2017 pozyt yw ień ad · 2018. 6. 1. · c. j. daugherty, wybrani ,,nie wszystko jest tym, na co...

11
styczeń/ luty 2017 POZYTYW GAZETKA UCZNIÓW ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO W TŁUSZCZU listopad/ grudzień 2017

Upload: others

Post on 27-Feb-2021

1 views

Category:

Documents


1 download

TRANSCRIPT

st

ycz

eń/

luty

2017

POZYTYWGAZETKA UCZNIÓW

ZESPOŁU SZKÓŁ IM. K. K. BACZYŃSKIEGO W TŁUSZCZU

list

opad

/ gr

udzień

20

17

Savoir-vivre, czyli zasady kulturalnego i umiejętnego zachowania się w towarzystwie

Pani Perfekcyjna

KŁOPOTLIWE „SMACZNEGO”!

Wiem, że wielu z Was bardzo się zdziwi… Ale cóż! Czas stawid czoło prawdzie. Mówienie

„smacznego” komuś, kto właśnie je, wcale nie jest oznaką dobrego wychowania. Jeśli dobrze się

zastanowicie, sami zauważycie, że ten zwyczaj jest całkowicie niedorzeczny. Przypomnijcie sobie, ile

razy w dobrej wierze krzyczeliście z zapałem „smacznego!” komuś, kto właśnie wgryzał się

w kanapkę, pochylał nad talerzem zupy albo ochoczo wciągał spaghetti… Wasze życzenie sprawiało

mu tylko kłopot, bo czując się zobowiązanym, starał się wam grzecznie odpowiedzied „dziękuję”,

ryzykując przy tym zakrztuszenie. Życzenie „smacznego” w trakcie posiłku nie wpływa na poprawę

smaku potrawy i śmiem również wątpid, aby dodawało apetytu jedzącym. „Smacznego” życzą panie

w przedszkolu (zwródcie jednak uwagę, że robią to przed posiłkiem), żeby zachęcid maluchy

do zjedzenia kaszki, ale w życiu istot nieco bardziej wyrośniętych tego zwyczaju się nie praktykuje.

Jest jeden wyjątek: smacznego może życzyd gospodyni/gospodarz swoim gościom, których

podejmuje posiłkiem (także przed jego rozpoczęciem), ale goście sobie nawzajem już nie, bo to nie

oni mają wpływ na smak dao.

TRZA BYD W BUTACH NA WESELU! To słowa Panny Młodej z „Wesela” Wyspiaoskiego, która z oburzeniem odrzuca propozycję

Pana Młodego, by zdjęła trzewiki i dała odpocząd stopom. Dziewczyna dobrze wie, że w towarzystwie

butów się nie zdejmuje. Nie powinien też tego wymagad od swoich gości gospodarz. Niestosowne

jest też proponowanie gościom kapci (jeszcze ciepłych po poprzednim użytkowniku, brrrr).

Pamiętajmy ludzie są ważniejsi niż podłogi… Jeśli jednak wybieracie się z planowaną wizytą i chcecie

ułatwid życie swoim gospodarzom, ocalid ich bezcenne parkiety i dywany, możecie wziąd obuwie

na zmianę.

WŁAŚCIWA HIERARCHIA Gdy spotykasz kolegę w towarzystwie jego

rodziców (lub w ogóle kogoś starszego), pamiętaj,

że w pierwszej kolejności powinieneś przywitad się

ze starszymi, a dopiero potem z rówieśnikiem.

Niedopuszczalna jest sytuacja, gdy mówisz ”cześd”

koledze, zapominając o „dzieo dobry” skierowanym

do osób mu towarzyszących.

POZYTYW XI/XII 2017

Nowy Samorząd

Uczniowski wybrany!

We wrześniu, jak co roku,

odbyły się w naszej szkole

wybory do Samorządu

Uczniowskiego.

Koordynatorem wydarzenia

była Pani Renata Miszczuk. Nad prawidłowym przebiegiem głosowania czuwała

komisja w składzie: Anna Dudzik, Beata Kalinowska, Kacper Mróz, Filip Kubuj,

Dominik Sadowski.

A oto wynik wyborów:

przewodnicząca - Anna Sobotka, kl. 2ttk – zdobyła 101 głosów (44%),

zastępca przewodniczącej - Aleksandra Ślesik, kl. 2tuf – 72 głosy (32%),

skarbnik- Weronika Pietrak, kl. 1tuf – 41 głosów (18%).

Nowym władzom na początku działalności warto zadać kilka pytań dotyczących

działań w obecnym roku szkolnym. Odpowiedzi udzieliła Aleksandra Ślesik –

zastępca przewodniczącej SU.

Cześć Olu, dlaczego właściwie zdecydowałaś się kandydować do SU ?

Chciałam, aby w tej szkole żyło się dobrze zarówno nauczycielom, jak i uczniom.

Co nowy samorząd zamierza zmienić w naszej szkole? Czy macie już konkretne

plany działania?

Mamy zamiar przede wszystkim wprowadzić szczęśliwy numerek. A poza tym chcemy

zrealizować wszystko, co było obiecane w naszych planach wyborczych.

Przypomnijmy naszym czytelnikom, co obiecywałyście, startując w wyborach

do SU: dzień bez pytania, koła zainteresowań, szczęśliwy numerek, dni tematyczne.

Powiedz coś więcej, na czym będą polegały te działania?

Dzień bez pytania - dzień, w którym nie można zapytać żadnego ucznia, szczęśliwy

numerek - każdego dnia będzie losowany jeden numerek z dziennika i osoba

z takim numerkiem nie może być pytana na żadnej lekcji tego dnia.

Dni tematyczne będą różne. Pamiętajmy, że osoby SU są tylko przedstawicielami

uczniów całej szkoły, to ich zdanie się liczy i oni też współtworzą nasze szkolne życie.

POZYTYW XI/XII 2017

Czy nie

uważacie, że

w szkole

powinno być

nieco więcej

rozrywek dla

uczniów,

akcji

prowadzonyc

h na terenie

naszej szkoły,

organizacji

społecznych?

Moim

zdaniem ilość rozrywek w naszej szkole jest wystarczająca. Jesteśmy szkołą

ponadgimnazjalną, w której są dorośli uczniowie, a nie szkołą podstawową. Apele, dni

tematyczne, występy są wystarczającymi akcjami na terenie naszej szkoły.

Co sądzicie na temat naszego nowego wejścia do szkoły? Czy my, uczniowie,

możemy zainterweniować w tej sprawie?

Myślę, że wejście jest nieestetyczne, można wręcz porównać je do kraty więziennej.

Jesteśmy odizolowani, mechanicy i osoby dojeżdżające rowerami lub samochodami

muszą pokonywać dłuższą drogę, aby dojść do szkoły. W czasie lekcji przejście klasy,

która ma w danym dniu zajęcia na warsztatach może być wręcz niebezpieczne. Moim

zdaniem nowego wejścia do szkoły nie można zmienić, ponieważ ogrodzenie i furtka

zostały dostosowane do szkoły podstawowej.

Jakie cechy według was powinien posiadać prawdziwy baczyńszczak?

Baczyńszczaka postrzegam zarówno jako dobrego ucznia, jak i odpowiedzialnego,

młodego obywatela. Dlatego powinien on być ambitny, uprzejmy, przyjacielski,

pomocny. Szczególnie ważne winny być dla niego miłość do swojego kraju i szacunek

dla bohaterów, którzy o naszą ojczyznę walczyli.

Czy chciałabyś coś jeszcze dodać w imieniu Samorządu Uczniowskiego?

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim uczniom, którzy głosowali

na mnie, na Anię i na Weronikę.

Aleksandro, dziękuję ci bardzo serdecznie za wywiad i życzę Samorządowi

owocnej pracy oraz samych sukcesów.

Rozmawiał: Artur Ołdak 2ttk

POZYTYW XI/XII 2017

WARTO PRZECZYTAĆ Koło Miłośników Książek poleca…

Amanda Maciel, Tease ,,Słowa niczego nie naprawiają, niczego

nie zmieniają, nic nie mówią.

Nie naprawią tego, co się stało, tego, co

tak totalnie źle poszło’’.

Powieść ta porusza problem przemocy

w szkole, który wciąż się nasila. Jest oparta na prawdziwych wydarzeniach.

Czworo uczniów zostaje oskarżonych o znęcanie się nad koleżanką z klasy,

która w wyniku ich prześladowań popełnia samobójstwo. Takich przypadków

jest coraz więcej, dlatego też warto zapoznać się z tą lekturą, aby przejrzeć

na oczy i zdać sobie sprawę, że każdy nasz gest i słowo, mogą mieć

negatywne skutki.

C. J. Daugherty,

Wybrani ,,Nie wszystko jest tym, na co

wygląda, a ludzie nie zawsze są

tymi, za których się podają’’

Każdy się czegoś boi. Każdy coś

ukrywa. Już nie wiadomo, komu

można zaufać. A kiedy zaczynają

się dziać dziwne rzeczy, główna

bohaterka postanawia za wszelką

cenę dowiedzieć się, kto stoi za tym wszystkim. Jak w każdej książce

młodzieżowej, tutaj również nie może zabraknąć wątku miłosnego. Kogo

wybierze Allie? Kto chce zaszkodzić szkole? Jak zakończą się losy

stowarzyszenia Nocnej Szkoły? Tego dowiesz się, czytając serię ,,Wybrani’’.

Iza Sakowska

POZYTYW XI/XII i2017

Śmierć – początek czy koniec?

Magdalena Obrębska

Śmierd jest jednym z zagadnieo, które

ludzkośd rozpatruje od swojego początku.

Nigdy się nie dezaktualizuje, dotyczy każdego.

Według definicji śmierd to stan

charakteryzujący się ustaniem czynności

życiowych. Brzmi to dośd sucho i nie uwalnia

człowieka przed niepewnością, a nawet

lękiem.

Z pewnością jest to również sprawa zupełnie

naturalna. Wszyscy kiedyś umrzemy.

W zasadzie każdy dzieo życia przybliża nas

do śmierci. Moim zdaniem ludzie nie czują

strachu przed ustaniem oznak życia, ale przed

konsekwencjami śmierci, czyli przed tym,

co czeka nas później.

Temat życia pośmiertnego ciągnie za sobą

zbiór pytao. Co się z nami dzieje po śmierci?

Czy istnieje coś po drugiej stronie? Pytajniki

mnożą się a odpowiedzi dzielą. Im więcej ludzi

tym więcej opinii. Na przestrzeni wieków

powstało wiele teorii na temat życia

po śmierci. Jedne wiążą się z religiami, inne

odnoszą się do doświadczeo ludzi, którzy

przeżyli śmierd kliniczną lub tych, którzy byli

przy osobach umierających. Najczęstszy

motyw powtarzający się w relacjach osób,

które cudem uniknęły śmierci to światło na

koocu tunelu. Ma ono symbolizowad przejście

z jednego świata na drugi. Wiele osób

twierdzi, że w czasie śmierci klinicznej opuściło

swojej ciało, nad którym nie miały już kontroli.

Osoby te obserwowały siebie i innych jakby

z innej perspektywy. Szokujących relacji nie

brakuje. Niektórzy, którym przywrócono

funkcje życiowe, zapierają się, że widzieli

swojego anioła stróża. Podobno na łożu

śmierci mogą nas odwiedzid dusze bliskich

zmarłych. Wiele osób umierających zaczyna

relacjonowad, kogo widzi, kto "tam" na nie

czeka - widzą dusze zmarłych, co uzasadnia

wierzenie chrześcijan, iż dusza jest

nieśmiertelna.

Nie można zapominad o poglądach Hindusów,

którzy wierzą w reinkarnację - odradzanie się

po śmierci w innym ciele (człowieka lub innej

istoty). Istnieje też przekonanie, że my już

jesteśmy martwi lub jesteśmy po prostu snem

istoty przeżywającej nas inteligencją.

Nieprawdopodobne, a jednak ta teoria skupia

swoją grupę zwolenników. Od czasów

starożytnych powtarza się przekonanie, że

po śmierci dusze ludzkie są sądzone.

To wierzenie jest obecne w wielu religiach.

Natomiast dla Egipcjan śmierd była

tymczasowa, dlatego tak ważne było

zachowanie ciała przez mumifikację. Według

nihilistów życie po śmierci nie istnieje,

co uzasadnia decyzję samobójców, którzy chcą

uwolnid się od ciężaru życia.

Nie ma jednej teorii o życiu pośmiertnym,

która skupiałaby wszystkich ludzi, chociaż

wielu ludzi wyznaje wierzenie o wspólnym

pośmiertnym miejscu przebywania duszy

i ciała. Zdania są podzielone a zagadka życia

pośmiertnego od wieków pozostaje

nierozwiązana i raczej tak już pozostanie,

mimo pojawiających się wciąż nowych teorii.

Najwidoczniej są sprawy, których człowiek nie

może pojąd lub po prostu nie musi o nich

wiedzied wszystkiego.

POZYTYW XI/XII 2017

UTONIEMY W ŚMIECIACH

Jeśli nic nie zrobisz, wkrótce w morzach i ocenach będzie

więcej plastikowych śmieci niż ryb.

Statystycznie jeden Polak zużywa rocznie 450

torebek foliowych, które służą mu od 12 do 20 minut. Dla porównania Duoczyk zużywa

ok. 4 takich torebek na rok!

Wystarczy, że podejdziesz do sprawy

odpowiedzialnie. Zrezygnuj z torebek

foliowych! Nie wszystko trzeba pakowad do

plastiku. Pamiętaj o torbie wielokrotnego użytku, gdy wybierasz się na zakupy.

Źle składowane, niepodlegające

recyklingowi torebki foliowe są rozwiewane

po całym świecie. Trafiają do rzek, jezior, mórz i oceanów, stając się

śmiertelnym zagrożeniem dla ptaków i zwierząt

morskich.

Na powierzchni samych oceanów znajduje się około

100 mln ton plastiku. W północnej części Oceanu

Spokojnego między Hawajami a Kalifornią znajduje się tzw.

Śmieciowa Wyspa - Great Pacific Garbage Patch,

ukształtowana przez prądy morskie z odpadów

unoszących się na wodzie. Jej szacunkowe rozmiary

zajmują blisko dwa razy więcej niż powierzchnia Teksasu.

POZYTYW XI/XII 2017

Dominika Maćkiewicz

SUNRISE cz. 2 Przyjaciel. Ta jedna osoba, z którą możesz zawsze porozmawiać, wyżalić się, spytać o radę, spędzić

dobrze czas. Przyjaciel jest osobą, która zna cię lepiej od twoich rodziców, a często nawet lepiej od ciebie

samego i akceptuje cię takim, jakim jesteś, nie próbuje zmieniać, bo dla niego jesteś kimś idealnym, mimo

że do ideału ci daleko. Wie, czego ci potrzeba, nawet jeśli się nie odezwiesz. Jest tą osobą, przy której

spędzasz dobrze czas, nawet jeśli jest on przepełniony głuchą ciszą. Jednak jest to cisza spędzona w

najlepszym towarzystwie, jakie mogłeś sobie wymarzyć. Nikt nie może zastąpić ci przyjaciela — tego

prawdziwego.

Nic więc dziwnego, że jeśli go stracisz, czujesz, jakbyś stracił cząstkę siebie. Cząstkę duszy. To tak, jakby

serce opuściło twoją klatkę piersiową, a chcąc dobić cię jeszcze bardziej, twój mózg zaczął otwierać przed

tobą album, gdzie były zamieszczone wszystkie wspomnienia, wszystkie cudownie spędzone chwile

razem, uwiadamiając ci, że już się nie powtórzą ani nie wrócą i pozostaną tylko wspomnieniami. Ja właśnie

powoli zaczynałam się tak czuć. Czułam, jakby jedna trzecia mojego serca powoli odrywała się od reszty.

Otóż moja przyjaźń zaczęła się kończyć w chwili, w której nadchodził koniec imprezy organizowanej

u jednego z członków drużyny futbolowej naszej szkoły. Wraz z końcem listopada przychodzi zakończenie

sezonu, który teraz przyniósł satysfakcjonujący wyniki równy zerowej liczbie porażek i jednym remisem, co

oczywiście trzeba było świętować razem z połową szkoły. A weekend był najlepszym terminem na zabawę.

Mimo że stałam się bardziej towarzyska, nadal nie lubiłam uczestniczyć w imprezach. Zwłaszcza takich,

gdzie było strasznie tłoczno, głośno, a alkohol lał się litrami. Jednak zostałam nakłoniona, by tam pójść

przez dwójkę moich przyjaciół. Gdyby nie Dean, prawdopodobnie nie dałabym się namówić Sky

na tę imprezę. Ich była dwójka, a ja tylko jedna — nie miałam z nimi szans!

Co prawda nie bawiłam się źle, ale wyśmienicie też nie było. Sky postanowiła pozostać trzeźwą, by później

móc odwieźć nas do domu. Na Deana nie było co liczyć, dostał tytuł zawodnika sezonu, więc musiał

to uczcić z resztą teamu. Wszystko szło dobrze, rozmawiałam z ludźmi z klasy, zmusiłam się do tego, by

trochę potańczyć! Co prawda nie nazwałabym tego dokładnie tańcem, tylko bardziej wymachiwaniem

kończynami do rytmu. Na szczęście spora część towarzystwa, była już trochę podpita, więc interesowała

się swoimi partnerami, bądź szklanką w której brakowało trunku bardziej niż mną wyglądającą jak tańcząca

mumia. Mówiłam już, że nie lubię imprez, prawda? Jednak najgorszym momentem był ten, w którym razem

z przyjaciółką wychodziłyśmy z imprezy.

Było grubo po drugiej, ale całe towarzystwo nadal świetnie się trzymało. Poszłam szukać Deana, był moim

przyjacielem, a to nie pozwalało mi wyjść bez pożegnania się z nim, zwłaszcza że to z nim przyjechałyśmy.

Dom był duży, ale na szczęście nie zajęło mi dużo czasu znalezienie go. Był w towarzystwie gospodarza

imprezy, co pozwalało mi upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Podeszłam do ich grupki i podziękowałam kapitanowi drużyny za zaproszenie i świetną zabawę -

co prawda określenie ―świetna‖ było tutaj mocno naciągane, ale przemawiało przeze mnie dobre

wychowanie — oraz poinformowałam o wyjściu z imprezy, żegnając się z połową drużyny. Kiedy już

chciałam się oddalić, Dean złapał mnie za nadgarstek, co spowodowało, że musiałam się zatrzymać.

-Idziesz już? Zostań jeszcze trochę, nie tańczyłaś ze mną.- przez jego perfumy przebijał zapach alkoholu,

co świadczyło o tym, że już trochę wypił, może więcej niż trochę…

- Tak, obiecałam mamie, że będę przed trzecią w domu, więc muszę już wychodzić.- była to trochę

naciągana wymówka, bo mama byłaby uradowana, gdybym wróciła rankiem z imprezy. Nie myślcie o niej

źle. Po prostu cieszy się, że wyrwałam się z mojej skorupy osamotnienia i mój krąg znajomych nie jest

ograniczony do dwóch jednostek.

Od lipca, czyli od momentu, kiedy to za sprawą Deana pogodziłam się z mamą i postanowiłyśmy sobie

wszystko wyjaśnić, jestem z nią zżyta. Dzięki tej rozmowie zbliżyłyśmy się i jednocześnie pozbyłyśmy się

części problemów. Mama zaczęła żyć dalej, oddzielając życie przed rozwodem i po nim, co za tym idzie,

powoli przestaje brać antydepresanty – z czego się cieszę- a ja postanowiłam się trochę otworzyć na ludzi

z mojego otoczenia. Wszystko to za sprawą Deana, którego nie chciałam w tym momencie oszukiwać, ale

nie chciałam też dłużej siedzieć na imprezie. Poza tym to nie było, aż takie wielkie oszustwo.

-Zostań jeszcze chwilę, proszę. Chcę zatańczyć z najpiękniejszą dziewczyną na tej imprezie. Podobasz mi

się.

Moje całe ciało zesztywniało. W uszach mi dzwoniło, a muzyka jakby ucichła. Nie byłam gotowa na takie

wyznanie. Zwłaszcza ze strony Deana. Nie byłam najpiękniejsza, ha nawet do ładnych się nie zaliczałam.

Jednak najbardziej szokujące było powiedzenie mi, że mu się podobam. Niemożliwe. I właśnie dlatego

winę zrzuciłam na alkohol, który wypił. Namieszało mu się w głowie i tyle.

-Jesteś pijany i też powinieneś już kończyć. Do zobaczenia w poniedziałek.- wyrwałam swoją rękę

z uścisku i szybkim krokiem kierowałam się w stronę wyjścia. Mimo że słyszałam wołanie chłopaka, aby

poczekać, nie zrobiłam tego i tylko przyspieszyłam. Chwyciłam pod rękę Sky, która czekała na mnie już

gotowa do wyjścia, I poszłam z nią do jej samochodu.

Sky o nic nie pytała. Za co w głębi duszy jej dziękowałam. To jest za skomplikowane. Bo przecież alkohol

robi różne rzeczy z ludźmi. Ludzie pod wpływem alkoholu mówią dziwne rzeczy, najczęściej są to bzdury.

Tylko mówi się też, że pod jego wpływem mówi się szczerze. Więc w co wierzyć? Oparłam się o zimną

szybę samochodu, wiedząc, że tej nocy nie prześpię spokojnie.

*****

Po skończonych lekcjach w poniedziałek, weszłam do jednej z pustych sal. Była to pracownia

fotograficzna, która jest najmniejsza w całej szkole. Na zajęcia z fotografii nie było wielu chętnych, więc

szkoła nie bardzo interesowała się jej powiększeniem czy chociaż remontem. Miejsca wystarczyło

na dosłownie kilka ławek i zostawało trochę miejsca na w miarę komfortowe poruszanie się

po pomieszczeniu.

Dostałam SMS-a od Sky, żeby się tu spotkać po lekcjach. Chodziłyśmy do tej samej klasy, ale nie

kończymy zawsze o tych samych godzinach, ponieważ chodzimy na różne języki i zajęcia dodatkowe.

Ja chodzę na hiszpański i rzeźbę, ona na francuski i fotografię. Dzisiaj jednak kończyłyśmy o tej samej

godzinie. Nie rozumiałam, czemu jej nie ma.

Niemałe było moje zdziwienie, gdy zmierzając do tablicy mieszczącej się naprzeciwko drzwi wejściowych,

usłyszałam zamykające się drzwi. Za nim zdążyłam się odwrócić, w pomieszczeniu zabrzmiał dźwięk ich

kluczenia.

W pierwszej chwili zaczęłam wyobrażać sobie najróżniejsze i najciemniejsze scenariusze rodem

z najpotworniejszych horrorów, przez które ludzie nie mogli spać w nocy, mając w głowie najgorsze z nich

sceny. Nastolatka wpada w pułapkę seryjnego mordercy podającego się w SMS-ie za przyjaciółkę,

uprzednio kradnącego jej komórkę.

Mój mózg przez chwilę przestał na chwilę pracować, jakby nie wiadomo skąd w mojej głowie znalazła się

czarna dziura i wessała wszystkie moje myśli. Serce za to zaczęło bić jeszcze szybciej, gdy moje oczy

ujrzały sprawcę całego zamieszania.

Przez dobre kilka minut nie odzywaliśmy się do siebie. Dean oparty plecami o drzwi stał z założonymi

rękami na klatce piersiowej i wbijał we mnie swój wzrok. A ja? Ja nie mając kompletnego pojęcia dlaczego,

zaczęłam chodzić w tę i z powrotem. Od biurka do okna. W końcu nie mogłam wytrzymać tej tępej ciszy,

więc zabrałam głos pierwsza, bo nie zapowiadało się, żeby to Dean chciał to zrobić w najbliższym czasie.

-Co tutaj robisz? Gdzie jest Sky? To z nią miałam się spotkać, a nie tobą. - nie przestając kręcić się

po pomieszczeniu, nie mogłam ogarnąć swoich myśli w spójną całość. Dean naprawdę posunąłby się

do kradzieży, żeby się ze mną spotkać? A może to Sky mnie wystawiła? Jak mogła to zrobić?

-Stoję - popatrzyłam się na niego jak na kretyna. Fakt faktem, znając chłopaka już trochę czasu, powinnam

spodziewać się ironicznej odpowiedzi z jego strony — Oczywiście jest to odpowiedź na pierwsze pytanie.

Na drugie zaś muszę przyznać, że nie mam stu procentowej pewności na trafność odpowiedzi, ale

podejrzewam, że twoja przyjaciółka jest w drodze do domu.

-Dobra, a w takim razie, po co ja tu jestem?

-Chcę z tobą porozmawiać, ale spokojnie poczekam.

-Na co chcesz czekać?- ze zdziwienia, aż się zatrzymałam. Na co niby chciał czekać? Nie mam czasu

siedzieć z nim tutaj na coś, cokolwiek miałoby to być.

-Czekam, aż wrócisz z tej pieszej wycieczki. Bo gdyby liczyć kilometry, które przeszłaś, tylko będąc w tej

sali, to prawdopodobnie jesteś już przy granicy hrabstwa.- kiedy skończył, nie mogłam patrzeć na ten jego

głupkowaty uśmieszek, którym mnie obdarzył.

- Żartujesz sobie ze mnie? Jeśli tak to mnie wypuść, bo nie zamierzam tracić czasu. Mam referat

do napisania… - nie mogłam dokończyć, bo Dean przerwał mi, zadając pytanie, na które nie chciałam

odpowiadać

-Dlaczego mnie unikasz?

-Ja unikam? Nie, musiało ci się wydawać. Miałam dużo spraw na głowie i tak jakoś… Pomagałam

mamie…? - zaśmiałam się sztucznie, próbując ukryć moje zażenowanie i zdenerwowanie. Wiedział, że

kłamię. Gdybym była na jego miejscu, też bym wiedziała. Powiem tylko tyle, nie umiem kłamać i każdy, kto

mnie zna, wie o tym.

- Po pierwsze nie odbierasz moich telefonów, od imprezy - przerwał na chwilę, czekając na moją kolejną

głupią wymówkę, ale widząc, że nie zamierzam mu przerywać, kontynuował - po drugie, kiedy tylko widzisz

mnie na korytarzu, uciekasz, gdzie pieprz rośnie, by tylko się do mnie nie zbliżyć. Czy chodzi ci o to, co

powiedziałem, kiedy wychodziłaś z imprezy?- miałam nadzieję, że nie poruszy tego tematu. Dobra, miałam

nadzieję, że nie będzie o tym w ogóle pamiętał i jakoś się wywinę z opresji. Jak widać nadzieja matką

głupich. - Powiedziałem coś nie tak?

-Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie mówią sobie takich rzeczy.- to było jedyne, na co miałam siłę. Nie

chciało mi się tłumaczyć tego, że od kiedy wróciłam do domu z imprezy, myślałam o tym tak intensywnie,

że tamtej nocy w ogóle nie poszłam spać, a w ciągu dnia byłam jak zombie i też tak po części się czułam.

A co gorsza zaczęłam myśleć o nim pod innym względem. Nie jako przyjaciela, a kogoś więcej… Dał mi

nadzieję i jednocześnie poczucie, że mogę stracić przyjaciela, przez rodzące się we mnie uczucia.

-Tak masz rację.

-No to dobrze, że wyjaśniliśmy sobie wszystko, a teraz pozwolisz, że już pójdę.

Chciałam wyjść z tej sali jak najszybciej i nie prędko do niej wracać, ale poczułam lekkie, ale zdecydowane

szarpnięcie. Wszystko działo się szybko, ale jedyne co mój mózg zarejestrował to to, że stałam oparta

plecami o drzwi wyjściowe, a raczej zostałam przyszpilona do nich przez chłopaka. Chłopaka, który w tym

właśnie momencie składał na moich ustach pocałunek. Byłam na tyle zaskoczona, że dopiero kiedy go

przerwał i oparł swoje czoło o moje, zrozumiałam, co się stało.

-Nie chcę być TYLKO przyjacielem. Chcę być kimś więcej... - moje serce zaczęło galopować

w niemiłosiernie szybkim tempie. - To, co wtedy powiedziałem, było szczerą prawdą. Alkohol tylko dał mi

odwagę na to, by powiedzieć to głośno. Od kiedy się poznaliśmy, nie mogę przestać o tobie myśleć.

O tym, jak łatwo mi się z tobą rozmawia. To jak szybko znikają moje smutki, kiedy jestem w twoim

towarzystwie, jest niepojęte. Kiedy zaczął się rok szkolny, tylko czekałem na każdą przerwę, by móc cię

zobaczyć, chociażby na chwilę i tęskniłem za naszymi rozmowami w ciągu nocy. Kiedy przychodziłaś

na mecze naszej drużyny, to dawało mi motywacje, by dawać z siebie nie sto, nie dwieście, a trzysta albo

i jeszcze więcej procent. Wiem, że to, co mówię, musi cię przytłaczać i może zniszczyć naszą przyjaźń

i nie wiem, czy jest ona warta poświęcenia dla uczucia, którego sam nie potrafię określić. Czy jest to tylko

zauroczenie, miłość? Nie wiem, ale jeśli nagrodą za to ryzyko ma być możliwość przytulania cię

i całowania oraz mówienie na ciebie jak o swojej dziewczynie, to warto dla czegoś takiego ryzykować.

Ale czy ty podejmiesz się ryzyka razem ze mną?

Nie wiedziałam co powiedzieć. Moje oczy się zaszkliły i już czułam, jak po policzkach spływają łzy. Łzy

wzruszenia. Przez słowa Deana poczułam się doceniona. Poczułam się... Nie wiem, jak się poczułam.

Szczęśliwa? To na pewno. Przepełniły mnie emocje, które nie łatwo jest mi określić szczegółowo, ale są

one wyjątkowe.

W tej chwili również poczułam tęsknotę za naszymi rozmowami do nocy. Przyłapałam się na tym, że każda

chwila była warta zapamiętania, jeśli spędzałam ją z chłopakiem. Nie wiedziałam, czy dobrze robię, ale

postanowiłam zaryzykować. Przyciągnęłam chłopaka do pocałunku. Był zdziwiony, ale po chwili zrozumiał,

że to była moja odpowiedź i oddał pocałunek.

Każdego dnia podejmujemy niezliczone decyzje. Czy pójdziemy dzisiaj do szkoły, pracy? Czy powiemy

komuś prawdę, a może trochę ją nagniemy? Czy zwrócimy się do kogoś o pomoc, a może sami damy radę

sprostać zadaniu czy problemowi? Każdego dnia podejmujemy niezliczone ilości decyzji, ale to te które

niosą jakieś ryzyko, są szczególne. Nie bójmy się podejmować ryzyka. Zaufajmy instynktowi i ryzykujmy.

Ale nie porywajmy się od razu na coś, co z góry będzie przesądzone i wskazywać będzie na porażkę.

Zacznijmy od czegoś łatwego. Jeśli nigdy nie wyszedłeś z domu i nie zwiedziłeś dokładnie swojego miasta

bądź wsi, idź i zrób to, może spotka cię coś miłego, znajdziesz miejsce warte odkrycia? Jeśli nie jesteś

pewien swojego talentu, weź udział w konkursie, napisz coś, narysuj, przygotuj układ taneczny, cokolwiek,

w czym jesteś dobry! Kształć się, rozwijaj, podejmuj decyzje o których wcześniej byś nie pomyślał, wyjdź

ze swojej bezpiecznej strefy. Żyj! Bo tylko ryzyko daje ci możliwość zapoznania się z pełnią życia.

Podejmuj ryzyko, ale z głową. Skąd wiesz? Może coś fajnego czeka na ciebie za drzwiami ryzyka?

POZYTYW XI/XII 2017