niej". Pragniemy z całego serca, abyśmy wszyscy, tak jak On - umiłowany Ojciec Święty - czuli się odpowiedzialni za to wielkie, ciężko okupione dziedzictwo, któremu na imię Polska. Będziemy dbać o wszechstronny rozwój ucznia, bo - jak powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II - „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest". Jest to zarazem przed-sięwzięcie, które nie będzie mogło być realizowane bez wzajemnej pomocy i współpracy wszystkich, którym jest droga pamięć o Ojcu św. Janie Pawle II.

W szkole została przygotowana SALA PATRONA, zgromadzono w niej wiele pamiątek i materiałów poświęconych Janowi Pawłowi II. Między innymi są tu prace plastyczne oraz albumy wykonane przez dzieci, wiele książek i albumów, fotografii związanych z papieżem, materiały filatelistyczne, medale, monety, nagrania dźwiękowe i filmy, różaniec papieski i oryginalne podpisy Ojca Świętego Jana Pawła II. Zainteresowanych zapraszamy do zwiedzania w godzinach pracy szkoły.

Ze swej strony pragnę gorąco podziękować bratu Rafałowi z sanktuarium Matki Bożej w Tuchowie za piękny wystrój ołtarza polowego, orkiestrze sanktuaryjnej za uświetnienie tej uroczystości oraz ogromne zaangażowanie się wielu osób i firm w przygotowa-nie tej uroczystości, za wieloletnią dobrą współpracę z większością mieszkańców i rodziców, za wspieranie mnie w podejmowanych działaniach, za okazywaną życzliwość i pomoc.

Halina Gawron była dyrektor szkoły

Zabłędza - nasza wioska przeżywała swój wielki dzień, dzień nadania szkole imienia Jana Pawła IL

Początki szkolnictwa w Zabłędzy są dość odległe, sięgają 1914r. Szkoła przeszła przez różne reformy oświatowe i strukturalne. Ostat-nia, przeprowadzona przez władze gminy Tuchów, wymuszona niżem demograficznym, spowodowała, że jest to szkoła 4-oddziałowa z klasami O - III, do której dowożone są dzieci z Karwodrzy. Obecny, drugi już budynek szkoły funkcjonuje 50 lat i dlatego wymagał roz-budowy i gruntownego remontu. Teraz, po jego przeprowadzeniu, szkoła pracuje w warunkach na miarę XXI w.: mamy odnowione sale dydaktyczne, w tym 2 nowe po dokonanej rozbudowie, salę do zajęć ruchowych, świetlicę, bibliotekę, salę komputerową. W bieżącym roku jeszcze ze środków Unii Europejskiej mamy otrzy-mać nowoczesną pracownię komputerową. Podczas tegorocznych wakacji przeprowadzone zostały duże prace remontowe ze środków gminnych, a dotyczyły wymiany okien, odwodnienia, wykonania ocieplenia i elewacji budynku. Osiągnęliśmy to wspólnymi siłami: dzięki zaangażowaniu wielu mieszkańców, prężnej działalności Stowarzyszenia „Rozbudowa Szkoły" z panem inż. Franciszkiem Turajem na czele, pana Krzysztofa Jasińskiego - bezinteresownego działacza i wieloletniego sponsora kalendarzy „cegiełek" na rozbu-dowę szkoły, przychylności pana burmistrza Mariusza Rysia oraz całej Rady Miejskiej Tuchowa.

Nasza szkoła jest szkołą partnerską, oferującą nowoczesne formy nauczania. Przedmiotami nadobowiązkowymi są język angielski i informatyka. Promujemy solidną i rzetelną naukę, a nadrzędną wartością jest wychowanie patriotyczne i rodzinne. Szkoła zawsze osiągała wysokie wyniki w sprawdzianach zewnętrznych; jest organi-zatorem wielu konkursów, wycieczek oraz uroczystości wewnętrznych i środowiskowych, oferuje dużą różnorodność zajęć pozalekcyjnych, takich jak: kółko matematyczne, teatralne, gry i zabawy dydaktyczne, zajęcia ruchowe i gimnastykę korekcyjną. W szkole działa samorząd uczniowski, koło miłośników przyrody i świetlica profilaktyczna.

Placówka nasza nie ogranicza się jedynie do przekazywania wiedzy, ale przy współpracy z rodzicami kształtuje nowe pokolenia, ukazując im wzory najszlachetniejsze. Aby ukierunkować pracę wychowawczą, poradzić sobie z trudnym procesem wychowania, uznaliśmy wspólnie: nauczyciele, uczniowie i rodzice, że najdosko-nalszym drogowskazem będzie niekwestionowany autorytet Ojca św. Jana Pawła II. Co do wyboru patrona była zupełna zgodność nas wszystkich. Nie było też innych propozycji.

Prace nad wyborem patrona trwały dość długo; głęboko zastana-wialiśmy się, czy jesteśmy godni nosić imię tak wielkiego i zacnego Po-laka. Na podjęcie decyzji złożyło się kilka przyczyn: przede wszystkim osiągnięcia szkoły, znaczna poprawa bazy lokalowej i dydaktycznej oraz to, że chcieliśmy stworzyć szkołę dla wszystkich: nauczycieli, uczniów i rodziców. Założenia te są zawarte w misji i wizji szkoły też wspólnie wypracowanej. Kiedy w grudniu 2005 r. otrzymaliśmy ak-ceptację naszych zamiarów od ks. bp. Wiktora Skworca, staraliśmy się jeszcze bardziej przybliżyć postać patrona naszym wychowankom. W tym celu organizowaliśmy konkursy wiedzy, wycieczki - pielgrzymki wspólnie z rodzicami do miejsc szczególnie bliskich Ojcu Świętemu, powstały albumy, kronika, prace plastyczne, wiersze, programy wy-

8

Page 9: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006

Uroczystości jubileuszowe 9 X br. odbyły się uroczystości jubileuszowe 60-lecia szkoły

połączone z nadaniem jej imienia „Bohaterów Bitwy pod Łow-czówkiem" i wręczeniem sztandaru.

Rozpoczęły się one od złożenia wieńca i zapalenia zniczy na cmentarzu legionistów w Łowczówku przez delegację nauczy-cieli i uczniów. Znicze zapłonęły także na grobach zmarłych nauczycieli tej szkoły.

Później w kościele pw. św. Jakuba ks. Bolesław Klaus — dy-rektor wydziału katechetycznego tarnowskiej kurii — odprawił mszę św., a w koncelebrze uczestniczyli, obok proboszcza ks. Zbigniewa Pietruszki, byli katecheci tej szkoły: o. Marek Mirus, ks. Władysław Januś, ks. Piotr Abram oraz absolwenci tej szkoły: ks. Ryszard Łątka i o. Jerzy Krupa.

W czasie mszy poświęcono nowy sztandar, ufundowany przez radę rodziców, a w poczcie sztandarowym byli także absolwenci technikum z roku 1979: Józef Marszałek, Teresa Drogoś, Anna Hanak — rodzice byłych uczniów oraz obecnie uczęszczających do tej szkoły.

Po uroczystościach w kościele odbył się przemarsz ulicami Tuchowa do siedziby szkoły z udziałem Sanktuaryjnej Orkiestry Dętej, w której grają były nauczyciel tej szkoły oraz kilku jej absolwentów. Oryginalnie prezentowały się delegacje uczniów szkół z Wojnicza i Pleśnej w mundurach legionowych. Warto dodać, że Gimnazjum w Pleśnej jako pierwsze otrzymało imię „Bohaterów Bitwy pod Łowczówkiem".

W szkole w obecności zaproszonych gości, wśród których byli: Starosta Tarnowski Zbigniew Karciński oraz wicestarosta Andrzej Słowik, radni powiatu, Małopolski Kurator Oświaty — Józef Rostworowski, pracownicy Wydziału Oświaty Staro-stwa Powiatowego w Tarnowie z naczelnikiem dr. Edmundem Juśką, władze samorządowe Tuchowa z burmistrzem Mariuszem Rysiem, wójt Pleśnej Stanisław Sorys i dyrektor gimnazjum w Pleśnej Mieczysław Gąciarz, dyrektorzy placówek oświatowych i szkół średnich powiatu tarnowskiego i gminy Tuchów, wymie-nieni wyżej duchowni, byli dyrektorzy ZSP w Tuchowie: Marian Kras i Czesław Sulimka, emeryci i renciści - byli pracownicy

szkoły, jej absolwenci, przedstawiciele rady rodziców, nastąpiło przekazanie sztandaru dyrektorowi ZSP, Adamowi Drogosiowi, a po prezentacji - pocztowi sztandarowemu, po czym uczniowie klas pierwszych złożyli ślubowanie. Ks. Zbigniew Pietruszka po-święcił tablicę pamiątkową, którą ufundował absolwent - Piotr Mokrzycki, a napis (autorstwa Małgorzaty M. Kozioł) wykonał także absolwent i były nauczyciel - Adam Zając.

Dyrektor ZSP, Adam Drogoś, w swoim wystąpieniu przed-stawił w skrócie historię szkoły. Starosta Zbigniew Karciński mówił o jej patronach i ich udziale w walce o niepodległość, zwłaszcza w bitwie pod Łowczówkiem. Były także życzenia jubileuszowe od kuratora Józefa Rostworowskiego i burmistrza Tuchowa Mariusza Rysia.

W części artystycznej, według scenariusza i w reżyserii polonistki Małgorzaty M. Kozioł, młodzież przedstawiła wy-brane fragmenty z historii szkoły; tu wykorzystano prezentację

multimedialną. Część druga poświęcona była patronom szkoły - bohaterom bitwy pod Łowczówkiem. Miała stosowną oprawę muzyczną, której autorem i wykonawcą był polonista Bogusław Maciaszek.

Na zakończenie młodzież i nauczyciele odśpiewali po raz pierwszy hymn szkoły, do którego słowa napisał emerytowany polonista Józef Kozioł, a muzykę skomponował Bogusław Maciaszek.

Uroczystość prowadził bardzo sprawnie wicedyrektor Bo-gusław Harańczyk.

Goście zwiedzili obiekty szkolne, przygotowane na oko-liczność jubileuszu wystawy, po czym gospodarze zaprosili na poczęstunek przygotowany przez uczniów specjalności kucharz pod kierunkiem nauczycielek zawodu przy pomocy koleżanek nauczycielek innych przedmiotów.

Przed jubileuszem ukazała się publikacja pt. Zarys dziejów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Bohaterów Bitwy pod Łowczówkiem w Tuchowie autorstwa Józefa Kozioła. Jest to II, poszerzone o 10 lat, wydanie z roku 1996.

[red.]

O SZKOLE I JEJ PATRONACH...

Z dyrektorem ZSP Adamem Drogosiem oraz polonistami: Małgorzatą M. Kozioł i Bogusławem Maciaszkiem rozmawia Joanna Czechowicz.

- Panie dyrektorze, kto wystąpił z wnioskiem o nadanie takiego imienia szkole?

A. Drogoś: - Nad propozycją imienia zastanawialiśmy się od września 2005 roku. Nazwę zaproponowała na konferencji RP w styczniu 2006 r. Małgorzata M. Kozioł.

- Dlaczego zaproponowałaś takich patronów? M. Kozioł: - Moja pierwotna myśl była taka, żeby znaleźć

patrona, który mógłby mieć coś wspólnego z naszą szkołą oraz z młodzieżą. Pomyślałam sobie, że ponieważ w szkole organizuje się od 1988 roku zlot młodzieży w Łowczówku, a od zeszłego roku konkurs dotyczący bitwy pod Łowczówkiem, to może by właśnie walczących tam legionistów zaproponować na patro-nów, tym bardziej, że było wśród nich wielu bardzo młodych, w wieku naszych uczniów - to jest właśnie ten element łączący. Ponadto w czasach, kiedy ciągle się mówi o patriotyzmie, są oni przykładem postawy aktywnej, takiego maksymalnego zaangażowania, którego współczesnym ludziom brakuje. Tego trzeba uczyć młodych. Wydaje mi się także - stąd zresztą hasło przewodnie całej uroczystości - że my, żyjący, jesteśmy tamtym,

którzy się całkowicie poświęcili, coś winni - przynajmniej pa-mięć. Miejsce też jest nam bliskie, bo jedno ze wzgórz, o które walczyli legioniści, znajduje się w naszej gminie.

- Jaka była procedura nadania imienia szkole? A. Drogoś: - W lutym br. Rada Pedagogiczna ZSP pozytyw-

nie zaopiniowała propozycję. Wówczas wystąpiłem z wnioskiem do Zarządu Powiatu Tarnowskiego o nadanie imienia. Wniosek został przez Radę Powiatu uwzględniony, czego skutkiem była jej uchwała z dnia 21 marca 2006 roku o nadaniu Zespołowi Szkół Ponadgimnazjalnych w Tuchowie imienia Bohaterów Bitwy pod Łowczówkiem.

- Jak przebiegały przygotowania do uroczystości 60-lecia szkoły i nadania jej imienia?

A. Drogoś: - Do uroczystości przygotowywaliśmy się ponad rok, a pełną parą ruszyły w maju br. Poprosiłem p. Józefa Ko-zioła o uzupełnienie Zarysu dziejów Zespołu Szkół Zawodowych w Tuchowie, którego jest autorem, o wydarzenia z ostatniego dziesięciolecia. Na posiedzeniu RP 31 sierpnia br. został usta-lony porządek uroczystości, a także zamówiony sztandar, który

.9

Page 10: Nr 97/2006

10 Tuchowskie Wieści 4/2006 .10

zaprojektowali państwo Kowalowie z Radłowa. We wrześniu powstał scenariusz programu artystycznego, którego autorką jest pomysłodawczyni imienia szkoły - pani Małgorzata M. Kozioł. Dodam tu od razu, że zaprojektowała ona także nowe logo szkoły (wykonał Maciej Marszałek, były nauczyciel naszej szkoły) oraz napis na tablicę pamiątkową. Oprawę muzyczną uroczystości przygotował pan Bogusław Maciaszek. Skompo-nował także muzykę do hymnu szkoły, do którego słowa napisał Józef Kozioł, emerytowany nasz nauczyciel polonista. Czym bliżej daty uroczystości, tym wydarzenia toczyły się szybciej: 2.10. odebrałem sztandar, 4.10. na posiedzeniu RP podsumo-waliśmy stan dotychczasowych przygotowań, przydzieliłem zadania poszczególnym nauczycielom, 5.10. odebrałem ciepłe jeszcze książki z Małej Poligrafii oo. Redemptorystów, tego sa-mego dnia przywieziono tablicę pamiątkową, którą ufundował absolwent szkoły - pan Piotr Mokrzycki, a napis wykonał także nasz absolwent i były nauczyciel - pan Adam Zając. Od 6.10. pełną parą szły prace w kuchni - pracowali tu uczniowie klas gastronomicznych pod kierunkiem nauczycielek przedmiotów praktycznych, ale pomagały także panie nauczycielki innych przedmiotów: niemieckiego i polskiego.

- W przygotowanym przez ciebie scenariuszu części artystycznej uroczystości znalazły się informacje o bitwie i jej bohaterach. Z jakich źródeł korzystałaś? Jaką lekturę poleciłabyś wszystkim zainteresowanym historią bitwy pod Łowczówkiem?

M. Kozioł: - Z tego, co wiem, nie ma zbyt wielu opracowań naukowych, dotyczących tej bitwy. Korzystałam więc z tego, co jest dostępne na miejscu, tj. głównie z książki Straceńców los, czyli o legionistach spod Łowczówka J. Kozioła. Polecić by można też popularnonaukową książkę na temat tej bitwy - M. Klimeckiego Łowczówek 1914, jest ona jednak dość trudna do zdobycia.

- Czego bohaterowie tej bitwy mogą uczyć współczesnych młodych ludzi?

M. Kozioł: - Tego, o czym już wspomniałam - aktywnej postawy wobec życia. Nie chodzi tu konkretnie o formę wyra-żania patriotyzmu, bo wiadomo, że czasy są inne, ale o sam fakt, że tamci młodzi nie pogodzili się z rzeczywistością, która była przecież ponura, i że chcieli ją zmienić. Byli wobec tego aktywni, nie pozostali obojętni, nie zajęli się wyłącznie swoim życiem, a przecież mogli - nikt ich nie zmuszał, żeby szli i ginęli. Dzisiaj ta postawa jest wśród młodzieży rzadka, niestety. Wszystko się przelicza, ocenia, czy się opłaca, czy nie... No i dużo się mówi... Tamci nie kalkulowali, nie mówili ! Szli do walki z wiarą, że mogą zmienić rzeczywistość wtedy, kiedy większość nie bardzo jeszcze w to wierzyła. Bez zaangażowania m.in. takich młodych nie byłoby roku 1918.

- A logo szkoły, które zaprojektowałaś, co przedstawia? M. Kozioł: - Jego podstawą jest odznaka I Brygady Legio-

nów Polskich Józefa Piłsudskiego. W centrum znajduje się orzeł w koronie, po bokach oznaczenia oddziału.

- A napis na tablicy pamiątkowej - jak można wyjaśnić jego sens?

M. Kozioł: - Chodzi o wyjaśnienie motta ? To jest stara maksyma łacińska: Non scholae, sed vitae discimus. Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia. A uczniowie zdają się jakby o tym nie pamiętać...

- Jesteś autorem muzyki do hymnu szkoły. Co mógłbyś powiedzieć o skomponowanej przez siebie melodii?

B. Maciaszek: - Zacznę od tego, że autorem słów jest pan Józef Kozioł. Jego tekst ma charakter patriotyczny i patetyczny, wyraża łączność pomiędzy tradycją a teraźniejszością. Już sam tytuł My - ich dłużnicy to potwierdza, bo jest to pieśń o bohate-rach spod Łowczówka, dzięki którym możemy dziś być wolni. Te okoliczności musiały więc wpłynąć na charakter melodii, która w swoim założeniu miała przypominać pieśni legionowe.

Starałem się wykorzystać motywy z takich utworów, jak Pierw-sza Brygada i Maszerują strzelcy. No i oczywiście metrum jest na 4/4 (na cztery), czyli w rytmie marsza. Melodia zwrotek jest w tonacji minorowej (moll), oddaje wspomniany patetyczny nastrój, po czym durowy akord przed refrenem zmienia układ harmoniczny i tym samym wpływa na brzmienie refrenu. Chcę zaznaczyć, że mamy tu do czynienia z hymnem, a więc szczególnym rodzajem pieśni, która powinna mieć charakter uroczysty, pochwalny, wyrażać poczucie jedności a zarazem odrębności, symbolizować jakąś ideę. Jeżeli nam się to udało, swoją rolę wypełniliśmy. Może zabrzmi to nieskromnie, ale po prawykonaniu naszego hymnu podczas uroczystości 60-lecia szkoły, nadaniu jej imienia i nowego sztandaru odbieraliśmy gratulacje od zaproszonych gości z powiatu i województwa za tak wspaniały hymn i chyba to nie była tylko kurtuazja. Jeżeli wpisze się on w tradycję naszej szkoły, tym samym satysfakcja będzie ogromna. Pamiętajmy słowa poety - mam na myśli Adama Mickiewicza - że pieśń ujdzie cało, jeśli z serca płynie. Tego życzę naszym uczniom.

- Co roku w listopadzie organizujesz „Zlot gwiaździsty na cmentarzu legionistów w Łowczówku" Jaka jest historia tej imprezy turystyczno-patriotycznej? Jaki ma ona związek z naszą szkołą?

B. Maciaszek: - Pierwszą uroczystość zorganizowali na cmentarzu w Łowczówku nauczyciele ówczesnego Zespołu Szkół Zawodowych w Tuchowie: mgr Tadeusz Wantuch - opiekun Szkolnego Koła Krajoznawczo-Turystycznego i mgr Józef Kozioł - nauczyciel języka polskiego. Było to 21 października 1988 roku. Proszę zwrócić uwagę na datę: było to jeszcze w czasach minionego ustroju, a wtedy o Łowczówku „nie było głośno". Do dziś zachował się afisz z tej patriotycznej imprezy, na którym czytamy, że „Zlot gwiaździsty" organizuje się w celu uczczenia 70. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Była to więc swoista lekcja patriotyzmu w terenie, a młodzież nie tylko złożyła wieńce i zapaliła znicze, ale także wysłuchała gawędy o wydarzeniach sprzed 70 lat i montażu piosenek legionowych w wykonaniu uczennic Liceum Ogólnokształcącego w Tuchowie, przygotowanego przez panią mgr Agnieszkę Kowalik. Z póź-niejszych moich rozmów z organizatorami dowiedziałem się, jak trudno było wtedy zdobyć słowa i nuty tych utworów. Do 1993 roku jedynym organizatorem był SKKT w ZSZ w Tucho-wie. Później impreza rozrastała się i do jej organizacji dołączyła Komisja Turystyki Pieszej przy Zarządzie Wojewódzkim PTTK w Tarnowie. Tak jest do dziś. Osobiście w zlocie uczestniczę od 1990 roku, współorganizuję tę imprezę i z radością muszę stwierdzić, że ziarno zasiane przez inicjatorów zlotu wydało obfity owoc. Teraz obserwuje się masowy udział młodzieży nie tylko z powiatu tarnowskiego. Odwiedzały nas delegacje z powiatu dąbrowskiego, a nawet z Wadowic. Z prowadzonej dokumentacji wynika, że w zlocie bierze udział około tysiąca młodzieży. Właśnie otrzymałem wiadomość, że w tegorocz-nym zlocie (10.11. br.) weźmie udział marszałek województwa małopolskiego.

- Jaka jest idea tego zlotu i organizowanego przez ciebie Powiatowego Konkursu o Bitwie pod Łowczówkiem?

B. Maciaszek: - Przybywamy na cmentarz legionistów po to, aby złożyć hołd, aby pamiętać i aby się uczyć. Groby legio-nistów mają nam przypominać o obowiązku wobec Polski, o obowiązku wobec wolności. Słowo „Polska" łatwo się wymawia, dla niektórych zbyt łatwo. My, żyjący w wolnej Rzeczypospolitej, czujemy się spadkobiercami naszych przodków, którzy ofiarą życia podarowali nam niepodległość. Jako nauczyciele musimy o tych wartościach młodzieży przypominać.

Stąd też rok temu zrodziła się myśl, aby zlot miał jeszcze imprezę towarzyszącą w postaci konkursu wiedzy o bitwie. Dlaczego? Myślę, że odpowiedź znajdziemy w książce Józefa

Page 11: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .11

Kozioła Straceńców los, czyli o legionistach spod Łowczówka: Znamienne jest, że tu, w Tuchowie i okolicy zainicjowali je [te patriotyczne działania] turyści, ruch turystyczny bowiem ma za zadanie między innymi kształtować postawy patriotyczne. Rok temu w naszej szkole odbył się pierwszy taki konkurs i muszę przyznać, że spotkał się on z dużym odzewem ze strony szkół naszego powiatu i mogliśmy przeprowadzić go w kategoriach szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. My-ślę, że warto poszerzać wiedzę o wydarzeniach, które rozegrały się między 22 a 25 grudnia 19l4 roku i przeszły do historii walk narodowowyzwoleńczych jako „bój pod Łowczówkiem", a chwa-ła legionistów spod Łowczówka uwieczniona została na płytach Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Jako opiekun koła turystycznego planowałem jeszcze zorganizowanie innej impre-zy towarzyszącej, ale już o charakterze muzycznym - przeglądu pieśni legionowej. Spóźniłem się jednak z pomysłem, gdyż - jak się dowiedziałem - organizacji takiego konkursu chce się podjąć gimnazjum w Szynwałdzie, Jednakże to cieszy...

- Wróćmy jednak do szkoły, w której zaszły duże zmia-ny. Kieruje pan nią, panie dyrektorze, od 1998 roku. Co się zmieniło w tym czasie?

A. Drogoś: - Bardzo wiele: od nazwy, poprzez specjalności kształcenia, bazę, liczbę uczniów i nauczycieli aż po liczbę ab-solwentów. Spróbuję przedstawić je krótko po kolei:

^ Nazwa — dawniej Zespół Szkół Zawodowych, od 1 IX 2002 Zespół Szkół Ponadgminazjalnych;

^ Typy szkół — dawniej 50 % uczniów uczęszczało do zasadniczej szkoły zawodowej, pozostali mogli wybierać naukę w klasach młodzieżowych liceum zawodowego lub technikum, a dorośli w technikum wieczorowym, teraz do szkoły zawodowej uczęszcza 14 % uczniów. Obecnie w skład zespołu wchodzą: zasadnicza szkoła zawodowa, liceum profilowane, liceum ogólnokształcące, technikum, technikum uzupełniające, szkoła policealna. Ponadto przy ZSP działają: Informatyczne Centrum Edukacyjne Powiatu Tarnowskiego (od 2002 r.) oraz Międzypowiato-wy Ośrodek Dokształcania i Doskonalenia Zawodowego (od 2004 r.);

^ Specjalności — dawniej: ślusarz, krawiec, ślusarz--mechanik, ślusarz-spawacz, mechanik pojazdów sa-mochodowych, mechanik maszyn rolniczych, rolnik, obecnie w zasadniczej szkole zawodowej — mechanik pojazdów samochodowych i kucharz małej gastronomii; w liceum profilowanym — mechatronik, zarządzanie informacją, ekonomiczno-administracyjna; w liceum ogólnokształcącym — humanistyczna i sportowo-tury-styczna; w technikum — obsługa i naprawa pojazdów samochodowych, projektowanie i wytwarzanie maszyn wspomagane komputerowo, organizacja usług gastro-nomicznych, handlowa i informatyczna; w technikum uzupełniającym (dla absolwentów szkół zawodowych) — obsługa i naprawa pojazdów samochodowych oraz żywienie i gospodarstwo domowe; w szkole policealnej — informatyka;

^ W roku szkolnym 2006/07 do szkoły uczęszcza 932 uczniów (35 oddziałów), których uczy 80 w pełni wy-kwalifikowanych nauczycieli; obecnie jest to największa szkoła średnia z tych, dla których organem prowadzą-cym jest powiat tarnowski. A tak nawiasem mówiąc, to i liczba absolwentów szkoły w 60-leciu jest imponująca — 8010;

^ Baza dydaktyczna — w głównym budynku znajduje się 17 klasopracowni i 11 w budynku warsztatów, funkcjonują 4 nowoczesne pracownie komputerowe; w 2003 r. oddano do użytku dużą halę sportową, w której jednocześnie mogą odbywać zajęcia 3 grupy, oraz siłownię. W ostat-

nich latach przeprowadzono wiele prac remontowo-go-spodarczych: wyasfaltowano drogi wewnętrzne, bieżnię i rozbieg do skoczni w dal, wykonano ogrodzenie od strony szpitala, dwa nowe parkingi, wymieniono więk-szość stolików i krzeseł w klasopracowniach, doposażono klasopracownie w niezbędny sprzęt audiowizualny i komputerowy, obok biblioteki szkolnej utworzono bi-bliotekę multimedialną z 4 komputerami, dostępną dla uczniów przez cały dzień, wymieniono szafki, tapczany i położono panele podłogowe we wszystkich sypialniach szkolnego internatu oraz w wielu salach lekcyjnych;

^ Imię szkoły i nowy sztandar. Tu, korzystając z okazji, chciałbym podkreślić solidarną

pracę całego zespołu - wszystkich nauczycieli i pracowników szkoły, których wysiłki złożyły się na to, iż ten nasz szkolny jubileusz odbył się w tak imponującej atmosferze i na tak wy-sokim poziomie. Trudno mi tu wymienić nazwiska wszystkich, którzy czynnie uczestniczyli w pracach przygotowawczych, jak: sprzątanie, malowanie, dekoracja, przygotowywanie posiłku. Zatem wszystkim należy się podziękowanie za ich trud. Jednak-że, jak sądzę, szczególne słowa podziękowania należą się: mgr. inż. Bogusławowi Harańczykowi, mgr Małgorzacie M. Kozioł, mgr. Józefowi Koziołowi, mgr. Bogusławowi Maciaszkowi za przygotowanie i prowadzenie części artystycznej oraz: mgr inż. Grażynie Muniak, mgr Grażynie Markuckiej, mgr inż. Urszuli Ginter, mgr inż. Zdzisławie Formie, mgr inż. Mieczysławie Górskiej za przygotowanie części kulinarnej.

- Myślę, że ta rozmowa o szkole i jej patronach przybliży ją czytelnikom Tuchowskich Wieści. Dziękuję.

Mgr J o a n n a Czechowicz jest polonistką, nauczycielką w ZSP w Tuchowie.

Page 12: Nr 97/2006

12 Tuchowskie Wieści 4/2006 .12

GŁOS ABSOLWENTA Do technikum samochodowego w ZSP w Tuchowie uczęsz-

czałem w latach 1999 - 2004. Moim wychowawcą był pan mgr Wacław Galas.

Moja klasa składała się z uczniów, którzy stworzyli zgraną grupę. Wyniki w nauce były w dużej mierze zasługą wychowawcy, który zawsze mobilizował nas do nauki, był cierpliwy, miał zawsze dla nas czas, mogliśmy liczyć na jego pomoc.

Najcięższe były pierwsze dwa lata. Niektóre przedmioty spra-wiały nam niemałe kłopoty ze względu na wysokie wymagania nauczycieli. Niestety , koledzy, którzy nie nadawali się do techni-kum, musieli przenieść się do zawodówek. Ci, którzy wiedzieli, po co przyszli do technikum i starali się, pozostali. W ciągu tych dwu lat zauważyliśmy, że nauczyciele, których najbardziej się baliśmy, byli, są i będą najlepsi, gdyż rygor i wymagania, jakie wprowadzili na początku, zaowocował; uczniowie wiedzieli, gdzie ich miejsce i co należy do ich obowiązków, a oni byli spokojni o naszą wiedzę. Nauczyciele, którzy pozostali mi w pamięci, to: Wacław Galas,

Barbara Marczewska, Małgorzata Kozioł [matematyczka], Jan Musiał, Józef Wzorek, Marek Totoś, Bogusław Harańczyk oraz wielu innych. Większość nauczycieli to nie tylko teoretycy, także praktycy, co pozwalało nam poznać problemy zarówno od strony teoretycznej jak i praktycznej.

Okres nauki w technikum uważam za cenny. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy wpłynęli na moje późniejsze życie, potrafili dać wskazówki, jak się dalej ukierunkować. Dzięki panom Janowi Musiałowi i Marianowi Zychowi uczestniczyłem w konkursach i zawodach sportowo-sprawnościowych, a osiągnięte na nich wyniki pozwoliły mi na dostanie się najpierw do służby kandydackiej w Straży Granicznej oraz do późniejszego uzyskania tam pracy. Ukończenie technikum oraz pomyślne zdanie matury dały mi możliwość dalszej edukacji, którą z pewnością będę kontynuował.

Michał Mikos Karwodrza

60 — leeCe JMiejjJuecgo KlaJsU' SpoTtoweegco „ ^ucJhOMa

Władze Miejskiego Klubu Sportowego „Tuchovia" postanowiły w roku 2006 zorganizować uroczystości jubi-leuszowe. W tym celu prezes klubu mgr Kazimierz Kurczab wraz z zarządem wykorzystali spotkanie miast bliźniaczych jako tło do tej rocznicy. W porozumieniu z władzami miasta zaproszono przedstawicieli miast bliźniaczych do Tuchowa, zwracając uwagę na ich sportowe osiągnięcia. W tym celu przygotowano odpowiedni program uroczystości nasycony sportowymi zmaganiami drużyn piłki nożnej, gdyż „Tucho-via" powstała jako klub opierający się właśnie na miejskiej jedenastce już w roku 1926.

Z inicjatywy prezesa i zarządu wydano okolicznościowy, kolorowy folder pod nazwą: MIĘDZYNARODOWY TUR-NIEJ PIŁKI NOŻNEJ - Międzynarodowe Spotkanie Miast Bliźniaczych Tuchów 2006, w którym zamieszczono bogaty program jubileuszowego spotkania, podano patronat me-rytoryczny i medialny całej imprezy. Patronatem ogólnym imprezę objęli: minister sportu - Tomasz Lipiec, przewodni-czący Senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu - Kazimierz Wiatr, poseł do Parlamentu Europejskiego - Adam Bielan, poseł na Sejm RP - Michał Wojtkiewicz, marszałek woje-wództwa małopolskiego. Patronat medialny sprawowali: Telewizja Polska TVP 3 Kraków, „Dziennik Polski", „Gazeta Krakowska", Radio Maks, Radio Dobrze Nastawione.

Organizując spotkanie rocznicowe, władze klubu wzięły pod uwagę działalność sportową po II wojnie światowej, czyli działalność Ludowego Zespołu Sportowego, który rozpoczął ją w 1946 roku pod patronatem Związku Samo-pomocy Chłopskiej, a następnie - Głównego Komitetu Kultury Fizycznej - Zrzeszenie LZS. Mimo że nazwa »MKS „Tuchovia"« była wówczas politycznie niepoprawna, to jed-nak w powszechnym odbiorze LZS Tuchów był utożsamiany z międzywojennym klubem „Tuchovia", a nazwa ta nadal funkcjonuje, co często zdarza się w kulturze ludowej.

Dlatego też, biorąc pod uwagę działalność klubu w okre-sie międzywojennym, należałoby dodać do podstawowej sześćdziesiątki jeszcze 20 lat. Historia ta została opraco-wana w roku 1996 i zamieszczona w specjalnym dodatku „Tuchowskich Wieści" 3 (40)/1996, w którym autor podał nazwisko założyciela i ustalił podstawowe dane w oparciu o pracę magisterską z UJ, pisaną w roku 1964 pod kierunkiem prof. dr. hab. M. Siemieńskiego. Tym założycielem klubu był doktor prawa Jakub Janiga, a pierwszym kapitanem

Stanisław Janiga, ur. 1906 r. w Tuchowie,

Pierwszy kapitan jedenastki pod nazwą

MKS „Tuchopia" (zdjęcie z 1938 r.)

jedenastki od roku 1926 - Stanisław Janiga - najstarszy, 20-letni wówczas syn założyciela „Tuchovii". Informa-cja ta została potwierdzona w roku 1998 przez samego Stanisława Ja-nigę, który, mieszkając w Montrealu, utrzymywał przez kilka lat łączność korespondencyjną z pracowniczką tuchowskiego Urzędu Miejskiego Zofią Geszejter-Karwat, o czym infor-mowano w „Tuchowskich Wieściach" 3/64 / 2000 (G.S.), więc myślę, że szkoda pomijać 20 lat historii klubu. Warto też przypomnieć, że w latach 1928 - 34 nastąpił największy rozkwit „Tuchovii"w okresie międzywojen-nym. O ówczesnych zawodnikach mówiono z szacunkiem w Tuchowie, Ciężkowicach, Bobowej, Stróżach,

Grybowie, Gorlicach, a nawet Krynicy i Tarnowie, gdzie rozgrywano liczne mecze. Ówczesna „Tuchovia" rozgrywała z powodzeniem mecze z piłkarzami klubu sportowego „Metal" działającym przy Warsztatach Kolejowych w Tarnowie.

Wracając do rocznicowych uroczystości, trzeba przypo-mnieć, że trwały one dwa dni. Uczestniczyli w nich przed-stawiciele miast zaprzyjaźnionych: Mikulova, Martfu, Detvy i Saint Jean de Braye. W dniach 22-23 lipca br. rozegrano w Tuchowie międzynarodowy turniej piłki nożnej. Tuchowianie mogli oglądać zmagania sportowców w meczach grupo-wych /I - tarnowska „Unia", „Ciężkowianka" Ciężkowice i FC „Palava" Mikulov, II - „Tuchovia", Matfu VSE i Detva/, półfinałowych /„Unia" z Marfu VSE i „Tuchovia" z „Palavą" Mikulovem/, finałowych / „Unia" z „Palavą" Mikulovem, w którym zwycięzcami okazali się Czesi/, wreszcie zakończenie turnieju, kiedy wręczono zdobywcom puchary i dyplomy. Piłkarskie zmagania urozmaiciły wysiłki sportowe oldbojów „Tuchovii" z zespołem „Pokolenia Tuchovii".

Z okazji jubileuszu władze klubu wręczyły zasłużonym działaczom i piłkarzom pamiątkowe medale, przygotowane na 60-lecie klubu. Okolicznościowe medale otrzymali między innymi: byli prezesi klubu - Stanisław Augustyński, Ryszard Polak, Józef Czop /nieżyjący, medal przekazany na ręce żony/, Franciszek Hołda, Adam Drogoś, Piotr Pawlik, Tadeusz

Page 13: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .11

Hudyka i Robert Osika, trenerzy - Adam Zając, Stanisław Obrzut, Bronisław Bartkowski, Władysław Hołda i Jacek Ropski, piłkarze i działacze - Stefan Pawlikowski /najstarszy były zawodnik klubu/, Antoni Gądek, Mieczysław Wewiórski, Eugeniusz Wrona, Aleksander Kapałka, Zbigniew Sobyra, Michał Płachno, Wacław Szarek, Andrzej Mężyk, Franciszek Grzebień, Zdzisław Kasztelewicz, Stanisław Wójtowicz, Sta-nisław Markucki, Tadeusz Lach, Józef Hadała oraz Mariusz Ryś-burmistrz Tuchowa i wielu innych.

Dodatkową atrakcją były występy zespołów artystycz-nych z zaprzyjaźnionych miast oraz koncerty i wystawy malarstwa zakończone ogólną zabawą taneczną.

Kończąc krótkie sprawozdanie z jubileuszowych zma-gań, należy przybliżyć czytelnikowi obecnych działaczy i trenerów MKS „Tuchovia", są to: Prezes Z-ca prezesa Sekretarz Skarbnik Członkowie zarządu

Komisja rewizyjna

Trener drużyny seniorów

Kazimierz Kurczab Marek Boratyński Robert Kądziołka Jarosław Sajdak Bogdan Płachno, Marian Mazur, Bogusław Grzebień, Janusz Potok, Marian Malinowski Piotr Pawlik, Ryszard Wrona Stanisław Samek

Jacek Ropski

Trener drużyny juniorów starszych Władysław Hołda Trener drużyny juniorów młodszych Adam Zając Trenerzy drużyny trampkarzy Józef Szary

i Sławomir Stec Kierownik drużyny seniorów Dariusz Moździerz.

Prezes „Tuchovii" Kazimierz Kurczab oraz Jarosław Mirek prowadzą bardzo ciekawą fotokronikę, z której udo-stępnili „Tuchowskim Wieściom" kilka fotek.

Opracował Aleksander Kowalik

Page 14: Nr 97/2006

14 Tuchowskie Wieści 4/2006 .14

Page 15: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .13

Pół wieku dziAtAlności OchoTNiCZEj STRAŻy PoŻARNEj w KARwodrzy Ochotnicza Straż Pożarna jest organizacją najbardziej

wiarygodną i cieszącą się największym zaufaniem społecznym mieszkańców wsi. Cóż może być bardziej wzniosłego niż ra-towanie ludzkiego życia, mienia, walka z żywiołem? Dlatego wielu młodych mężczyzn, a ostatnio kobiet, zaciąga się do OSP i działa w niej przez lata.

Jednostka OSP w Karwodrzy ma 50 lat. Obecnie liczy 64 strażaków czynnych, 15 honorowych, ma 10-osobową druży-nę młodzieżową oraz 4 kobiety. Oto krótki zarys jej historii. W lutym 1956 r. odbyło się pierwsze zebranie powołujące OSP w Karwodrzy. Założycielami jej byli: Jan Walaszek, Władysław Kosiba, Jan Przydział, Władysław Salamon, Władysław Polak, Czesław Krzemień, Józef Kowalski, Adam Krzemień, Stanisław Krzemień, Julian Dąbczyński, Edward Krzemień, Władysław Gawryał, Franciszek Michalik, Józef Gawryał, Józef Krzemień, Stanisław Dunaj, Edward Kras, Stanisław Lipka, Marek Szostecki, Aleksander Chwistek, Wojciech Kras, Ludwik Kowalski, Adam Lipka. Powołano wtenczas zarząd w składzie: Władysław Kosi-ba - komendant, Jan Walaszek - zastępca komendanta, Józef Kowalski - sekretarz, Adam Krzemień - skarbnik. Zarząd ten działał do lutego 1957 r., wówczas wybrano nowy, który został zarejestrowany w Tarnowie.

Jednostkę stopniowo wyposażano w sprzęt gaśniczy. W 1958 r. strażacy otrzymali motopompę M-200, która pomogła ugasić pożar stodoły Jana Zielińskiego 12 maja tegoż roku. W tym samym roku przystąpiono do budowy remizy OSP, oddanej do użytku w 1962 r. W związ-ku z otrzymaniem nowych samochodów - „Dodge" /1965/, „Żuk"/1973/- roz-poczęto rozbudowę remizy. Dobudowano nowy garaż /dotychczasowy adapto-wano na świetlicę/. Prace budowlane trwały do 1976 r. W latach 1977-79 wy-budowano spinalnię węży strażackich i ogrodzono remizę. Rozbudowa remizy była możliwa dzięki staraniom ówczesnego naczelnika, a później prezesa OSP, Wojciecha Krasa.

W połowie lat osiemdziesiątych, kiedy strażacy otrzymali bojowy beczkowóz „Star", znów zaszła potrzeba przebudowy garażu. Efektem tej modernizacji, trwającej od l984 do 1989 r., było zbudowanie nowego obiektu /oprócz sali widowisko-wej/. Duże zaangażowanie w tej budowie wykazali: prezes Jan Walaszek i naczelnik Edward Pochroń.

14 czerwca 1992 r., za prezesury Ryszarda Krasa, przekazano i poświęcono sztandar OSP ufundowany przez mieszkańców Karwodrzy.

11 maja 1997 r., w związku z 40-leciem OSP w Karwodrzy, Prezydium Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożar-nych Rzeczypospolitej Polskiej nadało brązowy medal „Za zasługi dla pożarnictwa" Ochotniczej Straży Pożarnej w Karwodrzy.

W maju 2000 r. rozpoczęto prace przy rozbudowie sali widowiskowej, za prezesury Stefana Janury, a ukończono w sierpniu 2004 r., za prezesury Mieczysława Krzemienia. 22 sierp-nia 2004 r. odbyła się uroczystość poświęcenia i otwarcia remizy z altanką taneczną, dużą salą, dwiema mniejszymi, zapleczem kuchennym i podjazdem do budynku. Pomieszczenia te służą mieszkańcom wsi.

W ciągu 50 lat istnienia OSP w Karwodrzy prezesami byli kolejno: Władysław Salamon, Jan Przydział, Jan Walaszek, Franciszek Szeląg, Wojciech Kras, Ryszard Kras, Stefan Janura, Mieczysław Krzemień, Jan Kosiba. Naczelnicy OSP: Władysław Kosiba, Jan Walaszek Stefan Janura, Wojciech Kras, Edward Pochroń /29 lat/, Łukasz Onak.

Obecny Zarząd: Jan Kosiba - prezes, Kazimierz Jop - wiceprezes, Łukasz Onak - naczelnik, Michał Mikos - zastępca naczelni-ka, Janusz Janura - sekretarz, Tomasz Zieliński - skarbnik, Ewa Gawryał- gospodarz, Krzysztof Piątek- członek.

Uroczystość jubileuszowa 50-lecia OSP w Karwodrzy rozpo-częła się 12 lipca mszą św. na boisku szkolnym, którą celebrował o. Mirosław Grakowicz, proboszcz parafii NNMP w Tuchowie. On też dokonał poświęcenia najnowszego samochodu ratowniczo--gaśniczego marki „Magirus", sprowadzonego z Niemiec dzięki staraniom byłego starosty a obecnie posła na Sejm RP Michała Wojtkiewicza i władzom starostwa. Po ceremonii religijnej rozpoczęła się oficjalna uroczystość jubileuszowa, którą pro-wadził Władysław Salamon. Na komendę druha Janusza Janury wciągnięto flagę państwową, a orkiestra sanktuaryjna odegrała hymn narodowy. Poczet flagowy tworzyli: Łukasz Onak, Tomasz Zieliński i Dawid Filar. Gośćmi uroczystości byli: poseł na Sejm RP i równocześnie wiceprezes Zarządu Małopolskiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych - Wiesław Woda, poseł na Sejm RP Michał Wojtkiewicz, wicestarosta powiatu tarnowskiego Andrzej Słowik, przedstawiciel Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tarnowie brygadier Piotr Szpunar, burmistrz gminy Mariusz Ryś, wiceburmistrz i prezes Gminnego Związku OSP w Tuchowie Mieczysław Kras, jednostki OSP z gminy i sąsied-

nich gmin wraz z pocztami sztandarowymi.

Uchwałą Prezydium Za-rządu Małopolskiego Związ-ku Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej w Krakowie odzna-czono wielu strażaków. Od-znaczeń dokonał poseł Wie-sław Woda. Złoty medal „Za zasługi dla pożarnictwa" otrzymali druhowie: Józef Kowalski, Edward Krzemień, Franciszek Michalik, Józef Gawryał, Józef Krzemień, Ryszard Kras, Z d z i s ł a w Dąbczyński, Piotr Gawryał. Srebrny medal przyznano:

Kazimierzowi Solarzowi, Kazimierzowi Gawryałowi i Janowi Kieciowi. Brązowy medal otrzymali: Maria Wiśniowska, Ewa Gawryał, Witold Salamon, Krzysztof Piątek, Leszek Bodzioch, Przemysław Pyrda, Leszek Kowalski, Łukasz Onak.

Uchwałą Zarządu Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Tarnowie przyznano odznaki „Wzorowy Strażak" Tomaszowi Zielińskiemu, Michałowi Mikosowi, Jano-wi Klimkowi, Pawłowi Stachurze, Maciejowi Bidze. Gratuluję wszystkim odznaczonym, a zwłaszcza najstarszym, którzy 50 lat godnie pełnili obowiązki strażaka.

Prezes OSP a zarazem sołtys Karwodrzy, Jan Kosiba, za-poznał wszystkich zgromadzonych z bogatą historią Straży Pożarnej w wiosce oraz wyraził podziękowanie staroście powiatu tarnowskiego Zbigniewowi Karcińskiemu i wicestaro-ście Andrzejowi Słowikowi za objęcie patronatem i wsparcie finansowe tego jubileuszu. Podziękował też sponsorom OSP w Karwodrzy, takim jak: Kazimierz Szablowski, Zdzisław Dąb-czyński, Małgorzata i Aleksander Ziajowie, Bogumiła i Marian Mazurowie, Jan Kieć, Kazimierz Jop, Andrzej Potok, Marek Krzemień, Paweł Salamon.

Jubileusz 50-lecia OSP w Karwodrzy zakończył się smacznym bigosem i tańcami do białego rana przy dźwiękach orkiestry.

Zarządowi OSP życzę, aby nadal pracował wzorowo, zgod-nie z zasadami, jakie sobie ustalił, i aby nie zabrakło mu zapału do chlubnej pracy społecznej. A patron strażaków - św. Florian - niech pomaga im gasić pożary jeszcze w zarzewiu.

Jadwiga Salamon

Page 16: Nr 97/2006

16 Tuchowskie Wieści 4/2006 .16

WSPÓLNOTA SAMORZĄDOWA -IDEA CZY RZECZYWISTOŚĆ?

Dobiega końca kadencja rad gminnych, powiatowych i sejmików wojewódzkich. Radni podsumowują czteroletni okres swojej działalności. Podejmują decyzje w sprawie kandydowania na radnego w latach 2006-2010. W tym gorącym dla nich czasie zaprosiłam na rozmowę przewodniczącego Rady Miejskiej w Tuchowie - mgr. Ryszarda Wronę, radnego czterech kadencji - pana Kazimierza Łątkę i panią Krystynę Kamykowską - radną tej kadencji. Tematem rozmowy jest samorządność na poziomie gminy i udział radnych w urzeczywistnianiu tej idei.

- Zaczn ijmy naszą rozmowę odprzypomnien ia przesłań ia, z którym każdy z moich rozmówców rozpoczął tę kadencję.

- K. Kamykowska: - Być blisko spraw ludzkich, zaangażować się w rozwiązywanie spraw miesz-kańców, poznać wzajemne relacje między Urzędem Gminy a mieszkańcami, nie być tylko biernym obserwatorem.

- K.Łątka: -Jestem tyle wart, ile potrafię zrobić dobrego dla innych.

- R. Wrona: - Moim celem jest dobro miasta i gminy oraz ludzi tu mieszkających.

- Przesłanie wytycza cel i drogi, które należy wybierać, aby, będąc wiernym swojemu przesłaniu, konsekwentnie dążyć do celu. Jednym z nich, dla każdej rady, jest podejmowanie działań na rzecz wspierania i upowszechniania idei samorządowej wśród mieszkańców. Co należy przez to rozumieć?

- K.Kamykowska: - Według mnie chodzi o bezpośredni kontakt radnego z ludźmi i mówienie prostymi słowami o zasadach funkcjo-nowania samorządu, wyjaśnianie i usuwanie wątpliwości.

- K. Łątka: - To trudne pytanie, ale odpowiem tak: obecnie, w wyniku zmian w ustawie o samo-rządzie gminnym, bardzo wzmocniła się pozycja wójtów i burmistrzów, rada ma słabszą pozycję. Moim zdaniem idea samorządności może być realizowana wtedy, gdy jest dobra, na wysokim poziomie współpraca między burmistrzem a radą. Mądry burmistrz w konflikcie ze słabą radą zawsze wygra, ale wtedy trudno mówić o wspieraniu idei

samorządności. Ustawa o samorządzie gminnym zakłada dobrą współpracę między tymi organami.

- R. Wrona: -Upowszechnianie idei samorząd-ności to między innymi działalność rad osiedlowych i sołeckich. Są to ciała najniższe, ale bardzo ważne, bo tu ludzie uczą się podstaw samorządności, zdo-bywają pierwsze doświadczenia. Niektórzy człon-kowie rad sołeckich lub osiedlowych kandydują później w wyborach do rady miejskiej. Zdobyte wcześniej doświadczenie procentuje: wiedzą, co ich czeka jako radnych.

- Co zrobiła Rada Miejska tej kadencji w zakresie upowszechniania idei samorządowej?

- R. Wrona: - Z inicjatywy Rady Miejskiej po raz pierwszy prze-prowadzono w szkołach ponadpodstawowych wybory do Młodzie-żowej Rady Gminy. To była praktyczna lekcja samorządności, bardzo potrzebna młodzieży, ale także Radzie Miejskiej. Młodzież patrzy krytycznie na rzeczywistość, a jednocześnie ma ciekawe pomysły. Przykład: plac zabaw dla dzieci i skatepark dla młodzieży w Tuchowie. Młodzi zainicjowali zbiórkę książek dla ubogiej biblioteki, wolontariat we współpracy z opieką społeczną - zbiórkę rzeczy potrzebnych Polakom na Ukrainie. Dla tej młodzieży zorganizowałem szkolenie zapoznające ją z regulaminem i statutem RM.

- K. Łątka: - Upowszechnianie idei samorządności to także prze-kazywanie uprawnień radom sołeckim, zorganizowane dyżurowanie

przewodniczącego RM i zastępców. - K. Kamykowska: - Dodajmy do tego organizowanie zebrań

informacyjno-konsultacyjnych z mieszkańcami, otwarte dla wszyst-kich zainteresowanych posiedzenia RM oraz artykuły informujące o pracy RM zamieszczane w „Tuchowskich Wieściach".

- Które sprawy należące do zadań własnych gminy były najtrud-niejsze dla RM w tej kadencji?

- R. Wrona: - Sprawa oświaty. Znacznie zmniejszyła się liczba dzieci. Wielki problem miała RM, bo kilku szkołom podstawowym groziło zamknięcie. Co zrobić wtedy z nauczycielami? Obawialiśmy się niepokoju społecznego. Dużo rozmów prowadziliśmy z bur-mistrzem, a ten wielokrotnie rozmawiał z mieszkańcami i nauczy-cielami. Tłumaczyliśmy przebieg procesu zmian organizacyjnych. Dzięki tym wszystkim rozmowom udało się tę trudną reorganizację przeprowadzić bez szkody dla bezpośrednio zainteresowanych. Nie została zamknięta ani jedna szkoła, powstały trzy szkoły społeczne, tj. w Buchcicach, Mesznej Opackiej i Trzemesnej. W Zabłędzy uczą się dzieci w kl.1-3 z Karwodrzy i Zabłędzy, a w kl.4-6 uczą się w Kar-wodrzy. Nasze postępowanie okazało się wzorem dla innych gmin, które miały podobny problem.

- K. Łątka: - Dodałbym jeszcze problem bezrobocia, ubożenie społeczeństwa i rosnące wydatki na pomoc społeczną.

- W jakie sprawy angażował się pan najbardziej? - K. Łątka: - Najbardziej angażowałem się w sprawę reorganizacji

szkół, a to przez udział w pracy specjalnie do tego celu powołanego zespołu, który miał za zadanie przygotować to zadanie z punktu widzenia nakładów i obniżenia kosztów. Sukcesem jest przeprowa-dzenie tych zmian bez skonfliktowania środowisk z samorządem.

- K. Kamykowska: - Ja najbardziej zaangażowałam się w spra-wę przebudowy Szkoły Podstawowej w Piotrkowicach (wymiana dachu), a największym osiągnięciem, nie tylko moim, jest budowa sali gimnastycznej w tejże szkole. Nie był mi także obcy trudny pro-blem przeniesienia Gimnazjum nr 1 z Tuchowa do Karwodrzy. Wiele rozmów przeprowadziłam z rodzicami uczniów w celu wykazania pozytywnych stron tej zamiany, chociaż też miałam wątpliwości, co będzie lepsze dla młodzieży.

- Działalność RM - zgodnie z ustawą - jest jawna. Jak RM wywiązuje się z tego obowiązku?

- K. Kamykowska: - Według mnie bez zastrzeżeń. Wszystkie uchwały RM są wywieszane na tablicy ogłoszeń, jest aktualizowana na bieżąco strona internetowa, są codzienne dyżury przewodniczą-cego i zastępców.

- R. Wrona: - Bogatym źródłem informacji jest internetowy Biule-tyn Informacji Publicznych, są tam wszystkie uchwały RM, informacje o radnych łącznie z ich zeznaniami majątkowymi.

- Czy mieszkańcy przywiązują do jawności RM dużą wagę, czy korzystają z przysługującej im możliwości pozyskiwania informacji o działalności Rady?

- K. Kamykowska: - Mieszkańcy naszej gminy jeszcze nie korzy-stają w pełni z tych wszystkich możliwości. Dominuje przekaz ustny, a nie z dostępnych wiarygodnych źródeł. Z tego powodu dochodzi do interpretacji wyników działalności Rady na swój, nierzadko nie-właściwy sposób.

Page 17: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .15

- K. Łątka: - Potwierdzam opinię pani radnej. Też uważam, że jest jeszcze małe zainteresowanie ze strony mieszkańców działalnością RM. Trwają w niewiedzy; ustne przekazy łatwo wprowadzają w błąd, trudno wtedy prowadzić z rozmówcą rzeczową dyskusję. Trzeba nad tą sprawą popracować.

- R. Wrona: - Mieszkańcy wiedzą o tym, że mogą przyjść na sesję i zdarza się, że przychodzą ludzie postronni.

- Rada Miejska jest nie tylko organem stanowiącym, ale także kontrolnym. Co było przedmiotem kontroli w tej kadencji i jakie były wyniki?

- R. Wrona: - Kontrole przeprowadza Komisja Rewizyjna na zlecenie RM.W tej kadencji kontrolowała m.in. rozliczanie inwestycji, działalność burmistrza i Urzędu Gminy, OSP, skargi mieszkańców. Ja wnioskowałem o przeprowadzenie kontroli w sprawie lokalizacji budynku, w którym jest dom handlowy Leader Price, w związku z interwencją mieszkańców.

- K. Łątka: - Jestem przewodniczącym Komisji Rewizyjnej i po-święciłem dużo czasu, by uporządkować działalność OSP w zakresie prowadzenia dokumentacji rozliczeniowej czasu trwania akcji, liczby osób biorących udział w akcji, zużycia paliwa. Podstawą do prze-prowadzenia tej - dodam - niepopularnej w środowisku strażaków kontroli jest wykorzystanie środków z budżetu gminy. W wyniku kontroli zainstalowano w samochodach liczniki zużycia paliwa, a na inne efekty po obu stronach trzeba jeszcze poczekać.

- Do wyłącznej właściwości RM należy uchwalanie budżetu gminy i rozpatrywanie sprawozdania z jego wykonania. Jak w tym wypadku realizowana jest idea samorządności?

- K. Kamykowska: - Budżet jest opracowywany przez burmi-strza i jednostkę finansową gminy, natomiast jego ostateczny kształt zależy od opinii Rady Miejskiej. W pewnym sensie jest realizowana idea samorządności.

- K. Łątka: - Po zmianach w ustawie o samorządzie gminnym, o których już wcześniej wspomnieliśmy, największy wpływ na kształt budżetu ma burmistrz, ale równocześnie ciąży na nim największa odpowiedzialność za jego realizację. Rada decyduje o przesunięciach kwot między działami. Komisje stałe RM winny w tej sytuacji bardziej zająć się kontrolą tego, czy w projekcie budżetu zostały uwzględ-nione wnioski kierowników referatów i jednostek organizacyjnych i w jakim stopniu. Komisja Rewizyjna kontroluje realizację budżetu pod względem celowości wydatków, ich zasadności i poczucia gospodarności.

- R. Wrona: - Mimo tych uwarunkowań, o których mówił pan radny, moim zdaniem, największy wpływ na ostateczny kształt budżetu ma jednak RM, bo ona go uchwala. Burmistrz proponuje, uchwala rada. Jeśli radny proponuje zmiany w przedłożonym pro-jekcie, to musi je przekonująco uzasadnić.

- K. Łątka: - Wszelkie decyzje dotyczące budżetu są bardzo trudne. Trzeba np. wziąć pod uwagę to, że przez zaangażowanie w danej dziedzinie środków własnych można wygenerować środki finansowe z zewnątrz. Czasem opłaca się ograniczyć wydatki na cele małej społeczności, by pozyskać duże kwoty z funduszy UE na cele inwestycyjne służące całej gminie. Trzeba przy tym pamiętać o przestrzeganiu rygorystycznej ustawy o finansach publicznych.

- Czy RM tej kadencji zajmowała się planem zagospodarowania przestrzennego?

- R. Wrona: - Plan zagospodarowania przestrzennego jest w trakcie opracowywania.

- K. Łątka: - To jedna z najtrudniejszych spraw, bo jak się do-wiedzieliśmy, musi on być spójny z planami powiatowym i woje-wódzkim. Studium tego planu nie jest wykonane w zadawalającym stopniu. Doprowadzenie do wszystkich potrzebnych uzgodnień jest skomplikowane i długotrwałe. Z drugiej strony brak aktualnego planu hamuje rozwój gminy.

- K. Kamykowska: - Dobry plan zagospodarowania przestrzen-nego to stworzenie warunków młodym ludziom, którzy w naszej gminie chcieliby rozwinąć indywidualną działalność gospodarczą.

- R. Wrona: - W tej kadencji trzymaliśmy się planu rozwoju

gminy. Dużą wagę przywiązywaliśmy do jego konsekwentnej realizacji. Dzięki temu udało się wybudować budynki szkolne w Burzynie i w Karwodrzy, wymienić dachy na budynkach szkolnych w Trzemesnej, Piotrkowicach i Dąbrówce Tuchowskiej, zrobić nową elewację szkoły w Zabłędzy, rozpocząć budowę hali sportowej w Siedliskach i inne.

- Zadaniem przewodniczącego jest organizowanie pracy rady i pro-wadzenie jej obrad. To krótkie zdanie zawiera w sobie bogatą i złożoną treść. Na czym polega dobre organizowanie pracy rady?

- R. Wrona: - Dobre organizowanie pracy rady to moim zda-niem dobra komunikacja między przewodniczącym a radnymi. Im radny więcej wie, tym lepiej można pracę rady zorganizować. Ja zapoznaję radnych z treścią wszystkich pism wpływających do RM. Prenumerujemy różne czasopisma samorządowe, prowadzimy szkolenia radnych.

- Co to znaczy według pana dobrze prowadzić obrady? - R. Wrona: - Panować nad rozwojem sytuacji w czasie sesji, ale

dać pełną możliwość wypowiedzenia się radnemu. - Czy dobro mieszkańców jednego sołectwa może być w sprzecz-

ności z dobrem całej gminy lub odwrotnie? - K. Łątka: - Może tak być. Tak niektórzy mieszkańcy mogli

odebrać reorganizację sieci szkół w gminie. - R. Wrona: - Niektórzy radni też tak czasem pojmują niektóre

rozwiązania. Realizacja zadania w jednym sołectwie jest czasem uważana jako krzywdząca dla innego sołectwa . Siłą RM w tej ka-dencji było to, że radni potrafili przedłożyć potrzebę konsekwentnej realizacji planu nad lokalne aspiracje, a sprawy priorytetowe dla całej gminy nie budziły kontrowersji.

- Jakie postulaty były najczęściej zgłaszane RM przez mieszkańców gminy?

- K. Łątka: - Według mnie: przyspieszenie budowy kanalizacji, poprawa warunków w budynkach szkolnych, budowa i remonty dróg, szczególnie tych, na których w ostatnich latach stwierdzono duże zagrożenie wypadkowe, np. w kierunku Siepietnicy.

- R. Wrona: - Postulaty w sprawie poprawy stanu dróg domi-nowały, ale monitowano też o budowę gimnazjum w Tuchowie i doprowadzenie prądu do osiedla domów jednorodzinnych. W tej kadencji udało się bardzo dużo postulatów zrealizować, ale od tego jest samorząd gminny, by słuchać ludzi i mądre postulaty realizować.

- Czy kandydują państwo do RM w najbliższych wyborach ? - R. Wrona: - Kandyduję z listy Komitetu Wyborczego "Ziemia

Tuchowska Razem". - K. Łątka: - Ja też kandyduję, sam założyłem 5-osobowy komitet

wyborczy. - K. Kamykowska: - Nie kandyduję, ponieważ wymaga to

ogromnego zaangażowania i znacznie więcej czasu niż mogę obec-nie poświęcić. Z tego powodu za mało mogłam wejść w problemy mieszkańców i częściej być z wyborcami. Ten dyskomfort okazał się dla mnie zbyt duży.

- Co zamierza pan udoskonalić w swojej działalności samorządo-wej, jeśli zostanie pan radnym, aby była jeszcze bardziej skuteczna ?

- K. Łątka: - Zawsze staram się działać skutecznie, przede wszyst-kim przez dobrą współpracę z innymi radnymi. Staram się dobrze uzasadniać wnioski, chociaż zawsze trzeba się liczyć z przegraną w wyniku głosowania. Myślę, że będąc członkiem stałych komisji, zwróciłbym uwagę na lepsze dostosowanie planu i form pracy do zmian w ustawach o samorządzie gminnym, o finansach publicznych, o gospodarce mieniem komunalnym i prawie budowlanym. Jeszcze więcej czasu poświęcę na bezpośrednie kontakty z wyborcami.

- R. Wrona: - Uważam, że w obecnej kadencji wykazałem się dużą skutecznością i fakty w postaci inwestycji o tym świadczą. W przyszłej kadencji trzeba zakończyć inwestycje i remonty dotąd nie-ukończone i podjąć działania zmierzające do pozyskania funduszy z UE na rozpoczęcie budowy kompleksu rekreacyjno-sportowego w Tuchowie, zaplanowanej na lata 2007 - 2013. I etap to budowa pływalni. Na pewno bardzo ważną sprawą będzie kontynuowanie

Page 18: Nr 97/2006

18 Tuchowskie Wieści 4/2006 .18

współpracy z miastami partnerskimi, tj.Saint Jean de Braye we Francji, Illingen w Niemczech, Pettenbach w Austrii, Mikulov w Czechach (od tej kadencji), Martfu na Węgrzech, Detvą na Słowacji i Baraniwką na Ukrainie. Oprócz wymiany grup młodzieży są podpisane umowy między Siedliskami, Detvą i Pettenbach. Gimnazjum w Siedliskach i szkoła w Detvie wspólnie realizują projekt w ramach programu UE "Sokrates". Tego nie można zaniedbać. Najbardziej zależało nam na tym, aby mieszkańcy gminy nawiązywali indywidualne kontakty umożliwiające wyjazdy do pracy oraz przyjazdy z tych miast do na-szych gospodarstw agroturystycznych na wypoczynek, co stopniowo zaczyna się rozwijać. Nadmieniam, że spotkania z delegacjami z miast bliźniaczych organizowane są tylko z dotacji zewnętrznych na ten cel przeznaczonych, jak np. z Funduszu Wyszehradzkiego.

- Charakterystyka dobrego radnego: - K. Łątka: - Uczciwość, pracowitość, rzetelność, znajomość

ustaw, na których opiera się działalność samorządu, wytrwałość, duża odporność psychiczna na ewentualne porażki, absolutna bezintere-sowność, szacunek dla ludzi, poświęcenie własnego czasu .

- K. Kamykowska: - Z doświadczeń jednej kadencji mogę powie-dzieć, że radny powinien być oczytany w tematyce samorządowej,

otwarty na poznawanie przepisów prawnych, z uporem dążący do wytyczonego celu, odporny na krzywdzące oceny zewnętrzne, świadomy oczekiwań ze strony wyborców, przerastających czasem możliwości radnego i samorządu gminy. Być w samorządzie nie jest rzeczą łatwą. Wyborcy też winni uszanować swój wybór, m.in. przez współpracę z radnym, ważyć opinie, by nie zniechęcić.

- W imieniu własnym i zespołu redakcyjnego TW dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w nadchodzących wyborach.

Rozmawiała Stanisława Burza

J V Bardzo dziękuję za współpracę w okresie kadencji

2002-2006 Paniom i Panom Radnym RM, Burmistrzowi, Sołtysom i Radom Sołeckim z Lubaszowej, Dąbrówki Tuchowskiej i Mesznej Opackiej oraz wielu mieszkańcom, którzy wspomagali moje działania, przyczyniając się do pomnażania wartości realizowanych zadań. Radny RM w Tuchowie Kazimierz Łątka

A i

SPECJALISTYCZNE USŁUGI MEDYCZNE ZOZ w TUCHOWIE

Zbigniew Jurek - lek. med. specjalista chorób wewnętrznych II stopnia

Lekarz Zbigniew Jurek jest tuchowianinem, urodzonym w dniu 25 kwietnia 1958 roku. Ukończył Szkołę Podstawową w Siedliskach, a Liceum Ogólnokształcące w Tuchowie w roku 1977. Od młodości pasjonowała go chęć niesienia pomocy ludziom potrzebującym

jej. To była jego pasja i był przekonany, że tylko zawód lekarza speł-ni jego marzenia. Toteż po ukończeniu LO wybrał studia medyczne na Akademii Medycznej w Krakowie w latach 1977 - 1983, a na-stępnie odbywał 9-miesięczny staż podyplomowy w ZOZ w Brzesku na oddziale wewnętrznym, chirurgicznym, pediatrycznym, koń-cząc go w ZOZ w Tuchowie na oddziale ginekologicznym w roku 1984. ZOZ w Tuchowie w tym czasie gwarantował nie tylko pracę, ale i mieszkanie w blokach. Ten szczegół był ważny ze względu na zawarcie w tym czasie związku małżeńskiego. W tuchowskim szpitalu w kwietniu 1987 roku zdobył specjalizację I stopnia z cho-rób wewnętrznych pod kierunkiem doktora Stanisława Jakusa. II stopień specjalizacji z tego samego zakresu zrobił w roku 2000, a w 1999 roku dodatkową specjalizację z medycyny rodzinnej. W roku 2001 ukończył w Małopolskiej Wyższej Szkole Ekonomicznej w Tarnowie studia podyplomowe w zakresie zarządzania służbą zdrowia. Od 10 lipca 2000 roku ma dodatkowe kwalifikacje do

prowadzenia badań osób ubiegają-cych się o uprawnienia do kierowania pojazdami i kierowców.

Pracując w Przychodni Rejono-wej w Tuchowie jako lekarz w poradni ogólnej, przyjmuje dziennie po 25 - 30 pacjentów oraz wykonuje badania USG u 10 do 15 chorych (co drugi dzień), którycń trzeba zdiagnozować, wynik opisać i przesłać dane lekarzowi prowadzącemu. Ultra-sonografią zaczął zajmować się od 1989 roku, odtąd ciągle się dokształca w tym kierunku, o czym świadczy ukończony ostatnio w 2002 roku kurs organizowany przez Roztoczańską Szkołę Ultra-sonografii.

W pierwszych latach pracy jako młody lekarz podjął dyżury w pogotowiu, najpierw w Brzesku, a następnie w Tuchowie. W naszym mieście pracował pod kierunkiem doktor Zofii Śmiałek, ówczesnej kierowniczki tego działu. Relacje z pracownikami miej-scowego pogotowia układały się bardzo dobrze, atmosfera pracy była miła, współpraca harmonijna. Dobrze pamięta pierwszy dzień pracy w pogotowiu, a było to jeszcze w Brzesku: wezwano „R"-kę do chorego z podaniem bardzo pilnego powodu. Wyjeż-dżał z przejęciem i wątpliwościami, czy podoła zadaniu, aby nie nastąpił zgon. Po przybyciu do wsi zauważyli biegnącego przez miedzę w kierunku drogi mężczyznę, który po podejściu do karetki oświadczył, że on jest tym pacjentem wymagającym pomocy, gdyż ma ważne skierowanie do szpitala. W jednej chwili opadło napięcie nerwowe, a z tego rozładowania skorzystał chory do tego stopnia, że nie tylko zabrano go do szpitala, ale nawet nie został zbesztany za ewidentne nadużycie.

W Tuchowie relacje w środowisku lekarskim układały się po partnersku, były harmonijne, koledzy, koleżanki wzajemnie sobie pomagali, jeden od drugiego często uczył się czegoś ciekawe-go, był bardzo dobry przepływ informacji. Integracja zespołu za ordynatora doktora Stanisława Jakusa odbywała się przeważnie w czasie obowiązkowych wspólnych szkoleń, ognisk, a także w czasie okresowo organizowanych spotkań towarzyskich.

W ramach hobby gra w siatkówkę, uprawia narciarstwo, jeździ na rowerze, dużo spaceruje, w wolnych chwilach chętnie czyta beletrystykę.

Page 19: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .17

Page 20: Nr 97/2006

20 Tuchowskie Wieści 4/2006 .20

Wiele pracował społecznie na rzecz środowiska lokalnego. Pełnił odpowiedzialne funkcje społeczne, był np.: radnym powia-towym w latach 1998- 2002, przewodniczącym Oddziału Tereno-

wego Związku Zawodowego „Solidarność", przewodniczącym Oddziału Terenowego Ogólnopolskiego Zw. Zawod. Lekarzy w Tuchowie, Współpracował z Towarzystwem Przyjaciół Lwowa, od którego otrzymał specjalne podziękowanie. Od 2005 roku jest prezesem klubu siatkowego pod nazwą FAN- SOKÓŁ Tuchów.

Swym młodszym kolegom radziłby ufać we własne siły, obser-wować starszych kolegów, korzystać z ich doświadczeń, starać się popełniać jak najmniej błędów, od których zależy często natężenie zbędnych bólów i cierpień pacjentów. Rola dobrego lekarza polega na ich ograniczaniu. Ogólnie stwierdza, że obecnie kontakty z młodymi lekarzami ma ograniczone, jest za dużo pracy, a dokształcanie zaliczono do indywidualnych zadań lekarza.

Zapytany, co najbardziej denerwuje doświadczonego le-karza, stwierdza, że jest to zbyt częsty brak możliwości pełnego diagnozowania i leczenia związany z obecną sytuacją w służbie zdrowia, nadmiar prac biurowo-administracyjnych, ich przewaga nad pracami czysto zawodowymi, fachowymi. Tymczasem w kontaktach z chorym jest obecnie coraz trudniej się porozumieć, gdyż media nadmiernie rozbudziły wysokie oczekiwania w zakresie leczenia wszystkich dolegliwości. Media w swych programach za mało uwzględniają indywidualne różnice w przebiegu tych sa-mych schorzeń u ludzi, nie informują, że nie zawsze d a się stosować tę samą metodę leczenia u kilku pacjentów. Lek, który jednemu pomoże, drugiemu ze względu na jego poprzednie schorzenia lub indywidualne cechy może zaszkodzić. Natomiast obecnie większość zgłaszających się chorych życzy sobie, aby po wyjściu od lekarza natychmiast byli zdrowi bez względu na wiek, przebyte choroby, cechy dziedziczne itp. Z tego też względu niektórzy pa-cjenci są czasami bardzo rozżaleni i wymagają od lekarza działań niemożliwych do spełnienia, wręcz czarodziejskich.

W zakresie własnych osiągnięć medycznych najwięcej satysfakcji dają mu zrobione specjalizacje, możliwość pogłębiania wiedzy me-rytorycznej dla dobra chorego. Jednak cały czas jego pracy zawo-dowej towarzyszy wysiłek, stres, wyostrzona czujność decyzyjna, gdyż od trafności podjętych decyzji zależy życie lub cierpienie pacjentów. Warto zauważyć - mówi mój rozmówca - że często pacjenci proszą obecnie o tańsze leki, rozpisanie ich na wiele recept, z których nie wszystkie będą realizowane, bo oni nie mają na leki pieniędzy. Taka prośba zmusza lekarza do takiego ich doboru, aby zapewniały naj-większą skuteczność. Wówczas istotna staje się intuicja lekarska, tzw. „nos lekarski", która podpowie, co danemu choremu najbardziej jest potrzebne. W podjęciu trafnej decyzji pomaga wieloletnia praktyka, zdobyte doświadczenie i wyczucie, co jest bardzo ważne. Pomaga w tym też umiejętna rozmowa z pacjentem, w której na drodze wywiadu trzeba ustalić wiele zależności korzystnych lub szkodliwych w przypadku danego pacjenta.

W swej dotychczasowej pracy zaobserwował też kilka przy-padków odbiegających od przeciętnej pozytywnej normy. Do takich zalicza dość częste w naszej okolicy udzielanie pomocy medycznej osobom będącym pod wpływem alkoholu, zdarza się to najczęściej w soboty i niedziele, niektórych trzeba nawet hospitalizować z uwagi na wysoki stopień zatrucia organizmu. Do ciekawostek zalicza pan doktor spotykane przesądy lecznicze, wy-stępujące jeszcze w naszej okolicy, takie jak: stosowanie smalcu na stłuczenia, okładanie bolących części ciała liśćmi kapusty itp.

Zapytany o zaobserwowane przejawy zainteresowania się władz administracyjnych codzienną praktyką lekarską, proble-mami związanymi z funkcjonowaniem służby zdrowia, przykłady doceniania trudu lekarskiego, odpowiada, że najczęściej ob-serwował takie działania w czasie kampanii wyborczej. Były to często obietnice i pozostawały nimi w okresie późniejszym. Jednak obecnie starostwo tarnowskie udzieliło poręczeń majątkowych dla ZOZ w Tuchowie na kwotę 1,7 miliona złotych, gdyż bez tej kwoty ZOZ musiałby ogłosić upadłość. Jak wszyscy mieszkańcy Tuchowa stawia pytanie: czy dyrekcja ZOZ potrafi we właściwy sposób wy-korzystać tę kwotę dla dobra miejscowej służby zdrowia?

Obecnie jako lekarz ogólny podlega kierownikowi Przychodni Rejonowej, którą to funkcję pełni doktor Jolanta Duch-Berger, natomiast w pracowni USG podlega kierownikowi analityki i działu diagnostyki obrazowej, czyli pani mgr Marcie Jamrug. Pracow-nia USG w Tuchowie powstała w 1989 roku z inicjatywy doktora Stanisława Jakusa, gdyż chciał mieć możliwość diagnozowania cięższych przypadków chorobowych na miejscu. Pierwsze bada-nia wykonywano na aparatach model USG - 40. Później zakupiono za pośrednictwem miejscowych redemptorystów aparat ALOKA

Page 21: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .21

SSD-630, był to już aparat nowoczesny. W roku 2001 zakupiono najnowszy wówczas aparat LOQIK - 500, ale obecnie sq już nowsze modele. W pracowni miesięcznie przyjmuje 150 - 210 pacjentów, ale to nie wyczerpuje liczby wykonywanych w niej badań, gdyż oprócz niego pracują na tym samym aparacie: Jolanta Bednarz--Pawełek - internista i radiolog, Mariusz Skopek - internista, Maria Czyżycka - pediatra, Jacek Rakowski - pediatra, Aleksander Bur-gielski - ordynator oddziału wewnętrznego wykonujący badania echokardiograficzne. Z personelu pielęgniarskiego pracującego dotychczas w USG wymienia obecne pielęgniarki: Agnieszkę Osiniak i Bernadettę Kapkę oraz poprzednie: Marię Sukiennik, Elżbietę Michoń, Halinę Olchawę, Krystynę Korzeniowską.

Badania diagnostyczne wykonywane są u wszystkich pa-cjentów wymagających określonego rozpoznania, czyli u dzieci, młodzieży, dorosłych, kobiet i mężczyzn. Najczęściej spotykanymi schorzeniami są: dolegliwości pęcherzyka żółciowego, zaburzenia krążenia krwi w kończynach dolnych oraz tętnicach szyjnych. Pacjenci obecnie nie oczekują w kolejkach na ten rodzaj diagno-styki, wykonywana jest na bieżąco, czyli mieści się w tygodniu. Wczesna, dokładna diagnostyka USG często ratuje życie ludzkie, np. młody pacjent tracił świadomość przy pionizacji, okazało się

po badaniu USG, że ma pękniętą śledzionę. Od roku 1998 pan doktor prowadzi też prywatny gabinet

USG. W gabinecie prywatnym doktor nie zatrudnia pielęgniarki, wszystkie czynności wykonuje własnoręcznie.

W 2008 roku pan doktor Zbigniew Jurek będzie obchodził 25-lecie swej pracy zawodowej. Po wstępnym okresie stażowym odbytym w szpitalu brzeskim cały czas pracował w Tuchowie. Jest dobrze znanym i zasłużonym miejscowym lekarzem, związanym zawodowo i życiowo z mieszkańcami naszego miasteczka. Jego trzej synowie wyróżniali się swymi zdolnościami w miejscowych szkołach. Obecnie najstarszy, Ireneusz, studiuje medycynę (II rok) w Akademii Medycznej w Białymstoku, ma zamiar kontynuować tradycje rodzinne, Adrian jest na I roku stomatologii, również w Białymstoku, a Kamil studiuje na Krakowskiej Politechnice. Trzeba też dodać, że wszyscy trzej są uzdolnieni muzycznie. Żona pana doktora, Agnieszka, jest szkolnym pedagogiem w miejscowym LO, całym sercem i z poświęceniem pracuje dla dobra tuchowian, tworząc z mężem i synami dobrze zintegrowaną rodzinę. Ca ła rodzina państwa Jurków cieszy się w naszym środowisku sympatią, szacunkiem i uznaniem.

Opracował Aleksander Kowalik

Tuchowska służba zdrowia H e l e n a Ropska — starsza pielęgniarka dyplomowa

- bardzo obowiązkowa, długoletnia pielęgniarka Pani Helena Ropska jest przykładem pracownicy, która

umiłowała swój zawód w czasie wykonywania codziennych pielęgniarskich obowiązków. Urodziła się jako Helena Rempała dnia 30 lipca 1944 roku w rodzinie chłopskiej w Burzynie. Szkołę średnią ogólnokształcącą ukończyła w roku 1962 w Tuchowie. Początkowo pragnęła zostać nauczycielką. Jednak w klasie maturalnej uczestniczyła w spotkaniu z instruktorką szkoły pielę-gniarskiej panią Z. Leśniak z Tarnowa, która przekonywała młode dziewczęta, aby wybierały coraz bardziej popularny i bardzo

administracyjnym był mgr Józef Rogo-ziński, kadrowym, zaopatrzeniowcem, statystykiem, behapowcem - Andrzej Sajdak. Razem z nią w grupie pie-lęgniarskiej w tym czasie były: Zofia Onak, Józefa Kuraś /Stańczyk/, M. Berdychowska. W ochronce praco-wali jeszcze cały październik, bo od listopada 1964 r. przeszli wszyscy do

nowo wybudowanego szpitala rejonowego, Pani Helena pracowała wówczas na oddziale nowo-rodków. Praca była bardzo ciężka, nieraz wypadło pracować przez 16 godzin na dobę, a początkowo nie otrzymywano nawet wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, bo nie było pieniędzy. Na oddziale no-worodków praca była niezwykle trudna, gdyż trzeba było samym gotować dzieciom jedzenie, myć, sprzą-tać, wkrótce powoli zatrudniano salowe, kucharki, dietetyczkę. Była tu około roku, a następnie przeszła na tworzony z trudem oddział wewnętrzny.

potrzebny w społeczeństwie zawód pielęgniarki. Toteż po zdaniu matury zapisała się do Państwowej Szkoły Pielęgniarstwa w Tarno-wie, gdzie uczyła się tego trudnego zawodu od 3 września 1962 do czerwca 1964 roku.

Już w czasie pierwszej praktyki w szpitalu zaczęła rozwijać i pogłębiać swoje zainteresowana zawodem pielęgniarki. Cieszyły ją przejawy radosnych uczuć, jakimi darzyli pacjenci pielęgniarkę, któ-ra przynosiła im lekarstwa pomagające uśmierzać ból, dodawała swym uśmiechem otuchy, a w rozmowie dodawała siły do znoszenia cierpień. W ramach programu szkolnego odbyła kilka praktyk za-wodowych w szpitalu, a między innymi: na oddziale wewnętrznym, chirurgicznym, położniczym, sali operacyjnej w Tarnowie.

Pracę zawodową rozpoczęła 1 października 1964 roku w Tuchowie w Izbie Porodowej mieszczącej się w Ochronce Sióstr Służebniczek Dębickich przy ulicy Zielonej. Kierownik Izby Porodo-wej, doktor Włodzimierz Orobeć, przejął następnie kierownictwo szpitalnym oddziałem ginekologiczno-położniczym. Kierownikiem

Page 22: Nr 97/2006

22 Tuchowskie Wieści 4/2006 .22

Z tego okresu najbardziej zapamiętała przywiezioną do szpi-tala z Rzepiennika grupkę sześciorga dzieci będących w stanie skrajnego wycieńczenia. Dzieci te były w wieku od 10 lat do kilku miesięcy. Były bardzo zabrudzone, zagłodzone, zaniedbane, z przejawami choroby sierocej, we włosach miały insekty, nie wszystkie umiały mówić, ogólnie robiły wrażenie dzieci wojny. Zaskoczyły personel w czasie świąt Bożego Narodzenia, gdyż po przyniesieniu choinki do sali, chłopcy wychodzili na nią, jakby to było drzewko rosnące w lesie. Były w szpitalu przez 6 miesięcy. Wszyscy pracownicy nad nimi litowali się i po cichu płakali.

W roku 1966 udało się jej przenieść na oddział wewnętrzny, kiedy ordynatorem był już doktor Stanisław Jakus. Praca z nim ukła-dała się bardzo dobrze. Był wspaniałym fachowcem, dobrym or-ganizatorem, wymagającym, ale sprawiedliwym zwierzchnikiem, umiał nauczyć zawodowej biegłości w obsłudze chorych, troszczył się o personel pielęgniarski, kierował na doskonalące zawodowe kursy, sam nadzorował wiele czynności, lubił wprowadzać innowa-cje, On też mianował Panią iHeienę na siostrę oddziałową w 1968 rol<u, l<tórą to funl<cję pełniła do 30 września 1997 rol<u,

m wkład i f6 iąai ) ięaa

ctoljfa ^ i a ^ ł ^ i s t tuby zdrowia,

l i y c w Oio^iym

m

Tuok)6w,RvoieaGt̂ WOt

Na początku lat osiemdziesiątych oddział wewnętrzny przenie-siono do nowego pawilonu, w którym jest obecnie. Urządzono go od nowa pod kierunkiem doktora Stanisława Petlica. Jako cieka-wostkę podaje zachowanie się ww. doktora w czasie ogłoszenia stanu wojennego, kiedy to, mimo że wszystkich znał, osobiście przez pierwsze dni sprawdzał, kto przychodzi do pracy i czy ma dokumen-ty tożsamości. W całym szpitalu zapanował ostry rygor, było ciężko pogodzić się z nową rzeczywistością. Na szczęście pani Helena uro-dziła wówczas najmłodszego syna i, wykorzystując sytuację, poszła na 3-letni urlop wychowawczy. W czasie urlopu zastępowała ją w obowiązkach oddziałowej koleżanka Krystyna Gryboś.

Po powrocie z urlopu podjęła pracę ze zwiększoną energią, udało się wówczas wspólnymi siłami zorganizować kaplicę w części przewiązki (pod pozorem świetlicy, sali narad). Kaplica bardzo pomogła w codziennej pracy, gdyż większość pacjen-tów korzystała z odprawianych przez księdza mszy świętych; ci pacjenci łatwiej godzili się ze swym cierpieniem, mniej narzekali na swój los, szybciej powracali do zdrowia. Kaplica istnieje nadal. Ten codzienny trud dostrzegł dyrektor ZOZ Stanisław Jakus i w kwietniu 1990 roku uhonorował ofiarną i bardzo obowiązkową pielęgniarkę oddziałową oddziału wewnętrznego specjalnym podziękowaniem, podkreślając wkład pracy i osiągnięcia w pracy zawodowej dla dobra pacjenta i służby zdrowia.

W codziennej pracy siostry oddziałowej starała się poznawać problemy życiowe swoicii podwładnycii, Gdy l<toś spóźniał się do pracy, wyjaśniała, jal< daiel<o ma do pracy, jal<imi środl<ami iol<o-

mocji pokonuje tę odległość, jakie ma warunki życiowe w domu, w rodzinie, starała się ocenić wszelkie trudności, zanim podjęła decyzję o udzieleniu nagany czy innej próby dyscyplinowania. Często okazywało się, że osoba taka boryka się z wieloma prze-ciwnościami życiowymi i zamiast nagany trzeba było organizować jej pomoc materialną lub medyczną dla kogoś z jej rodziny. Na marginesie stwierdza, że obecnie takiego postępowania nie widzi, gdyż przekonała się o tym osobiście, kiedy potrzebowała pomocy w czasie ciężkiej choroby swego męża.

Po odejściu doktora Jakusa, ogłoszono konkurs na oddziało-wą, który wygrała mgr pielęgniarstwa Maria Surmacz. Pani Helena nie skorzystała z przysługującego jej prawa ochronnego zabra-niającego zwalniania z zajmowanego stanowiska pracowników w okresie na dwa lata przed emeryturą.

W tych ostatnich dwu latach pracy wykorzystano zasłużoną, doświadczoną pielęgniarkę na stanowisku epidemiologa. Na tym nowym stanowisku musiała zająć się wyrabianiem nawyków dezynfekcyjnych, zarówno u chorych, jak i personelu. Zaczęła wówczas wdrażać głoszone uprzednio przez doktora Jakusa hasło, że „zimna bieżąca woda wygania zarazki".

Pani Helena w roku 1999 odeszła na emeryturę, w planach swoich miała spokojne życie rodzinne, gdyż mąż też był już na emeryturze, Koieżanl<i, żegnając ją po l<iil<udziesięciu iatacii wspól-nej pracy, wręczyły jej złote serduszl<o, jal<o dowód wdzięczności za ol<azywane serce i zrozumienie icii problemów przeżywanycii w codziennej pracy zawodowej.

Page 23: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 .23

Pmn

Helena Ropska

W związku z rozwiązaniem umov»y o pracę w Zespole Opieki Zdrowotnej w Tuchowie i przejściem na świadczenie emerytalne z dniem 2.08.1999 r.

skiadam

Pani tą drogą serdeczne podziękowanie i wyraz>' uznania za 35 letnią wzorową pracę w Służbie i^rowia.

Jednocześnie pragnę Pani życzyć dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności w życiu osobistym.

Tuchów, dnia 1999-09-14

Jednak Życie zniweczyło te piany: mqżciężi<o zaciiorowat, po i<iii<u iatacii cierpienia osierocił jq, więc obecnie musi sama boryl<ać się z podstawowymi problemami współczesnego życia.

Aleksander Kowalik

<xx>o<xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx><x><x><><x><xxxxxxxxxxxxxx

Z ziemi polskiej do włoskiej, czyli o pielgrzymowaniu po sanktuariach ziemi włoskiej

<xxxxxxxxxxxxx><xxxxxxxxxxxx><xxxxxxxxxxx> W lipcu 2006 r. o. Tomasz Jaworczak z parafii NNMP w

Tuchowie oraz pani Helena Węgrzyn z Biura Podróży „Apolo-nia-Tour'' zorganizowali dziewięciodniowy wyjazd do Włoch. Jego celem było pielgrzymowanie do sanktuariów. Podróż przeszła moje oczekiwania, tego, co zobaczyłam i przeżyłam, nie zapomnę bardzo długo.

Najpierw przejazd przez włoskie Dolomity. Te poprzecina-ne głębokimi dolinami grupy masywów o stromych ścianach i basztowych wierzchołkach zapierały dech w piersiach. Wtedy naprawdę odczuwa się potęgę i majestat natury stworzonej przez Boga.

Pielgrzymowanie rozpoczęliśmy od Mszy św. odprawionej w bazylice św. Antoniego w Padwie. Potem udaliśmy się do jego grobu - ołtarza. Tutaj każdy mógł dotknąć grobu i wypowie-dzieć swoje prośby. W kaplicy relikwii patrzyliśmy na ozdobne relikwiarze zawierające relikwie św. Antoniego. W bazylice znajduje się sześć kaplic promienistych (rozchodzą się od ab-sydy na kształt promieni). Jedną z nich jest kaplica polska pod wezwaniem św. Stanisława. Wnętrza bazyliki są przepiękne: rzeźby, obrazy, freski; chciałoby się oglądać bez końca.

W tym samym dniu przejechaliśmy do Wenecji. Do bazyliki św. Marka popłynęliśmy tramwajem wodnym (vaporetto).

Podczas podróży po Canale Grande podziwialiśmy miasto na wodzie. Wyjście na balkon bazyliki i widok na plac św. Marka wszystkim się podobały.

W następnym dniu pojechaliśmy do Loreto. Jan Paweł II powiedział o nim: „Święty dom w Loreto, pierwsze sanktu-arium o znaczeniu międzynarodowym poświęcone Najświęt-szej Maryi Pannie, przez wiele wieków prawdziwe serce maryjne chrześcijaństwa''. Stara tradycja, a także odkrycia historyczno-archeologiczne potwierdzają, że świątynia w Loreto przechowuje dom nazaretański Niepokalanej. Po Mszy św. sprawowanej w Sali Pomarancio weszliśmy do wnętrza domku i modliliśmy się w skupieniu. U stóp bazyliki znajduje się cmentarz polski, na którym w 1080 grobach spoczywają polscy żołnierze polegli w czasie II wojny światowej.

Kolejnym odwiedzonym miejscem było Lanciano. Po dro-dze zatrzymaliśmy się nad Morzem Adriatyckim i zażyliśmy kąpieli morskiej i słonecznej. Lanciano słynie z cudu euchary-stycznego. Jego historia jest ciekawa: w VIII w. n.e. w kościele św. Longina odprawiał Mszę św. pewien mnich z zakonu bazy-lianów, który w głębi serca wątpił w prawdziwą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Gdy wypowiedział słowa konsekracji, Hostia przemieniła się w skrwawiony strzęp Ciała, a wino w

Page 24: Nr 97/2006

24 Tuchowskie Wieści 4/2006 .24

kielichu - w Krew. Obecnie święte relikwie umieszczone są w marmurowym ołtarzu, w monstrancji i kielichu. Przed tymi relikwiami odmówiliśmy różaniec.

W piątek przed południem udaliśmy się do San Giovanni Rotondo. To tutaj w klasztorze kapucynów mieszkał i praco-wał święty ojciec Pio (Francesco Forgione). Żył w latach 1887 - 1968. Miał zdolność uzdrawiania chorych, nosił stygmaty męki Chrystusa. Został kanonizowany przez Jana Pawła II w 2002 r. Niezwykłym przeżyciem dla nas wszystkich była modli-twa i uczestnictwo we Mszy św. przy grobie ojca Pio. Po Mszy św. zwiedzaliśmy miejsca, w których stygmatyk pozostawił znaki swojej obecności: przedmioty celebry, pokój, w którym mieszkał od 1943 do 1968 r., szaty oraz zbiór listów, które otrzymał. Potem odprawiliśmy na zewnątrz drogę krzyżową, której trasa rozciąga się wzdłuż całej góry Castellano.

Po południu pojechaliśmy (stromymi serpentynami, 843 m n.p.m.) do Monte San Angelo - średniowiecznego miasta położonego na wyschłych jałowych wzgórzach Gargano. To tutaj Archanioł Michał objawił się trzykrotnie: w 490, 492, 493 r. Grota w sanktuarium św. Michała Archanioła znajduje się w podziemiach. Po modlitwie zwiedzaliśmy to urocze miasteczko.

Sobota, 15 lipca, poświęcona była Monte Cassino. Pełen emocji był sam wyjazd (potem zjazd) na górę. Na polskim cmentarzu uczestniczyliśmy we Mszy św. Dla żołnierzy zaśpiewaliśmy hymn narodowy i udaliśmy się do klasztoru Benedyktynów. W przepięknych wnętrzach świątyni słucha-liśmy nieszporów.

Niedziela. Najpierw Msza św. w kościele oo. Redemptory-stów, a potem zwiedzanie starożytnego Rzymu: Koloseum, Forum Romanum, Łuku Konstantyna, Kapitolu, Panteonu, Ołtarza Ojczyzny. Ponieważ niedziela była niezwykle upalna, chłodziliśmy się przy Fontannie di Trevi. Siedzieliśmy na Schodach Hiszpańskich. Na koniec dnia wstąpiliśmy do ka-plicy San Lorenzo, w której mieszczą się Scala Santa - Święte Schody. Na kolanach przeszliśmy po schodach. Jak głosi tra-dycja - Chrystus wstępował po nich do Piłata. Nad ołtarzem głównym znajduje się acheropityczny (nie namalowany przez człowieka) wizerunek Jezusa Chrystusa. Ponadto w ciągu dnia

wstąpiliśmy do kilku świątyń: Bazyliki Santa Maria Maggiore (tradycja mówi, iż została wzniesiona przez papieża Liberiusza na miejscu, gdzie objawiła się mu Matka Boża i gdzie w pełni lata spadł śnieg); kościoła Santa Maria Sopra Minerva (przed ołtarzem głównym stoi posąg Chrystusa z krzyżem, dzieło Michała Anioła).

W poniedziałek byliśmy w Watykanie. W muzeach wa-tykańskich podziwialiśmy tzw. Pinakotekę: obrazy włoskich mistrzów pędzla od średniowiecza do XVIII w.; zbiory sztuki starożytnej. Podziw wzbudziła Kaplica Sykstyńska - jedno z najwspanialszych istniejących na świecie dzieł sztuki. Jej ołtarz przedstawia Sąd Ostateczny - dzieło Michała Anioła. Tu odbywa się konklawe. Jednak najważniejszym punktem odwiedzin Watykanu była modlitwa przy grobie Ojca Świętego Jana Pawła II. Wszyscy bardzo się wzruszyli. Po wyjściu z grot watykańskich przeszliśmy do Bazyliki św. Piotra. Oglądaliśmy jej wnętrze, a następnie wyszliśmy na plac św. Piotra. Mogli-śmy z bliska spojrzeć na trzy, tak bliskie sercu, okna mieszkania Papieża - Polaka.

Ostatni dzień pobytu we Włoszech to Asyż - miasto św. Franciszka i św. Klary. Po Mszy św. w Bazylice św. Franciszka zwiedzaliśmy świątynię. W murach bazyliki św. Klary modli-liśmy się przy jej grobie. Wędrowaliśmy uroczymi zaułkami miasta, aby zakończyć pielgrzymkę w Bazylice Patriarchalnej. Znajduje się w niej Porcjunkula: mały, niezależny kościółek, będący świadkiem ważnych wydarzeń ruchu franciszkańskie-go, to tutaj w 1226 r. zmarł św. Franciszek.

I tak w ogromnym skrócie wyglądało pielgrzymowanie po sanktuariach ziemi włoskiej. Trudno opisać i wyrazić sło-wami swoje wrażenia. Tam po prostu trzeba być, zobaczyć i przeżyć.

Dodam, że wyjazd był profesjonalnie przygotowany: pani przewodnik Bogumiła Sułowska z dużym zaangażowaniem, bardzo ciekawie przybliżała historię zwiedzanych miejsc; noclegi były niezwykle wygodne (trzygwiazdkowe hotele), a wszystko za przystępną cenę.

I jeszcze jedno: wszyscy pielgrzymujący okazali się prze-miłymi współtowarzyszami, braćmi i siostrami, z którymi chciałoby się wyruszyć w kolejną podróż.

Renata Gąsior

wizYTa uczniów Tuchowskieco zsp w BkWkR̂k̂lM WOLMZkCH-

W dniach 23.04. - 30.04. ośmioro uczniów wraz z dwójką nauczycieli Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Tuchowie (Łukaszem Galasem i Michałem Krupińskim) zło-żyło wizytę w ramach wymiany młodzieżowej w partnerskiej szkole w Niemczech - gimnazjum w Wolnzach.

Zmęczeni prawie dwudziestogodzinną jazdą do Woln-zach, pierwszy dzień przeznaczyliśmy na odpoczynek i zapoznanie się z rodzinami, które nas miały gościć przez cały czas pobytu.

Następnego dnia rozpoczęliśmy oficjalnie naszą wizytę w Niemczech. Po uroczystym przywitaniu polskiej grupy przez dyrektora szkoły, p. Schlottera, wysłuchaliśmy kil-ku utworów przygotowanych specjalnie na naszą cześć przez szkolny Bigband „What about jazz". Po tym miłym wydarzeniu zaczęliśmy realizować program, który dla nas przygotowano.

W ciągu kilku następnych dni uczestniczyliśmy w zaję-ciach lekcyjnych - bardzo się nam podobały. Szczególnie

I: J U L •"'"•lllllfi i»Pi"i«flll!llWllillltl!;lllli

zwróciliśmy uwagę na dyscyplinę i zaangażowanie uczniów w lekcjach. Braliśmy również udział w licznych wycieczkach po Bawarii. Nasi opiekunowie, p. Patricia Hofmann oraz p. Michael Wurflein, oprowadzali nas po Regensburgu

Page 25: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 _25

- mieście założonym ponad 2000 lat temu przez Rzymian. Z nimi byliśmy też w Norymberdze. W XX wieku miasto to wpisało się na czarne karty dziejów ludzkości. Po stwo-rzeniu III Rzeszy stało się ważnym ośrodkiem dla nazistów. Wybudowano tam ogromny kompleks, w którym odbywały się zjazdy partii Adolfa Hitlera.

Dzięki pp. Hofmann i Wurfleinowi mogliśmy znaleźć się blisko Alp. Co prawda pogoda nam nie sprzyjała w tym czasie i nie mogliśmy dojrzeć Zugspitze, ale już sama obec-ność w tym rejonie oraz klimat górski sprawił, że świetnie się czuliśmy i bawiliśmy.

Z p. Wurfleinem zwiedziliśmy także zamek wybudo-wany na wyspie Herreninsel na jeziorze Chimsee przez bawarskiego króla Ludwika II. Zamek ten, będący kopią Wersalu, jest zaliczany do jednych z piękniejszych budowli na całym świecie.

W stolicy bawarskiego landu - Monachium - również przeżyliśmy niezapomniane chwile. Mogliśmy zwiedzić m.in. Park Olimpijski wraz ze Stadionem Olimpijskim - areną, na której grywał Bayern Monachium oraz na którym w 1972 podczas Igrzysk Olimpijskich polska drużyna piłkarska zdo-była złoty medal. Mieliśmy też okazję zwiedzić Pinakothek der Moderne - muzeum sztuki nowoczesnej.

W przedostatni wieczór zostaliśmy wszyscy zaproszeni przez rodziców dzieci uczestniczących w wymianie na uroczystą kolację, kończącą i podsumowującą nasz pobyt w Niemczech. Na tej kolacji nie zabrakło specjałów bawar-skiej kuchni oraz pysznego, bawarskiego złotego napoju z pianką.

30.04. wyruszyliśmy w drogę powrotną. Bardzo zmę-czeni, ale zadowoleni, nie mogliśmy usnąć, gdyż ciągle przeżywaliśmy nasz pełen wrażeń pobyt w innym dla nas świecie. Mimo iż minął już tydzień od naszego powrotu, wciąż nie możemy przywyknąć do naszej szarej rzeczywi-stości i ciężko jest nam wziąć się do naszych obowiązków - do uczenia się i do nauczania.

Teraz z niecierpliwością czekamy na przyjazd naszych koleżanek i kolegów z Niemiec.

Wszyscy uczestniczący w wyjeździe do Niemiec, za-równo uczniowie jak i opiekunowie, pragną podziękować dyrekcji Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych za pomoc w realizacji projektu.

mgr Łukasz Galas

GIMNAZJUM NA MIARĘ UNII EUROPEJSKIEJ

Rok szkolny 2006/2007 Eiiilcacialfejltiirj ^ Publicznym Gimnazjum

im. Kardynała Stefana Wy-szyńskiego w Siedliskach jest rokiem wyjątkowym! Obfituje w wydarzenia, w

które zaangażowane będzie całe gimnazjum oraz społecz-ność lokalna. A to wszystko za sprawą Projektu Językowego Sokrates Comenius, ^ctóry realizuje Publiczne Gimnazjum w Siedliskach wraz ze szkołą J.J.Thurzu w Detvie na Słowacji.

A jak do tego doszło? Otóż w ubiegłym roku szkolnym p. Halina Piotrowska i p. Ewa Ustjanowska z PG w Siedliskach oraz p. Dasa Oravcova i p. Katarina Budacova z Zakladnej skoly w Detvie zajęły się przygotowaniem projektu. W czasie wizyt przygotowawczych w Siedliskach i w Detvie wypełniony został wniosek aplikacyjny, który następnie przesłano do Warszawy. I tak w czerwcu dowiedzieliśmy się, że Agencja Narodowa w Warszawie zaakceptowała proje^ct. Ale to jeszcze nie gwarantowało nam, że projekt będzie re-alizowany. Dopiero w wyniku konsultacji międzyagencyjnych na poziomie europejskim nasz projekt został zatwierdzony do realizacji. W tym momencie uświadomiliśmy sobie, ja-kim ogromnym sukcesem i wyróżnieniem jest to dla naszej szkoły, tym bardziej że żadna ze szkół w naszej okolicy nie realizowała takiego przedsięwzięcia. Po podpisaniu umo-wy pomiędzy burmistrzem Tuchowa Mariuszem Rysiem a Agencją Narodową w Warszawie, otrzymaliśmy 8.700 € na realizację proje^ktu.

„Obchodzenie świąt i tradycji w naszych krajach: w Polsce i na Słowacji" - to temat naszego projektu, który realizo-wany będzie w trzech językach: angielskim, niemieckim oraz polskim. Choć właściwie nie wolno nam zapomnieć o języku słowackim. Można powiedzieć, że przygoda dopiero się zaczyna. Głównymi założeniami projektu są: rozwój językowych zdolności uczniów w komunikacji z uczniami szkoły partnerskiej w językach angielskim i niemieckim, roz-budzenie zainteresowania innymi kulturami i zacieśnienie współpracy z różnymi krajami europejskimi przez poznanie

Page 26: Nr 97/2006

26 Tuchowskie Wieści 4/2006 .26

Wymiana uczniowskich adresów mailowych Spotkanie z primatorem Detvy JanemiSufiiarkym

ich kultur, poznawanie świąt i tradycji swojego kraju i kraju swoich partnerów.

Pierwszym zadaniem było przedstawienie wszystkim uczniom gimnazjum naszego projektu oraz zadań z nim związanych. Chętni uczniowie zostali podzieleni na grupy robocze, w których będą pracować nad poszczególnymi ele-mentami projektu. Ich pierwszym zadaniem było zaprojek-towanie logo projelctu, wspólnego dla Detvy i Siedlisk. Takie samo zadanie mieli uczniowie słowaccy.

29 września piszące te słowa wyjechały na zaplanowaną wcześniej 4-dniową wizytę robo-czą do Detvy. W tym czasie w Detvie odbywał się jarmark na św. Michała. Sobota i niedziela nasycona była przeróżnymi atrakcjami, dzięki którym mogłyśmy bliżej poznać detviańskie zwyczaje i kulturę. Poniedziałek i wtorek spędziłyśmy w słowackiej szkole. W końcu mogłyśmy się spotkać dyrektorem tamtejszej szkoły Bohuslavem lllavsl<ym i omówić nasze plany. Obserwowałyśmy lekcje, porównując tym samym nasze systemy edukacyjne, różnice i podobieństwa polskiej i słowackiej szkoły. W trakcie spotkań z uczniami rozdzielałyśmy adresy mailowe naszych uczniów, gdyż pod-stawowym aspektem współpracy jest kore-spondencja uczniów za pomocą Internetu w języku angielskim i niemieckim, choć nie wykluczamy języka słowackiego i polskiego. Pun^ktem kulminacyjnym naszej wi-zyty był wybór logo projektu. Strona słowacka przedstawiła swoje propozycje wykonane przez uczniów, a my swoje. Narada była długa. Logo musi bowiem odzwierciedlać te-matykę projektu i mieć zachowaną określoną formę. Musi

być proste, ale odpowiednio przemawiać do odbiorcy. Ale udało się i można powiedzieć, że odnieśliśmy pierwszy suk-ces, bo to nasz proje^ct spodobał się najbardziej! Do Siedlisk wróciłyśmy pełne zapału i nowych pomysłów.

obecnie uczniowie korespondują bardzo intensywnie oraz pracują nad następnym zadaniem, którym jest zbiera-nie informacji i materiałów nt. Wszystkich Świętych, Dnia Zadusznego oraz andrzejek. To zadanie na październik i li-

stopad. Pracujemy także nad przygotowaniem książki kucharskiej z tradycyjnymi polskimi przepisami kulinarnymi, związanymi z Bożym Narodzeniem. Uczniowie mają trudne zada-nie, ponieważ wszystkie materiały muszą być opracowane w kilku wersjach językowych: an-gielskiej, niemieckiej i polskiej. Inne rezultaty pracy nad projektem to m.in. strona interne-towa o projekcie, prezentacja komputerowa w Power Point, wystawy prac artystycznych uczniów, albumy, film video, kalendarz świąt i wiele innych. Będziemy o tym informować na bieżąco na łamach „Tuchowskich Wieści".

Pragniemy tylko wspomnieć, że „niniejszy projekt jest realizowany przy wsparciu finan-sowym Wspólnoty Europejskiej w ramach Programu Socrates-Comenius. Treści samego projektu lub materiałów nie odzwierciedlają

stanowiska Komisji Europejskiej czy Agencji Narodowej w danej sprawie, a w związku z tym ani Komisja Europejska, ani Agencja Narodowa nie ponosi za nie odpowiedzialności."

Ewa Ustjanowska Halina Piotrowska

Page 27: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 _27

Euyopefski Dzień Języków

Dia Europeo de las Len^gua^s Giorn^a^ta eu^ropea delle lin^gu^e Jou^rn^ee eu^ropeenn^e des lan^gu^es Th^e Eu^ropean Day of Lan^gu^ages

III Europejski Dzień Języków w Krakowie

Język jest bardzo ważnym elementem kultury. Dlatego, aby podkreślić jego znaczenie i zachęcić do poznawania kultur właśnie poprzez język, Rada Europy, z inicjatywy Unii, ustano-wiła dzień 23 września Europejskim Świętem Języków. W tym dniu we wszystkich krajach UE odbywają się imprezy kultu-ralne, które mają zwrócić uwagę na to, że we współczesnym świecie nauka języków obcych jest niezbędna. Takie święto miało również miejsce w Krakowie.

23. września 2006 r. 16 osobowa grupa uczniów wraz z p. Haliną Piotrowską i p. Ewą Ustjanowską z Publicznego Gimnazjum im. Kard. Stefana Wyszyńskiego w Siedliskach wyjechała do Krakowa na Europejski Dzień Języków. Cała impreza odbywała się na Placu Wolnica, na którym wyrosło miasteczko językowe. Poszczególne Instytuty Kultury: Bri-tish Council, Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie UJ, Goethe-Institut w Krakowie, Instytut Austriacki i Konsulat

Uczniowie PG w Siedliskach na Placu Wolnica

Wraz z przedstawicielami Instytutu Austriackiego

• a-klL.' n T'| Narada: jak rozwiązać konkurs językowy?

Jeszcze tylko balonik do nieba Wioletta Orłów i Agnieszka Witek udzielają wywiadu dla Radia Kraków

Page 28: Nr 97/2006

28 Tuchowskie Wieści 4/2006 .28

Przy namiocie językowym Goethe Institut

Generalny Austrii, Instytut Cervantesa, Instytut Francuski, Włoski Instytut Kultury oferowały wszystkim uczestnikom mnóstwo konkursów, w których uczniowie mogli sprawdzić się językowo. Piękna słoneczna pogoda i atrakcje, które czekały na uczestników, stwarzały wspaniałą atmosferę. Nie obyło się również bez udzielenia kilku wywiadów przez naszych uczniów dla Radia Kraków.

Nasz pobyt na Placu Wolnica zakończył się udziałem w koncercie raperów Doppel-U z Niemiec, którzy zaprezento-

Nagrody! Nagrody! Nagrody!

wali najpiękniejsze wiersze Fryderyka Schillera (ta muzyka i interpretacja naprawdę przypadły nam do gustu, o czym świadczyła świetna zabawa i zdobyte autografy). Wystąpił także zespół rockowy Karli z Austrii.

III Europejski Dzień Języków przeszedł już do historii, ale dla uczniów gimnazjum w Siedliskach przygoda z językami obcymi dopiero nabiera smaku. Teraz już wiemy, jak wykorzy-stać potencjał językowy w dzisiejszych czasach i dzisiejszym świecie.

Halina Piotrowska

^¡Rzecz zdumiewająca, jak dużo jest spraw nieosiągalnych, do których ludzie dochodzą, gdy są zdecydowani! Czy do nich n^ależysz?" (Raul Plus)

Władysław Grodecki gościem Publicznego Gimnazjum w Siedliskach

Człowiek jest ciekawy świata, marzy o podróżach, chce pozna-wać to, co niezwykłe i niepowtarzalne. Niekiedy jednak jego plany i pragnienia nie zostają zrealizowane. Niewielu bowiem ludzi ma w sobie na tyle siły i odwagi, aby sprostać trudnościom życia i mimo wszystko dążyć do wyznaczonych celów. Szczególnie młodzi szybko się zniechęcają i rezygnują. Spotkanie młodzieży z panem Włady-sławem Grodeckim, które miało miejsce 12 października 2006 r. w PG w Siedliskach, pozwoliło utwierdzić się w przekonaniu, że wspa-niałych i fascynujących osobowości w Polsce nie brakuje. Kim jest Władysław Grodecki? Globtroter, podróżnik, kartograf, przewodnik i pilot turystyczny. Wędruje po świecie od 30 lat. Odwiedził wszystkie kontynenty poza Antarktydą - jak sam mówi - tam jest dla niego za

f . m m . i m

!

p u l

i Pamiątki z podróży wzbudziły ogromne zainteresowanie naszych

uczniów

zimno. Przed 25 laty spędził na pustyni 18 miesięcy. W latach 1980-92 zorganizował kilka wielkich wypraw trampingowych (Skandynawia, Hiszpania, Portugalia, Turcja, Ukraina). W ostatnich 10 latach odbył 4 wielkie wyprawy, w tym 3 samotne dookoła świata. O tym wszystkim opowiedział nam osobiście.

Tak ciekawej osoby dawno nie gościliśmy w naszej szkole. Opo-wieści pana Grodeckiego przykuły uwagę uczniów przez trzy godziny. Przemierzyliśmy z nim całą południową Afrykę. Wszyscy z zachwytem oglądali filmy nakręcone przezsamego podróżnika-ana nich dzikie zwierzęta, murzyńskie wsie i oryginalni mieszkańcy „czarnego kon-

Page 29: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 _29

tynentu". Emocje wzbudziły także pamiątki przywiezione z licznych podróży oraz „Przykazania podróżnika" autorstwa p. Grodeckiego, szczególnie przykazanie dziesiąte, które brzmi: Nosić brodę.

Dobry kontakt z młodzieżą, poczucie humoru i przede wszyst-kim niespotykana umiejętność dzielenia się wiedzą i doświadcze-niem to niewątpliwie jego zalety.

Hf M 1

Pani Dyrektor Lucyna Jamka dziękuje gościom: p. Władysławowi Grodeckie-mu fi p. Eulalii Marciniak - pomysłodawczyni i współorganizatorce spotkania

Czekamy na kolejne spotkania i opowieści. /Dziękujemy p. Eulalii Marciniak za pomoc w organizacji spo-

tkania/ Ewa Ustjanowska

Docelowo do Szczucina, ale zanim^ to Zalipie i Ujście Jezuickie.

Jest to trasa którą pokonały klasy pierwsze podczas przedmiotowej wycieczki do Muzeum Drogownictwa w Szczucinie 26.09.06 r.

Zanim jednak tam dotarliśmy, pojechaliśmy na małą przejażdżkę do Uścia Jezuickiego, miejsca, gdzie Dunajec uchodzi do Wisły. Przeprawiając się promem przez Wisłę, mieliśmy okazję choć na chwilę zmienić województwo na świętokrzyskie i podziwiać dwubarwność tych dwóch rzek: - czarnej Wisły i białego Dunajca. CIEKAWE MIEJSCE - DUŻO WRAŻEŃ !

Następnie zajechaliśmy na małą chwilkę do Zalipia, aby na własne oczy zobaczyć malowaną wieś i pokrótce zapoznać się z historią tej małej wioski na Powiślu Dą-browskim. NIE OBYŁO SIĘ BEZ WRAŻEŃ !

Na godzinę 13.00 dotarliśmy do Szczucina, gdzie czekała nas ciekawa lekcja z techniki na temat historii powstania dróg oraz dawnego sprzętu drogowego - wy-eksponowanego w formie plenerowej wystawy.

BARDZO CIEKAWA LEKCJA I JESZCZE WIĘCEJ WRAŻEŃ !

Wycieczkę zaliczyliśmy do udanych, liczymy na kolejne równie ciekawe.

Agata Kijowska

W muzeum podczas prelekcji przewodnika o początkach drogownictwa

Płyniemy promem - po prawej Wisła po lewej Dunajec W Domu Malarek w Zalipiu podczas zakupu pamiątek

Page 30: Nr 97/2006

30 Tuchowskie Wieści 4/2006 .30

Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" w Tuchowie cz. III. Życie towarzysko-kulturalne

Obok działalności stricte gimnastycznej „Sokół" uczestniczył w organizowaniu wielu imprez towarzysko-kulturalnych, które jedno-czyły brać sokolą i pozwalały na zawiązywanie mocniejszych więzów między członkami. Towarzystwo tuchowskie organizowało wspólne wycieczki, spotkania opłatkowe i przy „święconym", otwarte, nie tylko dla członków „Sokoła", festyny, mnóstwo wieczorków muzyczno-dekla-macyjnych, odczyty, jak również zabawy taneczne. W 1898 r. urządzono wieczorek mickiewiczowski, a w 1901 — na rzecz ofiar Hakaty w pro-cesie we Wrześni. Zorganizowaną w 1902 roku przez miasto Tuchów uroczystość z okazji pogromu Krzyżaków pod Grunwaldem tak opisała tarnowska „Pogoń": O godzinie 9 rano wyruszył z miasta pochód otwarty i zamknięty banderyą wieśniaczą w strojach i barwach narodowych, pod komendą p. Trompetera. Za tym zastępem dziarskiej młodzieży, przed-stawiającej się wspaniale na 110 koniach, szło kilkadziesiąt przybranych różowo dziewcząt z Burzyna z przywiezionym przez wójta Wantucha wieńcem z pszenicy, za nimi 10 dziewcząt w strojach krakowskich, mło-dzież szkolna, muzyka straży ochotniczej pożarnej z Tarnowa, oddział „Sokoła" ze sztandarem, rada miejska, delegacja „Gwiazdy" tarnowskiej, zbór izraelicki z Torą, straż pożarna z Tuchowa i Ryglic, wreszcie liczna publiczność. Później na rynku (...) przed popiersiem Jagiełły z prawdzi-wym skupieniem ducha, wśród niczym niezamąconej ciszy wysłuchano przemówienia prezesa „Sokoła" tarnowskiego dra Tertila, który nakreślił w dosadnych słowach znaczenie obchodu i przytoczył krzywdy wyrządza-ne od szeregu lat narodowi polskiemu, wspomniał o udziale chłopów w bitwie pod Grunwaldem i zakończył zachętą do zgodnej pracy dla dobra narodu. To wielkie patriotyczne przemówienie wywołało na słuchaczach bardzo podniosłe wrażenie, które spotęgował jeszcze odśpiewany przez chór „Sokoła" tuchowskiego chorał „Z dymem pożarów".

W dniach 27 - 29 czerwca 1903 roku reprezentacja tuchowskiego „Sokoła", składająca się z 21 druhów na czele z naczelnikiem gniazda druhem Bolesławem Klimkiem i prezesem druhem Janem Ligaszew-skim, wzięła udział w IV Zlocie Sokolstwa Polskiego we Lwowie.

W 1905 roku zorganizowano zbiórkę pieniędzy dla rannych i chorych w Królestwie Polskim; zebraną kwotę (180 koron 26 halerzy) odesłano na ręce prezesa Tertila w Tarnowie.

W 1908 roku utworzono własną orkiestrę (dyrygenci — druhowie Kowalski i Rudnicki).

Największym wydarzeniem w historii ówczesnego sokolstwa był Wielki Zlot Sokolstwa Polskiego, zwany Zlotem Grunwaldzkim, w Krakowie dla uczczenia 500 rocznicy zwycięstwa grunwaldzkiego, który odbył się 15 lipca 1910 roku. Z tuchowkiego „Sokoła" wzięło w nim udział 27 druhów, w tym 16-osobowa ekipa ćwiczeniowa.

W pierwszym zlocie doraźnym w Grybowie 7 lipca 1911 roku do ćwiczeń stanęło 12 druhów z Tuchowa.

Delegacje gniazda uczestniczyły także w uroczystościach poświę-cenia sztandarów sokolich w Ciężkowicach i Radomyślu Wielkim.

Za ofiarność dla tuchowskiego gniazda mianowano członkami honorowymi druhów Bolesława Miętusa i Ołpińskiego.

W lutym 1912 roku urządzono podczas karnawału wieczorek taneczny. Panie obowiązywał strój spacerowy, panów — wizytowy lub balowy, sokoli. Studentów, członków „Sokoła", postanowiono wyelimi-

nować od zabaw. Braci studenckiej, zwykle bez grosza, nie było stać na fraki. Ciekawy to szczegół obyczajowy.

Także w lutym tego roku tuchowski „Sokół" pożegnał wieczornicą swojego długoletniego członka, Bernarda Langera - miejskiego lekarza weterynarii, który przeprowadzał się do Krakowa. Gorliwie uczestniczył on w akcji zbierania funduszy na budowę gmachu „Sokoła" i aktywnie pracował podczas jego budowy. Druha żegnali: w imieniu miasta — bur-mistrz, dh Wincenty Lasko; w imieniu zarządu kolejowego — naczelnik stacji, dh Emil Maraczewski; w imieniu mieszczaństwa — Tomasz Tylko; w imieniu włościaństwa — dh Jan Padło, rolnik z Kielanowic.

W 1913 roku nastąpił rozmach w pracy oświatowo-wychowawczej i organizacyjnej. Dh. Maria Rudnicka zwróciła uwagę na nieprzychylny stosunek mieszczaństwa tuchowskiego do TG „Sokół". Na jej wniosek postanowiono wzmóc wewnętrzną dyscyplinę wśród członków oraz zorganizować akcję odczytową, uświadamiającą społeczeństwo o celach i działalności sokolstwa polskiego.

W tym samym roku tuchowski „Sokół" zorganizował uroczyste obchody rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja z następującym programem: rano pobudka trąbką, nabożeństwo z okolicznościowym kazaniem, koncert w ogrodzie, wieczorek wokalno-muzyczny i sztuka pt. „Dramat jednej nocy".

W listopadzie urządzono wieczorek kościuszkowski ze sztuką pt. „Kościuszko w Petersburgu" oraz wieczorek na św. Katarzynę z przed-stawieniem amatorskim pt. „Mąż z grzeczności". Ciekawe jest, że zysk z wieczorku kościuszkowskiego wyniósł 29 koron, zaś z przedstawienia sztuki „Mąż z grzeczności" — 82 korony 54 halerze. Wobec tak znacz-nego zysku sztukę tę wystawiano jeszcze kilkakrotnie.

W 1914 roku postanowiono otworzyć na próbę czytelnię sokolą pod kierownictwem druha Jana Steca, a czasopisma zaoferowali: dh Chmielowski — „Nową Reformę", dh Rudnicki — „Głos Narodu", dh Bursa — „Słowo Polskie", dh Matakiewicz — „Tygodnik Rolniczy" i „Ojczyznę", dh Janiga — „Słowo Polskie" i „Pogoń" oraz dh Foltyński — „Nowości Ilustrowane".

Wielokierunkowa działalność Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół" w Tuchowie wymagała oczywiście odpowiednich środków finansowych. Sytuacja materialna organizacji zależała w dużej mierze od aktywności i ofiarności samych członków, a w pewnym stopniu od poparcia społeczeństwa. Na podstawie zachowanych źródeł można stwierdzić, że przychody wpływające do kasy „Sokoła" systematycznie wzrastały, przy czym rosły też wydatki. W roku 1901 gniazdo tuchow-skie, liczące mniej niż 100 członków, miało 280 koron dochodu i 178 koron wydatków. Natomiast w roku 1912 wydało na budowę sokolni 18 749 koron, przy wpływach w wysokości 10 656 koron. Niedobór został pokryty z zapasu gotówki, który pozostał w kasie z poprzedniego roku. Struktura dochodów i wydatków była zależna od wielu czynników. Stałą pozycję po stronie dochodów stanowiły składki i opłaty członkowskie. Dochodów w wysokości kilku do Ikilkunastu procent ogólnych wpływów dostarczały też gniazdu organizowane przez nie różnego rodzaju impre-zy: festyny, przedstawienia teatralne, bale, zabawy taneczne. Budynek „Sokoła" także był źródłem dochodów: wydzierżawiano pomieszczenia sokole na biura różnych instytucji.

Aleksandra Dziedzic (skróty pochodzą od redakcji)

KONCERT ELENI W TUCHOWIE 28 lipca br. przed zebraną licznie na tuchowskim rynku publicznością wystąpiła ELENI,

znana szeroko w Polsce piosenkarka. Jej ciepły głos i piosenki pełne głębokich treści stały się bliskie niejednemu sercu.

Urodziła się w 1956 roku w Bielawie jako dziesiąte dziecko emigrantów greckich. Zade-biutowała jako dziewiętnastolatka na konkursie w Gdańsku, gdzie śpiewała jako wokalistka zespołu „Prometheus". Koncertowała we Francii, Kanadzie, Rosii, Grecii, USA i wielu innych

Page 31: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 _31

kra jach . Jes t wykonawczynią wielu znanych p iosenek, j ak chociażby „Na wielką miłość", „Miłość jak wino", „Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca". Na-grała wiele płyt i zdobyła wiele nagród, m.in. : „Bursz tynową płytę" (1984), „Wiktora" (1985), „Złotą płytę" (1987, 1991). Za-wsze skromna, uśmiechnię ta , otwarta na każdego człowieka, podbija serca ludzi swoją wiarą i optymizmem. Mówi, że miłość w życiu jest najważniejsza i nic jej nie pokona, a śpiewa o tej miłości - jak sama wyznała - po to, aby przeżyć kolejne lekcje w życia grze i by wierzyć, że nigdy nie jest aż tak źle, by zwątpić w człowieka.

A nie byłoby tego koncertu, gdyby nie otwarte serca i wysiłek wielu ludzi oraz finansowe wsparcie.

Serdecznie dziękuję sponsorom, do których grona wpisali się: burmistrz Tuchowa Mariusz Ryś, wiceburmistrz Mieczy-sław Kras, poseł na Sejm RP Michał Wojtkiewicz, Bernadeta i Leszek Borgulowie, Andrzej Potok, Szymon Pyrcz, J a n Mlecz-ko, Bogumiła i Marian Mazurowie, Bernadeta i Kazimierz Szablowscy, Beata i Adam Wójcikowie, Lucyna i Andrzej Saj-dakowie, o. proboszcz Mirosław Grakowicz, a także ci, którzy prosili o anonimowość.

Dziękuję tym wszystkim, którzy dbali o techniczną obsługę imprezy: dyrektorowi Januszowi Kowalskiemu i pracownikom kierowanego przez niego Domu Kultury w Tuchowie, Bogda-nowi Wójcikowi - dyrektorowi Gminnego Ośrodka Kultury w Gromniku - za wypożyczenie i montaż sceny.

Dziękuję państwu Reginie i Piotrowi Płowieckim za zapew-nienie profesjonalnej obsługi gastronomicznej imprezy.

Dziękuję pańs twu Ewie i Grzegorzowi Stanisławczykom za wielki wkład w starania o zor-ganizowanie tego koncertu.

Dziękuję siostrom służeb-niczkom, młodzieży z Katolic-kiego Stowarzyszenia Młodzie-ży przy paraf i i św. J a k u b a z prezesem Rafałem Mikosem i wiceprezes Agnieszką Marszałek oraz Zespołowi „Pokolenia" za pomoc.

P a t r o n a t h o n o r o w y n a d k o n c e r t e m objął ks. dz iekan Zbigniew Pietruszka.

W związku z k o n c e r t e m wydane zostały okolicznościowe

kartki. Wolne datki słuchaczy przeznaczone zostaną na wspar-cie rodzin wielodzietnych.

Ks. Grzegorz Franczyk

Nie sposób nie podziękować ks. mgr. Grzegorzowi Franczykowi - wielbicielowi talentu p. Eleni, głównemu organizatorowi tego koncertu, za jego wszelkie zaangażowanie i sfinalizowanie imprezy. Nasze marzenia o tym, by Eleni zaśpiewała w Tuchowie, speł-niły się. To drugi w historii miasta koncert tej wspania-

łej artystki. Pragnę w szczególny sposób podziękować wolontariuszom, czyli Zespołowi „Pokolenia", za roz-prowadzenie karteczek okolicznościowych - zebrano

kwotę 2.600 zł, którą przeznaczamy dla Stowarzyszenia „Nadzieja" i na wsparcie rodzin wielodzietnych.

Ewa Stanisławczyk

K Ł Q S m K Ł O S A . . . . Pani Genowefa Sobarnia z Siedlisk jest bez wątpienia nestorką wśród wykonujących wieńce dożynkowe. Wykonanie wieńca dożynkowego nie jest czynnością łatwą ani szybką - wręcz przeciwnie, wymaga du-żych umiejętności manualnych, przysłowiowej "anielskiej cierpliwości'1 poczucia specyficznego artyzmu. Duże znaczenie ma też znajomość właściwości różnych gatunków zbóż, ziaren i owoców używanych do wykonania wieńca. To wszystko i wiele innych sekretów opanowała pani Genowefa do perfekcji i dlatego jest znana ze swojego kunsztu daleko poza granicami naszej gminy. Od wielu dziesięcioleci, każdego roku pani Genowefa wykonuje wieniec dożynkowy na uroczystość dożynkową w swojej miejscowości, ale ule-ga też prośbom mieszkańców innych wsi. Stosowną okazją do rozmowy o sztuce wyplatania wieńca były tegoroczne dożynki.

- Czy pamięta pani swój pierwszy samodzielnie wykonany wieniec ?

- Jako trzynasto- może czternastoletnia dziewczyna na początku lat trzydziestych ubiegłego wieku uczestniczyłam w uroczystości dożynkowej w majątku ziemskim w Siedliskach. W pochodzie do-żynkowym trzymałam szarfę od wieńca, który mi się bardzo podobał. Pomyślałam sobie wtedy: chciałabym kiedyś ja upleść taki wieniec, żeby inni tak się zachwycali. Ta myśl nie opuszczała mnie przez kolejne lata, aż się w końcu odważyłam. Byłam już mężatką. Okazją były dożynki w kaplicy w Siedliskach, którą wybudowano po pożarze kościoła. To był okres II wojny światowej, chyba rok 1943.

- Jak wyglądał ten pierwszy pani wieniec dożynkowy? - Miał kształt korony. Konstrukcję z wikliny wykonał mój śp.

mąż Edward. To tak zwane krosna. Odtąd już ponad 60 lat bez przerwy, każdego roku robię nawet kilka wieńców. Nie liczyłam, ale zrobiłam ich bardzo dużo i są rozsiane w różnych miejscach w kraju, a nawet za granicą. Jeden pojechał aż do Hong-Kongu.

- Skąd czerpie pani kolejne i za każdym razem inne pomy-sły na wykonywane wieńce ?

- To by było bardzo dużo do opowiadania. Ja tak lubię tę robotę, że pomysły same się rodzą i nawet źle znoszę czyjeś uwagi i podpowiedzi. Przez te wszystkie lata sama wymyślałam kształt kro-sna i wszystkie szczegóły wieńca. Krosna wykonywał najpierw mój mąż, a później syn Adam. Musiały być zawsze wykonane dokładnie według mojego pomysłu. Zdarzało się też, że wykonywałam wieńce na krosnach przyniesionych przez zamawiających wieniec.

- Ile czasu potrzeba na wykonanie wieńca dożynkowego ? - Tydzień albo i dłużej. Czasem robi się dzień i noc przez dwa

tygodnie, bo wieniec dożynkowy nie może być zrobiony byle jak. Każdy kłos zboża, każde ziarno musi być we właściwym miejscu i odpowiednio ułożone , żeby całość prezentowała się godnie i pięknie i żeby ciekawy pomysł było widać w kształcie wieńca i jego wykonaniu.

Page 32: Nr 97/2006

32 Tuchowskie Wieści 4/2006 .32

- Kiedy i jak przygotowuje pani i gromadzi kłosy na wieńce dożynkowe?

- Zboże zbierane na wieniec nie może być zbyt dojrzałe. Trzeba obserwować w każdym roku, jak przebiega wegetacja i w odpo-wiednim czasie nazbierać różnych gatunków zboża, odpowiednio wysuszyć, ale uważać, żeby nie przesuszyć, bo będzie się łamać.

- Czy podczas wyplatania wieńca korzysta pani z pomocy innych osób?

- Przy prostych czynnościach pomagają mi trochę bliżsi i dalsi członkowie rodziny.

- Co sprawia pani największą trudność? - Po tylu latach to każdy pomysł na wieniec potrafię zrealizo-

wać. Nawet wieniec w kształcie czapki-krakuski o szerokości 1,6 m też zrobiłam, mimo że ręce już nie takie sprawne jak dawniej.

- Wieńce do-żynkowe są często przedmiotem kon-kursów , wystaw itp. Jakie wspo-mnienia ma pani w tym zakresie?

- Wieńce wy-konywane przeze mnie wiele razy zdobywały pierw-sze miejsca na kon-kursach gminnych,

powiatowych, regio-nalnych, mam sporo dyplomów. Dziękowali mi też ci, dla których

Pani Genowefa Sobarnia - pierwsza z prawej

wykonywałam wieńce na zamówienie. Starałam się potem zrobić jeszcze pięk-niejsze.

- Pani uczestniczy-ła także wielokrotnie w uroczystościach dożyn-kowych. Jakie zmiany zachodziły w tych uroczy-stościach i obrzędach?

- Dawniej uroczystość dożynkowa była bardzo podniosła, a korowód dożynkowy liczny i bardzo barwny od strojów ludowych. Osoby zaproszone do niesienia wieńca czuły się wyróż-nione i nigdy nie odmawiały udziału. Angażowały się też zespoły muzyczne i wokalne. Dzisiaj coraz trudniej namówić do niesienia wieńca dorosłych, a jeszcze trudniej młodzież, nie mówiąc już o występach artystycznych. Zanika znajomość pieśni obrzędowych. Ubolewam nad tym, że nawet na dożynkach gminnych czy regio-nalnych coraz mniej dostrzega się wykonawców wieńców, a ja nie widzę młodych, którzy z chęcią podejmowaliby trud nauczenia się ich wyplatania. To piękna staropolska tradycja. Rolnicy dziękują w ten symboliczny sposób za dar chleba, a my rolnikom za trud zebrania zboża na ten chleb. Ta uroczystość nie zasługuje na to, by najważniejszym wspomnieniem była ilość wypitego piwa lub mocniejszego trunku .

- Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych pięknych wieńców.

Rozmawiała Stanisława Burza

BRONISŁAWA WĄS (1933-2006)

20 lipca 2006 r., w upalne popołudnie towarzyszyliśmy w ostatniej ziemskiej drodze śp. Bronisławie Wąs z domu Siwek.

Urodzona w 1933 roku w pobliskim Łowczowie, tam spędz2a swoją miłodość. W wieku 21 lat zawarła związek małżeński ze Stanisławem Wąsem i zamieszkała w Tuchowie. W trudnych dla Polski czasach rodziły się ich dzieci, 2 córki i 5 synów, których obowiązek wychowania spadł na śp. Bronisławę po niespodziewanej śmierci męża w 1979 r. W swoim życiu, pełnym wyrzeczeń i poświęcenia, zawsze umiała odnaleźć Bożą wolę i z nią się pogodzić. Oddana rodzinie, znajdywała również czas dla bliźnich, m.in.: śpiewając przez lata w chórze parafialnym i sanktuaryjnym, angażując się w działalność OSP w Tuchowie, a także pomagając innym w różnoraki sposób. Jej społeczna postawa była dla dzieci zachętą do takich działań. Wszyscy synowie służą w straży pożarnej, niosąc ludziom pomoc w trudnych sytuacjach. W 2003 r. została odznaczona złotym medalem „Za zasługi dla pożarnictwa". Zawsze cicha i serdeczna, emanowała spokojem, uśmiechem i pełnym oddaniem się temu, co robi. Poddana w ostatnich latach życia bolesnej próbie choroby nowotworowej, mimo cierpień nie zatraciła pogody ducha i ogromnej życzliwości. Zmarła we wtorek, 18 lipca 2006 r., w dzień, w którym są próby chóru, idąc tym sam;ym na najważniejszą dla siebie próbę.

Żałobnym ceremoniom przewodniczył ks. dziekan Zbigniew Pietruszka, który również wygłosił homilię. Współkoncelebrowali: o. Mirosław Grakowicz, kustosz sanktuarium i opiekun chóru oraz ks. Andrzej Mikos. Podczas liturgii mszy św. i procesji na cmentarz śpiewał Sanktuaryjny Chór Mieszany, z którym Zmarła była związana przez ostatnie 15 lat. Ileż to było w tym czasie prób, wspólnej modlitwy podczas liturgii i nabożeństw, wyjazdów na występy w kraju i za granicą oraz różnorakich spotkań. W mowie pożegnalnej dyrygent chóru, dziękując za przykład pracowitości, wiary oraz niesionego dobra, nawiązał do pytania psalmisty: „Niewiastę dzielną któż znajdzie?" i w odpowiedzi jako przykład podał właśnie p. Bronię.

Bo trzeba było być dzielnym gdy: - dorastało się w atmosferze wojny i nieposzanowania ludzkiego

życia, - podjęło się t rud urodzenia i wychowania 7 dzieci, - po śmierci męża spadła na jej kobiece barki troska o dom i rodzinę, - w ostatnich latach przyszedł krzyż choroby i cierpienia, zno-

szony z ogromną cierpliwością i wiarą. Z pewnością trzeba było być człowiekiem wielkiej wiary, aby

zaufać Bogu we wszystkich chwilach swego życia. Wyrazem pamięci i podziękowania śp. Bronisławie za jej

chóralne posługiwanie były składane w miejscu jej ziemskiego spoczynku przez chórzystów czerwone róże. Niech odpoczywa w pokoju, amen.

Jan Gładysz

J V PODZIĘKOWANIE Dziękujemy Ci, Mamo, za nasze wychowanie i troskę o nas.

Za to, że byłaś zawsze pogodna, serdeczna i życzliwa - po prostu DOBRA. Taka jesteś w naszych sercach i pamięci.

Dziękujemy WSZYSTKIM, którzy zechcieli wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych naszej Mamy i byli z nami w tych trudnych dla nas chwilach.

^ Córki i synowie z rodzinami. ^

Page 33: Nr 97/2006

Tuchowskie Wieści 4/2006 _33

JA NIE CHCĘ DO SZKOŁY! Nie od dziś wiadomo, że „paluszek i główka to szkolna wymówka".

Każdy z nas na pewno pamięta takie dni, kiedy pójście do szkoły wy-dawało się najgorszym z możliwych pomysłów. Dla dziecka w takich momentach najlepszym wyjściem z sytuacji wydaje się uzyskanie od rodziców zgody na pozostanie w domu i usprawiedliwienie nieobec-ności lub po prostu pójście na wagary. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy dziecko zdecydowanie i kategorycznie odmawia pójścia do szkoły. Jeśli problemu tego nie udaje się szybko rozwiązać, gdy próby podej-mowane przez rodziców i nauczycieli nie pomagają, a dziecko skarży się na dolegliwości zdrowotne, może to być fobia szkolna.

Co to za problem? Fobia szkolna jest jednym z rodzajów nerwic dziecięcych związa-

nych ze środowiskiem szkolnym i wymaganiami, jakie są tam stawiane. Każde dziecko przeżywa niepokój, idąc pierwszy raz do szkoły. Jest to lęk związany z oddzieleniem od rodzica i lęk przed nieznanym, którym jest szkoła. Większość uczniów oswaja się z tymi lękami, ale niektóre dzieci nie dają sobie rady ze względu na problemy, które tkwią w nich samych lub na skutek różnego rodzaju urazów. Niepokój związany z oddzieleniem może przerodzić się właśnie w fobię szkolną.

Do innych czynników nasilających ryzyko wystąpienia fobii szkol-nej zalicza się indywidualne cechy psychofizyczne ucznia, np.: zaburze-nia emocjonalne, wady wymowy, dysleksję czy niepełnosprawność.

Duży wpływ na rozwój fobii szkolnej ma jakość życia rodzinnego. Rozwinięciu się choroby sprzyjają konflikty rodziców, tak zwana „ciężka atmosfera" w domu, jak również problemy finansowe.

Istotą fobii szkolnej jest całkowita odmowa i niemożność cho-dzenia do szkoły. Fobia może rozwijać się powoli i niezauważalnie, na każdym etapie kształcenia.

Protesty przed wyjściem do szkoły najczęściej po raz pierwszy pojawiają się po wakacjach, feriach, krótkiej chorobie czy stresującym wydarzeniu, jakim może być dla dziecka np. zmiana miejsca zamiesz-kania. Również wtedy, gdy dziecko jest często zatrzymywane w domu przez nadmiernie troskliwych rodziców z powodu najdrobniejszych dolegliwości zdrowotnych.

Dobrze jest pytać, obserwować relacje dziecka z kolegami, być w stałym kontakcie z wychowawcą klasy oraz słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać, co mówi do nas dziecko.

Większość objawów ustępuje zwykle po kilku godzinach, jeśli oczywiście rodzice pozwolą dziecku zostać w domu. Niezbyt dobrym pomysłem jest ich bagatelizowanie, zarzucanie dziecku lenistwa i zmuszanie do pójścia do szkoły. Może to doprowadzić do zaostrzenia objawów i pogłębienia choroby.

Jak zachowuje się dziecko dotknięte fobią szkolną? • różnymi sposobami uzyskuje zgodę rodziców na opuszczanie

zajęć, również manipulacją;

• zwykle lubi szkołę, jest skrupulatne i dokładne, ale boi się chodzić do szkoły z powodu odczuwania ogromnego lęku lub wręcz paniki przed pójściem do szkoły;

• martwi się sprawami dotyczącymi nauki i rodziców; • cierpi na dolegliwości zdrowotne w obliczu konieczności

uczestniczenia w zajęciach szkolnych; • niechętnie wychodzi z domu, ciągle chce być z rodzicami. Jakie są główne objawy somatyczne? Dziecko odczuwa np.: bóle i skurcze brzucha, bóle głowy, dole-

gliwości żołądkowe, takie jak: nudności, wymioty, biegunki, zawroty głowy, przyspieszone bicie serca, stany podgorączkowe, duszności, drżenie rąk. Objawy te znikają wtedy, gdy rodzice wyrażą zgodę na pozostanie dziecka w domu.

Co robić? Na początek należy próbować odróżnić fobię szkolną od sytuacji,

które prowadzą do realnych obaw przed szkołą (np.: koledzy zapowie-dzieli bicie lub żądają pieniędzy) oraz od zwykłych wagarów. Samego wagarowania oczywiście również nie należy lekceważyć, ponieważ przeważnie świadczy o tym, że dziecko ma jakieś kłopoty. W obu przypadkach dobrze jest zasięgnąć porady specjalisty - psychologa, który udzieli profesjonalnej pomocy.

Jak leczy się fobię szkolną? Problem fobii szkolnej zawiera się w trójkącie: rodzina - szkoła

- dziecko. Najważniejszym ogniwem jest rodzina i to ona powinna odgrywać

główną rolę w procesie leczenia. Często najskuteczniejszym sposobem jest terapia całej rodziny, nie tylko dziecka. Najistotniejsze jest jednak jak najszybsze przerwanie absencji dziecka w szkole, co można uzyskać poprzez nawiązanie kontaktu z wychowawcą i stworzenie (przejściowo!) bezstresowych warunków powrotu dziecka do szkoły. W razie potrzeby dołącza się leczenie farmakologiczne.

Im wcześniej uchwyci się początki fobii szkolnej, tym lepsze są rokowania. Niekorzystnymi następstwami mogą być zaległości w nauce i wtórne zaburzenia emocjonalne. Świetnym uzupełnieniem leczenia jest bajkoterapia. Szczególnie warte polecenia są „Bajki terapeutyczne" Marii Molickiej. To niezwykle mądre i ciekawe historie, pomagające dziecku zwalczyć lęki przy pomocy bajkowych postaci, z Iktórymi może się ono identyfikować.

Dziecko dotknięte fobią szkolną, jeśli uzyska pomoc lekarza, rodziców, pedagogów, terapeutów oraz wsparcie przyjaciół w budo-waniu poczucia własnej wartości, ma ogromne szanse na powrót do zdrowia.

mgr Anna Kita pedagog Poradni Psychologiczno -Peda

w Tuchowie

) Tuchowski sport szkolny Podsumowanie działalności uczniowskich klubów spor towych w

roku szkolnym 2005/2006 UKS działające przy szkołach podstawowych i gimnazjach reali-

zowały całoroczny kalendarz zawodów w ramach gminnego współ -zawodnictwa sportowego szkół.

Dla szkół gimnazjalnych, k tórych było 6, zorganizowałem 15 zawodów o mis t rzos two gminy, 8 zwyc ięs tw w tych zawodach odniosło Gimnazjum nr 2 w Tuchowie, 3 razy zwyciężyli uczniowie z Gimnaz um nr 1, a dwukrotnie tr iumfowało Gimnazjum w Karwodrzy i w Jodłówce Tuchowskiej. Zgodnie z przyjętym regulaminem, do gminnego wspó łzawodn ic twa szkół punktowano 10 naj lepszych wyników (z 15 zawodów). Wyniki gminnego współzawodnictwa szkół gimnazjalnych: I m. Gimnazjum nr 2 w Tuchowie - 84 pkt. II m. Gimnazjum nr 1 w Tuchowie - 76 pkt. III m. Gimnazjum w Jodłówce Tuchowskiej - 60 pkt. IV m. Gimnazjum w Siedliskach - 56 pkt. V m. Gimnazjum w Karwodrzy - 44 pkt. VI m. Gimnazjum w Burzynie - 14 pkt. (w tym gimnazjum była tylko kl. I)

Najlepsze szkoły w poszczególnych dyscyplinach reprezentowały naszą gminę w zawodach na wyższym szczeblu. Najlepsze wyniki

osiągnięte w mistrzostwach powiatu to: I m. Gimn. nr 1 w piłce ręcznej chłopców (op. G. Skrzyniarz) I m. dziewcząt z Gmn. nr 2 w sztafetowych biegach przełajowych II m. Gimnazjum nr 2 w szachach drużynowych 11 m. Gimnazjum nr 2 w piłce koszykowej chłopców (op. R. Wrona) III m. Gimnazjum nr 2 w piłce koszykowej dziewcząt (opr. R. Wrona)

W rywalizacji szkół podstawowych na szczeblu gminy uczestniczyło 12 szkół, dla których zorganizowałem 28 zawodów.

SP w Tuchowie odniosła 14 zwycięstw, 3 razy zwyciężyły Siedli-ska, Łowczów i Jodłówka, 2 razy mistrzem gminy była Lubaszowa i Karwodrza. 1 raz zwyciężyła szkoła w Buchcicach. Gminne współzawodnictwo sportowe szkół podstawowych przedsta-

wia się następująco: I m. SP Tuchów - 223 pkt (do punktacji SP liczone było 15 dyscyplin) II m. SP Łowczów - 189 pkt. III m. SP Karwodrza - 183 pkt. IV m. Siedliska - 181 pkt. V m. SP Jodłówka - 154 pkt. Dalsze miejsca zajęły: SP w Lubaszowej, Dąbrówce, Burzynie, Buch-

cicach, Piotrkowicach, Mesznej i Trzemesnej.

Page 34: Nr 97/2006

34 Tuchowskie Wieści 4/2006 .34

Najlepsze wyniki w zawodach o mistrzostwo powiatu: I m. SP Tuchów w piłce ręcznej dziewcząt (op. K. Gut) I m. SP Tuchów w piłce ręcznej chłopców (op. M. Srebro) I m. SP Tuchów w czwórboju L-A ch opców (op. M. Srebro) I m. Aleksandry Osiki z Jodłówki Tuchowskiej w szachach

W zawodach rejonowych (międzypowiatowych): I m. drużyna chłopców SP Tuchów w czwórboju L-A II m. dziewcząt SP Tuchów oraz II m. chłopców w piłce ręcznej

W zawodach wojewódzkich w Krakowie chłopcy z Tuchowa zajęli IV m. w czwórboju (był to najlepszy wynik w zawodach międzyszkolnych).

W dn. 20.06.2006 r. z udziałem dyrektorów i nauczycieli wf wspólnie z burmistrzem Tuchowa Mariuszem Rysiem dokonaliśmy podsumowania gminnego współzawodnictwa sportowego szkół, wręczając pamiątkowe dyplomy, puchary oraz nagrody pieniężne na zakup sprzętu sportowego.

Na tym spotkaniu wyróżniona również została najlepsza obecnie tuchowska zawodniczka judo - Izabela Kumorowska za osiągnięte wyniki w skali ogólnopolskiej: 3 miejsce w Ogólnopolskim Turnieju Klasyfikacyjnym we Wrocławiu, 3 miejsce w Pucharze Polski rozgrywanym w Tarnowie, 5 miejsce w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Szczytnie.

Uczęszczała do Gimnazjum nr 1, a obecnie jest uczennicą LO w Tuchowie (trener Marek Srebro).

W dn. 25.09.w Burzynie zainaugurowaliśmy nowy rok szkolny 2006/2007 zawodami w indywidualnych biegach przełajowych. Na starcie stanęło 84 uczniów ze szkół gimnazjalnych oraz 177 uczniów z podstawowych, łącznie w zawodach wzięło udział 261 uczniów z 16 szkół.

W dn. 29.09. w Zakliczynie odbyły się zawody powiatowe, w indy-widualnych biegach przełajowych oraz podsumowanie powiatowego współzawodnic twa sportowego szkó . Najbardziej usportowioną szkołą w kategorii szkół podstawowych została SP Tuchów (137 pkt), wyprzedzając SP Gromnik (112 pkt) oraz SP Wola Rzędzińska nr 2 (104 pkt).

Gimnazjum nr 2 w Tuchowie - zajęło 4 miejsce, a w kategorii szkół ponadgimnazjalnych - Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Tuchowie - 1 miejsce.

KOLEJNY SUKCES IZABELI KUMOROWSKIEJ

W Łodzi 16.09.br. odbył się kolejny Ogólnopolski Turniej Kla-syfikacyjny Juniorek Młodszych w judo.

Wychowanka trenera Marka Srebro w kategorii wagowej 63 kg rozpoczęła od wygranej przez IPPON z Katarzyną Bednarz (Bu-dowlanka Sosnowiec). W drugim pojedynku po dogrywce uległa minimalnie Oldze Krysiak (Łódź). W walce repasażowej pokonała również przed czasem Joannę Szymczak (AZS Poznań) i stanęła do pojedynku o brązowy medal. Nie zaprzepaściła szansy i znów przed czasem pokonała Sandrę Pniak (Polonia Rybnik).

Marek Srebro

Z WORA PROWOKATORA Puscanie pscoły

Ani bezpiecne, ani wesołe Puscać se pscołe na pupe gołe.

(mało znany poeta przedszkolny)

S z u m i d o k o ł a . . . Nie las , n ie l a s . Po p i e r w s z e - g d y b y m d o d a ł „ l a s " , p u -ś c i ł b y m s e p s c o ł e , b o n a t y c h m i a s t b y m n i e p o s ą d z o n o o s e n t y m e n t dla PRL-u, o c o dz i ś ł a t w o , b o już t a m n a g ó r z e m a j ą c i ę n a oku i jak nic w o d p o w i e d n i e j s z a f i e i o d p o w i e d n i e j t e c z c e h a k a n a c i e b i e z n a j d ą . W o g ó l e w y d a j e s i ę , ż e d z i a ł a l n o ś ć p o l i t y c z n a p o l e g a n a s z u k a n i u h a k ó w - tak i t o w a ż n y p r z e d m i o t . Po d r u g i e - ż y j e m y n o w o c z e ś n i e i n i e w g ł o w a c h n a m j a k i e ś t a m p r y m i t y w n e c a ł k i e m s z u m y l a s ó w , n a m s z u m i ą d o o k o ł a m e d i a , c o d z i e n n i e t r o c h ę i n a c z e j , a l e c i ą g l e , n i e z m i e n n i e , j e d e n s z u m g o n i d rug i . Nie w i e m , czy b e z n i ch m o -g l i b y ś m y z a s n ą ć i w o g ó l e e g z y s t o w a ć , d o s t a r c z a j ą n a m b o w i e m n i e z b ę d n e j w i e d z y o o t a c z a j ą c y m ś w i e c i e . Dziś s z u m i ą o c h a m a c h i w a r c h o ł a c h , w c z o r a j o p o ś l e , k tó ry pru ł s a m o c h o d e m w s t a n i e w s k a z u j ą c y m n a f a c e t a z i m m u n i -t e t e m , a n a p y t a n i e : „ j ak p a n m ó g ł w t a k i m s t a n i e w s i ą ś ć d o s a m o c h o d u ? " o d p o w i a d a ł ty leż s z c z e r z e , c o r o z b r a j a j ą c o : „ k o l e d z y p o m o g l i " . I n n y m r a z e m o t a ś m a c h p r a w d y czy n i e p r a w d y - p o k i e ł b a s i ł o mi s i ę t o jak i n u m e r y Rzpli tej . To z n ó w o j e g o w y s o k o ś c i m i n i s t r z e o d o ś w i a t y s t r z e l a j ą c y m p r o p o z y c j a m i jak z k a r a b i n u m a s z y n o w e g o , a p r z e z n i e k t ó r e z n ich p a n m i n i s t e r p u ś c i ł s e p s c o ł e . Przyj rzyjmy s i ę d w o m w i e l k i m s z u m o m m e d i a l n y m d o t y c z ą c y m o ś w i a t y : j e d e n p o d t y t u ł e m a m n e s t i a m a t u r a l n a , d rug i - w y c h o w a n i e p a t r i o t y c z n e .

A m n e s t i a , czyli wie lk i a k t ł ask i , d a r u j ą c y ka ry ( jakie ka ry ? za c o ? c z y ż b y za z d a w a n i e m a t u r y ?) z e g z a m i n e m d o j r z a ł o ś c i d o p r a w d y n i e w i e l e m a w s p ó l n e g o . W s z u m i e m e d i a l n y m , d o t y c z ą c y m t e g o r o c z n e j m a t u r y , w y r a ź n i e s ł y s z a l n y był m o t y w : k l ę s k a . A s k o r o t a k , t o t r z e b a z n a l e ź ć w i n n y c h . J a k z w y k l e d o s t a ł o s i ę s z k o l e i n a u c z y c i e l o m , c h o ć t r z e b a p r z y z n a ć , ż e z a c z ę ł y p rzeb i j ać s i ę , n i e ś m i a ł o j e s z c z e , g ł o s y d o r z u c a j ą c e d o t e j n i e ś m i e r t e l n e j d w ó j -ki z ł o c z y ń c ó w m ł o d z i e ż , s y s t e m o ś w i a t o w y , r o d z i c ó w . A w o g ó l e t o n i e k t ó r z y o d w a ż y l i s i ę p u b l i c z n i e n ie z g a d z a ć z t y m , ż e t o j e s t k l ę s k a , c h o ć c h w a l i ć s i ę t e ż n i e m a c z y m za b a r d z o . S y s t e m n a c i s k p o ł o ż y ł n a i lość , k t ó r a w w y n i k u p o b o ż n e g o ż y c z e n i a m i a ł a p r z e j ś ć w j a k o ś ć , a p r z e s z ł a w b y l e j a k o ś ć . N o b o jeś l i s i ę z a ł o ż y ł o , ż e n ie t r z e b a k s z t a ł c i ć ś l u s a r z y , t o k a r z y , k r a w c ó w , m u r a r z y ; w s z y s c y b ę d ą p r z e c i e ż i n f o r m a t y k a m i , s p e c a m i o d m a r k e t i n g u , t u r y s t y k i , t o s i ę p u ś c i ł o p s c o ł e . R z e c z y w i s t o ś ć nie c h c i a ł a p o d ą ż a ć za a m b i c j a m i t w ó r c ó w s y s t e m u , n o i sku tk i s ą . J a k o ś t y c h s p e c ó w n ie w i d a ć , a ś l u s a r z y i t o k a r z y p o p r o s t u n ie m a . A p r o s t e p r a w d y s ą t a k i e : n ie w s z y s c y s ą w s t a n i e o p a n o w a ć p r o g r a m s z k o ł y ś r e d n i e j , n i e w s z y s t k i m s i ę c h c e , b o p o c o ? Ś r o d o w i s k a , z k t ó r y c h p o c h o d z ą , n a s t a w i o n e s ą n a j c z ę ś c i e j m i n i m a i s t y c z n i e , s t a w i a j ą n a o s z u s t w o j a k o j e d y n ą s k u t e c z n ą d r o g ę o s i ą g n i ę c i a c e l u . R e l a c j e n a u c z y c i e l i ,

k t ó r y m p r z y s z ł o „ r e a l i z o w a ć s w o j ą m i s j ę " w t e g o t y p u s z k o ł a c h ( u c z ą c y t y c h , k t ó r z y p r z e d t e m m a s o w o szli d o z a w o d ó w e k ) , b u d z ą g r o z ę i p o l i t o w a n i e z a r a z e m : a l e ś c i e s e puśc i l i p s c o ł e . U c z n i o w i e , k t ó r y m w m ó -w i o n o , ż e t o n ie oni , ty lko n a u c z y c i e l e o d p o w i a d a j ą w y ł ą c z n i e za ich wynik i ; ci p i e r w s i m a j ą ty lko p r a w a - n ie p r z y j m u j ą d o w i a d o m o ś c i , ż e m a j ą t a k ż e , a m o ż e n a w e t p r z e d e w s z y s t k i m , o b o w i ą z k i . N a l e k c j a c h s ą g o ś ć m i , g e n e r a l n i e n ie c z y t a j ą , b o t a k p o p r a w d z i e t o w i e l u z n i ch c z y t a ć n ie u m i e , jeśl i p o d e j m u j ą j a k i e ś wys i łk i , t o p o t o , a b y ś c i ą g n ą ć , z e r ż n ą ć , o d w a l i ć , a c o s i ę im u d a o d c z y t a ć , b e z k r y t y c z n i e o d p i s z ą . N o i w p r a c a c h m a t u r a l n y c h m o ż n a p r z e c z y t a ć n p . : Innym tragicznym bo-haterem dramatu antycznego jest Edyp z powieści Juliusza Słowackiego „Antygona" opublikowanej w 320 r. p. n.e. Fragment pochodzi z „Dziadów" Reymonta. Bohaterem jest Andrzej Boryna, wtaściciel największego majątku w Brono-wicach. To ż a ł o s n y ż a r t ? C e n t r a l n a K o m i s j a E g z a m i n a c y j n a , k t ó r a t o o p u b l i k o w a ł a w s w o i m b i u l e t y n i e , ż a r t o w a ć n ie m a w z w y c z a j u . P y t a n i e b rzmi : jak b a r d z o t r z e b a s i ę było p r z y k ł a d a ć d o nauk i , a b y „ o s i ą g n ą ć " taki s t o p i e ń w i e d z y ? W i e l u z n ich p a n m i n i s t e r w p r z y p ł y w i e łask i uczyni ł d o j r z a ł y m i . Puśc i ł p s c o ł e . I c h c e p u ś c i ć n a s t ę p n ą , b o u m i e j ę t n o ś c i m a t e m a t y c z n e w i ę k s z o ś c i u c z n i ó w p r z y p o m i n a j ą c z a r n ą dz iu rę .

Z w y c h o w a n i e m p a t r i o t y c z n y m s p r a w a m a s ię t r o c h ę inaczej . Nikt r o z s ą d n y nie zaprzeczy , ż e j e s t p o t r z e b n e . Ale jak t o z w y c h o w a n i e m b y w a : nie g a d k a , lecz przykład j e s t n a j w a ż n i e j s z y i t o nie udział w p a t r i o t y c z n y c h m a n i f e s t a c j a c h ( choć t o t akże ) , a l e c o d z i e n n a dz ia ła lność . A p a t r z ą c na z a c h o w a n i a dz i s ie j szych po l i tycznych elit, czyli tych , o k tó rych s z u m i ą m e d i a , s łyszy s ię n ie raz d e k l a r a c j e , n i e p o t w i e r d z o n e p rak tyką na c o dzień. Widziałem, jak się na rynkach/ Gromadzą kupczykowie,/Licytujący się wzajem,/Kto Ją najgłośniej wypowie — pisa ł o n g i ś J a n K a s p r o w i c z . Pa t r i o tyczne działania w y m a g a j ą j e d n o c z e n i a ludzi, a wysiłki n a s z y c h p o l i t y k ó w zmie rza ą d o t e g o , a b y ich podziel ić . Psco ła .

A m y c o ? A m y nic . T r o c h ę s i ę p o f a s c y n u j e m y t y m i s z u m a m i , k t ó r e - im bl iże j w y b o r ó w - t y m b ę d ą g ł o ś n i e j s z e , a p o t e m - j ak n a s z n a m - p u ś c i m y s e p s c o ł e , b o a l b o n ie p ó j d z i e m y d o w y b o r ó w i p o k a ż e m y p r z e z t o , ż e j e s t n a m w s z y s t k o j e d n o , a l b o p ó j d z i e m y i w y b i e r z e m y t y c h , k t ó r z y n a j g ł o ś n i e j s z u m i e l i . A m o ż e , i d ą c d o w y b o r ó w , n ie m a m y w y b o r u ? J e ś l i t a k , t o t r z e b a b y z a s t o s o w a ć m e t o d ę l e ś n i c z e g o , k t ó r e g o l e ś n i c z ó w k ę u p o d o b a l i s o b i e w c z a s i e w o j n y a t o N i e m c y , a t o p a r t y z a n c i i c o p a r ę dni ją z d o b y w a l i . A ż w r e s z c i e l e ś n i c z y s i ę w k u r z y ł i p o g o n i ł i t y c h , i t y c h . Nie c h c i a ł p s c o ł y .

Prowokator

Page 35: Nr 97/2006

WIENEE DQZYNKQWE

Page 36: Nr 97/2006