wiadomości pmk

17

Upload: hoangminh

Post on 04-Jan-2017

232 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Wiadomości PMK
Page 2: Wiadomości PMK

2 3WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Z radością, ale też z nieukrywanym drżeniem serca rozpocząłem od 1 września tego roku swoją posługę

jako koordynator Polskiej Misji Katolickiej. Uczucie radości płynie z faktu, że mogę kon-tynuować wielkie dzieło duszpasterzowania wśród Polaków żyjących tu, w Szwajcarii, w kraju, który był w przeszłości schronieniem i zarazem drugą ziemią ojczystą dla wielu naszych rodaków. Teraz zaś jest ona ojczy-zną dla wielu z Was. Wszystkim dotych-czasowym Rektorom Polskiej Misji wraz z Duszpasterzami oraz całej Polonii, od naj-starszego do najmłodszego pokolenia, chcę wyrazić swój ogromny szacunek i wdzięcz-ność za wkład we wspólne budowanie i umacnianie PMK. Natomiast uczucie pew-nej niepewności płynie z myśli o stawieniu czoła wezwaniom, jakie stoją przed nowym koordynatorem. Mam jednak nadzieję, że z pomocą łaski Bożej oraz przy Waszym o� ar-nym i życzliwym wsparciu będę mógł podo-łać wszelkim zadaniom.

Polska Misja Katolicka w Szwajcarii nie jest dla mnie obcym zjawiskiem. W latach 2009-2010 byłem duszpasterzem ośrodka w

Lozannie przy para� i św. Szczepana. Stąd też Polacy, którzy tworzą tam wspólnotę, znają mnie dobrze. Dziękuję im bardzo za wszelką życzliwość i pomoc, jakiej mogłem doświadczyć w tamtym czasie. Poza tym było kilka innych okazji, jak coroczna pielgrzymka na Grand St. Bernard czy po-sługa duszpasterska w różnych ośrodkach, które były okazją wzajemnego poznania się. W ostatnim numerze Wiadomości został zamieszczony mój życiorys. Nie pojawiam się więc w Szwajcarii po raz pierwszy, choć podejmując funkcję koordynatora, wchodzę do Polskiej Misji w pewnym sensie na nowo.

Od bieżącego roku Komisja Episkopatu Szwajcarii ds. Cudzoziemców, zwana Migra-tio dokonała pewnych reform w swym sektorze, a w tym także wyznaczyła konkretne zadania koordynatorom działających w Szwajcarii misjom narodowościowym. Pierwszą zmianą jest ustalenie, że osoba duchowna odpowiedzialna za misję nosi tytuł koordy-natora zamiast tytułu rektora. Oznacza to, że jego zadaniem ma być koordynacja pracy duszpasterskiej w poszczególnych ośrodkach Polskiej Misji. Mógłby ktoś powiedzieć, że i dotychczasowa funkcja rektora obejmowała ten zakres działań. Niemniej jednak odtąd ośrodki mają mieć pewną autonomię, tzn. będą podlegały bezpośredniemu zwierzchnic-twu miejscowego biskupa. Koordynator zaś powinien czuwać nad spełnianiem obowiąz-ków przez działających tam księży. Powinien również, jak formułuje dokument Migratio, sprawować nad nimi pieczę. Nie chodzi tu o jakiś ścisły urzędowy nadzór, lecz raczej o troskę duszpasterską. Bardzo mi więc zależy na tym, aby każdy z polskich duszpa-sterzy o� arnie pracował na rzecz dobra Polaków i Polskiej Misji. Zdaję sobie sprawę z tego, że część polskich księży jest w stu procentach zatrudniona dla para� i szwajcarskich. Przedtem prowadzili oni także duszpasterstwo dla Polaków. Mam nadzieję, że dalej będą chętnie posługiwać zamieszkałym w swych para� ach rodakom.

Według nowej reformy, dla mnie jako koordynatora, przewidziano „tylko” 20% z całości zatrudnienia, kolejne 25% to pełnienie funkcji duszpasterza PMK dla kantonu Fryburg. Najwięcej, bo aż 55% zatrudnienia przypada w para� i św. Piotra i Pawła we Fryburgu. Może jest to podział dla wielu z Was niezrozumiały. Przyznam, że ja sam do końca uwa-

żam go za co najmniej „dziwny”. Może w przyszłości coś się zmieni z korzyścią dla naszej Misji. Proszę jednak nie uważać tego za dyskryminację naszej Misji. Według aktualnego zaangażowania innych koordynatorów układ jest proporcjonalny do liczby emigracji danego kraju. Najwięcej pro-centowo zatrudniony jest koordynator włoskojęzycznej emigracji: 50%, następnie: hiszpańskoję-zycznej – 30%, inne zaś, jak portugalskojęzyczna, chorwackojęzyczna oraz polskojęzyczna – po 20%. Mimo tego procentowego limitu w moim zaangażowaniu, będę starał się jak najwięcej czasu poświęcać sprawie naszej Misji. Zdaję sobie sprawę z tego, że 20% to jest 1/5 czasu w stosunku do dotychczasowego zaangażowania rektora. Nie sądzę jednak, że pracy będzie mniej. Bardzo proszę o wyrozumiałość, jeśli na początku mojej posługi nie wszystko będzie wychodziło mi dobrze. Muszę po prostu teraz wejść w nowy zakres obowiązków i uczyć ich wypełniania.

Dużym, można by powiedzieć historycznym, wydarzeniem jest wyznaczenie naszego domu macie-rzystego w Marly jako centrum PMK. Do tej pory na stronie internetowej widniały dwa ośrodki, w Zurychu i w Marly. Od wrześni tego roku będzie to już tylko Marly. Tutaj bowiem był początek Misji, którą założył o. Józef Maria Innocenty Bocheński. Dom ten przewidziany był jako centrum naszej Misji. Jest on wolnostojącym budynkiem, który nie jest zamieszkały przez osoby trzecie. Gdyby jednak miały nasz dom zamieszkiwać inne osoby, co według tutejszego prawa nie jest wy-kluczone, będziemy starali się wraz z Fundacją, aby były to osoby godne zaufania. Tylko bowiem wówczas pozwoli to duszpasterzom na duży komfort rezydowania i pracy oraz poczucie, że jest to „kawałek Polski”.

Jakie wyzwania jawią się w najbliższym czasie przede mną? Po pierwsze, chciałbym, aby wszystkie ośrodki, w których jest sprawowana Msza św. niedzielna, sprawnie funkcjonowały. Dużym bogac-twem, a jednocześnie zadaniem, są polskie szkoły w kilku ośrodkach. Bardzo liczę na zaangażowa-nie tych osób, które do tej pory tworzyły kadrę pedagogiczną. W tym miejscu chciałbym wyrazić moje uznanie i szacunek dla wszystkich nauczycieli. Kolejną priorytetową sprawą jest redagowanie

www.polskamisja.ch

Droga Polonio Szwajcarska

BAZYLEA godz. 12.15 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami i z koronką do Bożego Miłosierdzia

BERN godz. 15.00 – Msza św. w kaplicy przy Inselspital (Universitatsspital); po mszy św. modlitwa na cmentarzu przy polskich grobach

GENEWA godz. 12.00 – Msza św., a po niej modlitwy za zmarłych przy płycie pamiątkowej generała Józefa Hauke–Bosaka na cmentarzu w Carouge

GNADENTHAL godz. 12.30 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami

LESIN 31. X, godz. 11.00 – modlitwy za zmarłych

LOZANNA godz. 15.30 – modlitwy za zmarłych na cmentarzu w Pully godz. 17.00 – Msza św. w kościele Saint-Etienne

MARLY godz. 9.30 – Msza św.; po mszy modlitwy za zmarłych na cmentarzu w Marly i w Bourgillon

VISP godz. 19.30 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami

WINTERTHUR 31. X, godz. 16.00 – modlitwy za zmarłych na cmentarzu

ZUG godz. 9.30 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami

ZUCHWILL godz. 17.00 – modlitwa przy grobie T. Kościuszki i przy kaplicy wybudowanej przez internowanych, a następnie Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami

ZURYCH godz. 12.00 – Msza św.; po mszy modlitwy na cmentarzu

Polskie uroczystości listopadowe i modlitwy za zmarłych w Szwajcarii

Program uroczystości

naszego czasopisma Wiadomości. Od począt-ku kadencji dotychczasowego rektora, ks. dr Sławomira Kaweckiego, Wiadomości prezen-tują wysoki poziom zarówno co do treści, jak i szaty gra� cznej. Jemu, jak i całemu zespo-łowi redakcyjnemu: pani Beacie Daniluk, ks. Arturowi Cząstkiewiczowi, ks. Dariuszowi Buciorowi oraz pani Izabelli Wądołowskiej należą się najwyższe słowa uznania i podzię-kowania. Dziękuję także wszystkim innym osobom, które swoim wkładem tekstowym (artykułami, informacjami), jak i fotorepor-tażami, a także w inny sposób, przyczynili się do interesującego kształtu Wiadomości. Liczę na dalszą współpracę, aby nie tylko utrzymać obecny poziom, lecz także ubogacić je roz-maitością interesujących tekstów. Ponieważ w dobie obecnej coraz więcej ludzi korzysta z Internetu, chciałbym, aby wkrótce strona in-ternetowa PMK otrzymała nową szatę gra-� czną, a także była zarządzana przez osobę kompetentną, która będzie zobowiązana do aktualizacji informacji. Sądzę, że uda się też

stworzyć podstrony dla poszczególnych ośrodków, aby mogły być ubogacane przez lokalny zespół.

Od lipca br. obecny jest w Misji nowy duszpasterz - ksiądz Łukasz Szczygielski. Pochodzi on, podobnie jak ja, ze Szczecina. Cieszę się bardzo, iż zgodził się on przyjechać tutaj, aby służyć swoją pracą w budowaniu i umacnianiu PMK. Można o nim więcej przeczytać w osobnej prezentacji na str. 19. W dotychczasowych obowiązkach wykazał się dużym poświęceniem, sumiennością i po-czuciem obowiązku. Z pewnością będzie dużym wsparciem w sprawnym funkcjonowaniu naszego ośrodka w Marly.

Na koniec chciałbym wyrazić ogromne podziękowanie księdzu Rektorowi Sławomirowi Kawec-kiemu za prowadzenie PMK. Dał się poznać jako zdecydowany i sprawny organizator życia naszej Misji. Zyskał także wielkie zaufanie w diecezji Fryburg, czego dowodem jest powierzenie mu jed-nej z piękniejszych para� i w Vevey, w kantonie Vaud. Życzymy mu Bożego błogosławieństwa na nowym etapie jego pracy i zapewniamy, że jest zawsze mile widziany w PMK.Podziękowania kieruję wreszcie do wszystkich uczestników uroczystości pożegnania byłego rekto-ra i powitania nowego koordynatora, która miała miejsce w dniu 1 września w Marly. Wielkie „Bóg zapłać” za przygotowanie liturgii mszalnej w kaplicy i za poczęstunek w sali para� alnej.Aby nowy etap naszej działalności był owocny, prośmy Bożego Ducha o dobre natchnienia i pro-wadzenie każdego dnia. Maryja zaś niech uczy nas postawy służebnej i o� arnej. Niech wyprasza nam wszystkim Boże błogosławieństwo.Szczęść Boże!

ks. Krzysztof WojtkiewiczRedaktor Naczelny „Wiadomości”

ciąg dalszy na str. 2

cd ze str. 3

Page 3: Wiadomości PMK

4 5WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Page 4: Wiadomości PMK

6 7WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat,nie poczytując ludziom ich grzechów,nam zaś przekazując słowo jednania

2 Kor 5,19

W poczuciu odpowiedzialności za teraź-niejszość i przyszłość naszych Kościołów i narodów oraz kierując się pasterską troską, w imieniu Kościoła Katolickiego w Pol-sce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławne-

go, zwracamy się ze słowem pojednania do wiernych naszych Kościołów, do naszych narodów i do wszystkich ludzi dobrej woli.Wyznając prawdę, że Jezus Chrystus jest na-szym pokojem i pojednaniem (por. Ef 2,14; Rz 5,11), i mając świadomość powołania powie-rzonego nam w duchu Chrystusowej Ewange-lii, pragniemy wnieść swój wkład w dzieło zbli-żenia naszych Kościołów i pojednania naszych narodów.

1. Dialog i pojednanieNasze bratnie narody łączy nie tylko wielo-wiekowe sąsiedztwo, ale także bogate chrze-ścijańskie dziedzictwo Wschodu i Zachodu. Świadomi tej długiej wspólnoty dziejów i tra-dycji wyrastającej z Ewangelii Chrystusa, któ-ra wywarła decydujący wpływ na tożsamość, duchowe oblicze i kulturę naszych narodów, a

także całej Europy, wkraczamy na drogę szcze-rego dialogu w nadziei, że przyczyni się on do uleczenia ran przeszłości, pozwoli przezwycię-żyć wzajemne uprzedzenia i nieporozumienia oraz umocni nas w dążeniu do pojednania.Grzech, który jest głównym źródłem wszelkich podziałów, ludzka ułomność, indywidualny i zbiorowy egoizm, a także naciski polityczne, doprowadzały do wzajemnej obcości, jawnej wrogości, a nawet do walki między naszymi

narodami. W następstwie podobnych okolicz-ności doszło wcześniej do rozpadu pierwotnej jedności chrześcijańskiej. Podziały i rozłam, sprzeczne z wolą Chrystusa, stały się wielkim zgorszeniem, dlatego też podejmujemy nowe wysiłki, które mają zbliżyć nasze Kościoły i na-rody oraz uczynić nas bardziej wiarygodnymi świadkami Ewangelii wobec współczesnego świata. Po II wojnie światowej i bolesnych doświad-czeniach ateizmu, który narzucono naszym narodom, wchodzimy dzisiaj na drogę du-chowej i materialnej odnowy. Jeśli ma być ona trwała musi przede wszystkim dokonać się odnowa człowieka, a przez człowieka od-nowa relacji między Kościołami i narodami.Drogą ku takiej odnowie jest braterski dia-log. Ma on dopomóc w lepszym poznaniu się, odbudowaniu wzajemnego zaufania i w taki sposób doprowadzić do pojednania. Po-

jednanie zaś zakłada również gotowość do przebaczenia doznanych krzywd i niespra-wiedliwości. Zobowiązuje nas do tego mo-dlitwa: Ojcze nasz (...) odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Apelujemy do naszych wiernych, aby prosi-li o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawza-jem. Jesteśmy przekonani, że jest to pierwszy i najważniejszy krok do odbudowania wza-

jemnego zaufania, bez którego nie ma trwałej ludzkiej wspólnoty ani pełnego pojednania.Przebaczenie nie oznacza oczywiście zapo-mnienia. Pamięć stanowi bowiem istotną część naszej tożsamości. Jesteśmy ją także winni o� a-rom przeszłości, które zostały zamęczone i od-dały swoje życie za wierność Bogu i ziemskiej ojczyźnie. Przebaczyć oznacza jednak wyrzec się zemsty i nienawiści, uczestniczyć w budo-waniu zgody i braterstwa pomiędzy ludźmi, naszymi narodami i krajami, co stanowi pod-stawę pokojowej przyszłości.

2. Przeszłość w perspektywie przyszłościTragiczne doświadczenia XX wieku do-tknęły w większym lub mniejszym stopniu wszystkie kraje i narody Europy. Zostały nimi boleśnie doświadczone nasze kraje, na-

Wspólne Przesłanie

do Narodów Polski i RosjiPRZEWODNICZĄCEGO KONFERENCJI EPISKOPATU POLSKI ARCYBISKUPA JÓZEFA MICHALIKA, METROPOLITY PRZEMYSKIEGO I ZWIERZCHNIKA ROSYJSKIEGO KOŚCIOŁA PRAWOSŁAWNEGO PATRIARCHY MOSKIEWSKIEGO I CAŁEJ RUSI CYRYLA

rody i Kościoły. Naród polski i rosyjski łączy doświadczenie II wojny światowej i okres re-presji wywołanych przez reżimy totalitarne. Reżimy te, kierując się ideologią ateistyczną, walczyły z wszelkimi formami religijności i prowadziły szczególnie okrutną wojnę z chrze-ścijaństwem i naszymi Kościołami. O� arę poniosły miliony niewinnych ludzi, o czym przypominają niezliczone miejsca kaźni i mo-giły znajdujące się na polskiej i rosyjskiej ziemi.Wydarzenia naszej wspólnej, często trud-nej i tragicznej historii, rodzą niekie-dy wzajemne pretensje i oskarżenia, które nie pozwalają zagoić się dawnym ranom. Obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i spe-cjalistów. Z uznaniem przyjmujemy działania kompetentnych komisji i zespołów w naszych krajach. Wyrażamy przekonanie, że ich wysiłki pozwolą poznać niezakłamaną prawdę histo-ryczną, dopomogą w wyjaśnieniu wątpliwości i przyczynią się do przezwyciężenia negatyw-nych stereotypów. Wyrażamy przekonanie, że trwałe pojednanie jako fundament pokojowej przyszłości, może się dokonać jedynie w oparciu o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości. Apelujemy do wszystkich, którzy pragną do-bra, trwałego pokoju oraz szczęśliwej przyszło-ści: do polityków, działaczy społecznych, ludzi nauki, kultury i sztuki, wierzących i niewie-rzących, do przedstawicieli Kościołów – stale podejmujcie wysiłki na rzecz rozwijania dialo-gu, wspierajcie to, co umożliwia odbudowanie wzajemnego zaufania i zbliża ludzi do siebie oraz pozwala budować wolną od przemocy i wojen pokojową przyszłość naszych krajów i narodów.

3. Wspólnie wobec nowych wyzwańW wyniku politycznych i społecznych prze-mian, pod koniec XX wieku nasze Kościoły uzyskały możliwość pełnienia swojej mi-sji ewangelizacyjnej, a zatem także kształ-towania naszych społeczeństw w oparciu o tradycyjne wartości chrześcijańskie. Chrze-ścijaństwo wniosło w minionych dziejach ogromny wkład w formowanie duchowego oblicza i kultury naszych narodów. Dążymy także dziś, w dobie indyferentyzmu religijne-go oraz postępującej sekularyzacji, do podjęcia wszelkich starań, aby życie społeczne i kultu-ra naszych narodów nie zostały pozbawione podstawowych wartości moralnych, bez któ-rych nie ma trwałej pokojowej przyszłości.Pierwszym i najważniejszym zadaniem Ko-

ścioła po wszystkie czasy pozostaje nadal głoszenie Ewangelii Chrystusa. Wszyscy chrześcijanie, nie tylko duchowni, ale i wier-ni świeccy są powołani, by głosić Ewange-lię Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa oraz nieść Dobrą Nowinę słowem i świadec-twem własnego życia, zarówno w wymiarze prywatnym, rodzinnym, jak i społecznym. Uznajemy autonomię władzy świeckiej i kościelnej, lecz opowiadamy się także za współpracą w dziedzinie troski o rodzinę, wychowania, ładu społecznego i innych kwe-stii ważnych dla dobra społeczeństwa. Chce-my umacniać tolerancję, a przede wszyst-kim bronić fundamentalnych swobód na czele z wolnością religijną oraz bronić pra-wa do obecności religii w życiu publicznym.Dzisiaj nasze narody stanęły wobec nowych wyzwań. Pod pretekstem zachowania za-sady świeckości lub obrony wolności kwe-stionuje się podstawowe zasady moralne oparte na Dekalogu. Promuje się aborcję, eu-tanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl ży-cia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne.Nierzadko spotykamy się też z przejawami wrogości wobec Chrystusa, Jego Ewangelii i Krzyża, a także z próbami wykluczenia Kościo-ła z życia publicznego. Fałszywie rozumiana świeckość przybiera formę fundamentalizmu i w rzeczywistości jest jedną z odmian ateizmu.Wzywamy wszystkich do poszanowania nie-zbywalnej godności każdego człowieka stwo-rzonego na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1,27). W imię przyszłości naszych narodów opowiadamy się za poszanowaniem i obro-ną życia każdej istoty ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci. Uważamy, że ciężkim grzechem przeciw życiu i hańbą współcze-

snej cywilizacji jest nie tylko terroryzm i kon-³ ikty zbrojne, ale także aborcja i eutanazja. Trwałą podstawę każdego społeczeństwa sta-nowi rodzina jako stały związek mężczyzny i kobiety. Jako instytucja ustanowiona przez Boga (por. Rdz 1,28; 2,23-24), rodzina wyma-ga szacunku i obrony. Jest ona bowiem kolebką życia, zdrowym środowiskiem wychowawczym, gwarantem społecznej stabilności i znakiem na-dziei dla społeczeństwa. To właśnie w rodzinie dojrzewa człowiek odpowiedzialny za siebie, za innych oraz za społeczeństwo, w którym żyje.Ze szczerą troską, nadzieją i miłością pa-trzymy na młodzież, którą pragniemy uchronić przed demoralizacją oraz wycho-wywać w duchu Ewangelii. Chcemy uczyć młodych miłości do Boga, człowieka i ziem-skiej ojczyzny oraz kształtować w nich du-cha chrześcijańskiej kultury, której owocem będzie szacunek, tolerancja i sprawiedliwość.Jesteśmy przekonani, że Zmartwychwstały Chrystus jest nadzieją nie tylko dla naszych Ko-ściołów i narodów, ale także dla Europy i całego świata. Niech On sprawi swoją łaską, aby każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku widział przyjaciela i brata.Zarówno Polacy, jak i Rosjanie żywią głębo-ką cześć do Najświętszej Maryi Panny. Ufając wstawiennictwu Matki Bożej, polecamy Jej opiece wielkie dzieło pojednania i zbliżenia naszych Kościołów i narodów. Przywołując słowa Pawła Apostoła: Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy (Kol 3,15), błogosła-wimy wszystkim w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. ■

+ Józef Arcybiskup Michalik Metropolita Przemyski

+ CyrylPatriarcha Moskiewski i całej Rusi

Warszawa, 17.08.2012

Page 5: Wiadomości PMK

8 9WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Patriarcha Moskwy i Rusi, Cyryl I przebywał z o� cjalną wizytą w Polsce w dniach 16-19 sierpnia 2012. Wydarzeniu temu towarzyszyły media; rela-cjonowany był każdy dzień jego wizyty. Wprawdzie patriarcha przybył na zaproszenie Prawosławnego Kościoła Autokefalicznego w Polsce, niemniej jed-nak od razu nabrała ona znacznie większej wagi. Mówiono i pisano o niej, że jest historyczna. Pa-triarcha witany był z wszelkimi honorami, jakie okazywane są głowie państwa, co wielu skomen-towało ten fakt, iż Cyryl I to jak papież prawosławia. Ponieważ głównym celem wizyty było podpisanie wspólnego dokumentu prawosławno-katolickiego o pojednaniu narodu rosyjskiego i polskiego, któ-ry brzmiał: Wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji, w prasie ukazało się mnóstwo artykułów i komentarzy na jego temat. Wprawdzie w pismach głównego nurtu przeważały opnie wyraźnie pozy-tywne, by nie powiedzieć glory� kujące dokument o pojednaniu, to jednak nie mało było także ko-mentarzy sceptycznych, czy wręcz negatywnych. Trudno byłoby przytaczać wszystkie komentarze i opinie w niniejszym szkicu. Stąd też ograniczymy się do kilku odmiennych ocen tego wydarzenia.

Pozytywne spojrzenie na PrzesłanieWizytę Cyryla I, jak i wspólnie podpisany do-kument, zarówno prasa głównego nurtu, jak i hierarchowie Kościoła katolickiego określili jako wydarzenia historyczne. Nie były to wydarzenia spontaniczne, lecz przygotowane z dużą pieczoło-witością.Genezę powstania wspólnego orędzia przedstawił w swoim referacie ks. arcybiskup Henryk Muszyń-ski. Wskazał on na rok 1988 jako początek nawią-zania bezpośrednich kontaktów na szczeblu hierar-chicznym między Kościołem Katolickim w Polsce a Kościołem Prawosławnym w Rosji. Okazją do tego pierwszego kroku były o� cjalne obchody 1000-le-cia chrztu Rusi. Uroczyste jubileuszowe miały miej-sce w Moskwie i Kijowie. Wówczas to zaproszono na nie prymasa Polski kard. Józefa Glempa. Był to początek kilku podróży prymasa, najpierw do ZSRR, a następnie do Rosji. W 1992 roku, będąc w Moskwie, spotkał się z patriarchą Aleksym II. Ale i w Polsce prymas miał okazję spotkać się z czołowy-

mi hierarchami Kościoła prawosławnego, jak choć-by w 1989 roku z metropolitą mińskim Filaretem, a w 2004 z metropolitą smoleńskim i kaliningradz-kim Cyrylem, dziś patriarchą. Od owych uroczystości chrztu Rusi było wiele roz-maitych wizyt i spotkań hierarchów katolickich i prawosławnych na różnych szczeblach. Dopiero 26 lutego 2010 w Warszawie odbyło się pierwsze spotkanie reprezentantów polskiego episkopatu z delegacją Patriarchatu Moskiewskiego. Na czele komisji katolickiej stanął abp Henryk Muszyński, ówczesny Prymas Polski i metropolita gnieźnień-ski a prawosławnej – metropolita Hilarion, prze-wodniczący Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu OWCS.Strona prawosławna wyraziła pragnienie, aby ze strony Kościoła katolickiego ukazał się krótki ko-munikat w związku z planowaną wizytą patriarchy Cyryla w Polsce. Ostatecznie jednak uczestnicy spotkania byli zgodni co do tego, że sam komuni-kat jest nie wystarczający i że trzeba przygotować szerszy dokument. Każda ze stron miała przygo-tować własny projekt. Co miało być głównym te-matem tego dokumentu? Miał nim być wkład obu Kościołów w dzieło pojednania obu narodów Polski i Rosji. Przygotowane projekty dokumentu zosta-ły zaprezentowane i przedyskutowane 4 czerwca 2012 w Warszawie. Postanowiono, że wspólny projekt zostanie rozpoczęty słowami św. Pawła: „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem” (2 Kor 5,20). Natomiast trzeba było ustalić wspólną treść, ponieważ oba projekty różniły się pod tym względem. W katolickiej propozycji dokumentu zaakcentowany został wymiar teologiczny pojed-nania, podczas gdy strona prawosławna zwróciła uwagę na sprawy historyczno-polityczne i kultu-rowe.W trzeciej turze rozmów, które odbyły się 1 czerwca 2011 w obecności i z udziałem nuncjusza apostol-skiego abp. Celestino Migliore, ustalono, że doku-ment składać się będzie z 4 części: 1. Dialog i po-jednanie; 2. Przyszłość w perspektywie przyszłości; 3. Razem wobec nowych wyzwań; 4. Chrystus zmartwychwstały znakiem nadziei.W wyniku kolejnych rozmów podjęto decyzję, że trzeci i czwarty punkt zostaną połączone. Na

decydującym spotkaniu zespołów dokonano osta-tecznej redakcji dokumentu oraz postanowiono, że zostanie on ogłoszony w formie wspólnego przesłania do narodów Polski i Rosji. Jak już wie-my, wspólne orędzie do obydwu narodów zostało podpisane 17 sierpnia br. na Zamku Królewskim w Warszawie przez Cyryla I patriarchę moskiewskiego i całej Rusi oraz abp. Józefa Michalika, przewodni-czącego Konferencji Episkopatu Polski.W komunikacie z obrad biskupów polskich na Jasnej Górze w dniu 25 sierpnia br. wspólne prze-słanie katolicko-prawosławne zostało nazwane „drogowskazem nie tylko dla chrześcijan, ale dla wszystkich ludzi dobrej woli pragnących budować dobre stosunki z sąsiadami”. Biskupi wyrazili prze-konanie, że „przesłanie to otwiera nowy rozdział w relacjach między naszymi Kościołami i narodami” oraz „wskazuje Polakom i Rosjanom drogę pojed-nania, nie poprzez spektakularne polityczne gesty, ale przez odkrywanie prawdy o trudnej przeszłości, przez gotowość do wzajemnego wybaczania sobie win i wezwanie do wspólnego dawania świadectwa Ewangelii, zwłaszcza wobec niełatwych współcze-snych wyzwań”.Ciekawe, że istotnym akcentem w dokumencie było wzajemne przebaczenie sobie win i pojedna-nie się. Problem jednak polega na tym, że w czasie wspólnych rozmów nad projektem dokumentu rozbieżności wywołała tematyka historyczna. Ar-cybiskup Muszyński wyjaśnił, że główny problem polegał na nazwaniu krzywd, jakie jedna strona zadała drugiej: „W historycznej części stanęliśmy wobec nieprzebytej przeszkody nazwania po imieniu wzajemnie doznanych krzywd. Istniała daleko idąca zgodność co do samych faktów, w ich interpretacji istniały jednak zasadnicze różnice. Stąd ograniczy-liśmy się wyłącznie do ukazania rozmiarów tragedii i ogólnego nakreślenia tragicznych doświadczeń naszych narodów i Kościołów w XX wieku doznanych od ateistycznych i totalitarnych reżimów. Rozezna-nie i interpretację faktów zostawiliśmy historykom, stwierdzając jedynie, że cała niekłamana prawda hi-storyczna jest fundamentem pojednania i pokojowej przeszłości”. Faktycznie wielu komentatorów zauważyło, że nie ma jednoznacznej oceny pewnych kontrowersyj-

nych dla obu stron wydarzeń historycznych, stąd też autorzy dokumentu ograniczyli się do stwier-dzeń ogólnikowych o krzywdach: „Apelujemy do naszych wiernych, aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzone-go sobie nawzajem. Jesteśmy przekonani, że jest to pierwszy i najważniejszy krok do odbudowania wzajemnego zaufania, bez którego nie ma trwałej ludzkiej wspólnoty ani pełnego pojednania”.Arcybiskup Józef Michalik, podkreślając duszpa-sterski, a nie polityczny charakter tego dokumentu, przyznał, że nie zmieni on automatycznie wszyst-kiego i od razu, ale może i powinien być pierwszym odważnym krokiem do celu, spełniając rolę „nacię-cia wrzodu”.Drugą istotną myślą wspólnego Przesłania było solidarne stawienie czoła wyzwaniom współcze-snego świata, jak sekularyzm, kwestionowanie zasad moralnych opartych na Dekalogu i permi-sywizm moralny: „Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się kon-sumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne”. Przypomniano również o wielowieko-wym chrześcijańskim kulturowym dziedzictwie Wschodu i Zachodu, które łączy „bratnie narody”.Odczytanie negatywnych znaków czasu jako za-grożenie dla chrześcijaństwa jezuita o. Wacław Oszajca uznaje za fakt, iż oba Kościoły zbliżyły się do siebie, a co oznaczałoby, że „chrześcijaństwo w Europie odnalazło samo siebie”. W rezultacie wielu duchownych jest zdania, że dokument nie dokona zamierzonego celu w sposób natychmiastowy, ale jest z pewnością ważnym i odważnym krokiem do prawdziwego pojednania. Na to jednak potrzeba czasu i wspólnych dokonań.

Spojrzenie odmienne: pesymistyczne czy realistyczne?Tymczasem nie brakowało na temat wizyty Cyryla I w Polsce i wspólnego orędzia głosów krytycznych. Na uwagę zasługuje tutaj kilka opinii, zarówno polskich, jak i rosyjskich komentatorów. W Polsce z wielkim dystansem do sierpniowych wydarzeń ustosunkował się ks. Tadeusz Isakiewicz-Zaleski. Dokument o pojednaniu został, według krakow-skiego duchownego, napisany został w konspi-racji przed wiernymi obydwu Kościołów i bez uprzedniego zaproszenia do opracowania projektu historyków-ekspertów w sprawach relacji katolic-ko-prawosławnych. Stąd powstaje proste pytanie: Dlaczego pominięto takich znawców? W przeciw-nym razie można by rozwiązać problem interpre-tacji wydarzeń historycznych, o których wspominał ks. abp Muszyński.Poza tym ks. Isakiewicz ma zastrzeżenia w od-

niesieniu do ram, w obrębie których dokonało się podpisanie orędzia. Odbyło się ono w Zamku Kró-lewskim, a nie w świątyni, co budzi wątpliwości, że ów dokument nie ma jedynie wymiaru duszpaster-skiego, lecz wyraźnie posiada znamię polityczne. Gdyby miało być inaczej, to cała uroczystość mogła-by się dokonać w świątyni i podczas nabożeństwa ekumenicznego. Co więcej, podpisanie powinno było zostać poprzedzone wspólnie odmówioną modlitwą Ojcze nasz. A jednak tego zabrakło. Mało tego, nie uczyniono znaku krzyża. Atmosfera bu-dynku świeckiego, choć historycznego jakim jest Zamek Królewski, oraz obecność wielu polityków, nazbyt wyraźnie dawały do zrozumienia, że wbrew zapewnieniom o duchowym charakterze doku-mentu, podpisuje się go, przy zachowaniu norm typowych dla dyplomacji świeckiej. Trudno było więc nawet ukryć jego wymiar polityczny. Ale nie tylko sama analiza okoliczności, w jakich był podpisywany dokument, wydaje się być ważna dla księdza Isakiewicza-Zaleskiego. Również nale-ży zwrócić szczególnie na Cerkiew prawosławną i reprezentującego ją patriarchę jako sygnatariusza Przesłania. Dlaczego tylko na jedną stronę? Ponie-waż dla duchownego historyka Kościół katolicki jest w swym działaniu niezależny od władz pań-stwowych, czego nie można powiedzieć o Cerkwi rosyjskiej. Patriarchat moskiewski jest bardzo za-leżny od władzy państwowej i nie można mówić o żadnej autonomii wobec niej. Cerkiew prawo-sławna zawsze, niezależnie od systemu politycz-no-państwowego, była sprzymierzeńcem władzy państwowej. Chodzi tu przede wszystkim nie tyle o zwykłe duchowieństwo, lecz o hierarchię. Dla ks. Isakiewicza, postać Cyryla I jest niewiarygodna ze względu na swoją przeszłość. Jak twierdzi duchow-ny, był on wieloletnim współpracownikiem KGB, co kładzie się cieniem na szczerość jego intencji, jak i na sam dokument o pojednaniu. Wielu dziennika-rzy niezależnych sądzi, że Cyryl I mógł wypełnić misję w imieniu prezydenta Rosji, który, nie mogąc sprostać zadaniu pojednania rosyjsko-polskiego, wysłał w tym celu patriarchę moskiewskiego.Takie podejrzenia snują nie tylko polscy komen-tatorzy, lecz również rosyjscy. Lew Gudkow, so-cjolog, szef Analitycznego Ośrodka Jurija Lewady badającego nastroje społeczne, uważa, iż wizyta patriarchy Cyryla w Polsce i wspólny apel o po-jednanie narodów to dla zwykłych Rosjan gesty dyplomatyczne, za którymi nic nie stoi. Nie tylko polskich wiernych, ale i prawosławnych zapowiedź podpisania dokumentu, jak samo wydarzenie pod-pisania, było wielkim zaskoczeniem. Właściwie nic na to wcześniej nie wskazywało. Wręcz przeciwnie, trudno byłoby sobie to nawet wyobrazić, wiedząc o tym, że przez ostatnie lata o� cjalny kurs Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej jest antykatolicki i antypro-

testancki. A tu nagle jakieś pojednanie i apel o wybaczenie.O co więc chodzi z tą całą akcją o przywrócenie zgody i pokoju pomiędzy obydwoma słowiański-mi narodami? Gudkow twierdzi, że mamy tu do czynienia z cerkiewnym przedłużeniem starań dyplomacji państwowej o polepszenie stosunków z Polską i jednocześnie o zmniejszenie napięcia wokół takich problemów jak zbrodnia w Katyniu, II wojna światowa, narzucenie Polsce systemu ko-munistycznego, czy wreszcie tragiczny lot samolo-tu pod Smoleńskiem w kwietniu 2012.

Jak przyjąć dokument o pojednaniu?Jeśli wierzyć wypowiedziom rosyjskiego socjologa, którego chyba nie inspirowały żadne główne pol-skie media, to trzeba przyznać, że nie jest łatwo przeciętnemu katolikowi wierzyć w szczerość in-tencji, jakie kierowały powstawaniem tego „histo-rycznego” orędzia, nawet jeśli przyjąć dobrą wolę, otwartość strony katolickiej. Wierni mogą obawiać się nie bez słuszności, że dokument może służyć jako instrument dla celów czysto politycznych. Poza tym zachodzi pytanie, czy wierni obydwu Ko-ściołów, myślący, czujący i kochający po słowiań-sku, potrzebują jakiegoś odgórnego apelu i przy-naglania do pojednania? Czy rzeczywiście prości ludzie – Rosjanie i Polacy – są zwaśnieni? Można by podejrzewać, że pojednanie rozumiane jest tu jako spacy� kowanie ludzi, którzy żądają prawdy historycznej na temat faktów, które są przemil-czane bądź zakłamywane, zgodnie z prowadzoną dziś tzw. polityką historyczną. Wydaje się jednak, że wielu ludzi czeka na innego rodzaju dokument, a mianowicie na wielkie i publiczne przyznanie się do zbrodni komunistycznych ze strony ludzi, którzy są spadkobiercami owego szaleńczego i antyludz-kiego systemu. W tym wyznaniu powinien być wyartykułowany, na kolanach, głośny, błagalny apel o przebaczenie win za niezliczone zbrodnie wyrządzone zarówno Polakom, jak i Rosjanom. Wówczas można by mówić o milowym kroku w kierunku normalizacji relacji międzyludzkiej. Póki się tego nie dokona, nie pomogą żadne nawoływa-nia i orędzia, próbujące poruszyć swoim wzniosłym stylem ludzkie serca. Na niewiele się chyba też zda motywacja religijna, jeśli zabraknie zdemaskowa-nia prawdziwych winowajców i nazwania krzywd po imieniu.

Re� eksja, analiza podpisanego przez przed-stawicieli obu chrześcijańskich Kościołów, a także modlitwa, mogą stać się początkiem drogi ku po-jednaniu obu narodów, rozpoznających siebie jako o� ary komunistycznych katów. Szkoda, że doku-ment orędzia nie rozwinął tej myśli. ■

KW

Echa wizytypatriarchy Cyryla I w Polsce

Page 6: Wiadomości PMK

11WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie

chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne tracimy radość

i sens tego co przed nami.

W dniu 1 września 2012 ks. dr Sławomir Ka-wecki zakończył kadencję na stanowisku rek-tora Polskiej Misji Katolickiej. W ciągu pię-cioletniej drogi, którą pokonał, napotkał wiele przeciwności, pomimo to nigdy nie tracił wiary w Polaków i Polonię w Szwajcarii.Przez ten czas mogliśmy poznać różne oblicza

Księdza Rektora, ale zawsze konsekwentnie starał się jednoczyć rodaków na ziemi szwaj-carskiej i dawał możliwość łączności z Kościo-łem tym wszystkim, którzy tego potrzebowali. Nie tylko te wartości miał na uwadze - poprzez swoje działania dążył do zachowania łączności młodego pokolenia Polaków z Ojczyzną, czego dowodem jest powstanie Polskiej Szkoły im. Macieja Płażyńskiego przy PMK Lozanna--Marly. Należy podkreślić, że pełnił również rolę promotora polskiej nauki, kultury i sztuki, czego przykładem są konferencje i koncerty organizowane w czasie trwania jego kadencji.Patrząc z perspektywy czasu należy powie-

dzieć, że nie zawsze było łatwo, jednak najczę-ściej skutecznie.Uroczystość pożegnania miała miejsce w histo-rycznej siedzibie PMK w Marly. Rozpoczęła się Mszą św. koncelebrowaną przez biskupa Krzysztofa Zadarko, Msgr. Luis Capilla, ks. prof. Krzysztofa Wojtkiewicza oraz księży rodaków odpowiedzialnych za duszpa-sterstwo Polonii szwajcarskiej. Gościem hono-rowym był pan ambasador Jarosław Starzyk. Na uroczystości obecny był również pan konsul Marek Wieruszewski wraz z małżonką, a także przedstawiciele Fundacji Ojca Bocheńskiego oraz Stowarzyszenia Przyjaciół Marly.Licznie reprezentowane były Rady Duszpa-sterskie z poszczególnych ośrodków PMK.Obecność tych wszystkich osób świadczy o tym, że postać ks. dr. Sławomira Kaweckiego zapisana została na stałe w historii Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii.

„Tylko życie poświęcone innym, warte jest prze-życia...” ■

Jolanta Kosztyła-Cwynar

Coś się kończy, coś się zaczyna...

Page 7: Wiadomości PMK

12 13WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

R zym, zwany „Wiecznym Miastem” ze względu na swoją wyjątkową i majesta-tyczną historię,

to jedna z najpiękniejszych europejskich stolic. Z powodu niezliczonej ilości zabytków, zbu-dowane na siedmiu wzgórzach miasto co roku odwiedzane jest przez kilkanaście milionów turystów. Dla nas, katolików, Rzym to jednak coś więcej niż zbiór historycznych budowli. To miasto, w którym pierwsi wyznawcy Chrystusa oddali swoje życie za wiarę, siedziba papieży, a także miejsce spoczynku największego Polaka XX wieku, błogosławionego Jana Pawła II.

PielgrzymkaTo właśnie postać Ojca Świętego zjednoczyła nas najpierw w szwajcarskim oddziale Fundacji Jana Pawła II, a następnie na pielgrzymce do stolicy Włoch, która odbyła się w dniach 15.06.

– 18.06.2012. Na wyjazd do Rzymu zdecydo-wała się międzynarodowa grupa składająca się z pięciorga Polaków, Szwajcara, Francuski oraz Brazylijczyka. Do Rzymu przylecieliśmy w piątek rano i zatrzymaliśmy się w domu sióstr urszulanek. Ich serdeczność, o której słyszeli-śmy już przed wyjazdem, potwierdziła się w 100%. Pobyt w Rzymie rozpoczęliśmy od spotkania z dyrektorem Fundacji Jana Pawła II. W trak-cie wizyty przedstawiliśmy ojcu Krzysztofowi Wieliczko propozycje rozwoju fundacji na ob-szarze Szwajcarii oraz doprecyzowaliśmy plan pielgrzymki. Po spotkaniu wyruszyliśmy na zwiedzanie Wiecznego Miasta.

ZwiedzanieZe względu na bardzo ograniczony czas piel-grzymki zdecydowaliśmy się zobaczyć jedynie najważniejsze miejsca w Rzymie. Zwiedzanie

rozpoczęliśmy od Koloseum, które w pełni wy-nagrodziło nam trudy związane z długim ocze-kiwaniem na bilety. Am� teatr Flawiusza to wspaniałe, przesiąknięte historią miejsce, które podczas swego funkcjonowania było świadkiem tragedii tysięcy chrześcijan. W pierwszy dzień udało nam się jeszcze zobaczyć: Forum Romanum, Ołtarz Ojczyzny, Pante-on, Plac Wenecki, Fontannę di Trevi, Schody Hiszpańskie, a także Piazza del Popolo. Po wspaniałym obiedzie w jednej z wielu restaura-cji udaliśmy się do Katakumb św. Kaliksta.

KatakumbyKatakumby św. Kaliksta należą do najwięk-szych i najciekawszych w Wiecznym Mieście. Swą nazwę zawdzięczają diakonowi, św. Kalik-stowi, który w III wieku został zarządcą tego cmentarza. Od tej pory teren ten stał się o� cjal-

nym miejscem pochówku Rzymian. Cmentarz powstał w II wieku n.e. i jest częścią olbrzymiej nekropolii obejmującej obszar 15 ha. Tutaj zo-stali pochowani chrześcijanie, męczennicy, oraz szesnastu papieży. W najstarszej części kata-kumb można znaleźć również grób św. Cecylii – patronki muzyki kościelnej. Godnym zauwa-żenia jest również fakt, że na miejscu organizowane są specjalne wyciecz-ki z polskim przewodnikiem. Po zwiedzeniu cmentarza zdecydowaliśmy się jeszcze zoba-czyć znajdującą się w pobliżu Via Appia An-tica wraz z kościołem „Quo Vadis”, który znajduje się w miejscu, gdzie Pan Jezus zawrócił uciekającegoz Rzymu św. Piotra. Następnie, zmęczeni ca-łym dniem zwiedzania, wróciliśmy do domu sióstr urszulanek, aby nabrać sił przed dalszą częścią pielgrzymki.

SobotaDzień rozpoczęliśmy od porannej wizyty w ogrodach watykańskich, po których oprowadził nas ksiądz Krzysztof Wieliczko. W tym miejscu chciałbym wspomnieć o ko-munikacji miejskiej w Rzymie. Jak w każdej metropolii, tak i w stolicy Włoch, musimy być przygotowani na duże korki. Dodatkowo ko-munikację znacznie utrudnia brak rozkładów jazdy na przystankach. Wszystko to sprawia, że aby punktualnie dotrzeć na umówione spo-tkanie, musimy wyjechać znacznie wcześniej. Po doświadczeniach naszej pielgrzymki gorąco zachęcam również do zakupu trzydniowego bi-letu, który pozwala na komunikację w obrębie Rzymu za pomocą autobusu, metra, tramwaju lub pociągu za 16.50 euro. Po dotarciu przed Bazylikę wyruszyliśmy na zwiedzanie Watykanu i jego ogrodów. Ksiądz

Wieliczko okazał się wspaniałym przewodni-kiem. Dzięki jego cierpliwości oraz rozległej wiedzy poznaliśmy szczegóły funkcjonowania państwa Watykan oraz wiele ciekawostek z tym związanych. Same ogrody również okazały się wspaniałe. Cudowny zapach kwiatów, aleja wypełniona olbrzymią ilością różnych gatun-ków kaktusów, drzewa ze wszystkich zakątków świata, a także liczne fontanny oraz miejsca, w których pielgrzymi mogą uzupełnić zapasy pitnej wody – wszystko to daje niesamowite poczucie spokoju i pozwala odpocząć w gorący, rzymski dzień. Największe wrażenie na wszyst-kich zrobił zakątek w ogrodzie, w którym Jan Paweł II lubił spędzać czas na modlitwie. Chy-ba nikt z nas nie spodziewał się, że miejsca ta-kie dostępne są dla pielgrzymów. Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć oraz modlitwie przy repli-ce groty Matki Bożej z Lourdes wyruszyliśmy do głównej siedziby Fundacji Jana Pawła II.

Pielgrzymkado Rzymu

Fundacja Jana Pawła IIW Fundacji czekał na nas wspaniały obiad. Gościnność Polaków po raz kolejny dała o so-bie znać. Po posiłku oraz wspólnej modlitwie udaliśmy się na zwiedzanie archiwów oraz pa-miątek zebranych po Ojcu Świętym. Wszyscy byliśmy niezwykle poruszeni i przytłoczeni ogromem pracy, który tak nieliczna grupa pra-cowników musiała wykonać w celu zachowania dziedzictwa Ojca Świętego. Zbiory zawierają wszelkiego rodzaju pamiątki związane z Pa-pieżem Polakiem: od malowideł i obrazów, poprzez szaty liturgiczne, krzyże, artykuły z gazet oraz nagrania z telewizji z całego świa-ta do wystaw prezentujących walkę Papieża z komunizmem. Wszystko to robi niezwykłe wrażenie i tylko utwierdza nas w przekonaniu, że stworzenie Szwajcarskiego Koła Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II było właściwą decyzją. Sobotni wieczór poświęciliśmy na dalsze zwie-dzanie Rzymu, a następnie na dopingowanie drużyny narodowej w ostatnim (niestety) me-czu podczas Euro 2012.

NiedzielaNiedziela to bez wątpienia najważniejszy dzień naszej pielgrzymki, w którym wizytę w czte-rech papieskich bazylikach połączyliśmy z mo-dlitwą. Dzień Pański rozpoczęliśmy od wspólnej Mszy św. w Bazylice św. Piotra. Organizacja nabo-żeństwa w takim miejscu możliwa była jedynie dzię-ki ojcu Krzysztofowi Wieliczko, za co po raz kolejny chcieliśmy gorąco podziękować. Po wspólnej Mszy św. udaliśmy się na zwiedzanie Bazyliki św. Piotra. Modlitwa przy grobach najważniejszego z apostołów oraz bł. Jana Pawła II była dla nas niezwykłym przeżyciem.

Następnym punktem pielgrzymki była wizy-ta w Bazylikach św. Jana na Lateranie, Matki Bożej Większej oraz św. Pawła za Murami. Wieczorem ponownie spotkaliśmy się z dyrek-torem Fundacji. Ojciec Krzysztof Wieliczko przekazał uczestnikom pielgrzymki pamiątko-we różańce oraz nagrania przygotowane przez Telewizję Polską. Mieliśmy również przyjem-ność poznać ojca Polikarpa Nowaka, specjalistę do spraw łaciny w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Franciszkanin zwrócił nam uwa-gę na zasadniczą rolę łaciny w tradycji kościoła oraz na to, jak ważna jest jej obecność w trakcie Mszy świętej. Nadmienił on również, że od-wrót od łaciny jest jedynie małym przecinkiem w historii kościoła. Po spotkaniu postanowi-liśmy udać się na ostatni, wspólny spacer po Rzymie. Do domu sióstr urszulanek wróciliśmy późnym wieczorem.

PodsumowaniePielgrzymka zakończyła się lądowaniem sa-

molotu na lotnisku w Genewie w poniedziałek rano. Dzięki niej nabraliśmy sił do dalszej działalno-ści koła oraz do propagowania nauczania Jana Pawła II. W imieniu Szwajcarskiego Koła Przyjaciół Fundacji chcielibyśmy szczególnie podzięko-wać ojcu Krzysztofowi Wieliczko za gorące przyjęcie oraz poświęcony czas. Mamy również nadzieję, że wspaniała pielgrzymka zachęci także niektórych z czytelników „Wiadomości” do zaangażowania się w działalność Koła. Na koniec gorąco zachęcamy wszystkich do zwiedzenia Wiecznego Miasta. Rzym bo-wiem to nie tylko wspaniałe zabytki, cudowne kościoły, place i restauracje. To także kolebka chrześcijaństwa oraz całej kultury europejskiej, obowiązkowe miejsce wizyty dla każdego ka-tolika. ■

Jakub Smajek

Zapraszamy na odpust w Marly27 października 2012 roku

odbędą się uroczystości odpustowe ku czci św. Jana Kantego w Marly

Program: • godz. 10.30 Msza św. w kaplicy w Marly • godz. 12.00 Obiad - Centre Communantaire Paroissial de Marly Route du Chevalier, 91723 Marly

Page 8: Wiadomości PMK

14 15WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Czas wakacji, tak bardzo wyczekiwany, mija szybko, pozostawiając po sobie jedynie wspo-mnienia. Do niektórych z nich zapewne bę-dziemy wracać, inne zostaną przykurzone upływem dni i słabnąca pamięcią. Nasze plany wakacyjne stają się coraz bardziej egzotyczne i sięgają po horyzonty odleglejsze

geogra� cznie, zobowiązując nas do przełamy-wania naszych � zycznych granic. Ale jak to często w życiu bywa, niekiedy szukamy daleko tego, co jest «ukryte» blisko, należy tylko chcieć to odkryć…Polska staje się miejscem coraz częściej i chęt-niej odwiedzanym przez turystów. I są ku temu powody. Kraków, poza bogactwem zabytków, proponuje m.in. nowo otwarte interaktywne muzeum pod Sukiennicami, Wrocław za-chwyca piękną Starówką, a Poznań przyciąga słynnymi koziołkami, podobnie jak Gdańsk Neptunem. Mielno jako jedyne w Polsce pro-ponuje dostęp do dwóch mórz: po wyjściu ze słonej wody Bałtyku moża skorzytać z kąpieli w basenie z solą z Morza Martwego. Koło-brzeg ze swoją obrotową kwiarenkę mógłby konkurować w tej kategorii z Schilthorn, zaś sama kontrkatedra kołobrzeska z pochylonymi słupami z wieżą w Pizzie. Na wschodzie Polski zaś jest niewielki, ale uro-kliwy, z niepowtarzalną atmosferą, Lublin. Od-restaurowane kamieniczki, Brama Krakowska, resztki ruin Fary i majestatyczny biały zamek przyciągają licznych turystów. Ale Lublin sły-nie również z pewnej opowieści, którą warto

przytoczyć, bo wbrew pozorom odnajduje ona odzwierciedlenie w obecnej rzeczywistości. A zatem zapraszam Państwa do wejścia w klimat starych polskich legend…

Miejscem akcji legendy jest Trybunał Koronny. Był to rodzaj sądu wyższej instancji dla szlach-

ciców, który działał w Lublinie w XVI i XVII wieku. Jeśli ktoś nie był zadowolony z wyroku sądów grodzkich, mógł złożyć apelację do Try-bunału i liczyć na pomyślny wynik rozprawy.Na to właśnie liczyła pewna wdowa, która w 1637 roku odwołała się od wyroku sądu grodzkiego. Sprawa jej nie wydawała się być trudna do osądzenia. Bogaty szlachcic najechał jej domostwo, za-grabił to, co miała cennego i spalił zabudowania. Kobieta domagała się odszkodowania.Jednak bogaty szlachcic prze-kupił sędziów i wyrok zastał wydany na jego korzyść. Ko-bieta nie poddała się jednak. Złożyła apelację do Trybu-nału Koronnego. Przyjechała do Lublina pełna nadziei na sprawiedliwy wyrok.

Niestety, jak się okazało, również tutaj szlachci-cowi udało się sędziów przekupić. Znów wyrok stwierdzał, że wdowie nic nie należy się z jego strony, że nie popełnił żadnego przestępstwa.

Kobieta, pozbawiona szansy na odzyskanie choćby czę-ści zagrabionego majątku, załamana wykrzyknęła: „Gdyby diabli sądzili, wy-daliby sprawiedliwszy wy-rok!!” - i z płaczem wybiegła z Trybunału. Jej pełen bólu i gniewu głos odbił się echem w wysokich salach lubelskie-go Trybunału Koronnego.Wieczorem tego dnia sta-ło się coś dziwnego… Pod budynek Trybunału zaje-chała bardzo piękna, bo-

gato zdobiona karoca ciągnięta przez wyjąt-kowo dorodne konie. Wysiedli z niej elegancko ubrani panowie. Płaszcze ich zdobione były kamieniami szlachetnymi i obszywane złotem. Gdyby nie fakt, że zamiast stóp mieli kopyta, nie różniliby się niczym od zwykłych ludzi…Weszli do Trybunału. Na wokandzie znów znala-

zła się sprawa biednej wdowy. Wezwano świad-ków, przesłuchano ich. Tym razem nikt nie śmiał kłamać w obecności tak niezwykłych sędziów. Wy-rok, który wydali, był na korzyść wdowy. Szlachcic

miał jej oddać zagrabiony majątek i wypłacić od-szkodowanie za wyrządzone szkody.

Żeby nadać ważność temu wyrokowi, dia-beł, który go odczytał, uderzył dłonią w stół. Zostawiła wypalony ślad na jego blacie.Podczas gdy diabeł wygłaszał wyrok, Chrystus na krzyżu w sali rozpraw odwrócił głowę i zapłakał, żeby nie patrzeć, jak diabelskie sądy są sprawie-dliwsze od ludzkich. Krzyż Trybunalski do dziś znajduje się w jednej z kaplic w Archikatedrze. Stół z wypaloną czarcią łapą, pochodzący sprzed 1578 roku, stoi w mu-zeum na Zamku.Z legendy płynie głęboka nauka - ta, którą mo-żemy przełożyć na nasze życie publiczne i inna, kiedy to każdy z nas w głębi serca może posta-wić sobie pytanie, ile to razy Chrystus musiał odwracać swą twarz, aby nie musieć patrzeć na nasze „niesprawiedliwe oceny i wyroki”?… ■

A.P.

Wspomnienia wakacyjne… Tradycyjnie, już po raz piąty, z okazji Święta Matki Boskiej Częstochowskiej, dnia 26 sierp-nia 2012 roku odbyła się pielgrzymka Polonii na Wielką Przełęcz Świętego Bernarda. Na

pielgrzymim szlaku i przy ołtarzu uroczysto-ściom przewodniczył Ojciec Krzysztof Wie-liczko OSPPE, administrator Fundacji Jana Pawła II w Rzymie. ■

* Reszta – pojęcie występujące w Biblii. Zdjęcia Andrzej Skoczylas, tekst i wiersz dr Iwo Gatlik

Pielgrzymka do Czarnej Madonny

Trybunał Koronny

Odbity ślad czarciej łapy. Źródło: www.loit.lublin.pl

Cześć Maryi, Pannie świętej cześć!Jak starodawnymi czasy do Matki Dzieciny,Śpieszyły gromadnie córki i syny,Tak i my dzisiaj zabiegani, przemęczeni, Pielgrzymujemy do Niej, drogą przemienieni.Niełatwa to droga, bo wąska jest ścieżka, Gdzie Dobroć i Miłość, upragniona mieszka. Szerokich i łatwych dróg mamy wiele, Dlatego Reszta* zbiera się w Kościele.By oddać cześć Pani z Jasnej Góry,Której kaplicę spowiły dziś chmury.Abyśmy mogli poczuć się jak w niebie,By tym goręcej zawołać do Ciebie:Bogurodzica, Dziewica,Bogiem sławiena Maryja!

Składamy serdeczne podziękowania Ambasadzie RP w Bernie za dofi nansowanie projektu nadania imienia

Macieja Płażyńskiego Szkole Polskiej Misji Katolickiejoraz za udział w konferencji i uroczystościach.

Jolanta Kosztyła-CwynarDyrektor Polskiej Szkoły im. Macieja Płażyńskiego przy Polskiej Misji Katolickiej Lozanna-Marlyks. Krzysztof WojtkiewiczKoordynator Polskiej Misji Katolickiej

Page 9: Wiadomości PMK

16 17WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Paray le Monial to szczególne miejsce. To miejsce intymnego dialogu człowieka z Bo-żym Synem.Pielgrzymując tam, trudno ludzkimi zmysłami zdać sobie w pełni sprawę, jak ważny i błogo-sławiony zakątek Ziemi się odwiedza. Co dokładnie stało się tam około 340 lat temu?

Nasza trasa wiodąca przez urocze te-reny Francji, pozwoliła „przelotem” odwiedzić nam niemal, że już sławne dzisiaj Taizé. Gorąco przyjęci przez br. Marka mogliśmy

wspólnie posłuchać, jak to jest możliwe, że tyle tysięcy młodych ludzi odwiedza tę małą, skromną wioskę i jak to się dzieje, że w tych prostych, skromnych warunkach wszystko działa, a każdy bez specjalnej kontroli i przy-musu wykonuje z uśmiechem na twarzy swoje obowiązki. Można by powiedzieć, że to społeczny feno-men. Ideał życia we wspólnocie. Co sprawia, że tutaj jest to możliwe?Wśród kilkunastu skromnych, w większości drewnianych budynków spotkać można ludzi z wielu zakątków świata. Wkoło słychać prze-różne języki, ale jest „coś” szczególnego, co je

wszystkie łączy. Jest ten jeden „język” dla nich wspólny, to on ich tu przywiódł…Krótka dyskusja i modlitwa z br. Markiem nie pozostawia nam już wątpliwości. Ten najważ-niejszy „język”, którego nie słychać tak po pro-stu ludzkim uchem, to język Ducha Świętego. To On sprawia, że miejsce to pozwala młodym, często zaganianym, ludziom zatrzymać się, uśmiechnąć, pomóc drugiemu, a na wspólnym śpiewie, modlitwie i Eucharystii, w ciszy i sku-pieniu, zadać sobie chyba jedno z tych najważ-niejszych pytań. Skąd jestem i dokąd zmierzam?

My zmierzaliśmy dalej. Krótki przystanek w miejscu oddalonym zaledwie kilka kilometrów od jakże „żywego” Taizé. To mury i pozostałości ogromnego opactwa be-nedyktyńskiego w Cluny. Niewielki dystans dzielący te miejsca, w ogóle nie przekłada się na „duchową odległość”, jaka istnieje dzisiaj między „Oazą” założoną przez br. Rogera a monumentalnymi pozostałościami najwięk-szego klasztoru, jaki zbudowano w zachodniej Europie. Dzisiaj to już niestety tylko muzeum, prawie że puste mury. Prawdziwa siła i duch tego miejsca dawno już uleciał. Dlaczego ? Nie nam to oceniać, ale chyba wszystkie dzieła

ludzkie, w których człowiek zapomina o „Bożym Źródle”, o tym iż bez Stwórcy sam stworzyć nic nie może, kończą się właśnie w ten sposób...

Ruszamy w dalszą dro-gę, trochę już zmęczeni, upał chyba każdemu dawał się we znaki. Jednak nasz ostateczny cel dopiero przed nami. Dziel-ni kierowcy, jak i pani Kata-rzyna, nasz przewodnik, pro-wadzili nas dalej, przez piękne

tereny Burgundii do niewielkiej miejscowość, która nie przez przypadek nazywana jest „Mia-stem Serca Jezusa”

W małym pojezuickim klasztorze od 1625 roku zamieszkanym przez siostry wizytki, znaj-duje się szczególna kaplica. To tutaj, w Paray Le Monial, sam Chrystus, objawia się po raz kolejny swojemu stworzeniu, ukazując Swoje Wielkie, Nieskończone Miłosierdzie :

„Moje Boskie Serce płonie tak wielką miłością ku ludziom, że nie może utrzymać dłużej tych gore-

jących płomieni, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie je rozlać za Twoim pośrednictwem i pra-gnie wzbogacić ludzi swoimi skarbami.”

Te słowa, w murach kaplicy, w której przyszło nam stanąć, słyszy 27 grudnia 1673 roku jedna z sióstr zakonu wizytek – dzisiaj już święta - Małgorzata Maria Alacoque. Po tych słowach Jezus ukazał zakonnicy swoją otwartą pierś, a w niej serce pałające wielką miłością do ludzi. W symbolicznym geście wziął serce Małgo-rzaty Marii i włożył je do swojego, a następnie oddał je, już wypełnione płomieniem miłości zaczerpniętym z Jego Serca.

Stoimy już wszyscy w ciszy i skupieniu. Deli-katne światło zachodzącego już słońca, wpa-da przez małe okienka oświetlając wnętrze tej kameralnej budowli. Nad ołtarzem prze-piękne malowidło próbujące oddać tajemnicę spotkania z przed 340 laty. Ostatnia chwila, by oczyścić myśli i przygotować własne serca na uroczystość tej szczególnej Mszy Świętej. Wspólna Eucharystia dopełnia całodniowe oczekiwania i pozwala każdemu, kto przybył tu z prawdziwej potrzeby ducha na jeszcze głębszą kontemplację tajemnicy Najświętszego Serca Jezusa.

Pielgrzymka Żywego Różańca im. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Zurychu

do Paray-le-Monial18-19 SIERPNIA 2012 R.

W objawieniu z 16 czerwca 1675 roku Jezus opowiada siostrze Małgorzacie o bezmiarze łask płynących z Jego Serca i o tym, jak bo-lesne jest to, że ludzie często dają Mu ze swej strony jedynie wzgardę i zapomnienie. Prosił zakonnicę, aby przynajmniej ona była dla niego zadośćuczynieniem:

„Dlatego żądam, żeby pierwszy piątek po Okta-wie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto na uczczenie mojego Serca. (...) W zamian za to obiecuję, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób Ser-cu Memu oddadzą cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia...”

„Tym, którzy czcić będą Moje Serce Najświętsze, Dam wszystkie łaski potrzebne w ich stanie. Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.Będę sam ich pociechą we wszystkich smutkach i utrapieniach życia.Będę ich ucieczką najbezpieczniejszą w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.Błogosławić będę wszystkim ich zamiarom i spra-wom.Grzesznicy znajdą w Mym Sercu źródło i całe morze niewyczerpanego nigdy miłosierdzia.Dusze oziębłe staną się gorliwymi.Dusze gorliwe szybko dostąpią wielkiej doskona-łości.Zleję ob ̈te błogosławieństwo na te domy, w któ-rych obraz Serca Mego Boskiego będzie zawieszo-ny i czczony.Kapłanom dam moc zmiękczania serc najzatwar-dzialszych.Imiona osób, które rozpowszechniać będą nabo-

żeństwo do Mego Boskiego Serca, będą w nim za-pisane i na zawsze w nim pozostaną.Przystępującym przez 9 z rzędu pierwszych piąt-ków miesiąca do Komunii Świętej dam łaskę po-kuty ostatecznej, że nie umrą w stanie niełaski ani bez sakramentów świętych, a to Serce Moje stanie

się dla nich ucieczką w godzinę śmierci.”To wszystko dla nas. To wszystko dla tych, któ-rzy są prawdziwie spragnieni.Wszystkich setek młodych dusz z Taizé przy-bywających tam każdego roku, by szukać od-powiedzi na najważniejsze pytania, jak i dla tych, co już na wezwanie Chrystusa świadomie odpowiedzieli - Fiat !Tylko w jego sercu człowiek może znaleźć uko-jenie. Tylko tam prawdziwa radość i pociesze-

nie. Dla całego współczesnego świata.Świata, który w szalonym tempie technicznego rozwoju zdaje się zu-pełnie nie pamiętać dokąd zmierza człowiek i do czego jest powołany.A powołanie jego to przecież świę-tość i wieczne Królestwo Boże.

Przykład temu dało już wielu świę-tych. Na naszej powrotnej trasie dane nam było zapoznać się bliżej z kolej-nymi postaciami, które całe swoje ży-cie oddały na służbę dla Jezusa i jego Kościoła.W Ars, małej wiosce liczącej dzisiaj około 1200 mieszkańców, odwiedzi-liśmy para� ę i dom św. Jana Marii Vianney’a, który potra� ł spowiadać po kilkanaście godzin dziennie, pościł i spał często na deskach. I powtarzał :

„Jak wielką rzeczą jest poznawać, kochać i służyć Bogu! Na tym świecie nie mamy nic ważniejsze-go do zrobienia. Wszystko inne jest stratą czasu. Działać mamy jedynie dla Boga, składając nasze dzieła w Jego ręce.”

Jako ostatnie odwiedziliśmy miasto Lyon. Ukochane miejsce sługi Bożej Pauli-ny–Marii Jaricot, założycielki Żywego Różań-ca oraz Dzieła Rozkrzewiania Wiary, które gromadziło fundusze na chrześcijańskie misje zagraniczne. Wszystko, czego się podejmowała Paulina, miało swoje źródło w adoracji Naj-świętszego Sakramentu i miłości do Matki Bo-żej. Zwiedzając Bazylikę, jak i jej dawny dom (który udało się odzyskać i wyremontować), siostry opowiadają, że mimo pochodzenia z bogatego rodu przemysłowców, Paulina umie-rała w biedzie i opuszczeniu, a ostatnie słowa jakie wyrzekła na łożu śmierci brzmiały :„Maryjo, Matko moja jestem cała Twoja.”

Chrystus w Paray le Monial po raz kolejny otwiera przed nami Swoje miłujące Serce, przypominając, jak bardzo ukochał On człowieka i jak wielka jest to Miłość. To w Niej każdy „ziemski pielgrzym”, choć przez chwilę, w skrytości swego ludzkiego, małego serdusz-ka, może zatopić się i odpocząć... Doświad-czając tego co niepojęte, dotykając Tajemnicy Skarbu Bożej Miłości.Myślę, że takiego właśnie „Skarbu” każdy z 39 uczestników naszej pielgrzymki szukał… Jedy-nego skarbu i jedynego szczęścia, jakie mamy tu na ziemi:Kochać Boga i wiedzieć, że On nas kocha. ■

Jakub Paweł F.

Page 10: Wiadomości PMK

18 19WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Na początku naszego stulecia, na tle palących zagadnień kościelnych i politycz-nych, 18 października 1914 roku powstaje Ruch Szensztacki jako duchowa wspólnota wewnątrz Kościoła katolickiego.

Jego Założyciel i duchowy ojciec – Józef Kentenich (1885 – 1968) - potra� ł wy-dobyć na światło dzienne wartość człowieka i ukazać ją innym. W jego pracy kapłana i peda-goga idea nowego człowieka w nowej wspól-

nocie przybierała coraz wyraźniejsze kształty. Dziś w Ruchu Szensztackim istnieje ponad dwadzieścia różnych wspólnot: młodzież i do-rośli, kobiety i mężczyźni, żyjący samotnie i rodziny, kapłani i świeccy.

Cały Ruch oparty jest na przymie-rzu miłości z Maryją. Maryja czczona jest w sanktuariach szensztackich jako Matka Trzy-kroć Przedziwna (Mater Ter Admirabilis – w skrócie MTA). Tytuł ten Rodzina Szensztacka przejęła od Kongregacji Mariańskiej, która w XVI w. rozrosła się i prężnie działała w Ingol-stadt nad Dunajem.

Centrum i kolebką dzieła szensztackiego jest sanktuarium Matki Bo-żej Trzykroć Przedziwnej w Szensztat (niem.: Schönstatt), koło Koblencji nad Renem. Jest to mała kapliczka zajmująca niewiele metrów kwadratowych powierzchni. ■

8 września br., w święto Narodze-nia Najświętszej Maryi Panny, w Centrum Ru-chu Szensztackiego w Szensztat (Niemcy) abp. Rino Fisichella – przewodniczący Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji - ukoronował Matkę Bożą Trzykroć Przedziwną w Jej piel-grzymującym wizerunku zwanym Auxiliar na Królową Nowej Ewangelizacji Europy.

W specjalnej pielgrzymce z tej okazji udział wzięli wierzący z 22 krajów, któ-re nawiedza pielgrzymujący wizerunek Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Na uroczystości przybyły więc także delegacje z Polski, Szwaj-carii, Niemiec, Rosji, Białorusi, Chorwacji a nawet Japonii i Indii. Bardzo licznie reprezen-towana była Polonia niemiecka (ok. 800 osób).

Sekretarz stanu Stolicy Apo-stolskiej Tarcisio Bertone nadesłał specjalne pozdrowienia i błogosławieństwo Ojca Świę-

tego Benedykta XVI. Papież udzielił pielgrzy-mom swojego apostolskiego błogosławieństwa następującymi słowami:

„Pod opiekę Zwycięskiej Królowej pragnie-my oddać rozpoczynający się Rok Wiary i Nowej Ewangelizacji Europy. Niech Pan przez Jej wsta-wiennictwo otworzy wiele ludzkich serc na Dobrą Nowinę wiary, a nas niech uczyni zafascynowa-nymi świadkami swojej miłości”. ■

Matka Boża Trzykroć Przedziwna i Zwycięska Królowa z Szensztat

Królową Nowej Ewangelizacji Europy

Szczęść Boże! Urodziłem się i wy-chowałem w Choszcznie (województwo zachod-niopomorskie), gdzie do tej pory mieszkają rodzice; mam rodzeńswto - siostrę i brata. Od drugiej klasy szkoły podstawowej pełniłem funkcję ministranta, a następnie lektora w kościele para� alnym. Zapo-znałem wówczas wielu wspaniałych kolegów, z których kilku zostało księżmi. Po maturze, zdanej w 1996 r., odczytując głos powołania wstąpiłem do Wyższego Seminarium Duchownego w Szczecinie. Święcenia kapłańskie przyjąłem w 2002 r. Pierwsza para� a to Węgorzyno, miasteczko po-śród pól, łąk, lasów i pagórków. W każdą niedzie-lę dojeżdżałem do kilku kościółków � lialnych w okolicznych wioseczkach. Poza tym uczyłem religii w gimnazjum, przygotowywałem młodzież do sakramentu bierzmowania, opiekowałem się mi-nistrantami i grupą młodzieży, z którą udało się wydać trzy numery para� alnej gazetki i zorgani-zować kilka wyjazdów. Można powiedzieć, że tam uczyłem się kapłaństwa.

Po rocznej posłudze zostałem przeniesiony do para-� i św. Ottona w Szczecinie położonej pośród bloków w dzielnicy wielkomiejskiej. Tam także katechizo-wałem w gimnazjum, zajmowałem się przygoto-waniem młodzieży do bierzmowania. Szczególnie owocnie wspominam pracę z ministrantami - było ich ponad trzydziestu, a także ze scholą, która śpie-wała w czasie niedzielnych Mszy św.Po trzyletniej posłudze zostałem przeniesiony do Stargardu Szczecińskiego (miasto około 70 tys. mieszkańców). Tam po raz pierwszy w swoim po-sługiwaniu przygotowywałem dzieci do I Komunii św. Było to dla mnie szczególne doświadczenie, ale także wielkie przeżycie: widzieć i podziwiać żywą wiarę dziecięcą. Muszę powiedzieć, że od tych dzieci sam chciałem się nauczyć wielkiej miłości do Jezusa.Po dwuletniej posłudze zostałem posłany do My-śliborza (miasto około 12 tys.), do para� i pw. św. Jana Chrzciciela. Myślibórz jest znany jako miejsce powstania Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosier-nego, znajduje się tam także sanktuarium Miło-sierdzia Bożego. To miejsce widziała duchowo św. Faustyna. Są tam teraz dwa domy zakonne. Do Myśliborza przyjeżdżał też kilkakrotnie bł. ks. Mi-chał Sopoćko. Choć posługiwałem w drugiej para� i pw. św. Jana Chrzciciela to wpływ sanktuarium jest widoczny w całym mieście. W Myśliborzu uczyłem katechezy w gimnazjum, zajmowałem się ministrantami, kręgiem Oazy Rodzin i przygo-

towaniem dzieci do I Komunii św. Udało się nam założyć scholę dziecięcą i reaktywować spotkania Młodzieży lat 90-tych. Owocnie układała się też współpraca z uczniami ze szkolnego klubu wolon-tariatu Nie jesteś sam. Do dziś wspominam para� ę w Myśliborzu.Po trzyletniej posłudze zostałem skierowany do Seminarium Duchownego, aby opiekować się kle-rykami I roku, którzy rozpoczynają formację. Towa-rzyszyłem im w codziennych modlitwach, czytaniu Pisma Świętego i biogra� i świętych. Razem pra-cowaliśmy i spożywaliśmy posiłki. Zwiedzaliśmy sanktuaria Polski i diecezji, był też czas na rozwój osobistych zainteresowań. Ten ostatni rok był dla mnie jakby powrotem do seminarium, aby odno-wić kapłańskie siły. Klerycy I roku są teraz na II roku i podążają odważnie drogą powołania.Ufam, że Pan Bóg i Matka Najświętsza poprowadzą mnie dalej w kapłańskim posługiwaniu, które teraz realizuje się w Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii.

Chciałbym w tym miejscu serdecznie podzięko-wać Towarzystwu Przyjaciół PMK w Marly za co-miesięczne stypendium, dzięki któremu mogę się utrzymać oraz uczestniczyć w kursie języka francu-skiego i niemieckiego. Wyrażam także wdzięczność Fundacji im. Ojca J.M. Bocheńskiego za możliwość zamieszkania w Domu Polskiej Misji Katolickiej. Bóg zapłać! ■

ks. Łukasz Szczygielski

Czym jest Szensztat?

Szkoła Polska w Genewie powstała w ramach systemu polskich szkół działających za granicą i funkcjonuje jako Szkolny Punkt Konsultacyjny im. Wacława Micuty przy Stałym Przedstawicielstwie RP przy Biurze NZ w Genewie. Szkoła � nansowa-na jest przez Ministerstwo Edukacji Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej i podlega bezpośrednio pod Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą z siedzibą w Warszawie.

Misją naszego SPK jest wykształcenie ucznia, który będzie czuł się Polakiem i Europejczykiem. Celem działań przez nas podejmowanych jest uświadomienie uczącym się istoty i roli nauki oraz wykształcenia we współczesnym świecie.

Priorytetem jest nauczanie języka polskiego i kultury polskiej. Program obejmuje także wie-dzę o Polsce tj. jej historię, geogra� ę i wiedzę o społeczeństwie. Prowadzone są również kateche-zy. Młody człowiek, który do nas uczęszcza, ma być przygotowany do kontynuowania kolejnych etapów edukacyjnych - również po powrocie do Polski, gdyż spora część naszych uczniów przeby-wa tutaj czasowo: ich rodzice oddelegowani są do pracy w instytucjach międzynarodowych, jak: CERN, ONZ, WHO i in.

Do SPK im. Wacława Micuty chodzą dzieci zamieszkujące na terenie Szwajcarii i Francji. W roku 2012/2013 przyjęliśmy ponad 100 uczniów do szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum. Z

powodu tak wielu wychowanków nasza placów-ka prowadzi zajęcia w paru miejscach: uczniowie najmłodsi (klasy I-III) rozlokowani są w Marly (w miejscowych szkołach podstawowych dosto-sowanych do wieku i potrzeb małego ucznia); uczniowie starsi zaś - w Grand-Saconnex (w pomieszczeniach szkolnych wynajmowanych u gminy).

Nasz Szkolny Punkt Konsultacyjny szczyci się wysokim poziomem nauczania, wykwali� -kowaną kadrą, 25-letnią tradycją oraz bogatymi zbiorami bibliotecznymi.Wszelkie informacje dostępne są na naszej stronie internetowej: www.szkolapolska.ch

Serdecznie zapraszamy!

Szkoła Polska w Genewie

Biogra� a ks. Łukasza Szczygielskiego

Page 11: Wiadomości PMK

20 21WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

I doczekaliśmy się 100-lecia urodzin pana Kazimierza Jankowskiego, które nasz czcigodny jubilat obchodził 26 sierpnia. Trzy lata temu w Wiadomościach prezentowaliśmy postać pana Kazimierza jako jednego z nielicznych żyjących żołnierzy internowanych podczas II wojny światowej. Możemy o nim śmiało powiedzieć, że jest jedną z perełek szwajcarskiej Polonii. Obecnie wraz z żoną mieszka w Wiesbachen.

Jaki jest Pański przepis na szczęśliwe życie? Wszyscy podziwiają Pana optymizm i radość. Jak się to Panu udaje przez 100 lat?No cóż, muszę przyznać, że zawsze miałem w życiu dużo szczęścia. Gdy rozpoczęła się woj-na, pracowałem w instytucji wojskowej i cudem uniknąłem śmierci w czasie nalotu, gdyż zosta-ły zniszczone wszystkie budynki oprócz tego, w którym się znajdowałem. I tak było wiele razy.Urodziłem się 26 sierpnia w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej; nigdy się nad tym głę-biej nie zastanawiałem, ale może była to opieka Matki Bożej, która towarzyszyła mi w życiu.Po rozpoczęciu wojny otrzymałem rozkaz opuszczenia Warszawy w kierunku Brześcia i dalej w kierunku Lwowa. Pamiętam, że były trzy pociągi: pierwszy z wojskiem, drugi z amunicją, trzeci z osobami cywilnymi; gdy roz-począł się nalot niemiecki, pociągi zostały cał-kowicie zniszczone, było także wielu zabitych, a mnie nic się nie stało.Następnie znalazłem się w Rumunii, Polska była już zajęta przez wojska niemieckie, na wschodzie były wojska sowieckie. Otrzymałem trzymiesięczny żołd i zostałem zdemobilizo-wany. Niektórzy z naszego oddziału wrócili do Polski, inni, podobnie jak ja, przeszli do Kon-stancji, następnie udali się do Belgradu, później do Aten i stamtąd do Francji - przez Marsy-lię do Paryża. W Paryżu powstała II Dywizja Strzelców, która była skuteczna w obronie Francji. Kiedy Mussolini dołączył się do wojsk niemieckich, II Dywizja Strzelców została skierowana do walk z wojskami włoskimi, i tak znaleźliśmy się przed granicą szwajcarską. Musieliśmy dokonać wyboru: albo poddać się armii niemieckiej, albo przekroczyć granicę szwajcarską i zostać internowanymi. Sytuacja polityczna była skomplikowana, gdyż powstał rząd francuski Vichy, który był uznany przez stronę niemiecką, większość żołnierzy fran-cuskich wróciła do swej ojczyzny, natomiast

żołnierze polscy pozostali w Szwajcarii. Wie-lu z nich aktywnie pracowało w Szwajcarii np. budując drogi, mosty. Niektórzy podjęli pracę indywidualnie jako kucharze, ogrodnicy, nato-miast ja, jako wykształcony mechanik, znala-złem pracę w swoim zawodzie, poza tym byłem wojskowym telegra� stą.I wtedy po raz kolejny uśmiechnęło się do mnie szczęście, ponieważ znajdując pracę, znalazłem też żonę, co było naszym wspólnym szczę-ściem.I choć trzy lata temu uległem wypadkowi na schodach w domu, mimo to zachowuje opty-

mizm i radość życia. Moja żona ma także trud-ności z chodzeniem, dlatego teraz mieszkamy razem w Domu Opieki w Wiesbachen.

Przy okazji Pańskich urodzin nie sposób nie zadać pytania o Pańskie małżeństwo. Czy ob-chodzili Państwo diamentowy jubileusz?Mamy za sobą już 62 lata wspólnego życia. I nie żałujemy tej decyzji, mimo różnicy wieku dobrze się rozumiemy. Jestem starszy od żony

o 11 lat. Ale zawsze chciałem mojej żonie tę różnicę wynagrodzić i udało się - zrekompen-sowałem jej to moim długim życiem. Żona wciąż nie może uwierzyć i często powtarza

dziwiąc się: „Ty masz 100 lat”, czasem kilka razy dziennie mi to przypomina. Żona jest z Kościoła protestanckiego, a ja jest katolikiem, nasze relacje międzyreligijne układały się za-wsze dobrze. W Wangen, gdzie mieszkaliśmy 50 lat, i gdzie wybudowałem dom rodzinny, ja znałem znajomych mojej żony z kościoła pro-testanckiego, a ona moich.

Służył Pan w II Dywizji Strzelców? Jak formo-wała się ta dywizja? I czy dziś jeszcze poza Pa-nem żyją żołnierze z tej dywizji?Cała dywizja miała około 22 tys. żołnierzy, była

częścią Korpusu Francuskiego liczącego 50 tys. żołnierzy, w tym 12 tys. Polaków. Dywizja skła-dała się z emigrantów, robotników, z których sformowano dywizję, część rozmawiała tylko po francusku, część tylko po polsku, niektó-rzy po niemiecku, tak jak ja. Z tej II Dywizji Strzelców, w której służyłem, zostało na chwi-lę obecną około 6 żołnierzy, ja jestem z nich najstarszy. Posiadaliśmy własną organizację z prezesem, skarbnikiem, sekretarzem. Spotka-

100-lecie urodzin pana Kazimierza Jankowskiego

nia odbywały się co miesiąc w Rapperswilu lub w Zurychu. Na początku było nas 55, potem z każdym rokiem coraz mniej.

Jaki jest Pański stopień wojskowy? Jestem starszym sierżantem. Nigdy nie sko-rzystałem z szansy awansu, gdyż uważam, że lepiej być dobrym podo� cerem niż kiepskim o� cerem.

Wiele losów osób z tamtego okresu było na-znaczonych przez tragedię katyńską. Czy rów-nież Pana ona w jakiś sposób dotknęła?Tak, gdyż narzeczony mojej siostry, który był lekarzem i o� cerem Wojska Polskiego, został skierowany z Warszawy na wschodnią grani-cę Polski. Następnie był jeńcem wojennym w Związku Radzieckim, rodzina próbowała od-szukać go przez Czerwony Krzyż w Genewie, jednak to się nie udało. Później dowiedzieliśmy

się, że został zamordowany w Katyniu.

Jakie ma Pan pasje, zainteresowania?Moją pasją była i jest muzyka. Przez wiele lat pełniłem funkcję prezesa chóru męskiego w Wangen. Zawsze, gdy byłem w Warszawie, udawałem się do � lharmonii lub opery. Zara-ziłem tą pasją także bratanka.

Kiedy po raz ostatni odwiedził Pan ojczyznę?Ostatni pobyt w Polsce miał miejsce 16 lat temu. Byłem w Warszawie u brata, o dziesięć lat młodszego, ze specjalną misją. Przekazywa-łem wówczas dla muzeum na Starym Mieście zdjęcia Warszawy z czasów I wojny światowej, za co otrzymałem serdeczne podziękowania i wyrazy wdzięczności od dyrektora muzeum. Z okazji moich setnych urodzin odwiedziła mnie rodzina z Polski, mam też stały kontakt telefo-niczny z rodziną w kraju.

A czy ma Pan kontakt ze szwajcarską Polonią?Od momentu wypadku nie uczestniczę już w publicznych spotkaniach. Natomiast jestem do tej pory stałym czytelnikiem Wiadomości. Przez długi czas miałem kontakt z Polską Misją Ka-tolicką i byłym rektorem ks. Sławomirem Ka-weckim. Miałem także osobiste kontakty z ks. rektorem Franią oraz twórcą Polskiej Misji Ka-tolickiej ojcem Bocheńskim. Byłem kiedyś na dorocznej pielgrzymce Polonii w Einsiedeln. Brałem również udział w mszach polskich w Solurze. Przez długie lata miałem kontakty z ambasadą i attaché ds. obrony.

Serdecznie dziękujemy za rozmowę i życzymy wielu pięknych lat. Niech dobry Bóg hojnie błogosławi! ■

Redakcja i czytelnicy Wiadomości.

11 sierpnia 2012 w Kaiseraugst na kortach TC Ro-che Liebrüti odbył się turniej tenisowy PMK Open 2012 pod patronatem ośrodka w Bazylei. Na star-cie stanęło ponad 16 zawodników w kategorii sin-gla i debla z całej Szwajcarii. Przy pięknej pogodzie ks. Dariusz Bucior pobłogo-sławił grających, którzy od wczesnego rana ruszyli do boju o piękne puchary i medale. Wśród grają-cych można było zobaczyć ks. rektora Sławomira Kaweckiego oraz polskiego konsula pana Marka Wieruszewskiego. W przerwie turnieju odbył się

konkurs pomiaru szybkości serwisu. Najszybszy serwis miał ok.160 km/h. Po turnieju gry pojedyn-czej zawodnicy i goście mogli wspólnie zjeść obiad oraz wymienić się doświadczeniami tenisowymi i nie tylko. Po południu rozpoczął się turniej deblowy, a po nim nastąpiło wręczenie pucharów i medali. W kategorii gry pojedynczej w � nale Jindrich Hajas pokonał Jerzego Majewskiego 6:2, a w grze o trzecie miejsce Michał Wojnar pokonał Jana Pawła Nowackiego również 6:2. W grze deblo-

wej, w której liczyła się suma zdobytych punktów, zwyciężył również Jindrich Hajas, drugie miejsce zajął Michał Wojnar, a trzecie Marek Wieru-szewski. Ogromne podziękowania należą się � rmie Roche, która udostępniła nieodpłatnie swoje korty teniso-we na cele turnieju. Podczas turnieju zebrano pieniądze, które zostały przekazane na domy dziecka w Braniewie prowa-dzone przez zgromadzenie sióstr św. Katarzyny. ■

Mateusz Fiedler

Turniej tenisowy PMK Open 2012

Page 12: Wiadomości PMK

22 23WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

1Société Frédéric Chopin Genève

zaprasza na kolejny

FESTIWAL CHOPINOWSKI

który odbędzie się tradycyjnie

od 4 do 14 października 2012

Jedyny w swoim rodzaju festiwal w Szwajcarii romańskiej pozwoli Państwu przybliżyć się do wielkiej muzyki polskiego kompozytora.W tegorocznej edycji będą uczestniczyć zna-komici wykonawcy dzieł Chopina i światowej sławy pianiści.

Zapraszamy do skonsultowania szczegółowego programu Festiwalu 2012:

http://societe-chopin.ch/?p=1074

Postaci ojca J. M. Bocheńskiego czytelnikom Wiadomości nie trzeba przedstawiać. Pragniemy w najbliższym czasie zaczerpnąć kilka pięknych myśli z jego skarbca mądrości. Pochylimy się nad tajemnicą sensu naszego istnienia na tej ziemi, którą nam Pan Bóg daje. Wyruszajmy więc w tę podróż, w czasie której przewodnikiem i mistrzem będzie nam Ojciec Profesor!

Co to jest sens życia? Można by odpowiedzieć na to pytanie zestawiając zwro-ty, w których wyrażenie „sens życia” występuje, czyli stosując dobrą analityczną metodę. Chcę jednak tutaj użyć innego sposobu, a mianowicie podejść do sprawy od konkretnego przykładu

utraty tego sensu, bo z nim jest podobnie jak ze zdrowiem: czym jest i jak jest ważne od-krywamy dopiero, gdyśmy je stracili. Oto więc mój przykład, nie wymyślony, ale rzeczywi-ście przeżyty. Mój dawny student i przyjaciel, nazwijmy go Andrzejem, ma lat dwadzieścia pięć, jest zdrowy, przystojny, bardzo inteligent-ny - czytałem jego rozprawę doktorską, jest pierwszej klasy. Jest sportowcem - uważam go za doskonałego pilota i spadochroniarza. W dodatku jest bardzo bogaty. Jeśli mnie intuicja nie myli, gdziekolwiek on się pojawi, serduszka panienek zaczynają bić szybciej. I nic dziwne-go: jeśli o kim, to o nim można powiedzieć, że się w czepku urodził. Otóż parę miesięcy temu spotkałem go w barze, w opłakanym stanie. Siedział sam, skurczony, oczy podbite, obraz � zycznej ruiny. Wyglądał tak, jakby sobie jakieś trutki wstrzykiwał. Pytam się go, co się dzieje. „Moje życie sensu nie ma”. A dlaczego? Zawód miłosny? „Nawet nie. Po prostu to wszystko sensu nie ma.” Oczywiście zacząłem się zastanawiać, jakby mu pomóc w odnalezieniu tego sensu. A że się niemało logiką parałem, pokusa była znaczna, aby mu przedłożyć taki oto sylogizm: „Życie człowieka młodego, zdrowego itd. ma sens; otóż ty jesteś człowiekiem młodym, zdrowym itd.; a więc twoje życie ma sens”. Tylko, że to by się na nic nie zdało. Stosowanie takiego rozumo-wania do jego położenia, do sprawy sensu jego życia, sensu nie ma – jest bezcelowe. Dlaczego? Dlatego, że sprawa sensu życia jest sprawą w najwyższym stopniu indywidualną, osobistą, prywatną. Jest nawet, jeśli się nie mylę, podwój-nie prywatną. W wypadku Andrzeja chodzi o sens jego życia i o sens tego życia dla niego. Andrzejowi jest najzupełniej obojętne, czy i o ile jego życie ma sens dla mnie czy dla ciebie,

dla Społeczeństwa, Sprawy i tym podobnych. Rzecz w tym, że ono dla niego sensu nie ma. Mówienie o sensie życia „w ogóle” i wszelka próba przekonywania takiego Andrzeja z ogól-nego stanowiska są skazane na niepowodzenie. Piszę więc moje pierwsze twierdzenie:

1. Sprawa sensu życia jest sprawą prywatną.Wyjaśniam. Chodzi najpierw o to, że nie ma sensu mówić o sensie życia zbiorowości, na przykład narodu. Chodzi zawsze o życie jed-nostki. Następnie mamy do czynienia ze spra-wą o tyle prywatną, że zbiorowość (to jest inni ludzie) są wobec niej bezsilni. Naturalnie, że utrata sensu życia może być w pewnych warun-kach skutkiem pewnych układów społecznych, ale bezpośredniego wpływu na ten sens inni ludzie, a więc i zbiorowość, nie mają. Mamy do czynienia ze sprawą prywatną. Wydaje mi się, że należy na to położyć nacisk, bo żyjemy w okresie rozpasanej propagandy „społecznej”. Jesteśmy wszyscy tak strasznie uspołecznieni, że nawet istnienia spraw prywatnych nie do-strzegamy. A tymczasem właśnie najważniejsze sprawy człowieka są czysto prywatne, obok sensu życia, cierpienia, miłości, śmierci i tym podobne. O tym jednak jeszcze później. Moje twierdzenie daje, przy całej swojej banalności, pewien - jak mówią Francuzi - bouquet spirituel - obrok duchowy, a mianowicie regułę postępo-wania. Sformułował ją, znacznie lepiej niżbym ja potra� ł, poeta (poeci są moim zdaniem mi-strzami w takich sprawach), a mianowicie Ki-pling, w pierwszych wierszach Do mojego syna:

List do syna

Jeżeli zdołasz zachować spokój,Chociażby wszyscy już go stracili,Ciebie oskarżając;Jeżeli nadal masz nadzieję,Chociażby wszyscy o Tobie zwątpili,Licząc się jednak z ich zastrzeżeniem;Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia,Jeżeli na obelgi nie reagujesz obelgami,

Jeżeli nie odpłacasz za nienawiść nienawiścią,Nie udając jednakże mędrca i świętego;

Jeżeli marząc - nie ulegasz marzeniom; Jeżeli rozumując - rozumowania nie czynisz celem;Jeżeli umiesz przyjąć sukces i porażkę Traktując jednakowo oba te złudzenia;Jeżeli ścierpisz wypaczenie prawdy przez ciebie głoszonej,Kiedy krętacze czynią z niej zasadzkę,

By wydrwić naiwnych; Albo zaakceptujesz ruinę tego, Co było treścią twego życia, Kiedy pokornie zaczniesz odbudowę Zużytymi już narzędziami;

Jeśli potra ̈sz na jednej szaliPołożyć wszystkie twe sukcesy I potra ̈sz zaryzykować,Stawiając wszystko na jedną kartę,Jeśli potra ̈sz przegrać I zacząć wszystko od początku, bez słowa,Nie żaląc się, że przegrałeś,Jeżeli umiesz zmusić serce, nerwy, siły,By nie zawiodły,Choćbyś od dawna czuł ich wyczerpanie,Byleby wytrwać, gdy poza woląNic już nie mówi o wytrwaniu;

Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi,Nie tracąc uczciwości,Lub spacerować z królem w sposób naturalny;Jeżeli nie mogą cię zranić nieprzyjaciele Ani serdeczni przyjaciele; Jeżeli cenisz wszystkich ludzi,Nikogo nie przeceniając;Jeżeli potra ̈sz spożytkować każda minutę,Nadając wartość każdej przemijającej chwili;Twoja jest ziemia i wszystko, co na niejI - co ważniejsze - synu mój - będziesz Człowiekiem.

Joseph Rudyard Kipling

Ja to rozumiem tak: sensu życia nikt mi nie da. Muszę go znaleźć i zachować sam. Trzeba nam dalej pytać: „Co to jest sens życia? Co znaczy tutaj sens?”

W sobotę ósmego września odbyła się coroczna Msza Święta polowa połączona z piknikiem zorga-nizowana przez ośrodek duszpasterski w Zugu. Pogoda tradycyjnie już dopisała, podobnie jak nastroje i apetyty. Na kilka godzin mały punkt na mapie Szwajcarii w dolinie rzeki Lorze w Baar zamienił się w wyspę polskości co podkreślała biało-czerwona � aga przybita do drzewa. Spo-tykaliśmy się tam jednak nie tylko jako Polacy, ale także a może przede wszystkim jako katolicy i chrześcijanie. Swoją obecnością i uczestnic-twem we Mszy Świętej mogliśmy dać piękne świadectwo wiary w Chrystusa wobec licznie

tego dnia wędrujących turystów i spacerowi-czów. Trzeba przyznać, że wzbudzaliśmy niemałezainteresowanie, by nie powiedzieć sensację. Nie-częsty to widok w Szwajcarii, by duża grupa ludzi, włączając w to sporą gromadkę dzieci, spotykała się w wolnym czasie na modlitwie. Staliśmy się żywym znakiem, który wywołał wśród mijają-cych nas chwilę re� eksji. Żywimy taką nieskromną nadzieję, że ta chwila zadumy może kiedyś wyda owoce. Modlimy się o więcej takich okazji ewan-gelizacyjnych. Pragniemy jednocześnie podziękować księdzu Piotrowi Skwirze za piękną mszę i bycie z nami. ■

Marcin Ziółek

Parafi a Bruder Klaus jest jedna z nielicznych para� i w Kościele szwajcarskim tak otwartą na inne grupy obcojęzyczne. Obecnie na terenie para-� i działa pięć wspólnot obcojęzycznych: angielska, � lipińska, wietnamska, polska i czeska. W dniu 9 września br. Para� a Bruder Klaus w ra-mach pogłębiania integracji między poszczególny-mi grupami i wspólnotą szwajcarską zorganizowa-ła wspólny wyjazd, podróż statkiem po Thunsee. Spotkaliśmy się w różnorodności kultur i języków. W sumie w spotkaniu wzięło udział blisko 200

osób. W programie była Eucharystia, którą sprawo-wał ks. Georges Schwickerath wraz z ks. Markiem Dobrzenieckim i ksiedzem Wietnamu, następnie odbyła się Agapa i prezentacje poszczególnych grup. Polskę zaprezentowała p. Katarzyna Siegrist, natomiast p. Krystyna Spörrei była koordynatorem naszej grupy. Obu Paniom serdecznie dziękujemy za wkład pracy i poświęcony czas. Podziękowania składamy również naszemu dusz-pasterzowi, ks. Markowi, za jego obecności i du-chową opiekę. ■

Para� a Bruder Klaus, zjednoczona w różnorodności kultur i języków...

O SENSIE ŻYCIAMsza polowa w Zugu

Page 13: Wiadomości PMK

24 25WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

5

takiego kontemplacyjnego używania. Tak więc pozostaję przy moim twierdzeniu: są chwile, w których dążenia nie ma, a sens życia prze-cież jest. Widzimy teraz, że ten sens istnieje w dwóch wypadkach: kiedy człowiek do czegoś dąży i kiedy oddaje się używaniu chwili obec-nej. Stawiam więc następne twierdzenie:

5. Życie danego człowieka ma sens wtedy i tyl-ko wtedy, kiedy albo istnieje cel, do którego on w tej chwili dąży, albo on tej chwili używa.Skoro używanie chwili jest jednym z dwóch sposobów nadania życiu sensu, wolno na mar-ginesie naszego zdania sformułować jeszcze inną regułę moralną: Umiej żyć w chwili obec-nej i używać jej! To przykazanie łatwiej napi-sać niż wprowadzić w życie. Żyjemy w okresie aktywizmu, który stara się w nas wmówić, że wielkie, piękne jest tylko działanie, że człowiek powinien bez przestanku ku czemuś dążyć, pę-dzić naprzód bez chwili odpoczynku, żyć w ru-chu i dążeniu, że nie-działanie jest czymś złym, marnym, „antyspołecznym”, pogardy godnym. W takim położeniu nie łatwo jest zrozumieć wartość, znaczenie używania chwili, życia w teraźniejszości, a tym bardziej nauczyć się z tej chwili korzystać. Inaczej mówiąc, człowiek dzi-siejszy musi się wychować przez świadomy wy-siłek do postawy kontemplacyjnej. Ona sama nie przyjdzie. Jeśli się dam ponosić fali opinii publicznej, zostanę do śmierci niewolnikiem aktywizmu, pędzonym od jednego celu do in-nego, bez przerwy, bez wytchnienia. Skąd się ten aktywizm bierze? Ma zapewnię wiele ko-rzeni. Jednym z nich jest niewątpliwie kolek-

tywizm, mniemanie, zgodnie z którym mamy żyć tylko i wyłącznie dla Społeczeństwa (przez bardzo wielkie “S”), tego bałwana współcze-snego. Mamy więc pracować, działać, rzucać się, aby osiągnąć dla tegoż Społeczeństwa jak największe wyniki. Tym kolektywistycznym zabobonem zajmę się jeszcze w jednym z na-stępnych rozważań na razie wystarczy powie-dzieć, że moim skromnym zdaniem sprawa sensu mojego życia jest moją osobistą sprawą i wydaje mi się moralnie w porządku, gdy sta-ram się ten sens na mój sposób zapewnić, czy to się Społeczeństwu podoba, czy nie. Wypada jednak podkreślić, że powyższa polemika doty-czy dążenia ku jakiemuś celowi, a nie samego działania. Bo działanie może być używaniem. Co więcej, każde używanie chwili, jak np. owo Riemanowskie, jest pewnego rodzaju działa-niem, tylko nie jest działaniem celowym. Jeśli o mnie chodzi, zaliczam do najprzyjemniejszych przeżyć moje samotne loty wieczorne na ni-skiej wysokości. Biorę mały samolot i lecę na jakichś 500 do 700 stóp nad ziemią, bez celu, po prostu, aby lecieć i rozkoszować się krajo-brazem, który w promieniach zachodzącego słońca jest zawsze wyjątkowo piękny. Pilotuję, więc działam, ale nie dążę do żadnego celu. Otóż moje życie ma rzadko tyle sensu, co w czasie takich lotów. Kto nie ma niesamowitego przywileju, jakim jest prawo lotu, może zażyć czegoś podobnego po prostu podczas wieczor-nej przechadzki. Działanie nie jest więc ko-niecznie dążeniem ku jakiemuś celowi, może być używaniem. Ale mówiąc, że takie używanie daje życiu sens, nie twierdzę bynajmniej, że

tylko ono je daje. W rzeczy samej, nasze życie i jego sens są w większości chwil związane z jakimś dążeniem, z jakimś celem. Jedyny po-gląd, z którym się pogodzić nie umiem to ten, który zacieśnia sens życia do dążenia ku jakie-muś celowi. Ten pogląd jest moim zdaniem nie tylko sprzeczny z doświadczeniem, ale prowa-dzi poza tym do katastrofalnych konsekwencji. W związku z dążeniem do celów nasuwa się mianowicie pytanie dotyczące szeregu dążeń. Ma ono kapitalne znaczenie dla spraw sensu życia i tak właśnie bywało pojmowane w dzie-jach � lozo� i, zwłaszcza ostatnio. Jak wiadomo cele, do których dążymy, są często wzajemnie podporządkowane: dążę do pierwszego celu A, aby następnie dążyć do drugiego B i tak dalej. Na przykład chcę pójść na dworzec (A) po to, aby tam kupić bilet kolejowy (B), to znowu aby pojechać do Genewy (C) i tak dalej. Pytanie brzmi: czy życie ludzkie należy sobie wyobra-żać jako jeden jedyny szereg celów, wzajemnie sobie podporządkowanych, czy przeciwnie wy-pada przyjąć, że składa się ono z wielu małych, wzajemnie niezależnych szeregów dążeń do celów? Pierwsze stanowisko było tradycyjnie zajmowane przez myślicieli chrześcijańskich i przez egzystencjalistów. W obu wypadkach zakładano także, że sensu życia należy szukać właśnie w owym jednym wielkim szeregu dą-żeń. Jestem zdania, że ten pogląd jest podwój-nie fałszywy i chcę mu przeciwstawić parę na-stępnych twierdzeń. ■

J.M. Bocheński OP, Sens życia i inne eseje.CDN.

Modlitwa o zgodę na bycie tym, kim się jestNie wiedziałem o tym Panie, kiedy byłem dzieckiem. Nie wiedziałem, że można być zmęczonym, zmęczonym samym sobą. I mówić sobie, że zmarnowało się życie. Miałem już różne pokusy. Ta jest chyba najsilniejsza.Ach! Chcieć lepszego zdrowia, bardziej błysko-tliwego umysłu, mniej wątłego ciała, lepszego wykształcenia... Innej sytuacji i tego wielkiego kredytu, który zdają się mieć niektórzy... Od-krywać u innych sto szans, które mnie by się przydały, i sto ułatwień, których nigdy nie miałem... Wiedzieć, że najwyższy czas żyć, a za późno, żeby snuć mrzonki. Wiedzieć, że niemożliwe, nigdy nie nastąpi. Wiedzieć to, o Boże, to już jest światło.I oto przychodzi ono skąd nie oczekiwałem ni-czego. Marzenia skończone. Zostaje mi życie - prawdziwe, takie, które mam kochać. Moje życie takie, jakie jest, i moje słabe zdrowie, i moja marna kariera. I wszystko pozostałe, cze-go nie chciałem.To wszystko, Panie, chciałbym zaakceptować. I zaakceptować siebie samego, choć jestem taki żałosny. Nie zastanawiać się już, co „mogło być”. I znaleźć szczęście w robieniu tego, co potra ̈ę.

Joseph Rudyard Kipling

15 października 1817 roku zmarł w Solurze ge-nerał Tadeusz Kościuszko. Ciało jego zostało zabalsamowane, a wnętrzności (viscera) uro-czyście pochowane na cmentarzu przy Kościele pw. św. Marcina w Zuchwilu. Krótko po tym na grobie postawiono pomnik, który stoi do dziś. Miejsce to od początku przyciągało emigrację polską. Pierwsze dokumenty świadczące o tym dotyczą fali emigracji po powstaniu listopado-wym.Naczelnik zapisał się dobrze w pamięci Szwaj-carów i Amerykanów z USA jako � lantrop oraz bojownik o niepodległość i sprawiedliwość.Jak co roku, Kościuszko-Gesellschaft w Solo-thurn, para� a pw. św. Marcina w Zuchwilu oraz ośrodek duszpasterski PMK w Zuchwilu zapra-szają państwa serdecznie do wzięcia udziału

w upamiętnieniu rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki.

Uroczystość odbędzie się w niedzielę 21 października

w kościele pw. św. Marcina w Zuchwilu.

Rozpoczęcie o godzinie 17.00 modlitwą i zło-żeniem kwiatów na grobie Naczelnika przez przedstawicieli ambasad USA i RP, po czym zostanie odprawiona Eucharystia w intencji Na-czelnika i tych, którzy w obronie Ojczyzny oddali życie.Po Eucharystii spotkanie w sali para� alnej. ■

Koordynator uroczystości:Jan Srokae-mail: [email protected].: 076/592 78 12

2

3

42. Życie danego człowieka ma dla niego w danej chwili sens, kiedy on w tej chwili sądzi, czuje, że warto mu żyć.Ale kiedy tak jest? W jakich okolicznościach i pod jakim warunkami? Istnieje jeden wypadek, w którym o sensie życia nie można wątpić, a mianowicie wtedy, kiedy istnieje jakiś cel do którego się dąży, który chciałoby się osiągnąć. Oto ilustracja na tym samym naszym Andrze-ju. Odbyłem kiedyś z nim lot wysokogórski w złej pogodzie. Andrzej był kopilotem, z obo-wiązkiem, jak zwykle w lotach na widoczność, dbania o mechanikę. Nawalił nam silnik, ob-lodzenie gaźnika. Trzeba było widzieć moje-go Andrzeja w tym impasie. Przez dobrych dziesięć minut był całkowicie pochłonięty przez swoje zadanie, skoncentrowany, z wolą napiętą w jednym kierunku tylko, aby dopro-wadzić maszynę do porządku. Ja pilotowałem, więc to do mnie nie należało, ale mogłem go z ukosa obserwować. Był wspaniały i udało mu się dokonać tego, czego chciał, a mianowicie przywrócić normalne obroty silnika. O sensie życia Andrzeja w czasie tych minut nie można było rozsądnie wątpić, bo on miał cel - urucho-mienie maszyny, to jest uratowanie samolotu i naszej skóry. Kiedy taki cel komuś jasno przy-świeca, sens życia, że tak powiem, pojawia się.

3. Jeśli w danej chwili istnieje cel do którego dany człowiek dąży, jego życie ma w tej chwili sens.I znowu obrok duchowy czyli regułka moralna. Kiedy twój sens życia jest zagrożony, staraj so-bie znaleźć cel, do którego mógłbyś intensyw-nie dążyć. To jest rada, którą dałem niedawno na pół sparaliżowanemu przyjacielowi, zagro-żonemu próżnią, jaką za sobą pociąga utrata sensu życia. Powiedziałem mu: dyktuj twoje pamiętniki. A kiedy mi jego żona powiedziała, że to będzie dla niego miłą rozrywką, zaprze-czyłem gwałtownie, on potrzebuje nie rozryw-ki, ale poważnego celu. Niech więc myśli o tych pamiętnikach jako o ważnej rzeczy, która ma się ukazać drukiem. Sens życia zaraz się znajdzie. Jak dotąd rozważania moje poruszały się na płaszczyźnie spraw prostych, żeby nie powie-dzieć banalnych. Może niejeden czytelnik obu-rzy się nawet, że cenny papier na takie banały marnuję. Odpowiedziałbym mu, że mam do banałów, jako logik, bardzo wielki szacunek, bo ostatecznie cała logika jest zbiorem banalności. Można się z niej np. dowiedzieć, że deszcz pada albo nie pada i że jeśli krowa ryczy, to krowa ryczy. Na to, powie mi ktoś, wielkiej mądrości nie potrzeba. Tylko, że w logice z tych banałów wyszło coś, co znowu tak bez znaczenia nie jest:

cybernetyka, a więc ta ogromna rzecz, która w tej chwili nasz sposób życia gruntownie prze-mienia, a w której nikt poza logikami niczego nie rozumie. No ale o tym później.

4. Istnieją chwile, w których dany człowiek do żadnego celu nie dąży, a w których jego życie ma przecież sens.Zdaję sobie sprawę, że wygłaszam tu coś nie tylko bardzo niepopularnego, ale nawet po-zornie sprzecznego ze zdrowym rozsądkiem. Bo na pierwszy rzut oka sens życia zdaje się być tak bardzo z owym dążeniem związany, że bez dążenia zdaje się nie być możliwego sensu. J.P. Sartre ogłosił kiedyś świetną sztu-kę teatralną pt. Le Mur (Mur), w której opi-suje położenie człowieka skazanego na śmierć.

Ten człowiek nie może już do niczego dążyć, bo nie ma żadnej przyszłości. Za parę godzin będzie rozstrzelany. Jego życie jest najzupełniej pozbawione sensu. Zdawałoby się więc, że ży-cie nie da się pomyśleć bez dążenia. Nawiasem mówiąc egzystencjaliści, a więc Sartre i przede wszystkim Heidegger, podbudowują ten po-

gląd swoistą teorią istnienia („egzystencji”) ludzkiej. Sądzą bowiem, że to, co jest w czło-wieku istotnie człowieczego, a więc owa „egzy-stencja” (Dasein u Heideggera) jest jakimś rzu-caniem się wprzód, projektem (po niemiecku Entwurf ). Być dla człowieka to to samo co być wypiętym ku czemuś, ku przyszłej swojej eg-zystencji. Naturalnie, jeśli tak jest, to bez dąże-nia nie może być sensu życia, bo człowiek bez owego rzucania się wprzód w ogóle nie istnieje. Jego istnienie jest rzucaniem się, dążeniem. I ten pogląd wydaje mi się z gruntu fałszywy. Co prawda nasze istnienie bardzo często, zapewne w znacznej większości chwil, łączy się z dąże-niem. Ale wydaje mi się, że dążeniem nie jest. A jeśli tak, to może być sens życia bez dąże-nia. Aby uzasadnić to mniemanie, wystarczy przytoczyć parę przykładów chwil, w których człowiek do niczego nie dąży, ale jego życie ma przecież sens i, co więcej, istnieje on bardzo in-tensywnie. Przytoczę dwa takie przykłady.Najpierw przeżycie z wakacji. Po kąpieli mor-skiej leżę na piasku, zażywam wiatru i słońca. Żadne czarne myśli o bezsensie życia mi do głowy nie przychodzą, żyję oczywiście całkiem dobrze, sensownie, intensywnie, a przecież do niczego nie dążę. Mamy tutaj wypadek, w którym sens życia jest, ale żadnego dążenia nie ma. Co prawda, kiedy ten przykład moim eg-zystencjalistycznym przyjaciołom przytoczy-łem, krzyknęli chórem i z oburzeniem, że takie życie jest życiem zwierzęcym, że i pies słońca i wiatru używa. Na co powiedziałem im, że ja tak ogromnej różnicy między człowiekiem a zwierzęciem nie widzę (o tym będzie mowa, gdy przyjdziemy do humanizmu) i że nie sądzę byśmy mieli prawo naszemu pieskowi owej eg-zystencji odmawiać. Ale mniejsza z tym. Mam lepszy przykład.Opowiadają o Riemannie, że kiedy wykończył swój genialny system nieeuklidesowej geo-metrii, zwierzył się przyjacielowi z wielkiego przeżycia. Miał, mówił, jakby intuicję całości systemu w jego pięknie, i chwilę takiej rado-ści, że niewielu ludziom, jak sądził, danym było przeżyć coś równie wielkiego. Ja się teraz pytam: gdzie było, w chwili tego estetycznego uniesienia, dążenie? Jaki cel chciał wtedy Rie-mann osiągnąć? Oczywiście żadnego. Był po prostu w chwili obecnej, używał duchowego widoku systemu. A kto odważy się powiedzieć, że on w tej chwili nie istniał, albo że nie istniał w sposób ludzki? Psy przecież nieeuklideso-wych geometrii nie tworzą! I kto ośmieli się twierdzić, że jego życie nie miało sensu w tej chwili? Powiem więcej: jeśli życie ludzkie ma w ogóle sens, to przede wszystkim w chwilach

zaproszenie • zaproszenie • zaproszenie

Page 14: Wiadomości PMK

26 27WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Page 15: Wiadomości PMK

28 29WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Siedziba Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii ponownie tzn. od 1 września 2012 roku mieści się we własności należącej do Fundacji im. O. J.M. Bocheńskiego na rzecz katolickiego Domu Polskie-go w Marly. Według statutu Fundacji, rektor PMK jest administratorem Domu oraz całej posiadłości w Marly. Od dnia 1.09.2012 r. administrowanie po księdzu rektorze przejmuje ks. prof. Krzysztof Wojtkiewicz - Koordynator PMK w Szwajcarii. A oto wykaz wyposażenia, które przejmuje nowy Administrator.Rzeczy ogólne: 1. Projektor multimedialny – wł. Fundacji 2. Aparat fotogra� czny 3. 3 aparaty telefoniczne – komórkowe 4. Samochody: Skoda Oktavia, rocznik 2004, 253 183, VW Passat, rocznik 2004, 224 000Umeblowanie i przedmioty w poszczegól-nych pomieszczeniach:Pokój (apartament) 1. Telewizor, szafa, łóżko, biurko, krzesło, kana-pa, regał stojący przeszklony – wł. Fundacji 2. Obraz Jezusa Miłosiernego – wł. MisjiSala spotkań: 1. Szafy w sali spotkań - wł. Fundacji 2. Ławki w sali spotkań – wł. Fundacji 3. Stoły w sali spotkań – wł. Fundacji 4. Telewizor – wł. Fundacji 5. Odtwarzacz DVD – wł. Fundacji 6. Magnetofon – wł. Fundacji 7. Dywany w sali spotkań – wł. Fundacji 8. Historyczny sztandar Wojskowy – wł. Stowa-rzyszenia Polskich KombatantówBiuro Misji: 1. 2 fotele, szafka, urządzenia do cięcia papie-ru, papier, koperty – wł. Fundacji 2. Komputer, monitor – wł. Misji 3. Komputer, monitor, drukarka, głośniki – wł. Fundacji 4. 1 aparat telefoniczny – wł. Misji 5. Kosz na śmieci – wł. Misji 6. Meble, tablica, lampa stojąca, rolety dzienne – wł. Fundacji 7. Drukarka oddana na potrzeby szkoły w Lo-zannie – wł. Misji 8. 2 stroje ludowe – wł. FundacjiGaraż za magazynem przy biurze Misji: 1. 2 Szafy – wł. Fundacji 2. Narzędzia – wł. FundacjiMagazyn pomocy duszpastersko-szkolnych:

1. Stół z drewna – wł. Misji 2. 2 stoły metalowe – wł. Fundacji 3. Figura Pana Jezusa złożonego do grobu – wł. MisjiArchiwum Braci Bronarskich obok magazynu duszpastersko–szkolnego 1. Stół - wł. Fundacji 2. Materiały dekoracyjne – wł. Misji 3. Dokumenty – wł. MisjiMagazyn biblioteczny: 1. Półki metalowe – wł. Fundacji 2. Półki z drewna – wł. Fundacji 3. Stoły – wł. Fundacji 4. Zbiory książek, � lmów i dokumentów w ma-gazynie bibliotecznym – wł. Misji 5. Klasery Stowarzyszenia Polskich Kombatan-tów – wł. Stowarzyszenia Polskich Kombatantów 6. Inne przedmioty w magazynie bibliotecz-nym – wł. MisjiKaplica: 1. Obrazy: MB Częstochowskiej, Jezusa Miło-siernego x2, Jana Pawła II, Jezusa w koronie cier-niowej, Godło Polski z orłem w koronie, gobelin MB Częstochowskiej2. Figury: Jezusa Zmartwychwstałego, Ciało Pana Jezusa (do grobu pańskiego) NMP Niepokalanej, św. Józefa, Jana Kantego 3. Komplet posrebrzany: chrzcielnica, pod-stawka pod paschał, podstawka pod mszał, krzyż ołtarzowy, kropielnica, ambona, 2 podstawki pod świece ołtarzowe 4. Sprzęty liturgiczne: monstrancja, custo-dium, 1 melchizedek, 2 puszki, 3 kielichy, 4 pateny, cyborium, hostiarka, 6 pojemników na oleje św., 1 bursa, 3 kociołki na wodę, dzwonki. Inne: Wzmacniacz, mikrofon ołtarzowy, mikrofon przy ambonie na stojaku, mikrofon przenośny 5. Księgi: Mszał w języku: polskim, francuskim i łacińskim. 6 lekcjonarzy w j. francuskim, 22 lek-cjonarze w j. polskim., 4x Komunia św. i kult tajem-nicy euch. poza Mszą św., modlitwa wiernych, 2x agenda liturgiczna, 23 śpiewniki ks. Siedleckiego, 4x obrzędy Mszy św., obrzędy pokuty, obrzędy bierzmowania, 2x obrzędy sakramentu małżeń-stwa, obrzędy chrztu dzieci, 2x obrzędy sakra-mentu chorych, 2x obrzędy pogrzebu, 5x obrzędy chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych, Inne: Prière du Temps Présent, Livre des bénédictions, Ri-tuel du baptême , 2x Missa de Fatima, Pismo Święte w srebrnej oprawie

6. Szaty liturgiczne: 6 alb, 4 komże, 10 orna-tów, 15 stuł do koncelebry, welon 7. Roleta w kaplicy – wł. Fundacji 8. Fortepian – wł. Misji 9. Stojak na stuły – wł. FundacjiDodatkowo szaty zakupione w styczniu 2012 roku: 10. Ornaty: � oletowy z krzyżem, biały z IHS i ornamentem, zielony z IHS i ornamentem, czer-wony z Pax-em, z MB Częstochowską, złoty z IHS i ornamentem, pas do ornatu maryjnego 11. Obrusy: bożonarodzeniowy, wielkanocny, maryjny, eucharystyczny, wielkopostny, adwentowy 12. Stuły do koncelebry: 4 czerwone, 4 zielo-ne, 4 � oletowe, 4 białe Hall przed Kaplicą: 1. Kanapa, stół, stolik, tablice ogłoszeń, tablice pamiątkowe: (Papieża Jana Pawła II i o. Bocheń-skiego, tablica 50-lecia PMK, wieszak, stojak na parasole, 4 doniczki z kwiatami – wł. FundacjiSalon, jadalnia, kuchnia 1. Kanapa, 2 fotele, stół, krzesła – wł. Fundacji 2. Meble – wł. Misji 3. Naczynia do jadalni – wł. Misji 4. Zmywarka, lodówka, kuchenka elektryczna, meble – wł. Fundacji 5. Naczynia stołowe – wł. Fundacji 6. Kuchenka mikrofalowa – wł. FundacjiPiwnice, narzędziownia, kotłownia, pralnia i garaż pod salonem 1. Narzędzia – wł. Fundacji 2. Piec ogrzewania centralnego wraz z urzą-dzeniami technicznymi – wł. Fundacji 3. W pralni: zamrażarka, lodówka, 2 żelazka, szafka, pralka – wł. Fundacji 4. W garażu pod salonem: urządzenie do odka-mieniania wody, taczki, szafa, narzędzia ogrodo-we, kosiarka do trawy – wł. FundacjiPokoje księdza rektora 1. 2 Łóżka, 2 krzesła, 2 szafki, 2 biurka, lampka, zegar naścienny, szafka narożna – wł. FundacjiPokoje gościnne na parterze i na I piętrze: 1. Meble, łóżka, materace, poduszki, koce, bie-lizna pościelowa – wł. Fundacji 2. Wyposażenie kuchni – wł. FundacjiŁazienki z wyposażeniem – wł. FundacjiSchron przeciwatomowy: 1. Szafa – wł. Fundacji 2. Zawartość szafy, materiały dekoracyjne i duszpasterskie – wł. Misji

Przekazanie administrowania Katolickiego Domu Polskiego w Marlyprzez księdza Sławomira Kaweckiego księdzu Krzysztofowi WojtkiewiczowiW OBECNOŚCI: JEGO EKSCELENCJI KSIĘDZA BISKUPA KRZYSZTOFA ZADARKIORAZ PANA INŻ. DIONIZEGO SIMSONA – PREZESA FUNDACJI IM. O. J.M. BOCHEŃSKIEGO

1. W skład Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii wchodzą następujące ośrodki duszpasterskie:• Aarau Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Dariusz Bucior. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan dr Marcin Sumiła. • BazyleaDuszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Dariusz Bucior. Ośrodek posiada radę dusz-pasterską, której przewodniczącym jest pan dr Iwo Gatlik. • Bern• Biel/Bienne Do 01.08.2021r. odpowiedzialnym duszpasterzem za ośrodek PMK był ks. Marek Dobrzeniecki. Ośro-dek posiada radę duszpasterską, której przewodni-czącym jest pan Zbigniew Major. • Charrat-Les-Chenes Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Karol Ciurko. • Estavayer le Lac Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Łukasz Babiarz. • GenewaDuszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Ernest Jańczyk. Ośrodek posiada radę dusz-pasterską, której przewodniczącym jest pan dr Hu-bert Niewiadomski. • GnadenthalDuszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Grzegorz Domański. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan Grzegorz Dzięglewski. • Lozanna Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Karol Ciurko. Ośrodek posiada radę duszpa-sterską, której przewodniczącym jest pan Antoni Świeboda.• Lucerna Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Grzegorz Piotrowski. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której vice-przewodniczącym jest pani Magdalena Potempa. • Marly Odpowiedzialnym za duszpasterstwo w kanto-nie Fribourg od 01.09.2012 r. jest koordynator ks. Krzysztof Wojtkiewicz. Ośrodek PMK posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pani Teresa Goudart.

• Neuchatel Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Paweł Mielnik. Ośrodek posiada radę dusz-pasterską, której przewodniczącym jest pani Mag-da Lipińska Dubert.• Sion Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Pawel Mielnik. • St. Gallen Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Jacek Jaruzelski. • Ticino (Belinzona, Lugano)Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Andrzej Radziszowski. • Wettingen Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Grzegorz Domański. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan dr Antoni Zgliński. • Winterthur Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Jacek Jaruzelski. • Visp Duszpasterzem odpowiedzialnym PMK za ośrodek jest ks. Jan Andres. Ośrodek posiada radę duszpa-sterską. Której przewodniczącym jest pan Andrzej Leszczyński. • Zuchwil Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK jest ks. Grzegorz Piotrowski. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan Jan Sroka. • Zug Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek jest ks. Artur Cząstkiewicz. • Zurych Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek jest ks. Artur Cząstkiewicz. Ośrodek posiada radę dusz-pasterską, której przewodniczącym jest pan inż. Dariusz Milczuk.

* Za wyposażenie liturgiczne ośrodków odpowie-dzialni są: duszpasterz z radą duszpasterską.* Ośrodki duszpasterskie w swojej działalności opie-rają się na statucie PMK z dnia 24.02.2012r.

2. Siedzibą PMK w Szwajcarii od dnia 1.09.2012 jest Marly, 12 Chemin des Falaises.

3. Koordynatorowi PMK zostaje przekazana Polska

Szkoła im. Macieja Plażyńskiego przy Polskiej Mi-sji Katolickiej Lozanna-Marly, z siedzibą w Marly, której dyrektorem jest p. Jolanta Kosztyła-Cwynar. Za szkolę PMK w Zurichu odpowiedzialny jest ks. Artur Cząstkiewicz. Pozostałe ogniska polonijne podlegają duszpasterzowi danego ośrodka wraz z radą duszpasterską ośrodka PMK.

4. W skład rady ekonomicznej PMK wchodzą: pani Ewa Pogrzebska, pani Teresa Gaudart, pan Włady-slaw Sopata. W skład komisji rewizyjnej wchodzą: pan Zbigniew Major, pan Andrzej Leszczyński. Księgowość prowadzi pan Jerzy Cybulski

5. Duszpasterstwo jest wspomagane przez Sto-warzyszenie Przyjaciół Marly w postaci jednego stypendium dla kapłana w wysokości 1500 CHF miesięcznie. Obecnym stypendystą jest ks. Łukasz Szczygielski.

6. Wielkim wsparciem dla duszpasterstwa PMK jest dom w Marly wyposażony i utrzymywany przez Fundację O. J. M. Bocheńskiego.

7. Polska Misja Katolicka jest reprezentowana w Fundacji Libertas przez pana Marcina Śniegockiego w Rapperswil.

8. Stan konta: Konto pocztowe CCP 17-976-7; na dzień 30.08. 2012r. wynosił 13 671,45 CHF

9. Stan konta: Konto bankowe

10. Koordynatorowi PMK została przekazana dokumentacja elektroniczna sekretariatu PMK w Marly (przenośny dysk), który zawiera:- adresy wysyłkowe miesięcznika misyjnego PMK Wiadomości - prowadzoną dokumentację sekretariatu jak: ar-chiwa, o� cjalne pisma, umowy, tlumaczenia, plan pastoralny, rozliczenia, rachunki, zaświadczenia, a także księgi chrztów, małżeństw, bierzmowania (do roku 2007).

11. Lista abonamentowa czasopisma PMK Wia-domości. Na dzień 31.08.2012 r. wszystkie zobo-wiązania płatnicze odnośnie PMK Wiadomości są uregulowane. Przekazana została umowa na wydawanie PMK Wiadomości – z 3 miesięcznym okresem wypowiedzenia.

Przekazanie Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii przez księdza Sławomira Kaweckiego księdzu Krzysztofowi WojtkiewiczowiW OBECNOŚCI: DYREKTORA MIGRATIO MARCO SCHMIDTA, PANI TERESY GAUDART PREZESA RADY EKONOMICZNEJ POLSKIEJ MISJI KATOLICKIEJ W SZWAJCARIIFRYBURG – SIEDZIBA MIGRATIO, 31 SIERPNIA 2012 R.

Page 16: Wiadomości PMK

30 31WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012) WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)

Adres redakcji: 12 Chemin des Falaises,1723 Marly/Fribourg, Suisse.Tel.: 026/436.44.59, Fax: 026/436.44.72.Konto poczt.: 17-976-7e-mail: [email protected]

Redaktor naczelny: ks. dr hab. prof. US Krzysztof WojtkiewiczZespół redakcyjny: Beata Daniluk (korekta), ks. Łukasz Szczygielski ks. Artur Cząstkiewicz, ks. Dariusz BuciorSkład komputerowy: Izabella Wądołowska© www.apatheia.plImpression: Mission Catholique Polonaise 1723 Marly

Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych. Za treść ogłoszeń odpowiada ogłaszający.Abonament: dobrowolna o� arazdjęcie na okładce: Izabella Wadołowska ©www.polskamisja.ch

POLSKA MISJA KATOLICKA w SZWAJCARII

Zahnarztpraxis med. dent. Andreas LobodaSTOMATOLOG O DUŻYM DOŚWIADCZENIU ZAWODOWYM

oferuje szerokie spektrum usług:● stomatologia zachowawcza (wypełnienia kompozytowe lub ceramiczne)● stomatologia dziecięca● nowoczesna implantologia (augmentacja kości Guided-tissue-regenera- tion, Sinuslift)● chirurgia stomatologiczna i oralna (usuwanie zębów mądrości, resekcja wierzchołka korzenia, wycięcie wędzidełka wargi, ...)● traumatologia (szynowanie zębów, replantacja lub repozycja zębów, ...)● endodoncja (leczenia kanałowe)● periodontologia (leczenie chorób przyzębia)● protetyka stomatologiczna (protezy częściowe lub całkowite, korony, mosty, inlay, ...)● stomatologia estetyczna (wybielanie zębów, veneer, ...)● pro� laktyka i higiena stomatologiczna (usuwanie kamienia nazębnego, instrukcje)● dysfunkcje i myoartropatie szczękowe● ortodoncja (możliwa współpraca ze specjalistą ortodontem)

Szwajcarska jakość, przystępne ceny, mówimy po polsku. Pierwsza konsultacja za darmo. Szybkie terminy. Serdecznie zapraszamy rodaków.

Alte Bahnhofstrasse 3, 9100 [email protected]

Tel. 071 351 10 69 - PraxisTel. 078 619 44 55 - po polsku

Pol-BusH. Rytel

Informacja, rezerwacja oraz sprzedaż biletów na regularne, koncesjonowane linie autokarowe na trasie Szwajcaria-Polska:

AGATALMABUSBERMUDAEUROBUS/ORLAND-TRANS SERVICE

Biuro czynne: poniedziałek - czwartek 9:00 - 19:00 piątek 9:00 - 17:00

Tel. 056 491 15 02 Fax 056 491 41 02

www.pol-bus.ch

Biuro Reklamy dla „Wiadomości PMK”Grupa PK Sp. z o.o.04-116 Warszawa, ul. Filomatów 43tel. 22 810-21-99, 610-71-90fax 22 810-21-98

Osoba kontaktowa:Katarzyna Windorpska, tel. 608 362 [email protected]

TŁUMACZENIAJęzyki:niemiecki, francuski, polski, ukraiński, rosyjski

Solistrasse 9CH-8180 Bulach

Natel 076 380 68 54Tel. 044 860 17 88

Fax. 044 860 17 89E-mail: [email protected]

www.eet.chDr. Phil. Marija Büchi-Glaeser

pod patronatem Ośrodka Polskiej Misji Katolickiej w Bazyleii Ambasadora RP w Bernie JE Pana Jarosława Starzyka

DORADZTWO PRAWNE

W JĘZYKU POLSKIM

Prawo administracyjnePrawo cywilnePrawo pracy

Zeznania podatkowePisanie podań i wniosków

Mgr Karolina Januszko LL.M. 076 497 97 74

Mgr Anna Das LL.M. 076 742 46 64

Page 17: Wiadomości PMK