riviera 53

16
Rok V Nr VIII (53) październik 2010 Nakład: 20 400 egz. Wywiad z Wojciechiem Fułkiem >> S. 4 Rozmowa z Henrykiem Hryszkiewiczem >> S. 10 MYŚL GLOBALNIE – CZYTAJ LOKALNIE Ile Automobilklub Orski zarabia na Ergo Arenie? Oddali parking przy hali za 340 mln bez przetargu Automobilklub Orski, stowarzyszenie założone przez zaprzyjaźnionego z prezydentem Karnowskim radnego, zarabia na obsłudze parkingu przy hali na granicy Gdańska i Sopotu. Wszystko odbywa się bez przetargu. Sprawę ujawniła „Gazeta Wyborcza”. Bartek Sasper P odczas ostatniego meczu koszykarskiego Trefl Sopot kontra AZS Koszalin przed halą widowiskowo-sportową Ergo Arena pojawili się parkingowi w kamizelkach z napisem „So- pockie Stowarzyszenie Sportowe Automobilklub Orski”. Kierowcy kasowani byli po 5 zł, mimo że na wcześniejszych meczach koszy- kówki parking był darmowy. Obec- ność parkingowych wprowadziła nie tylko oburzenie ale i kompletny chaos komunikacyjny. Stowarzyszenie Sportowe Au- tomobilklub Orski zostało założo- ne przez Lesława Orskiego, sopoc- kiego radnego Platformy Obywa- telskiej, prywatnie bliskiego znajo- mego prezydenta Jacka Karnow- skiego. Radny Orski, który jest jednocześnie członkiem Miejskiej Komisji ds. Sportu, Turystyki i Młodzieży, a od niedawna rów- nież wiceprzewodniczącym Rady Miasta Sopotu, w zbieraniu opłat za parkowanie przed hala nie wi- dzi problemu. – Nie mam z tym nic wspól- nego. Moje nazwisko jest w na- zwie automobilklubu, bo jestem jego założycielem i członkiem, ale nim nie kieruję. – powiedział „Gazecie” Orski. Okazuje się jednak, że choć radny twierdzi, że nie ma nic wspólnego z kierowaniem Auto- mobilklubem Orski, to w imie- niu stowarzyszenia występuje jego córka Anna Orska: – Hala poprosiła nas, byśmy zadbali o parking na sobotniej imprezie, i do tej prośby się przychyliliśmy. Podpisaliśmy umowę. Ile zarobi- ło stowarzyszenie? Nie wiem. W jaki sposób doszło do tego, że parking przy miejskiej hali za 340 milionów złotych dostało sto- warzyszenie, które reprezentuje córka radnego zaprzyjaźnionego z prezydentem naszego miasta? Z informacji przedstawionej przez Ergo Arenę wynika, że wszystko odbyło się na telefon. Administra- tor zwrócił się z telefonicznym pytaniem do trzech firm, czy zaj- mą się parkingiem. Wybrano Au- tomobilklub Orski. Magdalena Sekuła, prezes spół- ki zarządzającej halą twierdzi, że parkingi nie mogą być darmowe. – Zawsze mówiliśmy, że parking bę- dzie płatny. Nigdy nie będzie dar- mowy, bo hala musi zarabiać. Wtóruje jej Lesław Orski. – Zależy nam, by było dużo kibi- ców, ale nie może być wszystko za darmo. Bilety na mecze są ta- nie, więc parking powinien być chociaż symbolicznie płatny. Przyjaciel prezydenta Sopotu, radny Lesław Orski twierdzi, że parkingi nie mogą być za darmo. Parking przy hali za 340 milionów złotych dostało stowarzyszenie, które repre- zentuje córka radnego Lesława Orskiego. fot. Krzysztof M. Załuski fot. Krzysztof M. Załuski Kampania wyborcza na wysokich obrotach Mors tu, strażak tam Rita Rheinauer S trażak Sam ma powody do zmartwień. Po latach walki z „Wojtkiem, co został straża- kiem” wyrósł mu nowy, groźny konkurent. Tak… tak… tam w lu- strze to niestety on. Tak…tak… to Strażak Jack. Ten wyborczy, wszechstronny zalotnik staje się po cichu sopockim idolem. Kolejka brzdąców przed kioskiem? Spokoj- nie, nic się nie dzieje. To tylko dzie- ci szukające komiksów o kolejnych przygodach naszego bohatera. Pan prezydent ogień ugasi, przez ulicę przeprowadzi, psa przez okno wy- ciągnie i kanapę na plecach z płoną- cego strychu wytaszczy. Obieca za- pomogę, nakarmi, napoi, kwiaty wręczy i dobrym słowem uraczy. A kampania wyborcza? Nie… nie…! On jej nie prowadzi. Co bę- dzie ludziom gitarę zawracał? Jego kampania to praca. Dla wszystkich. A po pracy? Przedszkolaka pasuje na przedszkolaka, pierwszoklasistę na ucznia, gospodarskie wizyty po godzinach złoży, palcem pokiwa i dobrą radę da. A w niedzielę? W niedzielę zostaje morsem. Mor- sem już w październiku, choć woda jeszcze ciepła i do zimy daleko. Morsy kończą z udarem słonecz- nym, ale co tam. Morsostrażakowi Jackowi się nie odmawia! Dlatego już wkrótce Bob Budowniczy ma mu udostępnić walec i koparkę, polski hydraulik użyczy francuskie- go klucza, pielęgniarka odda piguły (uwaga: nie zażywać!). Sopoccy po- licjanci mogą spać spokojnie, bo dyżury przejmie za nich Morsostra- żak w wersji Morsopolicjant. Nocni kierowcy autobusów mogą bumelo- wać do rana, bo za kółkiem zasią- dzie on ci w wersji Morsobus. Spo- kojna może być tylko tramwajarka Krzywonos, bo tramwaje nach Zop- pot na szczęście nie zajeżdżają. Na szczęście!

Upload: robert-t

Post on 07-Mar-2016

237 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Sopocki miesięcznik dobrych wiadomości

TRANSCRIPT

Page 1: Riviera 53

Rok V Nr VIII (53) październik 2010Nakład: 20 400 egz.

Wywiad z Wojciechiem Fułkiem

>> S. 4

Rozmowa z HenrykiemHryszkiewiczem

>> S. 10

M YŚ L G L O B A L N I E – C Z Y T A J L O K A L N I E

Ile Automobilklub Orski zarabia na Ergo Arenie?

Oddali parking przy hali za 340 mln bez przetargu

Automobilklub Orski, stowarzyszenie założone przez zaprzyjaźnionego z prezydentem Karnowskim radnego, zarabia na obsłudze parkingu przy hali na granicy Gdańska i Sopotu. Wszystko odbywa się bez przetargu. Sprawę ujawniła „Gazeta Wyborcza”.

Bartek Sasper

Podczas ostatniego meczu koszykarskiego Trefl Sopot kontra AZS Koszalin przed

halą widowiskowo-sportową Ergo Arena pojawili się parkingowi w kamizelkach z napisem „So-pockie Stowarzyszenie Sportowe Automobilklub Orski”. Kierowcy kasowani byli po 5 zł, mimo że na wcześniejszych meczach koszy-kówki parking był darmowy. Obec-ność parkingowych wprowadziła nie tylko oburzenie ale i kompletny chaos komunikacyjny.

Stowarzyszenie Sportowe Au-tomobilklub Orski zostało założo-ne przez Lesława Orskiego, sopoc-kiego radnego Platformy Obywa-telskiej, prywatnie bliskiego znajo-mego prezydenta Jacka Karnow-skiego. Radny Orski, który jest jednocześnie członkiem Miejskiej Komisji ds. Sportu, Turystyki i Młodzieży, a od niedawna rów-nież wiceprzewodniczącym Rady Miasta Sopotu, w zbieraniu opłat za parkowanie przed hala nie wi-dzi problemu.

– Nie mam z tym nic wspól-nego. Moje nazwisko jest w na-zwie automobilklubu, bo jestem jego założycielem i członkiem, ale nim nie kieruję. – powiedział „Gazecie” Orski.

Okazuje się jednak, że choć radny twierdzi, że nie ma nic wspólnego z kierowaniem Auto-mobilklubem Orski, to w imie-niu stowarzyszenia występuje jego córka Anna Orska: – Hala poprosiła nas, byśmy zadbali o parking na sobotniej imprezie, i do tej prośby się przychyliliśmy. Podpisaliśmy umowę. Ile zarobi-ło stowarzyszenie? Nie wiem.

W jaki sposób doszło do tego,

że parking przy miejskiej hali za 340 milionów złotych dostało sto-warzyszenie, które reprezentuje córka radnego zaprzyjaźnionego z prezydentem naszego miasta? Z informacji przedstawionej przez Ergo Arenę wynika, że wszystko odbyło się na telefon. Administra-tor zwrócił się z telefonicznym pytaniem do trzech fi rm, czy zaj-mą się parkingiem. Wybrano Au-tomobilklub Orski.

Magdalena Sekuła, prezes spół-ki zarządzającej halą twierdzi, że parkingi nie mogą być darmowe. – Zawsze mówiliśmy, że parking bę-dzie płatny. Nigdy nie będzie dar-mowy, bo hala musi zarabiać.

Wtóruje jej Lesław Orski. – Zależy nam, by było dużo kibi-ców, ale nie może być wszystko za darmo. Bilety na mecze są ta-nie, więc parking powinien być chociaż symbolicznie płatny.

Przyjaciel prezydenta Sopotu, radny Lesław Orski twierdzi, że parkingi nie mogą być za darmo.

Parking przy hali za 340 milionów złotych dostało stowarzyszenie, które repre-zentuje córka radnego Lesława Orskiego.

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

Kampania wyborcza na wysokich obrotach

Mors tu, strażak tamRita Rheinauer

Strażak Sam ma powody do zmartwień. Po latach walki z „Wojtkiem, co został straża-

kiem” wyrósł mu nowy, groźny konkurent. Tak… tak… tam w lu-strze to niestety on. Tak…tak… to Strażak Jack. Ten wyborczy, wszechstronny zalotnik staje się po cichu sopockim idolem. Kolejka brzdąców przed kioskiem? Spokoj-nie, nic się nie dzieje. To tylko dzie-ci szukające komiksów o kolejnych przygodach naszego bohatera. Pan prezydent ogień ugasi, przez ulicę przeprowadzi, psa przez okno wy-ciągnie i kanapę na plecach z płoną-cego strychu wytaszczy. Obieca za-pomogę, nakarmi, napoi, kwiaty wręczy i dobrym słowem uraczy. A kampania wyborcza? Nie… nie…! On jej nie prowadzi. Co bę-dzie ludziom gitarę zawracał? Jego

kampania to praca. Dla wszystkich. A po pracy? Przedszkolaka pasuje na przedszkolaka, pierwszoklasistę na ucznia, gospodarskie wizyty po godzinach złoży, palcem pokiwa i dobrą radę da. A w niedzielę? W niedzielę zostaje morsem. Mor-sem już w październiku, choć woda jeszcze ciepła i do zimy daleko. Morsy kończą z udarem słonecz-nym, ale co tam. Morsostrażakowi Jackowi się nie odmawia! Dlatego już wkrótce Bob Budowniczy ma mu udostępnić walec i koparkę, polski hydraulik użyczy francuskie-go klucza, pielęgniarka odda piguły (uwaga: nie zażywać!). Sopoccy po-licjanci mogą spać spokojnie, bo dyżury przejmie za nich Morsostra-żak w wersji Morsopolicjant. Nocni kierowcy autobusów mogą bumelo-wać do rana, bo za kółkiem zasią-dzie on ci w wersji Morsobus. Spo-kojna może być tylko tramwajarka Krzywonos, bo tramwaje nach Zop-pot na szczęście nie zajeżdżają.

Na szczęście!

Page 2: Riviera 53

2 Aktualności www.riviera24.pl

Adres redakcji:81-838 Sopot, Al. Niepodległości [email protected]

Redaktor naczelny:Krzysztof M. Załuskitel. 600 394 861Wydawca:

PPHU RIVIERA SOPOTGabriela Łukaszuk81-838 Sopot, Al. Niepodległości 753

Adres do korespondencji:Riviera Literackaul. Mariacka 50/5280-833 Gdańsk

Druk:Polskapresse sp. z o.o.80-720 Gdańsk, ul. Połęże 3

Niezamówionych materiałów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie także prawo do ich redagowania.Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności

fot. a

rchiw

um

fot. a

rchiw

um

Nagrania Sławomira Julkego są autentyczne

Prokuratura potwierdzaProkurator Zbigniew Niemczyk z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku udzielił wyczerpującego wywiadu dziennikarzowi „Gazety Wyborczej”. Wywiad dotyczył zarzutów korupcyjnych, o jakie oskarżony został prezydent Sopotu Jacek Karnowski.

Jak wiadomo, pod dwóch latach śledztwa Sąd Rejonowy w So-pocie zwrócił prokuraturze akt

oskarżenia, celem jego uzupełnie-nia. Prokurator Niemczyk nie chciał polemizować z decyzją sądu, ale jego zdaniem zebrane przez prokuraturę dowody, mające świadczyć o przestępstwie są na tyle poważne,,że powinny znaleźć rozstrzygnięcie na wokandzie są-dowej”. Dotyczy to przede wszyst-kim cyfrowego nagrania rozmowy Karnowskiego z sopockim biznes-menem Sławomirem Julke. Pod-czas tej rozmowy prezydent miasta miał zaproponować przyjęcia od Julkego łapówki, w zamian za udzielenie zezwolenia na rozbudo-

wę kamienicy, należącej do biznes-mena. Jak wyjaśnił prokurator

Niemczyk nagranie było badane przez kilku ekspertów, w tym

przez prof. dr. S. Sehna z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, a także przez biegłego z Politechni-ki Wrocławskiej, oraz innych spe-cjalistów i nie ma wątpliwości, co do jego autentyczności. Sąd zwra-cając akt oskarżenia, domaga się rzeczy niemożliwych, jak na przy-kład ponownego przeprowadzenia oględzin samochodu, który w mię-dzyczasie został skradziony. Jed-nak, zgodnie z procedurą prawną prokuratura, po zwrocie aktu oskarżenia, zajmie się sprawą na nowo. W tej chwili trudno jednak ocenić ile czasu zajmie uzupełnie-nie materiału dowodowego i kiedy sprawa zostanie ponownie skiero-wana do sądu. (bs)

Spadek cen nieruchomościW sierpniu br. potaniały ceny

mieszkań w szeregu miast. W po-równaniu z lipcem br. średnia cena metra kwadratowego w Gdy-ni spadła o 3,1 % i wynosi obecnie 6380 złotych. W Sopocie spadek

wyniósł mniej, bo 1,9 %, a cena metra kwadratowego kształtowa-ła się na poziomie 10214 złotych. Jest to i tak cena wyższa niż w Warszawie, gdzie spadek wy-niósł tylko 0,4 %, a metr kw. moż-na było nabyć w przeciętnej cenie 9125 złotych. (as)

W dwie godziny do WarszawyO pociągach typu Pendolino

z wychylającymi się na zakrętach pudłami wagonów, które obsłu-giwałyby linię kolejową Gdynia – Warszawa i dalej do Krakowa i Katowic mówiło się od lat, ale kolejarze nie bardzo kwapili się do tego projektu. Mówiono na-wet, że torowiska, po których kursują wychylające się i rozwija-jące prędkość powyżej 150 kilo-metrów na godzinę pociągi szyb-ciej się zużywają, wymagają częstszych remontów, a co zatem idzie taka ekspresowa podróż bę-dzie znacznie droższa. Taka fi lo-zofi a postawiłaby pod znakiem zapytania sens odbywającej się aktualnie generalnej moderniza-cji linii Gdynia – Warszawa. Gdy jednak doszło do przetargu na zakup pociągów mających po re-moncie obsługiwać linię znad Bałtyku do stolicy, zgłosił się tyl-ko jeden oferent z propozycją sprzedaży składów – Fiat Ferro-

viaria, oferująca pociągi Pendoli-no. Jeden taki skład kosztuje 20 milionów euro, potrzeba ich 20, zatem cała transakcja wynio-słaby 400 milionów euro. Część tej kwoty sfi nansowałaby Unia Europejska, na resztę fi rma Inter City, która otrzymałaby kredyt bankowy. W tym wariancie po-dróż z Gdańska Głównego do Warszawy Wschodniej trwałaby 2 godziny i 3 minuty. Z Sopotu do Warszawy Centralnej kilkana-ście minut dłużej. Pociągi kurso-wałyby od rana do wieczora w odstępach godzinnych od 6 do 22, a bilety wcale nie byłyby droższe niż w obecnych Inter City, wlokących się z przeciętną prędkością 50 km/godz. W ta-kich warunkach sen o mieszka-niu w Trójmieście, a pracy w Warszawie, podobnie jak jed-nodniowy wypad ze stolicy na sopocką plażę stałyby się cał-kiem realny. Być może sen ten spełni się już w roku 2013. (as)

Przywrócić ATP Tour

Fułek walczy o sopocki sport

We wtorek 28 września br. kandydat na prezy-denta Sopotu Wojciech

Fułek spotkał się na konferencji prasowej z dziennikarzami. Omawiając swój program wybor-czy w odniesieniu do sportu Fu-łek zadeklarował, że jeśli zosta-nie wybrany uczyni wszystko, aby reaktywować utracony po roku 2007 przez Sopot turniej te-nisowy z cyklu ATP Tour. Chciał-by także wybudować specjalną halę do skoku o tyczce, w której mogłaby trenować mieszkająca w Sopocie mistrzyni świata w tej konkurencji Anna Rogowska.

W ciągu ostatnich kilku lat rządów w mieście prezydenta Jacka Karnowskiego Sopot utra-cił szereg wielkich imprez spor-towych, na międzynarodowym

poziomie. Poza przeniesieniem APT Tour do Warszawy i zlekce-ważeniu potrzeb tyczkarki, dla której halę buduje obecnie Słupsk, warto wymienić exodus koszykarzy Prokomu do Gdyni, a także upadek legendarnej dru-żyny rugbystów „Ogniwo Sopot”, zajmujących aktualnie ostatnią pozycję w lidze. Jacek Karnowski promuje siebie, jako mecenasa sopockiego sportu, ale wszystkie jego poczynania są żałosnej pró-by. Sklecona z zebranych ad hoc zawodników drużyna koszykar-ska „Trefl a” nie zastąpi „Proko-mu”, którego ucieczka pozbawiła oddaną niedawno do użytku halę sportowo-widowiskową możli-wości organizowania imprez sportowych najwyższej rangi. (bs)

Sopocka wojna z dopalaczamiW Sopocie istnieją dwa sklepy,

w których można kupić dopalacze. Wojna z nimi trwa już od dwóch lat. Małgorzata Pobłocka, pełno-mocnik prezydenta miasta do spraw uzależnień, aż do ostatniego miesiąca niewiele mogła zdziałać. Dopalacze nie były zakazane i kup-cy handlowali nimi legalnie. Moż-na było tylko uczulić policję, aby sprawdzała, czy wśród kupujących nie ma nieletnich. Podjęto także

program „Bezpieczny lokal”. Przy-stąpiło do niego 35 klubów, w któ-rych miał obowiązywać bez-względny zakaz sprzedaży narko-tyków i dopalaczy. Kiedy problem dopalaczy stał się sprawą wagi państwowej i zajął się nim zarów-no premier, jak Sejm, prezydent Karnowski polecił ustawić przed jednym z tych dwóch sklepów bill-board z wizerunkiem granatu. Wybuchowa broń ma przerazić potencjalnych użytkowników kon-trowersyjnej używki. (bs)

Powiększenie nekropoliiSopockie dwa cmentarze: Ka-

tolicki i Komunalny są już prze-pełnione. Groby upycha się jeden obok drugiego. O nowym cmen-tarzu nie ma co marzyć, w kuror-cie nie ma nań miejsca. Pozostaje tylko rozbudowa istniejących. Zdaniem Krzysztofa Hueckla, naczelnika wydziału Urbanistyki

i Architektury w Urzędzie Mia-sta, Cmentarz Komunalny moż-na jeszcze poszerzyć o 20 me-trów, wzdłuż ulicy Malczewskie-go. Jest też możliwość przedłuże-nia go w kierunku Brodwina. Natomiast na Cmentarzu Kato-lickim dałoby się wygospodaro-wać parę kwartałów w jego gór-nej części, skierowanej ku ulicy 3 Maja. (as)

Bezpański bubelCentrum Haff nera w Sopocie

pobudowano w ramach partner-stwa publiczno-prywatnego. Mia-sto wniosło do spółki grunty o wartości 28 milionów złotych i w zamian za to otrzymało część pomieszczeń Domu Zdrojowego, czyli mieszczącą się tam Pań-stwową Galerię Sztuki, oraz nie wykończoną jeszcze pijalnię wody solankowej i punkt infor-macji turystycznej. Nie otrzyma-ło natomiast tunelu pod placem

Przyjaciół Sopotu, łączącego uli-cę Grunwaldzką z ulicą Powstań-ców Warszawy. Do dziś tunel na-leży do spółki Centrum Haff ne-ra, a w praktyce jest niczyj, co kierowcy odczuwają szczególnie boleśnie w przypadku intensyw-nego deszczu i zalania jezdni. Dodając do tego fakt iż tunel jest za niski dla niektórych typów au-tokarów i straży pożarnej, trud-no się dziwić, że wśród miesz-kańców Sopotu utarło się powie-dzenie „tunel – bubel”. (bs)

Święto Miasta 9 października br. Sopot ob-

chodził Święto Miasta – 109. rocz-nicę nadania mu praw miejskich. Z tej okazji, w ramach akcji „Pola Nadziei”, przed Domem Zdrojo-wym odbyło się sadzenie żonkili. Następnie w centrum konferen-cyjnym miał miejsce koncert Polskiej Filharmonii Kameralnej pod dyrekcją Wojciecha Rajskie-go. W przerwie koncertu wręczo-ne zostały nagrody Sopockiej Muzy. W dziedzinie kultury wy-

różniono „Teatr przy Stole” w osobach Małgorzaty Jarmuło-wicz, Ewy Kuczkowskiej i Krzysz-tofa Gordona. W dziedzinie na-uki laureatem został prorektor do spraw nauki Akademii Mor-skiej, profesor Piotr Jędrzeje-wicz, informatyk, specjalista od sztucznej inteligencji. Nagroda dla młodych twórców przypadła wokalistce jazzowej Joannie Knitter, oraz reżyserowi i produ-centowi fi lmowemu – Wojcie-chowi Kasperskiemu. (as)

Kurort w cieniu handlarzyTego jeszcze nie było. Po raz

pierwszy od wielu lat na repre-zentacyjnym deptaku Sopotu – ulicy Monte Cassino i tuż przy wejściu na molo pojawili się uliczni handlarze ze swoimi sto-likami i wyłożonymi na nich majtkami, stanikami, bluzkami, pluszowymi misiami i inną tan-detą. Straż Miejska, a w przypad-ku mola ochroniarze wynajęci przez Kąpielisko Morskie Sopot

nie są w stanie dać sobie z nimi rady. W obronie handlarzy wy-stępują przeważnie mieszkańcy, tłumacząc, że to biedni ludzie i muszą sobie jakoś dorobić. Na Głównym Mieście w Gdańsku handlarzy przepędzono stosując system wysokich opłat i kar. So-pocki Magistrat przygląda się najazdowi handlarzy i jak dotąd nie bardzo wie jak się zabrać do likwidacji stoisk, które kurortowi z pewności splendoru nie doda-ją. (as)

Słoweńscy poeci w kurorcie7 października w lokalu

„Spółdzielnia Literacka” w Sopo-cie przy ulicy Jana Kazimierza 2 odbyło się spotkanie autorskie pięciu młodych poetów ze Sło-wenii. Przybyli oni nad Bałtyk na zaproszenie miejscowych pisarzy skupionych w wyżej wymienio-nej „Spółdzielni”. Z tej piątki naj-bardziej znanym jest Primož Ču-

čnik nominowany do gdańskiej nagrody Europejski Poeta Wol-ności. Obok „Spółdzielni Lite-rackiej” organizatorami imprezy było wydawnictwo Międzymo-rze, w którym ukazała się antolo-gia słoweńskich twórców, oraz koło naukowe „Czar Słowenii” przy Uniwersytecie Gdańskim, gdzie 8 października z czytelni-kami spotkała się piątka znad Adriatyku. (as)

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

Takie pociągi jeżdzą na trasie Mediolan-Stuttgart, być może już niedługo zobaczymy je u nas.

Page 3: Riviera 53

Nr VIII (53) październik 2010 Aktualności 3Zgłoszenia tylko do końca

października

Kawa dla seniora będzie utrzymanaD

o końca października br. mogą zgłaszać się właści-ciele lokali gastrono-

micznych, którzy chcą uczestni-czyć w programie „Kawa dla se-niora”. Promocja będzie konty-nuowana w kolejnych latach.

Ponad rok temu emeryci i renciści otrzymali możliwość kupowania kawy i herbaty na te-renie kurortu za symboliczną złotówkę. Promocja uprawniają-ca seniorów do nabywania gorą-cych napojów oraz deserów po korzystniejszych cenach obowią-zuje w lokalach, które zdecydo-wały się uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Uwaga! Zgło-szenia kolejnych kawiarni, który właściciele zechcą włączyć się do programu odbywają się tylko do końca października.

– To bardzo dobry pomysł, który się sprawdził i na pewno będę zabiegać o to, by go konty-nuować w przyszłych latach – mówi Wojciech Fułek, były wice-

prezydent Sopotu. –Seniorzy dzięki temu spędzają towarzysko czas, a ich życie staje się przy-jemniejsze.

Po zamknięciu listy lokali uczestniczących w tegorocznej edycji „kawy za złotówkę” przed-stawimy na łamach „Riviery” pełną listę lokali, w których se-niorzy będą mogli skorzystać z promocji. (br)

fot. a

rchiw

um

fot. J

acek

Kołak

owsk

i

Konwencja wyborcza Wojciecha Fułka

Teraz mieszkańcy2 października br. Wojciech Fułek rozpoczął oficjalnie swoją kampanię wyborczą. W inaugurującej ją konwencji ruchu „Kocham Sopot” wzięło udział kilkaset osób. W najbliższych wyborach, których pierwsza tura odbędzie się 21 listopada, Fułek jako, kandydat ruchu ubiegał się będzie o stanowisko prezydenta Sopotu. Z wyników ostatnich sondaży GfK Polonia wynika, że w drugiej turze spotka się on z Jackiem Karnowskim, i że ma szansę wygrać wybory.

Krzysztof M. Załuski

Popierający Wojciecha Fuł-ka członkowie Ruchu Oby-watelskiego „Kocham So-

pot” szczelnie wypełnili salę konferencyjną hotelu „Haff ner”. Przybyło kilkaset osób. Wśród honorowych gości znaleźli się między innymi: prof. Marcin Pliński – szef loży naukowej ru-chu „Kocham Sopot”, „ojciec chrzestny” polskiego rock’n’roll’a i laureat Sopockiej Muzy – Fran-ciszek Walicki, przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz reprezen-tant partnerskiego miasta Sopo-tu w Wielkiej Brytanii – So-uthend on Sea – Graham Lon-gley.

Kandydat na prezydenta przedstawił 42 kandydatów na radnych i ogłosił hasło swojej kampanii wyborczej. Brzmi ono: „Teraz mieszkańcy”.

– Niektórym może ono wy-dać się banalne – powiedział. – Ale dla mnie to pewne zobowią-zanie. Oznacza ono, że kończy się czas wielkich inwestycji, a poli-tyka władz miasta powinna być skierowana na mieszkańców i ich codzienne problemy.

Wśród działaczy wpierają-cych Fułka znajdują się m.in. obecni radni Sopotu: Jarosław Kempa i Jerzy Hall z Platformy Obywatelskiej oraz niezależny Henryk Hryszkiewicz. Kempa początkowo zamierzał wystarto-wać w wyścigu do prezydenckie-go fotela, jednak na początku września, zrezygnował i przeka-zał swoje poparcie Fułkowi. By-łego wiceprezydenta Sopotu po-

piera także legendarny działacz opozycji demokratycznej z cza-sów PRL, prawnik, Jerzy Hall. Zapytany, dlaczego nie startuje na radnego z listy PO odpowie-dział: – W naszym mieście obo-wiązuje od pewnego czasu poli-tyka miłości. Karnowski kocha władzę, a Fułek kocha Sopot. Dlatego bliżej mi jest do Fułka.

Podczas konwencji Wojciech Fułek otrzymał legitymację ho-norowego członka AK. Wręczyli mu ją prezes Światowego Związ-ku Żołnierzy AK, Zofi a Jokiel,

pierwszy demokratyczny Prze-wodniczący Rady Miasta Sopotu, Jerzy Grzywacz (Szare Szeregi i AK) oraz wiceprezes związku AK, Tomasz Kuplicki.

Ruch „Kocham Sopot” pod koniec września liczył przeszło 700 członków. W czasie konwen-cji do listy dopisały się kolejne osoby, m.in. rodziny i znajomi kandydatów na miejskich rad-nych. 19 września przedstawicie-le ruchu, jako pierwsi w Sopocie zarejestrowali w Miejskiej Komi-sji Wyborczej swój komitet wy-

Dlaczego Sopocianie uciekają?W ciągu ostatnich sześciu lat

z Trójmiasta wyprowadziło się blisko 20 tysięcy mieszkańców. Równocześnie w szybkim tempie rozrosły się wsie i miasteczka są-siadujące z aglomeracją. W tym samym okresie zameldowało się tam około 35 tysięcy nowych obywateli. Kosakowo urosło o 30 %, gminy Żukowo, Pruszcz Gdański, Kolbudy, Wejherowo po 25 %, Szemud o 20 %. Działka pod Gdańskiem o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych kosztuje około 180 tysięcy zło-tych, ale to potencjalnych na-bywców nie odstrasza. Nie boją się nawet tego, że wyprowadzając się poza miasto narażają się na korki w drodze do pracy i z powrotem, że mogą mieć problemy z umiesz-

czeniem dziecka w przedszkolu, gorsze wyposażenie szkół, czy przychodni zdrowia. Zyskują za to lepsze powietrze, ciszę, spo-kój, przestrzeń. Paradoksalnie jednak, najwięcej w skali Trój-miasta swoich dotychczasowych siedzib (w stosunku do liczby mieszkańców) opuściło obywate-li Sopotu. Niemal co jedenasty mieszkaniec, czyli około 3500 osób. Wkrótce pod względem wielkości kurort zostanie zdy-stansowany przez Żukowo. Trud-no dziś dociec, dlaczego sopocia-nie gremialnie opuszczają swoje „Monte Carlo Wschodu”. Czyżby bliskość Domu Zdrojowego, Ergo Areny, Opery Leśnej i plaży nie stanowiła większej atrakcji niż spacer jarem Raduni i brzegiem kaszubskich jezior? (bs)

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

borczy. Jego pełna nazwa brzmi „Komitet Wyborczy Wyborców Kocham Sopot Wojciecha Fułka”. Poza pełną listą kandydatów na radnych oraz kandydaturą na prezydenta, dostarczyli do komi-sji komplet dokumentów wraz z ponad 2600 osób podpisów, tzn. w liczbie znacznie przekra-czającej wymogi ordynacji. Dzia-łacze ruchu zapowiadają, że mimo to, nadal będą zbierać podpisy sopocian, popierających idee „Kocham Sopot”.

Więcej na s. 9

Spacer brzegiem morza w Sopocie latem tego roku nie należał niestety do najprzyjemniejszych.

Na konwencji ruchu „Kocham Sopot” pojawił się legendarny „ojciec chrzestny” polskiego rock’n’roll’a Franciszek Walicki.

Oświadczenie redakcji miesięcznika „Riviera”Od chwili, kiedy zaczęliśmy opisywać codzienne życie Sopotu, minęło ponad 5 lat. Dziękując sopocianom za żywy odzew na nasze

artykuły i liczne dowody sympatii, chcieliśmy jednocześnie poinformować Naszych Czytelników, że po raz pierwszy zetknęliśmy się z tak

bezprecedensową nagonką na niezależną prasę, jaka ma miejsce w tej chwili w Sopocie. Wystarczyło kilka obiektywnych publikacji,

mniej przychylnych aktualnemu prezydentowi, abyśmy zderzyli się z natychmiastową i jakże brutalna reakcją sopockich władz.

„Riviera” od kilku miesięcy nie tylko usuwana jest z Urzędu Miasta Sopotu, lecz także ze wszystkich miejsc podległym prezydentowi

Karnowskiemu, który publicznie dezawuuje poziom naszego pisma, nazywając je „tubą wyborczą Jakubowskiego i Fułka” oraz „rynsztoko-

wą gazetką, uprawiającą wehrmachtowską propagandę w stylu Jacka Kurskiego”. Spotkaliśmy się także z licznymi atakami na naszą gazetę

ze strony wspieranych przez prezydenta Karnowskiego wydawnictw. Od paru miesięcy „nieznani sprawcy” niszczą również pokaźną część

nakładu „Riviery”, rozkładaną w sopockich sklepach, urzędach i lokalach gastronomicznych. Dowiedzieliśmy się też o naciskach wywiera-

nych na naszych reklamodawców i sponsorów, których „ktoś” zmusza do wycofania inseratów z naszej gazety. Najbliżsi współpracownicy

prezydenta Karnowskiego posunęli się ostatnio nawet do personalnych pogróżek. Jeden z prominentnych samorządowców, zaprzyjaźnio-

ny z Jackiem Karnowskim, podczas otwarcia Sopockiego Centrum Seniora, groził redaktorowi naczelnemu „Riviery” słowami: „Jesteś skoń-

czony, wynoś się tam, skąd przyjechałeś, tu już jest po tobie”. Świadkiem zdarzenia był inny wysoko postawiony urzędnik ratusza.

No cóż – jaki pan, taki kram – chciałoby się rzec… Ale sprawa jest zbyt poważna. Nie możemy przejść do porządku dziennego nad

próbami kneblowania ust wolnej prasie, ani tym bardziej manipulacji wyborczej i odwrócenia uwagi opinii publicznej od realnych pro-

blemów z prawem pana Karnowskiego i jego wcześniejszej obietnicy, że wycofa się raz na zawsze z życia politycznego po upływie mija-

jącej kadencji. Nie akceptujemy też jego metod walki wyborczej, polegającej na pozbywaniu się najgroźniejszych konkurentów i osób

mających odwagę myśleć niezależnie.

Chcemy zapewnić Państwa, że nie damy się zastraszyć i nadal będziemy służyć sopocianom wiarygodną i rzetelną informacją, a nie

„jedynie słuszną” propagandą wyborczą w stylu Jacka Karnowskiego. Możecie Państwo liczyć na bezpłatna dostawę „Riviery” do wszyst-

kich sopockich skrzynek pocztowych. W zamian prosimy jedynie o informację, czy nasze pismo do Państwa dotarło. Nasz numer kontak-

towy: +530303538, mail: [email protected].

Zespół redakcyjny miesięcznika „Riviera”

Page 4: Riviera 53

4 Rozmowa RivieryRozmowa z Wojciechem Fułkiem, liderem ruchu „Kocham Sopot”,

kandydatem na Prezydenta Sopotu.

MOIM MARZENIEM JEST SOPOT NAPRAWDĘ OBYWATELSKIKrzysztof M. Załuski

K.M.Z.: Po raz pierwszy od 12 lat sopocianie mają realną al-ternatywę wyboru prezydenta. I to prezydenta bezpartyjnego, a nie jak do tej pory, zależnego mniej lub bardziej od jednego z ugrupo-wań politycznych. Jest nim Woj-ciech Fułek – były wiceprezydent Sopotu, a obecnie lider Ruchu Obywatelskiego „Kocham Sopot”. Panie prezydencie, skąd wziął się pomysł na ten ruch właśnie teraz? Czy do tej pory takie oddolne, apo-lityczne działania były zbędne w naszym mieście?

Wojciech Fułek: Prof. Witold Toczyski, wybitny znawca spraw samorządowych powiedział, że władza jest łupem politycznym i upartyjnionym. I rzeczywiście od lat mam takie wrażenie, że we wszystkich niemal samorządach, bo to dotyczy całej Polski, a nie tylko Sopotu, podziały polityczne bardziej utrudniają codzienną współpracę z mieszkańcami niż ją ułatwiają. U nas też brakuje rze-czywistej dyskusji nad pomysłami obywatelskimi. Partykularne in-teresy są ważniejsze niż interes mieszkańców, co dzieli lokalną społeczność według przynależno-ści partyjnej. Powołanie ruchu „Kocham Sopot” było właśnie od-powiedzią na taką rzeczywi-stość… Od dawna marzyłem o jak najszerszej współpracy z mieszkańcami, ponad wszelki-mi podziałami. Moim marzeniem był Sopot naprawdę obywatelski, czyli miasto z rozbudowanym system konsultacji społecznych, również dotyczącym pracy nad budżetem, czy przygotowaniem do rozmaitych inwestycji. Chciał-bym, aby w nadchodzącej kaden-cji prezydent zasięgał opinii mieszkańców w jak najszerszym zakresie, choćby w takim, jak ma to miejsce w Gdyni, gdzie rady osiedli posiadają już naprawdę rozbudowane kompetencje… Kil-ka lat temu zorientowałem się, że w swojej wizji nie jestem odosob-niony. A kiedy masowo zaczęły docierać do mnie głosy sopocian, którzy mieli dosyć uprawianego przez prezydenta Karnowskiego stylu sprawowania władzy, którzy również pragnęli zmian, między innymi odpolitycznienia samo-rządu, zrozumiałem, że potencjał drzemiący w sopocianach jest tak ogromny, że można pokusić się o zaproponowanie nowej formuły dla Sopotu i sopocian.

Ale pan przecież przez lata był zastępcą Jacka Karnowskiego, a po

wybuchu „afery sopockiej”, jako pierwszy kontaktował się z arcybi-skupem Tadeuszem Gocłowskim, prosząc o poręczenie dla siedzące-go w areszcie szefa. Kto wie, czy gdyby nie pańskie starania, Kar-nowski, nie przebywałby w więzie-niu do tej pory…

Tak, pomagałem Jackowi Kar-nowskiemu, i nie wstydzę się tego. Byłem jego podwładnym i lojal-nym współpracownikiem, a to, według mnie, zobowiązuje. Zwłaszcza, że widziałem, w jaki sposób był on traktowany przez media i wiadome służby. W ta-kich wypadkach chyba w każdym normalnym człowieku odruch empatii bierze górę na logiką. Poza tym wierzyłem Karnowskie-mu, że dotrzyma słowa i po do-kończeniu kadencji usunie się ze sceny politycznej. Teraz widzę, że

byłem naiwny, zresztą nie tylko ja. Podobne odczucia ma wiele osób, które w momencie wybuchu „afery sopockiej” popierały oskarżonego o korupcję prezy-denta, a obecnie działają w na-szym ruchu.

Kiedy ofi cjalnie narodził się ruch „Kocham Sopot”?

W maju br. odbyły się pierw-sze spotkania ruchu. Już wtedy przystąpiła do niego spora grupa sopocian, pragnących zmian. W tej chwili mamy grubo ponad 700 aktywnych sympatyków. Ich ilość z każdym dniem rośnie. Najpierw ludzie ci uczestniczyli w spotka-niach, na których krystalizowała się koncepcja naszego ruchu oby-watelskiego, później, wraz z ze-wnętrznymi konsultantami, brali udział w pracach nad podstawo-

wymi założeniami programowy-mi, które kilka dni temu podczas konwencji ruchu „Kocham So-pot” upubliczniliśmy. W założe-niach tych nie chcieliśmy powie-lać pewnych schematów, czyli mówić tego, co jest oczywiste…

A co jest oczywiste, według pana?

Choćby to, że inwestycje, które są obecnie realizowane, muszą zostać dokończone.

Czyli „okręt Sopot”, z kapita-nem Wojciechem Fułkiem, będzie płynął nadal w tę samą stronę?

Absolutnie nie… Wprawdzie nie będzie to „cała wstecz”, ale za-sadnicza korekta kursu nastąpi. Wiadomo, że miasto musi się roz-wijać. Korekty dotyczyć będą przede wszystkim fi nansów, bo

Sopot niebezpiecznie zbliżył się już do dwóch granic – do granicy tzw. „chłonności inwestycyjnej” i do granicy zadłużenia. Jest ono, nie tylko moim zdaniem, zbyt wy-sokie. Można oczywiście brać kre-dyty na kolejne monumentalne inwestycje, ale sopocianie powin-ni mieć świadomość, że zaciągane obecnie przez miasto zobowiąza-nia fi nansowe spłacać będą mu-siały następne pokolenia. W tej chwili nasi analitycy badają bu-dżet Sopotu i już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest on w najlep-szym stanie. Pierwszy przykład z brzegu: Gdańsk przewidział w swoim wieloletnim planie in-westycyjnym fi nansowanie hali widowisko-sportowej przez naj-bliższe 10 lat, Sopot tego nie uczy-nił. Więc albo świadczy to o krót-kowzroczności osób odpowie-dzialnych za fi nansową kondycje miasta, albo o świadomym zafał-szowaniu obrazu fi nansów. Rozu-miem, że dla urzędującego prezy-denta jest to temat niezręczny, zwłaszcza przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Jed-nak, moim zdaniem, nic nie usprawiedliwia władz miasta, że o tak istotnych dla sopocian spra-wach, nie mówią szczerze i jedno-znacznie… Wracając do hali, to na pewno wszyscy cieszymy się, że ten obiekt powstał na terenie Sopotu. Problem polega na tym, że powinniśmy ją traktować, jako obiekt ważny dla całego Pomorza, a nie tylko dla Sopotu i Gdańska. Przecież korzystać z niej będą również mieszkańcy sąsiednich miast. W związku z tym hala w żadnym wypadku nie może być utrzymywana w 50 % przez tak małe miasto, jak Sopot. Staty-styczny sopocianin już w tej chwi-li wydaje na jej codzienne utrzy-manie ok. 12 razy więcej niż gdańszczanin. A nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w przyszło-ści. Tego rodzaju obiekty, żeby funkcjonować i „wyjść na zero” muszą być w pełni wykorzystywa-

ne przez ponad połowę dni w roku, a to jest w obecnych warunkach nierealne. Wystarczy spojrzeć na program imprez na najbliższe miesiące… Trzeba powiedzieć to wprost – hala nie będzie obiek-tem przynoszącym jakiekolwiek zyski, będzie jedynie generować koszty. Dlatego proporcje wkładu w jej utrzymanie należy bez-względnie zmienić. I w nadcho-dzącej kadencji, jako prezydent Sopotu, doprowadzę do tego.

Podczas konwencji, która od-była się 2 października br. w Hote-lu Haff ner, przedstawił pan 42 kandydatów na radnych. Kim są ludzie, z którymi chce pan reali-zować nową wizję Sopotu?

Są to ludzie z różnym doświad-czeniem, w różnym wieku. Część z nich to aktywni samorządowcy i działacze organizacji pozarządo-wych. Wśród naszych kandydatów na radnych znaleźli się zarówno bezpartyjni jak i osoby związane z różnymi ugrupowaniami poli-tycznymi, są przedstawiciele śro-dowisk katolickich i ateiści. Rów-nież spektrum zawodowe naszych kandydatów jest bardzo zróżnico-wane, mamy w swoich szeregach architektów, prawników, sportow-ców, dziennikarzy, naukowców, aktorów, twórców kultury i sztuki, działkowców, taksówkarzy, przed-siębiorców, studentów, renci-stów… Jest to więc grupa o prze-kroju wiekowym od 20 lat do wie-ku emerytalnego.

Czym kierował się pan przy sporządzaniu tej listy?

Przede wszystkim chodziło nam o to, żeby skonstruować listę ponad wszelkimi podziałami: wiekowymi, społecznymi, jak również politycznymi – nikomu nigdy nie zaglądaliśmy w legity-macje partyjne. Znaleźli się więc na niej również członkowie so-pockiej PO, którzy nie zgadzają się na takie standardy, w których osoba z aktem oskarżenia, która

Wojciech Fułek urodzony w roku 1957 w Sopocie, „sopocianin od zawsze i na zawsze”. Ab-solwent Uniwersytetu Gdańskiego, licznych kursów menedżerskich i Eu-ropejskiego Studium Administracji Rządowej i Samorządowej, wykłada gościnnie w Wyższej Szkole Turystyki i Hotelarstwa. Wiceprezes Stowarzy-szenia Gmin Uzdrowiskowych RP, Towarzystwa Przyjaciół Sopotu, członek Rady Polskiej Organizacji Turystycznej, polski przedstawiciel w Europej-skim Związku Uzdrowisk. Laureat wielu nagród i wyróżnień: m.in. meda-lu „Pro Memoria”, „Radiowej Osobowości Roku”, „Najpopularniejszego Radnego”, „Honorowego Ambasadora Kaszub”; ostatnio został Honoro-wym Członkiem Światowego Związku Żołnierzy AK. Odznaczony Srebr-nym Krzyżem Zasługi przez Prezydenta RP za działalność samorządową. Ojciec trzech synów: Tomasza, Tadeusza i Kacpra. Żona Małgorzata jest nauczycielką historii w sopockim gimnazjum.

fot. T

omas

z Ber

gman

n

Page 5: Riviera 53

5Nr VIII (53) październik 2010 Rozmowa Rivierynie dotrzymała obietnicy danej mieszkańcom, jest popierana – wprawdzie nieofi cjalnie – przez lokalnych działaczy partii, wbrew ofi cjalnemu stanowisku premie-ra. Mówię tu o Jerzym Hallu, sze-fi e Komisji Bezpieczeństwa i Po-rządku w Radzie Miasta, czy Jaro-sławie Kempie, który był do nie-dawna szefem Komisji Budżeto-wej i Polityki Gospodarczej, a obecnie analizuje w naszym ze-spole sprawy fi nansowe związane z funkcjonowaniem miasta. Na naszych listach znalazł się też rad-ny niezależny, Henryk Hryszkie-wicz – wychowawca, sportowiec i przewodniczący Komisji Sportu, Turystyki i Młodzieży… Są też osoby z mniejszym doświadcze-niem w pracy samorządowej, ale obdarzane ogromnym zaufaniem publicznym i co ważne, rozpozna-walne w swoich okręgach. Liczę, że tacy ludzie wniosą do nowej Rady Miasta ożywczego ducha.

Jeśli pan pozwoli, chciałbym wrócić do założeń programowych ruchu „Kocham Sopot”.

Mottem naszej deklaracji wybor-czej jest hasło: „Teraz mieszkańcy”. I nie jest to bynajmniej marketingo-wy slogan, lecz nasze zobowiązanie programowe. Najogólniej rzecz bio-rąc, chcielibyśmy, aby rozwój Sopotu w najbliższych latach ukierunkowa-ny był na mieszkańców. Jestem prze-konany, że po latach wielkich sopoc-kich inwestycji, z których przeciętni sopocianie korzystają w mniejszym stopniu niż turyści i goście z Trój-miasta, nadszedł czas na inwestycje mniejsze, na rozwiązywanie tych przyziemnych problemów, z który-mi sopocianie stykają się na co dzień. Chodzi o to, aby Sopot stał się mia-stem zrównoważonego rozwoju. Biorąc więc pod uwagę kolejne inwe-stycje, będziemy starali się zachowy-wać równowagę pomiędzy potrze-bami centrum miasta, a interesem mieszkańców dzielnic, którym nie-stety często brakowało właściwej troski ze strony władz. Na pewno trzeba będzie wybudować tam nowe place zabaw dla dzieci, zrekonstru-ować nawierzchnie chodników, wprowadzić system rond i monito-ring, zrekultywować zieleńce, skwe-ry, odnowić wybiegi dla psów oraz wytyczyć ścieżki rekreacyjne i rowe-rowe, bo tego wszystkiego w peryfe-ryjnych dzielnicach Sopotu niestety w wystarczającym zakresie nie ma.

A jak zapatruje się pan na roz-wiązanie chyba najbardziej skom-plikowanego problemu Sopotu, czyli sprzeczności pomiędzy inte-resami mieszkańców naszego mia-sta a potrzebami naszych gości?

Sopot jest miastem, które w dużej mierze żyje z osób, które do nas przyjeżdżają. Nie oznacza to jednak, że mieszkańcy mają z tego powodu ponosić wyłącznie konsekwencje. Myślę, że zmini-malizowanie tych dolegliwości, które dotykają mieszkańców z po-wodu popularności Sopotu, jest właśnie kluczem do następnej ka-dencji, dlatego nasze hasło-zobo-wiązanie „Teraz mieszkańcy” jest tak ważne. Jak już wspomniałem, nasze najbliższe inwestycje skie-rowane będą bezpośrednio do so-pocian. Poza dokończeniem tego, co już zostało rozpoczęte, nie za-mierzam budować „monumen-tów” w rodzaju sztucznej wyspy

na zatoce, czy kolejnego luksuso-wego hotelu; na pewno takie in-westycje są bardziej medialne, ale niekoniecznie nieodzowne prze-ciętnym sopocianom.

Sopocianie w wieku emerytal-nym stanowią 25 procent całej po-pulacji Sopotu. Niedawno oddane zostało do użytku Sopockie Cen-trum Seniora. Przypomnijmy, był pan jedną z osób, która prowadzi-ła tę inwestycję. Miejsca dla 83 osób, które znajdą tam swój dom, to jednak przysłowiowa kro-pla w morzu potrzeb. Co pan, jako prezydent Sopotu, ma zamiar zro-bić dla naszych seniorów?

Ostatnio, podczas Sopockich Targów Seniora, przedstawiliśmy mieszkańcom i mediom pierwszy pakiet naszego programu. Nosi on tytuł „Sopot przyjazny dla senio-rów”. Staraliśmy się w nim zapre-zentować pełną wizję Sopotu, jako europejskiego wzorca miasta przy-jaznego dla seniorów, i to nie tylko sopockich. Trudno w paru słowach opowiedzieć, co pakiet ten zawiera, powiem więc tylko, że rozszerza on zasadniczo ofertę proponowaną se-niorom obecnie nie tylko przez so-pockie Centrum Seniora, Uniwer-sytet III Wieku, ale i przez miasto. Wszystkim zainteresowanym tą te-matyką zapraszam na stronę www.kochamsopot.pl, gdzie dostępne są szczegóły naszego programu. Do-dam jeszcze, że trudno obecnie wy-obrazić sobie, żeby w krótkim cza-sie można było rozpocząć budowę kolejnego domu seniora fi nansowa-nego z budżetu miasta, co obiecuje jeden z moich kontrkandydatów. Z pewnością jednak w przyszłości pojawią się prywatni inwestorzy, którzy chętni będą do zainwestowa-nia w tego rodzaju prywatne pla-cówki. Dlatego warto już teraz ro-zejrzeć się za odpowiednim miej-scem pod taką inwestycję, bo w pla-nach zagospodarowania prze-strzennego obecnie go nie ma.

Czy mógłby pan, chociaż po-krótce, powiedzieć naszym czytel-nikom, co jeszcze zawiera deklara-cja programowa ruchu „Kocham Sopot”?

Jest to bardzo obszerny pakiet, więc na łamach „Riviery” napraw-dę trudno jest mi go w całości przedstawić. Oczywiście mógłbym to zrobić w formie haseł, ale prze-cież nie o to chodzi. Powtórzę więc jeszcze raz – nasz program zawiera bardzo konkretne i co najważniej-sze w stu procentach realistyczne pomysły na wydarzenia kultural-ne, artystyczne, społeczne, sporto-we, a nawet dalej idące, bo uwzględniające współpracę z poli-cja, strażą graniczną czy spółdziel-niami mieszkaniowymi… W na-szym programie znalazł się m.in. projekt Karty Sopocianina, który jest obecnie lansowany przez pre-zydenta Karnowskiego. Ten po-mysł opracowałem już ponad rok temu cieszę się, że jednak władze skorzystały z mojego pomysłu i być może, w ramach kampanii wyborczej, tym razem wprowadzą go w życie. W końcu nie chodzi o to, kto wpadł na pomysł, tylko kto na nim skorzysta. A jeśli sko-rzystają w pierwszym rzędzie so-pocianie, to jest najważniejsze, przynajmniej dla mnie.

Dziękuję panu za rozmowę.

fot. Ł

ukas

z Głow

ala/ K

FP

Jeszcze jedna ikona Perły Bałtyku

Sopocka oceanologiaSopot, to miasto pięknych plaż, to molo, Opera Leśna i Monciak. W Sopocie narodził się festiwal jazzowy. To miasto artystów ze słynnej szkoły plastycznej. Miasto, do którego przybywa się, bo tu jest to ,,coś”. To miasto z duszą. Ale Sopot ma coś jeszcze, coś wyjątkowego, coś o czym mało osób wie, a warto o tym mówić, ponieważ jest to kolejny unikatowy element w krajobrazie naszego miasta.

Dr Tymon Zieliński

Zaskakujące jest to jak mało osób wie, że Sopot to także kolebka polskiej oceanolo-

gii, czyli nauki o morzach i oce-anach, siedziba Instytutu Oceano-logii Polskiej Akademii Nauk. Czyż może dziwić, że miasto takie jak Sopot, żyjące z morza, gości u siebie taką instytucję?

Początki oceanologiiWszystko zaczęło się dawno

temu, bo w roku 1951, kiedy to Politechnika Gdańska ufundo-wała Stację Morską, a inicjato-rem tych wydarzeń był profesor politechniki Stanisław Szymbor-

stąd w naszym Instytucie pracują fi zycy, chemicy, biolodzy, a na-wet genetycy. Różnorodnością zagadnień, z jakimi mamy do czynienia w Instytucie, najlepiej oddają tytuły naszych kierunków strategicznych, czyli:

„Rola oceanu w kształtowa-niu klimatu i skutki zmian kli-matu w morzach europejskich”, „Zmienność naturalna i antropo-geniczna środowiska Morza Bał-tyckiego”, „Współczesne zmiany

z tych wybranych kierunków ba-dawczych wynika coś jeszcze. W sposób naturalny zajmujemy się Bałtykiem, gdzie prowadzimy większość naszych badań. Ale w przypadku zmian klimatycz-nych musimy zwrócić oczy ku dalekiej północy, czyli w naszym przypadku rejonu europejskiej Arktyki. Od końca lat 80-tych ubiegłego wieku co roku, w czerwcu, nasz statek Oceania udaje się w dwu miesięczny rejs po morzach Norweskim, Barent-sa i Grenlandzkim, szczególnie w rejon Spitsbergenu.

Można zapytać: ,,A po co to nam badać Arktykę?” Okazało się, że jest to niezwykle istotny rejon w kontekście formowania się klimatu naszego rejonu. Na-ukowcy ten rejon nazywają,,kuź-nią” naszego klimatu. A zatem wszelkie zmiany, jakie tam za-chodzą mają odzwierciedlenie w naszym klimacie i w efekcie zmianach pogodowych.

Poważny graczCharakter naszych prac wy-

maga udziału dużych zespołów badawczych. Skutkuje to tym, że mamy wielu współpracowników w całej Polsce i na całym świecie. Jako tak duża instytucja z bardzo dużym potencjałem naukowo-badawczym jesteśmy postrzega-ni jako ważny gracz na,,oceano-grafi cznej” mapie świata. I nie są to czcze przechwałki skoro współpracują z nami największe instytucje oceanografi czne świa-ta, a także amerykańska NASA. Prowadzimy wiele dużych pro-jektów badawczych, publikujemy

ski. W roku 1953 stacja została przekazana Polskiej Akademii Nauk. Oczywiście należy pamię-tać, że już w latach 20-tych ubie-głego wieku działał Morski In-stytut Rybacki, przed sopocką stacją działały także Instytut Morski i Instytut Budownictwa Wodnego, ale jak widać po sa-mych nazwach tych instytucji, każda z nich miała konkretne za-dania do wykonania. Stacja Mor-ska była pierwszą instytucją przeznaczoną stricte do badań naukowych. Przez dekady ubie-głego wieku placówka przeszła ewolucję od stacji, poprzez Za-kład Oceanologii, aż do samo-dzielnego Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk.

Początkowo stacja mieściła się przy molo, a następnie prze-niesiona została do budynku by-łego kasyna przy muszli koncer-towej przy molo. Obecnie Insty-tut Oceanologii mieści się w oka-załych budynkach przy ulicy Po-wstańców Warszawy, naprzeciw-ko placu potocznie zwanego-,,Wembley”.

Na czym polega praca oceanologa?

Oceanologia to bardzo inter-dyscyplinarna dziedzina nauki

ekosystemów u brzegów mórz szelfowych”, „Genetyczne i fi zjo-logiczne mechanizmy funkcjo-nowania organizmów morskich”; podstawy biotechnologii mor-skiej.

Jak widać każdy może zna-leźć coś ciekawego dla siebie. Ale

masę artykułów naukowych. Opiekujemy się młodzieżą i je-steśmy siedzibą Sopockiego To-warzystwa Naukowego.

Przez nasz instytut przewinę-ło się grono znamienitych bada-czy, sopocian, że wspomnę tylko twórców instytutu, profesora Czesława Drueta, profesora Je-rzego Derę czy profesora An-drzeja Zielińskiego, prywatnie mojego ojca. Obecnie dowodzi nami prof. Janusz Pempkowiak, wprawdzie gdańszczanin, ale od wielu lat związany z Instytutem, tak więc, w jakimś stopniu już też sopocianin.

W dzisiejszych czasach rzad-ko słychać zadowolenie ze swojej pracy, a ja mam to szczęście, że naprawdę lubię to co robię i z dumą mogę stwierdzić, że pra-cuję w tym instytucie. I chciał-bym, aby więcej sopocian szczy-ciło się tym, że mamy w mieście unikatową instytucję w skali ca-łego kraju. Warto wejść na naszą stronę internetową (www.iopan.gda.pl) i bliżej zapoznać się z na-szą instytucją. Albo zwyczajnie wpaść do nas i rozejrzeć się na miejscu.

Źródła

1. „Podróż w czas miniony”, Cz. Druet, Instytut

Oceanologii PAN, 2006

2. „Przez Sopot na oceany” (autobiografi a),

J. Dera, Instytut Oceanologii PAN, 2010

3. www.iopan.gda.pl

Dr hab. Tymon Zieliński jest pra-cownikiem naukowym Instytutu Oce-anologii PAN oraz prezesem Sopockie-go Towarzystwa Naukowego.

RV Oceania, to stalowy, trójmasztowy żaglowiec o eksperymentalnym ożaglowa-niu parawanowym (powierzchnia żagli – 430 m²). Jego właścicielem jest Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk - największy polski instytut badającym problemy fizyki, chemii, biologii i ekologii morza. Oceania zbudowana została w 1985 r. w Stoczni Gdańskiej.

Page 6: Riviera 53

6 Społeczeństwo www.riviera24.pl

Propozycje ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot”

Kurort również dla seniorówKierowany przez Wojciecha Fułka, kandydata na urząd prezydenta Sopotu i wieloletniego wiceprezydenta miasta, Ruch Obywatelski „Kocham Sopot” wykazuje coraz większą aktywność. Jedną z ważnych inicjatyw, jaką jego członkowie chcieliby podjąć po listopadowych wyborach samorządowych, jest poprawa sytuacji ludzi starszych. Pakiet dla seniorów został upubliczniony 25 września br. podczas Sopockich Targów Seniora.

Andrzej Stanisławski

Około jedna czwarta popula-cji mieszkańców Sopotu stanowią emeryci i renciści

i los ich nie powinien być obojętny władzom miasta. Nie można bez końca prowadzić polityki, lanso-wanej przez aktualnego prezyden-ta Sopotu, Jacka Karnwskiego i jego ekipę, nastawionej na monumen-talne inwestycje. Wspomnieć wy-starczy halę widowiskowo-sporto-wą, Centrum Haff nera, czy też ma-rinę zmieniającą drewniane molo spacerowe w port jachtowy.

Przystań dla tylko bogaczy

Zgodnie z tą polityką Sopot miałby się stać przystanią rozryw-ki i wypoczynku dla bogaczy, przy równoczesnym lekceważeniu po-trzeb stałych mieszkańców kuror-tu. W całej Polsce utwierdza się opinia, że Sopot to mekka dla ludzi z grubo wypchanymi portfelami. Bogaci ożywiają miast na przeciąg dwóch, trzech letnich miesięcy i znikają, pozostawiając miejsco-wych wobec problemów dnia co-dziennego.

– A tak naprawdę Sopocianie niewiele mają z tego blichtru – mówi Wojciech Fułek. – Zamożni wczasowicze, czy to z Polski, czy z zagranicy zatrzymują się w jed-nym z luksusowych hoteli. Tam mieszkają i tam się stołują. Oczy-wiście pozostawiają w Sopocie znaczne pieniądze, wpływające na konto właścicieli eleganckich loka-li, a poprzez nie do kasy miasta w formie podatków. Zyski te jed-

nak raczej nie dotyczą stałych mieszkańców, bo ci wczasowicze z najwyższej półki ani nie wynaj-mą pokoju „przy rodzinie”, ani nie pójdą na smażoną rybę lub pizzę do plażowej knajpki. Dla emeryta lub rencisty, dysponującego wolną kwaterą, czy też właściciela budki z lodami o wiele ważniejszy jest letnik z klasy średniej. To on prze-znaczone na wczasy pieniądze przeleje bezpośrednio do kieszeni mieszkańców kurortu

Utworzony w ramach ruchu „Kocham Sopot” zespół ekspertów opracował specjalny program wsparcia i pomocy dla sopockich seniorów. Program ten realizowa-ny pod hasłem: „Sopot europej-skim wzorcem miasta przyjaznego dla seniorów” może się stać przy-kładem nie tylko dla miast pol-skich, ale także całej Unii Europej-skiej.

– Sopot powinien maksymal-nie wykorzystać zarówno status uzdrowiska, swoje położenie, jak i popularność – tłumaczy Woj-ciech Fułek w swoim przesłaniu skierowanym do ludzi starszych. – A także możliwości, jakie stwarza-ją liczne programy unijne, skiero-wane do seniorów, oraz współpra-cę z międzynarodowymi organiza-cjami charytatywnymi, takimi jak „Lion Club”, „Rotary”, czy „Zonta”. Warto pamiętać, że już w roku 2007 Unia Europejska zaplanowa-ła kwotę miliarda euro na techno-

logie cyfrowe, podnoszące kom-fort życia osób seniorów.

Cele programuProgram opracowany przez

ekspertów ruchu „Kocham Sopot” i skierowany do miejscowych eme-rytów i rencistów ma na celu prze-dłużenie aktywności umysłowej i fi zycznej ludzi starszych. Polega to na stworzeniu im przez władze miasta warunków do rekreacji i czynnego udziału w życiu spo-łecznym Sopotu. Możliwości w tej mierze są ogromne. Jako jeden z przykładów twórcy programu wymieniają tak modny obecnie wśród seniorów nordic walking, czyli spacerowanie z dwoma spe-cjalnymi kijkami, podobnymi do kijków narciarskich. Sopot ideal-nie nadaje się do takich spacerów, czy to wzdłuż linii morza, czy też w górnej części miasta, po leśnych ścieżkach. Eksperci z „Kocham So-pot” proponują uruchomienie nie-odpłatnie wypożyczalni takich kij-ków dla seniorów. Ich wypożyczal-nie mogłyby znajdować się w ta-kich miejscach jak nowe Centrum Seniora przy ulicy Mickiewicza, w klubach sportowych: żeglarskim, lekkoatletycznym, tenisowym, w sanatoriach „Helios” i „Leśnik”, a także w MOPS i MOSIR.

Ważnym punktem w integracji międzypokoleniowej, mającej słu-żyć starszym osobom w nawiąza-niu kontaktów z młodszym poko-

leniem jest kompleks rekreacyjno-sportowy przy Domu Seniora. Dom ten, to dzieło Wojciecha Fuł-ka, którego nie danym mu było uroczyście otworzyć, po bezprece-densowym w dziejach Sopotu zdy-misjonowaniu go z funkcji wice-prezydenta Sopotu przez Jacka Karnowskiego. Eksperci proponu-ją także wyznaczenie specjalnych godzin dla seniorów w klubach sportowych i ośrodkach odnowy biologicznej. A ponieważ Sopot, to nie tylko modny kurort, ale także uzdrowisko, konieczne jest rozsze-rzenie programów zdrowotnych, oferowanych przez tutejsze sanato-ria dla mieszkańców miasta.

Podejmując inicjatywy mające służyć poprawie jakości życia ludzi starszych, szczególną uwagę nale-ży zwracać na dostępność stacjo-narnej i ambulatoryjnej pomocy medycznej, likwidację barier ar-chitektonicznych, a przede wszyst-kim zwalczanie osamotnienia, po-czucia rezygnacji i izolacji.

Jak to zrobić?– Jeśli wygramy listopadowe

wybory samorządowe nowe, wyło-nione w nich władze będą chciała-by szczególną uwagę zwrócić na rozwój sieci socjalnych – mówi Wojciech Fułek. – Można to osią-gnąć poprzez odpowiednie zorga-nizowanie wspólnoty lokatorskiej, spotkania środowiskowe, udziela-nie sąsiedzkiej przyjaznej opieki,

rozpowszechnienie wędrujących bibliotek, szeroko pojęty wolonta-riat.

Niezwykle ważnym proble-mem jest oswojenie osób starszych z komputerem. Dzięki niemu se-niorzy przekraczają mur swoistego getta. To nie tylko możność zała-twieniu wielu spraw, bez potrzeby wychodzenia z domu. Umiejęt-ność posługiwania się internetem przybliża babcie i dziadków do dzieci i wnuków, na co dzień ko-rzystających z nowoczesnych środ-ków komunikacji. Pod tym wzglę-dem Polska jest daleko w tyle za państwami zachodniej Europy. Przeciętnie w UE z internetu ko-rzysta 18 % seniorów. U nas zaled-wie 10 %. Trudno się temu dziwić, skoro nawet w takim mieście jak Sopot nie ma przyjaznej dla senio-rów mediateki, z łatwym dostę-pem, bez barier architektonicz-nych, nowoczesnej, wielostanowi-skowej. Ten brak należałoby szyb-ko uzupełnić. Dla większości star-szych Sopocian to rzecz niewątpli-wie znacznie ważniejsza od wybu-dowania nowego, luksusowego hotelu.

Ruch „Kocham Sopot” proponuje:1. Powołanie Sopockiej Akademii

IT dla Seniorów. Akademia ta, wspólnie z sopockimi fi rmami z sektora IT organizowałaby szkolenia dla osób starszych, pozwalające im na swobodne korzystanie ze wszystkich czyn-ności, jakie stwarza podłączony do sieci inernetowej komputer.

2. Stworzenie nowoczesnej, pawi-lonowej mediateki. Mogłaby ona mieścić się przy ulicy Ko-ściuszki, na zapleczu CKU. Jest

to miejsce, w którym zbiegają się liczne linie autobusowe, po-łożone blisko stacji kolejowej, łatwo dostępne dla osób star-szych i niepełnosprawnych.

3. Uruchomienie w fi liach biblio-tecznych kiosków IT ze specjal-nymi stanowiskami dla senio-rów i pomocą w obsłudze.

4. Stworzenie specjalnej sopoc-kiej strony dla seniorów, na podobieństwo istniejącego już portalu dla młodych Sopocian.

5. Rozszerzenie oferty dla Uni-wersytetu III Wieku o specjal-ne programy w porozumieniu z działającymi w mieście pla-cówkami naukowymi, jak In-stytut Oceanografi i PAN, So-pockie Towarzystwo Naukowe i inne. Warto także pomyśleć o progra-

mie turystycznym dla seniorów. Jest to możliwe w ramach progra-mu Europe Senior Tourism. Od października do kwietnia na połu-dniowych wybrzeżach Hiszpanii wypoczywają setki tysięcy star-szych osób. Lansując ideę aktywne-go starzenia się Unia Europejska dopłaca do każdego turysty-seniora 150 euro. W programie wczasów są ćwiczenia pamięci, terapia śmie-chem, lekcje tańca, prace ręczne i oczywiście spacery po plaży.

– Aż się prosi, aby Sopot włączył się w ów program – konkluduje Wojciech Fułek. – Wprawdzie Bał-tyk, to nie Morze Śródziemne, ale przy tej bazie jaką mamy, mogliby-śmy wylansować w Europie nasz kurort jako miasto przyjazne senio-rom. Starsi ludzie z wielu krajów znaleźliby tu po sezonie spokój i licz-ne atrakcje turystyczno-krajoznaw-cze oraz kulturalne, a także placówki medyczne i rehabilitacyjne.

Od początku września za parkowanie w niedozwolonych miejscach grozi mandat

Koniec samowolki na osiedlowych drogachDo tej pory napis „droga wewnętrzna” powodował, że policja interweniowała na drogach osiedlowych wyłącznie w ekstremalnych przypadkach, wtedy gdy życie i zdrowie ludzkie było zagrożone. Na ulicach osiedlowych, panowała swoista samowola. Kierowcy robili co chcieli bo… wiedzieli, że tam prawo drogowe nie obowiązuje i nie spotka ich kara. Teraz to się zmieniło, od 4 września policjanci otrzymali uprawnienia do egzekwowania przepisów w ruchu drogowym w strefach zamieszkania.

Mirosław Pinkiewicz

W zmienionym Kodeksie Drogowym pojawiło się nowe określenie i spe-

cjalny znak drogowy „strefa ru-chu”. Jest to „obszar obejmujący co najmniej jedną drogę we-wnętrzną, na którą wjazdy i wy-jazdy oznaczone będą odpowied-nimi znakami drogowymi”.

Od czasu wprowadzenia tych zmian egzekwowaniem przepisów porządkowych w ruchu drogowym w strefach zamieszkania zajmuje się policja i straż miejska. Policjanci posiadają dokładnie takie same uprawnienia, jak na wszystkich drogach publicznych. To choć czę-ściowo może utemperować kierow-ców, którzy do tej pory świadomie łamali przepisy, wiedząc, że na osie-dlowych uliczkach są bezkarni.

Znak drogowy „ strefa ruchu” ustawiony przez spółdzielnię czy właściciela terenu będzie ozna-czał, że choć wjeżdżamy na teren prywatny, to musimy stosować się do przepisów ruchu drogowego. Złe parkowanie, może zakończyć się wysokim mandatem, sprawą sądową, oraz odholowaniem po-jazdu na koszt właściciela.

Poważnymi konsekwencjami może zakończyć się także jazda po użyciu środka odurzającego,

oraz w stanie nietrzeźwości, co do niedawna dotyczyło jedynie dróg publicznych i stref zamieszkania, a obecnie także stref ruchu. Nowe przepisy obowiązują również ro-werzystów.

W strefi e ruchu wykroczeniem jest także: utrudnienie lub tamowa-

nie ruchu, jazda bez włączonych świateł mijania, nieposiadanie przy sobie dokumentów uprawniających do kierowania lub używania pojaz-du, jak również przekroczenie do-zwolonej prędkości.

Prawidłowe oznakowanie dróg osiedlowych, za które odpowie-

dzialna jest spółdzielnia mieszka-niowa, umożliwi policjantom po-dejmowanie skutecznych inter-wencji wobec osób parkujących swe pojazdy w miejscach dla nich najwygodniejszych, przy lekce-ważeniu innych użytkowników dróg.

Jako mieszkaniec Sopotu i Ko-mendant Policji, dokładnie znam bolączki naszego miasta. Wokół blo-ków często dochodzi do kolizji czy potrąceń pieszych. Kierowcy parkują auta gdzie „popadnie” i często unie-możliwiają innym kierującym na przykład wyjazd z garażu. Zapomi-nają przy tym o najważniejszym – zastawianie dojazdu dla służb ratun-kowych do bloku może spowodo-wać, że w sytuacji zagrożenia dla ży-cia i zdrowia ludzkiego, ta pomoc może nadejść za późno, a w takich przypadkach liczą się sekundy!

Dlatego cieszą mnie te zmiany, oraz fakt, że policjanci z Sopotu będą mogli służyć pomocą mieszkańcom naszego miasta w sprawach tak dla nich uciążliwych jak dotychczasowa bezkarność „piratów osiedlowych”, oraz zapewnią wyższy poziom bez-pieczeństwa w kurorcie.

Autor jest Komendantem Miejskim Poli-cji w Sopocie

Page 7: Riviera 53

7Nr VIII (53) październik 2010 Speakers’ Corner

Z listów i maili do „Riviery”:…Mam wrażenie, że kampania wyborcza, prowadzona przez władze Sopotu odbywa się pod hasłem „wojny na wyniszczenie”, w której wszystkie chwyty są dozwolone. W zawiązku z tym chciałbym zadać publicznie kilka nurtujących mnie pytań. Wierzę, że komuś jednak starczy odwagi, aby na nie odpowiedzieć. • Kto chodzi po miejscach, gdzie wiszą plakaty (niewyborcze) ruchu

„Kocham Sopot” i „zniechęca” właścicieli do ekspozycji tych plakatów? • Kto wywierał rozmaite naciski na kandydatów na radnych ruchu

„Kocham Sopot” i ich rodziny, aby nie kandydowali? • Kto odwodził związanych z Sopotem przedsiębiorców, aby nie

umieszczali reklam w „Rivierze”?• Czy redaktor biuletynu wyborczego Jacka Karnowskiego „Nasz So-

pot” i redaktor „Kuryera Sopockiego” to jedna i ta sama osoba? • Dlaczego ewidentne materiały wyborcze „Samorządności” i Jacka

Karnowskiego w „Naszym Sopocie” i „Twojej Gazecie” nie są ozna-czone jako fi nansowane przez Komitet Wyborczy? Czyżby ktoś inny płacił za ich opublikowanie?

• Czy nagłe wizyty po zakupy na sopockim rynku w godzinach pracy i w towarzystwie pracowników Urzędu Miasta są dla pana Jacka Karnowskiego formą kampanii wyborczej, czy też stałym elemen-tem urzędowych dni pracy w każdy wtorek i piątek?

• Czy telefoniczne (oczywiście anonimowe) groźby wobec organiza-tora sopockiego koncertu charytatywnego na rzecz poparcia Woj-ciecha Fułka to przypadek, czy metoda?

• Czy afi sze wyborcze Jacka Karnowskiego i „Samorządności” przy-bijane do sopockich drzew metalowymi gwoździami to element akcji „Sopot dla środowiska”?

• Czy organizowane spotkań i agitacja wyborcza na terenie miejskich placówek oświatowo-wychowawczych (a takie spotkania Jacka Kar-nowskiego i kandydatów „Samorządności” w sopockich szkołach i przedszkolach już miały miejsce) nie jest łamaniem obowiązują-cej ordynacji wyborczej?

• Czy malarze Henryk Cześnik i Maciej Świeszewski z własnej, nie-przymuszonej woli najpierw podpisali akces do Komitetu Honoro-wego Wojciecha Fułka, a potem przestraszyli się własnej odwagi, mając w perspektywie wykup od miasta własnych pracowni?

Wszyscy już wiemy, w jakim stylu przebiega ta kampania. Mieli ra-cję Wojciech Fułek, Cezary Jakubowski, Jarosław Kempa i Jerzy Hall, apelując jakiś czas temu o „czystą kampanię”. Bezskutecznie, jak się okazało. To smutne, ale pokazuje prawdziwą twarz sopockiej polityki. Nie pomoże jej szminka ani puder. Jeśli coś jest brutalnym faulem i chwytem poniżej pasa, to nadal nim pozostanie. Dlatego czas na nor-malność!

Jerzy Waloś

Chciałabym też zabrać głos w dyskusji na temat rządów pana Karnow-skiego, który wciąż niestety jest naszym prezydentem. W związku z tym, przesyłam do Państwa list, który dołączyłam do ankiety roze-słanej ostatnio do mieszkańców Sopotu, a który ma być moją odpowie-dzią na te żenujące działania pozorne.

Oto on:

Szanowny Panie Prezydencie,

ta ankieta to zbitka haseł, które dla nas mieszkańców Sopotu są zwy-kłym bełkotem. Podobnie śmieszny i tendencyjny jest termin tych „konsultacji”. Pańskie metody pozostają od lat te same.

W tym miejscu przypomina mi się epizod sprzed wielu lat, a było to również tuż przed wyborami: Prezydent Sopotu wizytuje drogę do-jazdową do bloku przy ul. 23 Marca 94, i z zaangażowaniem oraz cał-kowitym zrozumieniem sprawy kiwa głową na znak, że Miasto dołoży wszelkich starań…

Śmiałam się wtedy z naiwności mieszkańców naszego bloku, którzy liczyli na powagę obietnic składanych przez prezydenta Karnowskiego.

Minęło wiele lat, dziś jest jeszcze gorzej, w naszym bloku powstała Wspólnota, która teraz odrabia to wszystko, czego Miasto nie zrobiło przez 40 lat istnienia kompleksu 6 -ciu czteropiętrowych bloków przy

ulicy 23 Marca. Zrobiono również ów dojazd, a wcześniej wymieniono okna, wyremontowano klatkę schodową. Zamiarem Wspólnoty było również ocieplenie bloku i zainstalowanie własnego pieca grzewczego, co miało być ukoronowaniem wcześniejszych starań, a prowadzić w efekcie do obniżenia horrendalnie wysokich czynszów. Pierwotnie miał to być kocioł gazowy.

Złożono wymagane dokumenty. Rok czasu potrzebowali sopoccy urzędnicy na wydanie odmowy. Czy czekano na wejście przepisów, które to miały umożliwić? Pomijam tu rolę spółki Actum, która jest zarządcą Wspólnoty, a która wyraźnie działa wbrew interesowi miesz-kańców, na co jednak my, zajmujący mieszkania komunalne nie mamy wpływu i czujemy się ubezwłasnowolnieni i rzuceni pomiędzy Actum, Urząd Miasta oraz rozliczającą nas Adminitrację „Kielce” z siedzibą na Grottgera,o której dalej.

W przypadku podjęcia inwestycji Gmina Sopot zobowiązana była-by do dołożenia części jej kosztów, a stanowiącej udział mieszkań ko-munalnych naszego bloku. A sytuacja budżetu Miasta jest trudna, szczególnie, że Miasto ma do spłacenia milionowe kary orzeczone wy-rokiem sądu, a wynikając z nieposzanowania prawa, a raczej z arogan-cji Prezydenta Miasta.

W związku z zaistniałą sytuacją postanowiono o założeniu ogrze-wania proekologicznego (pompy ciepła), ale już na samym wstępie ponownie rzucane są „kłody pod nogi” i wygląda na to, że następny rok będzie stracony, a my będziemy zmuszeni w dalszym ciągu korzy-stać ze złodziejskich usług OPEC. Kto ma w tym interes?

Na własnej skórze mieliśmy okazję przekonać się o tym, o czym coraz głośniej mówi się i pisze; urzędnicy w Sopocie notorycznie łamią prawo, są stronniczy, niekompetentni, i aroganccy. No cóż, przykład idzie z góry, mają na to przyzwolenie.

Urodziłam się w Sopocie i zajmuję mieszkanie komunalne, na jego wykup mnie nie stać. Czy w związku z tym, mam być przepędzona z mojego miasta z powodu, iz czynsze, szczególnie w mieszkaniach ko-munalnych, rosną w zatrważającym tempie (w ciągu dwóch letnich miesięcy mój czynsz wzrósł o 100 zł) np. do Straszyna?

Podlegam Administracji „Kielce” z Grottgera. To następna totalnie niewydolna „instytucja”, z powodu braków kadrowych, braku facho-wości, opieszałości, niebywałego bałaganu, o poziomie usług i braku kultury pracowników nie ma sensu wspominać. Rozliczenia za wodę i c.o. otrzymujemy z rocznym prawie opóźnieniem, często błędnym na sumy rzędu setek złotych, w wiadomą stronę. Co z tymi, którzy sobie tego sprawdzić nie potrafi ą?

Zdaję sobie sprawę, że poziom obsługi mieszkańców to pochodna tego, jakie środki się na to przeznacza oraz zupełnego braku zaintere-sowania tymi, którzy nie mają głosu. Ale Pan i pańscy urzędnicy, żyjcie z naszych podatków, a ja pracuję już 35 lat i przez te wszystkie lata również moje podatki są odprowadzane do kasy Miasta.

I to jest rzeczywiste życie nas zwykłych sopocian, o czym Pan, Panie Prezydencie nie ma pojęcia. Blichtr i pretensjonalny monumentalizm, pozbawiony klimatu, należnego Sopotowi na dłuższą metę nie zastąpi realizacji faktycznych potrzeb jego mieszkańców, w stosunku do któ-rych, wykonuje Pan działania pozorne, jak choćby te „konsultacje”.

Pan stracił kontakt z rzeczywistością już dawno, żyje Pan w iluzji, a obudzenie z niej, jak widać, może nastąpić tylko, po spadnięciu ze stołka, który stał się już tak wysoki, że dostrzega Pan z niego tylko te największe obiekty.

Zbyt wiele żalu i pretensji wobec Pana uzbierało się, i to, na co mamy nadzieje, ja i wielu moich znajomych i przyjaciół to to, iż z Pa-nem odejdą aroganccy, niekompetentni urzędnicy (którzy w dodatku zbyt drogo nas kosztują) oraz radni, którzy nie działają w naszym, mieszkańców interesie oraz, że skończy się niemoc na którą teraz my zwykli sopocianie jesteśmy skazani. I wreszcie, że Sopot zacznie się rozwijać harmonijnie, a my obywatele Sopotu, znajdziemy w nim na-leżne nam miejsce.

I dlatego ja i wiele innych osób, mamy zamiar pokazać Panu czer-woną kartkę.

Nic nie tracimy, a możemy wiele zyskać.

O.B.Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

…Z narastającym w miarę lektury zdumieniem czytałam artykuł (choć nie wiem czy to właściwe określenie) autorstwa sopockiej rad-nej, Małgorzaty Maj, zamieszczony w wyborczym biuletynie kandyda-ta na prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego „Nasz Sopot”. W zamyśle p. Maj miała to być zapewne „polemika” z programem „Sopot – miasto przyjazne seniorom”, opracowanym przez zespół ruchu „Kocham So-pot”, który otrzymałam na sopockich Targach Seniora od przemiłego młodego człowieka. Piszę „polemika” w cudzysłowie, bo tekst nawet w jednym zdaniu nie dotyczy treści tego programu, nie wspominając o tym, że nie odnosi się do konkretnych propozycji i pomysłów w nim zawartych. Pani Maj nie zauważa żadnego z pomysłów i projektów, ułatwiających codzienne życie sopockim seniorom, które łatwo można wprowadzić na terenie Sopotu w życie małym nakładem sił i środków. Radna Platformy Obywatelskiej ogranicza się jedynie do stwierdzenia, że w Sopocie jest dobrze i… kropka. W związku z tym wszelka dysku-sja na temat stworzenia z Sopotu pewnego rodzaju wzorca miasta przyjaznego seniorom nie ma dla niej sensu, bo… jest dobrze itd. Nie warto więc dyskutować, bo MY wszystko już zrobiliśmy i wszystko wiemy najlepiej.

Pani Maj, pisząc to, co napisała, miała najprawdopodobniej jeszcze jeden zamysł – jej kuriozalny tekst miał na celu „dowalić” – przepra-szam za to wyrażenie, ale tylko ono oddaje właściwie intencje autorki – najgroźniejszemu kontrkandydatowi Karnowskiego do fotela prezy-denta, Wojciechowi Fułkowi.

Der Zweck heiligt die Mittel?- jak mawiają Niemcy. Ale czy my, Po-lacy też musimy kierować się tą brutalną zasadą? Taki, instrumental-no-wyborczo-wybiórczy sposób myślenia radnej Maj o Sopocie i jego problemach byłby może ośmieszający (zwłaszcza dla kogoś, kto pełni funkcję radnego), gdyby nie to, że jest po prostu szkodliwy dla obywa-telskiego modelu demokracji.

Kto nie z nami, ten przeciw nam! Czy już naprawdę Sopot nie jest nasz? Tylko wyłącznie ICH?

Z poważaniem Janina Szydłowska

Zarzuty korupcyjne, okłamywanie wymiaru sprawiedliwości i mieszkańców przed referendum. Przecież obiecał nam wszystkim, że więcej nie wystartuje w wyborach na prezydenta miasta. Mimo to zmienił zdanie wykorzystując wyjątkowo obrzydliwy w swej obłudzie argument w postaci katastrofy smoleńskiej. Zagorzali zwolennicy śle-po wierzą w jego niewinność, choć sprawę przeciwko niemu prowadzi jeden z najlepszych polskich prokuratorów – ten sam, któremu pre-mier przekazał do prowadzenia najtrudniejsze w Polsce śledztwo doty-czące śmierci Krzysztofa Olewnika. Nikt nie zadaje sobie pytania, jaki interes miałby ten czy inny prokurator w tym, by pogrążać „niewinne-go” Jacka K. Wszyscy słyszeliśmy jak wymuszał mieszkanie dla mamy. „Jedno wziąłbym ja, drugie kolega, wiesz ja bym w to nie wchodził tylko moja mama”. Mnie to w zupełności wystarczy, by wyobrazić so-bie, jak załatwia się interesy w naszym mieście, jeśli zgoda na ich prze-prowadzenie zależy od prezydenta miasta. Dzisiaj okazuje się, że zwo-lennicy Jacka K. chcą przekonać nas, że Pan Wojciech Fułek, jego naj-groźniejszy konkurent, który jak wynika z sondaży wygra w drugiej turze wyborów prezydenckich, to człowiek porównywalny z Danutą Hojarską z Samoobrony. Wsłuchuję się w te słowa z niedowierzaniem i pytam: komu w Sopocie bliżej do Samoobrony? Politykowi, który po-dobnie jak Andrzej Lepper, mimo ciążących na nim zarzutów korup-cyjnych i dopuszczenia się innych ewidentnych kłamstw startuje w wyborach na prezydenta miasta, czy też komuś na kogo nigdy nie padł nawet najmniejszy cień podejrzeń? Kto jest bardziej godny zaufa-nia – ojciec, który potrafi zadbać i być z własną rodziną, czy człowiek mający tę rodzinę za nic, traktujący własną żonę i dzieci jak tło wybor-czego zdjęcia? Mam nadzieję, że Sopocianie nie dadzą się tym razem nabrać i już niebawem, raz na zawsze skończy się ta męcząca nas wszystkich duszna i nieprzyjemna era sopockiego Leppera.

A.C. Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Page 8: Riviera 53

8 Biznes www.riviera24.pl

Jesienna akcja sopockiego ubezpieczyciela

Hestia pomaga w szczepieniach

Jesień, zima i wczesna wiosna to okres wzmożonej zachorowal-ności na grypę. Choroba ta, jak

wiadomo, najgroźniejsza jest dla ludzi starszych, małych dzieci i osób przewlekle chorych. Już od września lekarze biją na alarm: po-winniśmy szczepić się przeciwko grypie. Pozwoli to uniknąć zakaże-nia, a nawet jeśli do niego dojdzie, przebieg choroby będzie o wiele ła-godniejszy i przebiegać będzie bez groźnych powikłań. Szczepienie wymaga jednej, a nawet dwóch wi-zyt w przychodni, co jest stresujące

zwłaszcza dla małych dzieci. Wy-siadywania w poczekalniach wy-pełnionych kaszlącymi i kichają-cymi pacjentami można jednak uniknąć. Pomaga w tym Ergo He-stia Sopot, gdzie możemy ubezpie-czyć się w ramach Medical Assi-stance.

Koszt takiego ubezpieczenia wynosi 30 bądź 60 złotych za rok. W pierwszej wersji wystar-czy zadzwonić na infolinię Ergo Hestii i zgłosić zapotrzebowanie na powyższą usługę. Zgodnie z umową lekarz ze szczepionką

Elektroniczne innowacje Ergo Hestii

Pracownik z Facebook’aS

opocki ubezpieczyciel – Gru-pa Ergo Hestia poszukuje pracowników na portalu spo-

łecznościowym Facebook. Oferta informacyjno-rekrutacyjna Grupy Ergo Hestia www.facebook.com/grupaergohestia skierowana jest nie tylko do osób poszukujących pracy. Skorzystać z niej mogą także ci internauci, którzy chcieliby po-znać bliżej specyfi kę pracy w fi r-mie ubezpieczeniowej. Oferta po-zwala zainteresować kandydatów konkretnymi ogłoszeniami na te-mat zatrudnienia, ukazać stanowi-ska pracy „od kuchni”, oraz pomóc

w ocenie kompetencji i ewentual-nym stworzeniu dokumentów ko-niecznych przy zgłoszeniu swojej kandydatury.

Poza standartowymi elemen-tami rekrutacyjnymi, jak choćby treść ofert prac, czy opis wyma-gań ze strony zatrudniającego, internauta znajdzie na Facebook-u sporo atrakcji. Na przykład wywiad fi lmowy z pracownikiem Ergo Hestii, fi lmy instruktażowe, pozwalające poprawnie napisać CV, quizy mające sprawdzić na-sze predyspozycje do wykonywa-nia zawodu, konkursy z nagroda-

Ergo Hestia zdobyła pierwsze miejsce wśród polskich towarzystw ubezpieczeniowych

Sypią się nagrody M

amy do odnotowania kolejne poważne suk-cesy Ergo Hestii.

W rankingu jakości obsługi so-pocka Grupa zajęła pierwsze miejsce wśród polskich towa-rzystw ubezpieczeniowych za rok 2010. Wyróżnienie to jest tym cenniejsze, ponieważ zosta-ło przyznane przez konsumen-tów, głosujących za pośrednic-

twem portalu jakoscobslugi.pl. Oceniali oni organizację i czas obsługi, wiedzę, kompetencję, oraz zachowanie i wygląd perso-nelu. Godło Jakość Obsługi przyznawane jest od trzech lat Ergo Hestia została nagrodzona już po raz drugi z rzędu – pierw-szy raz w roku 2009.

Drugą cenną nagrodą Ergo Hestii jest Raport Roczny Grupy

za rok 2009. Zdobył on główną nagrodę w dziesiątej już edycji konkursu Biuletynów Firmo-wych. Przyznano ją za „projekt jednorazowy”, oraz fotografi ę przedstawiającą trzynastoletnie-go chłopca, zamieszczoną w Ra-porcie Rocznym (w trzeciej czę-ści pod tytułem „Indywiduali-ści”). Fotografi a otrzymała tytuł „Zdjęcie Roku). Na kartach wy-

dawnictwa podsumowującego rok 2009 w Ergo Hestii zamiesz-czone zostały zdjęcia dzieci, ja-kie urodziły się pracownikom Grupy na całej przestrzeni dzia-łalności sopockiego ubezpieczy-ciela. Przedstawiono dzieci w różnym wieku, od niemowląt po nastolatków. Są również wśród nich ludzie niemal dorośli – warto przecież pamiętać, że

Ergo Hestia działa w Sopocie już 19 lat.

Raport Roczny zawiera wiele informacji o rozwoju spółek ubezpieczeniowych Grupy, wy-kraczających poza relacje poświę-cone wyłącznie wynikom fi nan-sowym. Jest swoistym portalem rodzinnym fi rmy. Mówi o jej biz-nesowej odkrywczości, doskona-leniu organizacji wewnętrznej,

pracy nad konkurencyjnością i dążeniu do sukcesu. Zdumiewa-jąco dużą wiedzę na te tematy mają dzieci pracowników, jak wy-nika z dołączonych do ich zdjęć wypowiedzi. Zarówno maluchów, jak dorastającej młodzieży.

Organizatorem prestiżowego w branży konkursu Biuletynów Firmowych jest Agencja Dorad-cza i Wydawnicza „Apage”. (kf)

mi, wirtualną pomoc konsultan-ta do spraw rekrutacji.

St – Budowanie fi rmy i pozy-skiwanie pracowników, to proces oparty między innymi o więź spo-łeczną i przepływ informacji – wy-jaśnia Małgorzata Gwozdz, dyrek-tor biura doboru i rozwoju kadr Ergo Hestii. – W tym kontekście korzystanie z portali takich jak Fa-cebook dla celów rekrutacyjnych, to naturalna kolej rzeczy. Tym bar-dziej, że profi le społecznościowe coraz częściej pełnią rolę agrega-tów informacji ze wszystkich dzie-dzin naszego życia. (kf)

fot. a

rchiw

um

fot. a

rchiw

um

i strzykawką pojawi się w domu ubezpieczonego już w ciągu czte-rech godzin od telefonicznego zgłoszenia. Prócz szczepionki Medical Assistance Ergo Hestii oferuje, w razie potrzeby, transport medyczny do i ze szpitala, oraz do-wóz leków i żywności. W warian-cie rozszerzonym (60 złotych) ubezpieczyciel zapewnia poza tym 4 wizyty lekarza lub pielę-gniarki, opiekę nad dzieckiem, osobą niesamodzielną, a nawet nad zwierzętami domowymi. (kf)

Page 9: Riviera 53

Nr VIII (53) październik 2010 Społeczeństwo 9Znamy już kandydatów na sopockich radnych ruchu „Kocham Sopot”.

Chcemy zmian, chcemy budowaćRuch „Kocham Sopot” wystawił do wyborów samorządowych 42 kandydatów na radnych we wszystkich czterech okręgach. Wśród nich znaleźli się ludzie najróżniejszych profesji, w różnym wieku, posiadających różne doświadczenia.

Konrad Franke

Na listach wyborczych ru-chu obywatelskiego „Ko-cham Sopot” znaleźli się

m.in. prawnicy, architekci, mene-dżerowie, artyści, dziennikarze, prywatni sopoccy przedsiębiorcy, urzędnicy. Lider ruchu, Wojciech Fułek, uważa że jest to doskonała mieszanka doświadczenia i entu-zjazmu, rutyny i nowej energii.

– Nie jesteśmy partią i to jest naszą przewagą nad innymi. Chce-my rozsądnych zmian w codzien-nym zarządzeniu miastem, co nie znaczy, że chcemy cokolwiek bu-rzyć – mówił podczas konwencji wyborczej Wojciech Fułek, – My jesteśmy od budowania, dosłownie i w przenośni. Chcemy budować pomosty porozumienia, pomiędzy mieszkańcami a ratuszem, pomię-dzy partiami, pomiędzy ludźmi. Chcemy jednak pewnej moralnej odnowy i nowego ducha. Stawia-my na konkretne osoby, a nie na szyld partyjny.

Okręg nr IV – Kamienny Potok, Brodwino

Z list wyborczych ruchu oby-watelskiego „Kocham Sopot” startują zarówno osoby całkiem nowe, pragnące realizować swoje pomysły z pożytkiem dla Sopotu i jego mieszkańców, jak i ludzie doskonale już sopocianom znani i sprawdzeni w swoich społecz-nych i samorządowych działa-niach. Jednym z nich jest lider okręgu nr IV – Jarosław Kempa.

Ten najbardziej popularny so-pocki radny (cztery lata temu zdo-był blisko tysiąc głosów – kolejny kandydat miał ich połowę) jest wy-kładowcą i pracownikiem nauko-wy UG, obecnie kończy doktorat z ekonomii. Kempa pełnił przez wiele lat funkcję Przewodniczące-go Komisji Polityki Gospodarczej Rady Miasta, jest członkiem Plat-formy Obywatelskiej.

W jego okręgu (Sopot i Ka-mienny Potok) kandydować będą m.in.: prof. Andrzej Orłowski, so-pocianin od urodzenia, samo-dzielny pracownik naukowy, spe-cjalista w dziedzinie akustyki, oceanografi i, rybactwa i środowi-ska. Orłowski pasjonuje się szero-ko rozumiana kulturą – od opery po rock’nroll, a także studenckim teatrem hiszpańskim. Ma żonę i dwoje dzieci, bezpartyjny.

Kolejnym kandydatem w tym okręgu jest Anna Stasierska, prawnik z wykształcenia, mene-dżer kultury z zamiłowania. Pani Anna była autorką wielu przed-sięwzięć artystycznych i kultural-nych na terenie Sopotu, m.in. Lata Teatralnego w Teatrze Ate-lier im. Agnieszki Osieckiej.

Równie nietuzinkowym życio-rysem może się wylegitymować Dariusz Sieńczewski, mieszkaniec Brodwina, fi lozof z wykształce-

nia. Jego zdaniem w Sopocie nie-zbędne są zmiany we władzach i zdecydowany zwrot w stronę mieszkańców, ponieważ samo-rząd zbyt się upartyjnił i odizolo-wał od mieszkańców.

Na tej liście znalazła się także Katarzyna Szczecina – nauczyciel i wychowawca dzieci i młodzieży w szkole na Brodwinie, aktywnie działająca wraz z mężem Dariu-szem w sopockim harcerstwie.

Społeczność sportowców, a za-razem prywatnych przedsiębior-ców reprezentuje Mariusz Czajor. Zdaniem tego niegdyś świetnego tenisisty stołowego, w Sopocie na-leży stworzyć klimat przyjazny dla przedsiębiorczości, tzw. „przyjazne otoczenie” biznesu.

Kolejnym kandydatem z okrę-gu nr IV jest Jarosław Lisiecki, taksówkarz, mieszkaniec Brodwi-na. Zdaniem Lisieckiego, im mniej partii w samorządach tym lepiej dla miasta.

Ostatni dwaj kandydaci ruchu „Kocham Sopot” to Jan Ujma i Pa-weł Wilkicki. Pierwszy z nich mieszka w Sopocie od 65 lat, w tym na osiedlu Brodwino od 1977 r. Ujma jest absolwentem Po-litechniki Gdańskiej, z wykształ-cenia inż. mechanik dwóch spe-cjalności – lądowej i morskiej. Aktualnie pełni funkcję członka Rady Nadzorczej w Nauczyciel-skiej Spółdzielni Mieszkaniowej, wcześniej był długoletnim człon-kiem Rady Osiedla Brodwino, nie należy do żadnej partii. Paweł Wilkicki to z kolei prywatny przedsiębiorca z branży marke-tingowo-reklamowej. Zajmuje się także organizacją wydarzeń spor-towych i muzycznych.

Okręg nr II – PołudnieNiekwestionowanym liderem

jest tutaj Jerzy Hall – prawnik, legen-da demokratycznej opozycji z cza-sów PRL, prywatny przedsiębiorca, fan koszykówki, siatkówki innych sportów, aktywny sportowiec. Hall jest ponad to członkiem PO, wielo-letnim radnym i przewodniczącym Komisji Bezpieczeństwa i Porządku w Radzie Miasta Sopotu.

W tym okręgu na liście znala-zła się również architekt Agniesz-ka Lasota, która otrzymała nagro-dę za pracę magisterską na temat sopockiej architektury, od uro-dzenia związana z Sopotem.

Równie barwną postacią jest Lucjan Brudzyński z wykształce-nia prawnik, z zamiłowania har-

cerz. Brudzyński przez wiele lat pełnił funkcje harcmistrza i ko-mendanta sopockiego hufca ZHP, dziś jest centralnym skarbnikiem ZHP, chce aktywnie włączyć się w integrację sopockich organiza-cji pozarządowych.

Kolejnym kandydatem na rad-nego jest Andrzej Kuta – prywatny przedsiębiorca, ekonomista, kon-sultant z dziedziny fi nansów i bu-dżetu. Sopot Południe reprezentuje także Łucja Sobczak – doskonały scenograf teatralny, wieloletni współpracownik teatrów Wybrzeże i Muzycznego w Gdyni, jest też or-ganizatorem koncertów i festiwali.

Na liście ruchu „Kocham So-pot” jest też Maciej Wysiecki – so-pocianin od urodzenia. Wysiecki pracuje na Uniwersytecie Gdań-skim, gdzie zajmuje się poligrafi ą.

Magda Stankowska jest sopo-cianką od urodzenia, a od nie-dawna szczęśliwą mężatką, zwią-zana z sopockim chórami i Mię-dzynarodowym Festiwalem Chó-ralnym Mundus Cantat.

Jednym z najmłodszych kan-dydatów na radnego jest student UG Sławomir Lamparski, który pasjonuje się koszykówką, kultu-rą, biegami po plaży i lesie, chce wnieść swoją energię w życie spo-łeczne miasta.

Ewelina Adrian to absolwent-ka Akademii Morskiej, w Sopocie mieszka dopiero od kilku lat, ale zakochała się w naszym mieście i chciałaby zaangażować się w pra-cę na rzecz jego mieszkańców.

Ostatnim na liście jest Adam Adamowicz – sopocianin od uro-dzenia, prywatny przedsiębiorca z branży muzycznej i koncertowej. Adamowicz aktywnie wspiera m.in. sopocką parafi ę św. Michała.

Okręg nr I – Centrum. Radnego Henryka Hryszkie-

wicza nie trzeba chyba nikomu szerzej rekomendować. Jego ener-gia i niebywałe wprost zaangażo-wanie społeczne w sposób natu-ralny uczyniły go liderem okręgu nr I. Hryszkiewicz jest sportow-

cem, trenerem i wychowawcą młodzieży. Zdobył wicemistrzo-stwo Europy i Polski w kulturysty-ce, aktualnie pełni funkcję Prze-wodniczącego Komisji Sportu Turystyki i Młodzieży w Radzie Miasta, bezpartyjny.

Prócz niego na tej liście znalazł się m.in. prof. Tymon Zieliński z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie, fi zyk atmosfery, założyciel i Prezes So-pockiego Towarzystwa Naukowe-go. Obok niego wystartuje również Olga Krzyżyńska – od dziecka związana z Sopotem, dziennikar-ka, artystka-plastyk, pracownik samorządowy. Krzyżyńska współ-organizowała m.in. Święto Ulicy Obrońców Westerplatte, gdzie mieszka, skutecznie zabiegała też o remont tej ulicy i zachowanie za-bytkowego mostku znajdującego się u jej zakończenia, pasjonatka dziejów Pomorza Gdańskiego skąd pochodzi jej rodzina.

Zbigniew Okuniewski, jak sam siebie określa, jest sopocianinem od zawsze, również związany z ul. Obrońców Westerplatte. Członek Zarządu Towarzystwa Przyjaciół Sopotu, szef tzw. sekcji eksplora-cyjnej, poszukującej śladów prze-szłości, nie tylko sopockich. To właśnie on odnalazł na jednym z sopockich strychów listy Kazi-mierza Przerwy-Tetmajera.

Kolejną kandydatką w okręgu Centrum jest Grażyna Czajkow-ska, mama trzech wspaniałych dzieci, Magdy, Filipa i Michała. Czaj-kowska aktywnie działa w szkol-nych Radach Rodziców i w kawia-rence parafi alnej przy kościele św. Jerzego.

Michał Kaszubowski to z kolei absolwent Wyższej Szkoły Turyst-ki i Hotelarstwa, przekonany, że w duszę miasta należy wlać nową energię i entuzjazm. Chciałby także zająć się sprawami młodych ludzi, którym – jego zdaniem – Sopot na razie nie stwarza odpo-wiednich perspektyw.

Maria Miotk skończyła fi lozo-fi ę i kulturoznawstwo na UG,

z zamiłowania jest choreografk ą i tancerką „wychowaną” przez So-pocki Teatr Tańca. Z Sopotem związana od urodzenia, a nawet od pokoleń, jako prawnuczka red. Cieszyńskiego.

Iwona Nowak jest sopocianką z wyboru i serca. Postanowiła zaan-gażować się w ruch „Kocham Sopot” ponieważ wierzy, że miastu potrzeb-na jest zmiana i moralna odnowa. Podobnego zdania jest Halina Sut – sopocka emerytka posiadającą ogromne doświadczenie w pracy sa-morządowej. Jej zdaniem Sopot trze-ba zwrócić mieszkańcom.

Z kolei młodych sopocian w tym okręgu reprezentuje Jakub Drohomirecki, sopocki architekt, inicjator akcji „zielonego po-dwórka” dla Sopotu, aktywnie an-gażujący się w różne przedsię-wzięcia obywatelskie. Ostatnie miejsce na liście znalazła Andże-lika Zając – mama, kochająca żona, Prezes Ogrodów Działko-wych przy ul. Łokietka. Głęboko wierzy, że ruch „Kocham Sopot” odmieni Sopot na lepsze.

Okręg nr III – ZachódW tym okręgu liderem jest

Wojciech Fułek, założyciel ruchu „Kocham Sopot” i jego kandydat na prezydenta miasta. Prócz nie-go do rady miasta kandyduję rów-nież Magda Masny, sopocka fl ory-styka, ekolog, właścicielka kwia-ciarni na ul. Kościuszki. Pani Ma-sny chce przypilnować odpowied-niego zagospodarowania sopoc-kich terenów zielonych.

Halina Charytonów-Niesyn pochodzi z sopockiej rodziny praw-niczej. Jest magistrem prawa i eko-nomii, absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, specjalistką z dziedzi-ny fi nansów i controllingu. Sopo-cianka od urodzenia, mężatka, matka 10 letniej córki Julii.

Kolejny kandydat to Piotr Kurdziel, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Przylesie”. Przed laty był również dyrektorem MO-SIR-u, chce zając się sprawami sopockich spółdzielców.

Barbara Sowińska jest nauczy-cielką języka polskiego w sopoc-kim gimnazjum, jej pasją jest lite-ratura, aktywnie działa w klubie przy parafi i św. Jerzego, jest prze-konana, iż Sopotowi potrzebna jest „rewitalizacja” ducha.

Prywatny przedsiębiorca Ro-bert Gwóźdź jest sopocianinem z wyboru, który chce aktywnie włączyć się w takie działania oby-watelskie, jakie symbolizuje ruch „Kocham Sopot”, prywatny przed-siębiorca, był w grupie, która pro-testowała przeciwko nowej, jego zdaniem niefortunnej lokalizacji schroniska dla zwierząt.

Jerzy Kurek pasjonuje się spra-wami ekologii i ochrony środowiska. Jest jednym z założycieli klubu eko-logicznego „sopockie Potoki”, ak-tywnie edukuje sopocką młodzież i dzieci w sprawach środowiska na-turalnego i licznych zagrożeń.

Wojciech Kruk to z kolei młody prywatny przedsiębiorca z branży marketingu i reklamy, aktywnie działa we wspólnocie przy parafi i Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. Malczewskiego.

Krzysztof Wołkowicz jest wła-ścicielem popularnego w Sopocie studia bonsai, które usytuowane jest na osiedlu Mickiewicza; po-pularyzator i organizator wielu wystaw, aktywnie działający na rzecz promocji miasta.

Ostatnim kandydatem na liście w tym okręgu jest Gerard Łukasze-wicz, ofi cer żeglugi, obecnie pra-cownik Polskiego Rejestru Statków. Łukaszewicz wsławił się uratowa-niem „Batorego” (choć nie był to ten legendarny transatlantyk), chce, aby Sopot naprawdę zasługiwał na miano europejskiego kurortu i wie-rzy, że razem z pozostałymi radny-mi uda mu się tego dokonać.

Jak zapewnia lider Ruchu Oby-watelskiego, Wojciech Fułek, jest to lista skonstruowana ponad wszyst-kimi podziałami, również politycz-nymi, bo tylko tacy kandydaci na radnych zapewniają zarówno kom-fort życia sopocian, jak i zrównowa-żony, stabilny rozwój miasta.

fot. J

acek

Kołak

owsk

i

Page 10: Riviera 53

10 Rozmowa Riviery www.riviera24.pl

Z Henrykiem Hryszkiewiczem, trenerem i wychowawcą młodzieży, wicemistrzem Europy i świata w kulturystyce, nieza-

leżnym radnym, przewodniczącym Komisji Sportu Turystyki i Młodzieży Sopotu rozmawiamy o planach dla sopocian

na najbliższą kadencję.

Sopot potrzebuje mądrych decyzjiKrzysztof M. Załuski

Przez cztery ostatnie lata byłeś so-pockim radnym, niezależnym przypo-mnijmy. Obecnie startujesz z listy ru-chu obywatelskiego „Kocham Sopot” Wojciecha Fułka. Dlaczego?

Bo to w tej chwili to najlepsza formuła dla mieszkańców naszego miasta. Czas skończyć z upolitycz-nieniem sopockiego samorządu. Partie dbają przede wszystkim oźwłasne interesy, a dopiero póź-niej o resztę lokalnych spraw. Taka sytuacja prowadzi do konfl iktów, a przecież każdemu sopocianino-wi, który rzeczywiście kocha Sopot i chce jego dobra, tak naprawdę zależy na zgodzie i spokojnym ży-ciu, a nie na aferach i awanturach.

towców uprawiających swoja ulu-biona dyscyplinę sportu, nato-miast nie zauważał, że poza nią są inne, kto wie, czy z punktu widze-nia wychowania młodzieży, nie ważniejsze dyscypliny. W budżecie miasta jest zarezerwowane około 50 tysięcy złotych rocznie na na-grody dla wszystkich sopockich sportowców, którzy zdobywają medale na mistrzostwach Polski, Europy i świata. Tymczasem pre-zydent Karnowski nagradzał pra-wie wyłącznie żeglarzy, koszykarzy i lekkoatletów. Ja jestem człowie-kiem bardzo wyczulonym na spra-wiedliwość, i jeżeli widzę, że pomi-mo moich zabiegów dyskrymino-wani są sportowcy, uprawiający mniej widowiskowe dyscypliny, to ja się po prostu na to nie godzę! Być może Jacek Karnowski był kie-dyś dobrym prezydentem, ale te-raz jest dyktatorem, który uważa,

wraz z pozostałym rodzeństwem nasi dziadkowie. To byli wspaniali ludzie. W naszej rodzinie bywało różnie, czasem brakowało na jedze-nie i ubranie, nigdy jednak nie za-brakło miłości. Moi dziadkowie na-uczyli mnie jednej bardzo ważnej rzeczy: nie żyje się wyłącznie dla sie-bie. I tym kieruje się i jako sporto-wiec, i jako wychowawca młodzieży, i jako radny. Aby zarobic na pierwsze trampki i koszulkę na zajęcia WF’u w szkole podstawowej, musiałem myć szyby samochodowe, bo dziad-ków nie było stać na moje sportowe potrzeby. Wszystko, co udało mi się osiągnąć, zawdzięczam nauce wy-niesionej z domu i swojej pracy. Wie o tym doskonale moja żona, wie syn, wiedzą moi przyjaciele i wie mło-dzież, którą trenuję. Cztery lata temu zrozumiałem, że mogę zrobić coś dobrego dla sopocian, jako radny. Wystartowałem w wyborach samo-rządowych i zostałem wybrany. Lu-dzie mi zaufali i myślę, że się nie za-wiedli, bo w dobiegającej właśnie końca kadencji udało mi się napraw-dę wiele zrobić. Oczywiście nie wszystko, co bym chciał, bo wiele moich pomysłów blokowano z uwa-gi na potrzebę realizacji innych bar-dziej „prestiżowych” inwestycji. Nie mniej, jeśli zostanę ponownie rad-nym, postaram się dokończyć to, czego jeszcze nie zrobiłem.

Czyli?Po pierwsze, jako przewodni-

czący Komisji Sportu, Turystyki i Młodzieży, chciałbym zwiększyć dostęp młodym ludziom do obiek-tów sportowych. Sport bowiem, to

jest ono takie, jak byśmy sobie tego życzyli. Zwłaszcza w kontekście trwającego już o dłuższego czasu konfl iktu pomiędzy prezydentem Karnowskim a komendantem miej-skim policji Mirosławem Pinkiewi-czem. Kolejna sprawa to czystość miasta – szczególnie plaż, które w ostatnim sezonie pozostawiały wiele do życzenia. Problemem do rozwiązania są też knajpki i kluby muzyczne rozsiane wzdłuż Moncia-ka. Mam konkretne plany również w tej dziedzinie – mianowicie będę postulował, żeby Sanepid zwiększył kontrolę tych miejsc pod względem natężenia nagłośnienia. Jako tech-nik-elektronik, wiem, że istnieją sposoby odpowiedniego wyciszenia takich miejsc, i to bez uszczerbku dla poziomu jakości muzyki we-wnątrz klubu. Nocne hałasy docho-dzące z dyskotek to ogromny dys-komfort dla mieszkańców Sopotu, i niestety obecne władze nie dają sobie rady z tym problemem. Trze-ba doprowadzić do tego, by,,wilk był syty i owca cała”.

Wróćmy jeszcze do sprawy czy-stości, jak długo jeszcze nasi goście będą załatwiać swoje potrzeby w – proszę wybaczyć mi ten kolokwia-lizm – krzakach? Czy naprawdę łatwiej jest wybudować pięcio-gwiazdkowy hotel niż publiczną toaletę?

Gdy tylko zostałem przewod-niczącym Komisji, od razu poru-szyłem na radzie ten temat. Za-proponowałem, żeby – skoro miasta nie stać na toalety z praw-dziwego zdarzenia – postawić to-

A co z plażami? To skandal, żeby w takim kurorcie, jak Sopot, nie było nie tylko toalet, lecz rów-nież przebieralni i pryszniców, a przecież woda w morzu nie jest czysta – pod koniec sezonu letniego hałdy gnijących glonów sięgały me-tra wysokości.

Parę tygodni temu zwołałem zebranie przedstawicieli przedsię-biorstwa Zarządu Dróg i Zieleni, MOSiR-u, policji, Straży Miejskiej i fi rmy sprzątającej plaże. Rozma-wialiśmy właśnie o tych proble-mach. Okazało się, że na plażę nie ma odpowiedniego wjazdu, któ-rym sprzęt do jej oczyszczania mógłby się na nią dostać. I to trze-ba zmienić, bo w tej chwili nie ma możliwości wywozu tych nieczy-stości. Natomiast jeśli chodzi o sa-nitariaty, prysznice itp. to jestem zdania, że do ich budowy i instala-cji Rada Miasta powinna zobligo-wać właścicieli punktów gastrono-micznych, dzierżawiących miej-skie plaże. To jest najtańsze roz-wiązanie, bo miasto powinno je-dynie dopilnować, aby dzierżawcy wywiązali się ze swoich zobowią-zań.

Przenieśmy się jeszcze na mo-ment na drugi koniec Sopotu, pod Łysą Górę i w okolice Opery Leśnej.

Henryk Hryszkiewicz prezes i założyciel Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji, trener, wychowawca, wicemistrz Europy i świata w kulturystyce, nieza-leżny radny, przewodniczący Komisji Sportu Turystyki i Młodzieży So-potu, właściciel zakładu naprawy telewizorów SERWIS RTV, z żoną Iza-belą ma syna Michała.

„Znam Henryka Hryszkiewicza od wielu lat. Dał się po-znać jako doskonały sportowiec i jeszcze lepszy działacz społeczny, organizator i radny. Propaguje i zaszczepia dzieciom i młodzieży bakcyla sportu, pracowitości, su-mienności, koleżeństwa i współpracy w grupie. Jak naj-bardziej zgadzam się z mottem Sopockiego Stowarzy-szenia Kulturystyki i Rekreacji, którego Henryk jest prezesem – „Sport metodą wychowania młodzieży.”

Grzegorz Kacała – najwybitniejszy polski rugbista w historii tego sportu, grał m.in. w Ogniwie Sopot, Lechii Gdańsk, Olympique’u le Creusot, FC Grenoble (wicemi-strzostwo Francji), Paris St. Germaine, CA Brive i Cardiff RFC (mistrzostwo ligi walij-sko-szkockiej). W roku 1977 wraz z zespołem CA Brive zdobył Puchar Europy (został uznany za najlepszego zawodnika fi nału), był również reprezentantem Polski, obecnie trenuje zespół rugby gdańskiej Lechii.

„Henryka Hryszkiewicza poznałem w roku 2004 w moim Klubie Kolaseum. Henio przyprowadził grupę młodzieży i zaproponował współpracę, która trwa do dziś. Jego zaangażowanie w pracę z młodymi ludźmi od początku wzbudziło moje ogromne uznanie. Widziałem ile energii i swojego wolnego czasu temu poświęca, nie biorąc przy tym za swoją, jakże odpowiedzialna pracę, ani grosza. Życzyłbym sobie i wszystkim sopocianom więcej podobnych do Henryka, zupełnie bezinteresow-nych, wspaniałych ludzi.”

Marian Kolasa – mistrz i rekordzista Polski w skoku o tyczce, medalista halowych Mistrzostw Europy, olimpijczyk z Seulu (1988), odznaczony m. in. srebrnym Meda-lem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe, właściciel klubu Kolaseum Sopot Fitness.

Pamiętam z dzieciństwa alejki w lesie, tor saneczkowy, ludzi biega-jących na nartach śladowych, a na-wet skocznię narciarką. Teraz nie ma nawet ławek, nie wspominając o latarniach. A przecież morenowe lasy stanowią wspaniałe miejsce nie tylko do spacerów, ale do upra-wiania sportów, i to zarówno zimo-wych jak i letnich… Co powiesz na taki stan rzeczy, jako sportowiec?

Takie tereny powinny zostać bezwzględnie zagospodarowane. I to zarówno pod względem spor-towym, jak i rekreacyjnym. Tak aby można było uprawiać jogging, biegi, kolarstwo górskie, nordic walking, saneczkarstwo itd. Musi-my zacząć od najprostszych rzeczy, a potem w miarę zwiększenia bu-dżetu rekultywować te tereny, po-przez stawianie oświetlenia, ławe-czek, koszy na śmiecie, wiat i tak dalej. Może z czasem przyjdzie ko-lej również na skocznię narciarską. Jest naprawdę jeszcze wiele do zro-bienia i wydaje mi się, że pora skończyć z inwestycjami, które wymiernych korzyści przysparzają jedynie wybrańcom. Teraz nad-szedł czas inwestycji w zdrowie i komfort życia zwykłych miesz-kańców naszego miasta. I obiecuję, że jeśli zostanę wybrany radnym, dopilnuję, aby tak się stało.

Jakimi cechami powinien legi-tymować się wzorowy radny?

Powinien być człowiekiem sukcesu, i to nie tyle własnego, co przede wszystkim sukcesu miasta. Nie może być jedynie maszynką do głosowania, uruchamianą w odpowiednim momencie przez prezydenta, jak to często bywało w ostatnich kadencjach. Kandydat na radnego musi mieć jasno spre-cyzowaną wizję rozwoju miasta, a przede wszystkim powinien być człowiekiem aktywnym, i myślę, że ja nim jestem.

Na czym polega ta wizja? Co chciałbyś zrobić, jako radny w naj-bliższej kadencji?

Przede wszystkim chciałbym zmiany na stanowisku prezydenta Sopotu. Bez niej niewiele można będzie zdziałać. Jacek Karnowski przez ostatnie dwa lata kompletnie się pogubił w tym, co robi. Wydaje mi się, że problemy zawodowe i osobiste go przerosły. Poza tym popadł w rutynę, podobnie jak większość radnych… W ostatnich latach, jako sportowiec i wycho-wawca młodzieży, wielokrotnie podsuwałem mu różne pomysły na rozwój sportu i zwiększenie bezpie-czeństwa w naszym mieście, a on nie brał tego w ogóle pod uwagę. Miał swoje priorytety w postaci „posągowych” inwestycji. Jako że-glarz preferował wyłącznie spor-

że wszystko wie najlepiej. A tak nie może być… Prezydent musi być zdrową głową, w której rodzą się zdrowe pomysły. Dzięki nim mieszkańcy, czyli ciało, czują się bezpiecznie i komfortowo pod każdym względem. Jeśli głowa jest chora, to i ciało cierpi. Niestety pan Karnowski przestał być taką głową. Jest oskarżony o korupcję. Obiecał dokończyć kadencje i odejść z urzędu miasta. Myślę zresztą, że znalazłoby się jeszcze kilka innych ważnych powodów, o których nie chcę tutaj wspominać, choćby przez wzgląd na damy…

Problemy pana Karnowskiego znane są już chyba wszystkim sopo-cianom, wróćmy więc do twojego pomysłu na Sopot…

To może za chwilę, bo chciał-bym jeszcze parę słów powiedzieć o sobie, o tym, dlaczego jestem taki jaki jestem…

Ależ proszę bardzo.Bo widzisz, każdy rodzi się kimś

innym, czasem lepszym, czasem gorszym człowiekiem. Ale chodzi o to, żeby znaleźć coś w życiu dla sie-bie, coś co przynosi satysfakcję. A je-śli to coś daje jeszcze korzyść innym, to już jest super. Ja urodziłem się w bardzo biednej rodzinie, mając cztery lata zostałem sierotą, byłem w zasadzie skazany na życiową klę-skę. Na szczęście przygarnęli mnie

najlepszy sposób wychowawczy i zarazem prewencyjny. Dzięki nie-mu unikamy patologii, młody czło-wiek zamiast pić piwo, czy zażywać narkotyki, realizuje się, jako sporto-wiec. Aby zrozumieć jak to działa, wystarczy wspomnieć legendarne-go boksera i wychowawcę młodzie-ży, Feliksa Stamma. Ja zresztą, jak już wspominałem, jestem również najlepszym przykładem zbawien-nego działania sportu. Po drugie chcę pracować nad poprawą relacji pomiędzy mieszkańcami a turysta-mi, z których nasz kurort po części żyje, ale za których sprawą powstają często poważne problemy. Myślę m.in. o poprawie bezpieczeństwa w Sopocie, bo nie ukrywajmy, nie

alety przenośne tzw. toi-toi, zabu-dowane przęsłami drewnianymi, aby wkomponować je w krajo-braz; zwłaszcza w parkach, przy placach zabaw i przy alejkach pro-wadzących na plaże. Udało mi się nawet w ostatnich miesiącach do-prowadzić do ustawienia takich toalet w pobliżu placów zabaw w Parku Południowym i Północ-nym. Nie jest to na pewno rozwią-zanie idealne, ale od czegoś prze-cież trzeba zacząć. W przyszłej kadencji chciałbym toi-toi-e za-mienić na murowane, normalne toalety publiczne. I na to muszą znaleźć się pieniądze w budżecie miasta – to jest jeden z moich priorytetów.

fot. a

rchiw

um

Page 11: Riviera 53

Z wielkim żalem przyjęliśmy wiadomość

o nagłej śmierci naszego kolegi i przyjaciela

śp.

STASZKA RYMKIEWICZA

z którym spędziliśmy niezapomniane chwile

na kortach naszego Klubu.

EWIE – żonie Staszka i Rodzinie składamy

wyrazy żalu i współczucia.

Koleżanki i Koledzy Sopockiego Towarzystwa Tenisowego

Nr VIII (53) październik 2010 Historia 11Sopockie świątynie

PoczątkiPrzez setki lat, od początków swojej historii jako przyklasztornej wsi rybackiej, aż do początków XX wieku, Sopot należał do parafii oliwskiej. Odbywające się co roku pielgrzymki sopocian do Oliwy są pewnym nawiązaniem do tego dziedzictwa.

Wojciech Fułek

Większość mieszkańców XIX-wiecznego Sopo-tu to jednak ewangeli-

cy. To dla nich zbudowano Kapli-cę Pokoju (w miejscu dzisiejsze-go kościoła Zbawiciela, który po-wstał w roku 1910). Samodzielną parafi ą ewangelicką Sopot stał się w roku 1890. W latach 1899-1901 zbudowano, pod osobistym protektoratem cesarzowej Augu-sty Wiktorii reprezentacyjną świątynię ewangelicką w stylu neogotyckim przy ulicy Seestras-se. Po wojnie kościół ten został przejęty przez katolików i po-święcony 8 maja 1945, otrzymu-jąc nowego patrona – św. Jerze-go. W roku 1945 kościół katolicki przejął też małą kaplicę cmentar-ną, którą z czasem przebudowa-no na kościół Najświętszego Ser-ca Jezusowego.

Jako pierwszą świątynię kato-licką w Sopocie zbudowano mała kaplicę Wniebowzięcia Najświęt-szej Marii Panny w latach 1869-1870 (kościół św. Andrzeja Bobo-li), następnie kościół Najświęt-szej Marii Panny „Gwiazdy Mo-

rza” (1902) i kaplicę św. Michała (1938). W miejscu tej ostatniej w latach 50-tych zbudowano pierwszą część dzisiejszego ko-ścioła, choć nigdy nie zrealizo-wano pełnego założenia archi-tektonicznego tego miejsca. Po-zostałe świątynie katolickie (św. Bernarda przy ul. Abrahama oraz Zesłania Ducha Świętego przy ul. Małopolskiej) powstały w okresie późniejszym.

Najstarszym stażem probosz-czem sopockim jest ksiądz Kazi-mierz Czerlonek, urzędujący nieprzerwanie od 20 lat w parafi i Najświętszej Marii Panny Gwiaz-dy Morza. Dlatego historię tego kościoła i tej parafi i opiszę, jako pierwszą w następnym numerze „Riviery”.

P.S. Większość mieszkańców So-

potu posiada z pewnością własne wspomnienia i pamiątki, związa-

ne z sopockim świątyniami, księżmi czy ważnymi wydarze-niami z życia parafi i. Jako były ministrant parafi i „Gwiazda Mo-rza” często spotykam moich dawnych kolegów „sprzed ołta-rza”, którzy wspominają z senty-mentem naszą wspólną posługę. Na niedawnym jubileuszu naj-starszego stażem sopockiego fry-zjera, p. Kazimierza Ropla, spo-tkałem się np. z ks. Krzysztofem Glazą, niegdyś mieszkańcem ul. Chopina i sopockim ministran-tem, dziś proboszczem w jednym z gdańskich kościołów. Jeśli ktoś chciałby podzielić się swoimi wspomnieniami, zdjęciami, do-kumentami i pamiątkami, zwią-zanymi z życiem religijnym któ-rejkolwiek z sopockich parafi i – chętnie wykorzystam te materia-ły w swoich kolejnych publika-cjach. Można je przesyłać na ad-res e-mailowy: [email protected].

Jedną z najbardziej charakterystycznych świątyń Sopotu jest, zbudowany w latach 1899 – 1901 kościół garnizonowy pod wezwaniem św. Jerzego. Jego budowa odbywała się pod osobistym protektoratem cesarzowej Augusty Wiktorii.

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

Wyrazy szczerego współczucia

pani Ewie Rymkiewicz

z powodu śmierci męża Stanisława

Małgorzata i Wojciech Fułkowie

Ewo jesteśmy z Tobą w tych ciężkich chwilach

Page 12: Riviera 53

12 Reklama www.riviera24.pl

ALBUM „FOT. KOSYCARZ NIEZWYKŁE ZWYKŁE ZDJĘCIA SOPOTU”„Fot. Kosycarz. Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia Sopotu” – to klimat, miejsca, wydarze-nia, ludzie, życie codzienne. To powojenna historia Sopotu na zdjęciach ojca i syna, czyli Zbigniewa i Macieja Kosycarzy. Kolejny, nowy album ze znanego i lubianego cyklu „Fot. Kosycarz. Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia” będzie w całości poświęcony Perle Bałtyku. Poprzednie edycje albumu przypadły czytelnikom do gustu. I tym razem wiele osób na 333 zdjęciach znajdzie w nim kawałek swojego życia. Młodsi zobaczą nato-miast, jak żyło się w najsłynniejszym polskim kurorcie kilka, kilkanaście i kilkadzie-siąt lat temu. Być może ktoś rozpozna siebie w starym dziecięcym wózku na molo, inny dojrzy swoich jeszcze młodych rodziców tańczących na dyskotece w Non Sto-pie, czy czekających w kolejce do budki telefonicznej stojącej na środku Monciaka.

ALBUM FOTOGRAFII „FOT. KOSYCARZ – NIEZWYKŁE ZWYKŁE ZDJĘCIA SOPOTU”wydawca: Agencja Kosycarz Foto Press / KFP

redakcja: Maciej Kosycarzliczba stron 160, ilość zdjęć 333, format 244 x 338 mm, cena detaliczna 59 zł.

ISBN 978-83-913709-7-1

Page 13: Riviera 53

Nr VIII (53) październik 2010 Reklama 13

Uprzejmie prosimy o wypełnienie krótkiej ankiety. Ma ona na celu wskazanie najistotniejszych kwestii w zakresie dalszego

funkcjonowania Sopotu oraz kluczowych problemów i szans miasta w najbliższej perspektywie.

Pyt. 1.

Czy uważasz, że w Sopocie potrzebne są dalsze inwestycje?

Zdecydowanie się nie zgadzam Raczej nie Ani tak, ani nie Raczej tak tak Zdecydowanie się zgadzam

Pyt. 2.

Czy zgadzasz się, że w Sopocie ważne jest sprawne rozwiązywanie spraw bieżących?

Zdecydowanie się nie zgadzam Raczej nie Ani tak, ani nie Raczej tak tak Zdecydowanie się zgadzam

Pyt. 3

Które z inwestycji Sopockich uważasz za priorytetowe dla miasta? (proszę wymienić)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pyt. 4.

Który z walorów miasta uznajesz za najsilniejszy, a który za najsłabszy?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pyt. 5.

Co powinno być priorytetem w zarządzaniu Sopotem w ciągu najbliższych lat?

(proszę wybrać 3 najważniejsze dla Państwa punkty)

a) dalsze inwestycje

b) transport

c) usprawnienia organizacyjne

d) koncentracja na sprawach mieszkańców

e) rozwiązywanie spraw społecznych

f ) rozwój kultury, rekreacji, sportu

g) inne (jakie?) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Ankieta dla mieszkańców SopotuJak wyobrażasz sobie swoje ukochane miasto w przyszłości? Co chciałbyś w nim zmienić? Jakie jego atuty należy chronić i pielęgnować?

Szanowni Państwo,

jak z pewnością Państwo wiedzą, przez 12 lat pełniłem funkcję wiceprezydenta miasta Sopotu,

skupiając się przede wszystkim na kulturze i sprawach społecznych. W zakresie moich kompetencji

spoczywały także sopockie inwestycje. Jestem politykiem bezpartyjnym, chociaż czasami mówię,

że moją partią jest Sopot. Dlatego związałem się z ruchem obywatelskim „Kocham Sopot”, któremu

przewodzę.

Wobec faktu postawienia obecnemu prezydentowi Jackowi Karnowskiemu zarzutów

prokuratorskich oraz jego deklaracji o nie kandydowaniu na ten urząd ponownie,

postanowiłem w najbliższych wyborach samorządowych ubiegać się o urząd prezydenta miasta.

Moją prezydenturę chciałbym oprzeć na dwóch fi larach. Jednym z nich jest misja spełnienia

oczekiwań mieszkańców, stąd moje hasło Teraz mieszkańcy. Drugim fi larem natomiast jest

sprawne zarządzanie miastem, jako najlepszy menadżer.

Dziś chciałbym zaprosić Państwa do współtworzenia wizji miasta, którą wkrótce możemy wspólnie

wcielić w życie. Pytania poniższej ankiety dotyczą kluczowych kwestii dla Sopotu, a Państwa odpowiedzi

pozwolą nam sprawniej zaplanować przyszłą pracę dla mieszkańców Sopotu. Jednocześnie obiecuję,

że wszystkie opinie potraktuję poważnie. Zawsze dotrzymuję danego słowa.

Z poważaniem dla wszystkich mieszkańców Sopotu

Wojciech Fułek

Pyt. 6.

Czy takie inwestycje, jak Hala Sportowo-Widowiskowa na granicy miast Gdańsk i Sopot, powinny być fi nansowane z budżetu

miasta (ok. 3 mln w skali roku), czy też należy szukać zewnętrznych źródeł fi nansowania?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pyt. 7.

Który z problemów miasta uważasz za najistotniejszy? (proszę dopisać, na co zwracać szczególną uwagę)

a) kwestie organizacji komunikacji wewnętrznej w samym Sopocie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

b) kwestie usprawnienia komunikacji z Gdańskiem i Gdynią . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

c) uregulowanie ruchu turystycznego w czasie sezonu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

d) troska o najmłodszych mieszkańców . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

e) troska o seniorów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

f ) inne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pyt. 8.

Czy uważasz, że Sopot jest miastem wystarczająco czystym i zadbanym?

a) tak

b) nie

Pyt. 9.

Czy miasto powinno poczynić konkretne kroki, aby przyciągnąć nowych inwestorów?

Jeśli tak, to z jakiej branży? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zdecydowanie się nie zgadzam Raczej nie Ani tak, ani nie Raczej tak tak Zdecydowanie się zgadzam

Pyt. 10.

Czy Sopot powinien kontynuować wizerunek miasta-kurortu nadmorskiego, czy też rozwijać się w innym kierunku? (Jeśli

tak, to w jakim?)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Serdecznie dziękujemy za wypełnienie ankiety. Każda sugestia zostanie przemyślana i, w miarę możliwości, wykorzystana

dla rozwoju naszego wspólnego miasta.

Przecież wszyscy Kochamy Sopot!

Page 14: Riviera 53

Brudne działania wyborcze

Kempa zniesławiany anonimowoW

ostatnich dniach miesz-kańcom Sopotu pod-rzucane są anonimo-

we ulotki i plakaty zniesławiają-ce Jarosława Kempę, najpopu-larniejszego sopockiego radne-go. W wyborach samorządo-wych cztery lata temu Kempa zdobył niemal tysiąc głosów bi-

jąc na głowę swoich konkuren-tów. Otrzymał dwa razy większe poparcie niż urzędujący prezy-dent Jacek Karnowski.

– Od czasu, gdy poinformo-wałem opinię publiczną, że po-pieram kandydaturę Wojciecha Fułka na prezydenta miasta je-stem obiektem ciągłych ataków–

fot. a

rchiw

um

Czterej sopoccy radni Samorządności i PO protestują

OświadczenieCzujemy się wspólnie sprawcami i współtwórcami wielu sopockich wydarzeń i sukce-

sów ostatnich lat. Dlatego nie chcemy godzić się na to, aby ktoś nasze wspólne sukcesy

zawłaszczał na wyłączność. Ponieważ Pan Prezydent Jacek Karnowski zaprosił na konfe-

rencję podsumowującą ostatnią kadencję tylko niektórych sopockich radnych Samo-

rządności i PO, chcemy wyraźnie podkreślić, że są również inni „ojcowie” kilku sopockich

projektów i inwestycji. Jeśli mówimy np. o budownictwie komunalnym, Domu Seniora,

sopockiej galerii sztuki – to chcielibyśmy przypomnieć, że te inwestycje przez dwie ostat-

nie kadencje przygotowywał i realizował głównie Wojciech Fułek. Z wyjątkiem jednej,

która przekroczyła wszystkie zaplanowane koszty oraz terminy realizacji, czyli Hali wido-

wiskowo-sportowej.

Czterech aktualnych sopockich radnych Samorządności i PO (Jarosław Kępa, Jerzy Hall,

Henryk Hryniewicz, Adam Olczyk) było i jest sprawcami i współtwórcami najważniejszych

miejskich projektów i budżetu. Nie chcemy się jednak chwalić sukcesami, tylko wspólnie

stwierdzić, że wiele jeszcze pozostało do zrobienia i zadeklarować, że w kolejnej kadencji

chcemy więcej uwagi i troski poświęcić takim inwestycjom i projektom, z których w więk-

szym stopniu skorzystają bezpośrednio sami Sopocianie. Uważamy, że w każdej z tych dzie-

dzin: polityki gospodarczej, bezpieczeństwa i porządku oraz sportu i turystyki są wyraźne

zaniedbania, na które władze muszą być bardziej wyczulone. Jesteśmy przekonani, że moż-

na to zrobić zdecydowanie lepiej, sprawniej i z większą korzyścią dla mieszkańców.

Jerzy Hall

Henryk Hryniewicz

Jarosław Kępa

Adam Olczyk

Sopot, 24 września 2010

mówi Kempa. – Robię jednak swoje i nie zamierzam uczestni-czyć w nieetycznych działaniach, jakie wobec mnie podejmują moi konkurenci. Moi wyborcy są nie-zwykle świadomi i znają mnie od lat. Dlatego nie obawiam się tego typu brudnej kampanii. (bs)

Ukończenie tej inwestycji, to ukoronowanie postulatów ogromnej rzeszy sopocian, a nie tylko władz Sopotu.

DWA OTWARCIA CENTRUM SENIORA9 października br. do użytku oddane zostało Sopockie Centrum Seniora. Nowo wybudowany obiekt poświęcił Arcybiskup Metropolita Gdański Sławoj Leszek Głódź. Obecni byli włodarze Sopotu i liczni goście. Następnego dnia prezydent Sopotu, Jacek Karnowski otworzył uroczyście budynek po raz drugi. Wywołało to zdumienie nie tylko w środowisku sopockich emerytów. Wielu sopocian uznało bowiem powtórne otwarcie otwartego już Centrum za element kampanii wyborczej.

Krzysztof M. Załuski

Nowy budynek mieści się przy ul. Adama Mickie-wicza 49, na osiedlu jego

imienia. Jeszcze w roku 2008 mieściła się tutaj Szkoła Podsta-wowa nr 6, którą – z uwagi na malejącą ilość uczniów – wów-czas wygaszono. Dzięki inicjaty-wie różnych sopockich środo-wisk, po dwóch latach od wmu-rowania tzw. aktu erekcyjnego, sopocianie otrzymali Centrum Seniora – obiekt nieodbiegający standardami od podobnych do-mów na zachodzie Europy.

Sopockie Centrum składa się z Domu Pomocy Społecznej, Dziennego Domu Pobytu, oraz Klubu Seniora. Najważniejsza część, czyli DPS może pomieścić 83 pensjonariuszy, głównie w dwuosobowych pokojach. W Dziennym Domu Pobytu mogą stołować się seniorzy z ca-łego Sopotu, którzy nie bardzo dają sobie radę z samodzielnym przygotowywaniem posiłków, a nie chcą lub nie mogą za-mieszkać w DPS. Do ich dyspo-zycji jest także Klub Seniora, na który składa się biblioteka, czy-telnia, kawiarnia, kawiarenka

na odpowiedzialny za budowę Centrum. – Jedno jest pewne: sopockie Centrum Seniora sta-nowi ukoronowanie postulatów wszystkich tych osób, a nie tylko władz miasta, jak to obecnie przedstawiają media związane z ratuszem. Wśród inicjatorów i najbardziej zagorzałych orę-downików powstania Centrum znalazły się m.in. p. Aleksandra Pierścińska ze stowarzyszenia „Absolwent 57”, która pod pety-cją mieszkańców o wybudowanie Centrum zebrała ponad 3,5 ty-siąca podpisów, oraz p. Hanna Tułodziecka, wieloletnia Prze-wodnicząca Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwali-dów w Sopocie.

– Szkoda, że nie zaproszono na tą uroczystość osób, które re-alnie przyczyniły się do realizacji Sopockiego Centrum Seniora – mówi Hanna Tułodziecka. – Wy-mieniono za to nazwiska ludzi, którzy nie mieli nic wspólnego z tą inwestycją.

– Sopockie Centrum to wspa-niały obiekt stworzony z myślą o nas, seniorach – mówi p. Irena, jedna z przyszłych pensjonariu-szek. – To miejsce było nam wszystkim bardzo potrzebne, szczególnie, że w Sopocie senio-rzy stanowią aż 25 procent mieszkańców. Pamiętam, że

przez pewien czas duża grupa osób była mu przeciwna. Dlatego tym bardziej się cieszę, że Cen-trum jednak powstało. Nie wiem tylko, po co pan prezydent Kar-nowski otwierał je dwa razy, to jest co najmniej śmieszne.

– Rzeczywiście nie była to prosta inwestycja – wspomina Wojciech Fułek. – A jednak większość założeń pierwotnego planu udało się zrealizować. Ża-łuję tylko, że z powodu okrojenia funduszy, dom nie ma kolekto-rów słonecznych, które zasadni-czo obniżyłyby koszty utrzyma-nia obiektu. Mimo wszystko, za-kończenie budowy Centrum sprawiło mi ogromną satysfak-cję, tym większą, że jako wice-prezydent Sopotu osobiście nad-zorowałem tę inwestycję. O tym jak bardzo istotny jest dla mnie, jako kandydata na prezydenta Sopotu, komfort życia sopockich seniorów, świadczy również fakt stworzenia przez ekspertów z ru-chu obywatelskiego „Kocham Sopot” długofalowego programu dla seniorów.

Sopockie Centrum Seniora jest najlepiej wyposażonym do-mem opieki nad starszymi ludź-mi na terenie Trójmiasta. Cała inwestycja kosztowała 16 mln zł i w całości została sfi nansowana z budżetu miasta Sopotu.

Centrum Seniora poświęcił Arcybiskup Metropolita Gdański Sławoj Leszek Głódź, w uroczystości wzięła udział również Agnieszka Cysewska, dyrektor Centrum.

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

internetowa, świetlica, sala sportowo-rehabilitacyjna.

– Trudno powiedzieć ilu so-pocian walczyło o tę inwestycję

– mówi Wojciech Fułek, były wi-ceprezydent Sopotu, do niedaw-

14 Aktualności www.riviera24.pl

Page 15: Riviera 53

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

fot. K

rzys

ztof M

. Zału

ski

fot. m

ater

iały w

ybor

cze L

PR

fot. J

erzy

Bar

tkow

ski /

KFP

Znamy już nazwiska i programy kandydatów na urząd Prezydenta Sopotu

Wszyscy kochają Sopot, ale każdy na swój sposób

Wszyscy kandydaci to ludzie znani w kurorcie i mniej lub bardziej lubiani, bądź krytykowani. W listopadzie, lub najpóźniej w grudniu – w przypadku, jeśli w pierwszej turze nikt nie uzyska 50-procentowego poparcia i konieczna się okaże druga tura wyborów – jeden z nich zostanie na cztery kolejne lata gospodarzem miasta.

Krzysztof M. Załuski

Wojciech FułekW sobotę 2 października

w sali hotelu Haff ner odbyła się konwencja wyborcza ruchu oby-watelskiego „Kocham Sopot”, któremu przewodzi Wojciech Fu-łek, do niedawna wiceprezydent

szych Polaków, przybywających w sezonie nad Bałtyk, aby się za-bawić i przeżyć letnią przygodę.

Fułek podkreślił, że ruch „Kocham Sopot” z każdym

Sopotu, zdymisjonowany przez Jacka Karnowskiego po tym, gdy niespodziewanie wyrósł na głównego rywala urzędującego prezydenta.

Zabierając głos Fułek ujawnił hasło swojej kampanii wybor-czej. Brzmi ono: „Teraz miesz-kańcy!” Zacytował przy tym afo-ryzm Józefa Conrada Korze-niowskiego: „Trzeba podążać za swoimi marzeniami”. Przyrzekł, że jeśli zostanie prezydentem So-potu przyhamuje nadmiernie rozdęte inwestycje, obliczone na uczynienie z Sopotu drugiego Monte Carlo i zajmie się kon-kretnymi problemami stałych mieszkańców miasta.

- Czas wielkich budów zbliża się ku końcowi – powiedział. – Należy pomyśleć o ludziach, któ-rzy jak dotąd z prowadzonych przez miasto inwestycji nie czer-pali żadnych, lub prawie żadnych profi tów. A często nawet nie mie-li do nich dostępu, ponieważ były obliczone nie na kieszeń zwykłego człowieka, lecz zamoż-nych cudzoziemców i najbogat-

dniem rośnie w siłę, stanowczo zaprzeczył, aby miało to coś wspólnego z zakładaniem nowej partii. Chodzi tylko o zrównowa-żony rozwój miasta, o takie in-westycje i projekty, z których skorzystają sopocianie.

– Widzę wiele pilnych po-trzeb, zaniedbań i zaniechań – podkreślał w swoim przemó-wieniu Wojciech Fułek. – Na przykład w zakresie bezpieczeń-stwa i porządku, finansów, sportu i turystyki, czy czystości miasta. Takimi zaniedbaniami jest choćby brak dojazdu do hali Ergo Arena, czy do nowo otwar-tego Centrum Seniora na Osie-dlu Mickiewicza. Jedyny kursu-jący tam autobus linii 144 nie jeździ w weekendy, a w dni ro-bocze rzadko, nieregularnie i tylko do godziny 17. Stawia to pod znakiem zapytania sens ist-nienia domu dziennego i klubu, przeznaczonego dla wszystkich seniorów Sopotu.

Ruch „Kocham Sopot” z po-czątkiem października liczył już ponad 700 członków, którzy gro-

madnie przybyli na konwencję do hotelu Haff ner. Z każdym dniem dopisują się do niego nowe osoby, a nawet całe rodzi-ny. Między innymi kandydaturę

byłego wiceprezydenta popiera koło Światowego Związku Żoł-nierzy Armii Krajowej, którego przedstawiciele podczas kon-wencji wręczyli mu odznakę AK za „identyfi kowanie się z ideą, jaka przyświecała żołnierzom”. Za kandydaturą Fułka opowiada-ją się również sopoccy naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego, przedsiębiorcy mający tu swoje fi rmy, świat kultury, wśród nich sędziwy „ojciec chrzestny” pol-skiego rock and rolla – Franci-szek Walicki. A także kilku obec-nych radnych, członków Platfor-my Obywatelskiej i Samorządno-ści Sopot: Jarosław Kempa, Hen-ryk Hryszkiewicz (niezależny), Adam Olczyk, czy Jerzy Hall. Ten ostatni, uzasadniając swoje sta-nowisko stwierdził, że „Fułek kocha Sopot, a Karnowski kocha władzę”.

Jacek KarnowskiW dzień później, w niedzielę

3 października, urzędujący pre-zydent miasta, Jacek Karnowski, na czele swych zwolenników wy-

brał się na wycieczkę rowerową po sopockich inwestycjach. Za-równo swoich, jak i tych, którym do niedawna pilotował jego dłu-goletni zastępca Wojciech Fułek.

Trasa cyklistów wiodła z górnego Sopotu w dół, od placu przebu-dowy Opery Leśnej, poprzez Dom Seniora, przystanek SKM Sopot Wyścigi, halę Ergo Arena, aż do Sopockiego Klubu Żeglar-skiego. Prezydentowi towarzy-szyło nieco ponad 30 osób, w tym kilku sopockich radnych oraz poseł Paweł Orłowski i eu-rodeputowany Jan Kozłowski.

Zdaniem Karnowskiego in-westycje sopockie należy konty-nuować, jego marzeniem jest przebudowa okolicy dworca ko-lejowego, oraz tunel pod aleją Niepodległości od granicy z Gdańskiem do Kamiennego Potoku. Być może w związku z tym prezydent na potęgę wy-przedaje mienie komunalne. Tylko w „Gazecie Wyborczej” z 7 paź-dziernika br. ukazały się 4 ogło-szenia o przetargach na sprzedaż działek przy ulicach Pułaskiego, Ogrodowej, Obodrzyców, Sępiej i Jana z Kolna. Cena wywoławcza wszystkich nieruchomości wy-nosi 22 miliony złotych, za co niestety tak potrzebnego miastu

tunelu się nie zbuduje. Honoro-wy komitet poparcia Jacka Kar-nowskiego liczy 72 osoby, co oznacza, że jest niemal sześcio-krotnie skromniejszy od komite-tu Wojciecha Fułka. Urzędujące-go prezydenta popiera między innymi najemca klubu SPATiF Arkadiusz Hronowski, redaktor miesięcznika Twoja Gazeta Osie-dlowa Wojciech Korzeniewski, przewodniczący Rady Miasta

Wieczesław Augustyniak, oraz były rajdowiec Lesław Orski.

Piotr MelerUdział w wyścigu do fotela

prezydenta miasta ogłosił także sopocki klub Prawa i Sprawie-dliwości. Jego kandydatem zo-stał radny PiS, Piotr Meler. Jest on, podobnie jak Jacek Karnow-ski inżynierem budownictwa. Przed ośmioma laty kandydo-wał już na stanowisko prezyden-ta Sopotu z ramienia Ligi Pol-skich Rodzin. Jego kampanię wspierają: architekt Bruno Wandtke, słynny antagonista Lecha Wałęsy – Krzysztof Wy-szkowski, oraz były minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Maciej Łopiński.

Jakub ŚwiderskiCzwartym kandydatem jest

doktorant nauk politycznych, nie należący do żadnej partii, Jakub Świderski. Wsławił się on licznymi happeningami, w tym obroną przed likwidacją kina „Polonia” przy ulicy Monte Cassino, oraz wy-

stąpieniem do prokuratury z za-wiadomieniem o niegospodarno-ści prezydenta Karnowskiego, któ-ry, według Świderskiego, miał przekazać za pół darmo prywatne-mu inwestorowi najdroższe tereny w Sopocie – dolną część „Moncia-ka”, zwaną dziś Centrum Haff nera. Świderski chciałby, po wybraniu go przez mieszkańców na prezy-denta miasta wprowadzić w Sopo-cie model szwajcarski, czyli odwo-

ływać się we wszystkich kwestiach poprzez referendum do zdania mieszkańców. Mogłoby ono być rozpisane w każdej sprawie po uzyskaniu poparcia minimum 300 mieszkańców, lub przy projektach inwestycyjnych, których wartość przekracza milion złotych.

– Przy obecnym modelu de-mokracji ludzie nie decydują sami, a jedynie mogą wybierać polityków, którzy decydują za nich – twierdzi Świderski. – Je-stem zdania, że to jednak miesz-kańcy powinni sami decydować. Kandydat chciałby stworzyć w So-pocie niezależną sieć komórkową, z możliwością darmowego dostę-pu do internetu. Uważa też, iż bu-dżet miasta powinien być roz-dzielany na poszczególne dzielni-ce i o planach zagospodarowania rozstrzygałoby zgromadzenie osiedla.

Który z kandydatów zasiądzie w fotelu prezydenckim na Ko-ściuszki 25/27 dowiemy się już za kilka tygodni. My wierzymy, że ten najlepszy.

Wojciech Fułek przyrzekł, że pochyli się nad realnymi problemami mieszkańców Sopotu.

Jacek Karnowski zamierza kontynuować wielkie sopockie in-westycje, jego marzeniem jest zamienić Sopot w Monte Carlo.

Piotr Meler do fotela prezydenckiego wystartował tym razem jako kandydat Prawa i Sprawiedliwości, osiem lat temu kandydował z ramienia Ligi Polskich Rodzin.

Jakubowi Świderskiemu marzy się w Sopocie model szwaj-carskiej demokracji.

Nr VIII (53) październik 2010 Aktualności 15

Page 16: Riviera 53

16 Reklama www.riviera24.pl