hitman enemy within

407
HITMAN ENEMY WITHIN WILLIAM.C.DIETZ ( Przełożył WEASLEY55 – K.D)

Upload: nuwisam

Post on 27-Jun-2015

332 views

Category:

Documents


4 download

TRANSCRIPT

Page 1: Hitman Enemy Within

HITMANENEMY WITHIN

WILLIAM.C.DIETZ

( Przełożył WEASLEY55 – K.D)

Page 2: Hitman Enemy Within

Marjorie, dziękuję Ci za taniec i wszystko, co nadejdzie.

(William.C.Dietz)

Page 3: Hitman Enemy Within

PODZIĘKOWANIA

Wielkie dzięki dla Thomasa Howalta, Jespera Donnisa, Petera Fleckensteina, Keith Clayton, Tima Maka i Stevea Saffela za wsparcie i pomoc w złożeniu tej książki w całość! Bez was byłoby to niemożliwe!

(Thomas.C.Dietz)

Page 4: Hitman Enemy Within

Rozdział I

DOLIINA RENU, NIEDALEKO KOLONII, NIEMCY

Był piękny, słoneczny dzień, gdy Aristotl Thorakis wyszedł z dużej, ciemnej zamkowej komnaty na zalany słońcem taras i popatrzył w dolinę Renu. Powietrze pachniało słodko a światło słoneczne lśniło na wodzie jak złoto, gdy ciężko załadowane łodzie wzburzały ją, płynąc w obu kierunkach. Mnóstwo statków należało do rodzin, którzy żyli na ich pokładzie, czego dowodem były dziecinne kojce, zajmujące tak małą powierzchnię pokładu, jak tylko możliwe, oraz wesoło ubarwione pranie wiszące na sznurkach, zawiązanych dla tego celu.

To była idylliczna scena i przez krótką chwilę stary magnat morski chciał być tam na dole, stojąc za sterem ciężko załadowanego frachtowca płynącego do Bazylei lub Amsterdamu. Takie życie byłoby prostsze i na swój sposób ciekawsze niż to, które prowadził. Jego życiem była egzystencja VIPa, skazanego na wieczne podążanie śliskimi ścieżkami międzynarodowych interesów, próbującego chronić zarówno swój styl życia jak i imperium finansowe założone przez dziadka.

Ale słodkie myśli o morskim życiu były bardzo odległe. Thorakis wiedział jak ciężkie byłoby takie życie i nie chciał oddać luksusów, do których on i jego rodzina byli przyzwyczajeni.

„Grosik za twoje myśli” Powiedział Pierre Douai gdy pojawił się przy łokciu Greka, pojawienie się było ciche, ale zauważalne i Thorakis mimowolnie się przestraszył.

„ To piękny dzień” odpowiedział wymijająco

Douay przytaknął. Zamek był własnością Francuza i pomimo, że Thorakis odziedziczył całe swoje bogactwo, wiedział że Douay doszedł do wszystkiego samodzielnie. Był tak samo bogaty jak Grek, to jednak on przyszedł błagać a Douay miał zadecydować o jego losie

Page 5: Hitman Enemy Within

„Co o nim sądzisz”? spytał Douay gdy tamten łyknął pierwszy łyk zmrożonego Rieslinga

„Jest wytrawne” zaobserwował Thorakis „ i rześkie, a więc idealnie w dzień taki jak dziś”. Pięćdziesięciodwuletni biznesmen miał czarne włosy z pasmami siwizny i wąską , „rzeźbioną” twarz. Można by pomyśleć, że miał coś z atlety-amatora w latach młodości, jednak przybyło mu od tego czasu kilka kilogramów, których workowata, czarna koszulka nie mogła ukryć.. Spodnie khaki i para mokasynów Ghucciego bez skarpetek, dopełniały wrażenia.

Douay, w przeciwieństwie do niego był dziesięć lat młodszy, chudy niczym rapier i w wyśmienitej formie. Z wyjątkiem cienkiego czarnego pasa i czarnych sandałów na stopach Francuz był ubrany na biało

„Cieszę się, że je lubisz” odpowiedział. „Pochodzi znad Mozeli, a nie znad Renu. To ta łupkowata sól sprawia, że czujesz różnicę”

Thoakis nie miał pojęcia, co to znaczy, nie żeby go to obchodziło ale nie wspomniał o tym szukając sposobu na rozpoczęcie rozmowy, na którą obaj mężczyźni byli przygotowani.

-Niektóre lata są lepsze od innych - zauważył zamyślony Grek -dla wina i dla żeglugi

- Tak odparł trzeźwo Douai -Kto mógł przewidzieć, że jeden z twoich tankowców osiądzie na mieliźnie w Portugalii, liniowiec wpadnie w ręce piratów i twój dyrektor do spraw finansów zostanie aresztowany? Wszystko w mniej niż rok czasu? To nie do przewidzenia. Chodź. Lunch jest gotowy i będziemy mieli dużo czasu, by pogadać o winie, kobietach i żeglowaniu

Page 6: Hitman Enemy Within

Stół pokryty lnem został ustawiony w cieniu baldachimu, zrobionego z płótna w niebiesko białe paski. Baldachim szeleścił łagodnie jak bryza znad Renu, głaszcząca kamienne mury zamku.

Thorakis uważnie przyjrzał się stołowi. Pomimo tego, że miał nadmiar jedzenia w miejscu, gdzie go brakowało, miał ciężką alergię, więc przywiązywał wagę do tego co jadł. To dlatego osobisty szef kuchni przygotował większość posiłków dla Greka, gdy ten był w domu, towarzyszył mu gdziekolwiek by nie był i strzegł drzwi kuchni, gdy Thorakis jadł w restauracjach. Gdy zauważył eleganckiego szefa kuchni, stojącego w dyskretnej odległości od nich, biznesmen wiedział, że jedzenie jest bezpieczne i zajął krzesło naprzeciwko Douaya.

-Za długą i owocną współpracę.- Powiedział Francuz gdy podniósł kieliszek. Zamiast wesołości, której można się było spodziewać po Douayu Thorakis zobaczył w jego oczach coś innego. Jego wzrok był ponury i kalkulujący.

- Tak.- Powiedział Thorakis gdy podniósł własną szklankę Rieslinga - za długą i owocną współpracę.

Kieliszki delikatnie brzęknęły podczas uderzenia i dało się zauważyć nagły wzrost tempa sług Douaya podających im jedzenie, Pierwsze danie stanowiły krewetki przyozdobione zieleniną z bochenkiem kruchego chleba.

Zamiast bawić się z Thorakisem Francuz przeszedł od razu do sedna – Więc – zaczął smarując chleb masłem – Mam nadzieję, że nie urazi cię moja bezpośredniość, ale ile pieniędzy potrzebujesz by zająć się swoimi problemami?

Zaskoczony przez szczerość innego człowieka Thorakis był jednocześnie zadowolony, ponieważ nie był pewny jak zacząć negocjacje. Połknął kęs krewetki, popił łykiem wina, i przetarł wargi serwetką.

Page 7: Hitman Enemy Within

- około 500 milionów euro i sprawa pomiędzy nami załatwiona, zabezpieczona pożyczka, na 5 lat

- To dużo pieniędzy – zauważył łagodnie Douai - ale nie za dużo jeśli zabezpieczenie jest dostateczne – zrobił przerwę i spojrzał w twarz swojemu gościowi – i jeśli Ty zechcesz podzielić się ze mną pewnego rodzaju informacjami.

Pierwszego warunku można się było spodziewać, jednak drugi był nieoczekiwany i Thorakis zmarszczył brwi - informacji? Nie rozumiem?- To naprawdę całkiem proste, - rzekł Francuz nabijając krewetkę – Jesteś w zarządzie pewnej organizacji zwanej Agencja Ja mam podobne powiązania z grupą, którą ty znasz jako Puissance Treize lub Mocną Trzynastkę ( Power Thirteen – nie wiem jak to do końca przetłumaczyć - dopisek ). Jak prawdopodobnie jesteś świadom Puissance Treize zaczęła stanowić poważną konkurencję dla Agencji zarówno w kwestii podziału rynku jak i grubych dochodów. Jednak różnica jest widoczna, przynajmniej na razie

- Jednak z kluczowymi informacjami, dostarczonymi przez Ciebie, nasza grupa będzie mogła przejąć rynek w przeciągu kilku miesięcy, a nie lat

Nagle świeżo upieczony chleb wydał się nadmiernie suchy i Thorakis potrzebował dużo wina by go przełknąć

Jego działalność w Agencji skupiała się na rozwiązywaniu problemów z transportem i logistyką i miała być tajemnicą, jednak Douai wiedział.

Krew pulsowała mu w skroniach i poczuł nagłą potrzebę wysikania się

-To absurd – powiedział Grek słabo – nie mam pojęcia o czym mówisz

Page 8: Hitman Enemy Within

- Oh myślę że masz – nalegał Douai. Położył na stół folder ze zdjęciami – spójrz na nie…. Twoje zdjęcia podczas spotkania z innymi członkami zarządu Agencji w Rio, na pokładzie jednego z jachtów organizacji w Cape Town i Ty wychodzący z jednego z ich samolotów w Dallas

Thorakis wykorzystał czas by się opanować, wziął dwie fotografie i wzruszył ramionami rzucając je z powrotem na stół

- Znam mnóstwo ludzi. Jeżeli tamci byli związani z tą organizacją o której mówisz…. Agencją, to nic o tym nie wiem

- Proszę. – powiedział smutno Douai – nie pogrążaj się, dane mówią same za siebie. Gdy statki rejsowe Senor Jose Alvadeza zaczęły Ci odbierać klientów, ten utonął w swoim własnym basenie, pomimo tego, że był członkiem olimpijskiej drużyny pływackiej w Meksyku jakieś piętnaście lat wcześniej!

- Później, po tym jak dziennikarz Harry Meyers napisał artykuł o tym jak twoje tankowce wyrzucają toksyczne odpady do Oceany Atlantyckiego w niewytłumaczalny sposób popełnił samobójstwo dwa dni przed własnym ślubem

- Oh i nie zapominajmy hrabinie Marii Sarkom, która miała potwornego pecha, bo wpadła pod ciężarówkę, przejeżdżając prze Czterdziestą Drugą, tydzień po tym jak nazwała twoją żonę „brzydką świnią” w nowojorskiej rubryce towarzyskiej. Nie, mój przyjacielu, Ty nie tylko pracujesz dla Agencji – dodał ponuro Douay – oni płacą ci krwią

- Jednak nawet Agencja nie może nic poradzić na to, żre twoja firma została odrzucona przez bankierów w Zurychu, Londynie i Nowym Jorku. Ceny twoich akcji spadły o trzydzieści procent, a sprawa sądowa za rozlanie oleju potrwa dziesięć lat i twoje statki rejsowe płyną w połowie puste. Ale ty wiesz najlepiej, więc pogadajmy o czymś przyjemniejszym…. Jak się mają twoje dzieci? Mam nadzieję że dobrze

Page 9: Hitman Enemy Within

Thorakis poczuł rozpacz i ze wszystkich sił starał się jej nie ukazać. Rzeczą, której najbardziej się bał było to, że to właśnie on strwoni rodzinny majątek Thorakisów i nie tylko przyniesie mu to wstyd, ale także pozbawi jego dzieci przywilejów

Wreszcie po długiej chwili niezręcznego milczenia Grek popatrzył znad talerza

- Może mówiłem zbyt pochopnie - powiedział niepewnie – Jakich informacji szukasz? Kto wie…. Być może mogę jakoś pomóc.

No widzisz! – odparł Douay dobrodusznie – Wiedziałem że się dogadamy. Odpowiadając na twoje pytanie. Chcę wiedzieć wszystko co wiesz. Zwłaszcza wszystko to, co możesz mi powiedzieć o człowieku nazywanym agentem 47

Page 10: Hitman Enemy Within

Rozdział II

NA WSCHÓD OD YAKIMA, WASZYNGTON, USA

Pióropusz dymu, poprzedzony mgiełką wzniósł się w powietrze, gdy mężczyzna, mający niedługo zginąć, wyruszał w daleką podróż.

Zarówno jeździec jak i motocykl zniknęli z pola widzenia, gdy żwirowata droga poprowadziła ich w dół w jeden z wielu wąwozów, oddzielających 47 od celu. Nadjeżdżający motocyklista wciąż był zbyt daleko by go zidentyfikować, więc zabójca zniżył lornetkę i pozwolił nagrzanemu od słońca głazowi dalej znosić swój ciężar Dzień był ciepły i droga zdawała się błyszczeć gdy mężczyzna zwany Ponurym Żniwiarzem znowu pojawił się w polu widzenia. Jego prawdziwe imię to Mel Johnson, a jedną z jego licznych dróg do sławy była duża kartoteka kryminalna i gotowość zabicia każdego, kto wejdzie mu w drogę. Nosił gogle motocyklowe, kamizelkę z czarnej skóry bardzo podobną do tej, co 47 miał na sobie i parę wyblakłych Lewisów. Ciuchy, które noszą zarówno prawdziwi motocykliści, jak i naśladujące ich żółtodzioby, którzy chcą wyglądać twardo.

Johnson nie należał do tego drugiego typu ludzi. To był zawodowiec i jego umięśnione ręce trzymały się prosto kierownicy, gdy chopper

Page 11: Hitman Enemy Within

jechał pod górę, na miejsce spotkania członków „Wielkiej Szóstki”, rozrywkowej grupy kilku gangów motocyklowych nad którą władzę miał potężny gość znany jako „Big Kahuna”, „Big K” albo skrótowo BK

Big K prowadził wspólne przedsiębiorstwo, korzystne dla wszystkich jego członków. Strategia polegała na niedopuszczeniu do wtargnięcia tam konkurencji jak Np. Kolumbijskich karteli narkotykowych

Tak to miało funkcjonować, krążą jednak legendy, że nie wszyscy członkowie gangu byli zadowoleni z samowystarczalnej polityki Kahuny, co wyjaśnia dlaczego szefowie, jak Johnson, przybywali osobno. Big Kahuna nie chciał zostać zabity

To było bardzo rozsądne według 47

Zadowolony z tego, że ten człowiek był jego celem 47 zniżył lornetkę i sprawdził swój zegarek na rękę marki Royal Oak Offshore. Johnson był spóźniony, skoro Johnson się spóźniał, spóźniał się też 47 ale na to nic nie można było poradzić

47 poczuł znajomy uścisk w brzuchu, gdy przystanął i zmusił się do rozejrzenia wokoło. Zabójca wiedział z doświadczenia jak wiele może się zmienić podczas tak małej ilości czasu, jakiej potrzeba na łyk kawy, oddanie moczu lub sprawdzenie terenu. Świadek może pojawić się znikąd, wiatr niespodziewanie zwiększyć siłę lub tysiące innych możliwości może zablokować maszynerię śmierci

Ale świadka nie było, poza jastrzębiem krążącym wysoko na niebie, a siła wiatru nie miała znaczenia, gdy 47 docierał na most rozpościerający się nad wysuszonym strumieniem. Żyłka była tam już od kilku godzin, luźno rozpięta w poprzek zakurzonej drogi, a samochody, ciężarówki i motocykle przejeżdżały pod nią. Za pomocą stalowego gwintu, przymocowanego do przeciwległej poręczy mostu, łatwo można było podnieść żyłkę i zabezpieczyć taką konstrukcję. Następnie będąc zamaskowanym w cieniu, przy ostrych promieniach słońca obok dwupasmowego mostu, zabójca musi tylko poczekać aż Mel Johnson przybędzie i sam się zabije

Page 12: Hitman Enemy Within

Harley wydał charakterystyczny odgłos, a zaraz potem gardłowy ryk, gdy Johnson przybył. 47 Po raz ostatni zmierzył wzrost swojej zwierzyny i dostrzegł, że ustawił żyłkę odrobinę za wysoko. Technika używana zarówno przez niemieckie jak i francuskie podziemie podczas II Wojny światowej była niesamowicie skuteczna jeśli chodzi o motocyklistów i ludzi jeżdżących w kabrioletach.

Nie było możliwości stwierdzić, czy przywódca gangu zauważył żyłkę w ostatniej chwili i czy zdążył pomyśleć co miało nastąpić. Ale nie wyglądało na to. Zamiast zahaczyć o gardło, tak jak było w planie, żyłka zahaczyła o jego częściowo otwarte usta. Przywódca gangu jechał w tej chwili dobre 55 mil na godzinę, więc żyłka ucięła górną część jego głowy, pozostawiając dolną szczękę przymocowaną do szyi

Mieszanina krwi i mózgu potoczyła się po jezdni, razem z kaskiem z wymalowaną czaszką, odbijającym się od drewnianych desek. Harley poniósł resztę jego ciała na północ, ale nie na długo. Ręce Johnsona spadły z kierownicy, silnik zwolnił a opona trafiła na dziurę. Rezultatem był okropny odgłos tarcia, gdy motocykl za 25 000 $ zjeżdżał w dół żwirowatą drogą, taszcząc ze sobą zakrwawione zwłoki i w końcu się zatrzymał..

Po szybkim sprawdzeniu czy akcja przebiegła bez świadków, Agent 47 zaczął biec. Lornetka odbijała mu się od piersi i było istotne, żeby złapać ją podczas biegu do małego, odizolowanego obszaru.

Nie wiadomo jaka była pierwotna funkcja drewnianych budynków, ale zabójcy to nie obchodziło Jedyne, co się liczyło to fakt, że było tam na tyle dużo miejsca, by zmieścić pickupa Dodge’a z napędem na cztery koła zaparkowanego w środku. W szopie było kilka stopni chłodniej, ale 47 nie miał czasu, by się tym nacieszyć, bo wskoczył do kabiny i uruchomił V-8.

Kurz opryskał tylną ścianę gdy 47 wyjechał pojazdem w jasne światło słoneczne, skręcił na zakurzoną drogę i przejechał około 20 stóp zanim musiał użyć hamulców, żeby nie zderzyć się z ciałem częściowo uwięzionym w Harleyu. Teraz przyszła pora na odłożenie

Page 13: Hitman Enemy Within

lornetki, wyjście z 4X4 i okrążenie przodu ciężarówki. Po sprawdzaniu zawartości toreb rowerowych Johnsona, następnym zadaniem było pozbycie się ich ( work them free- ma ktoś lepszy pomysł? – dop. Weasley55)

Po tym jak skórzane torby zostały schowane w torbie, zaczepił linę holowniczą Pickupa o chopper i przeciągnął 900 funtowy motocykl za barak. Wycieczka była dosyć trudna dla resztek ciała Johnsona ale stary motocyklista zdawał się nie zwracać na to uwagi ( Lol – dop. Weasley55) nawet wtedy, gdy jego ciało toczyło się bezwładnie w połowie tej czynności

Jak tylko wrak zniknął bezpiecznie z pola widzenia 47 odczepił linę holowniczą i przed powrotem na most wykorzystał chwilę na schowanie pickupa do szopy.. W wieku 10 lat pracował w rzeźni szpitala psychiatrycznego ( tutaj chyba bardziej pasuje słowo „kostnica” ale nie ja jestem autorem Slaughterhouse to ewidentnie rzeźnia - dop. Weasley55) więc był przyzwyczajony do widoku martwych ciał i szukając na drodze czubka głowy Johnsona nie czuł nic poza rozdrażnieniem. Na szczęście kawałki czaszki i górnej szczęki wciąż tkwiły w małym kasku, używanym przez tak wielu kierowców. Na miejscu, gdzie to się zdarzyło pozostał ślad krwawego bałaganu. Pozostało tylko zakurzyć ślady krwi i wyrzucić wiadro z mózgiem do strumienia poniżej

Po tej robocie nadszedł czas na zwinięcie zwisającej żyłki, w czasie powrotu do miejsca, gdzie leżą poszarpane zwłoki. Chowając linkę w tylnej kieszeni zabójca przyjrzał się dobrze tyłowi kamizelki Johnsona i zaczął ciągnąć ciało ku szopie. Doszedł do połowy drogi, gdy na południu pojawił się wielki obłok kurzu. Najwyraźniej zbliżało się coś wielkiego i potencjalnie niebezpiecznego.

Zabójca ważył 187 funtów, a Johnson nawet bez górnej części swojej głowy 225 więc nie było łatwo wciągnąć martwego motocyklistę do środka. Agent 47 potknął się i przewrócił na plecy, a odgłosy Diesla były coraz głośniejsze Poważnie zaniepokojony stanął na nogi, poszukał nowego podparcia i zużył wszystkie swoje siły oby

Page 14: Hitman Enemy Within

dociągnąć ciało do szopy. Gdy ciemność otoczyła 47,autokar pokonał najbliższe wzniesienie i wjechał na most

W starej szopie było wiele dziur więc zabójca wyjrzał przez nie, w chwili gdy kasztanowy autobus przejechał dokładnie przez miejsce, gdzie Johnson został zabity 15 minut wcześniej. Widział jak podskakuje zjeżdżając z drogi na moście, a potem słyszał chrzęst żwiru, gdy wrócił na most. Drogie malowidło było widoczne po tej stronie autokaru, przedstawiało motocyklistę na Chopperze, wilka wyjącego do księżyca postrzępione góry w tle

- Dowód na to że zbrodnia popłaca. - pomyślał 47. – Zwłaszcza przemyt narkotyków

Zadowolony, że jego działania nie zostały zauważone, 47 zaczął przeszukiwać kieszenie Johnsona. Znalazł gazę opatrunkową, dziwacznie wyglądający sprężynowiec i nieważny żeton na 500$ z kasyna Binion’s z rysunkiem podkowy na nim. To było rzadkie znalezisko i 47 będzie go potrzebował by zepsuć przyjęcie Kahuny

Następnym krokiem było odzyskanie toreb rowerowych Johnsona z bagażnika ciężarówki. Jedna ze skórzanych toreb zawierała spluwy, razem z parą specjalnych, robionych na zamówienie Coltów Pythonów ( tu był zwrot „Signature weapon” chodzi o broń rozpoznawalną, różniącą się czymś od masowej produkcji, jak macie lepszy pomysł jak to przełożyć na polski to dawajcie - dop. Weasley55 ). Druga zawierała dwie torebki heroiny.47 opróżnił je i zastąpił dwoma kilogramami ulicznego towaru, który dała mu Agencja. Obydwa były zmieszane z fentanylem będącym od 50 do 100 razy mocniejszym niż morfina., Problem w tym, że taka mikstura po zażyciu zabijała niczego nie spodziewających się ćpunów niszcząc ich układ oddechowy.

A dokładnie to chciał zrobić 47

Jednak przed permanentnym wyeliminowaniem Kahuny, a więc przed wypełnieniem zlecenia, które zleciła mu Agencja, zabójca musiał się dostać na coroczne spotkanie Wielkiej Szóstki

Page 15: Hitman Enemy Within

Przed przypięciem westernowych kabur do pasa i zabezpieczeniem ich zapięciem przy nogach 47 sprawdził czy oba Magnum 357 są naładowane. Dobrze było mieć przy sobie broń, mimo że wolał półautomaty. Wiedział jednak, że Johnson był znany ze swojego zamiłowania do sześciostrzałowców, więc posługiwał się nimi.

Kiedy siadał za kierownicą był zlany potem. Klimatyzacja zaszumiała gdy przeglądał się przez chwilę we wstecznym lusterku i sprawdzał kluczowy element swojego podstępu.. Twarz, która się na niego patrzyła wyglądała bardziej jak twarz Johnsona niż jego własna. Niebieska chusta zakrywała większą część łysiny zabójcy, a sztuczna broda była na swoim miejscu. Brody to niebezpieczne części garderoby, z powodu swojej tendencji do odczepiania się, więc 47 musiał użyć dużo kleju ( dziwny zwrot „ spirit gum”, z kontekstu wynika na coś w rodzaju kleju – dop. Weasley55), żeby jego pot jej nie odkleił

Drugą, ważną połowę przebrania stanowiły detale, te drobiazgi, dzięki którym twarz Johnsona można była zapamiętać, jak tatuaż w kształcie swastyki, który zabójca namalował sobie na lewym policzku, coś mającego przypominać bliznę tuż nad prawą brwią i kolczyki zwisające z uszu Jego ubranie składało się ze skórzanych rękawic, pasującej kamizelki, wyblakłych Lewisów i pary sznurowanych butów

Ale czy to przebranie wystarczy, by wpuszczono go na spotkanie? Zdaniem ludzi z Agencji tak, zwłaszcza że Johnson był przez ostatnie 4 lata w więzieniu i wypadł z obiegu, co oznacza że większość ludzi, którzy mogą go zidentyfikować dalej jest za kratkami. 47 uspokojony tą myślą wyjechał ciężarówką na drogę i skręcił na północ.

Zabójca wychowany w Europie nigdy nie chciał mieć jednej z tych kiczowatych, gazożernych ciężarówek, które Amerykanie tak uwielbiali, ale rozumiał ich zamiłowanie. Dzięki mocnemu silnikowi o mocy 345 koni pod maską i z osiągami prawie identycznymi z holowniczymi ciężarówkami z czterokołowca emanowała siła. To dało 47 poczucie komfortu, gdy wjechał na szczyt drogi i spostrzegł starą drogową równiarkę zaparkowaną w poprzek. To był środek

Page 16: Hitman Enemy Within

ostrożności mający powstrzymać farmerów, konserwatorów linii telefonicznych i zagubionych turystów przed wpadnięciem na imprezę Big Kahuny. Gdy zabójca zaczął hamować i ciężarówka zwalniała, dwójka uzbrojonych motocyklistów wyszła, aby go powitać. Stanęli po obu stronach ciężarówki, więc ich M16 mogły go zaatakować krzyżowym ogniem.

Ale Agent 47 na razie nie szukał kłopotów i przylepił uśmiech na coś co powinno być twarzą Mela Johnsona gdy hamował ciężarówkę. Szyba zaszumiały przy ich opuszczaniu. Napakowany koleś podszedł od strony kierowcy. Miał krzaczaste brwi, sumiaste wąsy i wydatną szczękę.

- Więc, - powiedział zaczynając rozmowę, gdy drugi motocyklista wcisnął głowę od strony pasażera – coś ty kurwa za jeden?

- Jestem Żniwiarz – powiedział 47 ,jak miał nadzieję, lekko formalnym tonem

Taa – powiedział tamten, - Słyszałem o Tobie, jestem Nix, a tamten to Joey. Powiedzieli nam że przyjedziesz na motocyklu.

- Taki miałem zamiar,- odparł trzeźwo zabójca—ale chopper nawalił więc pożyczyłem to

Dało się słyszeć szum i niezrozumiałą rozmowę, gdy Joey przyłożył krótkofalówkę do ucha i po chwili słuchania ją odłożył

-To był Skinner,- obwieścił uroczyście – Big Kahuna chce zacząć spotkanie, ale czekają na tego gościa - Więc lepiej się pospiesz.- doradził Nix – ale nikt nie wchodzi bez żetonu

Agent 47 skinął głową, wyciągnął 500 dolarowy żeton i podał go Nixowi. Tamten wyjął swój, porównał obydwa i oddał pierwszy „Johnsonowi”

Page 17: Hitman Enemy Within

- Możesz iść Żniwiarz, - powiedział Nix – poczekaj chwilkę aż Joey przepakuje równiarkę. Jesteś ostatni na liście więc możemy pójść z Tobą.

Nastąpiła przerwa, w trakcie której Joey odpalił Diesla równiarki, usunął ją z drogi, przepuścił pickupa i ustawił z powrotem na miejsce. Pięć minut później Nix i Joey siedli okrakiem na choppery , wskazując pickupowi drogę

Choppery wypuściły chmarę kurzu i bardzo szybko go wyprzedziły, więc 47 zwolnił nogę z gazu i znalazł się z tyłu. To pozwoliło mu lepiej widzieć, gdy cała trójka przejechała drugi punkt kontrolny i przyspieszyła ku dziwnemu skupisku budynków, gdzie odbywało się spotkanie

Metalowy silos stał koło rozpadającej się stodoły, a na wprost niej stała nowa, szeroka przyczepa mieszkalna. Mnóstwo małych szop o różnym stopnie zniszczenia walało się tu i ówdzie, a las wysokiej trawy zrobił co mógł by pochłonąć rząd zniszczonych samochodów. Autokar, który 47 widział wcześniej, czerwony Mercedes i cztery jasno pomalowane motory były zaparkowane po zachodniej stronie obskurnego kompleksu. Wszystkie były pokryte patyną tutejszego kurzu drogowego

Jeździec ubrany na czarno pojawił się, gdy Nix i Joey zaczęli zatrzymywać się na pokaz i rozpryskiwać żwir wokół. Zabójca zaparkował ciężarówkę na prowizoryczny parking tak, aby być gotowym do szybkiej ucieczki. Człowiek w czerni czekał aż 47 wyjdzie i zejdzie na ziemię. Torby Johnsona miał przewieszone przez lewę ramię i odbiły się, jak zeskoczył

- Jestem Skinner, – człowiek o podłużnej twarzy przedstawił się lakonicznie – Witaj z powrotem w prawdziwym świecie. Bracia już czekają. Za mną

Agent 47 oczekiwał, że Skinner zaprotestuje na widok sześciostrzałowców przypiętych wokół jego pasa, ale patrząc na Glocka, który wystawał z tylnej kieszeni jego skórzanych spodni do

Page 18: Hitman Enemy Within

kolan, osobista broń była nie tylko tolerowana, ale wręcz oczekiwana. Fakt ten jednocześnie dodał otuchy jak i zmartwił zabójcę, gdy szedł za swoim przewodnikiem, przez białą przyczepę mieszkalną, pokrytym koleinami podjazdem do wyłaniającej się stodoły. Ta, sądząc po łup łup łup łup muzyki, która wydobywała się ze środka tych ruin, była miejscem gdzie odbywało się spotkanie.

Idąc ścieżką 47 porównywał krajobraz ze zdjęciami satelitarnymi, które zostały mu w pamięci. Zwracał głównie uwagę na drogi ucieczki, miejsca mogące służyć jako osłona i kamery porozsiewane tu i tam w budynku

Skinner skręcił w lewo, gdzie stara lodówka została wyrzucona na pastwę rdzy, pokonał spadek terenu, a następnie skinął głową twardzielom rozstawionym po obu stronach dużych drzwi. Oba bandziory miały M16, pistolety i mnóstwo tatuaży. 47 też miał jeden, z wyjątkiem tego, który był elementem przebrania. Kod kreskowy oznaczający zarówno datę urodzenia jak i numer seryjny. Teraz nic nieznaczący, bo jego bracia klony nie żyją, jest trwałym ogniwem wiążącym go z przeszłością

W środku stodoły było chłodniej i ciemniej więc oczy 47 musiały się dostosować do panującego tam mroku, gdy muzyka ucichła i mnóstwo par oczu obróciło się ku niemu. W tym budynku nie było zwierząt od lat, ale ich słaby, piżmowy smród wciąż był wyczuwalny. Kurz uniósł się ku promieniom słońca, świecącym przez dziury w dachu. Były tam okna, ale pokryte brudem, więc większość światła pochodziła z gołych żarówek wiszących u góry. By nadać temu miejscu odświętny styl tawerny, przyozdobiono je chorągiewkami powieszonymi przy krokwiach. Współgrało to z plakatami z piwem Corona obwieszonymi różnokolorowymi lampkami choinkowymi. Reklamy łopotały na wietrze, który wytwarzały dwa przemysłowe wentylatory.

Ale cała wesołość znikała, z powodu zwłok zwisających z krokiew. Ręce ofiary zostały związane z tyłu, a długi kabel oplatał jej kostki. Jej twarz była purpurowa. Lina zaskrzypiała gdy sztuczna bryza owiała zwłoki kołysząc nimi. 47 czuł ciężar licznych spojrzeń tuzina mężczyzn i dwóch lub trzech kobiet, ciekawych jego reakcji.

Page 19: Hitman Enemy Within

- Niezłego macie tu osła.- powiedział lekko 47 – kto ma dzisiaj urodziny?*

*( thats a nice pinata you have there – chodzi tutaj o urodzinowy zwyczaj przebijania balonów w kształcie osła – dop. Weasley55)

Nastąpiła cisza przerwana tylko zachrypniętym śmiechem, gdy mężczyzna w dobrze skrojonym, białym garniturze, wyłonił się z mroku. Dobre ciuchy były jednym z niewielu luksusów, na które zabójca mógł sobie pozwolić, więc poznał garnitur od Yves Saint-Laurenta, gdy go zobaczył, nawet jeśli był trochę brudny.

Jak wynikało z danych dostarczonych przez Agencję, ten garnitur był sygnaturą Big Kahuny.. Stylowe okulary przeciwsłoneczne ukrywały oczy szefa gangu, ale reszta jego okrągłej, księżycowatej twarzy była doskonale widoczna, tak samo jak i ciało, mówiące o minionej karierze zapaśnika. Poruszał się zaskakująco lekko i zdawał się unosić nad brudną podłogą, gdy wyszedł aby uściskać nowego przybysza. To był męski uścisk, w trakcie którego ich klatki piersiowe zderzyły się lekko, nim się cofnęli.

Zgodnie z danymi 47, BK i Żniwiarz byli znajomymi i nikim więcej, zabójca musiał o tym pamiętać, jeśli chciał go nabrać.

- Nie widziałem cię od czterech lat, ale wciąż jesteś brzydkim skurwielem – Ryknął czule Kahuna- Co się stało? Przysięgam, że kiedy widzieliśmy się ostatnio byłeś jakieś 30 funtów cięższy.

- Więzienne jedzenie to gówno – Narzekał 47 – ale znowu zaczynam nabierać masy.

- O to chodzi – odparł BK z aprobatą – Potrzebujesz ziemniaków i mięsa! Chodź. Czekaliśmy na Ciebie”

- Więc kto jest gościem honorowym? – spytał zabójca gdy były zapaśnik przeszedł z nim koło zwłok

Page 20: Hitman Enemy Within

- Nie znamy jego prawdziwego imienia – odparł BK zgodnie z prawdą – ale Marla wyczuła w nim agenta FBI i miała rację. 47 miał właśnie spytać kim jest Marla gdy kobieta stanęła przy nich.

- Czy ktoś mówił moje imię? – nosiła skórzane spodnie i dobrze w nich wyglądała. Pojawiły się też dwie inne kobiety, obie z ładnymi twarzami i dużym biustem, ale ona się od nich różniła.. Patrzenie w jej zielone oczy przypominało zaglądanie w bezdenną studnię. 47 domyślił się, że to ona była najniebezpieczniejszą osobą w tym pokoju, oprócz niego, rzecz jasna…

Ale jaka była jej rola? Biorąc pod uwagę, że większość członków spotkania stanowili mężczyźni, a inne kobiety były tu w czysto rekreacyjnych celach, ona była zagadką.

- Cześć, jestem Marla – odparła delikatnie, wyciągając rękę – Ty jesteś Żniwiarz. Słyszałam o tobie – jej uchwyt był mocny i zimny.

Uważając, by nie wypaść z roli, 47 przytrzymał jej lodowatą rękę 3 sekundy dłużej, niż było to konieczne i pożerał wzrokiem obfity dekolt.

- a ty musisz być odpowiedzią na moje modlitwy – odpowiedział uroczyście zanim w końcu wypuścił jej rękę.

Ale 47 domyślił się, że Marla nie kupiła tego, gdy Big Kahuna odpowiedział za nią.

- To nie twoja liga, Mel – powiedział potępiająco – więc nie marnuj czasu. – Rozdzielili się gdy jeden ze sługusów Big K zaprowadził 47 ku skórzanym do nowych, skórzanych, kierowniczych foteli, zakupionych na tę okazję. BK zajął swoje miejsce i zaczął spotkanie od męczącej oceny sukcesów współtowarzyszy. Marla stanęła przy jego prawym ramieniu 1 47 zauważył, że cały czas gapiła się na niego.

Ona wiedziała

A to znacznie utrudniało zabicie jej potężnego kochanka.

Page 21: Hitman Enemy Within

Nagranie pojawiło się na 60-calowym płaskim monitorze, ustawionego z jednej strony, gdy sześciu mężczyzn siedzących przy stole omawiało prezentację dotyczącą finansów, podobną do tej, którą widział każdy zarząd. 47 bardziej interesował się ludźmi siedzącymi w koło niego niż tym ile ton trawki grupa przemyciła z Kanady. Sądząc po cygarach połowa z nich miała zapalniczki. Przynajmniej część zysków poszła z dymem

Gdy większość gangu była tym zainteresowana, jedno dosyć paskudne indywiduum zapadło w drzemkę i wkrótce legło twarzą w dół na stole. Zadzwonił telefon i jego właściciel wstał i odszedł aby odebrać rozmowę. Reszta jednak uważała i zadawała od czasu do czasu pytania, rzucające cień wątpliwości na fakty i rachunki Big Kahuny. Jednak władza Big K była widoczna i miał nad nimi mocna przewagę, więc chcąc nie chcąc zgadzali się z odpowiedziami szefa. Przynajmniej na razie

Później, gdy spotkali się ze swoimi gangami, zaczęła się paplania

Pełne 30 minut upłynęło zanim zniknął ostatni kawałek ciasta, a ostatnia butelka zimnego piwa została dostarczona.

- Więc,- powiedział Big Kahuna chcąc podsumować, - Mamy co świętować… Ale stawiamy też czoło problemom. Najważniejszy z nich to walka z Kolumbijczykami, przemycającymi duże ilości koki do kraju w miniaturowych łodziach podwodnych i przebijającymi nasze ceny. Ale pracując razem możemy położyć kres ich wysiłkom. Na to jednak potrzeba pieniędzy, więc, co może być bolesne, trzeba podnieść stawkę.

Po tym oświadczeniu dało się słyszeć chór jęków i małe poruszenie, gdy szefowie gangów wyłożyli na stół kwartalne haracze. Składały się na nie dwie walizeczki pełne ciasno upakowanych weksli, skórzaną sakiewkę w połowie wypełnioną diamentami, pas na pieniądze wypełniony drobinami złota, stos obligacji oraz dwa kilo zabójczego towaru w torbach Johnsona. Towar ten, biorąc pod uwagę apetyt szefa na tego rodzaju rzeczy, BK na pewno spróbuje przed końcem dnia.

Page 22: Hitman Enemy Within

Marla przemówiła i w tym momencie wszystko szlag trafił

Przepraszam, - powiedziała łagodnie, - ale zanim to zajdzie za daleko uważam że powinniśmy sprawdzić narkotyk, który położył na stole tak zwany Ponury Żniwiarz. Bo prawdziwy Żniwiarz nie żyje.

Mówią, że prawda sprawia ból pomyślał 47. W tym przypadku zabolała człowieka naprzeciwko niego. Zasadzka się nie udała i jego jedynym wyjściem było wystrzelanie sobie drogi na zewnątrz.

W tym momencie poczuł na sobie wzrok Marli. Trzymał pod stołem jeden z wielkich rewolwerów Johnsona. .357 ożył w rękach 47, rozległo się stłumione bum i motocyklista naprzeciw nie wiedział, co go trafiło, gdy obaj polecieli do tyłu. Różnica polegała na tym, że przywódca gangu był martwy, a 47 żył, przynajmniej na razie

Marla wyjęła Walthera PP spod kurtki i zaczęła opróżniać magazynek w kierunku 47. Na szczęście jeden z przywódców gangu obok 47 wstał w tym momencie i 2 dziewięciomilimetrowe pociski trafiły go w szyję i w głowę. Dzięki małemu nieporozumieniu jeden z ocalałych myślał, że Marla atakuje BK więc wyjął Browninga BMD i zaczął do niej strzelać. Nie trafił jej, ale trafił w głowę BK i okulary byłego zapaśnika spadły. Jego tusza ochroniła go przed upadkiem. Szef stał przez chwilę, jakby myślał co zrobić, zanim zwalił się twarzą w dół na zakurzoną posadzkę.

Marla się wkurzyła, chwyciła Niemiecki półautomat w dwie ręce i zabiła atakującego ją członka gangu dwoma precyzyjnie wymierzonymi strzałami. Jednym w pierś, drugim w czoło, więc kamizelka kuloodporna go nie ochroniła.

Agent 47 nie mógł wymierzyć w Marlę z jego miejsca na podłodze W dodatku jeden. Z motocyklistów wskoczył na stół obładowany kasą i mierzył z góry do niego. Zabójca wycelował w górę i strzelił 2 razy. Jeden trafił faceta ze szczurzą gębą w brzuch, a drugi urwał mu jaja, więc złapał się za krocze spadając na swego zabójcę.

Page 23: Hitman Enemy Within

Ale zamiast czekać aż Szczurza Twarz spadnie na niego 47 przekoziołkował w jedną stronę, wstał na nogi i wyciągnął drugiego Colta w samą porę by zobaczyć jak Marla chowa się za mocną belkę. Drzazgi poleciały z drewna, gdy ciężki pocisk przeszedł przez drewno.

Wtedy Marla wystrzeliła z Walthera 2 razy, 47 poczuł że coś drasnęło go w lewe ramię i musiał się obrócić. Mogła go załatwić tu i teraz, gdyby nie Joey. Mając dużo celów do wyboru, motocyklista z M16 zaczął strzelać chaotycznie do wszystkiego co się ruszało.

Gdy karabinek zaterkotał i zaczął wywiewać darń z zakurzonej podłogi, Marla była zmuszona kucnąć i się bronić. Nie trafiła ale jej kontratak zmusił Joey’a do kucnięcia, a jej dał czas na to, by rzucić składanym krzesłem w najbliższe okno. Szkło się rozbiło. Pociski Joey’a zataczały łuki w powietrzu, gdy znowu zaczął ostrzeliwać cały pokój. Marla zaczęła biec i zanurkowała w nowo otwarte wyjście.

Agent 47 zaklął gdy tajemnicza kobieta znikła i zaczął w myślach sprawdzać stan amunicji. Jeden Pyton był pusty. Biorąc pod uwagę że bęben broni Johnsona miał 12 komór, motocykliści nie dadzą mu czasu na przeładowanie.

Musiał wrócić do swojej ciężarówki.

Wyjął więc jeden rewolwer, a drugi odrzucił cofając się do drzwi. Jeden szef gangu był zajęty zbieraniem kosztowności, gdy drugi wykorzystał okazję i strzelił mu w plecy.

Nie trafiając w Marlę Joey obrócił M16 w kierunku 47 i poczuł pocisk rozwalający mu czubek głowy.

Ostre promienie słońca uderzyły w zabójcę, gdy ten trafił w drzwi i wyszedł. Pojawił się Nix. Ściskał w rękach grubą strzelbę i ciężko dyszał.

-Żniwiarz…. Co się do diabła dzieje?

Page 24: Hitman Enemy Within

- Ta cizia Marla postrzeliła Big Kahunę,- skłamał 47. – Ale myślę że jeszcze żyje. Wchodź. On potrzebuje Twojej pomocy!

Nix Skinął ochoczo głową. Wbiegł przez otwarte drzwi i zachwiał się gdy grad pocisków 9mm trafił go w nieosłoniętą pierś

Agent 47 odwrócił się i zaczął biec. Szczęk automatu rozległ się z okolic przyczepy, gdy jeden ze strażników Big Kahuny usiłował trafić zabójcę z AK-47

Na szczęście motocyklista nie miał wprawy. Zamiast gonić cel tak jak powinien, głupek wymachiwał bronią naokoło usiłując trafić 47 od tyłu, a że strzelał na automacie, wkrótce zabrakło mu amunicji. Dzięki temu zabójca miał idealną okazję, by się zatrzymać, przykucnąć i wturlać pod wysokopodwoziową ciężarówkę

Agent 47 wyrzucił Pytony by złapać małe Uzi, które były przylepione do ramy pojazdu po czym ściskając pistolety w rękach, uzbrojony zabójca wyturlał się na drugi koniec ciężarówki akurat wtedy gdy idiota z AK47 znowu otworzył ogień. Szklana osłonka rozprysła się i 4x4 zatrząsł się gdy zasypał go grad ołowiu.

Motocyklista podszedł do niego szczerząc zęby i strzelając automatem z biodra. Strażnik myślał, że zbieg uciekł do kabiny, bo sześć 7,62 milimetrowych pocisków odbiło się od drzwi od strony kierowcy. Wtedy właśnie 47 wyszedł z przodu ciężarówki i strzelił serię 3 pocisków z lewego Uzi. Mimo, że był praworęczny od „urodzenia”, personel szpitala psychiatrycznego kazał im używać obu rąk jednakowo Za to 47 był wdzięczny.

Gość od AK-47 był zaskoczony, gdy trafiły go kule i wystrzelił ostatnią serię naboi w niebo, odchylił się do tyłu i poślizgnął na łuskach zanim w końcu upadł.

Page 25: Hitman Enemy Within

Zabójca mógłby teraz odejść i bardzo chciał to zrobić, ale wiedział że nie może tego zrobić. Nie bez odzyskania jakiegokolwiek nośnika danych podłączonego do systemu monitoringu. Częściowo by chronić swoją tożsamość, ale także by zdobyć zdjęcia Marli, które mogłyby pomóc Agencji w jej identyfikacji. Musiałby przejść przez otwarty teren, wejść do przyczepy i załatwić każdego na swojej drodze.

Ale wtedy z wnętrza stodoły padł ostatni strzał i upiorna cisza nastała na farmie.

odrzutowiec pasażerski namalował na niebie białą linię, gdy 47 przechodził przez otwarty teren. Muchy bzyczały mu nad głową, gdy otwierał drzwi z siatką na owady. Energiczny biały pies wybiegł mu na spotkanie. Zwierzę ujadało wściekle i kręciło kółka wokół 47, gdy ten otwierał podwójne drzwi do salonu i jego wzrok dostosowywał się do mroku.

Puste puszki po piwie leżały wszędzie. Część silnika motocykla leżała na stoliku do kawy. A wysuszone psie gówno leżało porozrzucane wokół. Światła były zgaszone więc odrobinę jasności zapewniały pęknięcia w zaciemnionych oknach i kreskówki na plazmowym TV. Dźwięk był wyłączony i dlatego zabójca mógł usłyszeć płaczące dziecko. Szedł za dźwiękiem przez brudną kuchnię do pokoju za nią.

Mijając łazienkę 47 przyjrzał się sypialni, która musiała należeć do szefa i zobaczył półnagą kobietę rozciągniętą na ogromnym, zabałaganionym łożu. Sądząc po narkotykowych przyborach rozłożonych wokół, była bardziej nieprzytomna, niż śpiąca. Nasuwało to pewną teorię razem z płaczącym dzieckiem widzącym zabójcę i podnoszącym rączki. Być może dzieckiem Big Kahuny?

- Tak- pomyślał 47 – nie żeby to dużo zmieniało.

Opuszczając wielką sypialnię 47 przeszedł przez brudny kołtun rozłożony w drugiej sypialni, pełniącej funkcję biura. Zamiast wykorzystać czas i zbadać przedmioty na zagraconym biurku, albo poszperać w szafce na dokumenty z trzema szufladami, Agent 47 skupił się na monitorze umieszczonym na taniej podstawce do

Page 26: Hitman Enemy Within

kwiatów. Obraz pokazywał część wyjazdu na zewnątrz, ale szybko zmienił się na wnętrze stodoły pełnej porozrzucanych ciał, po czym pokazując ten obraz przez jakieś 5 sekund, pokazał inne miejsce. Wszystko to rozbudziło podejrzenia zabójcy, że scena walki w stodole jest nagrana na jakimś odzyskiwanym nośniku danych.

Z tyłu rozległ się brzęk i 47 wyciągnął broń, gotowy do akcji, ale to tylko faks, który nadszedł do Big Kahuny.

Serce waliło mu jak młot gdy szukał schowka – być może komputera albo nagrywarki DVD. Znalazł plątaninę kabli i zakurzone czarne skrzynki, ale nie minęła długa chwila, a zabójca odnalazł także cyfrowy magnetowid i odłączył go.

Potem, chowając mini Uzi do jednej z pustych kabur Johnsona, agent 47 wziął magnetowid pod lewą pachę i wyszedł z biura. Przeszedł koło zawodzącego dziecka i otworzył drzwi do salonu i sięgał ręką, by chwycić klamkę, gdy pies ocalił mu życie.

Gdy zwierzę zaczęło szczekać w drzwiach 47 przecisnął się przez nie bokiem. Ułamek sekundy później usłyszał odgłos strzelby. Coś z podwójną siłą wybiło dziurę wielkości pięści w drzwiach z siatką i ścianie naprzeciwko, wpuszczając światło dzienne za nimi.

Puszczając magnetowid, zabójca chwycił drugie Uzi, gdy stanął na nogi i spojrzał przez jedno z kuchennych okien. Wtedy zobaczył Skinnera. Oceniając po skrzepłej krwi po prawej stronie jego twarzy i chustce zawiązanej na prawym udzie, został ranny podczas bijatyki. Kulał, chciał jednak desperacko zemścić się za to, co tu się zdarzyło.

- Wiem, że tam jesteś! – wrzasnął Skinner –Nie masz dokąd uciekać. Wyłaź i walcz!

47 nigdy nie odrzucał kulturalnych zaproszeń, więc wyrzucił otłuszczoną patelnię przez okno i gdy Skinner skierował strzelbę w

Page 27: Hitman Enemy Within

tamtą stronę zabójca miał okazję, której potrzebował. Pociski przeszły przez drzwi i wybiły 6 dziur w piersi motocyklisty.

Motocyklista upadł na kolana, jak gdyby modlił się o pomoc, ale nie otrzymawszy odpowiedzi upadł twarzą na oleisty piach.

Pies szczekał podekscytowany i biegał wokół.

Agent 47 schował obydwa pistolety maszynowe, wrócił po magnetowid i zobaczył torbę suchego, psiego jedzenia na kredensie w kuchni. Zabójca wysypał przed wyjściem całą zawartość na podłogę. Psu się to spodobało i zaczął jeść zachłannie, gdy jego dobroczyńca wrócił na parking.

Czerwony Mercedes zniknął, więc prawdopodobnie należał do Marli.

Większość szyby zniknęła z bocznych okien ciężarówki, więc 47 usunął resztę w nadziei że ludzie pomyślą, że ma opuszczone szyby. Dziury po kulach od strony kierowcy nie były jednak tak łatwe do ukrycia. Wszystko co mógł zrobić to wsiąść, położyć magnetowid na siedzeniu obok i odjechać.

Dwoje motocyklistów leżało rozciągniętych przy drodze do pierwszego punktu kontrolnego, gdzie przejechała ich uciekająca Marla.

Równiarka blokowała dalszą drogę, jednak skoro Marla zdołała ominąć machinę swoim Mercedesem, to 47 też mógł to zrobić. Dało się poczuć drobny wstrząs, gdy duże, terenowe opony przejechały przez rów graniczący z drogą.. Słychać było także chwilowy warkot, gdy 47 przydusił silnik i skierował maszynę z powrotem na żwirową drogę.

Potem nic nie stało na przeszkodzie, żeby 47 przycisnął gaz do dechy.

Big Kahuna był martwy, więc misję w sumie można było nazwać udaną., nawet biorąc pod uwagę jak krwawy był jej przebieg. Więc

Page 28: Hitman Enemy Within

zamiast wziąć kilka dni urlopu , jak na początku planował, musiał wracać do motelu i wylizać się z ran, z których jedna, sądząc po ciągłym bólu w jego lewym ramieniu, była całkiem ciężka.

10 minut później pojawił się na skrzyżowaniu, zahamował, by przepuścić 16-kołowiec i zjechał na dwupasmówkę. Stodoła, silos i farma były stamtąd widoczne, jednak teraz były to już tylko elementy krajobrazu, tak jak sady z jabłkami po obu stronach drogi.

Mimo to, że był w Stanach Zjednoczonych mnóstwo razy, zabójcę nigdy nie przestawało zadziwiać jak duży jest ten kraj. Zabijając cel w Belgii mógł być już kilka godzin później w Wielkiej Brytanii. Jednak tutaj ten schemat się nie sprawdzał i w Stanach zawsze istotne było, aby mieć jakąś bazę.

W tym konkretnym przypadku Agent 47 ulokował się w drugorzędnym motelu na przedmieściach Yakimy w Waszyngtonie. Takim w stylu malutkich, prowadzonych przez rodzinę motelików, zastąpionych przez tanią sieć hoteli w ciągu ostatniej dekady, wciąż jednak spotykanych tu i tam, i wywołujących pobłażliwy uśmiech na twarzy. Były oczywiście wyjątki, jednak większość małych moteli nie wymagała okazania dowodu tożsamości i rzadko miała monitoring. Nie wspominając o tym, że goście mogli zaparkować wóz dokładnie przy drzwiach swojego pokoju.

Jednak zanim 47 mógł powrócić do nieco obskurnego motelu Blackird Inn musiał się pozbyć kilku rzeczy, takich jak ciuchy Mela Johnsona, czy samochód z „nową wentylacją”, więc gdy dojechał do cywilizacji, skręcił w rozwalający się kompleks budynków i zaparkował w najbardziej oddalonym miejscu parkingu. Być może Agencja zabierze go stamtąd nim właściciel parkingu go odholuje. Jeśli nie, koszty ciężarówki zostaną wliczone w wynagrodzenie, które zapłaci osoba, albo osoby, pragnące śmierci BK.

Być może Kolumbijczycy?

Prawdopodobnie, ale to 47 tak naprawdę nie obchodziło.

Page 29: Hitman Enemy Within

Odciski palców nie były problemem, gdy wysiadał z pojazdu, bo przez całą akcję miał rękawiczki. Tak samo z DNA, bo agent nie miał zamiaru zostawiać w kabinie żadnych niedopałków papierosów, puszek po napojach, czy zużytych chusteczek. Więc jedyne co musiał zrobić to wyciągnąć zestaw do demakijażu i usunąć zarówno brodę jak i zeschniętą krew z rannego ramienia Zakładając niebieski T-shirt przez głowę 47 zwrócił uwagę na to, by jego lewy rękaw był wystarczająco długi, by ukryć ranę postrzałową. Wrzucił wszystko oprócz ścierki z DNA do plastikowego worka, a ten do torby z siłowni obok pistoletów maszynowych i magnetowidu.

Gdy 47 wychodził z ciężarówki i szedł przez parking wyglądał jak zwyczajny gość w drodze na siłownię. To był na szczęście krótki spacer z kompleksu budynków do motelu. Amerykanie rzadko chodzą pieszo, gdy mogą jeździć. To uczyniło z pieszych dziwadła w tej okolicy, a dziwadła łatwo zapamiętać. Być zapamiętanym przez kogoś było ostatnią rzeczą jaką życzył sobie zabójca.

Czarne Volvo S80 było dokładnie tam, gdzie je zostawił. Przed pokojem 102.Nie wyglądał nie na miejscu w tym teoretycznie biednym przybytku jak Blackird Inn. Ba, nie był nawet najdroższym samochodem na parkingu. Ten zaszczyt przypadł białemu Escalade zaparkowanemu kilka drzwi dalej. Ponieważ każdy w Stanach mógł kupić bajerancki samochód, jeżeli oczywiście nie przeszkadzało mu mieszkanie w lichym mieszkanku.

Znak NIE PRZESZKADZAĆ wciąż wisiał na klamce, ale to nie znaczyło wiele. Więc 47 sprawdził prawie niewidoczną żyłkę, zawieszoną w poprzek framugi. Wciąż tam była. To dobry znak, ale wiedząc jak zdradliwe mogą być przypuszczenia, zabójca z podwójną ostrożnością włożył prawą rękę do częściowo otwartej torby z siłowni, zwisającej mu z prawego ramienia. po czym trzymając pewnie jedno z Uzi obrócił klucz.

W środku słabo oświetlonego pokoju było chłodno. Krótki wypad do łazienki był konieczny, by upewnić się co do tego, co zabójca myślał wcześniej. Wszystko było na swoim miejscu.

Page 30: Hitman Enemy Within

Praca wymagała tego, by Agent 47 dostarczył pełny raport Agencji, ale on nie mógł się doczekać prysznica, więc zdecydował, że szefostwo może chwilę zaczekać. Dobrze było zrzucić brudne ciuchy i wejść pod prysznic. Świadomy tego ilu ludzi zabił w łazienkach, trzymał Silverballer kaliber 45 pod ręką, wiedząc że woda nie może zaszkodzić broni z nierdzewnej stali.

Ale nikt nie zaatakował agenta gdy strumień wody obmył jego chude ciało i dostał się do częściowo otwarte rany postrzałowej, która zaczęła kłuć. Stał tam przez chwilę myśląc o Marli, zanim zakręcił wodę i wyszedł z kabiny. Mata była za mała ale zdołała wchłonąć przynajmniej część wody ściekającej mu z nóg, gdy 47 wycierał ciało szorstkim ręcznikiem.

- Kim była kobieta z Waltherem? – zastanawiał się.- I skąd wiedziała o pułapce?

Potem nadszedł czas na wyjęcie apteczki i oględziny rany w lustrze w łazience, przed posmarowaniem ją maścią odkażającą. Potem samoprzylepny bandaż na ranę. Przez lata na jego ciele nagromadziło się wiele rozcięć, otarć i ran kłutych i wiele z tych blizn było widocznych.

Kiedy ta część jego codziennej rutyny była zakończona, ubrany tylko w białe bokserki 47 wrócił do pracy. Blackird Inn nie oferowało łącza internetowego, ale to nie miało znaczenia skoro wszystkie kontakty agenta z Agencją były przesyłane zabezpieczone i zaszyfrowane przez satelitę. Więc łatwizną było przesłanie nagrania z monitoringu na laptopa, podłączenie komórki do komputera i wciśnięcie kilku klawiszy. Słyszał serię piknięć poprzedzonych chwilowym szumem, zanim usłyszał modulowany głos Diany.

Zabójca nigdy nie widział kobiety, do której należał głos, ale wyobrażał ją sobie jako atrakcyjną. Bywały chwile, ciężkie chwile, gdy Diana bywała jego jedynym ratunkiem. Jak jeden z anieli stróżów, o których mówił Ojciec Vittorio, mogący z niebios pokierować duszę ku bezpieczeństwu. Dlatego właśnie lubił jej głos*

Page 31: Hitman Enemy Within

* ( najwyraźniej akcja książki ma miejsce przed wydarzeniami z Blond Money, gdzie widział ją na pewno. Jednak widać że dzieje się po SA a może nawet po Hitman Contracts – te ciężkie chwile o których wspomniano. Jedno pytanie – czy widział jej twarz w samolocie po Hunter and Hunted? Chyba nie – dop. Weasley55)

- Dobry wieczór, 47, - powiedziała jak zwykle Diana. – Jak poszło?

- Kiepsko,- odpowiedział szczerze zabójca – Cel został wyeliminowany ale dopiero po tym jak zostałem wykryty i cała zasadzka się nie udała.

- Przykro mi to słyszeć, - powiedziała uprzejmie Diana. – Nic Ci nie jest?

- Nie mogło być lepiej, - skłamał agent. – przygotuj przekaz satelitarny. Cała akcja została nagrana przez monitoring łącznie z ujęciami kobiety, która mnie rozpoznała.

- Jesteśmy gotowi, - odparła Diana. – Wyślij nam to, co masz.

Wstukał więc komendę w laptopa, odczekał aż wysyłanie dobiegnie końca i zmusił się by zerwać połączenie. Robiąc to zawsze czuł się odcięty od świata, ale taki już był jego los, a także innych jego kolegów po fachu.

Czas wynieść śmieci i poczuł się głodny, więc spędził kolejne kilka minut szykując się do wyjścia. 47 zaczął od ubrania świeżej, białej koszuli, czerwonego jedwabnego krawatu i spodni przed włożeniem ramion do kabury na dwa pistolety. Na to założył garnitur, który dzięki staraniom jego angielskiego krawca, dobrze ukrywał bliźniacze Silverballery i garottę. Czarne skarpetki i dobrze wypastowane buty dopełniły całości. Gdy był ubrany pozostało mu zamknąć swój dobytek w dwóch kuloodpornych walizkach, włączyć wbudowany system antywłamaniowy i wsunąć je pod łóżko. Potem wyszedł z pełnym w połowie workiem na śmieci, zwisającym z ręki.

Page 32: Hitman Enemy Within

Otwierając Volvo pilotem, agent 47 wśliznął się do środka, położył worek ze śmieciami na siedzeniu obok niego i odpalił wóz. Dwie minuty później był już na ulicy szukając śmietnika. Nie była to idealna metoda sprzątania, ponieważ jak ktoś włoży coś w te wielkie kubły, ktoś inny może to wyjąć. Ale było to lepsze niż zostawienie tych rzeczy w pokoju.

Śmietniki za restauracjami były najlepsze. Ponieważ ich zawartość zaczynała gnić, smród był tak mocny, że nawet bezdomny ich nie otworzy.

Pozbywając się ubrania Johnsona za Pałacem Z Zielonego Nefrytu, ale nie mając nastroju na obiad w restauracji, Agent 47 kupił parę hamburgerów z pobliskiej knajpki obsługującej kierowców. Jego zdaniem jedzenie kupowane w małych, niezależnych budek z hamburgerami było zawsze lepsze niż żarcie z wielkich restauracji.

Z powrotem w swoim pokoju 47 skakał po kanałach dopóki nie trafił na mecz piłkarski. Nie dlatego że obchodził go wynik, ale dla rozrywki, gdy odpakował hamburgery i zjadł kolejny samotny posiłek.

Który? Setny? Tysięczny?

Nie ma sposobu by się tego dowiedzieć.

W końcu mecz się zakończył. Więc rozebrał się i powiesił ubranie w szafie. Potem przygotował się do snu na podłodze. Był świadomy faktu, że jeśli drugi zabójca otworzy drzwi, pierwsze co zrobi to wpakuje kilka kulek w łóżko. Więc zamiast ryzykować zrobił posłanie na podłodze, gdzie pierwsze strzały włamywacza go nie dosięgną. Twardo, ale nie gorzej niż prycza na której spał w młodości.

Silverballery podziałały uspokajająco. Zasnął 5 minut później

Page 33: Hitman Enemy Within
Page 34: Hitman Enemy Within

Rozdział III

SEATTLE, WASHINGTON, USA

Gdy Marla zaparkowała Mercedesa w podziemnym garażu i weszła do dobrze wyposażonej windy, agentka Puissance-Treize czuła coś, czego nie odczuwała często.

Bała się.

A miała powód. Po awansie na Szefa Sektora Asystentów i przeniesieniu na północny zachód Pacyfiku miała za zadanie pozbyć się agenta FBI z organizacji Big Kahuny i bronić jej szefa przed zabójcami. Powodziło się jej do momentu gdy chciała zlikwidować zabójcę. Wtedy wszystko poszło bardzo źle i ludzie zaczęli umierać, łącznie z człowiekiem, którego miała chronić. Marli tak naprawdę to nie obchodziło. Ci co umarli bez wątpienia zasłużyli sobie na to, ale nie na jej warcie.

Teraz Marla była w drodze na spotkanie ze swoim nowym szefem, panną Kaberow, kobietą o ostrym spojrzeniu, która na przekór swojej eleganckiej powierzchowności była członkinią przerażającego KGB. Rosyjskiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego. Zanim Puissance-Treize ją przejęło. Dlatego Marla wychodząc z windy, przechodząc przez pięknie ozdobiony korytarz i otwierając prywatny klub, czuła się jakby uncja płynnego ołowiu zalewała jej żołądek.

Restauracja nazywała się Obrzeże Pacyfiku i słynęła z rozległego widoku na Zatokę Elliotta w Seattle oraz na zaśnieżoną Olympic Mountain za nim. Sztywny kierownik przybył jej na powitanie i poprowadzić ją do bezkompromisowo najlepszego stolika w restauracji. Tam siedziała Kaberow, patrząc na błyszczącą zatokę i rozmawiając przez telefon. Statek wycieczkowy wypłynął z pobliskiego doku i skierował się na Alaskę, a zielono biały prom cumował gdy Marla podeszła blisko do stołu.

Page 35: Hitman Enemy Within

Włosy jej szefowej były zawiązane w ciasny kok. Wyglądała stylowo w prostym stroju z niebieskiej dzianiny od St Johnsa. Stylowa złota biżuteria i torebka uzupełniały strój. Marla, ubrana w dwuczęściowy szary garnitur i parę kolorowych butów Pikilino czuła się niemodnie ubrana w porównaniu do niej.

Wreszcie ignorując Marlę około dwie minuty, starsza kobieta zamknęła telefon z klapką i spojrzała na swojego gościa lodowatymi niebieskimi oczami.

- Możesz usiąść

To było krępujące stać tam jak dziecko i czekać aż pozwolą ci usiąść, więc ulgą było w końcu zając miejsce.

- Rozmawiałam przez telefon z Ali bin Ahmedem bin Saleh Al-Fulani- powiedziała Rosjanka głosem ściszonym tak, że tylko Marla mogła ją usłyszeć.- Wbrew wystarczającym dowodom, mówiącym co innego, twierdzi że zwykle jesteś całkiem kompetentna i nalega byś dostała drugą szanse. Nie jestem taka pewna…. Chyba że znajdziesz sposób by mnie przekonać –

Marla odpowiedziałaby, ale formalnie ubrany kelner wybrał akurat ten moment, by przeszkodzić i Kaberow zamówiła coś dla nich obu. Marla odmówiła by, gdyby jej fundatorem był ktokolwiek inny. Ale w tym przypadku była skłonna znieść wszelkie poniżenie, by uniknąć wyroku śmierci. Ponieważ Puissance-Treize mogła być bardzo hojna dla solidnych pracowników, ale nie tolerowała porażek.

- Więc,- zaczęła Kaberow. Jej Angielski był bardzo dobry mimo drobnego rosyjskiego akcentu. – Czytałam Twój raport i byłam zdziwiona, jak bardzo był obiektywny. Nie spróbowałaś ukryć swojej niekompetencji ani uniknąć odpowiedzialności za to, co można nazwać tylko katastrofą. Wiedziałaś kto nadchodzi, kiedy się pojawi i co planuje zrobić. Jednak Ty przyjęłaś rutynowe zlecenie i zamieniłaś w wielką klęskę. Teraz. Kiedy miałaś czas na przemyślenie tego co zaszło, powiedz co poszło źle. –

Page 36: Hitman Enemy Within

Marla poczuła że coś utkwiło jej w gardle i usiłowała to przełknąć.

- Z perspektywy czasu zdałam sobie sprawę, że powinnam ostrzec Big Kahunę i jego ochronę zanim pojawił się zabójca Agencji. –

Kaberow przytaknęła.

-Chciałaś zaszpanować. Pokazać wszystkim jak wszechmocna jesteś, a to Dużo Cię kosztowało… Gorzej. Kosztowało nas. Na szczęście świadkowie są martwi z jednym wyjątkiem. Ktoś wziął nagranie z monitoringu. Czy to Ty?

- Tak,- skłamała Marla gładko. – Zniszczyłam je.

- Dobrze, – przyznała Kaberow niechętnie. – Wreszcie jakaś rzecz zrobiona kompetentnie, chociaż powinna się znaleźć w raporcie. W każdym bądź razie biorąc pod uwagę ilość znalezionych ciał, to jasne że Agent 47 uciekł. A jego eliminacja była prawdziwym powodem przysłania Cię tutaj.

Mogłaby coś dodać, gdyby nie pojawił się kelner z czymś, co okazało się być doskonałą sałatką z kurczaka, bułkami i mrożoną herbata. Zamiast kontynuować konwersację, Rosjanka zmieniła temat na analizę jesiennej mody, a na ten temat Marla wiedziała bardzo mało, ale i tak wolała rozmawiać o tym niż o „Masakrze w Yakima” jak CNN to określało.

Ale rozmowa o ciuchach dobiegła końca gdy zabrano talerze i Kaberlov wyjęła z torebki małe, ostrożnie zawinięte, złote pudełko

- Tutaj,- powiedział Szef Sektora pokazując przedmiot Marli – prezent dla Ciebie –

Gest był totalnie nieoczekiwany i Marla nie wiedziała co powiedzieć, przyjmując podarek.

- Dalej – nalegała Kaberow. – Otwórz

Page 37: Hitman Enemy Within

Więc Marla usunęła czerwoną wstążkę, otworzyła zatrzaski trzymające obydwie części pudełka i podniosła pokrywę. Wewnątrz idealnie dopasowanej, aksamitnej wnęki był pojedynczy pocisk kalibru 45. Nabój był dobrze wypolerowany i zdawał się lśnić, jak gdyby oświetlony od wewnątrz.

Rosjanka czekała aż Marla się napatrzy.

-to część pasującego do siebie zestawu, - wyjaśniła słodko starsza kobieta – i jak znowu coś spieprzysz dostaniesz drugi pomiędzy oczy.

Rozdział IV

YAKIMA, WASZYNGTON, USA

47 zerwał się, spojrzał na zegarek na rękę i zobaczył, że była 5:58 rano.

Budzenie się bez budzika była jedną z wielu umiejętności jaką musiał opanować w młodości. By uniknąć ciosu jedną z „Pałek pamięci”, które nosił personel szpitala, trzeba było obudzić się kilka sekund wcześniej i jasno to zasygnalizować.

Więc 47 usiadł, położył Silverballery obok na łóżku i wstał. Poranne światło przechodziło przez zasłony, a drzwi samochodu trzasnęły na parkingu. Przeszedł kilka kroków z jednej strony łóżka na drugą, gdzie ledwo starczyło mu miejsca na poranne ćwiczenia. Dywan był zniszczony i brudny, ale widział gorsze.

Po stu pompkach i dwustu przysiadach i reszcie jego rutyny, otworzył łazienkę z pistoletem w ręku. Automat wylądował na spłuczce, gdzie można go było łatwo dosięgnąć.

Page 38: Hitman Enemy Within

Po umyciu zębów i prysznicu 47 szykował się do golenia. Wyjął brzytwę z apteczki. Brzytwa została zrobiona z nierdzewnej stali, z francuskim ostrzem, w razie potrzeby mogącym służyć jako broń.

Żel był chłodny, gdy 47 rozsmarowywał go po policzkach, a brzytwa ze zgrzytem rzeźbiła sobie drogę przez jego wąsy. Skończył 5 minut później.

Następnie musiał się zabrać do naprawdę ciężkiej roboty, jaką było usunięcie wszystkich dowodów z pokoju hotelowego. Jeśli ktoś go śledził, nie było sensu mu tego ułatwiać. To dlatego rutynowo wszystko wycierał i dwa razy opłukał wszystko, co mogło zawierać jego DNA i szukał zagubionych skarpet, zdradliwych rachunków i zagubionych magazynków. Kiedy pokój był czysty założył białą koszulę, jego znak rozpoznawczy - czyli krawat, kaburę na 2 pistolety i czarny garnitur z pasującymi do niego butami.

Jeden był zdarty. Szybka polerka go naprawiła.

Potem, zerkając przedtem na parking przez okno, Agent 47 zaniósł dwie, identyczne walizki do Volvo i wsadził do bagażnika. Płacąc najpierw za pokój, nie jadł wcześniej śniadania, które zwykle uważał za najważniejszy posiłek dnia.

We Francji była to kawa, herbata albo gorąca czekolada z bagietką lub bułeczką. Posiłek, któremu brakowało może substancji odżywczych, ale był lepszy niż jajecznica, kiełbasa i grzyby, które czasami serwowano w Wielkiej Brytanii.

Dlatego 47 wolał jeść śniadanie w Stanach Zjednoczonych, gdzie mógł wybrać z szerokiego wachlarza możliwości. Włączając także lokalne specjały jak herbatniki z sosem czy jajecznica w stylu rancza.

Nie obchodziły go sieci fast-foodów. Zawsze szukał tych jedynych w swoim rodzaju restauracji, które odwiedzają miejscowi. To była ryzykowna strategia bo w takich miejscach jest bardziej zauważalny niż np. w MacDonaldzie, ale trzeba pamiętać o tym, że większość wielkich sieci Fast-foodów ma monitoring i system antywłamaniowy.

Page 39: Hitman Enemy Within

Wszystkie te warunki zaprowadziły 47 do Miedzianej Kuchni, knajpy ulokowanej przy ruchliwej ulicy. Parking był prawie pełny, co stanowiło dobry znak.

Agent 47, swoim zwyczajem, wycofał Volvo na miejsce parkingowe, z którego mógł szybko odjechać i zlokalizował tylne wyjście zanim poszedł przez parking do frontowego wejścia. Przy wejściu był stojak z gazetami, więc przystanął by kupić egzemplarz Yakima Herald- Republic i wszedł za człowiekiem w ogrodniczkach do restauracji. Farmer usiadł przy mocno podniszczonej ladzie a 47 zobaczył najbardziej oddalony stolik po lewej, zaraz obok kuchni. To było miejsce, którego starała się unikać większość klientów, ale jemu pasowało.

- Poproszę stolik, - powiedział, gdy kobieta z siwymi włosami podeszła, aby go ugościć. – Ten z tyłu wygląda nieźle.

Kobieta mechanicznie skinęła głową, chwyciła plastikowe menu ze stojaka przy kasie i poprowadziła zabójcę do stolika z dwoma krzesłami.47 Wybrał to ustawione plecami do ściany i zapewniało dobry widok na frontowe drzwi. Drzwi kuchenne, mogące służyć jako drugie wyjście, były zaraz po lewej. Zgodnie z nazwą restauracja była udekorowana wszelkiego rodzaju miedzianym sprzętem kuchennym leżącym na półkach, zwisającym z sufitu i przykręconym do ścian.

Następne 5 minut spędził na wybieraniu niezbyt zdrowego śniadania z długiej listy dań w menu z Miedzianej Kuchni. Zamawiając dwa smażone jajka, ziemniaki z cebulą w stylu country i plasterek świeżego bekonu, zaczął przeglądać gazetę. Nagłówek głosił RZEŻ W ZAGRODZIE dużymi, wyraźnymi literami. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności opis wydawał się odpowiedni. Społeczeństwo nie miało żadnego powodu by opłakiwać złodziei, handlarzy narkotyków i zabójców, którzy zostali zabici na farmie.

Agent 47 właśnie zaczął czytać artykuł, gdy frontowe drzwi się otworzyły i mężczyzna, który wszedł zwrócił jego uwagę. Miał delikatnie zaczesane czarne włosy, euroazjatycką urodę i stał na

Page 40: Hitman Enemy Within

godzinie dziesiątej bądź jedenastej. Jego ciuchy były podobne do ubrania, które nosił zabójca, z wyjątkiem tego, że jego garnitur był ciemnoniebieski w szare prążki. Mimo, że 47 nigdy go nie widział, tak samo jak nie widział Marli przed spotkaniem w stodole, instynktownie rozpoznał w przybyszu kolegę po fachu.

Miał już rękę w garniturze i przygotowywał się do opuszczenia stolika, gdy nieznajomy zobaczył go i…

Pomachał mu ręką.

W tym momencie zabójca mógł zostać i zaryzykować, że mężczyzna w prążkowanym garniturze został wysłany przez ludzi Big Kahuny, albo przykucnąć i uciec. Ale dokąd uciec? Prosto w pułapkę zastawioną na parkingu? Nie wiadomo.

Wreszcie, jak to często bywało, zaufał przeczuciu. Pozostał więc tam gdzie był a przybysz usiadł na krześle naprzeciwko niego. Miał żółto-brązowe oczy, prosty nos i niesamowicie białe zęby. Błyszczały gdy się uśmiechał.

- Dzień dobry!- powiedział serdecznie. – Zauważyłem, że tylko jedna Pańska ręka jest na widoku. Czy to oznacza to, co myślę?

- Oczywiście - odparł ostrożnie 47. – Czego się spodziewałeś?

- Co najmniej tego – odparł tamten uczciwie.

W tym momencie pojawiła się kelnerka, położyła zamówienie 47 na stół i zgodziła się przynieść filiżankę kawy mężczyźnie o żółto-brązowych oczach.

- Więc, – powiedział zabójca gdy kobieta odeszła – Kim jesteś?

-Nazywam się Niu, - odpowiedział mężczyzna z idealnym uzębieniem – Pracujemy dla tej samej organizacji. Różnica polega na tym, że ja jestem z zarządu, a Ty jesteś pracownikiem.

Page 41: Hitman Enemy Within

-Naprawdę?- spytał 47 sceptycznie. – Dlaczego powinienem Ci uwierzyć?

- Ponieważ ja wiem jak ważny jest dla Ciebie numer 640509040147, - odparł Nu poufnie. - Jedz. Jedzenie Ci stygnie.

Ta informacja była szokiem. Tylko ktoś z Agencji znał ten numer seryjny. Ten, który został nadany zabójcy 5 września 1964 roku. Ale nawet gdy Nu potwierdził, że jest tym za kogo się podaje, 47 trzymał Silverballer wymierzony w jego brzuch. W lewej ręce, którą mógłby jeść śniadanie.

- Dobra,- zgodził się zabójca. – Przypuśćmy, że jesteś tym, kim mówisz że jesteś. Co cię sprowadza do Yakima?

- Twój najnowszy raport, - odparł, gdy kelnerka pojawiła się z kawą. Po czym gdy znikła dodał. – Obejrzeliśmy nagrania z monitoringu. Całe kierownictwo doszło do jednego wniosku. Kobieta, zwąca siebie Marla, nie tylko wiedziała że przybędziesz, ale wiedziała także, że celem jest Big Kahuna i znała sposób, jakim miałeś go zabić.

Agent 47 popił jedzenie letnią kawą nim odstawił filiżankę.

- Co oznacza?

- Co oznacza by ktoś znalazł sposób by spenetrować naszą organizację, - odparł Nu ponuro. – Dział personalny będzie miał na oku świeżo przyjętych najemników, a jeśli to nie zadziała rozszerzymy nasze śledztwo.

- To ma sens, - zgodził się zabójca ostrożnie, wycierając usta papierową serwetką. – Ale co dalej? Jeśli wtyczka istnieje… Kto stoi za nią?

- Chcemy żebyś się tego dowiedział, - odparł ponuro kierownik. – Wiemy dla kogo Marla pracuje, więc od tego zaczniesz. Wszystko co mamy jest tutaj, - odparł Nu na zakończenie przesuwając Pendrive po powierzchni stołu.

Page 42: Hitman Enemy Within

- W porządku – powiedział płasko, biorąc urządzenie - Zajmę się tym.

-Wiemy – odpowiedział kierownik szykując się do wyjścia – Musimy znaleźć tą osobę i to szybko.

- Jeszcze jedno – dodał 47 – gdzie jest nadajnik GPS? W samochodzie? A może w komputerze?

- Ja to wiem - odpowiedział Nu szczerząc zęby – A Ty się musisz dowiedzieć! – Z tymi słowami zniknął.

Agent 47 poczekał aż tamten wyjdzie frontowymi drzwiami, zanim schował Silverballera do kabury i skończył posiłek. Potem nadszedł czas na zapłacenie rachunku, wyjście z restauracji i szukanie Marli.

SEATTLE, WASZYNGTON, USA

Dzięki swoim położeniu przy wodzie i niedaleko od Olympic Mountain i Cascade, Seattle było pięknym miastem. Zwłaszcza w ciepły, słoneczny dzień, gdy wszelkiego rodzaju mało łodzie były na jeziorze, na północ od centrum.

Był późny poranek gdy 47 pojawił się i zaczął polować na swój cel. To zawsze było wyzwaniem, ale teraz, gdy cel jest uzbrojony i ma co najmniej trzy zabójstwa na koncie, jest jeszcze trudniej. Ten wynik, mimo że nie imponujący jak na standardy 47, kwalifikował agentkę Puissance-Treize jako godnego przeciwnika.

Zgodnie z informacjami z Pendriva jako kontroler ( osoba, która wydaje rozkazy zwykłemu zabójcy) była pośrednio odpowiedzialna za ponad tuzin zleceń. Naprawdę nazywa się Cassandra Murphy. Zgodnie z danymi dostarczonymi przez Nu urodziła się w Belfaście i ma 36 lat.

Dodatkowym utrudnieniem jest to, że będzie musiał umieć ją kontrolować, zanim się z nią skontaktuje, a to będzie trudniejsze niż zwykłe zastrzelenie jej. Zgodnie z informacjami, które otrzymał, cel

Page 43: Hitman Enemy Within

żył obecnie na łodzi mieszkalnej, zacumowanej w Lake Union. Lata temu było więcej pływających domostw, ale przepisy rządowe i wymogi ekonomiczne zredukowały wodną społeczność do kilkuset wodnych domów w jeziorze i sąsiadującej Zatoce Portage.

Nie wiadomo jak szefowie 47 śledzili ruchy Marli przed masakrą, w Yakima, ale nie był żadnych wątpliwości dlaczego. Agencja rutynowo śledziła każdego zatrudnionego przez konkurencję. Zwłaszcza tych mających powiązania z Puissance-Treize.

Gdy szedł boczną uliczką w kierunku wybrzeża i małego parkingu, obsługującego mieszkańców łodzi, kilka problemów od razu stało się widocznych. Po pierwsze płot i brama przeciwcyklonowa, postawiona by uniemożliwić złodziejom, zwiedzającym i innym osobom niepożądanym dostanie się do doku. Po drugie fakt, że to miejsce było tak odsłonięte, że nie było tam miejsca, z którego zabójca mógłby bezpiecznie obserwować poczynania celu, zanim wykona swój ruch.

Czerwony mercedes był zaparkowany na parkingu i mimo ze zabójca nie miał okazji zapamiętać tablicy rejestracyjnej, mógłby przysiąc że to ten sam wóz, który widział przed stodołą w Yakimie. Cienka patyna kurzu zdawała się potwierdzać tą teorię. 47 zawrócił i opuścił to miejsce.

Było już prawie ciemno o tej porze, światła uliczne były włączone, a pomarańczowe słońce chowało się za Olympic Mountain , gdy zabójca szukał noclegu. Nie było żadnych małych motelików na przedmieściach, ale 47 trafił na obskurny hotel na zachód od jeziora. Spełniał wszystkie jego wymagania. Zgodnie ze znakiem w lobby podróżni mogli wynająć pokój na godzinę, dzień, tydzień, lub miesiąc. Wynajął więc pokój jako Metzger, zapłacił za 5 dni pod rząd i wniósł swoją walizkę do pokoju na drugim piętrze.

Drzwi otworzyły się ukazując klaustrofobiczne wnętrze aż za bardzo przypominające inne pokoje hotelowe, w których mieszkał przez lata. Dość wczesna godzina, razem z rytmicznym łup łup łup łóżka uderzającego o ścianę w sąsiednim pokoju, sugerowały że jego sąsiedzi skorzystali z godzinowej taryfy hotelu.

Page 44: Hitman Enemy Within

Energiczna para wciąż sobie używała, gdy 47 wyszedł po chwili, wracając do Volvo.

Jego pierwszym zadaniem na wieczór było znalezienie jadalni blisko jeziora. To było łatwe, biorąc pod uwagę masę restauracji na jego południowym brzegu. Gdy szukał miejsca do parkowania natknął się na firmę, która zajmowała się konserwacją drewnianych łodzi. Oferowała także kilka sztuk do wynajęcia

-To może się przydać – pomyślał.

Zapamiętując godziny jej otwarcia, 47 poszedł na wschód, skręcił w kompleks sklepów na wybrzeżu i wszedł do luksusowej restauracji. Jak można się było spodziewać, wnętrze było utrzymane w morskim stylu, menu zawierało owoce morza, a kelnerzy nosili niebieskie koszule, białe spodnie i buty odpowiednie na pokład statku.

47 zamówił łososia i szklankę wody z lodem i usiadł czekając. Za oknami było ciemno więc nie miał nic innego do roboty, tylko obserwował ludzi siedzących wkoło niego. Indywidua, których egzystencja skupia się na pracy w biurze, dziurawych dachach i wymagających dzieciach. Wszystko po to by kogoś przechytrzyć, albo być wyzyskiwanym. Nieprzewidywalne obiekty, mogące zablokować strzał, wystrzelony do drugiego zabójcy, lub gdy zajdzie taka potrzeba posłużyć jako osłona

47 zaprzyjaźnił się kiedyś z jedną żywą istotą. Nie z człowiekiem, ale z myszą żyjącą w ścianie przy jego łóżku, pojawiającą się każdej nocy by zbierać okruszki, które przynosił młody chłopak z biednej kuchni szpitala. Mimo, że mysz nie była nigdy do końca oswojona, gapiła się na swojego dobroczyńcę paciorkowymi oczami i jadła każdy smakołyk, który jej dał.

Przyjaźń trwała około miesiąca, ale gwałtownie dobiegła końca, gdy 47 wrócił jednego wieczoru i znalazł martwą mysz, leżącą w poprzek jego poduszki. Jej główka była oblepiona zeschniętą krwią, a oczy szkliste. Wtedy jeden z jego klonów wybuchnął śmiechem, a reszta

Page 45: Hitman Enemy Within

dołączyła. Więź pomiędzy 47, a jego zwierzakiem zakończyła się tak, jak musi zakończyć się każdy związek. Śmiercią.

- Oto pański łosoś, sir – powiedział damski głos, a 47 powrócił do teraźniejszości gdy jego jedzenie się pojawiło. Było lepsze niż się spodziewał.

Noc w motelu nie.

Padało gdy zabójca wstał następnego ranka.

Seattle było znane z deszczu, który często manifestował swoją obecność sporadyczną mżawką, ale to nie były żarty. Wycieraczki Volvo delikatnie ślizgały się po szybach gdy jechał do lokalnej restauracje Denny’ego, która z braku małych knajpek musiała wystarczyć. Po „hucznym” śniadaniu czas powrócić do firmy od drewnianych łodzi, zaparkować sedan i pójść do doku.

Klasyczne drewniane łodzie były zacumowane na prawo i lewo. Deszczówka rozlewała się po pokładach wielu z nich. Hydroplan zaryczał lecąc pomad głowami i wykonując ładne, dwuczęściowe lądowanie na stalowoszarym jeziorze. Jeden z floty samolotów, przewożących ludzi do i od Wysp San Juan 80 mil na północ.

Skręt w lewo, skręt w prawo i krótki spacer doprowadził 47 do cedrowego budynku z tabliczką ŁODZIE. Drzwi do biura były otwarte i z wyjątkiem jednego pracownika pokój był pusty. Nic w tym dziwnego zważywszy na porę dnia i pogodę.

-Dzień dobry – powiedział z uśmiechem. Pracownik stojący za biurkiem miał około trzydziestki i nosił baseballową czapkę z napisem USS PONCE LPD 15 ( nie wiem jak to przetłumaczyć. Ponce to sutener, ale nie wiem co zrobić z resztą – dop. Weasley55) wyszytym z przodu. Resztę jego ubrania stanowiła ubrudzona farbą bluza i workowate spodnie khaki.- jestem Hal – kontynuował dobrodusznie – Co mogę dla Pana zrobić?

- Chciałbym wynająć łódź – odpowiedział 47

Page 46: Hitman Enemy Within

- Cóż, ma pan z czego wybierać – powiedział pracownik – czego Pan sobie życzy?

- Czegoś lekkiego – odparł zabójca – czym można łatwo wiosłować

- Więc mam coś odpowiedniego – powiedział z przekonaniem – Za mną

Pracownik wykazał się duża wiedzą o drewnianych łodziach i kiedy 47 wybrał parę wioseł i kamizelkę, wiedział już wszystko o jednostce, którą miał wynająć. Długa na 12 stóp Whitehall ( tu w sensie modelu łodzi – dop. Weasley55) został początkowo zaprojektowany jako jednostka pływająca w obrębie wybrzeża Nowego Jorku. Whitehalle zostały dopuszczone do użytku w 1840, bo były szybsze niż pozostałe jednostki na wybrzeżu. Whitehalle były uwielbiane przez marynarkę i gońców, wypływających by spotkać inne statki i wskazywać drogę na ląd wilkom morskim

Hal popatrzył jak 47 odpływa, po czym skręcił zadowolony, że jego klient był kompetentny i wrócił do biura.

47 daleko było do eksperta, ale wiedział jak wiosłować i był zadowolony sposobem, w jaki łódź przechodzi przez wodę, gdy wyjął wiosła. Mimo mroźnego powietrza i ciągłego deszczu, nie minęła chwila, a zabójca zaczął czuć ciepło. Schował więc wiosła na pokład, pozwolił płynąć Whitehallowi wzdłuż wybrzeża i zdjął kamizelkę przeciwdeszczową. Teraz był w niebieskiej, nylonowej bluzie, białych spodniach i pasujących butach. Silverballery były niewidoczne pod zapiętą bluzą. Jego garotta i strzykawka z bardzo silnym środkiem usypiającym były schowane w plecaku obok niego.

Bez kamizelki było lepiej i Agent 47 szybko odkrył, że sprawia mu przyjemność ćwiczenie, gdy zaczął gładko przyspieszać, kierując łódź na północ. Wiatr poruszał powierzchnią jeziora, a łódka wydawała delikatny odgłos uderzenia, gdy trafiała na okazjonalne małe fale. Łódź powoli przepłynęła przystań, suchy dok i molo, gdzie były

Page 47: Hitman Enemy Within

zacumowane trzy statki Narodowej Administracja Oceanu i Atmosfery.

Woda ściekała z czubków wioseł 47 i zostawiała okrągłe ślady na łodzi, gdy łódka zbliżała się do statków mieszkalnych niedaleko. To było naturalne, że ten kto tu był rzucał okiem na pływające domy. Gdy zabójca zaglądał co jakiś czas przez lewe ramię, nie było sensu się z tym kryć. Pierwszą rzeczą, którą zauważył było to, że wodne mieszkania miały różne kształty i rozmiary. Niektóre były długie i jednopoziomowe, a inne miały drugą kondygnację i były bardziej przestronne wewnątrz. Prawie wszystkie były dobrze utrzymane, a wiele z nich miało kosze wypełnione kwiatami.

Jeden dom szczególnie interesował agenta, ponieważ znajdował się na końcu doku, dokładnie po drugiej stronie domu, w którym mieszkał cel. Starsza kobieta przykucnęła na jego pokładzie, pielęgnując czerwone, jasne geranium w skrzynce, gdy 47 podpłynął do jej jednopoziomowej łodzi.

- Pani róże są bardzo ładne – powiedział, gdy odległość pomiędzy nimi zmalała, – Czym je Pani nawozi? – Przez cały czas rozmowy, obserwował dom celu, ale nie zauważył żadnego znaku aktywności.

Nawet w taką pogodę kilku wioślarzy wypłynęło na jezior i kobieta musiała być przyzwyczajona do takich komplementów, bo nie zaniepokoiła się gdy nieznajomy położył jedno z wioseł na jej drewnianym pokładzie. Nazywała się Grace Beasley, kosmyki jej siwych włosów wystawały spod niebieskiego, przeciwdeszczowego kapelusza, który jej zmarły mąż tak bardzo lubił nosić podczas golfa. Jej oczy były jak turkusowe płatki w oczodołach z pomarszczonej skóry. Jej odzienie stanowiły koszula w kratę i czarne spodnie.

- Używam zwykłego nawozu – Odparła pani Beasley – najważniejsze żeby odciąć zwiędłe kwiaty. Wtedy znowu kwitną.

- Cóż, to rzeczywiście działa – przyznał 47 – Swoją drogą, mogę się napić wody? Powinienem zabrać swoją, ale zapomniałem, a z powrotem do doku jest daleko.

Page 48: Hitman Enemy Within

Prośba wydawała się wystarczająco niewinna, więc pani Beasley odparła – Tak, oczywiście, zaraz wrócę – przeszła przez rozzuwane szklane drzwi prowadzące do wygodnego salonu i małej kuchni pokładowej za nim.

Chwilę później znalazł ją, wyjmującą zimną wodę z lodówki. Duża ręka zamknęła jej usta. Pani Beasley próbowała krzyknąć, poczuła, że coś ukłuło ją w szyję i natychmiastowo zaczęła spadać.

47 złapał nieprzytomną kobietę i zaniósł ją do pojedynczej sypialni, gdzie położył ją na solidne łóżko. By uzyskać wątpliwą pewność, że pozostanie unieruchomiona przez odpowiednio długi czas, związał jej nadgarstki i kostki jej własnymi nylonowymi pończochami. Zadowolony, że starsza kobieta nie jest w stanie dokądkolwiek pójść, zajął się prawdziwym zadaniem, które polegało na wejściu na sąsiednią łódź i ucięciu sobie pogawędki z właścicielką.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić pomyślał, ponieważ celem też była zabójczyni. Na pewno miała na miejscu mnóstwo zabezpieczeń. Tak jak on.

Więc 47 zgasił światła w salonie, ale zostawił wszystko inne na swoim miejscu, wiedząc, że najlżejsza zmiana w obyczajach starszej pani może zwrócić czyjąś uwagę.

Najpierw delikatnie przesunął to, co kiedyś było ulubionym krzesłem pani Beasley, przestawiając je tak, że ktoś musiałby przycisnąć nos do szklanej szyby, żeby zobaczyć, jak czeka.

Wreszcie, po godzinie, zabójca był pewny dwóch rzeczy. Po pierwsze, że cel nie ma żadnych strażników do obrony – jego pozycja pozwoliła mu widzieć wyraźnie łódź i teren wokół, i nawet najlepszy ochroniarz dałby jakiś znak życia, zwłaszcza wewnątrz małej, związanej ze sobą, wodnej społeczności. Nie było też kamer. Miało to sens biorąc pod uwagę jej względnie niską pozycję w Puissance-Treize

Page 49: Hitman Enemy Within

Po drugie, biorąc pod uwagę porę dnia i zupełny brak ruchu na drodze, zabójca nabrał pewności, że celu nie ma w domu. To mógł łatwo sprawdzić, wychodząc na parking, ale nie chciał ryzykować, bo jeden z mieszkańców mógłby go zobaczyć wychodzącego z domu starszej pani.

Więc wszystko, co mógł zrobić to czekać, aż cel wróci i wykonać swój ruch w trakcie krótkiej chwili, gdy jej drzwi frontowe będą otwarte, a ona nie będzie spodziewała się ataku. Zamykając bramę za nią i będąc w pobliżu własnego domu cel będzie się czuł bezpiecznie.

Mając gotowy plan sprawdził dla pewności, czy drzwi frontowe łodzi otworzą się gładko. Whitehall był ukryty za łodzią pani Beasley, z dala od wzroku innych.

Pozostało tylko czekać.

Opłaciło się to 45 minut później, kiedy cel pojawił się w doku, niosąc dwie torby z zakupami. Umieściła jedną z nich na ławce przy drzwiach, wyjęła klucz, wsadziła go w zamek i obróciła w prawo. Słychać było kliknięcie, gdy zapadka odskoczyła. Złapała za klamkę i lekko popchnęła drzwi. Zdradziecki dźwięk alarmu przeciwwłamaniowego dobiegł z kuchni. Znaczyło to, że miała tylko kilka chwil na wprowadzenie numeru PIN zanim firma ochroniarska dostanie wezwanie, żeby sprawdzić, co u niej.

W tym momencie agentka Puissance-Treize usłyszał szybkie kroki za nią i zaczęła się odwracać. 47 jednym szybkim ruchem zamknął drzwi i brutalnie ją odepchnął. Potknęła się upuszczając torbę z zakupami i poleciała do przodu. Pod lewym ramieniem miała schowanego Walthera, ale nie miała okazji go użyć, bo wystawiła ręce by uchronić się przed upadkiem.

Gdy cel upadł zabójca wiedział, że sytuacja była w najlepszym razie niepewna. Miał minuty, może sekundy by podporządkować sobie uzbrojonego przeciwnika i zmusić ją do posłuszeństwa zanim firma ochroniarska zareaguje. Uporczywe biip, biip, biip potwierdzało ten fakt. 47 Ruszył naprzód szukając sposobu, by ją chwycić, ale ona już

Page 50: Hitman Enemy Within

przewróciła się na plecy. Miała w ręce puszkę zupy, którą rzuciła. Trafiła go w prawy policzek, więc zachwiał się do tyłu

Marla natychmiast rozpoznała 47 i poczuła nagłe ukłucie strachu. Agentka Puissance-Treize wiedziała, że poradzi sobie z włamywaczem, bądź przypuszczalnym gwałcicielem, ale widziała tego człowieka w akcji i znała jego możliwości.

Co nasuwało pytanie:, Dlaczego ona wciąż żyje?

Odpowiedź była oczywista. On tego chciał!

Ta świadomość dała jej nadzieję.

Marla kopała stopami, chcąc zwiększyć dystans pomiędzy nimi i dzięki gładkiej, drewnianej podłodze salonu była w stanie się odepchnąć. Paczka makaronu leżała w zasięgu ręki, więc rzuciła nią lewą ręką, a prawą sięgała po Walthera.

Ale spaghetti odbiło się od uda 47. Jego prawa stopa namacała jej broń i wykopała pistolet. Rozległ się głośny hałas, gdy broń wylądowała na drewnianej podłodze i potoczyła się.

Doprowadzające do szału biip biiip biip hałasowało i nie miało zamiaru osłabnąć.

Marla myślała, że jest szybka, ale była zszokowana szybkością, z jaką mężczyzna chwycił jej płaszcz przeciwdeszczowy i szarpnął nią do góry. Smuga krwi była widoczna z miejsca, gdzie puszka rozcięła jego twarz, a ona mogła zobaczyć chłodną determinację w jego oczach.

Zaczął dzwonić telefon.

- To firma ochroniarska – powiedział ponuro agent – Podaj im kod, teraz.

-Albo?- Spytała Marla opornie, – Jeśli miałeś zamiar mnie zabić, już byś to zrobił.

Page 51: Hitman Enemy Within

Agent 47 obnażył zęby, gdy telefon znowu zadzwonił? Jak długo osoba po drugiej stronie może czekać? Trzy sygnały? Może cztery?

Dzwonienie umilkło.

Rozległ się metaliczny szmer, gdy brzytwa się otworzyła. Światło odbiło się od ostrza ze stali nierdzewnej i 47 podniósł zimny metal do góry, by dotknąć delikatnie zaokrąglonego policzka agentki Puissance-Treize

- Odbierz albo potnę Ci twarz.

Gdy Marla spojrzała w oczy zabójcy, było to jak patrzenie w lustro. Oto był ktoś równie bezlitosny jak ona. Czuła ciepło jego oddechu na swojej twarzy i silny krąg jego ciała.

Telefon znowu zadzwonił.

- Puść, a odbiorę- Powiedziała. Napięcie spowodowało, że zaczęła mówić ze słabym irlandzkim akcentem.

- Użyj telefonu w kuchni – Rozkazał 47 i wyciągnął Silverballera, gdy kobieta przechodziła przez pokój. To, że Walther leżał na podłodze wcale nie znaczyło, że kobieta nie nosi przy sobie drugiej broni, a może nawet trzeciej.

Gdy Marla odebrała telefon w kuchni, on odebrał aparat na jej biurku.

- Halo? – Powiedziała agentka Puissance-Treize i telefon przestał dzwonić.

-Pani Horton? - spytał męski głos. – Tu John z firmy ochroniarskiej AJAX. Czy wszystko w porządku?

- Potknęłam się i upuściłam zakupy, to wszystko – Odpowiedziała patrząc jak Agent 47 montuje tłumik w swoim pistolecie. – Ale nic mi nie jest.

Page 52: Hitman Enemy Within

- Miło mi to słyszeć – odparł mężczyzna ostrożnie. – Więc nie potrzebuje Pani pomocy medycznej?

- Nie. – Powiedziała i miała nadzieję, że mówi prawdę.

- Dobrze – Odparł John.- Czy mogę prosić Pani kod bezpieczeństwa?

Marla odwróciła głowę w stronę zabójcy i zobaczyła, że broń z tłumikiem była wymierzona w jej prawe kolano.

- Mój kod to Indygo378.

- Dziękuję – Powiedział John uprzejmie – Miłego dnia.

Mogła oczywiście kłamać, ale patrząc na szybkość, z jaką mężczyzna po drugiej stronie zaakceptował ten kod, 47 nie sądził, aby tak było.

Opuścił broń.

- Rozbieraj się.

Marla podniosła dobrze wydepilowaną brew.

- Chcesz mnie zgwałcić?

Pozwoliła żeby płaszcz jej opadł. Agentka Puissance-Treize była już zmuszana do rozbierania się. Raz w Madrycie, gdzie musiała udawać tancerkę egzotyczną i mogła usiąść na kolanach celu. Potem w Paryżu, gdzie jedyną drogą do zdobycia potrzebnego jej klucza był seks z francuskim gangsterem. Ostatnio w Yakimie, gdzie Big Kahuna nalegał na „show” dzień przed spotkaniem.

Więc Marla wiedziała, że jej ciało można wykorzystać jako bron. Ale czy mężczyzna po drugiej stronie był na to podatny? Nie można było tego powiedzieć patrząc mu w twarz.

Patrzył niewzruszony jak pasek Marli spada na podłogę.

Page 53: Hitman Enemy Within

- Więc – powiedziała Marla prowokująco, gdy zakończyła szybki obrót. – Jesteś zadowolony?

Agent zignorował pytanie. – Kto Cię zatrudnił do obrony Big Kahuny? – Zażądał.

- Nie bądź śmieszny – Odparła z pogardę agentka Puissance-Treize. - Znasz zasady. Moje szefostwo mnie zabije, jeśli Ci to powiem!

Zabójca popatrzył na nią chłodno.

- A ja Cię zabiję, jeśli nie powiesz.

- Nie – odparła twardo Marla. – Nie, jeśli potrzebujesz tych informacji a jest szansa, że je ode mnie wyciągniesz.

- Prawda – zgodził się 47 i wyjął brzytwę. – Więc będę musiał to z Ciebie wyciągnąć torturą… Który sutek usunąć najpierw?

Ręce Marly odruchowo poleciały do góry, by chronić piersi. To był znak słabości, którego pożałowała natychmiast, gdy opuściła ręce

- Tortura nie zadziała. – Odpowiedziała twardo. – Ludzie powiedzą wszystko, by powstrzymać ból. Ja to wiem i Ty to wiesz.

- To mówią eksperci – Potwierdził 47 ponuro. – Ale ja miałem całkiem dobre rezultaty. Może dlatego, że to lubię. Siadaj na jednym z tych krzeseł. - Marla nie była pewna, czy mówił prawdę, czy chciał ją tylko bardziej zdenerwować. Machnął bronią.

Wnętrze łodzi było urządzone w stylu retro lat 50-tych, łącznie z mnóstwem kolorów, plastiku i chromu. Krzesła, o których mówił były ustawione wokół okrągłego stołu w kształcie piedestału.

Strach drążył czaszkę Marli, nie bez powodu, rozważając możliwość, że zabójca był zatwardziałym sadystą.

Page 54: Hitman Enemy Within

- Połóż ręce za plecami – rozkazał surowo. Związał jej nadgarstki kablem od telefonu. Następnie kostki. Kiedy skończył Marla była bezradna, prawie, bo plastikowy kabel był śliski i trudny do zawiązania.

- Dobra – powiedział agent, gdy wstał – Nie może być żadnych krzyków… Więc wszystko, czego brakuje to knebel. Chyba że wolisz odpowiedzieć na moje pytania?

Marla przypomniała sobie zimne, niebieskie oczy Kaberow i nabój w wypełnionym aksamitem pudełku.

- Pieprz się! – Odparła opornie

- Dobra, niech będzie po twojemu – Powiedział 47 i wyszedł z jadalni.

Wrócił po kilku chwilach ze ścierką do talerzy, którą zawiązał wokół ust Marli i poszewką, którą naciągnął jej na głowę. Potem, ku jej uldze, usłyszała odgłosy kroków oraz otwierania i zamykania frontowych drzwi.

Ale człowiek z bronią wróci. Wiedziała, że jej pierwsza szansa ucieczki będzie pewnie jednocześnie jej jedyną szansą.

Wiec zamiast czekać, co zdarzy się później, Marla zaczęła pracować nad uwolnieniem rąk i dzięki temu, że kabel był śliski, nie minęła duga chwila a ręce zaczęły się wyswobadzać. Zachęcona, zmagała się z tym, aby uwolnić ręce zanim powróci jej napastnik

Po, jak się zdawało, nieskończonej ilości minut, kabel zsunął się i sięgnęła, by usunąć poszewkę. Kiedy mogła widzieć było już względnie łatwo usunąć kabel zaciśnięty wokół jej kostek. Wreszcie, kiedy zdawało się, że serce wyskoczy jej z piersi, stopy Marli były wolne. Wstała, usunęła knebel i dotarła do drzwi. Zewnętrzny rygiel miło kliknął przy zakładaniu.

To nie wystarczało, aby zatrzymać naprawdę zdeterminowanego napastnika, ale załatwi trochę dodatkowego czasu, a to było wszystko,

Page 55: Hitman Enemy Within

czego agentka Puissance-Treize potrzebowała, wracając do pokoju. Walther wciąż tam był, leżąc na podłodze. Nigdy wcześniej tak miło nie odczuła ciężaru broni, jak wtedy, gdy ją podniosła i wycelowała w drzwi. Trzymając półautomat w obu rękach, czekała na powrót zabójcy. Czy broń była zabezpieczona, czy nie? Powinna sprawdzić, ale nie sprawdziła. Oznaka tego, jaka była roztrzęsiona, ale jednocześnie błąd prosty do naprawienia

Wtedy poczuła dym, usłyszała jej czujnik przeciwpożarowy na suficie i zobaczyła w kuchni. Jęzory ognia natychmiast zajęły zasłony, zanim rozprzestrzeniły się na sufit. Ledwo starczyło ej czasu na nałożenie kurtki, podniesienie torebki z podłogi i wybiegnięcie z łodzi z bronią w ręku, zanim płomienie się rozprzestrzeniły.

Marla nie miała ochoty zostawać i wyjaśniać wszystko władzom. Wszystko, co mogła zrobić to schować Walthera do kieszeni, biegnąc na ląd. Jej gołe stopy wydawały śliski odgłos, chodząc po mokrym drewnie. Jeden z jej sąsiadów pojawił się, wykrzykując instrukcje do drugiego, gdy dotarła do parkingu. Było słychać syreny, gdy szukała pilota i schroniła się w Mercedesie.

Nie wiedząc gdzie jest 47 ani kiedy wróci, odpaliła wóz i przyspieszyła. Mógł za nią podążać, ale musiała zaryzykować. Naprawdę nie miała innego wyjścia.

Myślała w szalonym tempie. Agencja wiedziała gdzie była. To było oczywiste, tak samo jak fakt, że szukają wśród swoich pracowników kogoś, kto dostarcza informacje Puissance-Treize i chcą go powstrzymać. Czy więc nie będą dalej jej ścigać?

Tak, prawie na pewno będą. Tylko, że następna próba może być przeprowadzona przez specjalnie wyznaczony zespół do przesłuchań, który użyje psychologii, specjalnych warunków, albo narkotyków by ją złamać.

To nasuwało oczywiste i najbardziej palące pytanie. Co zrobić dalej? Może Kaberow udzieli wsparcia? Albo ukaże za niekompetencję? Nie

Page 56: Hitman Enemy Within

była pewna, ale szanse na to były małe. Nagle pomyślała, że przecież ona, Cassandra Murphy aka Marla Norton, nic nie zawiniła.

Czy tego chciała czy nie Agent 47 mógł właśnie bawić się swoją zdobyczą.

PATRAS, GRECJA

Mimo, że technicznie zaliczający się do jachtów, długi na 76,20 metrów Jean Danjou oryginalnie służył jako holownik ratowniczy. Dlatego nie był tak elegancki jak inne superjachty zakotwiczone w burzliwych wodach Patras.

Ale w przeciwieństwie do swoich rówieśników Danjou zarabiał na siebie. Dlatego miał na pokładzie dwa opancerzone samochody sportowo- użytkowe, cztery motocykle BMW, dwa skutery śnieżne, sześć pojazdów wodnych, czteromiejscowy helikopter, akwalung, komorę dekompresyjną, kuloodpornego Mercedesa S500 i dwie 12-metrowe kanonierki. Nie wspominając o wielkiej ilości zaawansowanych urządzeń komunikacyjnych i śledzących przeznaczonych do wspomagania działalności Agencji na całym świecie.

Sercem statku i miejscem, gdzie Diana spędzała większość czasu, była centrala i pokój kontrolny, zlokalizowany głęboko wewnątrz opancerzonego kadłuba Danjou. Jej wysokie krzesło znajdowało się za biurkiem w kształcie litery U, z którego mogła obserwować 24 wmontowane w ścianę ekrany, dwa komputery obok siebie i odbierać satelitarne rozmowy telefoniczne z całego świata.

Diana miała wysokie czoło i oczy odrobinę mniejsze, niżby sobie życzyła. Jednak jej twarz obdarowana prostym nosem, wydatnymi kośćmi policzkowymi i zmysłowymi ustami, byłaby uznawana za piękną, gdyby nie jej surowość.

- Powtórz – powiedziała, gdy szum zatrzeszczał w jej słuchawkach. – Zagłuszyło Cię.

Page 57: Hitman Enemy Within

- Mam wiadomość dla Pana Nu – Odpowiedział Agent 47 – Powiedz mu, że nawiązałem kontakt z Marlą Norton. Chociaż nie byłem w stanie wyciągnąć od niej żadnych informacji, ucieka. Umieściłem mikronadajniki w płaszczu i torebce. Przy odrobinie szczęścia doprowadzi nas do góry i do osoby, która zna odpowiedzi, których szukamy.

Diana zerknęła na jeden z monitorów po prawej. Nu brał udział w posiedzeniu zarządu, gdzie magnat morski Aristotle Thorakis przebrnął przez połowę raportu

- Powiem mu – Obiecała. – Uważaj na siebie.

- Będę – obiecał 47 i schował telefon do kieszeni.

Właśnie wtedy trzaskająca płomienie odnalazły materiały wybuchowe, które Marla Horton trzymała ukryte we wnęce nad salonem i łódź eksplodowała.

Rozległo się głośne BUM i pokaz fajerwerków, gdy ogniste szczątki poleciały w szare niebo i spadły niczym deszcz na powierzchnię jeziora, gdzie przed dryfowaniem zasyczały. Dom pani Beasley był w większości nietknięty, nie licząc jej geranium, zniszczonym kawałkiem wraku, który na nie spadł.

Dulki zaskrzypiały, gdy zabójca je odciągnął. Kolejne syreny dołączyły do przeraźliwego chóru. Deszcz padał delikatnie wokół niego.

ROZDZIAŁ V

NOWY JORK

Ponad 650 m² apartament zajmował całe 16 piętro Hotelu Francja i miał okna z widokiem na Central Park. Recepcja była zdominowana przez ogromne okno z witrażem a na ścianach znajdowały się ręcznie

Page 58: Hitman Enemy Within

malowane obrazy francuskiego krajobrazu. Wszystko to było znane Aristotle Thorakisowi, bo razem z rodziną spędził tu urlop świąteczny 2 lata wcześniej wtedy, gdy cena 15 000$ za noc wydawała mu się umiarkowana

Ale nawet z pożyczką od Puissance-Treize o wysokości 500 milionów euro w kieszeni, co daje 700 milionów dolarów, biznesmen usiłował utrzymać swoje żeglarskie imperium na wodzie i uważał takie wydatki za zbędne. Zwłaszcza, że perfekcyjne zakwaterowanie mógł mieć już za 5000$ za noc

W koszty apartamentu był wliczony rdzennie Angielski lokaj, który pojawił się by przywitać Thorakisa, gdy ten wyszedł z windy. Jego włosy były uczesane prosto do tyłu, jego długa twarz była poważna, a jego nieskalany garnitur pasował idealnie. Patrząc po sposobie, jakim przywitał magnata, miał albo wyśmienitą pamięć, albo bardzo dokładne dane.

- Dobry wieczór, sir. Witam z powrotem. – Powiedział gładko. – Nazywam się Bradley. Pan Douay poprosił mnie, bym zaprowadził Pana do salonu.

- Dziękuję – odparł szorstko. – Znam drogę.

Recepcja prowadziła do holu, następnie do baru i przez bogato zdobioną latarnię do salonu za nią. Okna wychodziły na park, a markowe pianino stało obok małego parkietu. Meble były ułożone tak, by utworzyć dyskretne miejsca do rozmowy. Jedno było zajęte przez parę elegancko ubranych ochroniarzy. Oboje trzymali magazyny, ale obserwowali Thorakisa.

Douay siedział za ładną repliką francuskiego, prowincjonalnego biurka. Rozmawiał przez telefon i skinął głową, gdy Thorakis usiadł na wyścielane krzesło naprzeciwko niego.

Grek zauważył, że Francuz przeciąga coś, co powinno być rutynową rozmową w interesach, przez dobre pięć minut, zanim wreszcie skończył rozmawiać. Czy Douay chciał mu dać coś do zrozumienia?

Page 59: Hitman Enemy Within

Pogłębić wrażenie, że ma nad nim władzę? Tak. Grek był przekonany, że dokładnie o to chodziło. Miało to zwiększyć złość Thorakisa, gdy Douay w końcu się nim zajął.

- To było lekkomyślne z twojej strony, że tu przyszedłeś – Odparł surowo.

- Naprawdę? – Odparł Thorakis w gniewie. – I kto to mówi! Czy wyście oszaleli? Właśnie wracam z zebrania i dowiedziałem się, że Ty razem z resztą swoich kretynów wysłałeś agentkę, mającą wyeliminować Agenta 47 i nie udało jej się! To doprowadziło do dobrze nagłośnionej masakry w Yakima i eksplozji w Seattle, i masy złych wiadomości. Więc jak śmiesz wykładać mi, co jest, a co nie jest lekkomyślne! – Powiedział kładąc pięści na biurku.

Obydwaj ochroniarze Douaya już wstali, ale Douay ich odwołał. Kiedy mówił, głos miał spokojny.

- Próba wyeliminowania Agenta 47 była porażką. – Przyznał Francuz łagodnie. – Jednak zapewniam Cię, że ten błąd zostanie naprawiony. Chcę żebyś wiedział, że decyzja zabicia 47 nie została podjęta lekkomyślnie. Analiza porównawcza wykazała, że on w zeszłym roku podatkowym zajmował się ledwie trzema procentami kontraktów Agencji. To były najtrudniejsze zlecenia, jakie Agencja przyjęła i dlatego stanowiły 37,2% jej dochodu. To czyni z Agenta 47 najbardziej dochodowego asa, jakiego ma Agencja. Więc Puissance-Treize eliminując go uzyska lepszą pozycję na rynku i będzie rywalizować o najbardziej lukratywne zlecenia. Te, które są 7 razy trudniejsze, albo i więcej. To są poważne pieniądze. Rozumiesz nasz tok myślenia?

Thorakis nie tylko rozumiał zimnokrwistą logikę mężczyzny, ale podziwiał także jej tupet, a nawet łagodność, z jaką został mu wyłożony ten plan. Słuchając pojednawczego tonu Francuza, Thorakis poczuł, że jego gniew maleje. Ale został lęk, który zważywszy na to że właśnie wrócił z posiedzenia Agencji, był spory.

Page 60: Hitman Enemy Within

- Tak - Powiedział poważnie – Rozumiem. Przepraszam ,jeżeli mój komentarz był gwałtowny. Ale jest jeden bardzo poważny powód do zmartwień. Po zamachu na życie 47 Agencja natychmiast wzięła się za szukanie przecieku. Są teraz zajęci wyczerpującym sprawdzaniem ludzi z niższego szczebla. To tylko kwestia czasu, nim dojdą do wyższego kierownictwa.

Douay zaczął coś mówić w tym momencie, ale Thorakis podniósł rękę.

- Czekaj. Jest coś jeszcze. Podjęli decyzję, żeby nasłać Agenta 47 na twojego zabójcę… W nadziei, że doprowadzi ich ona do osoby, która zna tożsamość zdrajcy. Dlatego tu jestem. Zgodnie z odprawą, którą dali kierownictwu, Agent 47 podąża za nią do Fez w Maroko, gdzie ona przebywa pod ochroną mężczyzny zwanego Al-Fulani. Czy on wie o naszej umowie? Ponieważ jeśli wie, a 47 zyska nad nim kontrolę, jestem trupem.

- Nie, nie wie – skłamał Douay gładko. – Twoja tożsamość to ściśle strzeżony sekret. Tylko trzy osoby wiedzą kim jesteś, a Al-Fulani nie jest jedną z nich.

Dokładnie to Thorakis chciał usłyszeć. Poczuł ogromną ulgę i nawet zdołał się uśmiechnąć.

- Dobrze. Nikt z nas nie jest nieśmiertelny… Wiem o tym – powiedział – Ale ja nie mam zamiaru się już wybierać na tamten świat.

- Ja też nie – zgodził się jowialnie Douay wstając i wychodząc zza biurka. – Skoro już tutaj jesteś, dołączysz do mnie podczas lunchu?

- Dziękuję, ale nie – Odparł Thorakis. – Wiesz o tym, że mam alergie, a mój kucharz jest w hotelu. Może następnym razem.

- Tak, następnym razem – Zgodził się Francuz uprzejmie. - To ważne, by być ostrożnym. Z tego powodu pozwolisz moim ochroniarzom zaprowadzić Cię przez podziemny garaż.

Page 61: Hitman Enemy Within

- Byłoby świetnie. – odparł Thorakis z wdzięcznością. Energicznie uścisnęli sobie dłonie i chwilę później zniknął.

Douay zaczekał aż winda zamknie się za Grekiem, zanim otworzył walizkę, włączył telefon satelitarny i wstukał dwucyfrowy kod, który aktywował o wiele dłuższą sekwencję liczb.

Prawda była taka, że Al-Fulani był w pełni świadomy tożsamości magnata, co oznaczało, że Marla Norton miała ważne zadanie do wykonania. Chronić Al-Fulani albo zginąć razem z nim.

Rozdział VI

FEZ, MAROKO

Francuzi nazywali ją Fez lub Fes – La Mysterieuse ( Mysterieuse –„tajemnica”– dop. Weasley55) a, gdy Agent 47 zagłębił się w

Page 62: Hitman Enemy Within

najstarszą i, jak mawiali niektórzy, najbardziej niebezpieczną część miasta, odkrył, co mieli na myśli.

Około ćwierć miliona ludzi było upchanych w labiryncie ciasnych, brukowych uliczek, zatłoczonych suków ( suk – odpowiednik bazaru w Maroko. Nie wiem jak to odmienić, Tak wydało się najlepiej. – dop. Weasley55), okazałych meczetów, ponurych, surowych domów i ukrytych ogrodów. Biorąc pod uwagę skłonność mieszkańców do zmieniania nazw ulic, a także podawania ich w różnych językach, łatwo zrozumieć, dlaczego Fes El Bali, stare miasto, bywa często nazywane „najbardziej skomplikowanym placem na ziemi”.

Roztropni turyści zatrudniali przewodnika, przed postawieniem stopy w tym miejscu.

Ale 47 był wyposażony w coś pewniejszego od ludzkiego przewodnika. Miał mały GPS wypełniony danymi od Agencji. Kieszonkowy GPS wskazywał pozycję Marli Norton razem z lokalną zbrojownią Agencji, gdzie mógł zdobyć każdą, potrzebną mu broń.

Środki bezpieczeństwa ustanowione kilka lat temu w wyniku ogólnoświatowej walki z terroryzmem prawie uniemożliwiły transport broni komercyjnymi liniami lotniczymi, takimi jak ta, z której musiał skorzystać 47 by śledzić Marlę. Więc, z wyjątkiem jego niewykrywalnej garotty, zabójca był nieuzbrojony. Błąd, który wkrótce naprawi.

Dzięki umiejscowieniu przy hiszpańskim brzegu Cieśniny Gibraltarskiej oraz reputacji bramy do Afryki, Maroko było ulubionym miejscem turystów na całym świecie. Dlatego żaden z mieszkańców skraju starego miasta nie zaszczycił zabójcy niczym oprócz przelotnego spojrzenia, trwającego sekundę, gdy ten przedzierał się przez labirynt przejść i małych sklepików.

W dalszej części ulicy znajdowały się wysokie mury oraz żelazne bramy oddzielające prywatne domy i podwórka.

Page 63: Hitman Enemy Within

Gdy wierni zostali wezwani na modlitwę i melodyjny dźwięk adhanu rozległ się z miejskich minaretów, ulice wypełniały się tubylcami i można było zobaczyć coraz to mniej europejskich twarzy.

Większość z nich, z wyjątkiem młodej kobiety chodzącej po sklepach we francuskiej Ville Nouelle ( nowe miasto) mieszkała w Nowym Jorku. Większość kobiet z Fes El Bali nosiła burki ( te typowo arabskie nakrycie głowy, zasłaniające całą twarz – dop. Weasley55) , kiedy tylko wychodziły by przynieść jedzenie, kupić ubrania lub spotkać krewnych. Mężczyźni siedzieli na plastikowych krzesłach, stali w drzwiach lub zbierali się na zewnątrz kawiarń, gdzie większość spędzała czas grając w karty.

Wszyscy, niezależnie od wieku, płci, czy pozycji w społeczeństwie, byli zmuszeni do podróżowania ciasną ulicą razem z ciężko objuczonymi osłami. Te zwierzęta, z powodu braku pojazdów, były używane do transportowania wszystkiego w Medynie (mieście). Gdy schronił się w drzwiach, żeby jeden z tych silnych osłów mógł przejść, 47zobaczył niechlujnie wyglądającego Afrykańczyka.

Postać kucała ukryta w bocznym korytarzu, gdy zabójca obejrzał się na drogę. Prawdopodobnie złodziej, łasy na portfele turystów, ale zabójca wyobraził sobie też kilka innych wersji. Włączając tą, że Puissance-Treize była jakimś cudem świadoma jego obecności. Ogon był w każdym bądź razie problemem i trzeba będzie się go pozbyć, nim wejdzie do zbrojowni.

Chcąc to zrobić Agent 47 przyspieszył, minął mały sklepik zapchany elektroniką i ostro skręcił w prawo, w wąskie przejście.. Pomimo upału bruk był mokry, a przejście śmierdziało moczem. Było puste, nie licząc przepełnionego kosza na śmieci na końcu alejki. Dalszą drogę blokowały drzwi pokryte łuszczącą się farbą. Zdawały się mieć ze sto lat i były wyposażone w równie stary zamek.

Agent zerknął przez ramię, nim kucnął na jedno kolano i popatrzył przez dziurkę od klucza. Widok był ograniczony, ale nie zauważył żadnych oznak ruchu na podwórku za drzwiami i był skłonny

Page 64: Hitman Enemy Within

zaryzykować. Wytrych szybko poradził sobie ze zużytym zamkiem i już po kilku sekundach usłyszał KLIK i zamek się otworzył.

Kolejne zerknięcie przez ramię i wciąż żadnych oznak pościgu.

Zawiasy zaskrzypiały, gdy Agent 47 otworzył drzwi i wśliznął się do środka. Po wielu przeróbkach podwórko służyło do przechowywania materiałów budowlanych. Rupiecie zagracały miejsce obok drewnianej skrzyni pełnej szczątków porcelany i zardzewiałych taczek. Kilka schodów prowadziło do pomieszczenia z palmą w dużym garnku i drugimi drzwiami. Ale 47 nie chciał otwierać rezydencji. Gdy usłyszał odgłos kroków w przejściu, rzucił złotą monetą z południowej Afryki w kierunku schodów. Pieniążek zadźwięczał przy uderzeniu, odbił się i upadł na miejsce.

Ogon był w tym momencie przy drzwiach i kiedy zobaczył, że są uchylone popchnął je. Afrykańczyk zauważył jasno błyszczący pieniążek, gdy ten przesunął kawałek drewna i pospieszył, by go złapać.

Mężczyzna był przeciętnej wagi, o wiele ciemniejszy od reszty mieszkańców. Ubrany w typowo afrykańskie ciuchy, na które składała się koszulka i postrzępione spodnie. Ale tym, co odróżniało tego mężczyznę był zniszczony, metalowy hak zamiast prawej ręki. Rodzaj protezy, która okoliczny kowal może stworzyć za kilka dolarów.

Afrykańczyk był w połowie do monety, gdy pętla z żyłki przeleciała mu przez głowę. Zabójca chciał poddusić młodego człowieka, aby przejąć nad nim kontrolę, zadać mu kilka pytań i zdecydować, co z nim zrobić.

Ale przeciwnik 47 podniósł szybko rękę i hak znalazł się w pętli, nim ta się zacisnęła. Wewnętrzna część haka była dobrze naostrzona, więc rozcięła pętlę.

W odpowiedzi na to Agent 47 popchnął Afrykańczyka, ukucnął i był gotów bronić się czymkolwiek w zasięgu ręki. Jedynym dostępnym narzędziem była zardzewiała łopata, oparta o ścianę dziedzińca.

Page 65: Hitman Enemy Within

Trzymał ją po przekątnej, w poprzek swojego ciała, by zablokować hak przeciwnika.

Ale jeśli tamten był wystraszony, to tego nie pokazywał. Obaj mężczyźni krążyli wokół siebie chcąc zrobić pierwszy ruch. Błysk potu pojawił się na jego czole, ale, patrząc na jego skupiony wzrok, był całkiem pewny siebie. Protezę trzymał nisko i z tyłu. Jeden dobry sierpowy mógł zatopić hak w pachwinie 47. gdzie mógłby szarpnąć ostrze do góry i w ten sposób wysypać wnętrzności przeciwnika na chodnik.

Ale człowiek z hakiem musiałby zbliżyć się do zabójcy, by to zrobić, a tak długo jak 47 trzymał łopatę, tak długo tamten zmuszony był utrzymać dystans.

Nagle agent potknął się o luźną płytę chodnikową, co sprowokowało przeciwnika do gwałtownego i natychmiastowego natarcia na niego. Ale to była pułapka i zanim przeciwnik 47 mógł zareagować, łopata poszła w ruch i z dźwięcznym KLANG uderzyła Afrykańczyka w lewe kolano.

Jego oczy rozbiegły się i gdy upadał plecami na chodnik, obie kończyny – hak i ocalała ręka powędrowały do bolącego miejsca. Agent 47 przycisnął łopatę do jego gardła, gdy kaleka skomlał z bólu.

- Kim jesteś? – Spytał zabójca. – I dlaczego za mną szedłeś?

- Jamal.- Wykrztusił mężczyzna leżąc na ziemi i próbując odepchnąć łopatę z gardła. – Nazywam się Jamal. Proszę! Nie mogę oddychać.

-Ok, Jamal. – Powiedział zabójca zimno, kładąc prawą stopę na łopatę. – Dlaczego mnie śledziłeś?

Odpowiedzią był nieartykułowany bulgot, więc zabójca musiał usunąć stopę i zmniejszyć nacisk na umęczoną tchawicę Jamala.

- Teraz, spróbuj jeszcze raz.

Page 66: Hitman Enemy Within

- Pieniądze.- Padła chrapliwa odpowiedź – Chciałem wziąć twoje pieniądze.

- To jedna z możliwości. – Przyznał zabójca ponuro. – Ale są inne. Jak mogę być pewny, że jesteś tylko złodziejem?

- Moja ręka. – Powiedział Jamal żałośnie, podnosząc ją. - Odcięli mi ją.

Muzułmanie od dawna praktykowali odcinanie rąk, ramion, a w niektórych przypadkach nóg, jako karę za kradzież. Kiedy w wielu krajach Środkowego Wschodu powoli od tego odchodzono, w innych wciąż uważano to za dobry środek odstraszający. Fakt ten zdawał się potwierdzać słowa Jamala, więc zabójca odskoczył i wycofał się poza jego zasięg.

- Sugeruję Ci żebyś zmienił zawód. W tym nie jesteś za dobry.

Jamal dalej ściskał kolano i cicho jęczał, gdy 47 odłożył łopatę tam, gdzie ją znalazł

- Zostawię uchyloną bramę – obiecał zabójca pochylając się, by odzyskać monetę. – Nie kłopocz się ze wstawaniem, nie trzeba mnie odprowadzać.

Wychodząc z małego podwórka, 47 przystanął, gdy boczne przejście zaprowadziło go do głównej ulicy i wykorzystał chwilę, aby poprawić czerwony, jedwabny krawat. Upewniwszy się, że po drodze nie czekają na niego kolejne Jamale, by go zaatakować, kontynuował podróż.

Skręt w prawo zaprowadził go schodami w dół pod sklepienie łukowe i do grupki dzieci, grających w piłkę. Stało się jasne, że to, co kiedyś było osiedlem mieszkaniowym powoli przekształciło się w suk pełen specjalistycznych sklepików po obu stronach ulicy. Sklep, którego szukał 47 był 30 metrów dalej, tuż za delikatnym zakrętem i naprzeciwko rodzinnego spożywczaka. Frontowy szyld głosił po Arabsku i po Angielsku MĘSKIE UBRANIA, a po nim

Page 67: Hitman Enemy Within

WŁAŚCICIEL - ABAZA TIRK mniejszymi, rzeźbionymi, złotymi literami.

Przystanął, by przyjrzeć się przejrzałemu owocowi po drugiej stronie, i aby się upewnić, czy nie ma nowego ogona. Agent 47 musiał przepuścić grupkę ubranych na czarno kobiet, nim wszedł do sklepu. Sklep z ubraniami, tak samo jak sklepy po tamtej stronie ulicy, był dosyć mały, dlatego ciuchy leżały warstwami. Najwyższa z nich kończyła się tuż pod sufitem i można ją było dosięgnąć tylko długim kijem Było gorąco, a w powietrzu unosił się zapach stęchlizny. Nie było tam dużo światła, tylko to z lamp na suficie, mających co najmniej 75 lat.

Podniszczone przejście prowadziło do tyłu, gdzie podobny do niego mężczyzna o lekko wyłupiastych oczach i służalczym sposobie bycia stał, czekając. Był ubrany w czerwony fez, dobrze skrojony, szary garnitur i parę marokańskich pantofli. Młody mężczyzna usiadł za ladą, najwyraźniej prawie zasypiając..

- Dobry wieczór, effendi – Powiedział dobrze ubrany mężczyzna, osuszając sobie dłonie. – Nazywam się Abaza Tirk. Witam w moim skromnym sklepie. Widzę, że ma Pan dobry gust i bystry umysł. Jak ja i moja rodzina możemy Panu służyć?

- Abd-el-Kadel rzekł, że śmierć jest czarnym wielbłądem, klęczącym przed bramami do nieskończoności. ( Death is a black camel, which kneels at the gates of all – ma ktoś lepszy pomysł jak to ma brzmieć?? – dop. Weasley55 ) – stwierdził 47.

- A Ben Sira rzekł „Nie bój się śmierci, to twoje przeznaczenie”. – Odpowiedział drobny właściciel sklepu, a służalczy ton zniknął. – Witaj Agencie 47. Oczekiwałem Cię. Proszę tędy.

Zabójca szedł za Tirkiem przez ciasną ladę. Przechodząc zauważył, że młody człowiek, kucający za kasą, ma mini-uzi w rękach.

Na chwilę przystanęli, gdy Tirk wprowadzał kod na panelu z tyłu zatłoczonego sklepu. Panel był zasłonięty skrawkiem ubrania

Page 68: Hitman Enemy Within

przybitym pinezką do ściany. Metalowe drzwi otworzyły się bezszelestnie. Czujnik ruchu utworzył dwie smugi światła i Agent 47 poczuł spadek temperatury, gdy Tirk zamknął za nimi drzwi.

W przeciwieństwie do lekko zatęchłego sklepu odzieżowego zbrojownia Agencji w Fez była lśniąca i nowoczesna. Zbliżone do siebie półki z bronią zajmowały dwie ściany. Uzbrojenie było pogrupowane i odpowiednio opisane. Amunicja, akcesoria i zestaw do czyszczenia były pod spodem w szafkach ze stali nierdzewnej.

- Więc, - powiedział sprzedawca zachęcająco. – Co to ma być? Może Steyr AUG? Bardzo stylowy. Karabinek snajperski FR-F1? A może szukasz czegoś większego kalibru? Mam tu niezłą snajperkę RAI 500 – kaliber 50. Agent Orbov wykonał nią kawał dobrej roboty 2 miesiące temu.

- Nie- powiedział po prostu 47 – RAI ma prawie 15 metrów długości i jest bardzo ciężki do ukrycia. Nie wspominając o tym, że jest jednostrzałowy a amunicja kaliber 50 jest ciężka jak cholera. Wezmę Walthera WA 2000, Mossberga Model 500 z uchwytem, dwa Silverballery, jeden krótki, jeden długi, oba z tłumikiem, podwójną kaburę, apteczkę wielorazową i nóż do rzucania.

- Oczywiście – Rzekł Tirk z aprobatą. – Broń na każdą okazję.

Po zabraniu broni przeszli przez kolejne drzwi z tyłu długiego ciasnego sklepu do dźwiękoszczelnej strzelnicy. Zadowolony, że wszystkie bronie działają jak trzeba, 47 spakował je do pary walizek z zamkiem szyfrowym. Wyglądały jak typowe, podniszczone walizki podróżne. Każda miała swój własny alarm i system autodestrukcji.

- Walizki są dosyć ciężkie, więc mój czwarty syn będzie Ci towarzyszył. – Powiedział Tirk, ładując je na wózek. – Nie wspominając o tym, że mamy w Fes El Bali złodziei.

- Tak, słyszałem – odparł trzeźwo zabójca.

- Czy coś jeszcze? – Dopytywał się Tirk.

Page 69: Hitman Enemy Within

- Tak – powiedział 47 przyglądając się właścicielowi sklepu. – Twoja czapka.

Zamiast pozwolić synowi Tirka towarzyszyć mu, przez całą drogę do hotelu, 47 wolał, by młody człowiek zawiózł go do skrzyżowanie głównej ulicy z Fes El Bali, gdzie mógł wezwać taksówkę. Mimo, że rodzina Tirka była prawdopodobnie godna zaufania, nie było potrzeby, aby wiedzieli, gdzie zabójca się zatrzymał. Ponadto byłoby to niezwykłe, żeby gość przywoził swój bagaż do hotelu w ręcznym wózku.

Tak się trafiło, że ledwo starczyło miejsca, by upchnąć jego, walizki z bronią i walizkę ciuchów w małego Peugeota 205, ale po wielu upychaniach i dociskaniach się udało. Podróż była straszna pomimo najlepszych starań kierowcy, by utorować sobie drogę przez nieskończenie długi korek. Słońce już zachodziło, gdy 47 pojawił się w Sofitel Palas Jamas Fes, zapłacił za taksówkę i zaniósł bagaże do pokoju.

Jak miał w zwyczaju, pozwolił portierowi wejść do pokoju pierwszemu. Gdy było jasne, że nie czekała na niego zasadzka, 47 wchodził za nim.

Szybki rzut oka upewnił go, że wszystko jest na swoim miejscu, więc dał portierowi napiwek i zamknął drzwi. Kolejna szczegółowa inspekcja potwierdziła, że pokój był bezpieczny. W przeszłości zetknął się z pluskwami, ładunkami wybuchowymi i jadowitymi gadami, nic więc dziwnego, że był ostrożny.

Zadowolony zamówił jedzenie poprzez obsługę hotelową i zażyczył sobie, by kelner zostawił wózek z jedzeniem za drzwiami. Obserwując przez wizjer odchodzącego pracownika hotelu, agent otworzył drzwi i wjechał z tacą do środka. Jego obiad ( pieczona jagnięcina z warzywami i pachnącym kuskusem) był pyszny. Zwłaszcza w zestawieniu ze zdrowym Burgundem ( Wino – dop. Weasley55) .

Page 70: Hitman Enemy Within

Potem nadszedł czas na rozebranie się do bielizny i odłożenie Silverballerów podczas oglądania BBC Word News. Sprawdzał każdą naoliwioną część, szukając wad i automatycznie macając w poszukiwaniu rys, przed złożeniem broni. Mógł to robić z zawiązanymi oczami. Każdy magazynek z dziewięcioma nabojami z kojącym KLIK wchodził na swoje miejsce. Potem zostało mu włożyć magazynek do każdej komory, zabezpieczyć broń i przygotować kaburę na jutro.

Później pora na mycie zębów, zablokowanie drzwi fotelem i zrobienie posłania na podłodze.

Sen nastał szybko. Tak samo jak poranek i typowy poranny głód. Ale zamiast jak zwykle szukać dobrego śniadania 47 miał się posilić z emerytowanym profesorem Paulem Rolette, będącym bardzo blisko z Ali bin Ahmedem bin Saleh Al-Fulani. Człowiekiem, u którego jest Marla, i który być może był wtajemniczony w tożsamość zdrajcy.

Ale najpierw musiał złożyć przebranie Wybrał coś, zainspirowanego widokiem niemieckiego turysty w lobby. Szykował to dobre 45 minut, ale wyglądał całkiem przekonująco. Na przebranie składały się: bawarski kapelusz, czerwona broda, krzykliwa koszulka, której Abaza Tirk chętnie się pozbył, szorty do kolan, pasujące do niebieskiego kapelusza i sandały.

Tak przebrany zabójca wyszedł na ulicę. Słońce było wysoko, ale powietrze wciąż było chłodne, a miasto dopiero się budziło. Wszystko to uczyniło z podróży z hotelu do Paris Cafe, sześć bloków dalej, miłą przechadzkę.

Agent jadał już w ponad pięćdziesięciu Paris Cafe przez lata. Większość z nich było istną parodią kawiarni i należało ich unikać z daleka. Ale kiedy 47 pojawił się w Paris Cafe Fez i wszedł po schodach na zalany słońcem taras z przyjemnością zobaczył coś, co wyglądało na prawdziwą paryską restaurację ze stołami pod markizami, kelnerami w bieli i eleganckim kierownikiem.

Page 71: Hitman Enemy Within

Ponieważ pobrał tego ranka zdjęcie kontaktu, było mu łatwo wyłowić Francuza z tłumu i podejść do jego płóciennego stolika. Słomiany kapelusz zakrywał jego wąską, podłużną twarz, osłoniętą częściowo krzaczastą brodą oraz gazetą.

- Przepraszam, - Powiedział 47. – Pan jest profesorem Rolettem? – Powiedział to po francusku, jednym z wielu języków, który był zmuszony znać w młodości.

Oczy, które spojrzały na Agenta 47 były niebieskie i inteligentne.

Tak. To ja – Potwierdził uczony. – A kim Pan jest?

- Przyjacielem Boba Denarda – Skłamał zabójca, mówiąc o okrytym złą sławą, francuskim najemniku.

- Ah tak.- Odpowiedział Rolette – Witam w Fez, monsieur. Proszę usiąść. Chce Pan coś na śniadanie?

- Chętnie – Odparł 47 zajmując miejsce. – Co Pan poleca?

- Lubię rogi gazeli – Odpowiedział łagodnie Francuz – są w kształcie rogalików, ale z pastą migdałową i wodą z kwiatów pomarańczy w środku.

- Wezmę dwa. – Powiedział 47 stanowczo. – I filiżankę kawy.

Plotkowali dopóki nie przyszedł kelner, by przyjąć zamówienie nowego gościa i napełnić filiżankę Rolette’a. Kiedy już byli sami, zaczęła się poważna rozmowa.

- Szukam informacji o Ali bin Ahmedzie bin Saleh Al-Fulani. – Oświadczył 47. – Słyszałem, że zna go Pan dosyć dobrze.

- Wiem to, co wie większość – odrzekł emigrant ostrożnie – Al-Fulani to dobry biznesmen, znany filantrop i pobożny Muzułmanin.

Page 72: Hitman Enemy Within

- Myślę, że za skromnie ocenia Pan swoją wiedzę. – Powiedział sucho zabójca, przesuwając kopertę po stole. – Ponieważ z tego, co wiem oprócz pracy w American Language Institute, pracował Pan także przez 20 lat we francuskim Wydziale Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ( ktoś wie jak dokładnie brzmi po Polsku nazwa takiej instytucji we Francji? Po angielsku brzmi tak: French Directorate of External Security.

– dop Weasley55). Proszę przyjąć ten skromny podarunek, który dobrze zainwestowany, uczyni Pana emeryturę znacznie przyjemniejszą.

Biała koperta była wypchana studolarowymi wekslami. Bez przyciągania niczyjej uwagi profesor szybko zakrył ją gazetą

-Zarówno urzędnicy jak i nauczyciele za mała zarabiają – Zauważył profesor. – Więc Pański prezent jest mile widziany. Więc tak. Mimo, że Al-Fulani błyszczy jak złoto w oczach społeczeństwa, to pod tą skorupą tkwi zupełnie inna osoba,

- Fascynujące. – Rzekł 47, gdy dostał swoje śniadanie. – Proszę kontynuować.

Więc Roller kontynuował, gdy kelner zniknął. Była to historia człowieka, który odziedziczył po ojcu przemytnicze interesy i będąc pełnoletnim sprowadzał haszysz do Hiszpanii, sprzedając go lub wysyłając na północ do Holandii, Belgii, Niemiec i innych krajów Europy.

Sukcesy Al -Fulami szybko zauważyła konkurencja z dalekiej Kuby. Nie minęło długo czasu, nim bardzo nieprzyjemni ludzie zaczęli wydzwaniać do Marokańczyka, grożąc porwaniem statków z narkotykami, chyba, że podzieli się z nimi zyskami. Jednak zamiast dzielić się z międzynarodowymi kartelami Al-Fulani zdołał zachować niezależność.

W tym miejscu Rolette przerwał, zapalając podejrzanie wyglądającą fajkę. Seria energicznych puff była potrzebna do tego, by wilgotny,

Page 73: Hitman Enemy Within

wiśniowy tytoń zadziałała prawidłowo. Ale kiedy mieszanka się zapaliła, uczony zaciągnął się nią i szeroko uśmiechnął.

- Ah! – Zawołał. – To niezdrowy nawyk, ale jakże to lubię!

Kończąc drugi róg, 47 napił się kawy. – Więc jak to zrobił?

- Co zrobił? – Rolette zmarszczył brwi.

- Jak Al.-Fulani zdołał zachować niezależność? – Spytał cierpliwie 47. Francuz rozejrzał się dokładnie, jak gdyby chcąc się upewnić, czy inni klienci nie słuchają.

- Ludzie zaczęli umierać. – Wyznał poważnie uczony. – Ludzie rządzący kartelami. Niedługo nacisk na Al.-Fulani zelżał.

- Więc Fulani ich zabił?

- Ktoś ich zabił – Powiedział Rolette ponuro. – Nie wiadomo kto. Mimo, że Al-Fulani miał z tego korzyść, żadnego z morderstw nie można było z nim powiązać.

Rolette albo nie wiedział, albo nie chciał wymawiać tej nazwy głośno, ale 47 był pewny, że wie, która organizacja była odpowiedzialna za morderstwa. Albo Puissance-Treize dostała pieniądze za zneutralizowanie konkurencji Marokańczyka, albo Al-Fulani był członkiem tej organizacji. Nie, żeby to była duża różnica. Wszystko co obchodziło 47, to fakt, że Al.-Fulani miał odpowiednie stanowisko, by wiedzieć, który pracownik Agencji dostarcza im zastrzeżone informacje.

- Rozumiem, że ma tutaj dom. – Rzekł zabójca od niechcenia. – Czego jeszcze powinienem być świadomy?

Fajka Roletta zgasła w tym czasie ponownie i profesor wykorzystał chwilę, by zapalić zapałkę i odpalić ją jeszcze raz.

Page 74: Hitman Enemy Within

- Cóż, - Rzekł zamyślony, gdy chmura dymu w kształcie aureoli uformowała się nad jego głową. – To zależy, prawda? Jeżeli chce Pan pogratulować Al-Fulani udanego życia, wystarczy podejść do jego frontowych drzwi w Ville Nouelle i przekazać wiadomość przez jednego ze strażników. Ale zakładając, że pańskie intencje są troszeczkę mniej szczere, trzeba rozważyć sierociniec, który odwiedza w każdy piątek wieczorem. Zazwyczaj z bliskimi przyjaciółmi, albo partnerami biznesowymi, ale okazjonalnie także sam.

Agent 47 podniósł brwi. – On odwiedza sierociniec?

- Tak, - odparł cynicznie Rolette – Przynajmniej on go tak nazywa. Inni twierdzą, że ta instytucja to przykrywka, dla innch, mniej szlachetnych działalności.

- Takich jak?

Rolette odwrócił wzrok, jak gdyby nie chciał powiedzieć, co słyszał.

- Naprawdę nie mogę powiedzieć, ale jeśli Cię to interesuje… Sierociniec jest w Mellah.

- Co oznacza?

- Mellah to stara, żydowska dzielnica. – Wyjaśnił uczony. – Datuje się ją na rok 1438, kiedy Żydzi byli zmuszeni żyć w części zwanej Al.-Malah albo solnym miejscem. Ta nazwa to synonim słonej ziemi, albo przeklętego terytorium. Gdy w 1948 powstał Izrael, większość Żydów opuściła Fez – Kontynuował. – To stworzyło pustkę, którą pospieszyli wypełnić rolni Marokańczycy. Ale żydzi zostawili parę pięknych domów w Mellah i sierociniec jest jednym z nich. Zapytaj kogokolwiek, pokażą Ci gdzie on jest.

Rozmowa trwała jeszcze przez moment, ale wkrótce stało się oczywiste, że Agent 47 zdobył wszystkie informacje, jakie chciał wyciągnąć od Roletta. Wstał więc, ukłonił się i wyszedł.

Page 75: Hitman Enemy Within

Wszystko to obserwował człowiek, który, podobnie jak 47, wyglądał na turystę, cieszącego się lekkim śniadaniem., ale był pracownikiem Ali bin Ahmeda bin Saleh Al-Fulani.

Marokańczycy byli świadomi obecności 47 i myśliwy miał stać się zwierzyną.*

Ciemność ogarnęła Fez, a Marla Norton była przerażona, gdy patrzyła przez otwarte okno na zatłoczony plac do gry w kulki, trzy piętra niżej. Wieczorne powietrze było ciepłe, pełne różnych zapachów jedzenia, którym handlowali sprzedawcy oraz niosło miejskie odgłosy.

Mimo, że strach nie był uczuciem, z którym była obeznana, to agentka Puissance-Treize doznawała tego uczucia ostatnio bardzo często. Co było absurdalne, biorąc pod uwagę, że to ona czekała tutaj na człowieka zwanego Agentem 47, a nie na odwrót.

Pułapka była przygotowana na terenie 90 – metrowego chodnika od frontu jasno oświetlonej rezydencji Al-Fulani. Dom miał 26 pokoi i 9 łazienek. Był zbudowany w stylu śródziemnomorskim. Miał wyłożony płytkami ceramicznymi dach, białą fasadę i kilka ozdobionych ornamentami balkonów. Sterta oświetlonych palm ozdabiała obie strony domu i nadawała mu blasku. Oświetlały także okolicę, dzięki czemu ciężej było minąć strażników.

Najważniejszym elementem pułapki był jednak „emerytowany” członek Marines Ted Cooper. Absolwent słynnego w Brytyjskiej Armii Ośrodka Szkoleniowego Dla Snajperów, oficjalnie odznaczony za sześć zabójstw w Iraku. Te odznaczenia wolał zachować dla siebie, aby islamscy bojownicy nie zwietrzyli niczego i go nie zlikwidowali.

Oczywiście szef ochrony Al-Fulani, człowiek zwany Ammar, miał też inne asy w rękawie. Trzy z nich spacerowały razem z nim po zatłoczonym placu. Jeśli Cooper nie upoluje go od góry, tamci, razem z Ammarem, dorwą go od dołu.

Taki był plan, jednak wciąż pozostawało duży tłum przychodzących i wychodzących do przebadania. Zdaniem Marli ochroniarze Al-

Page 76: Hitman Enemy Within

Fulami byli zbyt pewni siebie w kwestii 47. Na przekór jej ciągłym ostrzeżeniom byli pewni, że są lepsi od tego europejskiego abruti ( kretyna), którego ta głupia kobieta tak się bała.

I może mieli rację.

Po katastrofalnej strzelaninie w Yakima, niemiłym spotkaniu z Kaberow i utracie domu, jej pewność siebie była bardzo mała. Teraz, gdy uciekła od przewidywalnego gniewu Kaberow, odkryła, że jej los zależy od dobrej woli Al-Fulani. Ta zaś ( prawdopodobnie jej większa część) zależała od jej gotowości do tego, by służyć mu zawodowo jak i personalnie, nie dbając o własne pragnienia.

Była jeszcze kwestia poprzedniego dnia, kiedy Marla została „zaproszona” na trójkącik z Marokańczykiem i nastolatką, wziętą z ulicy tydzień wcześniej. Nie było to specjalnie przyjemne doświadczenie, ale o niebo lepsze od „prezentów” Kaberow, kaliber 45.

Te myśli zaprowadziły ją z powrotem do lunety, obok potężnego, 7,62mm karabinka snajperskiego Coopera L96, zamontowanego na statywie. Strzelec wydawał się cierpliwy. Bardzo cierpliwy. A to dobrze. Nic dziwnego, skoro to jedno proste zabójstwo przyniesie mu w kilka sekund więcej pieniędzy, niż ci cholerni Marines dadzą mu przez rok.

Marla obserwowała przez lunetę, w większości młodych mężczyzn i kobiety z wyższych sfer, którzy przewijali się przez dom Al-Fulani w drodze na modne, późne obiady lub do jednego z bezalkoholowych nocnych klubów, rozsianych po Ville Nouelle. Wytropienie jednej, szczególnej osoby w takim tłumie byłoby wystarczająco trudne, ale skłonność jej celu do używania przebrań znacznie to utrudnia, ponieważ każda z twarzy musiała zostać prze nią dokładnie obejrzana, nim przeszła do następnej

Godziny mijały. Obserwując i odrzucając setki twarzy Marla zaczęła się zastanawiać, czy 47 w ogóle się pojawi, gdy wtedy właśnie mężczyzna o wzroście 47 i o podobnej budowie wszedł w jej pole

Page 77: Hitman Enemy Within

widzenia. Niemiecki turysta, oceniając po ciuchach, ale to nic nie znaczyło. Gdy Marla przyjrzała się mu przez lunetę, jej podejrzenia się potwierdziły! Z brodą lub bez, to był człowiek, którego widziała w Yakima i Seattle! Jego widok spowodował, że serce biło jej mocno z podniecenia, gdy jej zwierzyna oglądała posiadłość

W tym momencie identycznie ubrany niemiecki turysta nadszedł z drugiej strony.

Teraz, z dwoma sobowtórami na ulicy, obydwojgiem w ruchu, nie było sposobu, by powiedzieć Cooperowi jak ich odróżnić i zrobić to na tyle szybko, by rezultat był taki, jak chciała. Wydała więc jedyny logiczny rozkaz.

Niemieccy turyści! W krzykliwych koszulkach! Zabij ich obu!

Karabin Coopera miał tłumik, a na zewnątrz było dosyć hałaśliwie, więc nikt nie słyszał poddźwiękowego pocisku NATO 7,62mm, który wystrzelił w miejsce, gdzie ułamek sekundy wcześniej była głowa pierwszego turysty i trafił w drugiego

Siła uderzenia powaliła go na ziemię i ludzie zaczęli uciekać w każdą możliwą stronę. Marla straciła nad sobą kontrolę, gdy pierwszy turysta zniknął.

- Byłeś za wolny! – Wrzasnęła wściekle. – Miałeś zabić ich OBU, a pozwoliłeś jednemu uciec!

- Nie bądź głupia – Odparował Cooper, przeczesując ulicę. – Nie było czasu, by namierzyć oba cele.

- Cóż. Namierz sobie TO – powiedziała wściekła agentka Puissance-Treize, gdy wyjęła Walthera i otworzyła ogień.

Pierwszy strzał nie był śmiertelny dla Coopera, więc zdążył się odwrócić w kierunku napastniczki, ale było za późno, bo cztery dodatkowe pociski 9 mm rozszarpały mu ciało. Pakując ostatni nabój

Page 78: Hitman Enemy Within

w jego głowę Marla powiedziała jedyne epitafium*,na jakie zasłużył Brytyjczyk. „Cholerny idiota”

*(Epitafium - słowa na nagrobku, ku czci zmarłego – dop Weasley55)

Jeśli pierwszym turystą naprawdę był 47, Marla była przekonana, że straciła jedyną szansę na dorwanie go, ale wtedy rozległ się głos z krótkofalówki, przypiętej do jej paska. Słowa wylatywały krótkimi seriami, a towarzyszył im ciężki oddech.

- Tu Ammar. Ucieka, ale jesteśmy tuż za nim.

Wtedy Marla wiedziała, że 47 ciągle żył. Prawdziwy turysta szukałby osłony, ale nie uciekałby. – Genialnie! – Odrzekła podekscytowana. – Nie zgub go, gdzie jesteś?

- Idziemy w kierunku suku Dabbaghin* – padła pewna odpowiedź. – Zwiewa jak królik!

* ( atrakcja turystyczna Fez. Suk wyjaśniłem wcześniej – dop. Weasley55)

- Bardzo niebezpieczny królik – Ostrzegła Marla. – Jestem w drodze.

Idiota!

Skręcając w prawo, a następnie w lewo, Agent 47 był wściekły. Nie na mężczyznę, który go ścigał, ale na samego siebie. Był na tyle głupi, by wejść prosto w ich pułapkę. Zamiast przygotować się na rekonesans, tak jak zwykle, zabójca, wybrał się na poobiednią przechadzkę i wybrał drogę przez posiadłość Al-Fulani w drodze powrotnej do hotelu. Głupi odruch, który prawie go zabił.

Ale skąd ona wiedziała, że nadchodzi? Zauważyła go w trakcie tych kilku dni? Rolette go zdradził? A może to fiasko, to robota tego zdrajcy, którego szukał? Nie było jak się tego dowiedzieć. Nie było też czasu się nad tym zastanawiać, gdy pocisk trafił w ścianę po lewej i zmusił go, aby skupił się na teraźniejszości. Zabójca zepchnął

Page 79: Hitman Enemy Within

przechodnia z drogi i przyspieszył. Przewrócił kobietę, gdy na nią biegł. Mężczyzna klął na niego po Arabsku, a kolejny wystrzał zmusił ludzi do szukania osłony.

Rozległo się wycie syren. Dochodziło jednak z Ville Nouvelle, gdzie zajęto się prawdziwym niemieckim turystą, a policja próbowała uspokoić sytuację. Człowiek, za którego się przebrał ( ten sam, którego widział wcześniej w lobby), nieświadomie uratował mu życie, przepłacając jednak swoim własnym. Agent wiedział, że musi pozbyć się tego przebrania przy pierwszej możliwej okazji.

Mimo ich przewagi liczebnej, 47 wciąż miał przewagę. Na to składał się fakt, że jego prześladowcy byli wzburzeni. To dało zabójcy możliwość stworzenia własnej zasadzki, gdy jeden z nich w pobliżu zatrzymał się dokładnie pod sygnalizatorem. Długi Silverballer wystrzelił dwa razy, cel zachwiał się i upadł.

To był znak dla 47, aby znowu zająć się ucieczką. Był świadomy, że posiłki są w drodze i mogły odciąć mu drogę ucieczki.

Ammar zaczął się zbliżać, dostrzegł poskręcane ciało i znowu się oddalił.

- Zastrzelił Dabira – Powiedział szef ochrony przez krótkofalówkę. – Więc uważaj.

- Za nim!- Nalegał głos Marli. - Nie straćcie go z oczu!

- Wyłącz krótkofalówkę! – Uciął arogancko Ammar, gdy kolejny mężczyzna, Jumah, do niego dołączył. – Zajmiemy się tym. Wracaj do posiadłości.

- Co się dzieje?- Dopytywał się Jumah. Oczy błyszczały mu z podniecenia. – Zabiliście go?

- Nie. Zwiewał, gdy się pojawiłem – powiedział Ammar z ociąganiem. – Przejmujesz dowodzenie. Ja muszę złapać oddech.

Page 80: Hitman Enemy Within

Jumah był najmłodszy w drużynie i Ammar o tym wiedział. Chcąc poprawić swoją reputację, Jumah zerwał się do biegu. Ammar czekał na zdradliwy odgłos wystrzału, a gdy żaden nie nadszedł, podążył śladami Jumaha.

Spojrzał znowu na zwłoki i zobaczył dwóch chłopców, którzy zmaterializowali się z mroku i przetrząsali kieszenie Dabira.

Zaklął szpetnie. Dabir był jego szwagrem i przyjdzie mu sporo za to zapłacić, gdy wróci do domu.

Fez miało wiele derb ( małe alejki – dop. Weasley55) i dzielnic, każda z centrum, gdzie znajdował się meczet, piekarnia i fontanna. Właśnie do fontanny zaprowadziła Jumaha ulica.

Ale zwierzyny nigdzie nie było. Ponieważ były tam jeszcze co najmniej cztery inne alejki, które prowadziły na zewnątrz, nie miał wyboru. Musiał się zatrzymać i rozejrzeć. Ochroniarz zatoczył wzrokiem pełen okrąg. Zauważył, że plac był opuszczony i zastanawiał się dlaczego.

Jumah wciąż się nad tym zastanawiał, gdy usłyszał za sobą głos. Francuskie słowa

- Mnie szukasz?

Jumah odwrócił się i szykował się do strzału z jordańskiego VIPERA 9mm, gdy zobaczył mężczyznę w kolorowej koszuli, który wynurzył się z fontanny i mierzył w niego. Co gorsza nieznajomy trzymał dwa półautomaty.

- Odbiorę to jako „tak” – powiedział mężczyzna i wystrzelił z obu broni. Naboje powaliły Jumaha na ziemię i echo strzałów rozniosło się pomiędzy okoliczne budynki. VIPER potoczył się po ziemi.

- Jumah? – Spytał głos wydobywający się z kieszeni trupa. – Co się dzieje?

Page 81: Hitman Enemy Within

Agent 47 schował jednego Silverballera, zeskoczył na bruk i przeszukał Jumaha. Uciekł, zabierając krótkofalówkę ze sobą.

Więcej syren dołączyło do chóru, gdy Ammar wszedł na pusty plac. Marokańczyk zobaczył Jumaha i poczuł wyrzuty sumienia. Wiedział, że to on mógł tu leżeć.

Widząc ruch daleko od placu, Ammar podbiegł do fontanny i zaczął ją okrążać, uważając na to, aby być cały czas pochylonym. Stracił dwóch ludzi. Było jasne, że sharmuta ( po arabsku „dziwka” – dop. Weasley55) Fulami miała rację. Europejczyk był niebezpieczny

- Ammar? Fahd? Zgłoście się! – Głos dziwki dobiegł z krótkofalówki. Wysoki ze strachu.

Ale Ammar wiedział, że człowiek, którego ścigali wziął radio Jumaha. Więc wysłał ostatnią wiadomość do Fahda, zarządzając ciszę w eterze. Ta strategia działała zarówno na ich korzyść i niekorzyść, ponieważ nie pozwoli Ammarowi i Fahdowi skoordynować ruchów

Do diabła z kobietą.

Podążając wodnym śladem zwierzyn odzyskał nadzieję. Grunt był suchy, a niewierny mokry, co oznacza, że Ammar miał łatwy trop, przynajmniej na razie. Mokre odciski doprowadziły go długimi schodami w górę, pod dwustuletni łuk, po czym nagle zniknęły.

Ochroniarz zatrzymał się ostrożnie. Badał dobrze oświetloną drogę przed nim, gdy pętla z żyłki spadła mu na szyję i zaczęła ściskać wokół szyi.

Ammar upuścił broń i podniósł ręce, ale było za późno. Został podniesiony do góry. Marokańczyk spróbował krzyknąć, ale odkrył, że nie mógł.

Jego nogi kopały bezużytecznie w powietrzu.

Po kilku chwilach kopanie ustało.

Page 82: Hitman Enemy Within

Czas był istotny

Sandały 47 plasnęły, uderzając o chodnik, a jego wilgotne ciuchy zaczęły trzeć mu skórę do żywej rany, gdy zabójca biegł ciasną uliczką w kierunku dzielnicy garbarzy - starej dzielnicy, gdzie zwierzęce skóry moczyły się w zbiornikach z barwnikami, przed wysuszeniem na słońcu. Zamontowano w niej światła, więc turyści mogli zwiedzać to miejsce nocą. Powietrze wypełniał brzydki zapach gołębich odchodów, używanych do zmiękczania skóry.

Tam właśnie czekał Fahd.

był 13 kilo cięższy, Fahd był także inteligentny i znał Fez jak własną kieszeń. Wiedział, dokąd zmierza zabójca Dabira i będąc świadom swoich własnych ograniczeń, Marokańczyk dotarł do głównej ulicy, wezwał taksówkę i pojawił się na zewnątrz suku Dabbaghin kilka minut później.

W momencie, gdy 47 był daleko od pudełkowatych zbiorników, Fahd zaczął strzelać. Jeden czy dwa 9mm pociski z jego Kipera mogły dosięgnąć zabójcę, ale z tego, co wiedział Fahd, mogły też nie narobić żadnych poważnych szkód. Opróżnił pistolety i był zajęty szukaniem drugiego magazynka, gdy zabójca otworzył ogień w odwecie.

Coś z siłą młota kowalskiego poszarpało ramię Fahda, zwaliło grubego mężczyznę z nóg i wpakowało do zbiornika z niebieskim barwnikiem. Zimna ciecz pobrudziła mu głowę i rozpaliła żywym ogniem jego poranione ramię.

Próbował się doprowadzić do porządku i w momencie, gdy stopy Marokańczyka dotknęły dna zbiornika, odepchnął się od niego. Uderzył z plaskiem o ziemię, otworzył oczy i w tej samej chwili tego pożałował, bo patrzył prosto w lufę lśniącej broni. Rozległ się błysk światła i Fahd nie żył.

Policja pojawiła się chwilę później, ale tajemniczy Europejczyk zniknął, zostawiając cztery ciała na swojej drodze. Wszyscy byli

Page 83: Hitman Enemy Within

powiązani z Ali bin Ahmedem bin Saleh Al-Fulani. Mężczyzną, który hojnymi datkami wspierał policję i cenił sobie swoją prywatność. Więc ciało zostały oddane szanowanym rodzinom, pogrzeby zaplanowane na następny dzień, a za zabójstwa obwiniono gang, który niestety zwiększył swoją aktywność.

Rozdział VII

FEZ, MAROKO

Pracownia Ali bin Ahmeda bin Saleh Al-Fulani była dosyć duża. Skomplikowane geometryczne wzory były wymalowane na jej suficie. Półki na książki od podłogi do sufitu, zajmowały większość miejsca, wolnego od trzech łukowatych okien, które znajdowały się za jego biurkiem. Zestaw sześciu, misternych, ręcznie malowanych mauretańskich malowideł oddzielał wschodnią część pomieszczenia. Tam znajdował się mały dywan do modlitw i łóżko. Trzy, dobrze

Page 84: Hitman Enemy Within

wypolerowane, antyczne drzwi ozdabiały ścianę. Były zrobione z cedru i pasków mosiądzu.

Ale Marla Norton miała inne sprawy na głowie i była ledwie świadoma tego, co ją otacza, wchodząc do gabinetu szefa i stając przed jego biurkiem. Nie było żadnych krzeseł dla gości i takowych nie będzie, póki nie zostaną wydane rozkazy, aby je wnieść

Al-Fulani był potężnym mężczyzną z szerokim czołem, mocnymi brwiami i wydatnym nosem. Miał co najmniej pięćdziesiątkę, niektórzy twierdzili nawet, że sześćdziesiątkę, ale jego twarz była gładka i chuda. Posiadał mnóstwo zachodnich garniturów, ale że dzień był ciepły, więc zamiast tego nosił długi, biały thawb ( arabska męska szata- dop. Weasley55) znad Zatoki. Wyglądał jak Książe, co, jak podejrzewała Marla, było jednym z głównych powodów, dla których to nosił.

Marokańczyk był naprawdę miły dla Marli, nawet jeśli uważał ją za zachodnią kurwę. Uśmiechnął się patrząc znad raportu, który czytał.

- Tak, moja droga, co mogę dla Ciebie zrobić?

- Profesor Rollet jest gotowy do przesłuchania – odparła Marla sucho.

- To byłoby niegrzeczne kazać mu czekać dalej. – Odparł Al-Fulani z uśmiechem, podnosząc się z biurowego krzesła. – Chodź, weź mnie za ramię i zejdziemy w dół, by przywitać go razem.Marla wiedziała, że obie żony Marokańczyka mieszkały w jego wiejskiej posiadłości i żyły w błogiej niewiedzy, na temat tego, co dzieje się w Fez. Pozwoliła więc swojemu opiekunowi poprowadzić ją delikatnie krętymi schodami w dół, do piwnicy. Oprócz sześciu sypialni, ośmiu łazienek, sporej kuchni, dużego biura i ogromnego salonu, posiadłość Al-Fulani miała coś, czego nie posiadała żadna inna rezydencja wokół. Własną klinikę medyczną i sąsiadującą z nią salę tortur. Ta, podobnie jak komnata w siedzibie głównej policji, miała przymocowane do sufitu haki i główny odpływ na podłodze.

Page 85: Hitman Enemy Within

Tutaj uwidaczniała się jedna za sprzeczności Al-Fulani. Mimo, że nie skończył oficjalnej edukacji, był dobrze oczytany. Dlatego znał antyczną Chińską teorię o przeciwnych biegunach. Z tego powodu nazwał jeden pokój yin, a drugi yang

Kiedy dwójka weszła do skrupulatnie wyczyszczonego pokoju yang, pierwszą rzeczą którą zobaczyli, był Paul Rolette, były szpieg i profesor wiszący z rozszerzonymi rękami i nogami na samym środku komnaty. Jego ręce były przywiązane linami do haków na suficie, a kostki do okrągłych uchwytów na pięknie wykafelkowanej podłodze. Częściowo łysy czubek głowy profesora lśnił w jasnych światłach. Krzaczasta broda sprawiała, że wyglądał na o wiele starszego, niż był w rzeczywistości. Jego długie, niesamowicie białe ciało przywodziło na myśl wychudzonego królika. Żebra Roletta było dobrze widoczne, tak samo jak gęste, brązowe włosy łonowe i długi robakowaty penis. Liczne siniaki na jego całym ciele sugerowały, że stawiał opór podczas porwania, albo został od tego czasu porządnie pobity.

Poza Rolettem, Marlą i Al-Fulani w pokoju był jeszcze mężczyzna zwany Habib, który musiał porzucić studia medyczne z powodu niskich ocen. Ale uczył się na tyle długo by wiedzieć mnóstwo o ludzkim ciele. Wliczając to, jakie jego części są szczególnie wrażliwe na ból. Lubił nazywać siebie „Doktor Habib”, przebierać się w biały, lekarski fartuch, z kieszeniami pełnymi ołówków i zazwyczaj nosił stetoskop.

Sądząc po rzędach skalpeli i środków hemostatycznych, leżących na porządnie ułożonym stoliku, Habib był gotowy by jednocześnie zacząć i powstrzymać krwawienie, jeśli dostanie taki rozkaz. Był eleganckim, drobnym człowieczkiem, miał brązowe paciorkowate oczy i nieco sterczące uszy.

- Pacjent jest gotowy. – Rzekł doktor sucho, gdy jego szef wszedł do pokoju – Ja też.

- Wspaniale.- Odparł chłodno Al-Fulani, gdy zajął miejsce dokładnie naprzeciwko Roletta. – Więc, Profesorze. Czy jest Pan gotów, mówiąc w przenośni, mówić aż wypadną panu wnętrzności*, czy Doktor

Page 86: Hitman Enemy Within

Habib będzie musiał naprawdę je usunąć? To pana nie zabije, przynajmniej od razu, ale jest BARDZO nieprzyjemne.

*spill your guts ( spill out – wygadać się guts – wnętrzności. Prawdopodobnie coś w stylu polskiego powiedzenia „wypruwać sobie żyły”, czy „mówić do utraty tchu”. Nie znalazłem pasującego polskiego odpowiednika, więc zostawiam tak, jak moim zdaniem brzmi najlepiej. – dopisek Weasley55)

Oczy Francuza były do tej pory zamknięte, ale nagle się otworzyły. O ironio, przez te dwadzieścia lat miał niejednokrotnie okazję występować w roli, jaką przyjął teraz Al-Fulani, jednak z innych powodów.

- Więc, jeśli powiem to, co wiem, pozwolicie mi żyć?

- Tak – Odparła Marla.

Dobrze – Odpowiedział Rollet. – Co chcecie wiedzieć?

Kilka kolorowych fotografii było przypiętych do pokrytej kafelkami ściany. Były dobrej jakości i pokazywały Rolleta na śniadaniu z 47 w Paris Cafe.

- Opowiedz nam o spotkaniu z tym człowiekiem z fotografii. – Poinstruowała Marla. – I nic nie ukrywaj.

Rolette spełnił żądanie, więc dziesięć minut później Marla i jej opiekun wiedzieli to, co wiedział Francuz, czyli że 47 był bardzo zainteresowany działalnością Al-Fulani. Patrząc na opowieść profesora pod kątem niedawnych wydarzeń, nie było powodu, aby w nią wątpić. Al-Fulani był zadowolony.

- Myślę, że wiemy już wszystko. – Powiedział Marokańczyk i odwrócił się do Marli. – Zabij go.

- Ale mieliście pozwolić mi odejść! – Zaprotestował profesor.

Page 87: Hitman Enemy Within

- Nie – Odparła sprytnie Marla – Mieliśmy Ci pozwolić ŻYĆ, ale nie powiedzieliśmy, na jak długo.

Walther wystrzelił dwa razy i dwie dziury pojawiły się dokładnie na środku jego lekko owłosionej klatki piersiowej. Podbródek opadł mu naprzód. Doktor Habib został, by posprzątać po zabójstwie, a Marla i Al-Fulani wyszli z pokoju.

Marla przemówiła pierwsza, gdy wspinali się po schodach.

- Więc, mam robotę.

- Tak – Zgodził się trzeźwo Al-Fulani. – Moi ludzie nie przywykli do przyjmowania rozkazów od kobiety, ale Ammar był głupcem, ignorując twoją poradę i zapłacił za to swoją cenę. Od teraz Ty będziesz szefową mojej osobistej ochrony. Jednak odpowiedzialność za całe bezpieczeństwo będzie spoczywała w rękach mojego kuzyna Rashida. Zgadzasz się?

Marla nie lubiła Rashida i faktu, że ten wciąż jest na stanowisku. Wiedziała jednak, żeby nie przesadzać.

- Tak. Dziękuję Ci. – Odparła szczerze, gdy weszli do gabinetu. – Skoro już mówimy o Twoim bezpieczeństwie. Chciałabym zasugerować, żebyś trzymał się z daleka od sierocińca, dopóki nie znajdziemy 47. Rolette powiedział mu o nim i o tym, jak odwiedzasz go w piątki. Mógłby tam znaleźć kryjówkę. Położyć się na ziemi zastrzelić Cię z karabinu.

Al-Fulani zrobił smutną minę

- Ale dzieci będą za mną tęsknić.

Marla miała co do tego poważne wątpliwości, ale zatrzymała je dla siebie.

- Może personel mógłby przywieźć tu kilkoro, ale przyrzeknij, że tam nie pójdziesz.

Page 88: Hitman Enemy Within

Twarz Marokańczyka wypogodziła się.

- Tak! Będzie tak jak mówisz. Zrobię przyjęcie, a Ty na nim będziesz.

Marla poczuła falę obrzydzenia i miała nadzieję, że nie było togo widać na jej twarzy.

- Oczywiście. Nic nie sprawi mi więcej przyjemności.

ROZDZIAŁ VIII

FEZ, MAROKO

Człowieka w czerwonym fezie, zniszczonym garniturze i zakurzonych czarnych butach, mimo, że był nieco wyższy od przeciętnego Marokańczyka, to niczym innym nie odróżniał się od setek innych, biednych biurokratów i sprzedawców. Szedł zatłoczoną ulicą w górę, do podniszczonego hotelu zlokalizowanego naprzeciwko sierocińca Al-Fulani, niosąc dwie pełne, plastikowe torby z zakupami trzema kondygnacjami schodów do góry. Do pokoju 301, gdzie zerknął na żyłkę, zawieszoną w poprzek framugi. Była nietknięta.

Page 89: Hitman Enemy Within

Był świadomy faktu, że naprawdę niebezpieczny przeciwnik nie tylko zauważyłby nitkę, ale także miałby wspólnika, który umieściłby ją z powrotem, gdy ten byłby wewnątrz. Człowiek w czerwonym fezie opuścił zakupy na podłogę. Patrząc na drugie drzwi, które otwierały się na półpiętro, lokator jedna ręką wyciągnął Silverballera, a drugą otworzył drzwi. Rozległo się ciche klik.

Mężczyzna popchnął drzwi, uchylił je i wycofał się, ale zamiast serii wystrzałów, jedynym dźwiękiem, jaki usłyszał był stłumiony bełkot telewizora z pokoju 302 i odległe wycie syren.

Zadowolony, że można bezpiecznie wejść, człowiek w czerwonym fezie wkroczył do pokoju. Miał broń w gotowości, ale z wyjątkiem sześciu much, latających wokół lampy na środku sufitu, obskurny apartament nie mieścił innych form życia.

Silverballer został schowany do kabury, zakupy wniesione z korytarza, a drzwi ponownie zamknięte.

Wentylator na suficie był zepsuty i nie było klimatyzacji innej, niż ta, którą wytwarzały trzy wąskie okna, wychodzące na ulicę. Gdy poszedł je otworzyć do pokoju dostało się powietrze, ale także gryzący odór spalin z rur wydechowych i hałas uliczny.

Gdy mrożonki zostały umieszczone w delikatnie szumiącej lodówce Agent 47 zdjął zarówno fez jak i garnitur, który dał mu Tirk. Było miło zdjąć cienkie wąsy i doklejony pieprzyk. Było to także niebezpieczne, ponieważ w momencie, gdy przeprowadzka z Sofitel Palais Jamal Fes była zakończona, ważne było, aby wczuć się w rolę, obserwując sierociniec Al-Fulani.

Zgodnie z tym, co mówił Profesor Rolette, Marokańczyk odwiedzi budynek po drugiej stronie następnego dnia. Wtedy zabójca planował wejść do sierocińca, wstrzyknąć biznesmenowi narkotyk i zniknąć z jego nieprzytomnym ciałem. Później natomiast wywieźć Marokańczyka z kraju, gdzie miałby możliwość zadania bardzo

Page 90: Hitman Enemy Within

celnych pytań. Jednak zanim zrobi swój ruch, chciał obserwować przychodzących i wychodzących z tego miejsca.

Więc 47 usiadł, by zjeść zimną sałatkę z kuskus, przyozdobioną cytryną z serem feta, którą zakupił z drobnego warzywniaka. Do tego doszło sześć porcji baraniny z grilla od ulicznego sprzedawcy, kawałek ciasta kokosowego i trzy filiżanki wrzącej herbaty.

Gdy dzień powoli zamieniał się w noc, obserwacja rozpoczynał się na nowo. Dzięki informacjom od Roleta, 47 wiedział, że budynek naprzeciwko był kiedyś własnością bogatej, żydowskiej rodziny, która wybrała emigrację do Izraela albo była zmuszona to zrobić, zaraz po II Wojnie Światowej. Stara posiadłość była solidnie zbudowana, miała 3 piętra i pasowałaby do dzielnicy Steglitz w Berlinie.

W trakcie tych dwóch dni, kiedy 47 obserwował sierociniec, nie widział żadnych dzieci, bawiących się na zewnątrz. Było za to dużo dorosłych, wliczając domową służbę, strażników i dobrze ubranych gości przychodzących każdego wieczoru. Prawie wszyscy byli mężczyznami, w większości Europejczykami i głównie starszymi ludźmi.

Tym przybytkiem interesowało się dużo różnych ludzi ( albo tak się przynajmniej wydawało), ale byli też stali bywalcy. Jak Pan Wayne Bedo, z Akron w Ohio, na wózku inwalidzkim, który pojawił się w Fez 3 tygodnie temu i był dowożony do sierocińca specjalnie dostosowanym vanem, codziennie o 19:00. Wszystkie te informacje 47 zdobył wskakując do taksówki i śledząc Bedo w drodze do hotelu dzień wcześniej.

Gdy zaszło słońce wiatr zaczął lekko wiać, a wyblakłe firanki poruszały się na wietrze, nawet wtedy, gdy światła po drugiej stronie ulicy zapaliły się. Zaciemniając apartament tak, by nikt nie mógł zerknąć do środka, Agent 47 rozpoczął swoją wieczorną pracę, która polegała na zapamiętywaniu wszystkiego, co może mieć związek z nadchodzącą misją.

Page 91: Hitman Enemy Within

Wliczając w to także odnotowanie, ilu strażników patrolowało okolicę, gdzie byli, jak często się zmieniali, który z nich się obija, gdzie były umieszczone kamery, gdzie umieszczono reflektory, gdzie padał cień i wiele, wiele więcej. Każda nowa obserwacja była porównywana z tymi sprzed kilku dni, by wychwycić zmiany, wariacje i schematy.

Odnotował fakt, że co najmniej ¾ ludzi odwiedzających sierociniec nosiło maski, co było raczej dziwne, chyba że w posiadłości organizowano bale maskowe sześć dni w tygodniu. Nieważne, jaki był powód, ważne że te praktyki mogły być korzystne dla jego planu i tylko to się dla niego liczyło.

Większość odwiedzających zjawiała się tu o 8:00 rano, ale Al-Fulani nie było pomiędzy nimi. Więc zabójca był coraz pewniejszy tego, że odwiedzi on sierociniec tego wieczoru, zgodnie z planem. Później, około 11:00, ludzie zaczęli wychodzić. Proces ten zaczął się we wczesnych godzinach porannych, a skończył dopiero o 14:00. Wtedy agent odłożył lornetkę, wziął zimny prysznic i zrobił sobie łóżko na podłodze.

Później, z obydwoma Silverballersami pod ręką, poszedł spać.

Słońce było nisko na zachodnim niebie, a cienie wskazywały drogę w kierunku świętego miasta Mekki, gdy człowiek w czerwonym fezie przeszedł przez lobby w Hotelu Oaza, wszedł do windy i pojechał na 6 piętro.

Sprawdzając zegarek podążał niebiesko-złotym do holu na dole, ze składzikiem z pościelami, który wcześniej zapamiętał. Po rozejrzeniu się, czy nikt nie patrzy, ukucnął na jedno kolano. Wytrych szybko poradził sobie ze starymi zapadkami, drzwi otworzyły się bez oporów, a 47 wślizgnął się do środka.

Mocne półki zajmowały większą powierzchnię ścian, wszystkie wypełnione czystymi ręcznikami, pościelami i kocami.. Było też kilka wózków na kółkach i dodatkowych przyborów do czyszczenia i białe

Page 92: Hitman Enemy Within

plastikowe krzesło. Powietrze było ciężkie od zmieszanych zapachów mydła, środków czyszczących i odświeżacza powietrza.

Świadomie był wcześniej, aby nic nieoczekiwanego nie opóźniło go. Więc nie pozostało mu nic innego do roboty, jak zostawić drzwi lekko uchylone i czekać. Był to koniec pracy drugiej zmiany pokojówek, więc nie było powodu, by personel go niepokoił, w razie gdyby jednak tak się stało, strzykawka była w gotowości.

To zabezpieczenie okazało się zbędne, bo następną osobą, schodzącą na dół korytarzem nie był pracownik hotelu, ale Natan Ghomara. Mówiący po angielsku pomocnik, którego Bedo zatrudnił, by ten zabierał go tam, gdzie on chce, czyli głównie do sierocińca.

Ghomara był przeciętnego wzrostu, ale miał lekką nadwagę, z której powodu kiwał się, idąc do schowka. Był ubrany w sportową kurtkę, białą koszulkę i czarne spodnie. Nic w jego wyglądzie go specjalnie nie odróżniało, z wyjątkiem krzaczastych brwi, lekko bulwiastego nosa i parogodzinnego zarostu.

Agent 47 poczekał aż Ghomara przejdzie i wyjdzie na korytarz, po czym trzema krokami podbiegł do niego. Zatkał mu usta ręką i wbił strzykawkę w szyję. Ghomara walczył przez chwilę, nim stał się tylko balastem i upadł.

Zabójca był świadomy, że winda wypełniona ludźmi może się pojawić każdej chwili lub jeden z gości hotelowych mógł wejść w ten korytarz. Dlatego ważne było, aby zaciągnąć Ghomara do magazynu najszybciej jak to możliwe. Jednak Marokańczyk był ciężki i przeciągnięcie go przez drzwi wymagało trochę wysiłku. Zabójca poczuł ulgę, gdy skończył robotę.

Gdy zamknął drzwi szybko przejrzał kieszenie Ghomara. Wysiłki opłaciły się, gdy znalazł kartę magnetyczną, która otworzy mu drzwi do mieszkania Amerykanina, razem z kluczykami do wyposażonego w windę vana, zaparkowanego w hotelowym garażu. Agent myślał, czy nie wziąć ciuchów Marokańczyka, ale nie widział w tym żadnych

Page 93: Hitman Enemy Within

korzyści, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że wszystko byłoby co najmniej o jeden rozmiar za duże.

Użył ręczników do rąk by związać i zakneblować Ghomara, w nadziei, że nie zostanie on znaleziony do jutra.

Wreszcie, po wielu dniach przygotowań, Agent 47 był gotowy.

Hotelowy apartament zawierał ładnie wyposażony salon, sypialnię i łazienkę. Wszystkie udekorowane beżową tapetą robioną przez Oazę, pięknie oprawionymi czarno-białymi zdjęciami Sahary i starannie wykafelkowaną podłogą. Pokój był wyposażony w klimatyzację i była ona ustawiona na chłodne 20,00 °C , wiejąc zimnym powietrzem po pokoju, gdy Amerykanin przygotowywał się do wieczornego wyjścia.

Wayne Bedo mógł chodzić, jednak miał z tym pewne problemy, stał przed lustrem w łazience, zapinając koszulę, gdy usłyszał pukanie, razem ze znajomym podwójnym kliknięciem, gdy drzwi do jego apartamentu otworzyły się i zamknęły.

- Natan? – Spytał Amerykanin. – Czy to ty?

- Nie.- Odparł Agent 47 z korytarza – Pan Ghomara zachorował, więc przysłali mnie, bym go zastąpił. Mogę wejść?

Bedo spocił się, usiadł na wózek i wyjechał z nim do salonu, gdzie stał, czekając, wysoki człowiek w czerwonym fezie.

- Nazywam się Kufa – Skłamał zabójca formalnym tonem. – Mogę Panu pomóc z butami i skarpetkami?

Bedo wiedział, że nie należy ufać obcym, ale człowiek z cienkim wąsikiem na pewno znał Ghomara i posiadał kartę do drzwi. To, razem z natychmiastowym zaoferowaniem mu potrzebnej pomocy, uspokoiło Amerykanina.

- Tak. – Odparł. – Są w szafie w sypialny.

Page 94: Hitman Enemy Within

Prawie godzina zeszła na ubranie Bedo w resztę ciuchów, przypięcie go do wózka i wypchnięcie do korytarza. Byli tam, gdy Bedo kazał się 47 zatrzymać.

- Moja maska jest w szafce w sypialni. – Powiedział płasko. – Przynieś ją.

Więc zabójca wrócił do pokoju hotelowego, gdzie na najwyższej półce, czekał maska Bachusa, razem z kiścią wystylizowanych winogron. Agenta 47 uderzyło podobieństwo jej mocno owłosionych brwi, dużych, gapiących się oczu i wielkich zębów, do wyglądu Bedo

Wrócił do korytarza. Po tym było już dość łatwo zaprowadzić Amerykanina do podziemnego garażu, załadować do vana, wyposażonego w windę i wyjechać z hotelu. Jednak zważywszy na typowe korki, podróż z Hotelu Oaza, do sierocińca Al-Fulani zajęła pełne 45 minut. Tam personel pomógł wyładować ich gościa na wózku i znając już wcześniej Amerykanina, wprowadził obu mężczyzn do środka, patrząc przelotnie na dowód tożsamości Bedo.

Rozległo się głośne BIIP, gdy zarówno wózek, jak i obydwa Silverballery przeszły przez wykrywacz metali, ale można było się tego spodziewać, po ilości metalu w wózku, więc obydwóm pozwolono przejść bez dalszej inspekcji.

Lokaj odjechał vanem, gdy 47 wjechał z wózkiem do dużej recepcji. Eleganckie schody prowadziły na drugie piętro, ściany miały czerwoną tapetę, a stół pełen napojów i przekąsek był ustawiony na samym środku sali. To bardziej pasowało do burdelu, niż sierocińca, a to był burdel.

Jednak, sadząc po mocno umalowanych, skąpo ubranych chłopcach i dziewczynkach, które przybyły by przywitać Amerykanina, to miejsce nie miało złej reputacji, ale było po prostu zaprojektowane, by trafić w gusta pedofili z całego świata. Większość z nich nosiła maski, żeby nie być rozpoznanym.

Page 95: Hitman Enemy Within

Bedo wziął dwie małe dziewczynki na kolana, gdy zabójca rozglądał się po pokoju. Wchodząc do sierocińca zabójcy miał plan, by zawieść Bedo do męskiej toalety, udusić go garotą i posadzić na sedesie. Potem zaczekałby na Al-Fulani i dopadł go, gdy ten pójdzie do pisuaru. Wstrzykując Marokańczykowi pełną strzykawkę środków usypiających, przypiąłby go do wózka Bedo Ewentualni strażnicy zostaliby zaproszeni do ubikacji i zastrzeleni z Silverballerów z tłumikiem, wniesionych tu razem z wózkiem..

W tym momencie, z twarzą Al-Fulani ukrytą pod maską Bachusa, byłoby już dosyć łatwo wywieźć nieprzytomnego biznesmena przez bramki, załadować do vana i wyjechać z nim na wieś.

Ale jeśli on i Bedo znikną w łazience na zbyt długo, to może przykuć uwagę. Chciał więc mieć pewność, że Al-Fulani jest obecny. Był pewny, że rozpozna Marokańczyka, nawet gdyby ten nosił maskę, a to dzięki pełnemu szacunkowi, z jakim powitałby go personel. Ale nie było po nim ani śladu.

Przynajmniej w tej chwili.

Więc 47 był zmuszony zawieźć Bedo, do tego, co kiedyś było salą balową, gdzie tak zwani „goście” byli zaproszeni by oglądać „pokaz talentów” Na ścianach były lustra, które dwukrotnie powiększały to, co działo się na scenie i jednocześnie zwiększały intensywność pokazu. Oświetlenie wisiało nad małą, okrągłą platformą na środku pomieszczenia, która służyła jako scena. Gości zapraszano, by zajęli miejsca wokół sceny, zostawiając dwa przyjścia, którymi młodzi artyści mogli wchodzić i wychodzić.

Żołądek Agenta 47 wykonał salto na ten widok. Ten wystrój przypominał salę gimnastyczną szpitala psychiatrycznego i wywołał wspomnienia „występów”, które się tam odbywały. Zamiast seksu z dorosłymi, którego wyraźnie oczekiwano od dzieci z sierocińca, zabójca i jego bracia byli zmuszeni do brutalnych walk.

Gdy tłum zaczął klaskać a tuzin półnagich chłopców i dziewczynek był zmuszony do wzięcia udziału w bardzo erotycznej parodii

Page 96: Hitman Enemy Within

konkursu piękności, zabójca przeżywał inny występ, który odbył się wiele lat temu.

Była zima. Ogrzewanie szpitala nigdy nie należało do najlepszych i powietrze na Sali gimnastycznej było mroźne. Tak bardzo, że chłopiec zwany 47 mógł zobaczyć swój oddech, gdy szedł ze swoimi braćmi przez podwójne drzwi, na zniszczoną, drewnianą podłogę.

Gdy zostali ustawieni rzędem na wprost bokserskiego ringu, chłopcy zostali przedstawieni publiczności, składającej się ze wspólników i przyjaciół Doktora Otto Wolfganga Ort-Meyera. Ort-Meyer był człowiekiem, który razem z czterema byłymi legionistami, był odpowiedzialny za stworzenie klonów. Ale nawet, jeśli chłopcy dzielili to samo DNA ich doświadczenia wywarły głęboki wpływ na ich osobowość, zapewniając każdemu bratu zupełnie inną tożsamość.

Goście, których było dwa tuziny, nosili narciarskie kurtki, drogie płaszcze, a niekiedy futra. Siedzieli na wyścielanych trybunach, każdy wyposażony w termos, wypełniony kawą, herbatą, albo gorącym rumem z masłem. Klaskali, gdy każdy chłopak był przedstawiany, wychodził do przodu, stał z napiętą klatką piersiową i cofniętymi ramionami, a statystyki jego walk były głośno wyczytywane. Po każdym aplauzie następował szelest pieniędzy, gdy publiczność obstawiała różne walki.

Statystyki 47 były dużo powyżej przeciętnych i dostał dłuższy aplauz niż reszta.

Ale to i tak nic, w porównaniu z owacją na stojąco zarezerwowaną dla numeru 6. Był on nie tylko najlepszym kickbokserem szpitala, ale także osobistym wrogiem 47. Nieważne, co zrobił chłopiec, aby zostać niezauważonym, 6 zawsze go znajdował, nazywał go ksywkami w stylu „ moja mała dziwka” i wiecznie na niego wrzeszczał. Dlatego 47, który miał z nim walczyć w trzeciej rundzie, czuł pustkę na dnie żołądka.

Page 97: Hitman Enemy Within

Gdy 6 został przedstawiony i zebrał swój aplauz, odwrócił się, by mrugnąć do 47, jak gdyby chciał powiedzieć „ Oto nadejdzie ta chwila!” Nim cofnął się do szeregu.

Niektórzy goście śmiali się, gdy to zobaczyli i zakłady ożyły, gdy obstawiali jeszcze więcej pieniędzy na 6.

Ostatnie prezentacje zakończyły się. Potem chłopcy dostali rozkaz, by usiąść na zimnych, metalowych krzesłach, ustawionych na podwyższeniu z jednej strony ringu.

Ring mierzył 6 na 6 metrów kwadratowych, wysoki na metr od podłogi. Był wyposażony w płócienną narzutę o grubości 2,5cm. Poplamioną, bo ciężko było się pozbyć z niej krwi, nieważne jak mocno chłopcy szorowali. Były cztery słupki, każdy z nich na wysokości trochę ponad 1 metra, do których przywiązane były liny

Numer 47 nie znosił tego ringu, co więcej, nawet się go bał, ale wiedział, że nie wolno mu okazać tych emocji. W zamkniętym społeczeństwie, w którym żył, strach był słabością, a słabi byli celem ataków. Jeśli nie 6, to któregoś z jego przydupasów albo naśladowców. Mógł więc tylko usiąść i drżeć, gdy szef podał pierwszej parze zawodników zasady i wycofał się z ringu.

Jak mogła sugerować nazwa, kickboxing łączył zarówno bokserskie ciosy rękami, jak i potężne kopniaki, ciosy kolanami i machanie nogami, podobne do Azjatyckich sztuk walki. To, zgodnie ze sposobem myślenia Ort-Meyera oznaczało, że kickboxing jest idealną formą walki, dla nieuzbrojonych klonów – żołnierzy przyszłości, do opanowania. Każdą rundę zawodów nadzorował dyrektor, Lazlow. Był potężnym mężczyzną, a to był jeden powód, dlaczego chłopcy się go bali i zawsze robili to, co kazał. Lazlow miał rozczesane włosy, którym nie udało się zasłonić łysego miejsca. Patrzył na świat przez parę okularów ze szkłami, grubości denek od butelek Coli.

Runda pierwsza, mająca być tylko przystawką, zakończyła się szybko, gdy Numer 21 salwą trzech szybkich uderzeń głową, obrócił się i

Page 98: Hitman Enemy Within

kopnął od tyłu w splot słoneczny 9. Gdy chłopiec zwany „dziewiątką” usiłował wstać, 21 przygwoździł młodszego do podłogi.

Runda druga była nieco bardziej interesująca, bo zawodnicy pokonali całą długość i szerokość ringu, zanim w końcu 32 wbiegł z młodym przeciwnikiem na słupek, pozbawiając go przytomności.

Nadeszła runda trzecia i 47 czuł płynny ołów na dnie żołądka, który płynął nadal, gdy ten wspinał się na ring. Twarz Lazlowa świadczyła o tym, że wiedział, kto wygra, gdy sprawdzał, czy obaj chłopcy mają ochronne ustniki, pasy oznaczające stopień i rękawice.

- Dobra – Powiedział szef, gdy 6 tańczył na ringu. – Nie pozabijajcie się nawzajem. – Po tym ostrzeżeniu zniknął.

47 miał plan, a raczej marzenie, w którym przełamałby obronę 6 i kopnął go w głowę, ale to wszystko było tylko marzeniem, który stał się jawą, gdy walka się zaczęła. Nawet, jeśli obaj chłopcy mieli ten sam materiał genetyczny, wyglądało to tak, jakby 6 był wzbogacony czymś ekstra, co dało temu zbirowi wyraźną przewagę.

Gdy 47 próbował zmusić do obrony 6, serią uderzeń ciałem, ten wyciągnął ręce, złapał go za szyję i trzy razy uderzył go kolanem w krocze.

- Spróbuj TEGO dziwko, - Powiedział 6. – i TEGO, i TEGO, i TEGO.

Przegra. To było pewne, więc 47 zrobił jedyną logiczną rzecz, jaką mógł zrobić. A było to przyjęcie takiej ilości ciosów, by walka wyglądała przekonująco, upadnięcie i odejście z najmniejszą możliwą ilością uszkodzeń.

Ale 6 musiał dbać o swój image najtwardszego ucznia, więc zamiast natychmiast pokonać przeciwnika, odepchnął 47 i uraczył go serią kopniaków z przodu i z boku oraz wymyślnym sierpowym, który powalił 47 na plecy. Cios był tak silny i tak udany, że 47 ledwo łapał oddech.

Page 99: Hitman Enemy Within

Wtedy Ort-Meyer i jego wspólnicy wstali, a 6 zebrał głośny aplauz, uśmiechając się od ucha do ucha.

Wymagało to wspólnych wysiłków Lazlowa i innego członka personelu, by zwlec 47 z poplamionego krwią ringu i załadować rannego młodzieńca na skrzypiące nosze na kółkach, które zawiozły go do szpitala. To właśnie tam, dochodząc do siebie po pobiciu, 47 podjął brzemienną w skutkach decyzję.

Po miesiącach bycia prześladowanym, chłopak dotarł wreszcie do punktu, gdzie chciał zrobić wszystko, co konieczne, by to skończyć. Nieważne, czego to będzie wymagało.

Dzięki tej decyzji poczuł determinację i poczucie wolności, gdy wrócił ze szpitala do długiego, ciasnego dormitorium, które dzielił z jedenastoma innymi chłopcami. Znalazł ludzkie odchody na swojej poduszce i nie było sposobu, by dowiedzieć się, który z jego rówieśników je tam zostawił.

- Hej, zasrańcu – Powiedział 6, gdy on i jego sługusy weszli do pokoju. – Ups! Co to? Wygląda na to, ze gówniana wróżka zostawiła ci prezent.

To spowodowało wybuch śmiechu, gdy inni chłopcy wyszli i udali się na obiad.

Ale nawet, jeśli 47 nie był najszybszy w tej sypialni, z pewnością był najmądrzejszy. Zaczął układać plan. Nauczono go, jak niebezpieczne mogą być nawyki. A 6 miał nawyki. Jednym z nich było wstawanie około 3:00 nad ranem, by się wysikać i wrócić do łóżka.

Myśląc o tym, 47 przez następne dwa dni dokładnie się przygotowywał.

Pod koniec drugiego dnia, poczekał aż wszyscy zasną, ubrał się i wrócił do łóżka. W tym momencie nastawił swój zegar w głowie na 2:30, ale był tak spięty, że nie mógł spać i wciąż był przytomny, gdy 6 wstał o 2:53

Page 100: Hitman Enemy Within

W tym momencie młodzieniec wyślizgnął się spod koców, opuścił bose stopy na podłogę i podreptał cicho w dół korytarza, w ślad za swoim wrogiem do toalety. 47 Wiedział, że jedna pomyłka, jeden niepotrzebny dźwięk wystarczy, aby zaalarmować zbira i spowodować, by się rozejrzał. Jeśli tak się stanie, 47 czeka jeszcze gorsze pobicie.

Adrenalina zalała jego ciało a serce waliło mu jak młot, gdy przydreptał na palcach do słabo oświetlonej łazienki. Był tam 6, kierując potężny strumień do jednego z pisuarów, gdy pętle przeleciała mu przez głowę.

Numer 6 był szybki, ale był także śpiący. Jego pierwszym odruchem była próba schowania jego penisa. Więc jego ręce nie wystrzeliły w górę, gdy węzeł już zaczął zaciskać się na jego gardle. Garotta domowej roboty była zrobiona ze sznura, do podnoszenia okna, przymocowanego do dwóch, 10- centymetrowych kawałków drewna, potajemnie usuniętych z jednej z mioteł dozorcy.

Mocz pryskał na prawo i lewo, gdy 47 pociągnął uchwyty w przeciwnych kierunkach i obydwa wykonały powolny piruet podczas walki. Obróciły się w kierunku rzędu umywalek, na drugim końcu pokoju. Nagle zobaczył siebie i swoją ofiarę w wielkim lustrze na ścianie. Ponieważ chłopcy wyglądali identycznie, wyglądało to tak, jakby 47 dusił samego siebie. W tym momencie odkrył, dlaczego 6 lubił brutalnie obchodzić się z ludźmi. Chodziło o kontrolę. Odkrył, jak bardzo uzależniająca może być ta siła, gdy 6 wydawał gardłowe odgłosy i próbował nadepnąć na jego bose palce.

Potem oczy zbira wyszły na wierzch, usta zrobiły się niebieskie, a długi pierd, rozległ się, gdy zwieracze puściły i się „ubrudził”. W tym momencie, 47 myślał, że będzie tego żałował, ale czuł tylko satysfakcję, gdy życie uchodziło z drugiego młodzieńca.

Numer 47 chciał w tym momencie puścić garottę, nie ze wstrętu, ale żeby przyspieszyć ucieczkę. Zwłaszcza, że inny chłopiec mógł każdej chwili wejść do łazienki i zobaczyć przerażającą scenę. Ale wiedział,

Page 101: Hitman Enemy Within

że jedyną rzeczą gorszą od martwego wroga, jest wróg, który powrócił do życia, wypełniony palącym pragnieniem zemsty. Więc, nie zwracając uwagi na smród młody zabójca dalej ciągnął rączki w przeciwnych kierunkach i liczył do sześćdziesięciu.

Wreszcie, pewny, że 6 naprawdę nie żyje.47 przestał.

Potem, w chłopięcym odruchu, by przekazać wiadomość swoim braciom-klonom, umieścił 6 w jednej z kabin. Ciało było tylko bezwładnym, martwym ciężarem, więc ciężko było wepchnąć głowę do toalety i upewnić się, że tam zostanie, ale świeżo upieczony zabójca był zdeterminowany, by to zrobić.

Wreszcie robota była skończona i nadszedł czas na powrót do sypialni. Tam zebrał dwie pary skarpetek, razem z butami i ciężko załadowany plecak. Po ostatnim rozejrzeniu się, wymknął się z pokoju.

Schody prowadziły w dół, gdzie Pani Dovrak spała, za wielkim biurkiem. Głowę miała odchyloną do tyłu, a ręce zaciśnięte na jej wielkim brzuchem 47 uśmiechnął się lekko, gdy przekradł się obok niej. Może, jeśli wszystko dobrze pójdzie, Lazlow zwolni tą stara krowę za spanie na służbie!

W korytarzu za nią musiał się zatrzymać i nałożyć skarpetki oraz buty, zanim poszedł korytarzem do bocznego wejścia. Te często używane drzwi zazwyczaj strasznie skrzypiały, gdy tylko je otwierał, ale dzięki natłuszczeniu zawiasów poprzedniego dnia, otworzyły się cicho i powiew zimnego powietrza wdarł się do korytarza.

47 wiedział jednak, że to była łatwa część zadania, bo prawdziwe zagrożenie patrolowało tereny na zewnątrz, a jego imię to Bruno. Dokładne pochodzenie psa nie było znane, jednak był duży i podobny do doga angielskiego. Złego doga angielskiego, który krążył na zewnątrz szpitala, w nocy, by trzymać intruzów z daleka, a chłopców w środku. Bruno robił to z dużą skutecznością. Tak daleko, jak 47 sięgał pamięcią, była tylko jedna próba ucieczki. Zakończyła się

Page 102: Hitman Enemy Within

kakofonią straszliwych wrzasków i krótkim nabożeństwem żałobnym dwa dni później.

Więc 47 miał powody, by się bać, gdy opuścił schronienie budynku szpitala i zmierzał wprost do stacji pomp. Tam ukrył łuk, który ukradł z sali gimnastycznej, razem z jedną strzałą o stalowym ostrzu. Suche płatki śniegu padały naokoło niego. Powietrze było lodowato zimne, a jego buty trzaskały, gdy śnieg pod powłoką lodu rozpadał się pod jego ciężarem.

Czy Bruno go usłyszał? Albo wychwycił jego zapach? Nie było sposobu, by się tego dowiedzieć, ponieważ wszyscy wiedzieli, że Bruno polował cicho, dopóki jego szczęki się do czegoś nie zbliżyły, a to zaczęło piszczeć.

Oczywiście to dobrze, ponieważ nie chciał przyciągnąć niczyjej uwagi. Dobrze, pod warunkiem, że 47 zdołałby wyciągnąć broń spod pompy jednym płynnym ruchem, napiąć łuk zimnymi palcami, ustawić zmodyfikowaną strzałę w odpowiedniej pozycji, cofnąć żyłkę do tyłu i puścić, nim Bruno się do niego zbliży.

Po, jakby się zdawało, godzinach na otwartej przestrzeni, 47 poślizgnął się, zatrzymał, upadł na kolana w śnieg i wsadził prawą rękę pod słabo oświetloną stację pomp. Przez krótką chwilą był szczęśliwy, gdy jego zimne palce krążyły wokół strzały, ale następnie nadeszła rozpacz, gdy szukał łuku i zdał sobie sprawę, że go tam nie było! Prawdopodobnie dozorca, albo ktoś z ekipy remontowej natknął się na tą broń, wykonując jakąś robotę, pominął strzałę i oddał łuk do hali sportowej.

To była potworna strata, ale nie było czasu o tym myśleć, bo 47 usłyszał głębokie warczenie i odwrócił się, by stanąć twarzą w twarz z nadchodzącym psem.

Bestia była w tym czasie w powietrzu, więc wszystko, co mógł zrobić dwunastolatek, to podnieść ręce do góry w daremnej próbie ratunku, czekając na śmierć.

Page 103: Hitman Enemy Within

Ale trzymał strzałę w lewej ręce, a jej ostry jak nóż grot był skierowany na zewnątrz. Gdy Bruno spadł na nią całym swoim ciężarem, jego własny impet wbił drugi koniec strzały w zmrożoną ziemię! Rozległ się żałosny skowyt, gdy zaimprowizowany czubek strzały spenetrował skórę doga, przeszedł przez serce i wyszedł pomiędzy łopatkami.

Numer 47 przyjął cały ciężar Bruno i stęknął, gdy całe powietrze wyleciało z jego płuc. Przez minutę dochodził do siebie, ale wreszcie, łapiąc powietrze jak świeżo schwytana ryba, młodzieniec zdołał wessać trochę tlenu. Jak tylko zepchnął Bruno z torsu, 47 zdał sobie sprawę, że pies jest z pewnością martwy.

Chłopiec był zbyt przestraszony i przemarznięty, by w pełni docenić, jakie miał szczęście. Ale nadejdzie jeszcze czas by się temu dziwić. Jednak, czy to było szczęście? Ponieważ nawet, jeśli łuk zaginął, 47 trzymał w ręku strzałę i tylko dzięki temu miał „szczęście”

Potrząsnął głową by pozbyć się takich myśli. Wszystko, co 47 chciał zrobić to odwrócić się i biec do metalowego ogrodzenia, które okrążało posiadłość.

Zagrzechotało, gdy skoczył i jego buty trafiły w siatkę 60 cm nad ziemią. Oddychał łapiąc krótkie wdechy, gdy zaczął się wspinać. Szybciej, niż w minutę później, był już na szczycie, zeskoczył na drugą stronę i biegł ośnieżoną drogą dojazdową, a później główną. Nie było zbyt wiele świateł, ale te, co były wydzielały poświatę i prowadziły do autostrady, skąd mógłby pojechać, jako autostopowicz, do Braslov.

Plany młodzieńca nie wybiegały daleko poza tym, ale wiedział, że Dyrektor Lazlow będzie wściekły i wszyscy ludzie będą go szukać. Więc będąc w mieście dobrze by było znaleźć dodatkowy transport i oddalić się tak daleko jak tylko można od szpitala.

Jednak, tak samo jak jego klonom, 47 nigdy nie pozwolono być poza terenem szpitala. Więc po zaczepieniu nadjeżdżającego kierowcy i

Page 104: Hitman Enemy Within

opowiedzeniu jej bzdur o tym, że musi odwiedzić swoją chorą babcię, szybko znalazł się w obcym dla niego świecie. Zabrała go do miasta, gdzie chciał wysiąść.

Miasto Braslov od tego czasu miało mieszaną ludność. To było antyczne miasto, wybudowane na ziemiach okupowanych od czasów Ery Brązu. Ostatnio przez Niemców i Sowietów. Przez długi czas było bramą z Transylwanii na południe i na wschód

Poznał korzenie miasta w czasie jego nauki. 47 Mógł poczuć głęboko zakorzenione więzy z przeszłością w domach kupieckich z czerwonymi dachami, otaczających rynek i w wysokiej wieży zegarowej na jego środku. Jego buty zostawiały płytkie odciski na śniegu, gdy światła pozapalały się w domach, na granicy rynku i zaczął się dzień interesów.

Na rynku były wszelkiego rodzaju budynki. Były tam także okna wystawowe, wypełnione rzeczami, których nigdy wcześniej nie widział. Wszystkie mógł kupić za pieniądze, których uciekinier niestety nie miał. Dlatego 47 spytał przechodnia o drogę, doszedł do przystanku autobusowego i był zajęty szukaniem sposobu, aby wśliznąć się do lśniącego autokaru, gdy ciężka ręka opadła na jego ramię.

Chłopak walczył, ale bez skutku, gdy Dyrektor Lazlow wyprowadził go siłą z przystanku na zatłoczoną ulicę za nim. W tym momencie morderca-uciekinier był pewny, że zostanie oddany władzom, albo natychmiast wróci do szpitala, gdzie będzie poddawany karom cielesnym.

Ale ku wielkiemu zaskoczeniu młodzieńca, Lazlow poprowadził go ulicą do zatłoczonej restauracji. Gdy usiedli dyrektor zamówił ciepłe napoje i olbrzymie śniadanie, które jedli wspólnie.

Gdy 47 zabrał się za wielki, parujący kubek kakao, patrząc wyczekująco na swojego porywacza, Lazlow zrobił coś, czego chłopak jeszcze nigdy u niego nie widział.

Page 105: Hitman Enemy Within

Uśmiechnął się.

- Gratulacje, synu – powiedział dyrektor ciepło, rozglądając się wokół by mieć pewność, że nikogo nie ma w pobliżu. – To było twoje pierwsze zabójstwo, a na pewno nie ostatnie! Problem z numerem 6 był taki, że on LUBIŁ krzywdzić ludzi. To była wada, która ostatecznie ograniczyłaby jego użyteczność, bo przyjemność wypacza zdrowy rozsądek. Zrobiłeś nam więc przysługę, uwolniłeś się od tyranii i udowodniłeś, do czego jesteś zdolny. Jestem z Ciebie dumny, tak samo jak Ort-Meyer.

- Ale od tej chwili – Dodał z ponurą miną. – Nie wolno Ci zabijać bez pozwolenia. Zrozumiano?

Numer 47, z oczami wielkimi ze zdziwienia, skinął głową.

- Dobrze. – Powiedział zadowolony Lazlow. – Teraz zjedz gofry.

I, patrząc przez pryzmat minionych lat, od tego czasu śniadanie stało się jego najważniejszym posiłkiem dnia.

Człowiek ubrany w sportowe buty Nike zagwizdał i to sprowadziło Agenta 47 z powrotem do teraźniejszości, i spowodowało, że w większości nagie, dzieci zaczęły wywijać koziołki na podłodze. Mimo, że miał ukrytą twarz, Bedo wyglądał na kompletnie zafascynowanego. Tak samo jak inni pedofile, siedzący wokół nisko położonej sceny. Ale zabójca patrzył gdzie indziej.

Kiedy on przeżywał swoją młodość na nowo Marla Norton wślizgnęła się do pokoju i usadowiła się z drugiej strony platformy. Agent 47 cicho przeklął siebie za to, że się zdekoncentrował.

Agentka Puissance-Treize nie była sama. Dwaj mężczyźni, obaj z AK-47 zajęli miejsca zaraz za nią.

Sądząc po sposobie, w jaki młoda kobieta oglądała tłum, szukała kogoś. Nie było wątpliwości, kto mógł być tą osobą.

Page 106: Hitman Enemy Within

Silverballery były w zasięgu, ale 47 nie chciał ich użyć, by utorować sobie drogę do wyjścia z budynku, póki nie będzie do tego zmuszony, co oznacza, że musiał polegać na swoim przebraniu. Dlatego, gdy dzieci stały na rękach i wywijały niezdarnie koziołki na scenie, zabójca obserwował Marlę kątem oka.

Gdy jej spojrzenie go ominęło, 47 poczuł ulgę. Przebranie Kufy działało!

Przynajmniej w tej chwili.

47 poczuł, że puls mu przyspieszył. Jeśli Marla tu była, czy Al-Fulani był w pobliżu? Być może czekając na zewnątrz, wejdzie, gdy dostanie znak, że teren czysty? Zabójca miał taką nadzieję, ale tak się nie stało. Po kilku chwilach Marla zmarszczyła nos, być może chcąc wyrazić swoje obrzydzenie i wyszła. Ochroniarze podążyli za nią

Prawie natychmiast po tym usłyszał, że drzwi frontowe otwierają się i zamykają, co oznaczało, że wyszli. Ale sama ich obecność powiedziała mu, że spodziewali się go tutaj. Wiedząc, że jego cel nie ma zamiaru się pojawić, Agent 47 poczuł mocne rozczarowanie, ale był zmuszony je ukryć, aby skupić swoje myśli na tym, jak wydostać się z sierocińca.

Ostatni pokaz kończył się i klienci Al-Fulani byli zajęci wybieraniem, którego z artystów zabrać na górę, gdy zabójca niepostrzeżenie ukłuł Bedo w ramię. Amerykanin krzyknął ze zdziwienia, zaczął coś mówić i osunął się do przodu, gdy środek uspokajający zadziałał.

Personel ruszył mu na pomoc, ale 47 szybko ich odpędził.

- Nie martwcie się. – Zapewnił ich. – To się zdarza za każdym razem. Zabiorę pana Bedo z powrotem do hotelu i położę do łóżka. Rano będzie jak nowo narodzony.

Nie mając powodu, by wątpić w słowa mężczyzny w czerwonym fezie oraz będąc zrozumiale szczęśliwym, że pozbędą się problemu, personel sierocińca pospieszył, by eskortować tą dwójkę przez

Page 107: Hitman Enemy Within

wykrywacze i załadować nieprzytomnego Bedo do vana. Było już ciemno, ale Agent 47 odkrył, że ruch był nieco mniejszy niż wcześniej i zawiózł Amerykanina z powrotem do Hotelu Oaza.

Pytanie ( i to dosyć ważne), czy Pan Ghomara został znaleziony, czy wciąż leżał w zamkniętym schowku na pościel. 47 okrążając hotel dwukrotnie i nie znajdując jakiegokolwiek śladu policji, stwierdził, że nie podniesiono alarmu. Ponieważ ani Ghomara, ani Bedo nie widzieli go bez przebrania Kufy, nieważne, co powiedzą policji jutro rano.

Poza tym Bedo nie będzie taki gadatliwy, biorąc pod uwagę jego wizyty w sierocińcu, czy jego prawdziwy powód przyjazdu do Fez.

Zabójca otworzył garaż bez przeszkód, wybrał jedno z bardziej oddalonych miejsc parkingowe i zgasił silnik. Dzięki wzrostowi mocy można było wyładować wózek, przenieść Bedo na windę i zawieść do pokoju hotelowego bez żadnej pomocy. Potem wziął obydwa Silverballery z kieszeni wózka i wsadził je do kabury.

Głowa Bedo podniosła się w tym momencie. Maska opadła.

- Gdzie ja jestem? – Zapytał ledwie przytomny i zamrugał. – Co się stało?

Agent 47 pomyślał o swoim planie zabicia Bedo i umieszczeniu na jego miejscu mocno odurzonego Al-Fulani. Amerykanin nie miał pojęcia, jakim był szczęściarzem- Jesteś w pokoju hotelowym, - Powiedział sucho człowiek w czerwonym fezie. – A to wszystko, co musisz wiedzieć. – Z tymi słowami zabójca zniknął.

Page 108: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ IX

NA ZACHÓD OD KUTUM, SUDAN, AFRYKA PÓŁNOCNA

Akacja stała niczym samotny wartownik na ogromnej, smaganej wiatrem sawannie, która rozciągała się jak duży baldachim w kształcie parasola. Składał się on z sękatych konarów, małych liści i ostrych jak igła cierni, rzucających zbawienny cień na suchy jak kość teren, gdzie grupa 123 uchodźców z plemienia Dinka zatrzymała się, by odpocząć.

Page 109: Hitman Enemy Within

Mieli czarną skórę, migdałowe oczy, delikatne rysy twarzy i nosili jasne, wzorzyste szaty. Czerwone, niebieskie albo złote. Wielu miało tradycyjne plemienne blizny na czole. Niektórzy mieli ze sobą dzieci, które były tak niedożywione, że po prostu siedziały na kolanach matek, zbyt zmęczone by odganiać muchy z powiek. Grupa miała małe stado kóz, niezjedzonych z powodu mleka, które dawały. Z wyjątkiem maszyny do szycia na pedały, którą przyniósł jeden starszy dżentelmen z rodziną, grupa miała bardzo mało wartościowych rzeczy.

Dinkowie byli zaledwie kilkoma z tysiąca czarnych Afrykańczyków, zmuszonych do ucieczki z południowo-zachodniej części Sudanu przez krwiożerczą milicję Janjaweed*. Mimo tego, że byli naturalnie wysocy i szczupli, wielu członków grupy było wychudzonych z powodu braku pożywienia i chorób jelitowych, które wiecznie ich nawiedzały. Jako taką nadzieję dawało przejście przez granicę Czadu, gdzie uchodźcy być może znajdą schronienie w obozowisku Europejczyków.

( * http://www.wprost.pl/ar/63896/Diably-w-Darfurze/?I=1131 – jako ciekawostka. Pewnie chodzi o te wydarzenia – dopisek Weasley55)

Ale najpierw Dinkowie musieli dojść do Czadu, nim bezwzględni członkowie milicji na wielbłądach ich dogonią. Jeśli to by się stało, mężczyźni zostali by zabici, kobiety zgwałcone, a dzieci zabite albo zostawione na śmierć. To dlatego Joseph Garang, nieoficjalny przywódca grupy, mrużył oczy, patrząc na wschodzące słońce. Jeśli będą kłopoty, to pojawią się od wschodu, gdzie władzę przejął rząd zdominowany przez Arabów.

Garang był smukłym człowiekiem, o czarnej skórze i inteligentnych, brązowych oczach. Mimo, że miał tylko 27 lat wyglądał starzej i był uznawany za starszego, ponieważ wielu prawdziwych starców zostało zabitych. Wielu Dinków było Chrześcijanami i właśnie śpiewali jeden ze swoich ulubionych hymnów, gdy Garang zauważył krótki błysk światła nisko na wschodnim horyzoncie

Page 110: Hitman Enemy Within

Stanął, popatrzył na płaską sawannę i doszedł do wniosku, że przydałaby mu się lornetka. Czy ten błysk to światło słoneczne odbijające się od odłamków stłuczonego szkła? Czy coś bardziej złowrogiego? Nie można było być pewnym, ale to Afryka Północna, gdzie wszystko, co żyło dzieliło się na dwie główne kategorie: myśliwych i zwierzynę. Znaczyło to, że wszystko, nawet błysk odbitego światła, mogło sygnalizować obecność drapieżnika.

Więc podjął decyzję.

- Wstawać! – Rozkazał Garang surowo. – Wstańcie i idźcie. Ci, którzy idą i walczą, będą nagrodzeni, jak rzekł Pan.

Nie było takiego ustępu w zniszczonej Biblii, którą Garang nosił ze sobą, ale tylko dziesięciu członków grupy umiało czytać, ale nawet oni dodali sobie otuchy myślą, że coś dobrego wyniknie z ich wysiłków.

Powoli, niczym żywe szkielety, Dinkowie wstali i nie zdając sobie z tego sprawy, wyszli za Garangiem na sawannę w dokładnie tej samej kolejności, w jakiej byli. Żaden z uchodźców nie trudził się, aby się obejrzeć, bo nie było czego oglądać i wspominać, z wyjątkiem bolesnej przeszłości i samotnej akacji.

To drzewo, jak wszystkie inne, miało szczęście zostać tam gdzie jest i czcić słońce.

Mahamat Dagash odłożył potężną lornetkę Nikon 10x42 HG L DCF i odpędził muchę na czubku nosa. Jedynej części jego twarzy niezasłoniętej przez długi na 3 metry pas białego materiału zawiązanego na głowie.

Uchodźcy byli daleko, ale miał dobry wzrok., a lornetka jeszcze go ulepszyła. Więc Dagash zobaczył wszystko to, co chciał widzieć i ta świadomość wywołała uśmiech na jego cienkich ustach. Na świecie było wiele dziwów, wliczając Toyoty Land Cruisery, AK-47, karabinki szturmowe oraz fakt, że nawet najbiedniejsi ludzie mają coś cennego, co można ukraść – siebie samych. Ciało, mięśnie i kości,

Page 111: Hitman Enemy Within

które mogą posłużyć do pracy, czy w przypadku młodszych, na sprzedaż, czasami za grube pieniądze.

Zadowolony, że Dinkowie ruszyli w drogę i będzie mógł ich okrążyć, i schwytać ich, nim dojdą do granicy, Dagash ostrożnie nałożył pokrywy na drogą lornetkę, nim wycofał się z krawędzi, na której leżał. Potem, uspokojony pewnością, że nikt go nie widział, Tuareg podążył na drugą stronę wydmy wykonując przy tym serię dobrze zgranych w czasie skoków.

Dwa poobijane 4X4 i sześciu mężczyzn w szatach czekało na dole. Wszyscy uzbrojeni po zęby i mający ku temu powód. Nawet jeśli uchodźcy byli na samym dole łańcucha pokarmowego Afryki Północnej, Dagash i jego poganiacze niewolników byli zaledwie kilka ogniw wyżej, bezbronni w obliczu wspieranych przez rząd Janjaweed, grupy która nie tylko bardzo mocno strzegła swoich praw, nadanych przez Boga do zabijania i gwałcenia ludzi z południa, ale także mogła wezwać samoloty i helikoptery, by zaatakować każdego na tyle głupiego by z nimi rywalizować.

Znaczyło to, że gdy Toyoty z rykiem wróciły do życia i słońce wykonywało dalej łuk po niebie, nie było pokoju ani szans na pokój, z wyjątkiem tego, który przychodził razem ze śmiercią.

To był długi ciężki dzień, ale Garang i uchodźcy przeszli prawie 16 kilometrów jałowej ziemi od chwili wyjścia spod cienia akacji i schronieniem przy skalnej formacji, która osłoniła ich od wiatru. Niedaleko był brzeg rzeki, gdzie wskutek rozważnego kopania mogliby wydobyć kałużę błotnistej wody z niegościnnej ziemi. Było jej mało, ale była błogosławieństwem, tak samo jak maleńkie ogniska, które kobiety rozpaliły oraz niesamowite bogactwo gwiazd, usianych na nocnym niebie niczym ziarenka piasku.

Kolacja składała się z zupy z soczewicy i kubków herbaty z cynamonem. Ani zupa ani herbata nie były pożywne, ale zostały podane by stłumić najgorszy głód i uspokoić dzieci. Mali niedługo zasną, dorośli jeszcze chwilę porozmawiają i także pójdą spać.

Page 112: Hitman Enemy Within

Tak myślał Garang siedząc na kamieniu i patrząc w nocne niebo. Ta chwila spokoju została przerwana, gdy silniki zaryczały, potężne reflektory rozświetliły kamienistą ziemię i zaczęto strzelać.

Oceniając po tym, do kogo strzelali, poganiaczy niewolników interesowały wyłącznie dzieci w wieku od czterech do piętnastu lat. Było im łatwiej zastrzelić resztę, niż wziąć jeńców i być zmuszonym ich karmić.

Garang i jakiś inny mężczyzna połączyli siły i ruszyli na atakującego w nadziei, że pokonają złego człowieka i zdobędą broń, ale nie udało się Garangowi udało się zbliżyć do człowieka, który zdawał się być przywódcą, na 1,5 metra nim seria naboi powaliła go

Kiedy strzelanina dobiegła końca, ponad 90 Dinków zostało zmasakrowanych. Gdy wszelki opór został pokonany, co piękniejsze kobiety zostały zgwałcone, często na oczach swoich dzieci, a potem zabite

Kiedy skończyli, wszystko co poganiacze niewolników musieli zrobić to zagonić łkające dzieci do marszu i pomaszerować z nimi do miasta Oum-Chalouba po drugiej stronie granicy Czadu. Tam, zgodnie z wolą Allaha. Dagash zje przyzwoity posiłek i weźmie kąpiel.

Ta myśl wywołała uśmiech na jego twarzy, gdy przednia opona Land Cruisera przejechała przez jedno z martwych ciał. Życie jest piękne.

ROZDZIAŁ X

FEZ, MAROKO

Kilka dodatkowych dni obserwacji z budynku naprzeciwko sierocińca doprowadziło do wniosków, że Marla trzyma Al-Fulani z daleka od tego miejsca. Agent 47 musiał więc przybrać nową tożsamość i wynająć pokój w ultranowoczesnym Hôtel de Nouvelle Vague leżącym zaledwie dwa bloki od posiadłości Marokańczyka.

Page 113: Hitman Enemy Within

„Hotel Nowa Fala” był małym, ale ekskluzywnym zajazdem, zwykle przeznaczonym dla nadzianych Europejczyków. Teraz był nabity muzykami wielu narodowości, którzy przybyli do Fez by wziąć udział w trwającym tydzień Festival De La Musique, którego początek planowano na dzisiejszy wieczór. Wydarzenie to szczególnie interesowało zabójcę, bo Al-Fulani je sponsorował. Kolejny dobry uczynek, który radował lokalne władze, a pozwalał na dalsze funkcjonowanie sierocińca.

Więc „producent nagraniowy” był tam i leżał na leżance, wchłaniając promienie ciepłego, marokańskiego słońca, gdy jego telefon zaczął dzwonić. Zabójca otworzył urządzenie pstryknięciem i zbliżył do ucha.

- Tak? Mów.

Setki mil stąd, głęboko pod kadłubem Jean’a Danjou Diana spojrzała na jeden z 24 monitorów ustawionych wokół niej. Zdjęcia miała przekazywane przez satelitę szpiegowską i dzięki dużemu powiększeniu mogła zobaczyć 47 i skąpo ubranych, młodych ludzi rozłożonych wokół niego. W większości fanów, podróżujących za ulubionymi zespołami do Fez i potrzebujących zakwaterowania. Przygarnięci przez producenta bez podpisanego kontraktu, znanego jako „ Ogłuszacz” * stali się nieświadomie ważną częścią przebrania 47.

*( Ogłuszacz – w oryginale „ The Jammer” – Jammer to np. nadajnik zagłuszający. Dosłownie brzmiałoby to idiotycznie, ale skoro ma coś wspólnego z zagłuszaniem, to próbowałem nadać temu wydźwięk, który by pasował do zawodu 47, tak jak zapewne chciał to zrobić autor książki. Chyba mi się udało. - Dopisek Weasley55)

- Wygodnie Ci. – Skomentowała Diana - ZA wygodnie jak na kogoś, kto powinien pracować.

Zabójca powiedział „Pieprz się” i skierował salut z jednego palca w niebo. Jeśli któraś z tych młodych, opalających się wokół niego rzeczy

Page 114: Hitman Enemy Within

( tak mówi 47 o ludziach. Jako „rzeczy”. To nie błąd – dopisek Weasley55) uznała to za dziwne, nie dała tego po sobie poznać.

Diana zachichotała

- Przepraszam, że Ci przeszkadzam, 47, ale wygląda na to, że musisz przełożyć jutrzejsze manewry, aby zająć się czymś pilniejszym.

Pracownik zaklął cicho. Al-Fulani miał się pojawić następnego wieczoru, gdy wydarzenie się rozpocznie. Planował zabić ochroniarzy biznesmena, gdy Marokańczyk opuści scenę, wepchać Al-Fulani do kradzionej limuzyny i wywieźć na wieś. Wykonalny plan z dużą szansą na sukces.

- Cokolwiek to jest, może poczekać. – Powiedział sucho zabójca.- Okazje takie jak ta nie zdarzają się codziennie.

- Nie. – Odparła Diana cierpliwie. – Nie zdarzają się. Przepraszamy, ale nie będzie sensu łapać Al-Fulani, jeśli ten będzie martwy. A prawie na pewno będzie, jeżeli bracia Otero polują na niego.

Agent 47 napił się łyka mrożonej herbaty, gdy jedna z jego bogatych towarzyszek stała przez chwilę, ściągając pasek od spodni, po czym usiadłszy okrakiem na długowłosym muzyku zaczęła mu lizać twarz.

- Bracia Otero? – Spytał zabójca łagodnie. – Kim oni są? Nowy boys band?

- Nie. – Odpowiedziała Diana stanowczo. – Pracują dla kartelu Tumaco w Kolumbii. Specjalizuję się w zabijaniu sędziów, urzędników i każdego, kto wejdzie organizacji w drogę. Bazując na najnowszych informacjach, wychodzi na to, że mają rozkaz zabicia Al-Fulani. Wygląda na to,, że Kartel chciał swojej działki pieniędzy, które Marokańczyk zarabia przemycając narkotyki do Europy i ten odmówił. Wtedy pojawili się bracia Otero.

Zabójca poczuł narastającą wściekłość. Nieważne jak bardzo chciał wykonać to zadanie, zawsze wymykało mu się z rąk. Teraz zamiast

Page 115: Hitman Enemy Within

porwania Al-Fulani tak, jak zaplanował, Agencja chciała, żeby CHRONIŁ tego żałosnego drania!

Ale Diana miała rację. Byłoby dosyć ciężko wyciągnąć informacje z trupa, a jeżeli Oteros pojawią się w środku porwania, wszystko pójdzie w diabły. Czynnik ryzyka podskoczył właśnie do jedenastu stopni.

- Jak idzie wewnętrzna rewizja? – Spytał agent, gdy para po jego prawej zaczęła uprawiać hałaśliwą miłość.

- Jak dotąd nic nie znaleźli. – Przyznała Diana. – To czyni Twoją inicjatywę tak bardzo ważną. Sprawdź skrzynkę odbiorczą. Czeka tam wszystko, co wiemy o Oterosach. Włączając ich zamiłowanie do materiałów wybuchowych. Bomb wystarczająco dużych, by wysadzić całe budynki, rozsadzać samoloty i niszczyć mosty.

Ktoś inny mógłby zinterpretować tą szczególną skłonność jako demoniczną masakrę, biorąc pod uwagę rozmiar możliwych, dodatkowych szkód. Ale 47 widział w tym strategię, o ile takowa była. W końcu, po co skradać się do dobrze strzeżonego kasyna i wstrzykiwać właścicielowi zbyt dużą dawkę insuliny, skoro możesz wynająć jakiegoś biednego obdartusa by zaparkował ciężarówką pełną ładunków wybuchowych na parkingu pod budynkiem i zdetonować ładunek z pokoju hotelowego odległego kilka przecznic ( może nawet mil) od budynku?

Ale tego rodzaju rzeczy nie były wszędzie tolerowane. Czasami ważne było subtelne podejście. Dlatego osoby takie jak 47 były tak poszukiwane.

Kobieta zwiększyła tempo, odchyliła głowę do tyłu i wydawała przeraźliwe jęki, gdy jej piersi podskakiwały w górę i w dół, a jej przyjaciele przyglądali się temu.

- Nie mogę się doczekać spotkania z Oteros. – Powiedział agent sucho. – Czy jest coś jeszcze?

Page 116: Hitman Enemy Within

- Tak. – Powiedziała Diana. – Jest czworo braci i każdy z nich jest wart 250.000$

- Więc klientem jest ktoś jeszcze, oprócz nas?

- Tak, - Odparła kierowniczka. – Pewna agencja wewnątrz amerykańskiego rządu z rozkoszą ujrzałaby upadający kartel Tumaco. Nie lubią także Oterosów.

- Cóż, nie mam dużo czasu, ale zrobię co mogę – obiecał.

- Pan Nu będzie zadowolony – odparła Diana sucho. – I jeszcze jedno…

Agent 47 popatrzył w niebo.

- Tak? –

- Powiedz młodej kobiecie po twojej prawej, że dostanie oparzeń słonecznych.

W mieście Fez był tylko jeden duży plac publiczny. Tam miała się odbyć większość głównych wydarzeń festiwalu muzycznego. Gdy 47 wysiadał z taksówki daleko w miejscu zwanym Fes El Bali, zobaczył, że przygotowania dobiegają końca. Ulice wychodzące na plac zostały zablokowane policyjnymi barykadami. Wielka scena została ustawiona na jednym końcu placu i roiło się tam od robotników.

Płacąc za przejazd, 47 poszedł prosto do najbliższego punktu kontrolnego. Nie miał żadnej broni oprócz garotty i liczył na to, że wejście zapewni mu przepustka wisząca na jego szyi.

Kolejka sporadycznie posuwała się do przodu, gdy policjant sprawdzał przepustki, podawane mu przez ludzi stojących rzędem przed pracownikiem. Później nadeszła chwila prawdy, gdy podszedł 47.

Page 117: Hitman Enemy Within

Przepustka była prawowitą własnością brytyjskiego muzyka folk Petera Samo, który obecnie leżał nieprzytomny na łóżku 47. Została zmieniona w prosty sposób poprzez naklejenie fotografii Ogłuszacza na zdjęcie zirytowanego Samo. Według większości standardów była to amatorska robota, ale zestaw tatuaży z henny ( barwnik roślinny – dop. Weasley55) osłaniających bezwłosą czaszkę Ogłuszacza, jego twarz, szyję i nagie ramiona, tak odwrócił uwagę, że gliniarz ledwie zerknął na przepustkę, nim go wpuścił.

To, zgodnie z tokiem myślenia 47, wskazywało na to, że jeśli bracia Otero będą chcieli wkraść się na rynek, z pewnością będą w stanie to zrobić. Całkiem możliwe, że to zrobią, bo faza przygotowawcza festiwalu była idealnym momentem by podłożyć bombę, którą zdetonuje się następnego wieczoru. Najlepszym sposobem do przedłużenia życia Al-Fulani, przynajmniej w tej chwili, byłoby jej usunięcie albo, jeżeli bomba byłaby zbyt skomplikowana dla agenta do wyniesienia, anonimowy telefon na policję także załatwiłby sprawę. Gdy problem byłby załatwiony, zabójca mógłby zając się odnalezieniem Kolumbijczyków. Było to konieczne, jeżeli chciał powstrzymać Oterosów od wcielenia w życie jakiegoś planu awaryjnego.

Problem polegał na tym, że było tam setki miejsc by ukryć jedną lub więcej bomb, pod lub w pobliżu sceny. Znaczyło to, że miał sporo roboty. Jak do tej pory najłatwiejszym i najefektowniejszym miejscem do podłożenia bomby była przestrzeń dokładnie pod estradą, więc zabójca zdecydował zacząć tam swoją inspekcję.

Pod sceną było ciemno i masa skrzyżowanych kabli i urządzeń utrudniała poruszanie się wokół. Jednak dzięki latarce w kształcie długopisu i jego gotowości do pełzania w ciasne miejsca, 47 był w stanie gruntownie przebadać przestrzeń pod platformą. Pół godziny później, nie znalazłszy bomby ani żadnych innych śladów podejrzanej działalności, musiał otrzepać ciuchy i wrócić na scenę, gdzie ekipa elektryków pracowała przy systemie nagłaśniającym.

Upewniając się, czy żaden z robotników nie był podobny do braci Otero, 47 zaczął badać wszystko, co mogło mieć w sobie bombę lub

Page 118: Hitman Enemy Within

nią być. Został zatrzymany i zapytany co tu robi przez podejrzliwego strażnika, ale zabójca wyjaśnił, że szuka swojego zgubionego telefonu komórkowego. To oraz spojrzenie na fałszywą przepustkę Ogłuszacza wystarczyło by zaspokoić ciekawość strażnika.

Dokładnie w momencie, gdy 47 miał się poddać i opuścić platformę, pojawiła się para nowoprzybyłych. W przeciwieństwie do innych mężczyzn tutaj, nosili stylowe kurtki sportowe w bardzo ciepły dzień. Dlaczego? – Ponieważ są uzbrojeni, dlatego – problem, którego był pewny. Jednak nie byli to Oteros, więc kto? Policja w cywilu? Cyngle wynajęte do ochrony Oteros? Ochroniarze jakiegoś mułły ( tytuł nadawany muzułmańskim duchownym. Mułła zajmuje się interpretowaniem zasad islamu – dopisek Weasley55) lub kogoś innego?

Miał swoją odpowiedź, gdy skromnie ubrana Marla Norton obserwowała platformę, a za nią podążało więcej ubranych w kurtki mężczyzn. Zabójca poczuł przypływ adrenaliny w żyłach. Czy Al-,Fulani miał się pojawić wcześniej? Albo jego ochrona przyszła po prostu zbadać sytuację? Planując co zrobić, w razie gdyby zrobiło się tu gorąco?*

* ( If the shit hit the fan – dosłownie „ jeżeli gówno wleci w wentylator. Rozwaliło mnie to powiedzenie :P – Dop. Weasley55)

Druga możliwość wydawała się bardziej prawdopodobna. Gdy podeszli bliżej, 47 ukucnął na jedno kolano przy rzędzie reflektorów i udawał, że je sprawdza.

Marla zerknęła na wytatuowanego mężczyznę, zastanawiając się dlaczego ktokolwiek zrobiłby coś takiego ze swoim ciałem i odwróciła się by rozglądać się po placu.

Jeśli była jakaś gorsza sytuacja od tej, w której znalazł się jej protektor, agentka Puissance-Treize nie mogła jej sobie wyobrazić. Budynki stały jeden przy drugim i każdy z nich mógłby zapewnić idealną kryjówkę komuś z karabinem albo granatnikiem.

Page 119: Hitman Enemy Within

Poza tym, jakby sytuacja już nie była wystarczająco zła, trzeba jeszcze rozważyć kwestię tłumu. Takim zabójcom jak 47 byłoby łatwo użyć tłuszczy jako osłony, zbliżyć się i upolować Al-Fulani z odległości 6 metrów. Albo, biorąc pod uwagę, że na scenie będą inni dygnitarze, zawsze jest możliwość, że ktoś będzie chciał wyeliminować jednego z nich, wrzucając granat na platformę. Zawsze może się zdarzyć samobójca kamikadze, sterowany przez religijnych fundamentalistów albo światło spływającej na niego Boskiej chwały To były tylko niektóre możliwości.

Dlatego agentka zrobiła wszystko, co mogła by wybić z głowy jej pracodawcy pomysł pojawienia się tutaj, a osiągnęła tylko to, że została zlekceważona. Dlaczego? Ponieważ Al-Fulani lubił rolę dobroczyńcy i nie chciał przegapić swojej chwili sławy, nawet jeśli uczestniczenie w tym wydarzeniu pociągało za sobą niepotrzebne ryzyko. Więc kazała swoim ludziom przed ceremonią otwarcia przeszukać miejsce w poszukiwaniu ładunków wybuchowych, ubrać jej klienta w kamizelkę kuloodporną i umieścić niewzbudzające podejrzeń „ żywe tarcze” wokół biznesmena, w nadziei, że nadlatujące pociski trafią jedną z nich zamiast Al-Fulani

Jednak Marla wiedziała, że ostatecznie los Al-Fulani ( i w dużej mierze jej) będzie zależeć od sporej ilości szczęścia i od człowieka zwanego 47 Zgodnie z informacjami, które Puissance-Treize dała Al-Fulani, zabójca wciąż był w Fez i chciał dostać w swoje łapy Marokańczyka. Ta myśl zmroziła jej krew w żyłach, gdy odwróciła się, by zejść ze sceny.

Było późne popołudnie, a słońce znikało pozostawiając krwawą smugę na zachodnim horyzoncie, gdy Agent 47 jechał niebieskim motocyklem BMW przez zatłoczone ulice. W przeciwieństwie do lśniącej chopperowatej krowy, którą Ponury Żniwiarz jechał w chwili śmierci, beemka miała bulwiasty bak, sterowanie, które zmuszało zabójcę do jazdy, jak gdyby był na wyścigach i nowoczesny, estetyczny wygląd, który lubił. Jedyny problem polegał na tym, że choć motocykl był w stanie pojechać nieźle ponad 100 mil na godzinę, to zakorkowane ulice zwalniały go do nie więcej niż dwudziestu.

Page 120: Hitman Enemy Within

Kradzież BMW była tak łatwa, jak zabranie skórzanej kurtki, należącej do jednego z jego gości. W kieszeniach były wszelkiego rodzaju użyteczne rzeczy, wliczając w to dwie prezerwatywy, plastikowy worek z tajemniczym białym proszkiem i kluczyki do motoru. Pasujący kask i futerał na gitarę, który miał zawieszony na plecach, zdobył dzięki uprzejmości tego samego muzyka. Ponieważ kurtka była wystarczająco długa, by ukryć Silverballera z krótką lufą, więc do tego posłużyła..

Ruch składał się w większości z plujących dymem ciężarówek, autobusów i rozklekotanych samochodów. Wszystkie z nich miały w pełni sprawne klaksony, które trąbiły, hałasowały i huczały, gdy korek posuwał się do przodu cal po calu. Ale, tak samo jak reszta skuterów i motocykli, beemka mogła jechać pomiędzy samochodami. Potencjalnie śmiertelnie niebezpieczna sytuacja powstałaby, gdyby ktoś niespodziewanie otworzył drzwi od samochodu, ale lepsze to niż siedzieć w jednym miejscu i wdychać spaliny.

Wreszcie, walcząc z korkiem przez ponad dwadzieścia minut, BMW wyjechał przez jedną z antycznych bram miasta i uwolnił się wjeżdżając na wieś, rozciągającą się za nią. Zgodnie z danymi, dostarczonymi przez Agencję, to właśnie tam bracia Otero otworzyli interes.

Pytanie: Dlaczego? Biorąc pod uwagę, że ich cel jak i najlepsza okazja do jego zabicia były głęboko w Fez. Nie żeby to było ważne, Zwłaszcza, że dzięki temu Agent 47 może zlokalizować Kolumbijczyków i zlikwidować ich, nim wykonają zlecenie.

Ruch zmniejszył się, gdy zabójca zostawił Fez z tyłu. Podążał dobrze utrzymaną, dwupasmową drogą przez serię małych wiosek w kierunku wzgórz. Tam, wzniesiony na szczycie, stał stary kościół katolicki. Został porzucony ponad sto lat wcześniej i od tego czasu był używany do różnych celów. Pobielony budynek zdawał się stać nad zboczem pełnym wyblakłych nagrobków, jak gdyby czekając aż martwi parafianie powstaną i znowu będą do niego uczęszczać. W chwili, gdy się pojawił, było tam bardzo mało światła, ale to, co zostało uwidoczniło zarys barwnego sklepienia łukowego z przodu budynku i

Page 121: Hitman Enemy Within

dzwonnicę po prawej od niego. To miejsce, zgodnie z wiadomościami od Diany, bracia Oteros wybrali na swoją siedzibę.

Agent 47 zredukował bieg, co spowodowało, że BMW zwolnił, dzięki czemu zabójca zauważył, że światła wewnątrz kościoła były zapalone. Później trzeba było otworzyć przepustnicę i dojechać motorem na wzniesienie.

Pewny, że nikt z kościoła go nie widzi, 47 znowu zredukował bieg i skręcił w wiejską drogę. Reflektor motocykla oświetlił zacienione drzewa oliwne, zanim zabójca go wyłączył, ustawił jałowy bieg i zgasił silnik. Założywszy nóżkę BMW Agent 47 przełożył nogę przez motor i położył kask na siedzeniu.

Po podróży hałaśliwym motocyklem wieś wydała się nienaturalnie cicha. W gruncie rzeczy nie było tu słychać żadnych dźwięków z wyjątkiem sporadycznego cykania świerszczy, odległego szczekania wioskowego psa i gardłowego ryku ciężko załadowanej ciężarówki wjeżdżającej na pobliskie wzniesienie. Wszystko to było przyjemne, ale cisza oznaczała także, że byłoby słychać wystrzały gdyby spudłował i rozpętałaby się wielka strzelanina.

Pamiętając o tym, zabójca wyciągnął Silverballer z krótką lufą i nałożył tłumik, nim włożył go do kabury. Otarł się o gałęzie, jak przechodził między drzewami, idąc w kierunku kościoła, ale nie narobiły żadnych szkód. Okoliczna nocna fauna polowała o tej porze i zabójca słyszał sporadyczny szelest, który wydawały inne drapieżniki, szukające swojej ofiary.

Drzewa oliwne zaczęły się po chwili przerzedzać i 47 znalazł się na samym skraju lasku, odległego około 9 metrów od metrowego muru i kościoła, który stał za nim. Dało się usłyszeć stąd nowy dźwięk. Przyciszony, ale jednostajny takt kolumbijskiej salsy, przerywany wybuchami ochrypłego śmiechu.

- Hałas nie będzie problemem. – Pomyślał 47 z wdzięcznością.

Page 122: Hitman Enemy Within

Agent 47 miał właśnie wejść na otwarty teren pomiędzy drzewami a murem, gdy zobaczył nagły błysk światła wysoko z dzwonnicy i zdał sobie sprawę, że była tam wartownia. To był problem, zwłaszcza że w tym momencie wschodził księżyc i rzucał upiorne światło na kościół i teren wokół niego. Więc 47 przerzucił uchwyt przez głowę, położył futerał na gitarę na ziemi i uklęknął przy nim. Zatrzaski otworzyły się bezdźwięcznie, tak samo jak wieko, odsłaniając Walthera WA 200 wciśniętego w środek. Broń była długa na 90 cm ,co oznaczało że snajperka mieściła się do futerału zostawiając 25 cm wolnego miejsca. To dawało sporo miejsca na tłumik i dodatkowe magazynki.

Pierwszy magazynek z sześcioma nabojami był już na swoim miejscu, więc wszystko, co zabójca musiał zrobić, to wyjąc karabin z zawiniątka brudnych ciuchów i dokręcić śrubę przed wzięciem drobiazgowo przygotowanej broni na ramię. Luneta Schmidt & Bender 2.5-10x56mm była efektowna pomimo kiepskiego oświetlenia. Agent 47 przesunął silnie powiększające szkło na dzwonnicę, skąd mógł zauważyć czerwone światło od papierosa. Zdawało się mrugać do zabójcy, gdy wartownik się zaciągnął.

Mocno wyciszony karabinek „kaszlnął” i mocno odrzucił zabójcę, gdy pocisk NATO 7,62 opuścił komorę. Kula trafiła wartownika dokładnie pomiędzy oczy, przeszła przez mózg pod kątem, skierowana w górę i rozerwała tył głowy. Krew ochlapała antyczny dzwon, ale miała za małą siłę by wprawić go w ruch i ciało opadło.

Nikt wewnątrz kościoła nie zwrócił na to uwagi. Odtwarzacz CD dalej grał salsę w nawie, gdzie Pedro i Manuel Otero pili tequilę, a dwie na wpół pijane hiszpańskie dziwki próbowały tańczyć.

Obaj bracia mieli gęste, czarne włosy, ciemne, brązowe oczy i najlepszy uśmiech, jaki mogli kupić za pieniądze. Było widać u nich duże, rodzinne podobieństwo, choć Pedro miał bliznę na czole, zaś Manuel był znany wśród przyjaciół i wspólników jako Muchacho bonito ( ładny chłopak – dopisek Weasley55)

Page 123: Hitman Enemy Within

Obie kobiety były topless i ich nagie piersi kołysały się w rytm muzyki, gdy nadeptywały im na stopy w niezdarnej imitacji tańca flamenco i zaczęły się okrążać. Bracia krzyczeli na zachętę i zaczęli klaskać zgodnie z muzyką.

W międzyczasie, w oliwnym gaju, 47 usunął zużyty tłumik i włożył mosiężny walec do kieszeni. Walther powędrował z powrotem do futerału, który, jeśli wszystko pójdzie dobrze, zabierze w drodze powrotnej. Później, martwiąc się by martwy wartownik nie został znaleziony, pobiegł w kierunku muru.

Skoczył wystarczająco wysoko, by go bez trudu przeskoczyć. Gdy tylko dotknął stopami ziemi, przykucnął, wyjął Silverballera i zaczekał czy drugi wartownik się pojawi.

Zrobił to, ale nie w sposób, jakiego agent się spodziewał.

Zabójca miał pecha, gdyż spadł do ogrodu w odległości zaledwie kilku stóp od miejsca, gdzie jeden ze strażników zatrzymał się by zawiązać sznurowadło. Wartownik musiał być bardzo opanowanym typkiem, gdyż zamiast wzywać pomoc, pozostał cicho. Tym bardziej, że agent 47 był kompletnie nieświadomy tego, że został odkryty, dopóki nie usłyszał cichego szmeru materiału, poczuł zapach taniej wody kolońskiej i uderzenie aluminiową latarką w przedramię.

Ból był potworny. Jego pistolet wciąż spadał, gdy koścista pięść uderzyła w głowę zabójcy. Przez to zachwiał się do tyłu, co było prawie błogosławieństwem, bo dało 47 trochę czasu. Niewiele, ale wystarczająco by wyciągnąć brzytwę lewą ręką i wysunąć ostrze szybkim ruchem, gdy jego ramię uderzyło w ziemię.

Pewny zwycięstwa strażnik skoczył na klatkę piersiową ofiary i wzniósł latarkę ponad jego głowę. Jednak zanim przemytnik zdążył uderzyć swoją bronią, stal błysnęła w świetle księżyca.

Agent 47 zobaczył czarną krew nim poczuł ciepły płyn tryskający z rozcięcia. Wartownik wyglądał na zaskoczonego. Jego głowa kiwała się i opadła na bok tak, jak reszta jego zwiotczałego ciała.

Page 124: Hitman Enemy Within

Zabójca przeturlał się w prawo i wstał jednym, płynnym ruchem i skupił się na wytarciu brzytwy do czysta. Jego prawe przedramię nie było złamane, ale bolało jak diabli i minie chwila, zanim odzyska czucie w prawej ręce.

Wtedy zauważył czapkę baseballówkę strażnika i włożył ją, w nadziei, że to nakrycie głowy da mu sekundę lub dwie, jeśli nagle pojawi się trzeci wartownik.

Agent 47 właśnie sięgał po Silverballera, gdy usłyszał brzęk szkła i pijacki śmiech. Ciągłe basowe ŁUP, ŁUP, ŁUP zdawało się odzwierciedlać bicie serca 47, gdy ten dotarł do budynku i podążał południową ścianą na wschód. Tylne wejście było zamknięte, więc zabójca wykorzystał chwilę na zerknięcie przez antyczną dziurkę od klucza i spodobało mu się to, co zobaczył.

Kuchnia kościoła zdawała się pusta, więc zabójca miał właśnie otworzyć zamek wytrychem, gdy kolejny wartownik pojawił się w pobliżu. Widząc baseballówkę wysnuł on oczywiste przypuszczenie.

Hey, Jorge, consigue de neuvo a trabajo! O usted tienen gusto de Pedro para golpear suasno con el pie otra vez?”*

*( Hej, Jorge, Znowu będziemy razem pracować! Masz ochotę znowu skopać dupę Pedro? – tłumaczenie dzięki pomocy naszego duchownego ;) Mnicha

Agent 47 odwrócił się. Światło księżyca padło na jego wytatuowaną twarz i strażnik krzyknął ostrzeżenie. Właśnie sięgał po Glocka, gdy Silverballer „przemówił” 2 razy. Dzięki tłumikowi wystrzał nie był głośniejszy niż kaszel dziecka. Ciężkie pociski .45 odrzuciły mężczyznę do tyłu i powaliły na ziemię.

Zabójca zaciągnął ciało do szczególnie zacienionego miejsca, nim zaczął atakować zamek, który ustąpił kilka sekund później. Wewnątrz zatrzymał się na chwilę zanim wszedł do kuchni i po schodach za nią.

Page 125: Hitman Enemy Within

W chwili, gdy pojawił się w punkcie obserwacyjnym, skąd widział wnętrze nawy, zabawa zrobiła się dosyć intymna. Obie kobiety siedziały okrakiem na klientach, każdy był bliski orgazmu

Dopóki 47 nie strzelił Pedrowi w głowę

Prostytutka, która siedziała na kolanach Kolumbijczyka głośno krzyknęła, gdy głowa jej kochanka rozpadła się na kawałki i dalej wydawała serię krótkich, głośnych wrzasków, gdy jej stopy namacały podłogę i wycofała się.

To spowodowało, że druga kobieta także zeskoczyła, zostawiając Manuela siedzącego na krześle z majtkami wokół kostek. Erekcja, tak mocna chwilę temu, już zaczynała znikać. Jednak jeśli Kolumbijczyk był zawstydzony kłopotliwym położeniem, nie dawał tego po sobie poznać, patrząc na mężczyznę stojącego w miejscu dla chóru.

- Quienes son usted? Y por qué usted mato a Pedro?*- krzyknął na intruza

(* Kim jesteś? I dlaczego zabiłeś Pedro? – dopisek Weasley55)

Agent 47 spojrzał pod lufą swojej broni.

- No era personal. Mato para el dinero. Donde estás sus otros hermanos?*

*( Nic osobistego. Zabijam dla pieniędzy. Gdzie reszta braci? – dop. Weasley55)

Manuel był na przegranej i wiedział o tym. Nie tylko został złapany ze spuszczonymi gaciami, ale jego beretta leżała na stole metr dalej. Szanse sięgnięcia po nią i uniknięcia postrzału były bliskie zeru

Miał jednak kolejną broń do dyspozycji i gdy podniósł ręce w geście poddania się pchnął prawą rękę tuż przed nim. Nagły ruch spowodował, że mechanizm sprężynowy przymocowany do jego

Page 126: Hitman Enemy Within

prawego przedramienia wystrzelił wrzucając mu w dłoń dwulufowego derringera kaliber 45.

To wszystko stało się tak szybko, że mały pistolet zdążył już wystrzelić a duży pocisk zaświszczał gdzieś koło ucha 47, w chwili, gdy mózg zabójcy zarejestrował głośne PAF. Reakcja była raczej odruchowa niż przemyślana i Silverballer wystrzelił w odpowiedzi.

W tym czasie Manuel wystrzelił drugi i ostatni strzał. Jednak pocisk trafił w sufit, gdy krzesło, razem z Kolumbijczykiem odchyliło się do tyłu. Ta kombinacja spowodowała groźny huk, gdy obie kobiety, wciąż krzycząc, wycofały się do frontowych drzwi.

Agent powiedział „Parada”!* i się zatrzymały

* ( Zamknąć się! – dopisek Weasley55)

Zajęło to prawie pół godziny i wyczerpało nerwowo, ale 47 zamknął prostytutki w spiżarni i przeszukał budynek w poszukiwaniu ładunków wybuchowych. O dziwo, biorąc pod uwagę, że rodzinka zbrodniarzy miała reputację saperów, w kościele nie było nawet petardy. Był zmuszony zabić Manuela, więc nie było kogo przesłuchać, dopóki pozostali bracia Otero nie wrócą.

Więc wszystko, co 47 mógł zrobić, to wrzucić ciała do piwnicy, zabrać Walthera z oliwnego gaju i przygotować BMW do szybkiej ucieczki. Zaparkował tuż za frontowymi drzwiami, gdzie nie było go widać.

Dziwki zajęły mu trochę czasu, ale potem były przez długi czas cicho i Agent 47 wkrótce się zmęczył. Po trzech godzinach jasne było, że José i Carlos byli zajęci czymś więcej niż wyjściem na piwo. Jednak wciąż nie wiedząc, co bracia robią, ani jak długo to potrwa, zabójca musiał nie tylko nie zasnąć, ale także mieć się na baczności.

Page 127: Hitman Enemy Within

Zadzwonił do Diany, która mogła kontrolować sytuację w Fez, ale nic nie wskazywało na to by bracia też tam byli. Było to ulgą, mimo że nie przybliżyło go do odkrycia ich miejsca pobytu.

Więc 47 czekał i czekał, i gdy pierwszy blask świtu pojawił się na wschodzie, wciąż czekał. Kolejny telefon do Diany nie przyniósł żadnych przydatnych informacji. Agencja nie miała pojęcia gdzie byli José i Carlos ani co planowali.

Jednak od teraz musiał liczyć się z tym, że możliwość pobytu Kolumbijczyków w Fez była bardzo prawdopodobna. Może nawet zakładali już bomby wokół głównego placu i nie wrócą, dopóki Al-Fulani nie będzie martwy. On był przecież tylko jeden, a mimo, że Agencja miała innych asów, żaden nie był wystarczająco blisko by zainterweniować przed nadchodzącą ceremonią.

Zamiast pozostać w nawie, gdzie miał ograniczone pole widzenia, 47 wziął lornetkę, Walthera WA 200 i termos z gorącą kawą zwędzony z kuchni na splamioną krwią dzwonnicę. Krew martwego wartownika przyciągała muchy. Były one ciągłym utrapieniem, ale punkt obserwacyjny był znakomity. Zapewniał widok na autostradę przed kościołem, gaj oliwny, który minął noc wcześniej i wzgórza na wschodzie.

Chłodne podmuchy wiatru wiejące z północy plus okazja do obserwacji otaczającego go terenu wystarczyły by zająć zabójcę na chwilę. Jednak krótko po tym jak usiadł na białym, plastikowym krześle, jego powieki stały się ciężkie, a umysł zaczął odpływać.

Gdy obudził się cztery minuty później, czuł strach i mdlące poczucie winy.

Kubek czarnej kawy pomógł mu nie spać przez jakiś czas i obserwował przechodzącego starca i stado hałaśliwych kóz. Ale kuszące nawoływanie krzesła i upał, to było za wiele, żeby się temu oprzeć i nawet 47 musiał ulec zwykłemu zmęczeniu.

Następnym razem obudził się z powodu wyjących syren.

Page 128: Hitman Enemy Within

Już sięgał po broń, gdy wstał, ale ambulans śmignął koło niego, w dalszej drodze do Fez.

Agent 47 zerknął na zegarek i zdał sobie sprawę, że minęły 3 godziny, a bracia Otero jeszcze nie wrócili. Bardziej niż kiedykolwiek był pewny, że byli w Fez, przygotowując zabójstwo Al-Fulani. Urzędasy z Agencji będą wkurzeni, ale takie było życie i nic nie mógł tym zrobić.

Poza tym José i Carlos wrócą do kościoła wcześniej, czy później. Każdy z nich był wart 25.000 $, które, dodane do jego poprzednich zabójstw, zapewnią mu solidną wypłatę.

Więc Agent 47 poszedł podwędzić trochę jedzenia z kuchni, gdzie zaparzył świeży dzbanek kawy nim wrócił na posterunek.

Potem, nieco odświeżony, kontynuował swoją wartę. Wreszcie, gdy cienie rzucane przez nagrobki urosły do wielkich, cienkich palców i słońce wisiało nisko na zachodnim niebie, gdy bracia Otero powrócili.

Ale nie w sposób, jakiego 47 od nich oczekiwał. Setki ciężarówek minęły jego punkt obserwacyjny przez cały dzień, sunąc z łoskotem przez autostradę, więc cysterna paliwa mało go interesowała, dopóki maszyna nie zaczęła zwalniać.

Skręciła w rozciągniętą drogę dojazdową przed kościołem, gdzie wydała donośny huk, gdy kierowca ją zatrzymał.

W tym momencie 47 zrozumiał, dlaczego w kościele nie było żadnych materiałów do produkcji bomb. A także, dlaczego José i Carlos wyszli na tak długo. Zostali wysłani by kupić ( lub ukraść) cysternę z benzyną. Ta, właściwie dostarczona, mogła eksplodować z wystarczającą mocą by zabić Al-Fulani i wszystkich w pobliżu! Na nieszczęście dla Kolumbijczyków, proces zdobywania cysterny zajął im dłużej, niż sądzili i ledwie wystarczy im czasu na wykonanie zlecenia.

Page 129: Hitman Enemy Within

Czy José i Carlos próbowali skontaktować się z martwymi braćmi przez komórki? Prawdopodobnie i gdy im się to nie udało mieli pewnie nadzieję, że Pedro i Manuel wybiegli. Szybkość byłaby ważna, gdyby byli w Fez na czas.

Ale gdy José wdepnął sprzęgło i zatrzymał olbrzyma, 47 wystrzelił. Pomimo trupa, ( na tyle, na ile zabójca mógł być pewny), prawdziwym celem pierwszego pocisku, było rozwalenie przedniej szyby cysterny, a tym samym wystawić człowieka za kółkiem na dalszy ostrzał. Strategia zadziałała perfekcyjnie, ponieważ lawina bezpiecznego szkła wciąż spadała, gdy druga kula 7,62 trafiła José prosto w twarz. Kolumbijczyk prawdopodobnie już nie żył, ale opłaciło się upewnić. Zwłaszcza z tak dużej odległości.

Jedyny ocalały Otero zareagował natychmiast. Zamiast wysiąść z cysterny i wystawić się na ostrzał tak, jak chciał zabójca, Carlos rzucił się ku ciału martwego brata i otworzył drzwi. Ta decyzja uratowała mu życie, gdy pocisk uderzył w siedzenie pasażera.

Potem, mocno zdesperowany, Carlos wypchnął José na żwirową drogę. Trzeba było trochę wysiłku by wgramolić się do skrzyni biegów, ale Kolumbijczykowi się udało i był już za kółkiem, gdy roztrzaskało się wsteczne lusterko. Carlos zaklął gorzko, gdy odpalił cysternę i położył nogę na gazie.

Agent 47 zmarszczył brwi, gdy pojazd zaczął się wycofywać. Czy Kolumbijczyk chciał po prostu uciec? Czy jechać do Fez i wypełnić zlecenie? Strzelił w jedną z opon cysterny i z satysfakcją zobaczył, że uszło z niej powietrze. Ale wóz miał więcej opon, w dodatku dosyć wiele i utrzymywał się na drodze, gdy Carlos zatrąbił i wymusił pierwszeństwo wjeżdżając na dwupasmówkę.

Smugi ciemno niebieskiego dymu wylatywały z podwójnej rury wydechowej cysterny i silnik ryczał, gdy 47 wpakował pocisk w srebrzysty zbiornik paliwa. Jednak, zamiast ogromnej eksplozji, na jaką zabójca miał nadzieję, nie było żadnej widocznej reakcji, gdy pokryty podwójną warstwą blachy zbiornik bezpieczeństwa zdołał wchłonąć pocisk 7,62mm.

Page 130: Hitman Enemy Within

Więc Agent 47 wciąż musiał zapobiec zabójstwu i mógł zarobić dodatkowe ćwierć miliona, więc wrzucił karabin w otwarty futerał, zatrzasnął go i przeciągnął pas przez głowę

Potem, zamiast zjechać w dół drabiną, używaną zwykle do wejścia na dzwonnicę, 47 zjechał po linie od dzwona do przedsionka poniżej. Dzwon zaczął dzwonić i wciąż dzwonił, gdy zabójca wszedł do nawy. Wskoczył na BMV zaparkowanego zaraz w wejściu. Nie chciał marnować czasu na zakładanie kask, który z brzękiem spadł na podłogę. Silnik ożył z rykiem, a przednie koło z głośnym ŁUP uderzyło w częściowo otwarte drzwi.

Droga była pusta, gdy 47 wcisnął gaz do dechy i stanął na podnóżkach, a motor przeleciał w powietrzu. Wielki motocykl spadł na drogę, ale utrzymał się, gdy agent wjechał ze ślizgiem na drogę i wyrzucił strugę żwiru na mur. Rozległ się krótki pisk, gdy Beemka wjechała na chodnik, oraz głośny ryk, gdy zabójca wdusił gaz.

Cysterna była daleko i zniknęła na zjeździe, więc zabójca pochylił głowę i zaczął pościg.

Zerknął na drogę przed sobą, skręcił na lewy pas by wyminąć ciężko załadowaną ciężarówkę i wrócił z powrotem by uniknąć czołówki z czerwonym Sedanem. Był już na zjeździe a wiatr wiał mu w twarz. Teraz zabójca żałował, że zostawił kask. Jednak nie pozostało mu nic innego, niż pozwolić płynąć łzom po obu stronach twarzy i jakoś to znieść.

W międzyczasie, na odcinku autostrady o długości 800 m, Carlos Otero miał podobny problem, gdy ściana wiatru przeciskała się przez roztrzaskaną szybę. Na szczęście obydwie przetnie opony były nietknięte, ale jedna z podwójnych opon po prawej była przebita. Przez pocisk? Tak, pomyślał Kolumbijczyk. Oznaczało to, że opona się zdzierała i Kolumbijczyk był zmuszony chwycić dużą kierownicę koloru kości słoniowej obiema rękami by utrzymać pojazd na drodze.

Page 131: Hitman Enemy Within

W rym momencie Carlos zerknął we wsteczne lusterko i zobaczył motocykl, który wyłonił się ze zjazdu za nim, wtedy wiedział, że ktoś go gonił. Nie policja, która skupiłaby na cysternie cały patrol, ale lobo solitario*, który ( z niewiadomych przyczyn) był zdeterminowany by go zatrzymać.

*( lobo solitario – samotny jeździec, samotny wilk – dopisek Weasley55)

Ale co z Pedro i Manuelem? Gdzie oni są?

Martwi. Wywnioskował trzeźwo Kolumbijczyk. Tak jak José

Carlos zredukował bieg by zwolnić olbrzyma, zatrąbił na vana przed nim i wyrwał do przodu by go wyprzedzić. Prawa strona cysterny ledwie musnęła mniejszy pojazd, ale to wystarczyło by strącić vana z drogi do rowu, gdy Carlos szarpnął kierownicą w prawo.

Agent 47 śmignął obok wraku i dystans pomiędzy BMW a cysterną zaczął się zmniejszać. Chciał się z nim zrównać, strzelić ocalałemu bratu Otero w głowę i pozwolić wielkiemu pojazdowi jechać swoją drogą. Jednak jego zwierzyna mogła ten plan łatwo przewidzieć

Gdy 47 zjechał na środek drogi i wdusił gaz, Kolumbijczyk zaatakował kręcąc w lewo. Cysterna o mało nie zmiotła motoru z drogi, gdy autobus pojawił się tuż przed zabójcą i ten musiał schować się za dymiącego potwora

Carlos uśmiechnął się lekko na myśl, że jego przeciwnik musi wdychać jego dym i przez chwilę rozważał, co zrobić.

Początkowo, przy kościele chciał tylko uciec przed tym, co wydawało się pewną śmiercią. Ale teraz, gdy zaczęło się ściemniać, przyszła mu do głowy inna możliwość

Festiwal muzyczny niedługo się zacznie i motocyklista nie był w stanie powstrzymać go od wjazdu do Fez. Będzie nawet jeszcze bardziej bezsilny, gdy dojadą do miasta i jego ciasnych ulic.

Page 132: Hitman Enemy Within

Więc dlaczego nie skończyć zlecenia, nie pomścić swoich braci i nie zebrać drugiej połówki zapłaty, którą obiecał im kartel Tumaco?

To był dobry plan, macho* plan, ta myśl go zadowoliła.

*( jakby ktoś nie wiedział. Macho – męski. Czyli tutaj chodzi najpewniej o „plan z jajami” – dopisek Weasley55)

Klakson zaryczał, pojazd zjechał na pobocze by minąć nadjeżdżającego potwora i przedmieście Fez zaczęło się wyłaniać.

Agent 47 poczuł ponurą satysfakcję, gdy miejskie światła wyłoniły się z daleka. Cysterna wjedzie w typowy korek, a gdy to zrobi, 47 będzie w stanie zrównać się z nią i opróżnić magazynek Silverballera strzelając w szoferkę.

Później pozostałoby sporo czasu na gorący prysznic, porządny obiad i całą noc snu.

Ale ku jego zdumieniu, na drodze nie było korków, ponieważ dokładnie ta droga dojazdowa została wyłączona z ruchu na czas koncertu. Manuel Otero musiał być tego świadom wybierając trasę

Były jednak drewniane barykady, które zostały rozbite na tysiąc kawałków, gdy masywny przedni zderzak cysterny w nie uderzył. Było także sześciu umundurowanych policjantów uciekających biegiem z drogi.

Szczątki wciąż opadały, gdy 47 z rykiem przejechał przez to, co kiedyś było punktem kontrolnym i kawał drewna uderzył go w ramię pod kątem. Uderzanie zabolało, ale skórzana kurtka zapewniła jakąś osłonę. Kolumbijczyk zwiększył bieg i pojazd przyspieszył. Ale kiedy nadjeżdżający ruch na otwartej drodze zapewniał Carlosowi przewagę, to 47 zyskiwał tutaj, bo nie trzeba było martwić się ruchem To pozwoliło zabójcy pochylić się, wcisnąć gaz i skoczyć do przodu.

Page 133: Hitman Enemy Within

Kolumbijczyk zobaczył ten ruch w dużym lusterku bocznym i gwałtownie skręcił by go zablokować. Jednak bez zmartwień o ruch drogowy i ze zwinnym motocyklem, 47 miał dużo miejsca do manewru.

Więc skręcił BMV w lewo i właśnie sięgał po Silverballer prawą ręką, gdy zdał sobie sprawę, że nie może tego zrobić bez zahamowania! Zostawił Silverballer z długą lufą w jego apartamencie, więc nie było innej broni do dyspozycji. To zmusiło Agenta 47 do wycofania i zwolnienia na tyle długo by wyciągnąć broń kaliber 45 i umieścić ją w lewej ręce przed wznowieniem pościgu. Zadanie było utrudnione przez to, ze nie mógł już dłużej ruszać kierownicą ani zmieniać biegów.

Kierowca cysterny i motocyklista minęli otwartą bramę i w tym momencie byli już daleko w Fez. Gdy kolejny punkt kontrolny się pojawił, policja otworzyła ogień. Zostali ostrzeżeni przez radio i zdawali sobie sprawę z tego, co mogłoby się stać, jeżeli 30 289 litrów benzyny zostanie zdetonowanych w mieście. Jednak ich mizerne pistolety służbowe i kilka karabinków szturmowych to za mało, by zatrzymać ponad 40 823, kg toczącego się metalu. Dzięki lusterku Agent 47zobaczył Carlosa śmiejącego się w wiatry, gdy naboje odbijały się z brzękiem wokół niego.

Śmiech został przerwany, gdy BMV pojawiło się obok szoferki Wytatuowany mężczyzna skierował półautomaty w górę i zaczął strzelać. Oba pojazdy były wciąż w ruchu, więc precyzja była niemożliwa, ale w długim magazynku było 9 naboi i 47 planował użyć ich wszystkich.

Carlos wydał z siebie mimowolny krzyk bólu, gdy pocisku kalibru 45 wybił dziurę w drzwiach od strony kierowcy i wbił się w jego lewe udo. Jednak motocyklista był zmuszony wycofać się, gdy Kolumbijczyk wyjął swoją Berettę 9 mm za okno i wystrzelił trzy razy.

Page 134: Hitman Enemy Within

Coraz trudniej było zachować kontrolę nad pojazdem, zwłaszcza z dziurawą oponą i ulica zaczęła się zwężać, skręcając w kierunku rynku. Nadszedł czas, aby zredukować bieg.

To zmusiło Kolumbijczyka do cofnięcia rąk na zewnątrz i położenia pistoletu na kolanach. Byli tam teraz ludzie, dużo ludzi, wszyscy idący wielką falą na rynek. Rozlegli się krzyki i przekleństwa, gdy uciekali. Albo próbowali uciec. Rozległo się obrzydliwe ŁUP, gdy jeden mężczyzna upadł i wielkie koła przejechały po nim.

Agent 47 wrócił i zajechał Beemką obok drzwi od strony pasażera, gdzie stanął na podnóżkach BMW. Dzięki ułożeniu prawej stopy w kierunku siedzenia i odepchnięciu się, był w stanie wyskoczyć w kierunku cysterny.

BMW przewrócił się, trafił w krawężnik i przekoziołkował przed uderzeniem w chodnik i przesunięciem się kolejne 9 metrów dalej

W międzyczasie, z obydwoma stopami gotowymi do skoku, złapany zewnętrznego uchwytu, Agent 47 strzelił przez otwarte okno.

Carlos szarpnął głową do tyłu, gdy pocisk usunął mu większość nosa, krew trysnęła na kierownicę i z powrotem na jego twarz, pod wpływem wiatru. Słysząc niewyciszony wystrzał Kolumbijczyk zdał sobie sprawę, że mężczyzna z bronią był po prawej i sięgał właśnie po Berettę, gdy ten obrócił się by spojrzeć.

Większość twarzy Kolumbijczyka była zasłonięta krwawą maską, ale oczy były widoczne. W tym krótkim momencie, gdy oboje spojrzeli na siebie, 47 nacisnął spust. Później, pewny, że wykonał zadanie, odskoczył.

Zdana na własne siły cysterna bez kierowcy ominęła ważny zakręt i spowodowała, że młodzi miłośnicy muzyki uciekali w popłochu, ratując życie. Martwe ręce Kolumbijczyka i ciężka stopa skierowała ją z pełną szybkością do miejsca, gdzie zlikwidowano osiedle miernych apartamentów i szykowano miejsce na coś, co jak obiecał rząd, będzie lepsze

Page 135: Hitman Enemy Within

Rozległ się głośny trzask, gdy ciężarówka przebiła się przez płyty ze sklejki, postawione dla ochrony placu budowy, następnie krótka chwila ciszy, gdy cysterna spadała w dół i głośne BUUM!, gdy wielki zbiornik paliwa ostatecznie eksplodował.

Ceremonie otwarcia właśnie się zaczęły i Marla była na scenie z Al-Fulani, gdy usłyszeli eksplozję i ujrzeli wielką kulę ognia wznoszącą się nad budynkami na północ.

Chór nieharmonijnych syren zaczął wyć kilka chwil później, festiwal muzyki został przerwany, a Al-Fulani był wciąż żywy.

Aż do następnego ranka, gdy w wiadomościach pojawiły się fakty o eksplozji, nie znano prawdziwych przyczyn tego, co się stało. Grupa Kolumbijczyków, wszyscy poszukiwani za morderstwo, ukradła cysternę z benzyną. Biorąc pod uwagę ich życiorys ( nie wspominając o tym, że byli w kraju nielegalnie) jasne było, że planowali atak na festiwal muzyczny. Akt polityczny według niektórych opinii, ale Marla i Al-Fulani wiedzieli lepiej. Bracia Oteros byli dobrze znani Puissance-Treize

O wiele bardziej interesujący był dla Marli człowiek na motocyklu, który, według większości danych był mocno wytatuowany. Widziała takiego człowieka dzień wcześniej, przechodziła kilka stóp od niego i niczego nie podejrzewała.

Powietrze było ciepłe na dobrze osłoniętym tarasie Al-Fulani, ale agentka Puissance-Treize czuła dreszcze na całym ciele i wiedziała dlaczego. Zdaje się, że 47 miał rozkazy by wziąć Al-Fulani żywcem. Jej zadaniem było go powstrzymać, ale nie była taka pewna, czy da radę

- Czas wejść do środka, - Zawołał Al-Fulani pojawiając się w drzwiach ciemnej sypialni. – Jesteśmy gotowi! – Gdzieś za nim można było usłyszeć łkanie dziecka.

Page 136: Hitman Enemy Within

Marla zaklęła cicho, wstając i pozwalając opaść na podłogę białemu szlafrokowi. Były chwile, kiedy byłaby wniebowzięta mogąc zastrzelić Al-Fulani osobiście. Jednak był on jedyną osobą, która stała pomiędzy nią, a gniewem Pani Kaberow. Znaczyło to, że agentka Puissance-Treize musiała robić wszystko, czego od niej chciał.

Krzyki trwały przez długi czas.

ROZDZIAŁ XI

SKAŁA CZARNEGO KORALOWCA, ZATOKA MEKSTKAŃSKA

Hydroplan deHavilland Twin Otter DHC-6 okrążył małą wyspę w kształcie nerki, czekając na pozwolenie na lądowanie na ziemi. Rafy czarnego kamienia widoczne tuż nad powierzchnią zatoki burzyły niebieską wodę, broniąc małą zatokę przed intruzami, niemalże zapewniając wyspie odgrodzenie.

Większość skały była brązowa i zniszczona, ale ustronne miejsce, należące do Agencji było pokryte oazą zieleni, powstałą prawdopodobnie w wyniku działania instalacji odsalającej. Aristotle Thorakis, tak samo jak inni członkowie zarządu Agencji, był tam gościem już wcześniej. W szczęśliwszych czasach, zanim musiał pożyczyć pieniędzy od Puissance-Treize

Teraz, zamiast cieszyć się wygodami, do których w innych okolicznościach byłby uprawniony, morski magnat był niewolnikiem własnego strachu. Potwornego, wykręcającego wnętrzności lęku, który zatruwał mu myśli w dzień, nawiedzał go we śnie w nocy i stale rósł z upływem czasu. Agencja wiedziała, że została zdradzona i była zdeterminowana by wytropić osobę lub osoby za to odpowiedzialne.

Skutkiem tego były niespodziewane wezwania na Skałę Czarnego Koralowca

Thorakis mógł oczywiście odmówić, ale robiąc to skupiłby na sobie większe zainteresowanie zamiast je zmniejszyć i zapewne przyspieszyłby zdemaskowanie. Nie wspominając o tym, że Pierre

Page 137: Hitman Enemy Within

Douay nalegał by ten się stawił i dzięki temu mógł się dowiedzieć, co planuje Agencja. To był prawdziwy krąg piekielny, z którego nie mógł uciec, dopóki nie znajdzie sposobu by spłacić dług w Puissance –Treize, oni nie zniszczą Agencji lub on nie zostanie zabity,

W pełni sobie na to zasłużył, biorąc wszystko pod uwagę

Takie były ponure myśli biznesmena, gdy dwusilnikowy samolot skręcił, zaczął wodować i zaczął podręcznikowo lądować na nieskazitelnej skalnej zatoce. Rozległo się ciche łup, gdy samolot osiadł, a później głośny ryk, gdy pilot ustawił oba śmigła na pozycji startowej, by hydroplan zwolnił.

Jak tylko deHavilland dotknął powierzchni, lśniąca motorówka została wysłana by ich powitać. Dziób łodzi rozdzielał wodę zatoki na dwie kremowe fale i pokładowy silnik delikatnie zahuczał, gdy sternik zmniejszył moc i pozwolił klasycznemu Chris-Craftowi podpłynąć do samolotu. Radosne powitanie zostało wymienione pomiędzy drugim pilotem, a schludnie ubraną załogą, gdy walizka biznesmena została wniesiona na motorówkę.

Teraz morski magnat musiał przejść przez cienki pas wody oddzielający samolot od łodzi. Zrobił to bez wsparcia, dzięki tym wszystkim latom, które spędził na wodzie i w jej pobliżu.

Kiedy usiadł na Chris-Crafcie i wiatr chłostał mu włosy, Thorakis był w stanie cieszyć się przelotną chwilą wolnej od zmartwień przyjemności, gdy łódź wykroczyła poza teren zatoki i zatrzymała się tuż obok pływającego doku. Elegancko ubrany członek personelu kryjówki był tam by powitać go typowym salutem i lodowato zimną szklanką lemoniady.

Trzy minuty później był w elektrycznym wózku golfowym z jego torbą z tyłu, wieziony ścieżką wybrukowaną rozbitymi muszlami w kierunku ultranowoczesnego ponad nimi. 26- pokojowa rezydencja została wybudowana dla hollywoodzkiej aktorki i jej męża, zanim zginęli w dziwnym wypadku samochodowym. Wtedy Agencja kupiła to miejsce za bardzo niską cenę. Pięć milionów poszło na ulepszenia.

Page 138: Hitman Enemy Within

Wiele z nich było widocznych tylko dla bystrego obserwatora. Były one wybudowane by zapewnić prywatność organizacji morderców do wynajęcia, a także system natychmiastowej globalnej komunikacji i ( w przypadku najwyższej konieczności) samoobronę. Dlatego Dom z Hollywood, jak personel zwykle go nazywał, był otoczony dobrze zamaskowanymi wyrzutniami rakiet ziemia-powietrze i ziemia-ziemia

Więcej personelu wybiegło na powitanie Thorakisowi, wliczając w to uroczą, ale nieco enigmatyczną Dianę, ubraną w świeżą, białą bluzkę i sarong*. Jej dobrze ukształtowana talia była goła, tak samo jak kształtne nogi i wypedicurowane stopy. Był to elegancki i nieco prowokujący wygląd, który mogły osiągnąć tylko nieliczne kobiety.

* (rodzaj spódnicy upiętej z jednego płata tkaniny- dopisek Weasley55)

- Aristotle! – Zawołała kontrolerka ciepło, idąc by ucałować go w policzek. – Tak dobrze Cię widzieć. Pozostali członkowie zarządu już tutaj są i mieliśmy właśnie się napić. Dołączysz do nas?

Szukając ze wszystkich sił Thorakis nie mógł wykryć żadnych oznak nieufności w powitaniu Diany, jej spojrzeniu i ułożeniu ciała. To była ulga i morski magnat zmusił się do uśmiechu.

- Oczywiście – Rzekł Thorakis podając jej ramię – Zwłaszcza, gdy będę mógł nasycić Tobą wzrok!

Diana uśmiechnęła się ujmując go za ramię.

- Nic dziwnego, że masz tak wiele kobiet. Jesteś nie tylko przystojny, ale także czarujący.

Prawda była taka, że w życiu morskiego magnata były tylko dwie kobiety. Jego żona, która była obecnie w domu w Atenach i Etiopska kochanka, mieszkająca w Portugalii. Jednak biznesmena zawsze radowały komplementy, zwłaszcza od pięknych kobiet i sprawiło mu przyjemność, że odeskortował Dianę do doskonale wyposażonej sali konferencyjnej.

Page 139: Hitman Enemy Within

Wielki kawał czarnego koralu stał przy wejściu na piedestale z eleganckiego drewna z granadilli ( tropikalny owoc – dopisek Weasley55). Za nim, po prawej stał bar. Stół zajmował środek pomieszczenia, a duże okno zajmowało całą ścianę naprzeciwko drzwi. Było umieszczone idealnie, niczym ramka, ukazując dobrze podlany, zielony trawnik, malowniczą zatokę i fale za nią.

Zwyczajowe powitania miały miejsce, gdy dwójka została otoczona przez międzynarodowy tłum grubych ryb. Wszyscy z nich znali się nawzajem bardzo dobrze. Większość rozmów była skupiona na temacie pieniędzy, ale dyskutowane także na inne tematy, wliczając w to wyniki zaciętego meczu krykieta pomiędzy Indiami a Afryką Południową.

W grupie byli: Pan Nu, (reprezentujący zarząd), Aheem Shbot ( były iracki minister, który miał ponad 25 milionów $, skradzionych we wczesnych latach wojny), José Sosa ( Wenezuelski minister do spraw ropy*, którego wrogowie mieli wyraźną skłonność do ginięcia w wypadkach samochodowych), Frank Tang ( starszy członek pełnego sukcesów, chińskiego Tongu**), Lalu Khan ( znany w swoich ojczystych Indiach jako „Król Dziwek”), doktor Natalia Luka ( prowadzi dochodowy interes, sprzedając rosyjską technologię nuklearną krajom trzeciego świata), Hans Beck ( Niemiecki przemysłowiec z ambicjami na wysokie stanowisko polityczne), Mary Minnarr ( mieszkaniec Afryki Południowej, którego fortuna pochodzi z handlu krwawymi diamentami), Mustafa Nour ( egipski handlarz bronią, mający cenne wtyki w Tygrysach Tamilu, Kurdyjskiej Partii Robotniczej i innych organizacjach terrorystycznych) i Goto Osami ( członek japońskiej Yakuzy).

*( oil minister – nie wiem jak to ruszyć, bo u nas chyba nie ma odpowiednika tej funkcji – dopisek Weasley55)

** ( Tong – po chińsku znaczy „stowarzyszenie”, „organizacja”. Amerykanie tym słowem określają tajne chińskie stowarzyszenia

Page 140: Hitman Enemy Within

Thorakis patrzył im w oczy, gdy różni członkowie zarządu podchodzili by go powitać, ale nie znalazł w nich śladu podejrzenia. Wykręcający wnętrzności strach, którego morski magnat doświadczył w samolocie, zaczął słabnąć, gdy on i jego obserwatorzy usiedli w poszczególnych miejscach wokół długiego stołu ze szklanym blatem. Pan Nu usiadł przy zachodnim końcu, plecami do okna, miał pięciu członków po lewej, pięciu po prawej i puste krzesło naprzeciwko niego. To było miejsce zarezerwowane tradycyjnie dla tajemniczego Przewodniczącego, którego tożsamość była nieznana ,ale on sam był obecny dzięki jednostronnej transmisji video.

To on zwołał posiedzenie.

- Dziękuję Wam za przybycie. – Powiedział głęboki, melodyjny głos. Głośniki były rozmieszczone na suficie, ścianach i podłodze, więc głos zdawał się dochodzić zewsząd i znikąd jednocześnie.

- Wiem, jak bardzo jesteście wszyscy zajęci – Kontynuował gładko głos. – I z tego powodu wahałem się, czy dodać kolejne spotkanie do Waszych, już napiętych, harmonogramów. Jednakże przykro mi powiadomić, że starania odkrycia tożsamości zdrajcy w naszej organizacji nie przynoszą dotąd efektów. Cała administracja niższego szczebla i agenci terenowi zostali przebadani. – Dodał trzeźwo głos. – I gdy trzy osoby okazały się zamieszane w różnego rodzaju kradzieże, poszukiwania przecieku były bezowocne, czego dowód widzimy na ekranie.

Duży płaski ekran był zamontowany na wewnętrznej ścianie nad lśniącą, mahoniową ladą. Nu i inni członkowie rady odwrócili się by popatrzeć na profesjonalnie zmontowane nagranie. Nie było narracji innej niż tej, którą zapewniali reporterzy telewizyjni z różnych krajów. Tam, gdzie było to potrzebne, dodano napisy. Każdy klip różnił się od innych z wyjątkiem jednego elementu wspólnego dla wszystkich.

Sedno każdej historii stanowiło niewyjaśnione morderstwo. Trzy osoby zostały zastrzelone, dwie zabite nożem, a ostatnia ofiara została wepchnięta pod pociąg. Szczególnie makabryczna sprawa, która zdominowała dwa wydania wiadomości w Stanach Zjednoczonych.

Page 141: Hitman Enemy Within

Gdy pięciominutowa kompilacja dobiegła końca Przewodniczący kontynuował przerwany wątek. Teraz w jego głosie pobrzmiewała złość.

- KAŻDA z tych osób pracowała dla nas, KAŻDA stanowiła cenny nabytek i KAŻDA zostawiła po sobie pustkę, którą trudno będzie wypełnić. Niektórzy z nich to agenci terenowi, ale trzech to techniczni eksperci, którzy nie byli nawet uzbrojeni.

- Więc – Kontynuował złowrogo bezcielesny głos. – Wygląda na to, że ktoś lub coś wypowiedziało wojnę naszej organizacji. Atakującym może być organizacja kryminalna, szukająca zemsty, konkurent, chcący wyrównać swoje szanse lub niezadowolony dawny klient. Z wszystkimi możemy sobie poradzić. Jednak bardzo ciężko kontratakować, nie wiedząc, kim jest wróg. Więc Pan Nu i jego zespół zostali upoważnieni by sprawdzić zarówno dyrekcję jak i zarząd, w poszukiwaniu zdrajcy.

- To oznacza, że Wasze ruchy, bilingi i emaile zostaną poddane analizie ekspertów. Oczywiście Wy wszyscy używacie wielowarstwowych kluczy szyfrujących, a niektóre z nich mogą być tak dobre, że powstrzymają nawet naszych ekspertów w zatoce. Jeśli tak się stanie, proszę zapewnijcie naszym ludziom pełny dostęp. Odmowa będzie traktowana jako wrogi akt. Zwłaszcza, że specjalnie zgodziliście się na to, zasiadając w radzie. Macie moje słowo, że chronione prawem informacje, dotyczące waszych spraw, a niezwiązane z Agencją, nie będą zmieniane, kopiowane ani przekazywane.

- Jakieś pytania?

Głowy obróciły się, gdy członkowie załogi spojrzały na siebie nawzajem, ale nikt nie odpowiedział, więc Przewodniczący zakończył posiedzenie.

Page 142: Hitman Enemy Within

- Niestety całkiem możliwe, że zdrajca jest tutaj, w tym pokoju, jeśli tak, niech wie to. Gdy Cię zidentyfikujemy, a zrobimy to, Agencja Cię zabije oraz wyeliminuje całą Twoją rodzinę i przyjaciół.

- Miłego dnia.

Rozległ się klik i połączenie się urwało, a Aristotle Thorakis zwalczył zawroty głowy, które prawie go obezwładniły, gdy wyobraził sobie, jak różni członkowie jego rodziny są zabijani. - Zrobiłem to by Was chronić – pomyślał rozpaczliwie. – By zapewnić Wam to, co się Wam należy.

- Ale to jeszcze nie koniec – Powiedział sobie morski magnat. – Puissance-Treize Cię ochroni, a oni także są potężni! Tak potężni, że Agencja może być przeszłością za kilka miesięcy.

Ale te myśli zapewniały zimny spokój, gdy strach zagnieździł się w brzuchu morskiego magnata i rozpoczęło się sprawdzanie.

Page 143: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XII

FEZ, MAROKO

Waleed Abadati był człowiekiem wierzącym, oddanym mężem i dobrym ojcem. Cnoty te posiadał dzięki dobrym nawykom, zaczynającym się od regularnego przestrzegania higieny przed śniadaniem, następnie poranną modlitwą i energicznym, 5 kilometrowym spacerem do pracy.

Podróż zaczęła się głęboko w Fes El Bali, a zaprowadziła go do dzielnicy Ville Nouvelle, gdzie, dzięki czterem latom spędzonym w armii, pracował jako niski rangą ochroniarz w posiadłości Alibin Ahmeda bin Saleh Al-Fulani.

To była w większości nudna praca, ale stosunkowo dobrze płatna. Abadati uważał się za szczęściarza mogąc tu pracować. Strażnik był w dobrym nastroju, gdy jego stopy szły tą samą ścieżką, co dzień w dzień i jego umysł rozważał zakup używanego samochodu. Był to śmiały krok, ale zaoszczędzone pieniądze czekały w banku. Ale jaką markę kupić? Było tyle możliwości. Być może dlatego Marokańczyk nie zwrócił żadnej uwagi na szuranie skórzanych butów za nim i był kompletnie nieprzygotowany, gdy ręka zakryła mu usta i silne ramię zaciągnęło go do mocno ocienionego przejścia.

Wtedy igła ukłuła go w szyję, środek usypiający dostał się do krwioobiegu i ciemność wyciągnęła ręce by go zabrać.

Idąc za Abadati poprzedniego dnia, Agent 47 ostrożnie wybrał to miejsce i wiedział, że byle jak zbudowana przybudówka, w połowie blokująca chodnik, zapewni mu osłonę, gdy ten będzie rozbierał strażnika z jego rzeczy, wliczając w to przepustkę ze zdjęciem, kartę dostępu i amerykański rewolwer Colt Python, łącznie z pasem na broń i dwunastoma dodatkowymi magazynkami z amunicją Magnum 357.

Ciuchy pasowały całkiem dobrze, co nie było wielkim zaskoczeniem, gdyż Abadati został wybrany ze względu na swój wzrost i budowę.

Page 144: Hitman Enemy Within

Gdy transformacja dobiegła końca, 47 związał i zakneblował ochroniarza, przed położeniem na nim spleśniałych worków.

Potem, przybierając wygląd Abadati, wliczając w to spiczasty kapelusz ochroniarza i jego okulary przeciwsłoneczne, zabójca kontynuował drogę do pracy. Tatuaże z henny zaczęły już blaknąć i były zasłonięte makijażem, służącym przyciemnieniu skóry 47. Przebranie było tak dobre, że kupcy obracali się do znajomej postaci i jeden z dalszych krewnych Abadatiego wykrzyknął powitanie z okna na drugim piętrze, gdy „strażnik” przechodził pod nim.

Piętnaście minut później Agent 47 dotarł do Ville Nouvelle. Stąd było już niedaleko do posiadłości Al-Fulani. Tam 47 dotarł do głównej bramy i zamachał przepustką Abadatiego, przechodząc przez stróżówkę. „Pracownik” czekał na, jak mu się zdawało, nieuchronne starcie, ale strażnik przy bramie zobaczył to, czego się spodziewał, czyli wiecznie niezawodnego Abadatiego, pokazującego się wcześnie w pracy.

Teraz, gdy już przeszedł przez najbardziej odległą od środka część straży Al-Fulani, zwykłe machnięcie kartą dostępa Abadatiego otworzyło drzwi do piwnicy. To zapewniło 47 dostęp do szatni, gdzie personel trzymał swoje rzeczy osobiste i ostatecznie do korytarza pod powierzchnią, który zaprowadziłby zabójcę do prawdziwego celu, czyli klatki schodowej prowadzącej z piwnicy do gabinetu Al-Fulani. To przejście miało służyć jak wyjście awaryjne, w razie ataku na posiadłość. Można to było zobaczyć na diagramach pobranych od Agencji.

Co oznacza, że zabójca powinien być w stanie dostać się do prywatnego biura Al-Fulani, obezwładnić biznesmena, wstrzyknąć mu pentotal sodu* i zadać dwa bardzo ważne pytania: kto spenetrował Agencję i dla kogo oni pracują? To byłoby trudne, ponieważ miałby ograniczony czas, ale z Marlą, kontrolującą wszystkie szczegóły osobistej ochrony Al-Fulani, 47 pokładał całą nadzieję w upiciu Al-Fulani. Od czasu incydentu z cysterną, jej ostrożność drastycznie wzrosła.

Page 145: Hitman Enemy Within

* ( pentotal sodu to potocznie tzw. „serum prawdy”)

Ponieważ Abadati bywał zwykle wcześnie w pracy, 47 miał pełne trzydzieści minut nim ktoś zapyta gdzie on jest i być może kolejne piętnaście nim zacznie się poszukiwanie. Z tą myślą w głowie wszedł do pokoju dla pracowników, na szczęście był pusty, i wyszedł do holu. Stary dozorca mył podłogę, ale nie chciało mu się podnosić głowy, gdy umundurowany strażnik go minął i zniknął za rogiem.

Agent 47 wiedział gdzie powinny być ukryte drzwi, ale gdy tam dotarł, odkrył ścianę pokrytą złotymi panelami. Po szybkim upewnieniu się, że nie jest obserwowany, 47 zaczął popychać i wciskać panel, za którym powinny być drzwi.

Z początku nic to nie dało i agent zaczął się martwić, gdy usłyszał kliknięcie i bzyk obracających się otwartych drzwi To uwolniło strumień powietrza nasyconego słabym zapachem kadzidła. Przeszedł przez portal i miał właśnie obrócić i zamknąć drzwi, gdy czujnik zrobił to za niego. Zadowolony ze swoich dotychczasowych postępów, Agent 47 zatrzymał się, aby zdjąć buty przed wspinaczką wąskimi, drewnianymi schodami na piętro wyżej.

Ali bin Ahmed bin Saleh Al-Fulani siedział za swoim biurkiem, plecami do trzech, łukowatych okien, a Marla stanęła przed nim.

- Nie ma co do tego wątpliwości. – Powiedziała poważnie agentka Puissance-Treize. – Bracia Otero zostali wysłłani by zabić ciebie, a nie któregoś z innych VIPów na scenie.

- Jednak nie udało im się, ponieważ ta osoba zwana Agentem 47 zdołała ich powstrzymać. – Zastanawiał się biznesmen. – Dlaczego miałby to robić?

Sześć misternych mauretańskich malowideł oddzielało wschodnią część jego biura. Za nimi, w alkowie gdzie Al-Fulani drzemał, jedne z dobrze wypolerowanych, antycznych drzwi, zdobiących tylną ścianę,

Page 146: Hitman Enemy Within

otworzyły się cicho i Agent 47 wszedł do pokoju. Stopy zabójcy poruszały się cicho, gdy podszedł do malowideł i spojrzał przez jedno z nich na scenę po drugiej stronie.

Cholera! Al-Fulani był obecny, to dobrze. Jednak była także Marla, a zegar tykał. Wciąż jednak była możliwość, że ona wyjdzie, więc agentowi sensownym wyjściem wydawało się czekanie.

- Nie można być pewnym. – Odparła Marla poważnie. –Ale moim zdaniem chce Cię złapać, być może po to by Cię przesłuchać. To byłoby trudne, gdybyś był martwy.

- Tak. – Zgodził się posępnie Marokańczyk. – Byłoby. Ale mam dla Ciebie wiadomości. Dobre wiadomości. Właśnie wyjedziemy z Fez, co znacznie ułatwi Ci pracę!

Marla nie była pewna, czy wyjazd z Fez ułatwi jej pracę, ale mogła mieć taką nadzieję, więc zmusiła się do uśmiechu.

- Naprawdę? – Odparła. – Gdzie pojedziemy? Mam nadzieję, że do jakiegoś chłodnego miejsca.

- Nie. Przykro mi. – Odpowiedział Al-Fulani współczującym tonem. - O tej porze roku jest dosyć ciepło w Ndżamenie, ale pustynia w Czadzie ma swój niepowtarzalny urok i Agent 47 ni będzie miał pojęcia gdzie jestem.

Gdy to powiedział wstał i okrążył biurko.

- Chodź moja droga. - Powiedział Al-Fulani figlarnie, podając jej ramię. – Moja limuzyna czeka!

- Ale nie jestem dobrze ubrana! – Zaprotestowała Marla.

- Ah, ależ będziesz – Zapewnił ją Al-Fulani kojącym tonem. – Zatrzymamy się w Twoim apartamencie w drodze na lotnisko.

Page 147: Hitman Enemy Within

Były inne powody do zmartwień, wliczając gotowość jej zespołu do takiej podróży, ale Marla znała swojego sponsora dobrze, a on nie chciał czekać, więc będzie musiała się przygotować w czasie lotu.

Para zniknęła kilka sekund później, zostawiając 47 bez innego wyjścia, niż wycofanie się i ucieczka z posiadłości najszybciej jak mógł. Na szczęście zamieszanie wywołane nagłą ucieczką Al-Fulani było tak duże, że zabójca mógł wyjść z piwnicy niezauważony i dojść do południowej części budynku, gdzie zwykle miał swój posterunek Abadati. Uniknął jednej trudnej sytuacji dzięki temu, że drugi strażnik był zmęczony i spieszył się do domu. Tamten powiedział coś po Arabsku, po czym zaśmiał się z własnego dowcipu, odwracając się by wyjść.

Zabójca zaczekał pełną minutę nim wymknął się tą właśnie bramą, którą powinien pilnować i wtopił się w tłum za nią.

Musiał porzucić tożsamość Ogłuszacza po eksplozji cysterny. Jego nowa baza operacyjna, która składała się z pokoju w obskurnym hotelu, była około kilometr stąd.

Prawdziwy Waleed Abadati zgłosił się zaraz po zniknięciu 47, co zaowocowało pełnym przeszukaniem posiadłości. Jednak nic nie znaleziono, więc za zasadzkę na Abadatiego obwiniono złodziei i nieszczęsny strażnik musiał zapłacić zarówno za mundur jak i skradzioną broń.

Ten wielki pech oznaczał, że samochód będzie musiał poczekać. Jednak Abadati był dobrym człowiekiem, prawym człowiekiem, który wiedział, że Allah obiecał bezcennie wynagrodzić cierpliwych.

Nagroda ta, z biegiem czasu, będzie ostatecznie jego.

NA WSCHÓD OD NDŻAMENY, CZAD

Nie było bezpośredniego lotu do Ndżameny ( nie z Fez), więc w przeciwieństwie do Al-Fulani, który miał prywatny samolot na swoje

Page 148: Hitman Enemy Within

żądanie, Agent 47 musiał podróżować kilkoma komercyjnymi połączeniami, w wyniku czego stracił dosyć sporo czasu. Jednak dzięki pomocy od Agencji, pojazd i kierowca czekali tam na niego, gdy wylądował

Sześć bolesnych dla kręgosłupa godzin później, agent i jego płatni kompani zbliżali się do miejsca, gdzie Al-Fulani i jego świta spędzili prawdopodobnie poprzednią noc. Czy Marokańczyk wciąż tam będzie? Wydawało się to mało prawdopodobne, ale 47 miał nadzieję, że upewni się, że jest na dobrej drodze. Zwłaszcza, że pustynia była wielka, a szpiegowskie satelity Agencji zgubiły konwój Al-Fulani podczas burzy piaskowej.

Pustynny krajobraz rozciągał się pomiędzy jasnym, niemal palącym błękitem nieba, a krajobrazem w kolorze khaki leżącym pod nim. Ryk silnika Unimogu ucichł o całą oktawę, gdy Pierre Gazeau zredukował bieg, puścił sprzęgło i poprowadził ciężarówkę zapiaszczoną drogą w kierunku kolejnego wzniesienia.

Libijski wolny strzelec miał grube, czarne włosy, haczykowaty nos i trzydniowy zarost. Nosił panoramiczne okulary, koszulkę khaki bez rękawów i pasujące spodnie. Czarne włosy opadały mu na ramiona i ciemno opalone nogi, sięgając wysłużonych pustynnych butów. Pomimo, że był urodzony w Tripoli, jego ojcem był były legionista, a matka pochodziła z plemienia Tuareg, Gazeau uczył się we Francji i mówił po angielsku tylko ze słabym akcentem.

- Tam są ślady, przyjacielu. Ktoś inny przejeżdżał tędy i to niedawno.

Mercedes Unimog U90 z zadartym przodem przechylił się, gdy prawa przednia opona najechała na duży głaz. Pojazd przechylił się na lewo i sterta śmieci przesunęła się po tablicy rozdzielczej, spadła i wysypała się na kolana Gazeau. Tylko figurka Świętego Franciszka pozostała tam, gdzie była. Jego stopy były przyklejone kapką kleju, jego oczy patrzyły twardo na drogę na wprost.

Page 149: Hitman Enemy Within

Libijczyk wygrzebał z kolan jedną z jego wielu par okularów przeciwsłonecznych, umieścił je na środkowej konsoli i zmiótł resztę bałaganu na i tak już brudną podłogę.

Agent 47 złapał się uchwytu i poczekał aż prawa opona minie przeszkodę, nim odpowiedział.

- Miło mi to słyszeć. To dobry znak

- Więc – rzekł Gazeau półgębkiem. – Jak blisko jesteśmy?

Agent 47 spojrzał na nadajnik GPS Garmin Etrex Vista, porównał odczyt z mapą i spojrzał na suchy, kamienisty krajobraz przed nimi.

- Wioska powinna być jakieś pół kilometra stąd.

Gazeau zdjął nogę z gazu, wcisnął sprzęgło i nadepnął na hamulec. Ciężarówka gwałtownie się zatrzymała Kurz zawirował i poleciał na wschód.

Samochód był czterodrzwiowy. Zabójca usłyszał jak jedne z tylnych drzwi się zamykają i odkrył, że asystenta Gazeau nie było już w wozie.

- Gdzie on poszedł?

Gazeau potrząsnął głową i zaśmiał się.

- Widziałeś go…. Numo idzie tam, gdzie chce. – Z tymi słowami Libijczyk puścił sprzęgło, wlał paliwa do pięciocylindrowego diesla i poprowadził wielką 4X4 obok pozostałości starego autobusu Volkswagena. Droga wznosiła się, skręcała w prawo i znikała za wzniesieniem

Mahmoud usłyszał ryk wielkiego silnika diesla i dostrzegł ciemnoniebieską chmurę z rury wydechowej, na długo przed tym, nim zobaczył klockowatą ciężarówkę Mercedesa wyłaniającego się z wąwozu. Był biały z chromowaną gwiazdą nad chłodnicą, holowniczą

Page 150: Hitman Enemy Within

liną zawiązaną wokół przedniego zderzaka i typowy bagażnik na dachu załadowany różnymi przyborami.

Jego własne auto, stara Toyota Land Cruiser, było schowane 500 metrów na wschód, niewidoczna za zwietrzałym głazem z piaskowca. Teraz, leżąc na brzuchu, czuł całe ciepło afrykańskiego słońca. Było to niewygodne. Bardzo niewygodne, ale będzie warto jeśli on i jego ludzie uciekną prawie nowym Unimogiem ze wszystkim, co jest w środku.

Bandyta miał ochotę zaatakować karawanę, która rozbiła obóz w opuszczonej wiosce noc wcześniej i ukraść ich wszystkie trzy pojazdy, ale mieli ponad tuzin strażników, więc musiał puścić grupę wolno. Jednak teraz, w nagrodę za cierpliwość, Allah daje mu inny dar.

To, co pozostało z wioski, rozmazało się, gdy Arab przetarł swoją lornetkę. Wiele lat temu, przed wtargnięciem Sahary na w połowie wyschniętą łąkę zwaną sahel*, guelta** lub wodopojem, było to serce wioski. Drzewa, długo przed ścięciem zacieniały obniżenie i chroniły wodę przed słońcem. Jednak guelta było zależne od opadów deszczu, które stanowiły jego pożywienie i przez jeszcze mniejszą ilość opadów niż wcześniej, wodopój wysechł

* ( region geograficzny w Afryce – dop. Weasley55) **( mokradło charakterystyczne dla pustynnych regionów – dop. Weasley55)

Nie mając wody dla siebie ani dla zwierząt, mieszkańcy musieli opuścić wioskę. To była stara historia. W dodatku bolesna, ponieważ uchodźcy rzadko byli mile widziani gdziekolwiek indziej. Nie żeby to było ważne dla Mahmouda, który miał inne zmartwienia na głowie, gdy diesel padł i para drzwi się zatrzasnęła.

Gruba warstwa nawianego piasku dostała się pod podeszwy butów 47. Piasek okazyjnie odsłaniał kamienie leżące pod nim oraz resztki domostw. Zabójca ujrzał zardzewiałe koło, coś, co wyglądało na

Page 151: Hitman Enemy Within

szczątki ręcznej pralki i częściowo odsłonięty szkielet wielbłąda. To wszystko było tam przez długi czas.

Ale były także nowsze znaki zamieszkania, wliczając mnóstwo śladów opon, pozostałości odcisków stóp i trzy ogniska, z których wciąż wylatywały smugi szarego dymu.

- Wygląda na to, że tu byli. – Skomentował Gazeau, gdy pochylił się by zbadać pustą puszkę Coli.

Agent 47 miał właśnie odpowiedzieć, gdy usłyszał chrzęst żwiru i odwrócił się by ujrzeć mężczyznę z AK-47 niecałe 10 metrów dalej. Nosił czapkę z daszkiem i płachtą w stylu Legii Cudzoziemskiej, zwisającej mu z tyłu szyi, białą, krótką koszulkę bez rękawów, parę spodni w kolorze khaki i sznurowane buty na niskim obcasie. Jego skóra była prawie czarna, różowe sznurowadła były zawiązane na jego ramieniu tuż nad mocnym bicepsem i słońce odbijało się od jego Rolexa Submarinera.

Nie było wątpliwości, co do znajomego sposobu, w jaki mężczyzna trzymał karabin oraz co do tego, że miał surowe spojrzenie. Jego francuski był całkiem dobry.

- Dzień dobry panowie. Proszę położyć wszystkie swoje rzeczy osobiste na masce ciężarówki i cofnąć się trzy kroki.

Gazeau chciał podejść, ale przystanął, gdy lufa broni została wycelowana w niego.

- Są gorsze rzeczy, niż bycie okradzionym, monsieur. Proszę spojrzeć w lewo.

Zarówno 47 jak i Libijczyk odwrócili się. Pojawili się dwaj dodatkowi mężczyźni. Tuaregowie, sądząc po wyglądzie, obaj ubrani w indygowe* szaty. Oni także byli uzbrojeni w karabinki szturmowe i wyglądali na gotowych by ich użyć. Gdy bandyta zobaczył jak zaskoczone były jego ofiary, wybuchnął śmiechem.

Page 152: Hitman Enemy Within

* ( Indygo - ciemnoniebieski barwnik – dop. Weasley55)

Numo lubił pracować dla Pierre Gazeau, zwłaszcza dlatego, że dobrze płacił i z powodu długich wycieczek na pustynię, dzięki którym mógł uciec od poczciwego chaosu, który otaczał jego spokojnie rozwijającą się rodzinę. Ta praca sprawiała mu także proste przyjemności. Sposób w jaki słońce prażyło mu plecy, cienie rzucane przez kamienie i hamada ( kamienna pustynia), która zdawała się unosić na samym skraju nieba. W trakcie chwil takich jak ta, jego umysł, dusza i jesm ( ciało były jednością.

Numo przycisnął karabin do ramienia, pozwolił lufie spocząć na pokrytym łupiną kamieniu i skupił się całym swoim wysiłkiem na swoim sokolim wzroku. Cele ( trzy do wyboru) były około 600 metrów na wschód od jego pozycji, czyli był w stanie ich trafić z karabinu o zasięgu 800 metrów. Dwóch z nich było obróconych twarzami w jego kierunku. Trzeci, mężczyzna z AK-47, patrzył w kierunku Gazeau i człowieka, który nazywał się Taylor

Ta sytuacja sprawiała kilka problemów technicznych, żaden z nich nie był niemożliwy do pokonania. Pierwszym były możliwości samej broni. Kiedy nauczył się z niej strzelać w Libijskiej armii, wiedział, że karabin snajperski Mauser SP 66 7,62 mm był dobrą bronią, zwłaszcza przeciwko pojedynczemu celowi. Problem polegał na tym, że samopowtarzalny karabin miał trzy naboje w magazynku.

Tak, mógłby poprowadzić tą akcję na tyle szybko by trafić wszystkie trzy cele, ale jakie były inne możliwości? Pierwszy cel by upadł, to pewne, ale reszta mogłaby natychmiastowo zacząć się ruszać. Czy byłby w stanie przygotować broń, wycelować na kolejny cel i zabić ponownie?

I co z celem numer trzy?

Nie, najlepiej będzie pogrupować cele i liczyć na to, że zareagują tak, jak on myślał. Najpierw zabić przywódcę, potem człowieka w wojskowej czapce* i zdać się na szczęście. Zadowolony z tego, że

Page 153: Hitman Enemy Within

miał plan i że miał on duże szanse powodzenia, Numo wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze.

* ( chodzi tu o model „Bush hat” – dop. Weasley55

Agent 47 usłyszał suchy trzask wystrzału karabinu, wiedział, że to Numo i odwrócił się akurat by zobaczyć rozbryzg krwi i mózgu.

Potem nadszedł drugi strzał i gdy Tuareg z czapką upadł, drugi podniósł swój AK-47. Miał zamiar władować serię naboi w cudzoziemców, gdy Agent 47 trafił go w głowę.

W momencie, gdy złodziej upadał Silverballer był w drodze do kabury na ramieniu, ukrytej pod kamizelką w stylu safari. Gazeau widział już przemoc w Afryce Północnej, ale był mocno zaskoczony szybkością i celnością, zademonstrowaną przez jego nowego klienta i podniósł brwi

- Podróżujesz uzbrojony.

- Tak jak Ty.- Odparł zabójca

Libijczyk zaśmiał się. – Tak, to dobra rzecz! Chodź… Mamy robotę. –

Prawie godzinę zajęło wrzucenie ciał do wąwozu i zasypanie ich ziemią. Zużyta Toyota Land Cruiser była niemożliwa do ukrycia, jednak Gazeau zrobił najlepszą możliwą rzecz. Zostawił kluczyki w stacyjce.

- Zniknie do jutrzejszego ranka. – Przewidział Libijczyk, - I mogę Cię zapewnić, że nowy właściciel nic nie doniesie lokalnej policji!

Pewny, że niecały dzień drogi dzielił go od Al-Fulani, Agent 47 poinstruował Gazeau by ten zawiózł go do Mongo, czyli do następnego rozsądnego celu podróży Al-Fulani i jego grupy. Podróż zabrała kolejne sześć godzin, nocleg w wygodnej wadi* i dwie godziny jazdy następnego ranka, ale wreszcie tam dotarli.

Page 154: Hitman Enemy Within

*(Wadi – arab. „Dolina” – dop. Weasley55)

Gazeau zredukował bieg i z diesla buchnął czarny dym, gdy pojazd wjechał na główną ulicę Mongo. W szoferce było chłodno, dzięki klimatyzacji, ale Mongo błyszczało w porannym słońcu.

Agent 47 zauważył, że w mieście były dwa style architektoniczne. Niektórzy mieszkańcy lubili betonowe bloki z płaskim dachem, inni zaś woleli budynki ze spiczastymi dachami, otoczone zardzewiałym metalem. Żaden z nich, z wyjątkiem pojedynczego białego meczetu, nie przekraczał wysokości drugiego piętra.

Jednakże, mimo różnicy stylów, widoczne było upodobanie do jaskrawej farby, stert gnijących śmieci i nowiutkich bilbordów Coli, służących nie tylko reklamowaniu produktu, ale by zasłonić dziury w budynkach,

Najbardziej zniszczone budowle stały obok siebie, niczym pijaczki, którzy podpierali się nawzajem by móc stać na nogach. Krwawiły one strumieniami brązowych ścieków na niebrukowaną ulicę. Smród rozkładu sięgał samego nieba i wpadał do flegmatycznie płynących potoków, które płynęły, lekko opadając, w kierunku drugiego końca miasta.

Żadna z tych rzeczy nie obchodziła ludzi z Mongo, w większości bezrobotnych, którzy stali w drzwiach, siedzieli na progach albo na maskach ogołoconych samochodów. Patrzyli jak pojazd przejeżdżał, z takim samym zainteresowaniem, jak wszyscy śmieciarze, słuchając wczesnych oznak mechanicznej usterki i obliczając, za jaką cenę taki ładny wóz poszedłby na czarnym rynku.

W międzyczasie ich kobiety, zajęte jak wszystkie kobiety trzeciego świata, próbowały dać sobie radę z tłumem kłócących się dzieci, tonami brudnych ciuchów i niekończącą się serią posiłków. Niektóre z nich były Arabkami, często nazywanymi „mieszkankami północy” i nosiły konserwatywne ubrania. Inne, te ubrane w bardziej kolorowe

Page 155: Hitman Enemy Within

stroje i nazywane „mieszkankami południa” zwykle nie były muzułmankami.

Ale niezależnie od miejsca pochodzenia, wszystkie ciągle walczyły z nędzą, ignorancją i chorobą, i wykonywały swoją pracę ze spuszczonym wzrokiem, jak gdyby w pełni świadome sił im przeciwstawnych, uznające swoją porażkę.

Gazeau spojrzał na człowieka siedzącego obok niego.

- Dołujące, co nie?

Agent wzruszył ramionami.

- Widziałem gorsze rzeczy. – Libyjczyk znowu podniósł brwi

- Tam jest posterunek policji. – Powiedział Gazeau i wskazał przez zakurzoną szybę

Agent 47 spojrzał w tym kierunku. Komisariat wyglądał jak melina, oddzielony od innych budynków i otoczony wysokim na 3 metry ogrodzeniem, pokrytym zwiniętym drutem kolczastym. Trzy pustynne Land Cruisery seria 80 stały przy bramie. Dwa zdawały się być na chodzie, a trzeci stał na betonowej płycie. Sadząc po stercie nieuporządkowanych narzędzi leżących wokół, żeby nie wspomnieć o kościstych nogach wystających spod samochodu, jeden z lokalnych mechaników ciężko pracował próbując go naprawić.

Bardziej interesujący był policyjny model Eurocoptera EC 135 stojący na bloku wewnątrz ogrodzenia. śmigłowiec był tak nowy, tak cenny, że zasłużył na własnego strażnika.

Gazeau przyhamował, wjechał na parking i zgasił silnik pojazdu.

- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? – Spytał 47 powątpiewająco.

- Nie.- Odparł Gazeau wesoło – Nie jestem. Jednak PRAWDZIWY geolog zatrzymałby się i zapłacił za pozwolenie na wywiezienie

Page 156: Hitman Enemy Within

próbek z kraju. Jeśli Al-Fulani tędy przejeżdżał, policja będzie o tym wiedziała. Problem, jeśli z takim się zetkniemy, będzie związany z wysokością łapówki. Jeśli opłata będzie rozsądna, tak w większości jest, zapłacimy i pójdziemy. Jednak, jeżeli Sous-Prefet* jest chciwy, znajdziemy jakąś wymówkę i spróbujemy z tubylcami. Niestety, wszystkie informacje, jakie nam dadzą, mogą być stekiem kłamstw.

*( Fr. „Podkomendant” – dop.Weasley55)

- Ok.- Zgodził się zabójca. – Ty jesteś ekspertem. Do roboty.

Gazeau skinął głową, nakazał Numo pilnować ciężarówki i otworzył drzwi od strony kierowcy. Ciepło, łącznie z dławiącym zapachem ścieków i jasnym światłem słonecznym, zalały pojazd. Libijczyk zeskoczył na ziemię, zatrzasnął drzwi i zawiesił za uszy gogle przeciwsłoneczne, przypominające te, używane przez pilotów. Potem, z okularami na miejscu, Gazeau poprowadził 47 do bramy.

Strażnik, wyglądający na takiego, który niedawno ukończył akademię policyjną, był dumny ze swojego nowego munduru w kolorze khaki dużego rewolweru, przymocowanego pasem do biodra. Przemówił służalczym tonem po Francusku.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?

Agent 47 słuchał nieuważnie, gdy Gazeau odpowiedział w tym samym języku, zastanawiając się, czemu front jasnoniebieskiego posterunku policji był pokryty czymś, co wyglądało jak dziury po kulach, po czym wszedł za Libijczykiem do środka.

Wnętrze było tylko kilka stopni chłodniejsze, ale i tak było przyjemnie uciec od słońca, nawet jeśli stary wiatrak na suficie obracał się zbyt wolno by mocno polepszyć sytuację. Po obu stronach pokoju były ławki, obydwie wypełnione żałośnie wyglądającymi interesantami. Wielu z nich przyniosło ze sobą jedzenie, jak gdyby spodziewali się długiego czekania.

Page 157: Hitman Enemy Within

Biurko, za którym stał kapral* ze wzrokiem bez wyrazu, była zrobiona ze sklejki. Przód został ozdobiony starannie nałożonymi barwami narodowej flagi, czyli błękitem, żółcią i czerwienią. Mapa firmy Michelin** zajmowała większą powierzchnię biurka i była zasłonięta taflą porysowanego szkła. Libijczyk położył na niej ręce i spytał o możliwość zdobycia zezwolenia na eksport bezwartościowych kamieni, które leżały z tyłu pojazdu. Kapral zażądał pokazania prawidłowego Autorisation de Circuler***, które Gazeau położył na biurko.

* ( wiem, że to wojskowy stopień, ale nie znam obowiązujących tam stopni policyjnych. W książce autor używa słowa kapral. Polskim odpowiednikiem policyjnym jest starszy szeregowy, ale nie mam pojęcia jak jest tam, dlatego zostawiam stopień wojskowy – Dop. Weasley55** ( Tego samego Michelin od opon. Firma ta produkuje także mapy – dop. Weasley55)*** ( Fr. „ Pozwolenie na rozpowszechnianie /rozprowadzanie”, Tutaj chyba bardziej w znaczeniu „pozwolenie na import i eksport” – dop.Weasley55)

Potem, badając dokument przez, jak się zdawało, niesamowicie długi czas, policjant wydał z siebie coś, co mogło być pomrukiem aprobaty, szepnął coś do małego, brudnego chłopca i przepędził go.

- Panowie zaczekają – Powiedział kapral, wskazując przepełnione ławki, Sous-Prefet będzie za chwilę.

„Chwila” okazała się trwać prawie godzinę, a kapral przedzierał się przez stos formularzy, uderzając każdy ze zdecydowanym łupnięciem słabo namoczonej atramentem pieczątki. W międzyczasie wentylator kręcił bezsensowne kółka, muchy szukały nowych miejsc do zasiedlenia i tubylcy czekali na to, co miał im przynieść los. W końcu, w chwili, gdy 47 miał zasugerować wyjście, brudny, mały chłopiec potruchtał do kaprala, zaszeptał mu coś do ucha i popatrzył na cudzoziemców.

Page 158: Hitman Enemy Within

Kapral skinął poważnie, pretensjonalnie wyczyścił gardło i przekazał wiadomość.

- Sous-Prefet oczekuje Panów.

Omar Al-Sharr był inteligentnym, niezbyt energicznym człowiekiem. Dlatego wybrał karierę w sektorze publicznym, zamiast spróbować wyżyć z własnej, małej firmy. Niemniej jednak, wstępując do policji, użył wszystkich oszczędności by posmarować odpowiednie ręce i zostać przyjętym.

Później ambitny młody człowiek spędził wiele lat na przekupywaniu, szantażowaniu i podlizywaniu się w drodze na kolejne szczeble kariery, aż wreszcie dostał posadę Sous-Prefet Mongo. Nie był to najwyższy szczebel, ale blisko jego oczekiwań.

Z początku był niesamowicie chudy, nawet niedożywiony, ale nie dzisiaj. Teraz Al-Sharr ważył mocne 160 kilo, co oznaczało, że był znacznie mniej zwinny niż kiedyś.

Jednakże zachował całą bystrość umysłu, dlatego grał na zwłokę z cudzoziemcami na tyle długo by chłopcy, których często nazywał swoimi „agentami” zrobili małe przeszukanie. Rezultaty były, mówiąc oględnie, interesujące.

Po otoczeniu ciężarówki cudzoziemców, całkiem niezłego egzemplarza, który poszedłby za grube pieniądze na czarnym rynku, i po zasypaniu Libijskiego strażnika mnóstwem, pozornie niewinnych pytań, agenci dowiedzieli się, że Unimog był załadowany próbkami minerałów, które obcokrajowcy chcieli zabrać do domu i zbadać.

Całkiem prawdopodobna historia, w którą Al-Sharr byłby skłonny uwierzyć, gdyby nie jedna rzecz. Poza węglanem sodu i polem naftowym Doba, Czad nie miał surowców naturalnych. Więc jeśli cudzoziemcy nie byli geologami, za jakich się podawali, to w takim razie kim?

Page 159: Hitman Enemy Within

Przemytnikami? Całkiem możliwe, ale były także inne możliwości. Interesujące, czego mógłby się od nich dowiedzieć.

Agent 47 podążył za Gazeau do biura policyjnego urzędnika i uderzyło go to, jak ciemne ono było. Odrobina światła emanowała z małego okna wysoko nad głową Sous-Prefer i z lampy na dobrze wypolerowanym, dębowym biurku. Masywny mebel był antykiem, prawdopodobnie ocalałym z siedziby francuskiego rządu kolonialnego, zakonserwowanym przez pokolenia dumnych urzędników państwowych.

Człowiek siedzący za biurkiem był ogromny, czego nie mógł ukryć nawet jego workowaty strój do joggingu rozmiaru XXXL. Był niebieski, z białymi paskami na ramionach i udekorowany tak wieloma symbolami Nike, że nie mógł być markowy.

Urzędnik wskazał dwa pomarańczowe, plastikowe krzesła. Mówił lekko łamaną Angielszczyzną.

- Proszę usiąść. Nazywam się Omar Al-Sharr. Wstałbym, ale moja kolana sprawiają problemy

„Taylor” i Gazeau przedstawili się, usiedli na twardych, plastikowych krzesłach i czekali by zobaczyć, dokąd zaprowadzi ich ta rozmowa W biurze było ciepło. Bardzo ciepło, pomimo wielkich starań wychudzonego chłopca. Był za niski by usiąść na rowerowym siedzeniu, więc stał pedałując. Każdy obrót poruszał łańcuchem, który poruszał serią starych pasów samochodowych, napędzających prowizoryczny wiatrak. Niezależnie od tego, czy było to zrobione po to by stworzyć miejsce zatrudnienia, czy zrekompensować wadliwą sieć energetyczną w Mongo, tylne koło obracało się, łańcuch terkotał, a wiatrak skrzypiał popychając nieruchome, ciepłe powietrze ku monumentalnemu biurku.

- Więc.- Powiedział Al-Sharr biorąc Autorisation de Circuler od Gazeau i udając, że je sprawdza. – Opowiedzcie mi o tych próbkach minerałów.

Page 160: Hitman Enemy Within

Agent 47 spodziewał się takiego lub podobnego pytania i przywołał historię-przykrywkę, mówiącą o tym, że w pobliżu Mongo mogą występować wysokiej jakości złoża rud żelaza. Na dowód tego wymysłu składały się rdzawoczerwone kamienie leżące z tyłu ciężarówki.

Wyraz twarzy Al-Sharra mówił, że nie uwierzył on w ani jedno słowo, ale skinął głową, jak gdyby uwierzył i sięgnął do ocynkowanego zbiornika, który znajdował się obok jego zbyt dużego krzesła. Zawierał on dość chłodną wodą i tuzin puszek dietetycznej Coli. Podniósł jedną z nich by pokazać ją swoim gościom.

- Chcecie się czegoś napić? Nie? Dajcie znać, jeśli zmienicie zdanie.

Gdy to powiedział otworzył puszkę, wziął długiego łyka i wytarł usta wierzchem dłoni. Lekki beknięcie posłużyło jako wykrzyknik.

- Gdzie skończyliśmy? Ah tak. Możliwość występowania rudy żelaza. Gdy potwierdzicie ich występowanie i zdobędziecie pozwolenia na wydobycie, Czad wiele zyska. W międzyczasie rząd będzie musiał polegać na bardziej skromnych źródłach dochodów, takich jak cła. Więc jeśli z łaski swojej dostarczycie 10.000 euro lub 9.165 dolarów, wypełnimy wszystkie niezbędne papiery i pozwolimy wam na wywóz.

To była skandaliczna suma, o wiele wyższa, niż wymagał rząd i niż legalna firma zgodziłaby się zapłacić. To przyspieszyło rozwój wypadków. 47 Zmarszczył brwi. – Naprawdę? To o wiele za wysoka cena, niż ta, której oczekiwaliśmy. Tak wysoka, że musimy skontaktować się z naszym pracodawcą i spytać o instrukcje.

Al-Sharr był zaskoczony. Może jego przeczucia go zawiodły? Może ci ludzie byli tymi, za których się podawali? Albo może byli zbyt pazerni by zapłacić wysoką łapówkę? Napił się kolejnego łyka Coli, odstawił puszkę i poczuł pierwsze oznaki głodu. Była jego pora na lunch, następnie drzemkę i zimną kąpiel. – Oto wasze dokumenty. Dajcie mi znać, gdybyście potrzebowali czegoś jeszcze. Miłego dnia, panowie.

Page 161: Hitman Enemy Within

- Jest jedna rzecz – powiedział 47, wstając razem z Gazeau. Mógłby Pan nam powiedzieć czy konwój trzech samochodów i około piętnastu ludzi przejeżdżał przez Mongo w ciągu ostatnich 24 godzin? To nasi przyjaciele i chcemy ich dogonić.

Biorąc pod uwagę, że Al-Sharr zaprosił Al-Fulani i jego świtę na huczną imprezę poprzedniej nocy i był na jego liście płac od 3 lat, nie było wątpliwości, kogo cudzoziemiec miał na myśli. Jednak czy mężczyźni stojący przed nim to przyjaciele Al-Fulani? Czy może wrogowie? Nie wiadomo. Bez względu na to, biorąc pod uwagę, że i tak mogli kupić tą informację od tubylców, pomyślał, że lepiej mówić prawdę.

- Tak, faktycznie przejeżdżał. Marokańczyk, o ile się nie mylę. On i jego grupa wyjechali wcześnie rano.

Agent 47 podziękował policjantowi i wspólnie z Gazeau opuścił biuro Sous-Prefet

Dwójka mężczyzn właśnie wyszła z budynku i była w połowie bramy, gdy Al-Sharr wezwał kaprala do biura. Byli spokrewnieni, więc nie było sensu udawać.

- Znajdź kogoś, kto będzie ich śledził. Kogoś wiarygodnego. I informuj mnie na bieżąco. Może są tymi, za kogo się podają… A może nie. Zadzwoń, gdy coś odkryjesz. Idę na lunch

Kapral skinął głową, posłał po swojego szwagra i wrócił za biurko

Wiatrak się obracał, muchy brzęczały, a ludzie, którzy zajęli ławki, dalej czekali.

Page 162: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XIII

NA POŁUDNIOWY WSCHÓD OD OUM-CHALOUBA, CZAD

Mrok opadł na pustynię, zostawiając tylko 6 małych ognisk by zwalczały noc, gdy wynędzniałe dzieci zjadły resztki jedzenia, jakie im dawano. Powietrze robiło się chłodne, znowu umożliwiając podróż, więc była pora, aby ruszać.

Zgodnie z wolą Allaha, Mahamat Dagash i jego ludzie dostarczą dzieci na targ w Oum-Chalouba tuż przed świtem. Pomimo, że zasadzka przebiegła nadzwyczaj dobrze, od tego czasu pojawiły się problemy. Najpierw z Land Cruiserem, którego naprawa zajęła cały dzień, potem z dziećmi, ponieważ ich nogo były krótkie, a one same cierpiały z powodu niedożywienia. To czyniło je nieznośnie powolnymi.

Biczowanie tych małych nędzarzy zawsze było dobrym sposobem na szybkie zwiększenie tempa, ale sieroty wkrótce znowu zwalniały, wiecznie testując cierpliwość poganiaczy. Jednak teraz, kiedy zostało im kilka godzin drogi, Dagash poczuł, że jego nastrój się poprawia.

- Zgasić ogniska! – Rozkazał szorstko, robiąc obchód. - Załadować ciężarówki!. Dajcie każdemu dziecku pić. Już prawie jesteśmy.

Ta wiadomość wystarczyła by wywołać uśmiech na twarzach poganiaczy. Każdy z nich nie mógł się doczekać dobrego posiłku, ciepłej kąpieli i sowitej wypłaty. Pieniędzy, dzięki którym utrzymają rodziny, kupią samochody i być może otworzą firmy.

Wrócili do pracy z entuzjazmem.

Kola miała 10 lat. Zarówno ona jak i jej 7-letni brat Baka przeżyli atak poganiaczy niewolników, ale zostali sierotami w czasie jego trwania. Teraz, gdy Dagash wykrzykiwał rozkazy i jego ludzie spieszyli by je wykonać, mała dziewczynka wiedziała, co zrobić. Opór był bezsensowny, a kary mogły być bolesne, więc kazała Bace wstać i zająć miejsce w rzędzie.

Page 163: Hitman Enemy Within

- Nie! – Powiedział buntowniczo chłopczyk. – Jestem głodny… i zmęczony.

- Wszyscy jesteśmy. – Odparła Kola cierpliwie. – Rób to, co mówię, albo jeden z tych mężczyzn Cię uderzy

- Co z tego? – Posępnie spytał Baka. – Byłem bity już wcześniej. Oni chcą nas sprzedać.

- To prawda.- Przyznała dziewczynka spokojnie. – Ale przeżyjemy. Co ważniejsze, Ty przeżyjesz. Tak długo jak będziesz żył, będą żyli wszyscy nasi przodkowie.

Nie mając pisemnych danych, na których można by się było opierać, każde dziecko z plemienia Dinka musiało znać cały swój rodowód w bardzo młodym wieku. Często sięgał on setki lat wstecz. Robiono to, ponieważ pamięć o swoich przodkach utrzymywała ich przy życiu.

Ponieważ kobiety przejmowały nazwiska mężów, a Baka był ostatnim mężczyzną w ich najbliższej rodzinie, ciężar całej linii rodu spoczywał na jego wątłych barkach. To była naprawdę wielka odpowiedzialność. Przypomniawszy sobie o swojej roli na świecie, Baka wstał.

- Przepraszam. – Powiedział tonem pełnym skruchy – Masz rację.

Dwoje dzieci trzymało się za ręce, gdy szli w kierunku, gdzie czekał pierwszy Land Cruiser i zajęli miejsca w szeregu. Silnik 4X4 zaryczał i jego światła postojowe wskazywały drogę, gdy dzieci wędrowały przez pustynię.

Gdzieś, za kurtyną ciemności, miliony ludzi spało.

Page 164: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XIV

ABECHE, CZAD

Agent 47 był tak wyczerpany, że gdy wóz wjechał do Abeche, odpuścił sobie kolację i poszedł prosto do łóżka, którym był wąski kawałek betonu obok cienkiego materaca ze skrzypiącymi sprężynami. Twarda jak kamień podłoga zdawała się z początku ruszać, jak gdyby wciąż był w ciężarówce, ale odczucie to zniknęło, gdy zmorzył go sen.

47 śnił właśnie o grze bez żadnych zasad, gdy Gazeau trącił go w ramię.

- Obudź się, Alex. Musimy się stąd wynosić. – Jeśli fakt, że jego klient wybrał sen na twardej podłodze, zamiast na łóżku, wydał się Libijczykowi dziwny, ten nie dał po sobie tego poznać.

47 zerknął na tarczę swojego zegarka.

- Daj mi spokój… Jest druga nad ranem.

- Racja. – Przyznał Gazeau. – Idealna pora, żeby wyjść! Pamiętasz helikopter? Ten stojący obok komisariatu? Wylądował 10 minut temu i zgadnij, kto wyszedł mu na powitanie… Pan Citroen.

Zabójca zaklął, odrzucił koc i wstał. Stary Citroen podążał za nimi od Mongo. Gazeau zauważył błysk światła od jednego z pistoletów z nierdzewnej stali, które Taylor zwykle miał przy sobie i zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie ta broń chwilę wcześniej była w niego wymierzona.

- Skąd o tym wiesz? – Spytał zabójca.

- Numo śledził Pana Citroena w drodze na pas startowy. – Odpowiedział zwyczajnie Libijczyk. – Ale nie to jest najgorsze… Al-Sharr był na pokładzie helikoptera. Myślę, że możemy przypuszczać, że Pan Citroen pracuje dla niego.

Page 165: Hitman Enemy Within

Spodnie agenta wisiały na oparciu rozklekotanego krzesła. Założył je w pośpiechu.

- Al-Sharr? Gliniarz?

- Ten sam.

- Nie mamy szans ze śmigłowcem.. – Zauważył 47, gdy jego przybory do golenia znalazły się w walizce.

- Nie. – Zgodził się Gazeau. – Ale helikopter nie jest uzbrojony. Jasne, mogą zasypać nas serią z AK-47, ale to wszystko.

Zabójca uśmiechnął się lekko. – Czy to nie wystarczy?

- Może być odrobinę niewygodnie. – Przyznał ironicznie. – Ale możemy odpowiedzieć ogniem! Śmigłowce to delikatne maszyny. Wątpię żeby pilot długo pozostał w jednym miejscu.

- Ale co z władzami? Czy Al-Sharr nie wezwie wsparcia?

Możliwe. – Zgodził się spokojnie Gazeau, wypuszczając swojego klienta przez brudne, tylne drzwi hotelu. – Ale wątpię. Pamiętaj, może i jesteśmy w Czadzie, ale łapówki są wciąż nielegalne. Ten grubas nie może pozwolić na to by jego szefowie dowiedzieli się, co zamierza.

Agent 47 miał nadzieję, że Libijczyk ma rację, ale wciąż był pełen niepokoju, gdy usiadł na tylnym siedzeniu, a Numo jechał Unimogiem w chłodną noc Sahary. Byli około 160 kilometrów od Oum-Chalouba. Tam, jeśli Agencja się nie myliła, Al-Fulani zameldował się w hotelu i prawdopodobnie cieszył się nocnym snem. Czy gruby policjant zacznie pościg? Czy Al-Fulani zostanie w Oum-Chalouba na tyle długo by zabójca go dogonił?

Był tylko jeden sposób by się dowiedzieć.

Page 166: Hitman Enemy Within

Bardzo szybka jazda byłaby niebezpieczna, ponieważ wiele pułapek czyhało w ruchomych piaskach, więc godziny mijały na jeździe w tunelu, utworzonym przez reflektory ciężarówki i czekaniu aż Eurocopter EC 135 zahuczy im nad głowami. Ale nic się nie stało i, dzięki ich zniknięciu wcześnie rano połączonym prawdopodobnie z widoczną niechęcią Al-Sharra do ścigania ich w godzinach mroku, 47, Gazeau i Numo byli w stanie sporo się oddalić. Gdy słońce wzeszło byli na prostej piste ( drodze), jadąc około 48 km/h w kierunku skupiska bazaltowych wież, które były jedynymi rzeczami, na które warto było popatrzeć.

Odległości mogły być i często bywały zwodnicze, co oznacza, że nawet jeśli kamienne iglice wydawały się być stosunkowo blisko, były tak naprawdę wiele mil stąd.

Minęło prawie pół godziny, nim skały odpowiednio urosły i droga skręciła na zachód od nich. Wtedy coś pojawiło się na niebie, krążąc za skalnymi kolumnami i wyłoniło się by lecieć prosto ku nim. EC 135 był nie więcej niż 15 metrów nad ziemią i rósł z każdą mijającą sekundą.

- Tam jest!- Odrzekł Gazeau ponuro. – Wygląda na to, że gruby skurczybyk w końcu podniósł się z łóżka

Agent 47 próbował obserwować mijający ich helikopter, ale dach zasłaniał mu widok. Pomyślał o broni załadowanej z tyłu, ale wiedział, że żadna z nich nie byłaby zbyt efektywna w starciu ze śmigłowcem.

Potem, zawracając, Eurocopter doleciał do lewej strony ciężarówki i przyspieszył, niecałe 18 metrów od okna od strony kierowcy. Kurz pofrunął do tyłu i zawirował w powietrzu. Sous-Prefet Al-Sharr był wyraźnie widoczny za akrylowym szkłem i gestami kazał Gazeau się zatrzymać. Libijczyk odpowiedział wulgarnym gestem, co spowodowało, że śmigłowiec poleciał do przodu i ostro zakręcił

- O-o – powiedział Gazeau. – O ile chcesz się założyć, że Al-Sharr przywiózł ze sobą jednego ze swoich gliniarzy?

Page 167: Hitman Enemy Within

Agent 47 nie miał możliwości odpowiedzieć, gdy helikopter przeleciał obok prawej strony ciężarówki i mężczyzna otworzył ogień z AK-47. Strzelanie z karabinka automatycznego z ruchomej platformy wymagało ćwiczeń, zwłaszcza strzelanie do szybko ruszającego się celu. Wkrótce stało się jasne, że policjant wiedział, co robi.

Zabójca usłyszał serię brzdęków, gdy 6 pocisków 7,62 mm trafiło pojazd. Potem EC 135 zniknął, dając czas strzelcowi na wciśnięcie świeżego, 30-nabojowego magazynka w podajnik karabinu i przygotowanie się na następne minięcie. Agenta 47 odrzuciło, mimo pasów bezpieczeństwa, gdy Gazeau wcisnął hamulce.

- Co do diabła robisz? – Spytał. - Wystrzelają nas jak kaczki!

- Nie, nie wystrzelają. – Odparł Libijczyk. Spodziewają się, że się zatrzymamy.

Agent 47 usłyszał znajomy trzask i odwrócił się by odkryć, że Numo wyposażył się w swoje własne AK-47. Libijczyk wyszczerzył zęby, gdy pojazd zatrzymał się. Najpierw karabin… Teraz to Wygląda na to, że Gazeau miał mały arsenał na pokładzie ciężarówki. Co, zważywszy na to, jak sprawy się toczyły, było dobrym pomysłem.

Podwójne turbiny Pratt & Whitney PW 206B2 zahuczały głośno, gdy pilot ostro zakręcił maszyną. rozdmuchnął piasek na stojącą już ciężarówkę i unosił się tuż nad piste. Śmigłowiec miał kokpit z Avionique Nouvelle* i szklaną osłoną kabiny pilota, dzięki której Al-Sharr widział ciężarówkę przed nim, ale oznaczało to także, że widzieli go również jej pasażerowie. To, plus fakt, że nachylony dziób śmigłowca uniemożliwiał kapralowi z AK-47 użycie broni, oznaczało fatalny błąd.

* ( z francuskiego „nowa awionka”, czyli nowa elektronika w samolocie. – Dop. Weasley55)

Jednak, w momencie gdy Sous-Prefet miał coś powiedzieć przez system nagłaśniający śmigłowca, Numo zeskoczył z Unimogu i

Page 168: Hitman Enemy Within

wystrzelił serię trzech naboi. Dzięki temu, że helikopter był w jego zasięgu, dwa z trzech pocisków trafiły w zamierzony cel. Tuż nad głową Al-Sharra pojawiła się dziura. Pilot spanikował, a to doprowadziło do drugiego błędu.

Zamiast wycofać się by osłonić silniki, pilot skręcił w prawo. To dało Numo możliwość, na którą czekał. Możliwość czystego strzału w lewy silnik. Karabin zaterkotał, gdy Libyjczyk wystrzelił cały magazynek w odsłoniętą turbinę. Ta „ zakrztusiła” się, wydzieliła z siebie dym i śmigłowiec zaczął spadać w dół, obracając się.

EC 135 zakołysał się, gdy pilot odciął dopływ paliwa do lewego silnika i włączył jego bliźniaka. Przód pochylił się, pozostała turbina wyła, i śmigłowiec zaczął się wycofywać. Jednak w tym czasie Agent 47 wyszedł z pojazdu, wyciągnął obydwa Silverballery i szedł w stronę pojazdu, jednocześnie strzelając. Puste łuski opadały łukiem daleko od zabójcy i wąska siatka dziur pojawiła się wokół głowy pilota, gdy ten przechylił się do przodu.

Człowiekowi, którego Gazeau znał jako Alex Taylor, szybko skończyła się amunicja, ale wtedy mieli jeszcze świeży magazynek do AK-47 i Numo wciąż strzelał, gdy Eurocopter uderzył o ziemię. Pozostały silnik wył, gdy helikopter przechylił się do tyłu, główny wirnik się roztrzaskał i kawałki ostrza przecięły powietrze.

Silverballer z długą lufą powędrował do kabury.Czynność wciśnięcia nowego magazynka do krótszej broni był tak naturalny, jak oddychanie, ale nie było potrzeby tego robić. Grubas ciągle żył, usiłując się uwolnić, ale było za późno i 47 ostatni raz zerknął na zrozpaczoną twarz policjanta, gdy 135 wybuchł. Rozległy się 3 eksplozje i mimo, że był około 68 metrów od miejsca wybuchu wciąż musiał iść z twarzą w piasku, gdy ściana gorąca przeszła i kawałki płonących szczątków spadały wokół.

Wreszcie, gdy eksplozja się skończyła, zabójca wstał. Gazeau pojawił się obok niego.

Page 169: Hitman Enemy Within

- Minie kilka dni nim rząd to posprząta… Zakładając, że w ogóle to zrobią. Wciąż jednak będzie wokół tego węszyć masa żandarmów. Byłoby więc dobrze gdybyśmy mogli wjechać i wyjechać z Oum-Chalouba tak szybko, jak tylko możliwe.

Agent 47 skinął głową.

- Mi to pasuje. Wynośmy się stąd.

OUM-CHALOUBA, CHAD

Miasto Oum-Chalouba miało jedną rzecz, bez której żaden pustynny podróżnik nie mógł się obejść. Była to woda. Dowodem były gaje bujnych daktylowców, prywatne ogrody, na które można było zerknąć przez częściowo uchylone bramy oraz fontanna wyłożona kafelkami, stojąca na placu.

Niestety fontanna była sucha już od prawie dwóch lat, od chwili, gdy zepsuła się sześćdziesięcioletnia pompa. Nowa była już zamówiona, przynajmniej tak twierdził maire ( burmistrz). Jednak żaden z lokalnych mieszkańców nie spodziewał się by woda wpłynęła do wielkiej misy w najbliższym czasie.

W skład miejskiej architektury wchodził samotny kościół katolicki, trzy meczety, budynek administracyjny francuskiego rządu kolonialnego i baza wojskowa w kiepskim stanie. Były także trzy naprawdę świetne XIX-wieczne domy, tuziny budowli z płaskim dachem, podobne do innych widzianych w Środkowym Wschodzie i szeroki suk z metalowym dachem, który działa ponad sto lat.

Tam właśnie byli Al-Fulani i jego świta, gdy właściciele stoisk zachwalali swoje towary, głośna muzyka ryczała z wszechobecnych odbiorników radiowych i złotnik wyklepywał ozdobne wzory na dużym półmisku. Powietrze wokół nich było gorące i przepełnione zapachami przypraw, koziego mięsa z rusztu i garbowanej skóry.

Ludzie mówili, że w suku można kupić wszystko i bazując na tym, co widziała Marla, miel rację. Oprócz jedzenia, ubrań i artykułów

Page 170: Hitman Enemy Within

gospodarstwa domowego, Agentka Puissance-Treize widziała stoiska wypełnione wojskowymi mundurami, używanymi częściami samochodowymi, protezami, egzotycznymi zwierzętami, haszyszem i wszelkiego rodzaju bronią. Jednym słowem każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Ale suk miał także innego rodzaju towary na sprzedaż. Coś, czym kiedyś handlowano na głównym rynku, gdzie Tuaregowie o surowych oczach stali wokół, gdy karawana wielbłądów wlokła się przez miasto. Ludźmi. Ich właśnie chciał kupić Al-Fulani podróżując całą drogę z Fez. Szczególnie dzieci, które mogłyby pracować dla jego tak zwanego „sierocińca”, gdzie służyłyby bogatym pedofilom, dopóki nie dorosną na tyle by nie być uznawane za młodych.

Wtedy niewolnicy byliby znowu wystawieni na sprzedaż. Tak działał rynek, którego Al-Fulani i jego strażnicy szukali. Jednak dopiero po zatrzymaniu się by obejrzeć wszelkiego rodzaju towary, pogawędzić z właścicielami straganów i kupić różne świecidełka. Al-Fulani wyraźnie się z tego cieszył.

Marla widziała to z innej perspektywy, ponieważ widziała ten zawiły rynek jako idealne miejsce na zasadzkę. Jednak Al-Fulani nigdy nie potraktuje tego problemu na poważnie.

- Wierzę w Ciebie, moja droga.” Powiedział biznesmen, gdy przypomniała mu o niebezpieczeństwach. – Poza tym. Kto szukałby mnie tutaj?

To, co miało być dziesięciominutową przechadzką przez suk, stało się godzinną wyprawą po zakupy, która w końcu doprowadziła grupę do zniszczonych resztek tego, co kiedyś było pałacem. Pociski artyleryjskie zniszczyły kopułę budynku w czasie wojny z Libią we wczesnych latach 80-tych, Sztucznie otwarte na błękitne niebo, w większości nietknięte ściany obejmowały teren, gdzie niezliczona ilość zwierząt była sprzedawana i kupowana każdego dnia. Smród ich kału był tak mocny, że Marla musiała oddychać przez usta idąc za Al-Fulani do okrągłego, ogrodzonego miejsca.

Page 171: Hitman Enemy Within

Kobiety były tutaj rzadko widziane, więc mężczyźni odwracali się i gapili, gdy Marokańczyk i jego świta weszli. Trzech obserwatorów było ubranych w keffiyeh* i czarne thawby do kostek, rozcięte po bokach by mieli łatwy dostęp do broni. Dzięki okularom przeciwsłonecznym i koziej bródce, które nosił, 47 był pewny, że nie zostanie rozpoznany.

*( tradycyjne arabskie nakrycie głowy. Keffiyeh układa się w turbany – dop.Weasley55)

Znalezienie domu, w którym mieszkał Al-Fulani było łatwe, dzięki zwiadowczym umiejętnościom Numo. Wszyscy w suku zdawali się wiedzieć, dlaczego Marokańczyk przybył do miasta. Więc zamiast śledzić biznesmena i prawie na pewno zostać wykrytym, zabójca wolał wyprzedzać jego ruchy. Teraz, gdy Marla zatrzymała się by obwiązać sobie twarz chustą, 47 wiedział, że dobrze zrobił.

Byli także inni potencjalni kupcy, niektórzy byli znani Al-Fulaniemu i witali go z szacunkiem, gdy ten podążał ku rządowi siedzeń, zarezerwowanych dla bogatych VIPów. Gdy biznesmen usiadł, pojawiła się tacka z malutką filiżanką bardzo mocnej kawy i różnymi słodyczami i Al-Fulani w pełni z niej skorzystał, gawędząc z mężczyzną siedzącym po prawej.

Marla stała tuż za swoim klientem, gdzie mogła go osłaniać, badając oczami duży teren. Kupujący i sprzedający sformowali okrąg, przerwany dwoma ścieżkami, przez które towar był wwożony lub wywożony. Ale jej oczy były gdzie indziej, omiatając tanie siedzenia i szukając jakichkolwiek oznak zagrożenia.

Nagle oddział dziesięciu umundurowanych policjantów wypełnił obszar. Wizja palącego się helikoptera pojawiła się w głowie 47. Zabójca cicho zaklął i włożył rękę w swój obszerny thawb, gdy Gazeau szturchnął go w ramię.

- Spójrz! – Powiedział Libijczyk. – Są wynajęci!

Page 172: Hitman Enemy Within

Pewnie tak było, bo zamiast zatrzymać aukcję niewolników, wkrótce stało się jasne, że byli tam po to by ją chronić. Pierwszą rzeczą, jaką zrobili, było zabezpieczenie obu wejść, później rozdzielili się by skontrolować cały pokój. To był także dobry pomysł, bo wielu tutaj obecnych miało przy sobie dużo gotówki.

Zabójca puścił broń z krótką lufą, rozluźnił rękę i nakazał swojemu ciału się odprężyć. Miał nadzieję porwać Al-Fulani tuż sprzed nosa Marli, ale obecność policji położyła kres tym planom, więc mógł tylko czekać.

Aukcja niewolników rozpoczęła się chwilę później, gdy pojawił się człowiek w lnianej czapce i nieskazitelnie białym garniturze. Zwrócił się do tłumu po Francusku i sądząc po głosie, była to przemowa, którą wygłaszał już wiele razy. Mówiła o tym, że rynek nie jest odpowiedzialny za stan umysłowy, emocjonalny i zdrowie psychiczne ludzi, wystawionych na sprzedaż. Wszystkie transakcje zostaną przeprowadzone w Euro, cały towar zostanie zebrany zaraz po aukcji i wtedy też sprzedaż się zakończy.

Po wstępie, pierwsza grupa kupców zgromadziła się w pokoju. Byli to wyłącznie mężczyźni i, sadząc po wyglądzie, wszyscy z tego samego obszaru geograficznego. Prawdopodobnie Sudanu lub Republiki Środkowoafrykańskiej, gdzie bardzo słabo chroniono przestrzegania prawa. Groźnie wyglądający, biały mieszkaniec Afryki Południowej kupił całą partię, pewnie do pracy w nielegalnej kopalni diamentów, albo zbierania plonów na farmie na odludziu.

Następna grupa niewolników składała się z kobiet, wszystkie rozebrano do naga, nim siłą zmuszono je do wejścia. Tutaj, było już wielu chętnych. Nie sposób było się dowiedzieć, ale pewnie co bardziej urodziwe kobiety były przeznaczone na prostytucję w tuzinie możliwych krajów. Reszta natomiast trafi do bogatych domów, gdzie będą żyły życiem niewolnic.

Ale Al-Fulani nie interesował się tym dopóki wszystkie kobiety nie zostały sprzedane i Mahamat Dagash wprowadził swoją grupę

Page 173: Hitman Enemy Within

wychudzonych dzieci na arenę. Wtedy Marokańczyk odstawił filiżankę kawy i zaczął oglądać niewolników przez małą lornetkę.

Kola i jej brat Baka wystraszyli się tłumu i trzymali się razem, dopóki Dagash nie rozdzielił ich siłą.

Gdy wznowiono aukcję widać było nagłe ożywienie, a Al-Fulani konkurował z czarnoskórym mężczyzną z Nigerii. Gdy ten proces dobiegł końca, Al-Fulani był zadowolony z osiemnastu dzieci, które będą mu towarzyszyły w drodze do Fez.

Kola wybuchła płaczem, gdy Baka został od niej zabrany i musiał dołączyć do tych, których kupił ten człowiek.

- Pamiętaj moje imię! – Krzyknęła rozpaczliwie dziewczynka, gdy go zabrali. – Tak, jak ja będę pamiętać Twoje!

Baka próbował odpowiedzieć, ale zachwiał się, gdy otrzymał cios wierzchem dłoni w usta i mężczyzna uzbrojony w bicz wykrzykiwał rozkazy, których młodzieniec nie mógł zrozumieć.

- Będziemy śledzić niewolników Al-Fulani. – Powiedział Agent 47. –Później, gdy do nich dołączy, wykonamy nasz ruch.

Gazeau skinął potwierdzająco, ale w głębi duszy wiedział, że to nie będzie takie łatwe, ponieważ w Afryce Północnej nic nigdy nie było łatwe.

Aukcja dobiegła końca i tłum zaczął się zmniejszać. Marla spostrzegła kątem oka mężczyznę, który z początku wyglądał znajomo, ale po spojrzeniu drugi raz, agentka Puissance-Treize zdała sobie sprawę, że się myliła. Mężczyzna nie tylko nosił panoramiczne okulary i był ubrany w thawb, ale najwidoczniej siedział w towarzystwie dwóch Arabów, a Agent 47 był znany z tego, że pracuje sam.

Po chwili arena zaczęła się wyludniać i życie toczyło się dalej.

Page 174: Hitman Enemy Within

NA PÓŁNOCNY ZACHÓD OD OUM-CHALOUBA

Minął dzień od aukcji w Oum-Chalouba, a sprawy nie układały się dobrze. Obserwując konwój czterech pojazdów Al-Fulaniego, który opuszczał miasto oraz podążając za nim na pustynię, Agent 47 i jego kompani mieli się zbliżyć do Marokańczyka, gdy ciężarówka wypełniona policją minęła ich z rykiem. Kilka mil dalej, wjeżdżając na płaskowyż, zabójca był w stanie popatrzeć na północny zachód. Tam zobaczył pięć obłoków kurzu, każdy w bliskiej odległości od siebie, które wskazywały na to, że Al-Fulani miał policyjną eskortę. Ta, razem z Marlą i jej ochroniarzami, byłaby niemożliwa do pokonania, zwłaszcza na otwartym terenie.

Więc, była to frustrująca myśl, mogli tylko podążać za Marokańczykiem i czekać aż coś się wydarzy.

Czas mijał żmudnie, dopóki czerwono-pomarańczowe słońce nie zawisło na niebie i miasto Faya nie pojawiło się przed nimi. Zgodnie z mapą było ono większe od Oum-Chalouba i miało własne lotnisko, więc 47 był zdziwiony, gdy odległe obłoki pyłu skręciły w prawo i skierowały się na północ.

- Co on do diabła robi? – Wymamrotał zabójca, gdy pojazd przedzierał się przez serię wydm, a Gazeau walczył z wielką kierownicą.

- Nie ma sposobu by się tego dowiedzieć. – Powiedział Libijczyk ponuro. – Ale moim zdaniem Sous-Prefet w Faya jest o wiele lepszy niż ten w Oum-Chalouba i zapewne nie pochwala niewolnictwa. To zmusza Al-Fulani do użycie jedynego innego lotniska w okolicy, czyli portu lotniczego w Quadi Doum.

Agent 47 zmarszczył brwi. – Quadi Doum?

- Taaa. – odparł tamten – W latach 80-tych, gdy Muammar Gaddafi próbował przejąć północną część Czadu, zbudował bazę wojskową około 32 km na północ stąd, ale została opanowana.

Page 175: Hitman Enemy Within

- Więc lotnisko wciąż funkcjonuje.

- Wciąż jest tam pas startowy. – Odrzekł Gazeau złowrogo. – Ale najpierw musisz przejść przez pole minowe, otaczające bazę.

- A Al-Fulani może to zrobić?

- Wielu ludzi może.- Odparł Libijczyk. – Włącznie ze mną. Mój ojciec pokazał mi drogę, ale to bardzo niebezpieczne.

- Nie mamy wyboru. – Odpowiedział ponuro Agent 47. – Poza tym, jeśli dopadniemy Al-Fulani nim jego samolot wyląduje, nie będzie miał gdzie uciekać. To może być okazja, na którą czekałem.

- Bałem się, że powiesz coś w tym stylu. – Odparł Gazeau sucho. – To oznacza, że musimy przejść przez pole minowe dziś w nocy, żeby być na pozycjach do rana.

- Będzie ubaw. – Powiedział 47 gapiąc się przez brudną szybę. – Nie mogę się doczekać.

Musieli zatrzymać się i poczekać na zapadnięcie zmroku, żeby nie zdradziły ich obłoki pyłu, wydzielane przez pojazd. W miejscu, gdzie wszystkie pojazdy powinny kierować się na Faya,, gdy Al-Fulani i jego konwój zjadą z piste, każda oznaka „ogona” będzie podejrzana. Znając rozmiar ochrony Marokańczyka, 47 wiedział, że będzie potrzebował przewagi w rodzaju elementu zaskoczenia, jeśli chce wygrać jakąkolwiek potyczkę.

Gdy nastała noc, rozpoczęli ostateczną wędrówkę do Quadi Doum, z Numo idącym przed nimi i Gazeau za kółkiem. 47 próbował skupić pozbawiony snu wzrok na odbiorniku GPS, przyklejonym taśmą klejącą do jego lewego uda. Dzięki temu miał wolne ręce i mógł zająć się pogniecioną mapą i długą listą wskazówek Libijczyka. Źródłem światła był przedni reflektor, który włączył 47, dając instrukcje przez radio.

- Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… Skręć ostro w lewo.

Page 176: Hitman Enemy Within

Numo, wyposażony w krótkofalówkę Motorola Talkabout 200, starannie skręcił i skierował się na zachód. Miał kompas, który świecił słabo na jego dłoni i miał mu wskazywać dobry kierunek. Gazeau zaczekał, aż pojazd dojedzie dokładnie do miejsca, w którym trzeba skręcić, szarpnął kierownicą w lewo i zredukował bieg. Mercedes szarpnął, gdy puszczono sprzęgło, słabo przyspieszył i jechał dalej do przodu.

Zabójca, który nie był świadomy tego, że wstrzymuje oddech, wolno odetchnął.

- Cholera, dlaczego tak dużo zakrętów?

- Może tego nie widać. – Odparł Libijczyk – Ale jesteśmy na drodze. Kiedy Gaddafi kazał swoim oddziałom wybudować pas startowy, położyli miny według dokładnego wzoru, co pozwalało każdemu, kto był wyposażony w zegarek i kompas, dostać się do bazy przez cztery dwupasmowe drogi. Po jednej dla każdego kierunku geograficznego. Zakręty miały powstrzymać niepożądanych gości.

- Czy to zadziałało?

-nie, do diabła. Baza była pod dowództwem Pułkownika Khalifa Assa Uadi. Wbrew temu, że miał 4000 ludzi, 20 samolotów i jakieś 200 czołgów, ten idiota pozwolił pospolitemu oddziałowi Czadu znaleźć drogę przez pole minowe, podziurawić ogrodzenie i wejść do bazy. Upadła w przeciągu kilku godzin.

- Dużo wiesz o tej bitwie.

Gazeau uśmiechnął się. Jego zęby błysnęły w świetle tablicy rozdzielczej.

- W latach, gdy mój ojciec opuścił Francuską Legię Cudzoziemską, od czasu do czasu przyjmował niezależne zlecenia. Był z oddziałami Czadu, gdy weszli do bazy.

Page 177: Hitman Enemy Within

- Więc narysował mapę dróg?

Libijczyk potrząsnął głową.

- Nie było takiej potrzeby. Jeden z oficerów Uadiego sprzedał mojemu ojcu mapę za równowartość 25 dolarów. Później, gdy Libijskie oddziały odeszły, pas startowy stał opuszczony. Tata zawsze trzymał tu zapasy, tak jak ja. Jakieś dwa lata temu wziąłem jego wskazówki i zamieniłem na długość i szerokość geograficzną by móc skorzystać z GPS.

Agent 47 użył prawej ręki by włączyć podręczną Motorolę.

- Bądź w gotowości. Przed nami kolejny zakręt.

Numo, którego praca polegała na rozglądaniu się za minami, które mogły przesunąć się razem z ciągle ruchomym piaskiem, wcisnął guzik nadawczy na znak potwierdzenia.

Pustynia była zaskakująco zimna w nocy. On jednak zdawał się odporny na psychiczny dyskomfort zapewnie ignorował to i koncentrował się na obecnym zadaniu.

To była w końcu Sahara, gdzie śmierć czaiła się kilka metrów od ciebie.

W momencie, gdy długa, wąska rysa pojawiła się na wschodnim horyzoncie i różowe światło zalało niebo, Agent 47 był gotów na pierwsze zabójstwo.

Pojazd zostawiono na środku suchej wadi i pokryto siatką kamuflażową, którą Gazeau miał zawsze przy sobie. Teraz, gdy pokonali całą drogę do bazy bez wysadzenia się w powietrze, wszystko co 47 i jego kompani musieli zrobić, to zneutralizować połączone siły około 18 ochroniarzy i oficerów policji by zamienić miłą, produktywną pogawędkę z Al-Fulani. To nie była drobnostka, ale zdaniem agenta możliwa do wykonania przez ich trójkę, jeśli tylko mądrze to rozegrają.

Page 178: Hitman Enemy Within

By mieć wszelką możliwą przewagę, Agent 47 kazał Gazeau narysować trzy identyczne mapy bazy. Później, sprawdzając czy wszystkie radia działają, mężczyźni odpełzli na miejsce około 90 metrów od granicy bazy. Zabójca oszacował, że stary maszt radiowy ma około 30 metrów wysokości, co czyni z niego idealną wieżę obserwacyjną. Miejsce, z którego obserwator o sokolim wzroku, mógłby obserwować teren na kilka mil wokół. Z myślą o obronie 47 umieściłby na jego szczycie jednego ze swoich najlepszych ludzi.

Ale czy Marla zrobiłaby podobnie? To było ważne pytanie, ponieważ jeśli tak, musiałby najpierw zabić obserwatora by zachować element zaskoczenia. Wciąż jednak było za ciemno by się upewnić.

Denerwowało go leżenie tutaj, gdy słońce wschodziło, z pełną świadomością, że cenny czas ucieka. Ale Agent 47 zmusił się by pozostać tam gdzie jest, a poranne światło pomału, kawałek po kawałku zaczęło oświetlać wieżę. Mniej więcej w połowie wysokości widać było platformę. Obraz zatrząsł się, gdy zabójca podźwignął Walthera WA 2000. Ciężko było utrzymać broń nieruchomo, bo była skierowana pod zbyt wysokim kątem, ale nie było wątpliwości, że na małym trójkącie z metalu kucał obserwator i że miał na plecach karabin, który wyglądał na karabin do polowań*. Lina zabezpieczająca trzymała wartownika przy wieży, a ten patrzył na północ. Zabójca zwrócił się do Gazeau

* ( nie wiedziałem jak to napisać, ale chodzi tu o bron używaną do polowań, ze strzałkami ze środkiem usypiającym, zamiast ostrej amunicji – dop. Weasley55)

- Jest tam wartownik, ale potrzebuję czegoś do podparcia karabinu. Wstań na czworaka.

Libijczyk zrobił dziwną minę, ale przyczołgał się na miejsce i poczuł lufę karabinu na plecach. To była poniżająca poza, w dodatku taka, którą wartownik na pewno by zauważył, gdyby odwrócił się na południe. Gazeau wiedział, że wtedy on, a nie „Taylor” zostanie najpierw namierzony.

Page 179: Hitman Enemy Within

W międzyczasie Agent 47 odkrył, że nawet z prowizoryczną podpórką karabinu wysokość była tak duża, że strzał był trudny do wykonania. Nie miał jednak wyboru, więc zabójca wsunął nabój do komory, wymierzył celownik w tors wartownika i lekko skorygował, biorąc pod uwagę zachodni wiatr. Później głęboko odetchnął i z całej siły nacisnął spust.

Walther trącił go w ramię, rozległo się ciche puf, gdy pocisk opuścił lufę i mężczyzna na wieży wygiął się.

Obserwator nie mógł spaść dzięki linie asekurującej, ale jego lornetka spadła. Agent 47 wstrzymał oddech, gdy spadała w dół, znikając za jednym z okolicznych budynków i zapewne rozbijając się na setki kawałków o beton poniżej. Czy ktoś to usłyszał?

Wydawało się to prawdopodobne, ale minęło 20 sekund, minuta, 5 minut i żadnych śladów alarmu. Zabójca pozwolił sobie na normalny oddech.

Gazeau był już przy jego boku, gotowy na następny krok.

- Ok. Pierre. Dojdź do wieży. Wespnij się na nią, jeżeli możesz, przyjrzyj się bazie i powiedz mi gdzie oni są – Agent odwrócił się w lewo. – Numo, idź na zachód. Znajdź dobrą pozycję i bądź gotów na strzelanie do celów.

Obaj mężczyźni skinęli głowami i odbiegli, gdy 47 torował sobie drogę do zapiaszczonych, i podniszczonych resztek ogrodzenia. Miało wiele dziur, więc wybrał najbliższą.

Będąc w środku, znalazł się na granicy tego, co kiedyś było wojskowym placem defiladowym. Beton był popękani i miejscami pokryty piaskiem naniesionym przez wiatr, jednak wciąż dało się poznać, czym kiedyś był. Problem polegał na tym, że wszystkie budynki znajdowały się na drugim końcu terenu.. Agent 47 nie chciał wychodzić przez tak duży, nieosłonięty teren, ale nie było wyjścia,

Page 180: Hitman Enemy Within

jeżeli nie chciał iść okrężną drogą, której długość sama w sobie byłaby ryzykowna.

Więc agent wstał i zaczął biec.

Mossberg typu pump-action* obijał się o jego plecy, a waga dodatkowej amunicji spowalniała zabójcę, gdy biegł do trzech aluminiowych masztów flagowych, które oznaczały przód tego, co kiedyś było budynkiem administracyjnym Prefabrykowana budka zrobiona była z falistego metalu i miała setki dziur po pociskach. Nie wiadomo, czy te strzały wystrzelili Czadyjczycy, podczas najazdu na bazę, czy wandale później.

* (http://pl.wikipedia.org/wiki/Pump_action - A co się będę wysilał :P – dop. Weasley55)

Trzy kroki zaprowadziły 47 do roztrzaskanych, podwójnych drzwi, zwisających do wewnątrz. Zabójca prześlizgnął się prze nie i natychmiast znalazł się w ciemnej recepcji. Szybki rekonesans ujawnił pół tuzina biur za nią, z których jedno było większe od innych i prawdopodobnie należało do głównodowodzącego. Agent 47 mógł sobie wyobrazić nieudolnego Pułkownika Uadi, siedzącego za biurkiem i próbującego zrozumieć co się działo, gdy podległy mu obiekt rozpadał się wokół niego.

Budynek został splądrowany więcej niż raz, co oznacza, że zabrano wszystko o jakiejkolwiek wartości, ale kilka symboli przeszłości pozostało. Pomiędzy przedmiotami, na które zwrócił uwagę 47 była kurtka, wciąż wisząca na wieszaku, zdjęcie ładnej kobiety na brudnej podłodze i tablica pamiątkowa upamiętniająca jakieś osiągnięcie, wciąż przybita do ściany. Żadna z nich nie była ważna dla agenta na czas, gdy on przejął to miejsce.

Marla nie miała tylu ludzi by zabezpieczyć całą bazę, więc zrobiłaby najlepiej, wybierając dogodne do obrony miejsce w środku kompleksu, wyznaczając granice i siedząc w zbitej grupie, dopóki nie przyleci samolot. Gdy zabójca spojrzał jeszcze raz na odręczną mapę

Page 181: Hitman Enemy Within

Gazeau, myślał, że wie, które miejsce wybrała. To miejsce wybrałby on, gdyby decyzja należała do niego.

Najbardziej obiecującym kandydatem byłoby to, co pozostało ze starej bazy naprawczej lotniska, która składała się z dużego, prefabrykowanego budynku stojącego przed główna drogą kołowania, ale był odległy co najmniej o 30 metrów od pobliskich hangarów. Ta struktura umożliwiłaby Marli wjechanie samochodami do środka, skąd nie mogłyby być namierzone z powietrza, na trzymanie, a także na trzymanie niewolników w jednym miejscu oraz na dobre pole do ostrzału wokoło.

Więc, przypuszczając ze jego założenia były prawidłowe, ważne byłoby zbliżenie się do bazy naprawczej nim wróg spróbuje skontaktować się z martwym obserwatorem lub nim samolot zacznie lądować. Mógł być już w drodze.

Z tą myślą w głowie zabójca wyśliznął się na zewnątrz, szedł wzdłuż przodu budynku i zniknął w ruinach Quadi Doum.

Było wystarczająco zimno by Marla mogła zobaczyć swój oddech, pijąc gorącą herbatę i patrząc na obsypany piaskiem pas startowy biegnący w kierunku szybko wschodzącego słońca.

Szefowa ochrony była nerwowa, co wydawało się głupie, biorąc pod uwagę rozmiar sił, jakimi dysponowała. Ale nawet jeśli agentka Puissance-Treize miała pod ręką 16 ludzi, 6 z nich było policjantami, którzy nie przyjmowali rozkazów od kobiety. Zaś kiedy pozostała dziesiątka wiedziała, że lepiej się jej nie sprzeciwiać, Marla oszacowała, że tylko na siedmiu z nich można liczyć w starciu. Reszta to krewni Al-Fulani, którzy byli o wiele lepsi w dźwiganiu broni, niż w strzelaniu z niej.

Więc, wliczając siebie, Marla miała w przybliżeniu 8 ludzi, do których można było polegać w sprawie ochraniania go.

Poza tym. – Myślała Marla. – Nasz obserwator dostrzeże problem, na długo nim się pojawi, i ostrzeże nas. To była uspokajająca myśl i

Page 182: Hitman Enemy Within

skończywszy herbatę, agentka Puissance-Treize odwróciła się by wrócić do środka budynku.

Dziecko zaczęło płakać, mężczyzna warknął na nie i hałas ucichł.

Gdyby nie rozbite szkło, które zachrzęściło pod butami 47, gdy ten na nie nadepnął, policjant mógł nigdy nie dowiedzieć się o zbliżającej się śmierci.

Na przekór rozkazom europejskiej kurwy Al-Fulaniego, wyszedł by się rozejrzeć, tak na wypadek, gdyby kilka pokoleń grabieżców przegapiło coś cennego. Nic wielkiego, był zbyt dużym realistą by się tego spodziewać, ale może jakiś regulowany klucz, albo dobry składany nóż, albo…

Ale wtedy usłyszał chrzęst, poczuł, że w brzuchu ma pustkę i chciał chwycić wielki rewolwer, wiszący mu przy biodrze. Niestety pętla z żyłki zaciskała się już wtedy wokół jego gardła, co spowodowało, że zaczął szarpać nieugięte więzy w daremnej próbie ich rozluźnienia.

Świat zasnuła czerń.

Policjant upadł, a 47 wyszedł by zastanowić się nad następnym ruchem. Kusiło go by przywłaszczyć sobie mundur trupa, ale to było marnotrawienie czasu i Numo mógł go wziąć za cel. Zabójca zaciągnął więc ciało do hangaru i ostrożnie zamknął jego drzwi nim poszedł dalej.

Szare budynki stały po obu stronach ulicy. To co zdawało się być barakami i magazynami było po lewej. Długi rząd jednopoziomowych hangary były po prawej. Numery na nich były wciąż czytelne. Wszędzie gdzie nie spojrzał 47, widział częściowo rozebrane wozy, stos niemożliwej już do zidentyfikowania maszynerii i wszelkiego rodzaju śmieci. Było bardzo mało rdzy, dzięki suchemu klimatowi.

Sądząc po graffiti na wielu budynkach, nie wspominając o pozostałościach po niedawnym obozowisku, zabójca miał wrażenie, że byli inni, którzy wiedzieli jak przedostać się przez pole minowe.

Page 183: Hitman Enemy Within

Ale te myśli zostały przerwane, gdy pocisk rozkruszył beton dokładnie na wprost niego. Suchy huk wystrzału karabinu rozszedł się pomiędzy budynkami i element zaskoczenia został utracony na zawsze.

Jak tylko odgłos wystrzału ucichł, Marla była już przy swoim radiu, sprawdzając po kolei każdego ze swojego oddziału. Chwilę zajęło ustalenie, że człowiek na wieży był martwy, że jeden z policjantów zaginął, a to musiał być drugi obserwator, który miał szczęście i wytropił intruza z dachu, następnie zaczął do niego strzelać.

Niestety skurczybyk nie trafił. Ale chociaż czuwał i zwracał uwagę na to, co robi. Tak jak jej wszyscy ludzie do tej pory.

- Dzień dobry, moja droga. - Powiedział Al-Fulani, gdy podszedł spokojnym krokiem tam, gdzie stała agentka Puissance-Treize. Dopiero wstał i po nocy spędzonej z dwójką dzieci, wciąż był ubrany w czerwoną, jedwabną piżamę. – Co się dzieje?

- Próbuję to ustalić. – Odparła szybko Marla. –Ktoś tam jest, to jasne, ale kto? To mogą być tubylcy, chcący ukraść nasze samochody, ale fakt, że nie boją się policji i to, w jaki sposób zabili obserwatora, zdają się sugerować inną możliwość.

- Cóż, jestem pewny, że zajmiesz się tą sprawą. – Powiedział Marokańczyk z pełnym zaufaniem. – Wszystko, co musisz zrobić to utrzymać ich na dystans. Samolot będzie tutaj najdalej za 3 godziny.

To była dobra rada i Marla wzięła ją sobie do serca, gdy wyszła na patrol. Oto miała okazję by udowodnić, do czego jest zdolna, przypomnieć wszystkim Kaberow świata, gdzie ich miejsce i zapewnić sobie trwałą reputację w Puissance-Treize. Później, z dalszym sponsoringiem Al-Fulaniego, świat stał przed nią otworem!

Podtrzymana na duchu przez te myśli, Marla zaczęła wspinać się na schody wiodące na płaski dach.

Page 184: Hitman Enemy Within

- Są w budynku naprawczym. – Powiedział Gazeau ze swojego miejsca na wieży radiowej. Było to bardzo odsłonięte miejsce, jakieś 7 metrów niżej od wieży, na której wciąż wisiało ciało obserwatora. Libijczyk wiedział, że ochrona Marokańczyka mogła go zobaczyć, bo pociski odbijały się od metalu wokół niego.

Przekaz potwierdzał to, co Agent 47 podejrzewał wcześniej, gdy szedł w kierunku tego, co nazywali „ sekcja sześć”.

- Dobra robota. – Odpowiedział człowiek znany jako Taylor. Jego głos był czymś niewiele więcej od oschłego szeptu. – Teraz zejdź z wieży, nim ktoś cię zastrzeli. – Gazeau był daleko przed nim i już schodził z metalowej drabiny, gdy usłyszał przekaz, ale docenił go, gdy pocisk poszarpał mu rękaw.

Słyszał, że mężczyzna próbował w tym czasie skontaktować się z Numo.

- Słyszysz mnie?

- Tak. – Odparł Libijczyk. – Słyszę.

- Czy możesz oddać strzał w kierunku budynku naprawczego?

- Numo patrzył przez swój celownik. Z jego miejsca, na chodniku, który okrążał nadziemny zbiornik z wodą, mógł widzieć budynek o których mowa i dwóch, nie, trzech ludzi stojących na dachu.

- Tak, mam.

- Wiec zacznij ostrzeliwać. – brzmiało polecenie. – Pociski przejdą przez metalowe zewnętrzne ściany. Chcę, żebyś wykurzył ich stąd na otwarty teren. Spróbuj jednak nie zastrzelić Al-Fulani. To niedozwolone.

To był rozkaz wydany z niesamowicie zimną krwią, ponieważ w budynku naprawczym były dzieci, a jasne było, że człowieka o

Page 185: Hitman Enemy Within

imieniu Taylor to nie obchodzi. Jednak Numo miał dzieci. Dużo dzieci i nie miał zamiaru zastrzelić dzieci kogoś innego.

To nie dotyczyło jednak dorosłych na dachu, więc powiedział „Robi się” i wybrał pierwszą osobę do zabicia.

Marla mogła poczuć przedsmak gorącego słońca, gdy otworzyła drzwi i wyszła na metalowy dach. Za niedługo ( około godzinę) powierzchnia będzie zbyt gorąca by na niej stanąć. Wiedziała, że mężczyzna na wieży został zmuszony do zejścia na ziemię, ale gdy obracała się by szybko rozejrzeć się wokół, agentka Puissance-Treize spostrzegła ruch na wieży ciśnień!

- Na ziemię! – Wrzasnęła. – Ktoś jest na…

Ale ostrzeżenia nadeszło za późno. Strzelec nacisnął spust i wysłał pocisk lecący ku swojemu celowi. Mężczyzna najbliżej Marli właśnie się odwracał by na nią spojrzeć, gdy pocisk uderzył go w tors i powalił. Następnie, zanim ktokolwiek mógł zareagować, słychać było kolejny wystrzał z karabinu i następny mężczyzna upadł.

Marla poczuła, jakby brodziła w ruchomych piaskach, gdy odwracała się z powrotem w kierunku drzwi i rzuciła się w ciemność za nimi. Rozległo się głośne KLANG i odgłos wystrzału, gdy trzeci pocisk rozbił się o stal. W tym momencie domyśliła się prawdy.

To, co było schronieniem, zamieniło się w pułapkę.

Chudy, niemalże wychudzony kapral kierował ocalałymi policjantami. Był wściekły nie tylko przez stratę jednego ze swoich ludzi, ale jeszcze bardziej rozwścieczały go powtarzające się próby przejęcia kontroli przez tą dziwkę.

Więc, gdy zaczęła się strzelanina, poprowadził swoich ludzi obok drżących ze strachu dzieci do tylnych drwi budynku.

Potem, wiedząc jak ważne może być dobre przywództwo, wyszedł pierwszy

Page 186: Hitman Enemy Within

Agent 47 był w tym czasie 15 metrów od budynku naprawczego i miał właśnie sprawdzić niechronione tylne drzwi, gdy niespodziewanie się otworzyły. Przygotowując się na bliskie starcie, miał już strzelbę w rękach.

Gdy policjant ruszył na zabójcę, broń wydawała swoje charakterystyczne BUM-TRZASK raz za razem, gdy podskoczyła i gruby śrut rozwalił mężczyznę. Krew opryskała beton, przejście i wnętrze budynku.

Marla w tym momencie była już z powrotem na głównym piętrze Wszelkie plany o szybkim przejściu przez tylne drzwi odrzuciła, gdy zobaczyła krew pryskającą przez drzwi. Więc ona i jej strażnicy wyszli z automatami. To zmusiło strzelca do wysunięcia komory i włożenia pocisków, gdy się wycofywał

To był Agent 47.

Gdy tylko zagrożenie minęło, Marla usłyszała ryk silnika Pojazd brzmiał jak rozwścieczona bestia, gdy przejechał przez drogę do kołowania i rozbił podwójne drzwi strzegące wnętrza, otwierając je na szerokość. Po tym nastąpił pisk opon, gdy kierowca wdepnął na hamulec i kakofonia krzyków, gdy przerażone dzieci rozbiegły się na wszystkie strony.

Marla mogłaby w tej chwili zgromadzić ocalały oddział, ale wielki zderzak uderzył agentkę Puissance-Treize pod kątem i odrzucił ją na jeden z zaparkowanych samochodów.

To pozbawiło przytomności szefową ochrony.

Agent 47 musiał nadepnąć na pierś martwego kaprala, by wejść przez tylne drzwi.

Czterech ze strażników Al-Fulani miało na tyle przytomności umysłu by zareagować, ale oba Silverballery były już wyjęte i 47 wystrzelił nimi szybką serię. Nieszczęśni strażnicy zostali zmuszeni do

Page 187: Hitman Enemy Within

wykonania makabrycznego tańca, gdy uderzyły w nich ciężkie naboje kaliber 45.

Później było słychać więcej strzałów, tym razem stłumionych, gdy pozostali strażnicy próbowali uciec przez boczne drzwi, tylko po to by trafić na pociski od bystrookiego Numo.

Zadowolony, że sytuacja była pod kontrolą, 47 przeładował obydwa pistolety przed rozejrzeniem się za Al-Fulani.

Agent znalazł Marokańczyka skulonego w magazynie, gdzie drżał jak listek i niedawno osrał swoją uroczą, jedwabną piżamę.

- Dzień dobry. – Powiedział zabójca uprzejmie, gdy przerażony biznesmen gapił się na niego. – Nazywam się Taylor i mam do Ciebie kilka pytań.

Nie było żadnych historycznych źródeł, które by to udokumentowały, ale lotnisko w Quadi Doum upadło po raz drugi, a sępy krążyły nad nim.

Page 188: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XV

RZYM, WŁOCHY

Diana poleciała do Rzymu na trzydniowe wakacje i spała w swoim apartamencie w St. Regis Grand. Gdy przyszli po nią mężczyźni w czerni.

Drzwi były oczywiście podwójnie zamknięte, ale to stanowiło drobny problem, dla ludzi za nimi. Z łatwością wyłamali zamek, wyciągnęli broń i przygotowali się do wejścia.

Jednak, gdy tylko napastnik na przedzie obrócił gałkę w drzwiach i przyłożył ramię do drewna, jedyną reakcją było głośne BIIP BIIP BIIP, dochodzące z miniaturowego alarmu w kształcie klina, który Diana wepchnęła pod drzwi.

Mniej niż 10 sekund zajęło wsunięcie długiego, wąskiego łomu pod drzwi i usuniecie klina. Pomimo tego Diana już strzelała, gdy drzwi otworzyły się z hukiem.

Pierwszy agent dostał pociskiem 9mm dokładnie pomiędzy oczy i upadł na ziemię jak ścięty toporem. Człowiek zaraz za nim miał więcej szczęścia, bo nosił kamizelkę kuloodporną i przyjął dwa pociski na pierś bez większych zranień.

Ale gdy tylko impet odrzucił drugiego agenta, Pan Nu strzelił Taserem X26*, który wystrzelił dwie próbki w Dianę. Oba uderzyły w cel i dostarczyły wystarczającą ilość napięcia by powalić jej wciąż drgające ciało na ziemię.

* ( paralizator – dop. Weasley55)

- Sprowadź wszystkich do sypialni. – Rozkazał treściwie Nu. – Ja zajmę się ochroniarzami hotelu. Diana wylądowała na swoim łóżku, dziko się rzucając, martwy agent został wrzucony do jej wanny, a mężczyzna, który przyjął dwa pociski 9 mm na pierś został posadzony na fotel, który zajmował jeden róg zdobionej sypialni.

Page 189: Hitman Enemy Within

W tym czasie Pan Nu zdjął garnitur, muszkę i zmierzwił sobie włosy. W tym zaimprowizowanym przebraniu wyszedł do holu i czekał tam, gdy dwóch ochroniarzy hotelowych w cywilu wyszło z windy.

- Słyszałem trzy głośne petardy. – Naskarżył Nu wojowniczym tonem. - Macie dzieci mieszkających na tym piętrze? Moja żona i ja oczekiwaliśmy trochę ciszy i spokoju za te pieniądze. Zwłaszcza w St.Regis

Obaj ochroniarze szybko zaczęli przepraszać i obiecali przeprowadzić szczegółowe śledztwo. Zapukali nawet do sąsiednich drzwi by inny pomylony gość mógł na nich nawyzywać. Potem, nie mogąc ustalić dokładnej przyczyny ani źródła hałasów, podobnych do wystrzału petard, ta dwójka musiała się wycofać.

Pan Nu wszedł ponownie do apartamentu Diany i wrócił do jej sypialni. Jak większość heteroseksualnych mężczyzn, którzy ją spotkali, kierownik często zastanawiał się, jak Diana wyglądałaby bez ubrania. Teraz wiedział. Fakt, że jej nadgarstki i kostki były przymocowane do kolumienek baldachimu, czynił ten widok jeszcze bardziej interesującym.

Mimo, że wciąż dochodziła do siebie po ataku paralizatorem, kontrolerka była wyraźnie przytomna i, sądząc po jej spojrzeniu, niesamowicie wściekła. Jej pełne i najwidoczniej naturalne piersi były nieco spłaszczone przez to, że leżała na wznak. Jednak nie dotyczyło to sutków, które były różowe i sztywne.

Potem Nu pozwolił opadać wzrokowi w dół , przez jej płaski brzuch ku miejscu pomiędzy jej nogami. Większość jej włosów łanowych została usunięta i sadząc po małym trójkącie białej skóry, który tam zobaczył, było jasne, że kontrolerka lubiła stringi. Biodra Diany były trochę za wąskie jak na kobietę albo przynajmniej tak wydawało się Nu, ale jej kształtne nogi nadrabiały tą wadę.

- Skończyłeś już? – Spytała kontrolerka pogardliwie. – Może chciałbyś papierosa?

Page 190: Hitman Enemy Within

Nu uśmiechnął się lekko, gdy siadł obok niej na łóżku.

- Moja droga, droga Diano. Brzmisz tak dzielnie! Ale, jak zapewnie wiesz lepiej niż inni, ciężko mówić twardo, gdy zacznie się cięcie.. Używamy chirurgicznej kauteryzacji*. To był jeden z twoich pomysłów jak przypominam. Bardzo dobry zresztą! Ponieważ kauteryzacja blokuje naczynia krwionośne, nawet, jeśli je przetnie. To zapobiega wykrwawieniu się i utrzymuje cel dłużej przy życiu. Jest jeszcze dosyć wyraźny odór spalenizny, kolejny czynnik tego procesu.

* (http://www.slownik-online.pl/kopalinski/5AA86875102EA277C12565E700536D14.php - lub mniej fachowo „ wypalanie” Chodzi tu więc zarówno o zabieg chirurgiczny, przygrzewania części ciała Np. laserem, ale to słowo wywodzi się także od piętnowania żelaznym prętem)

- Weźmy na przykład ten sutek.- Powiedział Nu chwytając jego czubek pomiędzy kciuk, a palec wskazujący.- Będziesz mogła widzieć jak go odcinamy, czuć potworny ból i wąchać odór własnego, palącego się ciała jednocześnie! Kto wie? Może wepchniemy ci kawałek do ust żebyś mogła też poczuć smak? Albo, - dodał zamyślony kierownik – Możesz po prostu powiedzieć mi prawdę.

- O czym? – Spytała Diana. – I zabierz te łapy!

- O twoich powiązaniach z Puissance-Treize. – Odrzekł cicho Nu, kontynuując uciskanie, ale tym razem mocniej.

Diana skrzywiła się z bólu.

- Nie mam powiązań z Puissance-Treize.

- Ah, ależ sądzę, że masz. – Poprawił ją kierownik. – Jak inaczej wyjaśnisz milion dolarów przelanych na twój rachunek rozliczeniowo-oszczędnościowy cztery dni temu, mieszkanie w Nowym Jorku

Page 191: Hitman Enemy Within

darowane tobie trzy dni temu i obligacje Amerykańskiego Skarbu Państwa o wartości trzech milionów dolarów w twoim portfelu akcji, które pojawiły się przedwczoraj? Płacimy ci dobrze, bardzo dobrze, ale jak mogłaś się skusić na ponad 6 milionów w mniej niż rok? Zwłaszcza od firmy kontrolowanej prze Puissance-Treize?

Pan Nu wycisnął w tym czasie całą krew z sutka. Diana próbowała jak mogła, ale nie dała rady ukryć bólu. Jej twarz była ściągnięta bólem, gdy przemówiła przez zaciśnięte zęby.

- To sztuczka. Nie rozumiesz? Puissance-Treize próbuje ochronić prawdziwego zdrajcę, żeby on albo ona mogła nas dalej sprzedawać! Poza tym, jeśli ja byłabym osobą, której szukacie, czy uważasz, że byłabym na tyle głupia by odbierać pieniądze od kontrolowanej firmy? Nie obrażaj mnie w ten sposób.

Nu puścił sutek i położył rękę na jej brzuchu. Skóra kontrolerki była gładka i ciepła. Palcem wskazującym kręcił kółka wokół jej pępka

- Sześć milionów to duży wydatek jak na zmyłkę.

- Nie, jeśli biznes, który próbujesz przejąć przynosi dochody ponad biliona rocznie. – Odparła Diana twardo.

- Otóż to. – Przyznał gładko Nu. – Dlatego ciągle jeszcze żyjesz. Przewodniczący ma do ciebie słabość i zamiast niszczyć taką piękność, być może niepotrzebnie, chce poczekać na wszystkie fakty. Agent 47 powiedział, że jest bliski dogonienia Al-Fulani, gdy składał telefonicznie raport. Więc, kto wie? Może nas przedsiębiorczy przyjaciel zbliży się do prawdziwego zdrajcy.

- Jednak, jeśli nie, to twoja najbliższa przyszłość będzie nieco bolesna.

Ten komentarz nie wymagał odpowiedzi i kontrolerka milczała, gdy Nu wstał i odwrócił się twarzą do najbliższego agenta. Chudego człowieka, któremu ciężko było oderwać wzrok od nagiego ciała. Diany.

Page 192: Hitman Enemy Within

- Przykryj ją czymś – poinstruował Nu – spakuj jej rzeczy, zajmij się wymeldowaniem i zawieź ją na lotnisko. Przewodniczący chce, żeby dziś w nocy była z powrotem na pokładzie „Danjou”. – Odwrócił się do Diany.

- Reszta jest w rękach 47.

Aristotle Thorakis był w swoim domu w Sintra ( Portugalia), gdy zadzwonił telefon. Było tuż po drugiej nad ranem, ale wciąż nie spał, przeglądając kwartalne sprawozdania finansowe firmy, gdy zadzwonił Pan Nu. Morski magnat był ostrożny i ukrył radość, którą poczuł gdy kierownik powiedział mu o śledzeniu Diany i dużym prawdopodobieństwie, że kontrolerka była źródłem niszczycielskich przecieków.

Po tym jak słuchawka telefonu była bezpiecznie na swoim miejscu poczuł, że może spokojnie wykrzyknąć zwycięskie „TAK!!” i wymachiwać prawą pięścią w górę i w dół.

W tym momencie chciał zadzwonić do Pierre’a Douay’a i podziękować Francuzowi za ochronę, ale wiedział, że lepiej tego nie robić. Było duże prawdopodobieństwo, że Agencja wciąż monitorowała jego rozmowy. Nie mając więc kogoś z kim mógłby się podzielić dobrymi wieściami, Thorakis musiał świętować sam.

Szkocka była droga, łagodna i bardzo dobra.

Page 193: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XVI

QUADI DOUM, CZAD

Na dachu było ciepło, bardzo ciepło, gdy towarzyszono Al-Fulani w drodze po schodach na górę i na gorącą, metalową powierzchnię. Dwa ciała leżały tam gdzie upadły, a powietrze wokół nich było gęste od much, gdy Marokańczyk został poprowadzony ku jednemu z kempingowych krzeseł, które początkowo były przyniesione ku jego wygodzie. Biznesmen wciąż był ubrany w jedwabną pidżamę, ale była mocno pobrudzona i odrobinę ochraniała przed upałem.

Gdy Al-Fulani usiadł, Numo przywiązał go do krzesła kilkoma metrami taśmy klejącej, która z hałasem odrywała się od rolki.

- Wygląda dobrze. – Powiedział 47 z aprobatą. – Teraz parasolka.

Na wzmiankę o parasolu Marokańczykowi poprawił się nastrój, ale następnie się pogorszył, gdy parasolka w niebiesko białe paski została ustawiona pełne 4 metry od niego i sześcioro starszych dzieci posadzono w jego cieniu. Dinkowie mieli także butelki wody źródlanej, a wszystkie wzięte z prywatnej spiżarni Al-Fulani. Dziewczynka Kola, która została poprzedniej nocy zgwałcona, nie mogła przestać szlochać.

Usiedli tam na chwilę. Al-Fulani, zabójca i dzieci. Cisza doprowadzała go do szału. Czuł ciepło na całym ciele, ale zniósł to i nie poddał się. W końcu jego porywacz wstał i podszedł do grupy niewolników.

- Tutaj. – Powiedział zabójca bez śladu emocji, podając każdemu dziecku nóż. – Trzymajcie je pod ręką.

Twarz Al-Fulani zbladła, gdy zobaczył noże, zrozumiał, po co są i szybko stracił swój upór. Niedługo potem zaczął płakać.

- Proszę! – Powiedział żałośnie. – Błagam cię! Nie pozwól im mnie pociąć!

Page 194: Hitman Enemy Within

- Nie martw się, nie pozwolę. – Skłamał 47 pewnym tonem. – Jeśli odpowiesz na moje pytania obiecuję, że wyjdziesz z tego bez szwanku.

- Chcę wiedzieć dwie rzeczy. – Dodał wyraźnie zabójca, z powrotem siadając na odwróconym wiadrze. – Po pierwsze, jak nazywa się organizacja atakująca Agencję?

- Nie mogę powiedzieć! – Nalegał Marokańczyk. – Zabiliby mnie! Na pewno to rozumiesz!

- Rozumiem. – Odpowiedział łagodnie Agent 47. – Problem w tym, że mnie to nie obchodzi. Ty. – Powiedział zabójca odwracając się do dziewczynki z wielkimi, brązowymi oczami. – Jak się nazywasz?

Kola. – Odparła wstydliwie, próbując wytrzeć łzy.

- Cóż, Kola. – Powiedział agent – Chodź tutaj i przynieś nóż. Prawda jest ukryta gdzieś w tym człowieku i ty musisz ją wyciąć. Nie zabijaj go jednak, dopóki nie zdobędziemy tego, czego potrzebujemy. Tutaj, pomogę ci zacząć

Wyraz twarzy dziewczynki mówił o tym, że pamięta, co stało się z nią poprzedniej nocy, wiedziała, co to znaczy w kontekście kultury Dinków i nienawiść wypełniła jej oczy. Wstała i była w połowie drogi do krzesła, gdy Al-Fulani zaczął kołysać się w tył i w przód.

- Nie! – Zapiszczał. – Nie pozwól tej małej suce mnie tknąć! Powiem ci to, co chcesz wiedzieć!

Agent 47 podniósł rękę i Kola zatrzymała się, ale stała tam patrząc groźnie na Marokańczyka.

- W porządku. – Powiedział zabójca. – Oświeć mnie. Z którym z konkurentów Agencji mamy do czynienia?

- Puissance-Treize! – Odpowiedział ochoczo Al-Fulani. – Przysięgam!

Page 195: Hitman Enemy Within

- Teraz do czegoś dojdziemy. – Powiedział z aprobatą zabójca. To już wiedzieliśmy. Teraz powiedz coś, czego nie wiem. Kogo przekabacili?

- Nazywa się Aristotle Thorakis. – Powiedział biznesmen

Agent zmarszczył brwi. – Morski magnat z Grecji?

- Tak. – Odparł Al-Fulani. – Siedzi w zarządzie… Posiada sporo linii żeglugowych. Wielkich. Ale miał problemy z pieniędzmi. Sporo problemów, dopóki Puissance-Treize nie pożyczyła mu 500 milionów euro.

- W zamian za informacje o działaniach Agencji. – Powiedział 47 głosem pełnym obrzydzenia. – Ale jak mogę się upewnić, że mówisz mi prawdę? Skąd mam wiedzieć, że go nie wrabiasz?

- Przysięgam na Allaha. – Powiedział Al-Fulani uroczyście.

Agent 47 skinął głowa. Nie można było mieć oczywiście absolutnej pewności, ale to oskarżenie miało w sobie ziarno prawdy, wiec agent odwrócił się twarzą do dzieci.

- Ok, chłopcy i dziewczynki, on należy do was. Możecie uwolnić tego drania, jeśli chcecie albo posiekać na sto kawałków. Którekolwiek rozwiązanie wolicie.

W tym momencie wykonał gest w stronę Numo i poszli w kierunku schodów

- NIEEEEEEEE! – Zaprotestował Al-Fulani. – Dałeś mi swoje słowo! – Ale dwaj mężczyźni wkrótce zniknęli mu z oczy.

Marokańczyk zaczął krzyczeć. To trwało przez długi czas.

Samolot spóźnił się pół godziny.

Page 196: Hitman Enemy Within

Na początku był tylko małym punkcikiem, ale stopniowo rósł i w końcu zamienił się w podniszczonego w trakcie wojny Spartana C-27/G222, który, sądząc po farbach kamuflujących i zaczernionych oznaczeniach, był kiedyś własnością włoskich sił powietrznych. Dwusilnikowy samolot turbośmigłowy okrążył Quadi Doum jak gdyby pilot szukał oznak niebezpieczeństwa.

Ciało wartownika zastąpił biały ręcznik łopoczący na wietrze, który służył za wiatromierz. Wszystkie trzy ciała usunięto z dachu budynku naprawczego, pojazdy Al-Fulani wywieziono na drogę do kołowania, a dzieciom kazano machać, gdy samolot przeleci ponad nimi z rykiem.

Wreszcie zadowolony, że wszystko idzie tak jak powinno, pilot zawrócił na północ.

Nazywał się Bob Preston, Nosił wyblakłą czapkę baseballową z napisem New York Yankees na czarnych włosach ściętych krótko po wojskowemu. Nosił także wystawione na pokaz, stylowe okulary przeciwsłoneczne Ray-Ban. Brązowa skóra byłego oficera sił powietrznych wskazywała, że był asem w Afryce, tak samo jak jego znajomość francuskiego, arabskiego i handlowego języka zwanego Lingala. Jednak nawet z tymi zaletami, prowadzenie usług transportowych z jednym samolotem było finansowym wyzwaniem.

Dlatego Preston musiał uzupełniać swoje regularne dochody zleceniami, które on i jego drugi pilot Evan Franks nazywali „specjalnymi”. Znaczyło to loty na niskim pułapie i trzymanie się przy ziemi by dostarczyć lub odebrać ładunki broni bądź innego ładunku z lądowisk, które rzadko zasługiwały na tą nazwę. Często w trudnych warunkach i w towarzystwie ludzi, którzy do nich strzelali.

Ale ta podróż wyglądała na łatwiznę, gdy Preston obniżył prawe skrzydło i skręcił zgodnie z kierunkiem wiatru. Zgodnie z informacjami w Internecie, pierwotny pas startowy był długi na 3 kilometry, a to było o wiele dłużej niż wymagał Spartan, ponieważ samolot został zaprojektowany by startować i lądować na krótkich, 457 metrowych pasach startowych.

Page 197: Hitman Enemy Within

Nie. Problem ( jeżeli jakikolwiek będzie) może wynikać ze stanu pasa. Wiele lat minęło od naprawy metalowej siatki, którą założyli Libijczycy. Oznacza to, że wiatr nawiał przez nią dużo piasku, a to zwiększało prawdopodobieństwo, że koło C-27 trafi na wydmę, co spowoduje katastrofę samolotu.

Ale dlatego właśnie płacili mu grubą kasę. Była to szansa, którą musiał wykorzystać Preston, jeżeli chciał zdobyć pozostałe 10000 $, które Al-Fulani obiecał zapłacić. Dodatkowo była jeszcze kwestia sierot.

Mimo, że był chciwy, pilot miał słabość do dzieci. Na przekór innym, mniej wiarygodnym interesom, Pan Al-Fulani wciąż miał czas by pomóc dzieciom uchodźców wyjść z potwornej sytuacji i umieścił je w sierocińcu w Fez. Tam, zgodnie z tym, co powiedział mu Marokańczyk, miały dobrą opiekę.

Najważniejsze było wylądować na jak najkrótszym dystansie, zmniejszając tym sposób szansę uderzenia w głęboki piasek.

Koła opadły z wyraźnym „ łup”, ziemia zbliżyła się szybko, a Frank zaczął się głośno modlić. Był to zwyczaj, który Preston uważał za niestosowny w czasie wczesnych dni ich znajomości. Do tego czasu nie tylko przywyknął, al i uspokajało go to. Żyli, na przekór wszystkim siłom, które spiskowały by ich zabić. Doszedł do wniosku, że oznacza to, że skądś nadchodziła pomoc.

W każdym razie modlitwa zadziałała. Albo być może były to umiejętności Prestona, dzięki którym samolot wylądował idealnie mimo piasku, który falował wokół niego. Silniki zaryczały w proteście, gdy śmigła zaczęły się obracać w drugą stronę, kadłub zazgrzytał, jak gdyby miał się rozpaść i C-27 cały się trzęsąc, zatrzymał się. Preston, szczęśliwy, że utrzymał swoje źródło utrzymania w jednym kawałku, doprowadził samolot do miejsca, gdzie czekali jego pasażerowie.

Page 198: Hitman Enemy Within

Agent 47 wstał z walizką w ręce, gdy samolot dokołował do miejsca odległego o 30 metrów i zatrzymał się. Silniki zawyły głośno podczas wyłączania, drzwi z tyłu kokpitu, po lewej stronie kadłuba otworzyły się i pojawiły się rozkładane schody.

Zabójca odebrał to jako sygnał do zbliżenia się do samolotu. Numo był tuż za nim. Samolot towarowy został wyczarterowany przez Al-Fulani, co mogło stanowić problem. Jednak dzięki walizce pełnej pieniędzy, którą zabójca wyjął z Land Rovera biznesmena istniała duża szansa, że wynajęci piloci będą chcieli zmienić zleceniodawcę.

Jeśli nie, to będą zmuszeni do współpracy lub, jeśli będzie to absolutnie konieczne, zabójca mógł sam spróbować polecieć C-27, chociaż nie wylatał żadnych godzin na Spartanie i naprawdę nie chciał kusić losu.

Próbował skontaktować się z Agencją by powiedzieć im, czego się dowiedział, ale coś zakłócało przekaz. Gazeau wyjaśnił, że ten problem spotyka większość podróżujących po tej części pustyni, jednak niezależnie od przyczyny musieli przez to pilnie wracać do cywilizacji.

Więc agent z uśmiechem na ustach zbliżył się do schodów i wszedł na pokład samolotu.

- Witam! – Powiedział zachęcającym tonem, będąc w środku. – Jestem Taylor, a to Numo. Nastąpiła zmiana planów. Mam nadzieję, że to żaden problem.

Preston zmarszczył brwi. Było coś innego w mężczyźnie stojącym przed nim. Coś niebezpiecznego. Ponadto za każdym razem, gdy słyszał z ust klienta „zmiana planów” oznaczało to kłopoty. Często jednak lepiej było się dostosować, więc pilot miał zamiar poczekać i się przyglądać.

- Miło mi panów poznać. – Odpowiedział pilot ostrożnie. – Nazywam się Preston. Bob Preston. Człowiek, który siedzi w kokpicie, kiedy

Page 199: Hitman Enemy Within

powinien być na zewnątrz i sprawdzać podwozie to mój drugi pilot. Evan Franks

- Miło mi poznać. – Rzekł Franks, odpychając się ku nim. Miał rude włosy, masę piegów i uśmiech wiejskiego chłopa. – Nie martwcie się. Jest mocny tylko w gębie.*

*( his bark is worse than his bite – dosłownie “ jego szczekanie jest gorsze od jego gryzienia”, ale chyba o to chodzi - Dop.Weasley55)

Agent 47 uśmiechnął się, gdy drugi pilot opuścił pokład.

- Jakie zmiany miał pan na myśli? – Spytał Preston podejrzliwie.- I gdzie jest pan Al-Fulani?

- On… Spóźnił się. – Odparł 47 wymijająco, patrząc na Browninga 9mm wiszącego pod lewym ramieniem pilota – i nie będzie mógł do nas dołączyć. Ja potrzebuję dostać się na Sycylię, do której, o ile się nie mylę, spokojnie dolecimy pańskim samolotem.

- Taa, ale tego nie było w umowie. - Zaoponował szorstko Preston. Mieliśmy lecieć do Fez. Sześć tysięcy w zaliczce, sześć po doleceniu. – To było dwa tysiące więcej niż zgodził się Al-Fulani, ale Preston nie uważał za zbrodnię zawyżenie kwoty. Być może Taylor się zgodzi.

- Więc jesteśmy wam dłużni sześć. – Powiedział zabójca zgadzając się, po czym odwrócił się by położyć walizkę na rozkładany stolik. Zatrzaski kliknęły przy otwieraniu.- Tutaj jest sześć kawałków. – Powiedział odwracając się by pokazać pilotowi plik banknotów. – Jeśli polecicie ze mną na Sycylię zapłacę wam jeszcze dodatkowe sześć. Zgoda?

Prestom przyjął pieniądze, sprawdził czy w środku stosu nie ma żadnych fałszywek i schował plik z powrotem.

- Co z dziećmi? – Dopytywał się pilot. – Na pewno nie chcesz ich tutaj zostawić.

Page 200: Hitman Enemy Within

Prawdę mówiąc 47 nawet nie pomyślał o tym, co stanie się z dziećmi. Jednak widząc zatroskaną twarz Prestona, agent szybko odpowiedział.

- Nie, oczywiście że nie.- Odparł gładko zabójca. – Po to lecimy na Sycylię. Jest tam sierociniec, który je przyjmie.

Preston uśmiechnął się. Miał bardzo białe zęby

- W porządku! – Powiedział Amerykanin z entuzjazmem. Na co czekamy? Ładujmy dzieciaki i zwiewajmy stąd! Jest taka możliwość, że mój leniwy drugi pilot zapomniał sporządzić planu lotu. Byłoby więc najlepiej gdybyśmy nie skończyli na ziemi.

Mając na miejscu swój środek transportu Agent 47 zostawił Numo i Gezeau by zgromadzić dzieci do samolotu i jednocześnie sprawdzić, co z Marlą. Pozbawili ją przytomności w trakcie walki z ochroniarzami Al-Fulani, agentka Puissance-Treize została przylepiona taśmą klejącą do śpiwora. Miała przywiązane ręce i stopy

Ale kiedy agent do niej przyszedł, Marla zniknęła.

Sądząc po sposobie, w jaki więzy zostały przecięte, wyglądało na to, że Marla miała przy sobie jakieś ostrze. Na tyle małe i tak dobrze ukryte, że pominęli je w czasie wstępnego, pobieżnego przeszukania. Gdy odzyskała świadomość było jej stosunkowo łatwo udawać nieprzytomną, czekać aż oni wszyscy wyjdą i się uwolnić.

Teraz, uzbrojona we wszystkie bronie leżące wokół, Marla ukrywała się w ruinach. Zabójca mógł oczywiście wyjść i ją wyśledzić, ale po co? Miał to, po co przyszedł, a poza tym jej głowa była nic niewarta. Wydawało się więc sensowne by ją zostawić.

Nie znaczyło to jednak, że Marla będzie tak wyrozumiała. Więc zamiast ryzykować postrzelenie z karabinu, Agent 47 załadował swoje bagaże do Land Rovera i podjechał nim do samolotu. Nawet, jeśli zaparkował czterokołowca w miejscu osłoniętym przez schody i tak byłby widoczny wsiadając na pokład, ale tylko przez chwilę.

Page 201: Hitman Enemy Within

47 wiedział, że Numo i Gazeau splądrują samochody Al-Fulani przed wysłaniem rachunku Agencji, ale i tak dał pięć tysięcy dolarów każdemu z nich jako premię i na wypadek gdyby potrzebował ich w przyszłości.

- Uważaj na siebie. – Powiedział Gazeau gdy uścisnęli sobie dłonie.

- Uważajcie. – Odparł 47. – Zwłaszcza na zewnątrz. Marla się uwolniła i jest uzbrojona.

- Dzięki za ostrzeżenie. – Powiedział Libijczyk zakładając okulary przeciwsłoneczne w stylu lotniczych gogli. Może uda mi się przekupić ją Land Roverem chyba, że masz coś przeciwko.

- Nie.- Odpowiedział 47. – Jest twój.

Potem, pomachawszy Numo, zabójca wszedł na schody

Nie było słychać wystrzałów, ale Gazeau dostrzegł błysk odbitego światła z wieży ciśnień, jak gdyby ktoś oglądał pas startowy przez lornetkę. Myśląc o tej możliwości obszedł teren wokół by otworzyć drzwi od strony kierowcy, wyjąć kluczyki ze stacyjki Land Rovera i przytrzymać je na widoku

Potem, dając kobiecie mnóstwo czasu by się przyjrzała, powiesił klucze na antenie samochodowej.

C-27 odkołował w tym czasie, skręcając na pas startowy i zostawiając za sobą miniaturową burzę piaskową. Silniki General Electric T64-P4D zaryczały, gdy pilot otworzył obie przepustnice, samolot skoczył do przodu i szybko nabierał prędkości.

Samolot wzniósł się w górę kilka sekund później.

W POBLIŻU NOTO, SYCYLIA

Page 202: Hitman Enemy Within

Lądowisko to datuje się na czasy II Wojny Światowej, gdy niemieckie samoloty tankowały na nim przed lotem do Afryki Północnej. Później, gdy rzeczy toczyły się kiepsko dla Rommla, eskadra myśliwców stacjonowała tutaj by móc atakować statki aliantów na Morzu Śródziemnym.

Ale te dni dawno się skończyły i lotnisko jest dzisiaj przeznaczone dla cywilnych lotników oraz okazjonalnie jako awaryjne miejsce lądowania dla odrzutowców komercyjnych linii lotniczych.

Gdy słońce zaczęło zachodzić, samotna postać stała przed małym terminalem i patrzyła się na południe. Mimo, że nie był to przyjaciel 47 w zwykłym znaczeniu tego słowa, Ojciec Vittorio był jego duchowym doradcą w chwili, gdy on tego potrzebował. Agent wierzył, że skończy w piekle i biorąc pod uwagę wszystko, co zrobił 47, było to rzeczywiście możliwe.

- Ale Bóg nigdy się nie poddaje i ja też nie mogę. – Mówił sobie ksiądz. – Ponieważ głęboko w duszy 47 tkwi ziarno dobroci nawet, jeśli on nie jest tego świadomy.

Były dowody na poparcie hipotezy księdza. Zabójca raz schronił się w kościele Vittorio, gdzie pracował jako ogrodnik próbując uciec przed swoim pełnym przemocy życiem. Ale ludzie o umiejętnościach 47 byli rzadkością i niedługo potem przeszłość dogoniła zabójcę, zmuszając go by jeszcze raz sięgnął po broń. To były krwawe dni na ziemi już nasączonej krwią. To zakrawało na cud, że zarówno Vittorio jak i jego dawny ogrodnik wciąż żyli.

Zerwał się zimny wiatr jak gdyby w jakiś sposób przywołany przez czarne myśli księdza. Targał on jego płaszczem, gdy na południu pojawił się samolot. Jego światła nawigacyjne były włączone i powoli tracił wysokość.

Rozmowa telefoniczna przydarzyła się niespodziewanie niczym grom z jasnego nieba. Vittorio od razu poznał, kto mówi, gdy tylko usłyszał głos 47. Agent był w samolocie z sierotami, zmierzał na Sycylię i potrzebował kogoś, kto zajmie się młodzieńcami. Dlaczego płatny

Page 203: Hitman Enemy Within

zabójca leciał na północ w samolocie z dziećmi? Nie było sposobu by się tego dowiedzieć.

Poza tym to naprawdę nie miało znaczenia. Sieroty potrzebowały pomocy i Ojciec Vittorio zrobi wszystko by ją zapewnić. Bez wątpienia także od strony prawnej, bo lokalny celnik jest członkiem parafii Vittorio. O pomoc można się zwrócić do Watykanu, a Bóg zajmie się resztą.

Rozległ się krótki pisk opon, gdy samolot osiadł na ziemi, silniki zaryczały i niedługo potem dwusilnikowy samolot skręcił z pasa startowego na drogę do kołowania przed terminalem. Zatrzymał się kilka minut później a wielkie śmigła obróciły się jeszcze kilka razy nim w końcu stanęły.

Drzwi się otworzyły, schody rozwinęły i pojawił się Agent 47. Zabójca nosił swój zwykły czarny garnitur, białą koszulkę i czerwony krawat. Gdy był w połowie schodów odwrócił się by wziąć dwie walizki i dwie teczki. Trzy z tych przedmiotów zostawił przy samolocie, gdy wyszedł na asfalt.

Vittorio zauważył, że skóra 47 była ciemniejsza niż zwykle, jak gdyby spędził dużo czasu na słońcu i zastanawiał się jak długo agent był w Afryce.

- Dobrze cię widzieć, mój synu. – Rzekł ksiądz, gdy dwaj mężczyźni objęli się.

- I ciebie, Ojcze. –Odparł Agent 47. – Dzięki, że zgodziłeś się pomóc.

- Taka jest rola Pana.- Powiedział Vittorio, patrząc na samolot. W tym momencie dzieci wysiadały. Kościste maluchy wyglądały żałośnie, gdy inny mężczyzna, który wyglądał na pilota, zaprowadził je do terminalu. – Co możesz mi powiedzieć o tych maleństwach? = Spytał duchowny. – Co stało się z ich rodzinami?

Page 204: Hitman Enemy Within

- Ich rodzice zostali zabici przez handlarzy niewolnikami. Były w drodze do domu publicznego w Fez, gdy coś się stało człowiekowi, który je kupił. – Odpowiedział 47

Vittorio przeżegnał się. Mógł sobie wyobrazić, czym było to „coś”.

- Ale w przeciwieństwie do większości sierot, te przybyły razem z dotacją – Powiedział Agent 47 pokazując duchownemu walizkę Al-Fulani.

Ksiądz otworzył zatrzaski, zerknął do środka i zamknął pokrywę.

- To sporo pieniędzy, mój synu.

- Tak. - Zgodził się 47. – Wolnych od podatku.

Rozmowa została przerwana, gdy pojawił się pilot, wlokąc za sobą dzieci. Mężczyzna miał się przedstawić, gdy sieroty podbiegły do Ojca Vittorio i szybko go otoczyły.

- Nazywam się Preston. – Rzekł pilot wyciągając rękę. Dzieci uczęszczały do szkółki misyjnej zanim ksiądz został zamordowany i wszyscy mieszkańcy musieli uciekać. Wiedzą, więc co znaczy koloratka.

W tym momencie do grupy dołączył drugi pilot. Pod jedną pachą miał teczkę i niósł dwie walizki. – Nie wiem, co w nich nosisz – skarżył się 47 – ale są cholernie ciężkie!

- Dzięki temu trudniej je ukraść. – Powiedział beztrosko 47, biorąc teczkę. W tej sytuacji agent czuł się niepewnie i chętnie by jej nie przedłużał.

Nim agent zdążył uciec jedna dziewczynka oddzieliła się od reszty dzieci i stanęła dokładnie przed nim. Jej wielkie, brązowe oczy patrzyły poważnie i przemówiła wyraźnym głosem.

- Dziękujemy panie Taylor. Wszyscy zapamiętamy pana imię.

Page 205: Hitman Enemy Within

To był prawdopodobnie największy szacunek, jakim Dinka umiała kogoś obdarzyć. Jednak, gdy Vittorio spojrzał na twarz 47, zobaczył na niej szczere zdumienie Podejrzewał, że 47 nie miał zamiaru pomagać tym dzieciom i nie był pewny jak odpowiedzieć

Agent skinął tylko z zakłopotaniem głową i wymamrotał „Nie ma za co”, gdy zarzucił teczkę na plecy i chwycił obydwie walizki.

Rozległ się długi moment ciszy, gdy trójka mężczyzn i mała dziewczynka patrzyli jak 47 odchodzi. Wreszcie Ojciec Vittorio przemówił, kręcąc głową.

- Boskie plany są tajemnicze, przyjaciele…bardzo tajemnicze doprawdy.

RZYM, WŁOCHY

Następnego dnia, wcześnie rano Agent 47 pojawił się w Rzymie, wsiadł w pociąg z lotniska i zameldował się w ładnym, ale małogwiazdkowym hotelu niedaleko Hiszpańskich Schodów*. Potem nadszedł czas na prysznic, umycie zębów i trochę snu.

*( Zabytek Rzymu. – Dop. Weasley55)

Zanim wyjechał do Rzymu próbował skontaktować się z Dianą i odpowiedział mu nieznajomy głos, podający się za jej zastępcę. Było to tak niezwykłe, że 47 zdecydował się nie powierzać tak ważnej informacji komuś obcemu i natychmiast się rozłączył.

Było teraz jasno na zewnątrz, ale wielkie zasłony blokowały większość światła od wschodzącego słońca a także trochę ulicznych hałasów. Dywan był wyposażony w wygodną poduszkę, co oznaczało że zabójca pozwolił sobie na większy komfort niż zwykle i miał małe kłopoty z zaśnięciem.

Page 206: Hitman Enemy Within

O dziwo ( przynajmniej z perspektywy 47) padało, gdy się obudził. Czarne chmury zasłoniły słońce i krople deszczu bębniły w okno, gdy zajmował się porannymi sprawami. Z tym wyjątkiem, że było już południe, co znaczyło, że będzie bardzo ciężko zjeść porządne śniadanie, zwłaszcza w kraju gdzie pierwszy posiłek zwykle składał się z kawy i bułki. Był to posiłek tak niepożywny, że zdaniem 47 szkoda było zachodu.

Rozwiązaniem było posilenie się w hotelu, który nie tylko zaopatrywał w żywność Amerykanów, ale także miał własną restaurację, ponieważ takie hotele zapewnie zaserwują jajka, naleśniki i bekon. Znalezienie takiego wymagało spaceru przez trzy przecznice bez parasola, więc 47 przemókł, gdy pojawił się w przesadnie udekorowanej jadalni i wynajął stolik. Dobrą wiadomością było to, że restauracja rzeczywiście serwowała śniadania w amerykańskim stylu.

Złą wiadomością było to, że teraz podawali lunch. Jednak jak zwykle pieniądz zdziałał cuda i podając 50 dolarów kelnerowi zabójca wkrótce zasiadł do śniadania złożonego z gofrów, bekonu, kiełbasy i gorącej kawy do popicia.

Z pełnym żołądkiem i nowo zakupioną parasolką dla ochrony głowy, zabójca wrócił do hotelu. Jego pokój był sprzątany, a bagaż bezpieczny, więc czas wracać do pracy.

W pierwszej kolejności trzeba było zadzwonić i spróbować porozmawiać z Dianą, która, jak miał nadzieję, była z powrotem na służbie. Ponieważ nie słyszała agenta od wielu dni zapewne będzie chciała go zbesztać, zwłaszcza za to, że rozłączył się z jej „zastępcą”.

Ale włączając telefon satelitarny i wprowadzając właściwy kod, Agent 47 znowu rozmawiał z obcym. Nie było to niespotykane, ale rzadkie, ponieważ Diana była swego rodzaju pracoholicką, więc tym razem nie przerwał połączenia.

Dość niezwykły był jednak fakt, że mężczyzna który odebrał telefon natychmiast połączył go z Panem Nu, którego 47 ostatni raz widział w

Page 207: Hitman Enemy Within

Yakimie. Czekał 30 sekund, ale gdy kierownik odebrał, był wyraźnie zaniepokojony tą rozmową.

- Agencie 47? Czy to ty? Próbowaliśmy skontaktować się z tobą od wielu dni.

- Byłem nieco zajęty.- Odparł szczerze zabójca. – Gdzie jest Diana?

Kierownik wiedział jak bardzo agenci terenowi bywają przywiązani do swoich kontrolerów i był przygotowany na to pytanie.

- Musimy pogadać 47. Twarzą w twarz. Gdzie jesteś?

- W Rzymie. – Odpowiedział zabójca ostrożnie

- OK., Rzym. – Odparł kierownik. – Mogę być tam w porze późnego kolacji. Zjemy, opowiem ci o Dianie, a ty o Afryce. Jak poszło, swoją drogą? Dogoniłeś Al-Fulami?

Pytanie to zawisło pomiędzy nimi, gdy zabójca rozważał swoje możliwości. Mógł ( i prawdopodobnie powinien) powiedzieć Nu, czego się dowiedział, ale coś było nie tak. Coś mającego związek z Dianą.

Więc zamiast na nie odpowiedzieć zabójca wolał zakończyć rozmowę.

- Przykro mi, – rzekł, – ale ktoś czeka przy drzwiach. Zobaczmy się dziś w nocy. Gdzie powinniśmy się spotkać?

Nu wyczuł zwątpienie agenta, ale pomyślał, że lepiej o tym nie myśleć i był pewny, że dowie się wszystkiego, co trzeba było, później tego dnia. Zamiast tego podał więc nazwę swojej ulubionej restauracji.

- Spotkamy się o dziewiątej. – Rzekł i poczekał aż 47 przerwie to przedstawienie.

Znowu się połączył i szybka rozmowa z technikiem w pokoju kontrolnym „ Danjou” wystarczyła by na podstawie nadajnika

Page 208: Hitman Enemy Within

wbudowanego w telefon 47 potwierdzić, że agent naprawdę był w Rzymie. Nie żeby kierownik nie ufał zabójcy, ale mimo wszystko…

Diana do niedawna była poza podejrzeniami, a teraz nic nie wydawało się już pewne. Podejrzliwość była jak zaraźliwa choroba i kiedy raz na nią zachorowałeś była prawie niemożliwa do wyleczenia.

- Zadzwoń na lotnisko – powiedział Nu. – Powiedz naszemu pilotowi żeby skonstruował plan lotu do Rzymu. Będę tam za pół godziny.

Teraz, kiedy o tym pomyślał, być może nie ufał zabójcy. Prawdę mówiąc być może nie ufał nikomu.

Wciąż padało i Agent 47 obserwował restaurację od ponad godziny, kiedy pojawiła się taksówka i wyszedł z niej Pan Nu. Zabójca nie miał powodu by spodziewać się pułapki, ale zawsze opłacało się być ostrożnym, więc poczekał pełne pięć minut by zobaczyć, czy pojawi się ktoś jeszcze. Obejrzał też najbliższe budynki, ale nie zobaczył nic, co wyglądałoby podejrzanie. Wreszcie, zadowolony, że restauracja była dość bezpieczna, wyszedł na zimny deszcz.

Pięć minut później siedział przy nakrytym obrusem stole naprzeciwko swojego przełożonego. Mała lampa olejna stała na środku i oświetlała twarz kierownika od dołu.

- Wszystko tutaj jest wyśmienite, – Powiedział Nu wskazując czekające na nich menu, – ale najbardziej lubię risotto z kurczakiem. Szef kuchni używa Carnaroli*, który zachowuje kształt lepiej niż Arborio*, ale niesamowicie wchłania bulion. Albo mógłbyś zasmakować w Pasta Rustico dla ludzi z dobrym apetytem.

*( gatunki ryżu. – Dop. Weasley55)

W końcu 47 zamówił talerz makaronu, który okazał się być przepyszny i idealnie smakował z winem. Gdy zjedli główne danie Nu przeszedł do interesów

Page 209: Hitman Enemy Within

- Pytałeś o Dianę. – Powiedział kierownik ponuro. – I odkładam to pytanie. To dlatego, że ona może być osobą, której szukamy.

Agent 47 otworzył usta by zaprotestować, ale Nu podniósł rękę.

- Wy dwaj blisko ze sobą współpracujecie. Wiem o tym, ale wysłuchaj mnie.

Więc 47 słuchał jak kierownik mówi o dowodach przeciwko Diany, gdy pojawił się ich deser.

- Więc to tyle. – Zakończył przygnębiającym tonem Pan Nu. – Wychodzi na to, że Diana nas sprzedała, z tym wyjątkiem, że ona uważa te wypłaty za część zawiłego planu. Działania, które odwraca uwagę od prawdziwego winnego. Osobiście mam nadzieję, że się nie myli, ale na to nie wygląda. Chyba, że ty masz informacje, które temu zaprzeczają.

Agent 47 napotkał wzrok rozmówcy. – Tak. Wierzę, że mam, chociaż potrzebuję więcej dowodów. Zgodnie z Al-Fulani człowiek, którego szukamy to Aristotle Thorakis. Al-Fulami przysięgał, że Thorakis ma, albo raczej miał poważne problemy finansowe. Tak poważne, że musiał przyjąć pożyczkę od Puissance-Treize by pozostać w biznesie. Od tego czasu wykorzystywali go do cna.*

*( w oryginale draining him dry. – Ma ktoś jakieś inne pomysły? – Dop.Weassley55

Nu zmarszczył brwi. – Jesteś pewny? Wiedzieliśmy, że miał problemy, ale kiedy nasi księgowi przejrzeli jego finanse wyszło, że jest czysty. Wszystkie pożyczone pieniądze zdawały się pochodzić z legalnych źródeł.

- Powiedz gryzipiórkom żeby przyjrzeli się jeszcze raz. – Zasugerował sucho Agent 47.- Zgaduję, że te „legalne źródła” to tak naprawdę kontrolowane firmy* albo firmy w jakiś sposób zobowiązane wobec Puissance-Treize.

Page 210: Hitman Enemy Within

(* fronts – w języku angielskim jest na to specjalne określenie. Chodzi właśnie o firmy, które tak naprawdę kontroluje druga firma i wypłaca z niej łapówki itd. Taki zwrot widnieje już w rozdziale XV. – Dop. Weasley55)

- To, co mówisz ma sens. – Przyznał Nu. –Ale nawet ty przyznajesz, że nie mamy dowodów. Co jeśli księgowi niczego nie znajdą?

- To miejmy nadzieję, że JA znajdę. – Odpowiedział 47. – Mam zamiar wyśledzić Thorakisa i zobaczyć, czego się mogę dowiedzieć. Ale nie mów nic kierownictwu. Jeśli Thorakis dowie się co robimy podejmie dodatkowe kroki by zatrzeć za sobą ślady lub uciec.

- Zrozumiałem. – Powiedział kierownik. – Ale do czasu aż nie udowodnimy, że Thorakis jest winny, Diana pozostanie pod kluczem. Jesteśmy pod dużym naciskiem i chcą ją już ukarać.

- Czyim naciskiem? – Dopytywał się 47. – Thorakisa?

- Tak, - potwierdził Nu, - ale innych także. Chcą krwi.

- Potrzebuję czasu. – Odrzekł 47.

- Jak dużo?

- Dwa tygodnie.

- OK. - powiedział kierownik niechętnie. To dużo, ale zrobię co w mojej mocy. Jednak nie będzie łatwo.

Nie. – Zgodził się poważnie Agent 47. – Nie będzie łatwo.

Gdy Agent 47 obudził się następnego ranka, mógł poczuć tykanie zegara.

Jednak nie jego zegara, ale Diany, co było dziwne, bo ledwie ją znał. Jak mogło być inaczej, biorąc pod uwagę, że większość ich związku składała się z pięciominutowych rozmów telefonicznych?

Page 211: Hitman Enemy Within

Ale z wyjątkiem bardzo rzadkich spotkań twarzą w twarz, tak jak to z Nu, Diana była jego jedynym prawdziwym łącznikiem z Agencją. Oraz jego jedyną nadzieją, gdy misja idzie nie po jego myśli. Więc to uczyniło kontrolerkę osobą bardzo ważną, dla przetrwania 47, co, biorąc wszystko pod uwagę, uczyniło ją naprawdę bardzo ważną.

Takie były myśli zabójcy, gdy wyszedł zjeść śniadanie w amerykańskim hotelu i wrócił do hotelu by poszukać czegoś w Internecie. Tymi rzeczami normalnie zajęłaby się za niego Agencja, ale musiał poradzić sobie sam o ile nie chciał wyjawić swojego zainteresowania Aristotle Thorakisem.

Pierwszą i najbardziej pilną sprawą było miejsce pobytu morskiego magnata. Grek był bardzo dobrze znany, więc wpisując „Aristotle Thorakis” w popularną wyszukiwarkę, agent znalazł 1.918.000 wyników.

Większość z nich mówiła o interesach w biznesie żeglugowym. W chwili, gdy 47 przeglądał historie o tym jak Aristotle usprawnił rodzinną firmę, trafił na artykuł dotyczący jednego z konkurentów Greka. Meksykańskiego biznesmena o nazwisku Jose Alvarez, który zaczął odbierać klientów jego linii rejsowej, ale miał pecha i utonął we własnym basenie. To był okropny wypadek. Albo przynajmniej tak pisano w artykułach.

Zabójca wiedział o tym incydencie, ponieważ był tam tamtej nocy. Zamiast stroju do nurkowania, który wytwarzałby bąbelki, był wyposażony w wojskowy aparat do oddychania zwrotnego* i był już zanurzony w głębi basenu, gdy Alvarez zanurkował. Pociągnięcie przedsiębiorcy na dno było całkiem łatwe. Utrzymanie go na dnie było odrobinę trudniejsze.

*( rebreather. Od „rebreath”, czyli oddychania zwrotnego z ponownym wdychaniem wydychanego powietrza. – Dop. Weasley55)

Przez ciągłe zawężanie zakresu poszukiwań, 47 był w stanie znaleźć mnóstwo artykułów z magazynów i gazet o Thorakisie, jego rodzinie i

Page 212: Hitman Enemy Within

ich stylu życia. Po przeglądnięciu sporej ich liczby, zabójca doszedł do wniosku, że gdy nie brał udziału w spotkaniach biznesowych w Londynie, Nowym Jorku, Hong Kongu lub innym centrum międzynarodowych finansów, morski magnat spędzał większość czasu w rodzinnej posiadłości w pobliżu miasta Kalomata* w Grecji, w swoim wysoko położonym apartamencie w Atenach, na pokładzie wyszukanego superjachtu „Perseusz” lub w dość skromnej posiadłości w Sintra w Portugalii.

* ( Chodzi chyba o miejscowość Kalamata, bo ta rzeczywiście jest w Grecji. Kalomaty nie znalazłem. – Dop. Weasley55)

Agent wkrótce wyczytał z brukowców, że w tej posiadłości, według legendy, biznesmen trzyma swoją etiopską kochankę. Jego żona twierdziła, że jest świadoma tego związku, ale woli to ignorować.

Gdy określił miejsca, gdzie najpewniej można znaleźć Thorakisa, następnym krokiem zabójcy było dokładne określenie miejsca pobytu morskiego magnata. Wydawało się to niemożliwe, dopóki agent nie odkrył tygodników żyjących ze śledzenia hollywoodzkich aktorek, zepsutych arystokratów i owszem, także bogatych biznesmenów jak Thorakis. Zwłaszcza, jeśli byli kontrowersyjni, a zgodnie z najnowszym wydaniem „ La Dolce Vita” Grek niewątpliwie taki był.

Zgodnie z zapierającym dech w piersiach tekstem, który ozdabiało mocno powiększone zdjęcie morskiego magnata delikatnie gryzącego bose damskie stopy, Thorakis właśnie ukrywał się w Sintra ze swoją kochanką. Sądząc po sześciu walizkach wyładowanych z jego limuzyny, planował tam zostać na dłużej.

Szybki telefon do małej gazety w Sintra wystarczył by potwierdzić obecność Greka.

Ale zamiast wybrać się do Sintra i wymyślać jakąś przykrywkę po swoim pojawieniu się, 47 chciał to zrobić dobrze. Czyli skonstruować alternatywną tożsamość nim wsiądzie do samolotu. Normalnie Diana zajęłaby się takimi sprawami za niego, ale teraz, zmuszony do

Page 213: Hitman Enemy Within

przeprowadzenia własnych poszukiwań, agent znał już nieprzyjemnego człowieka, którego rolę chciałby odegrać.

Jako członek wolnej, bardzo konkurującej ze sobą i często nieetycznej bandy fotografów często nazywanych „paparazzi” mógł kręcić się przy Thorakisie przez cały dzień i całą noc, nosząc różnego rodzaju aparaty i otwarcie wszędzie za nim chodzić. Wszystko bez żadnych podejrzeń.

Oczywiście najpierw, przed przybraniem nowej tożsamości, 47 wiedział, że konieczna będzie zmiana wyglądu. Nie mała zmiana, ale bardzo duża, ponieważ Thorakis bardzo dobrze znał jego wygląd. Jeśli on naprawdę był zdrajcą, to Puissance-Treize będzie chciało go chronić.

Więc zabójca wykonał kilka telefonów, zapisał adres i ustawił alarm w swoim bagażu.

Agent 47 nauczył się przez lata wiele o makijażu i teatralnych rekwizytach. Tak wiele, że gdy wszedł do „ Portello Dell Fase” z powodzeniem przybrał tożsamość brytyjskiego aktora, którego niespodziewanie wezwano do roli Szekspirowskiego Falstaffa. Było przy tym dużo krzątaniny, gdy właścicielka, która sama raz była aktorką, zaczęła szukać idealnego brzucha z pianki, mocowanego na pas. Rekwizyt ten wraz z czarną peruką i wkładkami policzkowymi zamieni jej klienta w bezwstydną, kłamliwą górę tłuszczu, jaką był Falstaff.

Kobieta miała także kostiumy i pomimo jej opinii, że 47 był za wysoki do roli Falstaffa powiedziała, że chciałaby dokonać niezbędnych przeróbek.

47 jednak odmówił, twierdząc, że teatr dostarczy mu jego kostium. Dzięki temu był w stanie wyjść z wdziękiem po wydaniu, jak się zdawało, zbyt wielu pieniędzy w sklepie.

Page 214: Hitman Enemy Within

Po tych zakupach przyszła pora na wizycie w sklepie z męskimi ubraniami, gdzie zabójca uparł się by rozejrzeć się samodzielnie. W końcu wyszedł z ciuchami, które kasjer uznał za zbyt duże na niego.

Zadowolony ze swojego nowego wyglądu i pewny, że mógłby nabrać każdego, 47 wrócił do hotelu, po czym udał się do swojego pokoju. Tam narodził się Tazio Scaparelli. Paparazzi był prostym człowiekiem z łysym czubkiem głowy, który otaczały niesforne, czarne włosy. Miał grube policzki, pieprzyk na górnej wardze i wielki brzuch, który nie tylko zwisał nad pasem od spodni, ale także o mało nie rozdarł jego taniej, sportowej koszulki. Workowate spodnie i buty na cienkiej podeszwie dopełniały stroju.

Nie miał zamiaru brać do Portugalii Silverballerów, Walthera ani strzelby. Nie chciał także brać swoich zwykłych ubrań, bo Scaparelli nie mógł ich nosić. Zabójca wziął więc tylko to, czego potrzebował, spakował wszystko do walizki i wyszedł z hotelu przez wyjście ewakuacyjne.

Dziesięć minut później agent wszedł do budki telefonicznej, wystukał długi rząd cyfr i czekał na nieuchronne powitanie. Potem przerwał kontrolerowi. - Tu 47. Proszę wyślij kogoś po mój bagaż. Och. Jeszcze jedno. Powiedz temu, kogo wyślesz, żeby zostawił zamki w spokoju, bo inaczej coś może zrobić” buum!”

Kontroler zaczynał już odpowiadać, ale rozmowa była skończona.

ROZDZIAŁ XVII

PARYŻ, FRANCJA

Page 215: Hitman Enemy Within

Warunki panujące w „Prison de la Santé”* w XIV dzielnicy Paryża** można było określić tylko jako piekło na ziemi. Cele były brudne, hałas ogłuszający, handel narkotykami rozprzestrzeniał się, zaraźliwe choroby ciągle zbierały swoje żniwo, gwałty były częstym zjawiskiem, a jedynym sposobem by stąd uciec było samobójstwo, które więźniowie często popełniali.

*( Więzienie. – Dop. Weasley55)

** (http://en.wikipedia.org/wiki/Category:Paris_XIVe_arrondissement)

Wszystko to czyniło “Santé” bardzo niebezpieczne dla każdego oprócz Louisa Legarda, który jako Dyrektor Naczelny Puissance-Treize miał strażników, osobno przygotowywane jedzenie i mnóstwo innych przywilejów, o których większość więźniów mogła tylko śnić.

Jednak, uprzywilejowany czy też nie, ostatnim miejscem, w którym Legard chciał być było „Santé”. Więc gdy jeden z umięśnionych, francuskich ochroniarzy oczyścił drogę dla szefa, który od ostatniego zamachu na jego Zycie musiał chodzić o kulach, Legard czuł wszystko oprócz radości. Wbrew dwóm milionom euro wydanym na prawników, łapówki i apelacje, musiał jeszcze wydostać się z tej zgniłej dziury, w którą wsadził go francuski rząd

Nie za morderstwa, które popełnił, a za niepłacenie podatków. Przestępstwo tak przyziemne, że aż dziwaczne.

Więźniowie i strażnicy znikali im z oczu, gdy szef Puissance-Treize i jego świta skręcili w główny korytarz i szli w kierunku punktu kontrolnego, gdzie Legard zostanie przeszukany nim wypuszczą go do pokoju widzeń za nimi. Przeszukiwanie było procesem, którego nawet Legard nie mógł uniknąć, jednak zwykle aroganccy strażnicy uważali by zachować godność więźnia, wiedząc co może się z nimi stać, jeśli tego nie zrobią.

Page 216: Hitman Enemy Within

Prawdę mówiąc, mniej niż rok temu nowy członek personelu nazwał go estropié repugnant*. Strażnik, jego żona i dwójka dzieci zostali w tajemniczy sposób zamordowani trzy dni później. Nikt nie został za to aresztowany, ale wiadomość było zrozumiała. Od tego czasu Legarda traktowano z najwyższą delikatnością.

*( Fr. „Powolny kaleka” – Dop. Weasley55)

Przechodząc przez punkt kontrolny musiał przekuśtykać przez otwarty teren do rzędu ciasnych kabin, gdzie więźniowie mogli rozmawiać z gośćmi przez warstwy niewyraźnego szkła akrylowego. Zgodnie z opłaconymi z góry łapówkami, które odebrał, strażnik odpowiedzialny za regulowanie ilości więźniów zadbał o to by umieścić Legarda pomiędzy dwoma pustymi kabinami. Pozornie błaha przysługa, ale zapewniało to prywatność mężczyźnie, a to było dla niego bardzo ważne.

Pierre Douay zaczął bać się wizyt u Legarda. Zarówno powodu nieprzyjaznego otoczenia oraz z powodu nieprzerwanych żądań Dyrektora Naczelnego. To ponownej rozprawy, to lepszej opieki medycznej i większej ilości świeżych owoców. Gdy Legard wszedł do kabiny po drugiej stronie szkła i położył kule na podłodze, Douay wsadził rękę do kieszeni płaszcza i włączył urządzenie szyfrujące udające popularną markę odtwarzaczy MP3.

Dyrektor naczelny zawsze był drobnym człowiekiem, ale stracił dosyć sporo na wadze po nieudanej próbie zabójstwa i był budowy przeciętnego nastolatka. Miał grube, białe włosy, twarz, którą dało się określić tylko jako wychudłą i wargi tak cienkie, że jego usta przypominały poziomą kreskę. W szkło była wmontowana siatka z chromowanego metalu, ale zważywszy na to jak głośny był hałas w tle, obaj mężczyźni musieli nachylić się ku sobie by słyszeć się i nie być zagłuszanym przez innych.

- Dzień dobry panu. – Zaczął Douay uprzejmie. – Jak się pan trzyma?

Page 217: Hitman Enemy Within

- A jak myślisz do diabła? – Odpowiedział Legard ozięble. – Czuję się jak gówno! Kiedy masz zamiar wyciągnąć mnie z tego cuchnącego szamba?

- Niedługo. – Obiecał Douay kojącym tonem. – Naprawdę niedługo.

- To samo mówiłeś ostatnio. – Poskarżył się z goryczą starszy mężczyzna. – Ale wciąż tu jestem.

- Te sprawy wymagają czasu. – Odpowiedział Douay. – Rządowe tryby obracają się powoli, ale prawnicy powiedzieli mi, że za cztery miesiące, maksimum sześć, nasza prośba o apelację zostanie przyjęta. Kiedy dowiemy się jaki sędzia i prokurator zostaną przydzieleni do tej sprawy, przekonamy ich, ale do tego czasu po prostu nie wiemy kto jest celem.

Wszystko co powiedział Douay było prawdą i Legard to wiedział, ale szef był słusznie podejrzliwy.

- Tak jak mówisz Pierre… Tak jak mówisz. Ale nie jestem idiotą! Im dłużej pozostanę zamknięty w więzieniu tym dłużej ty będziesz szefem Puissance-Treize.

Douaya oskarżano już wiele razy wcześniej, więc miał gotową odpowiedź.

- Ale to nie ja jestem szefem, sir. Pan jest. Wszystko co robię to przekazywanie pańskich instrukcji współpracownikom. Ponieważ ma pan inne źródła informacji niż ja, wie pan, że dalej jestem pańskim oddanym sługą.

- Zyski są spore – Przyznał Legard niechętnie. – Ale co z Projektem Sinon? Jak on idzie?

Sinon był antycznym greckim szpiegiem, który, o ile mity mówią prawdę, był osobą, która przekonała Trojan do otwarcia bram i wpuszczeniu drewnianego konia do Troi

Page 218: Hitman Enemy Within

- Idzie dobrze. – Odparł szczerze Douay – Dając duże kwoty pieniędzy jednemu z najbardziej zaufanych pracowników Agencji mogliśmy odwrócić uwagę od prawdziwego zdrajcy. On ciągle dostarcza nam nieprzerwany strumień przydatnych informacji. Niektóre z nich musimy ignorować, jeśli chcemy zachować źródło.

- Rozumiem. – Mruknął Legard patrząc przez szkło. – Ale pamiętaj: chcę zmiażdżyć Agencję, a nie tylko zadziobać ich na śmierć! Jednym z najlepszych sposobów, aby to zrobić jest zniszczenie ich najbardziej efektywnych agentów. Nie udało ci się za pierwszym razem z Agentem 47. Nie popełnij znowu tego błędu.

Czy była to prawda, czy też nie, Legard wierzył, że tajemniczy Agent 47 wystrzelił pocisk 7,62x51 mm, odpowiedzialny za jego bezużyteczną nogę. To było jednym z powodów, dlaczego zostawili pułapkę na agenta w najwcześniejszej fazie Projektu Sinon. Jednak każda próba eliminacji 47 była nieudana i zabójca wciąż żył.

- Tak, sir. – Powiedział pokornie Douay.- Jeśli będziemy mieli okazję by go zabić, zrobimy to

Zwykle bladą twarz Legarda oblał rumieniec, oczy mu zabłysły, jak gdyby oświetlane od środka i ślina pryskała mu z ust, gdy mówił

- STWÓRZCIE tą okazję, do kurwy nędzy! Albo to TOBIE będą potrzebne kule, albo coś gorszego i zobaczymy jak ci się to spodoba!

Tym razem głos szefa był na tyle donośny by odwróciło się kilka głów, a Douay był świadomy faktu, że ludzie gapią się na niego, gdy podniósł z podłogi kosz z owocami.

- Przyniosłem parę jabłek, sir. I nieco bananów oraz winogron. Podam je strażnikom, gdy będę wychodził.

- Przepraszam. – Powiedział skruszony Legard i westchnął, odwracając wzrok. – Jestem starym człowiekiem i mówię głupoty. Wiem, że starasz się jak najlepiej.

Page 219: Hitman Enemy Within

- Tutaj jest panu bardzo ciężko. – Powiedział Douay współczującym tonem. – Zdaję sobie z tego sprawę i przepraszam.

Niedługo potem wizyta dobiegła końca. Douay podał kosz z owocami jednemu ze strażników , wyszedł za młodą kobietą i jej małą dziewczynką na zatłoczoną ulicę i zatrzymał się by odreagować. Wtedy wziął głęboki oddech, podziękował za wszystko co miał i co zamierzał zdobyć.

Ponieważ prędzej w piekle będzie zimno, niż Louis Legard wyjdzie z więzienia “Santé” i poczuje ciepło słońca na swojej brzydkiej twarzy.

Page 220: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XVIII

LIZBONA, PORTUGALIA

Port lotniczy Portela został otwarty w październiku 1942 roku, w czasie apogeum II Wojny Światowej. Ponieważ był używany zarówno przez Niemców jak i Brytyjczyków, lotnisko było świadkiem wszelkiego rodzaju szpiegostwa. Gdy Agent 47 wszedł do dużego, niemal instytucjonalnego budynku terminalu, zdawało się, że część tamtych czasów wciąż wisiała w powietrzu.

Duża grupa turystów skończyła właśnie lot liniami British Airway z Londynu. Wielu było wściekłych, dowiedziawszy się, że ich bagaże pozostały w Heathrow i nie powrócą do jutra. Świeżo upieczony paparazzi Tazio Scaparelli nie miał jednak takich problemów, gdy poszedł odzyskać swoją tanią, winylową walizkę i wywlókł swój bagaż w kierunku terminalu. Dzięki temu, że podróżował od jednego państwa Unii Europejskiej do drugiego, nie musiał pokazywać paszportu. Zmiana na lepsze, zdaniem kryminalistów takich jak on sam.

Gdy agent szedł, jego cyfrowy aparat Nikon D2x odbijał się od jego brzuszyska. Zamiast chodzić z nowym aparatem, który mógł go zdradzić, 47 starannie wybrał taki, po którym widać było ślady intensywnego użytkowania. Zgodnie z tożsamością Scaparelli Nixon był w gotowości na wszelki wypadek, gdyby jakaś niczego niespodziewająca się aktorka minęła go po drodze. Był to co prawda szczegół, ale ważny, zwłaszcza dla bystrego oka.

Gdy zabójca przeszedł prze terminal, mógł poczuć setki spojrzeń na sobie, gdy tłum policjantów, oszustów, szpiegów, dilerów narkotyków, złodziei, handlarzy bronią i innych porównywało jego wygląd do wyglądu tych, których szukali, po czym odchodzili. Jeśli któryś z obserwatorów był wynajęty przez Puissance-Treize, to żaden z nich nie zwrócił uwagi na grubego człowieka.

Budynek terminalu był przebudowywany więcej niż raz przez te wszystkie lata. Teraźniejsza przemiana składała się na le2kko

Page 221: Hitman Enemy Within

skrzywioną fasadę ze szkła, a po jej obu stronach znajdowały się prostokątne kolumny. Rząd wysokich i wąskich wiecznie zielonych roślin stał strzegąc przestrzeni pomiędzy głównym budynkiem i parkingiem. Stało tam dużo taksówek i przywołując jedną z nich 47 najpierw starannie wynegocjował cenę, tak jak jego zdaniem zrobiłby Scaparelli.

Sintra znajdowało się 29 kilometrów na północny zachód od Lizbony, Pierwsza część przejażdżki zaprowadziła taksówkę przez niezbyt wyróżniające się przedmieście Lizbony, ale z dala od miejskiej brzydoty 47 znalazł się w jednym z najpiękniejszych miejsc w Portugalii, jeśli nie na świecie. W miejscu znanym z chłodnego, letniego powietrza i bujnej roślinności. Było tu tak przyjemnie, że portugalscy królowie i arystokraci raz spędzili tutaj lato

Później, gdy wieść o pięknie Sintry rozprzestrzeniała się, ciągła fala podróżników odwiedzała to miejsce i wciąż odwiedza. Agent 47 wiedział, że wielu turystów używa Sintry jako bazy, z której można się wybrać na wybrzeże, a inni korzystali z tutejszych atrakcji jak Palacio Nacional de Sintra ( Pałac Narodowy Sintra), Muzeum Regionalne i Zamek Maurów.

Ale dla ludzi takich jak Aristotle Thorakis, którzy mogli pozwolić sobie na trzystuletni dom usytuowany na półakrowej, bardzo cennej nieruchomości, to miasto było cichym ustroniem. Miejscem, gdzie można było uciec przed mediami, które krążyły po ulicach Londynu, Paryża i Rzymu. Albo przynajmniej ludzie z pierwszych stron gazet mieli taką nadzieję, jednak coraz trudniej było uciec od długich obiektywów ludzi takich jak Tazio Scaparelli.

Na swoją własną kwaterę Agent 47 wybrał Hotel Central, który stał już od wczesnych lat 90-tych, ale przetrwał tak długo, bo był przejmowany od pokoleń przez nowo powstające firmy. Jednak gdy agent zapłacił za kurs i wzniósł swój zaniedbany bagaż do wiekowego holu, wciąż można było zauważyć pierwotny urok hotelu w dobrze wypolerowanym drewnie, Portugalskich kafelkach i solidnych meblach, które go otaczały.

Page 222: Hitman Enemy Within

Wszystko to potwierdzało, że Central był nieco obskurnym zajazdem, gdzie mógł przenocować człowiek o ograniczonym budżecie. Nie wspominając o tym, że stał po drugiej stronie Pałacu Narodowego Sintra, czyli w miejscu gdzie przebywało najwięcej turystów i niedaleko restauracji gdzie chętnie bywali ludzie tacy jak Thorakis.

Jak się okazało mały, nieco podniszczony pokój 47 był na drugim piętrze i wychodził na dosyć hałaśliwy plac. Jednak to odpowiadało zabójcy, ponieważ nie miał zamiaru spędzać w nim dużo czasu i niezależnie od gwaru rzadko miał problemy z zasypianiem.

Zgodnie z rolą, jaką grał, 47 nie zabezpieczył swoich rzeczy osobistych. Z wyjątkiem pozornie nieszkodliwej garotty i czegoś, co wyglądało na zastrzyki z insuliny, całe uzbrojenie zabójcy pozostało w Rzymie. Cały plan polegał na tym, żeby pozwolić ludziom przeszukać jego bagaż, jeśli tego zechcą. Wiedział bardzo dobrze, że wszystko, co znajdą działało na korzyść jego przebrania, zamiast go zdradzić.

Nawet zabezpieczony hasłem laptop i telefon satelitarny składały się na wyposażenie potrzebne Scaparelliemu do pracy.

Zadowolony z tego jak do tej pory wszystko się układało i ze jest jeszcze dosyć wcześnie, agent wziął Nikona i wyszedł na zewnątrz. Gdy szedł lekko krętą ulicą do miejsca, gdzie stała większość rezydencji, zauważył, że dużo domów po drodze miało dachy pokryte czerwoną dachówką, balkony z kutego żelaza i zwykle wyglądały bardziej topornie niż elegancko. Wszystkie domy miały szpiczaste dachy i dużo równomiernie ustawionych okien. Częste były też ciasne alejki pomiędzy budynkami.

Ale gdy ulica zaprowadziła go do swego rodzaju kanionu, architektura stała się bardziej różnorodna i w wielu przypadkach bardziej elegancka. Spora ilość budynków wybudowanych tutaj w ciągu ostatnich stu lat, było inspirowanych stylem, jaki znali ich właściciele lub neogotykiem rozprzestrzeniającym się pod koniec XVIII wieku. Dom, który Thorakis wybrał dla swojej kochanki należał do tej drugiej kategorii. Był trzypiętrowy i pokryty wszelkiego rodzaju dachami

Page 223: Hitman Enemy Within

pokrytymi papą i złączonymi ze sobą. Ściany zrobione były z dobrze dopasowanego, szarego kamienia. Tu i tam znajdowały się otwory na okna, które wydawały się za małe jak na budynek o tych wymiarach. Ściana była ozdobiona rzeźbionymi panelami, najwyraźniej importowanymi z Niemiec bądź Bawarii.

Zgodnie ze swoim rozmiarem i przepychem, budynek stał daleko od ulicy, otoczony stuletnimi, liściastymi drzewami i oddzielony od sąsiedztwa dużym, ozdobnym murem z kamienia. Tu i tam widać było kamery od monitoringu, co było dosyć oczywiste. Razem z co najmniej dwoma umundurowanymi ochroniarzami wystarczyły by trzymać Scaparellich tego świata z daleka.

47 świadomy tego, że musi uwiarygodnić swoją przykrywkę i zrobić zdjęcia posiadłości, pamiętał by zdjąć pokrywę z obiektywu Nikona nim podniósł aparat i zaczął pstrykać zdjęcia. Obiektyw z zoomem nie mógł uchwycić pokoi za oknami zasłoniętymi zasłoną, ale zabójca był w stanie zrobić cenne zbliżenia czegoś, co wyglądało na czytnik kart magnetycznych, wmontowany obok frontowych drzwi, a także obu ochroniarzy i owczarka niemieckiego, który chodził za nimi wokół.

Agent zrobił 34 zdjęcia do momentu, gdy nieznajomy pojawił się obok niego. Sądząc po akcencie nowo przybyły był Amerykaninem. Mierzył nie więcej niż metr pięćdziesiąt wzrostu*. Był ubrany na czarno, jak gdyby miałoby to sprawić, że wygląda szczuplej, a podeszwy jego butów miały przynajmniej 4 centymetry grubości. Był wyposażony w dwa aparaty. Jeden do zdjęć z odległości, drugi do zbliżeń. Bystre, ciekawskie oczy patrzyły znad grubych brwi i dwudniowego zarostu na jego policzkach.

(* no more than five foot six – Zapewne to six oznacza wzrost, ale pierwszy raz się z tym spotkałem. Jeśli to oznacza coś innego, to mnie poprawcie. – Dop. Weasley55)

- Greka nie ma w domu – Powiedział lakonicznie mały człowieczek. – Wyjechał do Lizbony. Zapewne wróci na kolację. Jednak nigdy nie wiadomo kiedy zjawi się Pani Desta.

Page 224: Hitman Enemy Within

- Dzięki. – Powiedział ostrożnie, gdy schował aparat. Tej sytuacji obawiał się najbardziej. Rozmowy jeden na jednego z prawdziwym paparazzi, w trakcie której mógł się zdradzić. – Jestem Tazio Scaparelli Dopiero przyleciałem z Rzymu.

- Nazywam się Tony Dazio. – Powiedział drugi fotograf. – Moja rodzina pochodzi z Włoch, ale to było dawno temu. Dorastałem w New Jersey. Dla kogo fotografujesz?

Agent 47 czekał na to pytanie i miał już gotową odpowiedź. – Jestem wolnym strzelcem. A ty?

- „Star Track” mnie wysłało. – Odparł Fazio. – Chcą zdjęć Thorakisa bzykającego swoją kochankę. Z odległości 1 metra, jeśli to możliwe.

Agent 47 zaśmiał się. – Tylko metra? Masz łatwe zlecenie.

Rozmowa trwała jeszcze z 5 minut i 47 dowiedział się kilku cennych perełek, gdy skończył i się odwrócił. Po pierwsze główną sypialnię najlepiej fotografowało się ze zbocza za domem, a pagórki za nim były publiczną własnością. Po drugie etiopska kochanka Greka była kiedyś modelką i nie wstydziła się obiektywu. Po trzecie para ta jadła na mieście przynajmniej 3 razy w tygodniu, często w tej samej francuskiej restauracji.

Nie wiadomo, czy te skrawki informacji będą przydatne, ale 47 był bardzo zadowolony z rezultatów swojej wstępnej wycieczki, gdy wrócił do hotelu. Następne kilka godzin przesyłał na laptopa zdjęcia, które zrobił, przeglądał każde z osobna i dowiadywał się tyle ile mógł o ochronie Greka.

W trakcie tych czynności 47 nawiedziły nowe wątpliwości. Dotyczyły one nie tyle jego umiejętności ominięcia kordonu strażników i zbliżenia się na tyle blisko by zabić Thorakisa, ale o tym, czy jest sens robić to bez lepszych dowodów. Kara za pomyłkowe zabicie jednego z kierowników byłaby zapewne surowa.

Page 225: Hitman Enemy Within

Co robić? Zdaniem 47 trzeba było poczynić konieczne przygotowania, ale przerwać przed samym zabiciem Thorakisa. Wtedy w ostatniej chwili zadzwoniłby do Nu, powiedział, żeby wypuścił w obieg fałszywą informację i poczekał, co z tego wyniknie.

Jeśli morski magnat byłby zdrajcą, natychmiast skontaktowałby się z Puissance-Treize i poprosił o pomoc, w ten sposób się ujawniając.

Plan był nieco skomplikowany, ale było to konieczne, biorąc pod uwagę sytuację. Przydałby się lepszy rekonesans, ale dzięki informacjom, które zgromadził wcześniej tego dnia, był dosyć pewny, że prędzej czy później znajdzie sposób by wejść do posiadłości.

Samo zabójstwo ( jeśli zajdzie taka konieczność ) nie może być jawne. Śledztwo mogło zaprowadzić do jego pracodawców. To mogłoby zaalarmować Puissance-Treize, że ściga ich Agencja. Wtedy najlepsi pracownicy znikną, dopóki nie skończy się odwet i wróg ich zniszczy.

To sugerowało jakiś „wypadek.” Taki, który każdy potwierdziłby bez żadnych wątpliwości. Ale jaki?

To był problem, który zabójca musiał rozwiązać sam

„Bon Appétit” było tym, czego oczekiwał 47, czyli portugalską podróbką francuskiej restauracji, łącznie z tapetą z Wieżą Eiffla, stołami ze świecami i eleganckim personelem. Zgodnie z informacjami dostarczonymi przez Fazio, Thorakis i jego kochanka zwykle jedli kolację o 20:00, więc Agent 47 pojawił się o 19:30. Nikon był ukryty w reklamówce.

Kiedy przypatrzył mu się kierownik restauracji i stwierdził, że czeka, posadził człowieka z łysym czubkiem głowy i wydatnym brzuchem przy małym stoliku tuż obok kuchni. Jak na ironię właśnie takie miejsca Agent 47 często wybierał by móc łatwo uciec na tyły, gdy zajdzie taka potrzeba.

To był naprawdę okropny stolik bo ciężko obładowani kelnerzy mieli zwyczaj ocierać się o niego wchodząc i wychodząc.Nie wspominając

Page 226: Hitman Enemy Within

o hałasie, który wydobywał się z samej kuchni. Jednak 47 mógł za każdym razem usłyszeć strzępy rozmów, a niektóre z nich były dosyć zabawne. Kierownika nazywano „o porco” ( świnią), ktoś o imieniu Joao miał pozytywny wynik w teście na HIV, a osoba nazywana „tym cholernym pomywaczem” wyszła z pracy bez ostrzeżenia.

W międzyczasie, w przerwie między plotkami kucharzy, 47 otrzymał gorącą przystawkę, zupę z żółtej papryki i sporą porcję wołowiny po burgundzku, po której nie miał już siły na deser.

Przy sąsiednich stołach turyści z całego świata mówili jeden przez drugiego o zamkach, które widzieli, o tym, co planują robić podczas swoich pobytów i o różnych sprawach osobistych, obracających się wokół pieniędzy, seksu i władzy. 47 uważał te sprawy za „piekielną trójcę” bo były one istotą każdego zabójstwa, które mu zlecono.

Te rozważania były interesujące, ale prawdziwy powód, dlaczego jadł w „Bon Appétit” jeszcze się nie pokazał. Więc 47 zapłacił rachunek, wziął swój aparat i wyszedł z restauracji.

Na zewnątrz zabójca znowu poszedł drogą, którą podążył wcześniej tego dnia. Jednak tym razem poszedł w górę na rozstaju dróg, a nie w dół jak poprzednio. Było już ciemno, ale delikatne, nocne powietrze, strumień światła ze staromodnej ulicznej lampy i mlecznobiała poświata emanująca z okolicznych okien tworzyły razem surrealistyczne wrażenie ciszy i spokoju.

Niedługo potem pojawił się dokładnie w miejscu nad i za kamiennym domem. W pobliżu byli także inni ludzie, więc musiał niezdarnie się pochylić i ponownie zawiązać sznurowadła, gdy obok przechodziła para Niemców. Potem, gdy turyści byli dobre 15 metrów dalej na ulicy, nadszedł czas by przełożyć nogę przez żelazną poręcz i opuścić się w atramentową czerń pod nią.

Zbocze było strome i 47 prawie stracił równowagę, gdy jego buty* wyrzuciły w dół zbocza małą lawinę kurzu i żwiru, ale był w stanie zapobiec temu, co mogło być katastrofalnym upadkiem, chwytając się mocnej gałęzi.

Page 227: Hitman Enemy Within

*( street-shoe. – Tak jakby uliczne buty, albo buty do chodzenia po ulicy. Ja zostawiłem samo „buty”, bo chyba nie ma takiego określenia u nas – Dop. Weasley55

Większość świateł w posiadłości była włączona, ale zasłaniało ją sporo liści, więc agent wiedział, że koniecznie będzie dalsze schodzenie w dół, zanim będzie mógł ją w ogóle zobaczyć. Był to pech, ponieważ jego brzuch, lekko wkurzający na ulicy, był prawdziwym utrudnieniem na zboczu i utrudniał mu poruszanie się.

Pomimo tego chwycił mocniej reklamówkę, ostrożnie szukał oparcia dla stóp i powoli schodził na dół, dopóki nie stanął na szczycie antycznego muru obronnego. Był on jakieś cztery i pół metra wyższy niż kamienny mur otaczający posiadłość i pierwszy rzut oka wystarczył by się upewnić, że będzie widział wnętrze przez przynajmniej niektóre okna, wliczając w to wnętrze dobrze oświetlonej głównej sypialni.

Położył reklamówkę na ziemi, pogrzebał w niej, szukając Nikona i właśnie zdejmował zasłonę z obiektywu, gdy owczarek niemiecki zaczął szczekać. Zabójca znieruchomiał, gdy strażnik przeszedł przez plamę światła, pochodząca z reflektora pod okapem dachu. Mężczyzna powiedział coś niezrozumiałego do zwierzęcia, który dał się poklepać po głowie, nim podążył za nim.

Zabójca odczekał pełne 10 sekund nim podniósł aparat i włączył go. Widział, że ktoś był w sypialni i gdy wyostrzył obraz wszystko stało się jasne. Piękna, czarnoskóra kobieta siedziała przed lustrem czesząc włosy i wpatrując się w swoje odbicie. Nikon charakterystycznie pstrykał, gdy Agent 47 zaczął robić zdjęcia. Nie tyle jej, co pokoju, którego rekonesans mógł się później przydać.

Wciąż robił zdjęcia, gdy usłyszał odgłos kamienia spadającego w dół zbocza i sięgnął po Silverballera.

Ale jego pistolety zostały w Rzymie.

Page 228: Hitman Enemy Within

To oznaczało, że jego najlepszą metodą obrony było zareagowanie tak, jak zareagowałby Scaparelli, czyli agresywnie i dosyć gwałtownie.

- Kto tam? – Zasyczał. – Mam kij!

- Zostaw go na kogoś innego. – Powiedział Fazio sotto voce*, wślizgując się w cień, który zajmował 47. – Nie powinienem był ci mówić o zdjęciach z tyłu. Jest naga?

* ( z włoskiego oznacza to „ jednym tchem” – Dop. Weasley55)

- Nie.- Powiedział lekko 47. – Ale zawsze można mieć nadzieję!

- Pewnie. Odparł Amerykanin podnosząc aparat do oczu.- Chwila. Kogo my tu mamy? Thorakisa! Ok. Chłopcy i dziewczęta, dajcie mi jakieś soczyste zdjęcie*

*( Give me a money shot. – Chodzi tutaj o zdjęcia, dzięki któremu zarobi. – Dop. Weasley55)

Zadowolony, że nie został zaatakowany przez drugiego zabójcę, Agent 47 odwrócił się w stronę domu i odkrył, że paparazzi ma rację. Thorakis wszedł do sypialni i, sądząc po ręczniku wokół pasa, dopiero co wyszedł spod prysznica. Jego szerokie ramiona były gęsto obrośnięte czarnymi, kręconymi włosami. Kobieta powiedziała coś, gdy morski magnat pochylił się by ją pocałować.

- Zaczynamy! – Zachwycił się Fazio, pstrykając aparatem. – Wypieprz dziwkę! Weź ją na stojąco!

Byłoby to warte publikacji, ale nie zanosiło się na to. Okno było otwarte by wpuścić do środka nieco wieczornego powietrza, dzięki czemu obaj mężczyźni mogli usłyszeć dzwonek telefonu. Fazio zaklął, gdy Thorakis poszedł go odebrać, a jego kochanka opuściła sypialnię kilka chwil później.

Page 229: Hitman Enemy Within

Czekali przyczajeni, mając nadzieję na coś więcej, ale z wyjątkiem kilku przelotnych chwil, które widzieli, nic szczególnie fascynującego się nie wydarzyło. Gdy na górze zgasło światło nadszedł czas by się zbierać.

- Czas na drinka przed snem. – Powiedział Fazio ponuro. – Chcesz się do mnie przyłączyć?

Agent 47 nie miał najmniejszej ochoty na drinka, ale wiedział, że Scaparelli przyjąłby zaproszenie, więc on też musiał. Więc zabójca szedł za Amerykaninem przez las, w górę stromego zbocza i na ulicę nad nim. Stąd było niedaleko do baru, gdzie powitano Fazio po imieniu.

Po kilku piwach i grze w rzutki, 47 znalazł sobie wymówkę i wrócił do hotelu. Będąc w pokoju zablokował drzwi kredensem, zrobił sobie posłanie na podłodze i od razu zasnął.

Miał jednak sny. Dziwne sny o domu z wieloma pokojami, nieuchwytną kobietą i zegarem, który tykał nawet, gdy zabójca wystrzelił w niego sześć naboi.

Nawet pomimo tego, że tylne drzwi były uchylone i zablokowane*, a zaraz przed wejściem stał na podłodze wentylator, wnętrze kuchni było gorące i zaparowane. Agent 47 wciąż przyzwyczajał się do tych warunków, mimo że był pomywaczem w „Bon Appétit” już od sześciu godzin. Pracę tą dostał po prostu przychodząc i prosząc o nią. Nie jako Scaparelli, ze względu na brzuch z pianki i inne rzeczy, ale jako brytyjski włóczęga potrzebujący zarobić dniówkę w drodze na Francuską Riwierę**

*(propped open – chodzi tu o sposób podpierania drzwi i okien by nie zamknęły się – Nie wiem jak to lepiej przetłumaczyć na polski – Dop.Weasley55)

** ( zwana także Lazurowym Wybrzeżem – Dop. Weasley55)

Page 230: Hitman Enemy Within

Na początku ten trik wydawał się dobrym pomysłem, ponieważ umieszcza go wewnątrz restauracji, gdzie Thorakis lubił jeść, ale teraz już nie był tego taki pewny. Co jeśli Grek się nie pokaże? Utknąłby w tym obrzydliwym miejscu, wszystkie godziny ciężkiej pracy poszłyby na marne, minąłby prawie cały następny dzień, a on nie zbliżyłby się do celu.

Jednak głupio byłoby odejść teraz, ponieważ w porze kolacji tłum wsypywał się do środka i tempo zaczęło się zwiększać. Kelnerzy wykrzykiwali zamówienia, kucharze klęli na siebie nawzajem, a wentylator szumiał, gdy urywki muzyki dochodziły z kaseciaka stojącego na półce. Wszystko razem, hałas, upał i zapachy z kuchni, składało się na piekło.

Na szczęście część jego pracy wymagała opuszczenia kuchennego chaosu i udania się do względnie spokojnej jadalni, gdzie zbierał plastikowe kosze wypełnione brudnymi talerzami. Mimo tego, że czas zdawał się wlec, miejsca wciąż się wypełniały.

I wreszcie nastąpił moment, na który czekał zabójca.

Właśnie opuścił kuchnię by przynieść najnowszy ładunek talerzy, gdy w pobliżu drzwi wejściowych rozległ się zgiełk i Agent 47 odwrócił się by zobaczyć Thorakisa i jego świtę wchodzących do restauracji. Zaraz za nimi widać było serię jasnych błysków, gdy Fazio i drugi paparazzi, próbowali za nimi wejść, ale wyprosił ich kierownik restauracji. Rozległ się nagły gwar rozmów, gdy wszyscy, którzy odwrócili się by popatrzeć na nowoprzybyłego gościa, wrócili do swoich stolików.

Większość obecnych nie miała pojęcia, kim była ta para, ale kilku ich rozpoznało i zaczęło o tym mówić. Rozległ się pomruk aprobaty, gdy Thorakis chwycił krzesło dla swojej kochanki, a następnie jeszcze więcej rozmów, gdy dwaj ochroniarze biznesmena usiedli przy sąsiednim stoliku. Wyglądali twardo i, sądząc po ich zachowaniu, znali się na swojej robocie.

Page 231: Hitman Enemy Within

Kolejny powód by dojść do Thorakisa bocznymi drogami, a nie bezpośrednio.

Ale był także piąty członek grupy. Elegancki mężczyzna z zaczesanymi do tyłu włosami, który wycofał się do kuchennych drzwi. To wydało się 47 interesujące, więc zaniósł swój wypełniony talerzami kosz z powrotem do kuchni i położył je obok zlewozmywaka. Podsłuchanie było łatwe, bo elegancki facet już wdał się z głośną kłótnię z szefem kuchni.

- Pan Thorakis je tutaj cały czas! – Oświadczył kucharz oburzonym tonem. – Więc jestem w pełni świadomy jego alergii. I mogę cię zapewnić, że nie podamy mu NIC szkodliwego. Może powinieneś zdobyć PRAWDZIWĄ pracę, zakładając, że masz kwalifikacje do przyrządzenia posiłku, w co wątpię.

- Czyś ty ZWARIOWAŁ? - Zawołał elegant machając kucharzowi kartką przed nosem. Spójrz na to menu! Jakie jest trzecie danie od góry? Monga, przepis z Gwinei Francuskiej. Jaki jest główny składnik Monga? Dwa funty pieczonego masła orzechowego i dwie łyżki stołowe oleju arachidowego, co wystarcza by zabić pana Thorakisa ze sto razy!

- Ale tylko wtedy gdybyśmy my to podali. – Zaoponował gniewnie kucharz. – Czego nie zrobimy!

- Nie, umyślne nie, - zgodził się elegant, - Ale kto wie ile twoich przyborów kuchennych, czy powierzchni jest skażonych? Wybór jest prosty. Możesz przygotować jedzenie dla mojego klienta pod MOJĄ kontrolą albo cała grupa wyjdzie stąd i nigdy nie wróci.

To była potężna groźba, ponieważ Thorakis był znany jako wielki rozrzutnik i przyciągał także innych klientów. Kucharz wiedział, co powiedziałby właściciel restauracji i musiał się uspokoić.

Agentowi 47 kazano wyczyścić miejsce pracy pod nadzorem eleganta. Musiał to zrobić nawet wtedy, gdy wszystkie niezbędne naczynia wyszorowano i zanurzono we wrzącej wodzie. Wtedy i tylko wtedy

Page 232: Hitman Enemy Within

szefowi kuchni pozwolono przygotować pierś kurczaka nadziewaną kozim serem, którą Thorakis uwielbiał.

Trzy dodatkowe godziny minęły nim Agent 47 wymył ostatni talerz, odebrał wypłatę i opuścił restaurację. To był długi, ciężki dzień, ale efektywny. Jeden kawałek układanki został ułożony. Thorakis miał słabość. Potencjalnie śmiertelnie niebezpieczną słabość i wszystko, co musiał zrobić 47 to znaleźć sposób by z tego skorzystać

Było późne popołudnie i powietrze wciąż było ciepłe, gdy służąca szła ulicą w dół i zatrzymała się na przejściu. Ruch nie był duży, ale Maria ostrożnie rozejrzała się przed przejściem na drugą stronę. Była zmęczona, BARDZO zmęczona, tak samo jak cały personel za każdym razem, gdy pan Thorakis był w rezydencji.

Pani Desta mogła być męcząca, zwłaszcza, gdy spędzała za dużo czasu gapiąc się na swoje odbicie w lustrze, ale etiopska modelka pochodziła z biednej rodziny i wiedziała jak to jest służyć innym. Dzięki temu była bardziej wyrozumiała.

Ale pan Thorakis taki nie był…

Grek był często nerwowy, szczególnie, gdy interesy szły kiepsko, czyli, jak się zdawało, ostatnio prawie cały czas. Wtedy rzucał przedmiotami, na przykład mokasynem od Gucciego, którym oberwała wcześniej tego dnia, albo czasopismem dzień wcześniej. Po tych atakach prawie zawsze dostawali czek na 20 euro kilka godzin później, ale, tak samo jak większość personelu, Maria wolałaby przeprosiny.

Mogła oczywiście odejść, ale co dalej? Nie była tak piękna by przyciągać mężczyzn i nie miała umiejętności, których poszukiwały firmy. Maria wiedziała, że jej jedyną alternatywą była praca w jednym z hoteli w Sintra. Tego rodzaju praca, w której nie tylko zarabiałaby mniej, ale która zmuszałaby ją do wytrzymania harówki przez okrągły rok, gdy nieskończona procesja turystów przychodziłaby i odchodziła. Nawet, jeśli teraz było ciężko, Thorakis zazwyczaj spędza większość czasu gdzie indziej, więc gdy go nie było nastawały dosyć lekkie dni.

Page 233: Hitman Enemy Within

Tak myślała pokojówka, gdy człowiek niosący skomplikowany aparat wyszedł z baru niedaleko.

- Cześć! – Powiedział wesoło. - Mogę z tobą chwilę pomówić?

Maria słyszała o mężczyznach, którzy robili okropne rzeczy młodym kobietom, ale ten człowiek, z jego wielkim brzuchem, wyglądał dosyć nieszkodliwie, a poza tym w pobliżu było dość dużo turystów, więc zatrzymała się.

- Chcesz porozmawiać ze mną? – Odparła. – Dlaczego?

- Ponieważ jesteś ważnym członkiem służby Thorakisa, dlatego. – Odparł mężczyzna. – A ja pracuję dla „Le Monde”. To gazeta. Robimy profil pana Thorakisa i chcieliśmy dowiedzieć się więcej o jego życiu domowym.

Maria była zaintrygowana. Nikt nigdy nie spytał jej o opinie, nawet jej rodzice, a tutaj trafia się facet, który myślał, że była „ważna”.

- Co chciałbyś wiedzieć? – Spytała ostrożnie. - Czy będę miała przez to problemy?

- W większości błahostki. – Powiedział pocieszająco gruby mężczyzna. – Sprawy z życia wzięte. Jak na przykład, o której pan Thorakis kładzie się spać? Co je? Tego rodzaju rzeczy. I nie martw się, nie użyję twojego nazwiska. W dodatku, jeśli wypijesz ze mną filiżankę kawy w tej kafejce tutaj, zapłacę ci sto euro za to, że poświęciłaś mi swój czas.

Maria zerknęła na lokal, o którym mowa i z powrotem na mężczyznę. Kawa była bezpieczna, kawiarnia była bezpieczna, a sto euro to mnóstwo pieniędzy. W dodatku, po co miała wracać do domu? Po to, żeby matka ją dręczyła? A jej ojciec ciągle rozkazywał?

- Ok. – Powiedziała figlarnie. – Ale chcę pięćdziesiąt euro z góry.

Page 234: Hitman Enemy Within

Mężczyzna uśmiechnął się. – Jesteś bardzo bystrą, młodą kobietą. Udajmy się do kawiarni, gdzie będę mógł ci dać pierwszą połowę zapłaty bez przyciągania niczyjej uwagi.

Marii spodobał się ten pomysł, ponieważ Sintra była małym miastem i nie chciała by widziano ją przyjmującą pieniądze od obcokrajowca, zwłaszcza tutaj na głównej ulicy. Nawet pogłoska o skandalu mogła spowodować, że ojciec pobije ją swoim pasem. Jego zdaniem dziewictwo córki było jej jedyną zaletą.

Więc we dwójkę udali się do kawiarni, gdzie mężczyzna dał pokojówce pod stołem pięćdziesiąt euro i zamówił kawę dla nich obojga. Rozmowa trwała ponad godzinę, ponieważ reportera z „Le Mande” interesowały nie tylko najbardziej przyziemne szczegóły dotyczące jej pracy, ale także ludzie, z którymi pracowała oraz ich wzajemne relacje.

Dlatego była wyczerpana, gdy wywiad wreszcie dobiegł końca, a facet podał jej kolejny banknot pięćdziesiąt euro pod stołem

- Dziękuję Mario. – Powiedział szczerze. – Byłaś bardzo pomocna. Pamiętaj. Nie użyję w artykule twojego imienia, a ty też musisz zachować to w tajemnicy. W przeciwnym razie mogłabyś stracić pracę.

Maria skinęła głową, wstała i zerknęła na zegarek. Była pora kolacji! A Maria nie pomagała przy niej. Jej matka będzie wściekła.

Jednak wywiad był tego warty i pokojówka była szczęśliwa, gdy w pośpiechu wyszła.

Określając plan wnętrza domu oraz zwyczaje domowników, Agent 47 był znacznie bliżej ukończenia przygotowań. Pozostał jednak jeden problem, czyli jak wejść do posiadłości i zrobić to we właściwym czasie. Zgodnie z informacjami od Marii będzie musiał to zrobić w ciągu dnia, o najtrudniejszej możliwej porze.

Page 235: Hitman Enemy Within

Zabójca wypił resztki swojej kawy, opuścił kawiarnię i poczłapał ulicą.

Martwił się i wiedział, że miał ku temu dobry powód. Minuty i godziny mijały. Połowa czasu, który przydzielił mu pan Nu już minęła, a wciąż zostało dużo pracy do zrobienia. Znalezienie sposoby by dostać się do posiadłości w dzień będzie trudne. Nie, niemożliwe, ponieważ żaden z planów, które wymyślił nie był wykonalny.

Na przykład „gazeciarz”. Miał na imię Pedro i zgodnie z tym, czego dowiedział się zabójca, był emerytowanym stolarzem, który zarabiał kilka euro dziennie jeżdżąc o czwartej nad ranem swoim poobijanym Sedanem do Lizbony, kupując gazety i magazyny, które nie pojawią się w Sintra wcześniej niż późnym popołudniem i dostarczając je do posiadłości by Thorakis mógł je przejrzeć jedząc śniadanie. 47 Mógłby przekupić tego człowieka, podać się za jego syna i udać się na przejażdżkę. Potem, gdy strażnicy przywykliby do widoku nowej twarzy, reszta byłaby prosta. Z tym wyjątkiem, że Pedro nigdy nie spędził w domu więcej niż pięć minut, co znaczy, że jego fałszywemu synowi też na to nie pozwolą i zabójca wrócił z powrotem do punktu wyjścia.

Kilka innych możliwości zostało wyeliminowanych w ten sam sposób. To coraz bardziej denerwowało agenta i zaczął się zastanawiać, czy cały jego plan nie trafi do kosza.

Wreszcie zdecydował, że najprostsze rozwiązanie będzie najlepsze. Gdy większość mieszkańców Sintra będzie spała, wejdzie do posiadłości w nocy, skryje się do rana i wykona zabójstwo. Potem zamiast uciec wróciłby do swojej kryjówki i pozostał tam dopóki nie skończy się zamieszanie.

Jeśli plan się uda, śmierć Greka będzie wyglądała na wypadek, co oznacza, że nikt nie będzie go szukał. O zmierzchu Agent 47 wyśliznąłby się znowu z domu i przeszedł przez mur.

Z tego co zaobserwował 47, ochrona Thorakisa ma pewne niedociągnięcia. Być może ze względu na koszty lub niepowodzenie

Page 236: Hitman Enemy Within

w interesach, o którym wspominała Marta. Według niej liczba strażników wynosi jedną trzecią tego, co kiedyś, a Grek odłączył całodobowe kamery być może mając nadzieję, że sama ich obecność nabierze intruza.

Musiał znaleźć sposób by zneutralizować tego cholernego psa. Nie zabić, bo to zaalarmowałoby strażników, ale obezwładnić go na wystarczająco długo by zdążył wejść i wyjść.

Rozwiązaniem był środek uspokajający, który 47 ukradł z pobliskiego gabinetu weterynarza razem z kilkoma innymi rzeczami by ukryć to, czego naprawdę szukał. Ponieważ weterynarz był także lokalnym inspektorem weterynarii, zabójca mógł ukraść także broń na strzałki ze środkiem usypiającym.

Z takim wyposażeniem nadszedł czas na próbę. To było jedno z najważniejszych zleceń w jego karierze i nie miał zamiaru zostawić czegokolwiek przypadkowi.

Zdejmując z siebie przebranie Scaparelliego w hotelu, 47 z łatwością zszedł zboczem za dom i ukrył się za murem. Było późno, więc większość świateł było zgaszonych i, z wyjątkiem psa i dwóch strażników, cały personel najwyraźniej spał.

Owczarek niemiecki spacerował sobie luzem, więc niedługo potem pies zbliżył się i zatrzymał by poczuć nocne powietrze. Agent 47 usłyszał warczenie wydobywające się głęboko z gardła zwierzęcia i wiedząc, że niedługo zaszczeka, starannie wycelował. Pistolet gazowy mógł wystrzelić jedną podskórną igłę na raz, co znaczyło, że pierwszy strzał musiał być trafny, a w nocy było to spore osiągnięcie, zwłaszcza, że używał nieznanej broni.

Szczekanie już formowało się w gardle owczarka niemieckiego, gdy 47 nacisnął spust. Rozległo się ciche „puf”, gdy strzała wystrzeliła prosto i celnie, a potem skowyt pełen zdziwienia, gdy igła wkuła się w ciało i dostarczyła mieszankę etaminy i ksylenu w proporcji 5:1 do układu krążenia psa. Zwierzę zrobiło trzy chwiejne kroki, zatrzęsło się, próbując zachować równowagę i upadło. Idealnie.

Page 237: Hitman Enemy Within

Ale czy ktoś to usłyszał?

Agent 47 wahał się przez moment i krew pulsowała mu w uszach nim przeskoczył mur. Strażnicy znajdą psa, to było pewne, ale jak szybko? Konieczne było odzyskanie igły i wejście do domu nim zwierzę zostanie znalezione.

Jedną z wielu rzeczy, jakie 47 dowiedział się od Marii było to, że kamery nie były włączane w dzień, zgodnie z teorią, że nie ma potrzeby elektronicznego monitoringu dopóki strażnicy patrolują teren. Czy tak samo było w nocy? Agent 47 miał się wkrótce dowiedzieć, gdy biegł przez podwórko do miejsca gdzie leżał półprzytomny pies, wyjął strzałkę z żółtym piórkiem z boku zwierzęcia i wsunął ją do kieszeni. Ten szczegół był bardzo ważny. Nie mając żadnych dowodów strażnicy wywnioskują, że zwierzę zachorowało i być może skupią się na nim zamiast na szukaniu intruza.

Chwilę później dało się słyszeć męski głos wzywający owczarka niemieckiego, który stawał się coraz głośniejszy. Zabójca poczuł coś ciężkiego na dnie żołądka, gdy podszedł do tylnych drzwi. Czy wystarczy mu czasu na otwarcie drzwi wytrychem? Nie. 47 był dosyć pewny, że nie wystarczy, gdy przyłożył rękę do gałki w drzwiach i przekręcił ją.

Gałka się obróciła, drzwi się otworzyły i był w środku!

Co z alarmem? Thorakis na pewno go miał. Nic, dom był cichy jak grobowiec i tylko tykanie stojącego zegara zakłócało idealną ciszę. To sugerowało, że szef ochrony za bardzo ufał swoim ludziom.

Bojąc się narobić hałasu albo zostawić w domu (który zdaniem Marii był nienagannie czysty) smugę zdradzieckiego kurzu, 47 zdjął buty, związał ich sznurowadła razem by móc zawiesić je na szyi i przenikał z pokoju do pokoju niczym duch.

Page 238: Hitman Enemy Within

Po chwili, pewny, że zna plan domu na pamięć, podążał słabo oświetlonymi schodami w górę na niewykończony strych. Tam, zgodnie z tym co powiedziała Maria, starsza gosposia miała sporadyczne schadzki z kucharzem morskiego magnata, który był lekkim kobieciarzem.

Osiągając swój cel, Agent 47 pogrzebał w plecaku*, przeładował pistolet gazowy i schował broń z powrotem. Jeśli odmierzył prawidłową dawkę być może uda mu się uciec bez ponownego usypiania psa. Zwłaszcza jeśli strażnicy zabrali go do weterynarza i zostawili na noc. Tymczasem miał w plecaku sporo jedzenia i wody oraz odtwarzacz MP3 do przesłuchania w trakcie nadciągających nudnych godzin.

*( Shrugged his way out of day pack – Nie jestem do końca pewny, bo Strug to „wzruszyć ramionami, a słowem „daypack” określa się plecak – Dop. Weasley55)

Poruszając się bardzo ostrożnie, dotarł do stosu pudeł i wpełzł za kilka z nich. Podłoga była twarda, ale był do tego przyzwyczajony i znalazł miejsce zarówno wygodne jak i bezpieczne.

W międzyczasie, piętro niżej człowiek, którego Agent 47 planował zabić był całkowicie rozbudzony i wpatrywał się w sufit.

Nawet mimo tego, że rzeczy szły dobrze i miał powody by być zadowolonym, czuł się jakby lodowato zimne palce ściskały mu wnętrzności.

Dlaczego?

Nie było sposobu by się tego dowiedzieć, a godziny wlokły się powoli.

Page 239: Hitman Enemy Within

PATRAS, GRECJA

Słońce odbijało się od powierzchni zatoki i potężna motorówka wyrzeźbiła na powierzchni niebieskiej wody długą, białą linię, mijając ze swoją ubraną w bikini nastolatką wysoką rufę „Jeana Danjou”. Młoda kobieta pomachała i mimo tego, że Nu jej odmachał, Diana tego nie zrobiła.

Nie było w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że kontrolerka oficjalnie była więźniem i miała chromowaną bransoletę zaciśniętą wokół jej kształtnej kostki. Kajdan był przymocowany do słupa za pomocą długiego na 2 metry łańcucha ze stali nierdzewnej i miał powstrzymać kobietę przed ucieczką ze statku i popłynięciem na ląd. Był to duży wysiłek, ale Diana pomyślała, że prawdopodobnie byłaby do tego zdolna.

Jednak bransoletka i kula były tak naprawdę przysługą i sposobem na to by mogła wejść na górny pokład zamiast być zamknięta w wiezieniu poniżej. Ponadto był to znak, że Pan Nu udzielił jej kredytu zaufania* nawet jeśli wielu członków zarządu Agencji było już przekonanych o jej winie i chętnie zobaczyłoby jak zostanie ukarana.

*( Mr Nu was willing to give her benefit of doubt. – “Benefit of doubt” znaczy wiarę w to, że dana osoba jest dobra, mimo, że nie jesteśmy tego pewni – Dop. Weasley55)

Ale Dianie ciężko było usiąść przy nakrytym obrusem stole i wchłaniać ciepło śródziemnomorskiego słońca wiedząc, że mogą właśnie mijać ostatnie dni jej życia. Nawet pomimo tego, że Agent 47 zapewniał, że wie kim jest prawdziwy zdrajca, zabójca był teraz w Sintra w Portugalii i nie dał znaku życia od jego spotkania z Nu.

Czy to dlatego, że podążał złym tropem?

Bo był martwy?

Nie było sposobu by się tego dowiedzieć. Więc gdy Diana oglądała przystań pijąc schładzane wino, śmierć zajęła sporo miejsca w jej

Page 240: Hitman Enemy Within

myślach. Kontrolerka chciała żyć, ale wiedziała, że tak jak każdy człowiek, pewnego dnia umrze.

Pytanie tylko, kiedy?

Umundurowany członek załogi podszedł do stołu. Był ubrany w białą koszulę z krótkim rękawem, pasujące spodnie i buty*. Tak jak wszyscy inni członkowie załogi musiał uważać, żeby zignorować bransoletę na kostkę i łańcuch.

*( deck shoes - chodzi chyba o buty odpowiednie do chodzenia po pokładzie. - Dop.Weasley55

- Rozmowa telefoniczna do pana, sir. – Powiedział z szacunkiem członek załogi. – Powinniśmy połączyć?

Każdy był świadom tego, że Pan Nu ukrywał się między piątą a szóstą. Wtedy lubił usiąść na rufie i cieszyć się niczym nieprzerwanym koktajlem. Więc, biorąc pod uwagę, że ludziom z pokoju kontrolnego wydało się słuszne by wysłać posłańca, telefon był prawdopodobnie ważny. Pa Nu westchnął. – Kto to?

- Agent 47, sir. – odpowiedział członek załogi.

Diana poczuła silne bicie jej serca i zobaczyła, że brwi jej kompana unoszą się.

- Połączcie go. – Poinstruował Nu. – Odbiorę.

- Już to zrobili. – Powiedział sucho posłaniec. – Jest na linii 2.

Telefon stał już na stole. Kierownik musiał tylko nacisnąć właściwy przycisk. Diana była wdzięczna, że przekierował rozmowę na głośnik.

- Agent 47? - Spytał Nu. – Najwyższa pora, muszę rzec.

Zabójca mówił cicho, a Diana pomyślała, że musi być w

Page 241: Hitman Enemy Within

niebezpiecznym dla niego miejscu.

- Przepraszam, sir, ale byłem zajęty.

Nu zerknął na Dianę.

- Nie trzymaj mnie w niepewności 47. Czego byłeś się w stanie dowiedzieć? Jeśli w ogóle czegokolwiek.

- Wciąż wierzę, że Thorakis jest tym, którego szukamy… Alenie byłem w stanie znaleźć dowodów. Teraz na scenę wchodzisz ty.

Nu zmarszczył brwi. – Nie rozumiem.

- Oto, co chcę żebyś zrobił. – Wyjaśnił 47. – Powiedz wszystkim członkom zarządu razem z Thorakisem, że wiem, kim jest prawdziwy zdrajca i że jestem w drodze by go zabić. Tylko nie podawaj nikomu nazwiska i znajdź możliwość by użyć nazwy „Hotel Central”. To hotel, który Thorakis na pewno rozpozna.

- Jeśli nasz gość jest niewinny, nie zrobi zupełnie nic. Ale założę się, że zadzwoni do swojego łącznika z Puissance-Treize i będzie błagał o pomoc. Gdy ta pomoc nadejdzie ja będę czekał. To da nam dowód, którego potrzebujemy.

- A później? – Dopytywał się Pan Nu.

- A później pan Thorakis będzie miał wypadek. – Odpowiedział płasko 47.

Słońce było już na skraju horyzontu i Diana poczuła nagły chłód. Nie miała swetra, więc zamiast tego objęła się ramionami.

- Podoba mi się to. – Powiedział kierownik chłodno. – Bardzo mi się to podoba. Ale bądź ostrożny. Zakładając, że wszystko pójdzie tak jak myślisz, ludzie, których wyśle Puissance-Treize będą bardzo, bardzo dobrzy. Potrzebujesz pomocy?

Page 242: Hitman Enemy Within

- Dzięki, – odparł 47. – Ale nie.

- W takim razie w porządku. – Odpowiedział Nu. – Informuj mnie na bieżąco.

- Będę. – Zapewnił zabójca. – I mam wiadomość dla Diany…

- Kierownik spojrzał na kontrolerkę i z powrotem na telefon.

- Tak? Jaką?

- Powiedz jej, że ma u mnie dług*.

*( Tell her she owes me. – Może to oznaczać zarówno to, co w tłumaczeniu jak i “ Powiedz jej, że wiele mi zawdzięcza.” To pierwsze wydało mi się lepiej pasować do 47. – Dop. Weasley55).

Diana miała odpowiedzieć, gdy usłyszała „klik” i sygnał telefonu.

Zasługiwała na śmierć za pewne rzeczy, które zrobiła. Przynajmniej z punktu widzenia większości ludzi. Ale być może, tylko być może, anioł stróż ją ocali.

Jeśli tak, byłby to mroczny anioł, wysłany z innego miejsca niż niebo.

Page 243: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XIX

DOLIINA RENU, NIEDALEKO KOLONII, NIEMCY

Duży transparent został rozpięty pomiędzy dwoma podniszczonymi przez pogodę kolumnami, równo ustawionymi z przodu zalanego słońcem tarasu. Napis głosił STO LAT NICOLE, dużymi, niebieskimi literami. Kolorowe skupiska balonów podskakiwały na wietrze tu i tam. Na środku ustawiony był długi, wąski stół, na którym wciąż widniały brudne talerze i na wpół zjedzony bardzo drogi tort urodzinowi

Dzieci piszczały z emocji, ścigając się tam i z powrotem, kompletnie nieświadome mrocznych czynów popełnionych we wnętrzu zamku w ciągu ostatnich 500 lat lub krwawych pieniędzy, za które kupiono i utrzymywano twierdzę dzisiaj. Nawet, jeśli niektórzy dorośli, którzy siedzieli przy suto zastawionych stołach wiedzieli o takich rzeczach, oni także zapomnieli o tym w tej chwili

Córka Pierre’a Douaya, Nicole, miała w tej chwili 7 lat, dzieci bawiły się ze sobą, a dzień był piękny.

Tak to wyglądało, gdy telefon w kieszeni Douaya zaczął wibrować. Francuz nie chciał go odbierać, ale dokładnie ten numer znało mniej niż 30 osób, a każda z nich była bardzo ważna w ten, czy inny sposób. Więc Douay zaklął cicho, wszedł do środka by uciec od hałasu i spojrzał na numer dzwoniącego.

Dzwonił Aristotle Thorakis, człowiek, którego kierownik nie znosił, ale który wciąż dostarczał Puissance-Treize cenne informacje. To był jedyny powód, dlaczego Thorakis odebrał.

Było to niczym otwarcie śluzy.

Page 244: Hitman Enemy Within

- Pierre? – Spytał Thorakis nerwowo. – Mówię ci! To katastrofa! Prawdziwa katastrofa! Człowiek zwany Agentem 47 złapał jednego z twoich ludzi. Marokańczyka, jak sądzę i dowiedział się o mnie!

-Agent 47 zgłosił się i jest w drodze by mnie zabić! Potrzebuję ochrony, Pierre. Sporej ochrony! Potrzebuję jej JUŻ!

Douay zawsze umiał zachować spokój nawet, gdy wszystkim dookoła puszczały nerwy i zaczął swoją analizę od sprawdzenia znanych mu faktów.

Al-Fulani zaginął i nie dawał znaku życia ponad tydzień, co zdawało się potwierdzać tą historię. Łącząc to z nieudanym zamachem na Agenta 47 i tym, że był znany ze swojego uporu, istniało spore prawdopodobieństwo, że Grek miał rację.

Ale po co go chronić? Zwłaszcza biorąc pod uwagę jak bardzo denerwujący stał się morski magnat.

Odpowiedź była rażąco oczywista. Thorakis był w Puissance-Treize dzięki 500 milionom euro. Była to spora suma, której mogli nie odzyskać, gdyby Grek został zabity. I co potem? Zastanawiał się kierownik. Kogo obwinią współpracownicy? To także było rażąco oczywiste.

Poza tym może jeszcze uda się wycisnąć od tego denerwującego człowieka mnóstwo cennych informacji zanim zadecydują, czy zabić go, czy nie.

- Zostań tam gdzie jesteś. – Rozkazał Douay. – Wyślę oddział. Dobry oddział. Zabiją 47. Potem, kiedy już będziemy mieli go z głowy, umieścimy cię z dala od Sintry. Agencja będzie wściekła, ale poradzimy sobie z nimi.

- Naprawdę? – Spytał Thorakis z nadzieją. – Możesz to zrobić?

- Oczywiście, że mogę. – Odparł pewny siebie Douay. – Nie martw się tym. Po prostu zostań tam gdzie jesteś i poczekaj na moich ludzi.

Page 245: Hitman Enemy Within

Morski magnat był wdzięczny, niemal aż za bardzo i Francuz poczuł obrzydzenie, gdy Grek powiedział mu gdzie zatrzyma się zabójca, a potem rozłączył się.

Dalej było łatwo. Gdy dwuosobowy oddział śledząco-likwidujący został odwołany ze zlecenia w Pradze i przekierowany do Sintra.

Gdy miał to z głowy, Douay musiał zmierzyć się z czymś trudniejszym. Musiał aktywować alternatywne tożsamości, które stworzył dla swojej żony i dzieci lata temu. Kiedy to zrobi wyśle ich do kryjówki w Polinezji Francuskiej i przygotuje się do odwetu, który na pewno nastąpi. Nawet jeśli Puissance-Treize będzie w stanie zabić 47 i ochronić Thorakisa, to Agencja może szukać kogoś do zabicia. Pierre Douay będzie prawie na samej górze listy. Legard jak na ironię będzie dosyć bezpieczny w więzieniu!

Wydawało się, że słońce straciło całe swoje ciepło, gdy Francuz wyszedł na taras. Śmiech brzmiał obco, a uśmiechy wyglądały fałszywie.

W tym momencie Douay zdał sobie sprawę jak bardzo odsłonięty był taras, jak łatwo byłoby komuś zastrzelić Nicole z odległości 900 metrów stąd i wezwał swoich gości.

Przyjęcie było skończone.

Page 246: Hitman Enemy Within

ROZDZIAŁ XX

SINTRA, PORTUGALIA

Kiedy udało mu się uciec w godzinach nocnych z posiadłości Greka, Agent 47 wrócił do hotelu i siedział w holu, gdy zameldował się oddział Puissance-Treize. Nieprzypadkowo na nich czekał. Byli ubrani jak turyści, ale 47 wyczuł ich w ten sam sposób jak jedno zwierzę wyczuwa drugie. Nieśli swój bagaż, więc nikt nie mógł ruszać ich rzeczy osobistych, zauważyć jak ciężkie są walizki lub przypadkowo je zgubić.

Mężczyzna miał około metra dziewięćdziesiąt wzrostu, był dobrze zbudowany i miał jasną skórę. Miał blond włosy, za krótkie by za nie złapać i włosy zaczesane we flattop*. Był ubrany w ciemnoniebieską, sportową koszulkę, która była o jeden numer za duża by ukryć wybrzuszenie wysoko na prawym biodrze.

*( nie wiem jak to nazwać, to jest fryzura jak na tym zdjęciu http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/fe/H_R_Haldeman%2C_1971_portrait.png Dop.Weasley55)

Gdy Pan Flattop zajmował się formalnościami związanymi z zameldowaniem jego towarzyszka patrzyła na hol zamiast na biurko. Na tym polegał właśnie koncept śledzenia i likwidacji. Jedna osoba, najczęściej kobieta, funkcjonowała jako myśliwy. Musiała wyśledzić zwierzynę, zwabić ją najbliżej jak tylko możliwe i zapewnić bezpieczeństwo zabójcy w chwili, gdy ten ją wyeliminuje.

Tak jak jej partner, łowczyni była blondynką z włosami obciętymi na krótko i wysokim, chudym ciałem gracza w tenisa. Miała bardzo szykowne ubranie, z wyjątkiem torebki na pasek, którą miała zawieszoną przy podbrzuszu. Idealna miejsce na półautomat i kilka dodatkowych magazynków. Miała bardzo niebieskie oczy i gdy spojrzała nimi na mężczyznę z wielkim brzuchem, ten już robił jej zdjęcia.

Page 247: Hitman Enemy Within

Tak zrobiłby Tazio Scaparelli, gdyby spotkał piękną kobietę i nie wiedział, kim była. Kto byłby w stanie śledzić wszystkie gwiazdy, modelki i arystokratów włóczących się po Europie? Najlepszą rzeczą było robienie zdjęć i ustalenie ich wartości później. Agent 47 wyczuł, że łowczyni nie lubiła, gdy robił jej zdjęcia, ale niewiele mogła na to poradzić i spojrzała w bok, gdy odłożył aparat.

- Więc Al-Fulani miał rację. – Pomyślał 47. – Thorakis był winny, a Diana nie. Pan Nu będzie zadowolony. Ja też, biorąc wszystko pod uwagę.

Kiedy wstępnie im się przyjrzał, zabójca, siedząc na fotelu zajął się kolejnym poziomem analizy. Łowczyni i zabójca współpracowali ze sobą zawodowo, ale czy byli także kochankami? Jeśli tak, to Pan Flattop czułby się zobowiązany ją chronić. To było coś, czego 47 mógł użyć przeciwko niemu i jeden z powodów, dlaczego wolał pracować sam.

Gdy para odebrała klucze i odwróciła się by wejść za boyem hotelowym do jednej ze starych wind hotelu Central, agent doszedł do wniosku, że odpowiedzią na jego pytanie było definitywne „tak”. Ta dwójka była kochankami. Nie wynikało to z niczego oczywistego, jak obrączki, ale z bardziej subtelnych czynników. Takich jak to, że byli za blisko siebie, dotykali się w znajomy sobie sposób oraz że pan Flattop wpuścił do windy najpierw swoją partnerkę.

Wszystko to oznaczało, że gdy drzwi windy zamknęły się za parą, 47 już zadecydował jak ich zabić. Za pomocą ich przywiązania do metody łowca-zabójca oraz ich silnych wzajemnych więzi. Najważniejsze było więc ich rozdzielenie i pokonanie.

Ale jak?

Logiczne było wyeliminowanie najpierw łowczyni, ponieważ byłaby łatwiejsza do zabicia i jej śmierć rozzłościłaby pana Flattopa. 47 Chciał użyć przeciwko niemu jego własny smutek i gniew.

Page 248: Hitman Enemy Within

Człowiek znany jako Tazio Scaparelli podniósł się z trudem z fotela i poczłapał w dal. Wojna miała się niedługo zacząć i nadszedł czas na przygotowania.

Kobieta nazywała się Tova Holm i miała za zadanie znaleźć cel, żeby Hans Pruter mógł go zabić. Dzięki temu, że zabójca Agencji był już zameldowany w hotelu, zadanie będzie o wiele łatwiejsze, gdy dowiedzą się, za kogo się podał.

Pierwszym krokiem byłoby uzyskanie dostępu do listy gości hotelu Central poprzez przekupienie jednego z recepcjonistów, zaflirtowanie z nim lub włamanie się do hotelowego systemu komputerowego. Był to często męczący proces, którego Tova chciała uniknąć, jeśli to tylko możliwe.

Zakładając skąpy strój do tenisa, kształtna blondynka zeszła w dół do frontowego biurka i doszła do recepcjonisty, który wyraźnie nie mógł oderwać od niej wzroku. Uśmiechając się zniewalająco, zaczęła opowiadać historię o tym, że będąc w windzie zobaczyła starą przyjaciółkę i chciałaby się z nią skontaktować. Problem polegał na tym, że zapomniała jej nazwiska po mężu. Przypomniałaby je sobie jednak, gdyby mogła zerknąć na listę gości.

Recepcjonista wiedział, że to wbrew przepisom, ale chciał sprawić przyjemność młodej, pięknej kobiecie i zgodził się dać blondynce wydruk pod warunkiem, że nic nikomu nie powie. Dziesięć minut później Holm i Pruter siedzieli w swoim pokoju, przeglądając listę zameldowanych gości i zaznaczając nazwiska, które uważali za najbardziej obiecujące.

- On jest ekspertem w kwestii przebrań.- Przypomniał jej Pruter. – Ale są rzeczy, których nikt nie ukryje. Jedną z najbardziej oczywistych jest wzrost.

Gdy Pruter pozostał w swoim pokoju by móc wyczyścić broń, Holm wzięła listę i zabrała się do pracy. Najlepiej zacząć od pokojówek. Wszystkim mało płacono i chętnie zarobiłyby kilka dodatkowych euro. Nie minęło dużo czasu, a liczba nazwisk została zredukowana

Page 249: Hitman Enemy Within

do trzech. Alexandru Cosma ( Rumun, który pojawił się najwcześniej z samego rana), Tazio Scaparelli ( włoski fotograf, który robił jej zdjęcia w lobby) i George Fuller ( Amerykański turysta)

Jak na razie nieźle…

Ale który z nich to Agent 47? Żeby poznać odpowiedź na to pytanie i „zaskoczyć jej brata” Holm „wypożyczyła” główny klucz od pokojówki, która właśnie szła na przerwę obiadową. To, razem z ubraniem, które „pożyczyła” pozwoli jej na wejście do wszystkich trzech pokoi. Nie żeby zabić, ale żeby wyeliminować fałszywych kandydatów i zidentyfikować cel. W tym momencie Prunter dołączyłby się do polowania, podkradliby się do swojej ofiary wspólnie i wykończyli go.

Tak samo jak robili już 32 razy.

Ze względu na jego wygląd i to, że będzie w hotelu jeszcze tydzień, Tazio Scaparelli wydawał się mało trafnym wyborem. Dlatego Holm chciała zbadać pokój Włocha jako pierwszy. Podeszła do drzwi tak jak każda pokojówka, zapukała 3 razy i krzyknęła „Sprzątanie!”

Nie usłyszawszy odpowiedzi, agentka Puissance-Treize wsunęła klucz w drzwi i weszła. Będąc w środku musiała sprawdzić rzeczy osobiste Scaparelliego by sprawdzić, czy korpulentny paparazzi był tym za kogo się podaje. Było to delikatne zadanie, ponieważ musiała przeszukać pokój bez zmiany miejsca czegokolwiek. Wkrótce stało się jasne, że Włoch był grubym, nieco niechlujnym cukrzykiem, któremu niedługo skończy się czysta bielizna.

Zadowolona, że Scaparelliego można wykreślić z listy, Holm przygotowała się do sprawdzenia Rumuna, który niedawno pojawił się w hotelu. Jego pokój był na trzecim piętrze. Sposób był ten sam. Trzy zapukania i głośne „Sprzątanie!”

Nie doczekawszy odpowiedzi zabójczyni weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Walizka leżała na łóżku i Holm podeszła by

Page 250: Hitman Enemy Within

ją zbadać Właśnie pochylała się by sprawdzić wnętrze otwartej walizki, gdy 47 wyszedł zza długich do podłogi zasłon.

Agentka Puissance-Treize usłyszała niespodziewany szelest materiału i sięgała po pistolet, gdy zabójca wystrzelił z pistoletu gazowego. Holm poczuła ukłucie igły w szyję, zatrzymała się by ją wyjąć i właśnie sprawdzała pocisk, gdy poczuła pieczenie. Później nastąpił ostry ból w piersiach, chwilowe zawroty głowy, gdy stanęło jej serce i nastąpił długi upadek w ciemność.

Seria błysków oświetliła pokój, gdy człowiek zwany Alexandru Cosma, Agentem 47 i Taziem Scaperelli zrobił serię zdjęć.

Nadszedł czas by zabrać igłę oraz Fabrique-Nationale 49* Holm i dwa dodatkowe magazynki amunicji kaliber 40. FN była spluwą większego kalibru niż 47 spodziewał się znaleźć i stanowiła miły dodatek do jego ubogiego arsenału.

*( Model pistoletu. W skrócie FN – Dop. Weasley55)

Kiedy to zrobił, wyszedł z pokoju. Znak NIE PRZESZKADZAĆ powstrzyma przez jeden dzień hotelowy personel. Później znajdą martwą lokatorkę, nie tylko ubraną jak jedna z pokojówek, ale także leżącą w złym pokoju, w pokoju Pana Cosmy, który zniknie. Nad tą tajemnicą lokalne władze będą się głowiły miesiącami

Łowczyni była martwa…

Zabójca czekał.

Holm nie było od paru godzin i Pruter zaczął się o nią martwić, gdy boy hotelowy zapukał w drzwi. Ale czy to był boy hotelowy?

Niemiec podszedł do drzwi z Glockiem w gotowości. – Ja?*

*( Tak. – W razie gdyby ktoś totalnie nie znał niemieckiego. – Dop. Weasley55)

Page 251: Hitman Enemy Within

- Przesyłka dla pana, sir. – Powiedział młodzieniec uprzejmie.

Zabójca zerknął przez dziurkę od klucza, zobaczył, że boy trzyma w ręce papierową kopertę i uchylił drzwi. Paczkę wsunięto, banknot 5 euro zabrano, transakcja dobiegła końca.

Rozległo się wyraźne „klik” przy zamykaniu drzwi. Pruter był ostrożny. To było jednym z powodów, dlaczego ciągle żył. Więc zamiast od razu otworzyć kopertę, oglądał ją przez chwilę. Napis z przodu głosił dużymi literami DO HANSA PRUTERA, ale nie było adresu zwrotnego.

Zabójca poczuł lodowatą wodę w swoim krwioobiegu, gdy zbliżył kopertę do światła. Czy mogła zawierać bombę? Albo wąglik? Wszystko było możliwe, ale on tak nie uważał. Przez papier było widać jakieś ciemne prostokąty i gdy obracał kopertę przesuwały się od jednej strony do drugiej.

Nóż wydał ciche „klik”, gdy ostrze zaczepiło o papier. Zamiast otworzyć brzeg koperty Pruter ostrożnie rozciął jeden z jej boków, żeby uniknąć uruchomienia ukrytych w niej mechanizmów.

Ale wysiłek był zbędny. W kopercie była jedynie seria zdjęć, które wysypały się na podłogę. Zdjęcia Holm leżącej na dywanie i patrzącej niewidzącym wzrokiem w aparat.

Kolana Niemca opadły z głośnym „łup” na dywan. Ręce zabójcy trzęsły się, gdy zaczął przeglądać fotografie, które 47 wydrukował w samoobsługowym kiosku w pobliskiej aptece. Przedstawiały Holm w stroju pokojówki, leżącą martwo na dywanie identycznym jak ten pod nim. Oznaczało to, że jej ciało było gdzieś w hotelu.

Po nieartykułowanym wrzasku gniewu i bólu nastąpiła długa seria szlochów, które wstrząsnęły jego ciałem. Łzy spływały mu po policzkach. Potem Pruter zobaczył pocztówkę leżącą wśród fotografii. Przedstawiała panoramiczny widok szarych, przystrojonych roślinnością blanków murów obronnych. Nagłówek głosił COSTELO DOS MOUROS

Page 252: Hitman Enemy Within

Było to oczywiste zaproszenie, które Pruter chciał przyjąć.

Zamek Maurów został zbudowany w XVIII lub XIX wieku. Rozległa konstrukcja stała na dwóch sąsiadujących górskich szczytach i zapewniała wspaniały widok zarówno na Sintra jak i wieś za nim. Znaczyło to, że w dniu, gdy Dom Alfonso Henriques i jego armia przybyli w 1147 by wyzwolić to miejsce, Maurowie musieli widzieć nadchodzącego arystokratę.

Później, w czasach Romantyzmu, naprawiono go. Teraz jednak było to mało widoczne, gdy słońce zaczęło się zanurzać na zachodnim horyzoncie, a turyści rozpoczęli długą wędrówkę w dół, do miasta poniżej.

Ale Pruter pozostał z tyłu. Gdy słońce zaszło i ciemność opadła na blanki, Agent 47 przybędzie. Nic nie będzie w stanie nigdy zrekompensować Niemcowi śmierci Holm, ale zabicie mordercy sprawi, że poczuje się nieco lepiej. Nie wspominając o tym, że było to jego zadanie i jako zabójca musiał chronić swoja reputacje.

Głównym problemem było to, że zamek nie tylko zajmował dużą powierzchnię, ale był zbudowany na szczycie stromego zbocza i widać było za nim kontury terenu. W rezultacie były dziesiątki ścieżek, prowadzących w górę i w dół i setki kamiennych schodów, wszystkie graniczące z ruinami. Najpierw musiał więc poznać kompleks, znaleźć najlepszą kryjówkę i pozwolić podejść do niego Agentowi 47.

Potem, z pomocą noktowizora schowanego w jego plecaku, Hans pozbyłby się drugiego zabójcy na dobre.

Niemiec zabrał się do pracy.

Telefon satelitarny wydał z siebie serię delikatnych „biip”, zabójca otworzył oczy i włączył telefon. Głos w słuchawkach był nalegający.

- Obudź się, Agencie 47… Czas zacząć pracować.

Page 253: Hitman Enemy Within

W podobnym do jaskini zakątku było ciemno, ale skręcając szyję mógł zobaczyć błysk ulicznych świateł poniżej. Wygrzebał latarkę w kształcie długopisu, ale skierował ją z dala od wejścia.

- Diana? Czy to ty?

- Oczywiście, że to ja. – Odparła słodko kontrolerka. - Kto inny zrezygnowałby z przepysznej kolacji by mieć oko na kogoś takiego jak ty? Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? Wydaje mi się, że to dosyć niepewny plan.

- Nie. – Odparł 47 szczerze. – Nie jestem pewny. Ale już za późno by się wycofać. Cel powinien być już w ruinach. A może się mylę?

- Och tak, jest tam. – Potwierdziła Diana, zerkając na monitor przed nią. Strasznie wyglądające obrazy termiczne były dostarczane przez jedną z trzech najnowocześniejszych satelit szpiegowskich, które były własnością Agencji. To był tylko jeden z powodów, dlaczego utrzymanie agencji zabójców do wynajęcia tyle kosztowało.

Zabójca Puissance-Treize widniał jako nieruchomy, zielony kleks. Mniejsze oznaki ciepła, wydzielanego przez różne zwierzęta, pozostawiały co jakiś czas smugi na ekranie.

- Pojawił się godzinę i szesnaście minut po tobie.

Zmuszony zostawić swoją broń w Rzymie by móc odgrywać rolę Tazio Scaparelli, Agent 47 czuł się żałośnie uzbrojony. Ale najbliższa zbrojownia była w Madrycie, nie było więc czasu by zdobyć więcej broni.

Nie mając zamiaru walczyć z agentem Puissance-Treize w ciuchach Scaparelliego, zabójca nosił nowy zestaw ubrań, cały czarny. Był uzbrojony w FN 49 łowczyni, brzytwę i garottę. Miał także pistolet gazowy i trzy strzałki, które miał zamiar zużyć na owczarka niemieckiego później tej nocy. Przypuszczając, że wszystko pójdzie dobrze, a to nie było wcale takie oczywiste.

Page 254: Hitman Enemy Within

Tymczasem wydawało się słuszne przypuszczenie, że przeciwnik będzie uzbrojony w pistolet, jakiś rodzaj pistoletu maszynowego i karabinek snajperski. Nie mówiąc już o noktowizorze. Oczywiście satelita Agencji i Diana, która może go informować o ruchach Niemca mogłaby to wyrównać.

- Więc co wybrał? – Dopytywał się 47. Najwyższą wieżę, czy stos kamieni nad ruinami?

- Stos kamieni.- Powiedziała zimno kontrolerka.

- Tak samo wybrałbym ja. – Powiedział zamyślony agent. –Z wieży widzisz wszystko, ale nie masz jak się wydostać a nasz przyjaciel chciałby mieć drogę ucieczki.

- To nie jest twój przyjaciel. – Odparła surowo Diana. – Gotowy do drogi?

W ruinach były setki zakamarków i szczelin. Miejsce, które wybrał 47 było z grubsza prostokątne, ledwie wysokie na tyle by wstać i miało brudną powierzchnię.

- Będę wkrótce. – Powiedział agent, celując strumieniem moczu w róg. Chwilę później powiedział. – Ok. Nadchodzę. Informuj mnie.

Będę. – Obiecała Diana. Bądź ostrożny i nie zapomnij zapiąć rozporka.

Słońce zaszło kilka godzin wcześniej i zrobiło się zimno. Ale agent Puissance-Treize to przewidział i ubrał się odpowiednio. W dodatku mógł widzieć, dzięki światłu otoczenia i noktowizorowi, który nosił. Urządzenie działało lepiej, gdy nie patrzył bezpośrednio na światła Sintra. Więc Niemiec robił wszystko by tego uniknąć, nieustannie obserwując teren wokół.

Page 255: Hitman Enemy Within

Było to monotonne zadanie, co sprawiło, że zatęsknił za Holm jeszcze bardziej. Z nią u boku nie musiałby się martwić, że ktoś mógłby zajść go od tyłu. Ale Holm nie żyła, a on miał walczyć z jej zabójcą.

Na pewno? Jak do tej pory nie było żadnych śladów zabójcy. Czy tamten się wystraszył? Albo pocztówka była pułapką? Sztuczką mającą na celu oddalenie przeciwnika w momencie, gdy wrogi agent zaatakuje Thorakisa?

Nagle wszystko to wydało się aż za bardzo prawdopodobne i Pruter rozważał strategiczne wycofanie się, gdy coś pojawiło się pod nim. Było tam przez ułamek sekundy i zniknęło, tak jakby ktoś wspinał się w górę zbocza i używał ruin jako osłony. Pruter zdjął okulary, podniósł niemiecki karabinek Blaser 93 LRS2 i popatrzył przez jego lunetę.

Cel zniknął, ale drugi zabójca był cierpliwy i chciał czekać.

Agent 47 zatrzymał się, spojrzał na odsłonięty kawałek ścieżki przed sobą i miał nadzieję, że agent Puissance-Treize jest zajęty piciem gorącego kakao. Później, wiedząc, że nie może wiecznie odkładać tego na później, zabójca wyszedł na otwarty teren. Rozległo się głośny trzask, gdy pocisk 7,62 mm odbił się od bruku i zniknął w ciemnościach.

Niemiec nie tylko uważał, ale był dobrym strzelcem!

Agent 47 usłyszał kolejny pocisk odbijający się od muru blankowego po jego prawej i schował się za jakimiś kamiennymi blokami. Wokół niego było ciemno i łatwo można było się zgubić, gdyby nie jedna rzecz.. Odwiedzając ruiny przed wysłaniem zdjęć Pruterowi, agent nie tylko zrobił ogólny rekonesans, ale potajemnie spryskał farbą fluorescencyjną niektóre ścieżki. Musiał tylko podążać śladami farby do jednego z dwóch drutów, który, podobnie jak farbę, baterie i kilka innych drobiazgów, kupił w pobliskim sklepie z narzędziami.

- Wciąż jest w tym samy miejscu. – Pomogła mu Diana. – I nie widzę na miejscu nikogo innego.

Page 256: Hitman Enemy Within

Tak upewniony, Agent 47 podążał dalej zielonymi kropkami do miejsca, gdzie był ukryty detonator numer jeden. Jego ruchy powodowały deszcz przyciszonych strzałów, a jeden z nich trafił tak blisko, że skalne odłamki uderzyły go z boku w twarz, gdy pędził ścieżką.

W końcu tam dotarł, turlając się do osłony z kamiennej ściany, a pociski brzdękały, świstały i odbijały się dookoła niego. Marnowanie takiej ilości amunicji wydawało się z początku bezsensowne, dopóki 47 nie zdał sobie sprawy tego, co jego przeciwnik planowali z potencjalnego niebezpieczeństwa z tym związanego. Agent Puissance-Treize miał nadzieję, że trafi go rykoszetem, zupełnie jak przy uderzeniu na ślepo w bilardzie. Nawet, jeśli ta strategia zawodziła, ta kanonada miała efekt psychologiczny.

Więc Agent 47 zmusił się do koncentracji, gdy jego palce badały zagłębienia po obu stronach świecącej kropki. Gdy zlokalizował ukrytą dźwignię nadszedł czas na wyjęcie pistoletu kaliber 40 i na modlitwę.

Nawet jeśli ta myśl przeszła mu przez głowę, zdał sobie sprawę, że Wszechmogący raczej nie poprze którejś ze stron w walce płatnych morderców, więc zdecydował, że musi polegać na umiejętnościach i odrobinie szczęścia.

Tak myśląc, zabójca nacisnął guzik. Prąd przebiegł wzdłuż drutu i dostarczył iskrę do zbiornika z benzyną ukrytego wśród kamieni. Efekt był jeszcze bardziej spektakularny niż oczekiwał 47. Rozległo się tępe „łup” i nagle pojawił się słup ognia, który wystrzelił w górę by oświetlić okoliczny teren upiornym światłem. Mimo, że ogień nawet go nie tknął, przeciwnik został oświetlony od tyłu, gdy wstał by mieć lepszy widok na okolicę.

Agent 47 był już na nogach, trzymając mocno w obu rękach FN i strzelając w górę. Słychać było serię krótkich wystrzałów, pistolet skoczył a puste łuski przecięły powietrze. Pruter zachwiał się, gdy jeden pocisk trafił go w pierś, ale musiał nosić kamizelkę

Page 257: Hitman Enemy Within

kuloodporną, ponieważ podniósł pistolet maszynowy HK MP-5N do strzału Dzięki błyskom z lufy 47 agent Puissance-Treize miał gdzie celować, gdy wystrzelił długą serię dziesięciu naboi.

- Idzie w twoim kierunku. – Ostrzegła Diana

- Co ty nie powiesz?*- Odpowiedział, 47 gdy musiał kucnąć i wyrzucić pusty magazynek. Drugi wszedł gładko. pazur FN wepchnął kolejny nabój do komory i pistolet był gotowy do strzału. Gdyby tylko ten niemiecki skurczybyk przestał strzelać!

*( No shit – W tym kontekście może też znaczyć tyle, co nasze polskie i bardziej wulgarne „ no nie pierdol” albo mniej wulgarne „ No bez jaj” – Dop. Weasley55)

Okazja, której potrzebował, nadeszła kilka sekund później, gdy w pistolecie maszynowym skończyła się amunicja i Pruter musiał przeładować. Wtedy 47 wyskoczył, zobaczył zarys klockowatego kształtu w świetle szybko gasnących płomieni i ostrożnie wymierzył w dół. Pociski dużego kalibru ścięły Niemca z nóg. Zachwiał się, próbując złapać równowagę i upadł. Ciało runęło w dół, wzbiło się w powietrze i rozległo się nieprzyjemne „łup”, gdy wylądowało.

- Czterdzieści siedem? – Spytała Diana. - W porządku?

- Jak na razie – Odparł zabójca ostrożnie. – Poczekaj.

Agent trzymał FN wycelowany w ciało, gdy do niego podszedł, sprawdził puls i stwierdził, że Pruter jest martwy. Nie od pocisku, chociaż noga Niemca była krwawą miazgą, ale od obrażeń odniesionych w trakcie upadku.

Nie słysząc syren, 47 wrzucił ciało do wnęki, którą mógł zatkać luźnymi kamieniami. Teraz trzeba było wyciągnąć długopis w kształcie latarki, przeczesać teren w poszukiwaniu łusek i i zabranie rzeczy Niemca z wyższej części wzgórza.

Page 258: Hitman Enemy Within

Wreszcie, wyciągając drut do obu urządzeń zapalających i wrzucając wszystko do prowizorycznej krypty, nadszedł czas by zamurować Prutera.

Ewentualnie, po kilku dniach upałów jakiś pechowy turysta poczułby smród. Wtedy zabójca Puissance-Treize zostałby odgrzebany i powiązany z ciałem tajemniczej Tovy Holm. Nie wiadomo, co zrobią z tym władze, ale 47 to nie obchodziło.

Godzinę później, z plecakiem przeciwnika na plecach, Agent 47 zszedł ze wzgórza. Było jeszcze dosyć wcześnie, a prawdziwy cel wciąż żył

W momencie, gdy 47 pojawił się na zboczu za posiadłością była prawie trzecia nad ranem. Późno, ale nie za późno, biorąc pod uwagę czekające go zadanie. Czyli uśpienie owczarka niemieckiego, jeśli to konieczne, wślizgnięcie się do domu tak samo jak wcześniej i zaczekanie do rana. Ale gdy 47 był w połowie drogi w dół zbocza, stało się jasne, że wszystko się zmieniło.

Sądząc po jasnym blasku widocznym przez liście, światła w całym domu były pozapalane. Gdy zabójca się zbliżył zdał sobie sprawę, że nie dwóch, ale sześciu umundurowanych strażników patrolowało teren. Ale to nie wszystko. Pojawiło się także więcej psów i bezpieczne było przypuszczenie, że włączono także kamery.

Agent 47 spodziewał się jakiejś reakcji w obliczu rosnącego zagrożenia, ale nie takiej, jaką widział. Nie miał wyboru i musiał wycofać się na wzgórze. Prawie godzinę zajęło mu wyjście na ulicę na górze i powrót do hotelu, gdzie wszedł przez boczne drzwi. Stamtąd zabójca poszedł prosto do pokoju Prutera, skorzystał z klucza Niemca by wejść i szybko przejrzał jego rzeczy.

Potem, wybierając dobrze skrojony, szary garnitur i kilka innych drobiazgów, 47 wrócił do pokoju Tazia Scaparelli. Tam nadszedł czas na prysznic i obmyślenie planu B. Najpierw trzeba było zadzwonić do Diany, powiedzieć kontrolerce o zmianie planów i poprosić o pomoc.

Page 259: Hitman Enemy Within

Potem trzeba odłożyć na bok wszystko, czego może potrzebować na jutro i wepchnąć resztę do zużytej walizki Scaparelliego, czyli brzuch z pianki, perukę, ciuchy paparazzi, pistolet Holm, plecak Prutera i mnóstwo innych, mniejszych rzeczy. Potem, kiedy przeglądnął pokój sprawdzając, czy niczego nie pominął, uciął sobie drzemkę.

Agent 47 otworzył oczy jak zawsze o 5:58. Wstał. Wziął Glocka Prutera do łazienki i skorzystał z brzytwy. Dwadzieścia minut później był ogolony, ubrany i gotów na nowy dzień.

Garnitur Prutera był odrobinę za duży, ale poza tym zadowalający, nawet, jeśli był szary, a nie czarny.

Pokój został opłacony z góry, więc nie trzeba było się wymeldowywać. Agent 47 zniósł ciężko obładowaną walizkę Scaparelliego i czarną, skórzaną teczkę Prutera schodami pożarowymi w dół i przez drzwi, które użył noc wcześniej. Ktoś mógł wkrótce odkryć ciało kobiety i zabójca chciał zniknąć z hotelu nim to zrobią.

Zamiast wyrzucić walizkę niedaleko hotelu, gdzie mogła znaleźć ją policja, zabójca zaniósł ją do „Bon Appétit”. Restauracja nie była jeszcze otwarta, ale kontener na śmieci był. Biorąc pod uwagę jak mocno śmierdziała metalowa skrzynia, jest bardzo mało prawdopodobieństwo, że komuś będzie chciało się na nią wspinać. Walizka powędrowała do środka, pokrywę zamknięto z brzdękiem i zadanie było zakończone.

Stąd było niedaleko do zatłoczonej piekarni, gdzie zabójca miał długie, spokojne śniadanie. Nie takie, do jakiego przywykł, ale o wiele lepsze niż żadne. Potem, dokładnie o 10:30 wszedł do taksówki. Nie dlatego, że był za leniwy by iść, ale dlatego, że osoba którą udawał pojechałaby taksówką, a takie szczegóły były ważne. Jeśli taksówkarz uważał, że tak krótki kurs był dziwny, nie dał tego po sobie poznać, gdy agent dał mu piątaka i powiedział, żeby zatrzymał resztę.

Gdy 47 wyszedł z taksówki było tam także trzech paparazzi, wliczając Toniego Fazio i wszyscy patrzyli uważnie jak człowiek z czarną

Page 260: Hitman Enemy Within

teczką wysiada z taksówki i podchodzi do frontowej bramy. Dodatkowa ochrona była wyraźnie widoczna, a ruch wewnątrz mógł wskazywać na to, że Thorakis może się szykować do opuszczenia Sintra. Nie była to wiadomość sensacyjna, ale zawsze warta kilku zdjęć i mogła się przydać paparazzim do nakarmienia czymś ich nienasyconych wydawców.

Gdy Agent 47 podszedł do frontowej bramy, pojawił się tam ochroniarz by go powitać.

- Tak? – Powiedział podejrzliwie. – Czego pan chce?

Agent zauważył, że prawa ręka strażnika już spoczęła na kolbie dużego rewolweru.

- Jestem Gerrard. – Skłamał 47. - Wierzę, że mnie oczekiwaliście.

Tak się złożyło, że ochroniarzowi kazano oczekiwać pana Gerrarda, więc ręka zsunęła się z pistoletu i zabójcy pozwolono przejść przez bramę. Potem ochroniarz eskortował agenta do frontowych drzwi, gdzie czekał człowiek w niebieskim blezerze i spodniach koloru khaki. Miał surowy wzrok, poważne maniery i zdawał się mieć około czterdziestki. Może były wojskowy? Tak, pomyślał 47.

Korytarz był w połowie zablokowany przez dębowy stół. Za nim agent mógł dostrzec zdobione schody prowadzące na drugie piętro, razem z wnętrzem jadalni po prawej i drzwi do staromodnego salonu po lewej Wiedział od poprzedniego razu, że sala równolegle do schodów, prowadziła na tyły do kuchni.

- Dzień dobry, sir. – Powiedział człowiek o surowym wzroku. Jest pan uzbrojony?

- Tak, jestem. – Odrzekł zabójca kładąc teczkę na stół. – Mam przy sobie Glocka, brzytwę i garottę.

Jeśli były komandos był zdziwiony, nie dał tego po sobie poznać.

Page 261: Hitman Enemy Within

- A w teczce?

- Telefon satelitarny, laptop i parę innych drobiazgów.

- Dziękuję. – Powiedział rzeczowo mężczyzna. – Proszę wyjąć całą swoją broń i położyć ją na stole. Gdy pan skończy, mam zamiar pana przeszukać lub może pan wyjść z posiadłości, jeśli pan woli. Wybór należy do pana.

- Nie sprzeciwiam się przeszukaniu. - - Powiedział 47 kładąc każdą broń na stole przed nim. – Prawdę mówiąc, muszę pana pochwalić za profesjonalizm.

Mężczyzna skinął uprzejmie, ale najwyraźniej nie obchodziło go to, co myślał gość, gdy podszedł by obmacać 47. Wtedy natrafił na rozpylacz.

- Co to?- Dopytywał się mężczyzna, podnosząc butelkę by się jej przyjrzeć

- Krem do opalania – Powiedział agent sucho. – Za bardzo spiekam się na słońcu.

Były komandos skinął głową, psiknął trochę płynu na nadgarstek, powąchał i wyraźnie zadowolony odłożył ją na miejsce.

-Ok. – Powiedział człowiek o surowym wzroku. – Teczkę i broń może pan odzyskać w drodze powrotnej. Proszę stanąć pod światło.

W korytarzu widać było nieruchomą plamę światła. Ahent 47 mógł poczuć ciepło od lampy, gdy stanął pod nią. Mężczyzna otworzył teczkę, wyjął kartkę papieru i wyjął ją do porównania. Faks był podróbką podobnego dokumentu, który zdobyła Agencja podczas najazdu na kryjówkę Puissance-Treize w Moskwie 3 dni wcześniej. Pierwszy akapit, autorstwa Diany, był swego rodzaju wstępem.

Page 262: Hitman Enemy Within

„Pan Francois Gerrard pojawi się przed 12:00 i powinno mu się zapewnić pełen dostęp do siedziby, żeby mógł przygotować plany ewakuacji III Stopnia. Proszę w pełni z nim współpracować”

Ponieważ i fotografia i opis pasowały do mężczyzny stojącego przed nim, były żołnierz zaczął się uspokajać.

- Mogę prosić pański kod identyfikacyjny?

- BXY-892. - Odparł Agent 47.

Kod był prawidłowy, więc ochroniarz włożył faks z powrotem do teczki i zadzwonił dzwonkiem.

Kobieta, która podeszła to nikt inny tylko wykończona Maria. W związku z bliskim zniknięciem, Thorakis był prawdopodobnie bardzo ciężki do zniesienia tego ranka. 47 Domyślił się, że ostatnie, czego jej potrzeba to gość, którym trzeba się zająć. Ponieważ mężczyzna przed nią wygladał zupełnie inaczej niż fotograf Tazio Scaparelli, nigdy go z nim nie skojarzyła.

Na szczęście dla niej, człowiek w szarym garniturze nie potrzebował jej usług i mówiąc to zaczął krążyć po domu, gdy wyszła.

Agent 47 spojrzał na zegarek. Zgodnie z informacjami, które otrzymał wcześniej od Marii, wiedział, że personel kuchenny musiał przygotować każdego ranka sałatkę dla Pani Desty i zostawić ją przed drzwiami głównej sypialni dokładnie o 11:30, z rzadkimi wyjątkami. Był to sposób ex-modelki by odgrodzić się od innych, do 13:00, kiedy była już gotowa powitać świat.

Zakładając, że sałatkowa reguła wciąż obowiązywała, zabójca miał 5 minut by wejść na górę i ulokować się w pobliżu głównej sypialni. Myśląc o tym wyjął mały notes, zapisał w nim kilka nic nieznaczących notatek i wrócił do głównego korytarza. Stamtąd wszedł po schodach i był na górze, gdy na drugim końcu korytarza pojawiła się dziewczyna. Korzystając z tylnich schodów, Agent 47

Page 263: Hitman Enemy Within

wiedział, że prowadzą z kuchni, co zgadzało się z tacą, którą młoda dziewczyna trzymała w rękach.

Agent zobaczył dzbanek do herbaty, pasującą filiżankę i talerz przykryty srebrną pokrywą. Nastolatka położyła podarunek na stole, przystanęła by upewnić się, że taca leży równo na brzegu stołu i zawróciła w kierunku schodów.

Agent 47 szybko rozejrzał się wokół by mieć pewność, że nikogo nie widać, pospieszył w dół do korytarza i podniósł pokrywę. Potem, wciąż trzymając przykrywkę w górze, wycelował rozpylaczem w idealnie ułożoną sałatkę. Butla psiknęła delikatnie, gdy olej arachidowy zmieszał się z powietrzem i opadł by przykryć zieleninę na dole.

Zakładając pokrywę, agent zawrócił w kierunku frontu domu Był w połowie schodów, w drodze by odzyskać swoje rzeczy, gdy usłyszał jak drzwi się otwierają i Pani Desta pojawiła się po swoją sałatkę.

Zabójca był już ponad półtora kilometra stąd, gdy Thorakis wziął panią Destę w ramiona, pogładził jej włosy i zaczął ją całować.

Kilka minut później, gdy mieli właśnie zacząć się kochać, gardło Thorakisa zaczęło się zaciskać. Jego twarz zrobiła się czerwona, nie mógł oddychać i usiłował coś powiedzieć.

Ale Thorakis nie mógł wypowiedzieć koniecznych słów. Zaczął charczeć, drapać swoje gardło i się rzucać.

Pani Desta przeraziła się, wstała z łóżka i podbiegła do interkomu Niestety była modelka nie znała na tyle Portugalskiego by efektywnie porozumieć się z personelem w kuchni. Cenny czas mijał, gdy sześciu członków służby morskiego magnata ruszyło na górę by sprawdzić, czemu pani Desta histerycznie krzyczy.

Wśród nich był szef kuchni i mimo tego, że nie mógł sobie wyobrazić jak do tego doszło, rozpoznał objawy. Na szczęście swtryskiwacz z adrenaliną leżał na kredensie obok portfela biznesmena.

Page 264: Hitman Enemy Within

Maria oglądała z otwartymi ustami jak szef kuchni usunął zakrętkę i wtryskiwacza i wbił strzykawkę w umięśnione udo jego pracodawcy. Rozległo się słyszalne „klik” gdy urządzenie dostarczyło odpowiednią dawkę leku do mięśnia.

Ale na nieszczęście dla Aristotle Thorakisa, jego kochanki, jego rodziny i Puissance-Treize morski magnat już nie żył.

Fazio i inni podglądacze byli świadkami pojawienia się medyków, po tym jak ciało sławnego biznesmena wyniesiono z domu.

Bezpośrednia przyczyna śmierci Greka była jasna, mimo, ze nikt nie wiedział jak mała ilość oleju arachidowego znalazła się w sałatce pani Desty, wbrew wszelkim środkom ostrożności w kuchni.

W tej samej chwili, gdy reanimacja została zatrzymania i Thorakisa załadowano na nosze, Agent 47 stał na wale obronnym Pałacu Pena. Baśniowo wyglądającej warowni, stojącej na szczycie wzgórza niedaleko Zamku Maurów, gdzie zaczęło gnić ciało Hansa Prutera.

Słońce świeciło, powietrze było czyste i można było dostrzec krążącego daleko jastrzębia.

Zabójca odpoczywał.