marcin zajdler - ebooki123.pl · marcin zajdler anara. zagłada wydawnictwo psychoskok konin 2018...

39

Upload: others

Post on 12-Jul-2020

2 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna
Page 2: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

MarcinZajdler

Anara.Zagłada

WydawnictwoPsychoskokKonin2018

Wersja Demonstracyjna

Page 3: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

MarcinZajdler„Anara.Zagłada”

Copyright©byMarcinZajdler,2018

Copyright©byWydawnictwoPsychoskokSp.zo.o.2018

Wszelkieprawazastrzeżone.Żadnaczęśćniniejszejpublikacjinie

możebyćreprodukowana,powielanaiudostępnianaw

jakiejkolwiekformiebezpisemnejzgodywydawcy.

Redaktorprowadzący:RenataGrześkowiak

Korekta:Autorzrezygnowałzkorektyprofesjonalnej

Projektokładki:JakubKleczkowski

Składepub,mobiipdf:KamilSkitek

ISBN:978-83-8119-304-7

WydawnictwoPsychoskokSp.zo.o.

ul.Spółdzielców3,pok.325,62-510Konin

tel.(63)2420202,kom.695-943-706

http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/e-mail:[email protected]

Page 4: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

DlażonyAgaty–napoczątekwspólnejdrogiżycia.

Page 5: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

Spistreści

Pan Ognia ...............................6

Yormudhal ..............................21

Naczterechłapach ..................39

Pożegnanie .............................63

Nadciągaburza .......................102

Szermierka .............................139

Kamieniedusz .........................175

Sha’el ....................................223

Anara .....................................254

Przyjacielczywróg? .................275

Ar-khannadciąga! ...................301

Wpotrzasku ...........................337

Noweżycie .............................354

Page 6: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

PanOgnia

Ar-khan – królestwo, którego nazwę wielu wymawiało zezgrozą,wniczymnieprzypominałosiedliskazła.GłównemiastoImperiumwbrewpowszechnejopiniitętniłożyciem.Olbrzymie,pełne przepychu posiadłości najwyższych rangą kapłanów,sąsiadując ze sobą, zajmowały obszar wielu hektarów.Pomiędzy nimi osadzone były mniejsze domostwa, którenależałydonajwierniejszych sług.Wszystkiebudowle tworzyłyogromny okrąg o promieniu kilkunastu kilometrów, w któregocentrumznajdowałasięszkarłatnaświątynia.Towłaśniewniejdwieścielattemuosiedliłasiępotęga,przedktórąugiąłsięcałyświat. Przypadkowy obserwator, zachwycony jej pięknemi ogromem, byłby bardzo zdziwiony i przerażony, odkrywszy,jakieczaisięwniejzło.Ar-khan,pomimolęku,jakibudził,nieposiadał żadnychmurówczybram.Naulicachniemożnabyłospotkać strażników pilnujących porządku i zapewniającychmiastu bezpieczeństwo, bo po prostu nie byli potrzebni.Najwyżsi rangą kapłani stanowili tu prawo, a im nikt nieodważyłsięsprzeciwić.Każdeprzewinieniekończyłosięsurowąkarą,którąnierzadkobyłaśmierć.

Miasto dzieliło się na dwie strefy – bogatą i biedną.Biedniejszaiowielewiększaczęśćznajdowałasięnazewnątrz.Należałaonadozwykłychśmiertelników,wiernychipoddanychAr-khanowi, którzy, mogłoby się wydawać, wiedli normalneżycie, oddani swoim codziennym czynnościom i profesjom.

Page 7: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

Jedynie widoczny w ich oczach strach zdradzał, jak wielką

przeżywajątutrwogę...

***

Balmor splunął ze złością, oparty o balustradę na balkonieswegopałacu.Nienawidziłtejsielankowejotoczki.MinąłmiesiącodbitwyoAntares iodtamtejporyniemiałnicciekawegodoroboty. Siedział bezczynnie pośród wszystkich tych bogactwi czekał. Pan Ognia nie przemówił do niego. Dlaczego wciążmilczał?Jakojegonajwierniejszyludzkisługachybamiałprawowiedzieć,jakiesąichdalszeceleiplany?Znudzonyniemógłsięjuż doczekać kolejnej walki. Kochał chaos i zniszczenie. Niepotrzebował bogactw do szczęścia. Wystarczył mu mieczirzeszaplugawychpogan,czekającychnarozgrzeszenie.

Uderzył pięścią o pozłacaną poręcz i obrócił się gwałtownie,słyszącdźwiękzbliżającychsiękroków.Machinalniesięgnąłrękądozawieszonegoupasamiecza,choćprzecieżniktniemógłmutu zagrozić. Zmrużył oczy i zaklął cicho, rozpoznawszy jużzdalekapostaćkobiety.Samjejwidok irytowałgonatyle,żez trudem powstrzymywał się przed wyciągnięciem broni.PrzeklętaRie.Dlaczegonasz Panwybrał ją na kapłankę?Byłasłaba,niezdarna.Jużsamajejpłećpowinnająeliminować.

– Eminencjo – wydyszała, kłaniając się nisko. Burzakruczoczarnych,roztarganychwłosówopadłajejnatwarz.

Balmor skrzywił się, mierząc krytycznym wzrokiem jejwyświechtaną,szkarłatnąszatę.

– Jak ty wyglądasz?! Przynosisz hańbę randze kapłanów! –

Page 8: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

warknął, unosząc w górę otwartą dłoń. – Gdyby to odemniezależało,wysłałbymciędoobory,wktórejcięznaleziono.

Riecofnęłasię lekko,patrzącnastarcaparąwystraszonych,kasztanowych oczu. Jak na kapłankę była bardzo młodaicałkiemładna,cojeszczebardziejirytowałoBalmora.

– Przynoszę pilnąwiadomość od naszego Pana –wydyszałaszybko,spuściwszywzrok.

Starzeczmarszczyłczoło,myśląc,żesięprzesłyszał.

–Coś typowiedziała? Jestem jedynym łącznikiemznaszymPanem. Co to ma niby znaczyć, że przynosisz od niegowiadomość?!

– Pan Ognia przemówił do mnie. Powiedział, że masznatychmiastudaćsiędojegoświata.Czekanaciebie,Panie.

Balmorotworzyłusta,alesłowauwięzłymuwgardle.Poczułwściekłość. Wiadomość była tak niedorzeczna, że nie mógłwniąuwierzyć.Czyonaśmiesobiezniegożartować?Jeślitak,togorzkotegopożałuje.Jakonajwyższyrangąkapłanonjedenmiał zaszczyt rozmawiania zPanemOgnia. Jak tomożliwe, żezamiast przemówić do niego, wysyła pośrednika? W dodatkuRie. To tak, jakby przemówił do psa i jemu kazał przekazaćwiadomość.

Spojrzałnaniązwściekłością.Ręcemuzadrżały i z trudempowstrzymałsięprzedchęciązrobieniajejkrzywdy.

–Łżesz!Wynośsięstąd!

Kapłankanieruszyłasięzmiejsca,ale jejkolanatrzęsłysięzestrachu.

–Onniekazałcizwlekać.Byłbardzozły.

–Dośćtego!–rękastarcaświsnęławpowietrzuiztrzaskiem

Page 9: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

uderzyłakobietęwtwarz.–Słyszałaś,copowiedziałem?!

Jego ręka powędrowała do rękojeści miecza. Ścisnął jąmocno, lecz nie zdołał wyciągnąć. Syknął cicho, kiedypromieniującybólprzeszyłjegodłoń.Cosię,docholery,dzieje?Dlaczegobroń,którąnosiłodwieków,naglezaczęłaparzyć?

Rzucił jeszcze jedno nienawistne spojrzenie na kobietęi zamyślił się. A co jeśli ta idiotka mówiła prawdę?Wolał nienarażać sięnagniewPana.Dlaczego jednaknieprzemówiłdoniego osobiście, przecież dla niego nie stanowiło tonajmniejszego problemu. W dodatku chciał, żeby udał się dojego świata, tylko po co? Żaden człowiek nigdy nie odwiedziłtego miejsca, choć każdy w Ar-khanie wiedział, jak do niegodotrzeć. Bez pozwolenia jednak próba przejścia przez portalprawienapewnokończyłabysięśmiercią.

Wpatrzyłsięwpoparzonąskóręnaswojejdłoni.Tobyłjedynydowód,leczmusiałwystarczyć.

– Jeśli to co powiedziałaś okaże się kłamstwem, spotka cięśmierćidopilnuję,bybyłapowolnaibolesna.

Popchnąłjąiruszyłpędemprzezpustykorytarz.

***

Szkarłatnaświątyniabyłaniezwykłymtworem.Wniczymnieprzypominała zwyczajnych budowli, a samo jej powstaniestanowiło wielką zagadkę. Nawet kapłani nie znali prawdy.Mówiono, że to sam bóg wzniósł tę niesamowitą konstrukcjęi rzeczywiście nie wyglądała ona na dzieło ludzkich rąk.Podstawa świątyni byław kształcie półokręgu, z którego pięło

Page 10: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

się ku górze pięć nieregularnych wież. Przypominały długie,wijące się języki ognia o ostrych krawędziach i spiczastychwierzchołkach. Centralna wieża znacznie przewyższałapozostałe,ajejpowierzchniabyławbarwiekrwi.

Balmor zmarszczył czoło, wlepiwszy parę swoichmrocznychoczu, w rosnącą przed nim budowlę. Dom jego Pana, niczymzastygływczasieogień,fascynowałgoiprzerażał.Kiedywspiąłsię na szczyt schodów i stanął w wejściu, poczuł na twarzyciepły powiew. To ściany świątyni tliły się niemalniezauważalnie, a bijące od nich słabe światło, rzucało długie,upiorne cienie. Rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu, choćwyczulone zmysły momentalnie powiedziały mu, że nie jestsam. O każdej porze dnia i nocy można było spotkać tutajgrupkęmodlącychsięosób.Tymrazembyłopodobnie.Dwóchkapłanówikilkunastuakolitówklęczałonaustawionychw łukukamiennych, niewygodnych klęcznikach i mamrocząc, kłaniałosięnisko,zakażdymrazemdotykającdłońmigorącejposadzki.

Balmor uśmiechnął się lekko. Grymasy bólu widoczne natwarzach jego podwładnych, sprawiały mu satysfakcję. Kiedyzbliżył się do nich, modlitwy momentalnie ustały. Kilka osóbspojrzałonaniegowystraszonymwzrokiem.Nie zwracałna touwagi. Minął ich bez słowa, po raz pierwszy czując lęk.W świątyni, prócz klęczników, nie było żadnych rytualnychprzedmiotów, obrazów czy posągów przedstawiających ichPana. Nie było nawet ołtarza, na którym można byprzeprowadzać obrzędy. Zamiast tego w samym centrum,wypełniającowalnezagłębieniewposadzce,widniałportal.

Balmornieodrywałwzrokuodpowierzchniwrzącejlawy.Tenportal w niczym nie przypominał ziemskiego zwierciadła,

Page 11: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

prowadzącego do ich świata. Ten portal zabijał każdego, kto

odważyłsięwniegowejść.

PrzeklętaRie,jeślijejsłowabyłykłamstwem,nawetniebędęmiał możliwości się nad nią poznęcać, pomyślał, dotknąwszystopąkamiennychschodów,któreprowadziływdółdoportalu.Dziesięć stopni dzieliło go od przeznaczenia i możliwe, żepewnej śmierci. Czy Panwystawiał na próbę jegowiarę? Jeślitak,tosięniezawiedzie.Położyłdłońnarękojeścimiecza,którawciąż parzyła, a jego wzrok wędrował po zakrwawionychschodach.Niebrakowałośmiałków,którzyodważalisiędotknąćportalu, licząc na to, że bóg zaprosi ich do swego królestwa.Nikomu się nie udało. Żaden śmiertelnik nie otrzymałzaproszenia.

Czytymrazemmiałobyćinaczej?Byłjużkrokoddotknięciastopąportalu,kiedyzajegoplecamirozległsięgłos.

– Mistrzu! – zawołał jeden z modlących się wcześniejkapłanów.

Balmorzatrzymałsię,alenieodwrócił.

–Mistrzu–powtórzył,drżącymgłosem.–Nieopuszczajnas!

Rzuciłokiemnazbliżającąsiępostaćipoczułzłość.

–Niepodchodź!

Mężczyznazatrzymałsięiskłoniłnisko.Posłuszeństwowobecwoli i rozkazówarcykapłanabyłonajważniejsze.Niktniemógłmusięsprzeciwić.

–Panwzywamniedosiebie.Będęmiałzaszczytspotkaćsięznimiporozmawiać–odparł,patrzącdrwiąconawystraszoneminyzgromadzonychmężczyzn.

– Ale... – zaczął niepewnie kapłan. – Jeśli coś poszłoby nie

Page 12: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

tak...

Starzeczmarszczyłgroźniebrwi.

–Odkapłanówwymagamwiększejwiary iodwagi,Mahirze.Postaraj się nie zhańbić naszej rangi, która ostatnio mocnoucierpiała... – westchnął, mając przed oczami wizerunek tejprzeklętej Rie. – Jeśli rzeczywiście coś poszłoby nie tak, todopilnujcie, by kobieta, która wkradła się w nasze szeregi,ponowniewpadładoszamba,zktóregowypłynęła.

ZdumionyMahirwytrzeszczyłoczy.

–Cotylkorozkażesz,Panie,ale...

– A mnie nawet śmierć nie powstrzyma przed zemstą. –powiedział,niesłuchającjegosłów.

Odwrócił się w kierunku portalu i dotknął stopą rozpalonejpowierzchni. Spodziewał się niewyobrażalnego bólu, lecz lawatylko delikatnie zapiekła w skórę. Języki ognia buchnęły z jejpowierzchni i otoczyły go. Usłyszał za sobą krzyki mężczyzni domyślił się, że w ich oczachmusi teraz przypominać żywąpochodnię. Banda głupców, pomyślał i ruszył przed siebie,pozwalając, by lawa pochłonęła go całkowicie. Zamknął oczy,ale niewidzialna siła rozwarła powieki. Do uszu, ust i nosawdzierały mu się płomienie, które drażniły i zaczęły go piec.Czyżby tak miał wyglądać jego koniec? Czuł strach i gdybymógł, to sam zacząłby krzyczeć. Ogień dusił go i szybkorozchodził się po ciele. Kiedy dotarł do mózgu, doświadczyłpotwornego bólu, który narastał i oślepiał. Stracił grunt podstopami, ale rozżarzona lawa nie pozwalała mu się wywrócić,niosącgo i powoli trawiącwpiekielnejgorączce.Myślał, że tokoniecipomimoparaliżującegobólu,ogarniałgogniew.Wręczkipiał ze złości. Przed sobą widział obraz kobiety, która

Page 13: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

podstępnie zwabiłagowsamśrodekpiekła.Umrze,mając jejpostaćprzedoczami.Niechtoszlag!

Zacisnął pięści i pomimo, że usta miał wypełnione ogniem,wrzasnął przeraźliwie. Wymacał palcami rękojeść mieczai wyciągnął go z impetem. Uchwyt wciąż palił w skórę, alew porównaniu z bólem, który odczuwał, był tylko delikatnymukłuciem.

– Nie zginę w ten sposób!!! – zawołał niskim, ochrypłymgłosem.

Poprzez szalejący dźwięk żywiołu, przedarł się cichy,szaleńczyśmiech.Cośprzebiegłozlewejstronyimusnęłojegoskórę. Instynktownie odskoczył w tył i ciął mieczem. Podstopami zaczął wyczuwać twardy grunt, lecz płomienie wciążprzesłaniały mu widok i wywoływały na ciele nieznośny ból.Mimo niedostatecznej widoczności, wiedział, że jestobserwowany. Nie potrzebował oczu, by stwierdzić, żewszalejącymżywioleniejestuwięzionycałkowiciesam.

– Pokaż się! – wykrztusił, a płomienie momentalnie przezotwarteustawdarłymusiędogardła.

Kolejnywybuchśmiechudotarłdojegouszu.

–Ssspłoniesztu!–rozległsiępiskliwywrzask.

Balmor zmrużył oczy, zaskoczony niespodziewanąodpowiedzią. Coś zaczęło się zmieniać. Płomienie rozrzedziłysię. Dostrzegał niewyraźne, rozedrgane kształty. Czuł, jak conajmniej setka par ognistoczerwonych oczu wpatruje sięw niego. Ruszył przed siebie, ale stopy z ogromnym trudemodrywałysięodpodłoża. Jegociałowydawałomusiępowolnei ociężałe. Ostrze miecza, który trzymał w ręku, wbiło sięwziemię.Próbowałjeunieść,leczbezskutku.

Page 14: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

–Cosię,docholery,dzieje?!

–Jesssteśsłabyipowolny!Zjemycię!

Pojedynczykształtoderwałsięodgrupyizaatakował.Balmoruchylił się przed pierwszym ciosem, ale kiedy z ogromnymwysiłkiempróbował skontrować,wprawej ręce poczuł piekącyból.Dwaostrekłyzatopiłysięwjegoskórze.

– Niech cię szlag! – warknął starzec, wyrywając rękę. –Wiesz,kimjajestem?!

Stwór zamruczał i zachichotał. Jego postać wciąż byłarozmazana,alebeztrudumożnabyłodostrzecparępłonących,kocichślepi.

– Jesssteś pysznym obiadkiem – odparł stwór, oblizując siędługimjęzorem.

Balmorzaklął.Niemiałzamiaruskończyćjakoczyjśposiłek.Jakwogólemogłodotegodojść?CzemuPangoopuścił?

Z trudem podniósł w górę miecz. Nie czuł nic próczwściekłości, dodającej mu sił. Jak ta pokraka w ogóle śmiałarzucićmuwyzwanie?!Byłnajpotężniejszymzewszystkichludzi.

–PanOgnianamnieczeka!Przejdępowaszychtruchłach!–warknąłisplunąwszynaziemię,zaatakował.

Jegowzrok znacznie sięwyostrzył. Rękojeśćmiecza i liżącejegociałopłomienie,wciążsprawiałyból,aleignorowałgo.Ciąłpierwszego stwora, który zaskoczony szybkością swojegoprzeciwnika, nie zdołał uniknąć ciosu. Rozległ się piskliwywrzask. Rozpołowiony potwór zamienił się w kupkę popiołu.Balmorwybuchnąłśmiechem.

– Tylko na tyle was stać?! – zawołał i niespodziewanieodrzucił miecz. Jego straszliwe, pozbawione litości oczy

Page 15: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

wychodziły z orbit, a w kącikach ust pieniła się ślina. –Rozszarpięwasgołymirękami.

Z szaleńczym śmiechem ponowił atak. Tłum demonicznychistot zawahał się, zaskoczony naporem osamotnionegowojownika.ZdłoniBalmorawystrzeliłydwiepotężnekuleognia,momentalniezamieniającwpyłgrupęprzeciwników.

– Twój upór nie ma sssensu – odparł jeden ze stworów,wktóregogłosiedałosięjednakwyczućnutępaniki.–Ssąnaslegiony.

Na twarzy Balmora pojawił się groźny uśmiech. W oczachpłonęłażądzakrwi.

–Nie zdajesz sobie sprawy, stworze, jakdługoczekałemnapodobnąwalkę.Toprzeklętemiejscezasiejęwaszymitruchłami!Zapłaciciezazdradę!

–Niessłużymytobie,leczPanu.Niezdradziliśmy!

– Przeklęte durnie!! Jestem arcykapłanem i prawą rękąnaszegoPana!Winniściemiposłuszeństwo!

Jego słowa sprawiły, że rozległ się odległy, męski śmiech.Śmiech, który sprawił, że demony zamilkły, sparaliżowanestrachemirozpierzchłysięczymprędzej,apłonącywokółogieńzgasł.

Balmor wyprostował się i rozejrzał wokół siebie. InaczejwyobrażałsobiekrólestwoswegoPana.Ziemiadrżałapodjegostopami, jakby w każdej chwili miała zamienić się w wielkiemorze lawy.Powietrzepachniałosiarką,paliłowpłucachibyłownimstanowczozamałotlenu,byprzeżyć.Odziwo,miejscetonie było totalnym pustkowiem. Otaczały go rośliny, któreprzerażałyibyłyjednocześniepięknenaswójsposób.Smoliste

Page 16: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

drzewaofantastycznieposkręcanychkonarachpozbawionebyłylistowia, zamiast którego na gałęziach tliły się tysiąceniewielkich płomyków. Wysoka, sięgająca kolan trawa byławkolorzemiedzianym,ajejostre liściepięłysiękugórze, jakmiriadyostrychspiżowychsztyletów.

– Czujesz zawód? – rozległ się głos za jego plecami.Zabrzmiał on dziwnie. Z pewnością nie należał do dorosłegomężczyzny,leczmłodzieńca.

Starzecobróciłsię,zbityztropu.Jeszczeniezdarzyłosię,byktoś zdołał go zajść od tyłu, nie wydając żadnego dźwięku.Kiedyspojrzałnaobliczeprzybysza,zamarłiopadłzjękiemnakolana.Schyliłgłowę,nieodważywszysięspojrzećkolejnyrazwjegotwarz.

– Nie tego się spodziewałeś – powiedział spokojnie młodymężczyzna.–Patrz,gdydociebiemówię!!

Balmor zadygotał. Nigdy naprawdę nie czuł lęku, ale samaobecność tej istoty sprawiła, że obudziły się w nim najgorszekoszmary.CzęstowyobrażałsobiemocPanaOgnia, leczto,codoświadczał teraz, nie dało się z niczym innym porównać.Zpewnościąniemiałdoczynieniazczłowiekiem.Tejegooczybyłyniczymdwamałesłońca,którespaliłybygo,gdybyośmieliłsięjeszczerazwniespojrzeć.

–Wybaczmi,Panie–wydusiłzsiebie,niepodnoszącgłowy.

–Wybaczyć? Cóżmiałbym ci wybaczać, starcze? Jeślimasznamyślitwesłowaoprzeklętymmiejscu,którytaksięskłada,żejestobecniemymdomem,towiedz,żenieczujęsięurażony.Rozbawiłeśmnie.Jedyneczegonieznoszęinigdyniewybaczętotchórzostwo.Dlaczegojesteśtchórzem,starcze?

Balmor zagryzł wargi, siląc się na spokój. Nikt nigdy nie

Page 17: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

nazwałgotchórzem!

– Nie jestem nim – rzekł cicho, wpatrzony w gołe stopyswegorozmówcy.

–Doprawdy?DlaczegowtakimrazieboiszsięzaufaćswemuPanuipodważaszjegodecyzje?

– Ufam ci, Panie i nigdy nie podważyłem twej decyzji! –odparłstanowczo,prawiekrzycząc.–Niewiem,oczymmówisz.

Pan Ognia uśmiechnął się drwiąco i dotknął palcem czołaBalmora.Starzecwzdrygnąłsię.Zamiastogniapoczułlodowatydotyk, który przeniknął przez skórę i czaszkę, przeszywającjego umysł. Dostrzegł przed oczami obrazy i postacie. Jegoczynyjaknaprzyspieszonymfilmieprzemknęływmyślach.

– Jak widzisz, nie zawsze byłeś mi posłuszny. Częstopostępowałeś zbyt pochopnie. Zabójstwo króla było zupełnieniepotrzebne.

–Przecieżuradowałacięjegośmierć.

Ziemia pod ich stopami niebezpiecznie zadrżała. Bóg Ogniazacisnąłpięściizrobiłpowolnykrokwstronęstarca.Wokółnichbuchnęłygejzerylawy.

– Czy wyglądam na zadowolonego? – powiedział spokojniei cicho, ale w jego słowach czaiła się groza. – Inaczej tozaplanowałem. Król o słabym umyśle szybko dostałby się podmewładanie,ajegoarmiastałabysięniezwyklepożyteczna…

–Tabandanieudaczników?!Jedenkapłanjestwartwięcejniżsetkatychkundli!

Mężczyznawykonałdelikatnyruchręką,aBalmorzkrzykiemzwinąłsięzbólu.

– Nie wiesz, z kim masz do czynienia? Jak śmiesz mi

Page 18: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

przerywać? Zapominasz o mej mocy, starcze. Z łatwością

mógłbymzamienić tę, jak ichnazwałeś,bandęnieudaczników,w całkiem silną i użyteczną armię. Twoja głupota wszystkozniweczyła.Niepotrafiłeśnawetpojmaćjednegochłopca,któryniewielebrakowało,aspuściłbycilanie.Natwojeszczęścietenbłądmożna łatwonaprawić,bodzieciaksamznajdziedomniedrogę…

Balmorjęknął,ztrudemłapiącpowietrze.Czułwcielemilionymaleńkichigieł,ajegonerwywciążpłonęły.

– Wiesz, po co cię wezwałem, starcze? Dlaczego nieprzemówiłemdociebiebezpośrednio,leczprzezkobietę?

–Chciałeśmnieukarać,Panie.

Pan Ognia zaśmiał się i niespodziewanie wyciągnął kustarcowirękę.

–Ukarać, powiadasz?Mógłbym to zrobić bez spraszania ciętutaj.

Balmor spojrzał na rękę mężczyzny i z wahaniem ujął ją.Zamknął powieki, spodziewawszy się kolejnej fali bólu, ale nictakiego się nie wydarzyło. Poczuł szarpnięcie, a po chwili jużstałnachwiejnychnogach.

–Jakmyślisz,dlaczegowybrałemkobietęnakapłankę?

Starzec pokręcił głową. Nawet teraz, gdy jego Pan mówiło Rie, czuł, jak wzmaga w nim gniew. Mężczyzna bezbłędnieodczytywałjegoemocje,bouśmiechnąłsiędrwiącoirzekł:

–Właśniedlatego–bywywołaćwtobiegniew.

Balmora zaskoczyły jego słowa. Już miał zamiar podnieśćgłowę, by spojrzeć w twarz swego Pana, gdy opamiętał sięiponownieutkwiłwzrokwjegostopach.

Page 19: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

–Tytchórzu!Nawetniemaszodwaginamniespojrzeć!–PanOgnia podniósł dłoń i zacisnął ją w pięść. Pokusa, by ukaraćpoddanego była silna, alemusiał pamiętać, że zbyt pochopnejej użycie może się skończyć nagłą śmiercią. Jeszczepotrzebowałtegoczłowieka.

–Chceszmniezabić,Panie?

Mężczyzna westchnął. Jego usta wykrzywiły się w grymasiegniewu.Otaczająmnie sami głupcy, pomyślał, pilnując się, bynie zamienić zgrzybiałego starca w kupkę popiołu. I kogośtakiegomiałzamiarobdarowaćpotężnąmocą!Odrobinapechaisamsięunicestwi.

– Czy słuchałeś, durniu, tego, co wcześniej mówiłem?Naprawdęcorazbardziej żałuję, że cię tutaj ściągnąłem.Możepowinienembyłwybraćtamtąkobietę?

Balmorzakląłpodnosem.

–Takobietaprzynosinamhańbę!Zabijęją,jeślijeszczerazsplaminaszedobreimię!

–Zabijeszją,jeślicipozwolę,aniepozwalam.Cieszęsię,żewywołuje w tobie taki gniew. Dopilnuję, by częściej citowarzyszyła.

–Dlaczegomitorobisz,Panie?Nienawidzęjej!

- Nienawiść daje ci siłę, a twoja siła, Balmorze, będzie miwkrótce potrzebna. Nadchodzi wojna, która zmieni obliczeświata.SamotnykrólPłonącejGórysłabnie.Toidealnymomentnaatak.

– Czego ode mnie oczekujesz? – zapytał starzec,wstrzymawszyoddech.Nagłepodnieceniesprawiło,żezupełniezapomniał o Rie i towarzyszącym mu przed chwilą gniewie.

Page 20: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

Czyżbymiałysięwkońcuziścićjegomarzenia?

– Obróć Płonącą Górę w perzynę. Zabij wszystkich. Niechrzekalawyzamienisięwrzekękrwi.

Balmor oblizał spierzchnięte wargi, które wygięły sięwszaleńczymuśmiechu.Właśnietegopragnął.

–Zrobięwszystko,cowmejmocy,bytaksięstało!

PanOgniaprychnął.

– Twaobecnamocnaniewiele się zda.Mamdla ciebie dar,aleniejesttodardlatchórza,któryboisięspojrzećwmeoczy.

Starzecprzełknąłślinęipodniósłgłowę.Ujrzałpełentriumfuuśmiechmłodzieńca,a jegooślepiająceoczysparaliżowałygo.Poczułogień.Ziemiazatrzęsłasiępod jegostopami,azsiatkipęknięć wypełzły długie języki ognia. Po chwili dwa płomykiniczymwężezaczęłyowijaćsięwokółjegostópipiąćkugórze.

– Pozwól, by ogień cię pochłonął. Poprowadziszmoją armiędozwycięstwa.

Balmorsłuchałgo,przezcałyczaswpatrującsięwjegooczy.Czułpotwornyból,aleniekrzyknął.Skóranajegocielezaczęłatopić się i pękać. Mięśnie gwałtownie nabrzmiały, a kończynywygięły sięnieproporcjonalnie i rosły.Nie zwracałna touwagido chwili, gdy Pan, którego mocą przez cały czas się upajał,zacząłmalećwjegooczach.Byłjużwyższyogłowę,amimotowciąż nie przestawał rosnąć. Po chwili stracił równowagęiupadł.Wstrząsałynimdreszcze.Porazpierwszywydałzsiebieprzeraźliwy krzyk, który szybko zamienił się w niski, głuchywarkot.

– Powstań – rozkazał bóg, na którego ustach wykwitłpodstępnyuśmiech.

Page 21: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

Balmor posłuchał. Świat wydał mu się nagle znaczniemniejszy. Spojrzał z góry na boga, który był w tej chwiliwielkościskrzata.

– Co się ze mną stało? – zapytał ochrypłym rykiem,z fascynacją wpatrzywszy się w swoje dłonie, które zamieniłysięwpodłużneszpony.

– Zapomnij o starcu, którym byłeś. Dziś narodziłeś się nanowo.

–Czymjasięstałem?

Jego ciało było zupełnie obce. Kiedy oderwał wzrok odszponów, stwierdził, że transformacja poza wzrostemi wyglądem rąk, dokonała znacznie poważniejszych zmian.Wyczuwał, jakpoziemiwijesiędługiczarnyogon,który łączysiębezpośredniozjegokrzyżem,amiędzyłopatkamiwyrastajądwiedodatkowekończyny.Poruszyłnimiiwyprostowałje.Jegooczomukazałysięspiczaste,krwawo-czarneskrzydła.

–Zagładą,któraspadniena ludzi.Czy jesteśgotówponieśćtobrzemię?

Balmoroblizałwargidługimjęzorem.

–Zrozkosząjeponiosę!–ryknął ipełenżądzymorduwzbiłsięwpowietrze.

Yormudhal

Minęło sześć długich dni od czasu przybycia Aleksaz przyjaciółmi do podziemnego miasta. Dla chłopaka były tociężkiedniitylkodziękiwsparciuukochanejSamiryztrudemje

Page 22: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

znosił.

–Cosięznimdzieje?–zapytałporazkilkunasty,nerwowoprzechadzającsiępociasnej,sypialnejkomnacie.

Wysokakobietaspojrzaławymowniewsufit.

– Niemamy pojęcia.Wygląda, jakby zapadł w głęboki sen,z którego nie może się obudzić. Badało go trzech medykówiżadenznichniestwierdziłniczegoniepokojącego.

– Niepokojące jest to, że wciąż się nie obudził! – warknął,obrzuciwszykobietęnieprzychylnymspojrzeniem.

Niemógłjejpolubić,pomimotegożeodichostatniejpotyczkidziewczyna przynajmniej próbowała się odnosić do niegoprzyjaźnie. Aleks jednak wciąż pamiętał, jak upokorzyła gopodczasjegopierwszejwizytywpodziemnymmieście.NaimięmiałaFrey’a ibyła jednązsześciuwyśmienitychwojowniczek,należących do Dwunastki. Jej smukłe, wysportowane ciałoitężyznabudziłyzachwytizazdrośćnietylkowśródkobiet,lecztakże mężczyzn. Aleks z rozdrażnieniem musiał pogodzić sięzfaktem,żeposturąwypadaprzyniejbardzoblado.

–Przywróceniedożyciatwojejukochanejkosztowałonaszegopana wiele sił – odparła, kładąc szczególny nacisk na słowoukochanej.

– Nie obwiniaj jej o to! Nie prosiła się, żeby ją uwięzionowewnątrznaszyjnika!

Miałdosyćtejkobiety.Jeszczejednoprowokującesłowozjejstrony, a go popamięta. Położył dłoń na rękojeści miecza,czując, jakwzbierawnimzłość. Frey’aprychnęłapogardliwie,awjejszarychoczachzapłonęłygroźneiskry.

– Myślisz, że jeśli raz udało ci się mnie pokonać przez te

Page 23: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

swoje sztuczki i zaskoczenie, to drugi raz się na nie nabiorę?Nie masz pojęcia o prawdziwej walce. Walczysz chaotycznie,pod wpływem gniewu i bez żadnej taktyki. Nie jesteśwojownikiem tylko dzieciakiem, posiadającym dziwną moc,której sam nie rozumie. Ktoś taki jak ty nie powinien jejposiadać. Jesteś wadliwą pomyłką, która zagraża nie tylkosobie,alewszystkim,walczącympojejstronie!

Aleksgwałtowniewyszarpnąłzpochwymiecz.

–Powtórzto!

Frey’a uśmiechnęła się złowieszczo i wyciągnęła swójdziwaczny oręż o lodowym ostrzu. Wnętrze komnatymomentalnieogarnąłchłód.

–Jesteśwadliwąpomyłką–powiedziała,przyjmującpozycjębojową.

Aleks oderwał stopę od podłoża, gotowy do ataku, gdyniespodziewanieotwarłysięzanimdrzwi.

–Cotusięznowudzieje?!–syknęłaSamira,obrzuciwszyichspojrzeniem pełnym złości i zrezygnowania. – Niemożnawaszostawićsamychnawetnapięćminut.

–Toonazaczęła!–zawołałAleks,wciążgotowydoataku.

–Cichobądź–podeszładoniegoiwyrwałamumieczzręki.

Aleks spojrzał na nią spode łba i skrzyżowawszy ręce napiersi,oparłsięokrawędźłóżka.Jegodziadekleżałpogrążonyw błogim śnie, nie świadom rozgrywającej się w sypialniawantury. JaknawładcęYormudhalu,Gajarinmieszkałbardzoskromnie.Komnatasypialnabyłajedną,litą,chropowatąskałą,pozbawionąozdób.Proste,drewnianeizpewnościąniewygodnełóżko zajmowałowiększośćmiejsca. Pomieszczenie znajdowało

Page 24: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

sięnanajniższympoziomiepałacu,głębokopodziemią,zracjiczego nie posiadało okien, a ciemność rozświetlał jedyniebłękitny płomień, bijący ze stalowego żyrandola, który wisiałnisko nad ich głowami. Aleksowi od samego początku niepodobałosiętomiejsce.Byłoobskurneizupełnieodmienneodprzepychu, znajdującego się kilka poziomów wyżej. Dlaczegojegodziadekdobrowolnieskazywałsięnatakokropnemiejsce?Jakowładcapowinien leżećwkrólewskim łożu z dostępemdowszystkich wygód i przede wszystkim słonecznego światłai świeżegopowietrza. Tutaj panował straszliwymrok i zaduch,którywystarczył,bysięrozchorować.Jakwtakimraziedziadekmiałodzyskaćzdrowie?

Samirastanęłaobok,obserwującminęchłopaka.Jejrównieżnie przypadło do gustu to miejsce, ale przestała już głośnowyrażać swojeniezadowolenie.Kolejnaawantura zDwunastkąniemiałasensu.Onatowiedziała,leczAleksnie.

–Musimygo stąd zabrać– powtórzył chłopak zdanie, którewypowiadałodpierwszegodniaichpobytututaj.

Samirawestchnęłaidotknęłajegoramienia.Otworzyłausta,aletoFrey’aodezwałasiępierwsza.

–Rozmawialiśmynatentematjużsetkirazyiniechcęznowudotegowracać.Gajarinniezgodziłbysię,bygostądzabrano.Tujestjegomiejsce.

–Ta zatęchładziura?Amożebyłoby ci na rękę,gdybymójdziadekumarł?Dlategoniechceszgostądzabrać!

Samira jęknęła, spodziewając się kolejnego wybuchu Frey’i.Ona jednak rzuciła tylko Aleksowi nienawistne spojrzenieipodeszładodrzwi.

–Kiedyśpożałujesztychsłów.Przeztewszystkielatabyłdla

Page 25: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

nasjakojciec,amybyliśmyjegodziećmi.Wtwoichżyłachnie

ma ani krzty jego krwi, więc nie masz prawa nazywać godziadkiem! Jesteś obcym, którego przygarnął i tym samympopełnił wielki błąd. Nie chcę cię więcej oglądać na oczyi przysięgam, że jeśli jeszcze raz obrazisz moją rodzinę lubdom,tocięzabiję.

Wyszła, trzaskając drzwiami. Aleks teatralniewypuścił z ustpowietrze.

–Wkońcusięjejpozbyłem.Odsamegoranatusiedziała.

Samirazmarszczyłaczołoipokręciłazdezaprobatągłową.

–Czasaminaprawdęjesteśgłupi.

Aleks nachmurzył się i dotknął dłonią czoła dziadka. Znówodniósłwrażenie,żejestonostanowczozazimne.

–Nie chcę, żeby zmarłw tymmiejscu.Sam czuję się tutajźle,więcjakimcudemjemumasiępoprawić?

Dziewczyna przytuliła go delikatnie i oparła głowę na jegoramieniu.

–Wiem,coczujesz,alepowinieneśbardziejuważaćnaswojesłowa.Niepotrzebnierobiszsobiewrogów.

–Wcaleniemuszę sobie ich robić. Poza tobąwszyscymnietutaj nienawidzą, ale nie obchodzi mnie to. Nie po toodnalazłemdziadkaiprzeszedłemprzeztowszystko,żebyterazgostracić.

Samiraobserwowałaśpiącegostarca iwciążmiałamieszaneuczuciawobecniego.Nigdyniewybaczymukrzywdy,którąjejwyrządził.Zmarszczyłaczołoizapytała:

–DlaczegoFrey’anazwałacięobcym?

Wzruszyłramionami.Niezastanawiałsięnadjejsłowami.Był

Page 26: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

zbyt wściekły, by dotarł do niego ich sens. Ale teraz… Czy to

możliwe,żezestarcem,któregoodzawszeuważałzadziadka,nie łączyło go żadne pokrewieństwo? Już nic nie mogło gozdziwić, ale gdyby jej słowa okazały się prawdą, nie miałbyżadnegoczłonkarodziny.

–Myślę,żepoprostuchciałamnieurazićijejsiętoudało–odparłniezbytprzekonująco.

–Wszystkiegodowiemysiędopierowtedy,gdyonsięzbudzi.

Alekswestchnąłichwyciłjązarękę.

–Oilesięzbudzi.

Samira nic nie odpowiedziała, tylko ścisnęła mocniej jegodłoń.Śpiączkastarcanietylkojejwydałasiętajemnicza.Jaktomożliwe, że najpotężniejszy człowiek w Yormudhalu, któregoobawiał się nawet Ar-khan, opadł z sił po zdjęciu jednegozaklęcia?Był starszyniżktokolwiek,kogoznała,ale jegomocdotejporybyłaniepodważalna.Możliwe,żenigdyniepoznająprawdy.Czasnieubłaganieupływał,astarzecodsześciudninieprzyjmował żadnych pokarmów ani nic nie pił. Nieważne jakbardzo wyjątkowym jest człowiekiem, nawet on długo niepożyjenasamympowietrzu.

–Musimyjużiść–rzekławkońcu.

Aleks skrzywił się i puścił jej rękę.Niemiał ochoty się stądruszać.

–Idźsamaitakniejestemtammilewidziany.

–Aleksie,niemożeszcałyczastutajsiedzieć.Wtensposóbmu nie pomożesz. Na pewno chciałby, żebyś wziął udziałw obradach. W królestwie panuje zamieszanie, bo nikt niespodziewał się, że jegowładcanagle zaniemoże.Niewiadomo

Page 27: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

też, co począć ze stworami zrodzonymi z żelaza.Część z nichuciekła,niektórewyglądająnamartwe,awielkiGrzmogrotsiejew górach spustoszenie. Wczoraj znaleziono w jego gnieździekolejne trzy martwe ciała. Nikt nad nim nie panuje. Musimywkońcupodjąćjakieśdecyzje.

–Dwunastkateżnadnimniezapanuje.Nieobchodzimnieichkrólestwo.Chcęjedynieodzyskaćdziadka.

Samiraprzytaknęłazezrezygnowaniem.Wiedziała,żeniedasięprzekonać.

–Postaramsięwrócićjaknajszybciej.

–Uważajnasiebie.Nieufamtymludziom.

Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie i odsłoniła sztylet,schowanyzatuniką.

– Dlatego zawsze noszę go przy sobie. – pocałowała gowpoliczekiwyszłazkomnaty.

Alekspokręciłzezrezygnowaniemgłowąiponownieusiadłnałóżku. Od kiedy Samira odzyskała swoją postać, martwił sięo nią owiele bardziej. Teraz nie nosił jej zawieszonej na szyii nie zawsze była w pobliżu. W razie zagrożenia, może niezdołaćjejobronić.Przezchwilęwahałsięijużbyłzdecydowanypójśćzanią,alepochwilizrezygnowałztegozamiaru.Czuł,żepowinien pozostać blisko dziadka. Od sześciu dni większośćczasuprzebywałwtympomieszczeniu,alejeszczeanirazuniezdarzyłosię,byzostałznimsamnasam.Położyłdłońnadłonidziadkailekkościsnął.Byłazimnapomimogorączki,jakatutajpanowała.Westchnąłispojrzałwjegotwarz.Skóramiałabladyodcień, a szczękę porastał niewielki zarost, lecz wciąż w tymobliczubeztrudumógłdostrzecpostaćzeswojegodzieciństwa.Dziadekniewiele się zmienił.Wyglądał, jakbyniepostarzał się

Page 28: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

o nawet jeden dzień. Czas pewnie od bardzo dawna był dla

niego niezwykle łaskawy. Nie wyglądał na chorego, dlaczegowięcwciążsięniebudził?

Wrócił myślami do Samiry. Nie zazdrościł jej rozmówz Dwunastką. Dziewczyna była od niego bardziej zaradnai elokwentna, ale nie sądził, by te rozmowy przyniosły jakieśrozwiązanie.Jeślijegodziadeksięnieobudzi,Dwunastkasamadokona wyboru nowego władcy, oni nie muszą się do tegomieszać. Wyjadą przy pierwszej okazji i wrócą do Antaresu,bądźwyrusządalejnapołudnie.

Wzdrygnął się, gdy niespodziewanie poczuł delikatny uściskna swojej dłoni. Spojrzał na nią i zauważył, że palce dziadkanieznaczniesięporuszyły.Wstrzymałnachwilęoddech,czując,jakgasnącypłomyknadziei,znówsięrozpala.

–Dziadku?–wyszeptał,delikatniegoszturchając.

Jego powieki wciąż były zamknięte, ale dostrzegł lekkiedrżenianaichpowierzchni.Palcestarcaznówsięporuszyły,poczymzacisnęłysięnajegodłoni.Alekspróbowałkrzyknąć,aległos uwiązł mu w gardle. Poczuł gwałtowne szarpnięciewokolicachklatkipiersiowej,aobrazkomnaty idziadkanaglezniknął.

Znalazłsięwniekończącejsiępróżni.Próbowałotworzyćoczyi przeniknąćwzrokiem ciemność, ale stwierdził, że niema jużoczu.Znówbyłjedyniemyślą,ajegociałopozostałowtamtymświecie.

–Nareszcie!–rozległsięwoddalidobrzemuznanygłos.

Aleksczuł,jakrozpieragoradość.Wiedziałjuż,cozrobić,byodzyskaćciało,boprzecieżznałtomiejsce.Skupiłswojemyśliipoprostuwyobraziłjesobie.

Page 29: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

–Długomusiałemczekać–rzekłdziadek, jednakbezcieniawyrzutu.

Chłopak poczekał, aż jego niematerialne ciało się uformuje.Niełatwobyłosiędoniegoprzyzwyczaić,choćpozwalałoononaznaczniewięcejodprawdziwejcielesnejpowłoki.Wtymmiejscunie było żadnych ziemskich ograniczeń. Powoli uniósł powieki,mrużąc je, mimo że nie było takiej potrzeby. Intensywnaświatłośćwcalenieoślepiała.Na jegoustachwykwitłuśmiech.Przednimstałdziadek.

–Dlaczegoznowuznajdujemysięwtymmiejscu?–zapytałzaniepokojony,widzącsmutekwjegooczach.

–Niewieleczasumizostało,Aleksie.Naszczęściewciążmamgo dostatecznie dużo, bym ci wszystko wyjaśnił. Usiądźmy –odparł, wskazując na dwa skórzane fotele, które wyrosłyznicości.

Chłopakmimoniepokoju,niemógłpowstrzymaćuśmiechu.

–Jakimcudem?

Dziadekpuściłdoniegookoiusadowiłsięwmiękkimfotelu.Jegokrótkienogizawisływpowietrzu.

– Jest tak wiele spraw, których nie zdążyłem ci jeszczewyjaśnić.Zanimodejdęmusiszsiędowiedzieć.

Aleksprzełknąłślinęipokręciłgłową.

–Niemożeszodejść!!

Starzecwyciągnąłrękęipołożyłjąnaramieniuchłopaka.

– Wiem, że nie wszystko poszło po mojej myśli, lecz naniektóre rzeczy nie miałem wpływu. Nawet ja nie potrafiępowstrzymaćwłasnejśmierci.

– Dlaczego właśnie teraz?! Moją śmierć udało ci się

Page 30: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

powstrzymać! Jesteśnajpotężniejszą istotą, jaka chodzi po tej

krainie,niemożeszumrzeć!

–Żyjęznaczniedłużej,niżmożeszsobiewyobrazić,chłopcze.Proszę, uspokój się i pozwól mi wszystko wyjaśnić, bo niemamywieleczasu.

Aleks niechętnie opadł na oparcie fotela. Na pewno niepozwoli mu odejść! Dziadek uciął na chwilę, niepewny czyznowumuprzerwie,poczymkontynuował.

– Najwyższy czas, byś poznał prawdę o sobie… Na pewnowiele razy zastanawiałeś się, co stało się z twoimi rodzicamii dlaczego mieszkałeś tak daleko od swojego prawdziwegodomu.Prawdamożecięzaskoczyćizszokować,leczproszę,byśwstrzymałsięzpytaniamidoczasuażskończęmówić.PewniesamdoszedłeśdownioskupoprzybyciudoAnary,żeZiemianiebyłatwoimdomem.Urodziłeśsięwnaszymświecie,lecztwojenarodziny również nie należały do zwykłych – przerwał nachwilę i głęboko westchnął. Na wypowiedzenie kolejnych słówprzygotowywał się przez wiele lat, lecz i tak było ciężej niżprzewidywał. – Od samego początku wiedziałem, że będzieszsamotny,dlategostarałemsięstworzyćcirodzinę.Prawdajestokrutna,ponieważ…Typrawdziwejrodzinynigdynieposiadałeś.Cowięcej,nie jesteśnawetczłowiekiem,choćprzezwiększośćczasu pozostajesz w ludzkiej formie. Z tego wynika, że jarównież nie jestem twoim dziadkiem, choć od zawszetraktowałem cię jak wnuka. W takim razie, kim naprawdęjesteś? Nawet teraz mogę jedynie domyślać się twojejprawdziwej natury. Opowiem ci jednak, jak to wszystko sięzaczęło…ZanimnadobreosiedliłemsięwPodziemnymMieście,wiele podróżowałem. Anara i Ziemia nie są mi jedynymi

Page 31: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

znanymi światami. Odwiedziłem miejsca i wymiary nikomu

nieznane, bądź też zapomniane na wieki. Przez bardzo długiczasszukałemwskazówkiiodpowiedzi,którapomogłabyraznazawsze rozprawić się z siejącym popłoch Ar-khanem. Nieznalazłemjej,leczodkryłemrzeczy,októrychwcześniejnawetnie śniłem. Dotarłem domiejsca, które wielu Ziemian pewnienazwałobypiekłem.Musiałbymbyćjednakbardzoograniczony,byniedostrzecjegoosobliwegopiękna.Byłatokrainapodobnado innych.Pełnazła idobroci,okrutna iwroga, leczpotrafiącabyć także przyjazna. Jej naturą i siłą był ogień, z któregopowstawało wszelkie tamtejsze życie. Ogień bywa bardzoniebezpieczny, lecz postępując ostrożnie, nawet jego możnaujarzmić. Poznałem tam istoty, które były naszymi przodkami,ale dawno temu opuściły nasz świat. Nie przypominały ludzi.Były owielewiększe i silniejsze, a przy tymbardzo rozumne.One również nie posiadały rodzin, choć były sobie bardzobliskie.Zrodziłjeogień,któryuważałyzaswojąjedynąmatkę.Dużo czasu minęło zanim zdobyłem ich zaufanie, ale kiedyw końcu to mi się udało, wyjawiły mi pewien sekret.Powiedziały, że istota, która ogłosiła się w Anarze bogiemi Panem Ognia, pochodzi z czasów, kiedy one panowaływ naszym świecie. Były wtedy potężne, ale to właśniesamozwańczy bóg przyczynił się do tego, że opuściły nasząkrainę. Już wówczas stanowił poważne zagrożenie, któremusiały wyeliminować. Na szczęście udało im się go pokonaćiuwięzićgłębokopodziemią,tak,byniktgonigdynieodnalazł.Po tamtym wydarzeniu odeszły, a południe Anary na wiekipozostało bezludne. Nawet najstarsi Anaryjczycy nie znają tejhistorii,pozostałytylkonieliczne,zmienioneprzezlatalegendy…

Page 32: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

– Jaki jamam związek z tymi istotami? Przecież wyglądamjakczłowiek–wtrąciłAleks,niemogącsiędłużejpowstrzymać.

Starzecpokiwałcierpliwiegłową.

–Zaraz do tegodojdę.Kiedypoznałemprawdę, poprosiłemPrzodków o pomoc, lecz odmówili. Powiedzieli, że na zawszeopuścili nasz świat i nie mogą wrócić ani niemają prawa sięmieszaćwnaszesprawy.

– Jak to nie mają prawa się mieszać? Znają doskonalepotwora, który terroryzuje nasze ziemie i na pewno znająsposób,żebygopowstrzymać!

–Tak,ale znówniepozwoliłeśmi skończyć…Powiedzieli, żenie mogą mieszać się bezpośrednio, lecz ofiarowali mi dar,dziękiktóremumożemyzwyciężyć.

–Jakidar?–zapytałchłopak,niezważającnato,żeznowujestniegrzeczny.

– Ciebie – odpowiedział spokojnie dziadek, uśmiechając sięblado.–Powiedzieli, że tylko zrodzony zOgnia iZiemi raznazawszemożeunicestwićzłegoboga.

Alekspokręciłgłową.Byłcorazbardziejzdezorientowany.

–Wiem,żetrudnociwtouwierzyć,alenaprawdęnależyszdonaszych Przodków. Potrafisz nawet przeobrazić się w ichprawdziwą postać, choć twoja przemiana nie dobiegła jeszczekońca.

–Cotoznaczy?

– To znaczy, że istota, w którą przemieniasz się podczaswalki, nie osiągnęła jeszcze pełnej formy. Wciąż nad nią niepanujesz. Kiedymetamorfoza dobiegnie końca, będzieszmógłstawićczołaPanuOgnia.

Page 33: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

Aleks nic nie odpowiedział. Przecież to było szaleństwo! Coprawda,podczaswalkidziałosięznimcośniewytłumaczalnego,ale wyjaśnienie starca wcale go nie uspokajało. Wprowadzałojeszczewiększyzamętwjegogłowie.Przecieżbyłczłowiekiem!

– Aleksie, wiem, żeminie sporo czasu zanim pogodzisz sięz prawdą, ale wiedz, że byłem z tobą całkowicie szczery.Zrodziłeś się z ognia. Sam widziałem twoje narodziny, alew twoich żyłach płynie nie tylko krew Przodków. Znajduje sięw niej także ludzka cząstka zrodzona za pomocąmagii. Mojakrew.

–Twojakrew?!–krzyknąłzniedowierzaniem,czującmdłości.

Starzecskinąłgłową.Miałponurąminę.

– Tak, dzięki temu tak niewiele różnisz się od prawdziwychludzi.Toprastaramagia.Wpewnymsensiejesteśmydlasiebierodziną.

– To obrzydliwe! Jestem jakimś mutantem, zrodzonym zapomocączarów!

Samira miała racje co do tego człowieka. Jak w ogólekiedykolwiekmógłgobronić?!

–Niebędębłagałcięowybaczenie,chłopcze.Zrobiłemto,couznawałem za słuszne. Możliwe, że popełniłem błąd, alemusiałem zaryzykować, widząc w tobie cień szansy nazwycięstwo.Wciążwierzę,żemożeszpokonaćzło.

Chłopakspojrzałnaniegozłowrogo,próbującsięuspokoić.

–Skądwiesz,żesamniestanęsięzłem?Niewidzisz,ilegowemnie?Czasamijużnadsobąniepanuję.

– Nie wiem. Jestem bardzo stary, ale wciąż bardzo małowiem. Podjąłem jednak decyzję, która albo przyczyni się do

Page 34: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

ocalenianaszegoświata,albodojegozagłady.

Gajarinodwróciłgłowę,patrzącwdal.Aleksrównieżspojrzałw tamtym kierunku, ale poza intensywnym światłem niedostrzegłniczegonowego.

– Mój czas się kończy – ciągnął dalej starzec. – Musimyprzejść do następnego tematu. Później będziesz miał czas nawątpliwościiprzemyślenia.Prawdyjednaknicniezmieni.

– Czemu ściągnąłeś mnie do tegomiejsca? Jak to w ogólemożliwe,żektośtakpotężnyjakty,stanąłnaskrajuśmierciporzuceniujednegozaklęcia?

Starzec splótł ręce i znów rozejrzał się dookoła, błądzącnieprzytomniewzrokiem.Minęła długa chwila. Aleks pomyślał,żejaknaczłowiekaobardzoograniczonymczasie,wcalemusięnie spieszy. Czuł się lekko winny faktu, że teraz zupełniemężczyzny nie żałował. Był bezlitośnie zobojętniały. W końcustał się przez niego potworem, a jego ukochana tkwiławmagicznymwięzieniuprzezconajmniejdziesięćlat!

–Nietaktowszystkosobiezaplanowałem,choćwiedziałem,żeskutkimogąokazaćsiędlamnietragiczne.Jaknakogoś,ktoprzezwieki posiadł ogromnąwiedzę, powinienembyć bardziejrozważny.Toniejednozaklęcieodebrałomimoc,aleichsetki,jeśli nie tysiące, rzucanych przez ostatnie dziesięciolecia.Uwolnienie Samiry jedynie przyczyniło się do mojej zguby.Przewidywałem,żemożesiętoskończyćwpodobnysposób,alebyło już zapóźno, żeby sięwycofać.Mój czasdobiega końca,terazporanato,żebyściewywłączylisiędowalki.

Aleksprychnął.Jakwogóleśmiałtegoodnichwymagać?Niebylimunicwinni.

– Nie narażę ponownie Samiry. To nie nasza walka. Jeśli

Page 35: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

będzie trzeba, odejdziemy daleko stąd. Wrócimy na Ziemię

izapomnimyocałymtymkoszmarze.

– I jesteś pewien, że ucieczka rozwiązałaby wszystkieproblemy?MocPanaOgniasięganawettam.Doskonalezdajeszsobie z tego sprawę, bo przecież byłeś już jego ofiarą. Nieucieknieszprzedprzeznaczeniem.Chcesztegoczynie,wkrótceczekacięstarcieznim.

Aleks zacisnął mocno pięści. Znów opanowywała gowściekłość.

– Dobrze więc! Wyślę go z powrotem do piekła albopozabijamy się nawzajem, ale nie pozwolę mu skrzywdzićSamiry.

Starzecskinąłgłowązpoważnąminą.Nieuśmiechnąłsię,alenajegotwarzywidaćbyłoulgę.

–Niezdążęcię jużniczegonauczyć,alewiem,żezczasemsam wszystko odkryjesz. Dwunastka zawsze będzie ci służyłapomocą…

– Wątpię w to! Nie sądzę, by darzyli mnie sympatią,zwłaszczaFrey’a.

– To uzdolniona i bardzo wierna wojowniczka. Ma trudnycharakter,alebezobawmożeszstawaćdoniejplecami.

Alekspowstrzymałsięprzedzłośliwymkomentarzem.Dobrzepoznałjużjejtrudnycharakteriniebyłnatyległupi,bystawaćdoniejplecami.

– W Yormudhalrze panuje chaos – powiedział chłopak,próbując zmienić temat. – Nikt nie może zapanować nadGrzmogrotem,acałaresztatychdziwnychstworówrozpierzchłasiępotunelachalbowogóleprzestałażyć.

Page 36: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

– Niestety ja już niemogę nad nimi zapanować. Pozamnątylko jedna osoba byłaby do tego zdolna, ale ona nie możeprzybyćdotegomiasta.

–Kimjesttaosoba?

Starzecnieodpowiedział.Jegopostaćstałasięjakbybledsza,prawieprzezroczysta.

–Muszęcizdradzićjeszczejednątajemnicę,zanimodejdę–powiedział, z zainteresowaniem wpatrując się w swojeprzezroczyste dłonie. – Co wiesz o tak zwanych kamieniachYormudhal?

– Niezbytwiele.Więcej sam zaobserwowałem, niż zdołałemsię dowiedzieć. Są gorące i bez trudu można nimi rozpalićognisko. Każdy potwór, którego stworzyłeś, również posiadałw sobie taki kamień. Podobno za ich pomocą można takżewytwarzać magiczną broń. Widziałem miecz Frey’i. Jej ostrzebyło z lodu, a podczas walki jakimś cudem zdołała mniezamrozić.

– To właśnie działanie mocy jednego z kamieni. Niestetyznasz dopiero niewielką cząstkę prawdy o tych niezwykłychprzedmiotach. Na samym początku muszę cię wyprowadzićzbłędu– toniesąkamienie.Niewiem,czemutakzaczęto jenazywać, ale doszedłem do wniosku, że dobrze się stało.Większość ludzi widząc przed sobą jedynie mało atrakcyjnykamień,szybko traciłanimzainteresowanie. Jaka jestwięc ichprawdziwanatura?Owielebardziejzłożona,niżmógłbyśsobiewyobrazić. Gdybym sam miał je nazwać, użyłbym raczejokreślenia dom duszy, choć to też nie do końca prawda, bowieleznichpozostajepusta.

– Dom duszy? – powtórzył chłopak, marszcząc czoło. –

Page 37: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

Wtychkamykachnibyżyjądusze?

– Tylko w niewielkiej liczbie. Nigdy nie odkryłem, czemudusze wybierają jedynie te konkretne przedmioty na swojesiedliskaani,czemuwogóledecydująsięnatakieograniczenie.Powinny być wolne, niespętane, a jednak wolą egzystowaćw tak niewielkich pomieszczeniach. Najważniejszą rzeczą jesttakżefakt,żenieznajdzieszduszywtymtakzwanymkamieniu,porzuconym z dala od ludzkich siedlisk. One lubią ludzkietowarzystwo.

–KiedyśSamiraznalazładwatakiekamienieuwylotujednegoztuneli…

–Zpewnościąbyłypuste.Obecniewystarczymijedynierzutoka,bystwierdzićczywkamieniumieszkadusza.–Niepoprzestałeśjednaknazwykłymbadaniuowychdomów

dusz. Musiałeś zacząć nad nimi eksperymentować – rzuciłoskarżycielsko chłopak. – W inny sposób nie powstałyby tewszystkiepotwornestworzeniaanidziwnebronie.

–Toprawda,choćrobiłemtonaichprośbę.

Chłopakprychnąłzpogardą.Starzeccorazbardziejzaczynałmajaczyć.

–Tylkominiemów,żeuciąłeśsobiepogawędkęzduchami.

StarzecdoskonalewyczuwałzłośćisarkazmwgłosieAleksa.

–Popełniłemwielebłędów,alepomogłemprzynajmniejkilkuzagubionym duszom. Nie wszystkie powracające na ziemięduszesązłe,większośćznichpoprostuzboczyłazwyznaczonejścieżki. Niektórewracają na chwilę, inne na dłużej, ale każdaznichmajakiścel.

– Celem twojego kryształowego ptaka jest chyba

Page 38: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

wymordowaniewszystkichludzi.

– Na Ziemię nie powracają wyłącznie ludzkie dusze. Każdeżywe stworzenie posiada niematerialną powłokę. DuszaGrzmogrota z pewnością nie należy do człowieka, dlatego niezachowuje się jak człowiek. Ja jużniestetyniemogęnadnimzapanować.Tymusisztozrobić.

–Nochybażartujesz!Jeszczeżyciemimiłe.

–Posłuchaj,Aleksie!–zagrzmiałzpowagąinachwilęurwał.Jegopostaćzamigotała.Bez trudumożnabyło terazprzezniądostrzec oparcie fotela. – Bardzo ważne jest, by nad nimizapanować.Oneniemogąwymknąć sięna zewnątrz.Wzłychrękachbyłybystraszliwąbronią.

– Trzeba było ich w ogóle nie ruszać. Wszystko znowu namojejgłowie!

Gajarinpuściłjegosłowamimouszuikontynuował.

– Są jeszcze dwie bardzo ważne sprawy… Olbrzymi kamień,któryznajdujesięwsalitronowejnależydoniezwyklepotężnejduszy.Nigdynieudałomisięzniąporozmawiać,aledomyślamsię,dokogonależytadusza.Musiszspróbowaćdoniejdotrzeć.

Aleks jużotwierałusta,byponowniezaprzeczyć,alestarzecniedałmudojśćdosłowa.

–Drugąbardzoważnąsprawąjest,byśniedopuścił…by…–urwał, ponownie rozglądając się tym razem ze strachemw oczach. Każde słowo przychodziło mu z coraz większymtrudem.–Kobieta,októrejwspominałem…

–Jakakobieta?

– Ona ma wielką moc, ale nie może… – głos zamarł muw gardle, a jego postać na chwilę całkowicie zniknęła – Nie

Page 39: Marcin Zajdler - ebooki123.pl · Marcin Zajdler Anara. Zagłada Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 Wersja Demonstracyjna

pozwól,by…

Aleks też był coraz bardziejwystraszony.Mimo złości, którączułwobectegoczłowieka,wciążniemógłzapomnieć,żeprzezwielelatbyłdlaniegonajważniejsząwżyciuosobą.

–ChodzicioFrey’ę?Niepozwolę,bysiędoczegokolwiek…

–NieoFrey’ę!Chodziomoją…żonę!Onaniemoże…–zjegoustzamiastsłówwydobyłsięprzeraźliwykrzyk.

–Nie odchodź! – zawołał Aleks, próbując chwycić starca zaręce.

Było już jednak za późno. Postać potężnego Gajarinarozpłynęła się w nagłym wybuchu białego światła, a ostatniąrzeczą,jakąujrzałchłopaknajegotwarzy,byłstrach.

Koniec Wersji Demonstracyjnej