temat 540 / 4.11.2010

40
40 stron Szczecinek ul. Boh. Warszawy 6, tel. 94 712 80 95 DODATEK TV W sobotę (30.10) pełnym sukcesem zakończyła się wyprawa na naj- wyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro, prowadzona przez komendanta 13 czarnego Szczepu im. Zawiszy Czarnego – Macieja Grunta. Patro- nem medialnym wyprawy był Temat Szczecinecki. Ośmioosobowa ekipa wspomagana była przez kilkanaście osób miejscowej obsługi technicznej oraz przewodników. Wyprawa wyru- szyła na trasę wczesnym porankiem, 19 października, by już po pięciu dniach wspinaczki stanąć na najwyższym szczycie Afryki. Później już tylko dwa dni zejścia i wizyta na Safari – dla ukoronowania wyprawy. – Prawdziwe trudności rozpoczynają się mniej więcej od 4 tys. me- trów – opowiada Maciej Grunt. – To tak, jakbyś starał się wejść na górkę rynkową, ale z bagażem na plecach i założoną na głowę reklamówką. Brak tlenu i wszechobecne zimno, to największy problem... Rozmowa z Maciejem Gruntem o trudach wejścia na jeden z naj- wyższych szczytów świata w najbliższym, 541 numerze TS. (mt) str. 6 DRUGI kupon konkursowy DRUGI kupon konkursowy DARMOWY KURS PRAWA JAZDY! DARMOWY KURS PRAWA JAZDY! DRUGA EDYCJA! Felietony Felietony str. 9 Tomasz Czuk Bogdan Urbanek Maciej Gaca w budżecie miasta w budżecie miasta OSTRE CIĘCIA Maciej Grunt na „Dachu Afryki” Pomorzanie (Kaszubi) za- kładali cmentarze z dala od swoich domów. Przyczyna była prozaiczna, po prostu żywi bali się zmarłych. Uwa- żano, że zmarli dybią na ich życie. W obawie przed nimi czasem narodziło się szereg praktyk i zwyczajów mają- cych niewiele wspólnego z chrześcijaństwem. Przykła- dowo regułą było wkłada- nie w usta zmarłego mone- ty, a na piersi wystruganych z osiki trzech krzyżyków. Jeśli mimo tych zabiegów krewni zmarłego umierali, niebosz- czykowi przebijano czaszkę dużym gwoździem, a nawet ścinano łopatą głowę kładąc ją u nóg. Bardzo uważnie ob- serwowano zmarłego pod- czas pierwszej nocy. Jeśli je- go twarz nabierała rumień- ców dowodziło, że będzie upiorem i należało koniecz- nie ściąć mu głowę. Zazwy- czaj groby kaszubskie zwró- cone były ku wschodowi. Wyjątek stanowiły kobiety niezamężne – ich twarze kie- rowano w kierunku kościo- ła. Zwyczaje te przetrwały do końca XIX stulecia. Nekropolia na siedmiu wzgórzach STR. 30-31

Upload: temat-szczecinecki

Post on 09-Mar-2016

254 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Temat 540 / 4.11.2010

TRANSCRIPT

Page 1: Temat 540 / 4.11.2010

40stron

Szczecinek ul. Boh. Warszawy 6, tel. 94 712 80 95

DODATEKTV

W sobotę (30.10) pełnym sukcesem zakończyła się wyprawa na naj-wyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro, prowadzona przez komendanta 13 czarnego Szczepu im. Zawiszy Czarnego – Macieja Grunta. Patro-nem medialnym wyprawy był Temat Szczecinecki.

Ośmioosobowa ekipa wspomagana była przez kilkanaście osób miejscowej obsługi technicznej oraz przewodników. Wyprawa wyru-szyła na trasę wczesnym porankiem, 19 października, by już po pięciu dniach wspinaczki stanąć na najwyższym szczycie Afryki. Później już tylko dwa dni zejścia i wizyta na Safari – dla ukoronowania wyprawy.

– Prawdziwe trudności rozpoczynają się mniej więcej od 4 tys. me-trów – opowiada Maciej Grunt. – To tak, jakbyś starał się wejść na górkę rynkową, ale z bagażem na plecach i założoną na głowę reklamówką. Brak tlenu i wszechobecne zimno, to największy problem...

Rozmowa z Maciejem Gruntem o trudach wejścia na jeden z naj-wyższych szczytów świata w najbliższym, 541 numerze TS. (mt)

str. 6

DRUGI kupon konkursowyDRUGI kupon konkursowy

DARMOWY KURS PRAWA JAZDY!DARMOWY KURS PRAWA JAZDY!

DRUGA EDYCJA!

FelietonyFelietonystr. 9

Tomasz CzukBogdan UrbanekMaciej Gaca

w budżecie miastaw budżecie miasta

OSTRE CIĘCIA

Maciej Grunt na „Dachu Afryki”

Pomorzanie (Kaszubi) za-kładali cmentarze z dala od swoich domów. Przyczyna była prozaiczna, po prostu żywi bali się zmarłych. Uwa-żano, że zmarli dybią na ich życie. W obawie przed nimi czasem narodziło się szereg praktyk i zwyczajów mają-cych niewiele wspólnego z chrześcijaństwem. Przykła-dowo regułą było wkłada-

nie w usta zmarłego mone-ty, a na piersi wystruganych z osiki trzech krzyżyków. Jeśli mimo tych zabiegów krewni zmarłego umierali, niebosz-czykowi przebijano czaszkę dużym gwoździem, a nawet ścinano łopatą głowę kładąc ją u nóg. Bardzo uważnie ob-serwowano zmarłego pod-czas pierwszej nocy. Jeśli je-go twarz nabierała rumień-

ców dowodziło, że będzie upiorem i należało koniecz-nie ściąć mu głowę. Zazwy-czaj groby kaszubskie zwró-cone były ku wschodowi. Wyjątek stanowiły kobiety niezamężne – ich twarze kie-rowano w kierunku kościo-ła. Zwyczaje te przetrwały do końca XIX stulecia.

Nekropolia na siedmiu wzgórzach

STR. 30-31

Page 2: Temat 540 / 4.11.2010

2 Aktualności www.temat.net/aktualnosci

Maciej Gaca:

POD PARAGRAFEM *** „Trzeźwy poranek” to ko-

lejna policyjna akcja, która mia-ła zaskoczyć mieszkańców Szcze-cinka we wtorkowy (02.11) pora-nek. Funkcjonariusze drogówki, od wczesnych godzin porannych zatrzymywali kierowców porusza-jących się ulicami miasta. Najważ-niejszym elementem tej akcji by-ło sprawdzenie poziomu trzeźwo-ści kierujących. W przeciągu za-ledwie kilku godzin sprawdzono trzeźwość ponad siedmiuset osób, zatrzymanych przez patrole sek-cji Ruchu Drogowego. – Faktycz-nie, już od wczesnych godzin po-rannych prowadziliśmy działania „Trzeźwy poranek”, które były nie-jako kontynuacją akcji „Znicz 2010” – mówi mł. asp. Monika Wojnowska, rzecznik KPP w Szczecinku. – Dzię-ki tym działaniom udało się zatrzy-mać czterech kierowców, którzy by-li pod wpływem alkoholu – dodaje.

Jak zaznaczają sami policjanci: – Tak sprawne przeprowadzenie tej akcji nie byłoby możliwe, gdyby nie wysoce nowoczesne urządzenie do badania kierujących. Ten niewiel-ki alko sensor, to ALCOBLOW. Po-zwala on w zaledwie sekundę zba-dać dowolna osobę na zawartość alkoholu w wydychanym powie-trzu. Dodatkowo aparat ten pozba-wiony jest kłopotliwych i kosztow-nych ustników, znanych z dotych-czasowych urządzeń tego typu. W tym przypadku wystarczy zbliżyć ALCOBLOW-a do ust, powiedzieć cokolwiek i od razu wiadomo, czy dana osoba spożywała alkohol. „Po-gromca pijaków” jest na wyposaże-niu szczecineckich funkcjonariuszy już od kilku tygodni i służył będzie nie tylko w zorganizowanych ak-cjach, ale i codziennej służbie.

Na zdjęciu - sierż. szt. Grzegorz Sochański prezentuje ALCOBLOW.

*** 400-złotowy mandat i 6 punktów karnych „zarobił” 21-letni mieszkaniec Szczecinka, kierujący volkswagenem golfem, który w mi-niony czwartek (28.10) około godz. 7.20 na przejściu dla pieszych po-trącił kobietę. Dodatkowo policjan-ci zabrali mu dowód rejestracyjny. Pojazd z uwagi na uszkodzenia po-kolizyjne nie nadawał się do jazdy po drogach publicznych. – Do zda-rzenia doszło na ulicy Wyszyńskie-go w pobliżu skrzyżowania z ulicą Armii Krajowej – mówi „Tematowi” mł. asp. Monika Wojnowska, rzecz-nik prasowy szefa szczecineckiej policji. – Kierowca jechał ulicą Wy-szyńskiego od strony kina w kierun-ku „Netto”. Twierdzi, że nie zauważył

*** Kilka dni temu do naszej redakcji nadeszła wiadomość z in-formacją, że po Internecie krąży filmik, nagrany kamerą z we-wnątrz mercedesa, poruszającego się trasą Szczecinek – Borne Su-linowo. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby autor wspo-mnianego filmu nie chwalił się w nim swoją nieprzepisową, nie-bezpieczną i pozbawioną wyobraźni jazdą po publicznych dro-gach. Trasę pokonał w 10 minut, po drodze łamiąc tyle przepi-sów, że wystarczyłoby to przynajmniej do zabrania prawa jazdy. Dobrze, że nikt nie ucierpiał.

Zdecydowaliśmy się zapytać naszych stróżów prawa o to, co myślą na temat tego i podobnych filmików, zamieszczanych w sieci. – Fak-tycznie, materiał jest ciekawy – mówi podinsp. Jacek Proć, naczelnik Sekcji Prewencji i Ruchu Drogowego KPP w Szczecinku. – Kierujący tym pojazdem popełnia szereg wykroczeń drogowych. Podjęliśmy stosowne kroki prawne, które pozwolą nam zidentyfikować kierow-cę. Zrobimy wszystko, by ustalić sprawcę tej nieodpowiedzialnej jazdy. Kierujący popełnia na nim wiele wykroczeń i - tak naprawdę – należa-łoby mu zatrzymać uprawnienia, skierować go na badania lekarskie i karny egzamin. Autor tego nagrania nie pomyślał, że w przypadku ja-kiegokolwiek błędu mógł zginąć. Naraził także na niebezpieczeństwo innych kierowców, którzy poruszali się wtedy tą trasą – dodaje pod-insp. Jacek Proć.

Po kilku dniach dochodzenia udało się ustalić pierwszego podej-rzanego. Pomogli nasi Czytelnicy, zbulwersowani zachowaniem tego kierowcy. Podejrzenia padły na młodego człowieka, który ze względu na swój wiek... nie posiada nawet uprawnień do kierowania pojazda-mi! Pasuje wszystko: samochód – jego marka, model i kolor, nick kon-ta serwisu Youtube.com, na którym umieszczony został filmik. Na jego szczęście chronią go rodzice, którzy twierdzą, że mercedes od dawna... stoi w warsztacie. Stróże prawa zapewniają jednak, że wszystkie po-szlaki zostana sprawdzone, a sprawca przykładnie ukarany.

kobiety. Potrącił ją tuż przy zejściu z pasa przejścia dla pieszych. Był trzeźwy. Ofiara wypadku to 76-let-nia mieszkanka Szczecinka. Kobieta z ogólnymi obrażeniami ciała zosta-ła przewieziona do szpitala.

*** W piątek (29.10) na terenie jednego z zakładów w Białym Bo-rze doszło do bardzo tragicznego w skutkach wypadku przy pracy. 37-

-letnia kobieta, pracownica firmy została wciągnięta przez maszy-nę do rozdrabniania torfu. W wy-niku tego zdarzenia kobieta ponio-sła śmierć na miejscu. Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić: tragiczny wypadek spowodowany był praw-dopodobnie złamaniem zasad BHP. Ostatecznie ustaleniem przyczyny zgonu zajmie się Prokuratura Rejo-nowa w Szczecinku.

*** W miniony piątek rozpoczę-ła się także w Szczecinku policyjna akcja „Znicz 2010”. Do akcji zostało oddelegowanych stu policjantów, którzy codziennie monitorowali ruch kołowy i pieszy, zarówno w re-jonie cmentarza, jak i na głównych ciągach komunikacyjnych miasta. – Również szczecineccy policjan-ci dołączyli do ogólnopolskiej ak-cji „Znicz 2010” – mówi mł. asp. Mo-nika Wojnowska, rzecznik prasowy KPP Szczecinek. – Policjanci skupili się głównie na kierujących, którzy popełniali poważniejsze wykrocze-nia drogowe. Niestety, również u nas znaleźli się tacy, którzy pomi-mo wielu apeli, wsiedli za kółko po spożyciu alkoholu. W sumie pod-czas akcji „Znicz” udało się zatrzy-mać aż siedmiu takich kierowców – dodaje.

*** Straż Miejska poza co-dziennymi działaniami zasygnali-

zowała także problem Rumunów, którzy kilkoma busami przyjecha-li do Szczecinka, aby wykorzystać święto 1 listopada. Jak informował nas w miniony weekend komen-dant szczecineckich strażników Grzegorz Grondys: – Przyjechali do Szczecinka, by żebrać na cmen-tarzu. Na całe szczęście munduro-wym skutecznie udało się ich znie-chęcić i miejsce pamięci wolne było od żebrzących obcokrajowców.

*** Niespokojnie było też w in-nych dzielnicach miasta. Wandale zniszczyli kontener na śmieci sto-jący przy ul. Gdańskiej. Mięli pecha, bo bardzo szybko zostali pochwy-ceni i przekazani policji.

*** W minioną niedzielę (31.10), na wspólnym patrolu z policjanta-mi strażnicy zatrzymali rowerzystę. Mężczyzna nocną porą około godz. 23.40 wężykiem przemierzał ul. Wo-

dociągową. Po zatrzymaniu ledwo zszedł z roweru i dmuchnął w balo-nik… blisko 4 promile alkoholu. To tegoroczny rekord opilstwa wśród szczecineckich kierujących.

*** Rabusie wykorzystali nie-obecność właścicieli jednego z domków na osiedlu Zachód. W mi-niony poniedziałek (01.11) nieusta-leni jak dotąd sprawcy wybili okno w piwnicy i dostali się do pomiesz-czeń mieszkania, skąd ukradli po-nad 2 tysiące złotych w gotówce.

*** Miniony tydzień, to także kolejni nietrzeźwi zatrzymani przez szczecineckich funkcjonariuszy. W sumie było ich dziewiętnastu! Wpadali zarówno kierowcy samo-chodów, jak i rowerzyści. Policjanci wylegitymowali 708 osób, ogółem podjęli 65 interwencji. Zatrzymano także aż 7 poszukiwanych osób.

(mt)

Page 3: Temat 540 / 4.11.2010
Page 4: Temat 540 / 4.11.2010

4 Wybory do miasta i powiatu

Najszczersze wyrazy współczucia rodzinie i bliskim z powodu śmierci

śp. Mateusza Wojtakowskiegoskładają Dyrekcja,

Grono Pedagogiczne i pracownicy Zespołu Szkół im. Jana III Sobieskiego

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą... ks. Jan Twardowski

Janusz Babiński, obecnie pia-stujący stanowisko wójta Gminy Szczecinek oraz Ryszard Jasionas, członek Zarządu Powiatu Szczeci-neckiego - to dwaj kandydaci na wójtowski urząd w zbliżających się wyborach samorządowych.

Janusz Babiński ma 49 lat, jest członkiem polskiego Stronnictwa Ludowego, mieszka w Wilczych La-skach. Do wyborów startuje jako kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców „Razem Jedność”.

Jego kontrkandydatem jest bez-partyjny Ryszard Jasionas. Konku-ret wójta Babińskiego ma 43 lata, mieszka w Gwdzie Wielkiej i jest dy-

Tłoczno jak nigdy zrobiło się w kolejce po mandaty radnych sejmi-ku wojewódzkiego. O jeden man-dat będzie się ubiegać aż 12 kandy-datów. Do wzięcia jest w sumie 30 mandatów zaś chętnych aż 381.

Na „fuchę” w stolicy Pomorza Za-chodniego nie brakuje też miesz-kańców Szczecinka i okolic. Będzie-my ich wybierać z Okręgu nr 4, wraz z mieszkańcami Koszalina oraz po-

Zgodnie z kalendarzem wybor-czym oraz wszelakimi zarządzenia-mi w sprawie wyborów samorządo-wych, w piątek 12 listopada o pół-nocy upłynie kadencja burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa, jego za-stępcy i radnych miejskich. Podob-nie też innych rad: gminy i powia-tu oraz sejmiku wojewódzkiego. Co dalej? Wszak wybory dopiero 9 dni później, a w przypadku burmistrza wybór na urząd prawdopodobnie nastąpi dopiero w drugiej turze, tj. w niedzielę 5 grudnia.

Kto zatem po 12 listopada bę-dzie rządzić miastem? O wykład-nię prawną w tej kwestii zapytali-śmy w ratuszu. - Kadencja obu or-ganów samorządowych w naszym mieście, czyli Rady Miasta i Burmi-strza upływa 12 listopada. Po tym dniu Rady Miasta formalnie nie bę-dzie, więc wszelkie sprawy zastrze-żone do wyłącznej kompetencji te-go organu, jak np. wyrażanie zgody na zbycie nieruchomości, nie będą wykonywane aż do czasu objęcia obowiązków przez nowo wybrane-go burmistrza. Podobnie się dzieje z jego zastępcą burmistrza.

Radę Miasta oraz Radę Powia-tu oraz Radę Gminy (wiejskiej) wy-bierzemy 21 listopada. Kiedy nowi rajcowie zbiorą się na pierwszej se-sji? Otóż prawo stanowi, że pierw-szą sesję zwołuje komisarz wybor-czy. Musi to zrobić w ciągu 21 dni od dnia ogłoszenia zbiorczych wy-ników wyborczych dla całego kraju. Czyli na pewno pierwsze sesje od-będą się jeszcze przed tegoroczny-

Wybory samorządowe za 19 dni. Prezentowaliśmy już Państwu na-zwiska wszystkich kandydatów z wszystkich pięciu Komitetów Wy-borczych. Dziś „rozbieramy” te dane na kawałki.

Otóż, jak wiadomo, nasze miasto zostało podzielone na cztery okrę-gi wyborcze. W Okręgu nr 1 (m. in. Trzesieka), nr 2 (m. in. ul. Koszaliń-ska i Wodociągowa) i nr 3 (m. in. ul. Ordona i osiedle Winniczna) do wzięcia jest po 5 mandatów. Nato-miast w Okręgu nr 4 (m. in. Świąt-ki) – sześć. Po wyborach w Radzie Miasta Szczecinka zasiądzie więc 21 radnych.

O to „oczko” rywalizować będzie 184 radnych. Jak wyliczyliśmy to 8,7 kandydata na 1 miejsce w przyszłej radzie. Najwięcej z nich – 52 stanie do walki o z OW nr 4 (8,6 na jedno miejsce). Z kolei w OW nr 2 o man-

Dwóch na wójta Kolejka do sejmiku

Radni tylko do 12 listopada

Tajemnice wyborczych list

mi świętami Bożego Narodzenia.Warto również podkreślić, że

pierwszą sesję rady nowej kadencji zwołuje przewodniczący rady po-przedniej kadencji. W tym wypadku w mieście jest to Jerzy Kania, w gmi-nie Szczecinek - Henryk Wyszomir-ski a w powiecie - Dorota Chrzanow-ska. „Starzy” szefowie rady muszą to uczynić w ciągu 7 dni od ogłoszenia zbiorczych wyników wyborczych dla całego kraju. Istotne tu jest rów-nież to, że ustępujący przewodni-czący nie może scedować tego obo-

wiązku na wiceprzewodniczącego poprzedniej kadencji.

A co się stanie, gdy byli szefowie rady zlekceważą prawo w tym zakre-sie? Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale… licho nie śpi. Dlate-go chcąc uniknąć paraliżu organu stanowiącego na samym początku kadencji, w sytuacji, gdy ustępują-cy przewodniczący nie chce lub nie może zwołać tej sesji, po upływie 7--dniowego terminu pierwszą sesję zwołuje komisarz wyborczy. Mu-si to zrobić w ciągu 21 dni od dnia

ogłoszenia zbiorczych wyników wyborczych dla całego kraju.

Pierwszą sesję rady otwiera i pro-wadzi aż do wyboru przewodniczą-cego rady, radny najstarszy wie-kiem (senior) obecny na sesji. To on do czasu wyboru przewodniczące-go rady odpowiada za prawidło-wy jej przebieg. Z reguły pierwsza sesja jest sesją organizacyjną, więc i jej porządek zawiera tylko punk-ty takie, jak otwarcie sesji, złożenie ślubowania, stwierdzenia kworum, przedstawienie porządku obrad,

wybór przewodniczącego i wice-przewodniczących oraz zamknię-cie sesji.

Co z ustawą budżetową na 2011 rok? Jak nam powiedział rzecznik prasowy Urzędu Miasta Konrad Cza-czyk, burmistrz Jerzy Hardie-Do-uglas pracuje nad ustawą zasadni-czą Szczecinka. Jej główne założenia będą znane w połowie listopada. Za-tem budżet na 2011 rok uchwali już nowa rada. Będzie musiała to zrobić do 28 lutego 2011 roku.

(sw)

Kadencja radnych upływa 12 listopada

rektorem Wydziału Leśnictwa, Rol-nictwa i Ochrony Środowiska Sta-rostwa Powiatowego w Szczecinku. W wyborach występuje w barwach Komitetu Wyborczego Wyborców „Porozumienie Samorządowe”. Obaj kandydaci legitymują się wyż-szym wykształceniem.

W wyborach wójta obowiązuje podobna procedura jak przy wybo-rach burmistrza. I tura wyborów od-będzie się 21 listopada. Prawdopo-dobnie już wówczas poznamy na-zwisko nowego wójta szczecineckiej gminy. Niemal niemożliwością jest, bowiem, by obaj kandydaci uzyskali równo po 50 procent głosów. (sw)

wiatów: koszalińskiego, sławień-skiego i szczecineckiego. W tym okręgu do wzięcia jest 5 manda-tów. Ubiegać się będzie o nie aż 60 kandydatów, czyli podobnie jak w całym województwie 12 powalczy o jeden mandat.

W OW nr 4 Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała osiem Komitetów Wyborczych. Z listy So-juszu Lewicy Demokratycznej wy-

startują Tomasz Musiał i Michał Fu-ryk. Z kolei z listy Polskiego Stron-nictwa Ludowego o mandat ubie-gać się będzie wójt Gminy Szcze-cinek - Janusz Babiński. Platforma Obywatelska umieściła na swojej liście szefa Samorządowej Agencji Promocji i Kultury Adama Wyszo-mirskiego, a Komitet Wyborczy Pra-wo i Sprawiedliwość - Tomasza Wój-cika oraz Izabelę Wajdę z Bornego Sulinowa. (sw)

daty rywalizować będzie 47 kan-dydatów (9,4 na jedno miejsce), a z OW nr 3 – 46 (9,2 na jedno miej-sce). Najmniej chętnych w kolejce po mandaty jest w OW nr 1 – „zaled-wie” 39 (7,8 na jedno miejsce).

Moc partii i ugrupowań politycz-nych? Otóż najwięcej kandydatów wystawiła Platforma Obywatelska – 42. Niemal taką samą siłą (40 kan-dydatów) do wyborów pójdzie FO-RUM 2010. TERRA też jest mocna – 39 kandydatów. Dużo skromniej-sze reprezentacje wystawiły: Sojusz Lewicy Demokratycznej - 32 kandy-datów oraz Prawo i Sprawiedliwość – 31 kandydatów.

Spójrzmy w metryki naszych (ewentualnie) przyszłych rajców. Otóż najmłodszym z nich, a ra-czej najmłodszą jest reprezentant-ka TERRY 20-letnia Agata Caroli-ne Subocz. O rok więcej (21 lat) ma

kandydat wystawiony przez FO-RUM 2010 Szymon Bibik. Do walki o mandaty staną też inni młodzi: 23--letni Andrzej Janczewski z PiS, 25--letni: Paweł Ziętara z SLD, Mateusz Ciesielski z PO, Paweł Czupiel i An-drzej Janczewski z PiS oraz Paulina Szczerbowska z FORUM 2010.

To przyszłość Szczecinka. Spójrz-my zatem, kto pretenduje do miana wyborczego seniora? Otóż najstar-szym kandydatem jest 76-letni Ta-deusz Błaszczak, kandydat FORUM 2010. 72 wiosny liczy Zdzisław Dece-wicz, reprezentant SLD. O rok młod-si od pana Zdzisława (71 lata) są: Bo-lesław Stypa i Roman Tyborowski – obaj kandydaci z list PiS. Ostatnim z 70-latków na wyborczych listach do Rady Miasta Szczecinka jest 70-letni Marian Bolechowski z TERRY.

(sw)

Page 5: Temat 540 / 4.11.2010
Page 6: Temat 540 / 4.11.2010

Zenek ma głos

6 Felietony

TomaszCzuk

BogdanUrbanek

Moim zdaniem

Starałem się ostatnio zaspokoić zarówno swoją jak i moich Czytelni-ków ciekawość i dociec – co też ta-kiego dzieje się z podrobami, bądź nieco niższej jakości wyrobami wędliniarskimi licznie zalegający-mi stoiska masarnicze w sklepach ogólnospożywczych, nie mówiąc już o sklepach wyłącznie tej branży. I tu spotkał mnie zawód, albowiem niewiele się dowiedziałem, właści-wie nic. Jeden z właścicieli począt-kowo zapewniał mnie, że przeter-minowane wyroby przekazuje na paszę, ale gdy starałem się dopytać – ile, co czy dla kogo – zasłonił się tajemnicą zawodową. Zaś personel sklepu pewnej znanej firmy masar-niczej odesłał mnie do rzecznika re-

Po nas choćby i potopzydującego w ichniej centrali, na-wet próbowałem, bezskutecznie. W miarę dokładnie policzyłem wszyst-kie punkty sprzedaży wyrobów wę-dliniarskich na pryncypialnej Wy-szyńskiego. Tego się nawet nie spo-dziewałem, jest ich zatrzęsienie, na dość krótkim w końcu odcinku od dużych Delikatesów do jej zbiegu z Powstańców Wielkopolskich nali-czyłem ich, bagatela, sześć!

I wszędzie tam półki czy lady chłodnicze uginają się od jadła, któ-rego nazw czy gatunków nie spo-sób oczywiście spamiętać, no a lu-dzi tam jak na okrasę. Co oni z tym później robią? Nadal mnie to intry-guje. Wracając jeszcze do tej paszy, mimo wszystko jakoś nie mogłem

sobie tego poukładać, że wczoraj-szą pasztetową, metką czy morta-delą dzisiaj będzie się wyłącznie ra-czyła jakaś zwierzyna. W swojej nie-wiedzy choć może bardziej – naiw-ności – podszepnąłem, że można by w ostatnim dniu ich ważności zafundować ludziom taką mega-promocję, niechby ten salceson czy kaszanka kosztowały nawet przy-słowiową złotówkę. Obśmiał mnie mój rozmówca – „Panie redaktorze, kto by wtedy u mnie kupował po normalnych cenach?”. Ot co. Oczy-wiście teoretyzuję z tą datą ważno-ści, zdając się wyłącznie na uczci-wość wędliniarskich sprzedawców, wszak rzadko gdzie można ją wypa-trzyć, więc i tak kupujemy „w ciem-no”. Co innego, gdy decydujemy się na zakup wyrobów hermetycz-nie pakowanych, tam bowiem z re-guły możemy wszystko wyczytać. I warto się tym datom przyglądać, bo zdarza się, że taki czy inny pro-dukt, mimo że jest już przetermino-wany, nadal zalega na półce. Przy-padek, niekoniecznie. Jasne, że nie uogólniam i wcale to nie znaczy, że wszyscy wokół manipulują naszym jadłospisem, bo tak czy inaczej wy-

bór zawsze pozostawimy wyłącznie sobie. Ale że w każdej beczce mio-du łyżka dziegciu się znajdzie, to i przewrotni, którzy nie oglądając się wstecz i nie myśląc o jutrze, za-właszczają sobie piękną maksymę carpe diem, niech przynajmniej wie-dzą, że pasuje im ona niczym, nie przymierzając, siodło... Myśleniu i działaniu wyłącznie w kategoriach zysku za wszelką cenę, nie bacząc jakie mogą być tego następstwa, konsekwencje czy co tam jeszcze, bardziej ów apokaliptyczny felieto-nowy tytuł by się należał, jakby co.

Latem odwiedził mnie znajomy wydawca, były wyedukowany ar-chitekt, który jakiś czas temu zawie-sił swoje urbanistyczne wizje, całko-wicie poświęcając się pasji edytor-skiej, chyba i z pożytkiem, na pew-no. Przespacerowaliśmy miasto we wszystkie strony, pokazywałem mu mój jubileuszowy Szczecinek, cie-kaw byłem jego fachowej bądź co bądź opinii. Chwalił, owszem, ale i czepiał się, logicznie przy tym ar-gumentując swoje racje. Wielce go zdziwiła choćby duża pekaesow-ska baza przy Mestwina, że w takim miejscu, w bezpośrednim sąsiedz-

twie dzielnicy willowej, parku i je-ziora. Powiedziałem mu wtedy, że jest już decyzja o przejęciu terenu przez samorząd, a skoro tak, to na pewno będzie on zupełnie inaczej zagospodarowany, co każdemu chyba wydaje się logiczne i oczy-wiste, choć kropki nad i jeszcze nie postawiono. Ale wytknął mi tę logi-kę kilka minut później, gdy szliśmy nadjeziorną Mickiewicza i chwali-łem się parkiem, bowiem bardziej zainteresowało go nasze placowe monstrum przy Kamińskiego, za-stawione kilkoma dużymi samo-chodami. Plac podobny do tamte-go – skomentował – tyle, że tamten na razie ogrodzony, też szkoda tu miejsca na „coś takiego”. Wszedłem mu w słowo mówiąc, że ma być tu hotel, ale sam przed sobą poczu-łem dyskomfort, bo przecież mówi się o tym może i od lat dziesięciu, co najmniej. Co ma piernik do wiatra-ka? Chyba ma, może i na pewno, bo warto i trzeba pozytywnie myśleć o jutrze, bo ono także ciągle jest jesz-cze dla nas, na potop nie ma co li-czyć.

Bogdan Urbanek

Gdy kiedyś, a jakiś czas temu to było, samochód sobie kupiłem, to gwarancję mi dali i jakby coś z au-tkiem się działo, naprawić obieca-li. Długo nie czekałem. Rozrusznik nawalił i co? Ano przyjechali, autko zabrali, rozrusznik wymienili i jesz-cze przeprosili. Z pralką i z lodówką też tego doświadczałem. A czajnik? A żelazko? Na wszystko gwarancję dawali, a ja brałem i mając wiarę w te papiery, skrzętnie w szufladzie je układałem. I jak coś się psuło, gwa-rancję wyjmowałem, dzwoniłem i oni się zjawiali i z kłopotów wyba-wiali.

A i kilka razy w życiu „na pysk” coś załatwiałem. Jak już się rypło, to chodziłem, pukałem, kołatałem, prosiłem i błagałem, a w odpowie-

Gwarancja

dzi – czep się pan płotu – słyszałem. A raz gest w wykonaniu Kozakiewi-cza, speca od okien wstawiania, uj-rzałem. Co prawda, gdy byłem dzie-cięciem – a byłem - opowieści dzia-dunia swojego słuchałem. Kiedyś gwarancji nie było, ale było słowo i jak ktoś ci je dał, to spokojna czacha, zawsze go dotrzymał. Ale to przed wojną pierwszą światową się działo. Potem słowo potaniało, na drobne się rozmieniło i tak po prawdzie nic a nic nie znaczyło. Tak było. Jednak moje myślenie w tamtym tygodniu w tym względzie się odmieniło. A z tą odmianą to tak było.

25-go października aktualności w TV Zachód oglądałem, a o tym, że miasto porozumienie z Krono-spanem zawarło, się dowiedziałem.

Na własne oczy to ujrzałem. Doku-menty, podpisy, ręce strony sobie uściskały, a flesze cały czas błyska-ły. Że wkrótce nie będzie dymiło, że nie będzie śmierdziało, że do jeziora koło ślusarni nie będzie wpływało - się dowiedziałem.

Czyli będzie ekologicznie – tyle z tego zrozumiałem. A najważniejsze, że strony honorem i dobrym swoim imieniem to gwarantowały. Czy-li słowo po latach do łask wróciło, znowu ważne się stało, a na doda-tek honorem się będzie podpierało. I słowo ciałem się stało.

A mnie na wspomnienia się ze-brało. Bo przecie nie tak dawno te-mu, że nie śmierdzi, że nie dymi, że nic nie wypływa - jedna strona twierdziła i różne dokumenty poka-zywała, a druga strona z tym się nie zgadzała i prawie że pięścią w stół waliła i protestowała.

Ale było minęło i dobrze się po-rozumieniem skończyło, że ręce sobie strony podały i teraz wspól-nie dla dobra publicznego będą ra-zem działały, że zgoda zapanowała i i że teraz cała społeczność z ulgą a i pełną piersią będzie oddychała. Bo rzecz w tym, aby ta historia szczęśli-wy finał miała. Bo gdyby tak jak to

już w przeszłości bywało, coś się w tej zgodzie popsuło, gdyby drzwi co otwarte w każda stronę znowu się zacięły albo co gorzej, z trza-skiem się zamknęły... To co wtedy?

Spoko, wtedy osoby, co to poro-zumienie swoim dobrym imieniem

Wybory samorządowe coraz bli-żej. Kampania, której ślamazarne początki dopiero co oglądaliśmy na ekranach lokalnej telewizji, nabra-ła w końcu rumieńców. I całe szczę-ście, bo już się trochę nudnawo ro-biło. Wszystko takie obrzydliwie po-prawne i mdłe, jak szpitalne obiady dla cukrzyków. Nie żebym zaraz na-rzekał, ale czegoś mi jednak bra-kowało. Jakiejś walki kandydatów, ścierania się światopoglądów, wy-razistych emocji, przepychanki po-mysłów na miasto. Teraz to co inne-go, to jest kampania, to rozumiem. Tu radosny konwentykiel, tam kon-ferencja prasowa partyjnych lide-rów lub resume politycznych osią-gnięć ostatniego czterolecia. Do wyboru, do koloru. Sypnęło jak z rogu obfitości. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko telewizyjnej

Bilbordy i oświata -czyli idzie nowe

debaty. Tak w każdym razie twier-dzi mój sąsiad Zenek, który od pew-nego czasu właśnie w niej upatruje główną atrakcję kampanii wybor-czej i od niej uzależnia swój udział w wyborach. No bo jak to tak, bez de-baty, panie Tomku – powiedział mi ostatnio kiedyśmy z rosnącym zdu-mieniem przeglądali listę kandyda-tów pewnej partii do powiatu. De-bata musi być, bez niej wybory dla Zenka się nie liczą, są jak wiejska za-bawa bez rytualnego mordobicia.

Mnie to oczywiście nie przeszka-dza, Lubię te zenkowe fanabe-rie, bo wiem, że namiętnie ogląda wszystkie ważniejsze debaty. Od słynnej Kennedyego z Nixonem, po tę, w której Wałęsa na oczach kilkunastu milionów Polaków zro-bił z Miodowicza wiatrak. Tę szcze-cinecką, sprzed kilku lat, też dosko-

nale pamięta i dlatego z niecierpli-wością wyczekuje powtórki. Czy do niej dojdzie? To już zupełnie inna bajka, aczkolwiek wydaje mi się, że starcie jest nieuniknione i prędzej czy później do niego dojdzie. Zresz-tą, pożyjemy, zobaczymy.

Tymczasem zamiast debaty muszą nam wystarczyć reklamy, zwłaszcza te wielkoformatowe, któ-re od niedawna robią w naszym mieście prawdziwą furorę. Odkąd bowiem pojawiły się w Szczecin-ku bilbordy z uśmiechniętymi twa-rzami naszych kandydatów, zrobi-ło się jakoś weselej. Ba, nawet po-goda się poprawiła. Nie wiem dro-dzy Państwo, jaka jest bezpośred-nia zależność między szerokością uśmiechu kandydatów na radnych a warunkami atmosferycznymi, ale prawdą jest, że depresyjną szarzy-znę późnojesiennych dni rozświe-tlił optymistyczny powiew przy-szłego luksusu, jaki już niedługo stanie się udziałem wszystkich wy-borców. Wystarczy tylko oddać głos na spoglądających na nas z bilbor-dów kandydatów na radnych, a obudzimy się we wspaniałym świe-cie spełnionych marzeń. Proste jak instrukcja obsługi żołnierskiej onu-cy. I właśnie tej ujmującej prosto-ty i dystynkcji w rozumowaniu, że-

by zacytować poetę, zabrakło mi w pomyśle łączenia gimnazjów z lice-ami, jaki zrodził się ostatnio w kre-atywnych głowach teoretyków wy-chowania z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nie wiem kto jest twór-cą tej genialnej koncepcji, ale już na pierwszy rzut oka widać, że gimna-zjalna rzeczywistość znana jest mu od podszewki – tyle tylko, że urzęd-niczego portfela. W przeciwnym ra-zie nie wymyślałby takich, za prze-proszeniem, pierdół – bez wzglę-du na to czy tę osobliwą sztukę do-skonalił na tajnych kompletach w Ułan Bator, czy na renomowanym uniwersytecie. Nawet moja córka, świeżo upieczona licealistka zresz-tą, na hasło łączenia gimnazjów z li-ceami omal nie złamała sobie wska-zującego palca, od pukania się w czoło. Równie dobrze można by łą-czyć licea z uniwersytetami, żłobki z przedszkolami, a szkoły specjalne z poprawczakami. Te ostatnie w ra-mach innowacyjnych metod reso-cjalizacji, ma się rozumieć, i kształ-towania właściwego poziomu em-patii w środowiskach dotkniętych przestępczością. I nie jest to by-najmniej melodia odległej przy-szłości. Kto wie, czy za parę lat, jakiś kolejny nawiedzony teoretyk bez-stresowego wychowania czegoś

podobnego nie wymyśli. A wtedy i u nas będzie naprawdę ciekawie. Takie I LO im. ks. Elżbiety na przy-kład, połączymy z Wyższą Szko-łą Kupiecką w Łodzi, a Ekonomik z Wyższą Szkołą Przedsiębiorczości i Zarządzania. W zasadzie można by pójść jeszcze dalej i do tak powsta-łego zespołu szkół dorzucić którąś z podstawówek i jedno przedszkole. Mielibyśmy wówczas zintegrowany i postępowy model oświaty – edu-kacyjną dumę Pomorza, normalnie. Pedagodzy znali by swoich uczniów niemal „od przedszkola do jabola”. I agresji też by pewnie mniej było, i wyniki matur lepsze, a złowieszcza wizja niżu demograficznego, która przejmującym strachem paraliżuje teraz urzędników MEN, omijałaby nasze miasto niczym angielscy kup-cy las Sherwood. Szkoda tylko, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie wypłacą nam za ten nowy ekspe-ryment żadnego odszkodowania i jako podatnicy znowu dostaniemy po kieszeni. Ale to już widocznie taka nowa świecka tradycja, chcia-łoby się powiedzieć. A do tego, że brak pomysłu na oświatę nazywa się u nas dumnie reformą systemu edukacji, zdążyliśmy się już przy-zwyczaić – niestety.

Tomasz Czuk

gwarantowały, pewnikiem z rewol-werów w łeb będą sobie strzelać. Bo honor zobowiązuje, A ja w to, co dziadunio i pan poseł o słowie i honorze prawił, wiarę dałem. I w tej wierze póki co trwałem,

Zenek

Page 7: Temat 540 / 4.11.2010

Aktualności 7

Stanowisko rodzimej lewicy w tym temacie wyartykułował radny i kandydat SLD na fotel burmistrza Szczecinka Andrzej Bratkowski. - Są sprawy, które dzieją się tu i teraz. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, ja-kim problemem dla mieszkańców Szczecinka jest funkcjonowanie tej firmy. W ostatnich miesiącach trze-ba było wielkiego społecznego pro-testu by zwrócić uwagę włodarzom miasta na problem Kronospanu. Narodziła się organizacja ekologicz-na „Tera”. Jej działania zburzyły błogi spokój, zarówno burmistrzowi, jak i kierownictwu firmy. Burmistrz za-powiedział, że będzie dążył do ucy-wilizowania zakładu i zmusi go, by przestrzegał normy ekologiczne. Jednocześnie odciął się od działań ekologów. Jak o nich mówił, „wy nic nie robicie, tylko protestujecie, ja się tym zajmę i doprowadzę sprawę do końca”. No i rzeczywiście, światło dzienne ujrzała długo oczekiwana,

wcześniej utajniona umowa z zakła-dami grupy Krono. W ocenie moje-go środowiska ta umowa nie wnosi do sprawy nic nowego. Jest rodza-jem przedwyborczej zasłony dym-nej. Konferencja w ratuszu przypo-minała galę, podczas której Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad, w obecności premiera Donalda Tu-ska, podpisywał umowę w sprawie sprzedaży stoczni. No i tak podpisał, że rząd do dziś czeka na kasę. Pod-

SLD:Burmistrz jak minister GradW piątek 28.10 szczecinecki Sojusz Lewicy Demokratycz-nej zorganizował konferencję prasową. Jej tematem wiodą-cym było zawarcie porozumie-nia pomiędzy zakładami gru-py Krono a Miastem Szczecinek w sprawie wspólnych działań mających na celu ochronę oraz poprawę stanu środowiska na-turalnego w Szczecinku.

kreślam, ta nasza rodzima umowa to hucpa wyborcza niemająca żad-nego umocowania w rzeczywisto-ści. Mało tego, pokazuje jasno, że miasto jest wobec tego problemu zupełnie bezsilne. Bez mobilizacji całego środowiska, wszystkich sił politycznych, nic w tej kwestii się nie zmieni. Z protestem powinni-śmy wyjść poza opłotki miasta czy województwa. Należy sięgnąć po pomoc do Unii Europejskiej. I to jak

najszybciej. Działacze SLD odnieśli się rów-

nież do obecnej sytuacji panującej w Szczecineckiej Lokalnej Organi-zacji Turystycznej, mówili też o pro-blemie, na jaki napotykają, by na Placu Wolności zorganizować swoją konwencję wyborczą i m.in. umożli-wić szefowi partii Grzegorzowi Na-pieralskiemu spotkanie z mieszkań-cami Szczecinka.

(sw)

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

Od lewej: Henryk Siegert, Grzegorz Poczobut, Andrzej Bratkowski

Page 8: Temat 540 / 4.11.2010

8 Aktualności

Miejsce wykonywania pracy:Centrala Firmy w Złotowie (wielkopolska) / rejon działania - Polska północno – zachodnia Opis stanowiska :- wyszukiwanie lokalizacji ( działek, gruntu ) w podanych miastach - bieżące prowadzenie procesów najmu obiektów pod sklep- negocjacje dot. warunków najmu, czynszu, budowy- planowanie i przygotowywanie inwestycji- nadzór i kontrola nad pracą ­rm zewnętrznych- nadzór nad budżetami i ich kontrola- monitorowanie trendów rynkowych w nieruchomościach oraz działań konkurencjiWymagania stawiane kandydatom:- wykształcenie wyższe - doświadczenie inwestycyjne, negocjacyjne, budowlane- znajomość regulacji i procedur związanych z pozyskiwaniem nieruchomo-ści- doświadczenie w kontaktach władzami lokalnymi oraz zewnętrznymi partnerami (architekci, pośrednicy)- miejętność kontroli budżetów budowlanych oraz harmonogramów ich realizacji - elastyczność działania w zmieniających się warunkach- ukierunkowanie na realizację zadań i osiąganie założonych celów- komunikatywność i umiejętność prowadzenia projektów wymagających współpracy z kilkoma działami ­rmy- mobilnośćKandydatom oferujemy:- możliwość rozwoju zawodowego w ­rmie o ugruntowanej pozycji na rynku - ambitną i satysfakcjonującą pracę - atrakcyjne wynagrodzenie i system premiowy zależny od wyników pracy- niezbędne narzędzia pracy: samochód służbowy, laptop, telefon

Jesteśmy ­rmą handlową branży RTV/AGD/ KOMPUTERY o ugruntowanej i silnej pozycji na rynku. Otrzymaliśmy nominację do tytułu Solidny Pracodawca Roku ponieważ naszą największą wartością są ludzie. Jeśli chciałbyś wspólnie z nami budować nasz sukces, może jesteś tym, kogo szukamy. Obecnie poszukujemy kandydatów na stanowisko:

Dyrektor ds. ekspansji i inwestycji

Na aplikacje zawierające CV i list motywacyjny czekamy pod adresem : [email protected] lub TERG Sp. z o.o. MediaExpert 77-400 Złotówul. Za Dworcem 1D z dopiskiem Dyrektor ds. ekspansji i inwestycji

PRACA

– Okazuje się, że wcale tak być nie musi – wyjaśnia Jacek Pawłowicz z zarządu SIS „Terra”. - Już teraz przed urzędem burmistrza toczy się po-stępowanie, którego celem jest wy-danie decyzji środowiskowej doty-czącej instalacji włączenia emito-rów z wentylacji prasy głównej dla linii MDF I oraz MDF II do komory suszarni linii MDF. Jest to właśnie ta inwestycja, która jest tak bardzo popierana w porozumieniu przez naszą władzę samorządową i któ-ra według jej przedstawicieli ma „zmniejszyć emisję nieprzyjem-nych odorów i pyłów”. Niestety fak-tycznie nie spowoduje ona takiego skutku. Przekonanie burmistrza bu-rzy biegły Wojewody Pomorskiego

ds. ocen oddziaływania na środowi-sko inż. Adam Popławski. W swoim opracowaniu w tym temacie (str. 2 pkt. II), do którego dotarliśmy, inży-nier pisze m.in., że „zrealizowanie planowanego przedsięwzięcia nie spowoduje zmian w wielkości emi-sji zanieczyszczeń”. Można byłoby z tym stwierdzeniem polemizować, gdyby dokument ten nie był oficjal-nie złożony w naszym ratuszu przez sam… Kronospan. Z rzeczonym do-kumentem można zapoznać się w Urzędzie Miasta Szczecinek. - W po-koju nr 30 z powołaniem się, że jest to informacja publiczna – dodaje J. Pawłowicz.

Reasumując, zdaniem naszych ekologów, Kronospan nie ukrywa rzeczywistych skutków swoich in-westycji. - Dlaczego zatem inaczej przedstawia się je w oficjalnych in-formacjach Urzędu Miasta? – zada-ją pytanie nasi ekolodzy.

To nie koniec zarzutów naszych ekologów pod adresem sygnata-riuszy porozumienia. - Podniesienie wysokości emitorów i odprowadze-nie deszczówki do jeziora Wielimie to naganne rozwiązanie, szczegól-nie dla miasta, które ma aspiracje być turystycznym – mówi J. Pawło-wicz.

Najbardziej bulwersuje ekolo-gów „Terry” Art.2 porozumienia. Czytamy w nim m.in., że: „Miasto Szczecinek popiera dążenia Kro-nospanu do wybudowania alter-

Wątpliwości ekologówNa tapecie porozumienie z Krono

Zgodnie z porozumieniem Urzędu Miasta z Kronospa-nem, w którym zakład zo-bowiązał się do inwestycji, jednym z zamierzeń final-nych ma być, według oficjal-nej informacji przedstawio-nej na stronie internetowej Urzędu Miasta Szczecinek zmniejszenie emisji nieprzy-jemnych odorów i pyłów.

natywnych źródeł energii wyko-rzystujących biomasę drzewną”. - Czyżby temat spalarni powracał ukryty w treści porozumienia pod płaszczykiem biomasy drzewnej? – pyta się J. Pawłowicz. - Przecież za-ledwie rok temu, kiedy gruchnęła wieść, że na terenie Kronospanu ma powstać elektrociepłownia na bio-masę, usłyszeliśmy, że to super eko-logiczna inwestycja. Wówczas po-wiedzieliśmy „NIE”, podpisując się pod protestem w liczbie 10 tysięcy osób. Dziś wiemy, że nasze obawy były uzasadnione, a to, co nazywa-no elektrociepłownią, to nic inne-go jak spalarnia, w której miały być spalane (niezgodnie z prawem) od-pady niebezpieczne, m.in. zawiera-jące kleje.

Ekolodzy podnoszą też fakt, że burmistrz nie posiada kompeten-cji wynikających z przepisów prawa do zawierania „porozumień” takie-go rodzaju. - Kompetencje ma na-tomiast miasto. Wynika to z art. 323 Prawa ochrony środowisko. Należy jednak w tym wypadku działać na podstawie odpowiedniej uchwa-ły, która w odróżnieniu od pro-jektu porozumienia nie może być ukrywana przed społeczeństwem. Oczywiście, taka uchwała nie zosta-ła podjęta. Nie jest to nic nadzwy-czajnego, jeśli zważymy, że w swo-jej historii Rada Miasta ani razu nie sięgnęła po przewidziane we wska-zanym przepisie uprawnienia – wy-jaśnia J. Pawłowicz. (sw)

Jak nas poinformował rzecznik UM Konrad Czaczyk uroczyste ob-chody Święta Niepodległości, któ-rego organizatorami są burmistrz, starosta oraz proboszcz kościo-ła Mariackiego rozpoczyną się od Mszy św. o godz. 12.30. - Po Mszy nastąpi przejście pod pomnik mar-szałka Piłsudskiego. Będzie prze-mówienie burmistrza Jerzego Har-die-Douglasa oraz składanie wiąza-nek – informuje nas rzecznik.

Wieczorem o godz. 17 w kinie „Wolność” odbędzie się jubileuszo-wy koncert piętnastej już edycji „Malowanie słowem” a także recital Mariana Opani.

Od 15 do 20 potrwa festyn przy parafii pw. św. Franciszka z Asyżu.Uroczystości rozpoczną się Mszą św. w intencji Ojczyzny. Euchary-stia ta, będzie miała charakter pa-

Panorama miasta z odległości 10 km

Święto Niepodległości w Szczecinku triotyczny. Udział w niej wezmą: sztandar Rolników Indywidualnych NSZZ Oddział Szczecinek, sztandar Bractwa Rycerskiego w Szczecinku, a także sztandary Kół Łowieckich oraz harcerze szczecineckiego huf-ca. Ponadto w liturgię włączą się pa-rafianie różnego stanu i zawodów, m.in. służby mundurowe: policjant, leśnik, kolejarz, strażak, przedsta-wiciel służby więziennej. Każdy z uczestników otrzyma naklejki z flagą narodową. Liturgię Mszy św. uświetni Harcerki Zespół Mandoli-nowy „Frygi”, który po Mszy św. za-prezentuje swoje umiejętności w krótkim koncercie pieśni patrio-tycznej. Następnie rozpocznie się część plenerowa uroczystości, mia-nowicie Festyn Niepodległościo-wy. W ramach przygotowań do fe-stynu zostanie ogłoszony konkurs

na najładniejsze ciasto w barwach narodowych. W czasie festynu, bę-dzie możliwość zjedzenia ciepłego posiłku (grochówka, żurek, bigos, kiełbaski z grilla lub ogniska). Około godziny 17.00 rozbłyśnie na niebie Światło Niepodległości.

Page 9: Temat 540 / 4.11.2010

Jaki budżet? 9

foto: Alik Buczacki

Do tej pory powszechną prakty-ką było to, że na pokrycie dziury bu-dżetowej, niezależnie od tego, czy chodziło o wydatki bieżące, czy in-westycyjne, zaciągano wieloletnie kredyty. Podobnie było w Szcze-cinku. Tylko w tym roku Rada Mia-sta zdecydowała o sięgnięcie po 2 kredyty o łącznej sumie przekra-czającej 14mln zł. Przypomnijmy, pierwszy z nich (o wysokości 12 mln zł) potrzebny był radnym na czę-ściowe sfinansowanie tegoroczne-go deficytu (bez wskazania na któ-re wydatki konkretnie), z kolei dru-gi (2.068.560,00 zł) miał być wzięty po to, by spłacić wcześniej zacią-gnięte kredyty i pożyczki. W latach wcześniejszych sięgano po podob-ne zobowiązania. Przykładowo w roku 2009 na sfinansowanie dziu-ry w budżecie oraz na pokrycie wy-datków bieżących zaciągnięto kre-dyty na łączną sumę 6mln zł. To nie-spełna 42% wszystkich zaciągnię-tych wówczas kredytów. W roku 2008 natomiast zobowiązania nie przeznaczone bezpośrednio na ce-le inwestycyjne obejmowały sumę 2mln zł.

Rzecz jasna, to nie jedyne pożycz-ki. Od pewnego czasu Szczecinek skutecznie realizował politykę za-dłużania inwestycyjnego, bez któ-rego, bądź co bądź, trudno byłoby dziś mówić, na przykład o przebu-dowie układu komunikacyjnego w centrum miasta (łączny kredyt na

Czy będą ostre cięcia?

sumę 2,8mln zł), budowie schroni-ska dla zwierząt (łącznie 2,62mln), wykonaniu I etapu budowy cmen-tarza komunalnego (1.169.813,47 zł), o budowie kanalizacji deszczo-wej na os. Marcelin (794.276,61zł) o zakupie udziałów w spółce szczeci-neckiego szpitala (2mln zł). Na kre-dyt we wcześniejszych latach reali-zowano także m.in. przebudowę i modernizację kina, budowę infra-struktury na os. Zachód III, rozbudo-wę i przebudowę kanalizacji desz-czowej przy ul. Piłsudskiego-Szcze-cińska czy - inwestycję polegającą na adaptacji szkoły na budynek, w którym swoją siedzibę ma dzisiaj Muzeum Regionalne w Szczecinku.

Oczywiście, na większość ze wspomnianych przedsięwzięć miasto otrzymało unijne dotacje. Z drugiej jednak strony realiza-cja tak wielu zadań nie mogła po-średnio nie wpłynąć na wahnięcia w końcowym bilansie poszczegól-nych budżetów (w 2005 roku defi-cyt wyniósł - 2.398.343 zł, zaś kolej-ne lata przedstawiały się następu-jąco: 2006: - 4.650.411,27; 2007: + 8.116.068,78; 2008: - 10.375.683,1; 2009: - 13.456.029,68). Wahania te ostatecznie skutkowały znacznym powiększeniem się dziury deficy-towej.

Radni, planując tegoroczny bu-dżet, założyli, że deficyt nie prze-kroczy -12.520.820 zł. Jak dotąd, su-ma ta nie uległa zmianie. Nie oby-ło się jednak bez ruchów prowa-dzących do pewnych finansowych ograniczeń. Co ważne - także w sta-nowiących najważniejszy czynnik zadłużeniach miasta wydatkach in-westycyjnych. Warto zaznaczyć, że ograniczenia tych kwot wiązały się z koniecznością pokrycia wydat-ków bieżących, czynnikami nieza-leżnymi, jak również z potrzebą pil-nego, dodatkowego dofinansowa-nia pozostałych inwestycji.

Jakie z priorytetowych na ten rok zadań uległy stopniowym reduk-cjom? Tuż przed rozpoczęciem te-gorocznych wakacji cięcia dotknę-ły… sfery związanej z rozwojem tu-rystyki. Z planowanych na ten rok do wydania 900 tys. zł „urwano” 500 tys. zł. Ograniczenia finansowe nie

ominęły również I etapu budowy dróg na os. Koszalińska (-50 tys. zł), budowy miejskich ścieżek rowero-wych (-150 tys. zł) czy przebudowy skrzyżowania ul. Narutowicza-Ko-łobrzeska-Koszalińska (-200 tys. zł). Ponadto, oszczędności znaleziono też w przebudowie skrzyżowania ul. Armii Krajowej-Słowiańska (180 tys. zł) w budowie tzw. małej ob-wodnicy na drodze nr 172 (1,18 mln zł) bądź w I etapie budowy dróg na os. Marcelin (100 tys. zł).

Które z wydatków bieżących są dla miasta najdroższe? Najwię-cej kosztuje oświata (w momencie ustalania budżetu założono, że wy-datki bieżące oświaty przekroczą ponad 26 mln zł). Ponad 20 mln zł miasto przeznaczyło też na szeroko rozumianą pomoc społeczną. Prze-szło 4 mln zł miało pójść w tym roku na gospodarkę komunalną i ochro-nę środowiska, a także na transport i łączność. Co ciekawe, podczas gdy gospodarka mieszkaniowa miała kosztować miasto ponad 2,7 mln zł, bezpieczeństwo publiczne ok. 2,4 mln zł, a ochrona zdrowia nieco ponad milion zł, na wydatki bieżące administracji publicznej przezna-czono 9,1 mln zł. Na kulturę miasto wyasygnowało ok. 6 mln zł, nato-miast na sport i wychowanie fizycz-ne - niespełna 4,5 mln zł. Obsługa długu publicznego wraz ze spłatą rat kredytowych miały wynieść w tym roku łącznie ponad 7,3 mln zł.

Projekt budżetu na 2011 rok jesz-cze przed wyborami muszą przygo-tować obecni radni. Czy prognoza przyszłorocznego bilansu będzie dla mieszkańców Szczecinka ko-rzystna? Od 2008 roku do tej po-ry redukcja wydatków objęła m.in. oświatę, gospodarkę mieszkanio-wą, opiekę zdrowotną, społeczną, turystykę oraz gospodarkę komu-nalną i ochronę środowiska. O tym, jak rzeczywiście wyglądają przy-szłoroczne prognozy oraz czy zo-staną pozytywnie zaopiniowane przez nowo wybraną Radę Miasta, dowiemy się zapewne niedługo po wyborach. Czas uchwalenia nowe-go budżetu minie na początku nad-chodzącego roku.

(sz)

Finansiści zwracają uwagę, że praca nad przyszłorocznymi budżetami gmin mo-że być dla radnych nie lada wyzwaniem. W życie wchodzą bowiem nowe przepi-sy ustawy o finansach publicznych, które mają na celu zmusić samorządowców do oszczędności. Na czym konkretnie mają polegać zmiany? W budżetach na 2011 rok nie będzie można wykazać kredytów i po-życzek jako źródła pokrycia wydatków bie-żących. Wszystko po to, żeby samorządy ra-cjonalniej planowały wydatki, nie wpadały w spiralę zadłużenia, a o kolejnych kredy-tach myślały wtedy, gdy sekcja bieżąca wy-każe nadwyżkę.

Miejsce wykonywania pracy:Centrala Firmy w Złotowie (wielkopolska)

Opis stanowiska :- Zarządzanie grupami pojazdów i kierowców,- Optymalizacja i planowanie tras,- Analityka, kontrola i rozliczenie kosztów transportu,- Optymalizacja wykorzystania środków transportu,- Koordynacja realizacji przewozu,- Rozliczanie czasu pracy kierowców,- Koordynacja kolejności załadunków na magazynie.

Wymagania stawiane kandydatom:- Wykształcenie wyższe,- Doświadczenie na podobnym stanowisku,- Umiejętności organizacyjne,- Umiejętności analityczne – bardzo dobra znajomość Excela i Outlooka,- Dyspozycyjność,- Znajomość ustawy o transporcie drogowym, ustawy o czasie pracy.

Kandydatom oferujemy:- możliwość rozwoju zawodowego w �rmie o ugruntowanej pozycji na rynku, - ambitną i satysfakcjonującą pracę, - atrakcyjne wynagrodzenie.

Jesteśmy �rmą handlową branży RTV/AGD/ KOMPUTERY o ugruntowanej i silnej pozycji na rynku. Otrzymaliśmy nominację do tytułu Solidny Pracodawca Roku ponieważ naszą największą wartością są ludzie. Jeśli chciałbyś wspólnie z nami budować nasz sukces, może jesteś tym, kogo szukamy. Obecnie poszukujemy kandydatów na stanowisko:

Koordynator Transportu

PRACA

Na aplikacje zawierające CV i list motywacyjny czekamy pod adresem : [email protected] lub TERG Sp. z o.o. MediaExpert 77-400 Złotówul. Za Dworcem 1D z dopiskiem Koordynator Transportu

Page 10: Temat 540 / 4.11.2010

10 Kultura

Przez niespełna trzy lata cykliczne koncerty przygotowywane przez profesjonalistów oraz uczniów szkoły muzycznej cieszyły się du-żym zainteresowaniem publiczno-ści. Ta z miesiąca na miesiąc coraz liczniej gromadziła się na wystę-pach. Organizatorzy, nie spoczywa-jąc na laurach, starali się stawać na wysokości zadania i robili wszyst-ko, by podnosić poziom artystycz-ny przedsięwzięcia. W międzycza-sie została podpisana umowa mię-dzy szkołami muzycznymi w Szcze-cinku i Neustrelitz, dająca początek polsko-niemieckiej orkiestrze sym-fonicznej. Na koncertach Małej Fil-harmonii zaczęły gościć gwiazdy światowej sceny muzycznej; do-konano też wielu organizacyjnych zmian, które w rezultacie doprowa-dziły do tego, iż słuchacze mogli li-czyć na jeszcze bardziej wartościo-we propozycje koncertów.

Filharmonia jak świeży powiewRozpoczął się kolejny sezon koncertów Małej Filharmonii

W miniony piątek (27.10) mia-ła miejsce inauguracja kolejnego, trzeciego już sezonu artystyczne-go Małej Filharmonii. Tym razem, otwarcie cyklu odbyło się w szcze-cineckim kościele Mariackim. Co ciekawe, mimo iż organizatorzy byli świadomi sukcesu, który w tak krótkim czasie zaczął przyświecać ich przedsięwzięciu, wszyscy czuli się zaskoczeni ogromną frekwencją przybyłych melomanów.

Głównym tematem koncertu in-augurującego tegoroczny sezon była muzyka Wolfganga Amade-usza Mozarta. W pierwszej części znalazły się: koncert fletowy G-dur, cz.I; koncert fortepianowy C-dur, cz.II; koncert klarnetowy A-dur, cz.I oraz 3 fragmenty z opery „Wesele Figara”. Zanim gra orkiestry pod ba-tutą Tomasza Giłki swą nieprawdo-podobną delikatnością i w kunsz-towny sposób wypełniła świątynię,

krótkie słowo o kontekście histo-rycznym wspomnianych utworów wygłosiła walcząca z chorobą gar-dła, niezmiennie uwielbiana przez publiczność Agnieszka Orłowska. Warto zauważyć, iż niepowtarzal-ną atmosferę głęboko brzmiących, jakby nie z tego świata, dźwięków wzmocniły partie solistów. Dosko-nały popis swoich umiejętności dali: Barbara Pappelbaum-Kruczkowska (klarnet), Julita Czyrkowska (sak-sofon sopranowy), Paula Dybow-ska (fortepian), Jowita Opyd (flet) oraz Kinga Adamowicz i Michalina

Żukowska (śpiew). Warta dostrze-żenia była także gra najmłodszych uczestników filharmonii: Michała i Agaty, uczniów V i VI klasy klarnetu.

Druga część koncertu, jakby na dowód tego, że Małej Filharmonii nie da się zamknąć w skostniałe ra-my klasyki i łatwo zaszufladkować, poświęcona została utworom mu-zyki filmowej. Mimo iż przeskok w klimat kultury masowej początko-wo spowodował pewien dysonans, całość koncertu wręcz niewiary-godnie stopiła się w jedną, spójną całość. Pokaz opozycyjnych mu-

Mało kto pamięta, że pierwszy koncert odbył się 25 stycznia 2008 roku w kinie Wolność. Występ dwu szczecineckich ze-społów: Orkiestry Kameralnej oraz Big-Bandu, w którego pro-gramie znalazły się największe przeboje muzyki klasycznej, operetkowej i swingowej, ku zdziwieniu organizatorów przy-ciągnął pełną salę słuchaczy. Choć wydarzenie to już wtedy przepowiadało sukces, chyba nikt wówczas nie spodziewał się, że projekt zwany Małą Filharmonią na stałe wpisze się w kalendarz szczecineckich wydarzeń kulturalnych, bez którego nie będzie można wyobrazić sobie kolejnych sezonów arty-stycznych.

zycznych fascynacji organizatorów został doceniony przez szczecinec-ką publiczność: wszyscy słuchacze na koniec koncertu wybuchli grom-kimi owacjami, domagając się bi-sów. Tym samym, po raz kolejny po-twierdziło się to, że nie tylko schle-bianie znanym gwiazdom muzyki pop może być w Szczecinku ważne. Mała Filharmonia była, i nadal jest, oryginalną i bezkompromisową wi-zją naszej lokalnej sceny artystycz-nej, która dzięki determinacji wielu osób wprowadza świeży powiew w świat szeroko promowanych w mie-ście wydarzeń masowych. (sz)

Page 11: Temat 540 / 4.11.2010

Aktualności 11

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

szukasz&

znajdujesz

Wolontariat to dobrowolna, bezpłatna, świadoma praca na rzecz innych lub całego społeczeństwa, wykraczająca poza związki rodzinno – koleżeńsko – przyjacielskie.Według ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie wolon-tariuszem jest ten, kto dobrowolnie i świadomie oraz bez wynagrodzenia angażuje się w pracę na rzecz osób, organizacji pozarządowych, a także rozmaitych instytucji działających w obszarach społecznych.Określenie praca bezpłatna nie oznacza bezinteresowna. W rzeczywistości wolontariusz uzyskuje liczne korzyści niematerialne takie jak satysfakcję, poczucie sensu życia, podniesienie samooceny, ale też zdobywa wiedzę, doświadczenie i nowe umiejętności, zawiera nowe znajomości.W szczecineckim ośrodku od wielu lat realizowanych jest szereg progra-mów i projektów pomocowych, adresowanych do mieszkańców naszego miasta, obejmujących wsparciem dzieci, młodzież, studentów, osoby niepełnosprawne i sędziwe, uzależnionych, bezrobotnych, mających trudności opiekuńczo-wychowawcze. Część tych programów realizowana jest przy współpracy wolontariuszy. Do takich należą: Samopomocowy Projekt Pomocy Dzieciom „Starszy Brat Starsza Siostra” , „Wolontariat w ośrodku pomocy społecznej” i „Pola Nadziei”.Projekt „Starszy Brat Starsza Siostra” to pomysł na tworzenie par „przyszywa-nego rodzeństwa” angażujący dzieci oraz młodzież szkół ponadgimnazjal-nych. Praca wolontariusza polega na systematycznym spotykaniu się z dzieckiem i proponowaniu ciekawych form spędzania czasu wolnego. Zadaniem młodych ludzi jest tak zorganizować czas „młodszemu” rodzeń-stwu, by przekazać jak najwięcej pozytywnych wzorców zachowań, pozytywnych wartości. Przede wszystkim jednak wolontariusz jest dla dziecka przyjacielem, osobą, która ma czas, by wysłuchać, przytulić i dać poczucie, że dziecko jest ważne i potrzebne. Dzieci i młodzież w Projekcie realizują swoje pomysły, wychodzą do kina, na basen, kafejkę internetową, organizują ogniska lub wycieczki.W szczecineckim ośrodku funkcjonuje również program „Wolontariat w OPS”, który zakłada niesienie pomocy osobom chorym, niepełnosprawnym, sędziwym i samotnym. Wolontariuszem w  tym programie może zostać każdy: uczeń, dorosły, pracujący, emeryt. Wolontariusze robią zakupy, załatwiają sprawy urzędowe, sprzątają, czytają, wychodzą z podopiecznymi na spacery.„Najmłodszym” pomysłem angażującym wolontariuszy jest projekt „Pola Nadziei”. W działaniu tym ośrodek wspólnie z Hospicjum Domowym im. Św. Franciszka z Asyżu skupił się na szerzeniu idei hospicyjnej, a także groma-dzeniu środków �nansowych na budowę hospicjum stacjonarnego. Aktyw-ność wolontariuszy przerosła oczekiwania organizatorów. W roku 2009 w tym przedsięwzięciu udział wzięło 100 osób, a już w roku 2010 liczba wolon-tariuszy w „Polach Nadziei” podwoiła się.Każdego roku w grudniu MOPS w Szczecinku wraz z SAPiK w imieniu władz miasta organizuje uroczyste obchody Światowego Dnia Wolontariusza. Ideą tej tych obchodów jest złożenie podziękowania w sposób symboliczny wszystkim wolontariuszom zaangażowanym w niesienie pomocy lub inną działalność na rzecz mieszkańcom Szczecinka. Wszystkich zainteresowanych (zarówno chętnych do pomocy, jak i pomocy oczekujących) zapraszamy do kontaktu z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Szczecinku, ul. Wiejska 4, tel. 94 37 280 38 lub 94 37 280 00.

Romuald Sobiech – konsultant w MOPS

Wolontariat w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Szczecinku

ogłoszenie..................................................................................................

Jerzy Kania (PO): - Po 2013 roku wyjdziemy z tego zadłużenia

- Radny, to jest taka osoba, która wspomaga gospodarza miasta, czy-li władzę wykonawczą. Trochę pil-nuje tej władzy, ale tak naprawdę, to przede wszystkim nie przeszkadza. Ja swoją misję widziałem tutaj tak, żeby wspomóc, przyspieszać, ewen-tualnie opiniować. Sądzę, że się uda-ło - takimi słowami podsumowuje swoją kadencję obecny przewod-niczący Rady Miasta, Jerzy Kania. - Można by zdecydowanie więcej zro-bić, gdyby nie to, że środki są takie, jakimi miasto może dysponować. Nie jest to wielki ośrodek miejski, nie ma tu setek tysięcy podatników i te plany trzeba kroić według moż-liwości. Przewodniczący, porównu-jąc dane poprzednich władz z dany-mi obecnych, stwierdza, iż w tej ka-dencji pozyskano dziesięciokrotnie więcej funduszy unijnych niż wcze-śniej. Podkreśla również, że ilość wy-konanych przedsięwzięć i inwesty-cji znacznie przewyższa osiągnię-cia poprzednich władz. O zadłuże-niu miasta mówi, że było konieczne. - To, w co teraz inwestujemy, będzie później procentowało i przynie-sie zyski. Do Rady Miasta startował przede wszystkim jako przedstawi-ciel oświaty. Zamierza ponownie kandydować, uważając, że „logiczną kontynuacją jest wspieranie działań pana burmistrza”.

Marek Ogrodziński (PO) : - To, co się wydarzyło przez te cztery lata, napawa mnie dumą

RADNI O SWOJEJ KADENCJIcz. IV

Jak sam mówi, jego najwięk-szym sukcesem było dostanie się do Rady Miasta. Mijająca kaden-cja była dla niego zarówno nowym doświadczeniem, jak i okresem ciężkiej próby. - To był trudny okres z racji tego, że pewne rzeczy trze-ba było ponaprawiać, usankcjono-wać prawnie, ustalić pewne ramy, żeby pozwoliło to w przyszłości władzom miasta i radzie normalnie funkcjonować. Marek Ogrodziński najbardziej dumny jest z rozwoju bazy sportowej. Nie dostrzega po-rażek kadencji, lecz mówi o tym, co nie zostało jeszcze poruszone i zrealizowane. - Tych elementów jest wiele, przede wszystkim są to elementy związane z codziennym życiem mieszkańców Szczecinka m.in. porządkowanie ciągów ko-munikacyjnych, remont chodni-ków, podjazdów, całej infrastruk-tury mieszkaniowej w osiedlach. Przyznaje, że rada zajęła się przede wszystkim inwestycjami dla ogółu, przy czym uciekły pewne szczegó-łowe rzeczy. - Musimy na problem patrzeć z punktu widzenia całej społeczności miasta Szczecinka. Marek Ogrodziński zamierza po-nownie kandydować. Jego głów-ną ideą jest działanie szpitala. - My jako Rada Miasta nie mamy wiel-kiego wpływu na ten szpital, na-tomiast wydaje mi się, że poprzez pewne działania, rozmowy z oso-bami pracującymi i zarządzający-mi tą instytucją, można wpłynąć na korzystny rozwój szpitala i na

dobre postrzeganie tego szpitala przez inne osoby.

Opinie radnych o Radzie Miasta są bardzo rozbieżne. Ich zdanie za-leży w głównej mierze od przyna-leżności partyjnej i własnej aktyw-ności podczas kadencji. Są radni, dla których była ona dynamiczna i efektywna. Inni postrzegają ją za bardzo spokojną, w przeciwień-stwie do krytyków zarzucającej radzie przede wszystkim bierność i zależność. Różnie jest też z zaan-gażowaniem podczas sesji. Gdy część radnych kryła się za partyj-nym trzonem, jednostki dopusz-czały się słownych, nie zawsze me-rytorycznych, ataków. Czasami też opuszczano sesję w trakcie jej trwania, by powrócić na salę zaraz po głosowaniu. Ale byli też i tacy, którzy choć na zebraniu milczeli, to działali i realizowali się w po-szczególnych komisjach. Podczas jednej z rozmów padło zdanie, że radny nie działa w pojedynkę, lecz jest to zespół ludzi, którzy razem pracują. Widać było tę pracę pod-czas tej kadencji i można było rów-nież zauważyć, jakim potencjałem dysponuje w radzie większość. 21 listopada dostaniemy szansę wy-brania radnych z poszczególnych okręgów. To, czy będą to te same osoby, czy będzie więcej kobiet i czy da się szansę osobom mło-dym, zależy od wyborców. A każdy wybór jest ważny, bo głos jednego radnego to głos ok. 1 900 miesz-kańców Szczecinka. (aj)

Page 12: Temat 540 / 4.11.2010

12 Nasze dzieci

PKP Energetyka S.A.00-681 Warszawa ul. Hoża 63/67zarejestrowana przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS 0000322634 reprezentowana przez Zakład Pomorski, 70-221 Szczecin ul. Czarnieckiego 8, woj. zachodniopomorskieTel. 091 471 13 32, fax. 091 471 12 60 e-mail: [email protected]

Ogłasza przetarg nieograniczony pisemny na dzierżawę nieruchomości gruntowych, zabudowanych, położo-nych w miejscowości Szczecinek przy ul . Kwiatowej nr 77 w woj. zachodniopomorskim oznaczonych jako działki geodezyjne o nr 1/3, 1/10 obręb 18 M. Szczecinek o powierzchni całkowitej 11 199,00 m2. Na terenie w/w działek może być prowadzona działalność maga-zynowa, gospodarcza, usługowa itp. lub spedycyjna związana także z transportem kolejowym ze względu na istniejącą bocznicę kolejową. Cena wywoławcza miesięcznego czynszu dzierżawnego wynosi minimum 10 000,00 zł netto + należny podatek VAT (słownie : dziesięć tysięcy złotych netto + należny podatek VAT ) (bez opłat za media ) Szczegółowe informacje można uzyskać w siedzibie organizatora Budynek B pok. nr 6 tel. nr 091 471 13 32, pełna treść ogłoszenia umieszczona jest na stronie internetowej www.pkpenergetyka.pl

W tym roku realizacja tego zna-nego w mieście i środowisku pro-gramu przebiega jakby bardziej okazale i uroczyście, zbiega się bo-wiem z jubileuszem jego 10-lecia. Program „Tu jest nasz dom” zebrał w tym czasie wiele pozytywnych re-cenzji, z ministerialną włącznie, był wyróżniany i nagradzany, a w ro-ku 2007 zwyciężył w kuratoryjnym konkursie „Jak uczyć patriotyzmu w szkole XXI wieku?”, organizowanym przez Centrum Edukacji Nauczycie-li w Koszalinie. Został też opubliko-wany w kilku znanych krajowych czasopismach społeczno-oświato-wych, monografiach i uniwersytec-kich wydawnictwach zwartych, jest też zalecany jako pomoc metodycz-na dla nauczycieli oraz innych osób zainteresowanych doskonaleniem szkolnej edukacji patriotycznej.

Zajęcia odbywają się raz w miesią-cu i realizowane są w trzyletnim cy-klu edukacyjnym (klasy IV-VI). Wio-sną i latem szczególnie wyczekiwa-ne są wędrówki trasami turystycz-

Szczecinecka lekcja w SAPiK-uNiecodzienną lekcję zafundowa-li sobie uczniowie klasy Va Szkoły Podstawowej nr 1, realizujący in-nowacyjny program edukacji re-gionalnej „Tu jest nasz dom”. Tym razem zajęcia warsztatowe od-były się w Samorządowej Agen-cji Promocji i Kultury, a poprowa-dził je osobiście dyrektor placów-ki, Adam Wyszomirski.

no-edukacyjnymi, m.in. – „Śladami szczecineckich legend” z końco-wym etapem na Marientronie, „Za-pisani w historii i pamięci”, to z kolei trasa wiodąca szlakiem pomników i miejsc pamięci narodowej, a tak-że „Kamienna Kalwaria u św. Roza-lii” czy „Strażnik Wału Pomorskiego”. W szkole przy placu Wazów, a także instytucjach współpracujących od-bywają się programowe seminaria, połączone najczęściej z debatami, na które zapraszani są burmistrzo-wie miasta, przedstawiciele środo-wisk twórczych, nauczyciele aka-

demiccy, pracownicy muzeum, bi-blioteki, organizacji społeczno-kul-turalnych. Istotnym dopełnieniem tego innowacyjnego programu jest także cykl „Zawody naszych rodzi-ców” i w tym przypadku lekcje w ra-mach godzin wychowawczych pro-wadzą rodzice uczniów – lekarze, nauczyciele, policjanci, dziennika-rze, leśnicy. Dodajmy, że uczniowie klas Va, IVc i VId realizujący program „Tu jest nasz dom”, mają także swo-je stałe miejsce w „Adasiu” szkol-nej gazecie SP1 i co dwa miesiące wykonują ilustrowane karty klaso-wych gazet plakatowych.

Spotkanie w SAPiK-u rozpoczęły krótką prezentacją uczennice asy-stentki, Martyna Kasprzak i Wero-nika Matla, które przedstawiły Ada-mowi Wyszomirskiemu klasę i re-alizowany przez nią program. Szef miejskiej kultury najwyraźniej zain-teresował swoich młodych słucha-czy zarówno bieżącą ofertą SAPiK-u skierowaną do dzieci i młodzieży, jak też niezwykle bogatym progra-mem kulturalnej jesieni 2010, co m.in. miało swe odbicie w licznych pytaniach. Wielokrotnie powraca-no także do udanej oferty maso-wo-kulturalnej, uświetniającej te-goroczne obchody 700-lecia mia-sta. Powszechne zainteresowanie wzbudzał także pokaz multimedial-ny, który niewątpliwie wpłynął nie tylko na jakość, ale także i eduka-cyjny wymiar tej niezwykle udanej lekcji. Miłym akcentem była także wymiana okolicznościowych upo-minków – Adam Wyszomirski obda-rował uczniów klasy Va atrakcyjny-mi materiałami promocyjnymi, oni zaś odwzajemnili się gospodarzowi spotkania, wręczając mu maskot-kę – słonika, symbol szczęścia i po-wodzenia we wszystkich realizowa-nych przedsięwzięciach. W grudniu – kolejne warsztaty programowe, które poświęcone będą miejskiej turystyce i rekreacji, a poprowadzi je szef SzLOT-u, Piotr Misztak.

(ur)

W minioną środę (03.11) w siedzibie Urzędu Stanu Cywil-nego w Szczecinku odbyła się piękna uroczystość wręczenia medali za długoletnie pozycie małżeńskie Państwu Czesławie i Janowi Kostykom.

Szanowni Jubilaci zawarli swój związek małżeński 14 maja 1955 roku w szczecineckim Urzędzie Stanu Cywilnego. Zda-niem Pani Czesławy, receptą na długoletni, udany związek jest praca, praca i jeszcze raz praca. - Problemy zdarzają się w każ-dym związku, ale jeśli się będzie długo i wytrwale nad nim pra-cować, to osiągnie się tak potrzebny kompromis - mówi jubi-latka.

Małżeństwo Kostyków otrzymało z rąk burmistrza Jerzego Hardie – Douglasa medale, wraz z listem gratulacyjnym, pod-pisanym przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisła-wa Komorowskiego 10 października br. Poza medalami były gratulacje, życzenia i szampan. TS również się dołącza, życząc kolejnych lat w zdrowiu, szczęściu i miłości. (mt)

Uczniowie klasy Va z SP1 z dyrektorem SAPiK-u Adamem Wyszomirskim i wychowawcą klasy, Bogdanem Urbankiem.

Page 13: Temat 540 / 4.11.2010

do projektu p.n. „Rozwój i upowszechnianie aktywnej integracji społecznej w Powiecie Szczecineckim” Projektodawca: Powiat Szczecinecki / Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Szczecinku, jako „Lider projektu” w partnerstwie z Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Barwicach, Bornem Sulinowie, Białym Borze oraz Gminnymi Ośrodkami Pomocy Społecznej w Grzmiącej oraz Szczecinku.Zakres proponowanego wsparcia w ramach projektu obejmuje: I. aktywizację edukacyjną między innymi poprzez: s�nansowanie kosztów udziału w kursach i szkoleniowych podnoszących kwali�kację,s�nansowanie części kosztów nauki na poziomie wyższym dla osób opuszczających placówki opiekuńczo-wychowawcze lub inne formy opieki zastępczej,II. aktywizację zdrowotną poprzez:skierowanie i s�nansowanie badań pro�laktycznych, terapii psychologicznej, rodzinnej lub psychospołecznej,s�nansowanie części kosztów turnusów rehabilitacyjnych, s�nansowanie kosztów zespołów ćwiczeń �zycznych usprawniających psychoruchowo lub zajęć rehabilitacyjnych dla osób niepełnosprawnych, III. aktywizację społeczną: między innymi pomoc w uzyskaniu odpowiednich warunków mieszkaniowych, w tym w mieszkaniu chronionym, pomoc w uzyskaniu zatrudnienia, pomoc na zagospodarow-anie w formie rzeczowej dla osób usamodzielnianych,organizacje i s�nansowanie treningów kompetencji i umiejętności, poradnictwa specjalistycznego i wsparcia indywidualnego oraz grupowego w zakresie podniesienia kompetencji życiowych IV. aktywizację zawodową w ramach zajęć z doradcą zawodowym. Projekt przewiduje również szereg działań środowiskowych mających na celu aktywną integrację osób uczestniczących w projekcie.

Uczestnikami projektu mogą być osoby w wieku od 15 do 64 roku życia, korzystające ze świadczeń z pomocy społecznej w tym:osoby bezrobotne, nieaktywne zawodowo lub pozostające w zatrudnieniu,osoby niepełnosprawne,młodzież w wieku od 15 do 25 roku życia pochodząca ze środowisk zagrożonych wykluczeniem społecznym (w tym znajdująca się w rodzinach zastępczych oraz placówkach opiekuńczo – wychowawczych).

Wszystkich zainteresowanych udziałem w projekcie zapraszamy do siedziby Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Szczecinku ul. Wiatraczna 1 w dniach od 08.11.2010r. do 30.11.2010r. w godzinach od 10.00 do 13.00. Kontakt telefoniczny pod numerem telefonu: 94 71 37 106 lub w Ośrodkach Pomocy Społecznej u Partnerów projektu tj.:

w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Szczecinkuul. Pilska 378-400 Szczecinektel. (94) 37470-77

w Miejsko Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Bornem Sulinowie ul. Lipowa 678-449 Borne Sulinowotel. (94) 37-331-83tel. (94) 37-339-59

w Miejsko Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Białym BorzeUl. Nadrzeczna 278- 425 Biały Bór tel. (94) 37-39-718 tel.(94) 37-39-735

w Miejsko Gminny Ośrodku Pomocy Społecznej w Barwicachul. Czaplinecka 14, 78-460 Barwice tel. (94) 37-360-22

w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Grzmiącejul. 1 Maja 778-450 GrzmiącaTel. (94) 37-368-10

Działania w projekcie są współ�nansowane przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego i są bezpłatne.

„Rozwój i upowszechnianie aktywnej integracji społecznej w Powiecie Szczecineckim”. Projekt współ�nansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego”

OGŁOSZENIE O NABORZE UCZESTNIKÓW NA ROK 2011

Nasze dzieci 13

Klasa 1 M SSP

Wychowawca: Barbara Malinowska

Zuzanna ArendarczykMichał BencychMaciej BiałczykMartyna BorekJacek DobiańskiMarkus GumieniczukIngram HuismanJulia KolasińskaAdrian OświecimskiFilip SobolewskiEmilia SowińskaMichał Tomczak – Gołowicz

Gdy we wrześniu tysiące dzie-ci rozpoczęły naukę w pierw-szych klasach, było to przeżycie nie tylko dla nich, ale także dla ich rodziców. Również w Szcze-cinku setki pierwszaków rozpo-częły swoją edukację. Na łamach Tematu Szczecineckiego przez kilka ostatnich tygodni pokaza-liśmy Państwu ich wszystkich. To już ostatnie z cyklu uśmiech-niętych zdjęć szczecineckich pierwszaków. Dziś - Podsta-wowa Szkoła Społeczna STO w Szczecinku i jej najmłodsi przed-stawiciele.

Page 14: Temat 540 / 4.11.2010

14 Aktualności/spacerkiem

Takiej inicjatywie warto przy-klasnąć – uczniowie Gimnazjum nr 1 im. Zjednoczonej Europy, pod egidą Parlamentu Uczniowskiego, przeprowadzili szkolny plebiscyt, wyróżniając wszystkich, którym – ich zdaniem – należą się edukacyj-no-wychowawcze zaszczyty. Plebi-scyt, po raz pierwszy organizowany w największym szczecineckim gim-nazjum cieszył się wśród młodzie-ży zrozumiałym zainteresowaniem dość powiedzieć, że wzięło w nim udział grubo ponad połowę gim-nazjalistów. Okazało się, że zdecy-dowanie większą sympatią obdaro-wano panów, których wiadomo, w szkołach jak na okrasę. Wymieńmy – Przyjacielem Ucznia został Ma-riusz Sobecki, tytuły Pomysłowego Nauczyciela i Organizatora otrzy-mał Piotr Skoczylas, szkolnego Stróża Porządku – Krzysztof Kowal-

czyk, Mistrzem Humoru i Uśmiechu został Sławomir Mikosza, Krzewi-cielem Sportu wybrano Jarosława Adamowicza zaś najciekawsze lek-cje, zdaniem gimnazjalistów, pro-wadzą Sławomir Mikosza i Mariusz Sobecki. Jednak zdecydowanie naj-więcej laurów zebrał Leszek Pawel-ski, który triumfował aż w czterech plebiscytowych kategoriach, zdo-bywając tytuły Największego Auto-rytetu, Najbardziej Sprawiedliwego, Mistrza Elegancji (wespół z Justyną Pieczyńską) oraz Wzór Cierpliwości (z Władysławem Kondkiem). Laure-aci otrzymali stosowne certyfikaty, które – co by nie mówić – dla wielu wydają się ważniejsze od niejednej nagrody. Gratulujemy!

Na ostatnio wydanym jubile-uszowym planie Szczecinka za-znaczono i nazwano pięć wysp znajdujących się na jeziorze Trze-siecko – wypatrzył nasz stały i dłu-goletni Czytelnik, Henryk D. – a przecież jest ich więcej? To fakt, ale skoro Pan pyta, to dopowiedzmy, że można nabyć bardziej precyzyj-ny i także jubileuszowy plan miasta, wydany latem tego roku przez „Te-mat Szczecinecki”, na którym ozna-kowano i nazwano wszystkie nasze jeziorne wyspy, także Wyspę Ptasią i Wyspę Biwakową. Dodajmy, że na „tematowym” planie miasta jest o

wiele więcej szczegółów, o których warto wiedzieć i naprawdę warto je poznać.

Gratuluję „Spacerkom” niezwy-kle trafnego komentarza do listu Czytelniczki, młodej nauczycielki, która w Dniu Nauczyciela musiała przyjść do szkoły, by podobnie jak wszyscy szczecineccy nauczyciele, cyt. odsiedzieć swoje godzinki – pi-sze Joanna J. – Niestety, takich para-doksów wokół jest wiele, co znaczy, że zarządzanie naszą oświatą nadal szwankuje, by jakoś oględnie to na-zwać. Choć okazuje się, że nie wszę-dzie, jako że tym akurat byłam zain-teresowana, więc trochę podzwo-niłam po znajomych w Polsce. No i dowiedziałam się, że tam akurat świętowali, normalnie.

Kupując pieczywo w niektó-rych supermarketach, warto sprawdzać datę ich przydatności do spożycia – twierdzą Czytelnicy. I nie bez racji, ponieważ wystawiany tam do sprzedaży chleb ma często dwie albo i trzy daty spożycia, przy czym najbliżej kupujących leży pie-czywo z datą … wczorajszą lub co najwyżej „do dziś”. Zaś bochenki, po które trzeba sięgać nieco dalej czy też głębiej, mogą być przydatne do spożycia nawet dzień czy dwa po ich kupnie, a zatem tak jak być po-

winno. Jakby co „Spacerki” także to wypatrzyły, ale dzięki naszym wszę-dobylskim Czytelnikom – nie dały się nabrać.

Nasz Czytelnik krytykował nie-dawno w „Spacerkach” (Temat nr 537) praktykowaną nagminnie for-mę sprzedaży mebli oraz materia-łów potrzebnych do okresowego remontu mieszkań. To fakt, sklepy tej branży są właściwie salonami wystawowymi, meble, drzwi, tape-ty trzeba wybrać, zamówić i czekać na łaskawą dostawę, bywa że i mie-siąc. To się naszemu Czytelnikowi nie spodobało. Napisaliśmy więc i oto z jednego ze sklepów otrzyma-liśmy odpowiedź, z której wynika, że pretensje są nieuzasadnione, taka forma sprzedaży (czyt. zamówienie i oczekiwanie), to w obecnie handlu normalna praktyka, przy tym nie naraża właściciela na straty, bo cyt. ...trudno przecież przewidzieć kto, co i kiedy będzie w naszych skle-pach kupował. Ciekawa skądinąd argumentacja, choć naśladownic-two raczej niewskazane, bo równie dobrze księgarnie mogłyby zama-wiać u wydawcy po jednej książce na wystawę, obuwnicze – po jednej parze butów, a piekarnie… No wła-śnie, co by to było. A swoją drogą czekać na nieskomplikowany i nie-drogi wieszak do przedpokoju mie-

siąc, to doprawdy przesada.

W parku miejskim, w zasadzie o każdej porze dnia, zaś na deptaku, zwłaszcza wokół przyratuszowego placu, już od wczesnego zmroku można zauważyć grupki młodych ludzi dość nietypowo obsiadują-cych ławki. Nietypowo – informują Czytelnicy – bo siadają na ławko-wych oparciach, a na siedziskach stawiają nogi. A buty kapryśną je-sienią, wiadomo, zazwyczaj brud-ne, ubłocone, stąd i wygląd naszych miejskich ławek jest delikatnie mó-wiąc nie najciekawszy. Przy tym nikt na to nie reaguje, nawet strażnicy miejscy jakby tego nie dostrzegali. A szkoda, bo może niechby jedne-go czy drugiego delikwenta choć postraszyć mandatem…

Czytelników, od których w ostatnim czasie otrzymałem listy, z językowymi wątpliwościami – Janu-sza Sz., Beatę J. i Justynę G. – proszę jeszcze o cierpliwość. Słowo, proszę mi wierzyć, nie bagatelizuję tych sy-gnałów, wręcz przeciwnie, wkrót-ce wszystkim kwestiom, których, przyznaję, trochę już się uzbierało – poświęcę sąsiednią felietonową rubrykę. Pozdrawiam Państwa ser-decznie! (ur)

- Cukrzyca jest plagą XX i XXI wie-ku. Jest chorobą podstępną, ataku-jącą cicho organizm ludzki. Ataku-je serce, mózg, wzrok, wpływa na miażdżycę, szczególnie kończyn dolnych. Wczesne wykrycie cho-roby i odpowiednie leczenie da-je szanse do prowadzenia normal-nego życia – tym krótkim przypo-mnieniem przywitał wszystkich biorących udział w odbywających się w sobotę (23.10) wojewódzkich obchodach Światowego Dnia Walki z Cukrzycą Tadeusz Błaszczak, pre-zes szczecineckiego oddziału Pol-skiego Towarzystwa Diabetyków.

Szczecineckie stowarzyszenie już po raz drugi z rzędu pełniło funkcję gospodarza obchodów dnia przy-wołującego pamięć o problemach ludzi chorych na cukrzycę. Plan już od rana był bardzo napięty. Od godziny 9.00 w holu kina Wolność można było wykonać badania spe-cjalistyczne. – Każdy, kto chce, mo-że zmierzyć sobie poziom cukru we krwi, ciśnienie i sprawdzić wagę – poinformowała nas w dniu świę-ta diabetyków pielęgniarka, Zofia Ryndak. – Koszt badań i leków dla chorych na cukrzycę jest przeważ-nie bardzo duży. A ludzie, którzy chorują, to z reguły społeczeństwo biedne. Cukrzyca to straszna cho-roba. Działa tak, jakby ktoś nasypał żwiru do silnika. Dlatego staramy się pomagać, jak tylko możemy. W każ-dą środę można przyjść do naszego oddziału i zrobić sobie bezpłatnie podstawowe badania. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to naprawdę może bardzo dużo skorzystać.

O godzinie 10.30 w kościele Ma-riackim została odprawiona uro-czysta msza św. z udziałem człon-ków szczecineckiego oddziału Pol-skiego Towarzystwa Diabetyków oraz zaproszonych gości. Następ-nie około godz. 12.00, znów w ki-nie Wolność, po krótkim programie artystycznym szczecinecki oddział stowarzyszający chorych na cukrzy-

Już niedługo chorzy na cukrzycę mieszkańcy Szczecinka będą mogli liczyć na lepszą opiekę medyczną

Święto diabetykówcę odebrał akt nadania sztandaru.

Przypomnijmy, szczecineckie stowarzyszenie diabetyków stara-nia o ufundowanie wspomnianego, symbolicznego proporca rozpoczę-ło we wrześniu 2009 roku. – Sztan-dar towarzyszy organizacjom każ-dego szczebla, przypomina o tra-dycji i naczelnych wartościach – za-uważył prezes Tadeusz Błaszczak. – Został on sfinansowany przez członków i sympatyków oddziału, a także przez burmistrza Jerzego Har-die-Douglasa, starostę Krzysztofa Lisa, Janusza Rautszko i Pawła Szyc-ko. Ten sztandar to symbol, dowód uznania dla ludzi chorych na cu-krzycę. Jestem przekonany, że bę-dzie on służył wszystkim dotknię-tym tą chorobą. Niech mobilizuje i jednoczy do walki każdego z nas.

Po symbolicznym wbijaniu gwoź-dzi w drzewiec sztandaru głos za-bierali licznie zaproszeni goście. Burmistrz Jerzy Hardie-Douglas przekonywał, że już wkrótce chorzy na cukrzycę mieszkańcy Szczecin-ka będą mogli liczyć na lepszą opie-kę medyczną. – Opieka medyczna z roku na rok, dzięki staraniom wie-lu ludzi, jest w naszym mieście co-raz lepsza. Od pierwszego stycznia w szczecineckim szpitalu zacznie działać jeden z najbardziej nowo-czesnych oddziałów okulistycz-nych w woj. zachodniopomorskim – przekonywał burmistrz. – To nie-zwykłe wsparcie dla chorych na cu-krzycę. Powstanie również oddział nefrologiczny. Będzie to kontynu-acja oddziału sztucznej nerki, który już w naszym mieście działa.

Kolejnym elementem obchodów był specjalistyczny wykład, po któ-rym uczestnicy i zaproszeni goście udali się na obiad. Na koniec prze-widziano wizytę w parafii św. Roza-lii, gdzie wśród kalwaryjskich ście-żek znajduje się ufundowany przez szczecineckich diabetyków pomnik ich patrona, św. Łukasza.

(sz)

Obchody Światowego Dnia Walki z Cukrzycą uświetniły występy artystyczne i uroczyste nadanie sztandaru.

Page 15: Temat 540 / 4.11.2010

Czy oszczędzając papier rzeczywiście oszczędzamy lasy?Z Januszem Rautszko, nadleśniczym Nadleśnictwa Szczecinek, rozmawia Rafał Bernasiński.

Uczniowie ze Szczecinka na XIV Festiwalu Nauki w Warszawie Szczecineckie Starostwo Powiatowe przy dofinansowaniu firmy Kronospan już po raz trzeci zorganizowało wyjazd na XIV Festiwal Nauki dla młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych.

Rafał Bernasiński: Zakłady prze-mysłu drzewnego, papiernie i celu-lozownie przerabiają ogromne ilo-ści drewna. Niektórzy uważają, że stwarza to zagrożenie dla lasów. Czy to prawda?

Janusz Rautszko: O zagrożeniu dla la-sów w ogóle nie może być mowy. Co więcej, relacje pomiędzy przemysłem a lasami mają bardzo konkretny, a cza-sami wręcz symboliczny charakter. Już mówię o co chodzi. Otóż, mniej więcej dwie trzecie powierzchni Nadleśnic-twa Szczecinek zajmują lasy, posadzo-ne na tzw. gruntach porolnych, czyli takich, na których jeszcze kilkadzie-siąt lat temu uprawiano ziemię. Siedli-ska te nie są dla lasu zbyt przyjazne i w pierwszym pokoleniu rosnące na nich drzewa traktowane są jak przedplon. Dzieje się tak, ponieważ nie są one w stanie oprzeć się niszczycielskiemu oddziaływaniu grzybów. One właśnie, z reguły w wieku 40 – 50 lat doprowa-dzają taki drzewostan do rozpadu. Po-zostają wówczas dwa wyjścia. Pierw-szym jest wycięcie takiego drzewosta-nu i dowiezienie pozyskanego w ten sposób surowca do zakładów prze-rabiających drewno średniowymia-rowe. Drugim: podjęcie się ratowania takiego lasu poprzez podsadzenie go odpowiednimi gatunkami, mający-mi na celu ogólne wzmocnienie jego kondycji zdrowotnej. I w ten właśnie proces kapitalnie wpisuje się prowa-dzona przez Was akcja Kronodrzewko.

R.B.: Szczerze mówiąc, widząc na-szych pracowników sadzących drzewka wraz z rodzinami i tych, któ-rzy corocznie włączają się w naszą akcję, nie zdawałem sobie sprawy, że nasza praca ma tak ogromne zna-czenie...

J.R.: Jak najbardziej, zwłaszcza że w proces ratowania lasu włącza się firma, która według powszechnej opinii po-winna być zainteresowana jego wy-cięciem.

R.B.: Właśnie, może porozmawiaj-my teraz o wycinaniu drzew. Jak już wspomniałem przemysł przerabia olbrzymie ilości drewna. Rodzi się więc pytanie, czy jest możliwe pozy-skiwanie tak dużych ilości bez szko-dy dla lasu?

J.R.: Nie tylko jest możliwe. To żelazna zasada! Otóż obecność tak dużych ilości drewna średniowymiarowego, zwanego potocznie papierówką oraz drobnicy tyczkowej w pobliżu zakła-dów przerabiających taki surowiec, to wynik przemyślanych, dla dobra lasu, działań leśników, to efekt prowadzo-nych w różnych fazach wzrostu drze-wostanu, zabiegów pielęgnacyjnych, mających na celu utrzymanie lasu w jak najlepszej kondycji zdrowotnej.

R.B.: Tak więc nie rabunek, a ratu-nek!

J.R.: Można tak powiedzieć, choć okre-ślenie „ratunek” nie tyle wiąże się z sa-mym procesem pozyskania drewna, co z jego zagospodarowaniem.

R.B.: To znaczy?

J.R.: No właśnie. Tutaj dotykamy sedna całej sprawy. Chodzi bowiem o to że

w ciągu 100 lat życia lasu sosnowego, z 1 hektara jego powierzchni wycina-nych jest około 9 500 drzew, które trze-ba gdzieś zagospodarować! Aby to wszystko zrozumieć, musimy się cof-nąć do początku życia każdego frag-mentu lasu, a więc do momentu sa-dzenia. Załóżmy, że mamy do czynie-nia właśnie z sosną, którą, zgodnie ze sztuką leśną sadzimy w ilości 10 tysięcy sztuk na 1 hektar. Tak dla zobrazowa-nia tej powierzchni jednego hektara, możemy wyobrazić sobie dwa poło-żone obok siebie boiska piłkarskie, na których sadzimy owych 10 tysięcy sa-dzonek.

R.B.: To bardzo dużo!

J.R.: To prawda, a wszystko po to, aby posadzone drzewka, w miarę ich wzra-stania, nie rozrastały się na boki jak krzaki, tylko pięły się do góry, z jednej strony rywalizując ze sobą o miejsce do życia, z drugiej zaś nawzajem się w tym wzroście wspierając. Dodajmy tyl-ko, że odległość między sadzonkami w rzędzie w chwili sadzenia wynosi oko-ło 70 centymetrów...

R.B.: W starszym lesie drzewa rosną znacznie rzadziej...

J.R.: A w stuletnim oddalone są od sie-bie nawet o kilka, kilkanaście metrów! Dzieje się tak wskutek wspomnianych już, zabiegów pielęgnacyjnych, w wy-niku których usuwane są z lasu wadli-we i chore egzemplarze drzew, a pozo-stawiane te najbardziej wartościowe.

R.B.: I rzeczywiście proces ten trwa aż 100 lat?

J.R.: W przypadku sosny można śmiało powiedzieć, że właśnie 100! Najpierw wkraczamy do takiego posadzonego kilka lat wcześniej lasu z tzw. czysz-czeniami wczesnymi. Potem, mniej więcej 10 lat później mają miejsce czyszczenia późne. Wtedy też po raz pierwszy wraz z wykonywanym za-biegiem pozyskiwany jest surowiec drzewny, głównie w postaci tyczek i żerdzi. Po kolejnych 10 latach ma miej-sce tzw. trzebież wczesna, po której liczba drzew jest już ponad dwa razy mniejsza niż w chwili sadzenia. Kolej-ne dziesiątki lat życia lasu, to kolejne cięcia pielęgnacyjne, które w końcu doprowadzają złożony z najbardziej okazałych drzew fragment lasu do wieku rębności.

R.B.: Z tego wynika, że wskutek pro-wadzenia planowej gospodarki leśnej, z hektara wycinanych jest tysiące drzew i jest to zupełnie nor-malne...

J.R.: Coś Panu opowiem. Otóż, jakiś czas temu otrzymałem od operatora jednej z wiodących w Polsce platform cyfrowych pismo, w którym informo-wał mnie, że nie będę już otrzymywał faktur w formie papierowej. Uzasad-niał to m. in. tym, ileż to hektarów lasu zostanie zaoszczędzonych, gdy nie będę otrzymywał faktur na papierze, ale znajdę je na ekranie mojego telewi-zora. Tymczasem stwierdzenie to mija się tak dalece z prawdą, że dalej nic już po prostu nie ma! Większość z nas pa-mięta popularne w okresie radosnego socjalizmu hasło: Oszczędzając papier, oszczędzasz lasy! Tymczasem nic bar-

dziej mylnego! Jest zupełnie odwrot-nie! Zużywając w różny sposób papier, poprawiamy koniunkturę i warunki do jego produkcji i zbytu, a tym samym korzystne warunki dla właściwego rozwoju naszych lasów, wpływając w decydujący sposób na ich zdrowot-ność! Mielibyśmy ogromny problem, gdyby koniunktura na papier i płytę wiórową gwałtownie załamała się, bo wówczas nie mielibyśmy możliwo-ści zagospodarowania drewna, które gdzieś zagospodarować trzeba.

R.B.: A co by się stało gdyby po prostu pozostawiło się je w lesie?

J.R.: To jest w ogóle niemożliwe! Gdy-byśmy bowiem pozyskane w ramach

zabiegów pielęgnacyjnych drewno pozostawili w lesie, skonstruowaliby-śmy w ten sposób bombę ekologicz-ną! Stworzylibyśmy bowiem dosko-nałe warunki do rozwoju szkodliwych grzybów i owadów, co mogłoby dać początek ich niekontrolowanemu rozwojowi, zagrażającemu zdrowiu i życiu wszystkich lasów. Poza tym po-zostawione drewno, po przeschnięciu stanowiłoby ogromne zagrożenie po-żarowe, a co oznacza pożar lasu, każdy wie!

R.B.: To niesamowite, ale okazuje się, że stan zdrowotny naszych la-sów, ich być albo nie być, częściowo zależy również od istnienia właśnie takich zakładów jak celulozownie,

papiernie i zakłady przerabiające tzw. papierówkę, czyli drewno śre-dniowymiarowe.

J.R.: To prawda, ale dobrze by było jesz-cze, aby rozwój technologii produkcji w tych zakładach szedł w parze z roz-wojem całej, złożonej infrastruktury proekologicznej. Czy tak jest? Może to ja zapytam o to Pana...

R.B.: Przemysł musi odpowiedzial-nie podchodzić do kwestii ochrony środowiska. Kronospan przywiązu-je do tego dużą wagę, dlatego mię-dzy innymi, już wkrótce rozpocznie-my kolejny duży pakiet inwestycji, mających na celu zmniejszenie po-ziomu oddziaływania na otoczenie. Dziękuję za rozmowę.

Festiwal Nauki w Warszawie - to naj-większa w Polsce impreza mająca na celu popularyzację szkolnictwa wyż-szego wśród młodych ludzi. Każdego roku, w przedostatni tydzień września, młodzież z całego kraju przyjeżdża do Warszawy aby wziąć udział w zajęciach, wykładach, pokazach i innych wyda-rzeniach popularyzujących naukę. To doskonała okazja do zapoznania się z ofertą wyższych uczelni, poznania śro-dowiska akademickiego oraz zwiedze-nia stolicy.

Uczniowie o możliwości wyjazdu byli na bieżąco informowani przez nauczy-cieli. Aby wziąć udział w wycieczce, trzeba było jednak spełnić określone kryteria. - Zakwalifikowani zostali najzdolniejsi uczniowie szczecineckich szkół ponad-gimnazjalnych, wymagana była śred-nia wynosząca minimum 4,5. – mówi Weronika Kochanowska, koordynator-ka wyjazdu z ramienia Starostwa Po-wiatowego.

W czwartek, 23 września na Festiwal Na-uki pojechało 26 uczniów - w tym piątka dzieci pracowników firmy Kronospan. -Jest to świetna okazja, aby dowiedzieć się czegoś nowego, poszerzyć hory-zonty. Możemy poznać dziedziny, wy-kraczające poza ramy przedmiotów, których uczymy się w szkole. Przy okazji będziemy mieć możliwość zwiedzenia Warszawy. – powiedziała przed wyjaz-dem Joanna Kawczyńska, uczennica I LO im. Księżnej Elżbiety.

Ośrodki uniwersyteckie, organizując tego typu wydarzenia, pomagają mło-dzieży w podejmowaniu decyzji doty-czących dalszej edukacji. Jest to świetne rozwiązanie, w szczególności dla osób pochodzących z mniejszych miejsco-wości i nie mających na co dzień stycz-ności ze środowiskiem akademickim. Uczniowie, uczestnicząc w prawdzi-wych wykładach, odwiedzając poszcze-gólne wydziały i rozmawiając ze studen-tami, decyzje o kierunku, jaki sami będą w przyszłości studiować, podejmują w bardziej przemyślany sposób. - Interesuję się ekologią, fizyką, chemią, anatomią człowieka. Dlatego z uczest-nictwa w wykładach z tych dziedzin bę-dę najbardziej zadowolony. W przyszło-ści chciałbym pójść na medycynę lub inżynierię biomedyczną, być może po tej wycieczce będzie mi łatwiej wybrać -

mówi Przemek Podhajski, uczeń I LO im. Księżnej Elżbiety. - Ja ciągle mam dylemat między nauka-mi ścisłymi a humanistyką, teraz będę miała porównanie jak odbywają się za-jęcia w obu dziedzinach, może któraś z nich mnie bardziej zainspiruje – dodaje Joanna Kawczyńska.

Dla uczestników przewidziano wiele atrakcji. - W planie jest udział w wykła-dach festiwalowych, wyjście do Mu-zeum Powstania Warszawskiego, Mu-zeum Techniki, zwiedzanie Wilanowa. Jednym z ciekawszych punktów wy-cieczki jest wizyta w Sejmie, oraz zoba-czenie przedstawienia teatralnego pt.: „Szalone Nożyczki”, w którym gra Paweł Małaszyński. – mówi Weronika Kocha-nowska.

Uczelnie coraz aktywniej organizują Fe-stiwale Nauki chcąc pochwalić się swo-imi osiągnięciami i zachęcić przyszłych studentów do wybierania ich oferty. Dzięki takim wydarzeniom uczniowie mają szansę świadomie wybrać własną ścieżkę przyszłej edukacji. Dlatego nie-zmiernie ważne jest to, aby stwarzać im taką możliwość. Dzięki inicjatywie Sta-rostwa Powiatowego i pomocy Krono-span, szczecinecka młodzież przez czte-ry dni miała okazję poznać przedsmak życia studenckiego.

ogłoszenie............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Page 16: Temat 540 / 4.11.2010

16 Wywiad z ....

W 1990 roku odbyły się pierwsze wybory do samorządów i wła-śnie w tym roku został pan wi-ceburmistrzem. Jak z perspek-tywy lat wspomina pan tamten okres?

- To były czasy wielkich wy-zwań, bo nie mieliśmy żadnego doświadczenia, które przydaje się w rządzeniu. Musieliśmy podej-mować nowatorskie rozwiązania. Oczywiście, nie wszystko nam się udawało, ale wiele przemyśleń o tym, co było złe, w poprzednim systemie już mieliśmy. Wiedzieli-śmy, co chcemy zmienić, ale nie do końca wiedzieliśmy, jak to zrobić. Nie było rozwiązań w skali ogól-nopolskiej, w związku z tym różne-go rodzaju posunięcia były wtedy trochę improwizowane i dlatego bardzo trudno było przewidzieć ich skutek. Mieliśmy chyba dobrą intuicję i wtedy większość rzeczy się udawało. Poza tym towarzyszył nam wielki entuzjazm społeczeń-stwa...

Chciałbym, aby pan powiedział coś bardziej osobistego.

- Wtedy byłem częścią zespołu. Dzisiaj nadal jestem częścią zespo-łu, ale w czasach, o które pan pyta, uprawnienia burmistrza były zde-cydowane mniejsze od tych dzi-siejszych. Dzisiaj burmistrz prak-tycznie jest jednoosobowym za-rządem miasta. Cała władza wy-konawcza jest w jednych rękach i

Rozmowa z burmistrzem Jerzym Hardie - Douglasem

Trzeba być kreatywnym

taka była intencja ustawodawcy. Wtedy było inaczej. Od tego czasu minęło 20 lat i to nie jest tak łatwo sobie teraz przypomnieć. Jednak pamiętam dzisiaj tamtą atmosfe-rę, choć nie pamiętam detali. Pa-miętam, że miałem do wykonania konkretną pracę i ją wykonałem. Po jej wykonaniu musiałem doko-nać wyboru - a byłem wtedy szyb-ko rozwijającym się chirurgiem - czy chcę uprawiać zawód, czy mam iść w politykę samorządową i po prostu uprawiać inny zawód. Bez wahania zdecydowałem się i po roku zrezygnowałem z „burmi-strzowania”.

Wzięty chirurg poszedł do ratu-sza i już wtedy zaczęły się żale i pretensje. I po co to panu było?

- Nie, w tym czasie jeszcze tego nie było. W pierwszych dwóch la-tach transformacji po 1989 r. było zupełnie inaczej. Był duży entu-zjazm, duże społeczne zaufanie. Odszedłem w najlepszym mo-mencie dla samorządu. Nie mia-łem żadnej presji, to był mój wy-bór. Oczywiście, w tle pojawiało się, że coś musi być na rzeczy, bo przecież nikt sam z władzy nie re-zygnuje. Ja zrezygnowałem. Dzi-siaj też to podkreślam. Jeśli wy-gram wybory, to za cztery lata zre-zygnuję sam i nikt mnie nie będzie musiał do tego namawiać. Na ten temat mam swoje poglądy i się ich trzymam.

Jednym słowem, jest pan w tej chwili na półmetku?

- Mam nadzieję, że tak. Mówię o dwóch pełnych kadencjach. Na sto procent słowa dotrzymam. Mam na ten temat zdanie, które jest dosyć odosobnione w polskiej polityce. Uważam, że na każdym stanowisku kierowniczym po ja-kiś czasie ludzie się wypalają i po-tem już nic mądrego nie są wsta-nie wymyślić, tylko bronią tego, co już wcześniej wymyślili. W związku z tym nie chcę, żeby doszło do ta-kiego stanu. To miałem w każdej pracy, którą wykonywałem - zaj-mowałem parę kierowniczych sta-nowisk. Przez wiele lat byłem kie-rownikiem pogotowia, potem or-dynatorem. Zawsze uważałem, że jest jakiś moment, kiedy powin-no się odejść. Akurat z ordynatury mnie zwolniono. Ale gdyby pocze-kano cierpliwie jeszcze rok, to sam bym zrezygnował.

Po czterech latach nabył pan do-świadczeń i wypalił się w poło-wie?

- Nie, ja nie czuję się wypalo-ny, tylko czasami zmęczony. To są dwie różne sprawy. Wypalenie, jak ja to rozumiem, jest to brak kre-atywności na stanowisku burmi-strza, tak zresztą jak na każdym innym kierowniczym stanowisku. Trzeba być kreatywnym. I nie mam tu na myśli kreatywnej księgowo-

ści. Myślę o słowie „kreatywny” ja-ko o zalecie. Kreatywność to wy-myślanie czegoś nowego, spojrze-nie twórcze na to, co się robi. My-ślę, że tego twórczego spojrzenia jeszcze na kilka lat mi wystarczy. Potem człowiek wypala się nie na zasadzie wypalenia zawodowego, tylko po prostu następuje brak po-mysłów. Wtedy powinien przyjść ktoś następny, ktoś kto patrzy nie-co inaczej. Zawsze ten, kto odcho-dzi chciałby, aby następcy coś po nim kontynuowali. Generalnie kierunek można zachować, ale na sposób wykonania trzeba mieć nowe pomysły. Podkreślam to z całą odpowiedzialnością. Nie ma takich mistrzów, którzy rządziliby w sposób kreatywny w pozytyw-nym rozumieniu tego słowa, przez okres dłuższy niż dziesięć lat. To jest niemożliwe.

W polskiej polityce jest wiele przykładów świadczących, że jest inaczej.

- Dlatego powiedziałem, że w tym poglądzie jestem odosob-niony. Będąc ordynatorem, a była to bardzo intratna posada, która jest marzeniem każdego lekarza, krytykowałem sposób organizacji pracy. Uważałem, że powinny być stanowiska samodzielnych spe-cjalistów, tzw. konsultantów, że powinniśmy przejść w Polsce na system anglosaski.

Tak dużo pan chciał, że po pro-stu wyrzucili pana ze szpitala.

- Wyrzucony? No może...

Niech będzie – zwolniony.- Ja to nazywam po imieniu –

wyrzuceniem. Tak naprawdę nie przedłużono ze mną kontraktu...

Co akurat na jedno wychodzi. -Wychodzi na to, że nie mogłem

dalej pracować w szpitalu szcze-cineckim. Zaczął się mój exodus po innych szpitalach. Na szczęście byłem szanowanym chirurgiem i z otwartymi ramionami przyjęto mnie w specjalistycznym szpitalu w Szczecinie Zdunowie.

Ta epoka się już skończyła i teraz nastąpiła pełna stabilizacja?

- Jeśli pan pyta o wykonywa-nie mojego zawodu, to staram się pogodzić to, co robię w ratuszu z moimi ambicjami zawodowymi. Oczywiście, nie realizuję się w za-wodzie chirurga jak się realizowa-łem, ale nadal pracuję bardzo du-żo. Pomaga mi w tym pewna ce-cha - jestem bardzo pracowitym człowiekiem i - jeśli chodzi o orga-nizację pracy - bardzo dobrze po-układanym. Mam nadzieję, że ro-bię to bez uszczerbku dla mojej pracy ratuszowej. Mimo wszystko dosyć dużo czasu mogę poświę-cać chirurgii. Tak to sobie podzie-liłem, na drobne prace. Zwykle raz w tygodniu wykonuję zabieg ope-

Page 17: Temat 540 / 4.11.2010

Wywiad z... 17 racyjny w szpitalu. Robię to na za-sadach wolontariatu, nie borę za to żadnych pieniędzy. Asekuruję także młodszych kolegów na dy-żurach. Kiedy w szpitalu dzieje się coś niebezpiecznego, jadę tam. Gdybym nie pracował w ratuszu, wówczas całą siłę poświęciłbym pracy zawodowej.

Lekarzem też rano i w nocy...- No tak. Dlatego kiedy widzę

wypadek, na pewno się zatrzy-mam i nie zapominam, że jestem lekarzem. Natomiast inną spra-wą jest wykonywanie pewnych zobowiązań, których się podją-łem. Ja te zobowiązania tak ukła-dam, żeby przypadały na godzi-ny wieczorne, na dni świąteczne, na weekendy - wtedy jestem bar-dziej aktywny jako lekarz. Raz w ty-godniu, aczkolwiek jest to pewien eufemizm, spóźniam się do pracy. Uważam, że jeśli ktoś ma kierow-nicze stanowisko i przychodzi do pracy regularnie na 10.00 a wy-chodzi tak jak wszyscy, to jest de-moralizujące i źle odbierane przez współpracowników. Staram się raczej przyjść przed wszystkimi i wyjść po wszystkich. Mówiąc bar-dzo prostym językiem – chcę da-wać dobry przykład. Od czasu do czasu, pracując w poradni onkolo-gicznej, przychodzę do ratusza o 8.30. Można więc powiedzieć, że się spóźniam do pracy. Jednak po-tem oddaję ten czas z nawiązką, pracując do wieczora czy nocy, lub wyjeżdżając na różnego rodzaju delegacje.

Zawsze publicznie podkreśla pan, że jest łodzianinem. Poko-chał pan Szczecinek, choć nie wiem, czy to jest właściwe okre-ślenie.

- To brzmi trochę patetycznie.

Zawsze tego patosu nieco się wstydzimy...

- Nie wstydzę się tego. Mówiłem nawet gdzieś o tym publicznie, że kocham Szczecinek. To tak jest. Jestem niezwykle emocjonalnie związany ze Szczecinkiem.

Co było powodem, że ściągnął pan do małego miasteczka za-gubionego gdzieś na Pomorzu? Mieszkając w Łodzi, pewnie nie wiedział pan, gdzie ono leży.

- O nie, Szczecinek znałem, po-nieważ tutaj mieszkała siostra mo-jej mamy. W związku z tym od cza-su do czasu bywałem tutaj na wa-kacjach. Kończąc studia, miałem rozdwojenie jaźni. Z jednej strony chciałem pracować w klinice, mia-łem propozycję pracy w Kinice Chi-rurgii Endokrynologicznej w Łodzi, z drugiej strony byłem Łodzią zmę-czony. Wtedy uważałem, że jedną z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka jest, aby to życie prze-żyć w sposób miły – tak bym ujął. A do tego potrzebne mi było inne środowisko, inne otoczenie niż to łódzkie. Szukałem przede wszyst-kim może nie dobrego szpitala, ale miejsca do życia, gdzie mógł-bym chodzić przykładowo na ry-

by. Wtedy było to dla mnie bardzo ważne, aby można było popływać na żaglówkach, albo pojeździć na nartach. Takie miałem priorytety. Dlatego przyszłego pracodawcy szukałem albo w górach - miałem dosyć zaawansowane rozmowy w szpitalu w Limanowej – albo przy-kładowo rozmawiałem ze szpita-lem w Sejnach, przy samej granicy wschodniej. Do Szczecinka przyje-chałem ze swoją świeżo poślubio-ną żoną. Zaproponowano nam do-bre warunki mieszkaniowe i pracy, dlatego zdecydowaliśmy się na Szczecinek. Początkowo myślałem że będę tutaj do momentu zrobie-nia specjalizacji, a więc dwa - trzy lata, a potem wrócę. A później już tu wsiąkłem.

Teraz wsiada pan przed swoim domem do łódki i może nawet popłynąć nią do pracy.

- Czasami tak robię.

Serio?- Tak. Mam pod domem moto-

niać na inny.

Wróćmy do szosy, no może ra-czej ulicy. W tym roku nic nie wyjdzie z planowanej budowy małej obwodnicy Trzesieki?

-Budowa obwodnicy przedłuża się ze względu na zmianę przepi-sów dotyczących raportu oddzia-ływania na środowisko. Okazało się, że wg wcześniejszych przepi-sów obwodnica nie musiała mieć takiego raportu, teraz musi. W związku z tym o rok wszystko się pośliznęło. Poza tym - muszę to powiedzieć z przykrością - samo-rządowe jednostki wojewódzkie nie mają takiego napędu jak my w mieście. Jak już mamy pomysł i finansowanie, inwestycje staramy się robić szybko. Tymczasem tam idzie to innym tempem. Żadnego jednak zagrożenia dla budowy ob-wodnicy nie ma. W grudniu powi-nien być rozstrzygnięty przetarg i na początku roku powinna się roz-począć budowa. Już drugi rok z rzędu nie wykorzystaliśmy pienię-

A Świątki?Nie mamy tam żadnego mająt-

ku. Cały majątek należy do staro-stwa albo do osób fizycznych i tam tych inwestycji będzie mniej. W tym roku dokończymy pętlę auto-busową. Zintensyfikujemy przez to ilość połączeń autobusowych. Z tego, co wiem, nie będzie pienię-dzy z tzw. „schetynówek” na prze-budowę ul. Staszica. Mam ambi-walentne uczucie jeśli chodzi o przebudowę tej drogi. Jeśli tej po-chyłości nie zmniejszymy, trudno będzie wjeżdżać tam dużym auto-busem. Mamy w tej chwili jednak wystarczającą ilość mniejszych au-tobusów, aby obsługiwać Świąt-ki bez tak kosztownej inwestycji. Koszty przebudowy ul. Staszica byłyby niewspółmierne do uzy-skanych efektów choćby z tego powodu, że przechodzi tam dużo podziemnych sieci, które trzeba by było przebudować.

Czy jako lekarz uważa pan, że w Szczecinku potrzebne jest ho-

będzie trudny. Półmetek pana kadencji przypadł na okres go-spodarczej koniunktury, można było realizować szereg wybor-czych pomysłów. Ile z nich zo-stało wykonanych?

- Z tych, które były obiecywa-ne w programie wyborczym, zre-alizowanych zostało ok. dziewięć-dziesiąt procent. Nie mówię o in-westycjach, z których ze względu na finanse oraz pewne przemy-ślenia zrezygnowaliśmy. Takimi inwestycjami, które przez najbliż-sze kilkanaście lat nie powstaną, jest przykładowo hala widowisko-wo-sportowa albo stadion lekko-atletyczny budowany od nowa w nowym miejscu. Nie przeczę, by-ły różne pomysły, ale bardzo trud-no było oszacować nasze możli-wości finansowe. Przygotowując program, podobnie jak to było dwadzieścia lat temu, wiedziałem w którym kierunku iść, natomiast szczegółów musiałem się nauczyć. Dzisiaj wiem więcej na temat na-szych możliwości, a także możli-wości utrzymania obiektów. Hala w Szczecinku jest pomysłem po-ronionym. Byłaby bardzo rzadko wykorzystywana, a koszty utrzy-mania byłyby bardzo wysokie. Nie mamy pierwszoligowych zespo-łów, na które przechodzi pół mia-sta, aby raz w tygodniu rozgrywać tam mecze. Mamy za to inne ku-baturowe obiekty sportowe, któ-re doskonale wypełniają potrzeby klubów. Budowa hali byłaby bez-sensowna. Większość zaplanowa-nych inwestycji mamy albo zro-bionych, albo są to już gotowe projekty i czekamy na finansowa-nie. Takim obiektem jest rewita-lizacja zamku. Obiecywałem, na-mawiałem radnych do odkupie-nia zamku z rąk prywatnego inwe-stora i z przykrością patrzyłem, jak piąty rok z rzędu jest tylko przykry-ty dachem.

Miasto otrzymało dotację na je-go renowację?

- Jest dotacja 40-to procentowa i jej wysokość zależny od wyników przetargu. Nie może przekroczyć więcej niż 40 proc od 13 mln zł - bo tyle podaliśmy, że będzie koszto-wał.

Wielu zarzuca, że jest to niepo-trzebny wydatek uważając, że centrum konferencyjne w na-szym mieście jest niepotrzebne i że zamek powinien być zago-spodarowany w inny sposób.

- Na te inne pomysły czeka-łem cztery lata. Myślę, że jeśli ktoś miałby naprawdę inny pomysł, to by się z nim zgłosił. Był pomysł pa-na Jerzego Dudzia, aby tam zro-bić muzeum. To był pomysł naj-bardziej kosztowny ze wszystkich. Nie dość że wydalibyśmy dokład-nie tyle pieniędzy, ile zaplanowa-liśmy, to jeszcze przy ul. Szkolnej pozostałoby muzeum, z którym nie wiadomo co robić. Uważam, że jak na potrzeby Szczecinka, tego rodzaju obiekt byłby przewymia-rowany i cały czas do niego byśmy dopłacali. Natomiast budowa cen-

Budowa obwodnicy przedłuża się ze względu na zmianę przepisów doty-czących raportu oddziaływania na środowisko. Okazało się, że wg wcześniej-szych przepisów obwodnica nie musiała mieć takiego raportu, teraz musi. W związku z tym o rok wszystko się pośliznęło. Poza tym - muszę to powiedzieć z przykrością - samorządowe jednostki wojewódzkie nie mają takiego napędu jak my w mieście. Jak już mamy pomysł i finansowanie, inwestycje staramy się robić szybko. Tymczasem tam idzie to innym tempem. Żadnego jednak za-grożenia dla budowy obwodnicy nie ma.

rówkę i czasami przypływam do pracy. Mówię poważnie.

Widziałem pana na motocyklu, ale nie na motorówce.

- A na motocyklu też czasami jeżdżę do pracy, czasem rowe-rem. Staram się sobie życie uroz-maicać.

Mieszka pan w najlepszej części miasta. Tamtejszym mieszkań-com można tylko pozazdrościć.

- Teraz z Trzesieką mocno kon-kurują Świątki ze swoją dzielnicą willową. Kiedy postanowiłem, że będę się budować, przez dłuższy czas szukałem miejsca nad jezio-rem. To było jedno z nielicznych wtedy wolnych miejsc. Wtedy nie była jeszcze uruchomiona druga strona jeziora. Dzisiaj pewnie bym zrobił inaczej. Pewnie bym się wy-budował gdzieś dalej, postawił coś w rodzaju siedliska.

Tuż pod domem przebiega ru-chliwa szosa...

- Szosa mi nie przeszkadza, prze-szkadza mi mała powierzchnia działki. Chciałbym mieć większą przestrzeń. Dzisiaj wybudował-bym się na kilkuhektarowej dział-ce po to, aby nie mieć sąsiadów. Jestem zresztą posiadaczem kilku hektarów gruntu - nigdy tego nie ukrywałem. Kupiłem go po wybu-dowaniu się w Trzesiecie, ale już nie zamierzam tego domu zmie-

dzy, które mamy zabukowane na obwodnicę, bowiem partycypuje-my w jej budowie. Z naszych środ-ków zostanie wykonany jeden km obwodnicy. W przyszłym roku bu-dowa na sto procent ruszy.

Jeśli zostanie pan znów burmi-strzem, to co zostanie zreali-zowane z obietnic składanych przed rokiem mieszkańcom Trzesieki i Świątek?

-Na pewno w przyszłym roku będzie realizowana budowa ul. Żeglarskiej, bo na to mamy już pie-niądze z programu Civitas...

Miasto jeszcze nie ma gotowych planów zagospodarowania przestrzennego?

- Planowanie przestrzenne nie determinuje tego, co możemy już robić. Drogi się robi w oparciu czę-sto o tzw. specustawę. Można też wydać decyzję o warunkach zabu-dowy. Plan nie jest warunkiem si-ne qua non zrobieniem jakiejś in-westycji. Szczecinek jest jednym z nielicznych miast mających plany. Są miasta, które wcale ich nie mają i też żyją. Oprócz tego na budowę dróg na Sójczym Wzgórzu chcemy przeznaczyć milion zł. W sumie bę-dzie to dosyć dużo pieniędzy na inwestycje w Trzesiece. Natomiast w każdej dziedzinie życia będzie-my oszczędzać, ponieważ czeka nas trudny rok.

spicjum? Jeśli tak, to na ile w je-go realizację może się włączyć miasto?

- Jeśli chodzi o hospicja, mam w tej sprawie mieszane uczucia. Je-śli jednak ludzie uważają, że jest potrzebne, to trzeba je budować. Jest na pewno jakaś grupa ludzi, która umiera w samotności i tego typu instytucja by się przydała. Na pewno będziemy ułatwiać jej po-wstanie. Robimy już konkretne rzeczy. Zmieniliśmy m. in. plan za-gospodarowania przestrzennego, umożliwiając budowę na terenie należącym do parafii św. Francisz-ka z Asyżu. Trwa też zbiórka pie-niędzy. Ja również włączyłem się w nią kilkakrotnie. Wydaje mi się że lepiej by było, gdyby hospicjum powstało bez bezpośredniej inge-rencji miasta. O hospicjum rozma-wiałem dwukrotnie z biskupem Dajczakiem. Wybudować nie jest trudno, problem jest potem. Jak to utrzymać? Kto ma tam pracować? Czy będzie kontrakt z NFZ? Najle-piej, gdyby to prowadziły siostry zakonne. Ten pomysł chwilowo jest nieaktualny, ponieważ siostry które miały tu przyjść, wycofały się z tego zamiaru. Jak będą rozwią-zane różnego rodzaju problemy logistyczne, wówczas można roz-ważać jakąś partycypację miasta, choć dzisiaj wydaje mi się to mało prawdopodobne.

Powiedział pan, że przyszły rok

Page 18: Temat 540 / 4.11.2010

18 Wywiad z...trum szkoleniowo-konferencyj-nego położonego nad samym je-ziorem ma swój sens. Jeśli będzie miało zaplecze hotelowe w posta-ci tzw. turystycznej wioski, poło-żonej po drugiej stronie jeziora na Mysiej Wyspie, a uczestników kon-ferencji można by przewozić stat-kiem, co byłoby dla nich niezwy-kłą atrakcją, to ma ręce i nogi. Na-kłady nigdy się nie zwrócą, nato-miast nie trzeba będzie dopłacać do utrzymania.

Czy zamęt wokół SzLOT-u nie przyczyni się do zarzucenia te-go rodzaju koncepcji zagospo-darowania Mysiej Wyspy?

- To nie ma nic do tego. Mysia Wyspa należy do miasta - jest je-go w graniach administracyjnych. Pomysł turystycznej wioski wy-szedł od pana Bogusława Sobowa. I to, że dzisiaj nie jest on szefem nie oznacza, że pomysł nie będzie re-alizowany. To jest kwestia monta-żu finansowego: kto ma to zrobić, kto ma wyłożyć pieniądze.

Miasto wyłoży pieniądze?- Uważam, że nie. Miasto powin-

no partycypować do pewnego stopnia w budowie małej architek-tury. Być może w przyszłym roku rozbudowywać część zewnętrz-ną przyszłej restauracji. Natomiast kubaturowe obiekty gastrono-miczne oraz wioska turystyczna powinny być robione przez pry-watnych inwestorów. Uważam, że na budowę wioski, która będzie dobrym interesem, wcześniej czy później znajdziemy inwestora.

Inwestycje to spore pieniądze. Opozycja zarzuca panu nad-mierne zadłużenie miasta.

- Ten zarzut jest wyeksploatowa-ny...

Jak na tle innych miast wygląda Szczecinek?

- Uważam, że dość dobrze. Trze-ba by było każde miasto prześwie-tlać i patrzeć. Są miasta czterdzie-stotysięczne (teoretycznie) które mają dużo lepszą od nas sytuację, np. Kołobrzeg. Ale tam za chwi-lę zadłużenie będzie dużo więk-sze niż w Szczecinku, ponieważ robią niewspółmiernie więcej in-westycji niż my. Dzięki różnym za-biegom i poparciom m. in. nieży-jącego posła Sebastiana Karpi-niuka otrzymali olbrzymie pienią-dze. Zadłużają się wszystkie mia-sta. Prawo mówi, że zadłużenie nie może przekroczyć 60 proc. docho-dów miasta. My jesteśmy w poło-wie drogi. To nie znaczy oczywi-ście, że moim marzeniem jest osią-gnięcie 60 proc. Myślę, że tak nie będzie, ale jeszcze troszeczkę mo-żemy się zadłużyć.

Oprócz długów miasto poręczy-ło olbrzymie kredyty związane z realizacją programu „Dorzecza Parsęty”.

- No i co?

Przecież jest to zobowiązanie. - Nawet nie chcę myśleć, co by

się zdarzyło, gdyby inwestycja nie

wyszła. To byłby krach finansowy dla miasta. Inwestycja bez porę-czeń samorządów byłaby niemoż-liwa do realizacji - takie są przepi-sy. Skala tych naszych poręczeń w porównaniu ze skalą poręczeń Barwic, Bornego Sulinowa, czy Grzmiącej, to jest pikuś. Tam są po-ręczenia zupełnie bez pokrycia. Wielomilionowe inwestycje porę-czane są przez gminy, które ma-ją dużo mniejsze od nas docho-dy. Poręczenia nie są dla nas w ża-den sposób niebezpieczne, a pro-jekt idzie dobrze. Ja zagrożenia nie widzę. Jest tajemnicą poliszynela, że nie byłem zwolennikiem tego projektu. Zostałem burmistrzem wtedy, kiedy Szczecinek już był w ten program wmanewrowany i nic nie mogłem robić. Trzeba być w samorządzie przez parę lat, że-by zrozumieć te zawiłości. Czasa-mi mamy skrępowane ręce, i tak było w tym przypadku. Gdyby ten

- Uważam, że my sobie z tym si-wym, śmierdzącym tumanem po-radzimy.

Radzimy już sobie dwadzieścia lat bez efektów...

- Niech pan powie uczciwie, czy to jest moja wina?

Nie.

- Czy mieliśmy do zlikwidowa-nia tego jakiekolwiek narzędzia? Nie. Powiem dlaczego. Mówię to zupełnie otwarcie, tym się różnię od innych. Nie mieliśmy dlatego, ponieważ była pewna zmowa. By-ło pewne przyzwolenie na łama-nie prawa. I dzisiaj mówię to z peł-ną odpowiedzialnością. Tego już nie ma.

To może nie ma u pana w Urzę-dzie Miasta, ale nie w Szczecinie czy Warszawie.

- Absolutnie nie. Jest zielone

lat temu. Z Kronsopanem nie mam żadnych interesów. Uważam, że po raz pierwszy widoczna jest de-terminacja właściciela, żeby ten problem, problem uciążliwości za-kładu w stosunku do miasta, roz-wiązać. Doszło do głowy pana Pe-tera Kaindla, że bez zainwestowa-nia w ekologię, problemu fabryki w Szczecinku się nie rozwiąże.

I pan w to uwierzył? Uwierzył pan po tym, jak właściciel napi-sał do pana obelżywy list?

- Po pierwsze uważam, że on te-go listu nie napisał, bo się takimi pierdołami nie zajmuje. Komuś to zlecił.

Ale się pod tym podpisał.- No tak, podpisał in blanco kart-

kę. A ktoś to wypełnił treścią. Do-myślam się kto. Ale to było półtora roku temu, a przez ten czas zaszły bardzo poważne zmiany. Te zmia-

różnego rodzaju instalacji. Wia-domo, że ta sama instalacja mo-że być szkodliwa, kiedy będą tam spalane płyty z klejem albo może być całkowicie nieszkodliwa jeśli nie będą tam spalane odpady albo wyłącznie biomasa i to przy wyso-kiej temperaturze. To wszystko ma spowodować, że mają być określo-ne konkretne parametry działania dla poszczególnych instalacji. Po-tem już jest sprawa monitorowa-nia tego wszystkiego. To jest bar-dzo skomplikowane. W tej chwili cały czas jako samorząd monito-rujemy wszelkie działania, a jest to możliwe dzięki bardzo sprzyja-jącej konfiguracji – Platforma ma władzę również w województwie. Mam obiecane i tego pilnuję, że-byśmy na prawach strony, bo stro-ną nie możemy być, byli przy wy-dawaniu kolejnych pozwoleń emi-syjnych. Te pozwolenia emisyjne, które będą się zmieniały, które by-ły dla Kronospanu za bardzo libe-ralne, będą bardziej restrykcyjne.

Jaką ma pan pewność, że tak właśnie będzie?

- Na to, że wyjdę stąd, zejdę na dół i nie umrę, też nie mam żadnej pewności.

Podejmując decyzję jako bur-mistrz ma pan taką pewność. Ale jeśli decyzję wydaje mar-szałek albo wojewoda, to nie ma pan na nią żadnego wpływu.

- To tylko tak się panu wydaje...

Władza powinna być transpa-rentna.

- Jest zawsze, jeśli tego chce. Jeśli chodzi o nas, na pewno jest transparentna. Nic nie ma złego w tym, że sam będąc w samorządzie dogaduję się z ludźmi, którzy są z tej samej opcji politycznej, że nie wydadzą decyzji bez porozumie-nia się ze mną. My jesteśmy zapra-szani na spotkania. Mam zespół ludzi, którzy w tej chwili napraw-dę są dobrze wyedukowani, my-ślę tu przede wszystkim o pani Da-nucie Kowalskiej - osobie niezwy-kle kompetentnej, jeśli chodzi o sprawy związane z ochroną środo-wiska. Jesteśmy na każdym spo-tkaniu, na którym są omawiane sprawy dotyczące wydania decy-zji emisyjnych. Oczywiście, że tak jak pan powiedział, mogę dać stu-procentową gwarancję na to, co ja robię. Ale z dużym prawdopo-dobieństwem na granicy pewno-ści mogę powiedzieć, że będzie-my wiedzieć o wydawanych de-cyzjach dla Kronspanu na różnego rodzaju emisje. Inną sprawą jest to, jak w najbliższych latach potoczy się monitorowanie tego wszyst-kiego. Jestem jednak dobrej myśli. Kronospan złożył daleko idące de-klaracje. Są one do wykonania w ciągu kilku miesięcy.

Oby się to sprawdziło, ale nie bardzo w to wierzę.

– Zauważyłem, że tak jest.

Rozmawiał: Jerzy Gasiul

WIOŚ od trzech lat jest instytucją, która w sposób bardzo rzetelny stara się dojść prawdy. A dojście do prawdy jest trudne. Pewnie jeszcze będzie to dłu-go trwało, dlatego pewne szanse upatruję w przeglądach ekologicznych. To w nich upatruję szansę dojścia do prawdy. Do tej pory, w świetle obowiązującego w Polsce prawa, taki zakład jak Kronospan mógł być zamkniętą enklawą, gdzie nie za bardzo można wejść. WIOŚ krępowała ustawa o swobodzie gospodarczej, która nakazywała uprzedzać o kontrolach. Dzisiaj, mimo że Kronsopan uważa że WIOŚ łamie prawo, wchodzą do nich bez uprzedzenia. Jest to postępowanie rzeczywiście na pograniczu prawa.

projekt nie doszedł do skutku z powodu wycofania się przez nas, wówczas Szczecinek byłby na cen-zurowanym i zostalibyśmy odcięci od unijnych pieniędzy. Bylibyśmy bojkotowani przez wiele miast, które by uważały, że przez nas stra-ciły wielką szansę. Nie mogłem im tego wytłumaczyć, że to jest kiep-ski interes i że aby osiągnąć zakła-dany cel, można było użyć innych metod.

Rozwój miasta jest taki, jak to pan zakładał cztery lata temu?

- Uważam, że został nakreślony pewien kierunek. Jest to zrówno-ważony rozwój oparty na komple-mentarnym rozwoju z jednej stro-ny przemysłu, z drugiej strony tu-rystyki. Wszyscy uważali, że to jest niemożliwe. Ja uważam, że jest to możliwe, aczkolwiek są różne uwa-runkowania i nie chcę wchodzić na drażliwe tematy ekologiczne i Kro-nospanu.

Uważa pan, rozwój turystyki może iść w parze z rozwojem przemysłu?

- Tak, dlatego realizujemy takie hasło – turystyka sportowa. Jest to inny rodzaj gospodarki. W wielu miejscach na świecie żyją z turyst-ki sportowej.

No to w takim razie poruszę drażliwy temat. Narciarze wod-ni często pływają w tumanach siwego dymu. Potem pytają się, co u was tak śmierdzi?

światło dla WIOŚ. WIOŚ od trzech lat jest instytucją, która w sposób bardzo rzetelny stara się dojść prawdy. A dojście do prawdy jest trudne. Pewnie jeszcze będzie to długo trwało, dlatego pewne szanse upatruję w przeglądach ekologicznych. To w nich upatru-ję szansę dojścia do prawdy. Do tej pory, w świetle obowiązującego w Polsce prawa, taki zakład jak Kro-nospan mógł być zamkniętą en-klawą, gdzie nie za bardzo moż-na wejść. WIOŚ krępowała ustawa o swobodzie gospodarczej, któ-ra nakazywała uprzedzać o kon-trolach. Dzisiaj, mimo że Kronso-pan uważa że WIOŚ łamie prawo, wchodzą do nich bez uprzedzenia. Jest to postępowanie rzeczywiście na pograniczu prawa. Ale jest de-terminacja, żeby znaleźć przyczy-nę, aby zdiagnozować rzeczywisty stan szkodliwości Kronsopanu dla środowiska. My jesteśmy zdeter-minowani, aby sobie z tym pora-dzić. Znam ten zakład od zawsze, byłem tam lekarzem jeszcze w Za-kładach Płyt Wiórowych. Z różnych powodów gdzieś tam ten zakład w moim życiorysie się przewijał. Zna-łem dobrze poprzedniego dyrek-tora, pana Jańczaka, grywaliśmy czasami w brydża. Nie miałem z Kronospanem żadnych interesów, jak mi się to teraz imputuje, np. że moja kampania wyborcza jest przez nich opłacana. To dla mnie jest obrzydliwe pomówienie. Bra-łem pieniądze jak tam pracowa-łem jako lekarz, a więc trzydzieści

ny to m. in. ciągłe nękanie Krono-spanu różnego rodzaju kontrola-mi, przyłapywanie ich na różne-go rodzaju przekroczeniach. Do tej pory zawsze mówili, że działają zgodnie z prawem, że na wszyst-ko mają pozwolenia. Mieli kom-fortową sytuację, a teraz kontrole są bez przerwy. Mówią: my robi-my badania przez autoryzowane firmy. Wszystko jest cacy. Dzisiaj kontrole wykazują, że od czasu do czasu nie jest tak, że nie prze-kraczają. Została wynegocjowana sprawa przeglądu ekologicznego, który będzie wykonywany przez autoryzowane firmy w obecności naszych obserwatorów.

Ale badania będą zlecane przez samych zainteresowanych. Jeśli zlecam i płacę, to wymagam te-go, co chcę osiągnąć.

- No nie. Stąd właśnie pojawił się zapis, że przegląd będzie wy-konany w obecności ekspertów wskazanych przez Urząd Marszał-kowski i miasto. Kto to będzie, jest sprawą otwartą. Jeśli przeprowa-dza pan kontrolę, a firma ma certy-fikat i cały czas ktoś jest koło pana patrząc na ręce, to już nie jest takie proste. Nie można sobie napisać ekspertyzy, nie przyjeżdżając na-wet do Kronospanu. A takie rzeczy też się działy.

Przegląd można robić w różnych porach dnia czy nocy.

- Takie jest założenie, że prze-gląd ma pokazać wariantowość

Page 19: Temat 540 / 4.11.2010

Zostań rodzicem 19

Każdy, kto dostąpił zaszczytu zo-stania mamą czy tatą wie, że uczu-cie to nie może równać się z żadnym innym. Bo przecież nie ma nic pięk-niejszego od możliwości patrzenia na rozwój swojej pociechy. Nieste-ty, nie wszyscy pragną dla dzieci tego samego. Bywa i tak, że dzieci trzeba izolować lub odebrać rodzi-com. Bywa też, że zostają porzuco-ne. Co wówczas? Małgorzata Ku-biak – Horniatko, dyrektor Powia-towego Centrum Pomocy Rodzinie odpowiada jednym tchem: – Wte-dy musimy jak najszybciej znaleźć dom dla takiego dziecka. Rodzinę zastępczą, rodzinny dom dziecka – jest kilka form prawnych, ale cel ten sam: Za wszelka cenę chronić dziec-ko, opiekować się nim i kochać.

FOTO: sctock.xchng/Cylonka

Adopcja a zastępstwoTe dwa pojęcia, choć na pozór

podobne do siebie, w rzeczywisto-ści mają ze sobą niewiele wspólne-go – może poza faktem samej opie-ki nad dzieckiem. Rodzicielstwo zastępcze ma zazwyczaj charakter tymczasowy. Trwa przeważnie do momentu, w którym udaje się unor-mować sytuację prawną dziecka. W przypadku adopcji, rodzina faktycz-nie zostaje połączona z dzieckiem – także prawnie, a wiec jest to już sy-tuacja bardziej trwała. Rodzice sta-ją się całkowicie odpowiedzialni za dziecko i jego przyszłość tak, jakby byli jego biologiczną rodziną.

Komu wolno?– Rodzicielstwo zastępcze jest

bardzo szczególną forma rodziciel-stwa – mówi Małgorzata Kubiak – Horniatko. – Wymaga od kandy-datów dość porządnego przygoto-wania się do tej roli. Podstawowym warunkiem jest to, aby kandydaci w pełni korzystali z praw cywilnych i obywatelskich. Musza to być osoby, które nigdy nie były pozbawiane władzy rodzicielskiej. Ludzie, któ-rzy nie są chorzy na choroby unie-możliwiające właściwą opiekę nad dzieckiem. Kandydaci muszą tak-że posiada właściwe zaplecze so-cjalne, czyli odpowiednie warunki mieszkaniowe, stałe dochody. Waż-na jest też pozytywna opinia Ośrod-ka Pomocy Społecznej – dodaje.

– Warunki te stawia przed kandy-datami ustawodawca. Nie zawar-to w nich jednak bardzo ważnego aspektu, czyli odpowiednich cech charakteru. Przyszły rodzic musi być cierpliwy i wytrwały, pracowity, odpowiedzialny i bardzo opiekuń-

czy. Rodzicielstwo wymaga prze-cież wyjątkowej wytrwałości; czę-ste wizyty u lekarzy, w szkole, zma-ganie się z nowymi problemami – to szara codzienność. Trzeba rów-nież pamiętać, że jest to zajęcie 24 godziny na dobę. Dzieci te potrze-bują ogromu ciepła, zrozumienia, ale przede wszystkim miłości. Zaję-cie ciężkie i często stresujące, ale w zamian można otrzymać najwięk-szy skarb świata – uśmiech bez-piecznego dziecka, rzecz bezcenną. Z tych bardziej przyziemnych rze-czy – również pomoc na częściowe utrzymanie dziecka, oraz wsparcie fachowców.

Poszukiwani od zaraz– Dziś wyjątkowo mocno potrze-

bujemy rodzin zastępczych. Znaj-dziemy czas i porozmawiamy z każ-dym, kto będzie tym tematem zain-teresowany – zapewnia zarządzają-ca Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. – Jeśli czytając ten tekst choć przez chwilkę zastanawiałeś się, czy warto zainteresować się te-matem rodzicielstwa zastępczego, zapraszam do siebie. Opowiemy o wszystkim, odpowiemy na pytania i porozmawiamy sobie o tym jak to wszystko wygląda. Ważne, aby się przełamać i zacząć żyć nie tylko dla siebie. Wierzę, że są ludzie, którzy dołączą do nas. Jeśli tak – serdecz-nie zapraszamy do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.

Aż strach pomyśleć, co czują dzieci, gdy przyjdzie im się wycho-wywać w rodzinach, w których nikt nie przejmuje się zaspokajaniem ich podstawowych potrzeb, w ro-

dzinach, w których są wykorzysty-wane i krzywdzone – bo i takie tra-fiają się nawet u nas. Przywrócenie psychiki dziecka do poprawnego stanu nie jest rzeczą prostą i mo-że trwać bardzo długo. Dlatego tak ważne jest, by jak najszybciej trafi-ły do ludzi, którzy bezinteresownie obdarują je miłością i ciepłem.

Stan ten najlepiej chyba obrazu-ją słowa Danieli Biedrzyckiej, która przez wiele lat zajmowała się rodzi-cielstwem zastępczym, a dziś jest pierwszą osobą w powiecie szczeci-neckim, która z powodzeniem uru-chomiła i prowadzi Rodzinny Dom Dziecka: „Rodzinę zastępczą łączy miłość. To jedno, najwspanialsze

Potrzeba rodzicielstwa

uczucie, które łączy nas wszystkich jest sednem wszystkiego czym te-raz żyję! Dzieci nie trzeba uczyć mi-łości. One miłość wyczuwają intu-icyjnie, są jej spragnione. Wiedzą, co to znaczy kochać, chociaż zanim trafiły do nas były tego uczucia suk-cesywnie pozbawiane. Im tę miłość trzeba tylko podarować, a one ob-darowują nas wciąż w zamian, jak-byśmy uwolnili wielkie źródło. Nie próbują mieć praw do miłości na wyłączność – potrafią się dzielić mi-łością jak kawałkiem podarowanej czekolady”.

(mt)

Okazuje się, że w Szczecinku po-trzeba coraz więcej zwykłych lu-dzi o wielkich sercach, którzy ze-chcą zaopiekować się dziećmi. Jak informuje Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, dziesiątki dzieci w powiecie szczecineckim czeka na pełne miłości rodziny zastęp-cze. Jak w prosty sposób odmie-nić życie swoje i innych? Jak uczy-nić je szczęśliwszym, ciekawszym i bardziej wartościowym? To proste – zostań NIM – rodzicem.

Page 20: Temat 540 / 4.11.2010

Dzięki uprzejmości dyrektora Samorządowej Agencji Promocji i Kultury Adama Wyszomirskiego, prezentujemy zdjęcie mieszkańców Szczecinka zrobione z ratu-szowej wieży przez Sławomira Pultyna i Jerzego Radosza. „Rodzinna” fotografia została wykonana 20 czerwca podczas jubileuszowych obchodów 700-lecia Szcze-cinka. Fotografię podzieliliśmy na cztery części, w tym wydaniu „Tematu” prezen-tujemy część trzecią.

Page 21: Temat 540 / 4.11.2010

1 234

Page 22: Temat 540 / 4.11.2010

JOGA - rano!poniedziałek, środaod 7.45 - 8.00 medytacja (dla chętnych)

8.00 - 9.00 jogakino Wolnośćsala baletowa Ip.

tel. 603 792 212

22 Wasz Temat

SALONIK PRASOWYKOLPORTERUL. POLNA 51 "BIEDRONKA"w ofercie:.MOŻLIWOŚĆ OPŁACENIA RACHUNKÓW SZYBKO,TANIO-1,89 zł, BEZPIECZNIEORAZ:.LOTTO.PRASA .SPROWADZIMY TYTUŁY NA ŻYCZENIE   KLIENTA.PAPIEROSY - CAŁY ASORTYMENT.DOŁADOWANIA.SŁODYCZE, NAPOJE.PROGRAM BONUSOWY PAYBACK

Wybory, wybory, od czasu do czasu sprawy ekologiczne, a już cał-kiem incydentalnie inne wydarze-nia z naszej szarej codzienności, ab-sorbują Waszą uwagę na redakcyj-nym forum.

Tą kolejność postanowiliśmy nieco odwrócić. Dziś zajmiemy się głównie tymi „incydentami”. Po-wód? Na kampanię wyborczą przyj-dzie jeszcze czas. Wszak wyborcza niedziela nieco oddalona w czasie. Jak to określił jeden z naszych czy-telników: „spoko, będzie jeszcze i straszno i śmiesznie”.

Czym to ludzie się nie chwalą? Je-den z rodzimych szoferów ogłosił wszem i wobec, że do Bornego po-mknął w 10 minut. Mercedesem. Na dowód nagrał film i zamieścił go w necie. To „wydarzenie” pokazaliśmy policjantom i na redakcyjnym fo-rum.

Co na to stróże prawa? Ano stwierdzili m.in., że: „Kierujący po-jazdem popełnia szereg wykroczeń drogowych. Podjęliśmy kroki praw-ne, które pozwolą nam zidentyfiko-wać kierowcę. Zrobimy wszystko, by ustalić sprawcę tej nieodpowie-dzialnej jazdy”.

Rzecz jasna, notatka nie uszła Waszej uwadze. Niestety, niektó-rzy na opak zrozumieli przesłanie policjantów i pochwalili się swoimi „wynikami”. M.in. na drodze 172 ze Szczecinka do Barwic (dziurawa jak ser szwajcarski, a wypadków tam więcej niż ryb w Trzesiecku) oraz na „strategicznej” jedenastce. Zda-niem kierowców, tenże szlak nada-je się do wszystkiego, tylko nie do jazdy samochodem.

„Kierowca”: Znajdą, znajdą. Po kaszelku słychać, że młodzik, mer-cedesik 124 ewentualnie 190, ciem-ny kolorek. Sadząc po słuchanej muzyce, pewnie wieśniaczek. W ba-gażniku skrzynka basowa no i chy-ba autko w automacie. Silnik raczej nie za wielki, bo dosyć opornie to je-chało. No i pewnie można popytać wyprzedzanych kierowców, bo ich rejestracje widać, a idiotów często się zapamiętuje. Powodzenia dla policji w poszukiwaniach. No i uka-rać przykładnie.

„W@SP” ujawnił: 23 minuty do Ko-szalina... Opinia pewnego małolata: światła w dzień to super sprawa, bo jak się wyprzedza na krętej drodze, to z daleka widać samochody.

Z kolei „Marek” podpowiedział:

Borne - 8 min.Barwice - 10.34 min.Koszalin - 23 min.

Zabrać gamoniowi prawo jazdy i z głowy. Ciekawe, co by było gdyby spowodował wypadek. Znając ży-cie dostanie pięć stówek mandatu i ktoś pomacha mu palcem nu, nu.

„XXX”: Widziałem kolesia, co miał (ze Szczecinka do Bornego – dop. red.) troszkę ponad 8 minut. Więc ten wyczyn mnie nie zaskoczył. Z kolei internauta o nicku „~:):)” za-uważył: On jechał może 110-120

odważny kierowco! Z kolei „KrK”: Je-żeli odwagą jest narażanie siebie, a co ważniejsze innych na utratę ży-cia, to gratuluję inteligencji. Co za różnica, czy ktoś będzie w Bornem w 10 czy 20 minut? Przez takich id... jak ten kierowca, zastanawiam się, czy warto robić prawo jazdy.

Film już zniknął z Youtube. Za-uważył to „Gość” i nas o tym poin-formował: Ha, ha, ha. Gościu usu-

skiego, ruch pojazdów intensywny. Jej spojrzenie w prawo, w lewo. Z prawej, z lewej dużo pojazdów i ma-my klasyczne wtargnięcie na jezd-nię. Pojazd jadący od lewej strony tej kobiety z piskiem zatrzymał się około metr przed przejściem. Ja-dący w przeciwnym kierunku tak-że hamował ostro. Babinka ostrym krokiem przemaszerowała przej-ściem, nawet nie patrząc na pojaz-dy. A miała szansę być przejechaną przez dwa pojazdy naraz. Chcesz babinko do Boga? Twoja sprawa, skocz sobie z dachu, ale nie niszcz życia kierowcy.

„Iwka” zawyrokowała: Brak kul-tury. W Niemczech pieszy nie cze-ka przed pasami. Wystarczy, że zbli-ża się do przejścia, a już samochody przystają. W Polsce 99 procent naci-ska gaz tym bardziej. Nie rozumiem, czy tak ciężko jest przyhamować na parę sekund i przepuścić ludzi? Nie-stety, najczęściej wtedy ktoś z tyłu trąbił na mnie, bo się zatrzymałam przed przejściem. Zmieńmy nasze obyczaje i zacznijmy się zatrzymy-wać.

Odpowiedział „Woźnica”: Nauczą się kultury bardzo szybko. UE wpro-wadza jednolity cennik mandato-wy. Średnio 200 euro „jedna lekcja”. Od razu wzrok odzyskają. Gdzie się mieli nauczyć? U dziadka na fur-mance? U ojca na traktorze?

„Mściciel”: A jak by zabił, to ile

by dostał? 500, czy 600 zł? Badania psychotechniczne powinny obo-wiązywać każdego. A tak to mamy - bryka za 2000 złotych i de..il za kół-kiem. Natomiast rodzina powinna mieć prawo do prawa biblijnego „oko za oko”. Mam wrażenie, że na-sze wyjątkowo pobłażliwe prawo ma na celu zredukowanie polskie-go społeczeństwa.

„Madzia38” nie dziwi się tej sy-tuacji: Pięć minut wcześniej zgasły światła we wszystkich latarniach. Było ciemno, akurat szłam z dzieć-mi. Podejrzewam, że kierowca tej kobiety po prostu nie zauważył.

„Jodyna53”: Ciekawy jestem gdzie podążała staruszka o go-dzinie 7.20? Czyżby szła do pracy? Sprawa następna. Dlaczego piesi mają takie ciemne stroje, nie można by przyczepić kawałek odblasku? U nas jest takie przekonanie, że pieszy jest święty, a na pasach szczególnie. Nieraz jest tyle sytuacji na drodze, że trudno uniknąć zdarzenia. O tej porze roku piesi są prawie niewi-doczni, a i na drogach pełno dziur. Rozkopany Szczecinek chyba za du-żo jak na jeden raz.

Z tą opinią nie zgodził się „Przy-gŁupie”, poradził i spuentował dys-kusję takim oto stwierdzeniem: Jak słabo widzisz, to przesiądź się na furmankę. Koń będzie widział za ciebie.

(Zebrał i opracował: sw)

„Rekordy” głupoty

km. To nie jest dużo. Jechał ponad 10 minut, bo jechał szybko przez wsie.

Okazuje się, ze „rajdowców” to my mamy w mieście, co niemiara. „Mark”: Ja jadę do Barwic 12 minut i nie widzę tu żadnego rekordu. Kie-dyś mi się spieszyło, to zrobiłem tra-sę w 10.34 minuty. To dopiero jest wyczyn!

„Kabin” obejrzał film, wyliczył i zawyrokował: Żadna rewelacja. Tra-sa, którą przejechał to 16,5 km. Je-chał prawie 10.30 minut. Czy to aż taka rewelacyjna szybkość?

Z kolei „Lolo” wyraził opinię, a przy okazji pochwalił się rekordem na „jedenastce”: Bardzo płynna jaz-da. Podoba mi się. Ja robię Koszalin w 23 minuty. A tak na marginesie. Merc to „Anglik”. To widać, słychać i czuć.

„Stała czytelniczka”: ID... przez duże „I”! To jest chore, co ci ludzie wyprawiają. Ciekawe, co chciał osiągnąć? Udało mu się dojechać w całości. Ale następnego razu mo-że już nie być. Policja pewnie ujmie tego niebezpiecznego typa i wtedy niech się pochwali, jak to stracił pra-wo jazdy.

„Czytelniczka”: Żal. Może teraz jak zobaczy ten filmik w „TS”, to zda się na odwagę i napisze: Tak to ja ja-dę tym samochodem. I niech się ko-niecznie przedstawi.

„Nek”: Gdyby były lepsze drogi można by było jeszcze szybciej. Ile to zaoszczędzonego czasu. Brawo

nął już film, ale to trochę za późno! Teraz pozostaje mu tylko czekać na wezwanie z policji.

Niestety, to nie koniec nieprzy-jemnych zdarzeń na naszych dro-gach. Tydzień temu opisywaliśmy wyczyn szaleńca, który o mały włos nie dokończył młodego żywota na latarni stojącej na ulicy Ordona. Z kolei w ubiegły czwartek o włos od tragedii było w pobliżu skrzyżowa-nia ulic Wyszyńskiego i Armii Krajo-wej. Finał? 400-złotowy mandat, 6 punktów karnych i „skasowany” do-wód rejestracyjny. To następstwo potrącenia na pasach starszej ko-biety.

„Jodyna53” zauważył: Późna je-sień, to szczególnie niebezpieczny czas. Ludzie gdzieś się spieszą, trze-ba uważać. Przejścia dla pieszych są za często i ciągle, co 50 metrów trzeba się zatrzymywać. Pieszy też powinien umieć ocenić prędkość samochodu i wiedzieć, że kierowca nie może nie zatrzymać się od razu. Nawet przy prędkości 50 km na go-dzinę.

„Kierowniczka”: To prawda, wi-doczność tego dnia była kiepska. Około 6.30 jechałam tą ulicą. Je-chałam bardzo ostrożnie mając na uwadze, iż w każdej chwili może ktoś wtargnąć na jezdnię. Ludzie starsi to utrapienie kierowców.

„Kierowca”: Tego dnia od mojej lewej strony do przejścia szykuje się kobieta, tak na oko około 70 lat. W rękach dwie torby. Ulica Wyszyń-

Page 23: Temat 540 / 4.11.2010

Czytelników zaniepokojonych nieco powyższym tytułem od razu uspokajam, że nie będzie to tekst poświęcony metodyce nauczania geografii (skądinąd zresztą ciekawego przedmiotu) ani szczegółowej analizie wyników ostatnich egzaminów maturalnych z tej właśnie dziedziny. Napisać pragnę jedynie słów kilka o niektórych geograficznych nieporozumieniach. Było to już parę ładnych lat temu. W Polsce wprowadzano właśnie wielką reformę administracyjną. Jeden z moich kolegów obawiał się wtedy, że z perspektywy Warszawy decyzje podejmowane będą według klucza, który nazwać można byłoby wakacyjno-wspomnieniowym. Urzędnik ze stolicy, słysząc coś o Szczecinku, przypominałby sobie, że w czasach studenckich jechał na wakacje do Świnoujścia, przejeżdżał przez Szczecin, a... Szczecinek, leży pewnie gdzieś w pobliżu. A zatem to może jakiś port albo nadmorski kurort, czyli miasto bardzo bogate i po co mu jeszcze dotacje. Na szczęście, te pesymistyczne przewidywania się nie sprawdziły – nasze miasto z powodzeniem pozyskuje ministerialne i

europejskie dotacje, jest też ważnym punktem na kulturalnej i sportowej mapie Polski. Coś jednak z tych intuicji mojego kolegi pozostaje jednak – niestety – wciąż aktualne. Pisałem już na tych łamach o tych, którym wydaje się, że granice województwa zachodniopomorskiego pokrywają się z granicami Szczecina, no może Szczecina i jego przedmieść. Takie podejście spotkać można czasem jeszcze na przykład wśród niektórych dziennikarzy, przedstawicieli firm z branży reklamowej czy „gwiazdek” (bo na pewno nie prawdziwych gwiazd) estrady czy sceny. Jednym z dobrych miejsc na „prostowanie” tego typu błędnych wyobrażeń są też na pewno kuluary Sejmiku Wojewódzkiego Zachodniopomorskiego. To dobre miejsce, by dziennikarzom mediów regionalnych i ogólnopolskich opowiadać o Szczecinku i o tym wszystkim, co udało nam się w naszym mieście dobrego zrobić. Niektórym z nich warto też będzie wyjaśnić, że Szczecinek, to przecież historyczny Nowy Szczecin, na przestrzeni wieków politycznie, gospodarczo i kulturalnie związany ze

Szczecinem, a położenie naszego miasta na styku trzech historycznych krain, to nie „geograficzna” wada, ale duży atut. A co z tym urzędnikiem z opowieści mojego kolegi? Mam nadzieję, że Szczecinek i dzisiaj kojarzy mu się z wakacjami, ... ale tym razem już tymi spędzonymi naprawdę w naszym mieście. Mieście setek lat i tysiąca możliwości.

O „geograficznych” przyzwyczajeniach raz jeszcze

www.adamwyszomirski.pl

Page 24: Temat 540 / 4.11.2010
Page 25: Temat 540 / 4.11.2010
Page 26: Temat 540 / 4.11.2010

Sprzedaż, obsługa klienta, wystąpienia publiczne. Szkolenia dla sprzedawców, grup sprzedażowych, �rm i instytucji

wTwojejFirmie.pl

internetowy katalog �rm i usługktóry po wyborach nadal będzie Ci służył :)

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

Page 27: Temat 540 / 4.11.2010

Zrównoważony rozwój miasta Raport z upływającej kadencji cz.4

OGŁOSZENIE

X. Opieka społeczna i współpraca z organizacjami pozarządowymi

n Wybudowano dom dla bezdomnych i dla ofiar przemocy oraz dla bezdomnych matek z dziećmi

Wnętrze domu dla bezdomnychFot. MOPS

n Utworzono Klub Integracji Społecznej (dla długotrwale bezrobotnych)

Spotkanie Klubu Integracji Spo-łecznej Fot. MOPS

n Przekazano organizacji Atut prowadzenie Warsztatów Terapii Zajęciowej

Spotkanie Burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa z uczestnikami projektu „Pola Nadziei”Fot. MOPS

n Uruchomiono etat Animatora Społeczności Lokalnej, współpracującego m.in. z Hospicjum Domowym (pro jekt „Pola Nadziei”)

Page 28: Temat 540 / 4.11.2010

OGŁOSZENIE

Wolontariusze projektu „Pola Nadziei” Fot. MOPS

n Utworzono klub dla młodzieży „Akademia Aktyw-ności”

n Uruchomiono usługę „Asystenta Rodziny”

n Wybudowano 62 mieszkania socjalne (osiedle na ul. Polnej)

n Uruchomiono etaty z puli robót publicznych

n Udostępniono budynek byłego SzOK-u (przy ul. 9--go Maja) organizacjom pozarządowym

n Przekierowano poprzez konkursy znacznie większą część budżetu miasta na organizacje pozarządowe

n Zaszczepiono przy pomocy organizacji pozarządo-wej „Onkologia Szczecinecka” ponad czterysta dziew-czynek przeciw wirusowi HPV (profilaktyka raka szyj-ki macicy)

Przedstawiciele organizacji pozarządowych w pomieszczeniach dawne-go SzOK-u Fot. Konrad Czaczyk

Miasto we współpracy z „Onkolo-gią Szczecinecką” prowadzi akcje szczepień dziewczynek

Spotkanie Burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa z wolontariuszamiFot. Konrad Czaczyk

XI. Ochrona środowiska

Przebudowana oczyszczalnia ścieków Fot. PWiKZmodernizowana Stacja Uzdat-niania Wody Fot. PWiK

Akcja przesadzania drzew przy zamku Fot. Konrad Czaczyk

n Zmodernizowano, przy zaangażowaniu środków unijnych, oczyszczalnię ścieków

n Zmodernizowano Stację Uzdatniania Wody na Bugnie

n Wykonano na terenie miasta ok. 9,0 km nowych sie-ci kanalizacji sanitarnej

n Wykonano nowy ko-lektor deszczowy z sepa-ratorami i podczyszcza-czami, zbierający desz-czówkę z płd. części mia-sta

n Wykonano separatory wylotów deszczówki przy ulicach: Kilińskiego, Lele-wela, Polnej (2x), Jasnej, Jeziornej, Szczecińskiej--Piłsudskiego i przy re-stauracji „Jolka”

Page 29: Temat 540 / 4.11.2010

OGŁOSZENIE PRZYGOTOWANIE I ADIUSTACJA TEKSTÓW - URZĄD MIASTA SZCZECINEK

n Kontynuowano program rewitalizacji Jeziora Trzesiecko (aeracja, biomanipulacja, strącanie fosforu siarcza-nem żelaza, likwidowanie zbiorników bezodpływowych i budowa separatorów na dopływach ze zlewni jeziora)

n Wykonywana jest termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej

n Wykonano projekt zainstalowania na krytej pływalni pompy ciepła (aplikacja do tzw. „funduszy szwajcarskich”)

n Wybudowano przy udziale środków z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska schronisko dla zwierząt

n Zablokowano budowę przez Kronospan tzw. elektrociepłowni na biomasę

n Zablokowano uchwalenie pierwszej wersji Programu Ochrony Powietrza (POP), nie uwzględniającej w pro-gramie naprawczym zakładów przemysłowych odpowiedzialnych za tzw. emisję punktową

n Wynegocjowano z Kronospanem porozumienie w sprawie inwestycji spółek Krono zmniejszających uciążli-wości zakładu (odór, pylenie, zanieczyszczanie wód jeziora, likwidacja hałdy)

n Wynegocjowano z Kronospanem zgodę na przeprowadzenie przeglądu ekologicznego

n W porozumieniu z Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska i Starostwem, doprowadzono do zwięk-szenia ilości stanowisk do monitoringu powietrza i zwiększenia zakresu monitoringu

Prace na sieciach wodno-kanali-zacyjnych Fot. PWiK

Akcja zarybiania Jeziora Trzesiecko Fot. Konrad Czaczyk

Aeracja mobilna na Trzesiecku Fot. Konrad Czaczyk

Schemat działania pompy ciepła, która będzie zastosowana na basenieRys. udostępniony przez Aqua-Tur sp. z o.o.

Nowoczesne schronisko dla bez-domnych zwierzątFot. Konrad Czaczyk

Podpisanie ekoporozumienia Mia-sta z KronospanemFot. Konrad Czaczyk

Stacja pomiarowa zanieczyszczeń powietrza przy ul.1-go MajaFot. Konrad Czaczyk

Spływ kajakowy rzeką Niezdobną Fot. Konrad Czaczyk

Page 30: Temat 540 / 4.11.2010

Mamy jeden z najładniejszych cmentarzy w kraju. Nie jest to opi-nia szczecinecczan, ale także war-szawskiego zrzeszenia firm branży cmentarnej. Szczecinecka nekro-polia o powierzchni 18,6 hektarów rozłożona jest na siedmiu tarasach (wzgórzach), pomiędzy drogą kra-jową nr 20, torami kolejowymi oraz ogródkami działkowymi. Najwy-żej położone tarasy rozpościera-ją się na dwóch wzgórzach. Jedno leży od strony północnej w zako-lu ul. Słupskiej. Przez dawnych nie-mieckich mieszkańców zwany był Ritzig Berg – Przecięte (Draśnięte) Wzgórze. Po jego południowej stro-nie przebiega główna aleja, a za nią rozciąga się, owiane złą sławą, Wi-sielcze Wzgórze (Galgen Berg). To właśnie tutaj w dawnych wiekach, na drewnianej szubienicy wieszano różnej maści łotrzyków, bandytów i złodziei. To tutaj też rozpalano sto-sy pod nieszczęśnikami oskarżony-mi o uprawianie czarnej magii.

Jeśli już mowa o konszachtach z siłami nieczystymi, to warto przy-pomnieć, że apogeum walki z cza-rownicami przypadło w latach 1581 - 1592 roku. To właśnie wtedy na Wi-sielczym Wzgórzu spalono w sumie dwadzieścia pięć kobiet i dwóch mężczyzn. Jak twierdzą historycy, w porównaniu z innymi pomorski-mi miastami, Szczecinek pod tym względem zajmował czołową po-zycję. Jedną z pierwszych kobiet posądzonych o czary, a następnie skazaną na spalenie, była niejaka Pyrschen – mieszkanka pobliskiej Gwdy. O konszachty z diabłem zo-stała posądzona nawet żona staro-sty szczecineckiego – Elżbieta von Dobersitz. Spalono ją na stosie w dalekim Szczecinie.

Pierwsze pochówki na dzisiej-szym cmentarzu komunalnym roz-poczęły się w 1842 roku. Stało się to po zamknięciu cmentarza dla ubo-gich na wzgórzu Św. Jerzego (tzw. Górka Wodociągowa) oraz cmen-tarza przy kościele św. Mikołaja. Najstarszą częścią miasta zmarłych przy ul. Lipowej jest taras, na któ-ry prowadzą od strony ronda du-że, szerokie schody. To właśnie w tej części cmentarza pojawiały się po wojnie pierwsze groby polskich mieszkańców Szczecinka.

Jeszcze niecałe pół wieku temu znaczną część szczecineckiej ne-kropolii zajmowały groby niemiec-kie. Dzisiaj pozostał jedynie układ głównych alejek i mizerne szcząt-ki ok. 110 dawnych nagrobków, te-raz ustawionych w lapidarium. Naj-okazalej wyglądały alejki i nagrob-ki położone pomiędzy główną ale-ją a stromym, północnym stokiem Wisielczej Góry. Królował tam tzw. sztuczny kamień. Bardzo dużo na-grobków opasanych było żeliwny-mi bardzo dekoracyjnymi płotkami lub kutymi łańcuchami mocowa-nymi do kamiennych lub metalo-wych słupków. Ponieważ nagrob-ki nie były tak stłoczone jak dzisiaj, cały cmentarz niemalże tonął w zie-leni. Z roślin najbardziej widoczne były tuje, jałowce i wszędobylski bluszcz. Groby najbogatszych i naj-szacowniejszych obywateli znajdo-wały się z reguły przy głównej alei.

Jeszcze w latach sześćdziesiątych nieco inaczej niż dzisiaj prezento-

Nekropolia na siedmiu wzgórzach

30 Nasza historia

wała się cmentarna kaplica. Na jej zewnętrznych ścianach wmurowa-ne były płyty nagrobne - epitafia przeniesione tutaj z rozebranego

na początku XX wieku kościoła pw. św. Mikołaja. Właśnie w tych latach przystąpiono do likwidacji wszyst-kiego, co miało choćby przypomi-

nać, że przez wieki mieszkali i tutaj byli po śmierci chowani byli Niemcy.

Trzeba sobie powiedzieć wprost. To był jeden z bardziej wstydli-

wych epizodów najnowszej histo-rii Szczecinka. To w tym czasie sto-sy kamiennych nagrobków składo-wano na terenie nieistniejącej już firmy ogrodniczej koło dworca PKS. Posłużyły one jako tłuczeń pod as-faltem na wielu ulicach. Większe i mniejsze kawałki nagrobków z go-tyckimi napisami zostały także za-betonowane wzdłuż umocnień na-brzeża jeziora Trzesiecko od wyso-kości plaży, po nieistniejącą już dzi-siaj przystań leśników na wysokości ul. Jasnej. Do dzisiaj cmentarne ka-mienie zobaczyć można przy par-kingu obok ronda na ulicy Wyszyń-skiego.

Nikt tak do końca nie wie, ilu mieszkańców powojennego Szcze-cinka znalazło tu wieczny odpoczy-nek. Przyczyna jest prosta. Dopiero od 1957 roku, kiedy cmentarz tra-fił w ręce Przedsiębiorstwa Gospo-darki Komunalnej, zaczęto datować wszystkie pochówki. Przyjmując, że w latach czterdziestych i pięćdzie-siątych rocznie odbywało się oko-ło 300 pogrzebów (teraz około 500) można przyjąć, że na przestrzeni ostatnich 65 lat, wieczny odpoczy-nek znalazło tutaj około 30 tysięcy mieszkańców polskiego już Szcze-cinka i jego najbliższych okolic.

W 1993 roku wycięto krzaki i część drzew, a także resztki po na-grobkach w najmłodszej, południo-wej części nekropolii. Zachowane z pogromu, z lat sześćdziesiątych nagrobki umieszczono w lapida-rium znajdującym się, w najwyższej części Wisielczego Wzgórza. Kolej-ny etap porządkowania cmentarza nastąpił dwa lata później. Dzisiaj praktycznie na cmentarzu miejsc wolnych zostało bardzo mało. Nie-uchronnie zbliża się dzień, kiedy pierwsze pochówki rozpoczną się na nowej nekropolii położonej za torami kolejowymi przy ul. Prusa. To właśnie tam od początku tego roku, w miejsce biegnącej ostro pod górę brukowanej dróżki położono szero-ki podjazd z betonowych kształtek. Podjazd kończy się sporym parkin-giem i szeroką bramą. Wygrodzony teren na razie nie jest zbyt duży, ale z pewnością w niedalekiej już przy-szłości ktoś i tutaj znajdzie miejsce swojego wiecznego spoczynku. Na razie cmentarna brama zamknięta jest na kłódkę – oby jak najdłużej.

Na najstarszym miejscem po-chówku w Szczecinku i jego przed-polach jest tzw. kurhan Hunów przy Lesie Miejskim w kierunku Żółtnicy. Podczas badań archeologicznych natrafiono tam na ludzkie kości uło-żone głową na wschód. Oprócz te-go w pobliżu Wzgórza Marientron odkryto 10 grobów skrzynkowych z 14. urnami. Osiem grobów z 13. urnami znaleziono w okolicy Bu-gna, a w pobliżu Skotnik, kurhan, w którym natrafiono na szkielet dwu-metrowej postury mężczyzny z gło-wą zwróconą na wschód.

Nic nie wiadomo o początkach istnienia kirkutu, czyli cmentarza żydowskiego. Starozakonni swój cmentarz ulokowali poza miejski-mi wałami na północno zachodniej stronie Wzgórza św. Jerzego. Naj-starszym zachowanym zabytkiem pochodzącym ze szczecineckiego kurkutu jest macewa (płyta nagrob-na) pochodząca z 1756 roku. Jedyną

W latach sześćdziesiątych na ze-wnętrznych ścianach kaplicy wmurowane były płyty nagrobne - epitafia przeniesione tutaj z roze-branego na początku XX wieku ko-ścioła pw. św. Mikołaja.

Page 31: Temat 540 / 4.11.2010

Nasza historia 31

Żydowski dom przedpogrzebowy na Wzgórzu św. Jerzego w latach mię-dzywojennych.

Tak prezentował się cmentarz widziany z Wisielczego Wzgórza w okresie międzywojennym. Dzisiaj po jego dawnym układzie przestrzennym została tylko główna aleja, biegnąca na osi wschód - zachód.

pamiątką pod dawnej żydowskiej nekropolii jest istniejący do dzisiaj dom przedpogrzebowy przy ul. Szafera, użytkowany od kilkudzie-sięciu lat przez protestantów.

Najstarszy miejski cmentarz mie-ścił się w centrum miasta w bezpo-średnim sąsiedztwie kościoła św. Mikołaja. Kroniki miejskie podają, że od ul. Królewskiej (dz. Bohate-rów Warszawy) oddzielał go zawsze rząd drzew. Przykościelny cmentarz z racji swojej lokalizacji był bardzo mały. Bogatych mieszczan zazwy-

czaj chowano przy kościelnych mu-rach lub w krypcie.

Równie starym cmentarzem tyle, że położonym już za miejskim wa-łem, był ten na Wzgórzu św. Jerze-go. Tutaj chowano mieszkańców Kiecza - kaszubskiego przedmie-ścia średniowiecznego Szczecin-ka. W miejscu dzisiejszej wieży wo-dociągowej znajdowała się kaplica św. Jerzego, pełniąca rolę szpitala dla dotkniętych czarną ospą (mor-bus niger) lub inną straszliwą za-razą dziesiątkującą mieszkańców

miasta. Tuż obok niej rozciągał się cmentarz, na którym grzebano nie tylko ofiary epidemii, ale również biedaków. Wszystko wskazuje na to, że użytkowany był aż do połowy dziewiętnastego wieku tj. do chwi-li powstania cmentarza przy ul. Li-powej.

Po zachodniej stronie Wzgórza św. Jerzego swoje miejsce wieczne-go spoczynku znalazło 119. żołnie-rzy Wielkiej Armii. Wszyscy zmarli w szczecineckim lazarecie w okresie od grudnia 1812 r. do lutego 1813

roku. Dzisiaj miejsce ich pochówku upamiętnia rzeźba dłuta Zygmunta Wujka.

Pomorzanie (Kaszubi) zakłada-li cmentarze z dala od swoich do-mów. Przyczyna była prozaiczna, po prostu żywi bali się zmarłych. Uważano, że zmarli dybią na ich ży-cie. W obawie przed nimi czasem narodziło się szereg praktyk i zwy-czajów mających niewiele wspól-nego z chrześcijaństwem. Przy-kładowo, regułą było wkładanie w usta zmarłego monety, a na piersi wystruganych z osiki trzech krzy-żyków. Jeśli mimo tych zabiegów

krewni zmarłego umierali, niebosz-czykowi przebijano czaszkę dużym gwoździem, a nawet ścinano łopa-tą głowę, kładąc ją u nóg. Bardzo uważnie obserwowano zmarłego podczas pierwszej nocy. Jeśli jego twarz nabierała rumieńców, to do-wodziło, że będzie upiorem i na-leżało koniecznie ściąć mu głowę. Zazwyczaj groby kaszubskie zwró-cone były ku wschodowi. Wyjątek stanowiły kobiety niezamężne – ich twarze kierowano w kierunku ko-ścioła. Zwyczaje te przetrwały do końca XIX stulecia.

Jerzy Gasiul

Page 32: Temat 540 / 4.11.2010
Page 33: Temat 540 / 4.11.2010

Szczecinek na starych zdjęciach (13)

Historia / Harcerze 33

Światowe Jamboree Skautowe to inaczej zlot skautów z całego świa-ta. Ostatni odbył się w Wielkiej Bry-tanii w 2007 roku, a następny przy-pada na rok 2011. Jego gospoda-rzami będą Szwedzi. Z dumą infor-mujemy, że nie zabraknie na nim już tradycyjnie harcerzy i instruk-torów z 13 Czarnego Szczepu. Re-prezentacja Szczepu przygotowuje się do wyjazdu jako jedyna z całego województwa zachodniopomor-skiego. Będziemy stanowili część polskiego kontyngentu na to wiel-kie skautowe spotkanie. Jedziemy tam wszyscy po to, aby chwalić się Polską! Taki wyjazd wymaga wie-lu przygotowań i dlatego w dniach 22-24 października w Warszawie odbyło się spotkanie kadry polskie-go kontyngentu, na którą składają się zastępowi sprawujący opiekę nad niepełnoletnimi uczestnikami zlotu, instruktorzy wchodzący w skład IST (International Service Te-am), czyli służb zlotowych zapew-niających uczestnikom ciekawy program i warunki socjalne oraz CMT (Contingent Management Te-am) – członkowie sztabu organiza-cyjnego i komenda kontyngentu.

Spotkanie miało na celu zapre-zentowanie strony organizacyjnej przedsięwzięcia, przekazanie infor-macji od szwedzkiego organizato-ra oraz opracowanie polskiego pro-gramu , w tym na promocję Polski, Dnia Polskiego i Polskiego Namio-tu. Odbyły się również zajęcia z za-kresu zjednywania sojuszników, współpracy z mediami czy pozy-skiwania środków. Uczestnicy spo-tkania mieli możliwość poznania się oraz wspólnego wypracowania rozwiązań programowych i organi-

Właściwością naszej organizacji jest miedzynarodowość. Czujemy się sobie nawza-jem bliscy i drodzy, niezależnie od tego, jakim językiem mówimy i przed jakimi ołtarzami wznosimy modły do Boga. Aleksander Kamiński

Światowe Jamboree Skautowe Szwecja 2011

zacyjnych. Klimat był iście jamboro-wy, gdyż wieczory poświęcone były dyskusjom, wymianie doświadczeń i wspólnym śpiewankom harcerzy z całej Polski. Podczas prezentacji potraw regionalnych przygotowa-nych przez uczestników na sobotę wieczór odwiedzili nas znakomici goście: naczelniczka ZHP hm. Mał-gorzata Sinica oraz komisarz zagra-niczny ZHP hm. Rafał Bednarczyk.

Opowiedzieli oni o swoich do-świadczeniach związanych z po-przednim zlotem. Wśród uczestni-ków spotkania było też wielu har-cerzy, którzy brali udział w zlocie w Wielkiej Brytanii jako uczestnicy, a teraz pojadą już do Szwecji jako członkowie IST bądź CMT. Idea zlotu jest bowiem taka, że każdy harcerz może tylko raz pojechać na świato-wy zlot jako uczestnik, gdyż kwalifi-kują się jedynie osoby między 14 a 17 rokiem życia. Zlot jest co cztery lata i każdy harcerz czy skaut ma tyl-ko jedną szansę, żeby nie przekro-czyć wieku.

Spotkanie było bardzo cieka-we. Mieliśmy możliwość spotkać się i zaprzyjaźnić z tymi osobami, z którymi spędzimy dwa tygodnie w Skandynawii. Otrzymaliśmy rów-nież mnóstwo niezbędnych infor-macji. Następna zbiórka będzie do-piero w styczniu, a do tego czasu będziemy realizować przyjęte przez siebie zadania mające na celu przy-gotowanie wyjazdu oraz prezenta-cji Polski i ZHP w Szwecji. Będziemy tam również z dumą promować do-konania mieszkańców Szczecinka, miasto Szczecinek, jego okolice i re-gion Pojezierza Drawskiego.

phm. Jolanta Szadkowska

Najstarszy szczecinecki deptak, czyli ul. 9. Maja w latach sześćdziesiątych od strony dz. ul. Wyszyńskiego - wtedy marsz. Żukowa, raczej niewiele ma wspólnego z jego dzisiejszym wyglądem. W tym czasie ulica była udostępniona dla ruchu kołowego. Jezdnia była wybrukowana kostką granitową zaś chodniki wyłożone du-żymi płytami granitowymi. Mimo że uliczka była jednokierunkowa, właśnie tędy wiódł szlak „jedynki” i „trójki”. Widoczne po lewej stronie kamieniczki po kilku latach zastąpiono blokami. W pierwszej kamienicy od lewej mieścił się sklep spożywczy „Złoty róg” – ze względu na słodycze, był niezwykle popularny pośród najmłod-szych mieszkańców ówczesnego Szczecinka. W następnym domu po trzech schodkach wchodziło się do sklepu z napisem „Mięso – wędliny”. W tym czasie, tak było zresztą do końca PRL, tego typu „placówki uspo-łecznionego handlu detalicznego” słynęły głównie z pustych haków. W czwartej kamienicy, znajdującej się już przy skrzyżowaniu z wąziutką ulicą Mariacką, ulokowany był sklep meblowy. Daleko w tle za ciężarówką majaczą zarysy nieistniejących od półwiecza kamieniczek. (jg)

FOTO Archiwum (autor nieznany)

Page 34: Temat 540 / 4.11.2010

34 Zdrowie / listy

Moda na ziołolecznictwo po-wraca?

- Moda ta trwa ciągle. Jest obec-na w pewnych określonych krę-gach ludzi. Przeważnie są to osoby z doświadczeniem, głównie star-sze. U wielu z nas, niestety, wiedza na temat właściwości ziół jest cały czas na dość niskim poziomie. Stu-dia medyczne także niewiele do tej wiedzy wnoszą. Konkurencja ryn-ku farmaceutycznego jest bardzo ostra i też między innymi przez to ziołolecznictwo zostaje coraz czę-ściej spychane na margines. Trzeba naprawdę dużo chęci, żeby przy-swoić sobie zagadnienia związane z tradycyjnymi formami zapobiega-nia chorobom i z tym, co możemy wykorzystać dla dobra naszego or-ganizmu w naturalny sposób.

Czy zioła może stosować każdy?- Przede wszystkim należy za-

znaczyć, że zioła są dla ludzi świa-domych. Dla tych, którzy są wyma-gający nie od innych, ale od siebie. Stosowanie ziół wymaga zaanga-żowania, cierpliwości i wiary w sto-sowanie. Zioła nie tylko leczą na-sze ciało, ale też mają zbawienny wpływ na naszego ducha. Hartu-ją nas. Wzmacniają nie tylko orga-nizm, ale też psychikę i zmieniają podejście do życia.

Preparatów ziołowych jest na-prawdę mnóstwo. Są herbatki, mieszanki ziołowe, kapsułki, pa-sty, krople, olejki, granulaty... Jak spośród tej ilości specyfików wy-brać coś dla siebie?

- Wybieramy indywidualnie. Bie-rzemy pod uwagę to, co lubimy. Po-za tym, musimy się jeszcze zastano-wić, czego oczekujemy. Jeżeli chce-my, żeby wybrany przez nas specy-fik był różowy, smaczny i łatwy w przełknięciu - to takiego szukamy. Takie oczywiście też są. Producen-

Rozmowa z goszczącą w szczecineckim „Klubie na Obcasach” zielarką, Beatą Nykiel

Zioła - naturalny klucz do zdrowiaci prześcigają się w wymyślaniu roz-maitych form leków ziołowych. Są nawet robione badania psycholo-giczne, jakiego rodzaju opakowa-nie przyciągnie więcej klientów.

Które z ziół lub preparatów te-raz, w okresie jesiennym są zdecy-dowanie na topie?

- Teraz, oczywiście, najbardziej popularne są specyfiki podnoszą-ce odporność. Bardzo modny stał się ostatnio tran. To wprawdzie nie jest ziołowy specyfik, ale ma on szczególnie dużo nasyconych kwa-sów tłuszczowych i przez to podno-si naszą odporność. Bardzo dobrze wpływa również na pracę naszego mózgu. Stąd zalecany jest dzieciom pobudzonym. Poza tym, tran mo-że łagodnie obniżać krzepliwość krwi, więc jest ma także działanie przeciwzakrzepowe. Ogólnie po-prawia kondycję organizmu. Innym stosowanym teraz często specyfi-kiem jest sok z aloesu. Ten prepa-rat od paru lat cieszy się ogromnym powodzeniem. Też działa głównie na układ odpornościowy. Wspo-maga przewód pokarmowy. Ład-nie oczyszcza organizm z toksyn. Wzmacnia. Ponadto, niesłabnącym zainteresowaniem cieszy się ostat-nio olejek pichtowy. Wytwarzany jest on z jodły syberyjskiej. Ma silne właściwości bakteriobójcze, bak-teriostatyczne. Zalecany jest głów-nie do inhalacji, ale również można go stosować przy chorobach ukła-du ruchu, przy bólach stawowych i mięśniowych. Dobrze wtedy olejek ten rozcieńczyć z niewielką ilością oleju bazowego i w takiej postaci może nam służyć również do nacie-rań. Łagodnie rozgrzewa i rozluźnia. Może mieć również działanie prze-ciwzapalne. Herbatki z lipy, maliny, oczywiście, przez cały czas są na to-pie. Różni producenci proponują nam różne kompozycje. Proszę za-

wsze zwracać uwagę na to, ile jest faktycznie tej oczekiwanej maliny w wybranym przez nas specyfiku. Często się zdarza że w herbatkach jest więcej hibiskusa. On co prawda daje piękny czerwony kolor, kwa-skowaty smak i jest generalnie po-lepszaczem dla herbatki. Natomiast w żaden sposób nie poprawia jej ja-kości. Poza tym maliny możemy ku-pić w postaci suszonej i dodawać je do zwykłej, czarnej herbaty. Wystar-czy wrzucić do kubka kilka owoców. Wszystko, co jest najmniej przetwo-rzone, zawsze jest najzdrowsze.

Czy zioła szkodzą?- Oczywiście. W nadmiarze szko-

dzą. Stosując zioła, musimy pamię-tać, aby spożywać je w pewnych granicach. Co najważniejsze, ziół nie należy stosować ciągle. Nawet, jeśli wspomagamy się jakimiś mie-szankami typowo leczniczymi we-dług jakiś ściśle określonych recep-tariuszy, powinniśmy w pewnym momencie zrobić przerwę. Zazwy-czaj na opakowaniach są odpo-wiednie zalecenia i ich należy się trzymać. Trzeba mieć na uwadze, że zioła bardzo mocno wpływają na krzepnięcie krwi. W przypadku, gdy mamy zaplanowany jakiś za-bieg chirurgiczny, to w okresie go poprzedzającym na pewno nie po-winniśmy stosować ziół, ponieważ mogą one zaburzyć nasze funkcjo-nowanie. W momencie, gdy stosu-jemy inne leki chemiczne, głównie leki psychotropowe, też większość ziół nie powinna być stosowana. Zioła mają właściwości, które mogą zmieniać działanie poszczególnych leków. Zwłaszcza tych przeciwde-presyjnych, wpływających na układ nerwowy.

Co z preparatów ziołowych po-leciłaby pani na pochmurne, je-sienne i depresyjne dni?

Wielokrotnie zamierzałem napi-sać do redakcji w sprawie parkowa-nia samochodów osobowych przy ulicy Stefana Wyszyńskiego, a szcze-gólnie na wysokości postoju taxi przy tak zwanej skarpie w sąsiedztwie dawno niefunkcjonującej restaura-cji „Gryf” i na parkingu przy sklepie „Netto”. Generalnie chciałbym pod-nieść problematykę pozostawia-nia samochodów osobowych na tak zwanych „nielegalnych” giełdach. Rozpocznę od parkingu przy nowym PKO BP. Chcąc zatrzymać się samo-chodem przy tym banku w celu choć-

by pobrania pieniędzy z bankoma-tu, musimy zaparkować na parkingu przy rondzie. Miejsca nieopodal ban-komatu na pewno nie znajdziemy. Jest jednak kilku śmiałków, którzy w ciągu dnia stawiają swoje pojazdy na miejscach zamalowanych pasami. Każdy patrol policji lub straży miej-skiej „trafi” takiego właściciela i po-daruje mu mandacik za parkowanie w miejscu niedozwolonym. Podobna sytuacja ma miejsce nieopodal daw-nego „Gryfu”. Pobieram pieniądze z bankomatu i od razu je wydaję na opłacenie mandatu karnego. A mo-że by stworzyć specjalnie oznaczone miejsce parkingowe przeznaczone wyłącznie dla osób parkujących swe pojazdy tylko na chwilę celem pobra-

W TS nr 538 przeczytałem wywiad z p. Bratkowskim, historykiem który bardzo ubarwia historię. Niech Pan przytoczy te wszystkie podręczni-ki, w których pisano o Katyniu. Kon-kretne tytuły, rok wydania i w jakim kontekście użyto tej nazwy. Moje dzieci też chodziły do szkoły i w żad-nym ich podręczniku nie było o Katy-niu. Temat Katyń to było tabu. Do ro-ku 53 nie było możliwe wypowiedze-nie tej nazwy bez obawy o represje. A

nia pieniędzy z bankomatu? Niestety dzika giełda blokuje takie działanie. Podobnie dzieje się na parkingu przy sklepie „Netto”.

W związku z powyższym sugeruję naszym włodarzom by obłożyli wła-ścicieli samochodów, które stoją w tych miejscach całymi dniami jakimś podatkiem. Skoro można obciążyć podatkiem osoby parające się han-dlem ulicznym, dlaczego nie można nałożyć takiego podatku na osoby handlujące samochodami, w końcu to też jest handel. Przez to umożliwi się parkowanie samochodów osobo-wych w tak zatłoczonym już mieście osobom tego potrzebującym.

Dane do wiadomości redakcji

i później też się nie pojawiało. Mówi pan Bratkowski, że nigdy nie słyszał, aby to zrobili Niemcy. Gdyby pan in-teresował się historią tak jak mówi, to już na procesie norymberskim Sowie-ci chcieli zbrodnią katyńską obcią-żyć Niemców. No cóż, jedna zbrod-nia więcej przypisana Niemcom na miliony ludzi zamordowanych przez nich, nie powinna zrobić większej różnicy. Jednak wiedza o tej zbrodni i posiadane dowody na Zachodzie, to uniemożliwiały. Jednak taka wersja obowiązywała w propagandzie so-wieckiej, a także kategorycznie obo-wiązywała u nas. O skuteczności tej

propagandy świadczy fakt, że pomi-mo tego, że Rosjanie oficjalnie już te-raz przyznali się do tej zbrodni i ujaw-niono pewne dokumenty, to i tak nie wszyscy Rosjanie w to wierzą. Powie-dzenie Pana, że „w latach siedem-dziesiątych nie było wątpliwości kto tą zbrodnię popełnił”. Zależy dla ko-go. Dla mnie jej nie było od 1945 r. Jeszcze w połowie lat 80-tych sąd w Lublinie skazał dwoje studentów za wypowiedź, że mordu katyńskiego dokonali Sowieci. W jakiej Polsce żył Pan? Bo ja znam zupełnie inną. Może dlatego, że jestem dużo starszy.

Dane do wiadomości redakcji

- Z preparatów ziołowych - oczy-wiście, te sporządzone na bazie dziurawca. Ale też różaniec górski. To preparat z grupy adaptogenów, czyli specyfików, które powodują, że szybciej przystosowujemy się do zmieniających się wokół warun-ków. Generalnie osoby, które ma-ją niskie ciśnienie albo osoby, któ-re nie są nadwrażliwe, mogą stoso-wać żeń-szeń. On również bardzo

dobrze wpływa na odporność i fi-zyczną i psychiczną. Na takie prepa-raty namawiam. Poza tym, polecam uśmiech i jak najwięcej spacerów. Dobrą lekturę do poduszki, która nas rozbawi, rozśmieszy i pracę nad sobą. To wszystko jest skuteczniej-sze niż jakiekolwiek specyfiki.

Rozmawiała: Magdalena Szkudlarek

Beata Nykiel gościła w szczecineckim „Klubie na Obcasach”

Page 35: Temat 540 / 4.11.2010

Nasze zdrowie 35

Dziś będę pisać nie jako dietetyk, lecz z punktu widzenia instruktora fitness. Otóż temat dotyczy aktyw-ności fizycznej. Mam na celu gorąco zachęcić Cię do uprawiania sportu w okresie jesienno-zimowym, bo-wiem nie tylko wiosną i latem po-winniśmy zażywać ruchu, lecz rów-nież (a nawet przede wszystkim) w tych chłodniejszych miesiącach.

Zimą przybieramy na wadze

Najczęściej tyjemy jesienią i zimą - statystyczny Polak od listopada do świąt Wielkanocnych przybiera na wadze średnio 2 kg. Oprócz świą-tecznych i karnawałowych przyjęć, winę za ten fakt ponoszą dwie rze-czy. Pierwsza to brak światła. Gdy dzień robi się krótszy, organizm produkuje więcej melatoniny. Au-tomatycznie wzrasta łaknienie, gdyż mózg wysyła sygnał: idą cięż-kie czasy, jedz na zapas! Tymczasem nie ma takiej potrzeby - nie tracimy wcale więcej energii ani na zdoby-wanie żywności (do sklepu jest rów-nie łatwo zajrzeć zimą), ani na prze-trwanie w chłodach (mamy ogrze-wane mieszkania i ciepłą odzież). Mało tego, zimą potrzebujemy na-wet nieco mniej kalorii, bo znacznie mniej się ruszamy. I to jest właśnie drugi powód.

Brak ruchu powoduje, że nie spa-lamy tylu kalorii, ile spożywamy. Dodatni bilans kaloryczny prawie zawsze musi zaowocować zwięk-szoną masą ciała. To czysta logika. Nic się nie rozpływa w powietrze. Jeśli dużo jesz, musisz dużo spa-lać, aby nie przytyć. A niestety, je-sienią i zimą na ogół jemy więcej niż wiosną czy latem. Dlaczego? Po-wód jest prosty – dni stają się krót-sze, więcej siedzimy w domu (latem chodziliśmy na spacery, na działki), po pracy nie ma nagle dokąd pójść, bo jest ciemno i mało przyjemnie za oknem.

Dlatego najlepiej jest zapełnić so-bie ten wolny czas w sposób odpo-wiedni. A tym odpowiednim sposo-bem może okazać się ruch.

Fitness, basen, siłownia…Sport pomoże człowiekowi zre-

dukować bądź zachować dotych-czasową masę ciała. Jeśli ostatnio przytyłeś/ aś, będzie to dla Ciebie szansa na zrzucenie tych nadpro-gramowych kilogramów do wio-

Dlaczego powinniśmy ćwiczyć jesienią i zimą?sny. Wystarczy wyjść z domu i za-pisać się na jakiś trening. A wybór jest naprawdę duży. Poza siłow-nią, basenem, tenisem czy ścian-ką wspinaczkową mamy różne sale fitness. Niektóre zajęcia, jak np. In-

panuje w grupie ćwiczących. Warto dodać, że godzina takiego treningu to 600-900 spalonych kalorii. A to już jest porządny obiad!

Dlatego gorąco Cię zachęcam – weź sprawy w swoje ręce, bo zrzu-

na to, by taka atmosfera zagościła w naszym życiu codziennym. Dla-czego? Otóż bardzo powszechne są dziś depresje jesienno-zimowe. Znam wiele przypadków, gdzie de-

zyczna powoduje, że wydzielają się w naszym organizmie endorfiny, czyli tzw. hormony szczęścia.

Jedna z moich klientek, cierpią-ca na depresję zimowo-wiosenną przemogła się i zapisała się w mar-cu do nas na fitness. Możecie mi wierzyć lub nie, lecz już po 3 tygo-dniach regularnych ćwiczeń w gru-pie, kobieta ów nie była już tą sa-mą smutną kobietą, która niepew-nie wkraczała w nasze wspólne tre-ningi. Depresja była dla niej tylko wspomnieniem.

NIE chorobom cywilizacyjnymNależy pamiętać, iż brak aktyw-

ności fizycznej jest jedną z głów-nych przyczyn powstania wielu cho-rób cywilizacyjnych. Dlatego jest to kolejny powód, dla którego warto po pracy lub przed pracą wyjść z domu, aby sprawić sobie przyjem-ność przez dostarczenie sobie daw-ki ruchu. To lepsze (i korzystniejsze) niż jakikolwiek serial w TV.

Ostatnie wyniki badań pokazu-ją, iż regularna aktywność fizyczna znacznie redukuje ryzyko zachoro-wania na raka piersi. Dotyczy to za-równo rekreacyjnej jak i zawodo-wej aktywności fizycznej. Kobiety w każdym wieku czerpią ogromne korzyści z ćwiczeń fizycznych. Dane sugerują, że szczególnie po 50. ro-ku życia ochronny efekt może być znacznie silniejszy.

Eksperci są zgodni, że wykony-wanie ćwiczeń przez godzinę, 3 ra-zy w tygodniu sprawia, że kości sta-ją się mniej podatne na złamania. Dlatego oddalamy od siebie ryzyko osteoporozy.

Ćwiczenia ruchowe poprawiają w znacznym stopniu wykorzystanie glukozy we krwi oraz regulują po-ziom wytwarzania insuliny. Czyn-niki te powodują, że wśród kobiet aktywnych fizycznie i przestrzega-jących zdrowej i zbilansowanej die-ty zmniejsza się ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II o ponad 50%.

Aktywność fizyczna polepsza również pracę serca i całego ukła-du krążenia. Pamiętajmy bowiem, że serce to też mięsień, który musi być ćwiczony.

Ewelina Wieczorek

www.epicentrumzdrowia.pl

door Cycling (aerobik na rowerach spinningowych) sprawiają, że spa-lanie tkanki jest szybkie. Ponadto nie grozi tu efekt jo-jo ze względu na zwiększenie przemiany mate-rii. Poza tym tego typu trening sta-je się nawykiem. Wystarczy, że raz spróbujesz (poćwiczysz z grupą), a wtedy nie straszny będzie Ci deszcz, śnieg czy mróz, aby wyjść z domu. Z wielką chęcią oddasz się rytmicz-nej muzyce i miłej atmosferze, która

canie kilogramów wcale nie musi być zmorą. Można sprawić, by stało się wręcz przyjemnością oraz skut-kiem ubocznym dobrej zabawy.

W zdrowym ciele zdrowy duch Chciałabym zwrócić uwagę na

jeszcze jedną bardzo istotną kwe-stię. Jesień to czas deszczowy, po-chmurny, „śpiący”, wręcz dla niektó-rych smutny. Nie wolno pozwolić

presja uniemożliwiała ludziom nor-malne funkcjonowanie. Człowiek zaczyna być wówczas płaczliwy, drażliwy, obojętny, bez energii i po-czucia sensu życia.

Na pocieszenie powiem jednak, że można temu w dość prosty spo-sób zapobiec. Ruch jest lekarstwem na takie stany. Nie bez powodu mó-wi się, że sport to zdrowie, ponie-waż tak właśnie jest. Aktywność fi-

Należy pamiętać, iż brak aktywności fizycznej jest jedną z głównych przyczyn powstania wielu chorób cywilizacyjnych. Dlatego jest to kolejny powód, dla którego warto po pracy lub przed pracą wyjść z domu, aby sprawić sobie przyjemność przez dostarczenie sobie dawki ruchu. To lepsze (i korzystniejsze) niż jakikolwiek serial w TV.

Page 36: Temat 540 / 4.11.2010

PRACA

USŁUGIUSŁUGI remontowe, glazura, terakota, sufity podwieszane, gładzie, elektryka, hydraulika, dobre ceny, tel. 660 232 785.

SPRZEDAM

36 Ogłoszenia drobne www.temat.net/drobne/nadaj

DO WYNAJĘCIAMAM

NIERUCHOMOŚCI

MOTORYZACJA

MIESZKANIE IIp, 90 m2, po kapitalnym remoncie, umeblowane, Parsęcko 3, ła-twy dojazd, garaż, pomieszczenia go-spodarcze, tel. 607 910 202.

KIOSK plastikowy, przenośny, typ, KAMI, możliwy transport, półki, inst. elektryczna, licznik, 900zł, tel. 661 949 688. PIEC stalowy co 200zł.nowe drzwi plastik 88 x 220 cm balkonowe 600 zł tel. 601 426 957.WÓZEK spacerówkę, idealna za zi-mę z dodatkami, stan bdb, tel. 502 369 037.SUKNIA ślubna, biała, z dodatkami, tanio, tel. 94 372 25 09.SUKNIA balowa, rozm 34 i 36m młodzieżowa, po 50 zł, tel. 604 216 653.KOLEKCJA znaczków, dwa klasery 30. letnie, po 30 zł, tel. 604 216 653.JACK russell terrier (psy z filmu MA-SKA) śliczne szczenięta, tel. 600 415 730.SOFA naturalna, jasna, do spania-+pufa, stan db. 800zł, tel. 604 382 149.SEGMENT kuchenny 330cm, sprzęt agd w zabudownie, tel. 604 382 149. ALBA długa, 20 zł, alba krótka 20 zł, buty, garnitur dla chłopca na 140 cm, tel. 604 216 653.LAPTOP acer aspire 57152, torba gratis, tel. 794 251 128.DREWNO kominkowe, gałęziówkę, buk, tel. 508 234 051, w godz. 17-20 godz.ZIEMNIAKI jadalne, b.smaczne, do-stawa gratis, tel. 692 189 903 lub 516 291 331.DREWNO opałowe, brzoza, tel. 94 375 84 25.

MIESZKANIE w bloku 45,5 m2, 2p, Ip nie wymagające remontu 150000zł, tel.697 613 298.MIESZKANIE 4p, IIp, 57m2 ul. Spół-dzielcza, 165000 zł, tel. 693 684 253.MIESZKANIE M-4 os. Mierosław-skiego 52 m2,parter, blok ocieplo-ny, niski czynsz.+ garaż, tel. 602 461 517.TANIO GARAŻ, ul. Armii Krajowej/ obwodnica, k. Budowlanki, wła-sność notarialna, nowa brama, tel. 660 404 315.

GOLF IV, 1999r, 1,4, klima, 5 drzwi, elektryka, 11500zł, tel. 608 827 131.AUDI A4 1,8 benzyna, el.szyby, el.lusterka, podgrz. fotele, alufelgi, immobilai.tel. 667 232 304.VW passat 2001r B5 FL 1.9tdi 131KM 208000 km, stan idealny, klimatro-nik!, tel. 664 283 505.FORD sierra kombi, 1992r., 2000zł, tel. 513 179 871.FELGI stalowe 15 cali mercedes, tel. 661 949 688.

LOKALE handlowe w Galerii Polo w Szczecinku, pow. 8-104 m2 (60zł/m2) tel. 518 015 177GARAŻ w kompleksie garaży ul. Si-korskiego, tel. 512 497 007.MIESZKANIE od zaraz 2p. umeblo-wany dół w domu wolnostojącym, tel. 602 362 266.MIESZKANIE 2p, mieszkanie w centrum Szczecinka po remoncie, tel. 605 276 722MIESZKANIE 2p. Ip k/Netto 45m2 balkon 600 zł/m + liczniki + kau-cja 1000 zł, tel. 660 811 030 wieczo-rem.POMIESZCZENIE 80 m2, ul. Armii Krajowej 69 na każdą działność, np. klub fitness, hurtownia, itp, tel. 506 173 412 lub 601 090 271.

PRZYJME do pracy budowlańców, tel. 517 813 002.DAM pracę kierowcy, kat. B. mile widziane dodatkowe uprawnienia.tel. 884 200 127.ZAOPIEKUJĘ się starszą osobą, tel. 94 712 8213.PODEJMĘ pracę na umowę-zle-cenie lub na 1/2 etatu, tel. 723 520 916.ZATRUDNIĘ mechanika elektro-mechanika samochodowego, tel. 792 011 233.

USŁUGI transportowe, przewóz mebli, przeprowadzki, złom wy-wiozę, bagażówka - plandeka, tel. 608 809 335.PIECZĄTKI, wizytówki, Boh.War- szawy 3, tel. 94 712 74 66, fuh.poli- [email protected] -URI, masaż leczniczy całe- go ciała, Marek Kozłowski, tel. 507 9344 74.USŁUGI ogólnobudowlane, tape-towanie, malowanie, szpachlowa-nie, regipsy, glazura, terakota, hy-draulika, wykonam szybko, solid-nie, tanio, tel. 513 179 879.

DOM na wsi, wodociąg, las, jeziora, cisza, kombajn zbożowy Domina-tor C360, tel. 692 150 828.KAWALERKA 34m2, kuchnia, ła-zienka, balkon, os. Wodociągowa, tel. 94 374 49 58.MIESZKANIE 2p, Ip, Borne Sulino-wo, stan deweloperski, po kapital-nym remoncie, tel. 791 129 596.MIESZKANIE 45m2, ul. Drahimska, 2p, Ip, wymaga remontu, tel. 605 928 882.MIESZKANIE 56m2, Ip, okna PCV, duzy balkon, os. Piłsudskiego, tel. 506 980 405.MIESZKANIE, Borne Sulinowo, 36m2, wysoki parter, stan db, do zamieszkania, niski czynsz, tel. 502 521 766.TANIO garaż, ul. 1 Maja, własność notarialna, tel. 506 173 412 lub 607 151 648.GARAŻ, ul. Kręta, własność, kanał, prąd, tel. 609 847 116.MIESZKANIE 3p, IVp, 63m2, os. Pił-sudskiego lub zamienię na większe, tel. 604 566 432. na większeKAWALERKA 23m2, IIp, balkon, ul. Koszalińska, tel. 502 742 868.MIESZKANIE 2p, IIp, 48m2, ul. Sło-wiańska, 145000zł, tel. 602 255 930.DZIAŁKA budowlana, os. Marcelin, 66m2, tel. 505 803 522.DZIAŁKA, Gwda Mała, 0,81 ha, tel. 512 772 464.KAWALERKA 32m2, ul. Połczyńska, duży balkon, IIIp, tel. 602 665 039.MIESZKANIE 3p, mieszkanie na III p. ul. Wodociągowa 5, garażtel. 602 655 643.MIESZKANIE w bloku 3p, 63m2, wysoki parter, tel. 696 905 815.BUDYNEK gospodarczy wraz z gruntem na własność o pow. 16 m2 + 10 m2 Radacz, tel. 510 953 244.MIESZKANIE 3p., 54m2, po remon-cie, w centrum, cena do uzgodnie-nia, tel. 606 199 559.MIESZKANIE, cena do negocjacji, ul. Kościuszki 33/1, tel. 662 875 069.MIESZKANIE, Grzmiąca 53m2, 2p, balkon, umeblowane, 98000zł, tel. 602 398 644.MIESZKANIE dwa pokoje, par-ter 39,2m2, piwnica ok,.7m2 cena 2,600zł/m2 tel.603 299 442. MIESZKANIE Borne Sulinowo, 3p, IIp, 82m2, balkon, tel. 149000zł, tel. 725 036 000.DOM przytulny, nieduży, niedrogo, tel. 503 414 973.

PILNIE słoneczne mieszkanie, 3p, 47m2, kuchnia w zabudowie, szafy komandor, tel. 604 713 141.ATRAKCYJNA działka 0,53 ha, poło-żona w Sitnie, 70% działka to wzgó-rze, 30%miejsce na staw, tel. 503 170 659.MIESZKANIE w Bornem Sulinowie, 76m2, Ip, 3p, lub zamienię na Szcze-cinke, Koszalin, tel. 664 670 462.PILNIE mieszkanie ul. Chełmińska 47m2, 3p, IVp, tel. 605 211 925, po godz. 16.00.DOM po remoncie, 180m2, ul. Że-glarska, działka budowlana 318m2, tel. 668 462 876.MIESZKANIE 75m2, 4p, IIp, os. Za-chód, 2800zł/m2, tel. 609 763 710.DZIAŁKA siedliskowa 30 a, budow-lana 15a, Gwda Wielka, Miękowo k/Szczecinka, tel. 608 104 378.

CYKLINOWANIE, lakierowanie, parkiety, panele, deski, renowacja starych podłóg, tel. 888 151 889.GLAZURA, zabudowy, tel. 888 389 706.TRANSPORT do 3,5t, przeprowadz-ki, AGD, mat. budowlane, laweta, ta-nio, tel. 503 353 483.MARKOWE suknie ślubne z Pary-ża, wypożyczanie, sprzedaż, ul. Der-dowskiego, tel. 94 374 43 09 lub 604 897 703., www.slubnesuknie.netPRANIE dywanów, wykładzin pod-łogowych, tapicerki meblowej i sa-mochodowej, tel. 94 372 36 47 lub 503 421 966.USŁUGI remontowo-budowlane, tel. 728 796 606.PORADNIA „K” ul. Szczecińska 32, tel. 374 37 05, codziennie od 9 do 18, umowa z N.F.Z., wizyty bezpłat-ne. Poradnię prowadzi lekarz spe-cjalista Stanisław Kocaj. Szczepie-nia przeciw rakowi szyjki macicy i badania cytologiczne.TŁUMIKI, zawieszenia, nowe i uży-wane, wymiana i naprawa, wymia-na opon, spawanie stali i alumi-nium, ul. Pilska 39, tel. 502 981 570 lub 94 710 20 83.PRZEWOZY krajowe i międzynaro-dowe z adresu, pod adres, przy gru-pach pow. 4 os., wyjazd w każdej chwili, miła i fachowa obsługa, tel. 784 558 760 lub 604 272 178.SCHODY drewniane tanie, pomiar, projekt komputerowy gratis, tel. 666 896 165.TANIO, usł. elektryczne, wymiana, naprawa, montaż istal.elektr., fv Vat, tel. 502 249 421.CYKLINOWANIE, lakierowanie, układanie desek, parkietu, paneli, inne podłogi, tel. 880 165 586 lub 94 374 58 34.WYNAJEM dźwigu, star 66, 6t, tel. 798 583 282.OCIEPLENIA, elewacje, tel. 600 983 316.OGRODY, oczka wodne, kaskady, tel. 600 983 316.INSTALACJE cieplne, gazowe, prze-róbki łazienek itp, tel. 503 170 659.CYKLINOWANIE, odnawianie sta-rych podłóg, remonty mieszkań, tel. 785 906 723.TYNKI, posadzki maszynowo, tel. 668 764 069.

UCZCIWA, pracowita, zaopiekuje się dzieckiem lub osoba starszą, tel. 723 520 916.ZAPIEKUJĘ się dzieckiem, posia-dam doświadczenie oraz referen-cje, tel. 794 428 064.

Page 37: Temat 540 / 4.11.2010

RÓŻNE

NAUKA

DO WYNAJĘCIASZUKAM

37Ogłoszenia drobneSZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

NEMO AutoserwisA. Krajowej 69autoelektryka, diagnostykakomputerowa, alarmytel. 601 932 699www.autoserwis.nemo.pl

PPHU “STYL”DARIUSZ PODGÓRSKI1 Maja 9Sprzedaż detaliczna tapetrolety - sprzedaż i montaż, art. dekoracyjnetel. 697 790 017www.tapety-rolety.pl

M DATA SOFTWARE Leszek PawlewiczMickiewicza 2ochrona antywirusowa sieci komputerowych,komputerów w szkołachwww.mdatasoftware.pl +94 3744011 lub 3744049+94 3743164

FHU NAVIBOCIANWyszyńskiego 45nawigacje, radio kod, korekty liczników, chip tuningtel. 602686469www.navibocian.pl

DDD SzczecinekWiśniowa 10specjalistyczny salon wyposażeniawnętrztel. (094) 37 550 09www.ddd.com.pl

INFOCOM S.C.28 Lutego 2komputery, notebooki, profesjonalne usługi teleinformatyczne,projektowanie stron internetowychtel. (94) 374 90 61fax (94) 373 14 66www.KomputerySzczecinek.pl

VERTICALKarlińska 9rolety, żaluzje, markizy, moskitierytel. (94)374 56 89www.vertical-rolety.pl

BARTIul. Budowlanych 4zabawki, art. dziecięce i szkolnetel. 664 511 780 [email protected]

Studio Kosmetyki ProfesjonalnejPAOLAWyszyńskiego 34makijaż permanentny, mikrodermabrazja,botox, masaże, depilacjatel. 94 374 67 07www.salonpaola.pl

SANTE CLUBzdrowie, relaks , urodaZiemowita 12mikrodermabrazja, bio-lifting,masaż czekoladą, wizażtel. 697 108 045 / 094 37 250 75www.santeclub.pl

SKOK im. św. Jana z Kętul. 9 Maja 8ubezpieczenia, pożyczki,konta, lokatytel. 94 372 99 60 www.skokjan.pl

COMDREV sp. z o.o.plac Winniczny 12osprzęt elektryczny,monitoring wizyjnytel. (94) 717 32 42fax (94) 717 39 11www.gniazdkaelektryczne.com.pl

MERITON Michał KursadowiczSzczecińska 20/3Świadectwa energetyczne, kosztorysy budowlane, nadzory inwestorskie, projektowanietel. 94 37 512 05www.meriton.szczecinek.com

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

Pieczątki, wizytówkiBoh. Warszawy 3 (obok księgarni, naprzeciwko Hosso) tel. 94 712 74 66e-mail: [email protected]

ZAMIENIĘMIESZKANIE 3p, na mniejsze z do-płatą, tanie opłaty czynszowe, tel. 660 699 359.MIESZKANIE 4p, 81m2 + kawaler-ka na poddaszu na mniejsze.tel. 889 910 384.

MIESZKANIE 2p, umeblowanego, tel. 506 009 346.MŁODA para PILNIE poszukuje mieszkanie do wynajęcia, najchęt-niej 2p, tel. 889 143 268.MIESZKANIA k/Netto, 2-3 p, na dłu-gi okres, tel. 793 957 517.WYDZIERŻAWIĘ ziemię rolną, róż-ne powierzchnie, tel. 694 886 720.

ZGUBIONO legitymację osoby nie-pełnosprawnej na nazwisko Miro-sław Kruk. ZAGUBIONO legitymację studenc-ką, na nazwisko Małgorzata Ossow-ska, tel. 502 478 508.

KOREPETYCJE z matematyki, tel. 665 291 342.KOREPETYCJE z j.angielskiego, tel. 796 733 976.JĘZYK polski, korepetycje, przy-gotowanie do matury, tel. 517 626 608.MATEMATYKA, korepetycje, szkoła podstawowa, gimnazjum, tel. 889 272 610.KOREPETYCJE z matematyki, tel. 723 909 516.MATEMATYKA, korepetycje, za-kres szkoły średniej lub wyższej, tel. 502 983 784.

Nieruchomości Wysokińscy 94 348 10 33, 601 090 252

Okazyjne mieszkanie 2-pok 44m2 ul.WyszyńskiegoCena 119 000zł

BUDOWA domów, remonty, ocie-plenia, płytki, tel. 666 131 487.OGRODZENIA bramy, balustrady, tel. 887 790 795.REMONTOWO-budowlane stany surowe, więźby dachowe, roboty brukarskie, wykończenia wnętrz, tel. 668 706 100.BETTAWARE, zobacz więcej na www.bettaware-szczecinek.plDIAGNOSTKA komputerowa TE-XA NAVIGATOR samochodów cię-żarowych przyczep naczep, tel. 531 661 956.

Page 38: Temat 540 / 4.11.2010

pomoc w schorzeniach i bólach, przy depresji, stresie, bezsenności oraz przy wychodzeniu z uzależnień i nerwic

pomoc w schorzeniach i bólach, przy depresji, stresie, bezsenności oraz przy wychodzeniu z uzależnień i nerwic

terapia masażemMA-URI®

szczegółowe informacje i uzgadnianie terminów

tel. 503 325 952szczegółowe informacje i uzgadnianie terminów

tel. 503 325 952

tel. 059 833 45 36605 286 058 / 660 385 917

Wynajmę lokal usługowo-handlowy 87 m w centrum Szczecinka przy ul. Boh. Warszawy (deptak). Lokal po remoncie.Kontakt 601 551 037 lub 0943745757

nieruchomościOKAZJA!

PUNKTKONSULTACYJNYDLA OFIAR PRZEMOCY DOMOWEJUDZIELA BEZPŁATNYCH PORAD:PRAWNYCH, PEDAGOGICZNYCH, SOCJALNYCH ORAZ WSPARCIA PSYCHICZNEGO W ZAKRESIE SPRAW ZWIĄZANYCH Z PRZEMOCĄ W RODZINIEUL. 9 MAJA 12( dawniej budynek Szczecineckiego Ośrodka Kultury)I PIĘTRO POKÓJ NR 7PONIEDZIAŁEK 13.00 - 17.00WTOREK - PIĄTEK 8.30 - 12.30

TEL. 37 440 28, 502 152 845

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.comKażdy szuka w internecie.

SZCZECINECKI KATALOG FIRM I USŁUG

DJ NA WESELE, POPRAWINY

I IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE

NAGŁAŚNIANIE IMPREZ

Page 39: Temat 540 / 4.11.2010

Sport 39 www.temat.net/sport Piłkarskie rozgrywki ligowe

SPORT NA WEEKEND

XIII kolejka IV ligi 30.10. Astra Ustronie Morskie – Darzbór 4:2(0:0).

Gole dla Darzboru: Piotr Sternal 2. Niezły mecz Darzboru i sporo szczęścia, ale tylko do przerwy. „Worek z golami” rozwiązał się w dru-giej połowie. Gospodarze w 73 minucie prowadzili już 4:0, ale końców-ka skuteczniejsza w wykonaniu graczy ze Szczecinka, co pozwoliło wy-wieźć z Ustronia przyzwoity wynik.

XIII kolejka V ligi 30.10. Arkadia Malechowo – Wielim 1:2(1:2). Gole dla Wielimia: Wojtek Gersztyn 2. Niespodziewana, ale raczej za-służona wygrana wielimowców, którzy w tym wyrównanym meczu okazali się zespołem skuteczniejszym, co zaowocowało zdobyciem 3 punktów na trudnym terenie wyżej notowanego rywala.

XIII kolejka V ligi 30.10. Błonie Barwice – Olimp Złocieniec 0:1(0:0).

Kibice liczyli na dobre spotkanie w wykonaniu dwóch ostatnio do-brze grających zespołów. Niestety zawiedli się ogromnie. Ani gospo-darze, ani goście nie zaprezentowali piłki, za jaką można by ich po-chwalić. Jedyny gol padł szczęśliwie, kiedy piłka rykoszetem odbiła się od obrońcy z Barwic i zaskoczyła bramkarza. Gospodarze mieli znako-mitą szansę na wyrównanie w postaci rzutu karnego, ale strzał Felisia-ka trafił w słupek bramki Olimpa.

XI kolejka Klasy Okręgowej 30.10. Pionier 95 Borne Sulinowo – Drzewiarz Świerczyna 3:0 (0:0).

Gole dla Pioniera: Mateusz Duda 2, Marcin Szwałek 1. Mecz bez większych emocji. W drugiej połowie gospodarze wyszli bardziej zmo-tywowani, co zaowocowało trzema golami i trzema punktami.

XI kolejka Klasy Okręgowej 31.10. Lech II Czaplinek – Wiarus Żółtnica 5:1(2:0).

Gol dla Wiarusa: Mariusz Rychter. Do 40 minuty żółtniczanie utrzy-mywali wynik bezbramkowy. Potem nastąpiło 18 minut, które wstrzą-snęły Wiarusem. Miedzy 40 a 58 minutą gospodarze cztery razy poko-nali bramkarza z Żółtnicy.

XIII kolejka LWJ 28.10. Akademia Piłkarska – Arkonia Szczecin j. starsi 1:0(0:0).

Gol Dawid Pieróg. Rozegrany awansem mecz przyniósł po wyrów-nanym przebiegu zwycięstwo miejscowym nad wyżej notowanym ry-walem. Wygrana bardzo ważna w kontekście końcowej walki o utrzy-manie się w tej lidze.

XIII kolejka LWJ 28.10. Akademia Piłkarska – Arkonia Szczecin j. młodsi 2:0(1:0).

Juniorzy młodsi Akademii nie mieli większych problemów z po-konaniem szczecinian. Przy lepszej skuteczności goli powinno paść znacznie więcej.

- W kwietniu bieżącego roku go-ściłem u rodziny w Koszalinie, któ-ra zaangażowana jest w prowadze-nie nordic walking w tym mieście, a wujek jest prezesem TKKF Kosza-lin w ramach którego działa sek-cja - mówi Wojciech Gliszczyński. - Miałem tam pomagać w organi-zacji zawodów Pucharu Polski, jed-nak za namową rodziny i po krót-kim instruktażu (głównie dotyczą-cym pracy kijkami) zdecydowałem się dla zabawy wystartować w ofi-cjalnych zawodach. Start był na ty-le udany, że… wygrałem kategorię wiekową 14-17 lat, a w kategorii Open zająłem 8 miejsce.

Od tej pory wszystko potoczy-ło się bardzo szybko. Wojtek zo-stał oficjalnie członkiem Stowa-rzyszenia TKKF Koszalin i zaczął jeździć na zawody. Tu wyjaśnia się przynależność do klubu z Koszali-na, choć przy wynikach z każdych zawodów, w rubryce “miejsco-wość”, którą reprezentuje, wpisa-ne jest zawsze “Szczecinek”. Zawo-dy, które wygrał w Koszalinie były pierwszymi z I edycji Pucharu Pol-ski w nordic walking. W roku 2010 oprócz Koszalina rozegrano jesz-cze 5 innych zawodów, z finałowy-mi w Warszawie włącznie. W koleb-ce polskiego nordic walking w Bar-linku Wojtek Gliszczyński zajął 2 miejsce w swojej kategorii wieko-wej. Pozostałe imprezy w Gnieźnie, Gdańsku, Bieszczadach, Warszawie i te pierwsze, w Koszalinie, zawsze kończył na pierwszym miejscu na dystansie 5 km i bezapelacyjnie został zdobywcą Pucharu Polski w kategorii wiekowej 14-17 lat. Sys-tematycznie też piął się w górę w kategorii Open, w której w klasy-fikacji końcowej uplasował się na bardzo wysokim 3 miejscu. Zawo-dy w Gnieźnie były jednocześnie II Mistrzostwami Polski, w których Gliszczyński został MP w kat.14-17 lat oraz był 6 w kat. Open. Jego re-kord życiowy na trasie 5 km wyno-si 31 min 32 sek, a ustanowiony zo-stał w Warszawie. Na pytanie, czym jest dla niego nordic walking, od-powiada:

– Od pierwszego startu, aż do dziś jest to dla mnie wciąż tylko za-bawa, która jednak coraz bardziej mnie cieszy, bo wreszcie w życiu

Młodzieżowy mistrz nordic walking

zaczynam coś wygrywać, a ważna jest również atmosfera każdych za-wodów, gdzie spotykamy się jako jedna, wielka rodzina. Choć na tra-sie zdarzają się potknięcia, upadki, a nawet złamania kijka, po których uczestnik jest nierzadko dyskwali-fikowany, to nikt się nie poddaje, a pozostali go dopingują do jeszcze bardziej intensywnego marszu.

Zaznaczyć trzeba, że w każdych zawodach Pucharu Polski ta rodzi-na jest naprawdę bardzo liczna, bo regularnie startuje około 200--250 zawodników. O tym, że same zawody z reguły nie są jakimś spa-cerkiem (jak może wydawać się la-ikom), niech świadczy fakt, że czę-sto odbywają się na bardzo zróżni-cowanej trasie. Są więc odcinki pła-skie, ale w większości chodzi się po trasach leśnych, po wzniesieniach, a nawet górach czy też, jak było w Bieszczadach, po niesamowicie błotnistej trasie (po obfitych opa-dach deszczu).

Nordic walking jest sportem nie wymagającym całkowitego po-święcenia. - Trenuję raz w tygo-dniu, podczas weekendu. Maszeru-ję wtedy lub biegam około godzi-ny. Dopiero przed samymi zawo-dami trenuję znacznie intensyw-niej. Przez 2 tygodnie, codziennie po godzinie. Z kolei trzy dni przed zawodami całkowicie wypoczy-wam - mówi Wojtek. - Jeżeli chodzi o same zawody, to w takim chodzie najgorsze są początkowe 2 km. Po-tem, jak już załapie się odpowiedni rytm i oddech, to można iść nawet kilkadziesiąt kilometrów…

W przyszłym roku Wojciech Gliszczyński przejdzie już do star-szej kategorii wiekowej, w której rywalizacja będzie znacznie trud-niejsza, planuje też wydłużenie swojego dystansu do 10 km. W pla-nie ma też udział w Mistrzostwach Świata, ale tu musi przejść jeszcze dodatkowe eliminacje. - Polecam ten sport wszystkim. Jest to bardzo zdrowotna dyscyplina, gdzie przy prawidłowym chodzie używa się aż 98% mięśni. Nordic walking mo-że trenować każdy bez względu na wiek, kondycję czy tuszę. Moż-na go uprawiać wszędzie i o każdej porze roku – mówi Wojtek Glisz-czyński. – Jeżeli chodzi o nagrody po takich zawodach, to największą satysfakcją jest sam udział, poko-nanie odpowiedniego dystansu i możliwość spotkania niezliczo-nych znajomych.

Nordic walking, czyli marsz z kij-kami, został wymyślony w Finlan-dii przez grupę lekarzy i wybitnych sportowców w latach 20-tych XX wieku, jako całoroczny trening dla narciarzy biegowych. Dynamiczny rozwój przeżywa od 1997 roku. W Polsce Federacja Nordic Walking zarejestrowana została w grudniu 2007 roku z siedzibą w Gdańsku. Pierwsze Centrum NW powstało w Barlinku. Jest to prosty sposób na zwiększenie poziomu naszej ak-tywności, marsz z wykorzystaniem specjalnie do tego zaprojektowa-nych kijów. Całość przypomina narciarstwo biegowe w połączeniu z chodem sportowym. (zp)

Jesteś jednym z większych pa-sjonatów koszykówki, jakiego znam w Szczecinku. Liga amator-ska, amatorski zespół Elecond, udział w KALK teraz koszykówka w Turowie to wszystko twoje ini-cjatywy. Skąd taka pasja ?

-Uwielbiam koszykówkę, bo to dyscyplina bogata i ciekawa tak-tycznie. Posiadam też potrzebę dzielenia się swoją pasją z innymi. Ta pasja buduje miejsce, w które mo-gę uciec po ciężkim dniu pracy. Du-żo daje mi wsparcie mojej małżon-ki, która też związana jest za spor-tem. Ogromną satysfakcję przyno-si mi ostatnio praca z dziewczynami w Turowie, gdzie mam poczucie, że uczę je nie tylko grać, ale jak radzić sobie w życiu codziennym.

Czy w Turowie jest szansa zbu-dowania koszykówki kobiet na dłuższy czas ?

-Jest to dla mnie duże wyzwanie. Praca z młodzieżą przy współudzia-le innych ludzi już przynosi wymier-ne efekty. W tym sezonie do rozgry-wek POZKosz. zgłosiliśmy junior-ki i kadetki. W tych konfrontacjach wypadamy coraz lepiej. Mam na-dzieję, że w przyszłości na bazie na-szych wychowanek zbudujemy sil-ną drużynę, którą z powodzeniem będzie można wystawić w wyższej

klasie rozgrywkowej. Uważam, ze jesteśmy na dobrej drodze ku te-mu, choć koszykówka kobieca jest dość specyficzna i budowa jej na wyższym poziomie wymaga anali-zy wielu czynników.

Czy twoim zdaniem w Szczecin-ku i okolicy jest zapotrzebowanie na koszykówkę nie tylko kobiecą, ale i męską. Jeżeli tak, to czy wiesz jakby to można zorganizować ?

-Wiem, że takie zapotrzebowanie i zainteresowanie jest. Tylko długo-falowe działania, począwszy od naj-młodszych grup wiekowych mogą przynieść sukces. W Szczecinku ta-kie coś robi się w UKS Basket(chłop-cy), a u nas w GKS Grom (dziew-częta). Pytanie tylko, czy ogólnie dostępna duża ilość różnych sek-cji sportowych w Szczecinku, służy wypracowaniu sukcesu tej jednej? Same działania w kierunku maso-wości nie pomogą w osiągnięciu dobrego wyniku, a to w sporcie jest przecież najważniejsze. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, by w przyszłości funkcjonowały u nas w okolicy dobre kluby koszykówki i dlatego już dziś powinniśmy pra-cować i inwestować w najmłodsze grupy wiekowe.

Trzy pytania do...

Marcina Gurtatowskiegotrenera koszykarek GKS Grom Turowo

Piłka nożna- IV liga niedziela 7.11. godz. 13.00 Darzbór – Hutnik SzczecinPiłka nożna- V liga sobota 6.11. godz. 13.00 Wielim – Błonie BarwiceSiatkówka- III liga sobota 6.11. godz. 16.00 Gryf – OPP KołobrzegTenis stołowy- III liga sobota 6.11. godz. 10.00 i 14.00 SzSMTS Dalbet – Darz Bór Karnieszewice oraz SzSMTS – LUKS GryficeKoszykówka - WL młodzików niedziela godz. 12.00 UKS Basket – Spójnia I StargardKoszykówka- WL juniorów niedziela godz. 14.00 UKS Basket – STK Wilki Morskie SzczecinKoszykówka-Sobota 6.11. od g. 10.00 hala szkoły w Turowie czwórmecz w ramach Międzywojewódzkiej Ligi Gimnazjalnej kadetek

Siedemnastoletni Wojciech Gliszczyński, uczeń Gimnazjum nr 2 w Szczecinku to prawdziwy, młodzieżowy mistrz nordic walking w naszym kraju. Jest przykładem, jak prawdziwym talen-tem i predyspozycjami można osiągać sukcesy w tej jednej z nowszych dyscyplin sportowych w Polsce. Jego przygoda z tą dyscypliną zaczęła się przypadkowo i zupełnie nietypowo.

Page 40: Temat 540 / 4.11.2010