biuletyn vpi nr 23 - vpivienna.org file1 biuletyn vpi nr 23 stowarzyszenie polskich inżynierów i...

16
1 BIULETYN VPI Nr 23 Stowarzyszenie Polskich Inżynierów i Techników w Austrii Verein Polnischer Ingenieurinnen und Ingenieure in Österreich A-1010 WIEN, Eschenbachgasse 9, Tel./Fax:(+43 1) 585 11 07 http://www.vpivienna.org e-mail:[email protected] grudzień 2004 Radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku 2005 szanownym Koleżankom, Kolegom, Sympatykom życzy Prezydium VPI i Redakcja Biuletynu _____________________________________________________________________________________ OD MAJA POCZĄWSZY Dobiega końca rok inicjujący nową kartę w Historii Europy, rok przynoszący zmiany bardzo znaczące dla wszystkich Europejczyków, także dla Rodaków w kraju i na emigracji. Zmiany powoli spełniające pozytywne oczekiwania i nadzieje, niosące otwarcie na inne narody i kultury. Przymiarka do foteli nowego Parlamentu Europejskiego, pomimo występującego niekiedy sceptycyzmu, przebiegła łagodnie i nawet ci demonstracyjnie zasiadający z podniesionym, ostrzegawczo grożącym palcem, drugą ręką pieszczotliwie gładzili lakierowane poręcze w przekonaniu, że swoją prawdę skuteczniej można wyrazić będąc w środku, niż wspinając się na palcach pokrzykiwać zza płotu. Nadzieją na przyszłe lata niech będzie budowana wspólnie Europejska Uczciwość, Europejska Uczynność, Europejska Uniwersalność i wszystko co ludzkość Starego Kontynentu ma najlepszego do zaoferowania, sobie i innym. I to by były takie wymarzone, Noworoczne Życzenia dla wszystkich ludzi dobrej woli zasiedlających Zjednoczoną Europę, a może i nie tylko. * * * PREZYDENT VPI NA MEDAL DOBRO RZECZYPOSPOLITEJ NAJWYŻSZYM PRAWEM Medal dla DI Wojciecha Rogalskiego Ważnym wydarzeniem kończącym rok 2004 i bezpośrednio dotyczącym Stowarzyszenia Polskich Inżynierów i Techników w Austrii było listopadowe VII Walne Zgromadzenie VPI podsumowujące kadencję ustępującego Prezydium oraz stwarzające możliwość osobom w kolejnych wyborach obdarzonym zaufaniem, kontynuowania sprawdzonych form działalności uwzględniających aktualne potrzeby i oczekiwania. Imponująca była lista przybyłych gości, pośród których oprócz przedstawicieli Ambasady RP: pana Ministra Tadeusza Oliwińskiego - Kierownika Działu Konsularnego Ambasady RP w Austrii, pana Konsula Andrzeja Kuźmy - Sekretarza Ambasady przybyła także pani senator Jolanta Danielak - Wicemarszałek Senatu RP. Zaszczycili obecnością panowie: Mieczysław hrabia Ledóchowski i prof. dr Adam Zieliński. W uznaniu za zasługi Prezydent VPI Wojciech Rogalski otrzymał z rąk pani Marszałek złoty medal Senatu będący wyrazem uznania dla bardzo efektywnego zaangażowania w rozwój stosunków austriacko- polskich podczas wieloletniej już działalności VPI pod jego przewodnictwem.

Upload: nguyentruc

Post on 27-Feb-2019

216 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

1

BIULETYN VPI Nr 23 Stowarzyszenie Polskich Inżynierów i Techników w Austrii Verein Polnischer Ingenieurinnen und Ingenieure in Österreich A-1010 WIEN, Eschenbachgasse 9, Tel./Fax:(+43 1) 585 11 07 http://www.vpivienna.org e-mail:[email protected]

grudzień 2004

Radosnych

Świąt Bożego Narodzeniaoraz szczęśliwego

Nowego Roku 2005

szanownym Koleżankom, Kolegom, Sympatykom

życzy

Prezydium VPI i Redakcja Biuletynu

_____________________________________________________________________________________

OD MAJA POCZĄWSZY

Dobiega końca rok inicjujący nową kartę w Historii Europy, rok przynoszący zmiany bardzo znaczące dla wszystkich Europejczyków, także dla Rodaków w kraju i na emigracji. Zmiany powoli spełniające pozytywne oczekiwania i nadzieje, niosące otwarcie na inne narody i kultury. Przymiarka do foteli nowego Parlamentu Europejskiego, pomimo występującego niekiedy sceptycyzmu, przebiegła łagodnie i nawet ci demonstracyjnie zasiadający z podniesionym, ostrzegawczo grożącym palcem, drugą ręką pieszczotliwie gładzili lakierowane poręcze w przekonaniu, że swoją prawdę skuteczniej można wyrazić będąc w środku, niż wspinając się na palcach pokrzykiwać zza płotu. Nadzieją na przyszłe lata niech będzie budowana wspólnie Europejska Uczciwość, Europejska Uczynność, Europejska Uniwersalność i wszystko co ludzkość Starego Kontynentu ma najlepszego do zaoferowania, sobie i innym. I to by były takie wymarzone, Noworoczne Życzenia dla wszystkich ludzi dobrej woli zasiedlających Zjednoczoną Europę, a może i nie tylko.

* * *

PREZYDENT VPI NA MEDAL

DOBRO RZECZYPOSPOLITEJ NAJWYŻSZYM PRAWEM

Medal dla DI Wojciecha Rogalskiego

Ważnym wydarzeniem kończącym rok 2004 i bezpośrednio dotyczącym Stowarzyszenia Polskich Inżynierów i Techników w Austrii było listopadowe VII Walne Zgromadzenie VPI podsumowujące kadencję ustępującego Prezydium oraz stwarzające możliwość osobom w kolejnych wyborach obdarzonym zaufaniem, kontynuowania sprawdzonych form działalności uwzględniających aktualne potrzeby i oczekiwania. Imponująca była lista przybyłych gości, pośród których oprócz przedstawicieli Ambasady RP: pana Ministra Tadeusza Oliwińskiego - Kierownika Działu Konsularnego Ambasady RP w Austrii, pana Konsula Andrzeja Kuźmy - Sekretarza Ambasady przybyła także pani senator Jolanta Danielak - Wicemarszałek Senatu RP. Zaszczycili obecnością panowie: Mieczysław hrabia Ledóchowski i prof. dr Adam Zieliński. W uznaniu za zasługi Prezydent VPI Wojciech Rogalski otrzymał z rąk pani Marszałek złoty medal Senatu będący wyrazem uznania dla bardzo efektywnego zaangażowania w rozwój stosunków austriacko-polskich podczas wieloletniej już działalności VPI pod jego przewodnictwem.

2

Z ŻYCIA VPI

SKŁAD I FUNKCJE ukonstytuowanego w dniu 07 grudnia 2004 nowego Prezydium Stowarzyszenia: Prezydent StBR Dipl.-Ing. Wojciech Rogalski Wiceprezydent Dipl.-Ing. Krzysztof Zgud Sekretarz Generalna Dipl.-Ing. Bożena Prochaska Z-ca Sekretarza Generalnego kol. Wanda Zgud Skarbniczka mgr inż. Grażyna Zbieszczyk Z-ca Skarbnika mgr inż. Ryszard Kijek Członek Prezydium, merytoryczny Red. Witryny Internetowej Dipl.-Ing. Krzysztof Dąbrowski Pozostałe funkcje czynnych Członków VPI pozostają w niezmienionej formie: Redaktor operacyjny Witryny Internetowej - Licencjat Sławomir Kotowski Redaktor Biuletynu VPI - mgr inż. Grzegorz T. Piotrowski Eur Ing. * * *

E U R O P E J S K I E I N F O R M A C J E ŚR O D O W I S K T E C H N I C Z N Y C H

Spotkania POLACY RAZEM

Do 1989 r. kontakty polskiej emigracji powojennej oraz posolidarnościowej z krajem były bardzo ograniczone z powodu oczywistych uwarunkowań politycznych. Zmiany ustrojowe 1990 roku ożywiły zainteresowanie szerokiej Polonii ojczystym krajem. Początkowo występował pewien dystans połączony z niedowierzaniem w stabilność przemian, powoli jednak zaczęły odradzać się więzy zawodowe, koleżeńskie, a przede wszystkim rodzinne. Polonia zaczęła być motorem gospodarczym, powstawały kolejne inwestycje, poszerzały się kontakty handlowe i gospodarcze. Polonia inżynierska i biznesmeni nawiązali współpracę z Naczelną Organizacją Techniczną co zaowocowało organizowaniem periodycznych spotkań pod nazwą ”POLACY RAZEM”. Znaczenie tych spotkań wykracza daleko poza ich symboliczny wymiar. Idea współpracy polonijnych kręgów inżynierskich zaczęła przekładać się na dynamiczniejszy rozwój zagranicznych kontaktów gospodarczych i handlowych Polski. Coraz większa rola w tych kontaktach przypada organizacjom skupiającym Polonusów we wspólnoty zawodowe. Pierwsze tego rodzaju spotkanie odbyło się w październiku 1996 r., następne w październiku 1999 r., obydwa w warszawskim Domu Technika. Przedstawiano rozmaite plany, koncepcje gospodarcze, wygłaszano referaty także natury historycznej. Na przykład w 1999 r. jeden z referatów przypomniał postać Ernesta Malinowskiego i jego osiągnięcia (projekt długiej na 346 km kolei w Peru , wiodącej przez siedmiotysięczne Andy, 63 tuneli i 30 mostów). Warto prezentować niepodwarzalne, polskie sukcesy osiągane także na odległych zakątkach globu. Trzecie spotkanie „Polacy Razem miało miejsce pod koniec września 2000 r. w Wielkiej Brytanii, w Sali Malinowej Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie i połączone było z obchodami 60-lecia powstania Stowarzyszenia Techników Polskich w Wielkiej Brytanii (1940 r.). Wielu polskich inżynierów i techników, których wojna i polityka zmusiły do emigracji, należało właśnie do STPwWB ( w 1946 r. w rejestrach organizacji znajdowało się pięć i pół tysiąca członków ! ). Miejsce, gdzie odbyło się to spotkanie (POSK-wybudowano w 1969 r.), ma również wymowę symboliczną. Gdyby nie praca i hojność polskich inżynierów, ośrodek nigdy by nie powstał. Ostatnie, czwarte spotkanie „POLACY RAZEM” odbyło się w październiku b.r. w Wilnie. Spotkanie pod hasłem przewodnim „Polska myśl techniczna w Unii Europejskiej” zorganizowało Stowarzyszenie Polskich Techników i Inżynierów na Litwie, Zrzeszenie Inżynierów Budowlanych i Sanitarnych, Dom Kultury Polskiej w Wilnie, oraz FSNT NOT. Patronat honorowy objęli: Marszałek Senatu RP - prof. Longin Pastusiak oraz Przewodniczący Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” - prof. Andrzej Stelmachowski, a patronat medialny – „ Przegląd Techniczny”. Oprócz paneli zawodowo-tematycznych uczestnicy zjazdu mieli ponadto okazję zapoznać się z historycznym pięknem Wilna i okolic, zwiedzić Zułów – miejsce urodzin Józefa Piłsudskiego, oraz Pawiewiórkę, miejsce jego chrztu. W spotkaniach „POLACY RAZEM” udział biorą inżynierowie polonijni z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, oraz liczni przedstawiciele NOT-u z Prezesem dr inż. Wojciechem Ratyńskim na czele. VPI reprezentowane było w roku 1999 (Kol. B.Prochaska) i 2000 (Kol. M. Gosiewska). Niestety w bieżącym roku nikt z naszego, „austriackiego” grona nie był w stanie wygospodarować kilka wolnych dni na udział w wileńskich dyskusjach. (bp)

Składamy wyrazy głębokiego współczucia Kolegom Jerzemu oraz Markowi Staszczykom z powodu przedwczesnej utraty Żony i Matki Alicji Staszczyk

Koleżanki i Koledzy

3

TECHNIKA NA USŁUGACH

Argos Satelitarny system akwizycji danych

Pracujący od 1978 r. system Argos służy w pierwszym rzędzie do

zbierania danych telemetrycznych przy użyciu nisko krążących satelitów i przekazywania ich do naziemnych ośrodków przetwarzania, które z kolei przekazują je do klientów. Dane odbierane przez satelity pochodzą w przeważającej części z nadajników małej i b. małej mocy znajdujących się w miejscach trudno dostępnych i oddalonych od naziemnych stacji odbiorczych. Źródła danych mogą znajdować się nie tylko na powierzchni ziemi, ale także w powietrzu lub na powierzchni oceanów i mogą zmieniać lokalizację w sposób dowolny i niezależny od człowieka.

System może więc służyć przykładowo do: - śledzenia trasy flotylli rybackich, jachtów pełnomorskich i innych obiektów pływających, - śledzenia tras transportu niebezpiecznych materiałów, - przekazywania informacji o miejscu pobytu ekspedycji o charakterze naukowym lub sportowym, - kontroli stanu rurociągów i innych urządzeń przemysłowych, alarmowania o przeciekach i wydzielaniu się materiałów szkodliwych dla środowiska, - zbierania danych meteorologicznych i oceanograficznych dotyczących stanu mórz, oceanów i atmosfery (około 40 % czujników telemetrycznych jest umieszczonych na bojach dryfujących lub zakotwiczonych), - obserwacji aktywności wulkanów, - wspomagania akcji ochrony przyrody poprzez śledzenie miejsc pobytu i tras wędrówek wybranych przedstawicieli zwierząt lądowych, ryb i ptaków (ok. 1/6 liczby czujników w skali światowej jest wykorzystywanych do tego celu).

Stosowane urządzenia nadawcze (czujniki telemetryczne) charakteryzują się niskim poborem prądu,

małymi mocami nadajników, małym ciężarem (np. waga czujników, w które są wyposażone ptaki wynosi tylko 10 - 15 g), prostotą konstrukcji, odpornością na wpływy środowiska, udary mechaniczne, duże ciśnienia słupa wody (dotyczy to urządzeń używanych do śledzenia życia mieszkańców mórz) oraz wysokim stopniem niezawodności.

Konieczność minimalizacji ciężaru i poboru energii powoduje, że czujniki przekazują wyłącznie absolutnie

niezbędny zestaw danych telemetrycznych. W większości przypadków nie mogą być więc one wyposażone w odbiornik GPS lub inne urządzenia pozwalające na jego lokalizację. W systemie Argos do lokalizacji nadajnika względem pozycji satelity wykorzystywany jest pomiar odchyłki częstotliwości odbioru wywołanej efektem Dopplera. Dla niskich orbit wynosi ona ok. +/- 10 kHz w stosowanym paśmie 400 MHz. Wystarczająco dokładne określenie pozycji nadajnika wymaga odebrania przez satelitę co najmniej trzech lub czterech komunikatów danego czujnika. Większa liczba odebranych komunikatów pozwala oczywiście na zwiększenie dokładności lokalizacji. Pożądane jest aby w skład zbioru odebranych komunikatów wchodziły zarówno te odebrane w czasie przylotu jak i odlotu satelity i aby były one rozłożone w miarę symetrycznie, ale oczywiście nie można tego zagwarantować w każdym przypadku. Urządzenia odbiorcze znajdujące się na pokładzie satelity rejestrują więc dodatkowo do odbieranych danych informacje o częstotliwości odbioru, natomiast dokładne obliczenia pozycji są przeprowadzane przez stacje naziemne. W zależności od liczby odebranych komunikatów dokładność określenia pozycji wynosi od 150 do 1000 m. Rozróżniane są trzy klasy dokładności: klasa 1 – w promieniu do 1000 m, 2 – do 350 m i 3 – do 150 m oraz klasa zerowa – powyżej 1000 m. Do zasilania czujników stosowane są obecnie w zależności od potrzeb i zakresu zastosowań baterie litowe lub słoneczne. Częstotliwość pracy nadajników (określanych przeważnie nazwą platformy lub radiolatarni) wynosi 401,65 MHz, czas trwania komunikatu - 0,36 - 0,92 s, a jego maksymalna długość – 256 bitów. Komunikaty zawierają też sumę kontrolną pozwalającą na wtępne wykrycie przekłamań. Dodatkowym zabezpieczeniem przed przekłamaniami może być przyjęty przez użytkownika sposób kodowania danych. W przeważającej większości przypadków radiolatarnie nadają swoje komunikaty stale w określonych odstępach czasu (przeważnie 2-3 min.; minimalny dozwolony odstęp wynosi 45 s), niezależnie od tego czy mogą one być odebrane przez satelitę czy też nie. Niektóre z nowszych rozwiązań nadają komunikaty jedynie w czasie przewidywanego przelotu satelity co pozwala na przedłużenie żywotności baterii - dla uzyskania wystarczającej dokładności lokalizacji nadajnika wystarczy 250 transmisji w ciągu doby. Moce nadajników wynoszą od 0,2 do 1 W. W chwili obecnej na całym świecie czynnych jest ponad 7000 czujników.

4

Komunikaty czujników są odbierane przez satelity meteorologiczne NOAA (11, 12, 14, 15, 16 i 17) krążące na orbitach polarnych na wysokości 800-900 km nad ziemią. Są one wyposażone w bardzo czułe odbiorniki (o czułości -128 - -131 dBm) pozwalające na odebranie słabych sygnałów czujników. Satelity starszej generacji są wyposażone w odbiorniki o szerokości pasma 24 kHz i 4 moduły obróbki danych, natomiast ostatniej - w odbiorniki o szerokości pasma 80 kHz i 8 modułów obróbki danych. Dzięki orbitom polarnym satelity są widoczne z każdego miejsca na ziemi wielokrotnie w ciągu doby w stałych godzinach. Czas obiegu satelity wokół ziemi wynosi w przybliżeniu 102 minuty. W przypadku korzystania z trzech satelitów każdy z nadajników znajduje się w zasięgu satelity 11 razy w przypadku lokalizacji w obszarach równikowych i 42 razy przy lokalizacji w rejonach podbiegunowych. W ramach podstawowej usługi, opartej na dwóch satelitach liczby te wynoszą odpowiednio od 7 do 28 razy. Zależność liczby przelotów od szerokości geograficznej dla dwóch i trzech satelitów ilustruje rysunek. →

Obszar widoczności satelity ma średnicę ok. 5000 km co powoduje, że w zasięgu satelity mogą znajdować się setki czujników. Czujniki te przekazują informacje w sposób nieskoordynowany co oznacza, że część ich komunikatów jest tracona z powodu kolizji pakietów danych. Jednak dzięki krótkiemu czasowi trwania komunikatu i ograniczeniu częstotliwości ich nadawania do satelity dociera w praktyce podczas każdego z trwających ok. 2-15 minut przelotów, dostateczna liczba nie zniekształconych komunikatów.

Ze względu na to, że łączność odbywa się tylko w jednym kierunku niemożliwe jest skorzystanie z takich metod synchronizacji dostępu jak stosowany w satelitarnych łącznościach morskich i amatorskich łącznościach AX.25 system DAMA. Stacja nadawcza (radiolatarnia) nie otrzymuje też żadnej informacji o tym, czy jej dane zostały wogóle odebrane przez satelitę. Radiolatarnie można podzielić na kilka zasadniczych grup. Najprostsze z nich nadają dane na bieżąco i charakteryzują się dzięki temu minimalnym ciężarem i prostotą konstrukcji. Są one stosowane przykładowo do obserwacji tras przelotów ptaków. W zależności od typu zastosowanej baterii (najczęściej stosowane są baterie litowe) mogą one pracować od 100 dni do ponad 1,5 roku. Bardziej skomplikowane urządzenia, stosowane m.in. do obserwacji trybu życia ryb i zwierząt morskich (np. wielorybów) rejestrują dane pomiarowe z ostatnich kilku godzin i transmitują je tylko w czasie wynurzenia. Są one wyposażone w czujnik wyłączający nadajnik w czasie pobytu zwierzęcia pod wodą co przedłuża czas życia baterii. Cas pracy aparatów stosowanych do śledzenia wielorybów wynosi przykładowo ok. 9 miesięcy, a ich cena dochodzi do 3,5 - 5 tys. dolarów. Trzecim rodzajem urządzeń są czujniki magazynujące dane w pamięci nieulotnej przez cały przewidziany okres pracy i odczepiające się samoczynnie od nosiciela po jego upływie. Dopiero wówczas dane te są transmitowane w kierunku satelity. W przypadku znalezienia urządzenia dane te mogą być także odczytane bezpośrednio z jego pamięci. Pojemność pamięci wynosi najczęściej kilka MB. Czujniki stosowane do obserwacji tras ekspedycji, albo uczestników zawodów żeglarskich czy balonowych są wyposażone w odbiorniki GPS co pozwala na zwiększenie dokładności lokalizacji do 30 m. Ciężar i wymiary urządzenia odgrywają w zastosowaniach tego rodzaju mniejszą rolę aniżeli w przypadku obserwacji zwierząt. Również czujniki przeznaczone do zastosowań przemysłowych mogą mieć bardziej skomplikowaną konstrukcję i być wyposażone w odbiorniki GPS. Dane odebrane przez satelitę są zapisywane na taśmie magnetycznej i przekazywane na ziemię podczas jego przelotu nad jedną z naziemnych stacji odbiorczych. Nadajniki satelitów pracują na częstotliwościach 1698 albo 1707 MHz. System Argos dysponuje trzema głównymi ośrodkami odbiorczymi znajdującymi się na wyspach Wallops i Fairbanks w USA i w Lannion we Francji oraz dwoma światowymi centrami przetwarzania danych

5

znajdującymi się w Tuluzie (Francja) i w Largo (w stanie Maryland w USA). Centra te są wspomagane przez ośrodki regionalne w Japonii, Australii i Peru przetwarzające wyłącznie dane przeznaczone dla klientów z własnego rejonu. Przetworzone dane są udostępniane zleceniodawcy na jeden z trzech sposobów: mogą być one przesyłane pod ustalony adres za pomocą poczty elektronicznej, faksu lub teleksu, odczytywane z serwera w dowolnym czasie albo archiwizowane i przesyłane w odstępach miesięcznych czy dwutygodniowych na dyskietkach albo dyskach CD. Około 60 % danych jest udostępnianych w czasie poniżej godziny od ich nadania w przypadku korzystania z przekazu elektronicznego a w korzystnej konstelacji czas ten skraca się nawet do 20 min. System Argos nie zapewnia dostatecznej pewności przekazania konkretnego komunikatu ani dostatecznie szybkich czasów reakcji pozwalających na wykorzystanie go do przesyłania meldunków o niebezpieczeństwach i do szybkiego wzywania pomocy. Oprócz Argosu czynne są jeszcze dwa podobne satelitarne systemy akwizycji i retransmisji danych: GOES DCS i Cospas-Sarsat. Pierwszy z nich służy podobnie jak Argos do retransmisji danych telemetrycznych, ale wykorzystuje dwa satelity geostacjonarne, których zasięg obejmuje tylko półkulę zachodnią, natomiast drugi, korzystający z dwóch satelitów geostacjonarnych i czterech krążących na orbitach polarnych jest przewidziany właśnie do retransmisji komunikatów o niebezpieczeństwach. Podobnie jak Argos obejmuje on zasięgiem cały świat. Satelity GOES DCS odbierają dane w zakresach 401,7 – 402,7 MHz i 2034,9 MHz a retransmitują je na ziemię w pasmach 1694,5 i 468 MHz. Maksymalna długość komunikatów wynosi 5200 bitów. Częstotliwości pracy systemu Sarsat wynoszą odpowiednio 406,01 – 406,09 i 1544,5 MHz a maksymalna długość komunikatu – 144 bity. Nazwę Argos nosi także jeden z amerykańskich satelitów, przeznaczony do badań kosmicznych. Wbrew identycznej nazwie nie ma on jednak nic wspólnego z opisanym powyżej systemem. W warunkach amatorskich rolę podobną do Argosu może pełnić system APRS przy wykorzystaniu satelitów Packet radio a zwłaszcza satelity Oscar-44. Adresy internetowe [1] www.ogp.noaa.gov/argos [2] www.noasis.noaa.gov/ARGOS [3] www.argosinc.com [4] www.npwrc.usgs.gov/resource/tools/telemtry/argos.htm [5] www.elajou.com.sa/argoscls.asp [6] www.skybitz.com – producent nadajników telemetrycznych [7] liftoff.msfc.nasa.gov/RealTime/Jpass/20/ - obserwacja i prognozowanie przelotów satelitów w internecie.

Krzysztof Dąbrowski OE1KDA

* * *

OCHRONA ŚRODOWISKA

CZY POLSKIE LASY MAJĄ „PRZERĄBANE“? (wm) Do zabrania głosu w sprawie lasów i drewna skłoniła mnie krótka notatka pt. „Jeszcze przemysł drzewny , czy już eksportowa rzeź lasów” zamieszczona w 22 numerze naszego Biuletynu *). Obawiam się, że wśród mniej zorientowanych mogła ona wywołać nieco błędny obraz i przekonanie, że już niebawem jadąc przez Polskę zamiast puszcz spotkamy pustynie.

o lesie ... Po II wojnie światowej polskie lasy były bardzo zdewastowane, a ich powierzchnia niewiele przekraczała 20% powierzchni kraju. Dzięki systematycznym i planowym zalesieniom prowadzonym przez Lasy Państwowe, które zarządzają 87 % obszarów leśnych w Polsce zwiększono ich powierzchnię tak, że obecnie lesistość kraju wynosi 28 %, a w niedalekiej przyszłości - dzięki zalesianiu gruntów o bardzo niskiej klasie, które od lat użytkowano jako rolne - osiągnie 30 %. Aktualna powierzchnia lasów w Polsce wynosi ok. 9 mln ha. Lasy sadzone po II wojnie w najlepszym przypadku osiągnęły wiek 60 lat i oczywiście nie ma mowy o ich wycinaniu, gdyż wiek rębny to na ogół 100 -120 lat. Każde z kilkuset nadleśnictw wchodzących w skład Lasów Państwowych ma opracowane 10 letnie „Plany urządzania lasu”. W planach tych wyszczególnione są powierzchnie, które osiągnęły odpowiedni wiek

6

(wiek rębny) i które przeznaczone są do wycięcia w ciągu 10 lat. Plany te zatwierdzane są przez Ministerstwo Środowiska i są dla nadleśnictw wiążące. Przy dobrej koniunkturze można w poszczególnych latach zwiększyć pozyskanie (ilość wycięta), ale w następnych należy o tyle zmniejszyć, by bilans był zgodny z planem. Przez dziesięciolecia wycinano znacznie mniej drewna (ok. 50%) niż go przyrastało w lesie, zwiększając przez to ich zasobność tzn. wielkość masy drewna. Należy zwrócić uwagę, że dostarczanie drewna to tylko jedna z funkcji jaką ma do spełnienia las. Nie mniej ważne, a nawet ważniejsze są pozaprodukcyjne funkcje lasu takie jak np: - dostarczanie tlenu - rośliny w procesie fotosyntezy pobierają z powietrza dwutlenek węgla, a oddają życiodajny dla reszty ziemskich organizmów tlen. Jedna dorosła sosna produkuje tlen niezbędny do życia trzech osób; - funkcja ochronna - lasy zatrzymują ogromne ilości wody, dzięki temu chronią przed powodziami, szczególnie w górach tereny pozbawione drzewostanu są regularnie nawiedzane przez powodzie; - las to też naturalny filtr chroniący glebę i wodę gruntową przed szkodliwymi związkami emitowanymi przez przemysł; - funkcje zdrowotne - miejsce wypoczynku i rekreacji. W leśnym powietrzu znajduje się od 50-ciu do 70-ciu razy mniej chorobotwórczych zarazków niż w powietrzu miast. Zawdzięczamy to m.in. olejkom eterycznym wydzielanym przez drzewa, zwłaszcza iglaste; - produkcja uboczna to grzyby, owoce runa leśnego i łowiectwo; ... o drewnie Jak już wspomniałem przez wiele lat przyrost masy drewna w skali kraju był ponad dwukrotnie większy niż jego pozyskanie, czyli zasobność drzewostanów systematycznie się zwiększała. Główne gałęzie gospodarki dla których surowiec drzewny jest niezbędny to:

- budownictwo - przemysł meblowy (Polska jest trzecim co do wielkości producentem mebli w Europie, a 80 % produkcji trafia na eksport)

- przemysł celulozowo – papierniczy. Ostatnio drewno, jako paliwo odnawialne znajduje coraz szersze zastosowanie w energetyce. Drewno opałowe to głównie odpady drzewne i tzw. drewno drobnowymiarowe. Lasy Państwowe poza dużymi kontraktami negocjowanymi z największymi odbiorcami takimi jak IKEA czy fabryki płyt pozostałe drewno sprzedają na publicznych przetargach. W tym roku sytuacja na rynku drzewnym jest inna niż była w latach poprzednich. Po wejściu Polski do EU na rynku pojawiło się sporo firm zagranicznych, głównie niemieckich , które stają do przetargów na zakup polskiego drewna. Takiego zapotrzebowania na drewno już dawno nie było, a popyt zncznie przewyższył podaż . Plan na ten rok przewidywał pozyskanie 26,8 mln m³. W lipcu zwiększono plan o 1,5 mln m³ i jak zapewnia Generalna Dyrekcja Lasów na tym się poprzestanie. i o... babach Młodzi adepci leśnictwa na swoich rajdach śpiewają:

Goń stare baby goń stare baby goń stare baby od lasa goń młode baby goń młode baby w las

Kończąc wyrażam nadzieję, że adepci mając na uwadze te ostatnie strofy nie dopuszczą do wyginięcia lasów. Darz Bór!

D. I. Gajowy *) Od redakcji: W poprzednim numerze Biuletynu poruszono problem rosnącego eksportu polskiego drewna budowlanego kosztem stałego zaopatrzenia rodzimych hurtowni, co już zaczęło negatywnie wpływać na możliwości kontynuowania niektórych inwestycji. Informacja pochodziła od wykonawcy zleceń budowlanych na południowych terenach Polski.

7

CIEKAWOSTKI TECHNICZNE

Nowsza Supernova Keplera

Żyjący sto lat później propagator naszego Mikołaja Kopernika, Johannes Kepler patrzył tą porą w jesienne niebo. Właśnie 400 lat temu, 9 października 1604 roku, pojawiła się na wieczornym niebie nowa gwiazda. Ówczesnym astronomom pozostawały do obserwacji Supernovej Keplera, bo o niej mowa, jedynie własne oczy. Pierwszy teleskop został bowiem wynaleziony dopiero kilka lat później. Dzisiaj, u schyłku 2004 roku, możemy spojrzeć na Supernovą Keplera – na nowo, „oczami” trzech wielkich amerykańskich obserwatorów NASA. Chodzi o teleskopy Hubble (kosmiczny), Chandra (rentgenowski) i Spitzer (podczerwony). Mamy zatem do dyspozycji narzędzia umożliwiające analizę resztek Supernovej Keplera w różnych długościach fal. Tym zajął się właśnie zespół naukowców z John Hopkins University w Baltimore. Kombinacja zdjęć w świetle widzialnym, rentgenowskim i w podczerwieni ukazuje baloniasty obiekt, składający się z gazu i pyłu, o średnicy 14 lat świetlnych, rozciągający się w kosmosie z prędkością 6 milionów kilometrów na godzinę. Porównanie zdjęć z teleskopu Hubble i z teleskopów naziemnych pozwoliło określić dokładną odległość Supernovej Keplera od Ziemi na 13 tysięcy lat świetlnych. Z kolei dane teleskopu Chandra pokazują regiony gdzie gas jest najgorętszy, a więc na przykład bezpośrednio za częścią frontową. Gas chłodniejszy, wysyłający promieniowanie rentgenowskie o mniejszej energii, znajduje się tam gdzie zostały wyrzucone w kosmos resztki gwiazdy. Teleskop Spitzer lokalizuje najmniejsze cząsteczki pyłu, które rozgrzane falą uderzeniową promieniują w podczerwieni, co może dostarczyć informacji o składzie wyrzuconej chmury pyłu i gazu. W składzie tym powinny się znaleźć podobne materiały, z jakich powstał kiedyś nasz System Słoneczny. W ostatnim tysiącu lat było na naszej Drodze Mlecznej sześć znanych eksplozji Supernovej. Jednak tylko w przypadku Supernovej Keplera astronomowie nie potrafią powiedzieć o jaką to właściwie gwiazdę chodzi, która eksplodowała tutaj przed 400 laty. Zespół naukowców z Baltimor ma nadzieję, że dane z tych trzech umieszczonych w kosmosie teleskopów pozwolą rozwiązać tę zagadkę. W sukurs naukowcom przyszedł ostatnio, budowany przez 8 lat, i unikalny w swojej konstrukcji największy teleskop świata „Large Binocular Telescope“. LBT ze swoimi dwoma ogromnymi zwierciadłami wklęsłymi o średnicy 8,4m każde jest zamontowany w zbudowanym za sumę 120 mln dolarów obserwatorium na Mount Graham (3190 m n.p.m.) w Arizonie, USA. W przedsięwzięciu tym zaangażowane są w 25% niemieckie instytuty naukowe: Max-Plank-Institute, Astrophysikalische Institut Potsdam oraz Landessternwarte Heidelberg. Dla astronomów decydująca jest całkowita powierzchnia koncentracji światła, która dla obu zwierciadeł wynosi 110 m². Uzyskuje się tutaj moc odpowiadającą 12-metrowemu zwierciadłu i ostrość obrazu jak dla 23-metrowego zwierciadła. W rezultacie LBT jest w stanie rozpoznać światło płonącej świecy z odległości 2,5 mln. kilometrów. W teleskopie zastosowano unikalny system naprowadzania „Acguisition, Guiding-and Wavefront-sensing units“(AGW) zbudowany w Poczdamie. Sterowanie zwierciadłami polega nie tylko na naprowadzeniu na konkretny astronomiczny obiekt, ale także na śledzeniu z najwiekszą precyzją ruchu tego obiektu wraz ze zmianą w czasie nieboskłonu. Zrealizowano to przy pomocy tzw. gwiazdy kierującej, która służy ponadto do stałego określania i korygowania deformacji głównego zwierciadła, tak aby zachowywało ono idealny kształt w każdej pozycji teleskopu. Teleskop LBT będzie przypuszczalnie przez najbliższe 10-15 lat największym na świecie, dopóki nie uda się zbudować, już dyskutowanej w Europie i USA konstrukcji, o średnicy zwierciadeł 30-100 m. Póki co astronomowie spodziewają się przy jego pomocy znaleźć odpowiedzi na dzisiaj kluczowe pytania: o okoliczności powstania takich galaktyk jak Droga Mleczna i ich dalszego rozwoju, o strukturę najdalszych galaktyk i dynamikę ich gwiazd i chmur gazu, wreszcie o rolę Czarnych Dziur w tworzeniu galaktyk we wczesnym kosmosie. ( db)

* * *

SYMPOZJA * KONFERENCJE * SZKOLENIA VPI W marcu 2005 roku planowane jest zorganizowanie sympozjum na temat zagospodarowania wód termalnych w Polsce przy wykorzystaniu technicznych rozwiązań i doświadczeń austriackich. Koleżanki i Kolegów jak również firmy i gminy zainteresowane współpracą ściśle fachową lub organizacyjną prosimy o skontaktowanie się z biurem Stowarzyszenia.

8

____TRENDY BIZNESU

Zostać od razu menedżerem - czy może najpierw postudiować? Takie przewrotne pytanie zadają coraz częściej akademicy obserwujący długą listę całkiem dobrze prosperujących firm, których prosperitę uzależniono od umiejętności osób znających uniwersyteckie zabudowania zaledwie od strony fasady. Czy w ogóle opłaca się wieloletni wysiłek, pochłaniający dużo czasu i środków, aby uzyskać dyplom, nie gwarantujący wejścia w posiadanie praktycznych umiejętności menedżerskich? Czy nie ważniejsze od akademickiego dyplomu są silne wykształcone cechy osobowościowe takie jak zmysł obserwacji, pracowitość, stanowczość, zdolność szybkiego reagowania i podejmowania decyzji, a nade wszystko doświadczenie nabyte podczas pracy wykonywanej początkowo w „dolnych segmentach” firmy? Polska nie jest jeszcze dobrym krajem do dokonywania tego typu analiz, gdyż w dalszym ciągu (choć z tendencją powoli malejącą) dominuje na jej rynku pracy całkowita przypadkowość, będącą pochodną nadal trwającego chaosu transformacyjnego. Polski rynek pracy ciągle kształtuje mieszanka elementów „pospolitego ruszenia” z prowizorycznymi, bardzo doraźnymi strategiami, żonglującymi pomiędzy mętnymi regulacjami prawnymi. W Austrii natomiast dominują stabilne, jeśli nawet już nie skostniałe, schematy. W dużych austriackich firmach i koncernach, mających poprzez sam stan zatrudnienia silny wpływ na ogólną kondycję krajowego rynku pracy, pośród osób usadowionych na czubku menedżerskiej piramidy „nieutytułowani” są zaskakująco licznie reprezentowani (przykładowo: Siemens, Philips, VA Stahl, Telekom, AUA, Magna, Billa, Hartlauer). Jednak już w „drugiej linii odpowiedzialności” aż 84 % kierowniczych stanowisk przypada okazicielom dyplomów. Jednak im firmy są mniejsze tym udział akademików w ich zarządzaniu jest skromniejszy. Wynika to z ogólnego poziomu wykształcenia austriackiego społeczeństwa, które jeśli chodzi o kwotę absolwentów szkół wyższych plasuje się na szarym końcu rozwiniętej Europy, lecz nie wpływa to na ciągle silną gospodarczo pozycję Austrii w świecie. Jak widać, pewnych, niezbędnych w pracy menedżera umiejętności nie zapewnia nominacja profesorska tylko uwolnione we właściwym czasie i miejscu predyspozycje genetyczne. Trzeba posiadać zdolność swoistej techniki myślenia i rozwiązywania problemów przy pełnej świadomości, iż jedna, błędna decyzja zaważyć może o egzystencji całej firmy. Podobno właśnie dlatego czasami niezbędne jest spojrzenie jak to określono: „nieskażone uniwersyteckim kurzem”. Manfred F.R. Kets jeden z najbardziej wpływowych psychoanalityków w Europie, specjalista od menedżmentu formułuje sprawę bezpardonowo ostro: „tytuły nic nie znaczą”. Kierujący i kierowani - to są dwa elementarne archetypy w naszym codziennym życiu, od piaskownicy i placu zabaw począwszy. Przywódcy i przewodzone stado.

Jednak tylko określone typy są predystynowane do pełnienia ról przywódczych, szczególnie osobnicy o skłonnościach narcystycznych, z silnym wyczuciem dramatyzmu, ze zdolnością do manipulowania innymi, potrzebą krótkotrwałych zaledwie, bardzo powierzchownych kontaktów międzyludzkich. Skuteczny menedżer musi więc być typem człowieka zwolnionego z obowiązku okazywania wrażliwości i pozytywnych emocji, rabunkowo traktującym kontrahentów, permanentnie rywalizujący, z założenia lekceważąc innych. Czy można ten obszar „wiedzy i umiejętności” posiąść na uniwersytecie? Może to być niekiedy dużo

trudniejsze i bardziej rozciągnięte w czasie niż ćwiczenia w odbywane wirze życiowego poligonu, walka w bezpośrednim starciu o dominującą pozycję celem bezwzględnego utrzymania się „na powierzchni”. Duch uniwesyteckiego życia preferuje cechy zdecydowanie odwrotne od opisanych powyżej i dlatego akademicka większość ma gorsze szanse szybko zostać „menedżerem roku” spełniającym wymogi czasu. Także specjalistyczne Wyższe Szkoły Biznesu dostarczają wiedzę z zakresu finansów, marketingu, księgowości, rozmaitych strategii rozwojowych i innych „twardych faktów” lecz ich absolwenci, już na zdobytym miejscu pracy bezradnie pytają: skąd wziąć to czego mi tutaj naprawdę potrzeba, aby w tym mikro/makro klimacie skutecznie funkcjonować? Wielu ufa w magiczną moc rozmaitych kursów i szkoleń, tymczasem skuteczność w zarządzaniu osiąga się nie poprzez zaliczanie kolejnych seminariów, tylko skoncentrowanie się na podstawach wytyczonego celu. I chociaż zawód „menedżera” niesie ze sobą niebezpieczeństwo systematycznych i ciężkich obciążeń psychicznych różnie uzewnętrznianych należy mieć nadzieję, że tzw. „typ menedżerski” w każdej sytuacji kojarzony będzie tylko z dobrymi manierami.

Akademicy spełniają ważną rolę przeciwwagi, bez której żadna forma organizacji nie ma szans rozwoju, jeśli przeżycia wogóle.

rysunek zamieszczono za zgodą autora (www.mleczko.pl) (gp)

9

INŻYNIERIA SZAREJ CODZIENNOŚCI demokracyja, forma rządu, polegająca na tem, iż władza znajduje się w ręku całego ludu. (Encyklopedya dla dzieci (Warszawa – Nakład Prawdy- 1891 / Dozwolono cenzuruju 19.02.1891)

WYZWOLIĆ WYOBRAŹNIĘ Jakie skojarzenia może dzisiaj wyzwalać słowo „demo-kracja”? Dla przeciętnych śmiertelników - antyjęzykoznawców, pierwszy człon „demo-” jest skrótem wskazującym na czynność demonstrowania czyli prezentowania jakiejś rzeczy, a nawet programu w wersji prototypowej, pokazowej, myślowo skrótowej, nie przeznaczonej do trwałego użytkowania. Dla innych hasło „demo” jest automatycznie przyzwoleniem wywołania czynności skutkującej zdemolowaniem osoby lub przedmiotu w liczbie pojedynczej jak też ewentualnie mnogiej, z uwagi na pokaźny potencjał sprawczy. Dalej w tyle snuje się skojarzenie z niewinną demonstracją i to różnorodną np. siły, niechęci bądź pałającej miłości, odwagi, męstwa, nie wyłączając głupoty. W innym miejscu hałaśliwe lokalnie grupki żądne dokonania ostatecznej de-Monstrancji, ale to już jest chyba zbyt daleka pochodna wyrazowa. Z drugim członem wyrazu „demo-kracja” jest nieco trudniej, większość identyfikuje go li tylko ze słowem „racja”, ta jedyna, prawdziwa. Dla skromniejszej mniejszości człon „– kracja” to jednoznaczne wzkazanie na kraty. Po tym nieco wesołkowatym, nieco absurdalnym wstępie przejdźmy do meritum czyli realnych i konkretnych kilku sekwencji z wykładu prof. dr Adama Zielińskiego pt.: „Jak leczyć demokrację z rachi tyzmu?” wygłoszonego na VII Walnym Zgromadzeniu VPI. Mówca w bezpardonowy, zmuszający do zastanowienia sposób nakreślił typowe twarze demokracji stawiając przy tym szereg tez i pytań. Na niektóre z nich odpowiedź jest brutalnie prosta, na inne odpowie upływający czas. Prof. Zieliński powiedział m.in.: „ ... prawdziwie zdumiewa mnie fakt, jak wszyscy posłowie błyskawicznie, już w dzień po wybraniu ich do parlamentu, stają się „genialni”. Od razu rezygnują przecież z choćby formalnego zaznajamiania się z opinią swoich wyborców, nie ryzykują, choćby dla pozoru, kierowania pod ich adresem pytania, czy ich działania w parlamencie tych wyborców satysfakcjonują. Ale jeśli tak się właśnie dzieje, to praktykowanie demokracji przez obywateli sprowadza się właściwie wyłącznie do oddawania głosu w wyborach – jeden raz na cztery lata, przy czym głos oddajemy zazwyczaj nie na kandydata „X”, „Y” czy „Z”, który startuje w danym okręgu wyborczym (choćby dlatego, że ten się najczęściej nawet nam nie przedstawia!) ile na proponującą go partię polityczną, a jeszcze bardziej na proponującego go szefa tej partii, który w przypadku zwycięstwa w wyborach. staje się także – jak wiadomo - automatycznie premierem.

Czy taka praktyka polityczna nazywana przecież demokracją, ma coś wspólnego z rzeczywistą demokracją? Zgaduję z góry, że słuchający te słowa zechce rozbroić mnie przypomnieniem stwierdzenia Churchilla, znanego chyba nawet każdemu dziecku, a brzmiącemu, jak następuje: „...Demokracja jest bardzo słabym, a nawet cherlawym systemem politycznym, ale wciąż jeszcze najlepszym z istniejących”. Niestety taka opinia zupełnie mnie w warunkach XXI wieku nie zadawala, jako że słabość systemu politycznego, którym jest demokracja może – chociaż nie musi – stać się przyczyną jej agonii, do czego chyba nikt z nas nie chciałby dopuścić. Analiza systemu rządzenia praktykowanego w demokracji świadczy przecież dobitnie o tym, że nawet i członkowie partii politycznych, które typują kandydatów na przyszłych posłów, a także na szefów przyszłego rządu, mają tylko minimalny wpływ na kształtowanie się praktyki politycznej, jako że ich kontakty z kierownictwem partii do której należą, charakteryzuje najczęściej daleko posunięty formalizm, Wszelkie odnośne kontakty dokonują się – jak to mówią – przecież tylko pro forma, ponieważ ta grupa decydentów partyjnych, która kreuje codzienną polityką, właściwie, między Bogiem a prawdą, pozostaje w swej izolacji, sprowadzając swe układy interpersonalne do towarzystwa wzajemnej adoracji, które bez żenady nazwać można po prostu „kliką”... ... Co więc uczynić, aby w okresie specjalnych trudności, jakie przeżywa obecnie ludzkość – wymieńmy niektóre z nich: globalizacja, zanik wszelakich tradycji, rewolucja zasad etyki, moralności, zwariowana moda, masowy, stale się zmieniający i coraz szybszy transport, coraz mocniejsze środki masowego rażenia, wszechwładne media o coraz niższym poziomie, rewolucja w telekomunikacji i automatyzacji przemysłu itd., itp. – jak więc w okresie, kiedy udział szerokich mas w kształtowaniu rzeczywistości miałby znaczenie specjalnie ważne, wzmacniać demokrację?

10

Może pewną pomocą byłoby forsowanie jakiejś zupełnie nowej formy praktykowania tej demokracji, wprowadzenie czegoś w rodzaju demokracji „rozliczeniowej” czy też „rozrachunkowej” , co stałoby się możliwe gdyby uchwalono takie ustawodawstwo, które zobowiąże parlamentarzystów, pod groźbą wysokich sankcji, z natychmiastowym odwołaniem z zajmowanych przez nich stanowisk włącznie, do codziennego, nieprzerwanego kontaktu z wyborcami, do dyskutowania z nimi o każdej porze roku i dnia, ich problemów i punktów widzenia, wciąż się przecież zmieniających, zgodnie z permanentnym przeistaczaniem się istoty i funkcji państwa, i do referowania po tym wyborcom jakie decyzje w wyniku ich inicjatyw zostały podjęte i wprowadzone w życie. Musiałoby to funkcjonować bez sekretarek, szefów gabinetów i niezliczonych referentów, dla których najważniejszym zadaniem jest izolowanie parlamentarzystów od ich wyborców,

Kontakt z obywatelami i to systematyczny, utrzymywał – o, zgrozo, cóż to za nieprzyzwoite przypomnienie! – cesarz Franciszek Józef, który rządząc ponad pięćdziesięciomilionowym państwem, przyjmował osobiście każdego petenta proszącego o audiencję i tylko wyjątkowo nie pozwalał na to, aby petent ten otrzymał odpowiedź, że Jego Cesarska Mość z braku czasu nie będzie mogła się z nim spotkać.

Ta praktyka austriackiego monarchy to tylko jedna z niezliczonych przecież form praktykowania permanentnego kontaktu sprawujących władzę ze społeczeństwem (czytaj z wyborcami). Nie chcemy wracać do przeszłości ale w bogatej historii człowieka pojawiały się także takie formy rządzenia, do których warto znowu sięgnąć. Inne trzeba dopiero kreować. Coraz bardziej cierpiąca na rachityzm demokracja, musi – jeśli chce się utrzymać w przyszłości – znaleźć nowe formy kontaktów z wyborcami po to, aby każdy z nich mógł mieć swój udział w jej praktykowaniu oraz kontrolowaniu władzy. Demokracja oznacza przecież udział obywateli w rządzeniu państwem, czego nigdy nie zastąpi oddanie raz na cztery lata głosu na jakiegoś, bardziej lub mniej znanego, parlamentarzystę. Jeśliby się taka, dotychczasowa, praktyka utrzymała, to widoki na istnienie demokracji jako systemu społecznego w przyszłości, będą maleć i maleć. Ale jeśli te już bardzo zmaleją, to co się wydarzy po tym?” _____________________________________________________________________________________ Profesor Adam Zieliński, rocznik 1929, należy do grona wybitnych osobistości zapisanych w dziedzinie nauki i kultury. Z wykształcenia prawnik, dyplomata, ale przede wszystkim dziennikarz, z wyboru socjolog i ekonomista, pisarz. W austriackim życiu politycznym i kulturalnym aktywnie uczesniczy od 1957 roku, w pełni wykorzystując swoje prawa wyborcze. Całość stenogramu wykładu jest do wglądu w sekretariacie VPI.

C Z Y U R N A W Y B O R C Z A N I E B Y W A C Z A S E M P A R A L E LĄ D O U R N Y Z P R O C H A M I ? /gp/ * * * ___________________________________________TRADYCJA

Barbórka w śląskiej gwarze Barbara - w górniczej tradycji największe święto tego zawodu, 4-tego grudnia na Św. Barbary – patronki. Dane mi było wychować się także i w tej tradycji, gdzie lata odmierzane były kolejnymi Barbórkami (lub rzadziej Barburkami) i poznać trochę ten zawód, który był czymś więcej niż profesją, bo stylem i receptą na życie. Jak zwykł mawiać Kazimierz Kutz: zawód zawężający dziesiątkami lat horyzont Ślązaków do ciężkiej, ale unikalnie solidnej i rzetelnej pracy. Ten stosunek do pracy przenosił się na rodzinę i dom, gdzie obowiązywał wręcz rytualny porządek. Po wyszorowanych niemal do białości drewnianych schodach śląskiego familoka, gdzie największą frajdą było, surowo zabronione, zjeżdżanie dzieci po gelendrze, wchodziło się prosto do kuchni z kilkoma zaledwie sprzętami. Poczesne miejsce zajmował kuchenny piec kaflowy z węglarką i ryczką, a dalej biały stół z wysuwaną podstawą z dwiema miednicami, byfyj i stojąca szafa na sprzęty wykonana z białej drewnianej ramy z rozciągniętymi na niej płóciennymi, nieskazitelnie białymi ściankami. Przy ścianie był ausgus z kokotkiem, a nad nim biała makatka z niebieskim haftem z sentencją o zdrowiu. Ozdobą były kolorowe pelargonie w oknie na ceglanym, na czerwono od zewnątrz lakierowanym parapecie. Na widocznym miejscu wisiał klucz do miejsca ustronnego znajdującego się na korytarzu. Ośrodkiem życia rodziny była kuchnia, bo położona obok sypialnia z żelaznym małżeńskim łóżkiem pod ślubnym zdjęciem, drewnianą szafą i maszyną do szycia Singer nie była na ogół ogrzewana. Do takiego domu wracał po szychcie, górnik z czarnymi jeszcze od węgla oczami i zawiniętym w gazetę klockiem drewna pod pachą. Wtedy przynosił także do „serwisu“ karbidową lampę. „Podprowadzenie“ kawałka tego karbidu umożliwiało ganiającym się na podwórzu, między komórkami na węgiel, bajtlom robienie petard. Dyscyplinowanie dzieci było jednak surowe. Od prawie „dobrotliwych“ operacji dość solidnym laciem, przez matkę do bardzo „ciężkiej“ - w połączeniu z czarnym skórzanym pasem - ręki ojca. Dziewczynki bawiły się

11

zresztą częściej na korytarzu, bo w mieszkaniu odpoczywał ojciec przy piwku przyniesionym w słoiku z narożnej knajpy przez młodszego bajtla. O ile atmosfera taka uległa z biegiem lat zasadniczej zmianie - za wyjątkiem kilku uznanych za skansen osiedli górniczych, jak np. katowicki Nikiszowiec - o tyle atmosfera samej kopalni przetrwała prawie bez zmian. Zbiorowisko paru tysięcy ludzi, niemal wszystkich zawodów, ryzykujących na codzień życie w niezbędnej, quasi wojskowej dyscyplinie. Tutaj będąc inżynierem, w białym hełmie i oddzielnym miejscem w łaźni, czuje się szacunek i przywilej, ale i ogromną odpowiedzialność. Każde polecenie i pomysł na rozwiązanie konkretnej sytuacji to decyzja ważąca o bezpieczeństwie ludzi. Ma się świadomość kruchości będących w dyspozycji środków technicznych wobec zachodzących naocznie zjawisk związanych z „żywiołem“ górotworu. Na codziennej drodze pomiędzy markownią, a powrotem do łaźni, poprzez klatkę, gdzie już sygnalista musi umieć czuwać nad ruchem ludzi, towarzyszy ciągle zagrożenie, w którym trzeba przecież wykonać zasadniczą pracę i wydobyć np. węgiel. Pracujące na ścianie i w przodku maszyny w węglowym pyle, taśmociągi ciągle narażone na zapalenie się, transport ludzi, materiałów, maszyn i urobku dołową koleją elekryczną w nierzadko bardzo wąskim chodniku, odrywające się niekiedy z siłą karabinowej kuli, pod wpływem naprężenia skał, od obudowy stropu stalowe nakrętki, pełzający w niekorzystnych warunkach ciśnienia atmosferycznego po spągu śmiertelny tlenek węgla, metan wybuchowy dopiero w niższych koncentracjach – to wszystko stanowi wyzwanie dla mechaników, elektryków, cieśli, ślusarzy, inżynierów wentylacji, odwodnienia, antywybuchowych zapór przeciwpyłowych czy pożarnictwa i nie toleruje błędów. Wyzwanie także dla zwyczajnego dozoru, żeby nikt się nie zagapił, nie usiadł pod ścianą i nie przysnął na nocnej zmianie w matówie, czy chociażby nie zarzucił kufajki, zdjętej w temperaturze 30°C / 1200 m pod ziemią, na czujnik systemu metanometrycznego. Dlatego są dni kiedy centrala dyspozytorni na powierzchni przypomina centrum kontroli lotów Canaveral na Florydzie, telefon do naczelnego inżyniera czy dyrektora jest „gorący“, a w powietrzu „latają“ bardzo „grube“ słowa. Po takim dniu z ogromną ulgą oddaje się znaczek w markowni, elektryczną lampę do lampowni, i mimo ciasnoty mokrych ciał bardzo jest wesoło od dosadnych męskich żartów w łaźni. Wreszcie spod sufitu można łańcuchem ściągnąć swoje czyste, prywatne ubranie. Po takim tygodniu jakże przyjemnie było usiąść w niedzielę rano na ryczce i czyścić niedzielne buty na wyjście z rodziną do kościoła. Po takim roku brać górnicza czuje wielkie święto ubierając na Świętej Barbary galowe mundury o kroju sprzed ponad stu lat. Dyrektorski mundur ojca, czako z białymi piórami, szabelka - to wbrew wszystkim okolicznościom lat PRL-u stwarzało i dla mnie 4-tego grudnia zawsze niepowtarzalną atmosferę. W końcu i ja w tym dniu i z tej okazji dostałem jak wszyscy górnicy: tradycyjną ćwiartkę wódki, krążek kiełbasy i ślaską żymłę. Bo górnik to zawód, który stał się głęboko wciągającą tradycją. inżynier górniczy III stopnia Dariusz Brożyniak SŁOWNICZEK: Familok – ceglany dom wielorodzinny, przykopalniany Ryczka – drewniany taboret Gelender – poręcz schodów Byfyj – biały kredens kuchenny Ausgus – żeliwny zlew z ujęciem zimnej wody Kokotek - kran Bajtel – mały chłopiec Lać – solidny domowy pantofel Szychta – zmiana na kopalni Klatka – winda w kopalnianym szybie Sygnalista – obsługa windy, musi wiedzieć ilu ludzi jest pod ziemią Matówa – lokalna koncentracja tlenku węgla Znaczek – metalowy numer, który górnik ma przy sobie pod ziemią Markownia – pomieszczenie na znaczki górnikow, którzy wyjechali na powierzchnię Łaźnia – pomieszczenie natrysków i metalowych, wciąganych pod sufit wieszaków na ubrania Lampownia – pomieszczenie ładowania akumulatorów, w praktyce drugi po markowni element konroli ruchu załogi Strop – kopalniany „sufit“ Spąg – kopalniana „podłoga“ Czako – okrągła czapka górnicza do galowego munduru Zymła – zwykła pszenna bułka

12

BIULETYNU STRONY LŻEJSZE ☺

ECHA Z GŁĘBI ALP Czy to Alpy, czy to Tatry -

politycznego kapitalizmu wiatry...

Jeszcze 30 lat temu wydawało się, że to takie proste. Wolny rynek, wolna konkurencja, gospodarcza swoboda, Każdy może znaleźć szczęście w takim systemie, na miarę swoich zdolności i przynajmniej niezbędnych potrzeb. Jednak Jan Pietrzak proroczo śpiewał : ... za trzydzieści parę lat, jak dobrze pójdzie, w kiosku Ruchu kupię Świat, Życia nie będzie...“. No i dobrze poszło. Świat jest do dyspozycji, a godne życie wydaje się być coraz bardziej reglamentowane. Reglamentowane siecią zagmatwanych powiązań między polityką i biznesem. Na dodatek sieć ta staje się globalna. Jak nietrudno się w tym zagubić wiedzą ci co choć przez chwilę usiłowali podglądać pracę choćby jednej z Sejmowych Komisji Śledczych. A przecież obok Rywina i Orlenu do drugiego ucha sączą się ciągle wiadomości o gen. Papale, o PZU, o FOZZ, o Starachowicach itp. i itd. Ta ilość nazwisk, sytuacji, kto już siedzi, kto będzie siedział, kto już uciekł, kto może chcieć uciec i z czym, wreszcie kto o kim co powiedział - tego przeciętny człowiek nie ogarnie. Na szczęście w tej skomplikowanej sytuacji możemy zdać się na fachowców. Służby specjalne najlepiej wiedzą kogo i jak szybko należy aresztować, przeszukać lub skutecznie unieszkodliwić. Trudny do życia świat. Ale trudności jakby nowe bo i reguły inne. Nie trzeba mieć w tej nowej ekonomii na przykład kapitału. Kapitał ma państwo, a państwo jest zawsze bogate. To państwo, rękami wybranych przez Ciebie polityków może Tobie część tego kapitału powierzyć, żebyś go człowieku pomnażał na chwałę Bożą, polityków i swoją - a więc państwa. Przy czym sam niczym nie ryzykujesz, bo dopóki będziesz lojalny państwo Ci dosypie i wybrniesz z każdej finansowej kabały. Cała trudność polega jednak na tym, że trzeba wiedzieć gdzie, w którym momencie i z kim. Trzeba mieć oczy, uszy otwarte i refleks rajdowego kierowcy. A najcenniejsze, to umieć oswoić wielkie pieniądze. I to jest coś nowego, wymaga wyraźnej przemiany z Homosowietikus w Homoputinus. No i trzeba się potem umieć podzielić. Dać na kulturę, na Religę (prof.), na dzieci, na bezdomnych i na Jasną Górę – każdy weźmie, „pecunia non olet“. A czasem warto nawet dać się ... zamknąć. Nie warto uciekać, szkoda forsy. Wie o tym już paru Austriaków, którzy lekkomyślnie wybrali się na dalekie (Ameryka Płd.) lub luksusowe (Lazurowe Wybrzeże) wycieczki, ale na szczęście wrócili. Niektórzy już kończą odsiadkę i niebawem, po tej niezbyt wygodnej delegacji (ale czego nie robi się dla pieniędzy), będą korzystać i z życia i z zasobów. My się dopiero uczymy, ale od tygodni wiemy już z TV (ruszyła szeroka kampania informacyjna) jak wygląda cela, w co jest wyposażona i ile świeżych par gatek się na tydzień należy. A to dzięki jednemu z naszych, który trafił tam – za gadulstwo. Wracając do Austrii, to stwierdzić należy, że cieszy się ona dużym zaufaniem skoro to tutaj „Zagielują“ mocni tego świata, ostatnio słowiańskiego, aby w Wiedniu poczuć się swobodnie i porozmawiać chociażby o ... energetyce. Ale tutaj wyciąga się z tego wnioski dla dalszych pokoleń. Najwyższy, podobno w Europie, współczynnik upartyjnienia całych rodzin, sięgający 50% populacji i mrówcze budowanie nomenklatury przez dziesięciolecia świadczy o ogromnej dalekowzroczności i nieomal wizjonerstwie Austrii w kwestii politycznego kapitalizmu. Niech więc nikogo nie zmyli uśmiechnięta twarz pana dr Stadlera, wyłaniająca się ze sprawozdania Austriapolu dokumentującego honorowych gości z 11.XI.2004, polskiego Święta Niepodległości. On już nas polubił. Niech więc nikogo nie zdziwi, że wobec, de´facto dopiero teraz, walczącej o niepodległość Ukrainy – Bruksela skromnie przycichła (poświęcając swe obrady chętniej stołówce dla dziennikarzy). W końcu lwia część gazu dla Niemców i Francji „dobrze idzie“ z Ukrainy takiej jaka jest. Tam gdzie mówią pieniądze, prawda milczy. Waclaw Havel napisał do braci Ukraińców list. Kto wie, może ich namówi na swoje doświadczenie, na naturalnie powstający podział kraju. Tak się dziwnie składa, że zachodnią wolność terytorialnie preferuje głównie ta, jakże nam bliska, część. Na Ukrainę podążyli polscy stolarze okrągłostołowi, a tymczasem sfałszowane wyniki wyborów zostały raz uznane za oficjalne, to znowu zajął się nimi sąd najwyższy, debatuje parlament. Pałki (i karabiny ?) polerują górnicy z Donbasu. Trudny jest dla demokracji ten kapitalizm polityczny, oligarchiczny. A jeszcze wprowadził podstawową konkurencję - w kosztach ludzkiego wysiłku. To niesie ryzyko wartościowania pracy, chociażby od miejsca zamieszkania. Przed granicą niemiecką jest ona teraz dziesięć razy mniej warta niż tuż za, w Chinach normatywnie wystarczy 80 centów za godzinę. Do największych nieszczęść w historii Europy doprowadziły trzy czynniki : kasa, masa i rasa. Kasa, czyli nieokiełznany liberalizm rynkowy budujący niebotyczne różnice społeczne, niezadowolenie mas prowadzące do bolszewizmu i rasowy nacjonalizm. Czyż nie warto o tym częściej pamiętać? Malkontent Alpejski

13

BEZWSTYDNIE WYBRANE CYTATY Odwiedzając polskie księgarnie warto sięgnąć po książkę Józefa Szaniawskiego „Pułkownik Kukliński MISJA POLSKI”(wyd. Ex Libris Galeria Polskiej Książki 2004 Sp.z o.o.) Pułkownik już nie żyje, to co robił i czego dokonał będzie komentowane i oceniane jeszcze przez wiele pokoleń Polaków żądnych faktów mogących pomóc zrozumieć własną, zawiłą historię. Nikt tropiący prawdę o wydarzeniach mu znanych, a może nawet na swój sposób bliskich, nie przejdzie obojętnie obok tych opisów, wypowiedzi i dokumentów zebranych na 303 stronicach. O Kuklińskim wypowiadają się wszystkie strony: przyjaciele i wrogowie, usadowieni na skrajnych biegunach patrioci i kontrapatrioci, także obcokrajowcy. Aż dziw bierze, że po tylu latach, już w innych realiach, wymuszonych m.in. także działalnością pułkownika, jest jeszcze wielu wątpiących, uparcie wierzących w dawno rozkładającego się na śmietniku historii okrutnego bożka. Doskonale skomentował ten specyficzny sposób traktowania świata karykaturzysta Szymon Kobyliński rysunkiem z 1980 roku, zatrzymanego przez cenzurę na całe dziesięciolecie. Publikacja z 1990 roku zawierała miniobjaśnienie autora: ”Oczywiście - chodzi tu o wejście sowieckich czołgów do Afganistanu. Czołgi te mają taki odruch automatyczny: Budapeszt, Praga, Kabul, Wilno... Ten nerwowy tik jest silniejszy niż głoszone akurat pokojowe deklaracje Kremla, nie daje się powściągnąć. Toteż ukazane tu odznaczenie jest zarazem i nowe, i już dosyć leciwe. Rzekłbym: permanentne” Nowe odznaczenie sowieckie: GOŁĄBEK POKOJU Z MIECZAMI (zamieszczono za zgodą wydawnictwa)

Lektura ukazuje wyraźny podział Polaków na dwie skrajne opcje. Poniżej maleńki wybór opinii o człowieku, który jako ósmy w historii USA otrzymał medal za wybitne zasługi ...Znałem dobrze pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. To zdrajca i sprzedawczyk, niegodny munduru oficera Wojska Polskiego...”Inteligentny zdrajca” Marszałek Wiktor Kulikow I wiceprzewodniczący obrony Związku Sowieckiego Głównodowodzący wojsk Układu Warszawskiego ...Ci, którzy znają Kuklińskiego osobiście, widzą w nim człowieka wielkiego charakteru, odwagi, polskiego patriotę i bohatera... William Casey - Dyrektor CIA za prezydentury Ronalda Regana Jeżeli przywróci się cześć, honor i uniewinni Kuklińskiego – to znaczy, że to my nie mamy czci, honoru – i że to my jesteśmy winni. generał Wojciech Jaruzelski ...Był pierwszym polskim oficerem w NATO, a zarazem inicjatorem tajnej współpracy między WP a armią Stanów Zjednoczonych. Ryzykując życie i nie tylko swoje, ale swojej rodziny, godnie zasłużył się Polsce ... prof. Zbigniew Brzeziński W dalszym ciągu uważam Kuklińskiego za zdrajcę i szpiega... Kuriozalne jest nazywanie go „pierwszym Polakiem w NATO”. Danuta Waniek - wiceminister obrony narodowej Pretensje trzeba kierować w stronę tych elit dzisiejszej Polski, które usiłują przedstawiać jako ludzi honoru wielkich budowniczych PRL, unikając jednocześnie moralnej refleksji nad popełnionym przez nich złem. ab Józef Życiński – metropolita lubelski Pułkownik Ryszard Kukliński zapisał jedną z najwspanialszych kart w historii polskiego wywiadu. płk Zbigniew Nowek - szef Urzędu Ochrony Państwa 1998-2001 Ja uważam, że sprawy pułkownika Kuklińskiego nie ma. Jest tylko pytanie jaka Polska i czyja Polska. pułkownik Ryszard Kukliński

14

SZKÓŁKA FERYJNA czyli WIEDZA OD PODSTAW WYTŁUMACZ DZIECKU SWOJEMU (LUB SĄSIADKI) Encyklopedya dla dzieci (Warszawa – Nakład Prawdy - 1891 / Dozwolono cenzuruju 19.02.1891) podaje na literę R: racyonalizm, łac. ratio – rozum, -owość, uznawanie rozumu za jedynego pana i przewodnika w nauce i życiu, branie wszystkiego na rozum, przenikanie wszystkiego rozumem . Sama istota nauki czynią ją racyonalistyczną, ale inaczej dzieje się z życiem. Racyonalizm w życiu przez bezwzględność swoję jest takiem samem kalectwem, jak i sentymentalizm, t.j. czułostkowość, nie dbająca znowu wcale o rozum. Przy r. umysł jest za twardy, przy s. za miękki, w obu wypadkach kaleki. Zdrowie i jędrność duszy dawać może tylko współdziałanie obu sił: rozumu i uczucia.

Rabunek, zabór rzeczy cudzej, nie potajemnie, tylko gwałtownie, przez napaść dokonany; co innego jest kradzież z włamaniem się, które samo przez się stanowi czyn gwałtowny. ℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘℘ POWAGA SPUSZCZONA ZE SMYCZY czyli DZIAŁ OGŁOSZEŃ WYŚNIONYCH Ogłoszenie specjalne

PROMOCJA ŚWIĄTECZNA! PROMOCJA! PROMOCJA! Uwaga urzędnicy, biznesmeni i inni! OFERTA SPECJALNA Spółki „Koneksja i Wziątek”: TWÓJ BIZNES W TWOICH RĘKACH

MOBILNE BIURKA typu Twierdza, wyposażone w podstawowy osprzęt biurowy z łączem internetowym sztywnym, zasilaniem awaryjnym prądu kadencyjnie zmiennego, zdalnie sterowanym kontem wysokooprocentowanym (także zza granicy). Dla biedniejszych regionów wersja typu smallbussines strefa B. Specjalnie ułożyskowane koła z lateksową nakładką zapewnią bezszmerowe przemieszczanie po spacerniaku, z celi do celi, do firmy i z powrotem. W ofercie posiadamy także składane mównice i stoły konferencyjne wraz z profesjonalnymi zestawami satelitarnymi do przekazu konferencji prasowych z pomieszczeń zamkniętych. Polecamy szeroką gamę wzorniczą, od newpolmix z prawdziwego tworzywa sztucznego, aż po wzory rustykalno-siermiężne Wiesław, Edward, pancerny Wojciech lub złotousty Premier. Dla zatrzymanych tylko chwilowo - niekiedy także do wyjaśnienia - oferujemy lekkie, przenośne mini zestawy typu Hokusfiskus. Pierwszy tysiąc klientów otrzyma za darmo Fuksnawigator - kieszonkowy matacznik automatyczny! OFERTA PRZEZNACZONA JEST TYLKO DLA ELITARNEGO GRONA - DOŁĄCZ DO NIEGO!

* * * Lombard Zbijam kapitał obrotowy na ubóstwie umysłowym.

Różne Periodyk parlamentarny „Posłaniec radosnej przyszłości” życzy elektoratowi radosnej Gwiazdki 2004/2005, a także następnych. Po udanych wyborach.

Sprzedaż A. Duży wybór, hurt i detal - bóstwa: rozumu, postępu, nauki, pokoju, tolerancji, demokracji ...

Towarzyskie AAA. Poznam uczciwego. AA. Uczciwą - poznam. A. Nikogo nie chcę znać. - Zapoznam kogoś inaczej.

Z rozważań sceptyka (czyli człeka ukręconego z cepa): Jak długo będą dwa zera w roczniku zawsze będzie coś śmierdziało. Jeszcze parę lat.

VPI

15

KORZENIE POD LUPĄ

KĄCIK PARA-LITERACKI ☺ felieton - dla tych co są na bieżąco

W Y K Ł A D Z I M O W Y O W A D Z E S Z A C U N K U W O G Ó L N O Ś C I p t . : Z szacunkiem Panie, Panowie, dusz inżynierowie - fizyka się kłania, czyli skutki biegunów działania Namagnetyzowana stabka ma dwa skrajne bieguny, druga stabka tak samo i trzecia i czwarta i pozostałe wyszystkie magnesy kuli ziemskiej też. Już jako dzieciaka fascynowały mnie tajemnicze siły ukryte w ferrytowych kawałkach, silnie odpychające bądź przyciągające się wzajemnie. Czas wypełniała dziecięca zabawa w magiczne przemieszczanie po kuchennym stole metalowych skarbów lub innych odpadków kawałkiem ukrytego pod blatem magnesu, zazwyczaj wydłubanego ze starego, radiowego głośnika. Zajęcie to wypełniało rolę prostej zabawki edukacyjnej. Pokaz siły oddziaływania. Chyba szczególnie miesiąc Grudzień długo jeszcze pozostanie w polskiej tradycji miesiącem magnetycznym. Gromadzące po jednej stronie ludzi myślących, a po drugiej myślących inaczej dwa wyraziste bieguny odpychają się zawsze dnia 13-tego feralnego miesiąca, aby później u jego schyłku przylgnąć nawet do siebie w oparach opłatkowego rauszu. Przy tejże okazji daje się także zaobserwować poboczny nibybiegun trzeci, fizycznie zagadkowy, całkowicie rozmagnetyzowany, obojętny reakcyjnie i strukturalnie na przyciąganie, o budowie kryształów emocjonalnie płaskich, objętościowo reagujących tylko na dożynkowe sukcesy mijającego roku. Analizą genetyczną fenomenu wysokoprocentowego, społecznego wyalienowania należałoby się jednak zająć w oddzielnej rozprawce. Dopóki jednak nie osłabia on (ten fenomen) magnetycznej potencji dwóch biegunów wiodących, nie wydaje się godny głębszego zainteresowania i współczucia ze strony zdecydowanie już ukształtowanych biegunowców. Minęły dziesiątki lat. Dziecięca zabawa magnesem ku memu zdziwieniu kontynuowana jest przez wyrośniętych w międzyczasie towarzyszy (przez duże i małe „t”) z dzieciństwa. Magnes jest innego kalibru, o wielkiej mocy przyciągania i kształtcie zbliżonym do ruchomych schodów. I tylko prawo fizyki działa tak jak kiedyś. Przyczepiają się elementy przydatne jak też wszelki, zwisający później bardzo długim warkoczem złom charakterologiczny. W tym miejscu przejdźmy płynnie do bardzo głośnego narzekania na temat szacunku. Nie mylić z szacowaniem, szacowanie jest elementem podstawowym szans programów wyborczych, a nam chodzi o wyrażanie szacunku czyli uzewnętrznianie indywidualnego stopnia stanu ogłady. ze starej przyśpiewki ludowej: Płaczą ojce, płaczą matki ot nastała straszna era brak szacunku wszech rozpiera patrzą smutno małe dziatki! A niech to jasna cholera! Hej, hej heja ! (przyśpiewka sklecona na potrzeby tegoż wykładu) I to nie byle jaki brak. Okrutny brak. Brak szacunku dla prezydentów miast i wsi (o belwederskich już nawet nie trącając), brak szacunku dla premierów, posłów, senatorów, biznesmenów (aktywnych oraz ściganych), komisarzy komisji śledczych i europejskich, nauczycieli i uczniów, księży, urzędników, cmentarzy i pomników... A gdyby tak brak szacunku zakwalifikować ustawowo do subtelnych norm bon tonu jako stan najbardziej „trendy”?

Przecież całymi latami zupełnie nie darzono szacunkiem zarówno ojczulka cara, sanację, Adolfa i Dżugaszwili - obaj tfuj!, jak i całą późniejszą przodującą klasę, aż po dzisiejszych, dalej przodujących synów, wnuków i prawnuków (kto sieje Wiatr zbiera...). Ciężko wypracowany dorobek. Czy należy i wolno ingerować w tradycję, żywotne soki narodu? Co prawda, zawsze można próbować wrócić do prawdziwych podstaw. Tyle, że podstawy wypracowuje się w domu, najlepiej rodzinnym, stojąc przed lustrem, patrząc w swą twarz, jeśli - jak śpiewano – ją jeszcze masz. Z szacunkiem o ogólny szacunek prosząc, za 2005 PROSIT!

mgr inż. Outsider

Ktoś powiedział: W SKRZYPIENIU SUCHEJ GAŁĘZI – ŻAL PO STRACIE Z DRZEWEM WIĘZI

16

ŚWIĄTECZNA CHWILA DLA CIEBIE

ballada o Trzech Królach królowie a idą wzgardziwszy lektyką choć ciąży i korona i gronostaje pierwsi w historii pielgrzymi czasu stopami udeptują czerwony dywan przed Nowonarodzonym w ślady za nimi całe kraje idą idą, wciąż idą za Gwiazdą Betlejemską zapatrzeni w wyznaczony punkt stąpając jakby nad ziemią w drodze do gwiazd stanąłem w połowie tysiące myśli kłębiło się w głowie, gdy zobaczyłem Gwiazdę Betlejemską zatrzymałem się w drodze spojrzawszy w cztery strony świata w miejsce gdzie każda nić ludzkiego życia przecina się naddarta myśl splata i nogi ugiąłem w kolanach zatopiony w modlitwie klęczałem do rana Gwiazdę Betlejemską ujrzałem nad ziemią i odtąd dążą w Jej stronę z niezachwianą już Wiarą szczerą Miłością najcenniejszym Darem Cudu Narodzenia Bożego - człowieczą Nadzieją

Marzanna Danek-Hnelozub

zima siostra brzóz hojną ręką rozrzuciła puch i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki świat nagle stał się biały brzóz w tej białej poświacie nie widać prawie wszędzie leży śnieg topnieje tylko na mojej dłoni czując ciepło bicia mojego serca zimowy ogród śnieżna dłoń zimy wymalowała na mojej szybie prawdziwy leśny sad z paprocią i akacją wiosna zachwycona zamiast zniszczyć go winna po białych ubrać w zielone rumieńce

Myśli na XXI wiek

Można zostawić za sobą świat, w którym się żyło, ale jak zdobyć ten nowy? Adam Zieliński

Biuletyn wydaje Prezydium Stowarzyszenia Polskich Inżynierów i Techników w Austrii VEREIN POLNISCHER INGENIEURINNEN UND INGENIEURE IN ÖSTERREICH

A-1010 Wien, Eschenbachgasse 9, 2. Stock Fax/tel.: +43 (01) 585 11 07 Mobil: 0676/417 01 55 Bankverbindung: Bank Austria CA, Filiale 1010 Wien Stephanspl.2, BLZ 12000, K-to Nr.00405158007

Publikacja wewnętrzna VPI. Opracowanie całości: Grzegorz Piotrowski współpraca: Dariusz Brożyniak, Wiesław Mróz E-mail: [email protected],