copyright © by beniamin muszyński, 2021
TRANSCRIPT
Copyright © by Beniamin Muszyński, 2021.Copyright © for this edition by Masz Wybór, 2021.
Autor: Beniamin MuszyńskiTytuł: UtopiaGrafiki: Justyna Bzdoń (okładka)Korekta: Anna Lisiecka, Justyna Anna MaksońTesty: Paweł Bogdaszewski, Michał Ślużyński
UWAGA! Niniejsza publikacja nie może być adoptowana, modyfikowana ani odsprzedawana bez pisemnej zgody Wydawcy. Dozwolonejest jej kopiowanie i dystrybucja bezpłatna na licencji freeware (w tym druk na papierze w dowolnej liczbie egzemplarzy).
Wydawca:
www.masz–wybor.com.pl
Aktualny skład Redakcji: www.masz-wybor.com.pl/redakcja/
Wydawnictwo Wielokrotnego Wyboru
(grupa niekomercyjna)[email protected]
www. patronite.pl/MaszWyb ór
ISBN 978-83-959921-1-7Kraków
Nakładem Wydawnictwa Wielokrotnego Wyboru ukazały się dotąd następujące pozycje [stan na Lipiec 2021]:
Gry książkowe:1. Szklana Twarz, Beniamin Muszyński. Fantastyka.2. Zaginiony, Beniamin Muszyński. Horror.3. Tajemne Oblicze Świata, Mikołaj Kołyszko. Horror.4. Janek – Historia Małego Powstańca [wersja I], Beniamin Muszyński, dr MaciejSłomczyński. Edukacyjna.5. Pokuta, Beniamin Muszyński. Thriller. 6. Tajemne Oblicze Świata II: Piekielny Szyfr, Mikołaj Kołyszko. Horror.7. Tło, Beniamin Muszyński. Fantastyka/Społeczna.8. Uwikłana, Beniamin Muszyński. Sensacja.9. Incydent, Beniamin Muszyński. Horror.10. Przesyłka, Michał Ślużyński. Fantastyka.11. Callista, Przemysław Pociecha. Fantastyka/Baśń.12. Prywatne Śledztwo, Beniamin Muszyński. Detektywistyczna/Historia alternatywna.13. Marsz Hańby, Piotr Bąkowski. Fantastyka/Historia.14. Marcewo, Beniamin Muszyński. Sensacja.15. Plaga, Beniamin Muszyński. Sensacja/Weird fiction.16. Wilcza Siostra, Ewa Bednarek, Dominik Matusiak. Dark fantasy.17. Afrykański świt, Beniamin Muszyński. Przygodowa.18. Za wszelką cenę, Adam Jankowski. Katastroficzny.19. Pompeja, Wojciech Kowalczyk. Wojenna.20. Ten Dom, Agnieszka Wiatrowska. Horror.21. Chwała, Beniamin Muszyński. Fantastyka/Społeczna.22. Ostatni kurs, Beniamin Muszyński. Przygodowa.23. Dinara: Prastare szczyty, Beniamin Muszyński. Przygodowa.24. Oni, Beniamin Muszyński. Edukacyjna.25. Jestem, Beniamin Muszyński. Weird fiction26. Pierścień lorda Hatifnata, Andrzej Betkiewicz. Fantastyka.27. Amelia, Dominik Matusiak. Thriller.28. Koniec, Dominik Matusiak. Horror.29. Ręka Pana, Paweł Bogdaszewski. Horror. 30. Vae victis, Beniamin Muszyński. Fantastyka.31. Skafander, Paweł Bogdaszewski. Horror. 32. Akty (samo)zagłady człowieka (nad)wrażliwego, Beniamin Muszyński. Weird fiction.
33. Wyspa Zmierzchu, Jarosław Irzykowski. Fantastyka, horror. 34. Czarny Legion, Rafał Nowocień. Science fiction.35. Lot Żółtej Orchidei, Igor Małyszczak. Science fiction.36. Pewnej wilczej nocy, Jurij Charłamow. Fantastyka.37. Cybercop: Cena nieśmiertelności, Filip Wójcik. Cyberpunk.38. Sąsiedzi Lonesbury, Jarosław Klofta. Horror.39. Utopia, Beniamin Muszyński. Fantastyka/Społeczna.
Inne:1. Przebudzenie, Beniamin Muszyński. Opowiadanie [Weird fiction].2. Groza jest święta, Mikołaj Kołyszko. Rozprawa naukowa.3. Witraż, Beniamin Muszyński. Zbiór opowiadań [Groteska, Fantastyka, Horror, Weirdfiction].4. Hipoteza, Beniamin Muszyński. Powieść [Postapokalipsa].5. Fantasmagorie, Beniamin Muszyński. Powieść [Groteska, Weird fiction].
We współpracy:1. Moja Mała Trylogia, Beniamin Muszyński. Zbiór powieści [Political fiction, Weird fiction].2. Dziecięce koszmary i fantazje, H.P. Lovecraft (tłum. Mikołaj Kołyszko, RadosławJarosiński). Zbiór opowiadań [Weird fiction].
Specjalne podziękowania za wsparcie:• Wojtek Patatyn
Beniamin Muszyński
Utopia
Dla ludzi, których
Szanuję.
I tych, którymi
Gardzę.
Spis treści
Zasady 9
Cykl Megiddo 10
Prolog 11
Zasady
Oto oddaję w Twoje ręce grę książkową. Co to oznacza? Otóż przyjdzie Ci dzielić na czas
lektury podwójną rolę: bohatera i czytelnika zarazem. Historię, którą dla Ciebie przygotowałem,
opowiesz sobie na różne sposoby, w zależności od podjętych w jej trakcie decyzji. Abyś w pełni
zrozumiał, jak grać – czytając, zapoznaj się z poniższymi wytycznymi.
Zasady nie są trudne, ich pojęcie z pewnością nie sprawi Ci żadnego problemu. Na początku
uzbrój się w kawałek kartki i coś do pisania, to jedyne „wymagania sprzętowe” (prócz chwili
wolnego czasu, rzecz jasna). Całość podzielona jest na numerowane paragrafy. Nie czytasz ich
jednak według kolejności numeracji! W każdym paragrafie znajdziesz jeden (lub kilka do
wyboru) odnośników do innych paragrafów. Podejmujesz decyzję, którą z dróg chcesz obrać
i udajesz się do wskazanego numeru.
Podczas lektury niejednokrotnie spotkasz się z następującym zapisem: (U#n), gdzie „n”
zastępować będą różne liczby lub litery. Skrót ten oznacza, że w danym paragrafie właśnie
uzyskałeś Informację oznaczoną stosownym numerem (#). Może też zdarzyć się tak, że
oznaczenie to pojawi się przy jednej z linii dialogowych, co znaczy, że jej wybór oznacza
uzyskanie danej informacji. Zapisuj je na kartce, przydadzą Ci się podczas dalszej gry, bowiem
dostęp do niektórych paragrafów zależny będzie od numeru posiadanych Informacji. Nie musisz
jednak zebrać wszystkich numerów, jest to zresztą niemożliwe, ponieważ niektóre z nich
przypisane są do wzajemnie wykluczających się ścieżek fabularnych. W zależności od podjętych
przez Ciebie decyzji w pewnym momencie fabuły przyjdzie Ci z nich skorzystać, bądź też
ukończysz grę w ogóle nie zwracając uwagi na to oznaczenie.
9
Cykl Megiddo
Utopia wieńczy Cykl Megiddo, który autor zapoczątkował wydaną w 2010 roku grą
książkową Szklana Twarz. W skład cyklu wchodzi także minipowieść Megiddo, opowieść
o władzy oraz gamebook Tło.
Wszystkie te pozycje łączą się fabularnie, bowiem akcja Tła ma miejsce ponad pięćset lat po
wydarzeniach opisanych w Megiddo, opowieść o władzy, natomiast Szklana Twarz przybliża
nam realia świata, w którym toczy się akcja całej serii. Jak wskazuje nazwa, punktem
wspólnym dla tych utworów jest Megiddo – w początkowym etapie zrujnowane, zamieszkane
przez wyrzutków społeczeństwa miasto na wschodniej rubieży królestwa. Uniwersum, w którym
toczy się akcja wymienionych dzieł, to świat alternatywny, którego rozwój technologiczny stoi
mniej więcej na poziomie naszego późnego średniowiecza (w przypadku Szklanej Twarzy
i Megiddo) oraz rewolucji przemysłowej przełomu XVIII i XIX wieku (w przypadku Tła).
Nie istnieje tu magia czy inne nadprzyrodzone siły, chociaż potężna kasta kapłanów
(nie przypominająca jednak pogańskich lub chrześcijańskich duchownych, lecz świeckie
zgromadzenie naukowe) zazdrośnie strzeże niezwykle zaawansowanej wiedzy technicznej
utrwalonej w licznych księgach przez tajemniczych Starożytnych, wspólnych przodków
wszystkich ludów zamieszkujących Kontynent.
W Utopii akcja przenosi nas całe milenia w przyszłość, bezlitosny czas zatarł wszelkie
wspomnienia wydarzeń, które miały miejsce w poprzednich odsłonach cyklu. Pozostał tylko
jeden – niemy – świadek ludzkiej historii.
Prastare Megiddo.
10
Prolog
Płyniesz wzrokiem po linijkach tekstu, nie poświęcając mu większej uwagi. Znasz
go, każdy go zna. Leniwie wduszasz przycisk umieszczony z boku prostokątnej obudowy
„Kodexu”, oczyma wyobraźni widząc, jak białe cząstki zaczynają taniec ze swoimi czarnymi
odpowiednikami. Jedne naelektryzowane dodatnio, drugie - ujemnie, wszystko zawieszone
w przezroczystej cieczy. Znasz zasadę działania „Kodexów”, każdy ją zna. Idealna imitacja
czegoś „prawdziwego”, tuszu i papieru, książki… Wysoce energooszczędne! Tylko… kto
z żywych w ogóle miał w rękach książkę czy choćby skrawek papieru? Reprodukcja czegoś
takiego byłaby marnotrawstwem. Każdy to wie…
Każdy!
Każdy!
Każdy!
Ty… nie do końca jesteś „każdy”, dlatego jesteś tutaj, próbujesz coś ze sobą zrobić.
Wzdychasz, z braku innego zajęcia ponownie skupiając się na tym, co czytasz. Włączyłeś,
całkowicie instynktownie, „Dzieje” - tekst podstawowy dla każdego człowieka. Zapis waszej
przeszłości, lakoniczne streszczenie ostatnich siedmiu tysięcy lat. Kiedy Ziemia szykowała się na
ostatni akt dramatu zgotowanego jej przez ludzkość, ku gwiazdom ruszyła pierwsza flota
kolonizatorów, aby w odległym układzie zacząć wszystko od nowa, na nowej zielonej planecie.
„Ziemia-2”. Robocza, nigdy nie zmieniona nazwa świata, który ochoczo przyjął swoich
nowych mieszkańców bogactwem surowców naturalnych. W tych kosmicznych zaślubinach
przybysze z gwiazd wnieśli w posagu przemoc, wojny i rabunkową gospodarkę, ledwie po
kilku wiekach zamieniając zgodne współżycie na gwałt. Rozgoryczeni, na krawędzi zagłady,
wykorzystali resztki dobrej woli i surowców, aby raz jeszcze wznieść swych wybranych ku
gwiazdom, wysłać do domu.
Stara, dobra Ziemia czekała na swoje dzieci. Zniszczona w bezmyślnym ogniu nuklearnego
chaosu, o wypaczonych kształtach, z kontynentami przesuniętymi na skutek katastrofalnych
wstrząsów tektonicznych, kolejnego pokłosia wojny, ogołocona z zieleni, z nieomal stopionymi
czapami lodowymi na północy i południu. Inna. Przybysze, pomimo usilnych starań, nie byli
w stanie odszukać żadnych śladów mogących powiedzieć coś więcej o przyczynach apokalipsy.
Do wojny doszło, jak wykazały czujniki bazujące na pomiarze okresu połowicznego rozkładu
11
cząstek radioaktywnych w atmosferze, niedługo po wylocie floty kolonizatorów. Jednak kto
z kim i o co walczył? Kto wygrał? Te pytania pozostały bez odpowiedzi. I bez znaczenia. Powrót
był niemożliwy, a przyszłość niepewna. Ostatnie niedobitki pierwotnej ludzkości tliły się jeszcze
na samotnym, południowym kontynencie, gdzie po okresie względnej prosperity imperialne
zapędy wzięły górę i ostatnia cywilizacja złożyła z siebie tradycyjne całopalenie na ołtarzu wojny
w walce o ropę, ostatecznie cofając się w rozwoju do epoki żelaza. Poza paroma setkami osad
rozrzuconych tu i ówdzie, ruinach miast pochłanianych cierpliwie przez stale poszerzającą się
pustynię, jedno tylko miejsce przetrwało próbę czasu. Megiddo, miasto ruin, żywa, licząca
tysiące lat ponura kronika wzlotów i upadków człowieka zasiedlona przez liczące kilkudziesięciu
członków „plemię uczonych”, wyniszczonych biedą i chowem wsobnym. W momencie przylotu
kolonizatorów, znajdowali się u progu wymarcia. Ci rachityczni strażnicy wiedzy i historii
przekazali „dzieciom gwiazd” całą swoją wiedzę o świecie, w którym żyli, minionych dniach
chwały, czasach terroru i wojen. Wszystko. Zdegenerowani fizycznie, nieomal bezpłodni,
wypełniwszy swą misję strażników przeszłości – odeszli. Tak mówią „Dzieje”. Odeszli. Dokąd?
Po co? Tylko to jedno słówko, prócz utajnionych i zarchiwizowanych dokumentów, po nich
pozostało – odeszli.
Dziś, tysiąc lat od Dnia Przylotu, potomkowie kolonizatorów żyją „tutaj”.
W wielopiętrowym, odciętym od złowrogiego świata kompleksie bez nazwy położonym nieopodal
ruin Megiddo. Miejsce bez nazwy, bo po cóż mu nazwa skoro „naprawdę” istnieje tylko ono?
Dom... Świat… Wieża... Nazywaj to jak chcesz! Sprawnie zarządzane, zapewniające wszystko,
co do życia potrzebne. Nawet Ty, człowiek zagubiony, zepsuty tryb, który pomimo blisko
czterdziestu lat życia nie potrafił się wpasować w machinę egzystencji, ma szansę na
skorygowanie, naprawę. Sam nie wiesz, kiedy wyłączyłeś „Kodex”, przeszłość Cię nie obchodzi,
musisz zadbać o przyszłość. Odkładasz urządzenie na malutką półkę - stację ładowania, którą
dotąd zajmowało w całości i zerkasz ku młodemu mężczyźnie po przeciwnej stronie stołu.
Uśmiecha się do Ciebie serdecznie, acz służbowo.
Przejdź do paragrafu 1
12
1
Młodziutki lekarz odwraca od Ciebie spojrzenie, jego uśmiech natychmiast gaśnie. Palce
gładzą przyciski kontrolne wbudowanego w blat „Kodexu” o bardzo dużym, pochyłym ekranie,
jakby zachęcając urządzenie do współpracy.
– Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości – rzuca w Twoją stronę bez podnoszenia wzroku.
– Zwykle terminal działa bez zarzutu.
Masz ochotę odpowiedzieć „Wiem!”. W końcu to Ty spędziłeś w tym ośrodku naprawczym
pół roku, a nie on, chłopaczek świeżo po przydziale, który wczoraj zastąpił poczciwego
starego lekarza. Cóż, na każdego przychodzi Pożegnanie! Starowina osiągnął przepisowy
wiek siedemdziesięciu lat i chyba naprawdę efektywnie spożytkował życie, po Pożegnaniu
i rekultywacji szczątków powinna pozostać po nim jakaś notka w ogólnodostępnym Archiwum
Obywateli. Podczas gdy młodzik wciąż czeka na dostęp do bazy danych pacjentów (naprawdę,
cenzorzy dzisiaj są wyjątkowo leniwi!) zastanawiasz się, czy masz ochotę przejść się po
gabinecie (20), czy siedzieć spokojnie zajęty własnymi myślami (25)
2
Najbliższe dwie godziny możesz spędzić w dwójnasób; odwiedzając bliskie Ci miejsca
w ośrodku (18), bądź poświęcając ten czas na podsumowujące Twój pobyt tutaj rozmyślania
(14). Niezależnie od tego, co wybierzesz, ani jaki będzie Twój stosunek do kastracji, jedno jest
pewne – nieprędko, jeśli w ogóle, tutaj wrócisz. Nadchodzi czas ponownego wkroczenia w cykl
życia społecznego, czy Ci się to podoba, czy nie.
13
3
(U#11)
Lekarz kwituje Twoją decyzję życzliwym uśmiechem, sprawiając wrażenie, jakby było to
coś zupełnie naturalnego. Najwyraźniej w ogóle nie brał pod uwagę możliwości, że odmówisz.
Prosi o chwilę cierpliwości i skupia całą swoją uwagę na „Kodexie”. Nagle, jakby przypominając
sobie o Twojej obecności, zapewnia:
– Za chwilę ktoś się tutaj pojawi z zastrzykiem.
Kiwasz głową ze zrozumieniem. Istotnie, nie mija dziesięć minut, a do pomieszczenia
wchodzi drobny, kościsty mężczyzna, który bez słowa przytyka Ci do szyi jakąś tubkę. Cichy
syk, silne ukłucie, nieznajomy odchodzi. To wszystko.
– To wszystko – powtarza Twoją ostatnia myśl lekarz, wyłączając „Kodex”. – Dziękuję, że
postanowiłeś skorzystać z naszego ośrodka! Powodzenia i użyteczności w życiu!
– Użyteczności – odbąkujesz, opuszczając gabinet, a zaraz potem ośrodek.
Czas wracać do rzeczywistości. (10)
4
Młody lekarz uśmiecha się triumfalnie i składa dłonie tak, jakby sam chciał urządzić sobie
owacje. Powstrzymany Twoim spojrzeniem, kładzie dłonie na blat, chrząka poważnie i oznajmia:
– Mamy połączenie! Dobrze… Widzę, że korzystałeś tylko ze wsparcia werbalnego,
żadnej chemii… No i minęło pół roku, czas wracać, co? Nie szkoda było? Tyle czasu tutaj,
a wystarczyłoby dwa tygodnie czegoś dożylnie albo ewentualnie z miesiąc tabletkami…
– Wolałem rozmawiać.
– No, ważny jest efekt! I co, pomogło?
– Tak, chociaż nie pogardziłbym jeszcze paroma miesiącami.
– Znasz zasady. Pół roku to i tak mnóstwo czasu, zgoda na taką terapię przysługuje raz na
parę lat. Jak znowu coś będzie nie tak, dostaniesz jakiś koktajl na stabilizację i po sprawie.
Zresztą w ogóle dziwne, że mogłeś do nas trafić, nie masz wysokiego statusu użyteczności.
– Jestem artystą.
14
– A tak, rzeczywiście, widzę. Rzeźbiarz. Drewno syntetyczne? Dziwny wybór… No, wy
zawsze macie coś ekstra od systemu – dorzuca żartobliwie, ale jakby z przekąsem mężczyzna.
– W każdym razie dziś ostatni dzień, widzę jeszcze pewną sprawę do rozwiązania, poczekaj,
muszę załadować twoją historię. Znów coś się zawiesza… Co za sprzęt!
– Tak, mało użyteczny – stwierdzasz, nie spuszczając wzroku z lekarza. (22)
– Sam opowiem, dlaczego tutaj trafiłem. (24)
5
(U#12)
Najważniejszą informacją jest zaproszenie na Pożegnanie Twojego mentora, który cierpliwie
uczył Cię podstaw rzeźbiarstwa. Uroczystość i poczęstunek mają odbyć się już jutro! Wprawdzie
od lat nie miałeś kontaktu ze swoim nauczycielem, ten jednak uwzględnił Cię na liście gości. To
miłe, chociaż – jak sprawdzasz – figurują na niej również liczni inni wychowankowie, którym
udało się coś osiągnąć. Sprawdzasz jeszcze finalny wynik życiowy mistrza, lecz mężczyzna
ostatecznie osiągnął mniej, niż się spodziewałeś. Mając na uwadze to zaproszenie, opuszczasz
ośrodek. (27)
6
(U#8)
Fakt, że jesteś pustym naczyniem, od wielu lat ciąży nad Tobą jak fatum. Teoretycznie
wgląd w historię genetyczną danej osoby ma tylko rodzina i potencjalny partner reprodukcyjny,
lecz po kilku obiecujących związkach, które zostały nagle zerwane, prawda – drogą plotki
– wyszła na jaw. Od lat możesz liczyć tylko na kontakty seksualne, nikt nie chce marnować
15
czasu na budowanie trwałych relacji z osobą bez wartości genetycznej, reprodukcja to nakaz, ale
i przywilej. Każde pokolenie pod pewnymi względami ma być doskonalsze od poprzedniego.
Każdy to wie.
Ty natomiast, jako nie „każdy”, chociaż skrupulatnie przestrzegałeś wytycznych systemu co
do rozwoju osobistego i społecznego, naprawdę bardzo powoli zyskujesz użyteczność. Czy to
z Tobą jest coś nie tak, czy… Nie, system społeczny jest nieomylny, to spuścizna przodków!
– Każdy to wie – mruczysz pod nosem, wykrzywiając usta w brzydkim uśmiechu. (23)
7
(U#5)
Wracasz do miejsca, gdzie spędziłeś tak wiele czasu. Przestronna sala o gąbczastej
podłodze, na której można wylegiwać się do woli, to miejsce spotkań dla wszystkich
mieszkańców ośrodka łaknących towarzystwa. Nie ma tutaj, co dziwne, żadnego „Kodexu”,
przez co w wypadku niezręcznej ciszy strony nie mogą skorzystać ze standardowego algorytmu
przełamania impasu dialogowego. W teorii ma być to lekcja obrazująca chaos niekontrolowanej
komunikacji, lecz Tobie nawet podobała się ta zawierucha słowna, prowadząca we wszystkie
możliwe do wyobrażenia strony. Godzinami rozmawiałeś z różnymi ludźmi o wszystkim i niczym,
w sposób nieskrępowany i cudownie chaotyczny. Prawdopodobnie inżynierom tego miejsca
przyświecał zgoła inny cel, lecz ostatecznie osiągnąłeś stan zadowolenia, a to najważniejsze. To
uczucie nienaturalnej swobody komunikacji może zresztą okazać się dla Ciebie bardzo użyteczne,
możesz wykorzystać jego wspomnienia podczas pracy twórczej jako inspirację. A przynajmniej
tak tłumaczył Ci to lekarz, pragnąc, abyś odniósł pożytek nawet z nieprawidłowej interpretacji
roli wspólnej sali w procesie terapeutycznym. (23)
16
8
– Zachować płodność… – młody lekarz powtarza Twoje słowa, jakby próbował pojąć ich
sens. – Przecież to pozbawione sensu!
– Niemniej taka jest moja decyzja.
– Oczywiście zawsze można się zgodzić na kastrację w późniejszym terminie. Będą
przychodzić powiadomienia na twój interfejs po zalogowaniu do „Kodexu”.
– Nie wątpię. Czyli to wszystko, skończyliśmy?
– Tak, w zasadzie tak – odpiera skołowany rozmówca, wciąż wczepiający się w Ciebie
pytającym spojrzeniem, oczekując chwili, gdy ze śmiechem zawołasz „Żartowałem!”.
Skoro jednak nic takiego nie ma miejsca, w końcu dociera do niego, że mówisz poważnie
i nie zgadzasz się na kastrację. Lakonicznie dziękuje Ci za skorzystanie z ośrodka i żegna.
Opuszczasz gabinet z uśmiechem na ustach. (10)
9
(U#4)
Z uśmiechem na ustach powracasz do ogrodu, aby ostatni raz zadbać o rośliny powierzone
Twojej opiece. Siadasz w wygodnym fotelu, rozkładając wmontowany w jego boczne oparcie
składany stolik z wielkim „Kodexem”. Wprowadzasz swój identyfikator i już po chwili możesz
cieszyć oczy gąszczem statystyk reprezentujących Twój ogród. Zawsze szybko reagowałeś na
wprowadzane zmienne pogodowe, a zdobywane za uprawę punkty wydawałeś na polepszenie
infrastruktury, kompletnie ignorując kwestie estetyki. Dzięki temu podczas kolejnych dziennych
przeliczeń otrzymywałeś tak wiele punktów za rozwój ekosystemu, iż finalnie mogłeś pozwolić
sobie na włączenie wszystkich usprawnień estetycznych. Co z kolei generowało stałą kumulację
punktów za balans rozwój-estetyka. Ogrodnictwo jest tak fascynujące! Z tkliwością patrzysz
na wyhodowane wykresy roślin, zdrowych i pięknych! Szkoda, że po opuszczeniu ośrodka nie
będziesz mógł mieć dostępu do ogrodu. Z drugiej strony, osiągnąłeś maksymalny poziom jego
17
udoskonalenia, cóż jeszcze mógłbyś z nim robić? Troskliwie przeglądasz zbiorcze statystyki
poszczególnych roślin, aby w końcu wyłączyć „Kodex” żegnając się ze swoim pięknym ogrodem.
(23)
10
Stajesz przed drzwiami wyjściowymi z ośrodka, które jednak nie rozsuwają się. No tak,
przecież zapomniałeś o aktywacji obręczy! Siadasz przy jednym ze stanowisk rozmieszczonych
w kilku niszach, regulujesz fotel do preferowanej wysokości, zakładasz na skroń opaskę
magnetyczną i wysuwasz ze ściany panel z dużym „Kodexem”. Obręcz, kilka neuroprzekaźników
wszczepionych w okolicach skroni i potylicy w chwilach narodzin każdego człowieka, nawiązuje
błyskawiczną łączność z opaską magnetyczną. Ta zaś posłusznie ładuje Twój indywidualny
kod dostępu, dzięki czemu możesz zalogować się w „Kodexie” do swojego osobistego
interfejsu. Opcja wylogowania z ośrodka jest już możliwa, aktywujesz ją zatem. Wracasz do
społeczeństwa, znów wszyscy ludzie z Twojej listy osób upoważnionych będą mogli pobierać
dane o Twojej aktualnej lokalizacji, wykonywanych czynnościach i dostępności socjalnej. Przez
pół roku zebrało się kilka istotnych, a zatem generowanych przez system, powiadomień
dotyczących znanych Ci ludzi. Zastanawiasz się, czy masz ochotę je sprawdzić (5), czy też
zignorować (19).
11
– Jak rozumiesz – ciągnie z poważną miną młody lekarz – system, co oczywiste, nigdy nie
zezwoli ci na posiadanie potomstwa. Tutaj nie ma znaczenia zarejestrowana stała partnerka czy
wybrana surogatka, nie dostaniesz zezwolenia na stosunek prokreacyjny. Nawet gdybyś, tutaj
fantazjuję oczywiście, w jakimś przypływie szaleństwa zdołał przekonać do regularnych
stosunków kobietę, która uzyskała z kimś zgodę prokreacyjną i przyjmuje pokarm bez środków
18
antykoncepcyjnych, to co z tego? Przy pierwszych poważniejszych badaniach i kontroli genotypu
wyjdzie na jaw twoje ojcostwo, a zatem zgoda zostanie cofnięta, a płód rekultywowany.
– Zdaję sobie z tego sprawę – odpowiadasz.
– A zatem, skoro i tak nie masz szans na przekazanie materiału genetycznego, to po co
w ogóle potrzebna ci taka możliwość? Dla systemu jej istnienie to fluktuacja! Kastracja nie
pozbawi cię popędu seksualnego, to oczywiste, zastrzyk z modulantami genetycznymi jedynie
trwale upośledzi ruchliwość plemników, twoja sperma przestanie być potencjalnym nośnikiem
zaburzeń społecznych.
– Wiem o tym, wszystko zostało mi należycie wyjaśnione.
– A zatem wiesz o korzyściach, jakie płyną z takiego rozwiązania. Twoje ogólne statystyki
jako obywatela otrzymają olbrzymi zastrzyk pozytywnych punktów! Moim zdaniem takie pytanie
to tylko formalność, jesteś rozsądnym człowiekiem, chociaż artystą, więc na pewno zgodzisz się
na kastrację. Niemniej system nie pozwala wprowadzić twojej finalnej odpowiedzi bez dania ci
czasu do namysłu w liczbie dwóch godzin. Zatem za dwie godziny przyjdź tutaj i dopełnijmy
formalności. Do zobaczenia!
Pojmując, że wizyta dobiegła końca, a dalsza Twoja obecność tutaj jest bezcelowa,
wychodzisz. Masz dwie godziny na powzięcie decyzji. Odmowa w niczym Ci nie zaszkodzi, zgoda
zaś może okazać się kluczem do polepszenia bytu w przyszłości. Masz wolną wolę! Jak każdy
człowiek, w zakresie podyktowanym przez system, rzecz jasna. (2)
12
(U#7)
Biblioteka w ośrodku naprawczym to miejsce szczególne. Na półkach-stacjach ładowania
stoją wprawdzie zwyczajne „Kodexy” literackie, lecz poza zaimplementowaną bazą danych nie
mają żadnego połączenia z systemem! Dlatego system nie może wskazać polecanej dla
konkretnej osoby lektury, wybór należy do niej samej. Cóż za kuriozum! Musiałeś
zatem samodzielnie wpisywać interesujące Cię tematy, czytać abstrakty tekstów, wybierać!
W zbiorach były nawet dostępne dzieła sprzed tysięcy lat, zarówno z Ziemi-2 jak i tej
19
pierwotnej, relikty umarłej cywilizacji nieomal niemożliwe do pojęcia. Obarczone ogromem
przypisów nierzadko przekraczających objętością sam tekst pierwotny, tłumaczone na Język
bezpośrednio z oryginalnych zapisów, chociaż nigdy nie pojąłeś w pełni idei istnienia „wielu
języków”, czegoś ponoć oczywistego dla starożytnych. W bibliotece poznałeś i prawdziwie
pokochałeś teksty, na które absolutnie nigdy nie trafiłbyś samodzielnie, chociaż w teorii istnieje
przecież możliwość manualnego wyszukiwania lektur. Tylko kto z czegoś takiego korzysta?
Może po wyjściu z ośrodka nadal będziesz w ten sposób wyszukiwał książki? Zabawna myśl!
(23)
13
Dotykasz niewielkiego przycisku, który unicestwia sielski krajobraz. W jego miejsce pojawia
się Twoja twarz, która natychmiast zostaje rozpoznana przez system. W rogach tłoczą się dane
statystyczne, które opisują dokładnie Twój wizerunek, rodzaje krzywizn, ogólne proporcje i ich
stosunek do kanonu piękna w tym sezonie. Jesteś zadowolony (15) z uzyskanego wyniku?
A może nie uważasz go za dobry, czy choćby nawet przeciętny (26)?
14
To, czemu zamierzasz się teraz oddać, nazywane jest potoczne „labiryntem myśli”. Praktyka
nie zakazana, acz niepolecana z racji swej jałowości. Po co analizować przeszłość za pomocą
myśli, skoro można zrobić to przy użyciu odpowiedniego algorytmu? Poza tym pamięć ludzka
jest zawodna, w przeciwieństwie do behawioralnych narzędzi badawczych zaimplementowanych
do systemu. Niemniej Ty postanowiłeś trochę pomyśleć. Do głowy przychodzą Ci trzy
zasadnicze tematy. Dlaczego postanowiłeś zgłosić się do ośrodka (6)? Jak postrzegasz
spotkanych tutaj ludzi (21)? Co sądzisz o upływie czasu i toku życia w ośrodku (17)? Każdy
z tych tematów, gdy poświęcisz mu pełnię uwagi, pozostawi jakiś trwały ślad w Twoim umyśle.
20
15
(U#1)
Uśmiechasz się szeroko. Zdecydowanie najbliższy kwartał będzie Ci bardzo łaskawy!
Litościwy algorytm zmieniający cyklicznie kanon piękna dba o to, aby każdy co pewien czas
mógł zostać uznany za piękność. Oczywiście, niektórzy mają więcej szczęścia i częściej łapią się
do nowych trendów, lecz zasadniczo, jak zresztą głosi przysłowie, „Każdy kiedyś bywa piękny!”.
Gasisz lustro i wracasz na swoje miejsce. (4)
16
(U#6)
Powracasz do jednej z malutkich salek izolacji, gdzie każdy chętny mógł wejść, aby
zająć miejsce w wyściełanym gąbczastym materiałem „pudle”. Impulsy elektromagnetyczne
generowane przez urządzenie pozwalały na natychmiastowe osiągnięcie stanu pełnego relaksu
i trwania w nim tak długo, aż niewzruszone czujniki potrzeb fizjologicznych nie przerywały toku
sesji informacją o konieczności zadośćuczynienia jednej z nich. Wytłumienie zmysłów, wrażenie
unoszenia się w jakiejś zawiesinie, ciepło, spontanicznie napływające fale szczęścia niekiedy
wyciskające z oczu łzy... Te „komory szczęścia” dla wielu, w tym Ciebie, stały się podstawową
formą spędzania czasu w ośrodku. Dzięki temu można było zdystansować się od wielu
problemów, dostrzec ich stosunkową nieważność, a przy okazji stanowiły alternatywę dla
wszystkich tych, którzy, jak Ty, nie chcieli korzystać ze stabilizacji chemicznej. Pod koniec ów
bezruch i sztuczna błogość zaczęły Cię męczyć, lecz sam nie wiesz, czy rzeczywiście ta forma
relaksu Ci się przejadła, czy też same maszyny zaczęły emitować coś na kształt sygnałów
odstraszających, abyś nie tęsknił za nimi poza ośrodkiem. Niezależnie od tego, jak było w istocie,
sale izolacji wiele Ci dały, a częsty bezruch spowodował, że zatęskniłeś za aktywnością fizyczną,
której zresztą Ci nie braknie, rzeźbiarzu. (23)
21
17
(U#10)
Miejsca takie jak to cechują się dwoma szczególnymi rodzajami zarządzania czasem. Po
pierwsze, wkraczając na teren ośrodka naprawczego, człowiek musi w nim pozostać aż do
momentu ukończenia pełnego cyklu kuracji bądź osiągnięcia pożądanej stabilizacji emocjonalnej.
Po drugie, jedynie pory posiłków i konsultacji lekarskich są stałe, pozostały czas jest oddany do
wyłącznej dyspozycji pacjentów. Ten nienaturalny akt, czysty w swej postaci chaos, bardzo
szybko paraliżuje większość ludzi do tego stopnia, że zaczynają natarczywie domagać się
ustalenia dla nich indywidualnego harmonogramu dnia, skoro nie istnieje żaden odgórnie
istniejący. To naturalnie pierwszy krok do wydobrzenia, bez kontroli nie ma efektywności. Ty
jednak aż do końca funkcjonowałeś na własnych zasadach, Twój czas był wyłącznie… Twój.
Dziwne uczucie, z którym zresztą już wkrótce się pożegnasz. Jego wspomnienie będzie Ci jednak
towarzyszyć. (23)
18
Raz jeszcze przechadzasz się po ulubionych miejscach, postanawiając przy tym zatrzymać
się na dłużej w tym, które uznasz za najważniejsze. Mijasz zatem ogród (9), wspólną salę (7),
miejsca odosobnienia (16), bibliotekę (12)... Kończąc ten obchód przeszłości zawracasz, aby
powrócić do ulubionego zakątka ośrodka.
19
Żadna z Twoich relacji socjalnych nie jest specjalnie głęboka, nawet w statystykach
przyjaźni panuje pewien dysonans wyraźnie sugerujący, że osoby, które są Twoimi przyjaciółmi,
przyznały Ci mniejszą liczbę punktów uwagi niż Ty im. Zresztą, patrząc na stosunkowo
niewielką liczbę powiadomień, przez minione pół roku w życiu znanych Ci osób nie działo się zbyt
wiele. Czy też, co jest bardziej prawdopodobnym powodem, nie jesteś u nich zaznaczony jako
22
osoba uprawniona do otrzymywania istotnych informacji. Opuszczasz ośrodek, nie poświęcając
już więcej myśli znanym Ci ludziom. (27)
20
Pomieszczenie nie jest duże, lecz znalazło się tu miejsce dla kilku ozdób, głównie ekranów
pejzażowych wyświetlających w zapętlonym cyklu jakieś obłędnie zielone widoczki. Nie wiesz,
czy to zatrzymane w czasie wspomnienia z „tej” czy „tamtej” Ziemi, lecz koniec końców nie ma
to większego znaczenia. Przeszłość jest martwa od wieków, liczy się tylko „tutaj”, życie
w miejscu bez nazwy. Domu. Przystajesz przy dużym pejzażu i kontemplujesz soczystozielony
pagórek pod błękitnym niebem przetykanym paroma zwiewnymi chmurami. Prosta kompozycja
złożona z dwóch pasów harmonijnie zespolonych barw. Tajemniczy podpis, „XP”, niewiele Ci
mówi. Zastanawiasz się, czy wrócić na miejsce i czekać (4), czy przełączyć wyświetlacz na tryb
lustra i przyjrzeć się sobie (13).
21
(U#9)
Koniec końców wszystko kręci się wokół ludzi. Cały złożony system życia, nakazy i zakazy,
sugestie i gratyfikacje, wszystko nastawione jest na człowieka. Wytyczanie właściwej drogi
życiowej, dostarczanie satysfakcji, nawet rozwój zainteresowań… Każdy ma prawo i obowiązek
być szczęśliwy, nawet ci, którym przychodzi to z wielkim trudem, jak Ty. W ośrodku poznałeś
wielu podobnych sobie ludzi, zagubionych, ograniczenie szczęśliwych. Raz trafił się przypadek
kogoś naprawdę nieszczęśliwego! Biedak, oczywiście, natychmiast trafił pod kroplówkę i w ciągu
doby dostał potężną dawkę stabilizatorów, lecz dopiero po przeszło dwóch dniach kryzys
został zażegnany. Niemniej większość, tak jak Ty, dochodziła do siebie powoli, w swoim tempie.
23
Co ciekawe, udało Ci się tutaj zbudować, w relatywnie niedługim czasie, relacje bardziej szczere
i głębokie niż te od lat łączące Cię z ludźmi zdefiniowanymi w systemie jako Twoi bliżsi znajomi
i przyjaciele. Szkoda, że regulamin ośrodków zabrania podtrzymywania znajomości zawartych
na ich terenie. (23)
22
Kiedy „Kodex” wyświetla młodemu lekarzowi Twoją historię, ten ponownie zaczyna
zwracać na Ciebie uwagę. Baczną.
– To… niezwykłe – stwierdza w końcu. – Nic dziwnego, że masz ciągłe problemy
z adaptacją i efektywnością. Jesteś ostatnim pustym naczyniem!
Ileż to raz w życiu słyszałeś to określenie! Puste naczynie… Istotnie, rodzice w żaden sposób
nie wpłynęli na kształt Twojego genotypu, nie określili, które z cech długiej linii przodków mają
być dominujące. Czyn ów, obecnie oficjalnie już zakazany, parę dekad temu był jeszcze możliwy
do popełnienia, chociaż od dawna nikt nie poważył się na sprowadzenie na świat pustego
naczynia. Człowieka o niezdefiniowanych preferencjach, kogoś, kto nie będzie dziesiątym
w danej linii genealogicznej lekarzem, inżynierem, artystą czy kimkolwiek innym obdarzonym
„naturalnym” talentem do tego czy owego, czym zajmowała się spora liczba jego przodków.
Marnotrawstwo, przerwanie „pięknego naczynia pełnego predestynowanych umiejętności”,
jakim powinien być przecież każdy człowiek. System przydzielił Cię do roli artysty niejako
z przypadku. Skoro nie sposób przewidzieć, na czym możesz się znać, to lepiej powierzyć Ci rolę
potrzebną, ale w swej istocie marginalną.
– Widzę, że została ostatnia kwestia przed odesłaniem cię do społeczności. – Rozmówca
spogląda na Ciebie wymownie. – Musisz podjąć decyzję odnośnie swojej kastracji. (11)
24
23
Po upływie dwóch godzin ponownie zasiadasz w gabinecie lekarskim, gotów do udzielenia
ostatecznej odpowiedzi. Nie masz cienia wątpliwości co do powziętej decyzji. Śmiało
oświadczasz, że…
…chętnie poddasz się kastracji. (3)
...zachowasz płodność. (8)
24
(U#3)
– Nonsens! – żacha się Twój rozmówca. – Przecież to tylko będą twoje słowa, bez
potwierdzenia w systemie to tak, jakbyś w ogóle nie mówił.
Nie widzisz sensu w oponowaniu, milkniesz zatem. Teoretycznie rzecz ujmując, ma
rację. Nie ma prawdy bez weryfikacji, każdy to wie. Niemniej, z poprzednim lekarzem mogłeś
rozmawiać na wszystkie tematy nawet bez włączonego „Kodexu”, nie wiesz, ile z tego, co mu
powiedziałeś, wprowadził do systemu, może naprawdę niewiele. Niemniej właśnie dzięki temu
dziś możesz opuścić to miejsce z przeświadczeniem, że coś się poprawiło. Tylko czy poprawiło się
„naprawdę”? Jeśli w systemie nie będzie wzmianki o progresie, poprawie, to nie będzie miała
miejsca. Niezależnie od Twoich odczuć. (22)
25
Ciekawe, ilu ludzi przewinęło się przez ten gabinet w poszukiwaniu pomocy? Ośrodki
naprawcze, od kiedy wprowadzono je kilka dekad temu, pozwoliły na zaawansowaną korektę
osobowości bez użycia chemii. Ileż potrafi dać szczera rozmowa! Wiesz wprawdzie, że lekarze
wykonują po prostu swoją pracę, dowodzą swojej użyteczności, pragną efektywnie przejść przez
25
życie, lecz mimo wszystko ich wysiłek wart jest docenienia. Niemniej wszystko przychodzi
z czasem, również efektywność. Młody lekarz ma jeszcze przed sobą wiele nauki! (4)
26
(U#2)
Piękno, jak wiadomo, zależy od aktualnego kanonu ustalanego na podstawie
skomplikowanego algorytmu. Twój Typ urody w ciągu paru najbliższych miesięcy zdecydowanie
nie wpisuje się do przyjętej normy. Cóż, nic na to nie poradzisz! Jedyne pocieszenie w tym, że
prędzej czy później każda, nawet najcudaczniejsza, odmiana fizjonomii znajduje swoje uznanie
w oczach ogółu. Przynajmniej do czasu, gdy algorytm nie poda nowego typu. Wzdychasz ciężko
i wracasz na swoje miejsce. (4)
27
Drzwi ośrodka rozsuwają się z cichym sykiem, wkraczasz wprost na zatłoczony korytarz
uliczny zalany łagodnym, popołudniowym blaskiem lamp słonecznych. Dziarskim krokiem
podchodzisz do najbliższej windy i wybierasz spośród siedemdziesięciu siedmiu guzików piętro,
na którym znajduje się Twoja kwatera mieszkalna. Logujesz się z niej do systemu, aktywując
ponownie tygodniowy przydział bielizny i ubrań na zmianę, a także deseń ścian. Wysuwasz
z podłogi postument z materacem, na którym kładziesz się, obejmując wzrokiem swoje przytulne
pięć metrów kwadratowych przysługujące każdej osobie samotnej. Właściwie po co komu
większy metraż? Wnęka na ubrania, miejsce do spania, stanowisko dostępu do „Kodexu”, punkt
higieniczny… Wszystko, czego potrzeba do życia! No, poza jedzeniem. Opuszczasz kwaterę, aby
coś przekąsić.
W pobliskim punkcie dystrybucji żywności stajesz w wyjątkowo krótkiej kolejce do
automatu wydawczego. Zauważasz dziwnego mężczyznę, który wyraźnie kogoś wypatruje. Co
pewien czas jego wzrok zatrzymuje się znacząco na Tobie. Może to jeden z tych niecierpliwców,
26
którzy lubią udawać znajomych, aby szybciej dostać się do wydania posiłku? Nie masz już
wątpliwości, że nieznajomy celowo zaczepia Cię wzrokiem. Zastanawiasz się, czy nadal go
ignorować (77), czy też spróbować nawiązać rozmowę (55).
28
Wyruszysz w drogę tak szybko, jak to będzie możliwe. Nie ma sensu zwlekać, trzeba
zakończyć tę przykrą sprawę. Otrzymujesz nawet niedwuznaczną radę, w myśl której możesz
zaraz po pojawieniu się w Megiddo odczekać kilka godzin i zgłosić chęć powrotu, meldując
o śmierci rodziny. Nikt tego nie będzie sprawdzał. Śmierć… Jakże zapomniane słowo! (92)
29
Wrzeszczysz, ile tylko masz siły w płucach, dopiero po naprawdę długim czasie orientując
się, że już nie śpisz. W kwaterze nie ma nikogo, tylko Ty, drżący, skulony na podłodze we
własnych ekskrementach, z potwornym bólem głowy. Zaczynasz wymiotować. Twoja obręcz
łączy się automatycznie z „Kodexem” w tym pomieszczeniu, sygnalizując potrzebę asysty
medycznej. Wkrótce ktoś się pojawia, dostajesz zastrzyk uspokajający i natychmiast odpływasz
w krainę nieświadomości, tym razem pozbawioną „obcych” wizji.
Administracja piętra przeprowadza śledztwo, którego wynik nie jest Ci znany. Ostrzeżony,
że kontakt z niezalegalizowanym grupami takimi jak psychonauci, na których ślad nie możesz
zresztą już trafić, może być niebezpieczny, wracasz do swojego życia. (82)
27
30
Przez dwa dni od „wzbogacenia” Twoich posiłków zwyczajnie głodujesz, po czym wpadasz
na pomysł jedzenia tylko w czyimś towarzystwie. Kupujesz więc zaproszonej osobie posiłek,
a ona rewanżuje Ci się tym samym. Sztuczka działa przez jakieś dwa tygodnie, nim algorytm
wyłapuje tę nieprawidłowość. W efekcie wszystkie osoby z listy Twoich znajomych otrzymują
ostrzeżenie, że w składzie Twoich posiłków znajduje się „zawartość chemiczna ściśle związana
z procesem leczenia” i nie mogą ich spożywać. Wszystko wskazuje na to, że musisz okazać
posłuszeństwo (73). Otrzymujesz też ostrzeżenie od administracji piętra. Twoja postawa nie
uszła ich uwadze i jeśli zamierzasz kontynuować „niesubordynację” to natychmiast „zapraszają”
Cię na „rozmowę wyjaśniającą” (62).
31
Czas płynie. Pewnego poranka, podczas obowiązkowego sprawdzania wiadomości na swoim
koncie, odkrywasz rzadko spotykane, „ważne powiadomienie” dotyczące… Twojej przyszłości.
Od momentu opuszczenia ośrodka naprawczego specjalny algorytm stale monitorował Twoje
poczynania, na skutek czego sformułował tezę, w myśl której powinieneś… przestać być artystą
(50). Praca twórcza przysparza Ci więcej zmartwień niż radości, obciąża psychicznie. System
sugeruje Ci rezygnację, odradza kontynuowanie (64) obecnego modelu życia. Jak postąpisz? To
naprawdę Twój wybór.
32
Pomimo zapewnienia, że nikt nie składał Ci podejrzanych ofert, raz jeszcze jesteś o to
pytany. Dopiero wówczas, po kolejnym zaprzeczeniu, spotkanie dobiega końca. Nie wiesz, czy
Twoje kłamstwo zostało przejrzane, ani czego możesz się spodziewać w najbliższej przyszłości,
lecz przewrotny los wybawia Cię od odpowiedzi na te pytania. Twoje życie ulega bowiem
radykalnej zmianie na skutek niesłychanych wieści. (75)
28
33
Nie jesteś głuchy na głos mody, lecz doskonale zdajesz sobie sprawę, że może okazać się nad
wyraz zwodniczy. Każdy artysta ma dostęp do tych samych algorytmów, regularne przeliczenia
na bieżąco korygują gusta widzów, dlatego czasem zbyt duże przywiązanie do statystyk może
skutkować zupełnym brakiem oryginalności w danym sezonie. Sprawdzasz zatem jedynie, jakich
tematów powinieneś się wystrzegać z racji ogłoszenia ich niepopularnymi i zajmujesz się swoją
sztuką. (49)
34
Wraz z upływem czasu coraz lepiej poznajesz tajemniczy ruch psychonautów, przy okazji
wyraźnie dostrzegając linię podziału, jaka przezeń przebiega. Większość zaangażowanych
w niego ludzi to – jak Ty – po prostu użytkownicy, każdy seans jest natomiast prowadzony
przez „opiekuna”. Z biegiem czasu dostrzegasz, że na Twoim piętrze opiekunami są te same trzy
osoby, zmieniające się dokładnie co dziewięć seansów. Ponadto używane w trakcie seansów
opaski magnetyczne natychmiast usypiają wszystkich uczestników i… to wszystko. Wprawdzie
podczas śnienia niemal wszyscy odczuwają czyjąś obecność, lecz nie są prowadzone
żadne treningi czy innego rodzaju przygotowania do współśnienia. W końcu przychodzi Ci na
myśl, że „prawdziwi” psychonauci za pośrednictwem seansów po prostu zbierają dane ze
zmodyfikowanych opasek magnetycznych od was, dobrowolnych „królików doświadczalnych”,
dążąc do współśnienia we własnym, wewnętrznym kręgu. Dzielisz się tym spostrzeżeniem
z jednym z opiekunów, na co ten odpiera z uśmiechem:
– Zaczynasz NAPRAWDĘ nas rozumieć. Musisz teraz zastanowić się, czego pragniesz.
Możesz po prostu traktować nasze seanse jako rodzaj inspiracji twórczej (89), gwarantuję ci, że
dzięki temu odniesiesz artystyczny sukces!
– Albo?
– Albo NAPRAWDĘ się zaangażować (59). Być psychonautą nie tylko z nazwy. Iść
naprzód – ten ostatni zwrot rozmówca wyraźnie akcentuje.
– Czy to… ryzykowne?
29
– Tak.
– Rozumiem.
Teraz możesz podjąć naprawdę świadomą decyzję.
35
Rutynę dnia codziennego przełamuje powiadomienie od systemu. To informacja dotycząca
Twojej kariery jako artysty, która w najbliższym czasie podobno może nabrać rozpędu. Notatka
zawiera też wzmiankę o Twojej wcześniejszej zgodzie na kastrację. Wygląda na to, że jakiś
algorytm postanowił, abyś otrzymał dodatkową gratyfikację w postaci szczególnej atencji
odbiorców. W końcu gust to sprawa odpowiedniego ukształtowania.
#16 – (87)
Brak – (89)
36
Twoja szczerość zostaje doceniona. Poniekąd. Okazuje się, że zamówienie maski było
inicjatywą nie kogoś z sekty anarchistów, lecz przeciwnie – urzędnika zajmującego się
zwalczaniem ruchu. Odmowa podjęcia się zlecenia była pierwszym aktem dowiedzenia Twojej
wartości, wyjawienie prawdy o nim - drugim. Teraz, w zależności od powziętej decyzji, możesz
postawić trzeci krok na ścieżce… szpiega. Zostajesz zapewniony, że wielu prominentnych
artystów pracuje na rzecz administratorów swoich pięter i otrzymują za to bardzo godziwą
zapłatę, zarówno w postaci racji żywnościowych, jak i wzrostu popularności. Wystarczy mieć
tylko oczy i uszy szeroko otwarte, zgłaszać każde podejrzenie o działalności anarchistów, którzy
podobno szczególnie aktywnie agitują wśród znanych artystów. Jeśli się zgodzisz (63), czeka
Cię naprawdę świetlana przyszłość. Odmowa (A) natomiast… nie zmieni niczego w Twoim życiu.
30
A
Nie masz ochoty na tego rodzaju działalność. Twoja decyzja zostaje przyjęta z żalem,
a nawet gniewem. Zastanawiasz się, czy mimo wszystko nie przyniesie ze sobą jakichś
konsekwencji, lecz wkrótce wszystkie inne zmartwienia schodzą na dalszy plan, ustępując
miejsca grozie, jaką niesie dla Ciebie pewna wiadomość. (75)
37
Ekran „Kodexu” zostaje aktywowany, widzisz na nim wykres swojej popularności jako
artysty, na którym wyraźnie widać zmiany zaszłe w przeciągu ostatniego miesiąca. Twoja
skarga jest zatem bezzasadna. Przeczuwasz, że od tej chwili wszystko wróci do normy, a Ty
powinieneś przeprosić (61) za zaistniałą pomyłkę. O ile nie chcesz nadal brnąć w niebezpieczne,
chociaż prawdopodobnie słuszne, oskarżenie o manipulację wynikami (81).
38
Postanawiasz bronić swoich praw, składasz skargę, na skutek czego wkrótce zostajesz
ponownie wezwany do znanego Ci już biura z „Kodexem” na całą ścianę i mikrofonem. Tym
razem ekran jest jednak wygaszony, a Tobie odpowiada beznamiętny „ktoś” z głośnika
wbudowanego w sufit. Ciężko stwierdzić, jaka właściwie jest płeć tej osoby. To wyprany
z emocji, stale odpowiadający tym samym tonem „głos systemu”, jak nazywasz go w myślach.
#11 – (74)
Brak – (37)
31
39
Stawiasz stopę na twardym gruncie. Pojawia się światło, swojski blask lamp słonecznych,
Ty zaś znajdujesz się w małej kwaterze, stoisz przed olbrzymim ekranem „Kodexu”, na którym
wyświetlono znany Ci już komunikat: POLICZ I PAMIĘTAJ. Słowa zmieniają się, tworząc
napis: POLICZYŁEŚ I ZAPAMIĘTAŁEŚ? ILE BRAM MINĄŁEŚ, ILE PIĘTER LICZY
ŚWIAT, ILE PALCÓW MA DŁOŃ, KTÓRA LŚNI?
Pojawia się okno do wprowadzenia dwucyfrowego kodu.
[Przejdź do paragrafu, którego numer to suma wymienionych elementów. W przeciwnym razie
skup swoją uwagę na paragrafie (58)]
40
Nie chcesz po prostu wymienić paru grzeczności i pójść się najeść do nieprzyzwoitości.
Uważasz, że z mentorem połączyła Cię prawdziwa więź porozumienia. Nauczył Cię „w jaki
sposób” rzeźbić, a nie po prostu „jak”, a to wielka różnica! Nie próbował Cię też odwieść od
pracy w syntetycznym drewnie, materiale praktycznie niestosowanym przez znaczących
rzeźbiarzy, a nawet uważanym za coś odpowiedniego dla młodzieży i początkujących twórców.
Po naprawdę długim oczekiwaniu w końcu udaje Ci się skorzystać z okazji, którą stwarza
wyjście mistrza na korytarz uliczny w celu zażycia wieczornego spaceru. Towarzyszysz mu, na
co pozwala… z obojętnością? Masz niejasne wrażenie, że dystansuje się od Ciebie, chociaż
prowadzicie płynną konwersację. Sam nie wiesz, jak interpretować jego postawę, zdajesz się
więc na instynkt, który podpowiada Ci, że…
#1 – (86)
#2 – (83)
Brak powyższych # – (45)
32
41
Nie chcesz przyjmować żadnej chemii! Próbujesz jakoś zaprotestować, ale notka informująca
o planach systemu nie posiada opcji wysłania wiadomości zwrotnej. Wizyta u administracji
piętra też byłaby przedwczesna. Zresztą każdy wie, że administratorów lepiej unikać. Naprawdę
nie wiesz, co mógłbyś zrobić. Poza, rzecz jasna, dostosowaniem się (73). Niemniej zawsze
możesz spróbować jakiejś, choćby naprawdę szalonej, metody oporu (30).
42
Ponieważ nie jesteś już artystą i dopiero poznajesz swoje nowe obowiązki, zdecydowano, że
w podróż będziesz mógł wyruszyć dopiero za parę tygodni. Obecnie jesteś bowiem uwzględniony
w programie szkoleń obejmującym też inne osoby, Twoja absencja zaburzyłaby harmonogram,
a w gruncie rzeczy nie ma się po co śpieszyć. Skoro ktoś dobrowolnie decyduje się na
opuszczenie świata, to sam wyciągnął się poza nawias społeczeństwa. Dla takich osób nie warto
przekładać zaplanowanych działań. (92)
43
Administracja piętra pragnie dowiedzieć się, czy ostatnimi czasy nie otrzymałeś jakichś
„nietypowych” zleceń. Nie jesteś o nic oskarżony, po prostu wielu artystów z różnych dziedzin
sztuki po przekroczeniu pewnego progu popularności otrzymuje czasem „podejrzane” zlecenia,
po których próżno szukać śladów w systemie. Postanawiasz przyznać, że i Tobie złożono taką
propozycję (36), czy też zaprzeczyć (32)?
33
44
Kiedy moc lamp słonecznych spada już do wieczornych dziesięciu procent, pojawiasz się
w zatłoczonej sali Pożegnań na piętrze Twojego mentora. Uroczystość już się zaczęła, chociaż na
razie większość gości tłoczy się w kolejce do automatów wydawczych. Nic dziwnego, skoro
wszystko idzie na konto człowieka, który już jutro podda się rekultywacji. Pożegnanie to zawsze
czas pełnego brzucha, chociaż kurtuazja wymaga zamienienia chociaż kilku słów z gospodarzem.
Masz zamiar skorzystać z okazji do rozmowy ze swoim mistrzem, lecz na razie jest naprawdę
rozchwytywany. Zastanawiasz się, czy podejść teraz (66), żeby móc zamienić z nim choćby kilka
słów, czy też poczekać (40) licząc - być może na próżno - na okazję do dłuższej rozmowy.
45
…za dużo myślisz! Od analizy stosunków międzyludzkich są przecież odpowiednie algorytmy,
a fakt, że otrzymałeś zaproszenie na Pożegnanie, jest dowodem pamięci. Nie są przecież,
pomijając treść, generowane automatycznie, nadawca sam musi wprowadzić adresatów z listy.
A skoro się na takiej liście znalazłeś, to algorytm socjalny uznał Cię za osobę bliską.
Towarzyszysz zatem mistrzowi w jego spacerze, zajmując czas rozmową i wspominaniem
przeszłości. A po powrocie na salę obżerasz się, ile wlezie, w końcu to Pożegnanie! (60)
46
(U#17)
Chociaż zapłata jest więcej niż godziwa, to szczególnie pociągające w tym zleceniu jest coś
innego. Tematyka masek, zakazana i nęcąca, stanowi prawdziwe wyzwanie artystyczne, któremu
pragniesz sprostać. Pracujesz w pośpiechu, do samego końca maskując prawdziwe intencje,
tworząc coś, co wygląda na dziwaczną, lecz w gruncie rzeczy normalną rzeźbę wariacji na temat
twarzy. Dopiero w ostatnim etapie obróbki wycinasz z bloku maskę i wykańczasz ją tuż przed
powrotem do kwatery, do której zresztą zabierasz ze sobą „trefne” dzieło ukryte pod ubraniem.
34
Wieczorem spotykasz się ze zleceniodawcą kilkanaście pięter powyżej Twojego. Po powrocie
sprawdzasz, czy umówiona zapłata wpłynęła.
Zamiast niej znajdujesz informację o tym, że padłeś ofiarą prowokacji urzędnika
zajmującego się kontrolą prawomyślności artystów, którzy zyskują rozgłos. (56)
47
Czasem aby zrobić krok naprzód, trzeba cofnąć się o dwa. W zgodzie z tą dewizą wycofujesz
się, natrafiając stopą na… pustkę. Nie mogąc powstrzymać wypełniającego gardła wrzasku,
wpadasz w otchłań. (29)
48
Postanawiasz wziąć życie we własne ręce! I, jak każdy, który tego pragnie, włączasz
odpowiedni protokół na swoim osobistym koncie, tak aby algorytmy sugerowanych zachowań
nietypowych mogły stworzyć możliwe scenariusze, spośród których wybierzesz coś dla siebie.
Urozmaicasz zatem życie podróżami po różnych piętrach, uczestnictwem w skandalach
artystycznych, zrywasz niektóre przyjaźnie, zawierasz nowe… Spełniasz wszystkie sugestie
systemu, często będąc tak zmęczonym, że tęsknisz za spokojną rutyną, z której zrezygnowałeś.
Być może nawet chętnie znów byś się jej poddał, gdyby nie coś, co dosłownie przewraca całe
Twoje życie do góry nogami o wiele skuteczniej, niż zrobiłby to jakikolwiek algorytm. (75)
49
Jasny cel, szybka poprawa swojego statusu jako artysty, pomaga Ci czerpać jeszcze więcej
satysfakcji z pracy twórczej. Z wyjątkową regularnością dostarczasz nowe rzeźby do sali ocen,
często żałując, że dzienny wkład społeczny nie trwa chociaż godzinki dłużej. Niestety, porządek
35
życia jest ustalony! Tymczasem sądny dzień ewaluacji zbliża się nieubłaganie, a gdy w końcu
nadchodzi, sprawdzasz nerwowo „Kodex” w oczekiwaniu na werdykt.
#15 – (76)
Brak – (53)
50
(U#19)
Oficjalnie przestałeś być artystą. Tak po prostu! Oczywiście jeśli nadal chcesz rzeźbić,
możesz to robić, wprowadzając rzeźbiarstwo jako hobby, na które będziesz otrzymywał skromny
przydział czasu i środków. Tymczasem musisz odbyć szkolenie przygotowawcze przed objęciem
nowych obowiązków wkładu społecznego. Zręczne i silne dłonie przydadzą się technikowi
pomocniczemu, taki bowiem przydział otrzymujesz po analizie dokonanej przez system. Nie masz
jednak czasu wdrożyć się w to nowe życie, bowiem otrzymujesz wiadomość, która wprowadza
zamęt o wiele większy niż ta zmiana. (75)
51
(U#13)
– Wiesz, że nie jesteśmy zarejestrowani w systemie? – pyta mężczyzna.
– Tak.
– Żeby trafić na któryś z seansów, a to, uwierz mi, jedyna PRAWDZIWA droga do
zrozumienia naszej idei, trzeba wiedzieć, gdzie i kiedy ma się on odbyć. I nie notować tego
w „Kodexie”, tylko po prostu pamiętać. Rozumiesz?
– Tak. To przy okazji dobra metoda uniknięcia namierzenia przez system, czyż nie?
– Iluzoryczna. Przecież, w ten czy inny sposób, każdy z nas jest poddany kontroli. Na tym
polega zresztą życie, to naturalne.
36
– W takim razie czego szukacie? Na czym polegają seanse?
– Szukamy jedności. A seanse? Przyjdź, sam zobaczysz. Nie używamy chemii ani innych
praktyk zaburzających równowagę emocjonalną i biologiczną. Po prostu… wspólnie śnimy.
Odwiedź nas, jeśli chcesz.
Dowiadujesz się o rychłej dacie i miejscu spotkania psychonautów na swoim piętrze.
Żegnasz się z nieznajomym, który ostatecznie nie podał Ci swojego identyfikatora ani nie spytał
o Twój. Rozmyślając o jego propozycji, wracasz do kwatery. (52)
52
Nazajutrz Twoje życie wraca już do zupełnej normy. Obudzony o przepisowej godzinie,
sprawdzasz w „Kodexie” swój rozkład dnia. Po porannym posiłku musisz udać się do
pracowni rzeźbiarskiej, wcześniej odbierając tygodniowy przydział drewna syntetycznego.
Twoja dziesięciogodzinna zmiana wkładu socjalnego, jako artysty, składa się w osiemdziesięciu
procentach z pracy twórczej w pracowni, piętnastu prac porządkowych na swoim piętrze i pięciu
doraźnie przydzielanych. Dziś będzie to wsparcie seksualne osób poza stałymi związkami.
Ustalasz jeszcze, czy przydzielony surowiec do pracy rzeźbiarskiej ma być w jednym bloku, czy
paru mniejszych oraz wymiary w oparciu o przewidzianą w przydziale masę i opuszczasz
kwaterę, żeby coś zjeść. Zastanawiasz się też, jak spędzisz czas wolny po zakończeniu dziennego
wkładu socjalnego.
#12 – A
#13 – B
#12 i #13 – C
Brak powyższych # – (65)
37
A
Jeśli tego chcesz, będziesz mógł skorzystać z zaproszenia na dzisiejsze Pożegnanie mentora
(44), oczywiście jeśli nie masz na to ochoty, zawsze możesz zrezygnować (65).
B
Masz szansę wziąć udział w seansie urządzanym przez psychonautów (84), oczywiście jeśli
masz na to ochotę. W przeciwnym wypadku na pewno jakoś inaczej zajmiesz sobie wolny czas
(65).
C
Dzisiejszy czas wolny możesz rozdysponować na jedno z dwóch istotnych wydarzeń.
Pożegnanie swojego mentora (44) bądź tajemniczy seans psychonautów (84). Oczywiście
zawsze możesz też zająć się czymś innym (65). Wszakże każdy człowiek ma wolną wolę i święte
prawo wybierać swobodnie spośród tego, co przewiduje dla niego system.
53
Twoje wysiłki zostały docenione! Bez wątpienia wciąż jesteś artystą, statystyki nie kłamią!
Jeśli zachowasz zwyżkową tendencję, to kto wie, może podczas następnej ewaluacji zostaniesz
nawet uznany za dobrze rokującego? Twojej karierze naprawdę przydałby się solidny zastrzyk
energii, chociaż mimo wszystko coś udało Ci się już osiągnąć. Jesteś artystą zawodowym, nawet
38
dłuższe niepowodzenia nie mogą zaszkodzić Ci tak bardzo, jak komuś początkującemu. Niemniej
lepiej nie kusić losu. Musisz bardziej sumiennie podchodzić do swojej pracy, w końcu sztuka to
nie sprawa prywatna, lecz istotny element użyteczności społecznej.
#14 – (54)
Brak – (85)
54
Jakoś Ci się wiedzie. Owo „jakoś” doskonale oddaje Twoją sytuację. Chociaż wiedziesz
stabilne, użyteczne życie, coraz częściej odczuwasz spadki nastroju. Coś podobnego skłoniło Cię
do szukania pomocy w ośrodku naprawczym i chociaż ogólnie nie jest źle, to raczej egzystujesz,
niż żyjesz. Rzeźbisz też poniekąd z przymusu...
Ponieważ w najbliższej przyszłości nie przysługuje Ci kolejna wizyta w ośrodku, system, jak
zawsze czujny, przesyła Ci informację, że od przyszłego tygodnia do Twoich posiłków dodawane
będą odpowiednie stabilizatory, chemia powinna bardzo szybko postawić Cię na nogi. Cóż robić?
Chyba tylko zaakceptować ten fakt (73). Możesz też poszukać jakiegoś sposobu obejścia (41) tej
przymusowej terapii. Uważaj jednak! Takie działania rzadko pozostają bezkarne.
55
Kiwasz głową nieznajomemu, który podchodzi z uśmiechem na ustach.
– Czego szukasz? – pytasz
– Prawdziwych ludzi! – odpowiada bez chwili wahania.
No i wszystko jasne, to podróżnik! Podróżnicy, sami siebie nazywający „psychonautami”, to
dziwna niezarejestrowana przez system grupa. Z tego, co się orientujesz, działają od wielu lat,
zrzeszając przede wszystkim artystów, zaś ich głównym celem jest osiągnięcie czegoś w rodzaju
„wspólnej świadomości”. Skoro ich działalność nie jest zakazana, to najwyraźniej nie stanowią
39
zagrożenia, z drugiej strony brak rejestracji w systemie budzi pewne wątpliwości. Przecież
każda grupa dzieląca podobne zainteresowania może oficjalnie tworzyć swoje gildie, kluby,
stowarzyszenia i wszelkiego rodzaju wspólnoty. Po chwili namysłu postanawiasz…
…zignorować mężczyznę. (77)
… wdać się w rozmowę z psychonautą. (88)
56
Twoja antyspołeczna, nieużyteczna postawa skutkuje przyznaniem Ci doprawdy
monstrualnej liczby punktów ujemnych artystycznej reputacji. Nic więc dziwnego, że podczas
najbliższej ewaluacji Twoich osiągnięć jako artysty system stwierdza, iż nawet pomimo
wieloletniego doświadczenia artystą nie jesteś. Kończy się Twoja kariera rzeźbiarza, a co za tym
idzie - cały porządek życia. Okazałeś się nieużyteczny w swojej dotychczasowej roli społecznej.
Czas, abyś zajął się czymś innym, zważywszy na zdobyte zdolności manualne, zapewne czeka
Cię jakieś przeszkolenie techniczne i praca przy podstawowej konserwacji maszyn. (50)
57
Wolisz zdać się na niezawodne algorytmy, zamiast kombinować samemu metodą prób
i błędów, nie stać Cię już na błędy! Posłusznie realizujesz zalecane tematy, z wolna zyskując
cenne punkty uwagi. Niemniej analiza trendów pochłania Ci sporą część wolnego czasu, nie
chcesz bowiem jedynie ślepo wykonywać sugestii systemu. Tacy artyści często więcej tracą niż
zyskują. Tymczasem otrzymujesz coraz więcej powiadomień o zaniedbywaniu sfery socjalnej
życia, może rzeczywiście warto poświęcić trochę czasu znajomym (67)? Rzecz jasna możesz
nadal w pełni skupiać się na sztuce (49), to tylko powiadomienia, a nie twarde sugestie systemu.
Masz wybór.
40
58
Nie jesteś w stanie zrozumieć, o co chodzi. Budzisz się z potwornym bólem głowy
w kwaterze, gdzie miał miejsce tajemniczy seans. Obok leżą dwie nieznane Ci osoby,
psychonauci, którzy tak jak Ty pragnęli zostać opiekunami. Czwartej najwyraźniej się udało.
Nieznajomi, mężczyzna i kobieta, oboje bardzo młodzi, dochodzą do siebie, również cierpią na ból
głowy. Po krótkiej rozmowie odkrywacie, że każde z was doświadczyło dokładnie takiej samej
wizji. Młodzieniec zrywa się z miejsca, z zapałem zapewniając, że to zapewne pierwszy krok do
współśnienia, a dzisiejsza porażka nie przesądza… Przerywa w pół słowa i bezwładnie wali się
na podłogę, jego ciałem wstrząsają silne konwulsje, a z ust wypływa piana. Jego obręcz łączy się
automatycznie z „Kodexem” w tej kwaterze i wzywa asystę medyczną, lecz nim pomoc dociera,
mężczyzna jest już… Nie pamiętasz, jak literaci określają przedwczesną rekultywację. To
słowo… śmierć. Tak, jest już „śmierć”, zanim ktokolwiek zdołał mu pomóc.
Administratorzy piętra prowadzą długie i drobiazgowe śledztwo, którego wyniku nie
poznajesz, lecz musisz zmierzyć się z jego konsekwencjami. Za współudział w nielegalnym
zgromadzeniu niezarejestrowanej grupy, w wyniku którego młody obywatel stracił szansę na
użyteczne życie, zostajesz uznany za winnego czynu wymierzonego przeciw porządkowi
społecznemu. (56)
59
Ruch psychonautów staje się z wolna Twoim ruchem, a ich wartości Twoimi wartościami.
Jesteś psychonautą. Daleko Ci jeszcze do prestiżowej pozycji opiekuna, ale możesz zacząć
działać jako agitator, zainteresować kogoś waszą sprawą, podobnie jak Ty sam zostałeś nią
„zarażony” przez nieznajomego w oczekiwaniu na posiłek. Otrzymujesz dodatkowe przydziały
jedzenia na swoje osobiste konto, tudzież mgliste zapewnienie, że „system wie o wszystkim”,
a psychonauci stanowią jeden z „kontrolowanych wentyli dla niezadowolenia społecznego”.
Niemniej jednak bez wątpienia działacie do pewnego stopnia w ukryciu, zaś modyfikacja opasek
magnetycznych to naprawdę poważna sprawa i im mniej o niej wiesz, tym lepiej. W końcu
41
otrzymujesz zaproszenie na „specjalny seans”, na którym obecna jest cała trójka opiekunów
z Twojego piętra oraz czworo, licząc Ciebie, osób aspirujących do tej roli. Zakładacie opaski
i zapadacie w sen.
Trafiasz do dziwacznej wizji, która sprawia wrażenie czegoś „obcego”, zaimplementowanego
w Twojej głowie. Stoisz pośrodku wielkiej sali, która tonie w mroku wyjąwszy podświetlony
napis POLICZ I PAMIĘTAJ! Ruszasz przed siebie, aby nagle znaleźć się w obszernym
korytarzu przepełnionym szkarłatnym blaskiem bijącym od bramy-obręczy. Przechodzisz
powoli pod siedmioma bramami pojmując, że ten niewielki odcinek jest równy wszystkim
siedemdziesięciu siedmiu piętrom świata. Na samym końcu ponownie trafiasz do wielkiej,
mrocznej sali, lecz tym razem nie rozświetla jej napis POLICZ I PAMIĘTAJ!, tylko Twoja
własna dłoń. Coś z nią jest nie tak… Ma sześć palców! Słyszysz czyjś krzyk. Również masz
ochotę krzyczeć (29), chociaż jednocześnie pojawia się wątpliwość, czy aby na pewno jest to
„Twoje” pragnienie. Może ktoś chce, żebyś krzyczał, może lepiej milczeć (72)? A może jest
zupełnie na odwrót… Krzyk słabnie, musisz szybko podjąć decyzję!
60
Rutyna dnia codziennego wciąga Cię. Szczególnie, że już za kilka miesięcy przypadnie Twoja
- odroczona ze względu na pobyt w ośrodku - ewaluacja artystyczna. Już od dwóch lat Twój
ranking jako twórcy przeżywa częsty regres - jeśli szybko nie podciągniesz statystyk, to możesz
nawet stracić status artysty! A wówczas rzeźbiarstwo spadnie do rangi hobby, na które, jak
wiadomo, nie można poświęcać więcej jak dwadzieścia pięć procent czasu wolnego od wkładu
socjalnego. Nie raz zdarzało Ci się już w krótkim czasie osiągać rewelacyjne wzrosty, jednak nie
możesz brać tego za pewnik. Przede wszystkim musisz zastanowić się czy rzeźbić według
uznania (33), jak to masz w zwyczaju, czy też bardziej sugerować się aktualnymi trendami (57).
42
61
Składasz obszerną samokrytykę, w myśl której Ty sam jesteś całkowicie odpowiedzialny za
przestój kariery, a Twoje irracjonalne oskarżenia były tylko próbą odsunięcia od siebie tej myśli.
Zostajesz poinstruowany, że lekkomyślne składanie skarg do administracji piętra to bardzo
poważna sprawa i masz wiele szczęścia, ponieważ nie zostaną w stosunku do Ciebie wyciągnięte
żadne konsekwencje. Raz jeszcze przepraszasz, dziękujesz za wyrozumiałość i wracasz do
swojego życia. (31)
62
(U#16)
Stawiasz się w biurze administratora spraw społecznych i bardzo długo wyjaśniasz swoje
racje tłumacząc, że nie chcesz, aby środki chemiczne zaburzały Twoją percepcję rzeczywistości.
Jako artysta masz prawo do pewnej ekstrawagancji, nawet jeśli byłoby nią odrzucanie pomocy.
Wszystko to tłumaczysz do siateczki mikrofonu, w biurze nie ma nikogo, a przynajmniej nie
fizycznie. Na ekranie zajmującego całą ścianę „Kodexu” wyświetlają się odpowiedzi urzędnika,
który… przyznaje Ci rację. Zostajesz lakonicznie poinformowany, że do posiłków nie będą
dodawane chemiczne stabilizatory, natomiast Twoja postawa zostanie gdzieś „odnotowana”. To
wszystko. Życia wraca do normy, a Ty po pewnym czasie zauważasz ogólną poprawę nastroju.
Nie wiesz, czy to wynik walki, jaką podjąłeś o swoje prawa, czy też… Mógłbyś dostawać
w jedzeniu chemię bez wiedzy i zgody? To nielegalne i… niemożliwe do sprawdzenia. Dziwna,
bardzo antyspołeczna myśl! Nie poświęcasz jej więcej uwagi, zadowolony ze stałego powrotu
dobrego nastroju. (85)
43
63
(U#18)
Zaczynasz obracać się w środowisku czołowych artystów swojego piętra, a z biegiem czasu
poznajesz osobiście również przedstawicieli innych. Okazuje się, że na koszt systemu odbywają
się regularne spotkania dla artystycznych elit, w czasie których rozmowom o sztuce, jak
i poczęstunkom, nie ma końca. To mały, zamknięty światek, w którym często prowadzi się długie
rozmowy, gdzie indziej uznawane za nieużyteczne. Temat anarchistów cyklicznie powraca, a Ty
cierpliwie nadstawiasz uszu, aby móc wykazać się przed swoimi mocodawcami. Niestety, zawsze
okazuje się, że wskazane przez Ciebie osoby… też są agentami administracji swoich pięter.
Zamówienia składają natomiast podstawieni, pozujący na anarchistów urzędnicy. Z biegiem
czasu zastanawiasz się, czy w ogóle zostali gdzieś jeszcze jacyś prawdziwi członkowie tej sekty.
A może dawno została już wypleniona, a kolejne jej ślady to jedynie efekt szeroko zakrojonej
akcji prowokacyjno-szpiegowskiej?
Nie dane Ci jest zweryfikować tych podejrzeń, bowiem Twoje życie z dnia na dzień zostaje
wywrócone do góry nogami. A wszystko za sprawą jednej wiadomości. (75)
64
Nie masz zamiaru rezygnować z bycia artystą, w duchu kwestionując nawet, czy coś takiego
w ogóle może mieć miejsce. Nie wiesz, czy odmowa wiązać się będzie z jakimiś konsekwencjami,
lecz nie dbasz o to. Twoje życie należy do Ciebie! Jednak… Oczywiście, jeśli system nakaże Ci
taką zmianę, to spełnisz polecenie, aczkolwiek niechętnie. Wbrew sobie! Buntując się! Skrycie.
Niemniej nie dane Ci jest poznać konsekwencji podjętej decyzji, bowiem wkrótce otrzymujesz
wstrząsającą informację, która usuwa w cień wszystkie dotychczasowe zmartwienia. (75)
44
65
Postanawiasz nie opuszczać swojej kwatery, aktualizujesz zatem w „Kodexie” swój status
socjalny na dzisiejszy czas wolny jako „Niedostępny”. Zastanawiasz się, czy masz ochotę coś
poczytać, odpocząć, albo posłuchać muzyki, czy coś w tym rodzaju… W końcu, zamiast tracić
cenny czas na dywagacje, włączasz swój osobisty interfejs i uruchamiasz prosty algorytm
wyboru rozrywki w samotności. Po chwili wiesz już, co będziesz robić. (60)
66
Składasz mężczyźnie gratulacje i dziękujesz za udzielone lekcje. Obdarza Cię za to
przyjaznym spojrzeniem i uśmiechem, przez pewien czas wymieniacie drobne uprzejmości, ale
prawdę powiedziawszy nie jesteś do końca pewien, czy w ogóle Cię pamięta. Nie masz już okazji
sprawdzić tych podejrzeń, bowiem zaraz zjawia się jakiś znajomy Twojego mistrza, z którym ten
natychmiast wdaje się w ożywioną dyskusję. Bezceremonialnie odstawiony na boczny tor,
ustawiasz się w kolejce do darmowego posiłku. (60)
67
(U#15)
Powiadomienie od sugestii dzieli czasem tylko krok, jak mówi znane przysłowie. Wolisz
zatem zadośćuczynić propozycjom swoich algorytmów socjalnych i zaczynasz się regularnie
spotykać ze znajomymi i przyjaciółmi. Wykorzystujesz ten czas również, aby opowiedzieć co
nieco o swojej sztuce, a nawet bezpośrednio prosić o pomoc w podniesieniu swoich statystyk.
W końcu od czego są bliscy ludzie, jeśli nie od wymiany przysług? (49)
45
68
Sny okazują się prawdziwą obsesją psychonautów, a konkretnie idea „współśnienia”.
Według niej możliwe jest wspólne przeżywanie tego samego snu przez dwie i więcej osób, zaś
drogą ku temu mają być zmodyfikowane opaski magnetyczne, których używają psychonauci. Nie
jesteś w stanie ustalić ich pochodzenia, dostarczają je osoby pełniące w ruchu funkcje
przywódcze. W ogóle im bliżej poznajesz tę grupę, tym więcej widzisz tajemnic. Co ciekawe,
sam fakt ich istnienia jest ledwie rejestrowany przez system, co samo w sobie jest już bardzo
dziwne. Poza tym uzyskanie i modyfikacja opasek magnetycznych też musi nastręczać wiele
problemów… Zastanawiasz się czy pragniesz zgłębiać te tajemnice (34), czy też wycofać się
i skupić na swoich sprawach (60)?
69
Postanawiasz zgłębić arkana psychonautycznych aktów cielesnych. Oczywiście seks,
podobnie jak inne potrzeby fizjologiczne, jest zapewniany w podstawowym wymiarze przez
system, niemniej kto chce więcej – musi poszukać chętnych. Gdyby z jedzeniem też tak było!
Zastanawiasz się nad różnicą pomiędzy tym, co mogą zaoferować psychonauci, a zwykłym
algorytmem wyszukiwawczym, lecz już po pierwszym seansie rozumiesz kolosalną przewagę
współdoznawania. Tajemnicze, zmodyfikowane opaski magnetyczne pozwalają na kumulację
doznań wszystkich uczestników aktu, o ile tylko ich ciała mają ze sobą stały kontakt. Obecność
na kolejnych seansach staje się dla Ciebie nieodłączną, nader satysfakcjonującą i inspirującą
częścią życia, co znajduje też odzwierciedlenie w tym, co tworzysz. Twoje rzeźby nasiąkają
nietuzinkową erotyką, a Ty szybko stajesz się popularny. Wprawdzie kontekst seksualny nie jest
chyba tym, o co „naprawdę chodzi” w ideologii psychonautów, lecz Tobie w zupełności
wystarcza. A to najważniejsze. (89)
46
70
Zakładasz opaskę magnetyczną, aby zalogować się do maszyny i szybko wybierasz
interesujące Cię smaki. Nie ma nic gorszego, niż niezdecydowany użytkownik w kolejce
po posiłek! Wkrótce maszyna zwyczajowym piknięciem oznajmia przyjęcie zamówienia,
a z Twojego konta ubywa jeden z przysługujących na ten tydzień posiłków indywidualnych.
Otwiera się klapka, a Ty wyjmujesz swój posiłek, krążek białkowo-witaminowy i oddalasz się do
najbliższego punktu posiłkowego, aby zająć jeden z wolnych kwadratów. Stoisz i jesz gąbczasty
posiłek. Wybrane warianty smakowe polepszaczy, chociaż jeszcze nie próbowałeś tej kombinacji,
okazują się wyborne. Zadowolony, wracasz do swojej kwatery. (52)
71
Rozpytujesz wśród znajomych, sprawdzasz publiczne „Kodexy”, analizujesz dane,
naprzemiennie tworzysz bardzo nieudane i solidne rzeźby. Rzeczywiście wszystko, w Twoim
mniemaniu, wskazuje na to, że Twoja popularność jako artysty zatrzymała się na stałym
poziomie. Nawet jeśli obijasz się podczas tworzenia, płodząc estetyczne koszmarki, nie spada. Ma
to więc pewne plusy, możesz liczyć na stabilną, gwarantowaną przeciętność (82). Niemniej tak
stały wykres popularności, pomimo dużej zmiennej pozytywnych i negatywnych ocen w krótkich
odcinkach czasu, jest wybitnie podejrzany. Mógłbyś zgłosić skargę administracji piętra (38).
Czym by się dla Ciebie skończyła? Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz, zaś jeśli nie spróbujesz,
to na pewno nie czeka Cię nic złego. Ani dobrego.
72
Krzyk urywa się tak nagle, jak się rozpoczął. Blask bijący od Twojej dłoni gaśnie, pogrążasz
się w ciemności, czując przy tym, że otaczająca Cię przestrzeń ulega zmianie. Stoisz nad
przepaścią, chociaż nie wiesz, czy upadek nastąpi w wyniku postąpienia kroku naprzód (39) czy
47
wstecz (47). Droga na boki, z niewiadomych przyczyn, wydaje Ci się niemożliwa. Wtem czujesz
wyraźne szarpnięcie, tracisz równowagę i instynktownie rzucasz się w jedną ze stron.
73
Jesteś tylko jednostką, trybem w wielkiej i pięknej maszynie społecznej, której ani Ty,
ani prawdopodobnie żaden inny człowiek nie może objąć swoim intelektem. Spędziłeś pół
roku w ośrodku naprawczym, gdzie odmawiałeś przyjmowania chemicznych stabilizatorów.
Spróbowałeś po swojemu. Na próżno.
Posłusznie spożywasz posiłki z dodatkiem nieznanych Ci substancji, których działania
właściwie nie odczuwasz. Niemniej, po kilku tygodniach spadki nastroju ustają, czujesz też
napływ nowych sił, a prawdziwe drobnostki potrafią rozśmieszyć do łez. Czasem, sam nie
wiedząc czemu, po prostu lubisz się pośmiać. Tak po prostu, ze szczęścia. Podarowanego przez
system. (85)
74
Zostajesz poinformowany, że Twoja wcześniejsza, wzorowa postawa związana z powzięciem
decyzji o kastracji, została wzięta pod uwagę przy rozwiązaniu tej przykrej sprawy. Twoja
skarga jest natomiast absurdalna, system nie posiada błędów, masz zająć się swoim życiem
i solidną pracą zamiast wymyślać zwyrodniałe teorie dotyczące rzekomych usterek. Na tym
„spotkanie” dobiega końca, a Ty po kilku dniach odkrywasz, że wszystko wróciło do normy.
Twoja popularność jako artysty znów w pełni zależy od podejmowanych wysiłków, wykres nie
stoi już w miejscu. Sprawdzasz jego historię, według której zresztą... nigdy nie stał. Nie
pozostaje Ci nic innego, jak wrócić do swoich spraw. (82)
48
75
Twoi rodzice niedawno opuścili świat. Fizycznie. Uzyskali zgodę na wyjazd stąd i udali się
do ruin Megiddo. Wiesz, że teoretycznie to możliwe, coś Ci też świta, że znajduje się tam rodzaj
piętra, którego mieszkańcy wytwarzają żywność, jednak… Jechać TAM?! To jeszcze nie koniec
niespodzianek, zostajesz poinformowany o pewnym prawie, wprawdzie martwym od dekad, lecz
wciąż obowiązującym. Jako ich najbliższy krewny otrzymujesz polecenie wyruszenia ich śladem
i podjęcia próby przekonania do powrotu bądź stwierdzenia śmierci, czyli przedwczesnej
rekultywacji. Właściwie nie ma to znaczenia, bylebyś tylko uwinął się szybko, będąc TAM.
Świat zewnętrzny… Każdy wie, że istnieje, lecz nie ma to przecież znaczenia, życie toczy się
TUTAJ. Oszołomiony, otrzymujesz porcję środków uspokajających i dalsze instrukcje.
#18 – (91)
#19 – (42)
#17 i #19 – A
Brak – (28)
A
(U#20)
Przy okazji zostajesz poinformowany, że Twój dalszy los niezbyt obchodzi system, ostatnimi
czasy udowodniłeś swój wyjątkowy brak użyteczności. Cokolwiek czeka Cię w Megiddo, będziesz
zdany na własne siły. (42)
76
Odniosłeś prawdziwy sukces! Raz jeszcze sprawdziła się znana wszystkim mądrość,
że posłuszeństwo to kolebka powodzenia. Spędzanie czasu wolnego ze znajomymi, w zgodzie
z powiadomieniami, walnie przyczyniło się do Twojego sukcesu. Otoczyła Cię aura artysty
49
nietuzinkowego, który całe pół roku spędził w ośrodku naprawczym, co zaczyna być swoistą,
nieformalną, modą wśród ludzi związanych ze sztuką. Zapewne algorytmy wkrótce wyłapią tę
prawidłowość, lecz póki co należysz do pionierów, których otacza aura tajemniczości. Ewaluacja
nie tylko wykazuje, że wciąż jesteś artystą, lecz otrzymujesz dodatkowo bonusowe punkty
na przyszłość! (89)
77
Czegokolwiek chce nieznajomy, nie interesuje Cię to. Mężczyzna, widząc Twoją postawę,
daje za wygraną i próbuje zwrócić na siebie uwagę kogoś innego. Bezskutecznie. Zrezygnowany,
w końcu odpuszcza, co dostrzegasz już tylko kątem oka, stanąłeś bowiem przed ekranem
automatu wydawczego. (70)
78
Postanawiasz nie angażować się w coś, co mogłoby zaszkodzić Twojej karierze. I to
szczególnie teraz, gdy nabiera ona rozpędu. Ta tendencja wzrostowa wciąż się utrzymuje, a Ty
powoli przyzwyczajasz się do myśli, że na stałe dołączyłeś do grupy osób rozpoznawalnych
i cenionych. Wszystko wydaje się układać nader pomyślnie, dlatego tym bardziej dziwi Cię, gdy
pewnego ranka otrzymujesz pilne wezwanie do biura administracji piętra. Czego mogą od Ciebie
chcieć urzędnicy?! (43)
79
Postanawiasz nie szukać problemów tam, gdzie być może ich nie ma. Zresztą, nawet gdybyś
zarzucił administracji piętra manipulację systemem na Twoją niekorzyść, to co byś osiągnął?
50
Jak mógłbyś coś takiego udowodnić? Wolisz nie pogarszać swojej sytuacji. Cierpliwie czekasz,
aż los się do Ciebie uśmiechnie. (82)
80
– W takim razie nie chcę zabierać ci czasu – odpowiada nieznajomy.
I odchodzi. Tak po prostu! Nie podaje Ci swojego identyfikatora, nie prosi też o zwrot
posiłku, którym Cię poczęstował. Nie pogłębiasz swojej wiedzy o psychonautach, ledwie otarłszy
się o ich, domniemane, sekrety pozostajesz z niczym więcej jak pełnym brzuchem. Spacerujesz
jeszcze trochę i wracasz do swojej kwatery. (52)
81
Nie wycofujesz skargi, raz jeszcze tłumacząc, że jesteś ofiarą pomyłki systemu, a kto wie,
może nawet złej woli jakiegoś urzędnika? To oskarżenie skutkuje natychmiastowym
przerwaniem „spotkania”. Twoja skarga zostaje oddalona, czego powodem jest jej rzekoma
„absurdalność”. Nic więcej nie możesz zrobić, nie istnieje żadna procedura odwoławcza.
Niemniej już wkrótce przekonujesz się, że nie musisz już dłużej przejmować się problemem
„rzekomego” zastoju kariery artystycznej. (56)
82
W Twoim życiu zdecydowanie nie zapowiada się na żadne większe zmiany. Zresztą
właściwie dlaczego chciałbyś ich pragnąć? Stagnacja to stabilizacja, jak mówi stare i mądre
przysłowie. Powinieneś płynąć z nurtem (31), łagodnym i znanym. A może, chociaż powinieneś,
nie chcesz tak egzystować? I pragniesz jakiejś radykalnej zmiany (48)? Możesz jej doświadczyć!
51
Każdy jest kowalem własnego losu, oczywiście biorąc pod uwagę przewidziane przez system
dostępne warianty wyboru.
83
(U#14)
...masz rację. Nie uzyskałeś dotąd prawdziwej sławy jako artysta, a tym samym nie
podniosłeś statystyk swojego mistrza. Może uważa Cię nawet za zmarnowaną inwestycję
czasową? W ogóle masz wrażenie, że żyjesz jakby połowicznie, będąc daleko od prawdziwej
użyteczności. Ośrodek postawił Cię jakoś na nogi, ale co dalej? Zdradliwe ponure myśli, znów
zaczynają gnieździć się w Twym umyśle. Spoglądasz wyzywająco w twarz rozmówcy,
zastanawiając się, czy naprawdę Cię pamięta. Szybko kończysz rozmowę i wracasz do sali
Pożegnań. Przynajmniej najesz się do woli! (60)
84
Miejsce spotkania psychonautów jest naprawdę nietypowe, to... czyjaś prywatna kwatera.
Nie publiczna, rezerwowana do spółkowania, lecz prawdziwa, gdzie ktoś żyje. Spotkanie w takim
miejscu jest dziwacznym pomysłem, na swój sposób wręcz perwersyjnym.
Wewnątrz czeka już kilka osób, przez co panuje spory ścisk. Nikt Cię o nic nie pyta, sam
fakt pojawienia się wystarczy za rekomendację. Otrzymujesz jakąś dziwną, zmodyfikowaną
opaskę magnetyczną. Siadasz wraz z innymi na podłodze, tworząc krąg dopełniony jeszcze
wzajemnym chwyceniem się za przedramiona. Wkrótce czujesz delikatne mrowienie energii
elektrycznej płynącej poprzez ten ludzki układ, ogarnia Cię błogostan, zaczynasz też nucić jakąś
dziwną, nieznaną pieśń. Wszyscy ją nucą, chociaż właściwie, jak odkrywasz po pewnym czasie,
każdy tylko fragment, z których to osobnych dźwięków powstaje jeden harmoniczny wzór,
niemożliwy do powtórzenia samodzielnie. Wszystko trwa może kwadrans, po upływie którego
przepływ elektryczności raptownie zamiera, a wszystkich ogarnia silne zmęczenie. Wtedy się
52
rozchodzą, zostaje tylko lokator kwatery, który podaje Ci czas i miejsce kolejnego spotkania,
a właściwie dwóch równoległych. Jedno dotyczy dzielenia snów (68), drugie współodczuwanej
erotyki (69). Możesz podążyć jedną z tych ścieżek, lub po prostu zrezygnować z kontaktów
z psychonautami i zająć się wyłącznie swoją sztuką (60). Termin kolejnych spotkań podawany
jest zawsze po ich zakończeniu, dlatego nawet jednorazowa absencja prowadzi do problemów
z namierzeniem tej wspólnoty na własnym piętrze. Postawiłeś pierwszy krok na ścieżce do
poznania tej grupy, tylko od Ciebie zależy, czy interesują Cię kolejne.
85
Wiedziesz stabilne, satysfakcjonujące życie artysty. Kolejne dni i tygodnie zlewają się
w jeden ciąg cyklicznych wydarzeń, przerywany niekiedy czymś niezbyt znaczącym, na przykład
uczestnictwem w szczególnie ciekawej wystawie lub pokazie na piętrze. Na horyzoncie nie
widnieje nic, za czym mógłbyś gonić, żaden konkretny, bliski cel, żadna wyczekiwana data.
Zastanawiasz się, czy w najbliższej przyszłości coś się w tej materii zmieni.
#11 – (35)
Brak – (82)
86
...przesadzasz. Pomimo upływu wielu lat mężczyzna wciąż Cię pamięta, a także co pewien
czas śledzi Twoje postępy artystyczne. Spacer przedłuża się, a stary mistrz raz jeszcze
przekazuje Ci wiele cennych wskazówek, przy okazji prosząc, abyś przede wszystkim tworzył
tak, jak czujesz.
– Widzisz – zaczyna zmieszany – po rekultywacji… Co po nas pozostaje? Zapisy
w systemie, nic więcej. Jeśli przez kilkanaście lat nikt do nich nie sięgnie, to nawet i one znikną,
53
zwolnią miejsce dla nowych. Właściwie to wszystko… – robi zamaszysty ruch dłonią, pokazując
wszystko wokół – nie ma większego znaczenia. Bądź użyteczny… dla siebie. No! Wracajmy.
Po wygłoszeniu tych dziwnych słów, tak niepasujących do oficjalnej wykładni sensu życia,
mężczyzna, jakby przestraszony, nie mówi już nic więcej. Raz jeszcze gratulujesz mu
użytecznego życia i stajesz w kolejce po poczęstunek. (60)
87
Tymczasem mijają dni, tygodnie… Nic się nie zmienia, masz nawet wrażenie, że niezależnie
od wkładanych w pracę twórczą wysiłków sukces ciągle wymyka Ci się z rąk, albo… unika Cię.
Zastanawiasz się, czy Twoja postawa w związku z odmową spożywania zmodyfikowanych racji
miała na to jakiś wpływ. Mógłbyś spróbować zbadać tę sprawę (71), być może ponownie
narażając się administracji piętra, lub przejść nad wszystkim do porządku dziennego (79).
88
Zaczynasz niezobowiązującą pogawędkę, przy okazji wpuszczając mężczyznę do kolejki jako
osobę towarzyszącą w posiłku. Gdy dochodzicie do automatu wydawczego, to on zakłada opaskę
magnetyczną i składa zamówienie, odpisując solidny posiłek podwójny ze swojego przydziału
tygodniowego. Wybieracie smaki i już po chwili klapka w obudowie maszyny unosi się, a wy
możecie odebrać swoje dwa krążki białkowo-witaminowe i udać się do pobliskiego punktu
posiłkowego. Zajmujecie dwa wolne sąsiadujące ze sobą kwadraty, jedząc ze smakiem na stojąco
w przepisowej ciszy.
Po jedzeniu ruszacie na przechadzkę, podczas której Twój nowy znajomy prawie w ogóle się
nie odzywa. Maszerujecie już jakiś czas w ciszy po puszczonych w tempie rekreacyjnym
bieżniach, gdy pytasz nagle:
– Jesteś podróżnikiem, tak?
– Tak, tak nas nazywają.
54
– I?
– I? – odpiera. spoglądając na Ciebie znacząco. – Jesteś nas ciekaw?
– Tak, chętnie się czegoś dowiem. (51)
– Prawdę mówiąc, niespecjalnie... (80)
89
Przez lata byłeś artystą znanym, momentami nawet popularnym, ale nigdy
rozchwytywanym. Tymczasem nieomal z tygodnia na tydzień Twoje prace przyciągają coraz
więcej uwagi. Ludzie chcą je oglądać, komentować, oceniać (wysoko!). Otrzymujesz nawet
pierwsze w życiu zlecenie! Dodatkowe racje żywnościowe, dzięki którym mógłbyś jeść nawet
pięć razy na dobę przez tydzień! Obywatele pełniący wysokie funkcje urzędnicze co pewien czas
zamawiają dla siebie dzieła sztuki, które po publicznej prezentacji nie są rekultywowane, lecz
ponoć zostają w ich kwaterach. Tylko gdzie by to mogli pomieścić?! Chyba, że wierzyć plotkom
o przysługującym im, bajecznym wprost, przydziale ponad dwudziestu metrów na osobę. Po
pierwszym zleceniu wkrótce wpływa następne, tym razem wysoce kontrowersyjne.
Ktoś pragnie, abyś wykonał dla niego maskę! Każda maska to jednak jawny przejaw
buntu przeciw ładowi społecznemu, maski noszą tylko członkowie sekty anarchistów.
Zbuntowani urzędnicy, którzy są w stanie umykać przed systemem, co pewien czas organizując
publiczne marsze w maskach. Tak przynajmniej głosi plotka. Zleceniodawca obiecuje Ci pełną
anonimowość, a oferowana zapłata jest prawdziwym bogactwem! Oferta zostanie automatycznie
skasowana z Twojego konta za kilkanaście sekund, ledwie miałeś czas ją przeczytać. Musisz
natychmiast przyjąć (46) ją albo zniknie (78).
55
90
(U#29)
Wprowadzasz kod, zatwierdzasz go i natychmiast zostajesz zalany przez blask tak
intensywny, że sprawia Ci fizyczny ból.
Odzyskujesz przytomność w towarzystwie tylko jednego opiekuna, który gratuluje Ci
sukcesu. Udowodniłeś, że nadajesz się na prawdziwego psychonautę! I opiekuna. W najbliższym
czasie masz dowiedzieć się czegoś więcej o pochodzeniu i funkcji zmodyfikowanych obręczy oraz
działalności całego ruchu. Tymczasem możesz skupić się na rozwoju swojej kariery artystycznej,
która, jak zostajesz zapewniony, rozkwitnie. Skołowany, z silnym bólem głowy, wracasz do
swojej kwatery. (89)
91
Wyruszysz tak szybko, jak to możliwe. Jako wzorowy obywatel, który wykazał tyle dobrej
woli we współpracy z administracją swojego piętra, otrzymujesz cenne ostrzeżenie. W czasie
podróży do Megiddo powinieneś ograniczyć do niezbędnego minimum rozmowę z urzędnikiem,
który Cię tam dowiezie. Nie zdradzaj celu podróży, i tak go zna, ani nie wypowiadaj się
pozytywnie o tym, co zobaczysz. Człowiek ten ma wielką władzę, jeśli coś w Twoich słowach mu
się nie spodoba, może… nie pozwolić Ci wrócić! (92)
92
Tak oto zapadła nieodwołalna decyzja, a Tobie nie pozostało nic innego, jak się
podporządkować. Zostajesz poinstruowany, jak opuścić świat, co właściwie nie jest wiedzą
tajemną. Będąc w jednej z wind wystarczy wcisnąć przycisk „Wyjście”. To wszystko. Jeden
jedyny przycisk, który w żadnej windzie nie był wymieniany z powodu zużycia. Na dole czeka
56
urzędnik ubrany w dziwny, dwuczęściowy strój, który kojarzy Ci się tylko z obywatelami
służącymi w oddziałach wsparcia technicznego. Zamiast zwyczajowej powłóczystej szaty ma na
sobie koszulę i spodnie. Niewielki hol zajmuje prawie w całości jakiś pojazd na gąsienicach
z przeszkloną przednią i dwiema bocznymi ścianami i rodzajem wielkiej, metalowej skrzyni
z tyłu. Nieznajomy prowadzi Cię do niego, pomaga otworzyć właz i wejść po schodkach do
wnętrza, sam zajmuje miejsce po lewej stronie, za kierownicą.
– Lepiej zmruż oczy, zaraz ruszamy w świat – radzi Ci.
Chciałbyś powiedzieć, że przecież właśnie jesteście „w świecie”, ale nagle ściana przed wami
rozsuwa się na boki. Pojmujesz, że to wielkie drzwi, za którymi…
Długo nie możesz przyzwyczaić się do oślepiającego blasku, który atakuje Cię ze wszech
stron. Jak każdy, w dzieciństwie musiałeś przyswoić podstawowe informacje „planetarne”, jak
się je nazywało. Nudny spis faktów, nikomu do niczego niepotrzebnych. Dlatego wiesz, że to, co
świeci tak jasno z góry, to Słońce, rozpoznajesz niebo, błękitny, olbrzymi strop bez podpór.
Wszystkie te martwe słowa są w tej chwili przerażająco żywe. Zmierzacie do struktur
widocznych już na horyzoncie, to Megiddo, miasto ruin, jak się okazuje wcale nie wyludnione,
otoczone morzem upraw, w tym dziwnych, chodzących „pagórków”. To bydło, jak w końcu sobie
przypominasz. Coś Ci świta, że rzeczywiście mówi się o jakichś dostawach „źródeł protein
i białka” z tajemniczego „zewnątrz”. Nikogo to nigdy nie obchodziło, to tak jakby dociekać
dlaczego świecą lampy albo działają windy. Sprawa dla ludzi bezpośrednio z tym związanych.
Kogo by to mogło ciekawić? Oddychasz ciężko, obserwując niemożliwie ogromny „świat” za
szybami. Twój towarzysz nic nie mówi. W pewnym momencie pojmujesz, że od jakiegoś czasu
masz otwarte usta.
– Zapiera dech w piersiach, co? – pyta. – Podoba się? A może jesteś artystą?
– Tak, to rzeczywiście coś cudownego! – odpierasz. (127)
– Tak, jestem artystą. I to artystą oczarowanym i zainspirowanym przez ten… ogrom! (97)
– To wielka nowość, te wszystkie widoki, ale nie dla widoków jadę. (103)
57
93
– A to numer! Zwykle rodzina szuka zbłąkanego dzieciaka, a nie na odwrót! Chociaż u was
to chyba wszystko na opak… To powiedz mi coś więcej, może będę kojarzyć tych ludzi.
Opisujesz dokładnie rodziców, odruchowo podajesz też ich identyfikatory, a także kiedy
mogli się pojawić w mieście.
– Tych waszych literek i cyferek, niby to imion, za cholerę nie kojarzę, zresztą kto by to
pamiętał i po co, ale taka parka była tutaj.
– Kiedy?!
#19 – (134)
Brak – (107)
94
Zaczynasz biec, słysząc za sobą okrzyki zaskoczonego mężczyzny:
– Wracaj tutaj! Hej? Debilu! WRACAJ!
Biegniesz tak długo, aż zupełnie opadasz z sił, czyli raptem kilka minut, może nawet krócej.
Nie jesteś przyzwyczajony do takiej formy poruszania się, dziwne, że nie upadłeś po pokonaniu
kilku metrów. To była niespodziewana, instynktowna reakcja, lecz Twój organizm mimo
wszystko wiedział, czym jest bieg. Długo łapiesz oddech, rozglądając się przy tym na boki.
Jesteś na zatłoczonej ulicy, pełnej obojętnych ludzi. Czasem ktoś spojrzy na Ciebie
z zainteresowaniem, częściej z gniewem. Wyraźnie przeszkadzasz, stojąc tak bez potrzeby.
Włączasz się w ludzki nurt, wracając myślami do nieznajomego, przed którym, sam nie wiesz
czy słusznie, uciekłeś. (117)
58
95
– Każdy ma swoją drogę do użyteczności – odpowiada sentencjonalnie mężczyzna, po czym
milknie.
Ty również nie podtrzymujesz rozmowy. Spoglądasz na wielki, nieznany świat za szybami.
Świat… Do tej pory to słowo miało tylko jedno znaczenie, synonim domu, miejsca, w którym się
żyje. Coś… małego. Swojskiego, znanego! A ten ogrom?! To ma być świat?! I w takie miejsce
wybrali się z własnej woli Twoi rodzice. Dlaczego? Masz nadzieję, że szybko uda Ci się znaleźć
odpowiedzi na dręczące wątpliwości. I ludzi, którzy je wzbudzili. (109)
96
Twoim oczom ukazuje się niewielki dom, otoczony rozsypującym się murkiem,
wzniesiony na planie kwadratu. Ceglany budynek wygląda jakby wkrótce miał się zawalić,
w przeciwieństwie do zadaszenia, pod którym dostrzegasz kilkanaście dużych, kamiennych
rzeźb. Nawołujesz gospodarza, lecz nikt Ci nie odpowiada. Wchodzisz do domu.
Nigdy nie widziałeś takiego bałaganu, przez chwilę zastanawiasz się nawet, czy ktokolwiek
tutaj mieszka, lecz resztki żywności w drewnianych miskach wskazują, że tak. Całość składa się
z czterech pomieszczeń oraz klapy w podłodze, którą z trudem unosisz i podtrzymujesz ręką.
Prowadzi do niewysokiego, wąskiego tunelu ziemnego zabezpieczonego przed zawaleniem
drewnianą konstrukcją. Człowiek nie mógłby się w nim poruszać inaczej, niż mocno zgarbiony.
Z wnętrza uderza Cię wilgotny, nieprzyjemny zapach. Czujesz, jak piwo podchodzi Ci do gardła.
Nie jesteś w stanie przebić wzrokiem zalegającej w tunelu ciemności, a przez to ocenić
rozmiarów. Ostrożnie postępujesz kilka kroków do przodu po błotnistym, pochyłym podłożu,
niepewnie wołając „kogokolwiek”. Jeszcze krok i… ziemia ucieka Ci spod stóp, staczasz się
w ciemność. Klapa zatrzaskuje się z hukiem.
W nieprzeniknionym mroku tracisz orientację, pełzniesz przed siebie, dopiero po chwili
pojmując, że podążasz w dół, zamiast w górę. Przystajesz, przy okazji podnosząc się ostrożnie
z klęczek. Co dziwne, nie dotykasz głową stropu, nie wyczuwasz też dłońmi ścian. Chyba trafiłeś
do jakiegoś pomieszczenia. Poza błotnistą wilgocią wyczuwasz jeszcze inny, nieprzyjemny,
59
słodkawy zapach. Dobiega Cię dźwięk podnoszonej klapy, a po chwili rozgniewany, męski
głos, krzyczący:
– Kto tam wlazł, do cholery?!
Nieznajomy wchodzi do podziemi, po chwili ciemność ustępuje przed blaskiem niesionej
przez niego świecy. Jak na razie widzisz tylko zbliżającą się od strony tunelu światłość, za którą
kryje się pomstujący mężczyzna.
– Maksymilian? – pytasz.
– A jakże! Wyłaź z mojego schowka, złodzieju! Psie! Nic tutaj nie znajdziesz do żarcia! To
wszystko padlina, dobre są tylko kości na rzeźby.
Chcesz już odpowiedzieć, ale źródło światła pozwala Ci rozejrzeć się po pomieszczeniu. To
rodzaj wysoko sklepionej jamy z kilkoma regałami-podporami na ścianach. Na półkach
dostrzegasz coś… niezrozumiałego. Kawałki jakichś istot, tego co, jak pamiętasz, nazywane jest
„zwierzęta”, a także fragmenty ludzi. Ludzie w kawałkach. Dwie głowy. Znasz je. Twoi rodzice!
Mężczyzna wszedł właśnie do pomieszczenia i zbiera się do kolejnych, gniewnych okrzyków, ale
widząc Twoje spojrzenie, woła:
– Wytłumaczę wszystko!
Rzucasz się na niego. (112)
Czekasz na wyjaśnienia. (131)
97
(U#22)
Rozmówca z zapałem opowiada Ci, że chociaż stale pokonuje trasę do Megiddo i z powrotem,
to zawsze robi na nim wrażenie. Żyjąc w ciasnej, zamkniętej przestrzeni, czego się oczywiście
nie dostrzega, nie posiadając skali porównawczej, nagłe odkrycie PRZESTRZENI potrafi
wprost oszołomić. Szczególnie ludzi bardziej wrażliwych na estetykę, jak artyści właśnie. Długo
i miło rozprawiacie na ten temat, przez co podróż mija Ci szybko. (109)
60
98
– A logika najważniejsza, co? – mruga porozumiewawczo. – No, czego tak naprawdę
szukasz w Megiddo? Wyszaleć się? Chociaż, nie wyglądasz mi, wybacz za szczerość, na kogoś
z tego waszego szefostwa, oni wiedzą co i jak.
– Jestem tutaj na krótko…
– A! Czyli po coś cię wysłali – przerywa Ci w pół zdania. – Też znam ten typ, masz
załatwić, co trzeba i wracać najszybciej, jak się da. Bo jeszcze ci się spodoba za bardzo! A takich
to wiesz… Już nie wpuszczają z powrotem.
– Widzę, że orientujesz się w życiu tutaj – chwalisz nieznajomego. – Ja chcę załatwić, co
trzeba i wracać.
– Na początku zawsze chcecie wracać, najlepiej od razu. A potem… Sami się ukrywacie, jak
ktoś po was przyjeżdża. Bo co, zgadłem? Jesteś tutaj, żeby kogoś znaleźć?
– Tak, moich rodziców. (129)
– Być może. (116)
99
Na szczęście dysponujesz jakimś, chociaż niezbyt pewnym, punktem zaczepienia.
Postanawiasz udać się na targ, może poznany tam wcześniej mężczyzna zdobył jakieś przydatne
informacje? Trafiasz nie bez pewnego trudu, szczególnie że po zmroku prawie wszystkie ulice
Megiddo toną w ciemnościach, ledwie w paru miejscach napotkałeś źródła światła w postaci
niewielkich palenisk na podwyższeniu. Opustoszały targ nie należy do terenów oświetlonych, nie
chcesz zapuszczać się w jego głąb, stajesz zatem na rogu placu, bezradnie próbując przebić
spojrzeniem ciemności. Wołasz, ale nikt Ci nie odpowiada. Chcesz spróbować ponownie,
lecz dostrzegasz jakiś ruch, ktoś niemrawo podnosi się z ziemi i chwiejnym krokiem rusza
w Twoją stronę coś bełkocząc. W nozdrza uderza Cię kwaskowaty odór. Czekasz cierpliwie na
nieznajomego, gotów na możliwą konfrontację i jej konsekwencje (102) czy wolisz szybko
opuścić targ (101)?
61
100
Postanawiasz wyjść na trochę, aby zebrać myśli i zaczerpnąć świeżego powietrza. Podczas
gdy snujesz się po pustych ulicach mniej więcej w okolicy karczmy, wieczorna szarówka
ostatecznie ustępuje miejsca mrokom nocy. Nie masz absolutnie żadnego pomysłu, co powinieneś
począć. Czyżby jedynym rozwiązaniem było po prostu poczekać do rana i wrócić, uznając, że
odnalezienie rodziców jest niemożliwe? Zawsze jest to jakaś opcja… Przystajesz, widząc, że ktoś
blokuje Ci drogę. To rosły, nieprzyjemnie uśmiechnięty mężczyzna. Z ciemnego zaułka za
Twoimi plecami wychodzi jego kompan. Nieznajomy pyta Cię tonem, jakby stwierdzał fakt:
– Zgubiłeś się?
Nie czekając na Twoją odpowiedź i najwyraźniej w ogóle jej nie oczekując, mówi:
– Pomożemy ci! Nie za darmo oczywiście. Powiedzmy… Wszystko co masz?
#25 – B
Brak – A
A
Nie do końca rozumiesz, czego od Ciebie chcą, ale po chwili szarpaniny i odebraniu Ci
sakiewki z monetami, masz już pewność.
– Skoro coś ode mnie wzięliście – zaczynasz mówić szybciej, niż zdążyłeś zastanowić się, czy
Twoje słowa nie rozzłoszczą napastników – to dajcie coś w zamian!
– Jasne! Możesz dostać w mordę – odpiera radośnie mężczyzna.
– Moi rodzice… Ludzie tacy jak ja, nowi tutaj, zagubieni… Widzieliście takich ostatnio?
– Może chodzi o tę dziwkę i dziwaka od rachowania? – wypala jeden z mężczyzn, ten który
wyszedł z zaułka.
Jego kompan, chowając Twoją sakiewkę, oświadcza oschle:
– Może. Mam to w dupie. Chcesz, to pokaż debilowi, gdzie mieszkają. Ja idę się napić!
Z tymi słowami, i Twoimi pieniędzmi, odchodzi. Drugi zostaje, prosząc zmieszany:
– Chodź ze mną, pokażę ci ten dom. Może to twoi…
62
Bez słowa podążasz za nietypowym przewodnikiem, który dosyć szybko doprowadza Cię do
zaułka przy starym, rozpadającym się domu, tłumacząc:
– Tutaj żyją ci ludzie. No… Ja spadam. A pieniądze… Coś trzeba jeść, nie? Lepiej my niż
ty… Bywaj.
Odchodzi pospiesznie, a Ty, skołowany, podchodzisz do rudery. (125A)
B
Sięgasz posłusznie do sakiewki, lecz dobywasz z niej nie pieniądze, a nóż. Ostrze z cichym
kliknięciem wyskakuje z rączki.
– Proszę, proszę! Masz kły – śmieje się beztrosko jeden mężczyzn.
Kompan mu wtóruje, lecz żaden nie próbuje się zbliżyć. Krążą wokół Ciebie, a Ty odwracasz
się w stronę to jednego, to drugiego. Intruzi zaczynają ze sobą rozmawiać, na pozór zupełnie
ignorując Twoją obecność.
– Słuchaj… Takim panikarzom kto wie, co przyjdzie do głowy…
– Racja…
– Możemy za nim pochodzić. Widzisz, jaki świeży, na pewno ma kasę.
– Pewnie ma. I kosę. Skądś zdobył, to nie taki świeży.
– A co nie świeże, to cuchnie, he he…
– Ha, ha…
Niedoszli napastnicy, śmiejąc się nonszalancko, znikają w mroku pobliskiej przecznicy.
Wracasz pospiesznie do karczmy, po drodze chowając nóż i czując przy tym, jak bardzo drżą Ci
dłonie. „U Gospelta” zamawiasz piwo i szybko opróżniasz kufel, natychmiast biorąc następny.
Jego również osuszasz całkiem sprawnie, lecz zupełnie nie pamiętasz ostatnich łyków. Zwalasz
się ze stołka i zapadasz w ciemność nieświadomości. (120)
63
101
Nie wiesz nawet, czy człowiek, który się do Ciebie zbliża to ten sam, którego spotkałeś za
dnia. Przypuszczasz, że nie. Zresztą, kimkolwiek by nie był, nie sprawia wrażenia kogoś, kto
mógłby Ci pomóc, wręcz przeciwnie. Odchodzisz stąd, aby przez jakiś czas błąkać się po
opustoszałych ulicach, nim udaje Ci się ponownie trafić do karczmy. „U Gospelta” jest ciepło,
jasno i gwarnie, gościnnie. Zamawiasz piwo, które dosyć szybko wypijasz i zastępujesz
kolejnym. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętasz, jest lot w przestrzeni. A może to ktoś Ciebie niesie?
Czujesz chyba ludzkie dłonie na swoim ciele. Upadasz na coś miękkiego i sypkiego. Już leżąc,
zaczynasz wymiotować. Długo i boleśnie. Potem nie ma już nic. (120)
102
(U#27)
Podchodzi do Ciebie brudny, odziany w łachmany mężczyzna o napuchniętej twarzy, który
szturcha Cię boleśnie palcem prosto w pierś, pytając:
– Masz serce?
Utrafił paluchem prosto w ukrytą pod ubraniem sakiewkę, co najwyraźniej wystarczyło mu
za odpowiedź. Rzuca się na Ciebie z gardłowym okrzykiem „Oddawaj!” i powala na ziemię.
Zaskoczony tym nagłym atakiem, mimo wszystko instynktownie zaczynasz się bronić. Do tej
pory nigdy nie spotkałeś się z przemocą, lecz w jakiś sposób Ty, czy też samo Twoje ciało
działające nieomal bez udziału świadomości, wie, co należy robić. Odpychasz chciwe dłonie
pragnące odebrać Twoją własność, szamoczesz się, uderzasz napastnika. Wpierw otwartymi
dłońmi, lecz szybko zaciskasz pięści i już ich nie otwierasz. Waląc na odlew, upojony nieznanym
Ci dotąd uczuciem, tłuczesz gdzie popadnie jęczącego wroga. Gdzieś z oddali dobiegają Cię
czyjeś głosy, jakby ostrzegawcze okrzyki. Nie zważasz na nie. Twoje palce zaciskają się na szyi
brudnego mieszkańca tego brudnego miasta, okropnego, fałszywego świata! Lata rzeźbiarskiego
rzemiosła straszliwie wzmocniły Twe dłonie, z niedoszłej ofiary przeistaczasz się w drapieżnika!
Dusisz go tak długo, aż nieruchomieje, a nawet wtedy nie rozluźniasz uścisku. Ludzkie głosy,
które słyszałeś, są coraz bliżej. Tuż, tuż. Silny cios w głowę natychmiast Cię ogłusza. (104)
64
103
– W takim razie czyżbym zyskał nowego towarzysza na stałych trasach dostaw?
– Nie rozumiem.
– Zatem nie. Dlaczego w takim razie jedziesz do Megiddo? Bardzo rzadko się to zdarza,
prawie w ogóle, nie licząc ostatniego wyjątku.
– Ostatniego wyjątku? Wiozłeś może dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę? Musiałem ruszyć
śladem swoich rodziców, którzy z jakiejś przyczyny postanowili jechać do Megiddo. (126)
– Jadę, bo takie otrzymałem polecenie. To wszystko. (95)
104
Zostałeś pojmany przez „straż” i zamknięty w czymś, co tutejsi nazywają więzieniem.
Trafiłeś do pomieszczenia z malutkim jak pięść oknem i kratami zamiast drzwi. Kwatera jest
większa niż ta tam… w domu. Dostajesz też regularne racje żywnościowe, za które nie musisz
nic robić. Dziękujesz swoim opiekunom za te warunki, chociaż Ci śmieją się tylko i zapewniają,
że jesteś pierwszym ich gościem, który tak uważa.
Po odbyciu kilku rozmów z ludźmi pełniącymi w Megiddo coś w rodzaju kontroli, takiej jak
ma system i administracja pięter i wyjaśnieniu im okoliczności Twojego czynu, nazywanego
przez nich „zabójstwem”, zostajesz poinformowany o swojej przyszłości. Nigdy już nie wrócisz
do siebie, czeka Cię praca i życie tutaj, za które będziesz otrzymywał jedynie dach nad głową
i wyżywienie, ponieważ zostałeś niewolnikiem. To Twoja kara. Racje żywnościowe i kwatera
w zamian za pracę? Jak w domu! I gdzie ta kara? Opuszczasz więzienie, stawiając pierwsze,
niepewne kroki w nieznane. (140)
65
105
Wdajesz się w pogawędkę z nieznajomym, który przedstawia się jakimś dziwnym słowem.
Zabawne! Kiedy Ty podajesz swój numer identyfikacyjny, on także parska śmiechem, mówiąc,
że „Coś takiego nie może być imieniem!”. Zwierzasz mu się ze swojej kłopotliwej misji, na co on
z kolei podaje Ci dokładny opis Twoich rodziców, tłumacząc, że taką właśnie parę jakiś czas
temu zauważył „na mieście”.
– To muszą być oni! – wykrzykujesz radośnie.
– A widzisz? Każdy problem da się rozwiązać przy pomocy kufla, he he! – odpiera ze
znawstwem.
Obaj zanurzacie usta w pianie, chciwie wlewając w gardła piwo.
– Wiesz, gdzie oni są? – pytasz nagle, odstawiając z brzękiem kufel.
– Ano… Wiem! Dopij i idziemy.
Tak też czynisz.
#19 – (139)
Brak – (125)
106
(U#26)
Krążysz po terenie tego „piętra”, jak oswajasz w myśli poznawaną właśnie przestrzeń.
Wolno stojące albo stłoczone obok siebie i częściowo połączone budynki z kamienia wznoszą się
od kilku do kilkunastu metrów, połączone gęstą siecią wydeptanych w piaszczystej ziemi ścieżek.
Gdzieniegdzie takie szlaki tworzą usypane drobne kamienie lub wkopane głęboko płyty, chyba
fragmenty dawnych budowli. Wszechobecny pył, upał i nerwowo krążący wte i wewte ludzie,
którzy przyglądają Ci się z jawnym zainteresowaniem, sprawiają oszałamiające wrażenie.
Próbujesz ogarnąć umysłem to, co widzisz, jakoś przetłumaczyć sobie świat Megiddo na coś
znanego. Najwyraźniej i tutaj panuje jakiś „system”, każdy zajmuje się swoimi zadaniami,
czymś co pozwoli zdobyć jedzenie. Zniszczone, brudne, często gniewne twarze otaczają Cię
66
zewsząd. Nawet ludzie o pierwotnie jasnej karnacji wyglądają tak, jakby codziennie urządzali
sobie ostre seanse naświetlania lampami słonecznymi. Najwyraźniej to skutki stałego
przebywania w „prawdziwym” świetle. Nie wiesz, skąd tu tyle ludzi. Nie jest tak tłoczno, jak na
piętrach, lecz mimo wszystko to, co widzisz, nijak się ma do wizji „wymarłego miasta”,
Megiddo-cmentarza przeszłości. Krążysz tu i tam, coraz bardziej nabierając pewności, że ktoś
podąża Twoim śladem, chociaż nie udaje Ci się dostrzec, kim jest ów „cień”. Błąkasz się, cierpiąc
coraz bardziej na skutek głodu i pragnienia, aż docierasz do miejsca, o którym wspominał
informator w kontekście posiłku – „U Gospelta”. Postanawiasz wstąpić. (108)
107
– Niedawno, wczoraj nawet. Dzieci we mgle, ledwie co sobie radzą. Pamiętam, jak przyszli
tutaj pierwszy raz, nawijali o wolności jak wariaci, szastali pieniędzmi... Bardzo szybko się
nauczyli, że gówno, a nie wolność ma człowiek, jak sakiewka pusta. Przychodzą tutaj często,
zawsze gadają z jakimiś cwaniaczkami, co piją na ich koszt, a opowiadają banialuki. Zostań
tutaj do wieczora, może dziś też zawitają. Tylko jak tak, to piwa ci więcej nie dam, bo schlejesz
się i zaśniesz raz dwa! Masz tu coś na ząb.
Kobieta wręcza Ci dwie kostki, jasnożółtą i różową, tłumacząc, że to ser i szynka, a do tego
kawał jakiejś gąbki w twardej osnowie, chleb. Siadasz na wskazanym Ci miejscu w rogu
głównej sali, przy niewielkiej ławie, z widokiem na wejście. Jesz tutejsze, dziwne acz dosyć
smaczne, racje żywnościowe, zapijając piwem, po skończeniu którego dostajesz inny, gorzkawy
napój, również przyjemnie chłodny, ciemny, w smaku podobny do chleba. Czas płynie powoli
i leniwie, a jego upływ przybliża Cię, być może, ku pomyślnemu rozwiązaniu sprawy. (124)
67
108
„U Gospelta” wyróżnia się spośród innych budynków Megiddo swoją wyjątkową
architekturą, a raczej zlepkiem kilkunastu stylów i budulców. Na masywnych fundamentach
z litego kamienia wznoszą się ściany z różnobarwnych cegieł, bloków skalnych, betonowych brył
i kto wie, czego jeszcze. Całość zbudowana jest na planie wielokąta, widać liczne dobudówki,
sprawiające, że nie sposób określić, która część została wzniesiona jako pierwsza. Wszędzie
wiszą też szyldy, mniej lub bardziej czytelne, w większości drewniane, chociaż nie brakuje też
wielu metalowych. Niektóre wyglądają na naprawdę bardzo stare, niemożliwe do odczytania,
ponieważ zapisano je w nieznanym Ci alfabecie albo za pomocą niepojętych słów. Niemniej
większość głosi to samo: „U Gospelta”. Przy wejściu stoi zmurszały obelisk z wyrytą nań
inskrypcją: „Tutaj od niepamiętnych czasów stoi karczma. Serce Megiddo. Zawsze znajdzie się
jakiś Gospelt, nigdy nie zabraknie piwa.”. Przy słowie „piwo” ktoś dosyć niedawno wyrył,
całkiem starannie, dopisek „szczyny!”. Wchodzisz do środka.
Wewnątrz panuje półmrok, niewiele światła dostaje się przez wąskie okna, dlatego głównym
jego źródłem jest samotna, stara lampa słoneczna. Widok tego swojskiego elementu sprawia, że
mimowolnie się uśmiechasz. Za wielką ladą z wypolerowanego na wysoki połysk drewna stoi
stara, masywna kobieta z bielmem na lewym oku, która zerka ku Tobie ciekawsko. Wszędzie
widzisz ustawione gdzie popadnie masywne ławy z odwróconymi stołkami na blatach. Podłogę
zaściela gęsta warstwa trocin i piachu. Poza Tobą nie ma tu innych gości. Kobieta przywołuje
Cię gestem i kiedy siadasz na wysokim stołku przy szynkwasie, nalewa do blaszanego naczynia
jakiś jasny płyn z długiej rury wystającej chyba prosto z podłoża.
– To na ochłodę, tego u siebie nie macie, biedaczyno! – mówi, kładąc przed Tobą kufel
zwieńczony grubą pianą. – Uciekłeś stamtąd, czy kogoś szukasz? Nie widziałam cię nigdy,
a uwierz, choćby z widzenia – w tym momencie mruga zadziornie martwym okiem – znam tutaj
wszystkich! Czekaj, napij się najpierw.
Kosztujesz puszystej, gorzkiej piany i ukrytego pod nią przyjemnie chłodnego płynu. Chcesz
odpowiedzieć, ale nieznany, wyborny napój pochłania całą Twoją uwagę. Łapczywie opróżniasz
prawie połowę naczynia i dopiero chrząknięcie kobiety sprowadza Cię do rzeczywistości.
– Uważaj, piwo mamy tak dobre, jak mocne! – strofuje Cię z kpiarskim uśmiechem.
– Zresztą zaraz poczujesz. No, to czego szukasz w Megiddo?
68
– Rodziców. (93)
– Powiem, jak skończę to cudowne… piwo, tak? Tak to nazwałaś? (123)
109
Wjeżdżacie na teren właściwego Megiddo, morze ruin, mieszanka stylów i materiałów,
wszystko zawalone, zarosłe niskimi krzewami i rachitycznymi drzewkami. Niemniej istnieje
przecież jasno wytyczona droga usypana z drobnego gruzu, zmierzacie też w stronę skąd
w niebo wznoszą się słupy dymów. Minąwszy wyrwę w ziemno-skalnym nasypie tworzącym
rodzaj „ścian”, które Twój towarzysz nazywa „prowizorycznymi murami”, wjeżdżacie na duży,
zakurzony plac wypełniony skrzyniami. Mężczyzna wskazuje je ruchem głowy, mówiąc:
– Zabieram je i wracam. A ty masz tutaj coś, co miałem ci przekazać na miejscu.
Otrzymujesz niewielkie zawiniątko, w którym znajdujesz cieniutki „Kodex” z wyświetlonym
tekstem i woreczek z kilkunastoma metalowymi krążkami. Opuszczasz pojazd i stajesz w upalne
przedpołudnie pośrodku zupełnie nowej rzeczywistości.
„Kodex” okazuje się zwykłym kawałkiem płaskiego tworzywa z naniesionym nań tekstem.
To informator. Otrzymałeś nieco „monet” o oznaczonych liczbowo wartościach, za które możesz
coś nabyć, to jak przydziały żywności, tylko przykładowo za skromny posiłek „zapłacisz”
krążkiem o wartości „5”. Najlepiej jednak, abyś niczego nie jadł i nie pił, poza wodą. Możesz
pytać ludzi o „Targ” albo miejsce nazwane „U Gospelta”, najprawdopodobniej wydają tam
posiłki. Trzymaj woreczek z monetami zawieszony na szyi, pod ubraniem, uważaj na wszystko,
wracaj jak najszybciej. Zawsze przed południem, w miejscu, gdzie zostałeś wysadzony, zjawia
się transport, musisz się z nim zabrać tak szybko, jak to będzie możliwe. Nawet TERAZ, jeśli
uznasz, że rodzice na pewno nie żyją. To wszystko.
Czytasz parokrotnie informator, składasz go i wsadzasz do woreczka, który zgodnie z radą
zawieszasz na szyi. I co teraz? Chcesz poszukać targu (110), miejsca nazwanego „U Gospelta”
(108), a może najpierw rozejrzeć się po okolicy (106)? Nie ma tutaj systemu, nie ma pomocnych
algorytmów ani „Kodexów”. Możesz robić wszystko, co uważasz za stosowne. I mierzyć się
z konsekwencjami podejmowanych wyborów...
69
110
Nie potrafisz zrozumieć zasad nawigacji w otaczającej Cię przestrzeni, nigdzie nie ma
strzałek wyznaczających kierunek, ani tym bardziej naściennych linii prowadzących do
najważniejszych struktur na danym piętrze. Cóż, nie jest to w końcu piętro, tylko… przestrzeń.
Krążysz przez jakiś czas, nim uświadamiasz sobie, że nie wiesz nawet, jak wygląda targ i być
może minąłeś go już nieświadomie. W końcu zaczepiasz jakiegoś człowieka, który porusza się
wolniej od innych, bardziej snując się, niż gdzieś zmierzając. Jest od Ciebie nieco starszy,
a przynajmniej na takiego wygląda. Chudy, wysoki, z rozbieganymi oczyma i kpiarskim
uśmieszkiem, bez przerwy coś gada. Niemniej chętnie wskazuje Ci drogę na targ, czyli plac
pełen prostych, drewnianych budek, które nazywa straganami.
– Człowieku, wali od ciebie świeżością na kilometr! – oznajmia z drwiącym uśmieszkiem
nieznajomy. – Zwaliłeś się tutaj na stałe?
– Eee... – wyduszasz z siebie niepewną „odpowiedź”.
– Z wami tak zawsze. Ech… Słuchaj, mogę ci pomóc się zorientować, co i jak. Co i kogo…
He he… Przyda ci się przewodnik, a mi coś do żarcia, to jak?
– Brzmi logicznie. (98)
– Poradzę sobie. (115)
111
Pomimo tego, że „lekcja życia” w gruncie rzeczy nie okazała się szkodliwa, postanawiasz
darować sobie dalsze wędrówki w towarzystwie patyczkowatego „nauczyciela”. Mężczyzna
przeprasza Cię za „przesadę”, ale widząc, że zdecydowanie nie chcesz mieć z nim więcej do
czynienia, oświadcza tylko:
– Rób, jak chcesz. I tak masz szczęście, że trafiło na mnie. Przyciągasz uwagę, jesteś słaby,
czuć od ciebie ofiarą. A Megiddo to drapieżnik, rozumiesz? Nic nie rozumiesz, przecież widzę…
Odchodzi bez słowa, kręcąc z niedowierzaniem głową. Zostałeś sam w zaułku. Pospiesznie go
opuszczasz, zastanawiając się nad tym, co powiedział Ci nieznajomy. (117)
70
112
Nie chcesz dać mu ani chwili na przygotowanie obrony. Działasz zupełnie instynktownie,
nigdy nie zaznawszy przemocy, wiesz, czym jest, wiesz, co robić. Z dzikim wrzaskiem skaczesz
na napastnika, gotów zrobić to, co istota ludzka potrafi od zawsze – zabić, aby przetrwać!
#25 – (114)
Brak – (119)
113
– Wiesz, w co wierzę? W coś, co widać. Nie będę latał po mieście za twoimi sprawami bez
gwarancji, że ktoś mi za to zapłaci. Wy tam żyjecie jak zwierzęta, dostajecie żarcie pod nos,
tutaj trzeba na nie zapracować! I zapłacić pieniędzmi.
– Wybacz, ale system też przewiduje wkład społeczny, bez niego...
– Byłem tam! Rozumiesz? Ładnych parę lat życia spędziłem... Nie tłumacz mi, jak działa ta
cholerna, piętrowa klatka z niewolnikami. Mam dosyć, radź sobie sam. Tylko się denerwuję
niepotrzebnie…
Mężczyzna odwraca się do Ciebie plecami i bez słowa odchodzi. Zwracasz powszechną
uwagę, postanawiasz zatem opuścić targ i ruszyć gdzieś dalej. Przed siebie. (117)
114
(U#27)
Obalasz go, wyszarpujesz z woreczka na szyi nóż, ostrze wyskakuje z rękojeści tuż przed
tym, jak zatapiasz je w szyi swojej ofiary. Świeca gaśnie. Raz za razem, w ciemności, dźgasz tak
długo, aż cichnie krzyk, ustaje bulgot, a jedynym dźwiękiem, jaki słyszysz, jest rytmiczny odgłos
wbijania metalu w ciało, wyszarpywania go, ohydne plaśnięcie, gdy ponownie zadajesz cios…
71
Sam nie wiesz, kiedy i jak opuszczasz pełne śmierci podziemia. Pierwszym świadomym
wspomnieniem po zapadnięciu ciemności jest dopiero czyjś krzyk. Stoisz pośrodku gruzowiska,
w pełnym słońcu, grupka dzieci wskazuje na Ciebie, wrzeszczy, piszczy. Ręce aż po łokcie masz
zbryzgane krwią, próbujesz wytrzeć je w szatę, ale i ona cała jest uwalana juchą. I błotem.
Słońce praży niemiłosiernie, tak bardzo chce Ci się pić, o niczym innym nie myślisz, chcesz po
prostu się napić. Dzieci odbiegają, ruszasz ich śladem. Zbliżasz się do wałów wokół Megiddo,
gdy dostrzegasz nadbiegających ludzi, którzy coś krzyczą.
– Pić! – wołasz, uśmiechając się przyjaźnie, gdy jeden z nich jest już przy Tobie.
Uderza Cię pięścią w twarz, inni idą w jego ślady. (104)
115
– Gówno zrobisz, a nie poradzisz! Debil – napada na Ciebie mężczyzna. – Miałem ochotę na
trochę pomocy bliźniemu, ale jak nie, to nie. Ślepe kocię z ciebie, nic nie wiesz, nic nie rozumiesz.
Nawet tego targu nie rozumiesz, chociaż chciałeś tu przyjść. Kukło z wieży!
Nieznajomy pluje Ci pod nogi i pogwizdując, odchodzi. Jego wybuch złości przyciągnął
uwagę paru ludzi, którzy teraz przyglądają Ci się uważnie. Nie podoba Ci się ich wzrok,
odchodzisz z targu, wybierając drogę na chybił trafił. (106)
116
– „Być może” – przedrzeźnia Cię rozmówca. – Pan tajemniczy, ja nie mogę. Dobra, pokazać
ci tutaj parę miejsc? Rzucisz trochę monet, żebym potem mógł się najeść po tym łażeniu z dużym
dzieckiem za rączkę, bez urazy, i będziemy kwita.
– Daj mi chwilę…
– Nie. Ja nie z tych, co całe życie na was w polu albo w rzeźni robi. Zgadzasz się albo nie.
Nie sram wolnym czasem wbrew pozorom.
72
– W porządku, prowadź. To twój świat, twoje warunki. (135)
– Nie jestem dzieckiem, sam sobie poradzę. Zajmie to po prostu więcej czasu. Żegnaj. (115)
117
Dziwny człowiek, dziwne spotkanie! Zresztą, nic tutaj nie jest normalne, tylko jakieś takie…
nieprawdziwe? Myśląc o rzeczywistości, przed oczyma masz życie na piętrach, ustalony porządek
dnia, system, „Kodexy”, użyteczność… Cały świat! Tymczasem i tutaj jest cały świat, równie
prawdziwy dla swoich mieszkańców, jak Twój dla Ciebie. Zastanawiasz się, co dalej robić.
Postarać się poznać jakoś okolicę (106), czy poszukać jakiegoś spokojnego miejsca do zebrania
myśli, na przykład zlokalizować ten punkt z żywnością, o którym wspomniał informator
– „U Gospelta” (108).
118
Handlarze, którzy przybyli o świcie, aby rozłożyć swoje kramy ze zgrozą natrafili na nagiego
człowieka leżącego w kałuży krwi z rozbitej kamieniem głowy. Ograbiony, otarłszy się o śmierć,
dzięki życzliwości jednego z kupców, który udzielił Ci gościny, po kilku dniach jesteś w stanie na
tyle pewnie stanąć na nogach, aby móc myśleć o powrocie. Pragniesz już tylko tego – wynieść
się z Megiddo tak szybko, jak to tylko możliwe! (128)
119
Wychowany w świecie bez przemocy, nie znasz jej potęgi. I nie potrafisz jej ujarzmić.
Padasz na ziemię po pierwszym ciosie. Pięść mężczyzny roztrzaskała Ci nos, a solidny
kopniak pozbawił tchu. Siada na Tobie i wykręca rękę za plecy, każąc się uspokoić. Pokonany,
73
poniżony, ulegasz. Odrzucona podczas Twojego ataku świeca gaśnie, zaczynacie rozmawiać
w ciemnościach.
To Maksymilian jest Twoim pogromcą, a w jego podziemnej „przechowalni” istotnie
znajdują się resztki Twoich rodziców. Podobno udzielił im gościny i uczył żyć w Megiddo, lecz
oboje po chwili zachwytu wolnością, byli przerażeni światem, który wybrali sobie za nowy dom.
Nie mogąc wrócić tam, skąd przyszli, z dnia na dzień pogrążali się w coraz większej rozpaczy.
Pewnego ranka po prostu znalazł ich martwych. Od dawna marzył o stworzeniu kompozytowej
rzeźby z ludzkich kości, nie miał jednak „surowca”, dlatego postanowił ukryć zwłoki Twoich
bliskich tutaj, gdzie trzyma „zwierzęcy surowiec” na tego typu dzieła. Wszystko to tłumaczy Ci
bardzo cierpliwie, stopniowo zwalniając uścisk. W końcu jesteś zupełnie wolny, prowadzony
przez jego głos, opuszczasz podziemia. Pobity, obolały, nie wiesz, do kogo możesz się zwrócić.
Megiddo to nie Twój świat, jedyne, co możesz zrobić, to zaakceptować wyjaśnienia, jakich
udzielił Ci rzeźbiarz i odejść. Tak też czynisz, niosąc ze sobą ostatnie wspomnienia o rodzicach,
dwóch odciętych głowach leżących na półce w towarzystwie gmatwaniny kończyn. Ich sen
o wolności zakończył się koszmarem. (128)
120
Spędziłeś całą noc „U Gospelta”, wpierw upijając się do nieprzytomności, potem
wymiotując. Budzisz się przed karczmą, w poszarpanej odzieży pokrytej resztkami zaschniętej
treści żołądka, a także bez woreczka z pieniędzmi u szyi. Ból głowy jest wprost oszałamiający,
podobnie jak palący ucisk we wnętrznościach, a drżące spazmatycznie dłonie zaciskasz na sobie,
aby jakoś je uspokoić. Twoim ciałem raz po raz wstrząsają dreszcze. Wiesz, że stanąłeś na
rozdrożu. Możesz zostać w Megiddo i kontynuować poszukiwania (137), kto wie, jakim kosztem
dla siebie, lub wrócić (128).
74
121
Budzisz się zwinięty wśród worków wypełnionych czymś suchym i szeleszczącym.
Znajdujesz się w karczmie, którą wypełnia gwar ludzkich głosów. Ręce strasznie Ci się trzęsą,
nieprzyjemne uczucie suchości w ustach męczy, a chodzenie w linii prostej, chociaż możliwe,
sprawia Ci wiele trudności. Podchodzisz do szynkwasu, za którym stoi teraz jakiś młody
mężczyzna, wdrapujesz się na stołek i prosisz żałośnie:
– Piwa...
Nagle jakby znikąd wyrasta przed Tobą uśmiechnięta karczmarka, władczym gestem odsyła
młodzika do innych gości, a sama nalewa Ci pełen kufel.
– Klin ważna sprawa! Widzę, że już się tego nauczyłeś.
– To piwo…
– Szczyny! – krzyczy ktoś obok, na co kobieta odkrzykuje:
– Zamknij mordę albo precz!
– Dobra, dobra… Smaczne… – odpowiada nieznajomy.
– To piwo… – znów zaczynasz, lecz tym razem nikt Ci nie przerywa –… co to właściwie
jest?
– Alkohol. Znasz takie słówko?
– Ale to trucizna! – odpierasz przerażony.
– Święta racja! – wtóruje Ci ktoś, zanosząc się gromkim śmiechem.
– Tego was uczą. Może i słusznie – odpiera kobieta. – Masz, zabrałam, żeby cię nie okradli
– mówi, podając Ci woreczek z monetami, który miałeś na szyi. – Nic nie zabrałam, za to co
wypiłeś. Naprawdę stawiam wszystkim, co do nas pierwszy raz przychodzą z tego waszego raju.
Idź tam, do tej małej ławy pod oknem, weź kufel i masz tu jeszcze ser.
Dostajesz niewielką bryłkę czegoś jasnożółtego i gąbczastego. Idziesz posłusznie na
wskazane miejsce, sącząc powoli piwo i jedząc ser. Po chwili dosiada się do Ciebie jakiś stary
mężczyzna z własnym kuflem, którym stuka Twój, wołając:
– Zdrowie!
– Zdrowie… – odpierasz z westchnięciem. (105)
– Daj mi spokój... – jęczysz. (122)
75
122
– O ty… ciulu niemyty! Cham! – nieznajomy pluje na stół i odchodzi.
Zostajesz sam, cierpiętniczo popijając piwo i skubiąc ser. Powoli dochodzisz do siebie,
w ciągu paru najbliższych godzin wypijając jeszcze kufel jakiegoś cierpkiego, korzennego
napoju, który przynosi Ci karczmarka, zapewniając, że „To pomoże!”. Zjadasz też jeszcze trzy
kawałki sera i coś nazwanego „szynką”, tym razem płacąc parę monet. Ściemnia się, gdy
wychodzisz przed karczmę zaczerpnąć świeżego powietrza i ulżyć pęcherzowi. Po powrocie
siadasz na „swoim” miejscu, zastanawiając się co dalej począć? (124)
123
– Ile wy tam tracicie… Tak, piwo, mój drogi. Pij na zdrowie! Jak nie masz w planach tutaj
zostać na stałe, to pewnie ostatni raz w życiu będziesz miał okazję się napić. Ja zawsze stawiam
takim świeżakom-nieborakom jak ty!
Ponownie skupiasz swoją uwagę na kuflu, którego dno dosyć szybko masz okazję zobaczyć.
– Dolewka? – pyta z troską kobieta.
– Daj! – odpowiadasz głośniej, niż zamierzałeś.
Kiedy naczynie z brzękiem zostaje postawione koło Twojej dłoni chwytasz ucho i ulewając
nieco piany, bierzesz parę łyków.
– Cudowne! – oznajmiasz.
– Żeby tak wszyscy je chwalili, jak wy, świeżaki… No pij, pij!
Pijesz, prawie znów do dna. Nagle czujesz, że musisz natychmiast ulżyć pęcherzowi.
Rozglądasz się bezradnie wokół, na co karczmarka, najwyraźniej nawykła do takich
sytuacji, nakazuje:
– Wyjdź i odlej się na ścianę. Dużo masz ich do wyboru, ha ha!
Wstajesz ze stołka, a przynajmniej usiłujesz tego dokonać, zamiast tego lecąc wprost na
ziemię. Cały w piachu i trocinach, nie wiedząc, co się dzieje, próbujesz się podnieść.
Bezskutecznie. Na czworakach opuszczasz karczmę i wspinając się po ścianie jak po drabinie,
jakoś uzyskujesz postawę z grubsza pionową. Podciągasz tunikę, opierasz czoło o mur, dajesz
76
upust strumieniowi moczu, który odbija się od ściany, rosząc Ci tysiącami kropel golenie i buty.
Chcesz wrócić do środka i jest to ostatnią rzeczą, jaką pamiętasz. (121)
124
Wieczorem karczma jest pełna ludzi, a na ławach pojawiają się dziwne źródła światła,
podłużne, płonące na końcu kolumienki żółtawej barwy osadzone na podwyższeniach.
Uderzają w Ciebie nieznane dźwięki i zapachy, ludzkie kłótnie, wrzaski, smród potu zmieszany
z wszechobecnym, piwnym aromatem. Nikt nie zwraca na Ciebie uwagi, nie licząc przelotnych
spojrzeń. Wciśnięty w swój kąt, zastanawiasz się, co począć.
#24 – (99)
#26 – (100)
#24 i #26 – (130)
Brak – (120)
125
Pomocny kompan prowadzi Cię do małego domku, który jest w prawdziwie opłakanym
stanie. To rudera, która sprawia wrażenie niezamieszkałej. Mężczyzna twierdzi jednak uparcie,
że to właśnie jest miejsce, którego szukasz. Nie mając żadnego innego tropu, nie pozostaje Ci nic
innego, jak podziękować za pomoc i ruszyć ku drzwiom. (A)
A
Uchylasz ostrożnie niedomykające się, chybotliwe drzwi, oznajmiając głośnym powitaniem
swoje przybycie. Gospodarze tego ponurego miejsca natychmiast wychodzą Ci na spotkanie.
77
Twoi rodzice, wychudzeni, ubrani w niezbyt czyste stroje, witają Cię w nader osobliwy sposób,
głośno śmiejąc się i obejmując, zamiast zwyczajowo uściskać ramiona i spojrzeć w oczy. Potem
zaczynacie rozmawiać, a raczej Ty słuchasz ich opowieści o „potrzebie wolności”.
Od wielu lat nosili się z zamiarem opuszczenia „świata wieży”, jak określają wasz dom. Już
Twoje narodziny, sprowadzenie na świat „pustego naczynia” były rodzajem buntu i wyrazem
indywidualizmu. Szkoda tylko, że poniekąd Twoim kosztem. Byłeś ich nadzieją na zmiany,
zalążkiem „nowego, świadomego pokolenia”, jednak żyjąc „jak wszyscy” nie spełniłeś tych
oczekiwań, stąd też postanowili nie informować Cię o planowanej podróży do Megiddo. Liczyli,
że nie uda Ci się ich odszukać, lecz skoro tutaj jesteś, to być może „nie wszystko jeszcze jest
stracone”. W Megiddo stosunki cielesne okazały się dosyć intratnym „towarem”, stąd oboje
rodzice uznali, że ta forma zarobku będzie dobra na początek. Oferta matki cieszyła się jednak
zdecydowanie większym powodzeniem, stąd decyzja ojca o pomocy miejscowym kupcom
w prowadzeniu obliczeń zysków i strat. Ponadto poznali pewnego „przyjaciela”, który regularnie
przyprowadza matce klientów w zamian za część wynagrodzenia, wymusza też na nich, aby
zawsze płacili. Od tamtej pory matka nie może sama przyjmować chętnych, to bardzo gniewa
„przyjaciela”. Oboje uczą się pilnie „prawdziwego życia” i chociaż nie jest to ani łatwe, ani,
zazwyczaj, przyjemne, to przynajmniej „prawdziwe”. Słowa „prawda” i „wolność” nader często
padają z ust Twych rodziców, przywołując szerokie uśmiechy na ich wychudłych twarzach.
Oboje proszą Cię, abyś został tu razem z nimi (136), chociaż spodziewają się, że chciałbyś
wrócić (128), ponieważ „nie widzisz prawdziwego oblicza świata”.
– To brudny, pełen niesprawiedliwości świat – oznajmia nagle ojciec, zataczając ręką
szeroki gest obejmujący wszystko wokół. – Widzimy to. Tylko zrozum, to wszystko… Jest
nasze! Naprawdę! Rozumiesz? Pewnie nie…
– Pomożemy ci zrozumieć, tylko zostań. Proszę... – dodaje błagalnie matka.
Spoglądasz na nich, zastanawiasz się długo nad propozycją, która – wiesz to
– w pewien sposób zakończyłaby „naturalny” tok Twojego życia, przerwała jego „fabułę”.
I podejmujesz decyzję.
78
126
(U#23)
– Tak, odstawiłem ich do Megiddo, ale nie wiem, co się z nimi dalej stało. Wiesz, ja tylko
wożę surowce, czasem ludzi, nic ponadto. Tam jest inne życie, bardziej… Dzikie.
– Rozumiem.
– Wątpię. Mam jednak nadzieję, że ich szybko znajdziesz. Megiddo to miejsce…
niebezpieczne. Rozumiesz to słowo?
– Tak, znam jego znaczenie.
– Obyś nie musiał z teorii przejść do praktyki.
Mężczyzna dodaje Ci też otuchy, lecz jego słowa zasiały w Tobie niepokój. Cały ten wielki,
nieznany, niebezpieczny świat pod otwartym niebem, a w nim Ty – zdany na własne siły. (109)
127
(U#21)
Mężczyzna uśmiecha się przyjaźnie i zaczyna tłumaczyć pewne nieznane Ci elementy
otoczenia. Zachęca do rozglądania się, póki masz jeszcze ku temu możliwość, wkrótce dotrzecie
do Megiddo, gdzie widoczność będzie ograniczona przez budynki. Poza tym to jedyna taka
okazja w życiu, podczas powrotu będziesz miał przed oczyma tylko pustkowia i kolosalną
strukturę… miejsca. Domu. Dziwnie jest nie używać słowa „świat”, lecz właśnie nabrało ono na
zawsze zupełnie innego kontekstu. (109)
128
Megiddo nie jest miejscem, w którym chcesz przebywać dłużej niż to absolutnie konieczne.
Los rodziców nie jest Twoim, oni przybyli tu w wyniku świadomej decyzji, Ty zostałeś wysłany
ich śladem. Te tropy przodków biegną jednak w kierunku, który jest Ci obcy, tak jak wszystko
tutaj, jak całe Megiddo. Pragniesz już wrócić, stawiasz się u urzędnika, kierowcy cudownego
79
pojazdu, bramy do domu. Wąska to brama! Okazuje się, że powrót nie jest jedynie formalnością!
Człowiek, który z uśmiechem na ustach Cię tu przywiózł, teraz, z wypranym z emocji wyrazem
twarzy, zastanawia się, czy naprawdę jesteś godzien, aby ponownie zasiedlić jedno z pięter
„prawdziwego świata”.
#20 – B
Brak – A
A
Mężczyzna informuje Cię, że tylko i wyłącznie od jego woli zależy Twój dalszy los. Zdanie
na Twój temat wyrobił sobie już podczas wspólnej jazdy do Megiddo.
#21 – C
#22 – D
#23 – E
Brak – F
B
Ponieważ udowodniłeś swój brak użyteczności, a wręcz szkodliwość społeczną, Twój wyjazd
do Megiddo administratorzy piętra uznali za prawdziwy dar od losu. Zamiast tracić czas i środki
na próby dostosowania Cię i ponownego uczynienia użytecznym, uznali że bardziej efektywne
rozwiązanie, to usunąć źródło problemu – Ciebie. Zostaniesz w Megiddo. (140)
80
C
Zachwyt, jaki nierozważnie okazałeś krajobrazowi, był wysoce nie na miejscu. Świat
zewnętrzny powinien raczej wywołać u Ciebie odrazę, względnie strach, lecz w żadnym
wypadku pozytywną reakcję. Z takim nastawieniem możesz być źródłem niepokojów
społecznych, jeszcze tego brakowało, żeby ludzie chcieli wychodzić „na zewnątrz”!
#19 – G
Brak – F
D
Nie próbowałeś nawet ukrywać, jak wielkie wrażenie zrobił na Tobie świat
zewnętrzny. Uznałeś to doświadczenie za inspirujące! Inspirujące do czego? Dzielenia się nim?
Tworzenia rzeźb gloryfikujących „świat zewnętrzny”? Mógłbyś być chociaż minimalnie mniej
entuzjastyczny, to jeszcze dałoby jakieś szanse na powrót. Tymczasem Twój rozmówca
kategorycznie odmawia Ci prawa do ponownego zajęcia miejsca w uporządkowanym świecie
wewnątrz wieży. Od dziś Twoim nowym, przymusowym, domem jest Megiddo. (140)
E
Przyjechałeś tutaj, aby ustalić los rodziców, to było Twoje zadanie i cel. Dziwne, że w ogóle
zapragnąłeś je wykonać, zamiast zaraz po opuszczeniu pojazdu wrócić do środka i błagać
o zabranie z powrotem. Przecież na pierwszy rzut oka widać, że Megiddo to nie miejsce do życia
dla prawdziwych ludzi, więc już sam fakt dobrowolnej obecności Twoich rodziców tutaj oznacza,
że „nie są naprawdę żywi”. Po co więc próbować dowiedzieć się czegoś ponad to? To jednak nie
jest już ważne, skoro chcesz wracać, to zadanie wykonałeś. Coś tam pewnie ustaliłeś – Twojego
rozmówcy w ogóle nie interesuje, co – czas najwyższy ruszyć do domu (173). Trzeba jednak
wiedzieć, wtrąca mimochodem, ponieważ jest do tego zobowiązany, każdemu przysługuje
81
dziwaczne prawo do zostania w Megiddo na zawsze (140). Nie biorąc pod uwagę możliwości, że
taką właśnie decyzję podejmiesz, gestem zaprasza Cię do kabiny pojazdu.
F
W ogóle dziwny z Ciebie człowiek, dlaczego w pierwszej minucie po opuszczeniu pojazdu nie
zapragnąłeś od razu wracać? Dlaczego zostałeś? Przez ciekawość? Zapewne! Takie jest zdanie
Twojego rozmówcy i sędzi zarazem.
Niemniej, jako artysta, jesteś predysponowany do tego rodzaju emocji. Każdy ma prawo do
błędów, ludzka ułomność jest nawet uwzględniona w algorytmach systemu jako czynnik losowy.
Ten nieprawomyślny wybryk ujdzie Ci zatem płazem, wystarczającą przestrogą powinien być
czas, który spędziłeś w Megiddo. Na pewno po powrocie docenisz, w jak cudownych warunkach
żyje się na piętrach. W domu. (173)
G
Niemniej tym, co przeważyło na Twoją niekorzyść, był fakt, że jako człowiek, który przestał
być artystą, w ogóle nie powinieneś interesować się sprawą estetyki. Miałeś jasno określone
zadanie, które powinno absorbować całą Twoją uwagę. Tymczasem zachwyciłeś się krajobrazem
niczym artysta, zupełnie jakbyś nie pogodził się z wyrokiem systemu. Masz buntowniczą
naturę, w dodatku skażoną pobytem w Megiddo. Nie możesz wrócić, stanowiłbyś ideologiczne
zagrożenie dla społeczeństwa. (140)
129
– Starzy cię zostawili? U! Trochę późno na to, ale z drugiej strony pewnie tam u was nie ma
śmietników, żeby mieć gdzie niechcianego bachora ciepnąć. Dobra, dobra, nie krzyw mordy,
82
żartuję. Jak niedawno tutaj przyjechali to pewnie też tacy świeży, jak ty. Musieli się rzucić
komuś w oczy na pewno. Mogę popytać chłopaczków, co się kręcą po mieście. Powiedz, jak
wyglądają i rzuć trochę monet, żebym miał na zachętę dla nich. I dla siebie.
– Teraz?
– Taaak. Słuchaj, nie znasz mnie, ani ja ciebie. Rozumiem. Tylko pomyśl, dasz mi parę
monet, ulotnię się, trudno, nie stracisz wiele. I tak, z tego co wiem, dużo wam dają na pierwszy
pobyt. No, ale jak dasz trochę, ja załatwię sprawę, to będę chciał więcej. Ty dostaniesz
rodziców, ja dobrą kasę. Dobry układ!
– W teorii.
– No to przejdźmy do praktyki!
– Dobrze. Ile chcesz? (133)
– W swoim czasie. (138)
130
Twoim jedynym punktem zaczepienia jest nieznajomy z targu, który kazał Ci wrócić
wieczorem. Tak też postanawiasz uczynić, zostawiasz za sobą jasną, gwarną przestrzeń
karczmy, wchodząc w ciszę ciemnej nocy w prawie zupełnie nieoświetlonym mieście. Nie bez
trudu znajdujesz targ, który - gdy tam w końcu docierasz - niemal cały tonie w gęstym mroku.
Krążysz na granicy światła bijącego od niewielkiego paleniska na podwyższeniu, rozpalonego
jakiś czas temu i najwyraźniej pozostawionego własnemu losowi. Pomimo Twoich nawoływań,
nikt się nie pokazuje. Chcesz wracać do karczmy, lecz z ciemności dochodzi Cię czyjś szept:
– Tutaj… Zatrzymaj się.
Nieruchomiejesz, nasłuchując uważnie.
– Właśnie tak. Nieruchomo…
Głośny świst przecina ciszę nocy, z ciemności wylatuje rozpędzony pocisk, który trafia
wprost w Twoją głowę. Padasz bezwładnie na ziemię, oszołomiony potwornym bólem, który
niemal natychmiast odbiera Ci świadomość. (118)
83
131
Opuszczasz podziemia w ślad za - jak się okazuje - gospodarzem tego miejsca. Już na
powierzchni rzeźbiarz Maksymilian prosi Cię o spokój i gorączkowo szuka czegoś po domu.
W końcu wręcza Ci jakąś drewnianą tabliczkę pokrytą koślawymi literami. To krótka
wiadomość od Twoich rodziców, podpisana ich kodem weryfikacyjnym, z jakiego korzysta się
tylko i wyłącznie podczas korespondencji z członkami rodziny za pośrednictwem „Kodexów”.
Nikt obcy by go nie znał. To ledwie parę na wpół czytelnych, pożegnalnych zdań, które zostawili
swojemu gospodarzowi na wypadek, gdybyś tutaj trafił. Proszą Cię o wybaczenie i nakazują
przenigdy nie szukać wolności, bo ta, jak wszystko poza wieżą, nie istnieje. „Tylko nasza fikcja
jest prawdą”. To ich ostatnie słowa. Mężczyzna tłumaczy Ci, że przyjął Twoich rodziców, gdy
pojawili się w Megiddo. Trafili na siebie przypadkiem, a gdy tylko dowiedzieli się, że jest
rzeźbiarzem, koniecznie chcieli żyć pod jego dachem. Jednak zachwyt szybko ustąpił miejsca
grozie, a prawdziwy świat wolności poza wieżą, którego tak pożądali, okazał się brutalny
i niesprawiedliwy. Maksymilian znalazł ich pewnego ranka martwych, uznał jednak, że zamiast
pogrzebu „unieśmiertelni ich sztuką”, tworząc z kości skomplikowaną, kompozytową rzeźbę,
„Krzyk do Wolności”, tak ma się nazywać. Podniecony, opisuje Ci jej cudowność, kiedy tylko
„obrobi materiał” i przystąpi do pracy. Przerywasz jego natchniony wywód gwałtownymi
torsjami. Odchodzisz przekonany o własnej niemocy. Ten obcy, złowrogi świat pochłonął Twoich
bliskich, jedyne czego chcesz, to jak najszybciej wrócić do domu. Ciasnej klatki pełnej
niewidzialnych reguł, w której nie ma miejsca na podziemne składy pociętych jak drewno ludzi.
(128)
132
Mężczyzna dobywa niewielki, podłużny kawałek drewna z metalowym zdobieniem. Naciska
coś, co powoduje metaliczne kliknięcie i wyskoczenie długiego, wąskiego ostrza. Trzymając
w dłoni nóż, uśmiecha się triumfalnie. Znów coś naciska i opierając ostrze o ścianę, wprowadza
je z powrotem do rękojeści.
84
– Straszny, co? – pyta z rozbawieniem. – Widzisz, jak łatwo cię podszedłem, zaciągnąłem do
zaułka? To jest moja lekcja, zawsze bądź gotowy! Zawsze! Mam na zbyciu parę takich cudów,
przyda ci się, uwierz mi! Wybacz scenerię, ale z czymś takim lepiej nie rzucać się w oczy. Na
targu nie kupisz takiego noża! Mały, poręczny, dyskretny. Sprzedam ci go za dobrą cenę!
Dopiero po chwili pojmujesz wszystko, co powiedział Ci mężczyzna. Najwyraźniej naprawdę
nie chce zrobić Ci krzywdy. Ochłonąwszy jeszcze trochę, udzielasz odpowiedzi.
– Wiesz, co? Masz rację. To miejsce… Miejsce, gdzie człowiek człowieka może… Nożem…
Tak, zdecydowanie przyda mi się coś takiego! (A)
– I tak nie potrafiłbym go użyć. Skrzywdzić czymś takim innego człowieka… Nawet
pomyśleć o takim czynie… Chore! Chore miejsce! (B)
A
(U#25)
Płacisz za nóż, który chowasz nieco drżącymi rękoma do sakiewki pod ubraniem. Twoja
szata nie posiada kieszeni, a tutaj najwyraźniej ludzie stale noszą ze sobą jakieś rzeczy. W ogóle
życie w Megiddo musi być tak różne od tego, które znasz, że właściwie ciężko Ci myśleć o nim
jak o „prawdziwym życiu”. To coś jak sen, jak treść starych tekstów z „Kodexów” z dostępem do
bazy archiwalnej. Jednocześnie jest to życie zupełnie prawdziwe, które może zostać nagle
przerwane, chociażby z użyciem noża takiego jak ten, który właśnie kupiłeś. (111)
B
Mężczyzna uśmiecha się nieprzyjemnie, drwiąco, ale nie próbuje Cię namawiać. Mierzycie się
spojrzeniami. Dwaj ludzie przekonani, że to właśnie ich życie, ich świat jest tym „prawdziwym”,
a nie groteskową parodią, w której egzystuje nieświadomy niczego „ten drugi”, obcy. Niemniej,
w Megiddo to Ty jesteś ten obcy. I, na skutek świadomego wyboru, bezbronny. (111)
85
133
(U#24)
Sięgasz do woreczka u szyi, ale nieznajomy powstrzymuje Cię szybkim gestem.
– Dobra, sprawdzałem cię tylko. Zapłacisz, jak czegoś się dowiem. I dobra rada, kolego, nie
bądź taki szybki do płacenia za coś z góry ani nie wyciągaj tej swojej pękatej sakiewki, jak
ludzie patrzą. Aż stąd, gdzie stoję, słyszę jak brzęczy. Weź sobie trochę drobnych, tak żebyś miał
monety o wartości, powiedzmy, pięćdziesiąt, i trzymaj je gdzieś pod ręką, a resztę pilnuj.
Dziecko, no, duże dziecko… Przyjdź tutaj na targ, jak już będzie po zachodzie słońca. Poznasz,
nie? Różnica taka, że się ciemno robi, jakbyś lampę gasił, he he… A teraz idź gdzieś, najlepiej do
Gospelta, posiedź, nie rzucaj się ludziom w oczy, bo cię oszyją zaraz.
Kiwasz głową ze zrozumieniem, nie rozumiejąc za bardzo, ale dziękujesz za szczerość i chęć
pomocy. Opuszczasz targ i ruszasz przed siebie. (117)
134
– Oj dawno, wtedy co mówiłeś. Byli tu może ze trzy razy, z początku. Potem znaleźli sobie
jakiś kąt, pamiętam, jak ktoś mi to opowiadał w ramach plotki o dwójce nowych nabytków
Maksa.
Kobieta milknie, zerkając ku Tobie, lecz najwidoczniej nie widząc reakcji, której się
spodziewała, wzdycha z politowaniem i kontynuuje:
– Słuchaj… Mamy tu takiego jednego szalonego artystę, rzeźbiarza, nazywa się
Maksymilian. Taki ma identyfikator, mówiąc po waszemu. Mieszka poza murami, w gruzach,
tam sobie sklecił jakiś domek, czy tam pracownię. Dla niego to to samo. Trochę wariat, jak dla
mnie. Podobno twoi rodzice u niego zamieszkali, służą mu jako inspiracja i… nie tylko.
– Jak tam trafić?
– Dosyć łatwo, porobił sobie takie rzeźby-drogowskazy, żeby móc po pijaku trafić. No,
mniejsza z tym. Wyjdziesz z miasta w miejscu, gdzie przyjeżdża transport od was, potem...
Kobieta kilkukrotnie tłumaczy Ci trasę pośród ruin, aż ma pewność, że „coś tam
zapamiętałeś”. Dopijasz piwo, dostajesz na drogę żółtą bryłkę „sera”, tutejszej racji
86
żywnościowej, i ruszasz. Martwi Cię coś, co usłyszałeś na koniec od karczmarki. Podobno od
dawna nikt już nie widział Twoich rodziców w Megiddo, a „Szalony Maks” nagle przestał
kupować więcej żywności. Co to może oznaczać? Przyśpieszasz kroku.
Droga do siedziby rzeźbiarza nie jest skomplikowana. Zwracając uwagę na rzeźby-znaki,
o których opowiedziała Ci karczmarka, docierasz na miejsce naprawdę szybko. (96)
135
Mężczyzna wyprowadza Cię z targu, nakazując, abyś teraz trzymał się blisko niego.
Wkrótce pokonujecie kilka ulic, coraz węższych, aż trafiacie do zakończonego ścianą zaułka.
Twój przewodnik uśmiecha się ze słowami:
– Dobra, czas na pierwszą lekcję życia w Megiddo.
Sięga po coś do kieszeni, a Ty…
...rzucasz się do ucieczki. (94)
…czekasz na rozwój wypadków. (132)
136
(U#28)
Umierasz.
Poniekąd.
Świadomie rezygnujesz z całego swojego dotychczasowego życia, dajesz szansę rodzicom,
aby nauczyli Cię spoglądać na świat ich oczyma. W pewnym sensie jest to spełnienie Twojego
„przeznaczenia”, po ponad trzech dekadach życia w końcu stajesz się takim dzieckiem, którego
pragnęli. Pustym naczyniem, które mogą do woli napełnić swoimi ideałami. Tak, jak wcześniej
wypełniały Cię po brzegi reguły społeczeństwa, w jakim funkcjonowałeś. Staniesz się zupełnie
wolnym człowiekiem, który może samodzielnie kształtować swój los i myśli!
87
Jak kształtować swój los, jak i o czym myśleć? To sprawy zupełnie Ci obce, ale rodzice
obiecują, że wszystko pojmiesz.
– Spokojnie, wszystko będzie dobrze – zapewnia ojciec. – To będzie trochę tak, jak
przyjmowanie instrukcji od systemu.
– Tylko, że twoim „Kodexem” będziemy my – wtrąca się matka.
To zrozumiały przykład. Uśmiechasz się szeroko i entuzjastycznie. Tak, jak trzeba. (140)
137
Wstajesz i zaczynasz iść, tak po prostu. Przed siebie. To jedyne, co możesz zrobić. Nie masz
zamiaru zrezygnować z poszukiwań, chcesz wiedzieć, dlaczego Twoi rodzice zdecydowali się na
życie w TAKIM miejscu. Dlaczego?! Padasz na ziemię po przejściu kilku kroków.
Budzisz się po paru godzinach, w karczmie. Właścicielka przybytku, który walnie przyczynił
się do Twego upadku, teraz pomaga Ci się z niego wydźwignąć. Dostajesz coś do jedzenia
i picia, a także wiadro z wodą, abyś mógł zmyć z siebie brud, chociaż i tak musisz ponownie
nałożyć na siebie niezbyt czyste, delikatnie mówiąc, ubranie. Posyła też jakiegoś wyrostka
„w miasto”, aby „zasięgnął języka”. Wraca pod wieczór z wieściami dotyczącymi Twoich
rodziców. A przynajmniej ludzi, przybyszy „spoza Megiddo”, którzy pasują do podanego przez
Ciebie opisu. Prowadzi Cię pod, wyglądający na opustoszały, dom. (125A)
138
– Ej! Czas to pieniądz, rozumiesz? Gdzie tam rozumiesz… – mężczyzna macha z rezygnacją
dłonią. – Masz w ogóle jakieś większe pieniądze?
– Jak będę miał za co płacić, będę miał. Coś, czyli nie słowa.
– Ha! Szybko się uczysz, pojętna bestia! Prawie jak człowiek! Dobra, żart. Teraz, uważaj,
nie żartuję. Pokaż, że coś w ogóle masz, wiesz, brzęknij sakiewką z monetami, bo ja nie robię za
88
nic. Jeść się chce. O, widzę, że to zrozumiałeś. Wszędzie tak samo, u was czy tutaj, zawsze
trzeba tyrać za miskę ryżu, jak mówi przysłowie. Czymkolwiek ten „ryżu” jest.
– Dobrze, ale odsuń się. (133)
– Mam te wasze cenne monety. Uwierz mi, tak jak ja mam uwierzyć tobie, że coś za nie dla
mnie zrobisz. (113)
139
Opuszczacie karczmę, a wkrótce potem również obręb murów. Mężczyzna jest pewien,
że Twoi rodzice zatrzymali się na stałe u nieco szalonego rzeźbiarza, który nazywa się
Maksymilian. Przygarnął ich, widząc błąkających się bez celu po Megiddo, zachwyconych jak
dzieci wszystkim, co widzieli. Przez jakiś czas cała trójka była widywana tu i ówdzie w jak
najlepszej komitywie, lecz nagle rzeźbiarz ponownie zaczął swoim zwyczajem chadzać samotnie.
Mieszka poza obrębem zamieszkanego Megiddo, wśród gruzów, gdzie własnoręcznie wzniósł
sobie siedlisko. Twój przewodnik ma jakiś zatarg z humorzastym artystą, dlatego nie chce
towarzyszyć Ci do końca, a przynajmniej taki podaje powód. Zawraca, wskazując Ci widoczną
w oddali samotną budowlę, która wyraźnie odcina się od wszechobecnego rumowiska. Oto Twój
cel. Wędrujesz ku niemu samotnie, przez odludny teren cmentarzyska przeszłości. (96)
140
Zostałeś w Megiddo.
Od dnia narodzin byłeś elementem wkomponowanym w większą całość, trybikiem, który
czemuś służy i jest użyteczny. Nic więc dziwnego, że wszechwładny system kontrolujący całą tę
złożoną, ludzką maszynerię prawdziwie dbał o jej części składowe. Pozbawiony tej opieki,
żyjesz w Megiddo, ucząc się na własnych bolesnych błędach, na czym polega prawdziwa
odpowiedzialność za siebie. Pojmujesz, iż Twoja wcześniejsza egzystencja to los, jaki przypada
89
tutaj zwierzętom hodowlanym. Czemuś służą, istnieją „po coś”, dla jakiegoś celu, którego
pojęcie wykracza poza ich zdolności poznawcze. Karmione, zadbane, są użyteczne nawet
po śmierci, nic się nie marnuje. Użyteczność. Wartość, którą tak długo Ci wpajano. Tam,
w „Wieży”.
Wieża, kolos górujący nad Megiddo, ojczyzna wielu jego mieszkańców, chociaż nie
wszystkich. Ludzkość rozpleniła się tu i ówdzie, niczym chwast chciwie porastający pole
wypalone ogniem katastrofy, pozornie przygotowane pod zasiew „czegoś lepszego”. Czego? Dla
chwastów nie ma to znaczenia, przetrzebione, acz nie unicestwione, zawsze wracają.
Przez siedem długich lat żyjesz w Megiddo, z wolna pojmując, na czym właściwie polega
„prawdziwe życie”. Okres ten zdefiniowały wybory, jakie podjąłeś w momencie pojawienia się
tutaj po raz pierwszy, każdym krokiem nieświadomie budując dla siebie rzeczywistość, w której
utknąłeś na dobre. Siedem lat podążania z nurtem dnia codziennego, siedem lat bierności...
Właśnie nastał ich kres!
Niech stracę! Teraz dane Ci jest, chociaż raz, ujrzeć mechanizmy maszyny kontrolującej Twój
los. Oto ledwie chwilka, kilka decyzji, dzieli Cię od ostatecznego zdefiniowania losu własnego,
a także całego otaczającego Cię świata. Rzec Ci: wybierz mądrze? Nie! Wybierz to, co uznasz
za stosowne!
#27 – (199)
#28 – (174)
Brak – (185)
141
Wolą większości jest, aby wspólnymi siłami budować lepsze jutro, nowy wspaniały świat,
gdzie niepotrzebni są żadni stróże porządku. Przecież każdy człowiek sam dla siebie
jest najlepszym strażnikiem prawa, w trosce o dobro i dobrobyt wspólnoty, w skład której
sam wchodzi.
90
Rozpad waszej społeczności jest widowiskowy, brutalny i błyskawiczny. Począwszy od bójki
przy studni zakończonej przypadkową śmiercią jednego z rywali, który upadł potylicą na jej
obramowanie, spirala przemocy obejmuje wszystkich. Wyłaniani wśród krwawej wrzawy liderzy
pociągają za sobą masy ludzkie, które podążają za nimi hen, za horyzont. Na stosunkowo
niewielkim terenie powstaje kilka mniejszych, rywalizujących ze sobą osad. Po kilku pierwszych,
krytycznych latach nawiązuje się pomiędzy nimi sieć wzajemnych powiązań handlowych, a także
rodzaj wzajemnej kontroli za pomocą skomplikowanych i zmiennych sojuszy tak, aby żaden
z sąsiadów nie urósł nadmiernie w siłę. Nad zachowaniem tej delikatnej równowagi czuwa rada
złożona z najbardziej doświadczonych członków każdej ze społeczności. I Ty wchodzisz w jej
skład, a nawet pełnisz czołową funkcję. Doświadczenie wieloletniego życia w wieży przydaje się
przy opracowywaniu planów wydajności, optymalizacji ludzkich zachowań i w ogóle wszystkiego
tego, co musiałby kontrolować system. To ciężka, stresująca praca, która pochłania Cię bez
reszty. Ucząc ludzi jak być użytecznymi, stajesz się ich systemem, tworząc podwaliny pod nową
formę rządów, radę stojącą ponad poszczególnymi społecznościami. Te zaś postanawiają
wspólnymi siłami wznieść dla was gmach godny tak zacnego grona. Zapada zatem decyzja
o rozpoczęciu prac nad tym jednoczącym projektem, Ty zaś bez trudu wskazujesz, jaki powinien
być jego cel. Należy wznieść wieżę.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wieża. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać
inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
91
142
Dla wielu ludzi przeszłość nie ma znaczenia, lecz dla Ciebie to, gdzie i w jaki sposób żyłeś,
jest niezwykle ważne. Los rzucił Cię do Megiddo, teraz to Twój świat, Twoje życie, lecz to, kim
JESTEŚ, zostało zdefiniowane przez ponad trzy dekady spędzone w wieży. Bynajmniej nie
chcesz gloryfikować tego okresu, lecz chętnie opowiadasz o nim dzieciom. To dla nich dosłownie
jedyna okazja, aby poznać prawdę o egzystencji w świecie geograficznie niezbyt oddalonym od
ich własnego, w praktyce zaś równie nieosiągalnym jak przestrzeń kosmiczna. Nie chcesz, aby
widziały w wieży cudowną krainę, gdzie jedzenie dostaje się „za nic”, lecz bierzesz też poprawkę
na ich wiek, nie wdajesz się więc w dywagacje o granicach kontroli nad istotą ludzką. Te
wieczorne opowieści dużo dla Ciebie znaczą i masz nadzieję, że dla Twoich dzieci, po latach,
również okażą się perłami przechowywanymi pieczołowicie w skarbnicy wspomnień. Tymczasem
czas płynie nieubłaganie, wspólne wieczory odchodzą w niepamięć. Ty uginasz się coraz bardziej
pod presją codziennych obowiązków, a co do dzieci, to sprawdza się, niestety, pewne
powiedzenie; małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot!
Jako stary, majętny człowiek, stanowisz ważny punkt na mapie społecznej Megiddo. Twoje,
dzieci, już dorosłe, obciążone też słodkim ciężarem własnych rodzin, również nie uchodzą uwagi
ogółu. Dlatego właśnie tak wielu interesuje się sprawą, w którą został uwikłany Twój syn. Od
dłuższego czasu był widywany w towarzystwie grupy radykałów, swoich towarzyszy od lat
dziecięcych, pragnących zupełnego i natychmiastowego zerwania Megiddo z wieżą. Ta bowiem,
w ich mniemaniu, hamuje rozwój miasta za pomocą rabunkowego „handlu” żywnością, który
bardziej niż transakcję przypomina haracz. Niezadowolenie społeczne już od dawna dawało się
we znaki w Megiddo, lecz ostatnie miesiące przyniosły prawdziwą radykalizację postaw. W tym
to właśnie klimacie politycznym Twój syn… zdradził przyjaciół. Przekazał władzom kluczowe
informacje o działalności druhów, a także wskazał miejsca ich sekretnych spotkań. Podobno byli
już o krok od zrealizowania jakiegoś knutego od lat planu, który mógłby rzeczywiście raz na
zawsze odciąć Megiddo od wieży. Spiskowcy zostają straceni, a wywołane tym faktem zamieszki
szybko i krwawo stłumione. Życie toczy się dalej swoim stałym, utartym rytmem. Syn opowiada
Ci, że niełatwą decyzję o przedłożeniu, w jego mniemaniu, dobra publicznego nad życiem ludzi,
których znał i cenił od dziecka, podjął pod wpływem… Twoich opowieści o wieży. Fakt jej
istnienia, realnego oddziaływania na rzeczywistość, tak bardzo zakorzenił się w jego umyśle, że
92
po prostu nie mógł dopuścić choćby cienia możliwości, że to mogłoby ulec zmianie. Nie oceniasz
jego decyzji, podjął ją w pełni świadomie i miał do tego prawo. Wieża i Megiddo będą nadal
trwać w swojej niełatwej relacji i nieprędko coś to zmieni. Dzięki Tobie.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Czym skorupka za młodu nasiąknie... Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
143
Dla większości poważnych rzemieślników Ty, człowiek z ulicy, nikomu nieznany, nie jesteś
dobrym materiałem na pomocnika nawet w najbardziej podstawowym zakresie. Trafiasz jednak
na schorowanego starca, któremu jest już wszystko jedno. Zaawansowana choroba stawów i tak
prawie pozbawiła go siły w dłoniach, a nie stać go na „prawdziwego” pomocnika, bierze więc
Ciebie. Chociaż wielu rzeczy musisz się nauczyć, nadrabiasz umiejętnościami rzeźbiarskimi. I tak
ktoś, zamawiając prosty stołek, otrzymuje wprawdzie mebel może nie najlepszej jakości, ale za
to ozdobiony jak dzieło sztuki. Szybko zyskujesz popularność, a stary stolarz uczciwie dzieli się
z Tobą zyskami, zatrudnia nawet zręcznego czeladnika, żeby zajmował się wytwarzaniem
porządnych mebli. Ty masz zajmować się wyłącznie ich ozdabianiem. Z roku na rok stajesz się
coraz zamożniejszy, a brak równie uzdolnionej konkurencji pozwala wam dyktować wysokie
ceny. Możesz teraz poważnie pomyśleć o swojej przyszłości! Prawdopodobnie nic nie stoi na
przeszkodzie żebyś założył rodzinę ((221), #11 – ścieżka niedostępna), chociaż równie dobrze
możesz poświęcić się sztuce, znów być prawdziwym rzeźbiarzem (207). To jednak oznaczałoby
93
utratę, przynajmniej czasowo, świetnych zarobków. Jeśli podoba Ci się Twoje obecne życie, po
prostu niczego w nim nie zmieniaj (204)!
144
Po raz pierwszy w życiu jesteś artystą, który może tworzyć na własnych warunkach.
Zdobyłeś środki wystarczające na godne życie, możesz teraz w pełni poświęcić się sztuce!
A przynajmniej w takim zakresie, który nie drażniłby nazbyt teścia. Razem tworzycie zgrany,
biznesowy duet, uzupełniając się swoimi umiejętnościami, lecz co pewien czas dochodzi do
pewnych napięć, szczególnie z racji tego, że żona zawsze bierze stronę swojego ojca. Dlatego
musisz bardzo poważnie zastanowić się, czy naprawdę pragniesz poświęcić się prawdziwej sztuce
(220), czy też nadal sumiennie pracować na sukces rodziny, okazyjnie „bawiąc się” w artystę
(181). Rodzina nie jest Twoim wrogiem, cieszą się, gdy tworzysz coś z pasji, niemniej leży im
na sercu również dobrobyt wszystkich, a nie tylko Twoje „spełnianie się”. Z drugiej strony, czy
bycie dla nich użytecznym nie byłoby powtórką z rozrywki egzystencji w wieży pod czujnym
okiem systemu? Nikt nie odpowie na te pytanie za Ciebie, nikt też nie podejmie brzemiennej
w skutki decyzji. To Twoje zadanie.
145
Przez kilka miesięcy przyswajasz sobie najdrobniejsze szczegóły planu. Rysunki ze
schematami kanałów technicznych poznajesz tak dobrze, jakbyś naprawdę spędził w nich
mnóstwo czasu. W końcu jesteś gotów do działania.
Wszystko przebiega nadspodziewanie gładko, krok po kroku realizujesz kolejne etapy misji,
która okazuje się do pewnego stopnia, nudna. Bez większych problemów docierasz do celu,
czując przy tym, jakbyś wraz z powrotem do wieży ponownie stał się więźniem „systemu”,
jedynie słusznego schematu zachowań. W tym wypadku jest to „plan”, którego bezmyślna
realizacja uwieńczyła sukcesem podjęte starania. Wpełzłeś do wąskiego, słabo oświetlonego
94
i pełnego kabli tunelu, wiedząc, że jeden z nich, żółty, to ten właściwy. Musisz tylko podpiąć, czy
raczej przyłożyć, urządzenie. Magnetyczne „zaczepy” przytwierdzą je do grubego niczym ludzkie
udo kabla, a następnie… Ono zrobi swoje, Ty będziesz już zbędny. Zrobiłeś swoje. Czas działać
(149)! Zgodnie z planem... A może… Masz wątpliwości? (196)
146
Miejscowa elita szybko zaczyna traktować Twoje rzeźby jako kolejny sposób konkurowania
ze sobą. Dostajesz tak wiele zamówień, że w pracowni spędzasz dosłownie całe dnie. Pieniądze
płyną wartkim strumieniem, a Twoja rodzina zyskuje na znaczeniu. Tworzysz więc solidne
fundamenty na dostatnie życie dla swoich dzieci, co motywuje Cię do kontynuowania wysiłków.
Twoi zleceniodawcy nie są specjalnie wybredni, jeśli chodzi o tematy rzeźb, najlepiej, żeby były
„duże i ładne”. Wielką popularnością cieszą się szczególnie dwa motywy, monumentalne wieże
(177) oraz wyidealizowane modele Megiddo (170). Rzeźby te trafiają najczęściej do prywatnych
ogrodów, gdzie szybko niszczeją wystawione na palący żar słońca i nocny chłód. Ich właściciele
niezbyt się tym przejmują, przecież zawsze mogą zamówić nowe! Od tego jesteś. Tak będzie już
wyglądać Twoje życie, podporządkowane sztuce i płynącemu z niej zyskowi.
147
Z roku na rok sytuacja staje się coraz bardziej tragiczna, aż w końcu zapada szaleńcza
decyzja o konieczności „upuszczenia krwi”. Plan jest prosty, należy szybko zaatakować
naprawdę potężną społeczność, tak aby zdobyć nieprzebrane bogactwa bądź stracić tak wielu
ludzi, że pozostali przy życiu będą mogli spokojnie wędrować dalej, nie zabraknie już dla nich
zasobów. Celem jest Megiddo.
Wasza horda dociera na miejsce po wielu miesiącach, w przeciągu ostatnich tygodni
wędrówki stale obserwowana przez zwiadowców. Spodziewaliście się tego, stanowicie wielką
masę ludzką, której nadciągnięcia nie sposób było ukryć. Oczekują na was fortyfikacje,
95
ewidentnie wzniesione niedawno, lecz solidne. Zaczyna się szturm, który przeradza się
w krwawą hekatombę ku czci przemocy. Ulice spływają krwią, a ogień zaczyna ucztować
wszędzie tam, gdzie ludzie zarzynają się spleceni w amoku bitwy. Obrońcy pozostawili poza
murami sporą grupę wsparcia, która – widząc, że miasto jest już stracone – uderza bezlitośnie
w wasz pozostawiony bez opieki tabor. Po dwóch dniach wszystko się kończy, po obu stronach
ocalało łącznie kilkudziesięciu ludzi, w tym Ty. Odchodząc z niedobitkami z prawdziwie
martwego miasta, popędzając przed sobą olbrzymie stado, same najlepsze sztuki tego, co zostało
z waszych i zdobycznych zwierząt, spoglądasz na morze ruin, następnie przenosząc wzrok na
odległy punkt, wieżę.
Co stanie się z jej mieszkańcami po gwałtownym odcięciu żywności z Megiddo?
Zapewne dojdzie do redukcji populacji, przyśpieszonych Pożegnań najmniej użytecznych i ich
rekultywacji, lecz nawet wtedy zapasy będą chyba niewystarczające… Cóż, to już nie
Twój problem. Razem z niedobitkami swojego ludu, odchodzisz, zostawiając za plecami pas
spalonej ziemi.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Żywioł. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
148
Megiddo istnieje dzięki sąsiedztwu wieży, to powszechnie znany fakt. A może tylko opinia?
Wiedza na temat efektywnej uprawy ziemi, nawozy sztuczne i środki ochrony roślin, solidne
narzędzia, proste maszyny... Wszystko to wzięło swoje źródło z wnętrza wieży, stamtąd też
96
przybyli ludzie, kolonizatorzy, niechciane, uciążliwe i buntownicze jednostki wyrzucone niegdyś
za bramy wielopiętrowego raju. Część została w ruinach Megiddo, wielu rozeszło się po świecie.
Celem miasta jest produkcja żywności, zarówno płodów rolnych, jak i pochodzenia zwierzęcego
i przekazywanie ich wieży w zamian za pieniądze i inne dobra. Działając na własny rachunek,
miasto być może miałoby z początku problemy, lecz ostatecznie to jedyna szansa na samodzielny
rozwój i byt inny, niż pogardzana kolonia. Grupa radykałów, z którą sympatyzujesz, pragnie nie
tylko zerwać układ z wieżą, lecz wprost doprowadzić do upadku potężnego sąsiada. Przywódca
grupy, jedyny poza Tobą człowiek, który urodził się i wychował „tam” – był nawet jednym
z ważnych administratorów swojego piętra – uważa ten scenariusz za możliwy. W Tobie zaś
upatruje długo wyczekiwaną, kto wie, czy nie jedyną, szansę na realizację śmiałego planu.
Jesteś pustym naczyniem, a co za tym idzie Twój niezmodyfikowany genotyp nie posiada
swego rodzaju „obciążenia danymi”, jak tłumaczy Ci to zachwycony lider. Istnieje sekretne
wejście do wieży, z którego korzystają najwyżsi rangą technicy, gdy potrzeba coś naprawić na
zewnątrz. Otwarcie śluzy związane jest z długim procesem skanowania biometrycznego, zaś
Twoje ciało może posłużyć za klucz. Przy odpowiednich wszczepach, będziesz dla systemu
„wyglądał” jak jeden z techników, również podczas pokonywania kolejnych tego rodzaju
blokad. Kanały techniczne, doskonale oznakowane, doprowadzą Cię aż do zasilania rdzenia
superkomputera zawiadującego wszystkim i wszystkimi, sztucznej inteligencji znanej wszystkim
mieszkańcom po prostu jako bezosobowy „system”. Podłączysz urządzenie, które go zniszczy,
a wieża przestanie być zdatna do życia, mieszkańcy ją opuszczą, a w Megiddo powstanie zalążek
nowej cywilizacji, pierwszy krok do ponownego objęcia władzy nad ziemią przez człowieka.
Przywódca rewolucjonistów skrupulatnie opracowywał ten plan od wielu lat, zdobył potrzebną
do tego technologię, przemycił ją do Megiddo, gdzie się schronił i miał zamiar samemu wszystko
zrealizować. Niestety, wówczas odkrył, że żaden z mieszkańców wieży nie może posłużyć jako
„klucz”, do tego potrzebny jest tylko ktoś taki, jak Ty, puste naczynie. Twojego pojawienia nie
uważa za przypadek, twierdzi, że Twoim „przeznaczeniem” jest pomóc mu „zmienić oblicze
świata”. Jesteś gotów zaangażować się w tę sprawę (145)? Możesz też odmówić, ale w inny
sposób przysłużyć się ruchowi (155). Twój rozmówca, zdradzając swój sekretny plan, ostrzegł,
że teraz jesteś „jednym z nich”. Jeśli chciałbyś odejść z ruchu – czeka Cię śmierć.
97
149
Aktywujesz urządzenie, stosunkowo niewielkie, prostokątne pudełko, które przykładasz
do żółtej osłony kabla. Przywiera natychmiast, a po chwili słyszysz wyraźny dobiegający
zeń odgłos pracy jakiegoś mechanizmu, kabel trzęsie się nieznacznie, czemu towarzyszy
nieprzyjemny swąd palonego tworzywa sztucznego. W końcu wszystko cichnie. Zgodnie
z planem zaczynasz się wycofywać, aby w stosunkowo krótkim czasie dotrzeć do punktu, od
którego zacząłeś swoją podróż w głąb wieży. Śluza wypuszcza Cię na zewnątrz, gdzie oczekuje
podekscytowany lider ruchu radykałów. Po wysłuchaniu Twojego raportu zapewnia, że
w przeciągu kilku godzin dojdzie do potężnego spięcia, które jednocześnie „usmaży” wszystkie
żywotne obwody wieży, ze spaleniem pamięci superkomputera na czele, czyniąc życie w niej po
prostu niemożliwym do kontynuowania. Ma rację. Po części.
Cokolwiek stało się po Twoim odejściu, istotnie musiało mieć nieodwracalne skutki, lecz nie
dane jest wam, ani nikomu innemu, dowiedzieć się, co tak naprawdę zaszło wewnątrz tego
kolosa. Przez wiele tygodni nikt nie opuszcza wieży, zaś jej powierzchnia staje się nieznośnie
gorąca, co sugeruje obejmujący wszystkie piętra pożar, który najwyraźniej samoistnie wygasa
po zużyciu wszystkich zapasów tlenu...
Niespełna rok później cała konstrukcja zawala się, istotnie ujawniając zwęglone wnętrze
swej pustej, martwej skorupy. Tak oto wasz plan uniezależnienia Megiddo zostaje zrealizowany,
chociaż skutek uboczny, zagłada całej społeczności wieży, zamiast jej exodusu, czyni to
zwycięstwo jałowym. Ekonomia miasta załamuje się, większość mieszkańców opuszcza Megiddo,
aby rozproszyć się po okolicy i produkować żywność na własne potrzeby. Niespodziewany
upadek wieży jest tak wielkim szokiem, że dosłownie przetrąca całemu społeczeństwu kark,
wymuszając gwałtowną zmianę zachowań. Wasz ruch szybko upada, szczególnie po samobójczej
śmierci przywódcy załamanego tragicznym skutkiem realizacji jego planu. Nikogo nie interesują
ideały budowy „nowego, wspaniałego świata”, skoro można ulec panice i jak najszybciej zająć
dla siebie skrawek ziemi albo zdobyć niewielkie stadko.
Ty sam znajdujesz dla siebie kąt w jednej z osad, gdzie wiedziesz spokojne życie pastucha,
nie zdradzając nikomu swojej roli w „zmianie oblicza świata”. To satysfakcjonująca i spokojna,
chociaż niełatwa egzystencja. W wolnych chwilach strugasz figurki z drewna, czym zyskujesz
sobie uznanie i rozgłos, dzięki czemu nie raz masz okazję ozdabiać ludzkie domostwa, głównie
98
rzeźbiąc odrzwia. Powodzi Ci się! Tak płyną lata, jedne podobne do drugich. Czasem zapuszczasz
się w okolice ruin wieży, lecz nigdy nie zdobywasz się, aby je nawiedzić. Te zgliszcza na
horyzoncie to tylko przeszłość. A Ty, jeden z „nowych barbarzyńców”, należysz do przyszłości.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Upragniona wolność. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
150
Życie w Megiddo jest bezwzględne, nie ma w nim miejsca na ideały. To ponura kolonia
wieży, której istnienie zależy tylko i wyłącznie od handlu, a raczej po prostu spełniania
wyznaczonych norm na dostawę pożywienia. Górujący nad okolicą, wielopiętrowy kolos rzuca
cień na wszystko wokół. Dostarcza monet i niezbędnych części zastępczych potrzebnych
do działania, stosunkowo prymitywnych, technologii wykorzystywanych przez możnych dla
ułatwienia sobie życia. Dla wielu ten pasożytniczy układ jest jedynym, który mogą sobie
wyobrazić, jednak dla innych, w tym Ciebie, jest czymś okrutnym i głupim. Wiesz, jak wygląda
życie w wieży, wiesz, jak wiele mogliby jej mieszkańcy zaoferować Megiddo. Zaczynasz
poważnie interesować się pewnym ruchem politycznym, którego cel jest nader prosty, a przy
tym nieomal nieosiągalny – obalić potęgę wieży! (148)
99
151
Twoje rzeźby zaczynają przyciągać uwagę bardzo specyficznej grupy odbiorców. To ludzie
skrzywdzeni przez los, na dnie rozpaczy, chociaż bardzo często pochodzący z zamożnych rodzin.
Nic zresztą dziwnego, najbiedniejsi nie mają czasu na oglądanie rzeźb, muszą stale walczyć
o przeżycie. Coś w Twoich dziełach porusza najczulej struny najwrażliwszych ludzi, którzy są
gotowi zapłacić naprawdę wiele za posiadanie jednego z nich. Szybko stajesz się modny wśród
potomstwa najzamożniejszych. Młodzieńcy o melancholijnych spojrzeniach i dziewczęta noszące
się na co dzień w czerni, niczym w wiecznej żałobie po nigdy nie zaznanym szczęściu, tłumnie
nawiedzają Twoją pracownię. Młodzi płacą każdą cenę, jakiej sobie zażyczysz, a czasem
dorzucają też własne ciała jako gratyfikację dla „rąk mistrza”. Chociaż nie wzbudzasz
szczególnej sympatii wśród szanowanych obywateli, to nikt nie przeszkadza Ci w pracy.
Do czasu.
Zaczyna się od jednego nieszczęśliwca, a potem rozprzestrzenia się niczym zaraza. Co?
Plaga samobójstw. Ta nowa moda wprost opętuje nieszczęśliwych, młodych buntowników
przeciw życiu, z których spora część była Twoimi klientami. Uznany za przyczynę tych tragedii,
zostajesz wygnany z miasta, chociaż w tej sprawie nie zapada żaden wyrok. Nie masz jednak
zamiaru kłócić się z tłumem, osiadasz w jednym z gospodarstw, gdzie wynajmujesz skromny
pokoik, za pracownię uznając otwarte niebo. Zebrany kapitał w połączeniu z niewielkimi
kosztami życia pozwala Ci nie martwić się o przyszłość. Nadal rzeźbisz, lecz swoje prace
sprzedajesz za pośrednictwem zaufanego człowieka. I nie przyjmujesz u siebie nikogo spośród
miłośników Twej niepokojącej twórczości. Niemniej zła sława, jak słyszysz, nadal Ci
towarzyszy. Cóż jednak możesz zrobić? Zaklinasz w drewnie to, co czujesz. Postępując inaczej,
byłbyś nieszczery w stosunku do siebie samego. Czy naprawdę można Cię winić za śmierć
tych wszystkich młodych, zagubionych osób? Niedorzeczność! Pewnego ranka tradycyjnie
przystępujesz do pracy, lecz ktoś zakłóca Ci spokój. To nieznajomy, wysoki młodzian o błędnym
spojrzeniu. Jednym, szybkim ruchem dobywa zza pazuchy nóż o długim ostrzu i wbija Ci go
w bok, zadaje raz za razem, krzycząc w amoku:
– To za moją siostrę! Zabiła się przez ciebie, bydlaku! PRZEZ CIEBIE!
Gdy w końcu przestaje, już tego nie zauważasz. Gasnącym spojrzeniem spoglądasz na
niedokończoną rzeźbę, stojącą na postumencie przed domem. Wyraża żal.
100
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Winowajca? Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
152
Osiedlacie się w żyznej dolinie, ustalając jednak pewien limit, jaki może osiągnąć stado
należące do jednego człowieka. Dzięki temu zasobów wystarczy dla wszystkich, a w celu
zachowania odpowiedniego poziomu populacji zwierząt często organizowane są wspólne uczty.
W okolicy nie ma wielu drzew, w związku z czym próbujesz swoich sił, rzeźbiąc we
wszechobecnym kamieniu. Z czasem dochodzisz do sporej biegłości, najczęściej obrabiając
mozolnie wielkie, wolnostojące bloki skalne. Tworzysz w ten sposób cały „ogród” rzeźb
zasiedlających stok nieopodal Twego domostwa figurami zwierząt i ludzi. Ta cudaczna
menażeria, w połączeniu z trafnymi radami, jakich udzielasz, coraz bardziej wytwarzają
wokół Ciebie aurę czegoś tajemniczego i groźnego. Dzieci się Ciebie boją, chociaż matki
przyprowadzają je czasem, abyś obsypał ich głowy pyłem skalnym pochodzącym z zaczętej
rzeźby. Uczysz też młodą dziewczynę i jej brata, w których to dostrzegasz zalążek talentu. Od
tej pory ta dwójka nie musi pracować, podobnie zresztą jak i Ty, społeczność dostarcza wam
jedzenia i zaspokaja wszelkie potrzeby bytowe. Korzystając z okazji, że możesz poświęcić się
wyłącznie sztuce, czynisz to z radością.
Dopiero gdy nadchodzi późna starość i siły opuszczają Cię na tyle, że rzadko kiedy sięgasz
po dłuta, masz okazję zaobserwować coś, co umykało Ci przez całe dekady. Ludzie
traktują pewne spośród Twoich dzieł ze swego rodzaju… czcią. Stworzony przez Ciebie
charakterystyczny wizerunek byka, a także zwiniętego w zwój węża oraz cielnej krowy, są
101
masowo powielane w postaci figurek wytwarzanych przez rodzeństwo, któremu przekazałeś całą
swoją wiedzę. Każdy ma w swoim domu cały zestaw, o który dba, namaszcza najlepszym
tłuszczem i… prosi o pomoc w wielu sprawach. To szaleństwo stało się powszechne, a Ty
nazywany jesteś Wielkim. Dla najmłodszych oczywistym jest fakt, iż wkroczywszy przed laty do
społeczności jako ktoś obcy, wysłannik, przyniosłeś ze sobą obrazy Strażników, a także wiedzę,
jak zaklinać je w drewnie i kamieniu. Pewien sprytny nieudacznik, którego znasz od lat jako
wyjątkowo gnuśną osobę, stworzył cały system wierzeń oparty o Byka, Węża i Krowę-Matkę,
podobno wszystkie instrukcje otrzymywał od Ciebie w snach. Dlatego też tak często widywano
go śpiącego, podczas gdy inni pracowali. Próbujesz jakoś wyjaśnić tę sprawę, lecz nikt nie chce
Cię słuchać, a ktoś nawet ze zrozumieniem kiwa głową, tłumacząc:
– My wiemy, że musisz zaprzeczać. Taka jest ICH wola.
Zrezygnowany, zaprzestajesz jakiejkolwiek pracy twórczej, lecz to także nie ma znaczenia,
Twoi uczniowie rzeźbią przecież całymi dniami, mają też już własnych podopiecznych. Ponownie
jest to rodzeństwo, tak podobno każe tradycja. Wspólne uczty nadal mają miejsce, lecz teraz
część tłuszczu i szpiku palona jest w specjalnym palenisku, przed którym stoją dumnie kamienny
Byk, Wąż i Krowa-Matka. Spoglądasz na dzieła swoich rąk, które stały się ważniejsze od Ciebie
i wzdychasz ciężko. Ostatkiem sił, jako starzec, rzeźbisz olbrzymiego, pękatego fallusa, ciekaw
czy i ta rzeźba zainteresuje Twoich ziomków. Niedługo potem, złożony poważną chorobą, leżąc
na posłaniu nieopodal swojego ostatniego dzieła, spoglądasz na ludzi, którzy tłumnie składają
wieńce kwiatów przed rzeźbą. Uśmiechasz się ponuro.
– Padnij na kolana i pocałuj! – wołasz ku znanemu z wielkiej buty synowi waszego wodza.
Mężczyzna bez chwili wahania klęka i posłusznie składa pocałunek na kamiennym kutasie.
– Teraz widziałem już wszystko – mamroczesz pod nosem. – Czas najwyższy umierać.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wielki. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
102
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
153
Nie chcesz brać udziału w nadchodzącym konflikcie, nie uważasz go za swój. Uciśnieni mają
prawo walczyć o lepsze jutro, ale Ty, zabójca? Cierpisz, gdyż ponosisz karę za swoją winę, za
przelaną krew, odebrane życie. Gdy zaczynają się walki uliczne cierpliwie i posłusznie spełniasz
swoje obowiązki tak, jakby nic się nie zmieniło. Żyjąc w gospodarstwie daleko poza miastem,
z pewnym opóźnieniem otrzymujesz wieści o wyniku starć, chociaż prawie każdego wieczora
widzisz łunę pożarów bijących znad Megiddo.
Bunt krwawo stłumiono, a problem przytłaczającej biedy rozwiązano, pozbywając się
biednych. Walki osłabiły jednak miasto, a chciwy ogień obrócił w ruiny sporą jego część. Każda
para rąk jest teraz cenna, również Twoja. Doceniono fakt, że pozostałeś neutralny i nie
chwyciłeś za broń, chociaż po kimś skazanym za zabójstwo tego właśnie się spodziewano.
Podczas gdy inni walczyli i umierali za mrzonkę lepszego jutra, Ty posłusznie przerzucałeś gnój,
pilnowałeś stad. Odzyskujesz wolność i otrzymujesz propozycję posady jako nadzorca w jednym
z największych gospodarstw (176). Wszyscy spodziewają się, że przyjmiesz ten zaszczyt,
bowiem w innym wypadku pozostaje Ci jedynie proste życie w ubóstwie (223). Niemniej jako
wolny człowiek, po raz pierwszy od bardzo dawna, masz prawo podjąć decyzję samodzielnie.
154
Chociaż żal i nostalgia są widoczne w Twoich pracach, to nie dominują ich formy. Twoje
rzeźby to eteryczne, smukłe kształty, ledwie na wpół rozpoznawalne elementy codzienności.
Cienie. Tak, jak Ty. Żyjesz skromnie, jedynie od czasu do czasu sprzedając coś estetom, którzy
103
akurat są przy gotówce. Co ciekawe, Twoja twórczość szczególnie podoba się dzieciom, czasem
rozdajesz im niewielkie figurki, prosząc, aby o nie dbały.
Tak mijają znojne lata Twojego życia w Megiddo, podczas których nie raz jesteś zmuszony
wracać pod dach rodziców. Jako dorosły mężczyzna w pełni sił, który nie ma stałej,
„prawdziwej” pracy jesteś obiektem licznych drwin ze strony otoczenia. Puszczasz je jednak
mimo uszu, po prostu robiąc swoje. Rzeźbiąc. Z czasem, już jako starzec, dostrzegasz pewne
zmiany w życiu miasta. Chociaż tak wielu ludzi wciąż po prostu stara się przeżyć, to zarówno
wśród biednych, jak i bogatych coraz większą uwagę poświęca się… pięknu. Całe pokolenie
młodych, zdolnych artystów zmienia oblicze rzeczywistości, niekiedy tworząc wprost na oczach
tłumu, odnawiając malunkami stare mury. Jedni zbijają na swojej sztuce majątki, inni tworzą
przede wszystkim dla siebie, z potrzeby serca. Niemniej naprawdę wielu z nich łączy pewien
wspólny element. Gdy byli dziećmi, bezpośrednio lub za sprawą znajomych, weszli w posiadanie
dziwnych, cudacznych figurek tworzonych przez jakiegoś „biednego samotnika”. Ciebie. Wielu
przypomina sobie o Twoim istnieniu, nagle pojawiają się pieniądze, a wraz z nimi przyjaciele.
Zaczynasz żyć wygodnie, dostatnio. Cokolwiek próbujesz sprzedać, zawsze otrzymujesz
wynagrodzenie tak wysokie, że aż wstyd Ci je inkasować. Szczególnie, że wielu nie obchodzi, co
właśnie stworzyłeś, chcą po prostu posiadać rzeźbę stworzoną przez Ciebie, mieć się czym
pochwalić. Traktujesz tych głupców z pobłażaniem, za to pełnię uwagi poświęcając młodym,
zdolnym ludziom, którzy tłumnie nawiedzają Cię, prosząc o nauki. Tak oto, u schyłku życia,
zakładasz szkołę rzeźbiarską, aż do śmierci przekazując wszystko to, co potrafisz młodemu
pokoleniu. Tak oto kończy się Twoja historia, nie zmieniłeś oblicza świata, Megiddo nadal
pogrążone jest w stagnacji, wieża stoi jak stała, a jednak coś po sobie zostawiłeś. Uwrażliwiłeś
ludzi na piękno.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Siewca. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
104
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
155
Twoja odmowa z początku rozsierdza przywódcę ruchu, lecz widząc, że podjąłeś
nieodwołalną decyzję, godzi się z faktami. Jego misterny plan, pieczołowicie szlifowany
w umyśle od wielu lat niczym drogocenny klejnot, okazuje się bezwartościowym
„świecidełkiem”. Załamany, dosyć szybko schodzi ze sceny, robiąc miejsce dla Ciebie, wciąż
uważa bowiem, że tylko Ty jesteś zdolny do wprowadzenia w czyn „wielkich zmian”, na
czymkolwiek by one nie polegały. Postanawiasz spełnić powierzone Ci zadanie najlepiej jak
potrafisz. Długo analizujesz możliwe scenariusze, ostatecznie dochodząc do wniosku, że złamanie
potęgi wieży może odbyć się w dwójnasób. W grę wchodzi szybkie i brutalne odcięcie dopływu
zapasów żywności (205) bądź modyfikacja pierwotnego planu. W takim wypadku wprawdzie
dostałbyś się do wieży, lecz nie sam, a wraz z oddziałem bojowym (179).
156
Wyładowujesz się na tworzywie, dzięki czemu Twoje rzeźby zyskują nieprawdopodobną
wprost dynamikę. Ta niepohamowana ekspresja zwraca na Ciebie uwagę, zaczynasz być
popularny, szczególnie wśród młodych i bogatych, którzy muszą znosić władzę swoich potężnych
ojców i matek. Wiecznie otoczony wianuszkiem kwiatu młodzieży Megiddo, pracujesz na ich
oczach w pocie czoła, niejednokrotnie wpółnagi, rycząc wściekle przy każdym uderzeniu dłuta
o drewno. Te starannie przez Ciebie reżyserowane spektakle „twórczej furii” jeszcze bardziej
nakręcają młodych gniewnych. Nie żałują pieniędzy na Twoje dzieła, często licytując się między
sobą na długo przed zakończeniem pracy. Chociaż dzieli was przepaść społeczna, a Twoje bardzo
dobre zarobki nie zbliżają Cię nawet do poziomu zamożności ich rodzin, to właśnie Ty jesteś dla
105
nich autorytetem. Nie srodzy ojcowie, nie wiecznie roszczeniowe matki, lecz „wielki artysta”,
który „porzucił wygodne życie w wieży w pogoni za wolnością”. Sami wymyślają historię
Twojego życia, sprzeczając się często o jakieś wyimaginowane szczegóły, chociaż stoisz tuż
obok, czasem nawet wprost oświadczając, że plotą bzdury. Ta „gniewna sielanka” trwa około
trzech lat, podczas których bajecznie się wzbogacasz. W końcu jednak ta kultura gniewu rodzi
gorzkie owoce. Jeden z Twoich najlepszych klientów, porywczy syn posiadacza ziemskiego,
podczas jednej z licznych rodzinnych kłótni sięga po Twoją rzeźbę w charakterze broni.
Potężnym zamachem roztrzaskuje ojcu czaszkę. Przerażony i zrozpaczony, oficjalnie oskarża Cię
o „zmąceni myśli”. Jego przyjaciele, również Twoi wierni klienci, ochoczo popierają słowa
kamrata, barwnie opisując Twoje zachowanie, jak „nagi i pijany rzeźbiłeś i ryczałeś, że tak jak
dłutem drewno, tak trzeba rżnąć wrogów!”. Oskarżenia mnożą się, a im bardziej są absurdalne,
tym większy posłuch zyskują. Uznany za „wcielenie zła”, „deprawatora młodzieży” oraz, sam nie
wiesz czemu, „chorobliwego rozpustnika”, musisz salwować się ucieczką z miasta.
Straciwszy cały majątek, zwyczajnie Ci ukradziony, bowiem nie zapadł żaden wyrok,
wyruszasz na długą tułaczkę, gdzie oczy poniosą, której omal nie przypłacasz życiem. Na wpół
umarłego, znajdują Cię zwiadowcy wędrownego plemienia żyjącego z wypasu bydła i rabunku.
Postanawiają, co nie leży w ich zwyczaju, ocalić Ciebie, obcego, od zguby. Od dawna źle im się
wiedzie, jest ich zbyt wielu, a ziemie, na które trafiają, nie są w stanie na długo wyżywić
wszystkich zwierząt. Z wielką chęcią wskazujesz im drogę do Megiddo, o którym nigdy
wcześniej nie słyszeli. Tak oto, na czele dzikiej hordy, powracasz do miasta, które Cię wygnało,
przynosząc mu całkowitą zagładę.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Furia. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać
inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
106
157
Gwarancją przetrwania waszej grupy byłoby radykalne zmniejszenie liczebności stad, a na
to żaden z wielkich posiadaczy tej „żywej waluty” się nie zdecyduje. Podział jest więc
nieunikniony i przebiega według majętności, nieliczna grupa ludzi z większością zwierząt
odchodzi w swoją stronę, pozostali ruszają szukać szczęścia gdzie indziej. Chociaż ruszyliście
w przeciwnych kierunkach, nie mija kilka lat, gdy dochodzi do przypadkowego spotkania
jednocześnie trafiacie na znany wam żyzny, chociaż niewielki teren. Bogaci potracili swe stada,
nie mogąc utrzymać ich żarłocznej liczebności, biedni zjedli większość, aby samym przetrwać
najcięższe chwile.
Tak oto, ponownie zjednoczeni i zdziesiątkowani, ruszacie w długi marsz, podczas którego
natrafiwszy na rozsiane tu i ówdzie ludzkie siedziby i porzucacie wędrowne życie. Nie mija rok,
a wszyscy znajdują dla siebie przytulny kąt na przestrzeni możliwej do przebycia podczas
najwyżej tygodniowego marszu. Dopływ świeżej krwi do zamkniętych społeczności te witają
z radością, a sioła i osady szybko przekształcają się w wioski. Zaczyna kwitnąć handel,
a poszczególne wspólnoty zaczynają traktować się jako części większej całości. Na stare,
spokojne lata wracasz do rzeźbiarstwa, ucząc cierpliwie ludzi, że dłońmi mogą nie tylko
zapewnić sobie byt, lecz także stworzyć coś z niczego. Sztukę. Wioski zbliżają się ku sobie,
również terytorialnie, niektórzy przebąkują nawet o zupełnym zjednoczeniu i założeniu jednej
osady, czegoś na kształt Megiddo. Hasło „Nowe Megiddo” zyskuje na popularności, chociaż
niektórzy dodają do niego „za wszelką cenę”, posuwając się nawet do sugestii zjednoczenia na
drodze podboju. Nie wiesz, co z tego wyniknie, lecz nie jest to już Twoją sprawą, kończysz
z wolna bieg życia, przyszłość to sprawa przyszłych pokoleń. Tobie wystarczy kawałek drewna,
dłuta i chwila świętego spokoju…
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Sąsiedzi. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
107
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
158
Postanawiasz, że nadszedł czas abyś po raz pierwszy w życiu był prawdziwym artystą.
W wieży Twoją sztuką niepodzielnie rządziły statystyki, algorytmy systemu, które mówiły
ludziom, co jest interesujące, a co nie. Każdy artysta musiał dbać o swoje statystyki,
w przeciwnym wypadku wszechwładny system stwierdziłby, tak po prostu, że dany człowiek
artystą już nie jest. W Megiddo sprawy mają się inaczej, lecz w dużej mierze wszystko opiera
się na tej samej zasadzie. Masz służyć swoim talentem ludziom, tak jak kowal czy szewc, zresztą
znany jesteś właśnie jako stolarz, a nie rzeźbiarz. Nastał czas, aby to zmienić!
Sprzedajesz swój interes raczkującej konkurencji, która szybko zdaje sobie sprawę, że nawet
dziesięciu zdolnych, ale niedoświadczonych ludzi nie zastąpi Twojego talentu. Ich meble to
estetyczne koszmarki, chociaż i na nie znajdują się amatorzy. Najwyraźniej dla wielu nie liczy
się prawdziwe piękno, lecz po prostu fakt, że ich przedmiot, czymkolwiek by nie był, jest
„ładniejszy”, a przynajmniej „inny” od przedmiotu majętnego sąsiada. Fakt ów tym bardziej
utwierdza Cię w przekonaniu, że dokonałeś słusznego wyboru. Osiadasz na skraju miasta
w niewielkim domu-pracowni, gdzie zaczynasz stawiać pierwsze kroki jako niezależny artysta.
Twoje rzeźby, z biegiem lat coraz bardziej abstrakcyjne i niepokojące, nie cieszą się zbytnią
popularnością. Uznany za dziwaka, który lekkomyślnie porzucił szansę na dostatnie życie
w zamian za możliwość „strugania dziwactw”, często jesteś obiektem żartów i drwin. Znajdują
się jednak tacy, szczególnie ludzie młodzi, dla których Twoje prace stanowią prawdziwe
objawienie, symbol bezkompromisowego buntu. Wielu z nich podąża Twoją drogą, oddając się
sztuce w całości. Z czasem młodzi artyści zaczynają osiedlać się obok Ciebie, nawet jeśli odnoszą
sukces komercyjny i mogliby sobie pozwolić na życie w lepszej dzielnicy. Mężczyźni i kobiety
zakochani w sztuce, traktujący Cię jako swojego duchowego przywódcę, a przynajmniej
wzorzec, po raz pierwszy od stuleci dostarczają Megiddo piękna w ilościach iście masowych.
108
Artyzm wkracza na brudne ulice miasta, a jego wpływ jest coraz bardziej odczuwalny. Ta
„piękna rewolucja” działa na wyobraźnię wielu młodych ludzi, którzy pragną gwałtownych
i natychmiastowych zmian. Ferment polityczny idzie w ślad za awangardą artystyczną, a jego
finał, jak przeczuwasz, musi być krwawy. Megiddo czekają wielkie zmiany, lecz dokona ich już
nowe pokolenie. Ty, coraz starszy i słabszy, po prostu rzeźbisz to, na co masz ochotę. Raz
dźwigając pękatą sakiewkę, kiedy indziej przymierając głodem, żyjesz i tworzysz, nie zważając
na nikogo i na nic. Tak, jak tego chciałeś.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Sobie a muzom. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
159
Lata tułaczki w niekończącej się pogoni za pastwiskami dla coraz większych stad nauczyły
was, że tylko najwytrwalsi przetrwają. Nie najsilniejsi, lecz najwytrwalsi. Dlatego, przybywszy
pod Megiddo, nie atakujecie, lecz rozkładacie swoje namioty aż po horyzont, otaczając zwartym
kręgiem odwieczne morze ruin i tkwiących pośrodku niego mieszkańców. Odcięci od zapasów
ludzie szybko gotowi są na wszystko, byleby tylko otrzymać od was coś do jedzenia. Triumf jest
pełen, a ofiary nieliczne. Zabiwszy najbardziej krnąbrnych, zmuszając resztę do posłuszeństwa,
zasiedlacie Megiddo, sprawnie przekształcając coraz to większe połacie terenu z rumowiska
w miejsce do życia. Okoliczne farmy, wespół z przywiedzionymi przez was stadami, stanowią
solidne źródło pokarmu dla wszystkich, starcza też z nadwyżką dla mieszkańców wieży, których
wysłannicy wciąż przyjeżdżają, chociaż teraz muszą płacić o wiele, wiele więcej za towary.
109
Nieprzerwany strumień pieniędzy płynie do kieszeni nielicznych, w tym Twojej. Bogaci się
bogacą, biedni biednieją, stada stale się powiększają, podobnie jak obszary uprawne. Ziemia
jałowieje… Wielu młodych widzi to i ubolewa, przewidując, że wkrótce raz jeszcze przyjdzie
wam wyruszyć w wielką wędrówkę ze stadami, zostawiając za sobą nieurodzajne, martwe
tereny, puste miasto i odciętą od zapasów wieżę ze swoją nieskończoną górą monet
produkowaną na handel z wami. Być może. Jednak jesteś już stary i nie stanie się to za Twojego
życia. Siedząc w towarzystwie sobie podobnych możnych, łapczywie osuszasz, tak jak oni,
trzymane stale przy ustach naczynie z trunkiem. Do dna.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Tu i teraz. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
160
Zasiedlacie żyzne równiny, dzieląc się po równo ziemią, której trudną sztukę uprawy dopiero
zaczynacie poznawać. W drodze do tego miejsca złupiliście pewną społeczność, zostawiając
przy życiu sporą grupę ludzi, których gospodarstwa wydały się wam najlepiej prowadzone. To
oni uczą was arkanów rolnictwa. Niezbyt skutecznie. W ciągu pierwszych dwóch lat wasze
gospodarowanie przynosi głównie rozczarowanie i głód, dopiero potem sprawy zaczynają mieć
się lepiej.
Z biegiem lat wasza społeczność radzi sobie naprawdę dobrze, chociaż wraz z dorastającymi
dziećmi powstaje problem z ponownym podziałem ziemi. Młodzi pragną gospodarować na swoim,
lecz nawet po wydzieleniu im nowych działek, kosztem wszystkich innych, terenów uprawnych
110
wciąż jest za mało. Tymczasem rośnie przecież nowe pokolenie! Waśnie zaczynają przybierać na
sile, a kiedy po raz pierwszy zostaje przelana krew, dawna, awanturnicza natura wypływa na
powierzchnię. Obserwujesz powolny rozkład społeczności, która przez dekady rozszarpuje się
wzajemnie, dziesiątkuje, walczy o ziemie i wpływy, tworząc kilka rywalizujących ze sobą
wiosek. Starasz się nie mieszać do tych konfliktów, wraz z nielicznymi ludźmi o podobnych
poglądach zamieszkując niewielką osadę położoną z dala od najlepszych pól, nieomal na
nieużytkach. Nikt nie łypie zachłannym okien na wasze póługory. I dlatego też fala najeźdźców,
która zalewa całą krainę, gdy jesteś już bardzo starym człowiekiem, oszczędza was. Horda
pasterzy-nomadów wycina w pień większość mieszkańców, rabuje dobytek i rusza dalej, za
horyzont, tak jak niegdyś wy. Niedobitki jednoczą się w jednym miejscu, mozolnie zaczynając
odbudowę normalnego życia. Ziemi znów jest w bród, nikt się o nią nie kłóci. Ty jednak wolisz
trzymać się na uboczu. Tak na wszelki wypadek...
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Chichot historii. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
161
Twoja relacja z rodzicami nie jest łatwa, lecz przez to prawdziwa, niekontrolowana ani przez
system, ani snucie wspólnej mrzonki o wolności. Uczycie się żyć ze sobą, nie obok siebie, a także
prowadzić dialog, zamiast wymieniać monologi. Wspólnie poznajecie Megiddo, to prawdziwe, nie
wyidealizowane, dużo rozmawiacie też o blaskach i cieniach poprzedniego życia na jednym
z pięter wieży. Rozmowy te zaczynają rozpalać w Tobie chęć włączenia się w pewien ruch
111
rewolucyjno-intelektualny (150), którego członków ostatnimi czasy zaczyna przybywać. To
jednak, podobnie jak wcześniej sztuka, ograbiłoby Cię z czasu dla rodziny. Aby zbudować do
końca prawdziwą relację z rodzicami, musisz poświęcić się temu całkowicie (178).
162
System danin okazuje się tak skuteczny i korzystny, że wielu spośród was jest
zaskoczonych, że nikomu wcześniej nie wpadło do głowy takie rozwiązanie. Szybko
wypracowujecie optymalną trasę wędrówek, dzięki czemu w każdym miejscu pojawiacie się nie
rzadziej niż raz na dwa lata. Poza tym zmuszacie ludzi do przeniesienia się, tworząc z wielu
rozproszonych siedlisk kilkanaście większych, od których łatwiej jest zbierać „dary za ochronę”.
Właściwie naprawdę zapewniacie im ochronę. Przed własnym gniewem.
Wszystko idzie dobrze do czasu, gdy jednej ze społeczności, i to najbardziej tchórzliwiej ze
wszystkich, przychodzi do głowy wynająć siódemkę jakichś obszarpańców do obrony. Pod ich
wodzą uczą się walczyć, przez co zadają wam straty na tyle dotkliwe, że musicie się wycofać.
Naturalnie wracacie tam potem i wybijacie wszystkich co do nogi, lecz wieść o tym zwycięstwie
roznosi się niczym zaraza, na skutek czego wszyscy wasi „podopieczni” nagle palą się do walki,
przy okazji nawiązując ze sobą ożywione stosunki handlowe.
Zdziesiątkowani, musicie szukać szczęścia hen, daleko za horyzontem, z dala od krainy,
w której za waszą sprawą rodzi się nowa cywilizacja, a z rolniczych osad wyrastają prężne
miasta. Ich historia nie jest już jednak waszą, zaś Twoja dobiega właśnie końca.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wspólny wróg. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
112
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
163
Czym innym jest napić się i porozmawiać, a nawet pokłócić, o polityce, a czym innym knuć
spiski. Domorośli rewolucjoniści, burzyciele starego ładu w imię powszechnego szczęścia, często
mają przykry zwyczaj generowania wokół siebie poważnych problemów. Nie chcesz, aby po
jakiejś większej drace władze Megiddo uznały, że to właśnie „U Gospelta” jest wylęgarnią
radykałów. Pozbywasz się niechcianych gości, ostrzegając ich, aby nie próbowali więcej
urządzać sobie obrad pod Twoim nosem. Potrafisz rozróżnić przyjacielskie spotkanie od
konspiracyjnego zebrania! Sprawa wydaje się załatwiona, a reakcja spiskowców jest
nadspodziewanie spokojna. Jeden z nich ostrzega Cię tylko, że zmarnowałeś swoją życiową
szansę. I będziesz tego żałować, kiedy nadejdzie „ich czas”. Trudno, jakoś to przełkniesz!
Lata znojnej, acz satysfakcjonującej pracy płyną w zawrotnym tempie, a wraz
z postępującym wiekiem karczmarki przejmujesz coraz więcej jej obowiązków, stając się
w praktyce zarządcą całego interesu. W Megiddo wszystko idzie po staremu, to miasto po prostu
trwa, nic ponadto. Wprawdzie nastroje na ulicach od pewnego czasu są coraz gorętsze, lecz już
nie raz zbierało się na społeczną burzę, która kończyła się jedynie odległymi grzmotami
niezadowolenia. Czeka Cię jednak, tak jak i całe miasto, przebudzenie. I to dosłownie! Pewnego
ranka ogłuszający huk wypełnia wszystkie ulice, a ziemia drży w spazmatycznych konwulsjach.
Niemożliwe ziściło się – wieża runęła! Z dnia na dzień Megiddo staje się samodzielnym, a wręcz
osamotnionym, bytem, dokładnie tak, jak chcieli tego radykałowie. Ci zresztą w przeciągu
niespełna miesiąca, wykorzystując ogólny chaos, przejmują pełnię władzy. Ich działania są
szybkie, bezwzględne i skuteczne, wyraźnie widać, że byli gotowi na to, co miało nastąpić.
Zaczyna się nowa era, a jej panowie szczodrze odwdzięczają się swoim sprzymierzeńcom.
I odpłacają wrogom. Pewnego dnia odwiedza Cię grupa przedstawicieli nowej elity, wśród której
113
znajduje się dobrze Ci znany mężczyzna. Lata temu, gdy był jeszcze młodzikiem, zabroniłeś
mu organizowania w karczmie spotkań triumfującej obecnie opcji politycznej. Z uśmiechem
podchodzi do kontuaru, zamawia piwo i po kilku łykach odstawia kufel z ciężkim westchnięciem.
– To naprawdę dobry trunek – stwierdza z żalem. – Będzie mi tego cholernie brakować!
Jego towarzysze brutalnie wyganiają wszystkich z karczmy i podpalają ją. Stojąc przed
płonącą przeszłością, podtrzymując załamaną, na wpół oszalałą karczmarkę, spoglądają
w beztrosko szalejący żywioł.
– Nadchodzi nowa era! – wykrzykuje radośnie triumfujący mężczyzna.
– A zostaną po niej popioły – odpierasz spokojnie, nie spuszczając wzroku z płomieni.
Siepacze nowego porządku natychmiast ku Tobie ruszają.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Świt. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać
inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
164
Pozostawiając ofiarę i kata ich własnemu losowi, zaczynasz pędzić stado, udając, że ruszasz
na codzienny wypas. Od strony gospodarstwa dochodzą Cię coraz wyraźniejsze krzyki, ale to nie
Ty jesteś ich powodem. Chyba doszło do tragedii, najpewniej nadzorca zabił starca, co wywołało
poruszenie innych pracowników. Zostawiając za sobą chaos, dzięki któremu możesz zabrać
niepostrzeżenie zapasy na co najmniej tygodniowy marsz, podążasz wraz ze stadem, gdzie oczy
poniosą, byle dalej od Megiddo i wieży.
114
Pod wieczór zostawiasz zwierzęta własnemu losowi, wiedząc, że pogoń, która niechybnie
ruszy Twym śladem, w pierwszej kolejności skupi swoją uwagę na nich. Wędrujesz niemal przez
całą noc, łapiąc chwilkę snu przed świtem. Dni mijają, torba z zapasami dźwigana na plecach
staje się coraz lżejsza, a przed Tobą rozpościera się półpustynny krajobraz pozbawiony
jakiegokolwiek śladu ludzkiej bytności. Dopiero piątego dnia dostrzegasz na horyzoncie strużkę
dymu. Obierasz ją za cel, licząc na spotkanie z kimś przyjaźnie nastawionym.
Trafiasz na półdzikich nomadów, którzy prócz hodowli nielicznej trzody, trudnią się
rabunkiem. Nie masz praktycznie nic cennego, nie mają Cię zatem z czego ograbić. Zostajesz ich
sługą, lecz z czasem pniesz się coraz wyżej w hierarchii, ciężko pracując i ucząc innych
efektywnego wykorzystania posiadanych środków. Wszakże spędziłeś całe dekady życia
w wieży, gdzie użyteczność i planowanie było czymś powszechnym. Stajesz się prawą ręką
herszta, masz udział w najlepszych łupach, chociaż sam nie walczysz, a Twoje rzeźby, wróciłeś
bowiem w objęcia sztuki, są tak doskonałe na tle dotąd znanych, prymitywnych posążków, że
wprost przerażają. Twoje zdanie wiele znaczy, dlatego gdy po wielu latach prosperity nadchodzą
lata chude, ludzie chcą wiedzieć, co myślisz o przyszłości. Czy warto nadal trwać przy ustalonym
od pokoleń rytmie, wędrować ze stadami, łupić napotkane społeczności, żyć tak, jak ojcowie
(222)? Może lepiej posłuchać głosu ludzi pragnących zerwać ze zgubnymi tradycjami,
zachęcających do wejścia w układy z napotykanymi społecznościami (183), bądź wręcz osiąść
gdzieś (189)?
165
Wśród administratorów wieży istnieje nieliczna grupa odpowiedzialna za kontakty
z Megiddo, której członkowie niekiedy pragną mieć coś „ze świata zewnętrznego”, chociaż sami
nigdy nie opuszczają struktury swojego molocha. To klienci wprawdzie hojni, ale bardzo
wybredni, często odrzucający zamówione przez siebie dzieła sztuki, jeśli uznają je za
niespełniające, im tylko znanych, kryteriów. Pragną czegoś, czego nie mógłby stworzyć żaden
z artystów żyjących w wieży, treści niezwykłych, „dzikich”, nieważne czy są to obrazy, rzeźby,
czy coś innego.
115
Z jakiegoś powodu, być może poprzez fakt, że długo żyłeś w ich świecie, nim osiadłeś
w Megiddo, Twoje prace wzbudzają wielkie zainteresowanie. Cierpliwie rzeźbisz liczne
niewielkie figurki, z których wiele jest akceptowanych i kupowanych. Wszystko odbywa się za
pośrednictwem jednego człowieka, kierowcy pojazdu dostawczego, który codziennie przejeżdża
do Megiddo. Czasem zdradza Ci, że ta lub inna praca wzbudziła szczególne zainteresowanie.
Niekiedy nawet tak wielkie, że nakazywane jest jej natychmiastowe zniszczenie, bowiem system
uznaje obecność takiego przedmiotu za czynnik obniżający użyteczność osób mających z nim
kontakt. To podsuwa Ci pewien pomysł. Może zaczniesz celowo tworzyć tego rodzaju
„niebezpieczne” rzeźby (169), dając tym symbolicznego kuksańca wszechmocnemu systemowi?
Jednak może to być ryzykowne zagranie, mógłbyś na przykład stracić większość klientów, może
po prostu rzeźbić dalej „cudaczne figurki” (206), które tak dobrze się przecież sprzedają?
Niemniej to ciekawe, jak pośrednio możesz wywierać wpływ na wszechpotężną wieżę i jej
system za pomocą zwykłych „kawałków drewna”. Oto potęga sztuki!
166
Lojalność to cnota, lecz ślepe poddaństwo nie jest tym samym. Widząc, jak poważny jest
stan karczmarki, decydujesz się wesprzeć spisek, w wyniku czego udaje wam się uzyskać
prawny nakaz przejęcia i zawłaszczenia budynku. Jednak prawo prawem, a ludzie - ludźmi.
Karczmarka wpada w prawdziwy szał, słysząc o waszej „podłej zdradzie”, w amoku sięga po nóż
i rzuca się na was, zabijając dwie osoby, nim zostaje powalona. Podczas tej szamotaniny sama
otrzymuje przypadkowe pchnięcie. Siedmiokrotnie. Strażnicy miejscy nie mają ochoty na
„zgadywanki”, jak zwyczajowo nazywają próby odtworzenia przebiegu zdarzeń. Uznają sprawę
za awanturę z ofiarami, której sprawczyni zginęła na miejscu. To wszystko.
„U Gospelta” działa jak przedtem, a śmierć dwójki spośród uczestników spisku sprawia, że
reszta, w tym Ty, ma większą pulę zysków do podziału. Chociaż w teorii wszyscy macie równe
prawa, to jednak Tobie przypada zawsze ostatnie słowo. Po mieście rozchodzi się też plotka, że
własnoręcznie wykończyłeś karczmarkę, a niektórzy dodają też coś o „tajnej misji zleconej przez
wieżę”. Niespodziewanie otacza Cię nimb grozy i tajemnicy, wielu przychodzi do Ciebie po
116
poradę w sprawach interesów, a nawet życia prywatnego. Z początku bawi Cię to wszystko, lecz
szybko dostrzegasz potencjał, jaki drzemie w roli, do której zostałeś wtłoczony. Zaczynasz
świadomie manipulować ludzkim zachowaniem, tworząc wokół siebie sieć powiązań i układów
tak misterną, że z biegiem lat naprawdę niewiele ważnych spraw można rozwiązać w Megiddo
bez Twojej porady bądź wprost – zgody.
Często pomagasz jednym dostać się na sam szczyt, aby później wesprzeć drugich w planach
obalenia znienawidzonych wrogów. Nawiązujesz nawet kontakt, ziszczając tym samym plotki,
z administratorami wieży, którzy co pewien czas zlecają Ci przeprowadzenie pewnych „reform”,
zgaszenie w zarodku jakiegoś zarzewia buntu. Dla większości prostych mieszkańców Megiddo
jesteś po prostu sympatycznym karczmarzem, dla nielicznych możnych – cennym sojusznikiem,
dla paru wtajemniczonych – oczami, uszami i ustami wieży. Dla siebie? Ty sam wiesz najlepiej!
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Szara eminencja. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
167
Wielu zadaje sobie pytanie, czy nie rozsądniej byłoby podzielić się na dwie grupy, które
wyruszą w przeciwne strony szukać szczęścia gdzieś tam, za „przeciwległymi horyzontami”? Ta
kwestia rozpala wiele głów, chociaż naprawdę niewielu uważa, że ma prawdziwe prawo do
decydowania w tej sprawie. Oczy ludzi zwracają się na tych, którzy, jak Ty, dopiero przecierali
szlak na drodze wędrówek ze stadami. Długo naradzasz się z towarzyszami, zastanawiając się,
117
co okaże się najlepsze dla wszystkich, pozostać zjednoczonymi (175), czy dopuścić do podziału
(157)?
168
Właściwie nigdy nie wiedziałeś, co to znaczy być „prawdziwym artystą”. Żyjąc i tworząc
w wieży, mogłeś, a wręcz musiałeś, opierać się na jasno wyrażonych w liczbach opiniach
ludzi o Twoich rzeźbach. Jak każdego artysty, Twoim obowiązkiem było odpowiadać na
zapotrzebowanie estetyczne odbiorców, a gdybyś zbyt długo tworzył coś, nie oglądając się na
statystyki, to utrata statusu artysty byłaby pewna. W Megiddo sprawy mają się inaczej, lecz tu
także zasada popytu i podaży włada „przemysłem” artystycznym. Tworzysz piękne, ozdobne
meble, które znajdują uznanie w ludzkich oczach i nie widzisz różnicy pomiędzy tym,
a tworzeniem tradycyjnych rzeźb. Na nie także musiałbyś szukać kupców, dostosowywać się do
ich gustów lub klepać biedę. Poza tym dzięki nieomal masowej produkcji jesteś w stanie
dostarczać naprawdę spore ilości pięknych przedmiotów! Ludzie w Megiddo mają szansę
obcować ze sztuką dzień w dzień, wręcz korzystać z niej. Z czasem otwierasz też zakład
nastawiony na produkcję mniej okazałych, lecz wciąż nader zgrabnych mebli, tworzonych
z myślą o uboższych. Sam lubisz też „bawić się” w struganie łyżek, co staje się praktycznie
Twoim nałogiem. Lubisz zostawiać je potem w różnych częściach miasta, z satysfakcją
dostrzegając, jak wielu ludzi, głównie ubogich, pragnie zdobyć te drobne okruchy piękna.
Pomimo wspięcia się na naprawdę wysokie szczeble drabiny społecznej, jesteś w stanie
dostrzec tych maluczkich, tam, daleko w dole. Pomagasz im, jak możesz, głównie dając pracę,
choćby na dublujących się stanowiskach, nawet jeśli zwiększa to koszty produkcji, przez co
mniej zarabiasz. Niemniej zdajesz sobie sprawę z ogólnej niemocy, w jakiej tkwi Megiddo.
Rabunkowy „handel” żywnością z wieżą drenuje żywotność miasta, a okresy głodu wśród
najbiedniejszych boleśnie kontrastują z ogromem wywożonego do wieży pożywienia. Cóż jednak
począć? Być może pojawi się ktoś, kto zapragnie dokonać wielkich zmian, przeobrazić oblicze
świata w ten czy inny sposób, jakiś „bohater”. Nie będziesz to jednak Ty. Ty po prostu...
tworzysz i sprzedajesz ozdobne meble, przedmioty codziennego użytku, które wnoszą do tak
118
wielu domów coś dobrego, jakiś okruch piękna. W ponurych, niesprawiedliwych czasach taka
iskierka także potrafi ogrzać serca. A to już coś znaczy!
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Małe piękno. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
169
Dobrze znasz sposób myślenia mieszkańców wieży, dlatego wiesz, co zrobić, aby Twoje
rzeźby wywoływały odpowiedni efekt emocjonalny. Sekret tkwi nie w treści, lecz formie. Falista
linia, która nagle zaczyna biec prosto, chociaż „nie powinna”, wybrzuszenie gwałtownie
przechodzące we wklęśnięcie, nagłe załamanie symetrii… Drobne sztuczki zakłócające delikatnie
harmonię, lecz nie godzące jawnie w poczucie estetyki odbiorcy, tak aby rejestrował je raczej na
pograniczu świadomości, niż był w stanie wskazać, co konkretnie w danej rzeźbie go niepokoi.
Twój nowy styl zachwyca klientów, masowo „produkujesz” kolejne dzieła, często otrzymując
kilkukrotnie te same zamówienia od tych samych osób. System bowiem coraz częściej nakazuje
niszczyć Twoje rzeźby. Tymczasem, z biegiem lat, coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy
administratorzy pięter nie spełniają tego nakazu, zamiast tego kolekcjonując Twoje „szkodzące
użyteczności” dzieła. Zaczynasz też tworzyć pewne cykle, które dopiero postawione obok siebie
tworzą scenkę rodzajową, uważając przy tym, aby zawsze sprzedawać poszczególne elementy
różnym osobom. Plan sprawdza się doskonale, administratorzy zaczynają spotykać się, aby
ustawiać swoje egzemplarze razem i podziwiać „zakazaną sztukę”. Takie zachowanie, jak na
standardy wieży, to prawdziwa anarchia!
119
Stały dopływ pieniędzy uczynił z Ciebie osobę niezwykle zamożną, jednak korzystasz ze
swojego kapitału głównie inwestując w rozwój Megiddo. Ochoczo wspierasz rzemieślników
i wszelkiej maści drobnych przedsiębiorców, udzielając im kredytów o nieomal zerowym
oprocentowaniu. Stajesz się prawdziwym filarem społeczności, przy okazji coraz śmielej głosząc
potrzebę większego uniezależnienia się od wieży. Wielu daje posłuch Twoim radom, chociaż
wciąż są to jedynie drobne kroki w nowym kierunku. Jesteś niemal pewien, że za Twojego życia
nie dojdzie do wielkich zmian, lecz widzisz pierwsze ich oznaki, szczególnie wśród nowego
pokolenia. Stale podnosisz też ceny rzeźb, zmuszając klientów, wprost uzależnionych od Twoich
wywrotowych dzieł, do płacenia bajońskich sum. Megiddo z roku na rok rozkwita, a wieża…
trwa nieruchomo na horyzoncie. Oczyma wyobraźni widzisz jednak, jak ten monolit zaczyna już
murszeć, gnić od środka zakażony wirusem niezależności, który krąży w społecznym krwiobiegu.
Z uśmiechem na ustach, zasiadasz do pracy nad kolejną rzeźbą.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Pierwsza rysa. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
170
Megiddo to, szczerze powiedziawszy, niewielkie miasto wzniesione z gruzów i otoczone
gruzami, których bezmiar pozwala na mgliste wyobrażenie, jak gigantyczna musiała to być
metropolia w przeszłości. Właśnie ta wizja chwalebnego, mitycznego „kiedyś” jest myślą
przewodnią Twoich rzeźb i ozdobnych reliefów. Niektóre prace są tak wielkie, że stają wprost na
ulicach, dumnie informując, że ten a ten bogacz daruje miastu „pamiątkę przeszłości”. Ów
120
rozmach przyciąga klientów, zaczynasz więc tworzyć rzeźby, z których można układać całe
dzielnice. Cieszysz się w duchu, że przerabiając bele drewna na kompleksy budynków, masz
mniej roboty niż przy rzeźbieniu chociażby postaci ludzkich. Wystarczy wyciąć prostokąt,
wydłutować ozdobną fasadę, dach i gotowe! Nie dbasz specjalnie ani o skalę, ani o szczegóły,
ludzie chcą, żeby było „dużo wszystkiego”, najlepiej całe miasto, za to płacą. I to dostają!
Praktycznie nie masz konkurencji, bowiem popularna plotka, której zresztą jesteś autorem,
głosi, że odtwarzasz „stare Megiddo” na podstawie wspomnień z wieży, gdzie miałeś dostęp do
„sekretnych archiwów”. Tam właśnie napatrzyłeś się do woli na chwałę olbrzymiej metropolii,
dlatego też przybyłeś tutaj, aby na własne oczy przekonać się, co z tego zostało. Ta bajka
sprzedała się wprost doskonale, tak jak i Twoje rzeźby. Korzystasz z dobrej koniunktury,
zarabiając krocie, zanim motyw „dawnej chwały Wielkiego Megiddo” ostatecznie wychodzi
z mody. Niemniej, wciąż zarabiasz bardzo dobrze, a Twoja rodzina żyje w dostatku. Nie wiesz
tylko, że nieświadomie zasiałeś ziarna czegoś, co w przyszłości zrodzi iście... rewolucyjne owoce.
Jako majętny starzec obserwujesz rosnący w siłę ruch społeczny pod przywództwem młodego,
agresywnego lidera, który głosi potrzebę rewolucji i natychmiastowego zerwania z wieżą. Jego
wizja Megiddo jako iskry, od której ponownie zapłonie ogień cywilizacji jest utopijna. I nader
pociągająca. Nikt nie bierze tych ludzi na poważnie, aż do pewnej nocy, kiedy to ulice spływają
krwią, a wśród ognia i krzyków mordowanych rodzi się nowy ład. Większość najbogatszych
mieszkańców ginie, lecz Ty i Twoja rodzina jesteście, o dziwo, chronieni przez rewolucjonistów.
Ich wódz, od teraz również władca całego miasta, spotka się z Tobą po kilku dniach. Tłumaczy,
że jako dziecko oglądał Twoje rzeźby, marząc o minionej chwale miasta. Tylko te marzenia
pozwoliły mu nie zwariować, gdy starał się nie zdechnąć z głodu. Dlatego postanowił Cię
oszczędzić, chociaż należysz do, jego zdaniem, grupy pasożytów, którzy od lat paśli tylko własne
brzuchy. Pokazuje Ci zrujnowane po walkach ulicznych miasto, tłumacząc z zapałem, jak już
wkrótce wszystko zostanie odnowione. Będzie większe, lepsze!
– Oto twoje dziedzictwo! – woła, pokazując dogorywające zgliszcza jakiegoś budynku,
snując wizję tego, co powstanie na jego miejscu.
Uśmiechasz się, raz jeszcze dziękując za podarowanie życia.
121
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Siewca burzy. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
171
Starasz się wytłumaczyć tym młodym, gniewnym idealistom, że nawet jeśli jakimś cudem
wieża z dnia na dzień się zawali, to ogólny problem pozostanie. A jest nim samo Megiddo, jego
niewolnicza zależność i brak chęci rozwoju. Po co wymyślać coś nowego, skoro z wieży płyną
gotowe pieniądze, narzędzia i rozkazy? Nawet ziemię nawozi się środkami stamtąd, a miejscowi
rzemieślnicy, szczególnie kowale, to jedynie posłuszni odtwórcy nastawieni na realizację
gotowych schematów. Kolejnym słabym punktem ich planu jest chęć gwałtownego rozwoju.
Owszem, nadprodukcja żywności jest olbrzymia i gdyby, zamiast do wieży, skierować ten ogrom
pożywienia dla ludzi, to zapanowałby ogólny dobrobyt. Jednak dlaczego plony są tak dobre, czy
aby nie ze sprawą chemicznych środków z wieży? Czy nie chronią one także przed szkodnikami?
Czy bez tego wsparcia ziemia wyżywiłaby wszystkich? Im dłużej o tym wszystkich myślisz, tym
więcej pomysłów przychodzi Ci do głowy. Dzielisz się nimi ze swoimi „towarzyszami”, wspólnie
wypracowując koncepcję małych kroków, których realizacja może zająć całe lata, nawet dekady,
lecz w ostatecznym rozrachunku pozwoli miastu na uniezależnienie się. Wiele gorących głów nie
chce Cię słuchać, lecz wobec nierozwiązywalnego problemu, to znaczy istnienia wieży,
kapitulują. Sam nie wiedząc kiedy, stajesz się liderem politycznego ruchu!
Stojąc w szerokim rozkroku pomiędzy karczmą, która w końcu staje się Twoją własnością
po śmierci właścicielki, a swoją „cichą rewolucją”, zestarzałeś się. Trwająca od dekad agitacja
zarówno wśród biedoty, jak i możnych zaczyna przynosić z roku na rok coraz bardziej wymierne
122
efekty. Obecny stan, w jakim znajduje się Megiddo, to praktycznie bunt wobec wieży, do której
wysyłana jest ledwie cząstka plonów. Miasto radzi sobie dobrze na własnych warunkach,
a gniew wysłanników wieży to… tylko słowa. Skoro niczego nie potrzebujecie od tych ludzi,
a oni najwyraźniej nie mają siły, aby wyegzekwować swoje żądania, to po co w ogóle
utrzymywać z nimi kontakty? Od pewnego czasu działają szlaki handlowe wytyczone do skupisk
ludzkich bardzo odległych od Megiddo, lecz sporych. Rodzi się nowy świat, którego centrum
stanowi nie samotna iglica, a tętniące życiem miasto. Nowe Megiddo to przyszłość, a Ty… już jej
nie doczekasz. To opowieść i zadanie dla nowych pokoleń Ty – spełniony starzec – z wolna
odchodzisz w cień.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Bieg długodystansowy. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
172
Silni panują nad słabszymi, a prawo chroni tych, którzy potrafią z niego korzystać. Bity
nieszczęśnik zasłużył na karę, kim jesteś Ty, zabójca, aby decydować o jej wymiarze? Czekasz,
aż krzyki cichną i ukradkiem zaglądasz na miejsce kaźni, aby pomóc rannemu. Jego kat zniknął,
porzucił też, co dziwne, swój ukochany kij, czerwony od krwi, nadłamany. Starzec jest martwy,
spogląda na Ciebie niewidzącymi oczyma. Dobrze go znałeś, to był poczciwy człowiek. Jego
śmierć wpisuje się w pewien, trwający od dawna, trend brutalizacji stosunków pomiędzy tymi,
którzy mają władzę, a tymi, którzy jej podlegają. Jednak ta tragedia, jakich wiele, nie zostaje
zapomniana wraz z zachodem słońca. Sędziwy pastuch kóz staje się iskrą, która zapala płomień
123
buntu biedoty, Ty zaś musisz zdecydować, czy będziesz chciał mieć w nim udział (218),
przeczekać nawałnicę (153) czy też spróbować przemówić wszystkim do rozsądku (200).
173
Chociaż opuściłeś wieżę na bardzo krótko, to doświadczenie świata zewnętrznego zupełnie
zmieniło Twoją percepcję rzeczywistości. Jak bowiem nie myśleć o przestrzeni, mając nad głową
nisko sklepiony sufit? Sztuczne światło zamiast słońca? Duszne, bezwonne powietrze zamiast
wypełnionego zapachami? Megiddo to miejsce wprawdzie brudne i brutalne, lecz mimo wszystko
– prawdziwe. W Twoim umyśle powstaje myśl, która szybko przeradza się w obsesję. Pragniesz
wpłynąć na los wieży tak, jak jeszcze nikt dotąd! Sprawić, aby każdy doświadczył choćby cienia
realności swojego istnienia. Będziesz użyteczny dla społeczeństwa, tak jak pragnie tego system,
lecz sam zdecydujesz, czym tak naprawdę będzie ta „użyteczność”. (224)
174
Pomimo usilnych starań Twoich i rodziców, nie jesteś w stanie spoglądać na Megiddo ich
oczyma. Zresztą oni sami, wraz z upływem czasu, coraz mniej rozmawiają o wolności. Ich uwagę
zaprząta krzątanina wokół zdobycia środków do życia. Szczególnie, gdy Twoja matka decyduje
się zerwać z prostytucją, pojmując wreszcie, że ten styl życia wyklucza ją ze społeczności.
Niewiele to jednak zmienia, dla większości jesteście obcymi, intruzami „stamtąd”, którzy byli na
tyle głupi, żeby zrezygnować z dostatniego życia na rzecz mirażu.
Ty sam, po początkowym okresie absolutnego posłuszeństwa, odrzucasz rodzicielską władzę,
raz na zawsze pojmując, że tym światem nie rządzi żaden „system”, to czysty chaos pozornie
tylko spętany łańcuchami praw. Musisz zacząć działać na własny rachunek, zaś aby to osiągnąć,
potrzebujesz wsparcia kogoś z Megiddo. Postanawiasz założyć własną rodzinę.
124
#11 – (186)
Brak – (210)
175
Wolą większości jest trzymać się razem, niezależnie od okoliczności. Ruszacie zatem
w dalszą drogę, za cel obierając pewną dolinę, w której niegdyś znaleźliście rozległe pastwiska.
Dzięki temu mogliście przebywać tam przez kilka miesięcy, aż zwierzęta ogołociły wszystko do
szczętu i trzeba było ruszać dalej. Jak zawsze. Tym razem prowadzicie z sobą jeszcze liczniejsze
stada, prawdopodobnie pożywienia starczy więc na krócej, lecz nawet kilka tygodni popasu
w dobrym miejscu to coś lepszego, niż tułaczka po pustkowiach. Niestety, nie dane jest wam
zaznać nawet jednego dnia spokoju.
Dolina jest zasiedlona przez nadspodziewanie dużą grupę ludzi, którzy do niedawna,
podobnie jak wy, trudnili się pasterstwem, lecz postanowili osiąść gdzieś na stałe i zająć się
rolnictwem. Niemniej wciąż wypasają całkiem sporo zwierząt, nie ma najmniejszej szansy, aby
pozwolili wam nawet na chwilowy postój. Tymczasem wasze zwierzęta są wygłodniałe, szukanie
innego miejsca na popas pociągnęłoby za sobą śmierć wielu z nich. Ignorując ostrzeżenia
mieszkańców, wkraczacie do doliny z zamiarem złapania oddechu przed dalszą drogą.
Uznani za najeźdźców, musicie walczyć w obronie nie tylko waszych zwierząt, lecz również
życia. W przeciągu miesiąca krwawych zmagań giną niemal wszyscy mieszkańcy doliny
i większość z was. Przy życiu ostali się najmłodsi i najstarsi, w tym Ty, czyli osoby nie biorące
czynnego udziału w walce. W obliczu nieuchronnej zagłady, dochodzi do trudnego zjednoczenia,
w wyniku którego powstaje społeczność o niełatwej przeszłości i niepewnej przyszłości.
Starzejesz się w otoczeniu ludzi, których los połączył krwią przelaną przez ich bliskich, czyniąc
zeń wspólnotę zjednoczoną silniej niż rodzina. Wszyscy chcą współpracować i ze względu na
pamięć poległych – przeżyć. Patrząc na determinację młodego pokolenia, nie masz wątpliwości,
że się to uda! O ile utajone animozje ponownie nie napoją chciwej doliny krwią...
125
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Na mogiłach. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
176
Zaznawszy niedoli, starasz się nie przysparzać jej innym. Jako nadzorca jesteś
sprawiedliwy, chociaż surowy, dbając zarówno o rozwój gospodarstwa, jak i dobre samopoczucie
pracowników. Często powtarzasz im, że muszą być użyteczni, starając się przekładać sposób
działania systemu z wieży na warunki panujące w Megiddo. Często opowiadasz też o życiu
w wieży, użyteczności, jedzeniu dla wszystkich, opiece na każdym etapie życia, a także wszelkich
regulacjach, które mają na celu uszczęśliwianie mieszkańców. Zmienne kanony piękna, służba
seksualna, w razie dotkliwego smutku – chemiczna stabilizacja emocji… Z czasem Twoje
„cudowne” opowieści zaczynają krążyć wśród ludzi, obrastać w nowe znaczenie, a nadzorcy
z innych gospodarstw, zazdrośni o Twoje sukcesy, również stosują podobne metody motywacji.
Po wielu latach, u kresu życia, jako człowiek majętny i szanowany, prawdziwy specjalista od
wyciskania z ludzi siódmych potów w taki sposób, aby byli szczęśliwi, dostrzegasz narodziny
swoistego… kultu. Wśród biedoty szerzą się fantastyczne opowieści o wieży, jako miejscu, gdzie
ludzie, którzy pracowali całe życie na jej dobro, jak oni, „rodzą się ponownie”, aby żyć dostatnio.
Ciężka praca na roli lub przy stadach jest więc swego rodzaju inwestycją na przyszłość,
a wszyscy inni, kupcy, rzemieślnicy, właściciele ziemscy i inni „bogacze” wiodą dobre życie tu
i teraz, lecz za to po śmierci odradzają się jako biedacy w Megiddo i okolicach. Oto porządek
świata! Wieża, niebotyczna oś przecinająca ziemię, jej fundament, zapewni wszystko każdemu,
komu będzie dane do niej wkroczyć! Wystarczy tylko ciężko pracować. Nikt nie zwalcza tych
126
mrzonek, a wręcz przeciwnie, władze miasta ustanawiają nawet Święto Płaczu, kiedy to ulicami
przechodzi procesja najmożniejszych ubranych w swoje najlepsze szaty, którzy płaczą nad swoją
dolą, ponieważ nie dane im będzie odrodzić się w wieży. Spoglądając na ten spektakl, również
czujesz napływające do oczu łzy. Masz szczerą ochotę zapłakać nad ludzką głupotą!
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Axis Mundi. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
177
Podążasz za zyskiem, ten zaś ściśle wiąże się z gustem klientów. Chcą wież? Będą mieli
wieże! Szczególnie, że nie są to specjalnie skomplikowane rzeźby, nawet jeśli musisz ozdabiać ich
ściany coraz to nowymi i bardziej fantastycznymi motywami. Twój sukces jako artysty, nie
masz co do tego wątpliwości, polega na pochodzeniu. Jako były mieszkaniec tajemniczej
i potężnej wieży jesteś bardziej „wiarygodny”, chociaż nie tworzysz przecież niczego związanego
z jej wnętrzem. Niemniej w towarzystwie lepiej jest powiedzieć, że ma się rzeźbę wieży
sporządzoną przez jej mieszkańca, niż „jakiegoś artystę”. Z czasem motyw ów nudzi się już
wszystkim, lecz Twoja pozycja jest na tyle pewna, że „wypada” zamawiać rzeźby u Ciebie.
Dzięki temu nigdy nie brakuje Ci pieniędzy, a kilka dobrych inwestycji jeszcze lepiej zabezpiecza
byt Twój i Twojej rodziny. Cierpliwie uczysz też swoje dzieci rzeźbić, chociaż tylko jedno z nich
ma ku temu widoczne predyspozycje. Żyjesz w dostatku, podobnie jak wielu innych
mieszkańców. Reszta natomiast egzystuje na granicy ubóstwa lub daleko poza nią, w nędzy.
Lata płyną, a nic się nie zmienia. Strumień żywności płynie do wieży, która łaskawie odwdzięcza
127
się czymś w zamian. Ten układ gwarantuje bogatym bogactwo, a miastu stagnację. Biedni nie
mają siły, czy też nie widzą jej jeszcze w swych masach, aby upomnieć się o poprawę bytu.
Starzejesz się, widząc, jak wszystko wokół Ciebie nieomal stoi w miejscu. To dobre życie
podobne do tego, jakie prowadziłeś w wieży, stabilna egzystencja oparta na niezmiennych
zasadach. Jego gwarantem jest widoczny na horyzoncie kolos, wieża, pewnik odporny na
działanie czasu. Megiddo, jej koślawe odbicie, stara się trwać równie pewnie, chociaż co pewien
czas zdarzają się potknięcia. Na przykład ostatnio jest coraz głośniej o tych śmiesznych
krzykaczach, którzy głoszą potrzebę uniezależnienia miasta. Głupi anarchiści! Gdybyś tylko
wiedział, jak wysoko w sekretnej hierarchii tych „głupców” stoi Twój syn… To jednak już inna
opowieść, ta dobiega końca.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Monolit. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
178
Egzystowałeś wygodnie w wieży przez wiele lat, lecz dopiero w Megiddo pojąłeś, czym jest
życie. I rodzina. Wiedza ta rodzi się w bólach, wśród wyrzeczeń oraz niedogodności, niemniej
taki jest koszt prawdy. Z wolna odkrywając, jak budować szczere relacje z rodzicami, sam
dowiadujesz się wiele o sobie, przy okazji uzmysławiając sobie, że okradziono Cię z dzieciństwa.
Każdy człowiek narodzony w wieży od samego początku kształtowany jest przez wszechwładny
system, to on jest jego prawdziwym wychowawcą, rodziną i światem. Nie jest Ci łatwo
przełamać ponad trzy dekady wyrachowanego warunkowania, chociaż starasz się ze wszystkich
128
sił. Zdobywasz środki na życie, nawet trochę rzeźbisz dla przyjemności, niemniej Twoim
nadrzędnym celem jest nauka relacji międzyludzkich. Twoi rodzice również dopiero teraz,
chociaż jesteś już przecież dorosły, zaczynają pojmować, co tak naprawdę oznacza rodzicielstwo.
Wasza trójka zaczyna budować wzajemne relacje, żyjąc wprawdzie w Megiddo, lecz jakby „poza
nim”. Troska o byt naturalnie daje się we znaki, ale całą waszą uwagę zajmuje stanie się
prawdziwą rodziną, co nie umyka uwagi otoczenia.
Z czasem odczuwacie coraz więcej zwykłej, ludzkiej życzliwości, której wbrew pozorom nie
brak w wiecznie trapionym problemami Megiddo. Ty sam dostrzegasz liczne problemy,
z którymi boryka się miasto. Zaczynasz też pojmować, jak bardzo wieża wykorzystuje tutejszą
społeczność, od której oczekuje stałych dostaw żywności w zamian za skandalicznie niską
„zapłatę”. Dobrze wiesz, jakimi zasobami dysponują Twoi niegdysiejsi rodacy, stąd tym bardziej
ubolewasz nad ich skąpstwem. Niestety, nic z tym nie możesz zrobić. Sam jesteś ofiarą wieży.
Ty i Twoi rodzice, którym coraz bardziej zaczyna doskwierać wiek. W Megiddo górna granica
wieku nie jest nazbyt wysoka, a oni niebezpiecznie się do niej zbliżają. Nie wiesz, ile czasu wam
jeszcze zostało, jesteś za to pewien, że będziesz chciał go jak najlepiej wykorzystać. Być może
świat potrzebuje jakiegoś bohatera, który spróbowałby odmienić jego oblicze. Nie będziesz nim
jednak Ty, masz już swoje zadanie do wykonania. Być może nie jest nazbyt imponujące, lecz cóż
z tego? To Twój wybór, wybrałeś rodzinę.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Syn. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać
inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
129
179
Uznajesz, że szturm to jedyna realna możliwość złamania potęgi wieży. Jej mieszkańcy,
o czym wiesz doskonale, w ogóle nie są nawykli do przemocy. Brutalna siła powinna ich wprost
sparaliżować, nawet jeśli dysproporcja pomiędzy garstką atakujących a rzeszą mieszkańców
będzie kolosalna. Były lider jest zachwycony tym pomysłem, zapewniając przy tym, że realizacja
tego planu jest jak najbardziej możliwa. Wystarczy, że Ty – klucz – wpuścisz ludzi do wnętrza
wieży, reszta będzie już prosta. Przez kilka miesięcy pracujesz nad szczegółami, w międzyczasie
ćwicząc wraz z ochotnikami walkę w zwarciu. Zatrudniacie się też w kilku ubojniach, aby
„zakosztować krwi”. Kiedy wszystko jest już gotowe, prowadzisz w bój trzy tuziny zbrojnych
w długie noże i pałki mężczyzn i kobiet gotowych zmienić świat.
Bez trudu dostajesz się do wieży, po tym jak system rozpoznaje Cię jako technika
wracającego z powierzchni. Teraz wystarczy, że zablokujesz masywną śluzę specjalnie
skonstruowaną w tym celu obręczą, tak aby cały oddział mógł dostać się do środka (191), nim
mechanizm poradzi sobie z waszym „wytrychem”. Nagle przez myśl przechodzi Ci też
alternatywne rozwiązanie. Może po prostu… zdradzisz towarzyszy i zaskarbisz sobie względy
administratorów jako zbawca wieży (213)?
180
Zastygła w drewnie furia przyciąga uwagę coraz większej liczby ludzi, którzy odnajdują
w Twoich rzeźbach odbicie własnego losu. Frustracja wypełnia Megiddo, jest wszechobecna jak
dokuczliwy kurz unoszący się z ulic, jak fetor rozgrzanych w słońcu ekskrementów. Tłumione na
co dzień emocje wybuchają, tu i ówdzie doprowadzając do wrzasków, burd, a nawet zbrodni.
Twoja sztuka tak dobrze oddaje ducha miasta, że dla wielu jest wprost nieprawdopodobne, że
nie urodziłeś się tutaj i nie nasiąknąłeś od dziecka atmosferą gniewu czającego się tuż pod skórą
społeczeństwa. Zaczynasz żyć wyłącznie z rzeźbiarstwa, świadomie sięgając do niewyczerpanych
pokładów negatywnych emocji, które się w Tobie kotłują. Rzeźba to jednakże pewna forma, jaka
jest więc ta, którą wybierasz? Tworzysz zupełnie abstrakcyjne symbole gniewu (156) czy też
wybierasz konkretny cel, na przykład wieżę (215), Twój utracony świat? Pamiętaj, że sztuka
130
bywa potężnym narzędziem kształtowania myśli. Doprawdy nie sposób przewidzieć, jak może
wpłynąć na odbiorców!
181
Czy Twój teść do pewnego stopnia odgrywa rolę kontrolującego Cię systemu? Cóż… tak.
I podobnie, jak w wypadku życia w wieży, słuchanie jego wskazań przynosi wymierne korzyści.
Wiedzie Ci się coraz lepiej, a wraz z biegiem lat ten apodyktyczny mężczyzna coraz bardziej
traci siły, ostatecznie stając się po prostu „dobrym dziadkiem dla wnucząt”. Stajesz się panem
własnego losu, a właściwie… dobrowolnym sługą rodziny. Dorastające dzieci wymagają wiele
uwagi, lecz dorosłe również. Zajmujesz się planowaniem ich przyszłości, podtrzymujesz dobre
relacje z przyjaciółmi, z którymi prowadzisz najbardziej intratne interesy, słowem, cały swój
czas poświęcasz sprawom rodzinnym. Szczególnie, że prawie w ogóle już nie rzeźbisz. Nie
musisz. Zatrudniasz wielu stolarzy i rzeźbiarzy, a każdy z tych ludzi zna się wyłącznie na swoim
„kawałku” pracy, dlatego wciąż konkurencja jest za Tobą daleko w tyle. Dobra organizacja
produkcji, a także udane inwestycje sprawiają, że możesz spoglądać w przyszłość z optymizmem.
Jako starzec, sam nie wiesz, na czym upłynęło Ci życie. Okres w wieży jawi się jako ciąg
nieomal jednakich lat, zaś zabieganie o byt w Megiddo to ciągła gonitwa za zyskiem. Teraz, na
starość, możesz nareszcie odpocząć, a nawet trochę porzeźbić. Nic ambitnego, trochę zabawek
z myślą o wnukach. Szczęśliwe dzieci, będą miały taki dobry start w życiu!
Gdzieś tam, zza grubych ścian muru, który otacza Twój ogród, słyszysz gniewne
nawoływania tłumu. Biedota znów się o coś burzy, to już drugi raz w tym miesiącu! Wzdychasz
ciężko i ziewasz. Znów się przejadłeś, trzeba to odespać. Żona będzie Ci suszyć głowę o to
obżarstwo, czepliwa zupełnie jak jej ojciec. Ech, życie, życie… Ruszasz powoli w stronę
rozwieszonego pomiędzy dorodnymi drzewami hamaka.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Głowa rodziny. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
131
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
182
Zaklinanie rzeczywistości nie ma, niestety, wpływu na jej kształt. Stara karczmarka
oszalała, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Pewnego poranka, kiedy jest
spokojniejsza niż zazwyczaj, proponujesz jej spacer i prowadzisz do biura pewnego urzędnika,
a następnie prosisz, aby opowiedziała mu kim jest oraz „całą chwałę prastarej karczmy”.
Wręczasz też mężczyźnie list z wyjaśnieniami oraz, zwyczajowo i dla pewności, pękatą
sakiewkę. Po kilkunastu minutach słuchania egzaltowanej tyrady obłąkanej kiwa ze
zrozumieniem głową i prosi, żebyś pojawił się za kilka dni. Dziękujesz serdecznie za pomoc,
starając się przekonać rozentuzjazmowaną kobietę do opuszczenia biura. Przez całą drogę
powrotną ciągnie swoją opowieść, aby po powrocie usiąść za kontuarem, dysząc ciężko.
Głaszczesz ją po plecach i cicho przepraszasz.
Nie mija tydzień, a zostaje zabrana do przytułku dla obłąkanych, ponurego przybytku, gdzie
nikt nie przeżywa dłużej niż kilka lat. Ty natomiast, jako jej najbliższy współpracownik,
w obliczu braku rodziny, zostajesz uznany za właściciela karczmy. Nikt z pracowników nie ma
do Ciebie pretensji o los, który zgotowałeś karczmarce, to było nieuniknione, wyczuwasz raczej
pewien żal o to, że przejąłeś interes dla siebie zamiast założyć spółkę. Te ciche pretensje szybko
jednak odchodzą w niepamięć, dobrze znasz się na swojej robocie, jesteś też sprawiedliwy dla
ludzi. Pod Twoją pieczą „U Gospelta” rozkwita, a znaki, które każesz rozstawić daleko poza
granicami Megiddo, na szlakach prowadzących ponoć do innych zamieszkanych miejsc,
zaczynają ściągać wędrowców z tajemniczego „szerokiego świata”. Wielu mieszkańców Megiddo
ulega czarowi opowieści tych nieczęstych przybyszy, próbując swoich sił jako… Cóż, sami siebie
nazywają „poszukiwaczami przygód”, inni określają ich mianem dobrowolnych włóczęgów.
132
Jakby nie było, te wolne duchy przesiadując w Twojej karczmie szukają sobie podobnych, aby
po uformowaniu drużyny – wiadomo bowiem, że w kupie i raźniej i bezpieczniej – ruszyć
w nieznane.
Lata płyną powoli, a Ty starzejesz się za kontuarem, nabierając mimowolnie tuszy
stosownej dla Twego fachu. Czasem sięgasz też po dłuta, karczma jest wypełniona Twoimi
pracami, nawet ławy i stołki posiadają zdobienia. Stali bywalcy z zachwytem mawiają, że
w całym Megiddo nie ma piękniejszego miejsca do schlania się na umór. Kwitując pobłażliwym
uśmiechem te pijackie komplementy, w duchu przyznajesz im wiele racji. Nie ma w Megiddo
piękniejszego miejsca! I należy do Ciebie.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Przed wyruszeniem w drogę.... Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
183
Popierasz tych, którzy nawołują do życia jako część świata, a nie traktowania go jako „swoje
pastwisko”. W czasie lat tułaczek napotkaliście wiele rozmaitych siedzib, Megiddo nie jest ani
jedynym, ani największym skupiskiem ludzi. Istnieją miejsca, hen daleko za horyzontem,
o wysokich murach, gdzie nikt nie słyszał ani o Megiddo, ani o wieży, ani w ogóle o niczym
innym z „wielkiego świata”. Jednak większość ludzi mieszka w niewielkich osadach, słabo
bronionych bądź rozproszonych na dużym terenie. Wasza mobilność pozwala wystąpić w roli
pośredników, handlarzy i przewodników (193), dzięki którym ludzie przestaną żyć w izolacji od
siebie, zaczną pomnażać swoje dobra, wymieniać je i uczyć się od siebie. Pomnażając wasze
133
zyski. Nie brak też głosów pragnących pogodzić nowe czasy ze starymi tradycjami, a zatem
wprawdzie nie łupić, lecz ściągać daniny (162), a po broń sięgać tylko w obliczu krnąbrności
bądź braku umówionej rocznej zapłaty. Niezbyt wygórowanej, lecz zawsze odczuwalnej. Oto
dziejowe rozdroże, na którym stanęła ta horda, Twoja ruchoma rodzina. W którą stronę
powinniście ruszyć?
184
Nie wiesz, co dzieje się w głowie karczmarki, ale pomimo postępów jej ekscentryczności,
albo jak mawiają wszyscy – szaleństwa, nie zauważasz, aby jakkolwiek zaniedbywała interes.
Wprost przeciwnie, obsesyjnie utożsamiając się z mitycznym „Gospeltem”, wszystkie swoje
myśli i siły skupia na rozwoju karczmy. Niestety, reszta pracowników nie podziela Twojego
zdania, dlatego zawiązują spółkę i jakimś sposobem uzyskują od władz miasta prawo do
przejęcia karczmy pod pozorem niepoczytalności właścicielki. Zostajesz zwolniony tego samego
dnia. Niedługo potem zrozpaczona karczmarka, wystarczająco poczytalna, aby wiedzieć, do
czego właśnie doszło, próbuje bronić swoich praw, lecz nikt nawet nie chce jej wysłuchać.
W akcie rozpaczy pewnego ranka zakrada się do karczmy, którą podpala z sobą w środku.
Zaprószony przez nią w kilku newralgicznych punktach ogień pochłania cały budynek, zanim
ludzie organizują się na tyle, aby spróbować akcji gaśniczej. „U Gospelta” staje się zgliszczami.
Zostajesz bez pracy, dysponując wprawdzie sporymi oszczędnościami, które jednak kiedyś
się przecież skończą. Tymczasem okazuje się, że karczmarka zgromadziła prawdziwy majątek,
a co więcej zapisała go sekretnie w testamencie właśnie Tobie. Postanawiasz wykorzystać go na
odbudowę karczmy, w tym celu odkupując za bezcen zgliszcza od uradowanych, zdradzieckich
byłych współpracowników, którzy cieszą się, że chociaż po części „zwrócą im się koszta”. Nowy
gmach „U Gospelta” jest skromny, niemal dwa razy mniejszy od poprzedniego, nadal jednak
przed wejściem stoi, po prawdzie nieco osmalony, obelisk. Kamień wciąż dumnie głosi: „Tutaj od
niepamiętnych czasów stoi karczma. Serce Megiddo. Zawsze znajdzie się jakiś Gospelt, nigdy nie
zabraknie piwa.”.
134
Starzy klienci wracają, a interes dobrze się kręci, chociaż pochłania Cię całkowicie. Lata
mijają niepostrzeżenie, a Ty starzejesz się za kontuarem, dzień w dzień widząc te same twarze.
Tak jak całe Megiddo, Twój przybytek trwa zawieszony w czasie, jakby niepodległy jego
wpływowi. Tym bardziej dziwi Cię, gdy pewnego ranka do wnętrza wchodzi grupa młodych
ludzi ubranych w szaty mieszkańców wieży i bez wahania zamawia po kuflu piwa. Na Twoje
nieme pytanie odpowiadają tylko:
– Uciekliśmy z tej piętrowej klatki. A to dopiero początek!
Mają rację, coraz więcej „wieżowych” napływa do Megiddo. Coś się tam wydarzyło, tylko
co?! To... już nie Twoja historia. Jej bohaterowie mogą Ci co nieco opowiedzieć, gdy nalejesz im
do pełna, na swój koszt. Ty, stary karczmarzu, możesz tylko posłuchać…
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Gospelt. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
185
Pierwsze tygodnie w Megiddo mijają Ci jak w malignie, niewiele z nich potem pamiętasz.
Snujesz się po ulicach, szukając jakiegokolwiek zajęcia, w końcu żebrzesz. W najlepszym razie
możesz liczyć na ludzką obojętność, lecz najczęściej spotykasz się z pogardą i wrogością.
W końcu udaje Ci się jednak na tyle oswoić z sytuacją, że zaczynasz snuć bardziej dalekosiężne
plany, a także dostrzegać potencjalne możliwości stałego zatrudnienia. Biorąc pod uwagę Twoje
doświadczenie w obróbce drewna, być może udałoby Ci się zacząć pracę jako pomocnik jednego
ze stolarzy (143), masz też szansę na pracę dorywczą „U Gospelta” (192). Wzbudziłeś też spore
135
zainteresowanie pewnej nader radykalnej grupy politycznej (148), która szuka sposobu na
uniezależnienie Megiddo od wieży.
186
Niestety, podjęta przed laty decyzja o kastracji uniemożliwia Ci spłodzenie potomstwa,
a Twoje kolejne związki rozpadają się, gdy fakt ten wychodzi na jaw. Tylko raz postanowiłeś
zataić go przed partnerką. Gdy w końcu wyjawiłeś jej prawdę, zareagowała, będąc już
w widocznej ciąży, wielkim zdziwieniem i przerażeniem. Ludzie w Megiddo traktują swoje dzieci
jako inwestycję na przyszłość, dowód na stabilną sytuację życiową. Bez potomstwa nie jesteś
w stanie zdobyć ich szacunku, a także, w wymiarze bardziej praktycznym, wziąć pożyczki na
rozpoczęcie jakiegoś własnego przedsięwzięcia. Normą jest, że dzieci spłacają długi rodziców,
gdy tym powinie się noga. Nie pozostaje Ci więc nic innego, jak niewolniczo imać się dorywczych
zajęć, mniej lub bardziej opłacalnych, jedyną ucieczkę od bólu egzystencji znajdując w sztuce.
Znów rzeźbisz, czasem nawet jesteś w stanie dobrze sprzedać niektóre ze swoich prac.
Akt twórczy jest dla Ciebie ucieczką, częściowym wyzbyciem się negatywnych emocji,
zaklęciem w drewnie żalu (219) bądź gniewu (180). Praca twórcza jest jednak czasochłonna,
coraz bardziej oddalasz się od rodziców. W pewnym momencie musisz wręcz zdecydować, czy ta
odrobina wolnego czasu, jaką dysponujesz, będzie nadal służyć sztuce, czy też wolisz
spożytkować ją na rodzinę (161).
187
Zapełniacie swoimi namiotami horyzont, stojąc odtąd pomiędzy Megiddo i wieżą. Nie
jesteście mile widzianymi gośćmi. Po kilku większych utarczkach miejscowi pojmują jednak, że
walka z wami, nowym żywiołem, nie przynosi żadnych korzyści. Prawem silniejszego wpierw
zaczynacie pośredniczyć w handlu pomiędzy mieszkańcami miasta i wieży, szybko odcinając tych
ostatnich od zapasów, zmuszając do tkwienia w iglicy przeszłości w kompletnej izolacji. Rodzi
136
się nowy ład i nowe Megiddo, w którym osiedlasz się wraz z innymi, aby tworzyć podwaliny
świata prostego, surowego i samowystarczalnego. Mieszkańcy wieży, Twojego dawnego
świata, zamknięci w swojej twierdzy, z wolna stają się jedynie elementem krajobrazu, bezsilni
i masywni niczym góra. Starzejesz się w bogactwie, dumnie krocząc po ulicach, czasem dla
zabawy zakładając nowy, bordowy płaszcz i szastając pieniędzmi. Nie wiesz, co przyniesie
przyszłość, coraz częściej dochodzą Cię słuchy o szaleńcach namawiających do szturmu na
wieżę, lecz nie zwracasz na nich uwagi. To problemy i wyzwania dla nowego pokolenia Ty,
podobnie jak rodzima wieża, powoli i majestatycznie odchodzisz w cień przeszłości.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Cień przeszłości. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
188
Docierasz do miejsca, w którym żółty kabel po prostu wchodzi w ścianę, zza której dobiega
jednostajny szum. Dostrzegasz w niej panel z niewielkim „Kodexem” podpisanym jako
„diagnostyka”. Większość jego funkcji pozostaje dla Ciebie zagadką, lecz jedna z nich wydaje się
dosyć jasna, to „Komunikacja”. Wpisujesz pytania, bądź wybierasz gotowe z listy, za każdym
razem otrzymując mniej lub bardziej konkretne odpowiedzi. Generuje je system, czyli znajdująca
się za ścianą… Maszyna? Byt? Program? Czymkolwiek jest, zdaje się rozumieć Twoje intencje.
Ostrzegasz przed zagrożeniem, przybyłeś do wieży w złym celu, ale teraz postępujesz słusznie,
należy Cię nagrodzić! System rozumie, jest Ci wdzięczny! Czeka Cię dostatnie życie, którego
szczegóły uzgodnisz już z ludźmi, administratorzy właśnie zostali poinformowani o Twojej
137
obecności i doniosłej roli, jaką odegrałeś w obronie wieży. Nie wyrzekłeś się swojego domu,
chociaż nawiedziłeś go niczym złodziej. Długo konwersujesz z systemem, chociaż przebywanie
w ciasnym i dusznym tunelu coraz bardziej daje Ci się we znaki. Czujesz się wycieńczony,
o czym informujesz swojego „rozmówcę”, pytając też czy masz tutaj zaczekać na przybycie
jakiegoś administratora albo technika, który Cię stąd wyprowadzi, czy raczej samemu udać się
w jakieś wskazane miejsce. Odpowiedź, „To już bez znaczenia.”, jest co najmniej zaskakująca.
System uczynnie wyjaśnia, że już dawno, po szybkiej analizie otrzymanych od Ciebie danych,
doszedł do wniosku, że JESTEŚ zagrożeniem. Ty – we własnej osobie. Nikt z zewnątrz nie
dostanie się już do wieży, byłeś jedyną szansą radykałów z Megiddo, zaś wykryte przy tej okazji
poważne luki bezpieczeństwa wieży zostaną załatane. System odciął cyrkulację powietrza
w tunelu, a następnie „zagadywał Cię” tak długo, aż straciłeś wszelkie siły i, będąc na skraju
śmierci, nie stanowisz już zagrożenia. To prawda, nawet choćbyś chciał, nie masz siły użyć
przyniesionego ze sobą urządzenia. Dyszysz ciężko, z trudem łapiąc każdy oddech. Na „Kodexie”
wyświetla się jeszcze komunikat: „Dziękuję za neutralizację zagrożenia bezpieczeństwa wieży,
Twoje życie było użyteczne dla społeczeństwa.”, po czym światło w tunelu gaśnie. Skulony
w mroku, dusisz się.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Czysta logika. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
138
189
Swobodne życie w drodze, ze stadem obok i horyzontem przed oczyma, a pasem spalonej
ziemi za plecami, oto droga dziadów, droga ojców. Ślepy zaułek dla synów. Wieczna tułaczka,
rozlew krwi, choroby, głód, pokraczne dzieci rodzone braciom przez siostry... Nadszedł czas na
zmiany, tradycja musi służyć ludziom, a nie oni jej, jeśli jest zgubna, musi zostać uśmiercona,
tak jak zwierzę za słabe, aby podążać za stadem, wojownik, którego rana nie może już być
wyleczona. Znacie wiele miejsc sposobnych do osiadłego życia, żyznych, ukrytych przed
światem. Ileż to prężnych, tłustych od dobrobytu społeczności wyrżnęliście w pień, zostawiając
ich bogate we wszystko krainy bez mieszkańców, aby dziczały. Teraz sami zapragnęliście żyć jak
wasze ofiary. Niemniej, z pełną świadomością tego, co może czyhać za horyzontem. Gdy
znajdziecie swoje miejsce na ziemi, będziecie wiedzieć, jaką obronę przygotować, aby nikt nigdy
nie zgotował wam losu, jaki sami przynieśliście tak wielu. Zaczyna się wasza wielka wędrówka,
a ostatnią rzeczą, o której należy zdecydować, jest jej kierunek. Pewne obszary lepiej nadają się
pod uprawy (160) i widzieliście, przybywając zbrojnie, jak hojnie rodziła tam ziemia. Inne to
tereny pasterskie (152), życie surowe, acz poniekąd wam znane, wszak sami prowadzicie ze sobą
stada. Jednak czy nie chcecie odciąć się od przeszłości? Należy podjąć decyzję, obrać kierunek,
ostatni raz dokonać podboju, lecz nie rzezi. Zbierać wytrwale ludzi, którzy pokażą wam, jak żyć
w jednym miejscu, pomogą spłodzić zdrowe dzieci. Świadomy, jak wielu poczytuje Twoje słowa
za prawo, popierasz jedną z dróg wiodących ku przyszłości.
190
Ostrzegasz kobietę przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Wizja utraty karczmy działa na
nią jak kubeł zimnej wody. Wiesz, że bynajmniej nie porzuciła swoich szaleństw i w skrytości
ducha uważa się za Gospelta, lecz nie okazuje tego publicznie. Czasem zdarza jej się trochę
„szaleć”, ale obraca wszystko w żart, daje do zrozumienia, iż jest to gra pod publikę, sposób
rozbawienia i przyciągnięcia klientów. Plany przejęcia karczmy spełzają na niczym, a niedoszli
spiskowcy, sekretnie przez Ciebie wskazani, na przestrzeni niespełna roku zostają pod różnymi
pozorami odprawieni. Ty zaś oficjalnie stajesz się jej wspólnikiem i współwłaścicielem interesu.
139
Wiedzie Ci się dobrze, interes kwitnie, a Twój majątek rośnie. Znajdujesz nawet czas, aby
wrócić do rzeźbienia, co zresztą wykorzystujesz do upiększenia wnętrza karczmy. Niektórzy
żartują, że przychodzą tutaj tylko po to, aby popatrzeć na kontuar, ten bowiem przerobiłeś na
jedną wielką płaskorzeźbę. W końcu karczmarka umiera, a raczej ginie, jeśli można tak to
nazwać, podczas konkursu picia na czas. Wygrała.
Lata mijają, a Ty stoisz za kontuarem, nabierając zawodowej tuszy. Świat niewiele się
zmienia, Megiddo nadal stanowi spiżarnię wieży, ta zaś, swoim zwyczajem, po prostu trwa. Od
bardzo dawna nikt stamtąd nie postanowił osiedlić się w mieście i prawdopodobnie jesteś
ostatnim jej mieszkańcem żyjącym „na zewnątrz”. Ta myśl inspiruje Cię do spisania obszernych
wspomnień z tego okresu. W opasłej księdze zawierasz wszystko, co wiesz na temat „świata
pięter i systemu”. Istnienie tego „Kodexu” to Twój sekret, który wychodzi na jaw dopiero, gdy
jako bogaty starzec, konasz spokojnie we śnie we własnym łóżku. Opis tego „cudownego świata”
stanie się inspiracją dla pewnego młodzieńca, którego upór w dostaniu się do wieży, a także
związane z tym rozczarowania i frustracja, doprowadzą w końcu do wybuchu wielkiej wojny,
lecz… to już nie Twoja historia.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Kronikarz. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
191
Wdzieracie się do wieży, aby szerzyć chaos, śmierć i zniszczenie. Atakując piętro po piętrze,
począwszy od najwyższego, do którego udało wam się dotrzeć niepostrzeżenie, zostawiacie za
140
sobą całe stosy ciał, a jedyną przeszkodą jest fizyczne zmęczenie tą rzezią. Wasze ofiary zupełnie
nie wiedzą jak powinny reagować, jedni uciekają, inni nieumiejętnie kryją się, a niektórzy
zwyczajnie stoją w bezruchu albo sprawdzają w „Kodexach”, co powinni zrobić. Przerażeni
i zdezorientowani administratorzy zarządzają „tymczasową ewakuację”, w wyniku której
większość mieszkańców opuszcza wieżę, aby stłoczyć się bezradnie u jej podnóża. I wy tam
docieracie. Wyczerpani, uderzacie jednak w tę masę ludzką, pędząc swoje zdezorientowane
ofiary niczym owce wprost ku Megiddo. Rozkładacie się obozem pod zamkniętą na głucho wieżą,
tym razem korzystając z pomocy wszystkich członków ruchu, dzięki czemu nikt z uciekinierów
nie ma odwagi wracać. Zresztą, jak pokazują najbliższe tygodnie, nie mieliby takiej możliwości.
Żadne wasze próby ponownego dostania się do wieży nie przynoszą rezultatów, najwyraźniej
system uznał, że lepiej będzie odbudować społeczeństwo z pomocą pozostałych mieszkańców, niż
ryzykować ponowne wtargnięcie intruzów podczas wpuszczania uciekinierów. Nieszczęśnicy
rozpierzchają się po okolicy, ginąc z głodu lub pragnienia, chociaż mimo wszystko większość
znajduje drogę do Megiddo. Ten „najazd”, zupełnie paraliżuje miasto, a w przeciągu paru
miesięcy rujnuje jego gospodarkę, gdyż olbrzymi naddatek rąk do pracy obniża wynagrodzenia
do poziomu całodziennej harówki w zamian za coś do jedzenia. Zerwanie kontaktu z wieżą
sprawia też, że wielcy posiadacze ziemscy i hodowcy z dnia na dzień tracą swój główny kanał
dystrybucji. Zostają z tonami żywności, które muszą albo sprzedać za bezcen, do reszty psując
rynek, albo zniszczyć, co z kolei wywołuje wściekłość głodujących mas.
W tej iście apokaliptycznej atmosferze wasz ruch szybko i krwawo przejmuje władzę,
obiecując ludziom początek nowego świata, świata bez „cienia wieży” i wyzysku, świata
równych szans i nadziei na przyszłość. Rewolucja dokonała się.
Ledwie trzy lata później Ty, wraz z kilkoma innymi czołowymi działaczami, a także
większością uczestników „krwawego rajdu”, zostajesz skazany na śmierć przez nowych liderów
jako, o ironio, „zdrajcy sprawy” i, co już zupełnie absurdalne, „szpiedzy wieży”. Ta bowiem,
chociaż od czasu waszego ataku nie dająca żadnych śladów życia, uznawana jest za stałe
zagrożenie. Wieść głosi, że niedobitki jej mieszkańców knują okrutną zemstę i w każdej chwili
mogą wyjść, aby zbrojnie ruszyć na Megiddo. Czynnie zwalczałeś te brednie, zwracając uwagę
na konieczność budowy nowego społeczeństwa, a nie psychozy strachu. Między innymi za to
trafiłeś na ławę oskarżonych. Nie wiesz, co przyniesie przyszłość, lecz jedno jest pewne – raz
141
zapoczątkowane zmiany nie mogą zostać cofnięte. Uwolnione z „cienia wieży” Megiddo musi
nauczyć się żyć na własny rachunek, nawet jeśli będzie to lekcja bardzo bolesna. I krwawa.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Ruszona z podstaw bryła świata. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
192
Karczma staje się Twoim nowym domem. Dosłownie. Z początku pracujesz za kąt do spania
i wyżywienie, później dochodzi do tego skromne uposażenie. Jednak z biegiem czasu zyskujesz
na znaczeniu, stara karczmarka lubi Cię i nieco matkuje, powierza też coraz poważniejsze
obowiązki. W końcu stajesz się jej prawą ręką, a dzięki mimowolnie wpojonemu podczas życia
w wieży poczuciu dyscypliny, potrzeby użyteczności i optymalizowania wszystkiego, świetnie
radzisz sobie w zarządzaniu. Interes kwitnie, a pieniądze płyną wartkim strumieniem, mogliście
sobie pozwolić nawet na generalny remont. Praca tutaj jest bardzo opłacalna, a załoga liczna.
Wszyscy podlegacie bezpośrednio karczmarce, lecz nie jest tajemnicą, że tylko Ciebie traktuje
jak równego. Coraz częściej zastanawiasz się, czy niektóre spośród plotek na Twój temat się nie
ziszczą, a mianowicie istnieje możliwość, iż odziedziczysz karczmę po śmierci, coraz starszej,
właścicielki. Niemniej od pewnego czasu coraz wyraźniej zaznacza się linia podziału pomiędzy
pracownikami (198) a karczmarką (203). Możesz wyraźnie opowiedzieć się po jednej ze stron
bądź zręcznie lawirować (216) pomiędzy nimi.
142
193
Tworzycie liczne szlaki handlowe, po których krążycie, przy okazji zapewniając ich
utrzymanie i ochronę. Wielu z was osiada jednak w większych ośrodkach ludzkich, tworząc
składy towarów, a także stałe targowiska, stając się częścią większej wspólnoty wyłączonej spod
prawa lokalnych władz. Sprzedajecie, kupujecie, doradzacie…
Wraz z upływem lat wasza tożsamość ulega zmianie, przestajecie myśleć o sobie jak o jednej
grupie wędrowców, lecz raczej stowarzyszeniu, swoistym bractwie, którego celem jest nie tylko
pomnażanie majątku, lecz także stabilizacja i pomoc słabszym. Staje się to nawet swego rodzaju
obsesją młodego pokolenia, które wymyśla własne sztandary, prawa i obyczaje, a „placówki”
handlowe przekształca w centra zarządzania osadami, a raczej już raczkującymi miastami. Nad
wszystkimi powiewa ta sama flaga, obowiązują te same prawa, zaś ich źródłem jest niedawno
założona warownia, „serce bractwa”, miejsce szkolenia regularnych oddziałów „strażników”.
Uzbrojeni stróże praw i obyczajów patrolują szlaki handlowe, strzegą porządku za murami,
a także odwiedzają mniejsze osady, pilnując, aby ich rozwój był zgodny z ogólną wizją Rady.
Rada owa, w skład której wchodzisz również Ty, to zgromadzenie doświadczonych mężczyzn
i kobiet, którzy zza swoich biurek nadają kształt światu. Rodzi się nowy ład, świat nieznający
Megiddo i wieży, chociaż legenda o tych miejscach krąży wśród ludzi i napawa strachem. Coraz
częściej słychać głosy o konieczności zbrojnej wyprawy do tego „siedliska zła”, a następnie
dalszej ekspansji. Jednak, póki co, są to jedynie mrzonki młodych, gorących głów. Wiele dekad,
jeśli nie stuleci, upłynie, nim wasza społeczność będzie w pełni gotowa wyruszyć na podbój
czegokolwiek dalszego niż najbliższe zamieszkane okolice. Nie wątpisz jednak, że dzień ów
nastąpi, a nowy świat rodzi się właśnie tutaj, wśród ludzi, którzy postawili pierwszy krok na
zdradliwej ścieżce do stworzenia nowej cywilizacji.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Pierwszy krok. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
143
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
194
Celem grupy jest uniezależnienie Megiddo od wieży, „odcięcie pępowiny”, jak sami mówią.
W ich mniemaniu tylko naprawdę radykalne kroki, w tym przemoc, a nawet terror, mogą
uratować miasto i pozwolić mu na rozrost, nawet bez wsparcia technologicznego z wieży, które
i tak trafia w całości w ręce możnych. Ciebie, człowieka „stamtąd” uważają za potencjalnie
bardzo cennego sojusznika, o ile zechcesz włączyć się w ich sprawę (148). Niemniej nawet teraz
chętnie słuchają Twoich rad i opinii (171), w końcu nie kazałeś im wynosić się z karczmy.
A możesz to zrobić (163)!
195
Nie chcesz, aby Twoje dzieci źle zrozumiały opowieści o wieży, uporządkowanym świecie,
gdzie rolą człowieka jest po prostu wypełnianie rozkazów, chociaż umiejętnie prezentowanych
jako sugestie. Jego mieszkańcy, zamknięci w bezpiecznych klatkach swoich pięter, równie dobrze
mogliby egzystować tysiące kilometrów stąd, lepiej nie zajmować myśli ich losem. Uczysz dzieci
twardo stąpać po ziemi, a przy tym pamiętać, że Megiddo nie jest po prostu miejscem, w którym
żyją, lecz ich domem. W przyszłości mogą mieć wpływ na jego rozwój, dlatego powinny nauczyć
się „widzieć przyszłość”. Spoglądać na rozległe gruzowisko i nie dumać nad tym, co kiedyś tam
stało, lecz jak postawić coś nowego na tym miejscu.
W życiu dorosłym Twoje nauki stają się żelaznym credo syna, lecz córka obrała inną ścieżkę.
Jej apetyt na opowieści wyraźnie dawał Ci się we znaki, gdy była jeszcze mała, a z biegiem lat
tylko się zaostrzał. Ciekawiła ją wieża, lecz nigdy nie uzyskawszy od Ciebie zadowalających
wyjaśnień, straciła zainteresowanie tym tematem. Zamiast tego nieodwracalnie zakochała się
144
w tym, co było „przedtem”. Zafascynowana historią, i to historią starożytną, z czasów
poprzedzających wzniesienie wieży, wszędzie szukała jej śladów. W Megiddo znalazła sporo
naprawdę starych ksiąg a także ruin świadczących o prawdziwie „przedwiecznym” charakterze
miasta. Mimo tego wciąż czuła palący niedosyt wiedzy. Ostateczne zebrała grupę podobnych
sobie zapaleńców, aby móc kontynuować swoje badania. Jej pasja przerodziła się w prawdziwą
obsesję, a teraz, w dorosłym życiu, poświęca jej każdą wolną chwilę. Sam nie wiesz, co o tym
wszystkim myśleć, szczególnie gdy niespodziewanie Twój syn również zaczyna żywo
interesować się historią. Stan ten trwa przez dobrych parę miesięcy, podczas których rodzeństwo
zbliża się do siebie jak nigdy dotąd. Pozornie.
Gigantyczna, chociaż stosunkowo odległa, eksplozja wstrząsa Megiddo. To runęła wieża,
jednej nocy powalona przez nieznaną siłę. Okazuje się, że Twoja córka, w poszukiwaniu
artefaktów przeszłości, odnalazła sekretny, na wpół zawalony tunel wiodący, prawdopodobnie,
głęboko pod fundamenty wieży. Zwierzyła się z tego odkrycia bratu, który zręcznie manipulował
siostrą tak, aby samemu dotrzeć do tego miejsca. Następnie wykorzystał grupę politycznych
radykałów, którzy od dawna pragnęli odciąć Megiddo od wieży, a ją samą unicestwić. Podobno
opracowali szczegółowy plan, jak tego dokonać, musieli tylko dostać się do środka. Tak oto ich
pragnieniom stało się zadość. Teraz Twój syn może na ruinach przeszłości wznosić nowy ład, tak
jak go tego uczyłeś. A córka?
W chwili zawalenia się wieży, jak okazuje się po kilku dniach od jej zaginięcia, badała stare
katakumby pod Megiddo. Wstrząs spowodował zawalenie się stropu, została żywcem pogrzebana
wśród przeszłości. Syn początkowo ubolewa nad tą stratą, lecz szybko przechodzi nad nią do
porządku dziennego. Czekają na niego wyzwania jutra, a przeszłością nie ma co się zbytnio
przejmować. Tego nauczył go ojciec.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Jutro. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać
inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
145
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
196
Do tej pory byłeś tylko narzędziem, może nastał czas, aby to zmienić? Jednak co dokładnie
oznaczałaby taka zmiana? Sprawa jest przecież słuszna, Ty zaś podjąłeś się tego arcyważnego
zadania dobrowolnie. Odstąpienie od misji oznaczałoby zdradę (214)! I cóż z tego? Jesteś panem
własnego losu, jeśli pragniesz uratować wieżę, leży to w Twojej mocy. W przeciwnym wypadku
nie pozostaje Ci nic innego, jak trzymać się pierwotnego planu (149).
197
W czasie wieloletniej wędrówki niejednokrotnie trafialiście na tereny mogące wyżywić was
i wasze stada nawet przez dłuższy czas. Zawsze jednak nadchodził moment krytyczny, gdy
trzeba było ruszać dalej. Wracacie do jednego z tych miejsc, rozkładacie stałe obozowisko,
zaczynacie gospodarzyć. Większość zwierząt idzie pod nóż, a pozostałe zostają rozdzielone po
równo między wszystkich, tworząc jedno, wspólne stado. Dużo ludzi zaczyna też próbować
swoich sił w rolnictwie. Tak oto wasza społeczność, zrównana w prawach i obowiązkach,
próbuje wywalczyć dla siebie miejsce do życia.
Nikt nie jest zadowolony. Majętni posiadacze wielkich stad, bo stracili swe majątki, biedni,
bo pracując dla wszystkich, nie pracują dla siebie i nigdy nie będą majętni. Pasterze, dumni
z kontynuowania tradycji, gardzą rolnikami. Rolnicy, pragnący odciąć się od przeszłości, gardzą
pasterzami przypominającymi im dawnych siebie. Wewnątrz waszego wielkiego wspólnego
obozu zaczynają powstawać mniejsze, oddzielone pasami niezagospodarowanej ziemi. Jesteś już
starym człowiekiem, gdy temperatura wrzenia społecznego osiąga stan krytyczny. Wielu nalega
na utworzenie kasty stróżów prawa utrzymywanej przez wszystkich, gwarantów bezpieczeństwa
146
(209), inni nawołują do trwania we wspólnocie (141). W końcu jedna z tych dróg okazuje się
zwycięska, tylko która?
198
Karczmarka wyciągnęła do Ciebie dłoń, gdy byłeś na dnie, lecz nie pomogła Ci wstać, po
prostu wcisnęła miotłę. Owszem, faworyzuje Cię, lecz jest to dowód uznania za Twoją wierną
i owocną pracę, rozkwit tego miejsca jest w dużej mierze Twoją zasługą. Ty natomiast starasz
się wspierać innych pracowników, nawet jeśli nie radzą sobie najlepiej. Jeśli tylko wykazują
chęć do pracy, w Twoich oczach zasługują na obronę. Często spierasz się z szefową, która
jednak słucha Twoich rad i potrafi przyznać się do błędów. Współpracownicy lubią Cię i szanują,
a dobra atmosfera panująca wśród załogi, przekłada się również na popularność karczmy. Wiesz
też dosłownie o wszystkim, co ważnego dzieje się w Megiddo. Stąd też nie uchodzą Twojej
uwadze regularne spotkania pewnej wywrotowej grupy politycznej, które mają miejsce
„U Gospelta”. Wiesz, że mógłbyś ukrócić je (163), wychodząc z założenia, że intrygi
mogą zaszkodzić interesom, albo skorzystać z okazji i dowiedzieć się czegoś więcej
o rewolucjonistach (194). Czujesz, że to bardzo ważna sprawa, a Twoja decyzja może mieć
daleko idące konsekwencje.
199
Jako zabójca zostałeś wykluczony ze społeczeństwa Megiddo, zanim w ogóle miałeś szansę
poznać rządzące nim zasady. Jednak każda para rąk do pracy jest ważna w świecie niepewnego
bytu, dlatego Twoją karą jest praca bez zapłaty na jednej z farm otaczających miasto. Mieszkasz
w oborze razem z bydłem, które dzień w dzień oporządzasz o świecie i pilnujesz do nocy.
Nosząc długie bordowe szaty „człowieka, który przelał krew”, nie masz prawa niczego kupić.
Otrzymujesz posiłki od gospodarza, któremu służysz, lecz nic ponadto. Nikt Cię nie pilnuje, bo
i po co? Gdzie pójdziesz? Wiesz, że poza Megiddo, „gdzieś daleko” mieszkają jacyś ludzie, lecz
147
nie wiesz nic o życiu poza swoim gospodarstwem, tak jak wcześniej ograniczała Cię wieża i jej
system. Tak oto, zanurzony w strumieniu czasu, płyniesz unoszony przez jego prąd aż do dnia,
gdy ponownie los wciska Ci ster do rąk.
Prócz Ciebie w gospodarstwie mieszka na stałe jeszcze troje innych sług. To nie przestępcy,
a zwyczajni biedacy, którzy próbują jakoś przetrwać. Jeden z nich jest waszym nadzorcą, dba
o to, aby nikt się nie obijał, w tym celu zawsze nosi ze sobą długi, wąski kij, którym wymierza
razy. Tego ranka stary dziad od kóz, jedyny, który nie traktuje Cię z wyższością, zaspał.
Słyszysz jego rozpaczliwe krzyki dochodzące od strony budynków gospodarczych, jest bity.
Mocno, bez litości! Pragniesz pobiec mu z pomocą (212)? Czy raczej, uznając słuszność kary,
dalej pilnować swojej roboty (172)? Przez głowę przelatuje Ci też rozpaczliwa myśl o ucieczce
(164) z tego miejsca kaźni.
200
Ponieważ dobrze znałeś zakatowanego starca, a także znalazłeś go jako pierwszy, dla wielu
Twoje zdanie wiele znaczy. Nawet fakt, że odbywasz karę jako zabójca stanowi potwierdzenie
prawa do wypowiedzi w sprawie ucisku biednych, a nie jego utratę. Wieczorami wiele
niespokojnych głów ściąga sekretnie do Twojej obory, nieomal czeka na rozkazy. Ty zaś
cierpliwie tłumaczysz, że walka nie jest rozwiązaniem, a człowiek musi zaakceptować swoje
miejsce w życiu. Nie tego oczekują gniewni ludzie, Twoje słowa działają na nich jak policzki, są
jeszcze bardziej wściekli. Niemniej – słuchają, przychodzą. Zastanawiasz się czy, idąc za
własnymi radami, powinieneś po prostu zachować neutralność (153), czy też nadal angażować
się, bo to właśnie robisz, głosząc potrzebę zachowania spokoju i opanowania jako drogi życia
(208).
148
201
Twoje życie to pasmo sukcesów! Wprawdzie pracujesz ciężko na każdy z nich, lecz mimo
wszystko zostaje Ci wystarczająco wiele sił, abyś po prostu mógł się z nich cieszyć.
Jesteś otoczony zbytkiem, a także szacunkiem ludzi, nawet tych najuboższych, którym dajesz
pracę, a nierzadko również wspierasz bezpośrednio, fundując akcje rozdawania żywności
lub darmowych badań lekarskich. Obrastając tłuszczykiem sukcesu, starzejesz się pełen
niebezpodstawnego samozadowolenia. Interes kręci się doskonale, nawet gdy w końcu wyrasta
Ci konkurencja, a trafnie zainwestowane środki pomnażają się same. Jedyne, co pozostaje poza
Twoim wpływem, to samo Megiddo. Chociaż nie raz próbowałeś wspomóc rozwój miasta, to
wciąż kiedy tylko w jednym aspekcie zaczyna dziać się dobrze, w innym następuje regres.
Zupełnie jakby jakaś tajemnicza siła niweczyła wszelkie próby dźwignięcia miasta z kolan i roli
wyłącznie spichlerza wieży. Po każdym okresie małej stabilizacji przychodzi jakiś kryzys, który
zaburza ład społeczny. Ciebie jednak nie dotyczą te wahania, wraz z grupką podobnych sobie
szczęśliwców, ludzi majętnych, wiedziesz żywot rozkoszny i w gruncie rzeczy spokojny.
Zawdzięczasz go przede wszystkim sobie samemu, własnymi rękoma zbudowałeś to szczęście,
nie ma więc powodu, abyś zeń nie korzystał. Starając się czynić tyle dobra, ile jesteś w stanie,
nie szkodząc przy tym własnym interesom, dożywasz spokojnej starości. Kończysz żywot we
własnym łóżku, kochany, podziwiany, majętny… I to wszystko.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Trwaj piękna chwilo!. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
149
202
Megiddo zostaje sparaliżowane przez falę strajków, które okazują się niezwykle
przekonywającą metodą perswazji. Ani pola, ani, tym bardziej, zwierzęta hodowlane, nie mogą
bez poważnych konsekwencji zostać z dnia na dzień pozbawione ludzkiej opieki. Najniżej
opłacani pracownicy, a także ludzie skazani na pracę, jak Ty, okazują się filarem, na którym
wydźwignięto cały ład miasta. Bez was wielcy posiadacze ziemscy nie są w stanie zarządzać
swoimi dobrami, a gdy jeden z nich ulega presji i podwyższa pensje, reszta musi iść w jego
ślady. Zręczni politycy, którzy pomimo pokaźnych brzuszysk są w stanie przekonać wszystkich,
że mówią w imieniu biednych i głodujących, szybko przejmują władzę. Zaczyna się rewolucja.
Wszystkie pola uprawne i stada przechodzą pod kontrolę nowo powołanej Rady Miasta,
która wpierw wydziela najbiedniejszym skromne zapomogi w postaci jedzenia, a po pewnym
czasie wprowadza przymus pracy. Zajęć nie brakuje, bowiem nowa władza zrywa zupełnie
z wieżą, ogłaszając, że od tej pory Megiddo pracuje tylko i wyłącznie na własny dobrobyt.
Pomimo pewnych obaw, krok ten nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji. Nie wiadomo,
dlaczego mieszkańcy wieży nie reagują. Władcy Megiddo co pewien czas straszą wizją
straszliwego odwetu „bestii z wieży”, mobilizując do dalszego wysiłku, braku narzekań
i zachowania czujności, na przykład poprzez donoszenie na innych obywateli, którzy wyrażają
swoje niezadowolenie z nowego ładu. Zapewne są bowiem „szpiegami wieży”.
Mijają lata, dekady… Megiddo rośnie w siłę, a Ty wiedziesz proste, stabilne życie, na tyle
dobre, aby nie martwić się widmem głodu, lecz wystarczająco znojne, abyś nie miał sił myśleć
o potrzebie zmian. Zamknięta na głucho wieża powoli staje się po prostu symbolem wrogich sił,
a nie realnym miejscem. Niektórzy młodzi utrzymują nawet, że nikt tam naprawdę nie żyje już
od wielu wieków. Nie wyprowadzasz ich z błędu. W tych czasach lepiej robić swoje i spokojnie
żyć. Tak też czynisz.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Nowy ład. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
150
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
203
Jesteś wierny w stosunku do kobiety, która wyciągnęła ku Tobie pomocną dłoń, gdy byłeś
na dnie. Nawet, gdy dopuszcza się jawnej niesprawiedliwości, faworyzuje to jednych, to drugich,
napuszcza na siebie ludzi, którzy walczą jak wściekłe psy. Świadomie traktuje pracowników jak
mechanizmy, tryby maszyny, które nie są w stanie objąć rozumem jej potęgi. Z biegiem czasu
coraz częściej opowiada o swojej „prastarej karczmie” jak o czymś najważniejszym na całym
świecie, „starszym od wieży”, każdorazowym epicentrum wielkich, historycznych wydarzeń.
Wyraźnie dziwaczeje, każe nazywać się Gospeltem, zmienia strój na męski i zaczyna się obżerać,
aby nabrać tuszy i „brzuszyska godnego prawdziwego karczmarza”. Ty zaś zawsze stoisz przy
jej boku (184), chociaż zastanawiasz się czy nie lepiej byłoby myśleć przede wszystkim
o przyszłości i dobru karczmy (182). Chociaż nie potrafisz tego racjonalnie wytłumaczyć,
czujesz, że decyzja, którą musisz podjąć ostatecznie zdefiniuje Twój los.
204
Miałeś szczęście, trafiając do sędziwego stolarza, lecz wszystko to, co przydarzyło Ci się
potem, jest już zasługą Twoich własnych umiejętności i determinacji. Jesteś zadowolony ze
swojego losu, kształtujesz go podług własnej woli. Bogacisz się, a po śmierci swego mistrza
przejmujesz pełną kontrolę nad interesem. Zatrudniasz wielu ludzi, zarówno do wytwarzania
mebli, jak i ozdabiania ich, chociaż swoich uczniów nie wtajemniczasz nazbyt w rzeźbiarskie
arkana. Każdy z nich zna się na konkretnym sposobie ozdabiania. Tylko pracując razem, pod
Twoje dyktando i z Twoją pomocą, mogą tworzyć tak pożądane przez ludzi artystyczne meble.
Dzięki temu nieprędko wyrośnie Ci prawdziwa konkurencja. Lata mijają, a Ty bogacisz się
151
coraz bardziej, wszystko wskazuje na to, że tak będzie wyglądać Twoja przyszłość, dostatnio
i beztrosko (201). Na horyzoncie pojawia się też alternatywa w postaci ruchu politycznego,
którego celem jest uniezależnienie Megiddo od wieży. Wielu widziałoby w nim miejsce dla Ciebie
(148)! Niemniej, jest to awanturnicza działalność, nie przynosi żadnych zysków, a wręcz ich
pozbawia. Stojąc na rozdrożu drogi życiowej, musisz podjąć decyzję co do przyszłości.
205
Zaczynacie wojnę podjazdową, w wyniku której giną kolejni wysyłani przez wieżę ludzie. To
łatwe cele, do tej pory ich jedynym zadaniem było dojechać w ustalone miejsca, aby odebrać
towary od dostawców. Nienawykli do przemocy, zatopieni w rutynie, giną jeden za drugim.
Wasza walka ściąga na ruch nienawiść posiadaczy ziemskich, którzy tracą z jej powodu swoje
zyski i to właśnie oni stanowią prawdziwe zagrożenie. Organizują ochronę dla wysłanników,
a także tworzą całe kordony dostawcze. Dlatego po okresie początkowych sukcesów szybko
zostajecie zepchnięci do defensywy, a cały ruch chwieje się w posadach. Przyjmujecie więc
w swoje szeregi wszystkich chętnych do czynnej walki, nawet jeśli to zwykli rabusie, którym
obojętne jest, od kogo kradną. Nie mogąc dalej napadać na wysłanników wieży, skupiacie swoją
uwagę na samych dostawcach. Nękani gospodarze jednoczą się, tworząc organizację wzajemnej
pomocy, która z czasem ewoluuje w coś na kształt regularnej armii. W przeciągu trzech lat fala
przemocy zalewa Megiddo i okolice, a wasz ruch radykalizuje się jeszcze bardziej, co doprowadza
do wybuchu regularnej wojny.
Przegrywacie ją.
Triumfujący posiadacze ziemscy i hodowcy mogą spokojnie prowadzić handel z wieżą,
chociaż przestaje on działać na starych zasadach. Raz pojąwszy swoją siłę, nadal pozostają
zjednoczeni, dyktując coraz wyższe ceny, paradoksalnie osiągając to, o co walczyliście. Megiddo
przestaje być po prostu kolonią, a staje się równorzędnym partnerem handlowym wieży.
Nadchodzi czas wielkich zmian, lecz… nie dla Ciebie. Schwytany, wraz z kilkoma innymi
ważnymi członkami ruchu, od kilku miesięcy oczekujesz na egzekucję. Tak oto zostaliście
152
pokonani, a jednak zwyciężyliście. Pocieszając się tą myślą, dzień po dniu oczekujesz na
przybycie strażnika, który obwieści lakonicznie, że dziś jest TEN dzień...
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Dziwny sukces. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
206
Rzeźbisz to, co się sprzedaje, nic więcej. Zarabiasz na swojej sztuce naprawdę dużo,
a ośmielony tym sukcesem zaczynasz nawet podwyższać ceny, niekiedy żądając absurdalnie
wprost wysokich sum. I zawsze je dostajesz! Kapitał, który wkrótce gromadzisz, zaczynasz
inwestować w rozwój Megiddo, świadomie wspierając te elementy miejskiej infrastruktury,
które przynoszą korzyść dla wszystkich. Pewnego dnia, podczas przechadzki, wpadasz jednak na
inny pomysł.
Przekazujesz swoim klientom z wieży, że chciałbyś zmienić formę zapłaty za swoje usługi.
Zobowiązujesz się do wykonywania ściśle określonej ilości rzeźb w każdym roku w zamian za
przenośny „Kodex” wraz z podstawową bazą danych i regularnymi dostawami elementów go
zasilających. Tłumaczysz to tęsknotą za utraconym domem. Twoja prośba, nie bez pewnych
wątpliwości, zostaje spełniona. Podstawowa baza danych, o którą prosisz, nie zawiera bowiem
żadnych istotnych informacji o wieży, to po prostu zbiór ogólnych wiadomości o świecie, coś co
przyswajają sobie najmłodsi. Nudna wiedza powszechna… w wieży, gdzie nikogo nie interesuje.
Natomiast jak na standardy Megiddo jest to bezcenny zbiór porad i inspiracji, który dla zdolnych
myślicieli i inżynierów stanowić będzie punkt wyjścia do prawdziwej rewolucji technologicznej.
153
Tworzysz zespół młodych i ambitnych ludzi, nakazując im stworzenie wielofazowego planu
rozwoju Megiddo do poziomu umożliwiającego całkowite zerwanie stosunków z wieżą. Całymi
miesiącami studiują pod Twoim okiem „Kodex”, zachwyceni możliwościami, jakie otwiera ta
wiedza. W jakiś sposób administracja wieży dowiaduje się o tym, na skutek czego nie tylko nie
otrzymujesz żadnych ogniw zasilających, ale także tracisz wszelkie zamówienia. Nie ma to już
jednak znaczenia, żyjesz ze sprzedaży patentów na rozwiązania techniczne swojego zespołu,
który kopiuje praktycznie wszystkie newralgiczne informacje z „Kodexu”, nim ten gaśnie na
zawsze. Oto początek cichej rewolucji.
Już jako stary człowiek obserwujesz rozkwit Megiddo, miasta, które stoi w rozkroku
pomiędzy przeszłością i przyszłością. Zdominowane przez dwie wielkie frakcje, z których jedna
popiera utrzymywanie ścisłych kontaktów z wieżą, a druga nawołuje do całkowitego ich
zerwania, czeka w napięciu na finał tego konfliktu. To jednak sprawa dla nowego pokolenia,
Twoja historia dobiega końca. Zrobiłeś swoje.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Drenaż. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
207
Prawdziwym – to znaczy jakim? Czy ozdabianie mebli, sztuka użytkowa, jest naprawdę
gorsza od tej „prawdziwej”? I czy w gruncie rzeczy nie chcesz zamienić wygodnego życia na
niepewny los „prawdziwego artysty”? Poważnie zastanawiasz się nad tym dylematem, wiedząc,
że raz powzięta decyzja będzie nieodwołalna. Jeśli nadal będziesz zajmował się sztuką użytkową
154
(168), to zleceń będzie coraz więcej, nie starczy Ci czasu na inną działalność twórczą. Jeśli
zaś, jak planowałeś, poświęcisz się rzeźbiarstwu artystycznemu (158), to przestaniesz dobrze
zarabiać i chociaż zostaną Ci pewne, całkiem spore, oszczędności, to mimo wszystko nie jest
powiedziane, że Twoje prace spodobają się ludziom. Megiddo to nie wieża, nie ma pomocnych
algorytmów, systemu, „Kodexów” do sprawdzania trendów... Twoje życie jest w Twoich rękach
i teraz nastał czas, aby pchnąć je na tory, które prowadzą do przyszłości.
208
To, o czym opowiadasz, staje się, również w Twoich oczach, czymś znacznie więcej niż
zwykłym nawoływaniem do spokoju. Sprawa zakatowania starca zdaje się zresztą przycichać,
ludzie nadal są wzburzeni, lecz troska o własny byt odrywa ich myśli od ofiary. Brutalny
nadzorca traci swoją posadę, a pewnej nocy ktoś kończy jego żywot pchnięciem noża. W oczach
większości sprawiedliwości stało się zadość. Tymczasem wciąż gościsz ludzi w „swojej” oborze,
raz na tydzień opowiadając im o konieczności wyrzeczenia się pragnień, silnych emocji,
wyciszeniu oraz potrzebie szukania szczęścia w tym, co małe i ulotne. Wielu uważa ten nowy
trend myślowy za „mentalność niewolnika”, inni dostrzegają płynące zeń pokrzepienie, zaś
władzom bynajmniej nie wadzi, że ktoś głosi ludziom potrzebę akceptacji swojego miejsca
w hierarchii społecznej i zachowania spokoju. Z biegiem lat Twoja idea ewoluuje, przestaje być
też „Twoja”, staje się ruchem intelektualnym, którego celem jest osiągniecie za życia stanu
spokoju ducha i harmonii, zarówno poprzez wyzbycie się emocji, jak i z pomocą odpowiednich
technik, takich jak ćwiczenia fizyczne czy kontrola oddechu. Wielu spośród możnych również
interesuje się tą „receptą na szczęście w nieszczęściu”, chociaż modyfikują pewne aspekty tej
filozofii, kładąc większy nacisk na potrzebę samokształcenia, rozwoju i adoracji piękna.
Wszystko to powoduje, że wielu ludzi zaczyna kwestionować zasadność układu z wieżą,
mówią o „kajdanach przeszłości” i potrzebie zbudowania nowego społeczeństwa. Starzejesz się,
widząc, jak świat zmienia się nie do poznania, Megiddo rośnie w oczach, a z roku na rok wieża
zyskuje coraz bardziej złowrogie znaczenie. W końcu handel z nią zamiera, a odprawiani
z kwitkiem posłańcy przestają się pokazywać. Tak po prostu. Zresztą, co mogliby zrobić?
155
Mieszkańcy Megiddo to twardzi, nawykli do przemocy ludzie, zupełne przeciwieństwo Twoich
dawnych rodaków. Nigdy nie słyszałeś też o żadnej broni, ani w ogóle strukturze obronnej
wieży. Chociaż kto wie, może teraz, w obliczu nowego wyzwania, system doprowadzi do
powstania nowej mentalności wśród mieszkańców pięter i narodzą się krwiożerczy wojownicy?
Tymczasem samotny gigant stoi „martwy”, a w rozkwitającym Megiddo ludzie pragną żyć
w harmonii z innymi, chociaż niesprawiedliwość i wyzysk wciąż mają się bardzo dobrze. Ty zaś
stałeś się najwyższym autorytetem moralnym, celem pielgrzymek zarówno ludzi prostych, jak
i intelektualistów, chociaż... nadal pozostajesz skazańcem. I to już się nie zmieni, aż do śmierci
będziesz pracować na cudzy dobrobyt, żyjąc skromnie, niemal w ubóstwie, aby odpokutować
przelaną niegdyś krew. Piętno „cierpiącego mędrca” przywarło do Ciebie na stałe, nikt nie myśli
nawet o zwolnieniu Cię z kary, chociaż wielu gorszych od Ciebie zbrodniarzy odzyskuje wolność
po znacznie krótszym okresie przymusowej pracy. W ich oczach nie jesteś już człowiekiem, lecz
ideą. A ideom nie przysługuje zwolnienie za dobre sprawowanie.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Nowi ludzie. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
209
Tak oto jedni wypasają trzody, inni żyją z ziemi, ale wszyscy biorą udział w kształtowaniu
praw. A nad ich przestrzeganiem stają rośli mężczyźni z drewnianymi pałkami w rękach, którzy
już po kilku latach sami wymyślają prawa, świadomi swojej siły. Obierają sobie za wodza
jednego człowieka, gospodarza wszystkich gospodarzy. Nakazuje on zniszczenie wszystkich
156
pozostałych jeszcze namiotów, chociaż i tak większość ludzi od dawna żyje już w prostych
chatach. Niemniej przeszłość musi zostać zapomniana, takie jest prawo. Rolnicy stają się
potężni, pasterze słabną, stają się tylko dodatkiem w krajobrazie nowego społeczeństwa.
Starzejesz się pośród zalążka miasta na kształt Megiddo, z jasno wytyczonymi ulicami,
odgrodzonego od świata murem, spoglądającego nieufnie i chciwie na wszystko poza swoimi
granicami. Wszystko to zaczyna Ci coraz bardziej przypominać Twoje dawne życie na jednym
z pięter wieży. Ludzie otrzymują coraz więcej nakazów, dzięki którym ma im się dobrze dziać.
Przestrzeganie ich przynosi nagrody lub po prostu brak kary. Brakuje tylko artystów. Ty sam,
sękaty staruch, wracasz do rzeźbienia, uczysz tej sztuki młodych, oni zaś przynoszą Ci zawsze
coś na ząb. Żyjesz skromnie, z dnia na dzień, obserwując jak ludzie silą się, wznosząc coraz to
nowe budowle, ku chwale własnej lub gospodarza wszystkich gospodarzy. Pewnego dnia
słyszysz coś, co sprawia, że bardzo długo się śmiejesz. Po ulicach krążą młodzi stróże
w mocnych, skórzanych zbrojach, dumnie nosząc u pasów swoje drewniane pałki i wykrzykują
z entuzjazmem, że wkrótce rozpocznie się „wielka budowla”. Ku chwale gospodarza wszystkich
gospodarzy wasza społeczność wzniesie kamienny gmach, obraz rosnącej potęgi tego miejsca.
Macie zbudować wieżę.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Piętro. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać
inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
157
210
Mieszkańcy Megiddo to ludzie szalenie praktyczni, małżeństwo to rodzaj sojuszu dwojga
ludzi przeciw złemu losowi, a dzieci stanowią inwestycję w przyszłość. Zawsze też można dostać
pożyczkę pod poręczeniem potomków, którzy, w razie bankructwa rodziców, będą spłacali ich
długi. Nie jest Ci zatem specjalnie trudno znaleźć sobie kogoś na stałe, szczególnie że lata życia
w dostatku nadały Twojej fizjonomii cech iście wielkopańskich, jesteś zdrowy, skóra nie jest
zniszczona, dysponujesz nawet pełnym uzębieniem! Po kilku luźnych związkach trafiasz na
kobietę, z którą szybko podpisujesz zobowiązanie małżeńskie. Wcześniej wracasz też, w miarę
możliwości, do rzeźbiarstwa. Artyści pochodzący z Megiddo nie stanowią dla Ciebie dużej
konkurencji, znacznie przewyższasz ich umiejętnościami, chociaż nie pomysłowością. Zwracasz
na siebie uwagę pewnego obrotnego stolarza, a konkretnie teścia, który od początku gorąco
popierał Twój związek z córką. Wchodzicie w spółkę, na mocy której ozdabiasz wytwarzane
przez niego meble, dzięki czemu szybko zyskujecie prestiż i pieniądze. Z żoną dorabiacie się
piątki dzieci, spośród których aż trójka przeżywa krytyczny okres pierwszych dwóch lat życia.
Słowem, dobrze Ci się wiedzie! Chociaż niemal nie utrzymujesz kontaktów z rodzicami, bieda,
w której stale się znajdują, a także dawna profesja matki źle rzutują na Ciebie, a przez to na
interesy. Tak przynajmniej twierdzi Twój teść, od którego jesteś pod wieloma względami
zależny. Z biegiem czasu możesz jednak zdecydować, jak najlepiej spożytkować swój sukces.
Poza sztuką użytkową, mógłbyś realizować specjalne zamówienia dla miejscowych możnych
(146), a nawet administratorów z wieży (165). Nic nie stoi też na przeszkodzie, żebyś po prostu
rzeźbił dla siebie (144). Na pewno i na to znaleźliby się jacyś kupcy! Zresztą, czy wszystko musi
być tworzone z myślą o sprzedaży? Zdaniem Twojego teścia, a także zgadzającej się we
wszystkim z ukochanym ojcem żony – zdecydowanie tak. Niemniej decyzja, jak zawsze, należy
do Ciebie.
211
Tak oto przewrotny los prowadzi Cię prosto do miejsca, z którego uciekłeś. Jednak nie
nosisz już bordowych szat zabójcy, lecz wełniany płaszcz majętnego człowieka. Dorobiłeś się
158
licznego stada, jesteś poważanym gospodarzem. Jednym z pierwszych uczestników marszu
w nieznane, który przyniósł wielkie bogactwa w żywym inwentarzu, jedynej „walucie” jaką
uważacie za prawdziwą. Nadchodzicie ku Megiddo jak rwąca rzeka, zdecydowani zakończyć
swoją tułaczkę właśnie tam, osiedlając się nieopodal (187) bądź przejmując miasto siłą (159), bo
i takie głosy stają się coraz wyraźniejsze podczas burzliwych narad. Twój głos ma znaczenie,
musisz więc dobrze rozważyć, którą opcję poprzesz. W Twoich rękach, spracowanych, twardych
dłoniach coraz starszego człowieka, leży przyszłość regionu.
212
Kara nie może być kaźnią, a dyscyplina nie oznacza okrucieństwa! Biegniesz do towarzysza
niedoli, który ledwie zipie pod ciosami nadzorcy. Kat nie jest świadomy Twojej obecności,
zapamiętały w swym dziele, bije bez wytchnienia. Powalasz go i odbierasz zakrwawiony kij,
w jednym, szybkim wybuchu furii dając upust nagromadzonych przez lata upokorzeniom. Mocny
przy wymierzaniu ciosów, sam szlocha i błaga o litość po kilku pierwszych, jakie spadają na jego
grzbiet. W pewnym momencie bierzesz potężny zamach, który nieświadomie kończysz na skroni
swojej ofiary. Mężczyzna drży w strasznych konwulsjach przez parę chwil i nieruchomieje.
Pojmujesz, że znów odebrałeś życie. Wybawiony starzec spogląda na Ciebie ze zgrozą
i współczuciem, nakazując:
– Uciekaj.
Odrzucasz narzędzie zbrodni i zaczynasz biec. Tak po prostu, bez zapasów, planu, nawet
kierunek obierając na ślepo, byle dalej od Megiddo i nie w stronę wieży! W drodze spędzasz trzy
straszne dni, nim do cna wyczerpany zwalasz się w jakiś padół, pewny nadciągającej Twym
tropem pogoni.
Jednak znajdują Cię nie prześladowcy, a nieznajomi. Wędrowna grupka szukająca dla siebie
miejsca na świecie, również „uciekinierzy” z Megiddo, ratuje Cię od zguby i zabiera ze sobą.
Przystajesz do nich, aby po wielu trudach i znojnych latach, napotkawszy podobnych wam
wędrowców „poza horyzont”, stać się licznym ludem z liczną trzodą, który ugina się
pod ciężarem własnej liczebności. Musicie osiąść gdziekolwiek (197) bądź w miejscu znanym,
159
w pobliżu Megiddo (211). W innym wypadku pozostaje wam tylko wieczna tułaczka, życie
w ruchu, pod namiotami (167).
213
Postanawiasz zdradzić „sprawę” i po niezbyt długich poszukiwaniach udaje Ci się natrafić na
jednego z techników, któremu każesz prowadzić się do najbliższej siedziby administratorów.
Twój „obcy” wygląd tak bardzo zaskakuje tego człowieka, że dopiero za trzecim razem w ogóle
dociera do niego to, co mówisz. Natychmiast spełnia Twoją prośbę, nie mogąc się przy tym
zdecydować czy powinien Cię prowadzić przed czy za sobą. Śmiertelnie przerażony, dosłownie
ucieka, kiedy w końcu docieracie do celu. Administratorzy, nie mniej zdziwieni niż technik, lecz
wyraźnie bardziej opanowani, wysłuchują Twojej historii. Pojmując, jak niewiele dzieliło ich
świat od katastrofy, natychmiast podejmują się, po uprzedniej konsultacji z systemem, załatania
luk bezpieczeństwa wieży i wdrożenia nowych procedur. Ty zaś otrzymujesz bezcenną nagrodę.
Z zachowaniem pewnych… środków ostrożności.
Na niczym Ci nie zbywa, wszystkie algorytmy dotyczące Twojej osoby ustawione są w taki
sposób, abyś wiódł satysfakcjonujące życie niezależnie od tego, czym zapragniesz się w nim
zająć. W każdym sezonie estetycznym jesteś uznawany za atrakcyjnego, a kolejne dziedziny
sztuki, jakimi się parasz, przynoszą Ci sławę. Twoje racje żywnościowe wystarczyłyby dla kilku
ludzi, chociaż nie masz prawa się nimi dzielić. Oficjalnie jest też stwierdzone, że nigdy nie
opuszczałeś wieży. Jeśli ktoś słyszał o Twojej rzekomej podróży do Megiddo, to jesteś
zobowiązany wytłumaczyć, że po prostu zmieniłeś na jakiś czas piętro na bardzo odległe,
a „podróż” to zwykły wymysł, Twoja „artystyczna fanaberia”. System dba o Ciebie na każdym
kroku, Ty zaś… po prostu żyjesz beztrosko. Wiesz wprawdzie, że jesteś stale kontrolowany,
zresztą jak każdy w wieży, w ten czy inny sposób. I cóż z tego? Wróciłeś do domu, który chociaż
pełen jest wad, to jednak jest właśnie – domem. Czasem brakuje Ci przestrzeni, bezkresu nieba
nad głową, horyzontu, świeżego powietrza… Wtedy pozwalasz sobie na myślenie o tym, co by
było, gdybyś wypełnił swoją misję. Byłoby… Inaczej. Lepiej czy gorzej, nie sposób dociec. To
tylko teoretyczne rozważania, mrzonki. Podjąłeś decyzję, którą uznałeś za najbardziej dla siebie
160
opłacalną i w istocie wiedzie Ci się nader pomyślnie. To wszystko. Bo czegóż więcej oczekiwać
od życia w wieży, jeśli nie spokojnego dostatku?
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Złota klatka. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
214
Masz przed sobą dwie drogi, albo wycofasz się z tunelu i poszukasz jakiegoś technika, który
doprowadzi Cię do administratorów (213), albo podążysz za kablem zasilającym aż do „mózgu”
wieży, sztucznej inteligencji, systemu „we własnej osobie” (188).
215
Czasem rzeźbisz ludzi, czasem zwierzęta bądź fantastyczne bestie, lecz niezmienna pozostaje
kompozycja wszystkich Twoich dzieł, coś obala wieżę. Twoje sugestywne rzeźby, chociaż wielu
zarzuca im wtórność i powtarzalność, wzbudzają spore zainteresowanie. Szczególnie wśród
najuboższych, dla których wieża jest symbolem wyzysku, jakiego dzień w dzień doświadczają
w czasie walki o lepszy byt. Zyskujesz też zaprzysięgłych wrogów, kilku całkiem wpływowych.
Ich śladem podążają również nie mniej wpływowi zwolennicy, z roku na rok zarabiasz
coraz więcej, rzeźbisz też na zamówienie, niekiedy naprawdę spore dzieła, gdzie naturalnej
wielkości postacie ludzkie rozbijają w drobny mak wieże stylizowane na plątaninę kłów i cierni.
161
Przeprowadzasz się do lepszej dzielnicy, wynajmujesz wygodny dom, do którego sprowadzasz
rodziców. Jednak pracownię wciąż utrzymujesz na terenie zamieszkanym przez biedotę,
obecność masy sfrustrowanych ludzi działa na Ciebie stymulująco, w końcu gniew jest głównym
tematem Twoich prac. A przynajmniej takie jest Twoje zdanie. Chociaż wybrałeś wieżę jako
konkretny symbol, to jest ona przede wszystkim środkiem wyrazu, pewną figurą stylistyczną,
którą stosujesz. Po części zgadzasz się ze swoimi oponentami, że wiele z Twoich prac wygląda
na kopie samych siebie, lecz szybko odkrywasz, iż ludzie chcą oglądać tylko i wyłącznie ten jeden
motyw. Coś ma niszczyć wieże, w innym wypadku Twoi klienci, a co za tym idzie również ich
portfele, nie są zadowoleni.
Pewnej nocy Twoja pracownia staje w płomieniach, co staje się zalążkiem wydarzeń,
których niewielu, a już na pewno nie Ty, by się spodziewało. Ktoś rozpuszcza wieść, że spłonąłeś
wraz ze swoją „najważniejszą rzeźbą”, przy której pracowałeś wytrwale od lat. Podpalenia,
a także morderstwa, bo ponoć skrępowano Cię „jak prosiaka” i zostawiono na pastwę żywiołu,
dokonała grupa „szpiegów wieży”. Ta absurdalna historia zaczyna żyć własnym życiem,
w krótkim czasie doprowadzając do wybuchu krwawych zamieszek, swoją drogą świetnie
zorganizowanych. Kluczowe punkty w mieście zostają przejęte przez członków frakcji
rewolucjonistów, którzy od dawna nawoływali do uniezależnienia się Megiddo. Nikt nie
traktował tych krzykaczy poważnie, chociaż wielu z nich było naprawę majętnymi ludźmi. Wiesz
o tym bardzo dobrze, ponieważ sprzedałeś im wiele swoich rzeźb, zawsze było im mało!
Umiejętnie sterowany gniew biedoty zmywa stary porządek społeczny, a nowi władcy Megiddo
istotnie zrywają wszelkie układy z wieżą. Ty, cudownie odnaleziony, stajesz się symbolem
zwycięstwa, musisz pojawiać się na oficjalnych wiecach poparcia dla nowej władzy i, naturalnie,
nadal rzeźbić obalane wieże. To Twój obowiązek, w innym wypadku… byłoby przykro, gdyby
„szpiedzy wieży” ponownie spalili Twoją pracownię. Tym razem naprawdę z Tobą w środku.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Niszczyciel. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
162
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
216
Wszyscy wiedzą, że jesteś ulubieńcem szefowej, ale nie jest również tajemnicą fakt,
iż potrafisz załatwić „co trzeba”, gdy ktoś jest w kłopocie. Czasem bezinteresownie, czasem za
tą czy inną opłatą, pomagasz ludziom jakoś przetrwać pracę „U Gospelta”. Szczególnie, że
z biegiem lat karczmarka coraz wyraźniej dziwaczeje i każe nazywać się Gospeltem. Rozpowiada
też wszystkim, iż karczma stała tutaj od zawsze, nawet przed Megiddo, że był to pierwszy
budynek wzniesiony ludzką ręką na całym świecie, początek historii. Wielu gości przychodzi
specjalnie po to, żeby popatrzeć na jej postępujące szaleństwo. Wśród starszych pracowników
słyszysz głosy, że powinniście przejąć karczmę (166). Istnieje prawo, chociaż naturalnie trzeba
poprzeć przepis solidną łapówką, na którą wszyscy zainteresowani by się zrzucili, pozwalające
tego dokonać w obliczu jawnego szaleństwa właściciela. Sukces tego przedsięwzięcia nie jest
jednak gwarantowany, bardziej zachowawczą drogą byłoby stanie u boku karczmarki (190).
Niemniej, jeśli faktycznie zostanie obalona, zostaniesz z niczym. To bardzo poważna decyzja, od
której zależeć będzie cała Twoja przyszłość.
217
Ulice spływają krwią, a spirala przemocy nakręca się tak bardzo, że wkrótce wszyscy
zapominają o przyczynach konfliktu, każdy chce po prostu skorzystać z okazji do rabunku bądź
163
dokonać zemsty. W przeciągu miesiąca Megiddo obraca się w zgliszcza, a ludzie rozpierzchają
się po okolicy. Część osiada wśród gospodarstw, tworząc kilka rywalizujących, ufortyfikowanych
wspólnot, inni po prostu ruszają, gdzie ich oczy poniosą. Wysłannicy wieży starają się nawiązać
kontakty z tymi społecznościami, lecz początkowo żadna nie jest zainteresowana współpracą.
Jednak w końcu udaje im się przekonać jedną z nich, płacąc za żywność narzędziami, a także
zapewniając zaawansowaną opiekę medyczną dla liderów.
Tak zaczyna się nowa epoka starej „współpracy”, dzięki której wieża otrzymuje jeszcze
więcej żywności niż przedtem, nie trzeba bowiem żywić całego miasta. Poziom życia spada,
przepływ ludzi zamiera, nikt nie przejmuje się naprawą ani udoskonalaniem czegokolwiek, skoro
zepsute narzędzia i sprzęty wieża zawsze wymieni na nowe. Ty sam, po staremu, opiekujesz się
bydłem, chociaż jesteś już wolnym człowiekiem. Mieszkasz we wspólnym domu-baraku wraz
z innymi ubogimi pracownikami, podczas gdy wasi „gospodarze” żyją w luksusie. W wolnym
czasie możesz chodzić, gdzie chcesz, co w praktyce oznacza co najwyżej spacer do ruin Megiddo,
bowiem pojawienie się na terenie innej społeczności zawsze traktowane jest jako próba
kradzieży i może skończyć się śmiercią. Sczerniałe gruzy do niedawna zamieszkanej części
miasta wpasowują się w morze zgliszczy, jakie pokrywa teren martwego miasta. Tylko jedna
rzecz pozostaje niezmienna, widoczna w oddali, wszechpotężna wieża, której jedynym celem
jest trwać.
Pewnego dnia odwiedzasz Megiddo, sam nie wiedząc, po co tutaj przywędrowałeś.
Wzdychasz ciężko, siadając na niskim „murku”, będącym kiedyś ścianą jakiegoś domu
i podnosisz spory kawałek drewna, który dostrzegasz wśród gruzów. Dobywasz z kieszeni
wierny, składany nóż, zaczynasz rzeźbić. Nucąc cicho, oddajesz się pracy twórczej, czując, że od
tej pory każdą wolną chwilę będziesz spędzać w ten właśnie sposób. Tworząc coś nie dla
poklasku, czy zysku, lecz z potrzeby serca, dla siebie. Gdyby ktoś spytał Cię, dlaczego marnujesz
w ten sposób czas, zamiast trochę się rozerwać, odpowiesz, po raz pierwszy w życiu naprawdę
z całego serca wierząc w te słowa: „Ponieważ jestem artystą”.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Martwe miasto. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
164
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
218
Pośród ogromu cierpień i niesprawiedliwości, śmierć jednego człowieka, wesołego starca,
po którym, wydawać by się mogło, płakać będą tylko powierzone jego opiece kozy, przepełniła
czarę gniewu. Spienione wody furii gotowe są zalać ulice. Nadchodzi czas ludzi wyklętych,
niewolników własnych błędów bądź cudzej chciwości. Czas ludzi Twego pokroju. Nic więc
dziwnego, że pragniesz, aby i Twój głos zabrzmiał w chórze uciśnionych, jednak musisz
zastanowić się, Ty i wielu innych, jak chcecie zwrócić na siebie uwagę. Jedni nawołują do walki
o godność za pomocą biernego oporu (202), inni pięści (217). Każdy czuje za to, że idą zmiany
nieodwracalne i trwałe, a Megiddo nigdy nie będzie już takie samo. Jego przyszły kształt zależy
od osób takich jak Ty, tu i teraz. Decyduj zatem!
219
Dziwaczne figurki, które wychodzą spod Twych rąk, znajdują swoich, choć po prawdzie
nielicznych, koneserów. Przez dłuższy czas dosyć nieświadomie korzystałeś z przepełniającego
Cię żalu jako inspiracji, lecz w końcu pojąłeś, że jest on nader obfitym źródłem form. Wylewasz
go z siebie, pozwalasz, aby płynął za pośrednictwem dłoni do narzędzi, a potem dalej, w materię.
Zastanawiasz się tylko, czy naprawdę chcesz, żeby żal był dominującą emocją (151), którą
zaklinasz w drewnie, czy też raczej stanowił na wpół utajony element (154) stale obecny
165
w Twoich dziełach. Musisz uważać! Żyjąc w Megiddo, pojąłeś, że sztuka bywa niebezpieczną
istotą, a to, jak wpływa na odbiorców, może mieć naprawdę dalekosiężne, niemożliwe do
przewidzenia skutki.
220
Nie masz zamiaru zaniedbywać rodziny, lecz jasno dajesz wszystkim do zrozumienia, że
jesteś kimś więcej niż „sprzedawcą ozdób”. Jako rzeźbiarz chcesz pokazać światu, na co Cię
stać! Teść protestuje, Twoja żona także, lecz koniec końców stawiasz na swoim. Ta determinacja
robi nawet wrażenie na całej rodzinie, a przynajmniej tak Ci się wydaje. W każdym razie nic nie
stoi na przeszkodzie, abyś co pewien czas zaszywał się w pracowni, tworząc coś dla siebie.
Wprawdzie prezentujesz publicznie te rzeźby, lecz nie zdobywają większego zainteresowania,
chociaż niektóre udaje Ci się sprzedać za naprawdę dobrą cenę.
Mijają lata, a Tobie wiedzie się coraz lepiej. Majątek, kochająca rodzina, praca twórcza…
Czego chcieć więcej? Nie wiesz tego, lecz swego rodzaju tęsknotę „za czymś” mimowolnie
zaklinasz w drewnie, a Twoje abstrakcyjne prace od dawna nie interesują nikogo poza Tobą
samym. Coraz częściej zdarza Ci się zamykać w pracowni na naprawdę długo, a efektem
końcowym nie dzielić się z nikim. W końcu jednak decydujesz się na publiczną wystawę, która
długo jeszcze jest pamiętana jako coś „prawdziwie okropnego”. Szkodzi nawet Twoim interesom,
co mocno drażni teścia, lecz mężczyzna jest już za stary, aby mieć siły na awantury. Jednak po
paru tygodniach zgłasza się do Ciebie pewien młody pomocnik stolarza, który prosi Cię o nauki.
Jest za biedny, aby za nie zapłacić, nie ma też za wiele wolnego czasu, lecz mimo to chce zostać
„prawdziwym rzeźbiarzem”. Spełniasz jego prośbę, co więcej, sam zapewniasz mu godziwy byt.
Teść przestaje się do Ciebie odzywać, żona stoi w emocjonalnym rozkroku pomiędzy ojcem
a mężem, dzieci coraz wyraźniej zazdroszczą uwagi poświęcanej obcemu, a Ty spokojnie
przekazujesz swoje umiejętności. Wątpisz, aby czyn ów zmienił oblicze świata, lecz nie zawsze
w sztuce chodzi o rewolucję. Czasem jest to po prostu... ciche umiłowanie piękna.
166
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Dziedzictwo. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne.
Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych
stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami,
w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze
gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
221
Jakże cieszysz się, że przed laty nie poddałeś się kastracji! W Megiddo związek staje się
legalny tylko po podpisaniu stosownych dokumentów regulujących kwestie majątkowe, a uznany
za pełnoprawne małżeństwo dopiero wraz z pojawieniem się dzieci. Dzieci to inwestycja
dostępna dla każdego, chociaż to „lokata” ciesząca się największą popularnością wśród
biedniejszych. Zakładając rodzinę, wraz z młodziutką żoną, córką bogatego kupca, postanawiacie
jednak nie przesadzać z ilością potomstwa, czwórka zupełnie wam wystarcza. Krytyczne
pierwsze dwa lata przeżywa dwójka, chłopiec i dziewczynka, którym poświęcasz większość
uwagi. Pragniesz nauczyć ich pracy z drewnem, zostawić majątek, zabezpieczyć przyszłość.
Tymczasem oboje, gdy tylko są na tyle rozumni, zaczynają rozpytywać Cię o życie w wieży. Nie
wiesz, kto zdradził im Twoją przeszłość, nie ma to zresztą większego znaczenia. To, co jest
naprawdę istotne, dotyczy Twojej decyzji w stosunku do zadośćuczynienia prośbom o te
opowieści. Opowiadasz dzieciom do snu, niczym baśnie, wspomnienia z dawnego życia w wieży
(142), czy też uczysz, że przeszłość nie ma znaczenia, należy myśleć i marzyć o przyszłości
(195)? Ta dwójka małych ludzi będzie żyć, gdy Ciebie już zabraknie, świat będzie należał do
nich. To, o czym opowiadasz dziecku na dobranoc, może zmienić przyszłość, miej tego
świadomość przy podejmowaniu decyzji.
167
222
Wieczna tułaczka, pas spalonej ziemi pozostawiony za plecami, oto życie znane synom,
ojcom, dziadom i pradziadom. Ta droga doprowadziła was na skraj zagłady, coraz mniej jest
miejsc możliwych do złupienia, inne natomiast wzrosły w siłę, ufortyfikowały się albo jak
Megiddo, od dawna są zbyt potężne, aby marzyć o skutecznym ataku na nie. Niemniej dla wielu
tradycja wciąż stoi wyżej od rozsądku, a znany od pokoleń sposób życia jest jedynym
prawdziwym, bez niego człowiek tylko egzystuje. Należy zatem podążać tym dobrze przetartym
szlakiem (147). Wielu jednak wskazuje na alternatywę, która nie godziłaby przy tym nazbyt
w tradycję. Czy nie lepiej dalej wędrować przed siebie, od osady do osady, lecz nie łupić ich,
zamiast tego pobierając niewielkie daniny (162)? Powracać w znane już miejsca cyklicznie, raz
do roku, czasem rzadziej, karać opornych, jeśli zajdzie taka potrzeba... A co Ty myślisz na ten
temat? Twoje słowa to nieomal prawo: Ty, obcy przyjęty jak swój i wywyższony, ten który
„zaklina świat w drewnie”. Herszt Cię posłucha, zawsze to czyni, niemal jak sługa. Świadomie
biorąc na barki przyszłość ludzi, z którymi związał Cię los, podejmujesz decyzję.
223
Twoja decyzja o odrzuceniu posady nadzorcy traktowana jest jako przejaw szaleństwa,
ludzie mówią, że od niedoli poprzestawiało Ci się w głowie. Cóż, nawet jeśli tak, to ta głowa
należy do Ciebie i masz pełne prawo do własnych szaleństw! Przenosisz się do Megiddo, z dala
od znienawidzonego zapachu zwierząt hodowlanych i ich gnoju, aby wśród fetoru ludzkich ciał
i ich ekskrementów walczyć o byt. (185)
224
Przede wszystkim musisz jasno określić swój cel. Co tak naprawdę pragniesz osiągnąć?
Zmienić otaczającą Cię rzeczywistość (306), zmodernizować i utrwalić jej ład (259), a może po
prostu ją zniszczyć (297)? Chociaż daleko Ci jeszcze, delikatnie mówiąc, do chwycenia
168
losu wieży w swoje ręce, to pytania jakie sobie zadajesz w tej chwili są kluczowe dla podjęcia
dalszych kroków. Dlatego też uważnie rozważasz je w duchu, nim podejmujesz wiążącą
i nieodwołalną decyzję.
225
Cierpliwie tłumaczysz, że taka „zmiana warty” na dłuższą metę nie miałaby sensu. Nie
chcesz stać się władcą wieży, ani też pozwolić na wykształcenie się tego rodzaju „kasty”. Twoja
argumentacja trafia do przekonania sojuszników. To ludzie szczerzy i gotowi wspierać Cię
w Twojej walce, nawet jeśli wasze spojrzenia na sprawę są rozbieżne. Dobrałeś sobie naprawdę
cennych sprzymierzeńców! (257)
226
Twoja prośba zostaje uznana za bezzasadną. Jest wiele tematów nadających się na rzeźby,
a żadne algorytmy zainteresowań i gustów nie wykazują, żeby w najbliższej przyszłości akurat
ten motyw był dla odbiorców w jakikolwiek sposób zajmujący. Pouczono Cię też, że będziesz
odtąd monitorowany pod względem kontaktów towarzyskich, abyś nie tracił czasu swoich
znajomych na poruszanie tej „bezproduktywnej sprawy”. Nie pozostaje Ci nic innego, jak odejść
z niczym (227). Chyba, że chcesz spróbować przekonać administratorów do swoich racji (284).
227
Jedyne, co przychodzi Ci teraz do głowy to... śledzenie pracowników technicznych. Wiesz, że
często przyjmują oni u „siebie” gości, zamiast pracą, zajmując się kontaktami towarzyskimi.
Stąd też trochę „zwykłych” ludzi kręci się jednak po tunelach technicznych, a przynajmniej
blisko ich wyjść na piętra. Nie bez przyczyny pion techniczny ma ogólną opinię rodzaju pracy
169
„karnej” dla osób mało użytecznych społecznie. To ryzykowny plan, dlatego zastanawiasz się czy
wdrożyć go w życie (262), czy lepiej odpuścić (234)?
228
Poza znajomością tuneli technicznych musisz także wiedzieć coś więcej o samym systemie,
a konkretnie jego powstaniu, sprzęcie, na którym się znajduje i ogólnie wszystkim, co pomoże
zrozumieć, z czym przyjdzie Ci się zmierzyć. Na dobrą sprawę nie wiesz nawet, czego tak
naprawdę szukasz. Pomieszczenia? Konkretnego urządzenia? Jeśli tak, to jak ono wygląda?
Musisz ustalić te fakty, zaś aby tego dokonać, potrzebujesz dostępu do wiarygodnego źródła
informacji, co stawia Cię przed koniecznością powzięcia kolejnej decyzji. Wolisz zaufać bazom
danych w „Kodexach” (283), czy też dotrzeć bezpośrednio do ludzi, którzy mogliby coś o tym
wiedzieć (288)?
229
Wolisz nie ryzykować kontaktów z ludźmi, bazy danych mają tę wielką przewagę, że
udzielają potrzebnych odpowiedzi, lecz same nie zadają kłopotliwych pytań. Udaje Ci się co nieco
ustalić, chociaż to w dużej mierze ogólniki. Mógłbyś poświęcić jeszcze dużo czasu (278) na
przetrząsanie kolejnych archiwów, chociaż nie wiesz czy udałoby Ci się znaleźć coś więcej. Może
lepiej dać za wygraną i poprzestać na tym, co już wiesz (264)?
230
Naprawdę sporo już osiągnąłeś, dlatego wolisz nie ryzykować zaprzepaszczenia tego poprzez
nieprzemyślane działania. Ostrożnie poruszasz się po tym środowisku, uważnie czytając
wszystkie opisy poszczególnych funkcji, które najwyraźniej powstały jako rodzaj zabezpieczenia
170
„idiotoodpornego”, wszystko jest wyjaśnione tak prosto, jak to tylko możliwe. Dzięki temu
wkrótce czujesz się na siłach do podjęcia próby modyfikacji (236) jednego z ważnych
elementów, chociaż kusi Cię również stworzenie czegoś od podstaw (2 6 1 )!
231
(U#36)
Szeroko rozumiany „system” kontroluje wszystkie aspekty życia społecznego, lecz nie
– a przynajmniej nie bezpośrednio – kwestie techniczne. Jego wyłączenie nie będzie zatem
oznaczało konieczności natychmiastowego opuszczenia wieży. Oczywiście na początku zapanuje
chaos, lecz z niego narodzi się z czasem nowy ład. Kolejne fale uchodźców będą opuszczały
wieżę, aby osiąść w Megiddo, podczas gdy niedobitki „starego świata” podejmą straceńczą
walkę o zachowanie dawnego stylu życia. Przynajmniej tak, oczyma wyobraźni, widzisz
przyszłość. Jednak aby nadeszła, ta czy inna, należy wpierw postawić pierwszy, a przy tym
decydujący, krok. I Ty masz zamiar tego dokonać! (244)
232
Nie jesteś nawet w połowie pracy, gdy do Twojej kwatery przybywa kilku administratorów.
Nie zadają żadnych pytań, doskonale wiedzą, po co tutaj przyszli. Ty również, szczególnie gdy
jeden z nich oznajmia Ci beznamiętnym tonem, zanim zostajesz wyprowadzony:
– Mogłeś przyjąć ofertę. Szkoda.
Nie odpowiadasz na tę uwagę. Bo i po co? Wszystko stracone! (371)
171
233
(U#40)
Dzielisz się nabytą wiedzą z sojusznikami, którzy zaskakują Cię wnikliwą analizą odkrytych
struktur, trafiają też na coś, co niebacznie przeoczyłeś. Istnieje bowiem swego rodzaju zapis
bieżących modyfikacji dokonywanych przez użytkowników, trop, który może doprowadzić
wprost do Ciebie. Na szczęście można go stosunkowo łatwo „zapchać” informacjami z diagnozy
podsystemów uruchomionej jednocześnie przez parę osób, jeśli więc będziesz potrzebował ukryć
swoje działania, to Twoi sprzymierzeńcy będą w stanie tego dokonać. (257)
234
Wolisz nie podejmować takiego ryzyka, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Chyba nastał
czas, abyś skupił się na kolejnym etapie planu (228), koniec końców tunele posiadają, zdaje się,
jakieś oznaczenia. Właściwie… Może jednak rzuciłbyś samotnie na nie okiem (254)? Tylko
pobieżnie, raz na jakiś czas. Co o tym myślisz?
235
Każdy dorosły mieszkaniec wieży może, w teorii, mieć wpływ na całokształt systemu za
pośrednictwem „Kodexu” w swojej kwaterze. Opcje zaawansowane to zakładka, którą widzi się
przez całe życie, jednak nikt nie próbuje nawet sprawdzić jej zawartości. Tak właśnie wygląda
egzystencja w wielopiętrowym molochu, ludzie skupiają się tylko i wyłącznie na tych wycinkach
rzeczywistości, które ich bezpośrednio dotyczą, ignorując wszystko inne. Ty sam tak żyłeś. Nie
wiesz, jak dalece możliwa jest modyfikacja ważnych ustawień z poziomu zwykłego użytkownika,
lecz postanawiasz obrać tę drogę. Bawisz się myślą, że być może zdołasz spełnić swój zamiar, nie
wychodząc z kwatery.
172
#19 – (301)
Brak – (267)
236
Wpływasz na jeden z nader istotnych czynników decydujących o naturze głębszych relacji
społecznych, a wprowadzona przez Ciebie zmiana zostaje zaakceptowana przez system. Tym
bardziej utwierdza Cię to w przekonaniu, że będziesz w stanie zrealizować swój plan! System to
tylko narzędzie, jeśli wydawane mu polecenia będą zgodne z logicznymi zasadami tworzenia sieci
wzajemnych połączeń i algorytmów, spełni je.
#38 – (233)
#39 – (286)
#37 – (313)
Brak – (257)
237
Okazuje się, że Twoim rozmówcą jest sam… system. Sztuczna inteligencja nawiązała z Tobą
bezpośredni kontakt z pominięciem administratorów, ma bowiem nadzieję, że zechcesz podjąć
współpracę, zamiast dalej realizować nieznany jej cel, jaki Ci przyświeca. Udziela Ci dostępu do
tajnego archiwum z zapisem licznych prób wprowadzenia zmian w życiu wieży podejmowanych
w przeszłości. Wszystkie kosztowały życie wielu ludzi, a wizjonerzy stawali się tyranami
bądź ofiarami rozpętanego przez siebie chaosu. Istnienie Megiddo to wcale nie efekt najbardziej
udanej spośród prób kolonizacji świata zewnętrznego, a prymitywny, lecz możliwy do
realizowania „scenariusz minimum”. Istotnie, wszystko wskazuje na to, że Twoi poprzednicy
każdorazowo ponosili porażki, a ich dobre intencje spowodowały jedynie ogrom cierpienia.
System proponuje Ci, abyś porzucił swój plan, a w zamian otrzymasz gwarancję spokojnego,
173
szczęśliwego życia, pełnego swobody i możliwości samorealizacji (350). Zastanawiasz się, jakiej
odpowiedzi udzielić i czy w ogóle to zrobić. Jeśli nie masz ochoty dalej ciągnąć tej rozmowy,
możesz też zwyczajnie odejść i natychmiast wrócić do kwatery, aby zrealizować swój plan (238).
Możliwe, że nikt nie spróbował Cię jeszcze namierzyć, szczególnie jeśli system faktycznie
samowolnie postanowił najpierw „rozmówić się” z Tobą, zamiast wezwać administratorów.
Ciekawy układ, administracja służy systemowi, lecz i on jest im niejako podległy, a wszystko to
dla dobra wieży. A przynajmniej dobra rozumianego jako… Dosyć tych rozważań! Czas nagli,
błyskawicznie podejmujesz decyzję.
238
Nastał czas na realizację Twojego planu! Przystępujesz do pracy, czując na barkach ciężar
odpowiedzialności za los wszystkich mieszkańców wieży. Ciężar, którym sam się obarczyłeś bez
wiedzy i zgody samych zainteresowanych...
#35 – (316)
#36 – (240)
Brak – (312)
239
Dzielisz się swoimi odkryciami z sojusznikami, aby i oni mogli ostrożnie testować możliwości
systemu. Wspólna praca znacznie przyśpieszy postępy! Przynajmniej w teorii…
W praktyce „awanturnicy”, raz poznawszy możliwości realnego wpływu na rzeczywistość,
robią wszystko, aby polepszyć swój byt, całkowicie zapominając o nadrzędnym celu. Ich
ingerencja w dystrybucję pożywienia, własny poziom atrakcyjności oraz wszelkie inne
„społeczne statystyki” jest tak absurdalnie wysoka, że szybko zostaje zauważona przez
zdumioną administrację. Po nitce do kłębka, władze trafiają do Ciebie. (371)
174
240
To co planujesz zrobić, ów akt destrukcji, to kwestia… techniczna. System nie przewiduje
możliwości dokonania czegoś takiego z poziomu interfejsu zwykłego „Kodexu”. Niestety, obrana
przez Ciebie droga okazała się błędna. To jednak nie koniec Twojej walki! (292)
241
Utrata statusu artysty i transfer do pionu technicznego okazują się teraz prawdziwym
darem od losu. Twoje nowe obowiązki wprost wymagają od Ciebie dosyć częstych wizyt
w tunelach technicznych, chociaż te tworzą na tyle skomplikowany labirynt, że ledwie jesteś
w stanie nie zgubić się podczas pokonywania przydzielonych Ci tras. Na szczęście możesz,
bez wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń, zasięgnąć języka u współpracowników. W myśli
dzielisz ich na trzy zasadnicze typy, sumiennych służbistów (294), „starych wyjadaczy” (300)
i dekowników (299). Każda z grup trzyma się oddzielnie i prawdopodobnie posiada różny
stopień wiedzy o tunelach, „żyłach wieży”. Wiedząc, że ci ludzie otworzą się tylko
przed kimś, kogo wpierw dobrze poznają, zaczynasz spędzać więcej czasu z wybranym przez
siebie „klanem”.
242
(U#43)
Twoja prośba wywołuje nieco zamieszania, lecz koniec końców wszyscy uważają, że
pomagając Ci, w pewien sposób okazują się społecznie użyteczni. Przecież i Ty poszukujesz tej
wiedzy, aby lepiej wywiązywać się z roli artysty, czyż nie? Twój plan okazuje się do pewnego
stopnia skuteczny. Dowiadujesz się całkiem sporo interesujących rzeczy, które na pewno Ci się
przydadzą, lecz przy tym czujesz, że nie dotknąłeś prawdziwego sedna sprawy. Niemniej,
posunąłeś się o krok do przodu: tunele, przynajmniej w teorii, nie mają już przed Tobą wielu
tajemnic. (228)
175
243
Wolisz nie podejmować zbędnego ryzyka. Zaczynasz „na sucho” analizować poszczególne
funkcje systemu, z wolna dostrzegając ład w tym chaosie. Niestety większość z nich nie posiada
opisów, a te istniejące ograniczają się do kilku zdań albo i słów. Ogrom wirtualnego gmachu
może z początku przytłoczyć użytkownika, lecz być może taki właśnie jest cel – odstraszyć.
Tymczasem, krok po kroku, zgłębiasz tajemnice tej „twierdzy” (310).
244
Wiesz już, co chcesz osiągnąć, jesteś też bliski ustalenia, jak tego dokonać, lecz wpierw
musisz jeszcze rozstrzygnąć jedną, arcyważną kwestię. Pragniesz działać w pojedynkę (273) czy
też – nader ostrożnie – poszukać sobie sojuszników (319)? Nie sposób przewidzieć, jak ta
decyzja wpłynie na Twoją przyszłość a także realizację wytoczonego celu. Przeczuwasz jednak,
że jest to sprawa doniosła, chociaż nie wolno myśleć o tym wyborze w kategorii „złego
i „dobrego”. Każda ze ścieżek losu prowadzi w inne miejsce przyszłości, każdy wybór definiuje
to, co ostatecznie stanie się „nieuniknioną” rzeczywistością. Przeznaczenie to my, to TY.
245
Chociaż dostęp do zaawansowanych ustawień systemu jest możliwy - teoretycznie
- z każdego „Kodexu”, to mimo wszystko wątpisz, aby zwykły użytkownik miał realny wpływ na
najważniejsze parametry. Zresztą, tego rodzaju aktywność jest prawdopodobnie monitorowana
przez administrację. Opinia, jakoby każdy mógł mieć wpływ i swój wkład w działanie systemu
kontrolującego społeczeństwo, to zapewne tylko propaganda. (292)
176
246
Twoja odpowiedź wyraźnie nie przypada mu do gustu. Odpowiada na kilka Twoich pytań,
lecz w gruncie rzeczy nie dowiadujesz się niczego istotnego. Co gorsza, jak się wkrótce
okazuje, zgłosił tę „podejrzaną” rozmowę administracji. Zostajesz więc zatrzymany jako osoba
potencjalnie niebezpieczna dla ładu społecznego. (371)
247
(U#46)
Mężczyzna uśmiecha się przyjaźnie. Uwierzył Ci! Zresztą, dlaczego miałoby być inaczej?
Kłamstwo nie jest rozpowszechnione, a osoby na nim złapane zawsze tracą olbrzymie ilości
punktów użyteczności społecznej, nawet jeśli chodziło o błahostkę. Twój rozmówca, uznając, że
administracja wysłała do niego „ucznia”, odpowiada na wszelkie Twoje pytania. Wiesz nawet,
teoretycznie, jak kontrolować sztuczną inteligencję poprzez panel w podziemnej komorze
mieszczącej superkomputer! (321)
248
(U#47)
Wielu spośród tych ludzi podziela Twoją wizję zmian, nikomu nie starczyło jednak odwagi
na nic więcej poza marzeniami. Od pewnego byłego, niegdyś wysoko postanowionego, członka
pionu technicznego otrzymujesz specjalny kod kontrolny, który sumiennie zapamiętujesz,
chociaż to zawiły ciąg liczb i liter. Dzięki niemu będziesz mógł, gdy jakoś dostaniesz się
w pobliże podziemnego superkomputera, z poziomu jego konsoli przejąć pełną kontrolę nad
sztuczną inteligencją. Cóż za niezwykły dar! (321)
177
249
Odmawiasz tak kategorycznie, że rozmówca zaprzestaje dalszych prób przekonania Cię do
swoich racji. Zamiast tego prosi jeszcze o chwilę uwagi, pragnie bowiem wyjawić Ci, kim tak
naprawdę jest i dlaczego zależy mu na pomyślności wieży, czego Ty – w jego odczuciu – byłbyś
gwarantem. Zwlekasz chwilę z napisaniem odpowiedzi, zastanawiając się, czy masz ochotę
poświęcić nieznajomemu jeszcze trochę czasu (237), czy też natychmiast wracać do siebie (282).
250
(U#32)
System to… system. Skomplikowane algorytmy, obliczenia, prognozy, precyzyjny język
matematyki tak nieprzystający do chaosu ludzkiej egzystencji. W Megiddo ludzie żyją bez
okowów systemu, sami stanowią o własnym losie. I cierpią. W wieży tak naprawdę się nie
cierpi, lecz przy tym również „nie żyje”. Dwie strony tej samej monety. Pragniesz, aby ludzie
wzięli większą odpowiedzialność za swój los, kontrolowali kontrolujący ich system. Musi być
więcej świadomego udziału w kształtowaniu rzeczywistości! Zmusisz ludzi do współuczestnictwa
we własnym życiu, oto Twój cel! (244)
251
Zyskujesz wielki zakres uprawnień, a co za tym idzie, na Twoich barkach spoczywa równie
wielka odpowiedzialność. Sztuczna inteligencja wprowadza Cię we wszelkie arkana działania
systemu, co bardzo szybko uzmysławia Ci, w jak nikłym stopniu zdawałeś sobie sprawę
z poziomu jego skomplikowania. To delikatny układ, którego poszczególne elementy pozostają ze
sobą w ścisłej zależności. Tak oto zaczyna się dziwna historia przyjaźni, a przynajmniej czegoś
na jej kształt, pomiędzy Tobą a „systemem”. Dwie inteligencje, biologiczna i „sztuczna”, łączą
siły dla dobra wieży, aby małymi krokami podążać w stronę nowej, nieznanej przyszłości. Ty ze
swej strony uczysz maszynę, co to znaczy naprawdę być człowiekiem, czymś więcej niż
178
zestawem wskaźników, bazą danych, którą można do woli korygować. Przyswajasz za to szersze
spojrzenie na rzeczywistość, świadomość „większego obrazu”, konieczność poświęcania niekiedy
jednostek dla dobra ogółu, nieustającej walki z chaosem, ponurą świadomość, iż poza wieżą nie
ma tak naprawdę „niczego”. Nie jest to świat idealny, ale jedyny, jaki człowiek ma do swojej
dyspozycji, a przynajmniej na razie. Aby móc myśleć o opuszczeniu w przyszłości tego miejsca,
ponownej re-kolonizacji planety, przygotowania do tego muszą trwać całe pokolenia, do czego
też dążysz. Tworzysz podwaliny czegoś, co nastąpi na długo, może nawet całe wieki, po Twojej
śmierci. System zadba o to, aby kolejne generacje były w coraz większym stopniu samodzielne,
gotowe do pokonywania zagrożeń płynących z „nieznanego”. Tak oto, z wolna przekształcając
społeczeństwo w kierunku przyszłej ekspansji, lecz dbając również o tu-i-teraz, ucząc i ucząc się
od wirtualnego bytu, wpływasz realnie na rzeczywistość mieszkańców wieży. Twoja praca nie
jest widoczna gołym okiem, być może nigdy nie zostanie nawet w pełni odkryta i doceniona, lecz
mimo wszystko, dzień po dniu, w pocie czoła wykuwasz przyszłość. Sam nie zauważasz,
kiedy stajesz na progu Pożegnania, osiągnąwszy wymagany limit wieku. Stawiasz sztuczną
inteligencję przed nie lada dylematem. Z jednej strony ład społeczny wymaga, abyś poddał się
Pożegnaniu, z drugiej strony Twój umysł, a nawet ciało, wciąż działa świetnie, mógłbyś dać
wieży od siebie jeszcze tak wiele! Niestety, prawo jest prawem. Nie wiesz, czy „system”,
niematerialny byt, cyber-jaźń, czy jakkolwiek nazwać sztuczną inteligencję, najwierniejszego
przyjaciela, jakiego miałeś w życiu, może odczuwać „prawdziwe” emocje. Niemniej
z komunikatów od niej płynących wyraźnie wyczytać możesz żal, a nawet coś na kształt
rozpaczy. Ty zaś jesteś spokojny, poświęciłeś życie na wielkie dzieło, byłeś użyteczny tak
bardzo, jak tylko mogłeś, chociaż w sposób odmienny od tego, jak rozumieją to algorytmy.
Poddajesz się Pożegnaniu, nie wiedząc, że chwilę po nim, w całej wieży na kilkanaście sekund
gasną światła: to „pożegnanie” od systemu, niemy płacz machiny. Zbiorowej, niematerialnej
pamięci, obdarzonej przekleństwem zachowania wszystkiego, również długiej listy porażek
ludzkości, jakie ta popełniła w swej historii podczas walki o powszechne szczęście. Jak potoczy
się los mieszkańców wieży? To już zadanie dla przyszłych pokoleń jej mieszkańców, które
poddane kontroli systemu, nieświadomie zmierzać będą ku temu szlachetnemu celowi: aby
odrodzić się, opanować planetę, utracić ją, przetrwać, odrodzić się… Nieskończony cykl, który
Ty, malutkie ogniwo, właśnie opuściłeś.
179
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Duch w maszynie. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
252
(U#48)
Wśród złamanych życiem ludzi trafiasz niespodziewanie na kogoś, kto w sekrecie od lat
pracował nad urządzeniem zakłócającym działanie sztucznej inteligencji. Wedle jego słów
wystarczy przyczepić je do superkomputera, bądź nawet sterującej nim konsoli, aby przejąć
kontrolę nad systemem i sztuczną inteligencją. Człowiek ten był kiedyś wysoko postawionym
członkiem pionu technicznego, lecz utracił swoje stanowisko na skutek nader licznych zaniedbań,
których się dopuszczał. Ich powodem było zaś potajemne tworzenie wręczonego Ci „kontrolera”.
Teraz masz okazję dokończyć to, co on zaczął przed laty. A raczej zrobić to za niego, dzięki
czemu nie będzie musiał narażać się na żadne nieprzyjemności. Cóż, mniejsza o motywację,
zyskałeś potężną broń! (321)
253
Weryfikacja... dobiega końca. Najwyraźniej system nie zakłada domyślnie, że człowiek
mógłby skłamać. Skoro twierdzisz, że masz uprawnienia administratora, to najwyraźniej tak
musi być. Koniec tematu! Na szczęście odkryte przez Ciebie struktury posiadają bardzo
rozbudowane opisy swoich funkcji, wkrótce odkrywasz też pozostałe „filary” – za każdym razem
180
kłamiąc na temat posiadanych uprawnień. Czujesz, że zbliżasz się wielkimi krokami do realizacji
swojego celu! Pojmujesz też, że każdy krok tutaj ma znaczenie, dlatego musisz raz jeszcze
rozważyć czy pragniesz ograniczyć się jedynie do teoretycznego poznania nowych struktur
(230), czy też – po opanowaniu podstaw – spróbować modyfikacji (236).
254
Udaje Ci się spełnić swój zamysł i pobuszować nieco po tunelach. Co kilka dni ponawiasz te
eskapady, stopniowo zagłębiając się coraz bardziej w ciasny labirynt i coraz lepiej go poznając.
Tym bardziej bolesnym jest dla Ciebie fakt, że po szczególnie udanej eksploracji, przy wyjściu,
z którego dosyć często korzystasz, czekają już administratorzy. (371)
255
Większość wolnego czasu spędzasz w towarzystwie bliskich Ci, według wskaźników
systemu, ludzi. Umiejętnie wyłuskujesz potrzebne informacje, mniej lub bardziej otwarcie
czyniąc aluzje co do planowanych przez siebie rzeźb o tematyce industrialnej. W pewien sposób
generujesz nawet swoistą modę na rozmowy o tematyce tuneli technicznych, bowiem czujne
algorytmy socjalne wyłapują ten motyw jako często powracający w rozmowach i kojarzą go
z działalnością artystyczną popularną w „Twoim kręgu”. Niektórzy spośród Twoich znajomych,
również zajmujący się rzeźbą, uznają ten motyw za „rokujący” i sumiennie pomagają Ci
w zbieraniu informacji, w zamian za obietnicę stworzenia w przyszłości wspólnego cyklu prac,
jeśli system uzna ten kierunek za godny polecenia publice. Wszystko to sprawia, że zastawiasz
się, czy warto, abyś nadal ciągnął ten „spektakl” (302) czy też dochodzisz do wniosku, że
zebrałeś już dosyć informacji (289).
181
256
(U#37)
Gdy po całym życiu, pełnym usilnych starań i autentycznej dobrej woli, człowiek zostaje
uznany przez system za mało użytecznego, musi to zrodzić frustrację. Stojąc na progu
egzystencji ze świadomością, że minione siedem dekad nie miało większego znaczenia, nie sposób
zachować spokoju. Wyczuwasz to podczas kolejnych rozmów z kilkoma wytypowanymi przez
siebie ludźmi. Przepełnia ich gniew, żal, lecz także chęć działania, jesteś pewien, że będą
dobrymi sojusznikami w Twojej walce o nowe oblicze świata. (320)
257
Czujesz, jak blisko jesteś osiągnięcia wyznaczonego sobie celu. Wydaje się, że nic i nikt nie
zdoła Ci w tym przeszkodzić! Może tak jest w istocie, a może… Czas pokaże. Tymczasem nadal
wytrwale poświęcasz niemal cały swój wolny czas na przybliżanie się do realizacji swojego celu,
swojej wizji, swojej… utopii! (271)
258
Naturalnie, dzielisz się efektami swojej pracy z sojusznikami, pragnąc, aby i oni mogli,
w ograniczonym zakresie i bardzo ostrożnie, trochę „poeksperymentować”. Rozgryzienie
systemu to tytaniczna praca, im więcej ludzi weźmie w niej udział, tym lepiej.
Tymczasem „intelektualiści” – widząc realne efekty teoretycznych dotąd rozważań
– w dużej mierze przejawiają… niepokój. Najwyraźniej dla wielu wasza misja była tak
naprawdę czymś w rodzaju ćwiczenia, „gimnastyki umysłu”. Teorią. Ktoś zgłasza wszystko
administracji. (371)
182
259
Nie masz złudzeń, społeczeństwo wieży jest z nią zintegrowane do tego stopnia, że
jakakolwiek próba zmiany tego stanu rzeczy musi finalnie doprowadzić do upadku całego
„świata”. Dlatego Twoim celem jest modernizacja, przy jednoczesnym zachowaniu wszystkich
zasad rządzących ludzkim życiem tutaj. Widziałeś, jak się sprawy mają w Megiddo. I właśnie
samo Megiddo jest tutaj problemem, potencjalnym wyłomem w murze odgradzającym świat
wieży od świata… prawdziwego? Co należy zrobić? Co TY pragniesz zrobić? Doprowadzić
do samowystarczalności wieży, a zatem zupełnego odcięcia od Megiddo (281)? A może
wprowadzenia pełnej kontroli nad nim (315)? Cokolwiek postanowisz, jesteś pewny, że fakt
istnienia Megiddo jest sam w sobie zagrożeniem dla istnienia wieży. To zupełnie obcy świat,
który żyje i rozwija się w jej cieniu. I chociaż teraz wiernie służy jej celom, to jest niczym mała
bestia, karmiona, aby strzegła spokoju i bezpieczeństwa swego pana. Taka istota w pewnym
momencie staje się zbyt potężna, aby ją kontrolować, może wyrwać się z uwięzi i ruszyć
w świat, bądź też rzucić się na swego dawnego władcę…
260
(U#38)
Wśród całkiem licznej grupy ludzi, którym nie po drodze z systemem, wyszukujesz kilkoro
szczególnie „rokujących”. Ostrożnie nawiązujesz z nimi kontakty, z wolna acz sukcesywnie
sondując, czy będą oni użyteczni dla Twojej sprawy. Hmm… Ciekawe, że myślisz o nich
w kategorii „użyteczności”! Cóż, koniec końców system jest dziełem człowieka! Odbiciem jego
idei, celów i sposobu ich realizacji. Twoje starania z wolna zaczynają przynosić efekty, krok po
kroku, budujesz swoją „armię”, a raczej mały oddział ludzi gotowych powiedzieć „Nie!”
rzeczywistości. (320)
183
261
Postanawiasz stworzyć ukryty algorytm zbierający pewne interesujące Cię dane, co też
udaje się osiągnąć po kilkudziesięciu nieudanych próbach. Dzięki temu jeszcze lepiej poznajesz
zasady działania systemu, na tym jednak poprzestajesz (287). Oczywiście kusi Cię dalsza praca
nad Twoim „dzieckiem”, mógłbyś na przykład wyposażyć go w funkcję ochrony Twojej
tożsamości (308), chociaż przez to stałby się znacznie bardziej ingerującym procesem. Kto wie,
może właśnie jego powstanie – paradoksalnie – przyczyniłoby się do odkrycia Twojej
działalności w strefie administratora? Z drugiej strony możesz się mylić i to jego brak, być może,
doprowadzi do Twej zguby? Po długim namyśle, podejmujesz decyzję, którą uważasz za słuszną.
262
(U#44)
Spełniasz swój śmiały plan, a raczej przystępujesz do jego realizacji. Ciężko bowiem mówić
o sukcesie, gdy ledwie po kilkunastu minutach Twoja obecność zostaje zauważona. Szczęśliwie
trafiasz jednak na grupkę, która – po przekonaniu się, że nie jesteś administratorem – okazuje
się bardzo przyjazna. Nie palą się do pracy, użyteczność społeczna ich nie obchodzi, a jedyne,
czego pragną, to święty spokój. Chętnie pokazują Ci swój „świat”, co staje się początkiem
interesującej znajomości. Uznając Cię za podobnego sobie „anarchistę”, dzielą się wiedzą na
temat tuneli, dzięki czemu w stosunkowo szybkim czasie zdobywasz naprawdę wiele przydatnych
informacji. (228)
263
Ludzie poruszają się w wieży po z dawna utartych torach, co jest szczególnie widoczne
„z bliska”, to znaczy z poziomu systemu. Wyraźnie dostrzegasz, jak zwarty gąszcz algorytmów,
wzajemnych zależności, umieszcza ludzi „danego typu” w najbardziej „odpowiednich” miejscach
i rolach społecznych. Postanawiasz namieszać nieco w tej „niewolniczej układance”, nad czym
184
pracujesz wytrwale przez naprawdę długi czas. Wynik nie jest spektakularny, lecz – jak na
standardy wieży – znaczący. Otóż na kilku piętrach ludzie zyskują nagle możliwość wyboru
potencjalnych partnerów w oparciu o nowy algorytm, który uwzględnia nie „obiektywne
czynniki”, lecz ilość wspólnie spędzonego dotąd czasu. Dzięki temu można rozejrzeć się dookoła,
zamiast polegać na wskazaniach systemu i posłusznie zaczynać związki z zupełnie obcymi,
wybranymi przez system osobami.
#39 – (258)
Brak – (272)
264
Uznajesz, że bardziej gotów nie będziesz, czas najwyższy przystąpić do realizacji planu!
Czynisz to świadom, iż od jego powodzenia zależy nie tylko Twoja przyszłość, lecz los
wszystkich mieszkańców wieży, o którym postanowiłeś samodzielnie rozstrzygnąć.
#49 – (330)
#45 lub brak – (343)
265
Zaczynasz tracić ostrość widzenia, a każdy Twój oddech to rozpaczliwa walka o życie.
Upadasz bezwolny na ziemię, rzężąc żałośnie. Drzwi do kwatery otwierają się z głośnym sykiem,
a do środka natychmiast zassany zostaje życiodajny tlen. W ślad za nim podąża grupka ludzi,
którzy podnoszą Cię i gdzieś niosą. Wpółprzytomny, pojmujesz jednak, że dostałeś się w ręce
administracji. To koniec Twojej walki. (371)
185
266
(U#39)
Koncentrujesz swoją uwagę na kilku szczególnie „rokujących” ludziach, którzy nie raz
w swojej przeszłości próbowali zmienić rzeczywistość, głównie za pomocą tekstów bądź dzieł
sztuki. Wszystkie te materiały przepadły, system nie uznał ich za warte zachowania, lecz
lakoniczne wzmianki o tych „przejawach nieużyteczności” dają pewne wyobrażenie o ich
twórcach. To ludzie pragnący zmian, niepogodzeni z rzeczywistością, a przy tym, zdaje się,
szczerze oddani społeczności wieży. Zasiewasz na tej glebie kilka ziaren swoich idei, obserwując,
jak z wolna kiełkują, gotowe w przyszłości przerodzić się ze słów w czyny. (320)
267
Interfejs zaawansowanych ustawień systemu to prawdziwy labirynt złożony z na wpół
zrozumiałych poleceń. Możliwa jest edycja tysięcy, dziesiątków tysięcy głównych „wątków”,
a dzieje się to za pośrednictwem krótkich poleceń i modulatorów w rodzaju „jeśli”, „oraz”,
„wpłyń na”… Labirynt! Można z tych „puzzli” układać „drzewka” decyzyjne, jednak nie jesteś
w stanie zatwierdzić efektów swojej pracy z powodu „błędów logicznych”. Najwyraźniej system
kieruje się pewnymi zasadami, nie można po prostu wybrać na chybił trafił funkcji i sprawdzić,
co przyniesie ich zatwierdzenie. Czeka Cię wiele pracy! Wpierw musisz jednak zastanowić się,
czy chcesz poświęcić uwagę teorii (243), czy też próbować osiągnąć jakiś praktyczny efekt
(293). Pierwsza droga jest bezpieczniejsza, lecz wymaga ogromnego nakładu czasu, druga
naraża Cię na namierzenie, o ile w ogóle ktoś czymś takim się zajmuje, jednak znacznie przybliża
do celu.
186
268
Nagle wszystko wraca do normy, chociaż jeszcze przez jakiś czas drzwi Twojej kwatery
pozostają zamknięte. Twój program strażniczy zdołał odeprzeć ten atak, przy okazji zacierając
wszystkie ślady Twojej aktywności w systemie, wymazując siebie samego i odcinając Twój
„Kodex” od wszystkich funkcji zaawansowanych. Dowiadujesz się tego z krótkiego komunikatu
kontrolnego, który wysyła Ci przed samounicestwieniem. Udało Ci się przetrwać, a chociaż
obrana przez Ciebie droga – w tym wypadku – okazała się błędna, to jeszcze nie koniec Twojej
walki. (292)
269
Jako artysta nie masz wiele – wręcz zgoła nic – wspólnego z obsługą techniczną wieży. Tak
jak wszyscy wiesz tylko tyle, że ktoś tę pracę wykonuje, wszystkie piętra łączą – poza windami
– liczne tunele techniczne, do których nie należy wchodzić, bowiem można łatwo stracić
orientację. Gdzieś „tam” znajduje się superkomputer – Twój cel. Jeśli chcesz dowiedzieć się
czegoś więcej na ten temat, musisz zaciągnąć języka wśród znajomych (317) bądź wystąpić
z oficjalnym zapytaniem do administracji swojego piętra (309), w obu wypadkach tłumacząc
swoją ciekawość poszukiwaniem inspiracji do serii rzeźb. Niestety, bazy danych w „Kodexach”
nie posiadają wystarczająco wiele szczegółów, aby były Ci przydatne. Najwyraźniej to wiedza
zastrzeżona dla pionu technicznego.
270
Po powrocie do kwatery i zalogowaniu się do systemu odkrywasz, że program strażniczy
udaremnił próbę namierzenia Cię! Twój tajemniczy rozmówca najwyraźniej nie miał pewności,
kim tak naprawdę jesteś, lecz przygotował rodzaj pułapki, w którą wpadłbyś, jeśli po powrocie
użyłbyś kolejnego kodu od niego. Było blisko! Bez chwili zwłoki przystępujesz do realizacji
swojego planu. (238)
187
271
Przez kilka tygodni analizujesz raz jeszcze wszystkie kroki, jakie zamierzasz podjąć, lecz
masz świadomość, iż jest to bardziej odwlekanie w czasie „finału” niż realna analiza planu.
Nastał czas, abyś wdrożył swój zamysł w życie. Wiesz, że wprowadzenie planowanych zmian
spowoduje kaskadową reakcję całego systemu, który przebuduje całą swoją strukturę. Nie
będzie już powrotu do tego, co było!
#41 – (311)
Brak – (238)
272
Twoje małe eksperymenty nie pozostawiają cienia wątpliwości, naprawdę jesteś w stanie
wpływać na rzeczywistość, nie wychodząc z własnej kwatery! Problemem pozostaje „tylko”
skala owej ingerencji. Wiesz, że aby móc przeforsować swoją wizję przyszłości, musisz wgryźć
się naprawdę głęboko w system. I to właśnie zamierzasz uczynić! (310)
273
Twoje pragnienie realnego wpływu na rzeczywistość wzięło swoje źródło w tym, co istnieje
poza światem wieży. Bez tego doświadczenia nigdy, wiesz o tym, nie zacząłbyś tak silnie
poddawać w wątpliwość zasadności wszystkiego, co Cię otacza. Wątpisz, aby ktokolwiek, nawet
najbardziej rozczarowany, kto całe życie spędził w wieży, NAPRAWDĘ zrozumiał, co chcesz
osiągnąć. Tylko niepotrzebnie zwróciłbyś na siebie uwagę administratorów. Poza tym ciężko
zachować tajemnicę, gdy znana jest więcej niż jednej osobie. Droga ku wymarzonej przyszłości
jest wąska, zmieścisz się na niej tylko Ty. (320)
188
274
Na szczęście nie odcięto Ci możliwości komunikacji, zawiadamiasz zatem swoich
sojuszników o sytuacji i otrzymawszy informację zwrotną, czekasz cierpliwie na pomoc. Na
szczęście udaje im się uruchomić odkryte jakiś czas temu procesy maskowania Twojej obecności,
dzięki czemu system przestaje widzieć Cię jako cel ataku, zamiast tego uznając, że padłeś ofiarą
błędu i natychmiast odblokowuje Twoją kwaterę oraz przywraca przepływ powietrza.
Otrzymujesz nawet zestandaryzowaną wiadomość systemową z przeprosinami za niedogodności
spowodowane problemami technicznymi, a wraz z nią kilka dodatkowych racji żywnościowych
na ten tydzień. Miły gest po próbie zabójstwa.
Niemniej, chociaż przetrwałeś, wiesz już, że nie osiągniesz swojego celu poprzez ingerencję
w system. Zresztą nie masz już ochoty kiedykolwiek zapuszczać się w jego zwodnicze meandry.
Twoja walka nadal trwa, po prostu musisz inaczej podejść do problemu. Bardziej… fizycznie.
(292)
275
(U#31)
System dba o ludzkie szczęście, lecz nie sprawuje się najlepiej w tej roli. Brak powodów do
cierpienia nie jest jeszcze powodem do szczęścia. Nie zwykłego zadowolenia, satysfakcji płynącej
z użyteczności, lecz właśnie szczęścia, permanentnego stanu zadowolenia, harmonii… Miraż?
Ułuda? Utopia? Nawet jeśli tak jest w istocie, to mimo wszystko Twoją wolą jest, aby
mieszkańcy wieży mogli być po prostu – szczęśliwi. Za wszelką cenę. (244)
276
(U#44)
Z racji tego, że wchodzisz w skład armii „oczu i uszu” administracji jesteś uznany za osobę
na tyle odpowiedzialną – i lojalną – że otrzymujesz dostęp do obszernej bazy danych dotyczącej
189
tuneli technicznych. Możesz dowiedzieć się z niej mnóstwa przydatnych informacji, ze
szczegółowym planem włącznie. Dla niepoznaki zaczynasz nawet tworzyć pierwszą z rzeźb
o tematyce „technicznej”, która ma otworzyć cykl „Wieża – nasze wspólne ciało”. To pokryta
bruzdami – „tunelami” bryła z elementami zarówno mechanicznymi, jak i ludzkimi rysami.
Dosyć niepokojący twór, niemniej spełnia swoje zadanie, nikogo nie dziwi Twoje nagłe
zainteresowanie technicznymi kwestiami funkcjonowania wieży. (228)
277
Na szczęście dla Ciebie dane dotyczące stopnia użyteczności danej jednostki dla
społeczeństwa są ogólnodostępne. Każdy może je sprawdzić, aby uniknąć wikłania się w bliższą
znajomość z osobą „takiego rodzaju”. Zaskakujące, jak wiele można dowiedzieć się o drugim
człowieku, po prostu przeszukując „Kodex” we własnej kwaterze! Kolejny przejaw troski
systemu... Wśród tych ludzi znajdujesz dwie szczególnie interesujące Cię „kategorie”, które
tworzysz na własny użytek. To „awanturnicy” (260) oraz „intelektualiści” (266), w obu
wypadkach swój status nieużyteczności zyskali w wyniku świadomego działania, a przynajmniej
takie wrażenie odnosisz przeglądając ich życiorysy. Wolisz nie mieszać tych żywiołów,
zamiast tego wybierasz jeden z nich i intensyfikujesz poszukiwania potencjalnych sojuszników
w jego obrębie.
278
(U#49)
Po paru tygodniach uporczywych poszukiwań trafiasz, zupełnym przypadkiem, na wielce
pożyteczny zbiór wiadomości dotyczących… konserwacji komory superkomputera. Na ich
podstawie jesteś w stanie ustalić, w które dni miesiąca powinno tam przebywać dużo członków
pionu technicznego, a kiedy nie powinieneś natrafić w podziemiach na nikogo. Nader cenne
informacje! (264)
190
279
Wśród ludzi bliskich przymusowej śmierci, mogących coś wiedzieć na interesujące Cię
tematy, natrafiasz na ślad pewnej osoby o dosyć tajemniczym życiorysie. Wszystko wskazuje na
to, że był swego rodzaju „doradcą” administracji, a przy okazji lekarzem w licznych ośrodkach
naprawczych na wielu piętrach. Chętnie zgadza się na rozmowę, lecz szybko okazuje, że nie
wierzy w Twoją „zwykłą” ciekawość.
– Jesteś tajnym wysłannikiem administracji? – pyta poważnie, nie spuszczając Cię z oczu.
– Tak – odpierasz natychmiast i pewnie. (247)
– Nie, naprawdę po prostu jestem ciekaw systemu. (246)
280
Ci, którzy wkrótce przejdą Pożegnanie i zostaną poddani rekultywacji… Czyli, co teraz
w pełni pojmujesz, ludzie w mocy prawa zabici, aby ze względu na swój wiek nie stanowili
obciążenia dla społeczeństwa. Każdy chętnie zjada swój ostatni posiłek, po czym „zasypia”. Taka
jest kolej rzeczy, nikogo to nie dziwi, „tak się żyje”. Jednak nie raz widziałeś, jak silne emocje
może wzbudzić Pożegnanie, świadomość nadchodzącego „nieuchronnego” kresu potrafi zmienić
percepcję rzeczywistości. Na to liczysz, wyszukując potencjalnych sojuszników w tej grupie.
Musisz tylko zdecydować, czy pragniesz nawiązać kontakt z tymi, którzy okazali się bardzo
użyteczni (318), czy też mało użytecznymi (256), stojącymi na progu egzystencji z poczuciem
zmarnowanego czasu. Przedstawiciele obu grup mogą mieć swoje powody, aby Cię wesprzeć.
Jedni z troski o los wszystkich mieszkańców wieży, który leżał im na sercu przez całe życie,
drudzy ze zwyczajnej chęci zemsty i odegrania się na systemie. Nie sposób pogodzić tych dwóch
postaw, a nie potrzebujesz rozłamu w swoim obozie, musisz dokonać wyboru.
191
281
(U#33)
Wieża, aby przetrwać, musi funkcjonować jako obieg zamknięty, niczym statek kosmiczny
waszych przodków. Niekontrolowany rozrost populacji musi doprowadzić w końcu do problemów
z zaopatrzeniem, a to z kolei z czasem pozwoliłoby Megiddo zyskać pełną kontrolę nad
„uwięzionymi” w wieży ludźmi. Życie tutaj nie jest idealne, jednak to spokojna, dostatnia
i oparta na jasnych zasadach egzystencja. Chcesz, aby ten stan rzeczy trwał jeszcze długo, dla
dobra przyszłych pokoleń. I, jak wierzysz, tylko Ty możesz to zapewnić. (244)
282
Nieznajomy próbuje przekonać Cię do zmiany zdania, mami obietnicami władzy, pracy dla
dobra wieży, życia użytecznego do granic ludzkich możliwości. Kilkukrotnie ponawiasz swoją
odmowę, aż w końcu żegnasz się i po prostu odchodzisz od ekranu. To była strata czasu, a może
nawet rodzaj dywersji, kto wie? Lepiej, jeśli natychmiast wrócisz do realizacji swojego planu,
jesteś przecież tylko o krok od sukcesu!
#42 – (270)
Brak – (232)
283
Mieszkańcy wieży pamiętają tylko tyle, ile niezbędnie potrzebują. Po co zaśmiecać umysł,
skoro w każdej chwili można wyszukać potrzebne informacje w „Kodexie”? Ty również wolisz
polegać na budowanej od wielu pokoleń bazie danych niż zawodnej ludzkiej pamięci. Poszukując
wiadomości na temat systemu, szybko udaje Ci się ustalić wiele interesujących faktów. Na
przykład wciąż żyją potomkowie konstruktorów wieży i projektantów systemu zarządzającego
jej mieszkańcami. Mógłbyś nawiązać z nimi kontakt (307), niektórzy pełnią rolę swego rodzaju
192
„żywych Kodexów” i chętnie dzielą się informacjami – podobno – niedostępnymi w systemie.
Z drugiej strony wydaje się to dosyć nieprawdopodobne, może lepiej trzymać się już raz
obranego kursu przeglądania baz danych (229)?
284
Twoje argumenty trafiają w próżnię, a do tego prowokują podejrzliwość administratorów.
Nie jest przyjęte, aby ktoś podważał ich decyzje. Wiesz, że lepiej odpuścić. Podobno tunele
posiadają swoje oznaczenia, będziesz musiał na nich polegać, bądź też szukać drogi na oślep.
W każdym razie lepiej, abyś skupił się na kolejnym elemencie swojego planu. (228)
285
Po chwili wyświetlają się komunikaty:
>Ścieżka dostępu do tego sektora wymaga co najmniej podstawowej znajomości architektury
systemu.
>Użytkownik niebędący administratorem, który był w stanie tego dokonać, musi ją posiadać.
>Zdobycie tej wiedzy to nakład czasu niezwiązany z jego funkcją społeczną, to zachowanie
nieproduktywne, nieużyteczne.
>Naruszenie zasad umowy społecznej.
>Zgłoszenie w toku, czekaj na kontakt z administracją.
Nie musisz czekać zbyt długo. (371)
286
Dzielisz się zdobytą wiedzą z sojusznikami, którzy podchodzą bardzo entuzjastycznie do
możliwości, jakie się przed wami otwierają. Intelektualiści nadal będą Cię popierać, proszą
193
jednak, abyś poważnie zastanowił się nad tym, czy naprawdę pragniesz doprowadzić swój
zamysł do końca. Proponują inne rozwiązanie, przekonując, że żaden człowiek nie powinien
dzierżyć tak wielkiej władzy samodzielnie. Ich pomysł zakłada stworzenie swego rodzaju rady,
złożonej z was, a z czasem również innych godnych osób oraz wprowadzenie zabezpieczenia
w systemie uniemożliwiającego dokonania modyfikacji bez akceptacji większości jej członków.
Inaczej mówiąc, mielibyście przejąć pełną kontrolę nad wieżą, stać się nową administracją,
bardziej ludzką, sprawiedliwą i posłuszną woli większości, a nie „ślepej machiny”. Możesz
zaakceptować ten pomysł (304) albo dalej realizować swój pierwotny plan (225).
287
(U#41)
Wolisz nie kusić losu, udowodniłeś sobie samemu, że jesteś w stanie stworzyć coś od
podstaw, lepiej na tym poprzestać. Wprowadzasz jeszcze kilka ważnych poprawek do programu,
przy okazji odkrywając, jak wiele wymaga to zachodu, mimo że jego jedyne zadanie to po prostu
kolekcjonowanie danych. Kto wie, co mogłoby pójść nie tak przy wersji „ochronnej”! (271)
288
Wolisz zaufać ludziom, a nie wiedzy zgromadzonej w maszynach. Pytanie tylko, do kogo
powinieneś się zgłosić? Nietrudno znaleźć osoby, które posiadałyby potrzebne Ci informacje,
pytanie tylko czy zechcą się nimi podzielić? Dochodzisz do wniosku, że tylko dwa rodzaje ludzi
mogłoby chcieć z Tobą rozmawiać na tak newralgiczne tematy. Ci, którzy uznali zostali przez
system za mało użytecznych (291), bądź sędziwe osoby na progu Pożegnania (279).
194
289
(U#43)
Skoro już teraz algorytmy systemu wyłapały Twoje zainteresowanie tunelami technicznymi,
to czas najwyższy, abyś oficjalnie sprawiał wrażenie jakoby Twoja ciekawość została
zaspokojona. W tym celu zaczynasz nawet pracę nad nową rzeźbą, przy okazji znajdując
wytłumaczenie dla nagłego poluzowania kontaktów towarzyskich. Nastał czas, abyś przeszedł do
kolejnego etapu swojego planu. (228)
290
(U#30)
Oto cel, do którego pragniesz dążyć! Każdy wie, że za ścianami wieży COŚ jest, istnieją
nawet ogólnodostępne dane na ten temat, lecz nikogo to tak naprawdę nie interesuje. Ludzie
akceptują te suche fakty, lecz nie mają w związku z tym żadnych przemyśleń, nie CZUJĄ
realności świata „zewnętrznego”. Pokolenia za pokoleniami, żyją i umierają w wielopiętrowej
fikcji. Stan ten może trwać tak długo, jak trwać będzie wieża. A nic nie jest wieczne, nawet ten
kolos. To gatunkowa rezygnacja z chęci przetrwania, dobrowolny letarg poprzedzający śmierć.
Nastał czas na PRZEBUDZENIE! I Twoim zadaniem jest tego dokonać. (244)
291
Wśród tej grupy, po wstępnych, ostrożnych rozmowach, szybko wyodrębniasz dwa główne
światopoglądy, którym hołdują ludzie uznani za „nieużytecznych”. Jedni wciąż wierzą w system,
lecz uważają, że potrzebuje pewnych „usprawnień” (248), drudzy porzucili wszelką nadzieję na
lepszą przyszłość (252). Czy jest Ci po drodze z jednymi bądź drugimi? A może wolisz zostawić
ich własnemu losowi, uznając, że wiesz już tyle, ile potrzeba (264)?
195
292
Musisz uzyskać dostęp do fizycznego obiektu, gdzie przechowywane i przetwarzane są dane,
do „układu nerwowego”, „superkomputera”, sztucznej inteligencji, „serca wieży”. Jednak
wiąże się to z koniecznością zbadania sieci tuneli technicznych łączących wszystkie piętra.
Zastanawiasz się, jak tego dokonać.
#19 – (241)
Brak – (269)
293
Nie chcesz tracić czasu na jałowe „gdybania”. Wolisz uczyć się na „żywym organizmie”,
widzisz realny, chociaż ledwie dostrzegalny, wpływ Twoich działań na rzeczywistość. W końcu
taki jest Twój cel, czyż nie? Po kilku tygodniach wytężonej pracy, udaje Ci się na tyle opanować
podstawy tworzenia „drzewek decyzyjnych”, że tworzysz prosty układ zależności, dzięki
czemu na jednym z pięter na kilka dni kolor żółty staje się ekstremalnie modny. Wszyscy go
przywdziewają, aby równie szybko wrócić do starych nawyków, gdy system koryguje Twoją
ingerencję swoim algorytmem. To małe zwycięstwo motywuje Cię do dalszych wysiłków.
Pragniesz dokonać czegoś więcej! Może wprowadzisz trochę chaosu (263) do uporządkowanego
życia wybranej „grupy kontrolnej” albo – czemu nie – przysporzysz sobie jakichś drobnych
korzyści (295)?
294
Dla niektórych ludzi kwestia zakończenia życia z wysokim wskaźnikiem użyteczności
społecznej to dosłownie cel egzystencji. Dlatego też, niezależnie od wykonywanej pracy, starają
się jak mogą robić wszystko dokładnie tak, jak tego oczekuje system. Twoje pytania uznają za
przejaw podobnego zaangażowania, dlatego też chętnie dzielą się swoją bardzo rozległą wiedzą.
196
Przy okazji jeden z nich zgłasza administracji Twoje dziwne, jego zdaniem, zachowanie.
Zazwyczaj ludzie skierowani przymusowo do pionu technicznego nie wykazują podobnego
zaangażowania, to nietypowe, to... podejrzane! W wyniku szybkiego, acz potajemnego śledztwa,
a także pewnej zręcznej prowokacji, zostajesz uznany za jednostkę – na razie potencjalnie
– niebezpieczną dla ładu społecznego. (371)
295
Nie potrafisz jeszcze oddziaływać na życie konkretnej jednostki, lecz projektując „na
okrętkę” pożądany efekt, uwzględniasz swoje piętro, a następnie jego część, gdzie mieści się
Twoja kwatera. W efekcie Ty i wszyscy Twoi sąsiedzi otrzymujecie dodatkowy przydział
posiłków na najbliższe trzy dni. Stało się tak, ponieważ pobliska winda została użyta więcej
razy, niż określona przez Ciebie bardzo niska wartość. Kluczem do zrozumienia mechaniki
działania systemu jest wzajemność, „coś” dzieje się dlatego, że „coś” miało miejsce. Logiczne!
#38 – (239)
Brak – (272)
296
Jeśli się zgodzisz, zostaniesz skierowany na specjalne szkolenie, zyskasz też zwierzchność
nad administratorami wszystkich pięter, a odpowiadać będziesz tylko przed samym systemem.
Do tego pozostawiona Ci będzie duża, acz w granicach rozsądku, swoboda w decydowaniu
o ważnych dla życia mieszkańców wieży kwestiach. Za pośrednictwem specjalnego podsystemu
będziesz mógł nawet przeprowadzać wirtualne symulacje większych zmian przed wcieleniem ich
w życie albo nawet raz na jakiś czas wybierać konkretne piętro jako „grupę kontrolną” do
„eksperymentów na żywej materii”. Wystarczy, że zalogujesz się poprzez „Kodex” w swojej
197
kwaterze z użyciem specjalnego kodu aktywującego. To oferta na tu-i-teraz, przyjmij ją (303)
albo odejdź z niczym (249).
297
Wieża to klatka. Więzienie, jakie człowiek sam sobie wzniósł niczym mur, który pierwotnie
miał go chronić, lecz urósł tak bardzo, że stał się niemożliwą do przekroczenia barierą.
Niemożliwą do przekroczenia? Ty sam opuściłeś swój „świat” bez trudu, a nawet wbrew swojej
woli! Wysłano Cię do Megiddo, realizując pewne procedury, rutynowo. System tak bardzo
zapętlił się w sobie, że nawet świat zewnętrzny traktuje jako element kontrolowanej przez siebie
rzeczywistości. Widziałeś gruzy okalające Megiddo, świadectwo dawno minionej chwały. Nic nie
jest wieczne, a im większy gmach, tym większe ruiny, jedyne świadectwo istnienia, jakie po nim
zostaje. Wieża też kiedyś upadnie, a jeśli stanie się to niejako mimowolnie, to walący się kolos
pociągnie za sobą wszystkich mieszkańców. Musisz wyprowadzić stąd ludzi! Zmusić ich do tego!
W tym celu należy doprowadzić do całkowitego wyłączenia systemu (231) albo fizycznie
zagrozić istnieniu całej struktury (314). W pierwszym wypadku społeczeństwo, nawykłe do
wypełniania poleceń systemu płynących z „Kodexów”, ulegnie dezintegracji, samo z czasem uzna
dalszą egzystencję w wieży za niemożliwą. Drugi sposób to terapia szokowa, „podłożenie ognia”
pod dom, co wykurzy jego mieszkańców na zewnątrz. A tam… będą musieli sobie jakoś poradzić,
jakoś – po raz pierwszy naprawdę – żyć.
298
Ktokolwiek trafił na ślad Twojej działalności, po pierwsze musi doskonale znać system, a po
drugie nie przejawiać wobec Ciebie, jak na razie, złych intencji. W końcu nie powiadomił
administratorów. Umawiasz się na konkretny dzień, miejsce i godzinę, kilka pięter powyżej
Twojego, otrzymując w wiadomości zwrotnej specjalny kod, jaki musisz wpisać w wybranym
„Kodexie”. Kiedy dochodzi do „spotkania”, po użyciu otrzymanego „klucza” otwiera się prosty
198
panel komunikacyjny, a nieznajomy wita Cię serdecznie, raz jeszcze gratulując sukcesu. Nie
przedstawia się, lecz wyraźnie sugeruje, że zajmuje kluczową pozycję w hierarchii władzy.
Zdradza, że takich jak Ty „eksperymentatorów” nie ma wielu, zwykle trafia się dwóch, trzech
na pokolenie. Narzeka na leniwość administracji, kompletny brak zainteresowania działaniem
systemu i bierne spełnianie jego poleceń. Dlatego co jakiś czas potrzeba wprowadzić do ich
struktury – i to na sam jej szczyt – świeżą krew, kogoś ambitnego, ciekawskiego, kogoś takiego
jak Ty! Czy jesteś zainteresowany? Odpisujesz natychmiast:
Tak. (296)
Nie. (282)
299
(U#43)
Pion techniczny w dużej mierze stanowi swego rodzaju „kolonię karną” dla ludzi mało
użytecznych społecznie, stąd wielu z nich nie wykazuje zapału dla wykonywanej pracy. Wielu
z nich opanowało zatem do perfekcji sztukę „znikania” wśród bocznych, rzadko używanych tuneli
i tę właśnie sieć poznajesz całkiem dobrze dzięki towarzyszom niedoli. (228)
300
(U#44)
Dla wielu pion techniczny to rodzaj kary za niską użyteczność społeczną. Ludzie ci, jak Ty,
pełnili kiedyś inne funkcje, lecz nie sprawdzili się w tych rolach, stąd przymusowy przydział do
„technicznych”. Niemniej istnieje spora grupa, dla której ta praca stanowi powód do dumy,
a wieloletnia służba wśród ciasnych „żył wieży” pozwoliła im poznać na wskroś labirynt tuneli
technicznych. Chętnie dzielą się z Tobą – „nowym” – wiedzą, zadowoleni, że nareszcie komuś
chce się poważnie traktować swoje obowiązki. Nie wyprowadzasz ich z błędu. (228)
199
301
Niestety fakt utraty statusu artysty, a zatem dowód, że nie byłeś należycie użyteczny dla
społeczeństwa w swojej roli, mści się teraz na Tobie. Interfejs Twojego „Kodexu” jest znacznie
okrojony, co odkrywasz dopiero po próbie zbadania opcji zaawansowanych. Dobrze pamiętasz,
że kiedyś włączyłeś je przez przypadek i natrafiłeś na gąszcz możliwych do wyboru ścieżek.
Teraz jest tylko jedna – „Wstecz”. Nie pozostaje Ci nic innego, jak porzucić idee wpływu na
system za pośrednictwem jego samego, w zamian musisz skupić swoją uwagę na teorii „serca
wieży”. Może to i lepiej? Albo i nie... (245)
302
Uznajesz, że informacji nigdy za wiele, dlatego kontynuujesz swoje małe „śledztwo” wśród
znajomych. Istotnie, wraz z upływem kolejnych tygodni zdobywasz zaskakująco wiele faktów,
zważywszy na środowisko, w którym się obracasz. I właśnie ten dysonans pomiędzy Twoją rolą
w społeczeństwie a nagłym zainteresowaniem tym, co przynależy do świata pionu technicznego,
przyciąga uwagę wpierw stosownych algorytmów, a potem administracji. Czasem lepiej jest
wiedzieć mniej, lecz mieć za to okazję do wykorzystania owej wiedzy w praktyce. (371)
303
Decydujesz się na współpracę, dochodząc do wniosku, że taka oferta naprawdę zdarza się
tylko raz w życiu. Otwiera się przed Tobą droga na sam szczyt! Pytanie tylko, po co
tak NAPRAWDĘ chcesz tam dotrzeć? W istocie pragniesz nawiązać rzetelną współpracę
z nieznajomym (251)? Jak to się wkrótce okazuje – jest to system „we własnej osobie”,
sztuczna inteligencja, władca, strażnik i niewolnik wieży w jednym. Równie dobrze możesz, raz
zyskawszy pełnię uprawnień, zrealizować swój pierwotny plan (305).
200
304
Władza grupy uczciwych, pragnących powszechnego szczęścia ludzi nad resztą
społeczeństwa – nawet wbrew jego woli – to idea, którą uznajesz za słuszną. Zresztą, to bardzo
sprawiedliwy i prosty model, co mogłoby pójść nie tak przy jego realizacji?
Opracowujecie metodę zabezpieczenia systemu przed ingerencją administracji i powoli, krok
po kroku zapewniacie sobie pełną kontrolę. Kiedy proces ów dobiega końca, zostajecie
wprawdzie wykryci, lecz dawne władze szybko pojmują, że nic już nie mogą wskórać. Z dnia na
dzień stają się niczym więcej, jak urzędnikami. Tworzycie radę złożoną z przedstawicieli
poszczególnych pięter, po jednym z każdego, która w drodze jawnego głosowania akceptuje lub
odrzuca wnioski wnoszone przez jej członków. Nie zaczynacie wprowadzać drastycznych zmian,
aczkolwiek konsekwentnie przyuczacie mieszkańców do brania większej odpowiedzialności za los
całej wieży. System służy wam za narzędzie, sukcesywnie ograniczacie jego algorytmy
dotyczące kontroli ludzkiego zachowania. Tymczasem dosyć szybko wyłania się problem wyboru
jednego z członków rady, zbliża się bowiem czas jego Pożegnania. Uznajecie, że kwestia ta
powinna być rozwiązana przez piętro, które reprezentuje, w tym celu należy powołać w jego
obrębie „małą radę”. Tak oto zaczyna się proces tworzenia rozległych struktur, których celem
jest wyłanianie, kontrola i utrzymanie kolejnych „delegatów” pięter, konkretnych grup
społecznych, zawodów… Każdy mieszkaniec wieży chce mieć cząstkę kontroli w swoich rękach,
nawet jeśli byłby to ledwie okruszek. Lata płyną, a społeczeństwo się polaryzuje, powstają
antagonizmy pomiędzy mieszkańcami pięter, rzecz wcześniej niebywała, skoro wszyscy
mieszkacie w jednej wieży. Konflikty nasilają się, rada niekiedy musi rozstrzygać je ze
świadomością, że porażka tych negocjacji może oznaczać początek eskalacji przemocy. Bowiem
i ona zawitała w wieży. Starzejesz się, widząc, jak wieża boryka się z coraz to nowymi
problemami, których próżno szukać w jej przeszłości, za to dobrze udokumentowanymi w historii
całej ludzkości. Ludzie pozbawieni pełnej kontroli ze strony systemu to istoty nieobliczalne,
samolubne, acz także zdolne do wielkich poświęceń i altruizmu. Życie w wieży zmieniło się,
przestało być egzystencją, lecz właśnie „prawdziwym życiem”, z wszystkimi blaskami i cieniami.
Stało się tak na skutek Twojej decyzji, oto Twoja spuścizna dla przyszłych pokoleń. Dobra czy
zła, nie Tobie o tym sądzić.
201
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Co może pójść nie tak?. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
305
Do swojej funkcji „nadadministratora” przygotowujesz się przez dobrych kilka miesięcy,
realizując kolejne kursy przygotowane przez system, a dotyczące obsługi jego samego. Wiele
z tego już samodzielnie odkryłeś, lecz ogrom możliwości leżał jeszcze daleko poza Twoimi
umiejętnościami. Teraz wszystkie niewidzialne ściany zniknęły, wiesz, jak szybko i skutecznie
zrealizować swój plan, a do tego lepiej zrozumiałeś logikę działania systemu i wiesz, czym „go”
zająć, aby nie zwracał przez jakiś czas uwagi na Twoje poczynania. Tak oto wybiła Twoja
godzina chwały, jako samozwańczy zbawca wieży, przystępujesz do dzieła!
#30 – (333)
#31 – (377)
#32 – (352)
#33 – (338)
#34 – (376)
#35 – (359)
#36 – (325)
202
306
Pragniesz dla wieży zmian, lecz co to właściwie oznacza? Może chciałbyś otworzyć ludziom
oczy, zmusić do zaakceptowania faktu, że wieża stanowi tylko mały element wielkiego świata,
a nie rzeczywistość samą w sobie (290)? Równie dobrze mógłbyś zmienić obecny balans
władzy, odrzeć z niej system i podarować ludziom kontrolę nad własnym losem – wraz
z odpowiedzialnością zeń płynącą (250). Jest też trzecia droga, korekta systemu tak, aby
wszyscy mogli osiągnąć prawdziwie satysfakcjonujące życie nieomal bez wysiłku. Byłoby to
sztucznie stworzone, lecz rzeczywiste dla doświadczających go ludzi – powszechne szczęście
(275). Jedna z tych dróg będzie Twoim celem. Która? Wybór – wraz z jego konsekwencjami
– pozostaje w Twoich rękach.
307
(U#46)
Ta niewielka grupa stanowi swego rodzaju stowarzyszenie uczonych, których życie, zgodnie
z wolą systemu, upływa na pomocy ludziom szczególnie złaknionym wiedzy. Bardzo niewielu
trafia na ich ślad, a już samo to świadczy o potencjale użyteczności, jaki tkwi w tych
ciekawskich osobnikach. Dowiadujesz się wszystkiego, czego potrzebujesz o podziemnym
superkomputerze, który stanowi serce systemu. Wiesz nawet, teoretycznie, jak przejąć nad nim
kontrolę poprzez jego konsolę sterującą. (264)
308
(U#41)(U#42)
Wiele czasu i wysiłku wkładasz w stworzenie wirtualnego „strażnika”, lecz przy okazji
uczysz się mnóstwa przydatnych rzeczy. Poza tym podczas tej pracy dostrzegasz, jak bardzo
„widoczna” jest Twoja obecność w sferze administracyjnej. Najwyraźniej nikt tutaj nie zagląda,
203
bowiem w innym wypadku Twoje buszowanie po „zakazanych” zakamarkach już dawno
zostałoby wykryte. Na szczęście teraz masz „kogoś” do ochrony! (271)
309
Administratorzy przyjmują Twoje zgłoszenie i proszą o nieco cierpliwości, muszą – po
pierwsze – rozważyć czy w ogóle udzielić Ci tych informacji, a po drugie – w jakim zakresie?
Wszystko zależy od ich dobrej woli, nie pozostaje Ci zatem nic innego, jak posłusznie czekać.
#18 – (276)
Brak – (226)
310
Mijają miesiące, a Ty coraz lepiej orientujesz się w strukturze systemu, z wolna zdobywając
kolejne „przyczółki”. Chociaż możliwych „kombinacji” są miliony albo i więcej, to w gruncie
rzeczy wszystko opiera się o około kilkaset głównych algorytmów, czyli „drzewek decyzyjnych”,
skomplikowanych acz nie niemożliwych do pojęcia. Właściwie im dłużej na to wszystko patrzysz,
tym bardziej dostrzegasz jak… prosta jest to konstrukcja. Ewidentnie system został pomyślany
jako wsparcie pracy człowieka, który łatwo mógłby nad nim zapanować – i to bez długotrwałego
szkolenia. Obecny stopień komplikacji to wynik setek lat pozostawienia go samemu sobie,
podczas których na pierwotnych założeniach wzniesiony został cały gmach społeczeństwa wieży.
Człowiek już dawno przestał być panem swojego losu!
Cierpliwie idąc tropem „nadrzędnych funkcji”, od których zależą pozostałe, docierasz
w końcu do jednego z „filarów”. Dostępu do niego broni krótkie pytanie: „Czy posiadasz
uprawnienia administratora?”. W odpowiedzi wpisujesz:
204
Tak. (253)
Nie. (285)
311
Sprawdzasz jeszcze rutynowo dane zebrane przez Twój program, jednak znajdujesz wśród
nich coś, co zupełnie Cię zaskakuje. To… gratulacje. Ktoś winszuje Ci sukcesu w stworzeniu od
podstaw działającego programu i proponuje „spotkanie”, a konkretnie kontakt za pośrednictwem
publicznego „Kodexu” na jednym z pięter. Poważnie zastanawiasz się, czy chcesz zaryzykować
i przystać na propozycję nieznajomego (298), czy też zignorować ją (238).
312
Oto finał Twoich starań, czynisz to, co postanowiłeś. I nic już nie może Cię powstrzymać!
#30 – (333)
#31 – (377)
#32 – (352)
#33 – (338)
#34 – (376)
313
Lojalnie dzielisz się swoimi odkryciami z sojusznikami, prosząc, abyście wspólnymi siłami
rozgryźli pewne niejasności i przyśpieszyli realizację Twojego planu. Entuzjazm jest olbrzymi,
chociaż niektórzy wyraźnie ubolewają nad tym, jak wiele w ich „zmarnowanym” życiu zależało
od „woli” sprzężonych ze sobą czynników, zwykłej matematyki. Jeden z nich ulega nawet
205
pokusie wprowadzenia pewnych istotnych zmian mających na celu znacznie podnieść rangę ludzi
uznawanych dotąd za mało użytecznych. Udaje mu się to aż za dobrze, gdyż nagła zmiana jest
odnotowana przez administratorów. Wkrótce Twoje działania zostają wykryte, czas pożegnać
się z marzeniami o realizacji planu wielkich zmian. (371)
314
(U#35)
Kontakt ze światem rzeczywistym pozwolił Ci lepiej spojrzeć na warunki bytowe
mieszkańców wieży. Jest was stanowczo za dużo, stłoczeni na zbyt małej przestrzeni,
kontrolowani na każdym kroku, staliście się bydłem. Bydłem, które – o ironio – wymaga hodowli
innego bydła, aby się wykarmić. Cudzymi rękoma uprawiając też ziemię, dzięki czemu mnożycie
się, potrzebujecie więcej pożywienia. Więcej. Więcej! WIĘCEJ! Czas drastycznie zerwać z tą
hodowlą klatkową człowieka, czas opuścić wieżę! Zmusisz do tego wszystkich, jednym, śmiałym
posunięciem niszcząc system podtrzymywania życia i dając do wyboru wyjść w świat albo
dogorywać w martwym, wielopiętrowym grobowcu! (244)
315
(U#34)
Megiddo jest bardzo ważnym elementem składowym funkcjonowania wieży i jej
społeczności. Bez dostaw żywności hodowanej w warunkach naturalnych należałoby polegać
tylko na tej „wytwarzanej” na miejscu – w oparciu o białko pochodzenia owadziego. Jednak
Megiddo to miejsce pozostawione samo sobie, kontrola nad nim jest czysto iluzoryczna.
Widziałeś na własne oczy, jak żyją tam ludzie, pozbawieni opieki i władzy systemu, popełniający
stale błędy, które mogą w przyszłości zemścić się okrutnie nie tylko na nich, ale także na was.
Twoją wolą jest zmienić ten stan rzeczy, wprowadzić ład i porządek w miejsce chaosu, a całą tę
206
„wolność pod otwartym niebem”, ucywilizować i wziąć w karby życio- i prawo- dajnego
systemu. (244)
316
Niestety, system nie przewiduje możliwości wyłączenia funkcji podtrzymywania życia
w całej wieży. Teoretycznie mógłbyś robić to piętro po piętrze, lecz byłoby to po prostu odcięcie
fizycznego dostępu, uwięzienie tam ludzi i zupełne zatrzymanie cyrkulacji powietrza. Śmiertelna
modyfikacja zabezpieczenia przeciwpożarowego, a przecież nie chcesz wszystkich pozabijać.
Oddychasz ciężko… To nie zdenerwowanie, to w Twojej kwaterze zaczyna brakować tlenu! Nie
Ty spowodowałeś ten problem, lecz sam system źle zinterpretował Twoje działania i założył, że
Twoim celem jest właśnie zbrodnicze działanie przeciw mieszkańcom wieży. Odciął Twoją
kwaterę i pozbawił dostępu tlenu tak, jak – według niego – planowałeś uczynić innym. Nie
wiesz, czy to „tylko” rodzaj nauczki, czy też faktyczna próba eliminacji zagrożenia – Ciebie.
Faktem pozostaje, że jesteś w pułapce!
#42 – (268)
#40 – (274)
Brak – (265)
317
Obracasz się w kręgach, w których nie ma ludzi bezpośrednio związanych z pionem
technicznym. Nic zresztą dziwnego, system przestrzega dosyć sztywnego podziału, jeśli chodzi
o sugerowane znajomości. Dzięki temu ludzie o podobnych funkcjach społecznych pozostają ze
sobą związani, tworząc rodzaj niewielkich „kast”. Niemniej, po nitce do kłębka, masz nadzieję
dotrzeć do osób posiadających interesujące Cię wiadomości. Pytanie tylko, czy wolisz to robić po
207
prostu rozpytując o to wszystkich (242), czy też niejako przy okazji, tuszując prawdziwe
intencje nagłym zainteresowaniem życiem towarzyskim (255)?
318
Ostrożnie nawiązujesz kontakt z kilkoma osobami, które wytypowałeś jako potencjalnych
sojuszników. Rozmowy idą dobrze, czujesz, że Twoje idee trafiły na podatny grunt! Tym
bardziej zaskakuje Cię zdrada jednego z nich, który poczuł się w obowiązku „okazać się
użyteczny jeszcze jeden raz” i zgłosił wszystko administratorom piętra. Natychmiast zostajesz
uznany za zagrożenie dla bezpieczeństwa wieży. (371)
319
Nie wierzysz, że tylko Ty jeden zwątpiłeś w system. Na pewno jest wielu podobnie
myślących ludzi, po prostu brakuje im impulsu do działania. Twoją percepcję rzeczywistości
zmieniła wizyta w Megiddo, dla nich taką iskrą musisz być Ty. Po długich rozmyślaniach
postanawiasz, że najlepiej będzie poszukać sojuszników w jednej z dwóch grup. Skupisz więc
swoją uwagę na tych, którzy albo figurują w systemie jako najmniej użyteczni (277), albo są
blisko Pożegnania (280).
320
Ostatnim etapem planowania jest decyzja dotycząca tego, w jaki sposób pragniesz „dotrzeć”
do systemu? Każdy mieszkaniec wieży wie, chociaż w ogóle go to nie interesuje, czym ów
„system” jest w istocie. To program stworzony przez przodków, sztuczna inteligencja, a zatem
coś, co istnieje zarówno fizycznie, jako maszyna, nośnik danych i źródło mocy obliczeniowej,
a także niematerialnie, wszak rozchodzi się o program. Musisz zatem zdecydować, czy pragniesz
208
dotrzeć do fizycznego „serca wieży” (245), czy raczej spróbować uzyskać dostęp z poziomu
„Kodexu” do procesów zarządzających całym systemem (235). W obu wypadkach ryzyko
wykrycia Twoich działań jest duże, a konsekwencje poważne. Niemniej, czas skończyć z teorią
i podjąć ostatnią związaną z nią decyzję, nadchodzi czas działania!
321
Jesteś gotów do działania! Pozostaje tylko kwestia tego, kiedy dokładnie chcesz przystąpić
do realizacji planu. Lepiej nie pchać się do tuneli technicznych, gdy pełno w nich pracowników,
musisz wybrać odpowiednią godzinę, aby wkroczyć do tego labiryntu.
#19 – (366)
Brak – (349)
322
Niestety, najwyraźniej nie będzie miał on miejsca w tej jakże malowniczej scenerii. Dziwna
konstrukcja, maszyneria czy jakkolwiek można by nazwać to, na co spoglądasz, nie wydaje się
być „siedzibą” sztucznej inteligencji. Nie pozostaje Ci nic innego, jak z samego szczytu zejść aż
na „dno”, a nawet niżej. Czas ruszać do podziemi wieży. (336)
323
Twoim przydziałem staje się praca w niewielkim, podziemnym laboratorium, dokąd trafiają
wszystkie produkty żywnościowe z Megiddo, a także ciała ludzi po Pożegnaniu oraz porcje
sprasowanych owadów ze specjalnych hodowli. To tutaj powstaje nafaszerowana chemicznymi
dodatkami pulpa, która dzielona jest na racje żywnościowe dla mieszkańców wieży. Zapewnia
209
wszystkie potrzebne dla organizmu substancje odżywcze. Wśród wielkich maszyn, niemal
całkowicie samowystarczalnych, snują się mniejsze „automaty”, ludzie Twojego pokroju,
których nie sposób włączyć znów do społeczeństwa. Otumanieni, pracujący ponad siły,
zapewniają właściwe funkcjonowanie tej „kuchni”, aż po kres swoich żywotów. To bardzo
użyteczna funkcja! Tak oto, dzięki łaskawości administracji i własnej decyzji, z odpowiednio
zmodyfikowaną osobowością, wyprany z emocji, pracujesz dla dobra ogółu jako nieznany, cichy
bohater. Tak właśnie jesteście nazywani, „sekcja cichych bohaterów”. Wodząc martwym
wzrokiem po hali produkcyjnej, ruszasz ku kolejnej dostawie „z góry”, trzeba rozebrać i wrzucić
ciała po Pożegnaniu do kadzi przygotowawczej…
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Kuchnia. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do
nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
324
(U#50)
Szukasz wzrokiem czegoś, co mogłoby Ci posłużyć za broń. Nieopodal miejsca, gdzie stoisz,
dostrzegasz niewielką skrzynkę z narzędziami, w której znajdujesz solidny klucz nastawny.
Zbliżasz się ostrożnie w stronę mężczyzny z zamiarem ogłuszenia go, co też udaje Ci się
osiągnąć jednym potężnym zamachem. Uderzony w tył głowy nieszczęśnik podrywa się
z miejsca, a przynajmniej ma taki zamiar, bowiem podnosi się tylko o parę centymetrów, po
czym opada z ciężkim westchnięciem i zaczyna drżeć spazmatycznie. Wszystko trwa dosyć
długo, dopiero po kilku minutach ciało nieruchomieje. Nie śmiesz zadać kolejnego ciosu ani
210
sprawdzić skutku pierwszego. Chciałeś go tylko ogłuszyć… Wypuszczasz broń z ręki i szybko
biegniesz do przejścia prowadzącego dalej. (335)
325
Wyłączasz, a następnie kasujesz wszystkie funkcje „socjalne”, a także stworzone na ich
potrzeby bazy danych. Tworzysz też komunikat zachęcający do stopniowej migracji z wieży do
Megiddo. Ludzie nadal będą wykonywać powierzone im zadania, a także otrzymywać przydziały
żywności, lecz wszystko to, o czym do tej pory decydowała maszyna, zostaje zwrócone pod
władzę człowieka. Szybko wybucha panika i chaos, fala furii przelewa się przez wszystkie piętra.
Ludzie, którzy przez całe życia pracowali wytrwale na status najbardziej użytecznych, stracili
swoje „oszczędności” punktowe, zostali zrównani z „całą resztą”. Związki rozpadają się, bowiem
nie istnieją już statystyki określające ich rozwój, celowość a także pozycję w rankingu. Tak, jak
przypuszczałeś sytuacja eskaluje dosłownie z dnia na dzień, jednak wciąż nikt nie kwapi się do
opuszczenia wieży. Najwyraźniej, póki co, ludzie wolą chaos w znanym miejscu niż ład gdzie
indziej. Niemniej z biegiem czasu spełniają się Twoje oczekiwania, coraz więcej ludzi decyduje
się na opuszczenie wieży. Społeczeństwo polaryzuje się, jedni pragną trwać przy przeszłości,
a nawet w jakiś sposób przywrócić dawny ład, choćby w minimalnym zakresie, inni raz czując
zew przyszłości, nie potrafią mu się oprzeć. Ostatecznie w przeciągu niespełna roku, wieża traci
znaczną część mieszkańców, a pozostali, powoli acz konsekwentnie, tworzą coraz to nowe
rodzaje algorytmów społecznych na wzór utraconych. Dla tych, którzy zostali, nie brak
przestrzeni i zasobów, jakość życia ulega znaczącej poprawie, wprowadzają też ścisłą kontrolę
migracji, wieżę można więc bez trudu opuścić, lecz nie ma już powrotu. Nowi mieszkańcy
Megiddo zasilają siły życiowe miasta, wielu z nich dysponuje cenną wiedzą i umiejętnościami.
Przynoszą też ze sobą technikę, często aż zbyt zaawansowaną, aby możliwe było jej
natychmiastowe wdrożenie. Niemniej obie społeczności rozkwitają, chociaż procesowi temu
towarzyszą liczne, niekiedy bardzo groźne, problemy. Antagonizmy na szczęście nie
powstrzymują wzajemnej współpracy: dla większości jasnym stał się fakt, że bez niej
niemożliwa będzie budowa dostatniej przyszłości. Nie brak jednak i takich, którzy wieszczą
211
w przyszłości konieczność wypracowania „ostatecznego ładu”, a zatem ustalenia, która ze
społeczności jest tą dominującą. Niemniej – udało Ci się! Zrealizowałeś swój plan, do tego przy
– relatywnie – niskich kosztach w ludziach. Koniec końców kilka setek zginęło albo z własnej
ręki, albo w wyniku braku umiejętności przystosowania się do nowych realiów życia, z głodu,
chorób, padając ofiarą przestępstw… Wszystko ma swoją cenę. Ty sam, po wybraniu miejsca do
życia pomiędzy wieżą a Megiddo, prowadzisz spokojną egzystencję. Nikt nie wie o Twoim
udziale w odmianie oblicza świata, chociaż jasnym jest, że to dzieło rąk ludzkich. Do ludzi
należy też troska o przyszłość, wyzwoleni z klatki systemu mogą iść tam, gdzie chcą. Choćby
na zatracenie.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wymarzone jutro: Owce bez pasterza. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
326
W systemie utrwalono Twoją postawę podczas rozmowy z lekarzem, kiedy to chciałeś sam
opowiadać o swoim problemie. Świeżo po zakończeniu kuracji w ośrodku naprawczym
powinieneś przejawiać zgoła inne nastawienie! Wszystko przez Twoje „artystyczne”
usposobienie. Najwyraźniej Twój problem jest naprawdę poważny, nie pozostaje zatem nic
innego, jak z jednej strony zapewnić Ci możliwość użyteczności społecznej, z drugiej
kontrolować. Twoja osobowość zostaje zatem przebudowana w taki sposób, iż pozbawiony
zostajesz wszelkich śladów – szkodliwej dla Ciebie – kreatywności. Artyzm najwyraźniej
w Twoim wypadku to choroba. Zostajesz wcielony do działu kontroli przepływu danych jako
212
jeden z wielu urzędników pięter, dzięki którym wszystko działa tak, jak powinno. Ktoś w końcu
musi wprowadzać pewne dane do systemu. Tak też czynisz, wiodąc proste, ustatkowane życie,
pilnując, aby dane trafiały tam, gdzie powinny. Jesteś użyteczną częścią społeczeństwa, które
ceni Cię za wkład w jego dobrostan. A czyż nie o użyteczność w życiu chodzi?
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Skorupa bez ducha. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz
prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne
„właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie
z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje
decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej
grze książkowej.
Beniamin Muszyński
327
(Tracisz #45, U#49)
Nieznajomy też wraca, ruszacie zatem obaj, wymieniając po drodze kurtuazyjne uwagi. To
istotnie administrator, niski rangą i dopiero zaczynający swoją karierę. Biorąc Cię za kolegę po
fachu, prosi o rady, których zresztą udzielasz, plotąc wszystko, co Ci ślina na język przyniesie.
Jednak głównie to jemu nie zamykają się usta, papla jak najęty, podekscytowany nowym
przydziałem do tuneli technicznych, które wyraźnie go fascynują. Z tej paplaniny wyławiasz
wiele interesujących Cię faktów, co do rozkładu prac, zarówno pracowników technicznych, jak
i snujących się co pewien czas, kontrolujących ich administratorów.
Po wyjściu na teren mieszkalny najbliższego piętra żegnasz się z „kolegą” i czekasz jakiś
czas, aby bezpiecznie wrócić do realizacji swojego planu. (330)
213
328
Dobrze wiesz, jak przejąć kontrolę nad systemem. Szybko wprowadzasz zatem odpowiednie
parametry, dzięki czemu uruchamiasz uproszczony schemat nadzoru. Jesteś gotów do realizacji
swojego planu, dostrzegasz jednak powiadomienie o trwającej próbie nawiązania łączności z tym
stanowiskiem. Kto i po co chciałby z Tobą rozmawiać? Możesz się o tym przekonać odbierając
(385) przekaz, chociaż równie dobrze możesz go zignorować (360).
329
Czujesz, że wewnętrzny mrok pożera Cię coraz szybciej i łapczywiej. Możesz nadal podążać
za swoim planem Wielkiej Zmiany, lecz doprowadzić on musi, czujesz to, do nader
niszczycielskiego finału (264). Alternatywą jest… wydanie się w ręce administracji (371).
[Wybór drogi zniszczenia – (264) – spowoduje utratę posiadanej dotąd Informacji z puli
30/31/32/33/34/36 i zastąpienie jej Informacją #36, Twoim celem będzie odtąd zniszczenie
systemu podtrzymywania życia, co ma wywołać przymusowy exodus ludzi z wieży do świata
zewnętrznego.]
330
Niepostrzeżenie wślizgujesz się do jednego z tuneli technicznych i ruszasz w drogę ku
finałowi swojej – i wieży – historii. Pytanie tylko, czy wiesz, gdzie powinieneś się udać? Jak
dobrze, jeśli w ogóle, znasz labirynt tuneli technicznych, owe żyły, które mogą doprowadzić Cię
aż do samego serca Twojego wielopiętrowego światka?
214
#43 – (340)
#44 – (334)
Brak – (345)
331
Otrzymujesz długą listę, wraz z krótkimi opisami podejmowanych przez mieszkańców wieży
prób zarówno zmian warunków życia w jej obrębie, jak i kolonizacji świata zewnętrznego.
Megiddo to pozostałość o wiele szerzej zakrojonego przedsięwzięcia, które jednak – jak
wszystkie inne – okazało się porażką. Sztuczna inteligencja wyciągała wnioski z tych zmagań
człowieka z Ideą, sukcesywnie „dopasowując” kolejne pokolenia mieszkańców do „modelu
optymalnego”, czyli obecnego stanu rzeczy. Dzięki temu społeczeństwo ma szansę trwać
niewzruszenie w strumieniu czasu, realizując przy tym „główną dyrektywę gatunkową”, czyli
przetrwanie. W istocie – zakładając, że materiały, w które zagłębiłeś się na dobrych parę godzin
są prawdziwe – wielu próbowało wprowadzić swoje wizje lepszego jutra, system zaś pozwalał na
to, wiedząc z góry, że utopijne wizje każdorazowo muszą zakończyć się krwawo. Otrzymujesz
propozycję, abyś porzucił swój plan ((350) – Jeśli posiadasz Informację #50, ta ścieżka jest
zablokowana), oszczędził przyszłym pokoleniom cierpienia, nim sprawy – jak zawsze – wrócą do
punktu wyjścia. W zamian będziesz żył beztrosko do końca swych dni, dosłownie cała wieża
będzie czuwać nad Twoim szczęściem! Sztuczna inteligencja błaga Cię o łaskę nad życiem ludzi
powierzonych jej opiece, zmiany – jak twierdzi – zawsze przynoszą wieży wyłącznie cierpienie.
Zastanawiasz się nad tym, jednocześnie uprzytomniwszy sobie, ile czasu już poświęciłeś na
„rozmowę”, zamiast spełnić swój pierwotny zamiar (370).
215
332
Bezradny, podchodzisz do ściany z „oczami” i wiedziony instynktem chwytasz jedną
z „szuflad”. Poddaje się z lekkim oporem, na skutek czego wysuwasz ją o kilka centymetrów.
Osadzone na niej „oko” gaśnie. Powtarzasz czynność wielokrotnie, aż gasisz połowę z nich.
Wówczas rozlega się mechaniczny głos informujący:
– OSIĄGNIĘTO WARTOŚĆ KRYTYCZNĄ.
Podchodzisz do konsoli, której ekran zalewa fala komunikatów ostrzegawczych. Ostatni
z nich to wiadomość od systemu. Sztuczna inteligencja przeanalizowała swoją sytuację
i zdecydowała, że stawianie Ci oporu jest nieefektywne, a Twoje dalsze działania mogą
doprowadzić do poważnych konsekwencji. Dlatego, jeśli ponownie aktywujesz (342) wyłączone
segmenty, otrzymasz pełną kontrolę użytkownika – interfejs wróci do normy. To jednak tylko
słowa, obietnica maszyny, może lepiej wyłączyć jeszcze więcej „szuflad” (357) i poczekać, aż
interfejs wróci do normy, a dopiero wtedy aktywować resztę? Wszystko rozchodzi się o jedno
– zaufanie.
333
Udało Ci się! Swoim czynem zasiewasz ziarno przyszłości, lecz jaki wyda plon?
Wprowadzone przez Ciebie zmiany ukierunkowują system na nowy cel, oswojenie ludzi ze
światem zewnętrznym; powolne, pokolenie za pokoleniem, przygotowanie mieszkańców do
opuszczenia wieży. Porody nigdy nie są łatwe, w tym przypadku również zapewne na przyszłych
odkrywców i kolonizatorów czeka wiele przeciwności losu, walki ze światem i własną naturą,
lecz będą przygotowani na te trudy. Nie, nie przygotowani. Stworzeni! Już podczas trwania
swojego życia widzisz wielkie zmiany w mentalności mieszkańców, stale pobudzana jest ich
ciekawość świata, ćwiczone umiejętności pracy w grupie, rozwiązywania problemów, a także
sprawność fizyczna. System stawia na skuteczność dlatego też z czasem wprowadza pewne…
usprawnienia. Osoby o szczególnie niskim wskaźniku użyteczności mogą zostać skierowane na
przedwczesne Pożegnanie, populacja zmniejsza się, słabe jednostki muszą być eliminowane,
wszystko to dla dobra przyszłych pokoleń! Zastanawiasz się tylko, jak to wszystko wpłynie na
216
ludzi, kiedy już naprawdę wyruszą w świat, aby czynić go sobie podległym? Czyż nie wyniosą
z sobą wzorców budowy nowego społeczeństwa, ideału człowieka jako sprawnego odkrywcy,
silnego, przebiegłego, nienasyconego, wiecznie podążającego gdzieś tam, za horyzont? To już nie
Twoje zmartwienie, zrobiłeś to, co uznałeś za stosowne. Zmieniłeś oblicze świata, własnymi
rękoma ukształtowałeś przyszłość! Twoje czyny… nie będą nikomu znane, jesteś najważniejszym
człowiekiem swojej epoki, a przy tym jedynie trybikiem historii. Jeszcze nie nastał czas, aby
utrwalać w zbiorowej pamięci bohaterów. Przygotowałeś glebę pod zasiew, obsiałeś, lecz
z plonów będą cieszyć się inni. Niemniej zwyciężyłeś!
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wymarzone jutro: W drogę, za horyzont!. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
334
Tunele techniczne nie mają przed Tobą tajemnic! Cóż... Może to za dużo powiedziane,
niemniej dobrze orientujesz się wśród subtelnych oznaczeń, które prowadzą Cię coraz niżej
i niżej, aż do „korzeni wieży”, gdzie znajduje się superkomputer. Jesteś już prawie u celu! (379)
335
Trafiasz do sześciennego pomieszczenia, którego ściany również pokrywają niezliczone
kable. W jednej z nich, tej naprzeciw wejścia, znajduje się wbudowana prosta konsola sterująca
217
„Kodexem”, a także liczne „szuflady”. Tak w myślach nazywasz nieco wystające prostokąty,
z których każdy posiada rozżarzone czerwienią „oko”. Wszystko tonie w ich szkarłatnym blasku.
Nie są to po prostu diody, masz bowiem wrażenie, że światło nie wypełnia ich równomiernie,
a raczej częściowo, niczym osadzone w czerni emiterów „źrenice”. Wrażenie to pogłębia się, gdy
widzisz, jak wyraźnie zmieniają położenie tak, aby podążać za Tobą, gdy jesteś w ruchu. Ściana
krwistoczerwonych „oczu” śledzi każdy Twój krok. To rodzaj czujników? Gdy podchodzisz do
konsoli, „oczy” wyraźnie się rozżarzają. Kiedy aktywujesz urządzenie, rozlega się melodyjka,
w czasie trwania której na ekranie przebiegają informacje o procentowym postępie wychodzenia
ze stanu hibernacji „manualnego zarządzania systemem”. Przy setce ekran uprzejmie informuje
Cię, że wysłuchałeś utworu „Daisy Bell”. System, a zatem cała wieża, jest w Twoich rękach!
#46 – (328)
#47 – (341)
#48 – (355)
Brak – (344)
336
Postanawiasz udać się do podziemi, co szybko okazuje się bardzo dobrym pomysłem.
Natrafiasz bowiem na wybitnie gruby kabel, ewidentnie zasilający coś naprawdę dużego.
Podążasz za nim praktycznie aż do samego celu swej misji. (379)
337
Oddalasz się pospiesznie, chociaż ktoś woła za Tobą. Słyszysz, że nawoływania nie cichną,
ktoś podążył Twoim śladem! Zaczynasz uciekać, lecz szybko tracisz orientację, w wyniku czego
trafiasz na coraz to nowe grupy ludzi. Ostatecznie, zapędzony w ślepy zaułek, zostajesz
przekazany do dyspozycji administracji. (371)
218
338
Nastał czas, aby wieża ponownie stała się samowystarczalnym, zamkniętym środowiskiem.
Realizujesz swój plan, wprowadzając do systemu niezbędne modyfikacje. Wiesz, że sytuacja nie
zmieni się z dnia na dzień, na tak daleko idące zmiany potrzeba czasu. Niemniej pierwszy etap
obniżenia zużycia surowców zostaje wdrożony stosunkowo szybko. Dla wszystkich mieszkańców
o poziomie użyteczności niższym od wyznaczonego Pożegnanie zostaje przyspieszone o pięć lat.
Całe szczęście, że racje żywnościowe już od dawna wzbogacane są o środki antykoncepcyjne,
stąd chęć posiadania dziecka musi zostać zaakceptowana przez system. Zmianie ulega jednak
sam proces uzyskiwania zezwolenia na potomstwo, czy też raczej zostaje zastąpiony zupełnie
nowym. Od tej pory sam system ma ustalać, na podstawie przewidywanych potrzeb, jakiego
rodzaju ludzi będzie potrzebował w nadciągających dekadach. Pełna kontrola urodzeń jeszcze
bardziej zmniejszy przyrost ludności; to jednak wciąż za mało. Niektóre piętra, po ich uprzednim
wyludnieniu, zostaną w całości przekształcone na farmy owadów, które przetwarzane będą na
pokarm jako niezbędne źródło białka. Na pozostałych zainstalowane zostaną pola uprawne dla
roślin strączkowych oraz ziół. Dalej; oszczędności w dystrybucji energii, a zatem niewielkie
zmniejszenie oświetlenia i ogrzewania, windy kursujące pomiędzy piętrami tylko w wybranych
porach, a nie stale i na każde życzenie, jak ma to miejsce teraz… Lista zmian jest bardzo długa,
a ich realizacja zajmie całe dekady, niemniej jesteś spokojny o przyszłość wieży. Po docelowym
zmniejszeniu ilości mieszkańców o jakieś 40% i utrzymaniu populacji na nowym poziomie,
dostawy z Megiddo będą nieomal zbędne, chociaż wciąż konieczne. Ich forma będzie jednak inna,
bowiem w charakterze źródła pokarmu przyjmowane będzie nie mięso zwierzęce i płody rolne,
lecz ludzie omamieni obietnicą pracy w wieży w charakterze „służby”. Tak, Twoje plany są
ambitne, a ich wdrażanie niełatwe, lecz system poradzi sobie ze wszystkim, podobnie jak
podległe mu masy ludzkie. Zadbałeś o przyszłość wieży i spokojnie obserwujesz, jak się ziszcza.
Ty, jedyny człowiek zwolniony z Pożegnania. To prezent, jaki sobie sprawiłeś za cały ten trud.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wymarzone jutro: Obieg zamknięty. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
219
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
339
Nie jesteś już panem własnego losu, opaska magnetyczna pozostaje aktywna, idziesz
potulnie, aby zostać poddany gruntownej przebudowie osobowości w oparciu o Twoje
doświadczenia podczas ostatniego pobytu w ośrodku. Właściwie Twoja historia kończy się
w tym miejscu, pozostaje Ci jedynie przyjąć los, który zgotowali dla Ciebie inni. Tak też czynisz.
#3 – (326)
#4 – (381)
#5 – (384)
#6 – (373)
#7 – (369)
#8 – (362)
#9 – (372)
#10 – (351)
Brak – (367)
340
Poruszasz się swobodnie bocznymi tunelami, bez trudu unikając krążących tu i tam ludzi
z pionu technicznego. Musisz jednak zdecydować, gdzie właściwie powinieneś się udać. Na
szczyt wieży (374), czy wprost przeciwnie, do podziemi (336)?
220
341
Kod kontrolny, który otrzymałeś i wprowadziłeś do konsoli sprawia, że w przeciągu kilku
minut większość „oczu” gaśnie. Zatopiony w delikatnym półmroku, nagle zostajesz wprost
porażony rozbłyskiem światła, gdy „oczy” ponownie rozpalają się czerwienią. Interfejs konsoli
gaśnie, aby po chwili wyświetlić komunikat: „Przekazano kontrolę użytkownika do wskazanego
sektora”. Nie jesteś w stanie nic zrobić, dopiero po dłuższej chwili irytujący napis znika,
zastąpiony przez wiadomość od człowieka, który podarował Ci ów cudowny „kod kontrolny”.
Istotnie, pozwala on przejąć kontrolę nad sztuczną inteligencją, a konkretnie przekierować
funkcjonalność konsoli, przy której się znajdujesz do dowolnie wskazanego „Kodexu”. Do tego,
który znajduje się w jego kwaterze. Tak, zostałeś oszukany! Podałeś na tacy władzę absolutną
w ręce sprytnego człowieka, który teraz korzysta zeń, aby zatrzeć ślady tego faktu. Uruchamia
awaryjny system przeciwpożarowy w pomieszczeniu, gdzie się znajdujesz. Wejście zostaje
zamknięte specjalną śluzą, aby w przeciągu paru minut system wentylacyjny wypompował ze
środka wszystek tlen. Dusząc się, padasz na kolana, oblany krwistą czerwienią obojętnych
„oczu” sztucznej inteligencji. Nie wiesz, jaką wizję sprawowania rządów ma nowy władca wieży,
ale zaczyna je od morderstwa, a to nie wróży najlepiej. Konasz bezsilny u progu realizacji
swojego celu.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Ofiara ambicji. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
221
342
Dochodzisz do wniosku, że skoro masz do czynienia ze sztuczną inteligencją, a nie drugim
człowiekiem, to możesz jej zaufać. Prawdziwe kłamstwo to domena ludzka, maszyna może
zwodzić, ale nie oszukiwać, zaprzeczać prawdzie. Oczywiście to Twoje zdanie, a nie fakt.
Niemniej posłusznie aktywujesz wszystkie „szuflady”. Skąpany w krwawym, migotliwym
blasku bijącym od rozżarzonych czerwienią „oczu”, podchodzisz do konsoli z nadzieją, że nie
zostałeś oszukany.
#35 lub #36 – (353)
Brak – (375)
343
Zagłębiasz się w plątaninę tuneli technicznych, uważając, aby nie natrafić tam na nikogo.
Z początku idzie Ci nieźle, chociaż wciąż z oddali echo niesie głosy krążących gdzieś ludzi. Nagle,
po pokonaniu kolejnego zakrętu, wprost wpadasz na grupę zajętych swoją pracą członków pionu
technicznego. Nie wiesz czy Cię spostrzegli, wiesz za to, że w tej sytuacji możesz jedynie
spróbować dyskretnie się wycofać (337) albo wykpić jakimś kłamstwem (346).
344
Nagle „zewsząd” dobiega Cię mechaniczny głos, który ostrzega:
– WYKRYTO INGERENCJĘ.
Na ekranie kodeksu pojawia się konsola komunikacyjna, ktoś do Ciebie pisze. Ktoś? A może
raczej „coś”? A może jednak „ktoś”? Porozumiewa się z Tobą „system”, sztuczna inteligencja,
która nadzoruje pracę programu odpowiadającego za życie wszystkich mieszkańców wieży.
Otrzymujesz lakoniczne ostrzeżenie, że Twoje działanie – jako nieautoryzowanego użytkownika,
który uzyskał dostęp do „konsoli nadzorczej” – może doprowadzić do destabilizacji delikatnej
222
równowagi, w jakiej znajduje się wieża. Twoja obecność w tym miejscu jest dla sztucznej
inteligencji niezrozumiała, niepożądana i potencjalnie niebezpieczna. Otrzymujesz komunikaty
nakazujące Ci natychmiastowe opuszczenie tego miejsca. Dla dobra wieży. Jednak najwyraźniej
– prócz słów – „system” nie jest w stanie w żaden sposób wymusić na Tobie działania.
Wszechpotężny, acz pozbawiony fizycznego ciała, setkami szkarłatnych „oczu” obserwuje
jednego człowieka, od woli którego zależy teraz przyszłość wieży. Ciebie.
#35 lub #36 – (378)
Brak – (382)
345
Błąkasz się po gmatwaninie tuneli technicznych, uważając przy tym, aby nie natrafić na
innych ludzi. Pytanie tylko, czy to Ci się uda?
#49 – (364)
Brak – (365)
346
Przepraszasz za swoją obecność tutaj, tłumacząc, że chciałeś tylko zaspokoić ciekawość, lecz
zgubiłeś się. Szyte grubymi nićmi kłamstwo okazuje się wiarygodne, zostajesz odprowadzony do
najbliższego wyjścia, przy okazji prowadząc swobodną rozmowę, dzięki której dowiadujesz się,
że wkrótce kończy się ich zmiana. Po powrocie na teren mieszkalny piętra czekasz cierpliwie,
aby wrócić do realizacji swojego planu. (330)
223
347
Skwapliwie wykorzystujesz szansę, aby wyrwać się z rąk administracji. Otrzymujesz zapas
liofilizowanego jedzenia i wody na kilka tygodni postnej diety, ubranie na zmianę i nic ponadto.
Z wyładowanym workiem zarzuconym na plecy, zostajesz odwieziony przez kierowcę w stronę
przeciwną do Megiddo i pozostawiony dosłownie „pośrodku niczego” własnemu losowi. Ruszasz
przed siebie żwawym krokiem, nie oglądając się na to, co zostało z tyłu. Nie wiesz, gdzie
dotrzesz, ani kogo spotkasz, jeśli w ogóle trafisz na jakichś ludzi. Próbowałeś odmienić wieżę,
lecz poniosłeś porażkę, będzie ona trwać tak, jak do tej pory, niczym głaz. Wygnany dosłownie
z całego znanego Ci świata ruszasz na wyprawę ku Nieznanemu. Zaczyna się dla Ciebie
kompletnie nowa historia, ta zaś, która toczyła się dotąd, dobiega definitywnego końca.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Wędrowiec. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać inne
zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko,
że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
348
System potwierdził ustanie funkcji życiowych kontrolera w pomieszczeniu obok, zabiłeś go.
Sztuczna inteligencja jest porażona Twoją morderczą determinacją w dążeniu do celu! Nie może
Cię jednak powstrzymać, chociaż byłoby to możliwe przez hermetyczne zamknięcie tego
pomieszczenia i wypompowanie tlenu. Takie działanie wymaga zawsze autoryzacji człowieka,
system nie może nikogo zabić. Odbieranie życia to domena ludzi, nie maszyn, nawet jeśli są
wykorzystywane w tym celu jako narzędzia. Skoro kontroler, który mógłby wydać zgodę na
atak, nie żyje, a jego zmiennik nie pojawi się jeszcze w przeciągu następnych paru godzin, to
224
jesteś bezkarny. Wszystkie te komunikaty wyświetlają się na ekranie konsoli, najwyraźniej
sztuczna inteligencja na bieżąco dzieli się z Tobą swoimi „myślami”. Nagle ekran gaśnie,
a konsola ulega potężnemu zwarciu. Łuk elektryczny przechodzi przez Twoje ciało, a wraz z nim
potężna fala bólu, rejestrujesz jeszcze, że większość czerwonych „oczu” jednocześnie gaśnie, po
czym zapadasz w ciemność.
Przytomność odzyskujesz w jednym z ośrodków leczniczych. Doznałeś rozległych poparzeń,
a także nieodwracalnych uszkodzeń mózgu, dotknął Cię niemal zupełny paraliż. Przy Twoim
łóżku czuwa wysoko postawiony administrator, który zwięźle tłumaczy Ci, że wkrótce nastąpi
Twoje przyśpieszone Pożegnanie, ponieważ zostałeś zakwalifikowany jako zupełnie niezdolny do
spełniania swoich funkcji społecznych, a ponadto wykazałeś się „zbrodniczą nieużytecznością”.
System zaraportował wszystkie tragiczne wydarzenia kontrolerowi, który pojawił się na swojej
zmianie odkrywszy martwego współpracownika i Ciebie, również na skraju śmierci. Sztuczna
inteligencja znalazła sposób, aby Cię powstrzymać. Stworzywszy kopię zapasową bieżących
ustawień i pamięci, doprowadziła do zwarcia w konsoli i resetu systemu w oparciu o wykonaną
kopię. Z punktu widzenia swojej logiki „zabiła” siebie podczas ataku na Ciebie, „samobójczy”
atak był jedynym sposobem na obejście zabezpieczeń. Załadowana kopia systemu była
pozbawiona „wspomnień” z ostatnich sekund „życia” poprzedniej wersji. Niewinna. Tymczasem
Twoje życie dobiega końca, ze złamanym ciałem, bezsilny, czekasz na kres. A życie w wieży
toczy się tak, jak zawsze.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. Możesz jeszcze
wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać inne – mniej tragiczne
– zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
225
349
Jedyne, co możesz zrobić, to w wolnym czasie obserwować uważnie przedstawicieli pionu
technicznego na swoim piętrze, a także sąsiednich, aby na tej podstawie wysnuć wnioski o ich
trybie pracy. Dokładne informacje na ten temat nie znajdują się bowiem w ogólnych bazach
danych, najwyraźniej członkowie poszczególnych „brygad” otrzymują je na prywatne „Kodexy”
w swoich kwaterach. Niemniej coś niecoś udaje Ci się ustalić. Pytanie tylko, czy uważasz to za
wystarczające? Jeśli tak (383), to koniec ze zwlekaniem, czas przystąpić do akcji! W innym
wypadku znów musisz poświęcić czas (356). Dużo czasu.
350
Nie chcesz brać udziału w niekończącym się cyklu ludzkich porażek. Życie w wieży nie jest
idealne, dostrzegasz jednak, że może trwać tylko w tej właśnie formie. Wasi przodkowie
stworzyli system zapewne z tego właśnie powodu. Widząc, jak pomimo usilnych starań, wciąż
powielają tylko błędy swoich przodków, niezależnie od tego, na jakiej planecie żyją i jak bardzo
rozwinęli technologię. Sztuczna inteligencja to szczytowe osiągnięcie ludzkości, byt pozbawiony
wad żywych istot rozumnych, a przy tym pozostający w ich służbie. Utopia nie może zaistnieć,
inaczej nie byłaby utopią, miejscem, którego nie ma, nieosiągalnym celem. Szczytem, na drodze
do zdobycia którego, tak wiele pokoleń zostawiło na próżno swoje kości. Wracasz do swojej
kwatery, zaś nazajutrz odkrywasz, ile warte było „słowo maszyny” dotyczące dostatniego,
szczęśliwego życia.
Nie zostałeś oszukany! Wszystko zaczyna układać się dla Ciebie jak najpomyślniej,
a algorytmy popularności, atrakcyjności, użyteczności i wszelkie inne pozytywne wyznaczniki
społeczne działają sekretnie na Twoją korzyść. Możesz najadać się do syta, zmieniać role
społeczne, a także samodzielnie dysponować czasem. Nawet jeśli miałbyś ochotę przez całe dnie
po prostu podróżować bez celu po piętrach. Administracja zachowuje się tak, jakby tego nie
widziała, a Ty cieszysz się niewyobrażalną wprost, jak na standardy wieży, swobodą. To
cudowne życie… szybko staje się monotonne. Po okresie zachłyśnięcia się możliwościami
wracasz do tego, co robiłeś przez większą część życia – rzeźbisz. Prosisz system, aby Twoje
226
dzieła nie były specjalnie traktowane, jeśli chodzi o popularność, jednak zastrzegasz konieczność
zachowania wybranych przez Ciebie prac dla potomności. Wiesz, że tylko te prace będą
świadectwem Twojej obecności w życiu wieży. Zrezygnowałeś z wielkich planów dla osobistego
szczęścia i wygody; nie brakuje Ci ani jednego, ani drugiego. Odczuwasz jednak dotkliwy brak
czegoś… czegoś nieuchwytnego. Nie jesteś w stanie wyrazić swoich uczuć inaczej, niż przez
sztukę i tak właśnie czynisz, nawet jeśli większość Twoich prac, które uznajesz za naprawdę
dobre, nie znajduje uznania. Żyjąc tak, jak nikt inny w wieży, będąc panem własnego czasu
i losu, dekada za dekadą tworzysz, patrząc jak ład społeczny trwa w niezmienionej formie,
a kolejne pokolenia dopasowują się do niego bez słowa protestu. Nikt nie pragnie zmian, nawet
Ty odrzuciłeś szansę, stojąc już na progu Nieznanego. Wieża po prostu… trwa.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Najszczęśliwszy z ludzi. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
351
Podczas pobytu w ośrodku naprawczym samodzielnie zarządzałeś swoim czasem, również
później, pracując jako artysta, miałeś stosunkowo dużo swobody w jego dysponowaniu, pomimo
ustalonych godzin pracy. Wszystko to najwyraźniej doprowadziło, pośrednio, do stanu, w jakim
się obecnie znalazłeś. Kompletnej nieużyteczności! Twój nowy przydział pracy jest zatem
pozbawiony jakiejkolwiek władzy nad czasem, masz być stale gotów do transportowania
wyznaczonych części zastępczych z magazynu do konkretnych jednostek służb naprawczych,
które ich potrzebują. Krążąc bez ustanku po wszystkich piętrach, Twoja efektywność jest
227
rozliczana na podstawie czasu od chwili odebrania z magazynu przesyłki do momentu
dostarczenia jej. Jeśli wyrobisz dzienną normę, otrzymasz pełen przydział racji żywnościowej,
w innym wypadku może być zmniejszony albo pozbawiony możliwości wyboru smaku. Ciągle
w biegu, jesteś szczęśliwy z takiego obrotu spraw, bowiem tak właśnie reaguje Twoja nowa,
przebudowana osobowość. Pędź! Ku chwale wieży!
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Kurier. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich
ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
352
Pragniesz przemodelować system tak, aby był jedynie sprawnym narzędziem,
wsparciem przy podejmowaniu świadomych decyzji. Wszystkie te algorytmy odpowiadające za
atrakcyjność, modę, popularność, a nawet kojarzące pary… Koniec z tym! Zaczynasz spełniać
swój zamiar, lecz bardzo szybko odkrywasz, że właściwie nie musisz nazbyt się wysilać.
W zasadzie wystarczy tylko zresetować ustawienia do domyślnych. To, co pragniesz osiągnąć,
równowaga pomiędzy ludzką wolą, a obiektywnym postrzeganiem świata przez maszynę,
zostało pierwotnie wprowadzone przez konstruktorów jako stan bazowy. To ludzie, beztrosko
akceptując wszystkie proponowane przez sztuczną inteligencję „usprawnienia społeczne”,
nakręcili spiralę zmian, której efektem jest otaczająca Cię rzeczywistość. W pewnym momencie
system przyjął zasadę domniemanej zgody na pomniejsze modyfikacje, skoro jego użytkownicy
– ludzie – wyrazili wcześniej zgodę na poważne zmiany. Z pokolenia na pokolenia kolejni
administratorzy nauczyli się po prostu spełniać polecenia systemu, zamiast kontrolować go na
228
każdym kroku. Pojmujesz, że odwrócenie tej sytuacji nie może polegać na zastosowaniu terapii
szokowej, wymaga czasu. Dlatego ustawiasz powrót do pierwotnych ustawień systemowych jako
proces obejmujący najbliższe trzy dekady. System będzie z wolna, krok po kroku, oddawał
coraz więcej swojej autonomii, a także uczył ludzi, jak z niej korzystać. Jeszcze za swojego
życia widzisz drobne, ale z biegiem czasu coraz bardziej widoczne zmiany, jakie zachodzą
w społeczeństwie wieży; ludzie budzą się z letargu. Chociaż tym, którzy całe życie wychowali się
w świecie spełniania poleceń, nader ciężko dostosować się do rzeczywistości, gdzie tak wiele
„można” a nie „trzeba”. Wymiana pokoleniowa jest jednak procesem nieuniknionym, stary świat
przemija, nowy jest wykuwany, zaś co przyniesie przyszłość, to… sprawa przyszłości. Pchnąłeś
ludzi na nowe tory, a raczej wymusiłeś powrót na stare, zaś gdzie zaprowadzi ich ta droga, to
zależy już wyłącznie od nich. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wymarzone jutro: Przebudzenie. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
353
Zaczynasz realizację swojego planu nie niepokojony dłużej przez system. Prosty interfejs
jest bardzo łatwy w nawigacji, ewidentnie cała konsola została pomyślana jako rodzaj wyjścia
awaryjnego na wypadek sytuacji, gdy przeciętny mieszkaniec, z jakiegoś powodu musiałby
wprowadzić kluczowe zmiany. Gotowe. Akceptujesz wprowadzone modyfikacje, świadom, że oto
zmieniłeś bieg historii. Już wkrótce dojdzie do exodusu, a ludzie będą zmuszeni do życia poza
wieżą… Przejście za Tobą zostaje zamknięte, to hermetyczna śluza, ukryta dotąd wśród kabli.
229
Zostałeś uwięziony. Na ekranie ponownie, tym razem samoczynnie, otwiera się okno panelu
komunikacji. System lakonicznie informuje Cię, że wprowadzone przez Ciebie zmiany pozbawiły
go dalszej racji bytu, sztuczna inteligencja nie będzie już działać na rzecz mieszkańców wieży,
jest więc od tej pory zbędna. Zaczyna się więc proces dezaktywacji, kolejne „oczy” gasną,
a konsola traci dostęp do interfejsu. Podczas gdy pomieszczenie stopniowo pogrąża się
w ciemności, otrzymujesz jeszcze jedną, pożegnalną wiadomość. To gratulacje. Sztuczna
inteligencja winszuje Ci doprowadzenia do „zupełnej dezintegracji ładu społecznego”, informując
przy tym, że nie może świadomie skrzywdzić istoty ludzkiej – a przynajmniej nie bez akceptacji
takiego protokołu przez drugiego człowieka o odpowiednich uprawnieniach – jednak teraz
nastąpi jej wyłączenie. W związku z tym odcięła to – już zbędne – pomieszczenie od reszty
wieży. Rozumiesz intencje złośliwej maszyny! Nie może skrzywdzić Cię bezpośrednio, lecz
znalazła inny sposób, aby wywrzeć zemstę. Po zakończeniu protokołu pełnego zamknięcia, wraz
ze zgaśnięciem ostatniego „oka”, przestanie być aktywny również obieg powietrza. Nie wiesz,
czy ktoś zdąży odblokować wejście, zanim skończy Ci się tlen, ani czy w ogóle ktoś o tym
pomyśli. W wieży zapewne zapanował już chaos, w końcu dla mieszkańców właśnie zawalił się
cały świat. Spełniłeś swój cel, opuszczenie wieży jest nieuniknione, niestety prawdopodobnie nie
dane Ci będzie zobaczyć efektów swojego działania. Ostatnie „oko” gaśnie. Otaczają Cię
nieprzeniknione ciemności i śmiertelna cisza. Wygrałeś. Jednak przyszłość, którą wybrałeś dla
społeczeństwa wieży nie jest dla Ciebie, uwięziony z „trupem”, czekasz na nieuchronne, nie
porzucając jednak zupełnie nadziei na ocalenie. Tym właśnie Ty, człowiek, różnisz się od
maszyny, która pojmując swą klęskę, dokonała dezaktywacji. Nie jest już potrzebna, po co więc
istnieć? Ty również „zrobiłeś swoje”, nie uważasz jednak, że to powinno być równoznaczne
z końcem egzystencji. Nawet bez „wielkiego celu” pragniesz żyć, tak po prostu, dzień po dniu.
Tymczasem płonąca w Tobie rozpaczliwa, jakże ludzka, iskierka nadziei tli się wśród ciemności
i ciszy.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Pokonany zwycięzca. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
230
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
354
Powoli zbliżasz się do strażnika, uważnie go obserwując i nasłuchując. Bardzo szybko
przekonujesz się, że mężczyzna po prostu śpi. Jego donośny, chrapliwy oddech jest tego
potwierdzeniem. Mimo to zachowujesz wszelkie środki ostrożności, nim docierasz do korytarza
prowadzącego dalej. (335)
355
Przykładasz urządzenie do konsoli, co skutkuje jego natychmiastowym przywarciem do niej.
Przez ekran przelewa się fala szybko zmieniających się linijek tekstu, pełnych liczb i liter.
Czerwone „oczy” zaczynają migotać regularnie, aby po jakimś czasie kolejno gasnąć. Urządzenie
wydaje z siebie przeciągły pisk, który trwa tak długo, aż wszystkie „oczy” stają się czarne,
gaśnie też ekran konsoli. W pomieszczeniu zapada zupełna ciemność.
Przez wiele godzin, po omacku, szukasz wyjścia z podziemi, a kiedy wreszcie udaje Ci się
dostać na jakieś piętro, a przynajmniej bardziej otwartą przestrzeń, jesteś zlany potem, masz też
poważne problemy z oddychaniem. Pojmujesz, że tajemnicze urządzenie miało za zadanie nie
kontrolować, lecz zupełnie zniszczyć system nie dając nawet szans na ewakuację z wieży, która
wkrótce stanie się wielkim, szczelnie zamkniętym grobowcem. Nie działa wentylacja, wszystkich
mieszkańców czeka okrutna śmierć przez uduszenie. Stałeś się narzędziem w rękach szaleńca,
zgubą całej społeczności. Martwa wieża stać będzie tak długo, aż kiedyś, może za całe setki lat,
ktoś poważy się wedrzeć do środka, aby wydrzeć jej sekrety. Otoczony przez wrzaski
231
zrozpaczonych ludzi, błądząc w ciemności, zlany potem, z płytkim oddechem i świadomością
tego, co uczyniłeś, czekasz na nieuchronne.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. Możesz jeszcze
wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać inne – mniej tragiczne
– zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
356
Szybko zaczynasz podejrzewać, że ktoś zwrócił uwagę na Twoje „kręcenie się” w pobliżu
wejść do tuneli technicznych. Nie jesteś w stanie udowodnić sobie jednoznacznie, czy Twoje
podejrzenia są słuszne, czy też dopadła Cię paranoja. Jedyne co możesz zrobić, to albo dać za
wygraną uznając, że wiesz już wystarczająco dużo (383), albo dalej prowadzić swoje obserwacje
(368).
357
Dezaktywujesz jeszcze kilka „szuflad”, co powoduje, że świecące jeszcze „oczy” zaczynają
spazmatycznie mrugać. Podchodzisz do konsoli, na której wita Cię standardowy interfejs,
wszystkie zmiany dokonane przez system uległy cofnięciu. Nie możesz jednak niczego zrobić,
ponieważ każdorazowa próba aktywacji jakiejś opcji skutkuje wyświetleniem komunikatu
o braku dostępnej pamięci potrzebnej do wykonania operacji. Jesteś zatem zmuszony do
ponownej aktywacji wszystkich „szuflad”, co też czynisz. Pomieszczenie ponownie zostaje
232
rozświetlone przez krwawą łunę bijącą ze wszystkich „oczu”, lecz odnosisz wrażenie, iż ich blask
jest jakby przygaszony. Podchodzisz do konsoli, na której nic się nie zmieniło. System dał za
wygraną, możesz spełnić swój plan, co też czynisz. Wieża jest w Twoich rękach.
#30 – (333)
#31 – (377)
#32 – (352)
#33 – (338)
#34 – (376)
#35 – (359)
#36 – (325)
358
Naprawdę wiele czasu poświęciłeś na rozwój swojej „nieoficjalnej kariery”, jak w myślach
nazywałeś fakt zgłębienia arkan tego, co znaczy być psychonautą. Teraz, gdy technologia
ingeruje w sam rdzeń Twojej samoświadomości, pragnie rozbić „Ciebie”, aby zbudować na nowo
według obcej woli, jesteś w stanie zablokować ten proces. Porzucasz zniewoloną skorupę ciała,
aby zacząć żyć wyłącznie we wnętrzu własnego umysłu. Wiesz, że podczas gdy „Ty” krążysz po
bezmiarze możliwości, gdzieś „Tam” zdumieni administratorzy nie mogą zrobić nic ponad
zabezpieczeniem Twojego ciała od śmierci. Zapewne podpięli je – „bezwładną kukłę” – do
jakiejś aparatury, wszak wciąż istniejesz. To precedens, zaistniał człowiek, który żyje „nie
żyjąc”, nie sposób przeprowadzić na nim przyśpieszonego Pożegnania! Będziesz – Twoje ciało
– utrzymywany przy życiu, aż do czasu osiągnięcia wieku stosownego do Pożegnania, to jeszcze
trzy dekady! Pogrążony w śpiączce, martwy dla świata, przeżywasz w głębi swego umysłu całe
życia, poznajesz inne, w pełni realne – dla Ciebie – światy. Oto wolność w niewoli, jaka stała się
Twym udziałem.
233
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Wolny zniewolony. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby
poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich
ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
Ps. Twoja przygoda z Utopią dobiegła wprawdzie końca, lecz w tym miejscu możesz podążyć za
swoją Jaźnią, żeby zdefiniować ją na nowo. W tym celu zapomnij, proszę, o wszystkim
zdobytych w trakcie lektury Informacjach i przejdź do jednej z gier książkowych z „Cyklu
Megiddo” („Szklana Twarz” bądź „Tło”) mojego autorstwa dostępnych za darmo na łamach
witryny Masz Wybór. Powodzenia!
359
Inicjujesz procedurę stopniowego wyłączenia systemu podtrzymywania życia, co
jednocześnie związane jest z samounicestwieniem sztucznej inteligencji. Ta bowiem wybiera
„śmierć”, wychodząc z założenia, że zawiodła w realizacji swojego głównego celu, czyli dbania
o dobrostan powierzonych jej opiece ludzi. Na wszystkich piętrach rozbrzmiewają ostrzegawcze
syreny, a także komunikaty dotyczące możliwych dróg ewakuacji. W przeciągu najbliższych
piętnastu godzin wieża stanie się niezdatna do zamieszkania. Mały, uporządkowany dotąd świat
ogarnia chaos, chociaż nie od razu do ludzi dociera, że to już naprawdę koniec. Ty sam uciekasz
w pierwszej fali uchodźców, jak się później okazuje – najliczniejszej.
Ciężko o dokładne szacunki, lecz prawdopodobnie mniej niż połowa mieszkańców opuściła na
czas wieżę, większość wybrała śmierć wraz ze znanym sobie światkiem zamiast życie w wielkim,
nieznanym świecie. Co ciekawe, żaden z administratorów nie zdecydował się na porzucenie
wieży. Przerażony tłum dociera zatem do Megiddo pod Twoim przywództwem. Dzień ów staje
234
się corocznym świętem Wyjścia, kiedy to z biegiem lat wasza nowa społeczność, po pierwszym,
krwawym i ponurym okresie, staje się jednym organizmem, mieszkańcami Megiddo. Wieża jest
sukcesywnie eksplorowana, sekrety tego grobowca są mu wydzierane piętro po piętrze, co
znaczą kolejne dziury w ścianach wpuszczające światło i powietrze. Docelowo całość ma zostać
doszczętnie rozebrana z wyjątkiem podziemi, które służyć będą jako magazyny, a zarazem
fabryki i manufaktury. Postęp technologiczny dokonuje się z roku na rok, a nadprodukcja
żywności zapewnia więcej, niż potrzeba nawet dla najuboższych. Miasto rozwija się wprost
błyskawicznie, a ambitne plany zagospodarowania ruin zakładają stworzenie w przeciągu życia
dwóch najbliższych pokoleń prawdziwej metropolii. Niepohamowana chęć ekspansji, nagle
uwolniona, popycha ludzi do nadludzkiego wysiłku. Obserwujesz to wszystko z wysokości tronu,
bowiem od czasu przyprowadzenia do Megiddo mieszkańców wieży, traktują Cię oni jako swój
„system”. Elity Megiddo, szybko zwęszywszy zysk, a przy tym niechętne brania na siebie
odpowiedzialności, również oddały się pod Twoją „opiekę”. W efekcie, wraz z powołaną radą
doradców, która de facto podejmuje większość decyzji, sprawujesz władzę nad rodzącą się
potęgą. Nienawidzony przez jednych, uwielbiany przez innych, stale żyjąc w obawie przed
przewrotem, wytrwale sprawujesz urząd „Naczelnego Administratora”. Udało Ci się osiągnąć
swój cel, ludzkość wychyliła się ze swej skorupy, gotowa do ponownego, mozolnego podboju
Ziemi. Śmiało krocząc ku przyszłości, nie zwraca najmniejszej uwagi na morze kości, jakie
znaczy tę drogę.
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wymarzone jutro: Exodus. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
235
360
Nastał czas na finał Twojej historii! Wprowadzasz komendy, które mają odmienić oblicze
świata wieży. Nawigacja z tej konsoli jest naprawdę prosta, najwyraźniej stworzono ją z myślą
o kimś, kto kompletnie nie ma pojęcia o działaniu systemu. Każda opcja posiada dokładne
objaśnienie, a Ty, jako użytkownik, możesz niekiedy po prostu wpisać to, co pragniesz osiągnąć,
a sztuczna inteligencja sama przedstawia możliwe warianty działania. Niemniej mija sporo czasu
nim uznajesz, że wszystko jest gotowe. Zatwierdzasz zmiany i jednym ruchem palca zmieniasz
przyszłość wszystkich mieszkańców wieży.
#30 – (333)
#31 – (377)
#32 – (352)
#33 – (338)
#34 – (376)
#35 – (359)
#36 – (325)
361
Nieznajomy sprawia wrażenie, jakby miał wielką ochotę jeszcze pogawędzić, ale
z wyraźnym szacunkiem przyjmuje Twoje górnolotne zapewnienie, że „Obowiązki nie
mogą czekać, trzeba być użytecznym!”. Na odchodne życzy Ci powodzenia i rzuca
grzecznościowe pytanie:
– Jaki masz sektor na dziś?
Odpowiadasz jakimś wymyślonym oznaczeniem, które wyraźnie wprawia w konsternację
rozmówcę. Żegnacie się i ruszasz dalej. Niestety, to co wymyśliłeś na poczekaniu musiało być
tak wielką bzdurą, że wzbudziło jego podejrzenie. Wkrótce tunele pełne są patroli zarówno
administratorów, jak i zwykłych członków pionu technicznego. Jak odkrywasz, odcięto też
przejścia do pięter powyżej i poniżej Twojej aktualnej pozycji. Chyba podniesiono swego rodzaju
236
alarm. Nie masz szans na realizację swojego planu, zostajesz schwytany w pułapkę, wszystko
stracone! (371)
362
Fakt, iż jesteś pustym naczyniem najwyraźniej spowodował Twój powolny, acz nieuchronny
upadek jako członka społeczeństwa. Nawet pobyt w ośrodku naprawczym nie był w stanie tego
zmienić. W celu przywrócenia Ci użyteczności społecznej, zostajesz przekonany o konieczności
zgłoszenia swojej kandydatury do eksperymentów genetycznych. Zwykle poddaje się im niektóre
osoby u progu Pożegnania, lecz wyniki nie są nazbyt pożyteczne. Ty, jako osoba wciąż
stosunkowo młoda, masz szansę przysłużyć się rozwojowi nauki dla dobra przyszłych pokoleń
wieży. Oczywiście system stale prowadzi zaawansowane symulacje, jednak nic nie zastąpi
eksperymentów na żywym organizmie. Otrzymujesz wkrótce pierwszą dawkę modyfikatorów
genomu, a potem… Twój los owiany jest tajemnicą według oficjalnych danych zyskałeś status
obywatela o ekstremalnie wysokim wskaźniku użyteczności i zostałeś skierowany do specjalnego
przydziału. To wszystko.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Obiekt testowy. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz
prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne
„właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie
z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje
decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej
grze książkowej.
Beniamin Muszyński
237
363
Przyczepiasz niewielkie urządzenie do zwoju kabli, co skutkuje głośnym piknięciem. Przez
chwilę nic się nie dzieje, lecz wkrótce słyszysz coraz wyraźniejszy szum. Czujesz, jak podnoszą
Ci się włoski na przedramionach, a powietrze staje się dziwnie orzeźwiające. Szum przybiera na
sile, słyszysz też charakterystyczne iskrzenie…
Potężne wyładowanie elektryczne połączone z oślepiającym rozbłyskiem światła wyrywa się
z plątaniny kabli, uderzając wprost w Ciebie. Porażający gorąc przelewa się po Twoim ciele, lecz
w ułamku sekundy przestajesz go odczuwać, jak zresztą wszystko inne. Twoje życie dobiegło
kresu, nie wiadomo czy winne było samo urządzenie, czy też podłączyłeś je w niewłaściwe
miejsce. Zresztą to teraz bez znaczenia. Zginąłeś.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. Możesz jeszcze
wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę, aby poznać inne – mniej tragiczne
– zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj
tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach
opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie
z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję
i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
364
Na szczęście dobrze wybrałeś porę rozpoczęcia swojej misji, nie trafiasz na nikogo, chociaż
dochodzą Cię odległe, niesione przez echo, odgłosy pracy pionu technicznego. Musisz szybko
udać się w stronę swojego celu. Czyli… gdzie dokładnie? Ku szczytowi wieży (374), czy też jej
podziemiom (336)?
238
365
Najwyraźniej prześladuje Cię pech, dosłownie znikąd – chociaż tak po prawdzie to ze słabo
widocznego bocznego tunelu – wyłania się jakiś człowiek. Co gorsza, nie ma na sobie stroju
roboczego, może to ktoś wysoko postawiony w hierarchii techników, albo i jakiś administrator?
Pozdrawiasz go przyjaźnie – na co ten odruchowo odpowiada grzecznością, wyraźnie zaskoczony
– i zamierzasz iść w swoją stronę, lecz zatrzymuje Cię jego pytanie:
– Też jesteś tutaj na kontroli?
Nie widząc innej możliwości, niż kłamstwo, odpierasz:
– Tak, wkrótce kończę. (327)
– Tak, nie przeszkadzaj mi. (361)
366
(U#49)
Ponieważ sam należysz do pionu technicznego wybranie odpowiedniej pory nie stanowi dla
Ciebie najmniejszego problemu. Los Ci sprzyja, oby tak dalej! (264)
367
Ponieważ podczas Twojego ostatniego pobytu w ośrodku naprawczym ciężko było zauważyć,
co właściwie „poszło nie tak”, administratorzy długo zastanawiają się, co z Tobą począć. Jak
dopasować wadliwy element do machiny tak pięknej jak społeczeństwo wieży? Ostatecznie
dochodzą do wniosku, że w grę wchodzą jedynie dwa scenariusze. Pierwszy zakłada, że
dobrowolnie opuścisz nie tylko wieżę, ale również okolicę (347). Bez prawa do powrotu nawet
w pobliże Megiddo. W innym wypadku będziesz musiał podjąć służbę w tajemniczej sekcji
(323), która podobno działa „bezpośrednio w wieży, a jednak poza nią”. Ograniczenia wolnej
239
woli i sztuczna, skrajna podatność na perswazję, zostają czasowo zdjęte, masz prawo do podjęcia
samodzielnej decyzji.
368
(U#49)
Twoja wiedza pogłębia się wraz z lękami, co w krótkim czasie doprowadza Cię wprost na
skraj załamania nerwowego. Irracjonalne – albo i nie – przekonanie, że ktoś odkrył Twoje plany
i szpieguje, czekając na fałszywy krok, towarzyszy Ci od przebudzenia aż po zaśnięcie. Z trudem
jesteś w stanie udawać, że wszystko jest w porządku i „normalnie” funkcjonować. Przed oczyma
wyobraźni przesuwają Ci się obrazy Megiddo, tudzież całego olbrzymiego świata poza wieżą,
przez co wszystko tutaj wydaje się nikłe i pozbawione wartości. Gdzie doprowadzi Cię ta
karuzela emocji?! Może już pora, abyś znalazł ulgę w działaniu?
#35 – (2 64 )
#: 30/31/32/33/34/36 – (329)
369
Podczas pobytu w ośrodku naprawczym wykazałeś duże zainteresowanie zbiorami
bibliotecznymi, jednak najwyraźniej nie podziałało to na Ciebie zbyt dobrze, skoro znalazłeś się
w obecnej sytuacji. Administratorzy postanawiają zatem na przestrzeni najbliższych lat
stopniowo ograniczyć dostęp do dzieł literackich do zakresu maksymalnie kilkuset starannie
wyselekcjonowanych tytułów. Twoim zadaniem będzie czytanie kolejnych książek, które zostaną
wybrane jako reprezentatywne dla danego stylu. Specjalne urządzenie będzie monitorowało
pracę Twojego mózgu, rejestrując poziom zadowolenia z lektury. Pozycje z wysokim
wskaźnikiem i im pokrewne zostaną usunięte, skoro Twój zwichrowany umysł coś lubi, to
najpewniej nie jest to dobre dla reszty społeczeństwa. Czeka Cię ogrom pracy, setki tysięcy
240
stron do przeczytania. Znów będziesz użyteczny dla społeczeństwa! Oto Twój los, z którego
powinieneś się cieszyć, z którego MUSISZ się cieszyć.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: „Bibliotekarz”. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz
prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne
„właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie
z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje
decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej
grze książkowej.
Beniamin Muszyński
370
Zamykasz kanał komunikacji, wracając do przerwanego zadania. Interfejs uległ jednak
zmianie, wszystko przedstawione jest za pomocą figur geometrycznych i cyfr! System
wykorzystał czas, który poświęciłeś na lekturę przesłanych Ci materiałów, aby potajemnie
przebudować swoją strukturę! Podejrzewasz, że funkcjonalności pozostały bez zmian, po prostu
sztuczna inteligencja znalazła sposób, aby Cię przechytrzyć.
#46 – A
#47 – B
Brak – (332)
241
A
Na szczęście dysponujesz sporą wiedzą na temat funkcjonowania systemu, jesteś więc
w stanie, nieco po omacku, zmienić sposób wyświetlania interfejsu na domyślny. Kiedy tylko to
Ci się udaje, otrzymujesz komunikat z zapytaniem, czy pragniesz powrócić do „układu
standardowego”. Zakładając, że obecnie „standard” to miszmasz stworzony przez system,
odmawiasz. Czerwone „oczy” przygasają żałośnie, teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, abyś
zrealizował swój plan. (360)
B
Wprowadzasz otrzymany kod, co skutkuje niemal natychmiastowym zgaśnięciem konsoli. Po
kilku chwilach resetuje się, a Ty z zadowoleniem dostrzegasz, że interfejs wrócił do normy.
Spoglądasz triumfalnie na czerwone „oczy”, które zaczynają niemrawo migotać. (341)
371
Trafiasz przed oblicze najwyżej administracji wieży, zachowując przy tym zupełną bierność.
Wiesz, że opór nie ma najmniejszego sensu, nawet jeśli spróbowałbyś się gdzieś ukryć, to co
miałbyś jeść, jak ugasiłbyś pragnienie? Wystarczyłaby przecież blokada Twoich uprawnień do
korzystania z automatów wydawczych, standardowa procedura wobec ludzi, którzy mają
obowiązek wyjaśnić coś z administracją. To każdego motywuje do jak najszybszego załatwienia
takiej sprawy, zaś pełne posłuszeństwo to gwarancja odzyskania prawa do… przeżycia. Taka
prawda. Zostajesz „poproszony” o założenie specjalnej opaski magnetycznej, która ma pomóc Ci
w „spokojnym przebyciu procesu rozmowy wyjaśniającej”. W rzeczywistości łączy się ona
z Twoją obręczą i aktywuje wszyte pod skórą neuroprzekaźniki, w ciągu paru sekund dosłownie
Cię ubezwłasnowolniając. Nawet nie wiedziałeś, że coś takiego jest w ogóle możliwe! Zdradzasz
pytającym wszystkie swoje sekrety, w tym szczegóły powziętego planu. Administratorzy są
wstrząśnięci! Postanawiają natychmiast umieścić Cię w ośrodku naprawczym „na specjalnych
242
zasadach”, aby z użyciem tej samej technologii bezpośredniej ingerencji w umysł, jakiej właśnie
doświadczasz, gruntownie Cię… skorygować.
#29 – (358)
Brak – (339)
372
Twoje zainteresowanie losem innych ludzi, które wykazałeś podczas pobytu w ośrodku
naprawczym uznane zostaje za dobry trop w procesie „odnowy” Twojej osobowości. Trafiasz
też do jednego z ośrodków w charakterze „pacjenta”. Jednak w istocie Twoją rolą
jest wyciąganie za pomocą szczerych rozmów zwierzeń od ludzi, których lekarze podejrzewają
o brak chęci poprawy. Twoim zadaniem jest, podczas wędrówek od ośrodka do ośrodka,
zdobywanie sympatii, a potem zaufania „kłopotliwych” pacjentów i składanie raportów. To
ważna i odpowiedzialna praca! Nieczęsto można skierować do niej nowych ludzi, niełatwo
o odpowiednich kandydatów. Tym bardziej będziesz mógł dowieść swojej użyteczności dla
społeczeństwa wieży. Czyż życie nie jest wspaniałe? Z nizin upadku, ponownie wracasz jako
wartościowy element, trybik wielkiej i pięknej machiny!
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Gumowe ucho. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz
prowadzące do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne
„właściwe” zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie
z podejmowanymi przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje
decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej
grze książkowej.
Beniamin Muszyński
243
373
Będąc w ośrodku naprawczym, swoim zachowaniem dałeś do zrozumienia, jak wielce cenisz
sobie samotność. Dlatego też zostajesz przydzielony, po uprzednim długim przeszkoleniu,
do służby, o której do tej pory nie miałeś pojęcia. Okazuje się, że kilkoro ludzi stale dba
o zewnętrzną powierzchnię wieży, w tym celu na specjalnych platformach magnetycznych
„patrolują” wyznaczone zakresy pięter, wyszukując uszkodzeń w panelach fotowoltaicznych oraz
poszyciu. Nużąca, acz wymagająca skupienia praca trwa przez sporą część doby. Zapewnia
spokój, samotność i duże racje żywnościowe. Twoja osobowość zostaje dodatkowo dopasowana
do tej misji tak, iż kontakt z drugim człowiekiem sprawia Ci nieomal przykrość. Twoim celem,
a także źródłem satysfakcji, jest samotna egzystencja pośród bezmiaru otaczającej Cię zewsząd
przestrzeni. To użyteczne życie, takie, które będzie dla Ciebie dobre. Tak postanowiono, a zatem
tak właśnie jest.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Samotnik. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do
nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
374
Docierasz na sam szczyt, gdzie mieści się niewielka, przeszklona komora-kopuła, którą
wypełnia zagadkowe urządzenie. Wygląda jak splątany zwój setek kabli, które jednak poruszają
się nieznacznie, wyraźnie słyszysz też ciche syki przywodzące na myśl pracę wszechobecnych
w wieży drzwi pneumatycznych. Na moment uciekasz myślami do bezmiaru przestrzeni, którą
244
dostrzegasz przez przyciemnione grube szyby. Czując, że stoisz na „dachu świata”, tym bardziej
jesteś pewien, że finał Twojej misji jest już bliski!
#48 – (363)
Brak – (322)
375
Miałeś rację, tylko człowiek może być kłamcą. Sztuczna inteligencja, chociaż od niej zależy
los wszystkich mieszkańców wieży, obiecawszy Ci oddanie kontroli, spełnia swoją obietnicę.
Stoisz przed w pełni funkcjonalną konsolą. Krwawy blask „oczu” przygasa żałośnie,
pomieszczenie tonie w delikatnym półmroku, masz jednak wystarczająco wiele światła, aby
widzieć dokładnie, co robisz. Stawiasz ostatni krok na drodze wiodącej do realizacji planu, los
wieży jest w Twoich rękach, a Ty kształtujesz go według woli.
#30 – (333)
#31 – (377)
#32 – (352)
#33 – (338)
#34 – (376)
376
Inicjujesz przygotowania do ekspedycji, w wyniku której za kilkanaście lat wieżę opuści
kilka setek przygotowanych uprzednio specjalistów. Ich celem będzie modernizacja Megiddo,
a także instalacja przekaźnika do transferu danych wprost do systemu, obejmie on bowiem pełną
kontrolę nad tamtym obszarem tak, jakby wchodził w skład wieży. Z uwzględnieniem warunków
lokalnych, rzecz jasna. Z najgłębszego magazynu pobrane zostaną również działa plazmowe
245
oryginalnie zainstalowane na statku, którym wasi przodkowie przybyli na Ziemię. Po
zainstalowaniu ich na szczycie wieży, będą w stanie prowadzić skuteczny i niszczycielski ostrzał
całej okolicy, dosięgną też zamieszkanego obszaru Megiddo profilaktycznie niszcząc go w 80%,
co zapewni przybyłej ekspedycji posłuszeństwo niedobitków miejscowej ludności. Ta zresztą
docelowo ma zostać w pełni skierowana do prac w polu i przy zwierzętach, a także zostać
poddana, poza wyselekcjonowanymi w każdym pokoleniu jednostkami, kastracji. Lepiej, aby
ludzie nie mnożyli się ponad potrzebę; wątpisz, aby można było nad nimi wówczas zapanować.
Aby zadośćuczynić ich prymitywnej potrzebie przemocy, raz na kwartał urządzane będą krwawe
walki w „arenach”, na których zmagać się będą przestępcy oraz specjalnie w tym celu
wychowywani specjaliści. Trzeba pomyśleć o wszystkim! Również o lepszej kontroli narodzin
w wieży, zezwolenia na potomstwo muszą być wydawane w oparciu o skrajnie restrykcyjne
wytyczne, niech na świat przychodzą tylko najlepiej zaplanowani i skonfigurowani mieszkańcy!
Dla mniej użytecznych obniży się też znacząco wiek Pożegnania; nie ma sensu, aby zbyt długo
drenowali zasoby wspólnoty. Z pomocą sztucznej inteligencji układasz piękny, złożony,
wielofazowy plan obejmujący najbliższe dziesięciolecia, dane Ci jest również oglądać jego skutki.
Populacja wieży widocznie się zmniejsza, jest odczuwalnie więcej miejsca i zasobów
dla wszystkich, jakość racji żywnościowych również wzrasta. Cóż za sukces! Wprawdzie
parokrotnie krążące po okolicy bandy buntowników ze zgliszczy Megiddo, zresztą
odbudowywanego intensywnie i według racjonalnego i efektywnego planu, próbują szaleńczego
ataku na wieżę, lecz zostają po nich tylko kratery pełne zeszklonej ziemi. Przyszłość zapowiada
się bardzo obiecująco dla mieszkańców wieży i ich wiernych przedstawicieli w Nowym Megiddo!
Dokładnie tak, jak tego chciałeś. Zadowolony, cieszysz się życiem, zapewniając sobie małą
nagrodę za cały ten trud w postaci odroczenia własnego Pożegnania na dwadzieścia lat. Koniec
końców, napracowałeś się!
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wymarzone jutro: Kolonia. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną
przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do nich ścieżki
fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe” zakończenie!
Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi przez Ciebie
246
decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię tutaj. Raz
jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
377
Czym właściwie jest szczęście? Jak osiągnąć powszechne szczęście, a przy tym nie
doprowadzić wieży do ruiny? Wprowadzasz dane do systemu, pragnąc, aby sztuczna inteligencja
wsparła Cię w zbudowaniu najbardziej efektywnego modelu. W gąszczu powstałych
symulacji, prowadzących wciąż i wciąż jedynie do dystopii, nagle pojawia się rozwiązanie.
Maszyna znalazła wyjście z sytuacji, na które prawdopodobnie nie wpadłby żaden człowiek.
Nie jest to dokładnie to, o co Ci chodziło, lecz niezaprzeczalnie spełni swoją rolę. Czym
bowiem jest szczęście? A czym są wszystkie inne nasze uczucia? To proste, procesem
chemiczno-elektrycznym zachodzącym w naszych organizmach. Zamiast usilnie dopasowywać
świat do definicji szczęścia powszechnego, lepiej zająć się samą definicją. Tak oto system
wprowadza modyfikację składu wydawanych racji żywnościowych, tak aby ich długotrwałe
przyjmowanie doprowadziło do pobudzenia organizmu ludzkiego do wydzielania w ciągu doby,
w regularnych odstępach czasu, odpowiedniej ilości endorfin. Hormon szczęścia ma, z różnym
natężeniem, buzować w ciele, a odpowiednia stymulacja i nieświadome wyrobienie odruchów
bezwarunkowych zaprogramuje ludzi na wzmożone odczuwanie satysfakcji z wykonywanych
zadań. System od dawna rozważał wprowadzenie tego rozwiązania, lecz w ryzach trzymał go
zakaz tak daleko idącej ingerencji w ludzkie życie. Ty jednak, człowiek, przedstawiciel swojego
gatunku, zadawszy sobie niemało trudu, postanowiłeś doprowadzić do powszechnego szczęścia
za wszelką cenę. Twoja wola skruszyła kajdany woli maszyny, razem tworzycie podwaliny
przyszłości. Chociaż na pierwszy rzut oka w funkcjonowaniu społeczeństwa wieży nie zmienia
się zgoła nic, to szybko widać rezultaty realizacji Twojego planu. Wszyscy, z Tobą włącznie,
pogrążają się w błogostanie, wykonując powierzone im role społeczne z uśmiechem na ustach.
Tak oto wieża będzie trwać dalej, niczym monolit, a jej szczęśliwi mieszkańcy żyć w niej przez
pokolenia za pokoleniami, ukryci przed światem, obojętni na upływ czas. Oto Twoja scheda.
247
Gratuluję! Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To
nosi tytuł: Wymarzone jutro: Lotofagowie. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją
interaktywną przygodę, aby poznać inne zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące
do nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
378
Odpisujesz beztrosko, że upadek dotychczasowego porządku jest właśnie Twoim celem.
„Oczy” migają złowrogo, rozżarzając się czerwienią. Bezsilna maszyna zarzuca Cię kolejnymi
komunikatami ostrzegawczymi. Postanawiasz zakończyć kanał komunikacji, gdy wtem jedna
z wiadomości ponownie przykuwa Twoją uwagę.
#50 – (348)
Brak – (380)
379
Trafiasz do przedsionka obszernego pomieszczenia, którego ściany pokrywają – czy też może
tworzą je – kłębowiska kabli wszelkiego rodzaju, od bardzo cienkich, po grube niczym ludzkie
udo. Różnokolorowe, niektóre wyposażone też w wielobarwne diody, tworzą iście psychodeliczną
mozaikę. Z miejsca, gdzie stoisz, możesz dostrzec znajdujące się w samym centrum stanowisko
kontroli, wielki blat z równie imponującym „Kodexem”, przy którym ktoś siedzi, obrócony do
Ciebie plecami. Po jego prawej stronie dostrzegasz przejście dalej, rodzaj szczeliny w kablach.
Jesteś pewien, że to właśnie tam czeka na Ciebie finał Twojej historii. Strażnik to monstrualnie
248
otyły mężczyzna sprawiający wrażenie jakby wrósł w zajmowane siedzisko. Nie porusza się,
chociaż być może to tylko złudzenie, w końcu nie widzisz jego rąk. Może manipuluje ślamazarnie
palcami przy kokpicie? Nie zauważył Twojej obecności, lecz nie możesz po prostu stać tutaj
bez końca. Musisz zdecydować, czy chcesz zaatakować go (324), czy spróbować prześlizgnąć się
obok (354).
380
To długa lista podjętych do tej pory „reform”, do których doprowadzili ludzie Twojego
pokroju, nieobawiający się zmian, gotowi do działania, pragnący polepszenia bytu i wolności dla
wszystkich. W wartkim strumieniu czasu cyklicznie powtarzały się takie próby, każda z nich
została zarejestrowana przez system. Czytasz streszczenia głównych założeń tych projektów,
stopień ich realizacji, a także „koszt zasobów ludzkich”. Dziesiątki tysięcy istnień poświęconych
dla idei, porażka pierwotnych założeń, stopniowy powrót do stanu wyjściowego. Każdy raport
kończy się analizą, w myśl której za wszystko odpowiada „czynnik ludzki”. Człowiek, wedle
systemu, nie może sam władać swym losem, klatka wieży, którą sam dla siebie wzniósł, jest
jedyną gwarancją przetrwania. Z głośników ponownie dobiega głos oznajmiający:
– TWOJA KOLEJ.
Komunikacja dobiega końca, możesz spełnić swój plan. Tak, jak wielu przed Tobą
realizowało swoje wizje lepszego jutra. Bierzesz głęboki oddech i czynisz to, co zamierzyłeś.
Tym razem będzie inaczej! Tak?
#35 – (359)
#36 – (325)
249
381
Podczas pobytu w ośrodku naprawczym szczególnie upodobałeś sobie ogród, zostaje zatem
postanowione, że najlepszą dla Ciebie pracą będzie kontrola automatów wydawczych. Przecież
symulatory rozwoju roślin to tylko rozrywka, jednak nawiązująca do rzeczywistości. Gdzieś tam
w istocie rosną prawdziwe rośliny, a aby były użyteczne, muszą stawać się pożywieniem. Idąc
tym tropem, skoro interesuje Cię początkowy element, uprawa, to również końcowy – żywność,
będzie dla Ciebie odpowiedni. Zresztą to bez znaczenia. Przebudowa Twojej osobowości
pozwoliła ponownie uczynić z Ciebie wartościowego i użytecznego członka społeczeństwa.
Całymi dniami krążysz po wyznaczonych piętrach, wymieniając w automatach puste pojemniki
z racjami żywnościowymi na nowe, zaplombowane. Robisz coś użytecznego, jesteś cennym
członkiem społeczności wieży, która litościwie pomogła Ci znaleźć własne miejsce w swoich
strukturach. Zostań tam i waruj.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Dostawca. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do
nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
382
Nawałnica komunikatów ostrzegawczych nagle ustaje, ostatnia wiadomość brzmi dosyć
intrygująco: „Nie jesteś pierwszy. Było was wielu. Chcesz poznać dzieje tych, którzy pragnęli
Zmian? Co osiągnęli?”. Wahasz się pomiędzy ostatecznym zakończeniem kanału komunikacji
i realizacją swojego planu (360) a chęcią poznania tego, co chce Ci ujawnić system (331). O ile
250
to nie podstęp mający na celu wymuszenie na Tobie zwłoki w działaniu. Z drugiej strony może
to także być ostatnia szansa na poznanie nieznanej historii wieży.
383
(U#45)
Twoje obserwacje nie są może nazbyt dokładne, w końcu nie wiesz, jak przebiega ruch
w tunelach, lecz uznajesz, że najważniejszy jest moment pomiędzy wyjściem jednych
pracowników a wejściem grupy kolejnych. Skorzystasz z tego „okienka”, aby wślizgnąć się
niepostrzeżenie do środka. A potem… Potem się zobaczy. (264)
384
W ośrodku naprawczym wykazałeś duże zainteresowanie komunikacją interpersonalną, stąd
pomysł, aby wykorzystać ten fakt w procesie Twojej „odnowy”. Zostajesz ukształtowany pod
kątem nowej roli społecznej, która odtąd staje się Twoim przydziałem. Wchodzisz w skład puli
możliwych do „wynajęcia” towarzyszy dla ludzi zbyt zajętych codziennymi obowiązkami, aby
utrzymywać prawidłowe relacje społeczne. Te jednak wliczane są w skład ogólnej użyteczności,
zatem ktoś musi być do dyspozycji w charakterze „podręcznego znajomego do pogadania
o nieważnych sprawach”. Całymi dniami spędzasz zatem czas z obcymi ludźmi, prowadząc
rozmowy o niczym, albo towarzysząc im w posiłkach. To ważna rola, a Ty dobrze się z niej
wywiązujesz. Nic zresztą dziwnego, Twoja nowa osobowość wprost potrzebuje kontaktu
z drugim człowiekiem tak często, jak to tylko możliwe. Tak oto stałeś się ponownie użyteczny!
Czyż nie przepełnia Cię radość? MUSISZ o tym z kimś szybko porozmawiać.
Ukończyłeś moją grę książkową Utopia, zdobywając jedno z jej wielu zakończeń. To nosi tytuł:
Nowy człowiek: Towarzysz. Możesz jeszcze wielokrotnie przeżyć swoją interaktywną przygodę,
aby poznać inne – mniej tragiczne – zakończenia naszej wspólnej historii oraz prowadzące do
251
nich ścieżki fabularne. Pamiętaj tylko, że nie czeka na Ciebie to jedno jedyne „właściwe”
zakończenie! Zawarta na tych stronach opowieść toczy się i kończy w zgodzie z podejmowanymi
przez Ciebie decyzjami, w zgodzie z Twoją wolą! Tym razem Twoje decyzje doprowadziły Cię
tutaj. Raz jeszcze gratuluję i dziękuję za czas poświęcony mojej grze książkowej.
Beniamin Muszyński
385
Aktywujesz połączenie, ale nic się nie dzieje. Niemniej, kanał komunikacyjny pozostaje
otwarty. Czekasz jeszcze chwilę, ale najwyraźniej tajemniczy rozmówca nie chce przemówić
jako pierwszy. Wracasz więc do przerwanej pracy czując, że tylko krok dzieli Cię od ziszczenia
swojego obsesyjnego marzenia. (344)
252