ramajana › index_files › ramajana.pdfredakcja janusz krzyowski projekt okadki marek jarosik...

118

Upload: others

Post on 05-Jul-2020

1 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na
Page 2: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

RAMAJANA

adaptacja

Janusz Krzy�owski

Page 3: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

RAMAJANA

adaptacja

Janusz Krzy�owski

To H. E. Monika Kapil Mohta Ambassador of India for Her patronage

Page 4: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

Redakcja Janusz Krzy�owski Projekt ok�adki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Sk�ad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na ok�adce pochodzi z albumu autora Mity i legendy Indii. Wydanie I, Warszawa 2012 Ka�da cz��� tej ksi��ki mo�e by� reprodukowana lub przenoszona w jakiejkolwiek formie na wszelki no�niki elektroniczne, mechaniczne lub inne stworzone teraz lub w przysz�o�ci, w��czaj�c kserokopiowanie, nagrywanie i wszelkie inne systemy magazynowania i odzyskiwania informacji, bez wcze�niejszej pisemnej zgody autora.

Wydawca Indo-Polish Cultural Committee ISBN: 83-60440-13-1

Dla Savany, Oscara, Orlando, Zuzi i Leona

Page 5: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

WALMIKI�

Za�twórc��Ramajany�uwa�any�jest�wielki,�prawie�mityczny�geniusz�dawnych� Indii�—�poeta�Walmiki.�Samo�dzie�o�—�epopeja�jedna� z� najwi�kszych,� jakie� dot�d� powsta�y� —� mog�oby� o� tym��wiadczy�.�Jednak�w�kraju�tak�bogatym�w�mity�jak�Indie�istnieje�opowie��,�która�dodatkowo�podkre�la�wyj�tkowo���Walmikiego.�

Dawno,�dawno�temu�wielki�Kryszna�siedzia��nad�jeziorem,�podziwiaj�c� pi�kny� kwiat� lotosu.� Zapragn��� wtedy� stworzy�� istot�,�która�przewy�sza�aby�urod��ogl�dany�kwiat.�Tak�te��si��sta�o.�Na�brzegu� jeziora� pojawi�a� si�� bladolica,� delikatna,� pi�kna� i� dr��ca�dziewczyna.�I�jak�to�z�dziewczynami�bywa,�od�razu�mia�a�do�bóstwa�pretensje.�

—�Panie!� Zmieni�e�� mnie� w� �yw�� istot�,� gdzie�� mi� teraz� zamieszka��ka�esz?�Ty��mi�kaza��by��wcieleniem�lotosu,�wi�c�zachowa�am�dawn��natur��i�teraz�boj��si�,�panie,�ziemi�i�wszystkiego,�co�si��na�niej�znajduje…�Gdzie�mi�zamieszka��ka�esz?�

Dobrotliwy�bóg�proponowa��pi�knej�dziewczynie�pa�ac�na�szczycie�góry,�kryszta�owy�dwór�w�oceanie,�inny�w�bezkresnych�stepach,�ale��adna�propozycja�jej�nie�odpowiada�a.�W�tym�czasie�zbli�y��si��do�nich�poeta�Walmiki�i�od�pierwszego�wejrzenia�zakocha��si��w�urodziwym�dziewcz�ciu.�To�nasun��o�m�odemu�bogowi�pewn��my�l!�

—�Cudna�dziewczyno,�znalaz�em�godne�ciebie�miejsce�na��wiecie:�zamieszkaj�w�sercu�poety.�

Kiedy�zgodnie�z�wol��boga�dziewczyna�zacz��a�wst�powa��w�serce�Walmikiego,�zadr�a�a�i�zap�aka�a.�O�wiadczy�a,��e�w�sercu�poety�dojrza�a�i��nie�ne�góry,�i�g��bie�oceanu,�i�bezkresne�stepy�z�wichrami�i�burzami.�Wszystko�to�wystraszy�o�j��jeszcze�bardziej.�

Wielki�Kryszna�uspokoja��j�:�—�Je�li�w�sercu�Walmikiego�le����niegi,�b�d�ciep�ym�tchnie

niem� wiosny,� które� je� roztopi;� je�li� jest� pustka� stepu,� posiej� na�

Page 6: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

8 Janusz�Krzy�owski�

niej�kwiaty�szcz��cia;�je�li�s��ciemne�pieczary�Ellory,�b�d�w�tych�ciemno�ciach�s�o�ca�promieniem…�

Doprawdy�w�sercu�poety�znale��mo�na�ca�e�pi�kno��wiata!���

Wg�Henryka�Sienkiewicza�

DZIEJE�RAMY�

Ko�ala�by�a�wielkim�i�bogatym�królestwem�indyjskim.�Jej�stolic��by�a�Ajodhja�po�o�ona�nad�rzek��Ghagharar�,� lewym�dop�ywem�rzeki�Gangi.�Miasto�to,�s�awne�we�wszystkich�trzech��wiatach,�gdy��zbudowa��je�jakoby�sam�Manu,�syn�Wiwaswata,�rozci�ga�o�si��na�wiele�mil,�mia�o�d�ugie�na�trzy�mile�pi�kne�i�proste�ulice.�Mia�o�te��wielki�trakt,�królewskim�zwany.�By��on�jasny,�szeroki�i�prosty,�wci���kwieciem�posypywany�i�polewany�wci���wod�.� Jak�mo�na�by�o� si�� spodziewa�� po� zasobnym� kraju,� stolica� te�� musia�a� by��pi�kna.�Nazywano�j��miastem�pa�aców�i�ogrodów.�Pielgrzymi�porównywali�j��do�mitycznego�grodu�Indry�Amarawati.�Miasta�broni�y�wysokie�mury,�a�dzielna�armia�strzeg�a�i�miasta,�i�kraju.�Tym�szcz��liwym�krajem�rz�dzi��Da�aratha,�m�dry�król�z�dynastii�s�onecznej.�Król�z�o�y��w�m�odo�ci�ofiar��A�wamedha,�wielk��wedyjsk��ofiar�,�dzi�ki�której�kraj�jego�kwit��w�dobrobycie.��

Nawet�tysi�c�M��ów�M�dro�ci�nie�mog�o�wyrazi��szcz��cia�i�dobrobytu�grodu�Ajodhji...�W�ca�ym�królestwie�ani�jeden�nie�znalaz��si��cz�owiek,�który�by�si��pod�troski�ugina��ci��arem,�który�cielesnych�doznawa�by�cierpie�,�lub�zrz�dze��nieba�bolesnych,�czy�wrogów�natarcia;�ka�dy�z��yczliwo�ci��wita��s�siada,�z�w�asnego�zadowolony�losu,�zawi�ci�pró�en�i�niech�ci.��

Gród�Ajodhji�nie�mia��sobie�równego.�Strzeliste�kru�ganki,�wisz�ce�ogrody,�mistern��r�ni�te�p�askorzeb�,�odrzwia�

� Ramajana� 9�

z�otem�i�drogim�wysadzane�kamieniem,�mozaik��wyk�adane�przyzby,�progi,�wn�ki,�a�ró�nobarwnym�kamieniem�brukowane�ulice;�wynios�e�baszty�forteczne,�o�strzelnicach�jarz�cych�malowan�� rzeb�,� zda�y� si�� �wieci�,� jakby� Indra� dziewi���planet�wezwa��na�stra��niebia�skiego�grodu.�

Pa�acowe�dziedzi�ce,�o�kryszta�em�ozdobionych�wrotach,�w� wewn�trzne� wiod�y� ogrody,� pe�ne� ro�lin� najrzadszych,�pn�czy�delikatnych,�kwiatów�woni��upojn��nape�niaj�cych�powietrze.�Ptaków�barwnych�niezliczona�mnogo��,�ku�dzieci�uciesze,� pl�sa�a� swobodnie� w�ród� drzew,� radosn�� muzyk��chwal�c�Najwy�szego;�a�pawie�i��ab�dzie,�go��bie�i�czaple�na�dachach� domów,� ta�cz�c� w� s�o�cu,� jakby� przed� w�asnym�ucieka�y�cieniem.��

�Przek�ad�Umadewi�

�Lud� szanowa�� Da�arath�� za� sprawiedliwo��� i� roztropno��,� za�

przywi�zanie� do� tradycji� i� dawanie� pos�uchania� nawet� najbiedniejszemu� mieszka�cowi� kraju,� je�li� tylko� zasz�a� taka� potrzeba.�Król�tego�szcz��liwego�kraju�by��jednak�od�lat�pogr��ony�w�smutku,�a�powodem�jego�troski�by��brak�potomstwa.��

Zawezwa�� wi�c� pewnego� razu� do� siebie� najwi�kszego� z� ówcze�nie��yj�cych�w�kraju�m�drców,�Wasiszth�,�i�zwierzy��mu�si��ze�swych�trosk.�Tu�trzeba�s�ów�kilka,�aby�opisa��owego�s�awnego�guru,� którego� rady� i� post�powanie� wielokrotnie� zmienia�o� bieg�historii��wiata:��

WASISZTHA�

Znamienity� ów� riszi� przez� umartwiania� uzyska�� wielk�� moc�i�liczyli� si�� z� jego� zdaniem� nawet� królowie.� Równie�� Da�aratha�

Page 7: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

10 Janusz�Krzy�owski�

zaprosi��go�na�swój�dwór�i�mianowa��zaufanym�doradc�.�Niekiedy�ludzie� posiadaj�cy� wielk�� moc� mog�� równie�� s�yn��� z� wielkich�wad.�Podobnie�mistrz�Wasisztha�by��cz�owiekiem�bardzo�pewnym�siebie.� Opowiadano,� �e� król� Mithili� o� imieniu� Nimi� postanowi��odprawi��ceremoni��ofiarn��za�pomy�lno���swego�ludu,�a�ceremonia�owa,���cznie�z�procesjami,�mia�a�trwa��tysi�c�lat.�Tak�d�ugim�jej�trwaniem�chcia��na�zawsze�zaskarbi��sobie��yczliwo���bogów.�Celebrowa��ofiar��mia��w�a�nie�Wasisztha,�który�uchodzi��za�najbardziej�uduchowionego�ascet��tamtych�czasów.�

Zaproszony�na�uroczysto���odpar�,��e�nie�mo�e�przyby�,�bo�w�a�nie�odprawia�pi��setletni��ceremoni��w�innym�ksi�stwie.�Wasisztha�chcia�� jednak� upokorzy�� króla.� Naprawd�� chcia�,� aby� król� Nimi�w�pokorze�czeka��na�jego�przybycie.�Król�zaprosi��wtedy,�jako�celebranta�ofiary,�innego�risziego.�Wasisztha�nie�móg��tego��cierpie�.�Kl�tw��pozbawi��króla�pow�oki�cielesnej�i�mimo��e�Nimi�wyb�aga��u�bogów�zwrócenie�cia�a,�to�cia�o�królewskie,�po�tak�silnej�kl�twie�ascety,�nie�nadawa�o�si��do�powtórnego�u�ycia.�Król�jednak�w�zamian�uzyska��od�bogów�nie�miertelno���w�ten�sposób,��e�od�tego�czasu�sta��si��cz��ci��spojrzenia�ka�dej��ywej�istoty.�Sta��si��bowiem�mrugni�ciem�(nimisza)�i�zamieszka��w�oczach�ludzi�i�zwierz�t.��

�Jak�widzimy,�wielcy�riszi�mogli�by��bardzo�pomocni�ludziom,�

ale� ich� gniew� móg�� by�� te�� bardzo� niebezpieczny.� Od� czasu� do�czasu�wadzili�si��te��mi�dzy�sob�,�a�nieporozumienia�Wasiszthy�z�innym�s�ynnym�ascet�,�Wi�wamitr�,�by�y�bardzo�znane.�

Doradc��króla�Dha�arathy�by��w�owym�czasie�w�a�nie�Wasisztha�i�to�jego�prosi��monarcha�o�rad��w�sprawie�niepokoj�cego�braku�potomstwa.� Da�aratha� —� sprawiedliwy� w�adca� —� by�� bowiem�ostatnim� panuj�cym� z� dynastii� s�onecznej.� Aby� uspokoi�� zmartwionego�brakiem�potomstwa�króla,�Wasisztha�opowiedzia��histori��z�zamierzch�ej�przesz�o�ci,�maj�c��natchn���monarch��nadziej�.�

� Ramajana� 11�

—�Panie,� przed� wiekami� jednym� z� najgroniejszych� asurów,�jakich��wiat�widzia�,�zosta��Rawana.�Ten�uzbrojony�w�magi��nie�miertelno�ci�zacz���systematycznie�podbija��ziemskie�królestwa,�zabijaj�c� ich�w�adców�i� rycerzy,�a�z�reszty�mieszka�ców�czyni�c�niewolników.�Na�koniec�stan���przed�istniej�c��ju��wówczas�twoj��Ajodhj�,�któr��rz�dzi��w�owym�zamierzch�ym�czasie�sprawiedliwy�król�Anarand�a,� z�dynastii� s�onecznej.�By��on,�panie,� twym�praprapradziadkiem.�I�on�w�a�nie�o�mieli��si��stawi��opór�Rawanie.��

—�Wasisztho,�po�raz�pierwszy�s�ysz��t��histori��—�powiedzia��zainteresowany� Dha�aratha.� —� Opowiadaj� dalej,� co� te�� przydarzy�o�si��memu�protopla�cie.��

—�To�smutna�historia,�panie,�ale,�na�szcz��cie,�z�optymistycznym�zako�czeniem�—�kontynuowa��Wasisztha.��

—�Demon�zmiót��z�powierzchni�ziemi�wojsko�twego�prarodzica,�ale� Anarand�a� pozosta�� na� polu� walki� i� walcz�c� dzielnie,� mimo�licznych�ran,�zmusi��rakszasów�do�cofania�si�.�Pokona��nawet�najbli�szego�doradc��Rawany,�Prahast�.�Waleczny�król�zasypa��strza�ami�samego�herszta�bandy.�Ale,�z�powodu�magii,� strza�y�Anarand�y�odbija�y�si��od�niepokonanego�demona,�nie�czyni�c�mu��adnej�krzywdy.�Wtedy�uderzenie�olbrzymiej�maczugi�Rawany�zrzuci�o�króla�na�ziemi�.�Rakszas�za�mia��si��triumfuj�co!�

—�Jak��mia�e��walczy��ze�mn�?�Wszyscy,�którzy�tak�post�powali,�gin�li�dot�d�zawsze�marnie!��

Umieraj�cy�Anarand�a�zd��y��jeszcze�powiedzie�:�—�Wiedz,� demonie,� �e� potomek� z� mego� rodu� pozbawi� ci��

�ycia.�Wiem�to�ze��wi�tej�przepowiedni.���Wasisztha�oznajmi��Da�aracie,� i�� jest�przekonany,� �e�król�na�

pewno� b�dzie� mia�� m�skie� potomstwo� i� s�oneczna� dynastia� nie�zginie,�a�on�sam�nie�b�dzie�musia��ustanowi��kogo��obcego,�aby�gdy�czas�nadejdzie,�zapali��jego�stos�pogrzebowy.�

Page 8: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

12 Janusz�Krzy�owski�

—�Prawda,� panie,� �e� najwi�kszy� w�adca,� niemaj�cy� syna,� jest�biedniejszy�ni��tysi�ce�jego�poddanych,�których�los�synami�obdarzy�,�ale�ty�b�dziesz�jeszcze�mia��dziedzica!�

Póniej�Wasisztha�przypomnia��sobie�pewne�zdarzenie,�które�mia�o�miejsce�w�s�siednim�królestwie�Anga.�Wielka�susza�od�wielu�lat�pustoszy�a�t��krain��i�niechybnie�na�ziemi�zamienionej�w�pustyni��zagin��oby�wszelkie��ycie�i�przesta�oby�istnie��bogate�królestwo� razem� z� jego� mieszka�cami� i� rodem� monarchy.� Swymi�mod�ami�i�duchow��moc�,�opart��o�kilkuletnie�srogie�posty,�uratowa��je�m�ody�asceta�o�imieniu:�

RISZJA�RYNGA�

By�� on� synem� pobo�nego� pustelnika� Wibhandaki.� Ów� czcigodny� m�drzec� postanowi�� syna� wykszta�ci�� te�� na� pustelnika��i� zapewni�� mu� tym� samym� ostateczne� wyzwolenie� z� ko�owrotu�wciele�.� Aby� nie� styka�� si�� z� pokusami,� które� trapi�� ludzi,� wychowywa��go�samotnie,�na�odludziu.�M�ody�cz�owiek,�który�widywa��tylko�swego�ojca,�pobo�nego�i�skromnego�biedaka,�wyzbyty�by��wszelkich�wad.�Jego�cnota�b�yszcza�a,�a�uczono���uznawana�by�a�nawet� przez� wielu� hinduskich� bogów.� Tote�� gdy� w� królestwie�Anga�nasta�a�wielka�susza,�której�powodem�by�y�niecne�post�pki�króla�Lomapady,�okaza�o�si�,��e�bogów�ub�aga��mo�e�tylko�m�ody�asceta.�Ten� jeden�moc��swej�cnoty� i�duchowych��wicze��by��na�pewno�odporny�na�wi�kszo���pokus,� jakim�ulegali�zazwyczaj�m�odzie�cy.� Do� poselstwa� postanowiono� wybra�� najpi�kniejsze�kobiety�w�ca�ym�królestwie.�Rych�o�okaza�o�si�,��e�naj�adniejsze�s�� miejscowe� kurtyzany,� a� prym� w�ród� tych� pi�kno�ci� wiedzie�m�oda� ladacznica,� której� rodzina� zajmowa�a� si�� tym� fachem� od�wielu�pokole�.�Wys�ano�j��jako�przewodniczk��b�agalnej�delegacji�do�pustelni.��

� Ramajana� 13�

M�ody�muni,�widz�c� istot�� ludzk��o�d�ugich� rozpuszczonych�w�osach,�by��przekonany,��e�ma�do�czynienia�z� innym�pustelnikiem.�Ofiarowa��go�ciowi�kwiaty,�wod��i�korzonki,�i�dziwi��si�,��e�przyby�a�wymaga�niezrozumia�ych�r�koczynów,�które�zazwyczaj�nazywa�si��pieszczotami.�

Bogowie�wybaczyli�przewinienia�sprytnemu�królowi,�który�potrafi��skompletowa��tak�zr�czn��misj��mediacyjn�.�A�sam�pustelnik?� Nie� ma� przekazów,� aby� zg�asza�� jakie�� zastrze�enia� wobec�nabytych� nowych� do�wiadcze�.� Tymczasem� nad� Ang�� nadci�gn��y�pot��ne�monsunowe�chmury� i�po�obfitych�ulewach�zazieleni�o�si��i�zakwit�o�ca�e�królestwo,�a�wst�puj�ca�w�ludzi�nadzieja�spowodowa�a,� �e� z� niespotykan�� energi�� zabrali� si�� do� uprawy�spragnionej�ich�dba�o�ci�ziemi.�I�od�tego�czasu�królestwo�ponownie�zacz��o�by��znane�z�dobrobytu.�

Riszja�rynga�przyby��do�Ajodhji�na�zaproszenie�Wasiszthy�i�ze�zrozumieniem�potraktowa��jego�pro�b�,�aby�uratowa��s�oneczn��dynasti�.�Król�po�z�o�eniu�bogom�wielkiej�ofiary,�w�obecno�ci��wi�tego�m��a,�spostrzeg�,��e�jaka��posta��wy�oni�a�si��z�dymu�ofiarnego�stosu�i�poda�a�pustelnikowi�pó�misek�z�ry�em.�Potem�posta��znik�a,�jakby�z�dymu�by�a�stworzona.��wi�ty�m���da��królowi�ry��i�poleci��rozdzieli��go�mi�dzy�trzy�królewskie��ony,�które�powinny� w� najbli�szym� czasie� przyrz�dzi�� potrawy� tylko� z� tego� ry�u.�Riszja�rynga�rzek��do�Da�arathy:�

—�Panie,�daj��ci�porcje�ry�u�dla�ka�dej�z�twych��on.�Niech�one�przez� nast�pne� dni� jedz�� potrawy� tylko� z� niego� przyrz�dzone,�a�my�l�,��e�twoje�mod�y�zostan��przez�bogów�wys�uchane.��

Da�aratha�mia��trzy��ony.�Najwa�niejsz��z�nich�i�najstarsz��wiekiem�by�a�Kausalja,�która�by�a�tak�e�pierwsz��dostojn��królow�,�druga�—�ulubienica�króla�—�nazywa�a�si��Kajkeji,�a�trzecia�—�najm�odsza�—�Sumitra.�Po�ow��potrawy�z�ry�u�Da�aratha�da��najpierw�wed�ug� starsze�stwa� królowej� Kausalji.� Po�ow�� z� tego,� co� pozo

Page 9: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

14 Janusz�Krzy�owski�

sta�o,� czyli� �wiartk�,� ofiarowa�� Sumitrze.� Drug�� �wierci�� zamierza��obdarzy��Kajkeji,�lecz�po�zastanowieniu�po�ow��z�niej�doda��jeszcze�Sumitrze.�Rzeczywi�cie,�niebawem�okaza�o�si�,��e�ka�da�z�nich� jest� brzemienna,� a� po� dziewi�ciu� miesi�cach� Da�aracie�urodzi�o� si�� czterech�synów!�Kausalja�urodzi�a�Ram�,�Kaikeji�—�Bharat�,� a� Sumitra� bliniaki� —� Lakszman�� i� �atrughan�.� Teraz�król� móg�� wreszcie� powiedzie�,� �e� szcz��liwy� kraj� ma� szcz��liwego�monarch�.�Co�to�by�a�za�rado���w�ca�ym�królestwie,�ale�te��w� niebie!� Nawet� gandharwowie� �piewali� s�odkie� pie�ni,� apsary�pu�ci�y� si��w� tany,�w�niebiosach�odezwa�y� si��b�bny,�a�bogowie�spu�cili�na�ziemi��deszcz�kwiatów.�W�ca�ej�Ajodhji�nie�by�o�ko�ca��wi�tom�i�uroczysto�ciom�z�tej�okazji.�Jedenastego�dnia,�po�narodzinach� synów� króla� kap�an� Wasisztha� z� wielkim� przepychem�odprawi��ceremoni��nadania�ch�opcom�imion.��

�Aby�jednak�histori��t��mo�na�by�o�dalej�toczy�,�nale�y�si��znów�

cofn���w�czasie�i�chwyci��jeszcze�inne�nici�do�snucia�opowie�ci:�

RAWANA�

W�dawnych�wiekach��y���wi�ty�m���Pulastja.�Po�lubi��on�kobiet��o�szlachetnym�sercu,�o�imieniu�Puszpaka.�Ta,�urodzi�a�mu�dwóch�synów:�Rawan��i�Kumbhakarn�.�Natomiast�s�u��ca�Malini,�która�by�a�rakszas�,�urodzi�a�mu�Wibhiszan�.�Druga�rakszasa,�Racika�urodzi�a,�Khar��i��urpanakh�.�Tak�wi�c�Wibhiszana�i�Khara�byli�przyrodnimi�bra�mi�Rawany,�a��urpanakha� jego�przyrodni��siostr�.�Ca�e�to�pokolenie�rakszasów�to�bohaterowie�wyst�puj�cy�póniej�w�tej�opowie�ci,�wi�c�warto�si��z�nimi�ju��teraz�zapozna�.�Nale�y�równie��powiedzie��nieco�o�ich�charakterach�i�powodach,��e�by�y�one�takie,�a�nie�inne.�Rawana�z�przyrodnimi�bra�mi�w�m�odo�ci�uprawiali�srog��ascez�,�za�co�Brahma�postanowi��ich�nagro

� Ramajana� 15�

dzi�,�spe�niaj�c�jedno�z�ich��ycze�.�Kumbhakarna,�poniewa��by��wielki,�t�usty�i�ospa�y,�prosi��o�dobry,�g��boki�i�nieprzerywany�sen,�w�którym�móg�by�bez�wysi�ku�wciela��si��w�rol��walecznych�bohaterów.�Zosta��snem�takim�obdarowany�i�spa��nieprzerwanie,�nawet�wtedy,�gdy�rodze�stwo�wpada�o�w�powa�ne�tarapaty.�Rawana,�który�urodzi��si��z�dziesi�cioma�g�owami,�zaraz�po�zako�czeniu�wspólnych�z�bra�mi�ostrych�postów�uci���sobie�jedn��z�g�ów�i�ofiarowa��j��w�darze�Brahmie.� Jego��yczeniem,�które� spe�ni��praojciec� bogów,�by�o:� aby��aden�bóg,� �aden� rakszas,� jaksza� czy�gandharwa�nie�mogli�go�pozbawi���ycia.�Brahma�da��mu�kropl��nektaru�nie�miertelno�ci,�któr��kaza��m�odzie�cowi�schowa��w�p�pku�i�powiedzia�,��e�dopóki�ta�kropla�nie�wyschnie,�Rawany�nie�b�dzie�móg��zabi���aden�z�bogów,�duchów�czy�dzikich�stworze�.�Rawana�by��tak� pró�ny,� �e� uzna�,� i�� �aden� z� ludzi� nie� mo�e� mu� zagrozi�.�Maj�c� tak� niezwyk�y� dar,� ruszy�� na� �ri� Lank�,� domen�� swojego�przyrodniego� brata� Kubery.� Brat� by�� tak� hojny,� �e� postanowi��podzieli�� si��z�nim�krajem.�Rawana�za��da��ca�ej�wyspy�dla� siebie.�W�tej�sytuacji�ostro�ny�Kubera�ust�pi��ze�smutkiem�i�opu�ci��wysp�.� Rawana� w� swej� pro�bie� do� Brahmy� nie� wspomnia�� nic��o� istotach�ludzkich,�bo�traktowa�� je�tak,� jak�traktuje�si�� insekty.��I�to�by�o�z�jego�strony�powa�ne�niedopatrzenie!��

Wibhiszana�za�,�najskromniejszy�z�braci,�prosi�,�aby�nigdy�nie�zszed��ze��cie�ki�prawdy�i�szlachetnych�uczynków.�

Wasisztha�opowiedzia��te��Da�aracie�o�zdarzeniu,�które�mia�o�miejsce�równie��bardzo�dawno�temu.�By��on�swego�czasu�obecny�na�naradzie,�któr��bogowie�zwo�ali�w�pa�acu�Wisznu.�Powodem�tego�nadzwyczajnego�zgromadzenia�by�y�obawy�niebian,��e�gdzie��tam� we� wszech�wiecie� gromada� niebezpiecznych� asurów� pod�wodz�� arcy�otra� Rawany,� przez� uporczywe� �wiczenia� w� ascezie��i�medytacjach,�uzyska�a� tak�wielk��si��,� i��zamierzaj��na��wiecie�ustanowi��swe�w�asne�porz�dki�i�by��mo�e�przegna��bogów�z�ich�

Page 10: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

16 Janusz�Krzy�owski�

dziedzictwa.� Rawana� by�� jednym� z� dawnej� watahy� demonów�Wrytry.��

Nauki� ze� �wi�tych� ksi�g� nic� jednak� nie� da�y� i� Rawana� zosta��wcieleniem�nieprawo�ci� i� �ama��zasady�prawa�wobec� ludzi� i�bogów.�Narazi��si���iwie,�usi�uj�c�przesun���gór��Kajlasa,�na�której��iwa�zamieszkiwa��z�ma��onk�,�bogini��Parwati.�Rozgniewany��iwa�zacz���przyciska��gór��do�ziemi,� tak��e�przygniót�� r�ce�Rawany.�Wyraz�jego�bólu�by��tak�przeraliwy,��e�w�a�nie�wtedy�zyska��on�przydomek�Rawana�—�Krzykacz.�

Kiedy,� du�o� wcze�niej,� demon� Wrytra� skrad�� stada� deszczowych�chmur�Indrze,�spowodowa��w�efekcie�odwet�i�zemst��boga�w�adaj�cego�piorunami.�Demony�z�armii�Wrytry�w�pop�ochu�rozproszy�y�si��po�ca�ym��wiecie.�W�panicznej�ucieczce�szuka�y�schronienia� i�w�niebiosach,� i�w�odleg�ych�zak�tkach�ziemi.�Wsz�dzie�jednak�w��lad�za�nimi�trafia�y�gromy�rzucane�przez�Indr�.�Za�uciekinierami�i�niedobitkami�gonili�równie��rycerze�W�adcy�Piorunów,�a�byli�to�odwa�ni�Marutowie.�Dopiero�morskie�g��biny�okaza�y�si��bezpiecznym�schronieniem�dla�rzesz�demonów,�które�z�boju�usz�y�z� �yciem.� Pochowa�y� si�,� nieniepokojone� przez� nikogo,� w� przepastnych�ost�pach�oceanów.�Niedobrze�wywo�a��gniew�wielkiego�Indry.�Demony�Wrytry�nie�zapomina�y� jednak�o�haniebnym�pogromie�ich�armii.�Ukryte�na�dnie�mórz�stale�knuj��spiski�maj�ce�doprowadzi��do�zag�ady�ziemi�oraz�zemsty�na�Indrze�i�Marutach.�Ich�w�ciek�o���burzy�wody,�które�podnosz�c�si�� i�opadaj�c,�atakuj�� l�dy,� a� spienione� fale� mog�� by�� grone� dla� odwa�nych� �eglarzy.��

Bogowie� zwrócili� si�� do� Wisznu,� gdy�� jedynie� on,� jako� bóg�wspó�czuj�cy�i�dbaj�cy�o�losy��wiata,�móg�by�co��zaradzi�.�Rawany�mieli�dosy��nie�tylko�ludzie,�ale�i�istoty�nieziemskie�—�apsary�czy�gandharwowie,�a�nawet�bogowie.�Dla�przyk�adu�niech�pos�u�y�tu�burzliwa�historia��ycia�Rambhy:��

� Ramajana� 17�

RAMBHA�

Z�t��pi�kn��apsaras��by�o�sporo�k�opotów.�Najpierw�nie�by�o�pewne,�czy�jest�córk��Ka�japy,�bo�kiedy�jedni�podaj��takie�jej�pochodzenie,� to� inni�utrzymuj�,��e�pojawi�a�si��w�czasie�ubijania�Oceanu�Mleka.�Argumentem�by��fakt,��e�pi�kno���jej�by�a�„nieziemska”.�

Kolejny�raz�pojawia�si��w�mitach�jako�ochocza�pos�anka�Indry,�aby�zwie���z�drogi�cnoty�Wi�wamitr�.�Twórca�wed�i�hymnu�Gajatri,�pozosta��jednak�nieczu�y�na�jej�wdzi�ki,�gdy��serce�swe�odda��innej�apsarze�o�imieniu�Maneka.�Zaloty�Rambhy�dra�ni�y�go�i�krzykn��:�

—�Jak� �miesz� dar� boski� —� urod�,� dar,� którym� zosta�a�� nieopatrznie� obdarzona,� wykorzystywa�� w� tak� niecny� sposób?� Za�kar�� zamienisz� si�� w� kamie�� i� kamieniem� zostaniesz� na� d�ugie�dziesi���tysi�cy�lat!�

Na�nic�zda�y�si���zy�apsarasy.�I�one�zamieni�y�si��w�skalne�paciorki,�które�potoczy�y�si��w�piasek�u�stóp�kamiennego�pos�gu.�

Pewnie�jednak�Rambha�nie�by�a�zbyt�d�ugo�owym�kamieniem,�gdy��pojawia�si��w�kolejnej�awanturniczej�historii.�Wiadomo,��e�wysz�a� za� m��� za� Nalakubar�� —� syna� boga� dobrobytu� (musia��by��„dobr��parti�”)�Kubery.�Kiedy�pewnego�razu�spacerowa�a�po�lesie,�zobaczy��j��w�a�nie�Rawana.�Doda��nale�y,��e�by��to�wuj�Nalakubary.�Zapa�a��do�niej�tak�wielk��nami�tno�ci�,��e�postanowi��ja� zdoby�.� Na� pró�no� pi�kna� apsarasa� zas�ania�a� si�� pokrewie�stwem�swego�m��a� i�napastnika.�Rawana�odrzek�,��e�rakszasom�to�nie�przeszkadza.�Uwiód��j��i�zostawi��zap�akan��w�lesie.�

Nalakubara,� dowiedziawszy� si�� o� wszystkim,� przekl��� swego�wuja.�Przepowiedzia�,��e�kiedy�nast�pnym�razem�b�dzie�zamierza��posi���� czyj����on�,� to�b�dzie�odczuwa�� tak� wielki�ból� w� swych�cz�onkach,� �e� nie� b�dzie� móg�� tego� uczyni�,� a� m��� tej� kobiety�pozbawi�go��ycia.�I�mimo��e�olbrzym�drwi��z�tej�przepowiedni,�to�tak�si��jednak�sta�o.�Podobny�los�spotka��inn��dziewczyn�:�

Page 11: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

18 Janusz�Krzy�owski�

WEDAWATI�

Wedawati,�córka�ascety�Brihaspatiego,�by�a�dziewczyn��skromn�� i� bardzo� religijn�.� Marzy�a� o� tym,� aby� bóg� Wisznu� zakocha��si��w�niej�i�zosta��jej�m��em.�My�la�a�o�nim�bez�przerwy.�Odrzuca�a�licznych�staraj�cych�si��o�jej�r�k��gandharwów,�a�nawet�niektórych�bogów.��

Niestety,� pewnego� razu� w� drodze� do� swej� pustelni� spotka�a�demona� Rawan�.� Ten� zakocha�� si�� w� niej� nami�tnie,� wr�cz� demonicznie.�B�aga�,�by�zosta�a�jego�królow�,�prosi�,�upokarza��si�.�Serce�Wedawati� jednak�nie�drgn��o.�Rozelony�demon�z�apa�� j��za�w�osy,�ci�gn�c�ku�sobie.�

—�B�d��musia�a�spali��te�w�osy,�których�dotkn��y�nikczemne�palce!�—�p�aka�a�dziewczyna.�

—�Umr�,� lecz� odrodz�� si�� jako� dziewczyna,� za� której� przyczyn��ty�zginiesz�n�dznie!�—�krzycza�a.�

Póniej� ju��tylko�rozpali�a�wielki�stos� i�sama�w�nim�sp�on��a.�Odrodzi�a�si�� jednak,�by�w�nast�pnym�wcieleniu�by��Sit�,�z�powodu�której�zg�adzony�zosta��demon�Rawana.��

Chciwy�Rawana�nie�ceni��te��w�asnej�rodziny,�a�bratu�Kuberze�skrad��nawet�rydwan�—�puszpak�.�

Wisznu�zapozna��pozosta�ych�bogów�z�pradawn��przepowiedni�.� By�o� w� niej� powiedziane,� �e� asura� Rawan�� mo�e� zg�adzi��tylko�cz�owiek.�Sam�Wisznu�narodzi�si��wi�c�w�ludzkiej�rodzinie,�a�zgromadzeni�bogowie�b�d��musieli�si��zadowoli��narodzinami�na�ziemi�jako�ma�py.�Dopiero�wtedy�b�d��mogli�wspólnie�podj���walk��z�asurami.��

Aby� jednak� histori�� t�� mo�na� by�o� dalej� toczy�,� nale�y� si��znów�cofn���w�czasie�i�chwyci��jeszcze�inne�nici�do�snucia�opowie�ci:�

� Ramajana� 19�

W�dawnych,�pradawnych�czasach,�gdy��wiat�ten�by��jeszcze�m�ody,�gdy�tretrajugi�wiek�ku�ko�cowi�si��mia�,��y��m�drzec�imieniem�Walmiki.�M�dro���jego�by�a�g��boka,�wiedza�wszechstronna,�zna���cie�k��czterech�cnót,�co�do�wyzwolenia�wiod�,�a�w�obowi�zkach�swej�dharmy�prawdziwym�by��wzorem,�my�li�swej�i�zmys�ów�doskona�ym�w�adc�.�W�pewien�jasny�poranek�u�progu�jego�pustelni�stan���wielki�wieszcz�Narada,�w�ród�„synów�boskiej�my�li”�najpierwszy.��...spyta��Walmiki�ze�czci�:��„Powiedz�mi,�riszi��wi�ty,�czy��yje�gdzie��na�ziemi�cz�owiek�najwy�sz��uwie�czony�cnot�?�Znawca�wszelkiego�or��a,�broni�bogów�i�ludzi,��mocen�wszystkich�wrogów�pokona��si���swego�ramienia.�Który�dla�najwy�szego�dobra�ludzko�ci�pracuje,�dla�dzi��i�dla�odleg�ej�zarazem�przysz�o�ci.�Który�znajomo���ludzi�i�rzeczy�posiada�g��bok�,�a�sercu�ka�dego,�który�si��do��zbli�y,�staje�si��drogi,�A�sam�jako�bieg�y�wonica,�sw��my�l��i�zmys�ami�kieruje”.��(...)��I�umilk��Walmiki,�zbo�nie�na�odpowied�czeka.��A�Narada�tak�mu�odpowie:��„Dobrze��rzek�,�zaprawd��nie�atwo�jest�znale��pod�s�o�cem�cz�owieka,�

Page 12: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

20 Janusz�Krzy�owski�

który�by�w�sobie�te�wszystkie�jednoczy��przymioty;�a�jednak�s�dz�,�i��taki�istnieje.�Zaiste�nikt�nie�ma�wi�kszego�od�ciebie�prawa�us�ysze��prawd�,�bowiem�my�l�twoja�jest�jasna,�mocna�i�wnikliwa.�Przyjm�wi�c�dusz��i�sercem�to,�co�ci�powiem:� yje�teraz�na�ziemi�królewicz�imieniem�Rama,�rasy�s�onecznej,�rodu�Ikszwaku,�i�w�nim�to�znajdziesz�wszystkich�twych�marze��wcielenie.�W�ada�sob��wspaniale,�a�w�dzielno�ci�nikt�mu�nie�dorówna.�Promieniowania�jego�obecno�ci�nie�sposób�opisa�.�W�nieszcz��ciu�i�pomy�lno�ci�jest�zawsze�jednaki,�a�my�l�jego�jest�chy�a,�mocna,�wszechrozumiej�ca.�Królewska�sztuka�rz�dzenia�nie�ma�dla��tajemnic,�a�mowa�jego�pe�na�uroku,�serce�ludzkie�zdobywa.�Pi�knem�jego�postaci�nie�mog��nasyci��si��oczy�—�pot��ne�bary,�krzepkie�ramiona,�szyja�kszta�tna�rzutem�harmonijnym�z�ramion�wyrasta,�silne�szcz�ki�wol��zdradzaj��niez�omn�.��(...)��Szacunku�pe�en�i�pos�uchu�wobec�rodziców,�guru�i�dewów�wszystkich,�nie�zapomina�jednak�ani�na�chwil�,�kim�jest,�po�co�na�t��ziemi��zst�pi�.�G��bi��bezdenn��oceanowi�podobien,�niewzruszono�ci��Himalajów�szczytom,�w�mocy�jest�jako�najwy�szy�Pan,�a�w�s�odyczy�jako�ksi��yc�srebrzysty,�w�gniewie�jest�jak�wszechniszczyciel�ogie�,�lecz�w�cierpliwo�ci�matce�ziemi�równy;�

� Ramajana� 21�

w�darzeniu�hojny�jak�Kubera,�bogactw�rozdawca,�a�w�prawdzie�i�sprawiedliwo�ci�nie�ma�na�ziemi�równego.�Taki�oto�jest�królewicz�Rama”.��I�umilk��wieszcz�Narada.��

Przek�ad�Umadewi�

�Tak�Walmiki�opisuje�swe�zetkni�cie�z�m�drcem�Narad��i�po

cz�tki� inspiracji� do� napisania� wielkiego� eposu� bohaterskiego,�którego� centraln�� postaci�� by�� Rama,� syn� króla� Da�arathy� rz�dz�cego�pa�stwem�Ko�ala.��

Walmiki�wspomina�równie�,�i��jeden�z�demonów,�który�nosi��imi�� Rawana,� nie� do��,� �e� by�� olbrzymi,� nie� do��,� �e� posiada��dziesi��� g�ów� i� dwadzie�cia� ramion,� to� mia�� jeszcze� za� przyrodniego�brata�boga�strzeg�cego�skarbów�ziemi�Kuber�.�Nie�tylko�by��z�niego�wielki�mocarz,�ale�znany�by��na�dodatek�ze�swego�sprytu.�W� nagrod�� za� pilno��� w� ascetycznych� praktykach� otrzyma�� od�Brahmy�zapewnienie,��e�nie�zostanie�nigdy�pokonany�przez��adnego� boga,� jaksz�� ani� demona.� To� zapewnienie� rozzuchwali�o�Rawan��tak�dalece,��e�pokaza��wreszcie�swoje�prawdziwe�oblicze.�Skrad��swemu�bratu�wspania�y�lataj�cy�rydwan,�puszpak�,�i�osiad��z�nim�na�wyspie�Lance.�Mia��tu�wiele��on,�a�jeszcze�wi�cej�na�o�nic.�Najwa�niejsz��jego��on��by�a�Mandodari.��

MANDODARI�

Nale�a�oby� opowiedzie�,� jak� pi�kna� Mandodari� zosta�a� �on��Rawany.�Pewnego�razu�Rawana,�zami�owany�my�liwy,�zabijaj�cy�tylko�dla�w�asnej�przyjemno�ci�setki��agodnych�jeleni�i��ani,�polowa��w�lesie�na�po�udniu�Indii�niedaleko�od�swej�siedziby,�Lanki.�

Page 13: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

22 Janusz�Krzy�owski�

Na�swej�drodze�napotka�� jednego�z�najwi�kszych�budowniczych�owych�czasów,�m�drca�Majj�.�Przemierza��on�kraj�w�poszukiwaniu�odpowiedniego�partnera�dla�swej�pi�knej�córki,�Mandodari.�

—�Co� tu� robisz,� m�drcze?� —� zapyta�� go� Rawana.� —� Czemu�porzuci�e��swe��wietne�zaj�cie�i�pielgrzymujesz�po�tym�g�uchym�lesie?�I�kim�jest�ta�pi�kna�dziewica,�do�kwiatu�lotosu�podobna?�

Majja�wyja�ni�,�jaki�jest�powód�jego�w�drówki.�—�Wiesz� zapewne,� panie,� �e� mia�em� za� �on�� pi�kn�� nimf��

Hem�.� yli�my�ze�sob��d�ugo�i�szcz��liwie,�ona�jednak�po�wielu�latach�znudzi�a�si��przebywaniem�na�niego�cinnej�ziemi�i�uciek�a�ode� mnie� do� swych� niebia�skich� pobratymców.� Wszak� nikt� nie�mo�e�by��pewien�wierno�ci�kobiety�do�ko�ca��ycia!�Zostawi�a�mi�na�pociech�� t��dziewczyn�,�o�któr��pytasz.� Jej�uroda� jest�odziedziczona�po�matce�i�teraz�ona�jest�mym�najwi�kszym�zmartwieniem.�

—�Zmartwieniem,�powiadasz�—�dziwi��si��Rawana.�—�Przecie��jest�pi�kna�i�na�pewno�bez�trudu�znalaz�by��dla�niej�m��a.��

—�Prawda,�panie,��e�podoba�a�si��wielu�m�odzie�com,�a�nawet�gandharwowie�interesowali�si��ni�.�Ale�zapewne�wiesz,�panie,�jaka�jest�dzisiejsza�m�odzie�.�Ba�amutna,�lekkomy�lna,�poswawoli��pewnie�chcieliby�z�ni�,�ale��eby�si��od�razu��eni�?�Na�dodatek,�panie,�zbudowa�em�dla�nas�pa�ac,�ca�y�ze�z�ota,�ozdobiony�drogocennymi�kamieniami,� i� teraz�boj��si�,��e�zakocha�si��ona�w� jakim�� �owcy�posagów,�który�przetrwoni�moj��prac�,�a�córk��wp�dzi�w�niedostatek.� yj��wi�c� pogr��ony� w� l�ku� i� na� koniec�pielgrzymujemy�incognito,�by�znale�� jakiego��przyzwoitego�m�odziana�z�dobrej�rodziny.�To�prawdziwe�nieszcz��cie�w�obecnych�czasach�by��ojcem�córki�na�wydaniu.��

Teraz�Majja�zapyta�,�u�wiadomiwszy�sobie,��e�spotka��silnego�i�ros�ego�m�odzie�ca:��

—�Powiedz�mi�teraz�ty,�panie,�kim�jeste��i�sk�d�pochodzisz?�

� Ramajana� 23�

Rawana,�bogato�odziany,�z�pi�kn��zbroj�,�wyprostowa��si��dumnie,�przez�co�sta��si��jeszcze�bardziej�okaza�y,�i�powiedzia�:�

—�Jestem�Rawana,�syn�wielkiego�ascety�Wi�rawasa.�Jestem�królem�Lanki,�o�której�zapewne�s�ysza�e�,�gdy��nie�ma�na�ca�ym��wiecie�pi�kniejszego�i�bogatszego�królestwa.��

Majja,�us�yszawszy�t��odpowied,�ucieszy��si�,��e�wreszcie�spotkali�na�swej�drodz��godnego�kandydata�na�zi�cia�i�rzek�:�

—�Panie,� wielkim� szacunkiem� darzy�em� twego� ojca� i� ch�tnie�losy�mego�rodu�po��czy�bym�z�tak�szlachetnym�rodem�jak�twój.�Co�o�tym�my�lisz?�

Rawana,� któremu� nadzwyczaj� podoba�a� si�� dziewczyna,� bardzo�si��ucieszy�.�Poj���pi�kn��Mandodari�za��on��i�czym�pr�dzej�zabra�� j�� i� te�cia� na� Lank�.� Od� tego� czasu� Mandodari� by�a� jego�pierwsz�� i� ukochan�� �on�.� Jak� wida�� po� tym� zwi�zku,� pi�kna�kobieta�i�z�demona�potrafi�zrobi��kochaj�cego�m��a.��

Spo�ród�licznego�potomstwa�Rawana�wyró�nia��synów�Indradita,�trzyg�owego�Tri�irasa,�Dewantaka,�Narantaka�i�Atikaj�.��

�Tulsidas,�wielki�poeta�indyjski,��yj�cy�w�latach�1532–1623,�który�

prze�o�y��epos�Walmikiego�z�sanskrytu�na�hindi,�tak�pisa��o�owym�niebezpiecznym�demonie:�

�A� Lanki� król� wci��� bogi� prze�ladowa�� i� ludzi.� Pot��ny�

magi��i�wol��z�a,�ró�ne�kszta�ty�dowolnie�przybiera�,�bieg�y�w�podst�pach,�zdradach�i�zasadzkach,�bez�mi�osierdzia�ani�bo�ej�bojani�dziesi�ciog�owy�Rawana�na�ca�y��wiat�rozci�gn���swe�wszechw�adne,�a�okrutne�rz�dy.�

Demonów� liczne� gromadzi�� rzesze,� armie� w� bojach� zaprawione,�i�tak�do�nich�przemawia�:�

„S�uchajcie,�demonów�moich�wierne�zast�py:�niebieskie�hufce�to�zaci�ty�mój�wróg,�a�takie�z�nich�tchórze,��e�moje

Page 14: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

24 Janusz�Krzy�owski�

go�do�otwartej�bitwy�wyzwania�wcale�nie�przyjmuj�.�Jedyny�tedy�znalaz�em�sposób,�by�je�pokona�,�s�uchajcie,�wasze�to�bowiem�b�dzie�zadanie.�Idcie�na�ziemi��i�wszelkim�ofiarom�po�ó�cie�kres;�tak�pogrzebowym�jak�i�dzi�kczynnym�rytua�om�i�ludzi�modlitwom,�pro�bom�i�b�aganiom;�a�gdy�zapomniane,�wyg�odzone�i�n�dzne�przyjd��do�mnie�bogi,�czy�je�u�mierc�,�czy��ycie�daruj�,�b�d��to�pokonane,�mej�w�adzy�podleg�e�niewolniki”.�

�I�Rawana�sam,�z�pot��n��maczug��w�d�oni,�na�wielki�udaje�

si��bój,�by�wszystkie�zniszczy��bogi,�a�wszelk��sprawiedliwo���zetrze��z�oblicza�ziemi.�Ka�dy�jego�krok�ci��arem�j��t�oczy�i�j�k�wywo�uje�przeci�g�y,�a��ca�y��wiat�w�posadach�dr�y.�Kobiety�w�przedwczesnych�wij��si��bólach;�martwe�rodz��si��niemowl�ta;�groza�na�wszystkich�pada�ludzi,�a�bogi,�s�ysz�c�o�w�ciek�ym�Rawany�gniewie,�chroni��si��w�góry�Meru�jaskinie.�

�Przek�ad�Umadewi�

�W� miar�� up�ywu� czasu,� a� min��o� pewnie� kilka� tysi�cy� lat,�

Rawana�coraz�bardziej�wbija��si��w�pych��i�nieopanowanie.�Niech�za�wiadczy�o�tym�jego�konflikt�z�samym��iw�.�

RAWANA�I�KUBERA�

Kumbhakarna,�brat�Rawany,�by��jego�przeciwie�stwem�—�by��leniem�i�wielkim��piochem.��

—�To�niegodziwo���—�skar�y��si��Rawana�do�swej��ony,�Mandodari.�—�Ten�le��przesypia�wszystkie�wojny,�jakie�musz��toczy�,�aby�utrzyma��pot�g��naszego�królestwa.�Tu�w�pa�acu�tylko�nam�zawadza,�bo�chrapie�niemi�osiernie�g�o�no.�Co�z�nim�pocz��?�

� Ramajana� 25�

—�Umie���go,�drogi�m��u,�w�pieczarze,�która�znajduje�si��nieopodal�Lanki.�Stamt�d� jego�chrapanie�nie�b�dzie�nam�zak�óca�o�snu� ani� przeszkadza�o� w� �piewach� dworskich� gandharwów� —�odpowiedzia�a�królowa.�

—�Masz�racj�,�moja�droga�—�powiedzia��czule�rakszas.�—�Musz��si�� jednak� zem�ci�� na� mieszka�cach� nieba� za� to,� �e� dali� mi� takiego�brata�—�doda��p�on�cy�gniewem�Rawana.��

Zebra�� czym� pr�dzej� armi�� rakszasów.� Porozdziela�� mi�dzy�pozosta�ych�braci� i�synów�poszczególne�oddzia�y� i�ruszy��z�nimi�do�ataku.�Jak�huragan�pogna�a�wielka�armia�na�pó�noc,�siej�c�po�drodze� zniszczenie,� pal�c� domostwa� i� sady,� a�� dotarli� do� gaju,�który�nale�a��do�Kubery.�I�tego�miejsca�nie�oszcz�dzili.�Wy�adowawszy�z�o��,�Rawana�zat�skni��za�domem�i�wróci��na�Lank�.�

Gdy�Kubera�dowiedzia��si��o�ekscesach�brata,�zdenerwowa��si��i�wys�a��jednego�z�dworzan�na�Lank��z�protestem.�W�li�cie�pisa�:�

—�Drogi�bracie,�jak�mog�e��tak�post�pi�,�traktuj�c�ziemie�brata� niczym� lenno� wroga!� Zabi�e�� moich� uczonych� i� wojowników,�uprowadzi�e��kobiety�i�dzieci�w�niewol�,�zniszczy�e��sady�i�kana�y�irygacyjne.� Co� ci�� op�ta�o?� Czy�� nie� by�em� ci� zawsze� lojalnym�bratem?�Opami�taj�si��póki�czas!�Wyt�umacz�si��z� tych�niegodnych�czynów!�

Rawana� wys�ucha�� pos�a� z� nieukrywan�� w�ciek�o�ci�.� Wida��by�o,��e�kipi�z�gniewu.�

—�Có�� za� brednie� pisze� mój� brat!� Jak� �mie� mi� grozi�!� Powinien�ju��dawno�uzna��moj��wy�szo��,�która�wprost�od�bogów�jest�mi�dana!�Nie�ma�wybaczenia�dla�takiej�arogancji!��

Po�wypowiedzeniu�tych�s�ów�kaza��zabi��pos�a�ca�i�po�wiartowa��jego�cia�o.�Zaraz�potem�ponownie�zebra��wojska�i�z�wielkim�po�piechem�ruszy��na�pó�noc�w�kierunku�góry�Kajlasa,�siej�c�po�drodze�ponownie�zniszczenia�i�po�og�.�Kubera,�który�wys�a��zwiadowców,�zna��ruchy�wojska�Rawany.�Te��po�piesznie�kompleto

Page 15: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

26 Janusz�Krzy�owski�

wa��swoj��armi��jakszów.�A�gdy�zgromadzi��ich�dostatecznie�liczne�zast�py,�wys�a��je�na�spotkanie�nadci�gaj�cej�jak�gradowa�chmura�armii�brata.�Ci�ba�jakszów�rzuci�a�si��na�wy�aniaj�ce�si��zza�gór�szyki�asurów.�Otoczyli�ze�wszystkich�stron�Rawan�,�zasypuj�c�go�gradem�strza�.�Na�koniec�dosz�o�do�walki�wr�cz.�Zast�py�jakszów�by�y�liczniejsze�i�dlatego�napastnicy�musieli�si��stopniowo�wycofywa�.�Rawana,�nie�spodziewaj�c�si��takiego�przebiegu�bitwy,�zosta��wielokrotnie�ranny�i�broczy��krwi�.�Mimo�ran,�karmi�c�si��ch�ci��szybkiej�zemsty,�otrz�sn���si��z�chwilowego�oszo�omienia�i�jak�tocz�ca�z�gór�wody�rzeka,�natar��na�armi��jakszów.�Ruszy�,�unoszony�w�ciek�o�ci�,�ze�sw��przyboczn��gwardi�,�druzgocz�c�ich�szeregi,�na�prawo� i� lewo.�Kubera,�mimo�liczebnej�przewagi�swych�wojsk�i�wysy�ania�do�bitwy�coraz�to�nowych�zast�pów,�zacz���ust�powa��pola� przed� wojskiem� brata.� Na� nic� si�� zda�a� interwencja� pot��nego�Swarbhanu,�przybocznego�Kubery.�Ten�co�prawda�zrani��kolejny�raz�Rawan�,�tak�dotkliwie,��e�utoczy��mu�wiele�krwi,�ale�dar�Brahmy� uchroni��go� od� �mierci.�Rakszas�odpowiedzia�� �miertelnym�ciosem,�po�którym�jego�przeciwnik�rozsypa��si��w�proch,�niczym�próchno.�Wtedy�zast�py�jakszów,�ogarni�te�panik�,�zacz��y�si��cofa�,�a�niezad�ugo�ca�a�armia�by�a�w�rozsypce.�Broni�a�si��ju��tylko�przyboczna�gwardia�Kubery,�ale�i�ona�znalaz�a��mier��w�walce.�Na�koniec�sam�ich�wódz�stan��,�z�olbrzymi��maczug��w�r�ce,�naprzeciw�swego�brata�—�Rawany.��

—�Zdrajco!�—�krzykn���Kubera�—�naruszy�e��wszystkie�zasady� rycerskie� i� na� ko�cu� chcesz� u�mierci�� najbli�szego� ci� brata.�Wiedz,� �e� bogowie� odwróc�� si�� od� ciebie!� Teraz� mymi� r�kami�wymierz��ci�sprawiedliwo��!��

To�mówi�c,�maczug��wielk��jak�pie��olbrzymiego�drzewa�zada��Rawanie�cios,�po�którym�a��ziemia�si��zatrz�s�a.�Rawana�zachwia��si�,�ale�nie� straci��przytomno�ci� i�on�z�kolei�ugodzi��brata.�Rakszas�walczy��nie�fair�i�coraz�to�przybiera��inn��posta�.�Te�magiczne�

� Ramajana� 27�

triki�powodowa�y,��e�m��ny�Kubera�nie�móg��go�pokona�.�W�ko�cu�Rawana� zada�� bratu� cios,� po� którym� Kubera� pad�� nieprzytomny�na�ziemi�,�obficie�brocz�c�krwi�.�Wierni�s�udzy�wynie�li�go�z�pobojowiska� i� zaufany� lekarz� d�ugo� kurowa�� jego� rany.� Rawana� tymczasem�doszcz�tnie�ograbi��posiad�o�ci�Kubery.�Zabra��bratu�wykonany� ze� z�ota� cudowny,� lataj�cy� rydwan� puszpak�� i� uda�� si��w�drog��na�Lank�.�

Po� drodze� jednak� rydwan� nagle� sam� si�� zatrzyma�� i� stan���przed�nim�paskudny�karze��wygl�daj�cy�na�starca.�

—�Rawano�—�zwróci��si��karze��do�Rawany.�—�Musisz�omin���t��gór�,�która�stoi�przed�nami.�Na�jej�szczycie�zamieszkuje��iwa,�który�teraz�pogr��ony�jest�w�medytacji�i�nie�znosi,�aby�kto��mu�j��przerywa�.��

—�Jak� �miesz,� pokrako,� rozkazywa�� mnie,� niezwyci��onemu�Rawanie.�B�d��jecha�,�jak�mi�si��podoba!�—�Mówi�c�to,�roze�mia��si��bu�czucznie�i�zmierzy��wzrokiem�z�pogard��s�ugi��iwy.��

Karze��rozgniewa��si��i�powiedzia�:�—�Jestem�s�ug��wszechmog�cego��iwy.�Mam�na�imi��Nandin.�

Musisz�wiedzie�,�pysza�ku,��e�kiedy��moi�pobratymcy,�ma�py,�rozgromi��twoje�wojska�i�pozbawi��ci��królestwa.�

Tego�by�o�ju��za�wiele�dla�krewkiego�króla�asurów.�Rzek�:�—�T��gór�,�która�zagradza�mi�drog��i�któr��mam�jakoby�omi

n��,�wyrw��z�ziemi�z�korzeniami!�Po�tych�s�owach�zbli�y��si��do�góry,�obj���j��pot��nymi�r�koma�

i� tarmosz�c,� zacz��� wyrywa�� z� ziemi.� Zachwiali� si�� mieszkaj�cy�na�niej�bogowie�i�w�trwodze�zacz�li�patrze�,�co�te��pocznie�teraz��iwa.�Ten,�oburzony�zuchwalstwem�Rawany,�podniós��nog��i�pot��n��stop��przydusi��gór��do�ziemi.�Król�rakszasów,�maj�c�r�ce�przyci�ni�te�do�ziemi�przez�gór�,�zawy��z�bólu�tak�g�o�no,��e�zadr�a��ca�y�wszech�wiat.�Doradcy�Rawany�zacz�li�prosi��go�usilnie,�aby�przeprosi���iw��i�b�aga��go�o�lito��.�Olbrzymi�rakszas,�którego�

Page 16: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

28 Janusz�Krzy�owski�

ból� stawa�� si�� coraz� silniejszy,� nie� mog�c� oswobodzi�� r�k� spod�góry,�spokornia��i�b�aga��surowego�Pana��wiata�o�lito��.��iwa�uwolni��w�ko�cu�r�ce�Rawany�i�pozwoli��mu�odej��.�Rawana�obieca�,��e�odt�d�b�dzie�szanowa��bogów�i�b�dzie�prowadzi��spokojny��ywot�na�Lance.��

�Na� ziemi� nie� przeczuwano� jeszcze� k�opotów,� jakie� mia�y� na

dej��,� i�nieszcz���,�których�znów�przysporzy�wszystkim�Rawana�i�jego�armia.� ycie�toczy�o�si��spokojnie.�Ka�dy�pracowa��w�pocie�czo�a,� a� kiedy� nadesz�a� pora� odpoczynku� lub� zbierania� plonów,�ziemia� rozbrzmiewa�a� pie�niami� i� toczy�y� si�� po� niej� korowody�taneczne.� Spo�ród� wszystkich� bogatych� krain� najbogatsza� by�a�Ajodhja.�

M�ODO���RAMY�

Rado���opromienia�a�Da�arath�,�gdy�patrzy�,�jak�rosn��jego�synowie.�Snu��wielkie�plany�zwi�zane�z�ch�opcami!�Królewscy�synowie�chowali�si��zdrowo,�ro�li�szybko�i�ka�dy�ja�nia��urod�.�Pewne�oznaki�wskazywa�y�jednak,��e�Rama�jest�dzieckiem�cudownym.���

Pewnego� dnia� matka� po� k�pieli� u�o�y�a� dzieci�� w� ko�ysk�� do� snu� i� posz�a� pud��� domow�� gotowa�� bogom.� Po�uko�czeniu� wst�pnych� modlitw� po� kosz� idzie� z� ofiarami,�lecz�tu�z�przera�eniem�widzi�Ram�,��asuj�cego�ofiarne�s�odycze.� Nie� pojmuj�c,� jak� si�� z� wysokiej� wydosta�� ko�yski,�biegnie�do�sypialni...�a�tu�synek�spoczywa,�w�g��bokim�pogr��ony��nie.�Matka�pe�na�zdumienia,�znów�do��wi�ty�ki�bie�y.�I�tu�Rama,�i�tam.�Zadr�a�a�trwog��zdj�ta....�„Jak�e�to�z�dziecka�jednego�dwoje�si��sta�o?�Czy�w�oczach�mi�si��dwoi?�Co�si��dzieje�na�Boga?”.��

� Ramajana� 29�

A��miech�dziecinny,�serdeczny,�by��jej�odpowiedzi�.�I�znów�jeden�Rama�w�ko�ysce�si��bawi.�Tak�oto�wszechogarniaj�cy,�niepodzielny�bóg,�poza�imieniem,�atrybutem,�kszta�tem,�wiele�dziwów�i�cudów�objawia�dla�swych�wiernych�i�umi�owanych�uciechy.�

�Przek�ad�Umadewi�

�Tak� wi�c� rós�� Rama� otoczony� mi�o�ci�� rodziny� i� ludu� swego�

przysz�ego�królestwa.�Powsta�o�w�tym�czasie�wiele�opowie�ci�o�nim,�jako�rezolutnym�i�sprawiedliwym�ch�opcu:�

SPRAWIEDLIWY�RAMA�

W� pewnej� wsi� niedaleko� rzeki� Saraju� �y�� kiedy�� ubogi� rolnik�z��on��i�star��matk�.�Kiedy�matka�nie�mog�a�ju��pracowa��na�roli,�postanowi�a�wi�cej�czasu�przeznaczy��na�modlitwy.�Nasta��miesi�c�po�wi�cony�bogini�rzeki�i�wielu�ludzi�wyruszy�o�nad�Saraju.�Syn�zbudowa�� matce� sza�as,� zostawi�� jedzenie,� a� p�tnicy� obiecali� jej�pomaga�,�je�li�zajdzie�taka�potrzeba.�Matka�codziennie�modli�a�si��i� obmywa�a� w� wodach� �wi�tej� rzeki.� Zwiedzaj�cy� okolic�� ma�y�Rama� postanowi�� odwiedzi�� staruszk�.� Pojawi�� si�� u�miechni�ty�przed�jej�sza�asem.��

—�Babciu,�daj�mi�placuszek�—�poprosi�.�Staruszka� dzieli�a� si�� z� nim� przywiezionymi� plackami� przez�

kilka� kolejnych� dni.� Nadszed�� jednak� dzie�� powrotu� kobiety� do�domu.�Ch�opiec�znów�j��odwiedzi�� i�poprosi��o�placek.�Kiedy�go�dosta�,� powiedzia�,� aby� zamkn��a� na� chwil�� oczy.� Otworzywszy�je,�ujrza�a,� �e�na�miejscu� sza�asu�nad� rzek�� stoi� zgrabny�wiejski�dworek.� S�udzy� jej� wyja�nili,� �e� jest� to� prezent� od� Ramy,� za� jej�dobre�serce.�Ca�a�rodzina�zamieszka�a�w�nowej�siedzibie.�Za�rok,�

Page 17: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

30 Janusz�Krzy�owski�

kiedy�znów�zbli�a�o�si���wi�to�rzeki,��ona�wie�niaka�postanowi�a�pos�a��tam�swoj��matk�.��

—�Niech�te��uprosi�jeszcze�drugi�dworek�dla�rodziny.�I�tym�razem�te��ma�y�Rama�przechadza��si��po�okolicy.�Zaszed��

te��do�te�ciowej�wie�niaka.�—�Babciu,�daj�placuszek�—�prosi��ma�y,�puco�owaty�ch�opiec.�—�Zmykaj�st�d,��obuziaku.�Nie�ma�placków�dla�darmozjadów!�

—�krzycza�a�te�ciowa,�sama�objadaj�c�si�.��Sytuacja� taka�powtarza�a�si��przez�kilka�kolejnych�dni.�Kiedy�

nadszed��ostatni�dzie��mod�ów�nad�rzek�,�ma�y�pyzaty�ch�opiec�zszed�� z� o�tarzyka� i� kaza�� kobiecie� zamkn��� oczy.� Gdy� je� otworzy�a,�okaza�o�si�,��e�znikn���jej�sza�as�nad�rzek�,�a�ona�sama�jest�zamieniona�w��wini�,�która�pochrz�kuj�c,�ry�a�ziemi��na�brzegu.���

„...ludzie�powiadali,��e�nie�warto�u�ala��si��nad�chciw��staruch��—�jaki�czyn,�taka�zap�ata...�Bóg�nagradza�tylko�tych,�którzy�prawdziwie�kochaj�,�karze�za��tych,�co�udaj��mi�o��”.�

�Wszyscy�czterej�królewicze�byli�zarówno�urodziwi,�dobrze�u�o

�eni,�jak�te��uczeni�w��wi�tych�pismach.�Nie�mieli�sobie�równych�ani�w�nauce,�ani�w�rzemio�le�wojennym.�Ulubie�cem�wszystkich�by��jednak�Rama,�o�buzi�okr�g�ej�jak�ksi��yc.�Bracia�kochali�si��nawzajem�gor�co,�ale�tak�si��z�o�y�o,��e�od�wczesnego�dzieci�stwa�Lakszmana�by��bardziej�przywi�zany�do�Ramy,�za�którym�chodzi��jak�cie�,�nie�odst�puj�c�nawet�na�krok.��atrughana�za��trzyma��si��Bharaty.�

Rama,� podrós�szy,� �wiczy�� si�� w� rzemio�le� wojennym,� a� we�wszystkich�rodzajach�broni�by��bieg�y.�Matki�dziewcz�t�z�arystokracji�spogl�da�y�rozmarzone�na�ch�opca,�którego�uroda�odbija�a�si��od�rzeszy�innych�dobrze�urodzonych�m�odzie�ców.�Wszyscy�czterej�bracia��yli�w�zgodzie� i�harmonii,�ale�z�Lakszman�,�który�

� Ramajana� 31�

mia�� podobne� zainteresowania,� Rama� sp�dza�� czas� najch�tniej.�Obaj�byli�wy�mienitymi��ucznikami�i�oszczepnikami,�obaj�d�ugie�godziny�sp�dzali�na��wiczeniach�i�polowaniach�w�pobliskim�lesie.�Nieuchronnie�jednak�zbli�a��si��czas�inicjacji�obu�ch�opców.��

WI�WAMITRA�

Oto�stra�e�zamkowe�powiadomi�y�króla,��e�o�pos�uchanie�prosi�m�drzec�Wi�wamitra,�który�dopiero�co�przyby��do�pa�acu.�Wielki�ten�m���mia��równie�wielkie�ambicje�i�one�to�w�a�nie�by�y�powodem�wielu�nieporozumie�,�k�opotów�i�przygód,�które�si��Wi�wamitrze�przytrafia�y.�Perypetie�tego�króla,�a�póniej�pustelnika�i�uczonego,�przeplataj��si��z�wieloma�wydarzeniami�w�ca�ych�dziejach�mitycznych�Indii.�Jego�losy�krzy�owa�y�si��z�losami�wielu�znanych�i�znacz�cych�postaci�w�kraju�Bharatów.�Pochodzi��on�z�zacnego�rodu�Kausiki.�Jego�pradziadem�by��Dahnu,�szanowany�w�tamtych�czasach�asceta.�By��on�jednak�cz�owiekiem�dra�liwym�i�by��mo�e�w�a�nie� po� tym� przodku� Wi�wamitra� odziedziczy�� gwa�towno���i�porywczo��.� Zanim�Wi�wamitra� zosta�� riszim� i� ascet�,� by�� najpierw�królem�i�dzielnym�wojownikiem.�Odziedziczy��po�ojcu�kwitn�cy�kraj,�a�szcz��cie�w�wyprawach�wojennych�nie�opuszcza�o�go.�W�czasie�powrotu�z�jednej�z�nich�zatrzyma��si��przed�a�ram��m�drca�Wasiszthy.�Miejsce�to�by�o�owiane�legend�.�By��to�nie�tylko�uroczy�zak�tek�pe�en�kwiatów�i��piewu�ptaków,�ale�czu�o�si��w�nim�wyrane�uduchowienie.�Czar�ów�by��niew�tpliwie�zas�ug��pobo�nego�gospodarza.�M�drzec� ten�znany�by��ponadto�ze� swojej�go�cinno�ci.�Tym�razem�równie��zaprosi��króla�na�kolacj�.�

—�Niestety,� czcigodny� gospodarzu,� nie� mog�� si�� zatrzyma��u�ciebie,�mimo�wielkiej�ochoty.�Jako�dobry�wódz,�przywyk�em�jada��z�moimi�wojownikami.��

Page 18: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

32 Janusz�Krzy�owski�

—�Wobec�tego�zapraszam�was�wszystkich�—�powiedzia��Wasisztha.��

—�Dobry�cz�owieku,�jest�nas�tu�sto�tysi�cy.�Pozwól,��e�ci��po�egnam.�

—�Królu,�mo�esz�by��pewien,��e�ugoszcz��was�wszystkich�doskonale!�—�zapewni��pustelnik.�

Gdy�król�wraz�z�armi��przyj�li�zaproszenie,�wnet�zostali�ugoszczeni,�a�jad�a�i�napitków�nie�brakowa�o.�Potrawy�by�y�wy�mienite,�a� napoje� przednie.� Wszyscy� si�� dziwili,� w� jaki� cudowny� sposób�biedny� pustelnik� by�� w� stanie� sprosta�� potrzebom� tak� wielkiej�rzeszy�ludzi.�Kiedy�Wi�wamitra�uporczywie�prosi��ascet�,�aby�ten�wyjawi��ów�sekret,� ten�przeczuwaj�c�przysz�e�k�opoty,� zaprowadzi��króla�na�polan��i�pokaza��mu�pas�c��si��tam�krow�.�

—�Oto,�panie,�moja�krowa,�która�nazywa�si���abala.�Ona�dostarcza� mi� tyle� po�ywienia,� ile� potrzebuj�� i� jakiego� za��dam� —�obja�ni��asceta.�

Wtedy�porywczy�Wi�wamitra�o�wiadczy�,��e�zwierz��takie�powinno� nale�e�� do� króla,� który� musi� si�� troszczy�� o� wy�ywienie�swej�armii�i�rzeszy�poddanych.�Asceta�za��nie�powinien�przywi�zywa��si��do�dóbr�doczesnych.�Po� tych� s�owach�nakaza���o�nierzom�odprowadzi��krow��do�w�asnego�obozu.�Kiedy�ci�usi�owali�j��prowadzi�,�z�sier�ci�krowy,�z�ka�dego�niemal�w�oska,�wyrasta�y�zast�py�zbrojnych,�których�liczba�ros�a,�w�miar�� jak�do�pokonanych�wojowników�króla�przyst�powa�y�nowe�oddzia�y.�Po�krótkim�czasie�walczy�y�ju��ze�sob��dwie�armie,�a�niewiele�póniej�zgin�li�wszyscy�junacy�króla.�Zwyci��ony�i�zawstydzony�Wi�wamitra�przekona��si�,��e�si�a�ascezy�jest�wi�ksza�ni��w�adza�królewska.�Zdecydowa��si��porzuci��wojenne�rzemios�o�i�uda��si��do�pustelni,�gdzie��ywi�c�si��korzonkami�i�uprawiaj�c�medytacj��przez�dziesi���tysi�cy� lat,� sam� sta�� si�� znanym� ze� swej� duchowej� si�y� riszim.� Na�zawsze�jednak�pozosta�a�w�nim�nuta�niech�ci�do�Wasiszthy.��

� Ramajana� 33�

Nie�tylko�z�doradc��króla�Da�arathy�potrafi��si��wadzi��i�mie��„na�pie�ku”.�Gwa�towny�Wi�wamitra�potrafi��zadrze��nawet�z�pot��nymi� bogami.� Najlepszym� przyk�adem� mo�e� tu� by�� historia�z�królem�Tri�anku:�

TRI�ANKU�

By�� to� król� o� wybuja�ej� ambicji� rz�dz�cy� w� niewielkim� pa�stwie.� Przez� wiele� lat� odprawia�� mod�y� i� sk�ada�� wszystkim� bogom�przepisane�ofiary.�W�zwi�zku�z�tym�nabra��przekonania,��e�starania�jego�powinny�by��przez�bogów�docenione�i�on�sam�w�swej�cielesnej�postaci�powinien�móc�wej���do�nieba.�Uwa�a��si��za�godnego�przebywa��razem�z�nimi.�Zwróci��si��wtedy�do�znamienitego�guru�—�Wi�wamitry.�Kiedy�si��wi�c�obaj�spotkali,�ambitny�asceta�i�zarozumia�y�król,�postanowili�dzia�a��wspólnie.�Tym�razem�Tri�anku�mia��si��wznie����ywy�do�nieba�za�spraw��ambitnego�ascety.�Przygotowano�wielk��ceremoni��ofiarn�,�na�któr��zaproszono�okolicznych�m�drców�i�w�adców.�Wszyscy�stawili�si��t�umnie,�a�z�nimi�razem�wielki�orszak�gapiów.�Ka�dy�chcia��by��obecny�przy�umieszczaniu�pierwszego�cz�owieka�w�sferach�niebia�skich.�Dziesi�tego�dnia�mod�ów�i�ca�opalnych�ofiar�uda�o�si��Wi�wamitrze�pokona��grawitacj�� i� ziemskie� przyci�gania.� Król� Tri�anku� powoli� zacz���unosi��si��nad�ziemi��i�wreszcie�pomkn�wszy�w�gór�,�stawa��si��coraz�mniejszy,�a��zgin���wszystkim�z�pola�widzenia.�Mo�na�by�o�s�dzi�,��e�znalaz��si��w�niebie.�

—�Tak� oto� sami� widzicie,� czcigodni� zebrani,� �e� uda�o� mi� si��to,�na�co�inni�nie�mogli�si��zdoby�.�Czy��nie�jestem�najwi�kszym�ze�wszystkich�m�drców��wiata?!�—�krzycza��podekscytowany�Wi�wamitra.�

Wida��jednak�miara�cierpliwo�ci�bogów�si��przebra�a.�W�t�umie�s�ycha��by�o�podniecone�g�osy.�Wszyscy�pokazywali�r�kami�w�niebo.�

Page 19: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

34 Janusz�Krzy�owski�

—�Tri�anku�wraca!�—�krzyczeli.�I�rzeczywi�cie�Tri�anku�spada�,�i�to�g�ow��do�do�u.�Raz�jeszcze�

ambitny� asceta� si��� woli� powstrzyma�� spadanie� króla,� a�� biedak�zawis��w�powietrzu.�Pozostaj�cego�w�tak�niewygodnej�pozycji�Wi�wamitra�zacz���wypytywa�,�co�te��tam�w�niebie�zasz�o?�

—�Indra� mnie� nie� wpu�ci�.� Zepchn��� nog�� w� dó�� —� biadoli��podniebny�pielgrzym.�

—�Có�,�biedaku,��adne�wielkie�przedsi�wzi�cie�nie�udaje�si��od�razu.�A�wys�ania�cz�owieka�w�kosmos�nikt�przed�nami�jeszcze�nie�praktykowa�.�Poczekaj�cierpliwie,�na�pewno�co��zaradz�!�—�uspokaja��m�drzec.�

Wi�wamitra�znów�zacz���sk�adanie�kolejnych�ofiar�i�wznoszenie��arliwych�modlitw�pod�niebiosa.�Pod�ich�wp�ywem�król,�którego�stan�by��ju��godny�po�a�owania,�zacz���si��ponownie�wznosi��si��ku�niebu.�Ale�zanim�sko�czy�y�si��mod�y,�raz�jeszcze�opad��g�ow�� na� dó�.� Indra� ponownie� wyrzuci�� go� z� nieba.� Takie� w�drówki�Tri�anku,�w�gór��i�dó�,�powtarza�y�si�� jeszcze�kilka�razy.�Wreszcie�bogowie�i�zgromadzeni�na�ziemi�widzowie�zacz�li�si��t��sytuacj��bawi��i�robi��pod�adresem�obu�upartych�eksperymentatorów�z�o�liwe�uwagi.�Rozgniewa�o�to�pysza�kowatego�ascet�.�

—�Musz��da��Indrze�i�pozosta�ym�bogom�nauczk�.�Czekaj,�Tri�anku,�stworz��dla�ciebie�nowe�niebo,�z�którego�nikt�nie�b�dzie�ci��móg��wyrzuci�.�Ty�b�dziesz�bowiem�jego�w�a�cicielem�—�przekonywa��uparty�guru.��

Jak�powiedzia�,�tak�i�zrobi�.�Moc��swej�ascezy�wykreowa��nowe�niebo,�z�zupe�nie�nowymi�gwiazdami,�s�o�cem�i�ksi��ycem.�Umie�ci�� w� nim� równie�� kilku� stworzonych� przez� siebie� ma�ych� bogów,�aby�zapewni��Tri�anku�towarzystwo.�Nast�pnie�raz� jeszcze�poszybowa��dumny�król�w�gór�,�tym�razem�do�swego�nieba.�Nikt�ju��nie�móg��go�stamt�d�usun��.�Pozosta��w�nim�i�do�dzisiaj�gdzie��tam�przebywa�w�swym�alternatywnym�kosmosie.��

� Ramajana� 35�

Wi�wamitra,� przybywaj�c� z� piln�� misj�� na� dwór� króla� Da�arathy,�poinformowa��monarch��i�zebranych�dworzan,��e�od�pewnego�czasu�demony�zak�ócaj��sk�adanie�ofiar�w� lesie,�w�miejscu�nazywanym�Siddha�rama.�Zwróci��si��z�wyran��pro�b��do�króla.��

—�Panie,�te�demony�porywaj��ofiarne�zwierz�ta,�gasz���wi�te�ognie,�obra�aj��kap�anów.�Zwyk�e�mod�y�nie�s��w�stanie� ju�� ich�odp�dzi��i�potrzeba�bardziej�zdecydowanego�dzia�ania.��

—��wi�tobliwy� m�drcze,� powiedz� mi� —� zwróci�� si�� król� do�ascety�—�czemu�tak�si��dzieje.�Czemu�ty,�posiadaj�cy�wielk��si���ducha,�nie�mo�esz�sobie�z�nimi�poradzi�?��

—�Panie�—�odrzek��Wi�wamitra�—�pozwolisz,��e�ci�podam�przyczyn��tego�stanu�rzeczy.�Ale�musisz,�panie,�uzbroi��si��w�cierpliwo��,�bo�nie�da�si��tego�wyja�ni��ani�zwi�le,�ani�pobie�nie.�Czy�masz,�panie,�cierpliwo���mnie�wys�ucha�?�

—�Mów,�Wi�wamitro,�to�wa�ne�sprawy�i�nie�powinny�by��skrywane�przed�królem�ani�nie�powinien�on��y��w�b�ogiej�nie�wiadomo�ci.� Jak� mog�o� si�� sta�,� �e� rakszasy� posiadaj�� tak� wielk�� si���i�nikogo�si��nie�boj�?�

—�Jak�zapewne�wiesz,�panie�—�zacz���m�drzec�—��yjemy�teraz�w�drugiej,�kolejnej�erze��wiata.�Pierwsza,�pe�na�pobo�no�ci,�sprawiedliwo�ci�i��adu,�jest�ju��za�nami.�W�obecnej�erze,�w�stosunku�do�pierwszej,�jest�o�jedn��czwart��mniej�uczciwo�ci,�honoru,�waleczno�ci� i�wiary�w�ca�ym��wiecie� i�w� ludziach.� Jest� to�smutny�czas,�gdy�pomniejszy�a�si��na�ca�ym��wiecie�dharma.�W�tej�erze�po�raz�pierwszy�zacz�li�my�zabija��na�ofiary�zwierz�ta.�Ludzie�zacz�li�zajmowa�� si�� czymkolwiek,� maj�c� jedynie� w�asn�� korzy��� na� uwadze.� yj��teraz�krócej�ni��poprzednio,�a�w�tym�krótkim��yciu�chc��dozna��mo�liwie�jak�najwi�cej�przyjemno�ci,�korzy�ci,�zdoby��jak�najwi�cej�dóbr�i�zaszczytów,�nie�zwa�aj�c�na�honor�czy�przyzwoito��.� A� zdarza� si�,� �e� i� bogowie� post�puj�� nie� lepiej.� Nierzadko�dochodzi�wi�c�do�kradzie�y,�grabie�y,�napadów�i�gwa�tów.�Przeciw

Page 20: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

36 Janusz�Krzy�owski�

ko�najbardziej�wyst�pnym�spo�ród�nich,�takim�jak�Rawana,�trudno�jest�znale��karc�ce,�sprawiedliwe�rami�.�Wszyscy�si��go�boj�.�

—��wi�ty�m��u,�wyja�nij�mi,�prosz�,� sk�d�taki� �otr� si��wzi��?�Z�jakiej�pochodzi�rodziny?�Sk�d�ma�tyle�si�y�i�w�adzy?�

—�To�skomplikowana�historia,�ale�postaram�ci�si��j��obja�ni�,�panie�—�odpowiedzia��Wi�wamitra.�—�Król�winien� jednak�zna��dzieje�nie�tylko�swego�kraju,�ale�i�histori���wiata.�

—�Dawno,�dawno�temu,�gdy�narodzi��si��Brahma,�a�ziemia�by�a�pusta�i�brakowa�o�mu�towarzystwa,�stworzy��dwie�pary��yj�cych�istot.�Te�za��zaraz�po�o�ywieniu�zacz��y�krzycze�:�

—�Jeste�my�g�odni�i�spragnieni!�Brahma�rzek�:��—�Tu� jest� woda,� ale� nie� mo�na� z� niej� zabra�� ani� kropli!� Pa

mi�tajcie!�Wówczas�ka�da�z�par�wypowiedzia�a�sw��magiczn��mantr�.�—�Rakszama�—�krzykn��a�jedna�para.�—�B�dziemy�j��chroni�!�—�Jakszama�—�krzykn��a�druga�para.�—�B�dziemy�jej�oddawa��

cze��!�Obie�te�pary�da�y�pocz�tek�plemieniu�rakszasów�i�jakszów.�Jak

szowie�zamieszkali�w�niebiosach,�a�rakszasowie�na�ziemi.�Tym�ostatnim� urodzi�a� si�� niebawem� córka,� lecz� ich� plemi�� od� pocz�tku�cechowa�a�nieprawo��,�wi�c�porzucili�dziecko�na�pustkowiu�w�ród�ska�.�Male�stwo�zobaczy�a�Parwati�i�wychowa�a,�jak�w�asn��córk�,�da�a�na�imi��Sukesa.�Gdy�panna�doros�a,�wyda�a�j��za�jednego�z�boskich��piewaków�—�gandharw�.�Para��y�a�przyk�adnie,�bo�w�dziewczynie�nie�odzywa�a�si���adna�sk�onno��� jej�plemienia.�Urodzi�a�póniej� trójk��udanych�dzieci:�Mali,�Sumali� i�Maljawana.�Rozrasta�o�si��plemi��rakszasów�na�ziemi,�a��zrobi�o�si��ju��do���t�oczno.�Maljawan,�najbystrzejszy�z�nich,�wpad��na�pomys�,�aby�zwróci��si��do�boskiego�architekta,�Wi�wakarmana,�z�pro�b�,�by�dla�jego�najbli�szej�rodziny�wybudowa��siedzib�,�nowoczesn�,�wygodn��i�pi�k

� Ramajana� 37�

n�.�Architekt�zrozumia��potrzeby�m�odych,��e�nie�mog��si��gniedzi�� razem� z� rodzicami,� i� naszkicowa�� projekt� pi�knego� pa�acu,�otoczonego�sadzawkami�i�ogrodami.�M�odzi�natychmiast�si��nim�zachwycili�i�niebawem�dostali�ten�pa�ac�na�w�asno��.�Zdolny�architekt�umie�ci��go�na�pi�knej�i�obfituj�cej�we�wszelkie�dobra,�czarownej�wyspie�Lanka.�Rodzice�zostali�w�starej�siedzibie,�która�mie�ci�a�si��u�podnó�a�Himalajów.�

—�Musisz� wiedzie�,� panie� —� ci�gn��� Wi�wamitra� —� �e� ju��wtedy� czasy� by�y� niespokojne.� Pi�kna� Lanka� zosta�a� najechana�przez� boskiego� ptaka� Garud�� i� pa�ac� uleg�� zniszczeniu.� Ocala�a�Sumali� i� Maljawan� schronili� si�� w� podmorskich� g��binach.� Dopiero�po�pewnym�czasie,�kiedy�syn�Brahmy�m�drzec�Pulastja�wychowa��swego�syna�Wai�rawana,�plemi��rakszasów�znów�nabra�o�znaczenia.�Syn�m�drca�poró�ni��si��z�ojcem�i�samowolnie�o�eni��si��z�córk��rakszasi�Sumali,�o�imieniu�Puszpaka.�I�z�tego�zwi�zku�narodzi�o�si��dwóch�synów�rakszasów:�Rawana�o�dziesi�ciu�g�owach,�z�którym�nikt�na�ziemi�nie�móg��si��równa��si��,�i�Kumbhakarna.�Rawana�o�wielkiej�sile,�dzielno�ci,�temperamencie�i�waleczno�ci�by��w�ród�przyrodnich�braci�najstarszy.��

�Je�li�chcesz�wiedzie�,�panie,�dlaczego�rakszasy�s��takie�wstr�tne,�

to�jedno�z�dawnych�poda��t�umaczy�ich�szpetot�.�A�by�o�to�tak:�

SZPETNO���RAKSZASÓW�

Córka�Sumalina�opu�ci�a�podziemny��wiat�i�zjawi�a�si��w�pustelni�Wi�rawasa�w�chwili,�kiedy�w�a�nie�spe�nia��obrz�d�sk�adania�ofiar�ogniowi.�Sk�oni�a�si��przed�nim�z�pokor��i�przyzna�a,��e�ma�do�niego�wielkie��yczenie.�Zdziwiony�Wi�rawas�zapyta�:�

—�Jakie��jest�twoje��yczenie,�córko,�i�dlaczego�akurat�masz�je�do�mnie?�

Page 21: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

38 Janusz�Krzy�owski�

—�Mam�na�imi��Kajkasi�—�odpowiedzia�a.�—�Jestem�córk��Sumalina,�a�z�tob�,�panie,�chcia�abym�mie��dzieci,�gdy��by�yby�one�na�pewno�m�dre�i�mog�abym�si��nimi�szczyci�.�

Wi�rawas� poczu�� si�� troch�� wmanewrowany� w� trudn�� sytuacj�.�Nie�móg��dziewczynie�odmówi��spe�nienia�uni�onej�pro�by,�ale�przecie���aden�m��czyzna�nie�lubi,�aby�to�wy��cznie�kobieta�decydowa�a�o�jego�potomstwie.�

Nieco�rozelony�powiedzia�:�—�Spe�ni��twoje��yczenie,�Kajkasi.�Pragniesz�mie��potomstwo�

i�b�dziesz�je�mia�a!�Poniewa��jednak�przyby�a��do�mnie,�nie�licz�c�si��z�tym,�czy�mam�czas�i�ch���z�tob��rozmawia�,�to�urodzisz�bardzo�brzydkie�dzieci�i�na�dodatek�b�d��mia�y�one�paskudne�charaktery.��

S�owo��wi�tego�m��a�jest�tak�e��wi�te�i�nie�mo�e�ich�nic�zmieni�.�W�nast�pnych�latach�Kajkasi�urodzi�a�syna,�rakszasa�o�dziesi�ciu�g�owach�i�dwudziestu�r�kach,�z�czerwonymi�w�osami�i�wielkimi�k�ami.�Gdy�ten�potworek�si��rodzi�,�przygas�o�s�o�ce�na�niebie�i�zadr�a�a�ziemia.�By��to�dziesi�ciog�owy�Rawana.�Po�nim�urodzi��si��drugi�potwór�—�straszny�wielkolud�Kumbhakarna.�Jako�trzecia�urodzi�a�si��córka�o�podobnej�urodzie��urpanakha.�Wtedy�Wi�rawas� obieca�� jej,� �e� najm�odszy� syn� b�dzie� cnotliwy� i� we� wszystkim� podobny� do� ojca.� Tote�� kiedy� rodzi�� si�� najm�odszy� syn� —�Wibhiszana,� na� ziemi� rozkwit�y� kwiaty,� a� w� niebiosach� rozleg�a�si��boska�muzyka.��

�W�potomstwie�Sumali�odezwa�y�si��wszystkie�z�e�cechy,�które�

póniej�dominowa�y�u�wszystkich�rakszasów.�Kumbhakarna,�wielki��pioch,� rozgrzewa�� si�� do� szale�stwa� podczas� bitwy� i� u�ywaj�c�swej�magii,�sia��postrach�w�ród�wroga.�Brat�przyrodni,�Khara,�nienawidzi��braminów�i��ywi��si��surowym�mi�sem.�Podobne�cechy�wykazywa�a�przyrodnia�siostra�—�rakszasa��urpanakha.��

� Ramajana� 39�

—�Takie,� panie� —� t�umaczy�� Da�aracie� przyby�y� guru� —� jest�pochodzenie�tej�grupy�rakszasów,�którzy�teraz�niszcz��nasz��wi�ty�ogie��i�nie�pozwalaj��przeprowadzi��b�agalnej�ofiary�dla�naszych�darczy�ców�—�bogów,�mieszkaj�cych�w�niebie.�

EKSPEDYCJA�KARNA�PRZECIW�RAKSZASOM�

Król�od�razu�zdecydowa��si��stan���na�czele�ekspedycji�karnej,�lecz� Wi�wamitra� obja�ni�,� i�� wyczyta�� w� gwiazdach,� �e� najlepiej�by�oby,�gdyby�na�czele�zbrojnych�stan���m�ody�królewicz�Rama.�Mimo,� i��król� stara�� si�� wyt�umaczy�,� �e�Rama� jest� jeszcze�zbyt�m�ody�na�tak��wypraw��i�nie�uko�czy��jeszcze�kompletu��wicze��szermierczych�ani�innych�niezb�dnych�nauk,�riszi�nadal�twierdzi�,�i��w�a�nie�Rama�powinien�stan���na�czele�dru�yny.��

Na� te� s�owa� Wi�wamitry� Da�aratha� —� lew� po�ród� królów� —�na�chwil��jak�gdyby�straci��przytomno��.�Przyszed�szy�do�siebie,�powiedzia��cichym�g�osem:�

—�Pi�tna�cie�ma�tylko�wiosen�mój�ukochany�Rama.�Nie�s�dz�,�by�si��nadawa��do�walki�przeciw�rakszasom!�W�grodzie�mym�stoi�armia�pot��na,�któr��ja,�w�adca,�dowodz�.�Pod�jej�os�on��udam�si��walczy��z�nocnymi�zbójami!�Mam�wielu�dzielnych�rycerzy,�oddanych�mi,�wy�wiczonych,�zdolnych�si��bi��z�rakszasami.�Lecz,�prosz�,�nie�zabieraj�mi�Ramy!�Ja�sam��uk�w�d�onie�pochwyc��i�stan��na�polu�bitwy,�i�póki�tchu�starczy,�walczy��b�d��z�nocnymi�zbójami!�Ty�za�,�Wi�wamitro,��lub�swój�pobo�ny�wype�nisz,�dobrze�strze�ony�przeze�mnie,�lecz�Ramy�mi�nie�zabieraj!�On�jest�jeszcze�dzieckiem�niewinnym,�niewprawny�we�w�adaniu�broni��i�w�boju�niedo�wiadczony.�I�wiesz�to�chyba�dobrze,��e�jest�bezradny�wobec�podst�pów�rakszasów!�Ja�te�,�nawet�na�krótk��chwil�,�roz��ki�z�Ram��nie�znios�!�Na��ycie�me,��wi�ty�m�drcze,�zaklinam�ci�,�zostaw�Ram�!�Lecz�je�li�ju��chcesz,�to�po�ród�pot��nej�armii�i�ze�mn��na�czele�go�poprowad!�

Page 22: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

40 Janusz�Krzy�owski�

Wi�wamitra�wys�ucha��z�uwag��monarchy�i�odpar�:�—�Wyprawa�przeciw�zbójom�by�aby�dla�Ramy�rodzajem�inicja

cji,� jak�� przej��� musi� ka�dy� wojownik.� Jest� ju�� dojrza�ym� m��czyzn��mimo�m�odego�wieku.�Powinien�pozna��smak�obowi�zku,�dyscypliny,�samoopanowania�i�chwa�y.�

Król� Da�aratha� waha�� si�,� czy� pozwoli�� niedo�wiadczonemu�m�odzikowi�na�tak�ryzykown��wypraw�.�Uczony�przekonywa��niepewnego�monarch�:�

—�Nie�mo�esz���da��na�zawsze�fizycznej�blisko�ci�kogo�,�kogo�kochasz.�Ziarno�wyrastaj�ce�u�stóp�drzewa,�od�którego�pochodzi,�jest�t�umione,�nie�wyro�nie�ze��drzewo,�dopóki�nie�zostanie�przesadzone...�Ka�da�istota�ludzka,�kiedy�przyjdzie�czas,�musi�odej���i�szuka��swej�pe�ni�na�swój�sposób.��

�Takim� sposobem� Rama,� do� którego� przy��czy�� si�� ponadto�

Lakszmana,�wyruszyli�na� swoj��pierwsz��potyczk��z�demonami.�Nie� wiedzieli� jednak,� �e� jest� to� dopiero� pocz�tek� ich� wielkiej�misji,�która�by�a�dla�nich�zapisana�w�gwiazdach.�Wi�wamitra�czas�sp�dzony� z� ch�opcami� wykorzystywa�� do� tego,� by� im� dawa�� za�przyk�ad� wielkich� bohaterów� dawnych� Indii,� aby� przekazywa��wiele�wa�nych�zasad�moralnych,�podobnych�do�tej:�

�Pokorny�b�d,�swego�„ja”�wyzbyty,�wspó�czucia�pe�en�i�s�u�bie�oddany;�mocno,�nieustraszenie�id�w��ycia�bój,�dzielno���i�bohaterstwo�to�twoje�zawo�anie.��Religijne�formy�i�puste�odrzu��rytua�y,�ciasne�wierzenia�i�przes�dów�rój.�Z�sercem�wybaczaj�cym�ku�ludziom�id,�lecz�w�najg��bszej�wierze�nieugi�ty�b�d.�

� Ramajana� 41�

A�gdy�prawdziwy�przyjmie�ci��guru,��cie�ka�ku�prawdzie�lekk��ju��b�dzie�i��atw�.��

Dadu.�Przek�ad�Umadewi�

�Przechodz�c�po�kr�tych��cie�kach�le�nych,�napotkali�pewnego�

razu�zadziwiaj�ce�wielkie,�bielej�ce�ko�ci� jakiego��olbrzyma.�Ich�przewodnik�i�guru,�który�zdawa�o�si�,��e�zna�ca���histori���wiata,�wszystkie�wydarzenia�minione,�ale�chyba�równie��te,�które�mia�y�nadej��,� wyja�ni�� m�odzie�com,� i�� s�� to� ko�ci� pewnego� siebie�pysza�ka.��

DUNDHUBI�

Dundhubi�by��pot��nym�demonem.�Mia��posta��wielkiego�bawo�u.�By��tak�pewny�siebie�i�arogancki,��e�postanowi��wyzwa��na�pojedynek�kolejno�wszystkich�bogów.�Najpierw�postanowi��walczy��z� prawdziwie� wielkim� przeciwnikiem.� Zaatakowa�� Himawatna,�boga� gór,� rzucaj�c� w� niego� oderwan�� wielk�� ska��.� Gdy� jednak�ten�nie�zareagowa��si��na�zaczepk�,�Dundhubi�znów�rzuci��ska��,�krzycz�c:��

—�Tchórz!�Jeste��tchórzem!�Pot��ny� pan� gór� odezwa�� si�,� a� silny� jego� g�os� niós�� si�� po�

wszystkich�dolinach�Himalajów:�—�Czemu�chcesz�wszczyna��wojn��na�kraw�dzi��wiata?�Czy�nie�

zdajesz�sobie�sprawy,�wielka�bestio,�czym�to�mo�e�grozi�?�Wida��mocarz�nie�mia��zamiaru�wdawa��si��z�pysza�kiem�w�bój

k�.�Zasnu��si��bia�ymi�chmurami�i�znik��z�pola�widzenia�bawo�u.�Ten�zawiedziony,��e�przeciwnicy�go�unikaj�,�jednak�nadal�nie

zra�ony�odmowami,�uda��si��do�Wisznu,�wyzywaj�c�jego�do�walki.�Wielki�bóg�zignorowa��olbrzyma.�

Page 23: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

42 Janusz�Krzy�owski�

—�Id�do��iwy.�On�lubi�walczy�,�ja�teraz�jestem�zaj�ty�medytacj��podtrzymuj�c���wiat.�

Dundhubi�pop�dzi��w�kierunku�góry�Kajlasa.�Nadzia��j��na�rogi�i�zacz���potrz�sa�.�Wreszcie�obudzi��drzemi�cego�na�niej��iw�.�Ten�przeci�gn���si�,�ziewn���i�góra�znów�si��zatrz�s�a.�Leniwie�powiedzia�:�

—�Udaj�si��do�Indry.�On�lubi�walczy�,�a�ja�doko�cz��swej�drzemki.�Na�bogów,�zostaw�jednak�w�spokoju�moj��gór�.��

Indra� te�� nie� mia�� tego� dnia� ochoty� na� zapasy,� a� podr�czny�piorun�by��w�a�nie�wyczyszczony�i�schowany.�Zreszt��szkoda�by�oby�go�marnowa��dla�jakiego��marnego�bawo�u.�

—�Id�na�ziemi�.�Poszukaj�olbrzyma�Walina,�on� lubi�zapasy,�zmagania�i�na�pewno�nie�odmówi�ci�próby�si�.�

Walka�z�Walinem,�jaka�si��wkrótce�rozegra�a,�by�a�jednak�krótka.�Trwa�a�zaledwie�rok.�Na�ko�cu�Walin�oderwa��Dundhubi�wielki�róg.�Przebi��go�tym�rogiem�i�wielkie�cielsko�rzuci��w�kierunku�gór.�Dolecia�o� ono� do� miejsca,� gdzie� asceta� Matanga� mia�� swoj�� pustelni�.� Ten� przekl��� martwego� potwora.� Te� w�a�nie� wyschni�te�ko�ci�olbrzyma�napotkali�na�swej�drodze�Rama�i�Lakszmana,�ale�min�li� je� bez� sentymentu,� gdy�� taki� los� spotka�� musi� ka�dego�pysza�ka.��

Obaj�bracia�uzbrojeni�w��uki�i�miecze�pod��yli�dzielnie�przez�niezbyt�g�ste�lasy�za�Wi�wamitr�;�Rama�na�przedzie,�Lakszmana,�jak�cie�,�tu��za�nim.�Kiedy�uszli�spory�kawa��drogi,�dotarli�do�wód�Saraju.�Wi�wamitra�si��zatrzyma�.�

—�Tutaj�musicie�dokona��rytualnych�ablucji�—�zwróci��si��do�m�odych�ksi���t.�—�Naucz��was�dwóch�magicznych�zakl���zwanych�Bala�i�Atibala,�czyli�Pot�ga�i�Nadpot�ga,�dzi�ki�którym�nie�dotknie�was�ani�zm�czenie,�ani�choroba,�ani�staro��.�Demony�nie�b�d�� was� niepokoi�,� w� ca�ym� wszech�wiecie� nikt� nie� zdo�a� i����z�wami�w�zawody�w�m�stwie,�nawet�g�ód�i�pragnienie�przestan��

� Ramajana� 43�

by�� dokuczliwe,� gdy� tylko� wypowiecie� owe� cudowne� formu�y;�nikt� nie� dorówna� wam� urod�,� zdolno�ciami,� wiedz�� ani� inteligencj�.�

Obaj� bracia,� oczy�ciwszy� si�� rytualnie,� z� zadowoleniem� poznali� sekret� �wi�tych�zakl��,�przekazany� im�przez� szanowanego�guru.�Sp�dziwszy�noc�pod�go�ym�niebem�na�pos�aniu�z�traw�nad�brzegiem�rzeki,�nazajutrz�o��wicie�znów�wyruszyli�w�drog�.�Wkrótce�dotarli�do�uroczej�pustelni�u�uj�cia�Saraju�do�Gangesu.�

Pod��aj�c� dalej� do� pustelni,� któr�� mieli� ochrania�,� przemierzyli�ja�ow��krain��pustoszon��przez�straszliw��czarownic�.�

ANGA�

Po�pewnym�czasie�dzielni�rycerze�doszli�do�zbiegu�dwóch��wi�tych� rzek,� ujrzeli� bosk�� Gang�,� jak� ��czy� si�� z� Saraju.� Sta�a� tam��wi�ta� pustelnia� ascetów,� którzy� od� wielu� tysi�cy� lat� uprawiali�srog��ascez�.�Na�widok�pustelni�Rama�zapyta��Wi�wamitr��o� jej�mieszka�ców.�Guru�odrzek�:�

—�Pos�uchaj,�o�Ramo,�czyja�pustelnia�ta�niegdy��by�a!�Nale�a�a�do�m�drca�zwanego�Karn�,�który�kiedy�,�tak�jak�ka�dy�cz�owiek,�by�� istot�� cielesn�.� W� pobli�u� pustelni� ascez�� uprawia�� równie��wielki��iwa.�Kiedy�po�d�ugo�trwaj�cej�medytacji�pan�bogów�szed��t�dy�ze�swym�orszakiem,�nierozwa�nie�zaczepi��go�Karna.�By��z�y,��e�kto��oprócz�niego�korzysta�ze��wi�tego�miejsca.�G�osem�jak�grom�rozgniewany� �iwa� krzykn��� na� niego.� I� chwil�� póniej� spali�� go�strasznym�okiem,�a��oddzieli�y�si��wszystkie�cz�onki�g�uptasa�Karny.�Od�tego�czasu�zas�yn��� jako�Ananga,�czyli�Bezcielesny.�A�krain��zacz�to� nazywa�� Anga.� Do� niego� nale�a�a� ta� �wi�ta� a�rama.�Od�dawna�przebywaj��tu�jego�uczniowie.�S��pustelnikami,�w�których�nie�masz�grzechu!�Tu�w�a�nie�si��zatrzymajmy,�o�pi�kny�Ramo,�na�noc.�Nazajutrz�za��przeprawmy�si��przez�obie�te��wi�te�rzeki!�

Page 24: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

44 Janusz�Krzy�owski�

TATAKA�

Stary� jaksza� Suketu� mia�� pi�kn�� córk�,� a� by�a� to� prawdopodobnie�nagroda�za�jego�pobo�no���i�uczciwo��.�Tote��gdy�dziewcz�� dojrza�o,� wydano� j�� za� jednego� z� wodzów� o� imieniu� Sunda�i�wyprawiono�wielkie,�huczne�wesele.�Z�tego�zwi�zku�urodzi�o�si��dwóch�ch�opców:�Mari�a�i�Subahu.�Nie�do��,��e�byli�urodziwi,�to�jeszcze�natura�obdarzy�a�ich�niespotykan��si��.�Pocz�tkowo�psocili,� ale� póniej� stali� si�� prawdziwym� utrapieniem� okolicznych�mieszka�ców.�Niszczyli�lasy�i�zasiewy,�uprowadzali�dla�figlów�byd�o.�Gdzie�si��nie�pojawili,�tam�by�o�s�ycha��p�acze�i�z�orzeczenia.�Rodzice�nie�do��,��e�nie�pow�ci�gali�m�odych�zapale�ców,�to�zawsze�gdy�ktokolwiek�usi�owa��ich�zgani��lub�przywo�a��do�porz�dku,�brali�stron��urwipo�ciów,�a�skar��cego�jeszcze�prze�ladowali.�

Pewnego�razu�jednak�przebra�a�si��miarka.�M�ode�osi�ki�w�towarzystwie� ojca� zdemolowali� pustelni�� Agastji� pod� nieobecno���gospodarza.�Asceta�o�malutkiej�posturze�mia�� jednak�wielk��si���duchow�.�Kiedy��zdarzy�o�mu�si��nawet,��e�w�gniewie�wypi��ca�y�ocean,�aby�z�apa��i�ukara��chroni�ce�si��w�jego�odm�tach�demony.��

Agastja�by��te��istot��pop�dliw�.�Tym�razem�przebra�a�si��miarka� z�ego� zachowania� m�odych� si�aczy.� Gromem� swego� gniewu�przekl��� i� porazi�� Sund�� —� ojca� obu� rozrabiaków.� Gdy� ten� pad��martwy,� a� synalkowie� nie� wyci�gn�li� z� tego� �adnej� nauki,� przekl��� ca��� famili�.� Od� tego� momentu� ca�a� rodzina� zmieni�a� swój�wygl�d�i�sta�a�si��rodzin��asurów�—�demonów.�Synkowie�uciekli�do� swych� nowych� pobratymców� i� razem� z� nimi� udawali� si�� na��upie�cze�wyprawy.�Matka�pozosta�a�w�domu,�w�ciek�a�na�wszystkich� i� za� �mier�� m��a,� i� ucieczk�� synów.� Dysz�c� w�ciek�o�ci�,�podwoi�a� jeszcze� dzie�o� zniszczenia.� By�a� tu� znana� pod� imieniem�Tataka�i�przebiega�a�w�straszliwym�p�dzie�lasy�i�pola,�siej�c�zgroz�.�

� Ramajana� 45�

Przez� okolic�,� gdzie� zamieszkiwa�a,� bieg�a� droga� wygna�cy�i�pielgrzyma�Ramy.�We�wszystkich�kierunkach�ci�gn��y�si��grone�lasy,�zamieszkane�przez�dzikie�zwierz�ta�—�s�onie,�lwy,�tygrysy�—� których� ryki,� rozlegaj�ce� si�� dooko�a,� przera�a�y� nielicznych�w�drowców�i�pot�gowa�y�panuj�cy�tam�nastrój�grozy.�

—�To� jest� las� Dandaka� —� wyja�ni�� braciom� Wi�wamitra.� —�Niegdy��by�a�tu�niezwykle�urodzajna�i��yzna�kraina�z�dwiema�ludzkimi�osadami.�Ale�Tataka�i�jej�z�owrodzy�synowie,�osiad�szy�tu,�po�arli�mieszka�ców�i�wyniszczyli�ca�kowicie�okolic�,�zamieniaj�c�j��w�pe�ne�grozy�pustkowie.�Tataka�za�pomoc��czarów�potrafi�przybiera��ró�ne�postaci,�tak��e�nikt�nie�ma�odwagi�zag��bi��si��w�las,�by�nie�podzieli��losu�jego�dawnych�mieszka�ców.�Si�a�Tataki�jest�równa�sile� tysi�ca�s�oni.�Przyprowadzi�em�was�tutaj,� synowie�Da�arathy,� aby�cie� uwolnili� ten� las� od� jego� najwi�kszych� wrogów.�Zadaniem� waszym� jest� oswobodzi�� �wiat� z� tych� asurów� i� przynie���wytchnienie�zn�kanej�nieprawo�ciami�ziemi.��

Tote��gdy�Tataka�zbli�y�a�si��do�nich�z�oczami�ciskaj�cymi�ogniste��agwie,�obna�onymi�straszliwymi�k�ami�i�gardziel��zion�c��piekielnym� ogniem,� Rama� pocz�tkowo� zamierza�� tylko� j�� powstrzyma�.�Straszy��j��gronymi�strza�ami,�trafiaj�c�w�blisko�niej�stoj�ce�drzewa.�Ale�bestia,�rycz�c,�przypu�ci�a�ostry�atak.�Skry�a�si��w�tumanach�kurzu,�które�wzbi�a�w�powietrze,�zacz��a�obrzuca��Ram��i�Lakszman��pot��nymi�g�azami�i�kamieniami.�Rama�odpiera��je�niezmordowanie�strza�ami�z��uku,�rani�c�Tatak��wielokrotnie.�Strza�y�Lakszmany�te��j��trafia�y.�Demonicy�nie�odstraszy�y�jednak�doznane�obra�enia.�Za�pomoc��czarów,�przybieraj�c�najró�niejsze�postaci,�próbowa�a�zwie���królewiczów�i,�niewidoczna,�nadal�obrzuca�a�ich�g�azami.�Trwa�a�zaci�ta�bitwa.�Wreszcie�Wi�wamitra�krzykn��:�

—�Ramo,�to� jest�grzeszny�i�niegodziwy�potwór!�Zak�óca�sk�adanie�ofiar�bogom,�nie�miej�dla�niej�lito�ci!�Po�zachodzie�s�o�ca,�b�dzie�jeszcze�silniejsza!�Nie�zwlekaj�d�u�ej!�

Page 25: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

46 Janusz�Krzy�owski�

Wówczas�Rama,�ugodziwszy�jedn��celn��strza���Tatak��w�pier�,�pozbawi��demonic���ycia,�zaczynaj�c�tym�samym�dzie�o�oswobadzania�ziemi�od�z�ych� mocy.�Zadowolony�Wi�wamitra�pob�ogos�awi��obu�królewiczów.�

DEMONY�MARI�A�I�SUBAHU�

Kiedy�tylko�nast�pnego�dnia�w�drowcy�dotarli�do�miejsca�sk�adania�ofiar,�zacz�to�je�o�poranku�odprawia�.�Od�razu�armia�asurów�zacz��a�m�ci��uroczysto��.�Dzielni�bracia�bez�snu�przez�sze���dni�i�nocy,�uzbrojeni�w�pot��ne��uki,�wci���strzegli�miejsca�ofiary.�Tak�mija�y� dnie.� Gdy� rozpocz��� si�� dzie�� szósty,� Rama� rzek�� tak� do�brata:�

—�Przygotuj�si�!�B�d�ostro�ny!�W�tym�czasie�zapalono�o�tarz�ofiarny�i�zacz�to�spe�nia��ofiar��

z�wypowiadaniem��wi�tych�mantr.�W�powietrzu�rozleg��si��nagle�g�o�ny� i� przeraliwy� krzyk.� Jak� ci��ka� chmura� deszczowa� nadci�gn��a�gromada� rakszasów,�a�w�ród�nich�najgroniejsi:� straszliwych� kszta�tów� Mari�a� oraz� Subahu.� Z� krzykiem� i� przekle�stwami�oblewali�wod���wi�ty�ogie�,�zanieczyszczali�miejsce�ofiary.�Na�niebie�nap�yn��y�ci��kie�burzowe�chmury,�nagle�pojawi�y�si��p�omienie� i� b�yski� na� wszystkich� akcesoriach� towarzysz�cych�obrz�dkowi;� �ciemni�o� si�� i� z� chmur� pola�a� si�� krew.� Na� ziemi��spada�y� te�� ko�ci� i� inne� odpadki� z� uboju� zwierz�t.� Asurowie�wyrywali� olbrzymie� drzewa� z� korzeniami� i� ciskali� nimi� w� zgromadzonych.� Rakszasy� zacz��y� te�� wylewa�� na� o�tarz� strumienie�nieczysto�ci.�

Rama�natychmiast�rzuci��si��w�t��stron�.�Przyjrza��si��uwa�nie�zniszczeniom,�po�czym�tak�rzek��do�brata:�

—�Spójrz�na� te�dwa�mi�so�erne,�pod�e� rakszasy,�Lakszmano!�Przep�dz��je�strza���Manu,�tak�jak�wiatr�chmury�rozp�dza!��

� Ramajana� 47�

I�wypu�ci��w�najwy�szym�gniewie�strza���w�pier��Mari�y.�Rakszas�raniony�pociskiem�przelecia��ca�e�sto�mil�i�wpad��do�oceanu.�Widz�c�zestrzelonego�Mari��,�rzek��do�brata:�

—�Lakszmano,�spójrz!�Zimna�ta�strza�a�Manu�nie�pozbawia�go��ycia!�Drugiego�zabij��strza���bosk�,�cudown��—�Ogniow�.��

W� okamgnieniu� wypu�ci�� j�� w� pier�� Subahu.� Ten� spad�� na�ziemi�.� Reszt�� rakszasów� Rama� u�mierci�� strza�ami� Wiatru.�Nieliczne�demony�uciek�y�w�pop�ochu�pod�opiek��swego�protektora�Rawany,�którego�przepyszny�pa�ac�znajdowa��si��na�wyspie�Lanka.�

Wi�wamitra,�widz�c,��e� ju�� jest�bezpiecznie�doko�a,� rzek��do�riszich:�

—�Nasze�zadanie�sko�czone.�Ramo�i�Lakszmano,�jeste�cie�doprawdy�waleczni!�

�Wi�wamitra,�jak�na�guru�przysta�o,�w�czasie�ca�ej�drogi�przez�

okoliczne� lasy� snu��opowiadania�z�przesz�o�ci� krain,�po�których�przechodzili.� Teraz� postanowi�� zapozna�� ich� z� histori�� miejsca�oczyszczonego�od�demonów.��

KRÓL�MAHABALI�

W�dawnych�czasach� krain�� t��w�ada��pot��ny� i� sprawiedliwy�król�Mahabali.�Kraj�cieszy��si��dobrobytem�i�wsz�dzie�panowa���ad.�W�adca�jednak�po�pewnym�czasie�doszed��do�wniosku,��e�jest�równy,�a�mo�e�nawet�wa�niejszy�od�wielu�bogów!�Zazdro�ni�mniejsi�bogowie� indyjskiego� panteonu� zacz�li� podburza�� Wisznu� przeciw�Mahabali.�Wielki�bóg�pojawi��si��na�dworze�królewskim�pod�postaci�� karze�ka� i� poprosi�,� aby� darowano� mu� kawa�ek� ziemi�pod�upraw��—�d�ugo�ci�trzech�jego�kroków.�Za�mia��si��król,�a�za�chwil��wtórowali�mu�wszyscy�dworzanie.�

Page 26: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

48 Janusz�Krzy�owski�

—�Jak�si��wy�ywisz,�nieszcz��niku,�z�takiego�sp�achetka�ziemi?�—�pyta��rozbawiony�monarcha.�

Oczywi�cie,� dla� kontynuowania� �artów� z� karze�ka� Mahabali�zgodzi�� si�� na� pro�b�� malca.� Wtedy� Wisznu� sta�� si�� olbrzymem�i�dwoma�krokami�przeskoczy��ca���ziemi�.�Zapyta��wtedy:�

—�Szlachetny�i�szczodry�monarcho,�gdzie�mam�postawi��trzeci�krok?�

—�Mocarny� panie,� doprawdy� jestem� zaskoczony.� Chyba� b�dziesz�musia��postawi�� trzeci�krok�na�mojej�g�owie.�Wszak�król�jest�tak�samo�wa�ny�i�wielki�jak�jego�królestwo.�

Wisznu�zrobi��trzeci�krok,�spychaj�c�zarozumia�ego�króla�w�otch�a�.� Mod�y� ca�ego� ludu� sprawi�y� jednak,� �e� Mahabali� znalaz��wreszcie�godne�siebie�miejsce�w�niebie�i�raz�na�rok,�na�ca�y�dzie�,�mo�e�powróci��do�swego�królestwa�—�do�Kerali.�

�Historie�te,�zawsze�z�pouczaj�c��puent��ko�cow�,�mia�y�na�celu�

przysposobi��m�odzie�ców�do�sprawnego�i�sprawiedliwego�w�adania�krajem�w�przysz�o�ci.�Jedn��z�opowie�ci,�która�mia�a�przestrzega��przed�niefrasobliwo�ci��zwi�zan��niekiedy�z�m�odym�wiekiem,�by�a�historia��wi�tej�rzeki.�

GANGA�

Rzeka�Ganga�p�ynie�spokojnie,�tylko�w�pocz�tkowej�swej�cz��ci�biegnie�rw�cym�nurtem.�Nie�zawsze�jednak�tak�by�o.�Boska�Ganga�bra�a�kiedy��swój�pocz�tek�na�boskiej�górze�Kajlasa�i�p�yn��a�w�niebie,�ku�uciesze�bogów.�I�gdyby�nie�król�Bhagiratha�i�jego�niesforne�potomstwo,�pewnie�nadal�by�si��tam�znajdowa�a.�Król�ten�by��wielkim�m�drcem,�ale�cechowa�a�go�te��nadzwyczajna�witalno��.�Urodzi�o� mu� si�� sze��dziesi�t� tysi�cy� synów.� B�d�c� takim� mrowiem,�zawojowali�wszystkie�okoliczne�krainy�i�byli�przekonani,��e�

� Ramajana� 49�

z�nikim�na��wiecie�nie�musz��si��liczy�.�Wszczynali�wa�nie,�bójki�i�awantury.�W�tym�czasie��y���wi�ty�m���Kapila,�który�w�ciszy�i�skupieniu�uprawia��medytacje.�Hordy�wrzaskliwych�synów�Bhagirathy�zak�óca�y�stale� jego�mod�y.�Rozgniewany�asceta�przekl��� ich�i�wszyscy� synowie� królewscy� spalili� si�� na� proch.� Dusze� ich� nie�zazna�y��wi�tego�oczyszczenia� i�b��ka�y�si��pot�pione�w�za�wiatach.�Zrozpaczony�król�d�ugo�modli��si��o��ask��dla�nich.�Specjalne�b�agania�zanosi��do�Parwati,�wiedz�c,��e�ona�sama�mia�a�synów,�którzy�te��psocili,� i�potrafi�zrozumie��rozpacz�starego�ojca.�Parwati�posz�a�po�rad��do�Brahmy.�Ten�najwa�niejszy�z�bogów�stwierdzi�,��e�gdyby�prochy�królewskich�synów�obmy�y�wody�Gangi,�to�zdj��oby�to�z�nich�kl�tw��Kapili.�Przestaliby�b��ka��si��po�za�wiatach� i� zaznali� wiecznego� spokoju.� Ganga,� bogini� lito�ciwa,� zgodzi�a�si��sp�yn���na�ziemi�,�aby�sw��wod��obmy��tych�i�przysz�ych�grzeszników.�Powsta��jednak�powa�ny�problem.�Gdyby�taka�masa�wody�bezpo�rednio�wla�a�si��na�ziemi�,�powsta�by�wielki�potop.�Zaradzono�temu�w�ten�sposób,��e�najpierw�ostro�nie�sp�yn��a�z�bujnych�k�dziorów�boga�gór�Himalaja�w�dolin�,�a�póniej�rozlewi�cie�w�kierunku�morza.�Po�drodze�obmy�a�prochy�grzesznych�synów�Bhagirathy� i� dusze� ich� mog�y,� uwolnione� od� grzechu,� pow�drowa��do�nieba.�

�Ci,�którzy�na�mocy�kl�twy��upadli�z�nieba�na�ziemi�,�W�jej�wodach�si��wyk�pawszy,��obmyli�si��z�wszystkich�grzechów.���I�wod��jej�najwspanialsz���ze�wszystkich�win�oczyszczeni,�Znów�si��unie�li�w�niebiosa,��wracaj�c�do�swoich��wiatów.��

Page 27: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

50 Janusz�Krzy�owski�

Ucieszy��si���wiat�szcz��liwy��z�tej�wody�jej�znakomitej,�W�naj�wi�tszej�sk�pany�Gandze,��ze�wszystkich�grzechów�obmyty.���Królewski�wieszcz�Bhagiratha��w�cudownym�stoj�c�rydwanie�Pod��a��przodem,�prze�wietny,��Ganga�p�yn��a�w��lad�za�nim.���Bogowie�wraz�z�wieszczów�gronem,��wszystkie�asury,�rakszasy,�Najlepsi�z�gandharwów,�jakszów,��kinnary�i�wielkie�w��e,���I�wszystkie�apsary,�Ramo,��i�wszystkie�wodne�stworzenia�Sz�y�w��lad�za�Gang��p�yn�c���za�Bhagirathy�rydwanem.���Gdzie�zd��a��król�Bhagiratha,��tam�równie��Ganga�przes�awna��P�yn��a,�z�rzek�najwspanialsza,��g�adz�ca�wszystkie�przewiny.���

Ramajana,�Pie���Czterdziesta�Trzecia.��Z�sanskrytu�prze�o�y�a�Anna�Ruci�ska�

�Ganga,�p�yn�c�ko�o�Waranasi,�tak�upodoba�a�sobie�to�miasto,�

�e�nie�chcia�a�p�yn���dalej.� I� rzeczywi�cie�w� tym�miejscu�p�ynie�przez�jaki��czas�ponownie�na�pó�noc!��

� Ramajana� 51�

Poecie�Walmikiemu�przypisuje�si��hymn�do�Gangi,�który��piewany�jest�do�dzi�,�a�ostatnia�jego�zwrotka�brzmi:�

�Ka�dy,�kto�wczesn��rann��godzin�,��o�zaraniu�jutrzenki,��po�cia�a�k�pieli�i�my�li�oczyszczeniu��od�mrocznej�Kalijugi�cieniów,��ten�o�miozwrotkowy�Dewi�Gangi�hymn��ze�skupieniem�i�mi�o�ci��powtarza,��od�oceanu�n�dzy�tego��wiata��wybawion�b�dzie�i�wyzwolenie�osi�gnie.��

Przek�ad�Umadewi�

KRÓLESTWO�WIDEHY�

W�drodze�powrotnej�m�odzi�zwyci�zcy�postanowili�odwiedzi��s�siednie� królestwo� Widehy,� pozna�� jego� stolic�� Mithil�� i� pozdrowi�� tamtejszego� króla� Danak�,� s�yn�cego� ze� szczodrobliwo�ci�i�sprawiedliwo�ci.��

Król� Danaka� by�� w�adc�� spokojnym,� gospodarnym� i� powa�nie� traktuj�cym� tradycj�.� Gdy� córka� jego� dojrza�a� do� zam��pój�cia,�postanowi��w�tej�intencji�z�o�y��bogom�wielk��ofiar��ognia.�Wraz� z� dworem� zastanawiano� si�,� który� z� braminów� móg�by� j��poprowadzi�.�Ustalono�wreszcie,��e�b�dzie�to�A�tawakra.�

A�TAWAKRA�

M�drzec�Uddalaka�prowadzi��a�ram�,�w�której�m�odzie��uczy�a�si��wed.�Najlepszym�jego�uczniem�by��Kahoda.�Uddalaka�by��tak�z�niego�zadowolony,��e�odda��mu�sw��córk��Sudat��za��on��i�wy

Page 28: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

52 Janusz�Krzy�owski�

znaczy��na�swego�nast�pc�.�Gdy�po�pewnym�czasie�Sudata�by�a�w�ci��y,�powzi��a�postanowienie,��e�ich�syn�musi�by��w�przysz�o�ci� najm�drzejszym� riszim� w� królestwie.� Dlatego� przesiadywa�a�w� czasie� lekcji� z� uczniami� i� �piewa�a� z� nimi� wedy.� Dziecko� zawczasu� os�ucha�o� si�� wi�c� ze� wszystkimi� niuansami� i� zasadami�prowadzenia�dysputy� i� interpretacji� �wi�tych�modlitw.�Pewnego�razu,�w�czasie�wyk�adu�Kahody,�nienarodzone�dziecko�odezwa�o�si��z�brzucha�matki:��

—�To�nie�jest�w�a�ciwa�interpretacja�wedy,�tato!��Kahoda�zdenerwowany�odrzek�:�—�Nie�b�d�tak�przem�drza�y,�bo�urodzisz�si��kaleki.�Niestety�taki�te��urodzi��si��jego�syn�A�tawakra.�Jedyn��pocie

ch��dla�rodziców�by�� fakt,��e�od�najwcze�niejszych� lat�cechowa��si��nieprzeci�tnym�intelektem�i�zna��na�pami���wszystkie��wi�te�ksi�gi.�

W�owym�czasie�król�Danaka�szykowa��wielk��uroczysto���—�ofiar��ognia.�Mia�� j�� zainicjowa��najwi�kszy�m�drzec�królestwa.�Król�wystawi��swego�kandydata�risziego�Bandhiego.�Kto�stan���do�konkursu,� móg�� wygra�� znaczn�� sum�,� ale� przegrywaj�c,� traci���ycie.�Kahoda,�widz�c�rodzin��w�niedostatku,�postanowi��zaryzykowa�.� Niestety� przepad�� w� dyspucie� z� m�drcem� i� zosta�� wrzucony�do�rzeki.�

Wtedy�do�króla�Danaki�zg�osi��si��kaleki�ch�opiec�A�tawakra.�Kiedy�powiedzia�,��e�chcia�by�si��zmierzy��z�Bandhim,�dworzanie�i� król� wybuchn�li� �miechem.� Pachol�� zacytowa�o� jednak� wiersz�z�Ramajany:�

�„Kto�ma�zamiar�zacz���dzie�o,�a�nie�wie,�jaka�tajemnica�w�nim�si��skrywa,�nie�wie�jeszcze,�co�mo�e�zyska�,�a�co�straci�.�Cz�ek�taki�jest�doprawdy�g�upcem”.��

� Ramajana� 53�

A�tawakra�stan���w�ko�cu�do�dysputy�z�nadwornym�uczonym�i�nie�potrzebowa��wiele�czasu,�aby�udowodni�,��e�lepiej�zna�wedy,�upaniszady�i�purany.�Pokonany�Bandhi,�którego�teraz�miano�wrzuci��do�rzeki,�wyzna�,��e� jest�synem�Waruny.�Ojciec�wys�a��go�na�ziemi�,�aby�zgromadzi��najwi�kszych�m�drców�swej�epoki�w�celu�wyja�nienia� Warunie� jednej� z� zawi�ych� kwestii� teologicznych.�Wszyscy�wrzuceni�do�rzeki�cieszyli�si��dobrym�zdrowiem�i�przebywali�na�dworze�Waruny.�Teraz�maj��wróci��do�swych�rodzin.�A�tawakra� za�,� który� w� czasie� minionej� dysputy� rozwi�za�� problem�nurtuj�cy�boga,�zosta��oswobodzony�z�u�omno�ci�i�móg��razem�z�ojcem�powróci��do�kochaj�cej�matki�i�dziadka.�W�efekcie�wielk��ofiar��mia��odprawi��nadworny�riszi�króla�Danaki.�

�Dysputa� i� póniejsza� ofiara� króla� Danaki� mia�y� miejsce� na�

kilka�dni�przed�przybyciem�do�Mithili� trójki�w�drowców.� Przed�wej�ciem�do�grodu�Rama�zd��y��uwolni��jeszcze�zakl�t��w�kamie��pi�kn��kobiet��—�Ahali�.�Zanim�jednak�opowiemy�o�niej,�musimy�opisa�,�co�dzia�o�si��w�tym�czasie�z�Rawan�,�który�nie�móg��zbyt�d�ugo� usiedzie�� w� swej� pi�knej� stolicy� na� Lance� i� stale� szuka��zwady.�

RAWANA�WALCZY�Z�INDR��

Wracaj�c�z�góry�Kajlasa,�poni�ony�Rawana�pragn���raz�jeszcze�wykaza�� sw�� si��.� Uda�� si�� z� wojskiem� rakszasów� do� królestwa�Indry�w�celu�wywo�ania�zwady.�Us�yszawszy�o�nadej�ciu�ogromnych�wojsk,�Indra�zadr�a��i�poczu��si��niepewnie�na�swym�tronie,�wi�c�rzek��do�otaczaj�cych�go�bogów:�

—�B�dzie�bitwa�z�Rawan�.�Nie�da�si��jej�unikn��!�Ochmistrzowie� i� p�atnerzy� bogów� zacz�li� szykowa�� bro�.�

Gromow�adny�skierowa��si��do�Wisznu�i�rzek�:��

Page 29: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

54 Janusz�Krzy�owski�

—�Bracie,� musisz� mi� pomóc.� Zagra�a� nam� potwór� Rawana,�który�ostatnio�sta��si��prawdziwym�mocarzem.�Wszystko�to�przez�nieostro�no���Brahmy,�który�da��mu�dar�nie�miertelno�ci.�

—�Przykro�mi,�bracie�—�odpar��Wisznu�—�nie�mo�emy�cofn���daru�Brahmy.�Musisz�jednak�wiedzie�,��e�ju��nied�ugo�przyjdzie�czas,�gdy�rakszas�poniesie�kar��za�sw��nieprawo��.�W�Ajodhji�narodzi� si�� dzielny� rycerz� Rama,� syn� Da�arathy,� i� on� pokona� Rawan�.�

Indra� powróci�� w� niepokoju� do� swego� domu� w� Amarawati.�Tymczasem�zbli�a�y�si��ju��zast�py�rakszasów.�Z�miasta�na�przedpole� wyst�pili� wszyscy� dzielni� rycerze� zamieszkuj�cy� spokojny�dot�d�gród.�Na�ich�czele�stan���Indra.�Do��czy�y�do�nich�niektóre�bóstwa�niebia�skie:�Wasu,�Marutowie�i�inni.�Zadr�a�y�jednak�na�widok� dzikich� zast�pów� Rawany,� ogarn��o� ich� zw�tpienie.� Rakszasy,� zaraz� po� przybyciu� z� gronymi� wojowniczymi� okrzykami�rzucili�si��na�obro�ców�miasta.�Najgorszymi�w�ród�wodzów�Rawany�byli:�Prahasta,�Mari�a�i�Sumalin.�Ten�ostatni,�do�wiadczony�wojownik,� walczy�,� stosuj�c� star�� taktyk�.� Najpierw� razi�� bogów�gradem�strza�,�póniej�zadawa��im�ciosy�mieczami�i�toporami.�L�k�ogarn���szeregi�bogów,�zacz��y�za�amywa��si�� ich�szyki.�Co�bardziej� tchórzliwi� schronili� si�� w� obr�bie� murów� grodu.� Tymczasem�olbrzym�Sumalin�szala�,�zadaj�c�coraz�to�nowe�ciosy�mieszka�com�nieba,�a��rozproszy��ich�szeregi.�Sumalin�trafi��na�koniec�na�godnego�przeciwnika�—�Sawitara.�Ten�pos�a��w�kierunku�olbrzyma�chmur��strza�,�które�og�uszy�y�wroga.�Póniej�grony�bóg�wzniós��maczug��i�zada��Sumalinowi�cios�w�g�ow�.�Po�tym�ciosie�Sumalin�rozpad��si��w�proch�i�nie�pozosta�y�po�nim��adne�szcz�tki.�Ten�fakt�spowodowa�,��e�rakszasowie�rzucili�si��do�ucieczki.�

Syn� Rawany,� Meghanada,� w�ciek�y� na� swych� �o�nierzy,� krzykiem�powstrzymywa��uciekaj�cych.�

—�Tchórzliwe�baby!�Wracajcie!�Spotka�was�kara!�

� Ramajana� 55�

Sam�rozgniewany�rzuci�� si��w�wir�walki�w�swym�wspania�ym�rydwanie.� aden�z�bogów�nie�móg��mu�stawi��czo�a;�armia�mieszka�ców�nieba�znowu�zacz��a�cofa��si��przed�rakszasami.�Wtedy�Indra�rzek�:�

—�Nie�uciekajcie,�o�bogowie,�porzu�cie�strach!�Syn�mój,�Dajanta,�wyst�pi�przeciw�synowi�Rawany.�

Wtedy� Meghanada� sam� stan��� do� walki.� Przeciwko� niemu�wyst�pi��Dajanta,�syn�w�adcy�bogów.�Syn�Rawany�zasypa��Dajant��setkami�strza�.�Ten�odpowiedzia��mu�w�ten�sam�sposób.�A��chmury�ich�strza��przy�mi�y��wiat�o�s�o�ca�i�na�chwil��zapanowa��mrok� na� placu� boju.� Si�y� Dajanty� zacz��y� s�abn��� i� pewnie� by�zgin��,� gdyby� nie� jego� dziadek,� Puloman,� który� uratowa�� go� od��mierci.�Przybywszy,�zabra��m�odzie�ca�i�skry��go�w�oceanie�—�królestwie�Waruny.�Znikni�cie�Dajanty�os�abi�o�ducha�walki�w�armi�bogów.�Niektórzy�rzucili�si��do�ucieczki,�a�tych�asurowie��cigali,�zadaj�c�im�wiele�ran.�

W�tej�sytuacji�na�czo�o�armii�wyjecha��sam�Indra�w�rydwanie�powo�onym�przez�Mataliego.�Gdy�król�grodu�Amarawati�zaj���pozycj�,�zagrali�gandharwowie.�Natychmiast�Rawana�na�czele�swej�demonicznej� armii� ruszy�� mu� naprzeciw� w� rydwanie� puszpaka.�Na� nowo� rozgorza�a� okrutna� i� bezlitosna� bitwa� mi�dzy� bogami�i�rakszasami.� Maratowie� z� bojowymi� okrzykami� ruszyli� na� rakszasów�jak�burza�i�wielu�u�miercili.�Po�chwilowym�za�amaniu�si��obrony�demonów,�ci�ruszyli�z�nowym�impetem�na�bogów,�ra��c�ich�swoj��broni�.�Niebo�i�ziemia�nape�ni�y�si��wrzaw��bitwy�i�j�kami�rannych.�

Rawana,�widz�c,��e�wojska�Indry�zwyci��aj�,�wpad��w�gniewny�sza�.�Wtedy�Indra�rozkaza��wonicy�skierowa��rydwan�ku�s�o�cu,�by�to�o�lepi�o�napastników.�Przemówi��te��do�bogów:�

—�Przyrzeczenie�Brahmy�chroni�wstr�tnego�rakszasa,�Rawan�.�Nie�mo�emy�go�zabi�.�Wemy�go��ywcem!��

Page 30: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

56 Janusz�Krzy�owski�

I�Indra,�stan�wszy�na�czele�niebia�skiej�armii,�poprowadzi��j��przeciwko� królowi� rakszasów.� Otoczyli� go� ze� wszystkich� stron,�zasypali� strza�ami,� wprawili� w� pop�och� i� zmusili,� by� zatrzyma��swój�rydwan.�

W� tym� krytycznym� momencie� na� pomoc� ojcu� ruszy�� Meghanada.�Zr�cznie�pos�uguj�c� si�� czarami,� rozp�dza��wszystkich�rycerzy�nieba,�którzy�usi�owali�zast�pi��mu�drog�.�Na�koniec,�gdy�by�� ju�� blisko� Indry,� zasypa��go�gradem�strza�� i� zada��wiele� ran.�Ci��kie�rany�os�abi�y�boga�i�Meghanada�pojma��króla�sfer�niebieskich� na� oczach� wystraszonych� bogów.� Wtedy� Meghanada� rzek��do�ojca:�

—�Odnie�li�my�zwyci�stwo,�ojcze.�Bogowie�si��cofaj�.�Nie�ma�sensu�ich�goni�.�

—�Jeste�� chlub�� naszego� rodu,� Meghanado!� Zyska�e�� wielk��s�aw�,�gratuluj��ci!�—�powiedzia��Rawana�do�syna.�—�Wracajmy�na�Lank�,�a�Indra�niech�b�dzie�naszym�niewolnikiem!�

Od�tej�pory�syn�Rawany�otrzyma��zaszczytne�miano�Indradit�—�Pogromca�Indry.��

Wtedy�sprawiedliwy�Brahma�uda��si��na�Lank��i�zwróci��si��do�Rawany:�

—�Twój�syn,�o�Rawano,�okaza��wielk��odwag�,�s�awa�jego�nie�zaginie.�Teraz�ma�uwolni��Indr�.��

Wtedy�Meghanada�tak�rzek��do�Brahmy:�—�Sprawiedliwy�Brahmo,�za�uwolnienie�Indry�niech�bóg�Agni�

ofiaruje� mi� swój� rydwan� wraz� z� ognistymi� rumakami.� Oto� dar,�który�wybieram.�Zas�u�y�em�na�to�dzielno�ci��w�bitwie!�

—�Niech�tak�si��stanie!�—�powiedzia��Brahma.�I�wówczas�Indradit�uwolni��króla�bogów�i�mieszka�cy�nieba�

wrócili�z�nim�do�swego�królestwa.�Po�powrocie�do�nieba�Brahma�zwróci�� si�� do� Indry,� pozbawionego� swego� królewskiego� blasku�i�przygn�bionego�ze�strachu�i�wstydu:�

� Ramajana� 57�

—�O�w�adco�piorunów,�nieszcz��cie�to�dosi�g�o�ci��za�kar�,�za�dawny�grzech.�Swego�czasu�stworzy�em�pi�kn��dziewic��o�imieniu�Ahalja�i�odda�em�j��za��on��bogobojnemu�m�drcowi�Gautamie,�a�ty�niecnie�j��uwiod�e�.�Grzech�ten�i�kl�twa�m�drca�do�tej�pory�ci����nad�tob�.�Z�tego�powodu�zagra�aj��ci�pot��ni�wrogowie�i�twój�autorytet�równie��na�tym�ucierpia�.��

AHALJA�

Takie� imi�� nosi�a� pierwsza� kobieta� stworzona� przez� Brahm�.� y��w�owym�czasie�wielce��wi�tobliwy�i�pobo�ny�asceta�Gautama.�W� nagrod�� otrzyma�� od� Brahmy� Ahalj�� za� �on�.� Na� pewno� nie�by�o� to� dobrane� ma��e�stwo.� Ahalja� chcia�a� by�� podziwian�,�strojn�,�docenian�.�Szanowa�a�m��a,�ale�nie�tak�wyobra�a�a�sobie�swoje�po�ycie�ma��e�skie.�Traf�chcia�,��e�wsz�dobylski�i�dziarski�wojak,�bóg�Indra,�by��w�tej�okolicy�i�zap�on���do��ony�ascety�prawdziw��nami�tno�ci�.�Oczy�kobiety�odpowiada�y,��e�i�on�wzbudzi��jej�zainteresowanie.�

Indra� uknu�� spisek.� Przekona�� Ksi��yc� —� Daksz�,� aby� ten�przybra�� posta�� koguta� i� we� wczesnych� godzinach� nocnych� zacz��� pia�� pod� domem� Gautamy.� Gdy� tak� si�� sta�o,� asceta� wsta���w� �rodku� nocy� i� poszed�� nad� rzek�� dokonywa�� ablucji� i� odprawia��mod�y�poranne.�W�tym�czasie�Indra�w�lizgn���si��do�chatki�m�drca.�

Mod�y�by�y� d�ugie� i�d�ugo� te�� Indra�przebywa��z�Ahalj�.�Gdy�Gautama� powraca�� do� domu,� zdradliwy� Ksi��yc� —� Kogut� da��jeszcze� raz� znak� g�o�nym� pianiem.� Riszi,� którego� przenikliwo���zaostrzy�a� si�� po� d�ugoletniej� ascezie,� przejrza�� intryg�.� Rzuci��kl�tw��na�Indr�,�a��onie�przepowiedzia�,��e�skamienieje�i�b�dzie��ywi�a� si�� tylko�wiatrem�przez�dziesi��� tysi�cy� lat.� I� czeka�a�kamienna�Ahalja�na�swego�zbawc��tak�d�ugo.��

Page 31: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

58 Janusz�Krzy�owski�

Przekona��si��m�drzec,��e�m�odymi��onami�trzeba�troskliwiej�si��zajmowa�,�je�li�si��jest�m��czyzn��„w�sile�wieku”,�i�nawet�m�drzec�nie�jest�w�stanie�przewidzie��wszystkich�forteli�zakochanej�kobiety.��

�Powró�my� jednak� do� dziarskich� królewiczów� i� towarzysz�

cego� im��wi�tego�m��a.�Uwolnili�Ahalj�,�która� i� tak�d�ugo� sta�a�skamienia�a�po�kl�twie�starego�m��a.�Po�tym�mi�osiernym�czynie�obaj�roze�miani�m�odzie�cy�dziarsko�przekraczali�warowne�mury�Mithili.�

Gród�Mithila�by��zaiste�wspania�y.�Od�dawna�z�nikim�Wideha�nie�toczy�a�wojen,�a�dobrobyt�by��powszechny.�Bogate�sklepy,�kolorowo�odziani�ludzie,�gromady�przyjezdnych�stanowi�y�dostateczny�dowód,� �e� kraj� �yje� w� dostatku� i� spokoju.� Przez� pi�kne� ogrody�zbli�ali�si��nasi�w�drowcy�do�królewskiego�pa�acu,�by�szcz��liwemu�s�siadowi� przekaza�� uszanowania� i� braterskie� pozdrowienia� od�swego�w�adcy,�króla�Da�arathy.�W�tym�czasie�na�balkonie,�w�otoczeniu�s�u�ebnic,�odpoczywa�a�Sita,�królewska�córka,�uwa�ana�za�najpi�kniejszy�kwiat�swego�kraju.��

NARODZINY�SITY�

Tulsidas�w�swej�Ramajanie�obja�ni��dok�adnie,�jak�narodzi�a�si��Sita,�pi�kna�córka�króla�Widehy.�

Dawno,�dawno�temu�grony� i�oble�ny�demon�Rawana�pijany�ludzk��krwi�,�nie�poznaj�c�w�ród�kniei�swej�siostrzenicy�Urwasi,�z�dzik����dz��si��na�ni��rzuci��i�zniewoli�.�Urwasi�z�p�aczem�i�poczuciem� ha�by� po�pieszy�a� na� skarg�� do� mieszkaj�cego� opodal�m�drca�Nala�—�Kuwra�i�opowiedzia�a�mu�ca�e�zaj�cie.�Asceta�uniesiony�gniewem�przekl���demona�i�ca�y�jego�ród.�Oznajmi�,��e�nadci�ga�ju��wyzwoliciel�ziemi�i�ukarze�bezece�stwa�rakszasa.�Pos�a��demonowi�danin�,�zapiecz�towany�gliniany�garnek,�a�w�nim�wraz�

� Ramajana� 59�

z�kroplami�swej�krwi�—�przekle�stwo�maj�ce�szybko�unicestwi��potwora.�

Rawana� jakim�� sposobem� dowiedzia�� si�� o� owym� przekle�stwie.�Nakaza��s�ugom�ostro�nie�zakopa��garnek�g��boko�w�ziemi�i�z�dala�od�ludzkich�siedzib.�

W�jaki��czas�póniej�król�Danaka�postanowi��odda��rolnikom�cz���� swej� ziemi,� która� dot�d� le�a�a� ugorem.� Aby� ich� zach�ci�,�jako�pierwszy�sam�przyst�pi��do�p�uga�i�zacz���ora��pusty�zagon.�Wtedy�to�lemiesz�uderzy��o�co��g�ucho�i�okaza�o�si�,��e�w�brudzie� le�a��rozbity�dzban.�Z�naczynia�dochodzi�a�muzyka�i� ju��to��wiadczy�o,��e�orka�ma�cudowny�przebieg.�Po�chwili�ukaza�o�si��oczom�królewskim�ma�e,�pi�kne�niemowl��p�ci��e�skiej.�Król�Danaka�uzna��dziecko�za�sw��córk��i�nadal� jej� imi��Sita,�co�znaczy�„bruzda�w�oranej�ziemi”.�

Poeci� indyjscy,� a� w� tym� wypadku� Gobindadas,� tak� opisuj��urod��owych�pi�knych�kobiet,�do�boginek�podobnych:�

�Gdzie�si��pojawi�jej�cia�o,�tam�ja�niej��b�yskawice.�Gdzie�postawi�pi�kn��stop�,�tam�lotosów�p�ki�kwitn�.�Spójrz,�ma�mi�a�przyjació�ko,�ona�bawi�si��mym��yciem.�Gdzie�ruchliwe�brwi�jej�zadr��,�tam�si��fale�przelewaj�.�Gdzie�wilgotnym�spojrzy�okiem,�tam�lotosów�k�pa�kwitnie.��Gdzie�jej�s�odki�u�miech�widz�,�tam�ja�miny��l��aromat.��

Przek�ad�Umadewi�

Page 32: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

60 Janusz�Krzy�owski�

Wtedy�to�Rama�zbli�aj�cy�si��do�królewskiego�pa�acu...��...stan��� ol�niony� jej� pi�kno�ci�� i� ona� zauwa�y�a� go� w� tej�samej�chwili...�Sita,�przystrojona�w�ozdoby�i�kwiaty,�w�gronie�swych�s�u�ebnic,�zal�ni�a�w�jego�oczach�jak�wst�ga�b�yskawicy.�Stan��a�nieruchomo,�by�patrze�,�jak�Rama�powoli�znika�z�jej�pola�widzenia�wraz�ze�swym�mistrzem�i�bratem.�Kiedy�znik�,�umys��jej�dozna��jakiego��niedaj�cego�si��opanowa�� wzburzenia.� W� oku� utkwi�� cieniutki� grot� mi�o�ci,�który�rozszerzy��si��póniej�i�rozpostar��na�ca���istot�.�Ogarn��a�j��nieznana�s�abo��.�

W�jej�mózgu�uporczywie�ko�ata�y�si��pytania:�„Kto�to�jest?�Dok�d�poszed�?�Mign���przed�moimi�oczyma�i�znik�.�A�mo�e�pad�am�ofiar��halucynacji?�To�by�� jednak�nie�mog�o�—�zwyk�e� przewidzenie� nie� mo�e� a�� tak� wielkiej� sprowadzi��s�abo�ci”.�

�Przek�ad�Umadewi�

�Strza�a�boga�Kamy�utkwi�a�równie��w�sercu�m�odego�królewi

cza.�I�on�zastanawia��si�,�czy�to�bogini,�czy�te���yj�ca�dziewczyna�jest�powodem�jego�rozterki�i�zmusza�go�do�sta�ego�przypominania�swego�widoku?�

Na�audiencji�u�króla,�kiedy�to��wi�ty�m���przedstawi��obu�synów�s�siedniego�w�adcy,�a�ci�z�o�yli�wyrazy�szacunku,�d�ugo�opowiadano�o�bohaterskich�czynach�obu�m�odzie�ców�i�o�walce�z�asurami.� Król� Danaka� rozmarzy�� si�� wtedy.� To� prawda,� na� dworze�jego�od�pewnego�czasu�przebywa�o�wielu�dzielnych�m�odzie�ców,�ale�takiego�zi�cia�jak�Rama,�w�a�nie�takiego,�chcia�by�mie�.�Lecz�smutek�zaraz�przerwa�� te�marzenia.�Pewnie�Sita�b�dzie�musia�a�zosta��star��pann�.�Zwierzy��si��ze�swej�troski�mistrzowi�obu�ch�op

� Ramajana� 61�

ców,�szanowa��bowiem�jego�rad��i�trafno���s�du.�Powodem�zgryzoty�króla�by��warunek,�jaki�otrzyma��od�astrologów,�odno�nie�do�przysz�ego�ma��e�stwa�jego�ukochanej�córki�Sity.�W�rodzinie�od�wielu�pokole��przechowywany�by���uk�nale��cy�kiedy��do�samego��iwy.�By��on�olbrzymi�i�bardzo�sztywny.��

Król�Danaka�rzek��wtedy:�—�Ten�z�was,�dzielni�ksi���ta,�dostanie�moj��niezrównan��Sit�,�

który�zegnie�mój�wojenny��uk.�Kandydaci� na� m��a,� pochodz�cy� ze� wszystkich� s�siedzkich�

krajów,� byli� m�odzie�cami� dzielnymi� i� zaprawionymi� w� wojennym�rzemio�le.�Jednak�daremnie�próbowali�napi����uk�i�jeden�za�drugim�pogr��ali� si��we�wstydzie� i�odje�d�ali� z�Mithili.�Wi�wamitra�odezwa��si��do�króla�Danaki:�

—�Dostojny� monarcho,� niech� mój� ksi���� b�dzie� móg�� spróbowa���uku��iwy.�

Na�polecenie�króla�przyniesiono�wielk��bro��do�wewn�trznej�miejskiej�sali�pa�acu.�Wojacy�króla�chwaty,�o�pokanej�posturze,�poci�gn�li��elazny�rydwan�o�o�miu�parach�kó�,�w�którym�spoczywa�� nietkni�ty,� budz�cy� groz�� �uk� wojenny� Danaki.� Niektórzy�porównywali�go�do�góry�Mandara,�która�s�u�y�a�kiedy��jako�m�tew�do�ubijania�Oceanu�Mleka.�

Ten�za��si��odezwa�:�—�To� bro�� moich� ojców,� ceniona� przez� królów� z� wieków� na�

wiek.�Dzielni,�wielcy�przywódcy�i�mocni�wojownicy�nie�mogli�go�podnie��,�o�wielkoduszny�m�drcze.��miertelny�cz�owiek�daremnie�b�dzie�próbowa��napi���ten�wspania�y��uk.�Na�pró�no�b�dzie�stara��si��naci�gn���jego�ci�ciw��i�wypu�ci��ja�niej�c��strza��.�

Wi�wamitra�i�Rama�pokornie�wys�uchali�przestróg�monarchy.�Wielu�zebranych�zatrwo�y�o�si�.��

—�Zapewne�królewna�na�zawsze�pozostanie�samotna�—�szeptano.�Wspominano�te��co��o�niegodziwo�ci�takiej�próby.�

Page 33: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

62 Janusz�Krzy�owski�

—�Jak�mo�na�m�odzie�ca�tak�szlachetnego�i�delikatnego�nara�a��na�kl�sk��i�upokorzenie?�

Póniej�Rama�uniós��wysokie�nakrycie�skrzyni�le��cej�na�rydwanie,� przygl�da�� si�� z� wielkim� respektem� walecznej� broni.� Po�chwili�zapyta�:�

—�Pozwolicie� —� przemówi�� Rama� pokornie� —� �e� wezm�� go�do�r�ki?��

Po�uzyskaniu�królewskiego�przyzwolenia�Rama�uniós���uk�wysoko�w�swoich�silnych�ramionach.�Nast�pnie�z�dum�� i�bez� specjalnego� wysi�ku� napi��� go.� �uk,� który� liczni� ksi���ta� daremnie�próbowali�podnie��.�Naci�gn���ci�ciw��z�si��,�a��bro��p�k�a�z�wielkim�trzaskiem!�Jak�grzmot�dono�nie,�tak�uniós��si��w�niebo�huk�p�kaj�cej�broni,�a��ziemia�zatrz�s�a�si��i�zadr�a�a,�a�wzgórza�zadzwoni�y�echem.�Nie�wytrzyma�a�stara�bro���elaznego�napr��enia�m�odych�ramion.�Ca�y�dziedziniec�pa�acowy,�a�wkrótce�wszystkie�ulice� miasta� ogarn��� sza�� rado�ci.� Oto� znalaz�� si�� m��� pot��ny,�który� rzuci�� wyzwanie� z�emu� losowi.� Bogowie� patrz�cy� na� ten�triumf�z�wysoko�ci�cieszyli�si��równie�,�a�wielu�z�nich,�przybrawszy� posta�� ziemian,� zmiesza�o� si�� z� radosnym� t�umem,� dziel�c�ogóln��weso�o��.�Jednym�z�nich�by��bezcielesny�Kama,�który�tego�dnia�s�a��niebezpieczne�strza�y�dooko�a,�a��opró�ni��ca�y�swój�ko�czan.� I� wielu� m�odzie�ców� oraz� wiele� dziewcz�t� tego� wieczoru�pozna�o,� jak�wielki�niepokój�w�sercach�wywo�a��mog��te�grone�strza�y,�ile�westchnie�,�zgryzot�i��ez�niesie�za�sob��mi�o��.�

Blady� i� zaskoczony� Danaka� powoli� otrz�sn��� si�� ze� zdziwienia,� które� wnet� zamieni�o� si�� w� g��boki� podziw.� Po� d�u�szej�chwili�rzek��do�zacnego�riszego:�

—�Ciesz��si�,��e�jeszcze�moje�stare�oczy�ujrza�y�wspania�y�czyn.�Dokonanie� Ramy,� syna� Da�arathy,� przewy�sza� moje� marzenia.�Prawdziwa� jest� moja� obietnica,� Sita� najdro�sza� mojemu� �yciu,�zostanie�ma��onk��Ramy�i�b�dzie�mu�wiern���on�.�

� Ramajana� 63�

A�królewna�Sita?�Jak�zachowywa�a�si��wtedy,�widz�c�tak�blisko�m�odzie�ca,�do�którego�zapa�a�a�afektem�od�pierwszego�spojrzenia?� By�� mo�e� tak,� jak� zakochana� dziewczyna� opisywana� przez�wielkiego�poet��Widjapatiego.�

�Pochyli�am�twarz�zwrócon��ku�jego�twarzy,�skierowa�am�oczy�na�stopy,��zatka�am�uszy�ciekawe�s�ów,�d�o�mi�zakry�am�spocone�policzki�—�ale�co�mam�zrobi�,�o�przyjació�ko,�gdy�szwy�staniczka�p�kaj��w�stu�miejscach?��Sta�am,�schyliwszy�twarz,�zabroni�am�oczom�—�z�odziejom,�pobieg�y,�by�pi��blask�twarzy�mi�ego,�jak��akory�do�ksi��yca.�Stamt�d�sprowadzi�am�je�si��,�umie�ci�am�przy�nogach.�oszo�omiona�miodem�pszczo�a�nie�mo�e�wzlecie�,�mimo�to�rozpo�ciera�skrzyd�a.�Madhawa�mówi�s�odkie�s�owa,�s�ysz�c�to�zas�aniam�uszy;�korzystaj�c�z�okazji�sta��si��wrogiem�bóg�trzymaj�cy��uk�o�pi�ciu�strza�ach.�Z�kroplami�potu�sp�yn��y�malowid�a�w�oski�cia�a�tak�si��obudzi�y,��e�si��ze�strachu�staniczek�rozerwa��z�dwi�kiem�„czuni,�czuni”,�a�bransoletki�na�ramionach�p�k�y...��

Przek�ad�Umadewi�

Page 34: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

64 Janusz�Krzy�owski�

Wielu� porównywa�o� urod�� Sity� do� legendarnej� pi�kno�ci�Damajanti�i�zastanawiano�si�,�czy�i�ta�pi�kna�dziewczyna�b�dzie�musia�a�przej���tyle�ci��kich�prób�mi�o�ci,�co�jej�poprzedniczka.�

DAMAJANTI�

Ta�pi�kna�królewna�by�a�córk��Bhimy�z�kraju�Widarbhy.�Wsz�dobylski� flaming� opowiedzia�� jej� kiedy�,� �e� w� odleg�ej� krainie�mieszka�Nala,�urodziwy�m�odzieniec,�królewski�syn.�S�ysza�� i�on�o� urodzie� Damajanti,� a� po� opowiadaniach� swata� —� flaminga�zakocha��si��w�niej.�W�tym�czasie�król�Bhima�postanowi��wyda��córk��za�m���i�rozg�osi��to�we�wszystkich�s�siednich�królestwach.�S�awa�jej�urody�by�a�tak�wielka,��e�zjecha�o�si��na�dwór�Widarbhy�wielu� ksi���t,� a� nawet� przybyli� trzej� dziarscy� bogowie:� Indra,�Agni� i� Waruna.� Stawi�� si�� równie�� królewicz� Nala.� Po� naradach�starszyzny� zostali� zaakceptowani� tylko� trzej� bogowie� i� m�ody,�urodziwy�królewicz.�

Wyboru� mia�a� dokona�� Damajanti,� która� wszystkich� konkurentów�widzia�a�po�raz�pierwszy.�Zorientowa�a�si��szybko,��e�trzej�spo�ród�pretendentów�do�jej�r�ki�nie�s��ludmi.�Lekko,�o�milimetry�unosili� si��nad�posadzk��pa�acow�,�na� ich�twarzach�nie�by�o�wida��nawet�kropelki�potu,�a�kwiaty�w�girlandach�zawieszonych�na� ich� szyjach� stale� by�y� zadziwiaj�co� �wie�e.� Nala� by�� cz�owiekiem�i�to�mo�na�by�o�rozpozna�,�a�ponadto�kompas�jej�serca�wyranie�wskazywa�,�w�któr��stron��obraca��oczy.�Wybra�a�oczywi�cie�Nal�.�Odby�o�si��wielkie�wesele,�na�którym�bawili�si��hucznie�wszyscy,�nawet�odrzuceni�boscy�adoratorzy.��

Szcz��liwi�ma��onkowie�nie�przypuszczali,��e�nad�ich�g�owami�gromadz��si��ciemne�chmury.�Jednym�z�odrzuconych�zalotników�by��grony�demon�gór,�którego�te��kusi�a�uroda�ksi��niczki.�Poprzysi�g��zemst�.�W�tym�celu� sta�� si��niewidzialny� i�przez�dwa

� Ramajana� 65�

na�cie� d�ugich� lat� czatowa�� w� pa�acu� m�odej� pary� na� okazj�� do�zrealizowania�swego�planu.�Kiedy�pewnego�razu�Nala�zapomnia��o�nale�nych�przed�mod�ami�ablucjach,�demon�móg��nad�nim�zapanowa�.�Wywo�a��w�sercu�królewicza�tak�wielk��ch���do�hazardu,��e� ten,� rzucaj�c� si�� w� wir� gry,� szybko� przegra�� wszystkie� swoje�walory� i� na� koniec� przegra�� prawo� do� dziedziczenia� królestwa.�W�tej� sytuacji� musia�� uda�� si�� na� wygnanie� i� �y�� z� u�ebranych�datków.�Zawstydzony�próbowa��odes�a���on��do�pa�acu�jej�ojca,�ale�Damajanti�oznajmi�a,��e��ona�pod��a�za�m��em�równie��w�niedoli.�Wypowiedzia�a�wtedy�znamienne�s�owa,�które�po�niej�powtarza�a�ju��niejedna�hinduska�kobieta:��

�„Nie�ma�lepszego�lekarstwa�na�smutek�m��czyzny�ni��dobra��ona”.��Nala�pe�en�wstydu�opu�ci��jednak��on�,�nie�chc�c,�by�dzieli�a�

z�nim�bied��i�poni�enie.�Roz��ka�trwa�a�kilka�lat.�Wreszcie�Damajanti�postanowi�a�uciec�si��do�fortelu.�Og�oszono�w�królestwie,��e�zdecydowa�a� si�� raz� jeszcze� wyj��� za� m��� i� tym� razem� wybra��lepszego�m��a.� I�znów�zjechali� si��konkurenci�z�ca�ych�nieomal�Indii.�Nala,�który�by��teraz�umorusanym�i�zapracowanym�wonic�,�przyjecha�� równie��na� t��uroczysto��,�gdy�� jego�pan� postanowi��by�� jednym�z�konkurentów.�I�znów�Damajanti�mimo�stroju�s�u��cego,�zabrudzenia�i�zmienionego�wygl�du�rozpozna�a�go�i�zadziwi�a�wszystkich,�gdy�wybra�a�na�swego�m��a�wonic�.�Zagniewani�zalotnicy�wybaczyli�jednak�m�odym�ich�przewinienia�i�potkni�cia,�gdy��wszyscy�wiedzieli,��e�dobra�i�wierna��ona�jest�najwi�kszym�skarbem�m��czyzny.�

�Akho�wielki�poeta�Gud�aratu��yj�cy�w�XVII�wieku�tak�opisy

wa��Damajatni:��

Page 35: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

66 Janusz�Krzy�owski�

Ksi��yc� wysun��� si�� zza� chmur,� lecz� ujrzawszy� Damajanti� ja�niej�c�� twarz,�znów�zaci�gn���zas�on�,�zawstydzony,�i��nie�zdo�a�i���z�jej�pi�knem�w�zawody.�

A�gdy�w���z�gi�tko�ci�swej�dumny,��lizgaj�c�si��szybko,�naraz� gibk�� kibi�� Damajanti� zoczy�,� tak� dum�� sw�� poczu��pogn�bion�,�i��w�podziemne��wiaty�co�rychlej�ucieka�.�

Bowiem� gdy� Brahma� �wiat� stwarza�,� tysi�czne� zgarn���promienie� i� w� wielkiej� zamkn�wszy� szkatule,� w� czarowne�Damajanti�przemieni��cz�onki.�A�pozosta�e�u�amki�promieni�w�jedno�stopi��i�uczyni��z�nich�ksi��yc.��

�Przek�ad�Umadewi�

�Wszystkie�te�trafione�strza���Kamy�dziewcz�ta�do��czy�y�w�dniu�

triumfu�do�orszaku�zakochanej�Sity,�której�los�w�tej�jednej�chwili�zwi�zanej� z� p�kni�ciem� starego� �uku� diametralnie� si�� odmieni�.�Król�Danaka�postanowi��powiadomi��ojca�tak�udanego�syna�o�jego�nieprawdopodobnym� wyczynie� i� o� fakcie,� �e� zdoby�� tym� sposobem�r�k��i�serce�jego�ukochanej�córki�Sity.�W�tym�celu,�jak�to�by�o�w�zwyczajach�i�zgodnie�z�ceremonia�em�królewskim,�zdecydowa��si��wys�a��do�Ajodhji�oficjalne�poselstwo,�które�powinno�równie��omówi��rych�e�spotkanie�obu�monarchów.�

POSELSTWO�Z�MITHILI�

Trzy�noce�sp�dzili�w�podró�y�pos�owie�Mithili,�zanim�dotarli�do�Ajodhji.�Po�drodze�przechodzili�przez�do���g�sty�las,�w�którym�mia�o�miejsce�nieprzyjemne�spotkanie�z�zaprzysi�g�ym�wrogiem�indyjskich�wojowników.�

��

� Ramajana� 67�

PARA�URAMA�

Swego� czasu� dziadek� Para�uramy,� bramin� Rcika,� zapragn���zdoby�� r�k��córki�króla�Gadhiego�o� imieniu�Satjawati.�Gdy�król�ten� zgodnie� ze� starym� zwyczajem� swego� rodu� za��da�� od� niego�zap�aty� za� sw�� córk�� w� formie� tysi�ca� bia�ych� koni� z� czarnym�uchem,�bramin�Rcika,�który�sam�nie�posiada��maj�tku,�zwróci��si��z�pro�b��o�konie�do�boga�oceanu�Waruny.�Ten�spe�ni��jego�pro�b��i�konie�wy�oni�y�si��z�wód�nazywanych�Ko�skim�Brodem�znajduj�cym� si�� niedaleko.� Król� Gadhi,� otrzymawszy� to,� czego� ��da�,�urz�dzi�� dla� córki� wspania��� uroczysto��� �lubn�,� na� któr�� przybyli�sami�bogowie.�

Pewnego� dnia� m�od�� par�� odwiedzi�� najstarszy� �yj�cy� potomek� rodu� Bhrigu� i� b�d�c� z� nich� bardzo� zadowolony,� poprosi��Satjawati� o� wyra�enie� swej� pro�by,� któr�� móg�by� spe�ni�.� Satjawati�poprosi�a�o�dzielnego�syna.�Po�up�ywie�w�a�ciwego�czasu�Satjawati�urodzi�a�ch�opca,�który�gdy�dorós�,�mia��a��pi�ciu�synów.�Najm�odszym�z�nich�by��Para�urama.�Pewnego�razu�jego�matk�,�zapragn���si���posi����król�s�siedniego�kraju,�a�gdy�ta�wzbrania�a�si�,�pozabija��wszystkich�domowników�i�spali��wie�.��

M�ody� Para�urama,� którego� nie� by�o� w� tym� czasie� w� domu,�unikn���masakry,�ale�po�powrocie�zaprzysi�g��zemst�,�zapowiadaj�c�masakr��ca�ej�kasty�wojowników.�Gniewny�i�pozbawiony�l�ku,�b�d�c�obrazem�samej��mierci,�chwyci��za�bro��i�sam�jeden�zabi��wszystkich� synów� króla� gwa�ciciela� oraz� ich� sprzymierze�ców.�I�oczyszcza��w�ten�sposób�ziemi��z�wojowników,�a��powsta�o�pi���jezior�ich�krwi.�

Powracaj�cych�do�Ajodhji�ogarn���niepokój,�gdy�niespodziewanie�wicher�zacz����ama��drzewa,�a�zwierz�ta�rzuci�y�si��do�ucieczki.�Przyczyn��tej�zmiany�w�przyrodzie�by�o�ukazanie�si��gronie�wygl�daj�cego�Para�uramy,�który�z�toporem�zagrodzi��drog��podró�

Page 36: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

68 Janusz�Krzy�owski�

nym.�Ze�zmierzwionymi�w�osami,�z�ognistymi�b�yskami�w�oczach�i�toporem�w�r�ku�wygl�da��raczej�na�zbója�lub�kata,�który�przypadkowo�zgubi��drog�.�Bramini�z�orszaku�Da�arathy�rozpoznali�go.�

—�Czy�by�Para�urama�znów�rozpocz���krwaw��krucjat��przeciwko�rycerzom?�—�szeptali�mi�dzy�sob�.�

—�Synu�Da�arathy�—�zwróci��si��Para�urama�do�Ramy.�—�Dotar�a�do�mnie�wiadomo��,��e�uda�o�ci�si��z�ama���uk��iwy.�Mam�tu�inny��uk�i� je�li� i� ten�napniesz,�b�dziesz�godzien,�by�stan���ze�mn�� do� pojedynku!� Swego� czasu� genialny� rzemie�lnik� stworzy��dwa� niepowtarzalne� �uki.� Jeden� da�� �iwie� i� ten� uda�o� ci� si�� z�ama�,�drugi�nale��cy�kiedy��do�Wisznu,�trzymam�w�r�kach.�Oka��swoje�m�stwo�i�spróbuj�i�ten�napi��.�

Rama�uj���wielki��uk�z�r�k�Par�uramy,�na�o�y��strza���i�napi���ci�ciw�.�Powiedzia�:�

—�Nie�zabij��ci�,�nie�jestem�m�ciwy,�ale�pozbawi��ci�,�potworze,�ca�ej�si�y.�

—�Nie�pozbawiaj�mnie�si�y,�pot��ny�m�odzie�cze.�Wybacz�mi�moj��pych�.�Nigdy�ju��nie�powróc��na��cie�k��zemsty�wobec�stanu�rycerskiego.�

I�gdy�Rama�nie�wypuszcza��w�jego�kierunku�strza�y,�domy�laj�c� si�� �agodnego� usposobienia� m�odzie�ca,� zacz��� si�� szybko�oddala�,�by�wi�cej�nie�wraca��na�ziemi�.�

Po�tym�nieprzyjemnym�epizodzie�w�drodze�do�Ajodhji�nic�ju��póniej�nie�zak�óca�o�drogi�poselstwu.�

Zaraz�po�przyjedzie�zostali�zaproszeni�do�pa�acowej�sali�audiencyjnej�przed�oblicze�Da�arathy.�Po�ceremonialnych�pozdrowieniach�i�pok�onach�zacz�li�mówi�:�

—�Zanosimy�tobie,�o�królu,�pozdrowienia�od�króla�Widehy�wraz�z��yczeniami�pomy�lno�ci�dla�ciebie�i�twego�ludu.�Wiedz,�o�panie,��e� twój� dzielny� syn� Rama� napi��� wielki� �uk,� o� którym� zapewne�s�ysza�e�,� i� potrafi�� dokona�� tego� tylko� on� jeden.� Pozostali� ksi�

� Ramajana� 69�

��ta�po�nieudanych�próbach�opu�cili�nasze�pi�kne�miasto,�p�on�c�ze�wstydu.�Jak�ci�zapewne,�panie,�wiadomo,�szcz��liwy�m�odzieniec,�który�zdo�a�by�napi���t��straszn��bro�,�móg��zosta��zi�ciem�mi�o�ciwie�nam�panuj�cego�króla�Danaki.�Na�szcz��cie,�zarówno�córka�naszego�pana,�jak�i�twój,�panie,�syn,�zacz�li�w�widoczny�sposób�darzy��si��afektem.�I�o�ile,�ty,�panie,�zaakceptujesz�ten�zwi�zek,�ich�uczucie�znajdzie�spe�nienie�w�ma��e�stwie.�

—�Monarcho� kraju� Ko�ala!� Wraz� z� dworem� i� kap�anami� zechciej� zawita�� w� Mithili.� Szcz��cie� twoje� w� triumfie� dzielnego�syna,�Ramy,�który�mo�e�by��twoj��dum��ojcowsk�.�Aby�przyja��nasz��bardziej�jeszcze�podkre�li�,�ka�dy�z�ksi���t�Ko�ali�otrzyma�pi�kn��pann��m�od��z�Widehy.��

Wtedy�odezwa��si��Da�aratha:�—�Dzi�kuj��wam,�czcigodni�pos�owie,�za�to�wspania�e�zapro

szenie!�Cieszymy�si�,�i��syn�nasz�okaza��m�stwo�i�si���ducha,�ukoronowane�tak�wspania���i�pi�kn�,�jak�s�yszeli�my,�nagrod�.�Wyruszymy�jutro,�wraz�ze�wschodem�s�o�ca!�

Gdy�nad�wie�ami�szcz��liwej�Ajodhji�wsta��z�oty�poranek,�Da�aratha,� otoczony� przez� swych� dworzan,� rzek�� do� m�drego� wezyra:�

—�Niech�stra�nik�skarbu�z�wozem�do�transportu�z�ota� jedzie�przodem�ze�wszystkimi�królewskimi�darami.�Za�nimi�maj��jecha��wojownicy�w�szeregu�po�czterech,�wraz�ze�s�oniami,�szlachetnymi�rumakami�i�rydwanami�bojowymi.�Wasiszhta,�wraz�z�pozosta�ymi��wi�tymi� m��ami� maj�� jecha�� za� rycerzami.� B�d�� potrzebni� do�odprawiania��wi�tej�pud�y�w�kraju�naszych�przyjació�.��

Wraz�z�wojskiem,�kap�anami�i��wit��Da�aratha�ruszy��w�drog�,�a� l�ni�ce� szeregi� armii� przera�a�y� swoim� szykiem.� Cztery� dni�zaj��a� im� droga,� zanim� dotarli� do� oczekuj�cej� ich� Widehy.� Król�Danaka�wyjecha��im�naprzeciw�i�powita��królewski�oddzia�.�Zawo�a�:�

Page 37: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

70 Janusz�Krzy�owski�

—�Przyby�e�,�mój�królewski�bracie!�Mój�dom�spotka�a�wielka��aska.� Czy� mia�e�� spokojn�� podró�,� o� dumo� królewskiego� rodu�Raghu?�Witaj�kap�anie�Wasisztho!�Witajcie�mieszka�cy�Mithili!�

Da�aratha�rzek�:��—�Mi�o�ci��widzie�,�królewski�bracie!�Dar�potwierdza�hojno���

dawcy,�tak�wi�c�nasi�m�drcy�zaintonuj��wedyjskie�hymny!��wiat�zna�hojno���Danaki!�Niebo�inspiruje�jego��wi�ta��askawo��!�Wasza�przyja�,�królu,�jest�honorem�dla�naszego�rodu!��

Powoli�nastawa�a�spokojna�noc,�pe�na�rado�ci�dla�obu�monarchów.� Spe�ni�y� si�� ich� marzenia.� Ponad� wie�ami� Mithili� nawet�gwiazdy�mruga�y�rado�nie.�

Nast�pnego�dnia�jasnym��witem�budzi��si��szcz��liwy�poranek,�a�z�nim�budzili�si��pe�ni�satysfakcji�obaj�królowie�i�tak�samo�zadowolone�ich�dwory.�Wszyscy�szykowali�si��do�ceremonii��lubnych.�

�LUB�

Zbudowano� �wi�ty� o�tarz,� taki� jak� staro�ytne� pisma� zalecaj�.�Ozdobiono�go�girlandami�pachn�cych�kwiatów.�Ustawiono�z�ote�naczynia,�kadzielnice,�patery�pe�ne��wie�ych� i�pachn�cych�owoców,� puchary� z� po�wi�conym� miodem.� Dania� z� ry�u� ponak�adano�na�z�ote�tace�i�dodano�do�tego�wiele�smacznie�pachn�cych�mi�siw.�Wasisztha�zaintonowa��mantry�specjalnie�przygotowane�na� czas� za�lubin.� �wi�t�� traw�� ofiarowano� zapalonemu� ofiarnemu�ogniowi.�

Danaka�posadzi��Sit��naprzeciwko�Da�arathy�i�przemówi��po�ojcowsku�do�Ramy:�

—�To� Sita,� dziecko� Danaki,� cenniejsza� mi� ni�� w�asne� �ycie.�Odt�d�powierzam� j�� tobie.�Ona,�ksi���,� jest� ju�� teraz� twoj��oddan���on�,�dziel�c��twoje�szcz��cie� i�niedole,�b�dzie�ona�z�tob��w�ka�dym�miejscu.�Ce��j��i�kochaj�wiernie!�Jak�cie��ka�dej�istoty�

� Ramajana� 71�

b�dzie�ona�wierna�tobie.� I�moja�Sita,�najlepsza�z�kobiet,�pod��y�za�tob��zawsze�—�w��mier��albo�w��ycie!�

�zy�zrosi�y� jego�oblicze,�a�bogowie� i� ludzie�przychylali�si��do�jego� �ycze�.� Na� koniec� pokropi�� m�od�� par�� �wi�t�� wod�.� Nast�pnie�zwróci��si��do�siostry�Sity,�pi�knej�Urmili,�i�do�dzielnego�Lakszmana.�Przemówi��delikatnymi�s�owami:�

—�Lakszmano,�nieustraszony�wojowniku,�we�moj��drog��oddan�� córk�,� Urmil�,� o� niesplamionej� mi�o�ci.� Obejmij� j�� swymi�ramionami,�i�b�dzie�ona�twoja�na��mier��i��ycie.��

Na�koniec�po�lubiono�Bharat��z�Mandawi�i��atrughan��z��rutakirti.�

Póniej�monarcha�Widehy�i�towarzysz�cy�mu�riszi�po�wielekro��okr��yli�o�tarz,�a�za�nimi�kroczy�y��agodnie�panny�m�ode�i�dumni�ksi���ta.�Z�pogodnego�nieba�spada��deszcz�pachn�cych�kwiatów,�a�delikatna,�boska�muzyka�wype�ni�a��wie�e�i�pachn�ce�powietrze.�Nast�pnego�dnia�ten�sam�orszak,�wzbogacony�o�urocze�ksi��niczki�z�ich�dwórkami,�zd��a��ku�wypatruj�cej�ich�Ajodhji.�A��dotarli�do�staro�ytnego�miasta,�ozdobionego�wspania�ymi�sztandarami�i�wytwornymi� kobiercami.� Zewsz�d� zwiesza�y� si�� girlandy� kwiatów��i� kolorowych� wst�g.� Wreszcie� g�os� b�bna� i� tr�by� oznajmi�y� powrót�do�domu.�Droga�do�królewskiego�pa�acu�obsypana�by�a�pachn�cymi�kwiatami,�a�pie���powitalna�unosi�a�si��w�powietrzu.�Od�wi�tnie�ubrani�i�uradowani�m��czyni�i�weso�e�kobiety,�wszyscy�wyszli�na�powitanie�powracaj�cego�monarchy.�Delikatnie�spogl�daj�ca�Sita�o�szlachetnym�wejrzeniu,�Urmila�nieskazitelnie�s�awna,�pi�kne�Mandawi�i��rutakirti,�przyby�y�do�kochaj�cych�matek�ich�m��ów.�Wszystkie�m�ode��ony�pok�oni�y�si��szacownym�starszym�mieszka�com�pa�acu,�pob�ogos�awi�y�dzieci�sw��mi�o�ci�,�z�delikatn�� i�s�odk��czu�o�ci�� i�odesz�y�z�m��ami.�Za��szcz��liwie�po�lubieni� ksi���ta,� niezrównani� w� swej� wojowniczo�ci,� mieszkali�w�okaza�ych�pa�acach,�które�by�y�niczym�wspania�y�pa�ac�Kubery.�

Page 38: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

72 Janusz�Krzy�owski�

Min��o� szcz��liwie� kilka� lat.� Król� Da�aratha� spostrzeg�� pewnego�dnia�niepokoj�ce�dr�enie�r�ki.�Stwierdzi�,��e�nie�jest�ju��tak�silny� jak�uprzednio,�dokuczliwe�oznaki�wieku�dawa�y�coraz�cz��ciej�zna��o�sobie.�Doszed��do�wniosku,��e�najwy�szy�czas�ustanowi�� dziedzica� tronu,� tak� aby� w� przysz�o�ci� w� królestwie� nie�mog�y�powstawa�� frakcje� i� roz�amy.�Wszak�wszyscy�czterej� jego�synowie� byli� dzielnymi� i� ambitnymi� m�odymi� ludmi.� yli,� co�prawda,�w�idealnej�zgodzie,�ale�kto�wie,�co�mog�a�przynie���przysz�o��.�

Da�aratha�nie�mia��w�tpliwo�ci,��e�w�przysz�o�ci�Rama�powinien�zosta��jego�nast�pc�.��

—�Jestem�ju��stary�—�powiedzia��monarcha,�obejmuj�c�Ram��i�sadzaj�c�go�obok�siebie.�—�D�ugie�i�owocne�by�o�moje��ycie.�Cieszy�em�si��nim�i�jako�cz�owiek,�i�jako�król.�Wype�ni�em�wszystkie�swoje�obowi�zki.�Teraz�moim�jedynym�pragnieniem�jest�zobaczy��ciebie,� Ramo,� na� tronie.� Na� dodatek,� ostatniej� nocy� mia�em� z�y�sen.�Wró�bici�przepowiedzieli�mi,��e�wkrótce�spotka�mnie�wielki�smutek�albo�nawet��mier�.�Dlatego�po�rozmowie�z�nimi�postanowi�em,��e�twoja�koronacja�odb�dzie�si�� jutro.�Przygotuj�si��wi�c�z�Sit��do�tej�uroczysto�ci,�zachowuj�c�post,�wstrzemi�liwo���cielesn�� i� �pi�c� na� pos�aniu� ze� �wi�tej� trawy.� Niechaj� twoi� przyjaciele�trzymaj��przy�tobie�wart�,�by�nie�przytrafi�o�ci�si��nic�z�ego.��

Przyjaciele�Ramy�natychmiast�po�pieszyli�do�królowej�Kausalji�z� radosn�� nowin�.� Rama� za�� powróci�� do� swych� apartamentów�w�ród�ogarni�tego�entuzjazmem�t�umu�mieszka�ców�Ajodhji,�którzy�nie�posiadali�si��z�rado�ci,�dowiedziawszy�si��o�postanowieniu�króla�Da�arathy.�

Po�rozmowie�z�ojcem�Rama�uda��si��do�apartamentów�matki.�Królowa�wiedzia�a�ju��o�wszystkim�i�oddawa�a�si��teraz�gor�cym�modlitwom�o�szcz��cie�i�pomy�lno���syna.�Byli�tam�te��Sumitra,�Sita�i�Lakszmana.�

� Ramajana� 73�

—� yj�d�ugo�i�szcz��liwie�—�Kausalja�pob�ogos�awi�a�syna.�—�Zwyci��aj�wrogów�i�b�d�dzielny�jak�dot�d.�

Rama�pok�oni��si��obu�matkom�i�wraz�z�Sit��wróci��do�swego�pa�acu,�by�przygotowa��si��odpowiednio�do�ceremonia�u�koronacji.�Wasisztha,�nadworny�kap�an,�wybra��si��do�niego�z�uroczyst��wizyt�.�Po� jego�odej�ciu�Rama�wzi��� rytualn��k�piel� i�z�o�ywszy�w�ofiarnym�ogniu�odrobin��topionego�mas�a,�sp�dzi��noc�na�pos�aniu�ze��wi�tej�trawy.�

Nazajutrz� mieszka�cy� Ajodhji,� na� g�os� uroczystych� b�bnów,�ju��od��witu�szykowali�si��do�nadchodz�cej�uroczysto�ci.�Na�dachach�domów,�na�tarasach,�w�oknach� i��wi�tyniach,�nad�straganami�i�na�drzewach�zawieszono�kolorowe�proporce�i�chor�gwie.�Ulice� w� mie�cie� posypano� kwiatami� i� podpalono� stosy� aromatycznego� drewna.� Od� nich� powietrze� nape�ni�o� si�� balsamiczn��woni�.�Po�obu�stronach�dróg�ustawiono�wysokie� jak�drzewa�pochodnie,�aby�mo�na�by�o�ogl�da��uroczysto�ci�równie��po�zmroku.�Aktorzy,� tancerze� i� muzykanci� zabawiali� mieszka�ców� muzyk��i�ta�cem.�Gwarne�fale�rozradowanego�t�umu�z�prowincji,�który�na�wie���o�koronacji��pieszy��do�Ajodhji,�zalewaj�c�go�ciniec�królewski,�czyni�y�gwar�i�szum�przypominaj�cy�pomruki�oceanu�podczas�przyp�ywu.�Nikt�nie�mówi��o�niczym�innym,�jak�tylko�o�zbli�aj�cej�si��koronacji�ukochanego�ksi�cia�Ramy.�Nawet�bawi�ce�si��dzieci�wygl�da�y�na�uszcz��liwione�oczekiwaniem�na�uroczysto��.�

Król�postanowi��jednak�spraw��za�atwi��formalnie�i�og�osi��swoj��decyzj��wobec�zgromadzonego�ludu.�W�pierwszej�kolejno�ci�o�swej�decyzji�powiadomi��najbli�szych.�Póniej�zwo�a��wysok��rad��królewsk��i�przedstawi��jej�swoje�pragnienie.�Uzyskawszy�jednomy�ln��zgod�,� wszak� królewicz� by�� ulubie�cem� ca�ego� ludu,� monarcha�naznaczy��godzin��koronacji.�Nakaza��przy�tym,�aby�jak�najwspanialej�przyozdobi��stolic�,�by�wszyscy�mieszka�cy�przyszli�na�szcz��liw��uroczysto��.��

Page 39: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

74 Janusz�Krzy�owski�

KNOWANIA�MANTHARY�

Przy�sypialni�królowej�Kajkeji�znajdowa��si��taras�wychodz�cy�cz��ciowo�na�ulic��i�na�ogrody�królewskiego�pa�acu.�Okr��a��on�pa�ac� i� korzysta�� z� niego� mog�y� równie�� pozosta�e� królowe.� Po�zachodzie� s�o�ca� na� ten� taras� wysz�a� s�u��ca� Kajkeji,� garbuska�Manthara.�Z�innej�sypialni�wysz�a�stara�piastunka�Ramy,�aby�równie��zaczerpn����wie�ego�powietrza.�Odezwa�a�si��do�niej�Manthara:�

—�Spójrz,� jak� dekoruj�� ulic�.� Girlandy� kwiatów,� dzwoneczki,�kolorowe� wst��ki.� Gromadz�� si�� muzykanci,� wsz�dzie� pe�no�dzieci.�Czemu�nie�siedz��w�domach?�Ludzie�jako��s��podnieceni.�Kupcy� dekoruj�� swoje� kramy.� Co� te�� za� uroczysto��� ma� si�� tu�odby�?��

—�Czy�by��nie�wiedzia�a?�Twoja�pani�nic�ci�nie�mówi�a?�Przecie�� jutro�ma�si��odby��koronacja�naszego�ukochanego�królewicza!�Sama�go�na�tych�r�kach�tyle�nosi�am,�tyle�pie�ci�am!�B�dzie�to� radosny� dzie�� dla� nas� wszystkich.� Bogom� niech� b�d�� dzi�ki,��e�do�y�am�tej�chwili!�Teraz� ju��spokojnie�b�d��mog�a�zamkn���oczy.�

Te�s�owa�obudzi�y�w�sercu�garbuski�piek�c��zazdro��.�W�ciek�a,�pobieg�a�do�sypialni�swojej�pani.�Zacz��a�gwa�townie�budzi��j��z�drzemki.�Kajkeji�spojrza�a�na�ni��zdziwiona.�W�takim�stanie�nie�widzia�a�s�u��cej�ju��od�wielu�lat.�Przy�pieszony�oddech,�rozszerzone,�krwi��nabieg�e�oczy,�dr��ce�r�ce�i�to�nieopanowanie…��

—�Co� si�� sta�o?� Kto� ci�� skrzywdzi�?� Powiedz� mi� wreszcie�i�przesta��mn��potrz�sa�!�

—�Pani,�w�a�nie�umy�lono,�aby�ciebie�skrzywdzi�!�A� ja,�po��czona�z�tob��na�dobre�i�z�e,�te��b�d��skrzywdzona.�Chyba�razem�b�dziemy�musia�y�uda��si��na�poniewierk��albo�wr�cz�ucieka��z�pa�acu.�Sko�czy�si��nasze�szcz��cie.�Musimy�jednak�przede�wszyst

� Ramajana� 75�

kim�chroni��nasz�skarb,�królewicza�Bharat�.�On�mo�e�by��nawet��ycia�pozbawiony.�O,� ja�nieszcz�sna,��e� te�� takiej�chwili�musia�am�doczeka�!�

—�Powiedz�mi�wreszcie,�o�co�chodzi?�Mów!�—�Pani,�dowiedzia�am�si��od�piastunki�Ramy�naj�wie�szej�no

winy.� Jutro�ma�si��odby��koronacja�Ramy.�Zacz�li� ju��przygotowania.�Ca�e�miasto�o�tym�mówi,�a�ty�nic�nie�wiesz?�Czy�ci��to�nie�zastanawia?�Przecie��chc��to�ukry��przed�tob�!�Na�pewno�co��knuj�!�

—�Opanuj�si�,�kobieto!�Przecie��od�dawna�wszyscy�wiemy,��e�taka�chwila�musia�a�nadej��.�Mój�ukochany�m��� jest�coraz�s�abszy.�Ostatnio�nawet�zaprzesta��mnie�odwiedza��w�sypialni.�Taka�chwila�musia�a�nadej��.�

—�O,�pani,�musia�a,�nie�musia�a.�Która��ona� jest�mu�najbli�sza,�je�li�nie�ty.�Czyjego�syna�powinien�kocha��najbardziej,�czy��nie�zrodzonego�z�najwi�kszej�mi�o�ci?�Poza�tym�Bharata� jest�z�ca�ej�czwórki�najzdolniejszy,�najpi�kniejszy,�najszlachetniejszy�i�najbardziej�pasuj�cy�do�noszenia�korony.�Ca�y� lud�go� kocha,�oddaliby�za�niego��ycie.�Poza�tym,�gdy�Rama�zostanie,�tak�szybko�i�prawie�skrycie,� naznaczony� na� nast�pc�,� czy� nie� b�dzie� chcia�� si�� zabezpieczy��przed�oporem�poddanych�i�riszich,�którzy�twego�syna�typuj��na�dziedzica?�Czy�nie�b�dzie�chcia��nas�wygna�,�albo,�co�gorsza,� skrycie� �ycia� pozbawi�?� Od� tej� chwili� b�dziesz� musia�a,�pani,�obawia��si��ka�dego�k�sa�strawy,�ka�dego�szmeru�w�nocy,�ka�dego�ciemnego�korytarza�w�pa�acu!�Zastanów�si�!� Ja� ju��niejedn��histori��pozna�am� i�niejedn��tajemnic��dotycz�c��królewskich�rodów�w�s�siednich�krajach.�

Zr�czna� s�u��ca� s�czy�a� dalej� jad� w� serce� m�odszej� królowej.�Rozpieszczana�przez�króla�Kajkeji�nie�by�a�z���kobiet�,�ale�przecie�� nawet� dobre� kobiety� zazwyczaj� kochaj�� swoich� jedynaków�bardziej�ni��pasierbów.�Nie�mog�a�znie���my�li,��e�jej�syn�b�dzie�tylko� „zwyk�ym� ksi�ciem”,� a� nie� nast�pc�� tronu.� Manthara� wi�c�

Page 40: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

76 Janusz�Krzy�owski�

przekonywa�a� j�,� �e� gdy� tylko� Rama� zostanie� og�oszony� królem�i�zacznie�panowa�,�to�niechybnie�usunie�m�odszych�braci�z�dworu.�A� mo�e� si�� zdarzy�,� �e� wy�le� ich� na� jak��� niebezpieczn�� misj�,�aby�stracili��ycie� i�nigdy� ju��nie�byli�w�przysz�o�ci�dla�niego�zagro�eniem.� Przypomnia�a,� zr�cznie� i� w� por�,� swej� pani,� i�� król�swego�czasu�obieca��jej�spe�ni��dwa��yczenia,�jakie�by�one�nie�by�y.�A�przecie��monarcha�jest�cz�owiekiem�prawym�i�zawsze�dotrzymuje�swego�s�owa.�Niech�wi�c�Kajkeji�za��da,�aby�to�jej�syn�Bharata�zosta��koronowany�na�przysz�ego�króla,�a�Rama�powinien�si��usun���z�dworu.�Najlepiej�by�oby,�aby�uda��si��na�czternastoletni��pielgrzymk��do�lasów,�z�dala�od�rodzinnego�kraju.�Manthara�argumentowa�a,��e�obawia�si��o��ycie�Bharaty�i�Kajkeji,�gdy�tylko�zacznie� rz�dzi�� m�ody,� ambitny� w�adca.� Nie� trwa�o� d�ugo,� aby�przekona��królow�.��

Po� zako�czeniu� rady� królewskiej� król� Da�aratha,� wydawszy�polecenia� dotycz�ce� koronacji� Ramy,� uda�� si�� na� spoczynek� do�apartamentów� swej� ulubionej� ma��onki,� by� podzieli�� si�� z� ni��radosnymi� nowinami.� Rezydencja� królowej� Kajkeji� mie�ci�a� si��w�przepi�knym�pa�acu�otoczonym�ogrodem�pe�nym�drzew,�kwiatów� i� sadzawek.� Spacerowa�y� tam� swobodnie� pawie,� kuliki� i� �ab�dzie,�a�ich�g�osy�zlewa�y�si��z�rozbrzmiewaj�c��wokó��muzyk��instrumentów.� Tu� i� ówdzie� sta�y� w� ogrodzie� �aweczki� ze� z�ota,�srebra�i�ko�ci�s�oniowej.�

Da�aratha� nie� zasta�� jednak� tu� swej� ukochanej� �ony.� Zdziwi��si��i�zastanawia�,�gdzie�te��ona�mog�a�si��uda�?�Odwierna�poinformowa�a� go,� i�� królowa� przebywa� w� innej� komnacie.� Widok�ukochanej�ma��onki,� le��cej� jakby�w�obj�ciach� �mierci,�na�go�ej�pod�odze,�z�potarganymi�w�osami�i�szatami�w�nie�adzie,�zap�akanej,� z� rozmytymi� barwiczkami� twarzy,� lecz� nadal� pi�knej� niby�bogini�lub�nimfa�niebia�ska,�zatrwo�y��i�przej���Da�arath��bolesnym�smutkiem.�

� Ramajana� 77�

—�Co�si��sta�o?�—�spyta��z�mi�o�ci�,�siadaj�c�ko�o�Kajkeji�i�g�aszcz�c�j��czule.�—�Co�jest�przyczyn��twojego�gniewu?�Czy�kto��w�pa�acu�ci�uchybi�?�Czemu�le�ysz�na�pod�odze�i�rozpaczasz?�Wszak�zadajesz�mi�cierpienie!�Czy�jeste��chora?�Zawo�am�doktorów,�najlepsi�w�mojej� s�u�bie�s��do� twojej�dyspozycji.�Powiedz,�co�mam�robi�?�Czy�mam�kogo��wynagrodzi��albo�ukara�?�Czy�mam�ofiarowa��bogactwo�jakiemu��biedakowi�i�wyw�aszczy��bogatego?�Nie�p�acz,�ukochana!�Nie�odmówi��ci�niczego.�Powiedz,�co�ci�le�y�na�sercu!�Wiesz�przecie�,�jak�gor�co�ci��mi�uj�.�Przysi�gam,��e�uczyni��wszystko,�czego�zapragniesz.�

Kajkeji�przesta�a�p�aka�� i�natychmiast�zg�osi�a�swoje���dania,�obmy�lone�wspólnie�z�intrygantk�.�Król�popad��w�straszliw��rozterk�.� �danie�podst�pnej�Kajkeji�uderzy�o�króla�jak�grom.�Królem�ma�zosta��jej�syn,�a�Rama�musi�na�czterna�cie�lat�opu�ci��pa�ac.�Sp�tany�danym�s�owem�nie�móg��go�cofn��.�Poczu��si��jak�zwierz��schwytane�w�pu�apk�.�Z�amanie�raz�danego�s�owa�to�najci��szy�grzech�przeciw�dharmie,�nie�tylko�króla�czy�zwyk�ego�rycerza,�ale� ka�dego� szlachetnego� cz�owieka.� Król� nie� móg�� wi�c� cofn���danego�przyrzeczenia�i�dlatego�prosi�,�wr�cz�b�aga��sw��ulubienic�,�aby�zmieni�a�zdanie.�Oto�jak�poeta�Kamban�w�swej�Ramajanie�opisuje�królewski�ból,� jego�po�o�enie�i�pro�b�,�z�jak��zwróci��si��do�podst�pnej�królowej:��

�Je�liby��mych�dwojga�za��da�a�oczu,�odda�bym�je�ch�tnie,�a�nawet�rado�nie;�gdyby���ycie�me�chcia�a�wzi��,�nie�mia�bym�chwili�wahania�ni��alu.�O,�niewiasto,�ongi��ukochana,�królowo,�co�z�tak��wietnego�pochodzisz�rodu,�je�li�ju��koniecznie�chcesz�—�bierz�koron��i�niepodzielne�rz�dy�i�w�adzy�rozkosze,�

Page 41: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

78 Janusz�Krzy�owski�

lecz�twej�drugiej�nie�powtarzaj�ch�ci.�S�owa�danego�nie�jestem�mocen�cofn��,��Ale...�nawet�demon�okrutny�zmi�k�by�na�pro�b��tak�gor�c�,�jak�ja�teraz�do�ciebie�zanosz�;�O!�nie�ra��mnie�wi�cej,�na�tortury�nie�wydawaj�serca!���

Przek�ad�Umadewi�

�Nieczu�a�na�b�agania�swego�króla�i�m��a�wyrachowana�kobieta�

nastawa�a�na�spe�nienie�danej�przez�niego�nieopatrznie�obietnicy:��Mo�esz�me��yczenie�spe�ni��albo�odrzuci�,�to�twoja�rzecz.�Mo�esz�Bharat��królem�obwo�a�,�a�Ram��w�puszcz�,�na��wi�te�pos�a���ycie,�albo�dane�ongi��s�owo�nierycerskie�z�ama�;�lecz�ja�nie�cofn��mych��ycze�,�raczej�sobie��ycie�odbior��tu,�u�twoich�nóg.�Król,�us�yszawszy�to�powtórnie�nieludzkie���danie�rzuci��si��jak�strza���ugodzony�lew.��Krzykn���i�za�ka��z�samego�serca�dna�i�suchymi�wo�a�do�niej�usty:�„Czy�ob��kanie�na�ci��zst�pi�o,�czy��nagle�przez�z�e�op�tana�moce.�O�Kajkeji?”.�„Anim�szalona,�ani�op�tana”�rzecze�zimno,�„wszak�e��yczenia�mego�nie�zmieni�,�a��ama��dane�s�owo�jest�dharmy�zaprzeczeniem”.��

Przek�ad�Umadewi�

� Ramajana� 79�

Da�aratha�s�ucha��tego�ze�z�amanym�sercem.�By��to�dla�niego�cios,�po�którym�ju��nigdy�si��nie�podwign��.�Jednak�król,�który�ma��wieci��ca�emu�krajowi�przyk�adem,�nie�mo�e��ama��danego�s�owa.��

Nale�y�tu�wyja�ni�,�dlaczego�czcigodny�król�Da�aratha�by��zobowi�zany� przysi�g�� spe�ni�� dwa� �yczenia� swej� ukochanej,� najm�odszej�ma��onki�Kajkeji.�Historia�ta�ma�zwi�zek�z�czasem,�kiedy�król�by�� jeszcze�m�odym�walecznym�rycerzem,�a�Kajkeji�dopiero�co�po�lubion��mu��on�.�W�owym�czasie�nast�pi�a�na�niespotykan��skal��agresja�rakszasów�na�królestwo�bogów.�Uradzili�oni�wtedy,�aby�po�pomoc�zwróci��si��do�znamienitego�i�bitnego�ziemskiego�króla,�który�jak�dot�d�nigdy�w�walkach,�czy�to�z�s�siednimi�królestwami,�czy� robi�cymi�wypady�na�ziemie�demonów,�nie�poniós��pora�ki.�Da�aratha�oczywi�cie�bez�wahania�przyst�pi��do�montowanej�przez�bogów�krucjaty�przeciwko�rakszasom.�Wyruszy��z�niewielk��armi��i� jak�to�w�owych�czasach�bywa�o,�towarzyszy�a�mu�ukochana��ona�Kajkeji,�jad�ca�pod�palankinem�na�wielkim��agodnym�s�oniu.�Dzielny�monarcha,�gdy�tylko�zobaczy��wy�aniaj�c��si��zza�góry�armi��demonów,�natar��na�ni��w�wielkim�p�dzie.� I� ju��po�chwili�rozbi��jej�trzon.�W�czasie�tego�p�du�uszkodzona�zosta�a�jednak� o�� królewskiego� rydwanu� i� pojazd� zwalniaj�c,� zacz��� si��niebezpiecznie�przechyla�.�Za�chwil��na�pewno�s�aba�o��nie�utrzyma�aby� ci��aru� wehiku�u� i� rydwan� uderzy�by� o� ziemi�.� Kajkeji,�która�podjecha�a�do�m��a�w�tym�w�a�nie�momencie,�zeskoczy�a�szybko� ze� s�onia� i� wsadzi�a� palec� w� uszkodzon�� o�.� Straci�a� co�prawda�palec,�ale�o��by�a�naprawiona!�Król�znów�pop�dzi��na�stabilnym�rydwanie�przeciwko�wrogowi.�Zanim�odjecha�,�zd��y��jeszcze�krzykn���do�bohaterskiej�ma��onki:�

—�Nigdy�ci�tego�nie�zapomn�!�Spe�ni��w�zamian�ka�d��twoj��pro�b�!�

Wydawa�o�si�,��e�losy�walki�s��przes�dzone.�Dzielny�monarcha�walczy�� ju��tylko�z�niedobitkami�rakszasiej�armii.� Jednak�ponow

Page 42: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

80 Janusz�Krzy�owski�

nie� los� jakby� si�� od� niego� odwróci�.� Jeden� z� wielkich� demonów�celn��strza���pozbawi���ycia�królewskiego�wonic�.�I�znów�rydwan�by��unieruchomiony,�gdy��Da�aratha�nie�móg��zaprzesta��miotania�strza��w�atakuj�cych�go�demonów.�Na�dodatek�stoj�c,�by���atwym�celem�i�w�a�nie�na�nim�skupi�y�si��ataki�pozosta�ych�na�placu�boju�wojowników�rakszasów.�Sytuacja�by�a�grona.�Na�pomoc�królowi� ruszyli�najwierniejsi�z� jego�wojowników.�Monarcha� jednak,�p�dz�c� do� boju,� pozostawi�� daleko� za� sob�� szyki� swego� wojska.��I� znów�czujna�Kajkeji�pocwa�owa�a� na� s�oniu�w� kierunku�m��a.�Gdy�tylko�dojecha�a�do�niego,�kilkoma�susami�przeskoczy�a�na�rydwan�m��a,�chwyci�a�w�silne�r�ce�cugle�rumaków�i�p�dz�cy�rydwan�z� Da�arath�� siej�cym� celnymi� strza�ami� znów� pustoszy�� resztki�rakszasiej�armii.�Bohaterski�monarcha�powiedzia��wtedy�do�ukochanej�ma��onki:�

—�Tego�czynu�te��ci�nie�zapomn�.�W�ten�sposób�mo�esz���da�,�abym�spe�ni��dwie�twoje�pro�by.�Wiesz,��e�swego�s�owa�nigdy�nie�cofam!��

�Do�tych�przyrzecze��i�obietnic�odwo�ywa�a�si��teraz�ukochana�

�ona�króla.�Póniej� Kajkeji� kaza�a� zawezwa�� Ram�,� aby� oznajmi�� mu� oj

cowsk�� wol�,� a� by�� to� rodzaj� wyroku� raczej� ni�� �yczenie.� Rama�przyszed��do�niej�radosny,�szcz��ciem�promieniej�cy.�Wchodz�c�do� sali� przyj��,� pochyli�� si�� z� szacunkiem� do� stóp� Kajkeji,� gdy��wita��t�,�któr��zawsze�czci��jak�w�asn��matk�.�Królowa�zbli�y�a�si��do�niego�jak�wys�annik�Jamy,�jak�zwiastun��mierci,�i�z�kamiennym�sercem�wypowiedzia�a�s�owa,�rani�ce�jak�miecze.�

—�Mam�ci�przekaza��wa�n��decyzj�;�wol��ojca�jest…�Na�to�Rama�odpar��z�pogodnym�u�miechem:�—�Gdy� ojciec� ma� jakie�� �yczenie,� a� ty,� matko,� przekazujesz�

jego�decyzj�,�b�d��zawsze�szcz��liwym�synem,�przyjmuj�c�jego�roz

� Ramajana� 81�

kazy.�Niechybnie�jest�ono�zwi�zane�z�jego�wielkim�b�ogos�awie�stwem,�wi�c�spe�ni��je�pos�usznie,�z�rado�ci�.�Wi�c�mów,�matko�moja,�królowo,�ka�de�twoje�s�owo�b�dzie�mi�mi�e.�

Ob�udnica,�nie�zwa�aj�c�na�szczero���i�serdeczno���Ramy,�przekaza�a�mu�straszny�rozkaz:�

—�Król�rozkazuje,�by�ca�y�kraj�i�wszyscy�nasi�poddani�uznali,�i��Bharata,� twój�brat,�zosta��nast�pc�� tronu.�Ty�za��aby��przywdzia��pustelniczy�strój,�porzuci��insygnia�rodowe�i�ozdoby,�w�osy�zawi�za��w�w�ze��i�poszed��w�puszcz��i�sp�dzi��tam�nie�mniej�ni��czterna�cie�lat.�

Jak�piorun�z�pogodnego�nieba�padaj�cy,�tak�podst�pnie�przekazana�wiadomo���trafi�a�w�Ram�.�Omal�si��nie�osun���na�ziemi�.�Po�chwili�spokojnym�g�osem�powiedzia�:�

—�Matko,�nawet�gdyby�to�nie�by�a�wola�mego�ojca,�a�tylko�twoja�pro�ba,�wiedz,��e�us�ucha�bym�jej�z�oddaniem�i�szacunkiem.�Bharata�jest�mi�najmilszym�bratem�i�los�jego�jest�mi�dro�szy�ni��mój�w�asny!� Nie� trzeba� wielu� s�ów� i� rozwa�a�.� Rozkaz� króla� i� twoje��yczenie,�matko,� jest�dla�mnie�prostym�i��wi�tym�obowi�zkiem.�Dzi��jeszcze�wyrusz��w�drog�!�

To�mówi�c,�sk�oni��si��przed�Kajkeji�z�szacunkiem�i�po�pieszy��do�komnat�swej�matki,�Kausalji.�Po�powitaniu�oznajmi��bez�zb�dnych�wst�pów:�

—�Matko!� Zdecydowano,� �e� drugi� twój� syn,� Bharata,� wst�pi�niebawem�na�tron.��

A� Kausalja,� szczera,� dobroduszna,� kocha�a� wszystkich� m��a�synów�jednakowo.�Na�wie���o�tak�przykrym�dla�niej�zaskoczeniu�odpowiedzia�a�tylko:�

—�Cho�� to� wbrew� tradycji,� by� m�odszy� królewicz� wst�powa��na�tron�przed�starszym�bratem,�to�jednak�ciesz��si��ze�szcz��cia�Bharaty.�A�ty,�mój�synu,�oddaj�c�mu�tron�z�woli�ojca,�na�pewno�b�dziesz�z�nim�zawsze�w�najg��bszej�przyjani.��

Page 43: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

82 Janusz�Krzy�owski�

Rama,� do� g��bi� wzruszony� wielkoduszno�ci�� matki,� nie� wiedzia�,� jak�powiedzie��jej�o�swym�wygnaniu.�Zacz���mówi�,��e�on�zdecydowa��si��zg��bia��nauki�jogi�w�le�nych�pustelniach�i�z�tego�powodu�b�dzie�musia��opu�ci��dwór�na�jaki��czas.�Tego�ju��Kausalja� nie� mog�a� s�ucha�� spokojnie.� Strumienie� �e�� pop�yn��y� jej�z�oczu.�Rama�stara��si�� j��uspokaja�,�twierdz�c,��e�w�ród�riszich�na�pewno�zazna�spokoju�ducha�i��e�matka�martwi�si��i�rozpacza�zbytecznie.�

Lecz�gdy�tragiczna�wie���dobiega�do�Lakszmany,�ten�z�powodu� bezgranicznej� mi�o�ci� do� starszego� brata� nie� móg�� pohamowa��gniewu.�Zacz���z�orzeczy��losowi�i�przysi�ga�,��e�cho�by�mia��u�y�� wszystkich� swych� si�,� to� odda� ukochanemu� bratu� nale�ny�mu�tron.��

Lakszmana�nie�móg��te��patrze��na�rozpacz�królowej.�—�To�niesprawiedliwe,��e�Rama�ma�si��uda��na�wygnanie�—�

rzek��z�rozpacz��w�glosie.�—�Król,�z�powodu�podesz�ego�wieku,�niechybnie� postrada�� rozum.� �lepo� pos�uszny� �onie,� nie� wie,� co�mówi,� nie� wie,� co� robi!� Szlachetny� Rama� nie� pope�ni�� �adnego�przewinienia,� zawsze� by�� ojcu� �lepo� podporz�dkowany.� Nikt� na��wiecie,�nawet� jego�najwi�ksi�wrogowie,�nie�mogliby�mu�nic�zarzuci�.� Ramo,� zanim� ktokolwiek� si�� zorientuje,� z� moj�� pomoc��zaw�adnij�królestwem.�To�b�dzie�zgodne�z�prawem.�Któ��si��nam�sprzeciwi?�Je�liby�dosz�o�do�walki,�obaj�poradzimy�sobie�z�przeciwnikami�—�ewentualnymi�poplecznikami�Bharaty.�Nasz�pozbawiony�w�adz�umys�owych�ojciec�sta��si��naszym�wrogiem.�Trzeba�go�odsun���od�tronu!�Czy�powinno�si��zachowywa��bezwzgl�dne�pos�usze�stwo�wobec�starszych,�je�li�stracili�rozeznanie�w�tym�co�dobre,�a�co�z�e?�Jakim�prawem�król�przekazuje�Bharacie�królestwo,�które�zgodnie�z�zasadami�dziedziczenia�nale�y�si��tobie?�

Lakszmana�te��pobieg��wzburzony�opowiedzie��wszystko�matce�swej,�Sumitrze.�Ta�za���agodnym�g�osem�radzi�a�mu:�

� Ramajana� 83�

—�Id� z� Ram�,� niech� b�dzie� ci� on� przewodnikiem,� doradc��i�opiekunem.�Razem�opiekujcie�si��Sit�.�Id�z�mym�b�ogos�awie�stwem,�synu,�i�ca�ym�sercem�bratu�swemu�s�u�.�

Pozosta�o� jeszcze� przed� wyruszeniem� w� pustelnie� przekaza��wiadomo��� ukochanej� �onie,� Sicie,� która� niczym� nieszcz��liwa�wdowa�mia�a�pozosta��pod�opiek��jego�rodziny,�na�tyle,�tyle�lat…�

Rama�staje�w�jej�komnacie�ju��w�pielgrzymich�szatach,�a�obok�niego,�równie��bez�ozdób,�ukochany�brat,�Lakszmana.�Sita,�spodziewaj�c�si��zobaczy��m��a�przygotowanego�do�koronacji�w�pi�knych� szatach,� b�yszcz�cego� drogimi� kamieniami,� nie� rozumia�a�sk�d� to� przebranie.� Póniej,� gdy� okrutna� wiadomo��� jak� strza�a�wroga� ugodzi�a� jej� serce,� po� trwaj�cym� przez� moment� zawrocie�g�owy,� przyszed�szy� do� siebie,� odezwa�a� si�� ju�� spokojniejszym�g�osem:�

—�Rozumiem�twoje�bezwarunkowe�pos�usze�stwo�ojcu,�drogi�m��u!�Tak�musi�post�powa��kochaj�cy�syn�i�ka�dy�cz�owiek�szlachetny!�Lecz,�panie�mego��ycia,�twoje�póniejsze�zarz�dzenia�s��mi�straszne.�Chcesz,�bym�pozosta�a�tu,�w�pa�acu,�podczas�gdy�ty�w�nieznane�le�ne�ost�py�si��udajesz?�

—�Ale��Sito�—�przemawia���agodnie�Rama,�z�bólem�rysuj�cym�si��na�twarzy.�—�Twe�delikatne�stopy�nie�s��stworzone�do�w�drowania�przez�wertepy,�kamieniste�go�ci�ce�i�lasy�pe�ne�wykrotów!�

—�Ramo!�Czy��spl�tane�korzeniami�le�ne�dukty�b�d��mi�przeszkod��wi�ksz��ni��samotno��?�A�gor�ce�piaski�manowców�b�d��pali��mnie�wi�cej�ni��roz��ka�z�tob�?�Moim�obowi�zkiem�jest�towarzyszy��ci�na�wygnaniu!�

I�zanim�Rama,�ze�spl�tanymi�my�lami,�zd��y��cokolwiek�w�tej�sprawie�postanowi�,�Sita�pobieg�a�do�alkowy� i�po�chwili� stan��a�przed�nim�te��w�pielgrzymiej,�zgrzebnej�szacie.�Wszystkie�jej�dwórki,�widz�c�oznaki�tak�wielkiej�mi�o�ci,�zala�y�si��potokami��ez.�M�ody�ma��onek�nie�chcia��si��nadal�zgodzi��na�zabranie�jej�ze�sob�.�

Page 44: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

84 Janusz�Krzy�owski�

—�Wszystkie�te�trudy�i�niewygody�—�Sita�z�twarz��zalan���zami�nadal�zbija�a�argumenty�m��a�—�przy�tobie,�ukochany�m��u,�zamieni�� si�� w� szcz��cie,� gdy� b�d�� mog�a� ci� s�u�y�� i� pociesza�,�je�li�zajdzie�taka�potrzeba.�Nie�boj��si��dzikiej�zwierzyny,�gdy�jeste��przy�mnie,�bo�to�ona�na�twój�widok�rozpierzchnie�si��w�trwodze.� Je�li�mnie�ze� sob��nie�zabierzesz,�umr��natychmiast�z� rozpaczy,�nie�prze�yj��sama�ani�jednego�dnia!�Swego�czasu,� jeszcze�w�domu�ojca�w�Mithili,�astrolodzy�przepowiedzieli�mi,��e�w�horoskopie�mym�znaleli�wskazówk�,�i��przez�jaki��czas�zamieszkam�w� lesie.� Nie� mo�na� ignorowa�� przepowiedni!� Pozwól,� niech� si��spe�ni�to,�co�los�mi�wyznaczy�.�Czy�mnie�ju��nie�kochasz,��e�chcesz�si��ze�mn��rozdzieli�?�B�agam�ci�,�nie�odtr�caj�mnie.�Zabierz�mnie�ze�sob�,�bo�inaczej�zmarniej��tu,�zgin��niechybnie�albo�rzuc��si��w�ogie��jak�wdowa.�

Rama,� widz�c,� i�� nic� nie� zdo�a� zmieni�� postanowienia� �ony,�wyrazi��zgod�,�by�razem�z�nim�uda�a�si��na�wygnanie.�Poleci��jej�równie�,� aby� przed� wyjazdem� rozdzieli�a� mi�dzy� biedaków� swe�szaty,� a� ca��� bi�uteri�� i� zb�dne� ju�� teraz� przedmioty� rozrywki�i�zbytku� rozda�a� braminom� i� s�u�bie.� Sita,� uradowana� z� decyzji�Ramy,�pobieg�a�do�swych�komnat�wype�ni��polecenie�m��a.�

Przyszed��do�nich�Lakszmana.�Widz�c,�i��Rama�nie�zmieni�swej�decyzji� i� trwa� w� postanowieniu� udania� si�� na� wygnanie,� Lakszmana�ze��zami�w�oczach�zacz���go�b�aga�,�by�zabra��go�ze�sob�.�

—�Z� �ukiem� i� bystrym� wzrokiem� b�d�� kroczy�� na� przedzie,�wskazuj�c�wam�drog��—�przekonywa��Ram�.�—�B�dziemy�polowa�,�zbiera��runo�le�ne,�b�d��s�u�y��wam�i�strzeg��was.�

Pocz�tkowo�Rama�niech�tnie�odniós��si��do�pro�by�brata,�martwi�c�si�,�kto�zadba�o�pozostawion��rodzin��—�Kausalj��i�Sumitr�,�w�czasie�ich�nieobecno�ci,�lecz�Lakszmana�przekona��go,��e�Bharata� na� pewno� nie� wyrz�dzi� im� krzywdy� i� b�dzie� okazywa�� im�nale�n�� cze��� i�szacunek.� Przekonany� s�owami� m�odszego� brata�

� Ramajana� 85�

Rama�zgodzi��si�,�by�Lakszmana�równie��towarzyszy��im�w�le�nej�tu�aczce.�Rozdawszy�ca�y�swój�maj�tek,�trójka�wygna�ców�gotowa�do�wyjazdu�wyruszy�a,�by�zmierzy��si��ze�swym�przeznaczeniem.�

Gdy�odeszli�na�pewn��odleg�o���od�stolicy,�Rama�poprosi��s�u��cych,�którzy� im�towarzyszyli,� aby�wrócili�do�pa�acu,�gdy��w�drowcy�chc��sami�znosi��wszystkie�trudy�i�jako�osoby�ucz�ce�si��pustelniczego� �ycia� nie� mog�� otacza�� si�� �adn�� s�u�b�.� M�odzi�wygna�cy� byli� bardzo� kochani� przez� wszystkich� dworzan,� wi�c�przy�rozstaniu�by�o�wiele�p�aczu.�P�aka�a�równie��Sita,�bo�szczerze�wspó�czu�a�oddalonej�s�u�bie.�Na�koniec�zosta�o�ich�tylko�troje,�zgodnych,��e� los�swój�musz��wype�nia��z�godno�ci�� i�wzajemn��mi�o�ci�.�Póniej�ju��tylko�w�drowali�dalej�przez�lasy,�przep�yn�li�na� tratwach� Jamun�,�przeszli�przez� kolejne� lasy� i� zatrzymali� si��u�podnó�a�góry��itrakutty.�Tu�Lakszmana�móg��swobodnie�polowa�,�a�Sita�z�zapa�em�zrywa�a�le�ne�owoce.�Po�drodze�odwiedzili�jeszcze�pustelni��zacnego�riszego�Agastji.�

AGASTJA�

S�awa�tego��wi�tego�m�drca�rozbrzmiewa�a�w�trzech��wiatach.�Legendy�mówi�,��e�z�ama��on�pych��gór�Windhja,�oddzielaj�cych�górzyste�po�udnie�Indii�od�Himalajów.�W�a�nie�na�po�udniu�za�o�y��swoj��a�ram��w�Agastji,�na�pó�nocnym�brzegu�rzeki,�uwalniaj�c�te�ziemie�od�plagi�grasuj�cych�tam�demonów.�

Jednymi�z�najgorszych�asurów�mieszkaj�cych�tu,�których�musia��pozby��si��Agastja,�byli�dwaj�bracia:�Watapi�i�Ilwala.�Watapi�uzyska��kiedy���ask�,�dzi�ki�której,�niezale�nie�od�tego,�na�ile�kawa�ków�zosta�oby�poci�te�jego�cia�o,�zawsze�po��cz��si��w�ca�o��,�a�on�nie�straci�swej�si�y.�Wobec�tego�obaj�asurowie�obmy�lili�zdradziecki�sposób�zguby�braminów.�Ilwala�zaprasza���wi�tych�m��ów�na�uczt��ku�czci�zmar�ych�przodków.�Przyzwoici�guru�nie�mogli�

Page 45: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

86 Janusz�Krzy�owski�

odmówi��zaproszenia.�Watapi�przybiera��posta��owcy,�a�brat�ci���go�na�kawa�ki�i�cz�stowa��jego�przyrz�dzonym�mi�sem�go�ci.�Na�zako�czenie�uczty�pyta�:�

—�Czy�smakowa��wam�nasz�posi�ek?�—�Tak,�by��bardzo�smaczny�—�odpowiadali�go�cie.��Wtedy� Watapi,� wychodz�c� z� brzucha� go�ci,� ��czy�� swe� cia�o.�

Guru�z� rozerwanymi�wn�trzno�ciami�szybko�umierali�w�bólach.�Niechybnie�oczy�ci�by�okolic��z�braminów,�ascetów�i�riszich,�gdyby�pewnego�razu�w�ród�zaproszonych�nie�znalaz��si��Agastja.�Przewidzia��on�podst�p�asurów,�lecz�dzi�ki�swej�nadprzyrodzonej�mocy�móg��strawi��demona.�Tote�,�kiedy�Ilwala�na�zako�czenie�posi�ku�zawo�a��brata,�Agastja,�roze�miawszy�si�,�rzek�:��

—�Nic�z�tego,�Watapi�jest� ju��we�w�adzy�króla��mierci,�Jamy.�Ju��go�strawi�em!�

Póniej�m�drzec�spojrzeniem�spali��na�popió��drugiego�demona.�Od�tamtego�czasu�asurowie�przestali�si��pokazywa��w�okolicy.�

Legenda�mówi�te�,��e�w�dawnych�wiekach�z�ma�ej�rybki,�ulubienicy�Mitry,�narodzi��si��olbrzymi�syn,�który�rós��stale�w�zastraszaj�cym�tempie.�Gdy�dorós��i�by��prawdziwym�olbrzymem,�nawet�król�gór�Windhja�z�o�y��mu�czo�obitny�pok�on.�Gdy�pewnego�razu�kilku�ditjów�naigrawa�o�si��z�niewielkiej�postury�Agastji,�ten�zacz���ich�goni�,�a�gdy�schowali�si��na�dnie�oceanu,�s�dz�c,��e�s��tu�bezpieczni,�riszi�wypi��ocean�i�na�dnie�znalaz��skulonych�prze�ladowców.��

By��jednak�herosem�dobrotliwym�i�ditjom�usz�o�to�p�azem�(cho��nie�na�sucho)!�Wykszta�ci��si��na�wzi�tego�lekarza�i�cia�o�ludzkie�nie�mia�o�dla�niego�tajemnic.�Kiedy�doszed��do�wieku,��e�nale�a�oby�si��o�eni�,�chcia�,�aby��on��by�a�kobieta�o�wyj�tkowej�urodzie.�D�ugo�szuka�,�ale�zawiod�y�go�poszukiwania.�Jako�cz�owiek�pomys�owy�poradzi��sobie�z�tym�problemem�„po�swojemu”.�Z�wielu�zwierz�t�pobra��ich�naj�adniejsze�cz��ci�cia�a�i�z�nich�„zlepi�”�pi�kn��dziewczyn�.�Aby� jeszcze�uzyska�a�m�dro��� i�og�ad�,�odda�� j��na�

� Ramajana� 87�

wychowanie�na�dwór�króla�Widharbów.�Król�pokocha��dziewczyn��jak�w�asn��córk��i�da��jej�imi��Lopamudra.�Rozumia��m�dry�król,��e�zakochany�m��czyzna,�tak�jak�Agastja,�widzie��b�dzie�w�swej�wybrance�równie��same�zalety.�Gdy�dziewczyna�dojrza�a,�odda��j��król�za��on��Agastji,�który�by��ju��w�tym�czasie�znanym�i�cenionym� lekarzem.�Zamieszkali�w�pustelni,�na� skraju� stolicy,� a�dom�ich�zawsze� by�� pe�en�oczekuj�cych� na�porad�� i� leki.�W�uznaniu�zas�ug�dla�ludzi�i�bogów�Agastja,�po�d�ugim��yciu,�znalaz��miejsce�na�firmamencie�niebieskim�jako�gwiazda�Conopus.�

�U�podnó�a��itrakuty�wygna�cy�postanowili�sp�dzi��pewien�czas.�

Lakszmana�zbudowa��nad�brzegiem�przep�ywaj�cej�tam�rzeki�solidn��chat��z�gliny,�drewna�i�li�ci�palmowych,�która�mia�a�chroni��ich�przed�deszczem�i�wiatrem.�Zamieszkali�w�niej�przez�czas�pewien�szcz��liwie,�powoli�zapominaj�c�w�tym�uroczym�otoczeniu�o�swym�wygnaniu.�Kolejnym�miejscem,�gdzie�si��zatrzymali,�by�a�Niszada,�w�pobli�u�miejscowo�ci�Sringawerapura.�Król�tej�krainy,�Guha,�pocz�tkowo�by��nieufnie�nastawiony�wobec�w�drowców,�ale�szybko�pozby��si��obaw�i�wydatnie�pomóg��im�w�przeprawie�przez�Ganges.�Sita,�obaj�królewicze� i� towarzysz�cy� im�ze� strony�Guhy�bramini�przep�yn�li�przez�rzek��w�p�askodennej�du�ej��odzi.�By��na�niej�rozpi�ty�daszek,�aby�chroni��Sit��przed�ostrym�s�o�cem.�

ROZPACZ�W�AJODHJI�

Nasi�w�drowcy�byli� ju��daleko�od�domu,� lecz� tu� trzeba�opowiedzie�,�jak�wygnanie�Ramy�przyj�li�mieszka�cy�Ajodhji.��

�Wie���o�wygnaniu�Ramy�rozesz�a�si��szeroko.�Niezliczone�t�u

my�zrozpaczonych�mieszka�ców�wyleg�y�na�ulice,�tak��e�trudno�si��by�o�porusza�.�Równie��balkony,�tarasy,�dachy�i�okna�domów�

Page 46: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

88 Janusz�Krzy�owski�

pe�ne�by�y�ludzi.�Wszyscy�chcieli�zobaczy�,�jak�Rama,�Sita�i�Lakszmana�id��pieszo,�niczym�banici,�na�wygnanie.�

—�Rama,�dot�d�wódz�sporej�armii,�kroczy�teraz�tylko�w�towarzystwie��ony�i�brata�—�zewsz�d�rozlega�y�si��poruszone�g�osy.�

Lud�rozpacza��te��nad�losem�Sity.�Ta�za��w�pokorze,�nie�rozgl�daj�c�si�,�by�a�wystawiona�na�widok�pospólstwa!��

—�Jak�e� biedaczka� zniesie� trudy� le�nego� �ycia:� upa�,� zimno,�deszcz?�—�Wszyscy�wspó�czuli�delikatnej�królewnie,�któr��prawdziwie�pokochali�mieszka�cy�miasta�i�wsi.�—�Czy�przetrwa�to�jej�nieskazitelna�uroda?�Z�e�duchy�musia�y�opanowa��króla,�bo�czy�inaczej�skaza�by�na�wygnanie�ukochanego�syna?�Pójdmy�wszyscy�za�naszym�ukochanym�królewiczem!�Chodmy�z�Ram��na�dobre�i�na�z�e.�Niechaj�las,�gdzie�zamieszka�Rama,�stanie�si��te��naszym�domem.� Ajodhj�� i� podst�pn�� królow�� niech� nawiedz�� szczury,�w��e�i�dzikie�bestie!�

SUMITRA�POCIESZA�KAUSALJ��

Królowa�Sumitra,�wzór�sprawiedliwo�ci�i�wszelkich�cnót,�wiedz�c� o� wielkiej� rozpaczy� najstarszej� królowej,� któr�� traktowa�a�jak�ukochan��siostr�,�przysz�a�do�komnaty�Kausalji�i�rzek�a:�

—�Droga�siostro,�przesta��p�aka��i�rozpacza�.�Twój�szlachetny�syn� jest�przecie��uosobieniem�wszystkich�cnót� i� zalet�dzielnego�m��a.�Si���charakteru�i�z�bosk��sprawiedliwo�ci��wyjdzie�zwyci�sko�z�najci��szych�nawet�prób.�Wykaza��sw��sprawiedliwo��,�podporz�dkowuj�c�si��bez�szemrania�woli�ojca.�Praktykowanie�dobrych�uczynków�i�pos�usze�stwo�wobec�decyzji�ojca� jest�wielk��cnot�,�która�wynagradzana�bywa�po��mierci.�Na�pewno�jeszcze�doczekamy,�jak�b�dzie�zbiera��owoce�swych�dobrych�i�szlachetnych�uczynków.�Przecie��nie�widzia�a�,�aby�on�wszczyna��jakikolwiek�lament,�zwi�zany�z�konieczno�ci��wype�nienia�woli�ojca.�Lakszmana,�rów

� Ramajana� 89�

nie�dzielny�i�szlachetny�jak�starszy�brat,�dzielny�rycerz�bez�skazy,�b�dzie�towarzyszy��Ramie�w�jego�banicji�i�b�dzie�wspiera��go�we�wszystkich�poczynaniach�i�trudach�wygnania.�Nawet�Sita,�dziewcz��przyzwyczajone�do�luksusu,�decyduj�c�si��na�tu�aczk��z�m��em,�wykaza�a�si��wielkoduszno�ci��i�bezwarunkow��mi�o�ci��do�twego�syna,�pani.�

—�Czy� mo�na� by�oby� pomy�le�� o� lepszym� towarzystwie� dla�Ramy� w� godzinach� ci��kich� prób?� Jestem� pewna,� �e� i� bogowie�uczyni���cie�ki�ich�w�drówki��atwiejsze.�S�o�ce�nie�b�dzie�ich�razi��swymi�najsilniejszymi�promieniami.�Wiatr�zapewne�z�podziwu�i�przyjani�dla�pielgrzymów�b�dzie�lekk��bryz���agodzi��upa�y�po�udniowych�krain.�Brahma�zadowolony�b�dzie�zapewne,��e�Rama�przep�dzi��wstr�tnego�asura�Mari���i�zabi��jego�brata�Subahu.�Rama�—�tygrys�w�ród�bohaterów,�bez� l�ku�b�dzie� ich�wiód�,�by�mogli�odpoczywa��na� �agodnych� le�nych�polanach.�A�gdy�minie�czternastoletni� okres,� wróci� pe�en� chwa�y,� by� zasi���� godnie� na�tronie�w�Ajodhji.��

—�Och,�Kausaljo,�porzu��smutek�i��a�ob�.�Czas�minie�szybko,�a�ty�zobaczysz�syna,�jak�b�dzie�chcia��pa���do�twych�stóp,�tak�jak�to�czyni�teraz�ksi��yc.�Maj�c�syna�takiego�jak�Rama,�mo�esz�by��pewna,� �e� kroczy� on� szlachetn�� �cie�k�,� przezwyci��aj�c� przej�ciowe�trudno�ci,�do�dni�wielkiej�s�awy.�Mam�nadziej�,��e�wszyscy� b�dziemy� jej� �wiadkami,� wspólnie� z� mieszka�cami� naszego�grodu.�

—�B�d� pewna,� �e� je�li� zobaczysz� kiedykolwiek� �zy� w� jego�oczach,�b�d��to��zy�rado�ci,�gdy�b�dziemy�wita��zwyci�skich�braci�razem�z�wiern��Sit�.�

Przemawiaj�c�tak��yczliwymi�s�owami,�Sumitrze�uda�o�si�,�cho��na� chwil�,� uspokoi�� Kausalj�,� a� �zy� z� jej� lica� osuszy�,� tak� jak� to�czyni�wstaj�ce�s�o�ce�z�porann��ros�.�

Page 47: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

90 Janusz�Krzy�owski�

Rozpacz� w� sercu� dwóch� królowych� by�a� ogromna� i� tylko� na�krótkie�momenty�uspokaja�y�si�.�Przez�ca�y�czas�chodzi�y�zap�akane.�Stary�król�Da�aratha�ukrywa��g��boko�swój�smutek,�nie�daj�c�po�sobie�pozna�,�jak�bardzo�cierpi.�Staci��by��mo�e�dwóch�synów�i�synow�,�ale�na�pewno�utraci��gor�ce�uczucie,�jakie��ywi��do�najm�odszej��ony�—�Kajkeji.�Ogrom�smutku�przygi���go�i�z�ama�.��

TAJEMNICA�DA�ARATHY�

Król�Da�aratha,�jak�ka�dy�cz�owiek�w�g��bokiej�depresji,�przez�wiele�dni�cierpia��na�wyniszczaj�c��bezsenno��.�Nie��pi�c�w�nocy,�w�dzie��nie�by��w�stanie�si��skupi��ani�podejmowa���adnych�wa�nych� decyzji� pa�stwowych.� Królewski� wezyr� rozumia�� rozpacz�monarchy� i� sam,� w� miar�� mo�liwo�ci,� prowadzi�� sprawy� królestwa.� Po� kolejnej� bezsennej� nocy� król� zdecydowa�� si�� wyzna��Kausalji� jeden� ze� swych� g��boko� ukrywanych� sekretów,� który,�obok�wyjazdu�dzieci�na�tu�aczk�,�zaprz�ta��go�przez�te�wszystkie�bezsenne�noce.�

—�Moja� droga� —� odezwa�� si�� pos�pnym� g�osem� do� swej� powiernicy�—�ja�sprowadzi�em�na�nasz�ród�nieszcz��cie.�To�wszystko�jest�moja�wina,�ale�czemu�cierpie��musz��niewinne�istoty?�

—�Drogi� m��u� —� zaoponowa�a� królowa� —� znam� ci�� od� lat.�Nie�pami�tam,�aby��kiedykolwiek�splami��si��czym��niegodnym.�Jak�to�mo�liwe?�

—�Nie� znasz,� mi�a,� pewnej� historii,� która� przydarzy�a� mi� si��przed� �lubem.� Aby� ci� to� wszystko� wyja�ni�� musz�� opowiedzie��zamierzch���histori�.��

�Dawno�temu�w�niedalekiej�wiosce��y��razem�z�synem�i�synow��

bogobojny� bramin.� Pewnego� dnia� ich� skromny� dom� odwiedzi���ebrz�cy� pielgrzym.� Bramin� ugo�ci�� przybysza� swym� skromnym�

� Ramajana� 91�

jad�em.� Gdy� go��� pob�ogos�awi�� skromne� domostwo� i� mia�� ju��odej���do�chaty,�w�a�nie�wrócili�syn�bramina�z��on�.�Ojciec�nakaza�,�aby�m�oda�para�pok�oni�a�si��przed�czcigodnym�ascet��i�dawnym�obyczajem,�nachyliwszy�si�,�dotkn��a�z�szacunkiem�jego�stóp.�Stopy� starca� by�y� pokryte� jednak� starymi� i� nowymi� wrzodziej�cymi� zadrapaniami� i� przedstawia�y� niemi�y� widok.� M�odzi,� pos�uszni��yczeniu�ojca,�nachylili�si��do�stóp�przyby�ego,�ale�z�powodu� odrazy� zrobili� to,� zamykaj�c� oczy.� W� tym� momencie� asceta,�wyczuwaj�c�ich�odraz��i�czuj�c,��e�gest�ten�uczynili�tylko,�aby�zadowoli��ojca,�a�prawdziwego�szacunku�w�nim�nie�by�o,�powiedzia�:�

—�Niech�pozostan��oni�na�zawsze�z�zamkni�tymi�oczami!�Od�tego�czasu�ma��e�stwo�by�o�ju��tylko�budz�c��lito���par��

�lepców.� Ascecie� przed� odej�ciem� zrobi�o� si�� jednak� �al� lekkomy�lnej�pary�i�powiedzia�:�

—�Nie�mog��cofn���swych�s�ów,�tym�bardziej��e�na�nie�zas�u�yli�cie.� Jednak� ul��� wam� w� trudnym� waszym� losie.� Za� rok� b�dziecie�mieli�syna.�On�b�dzie�s�u�y��wam�pomoc��i� jego�oczami�b�dziecie�ogl�da���wiat.�

Zgodnie�z�przepowiedni��ascety�po�roku�narodzi�� im�si��syn,�którego�nazwali��rawan�Kumar� i�by��on� ich�prawdziw��podpor��w�trudach��ycia.�

—�Ja�by�em�wtedy�beztroskim�m�okosem,�który�nami�tnie�polowa��—�ci�gn���sw��histori��Da�aratha.�—�Zawsze�jednak�przestrzega�em�kodeksu��owieckiego.�Mia�em�pewn��r�k��i�oko�i�nigdy�nie�chybia�em.�Pewnego�dnia�wyszed�em�samotnie,�aby�upolowa��u�wodopoju�bawo�u�lub�antylop�.�Wysokie�poszycie�lasu�i�rosn�ce�wokó��krzewy� zas�ania�y� widok� na� rzek�.� Kiedy� us�ysza�em� bulgotanie�wody,� by�em� pewien,� �e� to� jakie�� zwierze� j�� pij�.� Naci�gn��em��uk�i�po�chwili�strza�a�z�furkotem�polecia�a�w�g�stwin��krzewów.�Ku�mojemu�przera�eniu�us�ysza�em�ludzki�krzyk�rozpaczy.�Podbieg�em�i�wyranie�us�ysza�em��a�osn��skarg�:�

Page 48: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

92 Janusz�Krzy�owski�

—�Co�ja�komu�zawini�em?�—�krzycza��ch�opak,�który�le�a��nad�brzegiem�rzeki,�a�obok�niego�znajdowa�o�si��naczynie�na�wod�.�—�Komu�wyrz�dzi�em�krzywd�?�Co�teraz�si��stanie�z�moimi�starymi�niewidomymi�rodzicami?�

Gdy�to�us�ysza�em,�sta�em� jak�sparali�owany!�Okaza�o�si�,��e�by�� to� w�a�nie� ów� �rawan� Kumar� —� podpora� niewidomych� rodziców.�Biedak�pozna��mnie�i�z��alem�doda��jeszcze:�

—�Królewiczu,�twa�beztrosko�wypuszczona�strza�a�zabi�a�naraz�troje�ludzi:�mnie�i�mych�niewidomych�rodziców.�Ja�ju��umieram,�ale�zaklinam�ci�,�id�czym�pr�dzej�do�nich�i�b�agaj�mego�ojca�o�przebaczenie.�

Po� tych� s�owach� ch�opak� wyda�� ostatnie� tchnienie.� Ja,� przygnieciony� brzemieniem� grzechu,� spowodowanego� bezmy�lno�ci�,� po� nape�nieniu� dzbana� wod�� powlok�em� si�� do� pustelni,�gdzie��yli�oboje�niewidomi�rodzice�ch�opaka.�Tu,�upad�szy�przed�nimi�na�kolana,�wyzna�em�wszystko,�co�si��wydarzy�o,�i�po�wiadczy�em,� �e� jestem� jedynym� sprawc�� tego� nieszcz��cia.� Smutek��ciska��mi�serce,�a�biedni�rodzice�na�wie���o��mierci�syna�pogr��yli�si��w�rozpaczy.�

Póniej�pomog�em�im�odprawi��obrz�dy�pogrzebowe.�Staruszkowie�przez�ca�y�czas�milczeli.�Gdy�dogasa��ju��stos�pogrzebowy�ofiary�tej�beztroski,�staruszek�wypowiedzia��do�mnie�tylko�jedno�zdanie,�które�by�o�jednocze�nie�kl�tw�:�

—�Królewiczu,�i�tobie,�tak�jak�mnie,�p�knie�kiedy��serce�z��alu�za�synem,�który�b�dzie�musia��ci��opu�ci�!�

Da�aratha� pogr��y�� si�� w� milczeniu.� Kausalja� milcza�a� równie�.�Na�koniec�monarcha�doda�:�

—�Teraz,� moja� droga,� wype�nia� si�� kl�twa� biednego� starca.��Za�wszystkie�niecne�uczynki�przychodzi�w��yciu�kiedy��zap�aci�.�To� ja,� tamtym� czynem,� sprowadzi�em� na� niewinn�� rodzin�� nieszcz��cie!�

� Ramajana� 93�

Na� nic� si�� zda�y� t�umaczenia� i� przekonywania� ma��onki.� Pot��ny� i�dzielny�Da�aratha�gas��w�oczach� i�w�ci�gu�kilku�dni�oddali��si��do�królestwa�Jamy.�

To�jeszcze�bardziej�przygn�bi�o�ca�e�jego�otoczenie�i�ca�e�miasto.�W�czasie�kiedy�na�dworze�Ajodhji�rozgrywa�y�si��te�wszystkie�

brzemienne�w�skutki�wydarzenia,�Bharata�razem�z�bratem��utraghan��przebywali�u�swego�dziadka�—�ojca�Kajkeji.�Wasisztha�pos�a��po�nich,�czym�pr�dzej�go�ca,�któremu�zabroni��mówi��o�powodach� ich� wezwania� na� dwór.� Zaraz� po� przekroczeniu� granic� rodzinnego�królestwa�ogarn���obu�m�odzie�ców�dziwny�niepokój.�W�mijanych�wsiach�nie�widzieli�zazwyczaj�obecnego�i�radosnego�krz�tania�si��rolników�i�sprzedawców.� adna�z�mijanych�wsi�nie�rozbrzmiewa�a�beztroskimi��piewami�dziewcz�t,�a�zdawa��by�si��mog�o,��e�zazwyczaj�rozszczebiotane�ptactwo�przy��czy�o�si��do�pos�pnej� ciszy.� Nie� rozlega�y� si�� dwi�ki� �adnego,� tak� mi�ego�uszom�wie�niaków,� instrumentu�—�nie�s�ycha��by�o�ani�bansuri�pasterzy,� ani� shenai� wioskowych� grajków.� Kraj� wydawa�� si�� wyludniony,�zamar�y�i�pusty,�jakby�pozbawiony�duszy.�

Jeszcze� wi�kszy� niepokój� ogarn��� chwatów� na� widok� ich� rodzinnego� pa�acu.� Znik�y� gdzie�� weso�e� chor�gwie,� powiewaj�ce�zazwyczaj�na�wie�ach.�Nie�odzywa��si��b�ben,�przy�którym�przeprowadzano�na�pa�acowym�placu�musztr��rekrutów.�Ulice�miasta�zion��y�tylko�pustk��i�skwarem�s�onecznym.�Czy��mier��dotkn��a�kogo��z�rodziny?�Takie�my�li�kr��y�y�po�ich�sko�atanych�g�owach.�Przeczuwali�jakie��nieszcz��cie!�

Gdy�bracia�stan�li�przed�wej�ciem�do�pa�acowych�komnat,�zbli�y��si��do�nich�jeden�z�paziów�królowej�Kajkeji�i�zaprosi��przed�jej�oblicze.�Bharata�w�niepokoju�powita��matk�� i�mimo��e�zasta�� j��w��a�obie,� pierwsze� jego� pytanie� by�o� o� zdrowie� ojca.� Królowa�z�bólem� opowiedzia�a� o� �mierci� Da�arathy.� Ch�opcy� wybuchn�li�rozpacz�.�Bharata�w�ród��kania�i��ez�zawodzi:�

Page 49: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

94 Janusz�Krzy�owski�

—�Ojcze,�czemu��nas�opu�ci�?�Czemu�nie�doczeka�e�,�a��ber�o�w�adzy� spocznie� pewnie� w� r�ku� Ramy?� Czemu�� nie� zd��y�� nas�pob�ogos�awi�?�W�o�y�e��w�m�ode�r�ce�brata�tak�wielk��odpowiedzialno��.�Teraz�Rama�musi�nam�ciebie�zast�pi�.�

Gdy�Kajkeji�us�ysza�a�te�s�owa,�od�razu�zdecydowa�a�si��kontynuowa��dzie�o�swego�spisku.�

—�Niestety,� mój� synu,� Rama� z� Sit�� i� Lakszman�� udali� si�� na�czterna�cie� lat,� aby� wie��� pustelnicze� �ycie,� z� dala� od� naszego�kraju.�Wol��ojca�by�o,�aby��ty�teraz�nosi��koron�.�

Póniej�powoli�wyja�ni�a�synowi�ca���prawd�.�Ten�sta�� jak�ra�ony�piorunem!�Nie�móg��doj���do�siebie,�s�ysz�c�o�przewrotno�ci�matki.�W�sercu�m�odzie�ca�zakipia��wielki�gniew!�W�par��godzin�Bharata�zmieni��si��nie�do�poznania.�Nie�by�� ju��pe�nym�rado�ci�m�odzie�cem.�Wzdryga��si��na�my�l,��e�mo�e�by��pos�dzony,�i��jest� wspólnikiem� tego� spisku.� Ogarn��a� go� zgroza.� Póniej,� gdy�tylko�troch��och�on���i�przemy�la��spraw�,�o�wiadczy�:�

—�Kraj�nasz�s�yn���zawsze�z�uczciwych�w�adców.�Nigdy�dot�d�pod�a�intryga�nie�splami�a�naszej�opinii.�Tak�post�powa��zawsze�mój�ojciec�i�dlatego�nie�móg��cofn���podst�pnie�wykorzystanego�przyrzeczenia.�Tak�post�pi��mój�szlachetny�brat.�Bez�s�owa�sprzeciwu�czy�szemrania�wype�ni��niesprawiedliw��wol��ojca.�Tak�samo�zachowali�si��Sita�i�Lakszmana.�Jak�ja�mam�post�pi�?�Je�li�teraz�przyjm��nale�n��bratu�koron�,�jak�wielkim�b�dzie�to�zgrzytem�w�uczciwej�tradycji�naszej�rodziny?�Czy�pokolenia�maj��mówi��o�mnie�jako�wyrodku,�podst�pnym�w��u,�który�zagniedzi��si��w�szlachetnym�rodzie?�Doprawdy,�matko,�pi�kny�jest�twój�prezent�koronacyjny!�Przekl�ty�mój�los!�Mo�e�i�Rama�my�li�o�mnie�podobnie�jak�nasi�poddani?�Jak�mam�tu��y��w�dostatku,�gdy�moi�bracia�korzonkami�karmi��si��musz�?�

Zrozpaczony,�z�tysi�cem�my�li�k��bi�cych�si��w�g�owie,�uda��si��do�Kausalji�—�matki�Ramy.�Tam�wyrzuci��z�siebie�wszystko�i�prosi�� j�� o� opiek�� i� stosowna� rad�.� Kausalja,� widz�c� prawdziwy� ból�

� Ramajana� 95�

królewicza,�pozna�a,��e�jest�niewinny�i�w��adnym�spisku�nie�bra��udzia�u.�Mówi�a�do�niego:�

—�Moje�dziecko,�widz�,��e��jest�bez�winy,��e�nic�nie�wiedzia�e��o�zdradliwym�spisku�matki.�

—�Matko,�bodajbym�pozna��ogie��piekielny,� jak�ci,�co� sprzeniewierzaj�� si�� prawom� rodu� i� gwa�c�� sprawiedliwo��,� gdybym�cho��cie���wiadomo�ci�posiada��o�tej�zdradzie!�

Kausalja�na�te�s�owa�przytuli�a�Bharat��i�szkoda�si��jej�zrobi�o�kolejnego�nieszcz��liwego�syna.�

BHARATA�WYRUSZA�PROSI��BRATA�O�POWRÓT�

W�ci�gu�nast�pnych�dni�najwa�niejszym�obowi�zkiem�rodziny�by�o�sprawi��ojcu�godny�pogrzeb.�Kiedy�olbrzymi�ogie��poch�on����miertelne�cia�o�króla,�riszi�Wasiszhta�powo�a��rad��królewsk��i�w�jej�obecno�ci�wezwa��Bharat��do�obj�cia�tronu�i�zapewnienia�krajowi�bezpiecze�stwa.�M�odzieniec,�us�yszawszy�to�orzeczenie�rady� i� pro�b�� swego� guru,� odezwa�� si�,� opanowawszy� wzburzenie:�

—�Jak� to�mo�liwe,�aby� jeden�z�najszlachetniejszych� ludzi,� jakich� znam,� namawia�� mnie� do� pope�nienia� czynu� niezgodnego�z�dharm�:�do�wzi�cia�korony,�kiedy�starszy�brat��yje?�Czy�mo�e�kto��z�was,�szlachetni�m��owie,�wskaza��cho��jeden�taki�przypadek� w� dziejach� naszego� rodu,� by� ber�o� chwyta�� brat,� kiedy� �yje�pierworodny?�Musimy�sprowadzi��Ram��z�wygnania!�Ja�pójd��po�niego,�a�gdyby�odmówi�,�zostan��z�nim!��

Rada�królewska�s�ucha�a�s�ów�Bharaty�z�satysfakcj�,�ciesz�c�si�,��e�zrzuci��z�siebie�podejrzenie�o�udzia��w�spisku.�

Bharata�postanowi��uda��si��za�Ram��i�poprosi�,�aby�ten�wróci��do�Ajodhji�i�podj���si��trudów�rz�dzenia�krajem.�Nie�móg��pogodzi��si��z�my�l�,��e�starszy�brat�sta��si��ofiar��niecnego�spisku�

Page 50: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

96 Janusz�Krzy�owski�

niegodnych�kobiet.��atrughana,�m�odszy�brat�Lakszmany,�wiedz�c�o�zamiarach�brata,�zwróci��si��do�niego.�Rozmowa�ich�toczy�a�si��przy�jednej�z�bram�pa�acowych.�

—�Rama,�nasz�drogi�brat,�jest�naturalnym�opiekunem�nas�wszystkich.�Wie�on�dobrze,�jak�bardzo�zasmuceni�jeste�my�ostatnimi�wydarzeniami�na�dworze.�Sta��si��zak�adnikiem�swej�prawo�ci�i�dobroci.�Nie�chcia��sprzeciwi��si��niesprawiedliwej�woli�ojca,�która�zosta�a�na�Da�aracie�wymuszona�podst�pem.�Wszak�ojciec�nasz�wpad��w�szpony�pod�ej�kobiety.�Dlaczego�ani�ja,�ani�ty,�Bharato,�nie�mogli�my� temu�wszystkiemu�zapobiec?�Kiedy�� Rama�by�� schronieniem�dla�wszystkich� istot;�o� ile��bardziej�potrzebujemy�teraz�pociechy�w�naszym�smutku.��

Podczas�gdy��atrughana�przedstawia��Bharacie�swój�punkt�widzenia�na�intryg��dworsk�,�w�któr��oni�byli�zamieszani,�garbuska�Manthara,�od�wi�tnie�ubrana�i�przystrojona�we�wszelkiego�rodzaju�ozdoby,�pojawi�a�si��przy�wschodniej�bramie�pa�acu.�Nama�ci�a�si�� past�� z� drzewa� sanda�owego,� w�o�y�a� ozdobny� strój� i� wida��by�o,��e��wi�tuje�ostatnie�wydarzenia,�które�bieg�y�po�jej�i�Kajkeji�my�li.�Tu�stra�nicy�stoj�cy�przy�bramie,�którzy�tak�jak�wi�kszo���mieszka�ców�stolicy�byli�oburzeni�knowaniami�obu�kobiet,�chwycili�j��i�wydali�w�r�ce��atrughany,�mówi�c:�

—�Panowie,� to� jest� grzeszna� i� okrutna� kobieta,� przez� której�dzia�anie� nasz� królewicz� Rama� jest� w� lesie� i� twój� ojciec,� panie,�pope�ni�� czyn�niegodny!�Niech� ta�kobieta�poniesie�za� swój� czyn�nale�yt��kar�!�

Manthara�podnios�a�wielki�krzyk,�a�jej�oczy�rzuca�y�gromy�na�królewicza.�Ten�jednak�trzyma��j��mocno,�a��e�si��silnie�szarpa�a,�upad�a�po�chwili�na�ziemi��i�jej�ró�ne�kolorowe�ozdoby�rozpad�y�si��i�potoczy�y�po�bruku.�Bharata�jednak�zawo�a�:�

—��atrughano,�pu���t��kobiet�!�Spo�ród�wszystkich�istot,�kobiet�nie�mo�na�traktowa�,�tak� jak�m��czyzn.�Nie�mo�na�ich�za

� Ramajana� 97�

bi�,�nawet�gdy�na�to�zas�uguj�.�Powinny�by��u�askawione.�Je�liby�Rama�dowiedzia�� si�,� �e� skrzywdzili�my� j�� lub�Kajkeji,�nigdy�by�nam�tego�czynu�nie�wybaczy�.��

Pu�ci��Manthar��i�powiedzia�:�—�Nie�mo�emy�ci��ukara�,�wrogie�nasienie.�Nie�unikniesz�jed

nak�zas�u�onej�kary,�któr��zapewne,�we�w�a�ciwym�czasie,�los�ci�wymierzy!�

�Postanowiono,� �e� obaj� bracia� z� reszt�� dworu� udadz�� si�� na�

miejsce�przebywania�banitów�i�wszyscy�zgodnie�b�d��prosi��Ram��do�powrotu�i�obj�cia�tronu.�

Bharata� zdecydowanie� wprowadza�� swój� zamys�� w� czyn.� �utraghana�postanowi��mu�towarzyszy�.�Gdy�poinformowali�o�swych�postanowieniach�królowe,�Kausalja�szybko�uda�a�si��do�swego�przyrodniego�syna,�Bharaty�i�powiedzia�a:�

—�Gdy�mój�ukochany�syn,�za�twoj��namow�,�Bharato,�zechce�wróci�� do� domu� i� obj��� nale�ny� mu� tron,� to� ja�musz�� by�� przy�tym�i�umacnia��go�w�takim�postanowieniu.�Pozwolisz,�mój�drogi,��e�zabior��si��z�tob�.�Oczywi�cie�pojedzie�ze�mn��jego�ukochana�mamka,�co�jest�mu�jak�druga�matka,�i�kilka�panien�ze�s�u�by,�by�nale�ycie�zadba��o�powrót�Sity.�

—�Dobrze,�matko.�—�Bharata�nie��mia��odmówi��Kausalji.�Wkrótce�okaza�o�si�,��e�pozosta�e�królowe�wraz�ze�swymi�s�u�

kami�te��gor�co�chc��pojecha�.�A�gdy�dwór�zacz���si��szykowa��do�drogi,�mieszka�cy�Ajodhji�postanowili�wyruszy��razem�z�dworem.�Tym�sposobem�znaczna�rzesza�ludno�ci,�konno,�pieszo,�na�wozach�i�kilku�s�oniach,�wyruszy�a�w�drog�.�Gdy�przemierzyli�ju��spory�kawa�ek�szlaku�wiod�cego�przez�lasy�i�zaro�la,�trzeba�by�o�zatrzyma��si��na�nocleg.�Nast�pnego�dnia�królewski� tr�bacz�zacz���budzi��ze�snu�obóz�z�o�ony�z�wielu�namiotów.�Bharata,�poderwawszy�si��pierwszy,�podbieg��do�tr�bacza�i�z�krzykiem�oznajmi�:�

Page 51: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

98 Janusz�Krzy�owski�

—�Wiesz�zapewne,�ch�opcze,��e�tr�bacz�og�asza�pobudk��tylko� wtedy,� gdy� w� obozie� znajduje� si�� król.� Naszym� królem� jest�stale�Rama,�a�jego�tu�nie�ma,�wi�c�zamilknij!��

Tak�wi�c� poranne�budzenie�zosta�o�przerwane.� Obóz� szybko�spakowano�i�wyruszono�dalej.�Po�trzech�dniach�delegacja�z�towarzysz�cym�jej�ludem�przekroczy�a�granice�królestwa�Ko�ali.��

W�adca�krainy,�do�której�przybyli,�przywódca�my�liwych�o�imieniu�Guha,�zadziwi��si��widokiem�zbli�aj�cej�si��rzeszy�ludzi.�Siad��na�polanie�i�wyj���z�woreczka�na�piersi�wró�ebne�ko�ci,�mówi�c�do�siebie:�„Rama�jest�moim�przyjacielem,�ale�kim�s��ci�ludzie?�Co�mam� zrobi�?”.� Z� rzuconych� ko�ci� wywnioskowa�,� �e� tych� ludzi�prowadzi�dobra�intencja� i�nie�trzeba�si�� ich�l�ka�.�Zbli�y��si��do�orszaku�i�powiedzia�:�

—�My�l�,��e�przychodzicie�tu�w�dobrych�zamiarach.�U�ywacie�proporców�Ko�ali,� jeste�cie�wi�c�przyjació�mi.�Prosz��rozgo��cie�si��na�polanie.�Moi�ludzie�dostarcz��wam�wszystkiego,�co�jest�potrzebne.�

Gdy�dowiedzia��si�,�jaki�cel�przy�wieca�wyprawie�królewiczom,�ich�matkom�i�mieszka�com�s�siedniego�kraju,�odrzek�:�

—�Cel�wasz�jest�szlachetny.�Ram��bardzo�ceni�.�Pomog��wam,�gdy��przed�wami�rozpo�ciera�si��Ganga�i�musicie�j��przeby�,�aby�dosta�� si�� do� pustelni� Bharadwady.� �wi�ci� m��owie� na� pewno�poradz��wam,�gdzie�skierowa��dalsze�kroki.�Oni�na�pewno�znaj��cel�w�drówki�Ramy.�Wzd�u��brzegów�Gangi�mam�zacumowanych�wiele� �odzi� i� nimi� przeprawicie� si�� bez� trudu,� gdy�� rzeka� jest�teraz�spokojna.�

BHARADWAD�A�

Pierwsi�przeprawili�si��królewicze,�aby�zobaczy�,�jakie�s��mo�liwo�ci� zakwaterowania� na� drugim� brzegu� rzeki� ca�ego� obozu.�

� Ramajana� 99�

Powita�� ich� Bharadwada� —� pustelnik� znany� we� wszystkich�s�siednich�krajach�z�wielkiej�uczono�ci,�srogich�umartwia��i�niez�omnej�wiary.�

—�Witajcie,� Bharato� i� �atrughano� —� przemówi�� z� szacunkiem.�—�Znam�cel�waszej�w�drówki�i�pochwalam�wasz��intencj�.�Wasz�ojciec,�szlachetny�Da�aratha,�by��moim�przyjacielem.�Rozgo��cie�si��w�moich�skromnych�progach.�Zapraszam�te��wszystkich,�którzy�s��w�waszym�orszaku,�a�których�zostawili�cie�na�tamtym�brzegu.�

—��wi�ty�m��u,�pustelnia�twoja�jest�nadzwyczaj�skromna,�a�nas�jest�sporo.�Nie�chcemy�sprawia��ci�k�opotu�i�pozosta�a�cz����orszaku� pozostanie� na� razie� na� drugim� brzegu.� Szlachetny� Guha�zaopatrzy��nas�w�niezb�dne�jedzenie.��

—�Nie,�nie,�b�dcie�moimi�go��mi!�Niczego�wam�nie�zabraknie!�Królewicze� odeszli� wydawa�� rozkazy� zwi�zane� z� przeprawia

niem�reszty�ludzi,�a�Bharadwada�wszed��do�swej�lepianki.�Usiad�,�nabra��na�d�onie�wody�i�trzykrotnie�obmy��nia�twarz,�wypowiadaj�c�przy�tym��yczenie:�„Chc��godnie�podj���przyby�ych”.�

Zaraz� potem� do� pustelni� sp�yn��� z� wy�yn� niebia�skich� boski�architekt�Wi�wakarman�i�powiedzia�:�

—�B�dzie,�panie,�jak�sobie��yczysz!�Po� chwili�niezliczone�zast�py�gandharwów� i� apsaras� równie��

sp�yn��y�z�niebios,�nios�c�i�ci�gn�c�za�sob��olbrzymie�ilo�ci�sanda�owych�bali�i�desek,�p�ytek�i�bloków�bia�ego�marmuru.�Zawrza�a�gor�czka�budowlana.�Niezad�ugo�na�polanie�sta��ju��pa�ac�godny�królów,�a�armia�s�u�by,�przy�dwi�kach�muzyki�i�delikatnego��piewu,� szykowa�a� uczt�.� W��owa� armia� przyby�ych� nagów� zacz��a�pe�ni��wart��wokó��obozu.�

Nast�pnie,�z�pomoc��przyby�ych�niebia�skich�pomocników,�bez�trudu�przeprawiono�prawie�ca�y�obóz,�zostawiaj�c�na�drugim�brzegu�tylko�rydwany�i�s�onie�bojowe.�Doskona�a�wieczorna�uczta�trwa�a�

Page 52: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

100 Janusz�Krzy�owski�

do�póna�w�nocy.�Na�koniec,�utrudzeni� i�objedzeni�mieszka�cy�Ko�ali�zacz�li�szykowa��si��do�snu.�Przed�snem�mówili�jeszcze:�

—�Dzi�ki� Bharadwady� mogli�my� si�� poczu�� jak� w� niebie.�Chwa�a�mu�za�to!��

Królewicz� Bharata� za�� pok�oni�� si�� g��boko� przed� Bharadwad��i�rzek�:�

—�Panie,�jeste�my�ci�bardzo�zobowi�zani!�Chyl��przed�tob��czo�o!�Dzi�ki�twej��yczliwo�ci�i�uduchowieniu�wzmocni�e��nasze�si�y�przed�dalsz��drog��i�natchn��e��nasze�serca�nadziej�.�Z�pomoc��dobrych�ludzi�i�sprzyjaj�cych�bogów�odnajdziemy�naszych�banitów.�

Gdy� Bharadwada� z� r�k�� na� sercu� dzi�kowa�� za� mi�e� s�owa�Bharaty,�ten�doda��jeszcze:�

—�Panie,� pozwól,� niech� nasze� matki� podzi�kuj�� ci� równie�.�To�jest�królowa�Kausalja.�

Kausalja�chcia�a�nachyli��si��do�stóp�Bharadwady,�by�w�uszanowaniu�zdj���z�nich�kurz,� lecz�pustelnik� sam�nachyli�� si�� i�nie�pozwoli��królowej�na�taki�gest.�Powiedzia�:�

—�Pani,� podobnie� jak� twój� m��,� jeste�� od� dawna� mym� przyjacielem.�B�d��si��modli��o�powodzenie�waszego�przedsi�wzi�cia.�B�ogos�awi��ci�!�

Bharata�przedstawi��nast�pnie�królow��Sumitr��i�tu�poprzednie�ceremonie�powitalne�si��powtórzy�y.�Na�koniec�przedstawi��Kajkeji.�Ta,�stoj�c�z�ty�u,�nie��mia�a�si��zbli�y��do�pustelnika.�Sta�a�milcz�ca,�ze�wzrokiem�wbitym�w�ziemi�.�Odezwa��si��Bharadwada:�

—�Moje� dziecko!� Nikt� tu� nie� b�dzie� ci�� oskar�a�.� By�a�� tylko�bezwoln��wykonawczyni��swej�dharmy.�To,�co�zrobi�a�,�musia�o�si��sta�.�Wysy�aj�c�Ram��na� tu�aczk�,�zainicjowa�a�� tylko�wydarzenia,�które�mo�e�uczyni���wiat�lepszym.��

�Po� wielu� dniach� i� niejednej� przygodzie� delegacja� zbli�y�a� si��

do�polany,�któr��zamieszkiwali�wygna�cy.�Bharata�w�postawie�wy

� Ramajana� 101�

ra�aj�cej�olbrzymi�szacunek,�a�nawet�cze��,�zbli�y��si��do�Ramy.�Oczy�mia��we��zach.�

—�Jako�wys�aniec�nieszcz��liwego�i�udr�czonego�królestwa�przybywam,�by�prosi��ci�,�bracie,�o�powrót�do�ojcowskiego�domu.�Ramo,�chyba�nie�zapomnia�e��przykaza��dharmy�i�tradycji?�Jak�mog�e�� wi�c� zostawi�� osierocony� kraj?� Drogi� bracie,� odszed�� nasz�ojciec� i� zgodnie� z� wyra�an�� od� dawna� jego� wol�� ty� powiniene��nosi��koron�,�a�nie�te�zgrzebne�pustelnicze�szaty.�Czy�korona�ma�przypa���mnie,�niegodnemu,�zrodzonemu�z��ona�kobiety,�co�podst�pnie�knowa�a�przeciw�tobie?�Gdy�ty,�pe�en�mi�o�ci,�starasz�si��za�dobr��monet��bra��intryg��matki�mojej�i�udajesz�si��na�tu�aczk�,� ja�mam�za�koron��chwyta�?�Tobie,�bracie,�przystoi�naprawi��krzywd��krajowi�wyrz�dzon��przez�starca�o�zm�conym�umy�le.�

Rama�wzruszy��si��pro�bami�m�odszego�brata.�Nigdy�nie�pos�dza��go�o�nieczyst��gr��i�podst�pno��.�Wiedzia�,��e�i�Bharata�jest�ofiar�� knowa�� matki� i� pochopnej� decyzji� ojca.� Stara�� si�� bratu�uzasadni��swoje�niez�omne�postanowienie.�

—�Drogi�bracie,�wiesz,��e�obowi�zkiem�syna� jest�przysparza��chwa�y�rodzicom�i�szanowa��ich�decyzje.�Nie�mo�e�z�nich�czyni��po�miewiska.� Nasz� ojciec� tobie,� wyranym� rozkazem,� przekaza��królestwo,�które�równie��prawem�dziedziczenia�si��tobie�nale�y.�Chwy�,�mój�drogi,�stery�rz�dzenia�krajem�i�nie�tra��czasu�na�zb�dne�dysputy.�Mojego�zdania,�zmieni��nie�mog�.�Przyznaj,�gdyby��by��na�moim�miejscu,�musia�by��post�pi��tak�jak�ja.�

Bharat��jednak�trudno�przekona�.�—�Bracie,�je�li�nie�mo�esz�zmieni��s�owa,�niech�wi�c�rz�dz��ci,�

co�w�adzy�pragn�.�Ja�pójd��z�tob��na�wygnanie�do�pustelni,�w�której�ciszy�wreszcie�b�d��móg��uspokoi��sw��sko�atan��dusz�.�

—�Drogi� Bharato� —� odpowiedzia�� Rama.� —� Wiesz� przecie�,��e� dotrzymywanie� danego� raz� s�owa� jest� w� naszym� kraju� dobr��tradycj�,� która� zw�aszcza� rz�dz�cych� do� tego� najbardziej� zobo

Page 53: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

102 Janusz�Krzy�owski�

wi�zuje.� Nie� mog�� teraz� wyobrazi�� sobie,� �e� mia�bym� zmieni���yczenia�naszego�ojca.�Wszak�on�sam�sta��na�stra�y�dharmy.�Jego��mier��niczego�nie�zmienia.��mier��przecie��towarzyszy�cz�owiekowi�od�momentu�urodzenia�i�kroczy�za�nim�jak�najlepszy�druh.�Teraz�ojciec�nasz��yje�w�naszych�sercach�i�umys�ach.�Nie�mo�emy�go�skrzywdzi�,�gdy�on�nie�mo�e�si��temu�sprzeciwi�.�Odziedziczyli�my�jego�zobowi�zania�i�musimy�wype�nia��jego�przyrzeczenia.� Ponadto� mam� teraz� wyznaczone� cele,� które� wykraczaj��poza�my�lenie� jedynie�o�Ko�ali.�Wiesz,��e�nie�spoczn�,�póki�nie�zniszcz��demonów�zagra�aj�cych��wiatu,�a�którzy�si��wbili�w�niebezpieczn��pych��po�szeregu�zwyci�stw�nad�naszymi�bra�mi�—�królami�z�s�siednich�krain.�O�tym�musz��pami�ta�!�

Wydawa�o�si�,��e�i�Bharat��nic�nie�odwiedzie�od�podj�tego�postanowienia.�Z�niebios�jednak�dobieg��wyrany�g�os�chóru�dewów:�

—�Jest�Bharaty�dharm��królestwem�rz�dzi�,�a��dope�ni�si��czas�i�Rama�z�puszczy�powróci!�

Teraz�ju��Bharata�nie�móg��si��waha��i�wiedzia�,��e�musi�rz�dzi��krajem.�Za��da��jednak�od�Ramy�przyrzeczenia,��e�wróci�zaraz�po� tym,� jak� minie� okres� jego� czternastoletniej� banicji.� Poprosi��jeszcze� brata,� aby� przekaza�� mu� jaki�� swój� osobisty� przedmiot,�cho�by�drewniane�sanda�y.�Chce�je�po�powrocie�do�Ajodhji�po�o�y��obok�tronu,�jako�symbol�tymczasowej�nieobecno�ci�prawowitego� króla.� Pocieszony� otrzymaniem� tego� symbolu� postanowi��wróci��do�domu�nast�pnego�dnia�i�rz�dzi��sprawiedliwie�do�czasu�powrotu�brata.�

Zrezygnowany� Bharata� z�ca��� �wit�� ruszy�� w�drog�� powrotn��do�Ajodhji.�

Miasto� jednak� nie� by�o� ju�� to� samo.� Gdzie�� zatraci�a� si��jego�rado��,�widoczna�za��ycia�króla�Da�arathy.�Wiele�domostw�sta�o�zaniedbanych,�by��mo�e�mieszka�cy�opu�cili�je�i�poszli�szuka�� szcz��cia� w� innych� królestwach.� Bazary� �wieci�y� pustkami,�

� Ramajana� 103�

w�powietrzu� nie� rozbrzmiewa�a� muzyka� ani� nie� rozchodzi�� si��zapach� wonno�ci.� Zaniedbano� te�� hucznego� obchodzenia� uroczysto�ci�religijnych.�Domy�sta�y�bez�ozdób.�Gdzie��si��podzia�y�wisz�ce�na�nich�girlandy�kwiatów.�Ajodhja�straci�a�blask,�zdawa�a�si��pogr��ona�we��nie�i�mroku.�Bharata,�te��smutny,�przeniós��si��do�ma�ej�wioski�nieopodal�stolicy.�Tam,�na�tronie�pod�baldachimem�umie�ci�� z�ocone� sanda�y�Ramy,� jako� symbol� jego� sprawowania� rzeczywistej� w�adzy� w� królestwie.� Zacz��� upodabnia�� si��te�� do� ascety,� ze� spl�tanymi� w�osami,� wychud�� i� straci�� rado����ycia.�

�Tymczasem� Rama� doszed�� do� wniosku,� �e� stale� znajduj�� si��

zbyt�blisko�Ajodhji,� i�ustalono,��e�b�d��i���dalej�w�kierunku�gór�Windhja.�Zanim�jednak�dotarli�tam,�spotkali�na�drodze�wielkiego�ptaka.�

D�ATAJU�

Dataju�by��wielkim�bia�ym�s�pem.�By��on�istot��na�wpó��bosk�,�a��e�lubi��otwarte�przestrzenie,�zosta��wielkim�ptakiem.�Mia��ukochanego�brata�o� imieniu�Sampati.�Obaj�bardza� lubili�podniebne�w�drówki�i�prze�cigali�si�,�kto�wy�ej�pofrunie.�Ryzykant�Dataju�wzbi��si��tak�wysoko,��e�zacz���omdlewa��i�wo�a��brata�o�pomoc.�Sampati,�widz�c,��e�brat�nieostro�nie�poparzy��skrzyd�a�od�ra��cych�promieni�s�o�ca,�pofrun���jeszcze�wy�ej,�aby�znale��si��ponad�bratem�i�tak,�aby�jego�cie��da��chwil��wytchnienia��mia�kowi.�Kiedy�obaj�sfrun�li�na�dó�,�okaza�o�si�,��e�rany�na�skrzyd�ach�Sampatiego�s��tak�wielkie,�i��nie�b�dzie�ju��nigdy�móg��lata�.�Od�tego�czasu�by��ptakiem�nielotnym.�

Dataju� powita�� w�drowców� z� du��� �yczliwo�ci�� i� rado�ci�.�Powiedzia�:��

Page 54: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

104 Janusz�Krzy�owski�

—�Czy�wiesz,�Ramo,��e�razem�z�twym�ojcem,�rami��w�rami�,�walczyli�my�w�wielu�bitwach?�Raz�on�mnie�ratowa��z�opresji,�innym�razem�ja�jego.�

W�drowcy�bardzo�si��ucieszyli,�spotykaj�c�przyjaciela�ojca�z�dawnych�lat.�Niestety�musieli�mu�opowiedzie��o��mierci�Da�arathy.�

—�Niestety,� Ramo,� przyjaciele� opuszczaj�� nas� zawsze� zbyt�wcze�nie,�a�niebo�jako��nie��pieszy�si��wzywa��naszych�wrogów.�Teraz,�gdy�wiem,��e�nie�ma�ju��dawnego�druha,�i�mnie��ycie�jest�ju��niemi�e.�

—�Drogi�stary�przyjacielu�ojca,�przez�pami���dla�niego,�pozosta��z�nami�—�powiedzia��Lakszmana.�—�Na�pewno�b�dzie�nam�raniej,�a�zechcesz�mo�e�w�drodze�opowiedzie��nam�troch��o�przygodach,�jakie�mieli�cie�obaj�z�naszym�ojcem.�Król�Da�aratha�by��pow�ci�gliwy�w�s�owach,�a�ju��zupe�nie�nie�lubi��si��chwali�.�

—�Moi�drodzy,�ciesz��si�,�i��mog��co��zrobi��dla�dzieci�mego�druha�—�powiedzia��wielki�ptak.�—�B�d��lecia��przodem�i�strzeg��was�przed�czyhaj�cymi�tu�wsz�dzie�asurami.�

Tak�te��si��sta�o�i�w�drowcy�mieli�zapewnionego�do�wiadczonego�zwiadowc�.�

ARTI�I�ANASUJA�

W�drowcy�szli�dalej�przez� las�Dandaka,�a��dotarli�do�brzegu�pi�knego� jeziora� o� szmaragdowej� barwie� z� brzegami� o� z�otym�piasku� i�palmami� je�ocieniaj�cymi.�Na� jeziorze�wida��by�o�wiele�kwitn�cych�lotosów,�a�w�wodzie�pluska�y�kolorowe�ryby.�Na�drzewach�i�w�zaro�lach�ptaki�mia�y�swój�raj.�By�y�tam�i�pi�kne��urawie,�i�wiele�innych�kolorowych�ptaszków.�Po�wodzie�p�ywa�y�bia�e�g�si�i��ab�dzie.� aby�kumka�y�weso�o,�wtóruj�c�ptakom�na�drzewach.�P�ywaj�ce��ó�wie�igra�y�w�licznych�gromadach.�Nad�brzegiem�tego�malowniczego� jeziora�zamieszkiwa�� jeden�z�najwi�kszych�m�dr

� Ramajana� 105�

ców� trzech� �wiatów,� Arti� z� �on�� Anasuj�.� By�� to� jego� ziemski�dom,�ale�gdy�przenosi��si��do�swojego�niebia�skiego,�od�ywia��si���wiat�em�Wielkiej�Niedwiedzicy.�Na�ziemi�sp�dza��czas,�tak�jak�wi�kszo���ascetów,�na�medytacjach�i�udzielaniu�dobrych�rad�w�drowcom�i�pielgrzymom,�którzy�przechodzili�ko�o�jeziora.�

Na�widok�Ramy�z�Sit��i�Lakszman��wyszed��przed�sw��chatk��i�pok�oni�� si�� przyby�ym,� a� Anasuja� zerwa�a� r� i� poda�a� j�� do�r�ki�Sity.�Rama�zapyta�:�

—�Có��to�za�niebia�skie�miejsce,�o�którym�nawet�nie�s�ysza�em?�Jak�nazywa�si��to�jezioro?�

—�To�jest,�panie�—�odpar��Arti�—�Jezioro�Pi�ciu�Apsaras.�Bardzo�dawno�mieszka�� tu��wi�ty�pustelnik,�Mandakarni,�który�od�ywia��si��tylko�powietrzem.�I�jak�d�ugo�tu�zamieszkiwa�,�wody�w�jeziorze�nie�ubywa�o,�a�nawet�przepe�nia�o�si��ono�coraz�bardziej.�Pewnego� razu� Indra,� b�d�c� na� inspekcji� Ziemi,� spostrzeg�� to� niepokoj�ce� zjawisko.� Wnet� poj��,� �e� je�li� sytuacja� taka� trwa�� b�dzie�dalej,�to�wody�jeziora�mog��zatopi��ca���Ziemi�.�Indra�wys�a��nad�jezioro�pi���najpi�kniejszych�apsaras�ze�swego�grona.�One��piewem�i�zmys�owym�ta�cem�zmieni�y�przyzwyczajenia�Mandakarniego� tak� dalece,� �e� poj��� je� wszystkie� za� �ony.� Na� dodatek� za�sw��dotychczasow��ascez��zosta��przez�bogów�obdarzony�wieczn��m�odo�ci��i�niewyczerpanym�wigorem.�Gdy�ca�a�ta�wielka�i�stale�powi�kszaj�ca�si��rodzina�zacz��a�regularnie�pi��wod��z� jeziora,�to�niebezpiecze�stwo�powodzi�zosta�o�za�egnane.�

on�� Artiego� by�a� Anasuja,� której� imi�� oznacza�o� „Rozkosz”.�By�a�wcieleniem�doskona�o�ci�i�cnoty,�absolutnie�nieskazitelna,�tak�jak�jej�imi�.�Nie�by�o�w�niej�nawet�najmniejszego��ladu�zazdro�ci�czy� zawi�ci� i� mia�a� w� sobie� bezgraniczn�� matczyn�� mi�o��� dla�wszystkich��yj�cych�istot.��

Anasuja�by�a�te��bohaterk��pewnego�wydarzenia.�Pewnego�razu�Brahma,�Wisznu�i��iwa�zastanawiali�si�,�czy�w�ród�ludzi,�obarczo

Page 55: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

106 Janusz�Krzy�owski�

nych�tyloma�przywarami�i�wadami,�mo�na�by�oby�znale��naprawd��cnotliw��niewiast�.�Ich��ony�powiedzia�y,��e�s�ysza�y�o�takiej�jednej�—��onie�pustelnika�Artiego,�nosz�cej�imi��Anasuja.�Bogowie�postanowili�to�sprawdzi�.�Gdy�m�drca�Artiego�nie�by�o�w�domu�i�Anasuja�by�a�w�nim�sama,�zaj�ta�przygotowaniem�obiadu�m��owi,�wtedy�ca�a�trójka�bogów�przyby�a�do�a�ramy.�Dla�niepoznaki�przybrali�postacie�w�druj�cych�braminów.�Postanowili�w�ten�sposób�sprawdzi�,�jak�bardzo�Anasuja�jest�oddana�m��owi.�Poprosili�j��o�pocz�stunek.�Postawili� jeden�warunek:�Anasuja�mia�a�obs�ugiwa��ich�bez�jakiegokolwiek�odzienia.�Wed�ug�tradycji�kobieta�mog�a�by��rozebrana�tylko�w�obecno�ci�dziecka,�nie�trac�c�przy�tym�swojej�godno�ci,�Anasuja�dzi�ki�mocy�swej�dotychczasowej�cnoty�rozpozna�a�bogów�i�wyrazi�a�zgod�.�Aby�nie�utraci��jednak�godno�ci,�zamieni�a�ich�w�ma�e�dzieci�i�b�d�c�nieodziana,�nakarmi�a�ich�obfitym�obiadem.�Bogowie�najedzeni,�zadowoleni�nie�mogli�jednak�wróci��do�swej�normalnej�postaci.�Wpadli�w�sid�a,�które�sami�zastawili.�I�nie�wiadomo,�jak�potoczy�yby�si��losy��wiata,�gdyby�do�pustelni�nie�przyby�y�zaniepokojone�trzy��ony�bogów.��mia�y�si��z�sytuacji�m��ów,�a��Anasuja�uwolni�a�ich�z�dzieci�cych�postaci.�

�Po�kolacji�Anasuja�odezwa�a�si��cicho�do�Sity:�—�Mi�e�dziewcz�,�to�miejsce�jest�szcz��liwe.�Tu�mo�esz�za�y��

rozkoszy�ze�swym�m��czyzn�.�—�Pani,�wiem�—�rzek�a�Sita.�—�On�jest�moim�m��em.�—�Có��wi�c�mog��ci�ofiarowa�?�—�zapyta�a�i�zamy�li�a�si��Ana

suja.�Po�chwili�rzek�a:�—�We,�pani,�mój�naszyjnik�i�niech�on�przyniesie�ci�szcz��cie�w�ma��e�stwie!��

Na�dodatek�przynios�a�jeszcze�pojemniczek�z�przepi�knie�pachn�c��past��sanda�ow�.�Doda�a:�

—�S�o�ce�rzuca�ju��ostatnie�promienie.�Rozpalone�ognisko�rzuca�czerwone�blaski.�Jelenie�przychodz��blisko,�zwabione�cisz��nasze

� Ramajana� 107�

go�domu.�Niebo�inkrustowane�gwiazdami�dope�nia�czaruj�cej�aury�tej�pustelni.��pij,�Sito,�spokojnie,�bo�ma�o� jest�na��wiecie�miejsc�takich�jak�to.�

Nast�pnego�dnia�w�drowcy�podzi�kowali�za�go�cin�� i� ruszyli�dalej� w� kierunku� gór.� Im� dalej� szli� na� po�udnie,� tym� krajobraz�stawa��si��pos�pniejszy.�Drzewa,�zazwyczaj�bujne,�mia�y�ma�o�li�ci,�a�i�te�by�y�rachityczne.�Panowa�a�tu�trudna�do�wytrzymania�spiekota.�Arti�zapowiedzia�,��e�region�nazywany�lasem�Dandaka,�b�dzie� ma�o� go�cinny� i� cz��ciowo� opustosza�y.� Win�� za� to� mia��ponosi��zlokalizowany�tu�garnizon�rakszasów�z�Lanki,�który�obsadzi��Rawana.�Pustoszyli�oni�lasy�i�polany,�po�eraj�c�wszystko,�co�wpad�o�w�ich�pazury.�Groz��pot�gowa�o�jeszcze�skrzeczenie�s�pów,�gnie�d��cych�si��w�koronach�wy�szych�drzew.�Wida��po�polowaniach�rakszasów�zostawa�o� jeszcze�sporo�niedojedzonej�padliny,�któr��ptaszyska�si��karmi�y�obficie�i�powi�ksza�y�stale�swe�stada.�

WALAKHILOWIE�

Nasi�w�drowcy�pod��ali� jednak�dalej�na�po�udnie.�Tu�napotkali�plemi��ma�ych�ludzików�licz�ce�osiemdziesi�t�cztery�tysi�ce�osobników.�Ci�malcy�zaj�ci�byli� stale� jak���prac�,�gdy��do�przeniesienia�jednego�bananowego�li�cia�potrzeba�by�o�ich�kilkudziesi�ciu.� Ich� przywódcy� wyst�pili� na� �cie�k�,� któr�� szli� w�drowcy�i�grzecznie,�a�nawet�z�gracj�,�powitali�obu�m�odzie�ców,�witaj�c�Sit�,�powiedzieli�kilka�zda��na�temat�jej�pi�kno�ci.�Ich�przywódca,�nat��aj�c�g�os,�rzek�:�

—�Witamy�ci�,�dzielny�królewiczu�Ramo.�Twoja�s�awa�ci��wyprzedza.�Wiemy,��e�jeste��zaprzysi�g�ym�wrogiem�rakszasów�i�mamy� nadziej�,� �e� z� wasz�� pomoc�� przegnamy� st�d� krwio�ercze�bestie.�Ten�pi�kny�niegdy��las�zmarnia��po�tym,�jak�si��tu�zagniedzili.�Zabijaj��wszelk��zwierzyn�,� �ami��z�upodobaniem�drzewa,�

Page 56: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

108 Janusz�Krzy�owski�

wypijaj��wod��ze�wszystkich�róde�.�Przez�nich�jeste�my�tylko�na�wegetaria�skim� po�ywieniu� i� musimy� si�� kry�� w� podziemnych�jamach.� Uwolnijcie� nas,� Walakhilów,� od� nich,� b�agamy!� Panie,�id�c�dalej,�napotkasz�wielkie�sterty�ko�ci�pozostawione�przez�rakszasów�po� istotach��yj�cych�kiedy��w�naszym�lesie!�Uwolnij�nas�od�demonów,�panie!�

—�Na� pewno� wam� pomo�emy� —� rzek�� Rama.� —� Po� drodze�zabili�my�ju��kilka�najbardziej�z�o�liwych.�Przyjdzie�i�na�te�czas!�

—�Drogi�m��u�—�powiedzia�a�Sita.�—�Czy�naprawd��musisz�codziennie�wdawa��si��w�walk��z� jakimi��niecnymi� rakszasami?�Czy�nie�mo�emy�mie��troch��spokoju�i�prze�y��kilka�dni�w�niezm�conym�szcz��ciu,�we�dwoje?�A�poza�tym,�kim�s��ci�mali�ludzikowie,��e�koniecznie�musisz�im�pomaga�?�

—�Sito,�czy�nie�rozumiesz,��e�ci�mali�bohaterowie�tocz��tu�beznadziejn��walk��z�pot��nymi�si�ami�z�a?�S��oni�szlachetni� i�niewa�ne,� jakiego�s��wzrostu.�Lataj��niezmordowanie�w�powietrzu,�tworz�c�grupy�tak�wielkie,��e�przypominaj��ma�e�chmury,�które�zas�aniaj�� nasz�� ziemi�� od� nadmiernego� �aru� s�o�ca,� a� ich� si�a�pochodzi�od�boskiego�Garudy.�

—�A�kim�by��Garuda?�Gdzie�si��urodzi�?�Dlaczego�mówisz�o�nim�boski?�—�pyta�a�m�oda��ona.�

—�Pos�uchaj,�Sito�—�rzek��Rama.�

GARUDA�

—�Dawno�temu��y��m�drzec�Ka�japa,�który�podobny�by��w�wytrwa�o�ci�w�ascezie�do�Artiego.� Jest�on� jednym�z�siedmiu�m�drców� w� konstelacji� Niedwiedzia.� Pewnego� dnia� mia�� on� zapali���wi�ty�ogie��i�odprawi��pud��.�Prosi��o�pomoc�Indr��i�Walakhilów,�aby� przynie�li� mu� suchego� drewna.� Indra� przyniós�� niebawem�wielki� suchy� pie�.� Lec�c� z� nim� do� Ka�japy,� zobaczy�,� jak� tysi�c�

� Ramajana� 109�

Walakhilów�ci�gn��o�z�trudem�du�y�wysuszony�li��.�Na�ich�drodze� znalaz�� si�� jednak� odcisk� w� ziemi� krowiej� nogi,� do� którego�biedacy�wpadli� i�z�trudem�starali�si��z�niego�wygramoli�.�Weso�ek�Indra�wybuchn����miechem�i�poszybowa��ze�swoj��olbrzymi��such�� ga��zi�� dalej.� Wtedy� ich� male�ki� przywódca� zawo�a�� za�Indr�:�„Pysza�ku,�zostaniesz�upokorzony�przez�naszego�krewniaka�—�ptaka.�Nie�b�dzie�ci�wtedy�do��miechu!”.�I�tak�si��te��sta�o,�gdy�narodzi��si��wielki�ptak�Garuda,�który�by��jednym�z�synów�ascety�Kasjapy.�Mia��on�wielk��si���i�spryt,�którym�pokona��pysza�kowatego�Indr�.�

I� tak� wiod�c� pouczaj�ce� historie,� a� momentami� opowiadaj�c�zdarzenia�humorystyczne,�w�drowcy�nadal�przemierzali�las�Dandaka,�kieruj�c�si��stale�na�po�udnie.�Gdy�nagle…�

WIRADHA�

…jaka��rudozielona�bestia,�obro�ni�ta�do���d�ugim�w�osem,�szybkim�ruchem�wyskoczy�a�z�otaczaj�cych�zaro�li,�porwa�a�w�mgnieniu�oka�Sit��i�po�chwili,�w�górze,�na�konarach�drzewa�zobaczono,��e�jakie��monstrum�trzyma�dziewczyn��w�swych�paskudnych��apach.�Sita�g�o�no�p�aka�a�i�wzywa�a�pomocy:�

—�Ramo!�Ramo!�Pomó��mi!�Rama�i�Lakszmana�ujrzeli�ogromnego�rudego�rakszasa,��miej�

cego�si��z�nich.�Jego�straszna�paszcza�by�a�szeroka�od�ucha�do�ucha.�Na�wystaj�cych�d�ugich�k�ach�wida��by�o�nadziane�wcze�niej�jelenie,�a�nawet�kilka�lwów.�Bestia�ochryp�ym�g�osem�zawo�a�a:�

—�Ha,�ha,�ha,�jestem�Wiradha,�szef�poluj�cych�w�okolicy�rakszasów.�Za�chwil��b�d��pi��wasz��krew�i�nasyc��si��waszym�mi�sem.�A�ta��licznotka�zostanie�moj���on�.�Nie�boj��si��waszych�strza�,�bo�ju��nieraz�ludzie�próbowali�mi�si��przeciwstawia�,�a�teraz�z�ich�ko�ci�u�o�y�em�spory�kopiec.�

Page 57: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

110 Janusz�Krzy�owski�

—�Niedoczekanie� twoje,� demonie� —� krzykn��� Rama� i� obaj��z� bratem� zacz�li� w� niego� miota�� celnymi� strza�ami.� Te� jednak��nie�wyrz�dza�y�rakszasowi��adnej�szkody.�Gdy�zeskoczy��na�ziemi�,�trzymaj�c�pod�pach��wystraszon��Sit�,�i�mia��zamiar�chwyci��braci,�dzielni�m�odzie�cy�byli�szybsi.�Ka�dy�z�nich�z�apa��r�k��demona�i�obalili�go�na�ziemi�.�Wtedy�Rama�z�ca�ej�si�y�nadepn���na�szyj��bestii,�a��ta,�puszczaj�c�dziewczyn�,�zacz��a�g�o�no�charcze�,� nie� mog�c� z�apa�� oddechu.� Rama� jednak� nie� zdejmowa���z� jego� gard�a� silnej� stopy.� Bestia� dosta�a� jeszcze� drgawek� i� po�chwili�zdech�a.�

W� lesie� zaleg�a� cisza.� Nagle� zacz��� dochodzi�� z� nieba� s�odki��piew� i� towarzysz�cy�mu�akompaniament�sitary.�Po�chwili� �piewak�stan���przed�naszymi�bohaterami�i�przedstawi��si�.�

—�Jestem� Tamburu,� najlepszy� �piewak� w�ród� gandharwów.�Nauczycielem�moim�by��bóg�zarz�dzaj�cy�niebia�skim�skarbcem,�Wi�rawana.�T��pie���wam,�Ramo�i�Lakszmano,�dedykuj�.�Spójrzcie�w�niebo.�Zobaczycie�tam�naszego�króla�Czitraratha.�On�te��was�pozdrawia�i�dzi�kuje�za�oczyszczenie�tego�lasu�z�demonów,�bo�musicie�wiedzie�,��e�gdy�zabili�cie�jednego�z�najgroniejszych�w�tutejszym�garnizonie,�to�reszta�w�pop�ochu�uciek�a�pod�skrzyd�a�swego�króla�Rawany,�na�Lank�.�

�W�drowcy,� podzi�kowawszy� za� dedykowan�� im� muzyk��

poszli� dalej� na� po�udnie,� a�� dotarli� do� ost�pów� Pa��awati��i� zatrzymali� si�� nad� brzegiem� rzeki� Godawari.� Postanowili� odpocz��� nad� rzek�� po� trudach� w�drówki.� Lakszmana� zbudowa��gliniany� dom,� a� Sita� posadzi�a� wokó�� polne� kwiaty.� By�a� to�namiastka� domu� rodzinnego.� Spokojnie� up�ywa�y� dnie� naszym�wygna�com� na� ma�ej� polanie� nad� brzegiem� rzeki.� Otaczaj�ca�przyroda� by�a� pi�kna� i� przyjazna.� Kwiaty� prze�ciga�y� si�� w� demonstrowaniu� swych� barw,� a� �piewaj�ce� ptactwo� nape�nia�o� las�

� Ramajana� 111�

koncertami� od� wczesnych� godzin� rannych.� Okoliczne� drzewa�stanowi�y� nie� tylko� urocz�� opraw�� ma�ej� dolinki,� gdzie� zatrzyma�a�si��dzielna�trójka,�ale�i�karmi�y�ich�obficie�swymi�owocami.�Za� domkiem� Sita� posadzi�a� pachn�ce� zio�a,� które� wzbogaca�y�proste� potrawy� ca�ej� trójki.� Przed� domem� kwit�o� sporo� ozdobnych�krzewów.�Ka�da�osoba�z�m�odej�trójki�znajdowa�a�dla�siebie�ulubione� zaj�cia.� I� �yli� tak� spokojnie� i� harmonijnie� w� pi�knym�otoczeniu�bez��adnych�zak�óce��ani�problemów.��

D�AJANT�

M�od�� trójk�� zainteresowa�� si�� przemierzaj�cy� przestworza�Dajanta,� syn� Indry.�Gdy�pyta��ojca,�kim�s��ci� szcz��liwi�m�odzi�ludzie,��yj�cy�jak�pustelnicy,�Indra�odpowiedzia�:�

—�Zawsze,�mój�drogi,�to,�co�jest�wznios�e,�jest�proste�i�zazwyczaj�surowe.�Ten�m�ody�wojownik,�który�teraz�osiad��w�pustelni,�jest�wcieleniem�boga�Wisznu.�Ma�na�imi��Rama�i�mimo�ludzkiej�postaci�jest�to�jeden�z�najwa�niejszych�bogów.�Znacznie�wa�niejszy�ni��ja,�mój�synu!�

M�odzi� zazwyczaj� pow�tpiewaj�� w� zdanie� starszych� i� tak� te��by�o�z�Dajant�.�

—�Jak�mo�e�cz�owiek�by��jednym�z�g�ównych�bogów�—�pyta�,�pow�tpiewaj�c.�—�Ojcze,�ty�zawsze�we�wszystkim�troch��przesadzasz!�—�mówi��do�Indry.�

—�Ja� to�wiem�—�odpar�� Indra.�—�By�em�obecny�na�naradzie�bogów,�kiedy�zdecydowano�wys�a��inkarnacj��Wisznu�na�ziemi��w� celu� oczyszczenia� z� panosz�cych� si�� na� niej� bezczelnie� hord�rakszasich.� Miej� wi�c� do� Ramy� szacunek� i� w� razie� gdyby� potrzebowa��twej�pomocy,�s�u��mu�z�oddaniem!�

Wszystkie� te� t�umaczenia�nie�wystarcza�y� jednak�ciekawskiemu,�m�odziutkiemu�Dajancie.�Postanowi��sam�wszystko�spraw

Page 58: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

112 Janusz�Krzy�owski�

dzi�,�czy�Rama�nie�jest�jednak�zwyk�ym�cz�owiekiem.�W�tym�celu�przybra�� posta�� du�ego� kruka� i� sfrun��� na� polan�,� gdzie� trójka�m�odych�bohaterów�odpoczywa�a�przed�wieczornymi�modlitwami.� W� kilku� podskokach� dotar�� do� siedz�cej� Sity� i� dziobn��� j��w�stop�.� Póniej� Dajanta� natychmiast� wzbi�� si�� w� gór�� i� czym�pr�dzej�odfrun��.�Królewna�krzykn��a,�bo�dziobni�cie�by�o�niespodziewane,�wszak��aden�ptak�jej�dot�d�nie�zaatakowa�.�W�miejscu�dziobni�cia�pojawi�a�si��ma�a�ranka,�z�której�pop�yn��o�kilka�kropel�krwi.�Rama�poderwa��si��w�mgnieniu�oka�i�rozejrza��za�swym��ukiem,�który�sta��w�pobli�u�oparty�o�pie��drzewa.�Zdenerwowany�bezczelno�ci�� ptaka� i� przekonany,� �e� by�a� to� zaczepka� jakiego��rakszasa,�wyj����piesznie�z�ko�czana�jedn��ze�swych�magicznych�strza�.� Po� chwili� strza�a� z� furkotem� goni�a� uciekaj�cego� kruka.�Dajanta�skr�ci��mi�dzy�drzewami,�ale�strza�a,�te��skr�caj�c,�goni�a� go� nadal.� Wtedy� m�ody� bo�ek� si��� magii� znalaz�� si�� przed�obliczem�swego�ojca�—�gronego�Indry.�

Tu�podniós��krzyk:�—�Tato,�tato,�magiczna�strza�a�wypuszczona�przez�Ram��leci�

za�mn�� i�pewnie�niebawem�tu�dotrze.�Zrób�co�,� prosz�,�bo�ona�mnie�zabije!�

—�Bezczelny�m�okosie!�Nikt�nie�mo�e�zatrzyma��przeznaczenia;� strza�y� wypuszczonej� z� r�ki� boga� nic� nie� zawróci.� Udaj� si�,�g�upcze,�czym�pr�dzej�do�Ramy.�Przepro��go� i�b�agaj�o�ratunek!�Mo�e�on�ci�co��pomo�e?�Rama�ma�szlachetne�serce,�ale�jest�pop�dliwy,�a�ty�na�dodatek�sprawi�e��ból�jego�ukochanej.�

Dajanta,�znów�korzystaj�c�z�magii,�znalaz��si��u�stóp�Ramy.�Pad��na�kolana�i�b�aga��o�lito��,�a�w�oddali�s�ycha��ju��by�o�furkot�nadlatuj�cej�strza�y,�która�goni�a�go�nieprzerwanie.�

—�Szlachetny� Ramo!� B�agam� o� lito��.� To� z� powodu� g�upoty�i�m�odego�wieku�sprawi�em�ból�i�przykro���pani�Sicie.�Wybaczcie�mi,�bo�chcia�bym�jeszcze�troch��po�y��na��wiecie!�

� Ramajana� 113�

Rama,� ju�� uspokojony,� bo� skaleczenie� Sity� by�o� drobne,�u�miechn���si�,�ale�odezwa��si��powa�nie:�

—�Mog��ci�wybaczy��twój�wybryk,�ale�musisz�wiedzie�,��e�nic�nie� jest�w�stanie�zatrzyma��wypuszczonej�przez�los�strza�y.�Ona�i�tak�ci��dosi�gnie,�ale�obiecuj��ci,��e�ci��nie�zabije!�

I� po� krótkiej� chwili� nadlatuj�ca� strza�a� trafi�a� Dajant�.� Nie�zabi�a�go,�a�tylko�o�lepi�a.�Odt�d,�przez�reszt��swego�d�ugiego��ycia,�by��na��asce�innych�kruków,�które�musia�y�go�broni��i�karmi�.�A�on�sam�mia��du�o�czasu�do�zastanawiania�si�,�czy�nale�y�bra��pod�uwag��zdanie�starszych�i�bardziej�do�wiadczonych.��

Póniej�ju��spokój�i�szcz��cie�panowa�o�w�ma�ej,�prymitywnej�chatce�nad�brzegiem�rzeki.�Bracia�chodzili�na�zmian��na�polowania.�Jeden�zawsze�zostawa�,�aby�pilnowa��pi�knej�Sity.�Pami�tali�bowiem�z�orzeczenia�asurów�i�ich�pogró�ki�o�zem�cie.�Sita�przygotowywa�a�skromn��straw��i�regularnie�sk�ada�a�ofiar��na�domowym�o�tarzyku.�Pewnego�dnia,�kiedy�stra��przed�domem�pe�ni��Rama,�do�furtki�w�ogrodzie�zbli�y�a�si��pi�kna�niewiasta.�Bransoletki�zawieszone�u�jej�kostek�brz�cza�y�zalotnie,�oczy�ja�nia�y�nieziemskim�blaskiem,�a�na�twarzy�b��ka��si��lekki�u�miech.�Szczup�a�talia,�pe�ne�biodra�zda�y�si��na�ladowa��sam��bogini��Lakszmi.�Na�widok�m�odego�bohatera�zadr�a�a,�ale�nie�odwróci�a�wzroku,�jak�nakazywa��obyczaj,�lecz�wpatrywa�a�si��w�niego�uporczywie.�By�a�to��urpanakha.��

�URPANAKHA�

�urpanakha�by�a�córk��riszego�Wi�rawasa�i� jego�drugiej��ony�Kajkasi� i� siostr��przyrodni��demona�Rawany�—�króla�Lanki.�Od�urodzenia�by�a�pi�kn��dziewczyn�,�podobnie�jak�jej�matka,�i�swego�czasu�(zanim�z�powodu�licznych�nieprawo�ci�sta�a�si��demonem)�babka� —� Tataka.� �urpanakha,� gdy� doros�a,� zosta�a� po�lubiona�

Page 59: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

114 Janusz�Krzy�owski�

asurowi�Duszabuddi.�Ten�za��przez�d�ugi� czas� cieszy�� si��zaufaniem�Rawany,�ale�na�skutek�intryg�straci��je�i�popad��w�nie�ask�.�Na� koniec� Rawana� zabi�� spiskowca.� �urpanakha� zosta�a� wdow��i�mia�a�o�to��al�do�brata.�Sp�dza�a�wi�kszo���czasu�u�innego�brata,�Khary,�który�zamieszkiwa��lasy�Dandaka.�

—�Sk�d� jeste�,� pi�kna� panno?� —� zapyta�� Rama.� —� Tu� jest�niebezpieczna�okolica,�czy��aden�dzielny�kszatria�ci�nie�towarzyszy?�Co�robisz,� tak�strojna,�na�tym�pustkowiu?�—�My�la�:� „Sk�d�wzi��a� si�� tak� pi�knie� odziana� i� wcale� nieutrudzona� przedzieraniem�si��przez�las?�Wygl�da�to�podejrzanie!”.�

—�Panie,� jeste�� niechybnie� ksi�ciem� mimo� odzienia� ascety.�Twoja� postura� i� nieul�k�y� wzrok� na� to� wskazuj�.� Jestem� córk��riszego�Wi�rawasa.�Jestem�te��siostr��przyrodni��wielkiego�przyjaciela��iwy,�ksi�cia,�bogacza�Kubery.�

—�Jeste�� wi�c� równie�� siostr�� rakszasa� Rawany?� —� zapyta��Rama�z�niepokojem�w�g�osie.�

—�Tak,� panie,� ale� uciek�am� od� niego,� bo� zabi�� mego� m��a.�Mieszkam� teraz� w� Indiach,� ju�� dawno� opu�ci�am� Lank�.� Mam�do���wybryków�mego�brata.��

—�Skoro� jeste�� siostr�� tego� okropnego� demona,� to� jak� si��sta�o,��e�wcale�nie�przypominasz�jego�rodziny?�

—�Jestem,�na�szcz��cie,�tylko�siostr��przyrodni��Rawany�i�nic�dziwnego,��e�si��ró�nimy.�A�teraz�przyby�am�tu,�bo�w�a�nie�ciebie�szuka�am.��

�urpanakha�przyzna�a,��e�ma�ju��dosy��nieprawo�ci�brata.��—�Wiesz�ju�,�kim�jestem,�a�dzi�ki�bratu�Kuberze�jestem�bogat��

dziewczyn�.� Jestem�przecie�� siostr��najbogatszego�boga,�w�adcy�wszystkich� podziemnych� skarbów.� Mam� na� swe� us�ugi� tysi�ce�niewolników� i�ka�de�me��yczenie� jest� spe�niane�przez�braci.� Ty�jeste��teraz�ubogim�wygna�cem,�a�ja�mam�królewski�posag.�Przysz�am�ci�oznajmi�,��e�mo�esz�by��moim�m��em,�a�niczego�ci�nie�

� Ramajana� 115�

zabraknie.�B�dziesz�móg��porzuci��t��ubog��chatk��i�zamieszka��w�pa�acu.�

—�Dzi�ki�ci,�pani,�za�tak�wielkoduszn��propozycj�,�ale�jestem�ju���onaty.�

—�To�nic�nie�szkodzi�—�odpar�a��urpanakha.�—�Królowie�tych�ziem� maj�� po� kilka� �on,� a� ty� mnie� by�� ceni�� najbardziej� ze�wszystkich.��

Rama�czu��dla�niej�lito���i�zbyt�aroganck��odmow��nie�chcia��jej� urazi�.�Wspomina�,� �e� s�� z� innych� kast� i� �e�propozycj��ma��e�stwa� powinni� najpierw� ustali�� najwa�niejsi� cz�onkowie� obu�rodzin.� Wszystko� to� jednak� nie� przekonywa�o� �urpanakhi.� Jako�osoba�z�królewskiego�rodu�mog�a�nie�dba��o�konwenanse.�

M�odzieniec�podawa��powa�ne�powody,�dla�których�nie�mo�e�jej�po�lubi�.�Oto�ma� ju��kochaj�c���on�� i��adnej�kobiety�wi�cej�nie�pragnie.�W�czasie�tej�rozmowy,�kiedy�tak�spierali�si��ze�sob�,�a�Rama�wynajdywa��wci���nowe�powody,�aby�zniech�ci��przyby���do�jej�pomys�u,�przed�dom�wysz�a�Sita.��

—�Odejd�od�niego,� id�precz!�—��urapanakha�zacz��a�krzycze��do�Sity.�—�Czy�nie�widzisz,��e�prowadzimy�tu�bardzo�osobist�� rozmow�� i� ustalamy� szczegó�y� naszego� przysz�ego� �lubu?�Musisz�pewnie�by��jak���czarownic�,��e�uda�o�ci�si��omami��tak�szlachetnego� m��a.� Teraz� ju�� ja� b�d�� chroni�a� go� przed� takimi�jak�ty!�Wyno��si�!�

Sita� troch�� wystraszy�a� si�� rozmow�� i� sytuacj�,� jak�� zasta�a.�Odruchowo�przytuli�a�si��do�m��a.�W�jej�oczach�wida��by�o�l�k.�To� jeszcze�bardziej�rozw�cieczy�o�demonic�.�Skoczy�a�w�kierunku� wyl�knionej� dziewczyny,� maj�c� zamiar� odrzuci�� j�� precz� od�jej�w�asnego�obiektu�westchnie�.�I�pewnie�tak�by�zrobi�a,�gdyby�Rama� nie� zas�oni�� �ony� swym� cia�em� i� odezwa�� si�� do� napastniczki.�Furia�z�ych�uczu��przepe�nia�a�w�tym�czasie��urpanakh�,�nie�by�a�w�stanie�d�u�ej�zachowa��kusz�cej�postaci�pi�knej�dziew

Page 60: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

116 Janusz�Krzy�owski�

czyny.� Coraz� wyraniej� spod� pi�knej� twarzy� i� powabnej� postaci�zacz��y� uwidacznia�� si�� obrzydliwe� i� zniekszta�cone� rysy� rodu�demonów.�Ta�przemiana�jeszcze�bardziej�wystraszy�a�Sit�.�Schowa�a�si��w�ramionach�m��a,��kaj�c�i�lej�c��zy.�

—�Odejd� st�d� czym� pr�dzej!� —� krzycza�� na� nieproszonego,�natr�tnego�go�cia�Rama.�—�Nadu�ywasz�mej�cierpliwo�ci!�Wystraszy�a��moj���on�.��miesz�nam�grozi�?�Za�chwil��zjawi�si��tu�mój�brat�Lakszmana,�który�jest�m�odzie�cem�porywczym�i�na�pewno�nie�b�dzie�si��z�tob��d�ugo�cacka�.��

Rama,� mówi�c� to,� z� wtulon�� w� niego� Sit�,� odszed�� do� domu�i�zamkn���za�sob��drzwi.��urpanakha�rozczarowana�odrzuceniem�jej� propozycji� �lubu,� czu�a� si�� wzgardzon�.� Pop�dzi�a� do� swego�domu�i�tam�rzuciwszy�si��na�legowisko,�prze�ywa�a�tragedi��niespe�nionej�mi�o�ci.� Jednocze�nie�wi�a�si��w�nami�tno�ci�do�m�odzie�ca,� którego� wybra�a.� Wszak� wszyscy� pot��ni� bogowie� —�Indra� i� Wisznu� —� zabiegali� o� jej� wzgl�dy!� Tak� —� mówi�a� do�siebie� w� my�lach� —� ta� dziewczyna� mi� przeszkodzi�a,� aby� mieli�szanse� wypowiedzie�� wszystkie� swoje� my�li� i� da�� rozkwitn���uczuciu�Ramy.�Trzeba�si��pozby��tej�ma�ej,�wrednej�czarodziejki!�Musi�cichaczem�wróci��pod� ich�dom,�a�gdy�dziewczyna�wyjdzie�do�ogrodu,�porwa��j��i�wrzuci��do�jeziora.�Wtedy�Rama…�Zacz��a�snu�� marzenia� i� powoli� przygn�bienie� odp�ywa�o� od� niej� a� ona�dopracowywa�a�swój�niecny�plan.�

Nast�pnego�dnia�zacz��a�wprowadza��go�w��ycie.�Niepostrze�enie�zbli�y�a�si��do�ogródka,�w�którym�Sita�posadzi�a�zio�a.�Schowana� w� g�stych� zaro�lach� obserwowa�a� dom.� Sita� rzeczywi�cie�wysz�a� z� chatki� i� mia�a� zamiar� narwa�� troch�� rosn�cych� tam��wie�ych� li�ci� gorczycy.� Dziewczyna� by�a� ju�� spokojna,� zaufa�a�zapewnieniom�m��a�i�teraz�zacz��a�przygotowywa��dla�braci�posi�ek.��urpanakha�zamierza�a�jednym�skokiem�zbli�y��si��do�dziewczyny,�aby�j��uprowadzi�,�nie�wiedzia�a�jednak,��e��ledz�c�j�,�sama�

� Ramajana� 117�

te�� jest� �ledzona.� To� Lakszmana,� który� pilnowa�� domu,� obserwowa�� j�� ju�� od� pewnego� czasu.� I� gdy� demonica� skoczy�a� do�dziewczyny,�on�sam�jednym�susem�by�� ju��przy�niej� i�chwyci�� j��za�w�osy.�Kopniakiem�obali��na�ziemi�.�

—�Obrzydliwy�demonie,�twoje�szcz��cie,��e�jeste��kobiet�.�Nie�zabij��ci�,�ale�musisz�ponie���kar�.�—�To�mówi�c,�obci��� jej�nos�i�uszy.�—�Teraz�p�d�do�swojego�przekl�tego�brata�i�powiedz�mu,��e�jemu��ycia�nie�daruj�,�je�li�tu�si��zbli�y!��

Krzyki�rannej��urapanakhi�zaalarmowa�y�Ram�,�który�poszed��po�wod�.�Siostra�gronego�rakszasa,�krzycz�c,�omal�nie�wyzion��a�ducha.�Królewicz�rozpozna��j��od�razu.�

—�By�a�� tu� wczoraj.� Przestrzega�em� ci�� przed� moim� bratem.�Nie�wierzy�a��mi�i�widzisz,�co�si��sta�o!�

—�Królewiczu,� ty�nie� jeste��winien�za�czyny�brata.� Do� ciebie�nie�mam�urazy.�Nadal�ci��kocham.�Mogliby�my�by��bogaci,�silni�i�szcz��liwi�razem.�Oddal�tylko�t��wstr�tn��kobiet�,�a�ja�zapomn��wszystkich�zniewag,� jakie�mnie�tu�spotka�y!�Lekarze�brata�mo�e�wylecz��moje�rany� i�przywróc��dawny�wygl�d.� Jeszcze� jest�czas,�jeszcze� jest� szansa� dla� naszej� mi�o�ci!� B�d�� twoj�� niewolnic��i�wszyscy�moi�niewolnicy,�a� s�� ich� tysi�ce�b�d�� twoimi� s�ugami.�Zamieszkamy�w�najpi�kniejszym�pa�acu.�Brat�mój�na�moj��pro�b��gotów� jest� odebra�� Surji� jego� rydwan� i� da�� nam� jako� prezent��lubny.�B�dziesz�móg��z�wysoka�patrze��na�wszystkie��wiaty,�b�dziesz�bra��przeja�d�ki�ponad�bogami.�

Rama�patrzy��na�ni��z�obrzydzeniem,�a�by�o�ono�coraz�wi�ksze,�w�miar��jak�demonica,�wij�c�si��i�nurzaj�c�we�w�asnej�krwi,�coraz�usilniej�go�b�aga�a�o�mi�o��.�

—�Odejd�st�d,�czym�pr�dzej.�Nadu�ywasz�naszej�cierpliwo�ci.�Gniew�w�mym�bracie�a��si��gotuje.�On�ci��nie�oszcz�dzi�raz�jeszcze.� Porzu�� mrzonki� i� p�d� do� swoich� demonów,� tam� szukaj�partnera�dla�siebie!��

Page 61: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

118 Janusz�Krzy�owski�

Wtedy�w�ciek�o���znów�ogarn��a��urpanakh��i�raz�jeszcze�ukaza�a�swe�prawdziwe�oblicze.�A�by�o�ono�jak�u�demonów,�straszliwe�i�budz�ce�wstr�t.��

—�Poskar���si��bratu!�Moi�krewni�nie�znaj�� lito�ci!�Przyb�d��tu�z�ca���armi��i�zabij��wszystkich�mieszka�ców�tego�przekl�tego�lasu.�Nikt�mnie�jeszcze�tak�nie�potraktowa�.�Poranili�cie�mnie,�a�nie�ma� w� was� nawet� najmniejszej� skruchy.� Upokorzyli�cie� ambicje�dumnej� kobiety,� a� tego� �adna� nigdy� nie� wybaczy!� Jeszcze� si��spotkamy!�Nie�b�dzie�wtedy�dla�was�lito�ci!��

Sita�znów�cofn��a�si��z�obrzydzeniem.�Lakszmana�rzeczywi�cie�straci��cierpliwo��,�skoczy��do�demonicy�jednym�susem�i�kopniakiem�wyrzuci��poza�obr�b�lasu.��

KHARA�

Poni�eniem�asurowej�ksi��niczki�przej���si��jednak�przyrodni�brat�Rawany,�Khara,�równie�straszny�jak�sam�król�demonów.�On�to�mia��opiekowa��si��królewn�,�kiedy�opuszcza�a�zamek.�I�mimo��e�uda�a�si��na�poszukiwanie�Ramy�samowolnie,�to�czu��si��odpowiedzialny�za�nieszcz��cie,�jakie�j��spotka�o.��

—�Kto� si�� odwa�y�� tak� ci�� oszpeci�,� droga� siostro?� —� spyta��Khara.� —� Czyje� serce� mam� przebi�� strza��?� Czyj�� krew� b�dzie�dzi��pi��ziemia?�Uspokój�si��i�opowiedz,�co�si��sta�o!�

—�Przybyli�do�lasu�dwaj�m��czyni,�m�odzi,�silni,�urodziwi�—�wyja�ni�a��urpanakha,�g�o�no��kaj�c�z�bólu.�—�Mówi�,��e�s��synami�Da�arathy.�Jest�z�nimi�kobieta.�To�z�jej�powodu�przytrafi�o�mi�si��nieszcz��cie.�Nie�mog��si��doczeka�,�by�skosztowa��krwi�ich�trojga.�Zabij�ich!�

Khara�szybko�zebra��swe�wojsko.�Przed�bitw��kaza��swym��o�nierzom� demonom� opi�� si�� krwi�.� Postanowi�� napa��� na� Ram��i�Lakszman�� po� cichu,� bez� zbytniego� rozg�osu,� gdy�� mobilizo

� Ramajana� 119�

wanie�jego�ludzi�przeciwko�tylko�dwóm�m�odzie�com�mog�o�si��spotka��z�drwin��ze�strony�innych�demonów.�Razem�z�demonami�wróci�a�do�pustelni�Ramy��urpanakha,�zdecydowana�zem�ci��si��i�wypi��krew�ksi���t.�

Rama,� s�ysz�c� zbli�aj�ce� si�� wycie� gromady� asurów,� powiedzia��do�Lakszmany:�

—�Uwa�aj� na� Sit�.� Ja� tymczasem� rozprawi�� si�� z� demonami.�—�To�powiedziawszy,�napi���ci�ciw���uku.�

Rama,� widz�c� zbli�aj�cego� si�� Khar�,� a� z� nim� gotuj�cych� si��do�boju�jego�wodzów�Tri�irasa�i�Duszana,�ze�zdecydowanym�wyrazem�twarzy,�ale�i�u�miechem�politowania,�ostrzeg��ich:� �

—�Ty,�najgorszy�z�krwi�demonów,�wyro�ni�ty�g�upcze,�wiedz,��e� je�li� nie� odst�pisz� od� zwady� z� potomkiem� Raghu� i� b�dziesz�zmusza�� mój� pot��ny� �uk� do� dzia�ania,� to� ju�� nied�ugo� legniesz�na�ziemi�i�nie�up�ynie�wiele�czasu,�a�twoje�prochy�rozwieje�wiatr!�Wiedz,� �e� nie� zwracaj�c� uwagi� na� wylewane� przez� twoich� pobratymców�strugi��ez,�ca�e�ich�hordy�zazna�y�si�y�tej�broni.�Broni,�pob�ogos�awionej� przez� �wi�tych� riszich.� To,� �e� jeszcze� �yjesz,�zawdzi�czasz�mej�wspania�omy�lno�ci!�Oddal�si��wi�c�czym�pr�dzej.� Zostawcie� lasy� Dandaka!� Niech� b�d�� one� ostoj�� bogobojnych�riszich!�

TRI�IRAS�

Szczególnie� zapiek�y� w� z�o�ci� by�� trzyg�owy� demon� Tri�iras.�Wysuwa�� si�� przed� Khar�,� aby� zdoby�� laur� pogromców� dwójki�królewiczów.�Wykrzykiwa��do�Khary:�

—�Poczekaj,�panie,�sam�si��z�nimi�rozprawi�!�Nie�mog��tak�sta��oboj�tnie,�gdy�ci�dwaj�bezczelnie�panosz��si��w�naszym�lesie.�Chc��zabi��Ram��i�pom�ci��naszych�biednych�kuzynów,�których�on��ycia�pozbawi�.�Gdybym�poleg��w�tym�boju,�ty,�panie,�mnie�pom�cisz!�

Page 62: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

120 Janusz�Krzy�owski�

Gdy� Khara� da�� znak,� �e� niecierpliwi�cy� si�� rakszas� mo�e� ruszy��na�Ram�,�Tri�iras�wyprowadzi��swój�rydwan�przed�szereg�rakszasiej� armii.� Demon� mia�� zaiste� pi�kny� rydwan� i� pi�kne� kare�konie,� które� parskaj�c,� niecierpliwi�y� si�,� by� rzuci�� si�� w� zam�t�walki.� Demon� wyj��� z� ko�czanu� strza��� i� wypu�ci�� j�� z� ca�ej� si�y�w�stron�� przeciwnika.� Si�a� naci�gni�cia� �uku� by�a� tak� wielka,� �e�gdy�ci�ciwa�zluzowana�wróci�a�do�pierwotnej�pozycji,�rozleg��si��grzmot,�jak�w�czasie�srogiej�burzy.�Królewicz�te��wypu�ci��swoj��strza��,�która�w�locie�roztrzaska�a�na�drobne�kawa�ki�pocisk�Tri�irasa.�Ten�zdziwiony�wyda��komend��i�rydwan�z�hukiem�pop�dzi��na�stoj�cego�Ram�.�Nasz�bohater�krzykn��:�

—�Obmierz�y�demonie!�Kto�kaza��ci�wyst�powa��przeciw�nam,�spokojnym�pielgrzymom?�Po�a�ujesz!�To�b�dzie�twój�ostatni�rajd�na�tym�rydwanie.��

Po� tych� s�owach� syn� Da�arathy� zacz��� szybko� wypuszcza�� ze�swego�mocarnego��uku�strza�y�jedn��po�drugiej.�Kilka�pierwszych�rozbi�o� wspania�y� rydwan� asura,� jedna� porazi�a� wonic�,� a� inna�od�ama�a�proporzec�armii�asurów.�Gdy�Tri�iras�by�� ju��na�ziemi�i�dalej�p�dzi��w�stron��Ramy,�królewicz�trzema�kolejnymi�celnymi�strza�ami�odci���mu�po�kolei�wszystkie�g�owy,�a��potoczy�y�si��daleko�po�zakrwawionej�murawie.�Kiedy� rakszasy�zobaczy�y� ten�obraz,� rzuci�y�si��do�ucieczki.� I�pewnie�by�uciek�y,�gdyby�Khara�grobami� ich� nie� zawróci�.� Demon� wiedzia�,� �e� teraz� sam� musi�wyst�pi��przeciwko�Ramie.�

�Khara,� który� rós�� w� miar�� zdecydowanej,� cho�� jednocze�nie�

pojednawczej�przemowy�Ramy,�wyda��z�piersi�odg�os,�ni�to�rz��enie,�ni�to�odg�os�gromu.�Jego�wielkie��lepia�nabrzmia�y�krwawymi,�gronymi�b�yskami.�R�ka,�wielka�jak�konar�drzewa�pipal,�zacisn��a�si��na�maczudze,�przypominaj�cej�gór��Manthara;�gotowa�by�a�do�zadania��miertelnego�ciosu�przeciwnikowi.�Przemówi��jeszcze:�

� Ramajana� 121�

—�G�upi� cz�owieczku!� Niebezpiecze�stwo� i� l�k� odebra�y� ci�rozum.� Nadymasz� si�� jak� �aba.� Wkrótce� to� ty� legniesz,� jak� ona�zmia�d�ona� siln�� stop�,� u� mych� nóg.� A� tych,� co� chcesz� broni�,�wymachuj�c� t�� such�� ga��zi�,� któr�� nazywasz� �ukiem,� spotka�nieuniknione�przeznaczenie.�Mój�brat�czeka�ju��niecierpliwie�na�dziewczyn�,�a�z�nim�lepiej�nie�zadziera�.�Twojego�marnego�losu�nic� nie� uratuje.� Musz�� pom�ci�� m�� biedn�� siostr�,� któr�� tutaj�spotka��i�afront�i�krzywda!�

Gdy�tak�stali,�obaj�groni,�naprzeciw�siebie,�ci��kie�krople�potu�sp�ywa�y�po�ich�mocarnych�torsach.�Na�paskudnej�g�bie�Khary�pojawi�a� si�� piana� w�ciek�o�ci� i� ros�a� w� miar�� jak� rzuca�,� na� przemian,�przekle�stwa�i�groby.�Po�zako�czeniu�serii�wymys�ów�pod�adresem�Ramy�spr��y��si��w�sobie,�podniesiona�maczuga�bardziej�jeszcze�si��odchyli�a�i…�jak�burza�ruszy��na�naszego�bohatera.�

Ten�za��spodziewa��si��ataku.�Wielki��uk�trzyma��w�pogotowiu�z�wycelowan��w�kierunku�potwora�jedn��z�niechybiaj�cych�i�strasznych�strza�.�Teraz�tylko�napi����uk�i�wypu�ci��strza��.�Ta,�prowadzona�przez�przeznaczenie,�po�kilku�sekundach�wbi�a�si��g��boko�w�wielki�jak�góra�korpus�demona.�Rama�by��celnym,�do�wiadczonym��ucznikiem,�a�strza�a�pewnie�sama�zna�aby�te��drog�.�Teraz,�przebiwszy�w�ochat��pier��potwora,�trafi�a�w�ogromne�serce�i�rozerwa�a�je�na�strz�py.�W�tej�samej�chwili�demon,�ze�zdziwieniem�w�m�tniej�cych��lepiach,�osun���si��bezw�adnie�na�ziemi�.��urpanakha�przera�ona,�z�pot�pie�czym�wyciem,�uciek�a�z�pobojowiska.�Gromada� pomniejszych� asurów,� widz�c,� z� jak�� �atwo�ci�� Rama�rozprawi��si��z�ich�wodzem,�czmychn��a�szybko�jak�wiatr.��

Demony�zd��y�y�jeszcze�rzuci��na�Ram��czterna�cie�kopii,�lecz�on�rozbi��je�na�kawa�ki�jedn��tylko�strza��,�a�nast�pnie�u�mierci��czternastu� napastników.� Demony,� które� nie� zd��y�y� uciec,� leg�y�na�ziemi� sk�pane�we�krwi.��urpanakha�znów�rzuci�a� si��na�ziemi�,�gdzie�le�a��martwy�Khara,�g�o�no�zawodz�c.�W�tym�samym�

Page 63: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

122 Janusz�Krzy�owski�

momencie� z� wy�yn� nieba� sp�yn��y� na� las� Dandaka� hymny� pochwalne�na�cze���Ramy�–�pogromcy�demonów.�

Z�ukrycia,�gdzie�nakaza��im�przebywa��Rama,�wyszli�Sita�i�Lakszmana.� Ten� ostatni� chcia�� pomaga�� bratu,� lecz� us�ucha�� g�osu�obowi�zku�i�pilnowa��bezpiecze�stwa�dziewczyny.�Wie���o�pokonaniu�jeszcze�jednego�potwora,�na�dodatek,�nie�byle�kogo,�bo�brata�najgorszego�z�mo�liwych�—�Rawany,�szybko�rozesz�a�si��po�ca�ym�lesie.�Riszi,�którzy�mieli�w�nim�swe�a�ramy,�po�pieszyli�z�dzi�kczynieniem�i�gratulacjami�do�pustelni�obu�dzielnych�braci.�

Z�O���RAKSZASÓW�NA�LANCE�PO�ZABICIU�KHARY�

Tylko�jeden�demon,�który�uszed��ca�o�z�pogromu�Ramy,�schroni��si��na�Lance�na�dworze�Rawany.�

—�Wszyscy�wojownicy,�którzy�byli�pod�wodz��Khary,�nie��yj��—�przekaza��wiadomo���królowi�rakszasów.�—�Mnie�jednemu�uda�o�si��uj���z��yciem.�

W�Rawanie�zawrza��gniew.�—�Kto�si��o�mieli��ich�zabi�?�—�rykn��.�—�Nikomu�nie�ujdzie�

to�bezkarnie!�Rakszas�—�uciekinier�—�przestraszy��si��jego�wybuchu.�—�Opowiem�ci�przebieg�walki,�tylko�mnie�nie�zabij,�nie�jestem�

tchórzem,�ale�uciek�em,�aby�ci�,�panie�ostrzec.��Gdy�Rawana�dowiedzia��si�,�jaki�przebieg�mia�a�bitwa�i�jak�zgi

n��y�rakszasy,�krzykn��:�—�Szykujcie� si�!� Natychmiast� wyruszamy,� by� pom�ci�� Khar��

i�zabi��Ram�.�—�Pos�uchaj� mnie,� królu� —� powiedzia�� cicho� przyby�y.� —�

Rama�jest�mocarnym�i�niebezpiecznym�wojownikiem.�Widzia�em�go,�jak�skuteczny�jest�w�boju.�Poradz��ci,�co�nale�y�robi�.�Ma�on��on��imieniem�Sita�—�klejnot�w�ród�kobiet.�Ani�boginie,�ani�nie

� Ramajana� 123�

bia�skie� gandharwy,� ani� nimfy� nie� mog�� si�� z� ni�� równa�� pod�wzgl�dem�urody.�Je�eli�uda�ci�si��j��porwa�,�roz��ka�zabije�Ram��niechybnie,�tak�bardzo�jest�w�niej�zakochany.�

Opis�nadprzyrodzonej�urody�Sity�obudzi��w�Rawanie�pragnienie�zniewolenia�tej�kobiety.�

—�Wobec�tego�wyruszamy�jutro,�aby�sprowadzi��Sit��na�Lank��—�zdecydowa��Rawana.�

Nazajutrz�po�drodze�do�pustelni�braci�armia�rakszasów�w�ciszy�przemierza�a� lasy� Dandaki.�Na� ich� drodze�mieszka��demon�Mari�a,�ten�sam,�którego�Rama�pokona��w�przesz�o�ci.�Rawana�uda��si��do�niego�po�porad�.�

—�Czy�wszystko�jest�w�porz�dku,�królu?�—�spyta��Mari�a.�—�Niepokój�wkrad��si��w�me�serce�na�twój�widok.�

—�Rama� zabi�� wszystkich� wojowników� demona� Khary� i� jego�te�� —� rzek�� Rawana.� —� Potrzebuj�� twojej� pomocy,� albowiem�pragn��porwa��jego�niewiast�.�

—�Któ��ci�to�doradza�,�królu?�—�odezwa��si��trwo�nie�Mari�a.�—�Rama�jest�bardzo�niebezpiecznym�wrogiem.�Wszystkich�swoich�dotychczasowych� nieprzyjació�� u�mierci�.� Po� có�� ci,� panie,� jeszcze� jedna� kobieta?� Wszyscy� wiemy,� �e� nie� ma� na� �wiecie� pi�kniejszej�ni��twoja��ona.�Po�co�ci�potrzebna�jaka��umorusana��ona�pustelnika?�Nawet�najmniejsza�rana�nie�jest�jej�warta!�Widzia�em�j�,� to�przeci�tna�dziewczyna.�Wracaj�do�siebie,�panie�Lanki.� yj�szcz��liwie�ze�swoimi��onami�i�zapomnij�o��onie�Ramy.�—�Mari�a�doda��jeszcze:�—�Panie,�dobrze�pami�tam,�kilka�lat�temu,�na�twe,�panie,� polecenie� polecia�em� z� przyjació�mi� przeszkodzi�� temu�dwulicowemu�staruchowi,�Wi�wamitrze,�z�o�y��jego�wielk��ofiar�.�Stara��si��on�przekupi��bogów,�aby�odj�li�nam�mocy.�Gdy�nadlecieli�my�na�miejsce�sk�adania�ofiary�i�zacz�li�my�znów�gasi���wi�ty�ogie�� i� rzuca�� na� riszich� kawa�ki� padliny,� Wi�wamitra� w�a�nie�nadszed��z�jakimi��dwoma�m�okosami.�Byli�to�Rama�i�jego�nieod

Page 64: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

124 Janusz�Krzy�owski�

��czny� towarzysz� Lakszmana.� Zlekcewa�yli�my� ich� i� to� by�� nasz�b��d.�Ch�opcy�zacz�li�miota��w�nas�tak�celnymi�strza�ami,��e�wkrótce�wi�kszo���moich�towarzyszy�zgin��a.�Mnie�samemu�uda�o�si��uj���z��yciem.�Je�li,�panie,�ta�dwójka�w�wieku�ch�opi�cym�by�a�tak�dzielna� i� wida�� przez� bogów� wspierana,� to� jak��� si��� dysponuj��oni�teraz.�Lepiej,�panie,�zostawi��ich�w�spokoju.�

Rawana,�po�namy�le,�przekonany�s�owami�Mari�i,�powróci��na�Lank�.�

�Dalszy�ci�g�tej�historii�opowiada�Kamban�tymi�s�owami:��

Kilka�dni�póniej�siostra�Rawany,�straszliwego�króla�rakszasów,��urpanakha,�stan��a�u�pó�nocnych�bram�grodu�Lanki;�d�onie�nad�g�ow��wzniesione�wedle�pradawnej�tradycji,�pokutny�i�b�agalny�wyra�a�y�stan.�

A�twarz...�ach�có��to?�Gdzie�pi�kny�wynios�y�nos,�gdzie�dumne�wargi?�Jedna�dzi��rana.�

Idzie�wolno�przez�grodu�rozleg�e,�bogate�ulice,�do�pa�acu�króla�kieruje�krok.�

A�lud�rakszasów,�który� j��widzi�w�tym�stanie�—�dawn��pani��mo�n��—�zgroza�przejmuje.� Jedni�bledn��z�gniewu,�inni� kl�twy� miotaj�,� jeszcze� inni� niemiej�� z� przera�enia.�Wsz�dzie� szept� idzie:�Któ�� si�� tak� strasznego�móg��dopu�ci��czynu?�Wszechpot��nego�Rawany�s�awna�siostra...�Ach�gdzie��ten�wróg?�Niech�e�nas�król�na�pomsty�wiedzie�bój!”.��

Przek�ad�Umadewi�

�Po� przyj�ciu� do� pa�acu,� stan�wszy� przed� swym� królewskim�

bratem,�demonica�opowiedzia�a,�kto�zada��jej�taki�ból,�kto�obrazi��siostr��królewsk�.�Opisa�a�dwóch�zuchwa�ych�m�odzie�ców,� ich�

� Ramajana� 125�

chatk��ubog��i�pi�kn��Sit��jako�gospodyni��domostwa.�Kiedy�tak�opowiada�a,�Rawana�zapomnia��o�srogim�gniewie,�który�nim�wstrz�sa��i�chciwie�ws�uchiwa��si��w�s�owa�siostry�opisuj�cej�urod��pustelniczki.� Ten� opis� wywo�a�� u� demona� dreszcze� przeczuwanej�rozkoszy.�Podsyca�a� jego�stan�siostra,�która� jednak�tylko�o�zem�cie� my�la�a.� Nie� chcia�a� opisywa�� urody� Sity� dalej� i� namawia�a�Rawan�,�aby�sam� j��ujrza�.�By�a�pewna,��e�gdy� tylko�zobaczy� t��pi�kn��i�skromn��dziewczyn�,�na�pewno�b�dzie�gotów�rzuci��królestwo�Lanki�do�jej�stóp.�Nak�ania�a�brata,�aby�opasa��swe�biodra,�zabra���miertelnie�grony�or��.�My�la�a,��e�mo�e�przy�okazji�zabije�tego,�co�j��oszpeci�,�wszak�czyn�taki�domaga�si��zemsty!��

STRZA�A�KAMY�DOSI�GA�RAWAN��

Jednak� ju��po�kilku�chwilach�Rawana�przesta��my�le��o�zem�cie�i�o�niedoli�siostry.�W�mgnieniu�oka�opu�ci��go�gniew�i�wstyd;�oburzenie� i� moc;� ��dza� zap�on��a,� wszechw�adna,� nieposkromiona,�dzika.�

�Strza�a� boga� Kamy� dosi�g�a� go� celnie.� Znik�a...� ha�ba�

ksi��niczki,� jej� kalectwo,� cierpienie,� obelga� rzucona� jego�imieniu,� plama� na� królewskim� honorze� wszechw�adcy�Lanki...�Znik�o�wszystko.�Obraz�Sity,�opowiadaniem�siostry�wywo�any,�przes�oni��ca�y��wiat.�

Zaszed��go�z�ty�u,�cichaczem�Los.�Skutki�czynów�o�my�li�odleg�ych��ywotów�dojrza�y�jak�owoc.�Przeznaczenia�wyrokiem�pisano,�i��dnie�jego�chwa�y�maj��si��sk�ania��w�zmierzch.�Przeto���d�o���dzy�uk�u�o�go�g��boko�i�rozszala�a�si��w�piersi�nieposkromiona�burza�nami�tno�ci,�co�wszystko�po�era...�

�Przek�ad�Umadewi�

Page 65: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

126 Janusz�Krzy�owski�

Rawana� nadal� by�� trawiony� mi�osn�� gor�czk�� do� nieznanej�Sity� i� nie� móg�� znale�� miejsca� dla� siebie.� Miota�� si�� po� komnatach.� Raz� przywo�ywa�,� raz� odp�dza�� nadwornych� cyrulików,�którzy� nie� potrafili� uleczy�� stanu� jego� serca.� I� wielu� �yciem�przyp�aci�o� rozdra�nienie� króla.� Wydawa�o� mu� si�,� �e� w� pa�acu�jest�zbyt�duszno�i�brak�mu�tchu.�Kaza��wynie���si��do�ogrodów.�Tu� za�� przeszkadza�y� mu� ptaki.� Skaza�� je� wi�c� na� �mier�.� Przegna�� wietrzyk� snuj�cy� si�� w�ród� drzew.� Stale� jeszcze� by�o� mu�ci��ko�oddycha�.�Zapragn���ch�odu�ksi��yca,�lecz�kiedy�mu�sprowadzili� Daksz�,� bledszego� ze� strachu� ni�� zazwyczaj,� jego� promienie� piek�y� jeszcze� rozdra�nionego� demona.� Wygna�� precz�ksi��yc.��

�urpanakha,� czuj�c,� �e� jej� brat� zainteresowa�� si�� pi�kn�� kobiet�,�postanowi�a�podsyca��jego�rodz�ce�si��po��danie�i�jednocze�nie� d��y�� do� zemsty� nad� Ram�,� Lakszmanem� i� Sit�.� Opisywa�a�dziewczyn�:�

—�Oczy�jej�s��jak�drogie�kamienie,�twarz�pi�kna�niczym�ksi��yc�w�pe�ni,�cia�o�przypomina�szlachetne�z�oto,�palce�d�ugie,�stopy�male�kie.� Ni� bogini,� ni� jakszi,� ni� kobiety� nie� ma,� która� by� jej�dorówna�a�urod�.�Brak�mi�s�ów,�by�opisa��jej�doskona�o��.�M��czyzna,� którego� b�dzie� �on�,� którego� wemie� w� obj�cia,� b�dzie�najszcz��liwsz�� istot�� pod� s�o�cem.� Sita� jest� godna� ciebie,� mój�bracie.�To�w�a�nie�dla�ciebie�chcia�am�j��porwa�,�lecz�Lakszmana�przeszkodzi�� mi� w� tym,� okaleczaj�c� bole�nie.� Gdy� ujrzysz� Sit�,�Kama�umie�ci�strza���w�twym�sercu.�Je�li�chcesz�j��zdoby�,�ruszaj�natychmiast!�

Na�koniec�Rawana�postanowi��po�o�y��kres�swym�cierpieniom�i� wyruszy�� do� lasu� Dandaka,� aby� zabi�� Ram�� i� porwa�� Sit�� na�Lank�.� By�� przecie�� w�adc�� pot��nym.� Niech� za�wiadczy� o� tym�jedno�z�wydarze��w�jego�okrutnym��yciu.�

� Ramajana� 127�

SI�A�I�MOC�RAWANY�

Rawana,� rozzuchwalony� dotychczasowymi� podbojami,� ��dny�nowych�zwyci�stw�i�podbojów,�postanowi��wzbogaci��swój�gród,�Lank�,�w�skarby,�jakie�kry�o�podziemne�królestwo�boga�Jamy.�Po�zgromadzeniu�kolejnej�armii,�co�przychodzi�o�mu�z��atwo�ci�,�gdy��rakszasy�wiedzia�y,��e�ka�da�wyprawa�ich�wzbogaca,�Rawana�ruszy��do��wiata�podziemnego.�Po�nied�ugim�czasie�ujrzano�z�oddali�ja�niej�cy�z�otem�pa�ac.�Z�ote�by�y�jego�kolumny,�z�ota�wielka�brama,�a�schody�prowadz�ce�do��rodka�by�y�z�przejrzystego�kryszta�u.�Supraporty�mia�y�dekoracje�z�olbrzymich�diamentów.�Bogactwo�tego�pa�acu�a��zmusza�o�do�mru�enia�oczu,�taki�bi��od�niego�blask.�

Król�rakszasów,��asy�na�bogato�wygl�daj�ce�dekoracje,�od�razu�poczu��uk�ucie�zawi�ci.�Przecie��on�sam�powinien�mie��siedzib��tak�pi�kn�,�a�mo�e�nawet�pi�kniejsz�.�Pos�a��swego�doradc�,�aby�ten�wybada�,�do�kogo�nale�y�ten�cudowny�pa�ac� i�czy�broni��go�jakie��powa�ne�si�y�zbrojnych.�

Doradca,�zbli�aj�c�si��do�owej�majestatycznej�budowli,�nie�zauwa�y�,� aby� by�a� ona� chroniona� przez� jakiekolwiek� wojsko.� Nieniepokojony� przest�pi�� bram�,� która� nie� by�a� zamkni�ta.� Nadal�nikogo�nie�spotka�.�Szed��amfilad��sal�dalej�niezatrzymywany.�Na�ko�cu� dotar�� do� komnaty,� w� której� na� tronie� siedzia�� jaki�� staruch,� przypominaj�cy� maszkar�� z� najstraszniejszych� snów.� Ten�za�mia�� si�� na� widok� wchodz�cego.� I� o� ile� wygl�d� starego� by��straszny,� to� �miech� jego� by�� potworny.� Tego� ju�� wys�annik� rakszasa� nie� zdzier�y�.� By�� przekonany,� �e� jest� to� ostatnia� godzina�jego��ycia.�Czym�pr�dzej�wzi���nogi�za�pas.�Uciek��przez�nikogo�niezatrzymywany.�O�wszystkim�opowiedzia��Rawanie:�

—�Panie,� ten� zamek� zasiedlony� jest� przez� straszne� potwory.�Znam� si�� na� magii� i� sam� potrafi�� przybra�� niejedn�� wstr�tn��i�gron��posta�,�ale�czego��podobnego�nie�widzia�em.�Magia�sta

Page 66: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

128 Janusz�Krzy�owski�

rego�musi�by��sto,�ba�nawet�tysi�c�razy�silniejsza�od�naszej,�rakszasiej!�Panie,�opu��my�lepiej�to�straszne�miejsce!�

Rawana�uwa�a�,��e�to�raczej�on�powinien�wywo�ywa��l�k,�a�nie�jakie��inne�istoty,�zdecydowa��si��wi�c�sam�i���do�zamku.�Po�wej�ciu� przez� bram�� zast�pi�� mu� drog�� jaki�� wielkolud� dzier��cy�olbrzymi� topór.� Rakszas� troch�� nastraszony� wielkim� cielskiem�stra�nika�i�gronie�po�yskuj�cym�monstrualnym�toporem,�zatrzyma�� si�� na� chwil�,� ale� póniej� znów� post�pi�� kilka� kroków� do�przodu.�Stra�nik�zast�pi��mu�przej�cie�i�zapyta�:�

—�Czy�naprawd��jest�ci�niemi�e�twe�obmierz�e��ycie?�Po�co�si��tutaj� pchasz?� Nikt� ci�� nie� zaprasza�!� Je�li� zrobisz� jeszcze� krok,�zetn��ci�g�ow�.�Jestem�stra�nikiem�tego�zamku.�Lepiej�odejd�st�d�po�dobroci!��

Rawana,�w�którym�narasta�a�w�ciek�o��,�krzykn��:�—�Jak� �miesz� mnie� zatrzymywa�!� Ten� pa�ac� mi� si�� podoba�

i�musi�by��mój.�Czy�nie�wiesz,��e�jestem�najwa�niejszym�królem�we�wszystkich�trzech��wiatach!?�Moje�imi��jest�Rawana!�

Olbrzym�za�mia��si��i�powiedzia�:�—�Jeste��bezczelny.�Je�li�tam�wejdziesz,�to�pewnie�ju��nie�wyj

dziesz�o�w�asnych�si�ach.�Panem�tego�zamku�jest�Bali,�najwi�kszy�z�rakszasów.�

Mimo�to�Rawana�otworzy��kolejne�drzwi�i�zasta��w�komnacie�jednego�z�bohaterów�dawnych�czasów�—�s�ynnego�asura�Bali.�Temu�równie��oznajmi�,��e�chce,�aby�pa�ac,�w�którym�si��znajduj�,�nale�a�� do� niego,� i� ��da,� aby� dotychczasowy� jego� w�a�ciciel� natychmiast�si��st�d�usun��.��

—�Rawano,�wiele�o� tobie� s�ysza�em� i�znam�si���naszego,� rakszasów,� rodu.� Sam� by�em� kiedy�� mocarny� i� nikogo� si�� nie� l�ka�em.� Je�li� chcesz� ten� pa�ac,� to� spróbuj� podnie��� t�� tarcz�,� która�le�y�nieopodal�mego� tronu.�Gdy� j��uniesiesz,� ja�natychmiast� si��wyprowadz�.�

� Ramajana� 129�

Rawana�za�mia��si��tylko.�—�Góry�unosi�em,�jak�mia�bym�nie�podnie���tarczy?�Nachyli�� si�� nad� wielk�� metalow�� tarcz�,� chwyci�� j�� obur�cz,�

napr��y��si�� i…�tarcza�tylko�z� jednej�strony�unios�a�si��odrobin��nad� posadzk�� pa�acu.� Kolejne� napr��enie� silnych� mi��ni� asura�i�znów�niepowodzenie.�Rakszas�zakl���szpetnie�i�sapi�c,�odst�pi��od�tarczy.�Teraz�odezwa��si��Bali:�

—�Wiedz,�Rawano,��e�ta�tarcza�by�a�tylko�zawieszk��w�uchu�mego�pradziadka.�Z�takiego�rodu�pochodz�.�Wy,�m�ode�rakszasy,�nie�szanujecie�przodków,�dobrze�wi�c,��e�kto��ci�wreszcie�utar��nosa.�

—�Zostawi��ci��w� tym�pa�acu� razem�z� twoimi�zabawkami�—�powiedzia�� Rawana.� —� Nie� mam� zamiaru� si�� z� tob�� sprzecza�.�Jest�jeszcze�wiele�królestw,�które�zamierzam�podbi�,�a�wtedy�wybuduj��sobie�pa�ac�pi�kniejszy�od�twojego.�

I� obra�ony� Rawana� ruszy�� w� rydwanie� dalej.� Wyjecha�� z� niego�cinnego�królestwa�podziemnego�i�postanowi��dla�odmiany�poszybowa��w�gór��do�w�o�ci�boga�Surji.�Znów�wys�a��swego�pos�a,�aby�oznajmi��bogu�s�o�ca,��e� jest�wyzwany�na�pojedynek�z�królem�rakszasów.�Surja�nie�chcia��jednak�si��z�nim�bi�.�Oznajmi�,��e�rakszas� mo�e� mówi�,� co� chce,� ale� i� tak� nie� wytrzyma�by� nawet�kilku�minut�w�jego�królestwie�z�powodu�gor�ca.�

Zadowolony�z�siebie�Rawana�jecha��dalej,�szukaj�c�nast�pnych�królestw,� które� by� mu� si�� podda�y� bez� walki� albo� ich� w�adca�stan��by�z�nim�do�pojedynku�na��mier��i��ycie.�Zacz���zbli�a��si��do�królestwa�Czandry�—�boga�ksi��yca.� Jak�zwykle� i� tym�razem�wys�a�� przodem� jednego� ze� swych� dworzan.� Ten� jednak� szybko�wróci�,�dr��c�z�ch�odu.�

—�Królu,� musimy� si�� cofn��.� Tam� dalej� mróz� jest� straszliwy.�Zginiemy�w�jego�obj�ciach.�

Rawana�rozelony�zatrzyma��si�� i�zacz���razi��z�oddali�Ksi��yc� swymi� strza�ami.� Biednemu� Czandrze� przyszed�� na� pomoc�

Page 67: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

130 Janusz�Krzy�owski�

sam� Brahma.� Rawana� pami�ta�,� �e� dosta�� od� króla� bogów� dar�nie�miertelno�ci� i� ba�� si�,� �e� Brahma� mo�e� mu� go� odebra�.� Zaprzesta�� wypuszczania� strza�� w� Ksi��yc� i� postanowi�� wróci�� na�Lank�.�

Rawana� rozzuchwalony� swymi� podbojami� stawa�� si�� coraz�bardziej�pewny�siebie�i�zarozumia�y.�Krzycza�:�

—�Nikt� mi� si�� nie� oprze!� Ka�dego� mog�� pokona�,� je�li� tylko�zechc�!�

Pewnego�dnia,�gdy�odpoczywa��po�swych�mi�osnych�zapasach,�zaanonsowano� mu,� �e� o� pos�uchanie� prosi� go� m�drzec� Narada.�Rawana�szanowa��uczonych�i�z�nimi�nie�walczy�.�Zawsze�mówi�,��e�stanowi��oni�grup��m�drych�tchórzy.�Tote��gdy�Narada�przekroczy��próg�jego�komnaty,�demon�uniós��si��z�pos�ania�i�siedz�c,�przywita��go�cia.�

—�Co� ci�� sprowadza,� �wi�ty� m��u,� do� obozu� wojowników?�Nie�lubisz�przecie��bitewnego�gwaru�ani�przygotowa��do�niego!�

—�Wielki�królu�—�rzek��Narada,�k�aniaj�c�si�.�—�Twoja�pot�ga�i�brak� l�ku�przed�przeciwnikami�przynios�y� ci�wielk�� s�aw�.�Zawojowa�e��ju��prawie�ca�y��wiat!�Powinno�si��ci�gratulowa�.�Po�co�zajmujesz� si�� jednak� lichymi� tworami�naszego�stwórcy,� ludmi?�Nie�przyb�dzie�ci�od� tego�chwa�y.�Tracisz� tylko�czas,�a�móg�by��nadal�rozbudowywa��swoje�miasto�Lank��i�czyni��j��jeszcze�pi�kniejsz�.�Ludzie�i�tak,�bez�twej�pomocy�gin��z�powodu�g�odu,�chorób�i�staro�ci.�Gdyby��pokona��Jam�,�boga��mierci,�wówczas�móg�by��powiedzie�,��e�opanowa�e��wszystkie��wiaty.�A�ludzie,�to�ca�e�ich�szare� mrowie,� byliby� ci� wdzi�czni� i� modlili� si�� w� twej� intencji.�Pomy�l,�panie,�nad�moj��sugesti�.��

Narada�za��pomy�la�:�„Nie�s�dz�,�by�ten�zadufany�w�sobie�rakszas�móg��pokona��boga��mierci.�Wszak�Jama�rz�dzi�czasem,�a�czasowi�wszystko�podlega”.��

Us�yszawszy�s�owa�Narady,�Rawana�roze�mia��si��i�rzek�:�

� Ramajana� 131�

—�Wiesz� przecie�,� �wi�ty� m��u,� �e� nie� ma� dla� mnie� rzeczy�niemo�liwych.� Na� dodatek,� ju�� od� pewnego� czasu� mam� z� Jam��na� pie�ku.� Niebawem� zobaczysz� Jam�� w� kajdanach� na� moim�dworze!�

Narada,�jak�hazardzista�przed�emocjonuj�c��walk�,�gotów�by��za�o�y��si�,��e�rakszas�ulegnie�Jamie.�Postanowi��z�bliska�ogl�da��te� zmagania� i� uda�� si�� czym� pr�dzej� do� �wiata� podziemnego.��piesz�c�si�,�znalaz��si��w�królestwie�mroku�przed�Rawan�.�Ten�przez�czas�jaki��gromadzi��armi�,�wyznacza��dowódców�poszczególnych�oddzia�ów,�sprawdza��uzbrojenie.�

Krzycza��do�swych�genera�ów:�—�Niech�mi�tylko��aden�z�was�nie�ul�knie�si��króla�podziemi�

i�panuj�cych� tam�mroków!�Obedr�� takiego�ze� skóry!�Macie�czeka��na�moje�rozkazy�i�nie�cofa��si��ani�o�pi�d.�

Tymczasem�w�siedzibie�Jamy�zapanowa�o�poruszenie.�Zapewne�jaka��wa�na�sprawa�sprowadza�starca�w�tak�niego�cinne�progi.�Wkrótce�te��Jama�zapyta�:�

—�Czemu� zawdzi�czam,� Narado,� tak� nieoczekiwan�� i� niezapowiedzian�� wizyt�,� z� której� jednak� jestem� bardzo� rad?� Dawno�ju��si��nie�widzieli�my,�a�przecie��twój�czas�jeszcze�nie�nasta�.�

Narada�wyja�ni��cel�wizyty.�Chcia�,�aby�podziemne�królestwo�mog�o�si��przygotowa��do�obrony.�Niebawem�zreszt��rozstawione�stra�e�powiadomi�y�dwór�o�zbli�aj�cych�si��wielkich�hordach�rakszasów.� I� Rawana� z� wielk�� pomp�,� bij�c� w� b�bny,� wkroczy�� do�podziemi.�Rakszasy�zadr�a�y,�ujrzawszy�krwaw��rzek��Wajtarani,�w�której�wyj�c�z�bólu,�zanurzeni�byli�grzesznicy.�Ich�krzyki,�wynikaj�ce�z�m�k�nie�do�opisania,�odbija�y�si��z�owieszczym�echem.�Wierni��o�nierze�Jamy�zadawali�im�jeszcze�razy�hakami,�szpikulcami�i�pal�cymi�si���agwiami.�Na�dworze�króla�rozkoszowano�si��s�odk��muzyk��i��piewem,�pieszczotami�pi�knych�apsaras�i�napojami� podobnymi� do� ambrozji.� Kinkarowie,� zbrojni� s�udzy� Jamy,�

Page 68: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

132 Janusz�Krzy�owski�

rzucili� si�� ze� wszystkich� stron� na� wojsko� rakszasów,� siek�c� ich�pikami,�mieczami�i�toporami.�Rozgorza�a�bezlitosna�bitwa�mi�dzy�wojskami� Rawany� a� stra�ami� umar�ych.� Losy� zaci�tej� i� krwawej�bitwy� przechyla�y� si�� raz� w� jedn�� stron�,� raz� w� drug�.� Rawana,�widz�c,��e�bitwa�jest�nierozstrzygni�ta,�wysiad��ze�swego�rydwanu� i�z�pian��na�ustach,�a�oczami�nabieg�ymi�krwi�,�sam�w��czy��si��do�bitwy.�Na�ten�widok�Jama�zawo�a��do�stajennych:��

—�Przyprowadcie�mi�rydwan!��Rydwan�ten�powo�ony�by��przez�zaufanego�s�ug�� Jamy,�wo

nic��o�imieniu�Roga,�czyli�Choroba.�Jego�hetmanem�by�a��mier�,�dzier��ca�ci��k��bu�aw�.�Na�widok�tej�armii�zachwia�o�si��morale�wojsk�rakszasów.�Pojedynczo,�a�póniej�ju��grupami,�zacz�li�wycofywa�� si�� i� w� ko�cu� ucieka�� z� pola� bitwy.� Tylko� Rawana� sta��nieporuszony,�a�post�powanie�w�asnych�wojowników�jeszcze�bardziej�spot�gowa�o�jego�furi�.�Kiedy�rydwan�Jamy�naciera��na�niego,�król�rakszasów�napi���pot��ny��uk,�na�o�y��na��magiczn��strza���i�wypu�ci�� w� kierunku� nacieraj�cego.� Pierwsz�� porazi�� hetmana�Jamy�—��mier�,�nast�pnymi�wonic��wrogiego� rydwanu� i�poszczególnych�dowódców�Kinkarów.�Ranna��mier��rzek�a�do�Jamy:�

—�Panie,�pozwól,�a�ja�zniszcz��obrzydliwego�rakszasa!��Jama�odpar�:�—�On� jest� teraz� moim� osobistym� wrogiem.� Zabij�� go� zaraz�

sam!�Uniós��sw��bu�aw�,�od�której�nikt�dot�d�si��nie�uratowa�,�i�za

mierzy��si��w�g�ow��Rawany.��Wtedy�jednak�do�królestwa�umar�ych�zst�pi��sam�Brahma�i�po

wiedzia�:�—�Dzielny�Jamo.�Nikt�dot�d�ci�nie�uszed��z��yciem.�Ten�rak

szas� ma� jednak� moje� przyrzeczenie,� �e� nie� mo�e� zgin��� z� r�ki��adnego�boga.�Nie�mo�esz�spowodowa�,�aby�moje�s�owo�zosta�o�z�amane.�Rozkazuj��ci,�wycofaj�si�!�

� Ramajana� 133�

—�Tak,� Brahmo,� uczyni�,� jak� ka�esz,� ale� naprawd�� ten� paskudny�twór�na�nic�lepszego�nie�zas�uguje!�

Póniej�Jama�wycofa��si��do�swego�królestwa,�a�Rawana�dumny�ze�zwyci�stwa�sta��si��jeszcze�bardziej�pyszny�i�ponownie�wróci��na�Lank�.�

Tu�jednak�zasta��p�acz�c���urapanak��i�postanowi��pom�ci��siostr�.�W�zwi�zku�z�tym�postanowi��raz�jeszcze�pojecha��do�Mari�i.�Swój�zamiar�szybko�te��zrealizowa�.�Tym�razem�wspólnie�obmy�lili�podst�pny�plan.�Mari�a�mia��zamieni��si��w�zaczarowanego�z�otego�jelenia�i�wywabi��Ram��z�chaty.�W�tym�czasie�Rawana�mia��niespodziewanie�porwa��kobiet��na�swój�rydwan�i�zabra��do�siebie.��

Mari�a�z�Rawan��zbli�yli�si��do�miejsca,�gdzie�mieszkali�m�odzi� wygna�cy.� Król� rakszasów� niecierpliwi�� si�,� pogania�� swego�s�ug�:�

—�Spójrz,�Mari�o,�tu�mieszka�Rama,�którego�tak�si��boisz.�Szykuj� si�,� b�dziesz� musia�� przyst�pi�� do� realizacji� naszego� planu.�Ty,�wielki�jak�drzewo,�b�dziesz�musia��zaraz�zamieni��si��w��agodnego,� niewinnego� jelonka!� Tylko� nie� zapomnij!� Jako� jelonek� nie�mo�esz�zachowywa��si�,�jak�gbur,�którym�przecie��od�urodzenia�jeste�.� Nie� masz� i� nie� zdob�dziesz� wytwornych� manier,� dlatego�wcale�si��nie�odzywaj,�nie�mrucz�jak�niedwied,�tylko�przechadzaj�si��wolnym�krokiem�przed�chatk�.�Dopiero,�gdyby�chcieli�ci��z�apa�,�wtedy�masz�r�czo�ucieka�.� Je�li�zrobisz�co��niew�a�ciwego,�policz��wszystkie�twoje�ko�ci!�Kiedy��Rama�ci��tylko�kopn��,�a��polecia�e��do�morza,�ale�ja�ci��zat�uk�,�je�li�mnie�zawiedziesz!�

Z�OCISTY�JELONEK�

M�odzi� banici� �yli� tymczasem� spokojnie,� ciesz�c� si�� sw�� blisko�ci��i�stanem,�który�sam�w�sobie�mo�e�by��ród�em�rado�ci�—�m�odo�ci�.�W�a�nie�rozmawiali�o�urokach��ycia�w�pustelni�i�chwil��

Page 69: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

134 Janusz�Krzy�owski�

póniej�do�chaty,�gdzie�mieszkali�m�odzi�ma��onkowie,�zacz���zbli�a�� si�� pi�kny� jelonek� o� z�ocistej� ma�ci.� Jego� niewielkie� jeszcze�poro�e,�moc��magii�pob�yskiwa�o�szafirowymi�odcieniami.�W��uk�wygi�ty�grzbiet�by��dumnie�i�majestatycznie�wyprostowany.�C�tki�na�skórze�mia�y�barwy�m�odego�lotosu.�Ca�a�posta��m�odego�zwierz�cia�emanowa�a� spokojem� i�gracj�.�Zwierz�� spokojnie� skuba�o�k�pki�trawy�na�polance,�w�pobli�u�domku.�Przystawa�o,�co�chwila�rozgl�daj�c�si��wokó�,�tak�jak�to�czyni��jelenie.�Jelonek�najcz��ciej�spogl�da��w� stron��wybudowanej�niedawno�chatki.�Z�niej�przed�nieca��� godzin�� wyszed�� Rama,� ale� jak� dot�d� nikt� wi�cej� jej� nie�opu�ci�.�Po�chwili�do�jelonka�podbieg�o�kilka�innych.�Przystan��y�i� zacz��y� go� obw�chiwa�� jeden� po� drugim.� Niebawem� jednak�wszystkie�si��po�piesznie�od�niego�oddali�y.�

Z�chatki�wysz�a�Sita,�ja�niej�c�sw��urod�.�Przechodz�cy�w�pobli�u�paw�zawstydzi��si�,��e�nie�jest�do���pi�kny,�aby�urod��rywalizowa��ze�zrywaj�c��nieopodal�kwiaty�dziewczyn�.�Zwin��� swój�ogon�i�obra�ony�odszed��majestatycznym�krokiem.�

Sita,� zbieraj�ca� niedaleko� od� domu� le�ne� kwiaty,� po� chwili�dojrza�a�jelonka.�Zawo�a�a:�

—�Ramo,�Lakszmano,�przyjdcie�tu�na�chwil�.�Zobaczycie,�jak�pi�kny�jelonek�nas�odwiedzi�!�Ramo,�prosz��ci�,�z�ap�go�dla�mnie.�Spróbuj�� go� oswoi�,� jest� taki� �agodny� i� pi�kny!� B�d�� si�� z� nim�bawi�,�a�póniej�gdy�b�dziemy�wraca�,�zabierzemy�go�do�Ajodhji.�

Rama,�zakochany�bez�pami�ci�w�m�odej��onie,�obieca��spe�ni��jej� pro�b�.� Lakszmanowi� natomiast�mi�o��� nie� m�ci�a� rozs�dku.�Pojawienie�si��niespotykanego�jelonka�wydawa�o�si��dziwne.�Przecie��nigdy�dot�d�nie�widzia��podobnego!�Chyba�kryj��si��za�tym�jakie��nieczyste�si�y?�

—�Ramo,�zostaw�to�stworzenie!�Jest�w�nim�co�,�co�budzi�mój�niepokój.� Mo�e� to� zasadzka?� Mo�e� nowa� sztuczka� rakszasów?�Lepiej�nie�zbli�aj�si��do�niego!�

� Ramajana� 135�

—�Drogi�bracie,�jeste��przewra�liwiony.�Nawet�je�li�to�zasadzka,�a�jele��jest�jakim��innym�gronym�stworem,�to�poradz��sobie�z�nim.�Mam�przecie��ze�sob��niechybiaj�ce�strza�y.�

Dyskusji�braci�s�ucha�a�Sita.�Zmartwi�a�si�,��e�Lakszmana�przez�bojaliwo���zniech�ci�jej�m��a�i�w�efekcie�nie�dostanie�wymarzonego�zwierzaka.��

—�Och,�Ramo,�tak�bardzo�chcia�abym,�aby��mi�tego�pi�knego�jelonka� przyprowadzi�.� Mia�abym� weso�e� towarzystwo� w� naszej�pustelni.�Prosz�…�

Rama�gotów�by��dla�swej�ukochanej�królewny�si�gn���nawet�po�gwiazdk��z�nieba.�Po�krótkim�wahaniu,�wywo�anym�ostrze�eniami�brata,�zdecydowa��si��z�apa��maskotk��dla�Sity�i�da��jej�dowód�swego�oddania.�Wzi���do�r�ki�miecz�ze�z�ot��r�koje�ci�,��uk,�ko�czan�pe�en�strza��i�co�si��w�nogach�pobieg��za�jeleniem.�Nie�zauwa�y�,��e�post�puj�c�za�nim,�oddala�si��coraz�bardziej�od�domu.�Tropione�zwierz��zacz��o�go�zwodzi�:�raz�pokazywa�o�si�,�raz�oddala�o�i�pojawia�o�w�innym�miejscu.�Rama�post�powa��za�nim�dalej�i�dalej.�

Sita�w�przydomowym�ogródku�czeka�a�niecierpliwie�na�Ram�,�przekonana,��e�lada�chwila�pojawi�si��z�wymarzonym�jelonkiem.�Lakszmana� ostrzy�� strza�y� �uku,� siedz�c� przed� domem.� Nagle�dobieg��do�nich�straszliwy,�przera�aj�cy�krzyk�Ramy:�

—�Lakszmano!�Ratunku!�Na� dwi�k� g�osu� m��a� Sita� zatrz�s�a� si�� jak� osika� na� silnym�

wietrze.�—�Lakszmano!� —� zawo�a�a� zaniepokojona.� —� Biegnij� Ramie�

na�pomoc!�Zobacz,�co�si��mu�przytrafi�o.�S�ysza�am�wyranie�jego�g�os.�Zapewne,�biedny,�wpad��w�r�ce�demonów�i�wzywa�pomocy.�Nie�stój�tak!�Id,�rusz�si��czym�pr�dzej!�

Jednak� Lakszmana,� pami�taj�c� o�poleceniu� brata,� nie� chcia��zostawi�� jej�samej�w�chacie.�Tymczasem�Sita�ze�strachu�o�Ram��odchodzi�a�od�zmys�ów.�

Page 70: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

136 Janusz�Krzy�owski�

—�Jak� mo�esz� brata� zostawi�� bez� pomocy?� —� krzycza�a.� —�Czy� ty� nie� jeste�� bratem� Ramy?� Gdzie�� twoja� mi�o��� braterska?�A�mo�e�boisz�si��stan���w�jego�obronie?�Czy�strach�ci��oblecia�!�Mo�e� jeste�� zdrajc�� w� zmowie� z� demonami?� P�d,� s�yszysz,� jak�wo�a�o�pomoc?�Tchórzu!�

Okrutne� s�owa� Sity� ugodzi�y� Lakszman�� w� serce,� jak� strza�y�okrutnego�wroga.�

—�Jak� mo�esz� tak� mówi�� —� mówi�� wzburzony.� —� Nikt� na��wiecie�nie�jest�w�stanie�pokona��Ramy�w�walce.�Rama�niebawem�powróci.�Nie�bój�si�!�Pewnie�jest�to�jaka��nowa�sztuczka�demonów.�Nie� mog�� ci�� zostawi�� samej.� Rama� powierzy�� ci�� mojej� opiece�i�nie�mog��si��sprzeciwi��jego�rozkazowi.�

Ale�do�Sity�nie�trafia�y�ju��rzeczowe�argumenty.�Wype�ni�a�j��furia.�Krzycza�a:�

—�Pod�pozorem�pos�uchu�dla�brata�stoisz�tu�i�pozwalasz,�aby�on�zgin��.�Zawiod�am�si��na�tobie!�Towarzyszy�e��nam,�bo�od�pocz�tku�zapewne�knu�e�,��eby�mnie�zdoby�.�Teraz�pewnie�my�lisz,��e� twój�plan�si��powiedzie!�Mo�e�Bharata�ci��do�tego�namówi�?�Zwodzi�e��mnie�przez�te�wszystkie�lata,�ale�teraz�ci��przejrza�am!�Umr��raczej�ni��zostan��twoj���on�!�

Brutalne�s�owa�oszala�ej�ze�zgryzoty�dziewczyny�g��boko�rani�y�Lakszman�.�

—�Traktowa�em�ci��zawsz��jak�bogini�.�Jak�mo�esz�mówi��tak�okrutne�s�owa?�Widz��teraz,��e�jeste��tak�samo�naiwna,�jak�inne�kobiety.�Przysi�gam,��e�twoje�podejrzenia�s��bezpodstawne.�Wstyd�si�!�Boj��si�,��e�grozi�nam�wielkie�nieszcz��cie.�

—�Je�eli�nie�pójdziesz�Ramie�na�pomoc�—�odpar�a�na�to�Sita�—�podpal��zebrane�drwa�i�wskocz��w�ogie��albo�si��utopi��w�rzece.�Prosz�,� rusz� si�� i� p�d� bratu� na� pomoc!� —� To� mówi�c,� zacz��a�g�o�no�p�aka�.�

� Ramajana� 137�

—�Trudno,�zrobi�,�jak�mówisz�—�zgodzi��si��Lakszmana.�—�Id��do�Ramy.�Zostawiam�ci��sam�.�B�d�ostro�na.�Niech�ci��strzeg��le�ne�bóstwa.��

I�odszed��niech�tnie,�z�rozdartym�sercem,�raz�po�raz�ogl�daj�c�si��za�siebie.��

PORWANIE�SITY�

Rawana,�przybrawszy� posta��w�drownego�ascety,� tylko�na� to�czeka��i�wyszed�szy�z�ukrycia,�zbli�y��si��do�pustelni,�gdzie�przebywa�a�samotnie�pozbawiona�swych�obro�ców�Sita.�Widz�c�zbli�aj�cego� si�� starca,� Sita� wysz�a� mu� naprzeciw,� aby� go� powita��i�oferowa��wod��i�troch��jedzenia.�Rawana,�zbli�ywszy�si��do�niej�na�wyci�gni�cie�r�ki,�wzgardzi��jej�pocz�stunkiem�i�wróciwszy�do�swej�prawdziwej�formy,�rzek�:��

—�O� pi�kna� pani,� kobieto�o� oczach� gazeli,� czy�by�� mnie� nie�rozpozna�a?�Jestem�pot��nym�w�adc��Lanki,�któremu�wielu�bogów�oddaje� cze��,� w�adc�� bogatego� królestwa,� le��cego� za� morzem.�Jestem�s�ynnym�królem,�którego�ani�bogowie,�ani�demony,�ani�jaksze�pokona��nie�mog�.�Mam�na�imi��Rawana.�Czy�nie�do���masz�tego� n�dznego� �ycia� w� lesie?� Porzu�� swego� m��a� Ram�,� zosta��moj��pierwsz���on��i�ozdob��ca�ego�królestwa.�

Wyl�kniona� Sita,� �a�uj�ca� ju�,� �e� lekkomy�lnie� odprawi�a�obro�c�� —� Lakszmana,� dr��c� lekko� na� ca�ym� ciele,� skupi�a� si��i�odpowiedzia�a:��

—�Niegodziwy� rakszasie,� lepiej� zamilcz,� niebawem� wróci� tu�mój�m��,�dzielny�Rama,�i�wierny�mu�brat,�Lakszmana.�Wtedy�b�dziesz��a�owa��swych�s�ów�i�bezwstydnej�propozycji!�Pr�dzej�niebo�spadnie�na�ziemi��razem�ze�s�o�cem�i�gwiazdami,�ziemia�rozleci�si��na�kawa�ki,�ni�� ja�opuszcz��mego�m��a!�N�dzny�tchórzu!�—�zawo�a�a� Sita� do� napastnika.� —� Chwalisz� si�� sw�� s�aw�,� pocho

Page 71: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

138 Janusz�Krzy�owski�

dzeniem� i� zdobyczami� wojennymi,� a� nie� wstyd� ci� porwa�� mnie�podst�pnie�pod�nieobecno���m��a,�gdy�nie�ma�nikogo,�kto�by�ci��powstrzyma�?�Uwa�asz,��e�masz�si��czym�che�pi�!�Oszuka�e��mego�ma��onka�magicznymi�sztuczkami.�N�dzny�demonie,�co�z�ciebie�za�bohater?�Kradniesz,�wi�c�jeste��z�odziejem,�a�nie�wojownikiem!�Wkrótce�zginiesz�od�strza�y�Ramy.�Mój�m��,�sam�jeden�w�mgnieniu� oka,� pokona�� czterna�cie� tysi�cy� demonów.� Nie� umkniesz�mu!�Nie�ma�dla�ciebie�ratunku!�

Gdy�tylko�sko�czy�a�swoj��niemi���dla�Rawany�odpowied,�Sita�próbowa�a� ratowa�� si�� ucieczk�� i� schroni�� w� sza�asie� pustelni.�Rawana� nie� czeka�� d�u�ej.� Rzeczywi�cie,� obaj� bracia� mogli� powróci��lada�chwila.�Skoczy��w�kierunku�Sity�i�chwyci��j��za�w�osy,�po�czym�wzbi��si��razem�z�ni��wysoko�w�przestworza.�

Dostrzeg��go��yj�cy�wysoko�w�górach�król�s�pów,�Dataju.��

D�ATAJU�BRONI�SITY�

Sita�tak�e�spostrzeg�a�ptaka.�—�O�szlachetny!�—�zawo�a�a.�—�W�adca�Lanki�gwa�tem�upro

wadza�mnie�bezbronn�.�Porywa�z�domu�m��a.�Fru��i�zawiadom�Ram��i�Lakszman��o�moim�losie.�

W�Dataju�zawrza�a�ch���walki.�By��on�synem�przyjaciela�ojca�Ramy� i� poczuwaj�c� si�� do� opieki� nad� dzie�mi� przyjaciela,� zaatakowa�� Rawan�� ostrym� jak� miecz� dziobem� i� pazurami,� krzycz�c:�

—�Obrzydliwy�rakszasie!�Masz�natychmiast�uwolni��dziewczyn�.� Inaczej� zadziobi�� ci�� na� �mier�!� Musisz� wiedzie�,� �e� jestem�do�wiadczonym�królem�s�pów,��yj��ju��sze��set�tysi�cy�lat�i�zawsze�dot�d�zwyci��a�em�w�potyczkach.�

—�Przebrzyd�e� ptaszysko� —� krzykn��� Rawana� —� je�li� chcesz��y��dalej,�to�id�spa�,�a�nie�wdawaj�si��w�bijatyk�.��

� Ramajana� 139�

—�Jestem�za�powa�ny�—�krzykn���Dataju�—�by�wdawa��si��z�demonem�w�pertraktacje.�Uwolnij�natychmiast�dziewczyn�!�

—�Nie�dbam�o�twoje��mieszne�groby�—�odkrzykn���demon.�Wywi�za�a� si�� mordercza� walka� podniebna.� Rawana,� maj�cy�

dziesi���par�r�k,�jedn��par��trzyma��Sit�,�a�w�pozosta�ych�dzier�y��miecze,� topory,� maczugi� i� sztylety.� Dataju� run��� na� jego� plecy�i�rozszarpa�� mu� dziesi��� lewych� r�k.� Lecz� dzi�ki� �asce� Brahmy�natychmiast�wyros�y�Rawanie�nowe�r�ce.�Demon�w�tej�walce,�na��mier��i��ycie�straci��sporo�krwi,�ale�w�ko�cu�jednym�z�mieczów�obci��� ptakowi� skrzyd�a.� I� gdy� ranny� król� s�pów� opada�� na� ziemi�,�zwyci�ski�Rawana�kontynuowa��swój� lot,�unosz�c�w�ramionach� porwan�� Sit�.� Ta,� my�l�c� o� pozostawieniu� �ladu,� coraz� to�upuszcza�a�na�ziemi��jeden�z�paciorków�naszyjnika,�który�dosta�a�od�Anasuji,�gdy�tylko�przelatywali�nad�jaki��pustym�miejscem.�Czyni�a�tak�co�jaki��czas.�Na�koniec,�gdy�przelatywali�nad�rozleg�ym�p�askim�terenem,�upu�ci�a��ó�ty�szal.�Dataju�za�,�str�cony�z�chmur,��y�� jeszcze�przez�chwil��u�podnó�a�wielkiego�drzewa� i�tu�zanim�wyzion��� ostatecznie� ducha,� zd��y�� poinformowa�� Ram�� i� Lakszman��o�przebiegu�zaj�cia.�

SITA�NA�LANCE�

Król� demonów� z� Sit�,� mkn�c� w� przestworzach,� mijali� wiele�krain,�a��przefrun�li�morze�i�znaleli�si��w�stolicy�Lanki.�Rawana�po�dotarciu�do�swego�królestwa�uleg��bez�reszty�po��daniu�do�tej�pi�knej�kobiety.�Umie�ci��Sit��w�cz��ci�pa�acu�przeznaczonej�dla�kobiet,� otoczonej� gajem� drzew� mi�o�ci� —� drzew� a�oka.� Poleci��surowo� demonicom� strzec� jej� dobrze,� by� bez� jego� rozkazu� nikt�nie�móg��si��do�niej�zbli�y�.�Sita�ubrana�w�strój�ascety�i�wychud�a�z�t�sknoty�za�swym�m��em,�sp�dza�a�tam�nieszcz�sne�dnie�i�noce,�umartwiaj�c�si��i��ywi�c�si��jedynie�owocami�i�korzonkami.�Obok�

Page 72: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

140 Janusz�Krzy�owski�

niej�niestrudzenie�czuwa�y�uzbrojone�po�z�by�monstrualne� rakszinie.�Rawana�nakaza��stra�niczkom:�

—�Dajcie�jej�wszystko,�czego�zechce.�Nie�pozwólcie�tylko�uciec.�S�u�cie�jej�i�szanujcie�j��jak�mnie�samego.�Ktokolwiek�za��powie�jej,�umy�lnie� czy�przypadkiem,�cho�� jedno�przykre� s�owo,�które�j��rozgniewa�lub�zasmuci,�zostanie�ukarany��mierci��—�pogrozi�.�

WIBHISZANA�

Nie�wszyscy�jednak�na�Lance�cieszyli�si��domniemanym�sukcesem�króla�—�porwaniem�Sity.�Najm�odszy�z�braci�Rawany,��agodny�rakszas�o�imienieu�Wibhiszana,�martwi��si��konsekwencjami,�jakie�to�porwanie�spowoduje.�Przemówi��przeto�do�brata.�

—�Drogi� bracie,� wys�uchaj� mnie� cierpliwie,� cho�� s�owa� moje�mog��by��nie�po�twojej�my�li.�Tracimy�honor�i�dobre�imi��przez�chciwo��� i���dze.�Masz�bosk��moc,�dan��ci�od�Brahmy,� lecz�nie�nadu�ywaj�jej!�Kiedy��by�e��praw��istot��i�zas�u�y�e��na�to�wyró�nienie.�Póniej� jednak� sta�e�� si��hardy� i�pyszny� i� teraz�kroczysz�z���drog�.�Przypomnij�sobie,� ile�istot�pozbawianych�przez�ciebie�czci� i� �ycia� przeklina�o� ci�� swymi� ostatnimi� s�owami.� Ile� cnotliwych� kobiet,� apsar� i� bogi�,� si��� zniewoli�e�.� Teraz� wi�zisz� Sit�,�której�rodzina�i�m���s��ukochanymi�przez�bóstwa.�Tak�d�ugo,�jak�ona�tu�przebywa�w�poni�eniu,�ani�ty,�ani�my�—�twoi�poddani,�nikt�na� Lance� nie� zazna� spokoju.� By�� mo�e� jest� to� ju�� twój� ostatni�zuchwa�y�czyn,�na�jaki�bogowie�ci�pozwolili.�

—�Drogi,�Wibhiszano,�mówisz�jak�cz�owiek�niespe�na�rozumu.�A�mo�e�tchórz�ci��oblecia�?�Nie�wiesz,��e�z�nikim�ju��nie�musz��si�� liczy�� i� nikt�nie�mo�e�mi� rozkazywa�?�Niczyje�przekle�stwo�nie�jest�mi�grone.�

Zwyci��a�em�mocarnych�bogów,�a�teraz�syna�jakiego��ma�o�znacz�cego� króla� mia�bym� si�� l�ka�?� To�� to� niezgu�a,� �e� tak� �atwo�

� Ramajana� 141�

da��si��wywie���w�pole� i�zabra��sobie��on�.�Musisz�wiedzie�,��e�je�li��ona�kogo��opuszcza,�a�nawet�daje�si��komu��porwa�,�to�znaczy,��e�nie� jest�on� jej�wart!�Rama,�gdyby�mia��honor,�dawno�ju��powinien�skoczy��w�przepa��.�

—�Drogi� bracie� —� Wibhiszana� próbowa�� jeszcze� upomina��Rawan��—�Rama,�mo�e�nie�by��cz�owiekiem,�ale�jakim��bóstwem,�wyst�puj�cym�pod�ludzkim�przebraniem.�Zastanów�si�!�

—�Có��z�tego,�mój�tchórzliwy�braciszku�—�ci�gn���król�rakszasów,�pusz�c� si��coraz�bardziej.�—�Ma�o� to�bogów� ju��zwyci��y�em?�Czemu�i�tym�razem�mia�bym�nie�da��sobie�z�którym��z�nich�rady?�Ty�jednak,�je�li�nie�lubisz�wojennej�wrzawy,�je�li�l�kasz�si��widoku�krwi�i�rz��enia�umieraj�cych�wojowników,�zosta��za�murami�miasta.�Tu�nic�ci�nie�grozi.�

Wibhiszana,�pos�dzony�o�tchórzostwo,�odszed��zrezygnowany,�z�postanowieniem�opuszczenia�niewdzi�cznego�i�lekkomy�lnego�brata.�

�Ilekro��Rawana�przychodzi��do�Sity,�zastawa��j��zawsze�pogr�

�on��w�smutku� i�we� �zach.�Demonice�nie�spuszcza�y�z�niej�oka,��a�by�y� to�monstra�o�dwojgu� lub�trojgu�oczach,�d�ugich� j�zykach�lub�bez�j�zyków,�z�trzema�piersiami�i�jedn��nog�.��

L�y�y�Sit��nieprzyjemnymi�s�owami,�mówi�c�do�siebie:��—�Zjedzmy�j�,�rozszarpmy�j��na�kawa�ki,�t��dumn��lalk�,�gdy��

ona�wzgardzi�a�naszym�panem!��Sita,�s�ysz�c�to,�rzek�a:��—�O,�zróbcie�to�czym�pr�dzej!�Bez�mojego�m��a�nie�chc��ju��

d�u�ej��y�!�Rozstan��si��z��yciem�bez��alu.��Stra�niczki� uda�y� si�� do� Rawany� i� opowiedzia�y� o� rozmowie.�

Jedna�z�nich,�Tradata,�zachowa�a�w�sobie�troch��dawnej�dobroci�i�skrycie�zacz��a�Sit��pociesza�.�Mówi�a��agodnie:��

Page 73: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

142 Janusz�Krzy�owski�

—�Sito,�zaufaj�mi.�Pozb�d�si��l�ku�i�wys�uchaj,�co�mam�ci�do�powiedzenia,� gdy�� musz�� ci� przekaza�� s�owa� m�drego� demona,�który�chce�ocali��dusz��Rawany.�Prosi�,�aby�ci�powiedzie�,��e�Rama�i�Lakszmana�maj��si��dobrze.�Wiedz,��e�ze�strony�Rawany�nie�grozi�ci��adna�przemoc�fizyczna.�Rawana,�dosta��kiedy��od�Wisznu�ostrze�enie,� �e� nie� mo�e� si��� zniewoli�� �adnej� kobiety.� On� si�� tego�naprawd��boi.�Czekaj�cierpliwie�na�m��a.�On�ci��uratuje!�

Pewnego�dnia,�gdy�nieszcz�sna�Sita,�pilnie�strze�ona�przez�demonki�—�rakszinie,�siedzia�a�na�nagim�kamieniu,�okryta�skromn��szat�� ascetki,� pozbawiona� swych� klejnotów� i� op�akuj�c� roz��k���z�m��em,�odwiedzi�� j��król�rakszasów�Rawana.�I�cho��nie�mogli�go�pokona��dot�d�ani�bogowie,�ani�inne�niebia�skie�istoty,�to�na�widok� Sity� pokona�a� go� strza�a� boga� mi�o�ci� —� Kamy.� Rawana�spojrza��na�siedz�c��nieopodal�Sit��i�pomy�la�:�„Teraz�jest�moja!”.�Powiedzia�:�

—�Pi�kna,�nie�zobaczysz�ju��Ramy.�U�mnie�jeste��bezpieczna.�Nie�masz�ju��m��a,�wi�c�nie�ma�przeszkody,�aby�my�si��pobrali.�

—�B�d�przekl�ty!�—�krzykn��a.�—�Ukrad�e��mnie�jak�niecny�z�odziej!�

—�B�d�cicho!�—�wrzasn���demon.�—�Czy�nie�wiesz,��e�porwanie�narzeczonej�jest�jednym�ze�staro�ytnych�sposobów�zawierania�ma��e�stwa?�Ja�kocham�ciebie�i�poczekam,�a��ty�mnie�pokochasz!�

—�Mo�e�ty�co��do�mnie�czujesz�—�powiedzia�a�Sita�—�ale� ja�czuj��do�ciebie�tylko�odraz�.�

—�Do�diab�a�z�tob�!�—�wrzasn���król�rakszasów.�—�Hej,�wy�tam!�—�zawo�a��do�kilku�rakszasich�kobiet�czekaj�cych�w�pobli�u.�—�Zabierzcie�mi�z�oczu�t��dziewczyn�.�Zaprowadcie�do�asiokowego�zagajnika�i�tam�przywi��cie�do�drzewa.�Macie�jej�pilnowa��dzie��i�noc!�Nie�mo�e�jej�jednak�spa���w�os�z�g�owy!�

Sita�p�aka�a� i�by�a�wielokrotnie�bliska� targni�cia� si��na��ycie.�Najwi�ksza�z�rakszasic,�nie�mog�c�zrozumie��buntu�Sity,� traci�a�

� Ramajana� 143�

nerwy�ze�z�o�ci�i�mia�a�zamiar�opowiedzie��Rawanie�o�tym�buncie.� Zbli�y�a� si�� do� dziewczyny� i� wypowiada�a� tyle� przekle�stw,��e�Sita�nawet�nie�mog�a�wszystkich�zrozumie�.�

—�O,�niegodna,�trwaj�ca�w�grzesznym�uporze!�Dzi��po�remy�ci��z�przyjemno�ci�.�

TRID�ATA�

Tridata�by�a�z�natury�poczciwa,�mimo��e�pochodzi�a�z�rodu�rakszasów.�Teraz�zwróci�a�si��do�prze�laduj�cych�Sit��sióstr:�

�„Niegodne,�same�si��zjedzcie�nawzajem.�Jak�mo�ecie�tak�

mówi�,� �e� j�� po�recie!� Jak� mo�ecie� tak� traktowa�� córk��Danaki�i�synow��Da�arathy?”.�

Pozosta�e�stra�niczki�nieco�si��skonfundowa�y�i�umilk�y.�Tridata�mówi�a�dalej,�pytaj�c�Sit�:�

„Jakie�masz�marzenia,�powiedz?�Ja�opowiem�ci�mój�sen”.��Stra�niczki�zacz��y�prosi��Tridat�,�aby�koniecznie�opo

wiedzia�a�swój�sen.�Ta�zgodzi�a�si��i�zacz��a�opowiada�:�„W�mym��nie�widzia�am�Ram��w�bia�ym�stroju�i�z�girlan

dami�bia�ych�kwiatów�na�szyi.�Unosi��si��w�niebie�na�lektyce�z�ko�ci�s�oniowej,�niesionej�przez�bia�e��ab�dzie.�Razem�z�nim�by��Lakszmana.�

Póniej� we� �nie� widzia�am,� �e� i� ty,� Sito,� siedzia�a�� te���w�bia�ym�stroju,�na�Bia�ej�Górze,�któr��op�ywa��ocean.�

Nast�pnie� Rama� przyby�� do� ciebie� i� byli�cie� razem,� jak��wiat�o�s�o�ca,�i�by��z�wami�razem�Lakszmana�na�rydwanie�ze�s�oniowych�ciosów,�wielkich�jak�góry.�

�wiecili�cie�promieniami�w�asnego�blasku,�z�girlandami�kwiatów;�dwóch�bohaterów�i�ty,�Sito.�

Page 74: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

144 Janusz�Krzy�owski�

Widzia�am�te�,�jak�opieraj�c�si��o�s�onia,�podejmowa�a��Ram��na�tej�górze.�

Póniej,� Sito� o� oczach� jak� lotosy,� delikatnie� podnios�a��si��i�dotkn��a��d�oni��s�o�ca�i�ksi��yca.�

Dalej�widzia�am,�jak�ty�i�ksi���ta,�Rama�i�Lakszmana,�stan�li�cie�na�szczycie�góry�na�Lance.�

Dalej� Rama� z� tob�,� jechali�cie� na� wozie� zaprz��onym��w�osiem�bia�ych�byków.�

W�nast�pnym�momencie�widzia�am,�jak�siadacie�wszyscy�na�rydwan�puszpaka�i�udajecie�si��na�pó�noc.�

Rama,� silny� jak�bóg�Wisznu,�potomek�Raghu,� ty� i�Lakszmana�ukazali�cie�mi�si��ponownie.�

Wielkiej�chwa�y�wojownik�Rama�nie�mo�e�by��pokonany�przez�asurów,�tak�jak�niebo�nie�mo�e�by��podbite�przez�grzeszników.�

Widzia�am�Ram��w�czerwonym�stroju,�skropionego�pachn�cymi�olejkami,�z�girlandami�kwiatów,�spo�ywaj�cego�s�odkie�napoje.�

Zaraz�potem�widzia�am�Rawan��z�ogolon��g�ow��i�ubranego� na� czarno,� spadaj�cego� z� rydwanu� puszpaka,� który�ci�gn��y�kobiety.��

Póniej�widzia�am�Rawan��nosz�cego�czerwone�girlandy,�ta�cz�cego,� �miej�cego� si�� g�o�no� i� pijanego.� Przyby�� na�rydwanie�ci�gnionym�przez�os�y.�

Zacz���sun���na�po�udnie�na�o�le,�a�ten�go�wyranie�tam�ci�gn��.�Póniej�spad��on�z�os�a�na�g�ow�.�

Póniej�znów�widzia�am�Rawan�,�w�którym�ros�o�zak�opotanie� i� strach.� Zachowywa�� si�� jak� szaleniec� i� powtarza��szereg�plugawych�s�ow.�Bi��od�niego�fetor�i�szybko�zaton���w�bagnie�z�tego�fetoru.��

� Ramajana� 145�

Dalej�widzia�am,�jak�jaka��czarna�kobieta�ubrana�na�czerwono� smarowa�a� jego� cia�o� brudem,� wi�za�a� mu� p�tle� na�gardle�i�dalej�go�za�sob��ci�gn��a�na�po�udnie.�

W�tym��nie�widzia�am�te��rakszasa�Kumbhakarn�� i� synów�Rawany,�wszystkich�skropionych�olejem.�

Rawana�wtedy�by���wini�,�Indradit�mor�winem�i�z�Kumbhakarn��ci�gni�ci�byli�na�po�udnie.�

Tylko�jedyny�Wibhiszana�znajdowa��si��pod�bia�ym�parasolem,�przybrany�w�girlandy�i�by��namaszczony�na�bia�o.�

Wibhiszana�przy�dwi�kach�muszli,�kot�ów,�w�towarzystwie� tancerzy� i� �piewaków,� na� s�oniu� wielkim� jak� góra�wchodzi��w�chmury�w�towarzystwie�trzech�ministrów.�

Widzia�am�pi�kne�miasto�na�Lance�z�rozbitymi�oknami�i� �cianami,� które� razem� ze� s�oniami� i� ko�mi� wpada�o� do�oceanu.�

Widzia�am� te�� to� pi�kne� miasto� spalone� i� zniszczone�przez�wys�annika�Ramy.�

Gdy�Lanka�by�a�niszczona,�wszystkie�rakszasy�by�y�pijane:�skaka�y�w�ob��ka�czym�ta�cu�i�g�o�no��piewa�y.�

Kumbhakarna�i�inne�rakszasy�ubrane�na�czerwono�wchodzi�y�te��do�do�ów�wype�nionych�gnojówk�.�

Krzycza�am�do�Rawany:�„Przesta�!”.�Przyszed��Rama�i�zabra�� Sit�.� Widzia�am,� jak� Rama� w� wielkim� gniewie� zabija��rakszasy.�

Wiedzia�am,� �e� Rama� nie� zaakceptuje� porwania.� ona�jest�dla�niego�bezcenna!�

W�tym��nie�krzycza�am:�„Do���ju��okrutnych�s�ów!�Teraz�potrzebne�s��ju��tylko�s�owa�delikatne!�Przepro�my�Sit�!”.�

�Z�Ramajany�Walmikiego,�prze�o�onej�na�angielski��

przez�Sri�Desiraju�Hanumanta�Rao�i�Sri�K.M.K.�Murthy,��na�polski�prze�o�y��autor�

Page 75: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

146 Janusz�Krzy�owski�

Po�opowiedzeniu�tego�strasznego�snu�dr�czycielki�Sity�sta�y�si��nieco��agodniejsze.�Jednak�nie�na�d�ugo.�Póniej�znów�przyszed��Rawana� i� próbowa�� uwie��� Sit�,� chwal�c� si�� swym� bogactwem.�Pokaza��jej�kosztowne�klejnoty�ze�swego�skarbca�i�przepyszne�jedwabie.�Lecz�Sita�by�a�my�lami�daleko,�przy�Ramie,�wierz�c�g��boko,��e�ten�niebawem�oswobodzi�j��z�r�k�demona.�Rawana�jednak�nie�atwo�rezygnowa�.�

—�Jestem� w�adc�� wielu� milionów� poddanych.� B�dziesz� moj��królow�,�dro�sz��mi�nad��ycie.�Mam�tysi�c��on,�lecz�ty�b�dziesz�w�ród�nich�pierwsza.�Nikt�nie�mo�e�podbi��Lanki,�le�y�po�rodku�oceanu.�Co�ci�po�Ramie,�istocie�krótko��yj�cej,�wygnanej�z�domu.�Jeste��godna�by��moj��królow�.�M�odo���nie�trwa�wiecznie,�u�ywaj�jej,�gdy�masz�niepowtarzaln��szans�.�Uwa�aj�to�królestwo�za�swoje.�B�d��pos�uszny�twym�rozkazom.�Odpokutowa�a��ju��za�grzechy�pope�nione�w�poprzednim��ywocie,�znosz�c�trudy�le�nego��ycia.�Ciesz�si��teraz�owocami�dobrych�uczynków.��

Sita� zakry�a� twarz� skrajem� sari,� nie� chc�c,� by� wrogowie� widzieli�jej�rozpacz,�i�zala�a�si���zami.�

—�O�pi�kna,�przesta��ju��my�le��i�p�aka��za�swym�m��em�i�obdarz�mnie�sw���ask�.�

Sita,� która� by�a� oddan�� swemu� m��owi� �on�,� zalewaj�c� si���zami,�rzek�a:��

—�O�pot��ny�panie,�miej�nade�mn��lito��.�Jestem��on��innego�m��czyzny,� któremu� jestem� wierna.� Nie� próbuj� bra�� mnie� si��!�Jak�� przyjemno��� mo�e� ci� przynie��� �miertelna� kobieta� równie�nieszcz�sna�jak�ja?��

—�Skoro�tak,�to�pos�uchaj�—�perorowa��Rawana.�—�Poczekam�dwana�cie�miesi�cy.�Je�li�w�tym�czasie�mi�nie�ulegniesz,�moi�wojacy�posiekaj��ci��na�kawa�ki.�

W�niebie�Brahma�zamy�li��si��nad�losem�biednej�dziewczyny.�„Je�li� Rama� ma� do� spe�nienia� swój� szlachetny� i� heroiczny� czyn,�

� Ramajana� 147�

po�có��ma�przy�tym�cierpie��niewinna�kobieta?”.�Wezwa��do�siebie�Indr��i�powiedzia�;�

—�Wiem,��e� jeste��sprytny,� Indro.�Na�Lance�królewska�córka�Danaki� znalaz�a� si�� w� trudnym� po�o�eniu,� bez� najmniejszej�winy�ze�swej�strony.�Le��tam,�mój�drogi,�i�pociesz�j�.�Powiedz,��e�nie�damy�jej�skrzywdzi�,�musi�tylko�mie��troch��cierpliwo�ci.�

Indra�poczeka��do�nocy,�a�gdy�ta�zapad�a,�wi�kszo���stworze��na� ziemi� zacz��a� pogr��a�� si�� we� �nie.� Na� Lance� sklei�� on� oczy�pilnuj�cych� Sit�� demonic� i� Indra,� st�paj�c� cicho,� zbli�y�� si�� do�nieszcz��liwej�dziewczyny.�Lekko�dotkn���jej�r�ki�i�powiedzia�:�

—�Nie� bój� si�,� Sito,� moja� droga.� Jestem� pos�a�cem� Brahmy��i�przynosz��ci�dobr��nowin�.�

—�Sk�d� mam� wiedzie�,� �e� nie� jeste�� w� zmowie� z� czarownikiem�Rawan�?��

—�Zaufaj�mi,�wszak�musisz�dostrzec�lekk��aureol��wokó��mej�postaci!�Teraz�przynios�em�ci�jedzenie�i�s�owa�Brahmy.�Powiedzia��on,��e�nie�pozwoli�ci��skrzywdzi�.�

Sita�przyj��a� jedzenie.�Kilka�grudek�ry�u�rzuci�a�na�ziemi��ze�s�owami�starej�mantry:�

—�Czy�jeszcze��yjesz,�Ramo,�czy�ju��nie,�niech�ten�ry��i�ciebie�nakarmi.�

Gdy�zacz��a�je��,�Indra�obieca�,��e�j��jeszcze�odwiedzi�i�mo�e�by��pewna,�i��Rawana�nie�mo�e�jej�zada��gwa�tu.��

—�Znasz�zapewne�smutn��histori��pi�knej�Rambhy,��ony�Nalakubary.� To� jej� i� jej� m��a� przekle�stwo� ci��y� nad� Rawan�.� Przepowiedzieli,��e�kiedy�rakszas�nast�pnym�razem�b�dzie�zamierza��posi���� czyj����on�,� to�b�dzie�odczuwa�� tak� wielki�ból� w� swych�cz�onkach,� �e� nie� b�dzie� móg�� tego� uczyni�,� a� m��� tej� kobiety�pozbawi�go��ycia.�Wiem,��e� strach�przejmuje�ci��wielki,� ale�pami�taj,�on�ci��nie�zha�bi�bez�twej�zgody!�

Page 76: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

148 Janusz�Krzy�owski�

Po� tych� s�owach,� obiecuj�c,� �e� b�dzie� jeszcze� j�� odwiedza�,�Indra�po�egna�� si�� i�oddali��do� swych� innych� licznych�obowi�zków.�

BRACIA�POSZUKUJ��SITY�

—�Jestem� chyba� najwi�kszym� grzesznikiem� na� ziemi,� skoro�los�mnie�tak�karze!�—�rozpacza��Rama.�—�Zosta�em�pozbawiony�królestwa,�rozdzielony�z�bliskimi,�a�teraz�jeszcze�porwano�mi��on�.�Jak�e�wróc��do�rodziny,�co�im�powiem,�co�powiem�Danace?�Jak�mog�em�pozwoli�,��eby�demony�zabra�y�mi�j�?�Gdyby�s�o�ce�lub�wiatr� mog�y� mi� powiedzie�,� gdzie� si�� ona� znajduje.� Czy� jest� na�Lance,�czy�mo�e�demon�j��gdzie��ukry��i�dr�czy?�

My�li�Ramy�miota�y�si��w�nim�jak�wiosenne�burze.�Nie�widz�c�wyj�cia�z�tej�okropnej�sytuacji,�o�któr��sam�si��obwinia�,�wpad��na�koniec� w� stan� niemego� skamienia�ego� odr�twienia.� Lakszmana,�widz�c�jego�m�czarnie,�przemawia��do�niego��agodnymi�s�owami:�

�Gdy�losu�mroczne�id��godziny,��gdy�wszystko�kruszy�si��w�d�oni,��a�sama�nadzieja�na�zawsze�stracona,��o�bracie,�tylko�s�aby�upada��i�g�ow��zwiesza�w�rozpaczy�i�sercem,�w�g�uchej�m�ce�—�staje.�Czy�mo�esz�by��s�abym�ty?�Gdy�ha�ba�dosi�ga�ca�y�ród,��gdy�straszny�tej�utraty�cios���amie�nam�serce�rycerskie,��czy��b�dzie�twe�rami��w�bezczynie�trwa�?�Czemu�pot��nym,�nag�ym�rzutem���wiatów�nie�rozbije�wierzei�

� Ramajana� 149�

i�boga�Dharmy�nie�wyzwie�na�bój,��wal�c�go,�w��wi�tym�gniewie,�w�proch?�Oto�niewiasta�wiotka�a�bezbronna,��w�cnoty�i�pi�kna�jasnej�aureoli,��o��ycia�surowych�zwyczajach,��w�wierno�ci�Boga�i�tobie�niez�omna,��twa��wi�ta�ma��onka,�jako�Lakszmi�pi�kna,��na��up�strasznego�wydana�nieszcz��cia�—��j�,�j��najczystsz�,�dziki�rakszas�porywa,��a�je�li�jej��yciu�k�adzie�kres,��a�ty,�pogr��on�w�bólu�nie�drgniesz,�a�gniew�twój�nie�rozp�ynie�si��jak�piorun,��o,�czy���ycie�samo�ma�sens?�(…)�Siedzie��tu,�w�smutku,�nie�rusza��r�k,��nie�pom�ci��ha�by,�blunierstwa�i�krzywdy?��O,�bracie,�przenigdy!�Raczej�rozbi���wiaty�trzy��mieczem,�p�omieniem,�gromem,�si��.�(…)�O�bracie,�niegodna�rozpacz�precz!�Porwij�si�!�Miecze�w�d�o��i�naprzód,�w�czyn!��

Przek�ad�Umadewi�

�Trafi�y�s�owa�najlepszego�z�braci�do�umys�u�i�serca�omdlewa

j�cego�Ramy.�Przekona�y�go.�Przecie���ycie�jego�to�nie�tylko�jego�sprawa�prywatna,�osobista.�Wszak� musi� i���przez��ycie�zgodnie�ze� swym� przeznaczeniem.�Podwign��� si�,�opieraj�c� si��o� rami��brata.� My�la�:� „Tak,� tak,� Lakszmana� ma� racj�.� Mimo� wszystko�musz��wype�ni��m��misj�”.� I�gdy� tak�my�la�,� rozpala�� si��w�nim�gniew:�

Page 77: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

150 Janusz�Krzy�owski�

…krew�nabieg�a�w�renice�Ramy�i�czo�o�zabarwi�a�purpur�;�a�burza�rozszala�a�si��w�piersi,�zbieg�y�si��g�ste,�m�skie�brwi,��boski�zbudzi��si��gniew.�A��sfery�wszystkie�przebieg��dreszcz,�przera�enie�uderzy�o�w�gwiazdy�a�planety�zwolni�y�swój�bieg.��Chwila,�a�boski�gniew�mo�e�nagle�spa��,��straszny,�jak�wybuch�wulkanu.�A�Rama�z�dziwnym�u�miechem,��co�wró�y�jeno��mier�,�takie�wymawia�s�owa:�„Tak,��wiat�wokó��swej�sta�ej�obraca�si��osi,��a�oto�bogi�nie�drgn��oburzeniem,��gdy�w�ich�oczach�krwawy�Rakszas��bezbronn��porywa�niewiast�,��i�r�k��nikczemn��prowadzi�w�jasyr…�Czy�by�a�kiedy�potworniejsza�zbrodnia?�O!�dzi��zniszczy�je�mój�gniew,�gwiazdy�rozprysn��si��wsze,��p�knie�s�o�ce�w�kawa�y,�a�pró�nia�niebieska��rozpali�si���un��gorej�cych�sfer”.��

Przek�ad�Umadewi�

�—�Nie�poddawaj�si��z�emu�losowi,�bracie�—�prosi��Lakszmana.�

—�Musimy�jej�szuka�,�znale��i�odzyska�!�Nie�tra��zimnej�krwi�—�dodawa��ducha�bratu.�—�Nie�rezygnujmy�z�poszukiwa�!�

Bracia� zauwa�yli,� �e� jelenie,� które� spotykali� na� swej� drodze,�spogl�da�y� na� nich� smutno� swymi� wielkimi� oczami� i� wszystkie�powoli�oddala�y�si��na�po�udnie,�ogl�daj�c�si��na�braci.��

� Ramajana� 151�

—�Spójrz,� bracie� —� powiedzia�� Lakszmana� —� one� chc�� nas�naprowadzi��na��lad�Sity.��

Ksi���ta� skierowali� si�� wi�c� na� po�udnie.� Na� �cie�ce� znaleli�porozrzucane�kwiaty.�Rama�rozpozna�,��e�by�y�to�kwiaty,�które�Sita�wpi��a�rano�we�w�osy.� Id�c� jeszcze�dalej,�natkn�li�si��na�odciski�ogromnych�stóp�demona�i�ma�ych�stóp�kobiecych,�które�rozpoznali�jako��lady�Sity.�Póniej,�natrafili�na�kilka�koralików�z�naszyjnika�Sity.�Ksi���ta�zdecydowali�si��przeszuka��dok�adnie�okoliczne�góry,�groty,� jaskinie� i�pieczary,�gdzie�mieszka�o�wiele�demonów.�Poszukiwania� nie� da�y� jednak� �adnego� rezultatu,� szli� wi�c� dalej�na�po�udnie.�W�pewnej�chwili,�posuwaj�c�si��przez�las,�stan�li�oko�w�oko�z�osobliwym�demonem.�By��to:�

KABANDHA�

Kabandha� nawet� jak� na� rakszasa� by�� nadzwyczaj� paskudny.�Przypomina��wielkiego�paj�ka.� Jego�cia�o�podobne�by�o�do�wielkiej�kuli,�która�porusza�a�si��na�o�miu�d�ugich� i�chudych�cz�onkach.�Nie�by�y�to�jednak�nogi,�ale�wyko�lawionych�osiem�r�k.�Nie�mia��g�owy,�a�wielka�g�ba,�z�ostrymi�jak�no�e�z�bami,�znajdowa�a�si��na��rodku�jego�cia�a.�Ca�y�by��poro�ni�ty�szczeciniastym�w�osiem,�przez�co� jeszcze�bardziej�przypomina��paj�ka.�Rozbiegane�ma�e�oczka�stale�obraca�y�si��na�wszystkie�strony.�Wygl�dem�swoim�budzi��l�k�i�zgroz�.�Ten�wygl�d�„zawdzi�cza�”�Indrze,�z�którym�si��kiedy��pok�óci�.�Kabandha,�maj�c�z�e�usposobienie,�dr�czy��wszystkich,�którzy�stan�li�na� jego�drodze.�Gwa�towny� i�pop�dliwy�bóg�rzuci��wtedy�w�rakszasa�sw��wadr��(piorunem),�a��Kubandze�odpad�y�nogi,�a�g�owa�zosta�a�wci�ni�ta�w�tu�ów.�Jego�paszcza�mie�ci�a� si�� w� brzuchu,� tam� te�� p�on��o� niczym� ogie�� jego� jedyne�oko.� Nie� ruszaj�c� si�� z�miejsca,� demon� ten� wyci�ga�� swe� d�ugie�r�ce� i� �apa��nimi�zwierz�ta,�które�nast�pnie�po�era�.�Tym�razem�

Page 78: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

152 Janusz�Krzy�owski�

jego� �upem�stali� si��obaj�bracia.�Chwyci�� ich�znienacka� i�mocno�trzymaj�c,� przygl�da�� si�� badawczo.� Lakszmana� przestraszy�� si��nieco,�lecz�jego�starszy�brat�nie�straci��zimnej�krwi.�

—�Co�te��was�tu�sprowadzi�o?�Ale�dobrze,��e�jeste�cie!�Jestem�bardzo�g�odny.��

Mówi�c�to,�usi�owa��po�kn���obu�ksi���t.�Dzielni�m�odzie�cy�nie�stracili�rezonu�i�w�mgnieniu�oka�obci�li�

potworowi�r�ce.�Demon�pad��na�ziemi�,�zalany�krwi�.�I�o�dziwo,�jednak�w�tej�samej�chwili�rzek�:�

—�Jakie�to�szcz��cie,��e�by�o�mi�dane�ujrze��was.�Nie�pochodz��z�demonów,�niegdy��by�em�pi�knym�ch�opakiem,�jak�wy.�Za�to,� �e� robi�em� g�upie� �arty� wieszczom,� przybieraj�c� posta�� rakszasa,�i�straszy�em��wi�tych�m��ów,�jeden�z�nich�rzuci��na�mnie�kl�tw��tak�siln�,��e�posta��ta�przylgn��a�do�mnie�na�zawsze.�Riszi�jednak�obieca�,��e�gdy�Rama�obetnie�mi�r�ce,�wtedy�uwolni��si��od�kl�twy�i�odzyskam�sw��pierwotn��posta�.��

Po� chwili� Kabandha� stan��� przed� nimi� w� pi�knej� postaci��i�rzek�:�

—�W�waszych�poszukiwaniach�powinni�cie�znale��sprzymierze�ców.�Niedaleko�st�d�w�jaskini�mieszka�wraz�z�czterema�towarzyszami�Sugriwa,�który�by��kiedy��królem�ma�p.�Zosta��podst�pnie�wygnany�z�królestwa�przez�swego�brata�Walina.�Sugriwa�jest�dzieln��i�m�dr��ma�p�.�Zawrzyjcie�z�nim�przyja�,�a�pomo�e�wam�znale�� Sit�.� Nie� lekcewa�cie� go� z� tego� powodu,� �e� jest� ma�p�.�On�mo�e�by��bardzo�po�yteczny.��

Po�tych�s�owach�dawny�rakszas�oddali��si�.�Id�c�za�jego�rad�,�ksi���ta�ruszyli�dalej.�

�Rama�i�Lakszmana�wybrali�kierunek�zgodnie�ze�wskazówkami�

Kabandhy.�Doszli�najpierw�do�pi�knego�jeziora�Pampa.�Jego�czar�nie�zrobi��jednak�na�Ramie��adnego�wra�enia.��

� Ramajana� 153�

MATANGA�I��AWARI�

W�tej�okolicy�mieszka��m�drzec�Matanga,�który�dzieki�ascezie�mia�� olbrzymi�� si��� duchow�.� Kiedy� sp�dza�� czas� na� pustkowiu,�zacz��o�go�dr�czy��tak�wielkie�pragnienie,��e�czym�pr�dzej�po�pieszy��nad�brzeg�oceanu.�Pi��z�niego�wod��tak�chciwie,��e�opró�ni��jeden�ocean�i�nie�by��jeszcze�nasycony.�Pi��dalej�i�niechybnie�ziemi��czeka�aby�jaka��katastrofa,�gdyby�Brahma�nie�powiedzia�,��eby�przesta��ju��pi�.�Matanga�zd��y��opi��si��tak�bardzo,��e�cz����wody�si��z�niego�ula�a.�Ta�w�a�nie�woda�utworzy�a�jezioro�Pampa.�Nad�brzegiem�tego�jeziora�zbudowa��Matanga�swoj��chatk��i�tu�zamieszka��z��on���awari.�By��on�uczonym�riszim,�natomiast� jego��onie�by�o�bardzo�daleko�do� filozoficznych�abstrakcji,� lecz�mia�a�nadzwyczaj�dobre,�wspó�czuj�ce�serce.�Kiedy�postanowiono�j��wyda��za� m��� za� syna� przyjaciela� ojca,� a� ten� chcia�� uczci�� uroczysto���za�lubin�ofiar��z�koz�a.��awari�wzruszy�a�si��losem�biednego�zwierz�cia.�Rozp�aka�a�si��i�b�aga�a�ojca,�aby�odst�pi��od�tego�zamiaru.�P�aka�a,�mówi�c:�

—�Ojcze,�jak�mo�e�by��szcz��liwe�moje�przysz�e��ycie,�gdy�na�jego� pocz�tku� b�dzie� zabójstwo� biednego� zwierz�cia!� Nie� chc��tego!�

Ojciec�powiedzia��jej,��e�jest�niem�dra�i��eby�nie�zabiera�a�g�osu�w�sprawach�tradycji.�Wtedy��awari�uciek�a�z�domu�i�ukry�a�si��w� lesie.� Gdy� ca�a� wie�� jej� szuka�a,� dowiedzia�a� si�,� �e� nie� b�d��zagl�da��do�okolicznej�pustelni,�bo��aden�uczony�m��� i� tak�nie�udzieli�by�jej�schronienia.�Wtedy�dziewczyna�czym�pr�dzej�uciek�a�w�a�nie�do�a�ramy.�Przebywaj�cy�tam�Matanga�wys�ucha��powodów,�dla�których�opu�ci�a�rodzin�,�i�postanowi��udzieli��jej�azylu.�Po�pewnym�czasie�nawi�za�o�si��mi�dzy�nimi�prawdziwe�uczucie�i�zosta�a�jego�towarzyszk���ycia�na�wiele�setek�lat.�Raz�m���wspomnia��jej,��e�królewicz�Rama�przyjdzie�pewnego�dnia�do�pustelni�ze�

Page 79: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

154 Janusz�Krzy�owski�

swego�królestwa�jako�banita.�Póniej,�po��mierci�m��a,�czas�up�ywa��jej�na�przygotowaniach�na�odwiedziny�Ramy�w�pustelni.�Obcina�a�zwisaj�ce�pn�cza,�które�mog�yby�przeszkodzi��w�tej�wizycie.�Usuwa�a�ze��cie�ek�ostre�kamienie.�Zbiera�a�w�lesie�owoce�i�trzyma�a�je�od�o�one�ka�dego�dnia,�spodziewaj�c�si��wizyty.�I�wreszcie�doczeka�a�si�!�

�awari�by�a�wtedy�ju��zgarbion��staruszk�.�Jej�d�ugie�do�pasa�w�osy� by�y� siwe,� a� cia�o� w�t�e� jak� wyschni�ta� ga��.� Mimo� to�lekko�sk�oni�a�si��przed�Ram�.�Powiedzia�a:�

—�Witaj!�Dzielny�synu�Da�arathy!�Wiedzia�am,��e�wreszcie�mnie�odwiedzisz.�Mój�m��,�cz�owiek�szlachetny�i�uczony,�który�jest�ju��teraz�w�lepszym��wiecie,�opowiada��mi�o�tobie.�Mówi��—�ci�gn��a�staruszka� —� �e� b�dziesz� kroczy�� przez� nasz� las� i� jak� �niwiarz�sierpem�b�dziesz�wycina��wszystkie�demony,�a���aden�w�Dandace�si��nie�ostatnie.�Wida��taki�czas�nadszed�.�Chwa�a�ci�za�to!�

—�Matko,�nie�przychodz��jako�zwyci�zca,�raczej�jestem�cz�owiekiem�srogo�przez�los�do�wiadczonym�—�odpar��Rama.�—�Obrzydliwy�rakszas�Rawana�porwa��mi��on��i�teraz�wspólnie�z�bratem�próbujemy� j�� odszuka�.� To� jest� powodem� mego� pojawienia� si��tutaj.�Oczywi�cie�zabijamy�po�drodze�wszystkie�demony,�bo�z�o����i��al�s��w�nas�ogromne.�

—�Rozumiem� ci�,� mój� synu,� ale� ja� nic� nie� s�ysza�am,� gdzie�mo�e�przebywa��teraz�twoja��ona.�Ch�tnie�bym�ci�pomog�a,�ale�jestem�stara,�g�ucha� i�prawie� �lepa.� B�d�� jednak�wznosi��mod�y�do�bogów,�aby�wam�pomogli.�

—�Matko,� król� s�pów� przed� �mierci�� powiedzia�,� �e� powinni�my�i���dalej�na�po�udnie.�Jaka�kraina�tam�si��znajduje?�

—�Na�po�udnie�od�Dandaki�znajduje�si��wzgórze�Riszjamuka,�które� jest� siedzib�� królestwa� ma�p.� Ich� stolic�� jest� Kiszkindha,�gdzie�obecnie�rz�dzi�król�ma�piego�rodu,�Walin,�który�wygna��prawowitego� w�adc�,� swego� brata,� Sugriw�.� Wszyscy� opu�cili� bied

� Ramajana� 155�

nego,�poni�onego�króla�i�tylko�jego�dawny�genera��Hanuman�zosta��mu�wierny.�Okrutny�Walin�zabra��bratu�nie�tylko�królestwo,�ale��i�ukochan���on�.�Jest�on�bardzo�silny�i�okrutny.�Sugriwa�i�Hanuman�schronili� si�� w� naszym� lesie� pod� opiek�� �yj�cego� jeszcze� wtedy�mego�m��a�Matangi,�z�którego�autorytetem�Walin�bardzo�si��liczy�.�Przebywaj��oni�gdzie��tu,�niedaleko,�na�po�udnie�od�mej�chatki.�

—�Powiedz,�matko,�kim�jest�ów�wierny�ma�pi�genera�,�Hanuman?�—�pyta��z�zainteresowaniem�Rama.�

—�Kim�jest�ta�bia�a�ma�pa?�Wiedz�synu,��e�nie�ma�sobie�równych� w� cnocie.� Chcesz,� abym� ci� opowiedzia�a� histori�� ma�piego�rodu?�

—�Tak,�matko,�opowiedz,�prosz��—�powiedzia��Rama.�

HANUMAN�

—�S��to�pradawne�dzieje.�Kiedy��góra�Meru,�siedziba�bogów,�by�a��rodkiem�ziemi,�ale�nikt�nie�wiedzia�,�gdzie�ona�si��znajduje.�Zazwyczaj� s�o�ce,� wstaj�c� rano,� ukazywa�o� si�� zza� niej.� Z�ociste�jego� �wiat�o� zamieni�o� po� pewnym� czasie� ska��� góry� na� czyste�z�oto.�Unikalna�barwa�góry�zainteresowa�a�pewnego�razu�Brahm�,�który�sp�yn���z�wysoko�ci,�by�przyjrze��si��górze�z�bliska.�Spocz���na�niej,�chc�c�odpocz��.�Tak�pi�kne�miejsce�wykreowane�s�onecznym� blaskiem� wzruszy�o� ojca� bogów,� �e� a�� uroni�� �z�.� Gdy� �za�upad�a�na�z�oty�grunt,�narodzi�a�si��z�niej�pierwsza�ma�pa.�Brahma�da�� jej� imi�� Rikszarada.� Ojciec� bogów� przebywa�� czas� jaki�� na�górze,�a�ma�pka�szybko�dorasta�a.�Tak�by�a�mu�wdzi�czna,��e�mi�dzy�figlami�wokó��góry�codziennie�zrywa�a�pi�kne�kwiaty�i�przynosi�a�je�Brahmie.�Pewnego�razu,�ju��jako�m�odzieniec,�Rikszarada,�przegl�daj�c�si��w�krystalicznych�wodach�pobliskiego�jeziora,�zobaczy��w�nich�w�asne�odbicie.�S�dz�c,��e�ten�kto��z�wody�b�dzie�chcia��mu�zrobi��krzywd�,�rzuci��si��w�wod�,�by�z�apa��domniema

Page 80: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

156 Janusz�Krzy�owski�

nego�przeciwnika.�Da��nurka� i�gdy�wynurzy�� si�…�by�� ju��ma�p��—�dziewczyn�.�Jej�uroda�by�a�nieprzeci�tna,�tak,��e�wkrótce�dwaj�bogowie:� Indra� i� Surja� si�� w� niej� zakochali.� Wyznali� jej� mi�o����i�obaj�te��zostali�przez�ma�pi��dziewczyn��pokochani.�Z�tych�zwi�zków�urodzi�o�si��niebawem�dwoje��licznych�ma�ych�ma�pek.�Gdy�pewnego� razu� troskliwa� matka� k�pa�a� je� w� znanym� sobie� jeziorze,�ochlapa�a�si��jego�wod��i�momentalnie�ponownie�zosta�a�ma�pim�m��czyzn�.�Synem�Indry�jest�Walin,�a�synem�Surji�Sugriwa.�W�mi�dzyczasie�Brahma�stworzy��jeszcze�ca�y�zast�p�ma�p,�które�zasiedli�y� powoli� ca��� ziemi�.� Rikszarada,� widz�c,� jak� przebojowy�jest�Walin,�i�przewiduj�c,��e�mo�e�krzywdzi��brata,�poprosi��wsz�dobylskiego� Waju,� boga� wiatru,� aby� poj��� jedn�� z� ma�pich�dziewcz�t�za��on�,�a�ta�urodzi�a�Sugriwie�towarzysza.�Waju�ochoczo� spe�ni�� �yczenie� Rikszarady,� tym� bardziej� �e� ju�� wcze�niej�zauwa�y��w�ród�ma�piej�czeredy�jedn��urodziw��dziewczyn�.�By�a�to�Andana,�tak�pi�kna,��e�gdyby�tylko�przybra�a�ludzk��posta�,�wielu�m�odzie�ców�by�o�ni��walczy�o.�

—�Waju�podfrun���delikatnie�do�Andany�—�opowiada�a�dalej��awari�—�gdy�dziewczyna�za�ywa�a�k�pieli.�Wtedy�jednym�podmuchem� skrad�� jej� sukni�.� Nag�� przytuli�� do� siebie� delikatnymi�ramionami.�I�z�tego�zwi�zku�narodzi��si��Hanuman,�który�póniej�zosta�� najbli�szym� przyjacielem� Sugriwy.� Hanuman� jako� dziecko�mia��bia�e�futerko,�czerwon��twarz�i�br�zowo�ó�te�oczy.�Andana�nie�by�a�dobr��matka�albo�by��mo�e�mia�a�tak�wielki��al�do�m��a,��e�ten�wkrótce�po�urodzeniu�syna�pofrun���dalej.�Nie�dba�a�o�malca�i�porzuci�a�go�w�jaskini.�Malec�p�aka�,�pozbawiony�jedzenia,�a��e�by�� od� urodzenia� bardzo� silny,� to� podpe�z�� do� wyj�cia� z� jaskini.�Zobaczy��wschodz�ce�w�a�nie�wielkie�czerwone�s�o�ce.�Pomy�la�,��e�jest�to�dojrza�y�owoc�mango,�czyli�co�,�czego�w�tym�momencie�najbardziej�pragn��,� wyci�gn��� r�k�,� aby� ugry�� kawa�ek� s�o�ca.�Kiedy�zakusy�mocarnego�malca�zobaczy��Indra,�boj�c�si�,�aby�s�o�ce�

� Ramajana� 157�

nie�dozna�o�szwanku,�pop�dzi��galopem�na�swym�s�oniu�Ajrawacie� na� dó�.� Malec,� gdy� tylko� zobaczy�� przybywaj�cego� wielkiego�s�onia,� pomy�la�,� �e� to� jest� jeszcze� wi�ksze� mango� od� poprzedniego.�Wyci�gn���mocarne�d�onie,�aby�go�pochwyci�.�Indra,�boj�c�si��o�swego�wierzchowca,�zdzieli��malca�p�azem�swego�gromu�—�miecza�i�odrzuci��daleko�od�Ajrawata.�

Po� tych�ekscesach�zacz�to�Hanumana�uwa�a��za�nieokrzesanego�prostaka.�Bardzo�mu�to�dolega�o�i�postanowi��zdoby��odpowiadaj�ce� jego� urodzeniu� wykszta�cenie.� Mierzy�� wysoko� —� za�nauczyciela�wybra��boga�Surj�.�Ten�zgodzi��si�,�lecz�zwróci��przysz�emu�uczniowi�uwag�,��e�nie�mo�e�si��ani�na�chwil��zatrzyma��w� swoim� ruchu� po� niebie� i� zapewne� nie� b�dzie� móg�� uczniowi�wyja�ni��niektórych�kwestii.�Gdyby�Surja,�cho��na�chwil��si��zatrzyma�,� wynikn��by� w� �wiecie� nieopisany� chaos.� Hanuman� pomy�la��chwil��i�rzek�:�

—�Szanowny� guru,� rozumiem� twoje� obawy.� Zapewne� wiesz,��e� po� moim� ojcu� odziedziczy�em� zdolno��� latania.� B�d�� szybko�lecie�� obok� ciebie� i� na� pewno� nic� z� twych� lekcji� nie� strac�.� Ponadto,� doros�em� ju�� i� nie� trzymaj�� si�� mnie� poprzednie� psoty.�Oddam�si��ca�ym�sercem�nauce.�

W�efekcie�w�stosunkowo�krótkim�czasie,�sze��dziesi�ciu�godzin,�zdolny� ucze�� posiad�� umiej�tno��� czytania� i� nauczy�� si�� na� pami���wszystkich�wed,�puran�i�upaniszad.�Za�wynagrodzenie�Hanuman�zobowi�za��si��s�u�y��królowi�ma�p,�Sugriwie,�synowi�Surji.�

Nale�y�te��powiedzie�,��e�Brahma�doszed��do�wniosku,�i��ch�opakowi� o� tak� z�ch� manierach� potrzebny� jest� równie�� cierpliwy,�kszta�tuj�cy�jego�charakter�nauczyciel.�Wiadomo,��e�ojciec�Wiatr�nie�jest�w�stanie�po�wi�ci��swemu�potomstwu�czasu,�a�matka,�zaj�ta�prokreacj��nowych�ma�pich�potomków,�te��nie�jest�wzorow��matk�.�T��rol��Brahma�powierzy��m�dremu� i�zrównowa�onemu�Nandinowi,��wi�temu�bykowi��iwy.�Ten�nauczy��go�dobrych�ma

Page 81: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

158 Janusz�Krzy�owski�

nier,� rozumienia� poezji� i� mitów.� Hanuman� wyrós�� na� rozumn�,�mocarn��ma�p�.�Posiada��znajomo���magii,�a�po�swym�ojcu�odziedziczy��umiej�tno���latania.�

�Bracia,� wys�uchawszy� opowie�ci� �awari,� opu�cili� m�dr�� sta

ruszk��i�zgodnie�z�jej�sugesti��szli�dalej�na�po�udnie.�Lakszmana�na� pró�no� usi�owa�� doda�� otuchy� bratu.� Rama� szed�� za� nim� ze�spuszczon��g�ow�,�nabit��ci��kimi�my�lami�o�nieznanym�losie�ukochanej� �ony.� Po� pewnym� czasie� obaj� strapieni� w�drowcy� doszli�do�góry�Riszjamuka�bogatej�w�owoce�i�korzonki.�Gdy�energicznie�zmierzali�w�kierunku�góry,�dostrzeg��ich�siedz�cy�na�drzewie�dzi�cio�.�Zawo�a��rado�nie:�

—�Czemu�zawdzi�czamy,��e�S�o�ce� i�Ksi��yc�odwiedzaj��nas�osobi�cie?� Czy� naprawd�� jeste�cie� bogami,� którzy� zeszli� na� ziemi�?�Och,�ch�opcy,�obaj�jeste�cie�wspaniali�jak�m�ode�lwy!� ycz��wam,�niezale�nie�dok�d�zmierzacie,�pogodnej�drogi!��

U�miechn�li�si��m�odzi�bohaterowie�i�obaj�bracia�dziarsko�szli�dalej.�Na�szczycie�góry�zobaczyli�pi���ma�p.�Stworzenia�te�jednak�nie�by�y�zwyk�ymi�ma�pami.�Umia�y�mówi�,�by�y�inteligentne�i�posiada�y�wielk��si���oraz�spryt.�Cechy�te�by�y�wynikiem�dalekiego�pokrewie�stwa�z�bogami.�Ma�py�równie��ich�dostrzeg�y�i�znajduj�cy� si�� w�ród� nich� król� ma�p� Sugriwa� wys�a�� na� ich� spotkanie�swego�doradc�,�ma�p��Hanumana,�który�by��wielki�jak�góra.��

�Hanuman�by��dawnym�genera�em�w�s�u�bie�króla� tego�dziw

nego�kraju.�By�� to�nie� lada�kto:� si�acz� i�m�drzec�zarazem;� istota�szlachetna,�ale�i�przebieg�a;�dobroduszna�i�uczona.�By��tak�silny,��e�wielu�mocarzom�nie�udawa�o�si��nawet�podnie���jego�ogona.�Benagalski�poeta�Krittibas�podaje,��e�Hanuman�by��od�zawsze�czcicielem� Ramy.� Kiedy� pewnego� razu� w�ród� zebranych� pow�tpiewano�w�szczero���jego�adoracji,�wielka�ma�pa�rozerwa�a�skór��na�

� Ramajana� 159�

swej�piersi�i�ujrzano�na�ka�dej�jego�ko�ci�i�ka�dym��ebrze�l�ni�c��miriad�� napisów:� Rama,� Rama,� Rama.� Mia�� on� ponadto� szereg�prawie� boskich� mo�liwo�ci.� Umia�� na� przyk�ad� lata�.� A� kiedy�przelatywa��nad�oceanem…�

�...ja�nia��na�firmamencie�niczym�chmura�ozdobiona�gromadami� b�yskawic.� Woda,� któr�� us�a�y� kwiaty� porwane� jego�p�dem,� zmienia�a� si�� w� czarowne� niebo� pe�ne� wzesz�ych�gwiazd.�Jego�ramiona�wyci�gni�te�w�powietrzu�by�y�jak�dwa�pi�ciog�owe�w��e,�które�wype�z�y�zza�szczytu�pagórka.��

Wielkie,�okr�g�e�oczy�jarzy�y�si��niby�rozpalone�na�wzgórzu�rdzawe�ognie.�B�yszcza�y�jak�ksi��yc�i�s�o�ce.�I�kiedy�syn�Wiatru�skaka��wskro��przestrzeni,�jego�uniesiony�ogon�l�ni��jak�chor�giew�Indry.��

Przek�ad�Umadewi�

�Hanuman�opowiedzia��braciom�o�zatargu,�jaki�powsta��mi�dzy�

dwoma�wodzami�ma�piego�plemienia.�

SUGRIWA�I�WALIN�

Hanuman� powita�� przyby�ych� przyjanie,� cho�� jego� przyjaciel,�zdetronizowany�król�Sugriwa,�my�la�,��e�przybyli�s��szpiegami�brata,�i�przezornie�zbieg��do�jaskini.�Rama�rzek��do�ma�piego�genera�a:�

—�Wiele�o�tobie,�Hanumanie,�ju��s�yszeli�my.�Cieszymy�si��ze�spotkania.�Poniewa��dotychczasowe�informacje�o�tutejszych�wydarzeniach�pochodz��od�staruszki,�której�pami���ju��troch��szwankuje,�prosimy�ci�,�opwiedz�nam,�co�te��tu�zasz�o?�

Hanuman,�maj�cy�ma�pi��natur�,�by��do���dumny�z�siebie�i�ucieszy�y�go�wzgl�dy�obu�królewiczów.�Podj���opowie��:�

Page 82: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

160 Janusz�Krzy�owski�

—�Walin� by�� starszym� bratem� Sugriwy.� By�� ulubie�cem� ojca��i�gdy�po�jego��mierci,�decyzj��doradców,�zosta��królem,�Sugriwa�podporz�dkowa��si��mu�bez�sprzeciwu.�Zdarzy�o�si�,��e�pewnego�dnia�pot��ny�asura�imieniem�Majawin,��ywi�cy�do�Walina�uraz��z� powodu� uprzedniego� zabicia� jego� syna� Dundhubiego,� przyby��g��bok��noc��do�Kiszkindhy� i�wyzwa��go�do�walki.�Sugriwa�próbowa��powstrzyma��Walina,�lecz�on�nie�chcia��go�s�ucha��i�podj���wyzwanie.�Na�widok�Sugriwy�i�dworzan�Majawin�przestraszy��si��i�pocz���ucieka�.�Rozelony�Walin�pogna��za�nim.�Jeszcze�przedtem�jednak�zabroni��sobie�pomaga�.�Sugriwa�i�ca�y�dwór�czekali�na�Walina�ca�y�rok,�a�on�nie�dawa��znaku��ycia.�Zacz�to�w�tpi�,�czy��yje.�Poniewa��w�kraju�nie�mo�e�panowa��bezkrólewie,�rada�starszych�na�o�y�a�koron��na�g�ow��Sugriwy.�

Wkrótce�Walin�wróci��i�ujrzawszy�brata�na�tronie,�wpad��w�gniew,�w�straszn��z�o���—�mówi��dalej�Hanuman.�—�Przyj�li�my�go�z�szacunkiem,�t�umacz�c�wszystko�i�b�agaj�c�o�przebaczenie,�chcieli�my�zwróci��mu�koron�.�Lecz�on�oskar�y��nas,�i��z�zamys�em,�z���dzy�zaw�adni�cia�królestwem�zlekcewa�yli�my�go.�Jak�si��póniej�okaza�o,�po�roku�poszukiwa��Walin�zabi��Majawina.�To�wszystko�jednak�zaj��o�mu�ca�y�ten�czas.�Zaraz�potem�despota�wyp�dzi��mnie�z�królestwa�razem�z�Sugriw�.�Wiele�razy�próbowa��nas�te��u�mierci�,�lecz�na�szcz��cie�nie�uda�o�mu�spe�ni��zamiaru.�Jak�dotychczas�jego�wysi�ki�spe�z�y�na�niczym.�Uciekaj�c�przed�nim,�dotarli�my�a��tutaj,�lecz�stale�musimy�si��strzec.��

Hanuman�by��przekonany,�i��Rama�jako�t�piciel�wszelkiej�nieprawo�ci,�przyczyni�si��do�zwrotu�tronu�starszemu�z�braci.��

WALKA�SUGRIWY�Z�WALINEM�

Rama�szybko�zaprzyjani��si��z�Sugriw��i�uznawszy�go�za�godnego�zaufania,�sam�go�nama�ci��na�króla�wszystkich�ma�p�na�ziemi�

� Ramajana� 161�

oraz�obieca��mu,��e�zabije� jego�brata�Walina,�który�pozbawi��go�królestwa.�Sugriwa�odwzajemni��mu�si��obietnic��udzielenia�pomocy�w�odnalezieniu�i�uwolnieniu�Sity.�Nie�wierzy�,��e�Rama�zdo�a�wype�ni�� obietnic�� i� pomo�e� mu� odzyska�� królestwo.� On� sam�pozna��olbrzymi��si���Walina.�Mówiono,��e�kiedy��pokona��nawet�samego�Rawan�.�

Sugriwa�podzieli��si��swymi�w�tpliwo�ciami�z�Hanumanem.�—�Jak�my�lisz,�czy�Rama�jest�silniejszy�od�Walina?�Hanuman�odpowiedzia�:�—�Nie�w�tpi�,��e�pokona�on�twego�brata,�panie.�Czuj��w�nim�nad

zwyczajn��si��.�By��mo�e,��e�jest�to�jeden�z�bogów,�który�przybra��ludzk��posta�,�aby�tobie,�panie,�pomóc�odzyska��królestwo.�Nikt�inny�przecie��nie�da�by�rady�zgi����uku��iwy,�a�on�go�nawet�z�ama�.�

Ta�odpowied�na� jaki��czas�uspokoi�a�Sugriw�,�póniej�znów�ogarn��o� go� zw�tpienie.� A� mo�e� Hanuman� tak�mówi,� aby� mnie�uspokoi�,�my�la�.�Raz�jeszcze�wyjawi��w�tpliwo�ci�przy�Lakszmanie.��

—�On�nie�b�dzie�mnie�pociesza�.�Nie� jest�moim�s�ug�.�Zapytam�Lakszman�,�postanowi�.�

—�Czy� Rama� poradzi� sobie� z� takim� si�aczem� jak� Walin?� —�w�tpi�.��

Lakszmana,�widz�c�jego�rozterk�,�spyta�:�—�Jak�Rama�ma�ci��przekona�,�by��uwierzy��w�jego�moc?�—�Widzisz�tam,�w�oddali,�siedem�pot��nych�drzew�—�odpar��

Sugriwa.� —� Widzia�em,� jak� Walin� nimi� potrz�sa�,� a�� pospada�y��z�nich�wszystkie�li�cie.�Ja�te��dawa�em�pokazy�swej�si�y�i�celno�ci,�gdy� strza��� przebija�em� je� jedno� po� drugim.� Je�eli� Rama� potrafi�zrobi��to�samo,�moje�w�tpliwo�ci�znikn�.��

Po�chwili�doda�,�zwracaj�c�si��tym�razem�do�Ramy:��—�Dobrze�znam�bezmiern��si���mojego�brata.�Dot�d�by��on�nie

pokonany�w�walce�i�nie�boi�si��nawet�bogów.�Nie�znam�jednak�twej�mocy,�Ramo,�i�dlatego�jestem�niespokojny.�

Page 83: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

162 Janusz�Krzy�owski�

Rama�roze�mia��si�,�s�ysz�c�te�s�owa.�Odrzek�:�—�Sprawd�mnie.�Sugriwa�poprosi�,�aby�spróbowa��przestrzeli��cho��jedno�z�drzew,�

o�których�mówi��poprzednio.�Wtedy� Rama� napi��� �uk� i�wypu�ci�� strza��� w�kierunku� drzew.�

Przeszy�a� ona� po� kolei� wszystkie� siedem� pni� drzew,� rozerwa�a�gór�,�zary�a�si��w�ziemi,�a�potem�wróci�a�do�ko�czanu.�

—�Och,�wspaniale,�Ramo!�Pokonasz�chyba�ka�dego�z�bogów,�a�nie�tylko�Walina�—�zawo�a��Sugriwa.�—�Przy�tobie�nic�nam�nie�grozi!�

Po�tym�sprawdzianie�Rama�i�Sugriwa�udali�si��razem�do�lasu�Kiszkindha,�gdzie�przebywa��Walin.�Sugriwa�postanowi��wyzwa��go�na�pojedynek.�Wydoby��z�siebie�pot��ny�ryk,�grony� jak�huk�nadchodz�cej�fali�powodziowej,�którego�jego�brat�Walin�nie�móg��znie��� i� zacz���przygotowywa�� si��do�ataku.� Jego��ona�Tara�powstrzymywa�a�go,�mówi�c:��

—�O� m��u,� uwa�aj,� nie� rzucaj� si�� tak� bezmy�lnie� do� walki.�My�l�,��e�Sugriwa�tak�g�o�no�ryczy,�gdy��pozyska��jakiego��sprzymierze�ca.�To�mo�e�si��dla�ciebie�le�sko�czy�!��

Walin�rozz�oszczony�odpar�:��—�Taro,� wiem,� �e� jeste�� przebieg��� niewiast�.� Powiedz,� jaka�

osoba�mog�a�doda��tyle�animuszu�memu�bratu?�Tara�ws�uchiwa�a�si��przez�chwil��i�rzek�a:��—�Mój�drogi,�s�ysza�am,��e�Sugriwa�zdoby��poparcie�królewicza�

Ramy.�Zawar��z�nim�przymierze,�obiecuj�c,��e�udzieli�mu�pomocy�w�pokonaniu�ciebie�w�zamian�za�jego�pomoc�w�odzyskaniu�Sity.�Teraz�Sugriwa�by��mo�e�potrafi�ci��zniszczy�.��

Walin� zlekcewa�y�� s�owa� �ony,� podejrzewaj�c� j�� o� to,� �e� jest�zakochana�w�jego�bracie.�Wyszed��na�zewn�trz�jaskini�i�krzykn���wyzywaj�co�do�brata:��

� Ramajana� 163�

—�G�upcze,� pokona�em� ci�� ju�� tyle� razy.� Dlaczego� tak� �pieszysz�si��na�spotkanie�ze��mierci�?�Nie�licz�na�lito��!��

Sugriwa�odpar�:��—�Walinie,�pohamuj�sw��dum�.�Teraz,�gdy�sojusznikiem�moim�

jest�waleczny�Rama,�pokonam�ci��bez�trudu!��Walin�i�Sugriwa�w�pe�nym�rynsztunku�rzucili�si��do�walki.�Pod�

wp�ywem� zadawanych� sobie� nawzajem� ciosów� padli� na� ziemi�,�lecz�zerwali�si��z�niej�szybko,�walcz�c�dalej.�Walczyli�ze�sob��d�ugo�i� zaciekle,� a� pojedynek� nadal� by�� nierozstrzygni�ty.� Walka� zdawa�a�si��nie�mie��ko�ca.��

�I�tak�m��ni,�obdarzeni�straszn��moc�,�a�w�szybko�ci�do

równuj�cy�z�otopióremu�Garudzie,�dwaj�groni�giganci�podobni�ksi��ycowi�i�s�o�cu�na�niebie�zmagali�si�,�wyczekuj�c�uchybie��nieprzyjaciela.�Jednak�e�krzepki�Walin�nieustannie�pot��nia�,�za�to�traci��swe�si�y�syn�s�o�ca,�wielki�bohater�Sugriwa.�

Dalej�i�dalej�toczy�a�si��mi�dzy�nimi�walka�przypominaj�ca�bój�mi�dzy�Indr��i�smokiem.�U�yto�w�niej�drzew�z�korzeniami�i�ga��ziami,�pazurów�ostrych�jak�pioruny,�pi��ci�i�kolan,�stóp�oraz�ramion.��ciera�y�si��wci���zbroczone�krwi��ma�py�—� owi� mieszka�cy� lasu.� Niczym� dwie� chmury� ogromnym�g�osem�grzmia�y�przeciw�sobie.�

�Ramajana.�R.K.�Narayan.�Przek�ad�Kalina�Wojciechowska�

�Widz�c�to,�Hanuman�zawiesi��na�szyi�Sugriwy�girland�,�dzi�ki�

czemu� Rama� móg�� rozpozna�,� który� jest� Walinem.� Obaj� bracia�byli�bowiem�podobni�do�siebie� jak�dwie�krople�wody.�Rama�napi���wówczas�swój��uk�i�wymierzy��strza���prosto�w�serce�Walina,�który�pluj�c�krwi�,�ci��ko�upad��na�ziemi�.� egnaj�c�si��z��yciem,�

Page 84: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

164 Janusz�Krzy�owski�

spojrza��w�kierunku,�sk�d�nadlecia�a�strza�a,� i�wypowiedzia��pod�adresem�swego�zabójcy�obraliwe�s�owa.��

�Walin...�uczepi��si��strza�y�obiema�r�kami,�nogami�i�zwo

jami� ogona� i� z�ama�,� opóniaj�c� ruch� strza�y� z� tak� upart��si��,� �e� nawet� Jama,� bóg� �mierci,� cofn��� si�� i� kiwa�� g�ow���z� podziwem.� W� tej� chwili� poczu�� podziw� dla� nieznanego�napastnika.� „Kto� to�móg��by�?”�—�rozmy�la�,�zapominaj�c�o�bólu.�Tak�mówi�c,�zu�y��resztki�pozosta�ej�w�nim�energii,�by� wyci�gn��� strza��� z� piersi� i� spojrze�� na� znak� przy� jej�uchwycie...� Krew� tryska�a� z� rany� jak� fontanna.� Na� ten� widok�Sugriw��ogarn����al�i�zap�aka��g�o�no...�Resztk��si��Walin�przybli�y��strza���do�oczu�i�odczyta��wypisane�na�niej�imi��„Rama”.��

Ramajana.�R.K.�Narayan.�Przek�ad�Kalina�Wojciechowska�

�MIER��WALINA�

Gdy�olbrzymie�cia�o�Walina�leg�o�bez��ycia�na�murawie,�zbli�y�a� si�� do� Hanumana� pierwsza� �ona� zabitego,� Tara.� A� tak� t��szczególn��sytuacj��opisuje�Walmiki:�

�Z� zanikaj�c�� si��� duchow�,� oddychaj�c� z� trudem,� le�a��

Walin,�rozgl�daj�c�si��dooko�a,�i�zobaczy��swego�brata�Sugriw��stoj�cego�nad�nim.�

Walin�skin���na�Sugriw�,�który�w�a�nie�triumfowa�,�i�znów�sta��si��królem�skocznych�ma�p.�Walin�przemówi��do�brata�zdecydowanie�i�przyjanie:�

„Sugriwo,�nie�rozliczaj�mnie�z�moich�win,�ale�traktuj�mnie�jako�d���cego�z�uporem�do�wype�niania�wskaza��losu.�

� Ramajana� 165�

Nie� s�dz�,� �e� my� obaj� mogli�my� nasz� los� realizowa���w�pe�ni,�w�jednym�czasie.�Ten,�ch�opcze,�ka�dy�z�nas�widzia��inaczej.��

Zdajesz�sobie�spraw�,��e�id��teraz�do�siedziby�bogów�sam,�a�tam�te��zarekomenduj��ciebie�teraz�jako�króla�mieszka�ca�lasów.�

Taki�oto�jestem�i�teraz�rezygnuj��z��ycia,�królestwa�i�tego�wspania�ego,�otaczaj�cego�mnie�dobrobytu,�a�nawet�z�chwa�y,�nie�do�pozazdroszczenia,�kiedy�mówiono:�Walin�jest�niepokonany.�

O,�dzielny�Sugriwo,�my�l�,��e�b�dziesz�odpowiednim,�aby�realizowa��to,�co�ja�zamierza�em�robi�,�nawet�je�li�dla�mnie�by�o�to�niewykonalne.��

Spójrz�na�Angad�,�którego�los�uczyni��uprzywilejowanym�do�wszelkiego�szcz��cia;�wychowanego�ze�wszystkimi�udogodnieniami;�grzecznego�ch�opaka�we��zach,�padaj�cych�na�ziemi�.�

Bardziej�kocha�em�go�ni��w�asne��ycie,�a�kiedy� jest�pozbawiony�mego�wsparcia,�ty�b�d�dla�niego�jak�dla�w�asnego�syna.�

O,�królu�skocznych�ma�p,�b�d�mu�ojcem,�mecenasem,�obro�c��i�schronieniem�w�razie�l�ku.�

On�jest�podziwianym�synem�Tary,�jest�równym�ci�w�twych�triumfach,�a�w�walce�z�demonami�b�dzie�sta��ci�na�stra�y.�

Ten�mocarny�i�m�ody�syn�Tary�w�czasie�walk�zajmie�stanowisko,�jakie�móg�by�zajmowa��twój�syn.��

Pe�na�subtelno�ci�królowa�Tara,�córka�Suszeny,�b�dzie�ci�pomocna�w�rozwi�zywaniu�ka�dej�subtelnej�kwestii.�

Cokolwiek�mówi�si��o�niej,�jest�ona�bez�w�tpienia�godna�opinii�osoby�nadzwyczaj�bystrej.�

Page 85: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

166 Janusz�Krzy�owski�

Misja�Raghawy�musi�by��niew�tpliwie�doprowadzona�do�ko�ca,�gdy��zosta�a�zaprzysi��ona�przy��wi�tym�ogniu.�

Szczodra�bogini�triumfu�zadowoli�si��tym�moim�z�otym��a�cuchem,�lecz�nie�dotykajcie�nim�trupa!…�och,�nie,�niech�Sugriwa�go�nosi”.�Tak�przemawia��Walin�do�Sugriwy.��

Gdy� tak,�po�bratersku� i�bez�zawzi�to�ci,�Walin�zwraca��si��do�Sugriwy,�ten�w�swej�delikatno�ci�poczu��si��jak�Rahu,�który�w�czasie�za�mienia�mia��uje���kawa�ek�ksi��yca.��

Uspokojony� s�owami� Walina� i� jego� przyzwoleniem� Sugriwa�wzi���z�oty��a�cuch�brata.�

Oddawszy�cenny�prezent,�Walin,�widz�c�syna�stoj�cego�obok,�czule�do�niego�przemówi�.�

„Od� dzisiaj� obserwuj� bacznie� czas� i� miejsca,� gdzie� b�dziesz;� musisz� tolerowa�� ból� i� prze�ywa�� przyjemno�ci,�znosi��weso�o���lub�nieszcz��cia,�pod�opiek��Sugriwy.�

Och,�zwinny�Angado,�sposobu,�w�jaki�ja�zapewnia�em�ci�rozrywk�,� i�rodzajów�zabaw,�które� ja�aprobowa�em,�Sugriwa�mo�e�nie�akceptowa�.��

Nie�zbli�aj� si��zbytnio�do�nieprzyjació��ani�do�wrogów,�pozwól,�niech�Sugriwa�kontroluje�twe�zachowanie.��

Nie�b�d�nadmiernie�ufny�ani�nadmiernie�nieufny,�gdy��oba�przeciwie�stwa�maj��swoje�wady”.�Tak�przemawia��Walin�do�swego�syna.�

On,� któremu� tortur�� sprawia�a� strza�a� Ramy,� tak� przemawia��do�Angady,�lecz�zaraz�potem�przymkn���oczy,�a�otwieraj�c�usta,�obna�y��obrzydliwe�z�by�i��ycie�ucieka�o�z� jego�cia�a.�

Póniej� wszystkie� ma�py� zacz��y� p�aka�,� gdy� ich� król�umiera�.�I�zacz��y�si��u�ala�:�

„Kiedy�pan�ma�p�odszed��do�nieba,�Kiszkindha�opustosza�a;� ponure� s�� ogrody,� smutne� góry� i� lasy,� a� gdy� tygrys�

� Ramajana� 167�

skocznych�ma�p�jest�martwy,�wszystkie�przygotowuj��si��do�ci��kiego��ycia.�

On,�który�dawa��impuls,�z�si���trz�sienia�ziemi,�do�kwitnienia� kwiatów,� do� p�yni�cia� strumieni� w� wodospadach.�Je�li�jego�nie�ma�to,�kto�impuls�taki�b�dzie�móg��uczyni�?�

Po�có��wielkoduszny�i�wspania�y�Walin�wdawa��si��w�tak�niebezpieczny� pojedynek,� wszak� m�stwo� swe� ju�� dawno�okaza�,�zabijaj�c�wielkiego�zbrojnego�Golabha.�

Maj�c�szesna�cie�lat,�Walin�uci���g�ow��temu�olbrzymowi�o�strasznych�z�bach�i�wykaza�,��e�jest�nieustraszony,�po�co�teraz�ryzykowa���ycie?”�

Ma�py,�mówi�c�to�i�lamentuj�c,�wylewa�y�strugi��ez.�P�aka�y�jak�stado�krów,�gdy�lew�w�lesie�zabi��ich�byka.��

Potem�Tara,�zanurzona�w�oceanie�nieszcz��cia,�patrz�c�w� twarz� zmar�ego� m��a,� upad�a� na� ziemi�,� jak� pn�cze,�rosn�ce� na� gigantycznym� drzewie,� spada� razem� z� nim� na�dó�.�

�Z�Ramajany�Walmikiego,�prze�o�onej�na�angielski��

przez�Sri�Desiraju�Hanumanta�Rao�i�Sri�K.M.K.�Murthy,��na�polski�prze�o�y��autor

�Tara,� stoj�c� jak�ra�ona�piorunem,�z�bólem�na� twarzy,�ale�nie�

lej�c��ez,�zapyta�a:�—�Czy�teraz�po�recie�cia�o�mego�m��a?�—�Ale�� pani� —� odpar�� Hanuman� —� nasi� bohaterowie� to� lu

dzie,�którzy�nie�maj��waszych�rakszasich�zwyczajów.�Cia�o�twego�m��a�—�wojownika�zabitego�w�walce,�zostanie�z�szacunkiem�spalone�na�stosie,�a�wasz�syn�Angada�b�dzie�mia��prawo�zapali��stos�pogrzebowy.�Twój�m��,�gdy�tylko�dotrze�do�bogów,�dostanie�nowe�serce,� i� tym� razem� b�dzie� ono� zapewne� bardziej� wspó�czuj�ce��i�sprawiedliwe�od�tego,�które�nosi��na�ziemi.�

Page 86: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

168 Janusz�Krzy�owski�

—�Hanumanie,� powiedz� Ramie,� �e� wybaczam� mu� to� zabójstwo� —� mówi�a� dalej� Tara,� i� chwytaj�c� strza��,� która� zabi�a� jej�m��a,�wrazi�a�j��sobie�z�ca�ej�si�y�w�serce.��

Tak� wi�c� od� jednej� strza�y� zgin�li� oboje� ma��onkowie.� Rama�zgodzi�� si�,� aby�Angada� uroczy�cie� przygotowa�� i�przeprowadzi��ceremoni��pogrzebow�,�w�której�uczestniczy�o�wiele�ma�p,�poddanych�Walina.�

Wszyscy�uznali,��e�nadszed��czas,�aby�tron�w�krainie�ma�p,�która�nosi�a�imi��Kiszkindha,�ponownie�obj���prawy�w�adca�Sugriwa.��

Rama�by�� tym,�który�ponownie� intronizowa��pechowego�monarch�.� Sugriwa� po� �mierci� brata� zaopiekowa�� si�� jego� �onami��i�zadowolony�ze�swego�zwyci�stwa�zamieszka��na�grzbiecie�góry�Malaja,�gdzie�przez�nast�pne�cztery�miesi�ce�oddawa��si��rozrywce.�Robi��wra�enie,��e�zapomnia��o�tym,�i��obieca��Ramie�odwzajemni��oddan��mu�przys�ug��i�udzieli��mu�pomocy�w�poszukiwaniu�Sity.��

Po�pokonaniu�Walina�rozpocz��a�si��pora�monsunów�i�drogi�zamieni�y�si��w�nieprzejezdne,�rw�ce�potoki.�Poszukiwania�Sity�trzeba�by�o�na�razie�od�o�y�,�a��sko�czy�si��monsun.�Rama�i�Lakszmana�postanowili�przeczeka��deszcze�w�grocie,�w�górach�Prasrawana,�le��cych�nieopodal�Kiszkindhy.�Czternastoletni�okres�wygnania�bowiem�jeszcze�si��nie�sko�czy��i�zgodnie�ze�z�o�on��ojcu�obietnic��Ramie�nie�wolno�by�o�przebywa��ani�w�mie�cie,�ani�w�wiosce.�

Energiczni� bracia� le� znosili� oczekiwanie,� a� tymczasem� pora�deszczowa�by�a�w�rozkwicie.�Niebo�spowija�y�g�ste,�czarne�chmury.�Na�ziemi�,�dr�czon��przez�dziewi���miesi�cy�rozpalonymi�promieniami�s�o�ca,�spada�y�strugi�deszczu,�przynosz�c�ca�ej�przyrodzie�odpoczynek�po�upa�ach.�Rama�by��nieszcz��liwy.�Coraz�to�ogarnia�a�go�rozpacz�z�powodu�straty�Sity.�

—�Musimy�jeszcze�troch��poczeka�,�bracie�—�uspokaja��go�Lakszmana.�—�Na�pewno�nasz�przyjaciel�Sugriwa�przygotowuje�armi�,�aby�nam�pomóc�w�poszukiwania�Sity.�

� Ramajana� 169�

Tymczasem� Sugriwa� po� odzyskaniu� w�adzy� wnet� zapomnia���o�poprzedniej�niedoli�i��yciu�na�wygnaniu.�Przekaza��rz�dy�w�królestwie� doradcom,� a� sam� oddawa�� si�� lubie�nym� przyjemno�ciom.� yj�c�szcz��liwie,�zapomnia��ca�kiem�o�obietnicy�z�o�onej�Ramie.�

Min��a� pora� deszczowa� i� nadesz�y� pogodne� dni.� Ponownie�niebo�si��przeja�ni�o,�powietrze�przepe�ni�a�wo��kwiatów.�Wtedy�Hanuman,�widz�c,��e�Sugriwa�pogr��ony�w�rozkoszach��ycia�nie�podejmuje��adnych�dzia�a�,�przypomnia��mu�o�przyrzeczeniu�z�o�onym�Ramie.�

—�Nale�y�dotrzyma��danego�s�owa.�Nie�zwlekaj,�panie,�w�pomocy�braciom�w�poszukiwaniu�Sity.�Nie�powiniene��czeka�.�Pora�deszczowa�si��sko�czy�a,�nie�tra�my�czasu�d�u�ej!�

Sugriwa�wys�ucha��jego�rady�i�rozkaza��swemu�dowódcy�wojsk,�aby�wszyscy�ma�pi��o�nierze�zjawili�si��w�ci�gu�pi�tnastu�dni�przed�jego�pa�acem.� Jednak�min���wyznaczony�czas� i� znów�nic� si��nie�dzia�o.�

SUGRIWA�ODDAJE�SI��ROZPU�CIE�

Rama,�czekaj�c�w�pustelni,�te��straci��cierpliwo���i�rzek��do�brata:�—�Lakszmano,�udaj�si�,�prosz�,�do�króla�ma�p�Sugriwy,�który,�

jak�s�ysza�em,�oddaje�si��rozpu�cie,�zapomniawszy�ca�kowicie�o�swej�obietnicy.�I�pomy�le�,��e�to�ja�sam�nama�ci�em�go�na�króla�ma�p.�Ma�py�i�niedwiedzie�kochaj��go�tylko�dlatego,��e�pomogli�my�mu�w�zabiciu�jego�brata�Walina.�Jest�on�chyba�niewdzi�cznym�g�upcem,�który�zapomnia��o�swym�zobowi�zaniu�wobec�mnie.�

Lakszmana,�zawsze�pos�uszny�s�owom�starszego�brata,�chwyci�� �uk� i� ruszy�� w� kierunku� lasu� Kiszkindhy.� Zmierza�� prosto� do�pa�acu� Sugriwy� i� w� miar�� zbli�ania� si�� do�� narasta�� w� m�odym�ksi�ciu�gniew.�Szpiedzy�rozstawieni�na�drodze,�biegn�c�przed�nim,�

Page 87: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

170 Janusz�Krzy�owski�

zaalarmowali�pa�ac.�Ludno���miasta�ogarn��o�przera�enie.�Zacz�to�zamyka��i�ryglowa��bramy,�stawiano�barykady.�Wszystkich�w�mie�cie�ogarn���strach.�Wiedziano,��e�Lakszmana�jest�dzielnym�wojownikiem�i�wspólnie�z�bratem�pokonali�kiedy��czterdziestotysi�czn��armi��rakszasów.�Na�dworze�równie��wzmaga��si��niepokój.�Sugriwa�te��si��ba�.�Przytomno���umys�u�zachowa�a�tylko�jego��ona.�Powiedzia�a�do�zebranych,�dr��cych�w�l�ku:��

—�Schowajcie�si��w�najdalszej�cz��ci�pa�acu.�Ja�wyjd��powita��zagniewanego�m�odzie�ca.��

W�o�y�a� naj�adniejsze� szaty� i� wysz�a� przed� bram�.� Gdy� tylko�Lakszmana�przed�ni��stan��,�powiedzia�a:�

—�Panie,�jeste�my�zaszczyceni�odwiedzinami�takiego�bohatera!�Nie�wiemy,�jakie�masz,�wobec�nas�zamiary.�B�d�naszym�honorowym�go�ciem.�

Widz�c�po�twarzy�m�odzie�ca,��e�gniew�jego�topnieje,�mówi�a�dalej:�

—�Wejd,� panie,� do� �rodka,� odpocznij,� a� zaraz� przyjdzie� ci��powita��mój�m��,�który�ma�chyba�dla�ciebie�jakie��wiadomo�ci.�

Król� ma�p,� odgaduj�c,� �e� Lakszmana� musi� by�� rozgniewany,�wyszed�� mu� czym� pr�dzej� naprzeciw� z� ca��� �wit�,� aby� powita��go�cia�z�wszelkimi�honorami.�Lakszmana�odpowiedzia��uprzejmie�na�jego�powitanie�i�przekaza��mu�s�owa�Ramy.�Po�ich�wys�uchaniu�Sugriwa�rzek�:�

—� Drogi� Lakszmano,� nie� jestem� niewdzi�cznikiem.� Podj��em� ju�� pewne� kroki,� aby� odnale�� Sit�.� Wys�a�em� szpiegów� na�poszukiwania�we�wszystkich�czterech�kierunkach,�nakazuj�c� im�powrót,�gdy�tylko�zdob�d��jak���wiadomo��.��

Zgodnie�z�obietnic��Sugriwy�po�up�ywie�pi�ciu�dni�powróci�y�ma�py,�wys�ane�we�wszystkich�kierunkach�z�wyj�tkiem�tych,�które�uda�y�si��na�po�udnie,�przynosz�c�wiadomo�ci,��e�nie�natrafi�y�na��lad�Sity.�Po�up�ywie�nast�pnych�kilku�dni�powróci�y�ma�py�pod�

� Ramajana� 171�

wodz��Hanumana,�które�by�y�na�po�udniu,�maj�c�kilka�wskazówek�co� do� miejsca,� gdzie� mog�aby� przebywa�� Sita.� Lakszmana� wnet�pos�a��jedn��z�ma�p,�prosz�c,�aby�Rama�przyby��niezw�ocznie�na�dwór�Sugriwy,�gdy��s��nowe,�cenne�wie�ci�o�Sicie.��

OPOWIE���HANUMANA�

Rama,�po�przybyciu�na�dwór,�na�widok�Hanumana�rzek�:��—�Przyjacielu,�czy�przynosisz�mi�wreszcie�dobre�wie�ci,�zdolne�

przywróci��mi�ch����ycia?�Czy�przynosisz�mi�nadziej�,��e�pokonamy�Rawan��i�uwolnimy�z�niewoli�Sit�,�moj��ukochan���on�?��

Hanuman�odpar�:��—�Ramo,�dowiedzia�em�si�,�gdzie�przebywa�Sita.�Przeszukuj�c�

krainy�po�udniowe,�nagle�zobaczyli�my�olbrzymiego�ptaka,�wielkiego�jak�góra,�który�wy�oniwszy�si��z�zaro�li,�przysiad��obok�zgromadzonego�ma�piego�oddzia�u.�Zbli�a��si��do�nas�i�my�la�em,��e�przyby��z�zamiarem�po�arcia�nas.�

—�Kim� jeste�,�o�wielki� stworze?�Czy�aby�nie�asurem�w�przebraniu?�—�pyta�em�z�niepokojem.�

—�Jestem�nieszcz��liwym�królem�ptaków,�s�pem.�Na�imi��mi�Sampati,�a�Dataju�jest�moim�bratem.�Teraz�poszukuj��go�od�wielu�miesi�cy.�Byli�my�umówieni�na�spotkanie�u�stóp�Himalajów,�ale�nie�przyby�.�Mo�e�wy,�sprytne�ma�py,�co��o�nim�wiecie?�

—�Wtedy�musia�em�opowiedzie��mu�smutn��histori��—�Hanuman�dalej�snu��relacj��—�histori�,�jaka�si��przydarzy�a�Dataju��i� o� jego� bohaterskiej� walce� w� obronie� czci� ma��onki� Ramy.� Zasmuci��si��wielki�ptak�i�on�opowiedzia��swoj��histori�.�

�Mówi�� o� tym,� �e� obaj� z� Dataju� byli� synami� Aruny,� wonicy�

boga�s�o�ca.�Jako�wielkie�ptaki�potrafili�si��wzbi��wysoko�w�niebo�i�godzinami�szybowa��w�przestworzach.�Jednak�jak�to�z�m�odzi

Page 88: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

172 Janusz�Krzy�owski�

kami�bywa,�zarozumiali�i�aroganccy�postanowili�si��pewnego�dnia�wzbi��tak�wysoko�w�niebo,�aby�z�bliska�obejrze��twarz�Surji.��

I� Sampati� powtórzy�� histori�,� któr�� znali� ju�� nasi� w�drowcy.��O�tym,��e�kiedy�wznosili�si��ku�s�o�cu,��ar�ognistej�kuli�spali��mu�skrzyd�a.� A� teraz� na� dodatek� jeszcze� straci�� jedynego� brata.� Poinformowa��jednak�Hanumana,�i��widzia�,�jak�Rawana�z�uwi�zion��Sit��przelatywa��nad�nim�jaki��czas�temu.�Wnioskowa��mo�na,��e�musia��on�si��uda��prosto�na�Lank�,�do�swego�pa�acu.��

�Rama� z� bratem� troch�� si�� niecierpliwili,� ale� pozwolili� Hanu

manowi�kontynuowa��opowie��:��—�Gdy�dowiedzia�em�si�,��e�ów�pot��ny�ptak�jest�bratem�Da

taju,�opowiedzia�em�mu�o�bohaterskiej��mierci�jego�brata�w�obronie�Sity.�Wys�uchawszy�naszych�s�ów,�Sampati�powiedzia�:��

—�Pot��na�ma�po,�mog��wskaza��wam,�gdzie�znajduje�si��miejsce,�którego�szukacie.�Znam�rakszasa�Rawan��i�wiem,�gdzie�le�y�jego�miasto�Lanka.�Widzia�em�je�na�w�asne�oczy,�gdy�lata�em�jeszcze� nad� oceanem.� Musicie� si�� jako�� przedosta�� przez� morze� —�mówi��dalej�Sampati.��

—�Hanumanie�—�mówi��dalej�wielki�ptak.�—�Nie�znasz�wszystkich� swoich� mo�liwo�ci,� a� s�� one� przeró�ne.� Znasz� swego� ojca�Waju,�ale�nie�pami�tasz�matki.�By�a�ona�niebia�sk��nimf��o�ujmuj�cej�urodzie,�która�za�jak���m�odzie�cz��psot��musia�a�przybra��posta��ma�py.�Pewnego�dnia�bóg�wiatru�Waju,�oczarowany�jej�m�odo�ci��i�niezwyk���urod�,�wzi���j��w�obj�cia.�Po�pewnym�czasie�okaza�o�si�,��e�jest�brzemienna.�Kiedy�powi�a�syna,�Waju�powiedzia��jej,��e�ch�opak�mimo�ma�piej�postaci�b�dzie�dzielny,�m�dry,�silny�i�szybki.�Ta�przepowiednia�si��sprawdzi�a.�Ju��jako�dziecko,�z�powodu�owych�przyrodzonych�cech,�sprawia�e��sporo�k�opotu�bogom.�Ty�ju��tego�nie�pami�tasz,�ale�z�ko�yski�wyskoczy�e��do�góry�tak�daleko,��e�chcia�e��zerwa��s�o�ce,�my�l�c,��e�to�dojrza�y,��ó�ty�owoc.�

� Ramajana� 173�

Mia�e��szcz��cie,��e�ojciec�w�por��ci��zatrzyma��i�och�odzi��swym�podmuchem.�Póniej,�dorastaj�c�z�innym�ma�pami,�nie�wiedzia�e��ani�o�swej�wielkiej�sile,�ani�o�innych�fizycznych�przymiotach.��

—�O�pot��ny�synu�Wiatru�—�zacz��y�wtedy�prosi��pozosta�e�ma�py�—�pomó��nam�wype�ni��nasz��misj��i�przeskocz�ocean.�Ty�jeden,�Hanumanie,�jeste��w�stanie�tego�dokona�.�Potrafisz�urosn���do�takich�rozmiarów,�do�jakich�zechcesz.�Mo�esz�nawet�by��wi�kszy� ni�� Wisznu,� stawiaj�cy� trzeci� krok� na� g�owie� Mahabalego.�Sta�� si�� tak� wielki,� a� wtedy� jedn�� nog�� b�dziesz� sta�� na� brzegu�Indii,� a� drug�� postawisz� na� Lance.� Gdy� ju�� tam� b�dziesz,� znów�mo�esz� si�� zmniejszy�� do� obecnych� rozmiarów� lub� nawet� dalej�si��zmniejsza�,�a��nikt�ci��nie�zauwa�y.�

—�S�ysz�c� to,� Ramo,� nabra�em� energii� i� zacz��em� rozmy�la�,�co�nale�y�zrobi�.� adna�z�ma�p�nie�jest�zdolna�do�przeskoczenia�oceanu,� ale� ja,� b�d�c� synem� boga� wiatru,� Waju,� posiad�em� t��umiej�tno��.�

�Tu�na�chwil��oddajmy�g�os�narratorowi,�gdy��samemu�Hanu

manowi�nie�wypada�przez�ca�y�czas�si��chwali�.���Aby�odszuka��porwan��Sit��i�przedosta��si��na�Lank�,�Hanuman�

zdecydowa��si��od�razu,��e�b�dzie�musia��przelecie��nad�morzem.�Jako�miejsce�rozpocz�cia�lotu�wybra��zielon����k��w�pobli�u�góry�Mahendra.�W�jej�licznych�jaskiniach�zamieszkiwa�o�wiele�rodzin�w��y,� nagów,� kinnarów� i� jakszów.� Sama� góra� zbudowana� by�a��z�po�yskuj�cych�ró�nobarwnych�minera�ów.�

Przed� wylotem� Hanuman� pok�oni�� si�� Indrze,� Brahmie,� Surji��i�innym�bogom.�G��boko�pok�oni��si��swemu�ojcu�bogowi�wiatru,�gdy�� ten�by��mo�e�pomaga��mu�b�dzie�w� locie.�Zdecydowa�� si��równie�� w� znacz�cy� sposób� powi�kszy�� wielko��� swego� cia�a.��W�tym�celu�musia��mocno�oprze��si��o�gór��Mahendr�.�Jego�st�p

Page 89: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

174 Janusz�Krzy�owski�

ni�cie�na�ska�y�by�o�tak�silne,��e�z�rosn�cych�na�górze�drzew�pospada�y�wszystkie�kwiaty�i�kolorowym�dywanem�przystroi�y�podnó�e�góry.� Ten� silny� ruch� wyzwoli�� tkwi�ce� pod� gór�� pok�ady� siarki,�które�w�powietrzu�zapali�y�si��i�dodatkowo�ozdabia�y�gór��girlandami�p�omieni.�Wszystkie�te�zak�ócenia�wywo�a�y�panik��u�kryj�cych�si��w�jaskiniach�góry�w��y�i�innych�zwierz�t.�Hanuman�dalej�stopniowo�powi�ksza��swe�cia�o,�co�powodowa�o�kolejne�wstrz�sy�góry�i�pot�gowa�o�panik��w�ród�tutejszych�zwierz�t.�Niepokoi�o�to�te��licznych�ascetów�zamieszkuj�cych�w�pustelniach�u�jej�podnó�a.�

Hanuman�g�o�no�wypowiedzia��przed�odlotem�przysi�g�:��—�Kln�� si�� na� wszystkie� �wi�to�ci,� �e� znajd�� Sit�� na� Lance,��

a�je�li�by�jej�tam�nie�by�o,�pofrun��do�siedziby�bogów�i�sprawdza��b�d��wszystkie�miejsca,�gdzie�Rawana�móg�by�ja�ukry�!�

Po�tych�s�owach�ma�pi�genera�,�który�przypomina��teraz�olbrzyma,�odbi��si��mocno�od�ska��i�jak�strza�a�uniós��si��w�gór�.�Wzlatuj�c,�porwa��ze�sob��wiele�drzew,�które�zaczepi�y�si��o�jego�nogi�lub�ogon.�Drzewa�te�póniej�spada�y�do�oceanu�i�przez�krótki�czas�wydawa�o�si�,��e�na�nim�wyros�y.�Gdy�tak�lecia��w�powietrzu,�jego�bia�e�z�by�odbija�y�promienie�s�o�ca�i�z�ziemi�przypomina�y�b�yskawice�przelatuj�ce�w�chmurach.�Morze�pod�nim�burzy�o�si��od�wielkiego�p�du�i�powietrznych�wirów,�jakie�powstawa�y�pod�jego�ogromnym�cia�em.�Cieszy��si��ze�sprawno�ci�wielkiej�ma�py�jego�ojciec�Waju,�a�gandharwy�zachwycone,�zacz��y��piewa��hymny�na�jego�cze��.�

Hanuman,� stoj�c� przed� Ram�� i� Sugriw�,� kontynuowa�� przerwan��przez�narratora�opowie��:�

MAJNAKA�I�SINHIKA�

—�Gdy�by�em�ju��w�pó��drogi�do�Lanki,�przelatywa�em�nad�ma���skalist��wysepk��Majnaka.�Ta�wielka�ska�a,�zobaczywszy�mnie�nad�

� Ramajana� 175�

sob�,� wyci�gn��a� z� oceanu� swe� z�ote� skrzyd�a,� zamacha�a� nimi��i�zawo�a�a:�

—�Hanumanie,� odpocznij� chwil�!� Przysi�d� tu,� bo� widz�,� �e�jeste�� ju�� utrudzony!� Pozwól,� �e� sp�ac�� ci� stary� d�ug,� jaki� mam�wobec�twego�ojca,�boga�wiatru.�

—�Panie,�zatrzyma�em�si��nad�t��wysepk��na�chwil��i�zawo�a�em�z�góry:�

—�Kim� jeste�,� �e� zapraszasz� mnie,� abym� u� ciebie� odpocz��?��O�jakim�d�ugu�mego�ojca�mówisz?�

—�Jestem�Majnaka,�syn�Himalaja,�boga�gór.�A�Ganga,�najpi�kniejsza�z�rzek,�jest�moj��matk�.�Urodzi�am�si��w�górach,�ale�przep�yn��am�pod�ca�ymi�Indiami,�by�tu�si��wynurzy�.�Chcia�em�by��tarcz��obronn��Indii,�broni�c��dost�pu�od�strony�Lanki.�

—�Ale�jak�pomóg��ci�mój�ojciec?�—�Musisz�wiedzie�,�Hanumanie�—�ci�gn���Majnaka�—��e�w�daw

nych�czasach�ka�da�góra,�tak�jak�ja,�mia�a�skrzyd�a�i�mogli�my�lata�,�gdzie�tylko�chcieli�my.�Niestety,�zdarza�o�si�,��e�w�czasie�l�dowania,�z�powodu�swej�wagi,�bywali�my�nieraz�nieostro�ni.�Gdy�opuszczali�my�si��na�mniejsze�wzgórza,�zdarza�o�si�,��e�przygniatali�my�je,�a�nieraz�nawet�ca�kowicie�sp�aszczali�my.�Z�tego�powodu�zyskali�my�z���s�aw��w�ród��yj�cych�w�lasach�ascetów�i�ci�stale�sk�adali�na�nas�skargi�do�Indry.�Na�koniec�W�adca�Gromów�nie�wytrzyma��i�zsy�aj�c�na�nas�pioruny,�poobcina��nam�nasze�pi�kne�skrzyd�a.�Ja,�b�d�c�daleko,�unikn��em,�na�szcz��cie,�tej�kary.�Zawdzi�czam�swój�obecny�stan�twemu�ojcu�bogowi�wiatru,�Waju,�który�w�por��ostrzeg��mnie�i�pomagaj�c�w�ucieczce,�zaniós��a��tutaj.�Poobcinane�skrzyd�a�moich�wspó�braci�unosz��si��teraz�na�niebie�jako�chmury.�Ja�stoj��tu�samotnie�w�wodzie�i�przeszkadzam,�jak�mog�,�w�przemieszczaniu�si��Rawanie�na�pó�noc.�Teraz,�panie,�wiesz,�jak�wielk��wdzi�czno��� czuj�� dla� twego� ojca� i� prosz�,� odpocznij� na� jednej�z�mych�polan.�

Page 90: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

176 Janusz�Krzy�owski�

—�Wybacz,�Majnako,�ale�nie�mog�,�przerywa��mego� lotu,�by�odpocz���—�powiedzia��Hanuman.�—�Paskudny�rakszas�Rawana�mo�e�w�a�nie�teraz�zn�ca�si��nad�Sit�.�Musz��si���pieszy�!�

—�Musisz,�wiedzie��jednak,�Ramo�—�ci�gn���sw��opowie���Hanuman�—��e�s�ysza�em,�i��Indra�gromow�adny�sp�yn���z�niebios�do�Majnaki�i�za�ch���udzielenia�mi�pomocy�pozwoli�,�aby�ta�góra�ju��na�sta�e�mog�a�zatrzyma��skrzyd�a.�

—�Z�e�si�y�jednak�czuwa�y,�panie�—�snu��sw��opowie���ma�pi�bohater.�—�Gdy�by�em�nad�morzem,�spotka�a�mnie�jeszcze�jedna�przygoda.�Lec�c�w�powietrzu,�poczu�em�nagle,� jakby�zatrzyma�a�mnie� jaka��pot��na�si�a.�Spojrzawszy�w�dó�,�ujrza�em�w�wodach�oceanu�ogromnego�demona,�który�rozdziawiwszy�paszcz�,�szykowa��si�,�by�mnie�po�kn��.�By�a�to�Sinhika,�chwytaj�ca�stworzenia�za�ich�cie�.��

—�Pi�kny�k�sek�przyfrun���do�mnie!�—�krzykn���do�mnie�obrzyd�y�demon,�którego�paszcza�cuchn��a�jak�kloaka.��

—�To,�raczej�ty�uwa�aj,�wiedmo!�—�zawo�a�em.�—��piesz��si��z�zadaniem�od�królewicza�Ramy�i�nic�mnie�nie�zatrzyma.�

—�Wtedy,�panie,�zacz��em�si��dalej�powi�ksza�,�demonica�za��coraz� szerzej� otwiera�a� sw�� paszcz�.� Na� szcz��cie� u�y�em� tego�samego� podst�pu� co� poprzednio.� Raptownie� si�� zmniejszy�em,�wpad�em�do�wn�trza�Sinhiki�i�zabi�em�j�,�rozdar�szy�pazurami�jej�serce.��

Po� pewnym� czasie� Hanuman� zobaczy�� na� horyzoncie� brzeg�Lanki�i�stopniowo�zmniejszaj�c�swe�rozmiary,�wyl�dowa��na�morskim�brzegu�wyspy�w�pobli�u�grodu�Lanka,�który�by��tak�pi�kny,��e�przypomina��stolic��boga�Indry,�Amarawati.��

�Oddajmy�teraz�na�chwil��g�os�poecie,�który�stre�ci�poczynania�

dzielnego�Hanumana:��

� Ramajana� 177�

...i�pot��ny�Hanuman���Przeskoczy��s�ony�ocean�na�setk��jod�an�szeroki��I�znalaz��si��w�mie�cie�Lance,�którego�strzeg��z�y�Rawana.���I�ujrza��Sit�,�w�zadumie�w�ogrodach�Asiokawany�—��Zanim�jej�wie�ci�przekaza�,�wpierw�wr�czy��pier�cie��od�Ramy.���I�pocieszywszy�królewn�,�wy�ama��bram��wyj�ciow�,���mier��zada��pi�ciu�dowódcom�i�siedmiu�synom�ministrów,���W�proch�star��bohatera�Aksz�,�po�czym�si��da��wzi���w�niewol�,��Wiedz�c,��e�wolno���odzyska��pomo�e�mu�strza�a�—�dar�Brahmy.���Bohater,�gdy�go�rakszasy�wlok�y�w�powrozach,�bez�trudu��Uwolni��si�,�spali��Lank��i�bez�królewny�Mithili���Do�Ramy�zaraz�powróci�,�radosne�wie�ci�mu�zanie��.�Gdy�przyby��ju��do�wznios�ego�Ramy�i�gdy�go�pozdrowi�,��Oznajmi��wielki�bohater:�„Widzia�em�Sit�”.��

Fragment�z�Ramajany.�Przek�ad�Anna�Ruci�ska�

LANKA�

Warto� s�ów� par�� powiedzie�� o� historii� Lanki� i� jej� pierwszym�królu.�

�Dawni�m�drcy�opowiadali,��e�Pulastja�by��czwartym,�najcnot

liwszym�synem�Brahmy.�Postanowi�� zosta��wielkim�riszim� i�od

Page 91: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

178 Janusz�Krzy�owski�

sun���si��od�doczesnych�rozkoszy.�Jako�miejsce�na�swoj��pustelni��wybra��jaskini��w�odludnym�miejscu�i�tam�odda��si��surowej�ascezie.�Wokó��rozci�ga�a�si��dolina�pe�na�kwiatów,�pszczó��i�ptaków.�T��dolin��lubi�y�odwiedza��m�ode�dziewice:�apsarasy�i�córki�kilku� m�drców� �yj�cych� w� pobli�u.� M�ode� dziewcz�ta,� jak� to��w� ich� zwyczaju� bywa,� czas� sp�dza�y� na� rwaniu� kwiatów,� zabawach,� �piewach� i� ta�cach.� Sw�� weso�o�ci�� zak�óca�y� spokój�ascety.� Pewnego� dnia,� nie� mog�c� znie��� ich� weso�o�ci,� zagrozi��dziewcz�tom:��

—�Je�li� która�� z� was� raz� jeszcze� zam�ci� mój� spokój,� to� zaraz�zajdzie�w�ci���.��

Dziewcz�ta�w�przera�eniu�opu�ci�y�kwiecist��dolin��i�wi�cej�si��tam� nie� pokazywa�y.� Jedna� z� nich� by�a� nieobecna,� gdy� Pulastja�rzuca��im�ostrze�enie.�Nast�pnego�dnia�przysz�a,�jak�zwykle,�i�zacz��a�nuci��ulubion��piosenk�.�Mia�a�na�imi��Ilwala�i�by�a�córk��innego�anachorety,�mieszkaj�cego�w�pobli�u.�Gdy�tylko�zanuci�a�pierwsze� s�owa� piosenki,� poczu�a,� �e� zasz�a� w� ci���.� Ogarn��� j��wielki�l�k�i�zalewaj�c�si���zami,�pobieg�a�do�domu,�aby�o�wszystkim�opowiedzie��ojcu.�Ten,�domy�laj�c�si�,�kto�jest�sprawc��tego�czynu,�poszed��do�Pulastji�i�oznajmi�:�

—�Ty,��wi�toszku,�jeste��sprawc��tego�niecnego�czynu!�Masz�si��o�eni��z�moj��córk��niezw�ocznie,�bo�inaczej�okryjesz�nas�ha�b��i�teraz�ja�b�d��musia��ci��przekl��!�

Pulastja,� wiedz�c,� �e� skandal� naruszy�by� równie�� jego� dobre�imi�,� i� traktuj�c� ca�e� wydarzenie� jako� swoj�� skomplikowan��dharm�,� przysta�� na� propozycj�� s�siada.� Na� dodatek� Ilwala� by�a�pi�kn�� dziewczyn�.� Pomy�la�:� „Mog�em� gorzej� trafi�!”.� Z� tego�zwi�zku� narodzi�� si�� Wi�rawas,� któremu� po� latach� urodzi�� si��Kubera.�

Brahma� za�� wyznaczy�� swego� prawnuczka� na� boga� bogactwa��i�da��mu�w�adz��nad�jakszami.�By�przyda��splendoru,�podarowa��

� Ramajana� 179�

mu�te��pi�kny,� lataj�cy� rydwan�—�puszpak�.�Kubera�wdzi�czny�swemu�protopla�cie�za�tyle�darów�zapyta��jeszcze:�

—�Brahmo,�szanowny�pradziadku,�gdzie�mam�z�tymi�wszystkimi� twymi�szczodrymi�darami�zamieszka�?� Jest� tego�doprawdy�sporo.�Gdzie�mam��y��i�jak�strzec�tych�bogactw?�

Ojciec�bogów�pomy�la��chwil��i�rzek�:�—�Na�oceanie,�na�po�udnie�od�Indii�znajduje�si��pi�kna,�nie

zamieszkana�wyspa.�My�l�,��e�tam�b�dzie�ci�dobrze.�Daj��ci�j��we�w�adanie.�

PA�AC�NA�LANCE�

Samo� miasto� Lanka� by�o� pot��n�� fortec�� o� grubych� murach�obronnych,�pot��nych�wie�ach�stra�niczych,�otoczon��siedmioma�g��bokimi,� trudnymi� do� sforsowania� fosami,� pe�nymi� krokodyli,�bronionymi� przez� strzelców� i� stra�ników� gotowych� zrzuci�� na�forsuj�cych�mury�pe�ne�kot�y�jadowitych�w��y.�Budowa��je�solidnie,�nie�szcz�dz�c�pracy,�wielkich�kamiennych�g�azów�i�marmurowych�bloków,�boski�architekt�Wi�wakarman,�którego�syn�pomaga�� póniej�Ramie� w� budowie� mostu� na� Lank�.� Wrót� do�miasta�broni�y� oddzia�y� piechoty,� konnicy� i� pot��nych� s�oni� bojowych.�W�pobli�u�bram� i�na�murach�by�o�zgromadzone�wiele�kamieni,�które�rzucane�przez�katapulty�czyni�yby�spustoszenie,�gdyby�napastnikowi�jakiemu�przysz�o�do�g�owy�atakowa��t��fortec�.�Historia�pa�acu�Rawany�jest�te��zadziwiaj�ca:�

Gdy� �iwa� po�lubi�� Parwati,� poprosi�� w�a�nie� Wi�wakarmana,�aby�zbudowa��dla�nich�pi�kny�pa�ac�jako�rezydencj�.�Ten�wzniós��pa�ac,�którego�wn�trza�by�y�ca�e�ze�z�ota.�Na�ceremoni��po�wi�cenia�domu��iwa�zaprosi��Rawan�,�aby�odprawi��w�a�ciw��pud��.�Po�u�wi�conej�ceremonii,�gdy��iwa�powiedzia��Rawanie,��e�mo�e�poprosi��o�cokolwiek�jako�prezent,�ten�oniemia�y�pi�knem�i�wspa

Page 92: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

180 Janusz�Krzy�owski�

nia�o�ci��pa�acu,�poprosi���iw��o�sam�z�oty�pa�ac.��iwa�by��zmuszony�zgodzi��si��na��yczenie�Rawany�i�Z�ota�Lanka�sta�a�si��od�tego�czasu�pa�acem�Rawany.��

—�Opowiadam�tak�szczegó�owo,�panie,�aby��wiedzia�,�jak�trudno�by�o� dotrze�� tam� i� jak� trudno� b�dzie� zdoby�� t�� fortec�� —� dalej�snu��sw��opowie���dzielny�genera��ma�piej�armii.�

—�Po�dotarciu�do�Lanki,�wyl�dowawszy�niespostrze�enie�pod�miastem,�postanowi�em�skierowa��swoje�kroki�do�pa�acu�Rawany.�Przeszuka�em,�pod�postaci��niewielkiego�kota,�ca�y�zachwycaj�cy�pa�ac�demona.�By�em�przekonany,��e�w�a�nie�w�nim�przetrzymywana� jest�Sita.�Rozejrza�em�si�� i�nie�mia�em� ju��w�tpliwo�ci,� �e�pa�ac� rakszasa� jest� najokazalszym� budynkiem� za� murami.� Pa�ac�by�� zaiste� majestatyczny.� Bia�e� kolumny� portyku� u� wej�cia� do��wykonane� by�y� z� wielkiej� ilo�ci� s�oniowych� k�ów,� a� po� jego� bokach�stali�uzbrojeni�w�paradn��bro��stra�nicy�pa�acowi.�Z�jednej�jego�strony�znajdowa��si��wypiel�gnowany�ogród�pe�en�wiecznie�zielonych�i�kwitn�cych�drzew�i�krzewów�ozdobnych.�W�ród�drzew�wida�� by�o� stawy� z� kwitn�cymi� lotosami� i� p�ywaj�cymi� po� nim��ab�dziami.�Teren�ogrodu�by��pagórkowaty�i�wida��by�o,��e�woda�p�ynie� po� nim,� przelewaj�c� si�� szemrz�cymi� kaskadami.� �ciany�pa�acu�zdobi�y�z�ote�i�srebrne�panele,�a�nad�oknami��uki�bia�ego�marmuru�by�y�wysadzane�drogocennymi�kamieniami.�„Pochodz��one�zapewne�ze�zrabowanych�pa�aców�Kubery�i�Indry”,�pomy�la�em� —� ci�gn��� Hanuman.� —� Zaiste�pa�ac� by�� wspania�y,� to� niew�tpliwie�najokazalsze�dzie�o�architekta�Wi�wakarmana,�który�od�lat�przebywa��na�s�u�bie�u�rakszasa.�Stra�nicy�pilnuj�cy�ka�dego�wej�cia�byli�senni�i�leniwi.�Nikt�zapewne�w�pa�acu�nie�spodziewa��si��wizyty�nieproszonego�go�cia.�Wykorzystywa�em�ich�chwilow��nieuwag��i�pod�postaci��kota�kolejno�omija�em�pilnuj�cych�wartowników�i�przechodzi�em�do�wn�trza�pa�acu.�Nagle�napotka�em�na� swej� drodze� paskudnie� wygl�daj�c�� starsz�� kobiet�,� która�

� Ramajana� 181�

prawdopodobnie�dobrze�widzia�a�w�ciemno�ci.�Zast�pi�a�mi�drog��i�skrzecz�cym�g�osem�zapyta�a�gniewnie:�

—�Co�tu�robisz,�kocie,�samotnie�w�nocy�i�dlaczego�zmierzasz�akurat�do�pa�acu?�

—�Szlachetna�pani�—�rzek�em�—�tak�naprawd��to�jestem�ma���ma�p�,�która�wiele�s�ysza�a�o�wspania�o�ciach�tego�pa�acu.�Wiesz,�pani,��e�my,�ma�py,�jeste�my�wszystkiego�bardzo�ciekawe.�Dlatego�tu�przyby�em,�aby�na�w�asne�oczy�obejrze��te�wspania�o�ci.�

—�Co��kr�cisz,�ma�y��obuzie�—�krzykn��a�wiedma.�—�Tak�czy�inaczej�nie�mo�esz�posun���si��dalej�nawet�o�w�os,�bo�ci��zabij�.�

—�A� kim� jeste�,� grona� pani?� —� zapyta�em,� udaj�c,� �e� mnie�przestraszy�a.�

—�Jestem�bogini��Lanki�i�strzeg��tu,�dzie��i�noc,�jej�prawowitego�króla�Rawan��—�powiedzia�a�i�podnios�a�na�mnie�r�k�.�

—�Poniewa��nie�cofa�em�si�,�wnet�otrzyma�em�cios.�Na�szcz��cie� magia� pozwoli�a� mi� zneutralizowa�� uderzenie� i� wyprowadzony� z� równowagi,� Ramo,� odda�em� jej,� z� tym,� �e� mój� cios� by��znacznie�silniejszy.�Wtedy�starucha�upad�a,�a�ja�zawstydzony�pomog�em�jej�wsta�.�Przemówi�a�do�mnie�wnet�przyjaniej:�

—�Stara� przepowiednia� mówi,� kocie,� �e� kiedy� pojawi� si�� na�Lance�bohaterski�kot,�nie�nale�y�mu�si��przeciwstawia�.�Pewnie,�ty� jeste�� tym� kotem.� Id� wi�c� dalej� sw�� drog�,� nie� b�d�� ci�� zatrzymywa��ani�wszczyna��alarmu.��

Nieniepokojony� ju�� przez� nikogo� dalej� po�pieszy�em� w� g��b�pa�acu.�Tu�bogactwo�by�o�a��pora�aj�ce.�Klatki�schodowe�wykonane� by�y� z� wielkich� kryszta�owych� tafli,� a� misternie� plecione�por�cze�po�ich�bokach�z��ó�tego�i�czerwonego�z�ota.�Rozety�z�otych�kwiatów�komponowane�by�y�znów�ze�szmaragdów,�szafirów�i� pere�.� Posadzki� zdobi�y� misterne� wzory� z� ró�nokolorowych�marmurów.�Stoj�c�po�bokach�nieliczne�fotele�z�drzewa�sanda�owego� swym� zapachem� przesyca�y� ca�e� pomieszczenia.� W� jednej��

Page 93: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

182 Janusz�Krzy�owski�

z� olbrzymich� sal� sta�� rydwan� Rawany,� który� swego� czasu� zabra��bratu� Kuberze.� By�� to� cudowny� pojazd� podniebny� —� puszpaka.�Po�bokach� mia��wykonane�ze�z�ota�wizerunki�wilków� i� symbole�wielu�walecznych�bogów.�Na�nim�Rawana�przemierza��przestworza,��cigaj�c�uciekaj�cych�i�pokonanych�bogów.�W�innej�mijanej�sali� rozpo�ciera�� si�� na� posadzce� wielki� dywan� we� wzory� z� najpi�kniejszych� kwiatów,� jakie� spotyka�o� si�� w� Indiach.� Widnia�y�na� nim� te��góry,� rzeki� i� lasy� misternie� utkane�przez� ma�e� palce�tysi�cy�zniewolonych�dziewic,�pracuj�cych�w�warsztatach�tkackich�rakszasa.�W�powietrzu�unosi�y�si��orzewiaj�ce�zapachy�le�nych�kwiatów� i� pe�ne� aromaty� wodnych� lotosów.� Pi�kno� tej� wielkiej�sali�by�o�osza�amiaj�ce.�Zatrzyma�em�si��na�chwil��i�pomy�la�em:�„To�jest�niebo!�Tu�znajduje�si��rzeczywista�siedziba�bogów!”.�Przy��cianach�sali,�na�dywanach�siedzia�y�setki�pi�knych�kobiet,�odzianych�w�kolorowe�stroje,�a�tak�pi�knych�tkanin�dot�d�jeszcze�nie�widzia�em.�Szczebiota�y�mi�dzy�sob�,�a�kilku�muzyków�gra�o�na�instrumentach�t�skne,�zapewne�mi�osne�melodie.�Pomy�la�em�sobie:�„Wiedzia�em,��e�Rawana�jest�wielkim�mi�o�nikiem�kobiecego�pi�kna,�ale�w�jaki�sposób�móg��zgromadzi��w�jednym�miejscu�tak�liczn��rzesz��pi�kno�ci?�Wszak�jest�to�prawie�tak�niemo�liwe,�jak�w�jednym�miejscu�z�apa��i�zatrzyma��wszystkie�spadaj�ce�z�nieba�i� ja�niej�ce�gwiazdy!� I� na� dodatek� wszystkie� te� pi�kno�ci� s��na�o�nicami�tego�wstr�tnego�rakszasa!”.�Rzeczywi�cie�siedz�ce�w�pobli�u�kobiety�przypomina�y�girlandy�najpi�kniejszych,�jakie�mo�na�zebra�,�kwiatów,�które�zazwyczaj�w�dni�wielkich��wi�t�ofiaruje�si��bogom�na�o�tarzach.�Te�dziewcz�ta,�teraz�pewnie�ju��nie�dziewice,� wykradane� by�y� w� stanie� niewinnej� czysto�ci� przez� Rawan�,�we�wszystkich�mo�liwych�zak�tkach�ziemi.�My�l�c�o�losie�porwanej� Sity� zasmuci�em� si�,� a� nast�pnie� naros�a� we� mnie� jeszcze�wi�ksza� z�o��� do� Rawany.� Pomy�la�em:� „Czas� najwy�szy� szuka��Sity,�bo�tu�jej�nie�widz�”.��

� Ramajana� 183�

Wtedy�Hanuman,��a�uj�c,��e�czas�niepotrzebnie�strawi��na�zwiedzaniu� pa�acu� i� ogl�daniu� zgromadzonych� w� nim� wspania�o�ci,�postanowi�,�znów�przybieraj�c�wi�ksz��posta�,�jednym�gwa�townym�susem�przeskoczy��do�pa�acowego�ogrodu�z�pi�knymi�drzewami�asioka.�Gaj�ten�widzia��uprzednio�z�wysoka,�gdy�lecia��nad�wysp�.�

PIERWSZA�POTYCZKA�HANUMANA�NA�LANCE�

Nagle�cisz��tego�asiokowego�gaju,�w�którym�przetrzymywana�by�a�Sita,�wype�ni��krzyk�ptaków�i�odg�osy��amanych�drzew,�i�wszyscy� przebywaj�cy� w� pobli�u� mieszka�cy� Lanki� zacz�li� dr�e�� ze�strachu.�Biegali� tam� i�z�powrotem,�coraz�bardziej�przestraszeni.�Zwierz�ta�i�ptaki�podnosi�y�coraz�wi�ksz��wrzaw�.�Stra�niczki�Sity�odczyta�y� ten� ha�as� jako� grone� znaki� nadchodz�cych� niebezpiecze�stw.�Brzydkie�g�by�rakszasic,�których�sen�zosta��nagle�przerwany,�zobaczy�y�w�ród�po�amanych�ga��zi�gaju�wielk�,�gronie�wygl�daj�c��ma�p�.�Hanuman,�widz�c�kobiety�demony,�domy�la��si�,��e�pewnie�gdzie��tu�znajduje�si��uwi�ziona�dziewczyna.�Stra�niczki�te��zorientowa�y�si�,��e�pot��ny�uzbrojony�ma�pi�wojownik�mo�e�chcie��zobaczy��si��z�Sit�.�Mimo�przera�enia�postanowi�y�spraw��wyja�ni�.�Dlatego�zapyta�y�równie�wystraszon��córk��Danaki:�

—�Kim�jest�ten�wys�annik,�który�niew�tpliwie�przybywa�do�ciebie,�pani?�Sito�o�wielkich�oczach,�pozostaw�strach,�jeste��nadal�pod�nasz��opiek�.�Czy�on�tu�przyby�,�aby�z�tob��rozmawia�?�

Wtedy�Sita,�nadal�w�l�ku,�odpar�a:��—�Wiecie,��e�nie�potrafi��rozró�ni��wszystkich�form,�jakie�mog��

przybiera��demony.�Kim�jest�jaki��w��,�najlepiej�przecie��wiedz��inne�w��e.�Wszak�ja�si��boj��jego�tak�samo�jak�i�wy.�

S�ysz�c� s�owa� Sity,� niektóre� stra�niczki� uciek�y.� Kilka� jednak�zosta�o� i� nadal� jej� pilnowa�y.� Inne� pop�dzi�y� poszuka�� Rawany,�by�poinformowa��go�o�tej�sprawie.�Krzycza�y�jedna�przez�drug�:�

Page 94: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

184 Janusz�Krzy�owski�

—�Panie� nasz,� ratuj!� Wielka� ma�pa� o� niespotykanej� odwadze�znajduje�si��teraz�w�asiokowym�gaju�i�rozmawia�z�Sit�.�Nie�wiemy,�jakie�ma�zamiary,�ale�na�pewno�nic�dobrego�z�tego�nie�wyniknie.�Sita,�córka�Danaki,�o�oczach�podobnych�do��ani,�te��si��boi�tej�ma�py�i�nie�chce�z�ni��rozmawia�.�Mo�e�to�jest�wys�annik�pana�Indry�gromow�adnego?�Panie,�nie�ma�miejsca�w�ogóle�w�tym�gaju,�które� nie� zosta�o� zniszczone� przez�niego.� Tylko� miejsce,� w�którym�siedzia�a�nasza�podopieczna,�nie�zosta�o�naruszone�przez�tego�niszczyciela.�Drzewo�simpusa,�pod�którym�ona�siedzia�a,�nie�utraci�o�ani�jednego�ze�swych�pi�knych�kwiatów�i�ani�jednego�listka.�Panie,�musisz�go�za�to�wszystko�surowo�ukara��i�wyrzuci��z�naszego�lasku.��

Rawana,� s�ysz�c� te� s�owa,�wybuchn���gniewem� jak� raca,�oczy�zw�zi�y�mu�si��z�w�ciek�o�ci.�Natychmiast�wys�a��kilkuset�zbrojnych,�aby�zatrzymali�Hanumana.�Wys�ani��o�nierze�byli�demonami�—�Kinkarami�—�pot��ni�z�du�ymi�brzuchami,�wielkimi�k�ami,�dyszeli���dz��walki.�Widz�c�Hanumana�w�pobli�u��ukowatych�drzwi,�rzucili� si��w� jego�kierunku�z�du���pr�dko�ci�,� tak� jak�szara�cza�p�dzi�w�kierunku�ognia.�Uzbrojeni�byli�w�ró�nego�rodzaju�maczugi,��elazne� pa�ki� i� �a�cuchy.� Ich� ostre� dzidy� po�yskiwa�y� w� s�o�cu.�Hanuman,�wielki�jak�góra,�podpar��si��ogonem�o�ziemi��i�szybko�zacz���powi�ksza��swe�cia�o.�Gdy�by��ju��wi�kszy�ni��niejedna�góra,�zaklaska��g�o�no�w�r�ce.�To�klaskanie,�niczym�grzmoty,�rozesz�o�si��po�ca�ej�Lance,�a�by�o�tak�silne,��e�ptaki�pocz��y�spada��z�nieba.�Na�koniec�krzykn��:�

—�Niech��yje�pot��ny�Rama�i�pot��ny�Lakszmana!�Niech��yje�król�Sugriwa,�chroniony�przez�Ram�!�Jestem�Hanuman,�niszczyciel�armii�przeciwników�i�syn�boga�wiatru,�Waju!�

Demony�wystraszy�y�si��tego�grzmi�cego�g�osu.�Jednak�bardziej�ba�y�si��swego�pana,�Rawany.�Rzuci�y�si��na�Hanumana,�próbuj�c�miotaniem� oszczepów� i� ci�ciami� mieczów� zada�� mu� mo�liwie,�

� Ramajana� 185�

jak�najwi�cej��miertelnych�ciosów.�Ten�jednak,�wyrwawszy�z�r�k�najwi�kszego�demona��elazny�s�up,�tak�szybko�i�silnie�nim�obraca�,��e�po�paru�chwilach�zabi��wszystkie�rakszasy.�Jeden,�który�ocala�,�uciek��do�pa�acu,�by�powiadomi��króla�Rawan��o�straszliwej�kl�sce�jego�wojowników.�Rawan��ponownie�ogarn��a�w�ciek�o���i�nakaza��Jambumali,�synowi�Prahasty,�a�dzielnemu�wojownikowi,�by�on�sam�rozprawi��si��z�wielk��ma�p�.�

Jambumali�zaatakowa��najpierw�Hanumana�wielk��liczb��strza�.�Te� spowodowa�y� tylko� u� ma�piego� bohatera� drobne� dra�ni�cia.�Wtedy� Hanuman� rzuci�� w� demona� olbrzymi� g�az,� ale� demon�zd��y�� uskoczy�.� Póniej� ma�pi� bohater� wyrwa�� z� korzeniami�wielkie�drzewo�sal�i�ponownie�rzuci��w�rakszasa.�Jambumali�rozpocz���rozci�ganie�swego�ogromnego��uku�i�zacz���miota��wielkie�strza�y� w� ma�piego� genera�a.� Hanuman� trafiony�kilkoma,� zacz���krwawi��do���obficie,�a�twarz�jego,�zazwyczaj�czerwonawa,�teraz�zacz��a� przybiera�� kolor� purpury,� podobnej� do� koloru� lotosu��w�zachodz�cym�jesiennym�s�o�cu.�Hanuman�dopiero�teraz�zosta��wyprowadzony� ze� spokoju,� którym� si�� zazwyczaj� cechowa�.�Krzykn��:�

—�Nie�daruj��ci�tego,�bestio!�Po�czym�chwyci��wielk��ska���le��c��w�pobli�u�i�trafi��ni��cel

nie�demona.�Ten�zachwia��si�,�a�wtedy�nasz�bohater�porwa��le��cy�w�pobli�u��elazny�gruby�pr�t� i�wielokrotnie�uderza��demona�po�r�kach�i�nogach,�a��te�poodpada�y�od�jego�cia�a�i��ycie�usz�o�z�bestii.�S�ysz�c,��e�Jambumali�zosta��zabity,�a�tak�e�o�masakrze�Kinkarów,� Rawana� doszed�� do� wniosku,� �e� na� pot��n�� ma�p�� musi�rzuci��wi�ksze�si�y.��

W�czasie�gdy�Rawana�szykowa��si��do�zaatakowania�Hanumana,�ten,�korzystaj�c�z�trwaj�cej�przerwy�w�walkach,�postanowi��porozmawia��z�Sit��i�przekaza��jej�pos�anie�od�m��a�i�obietnic��rych�ego�uwolnienia.��

Page 95: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

186 Janusz�Krzy�owski�

Tu� Hanuman� podejmuje� w�asn�� opowie��� o� swych� dokonaniach�na�wyspie.�

�—�Panie,�w�niepokoju�szuka�em�twej��ony�w�tym�asiokowym�

ogrodzie.� a�owa�em,��e�tyle�czasu�zmitr��y�em�na�chodzeniu�po�pa�acu�Rawany,�a�nast�pnie�w�walkach�z�jego�wys�annikami.�Wreszcie�tu,�na�terenie�gaju�nale��cego�do�pa�acu,�zobaczy�em�nieszcz�sn��Sit�,�umartwiaj�c��si��i�op�akuj�c��rozstanie�z�tob�,�panie.�Siedzia�a�z�w�osami�zwi�zanymi�w�pustelniczy�w�ze�,�z�cia�em�wychudzonym,�pozbawionym�ozdób�i�posypanym�popio�em.�Cho��by�a�mizerna�i�wychud�a�i�mia�a�na�sobie�brudne�szaty,�to�pi�kno���jej�nadal�ja�nia�a�tak�niezwyk�ym�blaskiem,�jak�p�omie��poprzez�dym.�W�oczach�owej�niewiasty�l�ni�y��zy,�a�na�twarzy�malowa��si��bezbrze�ny�smutek.�Rozpoznaj�c�Sit��po�jej�ró�nych�charakterystycznych�znakach,�zbli�y�em�do�niej�ukradkiem,�tak��e�nikt�mnie�nie�widzia�,�i�rzek�em:�

—�Sito,�nie�obawiaj�si��mnie,�gdy��nie�jestem�demonem,�lecz�ma�p�,� synem� boga� Wiatru� i� wys�annikiem� twego� m��a,� Ramy.�Dzi�ki� memu� ojcu� przeskoczy�em� ocean� z� nadziej�� ujrzenia� ci���i�podniesienia�na�duchu.�Dowiedz�si�,��e�zarówno�twój�m���Rama,�jak� i� jego� brat� Lakszmana� maj�� si�� dobrze� i� znajduj�� si�� pod�ochron��króla�ma�p�Sugriwy.�

Na�te�s�owa�Sita�rozpromieni�a�si��z�rado�ci.��—�Aby�wzbudzi��zaufanie�twej�pani,�opisa�em�szczegó�owo�wy

gl�d�i�przymioty�twe�i�Lakszmany�oraz�opowiedzia�em�o�wszystkim,�co�si��wydarzy�o�po� jej�porwaniu.�Na�koniec�wr�czy�em�jej�twój� pier�cie�,� panie,� który� rozproszy�� jej� podejrzenia.� Zapyta�a�mnie�wtedy�odwa�nie:��

—�Dlaczego�Rama�nie�spali�tej�wyspy�ogniem�swego�gniewu?�Co�robi,�aby�mnie�oswobodzi�?�Czy�Rama�bardzo�t�skni�za�mn�?�—�pyta�a.�—�Czy�wychud��z�powodu�roz��ki�ze�mn�?�—�zasypa�a�mnie�podobnymi�pytaniami.�

� Ramajana� 187�

—�Rama�nie�wiedzia�,�gdzie�przebywasz,�pani,�szuka��ci��ca�y�czas.�Teraz�gdy�us�yszy�ode�mnie�nowiny,�wyruszy�tu�z�armi��i�poskromi�demony.�Roz��ka�z�tob��wtr�ci�a�Ram��w�bezdenn��rozpacz.�

�W�tym�miejscu�trzeba�opisa�,�w�jakiej�kondycji�Hanuman�za

sta��pi�kn��Sit�.��Sita,�s�ysz�c�s�owa�Hanumana,�by�a�zaskoczona�wie�ciami,�jakie�

jej�przyniós�.�Pi�kna� jej� twarz�przypomina�a�ksi��yc�w�pe�ni.�Po�chwili�odezwa�a�si��do�przybysza:�

—�O,�Hanumanie,� jak�e�cieszy�mnie� twoje�przybycie.� Jednak�przeznaczenie� ci�gnie� nas,� jak� na� postronkach,� w� sobie� tylko�znanym� kierunku.� Moja� wielka� rado��� pomieszana� jest� teraz� ze�smutkiem,�tak�jakby�kto��do�ambrozji�doda��trucizny!�O,�najm�drzejsza�z�ma�p.�Spójrz,�jak�przeznaczenie�igra�z�losem�szlachetnego�Lakszmany�i�jego�dzielnego�brata�Ramy.�Miota�nimi�jak�wrakiem�statku�na�spienionym�morzu!�Kiedy�wreszcie�mój�m���b�dzie�móg��mnie�zobaczy�?�Czy�musi�do�tego�czasu�zabi��wszystkie�obrzydliwe�demony,�które�na�nasze�spokojne��ycie�si��zasadzi�y?�

—�Hanumanie,�bezwstydny�król�rakszasów�da��mi�tylko�rok��ycia,�a�z�tego�roku�up�yn���teraz�dziesi�ty�miesi�c�i�pozosta�y�mi�ostatnie�dwa�miesi�ce�nadziei!�A�Rawana�dopnie�swego�i�zabije�mnie,�gdy�minie�termin,�mimo�gor�cego�wstawiennictwa�za�mn��szlachetnego�Wibhiszany.�Powiedzia�a�mi�o�tym�Nala,�najstarsza�córka�Wibhiszany,�przys�ana�do�mnie�z�t��wiadomo�ci��od�matki.�Hanumanie,�Rama�jest�szlachetny,�dzielny,�sprawiedliwy�i�waleczny.�Zawsze�te��dotrzymuje�swego�s�owa.�Wiesz�zapewne,��e�tylko�z�pomoc��Lakszmany�pozabija��czterna�cie�tysi�cy�demonów�w�lesie,�w�czasie�naszej�wspólnej�w�drówki�na�po�udnie.�Tylko�czy�zd��y�na�czas?�

—�Sito�o�oczach�gazeli!� B�d�pewna,� �e� twój�m���nie�zawiedzie�ci�.�Na�pewno�wkrótce�tu�przyb�dzie�z�ca���armi�,�a�wtedy�

Page 96: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

188 Janusz�Krzy�owski�

biada�rakszasom.�Teraz�jednak,�pani�—�doda��po�chwili�—�si�d�na�mój�grzbiet,�przytrzymaj� si��mocno�mej� szyi,� a�postaram�si��przefrun��� nad� Lank�,� tak� jak� to� uczyni�em,� tu� przylatuj�c.� Na�pewno�dam�rad�,�wi�c�odrzu��niepotrzebny�l�k.��

—�Hanumanie,� Hanumanie,� to�� to� godna� ma�py� propozycja!�Jak�e�ja�si��utrzymam�na�twoim�grzbiecie?�Przecie��jestem�s�ab��niewiast�.�Na�dodatek�mo�e�mi�si��niebezpiecznie�zakr�ci��w�g�owie!�Spadn��wtedy,�czy�od�szybko�ci�lotu,�czy�od�l�ku�wysoko�ci.�Wpadn��w�morze,�a� to� jest�pe�ne�rekinów�i� innych�drapie�nych�olbrzymów.�Mój�l�k�nie�pozwoli�mi�skorzysta��z�twej�przyjacielskiej�propozycji.�A�na�dodatek�demony�po�l��za�tob��swoich�wojowników.�Jak�wtedy,�zaj�ty�mn�,�sam�si��obronisz?�Nie,�to�nie�jest�mo�liwe!�Ale�dzi�kuj��ci�za�twe�dobre�serce.�Lepiej�jednak�sprowad�mi�tu�Ram�,�czym�pr�dzej!�Jeste��doprawdy�dzielny,�Hanumanie!�Jeste��prawdziwym�naszym�przyjacielem!�Lepiej�poczekam�tu�na�armi��Ramy.�Niech�przybywa,�czym�pr�dzej!�

�Dalej�sam�Hanuman�ci�gn���opowie��.��—�Póniej�pani�Sita�rzek�a�do�mnie:��—�Wracaj�do�Ramy�i�powiedz�mu,��e�t�skni�,�cierpi��i�czekam�

na�mojego�pana.�M�odszy�brat�Rawany,�Wibhiszana,�b�aga��go�nadaremnie,�by�ten�zwróci��mi�wolno��.��

—�Zaraz� wracam,� pani,� i� na� pewno� Rama� zjawi� si�� tu� niebawem�z�pot��nym�wojskiem�ma�p�i�niedwiedzi.�

—�Hanumanie,�we� ten�pier�cie�,�na�dowód,��e�ze�mn��rozmawia�e�.� Opowiedz� mu� te�� o� mej� t�sknocie� i� nieustaj�cej� mi�o�ci.�

To�mówi�c,�Hanuman�przekaza��Ramie�klejnot�od�Sity.�Patrz�c�na�,�udr�czony�smutkiem�Rama�przemówi��do�Sugriwy�z�oczami�pe�nymi��ez:��

� Ramajana� 189�

—�Zaprawd�,� jak�krowy�z�mi�o�ci�do�ciel�t�wydzielaj��mleko,�tak� i�moje�serce�topnieje�na�widok�naj�liczniejszej�z�ozdób.�Sita�dosta�a�go�od�mojego� te�cia.� Jak�e� l�ni��on�podczas�naszych�za�lubin.�Narodzi��si��z�wód�i�czcili�go�bogowie.�Jest�podarunkiem�od� m�drego� Indry,� którego� uradowa�a� ofiara.� Migota�� na� palcu�ukochanej.�Widz��go,�a�jakbym�j��sam��ogl�da��my�lami.�

�—�Panie�—�kontynuowa��Hanuman�przerwany�na�chwil��w�tek�

swego� sprawozdania.� —� Przed� powrotem� postanowi�em� jeszcze�wykona�� rozpoznanie� si�y� armii� nieprzyjaciela.� Policzy�� wszystkie�oddzia�y,�sprawdzi��umocnienia�i�poszuka��s�abych�punktów�obrony.� Ponadto� przepe�nia�a� mnie� z�o��� i� postanowi�em� zniszczy��przed�powrotem�do�ciebie�wszystko,�co�stanie�mi�na�drodze�w�grodzie�Rawany.�Tak�si��pogr��y�em�w�swym�gniewie�i�niszczycielskim�zapale,��e�zabija�em�rakszasy�setkami,�powala�em�jedne�przeszkody�po�drugich.�Chcia�em�wyrz�dzi��jak�najwi�cej�szkody,�przela��w�asn��zemst��w�czyn.�Wtedy�Rawana�wys�a��przeciwko�mnie�swego�syna�Indradita,�Pogromc��Indry.��

Indradit� wsiad�� do� rydwanu� zaprz��onego� w� cztery� w��e��o�ostrych�z�bach.�Na�jego�widok,�Ramo,�jeszcze�bardziej�powi�kszy�em� swe� rozmiary.� Syn� Rawany� porazi�� mnie� jednak� strza��,�powoduj�c��gwa�towne,�lecz�przemijaj�ce�na�szcz��cie�os�abienie,�po�której�osun��em�si��na�ziemi��i�zosta�em�skr�powany�grubymi�konopnymi� powrozami.� Wtedy� jeden� z� wodzów� Rawany� zacz���mnie�przes�uchiwa��w�jego�obecno�ci.�Pyta�:�

—�Powiedz,�którego�z�bogów�jeste��wys�annikiem?�—�Nie�przys�ali�mnie�tu�bogowie�—�odpar�em,�zwracaj�c�si��do�

Rawany.�—�Jestem�ma�p�.�A�przyby�em�tu,�by�spotka��si��z�tob�,�o�w�adco�demonów.�Nazywam�si��Hanuman�i�jestem�synem�Waju.�Przyby�em�jako�pos�aniec�Ramy,�w�poszukiwaniu�jego�ma��onki,�Sity.� Porwanie� ma��onki� Ramy� jest� ca�kowicie� sprzeczne� z� pra

Page 97: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

190 Janusz�Krzy�owski�

wem�—�t�umaczy�em�demonowi.�—�Nie�przystoi�takiemu�jak�ty�bohaterowi.� Pos�uchaj� mych� rad!� Si�a� Ramy� jest� równa� pot�dze�Wisznu.�Nikt�nie�jest�w�stanie�stawi��mu�czo�a�w�walce.�

—�Na� moje� s�owa� coraz� wi�ksza� w�ciek�o��� ogarnia�a� demona.�

—�Nie�zabij�� tej�ma�py,� lecz�chc��zada�� jej�ból,� jakiego��wiat�nie�zna.��

—�Wtedy,�panie,�s�uga�demona�powiedzia�:�—�Najwi�ksz��ozdob��ka�dej�ma�py�jest�ogon,�wi�c�podpalcie�

go�ma�pie�i�pu��cie�j��wolno.��—�Wówczas�s�udzy�demona�obwi�zali�mi�ogon�szmatami,�na

s�czyli�je�oliw��i�pod�o�yli�ogie�.�Wnet,�panie,�powi�kszy�em�swe�rozmiary,�machaj�c�ogonem,�i�zacz��em�podpala�,�jedn��po�drugiej,� cz��ci�pa�acu.�Gdy�wokó�� rozszala�y� si��po�ary,� skurczy�em�si��na�chwil��i�bez�trudu�strz�sn��em�p�ta.�Póniej�skoczy�em�do�oceanu,�który�zgasi��pal�ce�si��na�mym�ogonie�szmaty.�Wykonuj�c�skok,�zobaczy�em,��e�pali�si��ca�y�pa�ac,�a�ocala�a�tylko�rezydencja�Wibhiszany.�W�ród�demonów�wybuch�a�panika.�Doszed��mnie�g�os�z�nieba:�

—�Co�za�dziwy!�Ca�a�Lanka�sp�on��a,�lecz�p�omienie�nawet�nie�tkn��y�Sity.�

—�To�przynios�o�mi�ulg�,�bo�troch��si��zagalopowa�em�w�mojej�zem�cie�i�tak��wiadomo���przynosz��ci�teraz�Ramo.�

GROMADZENIE�ARMII�INWAZYJNEJ�

Tymczasem�na�po�udniu�Indii�Sugriwa�zwo�a��pospolite�ruszenie�ma�piego�ludu�i�zgromadzi��w�ten�sposób�wielk��armi�.�Na�jej�czele�mia��stan���Hanuman�w�randze�genera�a.��

Tymczasem�do�obozu�Ramy�przedosta��si��Wibhiszana,�prawy�brat�Rawany.��

� Ramajana� 191�

Ma�pie�stra�e�potraktowa�y�go�jak�szpiega.�Dowódca�krzykn��:�—�Mówisz,��e� jeste��bratem�Rawany� i�przyszed�e�,�bo�chcesz�

wspó�dzia�a��z�nami�przeciwko�bratu.�Mo�e�sam� jeste��Rawan�,�co� pod� obc�� postaci�� si�� skry�?� Mo�e� chcesz� zaatakowa�� Ram��znienacka�w�czasie�rozmowy�z�nim?�Musimy�najpierw�uprzedzi��o�twoim�przybyciu�naszego�króla,�Sugriw�.�Niech�on�zdecyduj�,�czy�nie�by�oby�lepiej�zabi��ci��tutaj�od�razu.�

Gdy� dowlekli� je�ca� przed� oblicze� Sugriwy,� ten,� tak� samo� jak�zwiadowcy,�by��nieufny.�

—�Jak� mo�na� ufa�� komu�,� kto� zdradza� swego� brata� —� rzek��do�Wibhiszany.�—�Na�dodatek,�wspomnia�e�,��e�by��on�dla�ciebie��askawy?�

—�Ale�ty,�panie�—�rzek��jeniec�—�sam�walczy�e��ze�swoim�bratem�i�nie�mia�e��takich�rozterek.�

—�Tak�—�odpar��Sugriwa�—�ale�on�zabra��mi��on��i�królestwo.�Musia�em�z�nim�walczy�.�Nie�by�em�zdrajc�!�

—�Moje�intencje�te��s��sprawiedliwe�—�upiera��si��przyby�y.�—�Chc�,�aby�mój�brat,�czym�pr�dzej�wycofa��si��z�tej�niepotrzebnej�wojny.�Mówi�em�mu�o� tym�wielokrotnie,� ale�nie� raczy�� s�ucha�.�Je�li�sprawiedliwy�Rama�zademonstruje�mu�si���swej�armii,�to�mo�e�on� zrozumie� bezsens� walki.� Wtedy� mój� lud� poniesie� mniejsze�straty�i�uratuje�si��wiele�cennych�istnie�.�O�to�mi�tylko�chodzi.�Gdy�staniecie�przed�bramami�w�ca�ej� swej�pot�dze,�mo�e�nie�b�dzie�tak�gorzkich�nast�pstw.�

Sugriwa�zdecydowa��si��dopu�ci��nawróconego�demona�przed�oblicze�Ramy.�Zrelacjonowa��mu�te��dok�adnie�przebieg�dotychczasowego��ledztwa�i�powtórzy��s�owa�przyby�ego.�

Rama�serdecznie�go�powita�,�mimo�obaw�króla�ma�p�Sugriwy,��e�mo�e�to�by��szpieg.�Rama�pozna��bowiem�jego�szlachetny�charakter,�obserwuj�c�od�dawna�jego�zachowanie.��

Page 98: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

192 Janusz�Krzy�owski�

Szlachetny�Wibhiszana�rzuci��si��do�nóg�Ramie,�a�po�nim�zrobi�y�to�cztery� inne�demony,�które�pragn��y�schronienia�u�Ramy.�Wtedy�Wibhiszana�przemówi��do�Ramy�stosownie,�s�owami�s�usznymi�i�przyjemnymi�dla�serca:�„Jestem�m�odszym� bratem� Rawany� i� zosta�em� zniewa�ony� przez� niego.�Przeto�oddaj��si��tobie�w�obron�,�tobie,�który��jest�panem�ka�dej� istoty.�Poniecha�em�Lanki,�przyjació��oraz�maj�tku.�Powierz��ci�moje�królestwo,�moje��ycie�i�wszystko,�co�mnie�cieszy”.�

�Ramajana.�R.�K.�Narayan.�Przek�ad�Kalina�Wojciechowska�

�Hanuman�opowiedzia�,�jak�w�czasie,�gdy�on�by��skr�powanym�

je�cem�na�Lance�z�o�onym�niemoc��po�strzale�Indradita,�to�w�a�nie�Wibhiszana�prosi��Rawan�,�aby�go�nie�zabija�.�Przeciwny�by��te��dalszej�eskalacji�konfliktu.�T�umaczy��bratu,��e�powinien�odda��Ramie�Sit�,�gdy��jest�ona�jego�prawowit���on�.��

Rama�zdecydowa��si��traktowa��przyby�ego�jako�prawdziwego�króla�Lanki,�z�nale�ytymi�honorami,�i�postanowi��wys�ucha��wszystkich�jego�rad.�

Wibhiszana�opowiada�,�jak�na�dworze�Rawany�on�by��tym,�kto�zachowa�� jeszcze� troch�� rozs�dku,� i� to� w�a�nie� jemu� przypad�o��w�udziale�to�kasandryczne�zadanie.�Ostrzega�,��e�ju��w�przepowiedniach�powiedziane�by�o,� i��ma�py�zgubi��króla� i�Lank�.�Przypomnia��przekle�stwa�Nandina,�kiedy�to�Rawana,�unosz�c�bu�czucznie�gór��Kajas�,�zak�óci��spokój��wi�tego�byka.�Przypomnia��jeszcze�wiele�innych�przepowiedni,�przewiduj�cych�zatracenie�brutalnego�i�ogarni�tego�chuci��króla.�Od�dawna�wiedziano,��e�gdy�w�adca�zaniedba�swych�obowi�zków,�oddaj�c�si��pija�stwu�lub�grze�w�ko�ci,�kiedy�czas�trwoni�w�ród�niewiast� i�weso�ych�osób,�wtedy�trzeba�przypomnie��w�adcy�o�jego�obowi�zkach.�Ka�dy�bowiem�mo�e�by��

� Ramajana� 193�

omamiony�przez�Maj�.�Kiedy�jednak�sprawa�dotyczy�w�adcy,�cierpi�ca�y�kraj.�A�monarcha�mo�e�ulec�o�lepieniu�przez�po��danie�i�do�grzechu�leci�jak��ma�do�lampy.�Wszak�wszyscy�ludzie�si�gaj��po�rozkosze�zmys�ów,�cho��znaj��ryzyko�z�tym�zwi�zane.�Jest�to�prawdziwa�otch�a��g�upoty!�

—�Zakrzyczano� mnie� jednak,� panie� —� mówi�� dalej� uciekinier.� —�Pos�dzono�mnie�o�ma�oduszno��,�a�nawet�wr�cz�o�tchórzostwo.�Uradzono,��e�najpierw�na� twoj�,�panie,� armi��uderzy� Indradit.�Gdyby�jednak�potrzebowa��pomocy,�to�przeprawi�si��i�ruszy�na�wroga�ca�a�armia.�W�tym�czasie�zniewa�ony�i�zel�ony�uciek�em�wraz�z�czterema�sprawiedliwymi�towarzyszami�do�twego�obozu,�Ramo.�

�Wibhiszana�pomóg�� póniej�ma�piej� armii�wiele� razy,�wykry

waj�c�szpiegów�Rawany,�którzy�przybrali�ma�pi��form��i�przedostali� si�� do� ich� obozu.� Pomóg�� te�� wys�a�� m�dr�� ma�p�� Angad��jako�pos�a�do�Rawany.�Powiedzia�:�

—�Ramo,�miasto�Lanka�jest�pot��n��fortec��o�grubych�murach�obronnych,�pot��nych�wie�ach�stra�niczych,�otoczon��siedmioma�g��bokimi,� trudnymi� do� sforsowania� fosami� pe�nymi� krokodyli,�bronionymi�przez�strzelców�i�stra�ników�gotowych�zrzuci��na�forsuj�cych�mury�kot�y�pe�ne�jadowitych�w��y.�Wrót�do�miasta�broni��oddzia�y�piechoty,�konnicy�i�pot��nych�s�oni�bojowych.�

Wodzowie�ma�piej�armii�przyznali�racj��Wibhiszanie.�Zawsze�przed�atakiem�powinna�odby��si��próba�mediacji.�Pose��Ramy,�Angada,�jako�pierwszy�przeprawi��si���odzi��przez�morze�i�wkroczy��do�Lanki�przez�specjalnie�dla�niego�otwarte�bramy�miasta.�Po�uzyskaniu�widzenia�u�Rawany�rzek�:��

—�Pot��ny�panie,�przyby�em�tutaj,�aby�przekaza��ci�s�owa�Ramy.�Prosi��on,�aby�ci�powiedzie�,��e�kraje�i�miasta�rz�dzone�przez�króla�bez�duszy�padaj��w�ko�cu�ofiar��takich�rz�dów�i�nikn��z�powierzchni�ziemi.�Przez�ciebie�zginie�wielu�niewinnych,�bo�ty,�pory

Page 99: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

194 Janusz�Krzy�owski�

waj�c�si���Sit�,�podepta�e��prawa�boskie�i�prawa�ludzi.�Jeszcze�przed�jej�porwaniem�op�tany�przez�dum��i�poczucie�si�y�wyrz�dzi�e��wiele�szkód�zamieszkuj�cym�w�lasach�pustelnikom�i�wielokrotnie�pokazywa�e��bogom�sw��arogancj��i�pogard�.�Zabija�e��królów�i�ha�bi�e��ich��ony.�Gorzki�owoc�twych�uczynków�dojrza�.�Sta��teraz�do�walki�z�Ram��i�poznaj,�jakim�jest�on�bohaterem.�Lepiej�dla�ciebie�i�mieszka�ców�Lanki�b�dzie,�je�li�uwolnisz�natychmiast�Sit�.�

W�sali�audiencyjnej�Rawana�kaza��obecnym�przewróci��pos�a��i�zje���go.�Kiedy�jednak�Angada�tupn��,�Rawana�spad��z�tronu�i�posypa�y�si��jego�korony.�Nikomu�nie�uda�o�si��Angady�nawet�ruszy�,�a�kiedy�Rawana�z�apa��go�za�nogi,�otrzyma��takiego�kopniaka,��e�straci��przytomno��.�Wtedy�pose��szybko�powróci��do�swych�ma�pich�braci,�gdzie�zda��Ramie�sprawozdanie�ze�swej�misji.��

Armia�Ramy�stopniowo�ros�a�w�si��,�gdy��stale�wst�powali�do�niej�nowi�wojownicy.��

�Bengalski� poeta� z� XIV� wieku� Krittibas,� pisz�c� swoj�� wersj��

Ramajany,�podaje,�jakiego�podst�pu�musia��u�y��jeden�z�rozbójników,�który�przy��czy�� si��do�Ramy.� Jako�cz�owiek�skalany,�nie�by��godny�wymawia��imienia�m�odego�bohatera.�Wtedy�poradzono�mu,�aby�powtarza��„Mara,�Mara,�Mara”�i�tym�sposobem�b�dzie�móg�� wielbi�� bohatera.� W� tym� te�� czasie� postanowi�� pomaga��Ramie�zaprawiony�w�bojach�z�demonami,�przywódca�niedwiedzi�Dambawanta,�który�stan���u�boku�Hanumana.�

D�AMBAWANT�

Król�i�m�drzec,�Sarandit�za�wieloletni��ascez��i�cnotliwe��ycie�otrzyma��od�bogów�cudowny�klejnot�Sjamantak�.�Potrafi��on�swemu�w�a�cicielowi�przysparza��szcz��cia,�dawa��dobre�zdrowie�i�obdarza��wszelkimi�dobrami.�Szcz��liwy�król�zacz���obawia��si�,��e�Krysz

� Ramajana� 195�

na�mo�e�pozbawi��go�skarbu.�Odda��klejnot�na�przechowanie�swemu�bratu,�który�jednak�w�czasie�przenosin�skarbu�zosta��zaatakowany�przez�lwa�i�na�koniec�po�arty�razem�z�kamieniem.�Dambawant,�król�niedwiedzi,�widz�c�to�zaj�cie,�napad��na�lwa,�zabi��go�i�odebra��mu�skarb.�Jadawowie�niech�tni�Krysznie,�zacz�li�rozpuszcza��plotki,��e�za�tym�wszystkim�kryje�si��w�a�nie�Kryszna�i�by��mo�e�klejnot�jest�w�jego�posiadaniu.�Dzielny�bóg�—�pasterz�postanowi��wykaza��nies�uszno���podejrze�.�Uda��si��do�lasu�i�chcia��odebra��feralny�kamie��niedwiedziowi.�Nie�oby�o�si��bez�walki,�a�trwa�a�ona�a��dwadzie�cia�jeden�dni.�Na�koniec�Dambawant�zm�czony�zrzek��si��kamienia�i�jako�zado��uczynienie�odda��sw��córk��Krysznie�za��on�.�

NARADA�NA�LANCE�

W�pa�acu�Rawany�zwo�ano�narad��wojenn�.�Wszyscy,�poza�nielicznymi,�byli�zgodni,��e�nale�y�pom�ci��honor�grodu.�Genera�owie�wojsk�przedstawiali�ró�ne�wersje�ofensywy�na�sta�y�l�d�i�rozgromienia� ma�piej� armii.� Rawana� a�� rwa�� si�� do� walki� i� obiecywa��stan���na�czele�wojska.�Powstrzymywa��go�jednak�Indradit,�jego�nieodrodny�syn,�tak�samo�jak�ojciec�krwio�erczy,�brutalny�i�butny.�

�—�O,� Wielki!� Nie� powiniene�� si�� tak� unosi�!� Ostatecz

nie�nie�mamy�jako�przeciwników�regularnej�piechoty,�kawalerii� czy� s�oni,� tylko�zgraj��ma�p� i� garstk�� ludzi.�Nie�masz�co�si��trudzi�,�wyruszaj�c�na�ich�spotkanie.�Zostaw�to�mnie.�Ja�u�yj��mego��uku�i�strza�,� i�zobaczysz�ma�py�o�pomarszczonych� twarzach� uciekaj�ce� z� krzykiem.� A� potem� pójd��dalej�i�b�d�tego�pewien�—�przynios��ci�g�owy�Ramy�i�Lakszmany�i�rzuc��do�twych�stóp.�Ty�pozosta��na�miejscu.��

Ramajana.�R.K.�Narayan.�Przek�ad�Kalina�Wojciechowska�

Page 100: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

196 Janusz�Krzy�owski�

Po�ary�na�Lance�wywo�ane�przez�Hanumana�powa�nie�zaniepokoi�y�Rawan��i�jego�rad��koronn�.�Je�li�zwyk�a�ma�pa�potrafi�a�narobi��tyle�szkód,�to�jak�waleczna�musi�by��ca�a�armia�Ramy.�

—�Naradmy�si�,�co�powinni�my�czyni��—�zwróci��si��Rawana�do�doradców.��

—�Czemu�si��martwisz,�panie�—�odpowiedzieli�cz�onkowie�rady.�—�Mamy�najlepsze,�wierne�i�wy�wiczone�wojska.�Wszyscy�podziwiaj��te��twe�m�stwo,�ale�nie�musisz�nawet�sam�walczy��z�Ram�.�Twój�syn�Indradit�na�pewno�rozgromi�ma�pi��zgraj�.�

—�Dzi�kuj��wam�za�gotowo��.�Wasze�rady�mnie�nie�zawiod�y�—� pochwali�� doradców.� —� Powiedzcie,� co� mam� zrobi�,� aby� nie�odsy�a��Sity�i�zabi��obu:�Ram��i�Lakszman�.�

Jednym�z�uczestników�narady�wojennej�by��m�odszy�brak�króla�—�Kumbhakarna.�Wielki��pioch�akurat�tego�dnia�si��zbudzi�.�Ostatnio� przespa�� bez� przerwy� sze��� miesi�cy.� Na� dodatek� budzi�� si��tylko�na�jeden�dzie�.�

—�Nie�martw�si�,�bracie,�ja�ci�pomog��—�rzek�,�ziewaj�c�g�b��wielk��jak�jaskinia.�—�Mo�esz�na�mnie�polega��—�powiedzia��olbrzym�i�zasn���ponownie.�

BUDOWA�MOSTU�NA�LANK��

Gdy�po�d�ugiej�w�drówce,�prowadz�cej�przez�liczne�po�udniowe�krainy,�dotarli�nad�brzeg�oceanu,�po�którego�drugiej�stronie�znajdowa�a�si��Lanka,�Rama�rzek�:��

—�Sugriwo,�czy�znasz� jaki��sposób,�aby�my�wszyscy�przekroczyli�ocean?�

Ma�pi�król�odpowiedzia�:��—�Ramo,� prawd�� jest� to,� �e� ma�py� potrafi�� skaka�� mi�dzy�

drzewami,�ale��adna�z�nich�nie�potrafi�skoczy��na�dystans�ca�ego�oceanu.��

� Ramajana� 197�

Ma�py�zacz��y�zastanawia��si��nad�tym,�co�czyni�,�i�gdy�cz����z� nich� opowiada�a� si�� za� u�yciem� okr�tów,� inna� cz���� opowiedzia�a�si��za�próbowaniem�skoków.�Rama�rzek�:��

—�Dzielni�druhowie,�widz��wasze�szczere�ch�ci,�lecz�sami�wiecie,��e�nie�damy�rady�przeskoczy��oceanu.�Nie�mamy�te��okr�tów,�aby�przewie��na�drug��stron��nasz�� liczn��armi�.�Najlepiej�b�dzie,� jak� ja�sam�zaatakuj��ten�bezmiar�wód�i�zmusz��go�do�cofni�cia�si�.�Wówczas�zapewne�uka�e�si��Waruna,�który�mieszka�pod�oceanem�i�je�eli�na�m��pro�b��nie�wska�e�nam�drogi,�zaatakuj��go�za�pomoc��moich�wywo�uj�cych�ogie��i�wiatr�strza�.�

Jak�powiedzia�,�tak�uczyni�.�Maj�c�za�swego�towarzysza�Lakszman�,�zacz���wypuszcza��w�kierunku�wody�strza���za�strza��.�Wody�zacz��y�si��cofa�.�Bóg�oceanu�Waruna�stan���przed�Ram��i�zapyta�:�

—�Dzielny�Ramo,�czemu�siejesz�niepokój�w�mej�krainie?�Przecie��nie�mia�em�z�tob��nigdy��adnego�zatargu�ani�sporu!�

Rama�rzek�:��—�Panie� wodnych� odm�tów,� pragn�� przeprowadzi�� t�� armi��

przez�ocean,�aby�dosta��si��do�królestwa�wstr�tnego� i�niegodziwego�rakszasa�Rawany�i�zabi��go.�Je�eli�nie�pomo�esz�mojej�armii�przej���przez�ocean,�wysusz��go�moimi�strza�ami�i�zakl�ciami!��

Waruna�odpowiedzia��grzecznie:��—�Wiedz,�Ramo,��e�nie�mam�zamiaru�ci�w�tym�przeszkadza�.�

Sam�mam�ju��dosy��tego�potwora,�który��adnego�z�bogów�nie�umie�uszanowa�.�Tak,�jest�to�z�odziej�i��upie�ca.�Niech�dostanie�to,�na�co� zas�u�y�!� Pomog�� ci� nawet.� W� twej� armii� znajduje� si�� ma�pa��o�imieniu�Nala,�która�jest�synem�architekta�bogów�Wi�wakarmana�i�sama�jest�wielkim�artyst�.�Niech�Nala�wrzuci�do�oceanu�drewno,�s�om��i�ska�y,�a�ja�sam�spróbuj��je�trzyma��tak�d�ugo,�a��powstanie�z�tego�most�prowadz�cy�wprost�do�Lanki.��

I�po�wypowiedzeniu�tych�s�ów�Waruna�znikn��.�Rama�przywo�a��do�siebie�Nal��i�rzek�:��

Page 101: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

198 Janusz�Krzy�owski�

—�Nalo,�zbuduj�most�przez�ocean,�si�gaj�cy�a��do�Lanki.�Wiem,��e�to�potrafisz.�Przygl�da�e��si��przecie�,�jak�ojciec�twój�budowa��most�z�Rame�waram.�

Nala�nadzorowa��armi��ma�p,�które�znosi�y�materia��na�Ramasetu� —� Most� Ramy.� Zbudowanie� mostu� by�o� ogromnym� przedsi�wzi�ciem.�Na�szcz��cie�zmobilizowali�si��wszyscy�mieszka�cy�l�du.�Ma�py�i�inne�zwierz�ta�zacz��y�znosi��kamienie�i�drobniejsze�ska�y.�Hanuman�odrywa��kawa�ki�gór�i�ciska��w�morze.�Stale�jednak�by�o�ma�o�i�ma�o�budulca�do�usypania�grobli.�Si�y�zacz��y�opuszcza���o�nierzy�i�wydawa�o�si�,��e�praca�nie�jest�mo�liwa�do�wykonania.�Na�koniec�jednak�przyby�a�niezliczona�armia�mrówek�z� okolicznych� lasów.� Ka�da� dwiga�a� ma�e� ziarnko� piasku.� By�o�ich�jednak�tak�wiele�i�pracowa�y�z�takim�uporem,��e�prze�amano�z���pass��i�zw�tpienie.�Szybko�teraz�ju��ros�a�grobla�i�w�nied�ugim�czasie�ca�a�armia�mog�a�przemie�ci��si��na�wysp�.�Gdy�budowano�most,�zdarza�o�si�,��e�g�azy,�na�których�wypisali��wi�te�imi��Rama,�p�ywa�y�po�wodzie,�ale�odp�ywa�y�pod�wp�ywem�wiatru�i�fal.�Nie�tworzy�y� ci�g�ego�mostu�nadaj�cego�si��do�przej�cia�armii.�Kto��pomys�owy�podsun���propozycj�,�aby�pisa��RA�na�jednym�g�azie,�a�MA�na�drugim,�i�stwierdzili,��e�takie�dwa�g�azy�mocno�trzymaj��si�� razem.�W�budowie�mostu�pomaga�y� te��wszystkie�zwierz�ta��z�okolicy.�Ptaki�wrzuca�y�do�wody�ma�e�kamyczki,�a�mrówki�nadal�ci�gn��y�nieko�cz�c��si��procesj��z�ziarenkami�piasku.�Waruna�te�,�zgodnie�z�obietnic�,�utrzymywa��konstrukcj��na�powierzchni�wody.�Ramasetu� sprawia�� solidne� wra�enie,� jakby� przecina�� ocean� od�zawsze.�Nala�wywi�za��si��doskonale�z�powierzonego�mu�zadania�i�zbudowa��most�wysoki�jak�pasmo�górskie.�Stopniowo,�bez�ryzyka,�przeprawi�a�si��ca�a�armia�na�Lank�.�

�Nazajutrz� Rama� i� Lakszmana,� stoj�c� na� czele� niezliczonych�

oddzia�ów�ma�p,�przyst�pili�do�szturmu�na�mury�obronne�Lanki.�

� Ramajana� 199�

Zacz��o�si��obl��enie�warowni.�Strza�y�pada�y�g�sto�z�obu�stron.�Ma�py,�skacz�c�po�wyst�pach�muru�obronnego,�czepiaj�c�si��filarów�budowli,�atakowa�y�ca���sw��pot��n��mas�.�Jednocze�nie�same�ostrzeliwa�y�wie�e�stra�nicze�i�rozbija�y�machiny�wojenne�obro�ców.�Na�atakuj�ce�ma�py�rzuci�y�si��ca�e�hordy� rakszasów,�zalewaj�c�je�deszczem�strza�.�Stara�y�si��z�wielkim�trudem�oczyszcza��z�atakuj�cych�mury�obronne.�W�bitwie�gin��o�mrowie�ma�p,�ale��i�demonów.��

�W�czasie�bitwy�przeciwko�hordom�rakszasów�ch�opca�siedz�

cego� na� biodrze� jednego� z� nich� zrani�a� przypadkowa� strza�a.�Matka�porzuci�a�dziecko� i�uciek�a.�Lakszmana�wskaza�� j��Ramie��i�powiedzia�:�

—�Patrz,� Ramo,� jakie� te� rakszasy� maj�� twarde� serca;� nie� ma��w�nich�mi�o�ci�nawet�do�w�asnych�dzieci.�Rama�za��odpar�:��

—�Bracie,�nie�pot�piaj�jej�tak�surowo.�Mog�a�mie��inne�powody�do�ucieczki.��

Rama� kaza�� bratu� to� sprawdzi�.� Gdy� Lakszmana� zapyta�� t��matk�,�ta�odpar�a:�

—�Nie� wszystkie� rakszasy� maj�� twarde� serca.� Ale� czy� po�ród�was,�ludzi,�nie�ma�takich�o�twardym�sercu?�Nie�pot�piaj�wszystkich�w�czambu�!�

�Ma�pia� armia� nie� przestawa�a� ponawiania� ataków,� a� demony�

broni�y�si��dzielnie.�W�tym�czasie�Rama�i�Lakszmana�obsypywali�Lank�� setkami� swych�wielkich� strza�,�które�potrafi�y�nawet�kruszy��mury.�

Gdy� walka� toczy�a� si�� wokó�� murów� miasta,� Rawana� wys�a��oddzia��rakszasów,�by�przypu�ci�y�niespodziewany�atak�skrzyd�owy� na� obóz� ma�piej� armii.� Teraz� zaci�ta� bitwa� toczy�a� si�� przy�obozie,�a�dwie�przeciwstawne�armie�na�ró�ne�sposoby�próbowa�y�

Page 102: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

200 Janusz�Krzy�owski�

przechytrzy��przeciwnika.�Losy�wielkiej�bitwy�przechyla�y�si��raz�na�jedn�,�raz�na�drug��stron�,�lecz�w�ko�cu�si�y�rakszasów�zacz��y� s�abn��.� Rawana� dostrzeg�,� �e� ma�py� mog�� nied�ugo� odnie���zwyci�stwo.�Doszed��do�wniosku,��e�nadszed��w�a�ciwy�czas,�aby�w� bitw�� zaanga�owa�� si�� jego� pogr��ony� we� �nie� brat� Kumbhakarna.��

Rawana�zacz���w�tpi��w�zwyci�stwo�i�rozmy�la�,�czy�s�usznie�podj���si��tej�wojny,�tym�bardziej��e�uwi�ziona�Sita�stale�grozi�a�samobójstwem,�gdyby�tylko�si��do�niej�zbli�y�.�W�tej�niepewnej,��z� punktu� moralnego� i� militarnego,� sytuacji� postanowi�� wezwa��na�pomoc�swego�brata.�By��to�jeden�z�najwi�kszych�si�aczy,�jakich�zna� �wiat.� Wielki� jak� góra,� waleczny� jak� lampart,� mia�� jednak�pewn��wad�.�By��najwi�kszym��piochem,�jaki�kiedykolwiek�si��narodzi�.�Mówiono,��e�tysi�c�lat��pi�i�budzi�si��tylko�na�jeden�dzie�,�aby�po�ywia��si��tysi�cami�ludzi.�Nadszed��czas�jednak,�aby�obudzi��olbrzyma.�Szarpano�go,� �askotano�dr�gami,�podnoszono�za�pomoc��setek�s�oni.�Tr�bacze�z�ca�ego�kraju�d�li�w� instrumenty�prosto�do�jego�wielkich�uszu.�Wreszcie�obudzi��si�,�otrz�sn���i�zaraz�zacz���po�era��budz�cych�go.�Kiedy� ju�� troch��nasyci��g�ód,�dopytywa�� si�,� sk�d� ten�zgie�k� i�dlaczego�nie�pozwolono�mu�si��porz�dnie�wyspa�.��

Rawana�rzek�:��—�Bracie,� dobrze� ci,� �e� mo�esz� sobie� spa�� bez� �wiadomo�ci,�

jak� przeraliwe� i� niebezpieczne� nadesz�y� czasy� i� �e� Rama� z� t�umem�ma�p�zbudowa��most�i�przekroczy��ocean,�gotowy�do�tego,�aby�nas�wszystkich�wyci���w�pie�.�Kieruje�si��on���dz��odwetu�za�to,��e�porwa�em�jego��on��Sit�,�któr��on�chce�odzyska�.�W�walce�padli� ju��wszyscy�wielcy� �ucznicy�naszego�rodu� i� tylko� ty�potrafisz�zabi��Ram�.�

Rawana�opowiedzia��mu�o�krytycznej�sytuacji�pod�obl��onym�grodem.�Kumbhakarna�chwyci��swoj��olbrzymi��maczug��i�ruszy��

� Ramajana� 201�

do�boju.�Otucha�wst�pi�a�w�serca�obl��onych.�Zach�cony�do�walki�Kumbhakarna�stan���na�czele�przydzielonych�mu�rakszasów.�Opu�cili�miasto�i�ruszyli�w�kierunku�obozuj�cych�przed�murami�ma�p.�Gdy�tylko�ma�py�go�zobaczy�y,�natychmiast�otoczy�y�go�ze�wszystkich�stron,�rzucaj�c�we��czym�popad�o,�aby�tylko�zrani��olbrzyma.�On�jednak�nic�sobie�z�tych�ataków�nie�robi��i�ze��miechem�po�era�� je�setkami.�Ma�py�wpad�y�w�panik�.�Sugriwa�rzuci��si��bohatersko�na�olbrzyma,�uderzaj�c�go�w�g�ow��maczug�,�lecz�nie�wyrz�dzi��mu�tym��adnej�szkody.�Kumbhakarna�zbudzi��si��w�pe�ni�przez�to�uderzenie,�za�mia��si�� i�uchwyci��Sugriw�.�Dostrzeg��to�Lakszmana� i� jego� strza�a,� mimo� zbroi,� przeszy�a� na� wylot� cia�o�Kumbhakarny.�Ranny�olbrzym�wypu�ci��króla�ma�p�i�chwyci��wielki� g�az� z� zamiarem� rzucenia� nim� w� Lakszman�.� Ten� by�� jednak�szybszy� i�zd��y��przeci���olbrzymowi�ramiona�na�po�ow�.�Teraz�Kumbhakarna�sta��si��czteroramienny.�Za�ka�dym�kolejnym�ci�ciem� Lakszmany� rakszas� mia�� jeszcze� wi�cej� r�k.� Demon� przekszta�ci��si��w�potwora�o�wielu�g�owach,�nogach�i�ramionach.�Widz�c�to,�Lakszmana�u�y��przeciw�niemu�magicznego�zakl�cia,�które�otrzyma��od�Brahmy,�i�spali��go�jak�pie��starego�drzewa.��

Gdy�demony�zobaczy�y�martwe�cia�o�Kumbhakarny,�le��ce�na�ziemi,�rozpierzch�y�si��w�panice.�Bracia�towarzysz�cy�Kumbhakarnie�zaatakowali�w�ciekle�Lakszman�.�Wywi�za�a�si��d�uga�i�zaciek�a�bitwa,�do�której�w��czy��si��Hanuman.�Pochwyci��on�wierzcho�ek�góry�i�po�o�y��trupem�oba�rakszasy.��

Rawana,�dowiedziawszy�si�,��e�Kumbhakarna� i� jego�towarzysze�padli�w�walce,�rzek��do�Indradita:��

—�Synu,�zdoby�e��s�aw�,�pokonuj�c�kiedy��samego�Indr�.�Wyrusz�teraz�na�pole�bitwy�i�u�ywaj�c�niebia�skiej�broni,�któr��otrzyma�e��w�darze�od�bogów,�zabij�Ram�,�Lakszman��i�Sugriw�.�Jeste��najpot��niejszym�wojownikiem�i� twoi�wrogowie�nie�zdo�aj��wytrzyma��si�y�twych�strza�.�Spraw�mi�rado��,�zabijaj�c�ich.�

Page 103: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

202 Janusz�Krzy�owski�

Indradit� w� zbroi� wsiad�� do� rydwanu� i� ruszy�� z� impetem� na�pole�bitwy.�Zewsz�d�dopingowany�by��przez�rakszasów�skanduj�cych�jego�imi��i�wyzywaj�cych�Lakszman��do�stawienia�mu�czo�a.�Lakszmana�uchwyci�� �uk� i� ruszy��przeciw�wrogowi.� Indrad�it�po�wypuszczeniu� wielu� strza�,� dzi�ki� czarom,� sta�� si�� niewidzialny�dla�wrogów,�wzniós��si��w�przestworza,�ostrzeliwuj�c�ich�gradem�strza�.�Ma�py,�szukaj�c�niewidzialnego�wroga,�nie�mog�y�go�jednak�trafi��swoimi.�Same�gin��y�natomiast�tysi�cami.�Rama�i�Lakszmana,�te��nie�widz�c�wroga,�po�jego�strza�ach�opadli�z�si�.�Wibhiszana�natomiast,�zobaczywszy,�co�si��dzieje,�przywróci��im�przenikliwo���wzroku�i�oczy�ci��ich�cia�a�z�tkwi�cych�w�nich�strza�.��

Wibhiszana�rzek�:��—�Ramo,�przetrzyj�oczy�wod��niebia�sk�,�a�odzyskasz�ich�by

stro��.��W�ko�cu�obaj�bracia�wrócili�do��ycia,�pe�ni�nowych�si��i�wigoru.�

Lakszmana� pos�ucha�� rady� i� zobaczy�� pole� bitwy� wyranie.� Niestety,� widok� ten� nie� by�� zachwycaj�cy.� Rakszasy� bra�y� gór�� nad�ma�pami.�Indradit�rozzuchwalony�dotychczasowymi�zwyci�stwami,�nabra��nowego�wigoru�i�znów�rzuci��si��na�przeciwników.�Syn�Rawany� wypu�ci�� w� kierunku� Lakszmany� magiczn�� strza��.� Ta,�lekko�tylko�trafiwszy�Lakszman�,�zacz��a�dzia�a��jak�uk�ucie�jadowitego�w��a,�które�powala,�powoduje�omdlenie,�maj�ce�wszystkie�pozory��mierci.��

OMDLENIE�LAKSZMANY�

Rama�przywo�any�natychmiast�do�le��cego�brata,�pochyla�si��nad�jego�cia�em,�cuci�go,�obejmuje�—�stara�si��przywróci���yciu.�Na�koniec,�straciwszy�nadziej�,�staje�nad�bratem�i�wznosi�g�o�ny�lament:�

� Ramajana� 203�

Usta�em�m��nie,�gdy�o��mierci�ojca�przysz�a�wie��;�w�twojej�przyjani,�o�bracie,�szuka�em�pociechy,��jego�strat��twa�mi�o���równowa�y�a�s�odycz�,��i�st�pi�o�si��ostrze�okrutnego�bólu.�Lecz�dzi�,�gdy�ty�odszed�e�,�óo��warte�mi��ycie!�Id��do�ciebie,�id��ju��bracie…�O,�czy��by�e��mi�bratem�tylko?�Nie!�Ojcem�ty��by�,�matk�,�druhem,�przyjacielem…�Odszed�e�?�Bez:�„�egnaj”?�O�biada�mi!�czy��tak�samo�b�d��okrutny��i�znios��cios,�i�zdo�am�bez�ciebie��y�?�Chyba�kamie��mam�zamiast�serca,��je�li�mi�dot�d�w�piersi�nie�p�k�o,��je�li�uparcie�trzymam�si���ycia,�gdy�odszed�e��ty.�W�te�d�ugie�czterna�cie�lat,�w�ród�lasów�i�puszcz,�tak�w�s�o�ca�skwar,�jak�burz�i�nawa�nic�p�d,��ty��ca�ym�sercem�s�u�b��niós��i�ponad�si�y��dla�mnie�dwiga��trud,�nie�spocz���nigdy.�A�dzi�?�Czy��zm�czy��si�,�bracie?�Czy��na�wytchnienie�poszed��w�cisz�?�Marzeniem�twoim�by�o�mnie�królem�widzie�;��o�synu,�otwórz�renice,�spójrz!��do�domu�t�sknota�mnie�gna,�we�e�nas�obu�do�Udh��i�w�asn��d�oni��koron��na�skronie�mi�w�ó�.�Ty,�z�urodzenia�brat,�najbli�szym,��nieod��cznym�zosta�e��przyjacielem.�Ojca�odbieg�e�,�matk�,��on�,�nawet�Dharm��w�asn�,��by�ze�mn��w�puszcz��i���i�twardy�dzieli��los.�A�ja?�Czy��zdo�am�rozsta��si��dzi��si��z�tob�,��gdy�odszed�e��w��mier�,�w�Jamy�tajemne�królestwo?�O,�czemu��pozwoli�em�ci�samemu�w�t��bitw��pój��,��

Page 104: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

204 Janusz�Krzy�owski�

beze�mnie�mierzy��si��z�rycerzem�mo�nym,�s�awnym��z�przebieg�o�ci,�magi��zbrojnym�–�Indraditem?�Gardz��dzi��sob�,�gardz���yciem,��t��zmienn�,�pust��a�tragiczn��gr�…�O,�id�,�bracie,�id��z�tob�,�zaczekaj�chwil�,��zaraz�skocz��w��mier��i�b�dziemy�razem�znów.��

Przek�ad�Umadewi�

�Omdla�ego�Lakszman��ocuci��król�or�ów�—�wielki�ptak�Garuda.�

By��on�zaprzysi�g�ym�t�picielem�nagów�—�w��y.�Mi���on�równie��moc�neutralizowania�w��owych�trucizn.�Przyby��walecznym�braciom�na�ratunek�natychmiast,�gdy�,�podobnie�jak�inne�istoty�niebia�skie,�obserwowa��ich�zmagania�z�Rawan��i�zdecydowanie�by��po�ich�stronie.�Gdy�tylko�ocucono�Lakszman��i�po�krótkiej�przerwie� w� bitwie� z� powodu� zm�czenia� obu� stron� obaj� bracia� znów�stan�li�na�czele�ma�piej�armii,�bój�rozgorza��na�nowo,�ze�zdwojon��si��.� Raz� jedna� strona� cofa�a� si�,� raz� inna� musia�a� ust�powa�� jej�pola.�D�ugo�nie�wida��by�o�rozstrzygaj�cego�starcia.�A��ponownie�Indradit,�z�nowymi�si�ami�i�niespo�yt��furi�,�natar��na�przeciwników.�Posy�a��tak�wielk��liczb��swych�mocnych�strza�,��e�wkrótce�w�ma�piej�armii�zacz��y�pojawia��si��luki�w�szeregach.�Dwie�strza�y,�wypuszczone�jedna�po�drugiej,�dosi�g�y�Ram��i�ponownie�Lakszman�.�Obaj�bracia�padli�jak�olbrzymie�drzewa�pod�naporem�huraganu.�Po�chwili�le�eli�ju��na�murawie�i��ycie�ledwo�si��w�nich�tli�o.�Wydawa�o� si�,� �e� losy� kampanii� s�� ju�� przes�dzone.� Gdy� armia�rakszasów�z�wyciem�zacz��a�ju��og�asza��zwyci�stwo�i�zm�czona�znów� wycofa�a� si�� pod� mury� Lanki,� w� obozie� sprzymierzonych�zapanowa�o�przygn�bienie.�Hanuman�chodzi��po�za�cielonym�trupami�pobojowisku�i�szuka��rannych.��

� Ramajana� 205�

Szybko�nadci�gn��a�noc.�Rama�i�Lakszmana�wraz�z�niezliczon��rzesz�� ma�p� le�eli� nieprzytomni,� prawie� bez� �ycia.� Wibhiszana��i�Hanuman�w�czasie�tego�obchodu�natkn�li�si��na�rannego�Dambawanta.�Wida�,��e�by��w�z�ym�stanie�i�ledwo�móg��szepta�.�Us�yszeli�od�niego:�

—�Czy� to� ty,� Wibhiszano?� O�lep�em,� ale� poznaj�� twój� g�os.�Powiedz�mi,�prosz�,�czy�Hanuman�jest�mi�dzy��ywymi?��

—�Jestem� tutaj,� bracie,� �yj�,� cho�� mam� kilka� drobnych� ran.�Lecz�czemu�o�mnie�pytasz?�—�odpar��ma�pi�genera�.��

—�Widzia�em,�jak�strza�y�tego�nikczemnika�powali�y�obu�braci.�Zawsze��yli�zgodnie,�a�teraz�b�d��umiera��razem.�Ale�—�powiedzia��ci��ko�król�niedwiedzi�—�mo�na�temu�zaradzi��i�tylko�ty,�Hanumanie,�mo�esz�im�pomóc.�

—�Co� mam� zrobi�,� mów!� Wiesz,� �e� dla� nich� wskoczy�bym��w�ogie�!�

—�Hanumanie� —� mówi�� s�abym� g�osem� D�ambawant� —�musisz�przeby��ocean�i�uda��si��na�pó�noc�w�Himalaje.�Pomi�dzy� gór�� Kajlas�� a� gór�� Riszabh�� ujrzysz� Oszadhi,� Gór�� Ro�lin�Leczniczych.�Na�jej�wierzcho�ku�rosn��cztery�magiczne�zio�a.�Jedno�z�nich�wskrzesza�umar�ych,�inne�usuwa�ból�i�wyci�ga�strza�y�z�ran,�jeszcze� inne� zablinia� rany� i� z�amania,� a� ostatnie� przywraca�zranionym� cz�onkom� wigor.� Po�piesz� si�,� p�d� tam� i� przynie���te�zio�a!�

WYPRAWA�HANUMANA�PO�MAGICZNE�ZIO�A�

Ma�pi�genera�,�nie�zwlekaj�c,�znów�powi�kszy��rozmiary�swego�cia�a�i�pomkn���na�pó�noc,�tam�gdzie�bielej��himalajskie�szczyty.��

�Dotar�szy�do�celu�podró�y�„zobaczy��wysok��gór��Kajla

s�,�bry���Himawatu�i�strom��Ryszabh��o�z�ocistych�g�azach.�

Page 105: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

206 Janusz�Krzy�owski�

Wreszcie� spostrzeg�� Królewsk�� Gór�� poro�ni�t�� trawami��i�roz�wietlon��od��aru�wszelkich�zió�.�Syn�Wiatru,�widz�c,�i��si�� jarzy� iskrz�cymi�si��p�omykami,�zdumia��si��bardzo.�Wst�pi�� na� ow�� gór�� —� w�adc�� gór� zielonych� i� rozpocz���poszukiwania.� Pot��ny� zwierz� zd��y�� ju�� przej��� sto� mil��i�wci���w�drowa��zboczem�pokrytym�przez�boskie�ro�liny,�lecz�wszystkie�zio�a�tej�naj�wietniejszej�z�gór�domy�li�y�si�,��e�przyby��po�nie�i�sta�y�si��niewidzialne.�Szlachetny�Hanuman,� nie� potrafi�c� ich� znale�,� rozgniewa�� si�� i� ze� z�o�ci��zarycza��mocno.�On,�którego�oczy�by�y�jak�ogniska,�zniecierpliwiony,� w� te� s�owa� odezwa�� si�� do� pana� gór:� Có�� to� za�twarde�postanowienie,��eby�nie�pomóc�Ramie?�Patrz,�monarcho�gór,�jak�ci��zaraz�roztrzaskam�pokonanego�si���mych�ramion.�I�Hanuman�szarpn���za�stromy�i�postrz�piony�wierzcho�ek�ca�y�w�po�odze�i�zerwa��go�razem�z�drzewami,�s�oniami� i� z�otem.� Zerwa�� ów� szczyt� mieszcz�cy� we� wn�trzu�tysi�ce�metali.�

Zerwawszy�go�wzbi��si��w�powietrze�ku�przera�eniu��wiatów,�bóstw�oraz�w�adców�w�pa�stwie�demonów.�Wielbiony�przez� gromad�� bogów� sun��� po�piesznie,� swym� szalonym�p�dem�równym�Garudzie”.�

�Ramajana.�Juddhakanda.�Przek�ad�Marta�JakimowiczShah�

�Ma�pi�genera��przyniós��wnet�ca�y�wierzcho�ek�góry�na�pole�bit

wy.�Rama�i�Lakszmana,�gdy�tylko�poczuli�zapach�magicznych�ro�lin,�wnet�powrócili�do��ycia,�jakby�zbudzeni�ze�snu.�Wtedy�Hanuman�przeprosi��gór��i�odniós��jej�oderwany�wierzcho�ek�w�Himalaje.�

Rama�szybko�powróci��do�si��i�otrz�sn�wszy�si��z�przygn�bienia,�odpowiedzia��na�atak�Indradita�równie�pot��n��broni��i�w�efekcie�pozbawi��przeciwnika��ycia.�A�gdy�zabi��równie��jego�wonic�,�osza

� Ramajana� 207�

la�e�od�zgie�ku�konie�zaci�gn��y�pusty�rydwan�przed�oblicze�Rawany.�Tak� dowiedzia�� si�� Rawana,� a� z� nim� ca�a� Lanka,� o� haniebnej��mierci�m�odego�bohatera�—�Indradita�i�ca�ej�jego�dru�yny.�Teraz�ju�� oczekiwano� uderzenia� na� gród.� Zacz�to� przygotowania� do�obrony.�

Bogowie�obserwuj�cy�z�nieba�zmagania�ma�piej�armii�na�Lance�zorientowawszy�si�,��e�si�y��o�nierzy�Ramy�mog��by��na�wyczerpaniu,� postanowili� wspomóc� dzielnego� królewicza,� walcz�cego��o�s�uszn��spraw�.�Za��dali�od�Indry,�aby�przekaza��mu�do�pomocy�swój�rydwan�bojowy�wraz�z�wonic�.�Indra�troch��oci�ga��si���z� decyzj�,� ale� wreszcie� kaza�� wonicy� Matali� szykowa�� rydwan.�Zaraz�po�tym�wspania�y,�l�ni�cy�rydwan�pojawi��przed�Ram�.�Konie�zatrzymane�w�p�dzie�parska�y�i�bi�y�kopytami.�Matali�zszed��z�rydwanu�i�pok�oni��si��Ramie:�

—�Panie,�przysy�a�mnie�z�tym�niezwyci��onym�pojazdem�mój�król,�Indra.�Teraz,�do�ko�ca�wojny,�mam�pozostawa��pod�twoimi�rozkazami.�Jestem�z�tego,�panie,�bardzo�rad.�Rozporz�dzaj�mn��do�woli,� a� ja� i� dzielne� konie� b�dziemy� ci� s�u�y�� wiernie.� Potrafimy�lata�� szybciej�od�wiatru� i�wzbija�� si��na�niebotyczne�wysoko�ci.�Te�bojowe�konie�gryz��rumaki�przeciwników�i�kopi�c�je�zawzi�cie,�szybko�eliminuj��wrogów�z�boju.�

Rama,�znaj�cy�magiczne�podst�py�rakszasów,�waha��si��i�zwróci��si��do�Hanumana:�

—�Có��mam�o�tym�my�le�,�generale?�—�Panie�—�odpar��zapytany�—�znam�dobrze�ten�rydwan,�jego�

konie�i�wonic�.�To�na�pewno�podarunek�od�bogów.�Pewnie�zrobi�o�si��im��al,��e�tak�ma�o�dla�nas�dot�d�uczynili.�

Teraz�Rama�ju��si��nie�waha�.�Chwyci��miecz,�ko�czany�pe�ne�ró�norodnych� strza�� i� rze�ko� wskoczy�� na� podstawiony� pojazd.�Chwil��póniej�odezwa�y�si��wielkie�b�bny�bojowe,�zagrzewaj�ce�ma�pi��armi��do�kolejnego�starcia�z�wrogiem.�

Page 106: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

208 Janusz�Krzy�owski�

Rawana�po�raz�pierwszy�si��przerazi�.�Z�zemsty�postanowi��zabi��Sit�.�Z�mieczem�w�d�oni�ruszy��w�kierunku�zagajnika,�gdzie�j��wi�zi�.�Na�szcz��cie�m�dry�Awindhja�powstrzyma��go,�mówi�c:��

—�Rawano,�wielki�królu,� jeste��zbyt�pot��ny,� aby�zabija��kobiet�,�która�i�tak�ledwo��yje�od�momentu,�gdy�j��porwa�e�.�Raczej�zabij� jej� m��a,� gdy�� kobieta,� której� m��� zosta�� zabity,� jest� jak�martwa.��

S�owa�te�uciszy�y�nieco�gniew�Rawany,�przywo�a��swój�rydwan�i�uda��si��nim,�aby�samemu�zaanga�owa��si��w�bitw�.�Otoczony�przez�upiornych�rakszasów,�uzbrojonych�we�wszelkiego�rodzaju�bro�,�ruszy��w�kierunku�Ramy,�atakuj�c�po�drodze�wodzów�ró�nych�ma�pich�hord.�Jednak�e�Hanuman�i�inne�ma�py�otoczyli�go�ze� wszystkich� stron,� atakuj�c� towarzysz�ce� mu� rakszasy� za� pomoc�� wyrwanych� drzew.� Rawana,� widz�c� pogrom� swej� armii,�uciek��si��znów�do�czarów,�o�ywiaj�c�poleg�e�demony.�A�gdy�zabijano� je� ponownie,� Rawana� wytrwale� je� o�ywia�.� I� tak� ci�gn��a�si��walka�na��mier��i��ycie,�dzielnych�ma�p�i�dwu�ksi���t�z�zast�pami�demonów.�

—�Zgin���mój�dzielny�syn!�—�krzycza��Rawana.�—�To�przez�was,�nieudacznicy!�—�wymy�la��swoim�wodzom.�—�Teraz�wy�ruszcie�si��do�ataku!�Dhumrakszo,�twoja�kolej!�—�Wskaza��na�jednego�z�nich.�—� Oby� walka� Indradita� nie� posz�a� na� marne!� —� krzycza�.� —�Dhumrakszo,�masz�zabi��Ram�!�

Wódz,�cz��ciowo�zmuszony,�a�cz��ciowo�zaszczycony� rozkazem�w�adcy,�stan���na�czele�oddzia�ów�demonów�uzbrojonych�we�w�ócznie�i�zaatakowa��w�p�dzie�ma�py.�Mia�o�to�miejsce�pod�zachodni��bram��miasta,�gdzie�ma�pami�dowodzi��Hanuman.�Z�r�k�rakszasów� zgin��o� sporo� nacieraj�cych,� lecz� i� demony� ponios�y�spore�straty.�Na�koniec�wyst�pili�przeciwko�sobie�dowódcy�obu�walcz�cych�stron.�Hanuman�ju��na�pocz�tku�starcia�rozbi��na�kawa�ki�rydwan� Dhumrakszy,� rzuciwszy� we�� wielkim� g�azem.� Dowódca�

� Ramajana� 209�

rakszasów�pozbiera��si��szybko�po�upadku�i�zaatakowa��Hanumana�wielk��maczug�.�Ma�pi�genera��rzuci��we��kolejnym�wielkim�g�azem� i� pozbawi�� demona� �ycia.� Niedobitki� gwardii� Dhumrakszy�uciek�y�i�schowa�y�si��za�murami�grodu.�

Rawana� wpad�� w� furi�,� gdy� doniesiono� mu� o� zabiciu� wodza,�który� wyruszy�� z� kontratakiem� na� armi�� Ramy.� Rzuci�� wnet� do�boju� kolejnego� swego� genera�a,� Wadradansztr�.� Dowódca� ten�wyszed�� z� kontratakiem� z� bramy� po�udniowej.� On� te�� podzieli��los�poprzednika�i�zgin���z�r�k�Angady.�

Podobny�los�spotka��jeszcze�kilka�wa�niejszych�demonów.�Ziemia�nasi�k�a�krwi�.�Jako�ostatni�zgin�li�rakszasowie�Akampana,�Prahasta�i�Nil,�a�ich�wojsko,�pokonane�i�rozbite,�uciek�o�do�miasta.�

�Oblegaj�cy� ponownie,� ze� zdwojonymi� si�ami,� przyst�pili� do�

szturmowania� miasta.� W� tym� czasie� Rawana� szykowa�� si�� równie��do�decyduj�cej�bitwy.�Przemówi��do�otaczaj�cej�go�gwardii:�

—�Albo�Sita,�albo�moja��ona�Mandodari�wkrótce�b�d��p�aka���i�tarza��si��w�kurzu�bole�ci.�Niew�tpliwie�zanim�minie�ten�dzie�,�jedna�z�nich�zostanie�wdow�!�

POJEDYNEK�RAMY�I�RAWANY�

I�starli�si��wreszcie�dwaj�mocarni�przeciwnicy,�a�obie�ich�armie�by�y�przerzedzone�i�os�ab�e.�Nie��yli� ju��krzepcy�bracia�Rawany,��a� w� pa�acu� na� Lance� s�ycha�� by�o� zawodzenia� licznych� wdów.�Obaj�godni�siebie�wodzowie�walczyli�pocz�tkowo�na�rydwanach,�lecz�kiedy�oba�wozy�zosta�y�uszkodzone,�walczyli�pieszo.�Mimo��e�Rawana�wysy�a��strza�y�w�kierunku�m�odego�bohatera,�mierz�c�do�niego�z�dziesi�ciu��uków�naraz,�to�wszystkie�one�unieszkodliwiane�by�y� przez� miecz� Ramy.� Na� koniec� asur� zacz��� korzysta�� z� si�y�magii.�Powo�ywa��do��ycia�zabitych�wodzów�swej�armii�i�setkami�

Page 107: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

210 Janusz�Krzy�owski�

nacierali� na� m�odego� wodza.� Si�y� naszego� bohatera� niezmordowanie�unicestwia�y�zap�dy�wrogów.��

W� tym� trudnym� okresie� bitwy� okaza�o� si�,� jak� pomocny� jest�rydwan�Indry,�powo�ony�przez�Matalego,�który�rzek�:��

—�Dzielny�Ramo,�je�eli�chcesz�zabi��tego�demona,�zaatakujemy�go�z�góry.��

Rama�z�gniewem�ruszy��w�kierunku�dziesi�ciog�owego�króla�rakszasów,�który�widz�c,�jak�rydwan�z�Ram��p�dzi�w�jego�kierunku,�rzuci��w�naszego�bohatera�wielk��w�óczni�.�G�o�nym�rykiem�oznajmi�:�

—�Ju�� mi� nie� ujdziesz,� pod�y� zbiegu� z� w�asnego� królestwa.��Tu� sko�czy� si�� twa�bezsensowna�w�drówka�przez�wiele�krajów,�w� czasie� której� tylko� zwady� szuka�e�.� Gi�,� ofiaro� knowa�� przeznaczenia!�

Rama�jednak�celn��strza���roz�upa��w�óczni��w�locie�na�kawa�ki.�Rawan��po�raz�pierwszy�w��yciu�przesz�y�ciarki�i�spoci��si��tak,��e�pot�zalewa��mu�oczy.�Rzuci��jeszcze�w�stron��Ramy�g�st��wi�zk��zatrutych�strza�,�które�jednak,�o�dziwo,�nie�dolecia�y�do�królewicza.�Ma�py,�widz�c�tak�wielki�grad�strza��lec�cych�w�ich�kierunku,�zacz��y�rejterad�.�Rama�raz�jeszcze�si�gn���do�ko�czanu.�Tym�razem�wybra�� ogromn�� strza��� i� na� chwil�� podniós�szy� oczy� ku� niebu,�powiedzia��cicho:�

—�Niech�leci�do�celu,�z�twoj��pomoc�,�Brahmo!�Jego�zakl�cie�dotar�o�do�siedziby�bogów.�Zorientowali� si�,��e�

zbli�a�si��koniec��miertelnego�zmagania�na�ziemi�si��dobra�i�demonów�z�a.��

�Wi�c�Rama,�upomniany�s�owami�przez�Matalego,�Uj���sw��strza���p�omienn�,�straszn��jak�sycz�cy�w����Wymówi��nad�ni��mantr�,�jako�nakazuj��Wedy.�I�po�o�y��mocarz�na�ci�ciwie�t��wielk��i�pot��n��strza��...�

� Ramajana� 211�

Nios�ca�zag�ad��cia�u,�jak�e�szybko�strza�a�pomkn��a,�Aby�wedrze��si��w�serce�pod�ego�z�oczy�cy,�Rawany.��Potem�jego�krwi��zbroczona�ta�strza�a,�cia��niszczycielka,�Zagrabiwszy��ycie�Rawany,�wbi�a�si��w��ono�ziemi...��Jakby�wichrem�z�r�k�wytr�cony,�upad��jego��uk�i�strza�a�—�Razem�z�jego�oddechem�ostatnim�upad��na�ziemi�.��Ujrzawszy,�jak�le�y�na�ziemi,�wszystkie�demony�nocy,�Utraciwszy�swojego�wodza,�rozbieg�y�si��w�wielkiej�trwodze...��Padaj�c�pod�ma�p�ciosami,�umyka�y�przera�one�do�Lanki.�Z�ich�oczu�p�yn��y��zy.�Nie�by�o�ju��dla�nich�ratunku.��A�ma�py�w�wielkiej�rado�ci�podnios�y�wrzaw��triumfaln�,� e�oto�zwyci��y��Rama,��e�powali��na�ziemi��Rawan�...��

Przek�ad�Zygmunt�Kubiak�

�Gdy�wypuszczona�z��uku�Ramy�strza�a,�poparta�jeszcze�si���za

kl�cia,�trafi�a�dziesi�ciog�owego�potwora,�to�jego�rydwan,�wonica�i�konie� stan��y�w�p�omieniach.� ycie�opu�ci�o� jego�cia�o,�a� cia�o��to� i�krew�tak�d�ugo�p�on��y,�a��doszcz�tnie�znik�y.�Nie�pozosta��po�nim�nawet�proch,�aby�odprawi��rytua�y�pogrzebowe.�

I�zgin���jeden�z�najgroniejszych�demonów,�jakie�ziemia�kiedykolwiek�widzia�a.�Zgin���z�r�k�cz�owieka,�mimo�obietnicy,��e��aden�bóg�ani�demon�go�nie�pokona.�W�swej�pysze�nie�poprosi��kiedy�,�aby�chroniony�by��od�ludzkiej�broni,�gdy��ludzi�lekcewa�y�.�Pokona��go�bóg,�który�narodzi��si��jako�cz�owiek,�aby�oczy�ci��utrudzon��grzechami�ziemi��i�zapewni��ludzko�ci�przynajmniej�na�jaki��czas�pokój.�

Page 108: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

212 Janusz�Krzy�owski�

UWOLNIENIE�SITY�

Wtedy� m�drzec� rakszas� Awindhja� przyprowadzi�� przed� oblicze�Ramy�uwolnion��z�wiezienia�Rawany�Sit��i�rzek�:��

—�Dzielny� Ramo,� przyjmij� z� powrotem� sw�� �on�,� cnotliw��córk��króla�Danaki.�

S�ysz�c�to,�Rama�spojrza��na�nieszcz�sn��ton�c��we��zach�Sit�,�wychudzon��z��alu,�z�w�osami�zwi�zanymi�w�ci��ki�w�ze�,�ubran��w�jedn��szat�,�z�cia�em�pokrytym�popio�em.�Wysiad��ze�swego�wspania�ego�rydwanu�wyranie�strapiony�i�niepewny�tego,�czy�jego�ukochana� �ona� nawet� wbrew� swej� woli� nie� zosta�a� zha�biona�przez�dotkni�cie�obcego�m��czyzny.��

Rzek��z�wielkim�bólem:��—�Sito,�moja�ukochana��ono,�uwolni�em�ci��z�r�k�Rawany,�wi�c�

jeste��wolna�i�mo�esz�odej��,�dok�d�tylko�chcesz.�Walcz�c�o�tw��wolno��,�czyni�em�to,�co�nakazywa�o�mi�Prawo.�Skoro�bowiem�mia�a��mnie�za�m��a,�nie�powinna��przebywa��poza�domem�i�strzec�si�� demona� rakszasy.� Dlatego� ciebie� uwolni�em,� a� jego� zabi�em.�Jednak�e�teraz�po�uwolnieniu�ci�,�ja,�który�znam�wszelkie�wyroki�Prawa,� nie� mog�� nawet� na� krótko� zaakceptowa�� towarzystwa�kobiety,�która�by�a�we�w�adzy�innego�m��czyzny.�Bez�wzgl�du�na�to,� czy� jeste�� winna,� czy� ca�kowicie� niewinna,� nie� mog�� przyj���ciebie�ponownie�za��on�,�tak�jak�bogowie�nie�mog��przyj���ofiary�zanieczyszczonej�przez�polizanie�psa.�

Gdy�Sita�us�ysza�a�te�straszliwe�s�owa,�zachwia�a�si��i�upad�a�na�ziemi�,� podci�ta� przez� bole��� jak� drzewo� obalone� przez� wiatr.�Widoczne� poprzednio� na� jej� twarzy� o�ywienie,� wywo�ane� rado�ci��widzenia�Ramy,�znik�o�bez��ladu.�Zamar�o�serce�Lakszmany�na�dwi�k�strasznych�s�ów�Ramy.�W�tym�samym�momencie�da��si��s�ysze��g�o�ny�dwi�k�boskich�rydwanów�i�przed�Ram��ukaza��si��sam�Brahma�w�towarzystwie�Indry,�Agni,�Waju,�Waruny,�Kubery�

� Ramajana� 213�

i�innych�bogów�prowadzonych�przez�siedmiu�staro�ytnych�m�drców.�Ca�e�niebo�b�yszcza�o�od�obecno�ci�bogów�i�innych�niebian,�b�d�c�jak�jesienne�niebo�pokryte�gwiazdami.��

Maj�c�ich�wszystkich�za��wiadków,�Sita�rzek�a:��—�O�mój�panie,�za�twe�s�owa�nie�mam�do�ciebie��alu�i�nie�od

czuwam�gniewu.�S��to�bowiem�s�owa�tego,�kto�zna�odwieczny�los�kobiety�i�m��czyzny.�Wys�uchaj�jednak,�co�mam�do�powiedzenia.�Jestem�niewinna�i�na�poparcie�prawdziwo�ci�mych�s�ów�zaklinam�Waju,�Wiatr,�którym�ka�dy�oddycha,�aby�uwolni��moj��dusz��od�mojego�cia�a,�je�eli�k�ami�.��

Tak� zarysowa�� si�� indyjski� dramat� klasyczny� (pos�uguj�c� si��europejsk��miar�).�W�915�roku�poeta�Triwikramabhatta�pisa�:�

�Pok�on�temu,�który�spisa��Ramy�dzieje�tak�rozkoszne,�Cho��bezb��dne,�jednak�rani�!�Delikatne�—�chocia��ostre!��

Przek�ad�Kazimierz�Widera�

�W�odpowiedzi�na�p�acz�Sity�rozleg��si��g�os�p�yn�cy�z�przestwo

rzy,� rozbrzmiewaj�c� echem� we� wszystkich� czterech� kierunkach,�przynosz�c�rado���s�uchaj�cym�go�ma�pom.�To�Waju�wezwany�na��wiadka�rzek�:��

—�Ramo,�przyjmij�Sit��ponownie�za�sw���on�,�gdy�� ja,�który�jestem�w�bezustannym�ruchu,�powiadam�ci,��e�Sita�jest�czysta�jak�kryszta��i�mówi�prawd�.��

Agni,�Ogie��rzek�:�—�Ramo,�ja,�który�zamieszkuj��wszystkie�cia�a,�zapewniam�ci�,�

�e�Sita�jest�niewinna.��Do�Ramy�przemówi��równie��sam�Brahma:��

Page 109: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

214 Janusz�Krzy�owski�

—�Ty,�który�dokona�e��wielkiego�czynu,�zabijaj�c�Rawan�,�Ramo,�b�d�sprawiedliwy.�Twoje�rani�ce�Sit��s�owa�nie�dziwi��mnie,�bo�post�pujesz�zgodnie�z�prawem�wyznaczaj�cym�zachowanie�królów.�Pos�uchaj�jednak�mych�s�ów.�Zniszczy�e��strasznego�wroga�bogów,�który�zdoby��sw��pot��n��si���dzi�ki�mej��asce�i�sta��si��niezwyci��ony.�Ignorowali�my�go�przez�pewien�czas,�lecz�gdy�zdecydowa��si��porwa��Sit�,�sam�sprowadzi��na�siebie��mier�.�Wiedz�c�jednak�z�góry,��e�rol��Sity�jest�sprowokowanie�zag�ady�Rawany,�ochrania�em�j��przed� jego�dotkni�ciem�za�pomoc��kl�twy,�zgodnie�z�któr�� jego�cia�o�mia�o�si��rozpa���na�tysi�ce�kawa�ków,�je�eli�b�dzie�próbowa��si���zmusi��do�mi�o�ci�kobiet�,�która�go�nie�kocha.�Nie�miej�w�tpliwo�ci�co�do�tego,��e�Rawana�nie�zha�bi��twej�niewinnej��ony�swym�dotkni�ciem,�i�bez�wahania�uczy��z�niej�ponownie�sw���on�.��

Rada�ojca�bogów�przekona�a�Ram�.�Powiedzia�:�—�Ju�� jutro,� sko�czy�si��czternasty� rok�mego�wygnania.�Mu

sz��wróci��do�Ajodhji.�Docieraj�cy�do�mnie�co� jaki��czas�rodacy�mówili,��e�mój�brat,�szlachetny�Harata,�oczekuje�mnie�i�mieszka�ca�y�czas�poza�stolic��w�Nandigranie.�Jest�on�porywczy�i�szlachetny.�Obiecywa�,��e�je�li�minie�okres�wygnania,�a�ja�nie�wróc�,�to�i�tak�nie�zasi�dzie�na�królewskim�tronie�i�nie�wiadomo,�czy�nie�pozbawi�si���ycia.�Jak�jednak�zdo�am�wróci��tam�w�jeden�dzie�,�wszak�musz��przemierzy��ca�e�Indie�na�pó�noc?�

Wibhiszana,�obecnie�rz�dz�cy�Lank�,�rzek�:�—�Panie,�dam�ci�szybki�i�obszerny�rydwan,�który�kiedy��nale

�a��do�Kubery,�a�zosta��zrabowany�przez�Rawan�.�Na�nim�wzniesiecie�si��w�powietrze�i�bez�trudu,�w�jeden�dzie�,�pokonacie�ten�dystans.�B�dzie�mi�bardzo�mi�o�pomóc�ci�w�potrzebie�i�odwdzi�czy��si��za�wszystkie�dary,�jakie�otrzyma�em�od�ciebie.�

A�czas�by��ju��najwy�szy,�aby�pojawili�si��w�Nandigranie.�Bharata�ju��liczy��godziny,�jakie�mu�jeszcze�zosta�y�w�roli�regenta.�Na�koniec�wezwa��m�odszego�brata��atrughan��do�siebie�i�rzek�:�

� Ramajana� 215�

—�Drogi�bracie,�nie�mog��czeka��ju��ani�godziny�d�u�ej.�Tobie�oddaj��w�adz��królewsk�,�ja�nie�chc��wej���w�jej�posiadanie�przez�niecny�podst�p�mej�matki.�Na�dziedzi�cu�widzisz�stos.�Za�chwil��ka���go�podpali��i�si��we��rzuc�!�

Na�szcz��cie�Hanuman,�szybki�jak�wiatr,�przyby��do�braci�i�nakaza��im�wstrzymanie�ca�opalnej�ofiary.�Zacz���zapewnia�,��e�Rama�pojawi�si��lada�moment,�i�opowiada�,�co�bardzo�lubi�,�wydarzenia�z�Lanki.�Rzeczywi�cie,�po�chwili�zjecha��Rama�i�jego�najbli�si�do�oczekuj�cych� ich,� rozradowanych� ju�,�braci.�Par��minut�póniej�przed�Ram��pojawi��si��równie��duch�ojca�—�Da�arathy,�który�przemówi�:��

—�O�synu,�niech�ci�b�dzie�chwa�a.�Teraz�gdy�dzi�ki�tobie��wiat�uwolni��si��od�wp�ywów�demona,�oddaj��ci�we�w�adanie�królestwo�Ajodhji.��

Rama�podzi�kowa�:�—�Ojcze,�skoro�rozkazujesz�mi�rz�dzi��naszym�królestwem,�to�

wype�ni��wol��twoj�.��Póniej�Rama�z�o�y��pok�on�bogom�i�pozdrawiany�okrzykami�

swych�przyjació�,�po��czony�ponownie�z�Sit��wróci��do�stolicy.�Wkrótce�niebianie�i�inne�zgromadzone�istoty�wróci�y�do�swych�

�wiatów,�a�Rama�by��te��zadowolony,��e�zapewni��bezpiecze�stwo�Lanki,�odda��j��we�w�adanie�szlachetnemu�bratu�Rawany,�Wibhiszanie.�Tak�powrót�Ramy�opisuje�Walmiki�w�t�umaczeniu�Anny�Ruci�skiej:�

�Wielbi��Ram��ciemnego,�w�z�otej�altanie,��Na�tronie�z�klejnotów�stu��Siedz�cego�w�pozycji�m��ów�w�rydwanie��U�drzewa�boskiego�stóp,��Po�ród�braci,�gdy��wi�tym�ascetom�prawdy��Najwy�szej�obja�nia�sens,��

Page 110: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

216 Janusz�Krzy�owski�

Wraz�z�królewn��Widehy,�kiedy�Syn�Wiatru��U�jego�stóp��piewa�pie��.��Córka�ziemi�na�lewo,�z�przodu�Hanuman,��A�z�ty�u�Sumitry�syn,��Po�dwóch�bokach��iatrughana�oraz�Bharata,��A�z�czterech�stron�w�kr�gu�tym��Wibhiszana,�Sugriwa,�ksi����Angada��I�Dambawant�chyl��si�,��W��rodku�Ram��ciemnego,�cudnej�urody��Jak�lotos�b��kitny�czcz�.���Rama�z�Sit��triumfalnie�powrócili�do�rodzinnego�miasta,�do�swej�

pi�knej�stolicy�Ajodhji.�Min��o�akurat�czterna�cie�lat,�jak�wyruszyli�na�tu�aczk��i�wype�nianie�boskiej�misji.�Bharata�by��szcz��liwy,��e�mo�e�odda��w�prawowite�r�ce�koron��królestwa.�Doprawdy�ci��y�y�mu�minione�lata.�Wokó��tronu�i�ja�niej�cej�urod��pary�zgromadzili� si�� wszyscy� dworzanie� i� uczestnicy� walki� z� demonami.�Przyby�a�liczna�delegacja�ma�piego�kraju,�na�czele�z�Hanumanem.�Wydawa�oby�si�,��e�nic�ju��nie�zagra�a�naszej�parze�królewskich�bohaterów.�

M�ODZI�BARDOWIE�NA�DWORZE�RAMY�

A�jednak.�W�ci�gu�najbli�szych�tygodni�i�miesi�cy�w�pa�stwie�zacz��y�pojawia��si��coraz�liczniejsze�g�osy�zwiastuj�ce�nowe,�kolejne�k�opoty�i�nie�wiadomo,�kto�by��ich�promotorem.�Mówi�si�,��e�szcz��ciu�Ziemian�zazdroszcz��bogowie,�którzy�uwa�aj�,��e�uczucie� takie� jedynie� dla� nich� jest� stworzone.� Owe� g�osy� podawa�y��w�w�tpienie,�czy�przystoi�osadza��na�królewskim�tronie�kobiet�,�która�by�a�brank��innego.�Wreszcie�i�zabobonni�kap�ani�do��czyli�si��do�tych�g�osów.��

� Ramajana� 217�

Rama,� jak�ka�dy�monarcha,�chcia��wiedzie�,� jakie� s��nastroje�jego�ludu.�Poprosi��Bharat�,�aby�mu�opowiedzia��o�dochodz�cych�do�niego�g�osach�poddanych.�

—�Mów� �mia�o� —� prosi�� go� Rama.� —� Powiedz� wszystko,� co�mówi�lud,�nie�bacz�c,�czy� jest�to�przyjemne,�czy�niemi�e.�A�je�li�b�dzie�w�tym�co��nieprzyjemnego,�nigdy�nie�obarcz��ci��za�twoje�s�owa�niech�ci�.�

Wtedy�Bharata,�po�kilku�chwilach�wahania,�rzek�:�—�Bracie�mój�i�królu,�ludzie�szemrz��na�bazarach,�w�szynkach�

i�na�podwórcach,��e�ty,�panie,�wszystkich�swych�heroicznych�uczynków�dokona�e��z�powodu�po��dania�pi�knej�Sity,�ma��onki,�któr��d�ugo�si��nie�nacieszy�e�.�Z�powodu�tej�w�a�nie�za�lepionej�mi�o�ci�zbudowa�e�� most�przez�morze.�Do� realizacji� swego�celu� podporz�dkowa�e��sobie�ma�py�i�niedwiedzie.�Zabi�e��demona�Rawan��i� zdoby�e�� jego� miasto.� Op�tany� nami�tno�ci�� zdusi�e�� w� sobie�zazdro��,� sprowadzi�e��do�domu�kobiet�,�która�przez�d�ugi�czas�by�a�we�w�adaniu� innego.�Czy�rozs�dny�monarcha�móg�� tak�post�pi�?�Czy�jest�to�wskazówk��dla�nas,��e�gdy�opuszcz��nas�nasze��ony,�powinni�my�je�ponownie�przyjmowa��pod�nasz�dach?�Czy�mamy�na�ladowa��naszego�króla?�

Na�koniec�jawnie�wyzna��Ramie,��e�Sita�powinna�zosta��oddalona� z� dworu.� Rama� by�� sprawiedliwym� królem,� a� sprawiedliwy�król� s�ucha�g�osu�swego� ludu.�Z�rozdartym�sercem�Rama�dostosowa��si��do�ogólnego���dania.� I�znów�wyruszy��z�Ajodhji�ma�y,�smutny�orszak�pielgrzymi�do�odleg�ych� lasów.� Sita�znów�posz�a�na�wygnanie,�tym�razem�jednak�sama,�opuszczona,�skrzywdzona.�

�Min��o�wiele� lat.�Na�dwór�w�Ajodhji�zaproszono�dwóch�m�o

dych�w�drownych��piewaków,�aby�rozerwa��smutnego�króla�i�przyda��nieco�rado�ci�ca�emu�pa�acowi.�S�awa�owych�utalentowanych��piewaków�wyprzedza�a�ich�pojawienie�si��w�ka�dym�kraju�i�po

Page 111: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

218 Janusz�Krzy�owski�

dobno�przekazywane�przez�nich�opowie�ci�chwyta�y�wszystkich�za�serce.�M�odzie�cy�przedstawieni�królowi,�którego�mieli�rozerwa�,�nie�zaczynali�jednak�koncertu.�Zapytali�za�to�jednym�g�osem:�

—�Gdzie�jest�Sita�Mai?�—�i�dalej�powtórzyli�pytanie:�—�Czemu�tron�obok�twego,�panie,�jest�pusty?�

Zaduma��si��ksi���.�Dworzanie�zwiesili�g�owy.�W�kompletnej�ciszy�bracia�zacz�li��piewa��przejmuj�c��histori�.�Nie�by�a�to�zwyk�a�opowie��,� ale� dotyczy�a� królestwa� Ajodhji.� By�a� to� historia� Sity,�córki� króla� Danaki� z� Mithili,� jej� zar�czyn� z� dziedzicem� tronu��w� s�siednim� królestwie,� m�odym� ksi�ciem� Ram�� —� historia� ich�wspólnego�czternastoletniego�wygnania.��piewali�o�porwaniu�Sity,�o�wojnie�Ramy�i�jego�sprzymierze�ców�z�demonami�i�o�triumfalnym� powrocie� wygna�ców� do� stolicy.� Tu� pie��� jednak� sta�a� si��pos�pna.�Przebija��przez�ni��smutek�odtr�conej��ony,�w�której�cze���zw�tpi��królewski�ma��onek.�I�znów�g�o�n��skarg��zabrzmia�o�pytanie:�

—�Gdzie�jest�Sita�Mai?�Król�zst�pi��z�tronu�i�skierowa��si��do�braci�z�pytaniem:�—�Kim,�kim�jeste�cie,��e��miecie�o�to�pyta�?�Nie�rozpozna��bowiem�w�m�odych��piewakach�swych�w�asnych�

synów�Lawy�i�Kusy,�których�Sita�z�wygnania�do�niego�skierowa�a!�Dalej� historia� potoczy�a� si�� ju�� pomy�lnie,� o� czym� z� satysfakcj��opowiedzie��potrafi�ka�dy�w�drowny� �piewak� indyjski.�Mo�ecie�by��pewni,��e�ka�dy�z�nich�zna�opowie���Ramajan�.��

�������

� Ramajana� 219�

POS�OWIE�

Dociekliwi�m�drcy�lub�tacy,�co�za�m�drców�si��uwa�aj�,�b�d��by�� mo�e� wydziwia�� nad� prezentowan�� tu� adaptacj��Ramajany�lub� nad� jej� fragmentami.� B�d�� by�� mo�e� chcieli� tekst� przenicowa�,�aby�doj���do�sedna�nie�cis�o�ci�lub�faktu�pomini�cia�niektórych�fragmentów�czy�te��ich�niezgody�z�kanonicznymi�wersjami�eposu.�Jednak�Ty,�Czytelniku,�wiesz�zapewne,��e�jak�Indie�d�ugie�i�szerokie,�ka�da�kraina,�ka�da�spo�eczno���pos�uguj�ca�si��olbrzymi��ró�norodno�ci��j�zyków,�ba,�ka�da�epoka,�a�nawet�poszczególne� plemiona,� maj�� w�asn�� Ramajan�.� Swoj�� wersj�� �piewaj��wioskowi� bardowie,� w�asne� wersje� wystawiaj�� objazdowe� trupy�teatralne,�i�to�nie�tylko�w�Indiach,�ale�na�ca�ym�wielkim�obszarze�Azji,�gdzie�si�ga�y�wp�ywy�tego�kraju.�Na�koniec,�w�czasach�wspó�czesnych�dokonywane�s��liczne�adaptacje�tego�genialnego�eposu�w�najdalszych�krajach��wiata.�Wszak�ludzie�wsz�dzie�chc��zaczerpn���wiedzy�o�egzotycznych�i�mistycznych�Indiach�i�pozna��pi�kno�literatury� Hindustanu.� Pragn�� zaznajomi�� si�� z� dzie�ami,� które�tworz��podwaliny�oryginalnej�filozofii�i�etyki.�Równie��w�kraju�nad�Wis���ju��od�ponad�stu�lat�prezentowane�by�y,�mniej�lub�bardziej�udane,�adaptacje�eposu.�

Dlaczegó�by� i� teraz�nie�mia�a�powsta��kolejna?�Skoro�akceptowane�s��rozliczne�„wioskowe”�przetworzenia�utworu,�to�mo�e,��yczliwy� Czytelniku,� pozostawiwszy� „szkie�ko� i� oko”,� znajdziesz�i�w�tej,�któr��trzymasz�w�r�ku,�w�asn��przyjemno��.�A�dotrze�ona�do� Ciebie� po� tylu� wiekach,� pokonawszy� tyle� tysi�cy� kilometrów�i�zbli�y� Ci�� do� odleg�ych� róde�.� I� mo�e� ona� pozwoli� Ci� zrozumie�,� jak�e�odmienne� i�egzotyczne,�pi�kno�Indii.� I�mo�e� jej�koniec�b�dzie�dla�Ciebie�pocz�tkiem�wielkiej�indyjskiej�przygody!��

Autor�

Page 112: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

220 Janusz�Krzy�owski�

S�OWNIK�

Aditi�—�matka�bogów.�Agastja�—�m�drzec;�z�ama��pych��gór�Windhja,��

za�o�y��koloni��w�lesie�Dandaka.�Agni�—�bóg�ognia.�Ahalja�—��ona��wi�tobliwego�m��a�Gautamy,��

przekl�ta�przez�niego�za�cudzo�óstwo�z�Indr�.�Ajodhja�—�stolica�królestwa�Ko�ali�na�po�udniowym�brzegu�

rzeki�Saraju.�Ajrawata�—�s�o��Indry.�Akampana�—�demon;�podsun���Rawanie�pomys���

porwania�Sity.�Akho�—�poeta�z�Gud�aratu,��yj�cy�w�XVII�wieku.�Aksza�—�syn�Rawany,�zabity�przez�Hanumana.�Amarawati�—�mityczna�stolica�raju�Indry.�Anaranda�—�prapradziadek�króla�Da�arathy.�Anasuja�—�cnotliwa��ona�pustelnika�Artiego.�Andana�—�nadzwyczaj�pi�kna�ma�pa.�Anga�—�s�siaduj�ce�z�Ko�al��królestwo�rz�dzone��

przez�Lomapad�,�wschodni�Bihar.�Angada�—�syn�Walina�i�Tary,�nast�pca�tronu�Kiszkindhy.�Arti�—�pustelnik�napotkany�przez�Ram�.�Aruna�—�ojciec�Dataju.�A�tawakra�—�wnuczek�Uddalaki;�kap�an�Danaki.�A�wamedha�—�wielka�wedyjska�ofiara�z�konia.�A�winowie�—�dwójka�niebia�skich�blini�t,�zwi�zanych��

ze��wiat�o�ci��porann�.�Atikaja�—�syn�Rawany.�Atri�—��wi�tobliwy�m��;�Rama�odwiedzi��jego�pustelni���

po�opuszczeniu��itrakuty.�

� Ramajana� 221�

Awindhja�—�demon;�radzi��Rawanie�odda��Sit��m��owi.�Bala�i�Atibala�—�dwa�zakl�cia:�Pot�ga�i�Nadpot�ga.�Bali�—�szlachetny�w�adca�dajtjów.�Bandhi�—�riszi.�Bhagiratha�—�jeden�z�w�adców�Ajodhji,�nast�pca�Dilipy;�

sprowadzi��Gang��na�ziemi�.�Bharadwada�—��wi�tobliwy�m��,�jego�pustelni���

odwiedzi��Rama�w�drodze�na�wygnanie.��Bharata�—�syn�Da�arathy�i�Kajkeji.��Bharatów�kraj�—�Indie.�Bhima�—�król�Widarbhy.�Brahma�—�bóg�stwórca.�Brihaspati�—�m�drzec,�syn�Angirasa.��andodari�—�demonica,�stra�niczka�Sity.��itrakuta�—�wzgórze�w�pobli�u�Prajagi�nad�rzek��Mandakini.��Dadu�—�poeta�indyjski�z�XVI�wieku.�Damajanti�—�pi�kna�królewna,�by�a�córk��Bhimy.�Dandaka�—�las,�do�którego�zes�ano�Ram�.��Da�aratha�—�w�adca�królestwa�Ko�ali,�ojciec�Ramy,�Bharaty,�

Lakszmany�i��atrughany.��Dewantaka�—�syn�Rawany.�Dhanjamalini�—�jedna�z�ma��onek�(na�o�nic)�Rawany.��Dhumraksza�—�dowódca�Rawany.�Dundhubi�—�asur�o�postaci�bawo�u.��Durdhara�—�doradca�Rawany.��Durmukha�—�demon�z�otoczenia�Rawany.�Duszabuddi�—�m����urpanakhi.�Duszan�—�jeden�z�rakszasów,�wojowników�Khary.�Dahnu�—�pradziadek�Wi�wamitry.�Dambawant�—�król�niedwiedzi,�jeden�ze�starszyzny��

Sugriwy.�

Page 113: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

222 Janusz�Krzy�owski�

Dambumalin�—�dowódca�demonów,�syn�Prahasty.��Danaka�—�król�Widehy;�jego�przybran��córk��by�a�Sita.��Danasthana�—�cz����lasu�Dandaka�nie�opodal��itrakuty.��Dajanta�—�syn�w�adcy�bogów,�Indry.�Dataju�—�w�adca�s�pów,�stary�przyjaciel�Da�arathy,��

brat�Sampatiego.�Gadhi�—�król,�ojciec�Satjawati.�Ganga�—�bogini,�personifikacja�Gangesu.�Garuda�—�boski�ptak.��Gautama�—�muni,�ma��onek�Ahalji.�Gobindadasa�—�poeta�bengalski�(1535–1613).�Godawari�—�rzeka�na�Dekanie�w�pobli�u�Pa��awati.��Guha�—�przywódca�my�liwych�w�krainie�nad�Gangesem.�Hanuman�—�ma�pi�genera�.�Himawant�—�w�adca�Himalajów,�ojciec�Gangi�i�Umy.�Hiranjakasipu�—�demon�„Z�otooki”,�zg�adzony�przez�awarara�

Wisznu.��Hiranjaksza�—�demon�„Ubrany�w�Z�oto”,�zg�adzony�przez�

awarara�Wisznu.�Ikszwaku�—�wnuk�S�o�ca,�za�o�yciel�dynastii�s�onecznej,�

z�której�si��wywodzi��Rama.�Ilwala�—�grony�asur,�z�którym�walczy��Agastja.�Indra�—�w�adca�bogów.�Indradit�—�pogromca�Indry,�przydomek�syna�Rawany�

Meghanady.�Jama�—�bóg��mierci.�Jambumala�—�syn�Prohasty.�Jupaksza�—�doradca�Rawany.�Kabandha�—�zakl�ty�demon,�bez�g�owy�i�ko�czyn.��Kahoda�—�ucze��riszego�Uddalaki.�Kajkasi�—�matka�Rawany,�inaczej�Nikasza.�

� Ramajana� 223�

Kajkeji�—�faworyzowana��ona�Da�arathy,�matka�Bharaty;��doprowadzi�a�do�wygnania�Ramy.��

Kajlasa�—�mityczna�góra�w�Himalajach,�siedziba�Siwy.�Kalijuga��—�wiek��elazny�lub�„wiek�k�ótni�i�hipokryzji”.�Kama�—�bóg�mi�o�ci.��Kamban�—�tamilski�poeta,�prze�o�y��Ramajan��w�XII�w.�Kampana�—�wódz�demonów.�Kapila�—�m�drzec;�spali��na�popió��sze��dziesi�t�tysi�cy��

synów�Sagary.��Kasi�—�królestwo�nad�Gangesem�ze�stolic��w�Waranasi�

(Benaresie).�Ka�japa�—�wieszcz,�ojciec�wszystkich�stworze��na�ziemi.�Kausalja�—�g�ówna�królowa�Da�arathy,�matka�Ramy.�Kekaja�—�królestwo�A�wapatiego,�ojca�Kajkeji.�Ke�ini�—�ma��onka�Sagary,�matka�Asama�di.�Khara�—�przyrodni�brat�Rawany;�zgin���w�lesie�Dandaka.�Kiszkindha�—�stolica�i�królestwo�ma�p,�sojuszników�Ramy.�Ko�ala�—�królestwo�Da�arathy,�wspó�czesny�Audh.�Krittibas�—�bengalski�poeta,�który�na�j�zyk�swego�kraju�

prze�o�y��Ramajan�.�Kryszna�—�indyjski�bóg,�reinkarnacja�Wisznu.�Kubera�—�bóg�bogactwa,�pomy�lno�ci�i�skarbów,��

przyrodni�brat�Rawany.�Kumbha�—�dowódca�demonów,�syn�Kumbhakarny.�Kumbhakarna�—�olbrzym,�m�odszy�brat�Rawany.�Kusa�—�syn�Ramy�i�Sity.�Lakszmana�—�syn�Da�arathy�i�Sumitry,�ukochany�brat�Ramy,�

towarzysz�cy�mu�na�wygnaniu.��Lakszmi�—�bogini�pomy�lno�ci,�ma��onka�Wisznu.��Lanka�—�wyspa�identyfikowana�z�Cejlonem,�królestwo��

i�stolica�Rawany.�

Page 114: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

224 Janusz�Krzy�owski�

Lawa�—�syn�Ramy�i�Sity.�Lawana�—�demon�pokonany�przez��atrughan�,��

syn�Madhu�i�Kumbhinasi.��Lomopada�—�król�Angi.�Lopamudra�—��ona�Agastji.�Madhu�—�demon,�ojciec�Lawany.�Magadha�—�królestwo�w�po�udniowym�Biharze.�Meghanada��—�syn�Rawany�Mahabali�—�mityczny�król�Kerali.�Mahendra�—�pasmo�gór�w�po�udniowych�Indiach.��Mahodara�—�przyrodni�brat�Rawany.��Majja�—�architekt�danawów,�ojciec�Mandodari.��Majawin�—�asur�zabity�przez�Walina.��Majawin�—�ojciec�Dundhubi.��Majnaka�—�góra�zanurzona�w�oceanie,�któr��Hanuman��

spotka��w�drodze�na�Lank�.��Makaraksza�—�demon,�syn�Khary.�Mali,�Sumali�i�Maljawan�—�dzieci�Sukesy.�Maneka�—�pi�kna�apsara.��Mandakini�—�rzeka�przep�ywaj�ca�w�pobli�u�wzgórza��

�itrakuta.�Mandara�—�mityczna�góra�s�u��ca�za�m�tew�podczas��

ubijania�Oceanu�Mleka.�Mandawi�—�córka�Danaki�po�lubiona�Bharacie.�Mandodari�—�g�ówna�królowa�Rawany,�córka�Hemy�i�Majji.�Manibhadra�—�dowódca�ochrony�Kubery.�Manthara�—�s�u��ca�Kajkeji;�podburzy�a�sw��pani�,�

doprowadzaj�c�do�wygnania�Ramy�do�lasu.��Manu�—�praojciec�ludzko�ci,�autor�kodeksu�praw.��Mari�a�—�syn�Tataki;�w�postaci�z�otego�jelenia�zwiód��Sit�.�Marutowie�—�dziewi�ciu�bogów�sprzymierzonych�z�Indr�.�

� Ramajana� 225�

Matali�—�wonica�Ramy�w�czasie�walki�z�Rawan�.�Matanga�—�muni,�rzuci��na�Walina�kl�tw�.��Meghanada�—�syn�Rawany,�zwany�te��Indraditem.��Menaka�—�nimfa�niebia�ska;�kusi�a�Wi�wamitr�,��

by�przeszkodzi��mu�w�uprawianiu�ascezy.�Meru�—�mityczna�góra�w�centrum�ziemi,�inaczej�Sumeru.�Mithila�—�stolica�Widehy,�królestwa�Danaki.�Nagowie�—�bóstwa�w��owe.�Nala�—�syn�Wi�wakarmana;�kierowa��budow��grobli��

przez�ocean.�Nalakubara�—�syn�Kubery;�ob�o�y��Rawan��kl�tw���

za�uwiedzenie�Rambhy.�Nandana�—�boski�gaj�Indry.�Nandin�—�bykwierzchowiec�Siwy.��Narada�—�m�drzec�niebia�ski;�opowiedzia��Walmikiemu��

histori��o�idealnym�ksi�ciu�Ramie.��Narantaka�—�syn�Rawany.�Nikumbha�—�syn�Kumbhakarny,�dowódca�demonów.��Nikumbhila�—��wi�ty�gaj�ofiarny�w�Lance.�Nil�—�genera��Rawany.�Niszadowie�—�niearyjski�szczep�w�Indiach�rz�dzony��

przez�Guh�.�Ocean�Mleka�—�ocean,�z�którego�wy�oni�a�si��Ziemia��

i�wiele�istot�boskich.�Oszadhi�—�Góra�Ro�lin�Leczniczych,�z�której�Hanuman�

przyniós��zio�a,�by�uzdrowi��Ram�.�Pampa�—�jezioro�w�pobli�u�krainy�Ryszjamuka.��Pa �awati�—�las�w�pobli�u�rzeki�Godawari.��Para�urama�—�Rama�z�toporem,�szóste�wcielenie�Wisznu.��Parwati�—�Córka�Gór,�ma��onka��iwy.��Pradangha�—�wódz�demonów.�

Page 115: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

226 Janusz�Krzy�owski�

Prahasta�—�wódz�demonów.�Prajaga�—��wi�te�miejsce�u�uj�cia�Jamuny�do�Gangesu.��Pulastja�—�ojciec�Rawany.�Puloman�—�dziadek�Dajanty�ze�strony�matki.�Puszpaka�—�córka�rakszasy�Sumali.�Rahu�—�asur,�który�zd��y��wypi���yczek�nektaru�daj�cego�

nie�miertelno��.�Uci�to�mu�g�ow�,�która�pozosta�a��ywa,��a�cia�o�umar�o.�

Raghu�—�protoplasta�s�onecznej�dynastii.��Rama�—�syn�Da�arathy,�siódme�wcielenie�Wisznu,�bohater�

Ramajany.��Rambha�—�nimfa�niebia�ska.�Rawana�posiad��j��wbrew�jej�woli,�

za�co�Nalakubara�przekl���go.��Rama�waram�—�misto�w�Tamil�Nadu.�Rawana�—�okrutny�demon,�w�adca�Lanki;�porwa��Sit�.��Rcika�—�dziadek�bramina�Para�uramy�z�rodu�Bhrigu.�Rikszarada�—�ma�pa�zrodzona�z��zy�Brahmy,�ojciec�Walina��

i�Sugriwy.��Riszabha�—�dowódca�ma�p.�Riszabha�—�góra�w�Himalajach.�Riszjamuka�—�góra,�gdzie�mieszka��na�wygnaniu�Sugriwa.�Riszja�rynga�—�muni,�dzi�ki�którym�Da�aratha�zosta��ojcem��

czterech�m�skich�potomków.�Rudra�—�hinduistyczny�bóg�czasu�i��mierci,�bóg�burzy.�Sagara�—�przodek�Ramy;�dla�zbawienia�jego�synów�

sprowadzono�Gang��na�ziemi�.��Sampati�—�starszy�brat�Dataju;�pomóg��ma�pom�ustali���

miejsce�pobytu�Sity.��Saraju�—�rzeka�w�pobli�u�Ajodhji.�Sarandit�—�asceta,�który�otrzyma��od�bogów�klejnot��

Sjamantak�.�

� Ramajana� 227�

Saraswati�—�bogini�mowy,�muzyki�i�poezji.�Satjawati��—�pi�kna�dziewczyna,�córka�króla�Gadziego.�Sawitar�—�wedyjski�bóg�solarny,�jeden�z�Aditjów.�Siddha�rama�—�pustelnia�Wi�wamitry,�Rama�walczy��tam��

z�demonami�Subahu�i�Mari��.��Sinhika�—�demonica,�zaatakowa�a�Hanumana�w�czasie��

jego�skoku�na�Lank�.��Sita�—�przybrana�córka�Danaki�zrodzona�z�Ziemi,��

ma��onka�Ramy�porwana�przez�Rawan�.��iwa�—�bóg�niszczyciel.��Subahu�—�demon�przeszkadzaj�cy�w�sk�adaniu�ofiar��

w�pustelni�Wi�wamitry;�syn��atrughany.�Sudata�—�córka�riszego�Uddalaki.�Sugriwa�—�król�ma�p,�przeciwnik�Walina.�Sukesa�—�adoptowana�córka�Parwati,�urodzona��

ze�zwi�zku�rakszasów.�Suketu�—�jaksza,�ojciec�Tataki.��Sumalin�—�dziadek�Rawany.�Sumantra�—�g�ówny�doradca�i�wonica�Da�arathy.��Sumitra�—�ma��onka�Da�arathy,�matka�Lakszmany�

i��atrughany.�Sunda�—�m���Tataki�zmar�y�na�skutek�kl�twy�Agastji.��Surja�—�bóg�s�o�ca,�ojciec�Sugriwy.��Suszena�—�matka�Tary.�Swarbhanu�—�odwierny�Kubery.��abala�—�krowa�obfito�ci,�przedmiot�sporu�pomi�dzy��

Wasiszth��i�Wi�wamitr�.��arabha�—�dowódca�ma�p.��atawali�—�dowódca�ma�p.���atrughana�—�syn�Da�arathy�i�Sumitry,�bliniaczy�brat�

Lakszmany.�

Page 116: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

228 Janusz�Krzy�owski�

�awari�—��ona�m�drca�Matangi.��onitaksza�—�dowódca�demonów.��rawan�Kumar�—�m�odzieniec,�opiekun�niewidomych�rodziców,�

zabity�przypadkowo�przez�Da�arath�.��rutakirti�—�córka�króla�Danaki,��ona��utrughany.��urpanakha�—�m�odsza�siostra�Rawany.�Takszaka�—�przywódca�nagów.�Tara�—�1.��ona�Walina;�2.�dowódca�ma�p.��Tataka�—�jakszi�zamieniona�w�demonic��moc��kl�twy�Agastji,�

matka�Mari�i.��Tridata�—�dobrotliwa�demonica�pilnuj�ca�Sity��

w�gaju�a�okowym,�mia�a�proroczy�sen.��Trikuta�—�góra,�na�której�wznosi�a�si��stolica�Rawany,�Lanka.�Tri�anku�—�król;�zakochany�w�swym�ciele�pragn���wst�pi���

do�nieba�w�cielesnej�pow�oce.��Tri�iras�—�syn�Rawany.�Triwikramabhatta�—�poeta�indyjski�z�X�wieku.�Tulsidas�—�poeta�indyjski�z�XVI�wieku,�napisa��w�hindi��

poemat�R�mcaritm�nas�(Ramajana).�Tamburu�—�utalentowany��piewak,�gandharwa,��

napotkany�w�lesie�Dandaka.��Uddalaka�—�riszi.�Umadewi�—�Wanda�Dynowska,�poetka,�t�umaczka,��

za�o�ycielka�Biblioteki�Polskiej�w�Madrasie.�Urmila�—�córka�Danaki�po�lubiona�Lakszmanie.�Urwasi�—�nimfa,�siostrzenica�Rawany.�Widjapati�—�poeta�starych�Indii,�s�ynny�z�poezji�lirycznej.�Wadradansztra�—�dowódca�demonów.��Wadrahanu�—�demon�z�otoczenia�Rawany.��Wai�rawana�—�syn�Pulastji.�W�ju�—�bóg�wiatru,�ojciec�Hanumana.�

� Ramajana� 229�

Walakhilowie�—�male�cy,�dzielni�ludkowie.�Walin�—�starszy�brat�Sugriwy,�zabity�przez�Ram�,�syn�Indry.�Walmiki�—�wieszcz,�autor�Ramajany.�Waranasi�—�Benares.�Waruna�—�bóg�wedyjski,�ojciec�Suszeny.��Watapi�—�grony�asura,�z�którym�walczy��Agastja.�Wasisztha�—�nadworny�kapelan�Da�arathy.��Wasu�—�mityczne�bóstwo�solarne.�Wedawati�—�kobieta�m�drzec.�Wibhandaka�—�ojciec�pustelnika�Riszja�ringa.�Wibhiszana�—�m�odszy�brat�Rawany,�po��mierci�Rawany��

zosta��w�adc��Lanki.��Wideha�—�królestwo�Danaki�w�dolinie�Gangesu.�Widjunmalin�—�demon�z�otoczenia�Rawany.��Windhja�—�pasmo�górskie�oddzielaj�ce�pó�nocne�Indie��

od�po�udniowych,�zwanych�Dekanem.��Wiradha�—�demon�z�lasu�Dandaka,�który�chcia��porwa��Sit�.�Wirupaksza�—�dowódca�Rawany.�Wisznu�—�bógopiekun��wiata,�jego�wcieleniem�jest�Rama.��Wi�ala�—�miasto,�gdzie�Wi�wamitra�z�Ram��i�Lakszman���

zatrzyma��si��w�drodze�do�Mithili.�Wi�rawas�—�asceta,�ojciec�Rawany.��Wi�wakarman�—�architekt�bogów.�Wi�wamitra�—�król�ze�stanu�rycerzy,�który�dzi�ki�ascezie��

zosta��braminem.��Wiwaswat�—�prarodzic��miertelnych�istot�na�ziemi,��

ojciec�Manu.�Wrytra�—�demon�zabity�przez�Indr�.����

Page 117: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

230 Janusz�Krzy�owski�

SPIS�TRE�CI�

Walmiki�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 7�Dzieje�Ramy� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 8�Wasisztha� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 9�Riszja�rynga�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 12�Rawana� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 14�Rambha� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 17�Wedawati� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 18�Mandodari� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 21�Rawana�i�Kubera� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 24�M�odo���Ramy�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 28�Sprawiedliwy�Rama�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 29�Wi�wamitra� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 31�Tri�anku� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 33�Szpetno���Rakszasów� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 37�Ekspedycja�karna�przeciw�Rakszasom� . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 39�Dundhubi� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 41�Anga� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 43�Tataka� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 44�Demony�Mari�a�i�Subahu� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 46�Król�Mahabali� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 47�Ganga�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 48�Królestwo�Widehy�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 51�A�tawakra� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 51�Rawana�walczy�z�Indr�� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 53�Ahalja�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 57�Narodziny�Sity�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 58�Damajanti� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 64�Poselstwo�z�Mithili� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 66�Para�urama� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 67�

� Ramajana� 231�

�lub� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 70�Knowania�Manthary� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 74�Agastja� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 85�Rozpacz�w�Ajodhji�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 87�Sumitra�pociesza�Kausalj��. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 88�Tajemnica�Da�arathy�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 90�Bharata�wyrusza�prosi��brata�o�powrót� . . . . . . . . . . . . . . . . . � 95�Bharadwada� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . � 98�Dataju� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �103�Arti�i�Anasuja�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �104�Walakhilowie�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �107�Garuda� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �108�Wiradha�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �109�Dajant� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �111��urpanakha� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �113�Khara� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �118�Tri�iras� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �119�Z�o���Rakszasów�na�Lance�po�zabiciu�Khary� . . . . . . . . . . . . . �122�Strza�a�Kamy�dosi�ga�Rawan��. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �125�Si�a�i�moc�Rawany� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �127�Z�ocisty�jelonek� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �133�Porwanie�Sity�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �137�Dataju�broni�Sity� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �138�Sita�na�Lance� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �139�Wibhiszana� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �140�Tridata� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �143�Bracia�poszukuj��Sity� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �148�Kabandha�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �151�Matanga�i��awari� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �153�Hanuman�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �155�Sugriwa�i�Walin� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �159�

Page 118: RAMAJANA › index_files › Ramajana.pdfRedakcja Janusz Krzyowski Projekt okadki Marek Jarosik Piotr Szurgott Korekta Danuta Wdowczyk Skad komputerowy Piotr Szurgott Ilustracja na

232 Janusz�Krzy�owski�

Walka�Sugriwy�z�Walinem� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �160��mier��Walina� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �164�Sugriwa�oddaje�si��rozpu�cie� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �169�Opowie���Hanumana� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �171�Majnaka�i�Sinhika� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �174�Lanka� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �177�Pa�ac�na�Lance�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �179�Pierwsza�potyczka�Hanumana�na�Lance� . . . . . . . . . . . . . . . . �183�Gromadzenie�armii�inwazyjnej�. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �190�Dambawant� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �194�Narada�na�Lance� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �195�Budowa�mostu�na�Lank��. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �196�Omdlenie�Lakszmany� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �202�Wyprawa�Hanumana�po�magiczne�zio�a� . . . . . . . . . . . . . . . . �205�Pojedynek�Ramy�i�Rawany� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �209�Uwolnienie�Sity� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �212�M�odzi�bardowie�na�dworze�Ramy� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �216��Pos�owie� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �219��S�ownik� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . �220���