jodie foster - negocjatorka po drugiej stronie kamery
DESCRIPTION
opublikowany w tomie "Reżyserki kina", red. M. Radkiewicz, Kraków 2005TRANSCRIPT
Anna Nacher
Jodie Foster – negocjatorka po drugiej stronie kamery
Jodie Foster zdecydowanie bardziej znana jest jako aktorka - postacie kreowane przez
nią w Milczeniu owiec (1991) czy Nell (1994) z pewnością pozostały w pamięci każdego
kinomana. Za rolę agentki FBI, Clarence Sterling, dostała zresztą Oskara i nie była to jej
pierwsza nagroda. Trzy lata wcześniej Akademia nagrodziła ją za kreację w Oskarżonych
(1988) w reżyserii Davida Finchera, gdzie wykreowała postać kobiety upominającej się o
sprawiedliwość po tym, jak została zgwałcona. Już sam tylko pobieżny przegląd ról, w które
wcielała się Jodie Foster pokazuje, że bardzo bliskie są jej sylwetki kobiet nieprzeciętnych,
które z różnych względów pozostają na marginesie patriarchalnego społeczeństwa.
Począwszy od nastoletniej prostytutki Iris w słynnym Taksówkarzu (1976) Johna Schlesingera
– a była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych kreacji aktorskich w jej karierze – poprzez
nie mniej kontrowersyjną, wychodzącą daleko poza ramy zarówno tradycyjnej seksualności,
jak i standardy filmowej rodziny amerykańskiej postać Franny w Hotelu New Hampshire
(1984) Tony’ego Richardsona (na podstawie powieści Johna Irvinga) aż po rolę
niezapomnianej „dzikiej” dziewczyny, wychowanej poza cywilizacją i kulturą (i praktycznie
poza językiem) w Nell.
Podobnie jak kilka jej poprzedniczek (choćby – w odległej już dzisiaj historii kina -
Mary Pickford) i kilku poprzedników (John Cassavetes), Jodie Foster stanęła w końcu po
drugiej stronie kamery. W swoim reżyserskim dorobku ma dwa filmy fabularne, Tate mały
geniusz (1991) oraz Wakacje w domu (1995) (nie licząc jednego z epizodów serialu
telewizyjnego Tales from Darkside z 1984 oraz aktualnie – w roku 2004 - będącego w
produkcji filmu Flora Plum). Znacznie bogatszy jest dorobek producencki Foster, co
świadczy o tym, że ta wszechstronna artystka potrafiła wypracować sobie pozycję, w której
najważniejsze decyzje dotyczące filmu są jej domeną. Musimy sobie bowiem zdawać sprawę,
że rola producenta – jedna z najważniejszych w hollywoodzkim systemie produkcji – polega
nie tylko na odpowiedzialności za stronę techniczną realizacji filmu, ale oznacza spory zakres
władzy co do ostatecznego kształtu produktu.
Fabryka snów
Trudno nie zgodzić się z uwagą Claire Johnston (choć jej silnie marksizujące teksty
mogą budzić opór), że zajęciem pouczającym byłaby analiza filmów zrobionych przez
kobiety pozostające w ramach systemu hollywoodzkiego, filmów, które za pomocą środków
formalnych naruszają związek między strukturą narracyjną filmu a seksistowską ideologią1.
Chociaż teoretyczka kina feministycznego ma na myśli innego rodzaju analizę, niż ta
przedstawiona w niniejszym tekście, pozostaje przekonanie co do kluczowego znaczenia
tekstów produkowanych przez kulturę popularną. Dla Johnoston ważny jest subwersywny
potencjał reżyserek robiących filmy w ramach systemu przenikniętego przez dyskryminującą
kobiety ideologię i operującego równie opresyjnymi mitami. Nawet jeśli odrzucić bardzo
specyficzne podejście Johnston, to cenne wydaje się także inne jej spostrzeżenie: o tym, że
idee kina rozrywkowego zasilają kino, jak je nazywa Johnston „polityczne” i vice versa, w
żadnym z modeli nie da się uciec od polityki – proces jest zawsze dwukierunkowy.
Coraz częściej zresztą obszar kultury popularnej staje się, w ujęciu teoretyków i
analityków, obszarem działania rozmaitych polityk cielesności, wizerunku, tożsamości
uprawianych za pomocą równie zróżnicowanych strategii. Obszar rozrywki staje się
dynamicznym układem sił, definiowanym nie tylko przez ośrodki produkcji tekstów
kulturowych, ale też przez aktywne strategie odbiorcze i praktyki kładące kres
modernistycznemu podziałowi na kulturę „wysoką” i „popularną”, czy raczej, jak podkreśla
Stuart Hall, oparte o nieustanny dialog między tym, co „elitarne” i tym, co „popularne”. W
tym ujęciu sfera popularnych wyobrażeń staje się zasadniczym obszarem refleksji, gdzie
można prześledzić kształtowanie tożsamości. Jak pisze Hall o „czarnej” rozrywce: „(...)
kultura popularna, często rzeczywiście poddana stereotypizacji i komodyfikacji, nie jest – jak
o niej zwykliśmy myśleć – obszarem, gdzie odkrywamy prawdę doświadczenia, to, kim
naprawdę jesteśmy. To obszar głęboko mityczny. To widowisko popularnych pragnień i
fantazji. To teren, gdzie odkrywamy nasze tożsamości i gdzie gramy z nimi, gdzie jesteśmy
przedstawiani i kreowani nie tylko przed publicznością na zewnątrz, która nie pojmuje tego
komunikatu, ale także – po raz pierwszy – przed sobą.”2. Należałoby dodać, że kultura
popularna jest szczególnie ważnym terytorium gry (czy raczej dialogu – Stuart Hall przyjmuje
za Bachtinem dialogowy model kultury) z identyfikacjami i tożsamościami płciowymi. Jak
podkreśla Leslie Gotfritt3, to właśnie formy kultury popularnej organizują, mediatyzują i
umożliwiają pożądanie. Nie przypadkiem w filmowych obrazach pierwsze doświadczenia
1 Johnston Claire, “Kino kobiece jako kino buntu”, przekł. A. Helman, „Film na
świecie” 1991/384.2 Hall Stuart, 1992, “What Is This “Black” in Black Popular Culture?” [w:] Black
Popular Culture, 1992, Gina Dent (red), Seattle: Bay Press, str. 32
erotyczne silnie łączą się z seansem kinowym, radiowym przebojem, tańcem czy modą. W
dominujących modelach reprezentacji, których funkcją jest także zapośredniczanie
doświadczenia, próbujemy znaleźć swoje miejsce, własną melodię i własny obraz. Nie jest to
proces łatwy ani pozbawiony konfliktów. Jak pisze Stuart Hall: „Zawsze negocjujemy, nie z
pojedynczym zestawem opozycji, które lokalizują nas zawsze w takiej samej relacji do
innych, ale z całą serią zróżnicowanych umiejscowień (positionalities). Każde oferuje nam
perspektywę głębokiej podmiotowej identyfikacji. I to jest najtrudniejsze w tym procesie
mnożenia pól identyfikacji i antagonizmów: często są wobec siebie w relacji konfliktowej,
wzajemnie się przemieszczając.”4 Chodzi tutaj nie tylko o dynamiczną koncepcję kultury
popularnej, ale o równie mobilną i otwartą na ciągłą redefinicję granic koncepcję podmiotu i
tożsamości. Wydaje się bowiem, że ten rodzaj dynamiki najlepiej charakteryzuje przygody
podmiotu/ów w kulturze postmodernistycznej.
Tożsamość jako negocjacja
Bardzo poręcznym narzędziem analizy staje się w tym kontekście pojęcie negocjacji,
zwłaszcza jeśli chodzi o analizę kształtowania tożsamości gender. Pojęcie nie jest całkiem
nowe i zostało wypracowane na gruncie studiów kulturowych szkoły brytyjskiej. Jeden z
fragmentów tekstu Christine Gledhill5 nosi tytuł „Kultura jako negocjacja”. Jak pisze autorka
– i trudno się tutaj z nią nie zgodzić – zaletą tego podejścia jest „unikanie nazbyt
deterministycznego spojrzenia na produkcję kulturową, czy to z perspektywy ekonomicznej
(produkt medialny jest odzwierciedleniem dominujących interesów ekonomicznych spoza
tekstu), czy też z punktu widzenia filmowej psychoanalizy (tekst konstruuje widzów poprzez
psychologiczne mechanizmy patriarchalnej nieświadomości)”6. W odniesieniu do kultury
popularnej jest to model, który pozwala na wyjście poza zamknięty krąg teorii jednostronnie
ujmujących mechanizmy przemysłu kulturalnego (o proweniencji neomarksistowskiej, bądź
wywodzących się ze szkoły frankfurckiej) czy ślepą uliczkę lingwistycznego nominalizmu
3 Gotfrit Leslie, 1991, Women Dancing Back: Disruption and the Politics of Pleasure. [w]
Postmodernism, Feminism, and Cultural Politics. Giroux Henry A. (red.)., Albany: State
University of New York Press4 Hall, Stuart, op.cit., str. 315 Gledhill Christine, 2001, “Negocjacje przyjemności” [w:] Gender w kinie europejskim i
mediach, Ostrowska Elżbieta (red.), Kraków: Rabid
6 Gledhill, Christine, op.cit., str. 50.
poststrukturalistycznego. Jednocześnie model proponowany przez Christine Gledhill
uwzględnia użyteczne narzędzia wywodzących się z obu nurtów refleksji, przy czym bierze
się pod uwagę aktywność wszystkich uczestników komunikacji kulturowej, a cyrkulacja
znaczeń ma zawsze swój materialny – także w sensie cielesności – aspekt. Jak pisze Gledhill:
„(...) termin „negocjacje” zakłada wiązanie przeciwnych stron w zachodzącym procesie
wymiany. Jako model tworzenia znaczenia negocjacje zawierają pojęcie wymiany kulturowej
jako krzyżowania procesów produkcji i odbioru, w których działają nakładające się, ale nie
pasujące do siebie determinanty”7. Wydaje się, że znakomicie mieści się w tej metodzie aparat
pojęciowy wypracowany na gruncie najnowszej teorii gender (choćby kategoria
performatywności gender czy proces polityki parodii w ujęciu Judith Butler).
Gledhill rozróżnia negocjacje na trzech poziomach: instytucjonalne (uwzględniające
„ekonomie i ideologie wolnego rynku”), tekstowe i negocjacje sytuacji odbioru (tutaj
wykracza się poza analizę tekstualną, co prowadzi w kierunku badań antropologiczncyh).
Spróbujmy rozpatrzyć w ramach takiego modelu filmy reżyserowane przez Jodie
Foster.
Man’s world?
Popularna feministyczna krytyka systemu produkcji wypracowanego w Hollywood
podkreśla, że jest to świat mężczyzn. Przypomina o tym także kampania grupy feministek
znanych jako Guerilla Girls. Jeden z billboardów wyprodukowanych przez tę grupę i
rozmieszczonych w amerykańskich miastach głosił: „nawet senat USA jest bardziej
postępowy niż Hollywood. Senatorki: 14 procent. Reżyserki: 4 procent”. Szczegółowe analizy
pokazują jednak, że nie jest to cała prawda o Hollywood. W początkowym, pionierskim
okresie budowy mitu fabryki snów bardzo dobrze przyjmowano kobiety-reżyserki czy
scenarzystki. Charakterystycznym elementem było łączenie kilku funkcji (reżyserka –
scenarzystka-producentka, często ex-aktorka) oraz współpraca między kobietami świata
filmu, często nosząca znamiona układu mistrzyni – uczennica (dobrego przykładu dostarczają
znane tandemy: Alice Guy Blaché – Lois Weber czy Francis Marion – Mary Pickford).
Kobiety promowały się i wspierały, posiadały własne studia i nie wahały się, jak Lois Weber,
podejmować kontrowersyjnych wątków cenzury czy aborcji. W niektórych dziedzinach
zaznaczała się wręcz ich przewaga: archiwa pokazują, że były one autorkami scenariuszy
połowy filmów, które powstały między 1912 a 19258. W pierwszej dekadzie XX wieku (i na
początku lat 20-tych) kobiety były zachęcane do zaangażowania się w świat filmu, nie tylko
7 Gledhill, Christine, op.cit. str. 50
w roli konsumentek. Moving Picture Magazine opublikował nawet artykuł zatytułowany
„Nowy zawód kobiet”, którego główna teza brzmiała: kobiety – jako bieglejsze w sztuce
pisania (np. listów) i traktujące papier jako powiernika swoich marzeń i fantazji – są
idealnymi autorkami scenariuszy filmowych. W książce o możliwościach kobiecej kariery,
wydanej w 1920 r., jeden z rozdziałów traktował o reżyserii9. To dopiero w latach
trzydziestych – po serii wstrząsów i przekształceń, które doprowadziły do wykrystalizowania
się systemu z ogromnymi studiami, rozrośniętą administracją, gwiazdami ekranu i
wielkonakładowymi – kobiety zaczęły znikać z pola widzenia tam, gdzie chodziło o
podejmowanie decyzji czy proces twórczy. Zostało im miejsce niemal wyłącznie po jednej
stronie kamery (wyjątki takie jak Dorothy Arzner i Ida Lupino potwierdzają regułę).
Łatwo daje się zauważyć pewna prawidłowość: lata najbardziej znaczącej obecności
kobiet w Hollywood pokrywają się z bardzo dynamicznym okresem pierwszej fali feminizmu
i istotnymi zmianami w postrzeganiu roli kobiet. Podobny moment pojawia się w
komercyjnym kinie amerykańskim lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych
XX wieku, zdominowanym nie tylko przez mężczyzn za kamerami, ale przez konserwatywną
ideologię wartości rodzinnych czy równie konserwatywną wizję kobiecości i męskości (tzw.
kino „nowej przygody”), nawiązujące zresztą do obrazów kina lat trzydziestych i
czterdziestych10. Druga połowa lat dziewięćdziesiątych to natomiast zauważalna zmiana:
seriale i filmy kierowane są w coraz większej mierze do publiczności rozczarowanej
konserwatywną polityką rządów Reagana i Busha seniora. Przełom dekad przyniósł nowy
produkt kulturowy – seriale typu „Ally McBeal” czy „Seks w wielkim mieście”, które znowu
współbrzmią nie tylko z silnie artykułowanymi nastrojami feministycznymi, ale także z coraz
bardziej zauważalną dekonstrukcją tożsamości płci. Jeśli istnieje w tych produktach
zauważalna nuta konserwatyzmu, to dotyczy ona głównie niechęci do redefinicji konwencji
heteroseksualnego pożądania.
Czy chodzi w tym kontekście o uwzględnienie zmieniających się „trendów”? Choć
chciałoby się postawić tak optymistyczną hipotezę, trudno jednak nie zauważyć, że grzeszy
ona pewną dozą naiwności, decydującą rolę w rozpowszechnianiu produktów Hollywood
8 Beauchamp Cari, 2003, “Women Behind the Camera in Early Hollywood”, on-line,
MoviesByWomen.com9 jw.10 Stachówna Grażyna, 1998, „1975 – 1985: Dziesięć obrazów jednej dekady” [w:] Kino ma
100 lat. Dekada po dekadzie. Materiały z konferencji naukowej Ostrowska Elżbieta i Rek Jan
(red.), Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
pełnią bowiem wyniki rynkowe. W pesymistycznym ujęciu – głównie za sprawą reklamy
rozumianej głównie jako narzędzie nasilonej perswazji – uważa się, że tego rodzaju
uwarunkowanie oznacza katastrofę dla treści nieco wyrastających ponad konwencję
tradycyjnej rodziny amerykańskiej. Badania pokazują jednak, że praktyki odbioru znacznie
rzadziej (niż skłonni bylibyśmy przypuszczać) są kalką medialnej perswazji11 a zastosowanie
produktów – nawet codziennego użytku – może znacznie odbiegać od zaprojektowanego. Jak
pisze Gledhill, „tym bardziej wartości użytkowe tekstów medialnych (które sytuują się w
kompleksie przyjemności i znaczeń działających na różnych poziomach – estetycznym,
emocjonalnym, ideologicznym i intelektualnym) są znacznie mniej przewidywalne i możliwe
do kontroli.”12 Dlatego wejście w obieg rynkowy / medialny alternatywnych dyskursów
cielesności czy tożsamości płci należy traktować jako sygnał zmiany, zmiany odnoszącej się
nie tyle do zastanej rzeczywistości społecznej, ile zmiany w obrębie pól możliwych
negocjacji. Takie podejście pokazuje także, że pytanie – często stawiane w sytuacji silnej
mediatyzacji wizerunków pop-feministycznych - dotyczące tego, czy można traktować te
treści jako zasadnicze naruszenie patriarchalnych konwencji, czy należy widzieć w nich
raczej kapitalizację tematu uznawanego za modny, wydaje się być źle postawione. Odpowiedź
na to pytanie nie zmieni bowiem faktu, że otwierają się nowe możliwości negocjacyjne a
tożsamości gender stają się bardziej zdecentralizowane. I chociaż praktyka okresowego
powrotu dominujących dyskursów konserwatywnych zwana w literaturze amerykańskiej
„backlashem” pokazuje, że nie można mówić o linearnym modelu postępu, to wydaje się
jednak, że w sytuacji - charakterystycznej dla kultury postmodernistycznej - permanentnej i
totalnej dywersyfikacji segmentów rynku produktów kulturalnych (zwanych „niszami”) te
możliwości pozostaną, a nawet będą się mnożyć.
Filmy wyreżyserowane przez Jodie Foster powstały w pierwszej połowie lat
dziewięćdziesiątych, co nakłada się na okres dynamicznych zmian w podejściu do kwestii płci
zarówno w komercyjnym kinie amerykańskim, jak i w życiu społecznym (nie bez wpływu
dramatycznych wydarzeń, takich jak sprawa Clarence – Hill czy proces oskarżonego o
morderstwo narzeczonej O.J. Simpsona). Bycie reżyserką w Hollywood ciągle zapewne nie
jest sprawą łatwą: jak mówi Shari Frilot z ekipy zajmującej się przygotowywaniem programu
11 Morley David, 2001, “Sposoby rodzinnego oglądania telewizji – zróżnicowanie ze
względu na płeć” [w:] Gender w kinie europejskim i mediach, Ostrowska Elżbieta (red.),
Kraków: Rabid
12 Gledhill, Christine, op.cit., str 51-52.
festiwalu Sundance: „Reżyser musi przekonać kogoś do swojej wizji – a tak naprawdę do
swojego oglądu świata. Sądzę, że jest to znacznie trudniejsze dla kobiet niż dla mężczyzn.”13
Nancy Meyers - reżyserka filmu Czego pragną kobiety (2000), który okazał się jedną z
bardziej kasowych produkcji Hollywood ostatnich lat - przystępując do realizacji swego
nowego filmu musiała zostać zaakceptowana przez... aktora mającego grać główną rolę –
Jacka Nicholsona, który w trakcie swojej ponad 40-letniej kariery nie zetknął się z reżyserem-
kobietą14.
Zasadniczym obszarem negocjacyjnym pozostaje jednak sam tekst filmu.
Home Sweet Home
Obydwa filmy Jodie Foster można ulokować w pojemnej konwencji „kina
familijnego”, a obraz Wakacje w domu nosi także cechy komedii romantycznej. Wydawałoby
się, że Tate mały geniusz – życzliwie na ogół przyjęty przez krytykę – jest klasycznym
przykładem filmu o kłopotach chłopca wyrastającego ponad poziom przeciętnych
śmiertelników. Mały Fred jest bowiem – jak można domyśleć się już z tytułu – geniuszem.
Powiedzieć wybitnie uzdolnionym to byłoby za mało, bo, jak mówi pomocnik filmowej dr
Grierson, „nie chodzi o to, co on wie, chodzi o to, ile może zrozumieć”. Narracja filmu nie
odbiega zbytnio od popularnej formuły „socjalizacja jednostki nieprzeciętnej” skrzyżowanej z
tak lubianym w kinie amerykańskim motywem „brzydkiego kaczątka”. Fred początkowo
sklasyfikowany przez nauczycielkę jako opóźniony w rozwoju, szybko przekonuje otoczenie
– wcale się zresztą o to specjalnie nie starając - że jest dzieckiem wybitnie uzdolnionym. Jego
największym marzeniem jest znalezienie kolegi i – jak to w tego typu historiach bywa – to
marzenie stanowi jeden z głównych motywów rozwoju fabuły. Ale nie jest to trop jedyny.
Fred zostaje dostrzeżony przez zajmującą się dziećmi wybitnie uzdolnionymi dr Grierson,
która oferuje mu możliwość wejścia w zupełnie inne środowisko oraz rozwijanie potencjału
intelektualnego. Do tej pory nie padło jeszcze słowo na temat matki chłopca, Dede Tate,
granej przez samą Foster. Jest to bowiem jeden z najważniejszych w tym filmie poziomów
negocjacji w ramach gatunku filmowego – Dede Tate nie tylko wychowuje Freda samotnie,
kwestia ojca Freda po prostu w ogóle się nie pojawia. Wygląda to tak, jakby Fred był
13 Thomson Patricia, “Women by the Numbers: More Female Voices Are Getting Heard At
Sundance & In the Indie World”, wejście na stronę: 27.01.2004 On-line Indiewire.com14 Goldstein Patrick, ”Women directors: Still out of the Hollywood loop?”, Los
Angeles Times, 20 kwietnia 2003, on-line, Latimes.com
dowodem na możliwość dzieworództwa (co jest żartobliwie zasugerowane). Konsekwentnie
brak też wątków odnoszących się do życia prywatnego Dede – na podchwytliwe pytanie dr
Grierson „może ma pani jakieś własne plany na lato?” Dede po prostu nie odpowiada. W
całym filmie ani raz nie pojawia się pytanie o tatę, Fred nie wspomina o nim, nie pragnie go
odszukać ani za nim nie tęskni. Najlżejszą sugestię wypowiada dr Grierson, ale jest to tylko
urwane zdanie „przecież musiał być jakiś ojciec”. Odbiorcy mogą w to jednak zwątpić –
opowieść rozpoczyna się od sceny w sali porodowej, gdzie Dede przytula noworodka i
narracją prowadzoną głosem Freda za kadru: „wydaje mi się, że pamiętam swoje narodziny”.
Samotną matką jest także Claudia (Holly Hunter) z Wakacji w domu, choć tutaj zasadnicze
pole negocjacji leży gdzie indziej. Sama Jodie Foster od lat konsekwentnie odmawia
ujawnienia personaliów ojca swoich synów.
W filmach rodzinnych – który najczęściej kojarzymy z produkcjami spod szyldu Walta
Disneya czy serialami typu Cudowne lata oraz Bing Crosby Show – podstawowy poziom
tekstu odnosi się do mitu amerykańskiej rodziny. Wpisany immanentnie w ten mit jest model
rodziny nuklearnej, z obojgiem rodziców, dzielących funkcje idealnie wg podręcznika doktora
Spocka oraz popularnej wersji freudyzmu dominującej w amerykańskiej kulturze lat
pięćdziesiątych. Patricia Mellencamp zauważa regres początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy
modne było odwoływanie się do tradycyjnych wartości rodzinnych pytając retorycznie: „Lata
dziewięćdziesiąte powróciły do lat pięćdziesiątych – czyżbym od nowa przeżywała swoje
życie?”15 Ojciec jest figurą nieodzowną dla prawidłowego rozwoju zarówno chłopców, jak i –
może nawet bardziej – dziewczynek, a samotna matka na ogół kojarzona z patologią
społeczną, jest narażona na nadużycia seksualne. Zwłaszcza, jeśli – jak Dede Tate – pracuje
jako kelnerka. W Tate małym geniuszu życie prywatne Dede pozostaje całkowicie poza
tekstem, a jej związek z synem jest niemal absolutny. Na pozycji ‘męskiej’ zostaje obsadzona
doktor Grierson. Nie tylko narusza – jak się początkowo wydaje – dość hermetyczny układ
matka – syn, ale jest także kobietą o ‘męskim’ stylu bycia, realizującą karierę naukową,
bezdzietną. Powiew konserwatywnej ideologii? Raczej konieczność wprowadzenia
spolaryzowanych postaci, jednej z tych „konfliktowych” lokalizacji, o których pisze Stuart
Hall. Grierson jest bowiem negatywem Dede w stopniu niemal idealnym – i też prawie nic nie
wiemy o jej życiu prywatnym. Pytanie Freda: „dlaczego nikt cię nie odwiedza, dlaczego nie
masz dzieci, co z tobą jest nie tak?” pozostaje bez odpowiedzi. Obecność dr Grierson
15 Mellencamp Patricia, 1999, „High Anxiety: Catastrophe, Scandal, Age, and Comedy” [za:]
Oxford Readings in Feminism and Cultural Studies, 1999, Shiach Morag (red.), New York:
Oxford University Press, str.242
realizuje naczelną zasadę popularnego kina amerykańskiego: zmaganie się sił
antagonistycznych. Tyle, że tutaj obrano formułę negocjacji: chłodna pani naukowiec nie
zostaje ani zniszczona, ani umiejscowiona w ramach formuły „zrozumiała swój błąd i prosi o
przebaczenie”. Końcowa scena filmu łączy wszystkich uczestników w umiarkowanie
szaleńczej zabawie podczas urodzinowego party małego geniusza. Fred ma towarzystwo, dr
Grierson ma młodego podopiecznego w college’u, związek Dede z synem zostaje
potwierdzony, ale już na innych zasadach, gdzie chłopiec musi zorientować się, czego
naprawdę chce. Brak w filmie szczególnie dramatycznych punktów kulminacyjnych (poza
nieodzownymi punktami węzłowymi, które w tego rodzaju kinie są siłą napędową narracji).
Tak skonstruowana warstwa tekstowa zawiera zarówno kody gender łatwo
przyswajalne w ramach tradycji gatunku, jak i znacznie od niej odbiegające, które czasami
mogą zaburzyć oczekiwania widza wywołując konflikt, z którego rozwiązaniem musi sobie –
jak Fred – poradzić sam. Przy czym reguły gatunkowe oraz konwencje należy rozumieć tutaj
w kontekście komunikacji z odbiorcą, jako „zmienne w czasie i przestrzeni konwencje
porozumiewania się stron biorących udziału w akcie komunikacji filmowej.”16
Choć zasadniczy wątek filmu nie jest zorganizowany wokół zagadnień płci kulturowej
i sposobów jej kodowania w społeczeństwie amerykańskim, to nie można uniknąć wrażenia,
że stanowi on „ideologię” utworu, będącą zresztą odpowiedzią na konserwatywną „ideologię”
gatunku w ujęciu tradycyjnym. W ten sposób realizuje się zresztą jedna z naczelnych zasad
kina popularnego, które – choć niezmiernie rzadko porusza wprost kwestie dyskursu władzy
w odniesieniu do płci – czyni z tego dyskursu centralny kompleks organizujący filmową
narrację (a jak utrzymuje teoria inspirowana psychoanalizą i marksizmem – również język
filmowy). Dzięki temu jednak, że negocjacje odbywają się na „peryferiach” zasadniczej
opowieści, o tak wdzięcznym temacie, jak mały chłopiec-geniusz – widzowie mogą
przyswoić tę innowację znacznie łatwiej, niż w kinie określanym jako feministyczne.
Mówimy wszak o kulturze popularnej i masowym odbiorcy.
Bracia i siostry
Kolejny film Jodie Foster znacznie śmielej wkracza na terytorium redefinicji znaczeń
związanych z kategorią gender. Akcja filmu Wakacje w domu osnuta jest wokół rodzinnego
spotkania w Dniu Dziękczynienia – tego najbardziej familijnego z wszystkich amerykańskich
świąt, kto wie, czy nie ważniejszego dla zmitologizowanej amerykańskiej rodziny niż Boże
16 „Kino gatunków”, 1991, Helman Alicja (red.), Zeszyty Naukowe UJ Prace
Historycznoliterackie Zeszyt 75, Warszawa- Kraków: PWN, wstęp str. 8
Narodzenie. Samotnie wychowująca nastoletnią córkę renowatorka sztuki, Clarice Larson
(Holly Hunter), wyjeżdża do domu rodzinnego w Baltimore, aby spędzić Święto
Dziękczynienia z rodzicami. Podróż oznacza dla bohaterki typową traumę powrotu w
domowe pielesze, gdzie czekają dobrze znane konflikty, wzorce zachowań i style
komunikacji. Sytuacji nie polepsza fakt, że Clarice boi się latać, że została właśnie zwolniona
z pracy, zaskakując samą siebie zainicjowała kontakt erotyczny z przełożonym, a córka
komunikuje jej właśnie, że zamierza w trakcie weekendu stracić dziewictwo ze swoim
chłopakiem. Do pewnego momentu wszystko dzieje się zgodnie z regułami gry: rodzice są tak
nieznośni, jak przewidywaliśmy, Clarice po drodze z okna samochodu widzi inną ofiarę życia
rodzinnego równie zachwyconą sytuacją, jak ona. Matka czyni jej stałe i łatwo
przewidywalne wymówki. Nie na tym jednak poziomie historii rozgrywa się renegocjacja
przestrzeni rodzinnej. W domu pojawia się brat Clarice, Tommy, który jest gejem, co zostało
zresztą przez rodzinę w zasadzie zaakceptowane. I wokół tego „w zasadzie” rozgrywa się
znakomita część akcji. Tommy przyjeżdża z przyjacielem, Leo i – choć wszystkim ciśnie się
na usta pytanie o poprzedniego partnera – jest to temat, o którym się nie mówi. Najwyraźniej
są także inne tematy związane z relacjami seksualnymi, konsekwentnie przemilczane (i to
przez długie lata). Nieco zwariowana ciotka Tommy’ego i Clarice (Geraldine Chaplin),
zwierza się wszystkim uczestnikom rodzinnego obiadu: otóż przez całe lata trwała jej
fascynacja erotyczna osobą szwagra, czyli ojca Tommy’ego i Clarice. Znamienne jest zresztą,
że punktem zapalnym tego szczególnego przyjęcia staje się pieczony indyk – potrawa dla
Amerykanów obciążana ważnym znaczeniem symbolicznym. Mimo wcześniejszych sugestii,
strony konfliktu nie są zorganizowane według zasady pokoleniowej. Napięcie narasta (a w
końcu wybucha) między Tommym a jego drugą siostrą Joanne i jej mężem Walterem.
Reprezentują oni wszelkie cechy konserwatywnych yuppies, z bardzo ugruntowanymi
poglądami na rodzinę, orientacje seksualne i ... styl ubioru. Paradoksalnie to właśnie oni
wyglądają dziwacznie przy rodzinnym stole, wokół którego zgromadziły się indywidualności
mogące irytować, ale zdecydowanie sympatyczne. Sympatii natomiast nie budzi Joanne, ani
swoim zachowaniem – nadzwyczaj protekcjonalnym – ani stylem komunikacji. W najbardziej
emocjonalnym momencie konfliktu opada z niej maska wymuszonej grzeczności i
„tolerancji”, a z jej ust padają określenia godne najbardziej zapalczywych homofobów. Tego
wybuchu nie usprawiedliwia fakt, że oboje z mężem są celem nieco sarkastycznego poczucia
humoru brata-geja i trudno przyznać rację Walterowi, kiedy dochodzi do jego bójki z
Tommym. Postać Joanne może natomiast budzić litość, kiedy na próbę pojednania ze strony
Clarice (pełniącej zresztą konsekwentnie funkcję negocjatorki) prosi, żeby nie przeszkadzać
jej w ćwiczeniach gimnastycznych. Tylko one sprawiają jej prawdziwą przyjemność. Kiedy
Clarice po bezskutecznej próbie porozumienia (pada zresztą wtedy znamienna kwestia „nie
musimy się lubić, jesteśmy rodziną”) wychodzi, widzimy jak Joanne walczy z emocjami po
to, żeby – będąc na granicy płaczu – przybrać kamienną twarz i z jeszcze większą
zapalczywością oddawać się gimnastyce. I ten konflikt – wbrew gatunkowym regułom –
pozostanie raczej bez rozstrzygnięcia, choć może właściwiej byłoby powiedzieć: otwarty. Jest
to bowiem starcie nieprzystających do siebie form komunikacji oraz systemów wartości,
stylów życia i – co podkreśla to również scenografia – estetyk.
Scena przy stole – która dorównuje na tyle, na ile jest to możliwe w tej konwencji (a
może właśnie tę konwencję negocjuje) brutalnej wiwisekcji życia rodzinnego dkonywanej
przez reżyserów brytyjskich, jak Mike Leigh (a przed nim Tony Richardson czy Lindsay
Anderson) - jest zresztą bodaj jedyną sceną, w której rozumiemy tak często wyrażaną przez
Tommy’ego i Clarice niechęć wobec rodzinnego domu. Niewiele jest jednak takich
momentów, które niechęć tę by uzasadniły. Ot, może nieco zwariowana, ale jednak rodzinka!
Relacje między członkami rodziny są zarysowane z czułością, choć i z humorem: modelowa
dla tej konwencji jest relacja Clarice z ojcem, niezwykle ciepła. Od razu można zgadnąć, że to
typowa „córka tatusia” - jedna z podstawowych konwencji kina amerykańskiego. Związek
Clarice z matką jest w większym stopniu podszyty napięciem: matka wypomina córce jej brak
sukcesów życiowych czy brak inicjatywy prowadzący do kryzysów w karierze zawodowej.
Clarice i Tommy stanowią parę, która świetnie się rozumie. Właściwie przez znakomitą część
filmu zastanawiamy się: skoro jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze?
Matki i córki – partnerzy i partnerki
Wydaje się, że częściowej odpowiedzi na to pytanie może dostarczyć analiza funkcji
narracji o „powrocie do domu”. W filmie dokonuje się on i realnie, i symbolicznie zarazem:
Clarice dostaje swój młodzieńczy pokój (to otoczenie staje głównym powodem niemożności
nawiązania erotycznej przygody z Leo), pojawiają się znajomi z przeszłości (m.in. pierwszy
chłopak – komiczny jest spisek swatania zorganizowany przez matkę Clarice), pojawiają się
wspomnienia. Autorki analizujące rozmaite narracje o „powrocie do domu” piszą, że miejsca,
w których się dorastał,o oferują przede wszystkim powrót do swego rodzaju „walki o
tożsamość”. Jednocześnie nieuchronna rekonfiguracja stosunku do konkretnych osób z
przeszłości (rodziców, kolegów, kochanków) wskazuje na zasadniczą płynność i mobilność
identyfikacji i negacji, na których opiera się tożsamość17. W przypadku Clarice
nieprzypadkowy jest także moment tej regresji do okresu wieku młodzieńczego – choć
zapewne takie „wakacje w domu” mają miejsce regularnie, tym razem kontekstu dostarcza
decyzja nastoletniej córki o podjęciu życia erotycznego, decyzja, która wprawia Clarice w
popłoch, nawet jeśli stara się nie dać tego po sobie poznać. Z czym wiąże się to napięcie?
Tego się z filmu nie dowiemy, ale jeden z węzłowych momentów kształtowania tożsamości
gender buduje się tutaj na zasadzie analogii: córce zamierzającej wejść w dorosłość
towarzyszy matka wracająca do dziewczęcego pokoju i ‘zawieszająca’ swoją dorosłą
kobiecość (bo tak można zrozumieć scenę z Leo).
Innym kontekstem tego „powrotu do domu” dostarcza postać Tommy’ego, geja, który
przyjeżdża do rodzinnego domu z nowym przyjacielem. To bodaj najciekawszy poziom
negocjacji – a można nawet uznać, że jest to gra z odbiorcami. Dopóki bowiem nie wyjaśni
się to w odpowiednim momencie, Leo jest odbierany (także przez widzów) jako nowy partner
życiowy Tommy’ego. Ten wątek dostarcza kolejnego punktu kulminacyjnego – kiedy okazuje
się, że Leo jest heteroseksualnym kolegą Tommy’ego, pragnącym poznać jego siostrę,
Clarice, którą zna ze zdjęcia. Wszystko w dodatku dość subtelnie mogłoby wpisywać się w
znaną konwencję komedii pomyłek, gdyby nie fakt, że reżyserka – w filmie jak najdalszym
od jakiegokolwiek skandalizowania odmiennością orientacji (co było główną konwencją
pokazywania homoseksualizmu przez kino komerycjne aż do początku lat
dziewięćdziesiątych) - wcale nas do „tropienia” orientacji nie zachęca. Odmienne dyspozycje
erotyczne nie są bowiem umiejscowione w żadnym specjalnym getcie (ten wątek i ta estetyka
pojawia się raczej w wypowiedzi Joanne, która sensacjonalizuje fakt ślubu Tommey’ego i
jego partnera) ani nie wyłączają bohaterów z „normalności”, charakterystycznej w tym
przypadku dla konwencji, do jakiej film się zalicza. Ojciec Tommy’ego składa telefonicznie
gratulacje partnerowi syna i choć widać, że nie jest to dla niego łatwy krok – co raczej
wygląda bardziej na element konwencji niż wynika z narracji – jego kwestia „Gratulacje...
naprawdę. Dobry z ciebie chłopak” brzmi wiarygodnie. Można powiedzieć, że „dziewczyna z
sąsiedztwa” staje się „gejem z sąsiedztwa”. Dla Tommy’ego jednak okres młodzieńczy musiał
być trudniejszy, co przewija się w rozmowie z Clarice po burzliwej wymianie zdań z Joanne,
ale o czym także bliżej się nie dowiadujemy.
17 Martin Biddy and Mohanty Talpade Chandra, 1999, “Feminist Politics: What’s
Home Got to Do with It?” [za:] Oxford Readings in Feminism and Cultural Studies, 1999,
Shiach Morag (red.), New York: Oxford University Press
Dla obojga bohaterów owa „nieznośność” wakacji w domu może tkwi więc nie tyle w
specyfice rodzinnych relacji, ile ich własnym procesie negocjowania tożsamości w siatce
sprzecznych dyskursów.
Przyjemność z oglądania filmów Jodie Foster płynie z napięcia między stopniem ich
skonwencjalizowania a poziomem innowacyjności i redefiniowania układu gry. Może
bowiem cieszyć fakt, że para gejów staje się zwyczajnym elementem jakże konwencjonalnej
opowieści o rodzinie amerykańskiej.
Jedna z pierwszych reżyserek, Alice Guy Blaché, Francuzka w Hollywood, uczyniła z
kategorii gender jedną z naczelnych kategorii „amerykańskości”. W filmie „Making of an
American Citizen” z 1912 r. pokazuje parę Rosjan, którzy przybywają do Nowego Świata z
falą imigracji biedoty z Europy Wschodniej. Historia tego małżeństwa w Nowym Świecie jest
opowieścią o emancypacji żony Iwana (co podkreśla wprost jeden z napisów: „Żona Iwana
zaczyna życie w amerykańskim stylu”), a bardziej jeszcze o nauce, jaką otrzymuje jej mąż w
Ameryce: tutejsze społeczeństwo nie toleruje przemocy wobec kobiet. Iwan musi to pojąć
skazany na roboty za przemoc wobec żony, którą zmusza do ciężkiej pracy fizycznej. Bohater
przechodzi oczywiście gruntowną przemianę i kiedy opuszcza mury więzienia, mamy już do
czynienia z rodziną w pełni amerykańską: stół nakryty białym obrusem, Iwan pracuje w pocie
czoła na roli, a miejscem jego żony staje się zadbana, czysta kuchnia, w której czeka na Iwana
ciepły posiłek. Czyż nie jest to najlepsza wykładnia ukrytej warstwy amerykańskiej ideologii
rodziny, tej o rygorystycznie przestrzeganym porządku płci, z którego wynika odmienność
ról, prac i praw? I czy da się ją oddzielić od feministycznej wymowy filmu o budzącej się
świadomości? To właśnie może być pole negocjacji.
Bibliografia:
Beauchamp Cari, 2003, “Women Behind the Camera in Early Hollywood”, on-line,
MoviesByWomen.com
Gledhill Christine, 2001, “Negocjacje przyjemności” [w:] Gender w kinie europejskim
i mediach, Ostrowska Elżbieta (red.), Kraków: Rabid
Gotfrit Leslie, 1991, Women Dancing Back: Disruption and the Politics of Pleasure.
[w] Postmodernism, Feminism, and Cultural Politics. Giroux Henry A. (red.)., Albany: State
University of New York Press
Goldstein Patrick, ”Women directors: Still out of the Hollywood loop?”, Los Angeles
Times, 20 kwietnia 2003, on-line Latimes.com
Hall Stuart, 1992, “What Is This “Black” in Black Popular Culture?” [w:] Black
Popular Culture, 1992, Gina Dent (red), Seattle: Bay Press
Johnston Claire, 1999, „Women’s Cinema as Counter Cinema” [za:] Oxford Readings
in Feminism and Cultural Studies, 1999, Shiach Morag (red.), New York: Oxford University
Press
Martin Biddy and Mohanty Talpade Chandra, 1999, “Feminist Politics: What’s Home
Got to Do with It?” [za:] Oxford Readings in Feminism and Cultural Studies, 1999, Shiach
Morag (red.), New York: Oxford University Press
Mellencamp Patricia, 1999, „High Anxiety: Catastrophe, Scandal, Age, and Comedy”
[za:] Oxford Readings in Feminism and Cultural Studies, 1999, Shiach Morag (red.), New
York: Oxford University Press
Morley David, 2001, “Sposoby rodzinnego oglądania telewizji – zróżnicowanie ze
względu na płeć” [w:] Gender w kinie europejskim i mediach, Ostrowska Elżbieta (red.),
Kraków: Rabid
Stachówna Grażyna, 1998, „1975 – 1985: Dziesięć obrazów jednej dekady” [w:] Kino
ma 100 lat. Dekada po dekadzie. Materiały z konferencji naukowej Ostrowska Elżbieta i Rek
Jan (red.), Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Thomson Patricia, “Women by the Numbers: More Female Voices Are Getting Heard
At Sundance & In the Indie World”, wejście na stronę: 27.01.2004 On-line Indiewire.com
Filmografia:
Jako reżyserka:
2004 Flora Plum (w produkcji)
1995 Wakacje w domu (Home for Holidays)
1991 Tate mały geniusz (Little Man Tate)
1984 Tales from the Darkside, serial telewizyjny, odcinek Do Not Open This Box
Jako producentka
2004 Flora Plum (w produkcji)
2002 The Dangerous Lives of Altar Boys
2000/1 Waking the Dead
1998 The Baby Dance (TV)
1994 Nell
1986 Mesmerized (współproducentka)