feliks w kres - krol bezmiarow

Download Feliks W Kres - Krol Bezmiarow

If you can't read please download the document

Upload: zocha85f5105

Post on 17-Dec-2015

231 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Drugi tom mrocznej sagi fantasy przenosi czytelnika na otaczające Szare morskie Bezmiary. Trzy córki legendarnego pirackiego kapitana, K.D. Rapisa, walczą o schedę po ojcu. O niepokonany okręt "Wąż Morski", który nie ma sobie równych, o magiczny Rubin Córki Błyskawic, o legendarny skarb Demona Walki, o władzę nad zbuntowaną wyspiarską prowincją. Walka będzie bezpardonowa. Trzy tajemnicze córki Demona nie znają litości, nie cofną się przed zdradą ani żadną zbrodnią w walce przeciwko sobie nawzajem i całemu światu.

TRANSCRIPT

Feliks W. Kres

Krl BezmiarwProlog

Brudnoszare, cikie chmury nisko wisiay nad Ahel. Wia silny i zimny wiatr, zrodzony gdzie w sercu morza; porywisty, zwiastowa rych burz, waciwie by jej pocztkiem. Zamknito wszystkie okna tawerny, kbi si teraz we wntrzu gesty dym fajkowy, zmieszany z zapachem potu i kwanego piwa. Na krzywych awach i kolawych zydlach siedzieli majtkowie, wczdzy, kilku wielorybnikw z poudniowego wybrzea, jaki onierz, par brudnych, haaliwych kobiet. Gwar to wzmaga si, to przycicha na krtko; czasem wybijaysi ze ostre gosy ktni.Stary, garbaty gawdziarz w kcie izby nuci co cicho i trca struny trzymanego na kolanach dziwnego instrumentu. Zachcony miedziakiem, rozpocz niegon opowie, podkrelajc niektre fragmenty brzkiem strun.Tutaj, na dalekich Agarach, wdrowny grajek-gawdziarz by kim bardzo niezwykym. Miejscowi pieniarze nie trudnili si piewaniem dla zarobku, nie znali wiata, o czym mieliby mwi, by przycign uwag suchaczy, skd bra nowe pieni? Zna ich trzeba setki, by piewaniem zarobi na chleb. Siedzcy w tawernie garbus pochodzi z kontynentu. Pyn do Dranu na pokadzie kogi, ktr wczesnojesienny wiatr poudniowo-zachodni, synny kaszel", zagna do brzegw Agarw; tkwia teraz uwiziona w Aheli, nie mogc wyj w morze z obawy przed falami i wichrem. Zwyky zatem przypadek rzuci gawdziarza w te strony. Znalaz wielu suchaczy, bo prawi rzeczy ciekawe i dziwne, nawet dla onierzy i majtkw, ktrzy przecie w licznych portach widzieli niejedno.Ale - bya jesie. Zamar ju dawno ruch na kupieckich szlakach, ukryte w portach i bezpiecznych zatokach statki czekay na nadejcie zimy. Ich zaogi - onierze, marynarze - wasay si bezczynnie po wszystkich portowych miasteczkach i miastach imperium. onierzy trzymaa dyscyplina i od, wypacany sumiennie co tydzie; z majtkami rzecz si miaa inaczej. Nikt im paci za bezczynno nie myla, oszczdnoci nie mieli, a ci co mieli, przetrcili ju dawno. azili teraz tam i sam, szukajc mniej lub bardziej uczciwego zajcia, siowali si na rce w tawernach, czasem kuli noami. Stary grajek, prawicy historie o niezwykych zdarzeniach i dziwnych krainach, by jedyn tych ludzi rozrywk; chtnie dali ostatniego miedziaka, za ktrego ni napi si, ni nasyci nie mogli, by spdzi czas nasuchaniu, zabi dzie, dwa moe, o krok przybliy zim, a z ni zacig na statki.Teraz garbus snu kolejn opowie.Gwar przycicha stopniowo, coraz wyraniej sycha byo powolny gos grajka. Opowiada niezwyk histori, bez pocztku i koca, o morzu, o sztormach, o statkach, o potworach z gbin i piratach... o Piracie, o Demonie Walki.Struny ucichy.- aglowce wyspiarskie zniszczyy okrt krla mrz - rzek starzec p w przestrze, troch do suchaczy, a troch do siebie. Zamilk na krtko, potem powid wzrokiem po otaczajcych go twarzach, na ktrych malowao si zdziwienie i namys, bo to nie bya zwyka opowie, nie taka jak inne. - Wasze aglowce, Agarczycy.Struny zabrzmiay ponuro, zgrzytliwie, niespodziewanie faszywie.- Okrylicie si saw...Uroczysty ton znw przemieni si w przykre zgrzytanie.- Posuchajcie zatem, co powiem. Kltwa wisi nad waszymi wyspami; przeklte s Agary i wy, Agarczycy. Oto bowiem synowie wasi spalili okrt Demona, okrt noszcy imi Pana Wd i bdcy pod jego szczegln opiek. I stanie si, e za spraw posaca Bezmiarw i crki krla piratw, dosignie was klska wojny; tu, na Agarach, wybuchn ma pomie, ktry rozleje si po caym Wiecznym Cesarstwie. Tak mwi Przepowiednia, zapisana w Ksidze Caoci, pord Praw.

CZ PIERWSZA

Demon Walki

1.

- Wszyscy na pokad. Ju.Spokojne, niegono wypowiedziane sowa, utkny w gwarze licznych rozmw i zrazu nie przyniosy adnego efektu. Jednak ju po chwili ich sens dotar do jakiego marynarza - i czowiek w zamilk, zamilkli te jego najblisi towarzysze, potem nastpni, zdziwieni nag cisz tu i tam... Mino niewiele czasu, a w dziobwce sycha byo tylko poskrzypywanie poszycia okrtu.- Wszyscy na pokad. Woa mi tu bosmana.Majtkowie na eb, na szyj wyskakiwali z hamakw, odrzucali wilgotne pledy, ciskali precz koci do gry. Kapitan K.D.Rapis, dowdca najwikszego aglowca na Bezmiarach, usun si z drogi pdzcego tumu. Rzadko bywa w dziobwce; jego widok prawdziwie przerazi marynarzy. Kbili si teraz na wskich stopniach, przepychali, prbujc jak najszybciej wypeni - osobicie wydany przez kapitana! - rozkaz. Wkrtce Rapis by sam.Niespiesznie zlustrowa pomieszczenie zaogi. Smrd by nie do wytrzymania. Jakie zbutwiae szmaty, przepocone pledy, wyziewy cia, cuchncy dym tytoniowy... Kilka latar sabiutko chwiao si na hakach, w rytm uderze martwej fali, napierajcej na burty aglowca. W kcie pony pode ojowe wiece.Zaomotay bose pity bosmana.- Tak, panie!Kapitan odwrci si powoli.- Suchaj, Dorol, co to jest? Co ja tu widz? Mylisz, e jak pywamy razem od paru lat, to co, to ju nie musisz nic robi? Co, wszystko masz w dupie? Chcesz zarazy na statku? Ja nie chc. Jeli nie potrafisz wytumaczy tej zbieraninie, gdzie chodzi si za potrzeb, to kiepski bosman, a taki mi na nic. Jeszcze dzi maj by wywietrzone pledy i hamaki. Przegnie za burt.Bosman potakiwa gorliwie.- Jeszcze dzi zgosisz si do mnie po latarnie - dorzuci Rapis. - Ci tutaj postawili sobie wieczki. Kilka nastpnych ka wytopi z twojego wasnego brzucha, jeli jeszcze raz zobacz na statku otwarty ogie. A to - kopn lecy na pododze n - jest bro. Nie powinna by zardzewiaa, Dorol. Wierzysz mi? Zabierz t band z pokadu i zrb tutaj porzdek. Won.Bosman znikn. Rapis pogasi wiece i wyszed na pokad. Zaczerpn wieego powietrza. Przez chwil sucha rykw Dorola, potem ruszy ku rufie. Uciekajcy przed rozwcieczonym bosmanem majtkowie omijali go duymi ukami. Jeden zagapi si i wpad wprost na kapitana. Ujrzawszy, kogo staranowa, marynarz chcia si cofn, ale dowdca pochwyci go za koszul, drug rk za hajdawery, rozkoysa i wyrzuci za burt.- Wyowi, jak troch ochonie - rozkaza.Pyszny art kapitana przypad zaodze do serca. Gruchn miech. Rapis zauway pilota, nieruchomo stojcego pod masztem. Podszed do.- Co tam, Raladan? - zagadn.- W porzdku, kapitanie. Rapis potar podbrdek.- Co mylisz o tej pogodzie? Pilot umiechn si lekko.- Zdaje si, e to samo co kapitan... Zmieni si. Myl, e jeszcze dzi. Moe w nocy.- Te tak czuj.Przeklta cisza trzymaa ich w miejscu ju sze dni. Nic nie zapowiadao jej koca. Jednak zarwno Rapis, jak i jego pilot, mieli przeczucie, e kopoty dobiegaj kresu. aden z nich nie potrafi powiedzie, skd ta pewno.- Jakby co si zmienio, daj mi zna.- Tak, panie.Kapitan posta jeszcze troch i odszed. Po chwili by w kajucie na rufie. Unis brwi, ujrzawszy swego zastpc. Ehaden siedzia na stole, postukujc palcami w deski blatu.- Czekam na ciebie - wyjani.- Nie trzeba byo posa kogo?- Mwiono mi, e poszede do dziobwki - powiedzia Ehaden. - Nie wiem, po co, ale wida miae jak spraw.- Ty te masz chyba spraw - zauway kapitan.- Ale niezbyt piln.Rapis skin gow. Opar ramiona o st i, pochylony, bada wzrokiem map Zachodniego Bezmiaru, na ktrej siedzia oficer.- Powiedz mi, co za eglarze pywali po tych wodach, skoro wyspy jak ta, ktr mamy na lewym trawersie, nie s zaznaczone na mapach? - zagadn po dugiej chwili.- Dziwi ci to? A ilu eglarzy wypywa tak daleko na poudniowy wschd od Garry?- Jednak jacy wypynli, skoro s mapy, choby i niedokadne. Ehaden wzruszy ramionami. Rapis w zamyleniu krci gow.- Ta pogoda doprowadzi mnie do szau. Raladan mwi, e dostaniemy wiatr i ja te tak myl. Czas najwyszy, tkwimy tu ju tydzie. Syszae kiedy o czym takim na Bezmiarach?- Bezmiary s due...- Nie wiadomo, jakie s - uci Rapis. - Pytam: syszae kiedy o takiej pogodzie? Wczoraj bya sztormowa fala!- Nie syszaem o wielu rzeczach. Na przykad o ptakach wielkich, jak okrt - przypomnia skrzydlate olbrzymy, widziane przed trzema dniami.Rapis w milczeniu obserwowa twarz swego zastpcy.- Ostatnio jako nie moemy si dogada - skonstatowa wreszcie. - Co mnie obchodz wielkie ptaki, Ehaden? Jak nasra taki do morza, to bdzie wielki plusk. Mwi o pogodzie. Mwi, e zmieni si dzisiaj. Tak uwaam, tak myl, a skoro potwierdza to Raladan, to moemy by prawie pewni. Bdzie wiatr. Bierzemy jaki kurs. Jaki to bdzie kurs? Powrotny? - pyta, nie kryjc zoliwoci. - Teraz dobrze? Takich pyta ci trzeba, eby poj, co chc od ciebie wycign, mwic o pogodzie?- Chcesz wraca?- Chc wraca.- Chyba jeszcze za wczenie. Cesarskie eskadry na pewno wci krc si po morzu.- Albo stercz w miejscu, jak my - przytwierdzi Rapis. - No i moe dziki temu spotkamy par holkw. Wspaniaych holkw stray morskiej, z tymi, albo i niebieskimi aglami...- Oszalae?- Nie. Nie oszalaem.Ehaden otworzy usta, lecz kapitan ostrzegawczo unis rk.- Ani sowa, Ehaden. Wystarczy. Jak dugo jeszcze bdziemy ucieka? Co si z nami stao? Cesarskie okrty, pomyl, przecie to mieszne! Dawniej, zamiast ucieka, spalilibymy jeden albo dwa, przelizgnli si midzy pozostaymi po to tylko, eby znw doskoczy z boku... Bywao tak przecie, bywao! Pamitasz, jak pywalimy na Mewie"? cigaa nas Flota Dartaska, i co? Spalilimy dwa holki, a potem portow dzielnic w Lla. Jaka sawa, Ehaden, jakie upy! A dzi? Nie siedzimy ju na starej Mewie", ale! Siedzimy na Wu Morskim", pywajcej fortecy, wikszej od czegokolwiek, co pywa po morzach Szereru! Ale ujrzelimy armektaskie szniki, olbrzymie szniki, tak wielkie, e moglimy przejecha po nich bez obawy o cao dziobnicy! - Rapis zaczyna wpada we wcieko. - Robimy zwrot i zamiast na pnoc, pyniemy na poudniowy wschd. I to jak! Gdyby nie ta przeklta cisza, bylibymy ju nie wiadomo gdzie!- Uspokj si, Rap.- Uspokj? Ale czowieku, jestem tak spokojny, e mgbym niaczy cesarskich wojakw! Mwisz uspokj si"?- Uspokj si. By moe rzeczywicie stalimy si nazbyt ostroni. Ale nie tym razem. Nie uciekalimy przed armektaskimi sznikami, dobrze wiesz. To nie byy okrty kurierskie, bo takie pywaj samotnie. To bya eskadra rozpoznawcza, albo i pocigowa. Dobrze wiesz, e nie moglimy po nich przejecha, bo s na to za szybkie, moglimy co najwyej czeka, a si rozdziel i zawezw cikie eskadry. Za tymi sznikami stay armektaskie holki, to obawa.Rapis westchn.- No i to wanie prbuj ci wytumaczy. Pywamy na okrcie, ktry moe i powinien stawi czoo obawie. Powinnimy topi stranikw, zamiast ucieka przed nimi. Wszystkiego mamy za duo. Za duo prochu, za duo strza, a zwaszcza za duo ludzi. Mamy tylu ludzi, ilu siedzi na dwch holkach. To wiey zacig, marzyli o stosach zota i klejnotw, o walce, walce, syszysz?! Walce pod kapitanem Rapisem, legendarnym Demonem, ktry wzi ich na Wa Morskiego". A kapitan uciek, jak tylko dojrza cesarski okrt. Potrzsn gow.- Jak tylko dostaniemy troch wiatru, wracamy. Kurs na Garr. Na Garr, syszysz? Choby przyszo halsowa bez koca.- Na Garr? Z tym co mamy w adowni?- A co my tam mamy, Ehaden? Rano yo siedemdziesiciu. Jeli teraz popyniemy do Bany, to ilu tam dowieziemy? I w jakim bd stanie? Musimy naapa nowego towaru.Ehaden myla.- Dobrze, w kocu to ty dowodzisz okrtem. - Zsun si ze stou. - Jakie rozkazy?- Na razie ka wyda po p kubka rumu na gow. Wyjmij z adowni kobiety, kilka si jeszcze rusza. Daj je zaodze, bo i tak pjd na straty. Niech ludzie pobawi si do wieczora, skorzystaj, a potem za burt. Albo nie - zmieni zdanie. - Od razu za burt, nie chc adnych przepychanek... Miae jak spraw? przypomnia.- Ju nie - odpar oficer. - Mylaem o grnym biegu tego prdu, ktry w zeszym roku pocign nas a pod Kirlan. To moe by gdzie tutaj, dzi rano zdawao mi si, e niedaleko tej wyspy woda ma inny kolor i amie si, wiesz jak. Ale skoro pyniemy na Garr...Rapis skin gow.- Sprawdzimy, czy to ten prd. Pogadaj z Raladanem. Bez wzgldu na to, dokd pyniemy, warto wiedzie, czy jest tu co takiego.Ehaden skin gow i wyszed. Ale wrci prawie natychmiast. Towarzyszy mu wachtowy.- Co tam? - zapyta Rapis.- Wiatr, panie! - odpar marynarz. - Z poudniowego zachodu!

2.

Na Morzu Garyjskim spotkali okrt-widmo.W ciszy marynarze toczyli si wzdu bakburty. Zimny ju, doszcztnie wypalony wrak, powoli dryfowa z wiatrem na pnocny wschd. Na wytrawionej ogniem rufie nie dao si odczyta nazwy aglowca - ale wszyscy dobrze j znali... Pnoc". Widzieli oto resztki wielkiej kogi Alagery. Ona sama (poznano j po szkaratnej odziey i turkoczcych na wietrze zotych wosach) powieszona za nogi, koysaa si na zachowanym od ognia bukszprycie.- Obawa - skwitowa Ehaden. - Mielimy racj, uciekajc, Rap. Zapaa j silna eskadra, to nie by jeden holk. Jeli Kitar i Brorrok tak samo...- Kitar kiepsko si bije, ale ma swoj Koysank", a na niej najlepszych eglarzy wiata - ostudzi go Rapis. - Nikt nie dogoni tej karaweli, odkd ma do ptna. U tego kupczyny zawsze pywaa niedoaglona i tylko dlatego Kitar zdoby swoje cacko. A starego Brorroka nie zapi wszyscy cesarscy razem wzici. Co innego ta tutaj - pokaza powieszon kobiet. - To by okrt? Burdel i tyle.- Nie uwierzysz: nigdy mi nie daa - rzek Ehaden. - Chocia widzielimy si a cztery razy.- No to jeste jedynym eglarzem na wiecie, ktry widzia j a cztery razy i nie wlaz z kopytami do rodka - skonstatowa Rapis. - I pewnie tak ju zostanie. Chyba e chcesz teraz? Moemy podpyn bliej.Wzruszy ramionami.- Daj rozkaz przy dziaach - rzek, z cakiem innej beczki. Wypada puci j na dno.Wkrtce powietrze rozdar szereg potnych, prawie jednoczesnych grzmotw. Kamienne kule z oskotem uderzyy w zniszczony kadub. Zrobili zgrabny nawrt i poprawili drug penoburtow salw. Kanonierzy Rapisa mogli mierzy spokojnie, to nie bya bitwa... W Morski" wolno odchodzi na zachd. Zaoga spogldaa na toncy okrt do chwili, a skry si pod falami.- Morze wzio - rzek Rapis. - Chod, Ehaden, pomylimy, co dalej. Zmienimy troch plany. Nie lubiem tej zdziry, ale cesarskim nic do tego... Mam pomys, jak naapa towaru, a zarazem wyrwna rachunek Alagery.Udali si na ruf.* * *Nastpnego dnia, wieczorem, stojcy na oku marynarz obwoa ziemi. To bya Garra, a raczej jedna z przylegych wysepek. Rapis dobrze zna ten kawaek ldu. By tu niewielki port, w ktrym, oprcz ajb rybackich, stacjonoway dwa lub trzy mae okrciki stray morskiej. Dla pirackiej karaki nie byy one adnym zagroeniem; c w kocu mogy poradzi trzy stare jak wiat szniki przeciw najwikszemu okrtowi Bezmiarw? Dlatego Rapis ju parokrotnie zawija do przystani, by uzupeni zapasy ywnoci i sodkiej wody. Mg pozwoli sobie na bezczelno; gdy przypywa, stranicy zwykle siedzieli zupenie cicho, udajc, e ich w ogle nie ma... Prawd rzekszy, nic lepszego do roboty nie mieli. Przewanie W Morski" sta na redzie, czekajc na powrt wysanych po zaopatrzenie odzi. Jednak tym razem kapitan mia inne plany. Port by wystarczajco gboki, by przyj jego karak.Panowaa gucha noc, gdy okrt wpywa do przystani, holowany przez wasne odzie. W niedalekiej wartowni zabyso wte wiateko; z brzegu dobieg okrzyk:- Kto ty?!Cisza. Olbrzymia brya okrtu, skrzypic, napara na belki pomostu. Marynarze rzucili cumy.-Kto ty?!Rzucono trap. Tu przy nim jeden z majtkw postawi manic z ponc smo. Trap rozjcza si pod uderzeniami marynarskich ng. Kady z zabijakw nis pochodni, ktr zanurza w manicy. Wkrtce dwie setki ruchomych ogni rozwietliy port. Natarczywy gos z wybrzea ucich, w lecej nieopodal wiosce zalniy migocce wiateka w oknach. Chwil potem z pokadu zabrzmia silny, wyrany gos:- Wieniakw ywcem, ale tylko wieniakw! Naprzd!Gromada pdzikich marynarzy runa w stron wartowni.Lecz onierze postanowili drogo sprzeda swe ycie. Nigdy nie zaczepiali zaogi pirackiego aglowca, bo byoby to czyste szalestwo. Zreszt, nigdy dotd nie zdarzyo si nic, co zmusioby ich do dziaania. Poczynania morskich rozbjnikw byy bezczelne i zuchwae, lecz poza tym... waciwie zgodne z prawem. Owszem, W Morski" uzupenia zapasy, jednak pacono za nie miejscowemu oberycie (cho prawda, e bya to zapata miechu warta); pirackiemu kapitanowi z oczywistych powodw nie zaleao na puszczeniu karczmarza z torbami. Lecz teraz, w obliczu ataku dzikiej bandy, cesarscy onierze nieoczekiwanie wykazali sw sprawno. Nadzieje Rapisa na zaskoczenie malekiego garnizonu zawiody. Jego ludzie ujrzeli nagle w pmroku zwarty, rwny szyk wywiczonej piechoty, stanowicej uzupenienie zag stojcych w porcie okrtw. Wikszo wyrwana ze snu, bez zbroi, czasem w groteskowych koszulach - przecie prezentowali si gronie. Od strony przystani dolecia potny huk: to W Morski" rzuci cumy i ogniem swych dzia rozstrzeliwa bezbronne cesarskie okrciki. W tej samej chwili, jakby na umwiony sygna, pierwszy szereg onierzy przyklkn, celujc z kusz, onierze w drugim szeregu unieli napite uki. wisny bety i strzay, grupa piratw zatrzymaa si nagle, na jej czele padali trafieni. Przez jki i agonalne wrzaski przebi si gos Rapisa:- Dalej! Alagera i Pnoc"!- Alagera! - podchwycili z bojow wciekoci inni. onierze dalej strzelali z ukw, lecz kusze, bro o wiele bardziej miercionona, byy ju bezuyteczne. Dzika zgraja, wywrzaskujc haso zemsty, runa z zaciekoci stada wilkw. Szczkny krzyowane miecze, gdzieniegdzie zalni w migotliwym blasku deptanych pochodni grot wczni, bd szerokie elece topora. Kusznicy, chwyciwszy za miecze, prbowali osoni wci strzelajcych ucznikw, ale wobec liczebnej przewagi wroga, udawao si to tylko przez chwile. Linia stranikw pka, rozpada si na dwie osobne grupy, ktre natychmiast otoczono. W poblasku ostatnich gasncych iskier onierze toczyli beznadziejn walk. Bili si zawzicie, w milczeniu - kady na wasn rk, ale sprawnie, tak sprawnie, e trup po strome piratw cieli si bardzo gsto. Wkrtce stoczono ich jednak, przemieszano. Walka zmienia si w masakr.Tymczasem druga setka zbjw pustoszya wie. Tu dowodzi Ehaden. Gdy Rapis dorzyna onierzy, pony ju niepewnie pierwsze domy. Grupy zbirw wpaday do chaup, skd natychmiast dobiegay wycia, pacz i krzyki rybakw. Rozhukani majtkowie rzucali si pord domw jak wciekli, psy ujaday na acuchach, z ogarnitego poarem kurnika wysypay si otumanione dymem kaczki i kury, powikszajc jeszcze zamieszanie. Tam, gdzie wieniacy stawili rozpaczliwy opr- zabijano bez cienia litoci. Krew pyna obficie, mordercy Ehadena rbali mieczami i toporami wysunite w obronnym gecie rce, dgali pozbawione oson brzuchy, rozbijali gowy. Jki gwaconych brutalnie kobiet giny w przeraliwym paczu dzieci, ktre jako nieprzydatne do transportu, si odrywano od matek. Strzechy chaup pony coraz janiej, trzask gorejcych krokwi miesza si z dobiegajcym od strony portu zwyciskim grzmotem dzia Wa Morskiego".Ehaden nie bra udziau w rzezi. Sta porodku wioski z mieczem pod pach i ze zwykym spokojem wydawa polecenia coraz to podbiegajcym do piratom. Baczy, by nikt z mieszkacw wioski nie zdoa zbiec do pobliskiego lasu, czasem w milczeniu wskazywa cel trzem najlepszym ucznikom z zaogi, ktrych trzyma przy sobie. Tak zasta go Rapis, nadcigajcy na czele zziajanych, pokrwawionych i rozradowanych wojownikw.- Za duo trupw! - powiedzia ostro. - Mamy prawie puste adownie.- To ludna wioska - mrukn oficer, wskazujc wyaniajc si spomidzy chaup kolumn kilkudziesiciu zwizanych wieniakw. Poow stanowiy kobiety. Jecw popychano brutalnie, ale z umiarem. Eskorta dbaa o towar.Z pobliskiej chaty wytoczy si rybak z krwi na twarzy. Trzyma gruby drg. Rapis przymierzy si, zakrci toporem nad gow i trafi wieniaka prosto w eb. Mia krzep. Rozbrzmiay pochwalne okrzyki ucznikw Ehadena i paru innych piratw. Marynarze cieszyli si, e maj kapitana, ktry umie im zaimponowa! Kto podbieg do zabitego, przydepnwszy go, wyrwa topr i odnis dowdcy.- Wylij ludzi do obery - powiedzia Rapis, ocierajc ostrze. Cesarscy niewiele maj na skadzie. Syszysz, Ehaden? Oficer skin gow.- Raladan si tym zaj. Zaadunek prowiantu i sodkiej wody zakoczymy przed witem. Ale na razie byy tylko trzy salwy. Machn rk w stron przystani. - Dwie burtowe i jedna z pocigowych albo rejteradowych. To za mao na trzy szniki. Jak si nie pospiesz i nie stan zaraz u nabrzea... - Urwar bo wanie dao si sysze grzmot kolejnej salwy burtowej. - No, to znakomicie.Przechodzcy obok zziajany marynarz cisn pochodni na dach pobliskiego domu. Buchny pomienie.Powoli milky ostatnie wrzaski mordowanych. Rozwrzeszczane dotd bezadnie gosy zaczy si czy w star, ponur morsk pie:Podmorskie fale zielonym echempodwodnej trawy przynosz szmer,przegnie dtonie martwego szyprana dnie otchiani trzymaj ster.Rapis przytkn do ust krtki, gliniany gwizdek. Gosy umilky, w cigu kilku chwil mia przed sob ca zaog. Pomienie huczay. Z trzaskiem zawali si dach jednej z chat.- Wracamy na okrt - powiedzia kapitan. - Bosman do mnie. Grube chopisko natychmiast wysuno si z tumu.- We dziesiciu ludzi pod stranic i pozbierajcie wszystko, co moe si przyda, zwaszcza niezbyt poszarpane zbroje. Kto nie ma, moe wybra dla siebie. To samo miecze, kusze i reszta. Sprawd, Dorol, graty patnika, to may garnizon, ale mog mie troch srebra. Pozostali na okrt!Szli zwart gromad, otaczajc grup zawodzcych jecw. Jaki gruby, chropawy gos podj:A nad powierzchni niebo si chmurzy-z mocami sztormu sidmy do gry;piewa wiatr w wantach, piewa o burzy,wic zapiewajmy i my:Podmorskie fale zielonym echem...Rapis nie ruszy z innymi. Patrzy za oddalajc si grup, potem powid spojrzeniem dokoa. Mia tu jeszcze co do zrobienia... ale zapomnia, co.Huk poarw narasta, pony ju nie tylko strzechy, ale i ciany chaup; z trzaskiem i omotem spaday jakie zwglone belki i erdzie. W kbach wszechobecnego dymu majaczyy, coraz bardziej rozmazane, wielkie plamy ognia. Gdzie rozleg si krzyk krtki, urywany.Rapis sta i spoglda dokoa.Tak pony aglowce. We mgle...Skazane na zagad aglowce...Wielki holk, gnany wiatrem, niosc w takielunku burz szybkich pomieni, podchodzi od zawietrznej - i zderzenie byo nieuniknione. Rapis ujrza nagle cae swoje nieudane ycie, ktre miao oto dobiec kresu w kbach ognia lub pord sonej,.morskiej wody. Poncy holk zblia si niczym przeznaczenie, wreszcie z oskotem i trzaskiem uderzy w burt Wa" - a wtedy potworny wstrzs wyrzuci kapitana do morza. Poczu zimne, twarde uderzenie fali.- Zasne?Chaupy pony. Gsty dym utrudnia oddychanie.- Zasne? - powtrzy Ehaden. - Wrciem po ciebie, bo... Rapis rzuci mu szybkie spojrzenie i gono przekn lin.- Nie, nie zasnem... - rzek powoli. - Przywidziao mi si tylko. Ten poncy holk, co nas wtedy staranowa, pamitasz. Ile to? Rok, dwa lata temu?Odwrci si i ruszy ku przystani.Poncy holk...Ehaden sta zamylony, spogldajc za odchodzcym.- Nigdy nic nas nie staranowao, Rapis - rzek p do siebie, p w przestrze. - aden poncy holk.Kapitan znikn za kotar dymu. Oficer zanis si kaszlem i ruszy ladem dowdcy, kryjc twarz w zgiciu okcia. Oczy zaczy mu zawi.Skojarzenia... Dziwne skojarzenia, uznawane za rzeczywisto. To nie po raz pierwszy. Ehaden by szczerze zaniepokojony. Ba si o przyjaciela.Powiew wiatru zepchn na bok kby dymu. Wie staa si jednym wielkim morzem ognia.

3.

Szczliwa gwiazda znw si do niego umiechaa.Zna ma, dzik zatoczk w okolicach Bany. Tam ukry Wa Morskiego", sam za, wraz z paroma pewnymi ludmi, dowiz szalupami na ld prawie setk niewolnikw i niewolnic. Musieli obrci kilka razy, byo ju ciemno, gdy skoczyli wyadunek. W Morski" natychmiast odszed na pene morze; wrci mia dopiero za dwa dni. Rapis wiedzia, e ostrono popaca; miejsce byo odludne, jednak nie chcia naraa swego cennego aglowca bardziej ni to konieczne.Jeszcze przed witem starannie ukryli odzie, po czym stado winiw, eskortowane przez marynarzy, zostao poprowadzone w gb pobliskiego lasu. Rapis, majc przy sobie tylko pilota Raladana, przesiedzia do witu na play. O brzasku ruszyli w stron niedalekiej wioski. Kapitan trzyma tam dwa konie u bogatego chopa. Wieniak mg ich uywa do woli, w zamian mia tylko dba o zwierzta i... milcze. Chtnie czyni jedno i drugie; wielki pirat upomina si o wierzchowce raz, czasem dwa razy do roku. I bywao - potrafi by hojny...Wkrtce Raladan i Rapis kusowali gocicem w stron Bany - najwikszego miasta w poudniowo-zachodnim Armekcie.Bana bya miastem modym, czy te moe lepiej: odmodzonym i wieo rozkwitym. Po zajciu Dartanu, a potem Garry i Wysp, wielki port na zachodnim wybrzeu Armektu okaza si bardzo potrzebny. Po zjednoczeniu Szereru w granicach Wiecznego Cesarstwa Armekt czciowo przej dartaskie rynki zboowe, a najwikszym rynkiem zbytu dla zboa - bya wanie Garra. Bana, mae portowe miasteczko, zacza rozrasta si gwatownie jeszcze w okresie armektaskich wojen morskich. Trzy Porty, pooone nad Zatok Krlewsk, byy zbyt oddalone od teatru dziaa; potrzebny okaza si wielki port wojenny, gdzie mogyby zbiera si siy niezbdne do podboju zamorskich terytoriw. Osonita zakrzywionym jak pazur pwyspem Zatoka Akara, nad ktr pooona bya Bana, zapewniaa idealne warunki. Miasto bogacio si, pikniao i roso. Dartaska architektura, od chwili przyczenia Dartanu do imperium wicca istne triumfy w caym Wiecznym Cesarstwie, zaanektowaa Ban bez reszty, czynic z niej Rollayn Zachodu" - bo istotnie uderzao podobiestwo midzy modym wielkim portem, a dartask stolic. Strzeliste, bielone budowle nie miay nic wsplnego z oszczdnym armektaskim stylem; kto, kto zblia si ku nim, atwo mg odnie wraenie, e oto za spraw jakich czarw przeniesiono go do serca Zotej Prowincji...Jednake, jeli nawet Rapis i Raladan dostrzegli pikno wyaniajcego si przed nimi miasta, to nie dali tego pozna po sobie. Take i pniej, przemierzajc przestronne, jasne ulice, wykazywali zupen obojtno dla urokw dartaskiej architektury. Gdy wreszcie zatrzymali si przed jednym z domw-paacykw, bynajmniej nie uczynili tego po to, by podziwia wietne ksztaty i proporcje budowli. Stali u celu swej podry.Zarwno kapitan pirackiego aglowca, jak i jego pilot, zupenie nie przypominali morskich rozbjnikw. Odziani byli inaczej ni na pokadzie Wa Morskiego", nosili proste w kroju i wygodne, ale bynajmniej nie siermine, armektaskie stroje podrne. Take koskie rzdy wydaway si by wiadectwem dyskretnej zamonoci obu jedcw. W oczach postronnego obserwatora, ci mczyni mogli uchodzi zarwno za kupcw, jak te wacicieli nieduych, lecz zapewniajcych dostatek, dbr ziemskich. Lekkie, troch dusze od wojskowych miecze, zdaway si wprawdzie zawiadcza o Czystej Krwi pyncej w yach jedcw z drugiej jednak strony, prawo do noszenia miecza atwo mg uzyska w Armekcie prawie kady wolny, nie splamiony przestpstwem czowiek.Na niewielkim dziedzicu przed domem podrni zsiedli z koni i powierzyli je subie. Zaraz potem, poprzedzani przez niewolnika, weszli do wntrza paacyku. Podali nazwiska, pod ktrymi byli znani gospodarzowi. Nie musieli dugo czeka.Pod nieobecno waciciela hodowli, odbywajcego podr w interesach, przyja ich Pera Domu. Rapis zna t niewolnic i wiedzia, e zupenie otwarcie moe z ni omwi wszystkie sprawy. ona waciciela hodowli nie mieszaa si do interesw ma; Pera Domu przeciwnie - miaa wszelkie penomocnictwa i bya penoprawn zastpczyni pryncypaa. Na pierwszy rzut oka niewolnica warta bya osiemset do tysica sztuk zota, jednak kapitan Wa Morskiego" mia wiadomo, e to niemoliwe; waciciele hodowli nie byli a tak rozrzutni. Nie zauway, by kiedykolwiek chodzia brzemienna, nie bya wic egzemplarzem rozpodowym. Oznaczao to, e musiaa mie jakie ukryte wady, drastycznie zbijajce cen; by to najczstszy powd, dla ktrego takie kobiety zatrzymywano na stae w przedsibiorstwach hodowlanych.Niewolnica ubrana w wietnie skrojon, domow sukni, powitaa przybyych i przez chwil prowadzia lekk, artobliw rozmow, ze wzgldu na Raladana posugujc si Kinenem - uproszczon wersj armektaskiego. Zrcznie zmienia tok rozmowy, omal niepostrzeenie przechodzc do interesw. Rapis, najwyraniej czujcy si w tym domu rwnie dobrze, jak na pokadzie okrtu, gadko i rzeczowo, bez adnych niedomwie, przedstawi swoj ofert, poda liczb i szacunkow warto towaru.- Widzisz wic, pani - zakoczy (niewolnicy o statusie Pery Domu, reprezentujcej waciciela, przysugiwa tytu jak kobiecie Czystej Krwi) - e sprawa jest nieco powaniejsza ni zwykle. Ze wzgldu na warto transakcji.Kobieta zmarszczya lekko brwi, rozwaajc co w mylach.- Tak - odpara krtko. - Powaniejsza, ale i bardziej kopotliwa - dorzucia po krtkiej chwili. - Przecie zdajesz sobie spraw, wasza godno, e towar czwartego sortu znajdzie nabywc natychmiast, sia robocza w kopalniach i kamienioomach jest bardzo potrzebna. Obojtne jest mi zatem, czy nabd parti stu, czy dwustu sztuk; owszem, im wicej, tym lepiej. Nikogo nie interesuje tak naprawd, skd bior si niewolni robotnicy w kopalniach. Zwaszcza, jeli s Wyspiarzami, albo Garyjczykami. - Umiechna si z lekk ironi. - Tu akurat nic si nie zmienio.Rapis skin gow. To prawda, surowe prawo imperium, regulujce zasady handlu ywym towarem, w niektrych wypadkach byo dziwnie bezsilne... W Kirlanie pewnych rzeczy po prostu nie dostrzegano. Rybackie wioski na Wyspach nie przysparzay duych wpyww do imperialnej szkatuy, podczas gdy kopalnie soli - i owszem. Nawet, jeli byy w rkach prywatnych, zapewniay niemae dochody z podatkw. Utrzymujcy si w rozsdnych granicach nielegalny handel niewolnikami by zjawiskiem zwyczajnie podanym. Oczywicie, okrt piracki, przychwycony z adowni pen jecw, nie mg liczy na adne wzgldy. Zdrugiej strony jednak, prywatne kopalnie, kamienioomy, a czasem nawet plantacje baweny, kontrolowane byy przez cesarskich urzdnikw zdumiewajco pobienie...- Obawiam si jednak, wasza godno - podja Pera Domu - e wyjtkowo dua, jak zapewniasz, ilo modych i adnych kobiet, zamiast spodziewanego zysku przyniesie ci tylko kopot. Nie kupi, panie - rzeka prosto z mostu. - Popyt - wyjania zwile, widzc zdziwione spojrzenie kapitana. - Nie ma popytu. Domy publiczne s przepenione, niewolnice-prostytutki nie maj w tym roku prawie adnej wartoci. Nieurodzaj - znw wytumaczya zwile i krtko. - Czyby nic, panie, nie wiedzia? Jak to moliwe?- Syszaem. Ale nie sdziem, e a tak.- Klska - posumowaa Pera. - Klska nieurodzaju. Wiele rodzin znalazo si na skraju ndzy. Codziennie pojawia si tutaj jaka dziewczyna, a czasem kilka dziewczyn. Jeszcze tydzie temu kupiam dwie, ale rzeczywicie byo co kupowa.Pozostae odprawiam i, o ile wiem, nie kupuje ich take nikt inny. ywy towar, wasza godno, jest wanie ywym towarem i jeeli w krtkim czasie nie znajdzie nabywcy, to zacznie przejada spodziewane zyski. Mona, przez lat kilkanacie, wychowywa, uczy i szlifowa dziewczyn ze starannie dobranej pary rozpodowej, eby potem sprzeda jako Per za dziewiset lub tysic sztuk zota. Przecie, jeli nawet nie uzyska certyfikatu Pery, to tak czy owak bdzie niewolnic pierwszego sortu i przynajmniej nie przyniesie strat. Ale materia na tani prostytutk? Koniunktura poprawi si najprdzej za rok, a kto wie, czy nie za dwa lata. Sprzeda tak dziewczyn mog za dwadziecia, trzydzieci, no, niechby czterdzieci sztuk zota, jeli wyjtkowo moda i adna. Wic za ile mog j kupi, by rnica w cenie pokrya koszty rocznego utrzymania? Dzisiaj, wasza godno, musiaby mi dopaci, ebym zgodzia si wzi te Wyspiarki. Mczyni to co innego, zawsze ich brakuje i brakowa bdzie. Dobrowolnie aden nie sprzeda si do hodowli, choby przymiera godem. To puste prawo, z ktrego niemal nikt nie korzysta, wasza godno, przecie wiesz. Taki mczyzna moe mie pewno, e trafi do kamienioomu i poyje najwyej dwa-trzy lata.Rapis, otrzsnwszy si z zamylenia, unis rk.- Wystarczy, pani - uci, troch zniecierpliwiony - wiem, jak dziaa rynek. Zapomnijmy o kobietach. Nabdziesz wiec samych mczyzn?- Kilka kobiet, moe... Jeli silne i niezbyt adne. Naprawd silne i naprawd nieadne - podkrelia. - Kobiety przy pracy w kopalniach niezbyt si opacaj i zbytnio zwracaj uwag. Trzeba je przebiera za mczyzn. Mog wzi kilka, panie, ale prawd mwic, raczej dla podtrzymania dobrych stosunkw handlowych...Przez chwil liczya co w mylach, po czym wymienia sum.- To przybliona oferta, oczywicie - ucilia. - Jak zwykle, otrzymasz panie kogo, kto oceni towar na miejscu. Licz, e przystaniesz na ostateczn cen? Nie ley w moim interesie obupienie ci ze skry, wasza godno - zmarszczya lekko nos i zamiaa si - bo nastpnym razem pjdziesz do konkurencji... Zapewniam, e jak zawsze, tak i teraz ostateczna cena bdzie miaa odbicie w rzeczywistej wartoci towaru. Czy tak?Rapis skin gow. Nigdy nie aowa kontaktw z t hodowl; mia pewno, e nie poauje i tym razem. Spadek koniunktury nie by przecie win przedsibiorstwa. Pera, w imieniu swego waciciela, prowadzia z nim uczciw gr. Wymieniona przez ni, orientacyjna suma, bya zupenie rozsdna.* * *Przenocowali w niezym zajedzie i wyruszyli w drog powrotn nastpnego dnia rano, gdy tylko pojawili si zapowiedziani przez Per Domu ludzie. Jednego z nich Rapis zna; mczyzna ten ju dwa razy towarzyszy mu, by obejrze i wyceni przywieziony towar.Do lasu dotarli jeszcze przed zmierzchem. Dwaj marynarze natychmiast wyonili si spomidzy drzew. Jeden zabra konie Rapisa i Raladana, by odprowadzi do wioski; drugi powid przybyych ku miejscu, gdzie trzymani byli niewolnicy. Kapitan upewni si, e pod jego nieobecno nie zaszo nic godnego uwagi. Wystawione warty tylko raz przeposzyy jakich grzybiarzy. Mao kto zapuszcza si na podobne odludzie.Po przybyciu na miejsce przedstawiciel hodowli szybko i z wielk znajomoci rzeczy dokona przegldu towaru. Mczyni, cho zabiedzeni (Rapis nie przekarmia ich na Wu") na og prezentowali si niele - rzecz zrozumiaa, bo cherlakw i starcw nie brano, za chorzy i ranni prawie wszyscy poszli za burt w trakcie morskiej podry. Dodatkowo, zgodnie ze zoon przez Per obietnic, zakupiono kilka silnych, zdrowych kobiet, co prawda za cen bardzo niewygrowan. Jednak Rapis by zadowolony, bo udao mu si jeszcze sprzeda trzy adne, dwunasto-, trzynastoletnie dziewczyny; uzyska za nie nawet cakiem przyzwoit cen, szczeglnie za najmodsz, ktra bya dziewic. Dobiwszy targu, wysannik hodowli poegna si bez zwoki i nie baczc na gstniejcy mrok, zabra ca nabyt grup pod eskort wasnych, przyprowadzonych z Bany ludzi. Rapis wiedzia, e gdzie tam, w umwionym miejscu na gocicu, prawdopodobnie czeka na towar maa karawana wozw... Ale to ju nie by jego kopot i nie jego interes. Zoto mia. Nie tyle, ile si spodziewa, ldujc z towarem na wybrzeu; z drugiej strony jednak - wcale niewiele mniej, ni uzyskiwa zwykle. Przywiz po prostu wyjtkowo du parti.Pozostaa przy nim grupa blisko czterdziestu kobiet. Ponadto byo dwch, nie speniajcych wymaga, mczyzn. Kapitan nakaza marsz ku play, gdzie mia ukryte odzie. W Morski" prawdopodobnie ju kotwiczy niedaleko brzegu... Niosc spory, brzczcy zotem i srebrem worek, Rapis trzyma si koca oddziau. Gdy zbliyli si do skraju lasu, przywoa Raladana.- Rad - zada krtko. - Nie moemy zostawi tutaj czterdziestu paru trupw; prdzej czy pniej kto to znajdzie. Chc, eby to miejsce byo czyste. Rad, Raladan. Kamie do szyi? Dwa, a niechby i cztery topielce, nawet jak wypyn, to nic si nie stanie...Pilot zakl w ciemnociach, smagnity w twarz jak gazi. Nocny marsz przez las nie nalea do przyjemnoci.- Duo zarobilimy? - zapyta.- Tak sobie - niechtnie odrzek Rapis i pilot umiechn si lekko; kapitan bywa szczodry, ale czasem, dla odmiany, wrcz skpy. - Dla ciebie wystarczy, Raladan.- Nie o tym myl, kapitanie. Jeli przywieziemy towar z powrotem na pokad, zaoga przekona si, e interes poszed kiepsko. Nie zdziwi si, gdy niewiele wypadnie na gow. Nikt nie wie, ile naprawd jest w tym worku, kapitanie.- Nie, Raladan. Nawet, gdyby mi si chciao targa cae to stado z powrotem na Wa", to zaoga musi zarobi swoje. Chcesz buntu? Ja nie chc.- Jest na to lekarstwo. Mamy czterdzieci kobiet, kapitanie. Trzeba byo oszczdza towar, ale teraz to ju nie towar. To kopot. Albo prezent dla zaogi, prezent moe nawet milszy ni srebro. Dostan mniej ni zwykle, ale za to bd kobiety. Darmo.Dotarli do play. Rozmowa, prowadzona do cicho, by majtkowie nie mogli nic usysze, zakoczya si miechem Rapisa.- Dobry pomys, Raladan, naprawd dobry pomys. Tak zrobimy.Niedaleko od brzegu, co jaki czas byskao drobne, wte wiateko. aglowiec ju na nich czeka.odzie dotary do Wa Morskiego", po czym zawrciy. Nawet mocno przecione, nie mogy zabra na raz wiolarzy i czterdziestu kobiet. Rapis nie popyn z pierwsz parti, czeka na play. Zakotwiczony o wier mili od brzegu aglowiec od wielu lat by jego domem - jednak nawet do domu nie zawsze chce si wraca. Kapitan zdziwiby si pewnie, gdyby mu powiedziano, e zosta, bo urzeka go ciepa, gwiadzista noc. Zapomnia ju prawie, co to znaczy by urzeczonym; na pokadzie pirackiego okrtu nie byo miejsca dla takich uczu, ani nawet dla takich sw. A jednak to wanie granatowa, roziskrzona kopua nad gow, mikki piasek play i szmer fal licych paski brzeg kazay mu zwleka z powrotem na pokad karaki.Nieopodal majaczyo kilkanacie ciemnych, nieruchomych sylwetek. Dwaj marynarze pilnowali kobiet. Wycieczone, zastraszone, bay si gono oddycha. Milczca obecno towaru" staa si nagle Rapisowi przykra; powsta i rzuciwszy swoim ludziom krtkie czeka" - powoli ruszy wzdu play. Wkrtce kalajce piasek cienie roztopiy si w mroku i kapitan uwiadomi sobie nagle, e jest sam. Inaczej ni w kajucie na Wu". Sam. Mg i dokdkolwiek, przed siebie, tak dugo, jak dugo chcia.Fale cicho szemray na piasku.Idc, przypomnia sobie tak sam noc i tak sam pla, przed laty. I zatskni do tego wszystkiego, co wtedy, na play, raz na zawsze pozostawi za sob. Zatskni do modego oficera Stray Morskiej Armektu, ktrym by, i do piknej, szlachetnie urodzonej Garyjki, ktra go oszukaa.Zawrci. Wydao mu si nagle, e jeli pjdzie jeszcze troch dalej, to dojdzie do miejsca, gdzie odnajdzie cae swoje dawne, zdradzone ycie. Ale tak, by zupenie pewien, e ona... ona tam czeka. Zabiby j. Nie chcia tego. Wraca coraz szybciej, jakby bojc si, e majtkowie i kobiety znikn z play... Cicha noc armektaska wydaa mu si nagle wroga i nieprzyjazna. Mia swj okrt, swoich marynarzy, swoj morsk legend - i nie chcia tego traci. Nawet na chwil. Ten okrt i ci marynarze...Skrzywi usta. Mocno wtpi, by ktokolwiek z zaogi rozmyla nad sensem istnienia, ba! ocenia swoje wasne ycie. W pewien sposb kocha ich wszystkich. Moe wanie za to? Oni za kochali swego kapitana. aden nie potrafi powiedzie, dlaczego. Ale czy to miao jakie znaczenie? Wane byo zupenie co innego: to mianowicie, e krwawy przywdca mordercw, Demon Walki, jak go nazywano, mg by kochany przez wier tysica ludzi, ktrzy nigdy go nie zdradzili. Ludzi. Obojtnie jakich. Do, e wedle wszelkiego prawdopodobiestwa, mao ktry z zacnych moralistw, tak chtnie dzielcych wiat na zo i dobro, mg si poszczyci mioci cho dziesiciu osb, c dopiero mwi o setkach. Rapis mia wiadomo, e gdy wreszcie odejdzie, pozostawi po sobie dobr pami w sercach wszystkich marynarzy pywajcych pod jego bander. Zaleao mu na tym.I dlatego nie lubi wspomnie z odlegej przeszoci. Stara si ich nie przywoywa. Kawa ycia mia jeszcze przed sob - ale ju aowa roztrwonionych za modu lat. Wyjty spod prawa, przeklty przez setki, a moe i tysice ludzi - znalaz swoje dobro. Swoje miejsce.Wrci w chwili, gdy pierwsza z odzi zaszuraa dnem o piasek. Zaraz pojawia si druga. Majtkowie bez komendy rozpoczli zaadunek niewolnic. Kapitan sta i patrzy bez sowa.Kobiety niezgrabnie gramoliy si przez burty odzi. Miay nogi sptane w sposb umoliwiajcy stawianie maych krokw, oprcz tego zwizane byy wsplnym sznurem, tworzcym ptl na szyi kadej. Teraz sznur porozcinano, by rozmieci adunek w szalupach.Na stratowanym piasku pozostay tylko jakie szmaty, widoczne w pmroku jasnej nocy. Marynarze, ogldajc si na kapitana, zaczynali ju spycha odzie na wod. Rapis pochyli si i podnis z play brudny gagan. Nie chcia zostawia adnych zbdnych ladw w tym miejscu. Moe by to zbytek ostronoci, ale... Zrobi par krokw w stron drugiej szmaty i... nastpi na ywe, zagrzebane w piasku ciao. Powoli cofn si o p kroku. Odkry uciekinierk.Marynarze, stojc po pas w wodzie, z trudem przytrzymywali koyszce si ciko szalupy. Rapis przysiad na pitach, opar okcie na udach i splt donie, z bliska przygldajc si temu, co znalaz. Rozejrza si dokoa, prbujc zrozumie. Tak, to byo na samym obrzeu stoczonego stada niewolnic, za plecami pilnujcych towaru marynarzy. Nie mia pojcia, w jaki sposb ta kobieta zdoaa, bez zwrcenia uwagi stranikw, zwlec z siebie postrzpione gagany i czciowo zagrzeba si w piasku. Bardzo niedokadnie; spod szarych ziarenek w wielu miejscach przebijaa naga skra. Jednak, w mroku nocy, ciao i plaa miay t sam barw... Jak uwolnia si od sznura? Poczu mimowolny podziw dla sprytu i zimnej krwi uciekinierki. Zastanawia si przez chwil, czy to dygoczce ze strachu stworzenie wie ju, e zostao odkryte. Musiaa poczu nacisk jego nogi. Ale nie wiedziaa, czy j znaleziono, czy te moe tylko nadepnito przypadkiem...Obejrza si na majtkw przy odziach. Nie mogli mie pojcia o tym, co odkry. Wezbra mu w piersi szczery miech; przez chwil walczy z pokus poklepania spryciary po goej ydce i zostawienia tak. Zacisn do na szczupej, zaskakujco rasowej pcinie i wyprostowa si, a potem ruszy przed siebie, wlokc bezwoln kobiet po play. Wydaa z siebie co, co brzmiao jak krtki szloch - a potem ju nic wicej, cho szorstki piach, kamienie i odamki muszli musiay dotkliwie rani. Usysza zdumione okrzyki marynarzy. Wyskoczyli mu na spotkanie. Zostawi znalezisko w miejscu, do ktrego sigay pierwsze fale, wszed do wody i wkrtce znalaz si w odzi. Dopiero wtedy spojrza za siebie. Marynarze wlekli kobiet w kierunku drugiej szalupy.- Na Wu" - powiedzia gono - przyprowadzi mi j do kajuty. Pilnowa! Bo gotowa wymyle jaki nowy art.- Tak, panie!W gosie marynarza brzmiaa ulga. By jednym z pilnujcych towaru na play. Wanie omina go kara.

4.

Kobiety spdzono do adowni. Nikt na Wu Morskim" nie wiedzia jeszcze, co z nimi bdzie. Rapis nie spieszy si z przekazaniem prezentu zaodze. Zatoczka u wybrzea Armektu nie bya dobrym miejscem do zabawy. Naleao wyj na pene morze, zyska swobod szybkoci i manewru, a przede wszystkim ukry si za horyzontem do gboko, by niepowoane oczy na brzegu nie mogy dostrzec karaki.Przekazawszy Ehadenowi rozkazy dotyczce kursu, kapitan poszed do siebie. W kajucie odpi pas z mieczem, zrzuci kaftan i koszul. Byo niezwykle parno. Usiad na wielkiej skrzyni pod cian i przecign si. Zdy ju zapomnie o wygrzebanej z piasku niewolnicy i a unis brwi ze zdziwienia, gdy do drzwi kajuty zaomota Tares. Oficer zaciska do na karku zgitej wp, nagiej kobiety.- Podobno...Rapis machn rk; gupota tego czowieka czasem go zdumiewaa. Tares by drugim jego zastpc, oficerem sumiennym, dokadnym i posusznym a do... bezmylnoci.- Dobrze, daj j tutaj - poleci, czynic mimowolny gest ukazujcy rodek kajuty... i a westchn, bo Tares jeszcze mocniej zacisn do na karku jczcej z blu branki i pchn z caej siy, a wyldowaa na pododze, dokadnie we wskazanym miejscu.- Dobrze - powtrzy kapitan.Tares odszed, zamykajc drzwi.Skulona na pododze kobieta nie poruszaa si. Rapis przechyli si na swojej skrzyni i uj j pod brod. Ujrza twarz, czciowo przysonit przez potargane wosy. Cofn si odruchowo dziewczyna nie miaa oka. Ohydny, wieo zabliniony oczod mg poruszy kadego. Przypomnia j sobie od razu. Stracia oko podczas napadu na wiosk, poza tym jednak bya moda, zdrowa, miaa znakomit figur i nieprzecitn urod. Nosia opask z jakiej szmaty i z t opask wcale nie bya odraajca. Sortujc towar w adowni, poszed za rad Ehadena i podj decyzj o zostawieniu jej. Moga znale nabywc; wtedy jeszcze nie wiedzia, e w Armekcie wcale nie ma popytu na kobiety. Prawd rzekszy, gdyby nie ta fatalna rana, byaby najdrosz sztuk ze wszystkich, jakie wiz. A dziwne. Takich kobiet nie widywao si w rybackich wioskach.- Jak si nazywasz?Milczaa, skulona na pododze, tak jak cisn j Tares.- Nie rozumiesz Kinenu?Chyba istotnie nie rozumiaa. Nic nadzwyczajnego. Garyjczycy nie lubili tego, wsplnego dla caego imperium, jzyka, bdcego szkieletem mowy armektaskiej. Nie lubili go, jak i zreszt wszystkich innych rzeczy, narzuconych przez Kirlan. Prawd mwic Rapis, cho sam by Armektaczykiem, wcale si temu nie dziwi. Ale teraz mia do zgryzienia twardy orzech. Znakomicie rozumia garyjski, ale z mwieniem szo gorzej. Akcent by dla niego istn magi. Zdawa sobie spraw, jak niezrozumiale i prostacko brzmi w jego ustach garyjskie sowa.- Jak si nazywasz? - sprbowa.Drgna i uniosa lekko gow. Ale nie spojrzaa na niego.- Ridarethe - powiedziaa ochryple.-Ridareta - poprawi, wymawiajc imi w armektaskim brzmieniu. - Ridareta... - powtrzy. - No, no. Dumne imi. Rzadkie. Zamylony, bbni palcami w wieko skrzyni, na ktrej siedzia. Co uwierao go w gardle. Przekn lin. Nagle o czym sobie przypomnia. Wsta.- Podnie si - rozkaza.Spenia rozkaz. Gow wci miaa pochylon, ale poza tym staa wyprostowana, nie garbia si, nie zwieszaa rk. Tylko patrze, a ujmie si pod boki... Z coraz gbsz zadum spoglda na due, twarde piersi, oceni paski brzuch i lini ng.- Odwr si.Z tyu wygldaa rwnie dobrze; poladki i plecy miay znakomity ksztat.Trzyma na statku kufer peen kobiecych strojw. Siedzia na nim przed chwil... Suknie i spdnice byy bardzo kosztowne, czsto haftowane zotem, zdobione perami. up z kupieckiej kogi. Chcia to wszystko sprzeda przy jakiej okazji, ale nie zdarzya si dotd.- W tej skrzyni - powiedzia - s suknie. Wybierz sobie, co ci si podoba. Nie zareagowaa.- Usyszaa? Za co na siebie. - Otworzy wieko skrzyni, przez chwil grzeba w rodku, po czym wycign jaki czarny aksamit. Podrzyj to i zrb sobie opask, ta dziura zamiast oka to nie jest dobry pomys. Czekaj. Najpierw umyj si i uczesz. Popchn j ku niewielkim drzwiom w kcie kajuty. - Tam znajdziesz dzban z wod, jest te zwierciado i miedziany grzebie. Wiem, e to za mao dla damy - umiechn si nagle - ale to niestety wszystko, co mog waszej godnoci ofiarowa.Mwi powoli, starannie. Mia nadziej, e mona go zrozumie. Wrzasn po garyjsku Za mn!" albo Nie bra jecw!" nie byo trudn sztuk. Co innego rozmawia o zwierciadach i strojach.Dziewczyna znikna za wskazanymi drzwiami. Rapis otworzy ssiednie, wiodce do sypialni. Odziedziczy te apartamenty po armektaskim dowdcy eskadry. Bardzo niewiele okrtw zapewniao swoim kapitanom podobne luksusy. Ogarn wzrokiem rozbebeszon pociel, porozrzucane odzienie, bro i wszelkie klamoty. C, dziewczyna moga si przyda. Zreszt nie tylko do sprztania... Nie tolerowa kobiet w zaodze, wiedzia, czym to si koczy. Jak u Alagery. Jej mieszana banda wicej gzia si pod pokadem, ni mylaa o stawianiu agli. Alagera bya kapitanem tylko z tytuu, tak naprawd nikt jej nie sucha. W takich warunkach kady zwrot okrtu, kade ostrzenie, urastao do rangi wielkiego manewru. Na kobiety by czas w tawemach, na ldzie. Ale teraz... Skoro czyni odstpstwa od zasad, dajc zaodze prezent, mg pofolgowa i sobie. Zreszt... Chodzio o dzie, moe dwa.Usiad na posaniu i przetar twarz domi. Co go niepokoio - i chyba wiedzia co. Twarz tej dziewczyny bya przeraajca. Nigdy dotd nie sdzi, e widok jakiejkolwiek rany wyzwoli w nim taki... lk. Wanie lk. Mia ochot uderzy t kobiet, sprawi jako, eby jej nie byo. Pusty, ohydny oczod... Ale przecie widywa daleko gorsze rany. Dlaczego wanie ta twarz tak bardzo go poruszya? Prawie... zabolaa.Uciekajc od niewygodnych myli, zacz snu plany. Nie mia pojcia, gdzie skierowa Wa Morskiego". C za fatalny rok... Zwykle mia dokadne, sprawdzone wieci o cennych adunkach i okazjach wszelkiego rodzaju, ktre mogy da pienidz. Jeli mu czego brakowao - to czasu, by wykorzysta je wszystkie. Nie pamita ju, kiedy ostatnio musia szuka zajcia dla swojego aglowca. Fatalny rok, naprawd.Nadcigaa jesie, pora burz. Bya zbyt blisko, by przedsiwzi jak powaniejsz wypraw - i zbyt daleko, by nic nie robi do jej nadejcia. Krci si po Morzu Zwartym, liczc na szczliwy traf? Odwyk ju od takich polowa...Potar doni podbrdek. A moe do Bezimiennego Obszaru? Po Porzucone Przedmioty? W Obszarze czas pyn inaczej, to nie byo zwyke miejsce... Mgby tam przeczeka por burz. Ryzykowne, ale...?By ju kiedy w Obszarze. Nie bez kozery zwano to miejsce Zym Krajem. Straci trzy czwarte zaogi. Ale ci, co przeyli, mogli sobie winszowa. Za Porzucone Przedmioty pacono ju nie srebrem, a zotem. Marynarze, przepenieni zabobonnym lkiem, na wycigi wyzbywali si drogocennej, magicznej" zdobyczy. Pierwotnie on take zamierza jak najszybciej przehandlowa swj up. Jednak po namyle zostawi sobie Rubin Crki Byskawic, Geerkoto, potny Ciemny Przedmiot. Nigdy nie aowa tej decyzji. Nie potrafi w peni wykorzysta drzemicych w Rubinie si, ale samo jego posiadanie potgowao odporno na zmczenie i bl, czynio waciciela zdrowszym, silniejszym i zrczniejszym...Odegna pokus. Nie mg ponownie pyn do Obszaru. Ludzie. Ludzie byli niepewni, nowi. Gdyby mia na Wu" star, wyprbowan zaog, na czele ktrej zdoby swj wojenny przydomek...Umiechn si do wspomnie.Par lat mino od czasu, gdy wyrn do nogi maleki garnizon stray morskiej na jednej z wysepek Morza Garyjskiego. Nic tam nie byo, tylko resztki starej rybackiej przystani i par chylcych si ku upadkowi domw. W kilku z nich siedzieli onierze - nie wiadomo po co, doprawdy. Chodziy suchy, e dowdztwo Stray Morskiej Garry i Wysp nosi si z zamiarem odbudowania przystani i wzniesienia kwater dla zag dwch czy trzech maych okrtw Floty Rezerwowej. Krtko mwic, na porzuconej wysepce mia powsta niewielki port wojenny. Rapis sysza o tym od zawsze. Mijay lata, a plany stranikw wci byy tylko planami. W Morski" zawin kiedy do przystani, a gdy odpywa - nad wysp powiewaa wojenna, purpurowo-zielona bandera Rapisa. Miny miesice, nim do brzegw wysepki przybi okrt stray morskiej, wiozcy zaopatrzenie; wyszo na jaw, e po onierzach na wyspie nie zosta nawet lad. Po pewnym czasie osadzono tam nowy garnizon - i czysty przypadek sprawi, e W Morski" ponownie zawita do starej przystani. Tym razem onierze uszli z yciem - zasilajc zaog Rapisa. Nic dziwnego; nie byli to ludzie poczciwi... Do suby w takim miejscu, jak zapomniana przez cay wiat wysepka, posyano onierzy za kar; wszyscy, cznie z dowdc, dopucili si rnych wykrocze. Rapis po raz drugi wywiesi swoj bander i wrci po kilku miesicach, by sprawdzi, czy wisi nadal. Nie wisiaa. Zaoga Wa" musiaa tym razem stoczy regularn bitw ze wzmocnionym garnizonem, liczcym kilkudziesiciu dobrze uzbrojonych i wyposaonych ludzi. Po raz trzeci purpurowo-zielona bandera zaopotaa nad wysp. Kapitan pirackiej karaki wyda otwart wojn Wiecznemu Cesarstwu.W komendanturze Stray Morskiej Garry i Wysp nikt nie potrafi zrozumie, o co w ogle chodzi. Bezludna wysepka nie miaa adnej wartoci, mg tam powsta may port wojenny, ale ju naprawd nic wicej. Trudno podejrzewa, by zaoga tajemniczego pirackiego aglowca zamierzaa osiedli si na takim ldzie. Nie miao to wcale sensu. Dokadnie zbadano wysp. Zgodnie z oczekiwaniami, nie byo tam nic, zupenie nic. Pomimo to, wyzwanie rzucone przez morskich bandytw zostao podjte. Plaga piractwa dotkliwie dawaa si imperium we znaki; oto nadarzaa si okazja do zniszczenia zuchwaego aglowca. Otrzymawszy pomoc wojsk ldowych, stra morska wysadzia na nieszczsnej skale peny plegion - przeszo trzystu ludzi Legii Garyjskiej. Po morzu kryy dwie eskadry, stanowice trzon Floty Rezerwowej.Rapis, wszdzie majcy swoich szpiegw, wiedzia o tych wszystkich posuniciach; rozmach przedsiwzicia uniemoliwia zachowanie penej tajemnicy. Wygra wojn. Legendy o skarbach, jakie zebra, znalazy nagle zaskakujce potwierdzenie: kapitan Wa Morskiego" kupi sobie pomoc, i to pomoc nie byle jak... Ataku na wysp (nazwano j pniej Barirra - Dziwna) dokonay cztery due i dwa mniejsze okrty, a ponadto kilkanacie migych odzi szakali morza - rybakw-piratw, dobijajcych i grabicych zwabione na mielizny statki. Wydano bitw cesarskim eskadrom, dwa holki puszczono na dno, dwa inne zostay zmuszone do ucieczki. Trzystu legionistw uwizionych na wyspie wyrnito do ostatniego. Stra morska desperacko tuszowaa spraw, dowdztwo wojsk ldowych dao wyjanie w zwizku z masakr swych oddziaw na wyspie. Trybuna Imperialny wszcz dochodzenie; byo jasne, e wdz piratw mia w dowdztwie stray swych donosicieli. Okazao si szybko, e cesarstwa nie sta na prowadzenie niezwykle kosztownych, a zarazem przynoszcych same klski, operacji w obronie bezwartociowej, sterczcej z wody skay. Uczyniono wszystko, by przegran przemieni w zwycistwo: wszem i wobec trbiono o ogromnych stratach piratw, o potopionych aglowcach, o szubienicach... Udao si ocali presti wojsk imperialnych - ale kosztem wyspy. Demon Walki, jak tu i wdzie zaczto nazywa kapitana pirackiej karaki, zdoby swoj Barirr. Zrezygnowano z utrzymywania garnizonu. Czasem tylko ostronie przybijay do wyspy patrolowe szniki stray morskiej. Zawsze znajdoway opoczc zwycisko czerwono-zielon bander i - nic wicej. Wida byo, e piracki aglowiec zawija czasem do przystani; bander zmieniano, zabierano podart przez wichry i wywieszano now. Poza tym jednak wyspa trwaa porzucona, zapomniana. Demon Walki nie potrzebowa jej...Siedzcy w kajucie, pord rozgrzebanej pocieli Rapis, przesun doni po twarzy. Zda sobie spraw, jak czsto (o wiele za czsto!) nawiedzaj go ostatnio wspomnienia. Zaczyna si zastanawia, czy nie jest to oznaka staroci. Coraz czciej zajmowa si przeszoci, a coraz rzadziej przyszoci... Powsta i wyjrza z sypialni. Dziewczyna - ju ubrana - poprawiaa fady bajecznie bogatej, chocia nieco zakurzonej i wymitej sukni.Przyglda si w milczeniu. Wiedzia ju, e ma w kajucie - kopot... To nie bya wieniaczka. Crka rybaka z wyspiarskiej osady nie umiaaby nawet zasznurowa stanika tej szaty. Jednookie, przekrelone czerni opaski spojrzenie, kryo w sobie jak mroczn, pospn egzotyk, ale przede wszystkim - wyzwanie.- Wasza godno - powiedzia - jestem kapitanem pirackiego aglowca, ale przede wszystkim jestem mczyzn Czystej Krwi. Nie porywam kobiet rwnych mi urodzeniem, by sprzeda wacicielom hodowli. Mgbym moe zada okupu. Zasza przykra pomyka... Ridareta, czy tak? A oprcz tego?Z wysikiem skada gardowe dwiki w wyrazy, a te z kolei w zdania.Milczaa.- Twoje nazwisko, pani - zada bardziej stanowczo. - By moe kalecz jzyk, ale jestem pewien, e mona mnie zrozumie. Prosz o pene nazwisko, lub monogramy twoich imion rodowych. To nie jest proba, lecz polecenie.Kirlan prbowa kiedy rzeczy niemoliwej - przeszczepienia rodowych monogramw na garyjski grunt. Imiona rodowe pojawiy si przed wiekami w Dartanie, potem przej je Armekt. Byy jednak najzupeniej obce garyjskiej obyczajowoci i tradycji. Przyjy si tylko na wyspach; ich mieszkacy nie majcy wasnej arystokracji nie protestowali, gdy cesarz, nagradzajc za rne zasugi, nadawa niektrym rodzinom status Czystej Krwi.Dziewczyna przygryza usta.- Tylko... Ridareta - odpara po dugiej chwili.Milczenie przeduao si. Patrzy jej prosto w twarz; odpowiadaa dziwnie upartym, zawzitym i niepokornym spojrzeniem. Kim bya, do pioruna?- Moesz by cenn zakadniczk - powiedzia - ale moesz by take niewolnic, jak dotd. Wybieraj. Zakadniczk mog wymieni na zoto. Niewolnice ju prbowaem, nic z tego. Wszystkie kobiety, jakie s na statku, dostan si jutro marynarzom. Ale to jest okrt wojenny, nie burdel, i dlatego marynarskie uciechy potrwaj co najwyej jeden dzie. Potem niewolnicami bawi si bd ryby.Po raz pierwszy dostrzeg na jej twarzy cie strachu. I zgrozy.Usiad w obszernym, wygodnym fotelu i wycign nogi na rodek kajuty. Cesarscy oficerowie nie mieli takich foteli. Przywlk go sobie z tej samej kogi, z ktrej pochodziy kobiece stroje w skrzyni.- Nie mam cierpliwoci ani czasu, wasza godno, by bawi si w pytania bez odpowiedzi - rzek uprzejmie. - Chc usysze twoje pene nazwisko. Pytam po raz ostatni.Zacisna usta.Czeka.Za drzwiami rozbrzmiay kroki. Ehaden wszed do kajuty, jak zwykle bez zapowiedzi.- Syszaem... - zacz i urwa. Wyglda na przeraonego. Rapis uczyni ruch doni, prezentujc swemu zastpcy dziewczyn w wietnej sukni.- Crka rybojada - przedstawi. - Nazywa si Ridareta. I nic wicej. Przejd si - rozkaza dziewczynie. - Tam i z powrotem, no ju.Spenia polecenie. Nawet nie prbowaa udawa... Ehaden doszed do siebie. Cofn si troch i ze zdumieniem patrzy na spokojny krok, proste plecy i waciwie ustawion gow branki. Stopy stawiaa z palcw, nie z pity, rwnolegle do siebie, nie pltaa si w sukni.- Skd si wzia, pani, w tej wiosce? Dlaczego nie powiedziaa... - zacz oficer. Rapis umiechn si.- No prosz - rzek - zawoaj jeszcze Taresa, a okae si, e wszyscy oficerowie, jacy s na Wu", pytaj jej godno o to samo. Chocia, Tares jest za gupi... Ale Raladan na pewno by zapyta. Niele otrzaska si w wiecie.Wzruszy ramionami.- We j sobie - dorzuci nieoczekiwanie. - Ja do tego nie mam cierpliwoci. Nasza dama - cign, uywajc Kinenu - powiedziaa po garyjsku dwa albo trzy sowa, ale za to z tak dykcj, jakiej mie nie bd, chobym y sto lat. Nawet nie prbuje ukrywa, e wietnie si czuje w tej sukni, ale penego nazwiska ci nie poda, choby grozi mierci. Nie mam do tego cierpliwoci - powtrzy. - We j sobie i dowiedz si, kto to jest, pogwarzycie sobie po garyjsku. Ja ju mam szczerze dosy tego twojego parszywego jzyka. Niewolnice daj jutro marynarzom, interes le poszed - zmruy oko - i dostan kobiety zamiast srebra. A z t tutaj zrb, co ci si podoba. Tylko zabierz mi j sprzed oczu, bo po tym, co zaraz jej zrobi, bdzie miaa tak warto jak Alagera, kiedy j ostatnio widzielimy...

5.

Wiao od zachodu. W Morski" szparko pyn pwiatrem wprost na poudnie. Minli Wyspy Okrge, wyostrzyli i poszli dalej, przez Morze Zwarte.Nastroje wrd zaogi byy nieze, cho po niewolnicach darowanych przez Rapisa zostay ju tylko wspomnienia. I to wspomnienia bardzo skrztnie skrywane... Kapitan wpad we wcieko, kiedy wyszo na jaw, jak mdre byy jego zasady - i jak gupio zrobi, odstpujc od nich. Kobiet byo zaledwie czterdzieci; najmodsze i najadniejsze stay si przyczyn bjek. Poszo na noe, kilku marynarzy byo rannych, a dwaj zginli. Bosman i przyboczni gwardzici Rapisa, wywodzcy si jeszcze ze starej zaogi, musieli uy paek i batw, by przywrci porzdek. Niewolnicom podernito garda i powyrzucano je za burt. Tak skoczyy si marynarskie figle.Rozdraniony Rapis z wielk niechci uleg namowom Ehadena, by zatrzyma, jeszcze przez jaki czas, tajemnicz jednook brank. W kocu da si przekona, ale zapowiedzia, e gdy tylko ujrzy dziewczyn gdziekolwiek na okrcie", kae j z miejsca wyrzuci do morza. Pamitaj! - przykaza. - Trzymaj j na smyczy, u siebie, nie chce wicej nic sysze o adnym zwierzciu na pokadzie!". I na tym stano.* * *Bya noc. Ehaden sprawdzi pokadowe wachty i wrci do kajuty. Ridareta obudzia si. W sabym wietle rozkoysanej latarni patrzya, jak mczyzna odpina pas, zdejmuje kaftan, a potem zzuwa buty i ciga hajdawery. Zosta w samej koszuli.- Nie pi - powiedziaa.-Widz.Przysiad obok niej na posaniu i przez dug chwil trwa w zamyleniu.- Wkrtce jesie - rzek. - Pora postanowi, co dalej.- Co bdzie jesieni? Ach, sztormy...- Sztormy - przytwierdzi. - Pora burz. Nikt nie pywa jesieni. W Morski" ma kilka kryjwek. Zaoga zejdzie na ld, bdzie wydawa zarobione srebro. Na pokadzie zostanie kilku majtkw i kto jeszcze. Moe ja, moe on... Ale ty nie zostaniesz na pewno. Wymyl co. Musi by kto, kto zapaci za ciebie. Nie mog ci duej chroni.- Ucieknijmy - podsuna. Pokrci gow.- Zdaje si, e ju prbowaa? - zapyta z ponur ironi. - Straciem fortun, pacc temu marynarzowi tylko za to, eby nie pilnowa ci za bardzo. I co? W lesie nie byo okazji, a na play...- Wtedy, na play, prawie mi si udao - zaoponowaa.- Prawie.- Boisz si go - zauwaya.- Nie znam nikogo, kto by si go nie ba. Demon Walki. To nie jest zwyky wojenny przydomek. Ten czowiek jest... sta si demonem. Ju prawie nie potrafi z nim rozmawia. Z kadym miesicem, z kadym tygodniem, jest gorzej. Moe to ten klejnot Geerkoto. Nie wiem. Nie pozna ci. - Rozoy rce i bezradnie pokrci gow. - Nie pozna ci... - powtrzy.- Straciam oko - przypomniaa cicho. Wci krci gow.- Ridareta, on ci nie pozna... Nie pozna twarzy jedynej kobiety, ktr kocha w caym swoim yciu. Rozumiesz? Popatrz wskaza wasn twarz - jestem do niej podobny, nawet dzi, po tylu latach. Tak czy nie? I ty jeste do mnie podobna, bardzo podobna. On tego nie zauway.- Matka opowiadaa... Nie sucha.- Ubra ci w sukni, kaza chodzi... A wczeniej oglda ci nag. Masz jej wzrost, jej figur, takie same wosy... - mwi, jakby do siebie. - Wygldasz dokadnie tak, jak ona wygldaa przed parunastu laty. Przecie ogldaem j od dziecka, zawsze razem, kiedy miaa lat dziesi... i szesnacie jak ty teraz... Nie k si ze mn - dorzuci, cho dziewczyna milczaa. - Jeli czyjkolwiek twarz pamita si przez cae ycie, to twarz wasnej siostry... Co ty moesz o tym wiedzie - zreflektowa si, machajc rk.Ridareta milczaa.- A po nim masz podbrdek i usta - dorzuci. - Tego te nie zauway.- Powiedz mu - zadaa cicho, lecz stanowczo.- Nie! - zaprotestowa gwatownie. - Nie wiesz, co mwisz, prbowaem ci to ju... On ci po prostu zabije! On nie panuje nad sob, zrozum to! On naprawd kocha swoich marynarzy, i co? Jeszcze raz mam ci opowiedzie, co wczoraj kaza zrobi z tym przygupim majtkiem?Potrzsna gow. Marynarza przecignito pod kilem. Za drobne, bardzo drobne zaniedbanie. Umar.- Zabije ci - powtrzy Ehaden. - To Armektaczyk. By nim, jest i pozostanie. Nie uwierzy! Od szesnastu lat jest przekonany, e Agenea zdradzia go, ucieka, zostawia... To Armektaczyk! - rzek raz jeszcze. - Nie uwierzy, e szlachetnie urodzona Garyjka, brzemienna z armektaskim oficerem stray, tylko z tego powodu moga by wiziona w domu wasnego ojca przez dwanacie lat! A tym bardziej nie uwierzy, e po jej mierci wypdzono ci na ulic, jak psa! To nie po armektasku, rozumiesz? Na Szer, jak ja tego nienawidziem! - cisn. - witej sprawy niepodlegoci Garry"! witej, stuletniej nienawici do Armektu i Armektaczykw! Tak, zostalimy podbici! Tak, bya kiedy wojna! Ale na tej przekltej wyspie po prostu nie da si y, a to z winy takich starych pomylecw jak mj ojciec! Twj dziadek! - wybuchn. - Ktry przekl mnie i wydziedziczy tylko za to, e chciaem pywa na cesarskim aglowcu, e znalazem prawdziwego przyjaciela w osobie armektaskiego onierza. A ja ci mwi, Ridareta, e gdybym jutro mia umrze, to ta przyja bya warta wicej ni cokolwiek innego w moim yciu! Agenea to rozumiaa. Jake si ciesz - zawoa - e ten stary zwyrodnialec wreszcie umar! Na Szer, a takich jak ja i Rapis nazywa si bandytami!- Przesta - powiedziaa cicho. - Krzyczysz. Przekn lin.- Krzycz.Przetar domi twarz.- Rapis ci zabije - rzek raz jeszcze. - A mnie razem z tob. Nie uwierzy, nawet nie sprbuje zrozumie. Nie pozna ci, rozumiesz? Uzna, e zosta zdradzony przez kobiet i wbija to sobie do gowy przez szesnacie lat. Nie pozna ci. Zrobi wszystko, eby zapomnie o tej zdradzie, i udao mu si. Zapomnia.- Przecie zna twoj histori, wic moe...- Tak, zna moj histori, ale w ni nie wierzy - przerwa. A moe nawet wierzy, ale... - Unis rce w bezradnym gecie. Wiesz o istnieniu Pasm Szerni, kady wie. I co z tego? Rozumiesz, o co w tym chodzi? Wiesz, na czym polega Szer? Tutaj jest tak samo. Rapis zna moj histori, ale nic z tego nie rozumie. Pjdziesz teraz do niego i co powiesz? e podrowaa z biednym kupcem, e trafia na wysp akurat wtedy, gdy... A wczeniej o powstaniu i o tym, e Agenea... - Bezradnie rozoy rce. - Syszysz, jak to brzmi? Co z tego, e taka jest prawda?Zamilkli.- pij - zarzdzi po pewnym czasie.Posaa mu smutny umiech.Pooy si obok dziewczyny i odwrci plecami do niej. Ale nie potrafi zasn a do rana. Zda sobie spraw, jak wielki wpyw na losy pojedynczych ludzi maj zamierzche, historyczne wydarzenia. ycie Ridarety, ycie Rapisa, czy, na koniec, jego wasne ycie... Wszystko zostao rozstrzygnite jeszcze wtedy, gdy adne z nich nie istniao na wiecie.Garr podbito nie bez powodu. Wadca Krlestwa Armektu mg znosi uciliwe napady piratw z Wysp na poudniowoarmektaskie wsie; jednak po zajciu Dartanu krl Armektu sta si wadc Wiecznego Cesarstwa i nie mg tolerowa spustosze w nowo zyskanych, najbogatszych okrgach imperium. Archipelagi Morza Zwartego ciko byo zaj, jeszcze trudniej za kontrolowa i utrzyma. Z odlegego o setki mil Kirlanu Wyspy jawiy si ldami na kocu wiata, cho wcale nie leay dalej ni pnocne krace Grombelardu, lub poudniowo-wschodnie - Dartanu. Jednak w Grombelardzie i Dartanie trzymano imperialne legie, wadz za sprawowali cesarscy Ksita Przedstawiciele. Tymczasem spord setek i tysicy wysp Morza Zwartego adna nie nadawaa si na orodek kontroli nad tak duym morskim obszarem. Jedynym miejscem, skd tak kontrol dao si sprawowa, bya Garra. Trzeba przyzna, e pierwszym krokiem cesarstwa bya prba zawarcia zbrojnego przymierza z zamorskim krlestwem; awanturnicze ludy, zamieszkae na wyspach, dokuczay przecie tak samo Armektaczykom jakGaryjczykom. Lecz przymierza nie zawarto...adna wojna nie bya dla Armektu tak krwawa.Pierwsze ostrzeenie przyszo wraz z podbojem Morza Zwartego. Wysepki rybakw-piratw, przy samych brzegach kontynentu, spacyfikowano do atwo. Dalej jednak rozciga si przestwr Morza Zwartego, ujty w kleszcze licznych archipelagw, tworzcych dwa olbrzymie ramiona. Okrty piratw z Wysp puszczay na dno jeden cesarski aglowiec po drugim. Ostatecznie odniesiono zwycistwo, ale tylko dlatego, e morscy zbje nie umieli zawrze adnego sojuszu; zostali wygnieceni po kolei.A potem przysza wojna z Garr. Bitwy morskie imperium przegrao... wszystkie. Przez kilka lat odtwarzano, unicestwion niemal, flot, tracc w tym czasie poow ciko zdobytych wysp. Przezbrojono morskie siy cesarstwa - podstawowym okrtem sta si holk, zbudowany na wzr okrtu garyjskiego; cika, gboko zanurzona i mao zwrotna koga nie nadawaa si zupenie do dziaa na otaczajcych Garr, najbardziej zdradliwych wodach wiata. Pod oson potnej armady statki wiozce kontyngent wojsk ldowych raz jeszcze wyruszyy na podbj zamorskiego kraju. aglowce Garyjczykw, w najwikszej morskiej bitwie wszystkich czasw, urzdziy nowym holkom imperialnym prawdziw masakr. Jednak cz statkw transportowych dotara na Garr. Siy ldowe wyspy byy sabe i le dowodzone. Cesarscy legionici, dziaajc w niebywale trudnych warunkach, na obcym terytorium, pozbawieni posikw i zaopatrzenia, zdoali jednak zaj wielkie miasta portowe. Morskie siy Garyjczykw, skazane na dziaanie w oparciu o przypadkowe przystanie, nieprzystosowane do przyjmowania okrtw wojennych, przestay si liczy jako decydujca sia...Rozwcieczeni ogromem strat Armektaczycy, zwykle bardzo agodni wobec podbitych ludw, spacyfikowali Garr tak strasznie, e nieomal trudno byo znale rodzin, gdzie nie opakiwano ma, syna lub brata. Wysp przemieniono w gigantyczny plac kani, bezwzgldnie tumiono najmniejsze nawet przejawy niechci (a c dopiero wrogoci!) wobec nowej wadzy. Dorrgel, stolic i najwikszy port Garry, bratnie miasto starej Dorony, zrwnano dosownie z ziemi, podpalajc wci na nowo nie do koca strawione przez pomienie zgliszcza. Efekty tych poczyna nie kazay dugo czeka na siebie. Odwieczna niech Garyjczykw do wszystkiego co kontynentalne przemienia si w istn nienawi. By prawdziwym Garyjczykiem oznaczao: nie tolerowa niczego co armektaskie. Morska prowincja staa si wiecznym siedliskiem niepokojw. Dawno ju poumierali ludzie, pamitajcy niepodlege Krlestwo Garry. Ale wci, dla wielu garyjskich rodw, Garyjka wica si z Armektaczykiem zasugiwaa tylko na pogard.Rapis i jego crka byli ofiarami zakoczonej przed stuleciem wojny.Wstawa dzie, gdy z pokadu dobiego stumione woanie stojcego na oku majtka. Wkrtce potem dao si sysze zmieszany gwar marynarskich gosw. Ehaden, znuony i niewyspany, odrzuci okrycie. W tej samej chwili gdzie blisko trzasny drzwi.- Wachtowy!Ehaden pozna gos Rapisa. Usysza kroki. Jaki marynarz zacz mwi szybko i ze strachem:- Panie, ja chciaem...- Kazaem si budzi przed witem! Kazaem?!- No to jak?!Hukno co, marynarz zawy, jakby obdzierano go ze skry. Zaraz potem z haasem otwary si drzwi i Rapis wtargn do kajuty Ehadena. Oficer poderwa si na rwne nogi.- Ty z dziwk?! - rykn kapitan. - Gdzie ja jestem, co to za okrt?! Ehaden uczu nagy gniew.- Nie mw na ni dziwka! - zawoa.- Wiesz, co si dzieje?! Siedzimy w samym rodku konwoju! Miae komend tej nocy!- Nie mw na ni dziwka!- Dziwka i dziwka! Na wszystkie morza wiata, co z tob?! Mwi: konwj!Z furi pchn oficera w pier. Ehaden polecia na cian. Porwa miecz. Milczca dotd dziewczyna krzykna. Roztrzsiony Ehaden zamierzy si na ni, niespodziewanie dla samego siebie.- Dosy! - wrzasn. Zamilka.W kajucie zapanowaa naga cisza. Przez chwil wszyscy troje trwali nieruchomo. Pierwszy oprzytomnia kapitan.- Ehaden, jestemy w rodku konwoju - rzek z wysilonym spokojem. - Na pokad.Odwrci si i wyszed z izdebki. Ehaden bez sowa, tak jak sta, w samej koszuli i z mieczem, ruszy za nim.Na pokadzie bya caa zaoga. Przybieg bosman.- Dwa kupce i onierz z prawej burty, kapitanie!Rapis rozepchn tum majtkw i stan przy nadburciu. W szarym wietle witu, pord mgy, majaczyy nie dalej, jak p mili na skos od dziobu, trzy maszty i rozpite na nich niebieskie agle. To by duy holk. Nieco dalej pyny dwie niezgrabne kogi kupieckie.Rapis i Ehaden porozumieli si wzrokiem. Oficer stan pod grotmasztem.- Baterie burtowe!Zakotowao si na pokadzie. Kanonierzy biegli do dzia.- Grupy abordaowe!Marynarze, pod wodz Taresa, pognali do okrtowych zbrojowni.Rapis spokojnie przyglda si pyncemu z poudniowego wschodu holkowi. Pez powoli pwiatrem, dostosowujc predko do ociaych, gboko osadzonych w wodzie kog. Mga opadaa; na straniku dostrzeono ju pirack karak, trway tam gorczkowe przygotowania do walki i wytona praca przy aglach. Jeszcze chwila - i cesarscy zmienili kurs. Holk pyn teraz penym wiatrem wprost na przecicie kursu Wa Morskiego". Coraz wyraniej byo wida srebrzyste kapaliny stoczonych na kasztelach ucznikw. Dzib aglowca okry si dymem; pord huku, dwie dziaowe kule wzbiy wysokie fontanny wody. Stranik prbowa dononoci swoich dzia pocigowych, jednak odlego bya jeszcze zbyt dua. Rapis nie mg si nadziwi podobnemu marnowaniu prochu. Cesarscy uwaali dziaa za co w rodzaju haaliwych ukw - i uywali tak samo. Stra morska nie wypracowaa dotd adnej rozsdnej koncepcji uycia tej - w niektrych wypadkach bardzo skutecznej przecie - broni.- Poprowadz aborda! - zawoa do Ehadena.Oficer skin gow. Rapis przywoa bosmana, ktry natychmiast wrczy mu topr o szerokim elecu. Majtkowie zaczli skuoia si wok swego kapitana. Spod masztu sypay si komendy na agle i ster.- Raladan, ster prawo! - wrzeszcza Ehaden. - Bezana szot wybiera! Lewy grota szot..!Zamieszanie na Wu" zdawao si narasta, agle wpaday w opot. By to jednak chaos pozorny - bo oto karaka pooya si w gbokim przechyle...- Raladan, tak trzyma! Ster, tak trzyma! Oba okrty pyny teraz wprost na siebie. Gdy do przebycia pozostao moe sto krokw, na pokad Wa" spady pierwszestrzay, wysane z dziobowego kasztelu holka. omotney o deski padajce ciaa, rozlegy si krzyki blu i przeklestwa. Holk prbowa wykona zwrot, ale w poowie manewru kto tam najwyraniej si rozmyli... Rapis wzruszy ramionami, gdy cesarski okrt po raz drugi okry si chmur dymu. Kule poszy w morze. Kapitan Wa Morskiego" wiedzia, skd cae to zamieszanie. Cesarscy wiecznie brali cigi od pirackich tumw, bo na przestrzeni dziesitkw lat nie zdoali ustali rnic midzy walk ldow, a morsk... Imperialne wojska, tak legie, jak i stra morska, dziaay w oparciu o wit armektask zasad, ktra nakazywaa rozdzielenie onierzy od wszelkiego zaplecza i sub. onierskie rzemioso byo zawodem uwiconym przez tradycj; obsuga taborw na ldzie, a marynarze na wodzie, nie byli onierzami. Lecz na armektaskich rwninach nie prowadzono taborowych wozw w pierwszej linii - gdy na morzu trudno byo wysadzi marynarzy przed bitw... Na zbliajcym si holku kto inny dowodzi wojskiem, a kto inny kierowa okrtem... Kapitan, nominalnie dowodzcy aglowcem, faktycznie by tylko komendantem pokadowych onierzy, nie majc pojcia, czym rni si szlagi od wantw. Skazany by na dziaanie poprzez swego zastpc-eglarza (ktry, naturalnie nie mg by onierzem), co w bitewnej gorczce przynosio opakane rezultaty. Jednak Armektaczycy, z godnym lepszej sprawy uporem, oddawali swe aglowce pod komend wietnych, zasuonych wojownikw... w ogle nie znajcych si na morzu. Rapis sam by Armektaczykiem; zna i ceni tradycje swego kraju. Przytomnie jednak uwaa, e tutaj, na Bezmiarach, nie ma dla nich miejsca.Odlego miedzy wrogimi okrtami malaa, strzay coraz groniej sypay si na pokad karaki. Piracka zaoga nie pozostawaa duna, lecz stranicy strzelali celniej... Wielki, barczysty Rapis cofn si o p kroku - i z prawdziwym zdumieniem spojrza na tkwic tu pod obojczykiem strza. Otaczajcy go marynarze wrzasnli przeraeni. Kapitan spokojnie zacisn do na drzewcu i wyszarpn grot z ciaa, ogldajc go z rosncym zdziwieniem. Nie czu najmniejszego blu... Dawno nie odnis adnej rany, ani nawet kontuzji, i nie zdawa sobie sprawy z tego, jak bardzo sprzyja mu Geerkoto, ktrego by posiadaczem.Marynarze, widzc pogard, z jak ich dowdca odrzuci wyrwan z piersi strza, zaczli wiwatowa i wznosi triumfalne rzyki. Wok padali zabici i ranni, okrty spotkay si, zeszy niemal rwno burta w burt - i dopiero wtedy, z najmniejszej odlegoci, przemwiy dziaa Wa Morskiego". Karaka drgna i przechylia si ciko, kby cuchncego dymu prochowego spowiy cay okrt, ale przez krtk chwil dao si dostrzec poszczerbione nadburcie holka, zdemolowany kasztel dziobowy i spustoszenie poczynione w takielunku. aglowce miny si i rozeszy dwie strony wiata. Lecz na Wu Morskim" paday ju rozkazy do nawrotu, gdy raniony holk przewala si z fali na fal, utrzymujc poprzedni kurs, niezdolny do podjcia sprawnych manewrw. Rapis i Ehaden bez przeszkd mogli ruszy ladem przeciwnika, dogoni go i zdemolowa do reszty przy uyciu prawoburtowych baterii. Zwaywszy na czas potrzebny do nabicia dzia, zatopienie wojennego okrtu za pomoc samej artylerii byo waciwie nierealne. Ale te na Wu Morskim" nikt nie zamierza bawi si w ten sposb. Chodzio o spowodowanie jak najwikszych zniszcze, a potem przeprowadzenie abordau. cigany holk prbowa ostrzeliwa si z dzia rejteradowych, ale skutek by taki jak poprzednio. W Morski" bez trudu zrwna si z obezwadnionym aglowcem. Rozpaczliwie prbowano tam uwolni okrt od uciliwego balastu, jakim sta si zwalony maszt; onierze i marynarze desperacko pltali si w pozrywanym olinowaniu. Idca bok w bok z holkiem karaka udaremnia te poczynania penoburtow salw. Nie baczc na strzay, sypice si z kaszteli stranika, marynarze Rapisa z wpraw rzucili kotwice abordaowe, spili okrty linami, zderzyli burtami, zaczepili bosaki. Dziki ryk, wydarty z dwch setek piersi, zaguszy komendy cesarskich oficerw. Ogromna masa ludzi i broni runa na pokad mniejszego okrtu. Majtkowie skakali przez nadburcia, czepiali si na wantach, spadali wprost na kasztele, prowadzeni przez kilkunastu najbardziej dowiadczonych rzemielnikw - resztki starej zaogi Rapisa. Zgnieciono onierzy sam liczb; zorganizowany opr stumiono po paru chwilach walki. Zacza si mordercza gonitwa; rozbjnicy chwytali uciekajcych onierzy i marynarzy, po czym bez ceremonii wyrzucali za burt. Bitwa dogasaa. Na znak swego kapitana piraci sprawnie podoyli ogie pod kasztel rufowy i dziobowy. Gdy tylko deski zostay ogarnite przez pomie, Rapis da sygna do odwrotu. Nie brano upw - byy przecie jeszcze dwie wielkie, wyadowane towarem kogi; zajmowanie si rabunkiem na straniku pozwolioby im na ucieczk. Przecito liny spinajce aglowce, odrzucono bosaki. Uczepieni burty majtkowie Rapisa z haaliw wesooci ogldali, miotajcych si bezradnie wrd pomieni, pozostaych przy yciu onierzy i marynarzy. Ogie rozprzestrzenia si szybko, zapony agle, olinowanie i drzewca masztw. W Morski" odszed na odlego najwyej czterystu krokw od gorejcego jak pochodnia okrtu, gdy dojrzano, wyskakujce w panice do morza, figurki zaogi. Zaraz potem wyleciay w powietrze rufowe prochownie. Statek przechyli si gwatownie, krzyki i wrzaski doleciay a na pokad pirackiej karaki. Potem eksplodoway zapasy prochu na kasztelu dziobowym. Zaoga Wa" wiwatowaa.Rapis z umiechem oglda widowisko. Potem odwrci si i zmierzy wzrokiem odlego dzielc Wa Morskiego" od uciekajcych kupcw. Kogi rozdzieliy si; niegupie posuniecie. Mg zdoby tylko jedn. Cztery mile, nie wicej. Wezwa pilota i rozmawia z nim przez krtk chwil. Potem zbliy si do Ehadena.- Raladan twierdzi, e troch to potrwa. Te tak sdz. Moemy kci si dalej - powiedzia bez umiechu, - ale nie wiem, czy warto.Oficer pokrci gow.- Zdaje si, e jeste ranny? Opatrz to.Rapis odruchowo unis do do obojczyka.- Zapomniaem... - powiedzia ze szczerym zdziwieniem i niedowierzaniem. - Nic nie czuj.- Zaimponowae zaodze - potwierdzi Ehaden z lekko drwicym uznaniem. - Trzeba przyzna, e ta nonszalancja naprawd robia wraenie...Rapis popatrzy uwaniej.- Nie zrozumiae - rzek z lekkim naciskiem. - To nie bolao, Ehaden. Syszysz mnie? Mam gdzie uznanie zaogi, nie chciaem robi dobrego wraenia, po prostu nic nie poczuem. Jest... niedobrze - zakoczy niejasno.Przez chwil patrzyli na majtkw, wci ogldajcych poncy wrak holka. Ehaden marszczy brwi.- Czy to ten klejnot? - zapyta, unikajc spojrzenia kapitana. ten Rubin?Rapis z wahaniem skin gow.- Chyba tak.Po czym doda stumionym gosem, cho pord wrzaskw zaogi i tak nie mg go dosysze nikt postronny:- Boj si tego, Ehaden... Syszysz mnie? Nie wiedziaem, e to a tak...Zamilk."Boj si". Ehaden wci unika spojrzenia dowdcy. Rapis przyznajcy si do strachu by... przeraajcy.- Pogadajmy. Ubior si - pokaza koszul, stanowic cay jego strj - i pogadamy. U ciebie? - p zaproponowa, p zapyta.Kapitan pokrci gow.- Nie chc rozmawia, Ehaden, nie teraz. Chc si bi. Spal tego kupca, potem przyjd gada. Chc sprawdzi... - Urwa. Powiedz - podj nieoczekiwanie - czy zauwaye, ebym jako si... zmieni? Ehaden poczu nagy ucisk w gardle.- Na wszystkie moce wiata, czowieku - powiedzia niewyranie - sto razy mwiem, eby wyrzuci to wistwo do morza. Zrb to wreszcie. Nikt z nas tutaj nie ma pojcia, co to waciwie jest i do czego suy. Wyrzu to.- Zmieniem si? - nalega Rapis.Oficer ruszy w stron rufy. Zrobi dwa kroki, przystan i odwrci si. Przytkn palec do czoa.- Tutaj - rzek. - Wszystko ci si poprzestawiao, od p roku niepodobna dogada si z tob. Uciekasz przed jednym okrtem, potem woasz, eby atakowa wszystkie floty imperium. Mordujesz marynarzy, ktrzy nic nie zrobili. Opowiadasz o rzeczach, ktrych nigdy nie byo. Nie poznajesz... - Urwa i odetchn gboko. - Wyrzu ten kamie. Najlepiej teraz, ju! Ty mnie pytasz, czy si zmienie? Ja, przyjacielu, mam tylko nadziej, e to wszysko z winy tego Geerkoto. Wyrzu to!Okrci si na picie i ruszy do swojej kajuty, zostawiajc ka-I pitana samotnie stojcego pod grotmasztem.

6.

Nieuzbrojon kog zdemolowano tak samo jak wczeniej holk stray morskiej. Gdyby to by inny statek, Rapis pomylaby moe o zdobyciu go i obsadzeniu zaog pryzow, ale teraz nie miao to sensu - powolna, stara trumna wlokaby si za Wem" jak | kula u nogi. Przeadunek towarw (jeli byy tego warte) wydawa si mniej kopotliwy ni takie towarzystwo.Wstrzs, towarzyszcy zetkniciu burt obu aglowcw, omal ni: zbi kapitana z ng. Garstka zbrojnych, eskortujcych adunek, sku pia si wok masztu. Wyrnito ich w mgnieniu oka, chocia zo- j yli bro, potem majtkowie rozbiegli si po wszystkich zakamarkach statku w poszukiwaniu upw.Gdy Rapis dotar na ruf, byli tam ju jego zabijacy. Szturmowano drzwi, wiodce do pomieszcze pod kasztelem.Kapitan, wsparty na swoim toporze, cierpliwie czeka a puszcz zawiasy. Doczeka si; horda majtkw wtargna do rodka. Ruszy w ich lady. W kcie do duego, kwadratowego pomieszczenia, mordowano wanie jakiego mczyzn, obok dwaj marynarze trzymali za wosy niestar jeszcze, skowyczc kobiet. Rozjuszeni, zaczli tuc jej gow ocian, a zaprzestaa oporu, j Trzasna zrywana suknia. Rapis dmuchn w swoj wistawk.- Wynocha. Zabra trupa. I to zwierz te.Marynarzy wymioto. Gdy pochwycona kobieta zostaa wywie- j czona z kajuty, wrzaski na pokadzie przybray na sile. Rapis zacz przeszukiwa pomieszczenie. Majtkowie mieli cay okrt, ale pokj dowdcy kogi nalea tylko do niego. Znalazszy mapy, kapitan przejrza je pobienie, kilka odrzuci, inne zwin w rulon i wepchn za koszul na piersi. Potem pozbiera wszystkie przedmioty, ktre mona byo wymieni na zoto. Woy je do duej, stojcej w kcie kajuty skrzynki i zaj si pldrowaniem kufrw. W jednym z nich znalaz spor szkatuk. Otworzy. Zoto.Z aprobat skinwszy gow, wrzuci szkatuk do swojej skrzyni, zabra jeszcze kilka drobnych przedmiotw, na koniec zerwa zasaniajc ko kotar z wymienitego aksamitu. Potrzebowa takiiej. Wzi skrzynk na rami i wyszed.Ujrza swoich majtkw, plsajcych wok wielkiej, otwartej beczki, w ktrej utopiono zdobyt kobiet; wystaway tylko goe nogi i wypity tyek, masowany i klepany ku powszechnej uciesze. Kto wymierzy tgiego kopniaka, dajc przykad innym. Trup podrygiwa w beczce. Ryczcy ze szczcia marynarze raczyli si czerwonym napojem. Rapis zrozumia w jednej chwili: statek szed z adunkiem win.- Precz! - krzykn. - Precz od beczki!Podbieg, wyrwa jednemu z majtkw napeniony trunkiem hem i sam sprbowa. Wino byo przednie, a co za tym idzie - drogie. Ju kiedy, w taki sam sposb, zdoby majtek. Odrzuci hem i odepchn wielkiego draba, chepczcego pyszny napj prosto z beczki wypenionej, jak si zdawao, gwnie kbami pywajcych w winie, jasnych kobiecych wosw.- Precz! - powtrzy. Przywoa Taresa.- Zajmij si przeadunkiem - zarzdzi. - Trudno wyobrazi sobie co, co atwiej sprzeda. Tylko piorunem!- Tak, panie kapitanie!Targajc swoj skrzynk, przeazi z powrotem na Wa Morskiego". Za plecami usysza wesoe przypiewki marynarzy:Wiatr morski, eglarze, t prawd wam powiehej, ha! heje ha!Radujcie si bracia, gdy gin wrogowiehej, heja-ha!Bo gruby grubego grubasa jest truphej, ha! heje ha!Radujmy si bracia i zgarniajmy tup!hej, heja-ha!Ehaden sta na swoim miejscu, pod masztem. Rapis zbliy si do.- Stoisz? - zapyta wesoo. - No to stj. Dopilnuj przeadunku, maj dobre wina. Kazaem Taresowi, ale Tares... wiesz.Ehaden skin gow, nie mwic ani sowa.Chwil pniej Rapis stan przed drzwiami swojej kajuty. Za waha si, ale po krtkim namyle wszed do rodka i postawi skrzynk na pododze. Ostronie wyj mapy i dopiero wtedy beztrosko i z haasem, przecign skrzyni w kt. Wyj szka tuk, przez chwil way j w doni, po czym poszed do kaju ty Ehadena, uchyli drzwi i wrzuci pudeko do rodka. Prezen dla przyjaciela.O jednookiej przypomnia sobie dopiero wtedy, gdy poderwa a si, przestraszona haasem, jakiego narobiy spadajce na podo g zote monety. Przez chwil spogldali po sobie.- Czy pani niewolnica ma ju jakie nazwisko? - zapyta kpi co, ale bez adnej zej myli; by w nie najgorszym humorze.- Wyjd std! - zawoaa gwatownie, cigle przestraszona., i natychmiast poaowaa tej, wynikej z lku, gwatownoci. Kapitan zesztywnia.- Chod no tutaj - powiedzia. - Nikt na tym okrcie nie b dzie tak do mnie mwi. Dostaa ode mnie w prezencie star szma t i wydao ci si, e kim tutaj jeste?Cofna si. Wszed do kajuty, uczyni trzy szybkie kroki, po czym chwyci dziewczyn za twarz i uderzy jej gow o cia n, dokadnie tak samo, jak zrobili to majtkowie z kobiet na ku pieckiej kodze. Krzykna bolenie; ucapi j doni za kark, okr ci i pchn potnie ku drzwiom. Runa na podog, tu przy progu, uderzajc gow w ocienic. Poczstowa lece ciao kopniakiem, potem pen garci chwyci gste, brzowe wosy i wywlk dziewczyn z powrotem na rodek kajuty. Stkajc, gra molia si za nim na czworakach, prbujc zagodzi bl.- Zrobiem burdel z okrtu... i auj... - mwi urywanie, z na rastajc wciekoci. - Pora przywrci porzdek...Pochyliwszy si, chwyci j za gardo, bez wysiku poderwa na nogi i cisn plecami na cian. Jkna gucho. Puci j, cof n si i wycign miecz. Odczu... niezwyk ulg. Jakby napr wia jakie zaniedbanie.-Przesta! - powiedziaa niewyranie, ze szlochem, oszoomiona uderzeniem i blem. - Przesta, prosz...Nieoczekiwanie - wrci ten dziwny lk, ktry dopad go wtedy, w kajucie, gdy rozmawia z ni po raz pierwszy. Ale teraz nie byyo ju wstrtnego pustego oczodou, zburzone wosy zakryway nawet opask na oku... i ta twarz bya normaln twarz kobiety. A jednak ba si tym bardziej i rozpaczliwie zapragn zetrze te rysy, strci w niebyt, moe w przeszo... midzy stare, pogrzebane wspomnienia... bo tam chyba byo ich miejsce. W przeszoci... Tak, w przeszoci...Dotkn sztychem szyi, po czym unis nieco nadgarstek, zamierzajc pchn pod ktem, w d. Przeyka lin, szybko, raz za razem. Wyglda okropnie... Dziewczyna chwycia si za wosy przy skroniach.- Przesta! - krzykna z paczem. - Nie poznajesz mnie?! Ja przecie... Nie poznajesz mnie? Nie poznajesz? - pytaa z nowymi zami; moe chciaa powiedzie ojcze"... ale nigdy dotd nie wypowiadaa tego sowa i teraz nie przeszo jej przez gardo. - Nie poznajesz mnie, Rapis?... Popatrz na mnie, prosz... Prosz ci. Ja wierz, e ty mnie poznasz...zy spyway po okaleczonej twarzy, zaczynay kapa na podog. Kapitan cofn si o p kroku i wolno odsun ostrze w bok. Nagle odrzuci miecz, unis donie i zacz przeciera nimi twarz. Dziewczyna osuna si wzdu ciany i skulia na pododze, nie przestajc paka. Rapis sta nieruchomo, wci z rkami przy twarzy; opuci je wreszcie, pokazujc byszczce, rozbiegane, szeroko otwarte oczy pomyleca.- Niepotrzebnie tu przysza, Agenea - powiedzia niewyranie i ochryple. Znowu przekn lin. - Szukaem ci tyle lat, chciaem... Ale potem baem si, e znajd... - bekota. - e ci znajd i e bd musia zabi, Agenea... Niepotrzebnie tu przysza. Odesza... i nie trzeba byo wraca, bo ju byo dobrze... Ja mylaem o tobie na tej play, tam gdzie niewolnice... Mylaem o tobie, wiesz?Dziewczyna prostowaa si powoli, z narastajcym przeraeniem. Mocno przywierajc do ciany, wsparta o ni plecami i domi, uczynia saby krok w kierunku wyjcia. Potem drugi. Zacza dygota.- Niepotrzebnie... - mamrota kapitan, krcc gow. - Niepotrzebnie, Agenea. Niepotrzebnie...Wycign ramiona i ujwszy jej twarz w obie donie, delikatnie musn kciukami drce wargi. Potem opuci rce niej i zacisn palce na gardle jedynej kobiety, ktr kocha, a ktra odpacia mu zdrad.Przekn lin.* * *Morze byo spokojne i Ehaden sdzi, e z przeadunkiem nie bdzie kopotw. Mocniej spito dzioby aglowcw, za uwolniono czci rufowe, by odsoni furt adunkow kogi. By to zabieg do ryzykowny, albowiem kaduby okrtw mogy zetkn si z powrotem na caej dugoci, miadc wszystkich, ktrzy znaleliby si midzy nimi. Jednak Ehaden, naradziwszy si z cielami, Raladanem i Taresem, uzna e warto sprbowa; wyciganie wielkich beczek przez luki pokadowe wydawao si przedsiwziciem bardziej czaso- i pracochonnym. Obsadzono obie odzie Wa Morskiego" i poczono je linami z rufami obu aglowcw; czuwajcy przy wiosach marynarze mieli baczy, by kaduby nie zbliay si do siebie bardziej, ni jest to potrzebne. Na kasztelach postawiono majtkw z bosakami. Ehaden, nie namylajc si wiele, kaza wybi dziur w nadburciu karaki, na wprost furty adunkowej kogi. Dla pokadowych cieli usunicie szkd po zakoczeniu przeadunku nie byo adnym problemem. Wyszukano odpowiednio grube i dugie belki (przydatne byy wsporniki dziobowego kasztelu kogi) po czym poczono aglowce do solidnym, a zarazem koyszcym si w rytm chwiejby kadubw pomostem. Wkrtce przetoczono pierwsz beczk. Za pomoc do skomplikowanego systemu lin i wielokrkw, spuszczono j do adowni Wa". Ehaden mia powody do zadowolenia. Przekaza Taresowi komend nad przeadunkiem, Raladanowi za opiek nad okrtem, po czym uda si na ruf, by powiedzie kapitanowi, e wszystko idzie jak z patka. Najpierw jednak zaszed do swojej kajuty, chcc pozby si niewygodnej, niepotrzebnej ju kolczugi, a take miecza, bdcego zawad przy pracy. Otwar drzwi - i uczyni chwiejny, saby krok...Dziewczyna, w poszarpanej sukni, pnaga, leaa na pododze, nie dajc adnego znaku ycia. Uda miaa szeroko rozoone. Rapis siedzia na podwinitych nogach, midzy jej kolanami. Krztuszc si z przeraenia, Ehaden krok za krokiem obszed go tak wielkim ukiem, jak to byo moliwe, wzdu cian. Kurczowo chwytajc powietrze, patrzy na twarz przyjaciela, to znw na pozlepiane kleist ciecz, onowe wosy dziewczyny... Czoo zroszone mia potem.- Nie, na Szer... - wychrypia. - Co ty zrobi, Rapis... Co ty zrobi?Siedzcy unis ku niemu przygaszone spojrzenie. Koysa si monotonnie - w przd i w ty...- Niepotrzebnie wrcia - powiedzia. - Po co j sprowadzie?- pyta z alem. - No? Po co?Powoli sign w zanadrze i wydoby wielki, czerwony klejnot. Rubin Crki Byskawic, Geerkoto.- Chciaem go dzisiaj wyrzuci. Niepotrzebnie... Przedmioty s wierne, zdradzaj tylko ludzie. Twoja siostra... - Urwa nagle.- Twoja siostra - powtrzy z namysem po chwili - prawda... Wiesz, e prawie zapomniaem. Zapomniaem, e ona jest twoj siostr. Agenea. Pprzytomny Ehaden wyj miecz.- Ju nie bdziemy pywa razem - powiedzia. - Nie prbuj zblia si do mnie. Jeste... obkany. Czy ty wiesz, kogo zabie? Wiesz, z kim... komu... - Oddycha coraz szybciej. - Ona bya... - Wycign bro przed siebie. - Ju po tobie, Rapis. Ju po tobie... Nic ci nie zostao, zupenie.Zgaszone spojrzenie szaleca rozbyso niespodziewanie; Rapis zerwa si i pochwyci czowieka grocego mu mieczem. Runli na podog. Tarzali si przez chwil, lecz olbrzymi kapitan Wa Morskiego" bardzo szybko wzi gr. Wyrwa miecz z rki oficera, przydusi kolanem wijce si ciao - i uderzy sztychem, od gry. Kolczuga pucia. Ehaden targn si i wypry.Rapis wsta powoli.- Sami zdrajcy - powiedzia, ciko dyszc. - Niepotrzebnie mi to zrobie. Nie trzeba byo sprowadza jej tutaj... Zdrada, wszdzie zdrada. Sprowadzie j! - wybuchn.Twarz konajcego bya blada, prawie biaa. Palce krwawiy, trzymajc tkwice w piersi ostrze.- Skd j... sprowadziem? - zapyta sabo. - Z przeszoci?... Kapitan wzi oddech. Ehaden rozkaszla si krwi.- Durniu... - wykrztusi. - Popatrz na ni. No... popatrz. Czy to moe by Agenea? Zgwacie... abi... jej crk. Wasz... twoj crk. Zrozu... miae? Crk...Rapis przekrzywi gow i poruszy wargami. Cr-k...Ehaden umar.Kapitan sta nad ciaem.Po pewnym czasie spojrza na upuszczony Rubin. Przenis wzrok na twarz lecej nieruchomo dziewczyny, potem znowu patrzy na Rubin, na Ehadena, na Rubin, na dziewczyn... Opar plecy o cian i westchn cicho, ciko - jak dziecko. Wolno przykucn przy lecej, wzi j na rce i pooy na ku Ehadena. Poprawi strzpy sukni. Dziewczyna drgna lekko i znw znieruchomiaa. Oddychaa pytko, nierwno.- Nie zabiem jej, Ehaden. Chciaem... ale nie mogem. Nie umiaem...Poczu zawrt gowy. Raz jeszcze pochyli si nad lec, ale nieoczekiwanie straci rwnowag i znalaz si na pododze. Chcia wsta - i woy rk midzy skrwawione, pocite ostrzem wntrznoci, ktre wysuny si spod kaftana i koszuli. Patrzy, lecz nie rozumia, co widzi. Nie czu blu.Nic nie czu...Lecz Ehaden potrafi trzyma miecz. I nie odda go tak po prostu.Kapitan przymkn oczy. Potem ciko przetoczy si na plecy i podpar na okciu. Spoglda na skrzywdzon dziewczyn.- Co ty mwie, Ehaden? e kto... e to jest kto?... Powtrz mi, Ehaden.Zapaka nagle. I powiedzia:- Crka. Moja crka... Tylko e ju jest za pno, Ehaden. Co my emy zrobili z naszym yciem, Ehaden? A moe kto nam to zrobi? Powiedz mi, przyjacielu.Uklk z wysikiem, wycign wielk do i ostronie, drcymi palcami musn policzek dziewczyny.- Ridareta - powiedzia, cigle paczc. - Moja crka ma na imi Ridareta... Maa garyjska ksiniczka. Powsta z wielkim trudem i przytrzymujc si cian, chwiejnie opuci kajut. Przez jaki czas sta w cieniu kasztelu, zamglonymi oczyma obserwujc sprawny przeadunek win z kupieckiej koDugo co rozwaa, wreszcie krzykn, czy te raczej chcia krzykn, a powiedzia:- Raladan!Dosysza go jaki marynarz.- Tak, panie kapitanie! - zawoa gorliwie. - Pilot! Pilot do kapitana!Rapis odwrci si i poszed do swojej kajuty. Sabncymi domi przytrzymywa mikki, gorcy toboek, skryty pod kaftanem i koszul. Po drodze raz jeszcze zajrza do izdebki Ehadena. Musn wzrokiem twarz przyjaciela, pochwyci bysk Rubinu, wreszcie dugo spoglda na wci nieruchom Ridaret. Ruszy dalej, wzdu ciany. Otwar drzwi do swojej kajuty, uczyni dwa chwiejne kroki - i przewrci si.- Szybciej, Raladan - rzek cicho. - Szybko, Raladan. Przyjd tutaj. Powieki zaczynay mu ciy. Wci nie czu adnego blu.-Przychod, Raladan. Szyb-ciej...

7.

witao. Morze byo gadkie, wia bardzo l