gazetka uczniÓw zespoŁu szkÓŁ im. k. k. baczyŃskiego …€¦ · dostanie się na wymarzone...

11
styczeń/ luty 2017 GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO W TŁUSZCZU marzec/ kwiecień 2017

Upload: others

Post on 11-Aug-2020

1 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

st

ycz

eń/

luty

2017

GAZETKA UCZNIÓW

ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO W TŁUSZCZU

mar

zec/

kw

ieci

20

17

Page 2: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

Przemoc w szkole Izabela Sakowska

Przemoc nie

powinna mieć miejsca w szkole! W każdej szkole pojawia się problem przemocy, czasem już

w podstawówce, a najczęściej w gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej.

Może Wam się wydawać, że przemoc to tylko ranienie kogoś fizycznie

tj. bicie i szarpanie. Jednakże istnieje również przemoc psychiczna,

która w ostatnim czasie często stosowana jest nie tyko bezpośrednio,

ale przede wszystkim na rozmaitych forach internetowych i portalach

społecznościowych. Przemoc psychiczna to wyśmiewanie się z kogoś,

poniżanie i szantażowanie.

Musimy uważać na to co mówimy, aby nie skrzywdzić nawet przez

przypadek drugiej osoby. Niektórzy są tak wrażliwi, że rani je nawet

krzywe spojrzenie posłane w ich kierunku.

Inni czują się źle, bo są wykluczeni z grupy. Takich przypadków jest

coraz więcej.

,,Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości’’ (ks. Jerzy Popiełuszko)

Każdy z nas w swoim życiu doświadczył czegoś nieprzyjemnego.

Przezywano nas lub popychano. Może zdarzyło się to jednorazowo, a

może i nie? Jedno jest pewne: długotrwała przemoc nazywa się

Page 3: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

znęcaniem i może mieć tragiczne skutki. Nie mówię tu o siniakach czy

złamanym nosie, ale o obniżeniu samooceny, problemach z zawarciem

nowych znajomości, koncentracją czy nawet o myślach samobójczych.

Niektórym prześladowcom może się wydawać, że to tylko niewinna

zabawa, ale dla drugiej osoby może to być trauma, której nie będzie

w stanie przetrwać.

Jeśli spotykasz się z jakimikolwiek przejawami przemocy, pamiętaj,

że nie jesteś z tym sam! Każdy może zgłosić się do psychologa

szkolnego lub wychowawcy, a ten na pewno znajdzie rozwiązanie

problemu. Musisz zdawać sobie też sprawę, że niektórym pastwienie

się nad innymi po prostu sprawia przyjemność. W ten sposób agresorzy

leczą własne kompleksy, budują własne poczucie wartości i siły, próbują

zaistnieć w towarzystwie. Jeśli Cię wyzywają, kpią z Ciebie, poniżają,

to nie dlatego, że na to zasłużyłeś. Ich słowa i czyny nie mówią, kim

jesteś Ty, ale świadczą o nich.

Rady dla osoby, która doświadcza przemocy:

Nie bój się powiedzieć rodzicom lub nauczycielowi, że ktoś się

nad Tobą znęca!

Nie poddawaj się i walcz o swoje!

Ignoruj zaczepki i nie przejmuj się tym, co mówią inni!

Pamiętaj, że to nie jest Twoja wina! Winni są ci, którzy Cię

krzywdzą!

Nikt nie ma prawa Cię źle

traktować!

Page 4: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POPOZYTYW

Co to jest szczęs cie? Izabela Sakowska

Szczęście to emocja spowodowana naszymi pozytywnymi odczuciami.

Wywołuje zadowolenie i uśmiech na twarzy. Jednak pewnie każdy tak naprawdę ma

swoją własną i niepowtarzalną definicję szczęścia.

Dla jednej osoby jest to miłość, dla innej zdrowie, a jeszcze innej pieniądze.

U ludzi, którzy trwale odczuwają szczęście można obserwować optymizm i pogodę

ducha.

Niektórzy mówią, że szczęście musimy sami odnaleźć lub walczyć o nie.

Dla jeszcze innych osób szczęściem jest wszystko to, co mają. Nie starają się

szukać go za wszelką cenę, ale akceptują wszystko takim, jakie jest.

Każdy sam musi zdecydować, co jest dla niego w życiu najważniejsze i obrać własną

drogę. Każdy całe życie szuka osoby, rzeczy, uczucia, które sprawi, że poczuje się

szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Odkryje, że jego życie ma sens i dobrze je

wykorzystał.

Dla matki dziecka szczęściem jest jego uśmiech, dla szefa jakiejś wielkiej

korporacji – nowo podpisana umowa, a dla ambitnego ucznia - zdanie matury lub

dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają.

Chore osoby, marzą o szczęściu w postaci zdrowia i szansy, na życie bez ciągłych

wizyt w szpitalu.

Dlaczego nie potrafimy docenić tego, czego doświadczamy? Musimy znaleźć

własną ścieżkę i iść przed siebie w poszukiwaniu szczęścia!

POZYTYW 2/2017

Page 5: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

Kto czyta, żyje dwa razy… Chociaż w szkole wciąż mnóstwo obowiązków, to może znajdziecie kilka chwil na ciekawą

lekturę. Koło Miłośników Książek zachęca do relaksu z książką i poleca nowości wydawnicze.

Katja Millay, Morze Spokoju Bolesna przeszłość i utracone marzenia… to może

zmienić człowieka na zawsze. Tak właśnie było

z bohaterami tej książki.

Oboje są dziwakami, którzy z nikim nie rozmawiają.

Oboje dużo stracili w życiu i myślą, że nikt ich nigdy nie

zrozumie. Jednakże ich drogi się przecinają i nie mogą

już dłużej uciekać przed przeznaczeniem. Oboje muszą

nauczyć się jak wybaczać i dawać drugą szansę.

Nie jest to jednak ,,typowa’’ książka o miłości. Tych

dwoje połączy nie tylko wzajemna potrzeba

zrozumienia, lecz też chęć pogodzenia się ze złymi

duchami przeszłości i zaakceptowania przyszłości.

Jessica Sorensen, Przypadki Callie i Kaydena Jeden przypadek może

zmienić wszystko. Jedna

przyjaźń może zmienić

nasze życie i pomóc

nam przetrwać nawet

najtrudniejsze chwile. Ale

to miłość ma największą

siłę, która potrafi nas na

zawsze uzdrowić i pokazać

jak żyć, mimo krzywd,

które nas spotkały.

Właśnie takie wartości

przekazuje nam książka

Jessici Sorensen Przypadki

Callie i Kaydena.

Oboje ukrywają przed wszystkimi pewne sekrety dotyczące ich życia. Ich ścieżki łączą się

wtedy, gdy Callie ratuje Kaydena. Od tamtej pory nic nie jest już takie samo. Wiedzą, że to

przeznaczenie ich połączyło. Czy gdy skrywane sekrety wyjdą na jaw, będą mogli oni nadal ze

sobą być? Dowiesz się, gdy przeczytasz tę książkę

Gorąco polecam!

Koło Miłośników Książek

Page 6: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

BEZCENNE H2O

POZYTYW 2/2017

Woda zajmuje ponad

70% naszej planety.

Jednak ponad 97%

jej światowych zasobów

to woda morska,

jedynie 3% to woda

słodka.

Polska jest na

przedostatnim miejscu

w Europie, jeśli chodzi

o zasobność wody.

Na jednego mieszkańca

Polski przypada 3 razy

mniej wody niż średnio

w Europie.

10 litrów wody zużywa się do wyprodukowania jednej

kartki papieru, 2400 litrów w procesie produkcji

jednego hamburgera, a ponad 4000 litrów do

wyprodukowania jednej bawełnianej koszulki.

Blisko 1,2 miliarda

ludzi na świecie

nie ma dostępu

do czystej wody

w ogóle!

Rozwój urbanizacji, przemysłu,

rolnictwa, wzrost liczby ludności

Ziemi skutkuje większą

eksploatacją zasobów wodnych oraz

wzrostem ich zanieczyszczenia.

Zapotrzebowanie na wodę pitną

wzrośnie o 55% do 2050 roku.

Źródło: Polska Fundacja

Ochrony Zasobów Wodnych

Page 7: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

Dominika Maćkowiak

,,Sunrise’’

Sobota, szesnasta zero osiem, a ja stoję przed recepcją hotelu, którego nazwa nie kojarzy mi się

z niczym przyjemnym. Kto nadaje hotelowi taką nazwę jak ' Sunrise '? Czy hotele nie powinny zachęcać

podróżników kojarzącą się z przyjemnymi rzeczami nazwą? Na przykład z odpoczynkiem albo domowym

ogniskiem? O czym ja mówię? Tylko taka osoba jak ja mogłaby się przejmować nazwą hotelu, stojąc cała

przemoknięta, wkurzona i zdesperowana. Większość osób, które się tu (i nie tylko tu) zatrzymują, pewnie

nie zawraca sobie głowy nazwą miejsca, w którym decydują się nocować. Ważne, żeby było sucho (nic

dziwnego, zważając na pogodę panującą w Londynie), ciepło i żeby było na czym spać.

Po raz kolejny od dziesięciu minut spoglądam na wyświetlacz telefonu, czekając aż szanowna, młoda

pani recepcjonistka uraczy mnie swoim zainteresowaniem i da kartę do mojego pokoju. Jednak to, że nie

zerknęła na mnie nawet na chwilkę, pozwoliło mi się jej przyjrzeć. Jej szmaragdowe oczy pozbawione

były blasku, a wyrażały w tym momencie jedynie zmęczenie. Sztuczny uśmiech przyklejony na jej twarzy

zdradzał to, że prawdopodobnie miała już dość. (…)

- Proszę oto pani karta i przepraszam za zwłokę. - recepcjonistka Kate, bo takie imię miała wypisane na

plakietce, wręczyła mi moje klucze, na co jedynie uśmiechnęłam się równie sztucznie jak ona i oddaliłam

się do windy. Mój pokój znajdował się na czwartym piętrze.

Kiedy stanęłam przed drzwiami mojego pokoju, odetchnęłam, marząc, aby w łazience była wanna, a nie

prysznic. Kiedy weszłam do małego przedpokoiku, uderzył we mnie mocny zapach perfum, który drażnił

mój zmysł węchu. Były to męskie perfumy. Czy tak powinno w ogóle pachnieć w pokoju hotelowym?

Może nie często bywałam w takich miejscach, ale byłam pewna, że odpowiedź brzmi nie. Kiedy weszłam

w głąb pomieszczenia, zauważyłam opartą o stolik otwartą walizkę. Nie wiem, co chciałabym tam

zobaczyć, ale na pewno nie górę byle jak poskładanych męskich rzeczy.

- W czym mogę pomóc? - usłyszałam męski, lekko zachrypnięty głos. Odwróciłam się w stronę, z której

dobiegał. To, co zobaczyłam, było czymś w rodzaju typowej sceny z książek, których nienawidziłam

czytać przez ostatnie kilka miesięcy. Stał przede mną chłopak. Na oko mniej, więcej w moim wieku. Mój

wzrok od razu powędrował do jakże mocno hipnotyzujących morskich oczu, które w tym momencie

wyczekiwały na moją odpowiedź. Jednak zanim wydałam z siebie jakikolwiek dźwięk, zdążyłam

zauważyć, że jego mocno zarysowana żuchwa i kości policzkowe, pełne usta oraz kasztanowe włosy

czynią go bardzo, a nawet za bardzo przystojnym.

- Mogłabym zadać to samo pytanie. - uniosłam kartę na wysokość jego oczu i pomachałam nią — To

mój pokój.

- Nie, to mój pokój, jestem tutaj już od rana. - zapadła chwilowa cisza, w której nie czułam się zbyt

przyjemnie z powodu chłopaka, który patrzył na mnie jak na coś, z czym nie miał nigdy kontaktu i nie

wiedział jak się w związku z tym zachować. Jednak podszedł do mnie, położył dłonie na moich ramionach

i patrząc mi w oczy, powiedział — Skoro masz kartę, mogę wykluczyć to, że jesteś hotelową

włamywaczką. W takim razie musiała zajść jakaś pomyłka. Pójdę teraz do recepcji, zapytam, o co chodzi,

a ty weź prysznic, bo jesteś cała przemoknięta i musi być ci zimno.

I tyle go widziałam. Stałam tak jeszcze chwilę, zastanawiając się, co bardziej było pokręcone, to że

Page 8: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

wyszedł z pokoju, zostawiając obcą sobie dziewczynę z jego wszystkimi rzeczami, czy to, że nazwałam

go przystojnym. Uśmiechnęłam się na tę myśl, ale dłużej się nie zastanawiając, zamknęłam się

w łazience z wszystkimi moimi rzeczami, mimo że nie było czego ukraść, nie ufałam temu chłopakowi,

nawet w jednym procencie tak jak najwyraźniej on zaufał mi.

***

Kiedy wyszłam z łazienki, nieznajomy siedział na łóżku i najwyraźniej czekał na mnie, bo kiedy tylko

mnie zauważył, wstał jak poparzony. Miał na sobie zwykłe, ciemne dżinsy i białą koszulkę. To nie możliwe

jak w tak zwykłych ubraniach ten chłopak wyglądał tak nieziemsko. Popularne stwierdzenie ''ładnemu we

wszystkim ładnie'' miało swój wiarygodny przykład i stał on naprzeciwko mnie. Chłopak był o głowę

wyższy ode mnie, więc kiedy podszedł do mnie, musiałam podnieść głowę, by patrzeć mu prosto w oczy.

- Jestem Dean.

-Lydia. I co z naszym nieporozumieniem?

-Jesteśmy dzisiaj na siebie skazani. - chłopak wrócił na swoje miejsce, rozsiadając się wygodnie

na łóżku. Najwyraźniej nie robił sobie nic, z tym że przydzielono nam ten sam pokój.

-Co masz na myśli?

-Mam na myśli to, że ta przemiła recepcjonistka, która pracuje, nie wiadomo ile, przez przypadek

przydzieliła ci mój pokój. Jak pewnie zauważyłaś, recepcja to istne piekło przez pogodę, która panuje na

zewnątrz. Wszystkie pokoje zostały zajęte, więc nie masz się gdzie podziać Lydio.

Miałam wrażenie, że zaraz piekło zmieni swoją lokalizację, po tym, jak moje nerwy nie wytrzymają. Nie

miałam zamiaru zostawać tutaj ani chwil dłużej. W momencie, w którym chciałam wyjść, pomieszczenie

chwilowo zalało oślepiające światło zza okna. Po nie całej sekundzie dało się usłyszeć głośny grzmot.

Spojrzałam w stronę okna, widok nie napawał mnie radością. Czarne chmury wisiały nad Londynem,

woda z nieba lała się hektolitrami, aby dopełnić ten przerażający widok, wiatr szalał tak, że drzewa

z pobliskiego parku uginały się niemiłosiernie przed jego siłą. Nastroju nie poprawiło mi to, że pokój zalał

się ciemnością.

- Wychodzę. - zaczęłam kierować się w stronę drzwi, ale Dean z nieprzeciętną szybkością podszedł do

mnie i łapiąc za przedramię, momentalnie zatrzymał. Nie bolało, ale dało się odczuć, że jest silny

i nieważne jakbym się starała czy szarpała, nie wyswobodziłabym się szybko z jego uścisku.

- Czy ty nie widzisz, co się dzieje za oknem? Niby gdzie pójdziesz?

- Poradzę sobie, nie z takich sytuacji udawało mi się wychodzić. - odpowiedziałam sucho, a w moim

głosie było słychać zdenerwowanie. Nie byłam zadowolona z tego, że znajduje się w hotelu

o beznadziejnej nazwie, z chłopakiem którego nie znam i tak naprawdę nie wiem, mam co zrobić. Wyjdę

stąd i co? Pójdę do innego hotelu? Nie ma szans, żebym chociaż wystawiła nos z tego budynku.

- Proszę bardzo.

Kiedy chłopak w końcu mnie puścił, podeszłam do drzwi i szarpnęłam za klamkę. Nic. Nie ruszyły się

nawet o centymetr. Kolejne szarpnięcie i brak rezultatów. Szarpałam tak za klamkę jeszcze kilka razy, ale

nic to nie dało. Byłam zdolna do dalszej walki, ale powstrzymał mnie głos Deana.

- Zamierzasz długo jeszcze się bawić z tymi drzwiami? Nie otworzysz ich tak. Mają tutaj specyficzny

mechanizm zamków. Aby otworzyć drzwi, musisz przyłożyć kartę do czytnika, który jest koło drzwi, ale

teraz to nic nie da, bo kartę musi zweryfikować system. A nie wiem, czy zauważyłaś, ale nie ma prądu,

więc system jest wyłączony. Tak więc nikt nie wyjdzie ani nie wejdzie do swoich pokoi przez najbliższą

godzinę. Także rozgość się słońce.

Byłam zła. Byłam wręcz wkurzona. Zaczęło się od kłótni z mamą, przez co wyniosłam na tę jedną noc

do tego piekielnego hotelu. Zatrzaśnięta z przemądrzałym dupkiem, nie wiem co zrobić. Nie mam bladego

pojęcia co w tej sytuacji robić. Wyjść nie mogę, a zostać też nie chcę. Czy choć raz coś nie może pójść po

Page 9: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

mojej myśli? Usiadłam pod drzwiami, podciągając kolana do siebie, czyniąc z siebie małą kulkę. Czy moje

życie musi być tak skomplikowane? Zaczęło się, kiedy miałam dziewięć lat. Mój ojciec, którego teraz tak

bardzo nienawidziłam, znalazł sobie inną, zostawiając mnie i mamę, potem wszystko runęło jak domek z

kart.

Rozwód, podział majątku, prawo do opieki nade mną, przeprowadzka, na szczęście nie musiałam

zmieniać szkoły, ale mimo że nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów, nie bardzo chciałam

się angażować w przyjaźnie. Odcięłam się od wszystkich w klasie, bo mi współczuli. Byłam dla nich tą

dziewczyną z rozbitego domu. Siedziałam zawsze sama, z nikim nie rozmawiałam, odzywałam się tylko

wtedy, gdy mi kazali. Współczuli mi, a ja tego nie chciałam, nie chciałam współczucia, bo była to moja

wina. A skoro byłam winna, nie zasługiwałam na współczucie.

Przełamałam się dopiero dwa lata temu, kiedy zaczynałam liceum, poznałam wtedy moją współczesną

przyjaciółkę. Sky jest ode mnie o rok starsza, ponieważ nie zdała w piątej klasie. Była typem

imprezowiczki, ale mimo to zawsze znalazła dla mnie czas, nawet jeśli musiała się urwać z super

imprezy. Dzięki niej zaczęłam brać udział w życiu szkoły, ale nie na sto procent. Nadal byłam tą osobą

z ostatniej ławki. Rozmawiałam praktycznie tylko z nią, ale mi to w zupełności wystarczyło, a ona to

rozumiała. Nie nalegała, nie obrażała się, kiedy nie chciałam iść z nią na imprezy. Traktowałam ją jak

siostrę.

-Hej, coś ci jest? - Dean kucnął przy mnie, a widząc moje łzy, zmienił się. Już nie widziałam tego

pewnego siebie dupka, ale miłego, przejętego chłopaka. To, co stało się później, nie było czymś, co

zdarzało się u mnie często. Prawdę mówiąc, jeszcze nigdy się nie zdarzyło.

-Ja ci powiem, co jest. Ja jestem! - krzyknęłam głośniej, niż chciałam, ale w tej chwili się tym nie

przejmowałam, bo chciałam w końcu to z siebie wydusić, chciałam się tego pozbyć, powiedzieć to głośno.

- Mam już dość kłótni rodziców, choć są już prawie dziewięć lat po rozwodzie, nadal to robią. Mam dość

tego, że wszyscy patrzą na mnie jak na osobnika dzikiego gatunku, bo nie chce się z nimi przyjaźnić.

A czy to moja wina? Mam prawo, aby nie nawiązywać z nimi kontaktu i co? Mam, to z niego korzystam.

Mam dość tego, że nie mogę czytać książek, bo życie w nich jest zbyt idealne. Każdą sytuację

przekładam na moje życie i zastanawiam się, czemu nie może tak być. - poderwałam się z podłogi

i zaczęłam chodzić w tę i z powrotem od okna do ściany, kątem oka zauważając, że Dean usiadł na łóżku

i nie chcąc mi przerywać, grzecznie słuchał.

- Mam dość tego, że to moja wina to wszystko, co się ze mną dzieje, co się dzieje z moją mamą, to moja

wina! Gdybym nie poprosiła jej tamtego wieczoru o tego cholernego misia! Nie pojechałaby tam i nie

zobaczyła zdrady męża, którego tak kochała. Tak go kochała, że nie umie znaleźć sobie kogoś innego.

A ja na nią jeszcze nakrzyczałam. Nakrzyczałam, bo powiedziała, że nie korzystam z życia. Jak ona może

mi zwracać uwagę z takiego powodu jak, sama nie jest lepsza? Jej życie kręci się wokół pracy, a w

międzyczasie ma przerwy na branie leków na depresję. Miałam już dość, więc spakowałam się i wyszłam.

Zostawiłam ją. Teraz pewnie siedzi w kuchni i się martwi. Mam dość siebie.

Kiedy w końcu wszystko powiedziałam, czułam się lekka. Nie obchodziło mnie nawet to, że

powiedziałam to wszystko chłopakowi, którego nie znam, a nie przyjaciółce. Najważniejsze było to, że się

tego pozbyłam. Może nie spowoduje to tego, że się zmienię, ale przynajmniej powiedziałam to na głos

i przyniosło mi to ulgę, co było kojące, bo nie czułam ulgi od bardzo dawna. Jednak zaskakujące było to,

że Dean w ciszy podszedł do mnie i objął mnie swoimi silnymi ramionami. Co jeszcze dziwniejsze czułam

się w nich dobrze. Czułam się bezpiecznie. Wtuliłam się w niego bardziej, mając gdzieś, że jest

nieznajomym.

-To nie twoja wina. Nie wiem, co czujesz i nie powiem, że współczuję, bo z tego, co widać, nie lubisz

tego, ale powiem ci jedno. To nie twoja wina. Nie możesz obwiniać się za takie rzeczy.- kiedy to mówił,

cały czas słyszałam kojący dźwięk jego bijącego spokojnie serca. Chciałam w to wierzyć, ale nie byłam

przekonana. Pewnie mówił tak, tylko żeby mnie pocieszyć. Odsunął mnie od siebie i podprowadził do

Page 10: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

łóżka, na którym usiedliśmy. Cały czas trzymając mnie za ręce, kontynuował.

- Powiem ci coś, co jeszcze nikomu nie mówiłem, ale kiedyś też się tak obwiniałem. Moja mama zmarła

przy porodzie, a mój tata nie chciał zostawać tutaj bez niej, więc kiedy tylko wystarczająco podrosłem,

zaczęliśmy podróżować. Byliśmy chyba wszędzie, Afryka, Ameryka Północna, Południowa, Azja, w

wakacje zwiedziliśmy chyba wszystkie stolice Europy. Kiedy już byłem zmęczony tymi wszystkimi

wyprawami, powiedziałem tacie, że chce wrócić tutaj, do Londynu. Chciałem w końcu chodzić do szkoły,

a nie uczyć się w domu, chciałem poznawać nowe osoby, zaprzyjaźnić się, zakochać. Zgodził się, ale

widać było, że nie chętnie. Kiedy już zamieszkaliśmy tutaj na stałe trzy lata temu, dzień w dzień

widziałem, jak tata schodzi do swojego gabinetu, marząc tęsknie o miejscach, do których mógłby

pojechać, gdyby nie ja. Obwiniałem się każdego dnia, że pozbawiłem go takich możliwości, a skazałem

na codzienny widok ludzi, którzy spełniali jego marzenia, zatrzymując się na chwilę w jego hotelu, by

potem zwiedzić dalsze części świata. Aż do dnia, w którym spotkał Darcy, jego świeżo upieczoną żonę.

Właśnie wracam z ich ślubu, odbył się na Hawajach. I będąc na ich ślubie, przestałem żałować, że

poprosiłem go o powrót tutaj. Gdyby nie to nie poznałby Darcy, nie ożeniłby się z nią i moim zdaniem

teraz bardziej się cieszy podróżami z nią niż ze mną. -przerwał na chwilę, by spojrzeć czy nadal słucham.

Słuchałam, bo to, co mówił, było ciekawe i prawdziwe, że przestałam wątpić w to, że mówi tylko po to, aby

mnie pocieszyć. Miałam wrażenie, że też potrzebował powiedzieć to głośno, aby tak jak ja poczuć się

lekkim. Zerknął na mnie, uśmiechając się zadowolony, że mnie nie zanudził i mówił dalej. - Nie to, żebym

był zazdrosny, ale stało się, że wilk syty i owca cała. Tata nadal prowadzi hotel, ale również podróżuje,

a ja mogę spokojnie skończyć pobliską szkołę i robić co chcę.

- Czekaj, chodzisz do szkoły niedaleko? Przecież ja tam chodzę. - nie możliwe, abym była tak

zamknięta, żeby go nie kojarzyć choćby z korytarza. Czy aż tak straciłam kontakt z rzeczywistością, że

nie obchodzili mnie inni, że przestałam zwracać uwagę na osoby chodzące po szkolnych korytarzach?

- Jestem w klasie maturalnej i wiem, że tam chodzisz, widziałem cię kilka razy na korytarzu, dlatego nie

bałem się zostawić cię z moimi rzeczami, a nawet jakbyś coś ukradła, wiedziałbym gdzie cię znaleźć.

Teraz wszystko nabierało sensu.

-Bardzo śmieszne - udawałam obrażoną, ale jednak lekko się uśmiechnęłam, tak by chłopak nie

zauważył.

- Może nie jest to takie przeżycie jak twoje, ale chcę, żebyś zrozumiała, że to nasze decyzje budują

przyszłość. Nasze decyzje są częścią nas i nie powinniśmy ich żałować ani się winić za to, co

postanowiliśmy zrobić kiedyś. Kiedyś jest kiedyś, to już przeszłość i powinnaś ją zostawić. A teraz chcę

zobaczyć twój uśmiech, bo jak nie to sam sprawię, by się pojawił na tej pięknej twarzy.

-Po pierwsze nie uda ci się to, a po drugie ostatnimi czasy nie jest proste doprowadzić mnie, chociażby

do uśmiechu. - kłamałam, bo już dwa razy doprowadził mnie do uśmiechu i to nie świadomie

-Wiesz, że jeśli mi się uda, będziesz mi winna dużą kawę? - spojrzał na mnie, a na jego twarzy

dostrzegłam podstępny uśmiech. Chciał załatwić sobie darmową kawę, a ja nie miałam zamiaru mu jej

sponsorować.

-Możesz pomarzyć. -nastała, krótka cisza, po czym puścił moją dłoń i zakręcił wokół palca pasemko

moich włosów.

-Twoje włosy kojarzą mi się z kawą, którą dostałem raz na Brooklynie.

-Dlaczego?

-Bo kawa była równie czarna co twoje włosy i znalazłem w niej równie długiego włosa co twoje. - nie

dałam rady powstrzymać się od uśmiechu, musiałam to zrobić.

-Wygrałem. Zapisz sobie, gdzieś duża, czarna kawa, bez dodatków dla Deana. A teraz, bierz telefon

i dzwoń do mamy, żeby przeprosić za swoje zachowanie i poprosić by przyjechała po ciebie jutro

z samego rana, a później pójdziesz spać, bo masz ważny rozdział do napisania, jakim jest jutrzejszy

dzień twojego życia.

Page 11: GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO …€¦ · dostanie się na wymarzone studia. Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają. Chore osoby, marzą o szczęściu

POZYTYW 2/2017

Jak powiedział, tak zrobiłam, co było przerażające. Dean nie był kimś naprawdę ważnym w moim życiu,

a słuchałam go, jakby był moim mentorem. Nie wiem jakim cudem, ale byłam przekonana, że warto go

posłuchać. Może przez to, że miał rację, a może przez to, że zaczęłam rozumieć, o czym mówił.

To nieprawdopodobne, że chłopak, o którym nie miałam nawet pojęcia, że chodzi ze mną do szkoły,

zmienił mnie tak bardzo i to w jeden wieczór. W ten jeden krótki wieczór zmienił więcej niż najbliższe mi

osoby przez poprzednie kilka lat.

***

Szósta rano. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę w stanie o tej godzinie być na nogach? Zwłaszcza

że spałam tylko pięć godzin, bo byłam tak wkręcona w rozmowę z nieznajomym chłopakiem. Że będę

stać naprzeciwko właśnie tego chłopaka, który jeszcze wczoraj był dla mnie zupełnie nieznaną mi osobą.

Teraz stoi przede mną i jest kimś w rodzaju przyjaciela. Kimś, kogo historię będę chętnie śledzić i komu

kibicować będę w każdych momentach jego życia. Kogoś do kogo wie, że mogę zadzwonić o północy

i wiem, że odbierze, wysłucha, poradzi, a jak będzie trzeba to i nakrzyczy na mnie. Żadne z nas nie

chciało się żegnać. Kiedyś powiedziałabym zwykłe „cześć” i odeszła, ale teraz przy Deanie nie umiałam.

Nie umiałam tak po prostu się pożegnać.

- Miło było cię poznać Lydio. - Dean uśmiechnął się, przyciągając mnie do siebie i obejmując mnie

ramionami. Ramionami, które przez ostatnie kilkanaście godzin poznały mój smutek, żal, ale i tak bardzo

upragniony spokój oraz w tym momencie poznawały radość. Radość z tego, że w końcu znalazł się ktoś,

kto mi pomógł. Ktoś przy kim czuję się sobą, przy kim nie muszę udawać silnej, ale mogę być silna.

Kto by pomyślał, że stanie się to przez błąd obsługi hotelowej, która przydzieliła jeden pokój dwójce

nastolatków. Nastolatków, którzy przez tę pomyłkę zaznali spokoju i poskromili swoje demony czające się

od dawna w ich duszach, sercach i umysłach. Nastolatków, którzy z nieznajomych stali się swoimi

powiernikami i to w nie całe czternaście godzin.

- Mi również. - mocniej wtuliłam się w jego pierś. Ten ostatni raz. Ten ostatni raz chciałam poczuć się

pewnie, polegając na kimś, ale również chciałam ten ostatni raz poczuć mocny zapach jego perfum, które

jeszcze wczoraj tak bardzo mnie drażniły, a dzisiaj dawały mi nadzieje. - Mam nadzieję, że to nie jest

nasze ostatnie spotkanie. Zobaczymy się kiedyś prawda? Chodzi mi, że poza szkołą.

Dean delikatnie odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy, a na jego twarzy widać było radość, ale

i nutkę zaskoczenia. Czyżby się nie spodziewał, że będę chciała spotkać się z nim jeszcze raz? Co

prawda wymieniliśmy się numerami przed wymeldowaniem z pokoju, ale chciałam mieć pewność.

Pewność, że jeszcze kiedyś zobaczę jego uśmiech, posłucham jego głosu, który mimo lekkiej chrypki koił

moje uszy.

- Kiedy tylko zechcesz, w końcu wisisz mi kawę. Pamiętaj, lubię dużą i czarną jak twoje włosy.

Oczywiście bez dodatków, no i bez włosów.

Roześmiałam się, tak właśnie na mnie działał. Potrafił mnie rozśmieszyć w takich momentach, w których

tego potrzebowałam. W tym momencie usłyszeliśmy klakson samochodu mojej mamy. Spojrzałam w jej

stronę i dałam znak, żeby dała mi jeszcze minutkę.

- Czas się rozstać.

- Na to wygląda. Jesteśmy w kontakcie, skarbie. - Ucałował mnie szybko w czoło i zaczął iść tyłem

w kierunku swojego motoru, cały czas wpatrując się we mnie. Gdy był już kilka kroków od celu, odwrócił

się, założył swój kask i wsiadł na swój pojazd. Ponownie spojrzał na mnie, uśmiechnął się i odjechał.

Stałam jeszcze przez kilka sekund z zamkniętymi oczyma. Wciągnęłam głęboko powietrze, które

pachniało świeżą rosą. Odwróciłam się w stronę mojej mamy. Poczułam przyjemne ciepło na twarzy i się

uśmiechnęłam. W końcu doczekałam się pięknego wschodu słońca, który dzisiaj nie zaczynał tylko dnia,

ale rozpoczynał nowy rozdział w moim życiu. Bez strachu i z siłą, by przeskakiwać kałuże pozostawione

jeszcze przez wczorajsze łzy...